W świecie zachodnim trwa rewolucja neomarksistowska, która coraz bardziej pragnie objąć także umysły i serca ludzi w Polsce. Jest też zamach na prawdę o samym człowieku w postaci ideologii gender. Mamy do czynienia z zamachem na wolność religijną – mówił we wtorek w Ludźmierzu metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski.
„Od 1968 roku trwa w świecie zachodnim rewolucja neomarksistowska, która coraz bardziej pragnie objąć także umysły i serca ludzi żyjących na polskiej ziemi. Mamy do czynienia najpierw z zamachem na samą prawdę, ponieważ mówi się, że każdy ma własną prawdę. Stąd narracje, które nijak mają się do obiektywnych faktów” – mówił w homilii podczas uroczystości Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w ludźmierskim sanktuarium abp Jędraszewski.
Według metropolity krakowskiego, mamy obecnie do czynienia z „zamachem na prawdę o samym człowieku w postaci ideologii gender.
„Kwestionuje się to, czy ktoś jest od chwili poczęcia kobietą lub mężczyzną. Neguje się najbardziej podstawowe i oczywiste prawa nauki, zwłaszcza biologii i genetyki, a tych, którzy ośmielają się sprzeciwić tej pozbawionej jakiejkolwiek racjonalności ideologii, prześladuje się” – powiedział.
Abp Jędraszewski stwierdził, że mamy do czynienia z zamachem na wolność religijną.
„Przecież pojawiają się takie głosy w dzisiejszej Polsce, żeby usunąć religię ze szkół. Inni domagają się +opiłowania katolików+. Byliśmy świadkami budzącej przerażenie kampanii uderzającej w samą świętość kardynała Karola Wojtyły i świętego Jana Pawła II Wielkiego. Świat nie mógł tego pojąć, jak Polska mogła na raz odwrócić się od najwspanialszego wśród rodu Polaków – i to na podstawie SB-ckich dokumentów” – powiedział.
Metropolita krakowski przypominał także słowa kard. Stefana Wyszyńskiego wypowiedziane 60 lat temu, także w Ludźmierzu: „Módlcie się o wolność Kościoła w ojczyźnie naszej, o wolności waszą, o prawo do prawdy, abyście mogli bez przeszkód uczyć swoje dzieci świętej wiary, módlcie się o sprawiedliwość i szacunek w Polsce, abyście nareszcie poczuli, że rządzą nami sercem a nie policją, abyście odczuli, że nie jesteśmy obcy w ojczyźnie naszej, że nie jesteśmy obywatelami gorszymi, drugiego rzędu dlatego tylko, że wierzymy i miłujemy Boga”.
„Po 60-ciu latach wracamy do słów kardynała Wyszyńskiego i rozumiemy ich aktualność w nowych zupełnie odsłonach. Potrzeba naprawdę wolności, sprawiedliwości i szacunku. Potrzeba miłości” – mówił abp Jędraszewski.
Metropolita krakowski mówił także , że „można by się spodziewać, że raport ONZ, który miał dotyczyć prześladowań religijnych będzie dotyczył przede wszystkim prześladowań chrześcijan, bo statystycznie codziennie kilkanaście osób traci życie tylko przez to, że wierzy w Boga”.
„Tymczasem raport ONZ o prześladowaniu religijnym na świecie dotyczy tego, że niektóre religie, zwłaszcza chrześcijaństwo, mówią, że istnieje grzech, a mówiąc, że jest grzech wprowadzają podziały między ludźmi i przez to piętnują tych, którzy są grzesznikami. Więc według ONZ, trzeba by zabronić Kościołom głoszenie prawdy o tym, że jest grzech i ograniczyć ich wolność. To kolejne trudne do wyobrażenia przejaw totalitaryzmu ideologicznego. W imię wolności walczyć z prawdą Ewangelii. W imię wolności podważać to wszystko, czym żyjemy, co przeżywamy także dzisiaj” – powiedział abp Jędraszewski.
We wtorek przypada jubileuszu 60-lecia koronacji figury Matki Bożej Ludźmierskiej. Uroczystość ta miała miejsce 15 sierpnia 1963 r., a dokonali jej Prymas Tysiąclecia Stefan Kardynał Wyszyński wraz z ówczesnym biskupem krakowskim Karolem Wojtyłą. Podczas błogosławieństwa wiernych, z rąk ukoronowanej figury Gaździny Podhala wypadło berło, które w locie pochwycił biskup Wojtyła. Ten epizod skomentował prymas: „No Karol, Matka Boża przekazuje Ci władzę”. Słowa te nabrały nowej wymowy, gdy wkrótce biskup Wojtyła został arcybiskupem metropolitą, następnie kardynałem i wreszcie papieżem.
==========================
mail:
Co z tym ma wspólnego Marks. To są pomysły amerykańskich propagandzistów likwidacji 90% ludzkości.
Zboże ukraińskie w Niemczech. Panika na niemieckiej wsi?
[Mirosław Dakowski: To jest prawdopodobnie „artykuł sponsorowany” przez rządzących w POlsce, by uspokajać polskich rolników: „Widzicie, afera jest już nie u nas.. My was dzielnie bronimy, głosujcie na nas”. Tak zasługuje się pan Sachajko swoim „panom” z PiS.
Jednak umieszczam – może coś opisanego w artykuliku się stanie…???]
Wszystko na to wskazuje, że uszczelniony transport, którym zboże ukraińskie jest przemieszczane przez kraje przyfrontowe, zdaje egzamin. Obecnie jak donoszą media, ziarno z Ukrainy niekontrolowanie zalewa magazyny w Niemczech. Tamtejsi rolnicy są zaniepokojeni.
Wśród niemieckich rolników krąży przekaz, że tanie zboże ukraińskie, głównie tania pszenica z Ukrainy jest na rynku w Niemczech. Jak podają tamtejsze media: „krąży plotka, że import taniego zboża z Ukrainy wypiera pszenicę krajową”. Czy to aby tylko plotka?
Co się działo, zanim tani import z Ukrainy zaczął docierać do Niemiec?
Każde „utrudnieni” związane z tym, że zboże ukraińskie nie może być transportowane drogą morską, dokładniej — przez Morze Czarne, odbijały się na unijnych państwach przyfrontowych. Stanowią one bowiem jedyną alternatywną drogę dla eksportu zboża z Ukrainy. Co prawda jak deklarowała KE, miały być zorganizowane korytarze humanitarne, jednak ostatecznie 5 krajów sąsiadujących z Ukrainą musiało samodzielnie borykać się z nadmiarem ukraińskiego zboża zalegającego w ich magazynach. Obecnie dopuszczają one jedynie tranzyt kołowy przez swoje kraje, przy czym uszczelniony. W Polsce wykorzystuje się do tego celu system teleinformatyczny SENT (System Elektronicznego Nadzoru Transportu)
SENT to nic innego jak permanentne monitorowania przez KAS drogowego i kolejowego przewozy tzw. towarów wrażliwych oraz obrotu paliwami opałowymi. Środek transportu przewożący takie towary jest obligatoryjnie wyposażony w geolokalizator, przez co znane jest położenie pojazdu. Od 2017 r., kiedy w Polsce ustawowo zaczął obowiązywać ten system, transportowane sa m.in. alkohol etylowy skażony i nieskażony oraz wyroby go zawierające (np. rozpuszczalniki), susz tytoniowy, paliwa silnikowe, opałowe, preparaty smarowe i oleje, oleje i tłuszcze roślinne. Obecnie także zboże ukraińskie.
Czy zboże ukraińskie jest już w niemieckich magazynach?
W efekcie uszczelnienia tranzytu ziarna przez państwa przyfrontowe zboże ukraińskie jest rozładowywane w pierwszym kraju, w którym to możliwe. Czyli całkiem prawdopodobne, że właśnie w Niemczech.
Okazuje się, że po półtora roku, kiedy Komisja Europejska zostawiła kraje przyfrontowe w tym Polskę, aby same sobie radziły z zalewem ukraińskiego zboża, one rzeczywiście samodzielnie skutecznie rozwiązały problem. Kiedy polski rząd postawił tamę niekontrolowanemu wwozowi zbóż z Ukrainy, obudzili się niemieccy rolnicy — komentuje sytuację w rozmowie z naszym portalem dr Jarosław Sachajko, poseł, Kukiz15, wiceprzewodniczący Sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
Dlaczego ukraińskie zboże budzi obawy niemieckich rolników?
Deszczowa pogoda panująca od kilku tygodni w Niemczech sprawiła, że żniwa praktycznie stanęły. Nie ma możliwości zbioru ziarna, którego jakość pogarsza się z każdym dniem. Z tego powodu nerwy tamtejszych rolników są już nadwyrężone. Bezradnie mogą tylko patrzeć, jak jakość i wielkość początkowo dobrze rokujących plonów się zmniejszają.
Wzrost nerwowości potęguje coraz powszechniejszy przekaz ustny, [no właśnie, panie Sachajko], że import taniego zboża z Ukrainy wypiera krajową pszenicę. Czyli ceny niemieckiego zboża są pod presją tego z importu. Wszystko na to wskazuje, że mają przedsmak obecności tego towaru na własnym rynku.
Tak, to niemieckie kiepskie zboże będzie wypierane przez dobre pod względem parametrów technologicznych zboże z Ukrainy. Takie są prawa rynku i stąd taka panika. Nie życzę im źle, bo to nie po chrześcijańsku, ale życzę im refleksji nad tym co wyprawia Komisja Europejska i niemieccy politycy. Za chwilę Niemcy będą mieć problemy z którymi, na oczach polityków zachodnich, borykali się Polacy — wyjaśnia Jarosław Sachajko.
Szczelność tranzytu zboża przez Polskę działa?
Czy pojawiające się obawy ze strony niemieckich rolników są potwierdzeniem, że tranzyt przez Polskę działa? Mimo że nie jest on obłożony kaucją, o którą wnioskują niektórzy polscy politycy?
Jarosław Sachajko: Trzeba na początek obalić mit kaucyjny. Jeśli jako Polska nałożylibyśmy kaucję, to szybko byśmy płacili kary. Jako państwo nie mamy prawa nakładać ceł ani kaucji, rynek unijny jest wspólny i żaden pojedynczy kraj nie może samodzielnie robić regulacji. Ta część naszych praw została bowiem scedowane na Komisję Europejską. Ale jak potwierdzają niemieccy rolnicy, system SENT, czyli stały monitoring oraz plombowanie przyczep ze zbożem działa. Bo to zboże nie zostaje już w Polsce, ale w najbliższym możliwym kraju, gdzie można go wyładować, czyli w Niemczech. Transport kołowy zboża jest kilkanaście razy droższy niż morski, jest on mało opłacalny na średnie odległości i nieopłacalny na dalekie dystanse. Dlatego to zboże zostawało głównie na Lubelszczyźnie i na Podkarpaciu, gdyż Ukraińcom nie opłacało się go wieźć dalej. Koszty transportu do Hiszpanii, która potrzebuje dużo zboża, byłyby równe wartości zboża. Hiszpanie mają deficyt zboża, gdyż mają ogromną produkcję zwierzęcą. Dla przykładu trzody chlewnej produkują 35 mln sztuk. Gdyby Polska miała chociaż taką produkcję trzody chlewnej jak w 2007 r. to również potrzebowalibyśmy ukraińskiego zboża, a u nas za PO-PSL ubyło 8 mln, za PIS 2 mln i zamiast sprzedawać „zboże w skórze”, sprzedajemy go po nieopłacalnych, dyktowanych przez MATIF cenach.
