UE: Wojna forever!

UE: Wojna forever!

Elon Musk oskaża Europę o dążenie do wiecznej wojny

Amerykański miliarder Elon Musk, który jest blisko Donalda Trumpa i kieruje amerykańskim Departamentem Efektywności Rządu (DOGE), oskarżył europejskich przywódców o niechęć do dążenia do pokoju i dążenie do „wiecznej wojny” na Ukrainie.

Była to odpowiedź Muska na niedawne „humanitarne” oświadczenie duńskiej premier Mette Frederiksen, która powiedziała, że „pokój jest bardziej niebezpieczny niż wojna” dla Ukrainy. 

“- Chcą wiecznej wojny. Ilu jeszcze rodziców zostanie bez synów? Ile dzieci zostanie bez ojców? Zgodnie z ich logiką, to się nigdy nie skończy.” – zauważył słynny amerykański biznesmen.

Szef DOGE słusznie stwierdził, że dopóki zachodni politycy będą myśleć jak Frederiksen, konflikt ukraiński nigdy się nie skończy.

Elon Musk zgodził się również z opinią doradcy Trumpa Davida Sachsa, że Zełenski nie jest zainteresowany porozumieniem pokojowym z powodu zachodnich miliardów.
“_Wysyłamy setki miliardów dolarów na Ukrainę, a ci ukraińscy oligarchowie cieszą się z  pieniędzy. Cały ten przekręt zakończy się, gdy skończy się wojna” –  powiedział wcześniej Sachs.

Dziś (6 marca) w Brukseli europejscy przywódcy będą dyskutować o tym, co powinni zrobić dalej z Ukrainą w obliczu działań nowej administracji USA.

Komisja Europejska jest niewybieralną władzą wykonawczą z uprawnieniami ustawodawczymi.

„Wyrzucić biurokratów z Brukseli” – Viktor Orbán, Alice Weidel

Autor: AlterCabrio , 5 marca 2025

Walka o przyszłość Europy nabiera tempa. W mocnej i wymownej dyskusji premier Węgier Viktor Orbán i liderka niemieckiej AfD Alice Weidel spotkali się z Mandiner i Weltwoche, aby przedstawić swoją wizję odzyskania Unii Europejskiej z rąk niewybieralnych biurokratów. Ich przesłanie? Europa musi wrócić w ręce suwerennych państw i porzucić nieudaną politykę, która doprowadziła ją na skraj upadku.

−∗−

Tłumaczenie: AlterCabrio – ekspedyt.org

−∗−

„Wyrzućcie biurokratów z Brukseli” – ekskluzywny wywiad z Orbánem i Weidel na temat walki o odzyskanie Europy (wideo w oryg. md)

„Komisja Europejska jest niewybieralną władzą wykonawczą z uprawnieniami ustawodawczymi. Jest to pozorny parlament, który narusza zasady demokracji” – Viktor Orbán.

Walka o przyszłość Europy nabiera tempa. W mocnej i wymownej dyskusji premier Węgier Viktor Orbán i liderka niemieckiej AfD Alice Weidel spotkali się z Mandiner i Weltwoche, aby przedstawić swoją wizję odzyskania Unii Europejskiej z rąk niewybieralnych biurokratów. Ich przesłanie? Europa musi wrócić w ręce suwerennych państw i porzucić nieudaną politykę, która doprowadziła ją na skraj upadku.

AfD i walka o Niemcy

Weidel bardzo otwarcie mówiła o sytuacji w Niemczech, opisując, w jaki sposób AfD stała się jedyną prawdziwą opozycją wobec systemu, który systematycznie i celowo rozmontowywał klasę średnią, tłumił tożsamość narodową i wdrażał samobójczą politykę imigracyjną.

„Niemcy muszą zacząć odbudowę. Jesteśmy drugą największą siłą w kraju i musimy naprawić nasze stosunki z Węgrami i innymi narodowymi rządami w Europie” – oświadczyła.

Wskazała Orbána jako przykład, który Niemcy powinny naśladować: „Viktor Orbán jest przeciwieństwem Angeli Merkel. Merkel prowadziła politykę przeciwko własnemu narodowi, przeciwko własnemu krajowi i zrujnowała Niemcy. Tymczasem Viktor Orbán twardo obstawał przeciwko nielegalnej migracji. Dlatego wspieramy Węgry i ich wysiłki”.

Weidel zauważyła ponadto, że 70% Niemców chce silnej polityki antyimigracyjnej, a mimo to rząd nadal ich ignoruje: „To jest problem demokracji. Ludzie domagają się bezpiecznych granic, ale klasa rządząca odmawia działania”.

Liderka AfD jasno dała do zrozumienia, że ​​pod rządami AfD przyszłość Niemiec będzie wyglądać zupełnie inaczej: „Pierwszego dnia rządu kierowanego przez AfD rozszerzymy dostawy energii, uruchomimy ponownie elektrownie jądrowe, odwrócimy wycofywanie węgla i kupimy gaz i ropę tam, gdzie jest najtaniej – najlepiej z Rosji”. Obiecała również obniżyć podatki, znieść podatek od CO2 i rozpocząć masowe deportacje nielegalnych imigrantów: „W Niemczech mamy nadmierną przestępczość, szczególnie wśród przestępców zagranicznych i nieletnich. Prawo i porządek muszą zostać przywrócone”.https://rumble.com/embed/v6nsgtc/?pub=4

Strategia Orbána na rzecz reform europejskich

Orbán był równie bezpośredni w swojej ocenie Brukseli: „UE to niezorganizowany, nieustrukturyzowany biurokratyczny skład, który jest również drogi. Każda decyzja pochodząca z Brukseli jest szkodliwa”.

Premier Węgier nakreślił deficyt demokratyczny leżący u podstaw dysfunkcji UE: „Komisja Europejska jest niewybieralną władzą wykonawczą z uprawnieniami ustawodawczymi. Jest to pozorny parlament, który narusza zasady demokracji”. Podkreślił pilną potrzebę przywrócenia władzy parlamentom narodowym: „Decyzje muszą być podejmowane przez wybranych przedstawicieli, a nie biurokratycznych „ufoludków z Brukseli” oderwanych od rzeczywistości”.

Zapytany, czy UE jest w ogóle reformowalna, Orbán odrzekł bez ogródek: „Nie znamy jeszcze odpowiedzi, ponieważ nie próbowaliśmy. Jeśli się nie powiedzie, musimy szukać alternatywnych rozwiązań. Priorytetem jest przywrócenie władzy parlamentom narodowym, z dala od Brukseli”. Wyraźnie zaznaczył również, że same Węgry nie mogą uratować Europy: „Niemcy i Francja mają zdolność uratowania Unii Europejskiej. W tej chwili nie widzę, żeby to się miało wydarzyć”.

Europa bez granic czy Europa narodów?

Oboje przywódcy zgodzili się, że obecna polityka migracyjna UE jest katastrofą. „Elity UE prowadzą politykę, która zagraża naszym narodom” – ostrzegł Orbán. „Gdyby ludzie postawili na swoim, kryzys migracyjny zostałby rozwiązany dawno temu”.

Weidel to poparła, wskazując na niepowodzenia rządzących partii w Niemczech: „CDU i CSU całkowicie skopiowały nasz program, ponieważ wiedzą, że mamy rację. Prowadzą kampanię na podstawie naszej polityki, ale nigdy jej nie wdrożą, ponieważ mają zobowiązania wobec Zielonych i Czerwonych”.

Orbán podkreślił, że migracja jest kwestią egzystencjalną: „Przetrwanie Europy zależy od powstrzymania migracji. Jeśli nam się nie uda, Unia Europejska upadnie”. Weidel zgodziła się: „Niemcy można uratować, ale tylko wtedy, gdy ludzie podejmą działania i zażądają zmiany”.

Efekt Trumpa: Nowa era realizmu

Dyskusja naturalnie zeszła na Donalda Trumpa i jego wpływ na globalną politykę. „Trump jest bojownikiem o wolność” – oświadczył Orbán. „Nie pochodzi z polityki, ale wkroczył do walki o suwerenność i interesy narodowe. Rozumie, że migrację należy powstrzymać, że pokój musi być priorytetem nad wojną, a polityka energetyczna musi być ekonomicznie opłacalna”.

Weidel powtórzyła ten pogląd: „Trump stawia Amerykę na pierwszym miejscu. Europa musi zrobić to samo dla swoich ludzi. Zamiast tego ugrzęźliśmy z biurokratycznymi elitami, które odmawiają przewodzenia. AfD jest tutaj, aby to zmienić”.

Orbán przedstawił pięć głównych sposobów, w jakie Trump zmienia świat:

  1. Migracja – „Trump jasno mówi: migracja jest zła i należy ją powstrzymać. Nielegalna migracja jest najgorsza”.
    _
  2. Wojna i pokój – „Trump chce pokoju, podczas gdy europejscy przywódcy, z wyjątkiem Węgier, chcą pokonać Rosję”.
    _
  3. Polityka energetyczna – „Nie można ignorować realiów gospodarczych w imię «zielonej polityki».”
    _
  4. Chrześcijaństwo – „Trump nie wyśmiewa chrześcijaństwa. Na Zachodzie elity traktują chrześcijan jak średniowieczne relikwie”.
    _
  5. Wolność słowa – „Poprawność polityczna musi zostać zniesiona. Wolność słowa musi zostać przywrócona”.

Przyszłość, o którą warto walczyć

Na zakończenie wywiadu, Weidel wyraziła optymizm: „Niemcy można uratować. AfD rośnie, ponieważ ludzie chcą powrotu do normalności – bezpiecznych ulic, silnych rodzin, bezpieczeństwa ekonomicznego. Alternatywa dla Niemiec jest jedyną partią, która może to zapewnić”.

Orbán był jednak mniej optymistyczny co do trajektorii Unii Europejskiej: „Unia Europejska walczy o przetrwanie. Bez fundamentalnych zmian upadnie”.

Weidel, niezrażona, jasno przedstawiła swoją misję: „Kocham Niemcy. Chcę odzyskać swój kraj. Chcę, aby Niemcy znów mieli normalne życie, bezpieczne ulice, możliwość zakładania rodzin, bezpieczeństwo ekonomiczne. To zostało zdemontowane w ciągu kilku krótkich lat”.

Końcowe słowa Orbána były mocnym ostrzeżeniem: „Węgry skupią się na tym, by stać się silnymi i niezależnymi. Ale Europa? Bez poważnych reform nie przetrwa”.

Patrioci dla Europy: rosnąca siła

Jedno przesłanie było jasne: w Europie pojawia się nowa siła polityczna. Ruchy nacjonalistyczne, na czele których stoją postaci takie jak Orbán i Weidel, przygotowują się do odzyskania kontroli nad Brukselą. Niezależnie od tego, czy poprzez reformy, czy też całkowitą przebudowę, ich wizja zyskuje na popularności.

„Mamy misję historyczną” – oświadczył Orbán. „Musimy oddać władzę ludziom. Czas rządów biurokratów minął”.

Bitwa o przyszłość Europy dopiero się rozpoczęła.

_______________

‘Get the Bureaucrats Out of Brussels’ – Exclusive Interview with Orbán and Weidel on the Fight to Take Back Europe (Video), Amy Mek, March 4, 2025

UE tonie w długach, więc rząd Tuska chce podwyżki unijnych podatków

UE tonie w długach. Rząd Tuska chce podwyżki unijnych podatków

3.03.2025 tysol/ue-tonie-w-dlugach

W ramach Funduszu Odbudowy po epidemii koronawirusa państwa Unii Europejskiej zaciągnęły dług o wysokości 300 mld euro. Obecnie nadchodzi pierwszy etap spłaty długu. Z tego powodu rząd Donalda Tuska, a także Francja i Włochy, szukając środków na spłatę zadłużenia, chcą podniesienia unijnego podatku od emisji dwutlenku węgla.

Według doniesień Politico kraje, które lobbują za podniesieniem opłat w ramach unijnego programu Carbon Border Adjustment Mechanism (CBAM), twierdzą, że Unia Europejska potrzebuje nowych źródeł dofinansowania. Warto przypomnieć, że powstanie Funduszu Odbudowy po epidemii koronawirusa oznaczało zaciągnięcie przez państwa członkowskie długu w wysokości 300 mld euro. Teraz nadchodzi spłata pierwszych części długu. 

Rząd Tuska chce podwyżki unijnych podatków

Choć mechanizm CBAM nie zaczął jeszcze obowiązywać, to grupa państw już chce podniesienia wysokości pobierania opłat. Według doniesień dziennikarzy, jednym ze zwolenników podniesienia opłat ma być rząd Donalda Tuska. Warto przypomnieć, że Polska sprawuje obecnie prezydencje w Radzie Unii Europejskiej, a funkcję komisarza ds. budżetu sprawuje Piotr Serafin.

«Musimy znaleźć “nowe zasoby własne”» – powiedział Politico wiceminister finansów Polski Paweł Karbownik, używając brukselskiego żargonu na określenie dochodów podatkowych płynących bezpośrednio do budżetu UE. «A z tych nowych zasobów własnych na stole najbardziej obiecujące mogą być CBAM»

Już w grudniu ubiegłego roku Austria, Bułgaria, Włochy i Polska rozpoczęły dyskusję na temat zmian w CBAM.

Można ich dokonać na trzy sposoby: można go rozszerzyć na nowe sektory; zmienić, aby obejmował zarówno eksport, jak i import, lub zmodyfikować, aby obejmował produkty “z dalszego łańcucha” wytworzone z importu objętego CBAM, co oznacza produkty gotowe lub półprodukty zamiast podstawowych towarów, takich jak stal

W swojej propozycji z grudnia kraje te opowiedziały się za rozbudową łańcucha dostaw. Ponadto jak podaje Politico.eu, podniesienie podatku miałoby pomóc przy spłacie długu związanego z epidemią koronawirusa.

