Komisja Europejska prześladuje katolicką organizację FAFCE z powodu braku promocji zboczeń

Komisja Europejska prześladuje katolicką organizację z powodu braku „równości”

14/12/2025

Komisja Europejska podjęła niedawno decyzję o wstrzymaniu finansowania dla Federacji Stowarzyszeń Rodzin Katolickich w Europie (FAFCE) – organizacji pozarządowej zarejestrowanej w Brukseli, zajmującej się promowaniem wartości rodzinnych z perspektywy katolickiej. Decyzja ta wzbudziła dyskusję na temat kryteriów przyznawania funduszy unijnych oraz granic między polityką równościową a swobodą działania organizacji o określonym profilu światopoglądowym.

Według dostępnych informacji, Komisja Europejska uzasadniła swoją decyzję stwierdzeniem, że projekty FAFCE nie spełniają wymogów dotyczących „różnorodności płciowej” oraz naruszają unijne postanowienia dotyczące równości.

FAFCE jest jedyną organizacją o charakterze rodzinnym i chrześcijańskiej inspiracji, posiadającą formalną rejestrację w Brukseli, co czyni tę decyzję istotną z perspektywy reprezentacji różnorodnych światopoglądów w przestrzeni unijnej.

Unia Europejska w ostatnich latach kładzie coraz większy nacisk na kwestie „równości płci i różnorodności” w swoich programach finansowania. Kryteria przyznawania funduszy unijnych zawierają obecnie wymogi dotyczące uwzględniania perspektywy równościowej w realizowanych projektach.

Z drugiej strony, UE deklaruje także poszanowanie różnorodności kulturowej i religijnej państw członkowskich, co zapisano w Traktacie o funkcjonowaniu Unii Europejskiej.

Przedstawiciele FAFCE określili decyzję Komisji jako akt „ideologicznej dyskryminacji” skierowanej przeciwko organizacji broniącej tradycyjnego modelu rodziny i chrześcijańskiego dziedzictwa kulturowego Europy. Organizacja argumentuje, że jej wykluczenie z finansowania może być częścią szerszego trendu ograniczania przestrzeni dla organizacji reprezentujących tradycyjne wartości w europejskiej sferze publicznej.

Przypadek FAFCE rodzi pytania o granice między polityką równościową a pluralizmem w społeczeństwie obywatelskim. Badacze zajmujący się analizą polityki UE zwracają uwagę, że efektywna demokracja wymaga przestrzeni dla różnorodnych głosów, w tym tych reprezentujących tradycyjne lub religijne perspektywy. Jednocześnie instytucje unijne stoją przed wyzwaniem pogodzenia tej różnorodności z promowanymi przez siebie standardami równościowymi.

Warto zauważyć, że decyzja dotycząca FAFCE nie jest odosobnionym przypadkiem. Badania nad finansowaniem organizacji pozarządowych w Europie wskazują na rosnące znaczenie kryteriów związanych z równością płci i „inkluzją społeczną” przy przyznawaniu środków publicznych. Analitycy polityki publicznej zwracają uwagę, że może to prowadzić do polaryzacji w sektorze pozarządowym, gdzie organizacje o określonym profilu światopoglądowym mogą być zmuszone do poszukiwania alternatywnych źródeł finansowania.

Obserwatorzy polityki europejskiej wskazują, że przypadek FAFCE może stać się precedensem w debacie o granicach między polityką równościową a wolnością stowarzyszania się i działania organizacji o określonym profilu światopoglądowym. Kluczowe pytanie dotyczy tego, czy i w jakim stopniu organizacje otrzymujące finansowanie publiczne powinny dostosowywać swoje programy do priorytetów politycznych instytucji finansujących.

Źródła:

https://derechadiario.com.ar/us/argentina/brussels-left-the-main-catholic-ngo-in-europe-without-f…

https://www.facebook.com/TheEuroCon/posts/eu-cuts-funding-for-catholic-ngo-for-violating-eu-value…

https://europeanconservative.com/articles/news/eu-cuts-funding-for-catholic-ngo-fafce-alleged-vio…

https://spzh.eu/en/news/89539-eu-suts-aunding-for-catholic-ngo-for-non-compliance-with-lgbt-criteria

https://www.instagram.com/p/DSLlp-KAcnd

Amerykańska analiza uwiądu Europy przestraszyła Francuzów?

Amerykańska analiza uwiądu Europy przestraszyła Francuzów?

Bogdan Dobosz pch24.pl/bogdan-dobosz-amerykanska-analiza-uwiadu-europy-przestraszyla-francuzow

(pixabay.com)

„Wymazywanie cywilizacji w Europie” – takie określenia padły w analizie „Atlantico” dla określenia tez nowej amerykańskiej Strategii Bezpieczeństwa Narodowego. Stwierdzono, że to „druzgocąca diagnoza”, która opiera się na spadającym wskaźniku urodzeń, przyjmowaniu masowej imigracji i negowaniu cywilizacyjnych wartości i fundamentów. Biały Dom ocenia, że w ciągu dwudziestu lat Stary Kontynent zmieni się „nie do poznania”, jeśli… nic się nie zmieni. Europę może uratować jedynie ponowne nawiązanie kontaktu ze swoimi fundamentalnymi wartościami cywilizacyjnymi.

Opinie te podziela m.in. francuski politolog, dziennikarz i specjalista w zakresie stosunków międzynarodowych Alexandre Del Valle, który rozmawiał na ten temat na łamach portalu „Atlantico” z antropologiem z CNRS Philippem d’Iribarne i Chantal Delsol, profesorem filozofii politycznej i historykiem idei.

W ramach Strategii Bezpieczeństwa Narodowego Stanów Zjednoczonych opublikowano tezy, których część jest poświęcona Europie i pozwala zrozumieć coraz bardziej lekceważący stosunek Waszyngtonu do uwzględniania w swoich grach strategicznych sojuszników zza Atlantyku. Analiza Amerykanów dotyczy także zagrożeń cywilizacyjnych, przed którymi stanie Europa w ciągu najbliższych 20 lat, a których w pełni nie dostrzega.

D’Iribarne twierdzi, że „Europa nie jest tu całkowicie ślepa” i wskazuje, że trzy z czterech najlepiej sprzedających się obecnie we Francji esejów politycznych to książki autorstwa szefa Zjednoczenia Narodowego Jordana Bardelli, założyciela prawicowej partii „Rekonkwista” Erica Zemmoura i byłego konserwatywnego polityka z Wandei – Philippe’a de Villiersa. Każdy z tych autorów porusza te same problemy, na które zwracają uwagę Amerykanie.

Jednak na lewicy nadal nie ma mowy o „zagrożeniu cywilizacyjnym”, imigracja jest dalej postrzegana jako czynnik „wzbogacenia kulturowego”, a tym, co należy zwalczać, dla tej strony pozostaje „zacofane”, „rasistowskie”, „ksenofobiczne” i „islamofobiczne” społeczeństwo.

Lewica nadal toczy walkę i „odrzuca dziedzictwa cywilizacji z jego wymiarem chrześcijańskim”, co jest „szczególnie widoczne w kraju takim jak Francja, gdzie rewolucja konstytuująca republikę miała wyjątkowo antyreligijny charakter”.

Chantal Delsol uważa, że chociaż „Amerykanie traktują nas z dużą pogardą i ciągle powtarzają, że stajemy się kalifatami”, to dodaje, że to już cząstkowa „prawda np. w przypadku Belgii”, chociaż nie jest to nieuniknione. Wskazuje tu na postkolonialne „poczucie winy” Zachodniej Europy i „brak moralnej siły” do odrzucenia tych oskarżeń, m. in. z powodu utraty, już dawno, wiary w swoją misję i prezentowane wartości.

Profesor wskazuje, że w przypadku imigracji, „gdyby chodziło po prostu o ubogich ludzi, którzy chcą tu pracować i korzystać z naszego dobrobytu to byłoby to normalne”, ale zjawisko takie przybrało formę inwazji i „w wielu przypadkach chodzi o całe grupy, które wyraźnie zamierzają nas zniszczyć”.

Philippe d’Iribarne twierdzi, że Europa sama wyprodukowała swoją bezradność, co zaczęło się w epoce Oświecenia, jako zasada „uniwersalizmu rozumu”, a dziś poszło dalej i przybrało formę „uniwersalizmu inkluzywnego społeczeństwa” wraz z odrzuceniem „ciemnych wieków” zacofania poprzednich epok.

Przypomniał tu scenę z otwarcia paryskiej olimpiady z 2024 roku, w której Maria Antonina ofiarowywała ludziom swoją odciętą głowę ociekającą krwią, jako symbol zerwania z przeszłością.

Chantal Delsol mówiła z kolei o nurtach ideologii, które pragną zapomnieć o fundamentach własnej cywilizacji i chcą wszystko zdekonstruować, ale twierdziła, że są one silne, nie tyle wsparciem społecznym, co „agresję i krzykiem”.

Philippe d’Iribarne wskazywał, że nawet brutalne i oczywiste realia nie zmieniają sposobu myślenia pewnych grup i elit, które tracą kontakt z rzeczywistością, ale jego zdaniem nie chodzi tu o cynizm, lecz o „trudności porzucenia swojego marzenia” o „nadejściu nowego typu braterstwa ludzkości”. Dodał, że nawet w Kościele katolickim tzw. „postępowe skrzydło” jest gotowe odrzucać wszystkie idee „cywilizacji chrześcijańskiej” na rzecz „przestrzegania rzekomo uniwersalnych ‘wartości’, wykraczających poza kultury i religie”. Naukowiec wskazał tu np. uporczywe twierdzenia niektórych duchownych, „wbrew wszelkim dowodom, że islam jest religią miłości i pokoju”.

Dla prof. Delsol upada właśnie ostatnia postmarksistowska utopia polityczna o „końcu historii”, która „rozpłynęła się w powietrzu i ostatecznie umarła wraz z wojną na Ukrainie. Europejczycy zaczynają rozumieć, że muszą przestać oddawać się utopiom, że życie międzynarodowe to nie spacer po parku i że powinni zacząć produkować broń zamiast kupować lody, jak to robili przez ostatnie 70 lat”.

Na pytanie, czy możemy uniknąć tego cywilizacyjnego upadku, Philippe d’Iribarne odpowiada, że Europa nie musi być skazana na los starożytnej Grecji i Cesarstwa Rzymskiego. Wymaga to jednak działania, a Chantal Delsol dodaje, że to także „kwestia odwagi”, bo „poza tym mamy wszystko, czego potrzebujemy, zasoby intelektualne i materialne”. „Myślę, że to realne zagrożenie nas obudzi. Nigdy nie widzieliśmy, żeby przyszła ofiara w obliczu wroga nadal prawiła morały o cnocie i pokoju. Wszyscy mamy ukryte zdolności, których łatwe życie nie pozwala nam wykorzystać” – kończy profesor i do końca nie wiadomo, czy to prognoza optymistyczna, czy też wezwanie do trwania w europejskich Okopach św. Trójcy? Wydaje się jednak, że amerykańska analiza Europy przynajmniej obudziła część elit Starego Kontynentu.

Bogdan Dobosz

Nazistowskie korzenie Unii Europejskiej

Nazistowskie korzenie Unii Europejskiej

27.10.2023 ,salon24.pl/nazistowskie-korzenie-unii-europejskiej

*Nazizm i idea europejska *„Twórcy Auschwitz popierają Brukselską Unię Europejską” *Konfederacja Europejska (1943) *Zbrodniarze uczą Polaków demokracji

W książce pt.: „Nazistowskie korzenie brukselskiej UE” czytamy, że „Przed i w czasie II wojny światowej wybitny nazistowski prawnik Walter Hallstein, jeden z dwunastu „ojców-założycieli”, sygnatariuszy traktatów rzymskich powołujących Europejską Wspólnotę Gospodarczą, podpisujący dokumentów powołujące do życia Brukselską Unię Europejską, był członkiem oficjalnych organizacji nazistowskich”. Oczywiście Walter Hallstein był współautorem tychże traktatów rzymskich.

Te organizacje nazistowskie ojca-założyciela Unii Europejskiej to „BNSDJ (Bund Nationalsozialistischer Deutscher Juristen – Związek Narodowosocjalistycznych Prawników Niemieckich). W roku 1936 organizacja ta przekształciła się w osławione Narodowosocjalistyczne Stowarzyszenie Obrońców Prawa (niem. Rechtswahrer ). Obrońca prawa oznaczał w nazistowskiej nomenklaturze”.

W 1936 roku Bund Nationalsozialistischer Deutscher Juristen zmienił nazwę na „Nationalsozialistischer Bund der Juristen”.

„Związek nazistowskich „obrońców prawa” był jednym z filarów terroru nazistowskiego reżimu”.

„Twórcy Auschwitz popierają Brukselską Unię Europejską”

„Dyrektor koncernu BAYER/IG Farben, Fritz Ter Meer, skazany w Norymberdze na dziewięć lat więzienia za zmuszanie ludności Europy do pracy niewolniczej i grabieży ich mienia, w 1956 roku został prezesem firmy BAYER, formy należącej do zbrodniczego kartelu IG Farben.

• Od 1941 roku Ter Meer odpowiadał za budowę i pracę zakładów IG Farben w obozie koncentracyjnym w Auschwitz”. (…) „Uznano go winnym zbrodni wojennych i zbrodni przeciwko ludzkości w postaci plądrowania i grabieży na terytoriach okupowanych, przejmowania zakładów i uczestniczenia w zmuszaniu do niewolniczej pracy i wywożenia na roboty przymusowe”.

Ten zbrodniarz niemiecki, inicjator używani tabunu – najbardziej śmiercionośnego gazu świata – z więzienia wyszedł po 2 latach dzięki Rockefellerom. Dzisiaj uczyłby Polskę i Polaków demokracji.

„Przyczyny ogromnego poparcia, jakim cieszyła się Brukselska Unia Europejska ze strony koncernu BAYER i innych firm kartelu IG Farben, były oczywiste. Jako grupa posiadająca największą liczbę patentów z dziedziny chemii i farmacji, chciała po prostu kontrolować Europę za pośrednictwem nowego politbiura – Brukselskiej Unii Europejskiej”

Źródło: Nazistowskie korzenie „brukselskiej UE, autorzy: Paul Anthony Taylor, Aleksandra Niedzwiecki, Matthias Rath.

Nazizm i idea europejska

„Już od wybuchu drugiej wojny światowej szybkie zwycięstwa militarne Niemiec nad demokracjami w Europie kontynentalnej stały się paliwem intensywnej kampanii propagandowej na rzecz idei niemieckiej Europy. Rzesza chciała zorganizować swoje nowo podbite terytoria na wzór zjednoczonej Europy, Europaïsche Wirtschaftsgemeinschaft, która raz na zawsze położyła kres tradycyjnym antagonizmom narodowym. Dlatego hitlerowskie Niemcy nie wahały się zaprezentować jako mistrz zjednoczenia Europy i Nowego Porządku Europejskiego.

Oficjalna propaganda wychwalała wartości cywilizacji zachodniej, których – jak twierdziła – broniła przed bolszewizmem i imperializmem anglo-amerykańskim. Jednak nazistowskie strategie przewidywały reorganizację kontynentu w rozległy europejski obszar gospodarczy i handlowy całkowicie służący niemieckiej gospodarce.

Niemieccy geopolitycy mieli szczególną nadzieję, że żyzne równiny Europy Środkowej staną się spichlerzem Rzeszy i czasami rozważali wymuszoną germanizację poddanych narodów. Plany nazistów były uzależnione od istnienia rasy niemieckiej, składającej się z Alzatczyków, Austriaków, Luksemburczyków i Niemców szwajcarskich, a także samych Niemców. Obejmuje to także Volksdeutschów, którzy w Europie mogliby twierdzić, że mieli niemieckich przodków, nawet jeśli od tego czasu stracili wszelki kontakt ze swoją pierwotną kulturą.

Do tej pierwszej grupy dołączyły następnie populacje rodziców uznane za germańskie i łatwo przyswajalne, takie jak Skandynawowie, Flamandowie i Holendrzy. W odróżnieniu od tych narodów oraz narodów sprzymierzonych i satelickich (Chorwacja, Słowacja, Węgry, Rumunia i Włochy) Słowian z Polski, krajów bałtyckich i Związku Radzieckiego przedstawiano jako „podludzi”, których przeznaczeniem jest eliminacja lub wysiedleni i zniewoleni według potrzeb Rzeszy. Żydów i Cyganów, uznawanych za bezpaństwowców, skazano na zagładę.

W ten sposób nazistowskie Niemcy przewidywały utworzenie przestrzeni życiowej dla Rzeszy, pod wyłączną kontrolą zjednoczonej i oczyszczonej rasy germańskiej, w wyniku metodycznej selekcji przeprowadzanej przez ekspertów rasowych.

(…)

Te dyskursy o Nowej Europie, pomijając przyczyny bezpośredniego oportunizmu gospodarczego, pomogły niemieckim urzędnikom zdobyć zaufanie niektórych kolaborantów w pokonanych i okupowanych krajach europejskich. Na przykład w 1941 r. w Paryżu odbyła się wielka wystawa zatytułowana „Europejska Francja”, która uwydatniła bogactwo rolnicze kraju, aby promować jego rolę w Nowej Europie pod kontrolą Niemiec”.

Źródło: https://www.cvce.eu/en/recherche/unit-content/-/unit/02bb76df-d066-4c08-a58a-d4686a3e68ff/423e8ce5-5551-4854-abda-c32c2a0f90aa

Polska też ma dzisiaj takich kolaborantów. Niektórzy nawet zdobywają władzę. Dla nich UE jest pierwszą i najważniejszą, po Niemczech oczywiście, ojczyzną.

Konfederacja Europejska (1943)

O tej idei próżno szukać informacji na polskich stronach internetowych. Posilę się anglojęzyczną Wikipedią, która powołuje się na konkretne źródła naukowe:

„Konfederacja Europejska (niem. Europäischer Staatenbund) była proponowaną instytucją polityczną jedności europejskiej, która miała być częścią szerszej restrukturyzacji (Neuordnung) w następstwie zwycięstwa Niemiec w drugiej wojnie światowej. Plan został zaproponowany przez ministra spraw zagranicznych Niemiec Joachima von Ribbentropa w marcu 1943 r.

Niektórzy historycy argumentowali, że koncepcja ta była przede wszystkim narzędziem propagandowym. Inni jednak argumentowali, że wśród nazistowskich i faszystowskich przywódców politycznych oraz intelektualistów panował prawdziwy entuzjazm dla jedności europejskiej, ponieważ odniesienia do tej koncepcji pojawiały się w tajnych memorandach i rozmowach rządowych[1].

