Słyszał ktoś o covidzie? Ostatnio jakby przestał być modny. Zamieciono go pod dywan. Oczywiście nie bez powodu. Bo ci, którzy używali wirusa do represjonowania ludzi, gnębienia rodzin, zamykania biznesów i szerzenia nieszczęść poprzez paraliż opieki zdrowotnej, chcą w ten sposób uniknąć odpowiedzialności…
Co kraj, to obyczaj. Na przykład u nas chiński wirus nagle, gdy wybuchła wojna na Ukrainie, przepadł jak przysłowiowy kamień w wodę. Minister Niedzielski wprawdzie co jakiś czas opowiada jeszcze o swoich falach i o szczepieniach, ale w zasadzie nikt go już nie słucha. Nikt już nie straszy. Ale nikt też poważnie nie mówi o konsekwencjach dla tych, co straszyli.
Covid przestał być potrzebny. Po prostu zrobił swoje. Wystarczyły dwa lata, by zachwiać porządkiem świata, jaki znaliśmy; by przetestować, że ludzie dostosują się do każdej głupoty lansowanej przez władzę, a opór – tak jak w Kanadzie – zostanie zduszony bez przelewu krwi.
W kontekście aktualnych wyborów w Stanach Zjednoczonych, widać jak na dłoni jeszcze jeden „sukces” tego chwilowego bożka o imieniu Covid. Bez niego nikomu by nawet do głowy nie przyszło, by na masową skalę wprowadzać głosowania kopertowe, z czego korzysta się teraz nagminnie, by majstrować przy wynikach wyborów, a czego nauczono się w wyścigu prezydenckim z 2020 roku.
W imię Covida zachwiano systemem politycznym (anulowano demokrację) jedynego mocarstwa, które – gdyby przez dłuższy czas miało silnych konserwatywnych przywódców – mogłoby powstrzymywać kolejne fale Rewolucji w skali globalnej. W sposób mistrzowski (bo nie do udowodnienia) ukradziono wybory 2020 i właśnie trwa rozkradanie kolejnych. Bez większości w obu izbach Republikanie nie zdołają wprowadzić zapowiadanej przez siebie (i dokonanej w części konserwatywnych stanów) reformy systemu wyborczego. Bez reformy – w 2024 roku znów czekają nas „cuda nad urnami”.
I proszę sobie wyobrazić, że w takiej atmosferze (jeszcze przed wyborami) nagle ukazuje się na łamach liberalnego „The Atlantic” artykuł wyrażający podskórny niepokój amerykańskich covidystów. Tekst nosi tytuł… Ogłośmy pandemiczną amnestię (Let’s Declare a Pandemic Amnesty). Autorka, Emily Oster, przytacza historyjkę, jak to jechała z rodziną na rowerach, zakładając maski, gdy tylko widzieli innych rowerzystów, a jej 4-letni syn nagle wrzasnął na inną dziewczynkę: DYSTANS SPOŁECZNY!
Te środki ostrożności były całkowiciebłędne – konstatuje autorka. Podobnie jak długi lockdown szkół. Ale jak na liberalny mainstream przystało, stawia ona diagnozę, ale myli się co do leczenia. Dalej, zamiast uderzyć się w pierś, że ignorując ustalenia naukowe szerzyła (jako medium) propagandę strachu, to zaczyna się tłumaczyć w najgłupszy sposób: przecież nie wiedzieliśmy. Dezinformacja była i pozostaje ogromnym problemem. Ale większość błędów popełniali ludzie, którzy gorliwie pracowali dla dobra społeczeństwa – czytamy.
Tu autorka miesza ze sobą dwie rzeczy. Z jednej strony ludzi, którzy faktycznie wiedzy nie mieli i dlatego mogli tak czy inaczej reagować (na początku tzw. pandemii, bo potem każdy, kto chciał – wiedział), a z drugiej tych, którzy doskonale wiedzieli, co się dzieje i co robią: oszustów (lekarze), propagandystów (dziennikarze) i tyranów (politycy). Dla tych drugich amnestii być nie może.
Ale to pokazuje, jaki jest inny powód, dla którego amerykańskie wybory są tak obecnie tak skrzętnie fałszowane w kluczowych stanach. Przecież politycy republikańscy jasno zapowiadali, że „wsiądą na tyłek” najwyższemu kapłanowi Covida w USA – dr. Fauciemu i jego świcie. Dlatego jeszcze przed wyborami musiały paść te słowa: Musimy odłożyć te walki na bok i ogłosić amnestię pandemiczną. Tak apelowała Emily Oster z „The Atlantic” i słowa te podziałały zapewne, jak miód na serce każdego pandemicznego zamordysty. A w Ameryce było ich niemało, począwszy od Joe Bidena i jego administracji, poprzez wszechwładne koncerny medialne, aż do nieodpowiedzialnych gubernatorów, którzy w imię „agendy” niszczyli oddane ich pieczy społeczności.
Różnica jest tylko taka, że tam się przynajmniej o tym mówi. U nas zamiata się pod dywan. Tam mówią o tym politycy (i nie są to politycy niszowi z kilkuprocentowym poparciem), bo tam naród ma jeszcze swoją reprezentację. I właśnie to lewica w USA chce obecnie zniszczyć. Ta lewica jest gorsza niż najgorszy Jankes, gdyż z całego serca nienawidzi wszystkiego, co amerykańskie i dąży do tego, by Amerykanie (jeden naród pod Bogiem) zostali we własnym kraju zmarginalizowani albo ośmieszeni, tak jak uczyniono z Polakami w Polsce, gdzie kolejne rządy nawet nie próbują się tłumaczyć, dlaczego zdradzają interes narodowy dla realizacji woli unijnych i globalistycznych elit. Tam przynajmniej toczy się dialog, a sami liberałowie dostrzegli potrzebę „amnestii”, by ratować swoje „cztery litery”. U nas polskojęzyczne elity do niedawna jeszcze ośmielały się odgrzewać „pandemiczną” retorykę, a o słowach publicznej, wybrzmiewającej krytyki, zdaje się, że możemy pomarzyć.
W każdym razie zaraz po ukazaniu się tego kuriozalnego artykułu ludzkie serca zawrzały, a z gardeł dobywał się jeden głos: NIE MA AMNESTII!W internecie mnożyły się listy „osiągnięć” zamordystów covidowych, którzy obecnie chcieliby grubej kreski. Odzywali się kongresmeni, lokalni politycy, znani dziennikarze i działacze oraz popularni w sieci w sieci komentatorzy. Jednemu zgodnemu „nie” towarzyszył wysyp osobistych historii, w których ludzie dzielili się zdjęciami swoich bliskich, których pozabijały obostrzenia „pandemiczne”. Zamknęli twój kościół. Zamknęli twoje szkoły. Zabrali ci pracę. Kazali ci nosić maskę, która nie działa. Zmusili cię do odwołania rodzinnych uroczystości i pogrzebów. A teraz chcą, żebyś po prostu o tym zapomniał. NIE – komentował Jim Jordan, reprezentant Ohio w Kongresie, który obecnie zyskał reelekcję, dewastując demokratyczną oponentkę z przewagą prawie 40 procent i mając szansę na zastąpienie Nancy Pelosi na stanowisku spikera Izby Reprezentantów.
Na Twitterze ktoś napisał: Prześladowcy zawsze szukają „miłosierdzia”, gdy tracą władzę. Pamiętajcie, że jest to emocjonalna manipulacja, a w wielu przypadkach nadużycia były fizyczne z powodu przymusowych zastrzyków. To są źli ludzie. Nie ma pojednania bez zadośćuczynienia wszystkim tym, których skrzywdzili.
To nie jest czas na przebaczenie, to jest czas na sprawiedliwość. Wycofujący się rakiem, którzy mówią o przebaczeniu, zapominają o dwóch poprzedzających je krokach: prawdziwej pokucie i odpowiedzialności – dodała z europejskiej perspektywy konserwatywna dziennikarka Eva Vlaardingerbroek z Holandii.
Jeszcze kto inny – tym razem z Australii – zamieścił nagranie, na którym widać, jak policjant dusi wątłą młodą dziewczynę, a ta, gdy udaje jej się coś powiedzieć, pyta „za co”, po czym dziwi się, że za… „brak maseczki”. [w oryg. MD
Nie, drodzy pandemiści, to nie były pojedyczne wybryki, nad którymi możemy przejść do porządku dziennego, ponieważ „na końcu wszyscy i tak jesteśmy jedną rodziną”. To była zorganizowana działalność przestępcza na poziomie ponadnarodowym i państwowym – propagowana przez media – której skutkiem były miliony złamanych ludzkich losów (tych, których wyrzucono z pracy za niepoddanie się eksperymentowi „wyszczepiania” choćby w Austrii; rodzin, które odcięto od utrzymania, zamykając biznes, gdziekolwiek pod słońcem), a także liczne ofiary śmiertelne (w Polsce GUS doliczył się 200 tysięcy osób, które zginęły „nadmiarowo”, a w krajach, w których istnieje jeszcze jakieś w miarę cywilizowane raportowanie publiczne, jak USA czy Wielka Brytania, oficjalnie zgłoszono dziesiątki tysięcy zgonów po tzw. „szczepionkach”). To można wybaczyć po chrześcijańsku, ale trzeba również ukarać osoby odpowiedzialne. Natomiast zapomnieć – jak chcieliby covidowi zamordyści – nie wolno.
Długo zastanawiałem się, czy podjąć ten temat. Jednakże skala zjawiska, o którym dziś napiszę, jest tak duża i występuje praktycznie na całym globie, że nie mogłem tego tematu nie podjąć. Tak więc, jest coś, co teraz się dzieje na świecie. Coś bardzo dziwnego, wręcz przerażającego. To zjawisko zostało uchwycone przez kamery w różnych miejscach globu.
Początkowo myślałem, że jest to odosobniony przypadek, jednakże z czasem natrafiałem na kolejne dowody, świadczące o tym, że jest to zjawisko coraz bardziej powszechne. Dowody na to, że to samo dzieje się z różnymi osobami, w różnych miejscach w różnym czasie. I w takiej sytuacji nie można, nie zadać pytania: „co się dzieje”? Mówię o nagraniach, ukazujących ludzi, którzy dosłownie wpadają w jakieś napady, upadają na ziemię, dostają drgawek, a nawet kręcą się dookoła siebie wymachując nogami i rękami.
Jest wiele hipotez próbujących wyjaśnić to zjawisko, o którym w mediach „głównego nurtu” jest cisza, panuje pełna zmowa milczenia. Ciekawe dlaczego? Niemniej jednak nie ulega wątpliwości, że poziom zdrowia u człowieka maleje, odporność jest systematycznie niszczona (jak chociażby za pomocą tych tak zwanych „szczepień” na COVID-19), ludzki organizm jest systematycznie podtruwany, czy to po przez produkty spożywcze, czy promieniowanie (na przykład 5G).Efektem tego jest to, że wielu ludzi (w tym ogromna część osób młodych i zdrowych) traci życie, ot tak nagle. Popularne w ostatnim czasie stało się powiedzenie: „nagła śmierć”. Zaiste jest i to, że owa „nagła śmierć”, weszła do masowego obiegu zaraz po przeprowadzeniu kilku fal tych tak zwanych „szczepień” na COVID-19. Ale zapewne to przypadek, koegzystencja czasowa, taki sobie „mało ważny” szczególik. Prawda?
NIKT, podkreślam to: NIKT, tak naprawdę nie wie, co „oni” wstrzyknęli ludziom, którzy zdecydowali się poddać tak zwanemu „szczepieniu” na COVID-19. Każdy kto stwierdza, że zna pełen skład tak zwanego „szczepienia” na COVID-19, po prostu KŁAMIE. Każdy kto stwierdza, że to tak zwane „szczepienie” na COVID-19 jest w pełni przebadane i bezpieczne, także KŁAMIE.
Zatem, jedna z hipotez próbujących wyjaśniających zjawisko drgawek i konwulsji, które „nawiedzają” ludzi z całego globu, stwierdza, że to kolejny „efekt uboczny”, tych tak zwanych „szczepień” na COVID-19.
Jest też hipoteza „aktywności paranormalnej”. Mam tutaj na myśli jakieś„opętanie”. Część z przypadków, o których tutaj dziś piszę, może mieć i zapewne ma podłoże „duchowe”. Spójrzcie na kadry, [niestety – w artykule brak tych odnośników. MD] na których osoba spogląda przez ramię, jak gdyby „coś” za nią stało, następnie następuje „atak”, a później paraliż całego ciała: Ci ludzie spadają na ziemię z otwartymi szeroko oczami, otwartymi szeroko ustami, dostają drgawek, pełzają, wpadają w różnego rodzaju konwulsje i wreszcie Następuje sam paraliż.
W każdym z przypadków przebieg jest praktycznie identyczny, zatem można wnioskować iż mamy tutaj do czynienia z jednym i tym samym napadem, to znaczy na tym samym tle i z tego samego powodu. Nietypowe ruchy, wskazują jednoznacznie, że coś jest „nie tak” z mózgiem danej osoby. Zaznaczam, że wielu niezależnych ekspertów ostrzegało i alarmowało, iż te tak zwane „szczepionki” na COVID-19, mogą destrukcyjnie wpływać na działanie ludzkiego mózgu, ludzkiego układu nerwowego. I wiecie co… To smutne, to bardzo smutne, że media „głównego nurtu” zajmują się praniem mózgów i nastawianiem jednych przeciwko drugim, zamiast podjąć tak ważne tematy. Tematy od których zależy życie tysięcy a może i nawet milionów ludzi.
Jedno jest pewne, otóż „coś” się zaczyna dziać, a media „głównego nurtu” nabrały wody w usta i zapanowała pełna zmowa milczenia. Natomiast my, osoby przebudzone, jesteśmy świadkami pewnego rodzaju „upadku i załamania”, jakie zaczyna dosięgać coraz większą liczbę ludzi a to dopiero początek. Dlatego bądźcie czujni, ostrożni, nie dajcie się zabić, nie dajcie się zastraszyć.
Wzrost liczby ludności utrudnia osiągnięcie celów zrównoważonego rozwoju. Trzeba w jeszcze większym stopniu regulować[znaczy: zmniejszać md]płodność.
===============================
Organizacja Narodów Zjednoczonych opublikowała nowe prognozy dotyczące globalnych, regionalnych i krajowych zmian populacji do 2100 roku. Opracowanie sugeruje, że jeszcze w tym stuleciu liczba ludności świata po osiągnięciu szczytu zacznie spadać. ONZ podaje także, że w ciągu ostatnich 70 lat o ponad połowę zmniejszył się współczynnik dzietności. Jednak zdaniem ekspertów od wdrażania Agendy 2030 na rzecz zrównoważonego rozwoju, proces ten postępuje i tak zbyt wolno i należy go przyspieszyć.
World Population Prospects 2022 przygotowany został przez Wydział Ludności Narodów Zjednoczonych (UNPD) na 11 lipca, czyli Światowy Dzień Ludności. Od ostatniego raportu w sprawie demografii upłynęły 3 lata. Najnowszy dokument wskazuje, że do lat 80. obecnego wieku pojawi się na świecie kolejne 2,4 miliarda ludzi. Do 2030 roku ma być nas 8,5 miliarda, a w 2050 r. – 9,7 mld, by ostatecznie, u końca naszego stulecia osiągnąć poziom 10,4 miliarda. Wedle prognoz, po osiągnięciu tego szczytu, liczba ludności na świecie zacznie spadać.
Współczynniki dzietności mają nadal spadać w miejscach o największej liczbie urodzeń i nieznacznie rosnąć w krajach o niskiej dzietności.
Scenariusz dotyczący niskiej płodności zakłada, że co druga kobieta na świecie będzie miała o jedno dziecko mniej niż przewidywano w wariancie średnim. Z kolei scenariusz wysokiej płodności zakłada, że co druga kobieta będzie miała jeszcze jedno dziecko. Scenariusz stałej płodności przewiduje utrzymanie się wskaźnika na obecnym poziomie.
Globalny wskaźnik wynosi obecnie około 2,3 dziecka na kobietę, ale ma spaść do połowy wieku do poziomu 2,1 dzięki tak zwanym: edukacji, opiece zdrowotnej i równouprawnieniu płci.
Na utrzymujący się wzrost populacji ma mieć wpływ wydłużenie życia coraz większej liczby ludności. Chociaż średnia długość życia spadała w okresie COVID-19 z 72,8 lat w 2019 r. do 71 lat w 2021 r. Oczekuje się jednak, że średnia długość życia ponownie wydłuży się i osiągnie 77 lat w 2050 r.
Największy przyrost ludności odnotuje Afryka Subsaharyjska (ponad połowę przewidywanego globalnego wzrostu populacji do 2050 r.). Region ten będzie najbardziej zaludnionym na świecie pod koniec lat 60. obecnego stulecia. W dalszej kolejności są: Azja Wschodnia i Południowo-Wschodnia oraz Azja Środkowa i Południowa. Ponad połowa globalnego wzrostu liczby ludności do 2050 r. przypadnie na kilka państw: Demokratyczną Republikę Konga, Egipt, Etiopię, Indie, Nigerię, Pakistan, Filipiny i Tanzanię. Indie mają wyprzedzić Chiny pod względem liczby ludności już w przyszłym roku.
Zdaniem analityków ONZ, populacja kilku regionów zacznie spadać przed 2100 r., a 61 krajów odnotuje ubytek liczby ludności o co najmniej 1 procent do 2050 r. W niektórych krajach, takich jak: Bułgaria, Łotwa, Litwa, Serbia i Ukraina spadek liczby ludności będzie jeszcze bardziej drastyczny wskutek emigracji.
Populacja liczonych łącznie Ameryki Północnej i Europy skurczy się z 1,13 miliarda w 2038 r. do 1 miliarda w 2100 r. ONZ przekonuje, że nie oznacza to załamania, ponieważ region Europy i Ameryki Północnej nadal ma jeden z najwyższych odsetków osób w wieku 25–64 lata, co jest najbardziej korzystne dla gospodarki.
Na całym świecie w 2018 roku po raz pierwszy liczba osób w wieku 65 lat i starszych przewyższała liczbę dzieci poniżej piątego roku życia, ale oznacza to, że wciąż jest znacznie więcej młodych osób na utrzymaniu niż starszych. Świat będzie się starzeć, a odsetek osób w wieku 65 lat lub starszych wzrośnie z 10 procent dzisiaj do 16 proc. w 2050 r. Chociaż istnieje większa niepewność, przewiduje się, że ostatecznie osoby w tym wieku będą stanowić jedną czwartą populacji świata do 2100 r.
Wzrost liczby ludności utrudnia osiągnięcie celów zrównoważonego rozwoju. Trzeba w jeszcze większym stopniu regulować płodność
ONZ ostrzega, że szybki wzrost liczby ludności na świecie – mimo spadku płodności o połowę – utrudnia osiągnięcie celów zrównoważonego rozwoju i należy coś zrobić z problemem wczesnego rodzenia dzieci przez nastolatki, na które ma przypadać 10 procent wszystkich dzieci na świecie.
46 najszybciej zaludniających się krajów należy do grupy najbardziej zubożałych i „najbardziej narażonych na zmiany klimatu”. Jednocześnie rzekomo znacznie przyczyniają się one do negatywnego wpływu ludzi na środowisko. Dlatego ONZ postuluje konieczność regulacji płodności, by zmniejszyć presję ekologiczną i umożliwić rozwój gospodarczy.
Chociaż w raporcie przyznano, że tempo wzrostu światowej populacji zwalnia i w 2020 r. po raz pierwszy od 1950 r. spadło poniżej 1 proc. rocznie, to jednak dwie trzecie przewidywanego wzrostu światowej populacji do 2050 r. będzie napędzane przez dynamikę z przeszłości.
Dlatego też rządy chcące ograniczyć dzietność nie miałyby większego wpływu na tempo wzrostu od teraz do połowy stulecia. Niemniej jednak, zasugerowano że gdyby skumulowany efekt niższej płodności utrzymał się przez kilka dziesięcioleci, może być bardziej znaczącym ograniczeniem globalnego wzrostu populacji w drugiej połowie wieku.
ONZ stwierdza, że „szybki wzrost populacji jest zarówno przyczyną, jak i konsekwencją powolnego postępu w rozwoju. Utrzymująca się wysoka dzietność i szybki wzrost populacji stanowią wyzwania dla osiągnięcia zrównoważonego rozwoju. Na przykład konieczność kształcenia coraz większej liczby dzieci i młodzieży ogranicza środki na rzecz poprawy jakości edukacji. Jednocześnie w miarę osiągania Celów Zrównoważonego Rozwoju (SDGs), szczególnie tych związanych ze zdrowiem, edukacją i gender, prawdopodobnie nastąpi przyspieszenie transformacji w kierunku niższej dzietności w krajach z utrzymującymi się wysokimi wskaźnikami dzietności”.
W wielu państwach w ostatnich dziesięcioleciach płodność znacznie spadła. Obecnie dwie trzecie światowej populacji mieszka na obszarach, w których wskaźnik dzietności jest niższy niż 2,1 urodzeń na kobietę, czyli utrzymuje się na poziomie wymaganym dla „zerowego wzrostu” na dłuższą metę dla populacji o niskiej śmiertelności.
Uporządkowana migracja remedium na ubytek liczby mieszkańców w niektórych państwach
Populacje 61 krajów mają skurczyć się o 1 procent lub więcej w latach 2022–2050 ze względu na utrzymujący się niski poziom płodności, a w niektórych przypadkach podwyższony wskaźnik migracji.
Międzynarodowa migracja oczywiście ma istotny wpływ na trendy demograficzne w niektórych krajach. W ciągu najbliższych kilku dekad migracja będzie jedynym motorem wzrostu liczby ludności w krajach o wysokich dochodach.
ONZ wskazuje, że „wszystkie państwa, niezależnie od tego, czy doświadczają napływów netto, czy odpływów migrantów, powinny podjąć kroki ułatwiające uporządkowaną, bezpieczną, regularną i odpowiedzialną migrację, zgodnie z celem SDG [zrównoważonego rozwoju – przyp. red.] 10.7”.