Bruksela potrzebuje nowych źródeł dochodów – podaje Politico.eu.

Orban, Węgry: Nie podpiszę wsparcia dla Ukrainy. UE powinna rozpocząć bezpośrednie rozmowy z Rosją. Premier Słowacji Fico żąda pokoju.

Orban: Nie podpiszę wsparcia dla Ukrainy. UE powinna rozpocząć bezpośrednie rozmowy z Rosją.

1.03.2025 nczas/orban-nie-podpisze-wsparcia-dla-ukrainy

W liście do przewodniczącego Rady Europejskiej Antonio Costy premier Węgier Viktor Orban zapowiedział, że nie podpisze się pod konkluzjami przyszło-tygodniowego szczytu Rady Europejskiej w sprawie unijnego wsparcia dla Ukrainy. „UE powinna rozpocząć bezpośrednie rozmowy z Rosją” – przekonywał.

W wysłanym w sobotę liście Orban oświadczył, że Węgry nie mogą zgodzić się na uzgodnione wstępnie przez unijnych ambasadorów przy UE konkluzje ze szczytu, mówiące o wsparciu UE dla Ukrainy. Przywódcy państw członkowskich mieli przyjąć te konkluzje na szczycie Rady Europejskiej w czwartek 6 marca w Brukseli. „Stało się oczywiste, że istnieją strategiczne różnice w naszym podejściu do Ukrainy” – napisał Orban.

Wyraził przekonanie, że UE wzorem USA powinna rozpocząć bezpośrednie rozmowy z Rosją w sprawie zawieszenia broni i trwałego pokoju w Ukrainie. „To podejście jest nie do pogodzenia z podejściem odzwierciedlonym w konkluzjach” – ocenił.

Zdaniem Orbana na czwartkowym szczycie Rada nie powinna przyjąć projektu konkluzji w sprawie Ukrainy. Zamiast tego zaproponował, by ograniczyć pisemne konkluzje ze szczytu do poparcia rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ przyjętej 24 lutego. Chodzi o przygotowaną przez USA rezolucję na temat wojny w Ukrainie, w której Rosja nie jest wymieniona jako agresor, nie potępia się rosyjskiej agresji, mowa jest o „wojnie rosyjsko-ukraińskiej” i wzywa się do trwałego jej zakończenia.

„Rezolucja sygnalizuje nowy etap w historii tego konfliktu i sprawia, że wszystkie poprzednie uzgodnienia Rady Europejskiej stają się nieistotne” – napisał w liście premier Węgier, dodając, że próby przyjęcia wcześniej zapisanych wniosków dotyczących Ukrainy pokazałyby tylko podział w UE.

——————

Z kolei premier Słowacji Robert Fico napisał na X, że w sprawie konkluzji ze szczytu jego kraj zaproponuje zapis o natychmiastowym zawieszeniu ognia w Ukrainie, niezależnie od tego, kiedy uda się zawrzeć porozumienie pokojowe. Zdaniem Ficy porozumienia pokojowego nie chce ani ukraiński prezydent Wołodymyr Zełenski, ani wiele krajów unijnych.

„Słowacja żąda też, by konkluzje zawierały wyraźny zapis o przywróceniu tranzytu (rosyjskiego – PAP) gazu przez Ukrainę do Słowacji i Europy Zachodniej” – napisał polityk. Jeśli przywódcy „nie uszanują faktu, że istnieją inne opinie niż te o kontynuowaniu wojny”, Radzie nie uda się porozumieć co do wspólnego stanowiska – zagroził.

W projekcie konkluzji, o którym mówią Orban i Fico, a które widziała PAP, podkreślono niezachwiane poparcie Ukrainy przez UE. W dokumencie zaznaczono, że wszelkie negocjacje pokojowe nie mogą toczyć się bez udziału Ukrainy i Europy, a do zawieszenia broni może dojść tylko w ramach kompleksowego porozumienia pokojowego, któremu towarzyszyć muszą solidne i wiarygodne gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy. W projekcie zapisano też, że wszelka pomoc dla Ukrainy, w tym wojskowa, będzie udzielana „z pełnym poszanowaniem polityki bezpieczeństwa i obrony niektórych państw członkowskich” oraz przy uwzględnieniu interesu wszystkich państw UE. Rada podkreśliła też, że konieczne są większe wysiłki w zakresie dostarczania Kijowowi m.in. systemów obrony powietrznej, pocisków rakietowych oraz kontynuowania szkoleń ukraińskich żołnierzy. Zwróciła się też do szefowej unijnej dyplomacji Kai Kallas, by przeanalizowała możliwości wsparcia Ukrainy w ramach wspólnej polityki bezpieczeństwa i obrony (WPBiO) UE.

Projekt wniosków dotyczył też wzmocnienia unijnej obronności – podkreślono, że UE powinna przyspieszyć mobilizację niezbędnych instrumentów i finansowania, by wzmocnić swoje bezpieczeństwo, gotowość obronną i zmniejszyć strategiczne zależności od sojuszników. W dokumencie znalazł się też zapis o konieczności ochrony i obrony granic UE, a zwłaszcza wschodniej granicy Unii, najbardziej narażonej na zagrożenia ze strony Rosji i Białorusi. Przyczyni się to do bezpieczeństwa całej Europy – podkreślono.

Czy Unia Europejska przeżyje prezydenturę Trumpa?

Czy Unia Europejska przeżyje Trumpa?

1.03.2025 Adam Wielomski czy-unia-europejska-przezyje

Donald Trump oraz prof. Adam Wielomski i flaga Unii Europejskiej
Donald Trump oraz prof. Adam Wielomski i flaga Unii Europejskiej. / foto: domena publiczna/screen (kolaż)

Wszyscy znaliśmy zapowiedzi Donalda Trumpa, że ma zamiar natychmiast zakończyć toczącą się wojnę ukraińsko-rosyjską, ale chyba nikt nie spodziewał się, że pierwsze spotkanie Rosjan i Amerykanów w Rijadzie doprowadzi do tak szybkiego zbliżenia stanowisk. Było to możliwe tylko dlatego, że do negocjacji siedli sami wielcy i nie zaproszono ani państw europejskich, ani fantomowej Ukrainy, funkcjonującej wyłącznie dzięki amerykańskiemu wsparciu. Dla Unii Europejskiej, dla Komisji Europejskiej i osobiście dla Ursuli von der Leyen była to prawdziwa potwarz.

Donald Trump całkowicie olał Europę, nie traktując jej jako partnera i strony godnej do negocjowania o zakończeniu wojny. Oczywiście wiedział, że Europejczycy narobią wielkiego rwetesu, lecz zdaje się pomyślał sobie „A co mi zrobicie?”. Przecież gdy Stany Zjednoczone podpiszą z Rosją traktat pokojowy, to z przedpokoju zawołany zostanie Wołodymyr Zełenski, dostanie długopis i Trump mu powie „Tutaj masz podpisać. Nie musisz czytać”. Ursula von der Leyen, Emmanuel Macron, Anglicy, Niemcy i Polacy zawyją, powrzeszczą i będę musieli traktat uznać. Bo co innego zrobią?

Wszyscy wiedzą, że militarnie UE jest dramatycznie słaba i sama nie wesprze Kijowa dostatecznie mocno, aby mógł prowadzić wojnę. Pieniądze Europa ma, odgraża się, że jest gotowa wyasygnować na tę wojnę 700 miliardów euros, lecz przecież nikt nie traktuje tych zapowiedzi poważnie. W końcu kanclerz Olaf Scholz już powiedział, że ewentualne wydatki wojenne nie mogą uszczuplić dotychczasowych wydatków budżetowych Niemiec. W tej sytuacji trafne jest stwierdzenie jednego z niemieckich komentatorów, że przy toczących się rozmowach pokojowych przy dużym stole, politycy unijni „siedzą przy stoliku dla dzieci”.

Zwołany przez Emmanuela Macrona szybki szczyt unijny w Paryżu jeszcze bardziej obnażył słabość UE. Prawdę mówiąc, spodziewałem się, że przywódcy zgromadzą się i wydadzą ogólnikowe oświadczenie, że „tak być nie może i coś trzeba z tym zrobić”, ale nawet nie udało im się wydać oświadczenia. Giorgia Meloni przyjechała spóźniona, gdy Scholz już zbierał się do wyjścia.

Wielka Unia Europejska nie zdołała zgromadzić nawet 25 tysięcy żołnierzy, gdyż Hiszpanii konflikt na Ukrainie nie interesuje, Polska graniczy z Rosją i się obawia (zresztą słusznie), a Włochy nie będą działać przeciwko Trumpowi. W tej sytuacji premier Wielkiej Brytanii oświadczył, że Londyn właściwie nie ma wojsk lądowych, a Macron, że Francuzi sami nie pojadą. Kompromitacja, słabość i żenada. Ale że tak to się skończy wiedziałem ja, wiedział Trump i wiedział Putin.

Jeden Zełenski nie zrozumiał, odmówił oddania Amerykanom połowy ukraińskich metali ziem rzadkich i dwa dni później dowiedział się od Trumpa, że sam odpowiada za wybuch wojny i jest „dyktatorem” nielegalnie sprawującym władzę. Jak dobrze pójdzie, to dojdzie do całkowitego odwrócenia sojuszy, największego w świecie od 1756 roku, i powstanie alians amerykańsko-rosyjski przeciwko unijno-ukraińskiemu.

Kompromitacja Unii Europejskiej i jej biurokratycznej klasy politycznej jest kompletna. Tym gorsza, że Trump całkiem świadomie pozwolił, aby ten Muppet’s Show w Paryżu odbył się, aby przywódcy unijni pokazali całemu światu swoją słabość, brak woli, brak pomysłu, gadulstwo, napuszenie, etc. Po wyborze na prezydenta Trumpa UE była ostatnim centrum globalizmu i wizji świata Anne Applebaum i jej małżonka. Na naszych oczach ten świat wali się jak domek z kart. Był bowiem kosmpolityczno-liberalną utopią. The world of Anne Applebaum is over!

Gdy Unia Europejska ponosi kolejne porażki, to odpowiedź elit unijnych jest zawsze taka sama: Skoro nasza Unia Europejska zawodzi, to trzeba przyśpieszyć integrację na wszystkich poziomach. Jak bowiem wiadomo, zdaniem europejskiego establishmentu na wszystkie niedomagania unijne lekarstwem zawsze jest tylko idea „więcej Unii”. Stąd też politycy niemieccy i francuscy – ci sami, którzy od jakiegoś czasu domagają się tzw. federalizacji Europy – już nawołują do przyśpieszenia. Trzeba natychmiast skasować zasadę jednomyślności i prawo veta narodowego, powołać wspólną polityką zagraniczną i bezpieczeństwa, stworzyć armię europejską, wzmocnić Komisję Europejską i ogłosić Frau von der Leyen Imperatorin Europy. Przecież gdyby była wspólna europejska polityka zagraniczna i obronna, to nie byłoby klęski występu Muppet’s Show w Paryżu, gdyż Komisja Europejska sama podjęłaby decyzję o wysłaniu wojsk! Gdyby była armia europejska, to nie byłoby problemu ze zmobilizowaniem 25 tysięcy ludzi!

Będziemy słyszeć raz po raz takie głosy i nawoływania, lecz rzeczywistość jest odmienna. Klęska zjazdu w Paryżu wynikała ze skrajnej odmienności interesów „grubej szóstki”, którą Macron do Paryża zaprosił: Francja chce wysłać wojska, gdyż macroniści muszą mieć sukces i projekcję siły przed zbliżającymi się wyborami prezydenckimi; Wielka Brytania usiłuje uwikłać Rosję w wojnę i czym dłużej, tym lepiej; Hiszpanie ledwo wiedzą, gdzie leży Ukraina i nic ich ona nie obchodzi; Niemcy boją się wojny, gdyż leżą zbyt blisko Rosji; Polska boi się, gdyż z Rosją graniczy; Włochy widzą w intrydze Macrona wyłącznie akt wrogości wobec Trumpa. Słowem, interesów tej szóstki krajów nic, ale to absolutnie nic nie łączy. Każdy z nich ma swoje interesy, a „interes paneuropejski”, „interes unijny” to kompletna fikcja. Gdy więc teraz Paryż i Berlin będą krzyczeć „więcej Unii”, to Hiszpanie i Włosi zareagują apatycznie. Orban z Fico przyjdą i powiedzą, że szczyt w Paryżu pokazał, że nie istnieje wspólny interes unijny i każde z państw członkowskich musi samodzielnie zadbać o swoje bezpieczeństwo. W tym czasie Donald Tusk nic nie powie, bo jeszcze nie ma nowego kanclerza Niemiec i nie wie, jakie jest polskie zdanie.

A jaki jest z tego wniosek dla Polski? Ano taki, że w polityce światowej powstaje „koncert mocarstw” – USA, Rosji i Chin. I wszystkie gwarancje bezpieczeństwa poza tymi mocarstwami są nic nie warte. Szczególnie unijne.

Trump zapowiada 25% cła na towary z UE – rośnie napięcie

zmianynaziemi.pl

Trump zapowiada 25% cła na towary z UE – rośnie napięcie w relacjach transatlantyckich


Prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump w dniu 26 lutego 2025 roku ogłosił plany nałożenia 25-procentowych ceł na wszystkie towary importowane z Unii Europejskiej. Zapowiedź ta, przedstawiona podczas spotkania gabinetowego, obejmuje szeroki zakres produktów, w tym samochody i inne wyroby przemysłowe.

W swojej wypowiedzi Trump argumentował, że Unia Europejska “traktuje USA niesprawiedliwie”, wskazując na deficyt handlowy wynoszący około 300 miliardów dolarów. Prezydent zarzucił również UE, że nie przyjmuje amerykańskich samochodów ani produktów rolnych, podczas gdy Stany Zjednoczone importują od Unii znaczne ilości towarów.