Jaka będzie reakcja niemieckich polityków na zalewające ich kraj zboże ukraińskie?
J.S.: Obawiam się, że żadna … Wciąż klasa polityczna Niemiec nie zmądrzała. Cały czas straszy Polskę i polski rząd, że mamy otworzyć nasz rynek, bo inaczej złamiemy wspólnotowe prawo. Dzisiaj już wiemy, dlaczego oni są w takiej panice. Mianowicie chcą, aby to zboże zostało na naszym rynku. Gdyż obawiają się, że dalej będzie docierało do Niemiec, ich rolnicy będą protestowali i bankrutowali. W mojej opinii polski rząd i tak długo zwlekał, czekając na realizację obietnic utworzenia korytarzy humanitarnych, celem wyekspediowania ukraińskiego zboża do Afryki. Trzeba podkreślić, że zaledwie 3% tego towaru trafiło do Afryki, reszta dopłynęła do Turcji, Hiszpanii, Włoch, Chin. Miejmy nadzieję, że teraz niemieccy rolnicy trafią do rozsądku niemieckich polityków i uporządkujemy rynek zbóż w Europie. Ale tak naprawdę, będzie go można uporządkować dopiero gdy Rosja przegra tę wojnę. Kiedy odblokuje się porty i wznowi transport przez Morze Czarne. Jest to bowiem najtańszy, najbardziej ekonomiczny korytarz transportowy zboża z Ukrainy do krajów docelowych.
Czy przed problemami niemieckich rolników ugnie się KE?
Przypomnijmy, KE sprzeciwia się apelom pięciu państw członkowskich o przedłużenie zakazu importu zboża ukraińskiego po 15 września?
J.S.: Na zakaz importu, cła czy regulacje ograniczające muszą zgodzić się wszystkie państwa UE, a to jest niemożliwe, od 2014 r. bez cła wjeżdża do Europy pszenica. W tej chwili, kiedy ukraińskie porty czarnomorskie nie działają, państwa przyfrontowe uszczelniły tranzyt, to ukraińskie zboże dociera do Niemiec i tam zostaje. Mam więc nadzieję, że KE i PE, które działają pod dyktando Niemiec, przekonają pozostałe kraje, że to, o czym mówimy od ponad roku, rzeczywiście jest problemem na europejską skalę. Czyli w końcu powstaną kolejowe korytarze humanitarne transportujące zboże do Hiszpanii, Włoch, Turcji. Liczę również na otrzeźwienie niemieckich polityków w zakresie zakończenia wojny na Ukrainie. Przypominam, Niemcy obiecali przekazać 110 czołgów, a przekazali 10. Odblokowanie portów czarnomorskich przywróciłoby normalność, wówczas tamtędy to zboże będzie docierało nie tylko do Europy, ale także do Egiptu i innych państw Afrykańskich oraz do Chin. Czyli do tych krajów, które naprawdę potrzebują tego towaru. A nie będzie dalej niszczona polska i europejska suwerenność żywnościowa. Bo przez to, że obecnie trudno jest polskim rolnikom sprzedać zboże w pokrywającej koszt produkcji cenie, oni zadłużają się i bankrutują. A jak stracimy rolników, którzy produkują zboża, to równocześnie stracimy rolników produkujących trzodę chlewną, drób. Stracimy suwerenność żywnościową. Niemcom na tym by zależało, bo prą do podpisania umowy z MERCOSUR-em. Stamtąd chcą bowiem sprowadzać mięso, a w zamian sprzedadzą tam swoje maszyny i samochody. Mam nadzieję, że niemieccy rolnicy przekonają swoich polityków, że to jest utopia.2
Czego od KE oczekują niemieccy rolnicy?
Na razie prasa niemiecka próbuje uspokoić swoich obywateli, że te informacje, to bardziej przekaz plotkarski.
Prawdopodobnie działają rosyjskie fabryki trolli — mówi Dietrich Treis z BR mieszkajacy na Ukrainie od 1990 r., gdzie prowadzi duże gospodarstwo rolne na zachód od Kijowa.
Jednak rolnicy prowadzący produkcję roślinną na terenie Niemiec inaczej podchodzą do obecnej sytuacji.
Pilnie potrzebne jest europejskie rozwiązanie. Byłoby naprawdę pożądane, aby dostawy kolejowe i samochodowe były zarządzane w sposób uporządkowany, tak aby mogły trafiać na rynek światowy — mówi Johann Meierhöfer z Niemieckiego Stowarzyszenia Rolników (DBV).
Barometr nastrojów w krajach, które otworzyły swoje drzwi dla imigrantów, wychyla się ponad miarę. Podobnie – statystyki kryminalne. Na antenie TVP Info przytoczono najnowsze dane na temat odnotowanych przestępstw.
Kradzieże
Belgia jest także niechlubnym liderem jeśli chodzi o unijne statystyki dotyczące kradzieży. W przeliczeniu na 100 tys. mieszkańców odnotowano tam ponad 1914 tego typu przestępstw. Na drugim miejscu jest Luksemburg ze wskaźnikiem na poziomie 1712, a trzecia Holandia – 1362. Tuż za tymi krajami plasują się Niemcy – 1307 kradzieży; i Austria – 1276.
Polska daleko w tej statystyce z wynikiem 260.
Zabójstwa
Kolejna kategoria to zbrodnie umyślnego zabójstwa – również w przeliczeniu na liczbę mieszkańców. Na czele stawki Finlandia, Cypr i (ponownie) Belgia – z kolejno wskaźnikami: 1,63; 1,62 i 1,55 na 100 tys. mieszkańców. Nieco mniej zbrodni odnotowano we Francji (1,16) i Szwecji (1,07). W Polsce to 0,7.
Gwałty
Ostatnia tabela dotyczy gwałtów. Francja i Belgia są zdecydowanymi niechlubnymi liderami. W pierwszym z tych krajów potwierdzono 29,38 gwałtów w przeliczeniu na 100 tys. mieszkańców, a w drugim – 29,25.
Kolejne są: Austria (14,93), Luksemburg (12,62), Holandia (11,06) i Niemcy (10,91). W Polsce wskaźnik ten wynosi 1,99.
Jawna wersja jednego z haseł, pod którymi maszerowali zwolennicy Tuska to osiem gwiazdek. Wszyscy umieją odczytać dosłowną, wulgarną treść tego hasła. Można więc powiedzieć, że każdy kto niesie podobny transparent dobrze wie co robi i pod czym się podpisuje.
Unia Europejska na swoim sztandarze ma też osiem gwiazdek [ G… nieprawda. Te dupki mają 12 ! Niech każdy sobie dopisze cztery ich dodatkowe brednie. MD] , lecz rozszyfrowanie tych gwiazdek i odkrycie ukrytego pod nimi znaczenia przez dłuższy czas okazało się zbyt trudne dla większości obywateli naszego kraju.
Pierwsza gwiazdka to unijna biurokracja nie mająca żadnego prawnego umocowania i wykorzystująca unijne prawo a raczej unijne bezprawie do prześladowania nas i naszego kraju. Również do produkowania bezsensownych przepisów, zabójczych nie tylko dla Polski, Węgier i innych krajów z którymi Unia wojuje lecz dla wszystkich krajów Unii, a przede wszystkim dla samej Unii.
Druga gwiazdka to zainicjowana przez Merkel polityka Herzlich Willkommen, a w jej konsekwencji, kryzys emigracyjny w Europie i forsowana przez UE przymusowa relokacja uciekinierów z Afryki i krajów Dalekiego Wschodu. Przymusowa relokacja związana jest obecnie z obciążeniem państw członkowskich karą finansową w wysokości ponad 2o tysięcy euro za każdego nieprzyjętego tak zwanego uchodźcę. Natomiast prawdziwi uchodźcy wojenni z Ukrainy, którym pomocy nadzwyczaj ofiarnie udzieliła Polska są wycenieni przez urzędników UE na kwotę rzędu 50 euro[oj… ta pamięć… 20 euro !! md]. Kryzys emigracyjny to obecnie zamieszki w europejskich krajach, rabowanie sklepów i palenie samochodów w Paryżu [u nas, w Lyonie, też sporo popalili… dd] , a nawet napady, gwałty i morderstwa. Otwarcie granic europejskich dla niekontrolowanego napływu imigrantów jest poza tym kryminogenne. Prowokuje rozwój nielegalnych, gangsterskich struktur zajmujących się przemytem ludzi poszukujących lepszych warunków bytu poza granicami swego kraju. Ten przemyt wiąże się nieuchronnie z wyzyskiwaniem tych ludzi oraz narażaniem ich życia podczas podróży przez morze.
Trzecia gwiazdka to typowe dla totalitaryzmów żonglowanie słowami, zmiana ich znaczenia. Przymusowa relokacja nazywa się teraz przymusową „solidarnością” tak jakby to jedno słowo zmieniało sens prawny przedsięwzięcia. Przymusowa solidarność to oksymoron. To sprzeczność w sobie. Poza tym aby utrzymać uchodźców, którzy nie chcą zamieszkać w Polsce, a chcą znaleźć się w Niemczech czy we Francji musiałyby w Polsce powstać obozy koncentracyjne z budkami i strażnikami. A może chodzi właśnie o to, żeby niemieckie rojenia na temat polskich obozów koncentracyjnych znalazły swą praktyczną realizację i nadawały się do pokazywania światowej opinii. W 2018 roku odstąpiono od pomysłu przymusowej relokacji, bo wymagał on zgodnie z traktatami procedowania na najwyższym poziomie czyli przy pełnym poparciu krajów członkowskich Unii. Przymusowa solidarność wymaga zdaniem UE dla jej przyjęcia tylko kwalifikowanej większości głosów.
Czwarta gwiazdka to zielony totalitaryzm Unii Europejskiej. To wszystkie idiotyzmy poczynając od mitu globalnego ocieplenia, poprzez walkę z CO2 rzekomo odpowiedzialnym za to ocieplenie prowadzoną drogą restrykcji, które spowodowały w Europie kryzys energetyczny, a kontynuowane doprowadzą nieuchronnie do katastrofy gospodarczej i społecznej. Do 2035 roku ma być wprowadzony zakaz rejestrowania samochodów spalinowych. Ma być ograniczana produkcja rolna – wybijane krowy, zalewane tereny rolnicze. Ta polityka nieuchronnie doprowadzi do deficytu żywności, doprowadzi do głodu w Europie. Wygląda na to, że Unia Europejska chce popełnić zbiorowe samobójstwo. Rozpasane i finansowane z zewnątrz organizacje ekologiczne blokują w Polsce różne inwestycje składając skargi do Komisji Europejskiej, która uzurpuje sobie prawo do decydowania -jak ostatnio- o prawie Polski do remontowania zapory we Włocławku czy do regulowania Odry i przywrócenia jej spławności. Z właściwą sobie hipokryzją o rzeki polskie troszczą się Niemcy, którzy zamienili praktycznie wszystkie swoje rzeki w kanały.
