Stanisław Michalkiewicz 14.05.2022 https://prawy.pl/119973-stanislaw-michalkiewicz-wyplukiwanie-zlota-z-powietrza-felieton/
Jak twierdzi poeta, “z wszystkiego można szmal wydostać, tak, jak za okupacji z Żyda!” Toteż w miarę rozwoju świadomości, mnożą się powody, na które powołują się amatorzy wydostania szmalu. Jest to zadanie stosunkowo łatwe, zwłaszcza gdy sprawę rozpatruje niezawisły sędzia, uprzednio zainteresowany materialnie przez stronę pragnącą wydostać szmal. Wtedy taki sędzia, z którym strona się podzieliła, albo przynajmniej mu to obiecała, kombinuje, jakby tu stworzyć jakieś pozory legalności dla wydobycia szmalu i wszystko jest “gites tenteges”.
Czasami niepotrzebne są nawet żadne sądy, bo zwyczajny, poczciwy, tradycyjny szantaż wystarczy. Oczywiście nie w każdym przypadku, co to, to nie – ale wtedy, gdy szantażysta dysponuje wpływami wśród możnych tego świata, a zwłaszcza – gdy tych możnych wytrzepuje tuzinami z banana. Wtedy taki szantażowany ulega szantażyście, bo straty, na jakie może go narazić gniew puszczonych w ruch możnych, z reguły bywają większe, niż ewentualny rabunek. Tak było np. w przypadku banków szwajcarskich, od których organizacje żydowskie zażądały pewnego dnia przekazania im zawartości tzw. “martwych kont”. Chodziło o konta, które w bankach szwajcarskich zakładali sobie przed II wojną światową liczni Żydzi, których potem wymordowali Niem… to znaczy, pardon – jacy tam znowu “Niemcy”, kiedy przecież Niemcy są wyłącznie dobrzy, natomiast źli byli tylko “naziści”, których – podobnie jak prawdziwych Cyganów – już nie ma, chyba, że w Rosji, albo na Ukrainie – bo teraz i jedni i drudzy wymyślają sobie nawzajem od “nazistów”. To słowo, podobnie jak “faszysta”, nie oznacza już jegomościa wyznającego konkretną ideologię, a tylko epitet, chętnie używany w braku merytorycznych argumentów. Spotkałem się z takim podejściem podczas dysputy w rządowej telewizji. Dyskutanci obrzucali swoich przeciwników epitetami w rodzaju “nazistów” i “faszystów”, najwyraźniej nie rozumiejąc ich znaczenia. Zaproponowałem tedy, by odwołać się do klasyka, tzn. – Benita Mussoliniego, który faszyzm wynalazł, więc na pewno wiedział, o co chodzi. Jak wiadomo, Mussolini w krótkich żołnierskich słowach wyraził istotę faszyzmu: “wszystko w państwie, nic poza państwem, nic przeciwko państwu”. Wynika z tego, że poza państwem nie ma życia. Poza “państwem” – a więc poza ramami wyznaczonymi przez biurokratyczny gang – bo niezależnie od rewolucyjnej teorii, według rewolucyjnej praktyki, to zawsze on jest “państwem”. Nietrudno wyciągnąć z tego wniosek, że “państwu”, czyli wspomnianemu gangowi, wszystko wolno – i to przekonanie stanowi istotę faszyzmu. Skoro tak, to widzimy, że faszyzm zwyciężył, bo chociaż dzisiaj wszyscy, szczerze lub nieszczerze, powołują się na “demokrację”, czy “państwo prawne”, to w głębi duszy są faszystami, ponieważ ideologia ta u większości współczesnych ludzi zeszła już do poziomu instynktów.
Wracając do szwajcarskich bankierów, to początkowo uznali oni roszczenia o wydanie organizacjom żydowskim pieniędzy zgromadzonych przez zupełnie innych Żydów na “martwych kontach” za absurdalne – ale kiedy Stany Zjednoczone zagroziły Szwajcarii sankcjami, to nie tylko ulegli szantażowi, ale nawet przekazali szantażystom sumę znacznie większą od pierwotnej, bo – jak zauważyli wymowni Francuzi – “l`appetit vient en mangeant”, co się wykłada, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Ten przykład skuteczności zachęcił inne osoby, a nawet całe środowiska do wydobywania szmalu i w ten sposób, obok przemysłu holokaustu, powstał przemysł molestowania. Dojrzała matrona, albo pan w sile wieku, przyciśnięty finansową potrzebą, nagle przypomina sobie, że przed wielu, wielu laty, jakiś majętny jegomość włożył rękę pod spódnicę, albo w rozporek, alarmuje niezawisły sąd i w ten sposób rozwiązuje sobie problemy socjalne. Gołodupców dlaczegoś nie pozywają, być może dlatego, że taki jeden z drugim gołodupiec, jeśli już molestuje, to – że tak powiem – na własną rękę, no a poza tym, z niego żadnego szmalu się nie wydostanie, jako że ex nihilo nihil fit.
Na wszelki wypadek, w obawie przed pojawieniem się jeszcze innej gałęzi przemysłu, po rozum do głowy poszły środowiska banksterskie. Przy okazji epidemii postawiły na instynkt samozachowawczy i to okazało się strzałem w dziesiątkę. Miliardy ludzi pozwoliły robić ze sobą co tylko promotorom epidemii przyszło do głowy, również dzięki temu, że biurokratyczne gangi też zwęszyły tutaj szmalec, na wszelki wypadek forsując “bezkarność plus”, co zapewniło możliwość wykorzystania państwowego monopolu na przemoc. Ale epidemia nie może trwać wiecznie, bo zbytnie jej przeciąganie mogłoby rykoszetem uderzyć również w banksterów. Zatem na wypadek, gdy już pretekst epidemii przestanie już tak silnie oddziaływać na instynkt samozachowawczy, banksterzy i biurokratyczne gangi nieubłaganym palcem wskazały nowego wroga postępowej ludzkości w postaci klimatu. Skierowanie uwagi, zwłaszcza młodych ludzi, na walkę ze “zmianami klimatycznymi” odwraca ich uwagę od banksterów, dzięki czemu mogą oni, w zmowie z wrażliwymi społecznie rządami, wciągać ich w coraz głębszą niewolę bez żadnego z ich strony sprzeciwu, ani nawet – żadnych podejrzeń. Ubocznym skutkiem tego zabiegu są warunki dla rozwoju nowej gałęzi przemysłu, że tak powiem – “klimatycznego”.
W ramach programu pilotażowego jakaś celebrytka skutecznie pozwała władzę za zmuszanie jej do oddychania zanieczyszczonym powietrzem. Władzom to oczywiście nic nie szkodzi, bo przecież nie płacą odszkodowań ze swojej kieszeni, tylko z kieszeni podatników, a poza tym na konto niezawisłych sądów płyną dochody z opłat. I właśnie odbył się w Polsce pierwszy “proces klimatyczny”. Pani z Podlasia pozwała naszą ukochaną Ojczyznę za szkody, jakich doświadcza z powodu złowrogiego klimatu z którym państwo walczy opieszale i nieskutecznie. Okazuje się, że pogoda utrudnia jej prowadzenie działalności gospodarczej, podobnie jak baletnicy zawadza rąbek spódnicy. Konkretnie chodzi o to, że jak spadnie ulewny deszcz, to koło jej domu woda deszczowa spływa w postaci “rwącego potoku”. “W sprawie ochrony klimatu zawiodło państwo, ale to ja ponoszę koszty. Boję się podtopień.” – powiedziała. Co prawda nie bardzo wiadomo, co konkretnie państwo powinno zrobić; czy rozpiąć parasol ochronny nad miejscowością, w której poszkodowana mieszka, czy może przenieść jej dom w miejsce, gdzie żaden “rwący potok” nie pojawi się nawet w przypadku oberwania chmury, czy wreszcie – sypnąć złotem zrabowanym uprzednio od podatników. Jak się bowiem przy tej okazji dowiedzieliśmy – “każdy obywatel ma prawo do stabilnego i przewidywalnego klimatu” tak samo, jak obywatel Związku Radzieckiego za Leonida Breżniewa miał zagwarantowane w konstytucji prawo do jazdy metrem. Tak w każdym razie uważa pani Ilona Jędrasik, kierująca programem “Infrastruktura Paliw Kopalnych w Polsce, w ramach Fundacji ClientEarth Prawnicy dla Ziemi”. W Radzie programowej tej Fundacji zasiada m.in. pan Adam Bodnar, przedtem zatrudniony na operetkowej posadzie “rzecznika praw obywatelskich”, więc w wojnie z klimatem na pewno zwyciężymy.
OŚWIADCZENIE ARCYBISKUPA VIGANÒ w sprawie aresztowania Jego Eminencji Kardynała Józefa Zena
https://www.bibula.com/?p=134028
Niedawno ogłoszono, że kardynał Joseph Zen został aresztowany przez władze Hongkongu. Śledztwa i aresztowania dokonała specjalna sekcja policji powołana przez rząd w Pekinie do pilnowania bezpieczeństwa narodowego Chin, czyli do tłumienia wszelkich form sprzeciwu i protestów wobec łamania praw człowieka przez chińską dyktaturę.
Leciwy kardynał – który w przeszłości ostro krytykował tajne porozumienie podpisane między reżimem chińskim a Stolicą Apostolską – został przesłuchany, a następnie zwolniony za kaucją. Skonfiskowano także jego paszport. To, co się stało, jest bardzo poważnym naruszeniem wolności i praw przysługujących każdemu człowiekowi, tym bardziej godnym ubolewania w przypadku kardynała Świętego Kościoła Rzymskiego.
Watykańskie Biuro Prasowe, z oczywistym zakłopotaniem, ograniczyło się do wyrażenia „zaniepokojenia”, nie kierując żadnych formalnych protestów do rządu w Pekinie.
Zaledwie kilka dni wcześniej dziesięciu innych księży ze wspólnoty w Baoding, należących do tajnego Kościoła, zostało uprowadzonych i wysłanych na przymusową „reedukację” przez Komunistyczną Partię Chin, ponieważ nie chcieli przyłączyć się do patriotycznej sekty, co powiększyło listę nadużyć i opresji wobec katolików wiernych podziemnemu Kościołowi.
Zatrute owoce porozumienia chińsko-watykańskiego są teraz widoczne. Kościół bergogliański woli milczeć na temat prześladowań katolików należących do tajnego Kościoła, po tym jak wydał ich na pastwę sekty patriotycznej i Komunistycznej Partii Chin. W zamian, Pekin co roku wynagradza Stolicę Apostolską za jej usługi znacznymi funduszami. Najemnicy pozwalają się kupić za trzydzieści srebrników, które ociekają krwią męczenników milczącego Kościoła.
We wrześniu 2020 r., w przeddzień odnowienia tego niesławnego porozumienia, kardynał Zen przybył do Rzymu, aby spotkać się z Bergoglio, który upokorzył go oburzającą odmową spotkania z nim z powodu dobrze znanego stanowiska chińskiego kardynała w sprawie porozumienia i jego powtarzających się naruszeń. Ten afront wobec Księcia Kościoła był wyraźnym sygnałem dla chińskiej dyktatury, która poczuła się wtedy swobodnie, nie obawiając się konsekwencji ani tego, że Watykan zajmie stanowisko.
Lokator Watykanu znajduje jednak czas na przyjmowanie wysokich rangą przedstawicieli Nowego Porządku Świata, przedstawicieli globalizmu i lichwiarskiej finansjery, dyktatorów i zbrodniarzy wojennych, a nawet żon żołnierzy walczących w neonazistowskim batalionie Azow, który w ostatnich dniach używał cywilów jako żywych tarcz podczas rosyjskiego oblężenia huty Azowstal. Ktoś zwrócił uwagę, że na audiencji papieskiej, dwóm ukraińskim żonom towarzyszył rosyjsko-kanadyjski aktywista Piotr Werzyłow. Jest on założycielem i rzecznikiem feministycznej grupy Pu**y Riot, znanej z dokonywania profanacji i świętokradztw wobec cerkwi prawosławnych w Rosji, na wzór Femenu na Zachodzie. Pozostawia nas w zakłopotaniu fakt, że przedstawiciel ruchu antychrześcijańskiego, który z bluźnierstwa uczynił sedno swej wywrotowej działalności, został dopuszczony do audiencji w Watykanie.
Ta nie mająca sobie równej, dwulicowość, która nie jest bynajmniej dwuznaczna, pokazuje, jak głęboki Kościół Bergoglio jest całkowicie zgodny nie tylko z narracją psycho-pandemiczną, ale także z obłąkańczym zarządzaniem kryzysem rosyjsko-ukraińskim przez „głębokie państwo”. Kardynał Zen został dodany do listy kardynałów- autorów Dubiów, którym Bergoglio nigdy nie odpowiedział ani nie udzielił audiencji, chociaż osobiście napisał list poparcia do Jamesa Martina, S.J. Tym kolejnym poparciem Bergoglio potwierdza, że zamierza unormować w Kościele Katolickim panseksualizm niesławnej ideologii LGBTQ, a wraz z nim wieczne zatracenie wielu dusz.
Mądrość i roztropność watykańskiej dyplomacji, cenna spuścizna wielowiekowego doświadczenia, którą niegdyś podziwiały wszystkie kancelarie świata, dziś, pod przewodnictwem Pietro Parolina, jest tylko odległym wspomnieniem. Na oczach Boga i ludzi bezwstydnie panoszą się dworskie interesy, ekonomiczne zyski i przestępcze konszachty. Wierni patrzą ze zgorszeniem na przemianę Stolicy Apostolskiej w jaskinię zbójców (Łk 19, 46).
Zachęcam moich współbraci biskupów i kapłanów, a także wiernych świeckich, aby wspierali Jego Eminencję modlitwą, wyrażając swoją bliskość i solidarność z nim w tym trudnym czasie. Niech próby, którym poddawany jest Kardynał Zen, przyniosą z nieba nagrodę, którą Pan obiecał tym, którzy wiernie służą Kościołowi Świętemu i pozostają niezachwiani w wierze, nie dając się skazić duchowi tego świata.
+ Carlo Maria Viganò, Arcybiskup
13 maja 2022 r. Rocznica objawienia Najświętszej Maryi Panny w Fatimie
Kilka lat temu, jak już pisałam, uczestniczyłam w seminarium poświęconym kłamstwu w mediach, zorganizowanym w Domu Dziennikarza w Kazimierzu Dolnym przez Ruch Kontroli Wyborów. Jako przykład bezsensownej wiadomości, w którą jednak chętnie będzie wierzyła publika jeden z prelegentów zaproponował powyższy tytuł. Sala szczerze się zaśmiewała, bo nikomu chyba nie przyszło do głowy, że za kilka lat będziemy odbiorcami podobnych rewelacji i to nie tylko w Internecie lecz w mediach głównego nurtu, albo jak mówią niektórzy- głównego nurtu szamba.
Otóż na jednym z portali ukazał się film na którym jakiś roześmiany człowiek opowiada, że poszedł na spacer w okolice lotniska w Hostomelu pod Kijowem, gdzie znalazł spalony rosyjski czołg z ludzkimi szczątkami i je zjadł. Dowcipniś otrzymał tysiące pozytywnych komentarzy od ukraińskich czytelników, którzy twierdzili, że rosyjscy żołnierze powinni być częściej „zjadani”.
I pewnie jego sława nadal by rosła, podobnie jak liczba zestrzeleń mitycznego „ducha Kijowa”, gdyby eksperci nie stwierdzili, że ten czołg to ukraiński T-64. co oznaczałoby, że nasz gieroj zjadł swojego rodaka Ukraińca.
Mam nadzieję, że tak naprawdę spacerowicz nikogo nie zjadł, a upiorna historia i obrzydliwy filmik służą tylko rozsławianiu jego nazwiska. podobnie jak inne idiotyczne filmiki od dawna umieszczane w Internecie, które cieszą się niesłabnącym powodzeniem. Najbardziej przerażające są dla mnie jednak komentarze ukraińskich czytelników i fakt, że tworzą oni mit założycielski budując swoją tożsamość narodową wokół czegoś tak zbrodniczego i ohydnego, a w dodatku zapewne nieprawdziwego.
Ukraińcy powinni przecież dobrze pamiętać Голодомор czyli Wielki Głód wywołany w latach 32-33 na Ukrainie przez komunistów, w konsekwencji którego w potwornych cierpieniach zmarły miliony ludzi, a niektórzy z nich dopuścili się nawet kanibalizmu.
Jesteśmy bombardowani wieloma równie obrzydliwymi i zapewne równie kłamliwymi informacjami ,które nie wiedzieć czemu spotykają się z uznaniem międzynarodowej społeczności. Na przykład historia бабушки, która otruła rosyjskich żołnierzy pierożkami, albo historia obrońców z Wyspy Węży, którzy poszli na śmierć z wulgarnym okrzykiem do tego stopnia ekscytującym naszych intelektualistów, że wypisują go na koszulkach rzekomo w geście solidarności, a tak naprawdę żeby наслаждаться czyli rozkoszować się swoją prymitywną wulgarnością.
Dobrze widać jak cienka jest warstwa kulturalnej pozłoty na siermiężnym duchu naszych „elit” -nie oszukujmy się – przywiezionych po II Wojnie Światowej i zainstalowanych w Polsce na sowieckich tankach i jak bardzo te elity tęsknią do posługiwania się właściwym sobie językiem i do właściwego sobie sposobu życia i użycia.
Każda wojna jest wydarzeniem tragicznym, uciekinierom w miarę swoich możliwości należy pomagać, ale żeby cieszyć się z nawrotu kanibalizmu jakby nie rozumiejąc, że jest to powrót do przed-cywilizacyjnego stadium ludzkości?
Bartłomiej Sienkiewicz, ten nagrany przez kelnerów spec od „kamieni kupy”, tym razem w wywiadzie w Polsacie raczył ogłosić upadek moralny już nie tylko Watykanu, lecz całego Kościoła Katolickiego. Wyrazem tego upadku miałaby być wypowiedź papieża Franciszka na temat wojny na Ukrainie.
Kiedy Franciszek proponował dopuszczenie rozwodników do sakramentów, kiedy wspierał LGBT i propagował ekologię głęboką, międzynarodowe lewactwo rozpływało się nad jego przenikliwością i właściwym rozumieniem ducha czasów. Kiedy jednak, z właściwą sobie nieporadnością Papież zwrócił uwagę, że wojna jest klęską humanitarną dla obydwu stron konfliktu, nasze media zarówno rządowe jak i opozycyjne jednym głosem ogłosiły jego kompromitację i słabość intelektualną. a także upadek Kościoła.
Najbardziej dla mnie niepokojący jest ten wspólny głos to porozumienie ponad podziałami, od lewa do prawa.
Kiedy mój syn miał trzy lata oglądając ze starszymi siostrami film żądał żeby mu z góry powiedzieć kto w tym filmie jest „dobrym panem” a kto „złym panem”. Nie chciał ryzykować identyfikowania się z niewłaściwą osobą. Złośliwe siostry wpuszczały go w maliny i potem ryczał. że został oszukany bo sympatyzował ze „złym panem”.
Otóż dla PO, Tuska i całej jego ferajny Putin był „dobrym panem” gdy tokowali na sopockim molo, gdy przybijali sobie piąstki nad trumnami ofiar katastrofy smoleńskiej, był „dobrym panem” gdy odmawiał wydania Polsce wraku samolotu, był „dobrym panem” gdy polecił ten wrak niszczyć. Był „dobrym panem” gdy sprzedawał Polsce gaz po najwyższych cenach na własne zresztą życzenie jego polskich stronników. Dowodów jest wystarczająco dużo i ci co teraz jak jeden mąż potępiają Putina nie zdołają usunąć z nagrań i w ogóle z przestrzeni publicznej swoich wiernopoddańczych wypowiedzi pod jego adresem. Podobnie jak Szymborska nie zdołała wycofać z bibliotek swoich wszystkich miłosnych treli do Stalina. Teraz międzynarodowa społeczność zadecydowała, że Putin jest to „zły pan”. Bez wątpienia tak jest, zawsze to wiedzieliśmy i nikt nas nie musi do tego przekonywać tak jak nikt nas nie musi nakłaniać do pomocy potrzebującym. Nie mamy trzech lat. Nikt jednak nie może nam zabronić mylenia, stygmatyzując myślących i odsądzając ich od czci i wiary.
Unia Europejska podobnie jak kiedyś komuniści prowadzi nieustanną walkę z problemami, które sama stwarza. Wypowiadając walkę CO2 i forsując rezygnację z węgla doprowadziła do całkowitego uzależnienia Europy od rosyjskiego gazu i ropy. Teraz pani komisarz UE łaskawie ogłasza kolejne sankcje dla Rosji naruszające również i nasze bezpieczeństwo energetyczne. W tak fatalnej sytuacji międzynarodowej UE nadal zajmuje się bzdurną walką z CO2 oraz walką z praworządnością w Polsce niesłusznie nazywaną walką o praworządność. Pod tym pretekstem pozbawia się nas należnych nam funduszy i to w sytuacji gdy Polska zaofiarowała pełną pomoc przeszło 3 milionom uchodźców, a dla Wielkiej Brytanii problemem okazało się ich kilkaset tysięcy.
Mateusz Morawiecki, szef pisowskiego rządu w Warszawie, spotkał się z izraelskim transhumanistą i historykiem – Juwalem Hararim, który przyjechał do Wielkopolski na kongres Impact’22.
Mateusz Morawiecki zdaje się bardzo dumny z faktu spotkania z Hararim, skoro opublikował zdjęcie w mediach społecznościowych.
Mniej entuzjastycznie do faktu spotkania podchodzą komentujący użytkownicy Twittera. – Koleś który chce hakować ludzi, mówi o chipach pod skórą służących do kontroli ludzi, mówi o bezużytecznych masach ludzi… Zresztą wystarczy posłuchać jego wypowiedzi. Po co z takim człowiekiem spotyka się premier w czasie wojny i u progu kryzysu gospodarczego? – pisze jedna z komentujących i dodaje nagranie.
Kim jest Juwal Harari?
Harari dał się poznać kilka lat temu jako „ekspert od wszystkiego” dla postępowego świata. Historyk roztacza bowiem wizje przyszłości, wieszcząc koniec religii. Przekonuje także do człowieka-boga udoskonalonego technologią i bioinżynierią. Przepowiada także powstanie dataizmu – kultu algorytmów połączonych w jednej zbiorowej „jaźni”. Człowiek miałby być w niej jednym z wielu mikroczipów.
Prywatnie izraelski historyk jest weganinem i żyje w sformalizowanym związku z drugim mężczyzną. Wraz z partnerem mieszka w moszawie Messillat Cijjon koło Jerozolimy. Życie tam jest zorganizowane podobnie jak w kibucach – na zasadzie kolektywu.
