Kolejny geolog o teorii zmian klimatycznych: „Największe oszustwo naukowe i finansowe w historii”

Geolog o teorii zmian klimatycznych: „Największe oszustwo naukowe i finansowe w historii”

23.10.2025 https://www.tysol.pl/a148290-geolog-o-teorii-zmian-klimatycznych-najwieksze-oszustwo-naukowe-i-finansowe-w-historii

Ian Plimer, australijski geolog i profesor Uniwersytetu w Adelajdzie, cytowany przez Telewizję Republika, nazwał zmiany klimatyczne „największym oszustwem naukowym i finansowym”.

Zdjęcie ilustracyjne Geolog o teorii zmian klimatycznych: „Największe oszustwo naukowe i finansowe w historii”

Powołując się na swoją wiedzę w temacie emisji CO2, stwierdził, że tylko 3% dwutlenku węgla w atmosferze pochodzi z działalności człowieka, a 97% z oceanów, oddychania zwierząt i aktywności wulkanów.

Skrytykował też polityki klimatyczne zwalczające paliwa kopalne jako opierające się na błędnych danych i ze względu na wysokie koszty szkodliwe dla społeczeństw.

Plimer, powołując się na dane satelitarne, wyjaśniał, że roślinność na Ziemi pochłania więcej CO₂, niż emitują ludzie, co zapewnia neutralny bilans emisji.

Możemy dokładnie zmierzyć emisje z węgla, ropy czy przemysłu, a dane pokazują, że roślinność neutralizuje ludzkie emisje.

Ktoś ma w tym interes?

Krytykując obecne polityki klimatyczne, Plimer uznał je za oparte na błędnych obliczeniach i inspirowane interesami ekonomicznymi.

Karmią nas fałszywą narracją

– powiedział, wskazując, że w przeszłości Ziemia miała wyższe stężenia CO2 bez katastrof klimatycznych, co podważa tezę, że CO2 jest głównym czynnikiem globalnego ocieplenia.

W ocenie naukowca ignorowanie danych geologicznych sugeruje absurdalne założenie, że „prawa fizyki i chemii kiedyś działały inaczej”. Plimer zauważył, że polityka klimatyczna generuje wielomiliardowy biznes, który pochłania wielkie sumy z pieniędzy obywateli.

Ta krucjata przeciwko węglowi kosztuje nas drogo, napędzając inflację, wzrost cen energii i kosztów życia, co bezpośrednio uderza w rodziny.

Konsensus to nie dowód

Teoria o wpływie CO2 na zmiany klimatyczne nigdy nie została udowodniona naukowo. Została przyjęta w drodze tzw. konsensusu naukowego. Podobnie zresztą jako konsensus zostało przyjęte antropogeniczne pochodzenie większości emitowanego CO2.

Plimer nie jest pierwszym naukowcem, który wskazuje na morza i oceany jako głównych emiterów CO2 – wskazywał na to swojego czasu prof. Jan Szyszko, profesor nauk leśnych. Już wówczas jednak w mainstreamowym przekazie zaczynała dominować fałszywa narracja dotycząca zmian klimatycznych.

W kręgach naukowych, w których się obracam, przytłaczająca większość jest sceptyczna wobec wpływu działalności człowieka na globalne ocieplenie. Wielu moich kolegów twierdzi, że mantra, według której to człowiek wywołał globalne ocieplenie, jest największym w historii naukowym oszustwem, za które przyjdzie drogo zapłacić przyszłym pokoleniom. Jeśli 97 proc. naukowców jest zgodna, że to działalność człowieka wywołała zmiany klimatu, mogłoby się wydawać, że zrobią oni wszystko, aby pokonać sceptyków klimatycznych w publicznej debacie. Tymczasem wielu naukowców i aktywistów reaguje oburzeniem na samą propozycją takiej debaty, ponieważ ich zdaniem ta kwestia przyczyn zmian klimatycznych została ostatecznie, naukowo potwierdzona. Wszak 97 proc. naukowców jest zgodna, że to emisje gazów cieplarnianych powodowane przez działalność człowieka powodują globalne ocieplenie, więc nie ma potrzeby dalszej dyskusji na ten temat – pisał wcześniej prof. Plimer w „The Australian”, największym australijskim dzienniku. 

Sceptycyzm leży u podstaw nauki. Nauka opiera się na powtarzalnych, potwierdzonych dowodach, a wnioski naukowe nie są formułowane na podstawie głosowania, kompromisu, polityki czy uczuć. Podobnie jak w przypadku prawników, bankierów, związkowców, polityków czy ludzi działających na wszelkich innych polach bycie naukowcem nie oznacza, że automatycznie jest się też uczciwym i honorowym. Istnieją rozmaite walczące między sobą kliki naukowców, które mają swoich liderów, zwolenników, outsiderów i wrogów. Naukowcy odróżniają się od innych profesji tym, że są rzekomo wyuczeni, aby być niezależnymi. O ile oczywiście nie pomacha im się przed oczami wielkim grantem badawczym na ”naukę” klimatyczną.

Rolnicy suplementują roślinom CO2

Warto zauważyć, iż związek między zwiększoną emisją CO2 a lepszym poziomem plonów rolnych zauważają rolnicy. Ci ostatni stosują dwutlenek węgla (CO2) do poprawy plonów, przede wszystkim w uprawach pod osłonami, takich jak szklarnie i growboxy. Dodawanie CO2 do atmosfery zwiększa wydajność fotosyntezy, przyspiesza wzrost roślin, pozwala na uzyskanie większych plonów i lepszej jakości owoców. Rośliny mogą także lepiej radzić sobie z niedoborem wody przy wyższym stężeniu CO2, ponieważ proces transpiracji jest ograniczony.

Łóżka przestały działać.. bo serwery padły! Zablokowały się w pozycji uniesionej i z włączonym podgrzewaniem.

Łóżka przestały działać bo serwery padły.

Kuriozalne skutki awarii chmury Amazon


Arkadiusz Ogończyk 22 października 2025 https://ithardware.pl/aktualnosci/lozka_przestaly_dzialac_awaria_chmura_amazon-46080.html

Poniedziałkowa awaria Amazon Web Services (AWS) spowodowała problemy w niemal każdej branży, ale jedna z konsekwencji okazała się szczególnie kuriozalna.

Właściciele inteligentnych materacy Eight Sleep nie mogli normalnie spać – ich łóżka zablokowały się w pozycji uniesionej i z włączonym podgrzewaniem.

Eight Sleep produkuje zaawansowane technologicznie nakładki na materace o nazwie „Pod”, kosztujące ponad 2000 dolarów. Urządzenia te pozwalają regulować temperaturę łóżka i jego nachylenie za pomocą aplikacji mobilnej. Problem w tym, że całość działa w oparciu o chmurę AWS – gdy ta przestała działać, użytkownicy stracili kontrolę nad swoimi łóżkami.

„Awaria AWS wpłynęła na część naszych użytkowników od wczorajszej nocy, zakłócając ich sen. To nie jest doświadczenie, które chcemy zapewnić i chcę za to przeprosić” – napisał na platformie X prezes Eight Sleep, Matteo Franceschetti.

The AWS outage has impacted some of our users since last night, disrupting their sleep. That is not the experience we want to provide and I want to apologize for it.

We are taking two main actions:
1) We are restoring all the features as AWS comes back. All devices are currently… — Matteo Franceschetti (@m_franceschetti) October 20, 2025

CEO obiecał, że jego zespół „będzie pracował całą noc”, aby stworzyć tryb umożliwiający działanie urządzeń podczas awarii. Wiele osób zwróciło uwagę, że brak trybu offline w tak drogim produkcie to poważne niedopatrzenie ze strony producenta.

Awaria AWS uniemożliwiła ludziom spanie

Użytkownicy w mediach społecznościowych narzekali, że ich łóżka zostały zablokowane w pozycji uniesionej, co uniemożliwiało normalne spanie. Niektórzy musieli spędzić noc w pozycji półsiedzącej, nie mogąc zmienić ustawień.

Franceschetti poinformował później, że problem został rozwiązany wraz z przywróceniem działania AWS. Firma zapowiedziała wprowadzenie zabezpieczeń, które mają uchronić użytkowników przed podobnymi sytuacjami w przyszłości.

Pamiętacie Ukraińców ze Stadionu Narodowego? Nie zostali deportowani. Zamiast tego domagają się azylu

Pamiętacie Ukraińców ze Stadionu Narodowego? Nie zostali deportowani. Zamiast tego domagają się azylu

23.10.2025 https://nczas.info/2025/10/23/pamietacie-ukraincow-ze-stadionu-narodowego-nie-zostali-deportowani-zamiast-tego-domagaja-sie-azylu/

Ukraińcy świetnie się bawili na koncercie Maksa Korża na Stadionie Narodowym w Warszawie. Tylko polski szkoda...
Ukraińcy świetnie się bawili na koncercie Maksa Korża na Stadionie Narodowym w Warszawie. Tylko polski szkoda…

Wstrzymano deportację trójki cudzoziemców zatrzymanych za udział w burdach na koncercie Maksa Korża na Stadionie Narodowym w Warszawie. Chcą w Polsce ochrony – czytamy w czwartkowej „Rzeczpospolitej”. Gazeta podała też, że nie będzie śledztwa w sprawie wniesienia na stadion flagi UPA.

„Rzeczpospolita” przypomniała, że finałem koncertu białoruskiego rapera 9 sierpnia było zatrzymanie 109 osób za liczne wykroczenia i przestępstwa, a premier Donald Tusk ogłosił, że zdecydowano o deportacji 63 cudzoziemców: 57 Ukraińców i sześciu Białorusinów.

„Nie wszyscy wyjechali z Polski. Dlaczego? Niepożądani w Polsce chcą u nas zostać” – czytamy w artykule, w którym podano, że dwóch obywateli Ukrainy oraz obywatel Białorusi zablokowało swoją deportację, składając wnioski o ochronę międzynarodową w Polsce.

– Wobec nich postępowanie w sprawie udzielenia ochrony międzynarodowej prowadzi Szef Urzędu do Spraw Cudzoziemców. Postępowanie o zobowiązanie do powrotu zostało w związku z tym zawieszone – poinformował „Rz” rzecznik SG ppłk Andrzej Juźwiak.

Gazeta podała również, że odmową wszczęcia śledztwa zakończyła się sprawa wniesienia na koncert czerwono-czarnej flagi banderowskiej – symbolu Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Powstańczej Armii. W ocenie prokuratury czyn ten nie zawierał „znamion czynu zabronionego”, a ponieważ od tej decyzji nikt się nie odwołał, to stała się ona prawomocna.

