Niech Będzie Pochwalony Jezus Chrystus i Maryja zawsze Dziewica.
Zapraszamy 31 sierpnia, niedziela, na 106Pokutny Marsz Różańcowy ulicami Siedlec w intencji naszej kochanej Ojczyzny – Polski. Zaczynamy tym razem o godzinie 16,00, pod Pomnikiem św. Jana Pawła II. Msza Święta w intencji Ojczyzny zostanie odprawiona w katedrze siedleckiej o godzinie 18.00. Uwielbiając Boga w Trójcy Świętej Jedynego, modlimy się razem z Maryją Królową Polski, o Polskę wierną Bogu, Krzyżowi i Ewangelii, o wypełnienie Jasnogórskich Ślubów Narodu. Szczegóły na plakacie.
W piątek 22 sierpnia 2025 r., w święto Najświętszej Maryi Panny Królowej, odbył się ślub Mary Wagner, znanej kanadyjskiej działaczki prolife z Rickiem St. Denisem. O uroczystości poinformowała matka panny młodej. Serdecznie gratulujemy młodej parze. Życzymy też Mary i Rickowi wiele szczęścia i powodzenia na wspólnej drodze życia!
Mary Wagner spędziła łącznie 6 lat w więzieniu za cichą modlitwę w intencji nienarodzonych i rozdawanie symbolicznych czerwonych i białych róż w klinikach aborcyjnych. Mimo wielokrotnych aresztowań kobieta wciąż odważnie walczy o życie dzieci oraz stara się pomagać kanadyjskim matkom.
Sakrament we wspomnienie NMP Królowej
Uroczystość zawarcia związku małżeńskiego przez Mary i Ricka odbyła się 22 sierpnia. To ważny dla katolików dzień, w którym obchodzone jest wspomnienie Najświętszej Maryi Panny Królowej. Święto to zostało ustanowione przez papieża Piusa XII w 1954 roku na mocy encykliki „Ad caeli Reginam” w setną rocznicę ogłoszenia dogmatu o Niepokalanym Poczęciu Maryi. Zgodnie z papieskim zarządzeniem w tym dniu tradycyjnie odbywa się co roku odnowienie poświęcenia ludzkości Niepokalanemu Sercu Maryi.
Wiadomość o zaślubinach Kanadyjki wywołała szereg entuzjastycznych komentarzy ze strony obrońców życia na całym świecie, którym znana jest niezłomna postawa Mary i jej oddanie sprawie pro-life.
Wybranek Mary, Rick St. Denis to kanadyjski katolik, kawaler. Para zdecydowała się na skromną ceremonię. Panna młoda ubrana była w długą białą suknię z delikatnym koronkowym trenem, a pan młody w tradycyjny garnitur z muszką. Obydwoje wyglądają razem na bardzo szczęśliwych. I tego im życzymy!
Obrona życia w Kanadzie: wyjątkowa misja
Aborcja w Kanadziejest dozwolona do ostatniego dnia ciąży, a wokół placówek aborcyjnych utworzono tzw. strefy buforowe, w obrębie których zakazane jest edukowanie kobiet na temat aborcji, proponowanie im wsparcia, a nawet modlitwa. Kanada jest jedynym krajem na świecie bez oddzielnej ustawy aborcyjnej: w tym zakresie nie obowiązują właściwie żadne regulacje, a aborterzy robią, co chcą. W 2020 roku zabito tam około 74 000 dzieci.
Działalność prolife jest więc tam szczególnie potrzebna, ale i szczególnie niebezpieczna.
Widać to najlepiej na przykładzie Mary Wagner, która za modlitwę w intencji ochrony życia nienarodzonych i wręczanie ciężarnym kobietom róż oraz ulotek informujących o wartości życia ludzkiego była wielokrotnie aresztowana i łącznie spędziła 6 lat w więzieniu. Mimo to nie ustaje w realizowaniu swojej misji.
Niech Bóg błogosławi jej zarówno w dalszej działalności, jak i w życiu rodzinnym!
Tekst: Anna Nowak
=================================
Poczta Polska wyemitowała znaczki z wizerunkiem Mary Wagner [w 2015 roku md]
Prezydent Karol Nawrocki i premier Donald Tusk. Zdjęcie ilustracyjne. Źródło: PAP
Żadnej kohabitacji w Polsce nie będzie i jest to wiadomość zła dla Polaków. Prezydent Karol Nawrocki wyraził nadzieję, że „w najbliższych pięciu latach Rady Gabinetowe będą nie tylko forum wymiany myśli, lecz także miejscem systematyzowania mechanizmów naszej współpracy – z myślą o Polkach i Polakach oraz o rozwiązywaniu spraw istotnych dla naszej Ojczyzny”.
Pierwsza Rada Gabinetowa zaczęła się jednak od typowych „chłopięcych” złośliwości premiera Donalda Tuska, a skończyła „chlewem” w internecie jego akolitów. „Plemienność” krajowych polityków zaczyna wychodzić bokiem…
Wpisy, zwłaszcza niektórych polityków Koalicji 13 grudnia, pokazały poziom ich politycznej kultury. Wybraliśmy kilka „typowych” wpisów. I tak Tomasz Trela komentował spotkanie tym, że „Premier Tusk zmiażdżył Prezydenta Nawrockiego spokojem, wiedzą, danymi, osiągnięciami rządu i skutecznością w działaniu. My robimy, oni tylko mówią!”.
Trela ciągle nie dochodził do siebie i przeżywał nadal: „Karol Nawrocki nie dorósł do żadnej funkcji publicznej. Początek Rady Gabinetowej pokazuje to dobitnie. Kacyk Kaczyńskiego, nie Prezydent RP”.
„Basenowy” Dariusz Joński pisał: „Dzisiejsza Rada Gabinetowa pokazuje, że Prezydent Nawrocki to nie tylko prezydent w podkoszulku, ale też w krótkich spodenkach. Sroga lekcja od Premiera Tuska”.
Były opozycjonista, „prawicowiec”, który zasłynął „jurnością” i nawet łamał kanapy z dostarczanymi mu paniami lekkich obyczajów, czyli Stefan Niesiołowski pojechał w obrażaniu głowy państwa po całości: „Batyr zwołał RG i się naciął. Ktoś o wyglądzie i manierach żula bredzącego o sprawach, których nie rozumie. Z drugiej wiedza, inteligencja premiera. Zła wiadomość dla Nawrockiego, bo wiatraki będą i tak powstawać i to najlepsza riposta na plany podpalania Polski i recydywy PiS”. Tu działa zapewne podobny syndrom „odrzuconego kochanka”, jak w przypadku Romana Giertycha…
Poseł PO Krzysztof Brejza: „Ktoś złośliwy musiał podpowiedzieć K. Nawrockiemu pomysł z Radą Gabinetową Premier Tusk mistrzowsko orze populistyczne kłamstwa”. Nie inaczej „posłanka” Karolina Pawliczak: „Panie Nawrocki #RadaGabinetowa, to nie ustawka! Trzeba być zawsze przygotowanym. Zderzył się pan z faktami i liczbami. Powinien pan częściej korzystać z politycznych korepetycji i nauki, którą przekazał panu dziś Pan Premier @donaldtusk”.
Tylko Tomasz Lis martwił się, że owa „orka” może zostać niezauważona, ale to podobno już wina… Polaków: „Co z tego że Tusk jest inteligentny i kompetentny, a Nawrocki ani jedno ani drugie? Trzaskowski też w przeciwieństwie do Nawrockiego był inteligentny i kompetentny. W kraju, w którym, wg badań, 40 procent to funkcjonalni analfabeci, a 60 procent nie jest w stanie przeczytać ze zrozumieniem nawet prostego tekstu, wrażenia i sympatie są ważniejsze niż inteligencja i kompetencja”.
Dodajmy, że i „drugie plemię” też interpretowało spotkanie Rady Gabinetowej po swojemu i też było o „orce”, chociaż w drugą stronę. Jednak Koalicji 13 grudnia nie przebili. Zapowiadane są jednak kolejne „rolnicze” pojedynki i posiedzenia Rady. Może będzie jeszcze bronowanie, ale żadnego zasiewu raczej się nie doczekamy…
Zwłaszcza w odniesieniu do Rosji są one katalizowane historyczną nienawiścią wynikającą z wielowiekowej rywalizacji kolonialnej w południowo-zachodniej Azji.
Najwybitniejszy przemysłowiec przedrewolucyjnej Rosji, Aleksander Guczkow, który przeszedł do historii, jako oficjel przyjmujący abdykację Cara Mikołaja II, był zapalonym antropologiem: (https://pl.wikipedia.org/wiki/Aleksandr_Guczkow)
W szczególności studiował poziom robotników w swych zakładach przemysłowych Rosji i ówczesnym fenomenie industrialnym Brytanii.
W jaki sposób, mały wyspiarski naród, pozbawiony większych talentów, był w stanie podbić niemal cały świat?
W swych pracach naukowych, Guczkow, studiował te zagadnienie. Między innymi doszedł do empirycznego wniosku, że jego rosyjscy robotnicy znajdowali się na wyższym poziomie cywilizacyjnym niż brytyjscy.
Nie jest celem tego artykułu dyskutowanie Jego prawidłowych tez. Nie jest też celem udowadnianie pyszałkowatym Anglikom, że stworzyli oni wyjątkowo marną kulturę.
Nadmienię tylko, że Guczkow wsławił się tezą, że „ Anglicy są niczym więcej niż uczłowieczonymi małpami”.
=============================================
Powyższy rys historyczny potrzebny mi jest do nawiązania do dnia dzisiejszego i kolejnego brytyjskiego fenomenu. Został on w ostatnich dniach wyjaśniony przez Scotta Rottera, inspektora broni w ONZ i specjalistę w zakresie broni strategicznej USA.
Zwrócono się do niego z zapytaniem na czym polega fenomen globalnego angażowania się brytyjskich służb specjalnych MI6?
Dziś, kiedy nikt nie próbuje nawet negować transformacji Wysp Brytyjskich w drugie, równie brudne i niechlujne Indie, totalnego krachu gospodarczego, 70 tysięcznej „imperialnej” (ragtag) armii i marginalnego znaczenia geopolitycznego, szpony brytyjskiego wywiad widać dosłownie wszędzie.
Scott Ritter zapewne nigdy nie słyszał o Guczkowie, ale jego wyjaśnienie prowadzi do identycznej konkluzji.
Brytyjczycy nie są w stanie zrezygnować ze swej obecnie urojonej „imperialnej wielkości” i próbują ją rozprzestrzeniać via Amerykańskie Imperium, co oznacza ciągłą i ścisłą kolaborację z żydowskim Mossadem i CIA.
Przy czym Ritter konstatuje istotną różnicę pomiędzy agentami CIA i MI6. Jego wiedza jest równie empiryczna jak Guczkowa. Ze względu na swą pozycję w ONZ, współpracował on na co dzień z agentami obu organizacji.
Pozwolę sobie z pamięci zacytować jego stwierdzenie: „ O ile agenci CIA to w większości alkoholicy, o tyle ci z MI6 są zawsze trzeźwi. Prawie każdy pracownik CIA, po całym dniu łajdactw i zbrodni, upija się do nieprzytomności by zagłuszyć swe sumienie. Brytyjczyk z MI6 nawet nie mrugnie wykonując najbardziej łajdackie zadania. Jest po prostu pozbawiony sumienia”.
Oczywiście banda MI6 nie jest wyjątkiem w brytyjskim społeczeństwie, ale stanowi jego reprezentację.
To tłumaczy ich wielowiekowe sukcesy. Bo tylko istoty bez duszy i sumienia, mogą dokonywać z zimną krwią takiego ogromu zbrodni.
Również ich wielowiekowa kolaboracja z żydami nie jest wynikiem przypadku, ale naturalnej wspólnoty biologicznej.
To, co jeszcze kilka lat temu wydawało się niemożliwe, dziś stało się faktem.
Największa klinika aborcyjna w Stanach Zjednoczonych i na całej półkuli zachodniej zostaje zamknięta. Ten olbrzymi kompleks Planned Parenthood w Houston – nazywany przez wielu „świątynią śmierci” – przez lata symbolizował potęgę ruchu proaborcyjnego. Dziś – po tysiącach modlitw, setkach protestów i latach nieustępliwej walki – jego drzwi zostaną zamknięte.
Ale to nie jest tylko lokalne wydarzenie. To symboliczna porażka całego modelu działania Planned Parenthood i ogromny znak nadziei dla obrońców życia na całym świecie.
Przeczytaj pełny artykuł o tym przełomowym wydarzeniu tutaj:
Dlaczego to ważne dla nas w Polsce? Ponieważ to, co wydarza się w USA, zawsze znajduje swoje odbicie w Europie. Tak jak oni budowali potężne „fabryki aborcji”, tak dziś w Polsce i całej UE widzimy naciski, aby ułatwiać mordowanie niewinnych i niszczyć rodzinę.
Tak jak oni przez lata wydawali miliony dolarów na propagandę, tak dziś międzynarodowe lobby finansuje kampanie proaborcyjne w naszej ojczyźnie. Przykładem tego, jest otworzenie placówki śmierci w samym centrum naszej stolicy.
Dlatego każde zwycięstwo ku ochronie życia za oceanem dodaje nam odwagi tutaj. Pokazuje, że modlitwa, wytrwałość i konsekwentne działanie naprawdę przynoszą owoce.
Twoja pomoc – modlitwa i wsparcie naszych kampanii – jest częścią tej samej walki duchowej. To, co stało się w Houston, niech będzie znakiem, że również w Polsce możliwy jest przełom. Przeczytaj cały artykuł na naszej stronie.
Podziel się tą wiadomością z innymi – niech wiedzą, że cywilizacja śmierci nie jest niezwyciężona.
Razem – z różańcem w ręku – możemy zwyciężyć.
Z bojowym pozdrowieniem,Michał Rogalski Polska Katolicka, nie laicka
P.S. Gdyby ktoś powiedział tym, którzy latami modlili się przed „Prevention Park”, że pewnego dnia klinika zostanie zamknięta – wielu by nie uwierzyło. A jednak to się dzieje! Dlatego nie ustawajmy w nadziei i w walce o życie także w Polsce.
Dobrą wiadomością jest to, że największa placówka aborcyjna w Stanach Zjednoczonych i na całej półkuli zachodniej zostaje zamknięta z dniem 30 września.
To ogromna i symboliczna porażka potężnej organizacji aborcyjnej, oznaczająca upadek pewnego modelu działania, zmianę w debacie publicznej i utratę wpływów.
Planned Parenthood „Prevention Park” w Houston to olbrzymi kompleks o powierzchni 23 774 metrów kwadratowych, porównywany do piramidy Majów, na której składano ofiary z ludzi.
W szczytowym okresie w tym ośrodku „składano w ofierze” nawet dziesięć tysięcy dzieci rocznie. Klinika ta symbolizowała szczyt potęgi i wpływów Planned Parenthood, które dziś słabną.