Raport wskazuje ponadto, że „pandemia COVID-19 wpłynęła na wszystkie trzy elementy zmiany populacji”, to jest globalną średnią długość życia, która spadła do 71 lat w 2021 r., w porównaniu z 72,8 w 2019 r., na obniżoną płodność oraz migracje.
W styczniu 2022 r. Narodowe Biuro Statystyczne Chin podało, że piąty rok z rzędu wskaźnik urodzeń w tym kraju spadł. W 2021 r. urodziło się 10,6 mln dzieci, w porównaniu z 12 mln rok wcześniej. I stało się tak, mimo uchylania przez rząd uciążliwej „polityki jednego dziecka”. Pekin zezwolił od 2021 r. na posiadanie do trojga dzieci.
Jednak wiele Chinek twierdzi, że nie stać je na posiadanie więcej niż jednego dziecka. Populacja Chin może wkrótce zacząć się kurczyć, podobnie jak populacja Japonii.
W Ameryce Łacińskiej i na Karaibach, w Azji Wschodniej i Południowo-Wschodniej, Europie i Ameryce Północnej, Australii i Nowej Zelandii wskaźnik dzietności (TFR) utrzymuje się poniżej poziomu zastępowalności pokoleń (około 2,1 dziecka na kobietę) w 2020 r. Z kolei populacja Afryki Subsaharyjskiej wzrośnie sześciokrotnie w tym stuleciu (wskaźnik TFR wynosi 4,72, w porównaniu z 5,88 dwie dekady temu).
W Nigerii dzieci i młodzież stanowią połowę populacji, podczas gdy na przykład w małych miasteczkach Korei Południowej szkoły podstawowe są zamykane z powodu braku uczniów. Do 2050 roku Etiopia i Demokratyczna Republika Konga (DRK) znajdą się w pierwszej dziesiątce najludniejszych krajów świata, dołączając do Brazylii i Indii. I to te kraje mają najszybciej rozwijać się pod względem ekonomicznym. Sytuacja demograficzna i rozwojowa niektórych państw może jednak ulec zmianie wskutek toczonych wojen.
Aby złagodzić ekonomiczne skutki starzenia się populacji w Europie, czy innych regionach ekonomiści wskazują cztery opcje: podniesienie wieku emerytalnego, obniżenie świadczeń, zmuszenie większej liczby osób do pracy lub zwiększenie imigracji młodych ludzi, by utrzymywali nierentowne systemy emerytalne.
W przypadku Europy „uporządkowana migracja” ma odegrać kluczową rolę. Bez migracji populacja Europy miałaby skurczyć się z około 521 milionów do około 482 milionów do połowy wieku.
Mniej ludzi i mniej zamożnych konsumentów, „by nie wywierać presji na środowisko”.
Sposobem zaś na ograniczenie „presji ludności na zasoby naturalne” jest utrzymanie na dłuższą metę jak najmniejszej liczby zamożnych konsumentów.
Warto zauważyć, że propagatorzy zrównoważonego rozwoju, jak np. prof. Jeffrey Sachs wielokrotnie przy okazji swoich wykładów na temat celów Agendy 2030 wskazywali na rzekomy wielki problem wzrostu liczby ludności w krajach Afryki Subsaharyjskiej. Jednak ludność ta jest bardzo uboga, a jej konsumpcja znikoma w porównaniu chociażby z przeciętnym mieszkańcem Zachodu.
Według raportu Center for Global Development w Waszyngtonie, do końca pierwszego tygodnia stycznia 2022 r. przeciętny mieszkaniec Stanów Zjednoczonych miał przekroczyć roczną emisję dwutlenku węgla równoważną obywatelom w 22 krajach o niskich dochodach. Ale to przede wszystkim od tych ubogich mieszkańców wymaga się stosowania środków kontroli urodzeń.
Od czasu pojawienia się książki „Bomba populacyjna” w 1968 r. autorstwa Paula i Anne Ehrlich antynatalistyczne podejście osób odpowiedzialnych za globalne strategie rozwoju nie zmieniło się. I chociaż mają oni powód do zadowolenia – wszak w ciągu ostatnich 70 lat współczynniki dzietności spadły na całym świecie łącznie o połowę – wciąż przekonują, że jeśli jeszcze bardziej nie ograniczy się płodności, to grozi nam katastrofa.
Dlatego postulują dalsze „wzmacnianie pozycji kobiet” i „zwiększanie kosztów wychowywania dzieci” oraz zapewnienie wszystkim osobom: kobietom i mężczyznom „nowoczesnej antykoncepcji”, która obejmuje aborcję i sterylizację.
Tom Bollyky, dyrektor Globalnego Programu Zdrowia przypomina, że płodność, wielkość populacji w wieku produkcyjnym mają istotne konsekwencje na poziomie krajowym i globalnym. Wpływają na „czynniki napędzające zmiany klimatyczne, wywołują presję na środowisko, produkcję żywności, wszystko, od wielkości siły roboczej, potęgi militarnej, przez wzrost gospodarczy, po rentowność systemów opieki zdrowotnej i opieki społecznej”.
I przez ostatnie 70 lat rozumienie tego, jak demografia będzie kształtować przyszłość, było w dużej mierze napędzane przez prognozy ONZ dotyczące populacji. Niektóre z nich Bollyky zakwestionował jednak, sugerując, że współczynniki dzietności będą znacznie niższe niż prognozy ONZ i spadną znacznie szybciej w Afryce Subsaharyjskiej. To z kolei będzie miało poważne konsekwencje społeczne i ekonomiczne dla całego świata.
Demografia, istotny czynnik geopolityki
Z kolei prof. Chris Murray, dyrektor Institute for Health Metrics and Evaluation na Uniwersytecie w Waszyngtonie twierdzi, że wykształcenie kobiet i dostęp do usług w zakresie „zdrowia reprodukcyjnego” (aborcja, sterylizacja, antykoncepcja) wyjaśniają większość wszystkich wzorców płodności. Kombinacja tych dwóch składników de facto ma daleko idące konsekwencje w postaci szybszego starzenia się społeczeństwa, konieczności zapewnienia opieki nad osobami starszymi i mniejszej podstawy opodatkowania. W tej sytuacji nie jest możliwe podtrzymanie wzrostu gospodarczego. Nowe pokolenie ekonomistów ze Stanforda pisze o tym; że „młodsi ludzie są często motorem innowacji”, bo kupują dobra konsumpcyjne trwałego użytku, pożyczają pieniądze i zwiększają wydatki konsumenckie, a starsi w większości stanowią problem.
Profesor dodaje, że populacja ma kolosalne znaczenie jako czynnik geopolityczny. Przykładowo, biorąc pod uwagę transformację taką jak w Chinach, gdzie populacja osób w wieku produkcyjnym spadnie o 50 procent lub więcej w tym stuleciu, wzrost gospodarczy musi wyhamować, co z kolei odbije się na zmianie w rankingu największych gospodarek świata. – Chiny osiągnęły lub są blisko osiągnięcia szczytu pod względem potęgi geopolitycznej i te siły demograficzne mogą naprawdę prowadzić do spadku. A kraj taki jak Nigeria może bardzo poprawić swoją pozycję geopolityczną w ciągu tego stulecia – wskazuje.
Zdaniem profesora, tak naprawdę od zmian demograficznych, zwłaszcza od spadku liczby ludności w poszczególnych krajach, zależy to, jak będzie wyglądał świat i z jakimi wyzwaniami będzie się mierzył.
Wielki problem będą mieć: Rosja, państwa w Azji Środkowej, Europie Wschodniej, dla których kwestie demograficzne są kwestiami bezpieczeństwa. Chcąc uchronić się przed negatywnymi skutkami geopolitycznymi, niektóre kraje np. Japonia czy Singapur stawiają na zachęty dla kobiet, by chciały rodzić więcej dzieci. Inne wybierają migrację np. Australia, Nowa Zelandia, Kanada, USA.
Jeszcze inne kraje wywierają ogromną presję na kobiety, by rodziły więcej dzieci, ograniczając ich dostęp do „niektórych usług w zakresie zdrowia reprodukcyjnego”. W ocenie prof. Murraya, ta ostatnia opcja jest wielce niebezpieczna, bo stanowi zagrożenie dla „praw reprodukcyjnych” kobiet.
Zmiany demograficzne jednym z pięciu megatrendów kształtujących przyszłość
Dr Natalia Kanem z UNFPA zaznaczyła niedawno, że „Sekretarz Generalny ONZ, Antonio Guterres zidentyfikował zmiany demograficzne wraz ze zmianami klimatycznymi i innymi rzeczami, jako jeden z pięciu megatrendów, które będą kształtować wspólną przyszłość”.
Podkreśliła, że celem ONZ jest oczywiście „promowanie pokoju i zrównoważonego rozwoju, zwłaszcza poprzez usługi reprodukcyjne i seksualne”. Organizacja Narodów Zjednoczonych jest wręcz zdeterminowana, aby nie zmieniać strategii dotyczącej ograniczenia liczby ludności na świecie, chociaż niskie współczynniki dzietności zapoczątkowały łańcuch wydarzeń gospodarczych. Mniejsza liczba młodych ludzi prowadzi do mniejszej siły roboczej, co odbija się na wpływach z podatków, emerytur i składek na opiekę zdrowotną. Gospodarka z niedoborem siły roboczej doświadcza wyższych kosztów pracy, jest mniej wydajna. W rezultacie w danym kraju spada standard życia.
W 2016 r. czyli rok po przyjęciu Agendy 2030, Guy J. Abel, Bilal Barakat, Samir KC oraz Wolfgang Lutz w artykule naukowym: Meeting the Sustainable Development Goals leads to lower world population growth pisali, że „osiągnięcie celów zrównoważonego rozwoju prowadzi do niższego wzrostu liczby ludności na świecie”.
„Przyszłość wzrostu liczby ludności na świecie ma znaczenie dla przyszłego dobrobytu ludzi i interakcji ze środowiskiem naturalnym. Pokazujemy, w jakim stopniu wzrost liczby ludności na świecie można ograniczyć poprzez pełne wdrożenie celów zrównoważonego rozwoju (SDG), których cele zdrowotne i edukacyjne mają bezpośrednie i pośrednie konsekwencje dla przyszłych trendów umieralności i płodności” – czytamy.
Autorzy szczegółowo odnieśli się oni do konkretnych celów i zadań zapisanych w programie Agendy 2030, których wdrażanie jest monitorowane za pośrednictwem specjalnych wskaźników.
Prognozowali, że „w oparciu o wielowymiarowy model dynamiki populacji” dzięki wdrożeniu konkretnych celów uda się osiągnąć wielkość populacji między 8,2 a 8,7 miliarda w 2100 roku.
„Niektóre z tych celów, jeśli zostaną faktycznie zrealizowane, w szczególności w dziedzinie zdrowia reprodukcyjnego i edukacji kobiet, będą miały silny bezpośredni i pośredni wpływ na przyszłe trendy populacji, głównie w kierunku jej niższego wzrostu” – zaznaczyli.
Agenda 2030 na rzecz zrównoważonego rozwoju, zatwierdzona przez Zgromadzenie Ogólne ONZ w obecności większości głów państw we wrześniu 2015 r., obejmuje 17 celów i 169 zadań szczegółowych. „W przeciwieństwie do poprzednich Milenijnych Celów Rozwoju (MCR), które zostały ustalone w 2000 r. wraz z docelowym rokiem 2015, SDG odnoszą się nie tylko do krajów rozwijających się, ale zamiast tego do wszystkich krajów na świecie i obejmują wymiar środowiskowy oprócz wymiaru społecznego oraz gospodarczego (…) Trendy demograficzne nie są wyraźnie wymienione w SDGs, ale kilka z celów SDGs jest bezpośrednio lub pośrednio związanych z przyszłymi trendami demograficznymi. Cele SDG dotyczące śmiertelności dzieci, śmiertelności matek, przyczyn zgonów i zdrowia reprodukcyjnego można przełożyć mniej lub bardziej bezpośrednio na przyszłą śmiertelność i ścieżki płodności” – wskazano.
Autorzy opracowania zaznaczyli, że „główną ideą jest to, że wdrożenie SDGs pomoże przyspieszyć proces transformacji demograficznej, który w innym wypadku przebiegałby wolniej”. Po 2030 r. rozwój populacji miałby przebiegać w bardziej uporządkowany sposób.
Prezentując dane najnowszego raportu ONZ dotyczącego prognoz ludnościowych Sekretarz Generalny ONZ Antonio Guterres apelował dość enigmatycznie, by zastanowić się w kontekście „naszej wspólnej odpowiedzialności za planetę” (…), „gdzie wciąż nie wywiązujemy się z naszych zobowiązań”.
Sekretarz nawiązał do kwestii koncentracji w przyszłych dziesięcioleciach ponad połowy światowej populacji w ośmiu krajach: Demokratycznej Republice Konga, Egipcie, Etiopii, Indiach, Nigerii, Pakistanie, Filipinach i Tanzanii.
ONZ długo nie zmieni sposobu postrzegania globalnej populacji. Zrobią to jednak niektóre państwa, borykające się z problemem szybko starzejących się społeczeństw i zabiegające o utrzymanie globalnej pozycji. W najbliższych dziesięcioleciach czynnik demograficzny odegra bardzo ważną rolę w gospodarce światowej i w kwestii bezpieczeństwa.
Jaką władzę realnie posiada Bill Gates? Gates jednak nie pomagał „walczyć z pandemią” wyłącznie dla połechtania swojego, cierpiącego na kompleks mesjasza, ego. Czas podsumowań.
Gdy bezradne wobec nieznanego zagrożenia elity rozkładały ręce, Gates et concortes wydawali się „jedynym stałym punktem i spokojną przystanią” w zasięgu wzroku. Nic dziwnego, że doświadczeni w praktyce „spychologii” demo-liberalni liderzy bez wahania oddali zmagania z wirusem w ręce prywatne. I to był moment, na który Amerykanin czekał od lat.
One man show
Przez dwa lata dziennikarze niezgadzający się z oficjalną pandemiczną narracją próbowali ułożyć w miarę spójny obraz z mieszaniny szumu medialnego i szczątków dostępnych informacji. Dzisiaj, gdy walka z wirusem praktycznie dobiegła końca, zmieniająca się mądrość etapu pozwala napisać rzeczy, za które jeszcze rok temu groziła społeczna infamia i wykluczenie z grona ludzi powszechnie uważanych za zdrowych psychicznie.
Z opadającego po pandemicznej bitwie kurzu wyłania się prawdziwa, nie okraszona glejtem „dezinformacji medycznej” historia „światowej odpowiedzi”. I jest to głównie opowieść o jednym człowieku.
Gates przez lata „przygotowywał” się do tego, co w podręcznikach historii opisane zostanie jak „pandemia COVID-19”. Przynajmniej od 2010 r. prowadził kampanię na rzecz opracowywania i upowszechniania nowych szczepionek, oraz finansował projekty zajmujące się modelowaniem gier pandemicznych w Imperial College czy John Hopkins University. Jeszcze w 2015 r., po epidemii eboli przypominał, że „nie jesteśmy gotowi” na podobne zagrożenie w skali globalnej. A skoro – według jego doradców – co roku dochodziło do około 200 „epizodów epidemicznych”, szansa, że któryś przerodzi się w poważny kryzys, była całkiem spora.
Resztę już znamy. Kiedy na początku 2020 roku skonsternowane władze największych mocarstw świata dopiero zasiadały do debaty, instytucje powołane przez miliardera przejęły kontrolę nad kryzysem. „Uzbrojone w fachową wiedzę, wzmocnione przez kontakty na najwyższych szczeblach państw zachodnich i umocnione dobrze rozwiniętymi relacjami z producentami leków, cztery organizacje przejęły role, które powinny odgrywać rządy” – czytamy w wynikach siedmiomiesięcznego śledztwa dziennikarzy „Die Welt” i „POLITICO”.
Wymienione podmioty to Fundacja Billa i Melindy Gatesów, GAVI (założony przez Gatesów sojusz na rzecz upowszechnienia szczepionek), Wellcome Trust – brytyjska fundacja z wielomiliardowym funduszem współpracująca z Amerykanami – oraz CEPI (Coalition for Epidemic Preparedness Innovations) – powołana przez B&MGF i Wellcome Trust w 2017 r. Organizacje pozarządowe momentalnie zidentyfikowały potencjalnych producentów szczepionek i ukierunkowały inwestycje w stronę opracowania testów, „leczenia” i sieci dystrybucyjnych. Od 2020 r. wydały na walkę z covid-19 prawie 10 mld dolarów — tyle samo, co główna amerykańska agencja zajmująca się walką koronawirusem poza granicami USA. Z kolei na działania koordynującej zmagania w skali światowej WHO przeznaczyły łącznie 1,4 mld dol.
Sam Gates regularnie pojawiał się w mediach, gdzie odgrywał rolę pandemicznej wyroczni.
Za ogromne pieniądze kupiono również wpływy polityczne. Liderzy organizacji mieli bezprecedensowy dostęp do najwyższych szczebli rządowych, biorąc udział w spotkaniach z przywódcami państw, pozostając w stałym kontakcie z ekspertami krajowymi i na bieżąco im „doradzając”. „Zasoby ludzkie” okazały się najtańszym narzędziem walki. Od 2020 r. na lobbing wśród ustawodawców i urzędników w USA i Europie wydano zaledwie 8,3 mln USD.
Ponadto spora część urzędników ds. zdrowia z USA, UE i WHO przewinęła się wcześniej przez podmioty Gatesa jako wieloletni pracownicy. Ci „podwójni agenci” mieli kluczowy wpływ w umocnieniu jego politycznych i finansowych wpływów w Waszyngtonie i Brukseli.
– Kiedy masz do czynienia z Fundacją Gatesów, to prawie tak, jakbyś miał do czynienia z dużym krajem – mówił prowadzącym śledztwo anonimowy urzędnik ds. zdrowia w USA. Bliższe prawdy jest jednak chyba określenie „mocarstwo”.
Biznes nowego wzoru
Pan Gates jednak nie pomagał „walczyć z pandemią” wyłącznie dla połechtania swojego, cierpiącego na kompleks mesjasza, ego. Nie bez przyczyny charakter jego działalności już jakiś czas temu określono mianem filantro-kapitalizmu. Modele biznesowe wypracowane przez Amerykanina przynoszą nie tylko gigantyczne dochody, ale dzięki rządowym gwarancjom zapewniają ich stały dopływ niezależnie od koniunktury. Miliarder z Seattle nauczył się, jak nie zarzynać kury znoszącej złote jaja, ale i jak wykluwać kolejne cudowne ptaki.
Podczas, gdy światowa gospodarka umierała w męczarniach lockdownu, na partnerstwie rządowo-biznesowym bajońskie sumy zarabiali producenci szczepionek, przemysł farmaceutyczny, „znajomi królika” oraz przede wszystkim sponsorzy całej zabawy. Sam Gates powiększył swój majątek o 30 miliardów USD (ok. 40 proc.).
Nad osobliwym modelem biznesowym udało się również rozłożyć swoisty moralny parasol ochronny. Nikt poważny nie powie złego słowa wobec człowieka, który dzięki szczepionkom i szybkiej reakcji „ocalił miliony ludzkich istnień”. Nawet jeżeli „skutki uboczne” wypracowanych przez niego rozwiązań: zarówno medyczne jak i gospodarcze czy społeczne, przyczyniły się do śmiertelnego bilansu pandemii bardziej niż sam wirus. – Choć popełniono błędy, pokażcie kto miał lepszy pomysł – mówią jego obrońcy.
Jeżeli już lewicowo-liberalne media wysuwają względem niego jakieś oskarżenia, to jedynie z powodu nierównomiernej dystrybucji preparatów czy prowadzenia działalności zbytnio wymykającej się kontroli państwa.
Zalążek czegoś większego
COVID-19 stworzył niebezpieczny precedens: światu sprzedano narrację, że elity polityczne poszczególnych krajów nie są w stanie sprostać globalnym wyzwaniom XXI wieku.
Dlatego dzisiaj Gates wzywa do opracowania kompleksowego, globalnego systemu reagowania pandemicznego, zorganizowanego – oficjalnie – pod auspicjami WHO i państw członkowskich, ale w praktyce pod dyktando prywatnych sponsorów. A co najważniejsze; z prawem zawieszania suwerenności poszczególnych krajów, których kompetencje przejmują siedzący w prywatnej kieszeni eksperci i niewybieralni urzędnicy organizacji międzynarodowych.
Choć szczegóły prawne (np. traktat antypandemiczny) należy jeszcze dograć, to całość została już oficjalnie przyklepana od strony finansowej. Tylko na działalność Gavi w latach 2021–2026 USA, GBR, Niemcy i KE przeznaczą łącznie 10,5 miliardów dolarów. Natomiast sam Gates na projekty swojej fundacji wyłoży z własnej kieszeni dwa razy więcej, bo aż 20 mld dolarów.
Działalność Gatesa doskonale odzwierciedla współczesne podejście korporacyjnych elit, przekonanych, że w obliczu kryzysu demokracji liberalnej, ich misją dziejową jest chwycenie ludzkości za twarz, i uratowanie jej od rządów nieporadnych i nieodpowiedzialnych polityków. A jak słyszymy, światu oprócz kolejnych pandemii grozi również (albo przede wszystkim) kryzys klimatyczny. Tutaj również poszczególni przywódcy – nawet takich mocarstw jak USA czy Wielka Brytania – pełnią zaledwie rolę pudeł rezonansowych dla planów rozpisanych na lata po zakończeniu ich kadencji. Planów, w opracowaniu, ale przede wszystkim finansowaniu których niemały udział ma amerykański miliarder.
Tym samym już nie w cieniu gabinetów, ale świetle kamer kształtuje się zalążek rządu światowego, prowadzącego poważną politykę za kulisami teatru dla mas. A założyciel Microsoftu pełni w nim rolę kogoś na kształt… ministra finansów i zdrowia jednocześnie.
