Nienawiść zaślepia. Czyli czego na Marszu dla Życia i Rodziny nie widzieli jego hejterzy

W niedzielę ulicami Krakowa przeszedł Marsz dla Życia i Rodziny. Inicjatywa ma na celu afirmację życia oraz promocję rodziny opartej na trwałym związku kobiety i mężczyzny. To głos w obronie mordowanych nienarodzonych oraz upominanie się o godność każdego człowieka. Tymczasem w alternatywnym świecie internetowym na uczestników Marszu wylano szambo pomyj, pomówień i oskarżeń. Czy ktoś z hejterów próbował dotrzeć do faktów? Czy był na Marszu? Czy tylko obrzuca błotem ludzi dobrej woli dla chorej satysfakcji? Zapraszamy na mini przegląd mediów społecznościowych i opisów świata oczami „silnych za klawiaturą”.
Przykłady braku zrozumienia, hejtu można mnożyć. Pokazujemy tylko kilka przykładów zakłamywania faktów i tworzenia alternatywnej rzeczywistości oraz stawiania uczestników Marszu przed „trudnymi pytaniami”, na które odpowiedź można było znaleźć… idąc na Marsz. Ale zapewne prościej jest być internetowym trollem, hejterem – najczęściej występując pod zmyśloną tożsamością.
Jesteśmy na profilu FB „Dzieje się w Krakowie”. Znajdziemy tam krótki film pokazujący krakowski Marsz z opisem: „Chłopak dziewczyna normalna rodzina”, „Stop aborcji, stop gender” – to hasła uczestników Marszu dla Życia i Rodziny w Krakowie.
A oto niektóre reakcje w komentarzach (zachowujemy oryginalny zapis, słowa wulgarne cenzurujemy):
„W obronie życia ” – pięknie brzmi…a kazde z nich życzy najgorzej osobie która ma odmienne poglądy, włącznie z pozbawieniem tego życia- które tak dumnie i szumnie broni, wystarczy poczytać komentarze tych „ obrońców ” w necie …aż ręce opadają.. ..zakłamanie i hipokryzja na najwyższym poziomie… Swoją drogą – zastanawia mnie, kiedy wpadnie ktoś na pomysł zeby w trakcie takiej pikiety wejść w ten świętoje***wy tłum z swoim mocno chorym dzieckiem i powie ze potrzebuje kasy na terapię leki zajęcia ect i jak chojny gest będą mieć ci co tak mocno bronią…pewnie padnie frazes” pięćset daje z swoich podatków poszla won” 😉 ehhh…niechże każdy swoim podwórkiem sie zajmie na swoją dooopkę patrzy i zyje godnie z swoimi zasadami a nie robi za sumienie innych”.
Na czyje „komentarze w necie” powołuje się autor wpisu, nie wiemy. Jak domyślamy się, owo życzenie najgorszego włącznie z pozbawieniem życia, to komentarz do haseł „Stop aborcji!”. Wszak istnieją w Polsce środowiska, które uważają, że „aborcja ratuje życie” (sic!), co jest kłamstwem na kilku płaszczyznach: życia dziecka, które jest mordowane; życia matki, która cierpi psychicznie po tzw. aborcji, a na dodatek twierdzenie łączące śmierć matki z niewykonaniem tzw. aborcji jest zwykłym kłamstwem. Pomoc potrzebującym? Być może autor komentarza nie wie o licznych zbiórkach pomocowych, o fundacjach (często kościelnych), które służą osobom dotkniętym różnymi nieszczęściami, funkcjonując często właśnie dzięki datkom ludzi takich jak uczestnicy Marszu. Dość tu dodać, że w niedzielę ulicami Krakowa szły rodziny z osobami obarczonymi niepełnosprawnością, był Bawer Aondo-Akaa, którego przedstawiać w świecie pro-life nie trzeba – ich obecność raczej świadczy o zaufaniu do tego środowiska? Ale zapewne hejtera to i tak nie przekona.

Czytamy dalej:
„To jakiś cyrk!!!, nie protestują że oszuści ich okradają,ale protestują gdy dzieci mogą się przygotować do życia w zdrowiu i świadomie decydować o sobie. Nie ma słów na tą patologiczaną zawziętość i złość!!! Wstyd!!!”.
O jakich oszustach mowa? Nie wiemy. Na pewno jednak podczas Marszu słyszalny był głos upominania się o niskie podatki dla rodzin (jeśli o takiej grabieży mogła być tu mowa). Wiemy też, że uczestnicy tego corocznego wydarzenia są mocno zainteresowani właściwym przygotowaniem swoich dzieci do dorosłego życia i mają świadomość, że permisywna edukacja seksualna nie jest tu dobrym rozwiązaniem. Wiedzą też dobrze, że dzieci trzeba przez złem chronić – a nie czyni się tego poprzez wrzucenie w sam środek bagna. To, że świat zwariował, nie oznacza bowiem, że mamy dostosować dzieci do tego szaleństwa. Należy przygotować synów i córki na zderzenie z nim, poprzez zbudowanie trwałych fundamentów moralnych. A to dzieje się w tradycyjnej rodzinie, a nie w jej karykaturach i poprzez wmawianie, że istnieją 54 płcie.

