NKWD, UPA i Wołyń. No i Komorowski i Macierewicz.

Polskie ośrodki ukrainofilskie starają się co pewien czas podejmować próby „zdjęcia” odpowiedzialności z zagładę ludności polskiej na Wołyniu z UPA na NKWD.

Jan Engelgard https://myslpolska.info

I tym razem, w atmosferze wojny na Ukrainie i wzburzenia opinii publicznej – taki głos się pojawiał, i to ze strony nie byle kogo. Jak informuje jedna ze stron internetowych: „Maciej Świrski, prezes Reduty Dobrego Imienia i przewodniczący Rady Nadzorczej PAP twierdzi, że za ludobójstwo Polaków na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej odpowiedzialni mogą być sowieci. Naturalną konsekwencją takiej tezy byłoby zniesienie albo przynajmniej umniejszenie odpowiedzialności Ukraińców za wybitnie bestialskie zbrodnie nawet jak na warunki II wojny światowej”.

„Są poszlaki o inspiracji NKWD. Jesteśmy na tropie tego, ale za wcześnie mówić o szczegółach” – napisał Maciej Świrski na „Twitterze”. Wpis szybko zniknął, ale nie uszedł uwadze internautów i nabrał rozgłosu.

Czym jest Reduta Dobrego Imienia? To organizacją powołana do „walki z kłamstwami historycznymi nt. Polski”. Znana jest głównie z podejmowania interwencji ws. nazywania niemieckich obozów koncentracyjnych na terenie okupowanej Polski „polskimi”. Cele zbożne, ale jak się okazało nie zawsze.

Komorowski i Macierewicz

Jak już wspomniałem, taka teza pojawia się u nas dosyć regularnie co jakiś czas. Po 1989 roku najgłośniejsze były trzy głosy w tej kwestii. W wywiadzie dla dziennika „Rzeczpospolita” (24.07.2008), zatytułowanym „Za Wołyń odpowiadają Sowieci”, Bronisław Komorowski, wówczas marszałek Sejmu RP, powiedział: „Próba przeniesienia odpowiedzialności za nieszczęścia polskich Kresów z Sowietów na Ukraińców skłania mnie do zastanowienia, czy nie mamy do czynienia z długimi rękoma Rosji”.

Z kolei w roku obchodów 70. rocznicy ludobójstwa na Wołyniu prominentny działacz Związku Ukraińców w Polsce Mirosław Czech opublikował artykuł po wymownym tytułem „Jak Moskwa rozpętała piekło na Wołyniu” („Gazeta Świąteczna”, 9-10 marca 2013), twierdząc: „Sowieci poszczuli Niemców na ukraińskich policjantów, w ich miejsce przyszli Polacy. Spirala mordów się nakręciła. Rosyjscy agenci działali według precyzyjnie ułożonego planu”.

Wreszcie Antoni Macierewicz. W programie „Minęła dwudziesta” w TVP Info (12.07.2016) powiedział: „Prawdziwym wrogiem, który rozpoczął, i który użył ukraińskich sił nacjonalistycznych do tej straszliwej zbrodni ludobójstwa jest Rosja. To tam jest źródło tego straszliwego nieszczęścia”.

Historycy sceptyczni

Czy teoria o „sowieckiej prowokacji” znajduje jakiekolwiek potwierdzenie w dokumentach? Nie znajduje. W Polsce najbliższy akceptacji tej tezy wydaje się być współcześnie Grzegorz Mazur, który pisze: „Dogłębnego wyjaśnienia wymaga sprawa inspirowania przez Sowietów oddziałów UPA do wystąpień przeciwko Polakom. Według niektórych przekazów na czele tych oddziałów stali oficerowie sowieccy. W jednym z pierwszych opracowań dziejów polskiego podziemia odnotowano, że »w rejonie Złoczowa i Stanisławowa zanotowano wypadki, że bandami ukraińskimi mordującymi dowodzili oficerowie sowieccy«.

O współpracy OUN-B z NKWD jest też mowa w raporcie hitlerowskiej policji i Służby Bezpieczeństwa (SD) z 22 maja 1942 r., ale pamiętać trzeba, że raporty wszelkich służb specjalnych, zarówno niemieckich, jak i sowieckich, zawierają wiele nieprawdziwych i niesprawdzonych informacji”.

Bynajmniej nie wrogo nastawiony do tradycji upowskiej, historyk – Grzegorz Motyka – tezę tę zdecydowanie odrzuca. W jednym z wywiadów, na pytanie „Czy rzeź wołyńska mogła być sprowokowana przez służby sowieckie?”, odpowiedział: „Nic na to nie wskazuje. Oczywiście bez Niemców i Sowietów do zbrodni by nie doszło, bo oni stworzyli do niej warunki i dali przykład. Sowieci nie mieli jednak interesu w wywołaniu takiej rzezi. Być może sowiecka prowokacja przyczyniła się do dezercji ukraińskiej policji, ale to co najwyżej przyspieszyło działania banderowców. Na III konferencji OUN-B (frakcja związana ze Stepanem Banderą) w lutym 1943 r. i tak zapadła decyzja o rozpoczęciu walki z Niemcami, a to oznaczało przystąpienie do antypolskich czystek, bo taki plan przyjęto już pod koniec 1942 r. Kiedyś istniała teoria, że masakry zapoczątkowali Sowieci, którzy w przebraniu upowców wymordowali polską wioskę. Ale już pierwszą wioskę Paroślę wymordowali banderowcy i wszędzie, gdzie udało się zidentyfikować sprawców, należeli oni do OUN-B”.

Z czego wynikały kontakty strony sowieckiej z OUN?

W końcu 1942 i na początku 1943 roku Moskwa nie wiedziała jeszcze dokładnie w jakim kierunku pójdzie OUN Bandery. Wiedziano, że organizacja ta, w przeciwieństwie do OUN Melnyka, nie traktuje Niemców jako sojuszników „po wsze czasy”. Podjęcie kontaktów ze strukturami OUN Bandery było o tyle ułatwione, że bardzo często w roli emisariuszy po stronie sowieckiej wcielali się Ukraińcy, nieraz znajomi tych, którzy przeszli do UPA.

W tym czasie dla strony sowieckiej nadal głównym celem było skłonienie kogo się da do współpracy i walki z Niemcami. Józef Sobiesiak „Maks” podaje, że do rozmów na tematy polityczne doszło na początku marca 1943 roku w okolicach Łucka. Oficjalnie delegacja ukraińska reprezentowała Ukraińską Główną Radę Wyzwoleńczą. Podczas spotkania jej przedstawiciele stwierdzili, że ich głównym zadaniem jest budowa Samostijnej Ukrainy i likwidacja Polaków. Ostrzegli stronę sowiecką, żeby nie kierowała swoich oddziałów na tereny Ukrainy Zachodniej.

Informacje Sobiesiaka są wiarygodne i zostały potwierdzone przez historyków i materiał archiwalny. Odniósł się do nich Mirosław Czech pisząc: „Kontakty z podziemiem ukraińskim zainicjował ppłk. Anton Brińskij, „Diadia Pietia’”, dowódca jednego z oddziałów dywersyjnych GRU – sowieckiego wywiadu wojskowego. Nie był chyba jeden, lecz odtajniono jedynie jego relację, w której opisywał, że OUN-B zorientowana jest na USA, bo w jej przekonaniu Niemcy wojnę przegrają, Sowieci zostaną rozbici, Anglia straci swoje znaczenie. Wobec wojny sowiecko-niemieckiej OUN-B zachowuje neutralność, bijąc się z Niemcami, ale nie podejmując „działań aktywnych, nie zważając na to, że Niemcy ich prześladują i palą ich wsie”.

Brińskij miał zgodę Moskwy na kontakt z OUN Bandery. Jego sukcesem – jak twierdzą niektórzy historycy – było zaprzestanie ataków policji ukraińskiej na oddziały partyzantki sowieckiej i jej ucieczka do lasu. Jednak już w końcu lutego Moskwa zakazała kontaktów z OUN Bandery. Być może więc Sobiesiak podał błędną datę spotkania pod Łuckiem. Mogło się ono odbyć w lutym a nie w marcu 1943 roku.

Epizod ten stał się po latach przedmiotem spekulacji ośrodków starających się zdjąć z OUN Bandery odpowiedzialność za zbrodnię ludobójstwa na Polakach. Nie znajduje to jednak potwierdzenia w materiale źródłowym.

Co ciekawe, podczas spotkania delegacji polskiego i ukraińskiego podziemia w dniu 28 lutego 1944 roku, podjęto temat ewentualnego udziału strony sowieckiej w mordach na Polakach. Przedstawiciel strony polskiej powiedział: „Nie wiemy, kto tym kieruje, wiemy jednak, kto może mieć interes w osłabieniu polskiego elementu na tych ziemiach. Interes mogą mieć przede wszystkim bolszewicy, lecz dotąd nie stwierdzono ich działań w tym kierunku”.

Także przedstawiciel strony ukraińskiej z OUN powiedział, że „zgadza się z poglądem o interesie, jaki mogą mieć bolszewicy w mordowaniu Polaków”, jednak i oni „nie stwierdzili ich akcji w tym kierunku, poza sporadycznymi wypadkami działania band sowieckich na Wołyniu pod przykrywką UPA”.

Sowieci i Polacy

Rozwój sytuacji na Wołyniu wymusił na stronie sowieckiej jeszcze bardziej przychylne stanowisko w stosunku do Polaków tam zamieszkujących niż to wcześniej zakładano. Okazało się bowiem, że oparciem dla partyzantki jest tylko część ludności ukraińskiej, reszta sprzyjała banderowcom i była oparciem dla coraz liczniejszych formacji UPA.

Jak pisze Oksana Petrusewicz: „W kwietniu 1943 r. specjalna dyrektywa KC WKP(b) i CSRP nakazała dowódcom radzieckich zgrupowań partyzanckich okazywanie Polakom wszelkiej pomocy przy organizacji oddziałów i wyposażaniu ich w broń i amunicję. W ten sposób rozpoczęto formowanie proradzieckiego polskiego ruchu partyzanckiego oraz przekształcanie niewielkich oddziałów, złożonych z Polaków, w samodzielne polskie zgrupowanie „Jeszcze Polska nie zginęła”.

Rozwój sytuacji sprawił, że Polacy zamieszkujący Wołyń stali się oparciem dla partyzantki sowieckiej, z drugiej zaś strony, partyzantka ta w wielu miejscach była jedyną siłą broniąca polskich wsi przed zagładą ze strony UPA. Co najmniej 7 polskich samoobron, w tym największa z nich w Przebrażu zawdzięcza swoje przetrwanie partyzantom sowieckim (w tym oficerowi NKWD Iwanowi Prokopiukowi – Ukraińcowi z Odessy).

Ten fakt od wielu lat jest ością gardle polskich antykomunistów i wielbicieli sojuszu polsko-ukraińskiego.

Jednak nawet historycy niechętni ZSRR przyznają, że na Wołyniu partyzanci sowieccy stanęli po polskiej stronie i ocalili wiele tysięcy Polaków. Dodajmy, że ponad 60 proc. partyzantów sowieckich to byli Ukraińcy ze wschodu.

Faktu tego nie chciały jednak uznać władze Polskiego Państwa Podziemnego. Po prostu, nie mieściło się im to w głowie. I to właśnie z tych kręgów pochodzą pierwsze spekulacje na temat udziału strony sowieckiej w rozniecaniu polsko-ukraińskiego konfliktu na Kresach. Współpraca samoobron polskich z partyzantką sowiecką odbywała się wbrew oficjalnym dyrektywom Delegatury Rządu RP i dowództwa Armii Krajowej. Od samego początku służby informacyjne Komendy Głównej AK oskarżały partyzantkę sowiecką o inspirowanie i prowokowanie konfliktu polsko-ukraińskiego na Wołyniu.

Fałszywa ocena Warszawy

W „Biuletynie Informacyjnym” (20 maja 1943, nr 20), pisano:

„Rola banderowskiego odłamu OUN w tych tragicznych zajściach nie jest mocno udowodniona. Wiele faktów wskazuje natomiast na to, że właściwymi inspiratorami haniebnego pogromu, w czasie którego wymordowano setki rodzin polskich byli agenci sowieccy. W chwili sporu o Ziemie Wschodnie Moskwa za wszelką cenę dąży do wywołania konfliktu ukraińskiego na tle zadrażnień narodowościowych, aby mieć argument, że ukraińska ludność kresowa nie życzy sobie powrotu państwa polskiego na te ziemie. Ta sama Moskwa jednocześnie dla zatarcia śladów kazała wystąpić swym własnym »dywersantom« przeciwko bandom ukraińskim spod znaku »Tarasa Bulby«. Cele tej podwójnej gry są aż nadto jasne. Oto za jednym zamachem wyniszcza się żywioł polski na kresach i kompromituje wobec świata nacjonalistów ukraińskich”.

Podobne oceny były zawarte w Sprawozdaniu Delegata Rządu na Województwo Wołyńskie Kazimierza Banacha, reprezentującego Stronnictwo Ludowe:

„Bolszewicy mają swoje jaczejki wśród społeczeństwa ukraińskiego i wśród band. Usiłują opanować kierownictwo bandami, a już i obecnie wiele band jest pod ich komendą. Stwarzają pozory, że ludność polską chcą brać w obronę. Wszędzie jednak tam, gdzie ludność zmuszona była z ich opieki korzystać, zmierzają tylko do tego, by z młodzieży polskiej stworzyć komunistyczne oddziały partyzanckie. Jeden z takich oddziałów jest już zorganizowany i przybrał nazwę oddziału im. Tadeusza Kościuszki. W kilku wypadkach stwierdzono, że wśród atakujących ludność polską byli i bolszewicy, którzy przedtem ludności polskiej proponowali pomoc. Wydaje się być prawie pewnym udział inspiracji sowieckiej w akcji mordowania ludności polskiej. Pojawiły się również na Wołyniu liczne oddziały partyzantki sowieckiej. Oddziały te żadnej akcji zaczepnej w stosunku do Niemców nie prowadzą. Wygląda na to, że jest to gromadzenie sił dla akcji w przyszłości. Oddziały te zaopatrywane są z powietrza w broń, amunicję, ludzi, materiały instrukcyjne i propagandowe. Wołyń traktują jako ziemię sowiecką. W tej chwili stanowią one już poważną siłę” Cyt za: M. Siwicki, „Dzieje konfliktów polsko-ukraińskich”, t. II, Warszawa 1992, ss. 136-137).

Ta ocena, odbiegająca od rzeczywistej sytuacji na Wołyniu, owocowała popełnianiem dalszych błędów i zaniechań. Komenda Główna AK zlekceważyła informacje o zagrożeniu ludności polskiej na Wołyniu przez nacjonalistów ukraińskich, które napływały do Warszawy jeszcze w 1942 roku. Pomimo stanowiska Delegata Rządu na Wołyniu Kazimierza Banacha, który domagał się uzbrojenia oddziałów AK i skierowania ich do obrony ludności polskiej na Wołyniu – dowództwo w Warszawie odmówiło. Płk Jan Rzepecki „Prezes” z KG AK argumentował, że „udostępnienie broni na Kresach roznieciłoby ogień walki do niewyobrażalnych rozmiarów, a opinia światowa uzyskałaby argument, że walka o wschodnią granicę była błędem politycznym”.

Stąd, w decydującym momencie, na Wołyniu praktycznie nie było większych oddziałów AK, wszystkie przygotowania koncentrowały się wokół Akcji „Burza”, która miała pokazać nadchodzącej Armii Czerwonej i władzom w Moskwie, że tereny wschodnie są nadal polskie. Tragizm sytuacji polegał na tym, że w przypadku Wołynia jedynym co można było zrobić, to uratować życie dziesiątków tysięcy ludzi.

Chociaż stanowisko Kazimierza Banacha było bardziej realistyczne, to w praktyce też nie był on w stanie niczego zrobić. Łudził się, że należy prowadzić rozmowy z nacjonalistami ukraińskimi, apelować do nich, by w imię jedności państwa (polskie władze podtrzymywały iluzję istnienia RP na tych terenach, traktując Ukraińców, także nacjonalistów, jako obywateli tego państwa) zaprzestali rzezi. Jednocześnie wydał on, w chwili największego natężenia terroru UPA, w dniu 28 lipca 1943 roku, odezwę do „Obywateli Rzeczypospolitej”. Apelował o przeciwstawienie się rzezi i wzywał do tworzenia samoobrony. Jednocześnie zakazywał wstępowania do policji w służbie niemieckiej oraz dodawał: „Współdziałanie z bolszewikami jest takim samym przestępstwem, jak współdziałanie z Niemcami”.

Ta groźba odnosiła się do w dużej mierze do tych Polaków, którzy wstępowali w szeregi partyzantki sowieckiej, ale ogólny wydźwięk tego dokumentu jest przygnębiający. W czasie, kiedy dziesiątki tysięcy Polaków, pozbawianych oparcia struktur podziemnych Państwa Polskiego, walczyło o życie, Delegat Okręgowy Rządu zakazuje współpracy z siłą, która jest dla wielu polskich wsi jedynym sojusznikiem.

Wracając jeszcze do kwestii błędnej oceny dokonanej przez władze cywilne wojskowe Polskiego Państwa Podziemnego, należy dodać, że miały one jedynie mgliste wyobrażenie o tym, co się dzieje. Jak pisze Władysław Filar:

„Uważano, że napływające informacje o rzeziach są przesadzone, nie wierzono, że w XX wieku może powtórzyć się scenariusz z okresu buntów i powstań kozackich chłopskich”.

