Trump’s Energy Secretary Torches the Climate Hoax

Trump’s Energy Secretary Torches the Climate Hoax in Just Two Minutes

February 7, 2025 https://rairfoundation.com/trumps-energy-secretary-torches-climate-hoax-just-two/

The U.S. Senate has just confirmed Chris Wright as Secretary of Energy, and the climate alarmists are already panicking. Wright, a straight-talking energy expert, is set to dismantle the disastrous Biden-era climate agenda that has strangled American industry while enriching global elites.

A longtime critic of climate hysteria, Wright has made it clear: there is no climate crisis. In a 2023 video posted on his LinkedIn page, he didn’t hold back, calling climate activists “scaremongers” [panikarze] and likening Biden’s energy policies to the failed communism of the Soviet Union.

“People who are driving policy—the media, politicians—they’ve never bothered to learn anything about climate change, and they don’t seem to appreciate at all that the cost and affordability of energy is fundamental to human well-being. It always has been, everywhere and always,” Wright declared.

“These two ignorances—the importance of energy and the real facts about climate change—are driving a massively destructive movement. Not just destructive to economic well-being but also to science itself. I speak in schools, and this hysteria is turning young people away from actual science. Science is about questioning and challenging, not blindly accepting top-down mandates that justify pre-determined political goals.”

Wright obliterated the so-called “energy transition,” revealing that despite $2 trillion [2*1012] in subsidies and two decades of relentless propaganda, the world’s reliance on fossil fuels has barely changed.

In 2000, global energy consumption from fossil fuels was 86%. In 2020, after all the green energy hysteria, it was still 84%.

“That is not an energy transition at all,” Wright said bluntly.

He first exposed this scam at the 2021 National Conservatism Conference, where he called out politicians and the media for their blatant ignorance of real climate science. Wright’s stance is clear: the green agenda is not about saving the planet—it’s about control and wealth redistribution.

Under Wright’s leadership, America is on the brink of an energy revolution—one that prioritizes affordability, reliability, and economic strength over globalist fantasies and taxpayer-funded scams. The climate cartel is running out of time. The American people are waking up.

They’re not saving the planet. You’re being robbed.

Vance o Europie. „To jest orwellowskie i wszyscy muszą odrzucić to szaleństwo”.

Vance znów ostro o Europie. „To jest orwellowskie i wszyscy muszą odrzucić to szaleństwo”

18.02.2025 https://nczas.info/2025/02/18/vance-znow-ostro-o-europie-to-jest-orwellowskie-i-wszyscy-musza-odrzucic-to-szalenstwo/

Wiceprezydent USA James David Vance. Fotot: PAP/DPA
Wiceprezydent USA James David Vance. Fotot: PAP/DPA

Wiceprezydent USA JD Vance ostro skrytykował przepisy kryminalizujące wypowiedzi w internecie. Odniósł się do niemieckich działań, ale podobnie sytuacja wygląda w wielu europejskich państwach, także w Polsce pod batutą uśmiechniętego rządu Donalda Tuska.

W programie telewizyjnym „60 Minutes” na antenie CBS wyemitowano reportaż z Niemiec. Dziennikarka Sharyn Alfonsi towarzyszyła niemieckiej policji podczas porannego nalotu na dom obywatela oskarżonego o opublikowanie „rasistowskiej karykatury”. Sześciu uzbrojonych funkcjonariuszy przeszukało jego mieszkanie, konfiskując telefon i komputer.

To jedna z ponad 50 podobnych akcji przeprowadzonych jednocześnie w całych Niemczech. W Polsce ostatnio podobne naloty miały osoby, które „groziły” w internecie Jerzemu Owsiakowi.

Niemieckie władze otwarcie przyznają, że kryminalizują obraźliwe wypowiedzi w internecie. Według danych przedstawionych w reportażu, co najmniej 750 Niemców zostało oskarżonych o nielegalne wypowiedzi online. Przestępstwem może być nawet nazwanie polityka obraźliwym słowem czy rozpowszechnianie fałszywych cytatów.

„Obrażanie kogoś nie jest przestępstwem, a kryminalizacja wypowiedzi może poważnie obciążyć relacje europejsko-amerykańskie. To (działanie Niemiec – red.) jest orwellowskie i wszyscy w Europie i USA muszą odrzucić to szaleństwo” – podsumował Vance, komentując telewizyjny reportaż.

Insulting someone is not a crime, and criminalizing speech is going to put real strain on European-US relationships.

This is Orwellian, and everyone in Europe and the US must reject this lunacy. https://t.co/WZSifyDWMr

— JD Vance (@JDVance) February 17, 2025

Kolonizacja Ukrainy przez USA? Donald Trump: Ja tylko chcę odzyskać moje pieniądze.

Nadchodzi ekonomiczna kolonizacja Ukrainy przez USA? Donald Trump: ja tylko chcę odzyskać moje pieniądze 

Tomasz Kolanek https://pch24.pl/nadchodzi-ekonomiczna-kolonizacja-ukrainy-przez-usa-donald-trump-ja-tylko-chce-odzyskac-moje-pieniadze

Wyłączny dostęp do połowy ukraińskich metali rzadkich oraz dostęp do infrastruktury naftowej, gazowej i portów – te żądania znalazły się w „zaproponowanym” przez USA Ukrainie „porozumieniu”. O sprawie informuje RMF FM powołując się na ustalenia brytyjskiego „Telegraph”.

„Wstępne szacunki sugerują, że straty Ukrainy wyniosłyby więcej niż niemieckie reparacje po I wojnie światowej i więcej niż kary nałożone na Niemcy i Japonię po przegraniu II wojny światowej”, czytamy.

Według brytyjskiego dziennika ewentualna zgoda Kijowa na propozycje Waszyngtonu będzie oznaczać „ekonomiczną kolonizację Ukrainy przez USA”.

„Na mocy porozumienia Amerykanie mieliby przejąć 50 proc. przychodów Ukrainy z wydobycia zasobów, a także 50 proc. wartości wszystkich kontraktów, które Kijów miałby zawierać z innymi krajami. Ta klauzula oznacza: najpierw zapłać nam, a potem nakarm swoje dzieci”, informuje „Telegraph” cytując anonimowe źródło.

„W rezultacie, gdyby porozumienie zostało podpisane, Waszyngton uzyskałby kontrolę nad większością ukraińskiej gospodarki surowcowej i będzie miał wyłączne prawo do ustalenia metod, kryteriów, warunków i zasad dotyczących wszystkich przyszłych licencji udzielanych przez Kijów”, dodaje gazeta.

Donald Trump powiedział w Fox News, że Ukraina „zasadniczo zgodziła się” przekazać 500 mld dolarów w swoich surowcach. Ostrzegł też, że jeśli Kijów odrzuci umowę, Ukraina może zostać podana Rosji „na tacy”.

– Mogą zawrzeć umowę. Mogą nie zawrzeć umowy, ale pewnego dnia mogą stać się Rosjanami lub nie. Ja chcę odzyskać swoje pieniądze – podkreślił prezydent USA.

Według informacji „Telegraph” propozycja Amerykanów wywołała w Kijowie prawdziwy szok.

Źródło: RMF FM, rmf24.pl

Siedzimy już tylko na widowni

Łukasz Warzecha https://pch24.pl/lukasz-warzecha-siedzimy-juz-tylko-na-widowni/

Siedzimy już tylko na widowni

Nie chcę nikogo straszyć, ale spełnił się scenariusz może nie najgorszy, lecz jeden z tych naprawdę złych: Polska w momencie nagłego przyspieszenia geopolitycznego znalazła się w defensywie, bez planu, bez koncepcji, w stanie wewnętrznej dysfunkcji i przede wszystkim bez żadnego wpływu na sprawy, które będą nas dotyczyły.

Udział pana premiera Tuska w poniedziałkowym spotkaniu, które w ramach paniki dyplomatycznej ma się zająć reakcją na poczynania administracji Donalda Trumpa, niczego nie zmienia. Udział nie oznacza wpływu na cokolwiek. Niestety, w tym konkretnym wypadku może natomiast oznaczać gotowość do włączenia Polski w potencjalnie fatalne w skutkach przedsięwzięcie w postaci deklaracji uczestnictwa polskich żołnierzy w misji stabilizacyjnej po zakończeniu walk.

Chyba jeszcze nigdy w historii III RP Polska nie znalazła się wobec wydarzeń tak bardzo z – proszę wybaczyć bardzo kolokwialne i brutalne określenie – spuszczonymi spodniami. Nietrudno zidentyfikować powody tego stanu rzeczy.

Pierwszym jest prometejska, bezmyślna polityka, jaką postanowił prowadzić rząd PiS po 24 lutego 2022 r. I o ile można zgodzić się, że w ciągu pierwszych kilku miesięcy trwania wojny szybka pomoc dla Ukrainy miała znaczenie i była uzasadniona, to później tego uzasadnienia dla pomocy w takiej formie i bez żadnych warunków już nie było. Jednocześnie do pewnego momentu Polska miała możliwość oddziaływania na sytuację, przede wszystkim za sprawą naszego hubu transportowego pod Rzeszowem, ale także poprzez inne poczynania, o których zapewne wiadomo mniej. Przypomnijmy choćby, że najprawdopodobniej właśnie dzięki polskiej współpracy ukraińskiemu agentowi udało się uniknąć zatrzymania w związku z akcją wysadzenia Nord Stream II i częściowo Nord Stream I (nie są to jakieś spiskowe teorie, ale wersja zdarzeń dość szczegółowo opisana przez The Wall Street Journal w sierpniu ubiegłego roku).

Polska po prostu w każdej możliwej sytuacji szła Ukrainie na rękę – całkowicie bezwarunkowo. Ukrainie – a więc w dużej mierze również administracji Bidena w jej sposobie prowadzenia wojny zastępczej i jej podtrzymywania. Mając w ręku atuty bez porównania większe niż nieduże, położone pod tym względem znacznie mniej korzystnie Węgry, byliśmy w bez porównania mniejszym stopniu podmiotem tej gry niż państwo kierowane przez Viktora Orbána.

Ale za to bulgotaliśmy wręcz z samozadowolenia. Pamiętam doskonale czas, gdy Polska zachłystywała się swoją rzekomą sprawczością, zaś komentariat snuł wizje Warszawy zastępującej Berlin jako środek ciężkości Europy. W tamtym czasie ludzie apelujący o trzeźwość umysłu wyzywani byli publicznie od sukinsynów. Pamiętam też marzycielskie książki o „wielkiej Polsce”, przypominające słynną broszurę ambasadora Łukasiewicza „Polska jest mocarstwem” z 1938 r. Brak realizmu w ciągu pierwszych kilkunastu miesięcy wojny na Ukrainie zapędził nas w zaułek, z którego wyjścia już nie było. Nie łudźmy się oczywiście – Polska nigdy nie byłaby w tej wojnie zastępczej graczem pierwszoplanowym, był jednak czas, gdy mogliśmy wypracować sobie miejsce w drugim, najdalej trzecim planie i dzisiaj z tej pozycji skorzystać. Nie wykorzystaliśmy tego i dzisiaj mamy miejsce na dalekim rzędzie na widowni. Tego już nie zmienimy.

Dlatego jeśli teraz chcemy ratować sytuację w skali, na jaką nas stać, powinniśmy skupić się na celach, które są w naszym zasięgu, pozbywając się na dobre złudzeń o rozstawianiu pionków na globalnej szachownicy. Choć wiem, że niełatwo jest ograniczyć własne złudzenia, a wielu Polaków ma wpisane w głowę, że nasze państwo stoi w jednym rzędzie z Wielką Brytanią czy Niemcami.

Pierwszą i podstawową sprawą jest zdecydowane, jasne i jednoznaczne stwierdzenie, że polscy żołnierze w żadnych okolicznościach nie zostaną wysłani na Ukrainę. Jasne postawienie tej sprawy ma również znaczenie negocjacyjne. Amerykanie z całą pewnością będą na nas w tej kwestii naciskać, ale będą to niestety również robić Brytyjczycy czy Francuzi. Jeśli polski rząd zabezpieczyłby się klarownym, publicznym postawieniem tej kwestii, zawsze może odpowiedzieć wywierającym presję, że nie może złamać danej obywatelom obietnicy bez narażenia się na fatalne skutki sondażowe.

Do wysłania naszych sił do pilnowania rozejmu na Ukrainie (abstrahując od faktu, że ogólna liczba żołnierzy musiałaby być ogromna) nikt nie może nas zmusić. Ryzyko, jakie się z tym wiąże, byłoby gigantyczne, bo prowokacji mogliby chcieć dokonać nie tylko Rosjanie, ale też sami Ukraińcy. Żadna z potencjalnych korzyści – a liczące się w jakikolwiek sposób mogliby zaoferować tylko Amerykanie – nie równoważy ryzyka. Problem polega na tym – i jest to problem natury ogólniejszej – że polska polityka zagraniczna jest nie tylko dramatycznie reaktywna, ale też potężnie uzależniona od prymitywnych schematów, obowiązujących w polityce wewnętrznej. Mówiąc w niewielkim uproszczeniu: PiS będzie niewolniczo proamerykański, a już zwłaszcza przy republikańskim prezydencie; strona przeciwna będzie podatna na naciski ze strony tych europejskich krajów, gdzie rządzi mainstream – Wielka Brytania, Francja i Niemcy to takie państwa, a to one będą się starały wykorzystać linię Waszyngtonu do wypromowania wizji jednolitej europejskiej armii (Wielka Brytania nie jest państwem UE, więc jej rola w tej sprawie nie jest jasna), z gruntu szkodliwej dla naszego kraju.

Druga kwestia, nad którą powinniśmy pracować już teraz – to naprawdę ostatni moment – to strategia zabezpieczenia Polski przed napływem skrajnie zdemoralizowanych, straumatyzowanych, bezwzględnych i naznaczonych nieleczonym PTSD byłych ukraińskich żołnierzy. O tym zagrożeniu niedawno wspomniał marginalnie – i po niewczasie – pan prezydent Duda, ale żaden z polityków – w tym żaden z kandydatów na prezydenta – nie podejmuje tematu, mimo że tu mamy dość duże pole manewru. Można się jednak obawiać, że obudzimy się z ręką w nocniku.

Jest wreszcie kwestia relacji z Ukrainą po zakończeniu działań zbrojnych. Tu niestety w polskiej elicie politycznej nadal obowiązuje dogmat (z wyłączeniem Konfederacji), że Polska musi wspierać ukraińskie członkostwo w UE i NATO. Z oboma zaś wiążą się potężne zagrożenia dla naszego kraju.

Czy zabezpieczenie przynajmniej części opisanych wyżej polskich interesów jest możliwe? Tak. Czy to się stanie? Wątpię. Najpewniej będzie jak zawsze: reaktywność, populizm na wewnętrzny użytek, a na koniec naszą nawę prąd zaniesie w kierunku, jaki wyznaczą silniejsi.

Łukasz Warzecha

Montana: Szczepionki genetyczne, czyli mRNA, to najbardziej destrukcyjne i śmiertelne produkty medyczne w historii ludzkości

Kolejny stan chce zakazu preparatów mRNA. „Najbardziej destrukcyjny produkt medyczny w historii”

https://nczas.info/2025/02/17/kolejny-stan-chce-zakazu-preparatow-mrna-najbardziej-destrukcyjny-produkt-medyczny-w-historii/

W stanie Montana w USA szykuje się zakaz stosowania preparatów mRNA. Projekt zakazu przedstawił Republikanin Greg Kmetz. Jak stwierdził, „to najbardziej destrukcyjne i śmiertelne produkty medyczne w historii ludzkości”.

Legislatura w Montanie dyskutuje nad House Bill 371. Projekt zaproponował republikański przedstawiciel Greg Kmetz z poparciem kilkunastu innych Republikanów. Projekt zakłada zakaz podawania ludziom preparatów mRNA. Naruszenie tych przepisów byłoby jednak uznane jedynie za wykroczenie.

Dotyczy to przede wszystkim szpryc na Covid-19. W trakcie prac są również preparaty na inne wirusy układu oddechowego.

W piątek podczas wysłuchania w komisji sądowniczej Izby Reprezentantów zwolennicy projektu wskazali, że preparaty mRNA powodują groźne skutki uboczne i mogą mieć nadal nieznane długoterminowe skutki. Ponadto są w stanie „przenosić się” na inne osoby.

Lekarka rodzinna Miles City i członek Montana Medical Freedom Alliance wprost nazwała je „najbardziej destrukcyjnymi i śmiertelnymi produktami medycznymi w historii ludzkości”.

Szczepionki genetyczne, czyli szczepionki mRNA, to najbardziej destrukcyjne i śmiertelne produkty medyczne w historii ludzkości. Proszę was o poparcie tej ustawy, abyśmy mogli powstrzymać dalsze szkody, niepełnosprawność i śmierć naszych obywateli – stwierdziła

Przeciwnicy projektu, część lekarzy i instytucji powiązana z wielkim przemysłem farmaceutycznym zarzuca oczywiście projektowi „dezinformację”. Powtarza przy tym slogany o tym, jak to wiele instytucji medycznych – którym zarzucano korupcję – zapewniały, iż te są „skuteczne i bezpieczne” mimo informacji od samych producentów.

Wśród „hitów” apologetów nieprzebadanych preparatów można wskazać, co powiedziała Heather O’Hara, wiceprezes Montana Hospital Association. Jej zdaniem wśród wszystkich nieszczęść, które spadną na ludzkość w wyniku zakazu jest m.in. utrudnienie w leczeniu raka trzustki, płuc, prostaty i mózgu.

House Bill 371 zakłada niewielką karę za podanie mRNA. Jest to grzywna 500 dolarów za każdy przypadek oraz poddanie kontroli zawodowej.