Walka o życie nie jest jeszcze wygrana. Do tego wciąż daleko. Jednak sytuacja zmieniła się radykalnie. Planned Parenthood zmuszone jest szukać nowych metod realizacji swoich niegodziwych celów. Stary model przestał działać.
Upadek modelu
Rozsiewanie lokalnych placówek Planned Parenthood miało być najlepszym sposobem, by zapewnić powszechny dostęp do aborcji. Usuwając konsekwencje aktu seksualnego, placówki te służyły również niszczeniu moralności chrześcijańskiej.
Instytucje te przyczyniły się do budowy antychrześcijańskiej cywilizacji, w której miały rządzić nieokiełznane namiętności. Uosabiały anarchiczne hasło studenckiej rewolty z Sorbony w 1968 roku: „Zakazane jest zakazywać!”.
Przez długi czas placówki te były częścią miejskiego krajobrazu, promując antykoncepcję w niemal każdym większym ośrodku w kraju. Gdy w latach siedemdziesiątych Planned Parenthood przejęło sztandar aborcji, stało się platformą dla wdrażania rewolucji seksualnej w Ameryce. Nie było przypadkiem, że organizacja ta poszła jeszcze dalej, promując coraz bardziej radykalne postulaty – operacje transpłciowe i aktywizm z tym związany.
Jednocześnie placówki stały się celem nieustannych protestów. Wystarczająco wiele osób uświadomiło sobie grozę aborcji, aby doprowadzić do upadku tego modelu. W efekcie „koronne klejnoty” Planned Parenthood, takie jak placówka Prevention Park, zaczynają być zamykane.
Model upadł, ponieważ zmieniła się debata. Dyskusja nie toczy się już wokół haseł z lat sześćdziesiątych – o „zdrowiu kobiet” czy „prawie wyboru”.
Ruch pro-life uczynił z tego przede wszystkim debatę moralną, którą zawsze powinna być. Wielkie ośrodki Planned Parenthood, takie jak Prevention Park, otaczane były przez obrońców życia, którzy przypominali wchodzącym, że aborcja jest kwestią moralną, sprawą dobra i zła. Dzięki przemyślanym działaniom protestujący ukazywali ludzki wymiar aborcji. Problem nigdy nie dotyczył jedynie „wyboru”, lecz barbarzyńskiego mordowania niewinnego życia.
Obrońcy życia rozszerzyli debatę, słusznie przedstawiając ją jako bitwę religijną przeciw mrocznym siłom „cywilizacji śmierci”. Podkreślali, że aborcja jest grzechem obrażającym kochającego Boga. Wzywali do nawrócenia i powrotu do Ojca.
Ich modlitwy i różańce, błagające o Bożą pomoc, przyniosły owoce większe, niż się spodziewali. Setki placówek zostało zamkniętych. Niezliczone niewinne dzieci zostały uratowane. Serca i umysły wielkiej liczby kobiet, które planowały aborcję, uległy przemianie. W protestujących znalazły chrześcijańską miłość i pomoc w wyborze oraz wytrwaniu na drodze macierzyństwa.
Ta zmiana debaty doprowadziła do „nieplanowanego” upadku potęgi Planned Parenthood. Dyrektor Planned Parenthood Gulf Coast, Malaney Linton, nazwała „bolesne i oburzające” zamknięcie bezpośrednim skutkiem „długotrwałych ataków politycznych”.
Wielu dostrzegło nieuchronność zmian i jest gotowych porzucić stary model na rzecz innych rozwiązań, takich jak „telemedycyna” i chemiczne pigułki aborcyjne, które kontynuują rewolucję seksualną za pomocą innych środków.
Tylko w tym roku zamknięto 38 placówek Planned Parenthood. Wiele kolejnych jest w drodze do likwidacji. Rządy stanowe i federalne wstrzymują gigantyczne dotacje, które przez dekady przekazywały setki milionów dolarów na działalność tej organizacji.
Media, w tym The New York Times, donoszą, że największa sieć placówek aborcyjnych znajduje się w poważnych tarapatach finansowych. Morale pracowników spada, a rotacja jest ogromna. „Fabryki aborcji” zostały zdemaskowane jako korzystające ze starego sprzętu, obsługiwanego przez przemęczony, słabo opłacany i niedoświadczony personel. Niektóre kobiety pozywają kliniki za źle przeprowadzone zabiegi i nieudane aborcje.
Planned Parenthood nie jest już „świętą krową”, lecz instytucją, którą można poświęcić w poszukiwaniu innych rozwiązań.
Wątpliwości wobec „aborcji na żądanie”
Aborcje wciąż mają miejsce w dużej liczbie. Jednak znaczenie zamknięcia Prevention Park polega na tym, że idea „aborcji na żądanie” staje pod znakiem zapytania.
Ruch pro-life zdołał poważnie ograniczyć dostęp do aborcji na ogromnych obszarach kraju. Model, który zakładał powszechny dostęp do aborcji od poczęcia do narodzin, załamał się i tonie. „Utrwalone prawo”, które miało gwarantować nielimitowaną aborcję w każdym dużym mieście, zostało obalone.
Organizacja Planned Parenthood straciła swoją aurę niezwyciężonej siły. Zamknięcie Prevention Park ma tak duże znaczenie, ponieważ ta ogromna, brzydka jak grzech budowla budziła strach. Doświadczeni protestujący twierdzą, że niektórzy aktywiści często czuli się „przytłoczeni” i „przygnębieni” przez ten ogromny budynek, który sprawiał wrażenie niepokonanego.
Nie bez powodu tysiące obrońców życia, którzy przez lata stali przed tą kolosalną świątynią śmierci, cieszyli się na wieść o tej dobrej nowinie. Ta potworna budowla miała zostać zamknięta!
Jednak walka jest daleka od zakończenia. Nadszedł czas, aby podwoić wysiłki. Nadszedł czas, aby obalić rewolucję seksualną, która jest przyczyną kryzysu aborcyjnego i destrukcji rodziny.
Z Bożą pomocą jest to możliwe. On już pokazał moc swojego ramienia, niszcząc złowrogi monolit Prevention Park.
Były minister zdrowia Adam Niedzielski z obrażeniami ciała trafił w środę do szpitala. Po kilku godzinach zatrzymano sprawców pobicia.
„Sprawcy ataku na byłego Ministra Zdrowia są już w rękach siedleckich policjantów. W tej chwili trwają z nimi czynności” – poinformowała na platformie X Komenda Wojewódzka Policji w Radomiu.
Nikt z dziennikarzy nie spytał ich, czy ktoś z rodziny nie zginął w czasach rządów Niedzielskiego z powodu „nie przyjęcia do szpitala – bo kowid”.. lub podobne. md]
=========================================
Do zdarzenia doszło w środę po południu. – Około godz. 15 w rejonie jednej z siedleckich restauracji w centrum miasta doszło do ataku na mężczyznę. Jak wynika ze wstępnych ustaleń, został on zaatakowany przez dwóch sprawców – mówiła mł. asp. Barbara Jastrzębska z siedleckiej policji.
Były minister zdrowia, sprawujący tę funkcję w czasie ogłoszonej pandemii koronawirusa, trafił do szpitala.
Dyrektor medyczny Mazowieckiego Szpitala Wojewódzkiego w Siedlcach sp. z o.o., dr Mariusz Mioduski, poinformował w rozmowie z PAP, że obrażenia „nie są bardzo poważne”. Dodał, że bardzo prawdopodobne jest, że pacjent „nie będzie kwalifikował się do hospitalizacji, ale na razie trwa jeszcze diagnostyka”.
Zapowiedzi resortu Barbary Nowackiej przywodzą na myśl głęboką komunę, kiedy trwała wojna wytoczona Kościołowi przez partię. Dziś dowiadujemy się, że ministerstwo edukacji naśle kuratorów na… dodatkowe lekcje religii, organizowane w odpowiedzi na ograniczenia nałożone przez resort od 1 września.
– Ministerstwo Edukacji będzie kontrolować, czy gminy, które sfinansują dodatkowe lekcje religii, robią to zgodnie z prawem – poinformowała we wtorek wiceszefowa MEN Katarzyna Lubnauer.
Decyzją Barbary Nowackiej, od 1 września w szkołach będzie tylko jedna godzina religii lub etyki tygodniowo, przed lub po obowiązkowych zajęciach. To ostatnia z zapowiadanych przez resort edukacji zmian dotyczących religii.
W odpowiedzi na zmiany w prawie, niektóre gminy poinformowały o sfinansowaniu dodatkowych lekcji religii, z których mogą skorzystać uczniowie. MEN wydaje się szukać sposobów, by jak najbardziej ograniczyć zjawisko. W tym celu posłuży się kuratoriami, które otrzymają nakaz kontroli takich lekcji.
Lubnauer powiedziała, że chodzi o „kontrole pod jednym kątem”. Zaznaczyła, że nie wolno, na przykład, na dodatkową lekcję religii przeznaczyć godzin tzw. do dyspozycji dyrektora, bo przepisy dokładnie określają, na co mogą być one przeznaczone.
– My tylko kontrolujemy to, czy to się odbywa zgodnie z prawem (…). Jeżeli się odbywa zgodnie z prawem to „wolnoć, Tomku, w swoim domku” – dodała.
Niemniej jednak, fakt wykorzystania aparatu państwa do kontroli inicjatywy samorządowej w kontekście wychowania religijnego jest tutaj niezaprzeczalny.
Pomysł finansowania dodatkowych lekcji religii staje się w Małopolsce coraz popularniejszy, a kolejne gminy zapowiadają działania uchwałodawcze w tej sprawie. Takie rozwiązania miałyby funkcjonować już m.in. w Czarnym Dunajcu, Tuchowie oraz Szerzynach.
„Magna Polonia” (www.magnapolonia.org) • 28 sierpnia 2025
Co jeden człowiek chce ukryć, to drugi odkryje. Właśnie w dniach ostatnich (chyba rzeczywiście zbliżają się przepowiadane „dni ostatnie”) włoskie służby schwytały w Rimini „obywatela Ukrainy”, zamieszanego w wysadzenie w powietrze bałtyckich gazociągów Nord Stream 1 i Nord Stream 2. „Obywatel Ukrainy” nie tylko jest „zamieszany” w wysadzenie tych gazociągów w powietrze – ale w dodatku podejrzewany o koordynowanie całej operacji.
Wyobrażam tedy sobie, jak Włosi muszą na niego chuchać i dmuchać, żeby się Boże broń nie przeziębił, żeby się gdzieś nie potknął, ani nie przewrócił, żeby nie uderzył głową w schodek lub kaloryfer, żeby nie powiesił się w celi na własnych skarpetkach, żeby wreszcie przez więzienne okienko nie trafił go piorun kulisty – bo jeśli będzie żywy i zdrowy, to jest szansa, że powie, kogo właściwie koordynował, kto wydawał mu rozkazy, ile dostał forsy na przeprowadzenie operacji i od kogo, kto mu pomagał – i tak dalej i tak dalej. Pilnowanie takiego aresztanta musi być szalenie kłopotliwe, toteż myślę, że włoskie władze z ulgą powitały niemiecką prośbę o przekazanie „obywatela Ukrainy” tamtejszemu gestapo (jak jeszcze przed wojną pisał Konstanty Ildefons Gałczyński w nieśmiertelnym poemacie „Tatuś” – „każdy kraj ma gestapo”) .
Każdy – a więc i Włochy, a cóż dopiero – Niemcy? Oczywiście od każdej reguły są wyjątki, więc niektóre nieszczęśliwe kraje mogą gestapo nie mieć. Na przykład – nasz nieszczęśliwy kraj – ma gestapo, czy nie ma? Teoretycznie powinien mieć, bo bezpieczniackich watah jest u nas aż sześć, czy nawet siedem – ale co z tego, skoro zajmują się one głównie kręceniem lodów na własne potrzeby – a w najlepszym razie wysługują się centralom wywiadowczym krajów, które gestapo mają?
Jak wielokrotnie pisałem i mówiłem, bezpieka była najtwardszym jądrem pierwszej komuny, więc kiedy na przełomie lat 80-tych i 90-tych szukała jakiejś asekuracji, gdyby z tą całą „transformacją ustrojową” coś poszło nie tak – na wszelki wypadek przewerbowała się na służbę do naszych przyszłych, to znaczy – obecnych sojuszników – a ponieważ w naszym nieszczęśliwym kraju triumfy święci zjawisko dziedziczenia pozycji społecznej (dzieci aktorów zostają aktorami, dzieci piosenkarzy – piosenkarzami, dzieci dygnitarzy – dygnitarzami – na przykład minister-ministrowicz Władysław Kosiniak-Kamysz – a dzieci konfidentów, czy agentów zostają konfidentami albo agentami) – i tamte zależności reprodukują się w kolejnych pokoleniach ubeckich dynastii.
Ci agenci, którzy przez ostatnie 33 lata nawerbowali sobie konfidentów, przy ich pomocy kręcą nie tylko całym państwem, ale nawet – całym życiem publicznym – dzięki czemu bez trudu zainstalowali u nas ustrojowy model kapitalizmu kompradorskiego, przy pomocy którego eksploatują rodaków, a zyskami dzielą się z centralami, do których są przewerbowani. Jak nietrudno się domyślić, Polska nic z tego nie ma, więc na dobrą sprawę korzystniej byłoby rozpędzić tę bezpiekę na cztery wiatry.
Wtedy byśmy wiedzieli, że żadnego gestapo nie mamy, więc musielibyśmy być ostrożni. Teraz natomiast myślimy że gestapo jest i pilnuje interesu, a tymczasem – nic podobnego! Szydło z worka wyszło w Osinach w powiecie łukowskim, gdzie na pole kukurydzy spadł dron. Zanim upadł, to dokonał samozniszczenia przy pomocy eksplozji, od której w pobliskich domach wyleciały szyby. Wcześniej podobno było słychać, jak dron leci – ale nasza niezwyciężona armia przy pomocy swojej kosztownej i precyzyjnej aparatury nie odnotowała żadnego wtargnięcia w polską przestrzeń powietrzną. Początkowo wywołało to konfuzję. Okazało się jednak, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Na konferencji prasowej minister-ministrowicz Kamysz-Kosiniak Władysław wyjaśnił, że to dlatego, że dron leciał za nisko. Ale w naszym fachu nie ma strachu, bo nasza niezwyciężona już w 2028 roku będzie miała instrumenta, pozwalające wykrywać drony lecące nisko – chyba, że pojawią się jakieś komplikacje.
Tymczasem niezależna prokuratura wszczęła tzw. energiczne śledztwo, w następstwie którego okazało się, że dron wyleciał z obszaru Białorusi. To dodatkowa komplikacja, tym razem dla naszej dyplomacji. Książę-Małżonek zapowiedział wysłanie „ostrego protestu” – ale do Putina w Moskwie, a tymczasem, w świetle energicznego śledztwa, Putin mógłby udzielić Księciu-Małżonku odpowiedzi wymijającej. Z kolei do prezydenta Łukaszenki Książę-Małżonek pisał nie będzie, żeby się nie strefić kontaktem z takim plebejuszem. Co by mogła na to powiedzieć nasza Jabłoneczka, czyli Małżonka Księcia-Małżonka?