Chcesz zobaczyć film o Billu Gatesie?Sprawdź jak uzyskać dostęp:
Długo wyczekiwana PREMIEROWA odsłona pierwszego w historii PCh24.tv serialu pt. “Władcy świata” jest już dostępna w bazie filmowej PCh24.TV. Już dzisiaj możesz poznać skrywane oblicze i intencje informatycznego magnata, Billa Gatesa, który tworząc jedno z największych światowych konsorcjów wpłynął na życie miliardów ludzi na Ziemi. Zobacz serial już teraz! Serial w reżyserii Piotra Relicha to idealny … Czytaj dalej
To oszustwo związane z globalnym ociepleniem ma nas zniszczyć. To szaleni zieloni, fałszywi ekolodzy, świętoszkowaci i zadufani w sobie, którzy chcą zabić nas, zmuszając do jedzenia zimnego indyka, do rezygnacji z paliw kopalnych i życia w zimnym, okrutnym świecie, gdzie najbiedniejsi będą głodować lub zamarzać na śmierć i gdzie wybrana garstka, samozwańcza elita, będzie ignorować rzeczywistość, cieszyć się elektrycznością (wytwarzaną z malejących paliw kopalnych) i tworzyć pseudonaukowy kryzys z powietrza, aby uciskać, tłumić i wygnać z naszego życia człowieczeństwo, przyzwoitość, godność i szacunek.
Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu (IPCC) przewiduje, że globalne ocieplenie od 2,5 stopnia Celsjusza do 4 stopni Celsjusza zmniejszy globalny PKB o 2% do 5% do roku 2100, ale że globalna gospodarka do roku 2100 będzie od 300% do 500% większa niż obecnie. To niszczy argument, że zmiany klimatyczne będą miały zauważalny wpływ na gospodarkę światową. Międzynarodowa Agencja Energetyczna stwierdziła, że do roku 2040 nasza planeta nadal będzie uzyskiwać tylko około 5% swojego zapotrzebowania na energię ze źródeł odnawialnych . Jeśli szaleni zieloni mają swoje sposoby i powstrzymają nas od używania paliw kopalnych, jest tylko jedna pewność: miliardy umrą z zimna i głodu. Oczywiście, większość z tych wyniosłych, zadowolonych z siebie, ignoranckich wyznawców globalnego ocieplenia tak naprawdę wierzy, że świat się kończy – przez zmiany klimatyczne . Ci wyznawcy z klasy średniej są zbyt nie mądrzy, by zdać sobie sprawę, że pracują dla spiskowców zdecydowanych odebrać nam wolność i nasze człowieczeństwo oraz kontrolować nas za pomocą kredytu społecznego i cyfrowych pieniędzy. Najnowszym strasznym nonsensem jest to, że wszystko w centrum Londynu znajdzie się pod wodą, zanim zdążymy założyć kalosze, udać się na najbliższą górę i rozbić obóz, gdzie będziemy mogli wybrać między zamarznięciem na śmierć a śmiercią głodową. Szalonym fanatykom powiedziano, że planeta nie przetrwa i że miliardy zginą, gdy wody będą nieubłaganie wznosić się ku niebu. Oczywiście nie ma na to żadnych dowodów. Zaczęli od nazwania tej sprawy “globalnym ociepleniem”, ale musieli zmienić nazwę oszustwa, kiedy stało się jasne, że planeta wydaje się być częściej chłodniejsza niż cieplejsza i zdali sobie sprawę, że nazwanie tego zmianą klimatu da im większe pole do popisu, by włączyć do swojej propagandy więcej odmian klęski żywiołowej. A cały ten przekręt został stworzony dziesiątki lat temu, aby przygotować się do Wielkiego Resetu. Grupa brytyjskich psychologów poinformowała, że dzieci cierpią z powodu niepokoju spowodowanego przerażającymi prognozami osób przewidujących, że zmiany klimatyczne wpłyną na naszą przyszłość. Cały ten stres należy dodać do ogromnego niepokoju spowodowanego oszustwem covid-19. Zwolennicy globalnego ocieplenia prognozowali, że “życie na ziemi umiera, miliardy umrą, a upadek cywilizacji już się rozpoczął” (dlatego to powodują szczepieniami ). Porównali oni również globalne ocieplenie do Holokaustu, ale “na znacznie większą skalę”. Nie ma na to ani jednego dowodu. Spójrzmy na fakty: W latach 20 ubiegłego wieku pół miliona ludzi zginęło w wyniku katastrof pogodowych. W ostatniej dekadzie było to 18 000. W 1900 roku prawie 5% powierzchni lądowej na świecie uległo pożarom. Teraz liczba ta jest bliska 3%. Wielka Rafa Koralowa i niedźwiedzie polarne przeżywają rozkwit. IPPC szacuje, że poziom mórz może wzrosnąć o dwie stopy do 2100 roku. Jak sądzicie, jak wielki jest to kryzys, biorąc pod uwagę, że jedna trzecia Holandii zawsze znajdowała się poniżej poziomu morza – niektóre z nich ponad 60 stóp poniżej poziomu morza? (chyba dlatego prowokują konflikt nuklearny- aby to się spełniło dopow.) Szaleńcy wierzą w te bzdury, ponieważ wielokrotnie mówiono im, że to prawda. BBC mówi, że to prawda i nie pozwala na debatę. Policja pozwala tym fanatykom zamknąć Londyn, ponieważ powiedziano im, że mają pozwolić im robić to, co chcą, aby pomóc zniszczyć to, co pozostało z gospodarki. Nawiasem mówiąc, widzę, że w Londynie postawili ogromny różowy stół. Ciekawe, z czego jest zrobiony – i ile energii zużyto do jego produkcji. Czy używano jakichś elektronarzędzi? Po prostu jestem ciekaw.
Zwolennicy globalnego ocieplenia nie zdają sobie sprawy, że zawsze mieliśmy pogodę i zawsze byli zwolennicy ostrzegania, że koniec świata jest bliski. W 1817 roku prezes Towarzystwa Królewskiego w Londynie ostrzegał, że nastąpiła znaczna zmiana klimatu, która doprowadzi do ogromnych zmian. W 1947 roku szwedzki geofizyk ostrzegał, że klimat się ociepla. W latach 70. BBC, to odwieczne źródło dezinformacji, ostrzegało przed nadchodzącą epoką lodowcową – tak wielkim zagrożeniem dla życia jak wojna nuklearna. W 2007 roku ostrzegano nas, że mamy pięć lat na uratowanie planety. W 2011 roku Międzynarodowa Agencja Energii stwierdziła, że zostało nam pięć lat. W 2017 roku Organizacja Narodów Zjednoczonych powiedziała, że zostały nam trzy lata. W 2013 roku profesor z Cambridge powiedział, że cały lód arktyczny zniknie do 2015 roku. W 2009 roku Gordon Brown, ówczesny premier Wielkiej Brytanii, wziął czas wolny od rozwalania gospodarki, aby powiedzieć nam, że zostało nam 50 dni. W 2004 roku gazeta Observer powiedziała nam, że do 2020 roku będziemy żyć w klimacie syberyjskim. Jedenaście lat temu książę Karol powiedział, że zostało nam osiem lat na uratowanie planety.
Jeśli w ostatnich latach miały miejsce jakieś dziwne zjawiska pogodowe, to były one spowodowane przez człowieka – ale celowo, a nie przypadkowo (np; chemitrails). Nie wierzę, że jakikolwiek racjonalny naukowiec, który przyjrzał się dowodom, wierzy w mit o globalnym ociepleniu. Za każdym razem, gdy pada deszcz, ci fanatycy obwiniają globalne ocieplenie. Ale najbardziej mokry dzień w Wielkiej Brytanii tego lata był mniej niż jedną trzecią tak mokry jak najbardziej mokry dzień w 1929 roku i tylko jedną czwartą tak mokry jak Dorset w 1955 roku. Mówi się nam, że huragany są teraz częstsze. Ale to kłamstwo. Próbują podnieść liczby, licząc bryzy jako burze, ale dowody są jasne: nie ma dziś więcej huraganów niż kiedyś. Media robią tylko więcej zamieszania, bo to pomaga im w realizacji programu. Nie ma też więcej pożarów lasów. Obrońcy zmian klimatycznych twierdzą, że pożary lasów są wynikiem globalnego ocieplenia. Jednak eksperci zarówno w Australii, jak i w Ameryce stwierdzili, że zmiany klimatyczne miały niewielki lub żaden wpływ na rozwój pożarów lasów – które w każdym razie są rzadsze niż kiedyś. Średni roczny areał spalonych amerykańskich lasów wynosi obecnie – około 6,6 miliona. W 1928 roku średni roczny areał amerykańskich lasów utraconych w wyniku pożarów wynosił 41,7 miliona. Jestem całkiem pewny, że 41,7 jest liczbą większą niż 6,6.
Od 1931 r. (szczyt) do 2020 r. nastąpił 99,7% spadek śmiertelności z powodu katastrof naturalnych na całym świecie.
Fanatycy, którzy niszczą zaopatrzenie, nie zdają sobie sprawy, że bez węgla nie można wyprodukować stali, a bez stali nie można wyprodukować wiatraków czy paneli słonecznych. Wierzą, że potrzebujemy więcej drzew, aby utrzymać nas w zdrowiu, ale kiedy nie ścinają ich i nie przerabiają na pelety do produkcji energii elektrycznej, to ścinają je, ponieważ zakłócają działanie nowego sprzętu 5G, który pomoże kontrolować naszą nową cyfrową przyszłość. Duża część tak zwanej czystej energii elektrycznej sprzedawanej obecnie w Wielkiej Brytanii powstaje w wyniku spalania drewna. Drewno pochodzi z Ameryki, gdzie drzewa są ścinane, a następnie zamieniane na granulat drzewny znany jako biomasa, który jest następnie przewożony przez Atlantyk w dużych statkach napędzanych silnikami Diesla. Zamieniają żywność w biopaliwo i skazują miliony na śmierć głodową, abyśmy mogli zmniejszyć nasze zużycie paliw kopalnych. Nowa mieszanka benzyny i biopaliw nie będzie działać w starszych samochodach, więc biedni będą musieli wszędzie chodzić pieszo. Fanatycy twierdzili, że zmiany klimatyczne spowodują wyginięcie misiów koala (między innymi zwierząt). Obecnie na wolności żyje 300 tys. misiów koala, a głównym zagrożeniem dla ich istnienia jest niszczenie ich siedlisk – w wyniku tego, że rolnicy potrzebują więcej ziemi, na której można uprawiać biopaliwa.
Organizacja Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa twierdzi, że do roku 2050 plony wzrosną o 30%. W najbiedniejszych krajach planety plony wzrosną o 80-90%. Ale wzrost plonów będzie zależał od użycia traktorów i ciężkich maszyn, które oczywiście będą wymagały ropy naftowej (obszary wiejskie biednych krajów nie będą mogły sobie pozwolić na elektryczność i punkty ładowania, dopóki nie będą bogatsze). Wyznawcy globalnego ocieplenia zmuszą biedne kraje do pozostania biednymi – i będą odpowiedzialni za miliony wczesnych zgonów.
A wariaci twierdzą teraz, że są w stanie wyprodukować `zieloną stal’. Jak już wcześniej zaznaczyłem, tradycyjnie niemożliwe jest produkowanie stali bez węgla. Ale według Billa Gatesa gazety The Guardian – gazeta dla pustych głów – istnieją plany, aby produkować stal bez użycia węgla. Jak więc można tego dokonać?
Najwyraźniej nowa zielona stal będzie produkowana przy użyciu wodoru jako paliwa zamiast węgla. A skąd się bierze wodór? Cóż, ponieważ czysty wodór jest trudny do zdobycia, w 95% jest wytwarzany z paliw kopalnych. Tak więc w ten sposób będą produkować zielony węgiel bez spalania paliw kopalnych.
Będą wytwarzać wodór poprzez spalanie paliw kopalnych, a następnie używać wodoru do produkcji stali. Ekspert inżynier Gordon Murray zwraca uwagę na inne problemy z wykorzystaniem wodoru. Do jego produkcji potrzeba ogromnych ilości energii, a jego przechowywanie jest niebezpieczne. Murray mówi, że wyprodukowanie litra wodoru zużywa więcej ropy niż potrzeba do wyprodukowania litra benzyny. Trzeba się śmiać, prawda?
A rząd brytyjski chce, abyśmy wszyscy zastąpili kotły gazowe kotłami wodorowymi – wiedząc cholernie dobrze, nawiasem mówiąc, że kotły wodorowe są mniej wydajne.
Obsesyjni , którzy z półreligijną gorliwością sortują wszystkie śmieci, nie rozumieją, że wszystkie dowody pokazują, że recykling kosztuje pieniądze, energię i czas, i udowodniono, że przynosi o wiele więcej szkody niż pożytku. To dlatego tak wiele starannie posortowanego recyklingu jest wywożone za granicę na wysypisko. Problemem jest teraz to, że niewiele krajów przyjmie niechciany brytyjski recykling, ponieważ nie jest to po prostu opłacalne. Oszustwo recyklingu było tylko po to, aby wyrobić posłuszeństwo, zgodność – i przygotować ciemniaków do noszenia masek i eksperymentalnych “kąsaczy”.
Fanatyka zdaje się nie obchodzić, że odejście od paliw kopalnych nie zrobi żadnej różnicy dla planety, ale spowoduje miliardy zgonów i ogromny wzrost podatków, który jeszcze bardziej zuboży i tak już zubożałych. Szaleni, zwodzeni zieloni i fałszywi ekolodzy chcą powstrzymać nas od używania paliw kopalnych i w ciągu kilku lat unicestwić związane z nimi branże. Politycy, wykorzystując szczerość szaleńców jako usprawiedliwienie dla ich szalonej polityki i ignorując zarówno fakty, jak i odczucia społeczne, wprowadzają absurdalne nowe prawa, które zniszczą wszystko, co każdy z nas ceni. W Szkocji Zieloni i SNP połączyli się, tworząc nieświęty sojusz szalonych kultystów.
Entuzjastyczni zwolennicy samochodów elektrycznych i turbin wiatrowych nie zdają sobie sprawy, że będziemy potrzebowali ogromnych nowych kopalni, aby wydobyć ogromne ilości kobaltu, litu, niklu i innych niezbędnych surowców. Spróbujcie wykopać kopalnie bez paliw kopalnych. Pojazdy elektryczne mają wyższy ślad węglowy niż samochody z silnikami spalinowymi, a na domiar złego energia elektryczna, którą zużywają, często powstaje w wyniku spalania paliw kopalnych. A te głupie dusze, które kupią samochody elektryczne, wkrótce przekonają się, że mają trudności ze znalezieniem miejsca, w którym mogłyby je prowadzić, ponieważ wszędzie drogi są dzielone, aby zapewnić tysiące mil źle zaprojektowanych ścieżek rowerowych.
Starannie, celowo i okrutnie stworzony mit globalnego ocieplenia stał się obecnie integralną częścią światowej gospodarki. Profesjonalny menedżer inwestycyjny publicznie ogłosił niedawno, że “świat przechodzi gwałtowne zmiany w związku z degradacją środowiska naturalnego i zbliżającym się załamaniem globalnego systemu klimatycznego”. Nie ma na to ani jednego dowodu. A przy braku dowodów, fanatycy na szczycie celowo tworzą zmiany w naszym klimacie za pomocą geoinżynierii – manipulują pogodą od dawna, ale w ostatnich latach to się przyspieszyło. Ponadto zamierzają wysłać tony węglanu wapnia do stratosfery, aby zablokować słońce pod pozorem walki z globalnym ociepleniem. Kiedy w rzeczywistości, to tylko skróci sezony wegetacyjne powodując masowy głód – jest niespodzianka!
Dyrektorzy firm są tak przerażeni krytyką ze strony tych fanatyków i szaleńców, którzy promują mit globalnego ocieplenia, że w zasadzie wszyscy przewrócili się i zgodzili się robić wszystko, co każe im robić hałaśliwa mniejszość. (Ci sami tchórze z cnotami nadal płacą sobie nieprzyzwoite premie, wydatki i emerytury). Niektórzy szefowie firm zdejmują swoje spółki z giełdy, oddając je w prywatne ręce, aby mogli uniknąć szalonych akcjonariuszy i regulacji. Brytyjski regulator emerytur ostrzegł zarządzających programami emerytalnymi, że będą mieli kłopoty, jeśli nie dokonają obowiązkowego ujawnienia ryzyka klimatycznego. Będą musieli zgłosić swoje inwestycje w firmy, które nie wprowadzą satysfakcjonujących zmian, aby dopasować się do wyimaginowanych obaw o globalne ocieplenie. Podejrzewam, że w rezultacie emerytury drastycznie spadną.
W Ameryce Rezerwa Federalna, regulator finansowy i Ministerstwo Skarbu rozważają włączenie polityki dotyczącej globalnego ocieplenia do regulacji finansowych. To samo dzieje się w Unii Europejskiej i w Wielkiej Brytanii. W rzeczywistości Wielka Brytania wydaje się przewodzić światu we wprowadzaniu nowych, opresyjnych i niebezpiecznych przepisów. Prawda jest oczywiście taka, że nie ma żadnych dowodów naukowych na poparcie teorii, że globalne ocieplenie (lub jakakolwiek jego odmiana) będzie w jakikolwiek sposób zagrażać naszemu sposobowi życia. Z pewnością nie ma żadnych dowodów sugerujących, nie mówiąc już o udowodnieniu, że globalne ocieplenie będzie miało jakikolwiek wpływ na instytucje finansowe lub świat korporacji.
To, co się dzieje, to oczywiście fakt, że regulacje finansowe są wykorzystywane do przeforsowania agresywnej polityki globalnego ocieplenia, która nie jest ani konieczna, ani popularna, ale która jest częścią globalnego resetu Agendy 21 i która ma nas boleśnie wprowadzić w świat Nowej Normy.
Co więcej, aktywiści wszędzie przejmują kontrolę nad wcześniej niezależnymi firmami. W maju 2021 roku holenderski sąd orzekł, że Shell, koncern naftowy, musi do 2030 roku obniżyć emisję dwutlenku węgla o 45% w porównaniu z jej poziomem z 2019 roku. Grupa aktywistów posiadająca zaledwie 0,02% udziałów w Exxonie, innej firmie naftowej, w jakiś sposób zdołała zdobyć dwa miejsca w 12-osobowym zarządzie firmy.
Nie dając się prześcignąć, rząd brytyjski zobowiązał się, że do 2035 roku Wielka Brytania zmniejszy emisję gazów cieplarnianych o 78% w porównaniu z poziomem z 1990 roku. Wydaje się, że nikt nie powiedział rządowi, że w tym okresie liczba ludności wzrosła o wiele milionów i bez wątpienia będzie nadal rosła. Wielka Brytania w roku 2035 będzie ciemnym, zimnym, nieszczęśliwym miejscem. Cel Wielkiej Brytanii jest najbardziej ambitny na świecie i będzie kosztował podatników łącznie 3 biliony funtów. Będą wyższe podatki i wyższe koszty wszystkiego. Wymiana istniejących systemów ogrzewania i gotowania na energię elektryczną (która, jak się wydaje zarówno politykom, jak i działaczom, rośnie na drzewach) będzie kosztować gospodarstwa domowe ogromne sumy.
Od roku 2025 nielegalne będzie wyposażenie domu w kocioł gazowy. A istniejące kotły i systemy będą nielegalne od połowy lat 2030. Właściciele domów będą musieli wydać dziesiątki tysięcy funtów na obowiązkowe pompy ciepła, izolację itp. Jeśli domy nie zostaną wystarczająco zmienione, właściciele domów nie będą mogli ich sprzedać po roku 2028. Nie będą też mogli ich wynajmować. W rezultacie, oczywiście, ceny domów spadną (ze względu na koszt wymaganych prawem ulepszeń), a ceny wynajmu gwałtownie wzrosną. Biedni znów będą cierpieć.
Organizacja Narodów Zjednoczonych wpadła w ekstazę z zachwytu, gdy poinformowała, że jej cele klimatyczne na rok 2020 zostały prawie osiągnięte dzięki globalnym blokadom covid-19. Będą musiały istnieć prawie ciągłe blokady, aby uszczęśliwić wariatów od globalnego ocieplenia.
Bogaci ludzie stojący na czele bogatych rządów obiecują zakończenie używania paliw kopalnych do 2050 roku. Ciekawe, czy wiedzą, jak wiele bólu będzie się z tym wiązało. Biedni będą musieli za to zapłacić poprzez taryfy węglowe. Kraje rozwijające się zostaną ukarane, zanim jeszcze zaczną korzystać z rozkoszy paliw kopalnych. Mówienie, że setki milionów umrze z głodu i zimna, jest niedocenianiem. “Uświęcone czubki” od globalnego ocieplenia są tak niedoinformowani, że nieświadomie wspierają plany globalnego ludobójstwa. Gdyby wiedzieli cokolwiek i naprawdę dbali o środowisko, prowadziliby kampanię przeciwko bezsensownym maskom na twarz – zamiast je nosić. Miliardy wyrzuconych maseczek stanowią obecnie poważne zagrożenie dla wszystkich form dzikiej przyrody.
Teraz, kiedy większość została opanowana przez oszustwo Covid-19, musimy zredefiniować nasze przekonania, nasze postrzeganie i przewartościować naszych wrogów. Na przykład, powinniście wiedzieć, że każdy kto mówi o zrównoważonym rozwoju jest złym człowiekiem. Filozofia znana jako – zrównoważony rozwój – jest bezpośrednią drogą do końca demokracji i ludzkości. Nigdy nie jest łagodna. Niekompetentni modelarze matematyczni i snajperzy w mediach społecznościowych szerzą strach i tłumią prawdę z tą samą, wyćwiczoną umiejętnością, którą wykorzystywali do rozpalania strachu przed covid i demonizowania głosicieli prawdy.
I tak, szaleni błądzący, którzy przestraszyli świat fałszywą pandemią covidu, teraz, jak przewidziałem, zgrabnie przejdą do straszenia świata fałszywą pandemią „globalnego ocieplenia”, którą wymyślili w ubiegłym stuleciu i której celem było kontrolowanie i zabijać, a nie ratować ani chronić. System kredytu społecznego w stylu chińskim, przed którym ostrzegałem, już istnieje. Globalne ocieplenie zostanie wykorzystane do zaostrzenia zasad i dalszego ucisku. Szaleni pseudo-ekolodzy nie są łagodni ani nie mają dobrych intencji. Są albo niedoinformowani, albo głupi, albo złośliwi, albo wszystko trzy. I są nam wrogi. Obawiam się, że oszustwo covid-19 to dopiero początek.