Harari opowiada się za łączeniem globalizmu i nacjonalizmu. Ma również szereg kontrowersyjnych teorii dotyczących zalet chipowania ludzi.
Morawiecki spotkał się z Hararim.
Komentarze
– Maski opadają – tak Krzysztof Bosak z Konfederacji skomentował spotkanie warszawskiego premiera z izraelskim trans-humanistą.
Bosak stwierdził o Morawieckim, że „na lidera „prawicy” lansuje się faceta bezideowego, który czuje naturalną bliskość do globalistów, progresywistów i kręgów polit-poprawnych”.
Jeszcze ostrzej spotkanie obu panów skomentował Jacek Wilk:
– twórca nowego wału na skalę światową – a obok niego jego marny naśladowca – premier RP
Dalej napisał: – Swoją drogą fakt, że obecne „elity” zaczadziły się takimi pseudointelektualnymi bredniami dla ćwierćinteligentów, jakie zmyśla Harari, to kolejny dowód, że ludzkość się cofa do ciemnoty i zabobonu; „Nowe Ateny” Benedykta Chmielowskiego to przy bełkocie Harariego szczyt naukowości.
Komentarz Tomasza Sommera:
– Nie ma to jak pogawędka z solidnie antykatolickim Żydem. Prawda Panie premierze? – zapytał.
Jan Fedorczuk z DoRzeczy.pl napisał z kolei:
– Warto przypomnieć, że #Harari to: – zwolennik globalizmu – przeciwnik państw narodowych – wróg religii – imperialista – radykalny krytyk cywilizacji – krytyk takich pojęć jak choćby wolna wola, natura ludzka – produkt marketingowy, który nie ma nic do zaoferowania państwu polskiemu.
Harari mówi o produkowaniu ludzi
W mediach społecznościowych dostępne jest również nagranie, na którym Harari mówi, że w następnej rewolucji przemysłowej „produktem będą nie tkaniny lub maszyny, czy pojazdy lub nawet broń, ale produktem będą sami ludzie”.
– Najprościej mówiąc uczymy się produkować ciała i umysły. […] I tym razem, jeśli nie jesteś częścią tej rewolucji wystarczająco szybko, to najprawdopodobniej wyginiesz jako gatunek – stwierdza Hararari na nagraniu.
Według Harariego, gdy nauczymy się „produkować ludzi”, to tania siła robocza z Azji i Afryki stanie się niepotrzebna i najważniejszym pytaniem dla ludzkości będzie „co zrobić z tymi bezużytecznymi ludźmi?”.
To Nestle, PepsiCo, Coca-Cola, Unilever, Danone, General Mills, Kellogg’s, Mars, Associated British Foods i Mondelez.
Grafikę, która obrazuje ich oddziaływanie na wszystkie inne marki żywnościowe przedstawiła na swojej stronie firma Oxfam, która mówi o sobie, że „jest globalną organizacją, która walczy z nierównościami, aby położyć kres ubóstwu i niesprawiedliwości. Oferujemy ratujące życie wsparcie w czasach kryzysu i działamy na rzecz sprawiedliwości ekonomicznej, równości płci i działań na rzecz klimatu. Domagamy się równych praw i równego traktowania, aby każdy mógł się rozwijać, a nie tylko przetrwać. Nierówność jest najbardziej palącym problemem naszych czasów. Od 80 lat ludzie tacy jak Ty napędzają naszą misję, by położyć kres ubóstwu i niesprawiedliwości. Od wyżyn Ameryki Środkowej i pól kukurydzy w Ugandzie po wybrzeża południowego wybrzeża Zatoki Perskiej w Stanach Zjednoczonych, Oxfam i nasi sympatycy walczą o zagwarantowanie godnego życia każdej osobie w kryzysie oraz o to, by miliarderzy, korporacje, rządy i międzynarodowe instytucje finansowe zaczęły działać lepiej.”
Wszystko to brzmi górnolotnie, a skierowane jest raczej do osób, które nie będą zgłębiać tematu, przyjmując powyższe oświadczenie za dobrą monetę. Oxfam funkcjonuje już w 90 krajach świata i walczy w nich ze wszystkimi nieszczęściami, jakie dotykają naszego współczesnego życia.
U nas, na razie, jeszcze nie walczy, ale pewnie wkrótce się pojawi, bo zgodnie ze szwabskimi scenariuszami, po pandemii i wojnie, ma przyjść głód.
Nieomylny Henry Kissinger powiedział kiedyś, że „kto kontroluje żywność, kontroluje ludzi, kto kontroluje energię, może kontrolować całe kontynenty, a kto kontroluje pieniądz, jest w stanie kontrolować cały świat”. Pieniądzem już zawładnęli, co widać po tym choćby, że bezkarnie drukują go we wszystkich państwach, w ogóle nie zwracając uwagi na skutki tej nieracjonalnej działalności. Rzucili go dotąd „na odcinek” walki z pandemią i wdrażanie zielonego ładu, który ma zastąpić dotychczasowe nośniki energii nieodnawialnej na te, które „elita” już zdołała zagospodarować, rajfurząc nam fotowoltaikę, elektrownie wiatrowe, reaktory atomowe i biopaliwa.
Już w tej chwili, rolnicy nie obsiewają pól, bo nie stać ich na ropę naftową do rolniczych maszyn, ani tym bardziej na nawozy sztuczne, których cena wzrosła sześciokrotnie. Transport kolejowy, związany z rolnictwem w Ameryce, już zmalał o 20%. Skutkuje to degradacją tej gałęzi przemysłu, zwłaszcza w zakresie żywności. Warto tu wspomnieć o tym, że głównymi udziałowcami przodującej w tym rodzaju transportu Union Pacific, są naturalnie Vanguard, BlackRock i State Street, czyli nasi dobrzy znajomi, którzy wymyślili Schwaba, Gatesa i Fauciego, a obecnie wykupują świat.
W USA priorytetem wysiewów objęte są pola kukurydzy, służącej tylko do produkcji paliw, pozostałe areały leżą już odłogiem. Oczywiście, poza tymi tysiącami hektarów, które zakupili niedawno miliarderzy pokroju Billa Gatesa.
W ostatnim czasie, tylko w tym roku, niesamowitym zbiegiem okoliczności, 16 zakładów przetwórstwa spożywczego i nawozów sztucznych, spłonęło, doszło na ich terenach do eksplozji, a na jeden spadł nawet samolot. To oczywiście nie koniec tych przypadłości, ponieważ FBI już ostrzega przed spodziewanymi cyber-atakami, które mają uderzyć w infrastrukturę rolniczą. Dzielni agenci federalni nie informują oczywiście, skąd mają te dane oraz czy i jak zamierzają im przeciwdziałać.
Nie można nie zauważyć, że sytuacja na Ukrainie, nie pozostaje bez znaczenia dla tego wszystkiego, a łańcuchy dostaw, zgodnie z profetyczną wizją globalistów, już zaczęły się rwać. Z pewnością, nie pomaga tym niesamowitym wydarzeniom nagły atak ptasiej grypy w Stanach Zjednoczonych, w wyniku której wybito tam niedawno miliony sztuk drobiu.
FFAR (Foundation for Food and Agriculture Research), jedna z wielu modnych organizacji non-profit, będących naturalnie poza wpływem rozporządzeń rządowych, ale korzystająca z rządowych ustaw, typu Farm Bill, którą zdążono wprowadzić w życie 30 grudnia 2018 roku, ogłosiła już w roku następnym, że uruchamia konsorcjum, na zasadzie partnerstwa publiczno-prywatnego składającego się z hodowców i firm genetycznych – AeroFarms, BASF, Benson Hill Biosystems, Fluence Bioengineering, Green Venus, Japan Plant Factory i Priva. Ich działania mają się koncentrować na szybkim rozmnażaniu takich roślin, jak sałata, pomidory, truskawki, kolendra i borówki amerykańskie oraz na zmianach w substancjach chemicznych w nich wytwarzanych, mających wpływ na smak, dietę i leki.
Rolnictwo, jakie znamy, odchodzi do lamusa.
Gates inwestuje w nową przyszłość żywności – miejskie, pionowe rolnictwo halowe. Te rozwijające się w szybkim tempie obiekty mają astronomiczne rozmiary i zdolność do obsługi milionów ludzi. Na przykład firma Bowery Farming, przodująca w zakresie tzw. cyfrowego rolnictwa, jest w trakcie budowy swojego najnowszego „inteligentnego” obiektu w Arlington, na obrzeżach Dallas, w Teksasie, który będzie w stanie obsłużyć 16 milionów ludzi w promieniu 200 mil.
W tym nowym świecie rolnictwa króluje robotyka i sztuczna inteligencja. Ich produkty już są dostarczane na rynek poprzez sieci Walmart, Giant Food, czy Amazon!
Już w sierpniu 2020 roku firmy Monsanto/Bayer i singapurski fundusz Temasek uruchomiły wartą 30 milionów dolarów firmę Unfold, która opracowuje nowe odmiany nasion dostosowanych do potrzeb gospodarstw wertykalnych. Firma Bayer udzieliła licencji na prawa do zarodków nasion ze swojej oferty warzyw modyfikowanych genetycznie. W samym Sacramento funkcjonuje już 100 firm produkujących takie nasiona, a Uniwersytet Kalifornijski opracowuje szczepionkę na bazie roślinnego mRNA dla ich potrzeb. Narodowa Fundacja Nauki przyznała mu na rozwój i wdrażanie tej koncepcji pół miliona dolarów.
Oczywiście, o modyfikowanej produkcji łososi, trzody, i bydła nie ma co wspominać. To już standard.
To, naturalnie, tylko w dalekiej Ameryce, ale szczerze życzę wszystkim, aby zdążyli tego lata posmakować naszych, polskich truskawek, bo obawiam się, że w nieodległej już przyszłości pozostanie nam słuchanie sztandarowego dzieła rocka psychodelicznego, czyli „Strawberry Fields Forever”.
Felieton ukazał się w 19 numerze Warszawskiej Gazety
[mail: Na pch24.pl już tego nie podali, a na bankier.pl to i owszem…. Otóż wspólny mianownik to NWO czy Nowy Porządek Świata, to słowo powtarzane do znudzenia w tym artykule…ponadto sporo innych „ciekawostek”.
Przeczytałem. Przypomniały mi się referaty na masówkach z obrad VI Plenum Naszej Partii. Też nudne, puste – ale ten [—] uważa, że ma większe szanse realizacji swej – i Swoich – utopii. Mirosław Dakowski]
Potrzebujemy nowego sprawnego porządku światowego, by nie popaść w erę wojen, biedy i chorób; pokazują to Ukraińcy walczący o swój kraj i jego europejską integrację – powiedział izraelski historyk, autor książek Yuval Noah Harari, który wziął w odbywającym się w środę w Poznaniu kongresie Impact22.
Harari wyraził przekonane, że postępy pandemii COVID-19 mimo dokonań naukowców to skutek erozji globalnego porządku, która ośmieliła też prezydenta Władimira Putina do napaści na Ukrainę.
„Ostatnie lata były niefortunne dla ludzkości” – powiedział Harari, wskazując na dewastację środowiska i katastrofę klimatyczną, pandemię koronawirusa oraz wojnę Rosji przeciw Ukrainie. „Od zakończenia zimnej wojny świat nie był wolny od problemów, ale rozwijał się znacznie lepiej, cieszył się pokojem większym niż kiedykolwiek w historii” – ocenił.
Podkreślił, że pomyślny rozwój ostatnich dekad „nie wynikał z jakiejś zmiany praw natury, lecz stąd, że ludzkość podejmowała mądre decyzje i zbudowała działający porządek światowy, zwykle opisywany jako liberalny – łączący wiarę w uniwersalne wartości, funkcjonowanie instytucji globalnych; ideę, że wszyscy ludzie zasługują na te same podstawowe wolności.
„Ten porządek światowy nie był doskonały, niemniej udało mu się poprawić warunki życia ludzi na całym świecie; nie tylko w dawnych imperialnych centrach jak wielka Brytania czy Stany Zjednoczone, ale także Brazylii, Polsce Czy Chinach” – zaznaczył.
Lata pokoju – mówił Harari – znalazły odzwierciedlenie w budżetach zachodnich państw, które na siły zbrojne przeznaczały w ostatnich latach średnio po kilka procent budżetów przy znacznie większych nakładach na edukację i ochronę zdrowia, w przeciwieństwie do Rosji wydającej na zbrojenia według szacunków jedną piątą, czyli 20 proc. swojego budżetu.
„Wielu ludzi uważa to za coś absolutnie oczywistego, zagwarantowanego, nie szanuje tego. To wydarzyło się w Rosji, ale także kraje takie jak USA czy Wielka Brytania zdają się zaprzeczać tym ideom” – powiedział, wskazując na brexit i wybór Donalda Trumpa na prezydenta.
„Porządek światowy coraz bardziej przypomina dom, w którym wszyscy mieszkają, ale nikt go nie remontuje. Globalne instytucje i uniwersalne wartości są podważane, ale nie ma żadnej propozycji, czym je zastąpić” – powiedział.
Harari, generalnie zgadzając się z koncepcją państw narodowych, postawił pytanie, „jak narody mają współdziałać jeśli nie będzie wspólnych instytucji ani wartości”. „Narodowe fortece – które z definicji nie są przyjazne – zwykle nie potrafią ich wypracować” – zauważył.
Według niego „pandemia była w dużej mierze skutkiem podważenia porządku światowego”. „Wirusy ewoluują, stale pojawiają się nowe. Nie jesteśmy w stanie temu zapobiec, ale światowe korporacje zdołałyby powstrzymać rozprzestrzenienie się epidemii. Jednak gdy pojawił się COVID-19, ludzkości zabrakło mądrości politycznej. Historia tej pandemii to historia tryumfu nauki i porażki politycznej” – ocenił.
Zwrócił uwagę, że naukowcy wypracowali sposoby spowolnienia postępów wirusa i wynaleźli szczepionkę. „Jednak politycy zawiedli, nie byli w stanie skutecznie wykorzystać tych narzędzi. Zabrakło pomysłu, jak powstrzymać falę zalewająca świat. Były narzędzia, nie było woli. Stany Zjednoczone – tradycyjnie światowy lider – nie zrobiły praktycznie nic. Prezydent Trump nawet nie próbował skoordynować globalnej odpowiedzi na rosnące zagrożenie, długo zaprzeczał ustaleniom naukowym, podważał działania prozdrowotne” – mówił Harari. „Minęły ponad dwa lata, nadal nie mamy skoordynowanego światowego planu dotyczący także radzenia sobie z ekonomicznymi skutkami pandemii” – zauważył.
„Putin dostrzegł, że porządek światowy się rozpadł; że nikt go nie powstrzyma, jeśli spróbuje naruszyć największe tabu światowego porządku – dokonać inwazji i wymazania kraju z mapy. Gdyby Putinowi mu się udało, skutkiem byłby początek końca światowego porządku, okresu względnego dobrobytu i pokoju” – przestrzegł. Dodał, że autokraci na całym świecie przyglądają się wojnie Rosji przeciw Ukrainie i „jeżeli Putin odniesie sukces, podboje wrócą”.
Przestrzegł też przed radykalnym zwiększaniem wydatków na zbrojenia przez kraje liberalne. „To wydarzyło się w Niemczech, które z dnia na dzień ogromnie zwiększyły swój budżet obronny, zamiast wydać pieniądze na nauczycieli czy pielęgniarki. Jeśli pójdziemy w tym kierunku, cały świat będzie wyglądał jak Rosja. A to będzie oznaczało nową erę wojny, biedy i chorób. Ale wciąż jest szansa na odwrócenie tego trendu” – przekonywał.
Według niego Putin „totalnie pomylił się” w ocenie Ukraińców, wierząc, że „chcą zostać wchłonięci przez Rosję”. „Ukraińcy dali ludzkości szansę, aby zatrzymać Putina, ale także aby przedłużyć czas dobrobytu i zdrowia” – dodał.
Podkreślił, że historią nie rządzi determinizm, a przekonanie, że wojna jest nieunikniona lub że pokój będzie wieczny, to błąd. „Wojnę tworzą ludzie, nie natura” – dodał, zaznaczając, że utrzymanie pokoju nie jest kwestią jednorazowej decyzji, „wymaga długotrwałego wysiłku, ochrony uniwersalnych wartości i instytucji współpracy”. „Od 1991 r. Ukraińcy wciąż pracują nad budową instytucji współpracy, udało im się zbudować demokrację, była to kwestia decyzji, stale decydowali bronić demokracji przed dyktaturą” – powiedział. Zwrócił uwagę na znaczenie instytucji promujących współprace europejską.
„Wielka Brytania przeszła brexit, wielu europejskich przywódców atakowało Unię, tymczasem Ukraińcy chcieli wstąpić do UE. Europejczycy muszą się teraz odwdzięczyć Ukraińcom, pomóc im wygrać wojnę i – równie ważne – wygrać pokój” – mówił. „Europa powinna się zobowiązać do udzielenia pomocy Ukrainie. Chodzi nie tylko o powstrzymanie Putina, lecz o odbudowę zamożnej demokracji. Europa jest to winna Ukrainie i jest to najlepszy sposób, w jaki Europa może się bronić przed Rosją” – przekonywał. Dodał, może zainspirować Rosjan, którzy „być może zapragną demokracji w swoim kraju”.
„Musimy myśleć w kategoriach szerszych niż europejskie. Musimy wypracować funkcjonujący porządek światowy, aby zapobiec wojnom i pandemiom, przeciwdziałać zagrożeniom ekologicznym. Żaden kraj w pojedynkę nie jest w stanie powstrzymać katastrofy klimatycznej, zapewnić odpowiedniego rozwoju sztucznej inteligencji. Musimy zbudować nowy, inkluzywny porządek. To być może będzie najlepszy skutek tej strasznej wojny” – wzywał.
Za ważne uznał, aby rolę odegrały w tym także – jeśli zechcą – potęgi inne niż zachodnie, np. Brazylia, Chiny i Indie, a także Rosja.
Zaapelował o zakończenie „wojny kulturowej, która rozdarła Zachód na konserwatystów i liberałów”. „Wojna na Ukrainie może nas także nauczyć, że potrafimy się zjednoczyć wokół kluczowych wartości”. Argumentował, że nie ma sprzeczności między dbałością o interesy swojego kraju i narodu a liberalizmem, tolerancją i globalizmem.
„Ukraińcy walczą o wolność swojego kraju i narodu, a jednocześnie chcą wolnego i tolerancyjnego społeczeństwa” – powiedział. „Uosobieniem tej idei” nazwał prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, „na którego głosowało 70 procent Ukraińców, chociaż jest Żydem i mówi po rosyjsku”. „Jeśli chcesz chronić swoich współplemieńców przed wojną czy pandemią, najlepszym sposobem jest międzynarodowa współpraca. Globalizm nie oznacza rezygnacji z państw narodowych, zaniechania narodowych tradycji; polega na wypracowaniu globalnych wartości i reguł, które nie będą podważały unikalności każdego narodu, ale będą porządkowały relacje między narodami” – mówił Harari.
„Ukraińcy są wielkimi patriotami, a jednocześnie jednym z ich głównych celów jest wstąpienie do UE. Jest dla nich oczywiste, że współpraca z cudzoziemcami to jeden z najlepszych sposobów zadbania o swój naród” – mówił. Zaznaczył, że można skorzystać z tych wniosków. „Nie jesteśmy skazani na wojnę, biedę i choroby; mamy wybór. Mam nadzieję, że wybierzemy właściwie” – powiedział.(PAP)
============================
to jednak monolog tego Harariego, a nie ich rozmowa…
Żołnierze nowej unijnej armii, w przeciwieństwie do żołnierzy Wojska Polskiego, nie odpowiadaliby przed demokratycznie wybranym przez Polaków Prezydentem RP, ale oderwanymi od demokratycznej kontroli urzędnikami UE
Rok temu alarmowaliśmy, że rozpoczynająca się wówczas „Konferencja o Przyszłości Europy” (CoFoE) to tylko pozorowana otwartość. Dzisiaj nasze oceny potwierdzają się. Kompleksowa reforma Unii Europejskiej – rzekomo upragniona przez samych Europejczyków – to stara idea centralnie zarządzanej federacji. Zagrożenie dla suwerenności Polski w UE nigdy nie było tak wielkie.
Tydzień temu wiceprzewodniczący „Konferencji o Przyszłości Europy” Guy Verhofstadt ogłosił, że Konferencja „zatwierdziła radykalną przebudowę Unii Europejskiej: koniec jednomyślności, zniesienie prawa veta, unijna armia, ponadnarodowe listy wyborcze i wiele więcej”. Choć należący do europarlamentarnej „Grupy Spinellego” Verhofstadt otwarcie mówi, że jest zwolennikiem stworzenia „Stanów Zjednoczonych Europy” to przyjęta w ramach CoFoE wizja wspólnoty przypomina bardziej Związek Socjalistycznych Republik Europejskich, w którym państwa wchodzące w skład federacji są bezsilne wobec szkodliwych decyzji unijnej większości.
Nasi eksperci nie tylko ujawniają ten proces, ale angażują się w sprzeciw wobec łamania europejskich traktatów, które pisane były dla unii suwerennych państw narodowych. Jeżeli budowany obecnie ruch sprzeciwu nie powstrzyma ideologów takich jak Guy Verhofstadt, czeka nas dyktat unijnej większości nie tylko katastrofalny w sprawach gospodarczych czy geopolitycznych, ale także niebezpieczny w kwestiach obrony życia, małżeństwa, rodziny i niewinności naszych dzieci.
Czasu mamy coraz mniej. Urzędnicy i politycy w Brukseli błyskawicznie rozpoczęli realizację przyjętych przez Konferencję założeń. Już 3 maja Parlament Europejski przyjął projekt, zakładający utworzenie ogólnoeuropejskiego okręgu wyborczego, który miałby funkcjonować równolegle do okręgów krajowych. Oderwani od narodowej tożsamości i wierni ekspansji Unii biurokraci chcą stworzyć w ten sposób naturalne zaplecze polityczne dla dalszej federalizacji.
Zaproponowano też wprowadzenie instytucji ogólnoeuropejskiego referendum, w ramach którego „postępowe” społeczeństwa Zachodniej Europy mogłyby narzucić Polakom i innym mieszkańcom Europy Środkowej formalizację związków jednopłciowych czy aborcję „na życzenie”.
Także żołnierze nowej unijnej armii, w przeciwieństwie do żołnierzy Wojska Polskiego, nie odpowiadaliby przed demokratycznie wybranym przez Polaków Prezydentem RP, ale oderwanymi od demokratycznej kontroli urzędnikami UE.