Sprawa, jak widzimy, jest bardzo skomplikowana, a tymczasem, dopóki nasza niezwyciężona nie otrzyma instrumentów wykrywających drony nisko latające, warto by poprosić czy to Putina, czy to Łukaszenkę, by spowodowali, żeby drony latały troszkę wyżej – żeby i nasza niezwyciężona mogła pochwalić się jakimiś sukcesami. Inaczej opinia publiczna może nabrać rozmaitych wątpliwości.
Wracając do „obywatela Ukrainy”, to kiedy zostanie on przekazany niemieckiemu gestapo, zostanie podłączony do prądu – a w tym stanie rzeczy podobno każdy delikwent śpiewa z wysokiego „C”. W rezultacie, o ile „obywatel Ukrainy” przetrzyma te konfesaty, Niemcy mogą się dowiedzieć o kulisach całej operacji. Mogą nawet, po nitce do kłębka, dotrzeć i do Amerykanów, którym Książę-Małżonek gratulował udanego przedsięwzięcia. Ciekawe, czy Książę-Małżonek coś wiedział, czy tylko tak chlapnął, żeby dodać sobie trochę prestiżu? Na wszelki wypadek odradzałbym mu podróże do Niemiec, bo tamtejsze gestapo mogłoby nie tylko zrobić z tego użytek, ale w dodatku zadzwonić do obywatela Tuska Donalda: wiecie, rozumiecie, Tusk. Wy lepiej zapomnijcie, żeście w swoim vaginecie mieli wicepremiera i ministra spraw zagranicznych Księcia-Małżonka – bo inaczej to z wami też będzie brzydka sprawa. Ale wszystko może rozstrzygnąć się w całkiem innych kategoriach – bo „obywatel Ukrainy” może wprawdzie zostać przewieziony do Niemiec – ale – do amerykański bazy lotniczej w Ramstein – a stamtąd – do USA.
Ale to wszystko drobiazgi w porównaniu z reakcją niemieckiej opinii publicznej, zwłaszcza jeśli zaczną do niej przeciekać jakieś śmierdzące dmuchy. Oczyma wyobraźni widzę, jak jeszcze bardziej rosną notowania AfD, a kanclerz Merz, widząc spadające mu słupki, wycofuje się z pomysłu udzielania Ukrainie jakichś gwarancji bezpieczeństwa, zwłaszcza gdyby się okazało, że prezydent Zełeński o całej operacji wiedział.
W tej sytuacji również francuski prezydent Macron może zmienić zdanie i nie zechce umierać za Kijów, czy jakiś inny Donbas. W tej sytuacji Nasz Najważniejszy Sojusznik może kazać wysłać na Ukrainę naszą niezwyciężoną armię – chyba, żeby pan prezydent Karol Nawrocki, jeszcze przed wyjazdem do Białego Domu 3 września przypomniał sobie o cyrografie toruńskim – bo czuję, że pojmanie „obywatela Ukrainy” w Rimini akurat teraz nie było przypadkowe – „a czy w ogóle są przypadki?”
Po zapowiedziach penalizacji symbolu ukraińskich ludobójców ruszyła ofensywa propagandowa banderowców i środowisk prounijnych, proniemieckich, proukraińskich.
To nie są kolory, które wymyślił Bandera, to są kolory kozackie, dla nas to kolory Bandery, a on je przejął, bo nie miał własnych. Dla Ukraińców to kolory oddziałów historycznych wojsk kozackich – @ZalewskiPawel, wiceszef @MON_GOV_PL, @PL_2050 w Porannej #RozmowaRMF./X
Argument na poziomie obrony pradawnego symbolu swastyki oraz sierpa i młota – symbolu trudu i znoju ludzi pracy.
Hitler również przejął swastykę, bo nie miał własnych – argumentowali internauci.
Polityk KO stwierdził:
Problemem głównym nie jest banderyzm, problemem głównym jest Rosja i putinizm.
Według Zalewskiego Karol Nawrocki popiera propagandę Putina.
Mam nadzieję, że pan prezydent zrozumie, iż nie należy popierać propagandy Putina w kraju, który przez Putina najbardziej jest zagrożony – powiedział, dodając, że “nie oznacza to, iż integralny nacjonalizm na Ukrainie nie jest groźny. /RMF/
Jeszcze dalej poszedł Roman Giertych, który w swoim wywodzie na X dowodził, że Karola Nawrockiego wspierała Rosja za pomocą swoich służb i chińskiego Tik Toka.
Podobnie było w innych mediach, gdzie Rosjanie mieli jakiś wpływy, na przykład na X
Tak działa propaganda
W taki właśnie sposób niesprzyjające Polsce środowiska – prożydowskie, proniemieckie i proukraińskie odwracają uwagę znacznej części opinii publicznej od realnych zagrożeń i problemów kierując ją na każdego polityka, któremu “przytrafi się” propolskie działanie, w tym przypadku na Nawrockiego do którego przykleja się „Putina”.
Środowiska lewicowe, które na co dzień zarzucają Polakom neonazizm i faszyzm, nigdy nie używają tych określeń w kontekście ukraińskim, „bo jest wojna”.
Argument, mówiąc delikatnie chybiony, bo właśnie w trakcie wojny zawsze wychodziły i wychodzą również teraz z poszczególnych cywilizacji – turańskiej, żydowskiej, łacińskiej – najgorsze lub najlepsze żywioły.
Zwracam się do Pana o opamiętanie i powstrzymanie się od wyrażania opinii, które bardzo szkodzą wizerunkowi Polski na arenie międzynarodowej.
3 sierpnia na platformie X napisał Pan: «Polska była, jest i będzie po stronie Izraela w jego konfrontacji z islamskim terroryzmem, ale nigdy po stronie polityków, których działania prowadzą do głodu i śmierci matek i dzieci. To musi być oczywiste dla narodów, które przeszły wspólnie przez piekło II wojny światowej.»
Otóż, gdyby wsłuchiwał się Pan w głos Narodu Polskiego – o co Pana nie podejrzewam – to wiedziałby Pan, że Polska (czyli kraj, który zamieszkują w większości właśnie Polacy) zdecydowanie nie jest po stronie Izraela.
Wytłumaczę coś Panu najbardziej łopatologicznie, jak się da.
Izrael od kilkudziesięciu lat brutalnie okupuje Palestynę (podobnie jak w czasie II wojny światowej Niemcy okupowali Polskę).
Żydowscy założyciele Izraela w 1948 roku ukradli ziemię Palestyńczyków, na której rozpoczęli budowę swojego syjonistycznego tworu państwowego. Równolegle rozpoczęła się Nakba, czyli z arabskiego „katastrofa” – to określenie Palestyńczyków na dramat lat 1947–1949, gdy po powstaniu Izraela około 750 tysięcy ludzi zostało zmuszonych do opuszczenia domów, a setki wiosek zniszczono lub wyludniono. Izrael zajął terytorium znacznie większe, niż przewidywała rezolucja ONZ.
Nakba to wciąż żywa rana. Obecnie miliony palestyńskich uchodźców żyją w diasporze, pozbawione prawa do powrotu.
Tymczasem Palestyńczyków, którzy pozostali na okupowanych przez Izrael ziemiach, pozbawiono podstawowych praw niezbędnych do egzystencji. Wystarczy wspomnieć, że od kilkudziesięciu lat odbiera się im prawo do życia i bezpieczeństwa (zagrożenie ze strony działań militarnych, ataków, ograniczony dostęp do opieki zdrowotnej), prawo do korzystania z zasobów naturalnych i ziemi (ograniczony dostęp do wody i ziemi rolnej, przymusowe wysiedlenia, rozbudowa żydowskich osiedli), prawo do swobodnego przemieszczania się (liczne blokady, kontrolne punkty, ograniczenia wjazdu i wyjazdu ze Strefy Gazy oraz Zachodniego Brzegu), prawo do samostanowienia i politycznego udziału (ograniczone poprzez trwałą okupację).
Od początku okupacji Izrael stosuje perfidne metody upokarzania i niszczenia Palestyńczyków. Do tych metod należy zaliczyć arbitralne, masowe aresztowania – także dzieci i kobiet. Palestyńczycy cierpią i umierają w więzieniach często bez aktu oskarżenia, jedynie na podstawie „tajnych” dowodów, które – jak wiemy z własnej historii – okupant może sobie wymyślić na poczekaniu.
Szacuje się, że od 1967 roku (po wojnie sześciodniowej) do dziś ponad milion Palestyńczyków było przetrzymanych w izraelskich więzieniach – to ok. 20 % całej palestyńskiej populacji i 40 % męskiej populacji. Żeby trafić do izraelskiego więzienia, wystarczy np. znaleziona u Palestyńczyka gazeta czy płyta z palestyńską muzyką wzywającą do wolności. Niekiedy powodem do aresztowania może być spojrzenie uznane za niestosowne. Czasem wystarczy tylko ton głosu czy silna osobowość, aby zostać zatrzymanym i pozbawionym wolności.
Palestyńscy więźniowie są systematycznie poddawani torturom. Do najczęściej stosowanych metod należą bicie, rażenie prądem, duszenie, długotrwała izolacja, pozbawianie snu oraz trzymanie w ekstremalnym zimnie. Osadzeni w izraelskich więzieniach doświadczają także przemocy na tle seksualnym, w tym zbiorowych gwałtów. Wiele ofiar jest rozbieranych do naga i zmuszanych do upokarzających pozycji.
Dzieci są przetrzymywane w ciemnych celach, zastraszane i brutalnie przesłuchiwane, często bez obecności prawnika lub opiekuna. Te działania stanowią poważne naruszenie prawa międzynarodowego i są uznawane za formę systemowej represji.
Czy w świetle tych faktów uważa Pan za „islamskich terrorystów” prześladowanych przez dziesięciolecia Palestyńczyków, którzy po prostu próbują przetrwać w trudnej rzeczywistości? Ponieważ zabrał Pan głos w reakcji na komentarz Toma Rose’a, kandydata na ambasadora USA w Polsce, do słów Radosława Sikorskiego, szefa MSZ, nietrudno wywnioskować, że za „islamskich terrorystów” uważa Pan Hamas. Dlatego pozwolę sobie wyjaśnić, skąd biorą się takie organizacje. Hamas to palestyński ruch oporu, który zrodził się w odpowiedzi na izraelską okupację.
Izrael wprowadził apartheid – system instytucjonalnej segregacji rasowej, w którym jedna grupa etniczna, narodowa lub rasowa dominuje i dyskryminuje inną, odbierając jej podstawowe prawa obywatelskie, społeczne i polityczne. W tym przypadku mamy do czynienia z żydowskimi osadnikami, którzy prześladują Palestyńczyków.
Nie byłoby Hamasu i jego działań – także tych zbrojnych – gdyby żydowscy osadnicy nie zajęli ziemi Palestyńczyków i nie pozbawili ich wszelkich praw, w tym prawa do życia.
Akcja rodzi reakcję! Oznacza to, że każde działanie wywołuje określone skutki lub odpowiedź. Radzę Panu wbić to sobie do głowy, bo jako szef rządu powinien znać te mechanizmy i czuć przed nimi respekt.
Reasumując:
To, co dziś dzieje się w Palestynie, jest wyłącznie winą Izraela – syjonistycznego tworu państwowego, który okupuje cudzą ziemię. Każdy, kto staje po jego stronie, kolaboruje ze złem.
Na Zachodzie (ostatnio w Anglii) tzw. prawdziwa lewica próbuje się oderwać od soc-liberalnego głównego nurtu i skorzystać na zjawisku nazywanym „wzbierającą falą populizmu” – a jednak nadal przegrywa na tym polu z nową (?) prawicą.
Winien jest nie tylko sam spóźniony start, ale także fakt, że ową nową lewicę starych wartości zakładają ludzie i grupy ukształtowane przez dekady degeneracji socjaldemokratów w kierunku liberalizmu.
Język normalsów
Stąd tuż obok rzekomo nowych haseł, odwołujących się do lewicowych korzeni i realnych potrzeb klasy robotniczej – po prostu muszą pojawić się zastrzeżenia, że „nie, nie, my też jesteśmy za klimatem, transgenderem i (przeważnie) imigracją, tylko okazujemy również zatroskanie, że już fabryk nie ma (o ile były wegańskie)”.
A w tym czasie Reform UK w opanowanych przez siebie samorządach zdejmuje obce flagi, kończy programy utransowienia młodzieży i wydaje zarządzenia uniemożliwiające zamykanie ciągle tych samych dróg na całe miesiące. Prosto, zrozumiale, jednoznacznie. Dostrzegacie Państwo różnicę w odczuwaniu potrzeb społecznych i reagowaniu na problemy?
Jasne, farage’owcy u góry to tylko „another Blue”, inny odcień torysów, ale na dołach to często normalsi, a nie aktywiści rozkładający akcenty między życiem pingwinów a życiem byłych hutników. Faktycznie bowiem także język nowej / starej lewicy nie nadaje się do komunikacji z elektoratem, a droga do odzyskania wiarygodności, jak pokazują przykłady Sahry Wagenknecht w Niemczech i George’a Galloway’a w Anglii – może być bardzo długa, jeśli w ogóle ma nie prowadzić w to samo, socliberalne przedpiekle.
Oderwać się od mainstreamu
Widać to także w Polsce, gdzie wielu kandydatów do roli prawdziwej lewicy po prostu nie umiało i nie unie oderwać się od głównego nurtu w kwestiach takich jak COVID, wojna na Ukrainie, górnictwo węglowe, ograniczenia dla kierowców czy imigracja. Tymczasem właśnie przykład entuzjastycznego akcesu grupki skądinąd poza tym sympatycznych komunistów do polityki lockdownowej pokazuje jak bardzo donikąd jest to droga.
Czy bowiem zamaskowani komuniści skorzystali jakoś na swym internetowym szurowaniu za lockdownami, przekonali kogokolwiek, że pandemia to wina kapitalistów, liczy się wspólnotowość, a rzekomo najlepiej poradziły sobie postkomunistyczne Chiny?
Nie, nikt nie zauważył, profity zebrał główny nurt, a niesmak z zachowania niektórych kolegów pozostał na dłużej. I podobnie rzecz się ma niemal ze wszystkim, co należy do pakietu nowej, soc-liberalnej lewicy i czego próżno szukać w pismach klasyków socjalizmu.
Prowadzić tłum, nie iść za nim
Tak, socjalizm w Polsce pojawił się wskutek zainteresowania szlacheckich dzieci nowymi prądami płynącymi z zewnątrz. I tak, to polski nacjonalizm wyewoluował z dążenia do samoświadomości jednostek wychodzących często z kręgów plebejskich. Oba te nurty przynajmniej czasowo zakorzeniły się w Polsce właśnie nie oglądając na ograniczenia swych źródeł, ale odnajdując wspólny język, cele i wartości z masami.