Zapowiedź ta wpisuje się w szerszy kontekst polityki handlowej administracji Trumpa, która wcześniej nałożyła już cła na towary z Kanady, Meksyku i Chin. W lutym 2025 roku USA podniosły również cła na import stali do 25% z wcześniejszych 10%, co spotkało się z krytyką ze strony UE.

Komisja Europejska, odpowiedzialna za politykę handlową Unii, natychmiast zareagowała na oświadczenie amerykańskiego prezydenta. W oficjalnym komunikacie podkreślono, że UE będzie reagować “stanowczo i natychmiast” na wszelkie nieuzasadnione bariery handlowe. Przedstawiciel Komisji, cytowany przez The Guardian, oświadczył: “UE będzie reagować stanowczo i natychmiast na nieuzasadnione bariery w wolnym i uczciwym handlu, w tym gdy taryfy są używane do kwestionowania legalnych i niedyskryminujących polityk. UE zawsze będzie chronić europejskie firmy, pracowników i konsumentów przed nieuzasadnionymi środkami taryfowymi.”

Choć szczegółowe plany odpowiedzi Unii Europejskiej nie zostały jeszcze ujawnione, analitycy wskazują na kilka możliwych scenariuszy działań. W przeszłości, w reakcji na amerykańskie cła na stal i aluminium nałożone w 2018 roku, UE odpowiedziała odwetowymi taryfami na amerykańskie produkty o wartości 2,8 miliarda euro, w tym na motocykle, bourbon i dżinsy. Według doniesień Reutersa, Unia może rozważyć podobne środki, ale priorytetem wydają się być negocjacje mające na celu uniknięcie eskalacji konfliktu handlowego.

Innym potencjalnym krokiem jest złożenie skargi do Światowej Organizacji Handlu (WTO), choć eksperci z Bruegel Institute zwracają uwagę, że jest to strategia długoterminowa, która może nie przynieść natychmiastowych rezultatów.

Wpływ zapowiedzianych ceł na gospodarki europejskie może być znaczący, szczególnie dla branży motoryzacyjnej. Według szacunków Oxford Economics, eksport samochodów z Niemiec i Włoch do USA może spaść odpowiednio o 7,1% i 6,6%, co odzwierciedla zależność tych gospodarek od amerykańskiego rynku. UE, jako największy partner handlowy Stanów Zjednoczonych z obrotem towarów i usług na poziomie 1,5 biliona euro w 2023 roku, stoi w obliczu potencjalnego wzrostu kosztów dla firm i konsumentów, co może prowadzić do wzrostu inflacji.

Niemiecki odchodzący kanclerz Olaf Scholz wyraził determinację Unii do podjęcia działań odwetowych, oświadczając, że UE jest gotowa do reakcji “w ciągu godziny”. Podobne stanowisko przyjęły inne państwa członkowskie, podkreślając jedność bloku w obliczu amerykańskich gróźb. 

Warto zauważyć, że wcześniejsze groźby Trumpa dotyczące ceł na europejskie samochody z 2019 roku nie zostały ostatecznie wprowadzone w życie, co sugeruje unijnym elitom, że możliwe są ustępstwa i kompromisy w toku dalszych negocjacji. Sytuacja pozostaje jednak napięta, a rynki finansowe już zareagowały niepokojem na możliwość globalnej wojny handlowej.

Eksperci ekonomiczni podkreślają, że eskalacja napięć handlowych między USA a UE mogłaby mieć negatywne konsekwencje dla europejskiej gospodarki, która wciąż zmaga się z następstwami pandemii COVID-19 i szalonego planu Zielonego Ładu. Oznacza to też, że bardzo szybko może dojść do kwestionowania NATO, co dodatkowo zmieni i tak trudną sytuację geopolityczną Europy.

Już wkrótce: Europejski portfel tożsamości cyfrowej

Już wkrótce: europejski portfel tożsamości cyfrowej

Coming Soon: The European Digital Identity Wallet, Kit Knightly, Feb 26, 2025

Autor: AlterCabrio, 26 lutego 2025

Plan zakłada stworzenie pojedynczej aplikacji wydanej przez rząd, w której przechowywane będą dokumentacje medyczna, zatrudnienia, podróży, wykształcenia, szczepień, podatków, finansów, a także (potencjalnie) kopie podpisu, odcisków palców, skanów twarzy, próbek głosu i DNA. Wszystko przechowywane pod ręką w twoim telefonie… i udostępniane rządom dziewiętnastu krajów (plus Ukraina) i ponad 140 innym partnerom publicznym i prywatnym.

−∗−

Tłumaczenie: AlterCabrio – ekspedyt.org

−∗−

Już wkrótce: Europejski portfel tożsamości cyfrowej

Elita” prowadzi już szeroko zakrojone programy pilotażowe dla przyszłości, jakiej oni chcą, a my nie. Nie są w tym szczególnie subtelni. Nie ukrywają tego.

Plan zakłada stworzenie pojedynczej aplikacji wydanej przez rząd, w której przechowywane będą dokumentacje medyczna, zatrudnienia, podróży, wykształcenia, szczepień, podatków, finansów, a także (potencjalnie) kopie podpisu, odcisków palców, skanów twarzy, próbek głosu i DNA.

Wszystko przechowywane pod ręką w twoim telefonie… i udostępniane rządom dziewiętnastu krajów (plus Ukraina) i ponad 140 innym partnerom publicznym i prywatnym. Wszystkim od Deutsche Bank po ukraińskie Ministerstwo Postępu Cyfrowego i Samsung Europe.

Za pomocą tej aplikacji będziesz mógł dokonywać płatności, składać wnioski o pożyczki, płacić podatki, odbierać recepty, przekraczać granice, zakładać firmy, umawiać wizyty lekarskie, ubiegać się o pracę, a nawet podpisywać cyfrowe umowy online.

Przedsiębiorstwa i agencje rządowe uzyskają dostęp do tych danych z zaplecza, aby przeprowadzić „zautomatyzowane sprawdzanie przeszłości”.

Niemiecka Federacja Organizacji Konsumenckich (Verbraucherzentrale Bundesverband, VZBZ) wyraziła obawy, że taka aplikacja „może stanowić zagrożenie dla prywatności i danych”, na co jedyną reakcją jest „oczywiście, do tego to służy!”.

Nic z tego nie jest hipotetyczne, nawiasem mówiąc. To jest Potencjalne.

To tylko jeden z programów pilotażowych „tworzących prototypy i testujących przypadki użycia” dla europejskiego portfela tożsamości cyfrowej (EUDI), a są jeszcze co najmniej trzy inne.

Jest to najnowszy krok w kierunku wdrożenia tej technologii od wybuchu pandemii covid-19, a o portfelu EUID mówi się już od 2021r.

Moją uwagę przykuł niedawno ten artykuł, na który natknąłem się kilka dni temu – „Dlaczego potrzebujesz ‹portfela UE›?” autorstwa Antona Chashchina.

Chashchin jak się okazuje jest przewodniczącym grupy inwestycyjnej technologii finansowych N7, a jego artykuł jest całkiem dobrym przykładem tego, czego można się spodziewać w większych mediach głównego nurtu, w miarę zbliżania się do pełnej implementacji EUID. Rozprawia o kosztach oszustw i o tym, jak schematy cyfrowych identyfikatorów uczynią wszystko o wiele bezpieczniejszym i wydajniejszym, ale ubolewa nad „brakiem harmonizacji” ponad granicami i między systemami.

To jest standard.

Ale co ciekawe, zwraca on również uwagę na fakt, że krajowe systemy identyfikacji cyfrowej otrzymały ogromne wsparcie w wyniku „pandemii” covid [podkreślenie dodane]:

«w Belgii w latach 2021–2022 szybkie przyjęcie itsme, internetowego systemu identyfikacji, było napędzane przez rządowy nakaz posiadania przepustki covid-19 na wizyty w restauracjach. Cyfrowa tożsamość itsme oferowała konsumentom najwygodniejszy sposób uzyskania takiej przepustki, podwajając bazę użytkowników z 3 milionów do 6 milionów w ciągu roku. Pokazuje to, że przyjęcie przez konsumentów następuje, gdy usługa jest potrzebna i wspierana przez rząd.»

Ma rację. Covid zapoczątkował cyfrową identyfikację/kartę szczepień, ale od tamtej pory straciła ona impet. Więc może naprawdę musimy wypatrywać kolejnego wielkiego „Powodu”. „Katastrofalnego wydarzenia katalizującego”, jak to ktoś ujął.

Co twoim zdaniem zaplanowali już coś, co sprawi, że ludzie nagle zaczną potrzebować cyfrowego portfela identyfikacyjnego?

Myślę, że się tego niedługo dowiemy.

Z innych wiadomości związanych z identyfikacją cyfrową: Jordania ogłosiła, że ​​identyfikacja cyfrowa zostanie wdrożona i będzie wymagana do głosowania w kolejnych wyborach.

Kamerun zaledwie kilka dni temu uruchomił nowy krajowy system identyfikacji, który w niedalekiej przyszłości może stać się całkowicie cyfrowy.

Tony Blair znów powrócił do swojego ulubionego konika, twierdząc, że Brytyjczycy chętnie wymienią prywatność na efektywność.

I tak w kółko.

Mam nadzieję, że żaden czytelnik z USA nie myśli, że Donald i Elon oszczędzą wam tego bałaganu. Departament ds Efektywności Rządu [DoGE] będzie pod każdym względem za tożsamością cyfrową.

W końcu, co może być bardziej „efektywnego” niż pojedyncza aplikacja używana do wszystkiego? Czy Elon nie powiedział już, że chce, aby X była „aplikacją do wszystkiego”?

Jedyną różnicą jest to, że wersja amerykańska może być bardziej prywatna niż publiczna, ale czy istnieje jeszcze jakaś realna różnica?

_____________

Coming Soon: The European Digital Identity Wallet, Kit Knightly, Feb 26, 2025

−∗−

Warto porównać:

Elon X czyli iluzja wyboru
Elon Musk ogłosił ponad rok temu, że planuje przekształcić Twittera w aplikację do wszystkiego, taką jak chiński WeChat. Aplikacja do wszystkiego, w tym do bankowości internetowej i finansów. W kwietniu ubiegłego roku Musk ogłosił, że Twitter Inc. został przemianowany na X Corp., stworzył nową firmę zajmującą się sztuczną inteligencją znaną jako X.AI i nawiązał współpracę z eToro w zakresie wymiany akcji i kryptowalut. […]

_____________

Unijny portfel tożsamości cyfrowej jest niepostrzeżenie wdrażany
Unijny portfel cyfrowy, często nazywany unijnym portfelem tożsamości cyfrowej (EUDI), ma zostać udostępniony społeczeństwu europejskiemu w nadchodzących latach. Według Komisji Europejskiej „europejskie portfele tożsamości cyfrowej to osobiste portfele cyfrowe umożliwiające obywatelom cyfrową identyfikację, przechowywanie danych identyfikacyjnych i dokumentów urzędowych oraz zarządzanie nimi w formacie elektronicznym. Mogą one obejmować prawo jazdy, recepty lekarskie lub wykształcenie.” […]

UE nie ma pieniędzy, żeby wypełnić luki finansowe po zawieszeniu USAID. Niedoszli beneficjenci…: Utrata 56 miliardów euro…

UE nie ma pieniędzy, żeby wypełnić luki finansowe po zawieszeniu USAID. Niedoszli beneficjenci ruszyli z masowymi zwolnieniami

pch24/ue-nie-ma-pieniedzy-zeby-wypelni-luki-finansowe-po-zawieszeniu-usaid

(Fot. Pixabay)

[Uwaga, w tym tekście jest ogromne wodolejstwo, jak u Geremka, co to nie było wiadomo, czy wchodzi na schody, czy też schodzi. Czytać b. krytycznie. md]

================

„UE nie ma dość gotówki, aby załatać dziurę budżetową powstałą po wstrzymaniu finansowania programów humanitarnych przez amerykańską agencję USAID”, ostrzega francuski minister rozwoju Thani Mohamed-Soilihi.

Szereg podmiotów na świecie, które korzystały ze środków USAID obawia się utraty aż 55,8 miliarda euro amerykańskiej pomocy zagranicznej zaplanowanej na rok 2025. Większość pracowników agencji dostało już wypowiedzenie z pracy lub wysłano ich na płatny urlop. [To kto to płaci, Kotku?? md]

Euractiv.com sugeruje, że stracą bezpośredni sąsiedzi UE, czyli Ukraina, Bałkany i Europa Wschodnia. – Sama UE nie jest w stanie zrekompensować wycofania pomocy [USAID] – podkreślił francuski minister ds. frankofonii i partnerstw międzynarodowych. Stolice europejskie raczej muszą ciąć wydatki niż je zwiększać.

Brytyjski minister spraw zagranicznych David Lammy uważa, że drastyczne cięcia pomocy amerykańskiej są „wielkim błędem strategicznym”, który może zagrozić globalnej stabilności.

UE jako całość odpowiadała za 42% całej globalnej pomocy rozwojowej udzielonej w 2023 r., wartej 95,9 mld euro – podaje OECD. W latach 2021-2027 przewidziano w ramach inicjatywy Global Gateway pozyskanie łącznie 300 mld euro na inwestycje w krajach rozwijających się, by walczyć o zasoby i większe wpływy w Afryce oraz innych krajach, gdzie zyskują Chińczycy i Rosjanie.

Mimo tej chęci, udział budżetów rządów UE przeznaczonych na pomoc rozwojową stale spadał w ostatnich latach. Przykładowo Berlin, drugi co do wielkości pojedynczy darczyńca na świecie po Waszyngtonie (ale wpłacający dużo mniej od Ameryki), zmniejszył pomoc o prawie 5 miliardów euro w 2024 r. Francja zmniejszyła budżet pomocy zagranicznej na 2025 r. aż o 32,7% w porównaniu z poprzednim rokiem.

