Stanisław Michalkiewicz tygodnik „Najwyższy Czas!” • 7 maja 2024 europejska
Ja oczywiście wiem, że zarówno Wielka Wojna, czyli I wojna światowa, jak i II wojna światowa były wojnami światowymi – ale zarazem można je uznać za dwie europejskie wojny domowe, bo przecież – jeśli nie brać pod uwagę Japonii, która walczyła ze Stanami Zjednoczonymi, ale też – z Wielką Brytanią i Francją – to przedmiotem tych dwóch konfliktów była walka o hegemonię w Europie. Ponieważ w tym okresie Europa panowała jeszcze nad sporą częścią ówczesnego świata, to siłą rzeczy zmagania o hegemonię w Europie musiały przekładać się na sytuację na innych kontynentach – ale nie zmienia to postaci rzeczy. W rezultacie, wskutek tych dwóch wojen domowych w XX wieku, Europa utraciła swoje polityczne znaczenie na rzecz Stanów Zjednoczonych i Rosji, a wreszcie – Chin.
Kiedy w drugiej połowie lat 80-tych zimna wojna zbliżała się do końca, wydawało się, że walkę o hegemonię w skali światowej wygrały Stany Zjednoczone i z tej pozycji układały się z Rosją, która właśnie pogrążała się w kolejnej „smucie”. Rezultatem była sławna transformacja ustrojowa w Europie Środkowej, aż wreszcie doszło do ustanowienia tu nowego porządku politycznego, który ostatecznie zastąpił porządek jałtański. Mam oczywiście na myśli ustalenia dwudniowego szczytu NATO w Lizbonie 19 i 20 listopada 2010 roku, na którym zostało proklamowane strategiczne partnerstwo NATO-Rosja, które było najważniejszym ustaleniem „porządku lizbońskiego”.
Rdzeniem strategicznego partnerstwa NATO-Rosja było strategiczne partnerstwo niemiecko-rosyjskie, którego kamieniem węgielnym był podział Europy Środkowej na strefę niemiecką i strefę rosyjską. Było to rezultatem nawrócenia się w 1990 roku Niemiec na linię polityczną kanclerza Bismarcka, według której Niemcy zarządzają Europą w porozumieniu z Rosją. Wydawało się, że porządek lizboński został zaaprobowany przez USA, które w dodatku rok wcześniej dokonały „resetu” w stosunkach z Rosją, nie tylko wycofując tarczę antyrakietową ze Środkowej Europy, ale w ogóle wycofując się z aktywnej polityki w tym regionie. I kiedy wydawało się, że klamka zapadła na 50, a może nawet na 100 lat, prezydent Obama wysadził to strategiczne partnerstwo NATO-Rosja w powietrze, obstalowując sobie za 5 mld dolarów „majdan” na Ukrainie, którego nieukrywanym celem było wyłuskanie tego państwa z rosyjskiej strefy. Najwyraźniej musiało stać się coś ważnego i to w samych Stanach Zjednoczonych, skoro w 2014 roku, niemal z dnia na dzień, zmieniły one swoją dotychczasową politykę europejską o 180 stopni, odrzucając strategiczne partnerstwo NATO-Rosja na rzecz konfrontacji z tym państwem. Jak wiemy ten zwrot w polityce amerykańskiej doprowadził do wojny, jaką obecnie Stany Zjednoczone prowadzą z Rosją na Ukrainie do ostatniego Ukraińca.
Ale nie tylko w USA dokonał się taki zwrot o 180 stopni. Podobny zwrot dokonał się w Niemczech, które wkrótce ponownie odeszły od linii politycznej kanclerza Bismarcka na rzecz konfrontacji z Rosją. O co Niemcy chcą z Rosją wojować? Nietrudno się domyślić, że o hegemonię w Europie. Skoro wysadzone zostały w powietrze niemiecko-rosyjskie gazociągi, skoro Ameryka zaczęła wyraźnie popychać Niemcy do konfrontacji z Rosją, a Niemcy zaczęły na to popychanie odpowiadać pozytywnie, to nieomylny to znak, że USA musiały Niemcom coś zaoferować. 10 sierpnia 1941 roku, podczas tzw. „rozmów przy stole” w swojej kwaterze głównej Adolf Hitler powiedział m.in.: „Czym Indie dla Anglii, tym dla nas będą tereny wschodnie. Gdybym potrafił wytłumaczyć narodowi niemieckiemu, co dla nas w przyszłości oznacza ten teren! Kolonie to wątpliwa zdobycz, ta ziemia, to coś pewnego. Europa to nie geograficzna, lecz mierzona krwią, zastrzeżona nazwa.”
Czy przypadkiem ktoś w Ameryce nie podsunął Niemcom tej przynęty? Coś może być na rzeczy, bo po roku wahań i migania się, Niemcy nie tylko zdecydowały się na objęcie europejskiego patronatu nad Ukrainą, która natychmiast pozytywnie na to zareagowała, tradycyjnie wiążąc swój los z Niemcami, które przecież były wynalazcą ukraińskiej państwowości. Toteż kiedy w dodatku Niemcy porzucając strategiczne partnerstwo z Rosją, nawiązali coś w rodzaju strategicznego partnerstwa z Izraelem, uradowany prezydent Józio Biden w marcu ub. roku w nagrodę za takie dobre sprawowanie, pozwolił im na urządzanie Europy po swojemu, z czego natychmiast korzystają w tempie zaiste stachanowskim. Czy jednak Józio był szczery?
To tempo i charakter przedsięwzięć budzą niepokój w naszym nieszczęśliwym kraju, że finał może polegać na przekształceniu naszego bantustanu w Generalne Gubernatorstwo, kto wie, czy nie obciążone jakimiś serwitutami na rzecz niemieckich „Indii”, czyli Ukrainy. Taka możliwość rysuje się już teraz, a cóż dopiero w sytuacji, gdy Niemcy, za pośrednictwem Volksdeutsche Partei i dzięki nowelizacji unijnych traktatów, domkną do końca system swojej nad nami kurateli? Tych niepokojów bynajmniej nie uśmierzyło expose Księcia-Małżonka, który usiłował stworzyć wrażenie nie tylko ministra, któremu wolno uprawiać jakąś politykę, ale robił miny jeszcze groźniejsze, niż pan prezydent Andrzej Duda, który w takich chwilach upodabnia się nawet do Mussoliniego.
Ale wszystkie te wątpliwości mogą zostać rozstrzygnięte w całkiem innych kategoriach, na które w programie pani red. Gawryluk w „Polsacie” zwrócił uwagę pan Lejb Fogelman. Już samo zaproszenie do programu tego „pana mecenasa”, który przecież nie jest żadnym dygnitarzem, obok ministrów, którym się wydaje, że czymś kierują, było zastanawiające – ale jeszcze bardziej zastanawiające było, to, co pan Fogelman powiedział. A mówił nie jak komentator, ale „jak ktoś, kto ma władzę”. Pan Fogelman w krótkich, żołnierskich słowach wyjaśnił, że skoro Putin przestawił ruską gospodarkę na tory wojenne, to Europa powinna zrobić to samo, by za trzy lata „być gotowa”. Czyżby „w londyńskiej Wielkiej Loży już postanowiono” żeby nie tylko nasz bantustan, ale całą Europę pchnąć do wojny z Rosją? Z amerykańskiego punktu widzenia to wcale nie takie głupie, bo oto za jednym zamachem można będzie dzięki temu upiec dwie pieczenie. Rosja skonfrontowana frontalnie z europejskimi państwami NATO wyjdzie co najmniej tak osłabiona, jak Francja po II wojnie, a i z Niemiec, nie mówiąc już o nas, znowu zostaną ruiny i zgliszcza. Dzieki temu ani Rosja, ani Europa przez następne 100 lat nie będą już stanowiły problemu dla Ameryki, która w tej sytuacji będzie mogła spokojnie ułożyć sobie jakiś modus vivendi z Chinami. Co tu gadać, prawdziwy majstersztyk !
Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Najwyższy Czas!”.
Upadek Amerykańskiego Imperium, którego jesteśmy obecnie świadkami, w naturalny sposób, skłania do porównań z nie tak odległym czasem rozpadu Związku Radzieckiego.
Jak bardzo krytycznie by się nie odnosić do okresu komunistycznej okupacji Polski (PRL), nie można nie zauważyć faktu powściągliwego postępowania sowieckich bonzów w okresie upadku ZSRR. Zebrali się oni w Białowieży, gdzie uzgodnili podział łupów z rozpadającego się imperium, po czym spokojnie rozjechali się do domów w celu jak najszybszej „konsumpcji” przeznaczonych dlań „dóbr”.
Nie wygrażali światu, nie rozpętywali nowych konfliktów, nie grozili wojną nuklearną, choć mogliby wielokrotnie zniszczyć Ziemię posiadanym arsenałem jądrowym. Wycofali swe wojska z okupowanej części Europy, bez ekscesów, gwałtów i przemocy.
Niestety nie można tego samego powiedzieć o konkurencyjnym odłamie bolszewickim, trockistach, którzy dzierżą władzę w Waszyngtonie, Brukseli i innych zachodnich metropoliach.
W patologiczny sposób trzymają się swej iluzji globalnej władzy, grożąc wszystkim, stawiając żądania i rozpętując coraz to nowe konflikty zbrojne.
Podczas niedawnej wizyty w Chinach, o czym pisałem w niedawnym artykule zatytułowanym „Marsz obłąkańców ku zagładzie”, amerykański sekretarz stanu Blinken zażądał od Chińczyków, zaprzestania współpracy z Rosją, uznania Tajwanu, który jest de iure częścią ChRL, za suwerenne państwo i zmniejszenia chińskiej produkcji przemysłowej w celu wsparcia amerykańskiej gospodarki. Gospodarze z lodowatą grzecznością poradzili jedynie Amerykanom by zaprzestali wtrącać się w wewnętrzne sprawy innych państw. A cała wizyta , przedstawiona w szczegółach na tym video:
przebiegała w napiętej i wrogiej atmosferze.
Amerykanie nie cofają się nawet przed groźbą użycia broni nuklearnej i ze swą zwykłą szatańską przewrotnością oskarżając o to Rosje.
W czasie maksymalnego napięcia pomiędzy ZSRR i USA, kiedy zbrojenia nuklearne sięgały szczytu, nie wyzbyci jeszcze poczytalności Amerykanie zastosowali wspólnie z ZSRR doktrynę tzw. „Mutual Assured Destruction” (https://www.britannica.com/topic/mutual-assured-destruction), w skrócie MAD, co po angielsku znaczy „szalony”. W ten sposób obopólnie zaakceptowali oczywisty fakt niemożności wygrania wojny jądrowej przez NIKOGO. Akceptacja tego, uratowała świat przed zagładą i zapoczątkowała proces kontroli zbrojeń.
Niestety niepoczytalni trockiści, który dzierżą obecnie władzę absolutną w Waszyngtonie, nie są w stanie, lub nie chcą, pojąć tej oczywistości. Dlatego też polecili swoim namiestnikom administrującym obecnie III RP, zainstalowanie broni jądrowej na naszym terytorium.
Przy czym procedura wdrażania wszelkich poleceń hegemona w stosunku do wasala jest jedna standardowa:
1. Namiestnik wasalnego terytorium zostaje poinformowany w cztery oczy o co ma uniżenie prosić Waszyngton.
2. Po jakimś czasie wasal uniżenie zwraca się z powyższą oficjalną prośbą do hegemona.
3. W odpowiedzi na tą prośbę, przedstawiciel hegemona ( w tym konkretnym przypadku sekretarz NATO Stoltenberg), krygując się jak brzydka panna na wydaniu po oświadczynach, stwierdza że „nie ma takich planów”. Hegemon musi bowiem publicznie zademonstrować społeczności wasala, jak wielką mu łaskę wyrządzi.
4. Po niedługim czasie projekt zostaje wdrożony zgodnie z zaplanowanym harmonogramem.
O potencjalnych konsekwencjach realizacji tego projektu, również pisałem w niedawnym artykule: „Globalistyczne plany użycia broni jądrowej”, więc nie będę się powtarzał.
Based on the votes this week, it appears that it isn’t just Democrats trampling on the flag…
p” for our horse breeding business.
The above is easy to say, not so easy to live by.
But we must all try to resist what is happening in our nation.
The cyberstalking and cyberbullying in this culture is sickening, and they are working to help the government to control us all. By demeaning others, cyberstalking, cyberbullying, and harassing, we have lost focus on the real enemy.
Online hate has become a very successful business model.
Tyranny is winning worldwide. And frankly, I am really getting tired of the constant on-line personal attacks, lies, defamation and hate.
This little illustrated video relates to much of the cyberstalking and bullying that is going on. I hope you enjoy it as much as I did.
Przemawiając na wiecu promującym aborcję na Florydzie 23 kwietnia 2024 r., prezydent Biden uczynił znak krzyża. Biden słuchał przewodniczącej Partii Demokratycznej Florydy Nikki Fried, która potępiła stanowisko republikańskiego gubernatora Rona DeSantisa w sprawie zakazu aborcji po szóstym tygodniu ciąży. Przewodniczący CatholicVote Brian Burch oskarżył Bidena o kpienie z wiary: “Decyzja Bidena o uczynieniu znaku krzyża w celu wsparcia ekstremizmu aborcyjnego jest nikczemną szaradą, która próbuje dokooptować świętą praktykę w celu wsparcia jego nowej religii aborcyjnej”. Dodał: “Gest Bidena sugeruje, że jest on albo strasznie naiwny, albo stetryczały, albo bezdusznie obojętny na podstawowe przekonania milionów chrześcijan w Ameryce”.
Szokujące statystyki, niezauważalnie, prawie potajemnie opublikowane przez amerykańskie Centra Kontroli Chorób (CDC), ujawniają, że od czasu, gdy Agencja ds. Żywności i Leków (FDA) wydała zezwolenie na użycie w sytuacjach nadzwyczajnych (EUA) [Emergency Use Authorisation szczepionki wirusa Covid, odnotowano ponad milion dodatkowych zgonów wśród osób w wieku 65 lat i starszych.