Na tym nie kończymy:
„W obronie dzieci ??? A kto kilka dni temu zawetowal tak ważne ustawy mające na celu ochronę dzieci JUZ NARODZONYCH? TUSK? On nie jest prezydentem RP. Amnezja? A może skrajna HIPORYZJA polityków prawicy i Kościoła? Nie dobrze mi się robi jak patrzę na tę naszą głupotę narodową”.
To już prawdziwy stek bzdur. Mowa zapewne o odrzuceniu przez prezydenta Karola Nawrockiego nowelizacji tzw. ustawy Kamilka. To, czy regulacja wymaga zmian i jakich, to osobna kwestia. Niemniej prezydent swoim wetem nic nie zmienił. Zachował dotychczasowe przepisy (dość restrykcyjne). Za to proponowane przez większość sejmową rozwiązania – choć usuwały niektóre nadregulacje, to równocześnie jednak dopuszczały sytuację, w jakiej osoby, które nie powinny mieć styczności z dziećmi, uzyskiwały do nich dostęp na podstawie jedynie… własnego oświadczenia.
Były też takie pytania:
„A co chłopakowi i dziewczynie z normalnej rodziny będzie przeszkadzało , że dwa chłopaki lub dwie dziewczyny będą nazywali się też rodziną?!?! Ich życie nie będzie w żadnym wypadku zakłócane przez życie par jednopłciowych tak jak teraz nie jest, bo przecież takich par żyje w kraju tysiące. Wystarczy im dać takie same prawa a żadne marsze równości i dla życia nie będą musiały się odbywać”.
Tu aż ciśnie się na usta zawołanie „uśmiechniętej koalicji”: KON-STY-TU-CJA. Tak, wszak ustawa zasadnicza wskazuje, że to związek kobiety i mężczyzny zasługuje na troskę i opiekę państwa. Dlaczego? Bo tylko taka rodzina jest gwarantem zachowania ciągłości pokoleń! I – mówiąc dosadniej – także dostarczycielem przyszłych podatników. Państwo nie ma więc, także z ekonomicznego punktu widzenia, żadnego interesu w tym, by promować homozwiązki. Tym bardziej ów chłopak i dziewczyna nie mają powodów, by uznać, że związki jednopłciowe w czymś im dorównują. Nie ma też żadnych przesłanek, by czynić jakiekolwiek kroki zmierzające do zrównywania tak odmiennych statusów. To dość logiczne…
Cóż. Krytykom nie podoba się nic. Jednym to, że na Marszu były dzieci, które nic nie rozumieją, innych dziwią szkoccy dudziarze, a kolejni wyśmiewają, że na czele z transparentami sami faceci…
No to dla przypomnienia publikujemy zdjęcie czoła marszu – a dzieciom i młodzieży serdecznie dziękujemy za ich dzielną postawę:

Pod innym filmem na wspomnianym profilu padają np. pytania o to, „czy chociaż jedna osoba z tych demonstrujących przeczytala podstawy programowej do odpowiednich klas i wieku ? Jeśli tak to co tam jest nieodpowiedniego?”. „To edukacja zdrowotna zagraża życiu i rodzinie?”; „Dziwna logika bo wydaje mi się, że marsz dla życia i rodziny powinien propagować edukację zdrowotną”.
Być może gdyby tak dociekliwe osoby dotarły na Marsz, wiedziałyby, że pokazana na nagraniu uczestniczka Marszu… mówiła o tym; że poświęciła czas na przeczytanie podstawy programowej. Nie tylko ona. Wielu uczestników niedzielnej manifestacji to uczyniło i wielokrotnie wskazywało na błędy oraz zagrożenia EZ. Wśród nich, na niedostosowaną do wieku seksualizację dzieci i wpajanie im przeczących nauce ideologicznych pojęć dotyczących płci, tożsamości albo choćby wyrzucenie z podstawy pojęcia tradycyjnej rodziny. Ale być może według autorów komentarzy to raczej program sięgający po doświadczenia zdegenerowanych osób typu Alfred Kinsey jest czymś odpowiednim dla dzieci i sprzyjającym ich zdrowiu? Przeciwnicy EZ nie negują potrzeby kształcenia dzieci w zakresie zachowań prozdrowotnych, bezpieczeństwa w sieci. Nawet na Marszu wskazywali, że wiele zagadnień zawartych w nowym przedmiocie należy podejmować… i były one podejmowane przez osoby do tego przygotowane w ramach innych przedmiotów (biologia, informatyka, wychowanie do życia w rodzinie). Dziś, w ramach EZ, wiedzę tę przekaże jeden nauczyciel czy zewnętrzny instruktor, zaś z programu wyrzucono WDŻR, zastępując je permisywnym modelem edukacji seksualnej.
Dla kontrastu warto dodać, że profil informował też o marszu jamników, który obywał się tego samego dnia w Krakowie. Jak słusznie zauważył jeden z użytkowników: „Tyle komentarzy i zero hejtu, jamniki to jednak są kozaki”. Żeby była jasność – taki standard komentowania popieramy. Czyli da się?! Dlaczego zatem troska o bezpieczeństwo dzieci, o rodzinę, o godność każdego życia napotyka na tak wielką falę hejtu… Nie wiemy, ale możemy się domyślać…
A na koniec zachęcamy do obejrzenia filmowej relacji z tego pięknego, rodzinnego wydarzenia!