Tło

Niektórzy w niemieckim Ministerstwie Spraw Zagranicznych byli zainteresowani „kwestią europejską” i współpracowali z Auslandswissenschaftliches Institut (DAWI; Niemiecki Instytut Studiów Zagranicznych) w celu uzyskania decyzji w tej sprawie.[2] Wpływowymi planistami Europy byli Werner Daitz, Franz Six i Karl Megerle, którzy przedstawili artykuły i badania na temat intelektualnych podstaw zjednoczonej Europy pod przywództwem nazistowskich Niemiec.[2]

Po kilku wstępnych studiach i projektach w marcu 1943 r. przedłożono memorandum, w którym nakreślono kroki, jakie będą potrzebne do sformalizowania Konfederacji.[2] 5 kwietnia 1943 r. Ribbentrop wydał instrukcje dotyczące powołania przy niemieckim Ministerstwie Spraw Zagranicznych „Komitetu Europejskiego” (niem. Europa-Ausschuß) składającego się z 14 dyplomatów, którego zadaniem było „gromadzenie materiałów i przygotowanie danych do zostać wykorzystane do przyszłego ustalenia Nowego Porządku Europejskiego po zakończeniu wojny”[3].

Planowanie

Pałac Klessheim w Salzburgu Ribbentrop przewidywał, że gdy tylko Niemcy odniosą znaczące zwycięstwo militarne, zainteresowane głowy państw zostaną zaproszone w bezpieczne miejsce spotkań, z dala od zasięgu bombowców alianckich, takie jak Salzburg (być może w Pałacu Klessheim) czy Wiedeń, gdzie uroczyście podpisany zostanie instrument powołania Konfederacji Europejskiej.[4] Państwami, o których mowa, były Niemcy, Włochy, Francja, Dania, Norwegia, Finlandia, Słowacja, Węgry, Rumunia, Bułgaria, Chorwacja, Serbia i Grecja. Udział Hiszpanii był przewidywany, ale niepewny ze względu na neutralność Hiszpanii w wojnie.[4] W memorandum z marca 1943 r. stwierdzono, że gdyby na terytoriach okupowanych przez Niemcy powstały inne państwa, one również zostaną zaproszone do przyłączenia się.[4] Nie spodziewano się przyłączenia Szwecji, Szwajcarii i Portugalii, dopóki wojna będzie trwała, ale ich członkostwo nie było postrzegane jako mające wielkie znaczenie.

Cécil von Renthe-Fink

W 1941 r Dyplomata Cécil von Renthe-Fink przedłożył Ribbentropowi projekt, w którym omawiano także możliwość przyłączenia się do Konfederacji krajów bałtyckich, Belgii, Holandii, a nawet Rosji (pod rządami ruchu Własowa)[6].

W projekcie wspomniano także, że przyjęcie krajów, które miały zostać zaanektowane przez Wielkie Niemcy, nie skłoniłoby tych krajów do nacjonalizmu, ale byłoby pierwszym krokiem do wciągnięcia ich w sferę polityczną Niemiec (patrz Wielka Rzesza Germańska).[6] Zdaniem Renthe-Fink przyjęcie Polski do Konfederacji nie wchodziło w grę[6]. W projekcie ustawy stwierdzono, że celem Konfederacji było zapewnienie, aby wojny między narodami europejskimi nigdy więcej nie wybuchły. (Prawda, jacy pokojowi? Przyp. R.K.) [7] Jej członkami miały być suwerenne państwa gwarantujące wolność, charakter narodowy i niezależność polityczną pozostałych państw członkowskich.[7] Organizacja spraw wewnętrznych każdego państwa członkowskiego miała być jego suwerenną decyzją.[7] Państwa członkowskie miały bronić interesów Europy i chronić kontynent przed wrogami zewnętrznymi.[7] Gospodarka europejska miała zostać zreorganizowana za obopólnym porozumieniem państw członkowskich, przy stopniowym znoszeniu wewnętrznych zwyczajów i innych barier.[7] Ponadto transeuropejskie sieci kolejowe, autostradowe, wodne i lotnicze miały być rozwijane według wspólnego planu[8].

(…)

Cele

Celem projektu było zapewnienie sojuszników Niemiec, że ich niepodległość będzie respektowana po wojnie, wywarcie na aliantach wrażenia, że Europa jest zjednoczona w przeciwstawianiu się im oraz ukazanie aliantów, jako walczących nie o wyzwolenie państw europejskich, ale przeciwko zjednoczeniu Europy kontynent. Miało to na celu zneutralizowanie propagandy zachodnich aliantów skierowanej przeciwko Niemcom.[11]

• Czyli USA i Wielka Brytania oraz Polską są naturalnymi wrogami Unii Europejskiej pod przywództwem Niemiec (Przyp. R.K.)

Odbiór przez Vichy France – czyli zdrajców

Premier Francji Pierre Laval z Vichy był entuzjastycznie nastawiony do tej propozycji i napisał w dokumencie dla Adolfa Hitlera, że Francja jest gotowa na ofiary terytorialne w Tunezji oraz Alzacji i Lotaryngii, aby stworzyć „atmosferę zaufania” w Europie[2]. Stwierdził także, że Francja musi przygotować się do przystąpienia do unii celnej i jest gotowa zaakceptować długoterminową niemiecką okupację wojskową francuskiego wybrzeża Atlantyku, jeśli będzie to konieczne dla ochrony Europy kontynentalnej.[2] Wyraził także nadzieję, że wprowadzone środki nie wykluczą późniejszego umożliwienia Francji przez Niemcy i Włochy odzyskania „pozycji odpowiadającej jej kontynentalnej i kolonialnej przeszłości”[2].

Źródło: https://en.wikipedia.org/wiki/European_Confederation_(1943)

• W tym miejscu przypominają mi się słowa ówczesnego Ministra Spraw Zagranicznych Radosława Sikorskiego – Mniej zaczynam się obawiać się niemieckiej potęgi niż niemieckiej bezczynności. Niemcy stały się niezbędnym narodem Europy.

Berlin, 28 listopada 2011 r.

Podsumowując, na końcu niniejszego opracowania warto wspomnieć, że raport zawierający propozycje reformy Unii Europejskiej poprzez likwidację państw narodowych w celu budowania super-europejskiego państwa jest autorstwa francusko-niemieckiej grupy eksperckiej, „powołanej przez niemiecką sekretarz stanu do spraw Europy, Anne Lührmann oraz jej francuskiego odpowiednika, sekretarz stanu do spraw europejskich, Laurence Boone”.

Źródło: ordoiuris/gleboka-ingerencja-w-funkcjonowanie-unii-europejskiej-raport-francusko-niemieckiej-grupy-eksperckiej

Opr. Romuald Kałwa

Czechy mówią „nie” finansowaniu Ukrainy.

Czechy mówią „nie” finansowaniu Ukrainy.

Ostre stanowisko Babisza

13.12.2025 tysol/czechy-mowia-nie-finansowaniu-ukrainy-ostre-stanowisko-babisza

– Komisja Europejska musi znaleźć alternatywne sposoby finansowania Ukrainy; Czechy nie będą za nic ręczyć ani dawać Kijowowi pieniędzy – oświadczył czeski premier Andrej Babisz w nagraniu opublikowanym w sobotę w sieci X. – Nasza kasa jest pusta, a każdą koronę, którą mamy, potrzebujemy na wydatki dla naszych obywateli – podkreślił.

Andrej Babis w Brukseli

Propozycje KE ws. finansowania Ukrainy

Komisja Europejska zaproponowała na początku grudnia dwie opcje dalszego finansowania wsparcia dla Ukrainy: poprzez tzw. pożyczkę reparacyjną, zabezpieczoną rosyjskimi aktywami, zamrożonymi głównie w Belgii, lub z długu zaciągniętego przez UE.

Pierwsza opcja nie wymaga jednomyślności państw członkowskich, druga – tak. Według szefowej KE Ursuli von der Leyen zrealizowanie któregoś z tych planów pokryje dwie trzecie potrzeb finansowych Ukrainy na lata 2026-27.

Stanowisko Czech

Babisz oznajmił w sobotę, że zgadza się z premierem Belgii Bartem De Weverem, z którym spotkał się w czwartek w Brukseli. De Wever obawia się decyzji o wykorzystaniu zamrożonych rosyjskich aktywów. Szef belgijskiego rządu domaga się dodatkowych gwarancji, zabezpieczenia finansowego i ochrony przed ewentualnymi sporami prawnymi.

Koalicyjny gabinet Babisza zostanie powołany przez prezydenta Petra Pavla w poniedziałek. Nowy czeski premier zapowiedział, że we wtorek rząd podejmie decyzję w kwestii tematów, które władze kraju poruszą podczas posiedzenia Rady Europejskiej, zaplanowanego w dniach 18-19 grudnia. Babisz nie wykluczył rozmów w gronie trzech partii koalicyjnych.

Ustalenia unijnego szczytu

Unijny szczyt ma zaowocować decyzją na temat sposobu finansowania Ukrainy przez kolejne dwa lata.

W czwartek państwom UE udało się porozumieć w sprawie zamrożenia rosyjskich aktywów na stałe, bez konieczności podejmowania decyzji w tej kwestii co pół roku, za zgodą wszystkich stolic. Rozwiązanie przyjęła wyraźna większość państw członkowskich.

Postanowienie zostało sfinalizowane w piątek. Przeciwko rozporządzeniu, ustanawiającemu zakaz transferu zamrożonych środków z powrotem do Rosji, były tylko dwa kraje. Wcześniej sprzeciw zapowiadały Węgry i Słowacja.

Zgoda państw na stałe zamrożenie rosyjskich aktywów nie przesądza tego, czy dojdzie do udzielenia Ukrainie pożyczki reparacyjnej, sfinansowanej z tych pieniędzy. Decyzja jest jednak postrzegana jako istotny przełom, zbliżający do tego Wspólnotę.

Z Pragi Piotr Górecki (PAP)

Rozpoczynamy bunt! Orban mocno odpowiada KE: Węgry nie wdrożą Paktu Migracyjnego.

Orban mocno odpowiada KE: Węgry nie wdrożą Paktu Migracyjnego. Rozpoczynamy bunt!

https://www.fronda.pl/a/Orban-mocno-odpowiada-KE-Wegry-nie-wdroza-Paktu-Migracyjnego-Rozpoczynamy-bunt,249950.html


Premier Węgier Viktor Orban w mocnych słowach odpowiedział Komisji Europejskiej, próbującej wymusić na Budapeszcie przyjmowanie nielegalnych migrantów z zachodniej Europy lub też płacenie przez ten kraj wysokich kar finansowych w przypadku odmowy.

Viktor Orban przypomniał, że to jego kraj powstrzymał południowe granic Unii Europejskiej przed zalewem Starego Kontynentu przez nielegalnych migrantów.

„Powstrzymaliśmy ich naszym ogrodzeniem granicznym i tysiącami strażników granicznych, których Bruksela karze grzywną w wysokości € 1 miliona dolarów dziennie. Zamknęliśmy południowy szlak, ale pakt migracyjny stawia nas teraz przed frontem zachodnim. Najnowsza decyzja Brukseli wymaga, aby od lipca przyszłego roku Węgry albo przyjmowały migrantów z innych krajów europejskich, albo płaciły za ich przyjazd” – oznajmił węgierski premier za pośrednictwem mediów społecznościowych. 

Chcę raz na zawsze jasno powiedzieć, że dopóki Węgry będą miały rząd narodowy, nie wdrożymy tej skandalicznej decyzji” – zadeklarował Orban.

Premier Węgier nazwał decyzję Brukseli w sprawie Paktu Migracyjnego „niedopuszczalną”.

Nie przyjmiemy ani jednego migranta i nie będziemy płacić za migrantów innych. Węgry nie wdrożą postanowień Paktu Migracyjnego. Rozpoczyna się bunt!” – skonkludował Orban.

„Są naprawdę głupi”, „sprowadzają katastrofę na swoje kraje”. Trump bez litości dla europejskich przywódców

„Są naprawdę głupi”, „sprowadzają katastrofę na swoje kraje”. Trump bez litości dla europejskich przywódców

https://pch24.pl/sa-naprawde-glupi-sprowadzaja-katastrofe-na-swoje-kraje-trump-bez-litosci-dla-europejskich-przywodcow

(fot. EPA/YURI GRIPAS / POOL Dostawca: PAP/EPA.)

„Znam dobrych przywódców. Znam złych przywódców. Znam mądrych. Znam głupich. Są też naprawdę głupi” – mówił o politykach w Europie Donald Trump. Prezydent USA skrytykował postawę europejskich przywódców wobec wojny na Ukrainie i masowej migracji. Wśród nielicznych wyjątków wymienił Węgry i Polskę.

– Znam ich bardzo dobrze. Znam ich naprawdę dobrze. Niektórzy są moimi przyjaciółmi. Niektórzy są w porządku. Znam dobrych przywódców. Znam złych przywódców. Znam mądrych. Znam głupich. Są też naprawdę głupi. Ale nie wykonują dobrej roboty. Europa nie wykonuje dobrej roboty pod wieloma względamiprzyznał Trump, pytany przez POLITICO o postawę państw UE w odniesieniu do wojny na Ukrainie.

W ocenie prezydenta USA, europejskie mocarstwa „nie osiągają żadnych rezultatów” w kwestii ukraińskiej. – Gadają, ale nie osiągają żadnych rezultatów. A wojna trwa i trwa. Trwa już cztery lata, długo przed moim przybyciem tutaj (…) jedynym powodem, dla którego naprawdę mnie to obchodzi, jest to, że nie znoszę patrzeć, jak giną młodzi, piękni ludzie – powiedział.

W ocenie prezydenta USA, dalszy kierunek polityki czołowych państw UE doprowadzi do sytuacji, w której „wiele z tych krajów przestanie być krajami zdolnymi do funkcjonowania”. – Ich polityka imigracyjna to katastrofa. To, co robią w kwestii imigracji, to katastrofa – przyznał.

Jeśli spojrzeć na Paryż, to jest to zupełnie inne miejsce. Kochałem Paryż. Hm, jest to zupełnie inne miejsce niż kiedyś. Jeśli spojrzeć na Londyn, to mamy burmistrza o nazwisku Khan. Jest okropnym burmistrzem. Jest niekompetentnym burmistrzem, ale jest też okropnym, złośliwym, obrzydliwym burmistrzem. Myślę, że wykonał fatalną robotędoprecyzował.

Trump całkowicie odrzucił sugestie, jakoby interesowało go zdobycie władzy w Europie poprzez wspieranie pro-amerykańskiej opozycji w poszczególnych krajach. Przyznał jednocześnie, że udziela niektórym kandydatom wsparcia przed wyborami. W tym kontekście wymienił Viktora Orbána i prezydenta Argentyny Javiera Mileia. W Białym Domu przed czerwcowymi wyborami prezydenckimi gościł również Karol Nawrocki.

W odniesieniu do kwestii migracyjnych, Trump uważa, że niektórzy przywódcy „powinni być przerażeni tym, co robią swoim krajom”. Podkreślił, że przybysze z Afryki i Bliskiego Wschodu przynoszą „swoją ideologię”, a jako wyborcy głosują na kandydatów ze swojego środowiska. W konsekwencji dochodzi do przejęcia kraju przez obcy kulturowo żywioł. Jako przykład ponownie wskazał burmistrza Londyu, Sadiqa Khana.

Burmistrz Londynu to katastrofa. Ma zupełnie inną ideologię niż powinien. Został wybrany, ponieważ przybyło tak wielu ludzi. (…) Ale nienawidzę tego, co stało się z Londynem, i nienawidzę tego, co stało się z Paryżem – podkreślił. W jego opinii Europa „jest słaba” ponieważ chce być politycznie poprawna.

Jako wyjątek od tej reguły, prezydent USA wskazał Węgry stawiające tamę masowej migracji. – Polska również wykonała bardzo dobrą robotę w tym zakresie. Jednak większość europejskich narodów…one podupadają. Gniją – przyznał.

Źródło: politico.com

Premier Fico: Nie poprę żadnego finansowania wydatków wojskowych Ukrainy z udziałem Słowacji

Premier Fico: Nie poprę żadnego finansowania wydatków wojskowych Ukrainy z udziałem Słowacji

https://pch24.pl/premier-fico-nie-popre-zadnego-finansowania-wydatkow-wojskowych-ukrainy-z-udzialem-slowacji

(fot. Robert Fico / Facebook.com)

Słowacki premier Robert Fico napisał list do przewodniczącego Rady Europejskiej Antonia Costy, w którym zapowiedział, że podczas szczytu Unii Europejskiej nie poprze żadnego finansowania przez UE wydatków wojskowych Ukrainy, w którym miałaby uczestniczyć Słowacja.

Fico cytował list w czwartek w parlamencie. Podkreślił, że jego stanowisko przeciwko eskalacji wojny nie zmieni się pod żadną presją i niezależnie od tego, jak długo będzie trwać grudniowy szczyt. Dodał jednak, że uszanuje decyzję innych państw członkowskich, jeśli zdecydują się one na własne, dobrowolne zobowiązania.

Jak podkreślił, konflikt na Ukrainie nie ma rozwiązania militarnego, a strategia UE wobec tego konfliktu jest niewłaściwa i nieskuteczna. Zauważył, że popiera inicjatywy pokojowe i wysiłki amerykańskiego prezydenta Donalda Trumpa.

Fico cytował list podczas interpelacji poselskich. W parlamencie odniósł się także do strategii bezpieczeństwa USA. Według niego, dokument stwierdza, że UE odchodzi od swoich podstawowych wartości.

Jeśli UE będzie nadal postępować w ten sposób i nie będzie szanować suwerennej polityki, tradycji i korzeni historycznych, to zginie. A jeśli ma zginąć, to niech ginie powiedział Fico.

Piotr Górecki Źródło: PAP

pap logo

Europa – upadek na własne życzenie

Miller: Europa – upadek na własne życzenie

Leszek Miller https://myslpolska.info/2025/12/11/miller-europa-upadek-na-wlasne-zyczenie

[Cóż to – na starość p. Miller zmądrzał?

Bo jako premier – tej cechy nie wykazywał. md]

Dwadzieścia lat temu relacje transatlantyckie opierały się na oczywistym aksjomacie: Europa jako szybko rozwijający się partner, a USA jako gwarant bezpieczeństwa. Dziś dokument NSS 2025 odwraca tę perspektywę.

Ameryka nie postrzega już Europy jako równorzędnego partnera, lecz jako kontynent ulegający cywilizacyjnemu osłabieniu, demograficznemu kurczeniu się, szkodliwym wpływom imigracji, erozji tożsamości narodowych, cenzurze i ograniczeniom dla opozycji.

Widzi też nadmierne regulacje ze strony Brukseli i w efekcie spadek produktywności oraz rosnący dystans technologiczny, naukowy i gospodarczy w stosunku do USA. To pierwsza tak bezpośrednia i brutalna diagnoza wypowiedziana przez Waszyngton – diagnoza, która w Europie wywołała histerię zamiast refleksji.

Wnioski są jednoznaczne: Europa nie kontroluje już własnej przyszłości, a USA nie zamierzają prowadzić jej za rękę. Nowa strategia bezpieczeństwa USA nie jest antyeuropejska – jest lustrem, w którym Europa dostrzega własną słabość i dlatego reaguje z trudem ukrywanym przerażeniem. Tu właśnie dotykamy sedna sprawy. Panika wokół NSS 2025 nie wynika z polityki Waszyngtonu, lecz z braku kompetentnego europejskiego przywództwa, kompromitacji unijnej dyplomacji i spójnej wizji.