Kellog spotka się z Dudą. W Pałacu Prezydenckim albo mają ludzi za idiotów, albo sami nimi są [raczej:i/i].

Kellog spotka się z Dudą. To nie do wiary, co wmawiał prezydencki urzędnik

17.02.2025 https://nczas.info/2025/02/17/kellog-spotka-sie-z-duda-to-nie-do-wiary-co-wmawial-prezydencki-urzednik/

Szef Biura Polityki Międzynarodowej w Kancelarii Prezydenta Wojciech Kolarski poinformował, że we wtorek prezydent Andrzej Duda spotka się z generałem Keithem Kellogiem, pełnomocnikiem prezydenta USA Donalda Trumpa do spraw Ukrainy.

Kolarski pytany w poniedziałek w RMF FM z czyjej inicjatywy odbędzie się to spotkanie powiedział, że to strona amerykańska była zainteresowana rozmową.

– Powiem nawet, że były pewne problem kalendarzowe, ale stronie amerykańskiej na tym zależało i jutro w godzinach popołudniowych dojdzie do spotkania – doprecyzował.

Kolarski zwrócił też uwagę, że będzie to jedyne spotkanie jakie generał Kellog odbędzie w Europie z przywódcą państwa. Twierdził też, że jest to „dowód na to, jakim szacunkiem cieszy się prezydent Andrzej Duda”.

– Konsekwentna polityka prezydenta Dudy prowadzona przez lata, budowania transatlantyckich relacji i bardzo dobre relacje z prezydentem Donaldem Trumpem, jego otoczeniem i z nową administracją skutkują tym, że pełnomocnik prezydenta ds. Ukrainy, który jedzie rozmawiać o warunkach zawarcia pokoju chce poznać stanowisko prezydenta Andrzeja Dudy – przekonywał Kolarski.

Prezydent powie to, co konsekwentnie przedstawia na arenie międzynarodowej od samego początku. To znaczy, Rosja nie może wygrać tej wojny – oświadczył.

Dopytywany co to oznacza, Kolarski odpowiedział, że „to kwestia negocjacji, co to znaczy w szczegółach”.

Natomiast Rosja nie może wygrać tej wojny, co znaczy, nie może odnieść sukcesu. Rosjanie nie mogą być przekonani, po zawarciu pokoju, że było warto zaatakować bez powodu, bez przyczyny i rozpocząć brutalną agresję na niepodległe państwo – kontynuował Kolarski.

Jak widać, wizytacja wasala podnoszona jest do rangi „nagrody” za „konsekwentną politykę”. Zapewne dyktowaną właśnie przez Waszyngton, którą Warszawa bez oporu realizowała.

Jednak wmawianie nadal, iż „Rosja nie może wygrać tej wojny” w obliczu aktualnej sytuacji pokazuje, że w Pałacu Prezydenckim albo mają ludzi za idiotów, albo sami nimi są. Nie jest to bowiem nic innego, jak głośno wyrażane myślenie życzeniowe.

Rewolucja przeciw złodziejstwu już trwa. Ale w USA. Zróbmy w Polsce!!

DOGE po polsku. Rewolucja przeciw złodziejstwu już trwa

17.02.2025 Tomasz Sommer https://nczas.info/2025/02/17/doge-po-polsku-rewolucja-przeciw-zlodziejstwu-juz-trwa/

Gdyby rok temu ktoś powiedział, że zaraz po wyborach w Stanach Zjednoczonych zacznie się wielka dekomunizacja, to chyba nie byłoby nikogo, kto nie zacząłby się pukać w czoło. Tymczasem fakty są takie, że ta dekomunizacja, prowadzona przy pomocy super-urzędu DOGE właśnie na naszych oczach, czyli jak to się obecnie mówi: „w czasie rzeczywistym” – trwa. Polska powinna pójść tą samą drogą.

Amerykańskiej dekomunizacji przyświeca świadomość, że głównym celem rządu i jego kontrahentów jest osobisty zarobek uczestników tych organizacji, więc rząd powinien działać tylko tam, gdzie jest absolutnie i bez wątpliwości potrzebny. Im w danej dziedzinie jest mniej potrzebny, tym więcej marnotrawi.

Pierwsze urzędy idą pod nóż

– Marnotrawstwo każdego urzędu oceniam na średnio 25 proc. – twittował szef DOGE Elon Musk. – 15 proc. to zwykłe marnotrawstwo, a 10 proc. to korupcja. Oznacza to, że likwidacja 25 proc. wydatków jest możliwa od ręki. Natomiast zdecydowana większość urzędów jest po prostu niepotrzebna, więc budżet można zmniejszyć znacznie bardziej radykalnie – konkludował.

Pierwsza duża instytucja, jaka poszła pod nóż, to USAID, która, jak się okazało, zajmowała się głównie sponsoringiem lewactwa na całym świecie, w tym w Polsce, za bagatela 60–80 miliardów dolarów rocznie.

– Cięcia będą szły nie w dziesiątki, nie w setki miliardów, tylko w biliony dolarów – zapowiada Musk, który chce zmniejszyć amerykańskie wydatki budżetowe w ciągu dwóch lat o 30–50 proc. Czy podobny proces możliwy jest w Polsce?

Zmniejszyć budżet o połowę

Oczywiście jest to nie tylko możliwe, ale natychmiast potrzebne. Zwłaszcza gdy w tym roku okazało się, że rząd właściwie nie panuje już na budżetem, więc lekką ręką zaprojektował astronomiczny wręcz deficyt na poziomie ok. 50 proc. zaplanowanych przychodów. Szczegółowe obliczenia możliwych redukcji budżetu prezentowaliśmy w „Najwyższym CZAS!”–ie kilka razy, ostatnio piórem Tomasza Cukiernika. W warunkach polskich redukcję budżetu można by wprowadzić oczywiście najłatwiej podczas projektowania nowego budżetu, czyli niejako z góry.

Technika Muska jest jednak inna niż zmiany poprzez nowe budżetowanie. DOGE działa poprzez analizowanie działania poszczególnych instytucji i zamrażanie ich szkodliwych czy nieefektywnych działań. Rzeczywiście, może się okazać, że taka taktyka „aktywnego audytu” jest znacznie skuteczniejsza, bo przecież urzędy, które nie zostaną zmienione strukturalnie, gdy tylko nacisk na nie ustanie, natychmiast zaczną znowu się rozrastać. Innymi słowy, trzeba w nich zbudować mechanizm wydajności, a te, które są całkowicie bezużyteczne, po prostu zlikwidować całkowicie.

Jak się odbywa owo „zaszczepianie wydajności”? Ekipa Muska z zewnątrz porównuje zadania zlecone danej instytucji do wykonywanych przez nią działań i eliminuje działania, które ze zleceniami nie mają nic albo mało wspólnego, wraz z przypadającymi na nie budżetem i personelem. Jeśli zadania jakiejś instytucji nie są wykonywane w ogóle, ma ona być likwidowana w całości.

Jak to może działać w Polsce

Jak taki proces może działać w Polsce? W analogiczny sposób. Jeśli polski DOGE zajmie się np. Uniwersytetem Warszawskim, instytucją o budżecie 2,2 mld złotych, to musi stwierdzić, czy poszczególne wydziały realizują cele naukowe, czy polityczne i te polityczne zamknąć. Następnie sprawdzić, dlaczego uniwersytet o największej w Polsce renomie finansuje się sam tylko na poziomie niewiele ponad 4 proc., wreszcie przeanalizować stan majątkowy uczelni – przede wszystkim pod względem wykorzystania posiadanych nieruchomości. Taki audyt z całą pewnością wykaże, iż nieruchomości są źle wykorzystywane. W sumie odpolitycznienie, uelastycznienie i właściwe skosztorysowanie działania tej uczelni może zapewne bez większego problemu zmniejszyć dopłaty do niej o kilkadziesiąt procent.

Podobnie jest z niemal wszystkimi instytucjami polskiego państwa. Warto przy okazji przypomnieć, że obecnie w jego strukturze istnieje instytucja, która może wykonywać nieco zbliżone działania – tą instytucją jest NIK. Jednak tzw. wnioski pokontrolne prezentowane przez NIK realnie są tylko postulatami, które nie mają wpływu na rzeczywiste działanie instytucji, a ich kierownictwo realnie może je po prostu zignorować.

Od DOGE do likwidacji podatków dochodowych

Polski DOGE powinien rozpocząć działania od odpolitycznienia instytucji nauki i kultury. W tych sferach oszczędności można jednak zaoszczędzić tylko kilkadziesiąt miliardów złotych. Ich odpolitycznienie jest konieczne. Ważne jest jednak, że to tam produkowana jest socjalistyczna i komunistyczna propaganda, która wpływa potem na politykę państwa. Po odcięciu lewackiej propagandy od finansowego i instytucjonalnego zaplecza należy przejść do cięć w sferach najbardziej koszto-chłonnych – czyli w sferze „socjalu”, służby zdrowia oraz obronności. Te trzy działy obecnego państwa kosztują podatników w obecnym budżecie ponad 400 miliardów. Znaczące zmniejszenie tego obciążenia może nastąpić tylko poprzez likwidację głównych transferów socjalnych, takich jak np. 800 plus. Ważne jest także stopniowe przerzucenie kosztów obsługi długu na funkcjonariuszy i członków partii, które ten dług zaciągnęły. W 2025 r. koszt obsługi długu publicznego to aż 75,5 miliarda zł, co stanowi ponad 12 proc. przychodów. Te pieniądze powinni spłacać ci ludzie, którzy ten dług zaciągnęli.

Obniżenie wydatków budżetowych o mniej więcej połowę spowoduje, że będzie można w pierwszym kroku całkowicie zlikwidować podatki dochodowe, czyli PIT i CIT, natomiast w kolejnym kroku znacznie obniżyć VAT. Docelowo podstawowym podatkiem powinna być akcyza, a dodatkowym, podatek od sprzedaży. Likwidacja ogromnej biurokracji związanej podatkami dochodowymi oraz oczywiście samego podatku, nie tylko pozostawi w kieszeniach podatników ok. 200 miliardów złotych, ale spowoduje także uwolnienie rąk do pracy, które obecnie związane są czynnościami urzędniczymi.

Stopniowa likwidacja ZUS

Oczywiście likwidacja podatków dochodowych musi być połączona ze zmianą sposobu finansowania ZUS–u, który jest obecnie powiązany z podatkami dochodowymi. Można to uczynić w dwóch krokach: najpierw zaproponować chętnym rezygnację z ZUS–u w zamian za zaprzestanie pobierania składek, co pociągnie za sobą finansowanie świadczeń z ZUS tylko ze składek tych, którzy pozostaną w systemie. Docelowo ubezpieczenia emerytalne powinny być tylko dobrowolne i kapitałowe, bez gwarancji państwowych.

Rewolucja przeciw złodziejstwu już trwa

Oczywiście scenariuszy dekomunizacji państwa może być wiele i mitem jest twierdzenie, że da się je szczegółowo i z góry zaplanować – jest to bowiem popadanie w błąd gospodarki planowanej. Właśnie dlatego skuteczność działania DOGE musi wynikać właśnie z każdorazowego rozeznania sytuacji. Jednak to rozeznanie musi być oparte o dwie podstawowe zasady: jeśli instytucja nie realizuje celów, musi zostać w całości zlikwidowana, jeśli zaś generuje bezsensowne koszty, to musi być pozbawiona środków, które takie bezsensowne wydatki umożliwiają. A zarówno katalog celów instytucjonalnych, jak i ogólny budżet państwa, muszą być radykalnie ograniczone.

Rewolucja przeciwko wielkiemu państwu podatkowemu się rozpoczęła. Czas, by Polska się w nią włączyła.

Sunday Strip: The Platypus Conspiracy – Another fact check down the drain. [Nie bój się ! MEMY].

Sunday Strip: The Platypus Conspiracy –

Another fact check down the drain

Robert W Malone MD, MS Feb 16, 2025








Now for something completely different.






The above meme is a little misleading.

Do not remain silent”

John Kiriakou, the CIA whistleblower who exposed the agency’s torture program under Bush, is no longer in prison. He was released in 2015, after serving a 30-month sentence.

As a CIA officer, he was convicted for exposing the CIA’s “enhanced interrogation program” (otherwise known as…?) to interrogate al-Qaeda prisoners, having passed classified information to a reporter.

Despite the release of the Senate Intelligence Committee’s report in 2014 detailing the CIA’s use of torture, there has been a lack of accountability for those involved in the program. No CIA officers were charged with torture related to the CIA’s “enhanced interrogation” program.

After his release, Kiriakou has expressed that his time in prison was “worth every day” because the revelations about the CIA’s use of torture led to Congress enacting a specific ban on waterboarding and other torture techniques used at black sites.

Kiriakou’s advice to potential whistleblowers is “Do not remain silent”








If the debt isn’t brought under control, the USA’s name will be written on the side of the Titanic—not the Democratic Party.

Believe it or not, I greatly empathize with federal workers who are losing their jobs. It is a terrible situation to be in. And yes, the chaos is terrible – but at this point in time, I don’t see any other way out of the financial mess that USA has gotten into.

The Democrats are going down because they believe that an inflated government, that borders on socialism, is the right and proper way of the world. The Democrats believe that the USA collapsing under its own debt can’t possibly happen. That the US government can spend, spend, spend and borrow money at an unprecedented rate without any repercussions.

The Democrat party is wrong for America and the people know it.











“A Tourism Video For Australia (Made By A New Zealander)”

https://www.youtube-nocookie.com/embed/0Wo4sEMoauU?rel=0&autoplay=0&showinfo=0&enablejsapi=0


God creating the platypus:

God: Right, so what do we have left?

Angel: Umm a little bit of everything, Sir..

God: Yep. Throw it in there.

Angel: …all of it?…

God: Did I stutter?

Then God said: “Just make sure it lays eggs AND produces milk, so it can make its own custard….”


Wait for it…

https://www.youtube-nocookie.com/embed/P9FRxokO2so?rel=0&autoplay=0&showinfo=0&enablejsapi=0




Odwilż na linii USA – Białoruś

Odwilż na linii USA – Białoruś

https://myslpolska.info/2025/02/16/odwilz-na-linii-usa-bialorus/

Amerykanie rozmawiają nie tylko z Rosją. Wysoki rangą urzędnik Departamentu Stanu USA Christoper W. Smith spotkał się w środę z prezydentem Białorusi Aleksandrem Łukaszenką. Jak informuje „New York Times” – jest to pierwszy taki przypadek od pięciu lat.

Bez wątpienia oznacza to wielką zmianę w polityce Stanów Zjednoczonych. Spotkanie Amerykanów z prezydentem Aleksandrem Łukaszenką odbyło się w Mińsku. Po tych rozmowach doszło do uwolnienia trojga więźniów: Andreja Kuznieczyka, Aleny Mauszuk i amerykańskiego obywatela, którego nazwiska nie ujawniono. Wszyscy uwolnieni zostali przekazani stronie amerykańskiej na granicy z Litwą. Według mediów Stany Zjednoczone są gotowe do złagodzenia sankcji nałożonych na białoruskie banki oraz na eksport potasu, ważnego składnika nawozów, którego Białoruś jest głównym producentem.

Szef MSZ Rosji Siergiej Ławrow i sekretarz stanu USA Marco Rubio podczas rozmowy telefonicznej uzgodnili, że będą utrzymywać regularny kontakt, w tym w ramach przygotowań do rosyjsko-amerykańskiego spotkania na najwyższym szczeblu czyli spotkania prezydentów Władimira Putina i Donalda Trumpa. Kilkadziesiąt godzin wcześniej Rosja potwierdziła, że odbyła się rozmowa między prezydentami Trumpem i Putinem. Siergiej Ławrow powiedział, że jest zaskoczony reakcją świata na rozmowę Putina i Trumpa: „Uważają ją za coś niezwykłego. To była normalna, elementarna rozmowa między dwoma dobrze wychowanymi, uprzejmymi ludźmi”. Rosyjski minister spraw zagranicznych wyraził nadzieję, że rozmowa między przywódcami USA i Rosji otrzeźwi przedstawicieli Zachodu [Unii], którzy zapomnieli, jak prowadzić dialog.

Sekretarz stanu USA Marco Rubio, doradca prezydenta ds. bezpieczeństwa narodowego Mike Waltz i specjalista od polityki Bliskiego Wschodu Steve Witkoff w najbliższych dniach udadzą się do Arabii Saudyjskiej na rozmowy z przedstawicielami Federacji Rosyjskiej. Tematem ma być zbliżenie stanowisk na rzecz zakończenia wojny na Ukrainie. Jak podkreśla prasa, nie jest przypadkiem to, że wybrano na miejsce rozmów państwo należące do grupy BRICS.

Specjalny wysłannik Stanów Zjednoczonych do spraw Ukrainy i Rosji gen. Keith Kellogg stwierdził w Monachium, że „Europy nie będzie bezpośrednio przy stole negocjacyjnym w sprawie zakończenia wojny na Ukrainie”.
Według czterech amerykańskich urzędników, na których powołuje się NBC, administracja Trumpa zasugerowała Ukrainie przyznanie USA praw do eksploatacji 50 proc. metali ziem rzadkich – o czym informuje Interia. Były prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski podobno odrzucił amerykańską propozycję, uznając, że nie gwarantuje ona ochrony ukraińskich interesów. Uważa on, że ciągle może liczyć na pomoc krajów Unii Europejskiej i Wielkiej Brytanii. Jest to zaskakujące, ponieważ ukraińscy urzędnicy powiedzieli, że Zełenski od dawna popiera pomysł wymiany „krytycznych zasobów” na dalsze wsparcie USA, nazywając ten pomysł częścią „Planu zwycięstwa” – o czym informowała wspomniana Interia.