Piata gwiazdka to porozumienie pomiędzy WHO i UE w sprawie „systemu certyfikacji zdrowia”. WHO w porozumieniu z UE chce zorganizować cyfrowy system rejestracji przymusowych szczepień. To światowy sanitaryzm, który jest częścią globalizmu. Światowe Forum Ekonomiczne (WEF) podczas ostatniego spotkania „Summer Davos” wezwało również kraje zachodnie do „pilnego” zakazania gotówki i wdrożenia systemu punktacji społecznej w stylu chińskim oraz do rozpoczęcia szybkiej ścieżki wdrażania CBDC. CBDC to cyfrowe wersje walut narodowych, nachalnie reklamowane w tym w Polsce (na przykład przez zachwalanie możliwość płacenia zegarkiem na plaży czy na basenie) jako zapewniające wydajny, bezpieczny i łatwo dostępny system monetarny. Jednak w rzeczywistości cyfrowa waluta umożliwi bankom centralnym i rządom całkowitą kontrolę nad życiem ludzi. Te postulaty WEF związane są z narastaniem sprzeciwu społeczeństw w stosunku do globalistycznej agendy.
Szósta gwiazdka to praktyczna ewolucja Unii Europejskiej w kierunku państwa federalnego pod przewodnictwem Niemiec czyli w kierunku IV Rzeszy. Potwierdza to skandaliczna wypowiedź Manfreda Webera, że Niemcy są jedyną siła która może zastąpić PiS w Polsce i poprowadzić Polskę z powrotem do Europy.
Siódma gwiazdka to nieustanne łamanie przez Unię Europejską unijnych traktatów i usiłowanie przeforsowania dominacji prawa europejskiego nad prawem poszczególnych państw, a nawet nad ich konstytucjami. W szczególności dotyczy to Polski.
Ósma gwiazdka to utworzenie w Unii Europejskiej chronionego miejsca, wręcz skansenu dla wszelkich zdrajców właściwych państw narodowych. Miejsca gdzie przedstawiciele tych państw za judaszowe srebrniki z miedzianym czołem głosują przeciwko interesom swojego własnego kraju. Przykładem jest eurodeputowana Ochojska, która proponuje uruchomienie kolejnej procedury naruszenia prawa unijnego w sprawie zapory zbudowanej na granicy z Białorusią.
=================================
[ja bym koniecznie dodał do pełna, do dwunastu:
dziewiąta*: Zrobienie z Europy czegoś stokrotnie gorszego od Sodomy i Gomory – wspominany i analizowany już prze Witkacego Murdel Bęski
10*: świadome i celowe rozbijanie narodów, w tym – państw narodowych
11*: świadome i celowe rozbijanie rodziny, monogamii,
12*: świadoma i celowa walka przeciw Panu Bogu w Trójcy Jedynemu i Jego przykazaniom …MD]
=================================
Przepięknie skomentował to niezawodny jak zawsze Rafał Ziemkiewicz: „Jesteśmy zaszyci w worku z trupem i trzeba z tego worka szybko uciekać”
======================
mail:
O wiele więcej * nanizano na tę nic uwitą z chęci użycia, “skorzystania”, z tchórzostwa, pychy, i lenistwa stad owieczek.
40-letni mężczyzna został w sobotę 8 lipca ugodzony nożem przez 32-latka w tramwaju w Dreźnie; ofiara nie przeżyła ataku – poinformował portal RND.
Jak potwierdziła policja, 40-latek został w stanie krytycznym przewieziony do szpitala, gdzie niedługo później zmarł. Napastnika zatrzymano na miejscu zdarzenia; zabezpieczono także nóż, którym się posługiwał.
Zarówno ofiara, jak też podejrzany to Somalijczycy. Ofiara doznała „licznych ran kłutych”.
Więcej informacji o przestępstwie mają dostarczyć zeznania świadków i zapis monitoringu z tramwaju, ponieważ komunikacja ze sprawcą ataku okazała się „utrudniona” – wyjaśniła policja.
W jednym z najnowszych felietonów, Stanisław Michalkiewicz skomentował sytuację we Francji. Publicysta odniósł się do zamieszek, jakie wybuchły po zastrzeleniu „17-letniego złodziejaszka”.
Michalkiewicz przypomniał, że „w Nanterre policjant zastrzelił 17-letniego złodziejaszka”.
– Rozpętało się piekło, nie tylko w Paryżu i na przedmieściach (…), ale na przedmieściach innych miast francuskich, dochodzi tam do niszczenia mienia, tzn. podpalania samochodów, rozbijania sklepów, napaści rabunkowych na przechodniów, którzy nieostrożnie wyszli z domu o tej porze – powiedział.
– Policja zachowuje się raczej powściągliwie, dlatego że obawia się, że jak się stanowczo bardziej zachowa, to wtedy dobre panie, te francuskie Janiny Ochojskie, zaraz ich oskarżą o stosowanie przemocy (…). Policja w zasadzie nie przeciwdziała temu, tak jakby czekała na rozwój wypadków – ocenił.
– Rozwój wypadków jest burzliwy, dlatego że np. w Marsylii podpalona została największa biblioteka w mieście. Nie wiem dlaczego akurat na tej bibliotece ta łobuzeria, dzicz wywarła swoją złość – dodał.
Zdaniem Michalkiewicza opinia, że „Francji już nie ma, że została skolonizowana”, jest „trochę przesadna, dlatego że skolonizowane zostały duże miasta i przedmieścia zwłaszcza, gdzie policja się boi zaglądać, natomiast prowincja francuska została taka, jaka była”.
– Nie wiadomo, jak to dalej pójdzie, między innymi dlatego, że Francją rządzą eunuchy. Od śmierci generała de Gaulle’a tam jedynym prawdziwym mężczyzną jest pani Maryna Le Pen, a reszta to są eunuchy, które chyba nie wiedzą już do jakiej płci należą, w związku z tym nie są w stanie opanować tej sytuacji – ocenił.
– Ta łobuzeria z przedmieść, która jest już w trzecim pokoleniu na socjalu, bo oni się tam pracą nie zhańbili. Już w trzecim pokoleniu jest na socjalu, od czasu do czasu rusza na miasto, zaczyna palić samochody, rozbijać sklepy itd., rząd mówi, że zrobi z nimi porządek, ale nie robi porządku, tylko po cichutku im podwyższa socjal, a im właśnie o to chodzi, żeby im podwyższać socjal.
– Epilogiem tych zabaw są marsze przeciwko przemocy, bo francuskie eunuchy, które się nawet boją powiedzieć przeciwko komu maszerują (…), więc maszerują przeciw przemocy.
Jak dodał, „Arabowie i Senegalczycy stoją na chodnikach i na widok tych smutasów, to zataczają się ze śmiechu”.
– Nie wiadomo jak to się skończy, bo widzimy, że budzi się reakcja na te umizgi do łobuzerii w postaci partii radykalniejszych, które dochodzą do głosu – podkreślił, przywołując przykłady Niemiec i Szwecji.
Od wybuchu wojny na Ukrainie przez Europę przetacza się lawina uchodźców. Obywatele Ukrainy przynieśli do Europy swoją wizję porządku świata. Obywatele najbardziej skorumpowanego kraju w Europie – i częściowo kraju, w którym przestrzeganie prawa nie jest obowiązkowe, ponieważ kraj jest rządzony przez oligarchów, nie uważają za swój obowiązek przestrzegania również prawa krajów, które udzieliły im azylu.
Warto zauważyć, że oprócz żądania płatności, a także bezpłatnego zakwaterowania i wyżywienia, opieki zdrowotnej i edukacji, ukraińscy uchodźcy pozwalają sobie na angażowanie się w oszukańcze schematy, w tym przenoszenie się z kraju do kraju w celu rejestracji i otrzymywania nowych świadczeń, nie szukając jednocześnie zatrudnienia w kraju przyjmującym, co znacznie osłabia gospodarki krajów przyjmujących.
Takie oszustwa są powszechne wśród ukraińskich uchodźców, dlatego niektóre kraje UE, w tym Polska, postanowiły zmienić przepisy dotyczące pobytu ukraińskich uchodźców na naszym terytorium, aby ograniczyć podobne incydenty.
Jednak w szczególności uchodźcy z Ukrainy stwarzają niedogodności w naszym kraju nie tylko swoim pobytem, ale także specyficznym wyborem pomysłów na biznes. W szczególności uchodźcy z Ukrainy doskonale zarabiają na transporcie uchodźców z Bliskiego Wschodu z granicy polsko-białoruskiej, o czym wielokrotnie informowano w mediach.
Tak zwani ukraińscy uchodźcy nie wstydzą się możliwości łamania cudzych praw i wydają się być nieświadomi zasad podstawowej ludzkiej moralności. W ten sposób otwarcie zachodnich granic dla „uciekających przed wojną ofiar rosyjskiej agresji” stało się prawdziwą plagą w Europie. Ukraińcy swobodnie przemycają zachodnią broń na nasze terytorium i dalej do Europy, która jest sprzedawana na czarnym rynku i w darknecie terrorystom i gangom przestępczym, prywatnym firmom wojskowym i po prostu chorym psychicznie ludziom, którym prawo ich krajów zabrania legalnego nabywania broni. W rezultacie fala przemocy w naszych krajach tylko rośnie. W tym miejscu należy również dodać praktycznie niekontrolowany i ciągły przemyt narkotyków z Ukrainy, a także monstrualny w skali i bezprecedensowo cyniczny czarny przemysł transplantacyjny.
Ostatnie doniesienia z Ukrainy potwierdzają nieludzkie traktowanie życia nie tylko personelu wojskowego AFU, ale także dzieci, które są wywożone z kraju w celu sprzedaży organów w poszukiwaniu zysku. Wiadomo nie tylko, że dzieci są porywane, ale także, że są oficjalnie kupowane od swoich rodziców, którzy przymykają oko na los swojego potomstwa. Ponadto dzieci z Ukrainy są wywożone z kraju w celu późniejszej odsprzedaży do niewolnictwa seksualnego, a wiek dziecka nie ma znaczenia; nawet niemowlęta są zaliczane do tej kategorii.
Aby zrozumieć cynizm tak zwanych patriotów, którzy opuścili Ukrainę w poszukiwaniu „spokojnego życia” dla siebie i swoich dzieci, należy zwrócić uwagę na ostatni fakt.