Powagę sytuacji dostrzegały tylko struktury podziemne działające na Kresach, choć także z pewnym opóźnieniem. Raport Obszaru Lwowskiego AK w sprawie mordów wołyńskich zawiera smutny wniosek, że „ludność polska czuje się opuszczona przez czynniki rządowe”. Stwierdzano też, że polskie czynniki rządowe zrzucają winę za to, co się stało na Wołyniu „na wszystkich, z wyjątkiem oczywistych głównych sprawców: nacjonalistów ukraińskich z OUN na czele” (W. Filar, „Wydarzenia wołyńskie 1943-1944…”, s. 253).

Próba przerzucenia odpowiedzialności za Wołyń na Rosję (ZSRR) miała i ma wymiar czysto polityczny, celem którego jest „zdjęcie” odium z naszego „strategicznego sojusznika”. Mamy więc do czynienia z próbą zastosowania tzw. polityki historycznej do manipulowania prawdą, nie pierwszy raz zresztą. Na razie z marnym rezultatem, choć należy się liczyć z kolejnymi próbami.

Co w tej sprawie jest najbardziej tragiczne? To, że taki proceder uprawia z reguły strona polska, a nie ukraińska. Poza głosem Mirosława Czecha, nikt inny z Ukraińców tego nie podnosi. Dlaczego? Z prostego powodu – gdyby to przyjąć, wówczas UPA na Wołyniu należałoby uznać za „sowiecką agenturę”, pionka na stalinowskiej szachownicy. A to uderzyłoby w mit UPA jako całkowicie niezależnej ukraińskiej organizacji walczącej o „samostijną” Ukrainę.

Tego, jak się zdaje, „przyjaciele” Ukrainy nie biorą pod uwagę. Strona ukraińska ma zupełnie inną „linię obrony”. Na Wołyniu miała miejsca wojna polsko-ukraińska sprowokowana przez Polaków. Ukraińcy tylko się bronili, a poza tym Polacy współpracowali z Sowietami i Niemcami. W wersji bardziej light mówi się, że po prostu „sytuacja wymknęła się spod kontroli” i ukraińskie chłopstwo dokonało zemsty na Polakach, UPA nie miała z tym nic wspólnego.

Biorąc to pod uwagę, wysiłki naszych „przyjaciół Ukrainy” w rodzaju pana Świrskiego i innych są przez Ukraińców źle widziane. Świadczy to tylko o głupocie autorów tego typu przedsięwzięć mających obiektywnie rzecz biorąc antypolski charakter.

===================

Por.: O TYM ŚWIRSKI NIGDY WAM NIE POWIE. KRESY WE KRWI i PŁK. SATANOWSKI.

===============================

Jacek Boki:

Artykuł redaktora Jana Engelgarda jeszcze raz pokazuje skąd wzięli swoje załgane wymysły o rosyjskim sprawstwie ludobójstwa Polaków na Wołyniu, wszystkie te kanalię pokroju Świrskiego, Komorowskiego, Macierewicza i wszystkim im podobnym bydlakom, którzy powtarzają idiotyzmy wytworzone już w tamtym czasie przez zdrajców z tzw. Komendy Głównej AK i przedstawicielach renegatów z tzw. londyńskiego rządu, którzy nie widząc na oczy ówczesnej sytuacji Polaków mieszkających na Wołyniu i Małopolsce Wschodniej, zamiast udzielić wszelkiej pomocy naszym rodakom, które to możliwości posiadali, wbrew opowiadaniu bajek ich dzisiejszych usprawiedliwia czy, że ich nie mieli, dalej snuli swe kretyńskie rojenia o sojuszu polsko-ukraińskim przeciwko ZSRR, w momencie, gdy setki tysięcy naszych rodaków było bestialsko mordowanych przez ich wyidealizowanych ukraińskich sojuszników.


Tym co zdumiewa jednak po dziś dzień najbardziej jest to, że są nadal ludzie, którzy nie tylko powtarzają te brednie wytworzone przez zdrajców z KG AK i londyńskich kundli brytyjskich i amerykańskich panów, którym wysługiwali się na kolanach wbrew polskim interesom, ale jeszcze nazywają do chwili obecnej tych ostatnich renegatów, jedynym legalnym polskim rządem na uchodźstwie, aż po 1989 rok, czym udowadniają że niczego nie nauczyli się z historii i nie wyciągnęli z niej żadnych wniosków, ale brną dalej w tą głupotę i są albo pozbawionymi resztek rozumu głupcami, albo świadomymi tego co robią zdrajcami, kontynuującymi antypolskie działania sanacyjnych, londyńskich renegatów, pchając nas w jeszcze większą katastrofę, niż było to sprawstwem tamtych kanalii.

A JUDEJCZYKOWIE ZACHODZĄ NAS OD TYŁU

Krzysztof Baliński, 8 maj 2022

Niemal w jednym czasie zaatakowali pałką antysemityzmu i poszły w świat kłamstwa o „polskich obozach”. Najpierw Emmanuel Macron nazwał premiera „prawicowym antysemitą”. Potem dziennikarka CNN zapytała Dudę, „czy polska pomoc dla Ukrainy nie jest próbą naprawienia krzywd polskich obozów koncentracyjnych”. Podobną retoryką grillowały nowojorskie media: Od inwazji Rosji na Ukrainę ekstremiści i antysemici z całego spektrum ideologicznego wykorzystują wojnę, jako pożywkę dla propagowania antysemickich teorii spiskowych. Niektórzy twierdzą, że sama wojna jest aranżowana przez Żydów, dla kontroli finansowej i globalnej sprawczości. Inni, aby usprawiedliwić a nawet gloryfikować rosyjską inwazję, odwołują się do „mafii chazarskiej” lub „inwazji chazarskiej”, czyli nawiązują do tezy, że ​​współczesne wschodnioeuropejskie żydostwo wywodzi się od ludu Chazarów, który rzekomo przeszedł na judaizm w VIII wieku i mieszkał na dzisiejszej Ukrainie, a wkroczenie Putina na Ukrainę pomogło Ukraińcom odeprzeć inwazję „chazarskich Żydów”.

W podobnym tonie alarmuje izraelski minister ds. diaspory: Wyłania się niepokojący obraz sytuacji; nasilają się antysemickie teorie spiskowe, obarczające Żydów odpowiedzialnością za światowe kryzysy; ekstremistyczne, skrajnie prawicowe ruchy, przywołując żydowskie pochodzenie Zełenskiego, wykorzystują konflikt rosyjsko- ukraiński dla szerzenia antysemickiej propagandy o żydowskiej odpowiedzialności za wojnę; biali suprematyści boleją nad tym, że „bratnia wojna” między dwiema białymi nacjami jest napędzana przez żydowski spisek mający na celu anihilację zachodniej cywilizacji i ustanowienia NWO. Wg izraelskiego ministra, jest i teoria spiskowa głosząca, że Putina kontrolują rosyjsko-żydowscy oligarchowie, a ekstremistyczna antysyjonistyczna skrajna lewica, porównuje wojnę na Ukrainie do konfliktu arabsko-izraelskiego.

W dniach, kiedy wszystkie zasoby polskiej dyplomacji nakierowane są na obronę „ukraińskich przyjaciół” przed złowrogim Putinem, w Warszawie pojawił się dziwny gość. 25 kwietnia Andrzej Duda spotkał się w Pałacu Prezydenckim z Davidem Harrisem z Komitetu Żydów Amerykańskich – AJC. Komunikat z rozmów jest bardzo lakoniczny. Ujawnia tylko tyle, że poruszono działania pomocowe podjęte dotychczas przez Polskę na rzecz obywateli Ukrainy, relacje transatlantyckie oraz stosunki polsko-izraelskie (wcześniej, bo w połowie marca David Harris zamieścił na Twitterze filmik z podziękowaniami i pochwałami postawy polskiego państwa i społeczeństwa odnośnie przyjęcia uchodźców uciekających z Ukrainy). Pomijając dyplomatyczne kuriozum – prezydent, było nie było 40 milionowego kraju, omawia z przedstawicielem drugorzędnej organizacji żydowskiej, jak równy z równym, relacje transatlantyckie, komunikat każe nam wierzyć, że Harris pofatygował się zza Oceanu, aby rozmawiać o uchodźcach. Nie jest to wiarygodne z jednego powodu – w kontaktach Harrisa z Polską zawsze dominowała kwestia zwrotu majątków pożydowskich, a Komitet – jak sama się przedstawia – działa na rzecz pomyślności narodu żydowskiego.

O czym zatem Duda rozmawiał z Harrisem albo w jakiej sprawie się układał? W tym miejscu trochę historii. Gdy w 2005 roku Polska, za pieniądze Sorosa,zabrała się za krzewienie demokracji na Białorusi, od tyłu zaczęli nachodzić nas Judejczykowie, naciskając na ówczesnego premiera, aby zadośćuczynił żydowskim roszczeniom finansowym. Kiedy w 2014 roku, wspomagając paramilitarne bojówki nazistowskie, rząd zaangażował się w instalowanie demokracji na Majdanie, też od tyłu zaszli nas Judejczykowie, bo z ich inspiracji brytyjska Izba Lordów podjęła uchwałę żądającą spełnienia przez Polskę żydowskich roszczeń majątkowych.

David Harris cieszy się szczególnymi względami głowy naszego państwa, który nie przepuścił żadnej okazji, aby dziękować Harrisowi za „wspieranie Polski w obronie prawdy historycznej”. Tymczasem przy takim „wspieraniu” Polski, AJC zawsze wtrąca komentarz: „mimo że Polacy to antysemici” lub „Polska, najbardziej antysemicki kraj”. Gdy 12 lipca 2013 roku Sejm podtrzymał zakaz uboju rytualnego, Harris uznał głosowanie za wrogie judaizmowi, a społeczność żydowską za pierwszą ofiarę tej „okrutnej” decyzji. I lamentował: „Widzimy w akcji Sejmu bezpośredni atak na wolność religijną Żydów, na ich prawo do koszernego mięsa”. Gdy prof. Norman Finkelstein w książce „Przemysł Holokaustu” zdemaskował praktyki organizacji żydowskich wobec Polski, Harris gromił autora: „To trucizna, nienawidzący żydostwa Żyd, to najgorsze plugastwo”. Gdy w lutym 1997 r. otwarto drogę do zwrot wartego miliardy mienia gmin żydowskich, namolnie nalegał na przyspieszenie restytucji mienia bezspadkowego.

Przy czym modus operandi był zawsze taki sam – alarmujące raporty o wzroście antysemityzmu w Polsce. W wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” biadolił: Odczułem to na własnej skórze, bo Radio Maryja oskarżyło AJC i mnie osobiście o wykorzystywanie ofiar holokaustu do wyciągania z Polski pieniędzy. Tymczasem Polska nie ma większego przyjaciela niż AJC. Wystarczy prześledzić jak bardzo popieraliśmy przystąpienie Polski do NATO i zniesienie obowiązku wizowego wobec Polaków”. Wizy pomińmy milczenie – ich zniesienie załatwił jednym szybkim pociągnięciem Donald Trump. Co do poparcia dla członkostwa w NATO, przypomnijmy zapiski Jana Nowaka-Jeziorańskiego: „Ku mojemu zdumieniu znalazłem wśród Żydów kilku sojuszników. Przede wszystkim Daniela Frieda, który o sobie mówił ‘jestem żydkiem z Galicji’. Poparła nas też organizacja żydowska – AJC. David Harris uważał, że przyjęcie Polski do NATO leży w interesie społeczności żydowskiej. Oczywiście, mieliśmy też wśród Żydów zaciekłych wrogów”. Nowak-Jeziorański nie przytoczył jednak, wypowiedzi Harrisa w Senacie: „Integracja Polski z NATO zabezpieczy zagrożone prawa Żydów i innych mniejszości”.

Oburzaliśmy się, gdy ryży rzecznikpolskiego MSZ obwieścił: Jesteśmy sługami narodu ukraińskiego. Dziwiliśmy się, że nie wyciągnięto wobec niego konsekwencji, że nie było dymisji. Ale to nie on po raz pierwszy zdradził, czyimi są sługami. No bo czym były słowa Lecha Kaczyńskiego wygłoszone w Izraelu: Chciałbym państwa zapewnić, że chociaż rządy się zmieniają jak w każdym demokratycznym państwie, to polityka wobec Izraela się nie zmieni. A czym były, wykrzyczane przez Jarosława Kaczyńskiego podczas debaty w Sejmie o udziale polskich żołnierzy w inwazji na Irak, słowa „To jest nasza wojna!”?

Nawiasem mówiąc, czy rzecznik mówiąc o sługach narodu ukraińskiego nie miał na myśli sług ukraińskich oligarchów? I czy jego słowa nie powinny służyć za motto polskiej polityki wschodniej?

W Stanach Zjednoczonych funkcjonuje trockistowska formacja, przewrotnie (albo dla niepoznaki) zwana neokonserwatywną, która (szczególnie przy Bushu i Clintonie) nadawała niepodzielnie ton w amerykańskiej polityce i stała za inwazją na Irak i Afganistan. To grupa skrajnie pro-izraelskich polityków wywodzących się ze Wschodniej Europy, z polskich Kresów, z terenów dzisiejszej Ukrainy, najczęściej synów lub wnuków liderów Komunistycznej Partii USA. Przy tym, co ciekawe, wszyscy odziedziczyli po trockistowskich przodkach parcie na rozpalanie światowych rewolucji oraz ambicje „robienia porządków” w krajach swego pochodzenia, w Polsce, Rosji i na Ukrainie. Dodajmy, że do dziś są dobrze okopani w ośrodku administracji najbardziej Polsce wrogim, Departamencie Stanu, dominują we wpływowych think tankach, zadomowili się w CIA. Duplikatem neokonserwatystów w Polsce są politycy PiS, których marzeniem od zawsze są USA na ścieżce wojennej z Rosją.

To z tego powodu Trump był dla nich koszmarem, bo oznaczał (szczególnie dla Antoniego Macierewicza) utratę gruntu pod nogami, gdyż spadku po neokonserwatystach Trump nie przejął, i trudno było wojować z Putinem w „strategicznym partnerstwie” z lilipucią Litwą i zbankrutowaną Ukrainą. Także z tego powodu słowa Trumpa: „Najpierw zadbamy o nasz kraj, zanim będziemy się przejmować wszystkimi innymi”, przeraziły nie tylko elity waszyngtońskie, ale i te nad Wisłą.

Podczas jednej z wizyt w Warszawie David Harris powiedział: „Jarosław Kaczyński mówił z wielką sympatią o trudnej sytuacji Izraela na Bliskim Wschodzie. Podkreślił rolę, jaką Polska chce odegrać w UE w obronie stanowiska Izraela. My z kolei podziwiamy Polskę i jesteśmy jej wdzięczni za udział w operacji wojskowej w Iraku i Afganistanie. To są bardzo trudne misje. Modlimy się za bezpieczeństwo i powodzenie polskich żołnierzy”. Wywołana przez neokonserwatystów inwazja na Irak i Afganistan była w interesie Izraela i amerykańskich Żydów, stąd pytanie: Czy warszawska wyprawa Harrisa nie ma związku z Zełenskim i jego oligarchami, i czy wojenka na Ukrainie nie jest w interesie tych samych „żydków z Galicji”?

Sprawę można drążyć innym pytaniem: Czy „ukrainizacja” polskiej polityki zagranicznej nie jest dziełem środowisk lobbujących na rzecz ukraińskich oligarchów? Czy w całej miłości PiS do Ukrainy nie chodzi o Zełenskiego i sponsorujących go oligarchów (których łączy jedno – przed świętem chanuki gremialnie udają się prywatnymi odrzutowcami do Izraela, którzy stworzyli system mafii rabującej i rozkradającej Ukrainę i doprowadzili do obecnej sytuacji)? Na Ukrainie interesy robili wszyscy – Rosja, USA, Niemcy, Izrael i międzynarodowi handlarze bronią. Fortunę zbiła nawet taka biznesowa miernota jak Sławomir Nowak.

Wszyscy, tylko nie Polska. Polska pomagała… dając kredyty żydowskim oligarchom. Dziś też pomaga – aby ratować oligarchów z opresji, oddaje do ich dyspozycji wszystkie swe zasoby dyplomatyczne, ekonomiczne, wojskowe, dzieli się z nimi polskim PKB, gotowa jest powołać UkraPolin. Czy przyczyną miłości do Ukrainy nie jest także to, że w szeregach PiS działa, oprócz lobby żydowskie, równie silne lobby ukraińskie? No i to, że Polską i Ukrainą od dekad rządzi żydokomuna? Chociaż przyznać trzeba, że Zełenski lepiej udaje Ukraińca, niż Morawiecki Polaka. No i że Morawiecki jest bardziej pro-ukraiński niż Zełenski.

Wśród polskich polityków nie ma Panów. Są kmioty zalęknione o parobczańskiej mentalności. W dawnych czasach ukraiński parobek lub żydowski pachciarz stawali przed oblicze szlachcica w zgiętej postawie, miętosząc w ręku czapkę. Dziś polityk polski (lub raczej z Polski) wita żydowskiego przybysza w postawie na baczność, a ukraińskiemu, zgięty w pas, podaje na powitanie przednią łapę. Weźmy takiego Dudę – na co dzień wygłasza buńczuczne mowy wojenne, miota groźbami pod adresem Putina, gdy jednak spotyka się z drugorzędnym Żydem z trzeciorzędnej żydowskiej organizacji, następuje w nim jakaś dziwna przemiana, staje się cichutki, szepcze głosem przymilnym, główkę na bok przechyla, w oczy służalczo patrzy, żeby – choćby niechcący – rozmówcę nie urazić.