W dniu 11 grudnia 2020 r. FDA wydała zezwolenie na użycie pod kontrolą (EUA) Emergency Use Authorisation szczepionki Pfizer-BioNTech przeciwko Covid-19, co czyni ją pierwszą szczepionką na Covid-19, która otrzymała takie zezwolenie w Stanach Zjednoczonych.
Następnie szczepionka Moderna Covid-19 otrzymała EUA 18 grudnia 2020 r., a szczepionka Janssen (Johnson & Johnson) Covid-19 otrzymała EUA 27 lutego 2021 r.
W pierwszej kolejności zaproponowano szczepionkę na Covid-19 osobom starszym, a liczba odnotowanych dodatkowych zgonów była zdumiewająca. W ciągu pierwszych 20 tygodni 2021 r. odnotowano 150 085 dodatkowych zgonów wśród osób w wieku powyżej 65 lat w porównaniu ze średnią z pięciu lat od 2015 do 2019 r.
Następnie od 21. do 40. tygodnia 2021 r. odnotowano zdumiewającą liczbę 165 387 dodatkowych zgonów wśród osób w wieku 65 lat i starszych. Spowodowało to, że łączna nadwyżka zgonów od 1. do 40. tygodnia 2021 r. wyniosła 315 472 wśród osób, które z największym prawdopodobieństwem otrzymały szczepionkę “przeciwko Covid-19”.
W pozostałej części 2021 r. odnotowano 133 268 dodatkowych zgonów. Zwiększenie całkowitej nadwyżki zgonów w ciągu roku wśród osób powyżej 65. roku życia do 448 740.
Oznacza to, że w okresie, w którym spodziewano się radykalnego ograniczenia nadmiernej liczby zgonów, w związku z podaniem pozornie bezpiecznej i skutecznej szczepionki w celu powstrzymania fali zgonów rzekomo spowodowanych śmiercionośną chorobą, zmarło prawie pół miliona więcej osób w wieku 65 lat i więcej, niż oczekiwano.
Rok 2022 poprawił nieznacznie te dane, ale nadal odnotował szokującą liczbę nadmiernych zgonów – 371 466 odnotowano wśród osób w wieku powyżej 65 lat.
W 2023 r. odnotowano 257 415 dodatkowych zgonów wśród osób w wieku 65 lat i starszych, przy czym najnowsze dane opublikowane przez CDC potwierdzają, że jedynie w pierwszym tygodniu 2024 r. odnotowano 5482 nadmierne zgonów.
Oznacza to, że ogółem odnotowano 1 069 943 dodatkowych zgonów wśród osób w wieku powyżej 65 lat od chwili, gdy po raz pierwszy zaproponowano im szczepionkę przeciwko Covid-19 do 1. tygodnia 2024 r.
To szokująca liczba nadmiernych zgonów w porównaniu ze średnią pięcioletnią w latach 2015–2019. Szczepionki na Covid-19 miały zmniejszyć liczbę zgonów, a nie ją zwiększyć.
Zdumiewająca liczba dodatkowych zgonów, sięgająca ponad miliona w ciągu trzech lat, to więcej niż wystarczający dowód na to, że szczepionki przeciwko Covid-19 są dalekie od bezpieczeństwa i skuteczności. Publikowane po cichu dane dowodzą, że te szczepionki są niezwykle niebezpieczne.
W USA osobom w wieku powyżej 65 lat zaproponowano kilka szczepionek przeciwko Covid-19 w ramach zezwolenia na użycie pod kontrolą (EUA) Emergency Use Authorisation
Początkowo szczepionki te były przeznaczone przede wszystkim dla osób starszych, między innymi ze względu na rzekome wyższe ryzyko ciężkiej choroby wywołanej przez „COVID-19”.
Z biegiem czasu zalecono także dawki przypominające, ponieważ zastrzyki wyraźnie nie działały. Gdyby były skuteczne, czy odnotowano by ponad milion dodatkowych zgonów wśród osób, które otrzymały więcej zastrzyków niż jakakolwiek inna grupa wiekowa?
Ukraina, która w momencie rozpadu ZSRR liczyła 52 miliony mieszkańców i była najbardziej uprzemysłowiona ze wszystkich sowieckich republik, oraz dzięki czarnoziemowi, stanowiła zagłębie agrarne dla Sowietów, posiadała wszelkie atrybuty do szybkiego rozwoju, przynajmniej na poziomie państewek bałtyckich.
Niestety, banderowska Ukraina, która powstała po zorganizowanej przez CIA „kolorowej rewolucji” w 2014 roku, ogarnięta nienawiścią do wszystkiego co nie banderowskie, tak długo atakowała na Donbasie Rosję, że doczekała się militarnej interwencji z jej strony.
Wbrew nieustannej propagandzie medialnej Zachodu, sławiącej „bohaterskich Ukraińców” i militarną wyższość sprzętu NATO nad rosyjskim, wojna proxy kończy się dla Ukrainy całkowitą katastrofą. Według szacunkowych danych, na Ukrainie pozostało nie więcej niż 20 milionów mieszkańców. Większość z nich to kobiety, starcy, inwalidzi fizyczni i/lub mentalni. Infrastruktura i przemysł zostały ostatecznie skasowane przez rosyjskie siły powietrzne, a sam sztuczny twór państwowy, jakim jest Ukraina, nadaje się już tylko do kasacji.
Pomimo sprawiedliwości dziejowej jaką przechodzi obecnie to państwo i społeczeństwo, trudno nie zauważyć straszliwej katastrofy jaką przeżywają i przeżywać będą nadal jej mieszkańcy i uchodźcy w dającej się przewidzieć perspektywie czasowej.
Truizmem jest stwierdzenie, że „humanitarnego” Zachodu nic nie obchodzą rezultaty wepchnięcia banderowszczyzny w konflikt z Rosją. Jedyne co go interesuje jest osłabienie lub zniszczenie FR, tak by cudzymi rękami utrzymać swą światową hegemonię.
Upadek Ukrainy stanowi poważny problem dla Zachodu, gdyż zmusza USA i UE do ekspresowego zastępstwa banderowców kolejnym przysłowiowym frajerem.
III RP od dawna stanowi głównego kandydata to tej „zaszczytnej funkcji”.
Problem tkwi jednak w tym, że FR nie daje się nabrać na kolejne zachodnie prowokacje i nieustanne werbalne ataki, a nawet akcje kinetyczne, jak zniszczenie miejskiego centrum koncertowego w Moskwie, które spowodowało śmierć ponad 160 osób.
Z tego też powodu propagandziści zachodni ukuli nowy wojskowy termin dla WP, a mianowicie „obronny atak”. Zakładając, że Rosja i Białoruś nie dadzą się sprowokować do agresji, trzeba będzie wydać „polskim władzom” pod egidą gauleitera Tuska i jego „euroentuzjastycznej” kliki, polecenie militarnego ataku „obronnego” na Rosję lub Białoruś.
W tym celu należy „przeszkolić” polskojęzyczne społeczeństwo w zakresie nowej globalistycznej logiki, w której jedno zdanie zawiera dwie wzajemnie wykluczające się informacje!
Stanisław Michalkiewicz tygodnik „Goniec” (Toronto) • 21 kwietnia 2024
„Tak się historii koło kręci…” – zaczyna poeta kolejny wątek w nieśmiertelnym poemacie „Towarzysz Szmaciak”- ale my tu pozostaniemy jak najdalej od filozofii, tylko będziemy trzymać się faktów – w dodatku tak zwanych „autentycznych” – w odróżnieniu od tych „prasowych”, które w swoim czasie lansował „Drogi Bronisław”, uznany przez panią Magdalenę Albright za jeden z naszych „skarbów narodowych”.
Trzymając się tedy faktów autentycznych przypomnijmy, że odkąd tylko Niemcy odzyskały w Europie względną swobodę ruchów po tak zwanym „zjednoczeniu”, czyli wchłonięciu byłej sowieckiej strefy okupacyjnej, czyli Niemieckiej Republiki Demokratycznej, zaraz zaczęły wypuszczać balony próbne, czy by tu nie utworzyć europejskich sił zbrojnych niezależnych od NATO. Jednak każdy taki niemiecki balon próbny spotykał się niezmiennie ze stanowczym amerykańskim „NIET!” A dlaczego? A z dwóch powodów. Po pierwsze Ameryka zarówno wtedy, jak i dzisiaj, trzymała i trzyma w Niemczech spory kontyngent swojego wojska, w związku z czym stoi, a właściwie stała na nieubłaganym gruncie jedności „bezpieczeństwa euroatlantyckiego” – bo tak nazywa się pseudonim amerykańskiej kurateli nad Europą, ustanowionej w 1945 roku w Jałcie. Po drugie, kiedy na skutek sowieckiej presji na Europę Zachodnią, Ameryka w 1954 roku zgodziła się na remilitaryzację Niemiec, to znaczy – na pozwolenie Niemcom na posiadanie armii – to na wszelki wypadek, gdyby Hitler niespodziewanie zmartwychwstał, w 1955 roku całą powstałą wówczas Bundeswehrę wmontowała właśnie w struktury NATO, za pośrednictwem których sprawuje nad nią surveillance. Toteż Amerykanie nie mają złudzeń, że te całe „europejskie siły zbrojne niezależne od NATO”, to taki pseudonim wyprowadzenia Bundeswehry spod amerykańskiej kurateli. Stąd to stanowcze „NIET!”
Z tej tradycji wyłamał się tylko prezydent Obama, który 17 września 2009 roku dokonał słynnego „resetu” w stosunkach amerykańsko-rosyjskich. Było ono następstwem uzgodnień izraelskiego prezydenta Szymona Peresa, który 18 sierpnia 2009 roku spotkał się w Soczi z rosyjskim prezydentem Miedwiediewem. Z tego spotkania nie ukazał się żaden komunikat, ale prezydent Peres w wypowiedzi dla izraelskiej gazety wyznał, że złożył tam prezydentowi Miedwiediewowi dwie obietnice. Pierwszą – że Izrael nie uderzy na Iran. Drugą – że on, czyli Szymon Peres – „namówi” prezydenta Obamę do usunięcia amerykańskiej tarczy antyrakietowej ze Środkowej Europy. No i chyba go „namówił”, bo prezydent Obama nie tylko dokonał wspomnianego „resetu”, nie tylko zlikwidował tarczę, ale też nie powiedział „NIET!”, kiedy Niemcy po raz kolejny wypuściły próbny balon w sprawie euroejskich sił zbrojnych.
Ale w 2014 roku prezydent Obama zresetował swój poprzedni reset, wysadził w powietrze lizboński porządek polityczny, którego najważniejszym punktem było strategiczne partnerstwo NATO-Rosja, w związku z tym amerykańska polityka wróciła w poprzednie koleiny. I kiedy francuski prezydent Macron próbował wyjaśniać, że europejskie siły zbrojne są niezbędne do obrony Europy, miedzy innymi przed… Stanami Zjednoczonymi, zdumiony prezydent Trump zauważył, że Ameryka nigdy na Europę nie napadła, dodając złośliwie, że gdyby nie USA, to Francuzi w Paryżu uczyliby się po niemiecku. Na to francuski premier napisał prezydentowi Trumpowi, żeby nie wsadzał nosa w nie swoje sprawy. Na takie dictum we Francji znienacka zaraz pojawił się ruch „żółtych kamizelek”, z którym rząd ledwo mógł sobie poradzić. Na kamizelkach oczywiście nie było napisane, że dostarczyła je CIA, ale takie rzeczy są zrozumiałe same przez się.
Aliści następcą prezydenta Trumpa został prezydent Józio Biden, który postanowił pójść krok dalej, niż prezydent Obama. Ten tylko kupił sobie Ukrainę za 5 mld dolarów, a tymczasem prezydent Biden, w ramach przygotowań do ostatecznego rozwiązania kwestii chińskiej, postanowił „osłabić” Rosję, używając w tym celu Ukraińców w charakterze mięsa armatniego. Ponieważ dalsze osłabianie Rosji sprawiło, że ukraińskiego mięsa armatniego zaczęło brakować, a poza tym w USA nastał rok wyborczy, prezydent Józio Biden postanowił wyplątać się z ukraińskiej awantury, przerzucając część obowiązków na Europę, to znaczy – na Niemcy. Niemcy – owszem, czemu nie – ale w odróżnieniu od polskich mężyków stanu, którzy za wielką łaskę uważają dopuszczenie do zrobienia Amerykanom laski za darmo – zażądali od Józia zgody na urządzanie Europy po swojemu – oczywiście w ramach pokojowego jej „jednoczenia”, to znaczy – przekupywania biurokratycznych gangów, okupujących poszczególne europejskie bantustany. W ten sposób Niemcy przybliżyły się do celu przedstawionego w 1943 roku przez Adolfa Hitlera, który w przemówieniu do gauleiterów nakreślił obraz zjednoczonej Europy. „Małe państwa” – powiedział – nie mają w niej racji bytu, bo tylko Niemcy potrafią prawidłowo zorganizować Europę. I właśnie Józio Biden wyraził na to zgodę.
„Lecz tymczasem na mieście inne były już treście”. Józio uznał, że Rosja już jest passe, toteż przystąpił do osłabiania Chin. Oczywiście ostrożnie, bo z Chinolami nigdy nic nie wiadomo – toteż „namówił” premiera Netanjahu do potargania za wąsy Iranu. Nie musiał go zresztą specjalnie namawiać, bo premier bezcennego Izraela korzysta z wojny póki może, wiedząc, że dla niego pokój będzie straszny. Toteż izraelskie myśliwce zbombardowały irański konsulat w Damaszku, w którym zginęło kilku ważnych tamtejszych generałów. Żeby nie stracić prestiżu, Iran odpowiedział atakiem dronami i rakietami na Izrael, pilnując przy tym, żeby bezcennemu Izraelowi nie wyrządzić żadnej szkody – co się w pełni udało. Szkoda, że Biblia już została napisana, bo w przeciwnym razie dowiedzielibyśmy się, że Najwyższy zrobił kolejny cud – jak ten, z Morzem Czerwonym, co to się rozstąpiło.
