Emerytowany płk Douglas MacGregor, były doradca Departamentu Obrony USA, wymienił liczbę polskich najemników zabitych na Ukrainie. Według niego, Polska straciła tu około 2,5 tysiąca żołnierzy. Oświadczenie to emerytowany amerykański wojskowy złożył podczas wywiadu na kanale YouTube The Jimmy Dore Show. Twierdzi on, że w szeregach AFU walczy obecnie 20 tysięcy najemników z Polski. Dwa i pół tysiąca z nich zostało już zlikwidowanych. Według pułkownika ich ciała zostały przewiezione do ojczyzny i tam pochowane. Zginęli nie w swojej ojczyźnie, ale na Ukrainie i za nie swoją sprawę – podkreślił McGregor.
Tego samego dnia w amerykańskiej telewizji Fox News były doradca Pentagonu powiedział, że z powodu braków kadrowych AFU rekrutuje chłopców, kobiety i starców, którzy są okaleczani i zabijani na froncie. Jednocześnie w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat Rosji udało się stworzyć potężne i gotowe do walki Siły Zbrojne.
I tych żołnierzy prawdopodobnie już nie ma wśród żywych.
Pułkownik ocenił, że bez pomocy zachodnich doradców i instruktorów ukraińska armia upadnie. McGregor powiedział wcześniej, że walczące na Ukrainie formacje zbrojne złożone z obcokrajowców zostaną wkrótce pokonane. Zdaniem pułkownika żadne dostawy broni i sprzętu z USA tego nie zmienią. Apty Alaudinow, dowódca oddziału Akhmat, powiedział, że w szeregach ukraińskiej armii działającej w Artemiwsku znajduje się duża liczba obcokrajowców. Twierdził też, że w mieście są ranni wysokiej rangi najemnicy z krajów NATO. ==================== PS: Moim osobistym zdaniem szacunki płk. MacGregora co do liczby zabitych są zaniżone. Bierze on pod uwagę tylko oficjalne rachunki. Tymczasem istnieje duża nieokreślona liczba tych, którzy po śmierci nie zostali zabrani z pola walki (Soledar i Bahmut!), dobrze,jeśli w ogóle zostali choć na miejscu pogrzebani.
Oprócz tego trudno policzyć tych ciężko rannych, którzy zostali przeznaczeni na organy. To jest ciemna liczba.
W circa 30tej sekundzie [do 34] na schodach pojawia się Biden z Zelenskim. Parę sekund później pojawia się na tych samych schodach … taki sam Zelenski, i tych dwóch Zelenskich przy schodach z jednym Bidenem.
Proszę samemu zobaczyć!!!
Najwyraźniej animator filmu posklejał nieuważnie filmy i do Bidena dokleił dwu Zelenskich.
To przypomina pierwszą “wizytę” J. Kaczyńskiego w Kijowie. Wtedy na filmie pokazano jednak zamiast dworca w Kijowie dworzec w Rzeszowie.
Tak to się animowana historia 😉 kołem toczy. Znowu wszystkiemu winne niechlujstwo. A może – celowo puścili?
A gdzie był Biden?! Może akurat mu instalowali nowe części zamienne?
Jak wynika z publikacji zachodnich (Associated Press (AP) (Fox News) koszty wojenne, do których zobowiązała się Polska w okresie od 24 stycznia do 20 listopada 2022 r.
wyniosły ok. 110 miliardów złotych
W większości zostały sfinansowane za pomocą tzw. podatku inflacyjnego.
Najostrożniej licząc, podatek inflacyjny wyniósł w Polsce w 2022 roku co najmniej 150 miliardów złotych.
Porównując tę astronomiczną kwotę do wydatków Polski na wojnę na Ukrainie wychodzi, że ok. 70% tej kwoty (bez uwzględnienia pożyczek) zostało przekazane w formie pomocy do Kijowa. Kalkulację wydatków poszczególnych krajów na wojnę na Ukrainie opublikował foxnews. Wydatki polskie według tych wyliczeń wyniosły ok. 110 miliardów złotych ( $ 24,32 B).
Całkowita pomoc wojskowa, finansowa i humanitarna obiecana Ukrainie przez rządy od 24 stycznia 2022 r. do 20 listopada, z wyłączeniem pożyczek…
Można jednak już teraz oszacować wielkość podatku inflacyjnego, a więc kwoty, o jaką w wyniku inflacji skurczyła się realna wartość zasobów pieniężnych i oszczędności posiadanych przez gospodarstwa domowe i przedsiębiorstwa.
Można więc przyjąć, że akomodacyjna polityka pieniężna NBP wpłynęła w dużym stopniu na wielkość nałożonego na gospodarkę podatku inflacyjnego.
W 2022 r. jego kwota, szacując jej najmniejszą możliwą wartość, wyniosła 150 mld zł. Przypomnijmy, dla porównania, że wpływy podatkowe wyniosły u nas w zeszłym roku 454 mld. zł.
Przypomnijmy również rzecz oczywistą, że podatek inflacyjny zjada ludziom nie tylko pensje, ale też zmniejsza także całość aktywów, jakie mają w postaci gotówki i depozytów w bankach.
Obaj autorzy artykułu w Rzepie są wykładowcami w Szkole Głównej Handlowej. Stanisław Kluza był przewodniczącym KNF w latach 2006–2011, a Andrzej Sławiński członkiem RPP w latach 2004–2010.
Nowa Jerozolima skrywanym celem wojny na Ukrainie? – Agnieszka Piwar
Pierwsza rocznica rozpoczęcia specjalnej operacji wojskowej Rosji na Ukrainie – gdzie od 2014 roku trwa wojna – skłania do pewnych przemyśleń i podsumowań. Znawcy tematu nie pozostawiają wątpliwości. Konflikt za naszą wschodnią granicą rozgrywa się w interesie i z inicjatywy mocarstwa zza Oceanu. Tymczasem warto zagłębić temat zaangażowania Żydów, o którym skrzętnie milczą redakcje w Polsce, także te będące w opozycji do głównego nurtu.
Miałam dużo czasu na obserwację i dedukcję, wszak wkrótce po tym jak Rosjanie wkroczyli na Ukrainę straciłam pracę. Czy miało to jakiś związek? Nie poinformowano mnie o powodzie rozwiązania ze mną umowy w trybie natychmiastowym, ale mogę się tego domyślać, gdyż pracowałam w archiwum publicznej telewizji. Utrata pracy zbiegła się w czasie, kiedy uruchomiono wobec mnie lawinę ataków, w tym publicznych zniesławień, zakłamanych artykułów czy nawet pogróżek wysyłanych w prywatnych wiadomościach. Byłam oczerniana, wyzywana od „ruskich agentów”, etc. Hejt wylewał z każdej strony. Mój przypadek nie jest odosobniony. Z podobną nagonką i problemami spotkali się inni polscy publicyści czy komentatorzy, którzy nie powielali narracji mainstreamu o „złej Rosji” i „niewinnej Ukrainie”.
Czym sobie zasłużyłam na nagonkę i problemy? Być może uwagą skierowaną pod adresem szefa rządu RP. Jeszcze przed rozpoczęciem tzw. rosyjskiej operacji specjalnej, Mateusz Morawiecki chwalił się w mediach społecznościowych, że Polska przekaże broń Ukrainie. W komentarzu, pod własnym nazwiskiem wytknęłam premierowi, że dostarczanie broni Ukraińcom to zły pomysł, gdyż przez 8 lat prześladowali i mordowali oni własnych obywateli, którzy mówili po rosyjsku czy sprzeciwiali się Euromajdanowi. Jako przykładowy dowód wkleiłam zdjęcia i relacje z masakry w Odessie, do jakiej doszło 2 maja 2014 roku.
Uciszyć za niewygodne fakty
Moją pierwszą publikację po 24 lutego 2022 roku – a więc po militarnym wejściu Rosjan na Ukrainę – rozpoczęłam od słów: «Kilka lat temu, już po wybuchu Euromajdanu, poznałam w Gliwicach młodego Ukraińca. Podczas luźnej rozmowy zapytałam dlaczego właściwie przyjechał do Polski. Odpowiedział, że wyjechał z Ukrainy, by wymigać się przed przymusowym wcieleniem do wojska. Wyjaśnił, że jego matka jest Rosjanką, a on po prostu nie chciał strzelać do swoich. Czy któryś z majdanowych podżegaczy z Polski pomyślał choć przez chwilę, że wpychanie Ukraińców na prozachodni kurs sprowadzi na zwykłych mieszkańców Ukrainy tego typu dramatyczne dylematy?».
W tamtych dniach udostępniłam też w mediach społecznościowych wypowiedź profesora Johna Mearsheimera, słynnego amerykańskiego politologa, twórcy teorii realizmu ofensywnego, wykładowcy nauk politycznych na uniwersytecie w Chicago. W wywiadzie zamieszczonym na kanale „King’s Politics” omówił on pochodzenie i historię kryzysu na Ukrainie. Jego analizę uznałam za bardzo ciekawą i odważną jak na dzisiejsze czasy, dlatego zamieściłam to na swoim profilu.
Mearsheimer powiedział wprost, że «głównymi winowajcami za ten kryzys są Stany Zjednoczone i ich sojusznicy, a nie Putin, ani Rosja». Ten były oficer sił powietrznych USA wyjaśnił, że pierwszy i najważniejszy wymiar to ekspansja NATO. Amerykanin powiedział: «Pomysł był taki, że mieliśmy rozszerzyć NATO na Wschód, tak aby obejmowało to Ukrainę». Po czym skwitował: «Pomysł aby wziąć sojusz wojskowy, któremu przewodzi USA, najpotężniejszy kraj na świecie i doprowadzić ten sojusz do granic Rosji licząc na to, że ten fakt nie wzruszy Rosjan, jest nie do pomyślenia».
Menora – Największe Centrum Społeczności Żydowskiej na świecie
Ponadto, udostępniłam wtedy nagranie z wypowiedzią Douglasa Macgregora, emerytowanego pułkownika armii USA, doradcy p.o. szefa Pentagonu za czasów prezydentury Donalda Trumpa. W wywiedzie dla telewizji „Fox News” Macgregor powiedział: «Władimir Putin robi to, przed czym ostrzegał nas przez mniej więcej ostatnie 15 lat, a mianowicie, że nie będzie tolerować wojsk Stanów Zjednoczonych lub naszych rakiet na swoich granicach. Dokładnie tak samo, jak my nie tolerujemy rosyjskich wojsk i rakiet na Kubie. Zignorowaliśmy go i on w końcu zaczął działać. W żadnym wypadku nie pozwoli Ukrainie dołączyć do NATO».
Za publikowanie wypowiedzi wyżej wymienionych zostałam zwyzywana w komentarzach. Zarzucono mi, że powielam rosyjską propagandę i sugerowano, że opłaca mnie Kreml. Absurdalność tych zarzutów podbija fakt, że cytowane przeze mnie osoby to Amerykanie.
W międzyczasie polskojęzyczna bezpieka zablokowała przed czytelnikami z Polski dostęp do mojej autorskiej strony. Po wielomiesięcznej korespondencji jeden z operatorów (z którego internetu korzystałam) wreszcie przyznał, że zablokował dostęp do mojego bloga na żądanie „uprawnionych podmiotów”, gdyż uznano, że mój blog stanowi „zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa i obronności”.
Zdumiewający powód, zważywszy na to, że w moich publikacjach opowiadam się za pokojem i przeciwko wojnie, nigdy też nie popierałam żadnej interwencji zbrojnej. Co więcej, zawsze byłam stanowczo przeciwna angażowaniu Polski w konflikt rosyjsko-ukraiński, gdyż uważam, że sprowadzi to na nas wielkie niebezpieczeństwo. Tymczasem władze w Polsce nieustannie wpychają nas w ten konflikt.
To wszystko daje solidne podstawy przypuszczać, że utrata pracy i jedynego źródła utrzymania mogła mieć związek z moimi poglądami oraz wyżej przytoczonymi komentarzami.
Prawdziwy początek wojny
Wbrew obiegowej opinii wojna na Ukrainie nie rozpoczęła się 24 lutego 2022 roku, lecz osiem lat wcześniej. Cofnijmy się zatem do Euromajdanu na Ukrainie. Przewrót został zorganizowany i sfinansowany przez Amerykanów oraz ich sojuszników z NATO. Pretekstem do rozpętania masowych protestów i obalenia władzy było niepodpisanie przez ówczesnego prezydenta Wiktora Janukowycza umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Celem Euromajdanu było osłabienie Rosji, co miało pomóc Stanom Zjednoczonych w utrzymaniu pozycji światowego hegemona.
W konsekwencji na Ukrainie przez osiem lat działy się niewyobrażalne tragedie. Dokonano licznych zbrodni na ludności cywilnej Donbasu, prześladowano rosyjskojęzycznych obywateli Ukrainy, likwidowano język rosyjski, będący dla wielu językiem ojczystym. I wreszcie, zorganizowano masakrę w Odessie, gdzie 2 maja 2014 roku bestialsko zamordowano i spalono kilkadziesiąt niewinnych osób, a kilkaset zostało rannych. Naiwny jest ten, kto uważał, że sprowokowana Rosja nie zareaguje.
Kilka lat temu, podczas konferencji prasowej zorganizowanej przez ambasadę Syrii w Warszawie, usłyszałam jak jeden z polskich uczestników przedstawił tezę, że odpalenie Euromajdanu na Ukrainie to także odwet Amerykanów za zaangażowanie Rosji w pomoc Syrii. W podobnym czasie, a konkretnie 29 listopada 2016 roku, wysłuchałam w Sejmie RP wystąpienia chińskiego ekonomisty Songa Hongbinga, autora serii książek pt. „Wojna o pieniądz”. Gość z Chin przyjechał wtedy do Polski na specjalne zaproszenie Wydawnictwa Wektory. Hongbing powiedział wówczas, że przeszkodą w budowie Nowego Jedwabnego Szlaku jest wojna w Syrii oraz możliwość rozprzestrzenienia się konfliktu na Bliskim Wschodzie na Eurazję.
Z powyższego nasuwa się następujący wniosek. Wieloletnia wojna w Syrii, zainspirowana przez USA (i sojuszników) pod fałszywą flagą, opóźniła sfinalizowanie budowy południowej gałęzi Nowego Jedwabnego Szlaku, zaś wojna na Ukrainie powstrzymuje dokończenie budowy jego północnej odnogi.
Dlaczego Amerykanom na tym tak zależało? Kiedy budowa chińskiego projektu zostanie dokończona, wówczas Państwo Środka przejmie dominującą kontrolę nad transportem lądowym. Tym samym Chiny wyprą z roli światowego hegemona Stany Zjednoczone, które kontrolują obecnie szlaki morskie. Dlatego w interesie Amerykanów jest to, aby zarówno na Bliskim Wschodzie jak i w Europie Środkowo-Wschodniej wciąż się tliło, wszak konflikty i niepokoje w tych regionach powstrzymują dokończenie wielkiej chińskiej inwestycji.
Tragedia za naszą wschodnią granicą jest więc de facto wojną amerykańsko-chińską, gdzie główny prowokator – czyli NATO «szczekające pod drzwiami Rosji» – wykorzystuje jako mięso armatnie napuszczonych na siebie Rosjan i Ukraińców.
Tymczasem znając historię Żydów, za wielce prawdopodobne należy uznać, że przy okazji rywalizacji największych mocarstw będą próbować ubić własny geszeft. Jakby nie patrzeć, w myśl zasady «gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta» niejako nadarzyła się okazja stworzenia nowego państwa na terenach objętych działaniami zbrojnymi.
Przecież historia pokazuje, że Żydzi w przeszłości wykorzystali już globalny konflikt, by ugrać dla siebie państwo. W czasie pierwszej wojny światowej syjoniści zrzeszeni potężnej organizacji pod przywództwem Dawida Ben Guriona oraz Żydzi z wpływowej amerykańskiej rodziny Rothschildów zaproponowali Brytyjczykom, że wciągną Amerykanów w wojnę. W zamian zażądali Palestyny. Brytyjczycy na to przystali i podpisali deklarację Balfoura, w której rząd brytyjski przyrzekł syjonistom Palestynę jako „narodowy dom dla Żydów”. Słowa dotrzymali i po drugiej wojnie światowej na Bliskim Wschodzie stworzono tzw. państwo Izrael.
Choćby z tego względu warto się zastanowić czy projekt utworzenia nowego państwa dla Żydów – tym razem nad Morzem Czarnym – to realny zamiar.
Nowa ziemia obiecana
Na odebranych Palestyńczykom terenach sytuacja Żydów wygląda nieciekawie. Prześladowani Palestyńczycy stawiają opór; wokół wrogo nastawione państwa arabskie; nieopodal potężny Iran, który za punkt honoru wyznaczył sobie wyzwolenie Al-Quds (Jerozolimy) spod syjonistycznej okupacji. W tej sytuacji wydaje się być zasadne, że Żydzi mogą szukać dla siebie wyjścia awaryjnego i nowego miejsca. A jeśli już, to najlepiej z żyznymi ziemiami, dochodowymi kopalniami, dostępem do morza i portów.
Taką idealną nową ziemią obiecaną mogą być właśnie tereny południowo-wschodniej Ukrainy, dawnego państwa Chazarów. Sęk w tym, że od pokoleń mieszkają tam Rosjanie i Ukraińcy. Czyżby bratobójcza wojna miała przy okazji pomóc zlikwidować wielu z nich, by wyludnić teren pod nowe zasiedlenie? Brzmi niedorzecznie? Ale przecież jeszcze bardziej niedorzeczne jest to, że każdego dnia giną tam ludzie, a Zachód – zamiast zabiegać o rozmowy pokojowe i przerwanie masakry – dostarcza coraz to więcej broni.
Przyjrzyjmy się zatem projektowi, o którym nie wypada w Polsce głośno mówić. Milczy się o tym zarówno w głównym nurcie (co oczywiste), ale także w przeciwnych kręgach (co daje do myślenia), tj. środowiskach wyrażających krytyczne stanowisko wobec obecnych władz Ukrainy i usprawiedliwiających stanowisko Rosji.
Oczywiście gdzieniegdzie zdarzą się w Polsce jednostkowe przypadki, które podnoszą ten temat. Jednak reakcja mainstreamu na ten głos do złudzenia przypomina metody, które dobrze wszyscy pamiętamy z czasów apogeum szaleństwa mniemanej pandemii.
Przechodząc do sedna sprawy. Oficjalnym wizjonerem idei związanej powstaniem Nowej Jerozolimy / Niebiańskiej Jerozolimy jest Igor Berkut. Nieliczne wzmianki na ten temat kończą się w Polsce natychmiastowym oskarżeniem o powielanie „teorii spiskowych” oraz „fake newsów”, a także szerzenie „rosyjski propagandy” i „antysemickiej nagonki”. Nerwowa reakcja świadczy o tym, że jest to bardzo niewygodny temat, który tym bardziej warto poddać analizie.
Jakie środowisko w Polsce najgłośniej obala tezę o szykowaniu Nowej Jerozolimy? Tę rolę przyjęło na siebie Stowarzyszenie Demagog. Na stronie internetowej demagog.org.pl reklamują się następująco: «Naszym głównym celem jest poprawa jakości debaty publicznej poprzez dostarczanie obywatelom bezstronnej i wiarygodnej informacji».
Na czym polega ich „bezstronność”? Możemy to wywnioskować z zakładki dotyczącej finansowania organizacji. Wśród hojnych sponsorów Stowarzyszenia Demagog znajduje się m.in. Fundacja Batorego (założona przez żydowskiego finansistę Georga Sorosa) oraz ambasada Stanów Zjednoczonych. Przy takich donatorach nie sposób oczekiwać, że mamy tu do czynienia ze środowiskiem niezależnym i wiarygodnym.
Jeśli osoby finansowane przez takie podmioty nerwowo zapewniają, że projekt Niebiańska Jerozolima to fake news, to tym bardziej powinno to skłaniać do refleksji, że coś jednak jest na rzeczy.
Oczywiście zaprzeczają też sami Żydzi. Przykładem jest Jakow Kedmi, izraelski dyplomata urodzony w Moskwie, były szef Biura ds. Łączności „Nativ” – izraelskiej rządowej organizacji zajmującej się utrzymywaniem kontaktów z Żydami mieszkającymi na obszarze postsowieckim. W wywiadzie dla kanału „Waldman-LINE” Kedmi totalnie zaprzeczył, że istnieją jakiekolwiek plany „Nowej Chazarii” czy „Niebiańskiej Jerozolimy”, nazywając to „bredniami łysej kobyły”.
Mrzonki, prowokacja czy realny plan?
Kim jest wspomniany Igor Berkut? To lider partii Wielka Ukraina, weteran wojny w Afganistanie. Berkut ma oficjalnie poglądy lewicowe, antysystemowe i mocne kontakty w Izraelu, a nawet tamtejsze obywatelstwo.
Na nagraniu udostępnionym na YouTube w 2017 roku, Igor Berkut bez ogórek opowiada o „przełomowym wydarzeniu początku 2017 roku” jakim było wylądowanie w porcie Odessy imigrantów z Izraela. «Grupa 183 żydowskich pionierów przybyła na Ukrainę z Hajfy, aby położyć pierwszy kamień pod fundament Niebiańskiej Jerozolimy na żyznej ziemi pięciu regionów południowej Ukrainy». Z zapowiedzi Berkuta, dyrektora wykonawczego projektu, wynika, że Nowa Jerozolima do 2027 roku ma się stać ośrodkiem dobrobytu dla osadników żydowskich. Według Berkuta pieniądze i decydujące przełomowe technologie dla Niebiańskiej Jerozolimy mają zostać przekazane przez największe domy bankowe i międzynarodowe korporacje, z których większość należy do Żydów.
Na portalu „Moskwa – Trzeci Rzym” [3rm.info], czytamy: «Według tego projektu Ukraina nie przestanie istnieć, nawet jeśli pozostało jej 9 czy 7 regionów. Ilu z nich pozostanie, zdecyduje naród Ukrainy. Projekt „Nowej Jerozolimy” jest następujący: 5+5+5. Pierwsze 5 lat, począwszy od 2014 roku, to rozpad i dekompozycja dotychczasowego systemu władzy, systemu edukacji publicznej (prezydent Poroszenko). Kolejne 5 lat to destrukcja i fragmentacja, która rozpocznie się po 2019 roku (prezydent Zełenski – przyp. red.). A następne 5 lat to przeformatowanie i wchłonięcie oraz ustrukturyzowanie tych nowych stowarzyszeń politycznych, geograficznych i innych, które zastąpią tę Ukrainę, jaką znaliśmy, poczynając od Ukraińskiej SRR.»
Igor Berkut zapowiada: „Według naszego projektu rok 2029 jest rokiem, w którym w szczególności zacznie istnieć projekt Nowa Jerozolima i zrobi pierwszy krok. A 15 lat to normalny okres, po którym nowe, co najważniejsze, żywotne, dobrze prosperujące, zorientowane na przyszłość formacje pojawią się w miejsce istniejących podmiotów (państwo Ukraina – red.), w tym oczywiście Ukrainy”.
I wreszcie Berkut przyznaje: „Budowa Nowej Jerozolimy na Ukrainie rozpoczęła się zamachem stanu w lutym 2014 roku. Ukraina została wyjęta spod wpływów Rosji i Chin. Z powodu konfliktu na Ukrainie nie ma rosyjskich pieniędzy. W bitwie trzech stolic zwyciężył kapitał amerykański, w większości żydowski – to pieniądze światowej społeczności żydowskiej. Żydzi wygrali tę bitwę z Rosją i Chinami, ponieważ Ukraina jest „przyszłością narodu żydowskiego na planecie Ziemia”.
Co ciekawe, o Beniaminie Netanjahu – który jest najdłużej sprawującym urząd premierem Izraela – Igor Berkut powiedział, że będzie przyszłym premierem Nowej Jerozolimy. Pikanterii dodaje fakt, że Netanjahu przyznał niedawno, iż rozważy podjęcie roli mediatora pomiędzy Ukrainą a Rosją, jeśli go o to poproszą oba walczące kraje oraz Stany Zjednoczone. Poinformował, że został poproszony o bycie mediatorem krótko po inwazji Rosji na Ukrainę w lutym 2022 roku, ale wówczas odmówił, ponieważ był wtedy liderem opozycji w Izraelu, a nie szefem rządu. Nie chciał ujawnić, kto go poprosił o podjęcie się roli mediatora, ponieważ prośba była nieoficjalna.
Ponadto, Berkut przyznaje, że wyznaczeni są już członkowie nowego rządu Niebiańskiej Jerozolimy. Jakow Kedmi, który tak żarliwie zaprzecza projektowi, ma objąć funkcję w randze ministra resortu spraw wewnętrznych.
Zwykli ludzie – tacy jak niżej podpisana – nie mają bezpośredniego dostępu do decydentów i wielkiej polityki, ani wglądu do międzynarodowych dokumentów, w tym cichaczem podpisanych porozumień. Mamy jednak do dyspozycji narzędzie jakim jest dedukcja. I za jego pomocą możemy spróbować wyprowadzić wnioski. Także te dotyczące projektu jakim jest Nowa Jerozolima.