Sekretarz obrony Pete Hegseth powiedział w tym tygodniu, że wojska amerykańskie nie zostaną rozmieszczone w Ukrainie w ramach jakichkolwiek gwarancji bezpieczeństwa dla tego kraju. Z kolei Vance stwierdził w czwartkowej rozmowie z „The Wall Street Journal”, że wysłanie wojsk na Ukrainę przez USA „zostanie rozważone”. Konserwatywna prasa w Stanach Zjednoczonych stanowczo opowiada się za pozostawieniem „sprawy ukraińskiej Ukraińcom”.

Łukasz Jastrzębski

Francuskie [gł. masońskie] jęki i wrzaski po wystąpieniu wiceprezydenta USA w Monachium

https://pch24.pl/bogdan-dobosz-francuskie-echa-wystapienia-wiceprezydenta-usa-w-monachium

Bogdan Dobosz: Francuskie echa wystąpienia wiceprezydenta USA w Monachium

(For. Leah Millis / Reuters / Forum)

Po wystąpieniu wiceprezydenta USA JD Vance’a na Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium widać wyraźny szok w wielu krajach UE. Niemcy protestują przeciw ingerencji USA w „wewnętrzne sprawy” kraju i swoje wybory, Wielka Brytania rządzona przez lewicową Partię Pracy czerwieni się za prześladowanie chrześcijan modlących się za dzieci nienarodzone, Rumunia łyka wstyd za łamanie demokracji i unieważnione wybory prezydenckie, inne kraje biorą do siebie krytykę za ograniczanie wolności słowa, cenzurę, czy wpuszczanie do siebie mas imigrantów, które niszczą normy społeczne.

„Masowe migracje” to „najpilniejszy” problem, z jakim zmagają się wszystkie kraje – powiedział wiceprezydent USA w piątek 14 lutego na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa. JD Vance wezwał też Europejczyków do „zmiany kursu” również w tej kwestii.

Vance przypomniał „tubylczym” politykom, że „żaden wyborca ​​na tym kontynencie nie poszedł do urn, żeby otworzyć wrota dla milionów niekontrolowanych imigrantów”. Dodał, że „masowa migracja” jest „najpilniejszym” problemem, z jakim zmagają się wszystkie kraje. Poruszył również kwestię wolności słowa, wyjaśniając, że ta wolność wyraźnie „słabnie”, zwłaszcza w Europie, a administracja Donalda Trumpa będzie „walczyć w obronie wolności słowa”, bo „w Waszyngtonie jest nowy szeryf w mieście”.

Vance mówił wprost, że największe zagrożenie dla Europy pochodzi z wewnątrz, a nie z Rosji i Chin; i chodzi o odwrót Europy od najbardziej podstawowych wartości. Stosowanie cenzury, ignorowanie opinii wyborców i prześladowanie chrześcijan, uznał za największe zagrożenie dla kontynentu. Politykę moderacji mediów społecznościowych w Europie porównał do cenzury z czasów sowieckich. „Patrzę na Brukselę, gdzie komisarze Komisji Europejskiej ostrzegają obywateli, że w czasie niepokojów społecznych zamierzają wyłączyć media społecznościowe w momencie, gdy natkną się na treści, które ich zdaniem są, cytuję, nienawistne” – mówił Vance. Podawał też przykłady kar dla chrześcijan protestujących przeciwko aborcji czy islamowi w Wielkiej Brytanii, Niemczech i Szwecji. „Jeśli amerykańska demokracja przetrwała 10 lat łajania ze strony Grety Thunberg, wy przetrwacie kilka miesięcy Elona Muska” – kpił wiceprezydent. Vance zacytował przy tym wezwanie Jana Pawła II „Nie lękajcie się!”, nawołując, by europejscy liderzy nie bali się woli własnych wyborców…

Wystąpienie Vance’a było szokiem, bo UE i jej politycy najwyraźniej nie są przyzwyczajeni do tego typu mówienia wprost o problemach. We Francji media piszą o „lekcji udzielonej Europejczykom” w tematach imigracji, demokracji, wolności słowa. „Le Figaro” stwierdza, że „JD Vance jeszcze bardziej ochłodził stosunki na linii Waszyngton-Europa, krytykując państwa Starego Kontynentu”. Gazeta dodaje, że „pierwszego dnia Konferencji Bezpieczeństwa, wybrzmiała godzina konfrontacji między Stanami Zjednoczonymi a Starym Kontynentem” i jej zdaniem wyglądało to tak, jakby „w ciągu miesiąca rozpadł się sojusz zawarty przez zachodnich zwycięzców II wojny światowej, wzmocniony czterdziestoletnią zimną wojną”. „Le Figaro” stwierdza, że przemówienie Vance’a było „chaotyczne” i „pełne jadu”. Relacjonując połajanki wiceprezydenta USA dziennik podaje m.in. „w szczególności przykład działaczy antyaborcyjnych, którzy rzekomo są prześladowani w Wielkiej Brytanii…”

„Le Point” wypowiada się w podobnym duchu. Według pisma „J.D. Vance szokuje Europejczyków jadowitym przemówieniem” i udał się „do Monachium, nie po to aby rozmawiać o Ukrainie, lecz po to, aby wstrząsnąć europejską elitą przywódczą”. Francuski periodyk złośliwie zauważa, że Elon Musk, „właściciel X musiał delektować się przemówieniem amerykańskiego wiceprezydenta J. D. Vance’a”. Według „Le Poiny”  J. D. Vance „prowadził kampanię na rzecz swojego modelu demokracji, wolności słowa, tej koncepcji wolności wypowiedzi, która nie zna europejskich ograniczeń przeciwko mowie nienawiści, wezwań do przemocy, propagowania rasizmu, antysemityzmu”. „Bohater i zwolennik Trumpa wśród wieśniaków z Ohio wygłosił miażdżącą krytykę Starego Kontynentu” – daje komentarz.

Dla „Le Point” był to „frontalny atak, który wywołał u publiczności dreszcze”. Przywołano też b. francuskiego komisarza Thierry Bretona, który powiedział, że „UE nie odwołała wyborów w Rumunii”, a eurocenzura  „nie reguluje treści”, ale „gwarantuje przejrzystość” i „żadna platforma – chińska, singapurska, amerykańska czy europejska – nie może manipulować algorytmami”. Breton dodał, że „apeluje do Amerykanów, aby szanowali europejskie prawa w Europie, tak jak Europejczycy szanują amerykańskie prawa w Stanach Zjednoczonych”.
„Le Point” zauważa, że oklaski dla Vance’a w Monachium „rozlegały się tylko z jednej strony widowni”, a całe wystąpienie zabrzmiało jak „ultimatum dla europejskiego establishmentu”. Gazeta dodaje, że „Stany Zjednoczone, wersja Trump 2.0, nie będą czasami łagodnymi dla Europy, którą uważają za oderwaną od swoich narodów”. Cytują tu słowa wiceprezydenta: „Dorastałem w miasteczku, w którym ludzie pracowali rękami, kochali Boga, rodzinę i społeczność. Było to również miejsce opuszczone przez klasy rządzące Waszyngtonu”. „Le Pont” nazywa przemówienie Vance’a „kazaniem”.

Dziennik „Le Monde” stwierdza, że w Monachium J.D. Vance „wypowiedział Europie wojnę ideologiczną” i zarzuca, że „nie skupił się na kwestii ukraińskiej”. Gazeta porównuje przemówienie wiceprezydenta USA z 2025 roku, do wystąpienia w tym miejscu Putina w roku 2007. „Dwie daty, dwa wrogie przemówienia, które wywołały symetryczny szok wśród elit obronnych i dyplomatycznych, które co roku gromadzą się w stolicy Bawarii”. „Le Monde” przypomina, że w 2007 roku prezydent Rosji, „zaproszony po raz pierwszy do Monachium, zaskoczył Zachód bardzo obraźliwym przemówieniem pod adresem Stanów Zjednoczonych, które oskarżył o chęć ustanowienia porządku jednobiegunowego”. „W piątek 14 lutego nasz wielki sojusznik Ameryka zwróciła się przeciwko swoim europejskim partnerom, doprowadzając do rozłamu na Zachodzie”.

Gazeta „Le Parisien” skupiła się na kwestii regresu „wolności słowa” w Europie. Jej korespondent także zauważa, że „oczekiwano, iż w swoim przemówieniu otwierającym Monachijską Konferencję Bezpieczeństwa J.D. Vance poruszy temat do Ukrainy”, ale ten postanowił zaatakować „swoich europejskich sojuszników”. Gazeta poświęciła osobny passus sprawie aborcji i prześladowań obrońców życia poczętego w Wielkiej Brytanii. Twierdzi, że dla Vance’a „​​wiara chrześcijańska jest jego osobistym i politycznym kompasem, a on sam wypowiadał się przeciwko wyjątkom  aborcyjnym, nawet w przypadkach gwałtu i kazirodztwa”. We Francji brzmi to jak poważne oskarżenie.

Publiczne France Info komentowało przemówienie Vance’a krótko: „W Monachium wiceprezydent USA JD Vance jeszcze bardziej pogłębił przepaść między Waszyngtonem a jego europejskimi sojusznikami, szczególnie Niemcami. Amerykański przywódca poruszył jedynie marginalnie kwestię ukraińską i plany działania Waszyngtonu mające na celu zakończenie działań wojennych i skoncentrował się na przemówieniu atakującym Europejczyków”.
W sumie komentarze dotyczące przemówienia wiceprezydenta USA są nad Sekwaną pełne zdumienia i ledwie skrywanego oburzenia. Widać, że mainstreamowe media mają trudności z przełknięciem jasno stawianych tez i obrony wartości, które do tej pory klasyfikowano jako „język skrajnej prawicy”. W przypadku polityka nr 2 wielkiego mocarstwa, przypinanie takiej łatki nie jest już tak proste, więc mają problem. Wpływ zmiany administracji w USA na politykę UE widać już zaledwie miesiąc od inauguracji prezydentury Donalda Trumpa. Unijny establishment wydaje się zdezorientowany, a przecież zapowiada się dość ciekawy „ciąg dalszy”…

Bogdan Dobosz

Pełna treść przemówienia wiceprezydenta JD Vance’a o cenzurze i wolności słowa – z Monachium

14 lutego 2025

Mocne wystąpienie wiceprezydenta JD Vance’a o cenzurze i wolności słowa. Zobacz pełną treść przemówienia z Monachium

https://pch24.pl/mocne-wystapienie-wiceprezydenta-jd-vancea-o-cenzurze-i-wolnosci-slowa-zobacz-pelna-tresc-przemowienia-w-monachium

(Wiceprezydent USA JD Vance, fot. Benoit Tessier / Reuters / Forum)

Obawiam się, że wolność słowa jest w odwrocie moi przyjaciele”. „Doszliśmy oczywiście do punktu, w którym sytuacja stała się tak zła, że w grudniu tego roku Rumunia wprost anulowała wyniki wyborów prezydenckich”. „Uważam, że spośród wszystkich pilnych wyzwań, przed którymi stoją reprezentowane tu narody, nie ma nic pilniejszego niż masowa imigracja”. „Patrzę na naszych drogich przyjaciół, Wielką Brytanię, gdzie odejście od praw sumienia sprawiło, że podstawowe wolności religijne Brytyjczyków znalazły się na celowniku” – to tylko kilka cytatów z mocnego wystąpienia wiceprezydenta USA JD Vance’a, które wygłosił w Monachium.

Poniżej przedstawiamy pełną transkrypcję przemówienia, które wiceprezydent USA J.D. Vance wygłosił podczas Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa.

„Jedną z rzeczy, o których chciałem dziś powiedzieć, są oczywiście nasze wspólne wartości. Wspaniale jest wrócić do Niemiec. Jak słyszeliście wcześniej, byłem tu w zeszłym roku jako senator Stanów Zjednoczonych. Widziałem ministra spraw zagranicznych Davida Lammy’ego i zażartowałem, że w zeszłym roku obaj mieliśmy inne stanowiska niż teraz. Ale teraz nadszedł czas, aby wszystkie nasze kraje, wszyscy, którzy mieli szczęście otrzymać władzę polityczną od naszych narodów, wykorzystali ją mądrze, aby poprawić ich życie.

Chcę też powiedzieć, że miałem szczęście spędzić trochę czasu poza murami tej konferencji w ciągu ostatnich 24 godzin i byłem pod ogromnym wrażeniem gościnności ludzi, nawet jeśli, oczywiście, są wstrząśnięci wczorajszym strasznym atakiem. Po raz pierwszy byłem w Monachium z moją żoną, która zresztą jest tu dziś ze mną, na osobistej wycieczce. Zawsze kochałem Monachium i jego mieszkańców.

Chcę tylko powiedzieć, że jesteśmy bardzo poruszeni, a nasze myśli i modlitwy są z Monachium i wszystkimi dotkniętymi złem wyrządzonym tej pięknej społeczności. Myślimy o was, modlimy się za was i z pewnością będziemy wam kibicować w nadchodzących dniach i tygodniach.

Gromadzimy się na tej konferencji, oczywiście, aby dyskutować o bezpieczeństwie. Zwykle mamy na myśli zagrożenia dla naszego bezpieczeństwa zewnętrznego. Widzę tu wielu, wielu wspaniałych przywódców wojskowych. Ale podczas gdy administracja Trumpa jest bardzo zaniepokojona bezpieczeństwem Europy i wierzy, że możemy dojść do rozsądnego porozumienia między Rosją a Ukrainą. Jesteśmy również przekonani, że w nadchodzących latach ważne jest, aby Europa zintensyfikowała działania w celu zapewnienia własnej obrony. Jednak zagrożeniem, o które najbardziej się martwię w stosunku do Europy, nie jest Rosja, nie są to Chiny, nie jest to żaden inny podmiot zewnętrzny. Martwię się o zagrożenie wewnętrzne. Odwrót Europy od niektórych z jej najbardziej fundamentalnych wartości: wartości wspólnych ze Stanami Zjednoczonymi Ameryki.

Uderzyło mnie, że były komisarz europejski wystąpił niedawno w telewizji i był zachwycony, że rumuński rząd właśnie unieważnił całe wybory. Ostrzegł, że jeśli sprawy nie pójdą zgodnie z planem, to samo może stać się w Niemczech.

Te beztroskie wypowiedzi są szokujące dla amerykańskich uszu. Przez lata mówiono nam, że wszystko, co finansujemy i wspieramy, odbywa się w imię naszych wspólnych wartości demokratycznych. Wszystko, od naszej polityki wobec Ukrainy po cenzurę cyfrową, jest przedstawiane jako obrona demokracji. Ale kiedy widzimy, jak europejskie sądy odwołują wybory, a wysocy rangą urzędnicy grożą odwołaniem innych, powinniśmy zadać sobie pytanie, czy trzymamy się odpowiednio wysokich standardów. Mówię my sami, ponieważ zasadniczo wierzę, że jesteśmy w tej samej drużynie.

Musimy zrobić coś więcej niż tylko mówić o demokratycznych wartościach. Musimy nimi żyć. Za czasów żywej pamięci wielu z was na tej sali, zimna wojna postawiła obrońców demokracji przeciwko znacznie bardziej despotycznym siłom na tym kontynencie. Zastanówmy się, która strona w tej walce cenzurowała dysydentów, zamykała kościoły, odwoływała wybory. Czy to byli ci dobrzy? Z pewnością nie.

I dzięki Bogu przegrali zimną wojnę. Przegrali, ponieważ nie cenili ani nie szanowali wszystkich niezwykłych błogosławieństw wolności, wolności do zaskakiwania, popełniania błędów, wymyślania, budowania. Jak się okazuje, nie można nakazać innowacji czy kreatywności, podobnie jak nie można zmusić ludzi do tego, co mają myśleć, co czuć lub w co wierzyć. Wierzymy, że te rzeczy są ze sobą powiązane. Niestety, gdy patrzę dziś na Europę, czasami nie jest jasne, co stało się z niektórymi zwycięzcami zimnej wojny.

Patrzę na Brukselę, gdzie komisarze Komisji Europejskiej ostrzegli obywateli, że zamierzają wyłączyć media społecznościowe w czasie niepokojów społecznych: w momencie, gdy zauważą „nienawistne treści”, lub na ten kraj, w którym policja przeprowadziła naloty na obywateli podejrzanych o publikowanie antyfeministycznych komentarzy w Internecie w ramach „walki z mizoginią” w Internecie.

Spoglądam na Szwecję, gdzie dwa tygodnie temu rząd skazał chrześcijańskiego aktywistę za udział w paleniu Koranu, który doprowadził do zabójstwa jego przyjaciela. I jak zauważył sędzia w jego sprawie, szwedzkie przepisy rzekomo chroniące wolność słowa w rzeczywistości nie dają – cytuję – „wolnej przepustki” do robienia lub mówienia czegokolwiek bez ryzyka obrażenia grupy, która wyznaje te przekonania.

I być może najbardziej niepokojące jest to, że patrzę na naszych drogich przyjaciół, Wielką Brytanię, gdzie odejście od praw sumienia sprawiło, że podstawowe wolności religijne Brytyjczyków znalazły się na celowniku. Nieco ponad dwa lata temu brytyjski rząd oskarżył Adama Smitha Connera, 51-letniego fizjoterapeutę i weterana armii, o ohydne przestępstwo stania 50 metrów od kliniki aborcyjnej i cichej modlitwy przez trzy minuty, bez przeszkadzania komukolwiek, bez interakcji z kimkolwiek, po prostu cicho modląc się samemu. Po tym, jak brytyjskie organy ścigania zauważyły go i zażądały informacji, o co się modli, Adam odpowiedział po prostu, że w imieniu nienarodzonego syna.