Prawdą jest również, że podobnie jak ruchy populistyczne w innych częściach świata, wielkie idee XX wieku święciły triumfy nie kiedy ulegały masowym skłonnościom, lecz gdy umiały je zorganizować i ukierunkować.
Brak jasno określonego kierunku zmian jest właśnie słabością współczesnych prawicowych populizmów, które wystarczająco wiarygodnie punktują czego nie chcą, słabo jednak artykułując do czego dążą. Odpowiedzialność nakazuje im bowiem często powstrzymać od „żeby było jak dawniej”, podczas gdy samo „żeby było normalnie” z czasem może już nie wystarczać.
Lewica, paradoksalnie, mogłaby mieć pod tym względem więcej atutów, choćby proponując powrót do usług publicznych rozumianych właśnie jako usługi i cywilizacyjny koszt społeczny, a nie jako źródło zysków, podczas gdy odwołująca się do pryncypiów liberalizmu prawica zawsze będzie miała problem z takim stawianiem sprawy.
Podobnie też rzecz mogłaby się mieć choćby z reindustrializacją, w realiach europejskich właściwie niemożliwą bez aktywnej roli państw, a więc i pełnym zatrudnieniem i szeregiem innych kwestii wobec których liberałowie zawsze byli i są bezradni nie umiejąc przyznać, że świat w którym żyjemy to dzieło firmowane przez Ronalda Reagana, Margaret Thatcher, a więc i Miltona Friedmana, a nie Antonia Gramsciego i spółkę. A jednak…
Wiarygodność populistów
A jednak jest coś, co uniemożliwia lewicy mówienie i działanie w taki właśnie, zdroworozsądkowy, zrozumiały dla ludzi sposób. To dlatego tylu dziedzicznych wyborców Labour głosuje dziś w UK na Reform UK, a nie na znacznie bardziej przecież wiarygodne Workers Party of Britain czy Social Democratic Party, a na prawicy nie mają żadnego znaczenia takie odpryski dawnego Frontu Narodowego jak Populist Party czy inni odwołujący się po dawnemu do dystrybucjonizmu, Gilberta Chestertona i Hillaire’go Belloca.
Wiarygodność wyborcza jest dziś po stronie populistycznej prawicy postliberalnej i ani lewicowy refleks szachistów, ani prawicowe przywiązanie do pryncypiów tego stanu rzeczy nie zmienią.
W Anglii nową starą lewicę tworzy dziś Jeremy Corbyn, skądinąd prywatnie sympatyczny, ale już otoczony przez aktywiszcza jeszcze bardziej dogmatyczne niż te, które podtopiły w Niemczech Sahrę Wagenknecht. Partia Corbyna jeszcze nie powstała, a już zachwyca masowością. Tylko że:
– zgodnie z tradycją labourzystowską ważniejsze jest poparcie central związkowych niż członkostwo indywidualne,
– za sprawy organizacyjne nowego ruchu biorą się już frakcje trockistowskie, genetycznie nastawione na ciągłą weryfikację i eliminację, zwłaszcza w ramach entryzmu.
Charakterystyczne, że tym razem to Nigel Farage zdaje się unikać swojego ulubionego sportu, czyli wyrzucania wszystkich członków z własnej partii, samemu będąc zabezpieczonym jako faktycznie nieusuwalny współwłaściciel Reform UK. Dzięki temu właśnie błękitni rosną w terenie jako głos normalsów, nawet jeśli z torysowskimi miliarderami w Westminsterze.
Czy corbynowcom uda się ta sama sztuka? Skłonności wyniesione tak z Labour, jak z partyjek socjalistycznych będą to utrudniać.
Podobnie więc wygląda to i w Polsce. Odcinając grubą kreską dyskusję o odpowiedzialności za przeszło 35 lat III RP, po prostu nie da się zbudować w Polsce innego nurtu masowego niż narodowo-populistyczny, kojarzony z prawicą, jak długo koledzy z lewicy będą powtarzać „ale może niech włożą maseczki i się zaszczepią…, ale niech się przesiądą na rowery…, ale niech chłopy włożą sukienki…, ale dzięki wiatrakom będzie chłodniej…” itd.
Prawdą jest, że prawica nie tylko w Polsce skażona jest infantylnym liberalizmem gospodarczym, ale w przypadku lewicy jest podobnie, tylko również w zakresie kultury i zwłaszcza języka.
Drugie ćwierćwiecze XXI wieku
Prawdą jest również, że powoli dorasta elektorat, który nie zna innej rzeczywistości niż transgender, katastrofa klimatyczna i kapitalizm platformowy. Ta młodzież jednak to, póki co, wyborcy innego oblicza systemu, czyli na Zachodzie głównie Zielonych i różnych ruchów aktywiszczowskich, a w Polsce docelowo Razem i pochodnych.
Problem znalezienia języka z tą grupą, nadeksperysjną bądź skrajnie pasywną, przebodźcowaną, podprogowo przyjmującą inprintowany przekaz i wierzącą, że wszystkie jej problemy to ADHD, rozwiązywalne kolejną pigułką – będzie zadaniem drugiej ćwierci XXI wieku.
Na razie jednak środowiska nie-systemowe nie odrobiły nawet lekcji z przemian społecznych i świadomościowych po roku 2000.
Niemiecka gospodarka znajduje się nie tylko w przejściowym dołku, ale w prawdziwym kryzysie strukturalnym – tak brutalnie szczery był kanclerz Friedrich Merz podczas swojego wystąpienia w Osnabrück 23 sierpnia 2025 roku. Przyznając się do niedoszacowania skali problemów gospodarczych, Merz stwierdził: „To zadanie jest większe, niż ktokolwiek z nas mógł sobie wyobrazić rok temu”.
Dane ekonomiczne bezlitośnie potwierdzają tę diagnozę. W drugim kwartale 2025 roku niemiecka gospodarka skurczyła się o 0,3% wobec poprzedniego kwartału, co jest wynikiem gorszym od początkowo szacowanych 0,1%. To część niepokojącego trendu – Niemcy notują już drugi rok recesji z rzędu, po spadkach o 0,2% w 2024 i 0,3% w 2023 roku.
Jednym z kluczowych czynników pogłębiających strukturalny kryzys niemieckiej gospodarki jest ambitna polityka klimatyczna Unii Europejskiej, znana jako Europejski Zielony Ład. Koszty transformacji energetycznej szczególnie mocno uderzają w niemiecki przemysł, dla którego ceny energii są obecnie nawet trzykrotnie wyższe niż dla konkurentów z USA czy Chin. Surowe regulacje emisyjne zmuszają niemieckie firmy do kosztownych inwestycji w nowe technologie, często bez możliwości przerzucenia tych kosztów na konsumentów.
Szczególnie dotkliwy jest kryzys niemieckiego przemysłu motoryzacyjnego, będącego od dekad filarem niemieckiej potęgi gospodarczej. Volkswagen, niegdyś duma niemieckiej inżynierii, ogłosił 36-procentowy spadek zysków w drugim kwartale 2025 roku. Przepisy Zielonego Ładu nakazujące odejście od silników spalinowych do 2035 roku wymusiły na niemieckich producentach gwałtowne przerzucenie zasobów na rozwój samochodów elektrycznych, mimo że marże na tych pojazdach są znacznie niższe. Inne niemieckie koncerny motoryzacyjne również odnotowują dramatyczne spadki wyników finansowych – BMW zaraportował 29-procentowy spadek zysków w pierwszej połowie roku.
Kanclerz Merz nie ukrywał gorzkiej prawdy – duża część niemieckiej gospodarki przestała być konkurencyjna na rynkach światowych. Problemy są wielowymiarowe: od wysokich kosztów energii wywołanych transformacją energetyczną, przez nadmierną biurokrację związaną z unijnymi regulacjami klimatycznymi, aż po niedobór wykwalifikowanych pracowników. Dochodzą do tego zewnętrzne czynniki, jak 15-procentowe cła nałożone przez USA na niemiecki eksport.
Prognozy na najbliższe lata pozostają mało optymistyczne. Według różnych szacunków, wzrost PKB Niemiec w 2025 roku wyniesie zaledwie 0,2-0,3%, co oznacza praktyczną stagnację największej gospodarki Europy. Co gorsza, wiele wskazuje na to, że strukturalne problemy będą się pogłębiać – inwestycje w niemieckim przemyśle spadły o 1,4% w drugim kwartale, a sektor budowlany, również dotknięty nowymi regulacjami dotyczącymi efektywności energetycznej budynków, skurczył się o alarmujące 3,7%.
W odpowiedzi na kryzys, Merz zapowiedział szeroko zakrojone reformy, obejmujące inwestycje infrastrukturalne i ulgi podatkowe mające wspierać biznes. Jednak wielu ekspertów wątpi, czy te działania wystarczą, by przywrócić niemieckiej gospodarce dawny blask. Niektórzy analitycy twierdzą, że Niemcy zbyt długo opierały swój model gospodarczy na taniej energii z Rosji i eksporcie do Chin – oba te filary zostały poważnie naruszone przez geopolityczne zawirowania ostatnich lat i ambitną politykę klimatyczną.
Kryzys niemieckiej gospodarki ma poważne implikacje dla całej Europy, a szczególnie dla Polski, dla której Niemcy pozostają najważniejszym partnerem handlowym. Osłabienie niemieckiego popytu bezpośrednio przekłada się na polski eksport i tempo wzrostu naszego PKB.
Niemiecka recesja to nie tylko problem ekonomiczny, ale i polityczny. „Państwo opiekuńcze, które mamy dzisiaj, nie może być już finansowane z tego, co produkujemy w gospodarce” – stwierdził kanclerz podczas konferencji partyjnej, sygnalizując potrzebę głębokich reform strukturalnych, które mogą okazać się społecznie bolesne.
Decyzja Prezydenta RP Karola Nawrockiego o zawetowaniu kontynuacji wypłacania 800+ wszystkim Ukraińcom, została w kręgach opozycji rządowej przyjęta z zadowoleniem.
Prezydent uzależnia wypłatę świadczenia od tego czy ukraińscy rodzice są osobami pracującymi czy nie. Dla głosujących na K. Nawrockiego to dowód, że jest prezydent, który w porównaniu do swojego ukrainofilskiego poprzednika zaczyna prowadzić zupełnie inną politykę względem państwa ukraińskiego i jego obywateli.
Czy rzeczywiście ta jedna pierwszych decyzji prezydenta RP pozwala popadać nam zdroworozsądkowym Polakom w euforię i wierzyć, że za sprawą nowo wybranego prezydenta odzyskamy choć część przywilejów przynależnych gospodarzowi?
Zagadnienie funkcjonowania świadczenia 800+ zasługuje na ukazanie go w kilku aspektach. Po pierwsze warto przypomnieć, że kiedy ustawa o wprowadzeniu tego świadczenia procedowana była w parlamencie, to dzisiejsi przedstawiciele kolacji rządzącej twierdzili, iż świadczenie to przyniesie pogłębienie skali patologii w rodzinach. Według przedstawicieli PO czy lewicy środki z tego świadczenia miały być wykorzystywane do kupna alkoholu przez rodziców, miały zniechęcać rodziców do podejmowania pracy oraz zachęcać do wydawania pieniędzy na przysłowiowe „zbytki”.
Na potrzeby polityczne zrobiono z polskich rodzin patologiczne komórki społeczne, w których króluje alkoholizm, lenistwo i prymitywizm. Tym opiniom przeczyły i przeczą badania oraz opracowania naukowe, z których wynika, że praktycznie 99% rodziców wykorzystuje pozyskane środki finansowe na pierwszoplanowe potrzeby własnych dzieci.
Dziś, choć wysokość świadczenia została podniesiona z 500+ zł do 800 zł, krytycy decyzji Nawrockiego twierdzą, że świadczenie należy wypłacać wszystkim Ukraińcom bez względu na to czy pracują czy nie. Padają argumenty, że ukraińska matka, która uciekła z tróją dzieci przed wojną nie może zostać teraz bez dostępu do 800+. Poważnie? A co, gdyby Sejm nie przegłosował wówczas tego świadczenia i w ogóle w Polsce by go nie było? Z czego wówczas żyłaby ta ukraińska rodzina?
Padają argumenty ze strony Ukraińców, że Polacy sami otrzymują zasiłki i pracują na Zachodzie. Warto więc przypominać im, że rynek pracy dla Polaków został otwarty w Niemczech oraz Austrii dopiero 7 lat po tym jak Polska była już w UE. Tymczasem Ukraina nie jest nawet jeszcze w UE, nie spełnia wymogów państwa członkowskiego a już korzysta z całego szeregu przywilejów kosztem również Polski i Polaków.
Ukraińcy okradali Polaków w ramach świadczenia 500+ od początku wybuchu wojny w 2022, do Polski przyjeżdżały zorganizowane grupy Ukraińców, które odbierały świadczenie za pośrednictwem bankomatów w Przemyślu.
Mimo informowania o tym procederze polskich władz dopiero po kilku miesiącach ukróciły one ten proceder, w efekcie czego skarb państwa polskiego został okradziony na co najmniej 30 milionów złotych. Tylko 10 proc. Ukraińców zostało skutecznie zmuszonych do zwrotu tak pozyskanych złotówek.
Nie dajcie sobie wmówić, że Ukraińcy wypracowują znaczący procent polskiego PKB. Skoro 20 proc. dorosłych Ukraińców nie pracuje a trzy czwarte to podobno kobiety i dzieci, to kto w takim razie wypracowuje to PKB? Chyba, że okłamuje się nas co do rzeczywistej liczby Ukraińców na terytorium Polski i jest ich nie półtora miliona a co dwa razy więcej a zamiast kobiet i dzieci mamy znaczący odsetek mężczyzn.
Co ciekawe, w trakcie wyborczej kampanii prezydenckiej kandydat PO Rafał Trzaskowski twierdził, że jeśli zostanie wybrany na urząd prezydenta, to postąpi dokładnie tak jak postąpił teraz Nawrocki, skąd więc po wyborach zwrot o 180 stopni u liderów PO? Chyba dlatego, że jak mawia jeden polityków PO – nie szkodzi obiecać!
Przypominam, że świadczenie 500+ miało za zadanie spowolnić proces spadku liczy urodzeń w Polsce, miało się dzięki niemu rodzić więcej dzieci, ale to miały być polskie dzieci a nie ukraińskie czy hinduskie.
[Współczynnik dzietności za pierwsze trzy miesiące 2025 roku wyniósł 1,03. Przy takim współczynniku dzietności każde następne pokolenie będzie dwukrotnie mniejsze o poprzedniego. To GUS. Dla utrzymania narodu powinno być ponad 2.2. md]
Środki na uchodźców z Ukrainy powinny pochodzić z międzynarodowych składek, a nie z programu dedykowanego polskim rodzinom.
A co, jeśli ta wojna potrwa kolejnych kilka lat? Mamy karmić państwu ukraińskiemu dzieci, które już jako odkarmione podrostki wrócą na Ukrainę po jej zakończeniu? Już w ubiegłym roku 5 proc. urodzonych dzieci w Polsce stanowiły dzieci ukraińskie. Czy to jest ta propolska polityka?