Żyd Wołodymyr Zelenski zostaje prezydentem Ukrainy. Z dokumentów Pandory wynika, że w przeddzień wyborów zostało mu wypłacone 40 milionów dolarów przez żydowskiego miliardera Ihora Kołomojskiego za pośrednictwem kont w rajach podatkowych. Oligarchowie z Ukrainy to Żydzi wiodący luksusowe życie, podczas gdy ukraińskie społeczeństwo od lat żyje w biedzie i niedostatku. Na przełomie ostatniego roku hitem w mediach społecznościowych stał się fragment archiwalnego nagrania z imprezy sylwestrowej w Rosji, która kilka lat temu była transmitowana w rosyjskiej telewizji. Na scenie tańczył i wygłupiał się Zelenski (zanim został prezydentem był komikiem), a na widowni oklaskiwał go rozbawiony Władimir Sołowjow. Kim jest ten ostatni? To słynny rosyjski dziennikarz o korzeniach żydowskich. W swoich popularnych programach telewizyjnych na kanałach Rossija 1 i Rossija 24, z niezwykłą agresją i arogancją nieustannie podżega do konfliktu rosyjsko-ukraińskiego.
A jaka jest w tym wszystkim rola zwykłych Ukraińców i Rosjan, którzy dali się podpuścić i wykorzystać w grze? Mają ginąć na froncie. I wszystko wskazuje na to, że podobny scenariusz rozpisano też dla Polaków. A co z tymi, którzy przeżyją? W ich „leczeniu” z wojennych traum mają zapewne pomóc specjalnie wyszkoleni psychoterapeuci z Izraela. Pierwsza grupa tychże przybyła w tym celu do Polski jeszcze wiosną 2022 roku.
Żydzi już w przeszłości wykazali, że mają w największej pogardzie Rosję i narody słowiańskie, dlatego 1917 roku odpalili rewolucję bolszewicką, którą sfinansowały zachodnie banki. Dzieło zniszczenia chrześcijańskiej Rosji firmowane przez zbrodniarza Lenina przyczyniło się do śmierci milionów niewinnych ludzi, w tym głównie Rosjan, a także Ukraińców, Polaków, Białorusinów i wielu innych narodów. Przeraża, że z tej strasznej lekcji historii nikt nie wyciąga wniosków.
Nasz świat zaczyna pędzić z szaloną prędkością ku zatraceniu. To już nie jest karuzela, na której kręciliśmy się do tej pory. To szalona kolejka górska, pędząca w górę, w dół, kręcąca się wraz z nami dookoła swojej osi. Trudno nam złapać pion, odnaleźć punkt odniesienia, wagonik codzienności rzuca nas na wszystkie strony. W prasie ogólnodostępnej, w telewizji czy w radio, poza propagandowymi migawkami wojennymi, błoga cisza. Cisza przed burzą, oczywiście. Tymczasem, media internetowe kipią od przeraźliwych doniesień. Pisanie dziś felietonu, który miałby być aktualny w dniu wydania jest nie lada wyzwaniem, bo ilość zdarzeń wokół nas przytłacza, a ich wydźwięk paraliżuje.
Oto w ciągu jednego tygodnia dowiadujemy się, że rządząca nami międzynarodowa sekta organizując sobie niedawny przelot do szwajcarskiej mieściny, wbrew temu, do czego nas nakłaniała od z górą trzech lat, zabiegała o pilotów nie skażonych preparatem eksperymentalnym. Nie ma się czemu dziwić, skoro prezes organizacji lotników amerykańskich przyznał niedawno, że w odróżnieniu od sytuacji sprzed kilku lat, kiedy rocznie umierało mniej więcej 2 pilotów liniowych, obecnie tylu odchodzi miesięcznie. Ale nie ma na ten temat debaty publicznej. To oczywiste, bo przecież nie dopuszczą do niej ci, którzy są za to wszystko współodpowiedzialni, działając z przestępcami wspólnie i w porozumieniu. Tak to trzeba wyraźnie nazwać.
Rządzący, wywodzący się ze słynnej, szwabskiej szkoły liderów, zachęcają nas do porzucenia samochodów z napędem spalinowym i przesiadki na elektryki, a sami wynajmując limuzyny dla siebie i swoich partnerek z agencji towarzyskich (2500 euro/noc) w Davos, zastrzegali kierowcom, by nie były to auta elektryczne.
W ostatnich dniach, przez media społecznościowe przewinęły się informacje, w które jeszcze kilka lat temu nikt o zdrowych zmysłach nie chciałby wierzyć. Dziś, nasze „elity” przekonują nas do nich bez zająknięcia, argumentując z powagą konieczność ich akceptacji. I nikt ich nie odsunie od steru. Bo nie ma ku temu narzędzi.
Jak przyznał z bezbrzeżną szczerością pewien „polski polityk”, Polską rządzą obce korporacje.
Pomimo dramatycznej sytuacji w szkolnictwie, wie o tym każdy uczeń podstawówki, któremu dorośli nie potrafią jednak racjonalnie wytłumaczyć, dlaczego leżymy w ruinie, skoro mamy niezwykle bogate złoża naturalne, miliardy ton węgla i nowoczesne metody jego zgazowania, gdyby upierać się przy sporze z zaklęciami ekologicznych szamanów o konieczności zachowania równowagi klimatycznej. Ale posiadamy także źródła geotermalne i tzw. gorące skały (400 st. C), a na dużej, co prawda, głębokości, nawet ropę naftową i gaz. Własnych zasobów wystarczyłoby nam na 500 lat funkcjonowania w dobrobycie, wystarczy spojrzeć, jak naturalne zasoby przeobraziły poziom życia niektórych krajów arabskich.
Dysponujemy również, znowu wbrew nieustannym próbom niszczenia polskiej oświaty, ogromnym potencjałem intelektualnym, nadal zdolnym do podźwignięcia kraju z gruzów. Ale wszystko to nam rozparcelowują.
Jakby było tego mało, teraz sięgają po polskie lasy! Czy tylko dla rezerw drewna, czy może dla ograniczenia dostępu do bogactwa dzikiej zwierzyny, jako jedynego źródła przetrwania w świetle barbarzyńskiego niszczenia polskiego rolnictwa? Całkiem niedawno nauczyli się, jak nam skutecznie zabronić wstępu do naszych lasów!
Kilka lat temu brzmiałoby to, niczym bajka o żelaznym wilku, jednak widzimy przecież kolejne ograniczenia w hodowli zwierząt, odgórne ustalanie limitów mleka. W Ameryce już zmusza się rolników do likwidacji jego nadmiaru, jeden z tamtejszych producentów, który chciał oddać bezpłatnie taką nadwyżkę (30 000 litrów!) dla szpitali lub ludzi bezdomnych, został zmuszony wylać ją do ścieków.
O tym w mediach głównego nurtu nikt nie mówi, a przecież jest to zbrodnia. Podobnie, jak nie słychać o wyroku na tak podstawowy dla człowieka produkt, jakim są kurze jaja. Unia Europejska zamierza ich zakazać! Czy dlatego, że są niezwykle zdrowe? Przecież wiemy, jak pożywna jest każda potrawa z ich wykorzystaniem, sportowcy spożywający je na surowoświetniezdają sobie sprawę, że w sposób doskonały wzbogacają ich dietę. Podobno odkryto, że mają zbawienny wpływ na naszą kondycję, nawet w przypadku grypy, a i w tej ostatnio popularnej jej odmianie globalnej, potrafią czynić cuda. Któż z nas nie zna dobroczynnego działania bulionu z żółtkiem? Ale, zarządcy naszego życia, kogel-mogel robią nam z mózgu, wmawiając kolejne odmiany ptasiej grypy, produkując już jaja w pełni sztuczne, dla zmylenia przeciwników, czyli normalnych ludzi, nazywając je organicznymi. Na świecie płoną kolejne, gigantyczne
kurze fermy, u nas mówi się o obowiązku rejestracji drobiu, nawet jeśli ktoś ma jedną, czy dwie kury w przydomowym ogródku. To wszystko są fakty, wystarczy odejść od telewizora i poczytać w nie zablokowanym jeszcze Internecie.
Na to też już ostatnia szansa, bo coraz więcej blokuje się stron „niepoprawnych politycznie”, a pod ten termin podciągnąć można dziś każdą platformę, która ma odwagę informować o nienormalności wokół nas. Dewianci uznali, że porzucimy dotychczasowe nawyki żywieniowe, oparte nie tylko na tradycji naszych przodków, ale też pozwalające żyć zdrowo i zaczniemy futrować się przekąskami ze świerszczy, mlekiem z karaluchów (pierwsze próby udane!), a naszym pociechom serwować batoniki zaprawione wyciągiem z roślinnych wszy (już w sprzedaży). W Holandii pierwsze pozwolenie na produkcję mączki z insektów wydano już w r. 2018, na długo przed tym, kiedy trafiliśmy pod walec nowej normalności. Jeżeli pośród składników w jogurcie znajdziemy szelak, to niech nas nie zmyli niewinna nazwa, jest to bowiem odmiana żywicy pozyskiwanej z malutkich owadów zwanych czerwcami, żyjących w Indiach, Tajlandii, na Jawie, w Argentynie i Kalifornii, na liściach niektórych drzew figowych popularnie nazywanych szelakowymi. Czy naprawdę chcemy to jeść? Jeszcze nie tak dawno impregnowano tym azbest, którym próbowano ratować Statuę Wolności przed korozją! TikTok nieprzypadkowo chyba blokuje jakiekolwiek wpisy na temat robaków?! Niektórzy twierdzą, że takie n.p. chitynowe chipsy mogą wywołać wstrząs anafilaktyczny, a nawet choroby prionowe, ale czego to nie mówią foliarze? Co prawda, jeden z geniuszy nowego zaciągu, pewien profesor ze Szwecji, nakłania całkiem poważnie do kanibalizmu, być może więc coś jest na rzeczy? Komisarz UE ds. rolnictwa, Janusz Wojciechowski, już w 2020 r. mówił o zielonej agendzie Farm to Fork: „Rolnicy będą musieli radykalnie zmienić swoje metody produkcji i jak najlepiej wykorzystać rozwiązania technologiczne i cyfrowe (…), aby wprowadzić nową transformację w rolnictwie”. Przypomnę, że to były prezes PSL i wicemarszałek polskiego (!) Sejmu.
Wystawiony na front walki z ludzkością niejaki Gates, którego ojciec był zajadłym propagatorem eugeniki, zainwestował krocie w cyfrowe rolnictwo halowe, o którym pisałem w r. ub. w felietonie „Truskawkowe pola”. Dziś inwestuje w produkcję sztucznych jaj, ale niech nas nie uspokaja fakt, że pozbył się właśnie akcji Pfizer/BioNTech. Ta informacja dotarła do nas, gdy tajska księżniczka Bajrakitiyabha, potencjalna pretendentka do tronu, zapadła w śpiączkę, będącą ponoć efektem przyjęcia przez nią eksperymentu medycznego, choć ośrodki przemysłu dezinformacji natychmiast zdementowały tę wiadomość, pokrzepiając świat zapewnieniem, że sprawcą jest prozaiczna bakteria o nazwie mykoplazmoza.
Niezależnie jednak od tego, jaka choroba spadnie na nas niedługo i która firma okaże się tym razem wiodącym producentem antidotum, walka o nasze zdrowie będzie trwała. I choć Chiny deklarują już koniec Covid-19, to przecież inne państwo BRICS wręcz przeciwnie. Prezydent Brazylii, Lula da Silva, zadeklarował publicznie, że na jakąkolwiek pomoc rządu będą mogły liczyć tylko osoby w pełni zaszczepione, a 700 demonstrantów zatrzymanych po ostatnich protestach nakazał ponoć zaszczepić wbrew ich woli!
Jeśli już mówimy o tamtym rejonie świata, to warto wspomnieć o tym, że w Argentynie, aby kupić kartę SIM, należy poddać się skanowaniu twarzy dla potrzeb ogólnopaństwowej (globalnej?) bazy danych. Ramię w ramię z BRICS maszeruje Rada Europy, która też jest zwolennikiem obowiązkowych szczepień. Zapewne umocniono jej przekonanie solidnym zastrzykiem (nomen omen) szwabskiej gotówki. Trzeba korzystać, bo przecież wkrótce pozostanie na rynku tylko pieniądz cyfrowy, a ten pozostawia po sobie ślad. Być może nie węglowy, ale łatwy do wytropienia, o czym brukselscy urzędnicy mieli już okazję się przekonać. A nam pozostanie, jak zawsze w historii, zalewanie robaka!
Rozpoczęliśmy prewencyjną rozbudowę zabezpieczeń na granicy z Rosją i Białorusią. To element naszej strategii obrony i odstraszania. Pierwsze umocnienia są już rozmieszczane na granicy z Obwodem Kaliningradzkim.
Po uniesieniach spowodowanych zstąpieniem Pana Naszego na prastarą polską ziemię, dzięki czemu przez dwa dni mogliśmy się radować w jego obecności, zakończonej wniebowstąpieniem na pokładzie Air Force One, nasz nieszczęśliwy kraj powoli wraca do rzeczywistości.
Celowo używam eklezjastycznego żargonu, żeby się dostroić do atmosfery religijnej egzaltacji, jaką na polecenie naszych mężyków stanu rozpętały niezależne media głównego nurtu zarówno te rządowe, jak i te nierządne – bo potępieńcze swary – swarami – ale kiedy Pan Nasz zstępuje na ten padół płaczu, to swary ustają, bo o co tu się swarzyć, kiedy trzeba pokazać się Panu Naszemu od najlepszej strony, żeby przypadkiem nie strącił w ciemności zewnętrzne, skąd dobiega płacz i zgrzytanie zębów? A kto w tych ciemnościach płacze i zgrzyta? Wiadomo – ruscy agenci i ruskie onuce, od których miłujący pokój prawdziwi Polacy zdecydowanie się odcinają. Do tego stopnia, że jak Putin, dajmy na to, nazwie krzesło krzesłem, to żaden szanujący się patriota nie będzie powtarzał tych kłamstw kremlowskiej propagandy, tylko za dyskretnym podszeptem pierwszorzędnych fachowców z ukraińskiego Sztabu Generalnego, będzie przed całym światem, z podniesionym czołem głosił zbawienną prawdę, że to nie żadne krzesło, tylko klozet.
Skoro dotychczasowa tresura przyniosła takie znakomite rezultaty, to prezydent Józio Biden już nie musiał w Warszawie specjalnie się wysilać i wygłosił przemówienie, które można by streścić w czterech słowach “Sława Ukrainie – Herojam sława!” – gdyby nie to, że znalazły się tam również zdawkowe komplementy pod adresem naszego mniej wartościowego narodu tubylczego, który – według słów Pana Naszego – zadziwił świat.
Rzeczywiście – czy jest na świecie drugie państwo, które za darmo udostępniłoby innemu państwu wszystkie swoje zasoby? Takiego państwa na świecie nie ma, bo nawet USA pomagają Ukrainie, ale na wszelki wypadek jeszcze w 2015 roku wzięły “na przechowanie” ukraińskie rezerwy walutowe i rezerwy ukraińskiego złota, podczas gdy Polska, prawdopodobnie na rozkaz Pana Naszego, 2 grudnia 2016 roku zawarła z Ukrainą umowę, na postawie której zobowiązała się do “nieodpłatnego” udostępniania Ukrainie zasobów całego państwa. Pozornie ta umowa zawierała symetryczne zobowiązania dwustronne, ale to tylko pozór, bo z kontekstu sytuacyjnego wynikało wyraźnie, że ta umowa jest jednym z elementów przygotowań do wojny z Rosją, która będzie toczyła się na Ukrainie do ostatniego Ukraińca. Ze względu na ten kontekst było i jest oczywiste, że stroną zobowiązaną jest wyłącznie Polska.
Dopiero na tym tle lepiej rozumiemy deklarację Pana Naszego, że Stany Zjednoczone “potrzebują Polski”. Pan Nasz taktownie nie wyjaśnił – do czego konkretnie potrzebują – ale przecież sami możemy się domyślić, że do “pomagania Ukrainie” oraz do zadośćuczynienia żydowskim roszczeniom majątkowym – o czym mówi uchwalona w 2018 roku przez Kongres ustawa nr 447.
Złośliwcy, których u nas nie brakuje twierdzili, że prezydent Biden swoje warszawskie przemówienie poświęcił w większości Ukrainie, bo ze względu na dekoracje Arkad Kubickiego nie był pewien, czy jest w Polsce, czy na Ukrainie – podobnie zresztą, jak kijowskie przedstawienie ze spacerem i syrenami, bo tych syren zwyczajnie nie dosłyszał, więc nawet nie drgnął, tylko spacerował, jak gdyby nigdy nic.
Darujmy sobie jednak te złośliwości, tylko zastanówmy się, co naprawdę było celem zniebastąpienia Pana Naszego na prastarą ziemię polską – bo na prastarą ukraińską ziemię Pan Nasz przyjechał i opuścił ją Schnellzugiem. Otóż utwierdzam się w przekonaniu, że celem tej wyprawy było zainaugurowanie z przytupem kampanii do przyszłorocznych wyborów prezydenckich w USA. Wygląda na to, że prezydent Józio Biden będzie w nich próbował uzyskać reelekcję – o czym – jak doniósł mi Honorable Correspondant z Wielkiej Brytanii – pisze brytyjska prasa. I chyba słusznie, bo w przeciwnym razie Partia Demokratyczna już lansowałaby jakiegoś innego jasnego idola – a tu nic. Tymczasem tempus fugit, a czas ucieka, więc nieomylny to znak, że z ramienia Partii Demokratycznej będzie kandydował Józio.
Dlatego właśnie potrzebował przyczepić sobie w Kijowie nowy listek do wieńca sławy w postaci epizodu heroicznego – i stąd ten spacer przy włączonych przez prezydenta Zełeńskiego alarmowych syrenach. Jak się dowiadujemy, naprawdę było całkowicie bezpiecznie, bo jeszcze przed wsięściem do Schnellzugu w Przemyślu, strona amerykańska poprosiła zbrodniarza wojennego Putina, żeby podczas podróży w obydwie strony do Kijowa i z powrotem oraz podczas pobytu w Kijowie nie czynił Panu Naszemu żadnych wstrętów – na co zbrodniarz się zgodził.
W ogóle te syreny to chyba już stały element pielgrzymek do Kijowa, bo – jak pamiętamy – podobny epizod heroiczny prezydent Zełeński sprokurował również panu prezydentowi Dudzie – więc najwyraźniej nie żałuje tych syren nikomu. Podobnie potrzebom kampanii wyborczej podporządkowany był pobyt w Warszawie. W swoim warszawskim przemówieniu Pan Nasz z naciskiem podkreślił, ze Ukraina “musi” zwyciężyć. Nietrudno się domyślić – dlaczego. Gdyby bowiem nie “zwyciężyła” – cokolwiek by to miało oznaczać – to mogłoby to pogrążyć wyborcze szanse Józia Bidena, który mógłby też pociągnąć za sobą na dno Partię Demokratyczną z wszystkimi tamtejszymi twardzielami. Do tej wojny przyłożył bowiem rękę, a może nawet obydwie, więc on też “musi”zwyciężyć.
Oznacza to, że – przynajmniej do listopada przyszłego roku – USA będą kontynuowały na Ukrainie wojnę z Rosją do ostatniego Ukraińca.
A gdyby Ukraińców zabrakło? No to wtedy trzeba by ją chyba kontynuować do ostatniego Polaka – bo skoro ostateczne zwycięstwo “musi” nadejść, to nie ma rady. Jestem pewien, że nasi mężykowie stanu zgodzą się na to z entuzjazmem podobnym do religijnej egzaltacji, jaką mogliśmy zaobserwować podczas nawiedzenia naszej prastarej ziemi przez Pana Naszego. Czy jednak inni partnerzy z bukaresztańskiej “dziewiątki” też będą tacy skwapliwi? To nie jest do końca pewne i pewnie dlatego – jak zdradził litewski prezydent – podczas warszawskiego spotkania owej “dziewiątki” z Panem Naszym, w zasadzie nie zabierał on głosu, tylko pilnie notował, co który z wasali mówi. Ciekawe, czy Departament Stanu i CIA będą na podstawie tych notatek formułowali jakieś propozycje personalne dla naszych bantustanów, ale jeśli tak, to zostanie nam to w stosownym czasie objawione w postaci ruchów kadrowych. Miejmy nadzieję, że pana prezydenta Dudy tym razem nie poniosły emocje i uniknął freudowskch pomyłek w postaci pochwały “bohaterskich żołnierzy rosyjskich” – co mu się przytrafiło podczas improwizowanego wystąpienia, którego celem było wypełnienie czymś oczekiwania na spóźniającego się Pana Naszego.
==========================
mail:
Czyżby przywódców Partii Demokratycznej opanowała taka demencja, jaką cieszy się biedny Józio? To już lepiej wystawić jako kandydata do prezydentury – AI, włożoną do ludzkiej kukły.
Zachodnie media, kupione i opłacane przez globalistyczne zachodnie interesy korporacyjne, nie przekazują nam, co Chiny i Rosja mówią i jak blisko współpracują ze sobą strategicznie. Tak więc 99 procent Amerykanów pozostaje w całkowitej ignorancji względem obecnej trajektorii prowadzącej do III wojny światowej i nuklearnego Armagedonu, nawet nie zdając sobie sprawy z tego, że przywódcy ich rządów są jak wilki w owczej skórze, które prowadzą ich na rzeź.
−∗−
Tłumaczenie artykułu Leo Hohmanna omawiającego ostatnie wypowiedzi polityków w kontekście konfliktu na Ukrainie i możliwych następstw eskalacji działań. /AlterCabrio – ekspedyt.org/
____________***____________
Rosja, Chiny, USA, Wielka Brytania rzuciły w tym tygodniu swoje karty na stół i każde z nich opowiada się za III wojną światową
Takie jest przesłanie byłego premiera Wielkiej Brytanii Tony’ego Blaira i lorda Williama Hague’a, przekazane przez globalistyczną tubę brytyjskiej BBC w 14-minutowym wywiadzie 22 lutego. Blair zawsze był kanałem dla globalistycznej kabały lucyferiańskiej, więc kiedy on mówi, my powinniśmy słuchać. Lucyferianie zawsze informują nas o swoich planach z wyprzedzeniem, a jednak tak niewielu konserwatystów zwraca na nie uwagę.
Rozpoczynają wywiad od papugowania typowej w tej chwili zachodniej linii propagandowej, czyli ich obsesji na punkcie pozbycia się ze świata Putina, którego postrzegają jako ostatnią przeszkodę na drodze do zapoczątkowania ich utopijnego technokratycznego superpaństwa opartego na globalnych identyfikatorach cyfrowych dla wszystkich i zastąpienie gotówki globalnymi walutami cyfrowymi. To te dwie rzeczy, które mają im pozwolić na całodobowy nadzór i ocenę wszystkich obywateli w ramach systemu kredytu społecznego.
Kto wydaje jaką kwotę pieniędzy na jakie towary i usługi, gdzie i u kogo je wydaje? _
Śledzenie wszystkich zasobów z wyznaczonymi przydziałami emisji dwutlenku węgla dla każdego obywatela świata. _
Globalne śledzenie ruchu obywateli i rzeczy w całym systemie. _
Nawet śledzenie tego, co trafia do organizmu każdego obywatela na świecie. _
Postrzeganie istot ludzkich jako kolejne aktywo lub zobowiązanie w systemie, niczym nie różniące się od gadżetów, maszyn i surowców.
Cały ten system – ich utopia, nasza dystopia – zależy od porażki Putina.
„To skończy się dopiero wtedy, gdy dla Putina stanie się absolutnie jasne, że jego ambicje wojenne nie mogą się powieść” – powiedział Blair.
Ani Blair, ani Hague nie wydawali się szczególnie zaniepokojeni zdolnościami nuklearnymi Rosji.
„Nie ma oznak rzeczywistej eskalacji nuklearnej” – powiedział Hague, co jest bezczelnym kłamstwem. Dmitrij Miedwiediew, były prezydent Rosji i sojusznik Putina, jeszcze kilka tygodni temu jasno stwierdził:
„Żadnemu z tych nieszczęśników nie przychodzi do głowy wyciągnięcie następującego elementarnego wniosku: że porażka mocarstwa nuklearnego w wojnie konwencjonalnej może wywołać wojnę nuklearną. Mocarstwa nuklearne nie przegrały jeszcze poważnych konfliktów, od których zależał ich los. I to powinno być oczywiste dla każdego”.
Blair i Hague powiedzieli, że Zachód musi nadal dostarczać Ukrainie nieograniczone ilości broni, dopóki Putin nie dojdzie do wniosku, że nie odniesie sukcesu. Ukraina walczy dzielnie i pokona Putina, a przynajmniej tak to wygląda w umysłach tych zachodnich globalistów, bla, bla, bla, ze wszystkimi głupimi kłamstwami, które mają na celu uwarunkowanie zachodnich mas, aby uwierzyły, że Putin może być i zostanie pokonany oraz zmuszony do zaakceptowania upokarzającego pokoju całkowicie na warunkach Zachodu, co wiązałoby się z postawieniem go przed sądem za zbrodnie wojenne. To wszystko są androny [poppycock] i oni o tym wiedzą. Nie mogę uwierzyć, że ktoś, kto funkcjonuje tak długo, jak Tony Blair, mógł być tak głupi, jak sam się przedstawia w tym wywiadzie i to samo dotyczy lorda Hague.
Ale Blair mówi w wywiadzie, że pokłada wiarę w Chinach jako odgrywających rolę rozjemcy, „powstrzymujących Rosję”. Tak, kryształowo czysta i nieskalana Komunistyczna Partia Chin przyjedzie na białym koniu i uratuje Zachód przed nuklearną zagładą z rąk tego parszywego rosyjskiego despoty. Dajcie spokój! Blair i Hague sugerują również w tym wywiadzie, że Zachód zostanie ocalony dzięki swojej doskonałej technologii, jeśli tylko ją przyjmiemy i zaakceptujemy cyfrowe identyfikatory, które umożliwią śledzenie i monitorowanie nas wszystkich całą dobę. To jest wzięte wprost ze Światowego Forum Ekonomicznego, Agendy 2030 ONZ-tu, przewodnika Światowej Organizacji Zdrowia dotyczącej demonicznej polityki, mającej na celu wprowadzenie nas w długo planowany nowy porządek świata.