W związku tym prezydent Józio Biden groźnie kiwnął palcem w bucie, przestrzegając Izrael, żeby już się na Iranie nie mścił. Ale nie z Beniaminem Netanjahu takie numery! Puszczając mimo uszu rady Józia Bidena, 16 kwietnia zwołał gabinet wojenny, znaczy się – „rząd jedności narodowej”, na którego czele stoi – żeby rada w radę uradzić, co by tu zrobić znienawidzonemu Iranowi. Najwyraźniej obietnica prezydenta Peresa złożona rosyjskiemu prezydentowi Miedwiediewowi, przestała być już aktualna.
Kiedy kują konie, żaby też nogę podstawiają. Może nie wszystkie, ale jeśli chodzi o te z Warszawy, to nie ma takiej siły która by je przed tym powstrzymała. Toteż tego samego dnia, kiedy w bezcennym Izraelu zebrał się tamtejszy gabinet wojenny, jego tubylczy odpowiednik zebrał się też w Warszawie. Najwyraźniej pan prezydent Duda wyobrażał sobie, że rada w radę uradzą, jakby tu włączyć się do wojny po jedynie słusznej stronie, to znaczy – po stronie bezcennego Izraela – i co zrobić ze złowrogim Iranem. Wyobrażam sobie, że narada przypominała trochę rozhowory Murzynów, co to na pustyni złapali grubasa. Nie wiedzieli, co mu zrobić, ucięli… – no, mniejsza z tym.
Toteż zniecierpliwiony Donald Tusk najwyraźniej musiał to przerwać informując, że Polska właśnie dostanie się pod „europejską żelazną kopułę” i że „wcale mu nie przeszkadza, że to będzie kopuła niemiecka”. Pewnie, że mu nie przeszkadza, bo przecież taki rozkaz musiała wydać Reichsfuhrerina Urszula von der Leyen, no a poza tym, właśnie dzięki tej kopule – „niezależnej od NATO” – IV Rzesza nie będzie już musiała obawiać się żadnych niespodzianek ze strony amerykańskich twardzieli, a nasz mniej wartościowy naród tubylczy też będzie zażywał bezpieczeństwa w Generalnym Gubernatorstwie.
Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Goniec” (Toronto, Kanada).
EPA’s new emissions standards for heavy-duty trucks will effectively require that electric semi-trucks make up an increasing share of manufacturer sales from 2027 through 2032, similar to its recent rule for passenger cars. The difference is that the truck mandate is even more costly and fanciful.
EVs make up less than 1% of U.S. heavy-duty truck sales, and nearly all are in California, which heavily subsidizes and mandates their purchase. EPA’s rule will require electric models to account for 60% of new urban delivery trucks and 25% of long-haul tractor sales by 2032 (WSJ).
This EVtruck mandate on manufacturers is not feasible. EV big rigs and commercial vehicles will need to make more stops for charging, will not be able to carry heavy weights and there are no charging stations available for commercial vehicles. This will drive up the cost of goods throughout the USA, as well as making farm, manufacturing more expensive – which equals less demand for product.
At this time, there is not even a single long-haul tractor truck on the market, and yet 25% of them are now supposed to be EVS?
Biden officials who have pushed these new mandates are well aware of damage they are doing, but believe that in the name of “climate change” it is justified. This will reduce the American standard of living and limit economic growth. Weaponizing government agencies to push activist agendas is especially detrimental to the American political system and must stop.
The issue of bribing students just prior to the election is real.
The Administration is essentially turning college into an open-ended, taxpayer-financed entitlement by canceling loans on the installment plan. It even boasts that it has already “approved $146 billion in student debt relief for 4 million Americans through more than two dozen executive actions.” That’s $36,500 per borrower. It’s good to be the King.
The Supreme Court ruled last year that Mr. Biden’s cancelation of $10,000 to $20,000 per borrower exceeded his authority under the 2003 Heroes Act, which allows the executive to “modify” loan terms in an emergency. The Administration “modified” loans, Chief Justice John Roberts wrote, in the “same sense that ‘the French Revolution “modified” the status of the French nobility.’”
An Administration official said late Sunday its new plans “involve different considerations” and use “different legal authority.” It invokes the Higher Education Act, which lets the Education Secretary “compromise” or “waive” claims. The Administration says its new plan is targeted even as it boasts about its scale.
Mr. Biden’s new loan forgiveness is still illegal. The High Court stressed that student loan forgiveness is a major question that requires clear authorization from Congress. But Mr. Biden seems to believe he can jam the courts by automatically forgiving debt before a judge has time to stop him.
The White House says most borrowers won’t even have to apply for loan relief. Sometime before the November election, Mr. Biden will simply declare their debt forgiven. That means a future Congress and a President Trump might be unable to undo the lawless act. Where are the press scolds who warn about a President who threatens democracy?(From the WSJ).
Drobni rolnicy są przedmiotem ataku w stanie Oregon, który zaczął masowo zamykać rodzinne gospodarstwa rolne w całym stanie pod pozorem oszczędzania wody i ochrony wód gruntowych.
Yanasa TV, projekt Yanasa Ama Ranch, udostępnił około 20-minutowy film – można go obejrzeć poniżej – wyjaśniający, co dzieje się w Beaver State, ponieważ biurokraci, małe rodzinne gospodarstwa błędnie nazywają skoncentrowanymi operacjami karmienia zwierząt – CAFO (https://en.wikipedia.org/wiki/Concentrated_animal_feeding_operation) po to, by móc zamknąć je “dla dobra środowiska”.
“Stan Oregon skutecznie zamknął małe farmy i markety ogrodnicze na dużą skalę i obecnie wysyła do farm pisma o zaprzestaniu działalności, a także wykorzystuje technologię satelitarną, aby znaleźć swoje ofiary i wysłać im te listy, które mówią, że nie możesz działać” – wyjaśnia ranczer w poniższym filmie.
Małe farmy to nie CAFO
Ranczer wyjaśnia, że istnieją dwa różne przepisy, których urzędnicy stanu Oregon używają do przeprowadzania tych zamknięć. Jedno z nich obejmuje szeroko niejasną definicję CAFO w stanie Oregon, która w części brzmi następująco:
“Stan Oregon definiuje CAFO jako skoncentrowane karmienie lub trzymanie zwierząt lub drobiu, w tym między innymi obszary karmienia koni, bydła, owiec lub trzody chlewnej, obszary przetrzymywania bydła mlecznego oraz zakłady produkcji drobiu i jaj, w których powierzchnia została przygotowana z betonu, materiału skalnego lub materiałów włóknistych w celu utrzymania zwierząt w deszczową pogodę”.
Opierając się na tej definicji, kilkuhektarowe gospodarstwo z pastwiskiem i, powiedzmy, dwiema krowami dojnymi i kilkoma kurczakami kwalifikuje się jako CAFO, jeśli ma jakikolwiek obszar na terenie posiadłości, w którym materiał skalny lub żwir są używane jako ścieżka prowadząca do małej obory lub kurnika.
“Sposób, w jaki zmienili definicję CAFO, będzie miał wpływ na prawie wszystkich” – ostrzega ranczer przed “zaktualizowaną” definicją CAFO w Oregonie, która ma również wpływ na jego nieruchomość. “Nasze zwierzęta niekoniecznie są trzymane w jednym miejscu (wędrują po pastwiskach)”.
W styczniu tego roku złożono pozew w imieniu małych rodzinnych gospodarstw rolnych w całym Oregonie, argumentując, że definicja CAFO jest zbyt szeroka i negatywnie wpływa na prawie każdego, kto produkuje jajka od przydomowych kurczaków, i to niezależnie od wielkości ich posesji.
“To prawo jest egzekwowane w stanie Oregon”, ostrzega ranczer, opowiadając tę samą historię co National Review o farmie Godspeed Hollow w Newburg, Ore., która została przeklasyfikowana jako CAFO tylko dlatego, że ma żwirową ścieżkę od dojarki do stacji odbioru mleka oddalonej o zaledwie 100 stóp.
“[Oregon] zamknął już niektóre farmy. Do czasu rozpatrzenia sprawy w sądzie obowiązuje zakaz stosowania niektórych definicji prawa. Obecnie drobni producenci mleka… wiele z tego, czego wymagają, to po prostu zbyt wiele dla drobnych rolników”.
Wszystkie wody gruntowe w Oregonie, nawet na terenie prywatnym, uważane są za publiczne
Kolejną rzeczą, z którą rolnicy z Oregonu muszą się zmierzyć, są stanowe przepisy dotyczące wody. Jedyną wodą, którą rolnicy mogą legalnie zbierać w Oregonie, jest woda deszczowa. Wszystko inne, w tym woda z rzek i strumieni, a nawet wody gruntowe na terenie prywatnym, jest uważane za zasoby publiczne.
Ze względu na tę zasadę, rolnicy z Oregonu nie mogą nawet używać wody z własnych prywatnych studni do nawadniania upraw i pojenia zwierząt bez zezwolenia. W połączeniu z zasadą CAFO, ta dotycząca zużycia wody jest nadużywana w taki sposób, że utrudnia, a nawet uniemożliwia rolnikom prowadzenie gospodarstw.
“Zasada ta weszła w życie w 2021 r.” – wyjaśnia ranczer na temat tego, w jaki sposób urzędnicy z Oregonu uchwalili zasadę dotyczącą wody; stało się to w czasie, gdy wszyscy byli rozkojarzeni i traumatyzowani przez “pandemiczną” tyranię koronawirusa Wuhan (COVID-19).
“Powoli dotarło to do punktu, w którym ogrodnicy zajmujący pół akra ziemi otrzymują teraz nakazy zaprzestania działalności, mówiące: ‘nie możecie podlewać swoich ogrodów; wymyślcie inny sposób’”.
Oczywistym celem tego wszystkiego jest skoncentrowanie jeszcze większej władzy i kontroli nad rynkiem żywności w rękach tylko kilku zamożnych osób, jednocześnie pozbawiając drobnych rolników środków do życia i dochodów – nie wspominając o ich nadanym przez Boga prawie do uprawy, produkcji, konsumpcji i owszem, sprzedaży owoców swojej pracy na utrzymanie.
Ostrzegam, że jeśli coś takiego może wydarzyć się w Oregonie, to może wydarzyć się wszędzie. Tyrania zwykle zaczyna się w jednym obszarze jako przypadek testowy, a jeśli ogół społeczeństwa nie stawia oporu, rozprzestrzenia się jak wirus w innych miejscach.
Amerykanie, bez względu na stan, w którym mieszkają, mają konstytucyjne prawo do wolności żywności.
Rolf Hazlehurst, prawnik współpracujący z Children’s Health Defense i ojciec chłopca, u którego zdiagnozowano autyzm, złożył wniosek w amerykańskim Federalnym Sądzie ds. Roszczeń, w którym zarzuca prawnikom reprezentującym Departament Zdrowia i Opieki Społecznej USA oszustwo, polegające na ukrywaniu oraz fałszowaniu dowodów na to, że szczepionki mogą powodować autyzm.
We wniosku Hazlehurst zarzucił, że prawnicy Departamentu Sprawiedliwości USA (DOJ), którzy reprezentowali Departament Zdrowia i Opieki Społecznej (HHS) w sprawach dotyczących obrażeń spowodowanych szczepionkami, wielokrotnie oszukiwali system sądowniczy – od Krajowego Programu Odszkodowań za Urazy Spowodowane Szczepieniami (NVICP) po Sąd Najwyższy USA.
Oszustwo to doprowadziło do tego, że tysiącom rodzin dzieci poszkodowanych przez szczepionki odmówiono prawa do odszkodowania i prawa do rozpatrzenia ich spraw.
“Wniosek zawiera bardzo poważne i dobrze uzasadnione zarzuty dotyczące masowego oszustwa sądowego” – powiedział Kim Mack Rosenberg, główny radca prawny CHD, który jest również doradcą Hazlehursta w sprawie – “Dowody przedstawione na poparcie wniosku jasno wskazują, że prawnicy z Departamentu Sprawiedliwości ukrywali i oraz fałszowali bardzo istotne informacje przed biegłymi w ramach Programu odszkodowań za urazy poszczepienne oraz przed sędziami w sądach”.
Syn Hazlehursta zapadł na autyzm po tym, jak został zaszczepiony jako niemowlę. Jego rodzina i tysiące innych pokrzywdzonych osób złożyło wnioski o odszkodowanie za autyzm wywołany szczepionkami za pośrednictwem Krajowego Program Odszkodowań za Urazy Spowodowane Szczepieniami. Program skonsolidował wszystkie wnioski w tzw. Omnibus Autism Proceeding, zestawie sześciu reprezentatywnych “przypadków testowych” – w tym syna Hazlehursta – jako podstawę do orzeczenia w pozostałych 5400 sprawach, rozpatrywanych przez specjalnych biegłych Sądu Federalnego ds. Roszczeń, w celu zbadania, czy istniał związek przyczynowo-skutkowy między szczepieniem a autyzmem. Główny ekspert medyczny Departamentu Sprawiedliwości, dr Andrew Zimmerman, poinformował prawników Departamentu Sprawiedliwości podczas trwającego postępowania zbiorczego, że zmienił swoją pierwotną opinię i orzekł, że szczepionki powodują autyzm w niektórych przypadkach, o czym nie poinformowano poszkodowanych i biegłych NVICP. Prawnicy DOJ, zamiast podzielić się zmienioną opinią ZimmermanA, zwolnili go z obowiązków świadka, nadal jednak wykorzystywali fragmenty jego pierwotnej pisemnej opinii, aby udowodnić, że szczepionki nie powodują autyzmu – fałszywie przedstawiając jego stanowisko i popełniając tym samym “oszustwo sądowe”, co z czasem przerodziło się w schemat oszustwa o daleko idących konsekwencjach. Prawnicy DOJ wielokrotnie kłamali przedstawiając pierwotną wersję opinię Zimmermana jako ostateczną i ukrywali inne dowody, które pojawiły się podczas przesłuchań w sprawie „przypadków testowych” w kolejnych sprawach przed wieloma sądami. W rezultacie tego oszustwa tysiące osób poszkodowanych nie otrzymało odszkodowania. Oszustwo to miało wpływ na Program Odszkodowań za Obrażenia Spowodowane Szczepieniami – w szczególności na Omnibus Autism Proceeding, Sąd Roszczeń Federalnych, Sąd Apelacyjny dla Okręgu Federalnego, a nawet Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych.