Paryż promuje „ambitną reformę międzynarodowej architektury finansowej”, by w większym stopniu wykorzystać Międzynarodowy Fundusz Walutowy, Bank Światowy i regionalne banki rozwoju na inicjatywy w tzw. zieloną gospodarkę, które jednocześnie miałyby realizować szereg celów zrównoważonego rozwoju, przyczyniając się do poprawy sytuacji mieszkańców mniej rozwiniętych regionów świata. [Ależ zakłamany bełkot.. Naprawdę, dosłownie rzygać mi się chciało, gdy to przeczytałem. md]

Francja walczy z deficytem wynoszącym 6% PKB. Rząd planuje cięcia we wszystkich ministerstwach. Pomoc zagraniczna ma być „efektywniej” rozdzielana.

Premier Wielkiej Brytanii Sir Keir Starmer ogłosił we wtorek, że zwiększy wydatki wojskowe do 2,5% PKB od 2027 r., a wzrost ten zostanie w całości pokryty z cięć w budżecie Wielkiej Brytanii na pomoc zagraniczną.

Ograniczenie środków USAID wpłynie na politykę dawnych imperiów kolonialnych, które rozciągały swoje wpływy w byłych koloniach. Oczekuje się więc, że to Europejczycy wezmą na siebie ciężar zwiększenia wydatków na pomoc rozwojową, która będzie sprzyjać utrzymaniu „miękkiej siły” Francji czy Wielkiej Brytanii w ich dawnych koloniach.

Pojawił się pomysł, by z większą starannością planować programy pomocowe i kierować je tam, gdzie są zagrożone europejskie interesy.

Pomimo orzeczeń sądowych kwestionujących zamrożenie finansowania, los Agencji Stanów Zjednoczonych ds. Rozwoju Międzynarodowego pozostaje niepewny. Administracja Trumpa poddała przeglądowi wszystkie projekty, sprawdzając, czy są one zgodne z prawem i polityką prezydenta Donalda Trumpa „America First”.

Organizacje pozarządowe dobijają się do drzwi różnych instytucji, prosząc o datki. Ostatnio także Komisja Europejska zaznaczyła, że „Każdy w społeczności międzynarodowej musi wziąć na siebie swoją odpowiedzialność. UE nie może wypełnić tej luki pozostawionej przez innych”.

Z jednej strony zabrakło środków na programy promowania aborcji i ideologii gender, z drugiej – zwalczania chorób itp. – To jak powrót do lat 80. i 90., kiedy przyjeżdżaliśmy z food truckami. To ryzyko, że powrócimy do złych praktyk z przeszłości – ubolewa Jean-Yves Terlinden, dyrektor ds. pomocy humanitarnej w Caritas Europa, sieci katolickich organizacji humanitarnych, które również korzystały z dotacji amerykańskiej agencji.

Stany Zjednoczone w 2024 r. dostarczały około 42% światowej pomocy humanitarnej. UE i Niemcy odpowiadały za około 8% pomocy każda z osobna – podaje ONZ.

Niemcy obcięły 500 milionów dolarów ze swojego finansowania pomocowego w latach 2023–2024 w ramach ogólnego zaciskania pasa. Holandia poinformowała, że ​​ograniczy wydatki na zagraniczną pomoc rozwojową o ponad dwie trzecie w ciągu trzech lat, a belgijskie finansowanie współpracy rozwojowej spadnie o jedną czwartą pod rządami nowego rządu utworzonego w tym roku.

ONZ domaga się, by kraje rozwinięte, do których zalicza się także Polska przeznaczały 0,7% swojego dochodu narodowego brutto (DNB) na pomoc rozwojową. Wielka Brytania, która wcześniej osiągnęła ten cel, ogłosiła cięcia w 2021 r., a jej budżet na pomoc zagraniczną pozostaje na poziomie 0,5% DNB.

Cięcia te zostały tylko częściowo zrównoważone przez wzrosty pomocy zagranicznej od darczyńców, takich jak Norwegia, która podpisała wieloletnie umowy o finansowaniu na kwotę 170 milionów dolarów z norweskimi organizacjami pozarządowymi.

O pomoc NGO-sy mają zwrócić się do państw arabskich, Brazylii, Indii i oczywiście Chin oraz Rosji.

UE ma interes w kwestiach bezpieczeństwa, migracji, globalnych wyzwań zdrowotnych, a brak działań teraz jeszcze bardziej zagrozi jej interesom – ostrzega Anita Käppeli, dyrektor ds. polityki europejskiej w waszyngtońskim think tanku Center for Global Development.

Afryka znajduje się na szczycie listy regionów otrzymujących pomoc zagraniczną UE w latach 2007–2023, a następnie Europa i Azja.

USAID i podsycanie powstań

USAID nie tylko udzielała dotacji różnym NGO-om realizującym określone programy pomocowe, ale co gorsza, jest odpowiedzialna za podsycanie powstań i protestów w różnych regionach świata. Mocno zaangażowała się w programy „obrony demokracji” pod pretekstem „walki z kleptokracją”.

We wrześniu 2023 r. Stany Zjednoczone opublikowały plan wdrożenia strategii walki z kleptokracją na świecie. Przewodnik w tym zakresie opracowała USAID. Ekipa Joe Bidena, przejmując władzę w Stanach Zjednoczonych zaznaczyła, że jej priorytetem jest walka z kleptokracją na świecie. Korupcjogenne sieci podważają bowiem model demokracji promowany przez Amerykę.

Kleptokracja to bardzo szerokie pojęcie. Może oznaczać „rządy złodziei”, tych, którzy „zawłaszczają państwo” i „legalizują” złodziejstwo. Walka z kleptokracją obejmuje nie tylko działania wymierzone w skorumpowane rządy dyktatorów, autokratów, czy też podmioty, które umożliwiają trwanie korupcjogennego systemu rządów, ale także w rządy, które pośrednio rzekomo mu sprzyjają, podzielając i broniąc „tradycyjnych wartości”.

Warto odnotować, że jesienią 2021 r. i wiosną 2022 r. Instytut Studiów nad Dyplomacją Georgetown University zwołał trzy spotkania grupy roboczej New Global Commons z udziałem przedstawicieli środowisk akademickich, ośrodków doradczych, rządów, organizacji międzynarodowych, organizacji pozarządowych i biznesu.

Grupa przyjęła roboczą definicję korupcji, oceniła zagrożenia polityczne, zwłaszcza związane „ze strategiczną korupcją” ze strony Rosji i Chin. Opracowała także zalecenia dla rządów i innych podmiotów. Uznano, że konieczne jest stworzenie nowej globalnej struktury opierającej się na skoordynowanej akcji wielu rządów.

Uniwersytet Georgetown w raporcie przygotowanym dzięki grantowi Carnegie Corporations na temat konfrontacji z kleptokratami w kraju i za granicą, opisał prace grupy roboczej.

Powołując się na ostrzeżenia renesansowego myśliciela politycznego Niccoli Machiavelliego – autora „Księcia” – przypomniano, że zawsze trzeba bać się korupcyjnego wpływu oligarchii. „Chociaż często błędnie odczytywano go [Machiavelliego – przyp. AS] jako apologetę amoralnego księcia, nasz włoski przyjaciel był zawsze wyczulony na tych, którzy gromadzą wielką władzę i fortunę kosztem tych, którymi rządzą.

Dzisiejsi oligarchowie, kleptokraci i książęta, którym służą, nie różnią się materialnie od tych, którzy przyspieszyli upadek republik w Atenach, Rzymie i Florencji… tyle że ich zasięg jest globalny, a ich korupcja ma charakter strategiczny” – czytamy w raporcie pt. „Enemies Foreign and Domestic: Confronting Kleptocrats at Home and Abroad”.

Autorzy zwrócili uwagę na wielkie koszty wszechobecnej korupcji. Doprowadziła ona m.in. do „groteskowej inwazji Putina na Ukrainę” czy szybkiego upadku Afganistanu.

W Strategii Bezpieczeństwa Narodowego 2022 Amerykanie opisali trzy odrębne, ale nakładające się dychotomie: demokracja kontra autokracja; oparty na zasadach a przeciwny regułom; oraz geopolityczne a transnarodowe. Te dychotomie widoczne są w przypadku korupcji i kleptokracji.

Inwazja rosyjska miała pokazać nierozerwalne powiązania pomiędzy wielką, polityczną i strategiczną korupcją, kleptokracją i bezpieczeństwem narodowym.

Przyznano, że do niedawna konfrontacja z korupcją „nigdy nie była tak naprawdę kwestią priorytetową w amerykańskiej polityce zagranicznej i dyplomacji” a „przez dziesięciolecia rządy demokratyczne – w tym Stany Zjednoczone – przymykały oko na korupcję w kraju i na świecie”.

Według raportu wpływowej uczelni amerykańskiej, chociaż udało się wyeliminować „rażącą korupcję w biznesie i rządzie”, to jednak problem „kleptokratycznych uprawnień niektórych elit w kraju i za granicą nie został rozwiązany” i często oskarżenia o korupcję traktowane są jedynie jako „pałka polityczna”.

Tymczasem korupcja i kleptokracja ma „hamować wzrost gospodarczy; wspierać autorytarne rządy; zwiększać nierówności społeczne; karmić cynizm polityczny i opozycję; zaostrzać pandemie i osłabiać systemy opieki zdrowotnej; degradować środowisko; w odpowiedzi napędzać ucisk państwa; i może prowadzić do politycznych, jeśli nie brutalnych niestabilności”.

Nabrała ona szczególnego znaczenia w kontekście dzisiejszej rywalizacji geopolitycznej między demokracjami i rządami autorytarnymi. Kwestia ta – zdaniem administracji Bidena i jej sojuszników – ma odegrać główną rolę i stanowić największe wyzwanie, przed którym stanie świat w nadchodzących dziesięcioleciach.

Dlatego uznano, że trzeba zainicjować szeroki sojusz walki z korupcją i kleptokracją. Miały zmienić się zasady zarządzania, normy legislacyjne, międzynarodowe i społeczne, aby skutecznie stłumić „egzystencjalne zagrożenie”. Bez tego nie uda się zwalczyć „zmian klimatycznych”, przyszłych pandemii i innych globalnych zagrożeń związanych z kurczeniem się zasobów naturalnych, zanikiem różnorodności biologicznej itp.

Grupa wskazała, że korupcja obejmuje nie tylko „codzienne nadużywanie powierzonej władzy przez funkcjonariuszy publicznych w ich kontaktach ze zwykłymi obywatelami chcącymi skorzystać z podstawowych usług w miejscach takich, jak: szpitale, szkoły, komisariaty policji i inne agencje. Obejmuje także wielkie nadużycie władzy wysokiego szczebla, które przynoszą korzyści nielicznym kosztem ogółu i powszechne szkody jednostkom i całemu społeczeństwu, a także manipulację polityką, instytucjami i regułami w społeczeństwie w celu alokacji zasobów i finansów przez decydentów politycznych, którzy nadużywają pozycji do utrzymania swojej władzy, statusu i bogactwa”.

Tworzy się sieć korupcyjna, w której obowiązują pewne mechanizmy zarządzania, a która wpływa na „korupcję strategiczną”, obejmującą wykorzystanie oficjalnych stanowisk, zasobów i procesów do celów geopolitycznych, podważania zaufania do władzy i organizacji w danym kraju. Jest ona o tyle groźna, że stanowi część strategii bezpieczeństwa narodowego niektórych krajów.

Amerykanie uważali, że korupcja, podważanie wyników wyborów, dezinformacja i inne działania przyczyniły się do szeregu niepowodzeń ich polityki zagranicznej m.in. w Afganistanie, Nikaragui, Wenezueli, w krajach Trójkąta Północnego, czyli Salwadorze, Gwatemali i Hondurasie, w RPA i innych państwach afrykańskich czy azjatyckich np. w Bangladeszu i Sri Lance.

6 grudnia 2021 r. prezydent Biden wydał pierwszą strategię Stanów Zjednoczonych dotyczącą zwalczania korupcji transnarodowej, która jest zagrożeniem dla krajowego bezpieczeństwa.

Strategia powstała w oparciu o działania między-agencyjnej grupy roboczej i opierała się na pięciu filarach. Pierwszy obejmował modernizację i koordynację oraz finansowanie wysiłków USA na rzecz walki z korupcją. Departament Stanu mianował pierwszego koordynatora ds. globalnej walki z korupcją i utworzył Radę ds. Polityki Antykorupcyjnej wyższego szczebla, by sprawa ta zyskała priorytetowe znaczenie w polityce zagranicznej. Departamenty Skarbu i Handlu oraz Agencja Rozwoju Międzynarodowego Stanów Zjednoczonych (USAID) utworzyły organy koordynujące, a Development Finance Corporation powołała specjalistę ds. uczciwości i przeciwdziałania korupcji.

USAID opublikowała w 2022 r. podręcznik walki z kleptokracją na świecie. Opracowany Przewodnik USAID zatytułowany „DEKLEPTIFICATION GUIDE. Seizing Windows of Opportunity to Dismantle Kleptocracy” zdefiniował pojęcia. I tak „wielka korupcja” jest wtedy, „kiedy elity polityczne kradną duże sumy środków publicznych lub w inny sposób nadużywają władzy w celach osobistych lub uzyskania przewagi politycznej”.

„Korupcja administracyjna” to „nadużycie powierzonej władzy dla prywatnych korzyści – zwykle chodzi o urzędników niskiego lub średniego szczebla w kontaktach z obywatelami i sektorem prywatnym, w tym omijanie oficjalnych przepisów i wyłudzanie środków od obywateli na podstawowe usługi”.

„Korupcja transnarodowa” „przekracza granice, angażuje globalne sieci i wykorzystuje wyrafinowane plany wysysania bogactwa kraju od jego prawowitych właścicieli: obywateli”.