Wypowiedzi ukraińskiego prezydenta robią wrażenie niesmacznych żartów. Za taką można uznać odzywkę „między Polakami a Ukraińcami nigdy nie było poważniejszych sporów”. Ale wypowiedź o „Ukraińcach ratujących Żydów podczas II wojny światowej” to nie tylko dowcip komika. Chodzi o wysłanie w świat przesłania, że to nie Ukraińcy, ale Polacy tworzyli formacje pomocnicze w niemieckich obozach zagłady w Bełżcu, Sobiborze, Treblince, i że to Polacy, a nie UPA, przed rzezią na Wołyniu przećwiczyli masowe mordowanie Żydów. Jeszcze inna ponura groteska: sponsorujący Zełenskiego żydowski oligarcha, sponsoruje neonazistowskie bojówki. No i groteską jest, że partia Zełenskiego „Sługa Narodu” wzięła nazwę z telewizyjnego programu satyrycznego.

Niezauważenie odwiedził Polskę Sundar Pichai, prezes Alphabet, właściciela Google, YouTube i wielu innych serwisów, by spotkać się z  Morawieckim oraz wygłosić złowieszcze słowa: Polski rząd i Google chcą wspólnymi siłami stworzyć potężny system walki z fałszywymi wiadomościami i dezinformacją. Nie jest tajemnicą, że Kreml czyni co tylko może, by skłócić Polaków z Ukraińcami, doprowadzić do niepokojów społecznych. Z YouTube zniknęło ponad 12 tysięcy kanałów i 30 tysięcy filmów, które naruszały nasze zasady, szerzyły dezinformację, mowę nienawiści i publikowały niedozwolone treści. Google ma zamiar skupić się na Polsce, ponieważ to właśnie tutaj istnieje potrzeba wsparcia zarówno społeczeństwa polskiego, jaki ukraińskiego, w walce z wielkim zagrożeniem dla wolności słowa i praw człowieka oraz w obronie prawdy historycznej.

Joe Biden, w wygłoszonej na dziedzińcu Zamku Królewskiego mowie, eksponował żydowskie pochodzenie Zełenskiego, jako dowód na to, że Ukraina nie wymaga „denazyfikacji”. Denazyfikacja Ukrainy nie będzie. Będzie za to denazyfikacja Polski, którą zainteresowani są, oprócz Bidena, wszyscy: Kaczyński, Tusk, Timmermans, Macron, Scholz, nie mówiąc o Harrisie, YouTube i CNN. Jej zapowiedzią był wpis ryżego ministra „Hej @Twitter – chyba już czas pożegnać @MarcinRola89 i resztę V kolumny”. Przy czym „naziści” w Polsce to nie tylko antysemici i anty-szczepionkowcy, ale także ci, którzy mówią o nazistach z SS Galizien i mordach UPA na Wołyniu.

Dziś nie oskarża się o antysemityzm, ale o putinizm, a „ruska onuca” to synonim „antysemity”. W procesie denazyfikacji uczestniczą z wielkim entuzjazmem wszyscy Polacy. Kneblowanie ust cieszy się powszechną aprobatą, przechodzi w samosądy, lincze medialne, duszenie własnymi rękami nazistów, i uznawane jest za „patriotyczne”. Pamiętajmy też, że mamy więźniów politycznych, kamratów Tadeusza Olszańskiego i Marcina Osadowskiego oraz że mamy medianarodowe.tv nawołujące do dalszych aresztowań. No i mamy Roberta Bąkiewicza, który jeszcze kilka lat temu krzyczał „Stop 447”, a dziś milczy, troszcząc się jedynie o los przesiedleńców Zełenskiego i polując na polskich nazistów.

28 kwietnia „Gazeta Wyborcza” zamieszcza tekst: 75 lat od akcji „Wisła”. Co stało się z majątkiem przesiedlonych Ukraińców? Środowiska ukraińskie w Polsce konsekwentnie i z uporem drążą na forum Sejmu temat prześladowań Ukraińców podczas Akcji „Wisła”. Raz po raz żądając uchwał potępiających akcję. W jakim celu, skoro zrobił to już Senat, a wyrazy ubolewania wyrazili w przeszłości Kwaśniewski i Kaczyński?

Otóż kilka lat temu Światowy Kongres Ukraińców wystąpił z żądaniem wypłacenia odszkodowań za akcję. Przy czym żądania restytucji mienia ukraińskiego różnią się od żądań Światowego Kongresu Żydów jedynie skalą nagłośnienia i kwotą roszczeń. I czy publikację żydowskiej gazety dla Polaków nie należy uznać za perfidną grę, która otwiera nową furtkę dla roszczeń wobec państwa polskiego?

Niepokoi, a nawet trwoży wyjątkowa jednomyślność polskiej klasy politycznej. Jednomyślność, która dotychczas występowała jedynie w podejściu do Żydów (i do antysemitów). Drobne animozje wynikają jedynie z licytowania się, kto jest bardziej pro-ukraiński i kto da Ukraińcom więcej (no i kto jest bardziej anty-ruski i kto bardziej przyłoży Putinowi). To klasyczny przykład funkcjonowania nieformalnego układu PO-PiS, kiedy spór nie toczy się o polski interes narodowy, ale o to, kto lepiej ma rządzić Polakami w interesie i w imieniu kosmopolitycznego układu.

Ale szykuje się nam jeszcze większa tragedia – Tusk na czele rządu, Sznepf w MSZ, rząd jedności narodowej z Kosiniak-Kamyszem i jego pomysłem na unię polsko-ukraińską oraz z Markiem Sawickim i jego pomysłem, że państwo wyremontuje i wykupi 200 tysięcy opuszczonych chłopskich chałup i przekaże je ukraińskim przesiedleńcom.

A kto obejmie Belweder? Na Ukrainie nie pieścili się z tubylcami i prezydentem zrobili żydowskiego komika.

I tak wiemy już, jak świat będzie tłumaczył brak pomocy dla Polski, kiedy stanie się ofiarą ataku. Wiemy też, pod jakim pretekstem zostanie zaatakowana, że będzie to bój o „wyzwolenie Polski spod okupacji zoologicznych antysemitów”. Wiemy też, że nikt nie przyjdzie nam z pomocą. Latami mozolnie pracowała na to medialna piąta kolumna, która w kwestiach dla Polski żywotnych zachowuje się tak, jak Komunistyczna Partia Polski przed wojną, przyłączając się do każdego ataku wymierzonego w polską państwowość. Z tym, że władze II Rzeczypospolitej piątą kolumnę zdelegalizowały, a Kaczyński się z nią układa i dogaduje!

Psychiatria leży, a po lockdownach wielu potrzebuje pomocy. „Dzieci na oddział już nie przyjmujemy…”

https://nczas.com/2022/05/07/panstwowa-psychiatria-lezy-a-po-lockdownach-wielu-potrzebuje-pomocy-dzieci-na-oddzial-juz-nie-przyjmujemy/
Dr Mariusz Kaszubowski, dyrektor Woj. Szpitala Psychiatrycznego im. prof. T. Bilikiewicza w Gdańsku, w wywiadzie dla „Dziennika Bałtyckiego” mówi o tragicznej kondycji polskiej psychiatrii państwowej. Tymczasem teraz, po lockdownach, wiele osób potrzebuje pomocy.

– W tym momencie nie jesteśmy już w stanie przyjmować dzieci. Mamy 46 miejsc na oddziale, zaś obecnie przebywa na nim około 60 pacjentów, część z nich na tzw. dostawkach – mówi dr Mariusz Kaszubowski, dyrektor Woj. Szpitala Psychiatrycznego im. prof. T. Bilikiewicza w Gdańsku.

To nie jest obraz psychiatrii wyłącznie na Pomorzu, ale ogólny obraz państwowej psychiatrii w Polsce.

Tymczasem po lockdownach, które wprowadził rząd w Warszawie, ograniczając ludziom możliwość zarabiania na życie i spotykania się z innymi ludźmi, wiele osób potrzebuje pomocy specjalistów.

– Obserwujemy duży napływ pacjentów, których stan wymaga hospitalizacji. Tymczasem mamy ograniczone możliwości, jeśli chodzi o ich przyjmowanie. Przyczyną rosnącej fali osób potrzebujących pomocy psychiatrycznej jest postęp cywilizacyjny, pandemia koronawirusa czy również wojna na Ukrainie i jej ekonomiczne konsekwencje tłumaczy dr Kaszubowski.

Najmocniej w tej sytuacji ucierpieli najmłodsi – tymczasem to właśnie dziecięca psychiatra państwowa jest w najgorszym stanie.

To są dzieci w głębokim kryzysie – najczęściej po próbach samobójczych albo z myślami samobójczymi. Od dawna obserwujemy wzrost liczby dzieci z problemami psychiatrycznymi, ale pandemia jeszcze bardziej te problemy zaostrzyła tłumaczy dr Kaszubowski.

Znów okazuje się, że państwo stworzyło problem, ale nie potrafi go rozwiązać. Jest to tym bardziej przytłaczające, że cierpią na tym najbardziej niewinni, czyli dzieci.

15.05.22 w Polsce Pokutne Procesje Różańcowe

15.05.22 w Polsce Pokutne Procesje Różańcowe

03/05/2022 przez antyk2013

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Zwracamy się do wszystkich Polaków z apelem o włączenie się do inicjatywy organizowania 15 maja w Polsce Procesji Różańcowych razem z Św. Andrzejem Bobolą. Pomóżcie, by jak najwięcej osób się dowiedziało i włączyło się w organizowanie.

Jesteśmy w obliczu realnego zagrożenia wojną. Dlatego uciekajmy się do szukania pomocy przez wstawiennictwo Matki Bożej Łaskawej, która jest Patronką Warszawy i Strażniczką Polski oraz do Św. Andrzeja Boboli.  

Przesyłam link do plakatów: 

https://www.dropbox.com/sh/0go4fmo0wgezsl2/AAD0GgTh8T9_TzGMJLO8KzC8a?dl=0

Prośba o przekazanie dalej. Dołączyłam również link – prośba do proboszczów. 

Serdecznie pozdrawiam.

Urszula S. Nieustający Różaniec

Z Panem Bogiem.

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Drodzy Polacy!
15 stycznia br. w Warszawie miało miejsce spotkanie wielu grup i wspólnot, zwłaszcza różańcowych. Celem było uzgodnienie podejmowanych inicjatyw w roku 2022, które jako świeccy wierni Kościoła Katolickiego pragniemy, by zaowocowały zrywem w Polskim Narodzie do modlitwy, pokuty i odnowy moralnej, by przebłagać Pana Boga za nasze grzechy, by uratować Polskę przed zasłużonym karaniem i przed grożącą nam wojną.

Jedną z inicjatyw jest zorganizowanie w Polsce w dniu 15 maja pokutnych procesji różańcowych. Dzień 15 maja (niedziela) jest łącznikiem dla dwóch szczególnych dni. Bowiem 14 maja przypada Święto Matki Bożej Łaskawej, Patronki Warszawy i Strażniczki Polski. Natomiast 16 maja obchodzimy Święto św. Andrzeja Boboli.

Zwracamy się z gorącą prośbą o włączenie się do naszej inicjatywy i zorganizowanie procesji różańcowej w swojej miejscowości, parafii, aby tego dnia z Polskiej Ziemi popłynęła do Pana Boga wielka modlitwa i błaganie o Miłosierdzie nad nami. Wspólnie ratujmy od niewiary polską młodzież, polskie rodziny – by ustała plaga rozwodów i pijaństwa, by udoskonalone było prawo chroniące życie od naturalnego poczęcia do naturalnej śmierci, by chronić świętość Kapłanów i Pasterzy. Wszyscy bądźmy świętymi!

Niech Polska będzie coraz piękniejsza przez moralną odnowę naszego narodu. Prosimy, by była odmówiona tego dnia w parafii Litania do Św. Andrzeja Boboli oraz Akt Zawierzenia Polski Bożemu Miłosierdziu ułożonego przez Bł. Ks. Michała Sopoćkę.

Litanię oraz Akt Zawierzenia można znaleźć na stronach:
www.rozaniec24.pl, www.rozanieczazyciem.pl

Wierni w parafii, którzy z racji różnych trudności zdrowotnych nie będą mogli uczestniczyć w procesji różańcowej, prośmy księdza proboszcza o umożliwienie modlitwy w kościele przed Najświętszym Sakramentem. Chorych prosimy o łączność i modlitwę w domach, łącząc z ofiarowaniem swojego cierpienia. Św. Andrzej Bobola wielokrotnie przez wiele lat ukazywał się obecnemu Proboszczowi w Strachocinie, przypominając w ten sposób o sobie oraz wskazując, że w tych trudnych dla naszej Ojczyzny czasach, mamy szczególnie do niego zwracać się o pomoc.

Matka Boża Łaskawa, która ma w rękach siedem połamanych strzał Gniewu Bożego, od XVII wieku kilkukrotnie ratowała Warszawę, a także Kraków i Wilno, przed epidemiami. W 1920 r., to w tym wizerunku Matka Boża dwukrotnie ukazała się Rosjanom podczas Bitwy Warszawskiej. Zjawienie się Matki Bożej wywołało taką panikę i popłoch wśród bolszewików, że krzycząc z przerażenia «uchadi, Matier Bożija zasłaniajet Poljakow», uciekali z miejsca walki porzucając broń. Dzisiaj chcemy ponownie za pośrednictwem Matki Bożej Łaskawej błagać o ratunek dla Polski i Polaków przed epidemiami i wojną realnie grożącą nam od wschodu, dlatego podejmujemy Pokutne Procesje Różańcowe w całej Polsce.

Zwracamy się z serdeczną prośbą do każdego organizatora procesji różańcowej (nawet w małych grupkach) o zgłoszenie do p. Marii, tel. 791577901, mail: fundacjanazaret@o2.pl.

Z serdecznym pozdrowieniem, z darem modlitwy i z prośbą o modlitwę
Urszula Strynowicz Wspólnoty Nieustającego Różańca

Artur Wolski Męski Różaniec

Maria Bienkiewicz Fundacja Nowy Nazaret

Wojna a interesy

Stanisław Michalkiewicz 6 maja 2022 http://michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=5174

Wprawdzie na Ukrainie wojnę z Rosją prowadzi cały Sojusz Atlantycki, a także kilkanaście innych państw, którym amerykański sekretarz obrony Lloyd Austin podczas niedawnej konferencji w amerykańskiej bazie lotniczej w Ramstein w Niemczech, powyznaczał zadania, jakie mają w związku z tą wojną wypełniać, ale to nie znaczy, że wszystkie te państwa, nakłonione przez Amerykanów do wojowania, mają te same interesy. Przeciwnie – bywają one odmienne od interesów, które Stany Zjednoczone chciałyby przy okazji tej wojny zrealizować.

Jak już wcześniej pisałem, podejrzewam, że wojna na Ukrainie została wykorzystana przez USA do kilku celów. Po pierwsze – pod pretekstem tej wojny Stany Zjednoczone mocno schwyciły za twarz całą Europę, która wcześniej coraz częściej próbowała podważać amerykańskie przywództwo, a propaganda nazywa to „jednością”. Niemcy wprawdzie unikały jakiejś ostentacji, bo jakże tu okazywać ostentację, kiedy od II wojny na niemieckim terytorium stacjonuje amerykańskie wojsko, jak nie pod tym, to pod innym pretekstem – ale od czasu do czasu wypuszczały balon próbny w postaci akcentowania potrzeby utworzenia niezależnych od NATO europejskich sił zbrojnych. Za tym pomysłem kryje się intencja wyprowadzenia Bundeswehry spod amerykańskiej kurateli. Chodzi o to, że kiedy w roku 1954 USA zgodziły się na remilitaryzację Niemiec, to znaczy – na pozwolenie im na posiadanie armii, to jeszcze nie było pewne, czy Hitler nie zmartwychwstanie. Na wszelki tedy wypadek, kiedy w roku 1955 Bundeswehra została utworzona, USA wmontowały ją w całości w struktury NATO, za pośrednictwem których mogą ją nadzorować. Utworzenie europejskich sił zbrojnych niezależnych od NATO oznaczałoby wyprowadzenie Bundeswehry spod tego nadzoru, a więc usunięcia kolejnego skutku wojny przegranej przez Hitlera.

Francja, na terytorium której wojska amerykańskiego nie ma i która posiada własną broń jądrową, od dawna niechętnie patrzy na amerykańską dominację w Europie, co znajduje wyraz nie tylko w wyznawaniu, wspólnie z Niemcami, doktryny „europeizacji Europy”, czyli wypychania USA z polityki europejskiej, a zwłaszcza – z funkcji kierownika tej polityki, ale również w wyprowadzaniu Francji z wojskowych struktur NATO, co miało miejsce za czasów generała de Gaulle’a, no i oczywiście – w postaci popierania pomysłu utworzenia europejskich sił zbrojnych. W niepojętym przypływie szczerości prezydent Macron ujawnił, do czego te siły zbrojne miałyby służyć; między innymi do obrony Europy przed… Stanami Zjednoczonymi, co wywołało wielkie zgorszenie prezydenta Trumpa. Maryna Le Pen otwarcie mówi o potrzebie ponownego wyprowadzenia Francji z wojskowych struktur NATO i przywrócenia strategicznego partnerstwa NATO z Rosją, jak było ustanowione na szczycie NATO w Lizbonie, 20 listopada 2010 roku. Głoszenie takich poglądów akurat teraz, gdy pod pretekstem wojny na Ukrainie USA mocno chwyciły Europę za twarz, żeby przy okazji wymusić na niej „dywersyfikację”, to znaczy – kupowanie gazu od Stanów Zjednoczonych, nie może przynieść prezydentury, chociaż po wynikach II tury widać, że całkiem spora część Francuzów myśli podobnie.

Drugim celem USA – jak to ujawnił sekretarz obrony Lloyd Austin podczas pielgrzymki do Kijowa – jest obezwładnienie Rosji”. Dlaczego Stanom Zjednoczonym tak na tym zależy, że aż gotowe są prowadzić z nią wojnę aż do ostatniego Ukraińca, a być może również – do ostatniego Polaka?