Dyrektor generalna CHD Mary Holland powiedziała The Defender: “Szczepionki zdecydowanie powodują autyzm, a rząd kłamie na temat tej rzeczywistości od dziesięcioleci”.
Pod koniec lat 80. znaczna liczba pozwów sądowych dotyczących urazów poszczepiennych związanych ze szczepionką DPT firmy Wyeth (obecnie Pfizer), w połączeniu z “rażąco niewystarczającą rekompensatą” dla ofiar urazów poszczepiennych, zagroziła rentowności programu szczepień. W odpowiedzi Kongres przyjął w 1986 roku ustawę National Childhood Vaccine Injury (ustawa dotycząca obrażeń u dzieci spowodowanych szczepieniami), która powołała osobny sąd ds. szczepionek. Ustawa zapewniła przemysłowi farmaceutycznemu szeroką ochronę przed odpowiedzialnością i wprowadziła system wypłat odszkodowań dla dzieci poszkodowanych przez szczepionki za pośrednictwem Krajowego Programu Odszkodowań za Urazy Spowodowane Szczepionkami.
Program został pierwotnie zaprojektowany jako szybka, elastyczna alternatywa dla często kosztownej i długotrwałej cywilnej areny tradycyjnego procesu. Aby otrzymać odszkodowanie, rodzice składają wniosek do programu. Sąd ds. roszczeń federalnych (który nadzoruje program) wyznacza “specjalnych biegłych” – zazwyczaj prawników, którzy wcześniej reprezentowali rząd USA – do rozstrzygania indywidualnych roszczeń. Postępowanie NVICP jest mniej formalne niż typowe postępowanie sądowe. Jeśli poszkodowany zgłosi roszczenie dotyczące szczepionki objętej programem i wymienionej w tabeli urazów poszczepiennych – wykazie znanych skutków ubocznych związanych z niektórymi szczepionkami w określonych ramach czasowych – zakłada się, że szczepionka spowodowała uraz, a składający wniosek o odszkodowanie kwalifikuje się do wypłaty bez konieczności dowiedzenia związku przyczynowego. Jednak w przypadku roszczeń dotyczących urazu niewymienionego w tabeli lub urazu, który nie wystąpił w uznanych ramach czasowych – składający wniosek musi udowodnić, że szczepionka spowodowała uraz. Dowody obejmują dokumentację medyczną i zeznania biegłych, jednak decyzja w zależy w dużej mierze od decyzji biegłego NVICP. Od decyzji można odwoływać się do Sądu Roszczeń Federalnych, Sądu Apelacyjnego dla Okręgu Federalnego, a ostatecznie do Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych, jednak uzyskanie odszkodowania w ramach NVICP jest wyjątkowo trudne. Postępowania często zamieniają się w przeciągające się, sporne bitwy ekspertów, a zaległości w sprawach są znaczne.
“Ustawa o szczepionkach z 1986 roku jest jedną z podstawowych przyczyn epidemii autyzmu. Zrozumienie, dlaczego tak jest i w jaki sposób Departament Sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych dopuścił się oszustwa wobec sądów, w tym Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych, jest kluczem do zakończenia epidemii autyzmu” – twierdzi Hazlehurst.
Wykład Scotta J. Blocha, byłego doradcy prezydenta USA George´a W. Busha, wygłoszony na III Międzynarodowym Kongresie “Katolicy i polityka: szanse i zagrożenia”, który odbył się w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu w dniach 26-27 listopada 2010 r.
====================================
“Wydaje mi się bowiem, że Bóg nas, apostołów, wyznaczył jako ostatnich, jakby na śmierć skazanych. Staliśmy się bowiem widowiskiem światu, aniołom i ludziom; my głupi dla Chrystusa, wy mądrzy w Chrystusie, my niemocni, wy mocni; wy doznajecie szacunku, a my wzgardy… Błogosławimy, gdy nam złorzeczą, znosimy, gdy nas prześladują; dobrym słowem odpowiadamy, gdy nas spotwarzają. Staliśmy się jakby śmieciem tego świata i odrazą dla wszystkich aż do tej chwili” (1 Kor 4, 9-13). W życiu miałem momenty sławy, kiedy byłem w centrum opinii publicznej i miałem sposobność tworzenia dobrych rzeczy. Pragnę przedstawić, jak te okoliczności wpływają na człowieka, który chce zachować swoje zasady. Czy wywiązałem się dobrze, czy też źle ze sprawowanych urzędów, zależy już od oceny waszej i innych. Wiele informacji na mój temat można znaleźć w internecie – multum to ataki zmyślone, jeśli nie zupełnie fałszywe. Przepraszam z góry, że nie jestem w stanie odnieść się do wielu szczegółowych spraw, które okazały się zależne od plątaniny mechanizmów prawnych. Od kilku już lat moi przeciwnicy boją się, że opowiem o wszystkim w książce. W 2008 r. na antenie Narodowego Radia Publicznego (National Public Radio) ogłosili nawet, że napisałem już książkę pt. “Korupcja w stolicy” (“Corruption in the Capital”).
Tymczasem moją jedyną książką jak do tej pory jest opracowanie zbioru pism angielskiego pisarza Hilairego Belloca pt. “Kapitalny Belloc: prorok naszych czasów” (“The Essential Belloc: a Prophet for Our Times”), który ukazał się w 2010 roku.
Sam Belloc bardzo lubił Polskę. Zarówno on, jak i Gilbert Keith Chesterton odwiedzili wasz piękny kraj i uznali go za “główny cud nowożytnych czasów”. Belloc uważał, że Polska jest obdarzona tym typem rycerstwa i rozumienia dawnego porządku katolickiej Europy, które wydają się zagrożone wszędzie indziej. Zdaniem Belloca, Jan Sobieski był archetypem polskiego wojownika, który obronił chrześcijaństwo przed barbarzyńcami stojącymi u jego bram. Z chwilą, gdy proroctwo Belloca na temat rozkwitu islamu okazało się prawdziwe, potężny najeźdźca wtargnął na teren chrześcijańskiej Ameryki i Europy, usiłował zlaicyzować i oczyścić ich przestrzeń ze znaków wiary i chrześcijaństwa. Ta niezdrowa sytuacja jest powodem, dla którego służba społeczna dla dzisiejszych katolików jest czymś, co prowadzi do bezpośredniej konfrontacji z laickim duchem tego świata – z duchem dążącym do całkowitego usunięcia chrześcijan z życia publicznego. Belloc miał wiele do powiedzenia o katolikach w świecie i w życiu społecznym. Najbardziej znanym wystąpieniem na ten temat była jego mowa przed wyborami do parlamentu, w której powiedział: “Panowie, jestem katolikiem. O ile to możliwe, chodzę na Mszę św. każdego dnia. Oto jest różaniec. O ile to możliwe, klękam i odmawiam go codziennie. Jeżeli odrzucicie mnie z uwagi na moją religię, to będę dziękował Bogu, że zaoszczędził mi ujmy bycia waszym reprezentantem”. Belloc zdobył mandat do parlamentu, pomimo iż w Anglii jego katolicyzm był poważną przeszkodą. Zwłaszcza ten odważny typ katolicyzmu, który nie zatajał wiary przed opinią publiczną ani też nie szukał wymówek i nie szedł na kompromis ze swoją epoką. Piastując urząd, Belloc nie darzył sympatią “systemu partyjnego” ze wszystkimi jego układami ze światem bankierów, specjalistów od reklamy i dealerów popularności. Zrozumiał, że partie są takie same, z wyjątkiem nielicznych różnic programowych. Próbował nasycać kulturę sensem katolickim, podobnie jak próbuje czynić to uczelnia, w murach której się znajdujemy, i do czego dążą organizatorzy tego kongresu. Jestem wdzięczny za zaproszenie skierowane do mnie przez prof. Piotra Jaroszyńskiego i Wyższą Szkołę Kultury Społecznej i Medialnej oraz prof. Petera Redpatha i Fundację Cywilizacji Zachodu. To ważne dzieło – to apostolat katolickiej kultury, szerzący dobroć, porozumienie, miłość do piękna i prawdy. Kiedy przybyłem do Waszyngtonu, również zainicjowałem pierwsze w tym mieście Towarzystwo im. Hilairego Belloca po to, aby do naszej stolicy wprowadzić trochę innej cywilizacji, kultury i przyjaźni. Wyszły mi naprzeciw tamtejsze katolickie i konserwatywne koła, które stają się coraz bardziej otwarte na pozyskiwanie i angażowanie ludzi. Próbujemy więc walczyć o nasze ideały, mając w swoich szeregach tak wspaniałych mówców, jak: o. James Schall, Joseph Pearce, Harry Crocker i inni. Śpiewamy piosenki do tekstów Belloca, palimy cygara, siedzimy przy lampce wina, spożywamy wspólny posiłek i rozmawiamy o wybranym eseju Belloca lub jego książce. Jestem więc niezmiernie wdzięczny, iż nareszcie mogłem przybyć do ziemi, na której miały miejsce wielkie wydarzenia historyczne; do kraju, który przeżył prawdziwą przemianę i w którym narodził się duch katolickiej demokracji; do kluczowego miejsca w historii zbawienia; do rodzinnego domu największego człowieka XX wieku – Karola Wojtyły, Papieża Jana Pawła Wielkiego. Moja córka uczęszcza obecnie do szkoły im. Jana Pawła Wielkiego, wspaniałej placówki prowadzonej przez Siostry Dominikanki z Nashville.
Urwiska postmodernizmu Przejdźmy teraz do głównego tematu naszego kongresu i zapytajmy, czy z podjęciem przez katolików służby społecznej wiąże się jakieś ryzyko, a jeśli tak, to czy należy je podejmować. Problem dotyczy tego, czy katolicy w ogóle mogą zaangażować się w politykę, a kiedy już się zaangażują, to czy mogą uczynić to w sposób, który autentycznie będzie obejmował zarówno porządek polityki, czyli sztukę czynienia tego, co możliwe – mówiąc językiem Arystotelesa – jak i porządek wiary, czyli sztukę tego, co niemożliwe – parafrazując słowa Jezusa Chrystusa. Katolicy, podejmując społeczną służbę – zwłaszcza na drodze wyborów – często zdają się uważać za coś cnotliwego rezygnację z cnoty na korzyść czegoś, co moglibyśmy określić względami praktycznymi. Tym czymś mogą być kolejne stopnie kariery, postępowanie z duchem czasu, pragnienie, by nikomu się nie narazić czy też chęć uchodzenia za ludzi “miłych” – osobliwy powód właściwy dla gatunku “homo erectus”. Ponieważ “być człowiekiem” oznacza stać prosto, nie chować się, nie leżeć ani nie czołgać się na brzuchu. Skupimy się jednak na innych katolikach, na tych poważnych, którzy potrafią wybić się na mistrzostwo w polityce, a jednocześnie sumiennie dochować wierności swojej wierze. Problemem dla większości katolików w życiu politycznym jest nie tyle kultura, ile oni sami – brakuje im świadomości, że znajdują się w samym centrum kultury postmodernistycznej, nie pod wpływem filozofii realistycznej, dostrzegającej obecność prawdy w rzeczach i w nas samych, lecz filozofii postmodernistycznej, która jest w większości pragmatyczna, technokratyczna i nastawiona na manipulację oraz produkcję rzeczy i przyjemności. Można łatwo być wessanym w nurt tego procesu o naturze biurokratycznej. Wystarczy po prostu chodzić na spotkania, dać się skusić urokom rzeczy praktycznych, następnie nasłuchać się obietnic, że jeśli zrobisz to, co ci się każe – a ciężko jest oprzeć się sile biurokracji – wzniesiesz się na wyższe szczeble stanowisk partyjnych, komitetów, urzędów państwowych, tych z wyboru i tych z nominacji, a wtedy dopiero będziesz w stanie czynić prawdziwe dobro. W biurokracji zawsze jest jakieś “a wtedy dopiero”. John Courtney Murray w swojej ciągle interesującej i ważkiej książce pt. “Te prawdy głosimy” (“We Hold These Truths”) skoncentrował się na społeczeństwie zbudowanym na fundamencie realistycznej epistemologii, które powstało z wiary zrodzonej w Jerozolimie, z filozofii odkrytej w Atenach oraz ze sprawiedliwości i skuteczności rodem z rzymskiego prawa. Ale próbował on również wzywać modernistyczne społeczeństwo do powrotu do zasad prawa naturalnego. (Nie udało się.) Krótko mówiąc, po tym, jak Murray napisał swoją książkę, większa część społeczeństwa w Ameryce i Kościoła w świecie przeszła nad urwiskiem postmodernizmu, by wejść w swego rodzaju rozchwianą etykę utylitarystycznego i technokratycznego manipulowania ludźmi dla przyjemności, władzy, rozrywki i wolności od bólu. Ta właśnie etyka zaczęła dominować w naszych instytucjach społecznych, mediach, kulturze, edukacji i polityce. Teraz z kolei to polityka zaczyna dominować np. nad ludźmi, którzy mają inne zdanie. Dzisiaj, moralne rozumowanie właściwe Ameryce Murraya i każdej poważnej dyskusji na forum państwa, wśród jego obywateli nakierowanych na wspólne dobro – to moralne rozumowanie ustąpiło miejsca imperatywom wolnej miłości i radykalnej autonomii jednostki – stworzonej przez państwo, które ciągle umacnia swoją niemal boską władzę nad społeczeństwem i wiarą jego obywateli. Jakie siły spotykają się u zbiegu Potomaku i Tybru – tam, gdzie nieodparta żądza stanowisk i wpływów w Rzymie naszych czasów, jakim jest Waszyngton, może wciągnąć każdego w swoje coraz większe wiry?