„Korupcja strategiczna” ma miejsce, kiedy rząd broni praktyk korupcyjnych jako zasady polityki zagranicznej, a „kleptokracja” to „rząd kontrolowany przez urzędników, którzy używają władzy politycznej, by przywłaszczyć sobie bogactwo narodu”.

„Dekleptyfikacja” to „proces demontażu umocnień kleptokratycznych struktur, sieci i norm – i zastępowanie ich instytucjami zarządzającymi, które zapewniają przejrzystość, odpowiedzialność i inkluzywność – w czasie historycznych okien otwarcia na reformy i zdecydowanego powszechnego popytu na reformy lub przemiany”.

Agencja poleciła skupić się na korupcji odnośnie do: globalnego zdrowia, bezpieczeństwa żywności, czystej wody, równości genderowej, edukacji i klimatu. Polecono ścigać nepotyzm, oligarchów, przekupnych sędziów, prokuratorów i nieformalne sieci, które przeplatają się ze zorganizowaną przestępczością oraz zagranicznymi kleptokracjami.

Licząc na współpracę tak zwanych dziennikarzy śledczych, organizacji pozarządowych i wszelakich aktywistów, przewodnik wskazuje, w jaki sposób społeczeństwo może pozbyć się skorumpowanych rządów. Powołano nowy fundusz na walkę z korupcją, b y USAID nie zabrakło środków na pomoc „powstańcom”. Wzorem dla tych, którzy chcą obalić skorumpowaną władzę ma być Euromajdan i reformy państwa ukraińskiego.

Przewodnik jest pokłosiem I Szczytu Demokracji, wydarzenia zorganizowanego w grudniu 2021 r. przez prezydenta Joe Bidena.

Departament Stanu i USAID uznały walkę z korupcją za priorytet we wspólnym planie strategicznym na lata 2022–2026; zwiększając liczbę personelu zajmującego się „inicjatywami antykorupcyjnymi”.

Departament Sprawiedliwości w swej strategii na ten sam okres również nadał priorytet zwalczaniu korupcji w przedsiębiorstwach oraz wspieraniu międzynarodowych wysiłków antykorupcyjnych i partnerstw z władzami zagranicznymi. Biały Dom poinformował o lepszej koordynacji prac Departamentu Sprawiedliwości i ujawnianiu danych na temat korupcji przez Federalne Biuro Śledcze w celu prowadzenia dochodzeń i ścigania korupcji w kraju i za granicą.

Departamenty Stanu i Obrony utworzyły między-agencyjną Grupę Roboczą ds. Zarządzania Sektorem Bezpieczeństwa, aby zwalczać finansowe nadużycia w systemach związanych z zakupem broni itp.

Waszyngton polecił USAID utworzyć Biuro ds. Demokracji, Praw Człowieka i Zarządzania ze specjalnym Centrum Antykorupcyjnym.

Drugi filar strategii dotyczył ograniczenia nielegalnego finansowania. Stąd ustawa o przejrzystości korporacyjnej (CTA) i zapobieganiu wykorzystywaniu przez przestępców firm fasadowych do prania nielegalnych dochodów, wymogi związane z podawaniem informacji na temat beneficjentów rzeczywistych. Powstała sieć ds. egzekwowania kar za przestępstwa finansowe (FinCEN) i poradnik dotyczący kleptokracji oraz korupcji zagranicznej, Departament Stanu i USAID wraz ze społeczeństwem obywatelskim utworzyły w ramach Szczytu na rzecz Demokracji wielostronną „kohortę demokracji” ds. przejrzystości i uczciwości finansowej. Wspierała ona dziennikarzy śledczych i aktywistów klimatycznych w tropieniu nieprawidłowości. Powstała Globalna Sieć Operacyjna Organów Egzekucji Prawa Antykorupcyjnego (GlobE) ONZ.

Departament Skarbu przewidywał zwiększenie przejrzystości sektora nieruchomości oraz ocenę ryzyka związanego z nielegalnym finansowaniem podmiotów finansowych, doradców inwestycyjnych, prawników i księgowych.

Filar trzeci strategii odnosił się do pociągania do odpowiedzialności skorumpowanych podmiotów poprzez skoordynowane działania na poziomie krajowym i globalnym. Sankcje oraz konfiskata mienia i przekierowywanie „odzyskanych” środków na pomoc rozwojową dla krajów, z których pochodzą przestępcy – to główny cel tych działań.

Departament Skarbu zidentyfikował setki osób i podmiotów winnych korupcji, w tym obecnych lub byłych urzędników w Ameryce Środkowej, Afryce, na Bałkanach Zachodnich i Europie Wschodniej.

Departament Stanu publicznie nałożył ograniczenia wizowe na kilkudziesięciu urzędników zagranicznych oraz członków ich rodzin, uniemożliwiając wjazd do USA.

Departament Sprawiedliwości, federalne organy ścigania, Komisja Papierów Wartościowych i Giełd oraz Komisja ds. Handlu Kontraktami Terminowymi na Towary podjęły działania, które doprowadziły do przyznania się do korupcji przez międzynarodowe koncerny lub spółki zależne i zapłacenia kar w wysokości ponad 1 miliarda dolarów.

Prowadzono także akcję wobec byłego urzędnika Goldman Sachs w ramach wielomiliardowego programu, czy urzędników wenezuelskich oskarżonych o defraudację miliarda dolarów.

Jednocześnie Departament Sprawiedliwości i federalni doradcy ds. egzekwowania prawa, a także USAID pomogły innym krajom we wzmocnieniu ich systemów antykorupcyjnych lub przyjęciu strategii i ustawodawstwa antykorupcyjnego.

Stany Zjednoczone w porozumieniu z partnerami zagranicznymi utworzyły grupę zadaniową ds. rosyjskich elit, pełnomocników i oligarchów (REPO).

Departament Sprawiedliwości i federalne organy ścigania powołały także międzyagencyjną grupę zadaniową KleptoCapture, która bada przypadki naruszeń sankcji, ograniczeń eksportowych i ekonomicznych środków zaradczych nałożonych w związku z wojną na Ukrainie.

Departament Skarbu, w porozumieniu z Departamentami Sprawiedliwości i Departamentem Stanu uruchomiły program nagród dla osób i podmiotów, które umożliwiły odzyskanie skradzionych aktywów zagranicznych powiązanych z kleptokracjami. Za dostarczenie informacji można było uzyskać do 5 milionów dolarów.

Czwarty filar strategii przewidywał wzmocnienie wielostronnej architektury antykorupcyjnej. Są więc zawierane sojusze z rządami o podobnych poglądach. Stany Zjednoczone osiągnęły konsensus 189 stron w sprawie Konwencji Narodów Zjednoczonych przeciwko korupcji (UNCAC) co do organizacji 10. Konferencji Państw Stron (COSP) w 2023 r.

Rząd USA organizuje także co dwa lata Międzynarodową Konferencję Antykorupcyjną wraz z Transparency International, wspierając globalną wymianę i partnerstwo wśród ponad 2200 uczestników z rządów, NGO-sów i biznesu.

Przygotowywane są ramy gospodarcze Indo-Pacyfiku na rzecz dobrobytu (IPEF) przy wsparciu wszystkich 14 krajów na rzecz filaru podatkowego i antykorupcyjnego, w tym środków mających na celu zapobieganie korupcji i jej zwalczanie oraz zwiększania przejrzystości transakcji na rynku nieruchomości i własności użytecznej.

Ponadto USA uczestniczą w charakterze państwa członkowskiego Grupy Europejskich Państw Przeciwko Korupcji (GRECO)

Wraz z 43 innymi krajami Amerykanie zawarli sojusz w celu przygotowania nowych wytycznych odnośnie do dalszego zwalczania przekupstwa zagranicznych urzędników publicznych w międzynarodowych transakcjach biznesowych w ramach Grupy Roboczej Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) ds. przekupstwa oraz promują etyczne praktyki biznesowe w Azji- Pacyfiku za pośrednictwem Forum Etyki Biznesowej APEC dla małych i średnich przedsiębiorstw (ESG, raportowanie pozafinansowe).

Waszyngton uruchomił V Narodowy Plan Działań w ramach Partnerstwa Otwartego Rządu (OGP), by zwiększyć przejrzystość, odpowiedzialność i udział społeczeństwa w zarządzaniu. USAID i Departament Stanu wsparły także zagraniczne i międzynarodowe inicjatywy wielostronne, w tym inicjatywę tropienia korupcji w przemyśle wydobywczym (EITI).

W ramach NATO podjęto działania na rzecz budowania integralności sojuszu i opracowywane są wytyczne zwiększające przejrzystość w sektorach obronnych.

Podczas II Szczytu Demokracji Amerykanie próbowali nakłonić więcej państw do współpracy i przyjęcia konkretnych zobowiązań w zakresie walki z korupcją.

Piąty filar strategii odnosił się do poprawy zaangażowania dyplomatycznego i wykorzystanie pomocy zagranicznej na wsparcie dla dziennikarzy śledczych i aktywistów wszczynających protesty w różnych krajach. USAID uruchomiło Reporters Shield, mający na celu ochronę dziennikarzy, media NGO przed procesami sądowymi za pomówienia.

Zwiększono nakłady na Globalne Konsorcjum Antykorupcyjne. Departament Stanu opracował Globalną Inicjatywę na rzecz ożywienia sektora prywatnego jako partnerów w walce z korupcją (GPS).

Już podczas wirtualnego wydarzenia inaugurującego 7 grudnia 2021 r. I Szczyt Demokracji, przywódcy amerykańskiego Klubu Przeciwko Korupcji Zagranicznej i Kleptokracji, Intergrupy ds. Przeciwdziałania Korupcji Parlamentu Europejskiego oraz Ogólnopartyjnej Grupy Parlamentarnej Wielkiej Brytanii ds. Przeciwdziałania Korupcji i Odpowiedzialnego Opodatkowania formalnie zainicjowały Sojusz Międzyparlamentarny przeciwko Kleptokracji. Sojusz tworzyli politycy, którzy walczyli z „autorytarnym modelem rządów, w którym przywódcy polityczni rutynowo angażują się w działania prowadzące do nielegalnego wzbogacenia się, utrzymują władzę poprzez skorumpowane sieci patronackie, wykorzystują demokracje do ukrywania i ochrony skradzionych aktywów oraz wykorzystują korupcję strategiczną jako narzędzie wyzysku w polityce zagranicznej”.

– Korupcja to nowy komunizm. Jest to siła jednocząca dyktatorów i system, który chcą eksportować – mówił jeden z uczestników Joe Wilson.

Od lat widzimy, jak autokraci tacy jak Viktor Orbán skutecznie podważają europejską demokrację od wewnątrz, przy rosnącym wsparciu ze strony swoich doświadczonych odpowiedników w Rosji i poza nią. Jeśli oni zwierają szeregi, to także wszystkie partie demokratyczne muszą zrobić to samo. To nie jest walka, którą pojedynczy podmiot może wygrać – ocenił eurodeputowany Daniel Freund z Niemiec, współprzewodniczący Intergrupy ds. Przeciwdziałania Korupcji w Parlamencie Europejskim.

Członkowie grupy mówili, że kleptokracja stanowi najpoważniejsze wyzwanie dla rządów demokratycznych w XXI wieku, ponieważ niszczy od wewnątrz praworządność.

Podczas drugiego Szczytu na rzecz Demokracji USAID przedstawiła nowe wysiłki na rzecz wspierania demokracji za granicą w ramach Prezydenckiej Inicjatywy na rzecz Odnowy Demokratycznej (PIDR).

Chodzi o osiem inicjatyw, w tym Partnerstwa na rzecz Rozwoju Demokratycznego (PDD), Program Media Viability Accelerator, Reporters Shield, kampanie promujące uczciwość na rzecz rozwoju, akcelerator na rzecz przejrzystości i rzetelności finansowej (FTI), który miał pomóc w tropieniu korupcji związanej m.in. z minerałami ziem rzadkich, Program Powering a Just Energy Transition Green Minerals Challenge, Program wzmacniania pozycji agentów zmian antykorupcyjnych (EACCA) – aktywacja „agentów zmian antykorupcyjnych i dziennikarzy śledczych” na całym świecie, itd.

USAID dokonała zwrotu i postawiła na politykę odnosząca się do praworządności. Szczodrze finansowała NGO-sy o lewicowym zapatrywaniu, które miały być „obrońcami demokracji oraz praw człowieka”. Miała także opracować z partnerami międzynarodowymi zasady cyfrowej filantropii, by utrudnić niektórym NGO-som korzystanie z technologii i informacji opartych na danych do realizacji swoich celów statutowych. Działa już Advancing Digital Democracy (ADD) na rzecz wspierania otwartych, bezpiecznych, włączających i szanujących prawa demokracji cyfrowych.

Pośród szeroko zakrojonych działań USAID nie mogło zabraknąć „inicjatywy na rzecz obrony wolnych i uczciwych wyborów oraz procesów politycznych”. Zapowiedziano zwiększenie wydatków na wsparcie demokratycznych wyborów na całym świecie, opracowując wytyczne dotyczące pomocy wyborczej USAID w XXI wiek, które są zgodne z wartościami rządu USA.

Źródło: euractiv.com, cyprus-mail.com, PCH24.pl AS

„Polityczne harakiri”. O planowanym unijnym podatku od ogrzewania ETS2

„Polityczne harakiri”. Ekspert o planowanym unijnym podatku od ogrzewania

Autor:Piotr Brzyski 26 lutego, 2025,

Ursula von der Leyen. Źródło: Flickr
Ursula von der Leyen, po ponownym wyborze na szefową KE zapewniła, że nadal będzie realizowała założenia Zielonego Ładu / Źródło: Flickr

– Ten podatek nigdy nie powinien wejść w życie – powiedział w rozmowie z Biznes Alertem Łukasz Horbacz, prezes zarządu Polskiej Izby Gospodarczej Sprzedawców Węgla odnosząc się do planowanego przez Unię Europejską podatku od ogrzewania. Wprowadzenie takiego haraczu oznaczałoby drastyczny wzrost rachunków dla milionów Polaków. – To byłoby polityczne harakiri, bo planowane wejście podatku to 2027 rok, czyli rok wyborczy w Polsce – wskazał Horbacz. 