USA nie muszą rozbijać Unii – ona może rozpaść się sama, na własne życzenie. Jeśli Berlin i Paryż definiują „jedność” jako zgodę reszty Europy na ich decyzje, trudno mówić o prawdziwym partnerstwie. Europa boi się USA nie dlatego, że Trump jest wyjątkowo silny, lecz dlatego, że sama jest słaba.

Symbolicznym potwierdzeniem przesunięcia ciężaru decyzji są ostatnie rozmowy w Londynie z udziałem liderów Wielkiej Brytanii, Francji i Niemiec oraz prezydenta Zełenskiego. To tam właśnie dyskutowano warunki pokoju na Ukrainie. W miejsce Trójkąta Weimarskiego wkroczył nowy triumwirat, w którym Wielka Brytania – kraj, który zagłosował za Brexitem, aby „odzyskać kontrolę” – zajął miejsce kiedyś należne Polsce, i to on dziś kształtuje „architekturę pokoju”. Gdy Macron mówi o „godzeniu wizji pokoju Ameryki z wizją Europy i Ukrainy”, a Merz podkreśla sceptycyzm wobec rozwiązań narzucanych przez USA, to nie jest to tylko dyplomatyczna etykieta – to test na europejskie przywództwo. Test, w którym Warszawa nie uczestniczy, ale którego wyniki bezpośrednio ją dotyczą. Każdy z członków tego triumwiratu jest nisko oceniany we własnym kraju.

W listopadowym badaniu zaledwie 15% Francuzów miało pozytywną opinię o Macronie, a aż 82% – negatywną. W Wielkiej Brytanii tylko 19% Brytyjczyków ocenia Starmera pozytywnie, podczas gdy 74% – negatywnie. W Niemczech 23% badanych miało pozytywną opinię o Merzu, a 75% – negatywną. \

Cała trójka tkwi w głębokim kryzysie zaufania, niezależnie od różnic krajowych i systemowych. To ma kluczowe znaczenie dla stabilności ich rządów, perspektyw wyborczych oraz szans opozycji w tych krajach. Przekłada się także na pragnienie odgrywania większej roli niż to jest możliwe.

Według amerykańskiej strategii, większość Europejczyków pragnie zakończenia wojny na Ukrainie – niestety to rządy i przywódcy w tarapatach przedłużają konflikt. USA oczekują pokoju jak najszybciej. Ameryka nie dąży do wojny z Rosją, lecz do stabilizacji. Przedłużanie konfliktu niesie ryzyko eskalacji, niekontrolowanej reakcji łańcuchowej i potencjalnego konfliktu kontynentalnego.

Waszyngton podkreśla, że to Europa postrzega Rosję jako zagrożenie egzystencjalne, ale nie Ameryka. Jeśli Unia chce być siłą negocjacyjną przy stole z Waszyngtonem, musi najpierw stać się siłą we własnym domu – z koncyliacyjnymi liderami i wspólną wolą polityczną. Jeśli chce zakończyć wojnę, jej przywódcy muszą prawidłowo odczytać znaki czasu. Jeśli Polska pragnie wpływu, musi wrócić do gry z pragmatyczną doktryną otwartą na wszystkie kierunki. Bo dziś świat nie czeka – świat przestawia priorytety.

Leszek Miller

2500 miliardów złotych za dostosowanie polskich budynków do standardów unijnej „dyrektywy budynkowej”

Eksperci Fundacji SET alarmują:

2,5 biliona złotych

za pełne dostosowanie polskich budynków

do standardów unijnej dyrektywy budynkowej

11.12.2025 tysol/2-5-biliona-za-pelne-dostosowanie-polskich-budynkow-do-standardow-unijnej-dyrektywy-budynkowej

Fundacja SET opublikowała raport „Skutki wdrożenia Dyrektywy EPBD (dyrektywa budynkowa) do porządku prawnego w Polsce”. Wynika z niego, że pełne dostosowanie polskich budynków do nowych standardów unijnej dyrektywy będzie kosztować Polskę 2,5 biliona złotych. To koszt termomodernizacji naszych domów, wymiany źródeł ciepła, przebudowy sieci ciepłowniczych, obligatoryjnej instalacji fotowoltaiki. Polska ma czas na pełną implementację do 29 maja 2026 roku.

Prezentacja raportu pt. „Skutki wdrożenia Dyrektywy EPBD (dyrektywa budynkowa) do porządku prawnego w Polsce”.

Bardzo wysokie obciążenia finansowe dla polskiego społeczeństwa

Najlepszym rozwiązaniem dla Polski byłoby uniknięcie implementacji Dyrektywy EPBD w tym kształcie i budowa własnej, uwzględniającej polską specyfikę, strategii poprawy efektywności energetycznej

Unijna dyrektywa EPBD, tzw. dyrektywa budynkowa, to kluczowy element pakietu „Fit for 55” wpisujący się w Europejski Zielony Ład.

W praktyce oznacza konieczność modernizacji do 2050 roku budynków w Unii Europejskiej: niemieszkalnych – użyteczności publicznej, magazynów, przemysłowych, usługowych, oraz mieszkalnych – jednorodzinnych i wielorodzinnych.

Wprowadzenie dyrektywy EPBD oznacza bardzo wysokie obciążenia finansowe dla polskiego społeczeństwa, ponieważ koszty modernizacji budynków i wymiany źródeł ciepła znacznie przekraczają realne możliwości gospodarstw domowych. Nakładane wymagania są niemożliwe do spełnienia w tak szybkim tempie, co grozi wzrostem kosztów życia, presją inflacyjną i pogłębieniem ubóstwa energetycznego. Ujednolicone wymogi ignorują specyfikę polskiego zasobu mieszkaniowego – mówił podczas prezentacji raportu Wojciech Dąbrowski, prezes zarządu Fundacji SET, wieloletni menedżer branży energetycznej i współautor raportu.

Według ekspertów Fundacji SET całkowity koszt dostosowania do dyrektywy EPBD został oszacowany na bagatela 2,5 biliona złotych, co grozi poważnymi perturbacjami społecznymi i gospodarczymi – dodał Wojciech Dąbrowski.

„Będziemy przyglądać się projektom legislacyjnym”

Z kolei Adam Tywoniuk, członek zarządu Fundacji SET, jeden ze współautorów raportu i ekspert ds. regulacji, zwrócił uwagę na to, że w maju 2026 r. Polska musi przyjąć ustawę wdrażającą dyrektywę, a w grudniu 2026 r. ostateczną wersję Krajowego Planu Renowacji Budynków oraz rozpocząć realizację obliga w zakresie instalowania paneli fotowoltaicznych, wymiany indywidualnych źródeł ciepła oraz termomodernizacji. 

Będziemy się tym projektom legislacyjnym jako Fundacja bardzo przyglądać, bo bardzo często wprowadzamy przepisy, które są bardziej restrykcyjne, niż wynika to z dyrektywy. Wiele gmin wciąż nie wie, czy będzie korzystać z dobrodziejstwa przyłączenia do efektywnego systemu ciepłowniczego, co pozwoliłoby ograniczyć zakres prac związanych z dyrektywą

– powiedział Adam Tywoniuk i dodał, że specyficzna sytuacja Polski, polegająca na dużej liczbie nieefektywnych energetycznie budynków, może rodzić ryzyko przeciążenia rynku wykonawców i skokowego wzrostu kosztów usług i materiałów budowlanych.

Wyobraźmy sobie dom jednorodzinny w małej miejscowości, którego cena wynosi obecnie 300 tysięcy. A biorąc pod uwagę jego niską efektywność, modernizacja będzie kosztowała ponad 200 tysięcy. I tu nasuwa się pytanie – czy modernizować, czy wybudować nowy budynek? – dodał Adam Tywoniuk.

Z kolei obecna na prezentacji Raportu Anna Zalewska, europoseł (Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy), zwróciła uwagę, że „Dyrektywa budynkowa obliguje państwa członkowskie UE do nakreślenia działań mających na celu odsunięcie paliw kopalnych w ogrzewaniu i chłodzeniu z perspektywą całkowitego wycofania piecyków na paliwa kopalne do 2040 roku. Co dodatkowo ważne, wszystkie nowe budynki mieszkalne od 2030 r. będą musiały być budynkami o zerowych emisjach, natomiast od 2050 r. taki wymóg będzie obowiązywał również wszystkie istniejące już budynki. W praktyce oznacza to koniec kotłów na paliwa kopalne, bowiem emisja dwutlenku węgla na miejscu jest niekompatybilna z definicją budynku o zerowych emisjach zawartą w artykule drugim”.

Po wejściu w życie dyrektywy EPDB w samej Polsce trzeba będzie wyremontować i poddać termomodernizacji prawie 14,5 mln budynków, na co nie ma pieniędzy w systemie. Coraz więcej będziemy płacić za to, czym będziemy grzać lub chłodzić swoje domy lub mieszkania. Będzie bezwzględny zakaz finansowania wymiany na piece gazowe, tzw. kopciuchów, a od 2040 roku nie będzie w ogóle można montować niczego co kopalne, czyli węglowe i gazowe

– dodała Anna Zalewska.

W debacie Fundacji SET udział również wzięli Wojciech Pawlik, prezes zarządu PEC Siedlce, praktyk ciepłownictwa systemowego, Jarosław Margielski – prezydent Miasta Otwock, oraz Andrzej Grad – prezes Spółdzielni Mieszkaniowej Wyżyny w Warszawie.

Co jeszcze znajduje się w raporcie?

W raporcie znajdują się także m.in.:

Szczegóły dotyczące instalacji PV (wymagane terminy i powierzchnie według typu budynków);

Koszty zastąpienia ciepła wytwarzanego w kotłach węglowych na inne warianty (biomasa, pompy ciepła);

Szczegóły dotyczące transformacji systemów ciepłowniczych w kierunku utrzymania lub utworzenia efektywnych systemów ciepłowniczych (modernizacja bloków kogeneracyjnych, budowa źródeł OZE, rozwój pomp ciepła wysokiej mocy i magazynów ciepła, modernizacja sieci i węzłów);

Łączne koszty termomodernizacji (podział kosztów według typów budynków: jednorodzinne, wielorodzinne, publiczne, według okresów: 2025–2030/ 2030–2040 / 2040–2050 oraz według struktury finansowania);

Koszty wdrożenia Dyrektywy EPBD w Polsce: wymiana indywidualnych źródeł ciepła: 16–40 mld zł; modernizacja sektora ciepłowniczego: 466 mld zł; termomodernizacja budynków: ok. 2 bln zł. Łączny koszt: ok. 2,5 bln zł (koszty inwestycyjne związane przede wszystkim z termomodernizacją, wymianą indywidualnych źródeł ciepła i modernizacją systemów ciepłowniczych. Kwota nie uwzględnia kosztów instalacji paneli fotowoltaicznych, bo skala tego przedsięwzięcia jest trudna całościowo do oszacowania ).

Dyrektywa EPBD nakłada minimalne standardy charakterystyki energetycznej, plan renowacji budynków, czyli termomodernizację z celami na 2030, 2035 i 2040 rok oraz zeroemisyjność nowo budowanych budynków od 2028, obligatoryjną instalację PV na wybranych kategoriach dachów, zakaz dotowania kotłów gazowych po 2025 i harmonogram ich eliminacji oraz jednolity w całej UE nowy system EPC A–G.

Zgodnie z harmonogramem Polska ma czas na pełną implementację do 29 maja 2026 r., planując wprowadzenie m.in. jednolitej klasyfikacji energetycznej budynków (od A+ do G) i nowych wymogów dotyczących zeroemisyjności budynków od 2028/2030 r.

Pełny tekst raportu „Skutki wdrożenia Dyrektywy EPBD (dyrektywa budynkowa) do porządku prawnego w Polsce” dostępny jest na stronie Fundacji SET: https://set.org.pl/publikacje/.

Nowy Dugin: Wahnięcia polityki USA. Unia Europejska musi być rozbita.

Unia Europejska musi być zniszczona

Rozmowa z Aleksandrem Duginem

Proponuję zacząć od dokumentu, który jest teraz na ustach wszystkich w Rosji, Europie, a nawet w Chinach. Mówimy o nowej Strategii Bezpieczeństwa Narodowego Stanów Zjednoczonych. W szczególności szwajcarskie media bezpośrednio piszą, że tekst ten w dużej mierze odzwierciedla przemówienie naszego prezydenta Władimira Putina w Monachium. Z pańskiego punktu widzenia, czy rzeczywiście tak jest?

– Wie pan, wraz z publikacją Strategii Bezpieczeństwa Narodowego USA, ponownie obserwujemy słynne oscylacje Trumpa między obozem MAGA a neokonserwatystami – wahania, o których nieustannie mówimy w naszych programach i które uważnie monitorujemy. I możemy szczerze powiedzieć: obecna doktryna jest pisana w imieniu MAGA. To prawdziwa doktryna „Make America Great Again” – głos zdecydowanych przeciwników globalizmu i surowych krytyków neokonserwatywnego rdzenia – tego samego rdzenia, dzięki któremu Trump wygrał wybory.

W rzeczywistości ta strategia jest bardzo zbliżona do tego, co nazwałem „porządkiem wielkich mocarstw” w mojej książce o Trumpie. Obecnie to określenie jest coraz częściej słyszane w przestrzeni publicznej – „koncert wielkich mocarstw”. Oznacza to, że Zachód nie postrzega się już jako gwarant demokracji, nie promuje wartości liberalnych, nie bierze odpowiedzialności za całą ludzkość i nie postrzega siebie jako części jednej przestrzeni z Europą.

Ameryka jest teraz zdana na siebie. Wciąż dąży do swojej wielkości, rozwoju, dominacji, ale wyraźnie wyznacza terytorium tej dominacji – przede wszystkim półkulę zachodnią, oba kontynenty amerykańskie. Stąd pochodzi termin „następca doktryny Monroe’a”. Następnym przykładem jest dodatek, rozwój pewnego projektu geopolitycznego, a właśnie ten następca Trumpa to w rzeczywistości rząd wielkich mocarstw.

Co Trump i jego zwolennicy mówią w tym dokumencie? Ameryka skupia się głównie na dwóch kontynentach: Ameryce Północnej (w tym, jeśli można tak powiedzieć, Grenlandii jako naturalnym przedłużeniu Alaski) oraz całej Ameryki Południowej. To jest ich strefa, rezerwują ją dla siebie bezwarunkowo.

Jeśli chodzi o resztę świata, główna teza globalistyczną, że głównymi strategicznymi przeciwnikami są Rosja i Chiny, zniknęła. Nie ma już takich zapisów. Rosja jest postrzegana raczej neutralnie, a nawet życzliwie jako potencjalny partner. Chiny postrzegane są jako poważny konkurent gospodarczy i pewne zagrożenie, ale już nie jako wróg w starym tego słowa znaczeniu. Ingerencja w sprawy Bliskiego Wschodu i innych stref euroazjatyckich zostanie zredukowana niemal do zera. Afryka została uznana za obojętną, Indie w ogóle nie są wymieniane, czyli nie są już uważane za partnera strategicznego.

Okazuje się, że to prawdziwy świat wielobiegunowy. Trump otwarcie deklaruje: tak, pozostajemy największym biegunem, będziemy utrzymywać i narzucać naszą hegemonię, ale znacznie ją ograniczymy. Odrzucenie globalistycznej agendy obiektywnie otwiera drogę innym Biegunom – Rosji, Chinom, Indiom – do pełnego zakorzenienia się. A jeśli chodzi o resztę, Trump po prostu mówi: Nie obchodzi mnie to, stwórz swoje bieguny albo nie twórz tak, jak chcesz. Jednocześnie oczywiście amerykańska hegemonia jest niezwykle ostrożna wobec BRICS i jakiejkolwiek konsolidacji innych cywilizacji. Ten dodatek do Doktryny Monro`e stanowi bezpośrednie wyzwanie dla całej Ameryki Łacińskiej i zmusi ją do poszukiwania wspólnej strategii, aby zapobiec jawnej amerykańskiej dominacji na jej kontynencie. To samo dotyczy Afryki.

W rzeczywistości mamy do czynienia z głęboko antyeuropejską strategią. Solidarność atlantycka jest wspominana jedynie z sarkazmem i drwiną. Proponuje się „podzielić ciężar” wydatków wojskowych w NATO: Ameryka zwalnia się z głównej odpowiedzialności za Europę, pozostawiając jedynie kluczowe stanowiska. To w rzeczywistości koniec atlantyzmu jako takiego. Europa jest teraz zmuszona myśleć samodzielnie i stworzyć własny biegun cywilizacyjny.

Ta doktryna dokładnie odzwierciedla podejście MAGA, z którym Trump doszedł do władzy. Potem bardzo się od tego oddalił: nie angażował się w konflikt ukraiński, przykrywał go maską zamiast prawdziwego rozwiązania, bombardował Iran, radykalnie wspierał Netanjahu – bardzo odszedł od pierwotnego programu. W tej strategii wraca do podstaw: wraca do MAGA. Nie jest przypadkiem, że dokument wywołał prawdziwą panikę wśród globalistów – zarówno w Europie, jak i w samych Stanach Zjednoczonych.

Krzyczą histerycznie: kto to napisał? Jeśli pierwsza doktryna Trumpa została napisana przez neokonserwatystów i globalistów – Pompeo, Boltona, Pence’a – to teraz powstaje prawdziwa MAGA: Hicks, Vance, Miller. Paradygmat całkowicie się zmienił. To jest nadchodzący realizm – agresywny, hegemoniczny, ale wciąż realizm. Idea promowania wartości liberalnych została odrzucona raz na zawsze.

Ameryka staje się konkretną, jasno zdefiniowaną potęgą militarno-polityczną z oczywistymi interesami, które będzie zdecydowanie bronić na swojej półkuli. Kto wejdzie jej w drogę, będzie miał kłopoty. Ale już nie mówi się o liberalizmie, demokracji i prawach człowieka. America First — kropka. Obiektywnie rzecz biorąc, świat multipolarny, o którym mówił nasz prezydent w swoim przemówieniu w Monachium, odrzucając roszczenia Zachodu do uniwersalizmu i globalizmu, jest teraz faktycznie ogłoszony przez samego Trumpa. Kolejną kwestią jest to, czy jego następca, na przykład Vance, wytrzyma ten kurs po 80-letnim Trumpie? A może neokonserwatyści powrócą? Jak dotąd jest to deklaracja wojny – nie wobec nas, lecz wobec globalnej liberalno-globalistycznej elity.

Jeśli mówimy o Ukrainie, teraz pojawia się teza, że Trump jest niezadowolony, że Zełenski nie czyta jego planu pokojowego. Syn Trumpa przyznaje nawet, że na tle wszystkich historii o korupcji Ameryka może w nadchodzących miesiącach całkowicie przestać uczestniczyć w konflikcie ukraińskim. Jak bardzo to realistyczne?