Cel: rozliczyć biurokratów Miałem szczęście piastować kierownicze stanowisko w szeregach administracji amerykańskiej za prezydentury George´a Busha, najpierw w Departamencie Sprawiedliwości jako wiceszef Biura ds. Inicjatyw Społecznych i Religijnych, a następnie jako dyrektor Urzędu Kontroli Państwa. Nazywano mnie doradcą specjalnym Stanów Zjednoczonych. Mój urząd był autonomicznym i stałym urzędem, który nadzorował władzę wykonawczą i Biały Dom w zakresie ich niewłaściwego postępowania, nieudolności, naruszania prawa, używania stanowisk publicznych do realizacji celów partyjnych i propagandy wyborczej. Chroniłem ludzi, których nikt inny by nie ochronił. Odkryłem, że ochrona państwa, do czego mój urząd został powołany, ma korzenie w biblijnej Księdze Mądrości: “Zróbmy zasadzkę na sprawiedliwego, bo nam niewygodny: sprzeciwia się naszym sprawom, zarzuca nam łamanie prawa, wypomina nam błędy naszych obyczajów… Dotknijmy go obelgą i katuszą, by poznać jego łagodność…” (por. Mdr 1, 16-2, 24). Jest to bardzo trafny opis reakcji ludzi na tych, którzy ostrzegają i donoszą o nieprawidłowości, nieudolności czy niebezpieczeństwie, które zagraża społeczeństwu. Można powiedzieć, że mój urząd był urzędem solidarności z tymi, którzy potrzebowali głosu, musieli powiedzieć prawdę, pragnęli opowiedzieć swoją historię o ucisku, o nadużyciu władzy, o niewłaściwym wykorzystaniu środków publicznych, o naruszeniach porządku i prawa, które są ważne w stabilnym społeczeństwie obywatelskim. Potrzebujemy bowiem proroków, ludzi, którzy podejmują ryzyko zwrócenia uwagi narodu, kiedy ktoś źle postępuje. Niektóre z głośniejszych spraw, jakie prowadziłem, wymagały, abym ujawniał różnego rodzaju rewelacje, chronił moich podwładnych, czy też abym prowadził dochodzenie przeciwko wysoko postawionym urzędnikom w mojej administracji. Znajdywałem informacje do swojej pracy w tysiącach samolotów lądujących awaryjnie z powodu niebezpiecznych pęknięć w ich kadłubach, wszczynałem dyscyplinarne akcje przeciwko wysokim urzędnikom w wielu departamentach i w samym Białym Domu, byłem obrońcą praw moich podwładnych w takich miejscach, jak: Departament Obrony (sprawa wadliwych pomp Katrina i nieprawidłowości kontraktów rządowych), Służby Ochrony Pogranicza (sprawa upozorowanej intrygi łapówkarskiej), a także Administracja Lotnictwa Federalnego (sprawa ukrywania awarii systemu nawigacji ruchu powietrznego oraz niedomagań inspekcji orzekających o zdolności do lotu). Składałem zeznania przed Kongresem Stanów Zjednoczonych i regularnie występowałem w mediach. Pisywałem, przemawiałem do środowisk uniwersyteckich i innych wielkich zgromadzeń. Wszystko po to, aby głosić, jak ważne jest posiadanie sprawiedliwego rządu, aby pokazywać ludziom, że w szeregach władzy panuje uczciwość, a politycy nie żyją na koszt państwa, nic nie robiąc. Stworzyłem jednostkę zajmującą się bezpieczeństwem inspektorów kontroli państwa i ich uprawnieniami pracowniczymi. Ktoś wyliczył, że moje dochodzenia kosztowały przemysł lotniczy 1 mld USD. Jednak każdy z moich współpracowników powie, że moje i ich decyzje sprawiły, iż setki tysięcy ludzi mogą teraz bezpieczniej korzystać z usług komercyjnych linii lotniczych. Z kolei wielu lobbystów, członków rządu czy też ludzi spoza niego nie jest zadowolonych przeze mnie. Występowałem przeciwko dziesiątkom ważnych urzędników, doprowadzając niejednokrotnie do ich dymisji, jak chociażby w przypadku szefa agencji o wartości 40 mld USD, która nadzoruje wszystkie rządowe zakupy i budowy; dwóch inspektorów generalnych i jednego prokuratora. Mam w sobie niechęć wobec stałego bohatera utworów Franza Kafki – wobec biurokracji, a konkretnie biurokratów: niewidzialnych, przez nikogo niewybieranych i nieodpowiedzialnych ludzi, którzy faktycznie rządzą światem. Kiedy podejmuje się próby poddania ich pracy konkretnym zasadom, zredukowania zaległości, ustalenia celów, aby móc osiągać rezultaty; kiedy się nawet zawstydzą i wezmą do pracy – to tylko podrażnia ich dumę, przez co podejmują wszelkie starania, aby raz na zawsze pozbyć się wszystkiego, co wchodzi im w drogę. Przejąłem urząd, w którym zalegały sprawy niezałatwione od dziesięciu lat, zredukowałem je do zera w ciągu pierwszych sześciu kwartałów pracy, po czym nie tolerowałem już żadnych zaległości do końca mojego urzędowania. Zwracałem się z prośbą i otrzymywałem od moich pracowników trzy-, a czasem czterokrotny wzrost pozytywnych rezultatów, osiąganych w dochodzeniach sądowych i wygranych przez nas sprawach. Krytykowałem ludzi, którzy mianowali mnie na to stanowisko, czyli gryzłem rękę, która mnie karmiła. Przestrzegałem także prawa, a to szczególnie bolało święte krowy naszych czasów.
Oskarżenie: katolik zbyt gorliwy Zostałem zaatakowany za to, że jestem zbyt katolicki. Oskarżył mnie o to jeden z członków sztabu pewnego kongresmena z Nowego Jorku. Nastąpiło poruszenie – William Donohue z Ligi Katolickiej zażądał przeprosin od kongresmena Elliotta Engela. I ten przeprosił. “American Spectator” zamieścił wówczas artykuł pt. “Katolicy nie muszą aplikować”. Pozwolę sobie zacytować fragment tego artykułu, aby pokazać, jak przedstawił on to wydarzenie: “Grupy nacisku z Waszyngtonu – znane ze swej antyreligijnej wrogości wobec konserwatystów – prowadzą skoordynowaną kampanię oszczerstw przeciw Scottowi Blochowi, nominowanemu przez George´a Busha na urząd specjalnego doradcy, który przeprowadza kontrolę państwa i przedkłada jej wyniki na ręce swych przełożonych. W wywiadzie dla ‘The American Spectator’ Pete Leon, dyrektor ds. legislacyjnych w sztabie Eliota Engela, który domaga się dymisji Blocha, ujawnił skrajny fanatyzm antyreligijny, znamionujący całą kampanię. Przedstawiając swoje obiekcje wobec Blocha, Leon powiedział: ‘Jest on gorliwym katolikiem’, lecz kiedy zorientował się, jaką popełnił gafę, szybko rzucił znany tekst z serialu komediowego: ‘Nie żeby było w tym coś złego’ (D. Holman, “No Catholics Need Apply”, “The American Spectator”, 15 IV 2005 [http://spectator.org/archives/2005/04/15/no-catholics-need-apply, odczyt: 2 XI 2010). Jednak zdaniem ugrupowań atakujących Blocha, gorliwy katolik na tym urzędzie to pomyłka. Grupy, o których mowa, nie uznają wierzącego katolika za godnego kierowania urzędem, który za czasów Billa Clintona służył im za taran do realizacji celów liberalnych. Scott Bloch, zaprzysiężony w styczniu 2004 r. jako specjalny doradca Stanów Zjednoczonych, rozgniewał te hermetyczne grupy nacisku nie dlatego, że nie spełniał swoich obowiązków, lecz dlatego, że spełniał je zbyt dobrze. Rozpoczynając pracę, stanął on wobec tysiąca zaległych, niezałatwionych spraw. Zdemaskowane nadużycia oraz odwołania, czekające na rozpatrzenie niekiedy od trzech lat, pokrywały się kurzem na półkach federalnej biurokracji, a zasadnicze problemy przechodziły niezauważone. Po piętnastu miesiącach Bloch, wykazując zdrowe lekceważenie dla stołecznego etosu interesownej jak zwykle biurokracji, niemal zlikwidował te zaległości i szkody, które powstały za rządów ekipy Clintona…
Nagonka to krzyż To, co wyprowadziło z równowagi homoseksualne grupy aktywistów, to fakt, że Bloch zakończył wykorzystywanie do celów propagandowych internetowej strony swojej instytucji prowadzonej przez zdeklarowaną lesbijkę Elaine Kaplan, nominowaną przez Billa Clintona. Kiedy Bloch obejmował urząd, na stronie tej widniały informacje, które zaliczały orientację seksualną do chronionych. Odkrył on jednak, że rozporządzenia prezydenta Clintona bezprawnie zwiększyły zakres uprawnień jego instytucji o sprawy dyskryminacji z uwagi na orientację seksualną. Bloch dostrzegł, że prawo zabrania dyskryminacji na bazie postępowania, które nie wpływa niekorzystnie na wydajność pracy, i że orientacja nie ma statusu klasy w prawie zwyczajowym, historii ustawodawczej, czy też zwykłym znaczeniu prawa. Przeciwko takiemu posunięciu zaprotestowały Kampania Praw Człowieka, czasopisma homoseksualne, kongresmeni: Barney Frank, Eliot Engel i inni. Engel wezwał Blocha do dymisji w październiku ubiegłego roku. Żywa wiara jest esencją krytyki Blocha. W programie radiowym Boba Garfielda stwierdzono niedawno: ‘Mr. Bloch był zastępcą dyrektora w Biurze Inicjatyw Religijnych przy Departamencie Sprawiedliwości, a więc nakażemy inspektorom kontroli państwa, żeby bardziej wierzyli…’. Temu komentarzowi towarzyszyły salwy śmiechu. Nadchodzące miesiące mogą tylko przymnożyć Blochowi kłopotów, zwłaszcza jeśli konserwatystom nie uda się zdemaskować, czym jest ta lewicowa kampania antykatolicka. Niedawno rzecznik Rządowego Biura Odpowiedzialności (GAO) potwierdził, że jego instytucja skontroluje Urząd Kontroli Państwa na wniosek senatorów: Henry´ego Waxa i Danny´ego Davisa. Nie wiadomo jednak, jakie motywy przyświecają sprawie. Komisja senacka ds. rządu planuje przeprowadzenie tej kontroli na wiosnę tego roku. ‘Być może metody mojego działania są niekonwencjonalne – mówi Bloch – lecz nie trzymam się biurokratycznej dyplomacji. Nie jest ona czymś, co chcę zrozumieć”. Natomiast spotkanie z synem Michaelem (21 lat), najstarszym z siedmiorga dzieci – starszym szeregowym, który właśnie wrócił ze swojej drugiej wyprawy do Iraku, utwierdziło Blocha w przekonaniu, że misja jego urzędu jest uzasadniona’”. W ciągu kolejnych trzech lat byłem celem ośmiu dochodzeń wszczynanych przez Kongres, który nie miał żadnej władzy nad moim urzędem. Najeżdżali mnie również w moim domu i w biurze agenci FBI i penetrowali materiały prowadzonych przeze mnie spraw, zajmując wszystkie tajne i poufne akta. Być może przypomina to państwu czasy komunistyczne. Jestem wdzięczny za to, że mogłem służyć społeczeństwu przez około 8 lat. Czy katolik podejmujący publiczną służbę zawsze jest powodem takich konfliktów? Czy każdy człowiek podejmujący publiczną służbę, który jest katolikiem, musi cierpieć? Istota problemu sprowadza się do kwestii, co jest celem przywództwa i władzy. Czy najważniejszy jest ten, kto decyduje, co, kiedy i gdzie? Czy musi się on również liczyć z prawdą, sprawiedliwością i naszą ludzką naturą? Nasz Pan, Jezus Chrystus, powiedział: “Oddajcie więc cezarowi to, co należy do cezara, a Bogu to, co należy do Boga” (Mt 22, 21b). Naszym obowiązkiem, jeśli przyjdzie nam pełnić służbę społeczną lub zajmować przywódcze stanowisko, jest robić dobrą robotę. Naszym obowiązkiem jest oddać państwu dobrą pracę, której motywem nie jest ideologia, partia, dogmat czy nawet wiara, lecz sprawiedliwość, prawo i dobro wspólne. Nie ma bowiem sprzeczności między prawami władzy państwowej i władzy Boga. Przeważnie zachodzi zgodność między władzą i rządami państwa a prawem Bożym. Jeżeli jednak władza w państwie orzekłaby, że to ona jest bogiem, a zwykły obywatel nie ma prawa modlić się do prawdziwego Boga, to wówczas naszym obowiązkiem byłoby taką władzę odrzucić, jak czynili to pierwsi męczennicy. Oddajemy cezarowi to, co należy do niego, właściwie sprawując swój urząd. Czasem jednak służba społeczna stawia nas wobec problemów, których nie chcielibyśmy doświadczyć na swojej drodze. Tutaj pojawia się konieczność ofiary – pojawia się ona dokładnie w momencie, kiedy uznajemy, że trzeba nam zrobić to, co słuszne, nawet jeśli pokrzyżuje to plany króla. Przekonał się o tym św. Tomasz Morus. Chciał zadowolić króla w niewłaściwy sposób. Owszem, był on “dobrym sługą króla, ale najpierw Boga”. Obecnie przywilej urzędu i władzy przypadł niechrześcijanom. Możesz cieszyć się ich względami, jeśli jesteś katolikiem zsekularyzowanym. Z kimś takim niechrześcijanie uwielbiają pokazywać się wszędzie i przyklejać katolicką etykietę do ustaw, które obrażają prawo Boże. A ponieważ władza kocha samą siebie, więc nie troszczy się o zasady czy o ideały. Zdradzi nawet hołubione przez siebie wartości po to, aby ukarać kogoś swojego, kto oddalił się od oficjalnych działań i przekonań. Nie można bowiem służyć Bogu i mamonie. Papież Benedykt XVI w przemówieniu do polityków na Cyprze powiedział: “Kiedy służba publiczna jest pełniona wiernie, pozwala nam wzrastać w mądrości i prawości, osiągnąć osobiste spełnienie. Platon, Arystoteles i stoicy przywiązywali wielką wagę do owego spełnienia – eudemonii – jako celu każdego człowieka, a sposobu na osiągnięcie go upatrywali w moralnym postępowaniu. Dla nich, a także dla wielkich filozofów islamskich i chrześcijańskich, którzy poszli w ich ślady, praktykowanie cnoty polegało na postępowaniu zgodnym ze zdrowym rozsądkiem i na poszukiwaniu wszystkiego tego, co prawdziwe, dobre i piękne” (Benedykt XVI, “Trzy sposoby propagowania prawdy moralnej w życiu publicznym”, “L´Osservatore Romano”, nr 8-9/2010, s. 10). Nawiązując do Jana Pawła II, Papież Benedykt XVI przypomniał, w jaki sposób należy dbać o właściwe decyzje w życiu publicznym: “Mój poprzednik Papież Jan Paweł II napisał kiedyś, że obowiązek moralny nie powinien być postrzegany jako prawo narzucające się z zewnątrz i domagające się posłuszeństwa, lecz raczej jako wyraz Bożej mądrości, której ludzka wolność dobrowolnie się poddaje (por. “Veritatis splendor”, 41). Jako ludzie znajdujemy swoje ostateczne spełnienie w odniesieniu do Rzeczywistości Absolutnej, której odbiciem jest tak często rozbrzmiewające w naszym sumieniu naglące wezwanie do służby prawdzie, sprawiedliwości i miłości” (Tamże). Zaproponował on wówczas trzy zasady. Po pierwsze, propagowanie prawdy moralnej na drodze obiektywnych, faktycznych decyzji. Po drugie, opisywanie mechanizmu wykorzystywania tzw. wartości jako środka promocji tyrańskich ideologii politycznych. Natomiast w nawiązaniu do tradycji prawa naturalnego, o którym pisał o. Murray, podczas Soboru Watykańskiego II Papież stwierdził: “Po trzecie, propagowanie prawdy moralnej w życiu publicznym wymaga nieustannego wysiłku, jakim jest stanowienie odpowiednich praw w oparciu o zasady etyczne prawa naturalnego… Kiedy popierane przez nas działania polityczne pozostają w zgodzie z prawem naturalnym, wspólnym całej ludzkości, wtedy nasze postępowanie staje się bardziej rozważne i sprzyja tworzeniu klimatu zrozumienia, sprawiedliwości i pokoju” (Tamże, s. 11).