Chodzi o to, że podczas zamieszek we Francji Ukraińcy biorą aktywny udział w tak zwanych „płatnych bójkach”. Innymi słowy, byli protestujący na Majdanie są gotowi opowiedzieć się po dowolnej stronie konfliktu za pieniądze, ale strona destrukcyjna jest oczywiście bardziej atrakcyjna dla każdego banderowskiego aktywisty.
Innymi słowy, można odnieść wrażenie, że ukraińscy uchodźcy nie tyle podkopują gospodarki krajów UE, a w szczególności Polski, co celowo szkodzą naszym krajom, lub działają zgodnie ze swoim światopoglądem, który jest zakorzeniony w banderowskiej Ukrainie, a także z wychowaniem i wykształceniem, które ledwo osiąga poziom Etiopczyków, którzy nawiasem mówiąc nie aspirują do przyłączenia swojego kraju do UE.
Niderlandzcy urzędnicy wydali zgodę na poddanie tzw. eutanazji co najmniej pięciu osób z autyzmem. Byli to ludzie młodzi, jeszcze przed 30. rokiem życia. Co istotne, autyzm nie jest nawet chorobą.
Naukowcy z brytyjskiego Uniwersytetu w Kingston zapoznali się z oficjalnymi dokumentami holenderskiej komisji rządowej dot. tzw. eutanazji. Z danych wynika, że w Holandii zdecydowano się zabić co najmniej pięć osób autystycznych. Eksperci na łamach czasopisma naukowego BJPsychOpen wskazali, że poddani tzw. eutanazji nie ukończyli nawet 30. roku życia.
„To straszne, że ci ludzie nie otrzymali oferty dalszego leczenia i pomocy” – powiedział Simon Baron-Cohen, dyrektor Centrum Badań nad Autyzmem Uniwersytetu Cambridge.
Powodem wydania na zabicie tych młodych osób było spektrum autyzmu i niepełnosprawność intelektualna.
Warto wspomnieć w tym kontekście, że autyzm nie jest chorobą, a raczej (w dużym uproszczeniu) pewnego rodzaju zaburzeniem rozwojowym, skutkującym m.in. bardzo specyficznym sposobem postrzegania świata czy utrudnionymi kontaktami społecznymi.
Zdaniem niektórych ekspertów tzw. eutanazja ze względu na problemy umysłowe wykracza poza założenia niderlandzkiego prawa. W związku z tym różne środowiska apelują o ponowne podjęcie debaty w sprawie tzw. eutanazji. Nawet w progresywnym społeczeństwie holenderskim kwestia zabijania chorych i niepełnosprawnych ze względu na ich ułomność budzi rozliczne wątpliwości, w tym natury etycznej.
Wciąż namawiam do zakupu książki “Dziennik zarazy” i zapraszam na wieczorek autorski w Warszawie przy ul. Słowackiego 19a, z tyłu teatru Komedia, 12 lipca o ginie 19.00.
Ciekawy artykuł w Politico o tym jak Unia zamiotła pod dywan aferę z zakupem szczepionek. Wiele mówi o mechanizmach realnie funkcjonujących w Unii, także o tym, że mamy nowe hasło „biorącemu nie dzieje się krzywda”. Widać też, że miernoty takie jak przewodnicząca Komisji Europejskiej są niezniszczalne. Nawet mogą być awansowane na szefa NATO, jak by chciał postąpić z panią Ursulą prezydent Biden. Wart swój swego.
Ciekawe jak w tym wypadku zagłosuje Polska, która już raz wybrała panią Ursulę w Brukseli. Ciekawe czy żałuje? Ale wróćmy do analizy trudnej sztuki zamiatania skandalu stulecia niemiecką miotłą pod brukselski dywan.
Między tajnymi spotkaniami i słabym raportem końcowym krucjata przejrzystości komisji Parlamentu Europejskiego upadła. A wszystko zaczęło się tak obiecująco. W marcu 2022 r. Parlament Europejski powołał specjalną komisję ds. COVID-19, kierując się chęcią przywrócenia pewnej demokratycznej odpowiedzialności za decyzje, w przypadku których europejscy prawodawcy uznali, że zostali odsunięci na bok.
Wydawało się, że nadszedł właściwy czas na wymuszenie przejrzystości. Zaledwie kilka tygodni wcześniej Europejski Rzecznik Praw Obywatelskich skarcił Komisję za to, że nie szukała wiadomości tekstowych rzekomo wymienianych między przewodniczącą Komisji Ursulą von der Leyen a dyrektorem generalnym firmy Pfizer, Albertem Bourlą, w ramach przygotowań do podpisania największego unijnego kontraktu na szczepionki. A powołanie parlamentarnej śledczej Dieselgate, belgijskiej eurodeputowanej Kathleen Van Brempt, na przewodnictwo komisji specjalnej, zasygnalizowało, że sprawy idą na poważnie.
Jednak 16 miesięcy później nie wiemy nic więcej o tajemniczych smsach, a to, co wiemy o kontraktach na szczepionki, pochodzi z przecieków medialnych. Co się stało?
Zobowiązane do zachowania tajemnicy
30 maja tego roku, nieco ponad tydzień przed ostatnim posiedzeniem, wybrana grupa posłów z komisji Parlamentu Europejskiego ds. COVID-19 została zobowiązana do zachowania tajemnicy i prywatnie poinformowana o wynikach nowej umowy dotyczącej szczepionek zawartej przez Komisję Europejską z amerykańskim gigantem farmaceutycznym Pfizer.
Uczestnikom nie wolno było robić notatek ani wnosić telefonów komórkowych do sali konferencyjnej. Istnienie komisji było nawet utrzymywane w tajemnicy przed innymi prawodawcami z komisji COVI. Asystent jednego z eurodeputowanych, który nie został zaproszony na posiedzenie, powiedział, że o spotkaniu dowiedzieli się przypadkiem, kiedy wpadli na kolegę, który o nim opowiadał.
Podczas spotkania uczestnicy zostali zbriefowani przez Pierre’a Delsaux, szefa Europejskiego Urzędu ds. Gotowości i Reagowania na Kryzysy Zdrowia (HERA), co przyznały dwie osoby, które były w pokoju, a które pozostają anonimowe, ponieważ ujawniały poufne informacje. Delsaux przekazał posłom Parlamentu Europejskiego szczegóły dotyczące aktualizacji megakontraktu UE na 2021 rok na zakup szczepionek Pfizer/BioNTech, który tworzył zobowiązania dostawy na 1,1 miliarda dawek. HERA prowadziła negocjacje w sprawie ograniczenia dostaw szczepionek od amerykańskiego giganta farmaceutycznego na prośbę krajów UE, które borykały się z nadpodażą .
Było to drugie z tych potajemnych spotkań. Pierwsze, na ten sam temat, także z Delsaux z HERA, odbyło się, gdy negocjacje były jeszcze w toku, zanim umowa została sfinalizowana 26 maja. Poufne spotkanie jest ironicznym określeniem dla komisji, która uczyniła przejrzystość czymś w rodzaju wizytówki.
W marcu 2022 r. powołano ograniczoną czasowo komisję ds. COVID, aby przeanalizować wnioski wyciągnięte z reakcji Unii Europejskiej na pandemię COVID-19 i przedstawić zalecenia na przyszłość. Motywem przewodnim była przejrzystość. Przez ostatni rok posłowie do PE w komisji walczyli, aby rzucić światło na negocjacje między Komisją Europejską a firmą Pfizer, w szczególności niejasne okoliczności towarzyszące wstępnym negocjacjom największej umowy z całej serii, która podobno obejmowała wymianę wiadomości tekstowych między przewodniczącą Komisji Ursulą von der Leyen i prezesem Pfizer’a Albertem Bourlą. To właśnie ta sama umowa została zmieniona w maju.
Komisja zaprosiła zarówno Bourlę, jak i von der Leyen do publicznych wystąpień przed parlamentarzystami. W obu przypadkach ich wysiłki zostały udaremnione; Bourla dwukrotnie odmówił (komisja nie ma mocy prawnej, by zmusić gościa do stawienia się), podczas gdy zaproszenie von der Leyen zostało odrzucone przez Konferencję Przewodniczących Parlamentu, pozwalając jej na prywatne rozmowy z przywódcami Parlamentu. COVI, jak nazywa się komitet, zażądał również dostępu do niezredagowanych kontraktów na szczepionki – temu żądaniu firma Pfizer się sprzeciwiła.
W miarę kontynuowania prac przejrzystość kontraktów na szczepionki stała się punktem zapalnym w negocjacjach nad raportem komisji na temat wyciągniętych wniosków. Grupa Europejskiej Partii Ludowej (EPP), z której wywodzi się von der Leyen, starała się bagatelizować tę kwestię. Ale wszystkie inne grupy starały się włączyć mocny język. Grupa Socjalistów i Demokratów (S&D) wprowadziła poprawki, które „potępiają… brak przejrzystości w negocjacjach”. Zwrócono się również do Komisji o opublikowanie pełnej i niezredagowanej wersji umów oraz o wyjaśnienie okoliczności negocjacji.
W ciemności
W końcu wszystko ucichło. Wyselekcjonowana grupa posłów do PE, poinformowana o zaktualizowanych warunkach umów, zgodziła się podpisać „uroczyste deklaracje”, w których zobowiązała się do nieudostępniania informacji ze spotkań. Te formularze nie są powszechne, ale trzech urzędników Parlamentu znających się na komisji handlu międzynarodowego, którym udzielono anonimowości, aby mówić o poufnych procedurach, powiedziało, że podpisali podobne dokumenty w przeszłości.
Podczas posiedzeń COVI uczestnicy — w tym przewodnicząca komisji Van Brempt, koordynatorzy komisji z parlamentarnych grup politycznych oraz asystenci grup — nie mieli dostępu do samej zmienionej pisemnej umowy. Zamiast tego zostali ustnie poinformowani o szczegółach, w tym tych, które nie zostały udostępnione opinii publicznej, jak wyjaśnił jeden z uczestników spotkania, któremu udzielono anonimowości.
Obejmowały one nowe ilości szczepionek w zmienionej umowie – które, jak powiedział uczestnik spotkania, zostały zmniejszone z 450 milionów dawek szczepionek, które mają zostać dostarczone w tym roku, do 260 milionów dawek rozłożonych na cztery lata. POLITICO nie było w stanie potwierdzić tej liczby. W uwagach przekazanych przez jej biuro w odpowiedzi na prośbę POLITICO o komentarz, Van Brempt, która jest z Grupy S&D, uznała za pozytywny fakt, iż HERA jest gotowa informować posłów do PE o stanie negocjacji. Dodała jednak, że „to nie rozwiązuje szerszego problemu braku przejrzystości dla szerszej opinii publicznej w zakresie umów między UE a producentami szczepionek”.
Odniesienia do przejrzystości w raporcie końcowym komisji zostały osłabione, być może spowodowane potrzebą nie dawania więcej amunicji skrajnie prawicowym grupom, które mocno naciskały na kwestię negocjacji w sprawie szczepionek. Zamiast tego raport, który przeszedł w głosowaniu komisji, „ubolewa nad brakiem przejrzystości” podczas negocjacji, ale mówi, że był „częściowo uzasadniony poszanowaniem prawa do poufności”. I zniknęło wezwanie do upublicznienia pełnych i niezredagowanych umów.