Unia Europejska przegłosowała nowe przepisy dotyczące Europejskiego Systemu Handlu Emisjami (ETS2). I rozszerzyła je na sektor budynków mieszkalnych. Przyjęte w Brukseli regulacje przewidują m.in. obowiązkowe montowanie paneli fotowoltaicznych i zakaz pieców węglowych. Każdy kto zaś wciąż ogrzewa dom, czy mieszkanie węglem i gazem ma dodatkowo płacić. Tzw. podatek od emisji dwutlenku węgla miałby obowiązywać od 2027 roku.

– Na razie nie ma mechanizmu, który pozwoliłby na zmuszenie państw do wdrożenia unijnej dyrektywy – podkreślił jednak Łukasz Horbacz. Wskazał, że już np. Słowacja stanowczo zaprotestowała i powiedziała, że w ETS2 nie weźmie udziału. 

Ile trzeba będzie płacić?

Koszt nowego podatku będzie uzależniony od ilości zużywanego paliwa oraz stawek ustalonych na poziomie unijnym i krajowym. Dokładne kwoty będą zależeć od ilości zużywanego gazu lub węgla oraz ewentualnych mechanizmów wsparcia dla odbiorców. 

Jak wstępnie wyliczają eksperci gospodarstwo domowe w Polsce emituje około 6 ton dwutlenku węgla w skali roku. W przypadku wprowadzenia unijnego podatku, trzeba się liczyć z dodatkowym kosztem rzędu 1200 zł rocznie, czyli około 100 zł miesięcznie. A to oznacza wzrost rocznych rachunków o kilkadziesiąt procent. Czy do tego dojdzie?

– Uważam, że ETS2 nie wejdzie w 2027 roku.  Jest to rok wyborczy w Polsce i nie wyobrażam sobie, żeby w roku wyborczym podnieść obywatelom koszty funkcjonowania we wszystkich dziedzinach życia. Byłoby to politycznym harakiri – ocenił Horbacz.  

Unia nie zmienia swojej polityki

Zdaniem prezesa Horbacza, zmiana na stanowisku prezydenta USA nie ma na razie wpływu na politykę Unii w zakresie gospodarki, a więc i ETS2. 

– Nie widzę tego efektu Trumpa w Europie. A jeżeli jest, to mocno pozorowany. Mam wrażenie, że Stany Zjednoczone ocknęły się i zaczynają faktycznie stawiać gospodarkę na pierwszym miejscu – powiedział. 

– Moim zdaniem, politycy nie tylko w Polsce, ale również europejscy żyją w jakimś letargu i przeświadczeniu, że będą dalej robić to samo co robili do tej pory, oczekując innych efektów – dodał. 

Nowy, rozszerzony system handlu emisjami, obejmujący m.in. transport i budownictwo, ma obowiązywać w UE od 2027 roku Reforma ta została przyjęta w związku z pakietem legislacyjnym Fit for 55, którego celem jest ograniczenie emisji w UE o co najmniej 55 procent do 2030 roku w porównaniu z poziomem z 1990 roku

Piotr Brzyski

Dwa dni po wyborach do Berlina przyleciały samoloty… z imigrantami z Afganistanu. Więcej wypiętych zadków.

Dwa dni po wyborach do Berlina przyleciały samoloty… z imigrantami z Afganistanu

https://pch24.pl/dwa-dni-po-wyborach-do-berlina-przylecialy-samoloty-z-imigrantami-z-afganistanu

(fot. rawpixel.com)

Niemcy nie musieli długo czekać na pierwsze powyborcze ubogacenie kulturowe. Już we wtorek, dwa dni po niedzielnych wyborach do Bundestagu, na lotnisku w Berlinie wylądowały dwa samoloty ze szczególnym ładunkiem na pokładzie: imigrantami z Afganistanu.

W sumie do niemieckiej stolicy przetransportowano 155 Afgańczyków. Wszystko zostało ustalone przez lewicowy rząd jeszcze przed wyborami, ale ze względu na oczywistą reakcję obywateli – z realizacją lotów czekano aż do teraz.

Jak podaje „Die Welt”, w ciągu ostatnich niespełna czterech lat Niemcy sfinansowały przyloty prawie 36 tysięcy Afgańczyków. Chodzi teoretycznie o ludzi, którzy pomagali niemieckiemu kontyngentowi wojskowemu w tym kraju; ujawniono jednak, że wśród przybyszów byli też ludzie bez ważnych dokumentów.

Co ciekawe, w ostatnich miesiącach to właśnie Afgańczycy dopuszczali się w Niemczech krwawych zamachów terrorystycznych. Ich przywożenie do kraju to ogromny koszt: jak dotąd przyloty wraz z całą organizacją przedsięwzięcia kosztowały kilkaset milionów euro.

To jeszcze nie koniec. W pakistańskim Islamabadzie na podróż do Niemiec czeka kolejnych 3000 obywateli Afganistanu.

Źródło: welt.de Pach

Raport Hudson Institute: Oskarżenie administracji Bidena i ostrzeżenie przed Unią Europejską. “Terror Tuska”.

Raport Hudson Institute: Oskarżenie administracji Bidena i ostrzeżenie przed Unią Europejską

25.02.2025 tysol/raport-hudson-institute-oskarzenie-administracji-bidena

Niszczenie wolności słowa, represje polityczne wobec opozycji, ignorowanie legalnych orzeczeń sądów i Trybunału Konstytucyjnego. To tylko część listy grzechów obecnego rządu Donalda Tuska i jego koalicji z Szymonem Hołownią, Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem i postkomunistami.

Flaga UE. Ilustracja poglądowa Raport Hudson Institute: Oskarżenie administracji Bidena i ostrzeżenie przed Unią Europejską

Flaga UE. Ilustracja poglądowa / Pixabay.com

Według raportu amerykańskiego think tanku Hudson Institute, obecny “centrolewicowy” rząd w Warszawie przekroczył fundamentalne granice demokracji. To nie jest diagnoza tylko Polski, tak naprawdę to diagnoza UE i obraz tego, czym może się stać w pełni Zachód pod rządami szalonych lewicowców.

Raport i przemówienie

Tak piszą Matthew Boyse i Peter Doran, autorzy raportu „Gdy demokraci rządzą niedemokratycznie: Przypadek Polski”. Dużo o nim ostatnio, szkoda, że tylko w konserwatywnej „bańce informacyjnej”. Bo to niewygodna prawda dla mainstreamu, czy to polskiego, czy europejskiego, czy amerykańskiego. Właśnie, skoro mowa o Ameryce.

Zła informacja jest taka, że łamanie prawa przez Tuska może osłabić sojusz Polski z USA. Nie, nie dlatego, że w Białym Domu urzęduje obecnie prawicowy prezydent. Dlatego, że to, co robi Tusk, jest łamaniem podstawowych zasad demokracji, będących fundamentem państwa amerykańskiego, z wolnością słowa na czele.

Smutne jest to, że poprzednia administracja USA wspierała rządy bezprawia w Polsce w imię ideologicznych przekonań. Stąd raport Hudson Institute jest ważny nie tylko dla Polski, czy Europy, ale też samych Stanów Zjednoczonych. Bo stawia pytanie o czysto amerykańskie wartości, łamane przy pomocy lewicowej administracji USA. Autorzy raportu piszą, że rząd Bidena, wraz z Komisją Europejską i większością mediów mainstreamu, „bezkrytycznie zaakceptował narrację Tuska i przyjął jego język”.

Nie da się traktować raportu Hudson Institute odrębnie od historycznego przemówienia J.D. Vance’a w Monachium, gdy wiceprezydent USA (moim zdaniem to przyszły prezydent) wskazywał władcom Unii Europejskiej, jak mając usta pełne frazesów o demokracji i wolności, coraz skuteczniej je niszcząc. Czy to w Polsce, czy w Rumunii, czy w Niemczech. Raport to bezlitosny wyrok dla UE, dla tego, jak eurokraci depczą demokrację i wolność słowa. Ostrzeżenie, czym staje się Unia Europejska.

Orwellowskim uniwersum, bezlitosnym dla swych obywateli, słabym zarazem wobec zewnętrznych brutalnych reżimów, jak Rosja i Chiny. Autorzy raportu twierdzą, że sprawa Polski postawiła ważne pytania dotyczące interpretacji demokracji przez Komisję Europejską, tego, jak dużą kontrolę Bruksela powinna mieć nad implementacją prawa w państwach członkowskich, wykorzystując coraz mocniej narzędzie rzekomo legalnej nadrzędności prawa UE nad prawem krajowym i konstytucjami.

Terror Tuska

Hudson Institute zwraca dużo uwagi – nie wiem, czy to świadome, czy po prostu tak wynika z ustaleń autorów – na język, jakim posługują się eurokraci-autokraci. Zaczynając od „rządów prawa”, które interpretują tak, jak im pasuje. Stąd epatowanie rzekomym „upadkiem polskiej demokracji” za rządów PiS, stąd – to już krok dalej – pozostawione przez Brukselę i różne komisje weneckie bez reakcji, stalinowskie stwierdzenie Tuska o „demokracji walczącej” i zapowiedź łamania prawa. Rząd Tuska mówi o „przywracaniu demokracji”, jakby nie zauważał, że wybory w 2023 roku odbyły się całkowicie demokratycznie, a „niedemokratyczny” PiS nie robił problemów, żeby formalnie oddać władzę.

Autorzy raportu stwierdzili, żeod czasu objęcia urzędu w grudniu 2023 r. rząd Tuska rozpoczął kampanię walki z prawem i kryminalizacji różnic politycznych, której celem jest zapewnienie, że PiS nigdy więcej nie będzie stanowić poważnego wyzwania dla jego władzy”.

Odcięcie finansowania PiS i wsadzanie jego polityków za kraty na celu wyciągnięcie zeznań i zaszczepienie strachu. Tusk terroryzuje też dyplomację (niespotykana fala odwołań ambasadorów) i samorządy. Tutaj pozwolę sobie na małą osobistą dygresję. Przypadek pierwszy. Mój dobry znajomy, specjalista od Wschodu, który zaliczył Akademię Dyplomatyczną przy MSZ, zaczynał za Cimoszewicza, był w dyplomacji za pierwszego Sikorskiego, był za ministrów z PiS, zapłacił głową ambasadora (nie, żeby w jakimś ważnym kraju) tylko dlatego, że nominację na placówkę dostał w czasów PiS. To jedyny powód.

Ale Tusk zastrasza też samorządy. Sprawa z małej gminy mazowieckiej, choć nagłośniona przez „Gazetę Wyborczą”: po wieloletnich rządach burmistrza z PSL władzę przejmuje młody i prężny człowiek. Nie żaden aparatczyk. W kilka lat robi dla gminy więcej, niż przez ponad 20 lat poprzednik. Ale ma przechlapane, bo robi to współpracując z rządzącym Polską PiS. Efekt? Oskarżenia o rzekome nadużycia przy jednej z dużych inwestycji infrastrukturalnych. Zawieszenie w wykonywanej funkcji. Dęta sprawa (od dawna na niego ośmiogwiazdkowcy polowali), która za ileś lat zakończy się oczyszczeniem z zarzutów (wciąć nie ma procesu). Ale sygnał do samorządów poszedł. O tym właśnie, nie tylko o wielkiej polityce, Sądzie Najwyższym czy mediach publicznych, jest ten raport. To raport o niszczeniu państwa na każdym szczeblu, dławieniu wolności słowa, robieniu z demokracji „demokracji ludowej”. Takiej z niebieską flagą z gwiazdkami w tle. W końcu nazwa „komisarz” zobowiązuje.

  • Autor: Antoni Rybczyński
  • ======================
  • mail: Rząd Tuska mówi o „przywracaniu demokracji”,
  • To literówka: Chodzi o przewracanie.

KE dopuszcza larwy w pieczywie, serach i dżemach. „Nie przeczytasz etykiety, nawet nie poczujesz”.

„Nie przeczytasz etykiety, nawet nie poczujesz”. KE dopuszcza larwy w pieczywie, serach i dżemach

https://pch24.pl/nie-przeczytasz-etykiety-nawet-nie-poczujesz-ke-dopuszcza-larwy-w-pieczywie-serach-i-dzemach

(GS/PCh24.pl)

Sproszkowane robactwo już wkrótce zagości w naszych sklepach jako składnik żywności. Zgodnie z nowym rozporządzeniem Komisji Europejskiej, producenci pieczywa, serów i dżemów mogą dodawać do swoich produktów larwy m.in. mącznika młynarka.

KE wydała rozporządzenie zezwalające na dodawanie sproszkowanych larw mącznika młynarka do szeregu produktów spożywczych. Mowa o pieczywie, ciastach, serach czy dżemach. 

Unijne przepisy określają dozwoloną ilość takiego dodatku, wymagają również uwidocznienia informacji o takim dodatku na opakowaniu lub etykiecie produktu. Ale, jak przekonuje RMF FM, jeżeli klient nie przeczyta informacji o składzie produktu, „może nawet nie wiedzieć, że jadł żywność z dodatkiem białka owadów”.