On i jego była dziewczyna abortowali go wiele lat wcześniej. Teraz funkcjonariusze nie byli poruszeni. Adam został uznany za winnego złamania nowej rządowej ustawy o strefach buforowych, która penalizuje cichą modlitwę i inne działania, które mogą wpłynąć na decyzję osoby znajdującej się w odległości 200 metrów od placówki aborcyjnej. Został skazany na zapłacenie tysięcy funtów kosztów prawnych na rzecz prokuratury.

Chciałbym móc powiedzieć, że był to przypadek, jednorazowy, szalony przykład źle napisanego prawa przeciwko jednej osobie. Ale nie. W październiku tego roku, zaledwie kilka miesięcy temu, szkocki rząd rozpoczął dystrybucję listów do obywateli, których domy znajdowały się w tak zwanych „strefach bezpiecznego dostępu”, ostrzegając ich, że nawet prywatna modlitwa w ich własnych domach może oznaczać złamanie prawa. Naturalnie, rząd wezwał czytelników do zgłaszania wszelkich współobywateli podejrzanych o popełnienie przestępstw myślowych w Wielkiej Brytanii i całej Europie.

Obawiam się, że wolność słowa jest w odwrocie moi przyjaciele. Przyznam, że czasami najgłośniejsze głosy na rzecz cenzury nie pochodzą z Europy, ale z mojego kraju, gdzie poprzednia administracja groziła i zastraszała firmy mediów społecznościowych, aby cenzurowały za tak zwane dezinformacje. Dezinformacji, takich jak na przykład pogląd, że koronawirus prawdopodobnie wyciekł z laboratorium w Chinach. Nasz własny rząd zachęcał prywatne firmy do uciszania ludzi, którzy odważyli się wypowiedzieć to, co okazało się oczywistą prawdą.

Dlatego przychodzę tu dzisiaj nie tylko z obserwacją, ale z ofertą. I tak jak administracja Bidena wydawała się zdesperowana, by uciszyć ludzi za mówienie tego, co myślą, tak administracja Trumpa zrobi dokładnie odwrotnie i mam nadzieję, że będziemy mogli wspólnie nad tym pracować.

W Waszyngtonie pojawił się nowy szeryf. Pod przywództwem Donalda Trumpa możemy nie zgadzać się z twoimi poglądami, ale będziemy walczyć o twoje prawo do wyrażania opinii na forum publicznym. Zgadzasz się czy nie? Doszliśmy oczywiście do punktu, w którym sytuacja stała się tak zła, że w grudniu tego roku Rumunia wprost anulowała wyniki wyborów prezydenckich w oparciu o wątłe podejrzenie agencji wywiadowczej i ogromną presję ze strony swoich kontynentalnych sąsiadów. Teraz, jak rozumiem, argumentem było to, że rosyjska dezinformacja zainfekowała rumuńskie wybory. Chciałbym jednak poprosić moich europejskich przyjaciół o spojrzenie z pewnej perspektywy. Możecie wierzyć, że kupowanie przez Rosję reklam w mediach społecznościowych w celu wpływania na wasze wybory jest złe. Z pewnością tak uważamy. Można to nawet potępić na arenie międzynarodowej. Ale jeśli demokracja może zostać zniszczona za pomocą kilkuset tysięcy dolarów reklamy cyfrowej z obcego kraju, to na początku nie była ona zbyt silna.

Dobra wiadomość jest taka, że uważam, iż wasze demokracje są znacznie mniej kruche, niż wielu ludzi najwyraźniej się obawia.

I naprawdę wierzę, że pozwolenie naszym obywatelom na wyrażanie własnego zdania uczyni je jeszcze silniejszymi. Co oczywiście sprowadza nas z powrotem do Monachium, gdzie organizatorzy tej właśnie konferencji zakazali udziału w rozmowach prawodawcom reprezentującym populistyczne partie zarówno lewicowe, jak i prawicowe. Ponownie, nie musimy zgadzać się ze wszystkim, co ludzie mówią. Ale kiedy przywódcy polityczni reprezentują ważny okręg wyborczy, spoczywa na nas obowiązek przynajmniej uczestniczenia w dialogu z nimi.

Teraz, dla wielu z nas po drugiej stronie Atlantyku, wygląda to coraz bardziej jak stare zakorzenione interesy ukrywające się za brzydkimi słowami z czasów sowieckich, takimi jak misinformacja i dezinformacja, którym po prostu nie podoba się pomysł, że ktoś z alternatywnym punktem widzenia może wyrazić inną opinię lub, nie daj Boże, zagłosować w inny sposób, lub co gorsza, wygrać wybory.

Teraz jest to konferencja na temat bezpieczeństwa i jestem pewien, że wszyscy przyszliście tu przygotowani, aby porozmawiać o tym, jak dokładnie zamierzacie zwiększyć wydatki na obronę w ciągu najbliższych kilku lat zgodnie z nowym celem. To świetnie, ponieważ prezydent Trump jasno powiedział, że wierzy, iż nasi europejscy przyjaciele będą odgrywać większą rolę w przyszłości tego kontynentu. Nie sądzimy, aby słyszeli Państwo termin „podział obciążeń”, ale uważamy, że jest to ważna część bycia we wspólnym sojuszu, że Europejczycy zwiększają swoje wysiłki, podczas gdy Ameryka koncentruje się na obszarach świata, które są w wielkim niebezpieczeństwie.

Ale pozwólcie, że zapytam, jak w ogóle zaczniecie zastanawiać się nad kwestiami budżetowymi, jeśli nie będziemy wiedzieć, czego w ogóle bronimy? Wiele już usłyszałem w moich rozmowach i odbyłem wiele, wiele wspaniałych rozmów z wieloma osobami zgromadzonymi w tej sali. Słyszałem wiele o tym, przed czym trzeba się bronić, i oczywiście jest to ważne. Ale to, co wydaje mi się nieco mniej jasne, i z pewnością myślę, że dla wielu obywateli Europy również, to to po co dokładnie się bronicie. Jaka jest pozytywna wizja, która ożywia ten wspólny pakt bezpieczeństwa, który wszyscy uważamy za tak ważny?

Głęboko wierzę, że nie ma bezpieczeństwa, jeśli boisz się głosów, opinii i sumienia, które kierują twoim własnym narodem. Europa stoi przed wieloma wyzwaniami. Ale kryzys, przed którym stoi teraz ten kontynent, kryzys, z którym, jak wierzę, wszyscy razem się zmagamy, jest naszym własnym dziełem. Jeśli obawiasz się własnych wyborców, Ameryka nie może nic dla ciebie zrobić. Nie ma też nic, co mógłbyś zrobić dla Amerykanów, którzy wybrali mnie i prezydenta Trumpa. Potrzebujesz demokratycznych mandatów, aby osiągnąć cokolwiek wartościowego w nadchodzących latach.

Czy nie nauczyliśmy się, że słabe mandaty dają niestabilne wyniki? Ale jest tak wiele wartości, które można osiągnąć dzięki demokratycznemu mandatowi, który moim zdaniem będzie wynikał z większej reakcji na głosy obywateli. Jeśli zamierzamy cieszyć się konkurencyjnymi gospodarkami, jeśli zamierzamy cieszyć się przystępną cenowo energią i bezpiecznymi łańcuchami dostaw, potrzebujemy mandatów do rządzenia, ponieważ musimy dokonywać trudnych wyborów, aby cieszyć się wszystkimi tymi rzeczami.

Oczywiście wiemy o tym bardzo dobrze. W Ameryce nie można zdobyć demokratycznego mandatu, cenzurując przeciwników lub wsadzając ich do więzienia. Niezależnie od tego, czy jest to lider opozycji, skromny chrześcijanin modlący się we własnym domu, czy dziennikarz próbujący przekazać wiadomości. Nie można też wygrać, lekceważąc swój podstawowy elektorat w kwestiach takich jak to, kto może być częścią naszego wspólnego społeczeństwa.

Uważam, że spośród wszystkich pilnych wyzwań, przed którymi stoją reprezentowane tu narody, nie ma nic pilniejszego niż masowa imigracja. Obecnie prawie 1 na 5 osób mieszkających w tym kraju przeniosła się tu z zagranicy. To oczywiście rekord wszech czasów. Nawiasem mówiąc, to podobna liczba co w Stanach Zjednoczonych, również najwyższa w historii. Liczba imigrantów, którzy przybyli do UE z krajów spoza UE podwoiła się tylko w latach 2021-2022. I oczywiście od tego czasu znacznie wzrosła.

I znamy tę sytuację. Nie powstała ona w próżni. Jest wynikiem szeregu świadomych decyzji podjętych przez polityków na całym kontynencie i innych na całym świecie w ciągu dekady. Wczoraj w tym mieście widzieliśmy okropności, do jakich doprowadziły te decyzje. I oczywiście nie mogę ponownie o tym wspomnieć, nie myśląc o strasznych ofiarach, którym zrujnowano piękny zimowy dzień w Monachium. Nasze myśli i modlitwy są z nimi i pozostaną z nimi. Ale dlaczego w ogóle do tego doszło?

To straszna historia, ale słyszeliśmy ją zbyt wiele razy w Europie i niestety zbyt wiele razy także w Stanach Zjednoczonych. Osoba ubiegająca się o azyl, często młody mężczyzna w wieku około 20 lat, znany już policji, wjechał samochodem w tłum i rozbił wspólnotę. Jedność. Ile razy musimy cierpieć z powodu tych przerażających niepowodzeń, zanim zmienimy kurs i poprowadzimy naszą wspólną cywilizację w nowym kierunku? Żaden wyborca na tym kontynencie nie poszedł do urny, by otworzyć wrota dla milionów niesprawdzonych imigrantów. Ale wiesz, za czym głosowali? W Anglii głosowali za Brexitem. I można się z tym zgadzać lub nie, ale zagłosowali za. I coraz więcej ludzi w całej Europie głosuje na przywódców politycznych, którzy obiecują położyć kres niekontrolowanej migracji. Tak się składa, że zgadzam się z wieloma z tych obaw, ale nie musisz się ze mną zgadzać.

Po prostu uważam, że ludzie troszczą się o swoje domy. Dbają o swoje marzenia. Dbają o swoje bezpieczeństwo i zdolność do utrzymania siebie i swoich dzieci.

I są mądrzy. Myślę, że jest to jedna z najważniejszych rzeczy, których nauczyłem się w moim krótkim czasie w polityce. W przeciwieństwie do tego, co można usłyszeć w Davos, obywatele wszystkich naszych krajów nie myślą o sobie jak o wykształconych zwierzętach lub wymiennych trybikach globalnej gospodarki. I trudno się dziwić, że nie chcą być pomiatani lub nieustannie ignorowani przez swoich przywódców. A zadaniem demokracji jest rozstrzyganie tych ważnych kwestii przy urnach wyborczych.

Uważam, że odrzucanie ludzi, lekceważenie ich obaw lub, co gorsza, zamykanie mediów, zamykanie wyborów lub odcinanie ludzi od procesu politycznego niczego nie chroni. W rzeczywistości jest to najpewniejszy sposób na zniszczenie demokracji. Zabieranie głosu i wyrażanie opinii nie są ingerencją w wybory. Nawet jeśli ludzie wyrażają poglądy poza granicami własnego kraju i nawet jeśli ci ludzie są bardzo wpływowi – i uwierz mi, mówię to z całym humorem – jeśli amerykańska demokracja może przetrwać dziesięć lat besztania przez Gretę Thunberg, wy możecie przetrwać kilka miesięcy Elona Muska.

Ale żadna demokracja, amerykańska, niemiecka czy europejska, nie przetrwa mówienia milionom wyborców, że ich myśli i obawy, ich aspiracje, ich prośby o ulgę są nieważne lub niegodne nawet rozważenia.

Demokracja opiera się na świętej zasadzie, że głos ludu ma znaczenie. Nie ma tu miejsca na zapory ogniowe. Albo przestrzegasz tej zasady, albo nie. Europejczycy, ludzie mają głos. Europejscy przywódcy mają wybór. Jestem głęboko przekonany, że nie musimy obawiać się przyszłości.

Przyjmijcie to, co mówią wam ludzie, nawet jeśli jest to zaskakujące, nawet jeśli się z tym nie zgadzacie. A jeśli to zrobisz, będziesz mógł stawić czoła przyszłości z przekonaniem i pewnością siebie, wiedząc, że naród stoi za każdym z was. I to jest dla mnie wielka magia demokracji. Nie ma jej w tych kamiennych budynkach czy pięknych hotelach. Nie ma jej nawet w wielkich instytucjach, które zbudowaliśmy razem jako wspólne społeczeństwo.

Wierzyć w demokrację to rozumieć, że każdy z naszych obywateli ma mądrość i głos. A jeśli odmówimy słuchania tego głosu, nawet nasze najbardziej udane walki niewiele dadzą. Jak powiedział kiedyś papież Jan Paweł II, moim zdaniem jeden z najbardziej niezwykłych orędowników demokracji na tym kontynencie lub na jakimkolwiek innym, „nie lękajcie się”. Nie powinniśmy bać się naszych ludzi, nawet jeśli wyrażają poglądy, które nie zgadzają się z ich przywództwem. Dziękuję wszystkim. Życzę wszystkim powodzenia. Niech Bóg was błogosławi”.

JD Vance, wiceprezydent Stanów Zjednoczonych podczas wystąpienia na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa w dniu 14. lutego 2025 roku.

Źródło: spectator.co.uk, You Tube White House

Tłumaczenie: WMa

Wiceprezydent USA o Unii Europ. – interpretacja laicka.

Wiceprezydent USA zacytował Jana Pawła II. “Nie lękajcie się”

[umieszczam, bo to bardzo ważny moment. md]

https://wiadomosci.wp.pl/wiceprezydent-usa-zacytowal-jana-pawla-ii-nie-lekajcie-sie

Wiceprezydent USA J.D. Vance podczas Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa krytykował europejskich polityków za ignorowanie woli wyborców. Na końcu swojego wystąpienia zacytował słynne słowa papieża Jana Pawła II. – Nie lękajcie się. Nie powinniśmy bać się naszych ludzi, nawet jeśli wyrażają poglądy, które nie zgadzają się z naszym przywództwem – powiedział.

oprac. Kamila Gurgul 14 lutego 2025,

Podczas Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa wiceprezydent USA J.D. Vance wyraził swoje obawy dotyczące przyszłości Europy. W swoim przemówieniu podkreślił, że największym zagrożeniem dla kontynentu nie są Rosja czy Chiny, lecz wewnętrzne problemy związane z odwróceniem się od fundamentalnych wartości.

– Zagrożenie, o które najbardziej się martwię w kontekście Europy, to nie Rosja, to nie Chiny, to nie żaden inny zewnętrzny aktor. To, o co najbardziej się martwię, to zagrożenie z wewnątrz, odwrót Europy od niektórych z jej najbardziej podstawowych wartości, wartości dzielonych ze Stanami Zjednoczonymi Ameryki – oświadczył Vance.

J.D. Vance zacytował JPII. “Nie lękajcie się”

Vance skrytykował europejskich polityków za ignorowanie woli wyborców w kwestii migracji, co wiązał z niedawnym zamachem w Monachium. Zauważył, że coraz więcej wyborców głosuje na liderów obiecujących zakończenie “niekontrolowanej migracji”.

– Ale to, czego niemiecka demokracja, żadna demokracja, amerykańska, niemiecka ani europejska, nie przetrwa, to wmówienie milionom wyborców, że ich myśli i obawy, ich aspiracje, ich prośby o pomoc są nieważne lub niegodne – mówił Vance.

– Nie ma jej (demokracji – przyp.red) w tych kamiennych budynkach czy pięknych hotelach. Nie ma jej nawet we wspaniałych instytucjach, które zbudowaliśmy razem jako wspólne społeczeństwo. Wierzyć w demokrację to rozumieć, że każdy z naszych obywateli ma mądrość i głos. A jeśli odmówimy słuchania tego głosu, nawet nasze najbardziej udane walki niewiele dadzą. Jak powiedział kiedyś papież Jan Paweł II, moim zdaniem jeden z najbardziej niezwykłych orędowników demokracji na tym kontynencie lub na jakimkolwiek innym: “nie lękajcie się”. Nie powinniśmy bać się naszych ludzi, nawet jeśli wyrażają poglądy, które nie zgadzają się z naszym przywództwem – podsumował.

Wiceprezydent Vance na Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium, czyli co powinien robić katolik. To do głębi wstrząsnęło gronem europejskich masonów.

J.D. Vance w Monachium, czyli co powinien robić katolik

Autor: AlterCabrio , 15 lutego 2025

W same Walentynki na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa przemawiał wiceprezydent Stanów Zjednoczonych James David Vance. Jego przemowa do głębi wstrząsnęła gronem europejskich masonów, obecnych na sali.

−∗−

Źródło zdjęcia: LINK

J.D. Vance w Monachium, czyli co powinien robić katolik

W same Walentynki na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa przemawiał wiceprezydent Stanów Zjednoczonych James David Vance. Jego przemowa do głębi wstrząsnęła gronem europejskich masonów, obecnych na sali.