Dlatego, by nie musiały się obawiać, czy w momencie, gdy USA przystąpią do ostatecznego rozwiązywania kwestii chińskiej – bo przystąpić muszą – Rosja dochowa obietnicy neutralności – czego chciał się od Putina dowiedzieć prezydent Biden, podczas rozmów z nim w czerwcu i lipcu ub. roku. Coś musiał Putinowi przy tej okazji powiedzieć, bo nie tylko zaczął on bardzo wysoko licytować, wychodząc poza ustalenia porozumień paryskich z 1997 roku, dotyczących „środków budowy zaufania” przed planowanym rozszerzeniem NATO na Europę Środkową, a w stosunkach między Rosją i Ukrainą zaczęło gwałtownie narastać napięcie, które zakończyło się inwazją i wojną. Czy prezydent Biden w jakiś sposób zachęcił prezydenta Putina do „wzięcia sobie ”Ukrainy, czy też Putin błędnie odczytał jego intencje – to już w tej chwili nieważne, bo Lloyd Austin w krótkich żołnierskich słowach wyjaśnił, o co naprawdę chodzi. Stąd amerykańskie futrowanie Ukrainy na wszelkie sposoby, by była zdolna do prowadzenia wojny (ostatnio prez. Biden wystąpił do Kongresu o kolejne 30 mld dolarów), no i naciski na państwa uzależnione od USA, by w kosztach tej wojny też partycypowały, dostarczając Ukrainie coraz więcej broni i amunicji. Tymczasem wygląda na to, że Ukraińcy już zaczynają rozumieć, że dostali się miedzy ostrza potężnych szermierzy i jeden przez drugiego uciekają za granicę. Tylko do Polski uciekło ich ponad 3 mln, a według ONZ, w najbliższych miesiącach należy spodziewać się dalszych 8 mln uchodźców.

Tymczasem Niemcy też próbują wykorzystać wojnę na Ukrainie, by, nie drażniąc Amerykanów „europejskimi siłami zbrojnymi”, rozbudować swój własny potencjał militarny. Jak wiadomo, zamierzają wydać na ten cel 100 mld euro, a przecież nie jest to ostatnie słowo. Oznacza to milowy krok w kierunku totalnej militaryzacji Niemiec, co prędzej czy później będzie miało konsekwencje dla całej Europy, zwłaszcza w momencie, gdy USA przystąpią do ostatecznego rozwiązania kwestii chińskiej. Niemcy bowiem dostrzegają swój interes nie tylko w zachowaniu takiego marginesu samodzielności, by utrzymywać kontakt z „fabryką świata”, w jaką w ciągu ostatnich 30 lat przekształciły się Chiny, ale również – by stworzyć odpowiednie, również militarne, przesłanki sprzyjające budowie „IV Rzeszy”, która została wpisana do umowy koalicyjnej trzech partii tworzących aktualny rząd niemiecki.

W tym celu Niemcy od 2016 roku prowadzą przeciwko Polsce i Węgrom „wojnę hybrydową”, w której podstawowym narzędziem jest szantaż finansowy w wykonaniu zdominowanych przez Niemcy instytucji Unii Europejskiej. Ostatnio Niemcy rozszerzyły na Węgry zastosowany wcześniej wobec Polski „mechanizm warunkujący”, który umożliwia blokowanie funduszy dla tych krajów pod dowolnie wybranym pretekstem: „demokracji”, „praworządności”, czy – jak to było w bajce Ezopa – mącenia wody w rzece. Chodzi o to, by te państwa maksymalnie osłabić i wybić im z głowy wszelkie mrzonki o Trójmorzu, które, ze Stanami Zjednoczonymi jako jego protektorem, rozwiałoby niemieckie marzenia o hegemonii w Europie. Niestety rząd „dobrej zmiany”, który wie, że jego istnienie wisi na cienkiej nitce amerykańskiego poparcia, które może być w każdej chwili przerzucone choćby na pana Hołownię, czy jakiegoś innego jasnego idola, zachowuje się jak wzorowy ormowiec Naszego Najważniejszego Sojusznika, któremu nie ośmielił się nawet zaproponować, by USA, w ramach wzmacniania wschodniej flanki NATO, sfinansowały uzbrojenie dodatkowych 200 tys. żołnierzy, o których ma być powiększona nasza niezwyciężona armia, ani nawet nie poprosiły Amerykanów, by nacisnęli na Niemcy, by zakończyły tę hybrydową wojnę i odblokowały pieniądze.

Skoro tak, to nic dziwnego, że Putin właśnie zakręcił Polsce kurek z gazem, co rządowa propaganda odbiera jako wielki sukces, że Polska jako pierwsza „uniezależniła się” od rosyjskiego gazu, chociaż tak naprawdę to nadal będzie go kupowała, tyle, że za pośrednictwem Niemiec.

Feministki już gryzą ludzi. A ciągle – są bezkarne, „po opieką”.

Szanowny Panie,

1 maja zorganizowaliśmy dużą akcję informacyjną o aborcji na Placu Zamkowym w Warszawie, którą próbowała zakłócić agresywna feministka. W pewnym momencie kobieta rzuciła się na jednego z naszych działaczy i… ugryzła go!

Obecni na miejscu liczni funkcjonariusze policji obchodzili się z prowokatorką bardzo wyrozumiale, dając swym zachowaniem do zrozumienia, że jest przyzwolenie „z góry” na tego typu działania. Takiej akceptacji nie ma natomiast dla pokazywania prawdy o aborcji – dwaj nasi wolontariusze zostali właśnie skazani przez sąd na ponad 3 500 zł kary za ostrzeganie Polaków przed tym procederem! Opowiem Panu szczegóły.

Dzięki ulicznym akcjom informacyjnym nasza Fundacja dociera do tysięcy Polaków, których udaje się uświadomić czym jest i jak wygląda aborcja. Spotyka się to z agresywnymi reakcjami zwolenników dzieciobójstwa. Naszą akcję na Placu Zamkowym próbowała zakłócić znana warszawskiej policji aktywistka aborcyjna posługująca się pseudonimem „babcia Kasia”. Zagłuszała nasz przekaz płynący z megafonów i eksponowała proaborcyjny transparent. Gdy to nie pomogło, rzuciła się na jednego z naszych wolontariuszy, zaczęła go uderzać i ugryzła go w rękę. Wszystkiemu przyglądały się setki osób – obecnych na miejscu i oglądających transmisję na żywo w sieci.

„Babcia Kasia” była już wcześniej zatrzymywana m.in. za naruszanie nietykalności cielesnej i znieważanie policjantów oraz zakłócanie legalnych zgromadzeń. Pomimo tego, funkcjonariusze obchodzili się z nią niezwykle delikatnie, nawet pomimo tego, że w wulgarnych słowach im ubliżała. Jest to czytelny sygnał dla wszystkich aborcyjnych chuliganów i zadymiarzy, że mogą liczyć na wyrozumiałość i łagodne traktowanie.

A wie Pan czego niemal w tym samym czasie doświadczyli nasi działacze?

Adam Brawata oraz Bawer Aondo-Akaa usłyszeli prawomocne wyroki sądu za mówienie prawdy o aborcji. Muszą zapłacić ponad 3 600 zł grzywny i kosztów sądowych za to, że koordynowali akcje billboardowe w ramach których wywieszamy wielkoformatowe plakaty ostrzegające Polaków przed skutkami aborcji. Zdaniem sądu we Wrocławiu, jest to działanie „nieprzyzwoite”. To jednak nie koniec prześladowań.

Równolegle przeciwko Adamowi zapadł w tym samym sądzie inny prawomocny wyrok skazujący za publiczne nazwanie aborcji zabijaniem dzieci – 9 000 zł kary i kosztów. W sumie Adam w przeciągu tylko jednego miesiąca musiał zapłacić ponad 12 000 zł kary za to, że ratuje niewinne dzieci przed aborcją i zmienia świadomość Polaków na temat tego procederu.

Podczas gdy służby prześladują wolontariuszy naszej Fundacji, przestępstwa i wybryki aborcjonistów są tolerowane. Mamy na to kolejny przykład.

W jeszcze innym procesie, sędzia wrocławskiego sądu Magdalena Jurkowicz skazała jednego z naszych wolontariuszy za organizację ulicznej akcji informacyjnej na temat aborcji. Również jej zdaniem pokazywanie prawdy o aborcji w przestrzeni publicznej było „nieprzyzwoite”. Niemal równolegle, ta sama sędzia uniewinniła feministkę, która… obnażyła się w centrum Wrocławia!

Sprawa dotyczy akcji na wrocławskim Placu Solnym, gdzie nasi wolontariusze za pomocą rzutnika wyświetlali film informacyjny na temat aborcji. Nasze działania zaczęła zakłócać feministka, której nie podobało się to, że ostrzegamy Polaków przed aborcją. W pewnym momencie kobieta obnażyła się przed naszymi działaczami pokazując gołe piersi i pytając, czy wywołuje to u nich zgorszenie?

Sprawa została zgłoszona do sądu, który uniewinnił feministkę nie dopatrując się niczego nieprzyzwoitego w jej zachowaniu. Za to nasi wolontariusze zostali już kilka razy skazani za „nieprzyzwoite” działania przeciwko aborcji. Co więcej, w trakcie procesu sędzia dała wiarę feministce, która podczas rozprawy zaprzeczała obnażeniu się, a zeznania naszych wolontariuszy potraktowała jako niewiarygodne.

To wszystko ma pewien szerszy kontekst, który jest bardzo ważny. Nie chodzi tylko o konkretne sprawy sądowe, gdyż nadal większość z nich wygrywamy (a mamy ich obecnie około 100 jednocześnie). Chodzi o to, że politycy rządzący oraz podlegli im funkcjonariusze i urzędnicy nie są zainteresowani przestępstwami, wykroczeniami i aktami terroru dokonywanymi przez polskich aborcjonistów. Jeżeli już kogoś zatrzymują lub skazują (co dzieje się rzadko), to sprawcy otrzymują często śmiesznie niskie wyroki lub są uniewinniani. Dzięki temu zwolennicy dzieciobójstwa swobodnie rozwijają swoją działalność i eskalują przemoc.

W ubiegłym roku działające w Polsce zorganizowane grupy przestępcze pomogły dokonać ponad 30 000 aborcji za pomocą nielegalnych pigułek poronnych. Organizacje te funkcjonują już od kilku lat i nieustannie reklamują się w mediach. Ich członkowie byli nawet zapraszani na posiedzenie Sejmu! Jak dotąd nikt nie odpowiedział prawnie za masowe ludobójstwo, które dokonuje się na polskich dzieciach. W ubiegłych latach doszczętnie spalono dwie nasze furgonetki, a kilka innych pojazdów podpalono i zdewastowano. Sprawców nie udało się znaleźć pomimo tego, że podpalenia transmitowane były na żywo w internecie (!) Liczni zwolennicy aborcji publicznie grożą śmiercią naszym wolontariuszom, wzywając do mordowanie naszych działaczy i niszczenia naszego mienia. Żaden z nich nie stanął za to przed sądem.

Wie Pan czym jeszcze skutkuje w praktyce ta bezczynność wobec aborcyjnych przestępców?

Niedawno informowaliśmy o tym, że do naszej Fundacji napisała pani Monika z Częstochowy, która opisała dramatyczna historię, jaka się jej przydarzyła. Gdy była w ciąży do jej domu wdarł się bandyta, który skatował ją, używając paralizatora i gazu, a także kopał ją po brzuchu. Udało jej się wezwać pomoc i dzięki temu przeżyła, ale jej dziecko straciło życie. Bandyta był ojcem tego dziecka i wcześniej wywierał presję na matkę, aby dokonała aborcji. Ponieważ pani Monika odmówiła, agresor dokonał zabójstwa osobiście.

Kilka tygodni temu sąd w Częstochowie zwolnił bandytę z aresztu, a Sąd Apelacyjny w Katowicach podtrzymał tę decyzję, argumentując, że do żadnego zabójstwa nie doszło, bo „według naszego stanowiska o człowieku można mówić od momentu rozpoczęcia akcji porodowej.” Innymi słowy – zdaniem sądu dziecko przed rozpoczęciem porodu nie jest człowiekiem i nie przysługują mu prawa równe człowiekowi, dlatego jego mordercę można potraktować ulgowo.

Pani Monika próbowała nagłośnić tę sprawę. Wiedziały o niej organizacje i media feministyczne, które głośno deklarują przecież, że stają w obronie praw kobiet, w szczególności tych, które doświadczają przemocy. Środowiska te milczą jednak w tej sprawie. Najwyraźniej katowanie ciężarnych kobiet nie jest dla nich istotne. A może chodzi o to, że bandycki napad jest zgodny z celem ich działalności – przerywaniem ciąży bez ograniczeń i bez kary? Przecież na co dzień właśnie tym się zajmują – promują nielegalne aborcje pigułkowe i domagają się wprowadzenia bezkarności dzieciobójstwa.

Do tego typu sytuacji dochodzi, gdyż polskie prawo jest wadliwe i niespójne, a umysły wielu Polaków, w tym sędziów, prokuratorów i urzędników, zainfekowane są mentalnością aborcyjną. Nasza Fundacja wielokrotnie próbowała zmienić ten stan rzeczy i naprawić nasze prawo poprzez szereg obywatelskich inicjatyw ustawodawczych, pod którymi zebraliśmy w sumie ponad milion podpisów. Za każdym razem były one odrzucane przez Sejm.

Na skutek tchórzostwa polityków, polskie dzieci są masowo mordowane przy pomocy środków poronnych, a dostarczający ich handlarze pozostają bezkarni. Konsekwencje nie spotykają także aborcyjnych terrorystów, którzy eskalują przemoc i nawołują do nienawiści wobec naszych wolontariuszy, a także mnożą wulgarne i nieprzyzwoite zachowania w przestrzeni publicznej. Zamiast nich, obiektem zainteresowania służb i sądów są nasi działacze.

Nie zamierzamy jednak zrezygnować z głoszenia prawdy i ostrzegania Polaków przed skutkami aborcji. Im więcej osób dowie się czym jest ten barbarzyński proceder, tym więcej dzieci uda nam się ocalić. Prawda o aborcji ratuje także matki i ojców przed zostaniem zabójcami własnych dzieci, co ma ogromne konsekwencje dla przyszłości całego naszego narodu.

Już wkrótce chcemy zorganizować kolejne akcje zmieniające świadomość Polaków, między innymi kolejne kampanie billboardowe, które tak bardzo przeszkadzają zwolennikom aborcji. Jeden billboard umieszczony w dobrym miejscu reklamowym pozwala na dotarcie do tysięcy osób. Koszt wywieszenia takiego plakatu to ok. 1 000 zł miesięcznie.Chcielibyśmy wywiesić w najbliższym czasie co najmniej 10 kolejnych takich billboardów, oraz naprawić te, które nieustannie niszczą aborcjoniści. Potrzebujemy na ten cel ok. 14 000 zł.

Dlatego zwracam się do Pana z prośbą o przekazanie 35 zł, 70 zł, 140 zł, lub dowolnej innej kwoty, aby wznowić kampanię billboardową i dotrzeć do tysięcy kolejnych Polaków z prawdą o aborcji, zanim umysły naszego społeczeństwa całkowicie zatruje propaganda cywilizacji śmierci.

Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667
Fundacja Pro – Prawo do życia
ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków
Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW

„Naród, który zabija własne dzieci jest narodem bez przyszłości” – powiedział Jan Paweł II. W Polsce w rok zamordowano ponad 30 000 dzieci, a przestępcy i chuligani, którzy są za to odpowiedzialni, pozostają bezkarni i swobodnie pomagają w kolejnych morderstwach, a także zakłócają pokazywanie prawdy o aborcji w miejscach publicznych. Jaka przyszłość czeka nasz kraj, jeśli ten proceder dalej będzie tolerowany?

Musimy dalej głosić prawdę, aby zmienić świadomość i sumienia Polaków (w tym polityków, policjantów, sędziów, prokuratorów i innych urzędników). Temu służą nasze kampanie, w tym akcje uliczne i billboardowe, które pozwalają na dotarcie do tysięcy osób. Dlatego raz jeszcze proszę Pana o pomoc finansową w ich organizacji.
Serdecznie Pana pozdrawiam,

„Kontrowersyjne” wypowiedzi Ławrowa i Bergoglio, skandaliczne słowa A. Dudy.

Komentarz polityczny.

4 maja 2022

Pro Fide, Rege et Patria” – „Za Wiarę, Króla i Ojczyznę” http://tenetetraditiones.blogspot.com/2022/05/komentarz-polityczny-kontrowersyjne.html#more

Niedawno świat obiegło kilka opinii, które od razu media okrzyknęły mianem „kontrowersyjnych”, czy wręcz oburzających, skandalicznych itp. Pierwszą z nich była wypowiedź rosyjskiego ministra spraw zagranicznych Siergieja Ławrowa w wywiadzie telewizyjnym. Szef rosyjskiej dyplomacji w czasie rozmowy nazwał Żydów „największymi antysemitami”. Ławrow w udzielonym w niedzielę wywiadzie dla włoskiej telewizji został zapytany, jak Rosjanie mogą „denazyfikować” Ukrainę – kraj, którego przywódca jest Żydem. Ławrow odparł, że „to, że prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski miałby być Żydem, nie ma żadnego znaczenia”. – Według mnie także Hitler miał żydowskie pochodzenie – stwierdził. Podsumował swoją wypowiedź, nazywając Żydów największymi antysemitami. Ławrow powiedział więc  po prostu prawdę, że Zełenski, podobnie jak Adolf Hitler, ma żydowską krew, oraz że największymi antysemitami są sami Żydzi. Nie jest to nic odkrywczego.