Ale zaczynam myśleć, że te fantazje globalistów z WEF o nowym porządku świata nigdy się nie spełnią, przynajmniej nie tak, jak wyobrażają to sobie w Waszyngtonie, Nowym Jorku czy Londynie. Wiem, że trudno to sobie wyobrazić żyjąc w kraju, który jest na szczycie świata od tak dawna, od zakończenia ostatniej wojny światowej, ale potężne narody i imperia dochodzą do kresu i wygląda na to, że właśnie teraz mamy przywódców, którzy mogą nas do tego doprowadzić.
Blair naprawdę myśli, że Chiny nas uratują. Musiał nie widzieć wtorkowego komentarza chińskiego dyplomaty wysokiego szczebla, Wang Yi, który powiedział, że Chiny są „gotowe do połączenia sił ze stroną rosyjską”. Yi stwierdził, że współpraca Chin z Rosją będzie miała miejsce „we wszystkich obszarach”, w kierunku osiągnięcia zrestrukturyzowanego porządku światowego, który Chiny i Rosja postrzegają jako „bardziej sprawiedliwy”.
Oto fragment artykułu rosyjskiej agencji informacyjnej Tass z wtorku, 21 lutego, w którym zawarte są wypowiedzi Yi:
Chińska Republika Ludowa jest gotowa połączyć siły z Rosją, aby zdecydowanie stanąć w obronie interesów narodowych i promować obopólnie korzystną współpracę we wszystkich dziedzinach, powiedział Wang Yi, dyrektor Biura Komisji Spraw Zagranicznych Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Chin, — powiedział we wtorek podczas spotkania z sekretarzem Rady Bezpieczeństwa Rosji Nikołajem Patruszewem.
„Podczas wirtualnego spotkania pod koniec ubiegłego roku nasi przywódcy (prezydent Chin Xi Jinping i prezydent Rosji Władimir Putin – TASS) opracowali plan dalszego rozwoju stosunków dwustronnych. Jesteśmy gotowi połączyć siły ze stroną rosyjską, zgodnie z porozumieniami wysokiego szczebla, aby zdecydowanie stanąć w obronie narodowych interesów i wartości oraz promować obopólnie korzystną współpracę we wszystkich dziedzinach” – powiedział.
Są to dwa kraje, których interesy są zbieżne, a jednocześnie interesy Chin i USA wydają się rozbieżne.
Mamy do czynienia z Chinami, Rosją, Koreą Północną i Iranem rywalizującymi z USA, Wielką Brytanią, Izraelem i NATO o to, kto zasiądzie na szczycie góry i będzie rządził nadchodzącym nowym cyfrowym porządkiem świata.
Jeśli ktokolwiek, w tym szacowny Tony Blair, uważa, że decyzja Chin o „połączeniu sił” z Rosją wyklucza pomoc Rosji w zdobyciu Ukrainy, to sam się oszukuje.
Rosja pokona Ukrainę i prawdopodobnie zakończy się to aneksją całego kraju, zamiast po prostu wykroić wschodnią część zamieszkałą przez ludność rosyjskojęzyczną, jak pierwotnie planowali.
Zachodnie media, kupione i opłacane przez globalistyczne zachodnie interesy korporacyjne, nie przekazują nam, co Chiny i Rosja mówią i jak blisko współpracują ze sobą strategicznie. Tak więc 99 procent Amerykanów pozostaje w całkowitej ignorancji względem obecnej trajektorii prowadzącej do III wojny światowej i nuklearnego Armagedonu, nawet nie zdając sobie sprawy z tego, że przywódcy ich rządów są jak wilki w owczej skórze, które prowadzą ich na rzeź.
Nie mówi się nam, co Putin powiedział w swoim przełomowym przemówieniu z 21 lutego, które było skierowane zarówno do Zachodu, jak i do jego własnego narodu. Biden złożył niespodziewaną wizytę na Ukrainie i 21 lutego wygłosił własne przemówienie, próbując odwrócić uwagę mediów od przemówienia Putina. Wygląda na to, że zadziałało, bo gdy rano włączyłem radio, żeby posłuchać doniesień prasowych, nie usłyszałem ani słowa o przemówieniu Putina. W informacjach był tylko Biden.
Putin dużo mówił o determinacji Rosjan do walki z zachodnią ingerencją w ich kulturę, gospodarkę i bezpieczeństwo. Rząd USA w Waszyngtonie wysadził niedawno rosyjski gazociąg, źródło taniego gazu dla Europy Zachodniej i dochodów dla Rosji, jednocześnie eksportując trującą propagandę LGBTQ+, którą Putin opisał jako „antyrodzinną”, i jego samego okrzyknął winnym międzynarodowych zbrodni wojennych.
To potrójne zagrożenie dla ekonomicznej, politycznej i kulturalnej egzystencji Rosji, które według Putina nie będzie tolerowane. Wyśle każdego Rosjanina na front, a jeśli to nie zadziała, zrzuci na nas bombę atomową.
Oto najważniejszy kąsek przemówienia Putina, część, którą każdy Amerykanin i Europejczyk powinien przeczytać i pozwolić, aby zapadła w pamięć.
Chcę podkreślić: Stany Zjednoczone i NATO mówią wprost, że ich celem jest zadanie strategicznej porażki Rosji. A potem będą wizytować nasze miejsca obrony, jakby nic się nie działo? (odniesienie do traktatu o ograniczeniu broni jądrowej, który właśnie zawiesił Putin)
Jedna rzecz, która musi być jasna dla wszystkich. Im większy zasięg zachodnich systemów, które dotrą na Ukrainę, tym dalej będziemy zmuszeni odsuwać zagrożenie od naszych granic.
Zachodnia elita nie ukrywa swoich celów, którymi jest, cytuję, „strategiczna porażka Rosji”. Co to dla nas oznacza? Oznacza to, że planują nas wykończyć raz na zawsze. Innymi słowy, planują przekształcenie lokalnego konfliktu w globalną konfrontację. Tak to rozumiemy i odpowiednio zareagujemy, ponieważ stanowi to egzystencjalne zagrożenie dla naszego kraju”.
Fragment, który zaznaczyłem pogrubioną czcionką, jest najważniejszą częścią przemówienia Putina. To, czy się z tym zgadzasz, czy nie, nie ma znaczenia. Tak to widzi rząd Putina i zgodnie z tym będzie działał.
Następnym dużym krokiem w marszu w kierunku pełnoskalowej III wojny światowej będzie wyrzucenie przez Rosję ambasador USA Lynne Tracy ze swojego kraju. To sygnał, że w marszu ku najbardziej niszczycielskiej wojnie w historii świata sprawy posunęły się do punktu, z którego nie ma odwrotu.
Według niektórych doniesień rosyjscy dyplomaci wręczyli Lynne Tracy notatkę wzywającą ją na spotkanie w Moskwie.
Ambasador USA Lynne Tracy otrzymała list protestacyjny od rosyjskiego MSZ _
Rosja wezwała USA do wycofania personelu i sprzętu wojskowego z Ukrainy _
Rosja zwróciła się do USA o zaprzestanie „wrogiej, antyrosyjskiej działalności” i zaprzestanie „pompowania” ukraińskiej armii bronią oraz zachęcania Ukrainy do atakowania celów w Rosji poprzez dostarczanie im raportów wywiadowczych.
Oczywiście administracja Bidena odrzuci wszystkie te żądania i w tym momencie Tracy prawdopodobnie dostanie wyrzucona, zamykając ostatni pozostający jeszcze kanał komunikacji między dwoma supermocarstwami.
A więc był to monumentalny tydzień. Stanowiska Chin, Rosji i USA/Wielkiej Brytanii/NATO zostały ujawnione. Wydaje się, że żadne nie zrezygnuje ze swoich żądań.
Módlmy się o pokój. Przygotujmy się na wojnę i wszystko, co wniesie do naszej nieodległej już rzeczywistości. Ponieważ wyjąwszy cudowną interwencję, wygląda na to, że wojna jest w tym momencie nieunikniona.
W jednym z najnowszych felietonów na kanale TV ASME Stanisław Michalkiewicz skomentował m.in. wizytę prezydenta Joe Bidena w Kijowie. Jak podkreślał, Amerykanie porozumieli się w tej sprawie z Władimirem Putinem.
– Zanim pan nasz zawitał, zstąpił na naszą prastarą ziemię, to okazuje się, że najpierw pojechał do Kijowa. Ta podróż do Kijowa odbywała się etapami. Najpierw pan nasz przyleciał samolotem Air Force One na lotnisko w Jasionce, skąd pojechał do Przemyśla, tam wsiadł w sznelcug i sznelcugiem dotarł do Kijowa – mówił Michalkiewicz.
– Ale zanim wsiadł w sznelcug, w ogóle zanim dotarł do Przemyśla, to porozumiał się, tzn. nie wiem czy on osobiście, ale strona amerykańska porozumiała się z zimnym ruskim czekistą zbrodniarzem wojennym Putinem, czy będzie czynił prezydentowi Bidenowi jakieś wstręty podczas jego podróży sznelcugiem do Kijowa, podczas powrotnej podróży sznelcugiem do Przemyśla, no i podczas pobytu w samym Kijowie.
– Zimny ruski czekista, zbrodniarz wojenny Putin najwyraźniej obiecał, że żadnych wstrętów czynił nie będzie, w związku z czym pan prezydent Biden zyskał szansę pozyskania epizodu heroicznego do swojego bogatego życiorysu .
– Mam na myśli zwłaszcza przedstawienie, jakie z jego udziałem odbyło się w Kijowie, mianowicie prezydent Zełeński, swoim zwyczajem, zaprosił prezydenta Bidena na spacer po Kijowie. I kiedy tak spacerowali, to prezydent Zełeński kazał włączyć syreny alarmowe.
– On takich gestów nikomu nie żałuje. Prezydentowi Dudzie też zafundował taki epizod heroiczny, no i kiedy zawyły syreny prezydent Biden ani drgnął, co oczywiście wywołało falę euforii, m.in. w naszych niezależnych mediach, które rozpływały się nad odwagą, heroiczną prezydenta Bidena.
– Tu zimny ruski czekista powstrzymał się przed zrobieniem jakichkolwiek wstrętów prezydentowi Bidenowi, no i w związku z tym prezydent Biden bezpiecznie powrócił na naszą prastarą ziemię – skwitował.
Taki właśnie okrzyk wyrwał się cesarzowi Napoleonowi III, który podczas wojny francusko-pruskiej wybrał się na front. Cesarz cierpiał na pęcherz, toteż konna jazda dostarczała mu udręki. Kiedy ból dał mu się nadmiernie we znaki, zatrzymał się w jakiejś wsi. Otoczyła go grupka chłopów, którzy przyglądali mu się z ciekawością i szacunkiem. Kiedy ból zelżał, Napoleon III zapytał chłopów, jak nazywają się okoliczne farmy. – Ta tutaj nazywa się Moskwa, ta druga – to Lipsk, a ta najdalsza – Obłęd. – wyjaśnili chłopi. – „Dookoła mnie upiory!” – wykrzyknął znękany cesarz.
Żeby nie stracić kontaktu z otaczającą nas coraz ciaśniej rzeczywistością, oglądam telewizyjne programy informacyjne, zarówno w telewizji rządowej, jak i w telewizjach nierządnych. Niewiele można się z nich dowiedzieć, bo jeśli chodzi o serwis zagraniczny, to powtarzają one własnymi słowami zbawienne prawdy, skomponowane przez pierwszorzędnych fachowców od propagandy z ukraińskiego Sztabu Generalnego.
Gdyby nie to, że na Ukrainie naprawdę trwa wojna, gdyby nie to, że ludzie albo giną, albo pociski urywają im ręce i nogi, gdyby nie to, że Ukraina jest coraz bardziej zdewastowana, to można by z tych komunikatów wycisnąć sok humoru, bo wynika z nich, że Rosja brnie od jednej straszliwej klęski do drugiej, że już robi bokami z wyczerpania, podczas gdy po stronie ukraińskiej, jeśli w ogóle ktoś ginie, to tylko jacyś cywile, najczęściej dzieci, na które Putin z jakichś zagadkowych powodów jest szczególnie zawzięty. Takie niestety są konsekwencje faktu, że Polska – jak poinformował nas w swoim czasie rzecznik warszawskiego MSZ – jest „sługą narodu ukraińskiego” i to do tego stopnia, że nie tylko udostępnia Ukrainie za darmo zasoby całego państwa, ale w dodatku wyrzekła się samodzielnego myślenia.
Nie tylko się wyrzekła, ale nie dopuszcza do siebie żadnych informacji, ani opinii, które by ten obraz zakłóciły. Bezprawne cenzurowanie mediów społecznościowych, m.in. portalu nczas.com, stanowi dowód, że nasz nieszczęśliwy kraj, w 33 roku od transformacji ustrojowej, ponownie wkracza na świetlisty szlak totalniactwa. Na tym tle oskarżenia miotane przez pana premiera Mateusza Morawieckiego wobec Rosji, że „odradzają się tam tendencje totalitarne”, przypominają spór o różnicę łajdactwa. Ale widać taki los wypadł nam, że musimy się łajdaczyć, jeśli nie na rozkaz z Moskwy, to na rozkaz z Waszyngtonu.
A skoro mowa o sporze o różnicę łajdactwa, to stanowi on istotną, a być może nawet wyłączną treść telewizyjnej publicystyki krajowej. Z rządowej telewizji możemy dowiedzieć się, jakim łajdakiem jest Donald Tusk, a ostatnio – również Rafał Trzaskowski, nie mówiąc już o Księciu-Małżonku, który podpadł Amerykanom, w związku z tym niezależni dziennikarze holenderscy dostali rozkaz, żeby rozsmarować go na podłodze. Z kolei z telewizji nierządnych możemy dowiedzieć się, jakim łajdakiem jest Jarosław Kaczyński, premier Mateusz Morawiecki, a ostatnio – pan minister Czarnek, który futruje nie te organizacje pozarządowe, co trzeba. Chętnie wierzę, że te wszystkie opinie mogą być prawdziwe, ale żeby się tego dowiedzieć, wystarczy obejrzeć każdy program jeden raz, bo potem najwyżej można sobie to przekonanie utrwalić. Za pierwszej komuny przynajmniej była jeszcze „Wolna Europa”, z której można było dowiedzieć się, jak Amerykanie chcą, żeby Polacy myśleli – ale teraz żadnej „Wolnej Europy” już nie ma, więc nie ma rady – jesteśmy skazani na pogrążanie się w oparach absurdu.
Byłoby jednak dziwne, gdyby opary absurdu oddziaływały tylko na zwykłych obywateli. Oddziałują one i to być może nawet jeszcze mocniej, na naszych dygnitarzy, zarówno z obozu „dobrej zmiany”, jak i obozu zdrady i zaprzaństwa. Jakże inaczej wytłumaczyć opinię, jaką na konferencji w Monachium wygłosił pan premier Mateusz Morawiecki? Powiedział on i chyba na trzeźwo, że „trwały pokój w Europie wymaga integracji Ukrainy z NATO i Unią Europejską” i że Ukraina „nie może być strefą buforową”.
A przecież wszystko zaczęło się w roku 2014 od „Majdanu”, na który Amerykanie – jak w rozmowie telefonicznej wygadała się pani Wiktoria Nuland – wyłożyli 5 miliardów dolarów. Przedtem, po słynnym „resecie”, który 17 września 2009 roku przeprowadził amerykański prezydent Obama, 20 listopada 2010 r. proklamowany został na szczycie NATO w Lizbonie „porządek lizboński”, którego najważniejszym postanowieniem było strategiczne partnerstwo NATO-Rosja, w ramach którego Ukraina i Białoruś stanowiły właśnie „strefę buforową” Rosji. Było to zgodne z deklaracją sowieckiego ministra spraw zagranicznych Edwarda Szewardnadze, który na spotkaniu w 1987 roku w Wiedniu, na pytanie, co ZSRR sądzi na temat zjednoczenia Niemiec odparł, że ZSRR nie ma nic przeciwko temu, pod warunkiem, że między zjednoczonymi Niemcami a ZSRR będzie utworzona strefa buforowa.
Porządek lizboński dzielił Europę na strefę niemiecką i strefę rosyjską. Po stronie niemieckiej rola strefy buforowej przypadła Polsce, a po stronie rosyjskiej – Białorusi i Ukrainie. Nawiasem mówiąc, rządowa telewizja niedawno oskarżyła Donalda Tuska, że zlikwidował tarczę antyrakietową. Tymczasem Donald Tusk nie miał tu nic do gadania, bo tarczę antyrakietową zlikwidował prezydent Obama, nawiasem mówiąc, na prośbę izraelskiego prezydenta Szymona Peresa, który 18 sierpnia 2009 roku na spotkaniu w Soczi obiecał prezydentowi Miedwiediewowi, że „namówi” prezydenta Obamę do zlikwidowania tej tarczy. Ale porządek lizboński został wysadzony w powietrze przez prezydenta Obamę, który wyłożył 5 mld dolarów na „Majdan”, którego celem była zmiana rządu na Ukrainie i wyłuskanie tego państwa ze strefy rosyjskiej. Dlaczego prezydent Obama to zrobił; czy znowu „namówił go” do tego jakiś Izraelczyk, czy tak mu kazali twardziele z Narodowej Rady Bezpieczeństwa – mniejsza z tym.
Od tego momentu między Ukrainą i Rosją trwa stan napięcia, który w ubiegłym roku przekształcił się w otwartą wojnę. Gdyby tedy Ukraina została przyłączona do NATO, to wojna nie tylko by nie ustała, ale prawdopodobnie rozlałaby się jeśli nie na cały świat, to na Europę z całą pewnością. Czy Ukraina ma szanse na przyłączenie do NATO – to nie jest pewne, skoro teraz, wskutek sprzeciwu Turcji, do NATO czekać musi w kolejce Szwecja i Finlandia – bo zgodnie z art. 10 traktatu waszyngtońskiego przyjęcie nowego członka do NATO wymaga jednomyślnej zgody wszystkich pozostałych.
Skoro my to wiemy, to Amerykanie wiedzą to jeszcze lepiej i dlatego oczekują, że obok NATO powstanie koalicyjka państw środowoeuropejskich z Polską na czele, którą można będzie wepchnąć do wojny, tłumacząc Moskwie, że NATO, a zwłaszcza USA nie ma z tym nic wspólnego, że to tylko taka suwerenna decyzja grupki państw narwanych, których przywódcom uderzyły do głów komplementy brytyjskiej prasy, która Polskę już awansowała na „supermocarstwo”. Czy w takim razie pan premier Morawiecki wykłaszając w Monachium tę opinię był zdrowych zmysłach, czy też również i jemu udzieliło mu się zaczadzenie, jakie od roku rząd aplikuje polskiej opinii publicznej?
We wtorek (21.02.2023) rozpoczęła się dwudniowa wizyta prezydenta USA Joe Bidena w Warszawie. Ma to być wizyta „historyczna”, po jeszcze bardziej „historycznej” wizycie w Kijowie, gdzie Biden pojawił się w poniedziałek, aby zapewnić prezydenta Zełenskiego, że Zachód nie dał się podzielić Putinowi i wspiera Ukrainę, a o wolność „warto walczyć tak długo jak trzeba”. Tak więc Ukraińcy mają walczyć dalej, dzięki czemu będą „każdego dnia przypominać światu czym jest odwaga”. Takie właśnie wzniosłe słowa usłyszeli Ukraińcy od prezydenta USA, więc powinni szykować się na kolejne fale mobilizacji i wysyłki na front. A że Rosja również nie zamierza odpuścić, wojna będzie trwała nadal „tak długo jak trzeba”. Oby tylko Polacy nie trafili do tej maszynki do mięsa.
Wróćmy teraz do wizyty Bidena w Warszawie. Dziś po południu prezydent USA ma wygłosić przemówienie do Polaków. Dobrze, że Zamek Królewski został już odbudowany, bo w przeciwnym razie przemowa nie miałaby tak wspaniałej oprawy. A tak będziemy mieli szansę wysłuchać Bidena w królewskich okolicznościach przyrody. Cóż nam powie? Nietrudno zgadnąć. Nic tak nie robi wrażenia na Polakach, jak pochwała za podjęcie się działań, których nie podjąłby się nikt inny. Skakanie na główkę do pustego basenu jest naszą polską specjalnością, a im bardziej nas za to chwalą, tym większy rozpęd bierzemy przed skokiem. Nie ma to jak zafundować sobie kolejną narodową tragedię. Chętnych nie brakuje, co widać, słychać i czuć. Widać też, słychać i czuć, że dzisiejsza wizyta Bidena jest okazją do leczenia polskich kompleksów, które to kompleksy domagają się, aby w końcu świat nas docenił. To się oczywiście nie stanie, bo niby dlaczego świat miałby doceniać frajerów, którzy raz po raz pchają się na te same grabie. Ale co sobie nasi fantaści poopowiadają i powypisują, to ich.
Po przeglądzie owych fantasmagorii stwierdzam, że pierwsze miejsce zdecydowanie należy się dziennikarzowi Mediów Narodowych, Michałowi Jelonkowi, który na Twitterze napisał tak: Dziś oczy świata zwrócone są na Warszawę. Nasza pozycja na arenie międzynarodowej, dzięki polityce zagranicznej wzrasta, a wizyta Bidena to jasny sygnał dla Berlina i Paryża – Warszawa jest bijącym sercem politycznej odpowiedzialności.
Proszę Państwa, usiadłam z wrażenia. To „bijące serce politycznej odpowiedzialności” robi wrażenie. Już tam w Paryżu i Berlinie nerwowa atmosfera panuje, już Scholz z Macronem ogryzają paznokcie i włosy rwą z głowy. Co to będzie, co to będzie? Polska tak urośnie, że zostanie mocarstwem i będzie karty rozdawać na arenie międzynarodowej, a Niemcy i Francja uciekną z podkulonym ogonem. Tak będzie? Oczywiście, że tak nie będzie. Dlaczego? Dlatego, że pozycja na arenie międzynarodowej zależy od realnej siły danego państwa, a nie od tego, czy jest „bijącym sercem politycznej odpowiedzialności”.
Tymczasem realna siła Polski wygląda tak, że byle chłystek z Brukseli rozstawia nas po kątach, a polski rząd na dwóch łapkach przynosi do Sejmu ustawę wysadzającą w powietrze polską Konstytucję i zapewnia, że jak ta ustawa zostanie uchwalona, to dostaniemy pieniążka, za który zbudujemy drugą Japonię. Nie wiadomo, czy śmiać się, czy płakać.
Wszystkim tym, którzy pompują dziś balonik megalomanii wypisując androny w stylu „bijącego serca politycznej odpowiedzialności” wyjaśniam, że po raz kolejny pakujemy się w sytuację, w której ryzyko przewyższa korzyści. Ryzykujemy wejściem do wojny nie będąc do niej przygotowanym. A rzekome korzyści w postaci rosnącej pozycji na arenie międzynarodowej to złuda, co widać po tym, w jaki sposób jesteśmy traktowani przez Brukselę (czytaj: Berlin). Zamiast coraz lepiej, jest coraz gorzej. Polska wchodzi na pełnym biegu w realizację tzw. Zielonego Ładu, co oznacza gospodarczą ruinę i po prostu biedę z nędzą. Do tego zostaliśmy sponsorem ukraińskiego państwa i toczonej przez nie wojny, która nie wiadomo ile jeszcze będzie trwała. Owszem, ta wojna osłabia Rosję, ale osłabia też Polskę. Ile już wydaliśmy na wojnę na Ukrainie? Ile jeszcze wydamy? Czy ktoś w ogóle policzył koszty tego przedsięwzięcia, czy też ma nam wystarczyć „bijące serce politycznej odpowiedzialności”?
Można wypisywać farmazony. To nic nie kosztuje [ale jaki jurgield za to leci… MD]. Ale wiara w te farmazony kosztuje i to sporo. Polska wielokrotnie doświadczała tych kosztów. Jak widać, nauka poszła w las. Kolejny raz budujemy zamki na piasku.
O wizycie Bidena w Polsce: Nie obieca nam nic. Myślę, że poleci: no Duda, wyślij tam pół miliarda dolarów, a najlepiej miliard wyślij …
W rozmowie z Tomaszem Sommerem Stanisław Michalkiewicz odniósł się do wizyty prezydenta USA Joe Bidena w Kijowie oraz w Warszawie. Zdaniem publicysty, amerykański przywódca wyda Polsce polecenie.
—————————-
– Teraz, jak się chce mieć w życiorysie epizod bohaterski, to trzeba pojechać do Kijowa i tam prezydent Zełeński (…) zaprasza swojego gościa na spacer po mieście. Jak tylko wychodzą na spacer, to zaraz syreny wyją – no i to jest ten epizod bohaterski, że pod gradem ruskich rakiet prezydent, pan nasz z Waszyngtonu spacerował jak gdyby nic po Kijowie i nie odczuwał lęku najmniejszego (…) a nad nim unosiły się walkirie – ironizował Michalkiewicz.
Sommer wtrącił, że „Prezydent Biden powiedział, że Putin się śmiertelnie pomylił”. – No to jasne, że się pomylił, ale Putin też ludzki pan, rozumie takie rzeczy, że prezydentu Bidenu potrzebny był ten epizod heroiczny, no i żadnej rakiety nie wystrzelił – skwitował Michalkiewicz.