Ile Polska dała Ukrainie i jej obywatelom

Ile Polska dała Ukrainie i jej obywatelom

Stanisław Michalkiewicz „Magna Polonia” 23 października 2025 http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=5915

Dzięki uprzejmości jednego z Czytelników, otrzymałem rządowy dokument, przedstawiający skalę polskiej pomocy finansowej i materialnej dla Ukrainy oraz jej obywateli. Dokumentowi patronuje Rada do spraw Współpracy z Ukrainą, funkcjonująca przy Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, a konsultantami dokumentu są: pan Paweł Kowal, pani Bogumiła Berdychowska oraz pan Daniel Szeligowski.

Paweł Kowal jest wprawdzie funkcjonariuszem państwa polskiego, ale można odnieść wrażenie, że bardziej służy Ukrainie, niż Polsce. Pani Berdychowska za zasługi położone dla Ukrainy udekorowana została Orderem Księżnej Olgi, a z kolei pan Szeligowski poświęca się Ukrainie w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych. Dokument w całej rozciągłości potwierdza opinię wygłoszoną jeszcze za poprzedniego reżymu, to znaczy – za reżymu Naczelnika Państwa Jarosława Kaczyńskiego – przez ówczesnego rzecznika MSZ, pana Łukasza Jasinę – że „Polska jest sługą narodu ukraińskiego”.

Taka sytuacja byłaby chyba niemożliwa, bez zorganizowanej i wpływowej ukraińskiej agentury, która najwyraźniej – oczywiście w uzgodnieniu z Naszymi Umiłowanymi Sojusznikami – wyznacza linię polityczną kolejnych rządów Rzeczypospolitej Polskiej.

Dokument obejmuje świadczenia, jakie Polska poczyniła na rzecz Ukrainy w latach 2022 i 2023, a więc nie powiedziano w nim wszystkiego, ponieważ opodatkowanie Polski na rzecz Ukrainy jest kontynuowane również w roku 2024 i roku bieżącym – a na tym z pewnością się nie skończy, zwłaszcza w świetle deklaracji obywatela Tuska Donalda, że wojna na Ukrainie jest „naszą wojną”.

Otóż we wspomnianych latach wydatki rządu polskiego na rzecz Ukrainy wyniosły 106 mld złotych, a wartość świadczeń udzielonych Ukrainie i Ukraińcom przez polskie społeczeństwo szacowana jest na 20 mld złotych. Świadczenia rządowe obejmują przede wszystkim pomoc wojskową, na która składają się koszty przeszkolenia ukraińskich żołnierzy na terenie Polski oraz dostawy broni, sprzętu i amunicji. Okazuje się, że Polska dostarczyła Ukrainie 585 pojazdów opancerzonych, 137 systemów artyleryjskich oraz 318 czołgów. Ponadto Ukraina dostała od Polski 10 śmigłowców MI 24, 10 myśliwców MIG 29 oraz 100 mln sztuk amunicji.

Niezależnie od tego koszt pomocy tzw. „humanitarnej” dla obywateli Ukrainy, którzy wykorzystali okazję w postaci wojny, by przeprowadzić się z rodzinami na obszar Unii Europejskiej oraz USA i Kanady, wyniósł około 90 mld złotych.

Z danych przytoczonych w dokumencie wynika, że tylko w roku 2022 do Polski przyjechało 8 mln 653 tys osób, a wyjechało 6 mln 811 tys. Wynika z tego, że zaledwie w roku 2022 w Polsce zostało około 2 mln Ukraińców. Z tego półtora miliona obywateli Ukrainy otrzymało w Polsce numery PESEL oraz „status UKR” umożliwiający skorzystanie ze wsparcia finansowego polskiego rządu. W roku 2023 numer PESEL i wspomniany status uzyskało dodatkowo 228 tys osób. Trzeba zaznaczyć, że te liczby obejmują tylko osoby, które wystąpiły z wnioskiem o nadanie im numeru PESEL, w związku z tym prawdziwa skala napływu do Polski obywateli Ukrainy w omawianym okresie z pewnością jest znacznie wyższa.

Koszty tej pomocy, finansowanej z Funduszu Pomocy dla Ukrainy, w roku 2022 kształtowały się na poziomie 13, 87 mld złotych, a w roku 2023 – na poziomie 14,78 mld złotych. W tym celu rząd RP zaciągnął pożyczkę w Banku Gospodarstwa Krajowego, z której finansowana była i jest ta pomoc w latach następnych i w roku bieżącym. Do wydatków rządowych należy doliczyć wydatki pozostałych szczebli administracji oraz wydatki obywateli świadczących pomoc dobrowolnie.

Np. koszt nadania numerów PESEL wyniósł w omawianych latach 26,6 mln złotych. Zbiorowe punkty zakwaterowania i wyżywienia ukraińskich uchodźców kosztowały w omawianym okresie 3,55 mld złotych. Koszty transportu do miejsc zakwaterowania wyniosły w latach 2022 i 2023 prawie 50 mln złotych. Koszty dofinansowania zakwaterowania i wyżywienia (40 zł dziennie na osobę), wyniosły w omawianym okresie 3,94 mld złotych. Koszty dofinansowania transportu kolejowego wyniosły tylko w roku 2022 13 mln złotych, a w roku 2023 – prawie 38 mln złotych. Rekompensaty dla Straży Pożarnej za pracę na rzecz ukraińskich uchodźców wyniosły ok. 11,5 mln złotych w roku 2022 i 1,3 mln złotych w roku 2023. Kwoty te nie obejmują kosztów sprzętu przekazanego Ukrainie przez Państwową Straż Pożarną. Koszty pomocy zdrowotnej dla obywateli Ukrainy w roku 2022 wyniosły 514,6 mln złotych, a w roku 2023 – 848 mln złotych.

Niezależnie do tego centra krwiodawstwa i krwiolecznictwa przekazały Ukrainie sprzęt i materiały na kwotę 859,5 mln złotych w roku 2022 oraz ponad 4,5 mln złotych w roku 2023. Kwoty te nie obejmują kosztów opieki porodowej ani szczepień ochronnych – a tymczasem tylko na leczenie pacjentów cierpiących na HIV wydano prawie 169 mln złotych. Koszty leków w programach lekowych wyniosły w roku 2022 42,5 mln złotych, a w roku 2023 – już ponad 97 mln złotych. Koszty leczenia rannych (żołnierzy i cywilów) z Ukrainy wyniosły w roku na jeden transport pociągiem medycznym (12 transportów w roku 2022) – koszt jednego transportu – 78,7 tys złotych; w 2023 – jeden takie transport. Dokument stwierdza, że że później rząd ukraiński już nie zgłaszał takiego zapotrzebowania.

Wreszcie pomoc socjalna. W roku 2022 w ramach programu „Rodzina 800”, wypłacono obywatelom Ukrainy ponad 1 miliard 737 mln złotych, a w roku 2023 – miliard 445 mln złotych. W ramach programu „Dobry Start” wypłacono obywatelom Ukrainy w roku 2022 44,5 mln złotych, a w roku 2023 – 37,3 mln złotych. W ramach programu „Rodzinny Kapitał Opiekuńczy” w roku 2022 wypłacono obywatelom Ukrainy 97,15 mln złotych, a w roku 2023 – 57,188 mln złotych. Dofinansowanie do pobytu dziecka w żłobku wyniosło w roku 2022 2,477 mln złotych, a w roku 2023 – ponad 5 mln złotych. Na zasiłki rodzinne, świadczenia rodzicielskie, zasiłki pielęgnacyjne i świadczenia pielęgnacyjne, w roku 2022 wydatkowano 147,152 mln złotych, a w roku 2023 – 242,246 mln złotych. Na wsparcie dla samorządów w zakresie pomocy edukacyjnej dla obywateli Ukrainy w roku 2022 wydano 1,591 mld złotych, a w roku 2023 – już 2,625 mld złotych.

Przedstawione powyżej informacje nie obejmują wydatków z tytułu innych form wsparcia dla obywateli Ukrainy, m.in. na pomoc prawną, wsparcie dla ukraińskich spółek itp – a przede wszystkim – nie obejmują strat, jakie z powodu konieczności sfinansowania tych wydatków ponieśli i ponoszą polscy podatnicy, na których barki rząd firmowany przez Jarosława Kaczyńskiego oraz firmowany przez obywatela Tuska Donalda te wszystkie koszty przerzucił.

Stanisław Michalkiewicz

Plemię uważające się za wybrane – w ulubionej akcji. MEM-y II.

[to, jak rozumiem, jakaś parodia Różana.. md]

=========================

[ afera wokół zatrudnienia przez minister kultury Martę Cienkowską fryzjera z Woli. Przemysław Lubiński trafił do gabinetu politycznego Cienkowskiej. Podwładna Donalda Tuska zarzeka się, że pan Przemysław nie czesze jej za publiczne pieniądze]

=================================

Zaszufladkowano do kategorii Śmichy | Otagowano

Jak Demony gryzą się w Dolinie Krzemowej. Serio??

Dolina Krzemowa, z Peterem Thielem, przyjmuje „chrześcijański nacjonalizm” Donalda Trumpa

Alfredo Jalife-Rahme https://www.voltairenet.org/article223017.html

To rewolucja intelektualna wstrząsająca Doliną Krzemową: według supermiliardera Petera Thiela, przez pół wieku główne światowe mocarstwa wymyśliły formę globalizacji, która jest niczym więcej niż panowaniem Antychrysta. Narody znikają na rzecz instytucji takich jak Międzynarodowy Trybunał Karny i Organizacja Narodów Zjednoczonych, podczas gdy innowacje naukowe, takie jak sztuczna inteligencja, są spowalniane.

Dzisiaj konflikt geostrategiczny przeciwstawia trzy największe mocarstwa Drogi Mlecznej, które konfigurują „strategiczną stabilność” – Stany Zjednoczone/Rosja/Chiny – do której Indie mogą być z powodzeniem dodane dzięki niedawnemu przejęciu koncepcji RIC Primakova (Rosja/Indie/Chiny), która, krótko mówiąc, dałaby nowy porządek tetrapolarny.

Na Zachodzie, głównie w anglosferze prowadzonej przez Stany Zjednoczone i Unię Europejską, toczy się prawdziwa kosmogoniczna i teologiczna bitwa między upadkiem globalistycznej sorosokracji Światowego Forum Ekonomicznego w Davos, którego tymczasowym prezesem jest Larry Fink, wielki szef BlackRock, z jego kontrowersyjną Agendą 2030/przebudzony/zielony, a powrotem „chrześcijańskiego nacjonalizmu” typu suwerennego/reaganowskiego z projektem Dziedzictwo 2025.

Niemiecko-amerykański multimilioner Peter Thiel (PT) wygłosił w San Francisco cztery „prywatne” konferencje o charakterze apokaliptycznym/eschatologicznym – których treść została ujawniona przez Washington Post – w których atakuje krytyków sztucznej inteligencji (AI) Doliny Krzemowej, których opisuje jako „Legionistów Antychrysta”.