– Plan, który teraz promuje Trump, jest dokładnie tym, który może nam odpowiadać. Wyjaśniliśmy mu to bardzo jasno: co jest dla nas akceptowalne, a z czym kategorycznie nie możemy mieć nic do czynienia. Jednak to, co mu wyjaśniliśmy i co wydaje się zaakceptować, nadal nie będzie naszym prawdziwym zwycięstwem. To, niestety, kolejny kompromis. To nie jest porażka – w żadnym wypadku – ale też nie jest to zwycięstwo w pełnym, głębokim tego słowa znaczeniu. Można to nazwać pewnym sukcesem, można to nazwać upokorzeniem Zachodu, z pewnością osobistą i ostateczną porażką Zełenskiego – ale to w żadnym wypadku nie jest koniec Ukrainy jako projektu, a już na pewno nie koniec Zachodu jako siły cywilizacyjnej.

Trump doskonale to rozumiał. Zrozumiał najważniejsze: jeśli naprawdę chce uratować Ukrainę – czyli uratować antyrosyjski, rusofobiczny przyczółek, który budowano przeciwko nam przez tyle lat – musi natychmiast zaakceptować nasze propozycje. Dla globalistów, Europejczyków i oczywiście samego Zełenskiego będzie to poważna, bolesna porażka.

Ale dla samej Ukrainy tak nie jest. Ukraina zostanie uratowana. I została uratowana w samej formie, w jakiej została stworzona: jako antyrosyjska. I to Trump ją ratuje, poświęcając Zełenskiego i całą grupę europejskich idiotów, którzy wciąż nie mogą uwierzyć w to, co się dzieje.

Gdyby Trump, robiąc wszystko, co w jego mocy, po prostu wycofał się z konfliktu i zostawił go na łasce Europy i Ukrainy – co, nawiasem mówiąc, wielokrotnie sugerował, a nawet otwarcie mówił – byłaby to dla nas naprawdę idealna opcja. Tak, wciąż musielibyśmy walczyć, być może dość długo i ciężko, ale wtedy mielibyśmy realną szansę na prawdziwe, całkowite, nieodwracalne zwycięstwo. A każde zawieszenie broni, które możemy teraz zawrzeć, jest tylko tymczasową przerwą i to na bardzo krótki czas. Ani Ukraina, ani Unia Europejska, ani nawet Stany Zjednoczone nie będą się z tym rozejmem mierzyć w przyszłości, gdy tylko poczują, że mają choćby najmniejszą okazję, by je złamać.

Jeśli Trump zdecyduje się na sprawy Wenezueli, a my rozwijamy relacje sojusznicze z Wenezuelą, jak Rosja powinna na to zareagować?

– To trudne pytanie. Z jednej strony mamy naprawdę sojusznicze relacje z Wenezuelą i gdybyśmy byli silniejsi, musielibyśmy w pełni zaangażować się w ten konflikt po stronie Maduro przeciwko amerykańskiej agresji. Niestety, nie jesteśmy jednak do tego przygotowani: wszystkie nasze siły są całkowicie uwięzione przez wojnę ukraińską – tak jak w Syrii, jak w Iranie. Po zwycięstwie na pewno się włączymy. A teraz, niestety, jesteśmy sparaliżowani.

Zacznijmy tę część rozmowy od oświadczenia naszego specjalnego przedstawiciela Prezydenta Rosji Kiryła Dmitriewa. Powiedział, że najlepsi dyplomaci Unii Europejskiej są teraz w panice. Tak właśnie skomentował wiadomość z Polski, że sam Dmitriew i amerykański biznesmen Elon Musk rzekomo zdecydowali się podzielić Europę. Jaki jest powód takiej dyskusji o podziale Europy teraz? Dlaczego Musk stał się bardziej aktywny? Praktycznie zniknął z przestrzeni publicznej na jakiś czas, a teraz wznowił polemikę z Unią Europejską na temat wolności słowa, prawa europejskiego. Do czego to wszystko prowadzi?

– W rzeczywistości tutaj, podobnie jak przy przyjmowaniu nowej doktryny bezpieczeństwa narodowego, jak w negocjacjach dotyczących Ukrainy, rejestrujemy ten sam ogólny ruch – silne oscylacyjne wahanie w kierunku powrotu do pierwotnego projektu MAGA. Bo gdy Trump doszedł do władzy, zasadniczo ogłosił całkowity reset całej globalnej architektury, a projekty MAGA faktycznie zostały uruchomione. A potem odszedł od tego bardzo poważnie i bardzo daleko. Przez prawie rok – osiem, dziewięć miesięcy – zajmował się zupełnie innymi rzeczami: ukrywał listę Epsteina, wyszedł spod gigantycznej, nagle ujawnionej presji izraelskiego lobby na amerykańską politykę, zdradził swoich lojalnych towarzyszy.

To znaczy, w pewnym sensie, przestała być z MAGA. Odszedł od MAGA na bardzo dużą odległość. Ale wszystko zaczęło się dokładnie tak samo, jak zaczyna się teraz. A teraz wraca – Trump wraca, a co za tym idzie, Musk wraca.

Ponieważ Musk wyraźnie otrzymał zielone światło na rozbicie Unii Europejskiej. W przypadku Unii Europejskiej mówimy o „najlepszych dyplomatach”, którzy są ultra-globalistami, absolutnymi, nie do pogodzenia wrogami Trumpa, najzacieklejszymi przeciwnikami jego kursu, jego ideami, jego poglądami na świat i społeczeństwo. Już zeszłej zimy, w styczniu zeszłego roku, prawie rok temu, Musk rozpoczął tę kampanię: przeciwko Starmerowi, wspierając AfD, przeciwko Macronowi. I faktycznie Twitter – jego sieć zakazana w Federacji Rosyjskiej – stał się platformą, która konsolidowała populistyczną opozycję w każdym europejskim kraju, podnosząc ją w taki sam sposób, w jaki Soros kiedyś podnosił globalistów, ale tylko w lustrzanej, przeciwnej stronie. Teraz Musk po prostu powtórzył tę samą taktykę, ale na odwrót. I zaczął to robić rok temu: wspierał AfD, przeciwników Starmera w Wielkiej Brytanii, Marine Le Pen, Meloni – wszystkich, którzy sprzeciwiali się Unii Europejskiej, europejskiemu establishmentowi, europejskiemu populizmowi, jeśli można tak powiedzieć.

A potem sam Musk został zawieszony w pracy w DOGE, agencji ze względu na efektywność i wygodę działania państwa. Generalnie rozstał się z Trumpem, a równolegle z tym sam Trump zajmował się zupełnie innymi sprawami, co wywołało jedynie krytykę ze strony Muska. Ale Musk się powstrzymał. Na początku zaczął krytykować Trumpa, potem zrobił sobie przerwę. I czekał na moment, gdy wahania związane z trumpizmem znów wejdą na drogę MAGA. To znaczy, wracamy do MAGA. Rozpoczęliśmy dzisiejszy program: w Ameryce widzimy, że Trump wraca do pierwotnego planu, do Planu A, do planu MAGA. I oczywiście Musk natychmiast aktywnie angażuje się w ten proces i nadal niszczy Unię Europejską.

Tym razem jest znacznie poważniej. Drugie podejście MAGA do rozmontowania Unii Europejskiej, moim zdaniem, będzie znacznie bardziej zdecydowane i spójne. Potwierdza to nowa strategia bezpieczeństwa narodowego oraz zachowanie Unii Europejskiej w kryzysie ukraińskim, które nieustannie udaremnia plany Trumpa dotyczące ratowania Ukrainy. Teraz wszystkie okoliczności właśnie się pojawiły, by poradzić sobie z zniszczeniem Unii Europejskiej. Nikt już nic nie ukrywa. Musk otwarcie mówi: zniszczmy Unię Europejską. Ma ku temu wszelkie powody: jest zwolennikiem konserwatywno-populistycznego projektu high-tech, któremu liberałowie u władzy po prostu uniemożliwiają życie i oddychanie.

Uważam, że sama Ameryka, Trump i jego zespół trumpistów, gdzie MAGA zaczyna wychodzić ze śpiączki i odgrywa coraz ważniejszą rolę, naprawdę zaczęli rozbijać Unię Europejską. Wystarczy to tylko oklaskiwać i, jeśli to możliwe, pchnąć to, co już upada. Gdybyśmy mieli siłę i dźwignie wpływu na Unię Europejską, jestem pewien, że po obu stronach moglibyśmy po prostu zepchnąć tych wspaniałych „najlepszych europejskich dyplomatów” w zapomnienie. Bo nie da się wymyślić czegoś bardziej obrzydliwego, złośliwego, agresywnego, cynicznego, podstępnego, toksycznego, gnijącego od środka i rozprzestrzeniającego tę zgniliznę na resztę ludzkości niż obecna Unia Europejska.

A ta kara, którą otrzymała firma X na mocy nowego prawa Unii Europejskiej, była tylko pretekstem dla Muska, by ponownie rozpocząć kampanię przeciwko Europie. Wszystko wydarzyło się dokładnie na zgodę Trumpa, ponieważ zbiegło się to z publikacją nowej strategii.

– To tylko pretekst, ale idealnie wpisuje się w ogólną fluktuację amerykańskiego kursu – od MAGA po neokonserwatystów i z powrotem do MAGA. Rok temu, gdy postawiliśmy sobie zadanie ścisłego monitorowania tych wahań w amerykańskiej polityce w naszym programie eskalacji, bardzo trafnie opisaliśmy logikę tworzenia nowego reżimu trumpowskiego: będzie on nieustannie wahać się między MAGA, zbliżaniem się do projektu MAGA – porządkiem wielkich mocarstw – a oddalaniem się od niego. Oczywiście nie wyobrażałem sobie, że posunie się tak daleko, tak haniebnie i przez tak długi czas, rozpraszając wszystkich swoich najbliższych zwolenników. Ale Trump jest naprawdę nieprzewidywalną osobą. Z taką samą łatwością, z jaką je rozproszył, złożył je z powrotem. Tak jak zakazał wszystkim, a teraz pozwolił wszystkim. Amplituda tych oscylacji okazała się zupełnie inna niż to, co przewidywaliśmy przy budowaniu hipotez, ale to jest istota procesu.

A teraz jestem pewien, że Musk wykorzystał tę karę jako wymówkę, by wrócić do prawdziwego biznesu. Trump udzielił mu na to milczącej zgody i stopniowo odnawiają relacje. Został ukarany grzywną w wysokości ponad stu milionów dolarów, ale w pierwszych godzinach po tym X, jego sieć zakazana w Federacji Rosyjskiej, awansowała na pierwsze miejsce pod względem liczby odsłon we wszystkich krajach UE. To znaczy, że już wygrał. Pokazało to prawdziwe nastawienie Europejczyków do ich rządów – to w rzeczywistości milczący głos za lub przeciw Unii Europejskiej. Dziś nikt nie popiera Unii Europejskiej, poza samymi europejskimi sojusznikami, poza tą brukselską ekipą – międzynarodowym zgromadzeniem globalistycznych maniaków i Starmerem, który do nich dołączył i jest też absolutnym maniakiem. Ci maniacy teraz gorączkowo próbują stłumić wszelkie sprzeciwy w Europie.

Obecnie krąży taki mem: zdjęcie Starmera z podpisem „Mamy pełną wolność słowa. Każdy, kto to zakwestionuje, zostanie natychmiast aresztowany.” To mniej więcej ogólny stan Europejczyków dzisiaj. A ponieważ X nie jest przez nich cenzurowany, próbują unicestwić tę oazę wolności. Ale za Muskiem i jego siecią kryje się potęga Stanów Zjednoczonych, a teraz Trump otwarcie poparł Muska. Hicks wspierał, Vance wspierał. Powiedzieli, że cenzura wolności słowa jest bezprecedensowa. W rzeczywistości jest to casus belli, pretekst do wojny, do bezpośredniego konfliktu dyplomatycznego i politycznego między Stanami Zjednoczonymi a Unią Europejską. Myślę, że tym razem to naprawdę bardzo poważne. Oczywiście nie można wykluczyć, że Trump ponownie wycofa się ze swojej strategii MAGA.

Jednak obecnie jesteśmy świadkami nowego, potężnego zwrotu w powrocie do MAGA. Wszystko idzie ściśle zgodnie ze scenariuszem. Zarówno Unia Europejska, jak i Stany Zjednoczone – całe Stany Zjednoczone – zmierzają w tym kierunku. Oczywiście Demokraci, liberałowie i globaliści mają zupełnie inne zdanie. Są w panice, w prawdziwym przerażeniu. Czytałem komentarze McFaula, jednego z najniebezpieczniejszych globalistów i architektów polityki wobec Rosji i Ukrainy: to po prostu terrorystyczne, ekstremistyczne wezwania do obalenia rządu w Rosji, zmiany reżimu i tak dalej. Były ambasador, demokrata, globalista – jest po prostu histeryczny: zamiast walczyć z Rosją i Chinami, prowadzimy wojnę z naszymi głównymi sojusznikami w Europie! Panika jest całkowita – zarówno w Europie, jak i wśród amerykańskich globalistów.

To jest fala, na której teraz jesteśmy. I moglibyśmy cieszyć się ze wszystkiego, co się dzieje, nie oglądając się za siebie, gdyby nie jeden niezwykle problematyczny moment dla nas – plan pokojowy dla Ukrainy, który promuje Trump. Nie robi tego z urazu, po prostu ma własny program, własną wizję świata. Naprawdę usunął Rosję z listy głównych wrogów i obiektów nienawiści. Nie jesteśmy dla niego fundamentalnie ważni, ma inne priorytety. I w tym jest radykalnie sprzeczny z Unią Europejską, która wręcz przeciwnie otwarcie przygotowuje się do wojny z nami. Okazuje się, że w obozie nastąpił prawdziwy rozłam między naszymi przeciwnikami – powiedzmy ostrożnie – a wrogami. A gdybyśmy mieli wystarczająco dużo narzędzi i sił, by aktywnie uczestniczyć w tym procesie, jestem przekonany, że upadek Unii Europejskiej i jej upadek powinny stać się naszym głównym zadaniem polityki zagranicznej w kierunku europejskim. Bo upokorzenia, które otrzymaliśmy od Unii Europejskiej – nie od narodów europejskich, lecz przez tę brukselską konstrukcję – nie może być wybaczone. Będą walczyć z nami, finansują, uzbrajają oraz moralnie i politycznie wspierają naszych wrogów. To nasz wróg. Musimy nazwać rzeczy po imieniu: Unia Europejska to wróg. Musi zostać zniszczona.

I widzimy, że Stany Zjednoczone dziś – to zwolennicy MAGA Trumpa – naprawdę zaczęły ją eliminować. Wszyscy natychmiast krzyknęli: patrzcie, są razem z Putinem! Myślę, że myślą o nas lepiej, niż naprawdę jesteśmy. Gdybyśmy mieli takie możliwości – milczący przedstawiciele we wszystkich stolicach Europy, rozdający ciasteczka, wspierający wszystkich, którzy są gotowi zniszczyć ten konstrukt – moglibyśmy przywrócić doskonałe relacje z nową Europą: Europą Narodów, Europą tradycji, prawdziwą europejską demokrację z jej kulturą i interesami.

Nie jest faktem, że od razu stanie się naszym automatycznym przyjacielem – bardzo w to wątpię – ale musimy zniszczyć patologię, jaką jest obecna Unia Europejska. Unia Europejska musi zostać zniszczona.

Za:  geopolitika.ru

National Security Strategy: Zaskakująco trzeźwa ocena współczesnej Europy ze strony Białego Domu: Największymi wrogami Europy jest Unia Europejska i NATO.

National Security Strategy: \

Zaskakująco trzeźwa ocena współczesnej Europy

ze strony Białego Domu:

Największymi wrogami Europy

jest Unia Europejska i NATO!

================

Źródło: https://www.whitehouse.gov/wp-content/uploads/2025/12/2025-National-Security-Strategy.pdf

DR IGNACY NOWOPOLSKI DEC 7

Unijne dyrektywy spowodowały obniżenie się europejskiego PKB z 25% udziału globalnego w 1990 do 14% dziś.

Katastrofalna polityka Unii przyczyniła się nie tylko do upadku gospodarczego, ale również, politycznego, społecznego, wzrostu totalitaryzmu, destabilizacji w stosunkach z mocarstwową Rosją, a co najważniejsze, upadku cywilizacyjnego i kulturowego.

Źródła tego tkwią w polityce migracyjnej, która powoduje, że za maksimum 20 lat wiele europejskich państw przestanie być „europejskimi”, ale obco kulturowymi. Jednym z wielu tego efektów, będzie dalszy dysonans z NATO, jako euro-atlantycką strukturą.

Dalsze podważanie poszczególnych państw członkowskich, przez ponadnarodowe struktury europejskie w coraz większym stopniu będzie skutkować pozbawianiem narodów wolności, suwerenności, narodowych cech, upadkiem demograficznym i godności narodowej.

Celem Stanów Zjednoczonych jest zakończenie wojny na Ukrainie i stabilizacja kontynentu.

Biorąc pod uwagę obecny kierunek w polityce Unii, jest mało prawdopodobne, by poszczególne państwa były samowystarczalne w zakresie polityki bezpieczeństwa. USA będzie starać się stabilizować sytuację na kontynencie, a nie eskalować konflikt militarny.

USA wita z zadowoleniem wzrost znaczenia patriotycznych partii w niektórych państwach Europy i ich wysiłków w zabezpieczeniu narodowego i kulturowego ich dziedzictwa.

Aby móc wypełnić te zadania niezbędna jest stabilizacja stosunków z Rosją, jako fundament europejskiego bezpieczeństwa.

Pragniemy budowy zdrowych i prosperujących państw w Europie Wschodniej i zaprzestania przez NATO niekończącej się ekspansji w tym kierunku.

Poniżej cytaty z oryginalnego tekstu dokumentu.

Continental Europe has been losing share of global GDP—down from 25 percent in 1990 to 14 percent today—partly owing to national and transnational regulations that undermine creativity and industriousness.

The larger issues facing Europe include activities of the European Union and other transnational bodies that undermine political liberty and sovereignty, migration policies that are transforming the continent and creating strife, censorship of free speech and suppression of political opposition, cratering birthrates, and loss of national identities and self-confidence.

Should present trends continue, the continent will be unrecognizable in 20 years or less

As such, it is far from obvious whether certain European countries will have economies and militaries strong enough to remain reliable allies. Many of these nations are currently doubling down on their present path. We want Europe to remain European, to regain its civilizational self-confidence, and to abandon its failed focus on regulatory suffocation.

It is a core interest of the United States to negotiate an expeditious cessation of hostilities in Ukraine, in order to stabilize European economies, prevent unintended escalation or expansion of the war, and reestablish strategic stability with Russia, as well as to enable the post-hostilities reconstruction of Ukraine to enable its survival as a viable state.

A large European majority wants peace, yet that desire is not translated into policy, in large measure because of those governments’ subversion of democratic processes. This is strategically important to the United States precisely because European states cannot reform themselves if they are trapped in political crisis.

American diplomacy should continue to stand up for genuine democracy, freedom of expression, and unapologetic celebrations of European nations’ individual character and history. America encourages its political allies in Europe to promote this revival of spirit, and the growing influence of patriotic European parties indeed gives cause for great optimism.

Over the long term, it is more than plausible that within a few decades at the latest, certain NATO members will become majority non-European. As such, it is an open question whether they will view their place in the world, or their alliance with the United States, in the same way as those who signed the NATO charter.