Entuzjaści pomysłu wskazują na celowy charakter takiej strategii. Wprowadzenie do obrotu całych larw uniemożliwia bowiem „uprzedzenie społeczne”. – Na pewno owady jadalne nie będą wprowadzone do obrotu od razu jako całe owady do jedzenia, bo faktycznie może być uprzedzenie społeczne. Raczej będzie to w formie mąki, dodatków do żywności, gdzie tak naprawdę nie wyczujemy „obecności” tych owadów w produktach spożywczych – tłumaczy Adam Grdeń, dietetyk z Uniwersytetu Medycznego w Lublinie

Białko owadzie jest reklamowane jako „zdrowsze od białka odzwierzęcego”. Zdaniem popularyzatorów rozwiązania, produkcja białka z larw nie stanowi również takiego obciążenia dla środowiska jak przemysłowa hodowla np. wołowiny. Entuzjaści owadziego białka nie wspominają jednak o kaloryce produktu oraz ilości larw jakie należy spożyć, by zastąpić składniki obecne w tradycyjnych potrawach mięsnych.

Źródło: rmf24.pl PR

=============

A tu -pomalowane?

W Polsce mówią, że się nie da. A we Włoszech chcą wyrzucić unijny system ETS do kosza

W Polsce mówią, że się nie da. We Włoszech chcą wyrzucić unijny system ETS do kosza

23.02.2025 nczas/w-polsce-mowia-ze-sie-nie-da-we-wloszech-wyrzucic-unijny-system-do-kosza

W Polsce co i rusz słyszymy, że wypowiedzieć szkodliwego systemu EU ETS – powodującego szokujący wzrost cen m.in. za prąd czy gaz – nie można.

Włosi najwyraźniej o tym nie słyszeli i właśnie przymierzają się do tymczasowego zawieszenia unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji CO2.

System EU ETS wymaga od elektrowni węglowych i gazowych zakupu uprawnień do emisji CO2, co bezpośrednio przekłada się na wyższe koszty produkcji energii elektrycznej. Przedsiębiorstwa energetyczne wliczają te dodatkowe wydatki w końcową cenę prądu dla odbiorców.

Włoski minister gospodarki Giancarlo Giorgetti przygotowuje specjalny dekret, który ma umożliwić czasowe zawieszenie uczestnictwa w systemie EU ETS. Wiceminister ds. środowiska i bezpieczeństwa energetycznego Vannia Gava wtóruje i zaznacza, że „konieczne jest pilne zawieszenie systemu EU ETS, który stanowi dodatkowe obciążenie dla firm i utrudnia ich funkcjonowanie”.

Włoskie władze krytykują również obecny system ustalania cen gazu oparty na giełdzie TTF w Amsterdamie, uznając go za podatny na spekulacje i oderwany od rzeczywistych kosztów wydobycia i transportu.

Włosi doszli do wniosku, że dłużej finansować unijnej polityki klimatycznej nie będą i szukają sposobu, jak się z systemu wycofać. W Polsce, gdy podobny postulat jest podnoszony, od razu odzywają się wszelkiej maści klimatyści, którzy twierdzą, że tego zrobić się nie da.

Tymczasem Unia Europejska wciąż nie doszła do wniosku, że system handlu emisjami prowadzi ludzi do biedy i planuje drugą, jeszcze ostrzejszą odsłonę regulacji wprowadzanych w imię „walki z globalnym ociepleniem”.

UE twierdzi, że chroni demokrację — ale to jest fałszowanie wyborów w biały dzień.

Tajny plan UE ujawnił, w jaki sposób establishment, lewicowi liderzy spiskowali, aby zablokować prawicowym partiom dostęp do władzy — zakazując im wstępu do kluczowych komitetów, blokując ich propozycje i izolując je od koalicji.

Cel? Uniemożliwić im wpływ, pomimo że miliony na nich głosują.

1. Planowali kontrolować debatę ustawodawczą, odrzucając konserwatywne propozycje, zanim jeszcze doszły do dyskusji.

➡️ Narusza artykuł 10(1) TUE, który gwarantuje system demokracji przedstawicielskiej. Blokowanie udziału wybranych urzędników unieważnia wolę wyborców.

2. Zablokowali prawicowym prawodawcom dostęp do kierownictwa komisji, zapewniając, że nie będą mieli głosu w kształtowaniu polityki.

➡️ Narusza artykuł 2 TUE, który stanowi, że UE opiera się na „pluralizmie” i „niedyskryminacji”. Wykluczanie urzędników ze względu na ideologię jest czystą represją polityczną.

3. Sfałszowali sojusze, wywierając presję na partie centrowe, aby umieściły konserwatystów na czarnej liście, uniemożliwiając im tworzenie koalicji.

➡️ Narusza artykuł 10(3) TUE, który obiecuje każdemu obywatelowi prawo do uczestnictwa w demokracji. Jeśli ich wybrani przywódcy zostaną umieszczeni na czarnej liście, ich głosy nie mają znaczenia.

UE twierdzi, że chroni demokrację — ale to jest fałszowanie wyborów w biały dzień.

Źródło: EU Conservative, Politico

„Mafijna oligarchia, która rządzi Ukrainą” i „euroskowyt” na Trumpa.

„Mafijna oligarchia, która rządzi Ukrainą” i „euroskowyt” na Trumpa. Celny komentarz Rafała Ziemkiewicza – PCH24.pl

https://pch24.pl/mafijna-oligarchia-ktora-rzadzi-ukraina-i-euroskowyt-na-trumpa-celny-komentarz-rafala-ziemkiewicza


Trump pokrzyżował plany Niemcom i Francuzom, którzy chcieli uczynić z Ukrainy „zastępcze Chiny” i czerpać potężne zyski. „Trzeba doprawdy nic kompletnie z polityki nie jarzyć, żeby mieć o to do niego pretensje” – konstatuje publicysta, komentując „euroskowyt”, jaki zrobił się wokół działań Donalda Trumpa.

Jak zauważa Ziemkiewicz, dzięki Trumpowi w negocjacjach pokojowych na Ukrainie zaistniał temat wyborów, który w praktyce oznacza odpalenie Zelensky’ego, czyli mafijnej oligarchii, która rządzi Ukrainą (prawdopodobnie tak czy owak władzę przejmie wtedy generalicja, z którą USA mają dużo lepsze kontakty).

To między innymi jeden z wabików dla Putina, który może liczyć, że w wyborach wkręci w Kijowie jakąś swoją agenturę, pewnie nie tak skutecznie jak w Gruzji, ale zawsze będzie miał więcej wpływów niż teraz. Ale przede wszystkim to odsunięcie od przyszłych zysków z Ukrainy Niemiec, które kupiły sobie oligarchów i samego Zelenskego obietnicą przyszłych obrywów od niemieckich inwestycji, co zresztą przejawiło się w sposób dla nas bardzo przykry – uważa redaktor tygodnika „Do Rzeczy”.

Autor wpisu na Facebooku proponuje także interpretację histerii medialno-politycznej, jaka powstała wokół działań pokojowych Donalda Trumpa: Cały ten euroskowyt, który tak głośno rezonuje w naszych mediach, wynika z zawalenia się unijnego planu – planu „nearshoringu”, przekształcenia Ukrainy w zastępcze Chiny, gdzie można będzie wszystko sprzedać i wszystko tanio wyprodukować, bez duszących euronorm i na taniej energii, i bez obawy, że Ukraińcy ukradną technologię i wydymają UE tak jak to zrobili Chińczycy.

Niemcy i Francuzi wyobrażali to sobie tak: Ukraina za amerykańskie pieniądze i amerykańską bronią będzie „ścierać” siły Rosji tak długo, ile będzie trzeba – bo Ukraina nie może przestać się bronić, a Ameryka nie może jej „zdradzić”, bo jakby to wyglądało.

A Europa spokojnie wyczeka, aż Putin zmięknie, no bo w końcu musi i wtedy to jej przywódcy, jako przyjaźniejsi mu niż Amerykanie, wynegocjują pokój. Tak mogli sobie roić przy omszałym Bidenie, i, jak powszechnie zakładano, idiotce Harris – tłumaczy Ziemkiewicz.

Trump natomiast właśnie pokazuje Niemcom i Francuzom politykę realną i to, gdzie jest w niej miejsce dla gołodupców. Trzeba doprawdy nic kompletnie z polityki nie jarzyć, żeby mieć o to do niego pretensje – dodaje.

Źródło: Facebook / Rafał Ziemkiewicz

Kandydat na prezydenta Rumunii Calin Georgescu zapowiada zakaz działalności „sieci Sorosa”.

Kandydat zapowiada zakaz działalności „sieci Sorosa”. Musk zachwycony.

18.02.2025 https://nczas.info/2025/02/18/kandydat-zapowiada-zakaz-dzialalnosci-sieci-sorosa-musk-zachwycony/

Calin Georgescu
Calin Georgescu. / foto: Wikimedia, Mihaipinteac, CC BY 4.0

Kandydat na prezydenta Rumunii Calin Georgescu zapowiada zakaz działalności „sieci Sorosa” w kraju. Inicjatywa ta spodobała się Elonowi Muskowi, co główny nurt odczytuje już jako „mieszanie się w rumuńską kampanię”.

————-

Inevitable West @Inevitablewest

BREAKING: Călin Georgescu announces that on his first day as president, he will ban the entire Soros network in Romania “We have ways to do this. We know who they are, it’s very clear.”

Zdjęcie

34,7 mln wyświetleń

——————

W grudniu 2024 roku rumuński Trybunał Konstytucyjny unieważnił wybory prezydenckie z 24 listopada, które w pierwszej turze wygrał „niewłaściwy” kandydat, czyli właśnie Georgescu. Jako oficjalny powód podano „wykrycie nieprawidłowości” w kampanii, tj. rzekomy wpływ Rosji na wybory.

Do sytuacji niedawno odniósł się wiceprezydent USA J.D. Vance. Oskarżenia o dezinformację do praktyk z czasów sowieckich. „Jeśli boicie się własnych wyborców, Ameryka nie może nic dla was zrobić” – stwierdził Vance.

Tymczasem europejscy politycy całkiem otwarcie przyznają, że „wariant rumuński” może być powtórzony w innym kraju, jeśli wybory pójdą nie po myśli systemu.

==========================

Unijny dygnitarz wygadał się. Unieważnienie wyborów w Rumunii to ICH robota. Zapowiada kolejne [ w Niemczech].

11.01.2025

Thierry Breton.
Thierry Breton. / Fot. © European Union, 2025, CC BY 4.0 , Wikimedia Commons

Mówią to już otwartym tekstem. Były komisarz Unii Europejskiej Thierry Breton zapowiedział, że w przypadku niewłaściwych wyników wyborów parlamentarnych w Niemczech zrobi się tak, jak w Rumunii, czyli unieważni wybory.

Zachowajmy spokój i egzekwujmy nasze przepisy w Europie, gdy istnieje ryzyko ich obejścia i gdy mogą, jeśli nie będą egzekwowane, prowadzić do ingerencji. Zrobiliśmy to w Rumunii i oczywiście będziemy musieli to zrobić, jeśli zajdzie taka potrzeba, w Niemczech – oświadczył Breton w wywiadzie dla francuskiej telewizji.

W Rumunii powołano się na rzekomą ingerencję Rosji w wybory, a w Niemczech będzie grana karta Elona Muska. Bliski współpracownik Donalda Trumpa kilkukrotnie publicznie stwierdził, że „tylko AfD może uratować Niemcy”. Wśród europejskich elit takie wyrażanie opinii jest niedopuszczalne. Oczywiście gdyby w miejsce prawicowej AfD podstawić inną partię, wszystko byłoby w porządku.

Zdaniem Bretona działalność Muska, w szczególności platformy X, w razie czego będzie można uznać za „ingerencję w wybory”. No chyba, że wyniki będą takie „jak należy”, wtedy ingerencji nikt się nie dopatrzy.

Komentarze po zapowiedzi anulowania wyborów w Niemczech

Zapowiedź Bretona skomentował węgierski europoseł András László. „Główny nurt UE odmawia poszanowania norm demokratycznych (…) Niezwykle przerażające! Kiedy 10 milionów dolarów zostało nielegalnie przekazane węgierskiej lewicy na kampanię wyborczą w 2022 roku, elity w Brukseli milczały. Kiedy ambasada USA w Budapeszcie zaczęła przekazywać fundusze lewicowym mediom, elity w Brukseli milczały. Kiedy węgierski parlament przyjął ustawę o ochronie suwerenności, aby zapobiec takiej dalszej ingerencji, Komisja Europejska pozwała Węgry. Komisarze przyjmowali jednak George’a Sorosa przy wielu okazjach w Komisji Europejskiej na oficjalnych spotkaniach. Organizacje pozarządowe, które lobbują w UE, otrzymują jego fundusze.

Teraz, gdy pojawił się kolejny miliarder, Elon Musk, który odważył się jedynie wyrazić swoją opinię na temat polityki europejskiej na korzyść jednej lub drugiej strony politycznej, tak zwane liberalne elity chcą anulować demokrację, jeśli nie spodoba im się wynik wyborów. I szczerze mówią o tym, że właśnie to zrobiły ostatnio w Rumunii. Potrzebujemy zmian w Brukseli! Musimy bronić naszych demokracji i naszej suwerenności!” – napisał.

Elon Musk skomentował to krótko: „Właśnie tak”.

Vance o Europie. „To jest orwellowskie i wszyscy muszą odrzucić to szaleństwo”.

Vance znów ostro o Europie. „To jest orwellowskie i wszyscy muszą odrzucić to szaleństwo”

18.02.2025 https://nczas.info/2025/02/18/vance-znow-ostro-o-europie-to-jest-orwellowskie-i-wszyscy-musza-odrzucic-to-szalenstwo/

Wiceprezydent USA James David Vance. Fotot: PAP/DPA
Wiceprezydent USA James David Vance. Fotot: PAP/DPA

Wiceprezydent USA JD Vance ostro skrytykował przepisy kryminalizujące wypowiedzi w internecie. Odniósł się do niemieckich działań, ale podobnie sytuacja wygląda w wielu europejskich państwach, także w Polsce pod batutą uśmiechniętego rządu Donalda Tuska.