Prawda jest taka, że idea globalnego ocieplenia ma tyle samo solidnych faktów, co istnienie drogiej, starej wróżki zębuszki…, jest nawet więc więce dowodów na poparcie istnienia wróżki zębuszki niż na poparcie istnienia globalnego ocieplenia, globalnego ochłodzenia, zmiany klimatu lub jakkolwiek szaleńcy zdecydowali się to nazwać w tym tygodniu.
Dr Vernon Colemanbył profesorem holistycznych nauk medycznych na International Open University na Sri Lance. Posiada tytuł doktora honoris causa. Zeznawał przed Izbą Gmin i Izbą Lordów w Wielkiej Brytanii. Jest autoremponad 100 książek, w tym „A Bigger Problem than Climate Change: The End of Oil”, która odnosi się do powyższego artykułu. Od samego początku „pandemii” Covida dr Coleman wypowiadał się przeciwko kłamstwom dotyczącym koronawirusa. Zaczął robić regularne filmy, które zostały zakazane na wielu platformach. Pierwszyz jego filmówzostał opublikowany 18 marca 2020 roku. Jego filmy znajdziecieTUTAJ.Climate Change is a Malicious, Dangerous Myth
Badania: Obecne poziomy dwutlenku węgla w atmosferze NIE stanowią zagrożenia dla ludzi ani środowiska
Belle Carter ( Natural News ) Craig Idso, założyciel i dyrektor generalny Center for the Study of Carbon Dioxide and Global Change, obalił twierdzenia panikarzy klimatycznych, że wysoki poziom atmosferycznego dwutlenku węgla (CO2) powoduje bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia oraz sprawia, że rośliny pogrubiają liście i są mniej wydajne w sekwestracji węgla, co powoduje wzrost temperatur i sporadyczne fale upałów. Według Idso, poziom CO2 musiałby gwałtownie wzrosnąć 36 razy powyżej obecnego stężenia, zanim zacząłby nawet stanowić łagodne zagrożenie dla zdrowia. “Wartość ta (tj. 15 000 ppm) nigdy nie wystąpi, ponieważ jest ona dziesięć razy wyższa od przybliżonego limitu 1500 ppm atmosferycznego CO2, który według naukowców jest możliwy do osiągnięcia, jeśli społeczeństwo wykorzysta wszystkie obecnie znane rezerwy paliw kopalnych na planecie” – wyjaśnił. (Powiązane: Craig Idso: Wysoki poziom CO2 latem zmniejsza stres temperaturowy u roślin .)
W konsekwencji, jeśli CO2 jest mało w atmosferze, to to właśnie stanowizagrożenie dla ludzkości. “Im więcej CO2 tym lepiej, innymi słowy” – wskazał we wpisie na blogu Watts Up With That. “CO2 dosłownie jest ‘pokarmem’, który podtrzymuje zasadniczo wszystkie rośliny (i zwierzęta konsumujące rośliny, w tym ludzi) na powierzchni ziemi. I kiedy ta podaż żywności jest zmniejszona, natura zaczyna się zmniejszać.”
Przytoczył badanie z 2020 roku, w którym badano wpływ niskiego poziomu CO2 na afrykańską szczawnicę (Oxalis pes-caprae). Ten gatunek roślin był kluczowym źródłem węglowodanów dla ludzi w środkowym plejstocenie, ponieważ są one zbierane dla ich jadalnych kłączy. Naukowcy uprawiali okazy żółtej rośliny kwitnącej przez trzy miesiące w mini komorach z otwartym dachem, w których stężenie CO2 wynosiło poniżej średniej 227, 285, 320 i 390 części na milion (ppm), gdzie wszystkie rośliny otrzymywały wystarczającą ilość wody i składników odżywczych. Według Idso, rośliny uprawiane w warunkach obniżonego stężenia CO2 wykazywały “znacząco obniżoną biomasę roślin i plon cebulek.” “Jeśli chodzi o ludzki wpływ takich redukcji wzrostu spowodowanych niskim CO2, autorzy zauważyli, że niższe stężenie CO2 wpływa zarówno na wartość USO jako źródła węglowodanów, jak i na wysiłek, który byłby wymagany do zebrania wystarczającej biomasy, aby osiągnąć dzienne zapotrzebowanie kaloryczne” – powiedział Idso. “I w odniesieniu do tego ostatniego, obliczają, że czas wymagany do zebrania 2000 kalorii był ponad dwukrotnie dłuższy, gdy CO2 został zmniejszony z 400 do 180 ppm”.W artykule stwierdzono, że zmniejszenie zawartości CO2 w atmosferze negatywnie wpłynie na przyrodę i zmniejszy podaż żywności.Wyższa zawartość CO2 w powietrzu prowadzi do większej efektywności wykorzystania wodyi zwiększa zdolność planety do wytrzymywania lepszych warunków środowiskowych. Badanie dodatkowo dyskredytuje twierdzenie ekspertów klimatycznych, że węgiel jest głównym czynnikiem przyczyniającym się do zmian klimatycznych.
Wysoki poziom CO2 wzmacnia właściwości lecznicze roślin Na osobnym blogu Idso przytoczył badania, które dowiodły, jak podwyższony poziom CO2 w powietrzu zwiększa wartość leczniczą roślin . W jednym z badań zbadano wartości odżywcze, fitochemikalia (tj. barwniki, fenole, flawonoidy, witaminy, profile mineralne i wydajność olejków eterycznych) oraz aktywność przeciwutleniającą kiełków kminku i dojrzałych roślin. Autorzy badania zbadali hipotezę, że rosnące poziomy CO2 w atmosferze zwykle sprzyjają fotosyntezie roślin i produkcji związków wtórnych. Zespół badawczy uprawiał kminek w komorach o kontrolowanym środowisku w warunkach otoczenia (400 ppm) lub podwyższonego (620 ppm) CO2. Zbierano je po dziewięciu lub 45 dniach (odpowiednio jako kiełki lub dojrzałe rośliny). Naukowcy odkryli, że „podwyższony poziom CO2 wywołał zmiany w fitochemicznej zawartości kminku, szczególnie na etapie kiełkowania, poprawiając w ten sposób ich właściwości odżywcze i prozdrowotne”. Kminek jest stosowany w mieszankach ziołowych jako lek na zaburzenia trawienne, wiatropędne. Idso wskazał, że istnieją inne badania, które mogą udowodnić, jak korzystne są wysokie poziomy CO2 dla środowiska i zdrowia. „W ciągu ostatniego ćwierćwiecza zarchiwizowałem wiele takich badań na mojej stronie CO2 Science w temacie Skutki zdrowotne ( dwutlenek węgla: substancje prozdrowotne, rośliny lecznicze ). Daje to zupełnie nowe spojrzenie na wiele korzyści płynących ze wzbogacania atmosfery CO2” – powiedział. www-naturalnews-com.translate.goog/…rrent-atmospheric-carbon-dioxide-not-a-threat.html
The World Health Organization has appointed itself the supreme arbiter of what constitutes online misinformation, with Big Tech, Google and its video arm YouTube acting as censors and enforcers.
By Rob Verkerk, Ph.D.
Would you trust the World Health Organization (WHO) as the ultimate arbiter when it comes to distinguishing online health-related misinformation from science-based, life-saving information?
The nearly 8 billion of us who currently inhabit planet Earth are being asked just that, to blindly accept this newly assumed role by the WHO, as supreme arbitrator of what constitutes online misinformation. With Big Tech, Google and its video arm YouTube, acting as censors-cum-enforcers.
WHO’s on a mission
Some might do well to ponder the consequences of this decision, one that has not involved a single democratic instrument or process, and one that drives a coach and horses through any remaining interest in the sanctity of free speech.
Let’s also consider the fact that the WHO is an unelected supra-national agency with intimate ties to an industry that is unequivocally known to be one of the most corrupt (see here, here and here).
On the WHO’s website, under the heading “Combatting misinformation online,” the agency states:
“WHO and partners recognize that misinformation online has the potential to travel further, faster and sometimes deeper than the truth — on some social media platforms, falsehoods are 70% more likely to get shared than accurate news.
“To counter this, WHO has taken a number of actions with tech companies to remain one step ahead.”
Given the WHO professes to be so science-based and has been handed the mantle as the ultimate arbiter, one wonders why it chose not to offer a citation for the research that underpinned the “falsehoods are 70% more likely to get shared” statement given this is its key justification for assuming such authority.
WHO’s feeble justification
Our research suggests the most likely evidence comes from a paper by Soroush Vosoughi, Deb Roy and Sinan Aral from MIT entitled “The spread of true and false news online,” published in March 2018 in the journal Science.
The study was funded by a major Big Tech player, Twitter, and its central finding was that “falsehoods were 70% more likely to be retweeted than the truth.” I don’t wish to dispute the science used, just the context.
This work had little to do with concerns over health — it was all about questions around “fake news” during Donald Trump’s time in the Oval Office.
Let’s drill down into the study a little and see just how relevant it is to the WHO’s decision to appoint itself as arbiter of online truth and falsity in relation to health.
The MIT scientists investigated around 126,000 rumor cascades on Twitter involving around 3 million people that were shared more than 4.5 million times. These covered the time from the inception of Twitter in 2006 through to 2017, neatly covering the pre-Trump era and very beginning of the Trump era.
Tweets were verified as true, false or mixed (partially true, partially false) with the veracity (or otherwise) of the tweets being based on fact checks by 6 “independent fact-checking organizations (snopes.com, politifact.com, factcheck.org, truthorfiction.com, hoax-slayer.com and urbanlegends.about.com).”
None of this involved the COVID-19 era, we don’t know how many health (please note: the word “health” does not appear even once on the paper).
In relation to the study’s relevance to health-related science or medical issues, the study is strongly biased towards an area that is irrelevant, namely political falsities, given these were reported as both the largest category studied and were three times more likely to be shared than other categories including science (that presumably is the silo in which health-related tweets were considered).
Drilling down even further, the study attempted to discover why it was that political falsities were more likely to be shared than true facts. The results distilled down to two primary emotions: novelty/surprise, and disgust.
In other words, quite different drivers from the broader range of emotions and drivers that drive our survival instinct that cause us to seek out information that helps us become or stay healthy. Such as whether or not taking ivermectin might help or hinder your chances if you were to contract COVID-19.
Selective fact-checkers
Twitter’s study that likely underpins the WHO’s main reason to usurp control over health-related information is perversely linked to decisions made by private “fact-checker” organizations that, in our view, have often misrepresented the facts when it comes to scientific and medical matters, especially around COVID-19.
A clear example concerns the role of ivermectin in the prevention or early treatment of COVID-19, and the way this topic was handled by Snopes in its article “Can Ivermectin Cure Coronavirus?” is entirely typical of other “fact-checkers.” Let’s dig in.
Snopes attempts to get its readers onto a different track by immediately trying to tarnish ivermectin’s reputation, the generic drug derived originally from a soil-borne bacterium. At the outset, Snopes refers to ivermectin as “an anti-parasitic drug used as the primary ingredient in canine heartworm.”
Why did Snopes fail to make mention of it being the subject of a Nobel Prize in 2015 given its role in the successful treatment of tropical diseases like malaria and dengue, let alone that it was the only infectious disease agent for which the Nobel Committee for Physiology and Medicine had ever awarded its highly distinguished prize?
Despite updates as recently as April, the article also fails to mention that by the end of 2021, there were already seven published meta-analyses of which six showed that on average those subjects who used ivermectin experienced less than one-third the risk compared with those who didn’t.
The Snopes piece shouts loudly about the findings which suggested a lack of benefit of ivermectin in the Brazilian study of 3,515 patients, of which only 657 received ivermectin. This was part of the international TOGETHER Trial published in the New England Journal of Medicine in May.
But Snopes fails to mention the associated scientific misconduct linked to TOGETHER. Snopes is also entirely mute on — and saw no reason to update its position — given the much larger study on ivermectin in Brazil published in the journal Cureus in August.
The study, led by highly experienced doctors and scientists who had been on the front line of COVID-19 in Brazil, Drs. Lucy Kerr and Flavio Cadegiani, included 223,128 subjects of which 113,844 had used ivermectin.
The authors, including Dr. Pierre Kory from the Front Line COVID-19 Critical Care Alliance (FLCCC), found a clear-dose response with ivermectin, with regular users of ivermectin suffering a mortality rate that was a stunning 92% lower than non-users.
I was fortunate to hear the authors discuss this seminal study at the Médicos pela Vida (Doctor’s for Life) conference in Iguazu Falls in June.
The above-mentioned limitations of the Snopes piece are just a few of the many more — and this is typical of all “fact-checkers’” pieces that are clearly designed to do little more than denigrate any opposing views to those of the WHO and the world’s most powerful drug regulators, namely the U.S. Food and Drug Administration (FDA), the U.K.’s Medicines and Healthcare products Regulatory Agency and the EU’s European Medicines Agency.
So far, I’ve tried to make a case that suggests there is inadequate evidence to justify handing the reins of control to the WHO as an arbiter of true, false or misleading information relating to health.
It would appear, at the very least, the WHO and those governments, corporations, organizations and individuals that influence it most, are simply too compromised by conflicts of interest.
Let’s now see how that might play out with Big Tech, which controls the lines of communication between people, now that social networks have become the key mechanism by which people share information with each other.
From YouTube to WHOTube
YouTube has instigated a YouTube Certification Program (YCP) that ensures certified companies and individuals are tagged as “authoritative” which means their content will get boosted in searches.
By deduction, we should assume that content not labeled as authoritative (such as the page you are currently reading) gets strangled and pushed down the search rankings.
Certification requires successful examination and adherence to specific YCP Terms including highly restrictive Community Guidelines and YouTube’s Code of Conduct (which at the time of writing goes to a dead link).
YouTube Health takes it a couple of steps further.
Firstly, the WHO-approved messages will be offered to the public via the lenses of mainstream, pharma industry-funded institutions like the NEJM Group, The Vaccine Confidence Project, and Johns Hopkins, not forgetting the WHO itself.
Secondly, certain categories of healthcare professionals will be able to apply to make their channels eligible for being given preference in algorithms as they are deemed reliable or authoritative.
In his blog Oct. 27, head of YouTube Health, Dr. Garth Graham said:
“For the first time, certain categories of healthcare professionals and health information providers can apply to make their channels eligible for our health product features that were launched in the US last year.
“This includes health source information panels that help viewers identify videos from authoritative sources and health content shelves that highlight videos from these sources when you search for health topics, so people can more easily navigate and evaluate health information online.”
Dr. Graham goes on to say:
“Applicants must have proof of their license, follow best practices for health information sharing as set out by the Council of Medical Specialty Societies, the National Academy of Medicine and the World Health Organization, and have a channel in good standing on YouTube. Full details on eligibility requirements are here.”
This means the only accepted viewpoints of health professionals will be those coming from licensed doctors and nurses (who in turn can only maintain their licenses by “playing the game”).
Put simply, Google, as the largest purveyor and censor of information on the planet, is dead set on forcing the narrative around health into the limited space controlled by the WHO and its pharma allies.
By definition, free speech in science and medicine will be dead on Google, as well as on its YouTube platform and health-related companies owned by its parent company Alphabet, such as Verily Life Sciences and Fitbit.
If you had any doubts, YouTube has already laid out its COVID-19 “medical misinformation policy” which provides us with a stark reminder of what it won’t entertain on its platform. Following is a selection of topics that it will not tolerate, followed by a single source of rebuttal from my end as a reminder of its unscientific basis:
YouTube: “Content that recommends use of Ivermectin or Hydroxychloroquine for the treatment of COVID-19”
YouTube: “Claims that an approved COVID-19 vaccine will cause death … ”
Rebuttal: 31,696 deaths (at the time of writing) reported on the U.S. Vaccine Adverse Event Reporting System database alone — OpenVAERS
The WHO and aligned health authorities which have attempted to control the narrative have consistently denied the role of combination, early treatments of COVID-19, such as those involving ivermectin, vitamin D, quercetin (as suggested for example by the Front Line COVID-19 Critical Care Alliance that have saved many thousands of lives) as misinformation.
In fact, anything said that suggests ivermectin might play any beneficial role, is misinformation, despite the fact that the whopping 93 studies conducted to date suggest on average a 62% improvement in outcomes in relation to COVID-19 compared with controls.
Even reporting the results of all available studies that show 12 out of the top 20 most studied, effective interventions as being natural, as listed on c19early.org would be disallowed, and c19early.org itself would not be viewed as authoritative despite its unique curation of data of public health relevance.
Not because these treatments don’t work, but simply because they don’t concur with the often ineffective, generally expensive, and sometimes dangerous antiviral and genetic vaccine strategies endorsed by the WHO that are central to the pharmaceutical industry’s game plan.
Two voices that WHO doesn’t want you to hear
Given the Vosoughi et al study funded by Twitter isn’t relevant to the COVID-19 era, why do we say you shouldn’t trust the WHO as the ultimate arbiter of health-related truth?
Let me give you powerful perspectives from two different individuals, ones that run counter to the narrative that will never see the light of a boosted post on YouTube. Preventing such information from being seen alongside the opposing views of the WHO prevents discourse, and discourse is integral to science itself.
Quite literally, society is abandoning science and replacing it with scientism, and scientism, some say, is a necessary precursor to transhumanism. Sadly, most have yet to realize that when they hear their health authorities telling them they’re “following the science,” they really mean they’re “following scientism.”
Of the examples I offer you, the first is from none other than the executive editor of The BMJ, Dr. Kamran Abbasi. In 2020, Abbasi wrote an editorial titled “Covid-19: politicisation, ‘corruption,’ and suppression of science.”
Quoting from his final paragraph, Dr. Abbasi says:
“Politicisation of science was enthusiastically deployed by some of history’s worst autocrats and dictators, and it is now regrettably commonplace in democracies. The medical-political complex tends towards suppression of science to aggrandise and enrich those in power.
“And, as the powerful become more successful, richer, and further intoxicated with power, the inconvenient truths of science are suppressed. When good science is suppressed, people die.”
This kind of statement, however true it might be, is definitely not congruent with the WHO’s view or YouTube’s Community Guidelines. Sadly, it will therefore only be read or heard by a few.
Following is a video clip we’ve extracted from an interview recorded a few days ago with another doctor for whom I have a great deal of respect, Dr. Jackie Stone, from Zimbabwe.
Dr. Stone has been hounded like few others, for nothing other than her relentless adherence to the principles of good doctoring and sound medical bioethics, regardless of the consequences.
She will tomorrow go to her fourth hearing in front of Zimbabwe’s Medical Council which aims to imprison and criminalize her for using ivermectin and a specific and safe form of nano silver to save lives during the COVID-19 “crisis.”
Please consider writing respectfully to Vice President and Minister Hon Dr. Constantino Chiwenga at the following email: pr@mohcc.gov.zw, or tweeting @MoHCCZim.
Consider requesting that the Zimbabwe government pardons Dr. Stone and acknowledges the huge contribution she has made during her decades of service as well as to saving lives at risk from HIV and COVID-19, not to mention her commitment to sound medical ethics.
Sadly it’s not just a doctor in Zimbabwe who is under attack. Dr. Peter McCullough, previously one of the most highly respected cardiologists in the world, has just been stripped (here and here) of his two board certifications and the editorship of a major journal, Cardiorenal Medicine and Reviews.
All for speaking out about early combination treatments, the harms of COVID-19 genetic vaccines and providing therapies for those harmed by the vaccines.
These and other cases like them provide us with a stark reminder of why we so desperately need to defend free speech.
They also prompt us to rejoice in, and applaud, the growing number of ethically-minded doctors and other health professionals and scientists, as well as new media communication channels, that have maintained their independence from the narrow, pharma-controlled tramlines set by the WHO and Google — often at huge cost to themselves.
We have well and truly entered a new fight for independence. This time it’s not for territory, but for independence of body, health and mind. We can’t afford to not win it.
Please share this article widely given extreme censorship.
W niedzielę (6.11.2022) rozpoczął się szczyt klimatyczny COP27. W tym roku impreza odbywa się w Egipcie i potrwa do 18 listopada. Przywódcy państw po raz kolejny będą rozmawiać o tzw. kryzysie klimatycznym, tak jakby człowiek miał wpływ na zmiany klimatu. Oczywiście człowiek nie ma żadnego wpływu na klimat, ale to nie przeszkadza politykom, żeby robić ludziom wodę z mózgu wmawiając im, że jak zrezygnują z paliw kopalnych, będą jeździć rowerem, a nie samochodem, a zamiast steka zjedzą szczaw, to klimat przestanie się zmieniać. Otóż klimat nie przestanie się zmieniać nawet jeśli wrócimy na drzewa, ponieważ cykliczne zmiany klimatyczne mają miejsce od powstania Ziemi, czyli od 4,5 mld lat i gatunek ludzki, który pojawił się zapewne ok. 2,5 mln lat, a jego forma w postaci Homo sapiens sapiens ok. 200 tys. lat temu, nie ma z tymi zmianami nic wspólnego.
Co oczywiście nie oznacza, że na tym klimatycznym humbugu nie można zarobić. Można i to nieźle. I o to w tym wszystkim chodzi.
O przekręcie, jakim jest rzekomo antropogeniczne globalne ocieplenie, pisałam już wielokrotnie. Odsyłam Państwa do mojego felietonu z 2019 roku pt. Przedsiębiorstwo „globalne ocieplenie”, czyli klimatyczny skok na kasę.W tamtym czasie mieliśmy do czynienia ze zmasowana ofensywą klimatystów, którzy wypychali na ulice dzieci, żeby urządzały tzw. strajki dla klimatu. Temat ucichł na dwa lata ze względu na tzw. walkę z pandemią Covid-19. Ale gdy kowidowa histeria przycichła, klimatyzm powrócił w pełnej krasie. I aktywiści klimatyczni z mózgami upranymi przez propagandę znowu urządzają hucpy, których celem – jak twierdzą – jest ratowane planety. W ramach tego ratowania przyklejają się dziś do obrazów w galeriach sztuki.