Thiel, lat 58, współzałożyciel Palantir Technologies, PayPal, Founders Fund i zewnętrzny inwestor Facebooka, z majątkiem w wysokości 26 miliardów dolarów, jest wielkim sojusznikiem wiceprezydenta JD Vance’a, „chrześcijańskiego nacjonalisty” pokolenia Y i mentora Charliego Kirka, niedawno zamordowanego.

Peter Thiel atakuje Gretę Thunberg, osławioną wyznawczynię globalistycznej sorosokracji, i Eliezera Yudkowsky’ego, krytyka dereglementacji sztucznej inteligencji w Dolinie Krzemowej, którą opisuje jako „ministranci Antychrysta XXI wieku”. Gerrit de Vynck z Washington Post nie omieszka podkreślać, że konferencje Petera Thiela to „zbieg okoliczności z powstaniem chrześcijańskiego nacjonalizmu w Stanach Zjednoczonych”. Gerrit de Vynck komentuje, że „Chrześcijanie mają różne interpretacje biblijnego Antychrysta, ale jego obraz jest często rozumiany jako wizerunek przeciwnika Boga, który pojawia się na końcu czasu”.

Reuters, rzecznik Anglo-sfery, ujawnił już niektóre z konferencji Petera Thiela w San Francisco, dodając, że obecny zwolennik Trumpa zasugerował swojemu byłemu partnerowi Elonowi Muskowi, aby nie wpadał w naiwną pułapkę oddawania swojej fortuny „lewicowym organizacjom non-profit, które zostałyby wybrane przez Billa Gatesa, według niego jednego z liderów rządu światowego” i najbliższego „Antychrysta”.

Według Gerrita de Vyncka, „jeden z najbardziej wpływowych liderów w branży sztucznej inteligencji opiera się inwigilacji rozwoju technologicznego jako religijnej bitwie, która może zintensyfikować krucjatę branżową”, przyciągająca uwagę jako „przekonujący pokaz religijności w branży, która zawsze była świecka”. Chrześcijaństwo ugruntowało ostatnio znaczącą obecność w niektórych wpływowych kręgach technologicznych, częściowo dzięki ACTS 17 Collective, organizacji non-profit zajmującej się upowszechnianiem chrześcijańskich zasad w branży technologicznej, która organizowała konferencje Thiela”.

Nawiasem mówiąc, ACTS 17 Collective bierze swoją nazwę od ACTS 17 (Akta Apostolskie 17 – to Dzieje Apostolskie), tekstu odnoszącego się do kazań apostoła Pawła do elit Aten. ACTS 17 to również akronim od Uznanie Chrystusa w Technologii i Społeczeństwie.

W marcu zeszłego roku Lauren Goode z portalu naukowego Wired opisała „Chrześcijan z Doliny Krzemowej jako tych, którzy chcą zbudować raj na ziemi”. Gerrit de Vynck wyjaśnia, że Peter Thiele „był częścią sieci elit technologicznych, które pomogły zainstalować Vance’a, jego protegowanego, na stanowisko wiceprezydenta”.

Moim zdaniem „Antychryst” Petera Thiele jest bardzo potężną manichejską metaforą biblijnej kosmogonii w Stanach Zjednoczonych, która ma głębokie konsekwencje wyborcze.

======================

Wycierają sobie gęby pojęciem „chrześcijańskich zasad”… Na ile serio?? Zobaczymy?? md

Gaz Syberii coraz bardziej chiński

Szczęśniak: Gaz Syberii coraz bardziej chiński

Podczas wrześniowej wizyty prezydenta Putina w Chinach zapadła polityczna decyzja i liderzy trzech zainteresowanych państw – Rosji, Chin i Mongolii – publicznie o tym zakomunikowali.

Postanowiono zbudować rurociąg gazowy, łączący te państwa. To przełom w negocjowanym od wielu lat projekcie „Siła Syberii 2”. Strona handlowa jest jeszcze niedopracowana, obowiązuje jako „prawnie zobowiązujące memorandum”, ale budowa rurociągu już postępuje.

[por.: Z Tianjinu i Pekinu do Władywostoku – eurazjatycki pociąg dużych prędkości nadal jedzie md]

Dzisiaj z Rosji do Chin płynie już więcej gazu ziemnego niż do Europy. Rurociągiem Siła Syberii 1, długości ponad trzech tysięcy kilometrów, do północno-wschodnich Chin dociera 38 mld metrów sześciennych gazu.  Jednak wkrótce ta szybko rozwijająca się fabryka świata (a więc i pożerająca coraz więcej energii) może przejąć całkowicie te wolumeny, z których zrezygnowała Europa.

Bruksela, pomimo zdecydowanego oporu wielu państw, skutecznie odcięła bowiem Stary Kontynent od zasobów energetycznych Wielkiej Ziemi. W tym roku dostawy rosyjskiego gazu do Europy utrzymują się jedynie dzięki Tureckiemu Potokowi. Ale Bruksela dalej czyści rynek z rosyjskiego gazu, gdyż Ursula von der Leyen obiecała to Donaldowi Trumpowi podczas audiencji (https://myslpolska.info/2025/08/15/ameryka-europa-15-0/), udzielonej jej na prywatnym polu golfowym amerykańskiego potentata.

Niewiele już tego zostało – w tym roku udział rosyjskiego gazu spadł poniżej 10% całości importu i będzie to tylko 25 mld m3. W ubiegłym roku import wyniósł 52 mld, i jeszcze wtedy było to więcej niż dostawy rosyjskie do Państwa Środka. Jednakże w szale de-rusyfikacji Unia skazuje swoją gospodarkę na drogie surowce energetyczne, jednocześnie oddając bogate syberyjskie złoża swemu największemu konkurentowi – Chinom.

W czasie wrześniowej wizyty podjęto jednak nie tylko decyzję o budowie rurociągu przez Mongolię. Uzgodniono także zwiększenie dostaw o 6 mld m3 gazu rocznie działającym już gazociągiem. Wcześniej, na trzy tygodnie przed wybuchem wojny ukraińskiej, Rosja i Chiny zawarły kontrakt na dostawy kolejnych 10 mld m3 gazu rocznie z Sachalina. To tak zwana „Siła Syberii 3”. Ten kontrakt został dzisiaj także zwiększony do 12 mld m3. Podsumowując, zakontraktowano wzrost eksportu o 18 mld m3, czyli łącznie (być może już w przyszłym roku) będzie to 56 mld m3. A jeśli dojdzie do tego 50 mld m3 ruszającej z bloków startowych „Siły Syberii 2”, rosyjskie dostawy lądem do Chin od 2030 roku przekroczą 100 miliardów. To już 2/3 niedawnych dostaw do Europy.

Dla Rosji przełomowym efektem nowego rurociągu będzie również fakt, że do Chin dotrze gaz ze złóż Półwyspu Jamał, które do tej pory były zarezerwowane dla Europy. Przeogromne tamtejsze zasoby były przeznaczone wyłącznie na zachodni kierunek. Teraz już powstaje infrastruktura, która odprowadzi je na południe – do rozwijających się (i potrzebujących energii) regionów Syberii i dalej do Mongolii i Chin.

Syberyjski gaz zaczyna zasilać rynek, który rośnie jak na drożdżach, gdy europejski kurczy się. Od 2008 roku zużycie gazu w EU zmniejszyło się o 23%, czyli prawie 100 miliardów m3 (to 5-krotność polskiego zużycia). W tym samym czasie Chiny 5-krotnie zwiększyły swoje gazowe potrzeby, zużywając o 350 mld m3 gazu więcej niż 15 lat wcześniej. To więcej niż dzisiaj zużywa całą Unia!!!

A przecież przynoszące wzrost zużycia gazu z Rosji europejskie relacje budowały się ponad pół wieku. Z Chinami można mówić jedynie o dziesięcioleciu, gdyż pierwszy kontrakt podpisano w 2014 roku, a gaz płynie od końca 2019 roku. Idzie więc Chińczykom znacznie szybciej niż nam wcześniej. A rosnące napięcia geopolityczne będą tylko zwiększać atrakcyjność dostaw lądowymi rurociągami.

Rzeczywiście, Chińczycy płacą taniej za gaz niż Europa a Rosja straciła najdrożej płacący za gaz rynek na świecie. Ale naprawdę trzeba być pozbawionym świadomości własnych interesów, żeby wytykać to Rosji, zamiast pomyśleć, że coś tu, u nas, powtarzam – u nas, coś tu nie gra. Skoro z powodów czysto geopolitycznych Europa znacznie drożej płaci za ten surowiec, to chyba coś tu nie gra.

Jeśli rezygnujesz z największych złóż i najtańszych dostaw surowców energetycznych, tracisz własny przemysł, skazując go na wysokie ceny energii, i niszczysz konkurencyjność własnej gospodarki… Przy tym oddajesz te surowce największemu konkurentowi, który wycina cię z rynków całego świata…

To chyba jednak gdzieś popełniłaś błąd, Brukselo… A może tak jak kiedyś wszystkie szaleństwa usprawiedliwiała walka ze zmianami klimatu, tak teraz niedyskutowalnym argumentem jest walka z Rosją?

Andrzej Szczęśniak

Myśl Polska, nr 43-44 (26.10-2.11.2025)

Broszury przeciwko gender „materiałem niebezpiecznym”? Przedstawiciele kampanii „Polska Katolicka, nie laicka” wyrzuceni z terenu Sejmu

Przedstawiciele kampanii „Polska Katolicka, nie laicka” wyrzuceni z terenu Sejmu

Przedstawiciele kampanii „Polska Katolicka, nie laicka” wyrzuceni z terenu Sejmu

Przed działem przepustek, przed wejściem do Sejmu

Maciej Maleszyk | 22/10/2025 https://polskakatolicka.org/pl/artykuly/przedstawiciele-kampanii-polska-katolicka-nie-laicka-wyrzuceni-z-terenu-sejmu

Próba przemycenia deprawacji seksualnej do szkół nie powiodła się. Edukacja zdrowotna – nowy przedmiot promowany przez minister Barbarę Nowacką – został odrzucony przez rodziców. Czy wygrana bitwa oznacza, że można spocząć na laurach? Absolutnie nie.

Wydana dzięki wsparciu darczyńców książka „Teoria gender: różnorodność czy totalitaryzm XXI wieku?” powędrowała już do ponad 17 tys. darczyńców Instytutu Ks. Piotra Skargi. Broszura w formie pytań i odpowiedzi, która wcześniej wzbudziła zdrowe reakcje konserwatystów we Włoszech, Francji i Holandii, stała się „cegiełką” alarmującą sumienia polskich rodziców i dziadków.

Nadszedł czas, by zaopatrzyć w nią polskich parlamentarzystów.