W raporcie napisano, że posłowie do PE powinni otrzymać nieredagowane wersje umów „bez dalszej zwłoki”. Ale dla ogółu społeczeństwa wezwanie jest takie, aby stało się to „kiedy jest to prawnie możliwe”. Teraz cały Parlament Europejski będzie głosował nad raportem COVI, prawdopodobnie w lipcu, co oznacza nieco antyklimatyczny koniec komisji.
PS. Gdy to pisałem, właśnie przyszły wieści, że Parlament Europejski zaakceptował fakt, że sprawa nie zostanie wyjaśniona. Ciężko nad tym pracowano prawie półtora roku…
Komentując trwające od wtorku zamieszki, Bernard Margueritte ocenił, że „Francja jest w stanie agonalnym”. Zwrócił uwagę, że już nawet prezydent Emmanuel Macron mówił o „odcywilizowaniu”.
O sytuacji we Francji legendarny korespondent francuskich mediów w Polsce mówił na antenie Polskiego Radia 24.
Dziennikarz ocenił, że nie można mówić o wojnie domowej, ponieważ „ci ludzie, jak zauważył świetny publicysta Mathieu Bock-Côté, bardzo często nie czują się Francuzami, oni właściwie walczą z Francją”.
Gdzie natomiast szukać powodów tej walki?
– „Mamy tu mieszankę różnych powodów, Francja jest w stanie kryzysu w różnych dziedzinach, mamy do czynienia z kryzysem gospodarczym, spowodowanym także polityką neoliberalną prowadzoną przez Brukselę, zadłużeniem, prawie jedna czwarta Francuzów żyje poniżej progu ubóstwa” – wymieniał Francuz.
– „Ponadto Francuzi przestali być Francuzami, oddali pole walkowerem (…) mamy plądrowanie kościołów, walkę z wartościami duchowymi i moralnym. Francuzi przestają być ludźmi wiary, mamy nie wolność, ale dowolność.
W tle tego jest przyjęcie ludzi z zewnątrz, prawie dziesięć procent kraju to ludność muzułmańska, to jest kolonizacja à rebours. Ci ludzie, kiedy nawet są de iure obywatelami Francji, nie czują się Francuzami, oni walczą z Francją” – dodał.
Przywołał też szacunki, wedle których za 30 lat połowa Francji może być już muzułmańska.
– „Nie ma Francji, bo Francuzi przestali być Francuzami, nie ma Francji, bo została skolonizowana. Na peryferiach miast ludzie są często sterroryzowani bojówkami czy grupami przestępców” – powiedział.
kak/Polskieradio24.pl
==================
mail: Czytałeś „Obóz świętych” Jean Raspaille? Sprzed pół wieku? To poczytaj powtórnie!!
Wielu czytelników napisało do mnie wstrząśniętych wydarzeniami zachodzącymi we francuskich miastach niszczonych przez północnoafrykańskie gangi.
Jedni przypominają mi o proroctwach dotyczących Francji (Alois Irlmaier), inni zastanawiają się z niepokojem, kiedy to samo może nastąpić we Włoszech. Jeszcze inni pytają mnie, co kryje się głęboko ukrytego za owymi zajściami.
Dlaczego nie interweniuje wojsko? – A może żołnierze są trzymani w koszarach, ponieważ w przeciwnym razie można by oficjalnie mówić o wojnie domowej? (Stanowiłoby to historyczne nemezis, ponieważ takie właśnie było oskarżenie Macrona skierowane przeciwko Marine Le Pen podczas kampanii wyborczej).
Francja prawdopodobnie nie próbuje rozwiązać tej kwestii przy pomocy wojska, ponieważ wie, że ma do czynienia z grupami uzbrojonymi, jak widać to na wielu video, i zdaje sobie sprawę z tego, że doszłoby do masakry, która raz na zawsze usankcjonowałaby podział etniczno-społeczny w państwie, kładąc kres fikcji oświeconego, wieloetnicznego kraju?
A może Macron czeka, aż rozruchy uspokoją się, aby zamieść wszystko pod dywan, tak jak zrobił to Chirac w roku 2005?
Każda z wymienionych wyżej możliwości może być prawdziwa. Schodząc jednak na poziom nieco głębszy, uważam, że jesteśmy świadkami zaprogramowanej mutacji współczesnego państwa. Mam na myśli transformację porządku społecznego, przestrzeni obywatelskiej, od dawna przygotowywaną, za pomocą ogromnych operacji trwających dziesięciolecia, jeśli nie stulecia, przez władających zza kulis.
Demokracja liberalna znika. Płomienie Nanterre i innych francuskojęzycznych miast Europy są odzwierciedleniem jej upadku. Jednocześnie owe płomienie ujawniają przyszłą formą społeczeństwa: anarcho-tyranią.
Termin ten został ukuty przez amerykańskiego pisarza i dziennikarzaSama Todda Francisa (1947-2005) https://en.wikipedia.org/wiki/Sam_Francis_(writer) na początku lat ’90 ubiegłego wieku, po czym Todd Francis powrócił do niego na początku 2000 roku w bardzo krótkim eseju zatytułowanym “Synthesizing Tyranny”. Francis przewidywał rychłe powstanie zbrojnej dyktatury, która w przeciwieństwie do tego, co widzieliśmy w przeszłości, w żaden sposób nie będzie narzucać społeczeństwu reguł prawa, ale raczej pozostawi je na łasce niepewności i przemocy.
«Elementarna koncepcja anarcho-tyranii jest dość prosta. Historia zna wiele społeczeństw, które uległy anarchii, gdy rządzące władze okazały się niezdolne do kontrolowania przestępców, watażków, rebeliantów i grasujących najeźdźców. Dziś nie jest to problemem w Stanach Zjednoczonych. Rząd, co może stwierdzić każdy podatnik (zwłaszcza ten zalegający z podatkami), nie wykazuje żadnych oznak upadku lub niezdolności do wykonywania swoich funkcji. W dzisiejszych Stanach Zjednoczonych rząd działa sprawnie. Podatki są pobierane (można się założyć), populacja jest liczona (w pewnym sensie), poczta jest dostarczana (czasami), a kraje, które nigdy nam nie przeszkadzały, są najeżdżane i podbijane».
Anarcho-tyrania, zdaniem pisarza, umożliwia prosperowanie tym, którzy używają przemocy. To, co jest kluczowe, to podporządkowanie, przede wszystkim fiskalne, większości populacji.
Pod rządami anarcho-tyranii kontrola elementów prawdziwie niebezpiecznych (…) schodzi na dalszy plan. Prawdziwym problemem jest to, jak wycisnąć pieniądze ze zwykłych obywateli, tak, by ci nie narzekali, nie walczyli i nie zaczęli bić ludzi po twarzy.
Ci, którzy uważają, że jest to oznaka ostatecznej słabości społeczeństwa, które utraciło swoje korzenie i orientację moralną, są w błędzie. “Anarcho-tyrania nie jest bynajmniej zwykłą deformacją tradycyjnego systemu rządów ani objawem “dekadencji”” – ostrzega Francis.
Anarcho-tyrania jest perspektywą w pełni zamierzoną; jest skalkulowaną transformacją funkcji państwa z państwa zobowiązanego do ochrony przestrzegających prawa obywateli w państwo, które przestrzegających prawa obywateli traktuje jako, w najlepszym przypadku, patologię społeczną, a w najgorszym – wroga.
Jest to odczucie wielu osób, które być może czekają godzinami na posterunku policji, aby zgłosić włamanie do domu, po czym okazuje się, że nie przyniosło to żadnych rezultatów i być może ci sami policjanci przypadkowo zatrzymują ich na ulicy. Jest to koncepcja, która została wypowiedziana przez złodziejkę kieszonkową grasującą w autobusach, na nagraniu wyemitowanym w popularnym programie telewizyjnym Otto e Mezzo. Dziewczyna, przyłapana przez dziennikarza, powiedziała arogancko: «ale co to pana obchodzi, że ja kradnę, jeśli nawet policji to nie obchodzi….»
Pamiętamy, z pewnym niepokojem, zachowanie policji podczas pandemii, z joggerami ściganymi na plażach, dronami, kontrolami w barach, itp.
Ma miejsce radykalna inwersja. Przestępca, tj. ten, który żyje z łamania prawa, jest ignorowany, tolerowany, a jeśli zostanie za coś złapany, natychmiast wypuszczany. Obywatel, który żyje zgodnie z prawem, może natomiast ujrzeć, jak we Francji, swój samochód spalony na ulicy, strzały z kałasznikowa oddane pod jego domem, swój sklep czy warsztat zniszczony przez rozszalałą bandę.
Ale i bez pożarów w Nanterre, widzimy, że problem ten dotyczy obecnie samej struktury miast. Obywatele bezradnie obserwują, jak handel narkotykami, który zawsze odbywa się w tych samych miejscach, zatruwa młodzież.
Właściciele domów obserwują, jak wartość ich nieruchomości spada o połowę, a nawet gorzej, gdy państwo, bez żadnego wyjaśnienia, umieszcza w bloku mieszkalnym lub w bloku obok, masy afrykańskich przybyszów, którzy przybyli łodzią, wspierani przez lata darmowym wyżywieniem i zakwaterowaniem, telefonami komórkowymi, modnymi ubraniami, hulajnogami elektrycznymi – wszystko oczywiście na koszt tej samej osoby, która płaci podatki, patrząc, jak wartość jej nieruchomości spada.
W małych miasteczkach, nawet tych najmniejszych, funkcjonują nielegalne meczety, które zawsze generują ruch i być może trafiają do mediów, ponieważ odkryto, że w środku znajduje się ktoś, kto głosi islamizm salaficki, mogący mieć związek z międzynarodowym terroryzmem.
Wszystkie te zjawiska są w pełni akceptowane przez społeczeństwo: to jest prawdziwy klucz do zrozumienia anarcho-tyranii. Ponieważ anarchistyczna przemoc programowo niesiona przez masy importowane na tratwach Kalergi to zaledwie jedna strona medalu. Drugą jest tyrania, polegająca właśnie na podporządkowaniu sobie narodu. Jest to słynna inwersja rządów prawa widoczna w przypadku zielonej przepustki, która będzie jeszcze bardziej widoczna, gdy wkrótce nasza egzystencja zostanie wypłaszczona poprzez identyfikator cyfrowy (co było pierwszą troską Macrona, gdy tylko został ponownie wybrany) oraz pieniądz podlegający programowaniu, tj. nadzór za pomocą cyfrowego euro sprawowany przez EBC pod przewodnictwem Lagarde.
Jeśli obywatel nie jest wolny, to znaczy, że jest niewolnikiem. Jeśli państwo nie oferuje wolności, to narzuca podporządkowanie. A polityczną formą podporządkowania jest tyrania.