Na COP27 nikt jeszcze do niczego się nie przykleił, ale za to pojawiła się tam aktywistka klimatyczna Dominika Lasota, która zażądała od prezydenta Andrzeja Dudy, żeby „Polska była jak najbardziej rozwinięta pod względem czystej energii, bo ona jest najtańsza, najszybsza do rozwinięcia, najbardziej dostępna dla ludzi”. Prezydent Duda starał się jej wytłumaczyć, że wobec rosnących kosztów energii ludzie nie mają czym ogrzewać domów i konieczny jest powrót do węgla oraz budowa elektrowni atomowej. Groch o ścianę.
Spójrzmy teraz na to, co prezydent Duda powiedział podczas oświadczenia wygłoszonego na COP27 we wtorek (8.11.2022). Jest to oświadczenie, które można określić jako „Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek”. W ramach „świeczki” PAD oświadczył: Pamiętajmy, że to transformacja jest dla człowieka, a nie człowiek dla transformacji. Mówię to w imieniu milionów swoich współobywateli, którzy nadchodzącej zimy nie zapytają nas, ile naszych ambitnych celów klimatycznych osiągnęliśmy. Zapytają nas, dlaczego surowce energetyczne są tak drogie i dlaczego poziom ich życia drastycznie spadł. Transformacja, która stawia w centrum przemian człowieka, musi być racjonalna kosztowo i służyć bezpieczeństwu energetycznemu.
Natomiast w ramach „ogarka” PAD użył określenia „kryzys klimatyczny” i stwierdził, że „jesteśmy na ścieżce do osiągnięcia celów Konwencji klimatycznej i Porozumienia Paryskiego”. – Aby się to udało wszyscy musimy zwiększyć nasze wysiłki i odpowiedzialnie działać na rzecz zrównoważonej społecznie transformacji (…) Potrzeba nam dziś, jak nigdy wcześniej, solidarności i wspólnego, globalnego działania. Wypracowywania innowacyjnych rozwiązań, które zapewnią bezpieczeństwo energetyczne i ochronę klimatu – oświadczył prezydent Duda.
Tak właśnie wygląda ogarek dla diabła klimatyzmu. Zamiast powiedzieć, że klimatyzm to humbug, PAD używa klimatystycznej nowomowy, czym podpisuje się pod absurdalnym twierdzeniem, że człowiek ma wpływ na zmiany klimatu. Dlaczego PAD to robi? Dlatego, że doszliśmy już do momentu, w którym klimatyzm jest politycznym wyznaniem wiary i nawet jeśli wszyscy wiedzą, że to ściema, to publicznie zapewniają, że wierzą w te banialuki. Mało tego, klimatystyczne androny służą dziś jako argument za wsparciem Ukrainy w wojnie z Rosją!
– Konsekwencją rosyjskiej agresji są kryzysy i ogromne koszty, grożące opóźnieniem w transformacji klimatycznej i w osiągnięciu zamierzonych celów. Spowodowała ona także dodatkowe emisje, przekraczające te generowane w ciągu roku przez niejeden rozwijający się kraj. (…) Musimy zabiegać o to, by rosyjska agresja została jak najszybciej trwale odparta poprzez zwiększanie wsparcia Ukrainy, presji na Rosję i wysiłków na rzecz uniezależnienia się od pochodzących z niej paliw kopalnych – oświadczył prezydent Duda.
PAD sam nie wymyślił tego, że wojna na Ukrainie jest wojną o klimat. Takie androny opowiadał już premier Mateusz Morawiecki, o czym pisałam w felietonie pt. Wojna z Rosją to walka o klimat! Oczywiście Morawiecki też sam nie wymyślił tego, żeby zaangażować klimatyzm do sprawy ukraińskiej. To jest ogólna tendencja, w myśl której hucpa klimatyzmu jest rozciągana na wszystkie aspekty gospodarki i polityki, w tym również na wojnę z Rosją. Polski Instytut Ekonomiczny właśnie opublikował raport pt. Koszty klimatyczne rosyjskiej inwazji. Autorzy tego opracowania dowodzą, że koszt klimatyczny rosyjskiej inwazji na Ukrainę w scenariuszu umiarkowanym wyniesie 6% ekwiwalentu wszystkich emisji gazów cieplarnianych Unii Europejskiej w 2022 roku i 53% bezpośredniej rocznej emisji CO2 Polski. Natomiast w scenariuszu maksymalnym emisje wywołane rosyjską inwazją będą równe 9,4% prognozowanej emisji CO2 całej Unii Europejskiej w 2022 roku, czyli więcej niż wartość całkowitej zakładanej redukcji emisji gazów cieplarnianych w Unii Europejskiej rok do roku w latach 2023-2030.
Co proponują autorzy raportu? Oczywiście proponują „zielona odbudowę”, czyli elektrownie fotowoltaiczne i farmy wiatrowe. – Dynamiczne wsparcie rozwoju ukraińskich OZE jest ponad 12-krotnie wydajniejsze z punktu widzenia ochrony klimatu od mniej sprecyzowanego, ogólnego zaangażowania państw UE w proces odbudowy Ukrainy – czytamy na stronie PIE.
I już wiecie, kto będzie promowany przy odbudowie Ukrainy. Będą to producenci niewydajnych i niestabilnych OZE. System opłat ETS, czyli spekulacyjny handel powietrzem, posłuży do tego, żeby Ukraina nie miała taniej energii z paliw kopalnych. Nie zapominajmy też, że elektrownie jądrowe są na celowniku klimatystów i apele o zamknięcie ukraińskich atomówek to tylko kwestia czasu. Ukraińcy jeszcze nie zdają sobie sprawy z tego, że po wojnie czeka ich „zielona transformacja”, przy pomocy której zostaną złupieni przez zagraniczne koncerny. A prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski już szykuje grunt pod ten skok na kasę.
Podczas szczytu COP27 Zełenski najpierw postraszył, że ze względu na działania Rosjan w Zaporoskiej Elektrowni Atomowej „istnieje bezpośrednie zagrożenie katastrofą radiologiczną”, a następnie zaapelował o stworzenia globalnej platformy, która podejmie się oceny wpływu działań zbrojnych na klimat i środowisko. – Świat potrzebuje szczerości. Musimy powiedzieć tym, którzy nie traktują poważnie agendy klimatycznej, że popełniają katastrofalny błąd. Musimy zatrzymać tych, którzy swoją szaloną i nielegalną wojną niszczą zdolność świata, by wspólnie działać na rzecz wspólnego celu – powiedział.
Jeśli doszło już do tego, że nawet wojna na Ukrainie służy umacnianiu klimatystycznego humbugu to znaczy, że ogarek dla diabła klimatyzmu pali się coraz większym płomieniem. A utopie mają to do siebie, że im dalej w las, tym więcej drzew. Niedługo zapewne dowiemy się, że ten, kto jeździ samochodem spalinowym i je mięso, ten popiera inwazję Rosji na Ukrainę. Każdy idiotyzm można ludziom wcisnąć, jeśli tylko powtarza się go wystarczająco długo. Brednie klimatyzmu powtarzane są już na tyle długo, że ich odkręcenie może okazać się niemożliwe. A na końcu tego szaleństwa czeka podatek od oddychania, bo przecież każdy z nas produkuje CO2. Skok na kasę w postaci handlu powietrzem ma wielką przyszłość. Aktywistki takie jak Dominika Lasota już o to zadbają.
Demonstracje ogarniają powoli eurokołchoz. Ludzie nie chcą gospodarczego samobójstwa, do czego sprowadza się udział w wymuszonych przez hegemona „sankcjach na Rosję”. Wiedzą że nie chodzi tu o Rosję lecz o walkę hegemona o utrzymanie swojej hegemonii, co wymaga całkowitego zwasalizowania EU. Do tego prowadzi postępująca de-industrializacja kontynentu, stawiająca wiele kompanii z energochłonną produkcją przed dylematem zakończenia działalności albo przeniesienia produkcji poza EU. O masowych demonstracjach donoszą nawet z Czech, nie znanych dotychczas ze specjalnej asertywności.
Jedynie znajdujące się wciąż w oparach ukraińskiego amoku społeczeństwo polskie siedzi jakoś cicho, zadowolone najwyraźniej z 17% inflacji i kosmicznych cen energii. Zdobyło się jedynie na zadeklarowanie Rosji przez senat jako „państwa terrorystycznego„. A gdy wam honor, wolność, majątki odjęto, wy bolejecie że króla o mil trzysta ścięto… Historia się powtarza…
Wydawało się początkowo że to tylko okresowy przejaw polskiej głupoty. Istnieje jednak obawa że może to być zainscenizowane przez hegemona przygotowanie do wejścia polskiego wasala do wojny na Ukrainie. Z państwami terrorystycznymi się przecież nie negocjuje, państwa terrorystyczne się zwalcza. O tym jakie państwa są terrorystyczne decyduje naturalnie hegemon w ramach swoich rules-based order. Nie należy mylić tego z prawem międzynarodowym. Dlatego jako państwo terrorystyczne zadeklarował Serbię, Irak, Libię, i cały szereg innych. Zwalczaniem państw terrorystycznych zajmuje się następnie NATO. Na Ukrainie NATO walczy już z Rosją a więc uznanie Rosji za „państwo terrorystyczne” ma swoją logikę. Tyle że z Rosją łatwo mu nie pójdzie i że konieczne mogą być w końcu jakieś negocjacje. A zatem na wszelki wypadek bezpieczniej jest Rosji jednak tak nie nazywać, bo potem będzie głupio.
Nie ma takich obaw natomiast wasal polski który wali wprost co mu przykażą, paląc jednocześnie za sobą mosty. Po co mu mosty skoro NATO ma przeprawy pontonowe? Wasal nie wyczuwa niuansów, jak tego że gdy hegemonowi skończy ukraińskie mięso armatnie a terrorystyczna Rosja wciąż stoi to on może być następny. Po ostatnim Ukraińcu hegemon może walczyć do ostatniego Polaka, a co to mu szkodzi? Skoro senat zadeklarował już Rosję jako państwo terrorystyczne to chętnych do walki z terrorem nie powinno zabraknąć. I może w efekcie nie zabraknąć durniów którzy wciągną kraj do cudzej wojny o anglo-syjonistyczne interesy.
Szkoda w sumie bo oto nasz odwieczny zachodni wróg rozpada się właśnie w oczach. Całe pokolenia przez stulecia czekały na ten moment, a tu, proszę bardzo. Zajętemu jednak NATO-wską burdą na wschodzie wasalowi polskiemu nie w głowie jest wykorzystywać dziejowe szanse na zachodzie… Wystarczy zestawić dwa niemieckie wydarzenia, oba z 4 listopada, aby oniemieć z wrażenia.
Wydarzenie #1 – kanclerz Scholtz jedzie do Pekinu gdzie rozmawia z Xi Jinpingiem. Bierze z sobą delegację szefów czołowych kompanii niemieckich, zainteresowanych w rozwijaniu linków z Chinami, w tym szefów BMW i BASF. Jednodniowa wizyta musi być ważna a jej pośpiech jest zdumiewający – 40h w obie strony, w tym 11h na miejscu. O czym rozmawiano jest nie całkiem jasne. Z pewnością jednak o czymś o czym hegemon wiedzieć raczej nie powinien. Zmuszony do popełnienia narodowego samobójstwa przez udział w „sankcjach na Rosję” wasal niemiecki szuka najwyraźniej opcji ratunkowej. Byłoby nią utrzymanie powiązań z Chinami. Wzajemna wymiana towarowa jest znaczna i wynosi około $230B rocznie. To dużo więcej niż z USA i nieporównanie więcej niż z Rosją. Ale czy utrzymanie tej wymiany, i przez to pozycji eksportowej Niemiec, będzie możliwe jeśli hegemon już zmusił wasala do przerwania kluczowych powiązań z Rosją? Zważywszy że po trupie EU dąży on do zachowania swojej hegemonii trudno o optymizm. :
Wydarzenie #2 – Do zachowania swojej dominacji hegemon potrzebuje osłabienia Chin, przez odcięcie ich od rynków zbytu w EU. Pomocna w tym zadaniu okazuje się podwładna Scholtza, zielona pożyteczna idiotka Baerbock, w roli ministra spraw zagranicznych Niemiec. Gra przez to otwarcie przeciwko linii szefa rządu i jej zwierzchnika. Baerbock była instrumentalna przy wprowadzaniu sankcji „przeciwko Rosji”. W ten sam sposób hegemon chce też rozegrać zerwanie powiązań niemiecko-chińskich. Sankcje „przeciwko Chinom” są więc w powietrzu, jedynie Chińczycy spóźniają się coś z tym „wyzwalaniem” Tajwanu… Aby sankcje dopiąć podczas gdy Scholtz jest z misją w Pekinie, Baerbock podejmuje więc w Niemczech czołowych żydowskich neoconów, w tym Nuland (Nudelman), tę samą od „f.ck the EU” na Majdanie w Kijowie w 2014. Ironią jest że spotkanie odbywa się w Muenster, historycznym miejscu które dało początek prawu międzynarodowemu. Tymczasem hegemon, reprezentowany przez czołowego neocona Blinkena, robi właśnie wszystko co z tym prawem jest sprzeczne. Bezceremonialnie wciska wasalom jego amerykański substytut rules-based order. Czytaj porządek wg reguł ustalanych przez hegemona i zmienianych kiedy mu wygodnie.
Trudno wyobrazić sobie lepszy sygnał degradacji i poniżenia Niemiec jak para Scholtz-Baerbock. Tragi-komiczny miękiszon Scholtz nie może równać się z mężami stanu przed nim, jak Brandt, Schmidt czy nawet Schroeder. Gość z jajami wywaliłby Baerbock na pysk będąc jeszcze w samolocie! Nie tolerowałby takiej niesubordynacji ze strony najwyższych rangą urzędników państwowych a Baerbock jest przecież jego podwładną! Dziadek Scholtza wiedziałby jak postąpić – na biurku Bearbock znalazłby się naładowany rewolver z jedną kulą…
Doprowadziłoby to oczywiście do przedterminowych wyborów. I co w tym złego? Niemcy mogliby się wypowiedzieć czy w imię anglo-syjonistycznych interesów i ukraińskiego clowna chcą rzeczywiście rozłożyć swoją gospodarkę, siedzieć w zimnie i przerobić Niemcy w zielony skansen bez znaczenia. Wyborcy Baerbock, która powiedziała wprost że będzie wpierała Ukrainę niezależnie od ich woli, mogliby potwierdzić że chcą takiego właśnie reprezentanta ich interesów. W demokracji zapytać się wyborców o ich zdanie podobno nigdy nie zaszkodzi.
Nie zaszkodziłoby to na pewno kanclerzowi Scholtzowi który zrobiłby tym jeden przynajmniej dobry ruch w swojej karierze. Pozbyłby się mianowicie z rządu agentury hegemona w postaci zielonych durniów w rodzaju Habecka i Baerbock. Względnie, odszedłby sam w chwale, walcząc z honorem do końca, jak jego dziadek Fritz pod Narwą.
Jesteśmy obecnie na autostradzie do „piekła klimatycznego”, trzymając nogę na pedale gazu; ludzkość ma wybór: współpracować albo zginąć – powiedział w poniedziałek sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres podczas konferencji ONZ w sprawie zmian klimatu (COP27) w egipskim Szarm el-Szejk. Polskę na szczycie reprezentuje prezydent Andrzej Duda.
Szef ONZ podkreślił, że państwa obecne na szczycie COP27 stoją przed poważnym wyborem: albo będą współpracować, aby ograniczyć emisje szkodliwych gazów do atmosfery, albo skażą przyszłe pokolenia na katastrofę klimatyczną. – Ludzkość ma wybór: współpracować albo zginąć [z wami, bandyci?? MD] – podkreślił Guterres.
„Zbliżamy się do punktu krytycznego”
– Emisje gazów cieplarnianych stale rosną, globalne temperatury wciąż rosną, a nasza planeta szybko zbliża się do punktu krytycznego, w którym chaos klimatyczny stanie się nieodwracalny – zaznaczył. Ostrzegł, że obecnie jesteśmy „na autostradzie do piekła klimatycznego, trzymając nogę na pedale gazu”.
Podkreślił, że wojna na Ukrainie i inne konflikty mają dramatyczne skutki, ale nie mogą odwracać uwagi od zmian klimatycznych.
Guterres wezwał do zawarcia „historycznego paktu” między krajami rozwiniętymi i rozwijającymi się, który miałby na celu ograniczenie emisji i utrzymanie globalnego wzrostu temperatury do maksimum 1,5 stopnia Celsjusza do końca stulecia. Mówił też o konieczności dostarczania pomocy finansowej krajom rozwijającym się, aby mogły ograniczyć emisje i przejść na tzw. zieloną gospodarkę.
Delegaci z poszczególnych krajów będą mieć dwa tygodnie na opracowanie nowego porozumienia klimatycznego. Mają się w nim pojawić konkretne zobowiązania dotyczące zmniejszenia emisji dwutlenku węgla do atmosfery. W spotkaniu w Szarm el-Szejk bierze udział 120 głów państw i około 3 tysięcy uczestników.
– Jako politolog dostrzegam fakt, że to, iż ktoś pisze banialuki wcale nie oznacza, że nie jest popularny, czytany i cytowany, a tym samym nie oddziałuje na rzeczywistość społeczną i polityczną – mówi DoRzeczy.pl o trylogii Yuvala Noaha Harariego prof. Adam Wielomski.
============================
Pańska nowa książka poświęcona trylogii Yuvala Noaha Harariego jest prawdopodobnie pierwszą na świecie pracą kompleksowo analizującą myśl izraelskiego historyka, a zarazem bliskiego współpracownika Klausa Schwaba z Davos. Czy jest sens poddawać naukowej analizie to, co Pan sam nazywa „opowieścią Harariego”, odpowiadającą bardziej dyletanctwu naukowemu niż rzeczywistej nauce?
Wielu naukowców, którzy powinni dać odpór ideologii tworzonej przez Harariego uważa, że jest to dyletant i nie podejmuje z nim polemiki. W moim przekonaniu pierwszymi polemistami powinni być dominikanie lub jezuici, czyli członkowie zakonów powołanych do walki z błędami dotyczącymi wiary, sensu i istoty świata. Oni powinni pisać dzieła o tytule „Adversus Harrari”, „Summa contra Harrari”, etc. I gdzie są te książki? W drugim rzucie polemistów powinni znaleźć się filozofowie zajmujący się naturą ludzką, której istnienie izraelski ideolog neguje. Jednak Harari jest konsekwentnie ignorowany, ponieważ uchodzi za zideologizowanego ignoranta, którego prace są na bakier zarówno z naukami o człowieku jak i z klasyczną metodologią badawczą, lecz podobają się masom. Dlatego określany bywa mianem „popnaukowca”.
Poniekąd rozumiem to stanowisko, jednak jako politolog dostrzegam fakt, że to, iż ktoś pisze banialuki wcale nie oznacza, że nie jest popularny, czytany i cytowany, a tym samym nie oddziałuje na rzeczywistość społeczną i polityczną. Filozofowie i teologowie, którzy nie wchodzą dziś w polemikę z Hararim, sto lat temu z tych samym powodów odmawiali wejścia w polemikę z „Mein Kampfem” Adolfa Hitlera i „Mitem XX wieku” Alfreda Rosenberga, argumentując, że ich poglądy rasowe są nienaukowe i dyletanckie. A mimo to „Mein Kampf” i „Mit XX wieku” odpowiadają intelektualnie za śmierć kilkudziesięciu milionów ludzi. Dlatego pogląd błędny od przysłowiowego A do Z, lecz społecznie nośny, musi stać się obiektem polemiki, ponieważ brak reakcji zachęca błąd do panoszenia się. Kościół katolicki zawsze uczył, że nie istnieje „wolność dla błędu”. Skoro nie możemy dziś książek izraelskiego badacza wprowadzić na Index, ocenzurować i spalić ich na stosie, to trzeba dokonać ich rozbioru intelektualnego i przyprzeć do muru ich autora krzyżowym ogniem pytań z logiki, filozofii, historii i nauk doświadczalnych.
W samym tylko języku angielskim sprzedano ok. 25 milionów jego książek! Ktoś to kupuje i czyta. W sumie Harari pisze do, jak to się w Polsce mówi, „młodych i wykształconych z wielkich miast”, a także do pracowników wielkich korporacji.
W swoich książkach gruntuje w nich fundamentalne przekonania, że 1/ Boga nie ma; 2/ wszelka tradycja i tożsamość są ułudą; 3/ państwa narodowe są ułudą; 4/ agenda LGBT jest zgodna z nauką; 5/ wielkie korporacje powinny objąć władzę polityczną nad światem i praktycznie zmonopolizować własność; 6/ właściciele korporacji jako jedyni mają prawo do życia z tej racji, że są nieprawdopodobnie bogaci; 7/ pozostali ludzie powinni zostać sprowadzeni do rangi proletariatu czy helotów, zostać zinfantylizowani i sprowadzeni do roli graczy w e-przestrzeni; 8/ gdy wielkie korporacje będą rządzić tym wielomiliardowym proletariatem, to wszyscy będziemy szczęśliwi, a system ten będzie „naukowy”. Czytelnicy Harariego wiele z tych poglądów już wyznają bez jego książek, lecz on je utrwala, wtłacza im je do głów i naucza, że świat w którym rządzić będzie garstka najbogatszych ludzi, w dodatku genetycznie zmodyfikowanych, nad miliardami pariasów będzie fajny i sympatyczny, gdyż rzekomo nikt tak nie zadba o nasze szczęście jak Bill Gates i Mark Zuckerberg. Jeśli spojrzymy na miliony młodych ludzi przykutych od rana do wieczora do swoich smartfonów, to oni właściwie już tę paranoidalną koncepcję w praktyce wyznają! W tej sytuacji politolog i badacz myśli politycznej – którym jestem – nie może powiedzieć, że to pogląd błędny i szkoda mi czasu, aby się tymi głupstwami zajmować! Te błędy szerzą się każdego dnia dookoła, a Harari jest ich prorokiem!