Takiego czegoś nie słyszano w Europie od dziesięcioleci. W takiej imprezie na takiej sali siedzą najgrubsze ryby rządów, polityki, armii, gospodarki, nauki. Znamy ich zachowania z różnych unijnych okazji, gdzie puszą się swoją pychą jak pawimi ogonami, gdzie pławią się w luksusach, zrabowanych ludziom pracy, gdzie knują swoje krwiożercze spiski przeciw narodom, gdzie bezczelnie śmieją się w twarz prawdzie i sprawiedliwości, gdzie już nawet nie kryją się ze swoimi planami pełzającego ludobójstwa, gdzie bawią się swoimi kupionymi pajacykami, gdzie okazują głęboką pogardę ludziom i całej europejskiej tradycji. Oto „elity” Europy Zachodniej, oto siła wiodąca Unii Europejskiej, oto obrońcy demokracji i praw człowieka, oto masoński establishment, oto wyznawcy i słudzy Lucyfera. Oto ci, którym służy Paneuropejski Rząd Ukropoliński.

Przemówienie było krótkie i treściwe, opisywało obecną sytuację w Europie, przywołując przykłady Wielkiej Brytanii, Niemiec, Szwecji i Rumunii, a jego dominanty były następujące:

  • Europa odeszła od swoich własnych wartości, co po zmianie rządów w USA sytuuje ją w opozycji do obecnej polityki amerykańskiej.
  • Największe zagrożenie dla Europy, jej bezpieczeństwa, wartości, demokracji i praw człowieka nie stanowią Rosja i Chiny, lecz polityka europejskich elit rządzących.
  • Obecne elity europejskie nie mają legitymacji demokratycznej, prześladują swoje narody, naruszają prawa człowieka, krępują wolność słowa, postępują niedemokratycznie.
  • Polityka imigracyjna nie jest przypadkiem, lecz wynika ze świadomych decyzji politycznych i jest katastrofalna dla Europy, tak samo, jak dla USA.
  • Elity europejskie nie uzyskają niczego konstruktywnego, jeśli nie będą słuchały swoich narodów, a ludzi, którzy zgłaszają sprzeciw wsadzały do więzień.
  • Europejczycy mogą się nie zgadzać z obecnymi poglądami administracji USA, ale będą zmuszane do podporządkowania się im.

Patrząc na dotychczasową dynamikę polityki Donalda Trumpa, można ufać, że to nie były tylko czcze słowa, ale już zostały podjęte konkretne działania, a przemówienie było ich wyrazem. Był to więc nie tyle zimny prysznic dla unijnej kamaryli, ale raczej mocny cios pałą w łeb, wymierzony krótko po tym, jak USA odcięło swoje finansowanie dla lewackich organizacji, rozwalających narody od środka. Okazało się przy tym, w jakim stopniu cała lewacka działalność przeróżnych aktywistów była od samego początku narzędziem do przeprowadzania rewolucji. Narzędziem jakichś sił zewnętrznych do przejmowania władzy w państwach i zniewalania narodów. Prawa kobiet, klimat, zwierzątka, zboczenia seksualne, imigracja i inne lewackie patologie społeczne, jak się okazuje są i zawsze były narzędziem globalnej polityki, metodą prowadzenia wojny i podbijania terytorium innymi siłami.

Trump ustami Vance,a rzucił europejskim masonom wyzwanie – albo się podporządkujecie, albo wasze narody was zgniotą. Cytat z Jana Pawła II „nie lękajcie się” był skierowany nie do elit, najwyraźniej przerażonych, lecz do narodów. Zawiera zawoalowaną zapowiedź wspierania przez rząd USA europejskich ruchów niepodległościowych. Należy dobrze zrozumieć istotę nowej polityki USA wobec Europy.

To jest frontalne uderzenie w Unię Europejską oraz w Wielką Brytanię, połączone ze wspieraniem ruchów odśrodkowych. Tym można wytłumaczyć wspieranie przez Muska AfD i ujawnienie wieloletnich szajek gwałcicieli – pedofili w UK, skrycie wspierane przez rząd. Nie jest to więc polityka antyeuropejska, lecz antyunijna. Są ku temu dwa powody.

Powód pierwszy – wyłamanie się USA z projektu państwa globalnego. Od czasów II Wojny Światowej USA były używane przez twórców koncepcji globalnej, których zwę gnostykami. Użyli oni USA tak samo, jak wcześniej Imperium Brytyjskiego – najpierw pozwolili osiągnąć wielką potęgę, tą potęgą zdominować połowę globu, a potem pozostawić na upadłość.

Tak samo chcieli zrobić z Ameryką, ale tym razem w skali całego globu. Unia Europejskim była od początku projektem gnostyków z Ameryki, jako prototyp państwa globalnego. Celem Paneuropy jest budowa jednolitego państwa europejskiego i wymiana ludności, czyli usunięcie białych chrześcijan i zastąpienie ich nową rasą negroidalną, wyhodowaną za pomocą masowej imigracji z Afryki i Azji. Nowa rasa ma powstać poprzez zlanie się ich genów z resztkami genów europejskich, dobrowolnie lub poprzez gwałty.

Projekt państwa globalnego zakłada, że będzie tylko jedno państwo i jeden rząd, i żadnego innego. Państwo i rząd amerykański również musiałyby zniknąć, i temu próbuje teraz przeciwstawiać się Trump. Obecnie projekt globalny ograniczył się do Unii Europejskiej, Kanady i Australii. dlatego Trump przybywa da Europy, aby go unieszkodliwić. Najlepiej do tego nadają się ruchy narodowe, z zasady antyunijne.

Powód drugi to budowa własnej pozycji. Po rezygnacji z koncepcji globalnej USA muszą odnaleźć swoje miejsce w świecie, i wydaje się, że tym pomysłem jest rozszerzona doktryna Monroe. Pierwotnie oznaczała ona, że obie Ameryki są wyłączną strefą wpływów USA, teraz została rozszerzona na półkulę zachodnią. Wygląda na to, że Trump dąży do tego, aby Atlantyk stał się wewnętrznym morzem amerykańskim. W tym celu potrzebuje kontrolować Kanał Panamski, Kanał Sueski i Europę Zachodnią i Środkową. Kanałem Panamskim już się zajął, Kanał Sueski leży blisko Strefy Gazy, czym też energicznie się zajął, a przejęcie kontroli nad Europą to stare, dobre „Dziel i rządź”, co najlepiej wychodzi, gdy ma się do czynienia w wieloma podmiotami, które można rozgrywać, a żaden nie jest zbyt silny. Realizacja tego planu zakłada jak najszybsze zakończenie konfliktu na Ukrainie i ułożenia stosunków z Rosją i Chinami, dostosowanych do nowej koncepcji geopolitycznej USA. Preferuje ona rywalizację zamiast wojny. Trump myśli jak prywaciarz, chce zarobić, nawet czyimś kosztem, ale nie chce pozabijać wszystkich kontrahentów, jak robią to gnostycy.

Co z tego dla Polski? Ano bardzo wiele. Wszystko, co rozbija Unię Europejską jest dla nas dobre, tak samo jak zakończenie konfliktu ukraińskiego. Dotąd mocarstwo amerykańskie, prowadzone przez gnostyków szło w jednym zaprzęgu z gnostykami europejskimi. Teraz silny Trump postanowił się im postawić i podporządkować imperialnej polityce USA. Dla nas to lepsze, niż globalna polityka gnostyków. Gdyby była dalej uprawiana, Polska i Polacy byliby przeznaczeni do likwidacji i wymazania. Jeśli polityka imperialna Trumpa będzie konsekwentna, co być może, ale nie musi, na naszej granicy będzie przebiegała granica dwóch zasadniczych bloków sił. Polacy powinni to wykorzystać, aby być łącznikiem między światami, aby zostać Mostem i Strażnicą Eurazji.

Póki co, czeka nas walka z UE i władzami, które ją popierają. Walka ta polega na tym, że rząd atakuje własny naród, aby go unicestwić. Musimy wykorzystać sprzyjającą sytuację międzynarodową, aby zacząć budowę własnej pozycji, co oczywiście wymaga właściwych ludzi przy władzy – ludzi rozumnych o tożsamości polskiej, ludzi honoru. Jak na razie mamy ludzi nierozumnych o poliniackiej tożsamości, pozbawionych honoru, a jedyny rząd, jaki są w stanie sformować to Paneuropejski Rząd Ukropoliński, w skrócie PRUk.

Osobiście czuję satysfakcję, wiceprezydent USA potwierdził bowiem to, co głoszę od początku swojej działalności.

Nie miejmy złudzeń na przyszłość, Nie wybawi nas Donald Trump ani James David Vance, wybawić musimy się sami, ufni w Bożą łaskę. Vance zaś pokazał, jak powinien zachowywać się katolik – mówić prawdę i według niej postępować, a nie dogadywać się z kłamstwem dla pozornego kompromisu. Gdyby katolicy w Polsce tak postępowali, nie mieliby oszustów i kłamców u władzy, a pasterze Kościoła, zamiast służyć władzy gnostyków, służyliby Chrystusowi i prowadzili lud do zbawienia, a nie do NWO. Powinniśmy teraz poważnie potraktować wezwanie Jana Pawła II, powtórzone przez J.D.Vance,a – „NIE LĘKAJCIE SIĘ’ – mówić prawdy, służyć prawdzie, walczyć o prawdę. Dla katolików oznacza to Boga poznawać, Boga miłować, Bogu służyć. Nie Mamonowi, nie Mefistofelesowi, nie Molochowi, nie Lucyferowi, ale właśnie Bogu i ludziom.

Czytaj też: Jak bronić wolności

Już niebawem ukaże się Poradnik świadomego narodu, który opisuje rzeczywistość i podpowiada, jak robić właśnie to – służyć Bogu i ludziom.

______________

J.D.Vance w Monachium, czyli co powinien robić katolik, Bartosz Kopczyński, 15 lutego 2025

−∗−

Więcej: Bartosz Kopczyński

Wiceprezydent USA Vance uderza w Unię Europejską: “Największym zagrożeniem nie jest Rosja, lecz wy sami”.

Wiceprezydent USA J.D. Vance uderza w Unię Europejską: “Największym zagrożeniem nie jest Rosja, lecz wy sami”

https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/wiceprezydent-usa-jd-vance-uderza-w-europe-najwiekszym-zagrozeniem-nie-jest-rosja-lecz-wy


Monachijska Konferencja Bezpieczeństwa w 2025 roku stała się areną mocnego, bezprecedensowego wystąpienia amerykańskiego wiceprezydenta J.D. Vance’a, który w ostrych słowach skrytykował kierunek, w jakim zmierza Europa. Jego przemówienie wywołało konsternację wśród europejskich przywódców i może sygnalizować znaczące zmiany w relacjach transatlantyckich.

Vance, znany ze swojej bezkompromisowej retoryki, przedstawił diagnozę, która zaskoczyła wielu uczestników konferencji. Według wiceprezydenta USA, największe zagrożenie dla Europy nie przychodzi z zewnątrz – ani ze strony Rosji, ani Chin – ale tkwi w samej Europie. Chodzi o systematyczny odwrót od fundamentalnych wartości, które przez dekady stanowiły wspólny mianownik dla społeczeństw po obu stronach Atlantyku.

Szczególnie mocno amerykański polityk uderzył w kwestię wolności słowa i demokracji w Europie. Przywołał szereg niepokojących przykładów, w tym próby komisarzy Unii Europejskiej zmierzające do ograniczania dostępu do mediów społecznościowych podczas niepokojów społecznych. Nie oszczędził także poszczególnych krajów – skrytykował Szwecję za wyrok skazujący aktywistę uczestniczącego w paleniu Koranu oraz Wielką Brytanię za ograniczenia wolności religijnej.

Vance nie poprzestał na krytyce. Poruszył również kluczową kwestię europejskiego bezpieczeństwa, wzywając państwa Starego Kontynentu do wzięcia większej odpowiedzialności za własną obronę. Wiceprezydent podkreślił konieczność zwiększenia wydatków na obronność, sugerując, że Europa zbyt długo polegała na amerykańskich gwarancjach bezpieczeństwa.

Szczególnie mocno wybrzmiała krytyka europejskich elit politycznych. Vance oskarżył je o działanie w strachu przed własnymi wyborcami, przywołując przypadki unieważniania wyników wyborów, jak miało to miejsce w Rumunii. Według senatora, takie praktyki stoją w fundamentalnej sprzeczności z zasadami demokracji i podważają legitymizację europejskich instytucji.

W kontekście trwającego konfliktu między Rosją a Ukrainą, Vance zasygnalizował możliwość osiągnięcia “rozsądnego porozumienia” między stronami. Jednak warunkiem koniecznym jest, według niego, radykalne zwiększenie europejskiego zaangażowania w kwestie bezpieczeństwa. To stwierdzenie można odczytywać jako sygnał, że Stany Zjednoczone mogą oczekiwać od Europy większej samodzielności w rozwiązywaniu regionalnych konfliktów.

Wystąpienie Vance’a wpisuje się w szerszy trend rosnącego sceptycyzmu wobec kierunku, w jakim zmierza Europa. Wiceprezydent Vance zdaje się sugerować, że kontynent [to nie kontynent, panie dziejaszku, to UE. md] znajduje się na rozdrożu – między zachowaniem tradycyjnych wartości demokratycznych a dryfowaniem w stronę coraz większych ograniczeń wolności obywatelskich.

Szczególnie niepokojący jest, według Vance’a, kontrast między deklarowanym przywiązaniem do wartości demokratycznych a rzeczywistymi działaniami europejskich rządów. Wiceprezydent zwrócił uwagę na rosnącą przepaść między elitami a zwykłymi obywatelami, ostrzegając przed dalszym pogłębianiem tego podziału.

Przemówienie amerykańskiego wiceprezydenta może być zwiastunem głębszych zmian w relacjach transatlantyckich. Vance sugeruje, że Stany Zjednoczone mogą przewartościować swoje podejście do europejskich sojuszników, jeśli ci nie powrócą na ścieżkę pełnej demokracji i nie wezmą większej odpowiedzialności za własne bezpieczeństwo.

Wystąpienie to z pewnością wywoła szereg reakcji ze strony europejskich przywódców i może stać się katalizatorem poważnej debaty o przyszłości relacji transatlantyckich. Pozostaje pytanie, czy Europa weźmie sobie do serca tę ostrą krytykę, czy też uzna ją za kolejny przejaw amerykańskiego unilateralizmu.

Trump i Musk ujawniają: Pentagon przekazał agencji Reuters MILIONY dolarów na program „oszustwa społecznego na dużą skalę”

Trump i Musk ujawniają: Pentagon przekazał agencji Reuters MILIONY dolarów na program „oszustwa społecznego na dużą skalę”

14.02.2025 Trump-i-musk-ujawniaja-pentagon-przekazal-agencji-reuters-miliony-dolarow-na-program-oszustwa-spolecznego-na-duza-skale

donald trump elon musk
Donald Trump i Elon Musk / fot. X/ Elon Musk / Donald J. Trump (kolaż)

Administracja Donalda Trumpa ujawniła, że ​​Pentagon przekazał agencji Reuters 9 milionów dolarów na program. Nazwano go „oszustwem społecznym na dużą skalę”.

Uważana za autorytet na świecie agencja Reuters otrzymała od rządu federalnego USA kontrakty o wartości ponad 100 mln dolarów. Jeden z kontraktów to „oszustwo społeczne na dużą skalę”.

Prezydent Donald Trump podkreślił rano, że Departament Obrony (DOD) zapłacił lewackiej agencji medialnej Reuters 9 milionów dolarów za program o nazwie „oszustwo społeczne na dużą skalę” i zażądał zwrotu pieniędzy.

„DOGE: Wygląda na to, że radykalnie lewicowy Reuters otrzymało 9 000 000 dolarów od Departamentu Obrony za zbadanie „oszustwa społecznego na dużą skalę”. ODDAJCIE PIENIĄDZE, TERAZ!” – napisał prezydent USA Donald Trump na Truth Social.

Późnym wieczorem w środę Elon Musk udostępnił zrzut ekranu z USAspending.gov. Widać na nim, że Departament Obrony rzeczywiście rozdysponował nagrodę dla Thomson Reuters Special Services LLC, spółki macierzystej grupy medialnej Reuters, za projekt oznaczony jako „aktywna obrona inżynierii społecznej” (ASED) i „oszustwo społeczne na dużą skalę”.

—————————

Mario Nawfal @MarioNawfal

DOD PAID REUTERS $9M FOR “SOCIAL ENGINEERING” PROGRAM DOGE investigations reveal mysterious Defense Department payments to Reuters for “large scale social deception” project between 2018-2022. While DARPA claims it was for cyber defense, questions swirl about why a news agency received millions for “social engineering.” The revelation comes as other media outlets face scrutiny over federal funding. Source: USASpendingGov,

@stillgray

Zdjęcie

Elon Musk

@elonmusk

13 luty

W odpowiedzi do @RealRonHoward

I wonder how much money Reuters is getting from the government? Let’s find out.

33,6 mln wyświetlenia

—————

Przejrzenie USAspending.gov pokazuje, że rząd USA przyznał Reutersowi kontrakty o wartości ponad 100 milionów dolarów i potwierdza, że ​​DOD przyznał Reutersowi 9 147 532 dolarów pod etykietą „opisu” ASED i „oszustwa społecznego na dużą skalę” na okres od 2018 do 2022 roku. Była to część okresu pierwszej kadencji prezydentury Trumpa.

Dla porównania, inne kontrakty rządowe dla Reuters obejmują przyznanie przez DOD ponad 12 milionów dolarów na podstawie opisu „efekt masowy”, przyznanie przez DHS 5,1 miliona dolarów na „analizę danych” i przyznanie przez Departament Sprawiedliwości (DOJ) kilku milionów na „usługi łagodzenia ryzyka”.

Bardziej szczegółowy przegląd kontraktu na highergov.com pokazuje opis „Symulacyjne testy i pomiary oszustwa na dużą skalę”. Nie rozwija jednak szczegółowo zadań, które grant ma sfinansować.