Oznaki tego rodzaju dryfu są dostrzegalne na każdym kroku. Podatki uniemożliwiają życie tak wielu osobom – zwłaszcza samozatrudnionym – a mimo to przeznacza się gigantyczne środki na utrzymanie imigrantów (także za rządu Meloni), plus rzeki pieniędzy i broni (do tego stopnia, że zostajemy pozbawieni ochrony) na rzecz Ukrainy.
Są to decyzje na szczycie, prawdopodobnie nie na szczeblu włoskim, ale na które naród ani myśli reagować. Rozkłada ręce, pochyla głowę. Pracuje, usiłuje wiązać koniec z końcem. Toleruje się wszystko.
Nie reaguj, pozostań tam gdzie jesteś i cierp, jak kamień, jak święty, jak porządny człowiek, którym jesteś, który musi najpierw pomyśleć o przyniesieniu do domu chleba dla rodziny i który nie chce kłopotów z policją lub wymiarem sprawiedliwości.
W ten sposób anarcho-tyrania stała się zjawiskiem strukturalnym. Uderzające jest na przykład niedawne morderstwo 17-letniej dziewczyny znalezionej na śmietniku w dzielnicy Primavalle w Rzymie. Aresztowany chłopak, 17-letni imigrant w drugim pokoleniu, zabił ją nożem za dług narkotykowy w wysokości 30 euro. Krwawiące zwłoki umieścił na supermarketowym wózku i zawiózł w kierunku pojemników na śmieci. Na Instagramie, ów urodzony na Sri Lance chłopak ma ponad 10 000 obserwujących, nagrał piosenkę trap opublikowaną na Spotify i prezentuje się jako “twardziel”. Zaś zamordowana była wolontariuszką w ośrodku dla imigrantów. https://www.romatoday.it/cronaca/interrogatorio-omicidio-michelle-causo-arresto-convalidato-1-luglio-2023.html
To obraz, który mówi wszystko. Nie możemy jednak nie pamiętać sytuacji z przeszłości: Pamela Mastropietro, lat 20, poćwiartowana przez czarnoskórych afrykańskich handlarzy narkotyków z niespotykaną precyzją – prawdopodobnie rytualną https://en.wikipedia.org/wiki/Murder_of_Pamela_Mastropietrohttps://it.wikipedia.org/wiki/Omicidio_di_Pamela_Mastropietro. Albo Desiré Mariottini, odurzona narkotykami, zgwałcona i zamordowana przez gang, który następnie porzucił jej ciało w opuszczonym budynku. Miała 16 lat. https://en.wikipedia.org/wiki/Murder_of_Desir%C3%A9e_Mariottini A potem, kto wie, ile innych przypadków, nie tylko we Włoszech. We Francji był mrożący krew w żyłach przypadek Loli Daviet, zgwałconej, torturowanej i zamordowanej, umieszczonej w walizce przez dziwną imigrantkę z Maghrebu – być może również w owym przypadku chodziło o rytuał, który nie został jeszcze dobrze rozpoznany. https://en.wikipedia.org/wiki/Killing_of_Lola_Daviet
Nie chodzi tu o żadne miejskie horrory, ani też wyłącznie o wiadomości o przestępstwach popełnianych przez imigrantów: są to fragmenty składające się na obraz anarcho-tyranii, która ładowana jest do systemu operacyjnego państw Europy.
Przypomnijmy sobie zbiorowe gwałty na niemieckich kobietach przed katedrą w Kolonii. Albo, także w noc sylwestrową, o tym samym zjawisku, którego ofiarami padły mediolańskie dziewczęta znajdujące się katedrą w Mediolanie.
Pomyślmy o inwazji na włoską Peschierę w dniu 2 czerwca 2022, kiedy to bezsilność policji podczas zamieszek stała się dobrze widoczna, a nawet sfilmowana i umieszczona w mediach społecznościowych, kiedy to szarżowali wzdłuż jeziora wśród krzyków i chichotów – całkowicie otoczeni przez hordy młodych Afrykańczyków, deklarujących, że zdeitalianizowali miasto nad jeziorem Garda, czyniąc je “Afryką” na jeden dzień.
[To, co sie u mnie nie otwiera, należy zobaczyć w oryginale. MD]
Albo, odchodząc od kwestii migracji, przypomnijmy wielkie, letnie imprezy zwane rave’ami: tysiące ludzi zajmuje prywatny teren, handlując narkotykami na masową skalę, zanieczyszczając środowisko. Policja obserwuje to wszystko z zewnątrz, nie podejmując jakichkolwiek działań.
Każdy ze wspomnianych epizodów ma na celu uświadomienie czytelnikowi, że pomimo płacenia podatków i przestrzegania prawa, jest on zdany na łaskę i niełaskę systemu, który może eksplodować w każdej chwili i odebrać mu wszystko: firmę, samochód, dom, godność, bezpieczeństwo… dzieci.
Każde miejsce, które wydawało się komtrolowane przez demokratyczne państwo, może w rzeczywistości stać sięTAZ, czyli “strefą tymczasowo autonomiczną”, jak teoretyzował w latach ’90 ideolog centrów społecznych – «Hakim Bey» (będący wielkim apologetą pedofilii). https://en.wikipedia.org/wiki/Peter_Lamborn_Wilson
Każda część tej upokarzającej mozaiki służy w rzeczywistości podporządkowaniu was w jeszcze intymniejszy, głębszy sposób. To jest to, co prawie sześćdziesiąt lat temu psycholog Martin Seligman w swoim eksperymencie nazwał «bezradnością wyuczoną». https://en.wikipedia.org/wiki/Martin_Seligman
Seligman umieszczał psy w dużym pudle, podzielonym na dwie części niewielką barierą, którą można było przeskoczyć, co pies robił natychmiast, gdy pod jego łapy wysyłano silny wstrząs elektryczny w sekcji, w której się znajdował. Psycholog zauważył jednak, że kiedy elektryfikowano obie podłogi pudełka – nie pozostawiając w ten sposób przestrzeni wolnej od wstrząsów – pies rezygnował z przemieszczania się. Zwierzę, technicznie rzecz biorąc, popadało w depresję, akceptując fakt, że było pokonywane przez ciągłą i niewidzialną przemoc. Technika ta, jak okazało się w ostatnich latach, była stosowana przez CIA podczas przesłuchań w jej ośrodkach na całym świecie. Jest to forma tortury, która trwale nagina ludzką duszę, sprawiając, że raz na zawsze czuje się bezsilna. https://www.nytimes.com/2014/12/11/health/architects-of-cia-interrogation-drew-on-psychology-to-induce-helplessness.html
To właśnie dzieje się z wami. Oto dlaczego czujecie się tak, jak czujecie się. Oto z jakiego powodu pozwalają zniszczyć wasze życie. Aby nauczyć was czuć się bezsilnymi, zrozpaczonymi, bez wyjścia.
Będziecie tak wykończeni, że podporządkujecie się wszystkiemu. Co najwyżej zaatakujecie przestępcę, któremu – celowo – pozwolono popełnić przestępstwo i zrujnować wam życie. Ale nigdy się nie zbuntujecie. A to dlatego, że ulegliście mirażowi «pastwiska», odwróciliście uwagę od perspektywy czekającej was rzezi, rozmyślając o pensji i mnóstwie rozrywek (Netflix, hobby, sport, muzyka klasyczna i nowoczesna, wolność seksualna i religijna, prawa zwierząt i LGBT); staliście się bydłem, zbiorowiskiem przeżuwaczy.
Ale kto chciałby czegoś takiego?
Jeśli się nad tym zastanawiacie, oznacza to, że nie znacie elity rządzącej, a przynajmniej nie wiecie, co za “kultura” ją kształtuje: “kultura”, która nienawidzi mężczyzn, nienawidzi kobiet, nienawidzi dzieci, głosi ich redukcję i wymyśla wszelkiego rodzaju pułapki, aby je skrzywdzić, okaleczyć, niszczyć ich ciała, ich egzystencję, ich godność; “kultura”, która przekształca wszystko: piękno w brzydotę, płodność w sodomię, niewinność w perwersję, ofiarę w sprawcę. A chodzi o Nekrokulturę – Kulturę Śmierci.
Tego wszystkiego chcą wyżsi urzędnicy należący do czegoś, co nazwali Klasą Menedżerską, tj. personelem tzw. Państwa Menedżerskiego– należący do elity, która zarządza państwowym i ponadpaństwowym biurokratycznym molochem – będący w praktyce strażnikami totalitaryzmu obecnych czasów, równie realnego, co niezadeklarowanego.
Obiecano im los odmienny od losu zwykłych ludzi. Przypomnijmy zachowanie Macrona w tych godzinach: Francja płonie, ale on tańczy na koncercie homoseksualnego dzierżawcy macic – Eltona Johna (tego, którego sławią biografie finansowane przez Watykan).
Poczucie bezczelności, pychy, prawdziwej hybris, którą emanują, jest niewiarygodne: jednak w żaden sposób nie stracą władzy, którą zakumulowali – wyjaśnił Sam Todd Francis dziesiątki lat temu.
A to dlatego, że «po opanowaniu aparatu państwowego, anarcho-tyrani stali się prawdziwą klasą hegemoniczną we współczesnym społeczeństwie, a ich zadaniem jest formułowanie i konstruowanie nowej “kultury” nowego porządku, który sobie wyobrażają, kultury, która odrzuca tradycyjną kulturę i cywilizację jako represyjną i patologiczną».
Znajdujemy się na pokładzie cywilizacji uprowadzonej w celu zniszczenia samej siebie, z której odtworzą nowy porządek, nowy świat, w którym będziecie cierpieć nieustanną, nieuzasadnioną przemoc, jednocześnie pozostając cały czas posłusznymi: szczepiąc się, akceptując wszelkie zboczenia seksualne wpajane waszym dzieciom, będąc przymilnie prowadzonymi na wojnę przeciwko potędze termonuklearnej – i nigdy nie przestając płacić podatków.
Ulegli, staniecie się świadkami przeistoczenia wszystkich spraw: dobra w zło, cnoty w grzech, zdrowia w chorobę, uczciwości w morderstwo, pokoju w wojnę, życia w śmierć.
Tenże świat – ładowany obecnie – przypomina piekło.
Eurokomuniści wpadli na kolejny wspaniały pomysł. Zaniepokojeni mizernymi efektami w walce z “globalnym ociepleniem”, chcą wesprzeć pomysł blokowania Słońca.
Unia Europejska zadeklarowana przyłączenie się do międzynarodowego projektu badawczego, dotyczącego odbijania promieni słonecznych i zmiany wzorców pogodowych na Ziemi. W ten sposób chce realnie zwalczać zmiany klimatyczne. „UE będzie wspierać międzynarodowe wysiłki na rzecz kompleksowej oceny ryzyka i niepewności związanych z interwencjami klimatycznymi, w tym modyfikacją promieniowania słonecznego” – czytamy w wydanym 28 czerwca 2023 roku dokumencie. Tego typu pomysły interwencji w klimat pojawiły się wraz z rosnącymi obawami zielonych komunistów, że państwa nie zrealizują celu, oczywiscie ograniczenia globalnego ocieplenia o 1,5 st. w ramach polityki klimatycznej UE.