Owszem, jeśli Ukraińcy pracują w Polsce należy im się zasiłek macierzyński czy tzw. „rodzinne”, ale nawet to świadczenie powinno być wypłacana dopiero po przepracowaniu co najmniej pół roku w Polsce. Skoro taką politykę socjalną może prowadzić bogata i słynąca z socjalu Norwegia, to tym bardziej taką politykę względem Ukraińców powinna prowadzić Polska.
Niech to wybrzmi wyraźnie – program 800+ był dedykowany polskim rodzinom i tak powinno pozostać. Nie mnóżmy świadczeń socjalnych dla obcokrajowców, które zachęcałby ich do masowego osiedlania się w Polsce całymi rodzinami. Już co dziesiąty mieszkaniec Polski to obcokrajowiec. W tym tempie za 25 lat co piąty mieszkaniec Polski będzie obcokrajowcem. Nie stać nas na wsparcie rozmnażania się Ukraińców czy Hindusów.
Głosujący na Karola Nawrockiego Polacy cieszą się, że za jego sprawą chociaż w jednym obszarze będą teraz lepiej traktowani niż ich roszczeniowi sąsiedzi. Tymczasem to krótkowzroczne myślenie, ponieważ z powodu potężnego deficytu budżetowego wkrótce również niepracującym Polakom zostanie odebrane świadczenie 800+ i znów wszystko będzie po staremu, czyli jak to ma miejsce od już od blisko 3,5 roku. Nawrocki zyska na poparciu, a za kilka miesięcy na odcinku świadczeń znowu zostaniemy zrównani z Ukraińcami.
Obserwując dziś, dzień po decyzji prezydenta, zaciekłą walkę na rzecz Ukraińców podejmowaną w mediach przez polityków PO i Lewicy życzyłbym sobie tyle gorliwości i zapalczywości z ich strony na rzecz pozyskania Polaków, którzy wyjechali na Zachód za chlebem.
Tymczasem mimo trwającej wojny, która powinna wyczerpywać finansowo Ukraińców rośnie tam sprzedaż samochodów marki: BMW, Mercedes czy Lexus, rośnie moda na tablice rejestracyjne z czterema identycznymi cyframi, co kosztuje tylko około 4 tys. dolarów.
Dziennikarze w Strefie Gazie są zabijani przez Izrael, by świat nie zobaczył rozgrywającego się tam horroru – pisze we wtorek „Sueddeutsche Zeitung”. Niemiecki dziennik ocenia, że rząd Benjamina Netanjahu „prowadzi z nimi wojnę” i celowo pozbawia życia.
Benjamin Netanjahu / Wikipedia CC BY-SA 2.0 / U.S. Embassy Jerusalem
Zabito 192 dziennikarzy
„SZ” przytacza statystyki, zgodnie z którymi od października 2023 roku ponad 192 dziennikarzy zostało zabitych przez izraelską armię. W poniedziałkowym ataku na szpital im. Nasera w Chan Junus śmierć poniosło co najmniej 20 osób, a wśród ofiar znaleźli się dziennikarze pracujący m.in. dla telewizji Al-Dżazira, agencji Reutera i AP czy stacji NBC.
Niemiecka gazeta przypomina losy fotoreportera i laureata Nagrody Pulitzera Anasa al-Szarifa, który zginął w izraelskim nalocie 10 sierpnia. „To była śmierć spodziewana, izraelska armia prowadziła przeciwko niemu wielomiesięczną kampanię, na wszystkich frontach. Al-Szarif liczył się ze swoją śmiercią, prosił ludzi, by nie przebywali blisko niego” – czytamy w artykule. Nie pomogły nawet apele o zapewnienie mu bezpieczeństwa ze strony Komitet Obrony Dziennikarzy (CPJ).
„SZ” nie wierzy, by zapowiedziane przez władze Izraela śledztwo w sprawie ataku na szpital im. Nasera okazało się owocne. „Można spodziewać się, że doprowadzi donikąd” – ocenia.
„Tak było w przypadku śmierci palestyńsko-amerykańskiej dziennikarki Al-Dżaziry Szirin Abu Akila, zabitej przez izraelskiego snajpera w 2022 roku bez żadnych konsekwencji. Tak samo było również w przypadku śmierci dziennikarza agencji Reutera Issama Abdallaha, który został trafiony izraelską rakietą w październiku 2023 roku” – czytamy w „SZ”.
„Zabójstwa te były celowe i rozmyślne”
Zabójstwa te były „celowe i rozmyślne”, jak wynika ze śledztw Reporterów bez Granic i wielu innych organizacji.
„SZ” nie ma wątpliwości, że „rząd Izraela i jego armia prowadzą w istocie celową wojnę przeciwko prasie, a zagranicznym dziennikarzom odmawia się niezależnego dostępu do Strefy Gazy”.
Co więcej, „lokalni dziennikarze w Gazie są zabijani przez Izrael, by świat nie zobaczył rozgrywającego się tam horroru”. A ci, którzy tam wciąż pracują, robią to ze „świadomością, że wkrótce staną się celem ataku Izraelczyków”.
Automatyzmy jednocześnie niszczą państwo opiekuńcze i pokój.
Każdy, kto śledzi dziś wiadomości w Niemczech, natknie się na dwa pozornie odrębne nagłówki: W Waszyngtonie FBI przeszukuje biura Johna Boltona, byłego doradcy Trumpa ds. bezpieczeństwa i symbolu amerykańskiej wyjątkowości. W Berlinie Friedrich Merz deklaruje, że Niemcy nie mogą sobie już pozwolić na państwo opiekuńcze „w jego obecnej formie”. Dwa epizody – a jednak wspólny mianownik: oba podkreślają prymat wojska nad społeczeństwem, siły nad równowagą.
Friedrich Merz niedawno oświadczył, że Niemcy nie mogą już sobie pozwolić na państwo opiekuńcze „w jego obecnej formie”.
To stwierdzenie skłania ludzi do refleksji – nie tylko dlatego, że pojawia się w obliczu pełnych niepokoju debat na temat dochodów obywateli i emerytur, ale także dlatego, że ujawnia więcej, niż się pozornie wydaje. Wśród pustych państwowych kas, rosnących wydatków na obronność i polityki przedkładającej automatyzm nad debatę, ujawnia się prawda: fundusze, które powinny płynąć do szkół, emerytur i szpitali, znikają na zbrojenia, misje zagraniczne i stałe zobowiązania sojusznicze.
Równoległy rozwój sytuacji w USA: nalot na Johna Boltona, byłego doradcę Trumpa ds. bezpieczeństwa i symbol wyjątkowości. Oficjalnie problemem jest niewłaściwe przechowywanie tajnych dokumentów. Politycznie jednak nalot jest ciosem dla linii, która zawsze dążyła do zabezpieczenia amerykańskiego porządku poprzez eskalację – bez względu na koszty. Bolton reprezentuje odruch poszukiwania bezpieczeństwa, ale nigdy poprzez równowagę, a jedynie poprzez presję. Fakt, że to on, ze wszystkich ludzi, znalazł się teraz na celowniku wymiaru sprawiedliwości, oznacza symboliczne pęknięcie.
I oto zataczamy koło: Bolton w Waszyngtonie, Merz w Berlinie – dwa oblicza tej samej logiki. Jedno uosabia misję światowej potęgi, drugie sprzedaje cięcia socjalne jako konieczność. Obie strony łączy dogmat, że siła ma pierwszeństwo przed równowagą.
Cienie historii
Słyszy się głosy pytające, czy Niemcy, prowadząc tę politykę, nie kierują się niebezpieczną logiką, przywołującą najciemniejsze rozdziały ich przeszłości. Mówi się już o „szturmie na Moskwę”, a pokusa porównań jest silna: zbrojenia, cięcia socjalne, wizerunki wroga – wszyscy to znamy. Jednak trzeźwa analiza wymaga precyzji. Nikt nie twierdzi, że mamy do czynienia z powrotem narodowego socjalizmu. Ale obserwowane przez nas mechanizmy są uderzająco podobne: priorytet ekspansji militarnej, odsunięcie zasobów od państwa opiekuńczego, język siły, który piętnuje dyplomację jako słabość.
W Stanach Zjednoczonych debata ta toczy się od lat. Autorzy tacy jak Chalmers Johnson i Sheldon Wolin ostrzegali już na wczesnym etapie, że amerykańska wyjątkowość może przerodzić się w formę „odwróconego totalitaryzmu”: misyjnego na zewnątrz, wydrążonego w środku. John Bolton uosabiał tę postawę – przekonanie, że siła i eskalacja to jedyne, co może zaprowadzić porządek.
Dziś Friedrich Merz przekłada tę myśl na język niemiecki: Stwierdzając, że państwo opiekuńcze „nie jest już finansowo opłacalne”, wskazuje na to, co od dawna jest praktyką – mianowicie, że zasoby socjalne nie znikają, lecz są przeznaczane na potrzeby struktur wojskowych. Porównania z latami 30. XX wieku nie należy interpretować jako niezręcznej analogii. Pokazuje ono jednak, że również wtedy poświęcano zabezpieczenie społeczne, aby zasilić machinę wojenną. Wtedy również powoływano się na rzekomą „konieczność”, która ostatecznie okazała się katastrofą. Dziś słownictwo jest inne – „odstraszanie”, „lojalność sojusznicza”, „autonomia strategiczna” – ale dynamika jest ta sama: wojna jest sprzedawana jako bezpieczeństwo, podczas gdy wartości społeczne są systematycznie podważane.
Tragedią jest to, że większość obywateli jeszcze tego nie dostrzega. Mają nadzieję, że polityka w końcu znajdzie rozsądek, że powróci dyplomacja i równowaga. Ale nadszedł moment, w którym musimy jasno powiedzieć, co się dzieje. Ponieważ gdy automatyzmy zostaną zapisane w budżetach, fabrykach i kontraktach, pole do korekty będzie minimalne. Wtedy jedyną opcją jest wytrwanie na kursie, który obiecuje pokój, a rodzi wojnę.
Kwestia narodowej konieczności
Nie jesteśmy już na rozdrożu, który niektórzy opisują z nadzieją i ostrożnością. Brzmi to dramatycznie, ale byłoby to błędne oszacowanie rzeczywistości. Niemcy już dawno wybrały drogę: miliardy są zamrożone w obiektach UE, budowane są fabryki broni, mandaty NATO są rutynowo przedłużane. Oświadczenie Merza brzmi jak trzeźwa retoryka budżetowa, ale Merz otwarcie ogłosił kluczowy kamień milowy. Ujawnia to, co inni ukrywali: państwo opiekuńcze zostało uznane za rezerwę wojenną. Szkoły, emerytury i szpitale nie są osłabiane z powodu „braku pieniędzy”, ale dlatego, że zasoby są systematycznie przeznaczane na cele wojskowe.
Struktury są przekierowywane. Ale właśnie tu zaczyna się odpowiedzialność polityczna. Zmiana kursu jest możliwa, ale jest kosztowna, niewygodna i obarczona konfliktami. Kosztowna, ponieważ kontrakty z przemysłem zbrojeniowym musiałyby zostać zerwane, a fundusze ponownie priorytetyzowane. Niewygodna, ponieważ Bundestag musiałby znaleźć większość i wytłumaczyć Brukseli i Waszyngtonowi, dlaczego Niemcy nie będą już popierać automatyzmu. Skłonna do konfliktów, ponieważ partnerzy wywieraliby ogromną presję. Ale: to byłoby wykonalne.
To samo znajduje odzwierciedlenie w USA. John Bolton reprezentuje tam dogmat wyjątkowości – przekonanie, że Ameryka może utrzymać porządek jedynie siłą militarną. Transakcyjna polityka zagraniczna Trumpa, opierająca się na układach i kalkulacji kosztów i korzyści, jest diametralnie sprzeczna z tym myśleniem. Dostęp sądowy do Boltona to zatem coś więcej niż śledztwo. To symbol rozdźwięku między dwoma światopoglądami – bezkompromisową eskalacją z jednej strony, pragmatycznym równoważeniem interesów z drugiej. Europa podąża w tym samym przerażającym kierunku. Macron sprzedaje „strategiczną autonomię” jako niezależność, ale oznacza gotowość do eskalacji. Starmer w Londynie deklaruje masowe zbrojenia jako powrót do powagi. Ursula von der Leyen ukrywa wielomiliardowe linie kredytowe dla Ukrainy jako technokratyczną rutynę. Merz zaś prezentuje się jako ostrożny realista, w rzeczywistości stabilizując tę samą logikę: państwo opiekuńcze i dyplomacja schodzą na dalszy plan, a obecność wojskowa i zobowiązania budżetowe są jedyną alternatywą.
Liczy się nie wiek oficjela ale sposób myślenia. Czy to Friedrich Merz jako kanclerz, wicepremier Lars Klingbeil, Marie-Agnes Strack-Zimmermann jako głośna lobbystka przemysłu zbrojeniowego, która gloryfikuje eksport broni jako moralny obowiązek, czy SPD. Nie jest to już myślenie krytyczne, lecz współudział. Zbudowano infrastrukturę, którą Merz teraz wykorzystuje. Wszyscy reprezentują tę samą starą strukturę. Dramatyczny kurs, który przekształca państwo opiekuńcze w rezerwę wojenną.
Zmiana rzadko pochodzi z machiny.
Jest to sprzeczne z podstawami niemieckiej polityki. Ustawa Zasadnicza wiąże działania rządu z pokojem i dobrobytem ludności, a Traktat Dwa Plus Cztery wyraźnie zobowiązał Niemcy do ugruntowania w polityce bezpieczeństwa powściągliwości i równowagi. Każdy, kto ignoruje te ramy, nie działa z konieczności, lecz łamie umowę. Jednak zmiana, której Niemcy teraz potrzebują, nie może pochodzić wyłącznie z Niemiec Wschodnich, gdzie sceptycyzm wobec wojny i linii NATO jest bardziej wyraźny. Musi w końcu zacząć się również w Niemczech Zachodnich. Tam, gdzie zbudowano dobrobyt, a zjednoczenie położyło podwaliny pod pokojową Europę, społeczeństwo musi zrozumieć, że zerwanie z tą polityką nie jest opcją regionalną, lecz obowiązkiem narodowym. Każdy, kto nadal trzyma się automatyzmów starych struktur, zrywa nie tylko z rozumem, ale i z prawem.
Potrzebne są nowe umysły. Czy to BSW Sahry Wagenknecht, oddziały regionalne AfD w Niemczech Wschodnich, czy mniejsze grupy poza parlamentem – wszystkie one przynajmniej twierdzą, że odważą się na zerwanie. Pozostaje pytanie, czy będą mieli siłę, by faktycznie przełamać zakorzenione struktury. Jednak lekcja historii jest taka, że zmiana rzadko pochodzi z samego aparatu. Rozwija się tam, gdzie obywatele wyznaczają nowych przedstawicieli, którzy nie są jeszcze uwikłani w think tanki i sieci transatlantyckiego militaryzmu. Niemcy mają mało czasu. Im dłużej działają te automatyzmy, tym węższe staje się pole manewru. Potrzebują polityków gotowych do zerwania – w razie potrzeby kosztem swojej kariery.