Reestablishing conditions of stability within Europe and strategic stability with Russia;

Building up the healthy nations of Central, Eastern, and Southern Europe through commercial ties, weapons sales, political collaboration, and cultural and educational exchanges; • Ending the perception, and preventing the reality, of NATO as a perpetually expanding alliance; and • Encouraging Europe to take action to combat mercantilist overcapacity, technological theft, cyber espionage, and other hostile economic practices.

Trump diagnozuje: Europie grozi wymarcie cywilizacyjne.

Donald Trump atakuje Unię Europejską i twierdzi, że Europie grozi wymarcie cywilizacyjne

7/12/2025 – zmianynaziemi/trump-twierdzi-ze-europie-grozi-wymarcie-cywilizacyjne

Prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump zaskoczył świat nową strategią bezpieczeństwa narodowego, w której Europa jawi się jako słaby i niepewny sojusznik. Dokument, opublikowany cicho w piątek 5 grudnia 2025 roku, zawiera ostre słowa pod adresem Unii Europejskiej i państw kontynentu. Trump, podpisując wstęp do 33-stronicowego raportu, podkreśla, że Ameryka musi skupić się na własnych interesach. Europa, według niego, dryfuje ku przepaści, a jej problemy wykraczają poza gospodarkę – dotykają samej istoty tożsamości.

Raport oskarża Unię Europejską o naruszanie wolności politycznej i suwerenności państw członkowskich. Twierdzi, że brukselska biurokracja tłumi wolność słowa, a samobójcza polityka migracyjna zmieniają oblicze kontynentu. Bez zmian, ostrzega dokument, niektóre narody z NATO staną się w ciągu dwóch dekad mniejszością w swoich krajach. To grozi „wymazaniem cywilizacyjnym”, jak nazywa to waszyngtoński dokument. 

Trump nie ukrywa, że Stany Zjednoczone powinny wspierać „patriotyczne partie” w Europie, by zatrzymać ten proces. Chodzi o ugrupowania, które domagają się wzmocnienia granic i ograniczenia wpływu Brukseli – te same, które w Niemczech czy Francji zyskują na popularności wśród niezadowolonych wyborców. Ta retoryka nie jest nowa dla Trumpa. Od lat powtarza, że europejscy liderzy są pasożytami, którzy nie płacą dość na obronę. W strategii ta krytyka nabiera kształtu oficjalnej polityki. 

Ameryka nie będzie dłużej gwarantem bezpieczeństwa kontynentu. Kraje europejskie mają przejąć główną odpowiedzialność za swoją obronę, w tym wywiad i systemy rakietowe. To wyzwanie rzucone NATO, które Trump wielokrotnie nazywał przestarzałym. Dokument wzywa też do szybkiego zakończenia wojny na Ukrainie, krytykując europejskich polityków za nierealne oczekiwania. Ich rządy, często mniejszościowe, jego zdaniem ignorują wolę większości pragnącej pokoju.

Reakcje w Europie są gwałtowne. Niemiecki minister spraw zagranicznych Johann Wadephul stwierdził, że Stany Zjednoczone pozostają kluczowym partnerem w kwestiach bezpieczeństwa, ale nie będą dyktować zasad wolności słowa czy organizacji społeczeństw. „Nie potrzebujemy lekcji od nikogo”, dodał. Włoch Nathalie Tocci, szefowa think tanku Istituto Affari Internazionali, oskarżyła Waszyngton o rozbijanie jedności kontynentu przez popieranie nacjonalistów, którzy rzekomo mają powiązania z Rosją. 

Były premier Szwecji Carl Bildt napisał w mediach społecznościowych, że strategia Trumpa plasuje się bardziej na prawo niż europejska skrajna prawica. Eksperci porównują tezy do propagandy Kremla, która od lat przedstawia Unię jako zagrożenie dla suwerenności. Gdyby się nad tym zastanowić może się rzeczywiście okazać, że PRL rzekomo całkowicie dyspozycyjny względem Moskwy był bardziej niepodległy i suwerenny niż III RP całkowicie zależna od Brukseli.

Paradoksalnie, to nie pierwsze starcie Trumpa z Europą w tym roku. Latem 2025 roku chwalił negocjacje handlowe, w których Unia zobowiązała się kupić amerykańską energię za 750 miliardów dolarów i zainwestować 600 miliardów w USA do 2028 roku. Zlikwidowano cła na towary przemysłowe z Ameryki, co miało napędzić eksport. Teraz jednak ton się zmienił. Strategia podkreśla, że Europa musi otworzyć rynki na amerykańskie towary, ale nie może liczyć na bezwarunkowe wsparcie militarne. 

Trump widzi nasz kontynent jako balast – gospodarka w stagnacji z powodu ideologicznych projektów typu Zielony Ład, agresywna retoryka wobec Rosji, a do tego polityka, która osłabia tradycyjne więzi międzyludzkie.

Co to oznacza dla relacji transatlantyckich? Dokument odwraca porządek świata po II wojnie światowej, kiedy Ameryka budowała sojusz z Europą przeciw ZSRR. Teraz priorytety to Ameryka Łacińska i Indo-Pacyfik. 

Strategia przywraca Doktrynę Monroe, wzmacniając wpływy w półkuli zachodniej, i tonuje ambicje wobec Bliskiego Wschodu. Europa, choć wciąż ważna strategicznie, musi udowodnić wartość. Bez tego grozi jej izolacja – nie tylko od USA, ale i od globalnych łańcuchów dostaw. 

Źródła:
https://www.nytimes.com/2025/12/06/world/europe/trump-europe-strategy-document.html
https://www.theguardian.com/us-news/2025/dec/05/civilisational-erasure-us-strategy-document-appears-to-echo-far-right-conspiracy-theories-about-europe
https://www.reuters.com/business/finance/trump-strategy-document-revives-monroe-doctrine-slams-europe-2025-12-05/
https://www.reuters.com/business/finance/us-strategy-document-says-europe-risks-civilisational-erasure-2025-12-05/
https://www.nytimes.com/2025/12/05/world/europe/trump-europe.html
https://www.politico.eu/article/donald-trump-warns-europe-faces-civilizational-erasure/
https://www.abc.net.au/news/2025-12-06/trump-warns-europe-faces-civilisational-erasure/106109888
https://www.npr.org/2025/12/05/g-s1-100893/trump-national-security-strategy-foreign-policy
https://www.politico.com/news/2025/12/05/trump-reveals-national-security-strategy-western-hemisphere-europe-00678265
https://www.theguardian.com/world/live/2025/dec/06/eu-europe-latest-news-updates-russia-ukraine-war
https://www.bbc.com/news/articles/c04vdengk3do
https://www.whitehouse.gov/fact-sheets/2025/07/fact-sheet-the-united-states-and-european-union-reach-massive-trade-deal/
https://www.cnn.com/2025/12/05/europe/trump-national-security-plan-europe-latam-intl
https://www.bloomberg.com/news/articles/2025-12-05/trump-says-europe-risks-being-wiped-away-unless-societies-change

Przegląd ostatnich afer korupcyjnych w UE

Skandal w Komisji Europejskiej!

Aresztowanie Federiki Mogherini:

Nowy rozdział w kronice korupcji w Brukseli

5/12/2025 https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/skandal-w-komisji-europejskiej-aresztowanie-federiki-mogherini-nowy-rozdzial-w-kronice

Bruksela, stolica Unii Europejskiej, od lat słynie nie tylko z eleganckich gmachów instytucji unijnych, ale także z afer korupcyjnych, które podkopują zaufanie do całego projektu europejskiego. Najnowszy skandal, który wstrząsnął elitami Starego Kontynentu, dotyczy Federiki Mogherini – byłej Wysokiej Przedstawiciel UE ds. Zagranicznych i Polityki Bezpieczeństwa (2014–2019) oraz byłej minister spraw zagranicznych Włoch. 

2 grudnia 2025 roku belgijska policja zatrzymała ją w ramach śledztwa Europejskiego Prokuratora Publicznego (EPPO) w sprawie oszustw finansowych i korupcji. Aresztowanie, które trwało około 10 godzin, dotyczy rzekomego manipulowania przetargiem na program szkoleniowy dla młodych dyplomatów UE, wart miliony euro. Sprawa ta nie tylko rzuca cień na karierę Mogherini, ale także przypomina o chronicznych problemach z korupcją w unijnych instytucjach, w tym o głośnym „Pfizergate” Ursuli von der Leyen. Co więcej, prowokuje do porównań z korupcją na Ukrainie – kraju, któremu Bruksela przyznała miliardy euro pomocy, budząc pytania o to, ile z tych środków naprawdę trafiło do celu.

Śledztwo EPPO skupia się na latach 2021–2022, kiedy to Europejska Służba Działania Zewnętrznego (EEAS) ogłosiła przetarg na finansowanie EU Diplomatic Academy – programu szkoleniowego dla juniorów w unijnej dyplomacji. Wartość kontraktu szacowana jest na kilkanaście milionów euro z budżetu UE. Według doniesień mediów, takich jak „The Guardian” i „Euractiv”, przetarg miał być zmanipulowany na korzyść Kolegium Europejskiego w Brugii – prestiżowej szkoły wyższej, gdzie Mogherini pełniła funkcję rektora od 2020 roku. Jako szefowa Kolegium, była bezpośrednio zaangażowana w jego realizację, co rodzi podejrzenia o konflikt interesów.

Do zatrzymania Mogherini doszło podczas nalotów na siedzibę EEAS w Brukseli i Kolegium w Brugii. Zatrzymano trzy osoby: obok Włoszki – Stefano Sannino, byłego sekretarza generalnego EEAS i bliskiego współpracownika, oraz wice-dyrektora Kolegium. Wszyscy zostali przesłuchani i zwolnieni bez formalnych zarzutów, ale status podejrzanych pozostał. Belgijskie prawo pozwala na takie zatrzymania bez natychmiastowego oskarżenia, co daje prokuratorom czas na zebranie dowodów. Podejrzenia obejmują fałszowanie dokumentów przetargowych, korupcję i naruszenie tajemnicy służbowej.

Mogherini, w oświadczeniu wydanym po uwolnieniu, zaprzeczyła zarzutom, podkreślając, że „wyjaśniła swoją pozycję przed śledczymi” i że Kolegium zawsze przestrzegało „najwyższych standardów integralności”. 4 grudnia 2025 roku zrezygnowała jednak z funkcji rektora Kolegium oraz dyrektora Akademii Dyplomatycznej UE, co wielu komentatorów uznało za przyznanie się do winy. Sprawa wstrząsnęła Brukselą – Kolegium Europejskie, zwane „fabryką unijnych elit”, zadeklarowało pełną współpracę z władzami. Obecna Wysoka Przedstawiciel, Kaja Kallas, „nie jest bezpośrednio zamieszana”, ale przeszukania w EEAS dotknęły jej biura.

Sprawa wywołała burzę. Komentatorzy, piszą o „chorobie trawiącej elity UE” i apelują o reformy. Kubańscy dysydenci, jak Rosa María Payá, łączą aferę z wcześniejszą polityką Mogherini wobec Hawany, oskarżając ją o „wybielanie” reżimu. Pojawiają się też spekulacje o powiązaniach z Ukrainą – Mogherini blisko współpracowała z Petro Poroszenką – i Serbią, gdzie dokonane tuż przed aresztem inwestycje w Telekom Srbija budzą wątpliwości.

Afera Mogherini nie jest odosobniona – to kolejny rozdział w długiej kronice unijnych skandali. Komisja Europejska i Parlament Europejski wielokrotnie były oskarżane o brak przejrzystości i konflikty interesów. Najgłośniejszym przykładem jest „Qatargate” z 2022 roku, największa afera korupcyjna w historii PE. Belgijska policja aresztowała wówczas wiceprzewodniczącą Parlamentu Evę Kaili oraz kilku europosłów za przyjmowanie łapówek od Kataru i Maroka w zamian za pozytywne głosy w sprawach praw człowieka i migracji. 

Przeszukania ujawniły walizki pełne gotówki – ponad milion euro – co wstrząsnęło instytucją. Śledztwo ujawniło sieć lobbingu: Katar miał wydać 4 mln euro na manipulację unijnymi decyzjami przed Mundialem 2022. Mimo obietnic reform, Transparency International krytykuje PE za „kosmetyczne zmiany”, które nie zapobiegły kolejnym aferom, jak niedawne oskarżenia o łapówki od Huawei.

Inne skandale to „Dieselgate” (2015), gdzie Komisja zawiodła w nadzorze nad Volkswagenem, co kosztowało miliardy euro kar i strat wizerunkowych. Albo afera z 1999 roku, która doprowadziła do masowych rezygnacji w Komisji pod przewodnictwem Jacques’a Santera – oskarżenia o nepotyzm i fałszowanie wydatków. W 2024 roku raport „Follow the Money” ujawnił, że 25% europosłów było zamieszanych w skandale, od molestowania po korupcję. Te przypadki pokazują systemowy problem: unijna biurokracja, z jej złożonymi przetargami i „drzwiami obrotowymi” (przechodzeniem z administracji do lobbingu), sprzyja nadużyciom.

Nie można pominąć „Pfizergate” – skandalu, który bezpośrednio zagraża pozycji Ursuli von der Leyen, przewodniczącej Komisji Europejskiej. W 2021 roku, w szczycie pandemii, von der Leyen negocjowała osobiście z prezesem Pfizera, Albertem Bourlą, kontrakt na 1,8 mld dawek szczepionek wart 35 mld euro. Negocjacje miały odbywać się… przez SMS-y i rozmowy telefoniczne, co ujawniła „New York Times”. 

Dziennikarze zażądali dostępu do tych wiadomości, ale Komisja odmówiła, twierdząc, że „nie mają charakteru oficjalnego”. W maju 2025 roku Sąd UE w Luksemburgu orzekł, że odmowa była bezprawna – Komisja nie wyjaśniła, dlaczego wiadomości „zniknęły” (prawdopodobnie usunięto je z telefonu von der Leyen). EPPO przejęło śledztwo w sprawie zniszczenia dowodów, korupcji i konfliktu interesów.

Skandal, nazwany „Pfizergate”, podważa wiarygodność von der Leyen, oskarżanej o faworyzowanie Pfizera kosztem transparentności. Opozycja w PE szykuje wotum nieufności, łącząc sprawę z Mogherini – obie to „socjalistyczne elity” Brukseli. Jak zauważa „Politico”, afera może obalić von der Leyen przed końcem kadencji.

Porównując korupcję w Brukseli i Kijowie, widzimy uderzające podobieństwa. W UE przetargi na miliony euro są manipulowane przez insidersów, jak w aferze Mogherini. Na Ukrainie, gdzie korupcja jest endemiczna, skandale wybuchają regularnie: w 2025 roku afera z kickbackami w państwowej firmie energetycznej Enerhoatom ujawniła 100 mln dol. łapówek, co skłoniło UE do wstrzymania 1,5 mld euro pomocy. Bruksela, jako „wzór demokracji”, potępia Kijów, ale sama tonie w aferach – według Transparency International, unijne instytucje mają „słabe mechanizmy etyczne”.

UE przyznała Ukrainie ponad 50 mld euro w ramach Ukraine Facility (do 2027 r.), plus miliardy z zamrożonych aktywów rosyjskich (ok. 20 mld dol. zysków). Łącznie pomoc Zachodu przekroczyła 360 mld dol. od 2022 r. Pytanie brzmi: ile z tego ukradziono na Ukrainie, a ile wróciło jako „prowizje” do Brukseli? Były premier Ukrainy Mykoła Azarow szacuje, że 15–30% (ok. 100 mld dol.) pochłonęła korupcja – od defraudacji w rekonstrukcji po nepotyzm w ministerstwach. UE wstrzymała transze w lipcu 2025 r. po ustawie Zełenskiego osłabiającej antykorupcyjne agencje (NABU i SAPO), co wywołało protesty w Kijowie.

Ciekawe, ile z unijnych funduszy na Ukrainę „wyciekło” z powrotem do lobbystów w Brukseli? Raporty wskazują na „drzwi obrotowe”: byli unijni urzędnicy lobbują za kontraktami na odbudowę, a ukraińscy oligarchowie finansują brukselskie think-tanki. Korupcja w Kijowie jest wojenna i chaotyczna, w Brukseli – elegancka i systemowa. Obie erodują zaufanie darczyńców.

Afera Mogherini, jak „Pfizergate” czy „Qatargate”, pokazuje, że Unia Europejska musi pilnie wzmocnić nadzór: obowiązkowe audyty przetargów, zakaz „drzwi obrotowych” i niezależny prokurator antykorupcyjny. Inaczej, pomoc dla Ukrainy – kluczowa dla bezpieczeństwa Europy – będzie marnotrawiona, a elity Brukseli stracą resztki wiarygodności. Bruksela uczy Kijów walki z korupcją, a sama kradnie podręczniki. Czas na zmiany, zanim skandale pochłoną cały ten wątpliwy już pod względem sensowności projekt Unii Europejskiej.

Obecny skandal korupcyjny w UE: Czy wszyscy w końcu zostaną aresztowani? System zgniłej władzy stoi na skraju upadku.

Obecny skandal korupcyjny w UE: Czy wszyscy w końcu zostaną aresztowani? System zgniłej władzy stoi na skraju upadku.

Źródło: https://uncutnews.ch/aktueller-eu-korruptionsskandal-werden-nun-endlich-alle-verhaftet-ein-system-verrotteter-macht-steht-vor-dem-kollaps/

DR IGNACY NOWOPOLSKI DEC 3

Unia Europejska zawsze aspirowała do bycia moralnym sumieniem Zachodu – strażnikiem praworządności, ostoją przejrzystości, surowym strażnikiem korupcji w innych krajach. Jednak naloty w Brukseli i spektakularne aresztowania wysoko postawionych urzędników UE obnażają gorzką prawdę: ryba psuje się od głowy.

1 grudnia w siedzibie UE wybuchł skandal, przez który nawet afera „Qatargate” wydawała się błahostką. Belgijscy śledczy aresztowali Federicę Mogherini , byłą Wysoką Przedstawiciel UE ds. Zagranicznych i wciąż jedną z najbardziej wpływowych postaci w brukselskiej sieci. Wraz z nią zatrzymano Stefano Sannino , byłego Sekretarza Generalnego Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych, a także starszego menedżera z Kolegium Europejskiego, poligonu szkoleniowego dla kolejnego pokolenia europejskich dyplomatów.

Oskarżenie? Oszustwo, korupcja, konflikt interesów, nadużycie władzy – i systematyczna manipulacja przetargami UE.

Śledczy nakreślili obraz, który głęboko wnika w DNA elit UE: poufne informacje zostały celowo ujawnione, aby przemycić wielomilionowe kontrakty do Kolegium Europejskiego, któremu przewodziła nie kto inny, jak sama Mogherini. Zamknięte grono dyplomatów, polityków i „ekspertów” rzekomo przez lata prowadziło tajną siatkę, wykradając fundusze UE, a jednocześnie namawiając inne kraje do większej transparentności.

Pytanie, które każdy powinien sobie teraz zadać brzmi:
Jeśli Mogherini i Sannino zostaną aresztowane, kto będzie następny?