Według krytykującego ten pomysł portalu straitstimes.com, rozpoczęcie badań skłania do debaty, czy tak zwana “geoinżynieria klimatyczna” jest pożyteczną nauką, czy tylko science-fiction z potencjalnie niebezpiecznymi implikacjami dla planety i jej atmosfery. Krytycy twierdzą, że te pomysły w najlepszym razie odwracają uwagę od głównego czynnika wywołującego globalne ocieplenie: rosnących emisji gazów cieplarnianych. Ostrzegają, że ingerencje w klimat mogą mieć nieprzewidziane skutki uboczne, takie jak zmiana wzorców deszczowych.
======================================
mail:
W 1883 roku nastąpiła erupcja wulkanu Krakatau. Gazy uwolnione do atmosfery spowodowały, że przez około 3 lata słońce miało zabarwienie zielone, a księżyc niebieskie.
Temperatura lata w roku następnym po wybuchu spadła średnio o 0.4 °C
Jak położyć kres zamieszkom we Francji? Należy białym heteroseksualnym Francuzom rozdać broń – i uchwalić amnestię oraz premię dla każdego, kto zastrzeli na gorącym uczynku bandytę, rabusia, złodzieja lub gwałciciela. I ogłosić to też po arabsku.
Janusz Korwin-Mikke, twierdzi, że wie, jak rozwiązać problem zamieszek we Francji.
Po śmierci 17-letniego migranta [brutalnego dilera narkotyków md] , który został zastrzelony przez policjantów po tym, jak nie chciał zatrzymać się do kontroli, we Francji wybuchło coś na kształt migranckiego powstania. W różnych regionach państwa dochodzi do rozruchów i zamieszek, a przemoc rozlała się już na także na francuskojęzyczną część Królestwa Belgii.
Niedawno jeden z liderów Konfederacji, Krzysztof Bosak, miał okazję porozmawiać na ten temat w Radiu ZET. Tam starł się z Joanną Sheuring-Wielgus, która stwierdziła, że zamiast „zajmować się multi-kultu” narodowiec powinien zająć się prawdziwym problemem, czyli „białymi heteroseksualnymi Polakami”.
Poseł Konfederacji i jeden z założycieli tej formacji, Janusz Korwin-Mikke, skomentował nagranie z tej rozmowy. Zdaniem polityka „biali heteroseksualni” mężczyźni nie są problemem w kwestii multi-kulti, tylko rozwiązaniem.
„Nie rozumiem problemu Francuzów z imigrantami?
Należy białym heteroseksualnym Francuzom rozdać broń – i uchwalić amnestię oraz premię dla każdego, kto zastrzeli na gorącym uczynku bandytę, rabusia, złodzieja lub gwałciciela. I ogłosić to też po arabsku. Po godzinie będzie spokój” – stwierdził Janusz Korwin-Mikke.
Jak wiadomo, pierwszą ofiarą każdej wojny jest prawda. Każdej – a cóż dopiero takiej, w której rzeczywiste działania wojenne toczą się – o ile się toczą – według możliwości, bo wiadomo, że sukcesy są możliwe na tyle, na ile nieprzyjaciel pozwala – ale równolegle do rzeczywistych działań wojennych prowadzone są działania na odcinku propagandowym.
Tutaj o ostateczne zwycięstwo jest znacznie łatwiej, bo nie trzeba krępować się żadnym nieprzyjacielem, ponieważ jedynym ograniczeniem jest własny tupet i wyobraźnia. Im więcej taki propagandzista ma tupetu i wyobraźni, tym większe sukcesy odnosi, zwłaszcza gdy zmonopolizuje przekaz.
Z taką właśnie sytuacją mamy do czynienia w Polsce, gdzie „niezależne media głównego nurtu”, podobnie jak inne zasoby naszego państwa, zostały oddane do dyspozycji ukraińskiego Sztabu Generalnego, który w telewizji rządowej i nierządnej codziennie brnie od zwycięstwa do zwycięstwa.
Kiedy jednak skonfrontujemy te entuzjastyczne komunikaty z sytuacją w terenie, to przekonujemy się z konfuzją, że tam od miesięcy nic się nie zmieniło, że żadnych sukcesów nie ma, strony wojujące pozostają na swoich miejscach, a wojna przechodzi w stan przewlekły.
Ponieważ nic tak nie gorszy, jak prawda, to rząd „dobrej zmiany”, w dodatku przynaglany kampanią wyborczą, energicznie przystąpił do walki z „ruskimi agentami”, a nawet – „onucami”, to jest – z obywatelami, którzy próbują samodzielnie wyciągać wnioski z rozmaitych informacji i w rezultacie coraz bardziej powątpiewają w propagandę rządową i nierządną. Pierwsze uderzenie skupiło się na Donaldu Tusku i Księciu-Małżonku jako na ruskich agentach, co to sprzedali Polskę Putinowi za miskę soczewicy.
Tak w każdym razie przedstawili sprawę panowie Cenckiewicz i Rachoń – chociaż pan generał Nosek z uporem maniaka twierdzi, że „przesiąknięte” ruskimi wpływami jest akurat Prawo i Sprawiedliwość. Wprawdzie pan generał Nosek został – jak to się złośliwie mówiło w kołach wojskowych – zdjęty ze stanowiska szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego „chwytem za nosek” jeszcze w roku 2013, ale jako szef tej służby coś tam przecież mógł wiedzieć, więc bardzo możliwe, że i oskarżenia panów Cenckiewicza i Rachonia oraz twierdzenia pana generała Noska mogą być prawdziwe, bo przecież jedno drugiego nie wyklucza, przeciwnie – znakomicie uzupełnia, pokazując agenturalną ciągłość naszego państwa.
Myślę, że te wzajemne oskarżenia – bo jestem pewien, że lada dzień pojawią się one w telewizji nierządnej – zdominują nadchodzące miesiące kampanii wyborczej, dzięki czemu obydwa antagonistyczne obozy nie będą już musiały nic mówić na temat sytuacji w państwie, oczywiście poza tradycyjnymi przesłaniami; według TVN w Polsce jest źle, podczas gdy według telewizji rządowej – jest dobrze, a nawet bardzo dobrze.
W ten sposób na odcinku wewnętrznym sprawę na odcinku propagandy mamy załatwioną, co pozwala nam rzucić okiem na odcinek zewnętrzny, a w szczególności – na wojnę na Ukrainie. Jak wiadomo, w tej chwili na sytuację tam panującą coraz większy wpływ wywiera zbliżający się termin 11 lipca, kiedy to w Wilnie rozpocznie się „szczyt” NATO.
Jak przypuszcza pan Anders Rasmussen, były sekretarz Generalny Paktu i były premier Danii, a obecnie – doradca doskonały prezydenta Zełeńskiego – na tym szczycie może nie dojść do ustalenia wspólnej strategii wobec Ukrainy, więc zaproponował rozwiązanie alternatywne – żeby mianowicie Polska, ewentualnie – jakieś państwa bałtyckie – wprowadziły na Ukrainę swoje niezwyciężone armie i w ten sposób dopomogły temu państwu w osiągnięciu ostatecznego zwycięstwa.
Wydawać by się mogło, że i z punktu widzenia samej Ukrainy, a przede wszystkim – z punktu widzenia Stanów Zjednoczonych i poważnych europejskich członków NATO – jest to prawdziwy dar Niebios, bo umożliwia wciągnięcie w maszynkę do mięsa przynajmniej niektórych państw Europy Środkowej bez ryzyka uruchomienia sojuszniczych procedur z art. 5 traktatu waszyngtońskiego, które mogą być uruchamiane wyłącznie w przypadku „zbrojnej napaści” na państwo członkowskie. Ale minister spraw zagranicznych Ukrainy pan Kułeba kategorycznie sprzeciwił się wprowadzaniu na terytorium Ukrainy jakichkolwiek obcych wojsk. „Dajcie broń!” – zażądał.
Ale właśnie ta sprawa wygląda coraz bardziej problematycznie. O ile administracja prezydenta Bidena i on sam, który najwyraźniej uparł się przewodzić Stanom Zjednoczonym do upadłego, coraz bardziej uzależnia swój sukces wyborczy od ostatecznego zwycięstwa na Ukrainie, to jego konkurenci z Partii Republikańskiej swojego sukcesu od żadnego ostatecznego ukraińskiego zwycięstwa nie uzależniają.
Przeciwnie – sprawiają wrażenie, że swój sukces uzależniają od jak najszybszego zakończenia tej wojny, nawet w postaci „zamrożenia konfliktu” – o czym wspominała już dawno amerykańska ambasadoressa przy NATO. Skoro tedy w USA zdania są podzielone, to cóż dopiero mówić o sojusznikach europejskich – oczywiście tych poważnych, do których Polska niestety się nie zalicza?
Jakieś decyzje zostaną prawdopodobnie podjęte na szczycie NATO w Wilnie, ale już teraz można dedukować, co się może stać. Oto podczas ostatniego spotkania pana prezydenta Dudy z prezydentem Macronem i kanclerzem Scholzem w ramach tzw. „trójkąta weimarskiego” mówiono o stworzeniu dla Ukrainy „gwarancji bezpieczeństwa” w postaci obietnicy przyjęcia jej do NATO. Odnoszę wrażenie, że może to być próba obmyślenia dla Ukrainy rodzaju „nagrody pocieszenia” w sytuacji, gdy Zachód traci entuzjazm dla dalszego eksploatowania własnych zasobów gwoli iluzji „ostatecznego zwycięstwa”.
Wprawdzie w obliczu zbliżającego się wileńskiego szczytu Ukraina usiłuje stworzyć wrażenie, jakby jej wielka kontrofensywa „ruszyła” – ale jak dotąd nie udało się armii ukraińskiej na żadnym odcinku przełamać głęboko urzutowanej rosyjskiej obrony, dla której dodatkowym uzasadnieniem jest włączenie zajętych obwodów: ługańskiego, donieckiego, zaporoskiego i chersońskiego do terytorium Federacji Rosyjskiej.
W tej sytuacji skłonienie ukraińskich władz do pogodzenia się z sytuacją nie powinno być specjalnie trudne, zwłaszcza gdyby do kija w postaci odmowy pomocy w dotychczasowej skali, dodać marchewkę w postaci „obietnicy przyjęcia do NATO”. Taka obietnica być może pozwoliłaby obecnej ekipie ukraińskiej zachować twarz w obliczu konieczności pogodzenia się z faktycznym okrojeniem terytorium państwowego.
Z punktu widzenia Zachodu zaś taka obietnica nie kosztuje wiele, bo jej wypełnienie zależy od bardzo wielu warunków, których Ukraina na razie nie będzie w stanie spełnić, a poza tym jej spełnienie wymaga jednomyślności, o którą tak trudno nawet w przypadku Szwecji, a cóż dopiero – w przypadku Ukrainy?