Uzasadnienie wydatków
Wyjątkowość to podstawowe założenie, że Stany Zjednoczone nie są po prostu jednym z wielu państw, ale posiadają unikalną historyczną misję. To rodzi przekonanie, że Ameryka ma szczególne prawa, w tym prawo do użycia siły militarnej, ponieważ postrzega siebie jako gwaranta wolności i demokracji. Bolton w USA i Merz w Niemczech to dwa oblicza tej samej logiki. Jedno ucieleśnia dogmat wyjątkowości, drugie wyjaśnia go stwierdzeniem: państwo opiekuńcze „nie jest już finansowo opłacalne”. Obie strony opowiadają się za kursem, który funkcjonuje pod szyldem „bezpieczeństwa”.
W tym jednak tkwi oszustwo: udaje się, że Niemcy lub Europa są poważnie zagrożone. Władimir Putin w licznych przemówieniach podkreślał, że Rosja nie ma ani zamiaru, ani możliwości atakowania państw europejskich. Każdy, kto mimo to konstruuje scenariusz permanentnego zagrożenia, nie dokonuje trzeźwej oceny sytuacji, lecz popełnia polityczne kłamstwo – i to jawne, które jak dotąd nie zostało zakwestionowane. Służy ono podsycaniu nienawiści nie tylko do Rosji jako państwa, ale także do ludzi związanych kulturowo, religijnie lub politycznie z tym regionem lub historycznie powiązanych – prawosławnych, buddystów, muzułmanów z republik postsowieckich, osoby z rodzin mieszanych na Ukrainie i w innych regionach. To kłamstwo nie ma na celu wykrycia realnych zagrożeń, lecz raczej zbudowania obrazu wroga, który zawiera w sobie jak najwięcej realiów życia i usprawiedliwia wydatki niemające nic wspólnego z bezpieczeństwem, a jedynie z eskalacją.
Każdy, kto spojrzy na to trzeźwo, dostrzeże: za maską odpowiedzialności kryje się oblicze wojny – i pełzającej grabieży obywateli tego państwa. Najwyższy czas położyć temu kres Już teraz.
Tłumaczył Paweł Jakubas, proszę o jedno Zdrowaś Maryjo za moją pracę.
Zadziwiająco cicho się zrobiło w mediach, kiedy w listopadzie ubiegłego roku protegowana globalistów Kamala Harirs przegrała w Stanach Zjednoczonych wybory prezydenckie. Była to ich pierwsza, tak duża porażka od czasu wielkiego sukcesu plandemicznego, który miał zostać forpocztą wielkiego resetu.
Od czasu plandemii nazwa organizacji „Lekarze bez granic” zdobyło całkiem inne znaczenie.
Pod koniec 2021 roku większość świata znajdowała się pod maniakalną kontrolą technokratów, a globaliści zdawali się uważać, że trzymają zachodnią cywilizację w garści. Elity nieustannie pojawiały się w mediach, otwarcie zachwalając swoje plany – od ciągłych lockdownów związanych z COVID-19, przez paszporty szczepionkowe, lockdowny klimatyczne, po bezgotówkowe cyfrowe systemy monetarne, które pozbawiają nas wszelkiej wolności gospodarczej, po „gospodarkę współdzielenia”, w której zniesiona zostaje własność prywatna, po Czwartą Rewolucję Przemysłową, w której wszystkim rządzi sztuczna inteligencja, po „Wielki Reset”, który całkowicie podważyłby system wolnego rynku i zwiastował socjalistyczną dystopię.
…
Ludzie zdali sobie sprawę, że to nie była zwykła teoria spiskowa. Wydarzenia na świecie nie były po prostu przypadkowymi efektami przypadku i chaosu. Rzeczywiście, istniało zadymione, cholernie puste pomieszczenie pełne nikczemnych, spiskujących pasożytów. Marsz w kierunku globalnego zarządzania był realny i teraz wszyscy, poza najgłupszymi z głupców, o tym wiedzą.
Ich strategia polegała na posuwaniu się do przodu, a kiedy napotkali zbyt duży opór, robili krok do tyłu, by po jakimś czasie stosując zmodyfikowane metody ruszyć ponownie do ataku w tej wojnie przeciwko ludzkości. Ku ich zaskoczeniu te ciemne masy, jak oni uważają pospólstwo – czyli nas, okazały się nie takie znowu ciemne. Duża w tym zasługa niezależnych mediów, szczególnie platformy X, ale także Telegram, które odegrały ważną rolę w obalaniu kłamstw medialnych. Dlatego sami siejąc nienawiść i dezinformację, podjęli walkę z mową nienawiści. Cenzura pojawia się zawsze tam, gdzie brakuje logicznych i przekonujących argumentów.
Podczas mojej ostatniej wizyty w Polsce usłyszałem w radiu reklamę kursu na operatora drona. Koszt niewielki, ponieważ większą część pokrywa Unia Europejska. Taka okazja, żeby za 500 zł zdobyć licencję pozwalającą na zabawę z dronami i to na terenie całej Unii!
Zastanawiam się, kto zostanie w razie potrzeby jako pierwszy wcielony do wojska, gdyby udało się wreszcie sprowokować konflikt? Taki fachowiec to przecież bardzo poszukiwany szeregowiec, a może nawet kapral. Wysyła się ich na pozycje w pobliżu frontu, aby sterowali dronami. W wojnie na Ukrainie stanowią jeden z ważniejszych celów ataku wrogich dronów.
Głód jest wypróbowaną metodą cichego ludobójstwa, historycznie stosowaną m.in. przez Imperium Brytyjskie. W latach 1845- 1849 w Irlandii Anglicy, wykorzystując kryzys upraw ziemniaka celowo i świadomie zagłodzili półtora miliona Irlandczyków, kolejne dwa miliony skazując na emigrację a wszystko po to, by znaleźć więcej miejsca dla stad krów i owiec hodowanych przez arystokratów. Mechanizm ten z powodzeniem stosowano też kilkakrotnie w Indiach pod panowaniem brytyjskim, gdzie wypracowano iście… hydrauliczną metodę reglamentowania dostępu do żywności, by zapobiec kolejnym powstaniom niepodległościowym.
Po raz ostatni sposób ten z powodzeniem zastosował Winston Churchill, którego zarządzanie klęską głodu w Bengalu Zachodnim w 1943 r. doprowadziło do śmierci przeszło 3,8 miliona mieszkańców. Współcześnie techniki te przejęli i udoskonalili tradycyjni sojusznicy anglosaskiego imperializmu – syjoniści, prowadzący konsekwentny holocaust ludności palestyńskiej Gazy.
Obwinić ofiary
Planowemu ludobójstwu towarzyszy oczywiście równie powtarzalna otoczka. Opinię publiczną łatwo jest oszukać, zaprzeczając faktom, sugerując dezinformację, tłumacząc tragiczne skutki okolicznościami niezależnymi od człowieka, wreszcie wprost obciążając winą same ofiary. W tej sytuacji, wobec śmierci tysięcy ludzi, w tym zwłaszcza palestyńskich dzieci – każdy głos, każde wezwanie do powstrzymania zbrodni dziejącej się na naszych oczach ma swoją moc. Niestety, oczywiście też nie można mieć złudzeń co do skuteczności tak zwanego budzenia sumienia świata. Wiadomym jest, że każda tego typu inicjatywa na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ zostanie zablokowana przez Stany Zjednoczone, zaś Zjednoczone Królestwo nadal czynnie będzie uczestniczyć w militarnych operacjach w Gazie. A jednak…
A jednak warto!
A jednak warto, bowiem demaskowanie zbrodni syjonistycznych jest także działaniem głęboko realistycznym, osłabiając jeden z najważniejszych elementów hegemonii kulturowej globalizmu i anglosaskiego imperializmu: mit moralnej supremacji i nietykalności syjonistycznego rasizmu. Tworząc międzynarodową sieć odrzucającą syjonistyczną dominację – uczestniczymy w walce z mechanizmami dławiącymi także rozwój Polski i naszego narodu. Dlatego właśnie jako Polacy powinniśmy być obecni i aktywni w inicjatywach na rzecz wolnej Palestyny, od Jordanu aż do Morza, takich, jak prezentowany Państwu niżej list otwarty do Sekretarza Generalnego ONZ w sprawie obalenia syjonistycznego apartheidu oraz powstrzymania ludobójstwa w Gazie.
Jestem dumny, że znalazłem się wśród jego sygnatariuszy.
Do Jego Ekscelencji Pana António Guterresa, Sekretarza Generalnego Organizacji Narodów Zjednoczonych
Apel o zniesienie apartheidu i położenie kresu syjonistycznej bezkarności.
Ekscelencjo,
Piszemy do Pana w chwili poważnego rozrachunku historycznego, gdy milczenie stało się współudziałem, a wahanie zdradą samej Karty Narodów Zjednoczonych, na bazie której powstała ONZ. Bezprecedensowe okrucieństwa popełnione wobec narodu palestyńskiego w czerwcu i lipcu 2025 r. obnażyły z przenikliwą jasnością systemową przemoc, oszustwa i wywłaszczenia, które leżą u podstaw reżimu izraelskiego. Ten sam reżim zademonstrował transnarodowy zasięg swojej agresji, gdy 13 czerwca 2025 r. dokonał nielegalnego i niesprowokowanego ataku na Islamską Republikę Iranu, naruszając terytorialną niepodległość i suwerenność Iranu. To, co się obecnie dzieje, nie jest aberracją, lecz kontynuacją celowego projektu ekspansji kolonialnej, dominacji rasowej i wymazywania kultury, opartego na fundamencie bezkarności prawnej i ideologicznych zmyśleń. Niesprawiedliwość, jak uczy historia, często jest kamuflowana manipulowaniem pamięcią i odwróceniem moralnej przyczynowości. Reżim syjonistyczny, skrywający się pod płaszczykiem ofiary przeszłych cierpień, stworzył doktrynę dominacji pod płaszczykiem samoobrony narodowej. Świat jednak nie akceptuje już eufemizmów określających apartheid. Reżim izraelski nie ma już zdolności przeciwstawienia się nieustępliwemu, powszechnemu wezwaniu do sprawiedliwości. Nadszedł czas, by otwarcie skonfrontować się z mitami, na bazie których ten reżim powstał i dotąd trwa.
Ekscelencjo,
W swych początkach kolonializm zawsze starał się uwolnić od oskarżeń o ludobójstwo, zbrodnie wojenne, naruszenia suwerenności narodowej i ingerencję w sprawy narodów, powołując się na mit „to było wtedy”. Jest to podstęp mający na celu zepchnięcie prawdziwych niesprawiedliwości do sfery odległej historii, unikając w ten sposób obecnej odpowiedzialności.
Jednak historia reżimu syjonistycznego nie ogranicza się do minionej epoki. Od masakry w Deir Jassin w 1948 roku, poprzez tragedię Sabry i Szatili w 1982 roku, brutalne najazdy na Dżanin w 2002 roku, po nieustanne bombardowania Gazy w latach 2008–2021 i ostatnie spustoszenia dokonane w październiku 2023 roku – akty te tworzą nieprzerwany łańcuch celowego ucisku. Odsuwanie tych zbrodni na dalszy plan oznacza negowanie prawdziwego cierpienia Palestyńczyków i lekceważenie pilnej potrzeby sprawiedliwości i zadośćuczynienia.
Od lipca 2025 roku reżim izraelski dopuścił się jednej z największych masakr w historii nowożytnej. Według międzynarodowych źródeł humanitarnych, takich jak UNRWA, UNESCO, WHO i Lekarze bez Granic, w Strefie Gazy zginęło ponad 60 000 Palestyńczyków, w tym ponad 17 000 dzieci, a ponad 100 000 zostało rannych. Ponad dwa miliony ludzi – ponad 85% ludności Strefy Gazy – zostało przesiedlonych, często wielokrotnie, w wyniku celowego niszczenia szpitali, szkół, miejsc kultu i schronisk ONZ. Są to celowe działania mające na celu zbiorowe wymazanie, obecnie powszechnie uznawane przez ekspertów prawnych i sam urząd ONZ za ludobójstwo. W tej wojnie pojęcie immunitetu cywilnego zostało zatarte, a dzieci z Gazy zapłaciły za to najwyższą cenę.
Dlatego, Ekscelencjo,
opierając się na siedmiu przedstawionych powyżej mitach, jednoznacznie stwierdzamy, że reżim izraelski jest z natury nieefektywny, opresyjny, podżegający do wojny i niesprawiedliwy. Jest to system, który rozwinął się i rozszerzył na podstawie zinstytucjonalizowanej dyskryminacji, kolonialnej okupacji i supremacji rasowej. Tego reżimu nie da się zreformować. Musi zostać fundamentalnie zmieniony i wyeliminowany ze stosunków międzynarodowych jako bytu politycznego i prawnego.
To wezwanie do wyzwolenia. Wyzwolenia od apartheidu. Wyzwolenia od bezkarności. Wyzwolenia od struktury, która przez ponad 80 lat utrwalała okupację, wywłaszczenie i masowe mordy.
Niech narody pamiętają: łuk historii nie wygina się ku militaryzmowi, dominacji ani przebiegłym sztukom oszustwa, lecz ku sprawiedliwości, ku godności i ku wyzwoleniu uciśnionych. Żaden arsenał kłamstw, żadna machina okupacyjna i żadna doktryna bezkarności nie oprze się długiemu moralnemu rozliczeniu, którego wymaga historia. Krzyk Gazy, determinacja wywłaszczonych i sumienie świata zbiorą się razem i to nie siła, lecz prawda, nie siła, lecz wolność ma ostatnie słowo.
Apelujemy do Organizacji Narodów Zjednoczonych, pod Pańskim przewodnictwem, o podjęcie pilnych i jednoznacznych działań – w odpowiedzi na okrucieństwa popełnione w czerwcu i lipcu 2025 roku, a co ważniejsze, w ramach historycznego rozliczenia nagromadzonych zbrodni popełnionych na przestrzeni ośmiu dekad przeciwko narodowi palestyńskiemu.
Z najgłębszym poczuciem odpowiedzialności i szacunkiem.
Nadszedł czas, aby powstrzymać to – zdecydowanie, zgodnie z prawem i bez zwłoki.
Wzywamy Wasze Ekscelencje do działania.
Z poważaniem,
26 lipca 2025 r.