W tym kluczowym dla obrony suwerenności Polski momencie, Instytut Ordo Iuris, jako jedyna organizacja pozarządowa z Polski, przeciwstawia się realizacji postulatów zagrażających suwerenności państw członkowskich UE. Nasi eksperci pracują już nad kompleksową ekspertyzą, dotyczącą uderzających w polską tożsamość konstytucyjną zaleceń CoFoE. Precyzyjnie wyjaśnimy w niej, dlaczego należy odrzucić postulaty federalistów. Analizę przekażemy wszystkim europosłom i rządom państw członkowskich UE, wywierając w ten sposób presję na rządzących, by skutecznie bronili suwerenności państw narodowych.
Jeszcze przed ogłoszeniem zaleceń CoFoE zorganizowaliśmy w Brukseli międzynarodową konferencję poświęconą praworządności, stwarzając pole do rzeczowej debaty o rządach prawa, które eurokraci nieustannie wykorzystują do dyscyplinowania konserwatywnych narodów naszego regionu.
Kilka dni temu – na zaproszenie europarlamentarnej frakcji Tożsamość i Demokracja – zabraliśmy też głos w debacie na forum Parlamentu Europejskiego w Strasburgu, poświęconej właśnie proponowanym zmianom w traktatach europejskich, gdzie dokonaliśmy krytycznej analizy zaleceń Konferencji o Przyszłości Europy. W dalszym ciągu monitorujemy również prace organów UE, reagując odpowiednimi krokami prawnymi, gdy radykałowie próbują implementować genderowe postulaty do prawa europejskiego.
Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, by skutecznie obronić suwerenność naszej Ojczyzny przed zakusami eurokratów, którzy chcą na gruzach państw europejskich zbudować oparte na marksistowskich założeniach superpaństwo.
(…)
Unijną „Konferencję o Przyszłości Europy” zainaugurowano 9 maja 2021 roku – w rocznicę wygłoszenia przez Roberta Schumana deklaracji stojącej u podstaw integracji Europy jako unii suwerennych narodów. Paradoksalnie, ujawnionym już celem „Konferencji” jest pogrzebanie wielkiej idei Roberta Schumana i realizacja wizji marksistowskiego ideologa Altiero Spinellego, który wprost pisał o likwidacji państw narodowych – nawet jeśli miałoby się to odbyć wbrew woli samych Europejczyków.
Według regulaminu, „Konferencja o Przyszłości Europy” miała stanowić cykl wydarzeń, w ramach których „obywatele europejscy ze wszystkich grup społecznych i zakątków Unii” oddolnie, wypowiedzą się za pomocą specjalnej platformy internetowej na temat funkcjonowania i ewentualnego kierunku reformy wspólnoty. Jednak unijni ideolodzy zachowali dla siebie pełną kontrolę nad procesem wypracowywania dokumentów końcowych CoFoE. Znaczenie głosu obywateli wspólnoty miało tylko fasadowy charakter, zapewniając postulatowi federalizacji UE pozór poparcia społecznego. Ten zamiar sterowania kierunkami oddolnych głosów wyrażono zresztą w art. 1 regulaminu Konferencji, stanowiącym, że „sprawna struktura zarządzania pomoże ukierunkować prace konferencji”.
Prace na najważniejszym, europejskim poziomie Konferencji podzielono na cztery panele, w ramach których obywatelom doradzali wskazani przez eurokratów „niezależni eksperci”. Celem federalistów jest stworzenie pozorów powszechnego poparcia dla dalszego poszerzenia kompetencji UE kosztem państw członkowskich. Dlatego art. 2 regulaminu CoFoE zachęca do formułowani postulatów nie tylko w dziedzinach, „w których UE ma kompetencje do działania”, ale również tam, gdzie ich nie ma, a „w których działanie UE byłoby korzystne dla obywateli”.
Zgłoszone w ramach Konferencji opinie i pomysły obywateli UE były zbierane i opracowywane przez 9 grup roboczych, których pracami kierują… urzędnicy UE. To oni decydują, które głosy znajdą się w raportach końcowych. Co ciekawe, grupie zajmującej się oddolnymi głosami na temat wartości, prawa i praworządności przewodniczy, wielokrotnie atakująca Polskę i Węgry, wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej Věra Jourová.
Pod koniec kwietnia, podczas plenarnej sesji Konferencji, przyjęto przygotowane przez grupy robocze zalecenia. Znalazł się w nich między innymi postulat rozszerzenia mechanizmu warunkowości wypłat funduszy UE nie tylko w sytuacji bezpośredniego zagrożenia dla budżetu UE, ale także każdego innego naruszenia praworządności, za której łamanie urzędnicy chcą uznać nieprzestrzeganie bliżej nieokreślonych „wartości unijnych”. Takie rozwiązanie znacząco ułatwi eurokratom wywieranie ideologicznej presji na konserwatywne narody naszego regionu. Radykałowie z Brukseli chcą także przyznania UE kompetencji w zakresie ochrony zdrowia, dzięki czemu będą mogli zmusić wszystkie państwa wspólnoty do wdrożenia aborcji „na życzenie”. Wśród zaleceń znalazła się również rezygnacja z jednomyślności oraz prawa weta, które zapewniają mniejszym krajom ochronę przed dyktatem unijnych potentatów i pozwalają na realizowanie narodowych interesów.
Większość postulatów jest jednak sformułowana w sposób ogólny i niejednoznaczny, co umożliwia ich interpretację w zgodzie z programem federalistów, zmierzających do budowy scentralizowanego superpaństwa europejskiego opartego na zasadach wywiedzionych z komunistycznego „Manifestu z Ventotene”.
Nasz stanowczy sprzeciw wobec wniosków końcowych „Konferencji” nie jest na szczęście odosobniony. W geście protestu wobec postulatów „Konferencji”, eurodeputowani z Grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów wycofali się CoFoE, uznając, że jest ona „zainscenizowanym i politycznie zmanipulowanym przedsięwzięciem”. Niestety zalecenia Konferencji cieszą się poparciem Europejskiej Partii Ludowej i socjaldemokratów, a więc dwóch największych frakcji w Parlamencie Europejskim.
(…)
Wspólnie zatrzymamy federalizację UE
Konkretne postulaty ogłoszone jako wnioski „Konferencji o Przyszłości Europy” niosą katastrofalne skutki dla polskiej suwerenności. Zniesienie prawa veta i jednomyślności w Unii będzie oznaczało, że ideologiczna większość będzie mogła narzucić Polsce dowolne prawo dotyczące życia, wolności, rodziny, ale także własności, przedsiębiorczości czy obronności.
Prawnicy Ordo Iuris doskonale poznali mechanizmy „Konferencji” i jej cele. Będziemy stać na straży suwerenności Polski oraz naturalnego ładu prawnego, podejmując systematyczne, profesjonalne i strategicznie przygotowane działania w szerokiej, międzynarodowej koalicji, by zatrzymać projekt unijnego superpaństwa.
Raport końcowy „Konferencji o Przyszłości Europy” jest jeszcze groźniejszym dokumentem niż przypuszczaliśmy. Jego autorzy doszli do wniosku, że zagrają o wszystko – o pełnię władzy brukselskich biurokratów nad państwami narodowymi. Skala pracy, która nas czeka, jest bezprecedensowa. Bez wsparcia, po prostu nie damy rady.
[Nie się to moje, Dakowskiego, poglądy, ale Pana z Ameryki. Ja bym akcenty inaczej postawił. Pojęcie „Putin” mam za marionetkę tamtejszych Planistów. Ale to detale. To uwaga dla mych przyszłych krytyków i korespondentów. MD]
Amerykanie (podobnie jak Rosjanie) z niesmakiem wspominają swoją 20 letnią “operację specjalną” w Afganistanie, czy wcześniej w Wietnamie, które mimo niepowodzeń przecież nie zablokowały ich światowej roli.
Interesujące jest samo zestawienie amerykańskich doświadczeń w Afganistanie i na Ukrainie, gdzie przez lata Amerykanie szkolili lokalne wojska.
W Afganistanie jednak Amerykanie byli ludźmi z innej obcej cywilizacji, a ich lokalnych sojuszników interesowały głównie dolary i apanaże, kwitła obok narkotycznego maku, korupcja. W chwili zagrożenia afgański prezydent Ghani, załadował palety “zaoszczędzonych” amerykańskich dolarów na samolot i odleciał jak to czynią ptaki przed zbliżającą się zimą do ciepłych krajów.
Na Ukrainie po pierwszym jej rozbiorze w 2014 r. do akcji wkroczyli wojskowi instruktorzy z USA, Anglii i Polski. Tu sytuacja była nieco inna niż w Afganistanie, Amerykanie nie okupowali kraju, nie zawalili go militarnym sprzętem, ale napotkali bliższą im kulturowo populację i mimo szalejącej i tu korupcji, jednak z lokalnymi ambicjami wzmocnienia niezależności państwa od zaborczej Rosji.
Ukraina jest klasyczną proxy war między Rosją i USA. Rosjanie dostarczają sprzęt i żołnierza. Amerykanie dostarczają sprzęt, ale nie żołnierza, dostarczają wrażliwą elektroniczną wiedzę. Ukraina dostarcza terytorium i żołnierza.
Ukraińcy otrzymują i testują nowoczesną zachodnią broń, a Rosjanie wyciągają swoje zakonserwowane zasoby z magazynów. Królową wojny jest artyleria, elektronika i wyszkolony w jej używaniu żołnierz. Rosjanie idą do boju z scentralizowanym systemem dowodzenia, Ukraińcy stosują bardziej elastyczny zdecentralizowany system dowodzenia wykorzystujący oddolną inicjatywę dowódców.
Tym razem po wstydliwych doświadczeniach z 2014 r. postawa Ukraińców wobec otwartej rosyjskiej agresji zaskoczyła cały świat, który spodziewał się szybkich rosyjskich postępów i zajęcia wschodniej części Ukrainy (do Dniepru) i zajęcia Kijowa (i osadzenia Janukowycza) w ciągu tygodnia. Przemyślny Putin przygotowując świat zachodni do swojego przewidywanego blitzkriegu, wcześniej uzależnił go od dostaw swojej ropy, gazu i węgla. Europa zachodnia (głównie Niemcy) cierpliwie oczekiwały na sukcesy Putina i po werbalnym oburzeniu szybkiego powrotu do robienia z nim biznesu.
Poprzednio pisałem o wielkich stratach wojennych Ukrainy (obliczanych na $ 550 mld). Ukraina jest/była 4-tym największym eksporterem kukurydzy i 6-tym eksporterem zboża. Przed rosyjską inwazją w rejonie portów Morza Czarnego przez które przepływa 75% ukraińskiego eksportu zgromadzono 6 mln ton zboża i 15 mln ton kukurydzy. Przed wojną przez ukraińskie porty miesięcznie eksportowano ok. 5 mln zbóż, olei roślinnych i kukurydzy. Teraz jedną z możliwości jest częściowy eksport tych zbóż przez Polskę, Mołdawię, etc. W ubiegłym roku Ukraina wyprodukowała ok. 32,5 mln ton pszenicy z czego 80% przeznaczone było na eksport, a ok. 6 mln ton na rynek krajowy. Do połowy grudnia ub. roku wyeksportowano już 16 mln ton pszenicy. Zachód, w tym USA uważają, że Ukraina powinna płacić za sprzęt wojskowy właśnie zbożem. Ukraińcy pamiętają złowrogie lata 1932/33 kiedy Stalin zabrał im zboże (na eksport) i nastał Holodomor. Trzeba dodać, że rosyjscy najeźdźcy ogołacają ukraińskie spichlerze, a nawet kradną maszyny rolnicze. ONZ oblicza, że w związku z rosyjską agresją na Ukrainę w tym roku produkcja zbóż na świecie spadnie o ok. 20%, a w pewnych regionach świata pojawi się niedobór żywności.
Nieudolność Putina i tym razem niespodziewany twardy opór Ukraińców zburzyły oczekiwania na szybki powrót do status quo. Zdjęcia zabitych, zbombardowanych domów mieszkalnych i napływające informacje o zbiorowych mordach, torturach, gwałtach na cywilach zmusiły zachodnich polityków do bardziej stanowczych działań. Dziś sytuacja wygląda diametralnie inaczej, obok pomocy humanitarnej przez Polskę i inne sąsiadujące kraje (wyjątek Węgry) na Ukrainę napływa ciężki, nowoczesny sprzęt wojskowy. Administracja Bidena uruchomiła słynny z II w.ś. lend-lease ($33 mld), tym razem nie dla Rosji, a przeciwko niej. Inne kraje nie pozostają dłużne i również coraz chętniej wspomagają walczącą Ukrainę wojennym sprzętem (Polska ponad 200 zmodernizowanych czołgów T 72).
Można powiedzieć, że swoim źle przygotowanym atakiem na Ukrainę Putin zmienia sytuację na całym świecie. W zasadzie trudno się dziwić, kiedy Hitler zdradził Stalina i uderzył (Plan Barbarossa) na Rosję, ówczesny prezydent USA FDR, poprosił swoich ekspertów o szacunkową odpowiedź ile czasu zajmie Hitlerowi podbój Rosji Sowieckiej. Odpowiedź brzmiała: 7 do 11 tygodni!
Wcześniej również podobnie oceniano możliwości obronne Finlandii w wojnie zimowej 1939/40 r. w sytuacji agresji ogromnej Armii Czerwonej, jednak najlepszym żołnierzem II w.ś. został ogłoszony żołnierz fiński. Zapytany przed agresją Putina o ewentualne konsekwencje prezydent Biden, warunkował je w zależności od jej rozmiaru. Więc fachowcy nie zawsze znają swój fach, łatwo wojnę rozpocząć, ale trudno przewidzieć jej skutki…
Jak więc wygląda sytuacja dzisiaj? Amerykanie znaleźli ochotników, których kraju nie muszą okupować, ochotników walczących w swoim interesie jak i w interesie mocarstwowej pozycji USA. Trzeba im oczywiście dostarczyć broń, informacje wywiadowcze i pieniądze, ale dla Ameryki ta wojna jest daleka i bezpieczna. Również propagandowo ustawiając Rosję w zdecydowanie złym świetle. Przy okazji agresja Rosji stwarza zapotrzebowanie i atrakcyjność pozycji USA w Europie niwecząc mozolnie przygotowywane plany rosyjsko-niemieckie o wypchnięciu USA z Europy.
Dodatkowo wojna na Ukrainie powoli przekierowywuje europejskie zaopatrywanie w gaz i ropę na Arabię Saudyjską, Bliski Wschód i Amerykę, jednocześnie odcinając Rosję, która popada w większą zależność od Chin. Za kilka lat na rynku pojawi się więcej gazu z Algierii, Kataru, a nawet z Izraela (odkryte [czy zrabowane – np. koło Cypru. md] złoża) i Putin polegnie od własnej broni. Nałożone sankcje i wycofanie zachodnich firm z Rosji powoduje brak komponentów i części zamiennych również dla rosyjskiej machiny wojennej. Od początku wojny niemiecki import rosyjskiej ropy spadł z 35% do 12%…
W tej nowo tworzonej przez bieg wydarzeń konstelacji w Europie siłą rzeczy większe znaczenie nawet przez swoje położenie i postawę pozyskuje Polska głównie jako hub humanitarny, jak i militarny.
Diabli wiedzą, czy schorowany Putin zbyt pospieszył się (podobny motyw miał Hitler) z agresją, aby lepiej umocnić szanse na świetlaną przyszłość swojego kraju? W każdy razie jego agresja zmienia sytuację na świecie. Trwają próby ograniczenia roli dolara w światowym biznesie, jednak to nie jest takie proste. W 2019 r., aż 88% transakcji finansowych na świecie odbyło się przy użyciu dolara, a jedynie 4% przy użyciu chińskiego yuana. Oczywiście kraje biznesowo związane z Rosją, które nie przyłączyły się do nałożonych sankcji próbują wzajemnych rozliczeń w swoich rodzimych walutach: Rosja, Chiny, Indie, Brazylia etc. Nawet w Europie część państw godzi się na żądanie Putina, aby za gaz i ropę płacili w rublach.
Głośnym echem odbiła się samowolka ukraińskiej aktywistki powiązanej z Kramkiem i Sorosem (globaliści z Fundacji Otwarty Dialog), która nadużyła polskiej gościnności aby złamać dobre obyczaje i nawet Konwencję Wiedeńską. Panienka zaatakowała rosyjskiego ambasadora w Warszawie gwałcąc jego osobistą nietykalność i nachalnie częstując go czerwonym syropem. Może nie wiedziała, że ambasador był już po śniadaniu? Dla niej to pewnie zabawny incydent. Jednak Państwo Polskie powinno wyciągnąć wobec tego napadu jakieś konsekwencje, w innym wypadku odrzuci zasady Konwencji Wiedeńskiej i poprze bezprawie, które może przynieść nam niepożądane skutki. Incydent służy Ukrainie i Rosji, nie służy dobremu imieniu i praworządności w Polsce. Poprawnie zareagował szef MSZ Zbigniew Rau.
Ostatnio da się zauważyć, że wielu światowych przywódców wpadło w łapy wirów chorobowych, Biden cierpi na demencję, podobnie Putin (i obydwaj na polityczną jednostkę chorobową, korupcję), który w nostalgicznym przemówieniu z okazji “pobiedy” nie zauważył istnienia państwa Ukrainy, które napadł. W moskiewskiej paradzie zabrakło tradycyjnego przelotu samolotów, cóż zakonspirowani ukraińscy agenci mogliby jakiś zestrzelić. Zabrakło też głównodowodzącego rosyjską armią podobno rannego gen. Gierasimowa. Na pocieszenie Putin dorabiał reklamując jakiś ocieplający blanket, który biedaczek trzymał na kolanach.
Jak długo będzie trwała wojna na Ukrainie? Wiadomo, że Putin rozbisurmanił się po akceptowaniu jego wcześniejszych agresji przez zachód. Może do końca roku, kiedy wojenne zapały Putina ostudzą wracające do rosyjskich rodzin trumny i urny ich młodych synów i braci. Wydaje się, że Putin liczy też na dotąd niezawodnego w momentach kryzysowych tradycyjnego rosyjskiego sojusznika. Chodzić tu może o “Dieda Moroza”, który mocno dał w skórę Napoleonowi i Hitlerowi. Tym razem jako putinowski “zielony ludzik” już od jesieni “na wyjeździe” mroziłby europejskie domostwa przeciwników imperialnych zapędów Rosji nawołując do korzystania z zakazanego rosyjskiego gazu i ropy i transakcji w rublach… Pożyjemy, zobaczymy.
[Ludzie. To wszystko – to nie jest kolejny fragment z koszmarnego snu, ale rzeczywistość. Widocznie planista uznał, że już jesteśmy gotowi do przyjęcia tak potwornych rozwiązań, do przyjęcia tego, że jesteśmy do nich zniewoleni, do cichej zgody na ich plany. Widocznie, według nich, gwałt z przyzwoleniem daje większą satysfakcję niż gwałt brutalny.
A jednak mam pewności, że „oni” przegrają. Z kretesem.
Przeczytajcie i rozważcie to sami. Odnośniki do dokumentów – w oryginale, na Legionie. MD]
===============================
Zapiski z kalendarza (globalistów) czyli bezmiar nadchodzących atrakcji
Kiedy zdasz sobie sprawę, że wszystkie propozycje przyznania większej władzy małej klice biurokratów, którzy nie odpowiadają przed nikim, są wprowadzane w ten sposób, czyli „nigdy nie dopuść, aby poważny kryzys się zmarnował”, jak niesławnie zauważył Rahm Emmanuel – manipulacja staje się oczywista.
−∗−
W menu na dziś danie z harmonogramem. Artykuł z opisem czekających nas kolejnych wydarzeń, wyjętych wprost z kalendarza globalistów. Konferencje, szczyty i sympozja wraz z planami wprowadzenia zmian w umowach, traktatach i konkretnych przepisach. Pozostaje kwestią otwartą czy i w jakim stopniu te zamierzenia zostaną zrealizowane i kiedy społeczeństwa zorientują się, że utraciły jakąkolwiek demokratyczną kontrolę nad losem swoich państw. Opracowanie James Corbett.
Zapraszam do lektury.
____________***____________
Oto, co dalej w kalendarzu globalistów
Jak już pewnie wiesz, zagrożenie stojące przed wolną ludzkością nie jest tajnym spiskiem, ale czymś całkowicie jawnym. Ci, którzy chcą zmonopolizować zasoby planety i ustanowić system doskonałej kontroli technokratycznej, na ogół nie ukrywają swoich planów. Przeciwnie. Dowolna liczba publicznie dostępnych zapisów — od książek i białych ksiąg po posty na blogach, fora i wykłady — daje zainteresowanym społecznościom mnóstwo czasu na przygotowanie się do kolejnych kroków w rozwijającym się globalistycznym programie.
Tak więc, zgodnie z tradycją Listening to the Enemy [słuchając wroga] na stronach Corbett Report, zastosujmy jedną z najprostszych metod zrozumienia tego, co będzie dalej w planie globalistów: mianowicie sprawdźmy kalendarz tych rzekomych światowych kontrolerów.
CZERWIEC 2022: Stockholm+50
Jako studenci studiów podyplomowych niniejszego The University of Corbett wiecie już o Konferencji Narodów Zjednoczonych na temat Środowiska Człowieka, która odbyła się w Szwecji, w Sztokholmie w 1972 roku… ale jeśli potrzebujecie odświeżenia informacji, możecie zapoznać się z artykułem How & Why Big Oil Conquered the World [Jak i dlaczego Big Oil podbił świat], gdzie możecie dowiedzieć się wszystkiego o ówczesnym szczycie w Sztokholmie.
Konferencja była nie tylko wejściem Maurice’a Stronga w ekscytujący (i lukratywny) świat ekologizacji [environmentalism] w Big Oil, ale także położyła podwaliny pod przejęcie światowych zasobów przez korporacje pod przywództwem ONZ, a pod pretekstem „ratowania Matki Ziemi”. Dla globalistów pełnił potrójną funkcję: uruchomił Program Narodów Zjednoczonych ds. Ochrony Środowiska (UNEP), dostarczył schemat Szczytu Ziemi w Rio w 1992r. i był gospodarzem pierwszych warsztatów dyskusyjnych na temat tego, co później przeobraziło się w Agendę 21 i ostatecznie w Agendę 2030.
I wiecie co? To wróciło!
Tak, zgadza się. Nasi dobrzy, kochający planetę władcy z Organizacji Narodów Zjednoczonych powracają na miejsce zbrodni, aby uczcić 50. rocznicę konferencji sztokholmskiej nowym Szczytem w szwedzkiej stolicy, tym razem pod charakterystycznie banalną nazwą „Sztokholm+ 50: zdrowa planeta dla dobrobytu wszystkich – nasza odpowiedzialność, nasza szansa”.