Każdy, kto ma do czynienia z Brukselą, wie:
ten system nie działa poprzez samotnych aktorów.
Działa poprzez sieci.

A te sieci mają nazwy.

To te same kręgi, które…
– zawierają porozumienia w polityce zagranicznej,
– legitymizują wojny w imię „wartości”,
– piorą pieniądze lobbingowe za pośrednictwem organizacji pozarządowych,
– rozdzielają miliardy dolarów z programów finansowania pomiędzy zaprzyjaźnione think tanki,
– i jednocześnie krytykują każdego, kto wskazuje na te podwójne standardy.

Najnowszy skandal to nie przypadek.
To logiczna konsekwencja systemu, który nigdy nie zaznał prawdziwej kontroli – jedynie samorządności własnej elity.

Czy w końcu dojdzie do śledztw i aresztowań?
A może wszystko pozostanie po staremu – drobna burza, a potem wszystko wróci do normy? [na razie dwoje już wypuścili : Rektor Kolegium Europejskiego i była szefowa dyplomacji UE Federica Mogherini oraz dwie inne osoby zatrzymane wczoraj w Brukseli zostały zwolnione z aresztu — poinformowała Prokuratura Europejska.]

Jeśli Belgia rzeczywiście będzie miała odwagę dotrzeć do sedna sprawy, mogą pojawić się nazwiska, które obecnie wydają się nietykalne:
– byli komisarze,
– wysocy rangą urzędnicy Służby Działań Zewnętrznych UE,
– wpływowe sieci organizacji pozarządowych,
– organizacje lobbingowe mające bezpośredni dostęp do Komisji.

Aresztowanie Mogherini to dopiero początek.
System tej wielkości nie upada od jednego kamienia – upada, gdy pierwszy kamień wprawia w ruch całą sieć.

Skandal pokazuje, że
w UE nie ma zbyt wielu przypadków korupcji na obrzeżach. Problem korupcji
tkwi w samym sercu jej władzy.

Pytanie nie brzmi już, czy będą dalsze aresztowania.
Teraz pozostaje tylko pytanie:

Kiedy i kogo to dotknie jako następnego?

============================

MD: „wishful thinking”?

Była szefowa unijnej dyplomacji Mogherini aresztowana. No i… wypuszczona…

Była szefowa unijnej dyplomacji została zatrzymana

———————————————————–

[To było wczoraj. a dziś : „Cała trójka opuściła areszt w nocy z wtorku na środę po wpłaceniu kaucji.. Wynegocjowali 15% od sumy zrabowanej? md]

——————————–

2.12.2025 tysol/byla-szefowa-unijnej-dyplomacji-zostala-zatrzymana

Była szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini jest jedną z osób zatrzymanych w związku ze śledztwem, w ramach którego we wtorek doszło do przeszukań m.in. w siedzibie unijnej dyplomacji w Brukseli oraz w Kolegium Europejskim w Brugii – podał belgijski dziennik „Le Soir”.

Federica Mogherini

Federica Mogherini / fot. EPA/JULIEN WARNAND Dostawca: PAP/EPA.

O przeszukaniach wcześniej poinformowała prowadząca śledztwo Prokuratura Europejska (EPPO). Według niej zatrzymane zostały trzy osoby.

Rewizji dokonano w ramach śledztwa w sprawie podejrzenia oszustwa związanego ze szkoleniami dla młodszych dyplomatów, finansowanymi przez UE.

Mogherini, włoska polityk i dyplomata, jest obecnie rektorem Kolegium Europejskiego. Sprawowała funkcję wysokiej przedstawicielki ds. zagranicznych i obronnych UE w latach 2014–2019.

Rewizja policji

Belgijska policja przeprowadziła we wtorek przeszukania m.in. w budynkach unijnej dyplomacji w Brukseli – poinformowała Prokuratura Europejska (EPPO). Według niej zatrzymano trzy osoby podejrzane o oszustwo w przetargu na szkolenia dla dyplomatów, finansowane z pieniędzy UE.

Informację tę potwierdziła Komisja Europejska. – Możemy potwierdzić, że policja była dziś w budynkach Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych (ESDZ) – powiedziała rzecznik KE Anitta Hipper. Na czele ESDZ stoi wysoki przedstawiciel ds. zagranicznych i obronnych, który sprawuje jednocześnie funkcję wiceprzewodniczącego KE.

Przeszukania w domach podejrzanych

Według Hipper przeszukania są częścią trwającego śledztwa w sprawie działań, do których doszło za poprzedniej kadencji KE. W latach 2019–2024 stanowisko wysokiego przedstawiciela zajmował Hiszpan Josep Borrell; obecnie funkcję tę sprawuje Estonka Kaja Kallas.

Według EPPO przeszukania przeprowadzono w budynkach ESDZ w Brukseli, a także w Kolegium Europejskim w Brugii oraz w domach podejrzanych.

EPPO wyjaśniła, że rewizji dokonano w ramach śledztwa w sprawie podejrzenia oszustwa związanego ze szkoleniami dla młodszych dyplomatów, finansowanymi przez UE.

„Przed przeszukaniem Prokuratura Europejska wnioskowała o uchylenie immunitetu kilku podejrzanych, co zostało uwzględnione”

– poinformowano. Zatrzymano trzy osoby.

Czy doszło do zmowy?

Chodzi o finansowany ze środków unijnych program Akademii Dyplomatycznej UE, w ramach którego organizowane są trwające dziewięć miesięcy szkolenia dla młodszych dyplomatów z państw członkowskich. Po przeprowadzeniu procedury przetargowej ESDZ przyznała prowadzenie programu w latach 2021–2022 Kolegium Europejskiemu w Brugii (uczelnia ma swój oddział także w Warszawie).

Śledztwo ma wykazać, czy pracownicy Kolegium w Brugii zostali z wyprzedzeniem poinformowani o kryteriach wyboru w ramach procedury przetargowej i mieli wystarczające powody, by sądzić, że otrzymają zlecenie na realizację projektu przed oficjalną publikacją ogłoszenia o przetargu przez ESDZ.

Istnieją poważne podejrzenia, że w trakcie procedury przetargowej w ramach programu doszło do naruszenia art. 169 rozporządzenia finansowego, dotyczącego uczciwej konkurencji, oraz że poufne informacje dotyczące trwającego postępowania przetargowego zostały udostępnione jednemu z kandydatów biorących udział w przetargu – poinformowała EPPO.

Kolejny skandal

To kolejny skandal, który wstrząsa instytucjami Unii Europejskiej. Wcześniej zaufanie do nich podważyły skandale korupcyjne.

Ostrzeżenie Putina dla władz Europy: „Jeśli Europa rozpocznie wojnę, może nie być już z kim negocjować”. 

Thomas Röper anti-spiegel.ru

Ostrzeżenie Putina dla Europy

„Jeśli Europa rozpocznie wojnę, może nie być już z kim negocjować”. 

Zapytany we wtorek, co sądzi o groźbach wojny ze strony UE, Putin nie wykluczył wojny i wyraźnie ostrzegł, że Rosja będzie prowadzić wojnę inaczej niż na Ukrainie. 

Anti-Spiegel  2 grudnia 2025

We wtorek prezydent Rosji Putin po raz pierwszy wydał bardzo jasne ostrzeżenie dla państw europejskich. Przetłumaczyłem wypowiedzi Putina, ale najpierw chcę pokazać, jak Der Spiegel o tym doniósł i co zataił przed czytelnikami. Następnie udostępnię tłumaczenie i dodam kilka krótkich przemyśleń na ten temat.

Der Spiegel ponownie

Od prawie czterech lat Der Spiegel praktycznie codziennie donosi, że Rosja – i oczywiście Putin osobiście – grozi Europie wojną, mimo że nigdy nie wystosowała takiej groźby. Aby jeszcze bardziej zaognić sytuację, Der Spiegel twierdzi, że atak Rosji jest nieuchronny – a nawet nie nastąpi to wcześniej niż w 2029 roku – i że Rosja już prowadzi „wojnę hybrydową” przeciwko Europie, mimo że żadne z tych oskarżeń pod adresem Rosji nie zostało udowodnione ani potwierdzone.

To ironia, ponieważ kiedy prezydent Rosji Putin – jak to miało miejsce we wtorek – faktycznie wydaje jasne ostrzeżenie przed wojną dla Europy, Der Spiegel pomija połowę jego treści.

Pod tytułem „Wojna na Ukrainie – Putin oskarża Europę o blokowanie negocjacji pokojowych” ( blokowanie ) Der Spiegel relacjonuje krótkie wystąpienie Putina przed prasą. W artykule Der Spiegel nazywa plan pokojowy Trumpa dla Ukrainy „rosyjską listą życzeń” i wyjaśnia czytelnikom, że Europejczycy renegocjowali plan z USA, a Rosja odrzuca wynik jako „wcale niekonstruktywny”. 

Niemiecki magazyn informacyjny Der Spiegel pisze następnie:

Aby wyrazić niezadowolenie Rosji z faktu, że jej domniemana lista życzeń nie została spełniona, Putin otwarcie zagroził Zachodowi we wtorek. Rosja jest gotowa zaangażować Europejczyków w negocjacje. Musieliby jednak uznać realia panujące na polu bitwy na Ukrainie. „Nie zamierzamy walczyć z Europą, mówiłem to już setki razy. Ale jeśli Europa chce walczyć i zacznie, to jesteśmy gotowi zrobić to natychmiast” – powiedział. „Europa stanęła po stronie Ukrainy w wojnie, zerwała bliskie więzi z Rosją i tym samym wycofała się ze stołu negocjacyjnego” – kontynuował Putin”.

To wszystko, czego czytelnicy „Spiegla” dowiedzą się o oświadczeniu Putina. Przyjrzyjmy się więc, co Putin faktycznie powiedział i czy „Der Spiegel” dostarczył czytelnikom wyczerpujących informacji.

Co Putin naprawdę powiedział

Podczas krótkiej konferencji prasowej (całość tutaj Konferencja) Putinowi zadano między innymi dwa pytania dotyczące Ukrainy i stanowiska Europejczyków. Tłumaczę te pytania i odpowiedzi Putina w całości. 

Początek tłumaczenia:

Pytanie: Wkrótce spotka się Pan ze Stephenem Witkoffem, który przyjechał do Moskwy specjalnie w tym celu. Obecnie proces negocjacji toczy się wyłącznie ze stroną amerykańską. Dlaczego Europejczycy milczą? Dlaczego trzymają się tak daleko od tego procesu?

Putin: Europejczycy nie milczą. Są wściekli, że zostali wykluczeni z negocjacji. Chciałbym jednak podkreślić, że nikt ich nie wykluczył. Sami się wykluczyli. Przez jakiś czas utrzymywaliśmy z nimi bliskie kontakty. Potem nagle zerwali kontakty z Rosją. To była ich inicjatywa.

Dlaczego to zrobili? Ponieważ przyjęli za punkt wyjścia ideę zadania Rosji strategicznej klęski i najwyraźniej nadal żyją tą iluzją. Rozumieją jednak, intelektualnie, że to już przeszłość, że nie mogło się wydarzyć. Wtedy mylili myślenie życzeniowe z rzeczywistością, ale nie potrafią i nie chcą się do tego przyznać. Sami wycofali się z tego procesu, to po pierwsze.

Po drugie, ponieważ nie podoba im się obecny wynik, utrudniają starania rządu USA i prezydenta Trumpa o osiągnięcie pokoju poprzez negocjacje. Sami odrzucają rozmowy pokojowe i utrudniają prezydentowi Trumpowi działania.

Po trzecie, nie mają żadnego programu pokojowego; są po stronie wojny. I nawet jeśli próbują wprowadzić jakieś propozycje do planu Trumpa – wszyscy to widzimy otwarcie – wszystkie te zmiany mają na celu tylko jedno: zablokowanie całego procesu pokojowego i wysunięcie żądań absolutnie nieakceptowalnych dla Rosji. Rozumieją to i w ten sposób obwiniają Rosję za załamanie procesu pokojowego. To jest ich cel. Widzimy to całkiem wyraźnie.

Jeśli więc faktycznie chcą wrócić do rzeczywistości, biorąc pod uwagę rozwijającą się sytuację „na miejscu”, w porządku, nie wykluczamy tego.

Pytanie: Szijjártó powiedział dziś nawet, że możemy dosłownie znaleźć się w stanie wojny z Europą. Powiedział, że NATO, a dokładniej jego europejskie skrzydło, planuje doprowadzić swoje wojska do pełnej gotowości bojowej do 2029 roku, a do 2030 roku istnieje ryzyko konfliktu zbrojnego. To rzeczywiście bardzo poważna, wręcz sensacyjna sprawa. Co Pan o tym sądzi? Czy naprawdę przygotowujemy się do czegoś?

Putin: Nie chcemy toczyć wojny z Europą; mówiłem to już setki razy. Ale jeśli Europa nagle zdecyduje się na wojnę z nami i zacznie to robić, jesteśmy gotowi już teraz. Nie ma co do tego wątpliwości. Ale jakie jest pytanie? Jeśli Europa nagle rozpocznie wojnę z nami, byłoby to moim zdaniem bardzo szybko…

To nie jest Ukraina. Na Ukrainie postępujemy chirurgicznie, ostrożnie. To zrozumiałe, prawda? To nie jest wojna w dosłownym, współczesnym znaczeniu tego słowa. Jeśli Europa nagle zdecyduje się wypowiedzieć nam wojnę i zacznie to robić, bardzo szybko może dojść do sytuacji, w której nie będzie już nikogo, z kim moglibyśmy negocjować.

=======================================================

Nie wszystkie wojny są sobie równe.

Można by argumentować, że Der Spiegel przedstawił dość przydatne podsumowanie wypowiedzi Putina, ale to nieprawda, ponieważ Der Spiegel pominął kluczowe informacje. Der Spiegel nie zrelacjonował tego, co znajduje się w ostatnim akapicie tłumaczenia, co jest kluczowe.

Pomimo całej propagandy zachodnich mediów i polityków na temat rzekomo „brutalnej rosyjskiej wojny agresywnej”, Rosja w rzeczywistości działa na Ukrainie z niezwykłą powściągliwością, o czym świadczy liczba ofiar cywilnych, która nawet po prawie czterech latach wojny wciąż wynosi nieco ponad 10 000. Używam słowa „tylko”, ponieważ przykład Izraela, którego ludobójstwo w Strefie Gazy tak chętnie poparli Europejczycy, pokazuje, czym naprawdę jest brutalna wojna. Izrael wymordował ponad 70 000 cywilów w Strefie Gazy w ciągu zaledwie półtora roku. Jeśli uwzględnić tych, którzy zmarli z głodu, i wszystkie ofiary pogrzebane pod gruzami, liczba ta prawdopodobnie znacznie przekracza 100 000.

… Nawet rosyjskie ataki na ukraińskie dostawy energii, tak gwałtownie potępiane na Zachodzie, są w rzeczywistości przeprowadzane z niezwykłą rozwagą. Podczas wojen w byłej Jugosławii w 1999 roku NATO natychmiast i niemal całkowicie zniszczyło serbskie źródła energii, a także zaatakowało stacje telewizyjne, pociągi pasażerskie i inną infrastrukturę. Kiedy dziennikarz zapytał, dlaczego NATO atakuje infrastrukturę cywilną, taką jak elektrownie i stacje telewizyjne, ówczesny Naczelny Dowódca NATO odpowiedział lakonicznie, że to prezydent Serbii zdecyduje, kiedy te ataki na cele cywilne ustaną; po prostu musi się poddać.

Pomimo wojny i cierpienia, jakie przyniosła ona również Rosji, Rosjanie nadal uważają Ukraińców za bratni naród. Dlatego Rosja robi wszystko, co w jej mocy, aby oszczędzić ludność cywilną na Ukrainie.

Ale Europejczycy nie są uważani przez Rosjan za bratni naród. Gdyby ich żołnierze walczyli z Rosją, Rosja zareaguje bez opanowania, jakie wykazała na Ukrainie, i prawdopodobnie będzie prowadzić wojnę w taki sam sposób, w jaki prowadzi ją Zachód – nie tylko dlatego, że Europejczycy prawdopodobnie postąpią tak samo.

Ostatnie stwierdzenie Putina, że ​​jeśli Europa rozpocznie wojnę z Rosją, „bardzo szybko może dojść do sytuacji, w której nie będzie nikogo, z kim moglibyśmy negocjować”, powinno zostać zrozumiane przez europejskich przywódców jako wyraźne osobiste zagrożenie pod ich adresem.

Putin z pewnością nie miał na myśli użycia broni jądrowej, jak można by przypuszczać, ale raczej stwierdził, że w takiej wojnie zainicjowanej przez Europejczyków, ich urzędnicy państwowi również byliby uzasadnionymi celami dla Rosji.

Innymi słowy, europejscy politycy nie powinni oczekiwać, że będą mogli poświęcić swoich żołnierzy w wojnie z Rosją, kontynuując jednocześnie normalne życie.

Niestety, oświadczenie Putina prawdopodobnie sugeruje również, że Rosja nie będzie szanować ludności cywilnej w wojnie z Europą. Czytelnicy „Spiegla” nie powinni o tym wiedzieć; powinni nadal wierzyć, że Europa jest militarnie zdolna do powstrzymania Rosji.

Ale Zachód zbiorowo już nie zdołał tego zrobić na Ukrainie, więc jak Europa ma sobie z tym poradzić sama – zwłaszcza bez pomocy Stanów Zjednoczonych, które jasno dały do ​​zrozumienia, że ​​to nie jest ich wojna?

Jak wspomniałem na początku, zawsze zabawne jest to, że Spiegel niemal codziennie wymyśla nowe kłamstwa na temat rzekomych gróźb wojennych Rosji (lub cytuje groźby sfabrykowane przez UE), ale milczy, gdy Rosja faktycznie ostrzega przed wojną.

Polski dubbing; Times of India: EU REBELS Rise Orbán and Allies Defy Ursula’s Demands on Ukraine

Polski dubbing; Times of India: EU REBELS Rise Orbán and Allies Defy Ursula’s Demands on Ukraine

Kiedy doczekamy się takiej samej współpracy polskiego Prezydenta Nawrockiego z Orbanem w innych politycznych sprawach? Kiedy wreszcie Polska powie NIE unijnemu okupantowi?

DR IGNACY NOWOPOLSKI DEC 2

Sprawa dotyczyła eksportu ukraińskiego zboża do Unii. Trzy kraje Węgry, Polska, i Słowacja sprzeciwiły się temu, ponieważ, tanie zboże ze wschodu podkopuje rolnictwo wspomnianych krajów. 

Ten niewątpliwie słuszny ekonomiczny ruch nie konstatuje jednak znacznie większego zagrożenia, jakie ukraińskie produkty rolne niosą dla każdego konsumenta.

W trakcie czterech lat konfliktu, NATO przekazało Ukrainie ogromną ilość amunicji, która zawiera zubożony Uran. Jest on umieszczony w czubku pocisku dla usprawnienia sterowalności.

Po uderzeniu pocisku sproszkowany Uran skaża całe środowisko naturalne, a jego radioaktywny rozkład połowiczny jest dłuższy niż istnienie naszej Matki Ziemi, co w praktyce oznacza, że słynny ukraiński czarnoziem pozostanie skażony radioaktywnie na wieczność.