Szejk Ibraheem Zakzaky (Nigeria) – Założyciel i lider Ruchu Islamskiego w Nigerii
Saied Reza Ameli (Islamska Republika Iranu) – Profesor komunikacji na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu w Teheranie, Kierownik Katedry Cyberprzestrzeni i Kultury UNESCO, Założyciel i Dziekan Wydziału Studiów nad Światem, Redaktor Naczelny „Journal of Cyberspace Studies”, Starszy Badacz w dziedzinie Sztucznej Inteligencji
Richard Falk (USA) – Emerytowany profesor prawa międzynarodowego na Uniwersytecie Princeton i były Specjalny Sprawozdawca ONZ ds. praw człowieka na okupowanych terytoriach palestyńskich (2008–2014), autor/współautor/redaktor/współredaktor 20 książek
George Galloway (Wielka Brytania) – Lider Workers Party of Britain, wieloletni poseł do Izby Gmin
Christopher Williamson (Wielka Brytania) – Były minister ds. społeczności i samorządu lokalnego w gabinecie cieni (2010–2013), były poseł do Izby Gmin, były przewodniczący Rady Miasta Derby
Massoud Shadjareh (Wielka Brytania) – Przewodniczący Islamskiej Komisji Praw Człowieka w Londynie, konsultant w Departamencie Spraw Gospodarczych i Społecznych ONZ
Cindy Sheehan (USA) – „Matka Pokoju”, działaczka antywojenna i autorka, kandydatka na wiceprezydenta USA w 2012 roku z ramienia Partii Pokoju i Wolności
Prof. Radha Kumar (Indie) – Była przewodnicząca Rady Uniwersytetu Narodów Zjednoczonych, była członkini zarządu Instytutu Szkoleń i Badań ONZ (UNITAR) oraz Fundacji na rzecz Harmonii Społecznej (indyjskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych), była dyrektor generalna Delhi Policy Group, specjalistka ds. konfliktów etnicznych i budowania pokoju z perspektywy feministycznej
Datuk Raja Kamarul Bahrin (Malezja) – Były wiceminister mieszkalnictwa i samorządu lokalnego
Hamid Algar (USA) – Emerytowany profesor persologii na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley
Seyed Mohammad Marandi (Islamska Republika Iranu) – Profesor literatury angielskiej i orientalizmu na Uniwersytecie w Teheranie
Saeed Naqvi (Indie) – Doświadczony felietonista, autor licznych publikacji dla BBC News, The Sunday Observer, The Sunday Times, The Guardian, Washington Post, The Indian Express.
Imam Suhaib Webb (USA) – Były imam Centrum Kultury Islamskiego Towarzystwa w Bostonie, były pracownik naukowy Centrum Islamskiego Uniwersytetu Nowojorskiego, założyciel Instytutu Elli Collins
Dr Vijay Prashad (USA) – Dyrektor Tricontinental: Institute for Social Research, redaktor LeftWord Books, główny korespondent Globetrotter i starszy pracownik naukowy Uniwersytetu Renmin w Chinach, członek rady doradczej Amerykańskiej Kampanii na rzecz Akademickiego i Kulturalnego Bojkotu Izraela, współzałożyciel Forum Indyjskich Lewicowców
Saeed Mirza (Indie) – Znany scenarzysta, reżyser 18 filmów, zdobywca 6 nagród filmowych
Dr Ajamu Baraka (USA) – Nominowany przez Partię Zielonych na wiceprezydenta USA w 2016 roku, dyrektor Sojuszu Czarnych na rzecz Pokoju
Pułkownik Alain Corvez (Francja) – Były doradca ministra obrony, były doradca generała dowodzącego siłami ONZ w południowym Libanie
Dr Daud Abdullah (Wielka Brytania) – Dyrektor Middle East Monitor i były zastępca sekretarza generalnego Rady Muzułmańskiej Wielkiej Brytanii
Tommy Sheridan (Szkocja) – Były poseł, były przewodniczący Solidarności, były przewodniczący Szkockiej Partii Socjalistycznej, były radny miasta Glasgow
Ahmad Kazmi (Indie) – Założyciel i redaktor Media Star World, założyciel kanału YouTube „Media Star World”
Ahmet Faruk Ünsal (Turcja) – Były poseł i były przewodniczący partii MAZLUMDER 1 (2009–2016), współzałożyciel Partii Demokracji i Postępu
Mardani Ali Sera (Indonezja) – Członek Izby Reprezentantów, wykładowca akademicki, przewodniczący ds. współpracy międzyparlamentarnej w Izbie Reprezentantów
Jean Bricmont (Belgia) – Fizyk teoretyczny i filozof nauki, profesor Katolickiego Uniwersytetu w Lowanium
Halford H. Fairchild (USA) – Emerytowany profesor psychologii w Pitzer College i Claremont Colleges
Joel Andreas (USA) – Socjolog i profesor Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa
Dr Michael Springmann (USA) – Były dyplomata w Niemczech i Arabii Saudyjskiej, adwokat i radca prawny
Art Olivier (USA) – Nominowany przez Partię Libertariańską w wyborach wiceprezydenta USA w 2000 roku, były burmistrz Bellflower w Kalifornii, kandydat Libertarian na gubernatora Kalifornii w 2006 roku
Mahfuz Omar (Malezja) – Wiceprzewodniczący National Trust Party, wiceminister ds. zasobów ludzkich, przewodniczący Rady Organizacji Rolników
Tommy Sands (Wielka Brytania) – Północnoirlandzki piosenkarz folkowy, autor tekstów piosenek i prezenter radiowy
Alberto Bradanini (Włochy) – Były dyrektor Międzyregionalnego Instytutu Badań nad Przestępczością i Sprawiedliwością ONZ oraz Instytutu Badań nad Przestępczością i Narkotykami ONZ
Iurie Roșca (Mołdawia) – Były wicepremier i parlamentarzysta
Sara Flounders (USA) – Współdyrektor Międzynarodowego Centrum Działań i członek Sekretariatu Światowej Partii Robotniczej
Mazin B. Qumsiyeh (Palestyna) – Biolog i dyrektor Palestyńskiego Muzeum Historii Naturalnej oraz Palestyńskiego Instytutu Bioróżnorodności i Zrównoważonego Rozwoju na Uniwersytecie w Betlejem
Abbas Edalat (Wielka Brytania-IRAN) – Profesor informatyki i matematyki w Imperial College London oraz założyciel Fundacji Nauki i Sztuki (SAF) i Kampanii Przeciwko Sankcjom i Interwencji Wojskowej w Iranie (CASMII)
Ramón Grosfoguel (USA) – Socjolog i emerytowany profesor na Wydziale Studiów Etnicznych Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley
Haim Bresheeth (Wielka Brytania) – Filmoznawca, emerytowany profesor nadzwyczajny filmu, mediów i kulturoznawstwa oraz kultury wizualnej w Szkole Studiów Orientalnych i Afrykańskich (SOAS) na Uniwersytecie Wschodniego Londynu
David Miller (Wielka Brytania) – Socjolog i były profesor Uniwersytetu Strathclyde, Uniwersytetu w Bath i Uniwersytetu w Bristolu, współdyrektor Spinwatch
Carl Boggs (USA) – Profesor nauk społecznych i filmoznawstwa na Uniwersytecie Narodowym (Kalifornia)
Lawrence Davidson (USA) – Emerytowany profesor historii Bliskiego Wschodu na Uniwersytecie West Chester
Gabriele Dietrich (Niemcy) – Socjolog, filozof i profesor Seminarium Teologicznego Tamil Nadu
Claudio Mutti (Włochy) – Były profesor Uniwersytetu Bolońskiego, dyrektor „Eurasia, Rivista di Studi Geopolitici”
Boaventura de Sousa Santos (Portugalia) – Emerytowany profesor socjologii na Wydziale Ekonomicznym Uniwersytetu w Coimbrze, oraz WydzialePrawa Uniwersytetu Wisconsin-Madison
James H. Fetzer (USA) – Emerytowany profesor filozofii nauki na Uniwersytecie Minnesoty w Duluth
Glenn Bowman (Wielka Brytania) – Emerytowany profesor antropologii społeczno-historycznej na Uniwersytecie Kent
Cedric Prakash (Indie) – Kapłan katolicki i członek Towarzystwa Jezusowego w Gudżaracie, założyciel Jezuickiego Centrum Praw Człowieka, Sprawiedliwości i Pokoju, Kawaler Legii Honorowej, laureat licznych nagród za działalność humanitarną
Ameer Abbas (Pakistan) – Starszy prezenter, GTV Islamabad
Tim Anderson (Australia) – Ekonomista polityczny, dyrektor Centrum Studiów Kontrhegemonicznych, były starszy wykładowca na Uniwersytecie w Sydney
Dr Laurie King (USA) – Antropolog społeczno-kulturowy i ekspert w dziedzinie studiów bliskowschodnich na Uniwersytecie Georgetown, członek Amerykańskiego Towarzystwa Antropologicznego i Stowarzyszenia Studiów Bliskowschodnich
Maria Poumier (Francja) – Była profesor Uniwersytetu Paryskiego (Sorbona), profesor Uniwersytetu Hawańskiego
Denis Rancourt (Kanada) – Były profesor fizyki na Uniwersytecie w Ottawie, współdyrektor CORRELATION Research in Public Interest
Achin Vanaik (Indie) – Były profesor Uniwersytetu w Delhi i członek Transnational Institute (Amsterdam), autor licznych książek i aktywista społeczny
Rodney Shakespeare (Wielka Brytania) – Ekonomista i profesor wizytujący na Uniwersytecie Trisakti, ekspert w dziedzinie ekonomii binarnej
Dr Jennifer Loewenstein (USA) – Emerytowany profesor i były zastępca dyrektora ds. studiów bliskowschodnich na Uniwersytecie Wisconsin-Madison, autor artykułów w „The Journal of Palestine Studies” i „CounterPunch”
Angelo d’Orsi (Włochy) – Historyk filozofii i profesor historii doktryn politycznych na Uniwersytecie w Turynie
Doktor Shirin Saeidi (USA) – Profesor nadzwyczajny nauk politycznych na Uniwersytecie Arkansas
Dr Zakia Soman (Indie) – Była profesor komunikacji biznesowej na Uniwersytecie w Gujrat, założycielka Bharatiya Muslim Mahila Andolan (BMMA), organizacji pozarządowej działającej na rzecz praw kobiet, członkini Południowoazjatyckiego Sojuszu na rzecz Eliminacji Ubóstwa (SAAPE)
Michael Jones (USA) – Były profesor w Saint Mary’s College (Indiana), założyciel magazynu Culture Wars
Aftab Kamal Pasha (Indie) – Dyrektor Programu Studiów Zatoki Perskiej, Centrum Studiów Azji Zachodniej w Szkole Studiów Międzynarodowych, Uniwersytet Jawaharlala Nehru, były profesor na Uniwersytecie Muzułmańskim Aligarh, były pracownik naukowy Uniwersytetu w Kairze, Egipt
Dr Kevin J. Barrett (USA) – Uczony arabista-islamolog, były profesor na Uniwersytecie Wisconsin-Madison
Dr ks. Stephen Sizer (Wielka Brytania) – Były wikariusz kościoła Christ Church of Virginia Water w Surrey i dyrektor Peacemaker Trust
Greta Berlin (USA) – Współzałożycielka ruchu Wolna Gaza
Konrad Rekas (Polska – Szkocja) – Dziennikarz i ekonomista, lider ruchu Polish Yes for Scotland
Dr Yacob Mahi (Belgia) – Teolog i islamolog, profesor studiów islamistycznych
Dr Lorenzo Maria Pacini (Włochy) – Kierownik Katedry Geopolityki na Uniwersytecie UniDolomiti w Belluno i profesor na Libera Università
Merlin Miller (USA) – Kandydat na prezydenta w 2012 roku i paleokonserwatywny niezależny reżyser filmowy, scenarzysta i producent, były dyrektor ds. inżynierii przemysłowej Michelin
Abdul Ghani Samsudin (Malezja) – Przewodniczący Sekretariatu Zgromadzenia Ulama w Azji
Virginia Saldanha (Indie) – Teolog i dziennikarka, przewodnicząca Komisji ds. Kobiet Konferencji Biskupów Indii. Członek-założyciel i sekretarz Indyjskiego Forum Teolożek, felietonista w UCA News (Unia Katolickich Wiadomości Azjatyckich)
Szejk Ahmad Awang (Malezja) – Przewodniczący Sojuszu na rzecz Światowego Meczetu w Obronie Al-Aksa, były prezes Malezyjskiego Stowarzyszenia Ulama
Dr Declan Hayes (Irlandia) – Emerytowany profesor Uniwersytetu Sophia w Tokio
Guillermo Barreto (Wenezuela) – Biolog i emerytowany profesor zwyczajny Wydziału Biologii Organizmów Uniwersytetu Simona Bolívara
Soumya Dutta (Indie) – Adiunkt w Katedrze Informatyki i Inżynierii (CSE) w Indyjskim Instytucie Technologii, główny koordynator MAUSAM (Ruchu na rzecz Rozwoju Zrównoważonego Rozwoju i Wzajemności), koalicji ponad 40 organizacji i sieci.
Zita Holbourne (Wielka Brytania) – Współzałożyciel i przewodniczący krajowy Black Activists Rising Against Cuts (BARAC) oraz członek-założyciel Ruchu Przeciwko Ksenofobii.