W razie gdybyście sądzili, że „Sztokholm+50” będzie po prostu wymówką dla globalnej ‘śmietanki’, która pochwali się kilkoma niezapomnianymi przemówieniami politycznymi lub odsłonięciem nowej tablicy, powinniście wiedzieć, że mnóstwo prac poświęcono temu:
Zgromadzenie Ogólne ONZ przyjęło nie jedną, ale dwie rezolucje w sprawie ustanowienia konferencji i jej porządku obrad; .
Uruchomiono „blog prawników dla dyplomatów” zatytułowany Droga do Deklaracji 2022, aby wpłynąć na dyskusję wokół „Deklaracji politycznej” (wielkimi literami i tak dalej), która „zostanie przyjęta” na konferencji (podkreślenie ich); . I uruchomiono kolejną stronę internetową, aby przedstawić „Deklarację dla Sztokholmu+50”, która może, ale nie musi, być „Deklaracją polityczną”, o której mowa powyżej i która została poparta przez grupę globalistycznych organizacji pozarządowych [NGOs].
Więc o co dokładnie chodzi w tym całym szumie? Och, to tylko zwykłe globalistyczne frazesy. Przez „zwykłe globalistyczne frazesy” rozumiem oczywiście przejęcie planety i jej zasobów przez klasę drapieżników. Ale nie musicie wierzyć mi na słowo. Z wyżej wymienionej Deklaracji dla Sztokholmu+50:
8 października 2021r. Rada Praw Człowieka ONZ (UNHRC) uznała „prawo do czystego, zdrowego i zrównoważonego środowiska”. Realizacja tego prawa wymaga zmian strukturalnych w sferze prawnej, gospodarczej, społecznej, politycznej i technologicznej, aby przywrócić stabilny i dobrze funkcjonujący System Ziemi. Wspólna świadomość naszej globalnej współzależności musi dać początek nowej wspólnej logice, aby zdefiniować i rozpoznać globalne dobra wspólne, które wspierają życie na Ziemi — system planetarny, który łączy nas wszystkich i od którego wszyscy jesteśmy zależni. Jest to fundamentalny krok w kierunku ustanowienia systemu zarządzania w celu skutecznego radzenia sobie z interakcjami między człowiekiem a systemem Ziemi.
Tak, dokładnie tak, jak można było się spodziewać, hasło „ratuj planetę” jest używane jako wołanie o…
(poczekaj chwilkę…)
… wzmocnienie rządu światowego!
Rety! Któż by pomyślał, że to się akurat pojawi?
W szczególności, po niejasnej i niewyraźnej retoryce o „wprowadzaniu w życie prawa do zdrowego środowiska” i „ustanowieniu gospodarki regeneracyjnej”, deklaracja kończy się błaganiem dobrych ludzi z ONZ, aby dali sobie więcej władzy! Hurra!
Długoterminowe zarządzanie globalnymi dobrami wspólnymi, dostarczanie globalnych dóbr publicznych i zarządzanie globalnym ryzykiem publicznym – wszystko to wymaga stałego systemu skutecznego zarządzania, aby niezawodnie zarządzać naszymi interakcjami z systemem Ziemi jako całością. Na przykład szeroko dyskutowana propozycja zmiany przeznaczenia nieaktywnej Rady Powierniczej ONZ [Trusteeship Council], w tym ostatnio raport Sekretarza Generalnego ONZ Our Common Agenda (OCA) [Nasz Wspólny Program].
Coś mi mówi, że w podręczniku historii pisanych przez zwycięzców w przyszłości, 5 czerwca 2022 zostanie okrzyknięty dniem, w którym odważni i życzliwi biurokraci z ONZ uratowali planetę, obdarzając nas swoim łaskawym światowym rządem. („… a ludzie na ziemi upamiętniają to doniosłe wydarzenie w modlitwie dziękczynnej za swoich przywódców ONZ przed spożyciem dziennej racji robaków i wody deszczowej”).
Ale czekajcie! Co jest napisane na stronie “About” deklaracji?
Konferencja ta powinna być wykorzystywana jako „laboratorium pomysłów” do opracowywania innowacyjnych rozwiązań dla dobra wspólnego, gospodarki i zarządzania, które staną się zalążkiem działań na szczycie 2023 Summit of the Future, jak przewidziano w raporcie Sekretarza Generalnego ONZ „Our Common Agenda”.
Szczyt Przyszłości [Summit of the Future] w 2023 roku? O, tak. A to prowadzi nas do następnej daty w naszym kalendarzu globalistów.
Wrzesień 2023: Summit of the Future
We wrześniu ubiegłego roku sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres opublikował 85-stronicowy raport zatytułowany „Our Common Agenda” [Nasz wspólny program]. Według informacji opublikowanych przez Democracy International, raport oferuje „plan działania dla modernizacji ONZ” i „wezwania do ożywienia multilateralizmu, odnowionej solidarności i większej troski o przyszłe pokolenia”.
Dokładnie tak, jak można się było spodziewać, podsumowanie raportu zaczyna się od przypomnienia nam o (wymyślonych przez globalistów) „kryzysach egzystencjalnych”, które (globaliści nieustannie nas ostrzegają) zagrażają istnieniu ludzkości, takie jak COVID-19, konflikt geopolityczny i (oczywiście) zmiany klimatu. Oczywiście natychmiast zamienia się to w żądanie, aby narody świata:
„przyjęły na nowo globalną solidarność”, co ewidentnie wiąże się z „globalnym planem szczepień w celu podania szczepionek przeciwko COVID-19 milionom ludzi, którym wciąż odmawia się tego podstawowego środka ratującego życie”; .
„odnowiły umowę społeczną między rządami i ich obywatelami oraz w obrębie społeczeństw”, co ewidentnie wiąże się z „zaktualizowanymi ustaleniami dotyczącymi zarządzania w celu zapewnienia lepszych dóbr publicznych i zapoczątkowania nowej ery powszechnej ochrony socjalnej, ubezpieczenia zdrowotnego, edukacji, umiejętności, godnej pracy i mieszkania, a także powszechny dostęp do Internetu do 2030r. jako podstawowych praw człowieka”; .
„zakończyły ‘infodemię’ nękającą nasz świat, broniąc wspólnego, empirycznie popartego konsensusu wokół faktów, nauki i wiedzy”, co ewidentnie wiąże się z przyjęciem „globalnego kodeksu postępowania, który promuje uczciwość w informacji publicznej”;
… oraz szereg innych globalistycznych imperatywów, od stworzenia nowej kierowanej przez ONZ „platformy kryzysowej”, która będzie „uruchamiana automatycznie w sytuacjach kryzysowych o wystarczającej skali i rozmiarze, niezależnie od rodzaju i charakteru kryzysu”, po przyjęcie nowego, kierowanego przez ONZ „Global Digital Compact” [Globalne Porozumienie Cyfrowe] mającego na celu „promowanie godnego zaufania Internetu poprzez wprowadzenie kryteriów odpowiedzialności za dyskryminację i treści wprowadzające w błąd”.
Innymi słowy, zwykły globalistyczny frazes.
Ale za tymi peanami o globalnym rządzie kryje się inny pomysł: zwołanie „Szczytu Przyszłości” [“Summit of the Future”] w połączeniu ze spotkaniem Zgromadzenia Ogólnego ONZ w Nowym Jorku we wrześniu 2023 roku. Używając [języka] globalistycznego, typowego dla kręgów Klausa Schwaba, a tak obecnie modnego wśród tej pseudoelity, Guterres pisze, że „ważne będzie zorganizowanie Szczytu Przyszłości na wysokim szczeblu, z udziałem wielu interesariuszy [stakeholders] w celu przedstawienia pomysłów dotyczących ustaleń w zakresie zarządzania w obszarach o znaczeniu międzynarodowym, o których mowa w niniejszym raporcie, i potencjalnie w innych, w których ustalenia dotyczące zarządzania dopiero powstają lub wymagają aktualizacji”.
Jeśli ostatnio śledziliście media głównego nurtu, być może zauważyliście, że pomysł „Szczytu Przyszłości” zyskał popularność wśród globalistycznych super-sługusów, w tym niedawno zmarłej byłej sekretarz stanu Madeline „Cena była tego warta” Albright, która napisała artykuł wstępny w październiku zeszłego roku, nazywając „Our Common Agenda” „nowym przełomowym raportem” i wzywając państwa członkowskie ONZ do „udzielenia poparcia dla ‘rezolucji dotyczącej procedur’ wspierając apel Guterresa o Szczyt Przyszłości we wrześniu 2023r”. Wgryzając się w ten globalistyczny bełkot, Albright przekonywała, że „komitety przygotowawcze (PrepComs) powinny być zwoływane przed szczytem na całym świecie” w celu rozważenia i rozwoju innowacji w globalnym zarządzaniu w zakresie pokoju, bezpieczeństwa i działań humanitarnych, zrównoważonego rozwoju i wychodzeniu z COVID-19, praw człowieka, globalnego zarządzania i rządów prawa oraz zarządzania klimatem”.
Ale nie tylko stara gwardia Pax Americana jest podekscytowana perspektywą przekształcenia porządku światowego. Jak weterani wśród czytelników Corbett Report wiedzą, chińscy władcy również są zaangażowani w ten program i są podekscytowani możliwością skonsolidowania ich kontroli nad własną populacją i przeniesienia się na ważniejsze miejsce przy globalistycznym technokratycznym stole. W związku z tym organ propagandowy ChiCom [KPCh], China Daily, opublikował w styczniu raport posłusznie powtarzający ocenę Guterresa dotyczącą ‘najwyższego stopnia alarmu’ [„five-alarm fire”], przed którym stoi świat z powodu COVID-19 oraz nierówności, kryzysu klimatycznego, nieufności wobec rządu i dezinformacji w Internecie. Następnie w zeszłym miesiącu pojawił się raport Xinhua, który chwali „ustanowienie rady doradczej wysokiego szczebla ds. efektywnego multilateralizmu” i zauważa, że Szczyt Przyszłości „przyniesie pomysły dotyczące ustaleń w zakresie zarządzania w niektórych obszarach, które można uznać za globalne dobra wspólne, w tym klimat i zrównoważony rozwój po 2030 roku, międzynarodowa architektura finansowa, pokój, przestrzeń kosmiczna, przestrzeń cyfrowa, główne zagrożenia i interesy przyszłych pokoleń”.
Wciąż napływają wyrazy uznania dla genialnego raportu Guterresa (napisanego całkowicie samodzielnie, ludzie, szczerze!) i jego genialnego pomysłu na szczyt (który sam organizuje w samotności). Ambasadorowie ONZ z Kataru i Szwecji napisali wspólnie artykuł w Al Jazeera, w którym wychwalali ten pomysł jako szansę „zbliżenia się do ONZ 2.0”, a Światowa Rada Przyszłości (World Future Council, tak, jest coś takiego) hojnie obiecała wsparcie ich „50ciu międzynarodowych twórców zmian” w przygotowaniu szczytu.
Jak zauważa Światowa Rada Przyszłości: „Szczyt na rzecz Przyszłości będzie miał zasadnicze znaczenie dla przyspieszenia realizacji celów zrównoważonego rozwoju i zapewnienia, że rozmowy i dyskusje ostatecznie przekształcą się w działania w terenie, które naprawdę nikogo nie pozostawią w tyle”.
Ale chwileczkę: jest coraz gorzej! To samo posiedzenie Zgromadzenia Ogólnego ONZ, na którym odbędzie się Szczyt Przyszłości, będzie również gospodarzem „Forum Politycznego Wysokiego Szczebla ONZ ds. Zrównoważonego Rozwoju”, które, jak informuje Centrum Wiedzy SDG [Sustainable Development Goals], odbywa się co cztery lata i zapewnia naszym globalnym władcom kolejną okazję, by obmyślić, jak najlepiej przekształcić świat w neofeudalną plantację niewolników!
Potraktuj nadchodzącą konferencję jako zagrożenie, dodaj „Szczyt Przyszłości” do dowolnego czytnika rss lub systemu powiadamiania o nowościach, z którego korzystasz, i zakreśl datę w swoim kalendarzu. Cokolwiek wyjdzie z tej konferencji, będzie to zła wiadomość dla wolnej ludzkości.
MAJ 2024: Globalny Traktat Pandemiczny WHO
Mówiąc o złych wiadomościach dla wolnej ludzkości, prawdopodobnie słyszeliście już, jak mówiłem o zbliżającym się globalnym traktacie WHO przeciwko pandemii. Ale nie martwcie się, że nie słyszeliście, jak o tym mówię, bo z pewnością usłyszycie w przyszłości jak o tym opowiadam.
Ale na wypadek jeśli jeszcze o tym nie słyszeliście, następnym wielkim impulsem w globalnej biopolityce jest wezwanie do globalnego traktatu pandemicznego, aby dalej likwidować suwerenność narodową i przekazywać WHO więcej uprawnień do dyktowania globalnej polityki zdrowotnej w imię powstrzymania następnych plandemii [scamdemic]. Jak już kilkakrotnie podkreślałem, tak jak 11 września był jedynie publicznym ujawnieniem nowego paradygmatu zarządzania „wojną z terrorem”, tak oszustwo COVID było jedynie publicznym ujawnieniem nowego paradygmatu zarządzania „biobezpieczeństwem”. To właśnie ten proponowany globalny traktat pandemiczny zacznie wprowadzać na stałe nowy paradygmat zarządzania, podobnie jak ustawa PATRIOT Act zaczęła na stałe wpisywać paradygmat terroru w USA.
Kampania forsująca powstanie tego traktatu opiera się na oczywistej narracji Problem – Reakcja – Rozwiązanie, aby skłonić opinię publiczną do zaakceptowania kolejnych kroków w programie bezpieczeństwa biologicznego.
Problem: WHO „nie powiodło się” powstrzymanie „pandemii” COVID przed „zniszczeniem świata”. .
Reakcja:Potrzebujemy globalnej organizacji zdrowia z zębami! .
Rozwiązanie: Globalny traktat pandemiczny musi zostać podpisany, aby przekazać większą władzę WHO.
Kiedy zdasz sobie sprawę, że wszystkie propozycje przyznania większej władzy małej klice biurokratów, którzy nie odpowiadają przed nikim, są wprowadzane w ten sposób, czyli „nigdy nie dopuść, aby poważny kryzys się zmarnował”, jak niesławnie zauważył Rahm Emmanuel – manipulacja staje się oczywista. „Niezależny panel” powołany do „przeglądu” „problemu” „nieudanej” odpowiedzi WHO na plandemię przedstawił w styczniu raport, w którym – bez jakiegokolwiek zaskoczenia – stwierdzono, że „zdolność WHO do egzekwowania swoich zaleceń lub wjazdu do krajów w celu zbadania źródła epidemii choroby, jest poważnie ograniczona”, a zatem należy ustanowić nowe zasady na poziomie globalnym, aby dać WHO większe uprawnienia do nadzorowania świata pod kątem zagrożeń dla zdrowia. Nazwali to nawet „momentem czarnobylskim” WHO, sugerując, że powinna wykorzystać tę „katastrofę” jako szansę na wdrożenie fundamentalnych reform.
Ten rzekomo „niezależny” raport stanowi idealną przykrywkę dla globalistów do zawarcia nowego traktatu pandemicznego, który rozszerzy, zreformuje, zrewiduje lub unieważni istniejący International Health Regulations, traktat z 2005 r., który sam dał WHO bezprecedensową władzę do ogłaszania „stanu zagrożenia zdrowia publicznego o zasięgu międzynarodowym” oraz interweniować w sprawach suwerennych narodów w imię zwalczania dostrzeganych zagrożeń dla zdrowia.
Szczegóły dotyczące tego, na czym dokładnie taki traktat miałby polegać – a nawet jaką przyjąć formę – są wciąż irytująco niejasne. Proponowany nowy traktat byłby w żargonie ONZ „instrumentem”, który występuje w trzech rodzajach: zalecenia, konwencji i przepisów. Przepisy (takie jak International Health Regulations z 2005r.) są automatycznie prawnie wiążące dla wszystkich 194 państw członkowskich WHO, chyba że wyraźnie się temu sprzeciwią. Środki, które mogłyby zostać zawarte w takim traktacie, mogą obejmować „udostępnianie danych i sekwencji genomu pojawiających się wirusów oraz zasady sprawiedliwej dystrybucji szczepionek” oraz „podejście Jedno Zdrowie”, które „łączy zdrowie ludzi, zwierząt i planety”.
Innymi słowy, zwykłe globalistyczne frazesy.
Nie trzeba być realistą spiskowym, aby zrozumieć, jak taka bzdurna paplanina i cukierkowe ględzenie WHO mogą zostać wykorzystane do wdrożenia bardzo mrocznego planu bezpieczeństwa biologicznego. Niezależnie od konkretów, możesz się założyć, że wszystkie najgorsze aspekty tyranii biomedycznej – od nowych przepisów po pośpieszne eksperymentalne interwencje medyczne, poprzez badania na ludziach w przypadku ogłoszonej sytuacji zagrożenia po standaryzację paszportów szczepień – będą tematami dyskusji kiedy negocjacje w sprawie traktatu zaczynają się na dobre.
Nie martw się jednak, nadal możesz sprawić, aby twój głos był słyszalny! WHO stworzyła nawet specjalną podstronę w swoim serwisie internetowym, aby umożliwić publiczne komentowanie potencjalnego traktatu!
… Oczywiście nie są zainteresowani tym, czy ludzie rzeczywiście chcą takiego traktatu, czy nie, tylko tym, co według pospólstwa [hoi polloi] powinno być zawarte w takim traktacie. W szczególności pytają:
„Jakie istotne elementy, twoim zdaniem, powinny zostać uwzględnione w nowym międzynarodowym instrumencie dotyczącym gotowości i reakcji na pandemię?”
I nawet wtedy nie chcą informacji od wszystkich. W rzeczywistości mają całą stronę, na której znajdują się warunki, na których można w pierwszej kolejności przesłać komentarz, w tym zastrzeżenie, że osoby chcące skomentować „powstrzymają się od jakichkolwiek oświadczeń niezwiązanych z danym tematem”, i które przedstawiają swoje komentarze „z szacunkiem, bez wulgaryzmów, ataków ad hominem, wulgaryzmów lub innego niewłaściwego języka” oraz że „oświadczają, iż podmiot [który] reprezentują oraz wszelkie inne powiązania, zaangażowanie lub role istotne dla przesłuchań publicznych lub do WHO, w świetle swojego mandatu”. Aha, i proszę pamiętać, że „WHO nie jest w stanie zapewnić, że wszystkie zainteresowane strony będą mogły uczestniczyć w przesłuchaniach publicznych, a zatem WHO nie podejmuje żadnych zobowiązań ani gwarancji, aby umożliwić państwu udział w przesłuchaniach publicznych”.
Ale poza tym absolutnie chcą poznać twoje zdanie.
… Zaczekaj. Skreśl to. Termin zgłaszania uwag przez społeczeństwo już minął. Chyba się spóźniliśmy. Hmmm, może powinniśmy wcześniej zajrzeć do kalendarza globalistów.
„Traktat Pandemiczny” czyli kto ma klucze do WHO „Traktat Pandemiczny”, który unieważnia lub uchyla decyzje rządów krajowych lub lokalnych, przekazałby ponadnarodowe uprawnienia niewybieralnemu biurokracie lub „ekspertowi”, który mógłby z nich korzystać całkowicie według własnego uznania i w oparciu […]
_______________
Great Reset czyli prawdziwym wrogiem jest sama ludzkość Globaliści od wielu lat próbują zmienić nazwę i przepakować swój program Nowego Porządku Świata, a Wielki Reset był tym, co wymyślili. Zamiast brzmieć nieszkodliwie, termin ten grozi systemowymi wstrząsami i […]
_______________
Great Reset czyli co szykują ludzkie paniska Nadzór na każdym kroku, powszechny dochód gwarantowany powiązany z oceną kredytu społecznego, likwidacja własności prywatnej, masowa cenzura, zamrożenie i zajęcie rachunków bankowych, technologie wdrożone w celu przeprogramowania ludzi — ten […]
_______________
Trzech tenorów czyli kto kołysał Klausa Kiedy Schwab został po raz pierwszy uznany przez Kissingera jako potencjalny przyszły przywódca globalistów, stosunkowo młody wtedy Niemiec miał wkrótce zostać przedstawiony Galbraithowi i Kahnowi. Zbiegło się to z pracą […]
_______________
Świat według Klausa Ty i ja nie będziemy jeść robaków. Ty i ja nie będziemy wiecznie nosić masek. Ty i ja nie będziemy odgrywać ról cyborgów. I ty i ja nie będziemy w […]
Finlandia przygotowuje się do wejścia do NATO, a Szwecja bez wątpienia wkrótce ogłosi taką samą decyzję. To nie tylko domykanie nowej zachodniej „żelaznej kurtyny” przed Rosją, ale szykowanie konfrontacji na północy, zwłaszcza na Oceanie Arktycznym.
Putin chciał sobie poprawić atakiem na Ukrainę sytuację geostrategiczną, a doprowadził do znacznego pogorszenia sytuacji swojego kraju. Arktyka byłą dotąd trochę jest omijanym i „uśpionym” terenem impasu pomiędzy Rosją a Zachodem.
Skutkiem ubocznym wojny na Ukrainie może być powstanie nowego obszaru konfrontacji. Także na poziomie wojskowym. Po obu stronach od dawna była tam bez rozgłosu wzmacniana obecność militarna.
Rosja utworzyła arktyczną marynarkę wojenną i planuje rozmieścić na tym obszarze pociski naddźwiękowe i broń jądrową. Od pięciu lat zwielokrotnia też ćwiczenia wojskowe w tym regionie. NATO robi podobnie. Sojusz Północnoatlantycki zorganizował m.in. pod koniec marca manewry pod kryptonimem „Cold Response”, czyli „zimna odpowiedź”.
Wejście Finlandii do NATO będzie oznaczać wzmocnienie obecności Sojuszu Atlantyckiego na dalekiej Północy. A zatem artykuł 5 NATO mógłby zostać uruchomiony w przypadku rosyjskiego ataku w arktycznej strefie Morza Barentsa. W przypadku agresji w północnej Finlandii w konflikcie włączyliby się wszyscy członkowie Sojuszu.[Oczywiście metodą energicznego kiwania palcem w lewym bucie. MD]
Jest i stawka ekonomiczna i to kolosalna. Szacuje się, że pod lodami Arktyki znajduje się około 25% światowych zasobów paliw kopalnych. Jest tam dużo gazu, ropy, a także minerałów: złota, uranu, niklu, metali rzadkich. Moskwa prowadzi już sto projektów w regionie.
Obecne napięcie może ograniczyć rosyjskie ambicje. Wiele z tych projektów zależy bowiem od zachodniego finansowania i technologii. Tak jest na przykład w przypadku arktycznej bazy LNG2, przeznaczonej do eksploatacji milionów ton skroplonego gazu.