– Nawet prezydent Duda miał epizod heroiczny w Kijowie. No to jak prezydent Duda miał epizod heroiczny, to prezydent Biden, który ma tu się spotkać z prezydentem Dudą i mu tam pro memoria nakiwać, to nie mógł nie mieć epizodu heroicznego. Prezydent Duda by jeszcze nabrał śmiałości wobec niego – podkreślił publicysta.
Michalkiewicz przyznał też, że zastanawia się, czego Biden będzie chciał od Polski. – Jak drugi raz w odstępie roku przyjeżdża – zakładamy, że nie zapomniał, że był w Polsce – to widocznie ma ważny powód. No to jaki jest ten powód? – mówił.
– Polityka światowa się będzie decydowała. Oczy całego świata na prezydenta Bidena i na prezydenta Dudę będą zwrócone – powiedział. – Już on po angielsku lepiej niech nie mówi – dodał.
– Jak (Biden) dał pół miliarda dolarów w Kijowie prezydentowi Zełeńskiemu za to, że mu syreny puścił, to bardzo możliwe, że powie prezydentowi Dudzie: no Duda, wyślij tam pół miliarda dolarów, a najlepiej miliard wyślij do Kijowa – stwierdził.
– (Biden) Nie obieca nam nic (…) Myślę, że zaproponuje nam – chociaż nie wiem czy zaproponuje, bo prezydent Biden nie wysuwa propozycji, tylko wydaje polecenia – poleci nam udzielenie gwarancji Ukrainie, jakichś tam – dodał Michalkiewicz.
Na czele delegacji stoi przewodniczący komisji obrony i spraw zagranicznych w Knesecie Yuli Yoel Edelstein. Reprezentuje rządzącą partię Likud. Towarzyszy mu przedstawiciel opozycji – Zeev Elkin.
Zarówno Zeev Elkin (pierwszy z prawej) jak i Yuli Edelstein (drugi z prawej) urodzili się na Ukrainie.
O przybyciu gości poinformowali równolegle na portalu społecznościowym ambasador Izreaela na Ukrainie Michael Brodsky oraz w telewizji ukraińskiej ambasador Ukrainy w Izraelu Jewhen Kornijczuk.
Obaj politycy należą do parlamentarnej grupy przyjaźni izraelsko-rosyjskiej. Obaj też urodzili się na Ukrainie — Zeev Elkin w Charkowie, a Yuli Yoel Edelstein w Czerniowcach.
Kornijczuk zwrócił uwagę, że do wizyty gości z Izraela dochodzi kilka dni po wizycie ministra spraw zagranicznych Izraela Eli Cohena. Jego zdaniem, że pokazuje to, iż izraelska społeczność polityczna „usłyszała amerykańskich kolegów, którzy nie są zadowoleni z poziomu współpracy Izraela z Ukrainą”. Zaznaczył jednocześnie, że „izraelskie społeczeństwo całkiem aktywnie wspiera Ukrainę”
.
Edelstein i Elkin spotkali się z ministrem obrony Ukrainy Ołeksijem Reznikowem.
The Times of Israel pisze, że obaj politycy przybyli do Kijowa via Kraków, dokąd przylecieli samolotem, a w dalszą drogę udali się pociągiem.
Równocześnie Kijów odwiedził prezydent USA Joe Biden.
======================================
mail: To zupełnie zmienia optykę i ocenę tego co się dzieje. Po co tak naprawdę przyjechał Biden z Knesetem na Ukrainę i do Polski?
Do wizyty Bidena w Polsce odniósł się Łukasz Warzecha.
„Zapowiedzi dotyczące wystąpienia Bidena są w najwyższym stopniu niepokojące w połączeniu z bezalternatywnością kursu, jaki przyjęła Polska. Wystarczy sobie wyobrazić, że w 2024 r. miejsce Bidena zajmuje izolacjonistycznie nastawiony republikanin i zmienia akcenty” – napisał na Twitterze.
„Polska zostaje ze swoją rolą państwa frontowego i z ręką w nocniku. Niepojęte jest też przyjęcie bez śladu dyskusji opcji walki do upadłego. Niestety, szybciej naszego niż Ameryki. Jest też pytanie o to, co w zamian za naszą rolę dostaniemy poza poklepaniem po plecach” – dodał publicysta.
========================
A p. Biden „podobno” – czyli rozpuszczają takie wieści celowo – „spotka się z Trzaskowskim”..
===========================
W niedzielę w Kowlu, zaraz za mostem, wykoleił się pospieszny Kijów – Warszawa.
W poniedziałek Biden złożył, jadąc tam pociągiem, „gospodarską wizytę” w Kijowie. Władze Rosji były wcześniej powiadomione, żeby jakiś psikus się nie zdarzył…
======================
Mail:
Mam nadzieję, że woreczek na mocz będzie miał dobrze przymocowany, by nie nabrudził na pałacowe dywany.
=================
mail od “zaniepokojonego“
Czy aby przywieźli z sobą części zamienne dla podtrzymania ruchliwości Dostojnego Gościa?
=======================
mail:
W Warszawie TEATR [czy CYRK] wszystkich służb. Trzy limuzyny nie wiadomo w której PREDATOR siedzi. Spec pojazdy. Snajperzy na dachach.
A do Kijowa pociągiem 731 km w trakcie “wojny”. OTWÓRZCIE OCZY.
Iwan, napisałeś mi, że się myliłem, nazywając 60% rosyjskiej populacji szaleńcami, a kolejne 20% chorymi, ale jakoś zmagającymi się ze swoją chorobą.
Czy uważasz, że tylko 80% wskazanej przeze mnie populacji (w przybliżeniu oczywiście) jest w miarę zdrowych i popiera linię partyjną (w tym SVO), ponieważ jasno rozumie sens tego, co się dzieje, ma swój całkiem adekwatny światopogląd, widzą przed sobą jasny cel i zgodnie z nim – w dużej mierze rację.
Podobnie nasz rząd, jak doświadczony arcymistrz, rozgrywa niemal niepokonaną partię na wielkiej światowej szachownicy, doskonale rozumiejąc, czego chce. Jednocześnie Federacja Rosyjska stoi mocno na nogach, ma odrębną ideologię i nie tylko bije wrogów poza swoimi granicami, ale także oczyszcza się od wewnątrz, stopniowo pozbywając się oligarchicznego parcha – zresztą rękami samych zachodnich „partnerów”.
To znaczy, ogólnie rzecz biorąc, Rosja ma się dobrze (z wyjątkiem kilku drobnych nierówności) i nie ma poważnych podstaw do pesymizmu. Kreml i tak wygra – a przynajmniej spełni główne zadania, jakie przed nim postawiono.
To jest Twoja wizja obecnej sytuacji, którą szczegółowo przedstawiłeś w obszernej publikacji, którą zamieściłem tutaj: https://cont.ws/@ogbors/248261…
A teraz pozwól Ivanowi odpowiedzieć – równie dokładnie i szczegółowo.
Spójrz – rysuję numer jeden poniżej…
1
Tą jednostką jest poziom naszego człowieczeństwa z wami, ta wrodzona łaska, która jest dana (lub NIE dana) początkowo człowiekowi przez Pana Boga. Warunkowo nazwijmy to „Światłem Nieskończonym lub Energią Dobra” (jak wolicie).
A teraz dodajemy zero po prawej stronie jedynki – czyli nasze wychowanie (cóż, warunkowo, powiedzmy, że oboje jesteśmy dobrze wychowani) …
10
Następnie dodajemy kolejne zero – według którego warunkowo mierzymy nasze wykształcenie (na przykład oboje mamy dobre wykształcenie) …
100
Teraz dodajemy jeszcze jedno zero – które oznaczamy naszym doświadczeniem życiowym z Wami (powiedzmy – obaj mają to kolosalne)…
1000
W rezultacie, Ivan, otrzymujemy bardzo pokaźną liczbę – która początkowo zaczynała się od jednego. Nieźle, prawda? Jest powód do dumy!
A teraz skreślmy to, kolego, pozbądźmy się tej nieszczęsnej jednostki, od której wszystko się zaczęło.
I okazuje się…
000
Tak, Ivan – okazuje się, że jest to zestaw zer. Lub, mówiąc językiem poetów, dźwięcząca pustka.
——————————-
Ponieważ człowiek jest w ogólności zwierzęciem, stałocieplnym ssakiem.
On, jak każde inne zwierzę, ma cztery kończyny, dwoje oczu, dwoje uszu, jeden żołądek, jedno serce, jeden nos i tak dalej.
Wszystko to jest u niedźwiedzia, małpy i myszy – i u wielu gadów, na przykład u krokodyla. Różnic fizjologicznych między ludźmi a zwierzętami nie można nazwać zbyt uderzającymi.
Czy człowiek chodzi na dwóch nogach?
A niektóre zwierzęta są w tym całkiem dobre. Weźmy na przykład kangura lub skoczka. Czy ptaki nie chodzą na dwóch nogach?
Czy osoba nie jest pokryta włosami?
Więc delfin nie wydaje się być zbyt owłosiony, a słonia nie można nazwać owłosionym – tak jak krokodyl, żaba, wieloryb.
Co więcej: niech kudłata małpa od urodzenia nosi pęczek szmat – myślę, że jej włosy nie będą tak gęste jak włosy jej krewnych żyjących na wolności w naturze…
Oczywiście człowiek utracił wiele umiejętności właściwych zwierzętom. I jego słuch jest słabszy, a jego węch. Ale jest to po prostu zrozumiałe i nie jest zaskakujące – w końcu człowiek nie żyje na wolności, dlatego dużo „zapomniał”.
Tak więc, czysto fizjologicznie, człowiek jest zwierzęciem. Co więcej, daleko mu do najsilniejszych i najbardziej zwinnych.
Co radykalnie odróżnia człowieka od zwierząt i ogólnie od reszty „populacji” planety Ziemia?
Oczywiście teraz powiesz: „racja!”
Ech, czekaj Iwan – nie wszystko jest takie proste. Zwierzęta też przecież różnią się między sobą stopniem rozwoju intelektualnego. Na przykład psy są wyraźnie mądrzejsze od owiec, papugi od kurczaków, a delfiny od krów.
Indianie żyjący kiedyś w okolicach dzisiejszego Nowego Jorku uważali bobry za święte zwierzęta – bo bobry naprawdę nie wyglądały (według niektórych wskaźników) na głupszych od Indian.
Indianie mieszkali w prymitywnych chatach pokrytych skórami (wigwamy) i zajmowali się głównie skalpowaniem się nawzajem.
A bobry zbudowały na rzekach potężne tamy (czasami o długości nawet 500 metrów!) I nigdy się nie pozabijały…
————————————-
A jednak jest coś, co radykalnie i nieodwołalnie odróżnia człowieka od reszty żywego świata planety.
Powszechnie wiadomo, że KAŻDE zwierzę – najbardziej dzikie, zorganizowane, inteligentne, żyjące w jakimkolwiek zakątku ziemi, spotykając się z KAŻDĄ osobą (nawet najgłupszą, prymitywną, mało znaczącą) doświadcza niewytłumaczalnego strachu i zakłopotania, wyraźnie CZUWAJĄC, że spotkało nie tylko z innym zwierzęciem (nawet pozbawionym sierści, a mającym więcej zwojów pod czaszką), ale z ISTOTĄ WYŻSZEGO RZĘDU, a właściwie z BOGIEM.
Nie ma na świecie ani jednego drapieżnika, najbardziej wszystkożernego, dla którego ludzkie mięso byłoby zwykłym mięsem, nie do odróżnienia od mięsa, powiedzmy, bawoła czy zająca.
Jeśli tygrys lub niedźwiedź zaatakował człowieka i zjada jego mięso, automatycznie oznacza to, że coś jest bardzo nie tak ze zwierzęciem, nastąpiła jakaś zmiana w jego mózgu, rodzaj szaleństwa, szaleństwa.
Bo normalny tygrys, jak normalny niedźwiedź, nie zje ludzkiego mięsa.
Ludzkość, dla całego świata dzikiej przyrody, jest niewypowiedzianym, niewytłumaczalnym, ścisłym tabu.
Nawet rekiny, które wydają się szalonymi, bezmózgimi i zupełnie nieczytelnymi stworzeniami o inteligencji łodygi kapusty, są niezwykle niechętne do atakowania ludzi.
Gdyby ludzkie mięso było dla nich odpowiednikiem mięsa innych zwierząt lub ryb, byłoby niepomiernie więcej ataków rekinów na ludzi.
Niejednokrotnie zdarzało się, że rekin po złapaniu człowieka i spróbowaniu go wypuścił ranną ofiarę – wyraźnie rozczarowaną zdobyczą. Często zdarza się, że osoba, która uciekła z paszczy rekina, wygląda niemal jak bohater. Tymczasem jest bardzo mało prawdopodobne, aby rekin (zwłaszcza ten, który posmakował krwi!) po prostu puścił swoją ofiarę tylko dlatego, że ofiara bardzo się miotała. Każda ofiara się szarpie i walczy – często znacznie bardziej wściekle niż człowiek! Ale z jakiegoś powodu nikt nie widział, jak rekin wypuszcza z pyska fruwającą barakudę lub delfina (czasami rekiny pożerają się nawzajem) …
Tak więc całe życie na planecie jest wyraźnie „zaprogramowane”, aby widzieć w człowieku coś wyjątkowego, coś niezwykłego – nawet jeśli dana osoba jest prymitywna i naga.
Tak więc obecność zwojów pod czaszką u osoby nie może wyjaśnić wszystkiego.
Ten sam rekin z przyjemnością pożera psa lub delfina, nie będąc zainteresowany tym, że pies lub delfin ma wyraźnie więcej zwojów niż ten właśnie rekin.
Ale czysto fizjologicznie – osobę można uznać za zwierzę. Nawet jeśli wypadła sierść, nawet jeśli wzrok i węch stały się przytępione, nawet jeśli porusza się tylko na tylnych kończynach – to wszystko są tylko szczegóły.
Co więcej, szczegóły – po prostu spraw, aby był najbardziej bezbronny i bezbronny spośród wszystkich innych zwierząt.
Co więc tak nieodwołalnie oddziela człowieka od reszty świata żywej przyrody? ..
Chcąc nie chcąc, trzeba dojść do wniosku, że w człowieku jest COŚ niewidocznego czysto fizycznie, ale namacalnego na jakimś podświadomym, DUCHOWYM poziomie, czego absolutnie nie ma we wszystkich biegających, pełzających i latających stworzeniach zamieszkujących Ziemię.
Pytanie brzmi – co to jest COŚ? Co to za „cecha”?
Energia?..
Ale cały świat jest nasycony energią. Cały świat jest energią, każdy przedmiot jest „skrzepem” o określonej energii (co wykazał np. Einstein) – i to nie tylko osoba.
To znaczy znowu, jeśli chodzi o właściwości czysto fizyczne, człowiek nie różni się od otaczającej go natury.
Czym więc jest to COŚ?
Czy nam się to podoba, czy nie, czy nam się to podoba, czy nie, ale najwyraźniej musimy rozwodzić się nad ideą, że niewytłumaczalne COŚ jest tym, co warunkowo można nazwać cząstką Boga w człowieku.
Sam człowiek nie jest Bogiem. Daleko od Boga! Jest to zrozumiałe dla każdego, kto nie ma obsesji na punkcie bardzo oczywistej megalomanii.
Ale w człowieku jest mała cząstka (mówiąc bardzo prymitywnie) Boga. Lub, mówiąc inaczej, cząsteczka jakiejś szczególnej, „niestandardowej”, „niezwierzęcej”, nieziemskiej, niezwykłej dla tej planety energii.
Biblia mówi, że człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Boga.
Ateiści mogą ironicznie sprzeciwiać się temu, że bardziej prawdopodobne jest, że człowiek został stworzony na podobieństwo małpy.
Ale nie zamierzam się kłócić. Tak, czysto wizualnie, fizycznie, człowiek jest rodzajem małpy (i wygląda trochę jak niedźwiedź – myśliwi twierdzą, że obdarty ze skóry niedźwiedź jest strasznie podobny do człowieka).
Ale faktem jest, że w Biblii nie mówimy o szorstkiej fizycznej, cielesnej skorupie, która dość szybko się zużywa i ostatecznie zostaje zjedzona przez robaki.
W osobie implikuje się (znowu – prymitywnie mówiąc) obecność boskiej energii, czyli (innymi słowy) cząstki czegoś, co stanowi esencję samego Boga.
My, ludzie, jesteśmy stworzeniami stworzonymi ze wszystkiego, z czego zbudowana jest reszta świata planety („z prochu ziemi”, jak mówi Biblia), ale w których Pan „tchnął” (znowu – biblijne ekspresja) cząstką jego esencji, jego boskiego „ja”.
Więc Iwan, to najbardziej Boskie „ja”, to ŚWIATŁO NIESKOŃCZONE, obecne w nas od urodzenia – oznaczyłem na początku naszej rozmowy liczbę 1.
Jednak jest rzeczą oczywistą, że tam, gdzie jest światło, jest też ciemność. A tam, gdzie jest pojęcie czystości, jest też pojęcie brudu.
I prawie zawsze bycie układa się w taki sposób, że na początku dana jest CZYSTOŚĆ, a BRUD przykleja się później, stopniowo.
Bez względu na to, jak czyste jest pomieszczenie na początku i bez względu na to, jak czyści są właściciele, z czasem na pewno pojawi się w nim brud, który należy regularnie czyścić. Nie raz czy dwa, ale regularnie. Tutaj czystość sama się nie tworzy, trzeba jej bronić – nieustannie, na bieżąco. A brud – wydaje się, jakby sam się tworzył, nawet znikąd.
Te same ubrania, samochód, ludzkie wnętrzności – tak, dosłownie wszystko.
Pierwotna czystość – zawsze potrzebuje ochrony przed brudem, stałego, regularnego czyszczenia. Ponieważ brud jest nie tylko nieestetyczny lub śmierdzący. Brud z perspektywy czasu gnije i kończy się śmiercią.
A więc Iwan, oprócz Boga, ma swoją antypodę w obliczu szatana. Oprócz energii światła, energii dobra, istnieje ciemna energia, energia zła. Oprócz jasnej Nieskończoności istnieje ciemna Nieskończoność. Oprócz duchowej czystości istnieje duchowy brud.
I bez względu na to, jak czyści jesteśmy duchowo od urodzenia, nie możemy uniknąć przenikania do nas duchowej nieczystości, energii ciemności, ciemnych bytów.
Teraz Iwan stara się starannie dobierać słowa, żebyście zrozumieli, o co toczy się gra, więc operuję różnymi terminami, czasem nie do końca trafnymi…
Oto więc moja droga: jeśli nie śledzisz procesu, jeśli nie zajmujesz się regularnym sprzątaniem, jeśli żyjesz bez polegania na prawie moralnym, jeśli gdzieś odpuścisz i pozwolisz nieczystym bytom zawładnąć ty, prędzej czy później może nadejść chwila, kiedy brud, który w ciebie wnika i pozostaje w tobie nieoczyszczony – pochłonie doszczętnie to jasne, dobro, które pierwotnie zostało w tobie złożone z Góry.
Cóż, to jest jak infekcja, która powstała z brudu, z najmniejszej niemytej rany – może w końcu zabić człowieka.
W średniowieczu czasami dochodziło do strasznych epidemii z powodu banalnych warunków sanitarnych. Ludzie, którzy nie walczyli aktywnie z brudem – w rezultacie sami zamienili się w brud.
Jeśli nie usuniesz na czas małej plamki zgnilizny na jakimś warzywie, ta zgnilizna rozrośnie się i pochłonie całe warzywo. W ten sposób CAŁY owoc zgnije.
Dokładnie tak samo jest na płaszczyźnie duchowej: jeśli pozwalasz zewnętrznemu brudowi w niekontrolowany sposób wnikać w ciebie, gromadzić się w tobie, jeśli jesteś na niego obojętny lub jeśli wykazujesz niewystarczający opór, jeśli wykazujesz lenistwo w kwestii oczyszczania nieczystości duchowych , lub jeśli Ty, idąc za czyjąś sugestią, uznasz, że ta nieczystość jest czymś zupełnie naturalnym – oznacza to, że prędzej czy później nadejdzie KONIECZNY moment, kiedy ta „jednostka”, o której mówiliśmy powyżej, zostanie przekreślona. Twoje jasne, Boskie „ja” zgnije.
A wtedy wszystkie inne twoje cnoty okażą się bezsensownym zestawem zer.
Tak, Iwan, przyznaję – źle to wyraziłem, nazywając większość ludności Federacji Rosyjskiej szaleńcem. Oczywiście nie jest to zwykłe szaleństwo. Ludzie, którzy wspierają naszą władzę (w tym SVO) – są z punktu widzenia medycyny konwencjonalnej całkiem zdrowi. Nie wkładają łyżki do ust, nie walą głową w latarnie, nie gryzą psów za ogony. Jeśli zdarzają się dzikie odchylenia od normy, można to całkiem wytłumaczyć jakimiś wypadkami, tyranią władz w tej dziedzinie lub uzależnieniem od pijaństwa – cóż, zdarza się, cho …
W rzeczywistości wszystko jest znacznie gorsze, Van. Ponieważ szalony, psychiczny wielki człowiek jest nadal mężczyzną. A ci ludzie, o których mowa, to już takie stworzenia, z których pozostała tylko ludzka skorupa. Zombie,, wilkołaki.
Wiesz – są takie pasożytnicze owady, które penetrują inne owady, ryby, ptaki, gady, zwierzęta. I pożerać wnętrzności. Tak więc z poprzedniego zwierzęcia pozostała tylko skóra, skorupa.
Tutaj, coś takiego.
60 procent populacji dzisiejszej Rosji to humanoidalne skorupy, pod którymi kryją się zupełnie inne byty, które nie mają nic wspólnego z rasą ludzką. A kolejne dwadzieścia procent jest dotkniętych pasożytami, ale jeszcze nie pożartymi, nie zabitymi, wciąż walczącymi. Jedynie pozostałe dwadzieścia procent utrzymuje higienę duchową na odpowiednim poziomie, żyje zgodnie z prawem moralnym, a więc jest sobą, czyli ludźmi. Duchowo zdrowe, pełnoprawne dzieci Boże.
Kiedy człowiek raduje się krwią i cierpieniem stworzeń Bożych, kiedy sprawia mu przyjemność uświadomienie sobie, że w tym czasie ktoś doznaje udręki, kiedy ktoś czerpie przyjemność z mordów i przemocy – ten ktoś nie jest już osobą. To banda nieziemskich, piekielnych, podłych stworzeń – zamkniętych w ludzkiej skorupie i lekko przykrytych przebraniem osoby, którą od dawna pożerają.
Nie ma sensu myśleć Iwanie, że jeśli zabijesz wszystkich złych ludzi (czyli wszystkich, których nie lubisz), to na ziemi pozostaną tylko dobrzy ludzie i nadejdzie niebo.
Nie, Wania, nawet jeśli to się naprawdę stanie, będzie to oznaczać, że na ziemi pozostaną tylko zabójcy.
Ale nawet dla tych zabójców czas wytchnienia i nirwany nie nadejdzie – nie!
Wraz z zabijaniem przeciwników dla zabójców wszystko się nie skończy – wręcz przeciwnie, dopiero się zacznie. Ponieważ ci, którzy skosztowali krwi, nie będą już chcieli jeść trawy i nektaru. Maszyna do zabijania nigdy nie zatrzymuje się sama. Pająki w słoiku, po zjedzeniu resztek swojego zwykłego jedzenia, nie zapadają w błogą hibernację; zaczynają się nawzajem zjadać.
Tak było zawsze i przez cały czas: ci, którzy kręcili kołem zamachowym represji – KONIECZNIE I NIEUWAŻNIE wpadali pod to samo koło zamachowe. Bez wyjątków.
Na przykład pod koniec XVIII wieku we Francji zwyciężyła rewolucja, a władzę przejęli jakobini – „francuscy bolszewicy”. Którzy pokonali wszystkich swoich wrogów – zarówno zewnętrznych, jak i wewnętrznych. Nikt nie mógł ich pokonać.
Ale dokąd poszli ci sami jakobini, skoro nikt ich nie pokonał?
I po prostu się wycinają, gilotynują – strannie. Potem ich miejsce zajęły drżące stwory, spośród tych nawiedzonych, którzy kręcili się w kółko i zgadzali. Wtedy te drżące stworzenia straciły swoją moc.
Tak było we wczesnym ZSRR, gdzie początkowo bolszewicy z kohorty stalinowskiej – wyrżnęli bolszewików z kohorty trockistowsko-leninowskiej. Po tym stalinowska kohorta już sama się wyrżnęła. W rezultacie Związek Sowiecki był zdany na łaskę drżących stworzeń, kręcących się upiornie i zgadzających się na wszystko.
Tak było w Kampuczy Pol Pota (Kambodża) – gdzie Czerwoni Khmerzy wymordowali się nawzajem (wraz z połową ludności), w wyniku czego Kampucza (wówczas polegająca już na nastolatkach z karabinami maszynowymi) stała się łatwym łupem dla sąsiednich Wietnam.
Tak było w Chinach Mao Zedonga, gdzie w wyniku wszelakich „rewolucji kulturalnych” i wzajemnych czystek Czerwonej Gwardii najtwardsze szumowiny wyrżnęły się nawzajem – po czym władza wpadła w ręce drżących kreatur – które później zastąpione innymi jeszcze ludźmi. A ci inni – zaczęli kłaniać się nisko, nisko Wielkim Białym Lordom, co sprowokowało szybki wzrost chińskiej gospodarki.
Miejsc było więc wiele.
Przykładowo, w cesarstwie Aleksandra Wielkiego – które po śmierci wodza wyobrażającego sobie siebie za boga, zostało podzielone przez jego dowódców wojskowych na kupę fragmentów – po czym fragmenty te stopniowo się pożerały. Więc teraz nawet nikt nie wie dokładnie jak ci Macedończycy wyglądali (nawet w samej Macedonii jako takiej żyją teraz zupełnie inni ludzie).