Wiele osób, które skomentowały post Muska na X, skrytykowały odkrycie jako bezpośrednie ujawnienie oszustwa rządu. Jeden z komentatorów zakwestionował, czy opis ten rzekomo miał oznaczać obronę przed „oszustwem społecznym”, ponieważ opis kontraktu oznaczał obronę przed inżynierią społeczną. Inni wskazali, że oszustwo jest standardową częścią operacji psychologicznych, co przyznano w podręczniku polowym armii, nr 3-13.4, „Army Support to Military Deception”.

„Oszustwo wojskowe to działania podejmowane w celu wprowadzenia w błąd decydentów wrogich organizacji wojskowych, paramilitarnych lub ekstremistycznych, powodując w ten sposób, że przeciwnik podejmuje określone działania (lub zaniechania), które przyczynią się do realizacji przyjaznej misji. Oszustwo dotyczy wszystkich poziomów działań wojennych, w całym zakresie operacji wojskowych i jest przeprowadzane we wszystkich fazach operacji wojskowych. Gdy jest prawidłowo zintegrowane z bezpieczeństwem operacji i innymi możliwościami związanymi z informacją, oszustwo może być decydującym narzędziem w zmianie sposobu, w jaki wróg postrzega, analizuje, decyduje i działa w odpowiedzi na przyjazne operacje wojskowe” – napisano we wspomnianej definicji.

Inni zwrócili uwagę na fakt, że CIA wykorzystywała amerykańskie media do celów propagandowych, w szczególności w projekcie „Operacja Mockingbird”. CIA przyznało, że ​​zatrudniono co najmniej 400 dziennikarzy, aby realizowali swoje cele, częściowo pisząc „fałszywe historie”, co ujawnił dziennikarz w 1977 r.

„Co zadziwiające, pomimo milionów, które otrzymuje w ramach kontraktów rządowych, Reuters twierdzi, że jest ‘niezależną’ i ‘bezpaństwową’ organizacją informacyjną” – wskazuje lifesitenews.com.

Trump zadba o mądrość Amerykanów. Zamierza zlikwidować Departament Edukacji. „To wielkie oszustwo”

Trump zadba o mądrość Amerykanów. Zamierza zlikwidować Departament Edukacji. „To wielkie oszustwo”

13.02.2025 https://nczas.info/2025/02/13/trump-zadba-o-madrosc-amerykanow-zamierza-zlikwidowac-departament-edukacji-to-wielkie-oszustwo/

Donald Trump, prezydent, USA

Prezydent USA Donald Trump oświadczył w środę, że chciałby natychmiast zlikwidować Departament Edukacji (DOE). Nazwał ten resort „wielkim oszustwem”.

– Chciałbym, żeby został zamknięty natychmiast. Departament Edukacji to wielkie oszustwo – stwierdził prezydent Donald Trump.

Jak dodał, chce podzielić DOE na różne sekcje, które miałyby być zarządzane przez poszczególne stany. Krytykował pracowników resortu za pracę zdalną oraz pełnienie wielu stanowisk jednocześnie. Wyraził frustrację obecną strukturą departamentu.

W ubiegłym tygodniu Trump mówił, że chciałby zamknąć DOE za pomocą rozporządzenia wykonawczego. Jak przyznał, będzie potrzebował poparcia Kongresu oraz związków zawodowych nauczycieli, aby spełnić swoją obietnicę wyborczą.

Plany zamknięcia resortu edukacji wzbudziły obawy lewicy dotyczące wpływu tej decyzji na ochronę uczniów, pomoc finansową dla szkół oraz nadzór nad prawami edukacyjnymi dzieci niepełnosprawnych. Przeciwnicy projektu zwracają uwagę, że likwidacja DOE mogłaby zakłócić przepływ miliardów dolarów federalnego finansowania, które wspiera edukację w placówkach od przedszkoli po 12. klasę oraz pomaga w opłacaniu czesnego.

AP wskazuje, że zapowiedź zamknięcia departamentu koliduje z obecnym stanem rzeczy. Większością wydatków DOE i jego działalnością zarządza Kongres USA.

Planowane przez Trumpa rozporządzenie nakazałoby szefowej resortu rozpoczęcie jego likwidacji. Naciskał on także na Kongres, aby uchwalił odpowiednie przepisy w celu rozwiązania DOE.

W Białym Domu Trump zażartował niedawno na temat pierwszego zadania dla Lindy McMahon, jego kandydatki na sekretarza Departamentu Edukacji.

Chcę, żeby Linda sama pozbawiła się pracy – stwierdził Donald Trump, cytowany przez AP.

Już w kampanii wyborczej Republikanin obiecywał zamknięcie resortu. Deklarował, że został zinfiltrowany przez „radykałów, fanatyków i marksistów”.

Koncentrycznych kręgi Franciszka

Nieudany atak: Franciszek potyka się o własne sprzeczności

https://gloria.tv/post/GXk1VUvr81FH2FEDRHaQwanfo

W swoim liście otwartym do amerykańskich biskupów Franciszek w wielu słowach wezwał ich do przeciwstawienia się wysiłkom administracji Trumpa zmierzającym do egzekwowania amerykańskich przepisów imigracyjnych, które są mniej restrykcyjne niż te obowiązujące w Watykanie.

Nie wymieniając go z nazwiska, Franciszek bezpośrednio i histerycznie zaatakował wiceprezydenta JD Vance’a, konwertytę.

Vance w zeszłym miesiącu wyjaśnił “ordo caritatis” – hierarchię miłosierdzia – napisaną przez św. Tomasza z Akwinu: “Kochasz swoją rodzinę, a następnie kochasz bliźniego, a następnie kochasz swoją społeczność, a następnie kochasz swoich współobywateli we własnym kraju, a następnie możesz skupić się i nadać priorytet reszcie świata” – powiedział.

Franciszek myśli, że jest mądrzejszy od św. Tomasza z Akwinu [i Vance’a]: “Prawdziwe ordo amoris, które należy promować, to to, które odkrywamy poprzez ciągłe medytowanie nad przypowieścią o “dobrym Samarytaninie”, to znaczy poprzez medytowanie nad miłością, która buduje braterstwo otwarte dla wszystkich bez wyjątku” – napisał Franciszek, dodając: “Chrześcijańska miłość nie jest koncentrycznym rozszerzeniem interesów, stopniowo rozszerzanym na inne osoby i grupy”.

Przewidywalną ironią jest to, że Franciszek zaprzeczył sam sobie, jak to często robi. Przy kilku okazjach Franciszek powiedział, że miłość rzeczywiście rozszerza się w koncentrycznych kręgach – co jest zdrowym rozsądkiem.

We wrześniu 2021 roku Franciszek pochwalił ruch Focolare za jego poczucie jedności: “Jedność w Kościele, jedność między wszystkimi wiernymi i jedność na całym świecie – w koncentrycznych kręgach“.

W czerwcu 2019 r. Franciszek zastosował koncepcję koncentrycznych kręgów do pojednania, mówiąc franciszkanom: “Pojednanie z samym sobą, z Bogiem, z innymi i ze wszystkimi stworzeniami […]. Jest to pojednanie, które przybiera formę koncentrycznych kręgów, zaczynając od serca i sięgając do wszechświata”.

Nic więc dziwnego, że nikt już nie słucha Franciszka, ponieważ swoimi słowami próbuje manipulować, a nie przekazywać prawdę.

Błękitna Armia. Fundament tożsamości Polonii amerykańskiej.

Błękitna Armia. Fundament tożsamości Polonii amerykańskiej.

13 listopada 2023@polishnews

https://polishnews.com/blekitna-armia-fundament-tozsamosci-polonii-amerykanskiej

Co roku w drugą niedzielę czerwca, odbywa się pielgrzymka do historycznego miasteczka Niagara-on-the-Lake na uroczystości organizowane w rocznicę Czynu Zbrojnego Polonii Amerykańskiej i Kanadyjskiej. Fot: marszpolonia.com

Waldemar Biniecki (Manhattan, Kansas, USA)
Katarzyna Murawska (Milwaukee, Wisconsin, USA)

Tak jak z krakowskich Oleandrów wyruszała Pierwsza Kadrowa, tak samo z Niagara-on-the-Lake wyruszała Błękitna Armia, aby walczyć o wolną Polskę — im też należy oddać szacunek i właściwe miejsce w historii Polski.” Kuryer Polski

Rodzenie się „sprawy polskiej” w USA

W latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych dziewiętnastego wieku, wśród wychodźstwa polskiego w Stanach Zjednoczonych, rodzi się świadomość wartości wspólnego działania. Rodzą się podwaliny rozumienia polskiej racji stanu. Powstają organizacje i różne towarzystwa, wśród których na szczególną uwagę zasługują: Zjednoczenie Polskie Rzymsko Katolickie – powstałe w 1873 roku, Związek Narodowy Polski – 1880, Związek Sokołów Polskich w Ameryce – 1891, Związek Polek w Ameryce – 1895. W 1888 roku w Milwaukee powstaje pierwsza gazeta polska na kontynencie amerykańskim. Mottem Kuryera Polskiego jest hasło: „Kuryer Polski reprezentuje polskie interesy w USA.”

Wszystkie te organizacje miały w swoich założeniach dążenie do zdobycia niepodległości i wolności Polski drogą pomocy materialnej i drogą walki orężnej. Myśl tę wypowiedział głośno prezes Związku Narodowego Polskiego Marian Stęczyński na Kongresie w Waszyngtonie w maju 1910 roku. Została ona zapisana w formie wniosku i uchwalona jednomyślnie w takim brzmieniu:

MY POLACY MAMY PRAWO DO BYTU SAMODZIELNEGO NARODOWEGO I UWAŻAMY ZA SWÓJ ŚWIĘTY OBOWIĄZEK DĄŻYĆ DO OSIĄGNIĘCIA NIEPODLEGŁOŚCI POLITYCZNEJ NASZEJ OJCZYZNY”

Podobne nastroje zaprezentował w lipcu Zjazd Grunwaldzki w Krakowie. Wszyscy Polacy byli przekonani, że zbliża się chwila, w której zaborcy staną do walki przeciwko sobie i wtedy trzeba wykorzystać sytuację i wybić się na niepodległość. W kraju, ale również wśród Polonii na całym świecie, a szczególnie amerykańskiej, która miała największą możliwość swobodnego działania, rozpoczęto przygotowania do tego momentu. Gromadzono fundusze i przygotowywano się do działań zbrojnych.

Szczególną rolę w tych przygotowaniach odegrał SOKÓŁ (Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół” – pionierska organizacja wychowania fizycznego i sportu w Polsce i na emigracji. Najstarsze polskie towarzystwo gimnastyczne, którego członkowie przyczynili się m.in. do popularyzacji gimnastyki w społeczeństwie polskim, powstania wielu klubów sportowych i Związku Harcerstwa Polskiego), który już wcześniej prowadził tajne szkolenia wojskowe.

Członkowie “Sokoła” przed pomnikiem Kościuszki w Humboldt Park w Chicago. Fot.arch. Muzeum Polskiego w Ameryce Źródło:dziennikzwiazkowy.com

Gdy wybuchła wojna, państwa zaborcze przymusowo wcielały do armii Polaków, a front walki przetaczał się przez ziemie polskie. Groziło to biologicznym i duchowym wyniszczeniem narodu. Wszystkie organizacje polonijne już w pierwszych tygodniach po wybuchu wojny wspólnie powołały Polski Centralny Komitet Ratunkowy, którego celem była pomoc materialna Polakom pod zaborami i przygotowanie się do czynu zbrojnego. Ten drugi szczytny cel zakładał stworzenie armii polskiej. Oczywistym było, że najlepszą do tego bazą realną były sokolnie, ale potrzebna też była kadra instruktorów, sprzęt i obozy, w których można by było prowadzić szkolenia. Wymagało to patriotycznego zaangażowania, materialnej ofiarności i zręcznej pracy dyplomatycznej, gdyż prawo Stanów Zjednoczonych nie pozwalało na tworzenie na swoich terenach obcej armii. Na terenach polskich Sokoły w większości poszły za swoim wodzem Józefem Hallerem tworząc II Brygadę Legionową, która chwalebnie zapisała swój szlak bojowy na wschodzie.

Poświęcenie sztandarów Błękitnej Armii gen. Józefa Hallera, 1917 r.

Przywódcy polscy nie zawsze byli zgodni co do kształtu i sposobu tworzenia niepodległej ojczyzny, a i propaganda państw zaborczych doskonale wywoływała zamęt i skłócała Polaków. Sokolstwo Polskie w Ameryce trzeźwo oceniało, że należy być do czynu zbrojnego przygotowanym. Sytuacja stała się bardziej klarowna, gdy 22 stycznia 1917 roku Prezydent Stanów Zjednoczonych po spotkaniach z lobby polonijnym oświadczył przed Senatem:

Mam zupełną pewność, że wszyscy mężowie stanu przyznali, iż powinna być zjednoczona, niepodległa i autonomiczna Polska.”

Tworzenie Błękitnej Armii

Kierunek polityczny był prosty – Polacy powinni współdziałać z Ententą. Po wielu audiencjach u przedstawicieli rządów, szczególne nadzieje pokładano w rządzie kanadyjskim, który zgodził się przyjąć do szkoły oficerskiej w Toronto grupę Sokołów.

Pierwszego stycznia 1917 roku w tajemnicy przybyło do Toronto 23 kandydatów na oficerów. 21 maja tegoż roku 17 z nich otrzymało stopnie oficerskie. Pięciu najzdolniejszych zostało instruktorami w Szkole Podchorążych w Cambridge Springs. Był to wyłom w sprawie tworzenia armii polskiej. Już 19 marca 1917 roku, w Cambridge Springs w Pensylwanii, w miejsce prowadzonych od 1914 roku dwumiesięcznych kursów paramilitarnych, powołano Szkołę Podchorążych, która przygotowywała kadry podoficerskie i oficerów dla polskiej armii. Szkolenie stało na wysokim poziomie. Uczyli najlepsi fachowcy, wykształceni w szkole oficerskiej w Toronto.

Polski cmentarz w Niagara-on-the-Lake

Co roku na Cmentarzu Hallerczyków,jedynym polskim cmentarzu wojskowym na terenie Ameryki Północnej, gdzie spoczywa 25 żołnierzy Błękitnej Armii, spotyka się Polonia z Kanady i USA, żeby oddać hołd polskim patriotom, którzy szkolili się w legendarnym obozie Camp Kościuszko i zasilili szeregi Błękitnej Armii gen. J. Hallera, walcząc o Niepodległość Polski-  fot: www.gov.pl

W dniach 1-4 kwietnia 1917 roku w Pittsburghu odbył się Nadzwyczajny Zjazd Związku Sokołów, na którym przemawiał I.J. Paderewski. W tym czasie Stany Zjednoczone były już zaangażowane w wojnę przeciwko Niemcom. Honorowy Sokół — Mistrz Paderewski — podjął w swoim przemówieniu myśl zorganizowania stutysięcznej armii polskiej i nadania jej miana „Kościuszko Army”.

Mimo zaciętej krytyki tego „niefortunnego i śmiesznego pomysłu artysty, nie rozumiejącego zupełnie zasady państwowości”, marzenia o polskiej armii stały się rzeczywistością. 4 czerwca 1917 roku prezydent Francji Raymond Poincaré wydał dekret o utworzeniu autonomicznej Armii Polskiej we Francji. Początkowo jej szeregi zasilali jeńcy z armii austriackiej i ochotnicy z Polonii Francuskiej. Na naczelnego jej dowódcę mianowano generała Louisa Archinarda. Francja zgodziła się umundurować i wyposażyć polskich żołnierzy. Otrzymali w przydziale jasno niebieskie umundurowanie i z tego względu nazywano ich „Błękitna Armią”.

Tworzenie zrębów polskiej państwowości

15 sierpnia, w Lozannie, Roman Dmowski założył Komitet Narodowy Polski, którego celem była odbudowa państwa polskiego przy pomocy państw Ententy. KNP był uznany przez rządy Francji, Wielkiej Brytanii, Włoch i Stanów Zjednoczonych za namiastkę rządu odradzającego się państwa polskiego i przedstawicielstwo interesów Polski. KNP prowadził politykę zagraniczną i organizował Armię Polską we Francji. Przy Komitecie powstała też specjalna Misja Wojskowa, która miała uzgadniać z rządami Ententy warunki prawne, na których miała działać Błękitna Armia. Z Komitetem ściśle współpracowała Polonia amerykańska. Lobbowano na rzecz niepodległości w rządzie Stanów Zjednoczonych, gromadzono fundusze i wzmożono szkolenia wojskowe.

Wkrótce ruszyła akcja rekrutacyjna do polskiej armii. Wszędzie tam, gdzie były większe skupiska polonijne, szczególnie w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie, pojawiały się płomienne apele:

DO SZEREGÓW!

DO BRONI!

DO WALKI!

CHWYTAJCIE ZA BROŃ!

WALCZCIE O WOLNOŚĆ POLSKI!

Armia polska we Francji powitanie gen. J. Hallera w lipcu 1918r.

Związek Sokołów w Ameryce zwołał Nadzwyczajny Zlot, na który przybył przedstawiciel Misji Wojskowej z Francji, znany pisarz, porucznik Wacław Gąsiorowski. Po jego płomiennych patriotycznych przemówieniach wyłoniono sokole komisje wojskowe, które miały zająć się organizacją rekrutacji. Komisje te opracowały szczegółowe wskazówki postępowania dla ochotników zgłaszających się do wojska. Wyznaczyły 12 Okręgowych Centr Rekrutacyjnych. Centrum nr 1 było w Milwaukee w Wisconsin, Centrum nr 2 w Chicago, kolejne w Nowym Yorku, Bostonie i innych większych ośrodkach polonijnych. Prace organizacyjne, dzięki wielkiemu zaangażowaniu Misji i wolontariuszy, szły bardzo sprawnie. Stany Zjednoczone zgodziły się na rekrutację, a Kanada udzieliła miejsca na obóz zborny w przygranicznej miejscowości Niagara-on-the-Lake. Szybko zaczęli napływać ochotnicy. Z Chicago i Milwaukee dwa pierwsze transporty wysłano do obozu już 9 i 15 października — 320 rekrutów, 29 października — 244, a 3 listopada — 436 rekrutów.