W celu „bezproblemowego rozwiązywania problemów” w rejonie powołano Radę Arktyczną. Skupia kraje graniczące – Rosję, która jako jedyna posiada połowę wybrzeża Arktyki i siedem krajów zachodnich: Kanadę, Stany Zjednoczone, Finlandię, Danię, Islandię, Norwegię, Szwecję. W ostatnich latach Rada funkcjonowała dość dobrze, w imię założenia, że Arktyka jest strefą „nieokreśloną”.
Teraz jej prace zawieszono, przynajmniej do przyszłego roku. Jest to decyzja państw zachodnich „z powodu rażącego naruszenia suwerenności Ukrainy”. Arktykę czeka wyścig militarno-surowcowy?
Ce sont toutes ces personnes magnifiques, lumineuses, attachées à la vérité et à la justice qui bâtiront le nouveau monde. Ce sont ceux-là qui nous redonnent espoir dans l’humanité.
Lorsque nous avons créé TV-ADP, j’avais indiqué qu’il était essentiel de redonner la parole à ceux qui ont d’abord été traités comme des héros, et qui ont ensuite été mis à pied par ce gouvernement criminel, parce qu’ils refusaient de s’injecter un produit dont tout le monde ignorait la composition.
Après une gestion calamiteuse de la « pandémie » dans laquelle on interdisait aux médecins de soigner sous de fallacieux prétextes, après avoir vu des personnels soignants habillés de sacs poubelles pour traiter des malades, après avoir appris que notre pays manquait de masques à cause de l’incurie et de l’irresponsabilité des autorités politiques et sanitaires, après avoir subi les mesures liberticides les plus absurdes et dangereuses qu’on pouvait nous imposer, après avoir constaté le niveau innommable de la corruption dans le secteur de la santé, après avoir du supporter les élucubrations des médecins de plateaux dont la vraie place est en prison, après avoir relevé l’impunité judiciaire accordée aux labos pharmaceutiques par les gouvernements occidentaux, il a été décidé que l’ensemble des personnels hospitaliers devait accepter de se faire injecter le « vaccin » miracle ou alors perdre leur travail, leurs revenus et se retrouver au chomâge sans la moindre indemnité.
Le Docteur Eric Loridan tout comme le Dr Edouard Broussalian sont parmi ceux là. Et avec eux des dizaines de milliers d’autres…
Le Doc Loridan est le symbole même de l’honnêteté, de l’intégrité. Chirurgien émérite à l’hôpital de Boulogne sur Mer depuis près de 20 ans, il était apprécié et aimé par ses patients, respecté par la direction et ses confrères. Il faisait une carrière brillante, vivait confortablement de sa passion. Père de 6 enfants, il est un père admirable et un époux exemplaire. Un croyant, un homme de foi avec de hautes valeurs morales. Un exemple pour beaucoup.
Cet homme a été sommé de choisir. Accepter l’injection ou alors tout perdre. Participer en silence à une campagne de vaccination mystérieuse et garder son emploi, poursuivre sa carrière tranquillement en faisant ce qui heurtait sa conscience et sa raison, obéir sans broncher aux mesures sanitaires absurdes, se rendre complice de ce que l’avocat Reiner Fuellmich qualifie de « crime contre l’humanité », ou bien être exclu du système de santé avec interdiction d’exercer son métier.
Il a choisi. Il a refusé de se rendre complice de cette conspiration criminelle ou d’y participer, quelle qu’en soit la manière.
Quand un homme est capable d’un tel courage, quand un homme est capable de renoncer à sa carrière, à ses avantages, à ses privilèges, à sa position sociale parce qu’il a compris toute l’horreur de ce qu’on exigeait de lui, on ne peut que dire merci.
Merci au Docteur Loridan, au Dr Broussalian, au Dr Laurent Montesino, au Dr Olivier Soulier, au Dr Amine Umlil, au Dr Anne Marie Yim, au Dr Louis Fouché, au Pr Christian Perronne, au Prix Nobel Luc Montagnier, au Dr David Bouillon, au Dr Gregory Pamart, au Dr Pascal Sacré, à Alexandra Haurion-Caude, à Astrid Stuckelberger et à tous ceux que j’oublie.
Ils sont – à la différence des médecins de plateaux qu’on ne peut pas considérer autrement que comme des charlatans malhonnêtes sans conscience et sans morale,- les médecins de la vie, les médecins de la vérité, les médecins de l’honneur et de la dignité.
Eux n’ont pas de conflits d’intérêts avec l’industrie pharmaceutique. Eux n’ont pas fait allégeance à des Loges funestes. Eux n’ont pas d’autre ambition que d’être utiles à leurs patients, aux êtres humains, aux malades. Eux sont incapables de trahir le Serment d’Hippocrate car ils aiment l’humanité quand d’autres rêvent de l’empoisonner, la réduire, la génocider…
Et puis, merci à Chloé Frammery, professeur de mathématiques et lanceuse d’alerte. Une intelligence vive, un esprit aiguisé, quelqu’un à qui on ne peut pas faire avaler n’importe quelle fable étiquetée OMS ou Bill Gates car elle décortique tout, analyse, scrute, compare, vérifie, recoupe. Elle est meilleure journaliste que les ignorants encartés qui se contentent de répéter tels des perroquets, la propagande indigeste et mensongère des agences de presse occidentales, véritables usines à désinformer, à manipuler, à maquiller la vérité.
Et avec elle, je veux saluer Silvano Trotta qui depuis le début de cette fausse pandémie fait un travail de réinformation phénoménal. Admirable Silvano Trotta que les chasseurs de complotistes et les mediamensonges tentent de décrédibiliser, salir, calomnier mais qui reste imperturbable et continue à privilégier la vérité.
Et puis je veux aussi rendre un hommage particulier à Reiner Fuellmich, à Diane Trotta, à Carlo Brusa, à Ellen Bessis, à Virginie de Araujo-Recchia et à tous les avocats qui luttent pour faire respecter nos droits contre une justice qui a perdu la boussole et punit les réfractaires, plutôt que de poursuivre la clique criminelle qui veut nous imposer le Grand Reset, la pauvreté, la famine, la guerre, le transhumanisme et le génocide programmé.
Ce sont toutes ces personnes magnifiques, lumineuses, attachées à la vérité et à la justice qui bâtiront le nouveau monde. Ce sont ceux-là qui nous redonnent espoir dans l’humanité. Quant à ceux qui ont renoncé à leur humanité par amour des biens matériels et des honneurs, leur sort est scellé. Il n’y a pas de place pour eux dans le monde qui vient car les Saintes Ecritures dans Apocalypse 14 à 16 les ont déjà avertis : Heureux ceux qui lavent leurs robes, afin d’avoir droit à l’arbre de vie, et d’entrer par les portes dans la ville ! Dehors les chiens, les empoisonneurs, les impudiques, les meurtriers, les idolâtres, et quiconque aime et pratique le mensonge ! https://vk.com/video_ext.php?oid=430568862&id=456240275&hash=990f32a881286cae&hd=2
An estimated $350 million in undisclosed royalties were paid to the National Institutes of Health (NIH) and hundreds of its scientists, including the agency’s recently departed director, Dr. Francis Collins, and Dr. Anthony Fauci, according to a nonprofit government watchdog.
“We estimate that up to $350 million in royalties from third parties were paid to NIH scientists during the fiscal years between 2010 and 2020,” Open the Books CEO Adam Andrzejewski told reporters in a telephone news conference on May 9.
“We draw that conclusion because, in the first five years, there has been $134 million that we have been able to quantify of top-line numbers that flowed from third-party payers, meaning pharmaceutical companies or other payers, to NIH scientists.”
The first five years, from 2010 to 2014, constitute 40 percent of the total, he said.
“We now know that there are 1,675 scientists that received payments during that period, at least one payment. In fiscal year 2014, for instance, $36 million was paid out and that is on average $21,100 per scientist,” Andrzejewski said.
“We also find that during this period, leadership at NIH was involved in receiving third-party payments. For instance, Francis Collins, the immediate past director of NIH, received 14 payments. Dr. Anthony Fauci received 23 payments and his deputy, Clifford Lane, received eight payments.”
Collins resigned as NIH director in December 2021 after 12 years of leading the world’s largest public health agency. Fauci is the longtime head of NIH’s National Institute for Allergies and Infectious Diseases (NIAID), as well as chief medical adviser to President Joe Biden. Lane is the deputy director of NIAID, under Fauci.
NIH Director Dr. Francis Collins holds up a model of the coronavirus as he testifies before a Senate Appropriations Subcommittee looking into the budget estimates for the National Institute of Health (NIH) and the state of medical research, on Capitol Hill on May 26, 2021. (Sarah Silbiger/Pool via AP)
The top five NIH employees measured in terms of the number of royalty payments that they received while on the government payroll, according to a fact sheet published by Open the Books, include Robert Gallo, National Cancer Institute, 271 payments; Ira Pastan, National Cancer Institute, 250 payments; Mikulas Popovic, National Cancer Institute, 191 payments; Flossie Wong-Staal, National Cancer Institute, 190 payments; and Mangalasseril Sarngadharan, National Cancer Institute, 188 payments.
Only Pastan continues to be employed by NIH, according to Open the Books.
“When an NIH employee makes a discovery in their official capacity, the NIH owns the rights to any resulting patent. These patents are then licensed for commercial use to companies that could use them to bring products to market,” the fact sheet reads.
“Employees are listed as inventors on the patents and receive a share of the royalties obtained through any licensing, or ‘technology transfer,’ of their inventions. Essentially, taxpayer money funding NIH research benefits researchers employed by NIH because they are listed as patent inventors and therefore receive royalty payments from licensees.”
An NIH spokesman didn’t respond by press time to a request for comment.
Andrzejewski told reporters that the Associated Press reported extensively on the NIH royalty payments in 2005, including specific details about who got how much from which payers for what work, that the agency is denying to Open the Books in 2022.
“At that time, we knew there were 918 scientists, and each year, they were receiving approximately $9 million, on average with each scientist receiving $9,700. But today, the numbers are a lot larger with the United States still in a declared national health emergency. It’s quite obvious the stakes in health care are a lot larger,” Andrzejewski said.
He said the files Open the Books is receiving—300 pages of line-by-line data—are “heavily redacted.”
“These are not the files the AP received in 2005 where everything was disclosed—the scientist’s name, the name of the third-party payer, the amount of the royalty paid by the payer to the scientist,” Andrzejewski said. “Today, NIH is producing a heavily redacted database; we don’t know the payment amount to the scientist, and we don’t know the name of the third-party payer, all of that is being redacted.”
Federal officials are allowed to redact information from responses to FOIA requests if the release of the data would harm a firm’s commercial privilege.
The undisclosed royalty payments are inherent conflicts of interest, Andrzejewski said.
“We believe there is an unholy conflict of interest inherent at NIH,” he said. “Consider the fact that each year, NIH doles out $32 billion in grants to approximately 56,000 grantees. Now we know that over an 11-year period, there is going to be approximately $350 million flowing the other way from third-party payers, many of which receive NIH grants, and those payments are flowing back to NIH scientists and leadership.”
Fauci and Lane told AP that they agreed there was an appearance of a conflict of interest in getting the royalties, with Fauci saying that he contributed his royalties to charity. Lane didn’t do that, according to Andrzejewski.
The governing ethics financial disclosure form in the past defined the royalty payments as income recipients received from NIH, which meant the recipients weren’t required to list their payments on the form.
But Andrzejewski said NIH has refused to respond to his request for clarification on the disclosure issue.
“If they are not, none of these payments are receiving any scrutiny whatsoever and to the extent that a company making payments to either leadership or scientists, while also receiving grants … then that just on its face is a conflict of interest,” he said.
Open the Books is a Chicago-based nonprofit government watchdog that uses the federal and state freedom of information laws to obtain and then post on the internet trillions of dollars in spending at all levels of government.
The nonprofit filed a federal Freedom of Information Act (FOIA) suit seeking documentation of all payments by outside firms to NIH and/or current and former NIH employees.
NIH declined to respond to the FOIA, so Open the Books is taking the agency to court, suing it for noncompliance with the FOIA. Open the Books is represented in federal court in the case by another nonprofit government watchdog, Judicial Watch.
Bodaj kilka dni temu, na paru portalach pojawiła się informacja, że w okolicach „Wyspy węży” ukraińskie oddziały zatopiły nie jeden okręt „Moskwa”, ale aż trzy ruskie okręty. Jeszcze miesiąc temu cały Internet komentowałby tę sensację na wszystkich możliwych kontach społecznościowych. Dziś nikomu się nie chce klawiatury męczyć, nawet na tym podstawowym poziomie, czy informacja jest prawdziwa, czy to może kolejny mit ze znanej wyspy.
Prawa natury, w tym natury ludzkiej, są nieuniknione i spisane od lat. Pierwszy zawsze jest szok, potem strach, że będzie jeszcze gorzej, dalej idzie przyzwyczajenie i na końcu znudzenie. Na jakim etapie jesteśmy teraz? W mojej ocenie jest to przyzwyczajenie, ale przypominam, że konflikt na Ukrainie trwa zaledwie 75 dni, czyli dwa i pół miesiąca, a już trzy etapy są za nami. Tempo naprawdę imponujące, biorąc pod uwagę rangę i skalę, wszak powszechnie nazywa się to wojną.
Skąd tak szybka reakcja? Czynników jest wiele, na pewno intensywność z jakim temat był eksponowany zrobiła swoje. Zmęczenie po dwóch latach straszenia inną zagładą, również ma niebagatelne znaczenie. Po wyciszeniu emocji Polacy zaczęli też z przerażeniem patrzeć na to, co się dzieje z ich finansami i wiadomo, że tak źle nie działo się od dawna. Człowiek przestaje się przejmować i zajmować losem drugiego człowieka, gdy sam żyje w poczuciu zagrożenia. Co więcej taki stan rodzi frustrację, która szuka ujścia w wielu miejscach i prawie zawsze kończy się przerzucaniem winy na polityków albo całe grupy społeczne. W Polsce te procesy zostały już zapoczątkowane, pierwsza fala współczucia dla Ukraińców i zrozumienia dla działań rządu, minęła bezpowrotnie.
Tak jak nie dało się wrócić do zamykania lasów, tak nie da się dzień w dzień skutecznie epatować obrazami wojny, zwłaszcza, że zazwyczaj są to obrazy archiwalne i doskonale znane. Siłą rzeczy konflikt na Ukrainie konkuruje z bieżącymi wydarzeniami i na pewno nie jest monopolistą, jak przez pierwsze tygodnie. Musiałoby się stać coś bardzo spektakularnego, żeby zainteresowanie wróciło do stanu pierwotnego. Nie chcę kusić losu, ale z niewielkim ryzykiem można powiedzieć, że taka perspektywa na szczęście się nie rysuje.
Putin zebrał spore baty, nie takie jak to pokazywano w ukraińskich przekazach propagandowych, ale z całą pewnością o wielkim zwycięstwie mówić nie może – i w rzeczywistości nie mówi. Z dużym prawdopodobieństwem nic wielkiego się w tej materii nie zmieni i w zasadzie będziemy mieli kontynuację z roku 2014. „Zielone ludziki” będą atakować kolejne miasta w okolicach Donbasu, Ukraińcy będą się bronić i z czasem świat zapomni o tym konflikcie, jak zapomniał wcześniej.
Wiele wskazuje, że nastąpił wstępny podział strefy wpływów, mniej więcej na tej linii, która była negocjowana w czasie rozmów Bidena z Putinem. Rosja Ciągle Radziecka wycofała się z zachodniej Ukrainy, operacja obalenia władzy w Kijowie kompletnie się nie udała i przez to wzmocniła Zełenskiego.
Na wschodzie ruskie wojska już tak nie drażnią NATO, dlatego wieści z tamtego regionu są znacznie mniej elektryzujące niż sławetna kolumna czołgów i wozów bojowych zbliżająca się do Kijowa. Jedna rakieta, która spadała na tory we Lwowie ma dużo większą siłę przebicia niż 100 rakiet spadających na Mariupol.
Ostateczne wygaszanie konfliktu, niekoniecznie zbrojnego, ale medialnego, nastąpi wówczas, gdy obie strony uznają, że osiągnęły swoje cele. Naturalnie prawdziwa wojna toczy się pomiędzy USA i szerzej Zachodem, a Rosją, Ukraina jest tylko polem bitwy, podobnym do wcześniejszych pól w Korei i Wietnamie.
Każde ograniczenie podaży rosyjskiego gazu i ropy, będzie zwycięstwem USA i jednocześnie stanowi problem dla Europy, stąd też Niemcy i Francja nie są tak radykalnymi krytykami zbrodniczej polityki Putina. Na wyciszeniu konfliktu zależy w tej chwili wszystkim stronom, bo wszystkie mają swoje interesy i pewnie w takim kierunku będzie to zmierzać. Pewnego dnia zniknęły z telewizji twarze „ekspertów”: Grzesiowskiego, Simona, Karaudy i tak znikną twarze emerytowanych generałów analizujących przemarsz wojsk. Media zaczynają i kończą wojny.
Pół wieku temu, w maju 1972 roku Stefan Kisielewski zanotował w swoim dzienniku:
„W Wietnamie piekło, ofensywa, bombardowanie. Toczy się w istocie wojna rosyjsko-amerykańska, tylko że rękami maleńkich Wietnamczyków (…) I nikt im nie wyperswaduje, może nawet, głupie barany, wierzą, że biją się o swoje sprawy.”
https://www.bibula.com/?p=133937
Tu i teraz nikt o zdrowych zmysłach nie może sądzić, że obecna wojna rosyjsko-amerykańska toczy się o jakąś wolność lub denazyfikację Ukrainy.
Powód prosty jak klasyczna konstrukcja cepa: trzeba ustalić czy niezmierzone bogactwa Ukrainy będą eksploatować oligarchowie wyznania finansowego od Putina, czy od Bidena. To jest widocznie tak oczywiste, że rządowo-medialna żenująco nachalna propaganda nawet o tym nie wspomina uznając za pewnik, że Amerykanom ten wyjątkowo tłusty kąsek się należy jak psu buda.
Alternatywne propozycje genezy tej wojny mogą być prawdziwe, ale mają ograniczone znaczenie. Na przykład Tomasz Sommer twierdzi, że to społeczeństwo rosyjskie oczekiwało i tym sposobem wymogło na Putinie zrobienie porządku na Ukrainie. Często słyszymy i czytamy, że USA chce za wszelką cenę osłabić Rosję w nadziei, że taka Rosja opowie się za Ameryką w czekającym ją nieuchronnie starciu z Chinami. Stałym elementem amerykańskich wojen jest konieczność utylizacji arsenału, który trzeba zastąpić bardziej nowoczesnym uzbrojeniem. W końcu USA wydają na zbrojenia więcej, niż cała reszta świata i ten biznes musi się żwawo kręcić.
Okoliczności towarzyszące temu starciu gigantów nie są już tak klarowne. Dla mnie są niepojęte i co najgorsze, znikąd nie widać światełka w czarnym tunelu. Nie znajduję żadnego sensownego, nie mówiąc o racjonalnym, wyjaśnieniu przesiedlenia 3 milionów Ukraińców na wyłączne utrzymanie Polaków. Zrobili to ci sami ludzie, którzy latami tłumaczyli komisarzom Unii Europejskiej i kanclerz Merkel, że po pierwsze to Polski nie stać na przyjęcie tysięcy (nie milionów!) uchodźców, po drugie wielu z nich to są migranci ekonomiczni, i po trzecie, że Polska rozumie konieczność pomocy ludziom na obszarach objętych wojną, ale tam, na miejscu konfliktu.
Rok przed wojną na Ukrainie, ci sami ludzie konsekwentnie organizowali skuteczny opór przed tysiącami migrantów próbujących przekroczyć nielegalnie granicę z Białorusią. Trwa absurdalna budowa muru na tej granicy, której dalszy ciąg został praktycznie całkowicie otwarty. Podobno do końca wojny można spodziewać się przesiedlenia nawet 8 milionów Ukraińców. Przyznam się, że jestem bardziej niż przerażony. Nie tylko tym, że to może być prawdziwa katastrofa, ale może nawet bardziej tym, ze nikt tym się nie przejmuje.
Nie ma właściwie żadnych głosów, które by jakkolwiek tłumaczyły jaka jest przyczyna i cel tej operacji. Oficjalne stanowisko systemu rządowo-medialnego to czysto ludzki obowiązek pomocy ludziom, którzy stracili dach nad głową w wyniku zbrodniczego ataku. Dr Lucyna Kulińska twierdzi, że ta akcja przesiedleńcza była dawno przygotowana, a z rozpoznania socjotechnicznego ewentualnej reakcji Polaków wynikało, że taka narracja zostanie przyjęta w społeczeństwie bez większych oporów i można ją łatwo przeprowadzić.
Nikt nie odważy się wskazać, że właściwie przesiedleńcy nie widzieli żadnej wojny, że jedyne naprawdę zniszczone miasto na Ukrainie to 400-tysięczny Mariupol
Nikt nie chce być nieludzki dlatego taki szantaż jest bardzo skuteczny. Nikt nie odważy się wskazać, że właściwie przesiedleńcy nie widzieli żadnej wojny, że jedyne naprawdę zniszczone miasto na Ukrainie to 400-tysięczny Mariupol. Nikt nie zapyta: dlaczego mamy przyjąć 8 milionów przesiedleńców na utrzymanie. Jest tylko głos niezawodnego redaktora Stanisława Michalkiewicza: Amerykanie kazali!
To bardzo być może. W końcu wybraliśmy sobie nowego pana i trudno wierzgać przeciw ościeniowi. Ale to, że kazali, nie wyjaśnia czemu to ma służyć. Polska jest w sprawie wojny na Ukrainie bardziej papieska od samego jankeskiego papieża. Będzie musiała za to zapłacić, tylko nie wiadomo kiedy i ile. Niedźwiedź jak wiadomo to nie lampart, ale jak już dopadnie upatrzoną ofiarę, to marne szanse na przeżycie.
Ale czy wobec tej bojowej postawy Polski strategiczny sojusznik mógł nakazać dokonanie samozagłady najbardziej oddanemu harcownikowi? Wiadomo z historii, że nie jest niemożliwe działanie wbrew własnym interesom z głupoty, strachu lub niewiedzy, ale jednak to jest mało prawdopodobne. Redaktor Leszek Sykulski podobno sugeruje, że służby ukraińskie dostały nagrania, na których wyczyny naszej elity władzy są o parę klas bardziej pikantne niż pokazywały pamiętne nagrania z lokalu Sowa i Przyjaciele i nimi szantażują decydentów, którzy muszą realizować wszelkie żądania naszych sąsiadów i przyjaciół w myśl owej kontestacji: „pan to musi kochać swoją żonę! Oj, muszę, muszę!” .