A Cesarstwo Rzymskie wcale nie zostało zmiażdżone przez barbarzyńców (jak to zwykle mówi się na lekcjach historii) – Rzymianie mordowali się nawzajem podczas walk domowych, podczas których często mobilizowano nawet niewolników, którym pozwolono ciąć, rabować i gwałcić Rzymian z przeciwnych grup politycznych. Barbarzyńcy przybyli później do tego Rzymu, w którym pozostał tylko cień jego dawnej świetności, który do tego czasu był kilkakrotnie pokonany podczas walk domowych – i który nie był już stolicą państwa.
Będziesz się śmiał Wania, ale Goci, którzy zdobyli Rzym, szanując Rzymian za ich kulturę, wzięli nawet tych ludzi pod swoją szczególną opiekę, powstrzymali spory domowe i zakazali małżeństw mieszanych, próbując ocalić resztki ludu rzymskiego. Nawet swoją stolicę Goci umieścili w Rawennie (w północnych Włoszech), pozostawiając jedynie symboliczny garnizon w Rzymie.
Ale, niestety, po nieco, nieco ożywieniu pod rządami stosunkowo cywilizowanych i schrystianizowanych Gotów, Rzymianie ponownie pogrążyli się w konfliktach domowych – ten okres jest nieco, nieco uchylony w filmie “Bitwa o Rzym”. Mimo to Rzymianie zdołali w pewnym momencie (przy pomocy intryg i Bizancjum) pozbyć się potęgi Gotów – a jednak wykończyli się, odcięli się od siebie.
A tak zwane jarzmo mongolsko-tatarskie było wynikiem nie tyle ogromnej siły i niezwyciężoności Mongołów, ile wzajemnych masakr i nieustannych intryg między Rosjanami. Na przykład, zanim Mongołowie weszli pod mury Kijowa – miasto było w poważnym upadku, zostało już zdobyte SZEŚĆ RAZY przez przeciwne grupy (które aktywnie wykorzystywały wojska najemników kogokolwiek, w tym Węgrów, Polaków, Połowców i Pieczyngów) , nawet „mury” miasta były drewniane – tylko kamienne bramy. Wiele księstw rozpoznało władzę Mongołów nad sobą, nie widząc ani jednego Mongoła pod murami – i wcale nie przestraszonych, ale po prostu intrygujących między sobą. Mongołowie często poważnie tłumili konflikty domowe, nie pozwalając na usunięcie książąt, którzy mieli kołpak chana.
Istnieje opinia, Wania, że jarzmo mongolskie było okrutne.
Tak więc, nic takiego!
Prawdopodobnie słyszałeś ten żart: Dante wybrał się na kolejną wycieczkę do piekła – i widzi kotły z wrzącą smołą. Mimowolnie zwróciłem uwagę na fakt, że jeden kocioł był zamknięty szczególnie gęstą, masywną pokrywą, a przy nim wciąż stali strażnicy, stworzeni z wyjątkowo potężnych diabłów. A drugi kocioł – wręcz przeciwnie, w ogóle bez pokrywy i nie ma przy nim strażnika, nie.
Pyta, dlaczego tak jest?
Odpowiadają mu: „W tym kotle, który jest szczelnie zamknięty i trzymany pod silną strażą, są Żydzi. Tam, jeśli się choć trochę rozejrzysz, na pewno ktoś będzie próbował się wymknąć.
A w tym kotle, który jest bez strażników, a nawet bez pokrywy, siedzą Rosjanie. Tam, jeśli jedna osoba spróbuje się wydostać, pozostali będą ją ciągnęli za nogi”…
Więc Iwan – Mongołowie wcale nie byli tak głupimi i prymitywnymi koczownikami, jak się powszechnie uważa w naszej epoce. W końcu musimy pamiętać, że założyciel imperium mongolskiego Czyngis-chan nigdy nie dotarł na ziemie rosyjskie. Pierwszym cywilizowanym krajem, który Czyngis-chan zaczął podbijać, były Chiny. Nawet ich stolica Mongołowie przenieśli się następnie do miasta Chanbalik – współczesnego Pekinu.
I tylko wnuk Czyngis-chana, Batu, dotarł do Rosji. Do tego czasu Mongołowie bardzo dużo przyjęli od Chińczyków (jednak zawsze wędrowali w okolicach tego kraju i wiedzieli o Chińczykach całkiem sporo). Wszyscy mistrzowie, którzy kontrolowali maszyny do bicia ścian wśród Mongołów, byli Chińczykami. Chińczycy prowadzili kroniki, nauczali Mongołów podstaw rządzenia i filozofii. Ale Chiny są jedną z najstarszych cywilizacji na świecie.
Dlatego Mongołowie nie zniewolili bezpośrednio i nie uciskali Rosjan – trzymali ich w posłuszeństwie rękami innych Rosjan. Bowiem najstraszniejsze więzienie to to, w którym więźniowie pilnują się nawzajem.
Mongołom obce były głupie przesądy. Przyjaźnili się z Kościołem prawosławnym, który nie podlegał żadnym podatkom – wiedząc doskonale, że duchowieństwo potrafi być – zarówno głównymi pomocnikami, jak i najgroźniejszymi przeciwnikami. Chanowie mongolscy po cichu wydali swoje córki za rosyjskich książąt.
Ani jedno rosyjskie księstwo nie zostało włączone do Złotej Ordy. Nigdzie żaden Mongoł nie panował bezpośrednio. Oddziały książęce składały się z żołnierzy rosyjskich, Rosjanie drukowali własną monetę, utrzymywali więzi gospodarcze z dowolnymi państwami.
Początkowo chanowie mongolscy wysłali swoich poborców danin, Baskaków, do niektórych rosyjskich księstw. A tych Baskaków często zabijano, dochodziło do otwartych buntów.
Ale wtedy Mongołowie zdali sobie sprawę, że cierpią z powodu nonsensów – i zaczęli powierzać zbieranie hołdu samym rosyjskim książętom. Przed którym chłopom rosyjskim znacznie trudniej było się ukryć – książęta bowiem byli miejscowi i dobrze znali poddaną ludność. Rosjanie nie widzieli przed sobą żadnych Mongołów – widzieli swoich własnych książąt, przeciwko którym buntowanie się wydaje im się grzechem (zwłaszcza, że tak twierdziło duchowieństwo). A książęta, do których rąk przylgnęła pewna część poboru, a zatem byli stroną zainteresowaną, pobierali podatki bardzo gorliwie, surowo karząc niepłacących.
Gdy któryś z książąt planował wyzwolenie swojego księstwa spod opieki Hordy, główną przeszkodą dla niego nie był sprzeciw Mongołów, ale znacznie bardziej zdecydowany sprzeciw okolicznych książąt, którzy bali się najazdu na jego księstwo tylko tak długo, jak długo był posłuszny Hordzie, ale był więc pod ochroną Hordy. Na wypadek gdyby książę został pozbawiony „dachu” Hordy – jego księstwo przeżywało bardzo złą passę, i to najczęściej nie z rąk Mongołów, którzy wędrowali gdzieś po odległych stepach, ale z rąk drapieżnych sąsiadów, którzy były pod ręką.
Więc Iwan, bądźmy szczerzy: nie cierpimy dzisiejszej Ukrainy wcale nie za jakiś faszyzm, nie za narkomanię czy homoseksualizm. Faszyści, geje i narkomani – mamy nie mniej niż oni.
Ukraina wywołuje nienawiść u większości Rosjan, ponieważ oni są do nas bardzo podobni. Traktujemy ich prawie jak swoich. Tak, generalnie są oni swoi. Jest spora część populacji – Rosjanin z krwi. Które są bardzo dobrze reprezentowane – zarówno w rządzie, jak i w korpusie oficerskim. Na przykład w Rosji ministrem spraw zagranicznych jest Ormianin Kalantaryan (nazywamy go Ławrow), który urodził się w Tbilisi. A na Ukrainie – Rosjanin Paweł Klimkin, który urodził się w Kursku. Jak to mówią – patrz, nie myl…
A ci, praktycznie nasi, postanowili odbudować gospodarkę swojego kraju po europejsku, a najlepiej pojechać do Unii Europejskiej, żeby żyć po ludzku.
To znaczy – postanowili wyjść z kotła!
Okazuje się – my pozostaniemy żyć w gównie, a oni zamienią się w Białych, Europejczyków?! .. W tej chwili – tak! ..
[No, nie widzisz, Autorze, że ich wysysają jacyś Chazarzy, głównie zamieszkali w USA?.. MD]
Teraz, gdyby postanowili mieszkać w indiańskich wigwamach, skalpować się nawzajem lub bić motykami jak Pol Potowiec, byłoby nam ich żal, a może nawet zaczęlibyśmy im pomagać.
Ale oto pragnienie ucieczki od biedy, domu wariatów i strefy, aby zamienić się w normalnych ludzi – taki Rosjanin, jak on, nigdy nie wybaczy! ..
Zwróć uwagę Iwana na te wyrzuty, które starsze pokolenie Rosjan często rzuca swojej młodzieży: „Nie chcesz pracować!”
To znaczy, Iwan, ci, którzy orali jak Papa Carlo za kije i dni robocze, chodzili w bluzach i brezentach zimą i latem, mieszkali w barakach od katastrofy do katastrofy – nie mają żadnych skarg na tych, którzy wyzyskiwali ich niewolniczą siłę roboczą w kołchozach. Oni też wspominają tamte czasy z nostalgią. Czasami nawet mówią: „Możemy to powtórzyć!”
Mają pretensje do tych (w tym własnych dzieci), którzy nie chcą być niewolnikami i ciężko pracować za wdzięczność, którzy żądają zapłaty za pracę. Oni nawet nie tolerują i nie rozumieją pragnienia normalnego, ludzkiego życia, nawet u dzieci swoich bliskich. Mówią: żyliśmy w gównie – a ty musisz istnieć w tej samej substancji!
Tym bardziej nie mogą wybaczyć Ukraińcom dążenia do normalnego życia.
Krwią umyjecie się, gady! Żreć będziesz ziemię! Zginiecie razem ze swoimi maniakami w piwnicach – z zimna, głodu, niehigienicznych warunków i braku opieki medycznej! Spójrz na szumowiny – chcieli jechać do Europy! I młotem po czerepie – nie chcesz?! ..
Tylko nie bełkoczcie Wani bzdur o tym, że ta Europa zaraz zginie, dolar się załamie, a Pindostan nie przyjdzie na kirdyk ani dziś, ani jutro.
Gdyby naprawdę wszystko było tak źle z Europą, Ameryką i dolarem, Rosjanie pozwoliliby Ukrainie spokojnie iść na zachód, bez sprzeciwu, chichocząc złośliwie.
Ale faktem jest, że oboje rozumiemy: chodzi o Europę i Amerykę, o ich kulturę (w tym zasymilowaną przez kraje pozaeuropejskie), o zachodni model gospodarki i rządu, o ideologię demokracji i tolerancji – przyszłość. Tej samej przyszłości, której Rosja, Zimbabwe, Erytrea czy Korea Północna w ich obecnym kształcie nie mają i mieć nie mogą.
Ty, Iwan, wiesz o tym równie dobrze jak ja. Dlatego jeśli dasz pieniądze i pozwolenie, nigdy nie pojedziesz na wakacje do słonecznego Tadżykistanu, do Korei Północnej z jej piękną (nawiasem mówiąc) przyrodą, czy do położonej w tropikach między dwoma oceanami Nikaragui. Nie wyślecie swojego dziecka na studia do Pjongjangu, gdzie jest dobry Uniwersytet Kim Il Sunga (najwyższa świątynia edukacji Dżucze, jak mówią w Korei Północnej). Nie pojedziesz na Kubę na leczenie – z jej znakomitym (jak się powszechnie uważa wśród szewców) lekarstwem. I nie wyślesz tam swojej żony, żeby rodziła. Nie będziesz próbował osiągnąć wysokiej duchowości w Afganistanie, Iranie czy Pakistanie. Nie pojedziesz też na wakacje do Czeczenii czy Dagestanu w Rosji, nie mówiąc już o przeprowadzce tam na stałe. Mimo tego, że w Czeczenii wieczne wartości kwitną i pachną [??? co on wypisuje?? MD] – nigdy w życiu nie zabierzesz tam swojej rodziny.
Nie Iwan! Możesz praktycznie zagwarantować, że jeśli będziesz miał taką możliwość, rzucisz się z hukiem właśnie do nikczemnego Geyropa, do podstępnego Pindostanu, czy do krajów zeuropeizowanych do granic możliwości (takich jak Japonia czy Korea Południowa) lub wyostrzonych wyłącznie dla zachodnich turystów (na przykład Tajlandia). I żaden gej z narkomanem, żaden cholerny rusofobiczny faszysta cię nie przestraszy. Nawet ich nie pamiętasz. A jeśli nagle twoja żona lub jedno z twoich dzieci zaproponuje wyjazd do Turkmenistanu zamiast do Izraela lub wyrazi chęć odwiedzenia silnego Sudanu zamiast Włoch (w których Federacja Rosyjska ma teraz nawet własną bazę wojskową) – ty Wania zrobisz duże oczy, przekręcisz palcem w skroń, i powiesz, że ktoś najwyraźniej oszalał …
I tak samo wszyscy (absolutnie wszyscy!) szowinistyczni patrioci.
Bo w dobie totalnej analfabetyzmu i wszechogarniającego internetu trudno jest ukryć przed ludźmi elementarne rzeczy.
Dziś już praktycznie nikogo nie oszukaliśmy – są tacy, którzy udają oszukanych, udają oszukanych.
Dlatego, przyjacielu, przyjmijmy jako aksjomat, że Ukraina spowodowała zgagę u większości Rosjan właśnie dlatego, że wyraźnie wybrała lepszy los. Za to są zabijani.
Mam nadzieję, że nie myślisz, Iwanie, że zmobilizowani, którzy jadą na Ukrainę, jadą tam grać w szachy z Ukraińcami?
Chyba wiesz, że są w drodze, by ZABIĆ I ZNISZCZYĆ.
Nie ma sensu mówić, że ludzie chcą tylko dorobić, żeby utrzymać rodzinę i spłacić długi – a może też zrobić karierę.
Bo pieniądze zdobyte krwią (zwłaszcza krwią NIEWINNĄ, bo Ukraina nie napadła na Rosję) nie mogą przynieść dobra i szczęścia.
Potwierdzi to każda osoba, która przeszła przez rozlew krwi – czy to przestępca w strefie, czy funkcjonariusz ochrony w mundurze.
Raj – nie może składać się z demonów.
A ludźmi czyniącymi zło są właśnie demony, czarne byty piekielne, które pożarłszy wewnętrzne „ja” z dawnych ludzi, zaczęły kontrolować otrzymane skorupy.
Oczywiście możecie mi wskazać, że Operację Specjalną aktywnie wspierają najwyżsi hierarchowie Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej.
Tak, nie kłócę się, wiem.
Pamiętajmy jednak, że to najwyżsi hierarchowie Kościoła w średniowieczu stali za najbardziej okrutnymi, szatańsko wyrafinowanymi egzekucjami heretyków, czarownic i innych budzących sprzeciw.
Zwykłym ludziom nigdy by to nie przyszło do głowy. Po prostu strzelali do wrogów lub dźgali ich nożem, kamienowali ich na śmierć…
Ale księża to wyjątkowi ludzie. Z najbogatszą wyobraźnią. Kierując się dość szlachetnym hasłem o niedopuszczalności rozlewu krwi, Ojcowie Święci skazywali skazanych na bolesną śmierć na stosie. Co więcej, nie zawsze przy zwykłym ognisku – zdarzały się pożary „powolne”, kiedy człowiek był zakuwany na długi łańcuch i biegał wokół płonącego ognia, stopniowo umierając. Jego ciało pokrywały pęcherze, spalona skóra złuszczała się grudami, mięso było zwęglone, a jelita wypadały – a mężczyzna wciąż próbował zerwać łańcuch, tylko zmuszany do drgań z powodu przerażającego bólu. ..
Ale można było ugotować człowieka w kotle – opuszczając go do tego kotła na łańcuchu powoli, powoli, tak że jeszcze żywy wił się z przerażenia, kontemplując swoje oparzone nogi …
I można było postawić heretyka na palu – i to na bardzo grubym palu, aby umierał powoli i boleśnie …
A wszystko to, uwaga – bez rozlewu krwi.
A wszystko to – nie licząc wszelkiego rodzaju tortur.
A wszystko to – pod przewodnictwem i przy bezpośrednim błogosławieństwie Kościoła (głównie katolickiego, ale nie zawsze – w Rosji spalili także arcykapłana Avvakuma) … [tu jakiś dziwaczny propagandysta, ale wyżej sensownie. MD]
To ten sam przypadek, Wania, kiedy rolę głównych sług Szatana, jego bezpośrednich popleczników i bezpośrednich pomocników pełnili właśnie najważniejsi duchowni. To w nich przede wszystkim wszedł Diabeł, to ich duchowa i moralna esencja została zjedzona przez złe duchy – które stały się dominującą siłą tych skorup, które pozostały po duchowieństwie.
Nasz kraj, Iwan, jest pokryty gęstą skorupą zła. „Black Infinite” swoim cuchnącym płaszczem spowiło Rosję – której populacja zaczęła przypominać zombie pogryzione przez wampiry z horrorów.
60% populacji Federacji Rosyjskiej to ci, z których pozostała tylko widoczna muszla. Są to opętani, którzy utracili swoje wewnętrzne „ja” i w istocie przestali być ludźmi.
Nie, nie są szaleńcami w ogólnym psychiatrycznym znaczeniu tego słowa. Pamiętają tabliczkę mnożenia i nie zapominają zdjąć spodni idąc do wygódki. Mogą mieć dowolne wykształcenie.
Ale te istoty mają OBSESJĘ. Całkowicie zniewolony przez demony zła, pod kontrolą Czarnej Nieskończoności.
Kolejne 20% populacji to ci, którzy zostali trafieni przez siły piekielne; ale nadal stawia opór.
A tylko pozostałe 20% to prawdziwi ludzie, boskie stworzenia, w których duszach panuje Światłość, Boska zasada.
Oczywiście nie jest im łatwo. Są jak agenci Światła w świecie Ciemności, jak Stirlitz w obozie wroga. Ich przyszłość w tym kraju jest mglista i niebezpieczna.
Ale ci, którzy zostali zarażeni i wprowadzeni w obieg przez siły Zła, nie mają żadnej przyszłości. Nic.
Oczywiście, Iwanie, możesz mi powiedzieć, że główny nacisk położyłem teraz na komponent filozoficzny i mistyczny (chociaż podałem wiele bardzo konkretnych przykładów z historii, które nie są związane z mistycyzmem).
Dlatego specjalnie dla Was podaję poniżej dodatkowe linki do tych publikacji, w których jest mniej mistycyzmu, a więcej konkretów:
Iwan, napisałeś mi, że się myliłem, nazywając 60% rosyjskiej populacji szaleńcami, a kolejne 20% chorymi, ale jakoś zmagającymi się ze swoją chorobą.
Czy uważasz, że tylko 80% wskazanej przeze mnie populacji (w przybliżeniu oczywiście) jest w miarę zdrowych i popiera linię partyjną (w tym SVO), ponieważ jasno rozumie sens tego, co się dzieje, ma swój całkiem adekwatny światopogląd, widzą przed sobą jasny cel i zgodnie z nim – w dużej mierze rację.
Podobnie nasz rząd, jak doświadczony arcymistrz, rozgrywa niemal niepokonaną partię na wielkiej światowej szachownicy, doskonale rozumiejąc, czego chce. Jednocześnie Federacja Rosyjska stoi mocno na nogach, ma odrębną ideologię i nie tylko bije wrogów poza swoimi granicami, ale także oczyszcza się od wewnątrz, stopniowo pozbywając się oligarchicznego parcha – zresztą rękami samych zachodnich „partnerów”.
To znaczy, ogólnie rzecz biorąc, Rosja ma się dobrze (z wyjątkiem kilku drobnych nierówności) i nie ma poważnych podstaw do pesymizmu. Kreml i tak wygra – a przynajmniej spełni główne zadania, jakie przed nim postawiono.
To jest Twoja wizja obecnej sytuacji, którą szczegółowo przedstawiłeś w obszernej publikacji, którą zamieściłem tutaj: https://cont.ws/@ogbors/248261…
A teraz pozwól Ivanowi odpowiedzieć – równie dokładnie i szczegółowo.
Spójrz – rysuję numer jeden poniżej…
1
Tą jednostką jest poziom naszego człowieczeństwa z wami, ta wrodzona łaska, która jest dana (lub NIE dana) początkowo człowiekowi przez Pana Boga. Warunkowo nazwijmy to „Światłem Nieskończonym lub Energią Dobra” (jak wolicie).
A teraz dodajemy zero po prawej stronie jedynki – czyli nasze wychowanie (cóż, warunkowo, powiedzmy, że oboje jesteśmy dobrze wychowani) …
10
Następnie dodajemy kolejne zero – według którego warunkowo mierzymy nasze wykształcenie (na przykład oboje mamy dobre wykształcenie) …
100
Teraz dodajemy jeszcze jedno zero – które oznaczamy naszym doświadczeniem życiowym z Wami (powiedzmy – obaj mają to kolosalne)…
1000
W rezultacie, Ivan, otrzymujemy bardzo pokaźną liczbę – która początkowo zaczynała się od jednego. Nieźle, prawda? Jest powód do dumy!
A teraz skreślmy to, kolego, pozbądźmy się tej nieszczęsnej jednostki, od której wszystko się zaczęło.
I okazuje się…
000
Tak, Ivan – okazuje się, że jest to zestaw zer. Lub, mówiąc językiem poetów, dźwięcząca pustka.
——————————-
Ponieważ człowiek jest w ogólności zwierzęciem, stałocieplnym ssakiem.
On, jak każde inne zwierzę, ma cztery kończyny, dwoje oczu, dwoje uszu, jeden żołądek, jedno serce, jeden nos i tak dalej.
Wszystko to jest u niedźwiedzia, małpy i myszy – i u wielu gadów, na przykład u krokodyla. Różnic fizjologicznych między ludźmi a zwierzętami nie można nazwać zbyt uderzającymi.
Czy człowiek chodzi na dwóch nogach?
A niektóre zwierzęta są w tym całkiem dobre. Weźmy na przykład kangura lub skoczka. Czy ptaki nie chodzą na dwóch nogach?
Czy osoba nie jest pokryta włosami?
Więc delfin nie wydaje się być zbyt owłosiony, a słonia nie można nazwać owłosionym – tak jak krokodyl, żaba, wieloryb.
Co więcej: niech kudłata małpa od urodzenia nosi pęczek szmat – myślę, że jej włosy nie będą tak gęste jak włosy jej krewnych żyjących na wolności w naturze…
Oczywiście człowiek utracił wiele umiejętności właściwych zwierzętom. I jego słuch jest słabszy, a jego węch. Ale jest to po prostu zrozumiałe i nie jest zaskakujące – w końcu człowiek nie żyje na wolności, dlatego dużo „zapomniał”.
Tak więc, czysto fizjologicznie, człowiek jest zwierzęciem. Co więcej, daleko mu do najsilniejszych i najbardziej zwinnych.
Co radykalnie odróżnia człowieka od zwierząt i ogólnie od reszty „populacji” planety Ziemia?
Oczywiście teraz powiesz: „racja!”
Ech, czekaj Iwan – nie wszystko jest takie proste. Zwierzęta też przecież różnią się między sobą stopniem rozwoju intelektualnego. Na przykład psy są wyraźnie mądrzejsze od owiec, papugi od kurczaków, a delfiny od krów.
Indianie żyjący kiedyś w okolicach dzisiejszego Nowego Jorku uważali bobry za święte zwierzęta – bo bobry naprawdę nie wyglądały (według niektórych wskaźników) na głupszych od Indian.
Indianie mieszkali w prymitywnych chatach pokrytych skórami (wigwamy) i zajmowali się głównie skalpowaniem się nawzajem.
A bobry zbudowały na rzekach potężne tamy (czasami o długości nawet 500 metrów!) I nigdy się nie pozabijały…
————————————-
A jednak jest coś, co radykalnie i nieodwołalnie odróżnia człowieka od reszty żywego świata planety.
Powszechnie wiadomo, że KAŻDE zwierzę – najbardziej dzikie, zorganizowane, inteligentne, żyjące w jakimkolwiek zakątku ziemi, spotykając się z KAŻDĄ osobą (nawet najgłupszą, prymitywną, mało znaczącą) doświadcza niewytłumaczalnego strachu i zakłopotania, wyraźnie CZUWAJĄC, że spotkało nie tylko z innym zwierzęciem (nawet pozbawionym sierści, a mającym więcej zwojów pod czaszką), ale z ISTOTĄ WYŻSZEGO RZĘDU, a właściwie z BOGIEM.
Nie ma na świecie ani jednego drapieżnika, najbardziej wszystkożernego, dla którego ludzkie mięso byłoby zwykłym mięsem, nie do odróżnienia od mięsa, powiedzmy, bawoła czy zająca.
Jeśli tygrys lub niedźwiedź zaatakował człowieka i zjada jego mięso, automatycznie oznacza to, że coś jest bardzo nie tak ze zwierzęciem, nastąpiła jakaś zmiana w jego mózgu, rodzaj szaleństwa, szaleństwa.
Bo normalny tygrys, jak normalny niedźwiedź, nie zje ludzkiego mięsa.
Ludzkość, dla całego świata dzikiej przyrody, jest niewypowiedzianym, niewytłumaczalnym, ścisłym tabu.