Przyjazny początek

15 października br. pojechaliśmy do Sejmu z książką przeciwko gender. Razem ze Stanisławem Sadowskim wzięliśmy ze sobą trzy duże torby, by wesprzeć dobrym słowem i polemiczną literaturą konserwatywnych i katolickich posłów w walce o dobro rodziny i niewinność dzieci. Tego dnia byliśmy gotowi obdarować mniej więcej połowę składu Sejmu.

Spotkanie z posłem Konfederacji – Bartłomiejem Pejo

Na dobry początek spotkaliśmy się z posłem Bartłomiejem Pejo, który przyjął nas serdecznie w budynku komisji sejmowych. Warto dodać, że kontrola bezpieczeństwa przy wejściu poszła, póki co bezproblemowo, a poseł Pejo zadowolony z otrzymania książki pochwalił przystępną formułę pytań i odpowiedzi na temat gender.

Broszury przeciwko gender „materiałem niebezpiecznym”?

Następnie przeszliśmy do Kancelarii Sejmu. Tam chcieliśmy zostawić książki o gender w przegródkach dla każdego posła – w kopercie imiennej z listem. Ale tu zaczęły się problemy…

Strażnik kazał nam otworzyć torby. Na widok przygotowanych kopert z logiem „Polska Katolicka, nie laicka” zapytał, co znajduje się w środku. Odpowiedziałem, że książki dla posłów przeciwko gender. Zaprotestował: „Takie materiały są sprawdzane na biurze podawczym – musicie je tam dostarczyć do działu obsługi korespondencji”. W toku rozmowy ostatecznie zrozumieliśmy, że zostaniemy tam poprowadzeni.

Wyrzuceni z terenu Sejmu

Tymczasem wezwano eskortę, która wyprowadziła nas z terenu Sejmu bocznym wyjściem pod pretekstem posiadania „materiałów niebezpiecznych”. Na koniec odebrano nam całodzienne przepustki – musieliśmy więc odwołać planowane spotkanie z posłem Przemysławem Wiplerem. Na odchodne jeden ze strażników zagroził Stanisławowi Sadowskiemu, że jeśli będzie nadal nagrywał całą sytuację, to spotkają się w sądzie. Jako funkcjonariusz publiczny nie ma prawa stawiać takich gróźb.

W Kancelarii Sejmu – eskorta wyprowadza nas na zewnątrz

Poza terenem Sejmu – po wyrzuceniu z Sejmu

Gotowi na kolejne wyzwania

Takie traktowanie nas tylko wzmacnia. Wciąż mamy w planach spotkania z kilkoma posłami. Chcemy być głosem sprzeciwu wobec ideologii gender i przeciwko seksualizacji dzieci w szkołach.

Ilustracja: Sąd zablokował nieograniczony pobór wody z Odry dla nowej elektrowni koło Gryfina

Sąd zablokował nieograniczony pobór wody z Odry dla nowej elektrowni koło Gryfina

Elektrownia Dolna Odra 21.10.2025, Andrzej Kraśnicki jr

Odra Wschodnia. W głębi po lewej tzw. kanał ciepły, którym elektrownia zrzuca wodę wykorzystaną do chłodzenia.

Odra Wschodnia. W głębi po lewej tzw. kanał ciepły, którym elektrownia zrzuca wodę wykorzystaną do chłodzenia.(Fot. Cezary Aszkiełowicz / Agencja Wyborcza.pl)

Elektrownia Dolna Odra Gryfino Odra Park Narodowy Doliny Dolnej Odry sąd WSA wyrok

Pozwolenie na pobór wody przez nową elektrownię koło Gryfina wydane zostało bez troski o Odrę. Orzeczenie WSA w Warszawie w tej sprawie jest na razie nieprawomocne.

Decyzja sądu to triumf Towarzystwa na rzecz Ziemi, które w marcu 2025 roku alarmowało, że nowa elektrownia pod Gryfinem, może zabrać do chłodzenia nawet 80 procent wody płynącej Odrą Wschodnią.

Nowa elektrownia w Gryfinie i ciepła Odra

[—–] bo dalej za pieniądze, nie wiem, komu.. md

Rzeka Odra uznana za istotę żywą zyskuje równe prawa z człowiekiem

Rzeka Odra uznana za istotę żywą zyskuje równe prawa z człowiekiem 

Ewa Marcinkowska myslpolska/zeka-odra-uznana-za-istote-zywa

Woda jest jednym z fundamentalnych zasobów naszej planety – pokrywa ona ponad 70% powierzchni Ziemi i stanowi warunek życia wszystkich organizmów. Odgrywa ona kluczową rolę nie tylko w ekosystemach, lecz także w gospodarce i w naszym codziennym życiu. 

Dotąd ludzkość mogła bez ograniczeń korzystać z darów, jakie daje nam natura, w tym z zasobów wodnych, jednak obecnie sytuacja ta ulega zmianie. 

Mit o dwutlenku węgla

Obliczono, że gospodarka oparta na zasobach naturalnych może przynosić większe korzyści materialne niż dotychczasowy model przemysłowy. Z tego powodu uznano, że wszystkie dobra dostarczane przez przyrodę są wartością wspólną i określono je mianem usług ekosystemowych. Natomiast program ONZ nazwany Agenda oraz wpisane w nią cele zrównoważonego rozwoju wspierają przejście z jednego systemu gospodarczego do drugiego. Jak podkreślają twórcy tych programów, zmiana ta ma chronić i rozwijać przyrodę, jednocześnie przekształcając gospodarkę w bardziej sprawiedliwą, odporną i zrównoważoną. Stąd też wynika agresywna narracja dotycząca zmian klimatycznych i redukcji emisji CO2. Dzieje się tak, chociaż powszechnie wiadomo, że dwutlenek węgla nie jest zanieczyszczeniem, lecz stanowi podstawowe źródło pożywienia dla roślin, a tym samym także dla zwierząt i ludzi. 

Początki ekofarsy 

Cała ta ekologiczna farsa – bo tak należy ją określić – rozpoczęła się w 1987 roku podczas IV Kongresu Dzikiej Przyrody (IV World Wilderness Congress). Wówczas Edmund Rothschild po raz pierwszy poruszył kwestię rzekomego kryzysu klimatycznego i stwierdził, że to dwutlenek węgla odpowiada za globalne ocieplenie wywołane działalnością człowieka. Kolejnym ważnym wydarzeniem był Szczyt Ziemi w Rio de Janeiro w 1992 roku – to tam narodziła się Agenda 21, będąca zlepkiem wcześniejszych programów. Od tego momentu, bez wiedzy i zgody społeczeństw, zaczęto wprowadzać nowy system określany mianem „nowej umowy społecznej”, zmierzający w stronę tak zwanej ekocywilizacji. 

Interes rzeki czy korporacji?

Zgodnie z tą nową doktryną wszystko, co istnieje na Ziemi – w tym wszystkie istoty żywe, rośliny, woda, ziemia czy powietrze – tworzy jeden wielki ekosystem, z wyjątkiem człowieka. W tym ujęciu my, ludzie, jesteśmy postrzegani jako dodatkowy, obcy i szkodliwy element. Taki punkt widzenia doprowadził do tworzenia nowych regulacji prawnych faworyzujących naturę i pretendujących do rangi prawa uniwersalnego. W konsekwencji następuje przystosowanie lokalnych praw do prawa międzynarodowego narzucanego z zewnątrz. Stąd ten chaos w naszym polskim systemie prawnym – ciągłe nowelizacje i wprowadzanie nowych ustaw. W ten nurt wpisuje się także kwestia wody, która jest jednym z głównych elementów celów zrównoważonego rozwoju. Na co należy zwrócić uwagę, to fakt, że obecnie w Sejmie procedowana jest propozycja ustawy przyznająca rzece Odrze „osobowość prawną przed sądem”. Jej autorzy argumentują, że dzięki temu rzeka będzie mogła dochodzić swoich praw i bronić się przed szkodliwymi działaniami człowieka. Na pierwszy rzut oka brzmi to atrakcyjnie, bo przecież wszyscy chcemy, by rzeki były czyste. Jednak w praktyce takie rozwiązanie graniczy z absurdem, ponieważ jak wszyscy wiemy, rzeka nie może stanąć przed sądem i oskarżyć człowieka o wyrządzanie jej krzywdy. Co prawda twórcy ustawy rozwiązują ten dylemat, twierdząc, że w imieniu rzeki działać będą organizacje społeczne. Jednak nikt nie bierze pod uwagę faktu, że w krajach gdzie rzeki już mają osobowość prawną, obok organizacji społecznych działają międzynarodowe kancelarie prawne powiązane z wielkim biznesem. W efekcie, pod wpływem różnorodnych nacisków, na pierwszym miejscu stawiany jest interes firm, które reprezentują, a dopiero później dobro rzeki, nie mówiąc o ludziach, którzy tam mieszkają. 

Prawo rzeki, prawo ludzi

Propozycja tej ustawy opiera się na Uniwersalnej Deklaracji Praw Rzek (Declaration of River Rights). Dokument ten, podobnie jak wiele innych mu podobnych, jest dość mętny w swojej wymowie, lecz bezwzględnie obarcza człowieka winą za zanieczyszczenie rzek i wynikające z tego negatywne zmiany środowiskowe. Niemniej jednak istotne w tym dokumencie jest to, że ta deklaracja stwierdza, iż wszystkie rzeki na świecie są istotami żywymi posiadającymi osobowość prawną przed sądem, a także posiadają podstawowe prawa. Mało tego, deklaracja ta wyraźnie stwierdza, że prawa te dotyczą nie tylko „zdrowia” samych rzek, lecz także całych ich ekosystemów, w tym źródeł, rozlewisk czy warstw wodonośnych. W ten sposób, pod hasłami ochrony przyrody, rzeki zostały uznane za istoty żywe i obdarzone osobowością prawną, co w praktyce zrównuje je w prawach z człowiekiem, a jednocześnie ogranicza podstawowe prawa ludzi. 

Rzeka ponad człowiekiem?

Należy też wyraźnie podkreślić, że deklaracja ta stanowi wzorzec, z którego – zgodnie z założeniami – rządy na całym świecie „muszą” korzystać przy opracowywaniu nowych projektów legislacyjnych. Jak widzimy, ten proces już dotarł do Polski. Wcześniej wspomniałam że, nie chodzi tylko o same rzeki, lecz także o warstwy wodonośne, przez które filtruje się woda do rzek. Oznacza to, że np. wykopanie studni z dala od rzeki, ale na jej warstwach wodonośnych, może urazić jej uczucia i zagrozić jej ekosystemowi. Taki czyn rzeka może uznać za naruszenie jej „podstawowych praw”, co może doprowadzić do postępowania sądowego i odpowiednich kar. Istnieje także duże prawdopodobieństwo, że po wejściu w życie tej ustawy zapory rzeczne, elektrownie, zakłady pracy czy siedliska ludzkie będą likwidowane albo przynajmniej będą miały ograniczony dostęp do naturalnej wody. Może to również skutkować ograniczeniem dostępu do naturalnej wody dla rolnictwa – potrzebnej do nawadniania pól, grządek czy pojenia zwierząt gospodarskich. Należy tutaj podkreślić, że w kolejce do nadania osobowości prawnej stoi już rzeka Bug i rzeka Wisła, a biorąc pod uwagę fakt, że warstwy wodonośne obejmują około dwóch trzecich terytorium Polski, w niedalekiej przyszłości możemy mieć poważne problemy egzystencjalne. 