4 listopada, po uroczystej mszy świętej, poświęcono Obóz w Niagara-on-the-Lake i zatknięto nad nim sztandar z Białym Orłem. Potem odbyła się defilada, w której przemaszerowały kolumny przyszłej Armii Polskiej salutując sztandar. Sprawozdawca „Dziennika Związkowego” tak opisuje tamte chwile:

Nastrój był uroczysty i poważny, kiedy te kolumny maszerowały przed nami, każdy zdawał sobie sprawę, że to historyczny moment w życiu narodu polskiego.”

21 listopada Obóz odwiedził Mistrz Paderewski i wygłosił krótkie przemówienie, które zakończył słowami:

Szczęśliwy jestem, że widzę Was w tym szeregu, bo widzę w tym zapowiedź polskiego zwycięstwa. Ojczyzna żąda od Was wielkich ofiar, ale czeka Was wielka nagroda, bo od Waszego męstwa zależy wolność i niepodległość Zjednoczonej Polski. Idźcie z wiarą w zwycięstwo, a Bóg najwyższy niech wam szczęści i błogosławi.”

Ochotnicy z Ameryki

Przebieg rekrutacji w pierwszych dniach miał charakter bardzo entuzjastyczny, żeby nie powiedzieć gwałtowny. Zaciągali się nawet potomkowie dawno przybyłych do Ameryki Polaków. Niektórym nigdy wcześniej nie dane było poznać kraju ojców.

Zaledwie po dwóch tygodniach obóz ćwiczebny w Niagara-on-the-Lake był przepełniony do tego stopnia, że komisja chwilowo wstrzymała wyjazdy ochotników. W listopadzie stacjonowało w obozie, przewidzianym na 500–600 żołnierzy, blisko 3.000.

Zbliżała się zima i warunki klimatyczne raczej nie sprzyjały zamieszkaniu w namiotach. Zorganizowane legiony Polek uruchamiały szwalnie, aby zaopatrywać ochotników w ciepłą odzież, swetry, szaliki, skarpety i rękawice. Patronowała temu przedsięwzięciu żona Mistrza, Helena Paderewska. Po długich staraniach Komisji rząd amerykański udostępnił na potrzeby polskie po drugiej stronie granicy Fort Niagara. Rozwiązało to chwilowo problemy lokalizacji i rekrutacja mogła być kontynuowana.

28 grudnia 1917 pierwsze transporty ochotników ze Stanów Zjednoczonych dotarły do Francji, do Armii Polskiej. Na kolejne, w obozach ćwiczebnych czekało tysiące ochotników, a akcja werbunkowa, dzięki zaangażowaniu artystów i prasy polskiej, zataczała coraz szersze kręgi. W akcji propagandowej szczególnie zasłynął artysta grafik Władysław Benda. Jego plakaty znali wszyscy, a dziś on sam jest z nimi utożsamiany.

Ostatecznie rekrutacja została zakończona w lutym 1919 roku. 11 marca ostatni polscy ochotnicy opuścili obóz w Niagara-on-the-Lake. Z dokładnego raportu komendanta obozu, pułkownika Le Pan’a, dowiadujemy się, że do Francji wyjechało 20.720 żołnierzy. Z powodu słabego zdrowia zwolniono 1.004, z powodu konieczności utrzymywania rodziny zwolniono 129, z różnych innych powodów odesłano 91, a w obozie zmarło 41 (hiszpanka). Było też 212 dezerterów i pięciu „niepożądanych”.

W skupiskach polonijnych trwała rekrutacja a w Paryżu Komitet Narodowy dbał, aby formowana armia była naprawdę polska, z polskim orzełkiem, polską komendą i polskim dowódcą. W rocznicę istnienia, Błękitna Armia otrzymała sztandary od miast francuskich: Paryża, Nancy, Belfort i Verdun, a żołnierze wypowiadali słowa przysięgi:

Przysięgam przed Panem Bogiem Wszechmogącym w Trójcy jedynym, na wierność Ojczyźnie mojej Polsce jednej i niepodzielnej; przysięgam, iż gotów jestem życie oddać za świętą sprawę jej zjednoczenia i wyzwolenia, bronić sztandaru mego do ostatniej kropli krwi, dochować karności i posłuszeństwa mojej zwierzchności wojskowej, a całem postępowaniem mojem strzec honoru żołnierza polskiego. Tak mi dopomóż Bóg.”

W uroczystościach brał udział Roman Dmowski i francuscy dowódcy wojskowi. Po przysiędze żołnierze poszli w transzeje, a potem wzięli udział w walkach, w których padli pierwsi zabici szeregowcy i oficerowie. Pierwsza lista obejmuje 108 nazwisk. Ilu zginęło zanim takie listy zaczęto sporządzać, nie wiadomo. Radość, entuzjazm i nadzieja po raz pierwszy stanęły naprzeciwko ze śmiercią. W tym samym czasie w kołach przywódców politycznych toczyły się spory o kształt i formy działania na rzecz Niepodległej.

Fotografia członków misji wojskowej gen. Józefa Hallera w Nowym Yorku. Stoją od lewej: Ignacy Jan Paderewski, Edward S. Witkowski, pułkownik Martin. 23 marca 1918r.  Foto:  magazyn w sieci HISTORA

13 lipca 1918 r., po odmowie przysięgi na wierność Austrii, po dziesięciodniowej odysei przez Karelię i Murmańsk, dotarł do Paryża owiany legendą przywódca sokolstwa polskiego w Polsce, dowódca II Brygady Legionów, generał Józef Haller. Od razu włączył się w prace Komitetu Narodowego Polskiego, który najpierw powierzył mu przewodnictwo nad Misją Wojskową, a 4 października 1918 r., po zabiegach dyplomatycznych w dowództwie i rządzie francuskim, powierzył mu formalnie dowództwo nad formującą się Armią Polską.

Siła bojowa tej armii w tamtym momencie stanowiła dywizję, około 10.000 żołnierzy. Gdy Błękitna Armia wyjeżdżała do Polski, liczyła około 70.000 żołnierzy, w tym byłych jeńców wojennych z armii austro-węgierskiej około 35.000, z Polonii z Ameryki około 22 000 (w tym 1.000 z Milwaukee i 3.000 z Chicago).

9 października generał Józef Haller, obejmując dowództwo, złożył przysięgę na sztandar na wierność Polsce. Dywizja do walk na froncie zachodnim wejść nie zdążyła, gdyż dla świata wojna skończyła się 11 listopada. Dla Polski trwała nadal. Trzeba było siłą ustalać granice państwowe zarówno na wschodzie jak i na zachodzie. Armia Polska była potrzebna Polsce, pożądana i oczekiwana. Tymczasem Francja przeorganizowywała swoje oddziały i chętnie pozbywała się „sprzymierzeńców” ze swojego terenu. Pomagała wyekspediować polskie wojsko do Polski. Trudności sprawiał transport i trasa przejazdu przez Niemcy.

Powrót do Polski

Ostatecznie, 4 kwietnia 1919 roku podpisano w Spa porozumienie między rządem Francji i Niemiec i wyznaczono linie tranzytowe. Gen. Haller wydał odpowiednie rozkazy i zaczęła się ewakuacja Błękitnej Armii do Polski. Rozkaz powrotu z 15 kwietnia 1919 roku brzmiał:

Nastąpiła upragniona chwila wymarszu Armii Polskiej z ziemi włoskiej, francuskiej i amerykańskiej do Polski. Tak jak lat temu sto, wracamy dziś do Polski, szczęśliwsi niż tamci… Jadą do kraju Dywizje Polskie, stworzone na obcych ziemiach wysiłkiem całego narodu polskiego, a zwłaszcza dzięki dzielności i tężyźnie jego wychodźstwa w obu Amerykach, Północnej i Południowej; dzięki wytrwałej pracy polskich mężów stanu jak oto: Ignacego Paderewskiego i Romana Dmowskiego, dzięki orężnemu czynowi Naczelnika Rzeczypospolitej Polskiej Józefa Piłsudskiego.”

Sprzęt z niewielką ilością ochrony jechał w zaplombowanych wagonach, żołnierze, zaopatrzeni w prowiant na 8 dni, w osobnych wagonach. Pierwszy transport wyruszył 16 kwietnia. Ostatni z 383 pociągów przybył na ziemie polskie w połowie czerwca. Oczywiście podczas przejazdu nie obyło się bez szykan i trudności na terytorium Niemiec, ale ludność polska witała błękitnych żołnierzy „czym chata bogata”, kwiatami, wielkanocnym śniadaniem i radością. Było to przecież prawdziwe pierwsze polskie wojsko od czasów powstania listopadowego.

Generał Haller przybył do Warszawy 21 kwietnia 1919 r. Witany był jak bohater narodowy, a magistrat nadał mu tytuł honorowego obywatela miasta.

Błękitna Armia była, jak na tamte czasy, bardzo dobrze wyposażona i wyszkolona. Posiadała 120 czołgów, 98 samolotów, wojska inżynieryjne, instruktorów, kawalerię, artylerię, wojska łączności, 7 szpitali polowych i bardzo wysokie morale żołnierzy.

Już w maju skierowana została na front wschodni, front walk polsko-ukraińskich, największego zagrożenia ze strony Rosji Sowieckiej. Generał Haller walczył o te same polskie miasta, o które walczył jako dowódca II Brygady Legionowej. Przez Galicję Wschodnią i Wołyń dotarł ze swoimi „Błękitnymi “na linię rzeki Zbrucz. Stawiał czoła okrutnym oddziałom konnicy Siemiona Budionnego.

Błękitna Armia a polityka

Mimo strategicznych sukcesów, a może właśnie z ich powodu, generał Haller nie znalazł uznania u Naczelnika Państwa. Do końca pozostawał w opozycji do obozu rządzącego. W czerwcu 1919 roku został odwołany jako dowódca Błękitnej Armii i skierowany na pogranicze polsko-niemieckie w celu objęcia dowództwa nad Frontem Południowo-Zachodnim. Pod inną, ciągle zmieniająca się komendą, Hallerczycy czuli się porzuceni i zawiedzeni.

Wiele żalu można wyczytać w sprawozdaniach frontowych ppłk Tadeusza Kurcjusza, ochotnika polskiego z Ameryki, szefa sztabu 13 dywizji. Sprawozdania dotyczą okresu od stycznia do czerwca 1920 roku. Dywizja stopniowo spychana była do roli drugorzędnej. Kończąc wspomnienia ppłk Kurcjusz z goryczą pisze:

W tym czasie przybył do Kordylewki nowy dowódca Dywizji płk Paulik. Z jego przybyciem nie nastały żadne zmiany w sposobie dowodzenia. W dalszym ciągu pozostawiał sztabowi wolną rękę w wystawianiu rozkazów w jego imieniu. (…) W dalszym ciągu troska o prowadzenie działań spada całkowicie na mnie i nieraz bywało mi nad wyraz ciężko pobierać decyzje samodzielnie, nie wierząc, ani nie znając swego dowódcy i jego myśli manewru. (…) Cel strategiczny wyprawy zniknął, pozostał cel polityczny.”

1 września 1920 roku Błękitna Armia została całkowicie rozformowana. Poszczególne formacje weszły w skład innych krajowych jednostek wojskowych. Ochotnicy ze Stanów Zjednoczonych zostali zdemobilizowani, co wywołało irytację Polonii Amerykańskiej.

Liczbę zdemobilizowanych Hallerczyków oceniano w lutym 1920 roku na 10.000 do 12.000. Sytuacja zdemobilizowanych żołnierzy Błękitnej Armii była bardzo zła. Sprawę dyskutowano na najwyższych szczeblach amerykańskich władz. Zajął się nią Julius Kahn kongresmen z Kalifornii i kongresmen Kleczka z Milwaukee, Wisconsin.

Sprawa powrotu zdemobilizowanych ochotników poruszona została w Izbie Reprezentantów już na początku 1920 roku. Izba upoważniła sekretarza wojny Bakera do przewiezienia na amerykańskich transportowcach zdemobilizowanych Hallerczyków–również obywateli amerykańskich. Miały to być okręty dowożące zaopatrzenie dla żołnierzy amerykańskich stacjonujące w okupowanej Nadrenii. Zdemobilizowani w różnym czasie żołnierze oczekiwali na transport w przepełnionych w obozach w Skierniewicach i Grupie koło Grudziądza.

Transport Hallerczyków. Foto: 100lecieleszna.3loleszno.eu

Pierwszy statek, na który zdemobilizowani Hallerczycy czekali, wpłynął do portu gdańskiego 19 marca 1920 roku. Był to transportowiec USS Antigone. Zaokrętowano na niego 28 marca 1.168 weteranów. Przed odpłynięciem, służby sanitarne Amerykańskiego Czerwonego Krzyża dokonały przeglądu zdrowia i starannie odwszyły weteranów. Następnym transportem USS Pocahontas zabrano 1.705 weteranów. Oba transporty dotarły do Nowego Yorku pod koniec kwietnia 1920 roku. Siódmy transport dotarł 12 sierpnia tegoż roku. Ostatni 16 lutego 1921 roku.

Obserwatorzy z Amerykańskiego Czerwonego Krzyża raportowali potem, że Polska swoich obrońców oddawała w bardzo złym stanie fizycznym i psychicznym, wychudzonych, wygłodniałych, zawszonych, bez pieniędzy, bez bielizny. Nim pierwszy statek dotarł do Antwerpii, wśród żołnierzy zanotowano pierwsze przypadki tyfusu.

Przybycie transportu Hallerczyków do USA wprawiło władze amerykańskie w niemałą konsternację, ponieważ karty identyfikacyjne weteranów okazały się bezwartościowe, gdyż nie zawierały ani fotografii, ani odcisków palców. Istniała wielka obawa, że wśród wracających mogą się znaleźć bolszewiccy agenci. Wywiad brytyjski informował swoich sprzymierzeńców, że niektórzy Hallerczycy przed opuszczeniem Gdańska otrzymywali propozycje sprzedaży swoich dokumentów za sumę $1.000, ogromną jak na owe czasy. Nie udało się jednak zidentyfikować żadnego szpiega.

Łącznie do Stanów wróciło 12.546 Hallerczyków. Powracającym trzeba było zapewnić jakieś miejsce postoju zanim rozjadą się do domów. Taką kwaterą dla powracających był wojskowy obóz w Camp Dix w stanie New Jersey. Poselstwo Polskie po rozmowach dyplomatycznych z przedstawicielem Polonii Janem Smulskim zgodziło się sfinansować koszty pobytu w obozie, bilet kolejowy do miejsca zamieszkania i wypłacić każdemu szeregowemu po $10, a oficerowi $20, jednorazowego zasiłku. Wydział Narodowy Polski (fundusz Polonii) wypłacił każdemu szeregowemu $15, a oficerowi $30 zasiłku. Miało to wystarczyć weteranom na pierwsze wydatki.

Roman Dmowski w liście do Jana Smulskiego datowanym 12 października 1920 roku i publikowanym w „Dzienniku Związkowym” dziękował za wkład Polonii w dzieło odzyskiwania Niepodległości. Poza wyrazami uznania i odznaczeniem ich Krzyżem Ochotników z Ameryki, weterani pozostawieni byli sami sobie. Wielu z nich było inwalidami lub straciło zdrowie. Sami zaczęli organizować pomoc dla potrzebujących kolegów. W maju 1921 roku powołali do życia SWAP – Stowarzyszenie Weteranów Armii Polskiej w Ameryce. Jej pierwszym prezesem został płk dr Teofil Starzyński, prezes Związku Sokoła Polskiego w Ameryce. Niestrudzony organizator akcji rekrutacyjnej, wierny przysiędze sokolej, poszedł ze swoimi druhami na front w charakterze lekarza. Lista takich jak on jest długa. Fundusz SWAP-u, sumą 10.000 dolarów, w 1926 roku wsparł najwspanialszy z Sokołów, I.J. Paderewski. To dzięki takim jak ONI zaistniała potężna Błękitna Armia.

W październiku 1919 r. generałowi Hallerowi powierzono dowództwo Frontu Pomorskiego, utworzonego w celu pokojowego i planowego zajęcia Pomorza, przyznanego Polsce na mocy ustaleń Traktatu Wersalskiego. Zgodnie z planem, przejmowanie ziem pomorskich rozpoczęło się 18 stycznia 1920 r., a 10 lutego generał Haller wraz z ministrem spraw wewnętrznych Stanisławem Wojciechowskim oraz nową administracją Województwa Pomorskiego przybył do Pucka, gdzie dokonał symbolicznych zaślubin Polski z Bałtykiem. Była to piękna, choć tylko symboliczna akcja.

Błękina Armiia Hallera w Kąkolewie 20 kwietnia 1919 roku. Fot: 100lecieleszna.3loleszno.eu

Latem 1920 roku nastąpiło nowe zagrożenie ze wschodu. Gen. Haller otrzymał funkcję Generalnego Inspektora Armii Ochotniczej, przy organizowaniu której położył duże zasługi. Ze strategicznego punktu widzenia, trudno zrozumieć, dlaczego rozwiązano doskonale wyposażoną armię, aby za chwilę w jej miejsce powoływać armię ochotników. Gen. Haller powoli był odsuwany od spraw wojskowych, aż po zamachu majowym zupełnie wycofał się z życia publicznego.