Nawet rekiny, które wydają się szalonymi, bezmózgimi i zupełnie nieczytelnymi stworzeniami o inteligencji łodygi kapusty, są niezwykle niechętne do atakowania ludzi.
Gdyby ludzkie mięso było dla nich odpowiednikiem mięsa innych zwierząt lub ryb, byłoby niepomiernie więcej ataków rekinów na ludzi.
Niejednokrotnie zdarzało się, że rekin po złapaniu człowieka i spróbowaniu go wypuścił ranną ofiarę – wyraźnie rozczarowaną zdobyczą. Często zdarza się, że osoba, która uciekła z paszczy rekina, wygląda niemal jak bohater. Tymczasem jest bardzo mało prawdopodobne, aby rekin (zwłaszcza ten, który posmakował krwi!) po prostu puścił swoją ofiarę tylko dlatego, że ofiara bardzo się miotała. Każda ofiara się szarpie i walczy – często znacznie bardziej wściekle niż człowiek! Ale z jakiegoś powodu nikt nie widział, jak rekin wypuszcza z pyska fruwającą barakudę lub delfina (czasami rekiny pożerają się nawzajem) …
Tak więc całe życie na planecie jest wyraźnie „zaprogramowane”, aby widzieć w człowieku coś wyjątkowego, coś niezwykłego – nawet jeśli dana osoba jest prymitywna i naga.
Tak więc obecność zwojów pod czaszką u osoby nie może wyjaśnić wszystkiego.
Ten sam rekin z przyjemnością pożera psa lub delfina, nie będąc zainteresowany tym, że pies lub delfin ma wyraźnie więcej zwojów niż ten właśnie rekin.
Ale czysto fizjologicznie – osobę można uznać za zwierzę. Nawet jeśli wypadła sierść, nawet jeśli wzrok i węch stały się przytępione, nawet jeśli porusza się tylko na tylnych kończynach – to wszystko są tylko szczegóły.
Co więcej, szczegóły – po prostu spraw, aby był najbardziej bezbronny i bezbronny spośród wszystkich innych zwierząt.
Co więc tak nieodwołalnie oddziela człowieka od reszty świata żywej przyrody? ..
Chcąc nie chcąc, trzeba dojść do wniosku, że w człowieku jest COŚ niewidocznego czysto fizycznie, ale namacalnego na jakimś podświadomym, DUCHOWYM poziomie, czego absolutnie nie ma we wszystkich biegających, pełzających i latających stworzeniach zamieszkujących Ziemię.
Pytanie brzmi – co to jest COŚ? Co to za „cecha”?
Energia?..
Ale cały świat jest nasycony energią. Cały świat jest energią, każdy przedmiot jest „skrzepem” o określonej energii (co wykazał np. Einstein) – i to nie tylko osoba.
To znaczy znowu, jeśli chodzi o właściwości czysto fizyczne, człowiek nie różni się od otaczającej go natury.
Czym więc jest to COŚ?
Czy nam się to podoba, czy nie, czy nam się to podoba, czy nie, ale najwyraźniej musimy rozwodzić się nad ideą, że niewytłumaczalne COŚ jest tym, co warunkowo można nazwać cząstką Boga w człowieku.
Sam człowiek nie jest Bogiem. Daleko od Boga! Jest to zrozumiałe dla każdego, kto nie ma obsesji na punkcie bardzo oczywistej megalomanii.
Ale w człowieku jest mała cząstka (mówiąc bardzo prymitywnie) Boga. Lub, mówiąc inaczej, cząsteczka jakiejś szczególnej, „niestandardowej”, „niezwierzęcej”, nieziemskiej, niezwykłej dla tej planety energii.
Biblia mówi, że człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Boga.
Ateiści mogą ironicznie sprzeciwiać się temu, że bardziej prawdopodobne jest, że człowiek został stworzony na podobieństwo małpy.
Ale nie zamierzam się kłócić. Tak, czysto wizualnie, fizycznie, człowiek jest rodzajem małpy (i wygląda trochę jak niedźwiedź – myśliwi twierdzą, że obdarty ze skóry niedźwiedź jest strasznie podobny do człowieka).
Ale faktem jest, że w Biblii nie mówimy o szorstkiej fizycznej, cielesnej skorupie, która dość szybko się zużywa i ostatecznie zostaje zjedzona przez robaki.
W osobie implikuje się (znowu – prymitywnie mówiąc) obecność boskiej energii, czyli (innymi słowy) cząstki czegoś, co stanowi esencję samego Boga.
My, ludzie, jesteśmy stworzeniami stworzonymi ze wszystkiego, z czego zbudowana jest reszta świata planety („z prochu ziemi”, jak mówi Biblia), ale w których Pan „tchnął” (znowu – biblijne ekspresja) cząstką jego esencji, jego boskiego „ja”.
Więc Iwan, to najbardziej Boskie „ja”, to ŚWIATŁO NIESKOŃCZONE, obecne w nas od urodzenia – oznaczyłem na początku naszej rozmowy liczbę 1.
Jednak jest rzeczą oczywistą, że tam, gdzie jest światło, jest też ciemność. A tam, gdzie jest pojęcie czystości, jest też pojęcie brudu.
I prawie zawsze bycie układa się w taki sposób, że na początku dana jest CZYSTOŚĆ, a BRUD przykleja się później, stopniowo.
Bez względu na to, jak czyste jest pomieszczenie na początku i bez względu na to, jak czyści są właściciele, z czasem na pewno pojawi się w nim brud, który należy regularnie czyścić. Nie raz czy dwa, ale regularnie. Tutaj czystość sama się nie tworzy, trzeba jej bronić – nieustannie, na bieżąco. A brud – wydaje się, jakby sam się tworzył, nawet znikąd.
Te same ubrania, samochód, ludzkie wnętrzności – tak, dosłownie wszystko.
Pierwotna czystość – zawsze potrzebuje ochrony przed brudem, stałego, regularnego czyszczenia. Ponieważ brud jest nie tylko nieestetyczny lub śmierdzący. Brud z perspektywy czasu gnije i kończy się śmiercią.
A więc Iwan, oprócz Boga, ma swoją antypodę w obliczu szatana. Oprócz energii światła, energii dobra, istnieje ciemna energia, energia zła. Oprócz jasnej Nieskończoności istnieje ciemna Nieskończoność. Oprócz duchowej czystości istnieje duchowy brud.
I bez względu na to, jak czyści jesteśmy duchowo od urodzenia, nie możemy uniknąć przenikania do nas duchowej nieczystości, energii ciemności, ciemnych bytów.
Teraz Iwan stara się starannie dobierać słowa, żebyście zrozumieli, o co toczy się gra, więc operuję różnymi terminami, czasem nie do końca trafnymi…
Oto więc moja droga: jeśli nie śledzisz procesu, jeśli nie zajmujesz się regularnym sprzątaniem, jeśli żyjesz bez polegania na prawie moralnym, jeśli gdzieś odpuścisz i pozwolisz nieczystym bytom zawładnąć ty, prędzej czy później może nadejść chwila, kiedy brud, który w ciebie wnika i pozostaje w tobie nieoczyszczony – pochłonie doszczętnie to jasne, dobro, które pierwotnie zostało w tobie złożone z Góry.
Cóż, to jest jak infekcja, która powstała z brudu, z najmniejszej niemytej rany – może w końcu zabić człowieka.
W średniowieczu czasami dochodziło do strasznych epidemii z powodu banalnych warunków sanitarnych. Ludzie, którzy nie walczyli aktywnie z brudem – w rezultacie sami zamienili się w brud.
Jeśli nie usuniesz na czas małej plamki zgnilizny na jakimś warzywie, ta zgnilizna rozrośnie się i pochłonie całe warzywo. W ten sposób CAŁY owoc zgnije.
Dokładnie tak samo jest na płaszczyźnie duchowej: jeśli pozwalasz zewnętrznemu brudowi w niekontrolowany sposób wnikać w ciebie, gromadzić się w tobie, jeśli jesteś na niego obojętny lub jeśli wykazujesz niewystarczający opór, jeśli wykazujesz lenistwo w kwestii oczyszczania nieczystości duchowych , lub jeśli Ty, idąc za czyjąś sugestią, uznasz, że ta nieczystość jest czymś zupełnie naturalnym – oznacza to, że prędzej czy później nadejdzie KONIECZNY moment, kiedy ta „jednostka”, o której mówiliśmy powyżej, zostanie przekreślona. Twoje jasne, Boskie „ja” zgnije.
A wtedy wszystkie inne twoje cnoty okażą się bezsensownym zestawem zer.
Tak, Iwan, przyznaję – źle to wyraziłem, nazywając większość ludności Federacji Rosyjskiej szaleńcem. Oczywiście nie jest to zwykłe szaleństwo. Ludzie, którzy wspierają naszą władzę (w tym SVO) – są z punktu widzenia medycyny konwencjonalnej całkiem zdrowi. Nie wkładają łyżki do ust, nie walą głową w latarnie, nie gryzą psów za ogony. Jeśli zdarzają się dzikie odchylenia od normy, można to całkiem wytłumaczyć jakimiś wypadkami, tyranią władz w tej dziedzinie lub uzależnieniem od pijaństwa – cóż, zdarza się, cho …
W rzeczywistości wszystko jest znacznie gorsze, Van. Ponieważ szalony, psychiczny wielki człowiek jest nadal mężczyzną. A ci ludzie, o których mowa, to już takie stworzenia, z których pozostała tylko ludzka skorupa. Zombie,, wilkołaki.
Wiesz – są takie pasożytnicze owady, które penetrują inne owady, ryby, ptaki, gady, zwierzęta. I pożerać wnętrzności. Tak więc z poprzedniego zwierzęcia pozostała tylko skóra, skorupa.
Tutaj, coś takiego.
60 procent populacji dzisiejszej Rosji to humanoidalne skorupy, pod którymi kryją się zupełnie inne byty, które nie mają nic wspólnego z rasą ludzką. A kolejne dwadzieścia procent jest dotkniętych pasożytami, ale jeszcze nie pożartymi, nie zabitymi, wciąż walczącymi. Jedynie pozostałe dwadzieścia procent utrzymuje higienę duchową na odpowiednim poziomie, żyje zgodnie z prawem moralnym, a więc jest sobą, czyli ludźmi. Duchowo zdrowe, pełnoprawne dzieci Boże.
Kiedy człowiek raduje się krwią i cierpieniem stworzeń Bożych, kiedy sprawia mu przyjemność uświadomienie sobie, że w tym czasie ktoś doznaje udręki, kiedy ktoś czerpie przyjemność z mordów i przemocy – ten ktoś nie jest już osobą. To banda nieziemskich, piekielnych, podłych stworzeń – zamkniętych w ludzkiej skorupie i lekko przykrytych przebraniem osoby, którą od dawna pożerają.
Nie ma sensu myśleć Iwanie, że jeśli zabijesz wszystkich złych ludzi (czyli wszystkich, których nie lubisz), to na ziemi pozostaną tylko dobrzy ludzie i nadejdzie niebo.
Nie, Wania, nawet jeśli to się naprawdę stanie, będzie to oznaczać, że na ziemi pozostaną tylko zabójcy.
Ale nawet dla tych zabójców czas wytchnienia i nirwany nie nadejdzie – nie!
Wraz z zabijaniem przeciwników dla zabójców wszystko się nie skończy – wręcz przeciwnie, dopiero się zacznie. Ponieważ ci, którzy skosztowali krwi, nie będą już chcieli jeść trawy i nektaru. Maszyna do zabijania nigdy nie zatrzymuje się sama. Pająki w słoiku, po zjedzeniu resztek swojego zwykłego jedzenia, nie zapadają w błogą hibernację; zaczynają się nawzajem zjadać.
Tak było zawsze i przez cały czas: ci, którzy kręcili kołem zamachowym represji – KONIECZNIE I NIEUWAŻNIE wpadali pod to samo koło zamachowe. Bez wyjątków.
Na przykład pod koniec XVIII wieku we Francji zwyciężyła rewolucja, a władzę przejęli jakobini – „francuscy bolszewicy”. Którzy pokonali wszystkich swoich wrogów – zarówno zewnętrznych, jak i wewnętrznych. Nikt nie mógł ich pokonać.
Ale dokąd poszli ci sami jakobini, skoro nikt ich nie pokonał?
I po prostu się wycinają, gilotynują – strannie. Potem ich miejsce zajęły drżące stwory, spośród tych nawiedzonych, którzy kręcili się w kółko i zgadzali. Wtedy te drżące stworzenia straciły swoją moc.
Tak było we wczesnym ZSRR, gdzie początkowo bolszewicy z kohorty stalinowskiej – wyrżnęli bolszewików z kohorty trockistowsko-leninowskiej. Po tym stalinowska kohorta już sama się wyrżnęła. W rezultacie Związek Sowiecki był zdany na łaskę drżących stworzeń, kręcących się upiornie i zgadzających się na wszystko.
Tak było w Kampuczy Pol Pota (Kambodża) – gdzie Czerwoni Khmerzy wymordowali się nawzajem (wraz z połową ludności), w wyniku czego Kampucza (wówczas polegająca już na nastolatkach z karabinami maszynowymi) stała się łatwym łupem dla sąsiednich Wietnam.
Tak było w Chinach Mao Zedonga, gdzie w wyniku wszelakich „rewolucji kulturalnych” i wzajemnych czystek Czerwonej Gwardii najtwardsze szumowiny wyrżnęły się nawzajem – po czym władza wpadła w ręce drżących kreatur – które później zastąpione innymi jeszcze ludźmi. A ci inni – zaczęli kłaniać się nisko, nisko Wielkim Białym Lordom, co sprowokowało szybki wzrost chińskiej gospodarki.
Miejsc było więc wiele.
Przykładowo, w cesarstwie Aleksandra Wielkiego – które po śmierci wodza wyobrażającego sobie siebie za boga, zostało podzielone przez jego dowódców wojskowych na kupę fragmentów – po czym fragmenty te stopniowo się pożerały. Więc teraz nawet nikt nie wie dokładnie jak ci Macedończycy wyglądali (nawet w samej Macedonii jako takiej żyją teraz zupełnie inni ludzie).
A Cesarstwo Rzymskie wcale nie zostało zmiażdżone przez barbarzyńców (jak to zwykle mówi się na lekcjach historii) – Rzymianie mordowali się nawzajem podczas walk domowych, podczas których często mobilizowano nawet niewolników, którym pozwolono ciąć, rabować i gwałcić Rzymian z przeciwnych grup politycznych. Barbarzyńcy przybyli później do tego Rzymu, w którym pozostał tylko cień jego dawnej świetności, który do tego czasu był kilkakrotnie pokonany podczas walk domowych – i który nie był już stolicą państwa.
Będziesz się śmiał Wania, ale Goci, którzy zdobyli Rzym, szanując Rzymian za ich kulturę, wzięli nawet tych ludzi pod swoją szczególną opiekę, powstrzymali spory domowe i zakazali małżeństw mieszanych, próbując ocalić resztki ludu rzymskiego. Nawet swoją stolicę Goci umieścili w Rawennie (w północnych Włoszech), pozostawiając jedynie symboliczny garnizon w Rzymie.
Ale, niestety, po nieco, nieco ożywieniu pod rządami stosunkowo cywilizowanych i schrystianizowanych Gotów, Rzymianie ponownie pogrążyli się w konfliktach domowych – ten okres jest nieco, nieco uchylony w filmie “Bitwa o Rzym”. Mimo to Rzymianie zdołali w pewnym momencie (przy pomocy intryg i Bizancjum) pozbyć się potęgi Gotów – a jednak wykończyli się, odcięli się od siebie.
A tak zwane jarzmo mongolsko-tatarskie było wynikiem nie tyle ogromnej siły i niezwyciężoności Mongołów, ile wzajemnych masakr i nieustannych intryg między Rosjanami. Na przykład, zanim Mongołowie weszli pod mury Kijowa – miasto było w poważnym upadku, zostało już zdobyte SZEŚĆ RAZY przez przeciwne grupy (które aktywnie wykorzystywały wojska najemników kogokolwiek, w tym Węgrów, Polaków, Połowców i Pieczyngów) , nawet „mury” miasta były drewniane – tylko kamienne bramy. Wiele księstw rozpoznało władzę Mongołów nad sobą, nie widząc ani jednego Mongoła pod murami – i wcale nie przestraszonych, ale po prostu intrygujących między sobą. Mongołowie często poważnie tłumili konflikty domowe, nie pozwalając na usunięcie książąt, którzy mieli kołpak chana.
Istnieje opinia, Wania, że jarzmo mongolskie było okrutne.
Tak więc, nic takiego!
Prawdopodobnie słyszałeś ten żart: Dante wybrał się na kolejną wycieczkę do piekła – i widzi kotły z wrzącą smołą. Mimowolnie zwróciłem uwagę na fakt, że jeden kocioł był zamknięty szczególnie gęstą, masywną pokrywą, a przy nim wciąż stali strażnicy, stworzeni z wyjątkowo potężnych diabłów. A drugi kocioł – wręcz przeciwnie, w ogóle bez pokrywy i nie ma przy nim strażnika, nie.
Pyta, dlaczego tak jest?
Odpowiadają mu: „W tym kotle, który jest szczelnie zamknięty i trzymany pod silną strażą, są Żydzi. Tam, jeśli się choć trochę rozejrzysz, na pewno ktoś będzie próbował się wymknąć.
A w tym kotle, który jest bez strażników, a nawet bez pokrywy, siedzą Rosjanie. Tam, jeśli jedna osoba spróbuje się wydostać, pozostali będą ją ciągnęli za nogi”…
Więc Iwan – Mongołowie wcale nie byli tak głupimi i prymitywnymi koczownikami, jak się powszechnie uważa w naszej epoce. W końcu musimy pamiętać, że założyciel imperium mongolskiego Czyngis-chan nigdy nie dotarł na ziemie rosyjskie. Pierwszym cywilizowanym krajem, który Czyngis-chan zaczął podbijać, były Chiny. Nawet ich stolica Mongołowie przenieśli się następnie do miasta Chanbalik – współczesnego Pekinu.
I tylko wnuk Czyngis-chana, Batu, dotarł do Rosji. Do tego czasu Mongołowie bardzo dużo przyjęli od Chińczyków (jednak zawsze wędrowali w okolicach tego kraju i wiedzieli o Chińczykach całkiem sporo). Wszyscy mistrzowie, którzy kontrolowali maszyny do bicia ścian wśród Mongołów, byli Chińczykami. Chińczycy prowadzili kroniki, nauczali Mongołów podstaw rządzenia i filozofii. Ale Chiny są jedną z najstarszych cywilizacji na świecie.
Dlatego Mongołowie nie zniewolili bezpośrednio i nie uciskali Rosjan – trzymali ich w posłuszeństwie rękami innych Rosjan. Bowiem najstraszniejsze więzienie to to, w którym więźniowie pilnują się nawzajem.
Mongołom obce były głupie przesądy. Przyjaźnili się z Kościołem prawosławnym, który nie podlegał żadnym podatkom – wiedząc doskonale, że duchowieństwo potrafi być – zarówno głównymi pomocnikami, jak i najgroźniejszymi przeciwnikami. Chanowie mongolscy po cichu wydali swoje córki za rosyjskich książąt.
Ani jedno rosyjskie księstwo nie zostało włączone do Złotej Ordy. Nigdzie żaden Mongoł nie panował bezpośrednio. Oddziały książęce składały się z żołnierzy rosyjskich, Rosjanie drukowali własną monetę, utrzymywali więzi gospodarcze z dowolnymi państwami.
Początkowo chanowie mongolscy wysłali swoich poborców danin, Baskaków, do niektórych rosyjskich księstw. A tych Baskaków często zabijano, dochodziło do otwartych buntów.
Ale wtedy Mongołowie zdali sobie sprawę, że cierpią z powodu nonsensów – i zaczęli powierzać zbieranie hołdu samym rosyjskim książętom. Przed którym chłopom rosyjskim znacznie trudniej było się ukryć – książęta bowiem byli miejscowi i dobrze znali poddaną ludność. Rosjanie nie widzieli przed sobą żadnych Mongołów – widzieli swoich własnych książąt, przeciwko którym buntowanie się wydaje im się grzechem (zwłaszcza, że tak twierdziło duchowieństwo). A książęta, do których rąk przylgnęła pewna część poboru, a zatem byli stroną zainteresowaną, pobierali podatki bardzo gorliwie, surowo karząc niepłacących.
Gdy któryś z książąt planował wyzwolenie swojego księstwa spod opieki Hordy, główną przeszkodą dla niego nie był sprzeciw Mongołów, ale znacznie bardziej zdecydowany sprzeciw okolicznych książąt, którzy bali się najazdu na jego księstwo tylko tak długo, jak długo był posłuszny Hordzie, ale był więc pod ochroną Hordy. Na wypadek gdyby książę został pozbawiony „dachu” Hordy – jego księstwo przeżywało bardzo złą passę, i to najczęściej nie z rąk Mongołów, którzy wędrowali gdzieś po odległych stepach, ale z rąk drapieżnych sąsiadów, którzy były pod ręką.
Więc Iwan, bądźmy szczerzy: nie cierpimy dzisiejszej Ukrainy wcale nie za jakiś faszyzm, nie za narkomanię czy homoseksualizm. Faszyści, geje i narkomani – mamy nie mniej niż oni.
Ukraina wywołuje nienawiść u większości Rosjan, ponieważ oni są do nas bardzo podobni. Traktujemy ich prawie jak swoich. Tak, generalnie są oni swoi. Jest spora część populacji – Rosjanin z krwi. Które są bardzo dobrze reprezentowane – zarówno w rządzie, jak i w korpusie oficerskim. Na przykład w Rosji ministrem spraw zagranicznych jest Ormianin Kalantaryan (nazywamy go Ławrow), który urodził się w Tbilisi. A na Ukrainie – Rosjanin Paweł Klimkin, który urodził się w Kursku. Jak to mówią – patrz, nie myl…
A ci, praktycznie nasi, postanowili odbudować gospodarkę swojego kraju po europejsku, a najlepiej pojechać do Unii Europejskiej, żeby żyć po ludzku.
To znaczy – postanowili wyjść z kotła!
Okazuje się – my pozostaniemy żyć w gównie, a oni zamienią się w Białych, Europejczyków?! .. W tej chwili – tak! ..
[No, nie widzisz, Autorze, że ich wysysają jacyś Chazarzy, głównie zamieszkali w USA?.. MD]
Teraz, gdyby postanowili mieszkać w indiańskich wigwamach, skalpować się nawzajem lub bić motykami jak Pol Potowiec, byłoby nam ich żal, a może nawet zaczęlibyśmy im pomagać.
Ale oto pragnienie ucieczki od biedy, domu wariatów i strefy, aby zamienić się w normalnych ludzi – taki Rosjanin, jak on, nigdy nie wybaczy! ..
Zwróć uwagę Iwana na te wyrzuty, które starsze pokolenie Rosjan często rzuca swojej młodzieży: „Nie chcesz pracować!”
To znaczy, Iwan, ci, którzy orali jak Papa Carlo za kije i dni robocze, chodzili w bluzach i brezentach zimą i latem, mieszkali w barakach od katastrofy do katastrofy – nie mają żadnych skarg na tych, którzy wyzyskiwali ich niewolniczą siłę roboczą w kołchozach. Oni też wspominają tamte czasy z nostalgią. Czasami nawet mówią: „Możemy to powtórzyć!”
Mają pretensje do tych (w tym własnych dzieci), którzy nie chcą być niewolnikami i ciężko pracować za wdzięczność, którzy żądają zapłaty za pracę. Oni nawet nie tolerują i nie rozumieją pragnienia normalnego, ludzkiego życia, nawet u dzieci swoich bliskich. Mówią: żyliśmy w gównie – a ty musisz istnieć w tej samej substancji!
Tym bardziej nie mogą wybaczyć Ukraińcom dążenia do normalnego życia.
Krwią umyjecie się, gady! Żreć będziesz ziemię! Zginiecie razem ze swoimi maniakami w piwnicach – z zimna, głodu, niehigienicznych warunków i braku opieki medycznej! Spójrz na szumowiny – chcieli jechać do Europy! I młotem po czerepie – nie chcesz?! ..
Tylko nie bełkoczcie Wani bzdur o tym, że ta Europa zaraz zginie, dolar się załamie, a Pindostan nie przyjdzie na kirdyk ani dziś, ani jutro.
Gdyby naprawdę wszystko było tak źle z Europą, Ameryką i dolarem, Rosjanie pozwoliliby Ukrainie spokojnie iść na zachód, bez sprzeciwu, chichocząc złośliwie.
Ale faktem jest, że oboje rozumiemy: chodzi o Europę i Amerykę, o ich kulturę (w tym zasymilowaną przez kraje pozaeuropejskie), o zachodni model gospodarki i rządu, o ideologię demokracji i tolerancji – przyszłość. Tej samej przyszłości, której Rosja, Zimbabwe, Erytrea czy Korea Północna w ich obecnym kształcie nie mają i mieć nie mogą.
Ty, Iwan, wiesz o tym równie dobrze jak ja. Dlatego jeśli dasz pieniądze i pozwolenie, nigdy nie pojedziesz na wakacje do słonecznego Tadżykistanu, do Korei Północnej z jej piękną (nawiasem mówiąc) przyrodą, czy do położonej w tropikach między dwoma oceanami Nikaragui. Nie wyślecie swojego dziecka na studia do Pjongjangu, gdzie jest dobry Uniwersytet Kim Il Sunga (najwyższa świątynia edukacji Dżucze, jak mówią w Korei Północnej). Nie pojedziesz na Kubę na leczenie – z jej znakomitym (jak się powszechnie uważa wśród szewców) lekarstwem. I nie wyślesz tam swojej żony, żeby rodziła. Nie będziesz próbował osiągnąć wysokiej duchowości w Afganistanie, Iranie czy Pakistanie. Nie pojedziesz też na wakacje do Czeczenii czy Dagestanu w Rosji, nie mówiąc już o przeprowadzce tam na stałe. Mimo tego, że w Czeczenii wieczne wartości kwitną i pachną [??? co on wypisuje?? MD] – nigdy w życiu nie zabierzesz tam swojej rodziny.