W Pańskim opisie projektowanej przez Harariego Rasy Panów możemy przeczytać: „Jeśli ktoś z Czytelników już poczuł się przyszłym bogiem pod wpływem tych futurystycznych opisów, to przypominamy, że bogo–człowieczeństwo nie będzie dla każdego. (…) Przyszli nadludzie oddzielą się od ludzi, ukonstytuują najpierw otwartą na nowych członków oddzielną elitę najbogatszych i udoskonalonych, potem wydzielą się w odizolowany prawnie stan społeczny (z warunkową możliwością awansu dla nowobogackich), na końcu w zamkniętą kastę (gdzie awans przestanie być możliwy), a ostatecznie przeobrażą się w oddzielny gatunek, który nie będzie chciał, a może nie będzie już mógł krzyżować się z ludźmi i płodzić z nimi potomstwa”. Czy z tego typu wizjami Harari to tylko cynik w służbie napędzania interesów i wpływów gigantów z Doliny Krzemowej, czy może „prorok nowego świata”, jak czasem zwą Harariego, rzeczywiście uchyla nam tajemnice globalistów dotyczące ludzkości?
Doszliśmy do istoty koncepcji Harariego. Podobnie jak naziści, także i ten izraelski ideolog uważa, że nie istnieje natura ludzka, ponieważ człowiek jest skutkiem ewolucji opisanej przez Darwina. Dlatego też możemy wziąć w ręce nasz genom i pokierować tą ewolucją, aby ją przyśpieszyć. Naziści chcieli tego dokonać za pomocą eugeniki i fizycznej likwidacji ras i narodów uznanych za ewolucyjnie niższe i gorsze. Harari chce do tego wykorzystać obecne i przyszłe zdobycze nauki, szczególnie inżynierii genetycznej, biochipów, dorabiania sztucznych organów i inwazyjnych metod udoskonalania naszego mózgu. Inaczej niż naziści także widzi przyszły Herrenvolk, czyli rasę panów. Nie będą nią Niemcy, lecz zupełnie międzynarodowa grupa najbogatszych ludzi, których będzie stać na nieprawdopodobnie drogie operacje na genomie i sztuczne wspomaganie pracy mózgu. W ten sposób miliarderzy – właściciele wielkich korporacji i finansiści – przekształcą się w nadludzi. Będą żyli po kilkaset lat, dopóki tylko będzie funkcjonował ich mózg, wymieniając pozostałe organy i części ciała na nowe. Pozostali ludzie żyć będą tak jak dotąd, czyli wedle możliwości klasycznej medycyny. Jednak żyjący kilkakrotnie dłużej Herrenvolk, już w punkcie startowym złożony z miliarderów, dzięki sztucznie podwyższonej inteligencji i możności zbierania doświadczeń nie przez kilkadziesiąt lecz przez kilkaset lat, stopniowo obejmie całą władzę polityczną i przejmie prawie całą własność na ziemi, organizując życie „podludzi”, czyli ludzi takich jak my, sprowadzonych do roli prekariatu, proletariatu czy też helotów (określenie dla naszych dzieci każdy może sobie wybrać sam). Docelowo mają powstać dwa gatunki, które nie będą mogły się krzyżować, czyli coś w rodzaju niemieckich Herrenvolk i Untermenchen. Oto esencja ewolucjonizmu Harariego, który przyszłego nadczłowieka w sposób charakterystyczny określa mianem „Homo deus”, czyli pojęciem Bóg-człowiek, które teologia chrześcijańska rezerwuje tylko i wyłącznie dla Syna Bożego!
Na ile Harari trafia w próżność miliarderów z Doliny Krzemowej i z Davos, a na ile opisuje autentyczne marzenia tych ludzi, którym wydaje się, że niedługo będzieć do ręki swój genom i samodzielnie ulepszyć go. Innymi słowy, na świecie nie może być dwóch wszechmocnych bogów równocześnie: Boga na Niebie i boga-człowieka na ziemi w postaci miliarderów z Doliny Krzemowej. Istnienie Stwórcy zakłada, że jest byt stwarzający i byt stwarzany, gdy Izraelczykowi chodzi o akt samo-stworzenia nowego człowieka. To dziecko pychy w najczystszej postaci opisywanej przez teologię.
Drugi aspekt wrogości do Boga ma u Harariego charakter bardziej osobisty. Ten futurysta jest czynnym homoseksualistą, a wszystkie tzw. religie objawione – judaizm, chrześcijaństwo i islam – jednakowo piętnują praktyki homoseksualne jako sprzeczne z objawionym prawem Bożym, jako zaprzeczające naturze. Mając wybór między własną osobistą skłonnością, a zapisami starotestamentowymi, Harari stwierdza, że wszystko wolno. Jako zwolennik agendy LGBT autor ten dowodzi, że homoseksualizm nie jest sprzeczny z naturą, ponieważ zgodne z nią jest wszystko, co tylko może się wydarzyć. To prowadzi do odrzucenia samej idei natury, gdyż w naturze zdarzają się nie tylko akty homoseksualne, lecz także kazirodztwo, kradzieże, zabójstwa, akty ludobójcze, etc. Skoro wszystko może się w naturze zdarzyć, to idei natury nie ma. Boga zaś pojmujemy jako prawodawcę świata, czyli autora natury. W świecie bez natury dla Boga-prawodawcy nie ma miejsca.
A stwierdza, że wszystko wolno. Jako zwolennik agendy LGBT autor ten dowodzi, że homoseksualizm nie jest sprzeczny z naturą, ponieważ zgodne z nią jest wszystko, co tylko może się wydarzyć. To prowadzi do odrzucenia samej idei natury, gdyż w naturze zdarzają się nie tylko akty homoseksualne, lecz także kazirodztwo, kradzieże, zabójstwa, akty ludobójcze, etc. Skoro wszystko może się w naturze zdarzyć, to idei natury nie ma. Boga zaś pojmujemy jako prawodawcę świata, czyli autora natury. W świecie bez natury dla Boga-prawodawcy nie ma miejsca.
Adam Wielomski, Yuval Noah Harari. Grabarz człowieczeństwa, Fundacja Instytut Badawczy Pro Vita Bona, Warszawa 2022, s. 433.
Pfizer’s “Secret” Report on the Covid Vaccine. Beyond Manslaughter. The Evidence is Overwhelming. The Vaccine Should Be Immediately Withdrawn Worldwide
The following video interview with Prof. Michel Chossudovsky pertains to the Confidential Pfizer Report released as part of a Freedom of Information (FOI) procedure.
The report is a bombshell. The vaccine was launched in mid-December 2020. By the end of February 2021, “Pfizer had already received more than 1,200 reports of deaths allegedly caused by the vaccine and tens of thousands of reported adverse events, including 23 cases of spontaneous abortions out of 270 pregnancies and more than 2,000 reports of cardiac disorders.”
This Confidential Pfizer Report provides data on deaths and adverse events recorded by Pfizer from the outset of the vaccine project in December 2020 to the end of February 2021, namely a very short period (at most two and a half months).
What is contained in Pfizer’s “confidential” report is detailed evidence on the impacts of the “vaccine” on mortality and morbidity. This data which emanates from the “Horse’s Mouth” can now be used to confront as well formulate legal procedures against Big Pharma, the governments, the WHO and the media.
Video: Interview with Caroline Mailloux, Lux Media: Prof. Michel Chossudovsky on the “Secret” Pfizer Report Puts Forth a Strategy and Legal Procedure to Confront Big Pharma with a view to Withdrawing the Covid-19 Vaccine Worldwide
Can we trust a Big Pharma vaccine conglomerate which pleaded guilty to criminal charges by the US Department of Justice (DoJ) including “fraudulent marketing” and“felony violation of the Food, Drug and Cosmetic Act”?
National health authorities claim that the Covid-19 “vaccine” will save lives. That’s a lie.
There is a worldwide upward trend of vaccine deaths and injuries. The latest official figures(April 3, 2022) point to approximately:
69,053 Covid-19 injection related deaths and 10,997,085 injuries for the EU, US and UK Combined for a population of 830 million people
“Adverse events from drugs and vaccines are common, but underreported. … less than 0.3% of all adverse drug events and 1-13% of serious events are reported to the Food and Drug Administration (FDA). Likewise, fewer than 1% of vaccine adverse events are reported. (emphasis added)
This Confidential Pfizer Report released as part of a Freedom of Information (FOI) procedure provides data on deaths and adverse events recorded by Pfizer from the outset of the vaccine project in December 2020 to the end of February 2021, namely a very short period (at most two and a half months).
In a twisted irony, the data revealed in this “insider report” refutes the official vaccine narrative peddled by the governments and the WHO. It also confirms the analysis of numerous medical doctors and scientists who have revealed the devastating consequences of the mRNA “vaccine”.
What is contained in Pfizer’s “confidential” report is detailed evidence on the impacts of the “vaccine” on mortality and morbidity. This data which emanates from the “Horse’s Mouth” can now be used to confront as well formulate legal procedures against Big Pharma, the governments, the WHO and the media.
In a Court of Law, the evidence contained in this Big Pharma confidential report (coupled with the data on deaths and adverse events compiled by the national authorities in the EU, UK and US) is irrefutable: because it is their data and their estimates and not ours.
Bear in mind: it’s data which is based on reported and recorded cases, which constitute a small percentage of the actual number of vaccine related deaths and adverse events.
This is a de facto Mea Culpa on the part of Pfizer. #Yes it is a Killer Vaccine
Pfizer was fully aware that the mRNA vaccine which it is marketing Worldwide would result in a wave of mortality and morbidity. This is tantamount to a crime against humanity on the part of Big Pharma.
Pfizer knew from the outset that it was a killer vaccine.
It is also a Mea Culpa and Treason on the part of corrupt national governments Worldwide which are being threatened and bribed by Big Pharma.
No attempt has been made by the governments to call for the withdrawal of the killer vaccine.
People are told that the vaccine is intended to save lives.
Rosyjski gaz ucieka do Chin – Andrzej Szczęśniak https://www.bibula.com/?p=136985
Wysadzenie rurociągu Nord Stream przypieczętowało radykalną zmianę kierunków dostaw rosyjskiego gazu. Zachód powiedział NIE tak dobitnie, że trudno sobie wyobrazić mocniejszą odmowę. I to niezależnie czy europejscy odbiorcy tego chcieli czy nie. Roma locuta causa finita.
Rosja przygotowywała się do takiego obrotu rzeczy już od wielu lat. Na początku tego wieku była całkowicie nakierowana i związana z eksportem gazu na zachód, do Europy. W dzisiejszym slangu nazywa się to „uzależnieniem”. Realnie jednak to Rosja była koszmarnie uzależniona od Europy, a nie odwrotnie, jak trąbiono wszem i wobec. Aż 88% eksportu rosyjskiej ropy naftowej szło do Unii, a gazu – 70%. W drugą stronę zaś – import rosyjskiej ropy naftowej to 33% importu EU, zaś gazu – 34%.
Tak było w 2013 r. i od tego czasu Rosja zrobiła dużo dla uwolnienia się od tej zależności. Ale nie wszystko, więc okres przejściowy będzie trudny, długi i bolesny. Tak potężna infrastruktura gazowa czy naftowa, jaka łączy Rosję i Europę, nie powstaje za pstryknięciem palców. Łączono te dwa światy przez pół wieku, odkąd Rosja pociągnęła pierwsze rurociągi gazowe, a potem naftowe na zachód. W 1968 r. gaz radziecki dotarł do Baumgarten w Austrii, a w 1973 r. – do Niemiec Zachodnich.
Rosjanie, patrząc, jak USA siłą wręcz odwracają europejski import, przygotowywali się do scenariusza zerwania więzi energetycznych, nawet tych najbardziej wrażliwych, czyli gazowych. Od lat budowano dwa nowe kierunki eksportu: LNG i Azja, a dokładnie – Chiny. Ta ostatnia ścieżka jest najbardziej spektakularna, gdyż w grę wchodzi globalna geopolityka – budowanie sojuszu przeciwko światowemu Hegemonowi. Rosja znalazła w niej gracza, który chętnie kupi cały gaz, którego nie chce Europa.
Pierwsze przygotowania trwały 10 lat, od podpisania umowy o strategicznej współpracy w 2004 r. przez porozumienie o 68 mld gazu z 2010, by w maju 2014 r. uroczyście (w obecności Władymira Putina i Xi Jinpinga) podpisano kontrakt stulecia o dostawach 38 mld m3 rocznie. Wtedy też zaczęto budować rurociąg Siła Syberii, który połączył dwa całkowicie nowe złoża gazowe wschodniej Syberii: Czajandinskoje, a później Kowyktę z granicą chińską. I 1 grudnia 2018 r. popłynął pierwszy w historii gaz rurociągiem z Rosji do Chin.
Teraz ta współpraca szybko się rozwija. Eksport gazu rośnie szybko, choć daleko jej do docelowej wielkości i w dalszym ciągu jest o rząd wartości mniejszy niż do Europy. Jednak już teraz jest negocjowane zwiększenie pierwszego kontraktu do 44 miliardów m3.
Ważnym krokiem w rozwoju było podpisanie umowy w czasie Zimowej Olimpiady 2022 w Pekinie, także w obecności prezydentów Putina i Xi (i tuż przed wojną ukraińską). Przewiduje ona dostawy nowych 10 miliardów m3 gazu (tyle ile wcześniej wynosił rosyjski eksport do Polski) ze złoża Sachalin 3 do wschodnich prowincji Chin. Gaz ma popłynąć przez Chabarowsk i Władywostok – to właśnie projekt Siła Syberii 3. Numeracja projektów jak widać zaburzona, ale dalekowschodni gaz to znacznie bliższe odległości między złożem a odbiorcą, mniejsze wolumeny, istnieją już rurociągi i działa baza surowcowa, więc projekt może się szybko zrealizować.
Teraz włącza się kolejny projekt – Siła Syberii 2. Wcześniej zwany „Ałtaj”, gdyż w pierwotnej wersji miał iść przez wysokie góry Ałtaj, gdzie jest krótki odcinek granicy chińsko-rosyjskiej. Jednak konieczne do pokonania wysokości wywoływały problemy techniczne. Pomysł zarzucono, ale możliwość przekierowania gazu ze złóż zachodniej Syberii z eksportu do Europy na Azję jest zbyt kusząca. Oznacza bowiem, że Rosjanie nie będą skazani na zachodni kierunek eksportu, ale dostawy będzie można przełączać między tymi dwoma potężnym konsumentami błękitnego paliwa.
Druga nitka ma iść przez Mongolię. Gazprom już przeprowadził studium wykonalności projektu. Wynik pozytywny, porozumienia z Mongolią zawarte, wspólna spółka zawiązana, trasa sprawdzona. Wszystko wskazuje, że Siła Syberii 2, idąca całkowicie nowym szlakiem, będzie mogła wyeksportować 50 miliardów m3 gazu rocznie. 30% więcej niż pierwsza, wschodnio-syberyjska, a nieco mniej niż zniszczone wybuchami rurociągi Nord Stream 1 czy 2.
Jedno tylko jest konieczne – kontrakt z Chinami, a w nim – cena. Poprzednio trwało 10 lat, mija 8 lat od rozpoczęcia zachodniego projektu… Zobaczymy.
Vucic: wszyscy politycy wiedzą, kto uszkodził Nord Stream, ale udajemy idiotów i milczymy
Według prezydenta Serbii, Aleksandara Vucicia, każdy polityk na świecie wie, kto przeprowadził „sabotaż na Bałtyku” przeciwko gazociągom sieci Nord Stream, ale wszyscy „udają idiotów i milczą”, by nie zaszkodzić swoim krajom.
W czwartek prezydent Serbii, Aleksandar Vucić, skomentował sprawę eksplozji, które poważnie uszkodziły gazociągi Nord Stream 1 i 2, praktycznie wyłączając je z użytku. Jego zdaniem, każdy polityk na świecie wie, kto przeprowadził „sabotaż na Bałtyku”, ale wszyscy wolą obłudnie milczeć.
– Nie ma na świecie polityka, który by nie wiedział, kto przeprowadził sabotaż na Bałtyku, ale wszyscy udajemy idiotów i milczymy, żeby nie szkodzić interesom swoich krajów. Ale cóż zrobić, hipokryzja jest wszędzie – powiedział Vucić, cytowany przez agencję Tass.
…i nawet nie zacząłem jeszcze o tym, co jest dla mnie najważniejsze, czyli o tych nadmiernych zgonach, o tych nadmiernych zgonach i o tych dzieciach, które się nie rodzą lub rodzą się martwe, to jest wielka fala, która nadchodzi i ludzie to zauważają. stopniowo ludzie uświadamiają sobie, że znajomi, których mają, przyjaciele przyjaciół lub ludzie, o których słyszeli, może spotkali się przy drinku raz lub dwa razy, umierają “nagle” bez powodu, na przykład z powodu problemów z sercem w wieku 39 lat lub młodsi w wieku 22 lat. 22-latkowie nie umierają na atak serca, to wyjątkowo rzadkie, to nie jest coś, co powinno się zdarzać codziennie, ale teraz zdarza się codziennie. i wszyscy wiemy, dlaczego. oczywiście, gdybym wspomniał nawet o tym słowie, wiecie, zostałbym odwołany, więc nie zamierzam, ale wy, macie oczy, macie uszy, wiecie, o czym mówię, um?!
Szczepionki przeciw covid-19 radykalnie podnoszą ryzyko zapalenia mięśnia sercowego. Trzykrotnie wyższe po drugiej dawce.
Amerykańscy naukowcy we współpracy z chińskimi potwierdzili, że szczepionki przeciw covid-19 oparte na mRNA podnoszą ryzyko zapalenia mięśnia sercowego lub osierdzia u osób poniżej 40. roku życia.
Naukowcy z Saint Joseph Hospital w Chicago we współpracy z naukowcami chińskimi dokonali bardzo obszernej analizy badań osób zaszczepionych przeciwko korona wirusowi.
W efekcie badacze potwierdzili zwiększone ryzyko zapalenia mięśnia sercowego lub osierdzia u osób poniżej 40. roku życia zaszczepionych przeciw covid-19 szczepionkami opartymi na mRNA.
W porównaniu do osób niezaszczepionych ryzyko wystąpienia któregoś z zaburzeń wzrastało aż o 33 proc. po pierwszej dawce oraz było prawie trzykrotnie wyższe po drugiej dawce. Wzrost ryzyka szczególnie dotyczył zapalenia mięśnia sercowego.
Jeśli mamy wierzyć, że ogromny wzrost liczby zgonów w 2020 roku był spowodowany pojawieniem się rzekomego wirusa Covid-19, to należałoby oczekiwać, że tak zwana “ratująca życie” szczepionka, która została wprowadzona na całym świecie i wielokrotnie wstrzyknięta w ramiona milionów ludzi, drastycznie zmniejszyła liczbę nadmiernych zgonów odnotowywanych na całym świecie.
Dlaczego więc rok 2022 jest oficjalnie rekordowy pod względem liczby zgonów w krajach całej Europy?
Według oficjalnych statystyk opublikowanych przez 28 krajów na całym kontynencie, Europa odnotowała w tym roku ponad 193 000 więcej zgonów więcej niż zwykle odnotowuje się przed rzekomym pojawieniem się Covid-19.
Kontynent odnotował również prawie 30 000 więcej zgonów więcej niż odnotowano w 2020 r. w szczytowym momencie rzekomej pandemii Covid-19 i prawie 27 000 więcej zgonów więcej niż odnotowano w 2021 r.
Statystyki nie uwzględniają kraju Ukrainy, więc zwiększonej liczby zgonów nie można obwiniać o zgony Ukraińców w toczącej się w tym kraju wojnie.
Wydaje się natomiast, że rekordowy wzrost liczby zgonów można przypisać faktowi, że umiera obecnie tak wiele dzieci i młodych dorosłych, przy stałym wzroście zgonów we wszystkich innych grupach wiekowych.
Czy to tylko zbieg okoliczności, że wzrost zgonów wśród dzieci zaczął się pojawiać, gdy tylko Europejska Agencja Leków (EMA) zatwierdziła zastrzyk Covid-19 dla dzieci w wieku od 12 do 15 lat?
Czy to tylko zbieg okoliczności, że ten wzrost zgonów wśród dzieci ustabilizował się tuż przed zatwierdzeniem przez EMA zastrzyku z Covid-19 dla dzieci w wieku od 5 do 11 lat, a następnie ponownie wzrósł w kolejnych tygodniach?
Pomocne statystyki opublikowane przez rząd Wielkiej Brytanii na temat zgonów według statusu szczepień przeciwko Covid-19 zdecydowanie sugerują, że nie jest to przypadek, ponieważ każda grupa wiekowa w Anglii ma najniższy wskaźnik śmiertelności na 100 000 osób wśród nieszczepionych.
Oznacza to, że mamy niepodważalne dowody na to, że zastrzyki Covid-19 zabijają ludzi, a przy ponad 193 000 dodatkowych zgonów w całej Europie w tym roku, całkiem możliwe, że jesteśmy świadkami depopulacji z powodu szczepień przeciwko Covid-19, które rozwijają się na naszych oczach.
Przyjrzyjmy się najpierw śmiertelności według statusu szczepień, które zostały po cichu opublikowane przez rząd Wielkiej Brytanii. Stawki dotyczą mieszkańców Anglii, ale nie ma powodu, by sądzić, że ten sam trend nie jest widoczny na całym świecie.
Tabela 6 zbioru danych zawiera dane dotyczące zgonów z powodu Covid-19, zgonów bez Covid-19 i zgonów z jakiejkolwiek przyczyny według grup wiekowych w Anglii od 1 stycznia 2021 do 31 maja 2022, a także obejmuje liczbę zgonów wśród dzieci w wieku 10 lat do 14 lat według statusu szczepienia, a nastolatki w wieku od 15 do 19 lat według statusu szczepienia.