Rzeki, lasy, góry 

Zjawisko to występuje nie tylko u nas, ale w wielu krajach rzeki, lasy czy góry są uznawane za istoty żywe. Zgodnie z tą deklaracją rzeka oraz wszystko, co ją tworzy, jest istotą żywą i posiada takie same prawa jak człowiek. Tendencję tę wzmacnia opinia Międzyamerykańskiego Trybunału Praw Człowieka z 2017 roku, w której po raz pierwszy stwierdzono, że prawo do zdrowego środowiska jest prawem autonomicznym i uwarunkowano prawa człowieka od dobrostanu przyrody. W ten sposób utworzono precedens, który ogranicza prawa człowieka i prowadzi do radykalnej zmiany hierarchii wartości na poziomie ludzkim, społecznym i prawnym. Oznacza to również przesunięcie akcentów w relacji człowiek vs. natura. Ponieważ posiadanie prawa do czystego środowiska na pewno oznacza prawo dla zwierząt, roślin, lasu czy rzek, ale niekoniecznie prawo dla człowieka. 

Korporacje górą

W projekcie tej ustawy pojawia się również odwołanie do Karty Praw Podstawowych UE, co wiąże się z ustanowieniem unijnych ram prawnych dla uznania praw natury. Twórcy projektu podkreślają, że jest to warunek wstępny do zbudowania innej niż dotychczas, rzekomo lepszej relacji między człowiekiem a przyrodą. To znaczy, że to, co od zarania dziejów było naturalne, oczywiste i dobre, obecnie zostaje uznane za złe, a wręcz zbrodnicze. Dlatego wszystko, co w jakikolwiek sposób zagraża naturze, powinno zostać bezwzględnie wyeliminowane i zastąpione nowym, jak mówią „lepszym”. Pytanie tylko – czy naprawdę lepszym? Co szczególnie niebezpieczne, przyjęcie ustawy nadającej Odrze osobowość prawną przed sądem oznaczałoby w tym zakresie dobrowolną rezygnację z naszego prawa i konstytucji na rzecz bliżej nieokreślonego prawa międzynarodowego bądź też korporacyjnych regulacji. A więc widać wyraźnie, że człowiek w tym nowym systemie zostaje stopniowo wyjęty spod ochrony własnego prawa. 

Matka Ziemia i jej prawa

W ostatnich latach nastąpiła dynamiczna ekspansja regulacji dotyczących praw natury. W około 40 państwach świata zostały one już wprowadzone w formie umów, traktatów, ustaw, orzeczeń sądowych czy nawet zapisów konstytucyjnych. W projekcie ustawy o Odrze jako pozytywny przykład wskazuje się Ekwador, gdzie w 2008 roku prawa natury zostały wpisane do konstytucji. Co więcej, w tym kraju uznano także prawa „Pacha Mama” – Matki Ziemi – a także przyjęto Powszechną Deklarację Praw Matki Ziemi. Te wszystkie zmiany są wprowadzane pod silnym naciskiem ONZ i jej kolejnych agend. W praktyce rządy państw nie mają wiele do powiedzenia – ich rola sprowadza się tylko do przygotowania odpowiedniego gruntu pod implementację nowych, zewnętrznych przepisów, niestety kosztem praw obywateli i ich egzystencji. 

Kolonizacja pod przykrywką ochrony przyrody

W Polsce proces ten trwa już od ponad 30 lat, a dzieje się to niezależnie od opcji politycznej, która sprawuje władzę. Projekt ustawy nawiązuje także do konferencji ONZ COP15, która odbyła się w grudniu 2022 roku w Montrealu. Wówczas państwa uzgodniły cele do roku 2040, mające teoretycznie działać w zakresie globalnej ochrony i odbudowy przyrody. Zwrócono się też do Global Environment Facility (GEF) o utworzenie światowego funduszu i zwiększenie finansowania dla nowych programów ekologicznych. Warto tutaj dodać, że GEF jest to instytucja finansowa utworzona przez dynastię Rothschildów.

Natomiast wprowadzane w życie programy ekologiczne w rzeczywistości są gigantycznym mechanizmem zadłużania państw i wciągania ich w kredytową pułapkę bez wyjścia. Konsekwencją takiego działania jest stopniowe przejmowanie ziemi, a przede wszystkim zasobów naturalnych, które się w niej znajdują. Takim przykładem może być Ukraina, gdzie obecnie ten proceder ma miejsce. Innym wielkim poszkodowanym jest wspomniany wcześniej Ekwador, który w ramach rozliczeń został zmuszony do przekazania firmom finansowym jednego z najcenniejszych ekosystemów świata, jakim są Wyspy Galapagos. 

Galapagos sprywatyzowane 

Warto również zwrócić uwagę na fakt, że wśród celów COP15 na rok 2030 wymienia się skuteczną ochronę i zarządzanie co najmniej 30% światowych lądów i oceanów, ze szczególnym uwzględnieniem obszarów kluczowych dla różnorodności biologicznej i usług ekosystemowych. Innymi słowy, chodzi o tereny mające ogromny potencjał ekonomiczny, taki jak wspomniane Wyspy Galapagos. Obecnie instytucje finansowe kontrolują już około 17% światowych obszarów lądowych i 10% obszarów morskich.

Podobne wytyczne znajdziemy w raportach i programach Unii Europejskiej, gdzie również jest mowa o objęciu ochroną 30% unijnego terytorium. Jak widać, już zaplanowano, że 30% tego obszaru ma być pod czułą opieką firm finansowych, takich jak GEF. My, zwykli ludzie – jak często się sugeruje – nie potrafimy tego zrobić.  W tej kwestii nie powinniśmy mieć złudzeń – decyzje dotyczące tych terenów będą zapadały poza granicami naszego kraju. 

Ludzie jako „zasób”

Przykładem może być program Natura 2000, obejmujący około 40% powierzchni Polski. W praktyce są to obszary eksterytorialne, gdzie nie można stawiać żadnej infrastruktury, z wyjątkiem farm wiatrowych. Te zaś, wbrew narracji o ich ekologiczności, w rzeczywistości działają destrukcyjnie na środowisko. Oprócz wielotonowych fundamentów z żelbetonu, które niszczą glebę, sama konstrukcja turbin budzi poważne kontrowersje, a ich wpływ na lokalną florę i faunę jest wyraźnie negatywny. Reasumując – tereny te stają się częścią wspólną UE, a tym samym częścią wspólną globalnych zasobów. Natomiast my, ludzie, w tym bardziej sprawiedliwym ekousługowym systemie, jesteśmy sprowadzani do roli kolejnego „zasobu”. 

Niebezpieczna ustawa

Wracając do Uniwersalnej Deklaracji Praw Rzek i omawianej propozycji ustawy. Choć ustawa ta odwołuje się do szczytnego celu, jakim jest ochrona przyrody – w tym rzek, ich warstw wodonośnych, dopływów czy źródeł – w rzeczywistości kryje w sobie poważne zagrożenia. Jej podwójne dno sprawia, że może zostać wykorzystana wbrew interesom ludzi. Istnieje bowiem ryzyko, że właściciel terenu, przez który ona przepływa, bądź nawet rząd państwa, powołując się na prawo stworzone na bazie tej deklaracji, odbierze ludziom dostęp do naturalnej wody. Patrząc z tej perspektywy, staje się jasne, że uznanie Odry za „istotę żywą” nie jest ochroną samej rzeki, lecz raczej narzędziem ograniczania praw człowieka. Połączenie tych dwóch czynników jest dla nas bardzo niebezpieczne, a więc tym bardziej należy zachować ostrożność wobec tej ustawy. Mało tego – konsekwencje tej ustawy wykraczają daleko poza symbolikę. Oznacza ona nie tylko ograniczenie swobodnego dostępu do naturalnej wody, lecz także zakaz budowy tam i elektrowni wodnych, ograniczenie żeglugi barek czy łodzi, a nawet zmniejszenie ilości wody w naszych domowych kranach. 

Prawa ludzkie, prawa natury

Dlatego przy podejmowaniu jakiejkolwiek decyzji dotyczącej tej ustawy należy zwrócić baczną uwagę na fakt, że prawnicy z państw, w których podobne regulacje już obowiązują, jednoznacznie oceniają je negatywnie. Ochrona przyrody – tak, ale nie w taki sposób. Nadanie rzekom osobowości prawnej kryje w sobie również paradoks. Nie można bowiem podejmować działań prawnych w imieniu osób trzecich bez ich wyraźnej zgody. Zgodnie z tą zasadą nie można występować w imieniu drzewa czy rzeki bez ich wyraźnego upoważnienia – najlepiej w formie pisemnej. Jak wiemy, jest to niemożliwe, o tym zdaje się nie wiedzą globalistyczni wizjonerzy, którzy celowo tworzą tego rodzaju absurdy. Należy pamiętać, że człowiek jako istota rozumna i obdarzona wolną wolą ustanowił prawa dla „siebie”, które zobowiązał się przestrzegać. Trudno oczekiwać, by rzeka, trawa czy chrabąszcz mogły świadomie przestrzegać zasad ustalonych przez człowieka. Tak więc, jeżeli jakakolwiek istota żywa inna niż człowiek nie jest w stanie samodzielnie zrozumieć, respektować ani egzekwować stworzonych dla niej norm, takie prawo przestaje być prawem, a staje się pseudoprawnym bełkotem. Prawo, jakie znamy, zostało stworzone przez człowieka i dla człowieka. Natura natomiast rządzi się własnymi, niepisanymi zasadami, które oczywiście należy respektować. Prawdą jest, że człowiek od zarania dziejów żył w symbiozie z przyrodą, której jest integralną częścią. Natomiast ci, którzy najgłośniej krzyczą o ochronie środowiska, nierzadko w imię większych zysków i władzy sami je niszczą. Narracja klimatyczna doprowadziła do powstania nowej filozofii – moralności środowiskowej – w ramach której mówi się o „sprawiedliwości ekologicznej”. 

Absurdy ekocywilizacji

Najbardziej wymownym jej aspektem jest koncepcja sprawiedliwości międzygatunkowej. Wyraźnie podnoszona jest tutaj kwestia, że istoty żywe inne niż człowiek – takie jak zwierzęta czy rośliny – zasługują na sprawiedliwość, a każde z nich ma prawo do „godnego siedliska”. Wyobraźmy sobie, że trawa zaczęłaby rościć sobie prawo do godnego miejsca dla swojego bytowania, w konsekwencji człowiek utraciłby prawo do chodzenia po ziemi. Brzmi to niedorzecznie, ale właśnie takie podejście jest typowe dla zwolenników ekocywilizacji.