Sandew Hira (Holandia) – Założyciel Decolonial International Network, znany ze swojej teorii dekolonialnej, dyrektor Międzynarodowego Instytutu Badań Naukowych
Frank Dorrel (USA) – Weteran ruchu antywojennego, autor książki „Addicted to War, Why The U.S. Can’t Kick Militaris”
Dr Ladislav Zemanek (Czechy) – Historyk i pracownik naukowy w Instytucie China-CEE, były polityk
Medha Patkar (Indie) – Współzałożycielka Narodowego Sojuszu Ruchów Ludowych (NAPM): sojuszu setek postępowych organizacji społecznych, skupiającego się na niesprawiedliwości, jakiej doświadczają członkowie plemion, nietykalnych, rolnicy, robotnicy i kobiety
Daniel Estulin (Litwa) – Pisarz i myśliciel, którego głównym zainteresowaniem jest Grupa Bilderberg
Dr Ellen Cantarow (USA) – Dziennikarka i autorka w The Nation, Counterpunch, ZNet, TomDispatch i Common Dreams
Lauren Booth (Wielka Brytania) – Autorka, dziennikarka, prezenterka, była autorka felietonów i artykułów w New Statesman i The Mail on Sunday
Dr Yvonne Ridley (Wielka Brytania) – Sekretarz generalny Europejskiej Ligi Muzułmańskiej, była przewodnicząca Międzynarodowej Unii Muzułmańskich Kobiet
Dr Syed Qandil Abbas (Pakistan) – Adiunkt w Szkole Polityki i Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Quaid-i-Azam (QAU) w Islamabadzie
Dr Munawar Hussain Pahnwar (Pakistan) – Adiunkt w Centrum Studiów Afrykańskich, Ameryki Północnej i Południowej Uniwersytetu Quaid-i-Azam (QAU) w Islamabadzie
Dr Ahdaf Soueif (Wielka Brytania) – Powieściopisarz i komentator polityczny i kulturalny
Prashant Bhushan (Indie) – Prawnik działający w interesie publicznym w Sądzie Najwyższym, członek frakcji ruchu Indie Przeciw Korupcji (IAC), znanej jako Team Anna
Shabnam Hashmi (Indie) – Działaczka społeczna i obrończyni praw człowieka, wśród 91 Hindusek nominowanych na całym świecie do Pokojowej Nagrody Nobla w 2005 roku
Dr Mücahit Gültekin (Turcja) – Psycholog i adiunkt na Uniwersytecie Afyon Kocatepe
Dr İsmail Duman (Turcja) – Profesor na Uniwersytecie Sakarya, ekspert w dziedzinie geopolityki i ruchów islamskich
Dr Tatheer Fatima (Pakistan) – Profesor na Narodowym Uniwersytecie Języka Nowożytnego (NUML)
Dr Yasin Kuruçay (Turcja) – Psycholog, profesor na Uniwersytecie Bursa Uludağ
Volkan Tekdemir (Turcja) – Wykładowca na Bursa Uludağ University
Jean Michel Vernochet (France) – Były dziennikarz Le Figaro Magazine, pisarz
Pepe Escobar (Brazil) – Analityk geopolityczny i dziennikarz, pisał dla Asia Times, Mondialisation.ca, CounterPunch, Al-Dżazira, RT, Sputnik, Strategic Culture Foundation i Guancha
Javed Anand (Indie) – Założyciel Indian Muslims for Secular Democracy (IMSD), założyciel Sabrang Communications, współredaktor miesięcznika Communalism Combat
Wan Mohamad Sheikh Abdul Aziz (Malezja) – Prezes Stowarzyszenia Ulama w Malezji, były dyrektor generalny Departamentu Rozwoju Islamskiego w Malezji
Mohd Azmi Abdul Hamid (Malezja) – Prezes Malezyjskiej Rady Konsultacyjnej Organizacji Islamskich
Nasir Abbas Sherazi (Pakistan) – Gościnny wykładowca na Międzynarodowym Uniwersytecie Islamskim, prezes Centrum Studiów nad Pakistanem i Zatoką Perską
Peter Koenig (Szwajcaria) – Ekonomista i analityk geopolityczny z ponad 30-letnim doświadczeniem w Banku Światowym, Światowej Organizacji Zdrowia i Szwajcarskiej Współpracy Rozwojowej
Sagar Dhara (Indie) – Założyciel organizacji South Asian People’s Action on Climate Change (SAPACC), specjalizującej się w transformacji energetycznej, analizie ryzyka i wpływie przemysłu na środowisko; były konsultant ds. inżynierii środowiska w Programie Środowiskowym ONZ
Imam Muhammad al-Asi (USA) –Były imam Centrum Islamskiego w Waszyngtonie, pracownik naukowy w Instytucie Współczesnej Myśli Islamskiej
Tushar Gandhi (Indie) – Prezes Fundacji Mahatmy Gandhiego, członek zarządu w Maharashtra Gandhi Smarak Nidhi
Rabin Aaron Cohen (Wielka Brytania) – Brytyjski rzecznik światowego ugrupowania religijnego Neturei Karta
Rabin Dovid Feldman (USA) – Członek światowego ugrupowania religijnego Neturei Karta
Christian Bouchet (Francja) – Antropolog, były polityk i działacz antywojenny
Zafar Bangash (Kanada) – Dyrektor Instytutu Współczesnej Myśli Islamskiej w Toronto
Lalita Ramdas (Indie) – Działaczka na rzecz praw człowieka i rozbrojenia jądrowego, przewodnicząca zarządu GreenPeace India,
Sander Hicks (USA) – Założyciel Soft Skull Press, gitarzysta i aktywista antywojenny, autor książki „The Big Wedding: 9/11, the Whistle Blowers, and the Cover-up”
Ibrahim Hewitt (Wielka Brytania) – Były starszy redaktor w Middle East Monitor; były przewodniczący rady powierniczej Funduszu Pomocy i Rozwoju Palestyńczyków (Interpal)
Haleh Niazmand (USA) – Profesor sztuki w Modesto Junior College, artysta konceptualny, kurator i krytyk sztuki
Jürgen Cain Külbel (Niemcy) – Kryminolog, dziennikarz śledczy, autor książki o roli Izraela w zamachu na Haririego
Pastor Dave Smith (Australia) – Anglikański duchowny, pedagog społeczny, bokser, kandydat w wyborach federalnych w 2022 roku z ramienia Zjednoczonej Australii w okręgu Grayndlera
Gilles Munier (Francja) – Dziennikarz śledczy i sekretarz generalny Stowarzyszenia Przyjaźni Francusko-Irackiej
Dr Paul Jeffrey Hendler (RPA) – Aktywny członek Kampanii Solidarności z Palestyną
Ginette Hess Skandrani (Francja) – Działaczka antywojenna i członkini Parti des Verts (francuskiej partii Zielonych)
Eric Walberg (Kanada) – Ekspert geopolityczny i autor
Amaresh Misra (Indie) – Autor, badacz, scenarzysta, ekspert ds. Azji Zachodniej, laureat nagrody Jasarat przyznanej przez Urdu Press Club of India w 2007 roku
Adrián Salbuchi (Argentyna) – Analityk polityczny, pisarz
Dr Abdullah Sudin Ab Rahman (Malezja) – Prezes HALUAN (pomoc humanitarna, edukacja i rozwój społeczności), były dyrektor generalny Darulnaim College of Technology przez 12 lat
Dragana Trifkovic (Serbia) – Dyrektor generalny Centrum Studiów Geostrategicznych w Belgradzie
G. Kolse Patil (Indie) – Reformatorka społeczna i była sędzia
Hafsa Kara-Mustapha (Wielka Brytania) – Dziennikarka i autorka, ekspertka ds. relacji Afryki Północnej z Wielką Brytanią
Caleb Maupin (USA) – Założycielka Centrum Innowacji Politycznych, dziennikarka
Margherita Furlan (Włochy) – Dziennikarka i dyrektorka telewizji Casa Del Sole
Hatta Taliwang (Indonezja) – Były poseł, były przewodniczący Muhammadiyah, parlamentarzysta Soekarno Hatta Institute
Pawel Wargan (Niemcy) – Dziennikarz antywojenny i publicysta w Morning Star Online
Ali Hassan (Wielka Brytania) – Prezes Muzułmańskiego Komitetu ds. Spraw Publicznych w Wielkiej Brytanii
Gearóid O. Colmáin (Irlandia) – Analityk geopolityczny i autor z Paryża
Niranjan Takle (Indie) – Inżynier elektronik z wykształcenia i dziennikarz z wyboru, kanał YouTube 222 tys.
Delia Mattis (Wielka Brytania) – Rzeczniczka brytyjskiego oddziału Black Lives Matter Coalition
Jacob Cohen (Francja) – Nauczyciel akademicki, powieściopisarz i aktywista antywojenny
Ks. Frank Gelli (Wielka Brytania) – Założyciel organizacji Christians Against Crusaders Network i emerytowany ksiądz anglikański
Adwokat Mohideen Abdul Kader (Malezja) – Prawnik i dyrektor Citizens International
Shyam Dada Gaikwad (Indie) – Prezes Postępowej Partii Republikańskiej Indii (Partia Świecka)
Don DeBar (USA) – Niezależny dziennikarz
Malaika Mathew Chawla (Indie) – Ekolog i członek Narodowego Sojuszu na rzecz Sprawiedliwości Klimatycznej i Ekologicznej (NACEJ)
Gordon Duff (USA) – Weteran wojny w Wietnamie i działacz antywojenny
Rajesh Ramakrishnan (Indie) – Dyrektor zarządzający Perfetti Van Melle India z ponad 25-letnim doświadczeniem w zarządzaniu, sprzedaży i marketingu, członek Indian Community Activists Network (ICAN)
Jamaladdin Shamsuddin (Malezja) – Prezes Sojuszniczego Komitetu Koordynacyjnego Stowarzyszeń Islamskich
Dr Michael Spath (USA) – Dyrektor wykonawczy Indiana Center for Middle East Peace
Sylvia Finzi (Wielka Brytania) – Malarka, rzeźbiarka i graficzka, była artystka wizytująca w Heatherley School of Art i była artystka wizytująca w Westfield College, Uniwersytet Londyński
Meera Sanghamitra (Indie) – Przedstawicielka All India Feminist Alliance (ALIFA) i członkini National Alliance of People’s Movements (NAPM)
Giorgio Ramadhan (Indonezja) – Założyciel Indonesia Palestine Alliance (IDPAL)
Kerem Ali (Wielka Brytania) – Rzecznik Palestine Pulse
Mustafa Kurdas (Turcja) – Doradca przewodniczącego partii Saadat i analityk polityczny TV5
Imad Hamrouni (Francja) – Profesor w Académie Géopolitique de Paris
Binu Mathew (Indie) – Założyciel i redaktor naczelny Countercurrents.org
Mazhar Barlas (Pakistan) – Starszy prezenter, felietonista w Daily Jang
Ali Raza Alvi (Pakistan) – Główny lider pakistańskiego federalnego związku dziennikarzy (PFUJ),
Azhar Jatoi (Pakistan) – Przewodniczący Narodowego Klubu Prasowego (NPC)
Ahmad Fahmi Shamsuddin (Malezja) – Przewodniczący Muzułmańskiego Ruchu Młodzieżowego
Dave Cannon (Wielka Brytania) – Przewodniczący Żydowskiej Sieci dla Palestyny
Dr Suresh Khairnar (Indie) – Były prezes Rashtriya Sewa Dal & IPSF
Nureddin Sirin (Turcja) – Dyrektor Generalny Quds TV
Sajjad Kargili (Indie) – Przedstawicielka Jamiat-ul-Ulama Isna Asharia, instytucji społeczno-religijnej w Kargil
Mateen Haider (Pakistan) – Starszy dziennikarz
Mufti Gulzar Ahmed Naeemi (Pakistan) – Starszy przywódca religijny i członek Międzywyznaniowej Harmonii
Ravi Kanneganti (Indie) – Założyciel Ludowego Komitetu Wspólnego Działania Telangana (TPJAC)
Qamar Agha (Indie) – Doświadczony dziennikarz i ekspert ds. Azji Zachodniej
Gurbir Singh (Indie) – Doświadczony dziennikarz i były prezes Mumbai Press Club
Sanjay MG (Indie) – Narodowa Grupa Robocza, członek Narodowego Sojuszu Ruchów Ludowych (NAPM)
Ulka Mahajan (Indie) – Współzałożyciel Sarvahara Jan Andolan
Musa Aydın (Turcja) – Dyrektor Generalny 14 TV
Hakan Ozayaz (Turcja) – Szef Stowarzyszenia Wolontariuszy Quds
Kadlr Akaras (Turcja) – Szefowa Ehla Der (fundacji Ahlul Bait)
Halil Yücel (Turcja) – Szef Edeb Platformu
Emrah Bulut (Turcja) – Szef Kalemder
Semih Yıldı (Turcja) – Szef Bilge-Der
Mehmet Demirdağ (Turcja) – Szef Stowarzyszenia Vel Asr
Kaneez Hisbani (Wielka Brytania) – Lider operacyjny Stowarzyszenia Sióstr Ahlulbayt
Mujtahid Hashem (Indonezja) – Dyrektor Voice of Palestine
Dr Moh Maruf (Indonezja) – Dyrektor Global Thinkers Institute
Faizul Hasan (Indie) – Dyrektor International Democratic Rights Foundation (IDRF)
Dr Wachid Ridwan (Indonezja) – Wiceprzewodniczący ds. Stosunków Międzynarodowych i Współpracy, Centralny Zarząd Muhammadiyah
Dr G G Parikh (Indie) – Weteran walk o wolność i przewodniczący Centrum Yusufa Meherally’ego
Ramchandra Rahi (Indie) – Prezes Gandhi Nidhi, poświęcone upamiętnieniu Mahatmy Gandhiego i jego ideałów
Prof. dr Husni Teja Sukmana (Indonezja) – Wiceprzewodniczący ICMI (Indonezyjskiego Stowarzyszenia Intelektualistów Muzułmańskich) Południowy Tangerang Miasto
Ashiq Hussain Joya (Pakistan) – Starszy analityk ds. badań w Centrum Studiów nad Pakistanem i Zatoką Perską
Manu Kaushik (Indie) – W imieniu IRMANs for India (75 absolwentów Instytutu Zarządzania Obszarami Wiejskimi Anand)
Dr Ammar Fauzi H (Indonezja) – Dyrektor Akademii Nauk Islamskich
Turidi Susanto, ST, M.Tr.IP (Indonezja) – Członkowie Regionalnej Rady Przedstawicieli Ludowych
Avinash Patil (Indie) – Prezydent Andhashraddha Nirmulan Samiti
Mirah Sumirat, SE (Indonezja) – Lider Krajowego Związku Zawodowego
Andi W. Syahputra (Indonezja) – Bara Nasional
Kalbe Ali (Pakistan) – Starszy dziennikarz Dawn news
Nadir Baloch (Pakistan) – Aktywista mediów społecznościowych i dziennikarz Hum TV
Serdar Duman (Turcja) – Prezes Ikra Der
Yakup Tosungoz (Turcja) – Prezes Bilgeder
Nikita Naidu (Indie) – Działacz klimatyczny, społeczny i polityczny oraz pracownik socjalny
Guddi SL (Indie) – Redaktor naczelny Tygodnika Janata
Ashraf Zaidi (Indie) – Redaktor magazynu Liderzy
Hananya Sunderraj (Indie) – Ekspert prawa międzynarodowego
Dr K. Babu Rao (Indie) – Aktywista i starszy naukowiec IICT
Prof. Rakesh Rafique (Indie) – Mentor, Yuva Watan
Arun Srivastava (Indie) – Prezydent Samajwadi Samagam
Ram Dheeraj (Indie) – Weteran Sarvodaya Gandhii, działacz na rzecz pokoju
Prof. Anand Kumar (Indie) – Prezes organizacji Citizens for Democracy
Shashi Shekhar Singh (Indie) – Sekretarz generalny organizacji Citizens for Democracy
Deepa Narayan (Indie) – Autorka i działaczka feministyczna
Richard Ray (USA) – Redaktor i działacz antywojenny
Terry Weber (USA) – Żydowski nauczyciel w Nowym Jorku
Luis Alvarez Primo (Argentyna) – Działacz antywojenny
Niech Będzie Pochwalony Jezus Chrystus i Maryja zawsze Dziewica.
Zapraszamy 31 sierpnia, niedziela, na 106Pokutny Marsz Różańcowy ulicami Siedlec w intencji naszej kochanej Ojczyzny – Polski. Zaczynamy tym razem o godzinie 16,00, pod Pomnikiem św. Jana Pawła II. Msza Święta w intencji Ojczyzny zostanie odprawiona w katedrze siedleckiej o godzinie 18.00. Uwielbiając Boga w Trójcy Świętej Jedynego, modlimy się razem z Maryją Królową Polski, o Polskę wierną Bogu, Krzyżowi i Ewangelii, o wypełnienie Jasnogórskich Ślubów Narodu. Szczegóły na plakacie.