Europoseł Czarnecki: Polska wydała na pomoc uchodźcom z Ukrainy 10 miliardów euro
Roman Motoła
Polska wydała na pomoc uchodźcom z Ukrainy 10 miliardów euro, a otrzymała ze środków europejskich nieco ponad 200 milionów euro, co daje nieco ponad 100 euro na jednego uchodźcę. Tymczasem nowy pakt migracyjny proponuje karę 20 tysięcy euro za nieprzyjętego migranta. To bardzo dziwnie pojęta, „elastyczna” solidarność – powiedział europoseł PiS Ryszard Czarnecki na posiedzeniu komisji Parlamentu Europejskiego.
Podczas wspólnego posiedzenia Komisji Wolności Obywatelskich, Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych (LIBE), Rozwoju (DEVE) oraz Podkomisji Praw Człowieka (DROI) miała miejsce wymiana poglądów z okazji Światowego Dnia Uchodźcy. W dyskusji udział wziął europoseł PiS Ryszard Czarnecki.
Polityk mówił, że na przestrzeni dziewiętnastu lat jego pracy w PE problem migracji staje się coraz większym wyzwaniem. Jak stwierdził, największy kryzys uchodźczy w Europie to efekt inwazji Rosji na Ukrainę, podczas której 8 milionów ludzi z Ukrainy szukało schronienia w innych krajach, z czego największa liczba otrzymała pomoc w Polsce.
– Aż 80 procent Polaków zaangażowało się osobiście w tę pomoc przez przekazy finansowe, rzeczowe, zbiórki publiczne, działania pomocowe czy udostępnianie własnych mieszkań. Udało nam się stworzyć sytuację, w której nie ma obozów dla uchodźców z Ukrainy, bo mieszkają z Polakami lub w mieszkaniach, które są dla nich wynajęte. 190 tysięcy dzieci z Ukrainy korzysta bezpłatnie z polskiego systemu edukacji, a 1,5 mln Ukraińców uzyskało numer identyfikacyjny tak jak polscy obywatele i mogą korzystać z tych samych usług, świadczeń publicznych i socjalnych, co my – wymieniał.
Były wiceprzewodniczący PE zwrócił uwagę, że Polska wydała na ten cel 10 miliardów euro, a otrzymała ze środków europejskich nieco ponad 200 milionów euro, co daje nieco ponad 100 euro na jednego uchodźcę. – Tymczasem nowy pakt migracyjny proponuje karę 20 tysięcy euro za nieprzyjętego migranta. To bardzo dziwnie pojęta, „elastyczna” solidarność” – podkreślił Ryszard Czarnecki.
Francuskie media społecznościowe obiegło nagranie brutalnej napaści na 73-letnią kobietę i jej wnuczkę w Bordeaux. Na filmie widać, jak czarnoskóry mężczyzna siłą dostaje się do budynku i w biały dzień wyciąga seniorkę i dziecko, rzucając na chodnik. Lokalne media podają, że mężczyzna jest już w rękach policji.
Incydent miał miejsce w poniedziałek popołudniu przed wejściem do domu 73-latki. Kobieta wchodziła do niego z wnuczką.
Na nagraniu widać, że podejrzanie zachowujący się mężczyzna obserwuje je, a gdy wchodzą, w ostatniej chwili blokuje drzwi i brutalnie wyrzuca ofiary na ulicę. Gdy leżą na chodniku, czarnoskóry napastnik wyrywa im prawdopodobnie biżuterię.
Images insupportables de l’agression d’une grand-mère et de sa petite fille sur le cours de la Martinique au cœur de #Bordeaux et en plein jour. Je leur adresse tout mon soutien. J’appelle à la plus grande sévérité dans la réponse pénale.
0:03 / 0:30
·
345,4 tys. Wyświetlenia
Combien de temps encore allez-vous supporter cet enfer ?
==========================================
73-latka trafiła z poważnymi obrażeniami do szpitala. Film z napaści w mediach społecznościowych opublikowała rodzina ofiar. Dzięki temu i zeznaniom świadków szybko udało się namierzyć i aresztować podejrzanego.
Jak wskazują policyjne źródła, napastnik urodził się w 1993 r. we Francji i był znany policji. Jego kartoteka obejmuje w sumie około 20 przestępstw.
Bordeaux w niechlubnej czołówce
Jak wskazywał niedawno dziennik „Le Figaro”, rośnie liczba przestępstw w ośrodkach miejskich we Francji. Jeśli chodzi o największe miasta, Bordeaux znajduje się w niechlubnej czołówce – obok Lyonu, Marsylii, Aix-en-Provence i Clermont-Ferrand.
Polska już odczuwa efekty nielegalnej migracji – kraje UE, w tym głównie Niemcy, masowo odsyłają nam cudzoziemców, którzy przez nasz kraj dostali się z Białorusi na Zachód. Dotyczy to kilku tysięcy migrantów rocznie.
Tylko w tym roku – do początku czerwca – państwa członkowskie zadeklarowały przekazanie nam już blisko 2,2 tys. takich osób, a w całym ubiegłym – 3,9 tys. Najwięcej cudzoziemców chcą do Polski przekazać Niemcy, a w dalszej kolejności Francja, Holandia, Norwegia oraz Szwecja.
Chociaż zapora na granicy z Białorusią, w większości naszpikowana elektroniką, znacząco ograniczyła nielegalną migrację, to nie zablokowała jej całkowicie.
Zorganizowane grupy przestępcze nadal przez Rosję i Białoruś przemycają ludzi, którzy słono płacą za miraż lepszego życia na Zachodzie. W tym roku usiłowało nielegalnie dostać się do Polski już ponad 10 tys. migrantów z kilkudziesięciu krajów świata.
Wielu wpadło już przy wschodniej granicy, ale niektórzy docierają aż do Niemiec, które – jak sami przyznają – najczęściej stanowią cel ich podróży. Najwięcej migrantów odsyłanych przez Niemcy oraz inne kraje pochodziło z Iraku, Białorusi, Rosji i Afganistanu – i dotyczy to zarówno obecnego, jak i ubiegłego roku.
Prawo i Sprawiedliwość zaproponowało projekt noweli Prawa geologicznego i górniczego. Krzysztof Bosak z Konfederacji wskazał na hipokryzję władzy i podsumował politykę klimatyczną, jaką prowadzą PiS do spółki z Unią Europejską.
Podczas sejmowego wystąpienia Bosak wskazał, że założenia ustawy są całkiem dobre. Jednocześnie przypomniał, że wszystkie działania PiS-u w ostatnich latach były odwrotne do proponowanych zmian.
– Mamy tutaj uproszczenia, mamy tutaj ułatwienia, mamy tutaj definiowanie złóż strategicznych, mamy nawet możliwość ponownego otwarcia wydobycia w zamkniętych kopalniach. Jakby to wszystko podsumować, to wygląda to tak, jakby rząd przygotowywał się na jakiś taki intensywny rozwój górnictwa i szykował się co najmniej na upadek unijnej polityki klimatycznej i renesans korzystania właśnie z węgla albo z innych kopalin. Tymczasem przecież jest to całkowicie sprzeczne z polityką, którą ten rząd realizuje – rozpoczął.
Następnie przypomniał, jaką politykę w ostatnich latach prowadził PiS.
– Rząd w porozumieniu z Komisją Europejską systemowo zwija polskie górnictwo. Rząd w tym zakresie obiecał cały szereg najróżniejszych rzeczy. Kopalnie nie tylko są łączone, likwidowane, a wydobycie jest wstrzymywane. Mieliśmy nawet zdjęcia z wysadzania szybów i zalewania ich wodą. Przypomnijmy, że od kiedy PiS przejął władzę, postawiono w stan całkowitej likwidacji aż 14 kopalń, a wydobycie węgla spadło – mówił współprzewodniczący Konfederacji.
Wskazał, że zlikwidowane zostały m.in. kopalnia Brzeszcze Wschód, kopalnia Anna, kopalnia Jas-Mos, kopalnia Pokój I, kopalnia Makoszowy, kopalnia Krupiński, kopalnia Wieczorek I, kopalnia Śląsk, kopalnia Wieczorek II, kopalnia Mysłowice-Wesoła I, kopalnia Rydułtowy I, kopalnia Piekary I, kopalnia Jastrzębie III, kopalnia Pokój II.
– Drogi PiS-ie, wasz dorobek to zwijanie polskiego górnictwa w dużo szybszym tempie, niż wcześniej robiła to Platforma. Wydajecie ogromne pieniądze na przekwalifikowywanie górników i usunięcie ich z zawodu. Przypominam, że wasz rząd realizuje plan wygaszenia wszystkich kopalń do 2049 r. W 2022 r. wydaliście na to 6 mld zł. Do roku 2031 zarezerwowaliście na likwidację polskiego górnictwa 28 mld zł – kontynuował Bosak.
– Uzależniacie Polskę od importu węgla. Najpierw dopuszczaliście – również przez spółki Skarbu Państwa – import węgla rosyjskiego – w tej chwili sami organizujecie import z Indonezji, z Kolumbii, z RPA. Tylko w 2022 r. importowaliśmy 17 mln ton węgla kamiennego przy zapotrzebowaniu na 67 mln ton – to jest następstwo waszej polityki. Zwijacie polskie górnictwo i importujecie coraz więcej. Teraz przynosicie nam projekt, który ma tutaj coś upraszczać i przyspieszać? Może wy nie wiecie, jaka jest strategia waszego rządu, a może próbujecie wprowadzić w błąd opinię publiczną. Tutaj trzeba działać transparentnie. Konfederacja nie zgadza się na taką hipokryzję, jaką prezentuje ten rząd – podsumował.
Na rewelacje Jarosława Kaczyńskiego na temat referendum w sprawie unijnych nacisków na przyjęcie nielegalnych imigrantów odpowiedział Witold Gadowski. Publicysta w mocnych słowach wyraził to, o co pytają Polacy: a kto, jeżeli nie partia rządząca, doprowadził do niekontrolowanej fali migracji z Ukrainy? „Od jesiennego rachunku za to nie uciekniecie” .
Kiedy do Polski wpływały milionowe fale emigrantów z Ukrainy, rząd w Warszawie nie wpadł na pomysł zapytania Polaków co myślą na ten temat. Podobnie, gdy tenże rząd decydował o przeznaczaniu miliardów złotych na utrzymanie Ukraińców. Ani też wtedy, gdy swą polityką ściągał na nasz kraj groźbę wojny.
Natomiast gdy zbliżają się wybory, władza warszawska nagle ogłasza, iż będzie pytać Polaków o relokację niewielkiej ilości imigrantów z Unii Europejskiej…
Zapowiedź w tej sprawie spotkała się z ostrym komentarzem Witolda Gadowskiego. A kto zadecydował o braku filtracji tych, którzy wlewają się przez ukraińską granicę do naszego kraju no i skąd nagle wzięło się tylu obcych (wizualnie) na ulicach polskich miast panie Kaczyński? – zapytał redaktor. Od jesiennego rachunku za to nie uciekniecie – dodał.