Co więcej, według twórców tej ideologii wszystkie zasoby naturalne na świecie powinny być sprawiedliwie rozdysponowane. Brzmi to jak żywcem wyjęte z ideologii Marxa i jego kolegów. Mało tego, zachodzi tutaj zasadnicze pytanie: co według twórców tej ideologii jest sprawiedliwe? Bo przecież sprawiedliwie jest tylko wtedy, gdy obie strony otrzymują to, czego chcą, w sposób, który nie wadzi drugiej stronie. A coś takiego w praktyce nie istnieje. Zatem kto będzie brał, a kto – z pokorą – zmuszony będzie oddawać? W ten oto sposób decydenci, zwolennicy globalizmu, skupieni przy ONZ, w wielkich korporacjach, ponadnarodowych instytucjach finansowych czy też organizacjach typu non-profit, nie tylko obiecują raz na zawsze uratować świat przed niechybną katastrofą klimatyczną, ale także chcą uwolnić ludzkość od wszelkich problemów, a zwłaszcza tych materialnych i dotyczących naszej egzystencji. 

Ewa Marcinkowska

Odpolszczenie Konkursu Chopinowskiego?

Odpolszczenie Konkursu Chopinowskiego?

22 października 2025 Marek Dyżewski

… Misją tego konkursu, wytyczoną przez jego założyciela, profesora Żurawlewa, prawie 100 lat temu, jest strzeżenie właściwej stylistyki wykonawstwa muzyki Chopina. Jeżeli konkurs wskazuje kogoś takiego jak Eric Lu, który jest moim zdaniem niemal zaprzeczeniem tej stylistyki, to tym samym sprzeniewierza się tej misji. Ja chcę zwrócić uwagę, że na przykład tak fenomenalna pianistka, jak niestety zmarginalizowana, usytuowana dopiero na czwartym miejscu Tianyao Lyu, wczoraj miała 17 lat, to jest dopiero egzemplaryczny casus tej wspaniałej szopenowskiej gry.

Chcę państwu uświadomić, że o tym, żeby oddać sprawiedliwość dziełom Chopina, trzeba przede wszystkim nawiązać do stylu gry samego Chopina. Gra Chopina stanowiła arcydzieło sui generis i właściwie bez połączenia dzieła z tym typem gry, który Chopin reprezentował, te dzieła nie przemawiają pełnym głosem, nie są w stanie przemówić pełnym blaskiem swojego piękna. I ta właśnie Tianyao Lyu, ta niezwykła elegancja jej gry, ta naturalność frazy, ten piękny śpiew fortepianowy, ta noblesse, ta szlachetność w walcach, to niesłychane wyczucie rytmiki, skomplikowanej rytmiki Fryderyka Chopina, to cieniowanie tempem, ten przepiękny właśnie poetycki wymiar….

Wyciszane polskich elementów

Chciałem zwrócić uwagę, że one są wyraźnie wyciszane i, jakby to powiedzieć, osłaniane. Dawniej konkurs rozpoczynał się hymnem, Mazurkiem Dąbrowskiego. To jest bardzo ważne, ponieważ Chopin, kończąc swoje improwizacje, zawsze wieńczył je Mazurkiem Dąbrowskiego.

Proszę Państwa, przecież ten konkurs odbywa się nie gdzieś, tylko w ojczyźnie Fryderyka Chopina, którego godłem dźwiękowym jest ten mazurek. Nie, usunięto go. Dawniej było tak, że na tle Prospektu Organowego widniały flagi uczestników konkursu krajów. Następnie widniało też popiersie Fryderyka Chopina przewiązane szarfą biało-czerwoną. Tego wszystkiego nie ma.

No i przede wszystkim koncert inauguracyjny. Bardzo pięknie grano Bacha, Poulenca, Saint-Saënsa, ale przecież ten moment, ten koncert inauguracyjny, to jest pierwsza estrada świata. Czy nie należy wtedy pokazać naszych skarbów muzycznych? Dlaczego nie wykonać powiedzmy sobie Mazura z Halki, albo na przykład Poloneza Wojciecha Killara, albo koncert Paderewskiego, fortepianowy, koncert Killara.

__________________________________________________________________

Przeterminowana szczepionka, a może… „koktajl szczepionkowy”? Półroczny Gabryś zmarł po podaniu szczepionki. NOP.

Półroczny Gabryś zmarł po podaniu szczepionki. Przychodnia wydała oświadczenie. Znana fundacja zwraca uwagę na jeden szczegół

22.10.2025 nczas/polroczny-gabrys-zmarl-po-podaniu-szczepionki-nop

Noworodek.
NCZAS.INFO | Noworodek – zdj. ilustracyjne. / Fot. Unsplash

Gabryś miał zaledwie pół roku, gdy nagle odszedł. Jak relacjonują bliscy, po obowiązkowym szczepieniu, które miało go chronić, wszystko potoczyło się błyskawicznie. Wystąpiły objawy NOP, co wymusiło transport do jednego, a potem drugiego szpitala. Niestety, serduszko chłopca zatrzymało się. Śmierć dziecka wywołała poruszenie nie tylko w Gąsawie, ale i całej Polsce. Oświadczenie wydała przychodnia, która wykonywała szczepienie.

Do zdarzenia doszło na przełomie września i października. Jak informuje Gazeta Pomorska, sześciomiesięczne niemowlę otrzymało w Niepublicznym Zakładzie Opieki Zdrowotnej w Gąsawie dawki szczepionki zgodnie z kalendarzem obowiązkowych szczepień.

Po przyjęciu preparatów u dziecka wystąpiły objawy kwalifikowane jako niepożądany odczyn poszczepienny (NOP). Stan dziecka się pogorszył, trafiło do szpitala – najpierw w Żninie, potem w Bydgoszczy. Niestety, po kilku dniach zmarło.

Sprawą zajęła się Prokuratura Rejonowa w Bydgoszczy. W toku śledztwa na jaw wyszedł szokujący fakt. Jak ustalono, jedna z partii szczepionki, którą podano dziecku, była po upływie terminu ważności.

Obecnie śledczy skupiają się na ustaleniu, czy istniał związek przyczynowo-skutkowy między podaniem przeterminowanego preparatu a tragicznym w skutkach odczynem poszczepiennym, który doprowadził do śmierci dziecka. W placówce zabezpieczono całą dokumentację medyczną. Trwają przesłuchania personelu przychodni oraz innych świadków.

CZYTAJ WIĘCEJ: Tragedia w Gąsawie. Sześciomiesięczne dziecko zmarło po szczepieniu. Płaczek grzmi i zapowiada pismo do prezydenta

Przeterminowana szczepionka, a może… „koktajl szczepionkowy”?

Głos w sprawie zabrała Fundacja Ordo Medicus. Organizacja apeluje, by nie przesądzać, że przyczyną NOP była przeterminowana szczepionka. Jednocześnie nalega na zbadanie, jak na organizm dziecka mogło wpłynąć jednoczesne podanie kilku różnych preparatów.

Radio Eska informuje, że 6-miesięcznemu dziecku, które zmarło wczoraj wkrótce po szczepieniu, podano szczepionkę między innymi przeciwko błonicy, polio i rotawirusom (nie wiadomo jakie jeszcze). Wszystkie media mainstreamowe powielają informację, że zgon mógł wystąpić ze względu na przeterminowanie szczepionki. Nikt nie wspomina, że przyczyną mógł być koktajl szczepionkowy, antygen zawarty w jednej czy kilku szczepionkach czy też adjuwanty np. glin. Producenci nie dość, że nie prowadzą badań klinicznych, w których grupa próbna jest porównywana z grupą prawdziwego placebo, to nie sprawdzają w ogóle interakcji między jednocześnie podawanymi szczepionkami czy też adjuwantami. Myślenie ludzi jest torowane zupełnie spekulatywnie w kierunku, że szczepionki są nieszkodliwe, tylko akurat ta była przestarzała. Prokurator powinien zarządzić sekcję zwłok. –

czytamy w oświadczeniu Fundacji Ordo Medicus.

Dariusz Mańkowski, prokurator rejonowy Ośrodka Zamiejscowego Prokuratury Rejonowej w Szubinie z Siedzibą w Żninie, poinformował, że została zlecona sekcja zwłok dziecka. Dodał jednocześnie, że w tego typu przypadkach na wyniki czeka się nawet kilka miesięcy.

[no pewnie, opinia publiczna powinna zapomnieć.. md]

==================================

Fundacja Ordo Medicus @OrdoMedicus

Radio Eska informuje, że 6-miesięcznemu dziecku, które zmarło wczoraj wkrótce po szczepieniu, podano szczepionkę między innymi przeciwko błonicy, polio i rotawirusom (nie wiadomo jakie jeszcze). Wszystkie media mainstreamowe powielają informację, że zgon mógł wystąpić ze względu na przeterminowanie szczepionki. Nikt nie wspomina, że przyczyną mógł być koktajl szczepionkowy, antygen zawarty w jednej czy kilku szczepionkach czy też adjuwanty np. glin. Producenci nie dość, że nie prowadzą badań klinicznych, w których grupa próbna jest porównywana z grupą prawdziwego placebo, to nie sprawdzają w ogóle interakcji między jednocześnie podawanymi szczepionkami czy też adjuwantami. Myślenie ludzi jest torowane zupełnie spekulatywnie w kierunku, że szczepionki są nieszkodliwe, tylko akurat ta była przestarzała. Prokurator powinien zarządzić sekcję zwłok.

Szczepienie dziecka (zdj. ilustracyjne)

Ze strony wiadomosci.onet.pl 44,3 tys. wyświetleń

========================

Przychodnia w Gąsawie zabrała głos

Oświadczenie w tej sprawie wydała także przychodnia w Gąsawie, w której zaszczepiono Gabrysia. Dyrektor placówki dr Beata Szczęsna sugeruje, by… na razie nie łączyć śmierci dziecka ze szczepionką.

[—-]Jest w oryginale, ale to bla-bla.. md

Na żądanie UE: Polska wprowadza neutralne płciowo ogłoszenia o pracę – KOSZMAR

Na żądanie Unii Europejskiej Polska wprowadza neutralne płciowo ogłoszenia o pracę – szykuje się biurokratyczny koszmar dla firm

polska-wprowadza-neutralne-plciowo-ogloszenia-o-prace

„Kierownik”: „osoba na stanowisku kierowniczym”. Kucharz: „Osoba specjalizująca się w dziedzinie gastronomii stosowanej”. Szambiarz -???