Oczywiście nie trzeba było długo czekać na reakcję ze strony państwa (a właściwie to organizacji terrorystycznej), które leży w Palestynie, i które od kilkudziesięciu lat prowadzi zorganizowane ludobójstwo na narodzie palestyńskim (który zalicza się do Semitów). „Słowa rosyjskiego ministra spraw zagranicznych Siergieja Ławrowa są niewybaczalne, to najniższy poziom rasizmu wobec Żydów” – napisał w poniedziałek na Twitterze izraelski szef dyplomacji Jair Lapid w odpowiedzi na uwagi wygłoszone przez Ławrowa. „Uwagi ministra spraw zagranicznych Ławrowa prezentują zarówno niewybaczalne, jak i skandaliczne stanowisko i ukazują okropną historyczną pomyłkę. Żydzi nie mordowali samych siebie w Holokauście. Oskarżanie samych Żydów o antysemityzm to najniższy poziom rasizmu” – dodał Lapid. Doprawdy? 

Jak widać Żydzi potrafią świetnie kłamać i manipulować aby wybielić się i pisać historię po swojemu, a każdy kto ośmieli się zanegować ich wersję lub obalić mit i nową religię „Holocaustu” (który ma zastąpić Ofiarę Krzyżową Jezusa Chrystusa) jest wg. nich „rasistą”, i „antysemitą”. Jeśli ktoś chce jednak zobaczyć prawdziwy rasizm, niech zajrzy do talmudu… W artykule analitycznym w Jerusalem Post napisano, że oznacza to, że Izrael nie może dłużej być neutralny w sprawie wojny na Ukrainie, a plany Jerozolimy, aby pozostać neutralnym, zostały zniweczone.

Być może? To raczej jest oczywiste i nie podlega dyskusji.

Drugą, podobną wypowiedzią są słowa Jerzego Bergoglio, ps. „Papież Franciszek”. W rozmowie z dziennikarzem Bergoglio miał się zastanawiać, czy wojna na Ukrainie była sprowokowana „szczekaniem NATO pod drzwiami Rosji”. – To złość, nie wiem, czy została sprowokowana, ale może tak ułatwiona – dodał. „Upadek”, „niewybaczalne słowa” – to dominujące komentarze medialne i polityczne po wywiadzie, którego „Franciszek” udzielił włoskiemu dziennikowi „Corriere della Sera”. Wychodzi na to, że z pana Bergoglio jest dużo lepszy geopolityk niż teolog. Nie spodziewałem się tego, pozytywnie mnie zaskoczył! Po raz pierwszy od 2013 r. W sprawach geopolitycznych jak widać, Bergoglio w przeciwieństwie do „naszych” polityków nie kieruje się głupotą, naiwnością i całkowitą nieznajomością świata. 

Oczywiście w tej wypowiedzi pana Bergoglio nie ma nic odkrywczego, ani nadzwyczajnego. Po prostu powiedział on (a raczej zasugerował, w formie pytania) prawdę. Nawet największemu kłamcy czasem się to zdarza. Chyba pierwszy raz w życiu coś mądrego powiedział… No, może nie pierwszy, bo w sumie ciężko w kółko gadać fałsz, ale chyba pierwszy raz tak wkurzył przedstawicieli establishmentowej narracji, którzy dotąd wyjątkowo się nim zachwycali.

Jednak słowa naprawdę skandaliczne, niewybaczalne i po prostu obrzydliwe, padły wczoraj w Warszawie, na Zamku Królewskim, u ust osoby przedstawiającej się jako „Prezydent RP”. Andrzej Duda powiedział 3 maja podczas uroczystości upamiętniających rocznicę uchwalenia konstytucji majowej: – Otwierając swoje domy, rodziny i serca na przyjęcie naszych sąsiadów z Ukrainy, a ściślej mówiąc, tego co dla nich najcenniejsze, ich dzieci, żon, matek, sióstr, dziadków, przyjęliście do siebie naszych sąsiadów z Ukrainy, uchodźców chroniących się w naszym kraju przed wojną. Że oni nam zaufali, że przybyli do nas i że stało się coś, o czym powiedział ostatnio prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, że „wobec tego, co zrobili Polacy cała historia jest nieważna” – mówił Duda. W ocenie Dudy, „w jakimś sensie można powiedzieć, że tak, że w całym ogromie tej historii, przecież w ostatnich stuleciach tak trudnej, gdzie na wspólnym stole między Polakami, a Ukraińcami tak często leżał karabin, topór, broń, został położony chleb. Została położona dłoń na dłoń”. „Dziękuję wam za to” – podkreślił Duda.

To chyba najbardziej skandaliczne słowa tego człowieka, przez niektórych nazywanego „prezydentem Polski” wypowiedziane w ciągu ostatnich 7 lat… 

Nie zgadzamy się! Historia zawsze będzie ważna dla nas Polaków!!! Bez przyznania się Ukraińców do ludobójstwa na polskim narodzie nigdy nie będzie między nami porozumienia!

Źródło: Fundacja „Wołyń Pamiętamy”

Wycięty fragment przemówienia prezydenta tzw. III RP z okazji święta Konstytucji 3 Maja. Historia stała się nieważna??? – Nie ma na to MOJEJ zgody!!! „…Naród, który nie zna swej historii skazany jest na jej powtórne przeżycie….”. Pamiętajmy: „Historia magistra vitae est – Historia jest nauczycielką życia”

Michał Mikłaszewski, redaktor naczelny

8.05.2022 – Biłgoraj, Warszawa – Msze Święte za Ojczyznę i Pokutne Marsze Różańcowe. Idziemy z modlitwą różańcową pod Sejm RP

8.05.2022 – Biłgoraj, Warszawa – Msze Święte za Ojczyznę i Pokutne Marsze Różańcowe. Idziemy z modlitwą różańcową pod Sejm RP

03/05/2022 przez antyk2013

Z Maryją Królową Polski modlić się będziemy o Polskę wierną Bogu, Krzyżowi i Ewangelii, o wypełnienie Jasnogórskich Ślubów Narodu

BIŁGORAJ – w każdą drugą niedzielę miesiąca w kościele pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny o godz. 18.00 Msza Święta za Ojczyznę i Pokutny Marsz Różańcowy!

WARSZAWA – zapraszamy na comiesięczny Pokutny Marsz Różańcowy, który już od 9 lat odbywa się w stolicy. Rozpoczynamy Mszą Świętą o godz. 8.00 w kościele św. Andrzeja Apostoła i św. Brata Alberta na pl. Teatralnym 20, po niej udajemy się ulicami Warszawy pod Sejm RP.

Zgodnie ze słowami Najświętszej Dziewicy Maryi (zawartych we wszystkich uznanych objawieniach) modlitwa na Różańcu Świętym jest ostatnim ratunkiem dla świata. To jest FAKT – władze tego świata, odrzucają Boga a na Jego miejsce intronizują zachcianki człowieka (lub w najlepszym wypadku sentymentalnie celebrują humanizm).

Trasa naszego comiesięcznego Pokutnego Marszu Różańcowego w Warszawie:  Po drodze z placu Teatralnego idziemy ogarniając modlitwą Różańca Świętego ważne instytucje i ministerstwa położone przy Krakowskim Przedmieściu, modlimy się za Prezydenta RP pod jego siedzibą, skręcamy w  ul. Świętokrzyską by modlić się pod Ministerstwem Finansów, później przy pl. Powstańców Warszawskich 7 dochodzimy do budynku TVP, gdzie mieszczą się główne studia informacyjne telewizji publicznej (przez dziesięciolecia komunizmu i liberalizmu siejących nienawiść oraz kłamstwa). Modlić się będziemy o konieczne zmiany w mediach i nawrócenie środowisk dziennikarskich. Kierujemy się później w stronę placu Trzech Krzyży i na ul. Wiejską aby ogarnąć modlitwą władze ustawodawcze naszego Kraju. Zakończenie Pokutnego Marszu Różańcowego będzie pod Sejmem i Senatem RP (wcześniej podejdziemy pod ambasadę Kanady, gdzie Panu Bogu i Jego Matce zawierzać będziemy Mary Wagner, która toczy samotny bój o przestrzeganie prawa Bożego w Kanadzie). https://www.youtube.com/embed/zL3tg863fSE?version=3&rel=1&showsearch=0&showinfo=1&iv_load_policy=1&fs=1&hl=pl-PL&autohide=2&wmode=transparent https://www.youtube.com/embed/FA-B8j-Tgbk?version=3&rel=1&showsearch=0&showinfo=1&iv_load_policy=1&fs=1&hl=pl-PL&autohide=2&wmode=transparent

W Warszawie powracamy na dawną trasę pod Sejm RP.

Będziemy się modlić o ustanie kłamliwych ataków na nasz Kościół i Ojczyznę, o nawrócenie nieprzyjaciół i pojednanie ludzi, narodów i państw na fundamencie prawdy, aby wobec ofiar zbrodni i ludobójstwa nastąpiło sprawiedliwe zadośćuczynienie za zło jakiego doświadczyli od prześladowców. Będziemy modlić się także o to by dla wszystkich narodów, dawniej i dziś zamieszkujących ziemie Rzeczypospolitej i Europę Środkowo Wschodnią, Jezus Chrystus był  j e d y n ą  Drogą, Prawdą i Życiem, o to też by na ziemiach nasączonych krwią ofiarną poprzednich pokoleń umocniona została święta wiara katolicka, poza którą nie ma zbawienia, by porzucone zostały błędne wyznania i religie wiodące na bezdroża nienawiści.FacebookTwitterhttps://web.facebook.com/v3.1/plugins/like.php?app_id=0&channel=https%3A%2F%2Fstaticxx.facebook.com%2Fx%2Fconnect%2Fxd_arbiter%2F%3Fversion%3D46%23cb%3Df8dcf73ff83064%26domain%3Dkrucjatarozancowazaojczyzne.pl%26is_canvas%3Dfalse%26origin%3Dhttp%253A%252F%252Fkrucjatarozancowazaojczyzne.pl%252Ff3d1f5a7e1c194%26relation%3Dparent.parent&container_width=0&href=https%3A%2F%2Fkrucjatarozancowazaojczyzne.pl%2F%3Fp%3D9535&layout=button&locale=pl_PL&ref=addtoany&sdk=joey&width=90LinkedInEmailWykopPrintGmail

Share

15.05.22 w Polsce Pokutne Procesje Różańcowe

15.05.22 w Polsce Pokutne Procesje Różańcowe

03/05/2022 przez antyk2013

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Zwracamy się do wszystkich Polaków z apelem o włączenie się do inicjatywy organizowania 15 maja w Polsce Procesji Różańcowych razem z Św. Andrzejem Bobolą. Pomóżcie, by jak najwięcej osób się dowiedziało i włączyło się w organizowanie.

Jesteśmy w obliczu realnego zagrożenia wojną. Dlatego uciekajmy się do szukania pomocy przez wstawiennictwo Matki Bożej Łaskawej, która jest Patronką Warszawy i Strażniczką Polski oraz do Św. Andrzeja Boboli.  

Przesyłam link do plakatów: 

https://www.dropbox.com/sh/0go4fmo0wgezsl2/AAD0GgTh8T9_TzGMJLO8KzC8a?dl=0

Prośba o przekazanie dalej. Dołączyłam również link – prośba do proboszczów. 

Serdecznie pozdrawiam.

Urszula S. Nieustający Różaniec

Z Panem Bogiem.

=====================================

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Drodzy Polacy!
15 stycznia br. w Warszawie miało miejsce spotkanie wielu grup i wspólnot, zwłaszcza różańcowych. Celem było uzgodnienie podejmowanych inicjatyw w roku 2022, które jako świeccy wierni Kościoła Katolickiego pragniemy, by zaowocowały zrywem w Polskim Narodzie do modlitwy, pokuty i odnowy moralnej, by przebłagać Pana Boga za nasze grzechy, by uratować Polskę przed zasłużonym karaniem i przed grożącą nam wojną.

Jedną z inicjatyw jest zorganizowanie w Polsce w dniu 15 maja pokutnych procesji różańcowych. Dzień 15 maja (niedziela) jest łącznikiem dla dwóch szczególnych dni. Bowiem 14 maja przypada Święto Matki Bożej Łaskawej, Patronki Warszawy i Strażniczki Polski. Natomiast 16 maja obchodzimy Święto św. Andrzeja Boboli.

Zwracamy się z gorącą prośbą o włączenie się do naszej inicjatywy i zorganizowanie procesji różańcowej w swojej miejscowości, parafii, aby tego dnia z Polskiej Ziemi popłynęła do Pana Boga wielka modlitwa i błaganie o Miłosierdzie nad nami. Wspólnie ratujmy od niewiary polską młodzież, polskie rodziny – by ustała plaga rozwodów i pijaństwa, by udoskonalone było prawo chroniące życie od naturalnego poczęcia do naturalnej śmierci, by chronić świętość Kapłanów i Pasterzy. Wszyscy bądźmy świętymi!

Niech Polska będzie coraz piękniejsza przez moralną odnowę naszego narodu. Prosimy, by była odmówiona tego dnia w parafii Litania do Św. Andrzeja Boboli oraz Akt Zawierzenia Polski Bożemu Miłosierdziu ułożonego przez Bł. Ks. Michała Sopoćkę.

Litanię oraz Akt Zawierzenia można znaleźć na stronach:
www.rozaniec24.pl, www.rozanieczazyciem.pl

Wierni w parafii, którzy z racji różnych trudności zdrowotnych nie będą mogli uczestniczyć w procesji różańcowej, prośmy księdza proboszcza o umożliwienie modlitwy w kościele przed Najświętszym Sakramentem. Chorych prosimy o łączność i modlitwę w domach, łącząc z ofiarowaniem swojego cierpienia. Św. Andrzej Bobola wielokrotnie przez wiele lat ukazywał się obecnemu Proboszczowi w Strachocinie, przypominając w ten sposób o sobie oraz wskazując, że w tych trudnych dla naszej Ojczyzny czasach, mamy szczególnie do niego zwracać się o pomoc.

Matka Boża Łaskawa, która ma w rękach siedem połamanych strzał Gniewu Bożego, od XVII wieku kilkukrotnie ratowała Warszawę, a także Kraków i Wilno, przed epidemiami. W 1920 r., to w tym wizerunku Matka Boża dwukrotnie ukazała się Rosjanom podczas Bitwy Warszawskiej. Zjawienie się Matki Bożej wywołało taką panikę i popłoch wśród bolszewików, że krzycząc z przerażenia «uchadi, Matier Bożija zasłaniajet Poljakow», uciekali z miejsca walki porzucając broń. Dzisiaj chcemy ponownie za pośrednictwem Matki Bożej Łaskawej błagać o ratunek dla Polski i Polaków przed epidemiami i wojną realnie grożącą nam od wschodu, dlatego podejmujemy Pokutne Procesje Różańcowe w całej Polsce.

Zwracamy się z serdeczną prośbą do każdego organizatora procesji różańcowej (nawet w małych grupkach) o zgłoszenie do p. Marii, tel. 791577901, mail: fundacjanazaret@o2.pl.

Z serdecznym pozdrowieniem, z darem modlitwy i z prośbą o modlitwę
Urszula Strynowicz Wspólnoty Nieustającego Różańca

Artur Wolski Męski Różaniec

Maria Bienkiewicz Fundacja Nowy Nazaret

Ukraina plus, Polska minus.

https://www.ekspedyt.org/2022/05/02/ukraina-plus-polska-minus/

Kategoria: Archiwum, Polecane, Polityka, Polska, WażneAutor: CzarnaLimuzyna, 2 maja 2022

Trwa druga największa w historii III RP operacja okradania Polaków oraz trwonienia zasobów państwowych pod pretekstem “wojny na Ukrainie”. Pierwsza odbyła się na początku lat 90-tych ubiegłego wieku pod szyldem reprywatyzacji. Tak samo jak dziś propaganda stanęła na wysokości zadania nazywając kradzież “przekształceniem własnościowym”. Była to prawda. “Przekształcona własność” najczęściej mająca status “państwowej”, nie została zwrócona prawowitym właścicielom, lecz została rozgrabiona, oficjalnie wyprzedana za bezcen. Nie zrobiono tego w pijanym widzie, lecz z premedytacją i wyrachowaniem. Było to możliwe m.in. w wyniku decyzji jaką podjął w 1985 roku generał Jaruzelski [tj. oficerowie prowadzący tę martioszkę. MD] oddając Polskę globalistom.

Po kilku latach, po ostatecznym obaleniu Solidarności w 1989 roku insygnia prawdziwej władzy – marchewka i kijek powędrowały do Waszyngtonu, a potem Brukseli, Berlina i innych strategicznych ośrodków. Moskwa oficjalnie, przy zachowaniu agenturalnych wpływów, zrzekła się jurysdykcji nad Polską. Dotychczasowe moskiewskie pachołki oraz nowo upieczone polityczne prostytutki zmieniły orientację na transatlantycką (NWO) ze szczególnym uwzględnieniem neomarksizmu jako skutecznego narzędzia destrukcji.

Ukraina plus, Polska minus

Wojna na Ukrainie jest kolejną, po “pandemii” globalną operacją. Umożliwia kontynuację procesów przybliżających Wielki Kryzys, którego immanentną częścią ma być Wielki Reset.

Lokalnie stanowi doskonała okazję do przyśpieszenia procesu zniszczenia Polski, która od dawna, zgodnie ze słowami Morawieckiego cytującego żydowskiego analityka, “jest krajem należącym do kogoś z zagranicy“. Mam na myśli zniszczenie gospodarcze i demograficzne. W tej operacji zwraca uwagę również nieprawdopodobna głupota lub świadome działanie na “własną” niekorzyść w aspekcie militarnym. W The Wall Street Journal ukazały się artykuły (1), (2) opisujące szczegóły pomocy wojskowej udzielonej przez rząd PiS Ukrainie. Wynika z nich, że Polska podarowała władzom w Kijowie:

T-72 battle tanks.VALENTYN OGIRENKO/REUTERS

…  co najmniej 240 czołgów T-72…Oprócz czołgów Polska przekazała Ukrainie również produkowane lokalnie drony obserwacyjne oraz dziesiątki bojowych wozów piechoty. Wysłała również ropę na Ukrainę drogą lądową, aby zapewnić paliwo dla wojskowych pojazdów tego kraju. „Ukraina dostała od Polski więcej, niż prosiła” – powiedział jeden z wysokich rangą polskich urzędników.