Poniższe dwa wykresy przedstawiają wskaźniki śmiertelności według stanu szczepień na 100 000 osobolat wśród dzieci w wieku od 10 do 14 lat w Anglii w okresie od 1 stycznia 2021 do 31 maja 2022, zgodnie z danymi dostarczonymi przez ONS:
Jeśli chodzi o zgony związane z Covid-19, ONS ujawnia, że wskaźnik śmiertelności wśród nieszczepionych dzieci w wieku od 10 do 14 lat wynosi 0,31. Ale w odniesieniu do dzieci zaszczepionych jedną dawką śmiertelność wynosi 3,24 na 100 000 osobolat (iloczyn uśrednionej liczby osób narażonych w okresie prowadzenia obserwacji i czasu trwania obserwacji), a w odniesieniu do dzieci zaszczepionych potrójnie śmiertelność wynosi szokujące 41,29 na 100 000 osobolat.
Dane te pokazują, że nieszczepione dzieci znacznie rzadziej umierają z powodu Covid-19 niż dzieci, które otrzymały zastrzyk Covid-19.
I niestety, jeśli chodzi o zgony inne niż Covid-19, jest niewielka poprawa. Oto wykres ponownie pokazujący wskaźniki śmiertelności według stanu szczepień wśród dzieci w Anglii –
Wskaźnik śmiertelności z jakiejkolwiek przyczyny wynosi 6,39 na 100 000 osobolat wśród nieszczepionych dzieci i jest nieco wyższy i wynosi 6,48 wśród dzieci częściowo zaszczepionych.
Jednak tempo zmienia się ze złego na gorsze po podaniu każdego zastrzyku. Śmiertelność z jakiejkolwiek przyczyny wynosi 97,28 wśród dzieci podwójnie zaszczepionych i szokujące 289,02 na 100 000 osobolat wśród dzieci zaszczepionych potrójnie.
Oznacza to, że zgodnie z oficjalnymi danymi rządu Wielkiej Brytanii, podwójnie zaszczepione dzieci są 1422% / 15,22 razy bardziej narażone na śmierć z jakiejkolwiek przyczyny niż dzieci nieszczepione. Podczas gdy dzieci zaszczepione potrójnie są 4423% / 45,23 razy bardziej narażone na śmierć z jakiejkolwiek przyczyny niż dzieci nieszczepione.
Niestety, widzimy to samo w przypadku zaszczepionych nastolatków.
Z powyższego dowiadujemy się, że nastolatki zaszczepione potrójnie szczepionymi są 136% / 2,35 razy bardziej narażone na śmierć z powodu Covid-19 niż nastolatki nieszczepione i o 38% częściej umierają z jakiejkolwiek przyczyny niż nastolatki nieszczepione.
Najgorsze liczby pod względem zgonów z jakiejkolwiek przyczyny są jednak wśród nastolatków podwójnie zaszczepionych. Oficjalne dane rządu Wielkiej Brytanii pokazują, że podwójnie zaszczepione nastolatki, ze wskaźnikiem śmiertelności 36,17 na 100 000 osobolat, mają 149,3% / 2,5 razy większe prawdopodobieństwo zgonu z jakiejkolwiek przyczyny niż nieszczepione nastolatki ze wskaźnikiem umieralności 14,51 na 100 000 osobolat.
Niestety, ten sam schemat widzimy we wszystkich innych grupach wiekowych.
Poniższe dwa wykresy przedstawiają miesięczny standaryzowany współczynnik umieralności według statusu szczepienia dla zgonów innych niż Covid-19 w Anglii od stycznia do maja 2022 r. dla wszystkich grup wiekowych powyżej 18 roku życia –
Pełne dogłębne badanie rozkładające liczby z powyższego wykresu można przeczytać tutaj . Krótko mówiąc, wykresy te ujawniają, że w każdym miesiącu od początku 2022 r. (i wcześniej w przypadku niektórych grup wiekowych) nieszczepiona populacja w Anglii była najmniej prawdopodobna z jakiejkolwiek przyczyny o znaczącej śmierci.
To prawdopodobnie wyjaśnia, dlaczego Anglia i Walia od połowy kwietnia 2022 r. odnotowały prawie 30 000 nadmiernych zgonów w stosunku do pięcioletniej średniej (2016-2019+2021) .
Według ONS od 16 tygodnia 2022 r. Anglia i Walia odnotowały 276 720 zgonów, z czego 13 278 zgonów przypisano Covid-19. Podczas gdy w tym samym przedziale czasowym w średniej pięcioletniej, Anglia i Walia odnotowały 247 229 zgonów.
Oznacza to, że Anglia i Walia odnotowały 29.491 zgonów od połowy kwietnia 2022 r. i odnotowały znaczną nadwyżkę zgonów w 24 z 26 tygodni w tym okresie.
Ale jedynym powodem, dla którego zgony spadły w dwóch z tych tygodni, jest to, że jeden tydzień zawierał wydłużony dzień wolny od pracy z okazji platynowego jubileuszu zmarłej królowej, a drugi tydzień obejmował pogrzeb królowej i wydłużony okres żałoby. Oznacza to, że zgłaszanie zgonów było opóźnione, a zatem zaniżone w tych dwóch tygodniach.
To prowadzi nas do Europy.
EuroMOMO to europejska działalność monitorująca śmiertelność. Organizacja twierdzi, że jej celem jest „wykrywanie i pomiar nadmiernej liczby zgonów związanych z grypą sezonową, pandemią i innymi zagrożeniami dla zdrowia publicznego”.
Poniższy wykres został wyodrębniony ze zbioru danych EuroMOMO i pokazuje nadmierne zgony wśród wszystkich grup wiekowych między tygodniem 0 a tygodniem 42 w ciągu ostatnich pięciu lat, i pokazuje, że 2022 jest liderem ligi o milę.
Poniższy wykres przedstawia całkowitą liczbę zgonów między tygodniem 0 a tygodniem 42 każdego roku –
Według EuroMOMO w Europie do 42 tygodnia 2018 r. doszło do 162 577 zgonów. W następnym roku liczba zgonów spadła dramatycznie do 90 094. Następnie w 2020 r., pierwszym roku rzekomej pandemii Covid-19, Europa odnotowała 254561 nadmiernych zgonów w 42. tygodniu.
Następnie, pomimo wprowadzenia „cudownej” szczepionki przeciw Covid-19, do 42 tygodnia 2021 r. w Europie odnotowano dalszy wzrost liczby zgonów, przy czym zarejestrowano łącznie 257.760 zgonów. Niestety, ten „zaskakujący” trend utrzymał się w tym roku, a Europa odnotowała 283 457 nadmiernych zgonów w 42. tygodniu 2022 r.
Oznacza to, że w 2022 r. Europa poniosła o 28 896 więcej zgonów więcej niż w tym samym okresie u szczytu rzekomej pandemii w 2020 r., co sugeruje, że zastrzyk Covid-19 przyniósł całkowite przeciwieństwo rzekomego zamierzonego efektu, jeśli jesteśmy wierzyć, że Covid-19 był naprawdę winny śmierci tylu osób w 2020 roku.
Oznacza to również, że w 2022 r. Europa poniosła o 120 880 więcej zgonów więcej niż w tym samym okresie w 2018 r. Ale nawet te statystyki mogą nie ujawniać prawdziwej powagi sytuacji, ponieważ 2018 r. był złym rokiem dla zgonów z powodu domniemany ciężki zimowy sezon grypowy 2017/2018.
Oznacza to, że jedynym normalnym rokiem, z którym musimy porównać, jest rok 2019 i możemy ujawnić, że Europa odnotowała jak dotąd o 193 363 więcej zgonów w 2022 r. niż w tym samym okresie w 2019 r.
Niestety, wiele dodatkowych zgonów odnotowanych w tym roku można przypisać faktowi, że umiera tak wiele dzieci, nastolatków i młodych dorosłych.
Poniższe dwa wykresy zostały wyodrębnione ze zbioru danych EuroMOMO i ujawniają zgony dzieci w wieku od 0 do 14 lat oraz nastolatków i młodych dorosłych w wieku od 14 do 44 lat w latach 2020, 2021 i 2022.
Jak widać z powyższego, nadmierna liczba zgonów była znacznie wyższa w obu grupach wiekowych w 2022 r. Ale jest coś interesującego w wykresie dla dzieci w wieku od 0 do 14 lat, co zbiega się z decyzją podjętą przez Europejską Agencję Leków (EMA).
Zgony dzieci w 2020 r. były generalnie niższe od oczekiwanej liczby zgonów. Ten trend utrzymywał się przez cały 2021 r. Ale tylko do 22 tygodnia, kiedy to odnotowywano nadmierną liczbę zgonów tydzień po tygodniu, aż do końca roku.
Naczelna pielęgniarka szpitala uniwersyteckiego w Lublanie w Słowenii wyjaśniła kody na buteleczkach [puściła farbę].
Przedwczoraj (sobota 20.11.21) w Słowenii wybuchł wielki skandal, a dziś (poniedziałek) cała Słowenia mówi tylko o szczepieniach. Naczelna pielęgniarka Uniwersyteckiego Centrum Medycznego, ośrodka klinicznego w Lublanie, która zajmuje się przyjmowaniem fiolek po szczepionkach i wszystkim zarządza, zrezygnowała z pracy, wyszła przed kamery i wyjęła butelki szczepionek. Pokazywała zebranym dziennikarzom kody na buteleczkach, z których każda zawiera końcową cyfrę nr1, nr 2 lub nr 3 w kodzie, a następnie wyjaśniła znaczenie tych cyfr. Numer 1 to placebo, sól fizjologiczna. Numer 2 to klasyczna butelka RNA. Numer 3 to pałeczka RNA zawierająca gen onc, powiązany z adenowirusem, który przyczynia się m.inn.do rozwoju raka. W przypadku tych butelek liczba 3 mówi, że osoby, które otrzymały je w ciągu 2 lat, będą miały raka tkanek miękkich.
Powiedziała, że osobiście była świadkiem szczepień wszystkich polityków i potentatów i wszyscy otrzymali preparat nr. 1
PS: Przeglądając w sieci zdjecia do tego posta ze zdumieniem zauważyłam, że na 75% opublikowanych zdjęć fiolka ze szczepionką jest tak wykreęcona, że nie widać ostatniej cyfry. Na pozostałych 25% jako ostatnią cyfrę widać wyłącznei nr 2. To dla mnie wręcz niesamowite, że zdjęcia fiolek ze szczepionkami podlegają aż takiej cenzurze. Ojcowie plandemii jak widać, zadbali o najmniejsze szczegóły.
Napastnik stanął przed mężem przewodniczącej w ich domu w San Francisco, krzycząc: “Gdzie jest Nancy? Gdzie jest Nancy?”
Mężczyzna, który zaatakował Paula Pelosi, próbował go związać, “dopóki Nancy
nie wróci do domu”. Kiedy przybyła policja, napastnik mówił, że “czeka na Nancy”.
– To nie był przypadkowy akt. To było zamierzone” – powiedział szef policji w San Francisco William Scott podczas konferencji prasowej dotyczącej śledztwa.
82-letni Pelosi został przewieziony do szpitala, gdzie przeprowadzono operację naprawy pęknięcia czaszki i poważnych obrażeń prawego ramienia i rąk – przekazał rzecznik Nancy Pelosi.
Nancy Pelosi była w stanie porozmawiać ze swoim mężem po ataku i zanim został zabrany na blok operacyjny. Spikerka Izby Reprezentantów poleciała z rodziną do San Francisco i w piątek wieczorem była w szpitalu.
“Spikerka i jej rodzina są wdzięczni za wsparcie i modlitwy od przyjaciół, wyborców i ludzi w całym kraju. Rodzina Pelosi jest niezmiernie wdzięczna całemu zespołowi medycznemu i funkcjonariuszom organów ścigania, którzy odpowiedzieli na napaść” – przekazał rzecznik Drew Hammill.
Władze zidentyfikowały 42-letniego Davida DePape jako podejrzanego w ataku. Urzędnicy prawdopodobnie w przyszłym tygodniu postawią mężczyźnie zarzuty.
================
A oto, co znalazł nieoceniony RAM – i podał [niewielu czytelnikom, niestety] do wiadomości:
Mąż Nancy Pelosi uprawiał seks z swym «napastnikiem»
«Rzekomy napastnik nazywa się David Depape. Powiedział śledczym, że on i Paul Pelosi uprawiali seks gejowski i doszło do kłótni o narkotyki.
Małżeństwo Pelosi odmówiło udostępnienia nagrań z monitoringu ich domu, podsycając dodatkowe spekulacje na temat homoseksualizmu w ich domu. David Depape ma na swoim koncie aresztowania związane z prostytucją męską».
«Nie włączył się żaden system alarmowy, ani nie było włamania. Kiedy pojawiła się policja, David Depape miał na sobie wyłącznie bieliznę, a Paul Pelosi trzymał młotek. Gdy policja próbowała dokonać oceny sytuacji, Depape wyrwał młotek Pelosiemu i zaatakował go na oczach policjantów».
«Policja wysłana do domu Paula Pelosi:
“RP (osoba zgłaszająca) stwierdził, że w domu jest mężczyzna i że zamierza czekać na jego żonę. RP stwierdził, że nie wie kim jest mężczyzna, ale poinformował, że ma na imię David i że jest przyjacielem.”»
World renowned microbiologist and virologist professor Sucharit Bhakdi MD has won many medical and scientific awards and has more than 300 peer reviewed research papers. Dr. Bhakdi was one of the first top global doctors to warn about the deadly and debilitating effects of the CV19 vax. He was right. Dr. Bhakdi says there is proof that if the injections reach the heart or the brain, they will be damaged beyond repair. Dr. Bhakdi brings up one autopsy that found this and explains, “In multiple parts of the brain in this deceased man, the doctor found the same thing. . . . He found the damned spike proteins in the smallest capillaries of the brain. . . There is no repair because what the doctor found was these small vessels were attacked by the immune system and destroyed. The doctor found irrefutable evidence of brain cell damage of cells that are dead and dying. This poor fellow died because his brain cells were dying. . . . The same patient that died . . . . had this multifocal, meaning at many different locations, necrotizing, meaning dying, encephalitis. . . . He had typical things being seen now in people post vax. They lose their personality. They lose their minds. They lose their capacity to think. They become demented. They can’t hear. They can’t speak. They can’t see. They are no longer the humans that they were. They are destroyed human beings. Their brains are destroyed. The doctor found something so terrible he had to publish right away. This was published October 1, 2022, in “Vaccine,” which is a leading scientific journal. It’s peer reviewed, and it was accepted right away. . . . It can be read by anyone. I beseech you to read it for yourself.
The doctor doing the autopsy found apart from these terrible things happening to the brain, the same things were happening in the heart. It was happening in the heart of the same patient. He saw these same damned devil designed spike proteins. This means the gene that the perpetrators injected into billions of people reach the vessels of the brain and the heart. They are killing people. They are killing people in the most terrible, terrifying and tormenting way.”
Dr. Ryan Cole, Dr. Mike Yeadon and I always sing the same thing. You have to realize we did not know each other until Covid came, and there are so many others. They are not stupid, and they are wonderful and intelligent people, and if everyone is saying the same thing, you have to start thinking we may be right. If we are right, and I say it’s not me, I am one of thousands, and these thousands are right maybe, you are killing yourself and your children and your loved ones. Why do you do this? Why?”
Dr. Bhakdi contends that the world should stop the injections now. . . . and Covid is a “criminal hoax.”
In closing, Dr. Bhakdi says, “I am afraid to say it, but up until one and a half years ago, I was a scientist. Now, I see what is going on. I have to admit that the colleagues and friends of mine that have been telling me that this is genocide may be right. I don’t know, but I feel in my mind there can be no other agenda. There is no other explanation. There is no other explanation because it is clear these gene-based vaccines are not needed because we are not dealing with a killer virus that is destroying mankind. Anyone who says otherwise is obviously lying to your face. Second, it is obvious these so-called vaccines could never ever have protected against infection. . . . Third, and the worst, these gene-based vaccines are the most terrible instruments that have ever been introduced into the human body to destroy humans. . . . These vaccines are going to destroy mankind.”
There is much more in the 53-minute interview. [w oryg. MD]
Join Greg Hunter of USAWatchdog.com as he goes one on one with world renowned microbiologist and virologist, professor Sucharit Bhakdi MD for 10.29.22.
After the Interview:
Dr. Bhakdi says the German government is persecuting him with totally false charges of antisemitism, but he is really being punished for speaking out against the CV19 vax. Early on he told people not to get the CV19 injections. If convicted, Dr. Bhakdi says he faces 5 years in prison. His trial is in 2023.
Abp Viganò: Watykan musi wycofać swoje poparcie dla „zgubnych” zastrzyków przeciw COVID
Uwaga Redakcji [The Remnant]: Poniżej zamieszczamy tekst listu wysłanego przez Arcybiskupa Carlo Maria Viganò do kardynała Luisa Ladarii Ferrera, prefekta Kongregacji Nauki Wiary, w sprawie moralnego charakteru i fizycznych niebezpieczeństw związanych ze szczepieniami przeciw COVID-19 oraz instrukcji Kościoła dla wiernych dotyczących ich stosowania.
List ten został skierowany również do przedstawicieli Stolicy Apostolskiej, w tym do kardynała Pietro Parolina, sekretarza stanu Jego Świątobliwości; kardynała Petera Turksona, kanclerza Papieskiej Akademii Nauk i Papieskiej Akademii Nauk Społecznych; oraz arcybiskupa Vincenzo Paglii, przewodniczącego Papieskiej Akademii Życia.
Eminencjo,
W ubiegłym roku, 23 października 2021 roku, napisałem list do Przewodniczącego Konferencji Episkopatu Stanów Zjednoczonych, który został również przesłany Eminencji, w którym wyraziłem – co już uczyniłem publicznie – moje bardzo mocne zastrzeżenia co do różnych niezwykle kontrowersyjnych aspektów dotyczących moralnej zasadności stosowania eksperymentalnych surowic genowych produkowanych przy użyciu technologii mRNA.
W tym liście, który został napisany z pomocą wybitnych naukowców i wirusologów, podkreśliłem potrzebę aktualizacji „Uwag o moralnych uwarunkowaniach stosowania niektórych szczepionek przeciw COVID-19” [dokument Kongregacji Nauki Wiary zaakceptowany przez Franciszka – w dalszym tekście określany jako „Uwagi”- dop. tłumacza], ze względu na dowody naukowe, które pojawiły się już wtedy, a co więcej, zostały zadeklarowane przez samych producentów preparatu.
Proszę pozwolić mi, Eminencjo, ponowić mój apel w świetle ostatnich deklaracji złożonych przez firmę Pfizer w Parlamencie Europejskim oraz publikacji oficjalnych danych przez światowe organizacje medyczne.
Przede wszystkim przypominam, że dokument Dykasterii, której Eminencja przewodniczy, został promulgowany 21 grudnia 2020 r., przy braku pełnych danych o naturze surowicy genowej i jej składników, a także bez wyników badań jej skuteczności i bezpieczeństwa. Temat „Uwag” został ograniczony do „moralnych aspektów stosowania szczepionek przeciw COVID-19, które zostały opracowane z linii komórkowych pochodzących z tkanek uzyskanych z dwóch płodów, które nie zostały mechanicznie przerwane.” Kongregacja podkreśliła:
„Nie zamierzamy oceniać bezpieczeństwa i skuteczności tych szczepionek, chociaż jest to etycznie istotne i konieczne, ponieważ ocena ta należy do obowiązków badaczy biomedycznych i agencji farmaceutycznych„. Bezpieczeństwo i skuteczność nie były więc przedmiotem „Uwag”, które wyrażając opinię o „moralnych aspektach stosowania” nie uznały za stosowne wypowiadać się na temat „moralnej strony produkcji” tych leków.
Bezpieczeństwo i skuteczność poszczególnych szczepionek należało ustalić po okresie eksperymentów, które zwykle trwają kilka lat. Ale w tym przypadku władze sanitarne zdecydowały się na przeprowadzenie eksperymentu na całej populacji, odchodząc od normalnej praktyki środowiska naukowego, przepisów międzynarodowych i prawa poszczególnych państw.
Wyniki, które obecnie wyłaniają się z oficjalnych danych opublikowanych we wszystkich krajach, które wprowadziły kampanię masowych szczepień, są bezsprzecznie katastrofalne. Okazuje się, że ludzie, którzy zostali poddani szczepieniu eksperymentalną surowicą, nie tylko nie zostali ochronieni przed zarażeniem wirusem, ani przed poważnymi formami choroby, ale w rzeczywistości stali się bardziej podatni na COVID-19 i jego warianty ze względu na nieodwracalne osłabienie ich systemów odpornościowych spowodowane technologią mRNA.
Dane podkreślają również poważne krótko- i długoterminowe skutki, takie jak bezpłodność, wywoływanie poronień u kobiet w ciąży, przenoszenie wirusa na dzieci poprzez karmienie piersią, rozwój poważnych chorób serca, w tym zapalenia mięśnia sercowego i osierdzia, powrót nowotworów, które wcześniej zostały wyleczone, oraz cały szereg innych wyniszczających chorób. Liczne przypadki nagłych zgonów – które do niedawna uparcie uważano za niemające związku z zaszczepieniem surowicą – ujawniają konsekwencje wielokrotnego przyjmowania dawek, nawet u osób młodych, zdrowych i sprawnych fizycznie.
Personel wojskowy, który jest rygorystycznie badany ze względów bezpieczeństwa, wykazuje taką samą częstotliwość występowania działań niepożądanych w wyniku podania surowicy. Niezliczone badania potwierdzają obecnie, że surowica może powodować formy nabytego niedoboru odporności u tych, którzy ją otrzymują. Na całym świecie lawinowo rośnie liczba zgonów i ciężkich patologii poszczepiennych. Szczepionki te spowodowały więcej zgonów niż wszystkie inne szczepionki razem wzięte w ciągu ostatnich trzydziestu lat. I nie tylko to: w wielu państwach, liczba osób, które zmarły po szczepieniu jest znacznie wyższa niż liczba osób, które zmarły z powodu COVID.