Od 24 grudnia 2025 roku polscy pracodawcy będą musieli stosować w ogłoszeniach o pracę nazwy stanowisk neutralne płciowo. Zamiast tradycyjnych określeń jak „kierownik” czy „kucharz” pojawią się skomplikowane konstrukcje w stylu „osoba na stanowisku kierowniczym”. To nie futurystyczna wizja, lecz rzeczywistość, która wkrótce obowiązuje w całym kraju.

Zmiany wynikają z częściowej implementacji unijnej dyrektywy o przejrzystości wynagrodzeń. Choć intencją prawodawców było zwiększenie równości płac i transparentności, przedsiębiorcy stoją przed zupełnie innym wyzwaniem. Nowe przepisy nie definiują szczegółowo, jak dokładnie ma wyglądać neutralność językowa w polskich warunkach. Pracodawcy zostali pozostawieni sami sobie w interpretacji, co może być uznane za dyskryminujące. Każde niewłaściwe sformułowanie niesie ryzyko sankcji finansowych, a osoba która poczuje się dyskryminowana może dochodzić odszkodowania w wysokości co najmniej minimalnego wynagrodzenia.

Paradoksalnie to właśnie administracja publiczna stanie przed największym problemem ze wdrożeniem tych regulacji. W urzędach funkcjonuje najwięcej tradycyjnych nazw stanowisk o męskim brzmieniu. Sektor prywatny również będzie musiał przeszkolić całe działy kadr w zakresie nowego języka równości, co generuje dodatkowe koszty i obciążenia administracyjne. Sporządzenie zwykłego ogłoszenia na mechanika czy sprzątaczkę stanie się prawnie ryzykownym przedsięwzięciem.

Nowe regulacje wprowadzają również zakaz pytania kandydatów o poprzednie zarobki oraz wymóg podawania widełek płacowych. Pracodawcy muszą też ujawniać wszystkie komponenty wynagrodzenia i świadczenia związane z pracą. Międzynarodowi eksperci zauważają, że polskie przepisy są wdrażane fragmentarycznie. Pełna implementacja dyrektywy przewidziana jest dopiero na czerwiec 2026 roku, co oznacza kolejne zmiany już za kilka miesięcy.

Inicjatorem poprawki dotyczącej neutralnych płciowo nazw stanowisk był poseł Witold Zembaczyński z Koalicji Obywatelskiej. W swoim uzasadnieniu ograniczył się do jednego zdania o potrzebie neutralności płciowej, nie przedstawiając szczegółowej argumentacji. Tymczasem firmy w Polsce borykają się z poważnymi problemami. Według danych MGBI, w 2024 roku upadło 436 przedsiębiorstw, co oznacza wzrost o ponad dziesięć procent w porównaniu z rokiem poprzednim. Dodatkowo ponad cztery tysiące firm rozpoczęło postępowania restrukturyzacyjne.

W tym trudnym dla biznesu czasie przedsiębiorcy potrzebują odciążenia i uproszczeń, nie zaś kolejnych regulacji zwiększających biurokrację. Zamiast koncentrować się na realnych problemach polskiej gospodarki, ustawodawcy serwują przedsiębiorcom ideologiczny eksperyment lingwistyczny. Pytanie brzmi: czy wprowadzanie skomplikowanych form językowych rzeczywiście przyczyni się do równości płac, czy jedynie stworzy dodatkowe pole do sporów prawnych i obciąży już zmęczonych regulacjami przedsiębiorców? Czas pokaże, ale firmy już teraz muszą przygotować się na gruntowne zmiany w procesach rekrutacyjnych.

Źródła:

https://poland-accounting.eu/2025/07/pay-transparency-from-december-202…

https://getsix.eu/human-resources-payroll-in-poland/pay-transparency-fr…

https://www.employmentlawworldview.com/poland-pay-transparency-directiv…

https://www.paygap.com/articles/polands-first-step-toward-pay-transpare…

https://accace.com/salary-transparency-in-poland

https://www.osborneclarke.com/insights/poland-eu-pay-transparency-direc…

https://www.wtwco.com/en-gb/insights/2025/07/pay-transparency-in-recrui…

https://notesfrompoland.com/2025/06/05/polish-parliament-approves-bill-…

https://trusaic.com/blog/poland-passes-pay-transparency-elements-of-eu-…

https://www.mondaq.com/insolvencybankruptcy/1621086/insolvency-and-rest…

================================

Jak nazwą:

murarz,

kominiarz,

dekarz,

nurek,

spawacz,

szambiarz

??????????????

==================================

mail:

Z dziedziny teatralnej: zetknęłam się już z (używanymi z pełną powagą) z określeniami : osoba reżyserska, osoba artystyczna,  a nawet osoba dramaturżąca !!!! 

W muzyce : osoba dyrygencka.

To jak nazwać kogoś , kto gra na konkretnym instrumencie? Osoba skrzypiąca? Osoba wiolonczeląca? Kontrabasząca? Harfiąca? 

Trump i inni zachodni „mężowie stanu” w akcji. Obłąkańcy?


Trump i inni zachodni mężowie stanu w akcji.

Świat ponownie zamarł w oczekiwana efektów wirtuozji politycznej Zachodu!
DR IGNACY NOWOPOLSKI OCT 22 

Raptowne zmiany kierunku strategicznego USA, przynajmniej w wykonaniu prezydenta Trumpa, budzą coraz więcej niepokoju wśród normalnych przywódców „globalnego południa”, takich jak BRICS. Po nagłym odwołaniu szczytu w Budapeszcie, spowodowanym zmianą pozycji Trumpa na tą popieraną przez „elity” unijne i NATO, coraz częściej mówi się o planach „zmiany reżimu” w Wenezueli. Wenezuela posiada największe na świecie rezerwy ropy naftowej i wielu innych cennych surowców naturalnych.
Z oczywistych więc względów znalazła się na celowniku USA.
Problem stanowi jednak otwartość z jaką Zachód mówi o autentycznych przyczynach planowania kolejnej agresywnej awantury.
Do tej pory ukrywał on swe zbrodnicze zamiary za zasłoną bełkotu o „wolności”, „demokracji”, „wolnego rynku”, „praw człowieka”, „zachodnich wartości” i tym podobnych bredni.
Teraz, w osobie Trumpa i nie tylko, mówi się otwarcie o rabunku zasobów naturalnych na Ukrainie (umowy zostały już podpisane), konieczności „zagospodarowania” rosyjskich surowców, ale obecnie również wenezuelskich.

Można by cieszyć się, że zachodnia maska „dobrego wujka” ostatecznie spadła z Zachodu, ale ta nieokrzesana otwartość rodzi podejrzenia, że Zachód ostatecznie pogrążył się w demonicznym obłędzie.
Biorąc pod uwagę jego niczym nie umniejszone możliwości nuklearne, musi napawać to resztę świata strachem, a nawet paniką.
Biorąc za przykład, najnowszą ofiarę, Wenezuelę, ewentualna próba zmiany reżimu Maduro, może wywołać niekontrolowane konsekwencje w całej Ameryce Łacińskiej, która nawet bez tego ekstremalnie nienawidzi USA.
W Wenezueli, jak i większości krajów Ameryki Łacińskiej, równowaga władzy zależy od multum organizacji paramilitarnych z których niektóre parają się przemytem narkotyków.Amerykańska próba zainstalowania w Caracas swojego agenta, którym jest tegoroczna laureatka „Pokojowej Nagrody Nobla”, Maria Corina Machado https://tvn24.pl/swiat/pokojowa-nagroda-nobla-2025-maria-corina-machado-laureatka-kim-jest-st8692570, może spowodować katastrofalną reakcję na całym kontynencie. Reakcję, której nie będą w stanie kontrolować Stany Zjednoczone.
Oznaczać to będzie destabilizację kolejnego wielkiego regionu, po Bliskim Wschodzie i Europie Wschodniej.
Jak wiemy z całej historii Ludzkości, wojny zaczynają się jednostronnymi decyzjami władców, ale kończą się pod wpływem zewnętrznych czynników i zwykle nie tak, jak na to liczyli „mężowie stanu”.
Świadomość tego powoduje ostrożne milczenie nie tylko Rosji, ale Chin i innych państw BRICS. Milczenie nie oznacza paraliżu działań, a jedynie próbę nie drażnienia obłąkańców, przynajmniej do granic praktycznych możliwości.

W mym odczuciu granice te są już bardzo blisko!
A co nastąpi po nich????

Prawa dla zwierząt. Tortury dla dzieci?

Fundacja Pro-Prawo do Życia
Szanowny Panie! 
Sejm przeważającą liczbą głosów przyjął kilka dni temu zakaz hodowli zwierząt na futra, a miesiąc temu zakaz trzymania psów na łańcuchu.
Równolegle zdecydowana większość polskiej klasy politycznej popiera „hodowlę” ludzi w ramach procederu in vitro oraz przyzwala na torturowanie i mordowanie dzieci poprzez aborcję. 
Przed nami do wykonania ogromna praca u podstaw – budzenie sumień, kształtowanie świadomości i mobilizacja do tego, aby wreszcie objąć wszystkie dzieci w Polsce pełną i dającą się egzekwować ochroną prawną.Prawa dla zwierząt. Tortury dla dzieci? [foto]W piątek Sejm przyjął zakaz hodowli zwierząt na futra. Za projektem, oprócz KO, Lewicy i PSL, głosowało także ponad 100 posłów PiS, w tym tacy politycy jak Jarosław Kaczyński. Jak powiedział poseł PSL Andrzej Grzyb:

„Nie ma akceptacji społecznej dla tego całego procesu.”

Z kolei miesiąc temu Sejm przyjął zakaz trzymania psów na łańcuchu. Jak powiedział po głosowaniu Jarosław Kaczyński, który poparł projekt:

„zmieniła się epoka, pod pewnymi względami na lepsze.”

Dlaczego w ogóle o tym piszemy?

Czołowi przedstawiciele polskiej klasy politycznej cieszą się, że coraz lepszą ochronę prawną otrzymują w Polsce zwierzęta. W tym samym czasie, w wyniku decyzji politycznych podejmowanych przez te same osoby, coraz gorszą ochronę mają ludzie, a w szczególności dzieci w łonach matek.

Gdy „nie ma akceptacji społecznej” dla hodowli zwierząt na futra, jest pełna akceptacja społeczna dla „hodowli” ludzi dokonującej się w niemoralnej i grzesznej procedurze in vitro. W trakcie in vitro najpierw dochodzi do pozamałżeńskich aktów seksualnych (masturbacja w celu oddania nasienia), potem do eugenicznej selekcji ludzi i wielokrotnych morderstw poczętych w ten sposób dzieci w początkowych fazach ich życia, a na koniec do przechowywania zarodków w chłodniach, gdzie są zamrażane na okres nawet dwudziestu lat. Po jakimś czasie zawartość beczek z dziećmi wylewa się do kanalizacji.  