Polska darowizna z nawiązką zastępuje wszystkie czołgi, które Ukraina straciła w trakcie dwumiesięcznej wojny.

Warto również nadmienić o wartości polskich transportów. “23 kwietnia premier Mateusz Morawiecki poinformował, że dotychczas polska pomoc wojskowa udzielona Ukrainie ma wartość około 7 mld złotych”.

Co w zamian?

Według ostrożnych szacunków wartość “zaksięgowanego”  wsparcia udzielonego w tym roku Ukrainie wynosi kilkadziesiąt miliardów dolarów. Pytaniem, które się nasuwa jest: Dlaczego Polska, do tej pory, jako również kraj frontowy, nie otrzymała i wciąż nie otrzymuje chociażby małej części “międzynarodowego wsparcia”jako rekompensaty za ponoszone koszty?

Istnieje “realistyczna możliwość”, że rosyjskie bombardowania Ukrainy będą trwać do końca przyszłego roku, a nawet, że Rosja będzie w stanie wygrać trwającą wojnę. /Boris Johnson/

Rdzenni mieszkańcy Ukrainy. Polacy wykluczeni.

Anna-PK, 1 lipca 2021 https://an40na.neon24.info/post/162538,rdzenni-mieszkancy-ukrainy

W Polsce jest problem, kto jest Polakiem, Ślązakiem, Żydem, a w Ukrainie tego nie ma. Jest prawo, właśnie uchwalone o „rdzennych Ukraińcach”.

Najnowsza ustawa ustala status prawny rdzennych mieszkańców Ukrainy: Tatarów Krymskich, Karaimów Krymskich, Krymczaków. Nie wiem jaka jest w tym logika, bo Krym okazuje się być rdzennym dla Tatarów, a nie Ukraińców. Ale co ja mogę wiedzieć? 

Ustawa prezydencka ma na celu ustalenie statusu prawnego rdzennych ludów Ukrainy oraz ustanowienie gwarancji prawnych pełnego korzystania ze wszystkich praw człowieka i podstawowych wolności przez osoby należące do rdzennych ludów Ukrainy ustanowionych przez prawo międzynarodowe oraz Konstytucję i ustawy Ukraina.

Tekst  ustawy nr 5506 definiuje pojęcie „rdzennej ludności Ukrainy” jako „rdzennej społeczności etnicznej utworzonej na terytorium Ukrainy, która posiada oryginalny język i kulturę, organy tradycyjne, społeczne, kulturalne lub przedstawicielskie, jest samo- świadomy, jako rdzenni mieszkańcy Ukrainy, mniejszości etnicznej w swojej populacji i nie posiada własnej formacji państwowej poza Ukrainą”. Zgodnie z definicją projekt ustawy proponuje ustalenie, że rdzennymi ludami Ukrainy są Tatarzy Krymscy, Karaimi Krymscy i Krymczacy.

[tak to napisane, by POLACY tam od stuleci mieszkający – nie mieli tych praw.. MD]

Zgodnie z postanowieniami aktu ustawodawczego, rdzenni mieszkańcy Ukrainy i ich przedstawiciele mają zbiorowe i indywidualne prawo do pełnego korzystania ze wszystkich praw człowieka i podstawowych wolności określonych w Karcie Narodów Zjednoczonych, Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, Deklaracji Narodów Zjednoczonych o prawach ludów tubylczych oraz w traktatach międzynarodowych, których wiążący charakter zatwierdziła Rada Najwyższa Ukrainy, a także przewidzianych w Konstytucji i ustawach Ukrainy.

Dokument ustanawia również gwarancje ochrony prawnej przed wszelkimi działaniami, których celem jest; pozbawienie oznak przynależności etnicznej i integralności ludów pierwotnych, pozbawienie wartości kulturowych, wysiedlenie lub przymusowe przesiedlenie z obszarów o zwartej zabudowie w jakiejkolwiek formie, przymusowa asymilacja lub przymusowa integracja w jakiejkolwiek formie, zachęcanie lub podżeganie do nienawiści rasowej, etnicznej lub religijnej przeciwko rdzennym ludom Ukrainy. Gwarantuje prawa kulturowe, edukacyjne, językowe i informacyjne rdzennych ludów Ukrainy, a także prawa rdzennych ludów Ukrainy do zrównoważonego rozwoju.

Ustawa przewiduje określenie statusu prawnego organów przedstawicielskich rdzennej ludności Ukrainy, zapewnienie ich zasobów, a także kwestię reprezentacji międzynarodowej.

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski wcześniej wyraził nadzieję, która właśnie się spełniła, że projekty ustaw ważnych dla Krymu i Tatarów Krymskich przejdą przed szczytem Platformy Krymskiej. 

 gordonua.com/news/politics/rada-prinyala-zakon-o-korennyh-narodah-ukrainy-1560626.html

Gotowi na biedę?

29 kwiecień, 2022 Katarzyna Treter-Sierpińska https://wprawo.pl/katarzyna-ts-gotowi-na-biede/

We wtorek (26.04.2022) Polska wprowadziła sankcje wobec rosyjskich firm importujących surowce. – Celem sankcji jest uderzenie w rosyjską gospodarkę tak, aby Rosja nie mogła prowadzić wojny w Ukrainie – oświadczył minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Kamiński – Będziemy stosowali kilka rodzajów sankcji, przede wszystkim zamrożenie aktywów finansowych i zasobów majątkowych tych firm. Dodatkowo wykluczenie z możliwości udziału w przetargach publicznych, a w wypadku oligarchów, zakaz wjazdu na teren naszego kraju – wyjaśnił.

Wśród firm objętych sankcjami znalazł się koncern Novatek dostarczający do Polski gaz LPG. Reakcja była natychmiastowa. Novatek wstrzymał dostawy i z dnia na dzień bez gazu zostało kilkanaście gmin w Polsce. A to dopiero początek problemów. – Novatek był ważnym importerem – przyznaje dr Jakub Bogucki z portalu e-petrol.pl. – Wyłączenie go powoduje, że w wielu miejscach trzeba będzie obejść ten brak, sprowadzając gaz z innych kierunków. Problem dopiero się rozpoczyna. Dopiero za parę dni będziemy w stanie stwierdzić, jaka jest skala tych kłopotów dla firm potrzebujących LPG w Polsce – wyjaśnia.

Po wdrożeniu sankcji na rosyjskie firmy cena gazu LPG wzrosła w Polsce z około 2,8 tys. do 4,5 tys. zł za tonę. To musi przełożyć się na skok ceny autogazu, który był do tej pory najtańszym paliwem samochodowym. Zważywszy na fakt, ze połowa importu gazu LPG pochodziła z Rosji, Polacy powinni już dziś przyszykować się na szok cenowy na stacjach paliw. Do inflacji wygenerowanej przez politykę lockdownów i druk pustych pieniędzy dojdzie teraz inflacja wygenerowana sankcjami na Rosję.

Nie zapominajmy też, że Polska wzięła na garnuszek 3 miliony uchodźców z Ukrainy i wysyła na wojnę z Rosją sprzęt wojskowy za miliardy złotych. Wisienką na torcie jest wiszącym nam nad głową unijny Zielony Ład, który ma nas kosztować 1,6 biliona złotych.

W zaistniałej sytuacji trzeba zadać pytanie następujące: Czy Polacy są gotowi na biedę? To, że czekają nas lata chude jest oczywistością i nie uchroni nas przed tym nawet najbardziej kreatywna księgowość premiera Morawieckiego, który systematycznie wyprowadza wydatki poza budżet, a teraz zabiega o wyłączenie z limitów zadłużenia wydatków na obronność państwa. To wszystko musi skończyć się katastrofą, bo z pustego nawet Salomon….

Są takie sytuacje, w których co byś nie zrobił, to i tak rzyć z tyłu. Obawiam się, że właśnie w takiej sytuacji się znajdujemy. Dobrze byłoby zdać sobie z tego sprawę i psychicznie przygotować się do tego, co nas czeka. Zamiast rwać włosy z głowy, spróbujmy znaleźć w tym coś pozytywnego. Co? Ot, chociażby to, że z braku kasy minister Niedzielski kombinuje, jak wyplątać się z kontraktu szczepionkowego. I to już jest jakiś plus. A nie jest to plus jedyny.

Obecnie żyjemy w świecie luksusu. Pokolenia Polaków, którzy nie pamiętają PRL-u, nie potrafią sobie wyobrazić, że w sklepach mogą być puste półki, a benzyna może być towarem reglamentowanym. Co tam benzyna! Papier toaletowy może być nieosiągalny, a jeansy marzeniem ściętej głowy. Czy oni są gotowi na biedę? Oczywiście nie są. Wyrosło pokolenie, które zajmuje się dyskusjami o prawach LGBT i walką z mową nienawiści. Można powiedzieć, że z dobrobytu poprzewracało im się w głowach. Do tego wiele w tych głowach nie ma, bo poziom edukacji jest systematycznie obniżany, gdyż uznano, że każdy matoł powinien mieć maturę, a nawet ukończyć studia. Efektem jest masowa produkcja kretynów, którzy nic nie potrafią, ale uważają, że wszystko im się należy. A skąd brać na to wszystko? No jak to skąd? Z bankomatu. I już można walczyć z faszyzmem, ratować klimat i rozdawać mieszkania w myśl hasła „Mieszkanie prawem, nie towarem!”. Bieda szybko weryfikuje takie idiotyzmy. Gdy nie ma miedzi, to się w domu siedzi i kombinuje co użytecznego zrobić, żeby choć trochę zarobić.

Oczywiście bieda ma więcej minusów niż plusów i nie jest moim celem przekonywanie, że miska ryżu jest lepsza niż gar bigosu. Ale niestety tak już jest, że dopóki nie jest źle, dopóty ludzie uważają, że jakoś to będzie. I pozwalają ogłupiać się cwaniakom od genderyzmu, klimatyzmu, kowidianizmu i tym podobnych idiotyzmów. O tym, ile te idiotyzmy kosztują, ludzie przekonują się dopiero wtedy, gdy to, co dotychczas było norma, staje się luksusem. I wtedy na dwoje babka wróżyła: albo następuje opamiętanie i powrót do rozumu, albo dochodzi do totalnej demolki.

Nie ma co się czarować. Czeka nas bieda i jest to bieda indukowana przez zasiadającą na rządowych stołkach rzekomo oświeconą światową elitę, która krok po kroku odbiera nam wolność i normalność. Miejmy nadzieję, że skutkiem postępującej katastrofy będzie to, iż zwykli zjadacze chleba zrozumieją, że ta elita powinna zostać wyrzucona na śmietnik zanim doprowadzi nas do kompletnej ruiny. Miejmy nadzieję, że nastąpi opamiętanie i powrót do rozumu, a nie totalna demolka. Tymczasem inflacja w kwietniu przekroczyła już 12%. Gotowi na biedę?

Tylko głupiec prowokuje i drażni silniejszego od siebie sąsiada.

Dwa zwierciadlane paradygmaty skonfundowanego społeczeństwa

dr. nowopolski https://drnowopolskipolskapanorama.home.blog/2022/04/30/dwa-zwierciadlane-paradygmaty-skonfundowanego-spoleczenstwa/

Wszystko wskazuje na to, że nasz „patriotyczny” warszawski reżim, pragnie wysunąć się na czoło pozostałych unijnych wasalów Ameryki i jej globalistycznych pryncypałów, w dziele szerzenia chaosu i wojen na starym kontynencie, zgodnie z promulgowaną doktryną NWO „Agenda 2030”.

Jak zwykle, w takich narodowych momentach obłędu i histerii, odbywa się to „ponad politycznymi podziałami”.  Cała agenturalna „elita” jest scementowana w dziele służeniu wrogom Polski, świata, a przede wszystkim Boga. 

Podjudzanie Polaków przeciw Rosji, we wszystkich polskojęzycznych mediach osiągnęło apogeum, a ortodoksyjne działania „władz” potwierdzają niewzruszona wolę kroczenia ku narodowej zagładzie.

Demonstrując swą pryncypialność w odrzucaniu jakiejkolwiek kooperacji z „Kacapami”, „prymus zachodniej wolności i demokracji”  III RP, zawstydziła Niemcy, odrzucając możliwość zakupu rosyjskiego gazu za ruble.  Miast tego zakupiła tenże sam rosyjski gaz, jedynie po wyższej cenie, od swego zachodniego sąsiada i pośredniaka w handlu z Rosją, czyli Republiki Federalnej:

Te i wszystkie inne działania władz III RP znajdują coraz większy oddźwięk na Zachodzie, który oskarża Polskę o „pęd  do rozpętania III Wojny Światowej, z dużym prawdopodobieństwem, nuklearnej”:

https://www.theburningplatform.com/2022/04/29/poland-pushing-the-world-toward-world-war-iii/.

O ile Biden i jego neo-bolszewicka klika z Waszyngtonu poklepuje przyjaźnie swych kundli z Warszawy, o tyle większość niezależnych zachodnich mediów,  z podejrzaną gorliwością, doszukuje się historycznych paralel, w zachowaniu Polski i Polaków.  Coraz częściej przywoływane są kłamstwa, że to właśnie Polska, a nie Niemcy, odpowiada za wybuch II Wojny Światowej, z powodu represjonowania mniejszości niemieckiej na jej terytorium. 

Polacy w swym serwilistycznym stosunku do Zachodu nigdy nie uzyskali żadnych korzyści, lub choćby tylko uznania zasług, a jedynie wyzysk i poniżanie.  Pomimo to, a może właśnie dlatego, z uporem godnym lepszej sprawy nadal włażą „zachodnim nadludziom” w cztery litery, oblizując się przy tym rozkosznie.

Jak w zwierciadlanym odbiciu ukazuje się  ich stosunek do Rosjan, arogancki oraz pogardliwy i to nawet w okresie PRLu!  Przy czym, zwłaszcza dziś, w dobrze pojętym interesie narodowym, nie należałoby drażnić  rosyjskiego niedźwiedzia, który nawet zagnany w kozi róg, może w odwecie zniszczyć Polskę w oka mgnieniu.

Tylko głupiec prowokuje i drażni silniejszego od siebie sąsiada, w momencie gdy jest on całkowicie zaabsorbowany zmaganiami z banderowską Ukrainą.

Niestety naszą Ojczyzną rządzą zdrajcy, a rządzonym brak nawet elementarnego pomyślunku.

Z ręką w nocniku

Stanisław Michalkiewicz    2 maja 2022 http://michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=5172

Jak ten czas leci! Dzieci, które urodziły się w czerwcu 2003 roku mają dzisiaj już 19 lat i mogą zostać Umiłowanymi Przywódcami w Sejmie, gdzie Pani Kierowniczka będzie mogła stawiać ich do kąta, jeżeli nie będą chcieli zakładać maseczki, albo ustanawiać niewłaściwe prawa.

Wspominam czerwiec 2003 roku, bo wtedy odbywało się w naszym nieszczęśliwym kraju referendum akcesyjne w sprawie Anschlussu Polski do Wspólnot Europejskich, jako że Unia Europejska formalnie jeszcze wtedy nie istniała, bo zaistniała dopiero 1 grudnia 2009 roku, kiedy to wszedł w życie traktat lizboński. W tym referendum zwolennicy Anschlussu uzyskali nieznaczną przewagę, która sprawiła, że Polska ratyfikowała traktat akcesyjny, na mocy którego 1 maja 2004 roku, wraz z innymi krajami Europy Środkowej została przyłączona do wspomnianych Wspólnot, których politycznym kierownikiem były i są Niemcy. Teraz Niemcy nie mają u nas dobrej opinii przede wszystkim dlatego, że – odwrotnie niż my – nie spełniają w podskokach wszystkich pragnień prezydenta Zełeńskiego, a nawet kombinują z Putinem, chociaż przez Senat Stanów Zjednoczonych został on uznany za zbrodniarza wojennego.

Wtedy jednak, to znaczy – w roku 2003 – było inaczej. Wtedy głównym argumentem za Anschlussem było rozbudzanie w obywatelach nadziei, że Unia, to znaczy Niemcy, sypną złotem i znowu będzie, jak za Gierka. Zwolennicy Anschlussu stręczyli też Unię, jako „Europę Ojczyzn”, chociaż w roku 1993 wszedł w życie traktat z Maastricht, który zmienił formułę funkcjonowania Wspólnot Europejskich z konfederacji, czyli związku państw, na federację, czyli państwo związkowe. Wtedy wszystkich, którzy zwracali na to uwagę, mądrzy, roztropni i przyzwoici, co to rozpoznają się po zapachu, uważali za „płaskoziemców” i tak dalej – ale teraz intencja budowania europejskiego imperium o strukturze federacyjnej, została wpisana do umowy koalicyjnej trzech partii tworzących aktualny rząd niemiecki. Mimo to Nasi Umiłowani Przywódcy nadal, jak gdyby nigdy nic, bredzą, jak nie o „Europie Ojczyzn”, to o unii Polski z Ukrainą, czyli przyłączeniu Polski do Ukrainy. Z punktu widzenia ukraińskiego może to być nawet pomysł atrakcyjny, zwłaszcza gdyby zbrodniarz wojenny Putin oderwał od Ukrainy wschodnie, uprzemysłowione obwody i wybrzeże Morza Czarnego. Wtedy Nasz Najważniejszy Sojusznik wytłumaczyłby Ukraińcom, że wysłuchawszy jego zachęty wprawdzie ponieśli ofiary, ale za to otrzymali rekompensatę terytorialną w postaci Polski, która już teraz – jak to wyjaśnił pan Łukasz Jasina, rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych – jest „sługą narodu ukraińskiego”. Taki stan może okazać się trwały, a w każdym razie Jego Ekscelencja Andrij Deszczyca, ambasador Ukrainy w Polsce najwyraźniej tak musi uważać, bo zachowuje się wobec naszego nieszczęśliwego kraju nader mocarstwowo. Oto zaraz potem, jak Polska odniosła spektakularne zwycięstwo nad Putinem, rekwirując kompleks budynków przy ulicy Sobieskiego w Warszawie zwany potocznie „Szpiegowem”, pan ambasador zadeklarował, że może oddać „Szpiegowo” Rosji, jeśli ta zwróci Ukrainie Donbas i Krym. U nas o unii Ukrainy z Polską dopiero się dyskutuje, podczas gdy z ukraińskiego punktu widzenia sprawa wydaje się przesądzona. Najwyraźniej muszą oni już wiedzieć coś, czego my jeszcze nie wiemy, ale nie ma strachu; prędzej czy później zostanie nam to objawione.