Błękitna Armia i gra polityczna wokół niej jest w polskiej historiografii zupełnie przemilczana. Faktem jest, że Armia Hallera była najlepiej wyszkoloną i najlepiej uzbrojoną jednostką taktyczną polskich wojsk i reprezentowała bardzo wysokie morale i zdolności bojowe.

Jako całość, pod komendą gen. Hallera, mogła stanowić poważne zagrożenie dla tworzącej się legendy Marszałka Piłsudskiego. W 1919 roku zaczął on systematycznie wymieniać kadrę dowódczą „błękitnych” na swoją, legionową. Zdemobilizowanie ochotników ze Stanów Zjednoczonych, najlepszej części tej armii, w obliczu zagrożenia ze strony wojsk sowieckich było czymś zdumiewającym. Nie budziło natomiast zdumienia to, że gdy w czerwcu 1920 roku w obliczu zagrożenia bolszewickiego zaczęto organizować ochotniczą armię, masowo napływali do niej zdemobilizowani Hallerczycy.

Prezydent Woodrow Wilson, marszałek Ferdinand Foch, Roman Dmowski i Ignacy Paderewski, obraz olejny Kazimierza Szmyta Podpisanie układu wersalskiego, 1923 r. Fot. Muzeum Niepodległości- Fot: przystanekhistoria,pl 

Historia lubi się powtarzać.

W marcu 1941 roku do sąsiadującej ze znów-neutralnymi Stanami Zjednoczonymi, wciąż gościnnej Kanady przybyła polska misja werbunkowa. Misja rekrutacyjna Polskich Sił Zbrojnych w USA i Kanadzie miała miejsce w latach 1941-42 i została przeprowadzona na zlecenie gen. Władysława Sikorskiego, po jego wizycie w Ameryce, gdzie był entuzjastycznie witany przez środowiska polonijne i na tej podstawie zakładał, że rekrutacja zaowocuje napływem ochotników do Polskich Sił Zbrojnych w Wielkiej Brytanii. Misja okazała się fiaskiem. Polonia wyciągnęła wnioski z gorzkich doświadczeń Błękitnej Armii.

Mimo całej goryczy i bólu, poczucia moralnej krzywdy, Polonia zawsze popierała i popiera wolną i suwerenną Polskę. Przykładem tego mogą być działania Polonii w czasie stanu wojennego, starania o wejście Polski do NATO oraz działania na rzecz rozmieszczenia wojsk amerykańskich w Europie Centralnej i Wschodniej. Dziewięć milionów podpisów pod petycją popierającą wniosek o przyjęcie do NATO miało swoja wagę. Marginalizacja udziału Polonii w życiu politycznym i społecznym nie służy Polsce.

Przeanalizowaliśmy wiele opracowań historycznych i artykułów, w których jest mowa o Błękitnej Armii. Większość z nich przemilcza ostatni etap losów ochotników z Ameryki. Nie do końca obiektywnie ocenia ich rolę i rolę polskiej emigracji (Polonii) w dziele tworzenia Niepodległej.

Nie ma już świadków tej historii, pozostają jednak pokaźne archiwa amerykańskie, które pozwalają wydobyć prawdę o wielkim patriotyźmie ponad 20.000 żołnierzy i całej armii zaangażowanych cywilów, działaczy polonijnych, którzy razem z ochotnikami poświęcili się dla tworzenia wielkiej i silnej, wolnej i niepodległej Polski i którym też winniśmy zapewnić godne miejsce w naszej historycznej pamięci.

Pomnik gen. Józefa Hallera w Toruniu. Pomnik proj. Andrzeja Borcza odsłonięto 13 sierpnia 2012 r., w 139. rocznicę urodzin generała
Fot: pl.wikipedia.org

Leć Orle Biały

W 1917 r. Jan Ignacy Paderewski skomponował i napisał słowa pieśni “Hej, Orle Biały!”.  Pieśń miała być hymnem bojowym Armii Polskiej we Francji zwanej Błękitną Armią. Na nowojorskim pierwodruku pieśni z 1918 r. kompozytor nakazał umieścić adnotację o treści: „cały dochód ze sprzedaży niniejszego hymnu przeznaczony na cele narodowe”. Dziś w polskich konsulatach w Stanach Zjednoczonych w rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości ciągle rozbrzmiewa pieśń: „My Pierwsza Brygada”. Może warto by zdać sobie sprawę, że podstawą tożsamości Polonii amerykańskiej są właśnie Ci ochotnicy z Błękitnej Armii i ich zaniedbane mogiły od Żytomierza na Ukrainie po Francję i mogiły w Ameryce. Może po 100 latach nadszedł właściwy czas, aby zacząć naprawiać błędy historii.

Okładka śpiewnika z hymnem patriotycznym Ignacego Paderewskiego  “Hej Orle Biały”, skomponowanym na okoliczność 100. rocznicy śmierci Tadeusza Kościuszki oraz powstałej w USA z inicjatywy Paderewskiego Armii Polskiej

Źródła/Bibliografia:

Cornebise, Alfred E. 1982. Typhus and Doughboys: The American Polish Typhus Relief Expedition, 1919-1921. – Associated University Presses, Inc.

Ruskoski, David Thomas. 2006. The Polish Army in France: Immigrants in America, World War I Volunteers in France, Defenders of the Recreated State – in Poland; Georgia State University, Digital Archive @ GSU, Department of History

Biskupski, B., Canada and the Creation of a Polish Army, 1914–1918, Polish Review (1999) 44/3 pp 339–380

Hapak, Joseph T., Selective service and Polish Army recruitment during World War I, Journal of American Ethnic History (1991) 10#4 pp 38–60[38]

Valasek, Paul, Haller’s Polish Army in France, Chicago, 2006

Walter, Jerzy, Czyn zbrojny Wychodźstwa Polskiego w Ameryce- zbiór dokumentów i materiałów historycznych, Wydawnictwo Stowarzyszenia Weteranów Armii Polskiej w Ameryce, Nowy Jork/Chicago, 1957

USAID, czyli studnia bez dna lewicy i złodziei

USAID, czyli studnia bez dna lewicy i złodziei

10.02.2025 Autor:Marek Bober

Marco Rubio oraz logo USAID
Marco Rubio oraz logo USAID. Zdjęcie ilustracyjne. / foto: domena publiczna (kolaż)

„Zostań w domu i nie zawracaj sobie głowy przychodzeniem do biura” – taką wiadomość przekazano w poniedziałek, 3 lutego, pracownikom Agencji Stanów Zjednoczonych ds. Rozwoju Międzynarodowego (USAID), którym nakazano trzymać się z dala od miejsca pracy w Waszyngtonie.

Porada ta pojawiła się w zawiadomieniu rozesłanym do urzędników po tym, jak Elon Musk ogłosił, że prezydent Donald Trump zgodził się z nim, aby zamknąć agencję. Pracownicy nie tylko nie mogli podjąć pracy, zostali także zablokowani w systemach komputerowych.

Musk, Trump i niektórzy republikańscy ustawodawcy wzięli na celownik USAID, która nadzoruje programy – formalnie – humanitarne, rozwojowe i bezpieczeństwa w około 120 krajach, oskarżając ją o „zbaczanie z kursu”.

Wydatki agencji są ustalane przez Kongres. Według raportu Congressional Research Service budżet USAID na rok fiskalny 2023 wyniósł około 40 miliardów dolarów. Ale i tutaj panuje bałagan, gdyż pojawiają się informacje, że było to ponad 70 mld.

W 2016 r. USAID zgłosiła, że ma 10 235 pracowników na liście płac finansowanej przez podatników w USA.

Musk zaatakował agencję, nazywając ją wprost „organizacją przestępczą”. Coś w tym jest. Sam Trump potępił ją jako „prowadzoną przez radykalnych szaleńców” i powiedział, że zastanowi się co do jej przyszłości.

Nadzoruje Marco Rubio

Decyzja ta jest kontynuacją jednego z wielu działań prezydenta Trumpa podjętych pierwszego dnia urzędowania, dyrektywy mającej na celu ponowną ocenę i dostosowanie pomocy zagranicznej USA. „Amerykański przemysł pomocy zagranicznej i biurokracja nie są zgodne z amerykańskimi interesami, a w wielu przypadkach są sprzeczne z amerykańskimi wartościami – głosi rozporządzenie. – Służą destabilizacji pokoju na świecie poprzez promowanie idei w krajach zagranicznych, które są bezpośrednio sprzeczne z harmonijnymi i stabilnymi relacjami wewnętrznymi i między krajami”. I dalej: „Polityką Stanów Zjednoczonych jest, że żadna dalsza pomoc zagraniczna USA nie będzie wypłacana w sposób, który nie jest w pełni zgodny z polityką zagraniczną Prezydenta Stanów Zjednoczonych”.

Trump wprowadził bezprecedensowe 90-dniowe zamrożenie pomocy zagranicznej. Agencję tymczasowo przekazano pod nadzór sekretarza stanu Marco Rubio. Wszystkim zagranicznym misjom USAID nakazano zamknięcie, a wszyscy pracownicy mieli być odwołani do piątku, 7 lutego.

USAID powinna zniknąć

Elon Musk uważa, że USAID jest nie tylko organizacją przestępczą, ale w ogóle powinna zniknąć. Marco Rubio twierdzi z kolei, że urzędnicy nowej administracji znaleźli dowody „rażącej niesubordynacji”. Dodaje: „Zasadniczo przekształcili się w agencję, która uważa, że nie jest nawet agencją rządu USA, że jest globalną organizacją charytatywną, że bierze pieniądze podatników i wydaje je jako globalna organizacja charytatywna, niezależnie od tego, czy jest to w interesie narodowym, czy nie”.

Demokraci natomiast mówią, że Trump nie może tak po prostu zamknąć agencji lub wprowadzić zmiany. Gerry Connolly, kongresman z Wirginii, mówi: „Kongres stworzył na prośbę prezydenta Johna F. Kennedy’ego w 1961 r. Foreign Assistance Program, a my skodyfikowaliśmy go w Foreign Assistance Act z 1961 r. Został on zmieniony niezliczoną ilość razy w ciągu ostatnich 64 lat. Jeśli tworzysz agencję na mocy ustawy, tak jak zrobiliśmy to wtedy, aby ją przekształcić lub połączyć z inną agencją lub ją zlikwidować, moim skromnym zdaniem, wymaga to również ustawy Kongresu”.

Z kolei republikanie, głównie z ruchu MAGA, sądzą, że USAID jest symbolem deep state, narzędziem radykalnej lewicy, często narzędziem politycznym, źródłem oszustw i korupcji. Trudno odmówić im racji. Pieniądze amerykańskich podatników są najzwyczajniej marnowane i rozkradane. Polityczne przepychanki jeszcze potrwają, ale pieniądze odcięto. Jeśli kiedykolwiek wrócą, to będzie to zupełnie inaczej wyglądało.

Absurdalne marnotrawstwo

Wydatki zagraniczne zawsze budziły kontrowersje i podejrzenia. Były bowiem łatwym łupem, także dla ludzi i firm w USA. Pośrednictwo dawało łatwy zarobek. Pytano na przykład, po co Amerykanie mają się składać, aby wydawać 2,5 miliona dolarów na pojazdy elektryczne w Wietnamie?

Sekretarz prasowa Białego Domu Karoline Leavitt mówi, że agencja okazała się kiepskim zarządcą pieniędzy podatników. „Jeśli spojrzymy na marnotrawstwo i nadużycia, które miały miejsce w USAID w ciągu ostatnich kilku lat, to znajdziemy szalone cele, na które ta organizacja wydaje pieniądze” – powiedziała. Wśród wydatków znalazło się 1,5 miliona na „rozwój DEI (Diversity, Equity and Inclusion – różnorodność, równość i integracja) w miejscach pracy w Serbii”. Inny wydatek obejmował „70 tys. dolarów na produkcję musicalu DEI w Irlandii”. Agencja wydała również 47 tys. dol. na „transpłciową operę” w Kolumbii i 32 tys. dol. na „transpłciowy komiks” w Peru. Wszystko w imię ideologii woke, cancel culture i promowania LGBT.

„Nie wiem, jak inni, ale jako amerykański podatnik nie chcę, żeby moje dolary szły na to gówno i wiem, że Amerykanie też nie chcą, i do przypilnowania tego właśnie Elon Musk został zobowiązany przez prezydenta Trumpa” – powiedziała Leavitt.

Kierowany przez Muska Department of Government Efficiency (Departamentu Efektywności Rządowej, DOGE) ujawnił, że administracja Joe Bidena przeznaczyła 50 mln dol. na prezerwatywy dla strefy Gazy oraz 15 mln na dystrybucję „doustnych środków antykoncepcyjnych i prezerwatyw” dla Afganistanu. Ponadto kolejne 37 milionów dolarów dla Światowej Organizacji Zdrowia.

DOGE szczegółowo opisał część wydatków USAID, w tym 45 milionów na stypendia na rzecz DEI w Mjanmie, 520 milionów na „inwestycje konsultantów w zakresie środowiska, spraw społecznych i zarządzania w Afryce” oraz 1,2 miliarda w formie nagród dla nieujawnionych odbiorców.

Leavitt potępiła te wydatki jako „absurdalne marnotrawstwo pieniędzy podatników”. Wyjaśniła: „Co to oznacza? Koniec z finansowaniem nielegalnych programów DEI, oznacza to koniec z finansowaniem nowego »zielonego« oszustwa”. I dobrze.

Krzyki z Polski

Celem USAID było pomaganie Stanom Zjednoczonym w zdobywaniu „serc i umysłów” ludzi w biednych krajach poprzez pomoc ekonomiczną, pomoc humanitarną i działania obywatelskie. To było także narzędzie polityki zimnowojennej, które czasami wykorzystywane było jako przykrywka dla operacji i agentów CIA.

Z czasem program stał się przykrywką do wspierania radykalnie lewicowej ideologii środowisk neomarksistowskich i LGBT oraz „progresywnych” organizacji.

Na takie pieniądze robiono skok także w Polsce. Niedawno „załapali się” na nie „obrońcy demokracji” i „edukatorzy” z Tour de Konstytucja i neobolszewicy z „Krytyki Politycznej”. Teraz protestują i wysyłają groźby pod adresem nowej administracji w Waszyngtonie, że nie mogą działać a mają zobowiązania. Twierdzą, że bez tych i innych środków z zagranicy zawali się w Polsce demokracja i społeczeństwo obywatelskie. Jak powszechnie wiadomo, łatwo się działa, jeśli ktoś da pieniądze, niż gdy te pieniądze wyłoży się z własnej kieszeni lub po prostu zarobi.

Z takiej zasady wychodzą też inni i dlatego sięgnęli po pieniądze amerykańskiego podatnika. Stowarzyszenie na rzecz osób LGBT Tolerado – 49,7 tys. dol. na organizację VI Kongresu Miast Maszerujących. Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę – 48,5 tys. dol. na program „LGBT Plus Me”. Federacja Znaki Równości – 30 tys. dol. na wsparcie członków społeczności LGBT+ wchodzących na rynek pracy. Płaczą po stracie łatwych pieniędzy Fundacja Helsińska, Kampania Przeciw Homofobii i podobne ideologiczne twory. To dobrze, bo przy okazji wielu ludziom otworzą się oczy.

Będziemy musieli ścigać ludzi

Richard Grenell, najważniejszy wysłannik prezydenta Trumpa ds. misji specjalnych i były ambasador w Niemczech, mówi, że na pierwszy rzut oka USAID brzmi jak dobry pomysł, ale gdy przyjrzeć się bliżej, diabeł tkwi w szczegółach. „Cały pomysł na USAID – mówi – brzmi na papierze niesamowicie – jest po prostu po to, aby promować nasze wartości i pomóc wzmocnić Amerykę. Ale problem polega na tym, że gdy spojrzymy na szczegóły tego, co działo się przez ostatnie 10–15 lat, to naprawdę jest to skandal”.

Wyjaśnił, że śledztwa nad wydatkowaniem pieniędzy właśnie się rozpoczęły. „I być może będziemy musieli ścigać ludzi – dodaje – którzy nadużyli pieniędzy podatników i pozwolili, aby zostały przeznaczone na programy, które tak naprawdę nie pomagały Ameryce, ale miały charakter polityczny”.

Gdyby pieniądze z USAID były rzeczywiście przeznaczone na pomoc ofiarom wojen, klęsk żywiołowych i epidemii, pewnie większość amerykańskich podatników nie miałaby z tym większego problemu. To zaledwie 0,7 federalnego budżetu. Jednak gdy pieniądze idą na promocję i utrzymanie lewicowych szaleńców, jeśli są łatwym łupem mentalnych dziwolągów i przy okazji kradzieży, trzeba powiedzieć „stop”. I sprawdzić.

Trump to zrobił i być może będzie chciał zwrotu pieniędzy.

Sunday Strip: When you find out who is funding the government. MEMy, ale amerykańskie…

Sunday Strip: DOGEing the Dems

When you find out who is funding the government

Robert W Malone MD, MS Feb 09, 2025





























https://www.youtube-nocookie.com/embed/V_M3Jw3zoPY?rel=0&autoplay=0&showinfo=0&enablejsapi=0





Mission: “Save the Cat”

Obstacle: “The Cat”

or to frame it another way ….

DOGE’s Mission: “Save the Government”

Obstacle: “The Government” (particularly the judiciary)

Never forget – Paraphrasing Murray Rothbard, the role of the Judiciary in the modern administrative state is to legitimize and support the State.