Trudno jednak uwierzyć, że nagrano wstydliwe ekscesy wszystkich, łącznie z opozycją i władzami samorządowymi, które z równym entuzjazmem i zaangażowaniem jak władze centralne, wspierają i realizują gigantyczny program przesiedlania Ukraińców. Polska i bez tego ogromnego obciążenia jest w dramatycznej sytuacji finansowej. Składają się na to skutki polityki pandemicznej, setki milionów różnych nałożonych przez Unię kar, niewypłacanie należnych pieniędzy unijnych, tragiczna wpadka Polskiego Ładu, potężna i rosnąca inflacja.
Perspektywy ekonomiczne są jeszcze gorsze w związku z zupełnie nieodpowiedzialną polityką energetyczną w ramach dalszego ciągu harców antyrosyjskich. W tej sytuacji przyjęcie na utrzymanie nawet tych dodatkowych 10% jest po prostu niewyobrażalne, gdyby nie to, że jest już faktem z perspektywą wzrostu nawet do 25% obecnej liczby mieszkańców. I co? Ano nic. Dosłownie nikt na ten temat nie dyskutuje, nie protestuje – nie myśli? Ja nie mogę przestać o tym myśleć, ale z bardzo mizernym skutkiem. Mogę tylko z braku danych nieudolnie spekulować.
Na mój chłopski rozum przyczyny mogą być trzy: wewnętrzna, zewnętrzna i oczywiście obie razem. Być może sytuacja Polski jest tak tragiczna, że rządzący dla utrzymania się przy władzy musieli sięgnąć po środki specjalne. Będzie bardzo źle, ale władza ma alibi: przez zbrodniczy atak Putina, musieliśmy przecież przyjąć jego ofiary, a to kosztuje. Niewdzięczna Europa nam nie pomaga i dlatego jest tak tragicznie, a będzie jeszcze gorzej.
Takie są skutki naszej niezłomnej polityki, zresztą jedynie słusznej. Możliwe też, że zagraniczni starsi i mądrzejsi doszli do wniosku, że nie może być tak, że w całej starej Europie prawie wszystkie państwa muszą borykać się z gettami imigrantów, gdzie policja nie ma wstępu, płoną samochody, rabowane są sklepy, gwałcone kobiety, a jednie Polska się wyłamuje z tej przecież nieuchronnej, humanitarnej krucjaty o społeczeństwo multi-kulti. No i ten denerwujący wzrost gospodarczy, mimo zarządzonej pandemii i licznych unijnych szykan. Nie są to na pewno opcje wzajemnie się wykluczające. Pewne zaś jest tylko jedno: dobrze to już było.
Interpelacja parlamentarna z dnia 23 maja 2007 roku złożona na piśmie (E-2644/07)przez Hiltrud Breyer (Verts/ALE) do Komisji Unii Europejskiej
Dotyczy: Handlu komórkami macierzystymi i organami pochodzącymi od zamordowanych noworodków ukraińskich
Według doniesień BBC – na Ukrainie trwa handel komórkami macierzystymi i organami pochodzącymi z zamordowanych noworodków. Kilka ukraińskich matek poinformowało, że w roku 2002, w klinice w Charkowie odebrano im dzieci zaraz po urodzeniu, a następnie na podstawie niepotwierdzonych przyczyn stwierdzono ich zgon. Rodzicom nie pozwolono zobaczyć ciał. W roku 2003, na polecenie władz dokonano ekshumacji wielu ciał niemowląt pochowanych na cmentarzu szpitalnym.Okazało się, że noworodkom pobrano narządy i prawdopodobnie także komórki macierzyste. Według ukraińskiej organizacji pozarządowej, w latach 2001-2003 z tych samych powodów mogło zostać zabitych ponad 300 noworodków.
Jednocześnie, dochodzenia w tej sprawie prowadzi także Rada UE.
1. Czy Komisja wie o tych przypadkach? – Czy wiadomo, że komórki macierzyste i narządy z Ukrainy były przemycane do państw członkowskich? – Czy Komisja może potwierdzić, że narządy i komórki macierzyste są przedmiotem handlu?
2. Rada Europy zapewniła Ukrainę o swoim wsparciu w dochodzeniu w sprawie tego, co się stało. Czy Komisja również zaoferuje władzom ukraińskim swoje wsparcie?
3. Czy Komisja wie o podobnych przypadkach zaistniałych w innych krajach europejskich? – Jeśli tak, to w jakich krajach?
4. Pojawiły się również doniesienia, że z Ukrainy przemyca się komórki macierzyste z abortowanych płodów. Czy Komisja może to potwierdzić?
5. Czy Komisja – jeżeli zostanie potwierdzone, że odbywa się handel komórkami macierzystymi i narządami – zamierza podjąć działania, aby położyć kres owemu procederowi?
Plastikowy worek wygląda tak, jakby zawierał mięso. Ale potem zostaje z niego wyjęta prawa noga i chirurgicznie położona na stole w kostnicy, a następnie lewa. Potem tułów. Potem głowa – pusta przestrzeń, w której kiedyś znajdował się mózg.
Jednak dopiero gdy patolog w rękawiczce bada małe palce dziecka w wieku około 30 tygodni, dociera do mnie cały horror tego, czego jestem świadkiem.
Ta wstrząsająca scena została nagrana na wideo podczas sekcji zwłok przeprowadzonej w imieniu ukraińskich matek, które twierdzą, że ich dzieci zostały im skradzione zaraz po urodzeniu.
Film pokazała mi niezwykle odważna pracownica organizacji charytatywnej, Tatyana Zhakarova, która reprezentuje około 300 rodzin, które uważają, że ich zdrowe dzieci zostały celowo zabrane ze szpitala położniczego w najbardziej wysuniętym na wschód mieście Ukrainy, Charkowie.
Dzieci, zdaniem Tatyany, zostały porwane zaraz po urodzeniu, aby pobrać od nich organy i komórki macierzyste w ramach bardzo lukratywnego międzynarodowego handlu.
Z całą pewnością Ukraina stała się głównym dostawcą komórek macierzystych dla światowego handlu nimi.
Oficjalnie komórki pobiera się od płodów poddanych aborcji za zgodą matek, ale według Tatyany, na zamówienie mogą być też kradzione setki dzieci, aby zaspokoić popyt na komórki macierzyste na całym świecie.
Czy ona może mieć rację? Zaalarmowany jej twierdzeniami, postanowiłem przeprowadzić własne śledztwo w ramach specjalnego reportażu BBC, który zostanie wyemitowany jutro.
Moje poszukiwania zaprowadziły mnie na cały świat, od prywatnej kliniki na Karaibach po opustoszałe uliczki Ukrainy. To, co odkryłem, to niepokojąca opowieść o morderstwie, spisku … i nowym, obrzydliwym zabiegu upiększającym.
Pierwsze sygnały o tych zarzutach dotarły do mnie kilka miesięcy temu podczas rozmowy z jednym z czołowych brytyjskich ekspertów w dziedzinie badań nad komórkami macierzystymi.
Dr Stephen Minger z Kings College w Londynie jest wybitnym badaczem medycznym, który uważa, że komórki macierzyste są kluczem do znalezienia lekarstwa na niektóre z naszych poważnych chorób.
Te maleńkie komórki, które najpierw dzielą się w embrionie, mają zdolność przekształcania się w dowolny rodzaj tkanki. Jednak to właśnie ich potencjał jako przyszłej metody leczenia takich schorzeń, jak dystrofia mięśniowa i choroba Parkinsona, naprawdę ekscytuje doktora Mingera.
Jest on jednym z wielu renomowanych ekspertów, którzy obawiają się, że ich badania w tej dziedzinie są źle postrzegane przez firmy, które szybko zarabiają na niesprawdzonych terapiach z wykorzystaniem komórek macierzystych.
Dr Minger powiedział mi, że dowiedział się o handlu komórkami macierzystymi z abortowanych płodów ukraińskich dwa lata temu, kiedy został zaproszony na spotkanie z lekarzami z kontrowersyjnej kliniki na Barbadosie.
Firma ta, nosząca nazwę Institute For Regenerative Medicine (IRM), chciała, aby dr Minger poparł jej terapie.
Na swojej stronie internetowej firma chwali się, że IRM jest “poświęcony doskonałości w terapii komórkami macierzystymi w celu leczenia chorób wynikających z uszkodzenia tkanek i/lub skutków starzenia się”. Jednak eksperci podchodzą do tych twierdzeń sceptycznie.
Metoda leczenia stosowana w klinice polega na wstrzykiwaniu pacjentom komórek macierzystych pobranych od dzieci, które zostały poddane aborcji w wieku od siedmiu do dziesięciu tygodni.
Jest to technika – mówi dr Minger – która nie jest poparta żadnymi wiarygodnymi badaniami i która budzi niepokojące pytania dotyczące sposobu “pozyskiwania” komórek.
“Problem polega na tym, że nie jestem pewien, w jaki sposób przygotowuje się komórki” – mówi. “Sześciotygodniowy embrion może mieć zaledwie 1 cm długości od głowy do stóp, więc trudno jest wyciąć z niego tkankę. Możliwe, że po prostu homogenizuje się cały embrion”. Jest to grzeczny sposób powiedzenia, że abortowane dzieci mogły zostać poddane upłynnieniu [zmieleniu].
Dr Minger był szczególnie zaniepokojony faktem, że oprócz oferowania niesprawdzonych terapii pacjentom cierpiącym na choroby zwyrodnieniowe – za cenę do 10 000 funtów za sztukę – klinika prowadziła dochodową działalność dodatkową, oferując zabiegi z wykorzystaniem komórek macierzystych w celu odwrócenia skutków starzenia się.
Firma chwali się, że takie leczenie może prowadzić do wszystkiego – od poprawy kondycji i życia seksualnego po większą sprawność umysłową i lepsze wzorce snu.
“Uważam za bardzo niesmaczne, że są one wykorzystywane do zabiegów upiększających” – mówi dr Minger. Z tego, co udało mi się ustalić na podstawie opublikowanych informacji, wiele osób zgłasza się do kliniki na Barbadosie z poczuciem, że są nieco zmęczeni lub że ich skóra straciła elastyczność, a oni otrzymują “smoothies” lub “perk-me-up”.
Komórki macierzyste wykorzystywane w tych technikach są kupowane przez IRM na Ukrainie. Mówi się, że są one pobierane z abortowanych płodów, za zgodą matki. Ale czy może istnieć związek z ukraińskimi matkami, które uważają, że ich dzieci zostały im celowo odebrane?
Pojechałem na Barbados, aby porozmawiać z jednym ze starszych lekarzy IRM, Shami Ramesh.
Początkowo obawiałem się, że moja podróż poszła na marne. Kiedy zbliżyłam się do 170-letniego budynku kolonialnego, w którym mieści się klinika, zobaczyłam, że brama jest zamknięta na kłódkę – dr Ramesh powiedział mi, że będę musiała wrócić w styczniu.
W końcu jednak udało mi się go namówić, aby przyszedł do mojego hotelu, gdzie powiedział, że może mi pokazać dowody dwóch badań, które potwierdzają skuteczność leczenia.
Te “dowody” okazały się być badaniami jednego pacjenta z chorobą neuronu ruchowego i ośmiu pacjentów kardiologicznych. Liczby były zbyt małe, aby przeprowadzić właściwą analizę, a dane nie zostały opublikowane w żadnym renomowanym czasopiśmie recenzowanym.
Jednak wiara dr Ramesha w tę metodę leczenia była uderzająca. “Płodowe komórki macierzyste działają” – powiedział. “Gdyby pacjenci nie byli zadowoleni z efektów, nie wracaliby do nas po drugą i trzecią infuzję”.
Następnie nasza rozmowa zeszła na główny temat mojego pytania: skąd miał pewność, że komórki macierzyste, których używała klinika, rzeczywiście pochodzą wyłącznie z płodów poddanych aborcji na Ukrainie – w kraju, w którym istnieje bardzo mało regulacji dotyczących takich kwestii, jak zgoda dawców.
Czy to możliwe, że w rzeczywistości komórki zostały pobrane od noworodków donoszonych bez zgody ich rodziców?
Dr Ramesh zaprzeczył, że wie o poświęcaniu dzieci dla komórek macierzystych. Powiedział, że ma zaufanie do Instytutu Kriobiologii w Charkowie, który jest źródłem komórek macierzystych wykorzystywanych przez klinikę na Barbadosie, ale dodał, że “może w przyszłości pojedziemy tam i sprawdzimy to”.
==================
Postanowiłem sam pojechać na Ukrainę, aby sprawdzić, jaką gwarancję może dać Instytut co do źródła pochodzenia komórek macierzystych.
Po przyjeździe na miejsce kilkakrotnie próbowałem przeprowadzić wywiad z dyrektorem Instytutu, dr. Walentynem Greshenko, aby przedstawić mu moje wątpliwości, ale odmówił. Moje poszukiwania zaprowadziły mnie więc do Szpitala Położniczego nr 6, który znajduje się w “kryminalnej dzielnicy” Charkowa, jak nerwowo powiedział mi mój tłumacz.
To właśnie w tym szpitalu, w 2002 r., młoda kobieta o imieniu Swietłana Plusikowa urodziła córeczkę. 26-latka zgodziła się spotkać ze mną na pobliskim opuszczonym placu targowym, położonym w bezlistnym lesie. Była zbyt przestraszona, żebym przyszedł do jej miejsca pracy.
Swietłana opowiedziała mi, że po stosunkowo prostej ciąży urodziła bez żadnych komplikacji. “To stało się bardzo, bardzo szybko – lekarze nic nie powiedzieli”.
Dopiero znacznie później dowiedziała się, że dziecko urodziło się martwe. “Powiedzieli mi, że moje dziecko było we mnie martwe już od pięciu miesięcy”.
Swietłana nie była przekonana. Przecież gdyby jej dziecko było martwe tak długo, to na pewno by poroniła. I dlaczego nie pokazano jej martwego niemowlęcia? Zabrano je tak szybko, że nie miała nawet szansy usłyszeć, czy płacze.
Ma swoje własne teorie na temat tego, co się stało. “Myślę, że zostało skradzione. Jeśli nie żyła, powinnam mieć możliwość zobaczenia jej. Myślę, że wiele młodych matek, takich jak ja, straciło swoje dzieci, ale teraz nikt nie zgłasza się na policję”.
Oczywiście Swietłana nie jest osamotniona w swoich podejrzeniach. Dimitry’ego i Olenę Stulnevów spotkałam w ich dwupokojowym mieszkaniu w pobliżu. Przyjechałem w czasie przerwy w dostawie prądu i zacząłem przeprowadzać z nimi wywiad przy świecach. Tam, ze łzami spływającymi po twarzy, Olena opowiedziała mi o swoich przeżyciach w Szpitalu położniczym numer sześć.
“Urodziłam zdrową dziewczynkę” – powiedziała mi Olena. “Płakała i ruszała rękami i nogami. Pokazano mi dziecko. Potem dziewczynkę zabrano. Powiedzieli mi, że wszystko jest w porządku i że zobaczę ją następnego dnia”.
Ale tak się nie stało. Następnego dnia Olena dowiedziała się, że jej dziecko zmarło. Ale kiedy zapytała, co było przyczyną śmierci, odpowiedzi były niespójne. “Opowiedzieli mi trzy historie. Po pierwsze, że nie miała wystarczająco dużo powietrza do oddychania; po drugie, że płuca się nie otworzyły; i po trzecie, że jej serce przestało pracować”.
Para bezskutecznie próbowała dowiedzieć się, co tak naprawdę się stało, ale im bardziej dociekali, tym mocniej drzwi zamykały się przed nimi.
Skontaktowała się więc z działaczką charytatywną o imieniu Tatyana Zhakarova z Federacji Rodzin Wielodzietnych, która zajęła się sprawą w jej imieniu.
Tatyana odkryła, że w szpitalu w podobnie dziwnych okolicznościach zmarło wiele innych niemowląt. Po intensywnym lobbingu władze w końcu zgodziły się na ekshumację i zbadanie ciał około 30 niemowląt.
Tatyana pokazała mi nagranie wideo, które pozwolono jej nagrać z sekcji zwłok. Na makabrycznym filmie widać zwłoki dzieci, niektóre z nich były pełnowymiarowe, ale brakowało im narządów i mózgu. Neurony w mózgu niemowląt są bogatym źródłem komórek macierzystych.
Inne ciało pokazane na filmie jest tak bardzo rozczłonkowane, że trzeba je składać kawałek po kawałku, jak układankę. Rozczłonkowanie nie jest standardową praktyką autopsyjną i zdaniem ekspertów może świadczyć o tym, że komórki macierzyste zostały pobrane ze szpiku kostnego.
Wnioski z sekcji zwłok były głęboko niepokojące. Teraz jednak Tatyana żyje w strachu, że władze próbują ją uciszyć.
Jej 20-letni syn zaginął w październiku w tajemniczych okolicznościach, a ona obawia się, że mógł zostać zabity w odwecie za jej kampanię na rzecz ujawnienia prawdy.
Władze Ukrainy zaprzeczają istnieniu jakiegokolwiek spisku i odrzucają twierdzenia, że istnieje handel komórkami macierzystymi pobranymi od skradzionych dzieci.
Jednak Rada Europy, zaniepokojona całą sprawą komórek macierzystych, przeprowadza własne dochodzenie w sprawie zarzutów ukraińskich matek.
W raporcie okresowym Rady mówi się o “kulturze handlu dziećmi porwanymi przy narodzinach i milczeniu personelu szpitalnego o ich losie”.
W ramach drugiego etapu dochodzenia rada bez wątpienia będzie chciała przeprowadzić szczegółowe rozmowy z pracownikami Szpitala Położniczego numer sześć. Ale czy uzyskają jakiekolwiek odpowiedzi, to już inna sprawa – o czym przekonałem się, gdy sam próbowałem porozmawiać z władzami szpitala.
To była ponura scena. Kiedy godzinami czekałem w Szpitalu Położniczym Numer 6, ciemnymi korytarzami mijałem kobiety w ciąży w strojach położniczych i starsze położne.
Ze ścian łuszczyła się farba i unosił się silny zapach środków antyseptycznych. W końcu otrzymałam pięć minut na rozmowę z głównym lekarzem, Larysą Nazarenko.
Gdy ustawiałem aparat, czuła się wyraźnie skrępowana – jej powieki szybko mrugały, gdy stała za biurkiem. “Dzieci nie zaginęły” – powiedziała mi. “Nie zostały skradzione – to tylko czyjeś złudzenie”.
Kto – zapytała – włożył te pomysły do głowy tej młodej matki?
“Chodzi o pieniądze” – odpowiedziałam – “o komórki macierzyste. O to, że ludzie Zachodu płacą mnóstwo pieniędzy za komórki macierzyste od niemowląt. I twierdzenia, że komórki z ich mózgów są pobierane do leczenia przez różne organizacje”.
“Nie ma takiej terapii” – powiedziała. “Żadna praca w tym szpitalu nie jest związana z wykorzystaniem komórek. To jest zły adres. Wszystkiemu zaprzeczam”. Potem kazano mi wyjść.
Być może dr Nazarenko będzie musiała poświęcić więcej czasu na rozmowę z przedstawicielami Rady Europy w lutym, kiedy to powrócą oni do Charkowa, aby kontynuować swoje śledztwo.
Do Komisji Europejskiej trafił wniosek o zarejestrowanie nowej unijnej inicjatywy obywatelskiej, której celem jest zlikwidowanie w Unii Europejskiej hodowli zwierząt do celów służących człowiekowi – pisze „Nasz Dziennik”. Według gazety pierwszym krokiem miałoby być wyeliminowanie uboju zwierząt
„Nasz Dziennik” poinformował, że twórcy inicjatywy mają rok na zebranie minimum miliona podpisów w co najmniej siedmiu krajach Unii Europejskiej. Jeżeli im się to uda, to Komisja Europejska będzie musiała rozpatrzyć wniosek w tej sprawie.
Inicjatywa obywatelska pod nazwą „End The Slaughter Age”, czyli „Koniec epoki rzezi”, jest – w ocenie „ND” – „kolejną próbą stworzenia w Europie lewicowej utopii”.
Zdaniem „ND” twórcy nowej inicjatywy obywatelskiej „straszą wizją katastrofy klimatycznej, za którą rzekomo odpowiadają rolnicy, a szczególnie hodowcy zwierząt”. Jak czytamy, inicjatorzy akcji – zdaniem autorów artykułu – konsumentów mięsa oskarżają o niszczenie planety. A w zamian – twierdzi „ND” – proponują, aby UE postawiła na mięso komórkowe tworzone w laboratoriach oraz dania warzywne, które mają imitować mięso.
Gazeta przytacza komentarz prof. Romana Niżnikowskiego z Katedry Hodowli Zwierząt Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, w ocenie którego jest to „plan zniszczenia rolnictwa – nie tylko hodowli zwierząt, ale też producentów pasz”.(PAP)
==================
[Oczywiście jest o wiele gorzej: Plan zniszczenia naturalnego pożywienia ludzi.. M. Dakowski]
„Szczepionki przeciw Covid spowodowały 20 razy więcej poważnych skutków ubocznych i 23 razy więcej zgonów niż wszystkie inne szczepionki w ciągu ostatnich 20 lat łącznie”.
−∗−
W menu na dziś danie przypominające. Zjawisko tzw. ‘pandemii’ oficjalnie się nie kończy, ale mutuje w kierunku ‘zagrożenia epidemiologicznego’. Nie przeszkadza to jednak, przynajmniej niektórym politykom, w zadawaniu pytań. Tym razem wystąpienie Christine Anderson z niemieckiej AfD w trakcie obrad komisji śledczej ds. COVID-19. Wypowiedzi tej eurodeputowanej były już wcześniej publikowane na łamach Portalu św. Ekspedyta.
Zapraszam do lektury (i oglądania).
____________***____________
Zobacz, jak eurodeputowana niszczy całą politykę Covid w 5 minut: „Czas na bardzo nieprzyjemne pytania”
„Szczepionki przeciw Covid spowodowały 20 razy więcej poważnych skutków ubocznych i 23 razy więcej zgonów niż wszystkie inne szczepionki w ciągu ostatnich 20 lat łącznie”.
W tym tygodniu eurodeputowana Christine Anderson (AfD) wygłosiła swoje pierwsze przemówienie przed nową „komisją śledczą ds. COVID-19” Unii Europejskiej. Niemiecka eurodeputowana potępiła politykę UE w sprawie Covid i zażądała dochodzenia w sprawie wyraźnych naruszeń praw człowieka pod pretekstem walki z wirusem.