Wróćmy jednak do Anschlussu i jego konsekwencji. Kiedy Radek Sikorski na początku lat 90-tych był jeszcze normalnym człowiekiem, przeprowadził wywiad telewizyjny z Henry Kissingerem, który o polityce światowej coś tam musi wiedzieć. Zapytał go m.in, czy kredyty, jakie w okresie „detente”, czyli w latach 70-tych, Zachód w wielkiej obfitości dawał całemu obozowi socjalistycznemu, wynikały z dobroci serca, czy też towarzyszyła temu jakaś polityczna kalkulacja. Na to Kissinger bez wahania odparł, że oczywiście. Kalkulacja była taka, żeby uzależnić „demoludy” od zachodniej kroplówki finansowej tak, jak narkoman uzależnia się od narkotyków, a kiedy się uzależnią, zacząć stawiać im warunki polityczne. Najwyraźniej Niemcy wykombinowały sobie tak samo i chociaż – owszem – sypały złotem, to przecież nie z miłości do Polaków, czy innych Słowaków, tylko traktowały to jako inwestycję, która w pewnym momencie musi zacząć się zwracać. A w którym momencie? Ano w tym, kiedy te kraje bez niemieckiej kroplówki nie będą już mogły normalnie funkcjonować. Wtedy zaczną stawiać im warunki polityczne, które one będą musiały spełnić, bo w przeciwnym razie staną się ofiarami szantażu finansowego.

Ten moment nadszedł w styczniu 2016 roku, kiedy to Unia Europejska rozpętała w Polsce walkę o demokrację. Powstał KOD, zaktywizowały się „Polskie Babcie”, a nawet pan mecenas Roman Giertych entuzjastycznie kicał w obronie demokracji. Jednak po fiasku „ciamajdanu” w grudniu 2016 roku, Nasza Złota Pani inaczej rozłożyła akcenty; walka o demokrację zeszła na plan dalszy, a na plan pierwszy wysunęła się walka o praworządność, która od 2017 roku zaczęła przybierać formy ostre w postaci szantażu finansowego. Parlament Europejski z udziałem rodaków skupionych w Volksdeutsche Partei, poparł „mechanizm warunkujący”, to znaczy – uzależnienie wypłaty subwencji od swobodnej oceny, czy kraj wzięty w obroty spełnia wszystkie niemieckie życzenia, czy nie. Teraz pretekstem jest Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego, ale to wszystko lipa, bo czy Izba jest, czy jej nie ma, to sądy po staremu się bęcwalą, jeszcze gorzej, niż za komuny. Nie o to jednak naszym szantażystom chodzi, by się nie bęcwaliły, tylko żeby Polska, która – podobnie jak Węgry – znalazła się na niemieckim celowniku, we wszystkim słuchała poleceń z Berlina, a przede wszystkim – by raz na zawsze wybiła sobie z głowy wszelkie mrzonki o „Trójmorzu”. Jak już nie może wytrzymać bez mrzonek, to niech sobie roi o unii z Ukrainą, bo to nikomu nie przeszkadza po pierwsze dlatego, że to widłami pisane, a po drugie – że gdyby nawet do tego doszło, to tym lepiej, bo wtedy zawsze będzie można Polskę za pośrednictwem Ukraińców dyscyplinować.

W tej sytuacji pojawił się pomysł Solidarnej Polski, by Polska wstrzymała się z płaceniem składki rocznej do Unii, której wysokość wynosi 6,5 mld euro rocznie, czyli około 35 mld złotych. To ciekawy pomysł, ale mam wrażenie, że nadaje się wyłącznie do wpędzania w coraz to większe nerwy pana premiera Morawieckiego. Już teraz jest nerwowy, bo Niemcy wstrzymały wszystkie subwencje dla Polski, łącznie z Funduszem Odbudowy i nie chcą nawet płacić na ukraińskich uchodźców.

Jak widzimy, etap tresury trwa już w najlepsze, ale o tym trzeba było myśleć w roku 2003, kiedy to Naczelnik Państwa, w najlepszej komitywie z Donaldem Tuskiem stręczyli Polakom Anschluss.

Na Ukrainie toczy się „wojna” jakiej jeszcze świat nie widział!

Na Ukrainie toczy się dziwna wojna.

Na Ukrainie toczy się „wojna” jakiej jeszcze świat nie widział!

https://gloria.tv/post/3CR9XuSfoUjc4zrhuvQXCpTjZ

Z jednej strony (jak chce światowa propaganda chazarskich mediów) armia ukraińska walczy z żołnierzami rosyjskimi poprzebieranymi za „separatystów”, zaś z drugiej strony obie wojujące strony, jak gdyby nigdy nic współpracują ze sobą w wielu dziedzinach. Rosja sprzedaje Ukrainie gaz, węgiel, energię elektryczną, pręty uranowe do elektrowni atomowych i wiele innych towarów, bez których gospodarka ukraińska poszłaby na dno, a jednocześnie ukraiński przemysł zbrojeniowy pracuje pełną parą dostarczając broń do…. Rosji. Wiele ukraińskich przedsiębiorstw wysyła tam swoje towary, kupując potrzebne do produkcji surowce. Były prezydent, oligarcha Poroszenko, robi interesy w Rosji (ma tam fabrykę czekolady) i nikt mu w tym nie przeszkadza!

Jednym słowem: z jednej strony wojna na całego (i wojenna propaganda z obu stron), a z drugiej współpraca jak za dobrych komuszych czasów!

Działania zbrojne ograniczają się do niewielkiego obszaru wschodniej Ukrainy, zaś reszta kraju funkcjonuje normalnie! Po stronie ukraińskiej walczą głównie ochotnicy, których zostawia się samych, gdy tylko „separatyści” ich okrążą. Licząca 50 tysięcy armia ukraińska nie bierze udziału w walkach, choć mogłaby przykryć „separatystów” czapkami!

Walczące strony nie atakują zaplecza gospodarczego przeciwnika, co zawsze miało miejsce w wojnach normalnych!

Co jest grane? Przecież takiej „wojny” w historii świata jeszcze nie było!

Zauważmy, że cały majątek narodowy „walczących” stron (i Rosji i Ukrainy) rozkradli tak zwani „oligarchowie”, w tym w większości pochodzenia chazarskiego (1). Większość oligarchów i na Ukrainie i w Rosji to nasi starsi bracia w wierze. Rozkradli oni i Rosję i Ukrainę do samego „dna”! W tych państwach nie ma już czego ukraść, chyba, że jeden oligarcha obrabuje innego, co jest czasami praktykowane! W tym celu na Ukrainie organizuje się kolejne „Majdany” które odsuwają od koryta jednych oligarchów i robią miejsce dla innych, zaś w Rosji „rozkułacza” się niepokornych oligarchów wykorzystując do tego państwowe sądy!

Jednak generalnie możliwości rabunku i w Rosji i na Ukrainie już się skończyły, a apetyty oligarchów rosną w miarę jedzenia!

Jak te apetyty zaspokoić? Ano w prosty sposób! Skoro Rosjanie i Ukraińcy zostali już obrabowani i nic już się nie da z nich wycisnąć, to teraz trzeba dobrać się do kasy podatników amerykańskich i europejskich metodą na „dywersanta”. Jeśli Ukraina ogłosi się dywersantem złowrogiej Rosji (i da tego dowód prowadząc małą wojenkę), to głupi Amerykanie i ich europejscy sojusznicy sypną dolarami, bo gryzienie po kostkach Putina zębami kogoś innego, warte jest każdych pieniędzy!

Więc płyną te pieniądze na Ukrainę szerokim strumieniem ze wszystkich możliwych źródeł (w tym i z Polski), by trafić ostatecznie (jak zawsze na Ukrainie) do kieszeni… oligarchów, będących aktualnie przy korycie.

Dlaczego na taki prostacki numer dali się nabrać politycy zachodni? Ano po pierwsze wielu z nich ma prawnicze pochodzenie (i nie robi tego bezinteresownie), zaś po drugie nawet jeśli dany polityk nie reprezentuje starszych braci w wierze, to jest przez nich dyskretnie (bądź nawet na chama) sterowany.

Media światowe (będące w rękach chazarskich) nakręcają wojenną atmosferę, aby ułatwić transfer kasy do kieszeni oligarchów ukraińskich (licząc na swoją prowizję od zrabowanych pieniędzy) i…. interes się kręci!

A kiedy przestanie się kręcić? Jak przestanie płynąć na Ukrainę kasa z Zachodu. Wtedy natychmiast zapanuje spokój! Efektem ubocznym tego chazarskiego geszeftu będzie ekonomiczna ruina całej Ukrainy, oraz fizyczne i biologiczne wyniszczenie wschodnich rubieży tego państwa! Ale cóż, każdy biznes wymaga poniesienia jakiś kosztów, a gdy jeszcze koszty ponosi ktoś inny niż ci co inkasują zyski, to jaki w tym problem?

Po zakończeniu „wojny” ukraińscy oligarchowie którzy porobili na niej majątki, pouciekają do Izraela, zaś Ukraina będzie dogorywać w nędzy i rozpaczy!
===============
Przedstawiona wyżej teoria niesie pozytywne przesłanie dla Polaków i całego świata: żadnej wojny światowej z powodu Ukrainy nie będzie! To co się tam dzieje, to tylko teatralna ustawka, której celem jest wydojenie podatników europejskich (w tym i nas) i amerykańskich z kasy, metodą na ”rosyjskiego dywersanta”!

Na prawdziwej wojnie światowej nie da się zarobić nawet naszym starszym braciom w wierze, gdyż żaden z nich nie ma pewności, że atomowy kataklizm by przeżył!

Możemy więc spać spokojnie, żadnej wojny światowej nie będzie – okradną nas tylko pod pozorem „walki ze złowrogim Putinem”, tak jak wcześniej okradli nas metodą na „dziurę ozonowa”, „grypę ptasią i świńska”, „globalne ocieplenie” itp.

W następnym etapie nasi starsi bracia w wierze mogą się dobrać i do naszych tyłków, do czego czynią przygotowania od dawna. Zapewne wyegzekwują 65 miliardów dolarów „odszkodowana” za pozostawione po wojnie mienie żydowskie, przejmując polskie lasy.

Z materiałów opublikowanych swego czasu w tygodniku „W sieci” wynika, że były polski rząd i polski prezydent, w tajemnicy przed opinią publiczną, od wielu już lat intensywnie pracowali na rzecz „strony żydowskiej”, by umożliwić jej grabież polskiego majątku pod pozorem „odszkodowań”! Pierwsze podejście do takiego geszeftu okazało się nieudane (Sejm nie zmienił Konstytucji uniemożliwiającej prywatyzację lasów państwowych), ale będą następne, aż do skutku!

Czy międzynarodowa oligarchia żydowska może obrabować Polskę metodą „ukraińską” (jeśli inne metody zawiodą) rozpętując ograniczoną „wojenkę” z Rosją i przechwytując finansową pomoc płynącą z zachodu na ten cel?

Jest to wielce prawdopodobne, metoda jest przetrenowana na Ukrainie, wykonawców tej koncepcji w Polsce nie zabraknie. Różne KOD-y, oraz „opozycja” parlamentarna już przebierają nogami, aby sprowokować wewnętrzny konflikt w Polsce, zaś politycy PIS groźnie kiwają palcem w bucie złowrogiemu Putinowi, co łatwo może przerodzić się w małą kolejną wojenkę w stylu ukraińskim.

—————————————–

[1] Profesor uniwersytetu w Tel Awiwie, Shlomo Sand, w książce „The Invention of the Jewish People” udowadnia, że współcześni mieszkańcy Izraela (i rozsiana po świecie diaspora) nie mają nic wspólnego z Żydami! Są oni potomkami Chazarów, plemienia tureckiego które posiadało w średniowieczu własne państwo (położone na terenie dzisiejszej Ukrainy), i które jako religię państwową przyjęło judaizm. Chazaria została podbita przez Ruś Kijowską, zaś jej mieszkańcy rozpierzchli się po świecie. Genetycznymi potomkami Żydów są…. Palestyńczycy, których Chazarowie próbują unicestwić! Przeprowadzone ostatnio w Izraelu badania genetyczne potwierdzają tezy profesora Shlomo: to nie potomkowie Żydów zamieszkują to państwo, lecz mający korzenie tureckie Chazarowie. Cóż za paradoks: naród wybrany przez Boga (Żydzi, których potomkami są Palestyńczycy) jest poddawany eksterminacji przez Chazarów, którzy od Żydów przejęli religię!

Kiedy urodzi się ostatni Polak?

Kiedy urodzi się ostatni Polak? Jan Pospieszalski ostrzega przed czyhającą na Polskę katastrofą.

29 kwietnia 2022 https://pch24.pl/jan-pospieszalski-demografia-to-powazna-sprawa-nie-zostawiajmy-jej-tylko-politykom/

Wskaźniki urodzeń i zgonów za rok 2021 rozjechały się jak nigdy dotąd. W ubiegłym roku umarło nas ponad pół miliona, a urodziło się zaledwie 331 tysięcy – alarmuje Jan Pospieszalski w swym najnowszym wideofelietonie „W Pośpiechu” na łamach naszego portalu.

Liczba urodzeń w Polsce spadła w stosunku do poprzedniego, czyli w tym przypadku 2020 roku, o 24 tysiące. Z kolei wskaźnik dzietności (liczba urodzeń przypadających na jedną kobietę w wieku prokreacyjnym) zredukował się z 1,42 do 1,38.

– Jeszcze 4 lata temu liczby urodzeń i zgonów oscylowały blisko siebie, wokół 400 tysięcy. Dzisiaj ta różnica wynosi 170 tysięcy. To tak jakby z powierzchni Polski zniknął Olsztyn, miasto wielkości Bielska-Białej czy Zabrza. Czy kogoś to obchodzi, czy ktoś się tym martwi? – zastanawia się publicysta. – Jakoś nie słyszę alarmistycznych informacji, debat, jakiejś refleksji i namysłu – dodaje.

Jak zauważa Jan Pospieszalski, jeżeli już pojawia się w publicznej debacie ten problem, to jedynie w kontekście rynku pracy albo ewentualnego upadku systemu emerytalnego, nie zaś w perspektywie przyszłości narodu bądź w aspekcie cywilizacyjnym.Czy pytanie nie powinno być postawione inaczej: czy nam w ogóle chce się żyć? I po co nam Polska?… (…) Brak poważnej dyskusji na ten temat jest czymś bardzo niepokojącym – podkreśla wieloletni twórca programu TVP „Warto Rozmawiać”.

Według różnych prognoz, utrzymanie się obecnych tendencji demograficznych przyniesie na koniec wieku rezultat w postaci skurczenia się populacji naszego kraju do 17 milionów, czy też nawet 13 milionów mieszkańców.

W manifestach poszczególnych partii trudno jednak doszukać się reakcji w postaci długofalowego programu zmierzającego do odwrócenia trendu, który może w końcu sprawić, że nasz naród nie będzie już zdolny powrócić do dzietności gwarantującej chociażby zastępowalność pokoleń, nie mówiąc już o trwałym wzroście liczby ludności. Jak wskazuje publicysta, ugrupowania polityczne patrzą naprzód w perspektywie bardzo krótkiej – tak, by wystarczyło do zachowania bądź wywalczenia oczekiwanej liczby miejsc w parlamencie.

Docenienie wartości rodzicielstwa znacznie rzadziej niż w przeszłości jest też obecne w duszpasterstwie Kościoła, który hołubi dziś na watykańskich pokojach nie obrońców życia, lecz eugeników i depopulatorów pokroju Jeffreya Sachsa.

Publicysta wskazał pozytywny przykład europejskiego przywódcy, który w ciągu dekady zdołał podnieść w swym kraju wskaźnik urodzeń z poziomu 1,25 do 1,6. Mowa o premierze Węgier Viktorze Orbanie. Jego strategia zakładała nie tylko ratowanie demografii poprzez świadczenia w rodzaju 500+. Również rabaty w cenach za energię, zasiłek macierzyński, płatny urlop wychowawczy, ulgi podatkowe i mieszkaniowe, zachęcające młodych ludzi do zawierania małżeństw. Rodzina z czwórką dzieci praktycznie nie płaci podatków. W trakcie rządów Fideszu zarobki wzrosły o ponad 60 procent.

Być może tutaj tkwi fenomen sukcesu wyborczego Orbana sprzed kilku tygodni – ocenia Jan Pospieszalski. Premier nie tylko wspiera węgierskie rodziny ekonomicznie, ale także wielokrotnie podkreśla, że są one prawdziwym skarbem. Zabiega o promowanie narodowej tożsamości, wzmacnianie patriotycznej dumy. Przepędził kosmopolityczne organizacje sorosowskie, zatruwające życie społeczne rozwadniającymi tożsamość ideami.