W czasie wojen w Iraku (Faludża) i byłej Jugosławii, większość żołnierzy amerykańskich pozostających w obszarze skażenia, zmarło na chorobę popromienna. Oczywiście Zachodnie Imperium Kłamstwa, tym razem w osobie NATO, nigdy się do tego nie przyznało. Do dziś w Faludży masowo rodzą się dzieci potworki, gdyż zubożony Uran jest też teratogenny.

Na dodatek do masowego używania zubożonego Uranu w zachodniej amunicji na Ukrainie, Rosjanom udało się parę lat temu zniszczyć ogromny skład tej amunicji w centralnej Ukrainie, wysyłając na jej czarnoziem gigantyczne ilości tego śmiercionośnego proszku. Aby zubożony Uran był skuteczny jako trucizna, musi on być bezpośrednio wdychany przez ofiarę, lub skonsumowany w formie żywności, czyli płodów rolnych wyhodowanych na czarnoziemie i eksportowanych do Europy.

Zapewne globalistycznym władcom odpowiada taka kolejna, po “pandemii” covid 19, forma powolnego ludobójstwa, stąd też tak nalegają na import produktów rolnych z Ukrainy.

TSUE i ordynarne przepychanie rewolucji kolanem.

rewolucji

TSUE i ordynarne przepychanie kolanem rewolucji

Krystian Kratiuk https://pch24.pl/krystian-kratiuk-tsue-i-ordynarne-przepychanie-kolanem-rewolucji/

Kiedy wchodziliśmy do Unii Europejskiej zapewniano nas, że w sprawach światopoglądowych żadne prawo unijne nie wyprze polskiego ustawodawstwa, nie wspominając już o Konstytucji RP. To był główny argument zwolenników akcesji! Polskich katolików uspokajano właśnie takimi słowami! Dziś jednak organy sądownicze UE próbują dokonać czegoś zgoła przeciwnego – nakazują nam respektowanie kuriozalnych przepisów z innych państw, według których dwóch mężczyzn może zawrzeć ze sobą ślub.

Jak powszechnie wiadomo 25 listopada 2025 r. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej orzekł, że każde państwo członkowskie musi uznać małżeństwo jednopłciowe zawarte legalnie w innym kraju UE, jeśli małżonkowie korzystali tam ze swobody przemieszczania się i pobytu gwarantowanej przez prawo unijne. TSUE wskazał, że skoro w polskim systemie prawnym transkrypcja aktu małżeństwa jest jedynym sposobem zapewniającym jego rzeczywiste uznanie przez organy administracyjne, to Polska ma obowiązek stosować tę procedurę zarówno wobec małżeństw par tej samej płci, jak i małżeństw heteroseksualnych, bez jakiegokolwiek zróżnicowania.

Wiadomość ta wywołała falę entuzjazmu środowisk homoseksualnych, w tym politycznej lewicy, a była kandydatka na prezydenta, Magdalena Biejat ośmieliła się nawet powiedzieć, że „nie potrzebujemy już w tej sprawie żadnych polskich ustaw”. Nastroje nieco chłodził sam premier Tusk prosząc szefa MSZ Radosława Sikorskiego o przygotowanie informacji o konsekwencjach orzeczenia TSUE. Dodał, że temat ten „nie tylko w Polsce wywołuje wiele emocji, więc chce uspokoić, że nikt niczego nie będzie nam w tej sprawie narzucał”. Zaraz dodał jednak: „Będziemy oczywiście respektować werdykty i wyroki trybunałów europejskich także w tej kwestii. Powtarzam, one dotyczą tych wszystkich, którzy mieszkają w innych państwach europejskich i kiedy przybędą do Polski, będziemy musieli i będziemy chcieli traktować ich z pełnym respektem, ale też zgodnie z przepisami polskimi. My będziemy stali na straży tego, aby pozycja Polski w Europie była silna, a to oznacza także respektowanie trybunałów, ale równocześnie wszędzie tam, gdzie rozstrzygać o sprawach musi państwo narodowe i prawo krajowe, będziemy się trzymać tej zasady”.

Ordynarne przekroczenie uprawnień

Wyrok TSUE w sposób oczywisty, by nie powiedzieć wręcz ordynarny, stanowi ingerencję w suwerenność państw członkowskich, wkraczając w obszary, które pozostawały i miały pozostawać wyłącznie w ich gestii. Napiszę to raz jeszcze, bo to szczególnie istotne – obiecano nam to gdy wchodziliśmy do Unii Europejskiej. To poszczególne państwa – a nie żadne unijne organy sądownicze – miały określać, jak definiują małżeństwo i jak kształtują swoje regulacje prawne.

Teraz, w krajach takich jak Polska, gdzie konstytucja jasno określa małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, wyrok TSUE jest niczym innym jak próbą obejścia najwyższego aktu prawnego państwa. My oczywiście nie możemy akceptować sytuacji, w której instytucje unijne wymuszają rozwiązania sprzeczne z ustrojowymi podstawami danego państwa. To przecież skrajnie niebezpieczny precedens, bo jeśli dziś można podważyć konstytucję kraju członkowskiego w tak fundamentalnej kwestii (wg polskiej konstytucji małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny), jutro można będzie to zrobić we wszystkich innych sprawach!

Spójrzmy tylko co dzieje się na Słowacji – również w listopadzie 2025 roku Komisja Europejska wszczęła tzw. postępowanie o naruszenie prawa UE („infringement procedure”) przeciwko Słowacji w związku z… nowelizacją konstytucji. KE wskazała, że zmiana ustawy zasadniczej „może naruszać zasadę pierwszeństwa prawa UE”. W szczególności Komisja kwestionuje postanowienia nowych przepisów dotyczących tego, że w „kwestiach tożsamości, kultury, etyki i rodziny” prawo krajowe ma mieć pierwszeństwo przed prawem UE.

Wszystko to dzieje się mimo, że jeszcze nie tak dawno niemiecki odpowiednik Trybunału Konstytucyjnego uznał swoją konstytucyjną władzę do weryfikacji i zezwolił — w wyjątkowych przypadkach — na odmówienie uznania wiążącego charakteru konkretnego orzeczenia TSUE. To oznacza, że w Niemczech — przy szczególnych okolicznościach — prawo krajowe (a zwłaszcza konstytucja) może działać „ponad” jakimś aktem unijnym. Co wydawałoby się nadzwyczaj oczywiste. Co więcej orzeczenie w tej sprawie niemiecki sąd konstytucyjny wydał w kontekście sporu o… program skupu obligacji przez Europejski Bank Centralny, co stanowi rzecz ważną, jednak o niebo mniej fundamentalną niż to, kto w danym kraju stanowi rodzinę!

No ale nie od dziś wiadomo, że duży może więcej…

Przepływ osób a przepływ elektoratów

Wracając do anty-polskiego wyroku TSUE – warto zwrócić uwagę, że organ ten, powołując się na swobodę przepływu osób, nadaje jej znaczenie, którego nigdy nie przewidywano. Swobody unijne miały służyć mobilności pracowników i integracji gospodarczej, a nie redefiniowaniu podstawowych instytucji prawa rodzinnego. Rozciąganie tych przepisów na kwestie małżeństwa to prawnicza kreatywność, która wykracza daleko poza traktatowe upoważnienie. Wyrok TSUE to nic ponad próbę dokonywania głębokich zmian społecznych w sposób niejawny i pozbawiony jakiejkolwiek demokratycznej legitymacji.

Ktoś, na przykład zdeklarowany fan rządów ludu, mógłby zatem napisać, że zamiast otwartej debaty i decyzji parlamentów, obywatele otrzymują gotowy nakaz sądowy, który zmusza państwa do przyjęcia kontrowersyjnych rozwiązań. To niedopuszczalna forma aktywizmu sędziowskiego, który pozwala elicie prawników przeprowadzać rewolucję społeczną bez udziału obywateli. Ale, a propos „otwartej debaty”, przecież Polscy obywatele wielokrotnie wypowiedzieli się w tej sprawie w sposób, w który mają do dyspozycji – poprzez wybory.

Otóż nigdy nie wybrano w Polsce większości, która byłaby w stanie przegłosować wprowadzenie w naszym kraju „małżeństw jednopłciowych”. NIGDY – mimo ćwierćwiecza nachalnej propagandy na którą wydano miliardy dolarów, mimo wielkiego zaangażowania dyplomatów z całego świata, mimo stałego infekowania polskich dusz przez pełne tęczowych bohaterów seriale Netflixa i innych platform streamingowych. Co więcej – nawet, gdy Polacy wybrali lewicowo-liberalny rząd wybrali go w taki sposób, by musiał w nim brać udział czynnik bliższy ludowi a więc PSL, blokujący dotąd te zmiany. A gdy PSL zaczął ulegać szantażowi koalicyjnych ugrupowań… Polacy – mimo zmasowanej krytyce i hejtowi wobec kandydata prawicy – wybrali na prezydenta człowieka deklarującego, że nigdy się na taki układ nie zgodzi.

Krnąbrna Polska musiała więc dostać cios wymierzony właśnie przez TSUE. Luminarze rewolucji zdają się bowiem zaczynać zdawać sobie sprawę, że inaczej tej sprawy załatwić się nad Wisłą nie da. Bo przecież próbują już tak wiele lat.

Dlaczego jesteśmy przeciw?

Przy sprawie gorszącego – i de facto wzbudzającego w Polsce antyunijne nastroje, nad czym akurat ubolewać nie trzeba – wyroku TSUE warto przypomnieć wszystkie mity dotyczące „zwyczajnych pragnień dwojga kochających się osób”, jak milutko i cieplutko zwykli o sobie mówić przedstawiciele środowisk homoseksualnych.

To jeden z najczęściej podnoszonych argumentów – zapewne wielokrotnie słyszeli Państwo, że „osoby LGBT” pragną jedynie móc żyć razem, odwiedzać się w szpitalu, dziedziczyć po sobie czy wspólnie zaciągać kredyt. Rzadko jednak zauważa się odpowiedzi zwracające uwagę, że już obecnie osoby żyjące w nieformalnych związkach, także jednopłciowych, mają możliwość uzyskania dostępu do informacji o stanie zdrowia partnera czy wglądu w jego dokumentację medyczną (każdy z nas choć raz wskazywał „osobę do kontaktu” przy wizycie lekarskiej). Partnerzy nieformalni mogą również przejąć umowę najmu po zmarłej osobie, sporządzić testament i powołać się nawzajem do dziedziczenia, odbierać za siebie przesyłki i wynagrodzenie, prowadzić wspólne konto czy brać kredyt jako współkredytobiorcy. Tak funkcjonują od lat setki, jeśli nie tysiące par. Mają także prawo odmówić zeznań przeciwko partnerowi oraz – dzięki pełnomocnictwom – reprezentować się w urzędach, bankach, ZUS czy NFZ. W przypadku śmierci jednej z osób, druga może otrzymać zasiłek pogrzebowy, o ile zostanie to wcześniej odpowiednio udokumentowane. Hasła o tym, że „chodzi wyłącznie o możliwość kochania się i spokojnego życia”, pełnią więc raczej funkcję emocjonalnej narracji, która – w opinii krytyków – przesłania rzeczywisty cel działań na rzecz dalszych zmian prawnych.

„Równość małżeńska”?

Za każdym razem, gdy ktoś sprzeciwiający się legalizacji związków jednopłciowych zwraca uwagę na wynikające z tego uprzywilejowanie, natychmiast pojawia się oburzony głos, że przecież „nie chodzi o żadne przywileje”, lecz jedynie o „równe prawa”. Dziś dochodzi jeszcze wołanie o „równość małżeńską” – sprytne hasełko, bo gdy ktoś je usłyszy, trudno mu powiedzieć: jestem przeciw równości. Ale nie chodzi tu wcale o równość w małżeństwie lecz o równą możliwość zawarcia związku małżeńskiego dla par mieszanych i jednopłciowych. Ale to – dla jednopłciowych – są właśnie przywileje. Dlaczego?

Domagając się zrównania ich relacji z instytucją małżeństwa, środowiska LGBTitp de facto potwierdzają, że małżeństwo wiąże się ze szczególnymi uprawnieniami. I rzeczywiście – małżeństwa są świadomie i z rozmysłem traktowane w sposób preferencyjny. Współcześnie, gdy tematyka rodziny często schodzi na dalszy plan debaty publicznej, łatwo o tym zapomnieć. A przecież było to zamierzonym działaniem twórców III RP, podobnie jak ustawodawców w innych państwach, którzy wprowadzali rozwiązania takie jak wspólne rozliczanie podatkowe, ulgi prorodzinne, prawo do renty rodzinnej czy możliwość objęcia współmałżonka ubezpieczeniem zdrowotnym.

Konstytucja RP nie bez powodu kilkukrotnie akcentuje konieczność ochrony małżeństwa i rodziny. Wynika to z przekonania, że stabilny związek kobiety i mężczyzny – nakierowany na posiadanie potomstwa, zapewnianie dziecku naturalnego środowiska rozwoju oraz przekazywanie dziedzictwa kulturowego – ma fundamentalne znaczenie dla trwania państwa i jego społeczeństwa. Odpowiedzialne państwo, myślące długofalowo, musi wzmacniać tę instytucję, bo od jej stabilności zależy siła i ciągłość całej wspólnoty narodowej.

Atak na rodzinę?

Kiedy osoby o poglądach konserwatywnych podkreślają, że rodzina wymaga ochrony przed postulatami ruchów LGBT, często spotykają się z kpinami. Padają wtedy ironiczne pytania w stylu: „jak para jednopłciowa miałaby zagrozić Twojej rodzinie?”. A odpowiedź jest dość oczywista – jeśli małżeństwo utraci swój szczególny, wyróżniony status, jego znaczenie społeczne zacznie słabnąć, a liczba zawieranych małżeństw będzie stopniowo maleć. A bez stabilnych małżeństw trudno mówić o zachowaniu ciągłości pokoleniowej. Polska, podobnie jak wiele państw europejskich, mierzy się obecnie z poważnym kryzysem demograficznym. Statystyki wyraźnie pokazują, że około 70 procent dzieci rodzi się w rodzinach małżeńskich. Owszem, pozostałe 30 procent przychodzi na świat w związkach nieformalnych, lecz są to związki kobiety i mężczyzny, które – jeśli partnerzy tego chcą – mogą zostać zalegalizowane poprzez ślub. W relacjach jednopłciowych naturalna możliwość posiadania potomstwa nie występuje, co czyni ich sytuację diametralnie inną.

Jeżeli więc państwo tworzy nową instytucję – np. tzw. związki partnerskie – wyposażoną w szereg przywilejów zbliżonych do tych, które przysługują małżeństwom, to w praktyce osłabia rolę tradycyjnej rodziny.

„Obsesja na punkcie seksu”

Nie mogę sobie darować by nie wspomnieć o jeszcze jednym, szczególnie perfidnym – a w istocie swego powstania i przewrotności wręcz diabelskim – sposobem argumentacji stosowanym przez ruchy LGBT. Chodzi o oskarżanie ich przeciwników o „obsesję”. Gdy ktoś wyraża sprzeciw wobec takich postulatów, często słyszy: „dajcie im żyć”, „ciągle mówicie o jednym”, „co was obchodzi, co oni robią prywatnie?”. Tymczasem zwykłych ludzi, również przeciwników formalizowania związków jednopłciowych, zupełnie nie interesuje życie intymne innych osób, lecz reagują na nachalną propagandę. To podobne do sytuacji, w której obcokrajowiec przyjeżdża do społeczności o odmiennej kulturze, krytykuje jej tradycje, nazywa je zacofanymi i nakłania mieszkańców, by porzucili dotychczasowe zwyczaje. A gdy ci reagują sprzeciwem, zarzuca im „sztywność” lub „fiksację” i oczekuje, że to oni dostosują się do przybyszy. Podobny mechanizm stosuje środowisko LGBT – od lat konsekwentnie zwiększa ono swoją obecność w mediach, kulturze i debacie publicznej. Przygotowują akcje typu „Niech nas zobaczą”, werbują młodych ludzi do swego stylu życia, promują go nachalnie, a kiedy ktoś wypowiada się krytycznie, pojawia się argument, że to on nieustannie „żyje tym tematem”. To klasyczne odwracanie uwagi.

Antyunijny TSUE

Model rodziny oparty na małżeństwie kobiety i mężczyzny od wieków stanowi podstawę ładu społecznego, przekazywania norm kulturowych oraz odpowiedzialnego wychowania kolejnych pokoleń. Każde działanie prowadzące do osłabienia tej instytucji podcina fundament, na którym opiera się europejska cywilizacja. Orzeczenia TSUE trudno nie postrzegać jako element szerszego procesu kwestionowania tradycyjnego porządku społecznego oraz relatywizowania wartości, które kształtowały europejskie społeczeństwa przez stulecia.

Ale warto zauważyć, że tak radykalna ingerencja TSUE w porządek konstytucyjny państw członkowskich może przynieść skutki odwrotne od zamierzonych. Polacy – naród, który w zdecydowanej większości popiera członkostwo w Unii – zaczynają coraz wyraźniej dostrzegać, że instytucje europejskie przekraczają granice, których w czasie akcesji obiecywano nie naruszać. I choć przez lata nawet umiarkowani wyborcy traktowali członkostwo w UE jako naturalny kierunek rozwoju, to tak otwarte podważanie polskiej konstytucji może wywołać reakcję alergiczną także w tych środowiskach, które dotąd były najbardziej ugodowe. Czy tak się stanie? Oby.

Do tego dochodzi jeszcze jeden czynnik – słabe notowania rządu Donalda Tuska. Jeśli jego gabinet zdecyduje się na pełne wdrożenie wyroku TSUE, zignoruje konstytucję i wbrew tradycji i społeczeństwu zacznie forsować rozwiązania, których Polacy nigdy demokratycznie nie przyjęli, to również może doprowadzić do gwałtownego wzrostu nastrojów antyunijnych. I to nie tylko wśród tradycyjnych krytyków Brukseli, lecz również wśród umiarkowanych Polaków, którzy dotąd widzieli w UE przede wszystkim projekt gospodarczy i turystyczny, a nie narzędzie ideologicznej presji.

Tego w Brukseli raczej nie przewidzieli. A może odwrotnie? Może właśnie przewidzieli, ale uznali, że projekt ideologiczny jakim są „homo-małżeństwa” jest dla nich tak istotny, że już czas zrealizować go w Polsce mimo tak masowego, wieloletniego sprzeciwu narodu? Kto wie.

Krystian Kratiuk

Polska sobie świetnie poradzi poza UE

Waćkowski: Polska sobie świetnie poradzi poza UE

Kamil Waćkowski

Unia Europejska jest instytucją totalnie zdegenerowaną. Dla mnie stało się to jasne, gdy UE zaczęła tworzyć swoje niewybieralne w transparentny sposób przez mieszkańców krajów członkowskich instytucje. 