Anderson sprzeciwiła się „fałszywym twierdzeniom dotyczącym bezpieczeństwa szczepionek, ich rzekomemu ostatecznemu zatwierdzeniu i tak zwanej skuteczności”. Posłanka zwróciła uwagę, że baza danych Europejskiej Agencji Leków (EMA) pokazuje, że w ciągu siedmiu miesięcy „szczepionki” przeciw Covid spowodowały 20 razy więcej poważnych skutków ubocznych i 23 razy więcej zgonów niż wszystkie inne szczepionki w ciągu ostatnich 20 lat łącznie.
„Dlaczego nie jest to przedmiotem dochodzenia” – pytała eurodeputowana. Wyjaśniła, że polityka rządów wobec Covid nie miała nic wspólnego ze zdrowiem publicznym. Zamiast tego, wydaje się, że była to „operacja zarabiania pieniędzy dla przemysłu farmaceutycznego”.
Dlaczego alternatywne metody walki z Covid nie były badane ani podane do wiadomości publicznej, pytała Anderson? Zamiast tego, jak wykrzyczała, wszystko w całej waszej polityce wobec Covid „sprowadzało się wyłącznie do: «szczepić, szczepić, szczepić»”.
[Wystąpienie w języku niemieckim, angielskie napisy]
Kwestie, którymi komisja musi się zająć
Anderson zwróciła uwagę na inne kwestie, które Komisja musi zbadać. Najpierw skupiła się na „wdrożeniu kontraktów szczepionkowych”. Niewiele jest dostępnych informacji na temat kontraktów producentów szczepionek, ponieważ komisja nie ujawnia tych informacji. Zapytała jak ma „odpowiednio wykonywać swoją pracę jako deputowana do PE” i informować swoich wyborców bez dostępu do danych.
Trzeba również zbadać masowe „ograniczenia praw podstawowych, które są niegodne demokracji”, wykrzyknęła eurodeputowana. „Przez utratę pracy, dyskryminację i marginalizację doświadczyliśmy redefinicji praw podstawowych”. Zgodnie z nową definicją, nasze prawa są teraz przywilejami, o których rząd decyduje i wybiera komu je przyznać.
Eurodeputowana zażądała odpowiedzi, dlaczego komisja nie bada „marginalizacji i kryminalizacji krytyków”, którzy potępiali te „antydemokratyczne środki”.
Dodała, że niedopuszczalne jest podpisywanie przez Światową Organizację Zdrowia (WHO) nowych umów z państwami członkowskimi UE. Jak wyjaśniła wcześniej Anderson, WHO de facto walczy o władzę nad państwami członkowskimi UE w przypadku pandemii.
[Poniżej ta sama wypowiedź, ale z możliwością włączenia napisów z automatycznym tłumaczem] https://youtu.be/EwOu7ZbDNXQ
[Jeśli nie wchodzi, to proszę oglądać w oryginale. MD]
Twój głos nie ma znaczenia czyli kim rządzi pandemia [Christine Anderson] Jeśli zmiany w traktacie wejdą w życie, WHO określi w przyszłości, czy trzeba nosić maskę na twarzy, pracować z domu i czy np. zostanie wprowadzona godzina policyjna lub szczepienie. […]
______________
„Traktat Pandemiczny” czyli kto ma klucze do WHO „Traktat Pandemiczny”, który unieważnia lub uchyla decyzje rządów krajowych lub lokalnych, przekazałby ponadnarodowe uprawnienia niewybieralnemu biurokracie lub „ekspertowi”, który mógłby z nich korzystać całkowicie według własnego uznania i w oparciu […]
______________
Czy to już koniec epoki c-19? Nigdy dość powtarzania, że: ograniczenia dotyczące szczepionek Covid kończą się nie dlatego, że szczepionki mRNA odniosły sukces, ale dlatego, że zawiodły. Głębia tej porażki jest tak ogromna, że wyjaśnienie jej […]
Postrzegam to jako ogromną szansę, aby naprawdę zorganizować ten Wielki Reset i wykorzystać te ogromne przepływy pieniędzy, aby wykorzystać zwiększone środki nacisku, które mają dziś decydenci w sposób, który nie był wcześniej możliwy…
−∗−
W menu na dziś danie konferencyjne. Fragmenty wystąpienia Nicole Schwab, córki Klausa, na spotkaniu poświęconym zmianom klimatycznym, zrównoważonemu rolnictwu i edukacji ekologicznej. Jakie propozycje przedstawiła latorośl szefa Światowego Forum Ekonomicznego? O tym w materiale z serwisu Counter Signal.
Zapraszam do lektury.
____________***____________
Córka Klausa Schwaba chce, aby rządy stosowały politykę COVID w zakresie zmian klimatycznych
Nicole Schwab, córka założyciela Światowego Forum Ekonomicznego Klausa Schwaba i obecna współprzewodnicząca Platform to Accelerate-Based Solutions w ramach WEF, chce, aby rządy wykorzystały infrastrukturę i politykę COVID do walki ze zmianami klimatu.
„Oczywiście, system… nie jest zrównoważony”, zaczęła Nicole Schwab, przemawiając podczas okrągłego stołu InTent. „Więc postrzegam to jako ogromną szansę, aby naprawdę zorganizować ten Wielki Reset i wykorzystać te ogromne przepływy pieniędzy, aby wykorzystać zwiększone środki nacisku, które mają dziś decydenci w sposób, który nie był wcześniej możliwy, aby stworzyć zmianę, która nie jest stopniowa, ale że będziemy mogli spojrzeć wstecz i powiedzieć: „To jest moment, w którym naprawdę zaczęliśmy umieszczać naturę w centrum gospodarki”.
Schwab kontynuuje, mówiąc, że politycy i przedsiębiorstwa mają możliwość przeprojektowania gospodarek świata z myślą o naturze i „rolnictwie regeneracyjnym”, zanim przejdzie do dyskusji na temat „zaangażowania młodzieży” w propagandę zmian klimatycznych w celu stworzenia „pokolenia odnowy” (tj. indoktrynując całe pokolenie).
„Jednym z kluczowych punktów refleksji jest również zaangażowanie młodzieży” — kontynuuje Schwab. „I, jeśli o mnie chodzi, znowu wracam do tej zmiany sposobu myślenia pokolenia odnowy [restoration generation]. Czy możemy wyobrazić sobie siebie jako ludzi – to znaczy, rozmawialiście o nowej ludzkości… Czy możemy wyobrazić sobie siebie jako pokolenie odnowy?”
„Myślę, że właśnie w tym kierunku musimy podążać. Mam też nadzieję, że jest to możliwe, ale myślę, że trzeba będzie dużo woli, zarówno politycznej, jak i ze strony podmiotów biznesowych, aby zerwać ze starymi nawykami [business as usual]… A tu chodzi o ryzyko, chodzi o ryzyko, i chodzi o odporność [wytrzymałość], ponieważ nadchodzące wstrząsy będą jeszcze gorsze, jeśli nie zrobimy tego teraz”.
Wygląda na to, że jabłko nie pada daleko od jabłoni.
Ojciec Nicole, Klaus Schwab, również przemawiał i pisał o przeprojektowaniu społeczeństwa z polityką klimatyczną na czele.
W artykule WEF zatytułowanym „Now is the time for a «great reset»” [Teraz nadszedł czas na „Wielki Reset”] Schwab senior przedstawia trzy kluczowe elementy Wielkiego Resetu, z których drugim jest „równość i zrównoważony rozwój” [equality and sustainability].
„Drugi element programu Wielkiego Resetu zapewniłby, że inwestycje realizują wspólne cele, takie jak równość i zrównoważony rozwój… Zamiast wykorzystywać te fundusze… do wypełniania pęknięć w starym systemie, powinniśmy wykorzystać je do stworzenia nowego, bardziej odpornego, sprawiedliwego i zrównoważonego na dłuższą metę [systemu]. Oznacza to na przykład budowanie „zielonej” infrastruktury miejskiej i tworzenie zachęt dla przemysłu do poprawy wyników w zakresie wskaźników środowiskowych, społecznych i zarządzania (environmental, social, and governance – ESG)”, pisze Schwab.
Wskaźniki środowiskowe, społeczne i zarządzania (ESG), o których wspomina Schwab, brzmią łagodnie, ale są prawdziwie radykalne:
W ramach wskaźników ESG i międzynarodowych ram żywieniowych Organizacja Narodów Zjednoczonych zaleca ograniczenie spożycia czerwonego mięsa do 14 gramów (jeden kęs) dziennie na osobę w imię zrównoważonego rozwoju i „ratowania świata”.
Inną wszechogarniającą polityką oenzetowskiej ESG, która staje się coraz bardziej zauważalna i katastrofalna w krajach takich jak Kanada, jest podatek węglowy od praktycznie wszystkiego, od żywności po gaz, ogrzewanie i prywatne firmy, które nie stosują się do nowych norm, co doprowadzi do cenowego wykluczenia przeciętnego człowieka ze zdolności do korzystania z prywatnego transportu i konsumpcji produktów mięsnych.
Great Zero Carbon czyli od wirusa do ubóstwa „W bardzo cyniczny sposób jest to triumf nauki, ponieważ w końcu coś ustabilizowaliśmy – a mianowicie szacunki dotyczące nośności planety, czyli poniżej 1 miliarda ludzi” W menu na dziś danie… […]
__________
Great Reset – wygramy teraz albo przegramy na zawsze Oszustwo z Covid przerażało, demoralizowało i szkoliło naiwniaków i ignorantów oraz zapoczątkowało masę chorób i zgonów wywołanych zastrzykiem. Oszustwa związane ze zmianą klimatu stworzyły populację przepełnioną fałszywym niepokojem. A teraz […]
__________
Lockdowny? To jeszcze nie koniec… Wygląda na to, że w zamian zostaną przemianowane na „lockdowny klimatyczne” i albo wymuszane, albo po prostu groźnie trzymane nad głową społeczeństwa. − ♦ − W ramach „lockdownu klimatycznego” rządy […]
__________
Wirus i klimat czyli wspólnota kryzysu Choć niektórym może się to wydawać końcem tak zwanego kryzysu, jest to dopiero początek piekła na ziemi. Kolejne kilka miesięcy pokaże, jak będą próbowali wprowadzać każdy możliwy przejaw tyranii. A […]
________
Poza pandemię czyli co dalej z klimatem Przez dosłownie dziesięciolecia podsycali publiczny strach przed „nową epoką lodowcową”, kwaśnymi deszczami i dziurą w warstwie ozonowej oraz niezliczonymi innymi rzekomo rozpoczynającymi się katastrofami klimatycznymi, i nigdy nawet nie otarli […]
…ale o to, żeby osłabić Rosjan. https://www.bibula.com/?p=133772
„Jestem bardzo przywiązany do klimatu. Musimy uratować świat i przestać spalać węgiel, ropę i gaz. Także dlatego, że korzystają na tym tylko zbrodniarze wojenni na Kremlu. Chcę zielonej rewolucji i dlatego nigdy nie piję z plastikowych słomek, tylko z papierowych słomek. Ale teraz wszyscy musimy najpierw uratować biednych Ukraińców z ich wspaniałą demokracją przed złymi rosyjskimi podludźmi. W tym celu musimy również zapewnić im ciężką broń, aby chronić niewinne ukraińskie kobiety i dzieci przed szalonym rosyjskim przywódcą Putinem. Warto zaryzykować za to III wojnę światową i może trochę wojny nuklearnej. Osobiście mocno wierzę, że nie będzie wojny nuklearnej. Wszyscy wiemy, że wiara przenosi góry.„
To z grubsza ten przekaz, gdy śledzisz coraz bardziej szalone talk show w telewizji lub słuchasz dyskusji w radiu. To przerażające, jak przedstawiciele berlińskiej kolorowej koalicji rządzącej, najwyraźniej w stanie szaleństwa psychicznego, prześcigają się w chęci zaryzykowania końca świata. Ale to szaleństwo nadal można podkręcić. W tych dyskusjach dziennikarze zwykle nie są wystarczająco zadowoleni planami koalicji rządowej i chcą zepchnąć społeczeństwo o kilka kroków bliżej otchłani przy wiwatach CDU/CSU.
Podobnie jak wcześniejsza histeria Corona, „histeria broni dla Ukrainy” zżera mózgi mas. Można mieć tylko nadzieję, że ta masowa psychoza, którą również zmanipulowano, zniknie jak psychoza Covida.
Grupy parlamentarne koalicji rządowej SPD/FDP/Zieloni wraz z frakcją parlamentarną CDU/CSU ukoronowały w środę tego tygodnia (27 kwietnia) panujące bzdury wspólnym, 10-stronicowym wnioskiem do Bundestagu.
Były pułkownik Bundeswehry przesłał mi w środę wieczorem tę nieoficjalną broszurę z komentarzem: „Historyczny dokument zbiorowego szaleństwa”. Po wczorajszej zgodzie parlamentu na dostawę ciężkiej broni na Ukrainę, jako dokument Bundestagu ukaże się dokument pod imponującym tytułem „Obrona pokoju i wolności w Europie – kompleksowe wsparcie dla Ukrainy”. Będzie to dokumentować całkowitą klęskę kasty politycznej naszego kraju, ku przerażeniu przyszłych pokoleń.
Ponieważ dobrobyt ludności niemieckiej, a konkretnie życie w skromnym dobrobycie w pokoju, oczywiście nie ma znaczenia dla tych fałszywych przedstawicieli w Bundestagu. Służą innym mistrzom. Ale to nie powstrzymuje ich przed pomaganiem sobie w bogactwie stworzonym przez ludzi, tylko po to, by jednocześnie oskarżać polityków w innych krajach o korupcję. Poniżej omówimy, które plany obcego mocarstwa idealnie wpisują się w ten niezwykle niebezpieczny krok Bundestagu.
W rzeczywistości dokument Bundestagu, napisany przez grupy parlamentarne pięciu partii (SPD-FDP-Zieloni-CDU i CSU), jest najczystszym środkiem na wymioty. Fakt przyjęcia wniosku zdecydowaną większością 586 głosów, przy zaledwie 100 głosach przeciwnych, głównie AfD i Die Linke, oraz 7 wstrzymujących się, świadczy o stanie psychicznego rozstroju, w jakim pozostaje zdecydowana większość posłów do Bundestagu. Ponieważ dokument w swoim historycznym znaczeniu jest równoznaczny z wypowiedzeniem wojny Rosji.
Nie inaczej zinterpretował to wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Rosji Dmitrij Miedwiediew. W komunikatorze na Telegramie, Miedwiediew ostrzegał przed konsekwencjami i nawiązywał do wyniku II wojny światowej, w szczególności zdobycia Berlina i zniszczenia Reichstagu, mówiąc:
„Najwyraźniej „laury” ich poprzedników nie pozostawiają spokoju niemieckim ustawodawcom. Spotkali się w niemieckim parlamencie, który w ubiegłym stuleciu nosił inną nazwę [poprzednia nazwa to Reichstag – przyp. tłumacza]. Wstyd dla Parlamentu. Takie rzeczy zwykle mają smutne zakończenie”.
Chciałbym prosić wszystkich czytelników o przeczytanie tego dokumentu Bundestagu w całości i przekazanie go dalej, aby jak najwięcej wyborców wiedziało, jacy ludzie są w Bundestagu i jakie ogromnie niebezpieczne szaleństwo prowadzą w naszym imieniu. Link do druku Bundestagu znajduje się tutaj [1], a aktualności dotyczące tego punktu porządku obrad plenum Bundestagu można znaleźć tutaj [2].
Tymczasem dla imperium w Waszyngtonie i jego geostrategicznych podżegaczy wojennych wszystko idzie zgodnie z planem, który obejmuje niedawną decyzję Bundestagu o przyznaniu ciężkiej broni dla Ukrainy. Ten plan nie jest tajnym, ani ściśle tajnym dokumentem, ale szeroko nagłośnioną rekomendacją korporacji RAND z 2019 r. dotyczącą postępowania z Rosją. Ponieważ Amerykanie już wtedy zdawali sobie sprawę, że militarne zwycięstwo nad Rosją nie jest już opcją, RAND opracowało serię wojennych i realistycznie możliwych do wdrożenia strategii podporządkowania Rosji globalnej dominacji USA.
Tytuł tego badania RAND brzmi: „Rozszerzenie Rosji: konkurowanie z pozycji uprzywilejowanej”. W niniejszym opracowaniu wiodącą rolę odgrywa strategia z udziałem Ukrainy.
RAND to ogromny think tank Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych, w którym pracują tysiące wojskowych i cywilnych naukowców z różnych dziedzin. Nie trzeba dodawać, że RAND jest bardzo ściśle powiązany z armią amerykańską, ale także z polityką amerykańską, a przede wszystkim z establishmentem polityki zagranicznej w Waszyngtonie. Ale RAND działa również w prawie wszystkich państwach wasalnych USA. Wydany w 2019 roku dokument „Rozszerzeni Rosji” został zainicjowany przez szereg departamentów planowania Pentagonu, w tym Biuro Przeglądu Obrony Pentagonu, Biuro Zastępcy Szefa Sztabu w Kwaterze Głównej G-8 oraz Departament Armii.
Dokument bada i zaleca sposoby, w jakie Stany Zjednoczone mogłyby zdominować rosyjską gospodarkę i wojsko w sposób, który przyniósłby korzyści USA. Oprócz tego, że daje laikowi doskonały wgląd w sposób myślenia rządu USA jego doradców na temat polityki zagranicznej, badanie pokazuje najbardziej realny sposób, w jaki Stany Zjednoczone mogą uzyskać strategiczną przewagę nad Rosją, np. poprzez zwiększenie produkcji własnej energii oraz nałożenie na Rosję sankcji handlowych i finansowych, tym samym obciążając rosyjską gospodarkę oraz wydatki rządowe i obronne.
Wnioski z badania „przeciążenia Rosji” sugerują, że najbardziej realnym sposobem uzyskania przewagi USA jest wyposażenie i szkolenie Ukrainy we wszelkiego rodzaju śmiercionośne bronie oraz wykorzystanie niestabilności w Donbasie w celu wycelowania w przytłaczające siły rosyjskie i umożliwienie USA zastosowania sankcji niezbędnych do osiągnięcia większego celu. Im dłużej jest to przeciągane, tym lepiej dla USA, ponieważ dodatkowo osłabia to Rosję i lepiej umożliwia Stanom Zjednoczonym realizowanie swoich celów.
W opublikowanym w 2019 r. opracowaniu badawczym zaleca się następnie wywieranie nacisku na Szwecję i Finlandię, aby przystąpiły do NATO, przy jednoczesnym umożliwieniu przez USA sprowadzenia i rozmieszczania nowej broni jądrowej w Europie, po wcześniejszym anulowaniu traktatu nuklearnego INF z Rosją.
To opracowanie jest dostępne na stronie internetowej organizacji RAND (link poniżej) i jest w Bibliotece Kongresu (dane katalogowe w publikacji: ISBN 978-1-9774-0021-5). Link do oryginalnego dokumentu. [3]
Co ciekawe, w przedmowie dokumentu czytamy: „Zakładane przez nas kroki nie miały na celu ani obrony, ani odstraszania”. Bo celem jest osłabienie Rosji. Aby osłabić Rosję, ludzie na Ukrainie są obecnie masowo poświęcani dla interesów USA.
Należy zauważyć, że Waszyngtonowi nie chodzi o „obronę ani odstraszanie”, ale o osłabienie Rosji, włącznie z niepokojami wewnętrznymi i zmianą reżimu w Moskwie. A Bundestag popiera taką politykę przytłaczającą większością. Nic dziwnego, że Miedwiediew zajmuje się porównaniem z Reichstagiem. Wojna gospodarcza z Moskwą, którą nasi wielcy wizjonerzy w Berlinie rozpoczęli hurra, od dawna okazała się nie do rozpoczęcia, z wielką szkodą dla narodu niemieckiego. A teraz niewidomi piloci w Berlinie są również gotowi zaryzykować wojnę militarną z Rosją.
Według innego kompleksowego badania przeprowadzonego przez RAND, które symulowało wojnę USA z Rosją w Europie Wschodniej w różnych warunkach,
Ostatecznie stało się jasne, że nawet przy najbardziej korzystnych założeniach dla „niebieskiej” strony, wojsko amerykańskie „poniosłoby miażdżącą porażkę z Rosjanami” już po krótkim czasie.
Należy zauważyć, że RAND doszedł do tego druzgocącego dla USA wniosku w czasie, gdy znaczenie pierwszej na świecie militarno-technologicznej rewolucji dla nowoczesnych działań wojennych, która w międzyczasie została w dużej mierze zakończona przez Rosję, nie było prawie znane.
Oznacza to, że w sytuacji zagrożenia nie będzie w przyszłości floty bojowej amerykańskich lotniskowców na Morzu Śródziemnym, Północnym czy Bałtyckim. Nie będzie też dostaw przez Atlantyk. Bazy USA/NATO, takie jak Ramstein, głęboko schowane centra dowodzenia, kontroli i łączności, stacje rozrządowe i strategicznie ważne mosty w krajach NATO, stały się łatwym celem dla nowych rosyjskich pocisków hipersonicznych. Pomimo prędkości dochodzących do 10 000 kilometrów na godzinę nowe rakiety nie latają po przewidywalnych, balistycznych ścieżkach, ale w razie potrzeby zbaczają w górę, w dół lub w bok z kursu. Dlatego w dającej się przewidzieć przyszłości na Zachodzie nie będzie możliwości odparcia tej nowej rosyjskiej broni. Te fakty nie zapadły jeszcze w umysły wielu czołowych polityków i przywódców wojskowych na Zachodzie, ponieważ ucinają oni sprawę za pomocą brzytwy myśląc, że to, czego nie może być, nie może być.
Przez wiele dziesięcioleci zaufanie polityków i wojska USA/NATO do absolutnej wyższości zachodnich sił powietrznych i systemów przeciwrakietowych urosło do nieugiętego przekonania, że zachodnie zaplecze jest bezpieczną przystanią przed rosyjskim atakiem powietrznym. Dziś już tak nie jest, ale wydaje się, że jest to głęboko zakorzenione przekonanie wielu zachodnich decydentów. Nie ma innego sposobu na wyjaśnienie, dlaczego na przykład niemiecki rząd nadal uważa, że Rosja ostatecznie uniknie konwencjonalnej konfrontacji z NATO, i że Niemcy będą bezpieczne przed poważnymi atakami nawet w sytuacji zagrożenia. Tu kryje się niebezpieczeństwo zsunięcia się w kierunku wielkiej wojny.
Aroganckie przecenianie strony USA/NATO, połączone z jednoczesnym niedocenianiem rosyjskich zdolności militarnych, jest receptą na niebezpieczne błędne decyzje Zachodu, który m.in. celowe działanie strony rosyjskiej interpretuje jako przejaw słabości.
Uważny obserwator już dawno powinien zauważyć, że Rosjanie prowadzą swoją operację na Ukrainie z dużą pewnością siebie i spokojem, który z pewnością wynika ze świadomości, że w sytuacji kryzysowej mogą wystąpić przeciwko NATO.