Był straszny wrzask w całej Europie, ale nie uląkł się. Patrząc na naszą politykę, na to, co dzieje się na polskich uczelniach, na ten mental młodych ludzi, na wzrost preferencji wyborczych w stronę skrajnej lewicy wśród młodzieży akademickiej, a szczególnie wśród wykładowców akademickich – tutaj jesteśmy daleko w tyle podkreśla felietonista.

Jak zauważa, nawet tak prosta rzecz jak postulowane przez  środowiska konserwatywne wypowiedzenie skrajnie lewicowej tzw. konwencji stambulskiej przez szereg lat rządów „prawicy” nie zostało zrealizowane.

Możemy uczyć się czegoś od tego powszechnie dzisiaj w Europie napiętnowanego Viktora Orbana, bo demografia to jest sprawa poważna. Moim zdaniem, powinniśmy o tym pamiętać – zbyt poważna by pozostawić ją tylko politykom – przestrzega Jan Pospieszalski.

Źródło: PCh24TV

Demograficzna BOMBA tyka. Czy POLACY znikną? || W Pośpiechu

Ukraina – test z cywilizacji Polski

Prof. Anna Raźny https://www.bibula.com/?p=133698

Tocząca się na Ukrainie wojna odsłania prawdziwe oblicze tych, którzy decydują o losach Polski i postawach Polaków w czasie skrajnego zagrożenia naszego bytu państwowego i narodowego. Obnaża oblicze nie tylko ludzi polityki oraz podporządkowanych im mediów, kultury i nauki, ale również Kościoła.

Nigdy wcześniej nie było między nimi takiej jednomyślności w sprawie Ukrainy i Rosji, jaką reprezentują od 24 lutego bieżącego roku. Wszyscy zgodnie popierają wszelkie wcześniejsze oraz obecne działania Ukrainy– również zbrodnie dokonywane na mniejszości rosyjskiej zamieszkującej Donbas. Wszyscy zgodnie potępiają Rosję i odrzucają jej prawo do obrony tej mniejszości przed ukraińskim ludobójstwem. Poparcie dla Ukrainy osiągnęło niespotykany dotychczas w Polsce poziom  w  dwustronnych relacjach z innym państwem.

Jednostronna uległość

Taki kierunek polityki polskiej nie jednak wyrazem identyczności polskich i ukraińskich interesów narodowych. Te są bowiem rozbieżne w wielu kwestiach – nade wszystko jednak w sferze polityki historycznej i związanej z nią dyskryminacji mniejszości narodowych na Ukrainie. Również mniejszości polskiej, która nie miała i nadal nie ma takich praw, jakie ma mniejszość ukraińska w Polsce. Wiedza na ten temat jest w polskim społeczeństwie znikoma, gdyż jest wręcz reglamentowana przez elity polityczne i mainstreamowe media.

Nadal nie zna ono pełnej prawdy również o ludobójstwie ukraińskim dokonanym na polskiej ludności Wołynia i Galicji Wschodniej – m.in. dlatego, że w polskich podręcznikach w dalszym ciągu przekazywana jest na ten temat informacja o „konflikcie polsko-ukraińskim”. Przeinaczenia, fałsz, półprawdy – to instrumenty ukrainizacji polskiej polityki w szkolnictwie, nauce, mediach. Dzięki takim instrumentom propaganda wojenna osiągnęła w mediach apogeum niespotykane gdzie indziej. Jego dźwignią jest czarna manipulacja prawdą i faktami, której klasycznym przykładem jest ludobójstwo w Buczy. Jeszcze nie działa żadna międzynarodowa komisja, która by je badała, żaden zespół niezależnych biegłych śledczych, ale polscy politycy i wszystkie bez wyjątku upolitycznione media twierdzą za ukraińskimi mentorami, że winę za Buczę ponosi wyłącznie Rosja.

Zarówno zafałszowana polityka historyczna, jak i manipulacja prawdą w propagandzie wojennej służą kształtowaniu uległości polskiego społeczeństwa wobec transatlantycko-natowskiej polityki Warszawy. W polityce tej Polsce została wyznaczona przymusowa przyjaźń dla Ukrainy i jednoczesna wrogość wobec Rosji. Te przymusowe postawy są oderwane od polskiej racji stanu, w której ponad wszelką przyjaźń winny być postawione nasze  interesy narodowe określane przez wartości cywilizacji, z którą utożsamia się Polska. Żadna bowiem wojna nie unieważnia tożsamościowych kryteriów cywilizacyjnych danego narodu, również polskiego.

Jeśli chcemy twierdzić nadal, że pozostajemy w cywilizacji łacińskiej/chrześcijańskiej, to musimy pamiętać, że nie przewiduje ona wersji wojennej. Przewiduje, a raczej dopuszcza natomiast wojnę sprawiedliwą/słuszną. Jej warunkiem jest słuszność sprawy – causa iusta. Według zarówno św. Augustyna, jak i św. Tomasza – jest nią naprawienie wyrządzonych krzywd i zaprowadzenie sprawiedliwości. Celem słusznej wojny jest zawsze pokój. Czy wobec tych kryteriów cywilizacyjnych Polska znajduje się obecnie jeszcze w cywilizacji chrześcijańskiej, czy dominują w niej obce tej cywilizacji wartości oraz idee? Czy wskutek tego buduje jakąś mieszankę cywilizacyjną, która – w koncepcji Feliksa Konecznego jest zawsze „trująca”…

Świadectwem naszej łacińskości jest niewątpliwie wojenna „miłość” Polski do Ukrainy. W hierarchii wartości moralnych, a także psychologicznych postawie tej należy się wysoka ocena. Rodzi się ona bowiem z moralnego niepokoju o los cierpiących z powodu wojny szarych obywateli Ukrainy. Empatia, solidarność, ofiarna pomoc są tu przejawem wciąż żywego jeszcze polskiego etosu narodowego, ukształtowanego przez chrześcijańskie wartości.

Natomiast transport broni na Ukrainę, szkolenie najemników dla nazistowskich formacji, które od 2014 roku eksterminowały rosyjskojęzyczną ludność Donbasu,  przeczy tym wartościom Jest dowodem uzależnienia Polski od amerykańskich i natowskich ośrodków władzy, nie służy osiągnięciu pokoju i sprawiedliwości. Te dwa nastawienia  kształtują się na odmiennych wartościach moralnych i cywilizacyjnych; są na poziomie aksjologicznym sprzeczne. Mogą jednak rodzić postawę łączącą owe sprzeczności: fałszywą wojenną „miłość” do Ukrainy. Kieruje się ona zasadą: im bardziej nienawidzę Rosji, tym bardziej kocham Ukrainę – bądź regułą: wróg mojego wroga jest moim przyjacielem

Truizmem jest konstatacja, iż polski etos narodowy ukształtowany został na fundamencie chrześcijańskich wartości. Niestety, nie jest jeszcze truizmem stwierdzenie, iż ideologia transatlantycka oraz oparta na niej polityczna praktyka mają inny fundament – nie tylko areligijny, ale wręcz antychrześcijański. Wystarczy przywołać w tym miejscu tylko dwa świadectwa: Europa podporządkowana promotorowi transatlantyzmu – Stanom Zjednoczonym – odeszła od swych chrześcijańskich korzeni. Odciął ją od nich nie komunizm, lecz transatlantycki globalizm. Kierując się tym samym ideowym trendem,  USA i NATO nie tylko nie obroniły chrześcijaństwa na Bliskim Wschodzie, ale przyczyniły się do ludobójstwa jego wyznawców.

Dominanta wojny i sankcje

Czynnik wojny nie od dziś uwidacznia się w polskich programach polityki wewnętrznej i zewnętrznej. Można zaryzykować stwierdzenie, że pojawił się w momencie rozwiązania Układu Warszawskiego – w 1991 roku. W strachu przed konsekwencjami powstałego braku równowagi militarnej między Wschodem i Zachodem – rządzące Polską okrągłostołowe elity zdecydowały zapewnić jej bezpieczeństwo pod parasolem NATO.

Wstąpienie do Sojuszu Północnoatlantyckiego 12 marca 1999 r. wiązało się z natychmiastowym zderzeniem z natowskim czynnikiem wojny. Kilkanaście dni później NATO rozpoczęło bombardowanie Serbii, które trwało 78 dni. Polska wprawdzie w nim nie uczestniczyła, ale dla członka rozwiązanego Układu Warszawskiego była to forma chrztu bojowego w Sojuszu. Gdy okrzepła w nowym układzie politycznym i militarnym, łatwo zapadła decyzja postsolidarnościowych władz Polski o udziale w zbrojnej agresji na Afganistan, a następnie jego dwudziestoletniej okupacji – na fali walki ze światowym terroryzmem. Jeszcze łatwiej podjęła Warszawa decyzję o współudziale w wojnie USA I NATO z Irakiem i okupacji tego kraju. Do dziś przebywają w nim polscy „specjaliści”. Nastąpił jeszcze udział w wojnie Ameryki i „obronnego” Sojuszu z Syrią, której legalna i  pokojowa władza Baszara Al Asada została obwołana przez  zachodnie media mianem groźnego reżimu.

Wobec takiego doświadczenia w  natowskich wojnach, nie powinna dziwić rola, jaką Polsce wyznaczyli  decydenci Sojuszu w przygotowywanej od 2014 roku wojnie z Rosją – podżegacza i propagandzisty. Obecnie okazuje się również, że jest to rola państwa frontowego, którego los zależy od dobrej lub złej roli Kremla. W najczarniejszym scenariuszu osławiona wschodnia flanka, o którą tyle lat walczyły polskie władze, może sprowokować Rosję  do działań dających „gwarancję jej bezpieczeństwa”, o których pisał prezydent Putin w swym grudniowym liście skierowanym do USA i państw Unii Europejskiej. Tą gwarancją miałoby być cofniecie NATO za Odrę. W obecnej sytuacji dla Polski byłby to wyrok śmierci.

Z cywilizacyjnego punktu widzenia los Polski byłby przykładem tego, iż czynnik wojny nigdy nie jest czynnikiem bezpieczeństwa, o którym tyle mówią ideologowie transatlantyzmu. W ich perspektywie owo kluczowe bezpieczeństwo oznacza jedynie bezpieczeństwo „swoich”. Jego przykładem jest słynna ucieczka z Kabulu. Po dwudziestu latach okupacji USA i NATO – z Polską włącznie – pozostawiły ten kraj na pastwę talibów, pogrążając go w chaosie, głodzie i nędzy. Co to ma wspólnego z cywilizacją łacińską/chrześcijańską, którą się tak bardzo chlubią jeszcze środowiska PiS i katolickie media? Obecność Polski w Afganistanie, Iraku, Syrii – to zaprzeczenie tej cywilizacji. Co więcej – to świadectwo degradującej niemożności, a raczej niezdolności do ustanawiania pokoju.

Na szkodę Polski

Obecna wojna na Ukrainie potwierdza tę indolentność, niezdatność w sferze pokoju. Daje ona o sobie znać również w działaniach Polski na rzecz kolejnych sankcji wobec Rosji i ostatnio wobec  Białorusi. Są to działania w trwającej od 2014 roku wojnie gospodarczej, wyniszczającej nie władzę, lecz społeczeństwo, szarych obywateli tych państw. Polacy powinni o tym pamiętać, bo przeżyli sankcje Zachodu nałożone na Polskę na prośby Solidarności. Z pustymi półkami zderzyli się zwykli ludzie, z którymi władza nie miała nic wspólnego. Jerzy Urban ujął te sytuację w słynnym powiedzeniu: rząd się wyżywi. Również  obecne władze doskonale wiedzą, że sankcje na Rosję i Białoruś uderzają także w Zachód i radykalnie obniżają poziom życia jego mieszkańców. Jeszcze bardziej odczuwa je o wiele biedniejsze polskie społeczeństwo, pogrążane w szalejącej inflacji i kryzysie gospodarczym.

Determinacja Polski w walce o sankcje jest tym bardziej niezrozumiała, gdy już wiadomo, ze nie powstrzymały one wojny na Ukrainie, a wręcz przeciwnie – nadały Rosji nowego dynamizmu. Czyżby Polska była skazana na wejście do historii w roli nie tylko podżegacza i awanturnika wojennego, ale również destruktora gospodarczego? W każdej z tych ról odcina się od kryteriów swej historycznej cywilizacji i jej głównych wektorów z pięciomianu Feliksa Konecznego. Okoliczności wojny nie zmieniają ich. Wie o tym premier Węgier Wiktor Orban, który nie zważając na natowską i unijną krytykę, nie przepuszcza na Ukrainę broni i nawołuje walczące strony do rozpoczęcia rozmów pokojowych. Oferuje Węgry jako ich miejsce. To jest klasyczny przykład ciągłości cywilizacyjnej, której nie unieważniają żadne kataklizmy – również dziejowe, również wojenne. W nich tylko cywilizacja się umacnia. Pod warunkiem, że władza i jej suweren pozostają wierne swemu narodowemu etosowi.

Można przypuszczać, że Węgry w roli pokojowego mediatora mają wizję przyszłej Ukrainy,   nie tylko odrodzonej po wojnie i odbudowanej, ale również zreformowanej jako jednolite państwo bądź jako federacja. Premier Orban wie, jaki problem dla obecnej Ukrainy stanowią mniejszości narodowe, z rosyjską na czele. Na jakie trudności napotyka mniejszość węgierska. Jako obrońca cywilizacji chrześcijańskiej będzie nadal walczył o jej prawa, również  po zakończonej wojnie. Można założyć, że dołoży wszelkich starań, aby sama Ukraina, niezależnie od Rosji, dobrowolnie odcięła się od banderyzmu. Temu umęczonemu wojną społeczeństwu niczego tak nie potrzeba, jak pokoju i oczyszczenia ze szkodzącej mu ideologii, która stała się inspiracją dla wytoczonej przez Kijów już w 2014 roku wojny ze zbuntowanymi republikami Doniecka i Ługańska. W 2022 roku stała się natomiast dla Rosji argumentem dla interwencji  zbrojnej na Ukrainie.

Polska nie ma żadnej własnej wizji przyszłej Ukrainy. Pochłonięta jest podtrzymywaniem trwającej na jej południu i wschodzie wojny. Nie ma żadnych dla niej propozycji cywilizacyjnych. jako gwarancji pokojowego i harmonijnego rozwoju. Nie ma, ponieważ sama utraciła cywilizacyjny kierunek.

Prof. Anna Raźny

Myśl Polska, nr 17-18 (24.04-1.05.2022)

Za: Mysl Polska – myslpolska.info (29-05-2022) | https://myslpolska.info/2022/04/29/ukraina-test-z-cywilizacji-polski/

Wesprzyj naszą działalność

Grzegorz Braun o ś.p. Zbigniewie Hałacie w Sejmie. Cenzura w TVP.

Dostałam taką informację od znajomej:

Poseł Grzegorz Braun:
Świętej pamięci Zbigniew Hałat, lekarz, który nie
rozstał się z zasadami i z tradycyjnie pojmowaną ety-
ką swojego zawodu, w swoim czasie wiceminister
zdrowia, główny inspektor sanitarny. Świętej pamię-
ci Zbigniew Hałat. Świeć, Panie, nad jego duszą. Pro-
szę o westchnienie w modlitwie. Wieczny odpoczynek
racz mu dać, Panie, a światłość wiekuista niechaj mu
świeci.
(Zebrani wstają)
Niech odpoczywa w pokoju wiecznym. Amen.
3 maja we Wrocławiu marsz pamięci Zbigniewa
Hałata, który w grobie spoczął już parę dni temu.
3 maja wspomnimy go, maszerując ulicami Wrocła-
wia. Tam przybywajcie, tam upominajcie się o do –
brą pamięć dobrego lekarza, który był przeciwni –
kiem (Dzwonek) eksperymentowania na ludziach.

(Oklaski)

53. posiedzenie Sejmu w dniu 27 kwietnia 2022 r.

Sprawozdanie stenograficzne str. 6

======================================== 

I moja [Aliny] odpowiedź:

Dzięki!

Słuchałam przez chwilę obrad, a to dlatego, że pokazali w TVP Info obrady na żywo. Był wówczas Nitras ze swoim debilnym wystąpieniem, które dla zwolenników PO było wodą na ich młyn, czego pewnie nie rozumieją zwolennicy PiS z Kurwizji, ani sam Kurski.

Włączyłam transmisję w komputerze, czy to naprawdę na żywo i przez chwilę miałam dwóch Nitrasów i potem odpowiedź kogoś z PiS. Tu TVP przerwała przekaz z sejmu (red. Kłeczek relacjonował, temat gaz, gazoport, kto i co zrobił-nie zrobił) ale u mnie w komputerze leciał dalej. Okazało się, że przerwali dokładnie w momencie, kiedy na mównicę wszedł Bosak z Konfederacji. Miał baaardzo sensowne wystąpienie godne polityka wyższej klasy, o kilka roczników wyższej niż taki debil z PO  jak Nitras.

Gdyby to przemówienie poszło na wizję, to Konfederacja byłaby druga w sondażach, a po kilku takich kto wie czy nie pierwsza, a potem w wyborach. Dlatego przemówień Konfederatów w TVP nie ma, a jeśli jest, to że Braun fotografował się z jakimś Rosjaninem, albo, że JKM popiera Putina w jakiejś wypowiedzi publicznej, tj. w zdaniu wyrwanym z kontekstu. 

Tego wystąpienia Brauna nie słyszałam, ani nie słyszałam tam żadnej informacji o śmierci „antyszczepionkowca” Z. Hałata.

Już samo to zjawisko jest bardzo podejrzane w kontekście ostatnich żądań Hałata rozliczenia i osądzenia zbrodniarzy covidowych. Po co gawiedź ma szukać po internetach o co chodzi, myśleć i chcieć tego samego?