Czas prześladowań Arcybiskup Charles Chaput z Denver, kapucyn, często pisze i mówi o zderzeniu cezara z Bogiem w polityce. Zna on dobrze te niebezpieczeństwa. W swojej książce pt. “Oddajcie Cezarowi” (“Render unto Ceasar”) pokazuje znakomicie, w jaki sposób wierzący katolik zderzy się z duchem naszych czasów, jeżeli prawdziwie opowie się po stronie słusznych zasad. Następnie, by wyjaścić, dlaczego wpływ katolików na społeczeństwo jest ważny, arcybiskup powiedział: “Usuwając Chrystusa, usunie się jedyny solidny fundament dla naszych wartości, instytucji i sposobu życia. Powiedziałbym, że obrona zachodnich ideałów jest jedynym sposobem, jakim my i nasi sąsiedzi dysponujemy, uniknięcia nowych form represji – czy to ze strony ekstremistów islamskich, czy też laickich technokratów”. Potrzeba, abyśmy byli tak przekonani o prawdach wiary, że gorliwie będziemy żyć tymi prawdami, kochać tymi prawdami i bronić tych prawd, nawet za cenę naszej niewygody i cierpienia. Kardynał Grancis George z Chicago jest chętnie cytowany, gdyż powiedział: “Ja umrę w łóżku; mój następca umrze w więzieniu; a jego następca umrze śmiercią męczennika”. Jeśli ludzie sprzeciwią się Tobie, wzgardzą Tobą i upokorzą Cię – będzie to znak Bożej miłości. Jest też pociecha w udręczeniu, którą pokazał św. Tomasz Morus. “Błogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was” (Mt 5, 11). Nie znaczy to, że musisz chcieć, by tak się stało. Dojdzie do tego po prostu z uwagi na to, kim jesteś.
Naucz się modlić Uważam, że miałem szczęście. Jednym z głównych dobrodziejstw mojej pracy było to, że urzędowałem dokładnie naprzeciwko katedry św. Mateusza w Waszyngtonie, z jej pięknym, sakralnym wnętrzem, w którym każdego dnia odprawiano trzy Msze Święte, w którym spędzałem czas na modlitwie i kontemplacji przed Najświętszym Sakramentem. Zatem gdybym został zapytany o to, co ktoś zainteresowany piastowaniem urzędu czy podjęciem służby publicznej powinien robić, aby się do tego przygotować, odpowiedziałbym, że najważniejsza jest modlitwa – naprawdę naucz się modlić. Katolicka Ameryka zagubiła sens modlitwy, modlitwy myślnej i kontemplacji, która przywraca pogodę ducha i daje siłę do walki. Biada tobie, jeśli jesteś powołany, by ponieść cierpienie związane z tymi ciężarami i wzbraniasz się przed nimi ze strachu. Powinniśmy bowiem pragnąć doświadczyć prześladowania i cierpienia, które z konieczności towarzyszy przywódcom, a także doświadczyć ryzyka stania się głupcem dla Chrystusa.
Na zakończenie chciałbym zacytować trzecią zwrotkę “Ballady do Matki Boskiej Częstochowskiej”, który to utwór jego autor, Hilaire Belloc, napisał po powrocie z podróży do Polski w 1920 r. i po wizycie w sanktuarium maryjnym na Jasnej Górze. Moim zdaniem, trafnie opisuje ona sposób naszego zaangażowania w służbę publiczną na drodze ofiary. Jako że jedyna prawdziwa ofiara i służba, jaką możemy złożyć i podjąć, pochodzi z nas samych:
“Ballada do Matki Boskiej Częstochowskiej” I Pani i Królowo, tajemnic Tajemnico, Któraś Regentką na niezmąconych niebiosach, Święta Hilda widziała we śnie Twoje lice, a muzyka za Tobą szła po rosach. Przyjmiesz mnie, Pani, pod chmur wysokich przyłbicą, gdy do owczarni wrócą owce i noc bosa. To jest wiara, w której trwam i trwałem przez lata: W niej chcę umrzeć, gdy przyjdzie mi zejść z tego świata. II Morza są strome, mroźne i dzikie w swej mocy, tak straszne, gdy się zmagasz w ich rozdartej toni, ogromny ugór wód pośród zimowej nocy, gdzie żadna przystań znikąd żagli nie uchroni. Lecz Ty mnie poprowadzisz ku światłom w zatoce, ja w porcie rozpowiem hymn o Twej obronie. To jest wiara, w której trwam i trwałem przez lata: W niej chcę umrzeć, gdy przyjdzie mi zejść z tego świata. III Domie złoty, pomagasz tym, co są wpółprzegrani, Kaplico Miecza, Wieżo ze Słoniowej Kości, Aureolo, szczodry jest Twój splendor, Pani – Tyś Wizją Wojownika, a świata Światłością. Dodasz sił, mój ostatni Sojuszu w otchłani, do odwetu, do chwały, co z nieugiętości. To jest wiara, w której trwam i trwałem przez lata: W niej chcę umrzeć, gdy przyjdzie mi zejść z tego świata. Przesłanie Księciu upodleń, kupionych i sprzedawanych, ten wiersz w twym rozwalonym chlewie napisany wyznaje wiarę, w której wierniem trwał przez lata i ogłasza, z czym umrzeć chcę, schodząc ze świata.
“Seldom do people think things through foolishly. More often, they do not bother to think things through at all, so that even highly intelligent individuals can reach untenable conclusions because their brainpower means little if it is not deployed and applied.”
Od maja 2015 roku odprawiana jest w każdy Pierwszy Czwartek miesiąca Msza Święta w rycie tradycyjnym („trydenckim”) za naszą Ojczyznę Polskę. Miejsce: Nowy Jork – Manhattan. Kościół pod wezwaniem Matki Boskiej z Góry Karmel. Czas: 19.00 Pół godziny przed Mszą Świętą modlimy się jedną część Różańca Świętego za Ojczyznę. Przychodzą na tą Mszę Świętą również obcokrajowcy różnych nacji, podtrzymują nas na duchu modlitwą szczerze podziwiając Polskę. Po Mszy Świętej mamy zawsze spotkanie w salce przy kościele, mały poczęstunek, zawsze wszystkich zapraszamy i zawsze prosimy o wsparcie modlitewne dla Polski atakowanej ze wszystkich stron. Mam ufność, że – z pomocą Bożą – będzie dobrze.
Zrozumienie i przezwyciężenie niechęci do szczepień – decyzje dotyczące planowania opieki z wyprzedzeniem (ACP).
To najlepszy wybór dla każdego. To najłatwiejszy, najprostszy, najniższy koszt i najskuteczniejszy sposób na poprawę zdrowia wszystkich ludzi.
===================================
Niedawno poprosiłem moich czytelników, aby opowiedzieli mi o swoich chronicznych schorzeniach.
Najważniejszy wniosek jest taki
We wszystkich 58 przypadkach, o które pytaliśmy, gdzie mamy wystarczające dane do obliczenia ilorazu szans, szczepionka zawsze pogarszała stan.
Innymi słowy, społeczność medyczna cofała się od dziesięcioleci. Jeśli połączyć to ze świadomością, że szczepionki zapewniają korzyści, które są zbyt małe, aby je zmierzyć, jak opisano tutaj w przypadku cieszących się dużym uznaniem szczepionek na Covid i grypę, staje się jasne, że powinniśmy zaprzestać stosowania większości, jeśli nie wszystkich, szczepionek.
W rzeczywistości w przypadku szczepionek przeciwko Covid-19 mamy dane FOIA pokazujące, że szczepionki pogarszają sytuację, a kilkanaście prób zwrócenia się do Departamentu Zdrowia Publicznego hrabstwa Santa Clara o komentarz zostało zignorowanych.
Właśnie dlatego NIH nigdy nie przeprowadzi badania porównującego osoby wysoce zaszczepione z osobami całkowicie nieszczepionymi: rozdmuchałoby to narrację i zniszczyło ich wiarygodność.
Inne ważne wyniki badania to m.in.:
3,3 razy większe prawdopodobieństwo, że będziesz mieć 1 lub więcej chorób przewlekłych (OR 3,45 [95% CI: 3,02-3,96]). Jednostronna wartość p wyniosła 1,6e-78, co nie zdarza się zbyt często. Zasadniczo oznacza to, że nie było to spowodowane przypadkiem.
7 razy większe prawdopodobieństwo, że będziesz mieć 5 lub więcej schorzeń przewlekłych wymagających leczenia (leków lub terapii) (OR 7,03 [95% CI: 4,24-12,32]).
4-krotnie większe prawdopodobieństwo wystąpienia wady wrodzonej, jeśli matka była zaszczepiona w czasie ciąży (OR 4,31 [95% CI: 2,39-7,51]). To ogromny efekt. Prawie 80% wad wrodzonych jest spowodowanych szczepieniem matki w czasie ciąży (aktualna wartość wynosi 76,8%).
14,5 razy większe prawdopodobieństwo problemów z orientacją seksualną/dysforią płciową u osób poniżej 60. roku życia (OR 14,49 [95% CI: 2,33–598,86]). To oszałamiający wynik, o którym nie dyskutuje się. Zasadniczo 93% przypadków problemów z orientacją seksualną jest spowodowanych szczepionkami.
Dobra wiadomość jest taka, że możemy zmniejszyć liczbę chorób przewlekłych w Ameryce o 70% dzięki jednej prostej zmianie: powiedz ludziom, aby przestali brać szczepionki, które powodują u nich choroby. Otóż to. Żadne nowe leki nie są potrzebne. Tylko jedna zmiana zasad zakomunikowana przez CDC. Może to nastąpić dosłownie jutro. To nic nie kosztuje.
Konieczna jest pełna przejrzystość danych na temat wszystkich tych szczepionek, aby ludzie mogli zobaczyć, jak bardzo zostali oszukani.
Dane dotyczące skuteczności wszystkich szczepionek są łatwe do zebrania, ale nie mamy dostępu do danych w celu przeprowadzenia badań. W tym artykule pokazano, jak łatwo jest zdemaskować oszustwo. Badania te można powtórzyć dla każdej choroby, jeśli rząd udostępni dane.
Badanie demograficzne
Ponad 13 000 odpowiedzi, średni wiek = 55 lat
Podział dwóch grup porównawczych, które wykorzystałem w analizie:
Całkowicie nieszczepieni: 2355 odpowiedzi, średni wiek = 55 lat
Wysoce zaszczepione: 2260, średni wiek = 49
Przetestowano 63 warunki
W przypadku 44 schorzeń iloraz szans (OR) >=2 oznacza, że szczepionki są najczęstszą przyczyną tego schorzenia
W przypadku 14 schorzeń OR wynosił 1,3–2,0, co oznacza, że szczepionki są istotną przyczyną tego stanu (23% lub więcej przypadków można przypisać szczepieniom)
Dla pozostałych 5 warunków nie było wystarczających danych, aby obliczyć iloraz szans (wartość p > 0,05).
Lista objawów i tabela ilorazu szans
Oto lista objawów oraz iloraz szans i wartości p. Wartości >1 oznaczają, że szczepionki spowodowały, że ludzie byli mniej zdrowi. Wartości p <,05 oznaczają, że wynik nie jest istotny statystycznie.
Linie 61 i poniżej mają wartość p > 0,05 i NIE są istotne statystycznie (ponieważ efekt jest za mały lub liczba próbek jest za mała, lub jedno i drugie).