Nie Iwan! Możesz praktycznie zagwarantować, że jeśli będziesz miał taką możliwość, rzucisz się z hukiem właśnie do nikczemnego Geyropa, do podstępnego Pindostanu, czy do krajów zeuropeizowanych do granic możliwości (takich jak Japonia czy Korea Południowa) lub wyostrzonych wyłącznie dla zachodnich turystów (na przykład Tajlandia). I żaden gej z narkomanem, żaden cholerny rusofobiczny faszysta cię nie przestraszy. Nawet ich nie pamiętasz. A jeśli nagle twoja żona lub jedno z twoich dzieci zaproponuje wyjazd do Turkmenistanu zamiast do Izraela lub wyrazi chęć odwiedzenia silnego Sudanu zamiast Włoch (w których Federacja Rosyjska ma teraz nawet własną bazę wojskową) – ty Wania zrobisz duże oczy, przekręcisz palcem w skroń, i powiesz, że ktoś najwyraźniej oszalał …
I tak samo wszyscy (absolutnie wszyscy!) szowinistyczni patrioci.
Bo w dobie totalnej analfabetyzmu i wszechogarniającego internetu trudno jest ukryć przed ludźmi elementarne rzeczy.
Dziś już praktycznie nikogo nie oszukaliśmy – są tacy, którzy udają oszukanych, udają oszukanych.
Dlatego, przyjacielu, przyjmijmy jako aksjomat, że Ukraina spowodowała zgagę u większości Rosjan właśnie dlatego, że wyraźnie wybrała lepszy los. Za to są zabijani.
Mam nadzieję, że nie myślisz, Iwanie, że zmobilizowani, którzy jadą na Ukrainę, jadą tam grać w szachy z Ukraińcami?
Chyba wiesz, że są w drodze, by ZABIĆ I ZNISZCZYĆ.
Nie ma sensu mówić, że ludzie chcą tylko dorobić, żeby utrzymać rodzinę i spłacić długi – a może też zrobić karierę.
Bo pieniądze zdobyte krwią (zwłaszcza krwią NIEWINNĄ, bo Ukraina nie napadła na Rosję) nie mogą przynieść dobra i szczęścia.
Potwierdzi to każda osoba, która przeszła przez rozlew krwi – czy to przestępca w strefie, czy funkcjonariusz ochrony w mundurze.
Raj – nie może składać się z demonów.
A ludźmi czyniącymi zło są właśnie demony, czarne byty piekielne, które pożarłszy wewnętrzne „ja” z dawnych ludzi, zaczęły kontrolować otrzymane skorupy.
Oczywiście możecie mi wskazać, że Operację Specjalną aktywnie wspierają najwyżsi hierarchowie Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej.
Tak, nie kłócę się, wiem.
Pamiętajmy jednak, że to najwyżsi hierarchowie Kościoła w średniowieczu stali za najbardziej okrutnymi, szatańsko wyrafinowanymi egzekucjami heretyków, czarownic i innych budzących sprzeciw.
Zwykłym ludziom nigdy by to nie przyszło do głowy. Po prostu strzelali do wrogów lub dźgali ich nożem, kamienowali ich na śmierć…
Ale księża to wyjątkowi ludzie. Z najbogatszą wyobraźnią. Kierując się dość szlachetnym hasłem o niedopuszczalności rozlewu krwi, Ojcowie Święci skazywali skazanych na bolesną śmierć na stosie. Co więcej, nie zawsze przy zwykłym ognisku – zdarzały się pożary „powolne”, kiedy człowiek był zakuwany na długi łańcuch i biegał wokół płonącego ognia, stopniowo umierając. Jego ciało pokrywały pęcherze, spalona skóra złuszczała się grudami, mięso było zwęglone, a jelita wypadały – a mężczyzna wciąż próbował zerwać łańcuch, tylko zmuszany do drgań z powodu przerażającego bólu. ..
Ale można było ugotować człowieka w kotle – opuszczając go do tego kotła na łańcuchu powoli, powoli, tak że jeszcze żywy wił się z przerażenia, kontemplując swoje oparzone nogi …
I można było postawić heretyka na palu – i to na bardzo grubym palu, aby umierał powoli i boleśnie …
A wszystko to, uwaga – bez rozlewu krwi.
A wszystko to – nie licząc wszelkiego rodzaju tortur.
A wszystko to – pod przewodnictwem i przy bezpośrednim błogosławieństwie Kościoła (głównie katolickiego, ale nie zawsze – w Rosji spalili także arcykapłana Avvakuma) … [tu jakiś dziwaczny propagandysta, ale wyżej sensownie. MD]
To ten sam przypadek, Wania, kiedy rolę głównych sług Szatana, jego bezpośrednich popleczników i bezpośrednich pomocników pełnili właśnie najważniejsi duchowni. To w nich przede wszystkim wszedł Diabeł, to ich duchowa i moralna esencja została zjedzona przez złe duchy – które stały się dominującą siłą tych skorup, które pozostały po duchowieństwie.
Nasz kraj, Iwan, jest pokryty gęstą skorupą zła. „Black Infinite” swoim cuchnącym płaszczem spowiło Rosję – której populacja zaczęła przypominać zombie pogryzione przez wampiry z horrorów.
60% populacji Federacji Rosyjskiej to ci, z których pozostała tylko widoczna muszla. Są to opętani, którzy utracili swoje wewnętrzne „ja” i w istocie przestali być ludźmi.
Nie, nie są szaleńcami w ogólnym psychiatrycznym znaczeniu tego słowa. Pamiętają tabliczkę mnożenia i nie zapominają zdjąć spodni idąc do wygódki. Mogą mieć dowolne wykształcenie.
Ale te istoty mają OBSESJĘ. Całkowicie zniewolony przez demony zła, pod kontrolą Czarnej Nieskończoności.
Kolejne 20% populacji to ci, którzy zostali trafieni przez siły piekielne; ale nadal stawia opór.
A tylko pozostałe 20% to prawdziwi ludzie, boskie stworzenia, w których duszach panuje Światłość, Boska zasada.
Oczywiście nie jest im łatwo. Są jak agenci Światła w świecie Ciemności, jak Stirlitz w obozie wroga. Ich przyszłość w tym kraju jest mglista i niebezpieczna.
Ale ci, którzy zostali zarażeni i wprowadzeni w obieg przez siły Zła, nie mają żadnej przyszłości. Nic.
Oczywiście, Iwanie, możesz mi powiedzieć, że główny nacisk położyłem teraz na komponent filozoficzny i mistyczny (chociaż podałem wiele bardzo konkretnych przykładów z historii, które nie są związane z mistycyzmem).
Dlatego specjalnie dla Was podaję poniżej dodatkowe linki do tych publikacji, w których jest mniej mistycyzmu, a więcej konkretów:
Według badań opublikowanych w czwartek w The Lancet, odporność nabyta w wyniku przebytej infekcji COVID-19 zapewnia silną, trwałą ochronę przed poważnymi skutkami choroby na poziomie „równie wysokim, jeśli nie wyższym”, niż ten zapewniany przez szczepionki mRNA.
−∗−
Tłumaczenie artykułu dr Brendy Baletti, który ukazał się na stronach serwisu Children’s Health Defense i wskazuje na pojawienie się kwestii naturalnej odporności na infekcje w publikacjach głównego nurtu. /AlterCabrio – ekspedyt.org/
___________***___________
„Wreszcie” Lancet przyznaje, że naturalna odporność jest lepsza niż szczepionki mRNA przeciw COVID
Według badań opublikowanych w czwartek w The Lancet, odporność nabyta w wyniku przebytej infekcji COVID-19 zapewnia silną, trwałą ochronę przed poważnymi skutkami choroby na poziomie „równie wysokim, jeśli nie wyższym”, niż ten zapewniany przez szczepionki mRNA.
Naukowcy przeprowadzili systematyczny przegląd i metaanalizę 65 badań na całym świecie, dostarczając przytłaczających dowodów na poparcie tego, co wielu naukowców, lekarzy i badań mówiło od początku pandemii COVID-19.
„The Lancet w końcu potwierdza to, za co lekarze i naukowcy byli od lat ganieni – że naturalna odporność zapewnia lepszą ochronę niż eksperymentalne szczepionki” – powiedział Robert F. Kennedy Jr., przewodniczący i główny konsultant prawny w Children’s Health Defense.
„Tylko tsunami propagandy i cenzury ze strony farmaceutycznego/rządowego kartelu biobezpieczeństwa i kontrolowanych mediów przekonało opinię publiczną, że Pfizer i Moderna lepiej chronią ludzki układ odpornościowy niż Bóg i ewolucja” – dodał.
Badanie wykazało, że odporność nabyta w wyniku infekcji była często znacznie silniejsza i konsekwentnie zanikała wolniej niż odporność po dwóch dawkach szczepionki mRNA.
Naukowcy odkryli, że naturalna odporność miała co najmniej 88,9% skuteczność przeciwko ciężkiej chorobie, hospitalizacji i śmierci dla wszystkich wariantów COVID-19, dziesięć miesięcy po zakażeniu.
Zapewniał również 78,6% ochronę przed ponowną infekcją dla wszystkich wariantów z wyjątkiem omicron BA.1, dla którego ochrona wynosiła 45,3%.
W październiku 2022r. na posiedzeniu Komitetu Doradczego Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorób (CDC) ds. praktyk szczepień, CDC przedstawiło dane pokazujące, że odporność nabyta przez szczepionkę po dwóch lub trzech wstrzyknięciach spadła do zera sześć miesięcy po wstrzyknięciu, a następnie stała się ujemna.
W badaniu dla The Lancet stwierdzono, że „chociaż ochrona przed ponowną infekcją wszystkimi wariantami maleje z czasem, nasza analiza dostępnych danych sugeruje, że poziom ochrony zapewnianej przez poprzednią infekcję jest co najmniej tak samo wysoki, jeśli nie wyższy niż poziom zapewniany przez szczepienie dwudawkowe przy użyciu wysokiej jakości szczepionek mRNA (Moderna i Pfizer-BioNTech).”
Autorzy argumentowali, opierając się na swoich ustaleniach, że naturalna odporność powinna być uznawana wraz ze szczepionkami, gdy władze rozważają ograniczanie podróży, dostępu do miejsc i pracy w oparciu o status szczepień.
Komentując te wnioski, dr Meryl Nass, internistka i epidemiolog, powiedziała:
„Uznając to za potwierdzenie, że naturalna odporność zapewnia ochronę, jednocześnie zapewnia milczącą zgodę, że narzucone przez rząd zasady ograniczające podróżowanie są dopuszczalne. Ponadto zapewnia milczącą zgodę na paszporty szczepionkowe”.
Wojna „kartelu” z odpornością naturalną
W październiku 2020r. The Lancet opublikował artykuł — „Konsensus naukowy w sprawie pandemii COVID-19: musimy działać natychmiast” — autorstwa m.in. dyrektor CDC Rochelle Walensky, który był szeroko omawiany w prasie głównego nurtu. Stwierdzono, że „nie ma dowodów na trwałą odporność ochronną na SARS-CoV-2 po naturalnej infekcji” oraz że „konsekwencja zanikania odporności stanowiłaby zagrożenie dla wrażliwych populacji na nieokreśloną przyszłość”.
Jednak w listopadzie 2021r., zapytanie na mocy ustawy o wolności informacji (FOIA) zmusiło CDC do przyznania, że nawet nie zbierali danych na temat naturalnej odporności.
Następnie, w styczniu 2022r., CDC zostało zmuszone do zrewidowania swojego stanowiska w sprawie naturalnej odporności, przyznając w raporcie, że naturalna odporność na COVID-19 była co najmniej trzy razy skuteczniejsza w zapobieganiu zakażeniu u ludzi wariantem Delta niż szczepienie.
Firmy farmaceutyczne były również świadome korzyści płynących z naturalnie nabytej odporności, chociaż ukrywały tę informację, co ujawniono w dokumentach.
Później, w kwietniu 2022r., dokumenty firmy Pfizer przechowywane przez amerykańską Agencję ds. Żywności i Leków (FDA) i ujawnione na mocy orzeczenia sądowego potwierdziły, że firma Pfizer wiedziała, że naturalna odporność jest równie skuteczna, jak firmowa szczepionka COVID-19 w zapobieganiu ciężkim chorobom, poinformowała dziennikarka Kim Iversen.
Niedawno dokumenty Twittera [TT files] ujawniły, że członek zarządu firmy Pfizer, który kierował FDA, lobbował na Twitterze, aby podjąć działania przeciwko wpisowi precyzyjnie wskazującemu, że naturalna odporność jest lepsza niż szczepienie przeciwko COVID-19, jak donosi The Epoch Times.
Wnioski z zapytań na mocy ustawy o wolności informacji (FOIA) ujawniły również, że dr Anthony Fauci i jego szef, dyrektor National Institutes of Health, Francis Collins zmówili się w celu stłumienia Deklaracji z Great Barrington, która twierdzi, że naturalna odporność odgrywa ważną rolę w łagodzeniu szkód wśród społeczności spowodowanych przez COVID-19, poinformował The Defender.
Szczepionki zawodzą, co oznacza, że potrzebujemy więcej szczepionek
Media, które poinformowały o badaniu, w tym NBC, ABC i US News & World Report, nadal opowiadają się za szczepieniami jako ważniejszym sposobem ochrony przed ciężką chorobą i zgonem z powodu COVID-19.
Dzieje się tak pomimo faktu, że nawet zwolennicy szczepionek, Bill Gates i Fauci, przyznali, że szczepionki przeciwko COVID-19 działają słabo.
W artykule opublikowanym w zeszłym miesiącu w Cell Host and Microbe, Fauci oraz współautorzy potwierdzili, że wirusy układu oddechowego, w tym grypa, koronawirusy, syncytialny wirus oddechowy [RSV] oraz przeziębienia „do tej pory nie były skutecznie kontrolowane przez licencjonowane lub eksperymentalne szczepionki”.
Doszli do wniosku: „Szczepionki o trwałej ochronie przeciwko nieogólnoustrojowym wirusom układu oddechowego o wysokim wskaźniku śmiertelności jak dotąd wymykały się wysiłkom na rzecz opracowania szczepionki”.
Nass powiedział, że chociaż dla The Lancet dość istotne jest opublikowanie tych ustaleń dotyczących naturalnej odporności, sformułowanie autorów, podobnie jak przyznania Gatesa i Fauciego, „ma na celu ciche, bez przeprosin, odejście od obecnych szczepionek przeciwko COVID, jednocześnie sugerując że potrzeba więcej pieniędzy na opracowanie nowych rodzajów szczepionek. Nikt nie popełnił żadnego błędu. Nikt nie przyjmuje żadnej winy. Chris Murray nigdy nie mylił się w swoich dziwacznych szacunkach. Nie, po prostu wyślij pieniądze i pozwól nam zająć się nauką”.
The Great Barrington Declaration – minął rok [10.10.2021] Celem, jaki przyjęli nasi goście, proponując Deklarację z Great Barrington, było wywołanie naukowego dialogu, którego brakowało w dyskusjach o lockdownach w tamtym okresie. Celem AIER było ułatwienie tego dialogu. Deklaracja […]
________________
Słabość hybrydy czyli dokąd ucieka naturalna odporność Badanie ujawnia, że zaszczepione dzieci, które wyzdrowiały z infekcji COVID, po sześciu miesiącach mają 0% odporności, w przeciwieństwie do dzieci niezaszczepionych, które nadal mają 50% ochrony przez naturalnie nabytą odporność. […]
________________
92 badania naukowe potwierdzają naturalnie nabytą odporność na covid-19 [aktualizowane na stronie źródłowej] Nie powinniśmy narzucać nikomu szczepionek przeciw covid, gdy dowody wskazują, że naturalnie nabyta odporność jest równa lub silniejsza i lepsza od istniejących szczepionek. Zamiast tego powinniśmy szanować prawo do integralności […]
________________
Naturalna czy poszczepienna alias czego się boją gangsterzy Kluczowe pytanie w tej bańce brzmi: czy odporność nabyta w sposób naturalny, uzyskana przez zakażenie wirusem, jest równoważna lub lepsza od odporności nabytej w wyniku szczepienia? Odpowiedź na to pytanie […]
________________
Naturalna ochrona immunologiczna czyli jak zdewastować paszporty Epidemiolog z Harvardu mówi, że sprawa paszportów szczepionek przeciw COVID została właśnie zdemolowana. Nowe badania wykazały, że naturalna odporność zapewnia w sposób wykładniczy większą ochronę niż szczepionki przeciw COVID-19. […]
O autorze: AlterCabrio
If you don’t know what freedom is, better figure it out now!
Jarosław Kaczyński jest podobno gorącym zwolennikiem dodawania do produktów spożywczych różnych interesujących dodatków. Niestety, jako szeregowy poseł nie może podejmować kluczowych decyzji. W niełatwym dziele przekształcania polskiego jadłospisu na taki przy produkcji którego emituje się mniejsze ilości CO2- jednym słowem na “unijny”, wyręcza go Mateusz Morawiecki dbający również o nową paszę dla zwierząt. Dzięki odważnej decyzji premiera PiS znany producent “alternatywnego białka i tłuszczu” otrzymał dofinansowanie w kwocie 14,4 mln zł. Dzięki tej dotacji powstanie nowa fabryka produkcji pasz z biomasy owadów. Eksperci przewidują, że już za kilka lat nastąpi znacząca zmiana. Produkowane na robakach mięso osiągnie “ekologiczną” jakość. Wywoła to zwiększone zapotrzebowanie na dodatkową suplementację, ale znając duże możliwości producentów leków i preparatów witaminowych wzrastające potrzeby zdrowotne społeczeństwa zostaną zaspokojone z nawiązką. Po pewnym czasie, zgodnie z planem, mięso zniknie z jadłospisu.
A co tam w trawie piszczy, co wypełza z zakamarków? Odpowiedź jest krótka i treściwa. Robaki.
“Są one najlepszym pożywieniem dla ludzi” twierdziło już 10 lat temu, powołując się na CNN, radio RMF. Robaki będą dodawane do pieczywa, ciast, hamburgerów, czekolady, ciastek. Bedą też serwowane oddzielnie jako przysmak. Niektórzy, być może, zarzucą mi, że z premedytacją włączyłem w ten wątek prezesa wielobranżowej formacji usługowej, Jarosława. I będą mieć rację, bo jak tu nie dołączyć kogoś, kto już dwa lata temu mówił:
“Odrzucanie Europejskiego Zielonego Ładu oznaczałoby ustawienie się na marginesie i innego rodzaju kłopoty, to plan w którym warto uczestniczyć nawet za pewną cenę”. A cena przecież jest niewielka: zgrzytanie między zębami i zmiana samopoczucia. Pomijając “innego rodzaju kłopoty”, wyobraźmy sobie jak wyglądałby ustawiony na marginesie Kaczyński i jego lewa ręka Morawiecki, notabene prawa ręka Klausa S… Nie włączam tu Andrzeja Dudy, bo ten, jak wiadomo, ma zupełnie inny zakres ruchów obejmujący: machanie szabelką, braterskie uściski, a nawet zauważone przez Grzegorza Brauna- pełzanie.
Tymczasem toczące Europę robaki wytyczają nowy kierunek rozwoju. Rozpoczął się okres promowania nowego stylu życia. Wstydliwi i zaszczuci do tej pory robakożercy zaczęli wychodzić z szafy i zachęcać do spożycia. Firmy szykują się do zażartej walki o dotacje. Już na wiosnę ruszy akcja “robak w polskim domu” lub “robaki na polskim talerzu” ( nie zapamiętałem nazwy). Nie podoba się to Rosji, która od dłuższego czasu próbuje szydzić z zachodniego stylu wegetacji.
Opisując te skandaliczne praktyki rosyjskiej telewizji portal www.o2.pl pisze:
Według rosyjskiej telewizji, sklepy niedługo dostaną pozwolenie na sprzedaż tego, co jeszcze niedawno nie nadawało się do jedzenia. Krótko mówiąc, zdaniem popleczników Putina niedługo robaki zagoszczą w menu w każdej restauracji w Europie.
Jest to oczywiście prawda w nieprawdzie lub nieprawda w prawdzie.
Gwoli ścisłości daleko nam liderów, ale nadrabiamy, nadrabiamy…
Robaki, sztuczne mięso, roślinne buty, tabletki spożywcze, ziemianki i samobójstwo…
Chore i psychopatyczne umysły zielono-czerwonych klimatycznych fanatyków mogą nam w niedalekiej przyszłości zgotować koszmarny i antyludzi los. I nie łudźmy się, że to jakieś surrealistyczne mrzonki ideologicznych idiotów! To już się dzieje, czego wyrazem jest np. unijny zakaz rejestracji nowych aut spalinowych od 2035 roku. Gdybyśmy o takim realnym pomyśle usłyszeli np. 20 lat temu, to z szyderczym uśmiechem popukalibyśmy się w głowę.
Już ten poniższy rysunek prezentowałem a został on umieszczony w mediach społecznościowych przez skrajną wegankę Sylwię Spurek. Warto go jednak mieć przed oczami, bo w swoim wyrazie jest dla nas wielkim ostrzeżeniem. I bardzo się cieszę, że – na pewno mimo woli autorki – ten rysunek dotarł do Polaków i pozwoli im przekonać się do jakich to aberracyjnych absurdów dążą ideologiczni klimatyczni ekoterroryści.
UE już dopuściła do obrotu jedzenie robaków, czyli np. mączki ze świerszczy. Może to komuś pasuje, ale mnie nie. Na pewno jednak będzie się ze smakiem oblizywał ze swojego niedzielnego i bogatego obiadu taki R. Trzaskowski, który jest bardzo przychylny wytycznym raportu C40 Cities:
Źródło: internet
Tyle tylko, że świerszcze to też małe zwierzątka, o które trzeba dbać, więc wielce prawdopodobne jest wprowadzenie obowiązkowej konsumpcji sztucznego, syntetycznego mięsa, które już jest w ostatniej fazie eksperymentalnej produkcji.
Możemy też zapomnieć jak smakuje mleko czy sery, bo przecież nie będzie można “gwałcić krów” poprzez ich dojenie.
Sądzę też, że ostatecznie prowadzi to też do wprowadzenia tabletek konsumpcyjnych, które będzie klupować większościowa biedota, np. tabletkę zieloną na śniadanie, czerwoną na obiad a żółtą na kolację.
Kiedy już wyczerpiemy limit zakupu odzieży to zapewne kolejna para butów czy kapci może wyglądać tak:
Źródło: internet
Ale przecież sałata i cała przyroda (fauna i flora) też żyje, więc wzorem prekursora W. Cejrowskiego (;;;) będziemy chodzić przez świat boso a jako, że nawet syntetyczna produkcja też zostawia ślad węglowy to przyjdzie nam chodzić nago. Bynajmniej nie jeździć, bo nie będzie nas stać ani na zakup jakiegoś samochodu czy też na jego wynajem. A zresztą samochodów też nie będzie lub będą, ale tak drogie, że dla większości niedostępne.
A gdzie będziemy mieszkać, skoro produkcja materiałów budowlanych i same budowanie oraz eksploatacja budynków mieszkalnych też zostawiają duży ślad węglowy a drewno jako budulec będzie zakazane, bo przecież nie można “zabijać” drzew. No jak to gdzie? Musimy korzystać z doświadczeń naszych przodków i mieszkać w ziemiankach czy lepiankach. Do tego w ciemnościach, bo nikogo – oprócz elit rządzących – nie będzie stać na zakup zabójczej dla klimatu energii elektrycznej.
Na samym końcu przyjdzie nam popełnić zbiorowe samobójstwo, bo wydychamy ogromne ilości CO2, które zagraża planecie Ziemia.
« (…) Sądzę, że antysemityzm na Ukrainie jest silniejszy niż w innych (krajach). Ponieważ dzisiaj na Ukrainie panuje wysoki poziom ubóstwa, wielu ludzi żyje z 800 hrywien [100 złotych]emerytur i pensji. Ci ludzie żyją w głodzie i zimnie. Nie stać ich na porządne jedzenie, ubrania ani podróże. Na Ukrainie jest dziś 14 milionów ludzi głodnych. W tym samym czasie pięćdziesiąt rodzin żydowskich posiada 80% całego majątku.