W Unii Europejskiej rządzą podżegacze wojenni, którzy stosują retorykę kropka w kropkę z czasów Covid. Kolejne zbrojenia zastępują kolejne dawki szczepionek. UE, podobnie jak w okresie covidowym, walczy obecnie z dezinformacją (wtedy w odniesieniu do szczepionek, obostrzeń; teraz w odniesieniu do kwestionowania rosyjskiego zagrożenia, wspierania kijowskiego reżimu). Wbrew pozorom, UE nie rządzą ludzie ideowi, tylko związani z różnymi korporacjami, kapitalistami. Promowanie liberalnych antywartości przez UE (jak ostatni wyrok TSUE w sprawie małżeństw osób mających tą samą płeć) nie wynika z ideowości, tylko z realizacji interesów wielkich korporacji, które są zainteresowane określonymi modelami społecznymi. 

POPiS i pozorny konflikt

Od wielu lat PO z PiS prowadzą ze sobą wrestling polityczny. PO ubóstwia UE pod niebiosa. PiS deklaratywnie udaje asertywność, jednak gdy rządził – pełzał przed Brukselą. To medium należące do Tomasza Sakiewicza (odznaczonego przez siepaczy z Służby Bezpieczeństwa Ukrainy) robiło z wyboru Ursuli von der Leyen na szefową Komisji Europejskiej wielki sukces polskiej dyplomacji.

Gdyby jednak UE stała się asertywna wobec Anglosasów, PiS zgodnie z wolą mocodawców mógłby zrobić Polexit. Jego politycy i media z nim związane atakowali UE bardzo często, gdy w jakimś stopniu prowadziła polityka sprzeczną z interesami Anglosasów.

Uważam, że nasza ojczyzna świetnie poradzi sobie poza UE. Warto obalić kilka mitów, które media polskojęzyczne serwują swoim otępiałym widzom. 

Mit podróżowania

Media nadwiślańskie często mówią, że gdyby nie UE, to Polacy nie mogliby podróżować. Jest to jedno wielkie kłamstwo. Po pierwsze, ponad 30 lat funkcjonowania III RP doprowadziło do ludobójstwa ekonomicznego Polaków. Wiele osób nie może sobie pozwolić na żadne wakacje, tym bardziej za granicą. Żeby należeć do strefy Schengen, nie trzeba należeć do UE. Do strefy Schengen należą: Szwajcaria, Norwegia, Liechtenstein, Islandia (kraje te nie należą do UE). Większość ludzi wolałby mieć kontrolę nad własną granicę i postać kilkanaście minut w kolejce na niej niż mieć chaos i potencjalny wzrost przestępstw, zwłaszcza w terenach nadgranicznych.

Mit pracy zagranicą

Kolejną manipulacją jest to, że części naszych rodaków wmówiono, że jak wyjdziemy z UE, to wszystkich Polaków stamtąd wyrzucą i w Polsce będzie dramatyczne bezrobocie. W 2010 roku, jadąc ze Skopje do Ochrydy, zatrzymałem się wraz z resztą rodziny na parkingu, żeby podziwiać wspaniałe widoki. Podszedł do nas mężczyzna w wieku około 35-45 lat. Zaciekawiony, zapytał się skąd jesteśmy. Gdy dowiedział, że jesteśmy z Polski, wyciągnął aparat i pokazał zdjęcia (na zdjęciach widać było mężczyzn pijących popularne słowiańskie trunki, a także mężczyzn jeżdżących traktorem). Mężczyzna mówił, że na zdjęciach jest z kolegami z Polski Marianem i Stanisławem. Macedończyk mówił, że pracował z naszymi rodakami w Holandii w gospodarstwie rolnym. Zarówno w 2010 roku, jak i w 2025 roku, kraj ze stolicą Skopje nie należy do UE. W Austrii, Niemczech pracuje bardzo wielu obywateli Albanii, Serbii (kraje te także nie należą do UE).

To jedno wielkie kłamstwo, że jak Polska wyjdzie z UE, to wyrzucą naszych obywateli pracujących w krajach unii. Zresztą każdy pracodawca na Zachodzie Europy woli Polaka od obywateli krajów, w których jest gorsza kultura pracy i występuje silny ekstremizm polityczny. Jestem polskim narodowcem i rolą państwa polskiego jest zapewnienie pracy każdemu chcącemu pracować Polakowi. 

Mit wojny

Kolejne kłamstwo mediów polskojęzycznych to, że jak tylko Polska wyjdzie z UE, zaatakuje nas Federacja Rosyjska. Większość krajów na świecie nie należy do UE i jakoś Federacja Rosyjska za wyjątkiem Ukrainy nie prowadzi aktywnych działań militarnych (ba, w większości krajów na świecie Rosja w przeciwieństwie do USA nie posiada swoich baz). Marząca się różnym podżegaczom wojennym wojna naszego kraju z Federacją Rosyjską skończyłaby się wymianą dronowo-rakietową i wielu tych wariatów nawet przez lornetkę nie widziałoby rosyjskiego żołnierza. Z drugiej strony, ci sami ludzie nieustannie straszą nas rosyjską inwazją, mimo że Polska jest w NATO i w UE (poziomem absurdu mediów polskojęzycznych jest straszenie Polaków rosyjskimi czołgami przy granicy z Polską podczas gdy… te czołgi są tam od ponad 30 lat, ponieważ Rzeczypospolita Polska graniczy z Federacją Rosyjską).

Mit konfliktu z Europą

Media polskojęzyczne mierzą innych swoją miarą. Różne grantojedy, gdy widzą, że ludzie mają inne zdanie na jakiś temat, myślą, że są tacy sami jak oni, czyli biorą pieniądze z zagranicy. Podobnie jest w kwestii UE. Gdy ktoś chce wyjść z unii, automatycznie różne grantojedy krzyczą, że chce w ten sposób przyłączyć nasz kraj do Federacji Rosyjskiej czy prowadzić wojnę z krajami UE. Wyjście z unii nie spowoduje z automatu konfliktu z krajami do niej należącymi. Nasza ojczyzna może po tym wyjściu zawierać korzystne dla siebie i poszczególnych krajów umowy bilateralne czy multilateralne. 

Jest alternatywa 

Nasza ojczyzna jak najbardziej mogłaby współpracować z krajami BRICS. BRICS to luźna forma współpracy na zasadach wzajemnych korzyści gospodarczych. Warto zwrócić uwagę, jak różne są kraje w BRICS. Jest Islamska Republika Iranu (już w nazwie tego kraju mamy podkreślenie ważności religii), mamy Chińską Republikę Ludową (władzę w tym kraju sprawuje partia komunistyczna), mamy monarchie z Zatoki Perskiej. 1 stycznia 2024 członkiem BRICS miała zostać Argentyna, jednak wybór Javiera Milei’a na prezydenta tego kraju pokrzyżował te plany. Argentyna przed wyborem Milei’a była krajem bardzo liberalnym w kwestiach światopoglądowych. Jak widać, do BRICS należą bardzo różne państwa, które ze sobą współpracują. Państwa są różne, jednak nikt nikomu nie narzuca agendy ideologicznej, w przeciwieństwie do UE. Polska mogłaby także współpracować z Szanghajską Organizacją Współpracy. Do tej organizacji należą min. Federacja Rosyjska, Chińska Republika Ludowa, Indie, Białoruś, Islamska Republika Iranu, postradzieckie republiki z Azji Środkowej. 

Nowe rynki

Wyznawcy POPiS żyją w ostatnim tygodniu wizytą Donalda Tuska w Angoli (dokładniej – żyją ubiorem premiera Tuska). Tusk udał do Angoli na szczyt Unia Europejska – Unia Afrykańska. Gdyby Polska była poza UE czy bardziej asertywna wobec UE, nasza ojczyzna byłaby lepiej postrzegana przez afrykańskich partnerów. W ostatnich latach w Afryce Federacja Rosyjska zwiększyła swoje wpływy zwłaszcza kosztem Francji. Kraje afrykańskie w ONZ często głosują po myśli Rosji. Władze Polski będące forpocztą Zachodu (czyli dawnych kolonizatorów, a obecnie wypychanych często skutecznie neokolonizatorów) nie zyskają poparcia w wielu krajach Afryki. Wyjście z UE otworzyłoby możliwości dla Polski.  Po wyjściu z unii można by było dokonać reindustrializacji w naszej ojczyźnie. Poprzez inną politykę zagraniczną otworzyłyby się dla Polski rynki afrykańskie czy Azji Środkowej. 

Damy radę!

Uważam, że Polska świetnie może poradzić sobie poza UE. Polacy muszą zacząć myśleć niezależnie, suwerennie, a nie ulegać tępej propagandzie z mediów polskojęzycznych. Zmiany, jakie tworzą się na świecie, otwierają wiele możliwości przed naszym krajem. Trzeba tylko myśleć suwerennie, długoterminowo i po polsku przede wszystkim. 

Kamil Waćkowski

Brukselski dom wariatów: Władza, która pożera samą siebie

Brukselski dom wariatów: Władza, która pożera samą siebie

Data: 28 novembre 2025 babylonianempire/brukselski-dom-wariatow

Nie ma wątpliwości co do tego, że na naszych oczach budowane jest społeczeństwo nadzorowane, które jest nowoczesną formą tyranii. Dowodem na to jest epizod, który miał niedawno miejsce w Paryżu, gdzie grupa agentów z brygady antyprzestępczej, niesławnego BAC (https://fr.wikipedia.org/wiki/Brigade_anti-criminalit%C3%A9), interweniowała, aby rozproszyć gazem łzawiącym grupę licealistów, którzy przeprowadzali tradycyjną «bitwę jodeł». Niewinna manifestacja młodzieńczej witalności, która została jednak zinterpretowana jako coś buntowniczego, mimo że – i to jest ważne – bitwa na jodły odbyła się między uczniami dwóch najważniejszych szkół średnich w Paryżu, a zatem we Francji, a mianowicie Louis le Grand i Henri IV, instytutów, w których kształci się cała elita i znaczna część francuskiej inteligencji, i gdzie oczywiście studiują potomkowie transalpejskiej wyższej klasy średniej.

Sam Macron studiował w Henri IV i prawdopodobnie brał udział w bitwie jodeł. Wskazuje to na desperację, ale także determinację oligarchicznego świata do represjonowania własnych sojuszników – tak jak gdyby władza była zmuszona pożreć samą siebie, aby przetrwać. https://www.leparisien.fr/faits-divers/paris-la-traditionnelle-guerre-des-sapins-devant-le-pantheon-vire-au-clash-avec-la-police-25-11-2025-2TMDX4EJTFADHJFGXOX7HPR3UM.php

https://youtube.com/watch?v=tbxl2aY53lE%3Ffeature%3Doembed

Co przetrwać? – Świat, który sami stworzyli. Globalistyczni władcy Europy, komisarze UE, cały stworzony przez nich system i media nieustannie przypominają nam, że Europa znajduje się na szczycie cywilizacji i że demokratyczne wartości europejskie, znane również jako „wartości zachodnie”, są nadrzędne. Obejmują one wolność słowa i nienaruszalność ludzkiego ciała, zapisane w Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka z 1948 roku.

Ale wszystko to istnieje teraz tylko na papierze, ponieważ w rzeczywistości jest to mgliste wspomnienie: w trakcie coraz szybszego procesu, który rozpoczął się wraz z upadkiem muru berlińskiego, wszystko to zostało obalone. Paradoksalnie, dopóki istniał Związek Radziecki, antykeynesowski neokapitalizm – który w międzyczasie ćwiczył w domu, na przykład dokonując zamachu stanu w Chile – musiał być ostrożny, ponieważ istniała polityczna alternatywa, która w pewnych warunkach i w wielu regionach świata mogła być atrakcyjna. Dlatego też pewne formy i zasady były zasadniczo przestrzegane, zwłaszcza dlatego, że na Zachodzie straszenie komunizmem, szerzone jak pożar, pozwoliło na szeroki konsensus – owe 80 procent, które zgodnie z teoriami Vilfredo Pareto stanowiło procent potrzebny do kontrolowania społeczeństwa.

Po upadku ZSRR nie było już przeszkód dla projektu stworzenia nowego feudalizmu, z wyjątkiem tych wynikających z utrzymania konsensusu na bezpiecznym poziomie. Według niemieckiego intelektualisty, Hansa Vogela, zostało to osiągnięte za sprawą serii chwytów ogniskujących uwagę opinii publicznej i zdolnych do generowania poparcia dla systemu, choć w sposób pośredni: tak więc kwaśne deszcze i dziura w warstwie ozonowej znalazły się na pierwszych stronach gazet, zapowiadając ogromną katastrofę ekologiczną. Uwaga została przeniesiona z kwestii politycznych, na przykład praw pracowniczych, które zaczęły wchodzić do maszynki do mięsa, na kwestie ekologiczne.

Znaleziono również winowajcę, tj. chlorofluorowęglowodory, znane również jako Cfc, które znajdowały się w każdym aerozolu. Nie wynikało to bynajmniej z poważnych badań naukowych, ale z faktu, że patenty na wspomniane substancje wygasały i obawiano się, że będą one produkowane na Południu po nader niskich cenach. Co ciekawe, obecnie produkuje się ich nawet więcej niż w latach 90-tych, ale w międzyczasie dziura ozonowa się zamknęła, a nawet odkryto, że jest to zjawisko cykliczne.

W rzeczywistości, wszystkie te problemy całkowicie zniknęły po 11 września 2001 r., który zogniskował uwagę opinii publicznej na terroryzmie i ograniczeniach związanych z jego zwalczaniem: nie była to już kwestia wyboru pojemnika wolnego od Cfc, ale akceptacji coraz ściślejszego monitorowania obywateli dla rzekomego bezpieczeństwa. Jednak oficjalne śledztwo w sprawie ataku na Wieże było tak nieudolne i nieprawdopodobne, że wzbudziło wiele wątpliwości powodujących, że grono niedowierzających zaczęło rosnąć, mimo że byli oni napiętnowani jako “spiskowcy” (słowo wymyślone przez CIA w celu określenia tych, którzy mieli poważne wątpliwości co do oficjalnej wersji zamachu na Kennedy’ego). To, co nastąpiło później, znamy z oskarżeń o negowanie zmian klimatycznych lub szczepionek.

Ale konflikt na Ukrainie wraz z oczywistymi fałszywymi narracjami i konsekwencjami ekonomicznymi, za które w całości zapłacili obywatele, masakry w Strefie Gazy, wspierane praktycznie w całości przez Zachód, stawiają obecnie konsensus dla polityk elit w poważnym niebezpieczeństwie. W rezultacie doprowadziło to do cenzury, w niektórych przypadkach do nielegalnych aresztowań i prób kontrolowania całej Sieci pod różnymi pretekstami, na przykład walki z pedofilią, która jest raczej tajnym nałogiem oligarchii. Albo poprzez tworzenie bezsensownych pojęć, takich jak dezinformacja, w celu ukrycia natury cenzury i nadania jej mylącej szaty. Krótko mówiąc, jasne jest, że europejscy przywódcy są przerażeni rosnącym sprzeciwem, z jakim się spotykają. Ale, jak mówi Vogel, nie mogą zawrócić.

Pozostaje więc wyłącznie represja, ślepa represja, która czasami, jak to miało miejsce w Paryżu, jest również skierowana przeciwko ich własnym kręgom odniesienia. Już teraz owe elity polityczne, wyhodowane jak kurczaki w bateriach, mają bardzo małą głowę, ale dziś tracą ją całkowicie.

INFO: https://ilsimplicissimus2.com/2025/11/28/manicomio-bruxelles-il-potere-che-mangia-se-stesso/

………..

Fragment artykułu Stefano Montefiori dla „Corriere della Sera” na temat interwencji policji w Paryżu:

Gaz pieprzowy w oczy, pobici uczniowie, uczeń zatrzymany i aresztowany za to, że odważył się zaprotestować przeciwko policjantowi, który prysnął mu w twarz gazem łzawiącym: przemoc policyjna powróciła na pierwsze strony gazet w Paryżu i to nie z powodu demonstracji, która źle się skończyła, czy wandalizmu podmiejskich casseurs, ale z powodu bezprecedensowej interwencji, która położyła dramatyczny kres staremu i pokojowemu rytuałowi „wojny jodeł” między dwoma najlepszymi, rywalizującymi ze sobą liceami we Francji.

Licea Henri-IV i Louis-le-Grand w Paryżu od wieków są sercem elity, szkołami, w których uczyli się prezydenci Republiki, premierzy i wielcy intelektualiści (między innymi Emmanuel Macron i Michel Foucault w pierwszym, Jacques Chirac i Roland Barthes w drugim, Jean-Paul Sartre w obu).

Z kilkoma wyjątkami, ze względu na pochodzenie, ambicje i prawdopodobne przeznaczenie, uczniowie nie są wandalami predysponowanymi do buntu, a moment ich największego szaleństwa przychodzi co roku, gdy licealiści biorą udział w tzw. „wojnie jodłowej”: rodzaju goliardycznego rytuału, w którym Henri-IV i Louis-le-Grand rywalizują o choinki umieszczone w nadmiarze przez gminę na Place du Pantheon.

Jest to tak głęboko zakorzeniona tradycja uczniowska, że jest akceptowana, a nawet faworyzowana przez dyrektorów obu szkół i gminę VI dzielnicy, która uczestniczy w organizacji: na Place du Pantheon znajdują się duże udekorowane choinki, przeznaczone dla wszystkich mieszkańców i turystów, ale gmina dostarcza również kilka jodeł pozostawionych na chodniku, gotowych do zabrania przez uczniów: zwycięzcą jest ten, komu uda się zabrać najwięcej, a następnie wyeksponować je jako trofea przy wejściu do własnego liceum.

Nie stanowiło to większego zagrożenia dla porządku publicznego, niemniej jednak kilka dni temu zabawa została przerwana przez ubranych po cywilnemu funkcjonariuszy Brygady Zwalczania Przestępczości, którzy wmieszali się w tłum młodzieży i zaczęli używać gazu łzawiącego na wysokości ich oczu. Ku zdumieniu uczniów, założyli oni na ramiona opaski z napisem „Policja” i przystąpili do rozpraszania niewielkiego tłumu.

„Interwencja była tak szybka i nagła, że natychmiast wywołała chaos” – mówi Clara, jedna z dziewcząt biorących udział w „wojnie jodłowej”. “Policjanci byli agresywni, próbowaliśmy z nimi spokojnie rozmawiać, ale funkcjonariusz zagroził nam aresztowaniem, a potem rzucono kogoś na ziemię. Nadużycie władzy”.

Na jednym z wielu nagrań wideo z tego wieczoru widać policjanta w cywilu, który krąży wśród uczniów i bez ostrzeżenia pryska im gazem w oczy, a następnie goni i bije ucznia, który ośmielił się zaprotestować w obronie koleżanki.

Około 200 uczniów rzuciło się do jedynej fontanny przy Panteonie lub do pobliskich kawiarni. Rektorat Paryża twierdzi, że „studenci, którzy wymagali leczenia, otrzymali opiekę w szkolnym ambulatorium, a czterech z nich zostało przewiezionych do okulistycznej izby przyjęć szpitala Cochin”. […]

INFO: https://www.dagospia.com/cronache/polizia-francese-c-ha-mano-pesante-parigi-gli-agenti-malmenato-gli-455400