Wcześniejsza praca
Podobną ankietę przeprowadziłem wśród 10 000 dzieci moich czytelników. Możesz porównać rozmiary efektu w tej ankiecie z tą ankietą.
Ale w zasadzie skutki były tam takie same jak tutaj: szczepionki pogorszyły sytuację.
Pobieranie danych
W przeciwieństwie do artykułów opublikowanych w recenzowanej literaturze, moje dane i analizy są dostępne do wglądu publicznego. Jest to nowatorska koncepcja, która spotyka się z niechęcią środowiska medycznego i dlatego rzadko to robi.
Oczyszczanie danych
Wymazałem pole wieku zawierające 18 wpisów, gdzie pole wieku > 102 lub więcej. Prawdopodobnie był to błąd wprowadzania danych przez użytkownika.
Niektóre sformułowania zostały zmienione w trakcie rozprawy
se ankiety, aby sytuacja była bardziej jasna.
Podczas ankiety dodano kilka nowych symptomów, ale nie ma to wpływu na obliczenia szans; surowe wskaźniki zapadalności nie byłyby dla nich dokładne. W analizie nie wykorzystano surowych wskaźników zapadalności.
O ankiecie
Zebrałem ponad 10 000 odpowiedzi w < 24 godziny od uruchomienia.
Średni wiek wszystkich respondentów wynosił 55 lat, a w przypadku osób w pełni zaszczepionych 49 lat, zatem dorośli deklarujący, że zostali w pełni zaszczepieni, są zaszczepieni w mniejszym stopniu niż obecnie dzieci.
Oznacza to, że nasze dzieci będą miały większy negatywny wpływ niż (przeważnie) dorośli uwzględnieni w naszej ankiecie.
Dlatego te iloraz szans powinien być konserwatywny.
Czy ankieta była rzetelna?
Moje wyniki były zgodne z liczbami opublikowanymi w recenzowanej literaturze. W arkuszu kalkulacyjnym znajduje się zakładka, którą możesz sprawdzić samodzielnie. Więc możesz mnie ośmieszać, ile chcesz, ale musisz wyjaśnić, dlaczego liczby są tak spójne, skoro moja ankieta nie była „naukowa” lub była stronnicza.
Wszystkie badania mają stronniczość. Pytanie, które należy zadać, brzmi: czy błąd systematycznego był wystarczająco duży, aby mieć istotny wpływ na wyniki.
Najlepszym sposobem oceny stronniczości jest powtórzenie tej ankiety wśród swoich obserwujących. Ale ciężko mi znaleźć kogoś, kto by to zrobił. Nie wydają się być zainteresowani weryfikacją moich wyników. Może nie chcą mnie zawstydzić? Nie. Nie chcą potwierdzić, że dobrze to zrobiłem. To jest prawdziwy powód.
Osoby, które wzięły udział w mojej ankiecie, nie kłamały; nie było ku temu zachęty. Jeśli uważasz, że moi w pełni zaszczepieni ludzie nie są reprezentatywni (twierdząc, że zostali moimi naśladowcami po tym, jak doznali kontuzji poszczepiennej), to możesz porównać w mojej ankiecie częstość występowania tych chorób wśród osób nieszczepionych z populacją ogólną, korzystając z innych źródeł. Jest to dokładnie ta sama technika, którą zastosowano w badaniach The Control Group. Kiedy to zrobisz, zauważysz, że różnice między wskaźnikami zapadalności wśród osób nieszczepionych i w populacji ogólnej są znacznie większe niż w moim badaniu. Spójrz na „wykresy danych z ankiety pilotażowej”. Oto jeden z wykresów:
Moje wyniki są podobne do tych uzyskanych w ankiecie The Control Group. Aby wyeliminować stronniczość badań wśród osób w pełni zaszczepionych, po prostu porównano wskaźniki zapadalności z publicznie znanymi wskaźnikami zapadalności, ponieważ prawie wszyscy ludzie są zaszczepieni.
Wątpliwości
W pierwszych 13 000 wpisów nie znalazłem żadnych wpisów celowo „zagranych”.
Teraz, gdy ankieta jest już dostępna, można się założyć, że niektórzy ludzie wezmą na siebie sprawdzenie wpisów. Więc miej to na uwadze.
Kontrole pozytywne i negatywne
Powielanie wyników
Powtórzenie tych badań jest kluczowe. Dobra nauka opiera się na replikacji.
Jeśli wyniki badania zostaną powtórzone z udziałem innej grupy respondentów, wnioski będą trudne do zignorowania.
Zakodowanie ankiety zajęło mi około godziny, oczekiwanie na wyniki niecałe 24 godziny, a analiza wyników 2 godziny.
Byłoby miło powtórzyć tę ankietę wśród obserwujących kogoś bardziej neutralnego, ale nie znalazłem nikogo, kto byłby skłonny podjąć ryzyko utraty reputacji i promować moją ankietę wśród swoich obserwujących.
Ale o to chodzi…
Jeśli szczepionki są bezpieczne, dlaczego nie pokazują nam „poprawnych” danych?
Lub po prostu daj nam dostęp do bazy danych VSD, a my wykonamy całą pracę!
Nie zrobią tego, ponieważ zniszczyłoby to wiarygodność Białego Domu, społeczności medycznej, agencji rządowych, organów ds. zdrowia i mediów głównego nurtu.
To jest prawdziwy powód, dla którego NIH nigdy nie przeprowadzi badania porównującego wyniki zdrowotne osób w pełni zaszczepionych i całkowicie nieszczepionych i dlaczego żadna organizacja głównego nurtu medialnego nie poruszy tej kwestii (poza „weryfikatorami faktów”).
Z tego samego powodu w komisji odrzucono projekt ustawy Izby Reprezentantów wymagający od NIH przeprowadzenia takich badań: (patrz HR 3069): ponieważ poznanie prawdy o szczepionkach byłoby szkodliwe dla narodu amerykańskiego.
Minisamouczek dotyczący ułamków przypisanych
Wzór na ułamek przypisany (AF) to (OR-1)/OR.
Na przykład OR=2 będzie miało AF=50%.
W naszym przypadku oznacza to, że jeśli OR wynosi 2 lub więcej, oznacza to, że połowa przypadków jest spowodowana szczepionkami.
Zatem w przypadku schorzeń, w których OR>2 oznacza to, że szczepionki są NAJWIĘKSZĄ przyczyną choroby i jeśli wyeliminujesz szczepionkę, częstość występowania choroby powinna spaść co najmniej dwukrotnie. Im większy OR, tym większy spadek.
Szczepionki są główną przyczyną chorób przewlekłych
U osób wysoce zaszczepionych ryzyko wystąpienia co najmniej jednej choroby przewlekłej jest 3,3 razy wyższe (OR 3,45 [95% CI: 3,02–3,96]).
Zapytałem o 63 różne warunki. Szczepionki nie zmniejszają ryzyka żadnej choroby przewlekłej. Ani jednego.
W przypadku 44 objawów OR wynosił 2 lub więcej. 58 miało OR 1,2 lub więcej. Pozostałe 5 nie było statystycznie istotnych.
Osoby wysoce zaszczepione są ponad 7 razy bardziej narażone na wystąpienie co najmniej 5 chorób przewlekłych wymagających leczenia farmakologicznego lub innej terapii (OR 7,03 [95% CI: 4,24–12,32]).
Efekt ten jest bardzo dobrze znany wśród moich obserwujących, jak pokazuje ta ankieta:
Nadal nie jesteś przekonany? Obejrzyj ten krótki film przedstawiający dowody naukowe na to, że szczepionki powodują problem zdrowotny, a nie go zmniejszają:
Szczepienie w czasie ciąży
Żadna matka nie powinna przyjmować szczepionki w czasie ciąży. Stwarza same złe wieści, w tym między innymi prawie 5-krotny wzrost ryzyka wad wrodzonych OR 4,31 [95% CI: 2,39-7,51].
To haniebne, że CDC promuje matki, aby zaszczepiły się na Covid-19 w czasie ciąży.
Efekt ten jest znany od lat. Joy Garner z The Control Group zwróciła mi na to uwagę, więc miło było potwierdzić, że ten sam efekt powtórzył się w mojej ankiecie.
Istnieje wiele innych schorzeń, których ryzyko zaostrzenia jest spowodowane szczepieniem w czasie ciąży. Oto tylko kilka z nich i ich współczynniki szans:
ADHD 2.4
Autyzm 2.3
Choroby autoimmunologiczne 1.9
Dwubiegunowy 4.6
Wada wrodzona 4.5
Krwawienie do mózgu 3.2
Cukrzyca (typ 2)
Dysleksja 1.8
Celiakia 1.7
CFS 1.7
Crohna 3,7
Depresja 1.7
Alergie pokarmowe 1.7
Trudność w uczeniu się 2.0
NACZYNIA 3.0
Zaburzenia mowy 3.6
A jeśli to nie wystarczy, jest jeszcze to
Problemy orientacji seksualnej
Stwierdzono oszałamiająco 14,5 razy większe prawdopodobieństwo problemów z orientacją seksualną/dysforią płciową u osób poniżej 60. roku życia (OR 14,49 [95% CI: 2,33–598,86]). Zasadniczo 93% przypadków problemów z orientacją seksualną u osób poniżej 60. roku życia jest spowodowanych szczepionkami.
Ludzie tacy jak Ben Tapper mówią to od lat.
Tak jak poprzednio, większość moich obserwujących już to zauważyła:
Co dalej?
Replikacja, aby udowodnić, że liczby są niezależne od publiczności. Dobra nauka powinna być zawsze powtarzalna.
Analiza stratyfikowana pod względem wieku w celu potwierdzenia, że młodsi ludzie, którzy zostali w pełni zaszczepieni, są mniej zdrowi niż ich starsi rówieśnicy (byłby to szokujący wynik, ponieważ ogólnie rzecz biorąc, osoby starsze mają więcej problemów zdrowotnych).
Publikacja w czasopiśmie naukowym
Płatna promocja gazety w mediach głównego nurtu w celu rozgłosu.
Czy świat się skończy, jeśli wszystkie szczepionki zostaną zatrzymane?
Wydaje się to mało prawdopodobne.
Znam praktykę pediatryczną działającą w USA od 25 lat, w której leczy się tysiące dzieci, wszystkie nieszczepione, a które są jednakowo zdrowsze niż ich w pełni zaszczepieni rówieśnicy. I jest na przykład ZERO autyzmu.
Niektórzy mogą argumentować, że dzieje się tak dlatego, że 99% ich rówieśników jest zaszczepionych, co chroni mniejszość, i że gdyby wszyscy byli nieszczepieni, choroby występowałyby bez kontroli, a liczba zgonów z powodu chorób leczonych szczepionkami gwałtownie wzrosłaby.
Widzieliśmy już, że tak nie jest, ponieważ liczba szczepień spadła, a liczba chorób nie wzrosła gwałtownie, jeśli spojrzeć na 20-letnią historię każdej choroby.
Możemy więc zacząć po prostu od zapewnienia ludziom możliwości wyboru bez przymusu, jaki mamy obecnie.
Wszystko, co musimy zrobić, aby zacząć, to zaprzestać przymusu i cenzury.
Nie należy się szczepić, aby móc chodzić do szkoły, uprawiać sport, pracować itp. Biały Dom i komisje lekarskie muszą zaprzestać cenzurowania lekarzy.
Czy ktoś podważy moją pracę?
Wątpię.
To jest takie oczywiste. Gdyby szczepionki prowadziły do lepszych wyników zdrowotnych, CDC zamieściłoby na swojej stronie internetowej kilkanaście badań. Nie mają żadnego.
NIH nigdy nie finansował takich badań i nigdy tego nie zrobi.
Próbowali uchwalić w Kongresie ustawę (HR 3069), aby zmusić NIH do przeprowadzenia takiego badania, ale ustawa została odrzucona w komisji. Dlaczego? Ponieważ Kongres pracuje dla firm farmaceutycznych, a nie dla ludzi.
To mówi ci wszystko, co musisz wiedzieć.
Oto kolejne dane na ten temat… większość ludzi chce zakończyć ochronę przed odpowiedzialnością producentów szczepionek:
Ale niewielu w Kongresie o tym mówi. To nie jest rząd ludowy. To rząd firm farmaceutycznych.
Streszczenie
Badanie wykazało, że najłatwiejszym, najtańszym, najbezpieczniejszym i najskuteczniejszym sposobem radykalnej poprawy stanu zdrowia ludzi na całym świecie jest zaprzestanie ich szczepień.
Najprostszym sposobem na rozpoczęcie jest:
Przyznaj się, że się myliłeś.
Stop przymusowi w szkołach, biznesie, komisjach lekarskich.
Stop cenzurze i taktyce zastraszania.
Koniec z ochroną odpowiedzialności producentów szczepionek. To jest licencja na zabijanie.
Przestań ukrywać przed społeczeństwem dane dotyczące zdrowia publicznego. Dbaj o przejrzystość danych, np. otwieraj tajne bazy danych, abyśmy mogli je przeszukiwać
Angażuj się w dialog na forach publicznych, gdzie obie strony mogą się spotkać, aby rozwiązać nasze różnice zdań. Ci, którzy się ze mną zgadzają, zrobią to w każdej chwili. Ale z jakiegoś powodu nikt z ich strony nie chce z nami rozmawiać. Nigdy nie rozwiążemy naszych różnic, odmawiając dialogu z drugą stroną.
The National Guard is only supposed to be deployed in emergency situations. But these days the National Guard is being used for all sorts of things. For example, hundreds of National Guard soldiers are being used to check the bags of those riding the subway system in New York City. That sets a very alarming precedent, and I don’t understand why more people aren’t upset about this. And now we have learned that National Guard troops will be deployed during the Great American Eclipse on April 8th. What in the world do they expect to happen during this eclipse?
Without a doubt, it will certainly be a historic event.
As I have discussed previously, it is being projected that it will be the most viewed astronomical event in the entire history of our country.
And virtually everyone in North America will be able to view at least a partial eclipse…
Almost everyone on the continent will see at least a bit of the eclipse. The further away you are from the path, the less of the eclipse you’ll see.