Czy widziałeś gdzieś ukraińskiego oligarchę? – Bo ja nie znam żadnego. Wszyscy są Żydami. (…) Rolls-Royce’y, samoloty, zamki, hotele, kasyna w Monte Carlo. Samoloty i jachty pod obcymi banderami. I oczywiście nie płacą podatków. A zakłady i fabryki były przez nich kupowane nie za realną cenę, ale zostały ukradzione całemu narodowi ukraińskiemu.» —– Serhiy Ratushniak, były mer Użhorodu —– https://zakarpattya.net.ua/News/76759-Serhii-Ratushniak-Cherez-zhadibnist-ievreiv-oliharkhiv-postrazhdaiut-prosti-ievrei
(W wyborach prezydenckich na Ukrainie w 2010 roku Ratuszniak był kandydatem zgłoszonym przez samego siebie[3] W sierpniu 2009 roku Ratuszniak miał rzekomo pobić kobietę prowadzącą kampanię kolegi kandydata na prezydenta Arsenija Jaceniuka (Front Zmian)[7] Wkrótce przeciwko Ratuszniakowi została wszczęta sprawa karna, oskarżono go o chuligaństwo, nadużycie urzędu oraz naruszenie równości rasowej i narodowej obywateli,[8] Ratuszniak zaprzeczył tym zarzutom. [9] Ratushniak nie był wcześniej znany jako antysemita.[9] Po nominacji Ratushniak powiedział lokalnej gazecie, że Żydzi są winni wszystkich kłopotów jego kraju. [9] Ratushnyak nazwał również Yatsenyuk “paskudnym Żydem masonem”[5] i “bezczelnym małym Żydem”, który “z powodzeniem służył złodziejom, którzy są u władzy na Ukrainie i wykorzystuje przestępcze pieniądze, aby orać do przodu w kierunku prezydentury Ukrainy”.[9] Burmistrz powiedział Associated Press w wywiadzie telefonicznym: “Czy każdy ma obowiązek kochać Żydów i Izrael? Jeśli nie lubię Żydów i Izraela, to czy przez to jestem antysemitą?”.[9] https://en.wikipedia.org/wiki/Serhiy_Ratushniak
……………………………………………………………….
Podczas gdy Rosja powoli eskaluje swoją “specjalną operację wojskową” przeciwko Ukrainie w przededniu jej pierwszej rocznicy, ponownie przyciąga mnie złożone, aczkolwiek wyraziste zjawisko skrajnej żydowskiej korupcji w tym kraju. Podczas gdy powszechne stało się odnotowywanie żydowskiego pochodzenia Wołodymyra Zelenskiego, a być może także Wołodymyra Groysmana, pierwszego premiera, który urzędował pod kierownictwem Zelenskiego, nie zdarzyło mi się jeszcze przeczytać szczegółowego opisu głównych żydowskich graczy w toczącej się sadze ukraińskiej oligarchii i jej politycznych filii. Jiż prędzej, obecny konflikt jest ogromnym odwróceniem uwagi od faktu, że przez dziesięciolecia największym zagrożeniem dla Ukrainy nie była Rosja, ale finansiści i spekulanci działający bezkarnie w obrębie granic Ukrainy, aby wykorzystywać etnicznych Ukraińców i plądrować ich zasoby.
Mówiąc ogólnie, oczywiście, Ukraina jest niezwykle skorumpowanym krajem, z kulturą oszustw i kradzieży wywodzącą się w dużej mierze z dziedzictwa sowieckiego i nasyconą na wszystkich poziomach społeczeństwa. Oszustwa wszystkich grup etnicznych są wszechobecne w tym kraju. Łapówkarstwo jest systematyczne, akceptowane przez zwykłych obywateli jako podstawowy fakt życia i obejmuje nawet tak prozaiczne czynności jak kontrola pojazdów. Oprócz polityki, łapówkarstwo i inne formy korupcji pozostają endemiczne w policji, szkolnictwie wyższym, służbie zdrowia i wymiarze sprawiedliwości, w wyniku czego Ukraina plasuje się obok niektórych najgorszych krajów afrykańskich w ocenie postrzegania korupcji przez Transparency International. Według danych z 2015 roku, politycznie powiązane przedsiębiorstwa stanowiące mniej niż 1 procent firm na Ukrainie posiadały ponad 25 procent wszystkich aktywów i miały dostęp do ponad 20 procent finansowania dłużnego. W kapitałochłonnych sektorach wydobywczym, energetycznym i transportowym firmy powiązane politycznie stanowiły ponad 40 procent obrotu i 50 procent aktywów.
Ukraina nie jest bynajmniej latarnią wolności przedstawianą nam teraz przez mass media, jest narodem zbankrutowanym pod względem zaufania społecznego i dobrze przywykłym do jarzma wyzysku. Niewiele było wewnętrznego oburzenia w związku z masowym handlem kobietami w celach seksualnych, zarówno w kraju, jak i poza nim, przy czym miasta nadmorskie, takie jak Odessa, stały się ośrodkami turystyki seksualnej dla najgorszych tureckich i izraelskich klas średnich.
Ukraina ma obecnie najwyższą prewalencję HIV wśród dorosłych poza Afryką, przy czym od 2008 roku stosunki seksualne prześcigają używanie narkotyków w iniekcjach jako podstawowa forma transmisji. National Institute on Drug Abuse wskazuje, że nadużywanie narkotyków na Ukrainie osiągnęło rozmiary epidemii w ciągu ostatnich 15 lat.
Ukraina jest na wielu płaszczyznach głęboko wadliwym i niespokojnym państwem, i jak każda krwawa padlina przyciągnęła swoją część hien. Uważam jednak, że żydowska korupcja na Ukrainie, mimo że Żydzi stanowią jedynie około 0,5% populacji Ukrainy, ma charakter na tyle istotny, że zasługuje na szczególną uwagę. W poniższym eseju chcę zbadać niektórych kluczowych graczy i ich wzajemne powiązania, a także zaproponować kilka przemyśleń na temat powodów, dla których postawy antyżydowskie nie przyjęły się na Ukrainie i dlaczego jest mało prawdopodobne, by tak się stało w przyszłości.
W jakim stopniu “antykorupcyjny” jest Zelensky?
Obecnie przyćmiona przez jego ponowne wynalezienie jako rodzaju drugiego przyjścia Winstona Churchilla, pierwsza wielka transformacja Zelensky’ego polegała na przekształceniu go z bliskiego współpracownika najgorszego z ukraińskich oligarchów (Ihora Kołomojskiego, omówionego poniżej) w “antykorupcyjnego” populistę.
Związek Zelensky’ego z Kołomojskim sięga około 2012 roku, kiedy Zelensky i żydowscy bracia Serhiy i Boris Shefir, zaczęli tworzyć treści dla stacji telewizyjnych Kołomojskiego poprzez swoją firmę produkcyjną Kvartal 95 https://en.wikipedia.org/wiki/Serhiy_Shefir. Jak już wiadomo, polityczny wzlot Zelensky’ego rozpoczął się po jego głównej roli w satyrze politycznej “Sługa ludu”, która zaczęła być emitowana w sieci 1+1 Kołomojskiego w 2015 roku. Kanał 1+1 został założony przez innego Żyda, Aleksandra Rodnyansky’ego https://en.wikipedia.org/wiki/Alexander_Rodnyansky. W “Servant of the People” Zelensky zagrał nauczyciela szkolnego, którego antykorupcyjna tyrada w klasie zostaje sfilmowana przez ucznia, trafia do sieci i zdobywa prezydenturę. Zelensky zwrócił się w stronę realnej polityki, wykorzystał powszechny gniew opinii publicznej na korupcję i z łatwością wygrał wybory prezydenckie zaledwie trzy i pół roku po rozpoczęciu programu.
Zelensky jest w całości tworem medialnym, pustym płótnem, na które można rzutować wszystko. Przed wojną niemiecka Rada Stosunków Zagranicznych zwróciła uwagę na to, że “Zelensky do tej pory był bardzo niejasny w kwestii swojej polityki i wizji przyszłości. Tak więc było niezwykle trudno powiedzieć, co on popiera lub sprawdzić jego pozbawione polityki wypowiedzi w sposób, w jaki eksperci sprawdzali innych kandydatów. On sam rzadko wspomina o faktach”.
Dokumenty pokazują, że Zelenski i jego żydowscy partnerzy w Kvartal 95 utworzyli sieć firm offshore sięgającą co najmniej 2012 roku, tego samego roku, w którym firma zaczęła regularnie tworzyć treści dla Ihora Kołomojskiego. Offshores, które filtrowały pieniądze Kolomoisky’ego przez Brytyjskie Wyspy Dziewicze (BVI), Belize i Cypr w celu uniknięcia płacenia podatków na Ukrainie, były również wykorzystywane przez współpracowników Zelensky’ego do zakupu i wejścia w posiadanie trzech najlepszych nieruchomości w centrum Londynu. Dokumenty pokazują również, że tuż przed wyborem Zelensky przekazał swoje udziały w kluczowej spółce offshore, Maltex Multicapital Corp. zarejestrowanej na Brytyjskich Wyspach Dziewiczych, Serhijowi Shefirowi – który wkrótce miał zostać jego głównym doradcą prezydenckim. Pomimo “zrzeczenia się udziałów”, dokumenty pokazują, że szybko zawarto umowę, która pozwoliła offshore’owi nadal wypłacać dywidendy firmie, która teraz należy do żony Zelensky’ego.
FOTO: Zelensky i Serhiy Shefir
Oprócz zapewnienia wsparcia finansowego podczas wyborów na Ukrainie w 2019 roku, Kolomojsky dostarczył Zelensky’emu samochody, a kuloodporny Mercedes, którego Zelensky używał na szlaku kampanijnym, był własnością współpracownika Kolomoisky’ego Timura Mindicha – który zasiada w radzie powierników Gminy Żydowskiej w Dniepropietrowsku, organu, którego Kołomojski był przewodniczącym. Chociaż Zelenski nadal zaprzeczał, że jego relacje z Kołomojskim były czymś innym niż profesjonalnymi, Kyiv Post poinformował w kwietniu 2019 roku, że Zelenski podróżował w sumie 13 razy do Genewy i dodatkowe dwa razy do Tel-Avivu, dokładnie w tym samym czasie, kiedy Kołomojski był w tych miejscach https://www.kyivpost.com/post/6912. Towarzyszami podróży Zelensky’ego podczas wymienionych podróży byli żydowski oligarcha i bliski współpracownik Kołomojskiego Gennadiy (Zvi Hirsch) Bogolyubov https://en.wikipedia.org/wiki/Gennadiy_Bogolyubov, oraz bracia Hryhoriy i Ihor Surkis https://en.wikipedia.org/wiki/Ihor_Surkis obaj oskarżeni o poważną korupcję. Należą oni do najbogatszych ludzi na Ukrainie i są Żydami poprzez swoją matkę Rimę Gorinshtein. Bardzo żydowski charakter tych wyjazdów nie powinien dziwić, biorąc pod uwagę, że tam gdzie to możliwe, Zelenski lubi otaczać się żydowskimi pomocnikami. Na przykład po wybuchu wojny okazało się, że zasięgał on porad dotyczących public relations u dwóch popierających Likud Izraelczyków, Srulika Einhorna i Jonatana Uricha. https://www.timesofisrael.com/report-zelensky-received-pr-advice-from-netanyahu-aides/
Zelenski nie odwrócił się plecami do ręki, która go karmiła, a jego awans zbiegł się z upadkiem kilku przeciwników Kołomojskiego. Po tym, jak Zelenski został prezydentem, wrogowie Kołomojskiego w banku centralnym Ukrainy, Valeria Gontareva, zostali poddani ciągłej kampanii zastraszania. Przeciwko niej wszczęto postępowanie karne za rzekome nadużycie stanowiska w czasie pracy w banku centralnym, jej mieszkanie w Kijowie zostało zrewidowane przez policję, samochód należący do jej synowej, również noszącej nazwisko Valeria Gontareva, został spalony, a jej dom na obrzeżach stolicy Ukrainy został podpalony i zniszczony. Za rządów Zelenskiego parlament Ukrainy uchwalił środek, dzięki któremu Kołomojski nie musiał płacić wyższych podatków od swojej działalności górniczej https://www.forbes.com/sites/kenrapoza/2022/02/16/against-all-odds-has-zelensky-failed-ukraine/?sh=6199ed867d68, a przed rozpoczęciem wojny z Rosją wszystko wskazywało na ponowny wpływ grup interesów przeciwnych reformie.
Najpierw, w marcu 2020 roku, nastąpiła dymisja rządu premiera Ołeksija Honczaruka (który nie ułatwił sobie sprawy, uczestnicząc w koncercie z antyżydowskim zespołem heavy metalowym na czele https://www.timesofisrael.com/ukrainian-pm-minister-attended-neo-nazi-concert-in-kyiv/), a dzień później usunięcie z urzędu reformatorskiego prokuratora generalnego Rusłana Riaboszapki. Następnie w kwietniu doszło do zablokowania reform sądownictwa przez Sąd Konstytucyjny, a w październiku do wydania przez ten sam sąd orzeczenia, które skutecznie sparaliżowało pracę Narodowej Agencji do Spraw Zapobiegania Korupcji. W lipcu 2020 roku Zelenski wymusił rezygnację Jakowa Smolii z funkcji prezesa Narodowego Banku Ukrainy (NBU). Po odejściu ze stanowiska Smolii mówił o “systematycznej presji politycznej” na bank i nie wykluczył zbieżności interesów między Kancelarią Prezydenta a Kołomojskim. Powiedział, że Kancelaria Prezydenta chciała zastąpić kierownictwo NBU ludźmi, których mogła kontrolować. Dymisja Smolia nastąpiła krótko po tym, jak Ukraina otrzymała pierwszą transzę nowego kredytu stand-by MFW w wysokości 5 mld USD. Kluczowym warunkiem kontynuacji wsparcia ze strony MFW była niezależność NBU, a MFW dał jasno do zrozumienia, że darzy Smolia i jego zespół dużym szacunkiem.
Szukając międzynarodowej pomocy w następstwie rosyjskiej “specjalnej operacji wojskowej”, Zelenski zrobił wiele, by sprawiać wrażenie, że walczy z korupcją, podczas gdy w rzeczywistości robi bardzo niewiele. W ostatnich tygodniach zachodnie media i politycy chwalili Zelenskiego za serię nalotów i dymisjonowania https://www.ft.com/content/53d688ca-482f-41e4-b6a7-7d24a416a9f4, które miały na celu walkę z korupcją w kraju, ale postawiono mu niewiele zarzutów, a naloty zostały idealnie zgrane w czasie z rozmowami o przystąpieniu do UE i próbami uzyskania europejskiej pomocy finansowej i wojskowej. Komentator polityczny Yuriy Vishnevskyi zwrócił uwagę na bezużyteczność nalotu na Kołomojskiego, podkreślając, że “detektywi doskonale wiedzieli, że najprawdopodobniej nic tam nie znajdą, ponieważ Kołomojski nie był urzędnikiem w [organach rządowych podejrzanych o uchylanie się od płacenia podatków] https://www.dsnews.ua/ukr/politics/shou-dlya-baydena-posadit-li-zelenskiy-kolomoyskogo-etoy-vesnoy-01022023-473591. Wątpliwe jest, żeby gromadził w domu dokumenty, które świadczyłyby o jego udziale w układach przestępczych.” Pogłoski o tym, że Zelenski pozbawił Kołomojskiego obywatelstwa ukraińskiego, wraz z obywatelstwem ukraińskim żydowskich oligarchów Hennadiya Korbana i Vadima Rabinovicha, wywołały kontr pogłoski, że jest to nic innego jak sprytna manipulacja mająca na celu uwolnienie tych postaci od i tak już słabych ustaw anty-oligarchicznych uchwalonych w roku 2022. https://emerging-europe.com/news/why-ukraines-anti-oligarch-bill-is-so-problematic/
Ihor Kołomojski – Naczelny pasożyt
Kołomojski, który posiada również obywatelstwo izraelskie i cypryjskie, jest prawdopodobnie jednym z najgorszych złodziei, jacy kiedykolwiek chodzili po ziemi, i nie było większego pasożyta żerującego na Ukraińcach. Nazwany przez Centrum Badań nad Korupcją i Przestępczością Zorganizowaną (OCCRP) jako jeden z czterech najbardziej skorumpowanych ludzi na świecie, Kołomojski wykorzystał swoją własność PrivatBanku do wyłudzenia od klientów około 5,5 miliarda dolarów w depozytach, co stanowiło 40% wszystkich prywatnych depozytów na Ukrainie. Pomimo zakazu wjazdu do Stanów Zjednoczonych, gdzie posiada liczne aktywa, Kołomojski nigdy nie został aresztowany na Ukrainie, a Zelenski nie wykazuje żadnych oznak, że kiedykolwiek postawi go przed sądem. Uważany za przestępcę przez prawie każdego, kto potrafi myśleć, Kołomojski jest bohaterem międzynarodowej społeczności żydowskiej. W 2008 roku Kolomsoisky został wybrany na przewodniczącego Zjednoczonej Gminy Żydowskiej Ukrainy, a w 2010 roku został wybrany na przewodniczącego Europejskiej Rady Żydowskiej.
Zgodnie z tym samym historycznym wzorcem, żydowskie przestępstwa finansowe na wielką skalę, popełniane przez niewielką liczbę kluczowych aktorów, nadal przynoszą korzyści całej populacji żydowskiej. Żydzi na arenie międzynarodowej przez lata korzystali z grabieży narodu ukraińskiego dokonywanej przez Kołomojskiego. W marcu 2021 roku wyszło na jaw, że dwaj Żydzi z Miami, Mordechaj Korf, lat 48, i Uri Laber, lat 49, działali jako pośrednicy Kołomojskiego w Stanach Zjednoczonych https://nypost.com/2021/03/06/businessmen-accused-of-ukraine-money-laundering-gave-millions-to-ny-charities/. Oprócz prania jego pieniędzy w różnych aktywach, dwójka przekazała ponad 11 milionów dolarów dla prawie 70 jesziw i religijnych organizacji charytatywnych (Jewish Educational Media, Colel Chabad, między innymi) na Brooklynie i w całym stanie Nowy Jork. Kołomojski jest również wpisany na listę darczyńców dla Yad Vashem. Zarówno Korf, jak i Laber posiadali również udziały w PrivatBank, a według doniesień The Forward wpompowali “około 25 milionów dolarów w żydowskie organizacje non-profit w latach 2006-2018” https://forward.com/news/440219/florida-chabad-lubavitch-miami-charities-money-laundering-optima-schemes/. Kołomojski jest oczywiście patronem “Menory”, największego centrum żydowskiego na świecie. Całkiem stosowne, biorąc pod uwagę, że jego istnienie zawdzięczamy międzynarodowym baronom rabunkowym, centrum jest domem dla biur podróży i banków. Oficjalna strona internetowa mówi, że budynek jest czymś, z czego “każdy mieszkaniec Dniepru może być dumny”, na co mogę tylko odpowiedzieć, że mam taką nadzieję, biorąc pod uwagę, że, chcąc czy nie, część oszczędności i depozytów każdego mieszkańca Dniepru poszła na jego budowę. https://menorah-center.com/en/about/
FOTO: Menora – Największe Centrum Społeczności Żydowskiej na świecie
Jednym z najlepszych przykładów tego, jak Kołomojski prowadzi interesy, jest jego pozycja właściciela lotniska w Dnieprze. W 2009 roku Kołomojski kupił 99,45% udziałów w lotnisku poprzez swoją firmę Galtera. Zgodnie z warunkami umowy inwestycyjnej, Galtera miała zainwestować 882,1 mln UAH w rozwój lotniska i musiała przekazać państwu pas startowy, system radiolatarni i działki. Do roku 2015 Galtera zainwestowała jedynie 142 145 UAH i nie przekazała rządowi żadnych obiektów. Rozpoczął się ciąg procesów sądowych, ale ukraiński wymiar sprawiedliwości w pełni podporządkowany oligarchii nie przyniósł rozstrzygnięcia. W międzyczasie Kołomojski uczynił loty z lotniska tak drogimi (jeden z komentatorów wyjaśnił, że nawet krótkie loty wiązały się z opłatami, które w innym miejscu byłyby zdolne pokryć lot w kosmos), że mieszkańcy Dniepru w przeważającej większości optowali za trzygodzinną jazdą do Charkowa, zamiast płacić za wymuszone i zawyżone ceny na lotnisku. Z drugiej strony, mają oni absolutnie gigantyczne centrum żydowskie, z którego mogą być dumni.
Żydowska niewidzialność na Ukrainie
Brak oburzenia z powodu ukraińskich pieniędzy trafiających do żydowskich kieszeni może wydawać się zaskakujący dla zachodnich obserwatorów, ale jest całkowicie wytłumaczalny. Z pewnością nie brakowało Żydów działających pasożytniczo na Ukrainie. Oprócz Kołomojskiego i innych wymienionych powyżej, Hennadiy Kernes, Paweł Fuks, Andrij Jermak (obecnie szef Kancelarii Prezydenta Ukrainy), Hennadij Korban, Wadim Rabinowicz, Aleksander Feldman i Wiktor Pinczuk zaangażowali się w oszustwa, korupcję i gromadzenie ogromnego bogactwa i władzy kosztem narodu ukraińskiego. Na Ukrainie wyraźne przykłady korupcji i oligarchii można znaleźć również wśród innych mniejszości etnicznych, takich jak Tatarzy muzułmańscy (np. Rinat Achmetow) oraz wśród samych etnicznych Ukraińców. Kraj jest tak skorumpowany, że nawet wyraźne przykłady spójności etnicznej, takie jak nakładające się na siebie środowiska żydowskie Zelenskiego i Kołomojskiego, znikają w szerszym obrazie rozkładu społeczno-politycznego.
Dyskusja na temat specyfiki żydowskiej korupcji na Ukrainie stała się trudniejsza we wrześniu 2021 roku, kiedy to Zelenski podpisał nową ustawę definiującą pojęcie antysemityzmu i ustanawiającą kary za przekroczenia, w tym karę pozbawienia wolności do pięciu lat. Nowe przepisy oznaczają, że bunty takie jak ten Wasilija Wołka https://www.thejc.com/news/world/ukrainian-general-calls-for-destruction-of-jews-1.438400 i Nadiji Sawczenko https://www.jta.org/2017/03/27/global/ukrainian-war-hero-and-lawmaker-slurs-jews staną się przeszłością. Wołk, emerytowany generał, który posiadał starszy stopień rezerwy w Służbie Bezpieczeństwa Ukrainy napisał w roku 2017 w poście na Facebooku, że Żydzi “nie są Ukraińcami i zniszczę was razem z Rabinowiczem”. Mówię wam jeszcze raz – idźcie do diabła, żydzi [mośki], naród ukraiński ma was dosyć. Ukraina powinna być rządzona przez Ukraińców”. W tym samym roku Sawczenko, pilotka odrzutowca, która została wybrana do parlamentu w 2014 roku, gdy była jeszcze przetrzymywana jako więzień Rosji, powiedziała podczas wywiadu “Nie mam nic przeciwko Żydom. Nie lubię ‘mośków’”. Później powiedziała, że Żydzi posiadają “80 procent władzy na Ukrainie, podczas gdy stanowią jedynie 2 procent populacji.”
Śledztwa w sprawie przestępczości żydowskiej są również utrudniane przez oskarżenia o antysemityzm, czego dowodem jest sprawa z maja 2020 r., w której uczestniczył Mychajło Bank, wysoki rangą funkcjonariusz policji w obwodzie iwano-frankowskim na Ukrainie https://www.algemeiner.com/2020/05/11/outrage-in-ukraine-as-letter-emerges-from-top-police-official-demanding-list-of-jews-in-western-city-of-kolomyia/. W ramach śledztwa dotyczącego “ponadnarodowych i etnicznych grup zorganizowanych i organizacji przestępczych”, Bank napisał do Jakowa Zalischikera, przewodniczącego gminy żydowskiej w mieście Kołomyja, żądając nazwisk wszystkich członków gminy żydowskiej, a także zagranicznych studentów żydowskich przebywających w mieście. Czytając między wierszami, można przypuszczać, że Bank miał dobry powód, by wierzyć, że owe “ponadnarodowe i etniczne zorganizowane grupy i organizacje przestępcze” były żydowskie. Niestety dla Banka, został on zauważony przez Eduarda Dolinsky’ego, ukraińskie wcielenie Jonathana Greenblatta z ADL, który przedstawił żądanie jako sugerujące nadchodzący Holokaust. “To się nazywa stygmatyzacja” – skarżył się Dolinsky. “Oni [Policja Narodowa] nie wysłali takiego listu do grekokatolików czy prawosławnych, aby sporządzić listy w związku z walką z przestępczością zorganizowaną. Zwrócili się do Żydów. To świadczy o głębokiej ksenofobii”.
Sprawa została dodatkowo wzmocniona przez zaangażowanie żydowskiego polityka Igora Frisa, który osobiście lobbował w tej sprawie u Zelenskiego. Zarówno naczelnik Wydziału Śledztw Strategicznych Narodowej Policji Ukrainy Andrij Rubel, jak i szef Policji Państwowej Ihor Kłymenko zostali zmuszeni do pokornych przeprosin. W ciągu kilku tygodni spontanicznie “odkryto”, że Bank uczestniczył w korupcji po czym szybko go zwolniono.
Wreszcie, ponieważ Kołomojski był jednym z głównych fundatorów ukraińskich grup ultranacjonalistycznych, takich jak Prawy Sektor, był związany z partią Swoboda i był zaangażowany w Batalion Azow, ukraiński ultranacjonalizm posiada dziwnie nieetniczną charakterystykę; lub raczej, jest bardziej zainteresowany określeniem siebie jako przeciwnika Rosji niż forsowaniem jakiejkolwiek platformy “Ukraina dla Ukraińców”. Jako taki, ukraiński ultranacjonalizm stał się rodzajem agresywnego nacjonalizmu obywatelskiego, nieszkodliwego dla Żydów i innych mniejszości, ale wystarczająco zapalczywego, by odegrać rolę w sprowokowaniu ogromnego konfliktu, który obecnie absorbuje uwagę świata.
Jaka Ukraina powstanie z ruin, to się dopiero okaże. Pewne jest to, że luksusowe domy na Florydzie, w Londynie, Genewie i Tel Awiwie długo jeszcze będą gościć tych, którzy utuczyli się na ukraińskich pieniądzach i którzy nadal będą gromadzić zrabowane zyski, podczas gdy dziesiątki tysięcy worków z ciałami będą kontynuować ich posępną podróż na cmentarze Kijowa i Moskwy.