Kongregacja Nauki Wiary (obecnie Dykasteria), chociaż nie wyraziła opinii na temat skuteczności i bezpieczeństwa surowic, określiła je jednak jako „szczepionki”, przyjmując za pewnik, że dają one odporność i ochronią ludzi przed czynnym i biernym zarażeniem. Ale ten element został teraz zdezawuowany przez deklaracje, które pochodzą od wszystkich światowych władz sanitarnych i Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), które teraz mówią, że ci, którzy zostali zaszczepieni, mogą sami się zarazić i zarażać innych ludzi w stopniu wyższym, niż ludzie, którzy nie zostali zaszczepieni, a także, że ich systemy odpornościowe zostały drastycznie osłabione, a nawet całkowicie zrujnowane.
Preparaty, które zostały określone jako „szczepionki”, nie odpowiadają zatem oficjalnej definicji szczepionki, do której przypuszczalnie odnoszą się „Uwagi”. Szczepionka” jest definiowana jako preparat, który powoduje produkcję przeciwciał przez organizm, nadając mu określoną odporność na określoną infekcję (wirusową, bakteryjną lub pasożytniczą). Definicja ta została obecnie zmodyfikowana przez WHO, ponieważ w przeciwnym razie nie byłoby możliwe włączenie preparatów anty-COVID do definicji szczepionki, ponieważ preparaty te nie powodują produkcji przeciwciał i nie dają odporności na chorobę zakaźną wywoływaną przez Sars-CoV-2.
Należy zaznaczyć, że obecność tlenku grafenu zarówno w tzw. „szczepionkach”, jak i we krwi osób zaszczepionych, została obecnie udowodniona ponad wszelką wątpliwość, mimo że nie ma naukowego uzasadnienia dla jego obecności ani zastosowania na ludziach ze względu na jego toksyczność. Wyniszczający wpływ tlenku grafenu na organy osób, które zostały poddane szczepieniu, jest obecnie oczywisty i prawdopodobnie firmy farmaceutyczne zostaną wkrótce pociągnięte za to, do odpowiedzialności.
Eminencja z pewnością wie, że opatentowano już technologię z wykorzystaniem samoskładających się nanostruktur tlenku grafenu w celu umożliwienia śledzenia i zdalnego kontrolowania obiektów, w szczególności w celu monitorowania parametrów życiowych każdego pacjenta, poprzez połączenie z „chmurą internetową” za pośrednictwem sygnału Bluetooth emitowanego przez te nanostruktury. Na dowód, że informacje te nie są wynikiem obsesji jakichś teoretyków spiskowych, Eminencja powinien wiedzieć, że Unia Europejska wybrała jako zwycięzców konkursu, dwa projekty poświęcone innowacjom technologicznym, zatytułowane: „Mózg ludzki i grafen”. Te dwa projekty otrzymają po miliardzie euro dofinansowania w ciągu najbliższych dziesięciu lat.
„Szczepionki” przeciw COVID-19 były przedstawiane jako jedyna możliwa alternatywa dla śmiertelnej choroby. Było to od samego początku kłamstwo i perspektywa ostatnich dwóch lat to potwierdziła. Istniały i istnieją alternatywne metody leczenia, ale były one metodycznie bojkotowane przez firmy farmaceutyczne – ponieważ są one zbyt tanie i nie przynoszą im zysków. Alternatywne metody leczenia były dyskredytowane przez publikacje naukowe, finansowane przez Big Pharma, które później zostały wycofane, ponieważ były oparte na jaskrawo sfałszowanych danych.
Co więcej, okazało się, że COVID-19 jest – co było wiadome i oczywiste – sezonową formą koronawirusa, która jest uleczalną i nie zagrażającą życiu, formą grypy, która powoduje tylko minimalną liczbę zgonów wśród osób, które już mają jakieś inne schorzenia. Wieloletni monitoring koronawirusa nie pozostawia w tym względzie żadnych wątpliwości, a także eliminuje element „nagłego zagrożenia pandemicznego”, który wykorzystano jako pretekst do narzucenia „szczepionek”.
Normy międzynarodowe określają, że lek eksperymentalny nie może być dopuszczony do dystrybucji, chyba że nie ma innej skutecznej alternatywy leczenia. To dlatego agencje farmaceutyczne na całym świecie uniemożliwiły stosowanie iwermektyny, osocza hiperimmunologicznego i innych metod leczenia, których skuteczność została udowodniona. Nie ma potrzeby przypominać Waszej Eminencji, że wszystkie te agencje, wraz z WHO, są niemal w całości finansowane przez firmy farmaceutyczne i powiązane z nimi fundacje, a na najwyższych ich szczeblach istnieje poważny konflikt interesów.
W ostatnich kilku dniach, przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen musiała odpowiedzieć przed Parlamentem na temat finansowania PNRR (krajowy plan odbudowy i rozwoju) laboratoriów we Włoszech i Grecji, w których pracuje jej mąż. Nie można też zapomnieć, że ta sama przewodnicząca odmówiła przekazania Europejskiemu Trybunałowi Obrachunkowemu wiadomości tekstowych, które wymieniła z dyrektorem generalnym firmy Pfizer, Albertem Bourlą, na temat umów na dostawy. Wiadomości te, wciąż nie zostały ujawnione.
Narzucenie eksperymentalnego serum odbyło się poprzez skoordynowane zastosowanie metod, które nie miały precedensu w najnowszej historii, z wykorzystaniem technik masowej manipulacji, które są dobrze znane ekspertom w dziedzinie psychologii. W tej operacji terroryzmu medialnego i pogwałcenia naturalnych praw jednostek, której towarzyszył niedopuszczalny szantaż i dyskryminacja, hierarchia katolicka zdecydowała się stanąć po stronie systemu, czyniąc się promotorem „szczepionek”, dochodząc nawet do punktu zalecania ich jako „moralnego obowiązku”.
Media umiejętnie wykorzystały duchowy autorytet papieża i jego wpływy medialne, aby potwierdzić narrację głównego nurtu, a to stanowiło istotny element sukcesu całej kampanii szczepień, przekonując wielu wiernych do poddania się szczepieniu ze względu na zaufanie, jakim darzyli papieża.
Obowiązek szczepień nałożony na pracowników Stolicy Apostolskiej, wzorowany na regulacjach wprowadzonych w innych krajach, potwierdził absolutną zgodność Watykanu ze skrajnie niedbałymi i lekkomyślnymi postawami, które są całkowicie pozbawione jakiejkolwiek naukowej zasadności. Naraziło to Państwo Watykańskie na ewentualną odpowiedzialność prawną, co dodatkowo obciąży jego skarb. Nie należy też wykluczać możliwości, że wierni mogą wnieść zbiorowe pozwy przeciwko własnym duszpasterzom, którzy zostali przemianowani na sprzedawców niebezpiecznych preparatów.
Po ponad dwóch latach, Kościół nie uznał za konieczne, wydania jakiegokolwiek oświadczenia w celu skorygowania „Uwag”, które w świetle nowych dowodów naukowych są już przestarzałe i zasadniczo sprzeczne z twardymi faktami. Ograniczając się do ściśle moralnej oceny stosowania szczepionek, Kongregacja Nauki Wiary nie wzięła pod uwagę proporcjonalności między korzyściami płynącymi z zastosowania surowicy genowej – które nie miały miejsca – a krótko- i długoterminowymi niekorzystnymi skutkami ubocznymi, które obecnie są widoczne dla wszystkich.
Ponieważ obecnie jest oczywiste, że preparaty sprzedawane jako szczepionki nie dają żadnych znaczących korzyści, a wręcz przeciwnie – mogą powodować bardzo wysoki odsetek zgonów lub poważnych chorób nawet u osób, dla których COVID nie stanowi poważnego zagrożenia, nie można już uznać za uzasadnione, żadnych prób wykazania proporcjonalności między ryzykiem a korzyściami, eliminując w ten sposób jedno z założeń, na których opierały się „Uwagi”: „Moralność szczepień polega nie tylko od obowiązku ochrony własnego zdrowia, ale także od obowiązku dążenia do dobra wspólnego. W przypadku braku innych środków powstrzymania lub nawet zapobieżenia epidemii, dobro wspólne każe zalecać szczepienia, zwłaszcza w celu ochrony najsłabszych i najbardziej narażonych” (uwaga nr. 5).
Wiemy już dobrze, że nie ma „braku innych środków”, a surowica ani nie zatrzymuje epidemii, ani jej nie zapobiega. To sprawia, że „szczepionka” z mRNA produkowana z abortowanych linii komórkowych jest nie tylko moralnie niedopuszczalna, ale także absolutnie niebezpieczna dla zdrowia człowieka, a w przypadku kobiet w ciąży, także dla zdrowia ich nienarodzonych dzieci.
Kościół, wyrażając moralną ocenę szczepionek, nie może pomijać wielu elementów, które przyczyniają się do sformułowania ogólnego osądu. Kongregacja nie może ograniczyć się do ogólnej tezy o moralnej legalności preparatu jako takiego – legalności, która jest całkowicie wątpliwa, nie biorąc pod uwagę jego nieskuteczność, braku badań, jego geno-toksyczności i rakotwórczości oraz dowodów na niekorzystne skutki skutki uboczne.
Zamiast tego Kongregacja musi jak najszybciej wypowiedzieć się na ten temat. Obecnie, gdy wykazano całkowitą bezużyteczność surowicy „dla powstrzymania lub nawet zapobieżenia epidemii”, nie można jej już podawać i istotnie, istnieje moralny obowiązek, aby władze sanitarne i firmy farmaceutyczne wycofały ją jako coś niebezpiecznego i szkodliwego, a poszczególni wierni odmówili szczepienia.
Ponadto uważam, Najczcigodniejsza Eminencjo, że nadszedł czas, aby Stolica Apostolska definitywnie zdystansowała się od tych prywatnych podmiotów i międzynarodowych korporacji, które uwierzyły, że mogą wykorzystać autorytet Kościoła katolickiego do poparcia neo-maltuzjańskiego projektu Agendy 2030 Organizacji Narodów Zjednoczonych i Wielkiego Resetu Światowego Forum Ekonomicznego. Nie można tolerować sytuacji, w której głos Kościoła Chrystusowego nadal współuczestniczy w planie redukcji globalnej populacji opartym na chronicznej patologizacji ludzkości i narzucania bezpłodności. Jest to tym bardziej konieczne w obliczu skandalicznego konfliktu interesów, na jaki narażona jest Stolica Apostolska, przyjmując sponsoring i finansowanie od architektów tych zbrodniczych planów.
Nie powinno umykać uwadze Waszej Eminencji, że istnieją bardzo poważne konsekwencje dla Kościoła Świętego z powodu lekkomyślnego wsparcia dla narracji „psycho-pandemicznej”. Wykorzystanie słów i przemówień Franciszka, by skłonić wiernych do przyjęcia surowicy, która nie tylko okazała się bezużyteczna, ale wręcz poważnie szkodliwa, podważyło autorytet Watykanu, nakłonionego do propagowania leczenia opartego na danych, które okazały się niepełne i sfałszowane.
To lekkomyślne i co najmniej niezrozumiałe zachowanie, wiązało się z ingerencją najwyższego autorytetu kościelnego w dziedzinę ściśle naukową, która jest „w gestii badaczy biomedycznych i agencji farmaceutycznych”. Jak po tej zdradzie, wierni katolicy i ci, którzy patrzą na Kościół jako na wiarygodnego przewodnika, będą mogli z jakąkolwiek dozą spokoju i zaufania, uznać w przyszłości stanowisko Kościoła za rzetelne i wiarygodne?
Jak będzie możliwym naprawienie szkód wyrządzonych tym, którzy nie mając ani wykształcenia medycznego, ani kompetencji w tej dziedzinie, poddali się zabiegowi, który w istocie zagroził ich zdrowiu lub doprowadził do przedwczesnej śmierci, tylko dlatego, że został im zalecony przez papieża, biskupa lub proboszcza, który powiedział im, że jeśli nie zostaną zaszczepieni, nie będą mogli przyjść do kościoła, służyć do Mszy ani śpiewać w chórze?
Hierarchia katolicka doświadczyła w ostatnich latach upadku, który jest wprost proporcjonalny do poparcia, jakiego udzieliła ideologii globalistycznej. Jej zaangażowanie we wsparcie kampanii szczepionkowej nie jest odosobnionym przypadkiem, sądząc po udziale Stolicy Apostolskiej w inicjatywach klimatycznych – które również opierają się na fałszywych przesłankach, nie mających w sobie nic naukowego – oraz przedsięwzięciach trans-humanistycznych.
Nie jest celem, dla którego nasz Pan umieścił Kościół na ziemi. Kościół musi przede wszystkim głosić Prawdę, trzymając się z dala od niebezpiecznych związków z możnymi tego świata, a tym bardziej z tymi spośród nich, którzy są notorycznie wrogo nastawieni do nauki Chrystusa i moralności katolickiej. Jeśli hierarchia nie otrząśnie się z tego służalczego zniewolenia, jeśli nie odkryje w sobie na nowo odwagi i godności, by przeciwstawić się mentalności świata, zostanie zmiażdżona i padnie ofiarą własnej niezdolności do bycia przeszkodą i znakiem niezgody.
Jestem pewien, Eminencjo, że zechcecie rozważyć szczególną powagę tych tematów, a także pilną potrzebę oświeconej interwencji, wiernej nauczaniu Ewangelii i salus animarum, które jest i pozostaje suprema lex Kościoła.
In Christo Rege,
+ Carlo Maria Viganò, Arcybiskup Były Nuncjusz Apostolski w Stanach Zjednoczonych Ameryki 18 października 2022 r.
To tylko przykładowe informacje z ostatnich 2 dni… wcale nie trzeba było ich wyszukiwać, gdyż są powszechnie dostępne… Podobnych jest dużo więcej, lecz media z reguły milczą o masowej fali “nagłych i niespodziewanych” oraz oczywiście “niewyjaśnionych” zgonów, podając jedynie zgony celebrytów, bo trudno o ich odejściu milczeć. O prawdziwej lawinie zgonów motłoch maseczkowo-szczepionkowy nie dowie się z tych zakłamanych mediów.
====================
Wieloletni brytyjski dziennikarz prowadzący swój program radiowy zmarł nagle w poniedziałek (24 października) podczas prezentowania swojego codziennego segmentu na antenie – poinformowała jego stacja radiowa.
Tim Gough, 55 lat, zmarł wczesnym rankiem w poniedziałek, podczas gdy jego program “Tim Gough at Breakfast” był emitowany na żywo. Przyczyną nagłego zgonu podejrzewa się zawał serca.[…]
◊ ◊ ◊ ◊ ◊
W poniedziałek (24 października) zmarł nagle Ash Carter, były sekretarz obrony USA podczas administracji Obamy. Carter zmarł w wieku 68 lat po nagłym ataku serca – poinformowała we wtorek jego rodzina w oświadczeniu. […]
◊ ◊ ◊ ◊ ◊
8 września 18-letnia Kayla Rose Lumpkins zasnęła i nigdy się nie obudziła. Jej matka, Renee Greer, poszła obudzić ją następnego dnia i odkryła, że córka zmarła we śnie.
Według Renee, jej córka była fizycznie zdrowa, dopóki nie otrzymała “zastrzyku przypominającego” (booster).
“Miała dwie [szczepionki]. Potem miała trzecią na dobrą sprawę 7 miesięcy przed [8 września]. Mówię wam wszystkim, że była zdrowa. Z jej szalonym harmonogramem; chórem, teatrem, treningiem, porannymi rozgrzewkami, próbami, występami w połowie czasu gry w piłkę nożną, przedstawieniami, koncertami, doskonaleniem się w jej dodatkowych zajęciach szkolnych i wszystkim innym, co robiła, nie było mowy, żeby była chora. Gdyby była, nie byłaby w stanie tego zrobić. Wciąż czekam, aby się czegoś dowiedzieć” – powiedziała zrozpaczona matka.
Renee podejrzewa w swoim poście, że śmierć córki spowodowana została przyjęciem preparatu genetycznego mRNA oferowanego jako “szczepionka przeciwko kowid”. Jej post został usunięty.
◊ ◊ ◊ ◊ ◊
Nawet wysokonakładowe mainstreamowe gazety zaczynają wspominać o prawdziwej pandemii: pandemii zaszczepionych. Według The Sacramento Bee (pismo założone w 1857 roku jest największą codzienną gazetą w tym mieście, piątą największą gazetą w stanie Kalifornia i 27 największą gazetą w USA), w artykule pt “Śmierć z powodu zawału serca gwałtownie wzrosła wśród młodych Amerykanów podczas drugiego roku pandemii COVID”. Oczywiście w tymże “drugim roku pandemii kowida” nie chodzi o to, że jakiś wyimaginowany kowid zabija młodych dorosłych Amerykanów, lecz padają oni nagle i niespodziewanie jako efekt “szczepionek przeciwko kowid”.
“W drugim roku pandemii, dramatyczny wzrost liczby zawałów rozłożył modele mające przewidywać liczbę zgonów. Śmiertelne ataki serca wśród dorosłych w wieku 25-44 lat wzrosły o 29,9% w stosunku do przewidywań. Śmierć z powodu ataku serca wzrosła o 19,6% dla dorosłych w wieku 45-64 lat i o 13,7% dla osób w wieku 65 lat i starszych. Naukowcy z Cedars-Sinai stwierdzili, że te nadmiernie wysokie wskaźniki zgonów związanych z atakiem serca utrzymywały się przez cały czas trwania pandemii, co stwarza możliwość, że COVID-19 może wywołać lub przyspieszyć chorobę wieńcową.” – pisze kalifornijska gazeta. Podając te dane, media dalej trzymają się niewzruszonej narracji, że “kowid” i “wirus powodujący kowida” powodują te nagłe zgony, podczas gdy są to właśnie przyjęte do organizmu groźne preparaty.
Te genetyczne ludobójcze mikstury zabijają ludzi szybko i wolniej. Nikt nie wie jak reaguje organizm na różnego rodzaju toksyny, nikt nie zna granicy której przekroczenie kończy się nagłym kryzysem, albo staje sie bodźcem do nieco wolniejszego niszczenia organów. Dla tych odporniejszych “szczepionka” znajdzie swoją drogę poprzez wyzwolenie swej skuteczności poprzez długofalowe choroby autoimmunologiczne czy choroby nowotworowe.
Właśnie dowiadujemy się, że spotkały się w Waszyngtonie dwie gnidy odpowiedzialne za rozpętanie i podtrzymywanie histerii “pandemii”, szczepionkowy terror i śmierć niezliczonej liczby osób. Minister Śmierci Adam Niedzielski podpisał podczas wizyty porozumienie o współpracy z siecią amerykańskich ośrodków onkologicznych National Comprehensive Cancer Network (NCCN). Skurw… którzy doprowadzili do chorób będą teraz prowadzili “edukację i prewencję nowotworów”. Nie wątpimy, że jedną z “prewencji” będą kolejne “szczepionki”, a “leczenie” będzie polegało na stosowaniu innych silnych trucizn. Opornych, którzy przetrwają wszystkie fazy “prewencji i leczenia” w ostatniej podłączy się do respiratora i może poda się uniwersalny Remdesivir.
W ten sposób niemal wszyscy będą zadowoleni: statystyki “ofiar kowida” powiększą się – a jest to niezbędne w utrzymywaniu narracji, bo “Covid będzie z nami latami“; fundusze emerytalne zaoszczędzą na wypłatach; firmy farmaceutyczne powiększą astronomiczne zyski; ministerstwa “zdrowia” będą miały pełne ręce roboty; szpitale będą miały niezliczoną liczbę klientów-pacjentów; zarządy cmentarzy i firmy kamieniarskie powiększa obroty. Same radości. Tylko rodziny będą opłakiwały zmarłych, ale te prywatne smutki nikogo nie obchodzą.
◊ ◊ ◊ ◊ ◊
Niedzielski spotkał się z Faucim
Minister zdrowia Adam Niedzielski, który jest ekonomistą i nie posiada wykształcenia medycznego, pojechał do Stanów Zjednoczonych spotkać się z niesławnym dr. Anthonym Faucim. Obaj są wielkimi orędownikami masowego wciskania ludziom eksperymentalnych preparatów terapii genowej zwanych marketingowo „szczepionkami COVID-19”.
Anthony Fauci nazywany jest czasami „pierwszym lekarzem USA” i odpowiada za rozkręcanie w tym państwie histerii pandemicznej i pandemicznego zamordyzmu. Promował zasłanianie ust i nosa maseczkami, które wywoływały wdychanie do płuc rozmnożonych na maseczkach zarazków i wydychniętego wcześniej dwutlenku węgla, ale także „szczepienia” błyskawicznie zatwierdzonymi warunkowo preparatami mRNA. Jest również odpowiedzialny za destrukcyjną dla psychiki, zdrowia i ekonomii izolację osób z dodatnim wynikiem testu, o którym sam jego twórca mówił, że nie nadaje się do diagnostyki.
W przeszłości dr Fauci dokonywał wysoko śmiertelnych eksperymentów medycznych na bezbronnych dzieciach – głównie sierotach i maluchach z biednych rodzin.
Do dziś nie wykazuje żadnych oznak wyrzutów sumienia. Pastwił się też nad psami, co widać na poniższym zdjęciu.
Wracając do spotkania w Stanach Zjednoczonych… Cóż takiego ustalili Niedzielski i Fauci? „Minister zdrowia Adam Niedzielski i dr Anthony Fauci podczas spotkania w Waszyngtonie rozmawiali o potrzebie przekonywania ludzi do szczepień. Uznali, że jakikolwiek przymus jest niewskazany. Poziom wyszczepienia przeciw COVID-19 w Polsce i USA jest podobny” – czytamy w komunikacie Ministerstwa Zdrowia.
Rozumiecie? Po miesiącach masowego łamaniach praw człowieka, przymuszania do „szczepień” dyskryminacjami, represjami i szantażami, nagle uznali, że „przymus jest niewskazany”. Ciekawe, kiedy wezmą pełną odpowiedzialność prawną za swoje decyzje, które doprowadziły do nadmiarowych zgonów liczonych w setkach tysięcy.
Znienawidzony przez Amerykanów Anthony Fauci jest „na wylocie” i wkrótce odejdzie z rządu federalnego. Minister Niedzielski porządzi dłużej, zapewne do wiosennych wyborów, o ile rząd Morawieckiego nie upadnie wcześniej.