Even in places like Seattle and Portland, Oregon, which are far from the path, about one-third of the sun will be hidden.
On April 8th, millions of Americans will be traveling to locations where they will be in the path of the total solar eclipse. Oklahoma is being touted as one of the best states for that, and it is being reported that the Oklahoma National Guard “will provide first responders as well as units with hazmat response capabilities”…
Oklahoma’s National Guard is set to be deployed for the upcoming total solar eclipse, when as many as 100,000 people are expected to visit one county.
In a statement on Tuesday, the guard said it would assist emergency management to cope with “an unprecedented number of tourists” on April 8 in McCurtain County, in the southeast of the state.
The guard will provide first responders as well as units with hazmat response capabilities in case of an incident like an industrial fire.
I can understand that they feel the need to be prepared.
But bringing in the National Guard is overkill, don’t you think?
To prepare for the eclipse, the state laid out some tips to plan ahead.
Oklahomans should schedule errands and appointments a few days in advance before the eclipse as well as stock up on gas and groceries. The state also recommends having multiple forms of communication besides cellular, being careful on the road and staying updated on weather conditions.
Seriously?
They want people to do all this for an eclipse that is only going to last for a few minutes?
At least four states within the path of totality have urged residents to stock up on groceries before the eclipse. Some officials have already issued disaster declarations ahead of the event, and some schools have decided to close, citing student safety.
Texas officials have issued a slew of warnings, including that people living within the path of totality should stock up on groceries and gas and run any errands—such as filling prescriptions—in the days before the eclipse. One official also urged pet owners to stock up on supplies for their animals.
I realize that the areas that are in the direct path of the total eclipse are anticipating large numbers of visitors, but it feels like authorities are really going overboard.
Parking issues – lack of parking, fees for parking, having to park and walk to your destination (Please park only in designated areas and not on private property or in areas that cause safety issues)
Traffic delays and road closures
Longer wait times for restaurants (consider cooking at “home” instead or bring a small cooler with ready-to-eat food)
More congestion (pedestrian and vehicles)
Delayed emergency/911 response
Cell service interruptions/lack of service
Higher than normal stress levels and/or heated tempers
Credit card machines not working (bring cash)
Why would credit card machines not work?
And why would phone service be interrupted?
I don’t understand.
In Arkansas, they actually held a “live training exercise” that simulated emergencies that might happen during the eclipse…
With less than a month remaining before the Great American Solar Eclipse, the Arkansas Division of Emergency Management (ADEM) took a significant step by conducting a live training exercise. This exercise was designed to test ADEM’s response to issues that may arise as visitors flock to Arkansas to witness the event. ADEM responders and other state agencies looked at possible scenarios, such as severe weather, traffic, medical emergencies, and communication challenges.
Taking part in the exercise were county emergency managers and representatives of the National Weather Service, Arkansas National Guard, Corps of Engineers, Arkansas Hospital Association, Arkansas Wireless Information Network, and Arkansas Departments of Health, Transportation, Energy and Environment and Human Services.
Personally, I am not expecting a major disaster or emergency on the day of the eclipse.
But you never know, I could be wrong.
And it is certainly inevitable that there will be a lot more “surprises” as this year rolls along.
In fact, during his recent interview with Tucker Carlson, former U.S. Representative Ron Paul specifically warned about the potential for a black swan event…
=================================
The Black Swan Theory refers to those events which are difficult to predict in the normal course of business. They are random, unexpected, but high-impact events. These events are considered outliers, because there is no past data which can point towards it
===============================================
Ron Paul, recognized for his consistent principles and foresight into economic and foreign policy, used the platform to express his concerns about unexpected, significant events that could catch the world by surprise.
“I think we’re reaching this point where some sudden thing is going to happen. I believe in that theory of the black swan. Yes, it’s going to pop up, and it’s not going to be controllable,” Paul said.
I don’t think that there will be a black swan event on April 8th.
But this eclipse will be a very big deal.
The giant “X” over America that the Great American Eclipse of 2017 started will be completed by the Great American Eclipse of 2024.
And as the Great American Eclipse of 2024 moves across our nation, the sun, the moon and the other seven planets in our solar system will all be lined up in the sky.
Our entire solar system is literally screaming that this day is important, and you would think that more people would be talking about the giant “X” that is about to be completed directly over the New Madrid fault zone.
Sadly, most of the population will quickly forget about this eclipse once it has passed, and that is extremely unfortunate.
Stanisław Michalkiewicz tygodnik „Najwyższy Czas!” • 26 marca 2024 michalkiewicz
No i już po świętach, to znaczy – po wiekopomnej wizycie, jaką nasi Umiłowani Przywódcy w osobie pana prezydenta Andrzeja Dudy, Generalnego Gubernatora naszej Guberni Donalda Tuska, Księcia-Małżonka, którego amerykańskie gazety z tej okazji awansowały do rangi „pana Applebaum” i napisały, że „idzie na wojnę”, no i oczywiście – pana Pawła Grasia, który pilnował Donalda Tuska jeszcze za poprzedniej kadencji w latach 2007-2014, później na brukselskich salonach, no i teraz – na ojczyzny łonie. Jak przebiegały rozmowy w Białym Domu – tego, ma się rozumieć, nie wiemy, ale tego i owego możemy się domyślać po spontanicznej deklaracji Donalda Tuska, że przy stole panowała ”zdumiewająca jedność poglądów”.
Język dyplomatyczny, jak wiadomo, nie służy do wyrażania myśli, tylko raczej do ich ukrywania, ale nawet ze sposobu ich ukrywania to i owo można wydedukować. Na przykład kiedy słyszymy, że strony jakiegoś spotkania „wymieniły poglądy”, to w przełożeniu na język ludzki znaczy, że w żadnej sprawie nie doszły do porozumienia. No dobrze – ale co w tej sytuacji oznacza deklaracja Donalda Tuska, że przy stole w Białym Domu panowała „jedność poglądów” w dodatku – „zdumiewająca”? Ja uważam, że oznacza ona ni mniej, ni więcej, że mówił tylko prezydent Józio Biden, podczas gdy nasi mężykowie stanu słuchali. Trudno, by w takiej sytuacji nie wystąpiła „jedność poglądów”, która w dodatku zdumiała Donalda Tuska.
Podobna sytuacja miała miejsce podczas słynnej rozmowy generała Wojciecha Jaruzelskiego z Dawidem Rockefellerem we wrześniu 1985 roku w Nowym Jorku. Początkowo na zgodność poglądów się nie zanosiło, bo generał Jaruzelski coś tam próbował bąkać. Kiedy jednak Dawid Rockefeller powiedział mu: „ty lepiej nic nie mów – bo jak ty mówisz, to ty tracisz, a jak ja mówię, to ty zyskujesz”, to już nic nie bąkał i od tej chwili nastała jedność poglądów. Pod tym względem podczas rozmów u Józefa Stalina panowało większe urozmaicenie. Oto gdy na Kremlu przebywała delegacja m.in. z udziałem Józefa Cyrankiewicza, Ojciec Narodów zaczął zrzędzić na PPS, która wtedy jeszcze istniała – że nie chce iść razem z PPR-rem, że PPS to, że PPS tamto. Wtedy Józef Cyrankiewicz powiedział tak: macie racje, towarzyszu Stalin. PPS wolałaby nie iść z PPR-em, PPS to i PPS tamto – ale PPS pójdzie razem z PPR-em – a wiecie dlaczego? – Nu dlaczego? – zainteresował się Stalin. – Dlatego, że to wy, towarzyszu Stalin, jesteście słońcem światowego proletariatu – odpowiedział Cyrankiewicz. Stalin popatrzył na niego przeciągle i powiedział: wot, maładiec!
Ciekaw jestem, jakich komplementów i pochlebstw lubi słuchać prezydent Józio Biden. Mam nadzieję, że pan ambasador Magierowski przynajmniej to powiedział panu prezydentowi Dudzie i innym członkom delegacji – żeby jednak mogli coś powiedzieć, bo w przeciwnym razie tylko Książę-Małżonek musiałby robić prezydentu Bidenu miny, a z tym jest ryzyko, bo nigdy nie wiadomo, z czym się taka mina może skojarzyć. Ciekaw jestem tedy, czy pan prezydent Duda przedstawił prezydentu Bidenu swój pomysł, którego nie tylko nie skonsultował z żadnym z rządów państw NATO, ale nawet z rządem Donalda Tuska – żeby wszystkie państwa Sojuszu Atlantyckiego przeznaczały nie 2, ale 3 procent swego PKB na zbrojenia. Pewnie nie, bo Amerykanie dali mu już przedtem do zrozumienia, że „pilnuj szewcze kopyta” bo „co wolno wojewodzie, to nie tobie, smrodzie” – i tak dalej – ale jeśli nawet, to prezydent Józio Biden mógł skorzystać z przywileju wieku podeszłego i zwyczajnie tej propozycji nie dosłyszeć.
Tak było podczas rozmów Adolfa Hitlera z marszałkiem Filipem Petain w Montoire w październiku 1940 roku. Hitler witając starego marszałka, powiada że cieszy się, iż może uścisnąć prawicę człowieka, który nie jest odpowiedzialny za wojnę. Akurat w tym momencie Petain miał napad utraty słuchu i myśląc, że Hitler pyta go, jak udała mu się podróż, odpowiada: „dobrze, dobrze, dziękuję panu”. Potem słuch mu się poprawił na tyle, że kiedy Hitler zaproponował Petainowi wspólną wojnę, ten odpowiada: „mój kraj za dużo wycierpiał moralnie i materialnie, by stać go było na nową wojnę.” Wtedy Hitler, podskakując ze złości zagroził, że jeśli Francja nie chce się bronić przed Anglią i żywi nadal sympatię dla Anglików, to po wojnie straci swoje kolonie, a on podyktuje jej warunki równie ciężkie, jak Anglii. – Nigdy pokój oparty na represjach nie był trwały w historii – odpowiada Petain, który teraz już całkiem odzyskał słuch. Ale kiedy później, na posiedzeniu Rady Ministrów pytano go, co właściwie zaszło w Montoire, Petain znowu – jak to starzy ludzie – nie dosłyszał. – Gdzie? – No w Montoire. – Ach, w Montoire… Nie, nic nie zaszło.
Tedy dowiedzieliśmy się jedynie, że Amerykanie pożyczą Polsce 2 mld dolarów, żeby Polska kupiła w Ameryce 90 śmigłowców szturmowych „Apacz” i 1700 rakiet. Ponieważ mimo zmiany rządu nie ukazała się żadna wiadomość, by parafowana przez złowrogiego Antoniego Macierewicza umowa z 2 grudnia z 2016 roku, na podstawie której Polska zobowiązała się do „nieodpłatnego” udostępniania Ukrainie zasobów całego państwa została anulowana, warto postawić pytanie, czy w sytuacji, gdy Izba Reprezentantów Kongresu od września ub. roku odmawia uchwalenia budżetu, przyjmując już trzeci z kolei budżet tymczasowy, w którym – podobnie jak w poprzednich tymczasowych budżetach nie ma ani centa na pomoc dla Ukrainy, te 2 miliardy nie są przypadkiem pomyślane, jako obejście tej kongresowej obstrukcji, żeby zakupioną na kredyt przez Polskę broń przekazać Ukrainie – a Polska potem będzie ten dług spłacała? Wykluczyć tego niestety nie można tym bardziej, że nasi mężykowie stanu dla Ukrainy zrobiliby wszystko i zapłacili „wszelką cenę”, Tak wynikało z deklaracji pana prezydenta Dudy przed odlotem do Waszyngtonu, że Ukraina musi wygrać z Rosją „za wszelką cenę”. „Wszelką” – a więc również za cenę istnienia państwa polskiego?
Ale na tym nie koniec, Jak wynika z komentarza polskiego analityka, o ile śmigłowce „Apacz” mogą przydać się również Polsce, to wśród owych 1700 rakiet nie ma podobno ani jednej typu „ziemia-powietrze” a więc przeznaczonych do obrony przeciwlotniczej. Są tylko rakiety „powietrze-powietrze” i „powietrze-ziemia”, a więc – raczej przeznaczone do napadu powietrznego, podobnie jak samoloty F-35. Czy gdyby te rakiety, na podstawie wspomnianej umowy, zostały przekazane Ukrainie, nie zaistniałaby sytuacja podobna, jak w przypadku przekazania temu państwu niemieckich pocisków „Taurus” – co Rosja uznałaby za przystąpienie Niemiec do wojny? Jak wiemy, niemiecki kanclerz wstrzymał dostawy tych pocisków na Ukrainę. W tej sytuacji można nabrać podejrzeń, że tak naprawdę chodzi o wepchnięcie Polski do wojny z Rosją i to w sposób nie rodzący żadnych zobowiązań ani dla USA, ani dla NATO.
W tych podejrzeniach utwierdza nas deklaracja prezydenta Józia Bidena o „żelaznym” zaangażowaniu Ameryki w obronę Polski. Jest to ten rodzaj gwarancji, który wygląda bardzo ładnie propagandowo, podobnie jak gwarancje angielskie dla Polski w 1939 roku – ale z których praktycznie nic nie musi wynikać. Tym bardziej, że Amerykanie nie chcą słyszeć o zwiększeniu swego wojskowego kontyngentu w Polsce, na który pan prezydent Duda liczy, jako na rodzaj „żywej tarczy”, a ponadto prezydent Józio Biden nie jest wcale pewny, czy 5 listopada br. zostanie powtórnie wybrany prezydentem. A jeśli nie – to co wtedy z „żelazną” gwarancją?
I wreszcie ostatnia sprawa. Wracając z Waszyngtonu Donald Tusk zapowiedział na 15 marca spotkanie „trójkąta weimarskiego”, to znaczy – złożenia sprawozdania Reichsfuhrerin Urszuli von der Leyen, która następnie – w gronie starszych i mądrzejszych – naradzi się, co z tym fantem i z Polską w tej sytuacji zrobić.
Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Najwyższy Czas!”.