Szczegóły tego procesu opisywaliśmy na naszej stronie m.in. w 2023 roku, kiedy Sejm przyjął finansowanie in vitro ze środków publicznych, a ustawę podpisał prezydent Andrzej Duda.
Zmarła niedawno śp. Wanda Półtawska mówiła, że in vitro to „grzech Lucyfera”, który chciał zastąpić Pana Boga. Diabelską „zabawą” jest tworzenie dzieci w laboratorium i przyznawanie sobie przez to bożych kompetencji.  

Zgodnie z przyjętym niedawno przez Sejm kolejnym prawem, pies nie będzie mógł być trzymany na łańcuchu, a zgodnie z przygotowaną przez PiS poprawką do tej ustawy, pies ma mieć również prawnie zagwarantowany codzienny ruch poza kojcem. W tym samym czasie legalne w Polsce jest mordowanie dzieci w łonach matek na żądanie aż do końca ciąży. Wystarczy przyjść do szpitala z zaświadczeniem od lekarza. 

Pół roku temu w cała Polska mówiła o nagłośnionym przez naszą Fundację morderstwie w Oleśnicy, gdzie chłopczyk o imieniu Felek został brutalnie zamordowany w 9-tym miesiącu ciąży poprzez zastrzyk w serce z chlorku potasu. Wielokrotnie informowaliśmy także o innych, przerażających praktykach, do których dochodzi w tym szpitalu, np. do abortowania dzieci za pomocą maszyn ssących, które rozrywają maleńkie ciała dzieci na strzępy wysysając je z łona matekDo internetu trafiło nawet nagranie z takiej aborcji w Oleśnicy, na którym widać jak maszyna wypełnia się krwią i szczątkami zamordowanego dziecka. 

W 2011 roku nasza Fundacja po raz pierwszy przedstawiła obywatelski projekt ustawy „Stop aborcji”. Od tego czasu miliony Polaków podpisały się pod kolejnymi projektami ustaw, których celem było zakazanie lub ograniczenie aborcji. Wszystkie te projekty zostały odrzucone. 
Przez ostatnie 14 lat zabrakło woli politycznej do tego, aby objąć dzieci ochroną prawną. Zamiast tego, przyznaje się kolejne prawa zwierzętom.

Dlatego musimy wciąż nieustannie działać i organizować kolejne akcje, aby przebudzić sumienia Polaków, w tym polityków, i doprowadzić do wprowadzenia w Polsce skutecznego i dającego się egzekwować zakazu aborcji.

Jak wygląda obecna sytuacja, w której się znajdujemy?

Aborcyjna koalicja Donalda Tuska (KO, Lewica, PSL) to partie otwarcie pro-aborcyjne, które chcą jeszcze bardziej upowszechnić dzieciobójstwo w Polsce. Członkowie tej krwawej koalicji kłócą się między sobą na temat szczegółów wdrażania kolejnych ułatwień w zabijaniu dzieci.

Prawo i Sprawiedliwość to partia „kompromisu aborcyjnego” – politycy tego ugrupowania werbalnie są „za życiem”, ale przez 8 lat swoich rządów nie tylko nie zrobili nic dla realnej ochrony dzieci, ale również dali przyzwolenie na rozwój zorganizowanych grup przestępczych handlujących na ogromną skalę tabletkami aborcyjnymi oraz na aktualną sytuację prawną, w ramach której aborcja w szpitalach legalna jest do końca ciąży na żądanie. Czołowi politycy PiS mówią otwarcie, że jeśli wrócą do władzy to nie zamierzają obejmować dzieci w łonach matek ochroną prawną. 

Konfederacja, która wedle aktualnych sondaży wyborczych może po następnych wyborach wejść w koalicję rządzącą z PiS, ma wielu polityków „pro-life”. Jednak ugrupowanie jako całość nie postuluje zmian w zakresie objęcia dzieci ochroną prawną. Program wyborczy Konfederacji milczy na temat aborcji, a wpływowi politycy tej formacji również mówią otwarcie, że nie zamierzają zmieniać prawa w sprawie aborcji.
Jak powiedział kilka miesięcy temu Krzysztof Bosak: 

„5,5 roku jesteśmy w Sejmie i nie złożyliśmy w tej sprawie [aborcji] żadnego projektu. Gdybyśmy chcieli, to byśmy to już 10 razy zrobili. Wiemy, że jest to temat ekstremalnie delikatny i nie wprowadziliśmy tego ani do programu, ani do kampanii wyborczej.”

Mamy więc ogromną pracę u podstaw do wykonania – przebudzić sumienia Polaków, aby aborcja stała się dla naszego społeczeństwa czymś nie do pomyślenia i aby jak najszybciej została skutecznie zakazana. Musimy pamiętać, że jak nauczał papież Jan Paweł II:

„Naród, który zabija własne dzieci, jest narodem bez przyszłości.”

Możemy uratować Polskę, polskie dzieci i nasz naród. Odwrócenie sytuacji jest możliwe. Przykład wielu stanów USA, gdzie zamykane są kolejne ośrodki śmierci gdyż aborcja jest zakazywana, pokazuje że można dzisiaj skutecznie walczyć z mordowaniem dzieci. Potrzeba do tego działania, głoszenia prawdy i modlitwy.
Nasza Fundacja organizuje kolejne akcje i publiczne różańce w całej Polsce. Jeszcze w tym tygodniu, od dzisiaj do niedzieli 26 października, akcje odbędą się m.in. w: Bydgoszczy, Warszawie, Elblągu, Grodzisku Mazowieckim, Dęblinie, Ełku, Gdańsku, Słomnikach, Szamotułach, Ciechanowie, Łomży, Bielsko-Białej, Mielcu, Zgierzu, Poznaniu, Strykowie, Augustowie, Gorzowie Wielkopolskim, Białymstoku, Suwałkach i Kielcach.
Już teraz planujemy działania na kolejne miesiące.  

Naszym celem jest organizacja ponad 80 akcji ulicznych miesięcznie, a do tego kolejnych kampanii billboardowych, wystaw oraz przejazdów furgonetek. W ten sposób dotrzemy z prawdą o aborcji i modlitwą do wielu nowych osób. Kolejne akcje to dla nas duże wyzwanie logistyczne, organizacyjne i finansowe. W najbliższym czasie potrzebujemy ok. 17 000 zł.
Dlatego proszę Pana o przekazanie 50 zł, 100 zł, 200 zł, lub dowolnej innej kwoty, jaka jest dla Pana w obecnej sytuacji możliwa, aby umożliwić nam te działania i przebudzenie świadomości kolejnych osób w sprawie mordowania dzieci w łonach matek. Razem możemy sprawić, aby aborcja stała się dla Polaków czymś nie do pomyślenia.
Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667
Fundacja Pro – Prawo do życia
ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków
Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW

Z wyrazami szacunku, 
Mariusz Dzierżawski | Fundacja Pro-Prawo do Życia
Fundacja Pro – Prawo do życia
ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków
stronazycia.pl

„Związki nieformalne”, to tylko mydlenie oczu! Prawnik Ordo Iuris miażdży projekt

Związki nieformalne, to tylko mydlenie oczu!

Prawnik Ordo Iuris miażdży projekt

https://pch24.pl/prawnik-miazdzy-ustawe-o-tzw-zwiazkach-nieformalnych-punktuje-konkretne-bledy

Ustawa o związkach nieformalnych to zamaskowana forma walki o związki partnerskie. Parom jednopłciowym oraz parom nieformalnym różnej płci nie należą się tymczasem żadne przywileje, które należą się tylko małżeństwu. Mówił o tym w PCh24 TV mec. Rafał Dorosiński z Instytutu Ordo Iuris. 

Jest to próba wprowadzenia swego rodzaju związków partnerskich – bez używania tego określenia – powiedział mec. Rafał Dorosiński w rozmowie z Pawłem Ozdobą. 

Promotorzy tej nowej regulacji chcą sprawiać wrażenie, jakoby nie chodziło o związki partnerskie, ale o jakiś pakiet udogodnień, które nie budzą kontrowersji. To jest strategia marketingowa. Niektórzy przedstawiciele koalicji rządzącej mówią wprost, że chodzi o to, żeby projekt został przegłosowany, a później będą stopniowo rozszerzać regulacje – wskazał.

Jak wyjaśnił prawnik, nowe prawo ma rzekomo umożliwić odwiedziny w szpitalu; ale dzisiaj jest już to dostępne – można upoważnić dowolną osobę do uzyskania informacji o stanie zdrowia.

Dodatkowo w proponowanych regulacjach zawarto też „bynajmniej nie udogodnienia, ale przywileje związane z małżeństwem”. Wymienił tu kwestie podatkowe i spadkowe.

Jak wyjaśnił, przywileje przyznane małżeństwu są związane z jego szczególną pozycją i funkcją społeczną. Nie ma powodów, by przyznawać je innym rodzajom związków, w tym związkom jednopłciowym.

Związki nieformalne są z definicji instytucją niestabilną, którą można w łatwy sposób rozwiązać, podkreślił. Nie ma tu wymogu wierności. Zupełnie inaczej jest w małżeństwie, które zasadza się na stabilności i wierności. Wprowadzanie swoistej „alternatywy” dla małżeństwa po prostu małżeństwo osłabia. Jak podkreślił, w retoryce przedstawicieli ruchu feministycznego czy ruchu LGBT idea osłabienia małżeństwa poprzez stworzenie alternatyw w postaci związków nieformalnych jest stałym punktem; chodzi o to, żeby małżeństwo stało się tylko jedną z wielu dostępnych opcji.

Ten proces obserwujemy w krajach, które wprowadziły związki partnerskie, na przykład we Francji – widać tam spadek odsetka osób w małżeństwie, a wzrost w związku partnerskim. Ma to ogromne konsekwencje społeczne; jedną z nich jest mniejsza dzietność tej części populacja, która zawarła związek partnerski – zaznaczył.

Według mec. Rafała Dorosińskiego wprowadzanie takich rozwiązań, jak związki nieformalne, jest wprost sprzeczne z polską racją stanu w kontekście katastrofalnej sytuacji demograficznej.

Powinniśmy promować małżeństwa, a nie tworzyć alternatywne ścieżki, których konsekwencją będzie mniejsza dzietność – podkreślił.

Jak podkreślił, faktyczne zainteresowanie związkami partnerskimi wśród osób homoseksualnych jest bardzo niewielkie – to najwyżej 5 proc. z całej tej grupy. W istocie związki partnerskie mają

Prawnik z Instytutu Ordo Iuris krytycznie ocenił też pomysłu wprowadzenia ustawy o osobach najbliższych. W jego ocenie może to stać się prawnym przyczółkiem dla związków partnerskich – kilka pozornie drobnych rozwiązań, które będą się później rozrastać, tworząc faktycznie wspomnianą wcześniej alternatywę wobec małżeństwa.

Więcej w nagraniu.