Na zakończenie chciałbym zwrócić uwagę na długi wywiad z byłym oficerem szwajcarskiego wywiadu Jacques’em Baud, który został niedawno opublikowany w Nachdenkseiten, zatytułowany „Zachód nie chce pokoju”. Baud ma między innymi wieloletnie doświadczenie w NATO, w kontaktach z Rosjanami i był na miejscu jako członek personelu OBWE w Donbasie i na Ukrainie. Pełny wywiad o przyczynach wojny na Ukrainie i jej rosnących zagrożeniach dla Europy można znaleźć tutaj. [4]
Poniżej kilka fragmentów:
Plan osłabienia Rosji
„Ponadto prawdopodobnie wiedzą, że ta wojna, którą teraz widzimy [na Ukrainie], jest częścią większej wojny przeciwko Rosji, która rozpoczęła się lata temu i myślę… w rzeczywistości nikt nie dba o Ukrainę. Prawdziwym celem, głównym planem, jest osłabienie Rosji, a kiedy skończą z Rosją, zrobią to samo z Chinami, jak już dziś widać. To znaczy, widzieliśmy, że do tej pory kryzys na Ukrainie przyćmiewał resztę, ale coś bardzo podobnego może się zdarzyć na przykład z Tajwanem. Chińczycy są w pełni świadomi tej możliwości. Dlatego nie będą zagrażać ich, powiedzmy, stosunkom z Rosją”.
„Nazwa tej gry to osłabienie Rosji, a jak wiecie, RAND Corporation przeprowadziła kilka badań dotyczących nadmiernego rozciągania Rosji. Chodziło o znalezienie sposobów, aby Stany Zjednoczone mogły imperialnie rozciągnąć i zachwiać równowagę Rosji, a najważniejszą opcją, która się pojawiła, było wysłanie broni na Ukrainę i rozpoczęcie tam konfliktu, który obejmowałby Rosję. A więc dokładnie taki scenariusz, który się teraz pojawił.”
„Myślę, że to dojrzały plan osłabienia Rosji i to właśnie dzieje się teraz na naszych oczach. Mogliśmy to przewidzieć i myślę, że przewidział to Putin. I myślę, że zrozumiał w dniach poprzedzających 24 lutego, że nie może nic zrobić. Musiał coś zrobić.”
Decyzja Putina (kolejny fragment wywiadu z Baudem)
„Opinia publiczna w Rosji nigdy by nie zrozumiała, gdyby Rosja obserwowała inwazję lub zniszczenie republik Donbasu przez Ukrainę. Nikt by tego nie zrozumiał. Więc musiał coś zrobić. A potem – pamiętacie, co powiedział 24 lutego: Bez względu na to, co zrobi, pakiet (zachodnich) sankcji dla Rosji pozostanie taki sam. Wiedział więc, że najmniejsza interwencja w Donbasie pociągnie za sobą ogromny pakiet sankcji, to było jasne. Dlatego od razu zdecydował się na opcję maksymalną. Inną możliwością byłaby obrona republik tylko na linii styku, bez uznania państwa. (Ale to nie rozwiązałoby problemu) Ale wybrał większą opcję, a mianowicie zniszczenie sił zagrażających Donbasowi.”
„A potem masz te dwa cele (wskazane przez Putina): rozbrojenie i denazyfikację. Rozbrojenie nie dotyczy całej Ukrainy, ale zażegnanie militarnego zagrożenia Donbasu, to było głównym celem. … Dokładnie to powiedział Putin 21 lutego. powiedział, gdy mówił o rozbrajaniu zagrożenia militarnego wobec Donbasu. Jego drugi cel, denazyfikacja, nie oznacza zabicia Zełenskiego ani obalenia rządu w Kijowie. Jak powiedziałem, wojna dla Rosjan to połączenie walki i dyplomacji. Przy takim podejściu potrzebne jest nienaruszone przywództwo jako osoba kontaktowa w negocjacjach, dlatego wykluczone są wszystkie warianty, w których kierownictwo Kijowa zostanie zabite lub zniszczone.”
Tak więc „denazyfikacja” nie dotyczy tych 2,5 procent prawicowych partii ekstremistycznych w Kijowie. Ale około 100 procent mieszkańców Azowa w Mariupolu czy Charkowie i innych podobnych grupach. To jest zawsze źle rozumiane. Zdecydowanie chodzi o grupy zwerbowane przez rząd ukraiński w 2014 r. do, powiedzmy, walki, tłumienia i kontrolowania potencjalnych buntowników, czyli prorosyjskich Ukraińców w Donbasie. … Ci ludzie są ekstremistami, faszystami i są niebezpieczni.”
Europa igra z ogniem (kontynuacja z pułkownikiem Baudem)
„To, co mnie martwi w całej sprawie [chodzi o Buchę i Kramatorsk], nie polega na tym, że tak mało wiemy. Takie sytuacje, w których nie można określić odpowiedzialnych, są normalne w czasie wojny. Martwi mnie to, że zachodni przywódcy zaczęli podejmować decyzje, nie wiedząc, co się dzieje, co się stało. I to mnie naprawdę niepokoi. Zanim pojawią się jakiekolwiek wyniki jakiegokolwiek śledztwa – a powinno to być międzynarodowe, bezstronne śledztwo. Bez tego zaczynamy już nakładać sankcje, podejmować decyzje – myślę, że to pokazuje, jak wypaczony jest ten cały proces decyzyjny na Zachodzie.”
„Mieliśmy już coś podobnego po porwaniu – a raczej nieuprowadzeniu – lotu Ryanaira na Białorusi. To było w maju 2021 r., kiedy kilka minut po tym, jak doniosła o tym prasa, ludzie zareagowali, nawet nie wiedząc, co się dzieje!”
„Tak reaguje przywództwo polityczne w Europie – na poziomie UE, ale także w poszczególnych krajach. Jako oficerowi wywiadu to mnie niepokoi. Jak możesz podejmować tak poważne decyzje dla ludności lub dla całych krajów, które nawet zaburzają nasze gospodarki?”
„Więc uderza to w nas. Ale podejmujemy też decyzje, nie znając tak naprawdę stanu rzeczy. I to, jak sądzę, pokazuje, jak niedojrzałe przywództwo mamy na Zachodzie w ogóle. To z pewnością prawda w USA, ale myślę, że na przykładzie kryzysu na Ukrainie widać, że europejskie przywództwo nie jest lepsze niż to, które mamy w USA. Chyba nawet gorzej, czasem myślę. To powinno nas naprawdę niepokoić!”
To ostatnie zdanie pułkownika Bauda odnosi się również w całości do Niemiec. Ale to prawdopodobnie nie tylko ignorancja, ale także zgodność z USA i UE. Faktem jest, że to niezwykle niebezpieczne, że nasi politycy rządowi w Berlinie podejmują decyzje dotyczące wojny i pokoju oraz naszego dobrobytu gospodarczego bez żadnych podstaw! Jeśli polityka militarna Zachodu wobec Rosji jest równie „świetnie” przemyślana, jak polityka sankcji, która uderza głównie i szczególnie mocno w ludność Zachodu, to Dobranoc Niemcom. Ale proszę nie panikować, to może być tylko wojna nuklearna.
Rainer Rupp
Tłumaczył: Paweł Jakubas, proszę o jedno Zdrowaś Maryjo za moją pracę.
Oryginalny tekst ukazał się 29 kwietnia 2022 na stronie https://apolut.net/es-geht-nicht-darum-der-ukraine-zu-helfen-von-rainer-rupp/
Dla świata staje się coraz bardziej jasne, że istnieje nie jeden, ale dwa, a właściwie trzy, odrębne poziomy konfliktu osadzone w tym, co światowe media i przywódcy polityczni zwodniczo nalegają na nazwanie „wojną ukraińską”. Pierwszy poziom został wyraźnie zainicjowany 24 lutego 2022 r., kiedy Rosja rozpoczęła agresywną wojnę przeciwko Ukrainie, zagrażając jej suwerennym prawom i integralności terytorialnej.
Drugi poziom był trudny do rozpoznania w pierwszych tygodniach wojny, ale wkrótce stał się oczywisty, gdy państwa NATO pod przewodnictwem Stanów Zjednoczonych kładły coraz większy nacisk na udzielanie wsparcia przyjętym przez Ukrainę celom, w tym osiągnięcia nieoczekiwanego zwycięstwa militarnego. Wsparcie to przybierało różne formy, w tym stałe dostawy ciężkiej broni, solidną pomoc gospodarczą, sankcje i uderzenie w bęben „oficjalnej” demonizacji Rosji i jej przywódców. Na początku wydawało się stosowne udzielenie wsparcia Ukrainie jako ofierze agresji i pochwalenie wysiłku oporu kierowanego przez prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, w obronie stosunkowo małego kraju atakowanego przez dużego sąsiada.
Nawet ta szeroko popierana narracja była zwodnicza i jednostronna, ponieważ pomijała prowokacyjny charakter polityki NATO, w przypadku Ukrainy polegającej na amerykańskiej ingerencji w politykę wewnętrzną tego kraju, aby skierować go jeszcze bardziej przeciwko Rosji. To właśnie w tym wewnętrznym otoczeniu utrzymuje się trzeci poziom wojny, ponieważ nie ma wątpliwości, że nastawienie antyrosyjskie na zachodniej Ukrainie wpływało na reakcję rosyjskojęzycznej ludności we wschodniej Ukrainie, znanej jako region Donbasu. Porozumienia mińskie wynegocjowane w latach 2014-2015 w celu ochrony Ukraińców na Wschodzie nigdy nie zostały właściwie zrealizowane. Pozostaje pytanie, czy napięcie rosyjsko-ukraińskie można rozwiązać bez poważnego zajęcia się obawami Rosji i Donbasu leżącymi u podstaw tego trzeciego poziomu konfliktu.
Od pewnego czasu widać jasno, że zachodnia dyplomacja zaangażowała się przede wszystkim w wojnę geopolityczną drugiego poziomu, nawet kosztem znacznego przedłużenia i zaostrzenia ukraińskiej wojny w terenie i spowodowania rosnącego ryzyka konfliktu światowego. Dopiero w ciągu ostatnich kilku dni priorytet ten został mniej lub bardziej uznany przez wysokich urzędników w rządzie USA, najbardziej dramatycznie podczas wizyty Antony’ego Blinkena, sekretarza stanu i Lloyda Austina, sekretarza obrony na Ukrainie, a później podczas spotkania w Europie z ich odpowiednikami z NATO. Ujawniono, że najważniejszym celem politycznym USA było „osłabienie Rosji”, które stało się realnym przedsięwzięciem dzięki nieoczekiwanym zdolnościom oporu ukraińskich sił zbrojnych wzmocnionym pokazem jedności politycznej Zachodu. Zgodnie z tym tokiem myślenia dostawy broni na Ukrainę zostały znacznie zwiększone, a co bardziej wymowne, dostawy ciężkiego uzbrojenia ofensywnego. W miarę rozwoju tej dynamiki Niemcy radykalnie zmieniły swoją politykę niedostarczania ciężkiej broni, a akcent został przesunięty z pomagania Ukrainie na stawianie oporu zbrojnego z przyjęciem dwóch celów: zadania upokarzającej porażki Rosji i zasygnalizowanie Chinom, aby nie wątpiły w zachodnią determinację w obronie Tajwanu.
Pomimo tej zmiany akcentów nie porzucono wcześniejszych obaw o eskalację wojny z Rosją, takich jak wywoływanie sytuacji prowokujących użycie broni jądrowej. Postrzeganie przez Biały Dom tego, co może taką sytuację wywołać, wydaje się niebezpiecznie niekonsekwentne. Najwyraźniej administracja Bidena nadal sprzeciwia się naruszaniu strefy zakazu lotów nad Ukrainą, ponieważ znacznie zwiększyłoby to perspektywy bezpośredniego kontaktu bojowego między NATO a Rosją, a wraz z nią ryzyko, że wojna z zimnej przekształci się w gorącą. Ale co z demonizacją przez Bidena Rosji jako winnej ludobójstwa i Putina jako zbrodniarza wojennego, który powinien zostać odsunięty od władzy? A co z ciągle rosnącą pomocą dyplomatyczną, finansową i wojskową dla Ukrainy? Przez cały czas brakowało jakichkolwiek oznak ze strony Waszyngtonu otwartości na dyplomację podkreślającą podstawowy humanitarny imperatyw natychmiastowego zawieszenia broni oraz politycznego procesu doprowadzającego do kompromisu między Rosją i Ukrainą.Brakuje go, ponieważ zaangażowanie USA w wojnę geopolityczną z Rosją ma pierwszeństwo przed interesem narodu ukraińskiego.
Zełenski na początku wojny wskazywał otwartość na zawieszenie broni i kompromis polityczny, w tym trwałą neutralność Ukrainy, i zasygnalizował gotowość do spotkania z Putinem. Ostatnio jednak Zełenski wycofał się z tej postawy zbrojnego oporu i dyplomacji pokojowej i przyjął stanowisko zgodne z stanowiskiem USA. Domyślam się, że Zełenski, choć wykazuje wielkie talenty jako przywódca oporu w czasie wojny, ma bardzo mało doświadczenia w stosunkach międzynarodowych w ogóle i wydaje się podatny na tę bardziej militarystyczną linię, zarówno przez obietnice zdecydowanego wsparcia ze strony Waszyngtonu, jak i możliwe rady ze strony własnego sztabu generalnego. W końcu Zełenski ma doświadczenie w teatrze i jako komik i sprawia wrażenie, że nie zdaje sobie sprawę z szerszego ryzyka, jakie grozi Ukrainie, jeśli Ukraina pójdzie drogą zwolenników eskalacji wojny.
Zgodnie z oczekiwaniami Moskwa już zareagowała na tę eskalację ostrzeżeniem, że nie wycofa się, ale podejmie wszelkie niezbędne kroki w celu ochrony swoich interesów bezpieczeństwa narodowego, sugerując możliwość odwołania się do broni jądrowej. Taka zaogniona atmosfera może z łatwością wywołać działania wyprzedzające, które przyspieszą eskalację, co jest szczególnie niebezpieczne w obecnym kontekście, w którym brakuje powiązań zarządzania kryzysowego, takich jak ustanowione między Moskwą a Waszyngtonem w następstwie kryzysu kubańskiego. Dopiero bezpośrednie zetknięcie się z groźbą wojny doprowadziło oba supermocarstwa do zrozumienia, że tylko dzięki zwykłemu szczęściu zapobiegli globalnej katastrofie.
Podczas gdy większość uwagi skupia się na międzyrządowej grze sił, pomocne jest uwzględnienie innych perspektyw: inicjatyw pokojowych społeczeństwa obywatelskiego, poglądów Globalnego Południa i inicjatyw Sekretarza Generalnego ONZ. Te perspektywy zwracają uwagę na zaskakujący fakt, że istnieją alternatywy dla wojny i ambicji geopolitycznych oraz że Rosja jest bardziej globalnie wspierana w wojnie geopolitycznej niż Stany Zjednoczone. Globalna Północ kontroluje dyskurs panujący na najbardziej wpływowych platformach medialnych, tworząc mylne wrażenie, że cały świat, z wyjątkiem odstających, jest zadowolony z przywództwa USA.
Inicjatywy społeczeństwa obywatelskiego
Niemal od dnia rozpoczęcia rosyjskiego ataku działacze pokojowi i organizacje pozarządowe w jakiś sposób zainteresowane pokojem, bezpieczeństwem i humanitaryzmem wzywały do zakończenia zabijania poprzez zawieszenie broni i jakiś proces polityczny, który zajmował się skargami poziomu 1 i 3. Nie oznacza to, że nie było ostrych napięć w społeczeństwie obywatelskim, zwłaszcza wokół tego, jak interpretować przedwojenne manewry NATO lub konflikty w Donbasie.
Ogólnie rzecz biorąc, liberalny i lewicowo-liberalny mainstream popierał jawne potępienie rosyjskiej agresji, ale opowiadał się za natychmiastowym zawieszeniem broni i dyplomacją, aby zakończyć wojnę i złagodzić konsekwencje wojny, dewastacji i przesiedleń. Ci, których można brutalnie zidentyfikować jako antyimperialną lewicę, mieli tendencję do usprawiedliwiania lub przynajmniej kładzenia dużego nacisku na kontekst zachodnich prowokacji i ingerencji w wewnętrzną politykę Ukrainy od 2014 roku, podobnie jak niektórzy ze skrajnej prawicy, którzy identyfikowali się z autorytaryzmem Putina.
Tym, co wyróżniało stanowisko społeczeństwa obywatelskiego, pomimo ich różnorodności, z postawami NATO/mediów głównego nurtu, był ich wspólny nacisk na powstrzymanie zabijania, znaczenie dyplomacji oraz ich ukryta lub wyraźna odmowa zaakceptowania uciekania się do wojny geopolitycznej na poziomie 2. Typowe przykłady propozycji społeczeństwa obywatelskiego można znaleźć w Pugwash Peace Proposal i broszurze Just World Education rozpowszechnianej pod tytułem „Ukraina: Ukraina: Stop the Carnage, Build the Peace”).
Głos Globalnego Południa
Na Globalnej Północy nie zauważono odmowy większej części Globalnego Południa poparcia mobilizacji dyplomacji i sankcji skierowanych przeciwko Rosji i jej przywódcy. Ten rozłam z Zachodem po raz pierwszy stał się widoczny w dwóch głosowaniach w sprawie Ukrainy w Zgromadzeniu Ogólnym ONZ. Cały świat, w tym większość głównych krajów Globalnego Południa, poparł potępienie rosyjskiej agresji poziomu 1, ale albo wstrzymał się od głosu, albo sprzeciwił się poparciu dla wojny geopolitycznej poziomu 2 zainicjowanej przez USA przeciwko Rosji we wczesnych stadiach ataku na Ukrainę. Jak zauważyła Trita Parti z waszyngtońskiego think tanku Quincy Institute, znaczna część Globalnego Południa faktycznie wspierała Rosję w kontekście wojny geopolitycznej.
Globalne Południe bardzo preferowało dynamikę wielobiegunowego świata i uważało, że Rosja na Ukrainie dąży do potwierdzenia swojego tradycyjnego geopolitycznego zwierzchnictwa nad swoją „bliską zagranicą”, sprzeciwia się Ameryce jako niekwestionowanemu strażnikowi bezpieczeństwa na całej planecie. Należy pamiętać, że USA mają 97% zagranicznych baz wojskowych i odpowiadają za 40% światowych wydatków wojskowych, czyli więcej niż kolejne 11 krajów.
Stanowisko USA w żaden sposób nie wyrzeka się tradycyjnej geopolityki, ale dąży do zmonopolizowania jej realizacji. W tym duchu postrzega próbę potwierdzenia przez Chiny i Rosję tradycyjnych stref wpływów jako ingerencję w prawo międzynarodowe, podczas gdy USA jednocześnie bronią swojej praktyki zarządzania pierwszą globalną strefą wpływów na świecie. Blinken powiedział to samo, uznając strefy wpływów za sprzeczne z prawem międzynarodowym, jednocześnie roszcząc sobie prawo do zarządzania przez USA bezpieczeństwem w takim rządzonym przez rządy świecie. ONZ lub prawo międzynarodowe są podporządkowane w obliczu tego założenia geopolitycznej dominacji Ameryki opartej na mieszance ambicji politycznych i zdolności wojskowych.
Sekretarz Generalny ONZ
Podczas kryzysu ukraińskiego Antonio Guterres, sekretarz generalny ONZ, wyrażał punkt widzenia na kryzys ukraiński, który w zasadniczy sposób kontrastuje ze stanowiskiem zajętym przez aktorów politycznych na trzech poziomach konfliktu. Jego słowa i propozycje są znacznie bliższe duchowi wezwań emanujących ze społeczeństwa obywatelskiego i Globalnego Południa. Krótko po ataku Rosji wyraził credo swoich wysiłków: „Zakończcie teraz działania wojenne. Otwórzcie drzwi do dialogu i dyplomacji”.
Jadąc do Moskwy, aby spotkać się z Putinem i ministrem spraw zagranicznych Siergiejem Ławrowem, przesłanie było takie samo: Skoncentrujmy się na sposobach zakończenia wojny i zaprzestańmy kontynuowania walki. Powiedział Ławrowowi, że „jesteśmy niezwykle zainteresowani znalezieniem sposobów na stworzenie warunków do skutecznego dialogu, stworzenie warunków do zawieszenia broni tak szybko, jak to możliwe, stworzenie warunków dla pokojowego rozwiązania”. Putin na spotkaniu w cztery oczy, biorąc pod uwagę agresywność swojego odpowiednika w Waszyngtonie, wydawał się ostrożnie otwarty na pozwolenie ONZ i Czerwonemu Krzyżowi na odgrywanie roli humanitarnej na Ukrainie i wydawał się chętny do poszukiwania wynegocjowanego zakończenia konfliktu w terenie. Oczywiście, przedwczesne jest dokonywanie jakiejkolwiek oceny, dopóki czyny nie pójdą za słowami, ale musimy jeszcze usłyszeć porównywalny poziom spokoju w publicznych wypowiedziach Bidena, które jak dotąd wydają się obliczone na wywołanie antyrosyjskiej furii, a nie na przygotowanie gruntu pod zakończenie tego przerażającego wielopoziomowego konfliktu.
Wyraźna różnica między podejściem Sekretarza Generalnego ONZ a podejściem geopolitycznego przywództwa świata powinna skłonić wiele osób oddanych lepszej przyszłości do zainicjowania kampanii na rzecz uwolnienia ONZ od geopolitycznego prymatu mocarstw.
Obserwacja podsumowująca
Rozwikłanie splecionej natury tych trzech poziomów konfliktu związanych z niejednoznacznościami wojny na Ukrainie ma kluczowe znaczenie dla zrozumienia jej złożoności i przeanalizowania, czy odpowiedzi i propozycje służą ludzkości. Ułatwia również identyfikację wniosków, jakie się nasuwają. Na tej podstawie uważam, że wyłaniają się dwa nadrzędne priorytety: powstrzymanie zabijania wszelkimi dostępnymi środkami i bezwarunkowe odrzucenie wojny geopolitycznej.
Richard Falk
Autor jest emerytowanym profesorem prawa międzynarodowego Alberta G. Milbanka na Uniwersytecie Princeton oraz profesorem wizytującym w dziedzinie studiów globalnych i międzynarodowych na Uniwersytecie Kalifornijskim w Santa Barbara.
Za: CounterPunch
Na zdjęciu: Antonio Guterres w Moskwie (kremlin.ru)
Za: Mysl Polska – myslpolska.info (2-05-2022) | https://myslpolska.info/2022/05/02/falk-dwa-poziomy-wojny-na-ukrainie/