W programie telewizyjnym „60 Minutes” na antenie CBS wyemitowano reportaż z Niemiec. Dziennikarka Sharyn Alfonsi towarzyszyła niemieckiej policji podczas porannego nalotu na dom obywatela oskarżonego o opublikowanie „rasistowskiej karykatury”. Sześciu uzbrojonych funkcjonariuszy przeszukało jego mieszkanie, konfiskując telefon i komputer.

To jedna z ponad 50 podobnych akcji przeprowadzonych jednocześnie w całych Niemczech. W Polsce ostatnio podobne naloty miały osoby, które „groziły” w internecie Jerzemu Owsiakowi.

Niemieckie władze otwarcie przyznają, że kryminalizują obraźliwe wypowiedzi w internecie. Według danych przedstawionych w reportażu, co najmniej 750 Niemców zostało oskarżonych o nielegalne wypowiedzi online. Przestępstwem może być nawet nazwanie polityka obraźliwym słowem czy rozpowszechnianie fałszywych cytatów.

„Obrażanie kogoś nie jest przestępstwem, a kryminalizacja wypowiedzi może poważnie obciążyć relacje europejsko-amerykańskie. To (działanie Niemiec – red.) jest orwellowskie i wszyscy w Europie i USA muszą odrzucić to szaleństwo” – podsumował Vance, komentując telewizyjny reportaż.

Insulting someone is not a crime, and criminalizing speech is going to put real strain on European-US relationships.

This is Orwellian, and everyone in Europe and the US must reject this lunacy. https://t.co/WZSifyDWMr

— JD Vance (@JDVance) February 17, 2025

Francuskie [gł. masońskie] jęki i wrzaski po wystąpieniu wiceprezydenta USA w Monachium

https://pch24.pl/bogdan-dobosz-francuskie-echa-wystapienia-wiceprezydenta-usa-w-monachium

Bogdan Dobosz: Francuskie echa wystąpienia wiceprezydenta USA w Monachium

(For. Leah Millis / Reuters / Forum)

Po wystąpieniu wiceprezydenta USA JD Vance’a na Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium widać wyraźny szok w wielu krajach UE. Niemcy protestują przeciw ingerencji USA w „wewnętrzne sprawy” kraju i swoje wybory, Wielka Brytania rządzona przez lewicową Partię Pracy czerwieni się za prześladowanie chrześcijan modlących się za dzieci nienarodzone, Rumunia łyka wstyd za łamanie demokracji i unieważnione wybory prezydenckie, inne kraje biorą do siebie krytykę za ograniczanie wolności słowa, cenzurę, czy wpuszczanie do siebie mas imigrantów, które niszczą normy społeczne.

„Masowe migracje” to „najpilniejszy” problem, z jakim zmagają się wszystkie kraje – powiedział wiceprezydent USA w piątek 14 lutego na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa. JD Vance wezwał też Europejczyków do „zmiany kursu” również w tej kwestii.

Vance przypomniał „tubylczym” politykom, że „żaden wyborca ​​na tym kontynencie nie poszedł do urn, żeby otworzyć wrota dla milionów niekontrolowanych imigrantów”. Dodał, że „masowa migracja” jest „najpilniejszym” problemem, z jakim zmagają się wszystkie kraje. Poruszył również kwestię wolności słowa, wyjaśniając, że ta wolność wyraźnie „słabnie”, zwłaszcza w Europie, a administracja Donalda Trumpa będzie „walczyć w obronie wolności słowa”, bo „w Waszyngtonie jest nowy szeryf w mieście”.

Vance mówił wprost, że największe zagrożenie dla Europy pochodzi z wewnątrz, a nie z Rosji i Chin; i chodzi o odwrót Europy od najbardziej podstawowych wartości. Stosowanie cenzury, ignorowanie opinii wyborców i prześladowanie chrześcijan, uznał za największe zagrożenie dla kontynentu. Politykę moderacji mediów społecznościowych w Europie porównał do cenzury z czasów sowieckich. „Patrzę na Brukselę, gdzie komisarze Komisji Europejskiej ostrzegają obywateli, że w czasie niepokojów społecznych zamierzają wyłączyć media społecznościowe w momencie, gdy natkną się na treści, które ich zdaniem są, cytuję, nienawistne” – mówił Vance. Podawał też przykłady kar dla chrześcijan protestujących przeciwko aborcji czy islamowi w Wielkiej Brytanii, Niemczech i Szwecji. „Jeśli amerykańska demokracja przetrwała 10 lat łajania ze strony Grety Thunberg, wy przetrwacie kilka miesięcy Elona Muska” – kpił wiceprezydent. Vance zacytował przy tym wezwanie Jana Pawła II „Nie lękajcie się!”, nawołując, by europejscy liderzy nie bali się woli własnych wyborców…

Wystąpienie Vance’a było szokiem, bo UE i jej politycy najwyraźniej nie są przyzwyczajeni do tego typu mówienia wprost o problemach. We Francji media piszą o „lekcji udzielonej Europejczykom” w tematach imigracji, demokracji, wolności słowa. „Le Figaro” stwierdza, że „JD Vance jeszcze bardziej ochłodził stosunki na linii Waszyngton-Europa, krytykując państwa Starego Kontynentu”. Gazeta dodaje, że „pierwszego dnia Konferencji Bezpieczeństwa, wybrzmiała godzina konfrontacji między Stanami Zjednoczonymi a Starym Kontynentem” i jej zdaniem wyglądało to tak, jakby „w ciągu miesiąca rozpadł się sojusz zawarty przez zachodnich zwycięzców II wojny światowej, wzmocniony czterdziestoletnią zimną wojną”. „Le Figaro” stwierdza, że przemówienie Vance’a było „chaotyczne” i „pełne jadu”. Relacjonując połajanki wiceprezydenta USA dziennik podaje m.in. „w szczególności przykład działaczy antyaborcyjnych, którzy rzekomo są prześladowani w Wielkiej Brytanii…”

„Le Point” wypowiada się w podobnym duchu. Według pisma „J.D. Vance szokuje Europejczyków jadowitym przemówieniem” i udał się „do Monachium, nie po to aby rozmawiać o Ukrainie, lecz po to, aby wstrząsnąć europejską elitą przywódczą”. Francuski periodyk złośliwie zauważa, że Elon Musk, „właściciel X musiał delektować się przemówieniem amerykańskiego wiceprezydenta J. D. Vance’a”. Według „Le Poiny”  J. D. Vance „prowadził kampanię na rzecz swojego modelu demokracji, wolności słowa, tej koncepcji wolności wypowiedzi, która nie zna europejskich ograniczeń przeciwko mowie nienawiści, wezwań do przemocy, propagowania rasizmu, antysemityzmu”. „Bohater i zwolennik Trumpa wśród wieśniaków z Ohio wygłosił miażdżącą krytykę Starego Kontynentu” – daje komentarz.

Dla „Le Point” był to „frontalny atak, który wywołał u publiczności dreszcze”. Przywołano też b. francuskiego komisarza Thierry Bretona, który powiedział, że „UE nie odwołała wyborów w Rumunii”, a eurocenzura  „nie reguluje treści”, ale „gwarantuje przejrzystość” i „żadna platforma – chińska, singapurska, amerykańska czy europejska – nie może manipulować algorytmami”. Breton dodał, że „apeluje do Amerykanów, aby szanowali europejskie prawa w Europie, tak jak Europejczycy szanują amerykańskie prawa w Stanach Zjednoczonych”.
„Le Point” zauważa, że oklaski dla Vance’a w Monachium „rozlegały się tylko z jednej strony widowni”, a całe wystąpienie zabrzmiało jak „ultimatum dla europejskiego establishmentu”. Gazeta dodaje, że „Stany Zjednoczone, wersja Trump 2.0, nie będą czasami łagodnymi dla Europy, którą uważają za oderwaną od swoich narodów”. Cytują tu słowa wiceprezydenta: „Dorastałem w miasteczku, w którym ludzie pracowali rękami, kochali Boga, rodzinę i społeczność. Było to również miejsce opuszczone przez klasy rządzące Waszyngtonu”. „Le Pont” nazywa przemówienie Vance’a „kazaniem”.

Dziennik „Le Monde” stwierdza, że w Monachium J.D. Vance „wypowiedział Europie wojnę ideologiczną” i zarzuca, że „nie skupił się na kwestii ukraińskiej”. Gazeta porównuje przemówienie wiceprezydenta USA z 2025 roku, do wystąpienia w tym miejscu Putina w roku 2007. „Dwie daty, dwa wrogie przemówienia, które wywołały symetryczny szok wśród elit obronnych i dyplomatycznych, które co roku gromadzą się w stolicy Bawarii”. „Le Monde” przypomina, że w 2007 roku prezydent Rosji, „zaproszony po raz pierwszy do Monachium, zaskoczył Zachód bardzo obraźliwym przemówieniem pod adresem Stanów Zjednoczonych, które oskarżył o chęć ustanowienia porządku jednobiegunowego”. „W piątek 14 lutego nasz wielki sojusznik Ameryka zwróciła się przeciwko swoim europejskim partnerom, doprowadzając do rozłamu na Zachodzie”.

Gazeta „Le Parisien” skupiła się na kwestii regresu „wolności słowa” w Europie. Jej korespondent także zauważa, że „oczekiwano, iż w swoim przemówieniu otwierającym Monachijską Konferencję Bezpieczeństwa J.D. Vance poruszy temat do Ukrainy”, ale ten postanowił zaatakować „swoich europejskich sojuszników”. Gazeta poświęciła osobny passus sprawie aborcji i prześladowań obrońców życia poczętego w Wielkiej Brytanii. Twierdzi, że dla Vance’a „​​wiara chrześcijańska jest jego osobistym i politycznym kompasem, a on sam wypowiadał się przeciwko wyjątkom  aborcyjnym, nawet w przypadkach gwałtu i kazirodztwa”. We Francji brzmi to jak poważne oskarżenie.

Publiczne France Info komentowało przemówienie Vance’a krótko: „W Monachium wiceprezydent USA JD Vance jeszcze bardziej pogłębił przepaść między Waszyngtonem a jego europejskimi sojusznikami, szczególnie Niemcami. Amerykański przywódca poruszył jedynie marginalnie kwestię ukraińską i plany działania Waszyngtonu mające na celu zakończenie działań wojennych i skoncentrował się na przemówieniu atakującym Europejczyków”.
W sumie komentarze dotyczące przemówienia wiceprezydenta USA są nad Sekwaną pełne zdumienia i ledwie skrywanego oburzenia. Widać, że mainstreamowe media mają trudności z przełknięciem jasno stawianych tez i obrony wartości, które do tej pory klasyfikowano jako „język skrajnej prawicy”. W przypadku polityka nr 2 wielkiego mocarstwa, przypinanie takiej łatki nie jest już tak proste, więc mają problem. Wpływ zmiany administracji w USA na politykę UE widać już zaledwie miesiąc od inauguracji prezydentury Donalda Trumpa. Unijny establishment wydaje się zdezorientowany, a przecież zapowiada się dość ciekawy „ciąg dalszy”…

Bogdan Dobosz

Pełna treść przemówienia wiceprezydenta JD Vance’a o cenzurze i wolności słowa – z Monachium

14 lutego 2025

Mocne wystąpienie wiceprezydenta JD Vance’a o cenzurze i wolności słowa. Zobacz pełną treść przemówienia z Monachium

https://pch24.pl/mocne-wystapienie-wiceprezydenta-jd-vancea-o-cenzurze-i-wolnosci-slowa-zobacz-pelna-tresc-przemowienia-w-monachium

(Wiceprezydent USA JD Vance, fot. Benoit Tessier / Reuters / Forum)

Obawiam się, że wolność słowa jest w odwrocie moi przyjaciele”. „Doszliśmy oczywiście do punktu, w którym sytuacja stała się tak zła, że w grudniu tego roku Rumunia wprost anulowała wyniki wyborów prezydenckich”. „Uważam, że spośród wszystkich pilnych wyzwań, przed którymi stoją reprezentowane tu narody, nie ma nic pilniejszego niż masowa imigracja”. „Patrzę na naszych drogich przyjaciół, Wielką Brytanię, gdzie odejście od praw sumienia sprawiło, że podstawowe wolności religijne Brytyjczyków znalazły się na celowniku” – to tylko kilka cytatów z mocnego wystąpienia wiceprezydenta USA JD Vance’a, które wygłosił w Monachium.

Poniżej przedstawiamy pełną transkrypcję przemówienia, które wiceprezydent USA J.D. Vance wygłosił podczas Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa.

„Jedną z rzeczy, o których chciałem dziś powiedzieć, są oczywiście nasze wspólne wartości. Wspaniale jest wrócić do Niemiec. Jak słyszeliście wcześniej, byłem tu w zeszłym roku jako senator Stanów Zjednoczonych. Widziałem ministra spraw zagranicznych Davida Lammy’ego i zażartowałem, że w zeszłym roku obaj mieliśmy inne stanowiska niż teraz. Ale teraz nadszedł czas, aby wszystkie nasze kraje, wszyscy, którzy mieli szczęście otrzymać władzę polityczną od naszych narodów, wykorzystali ją mądrze, aby poprawić ich życie.

Chcę też powiedzieć, że miałem szczęście spędzić trochę czasu poza murami tej konferencji w ciągu ostatnich 24 godzin i byłem pod ogromnym wrażeniem gościnności ludzi, nawet jeśli, oczywiście, są wstrząśnięci wczorajszym strasznym atakiem. Po raz pierwszy byłem w Monachium z moją żoną, która zresztą jest tu dziś ze mną, na osobistej wycieczce. Zawsze kochałem Monachium i jego mieszkańców.

Chcę tylko powiedzieć, że jesteśmy bardzo poruszeni, a nasze myśli i modlitwy są z Monachium i wszystkimi dotkniętymi złem wyrządzonym tej pięknej społeczności. Myślimy o was, modlimy się za was i z pewnością będziemy wam kibicować w nadchodzących dniach i tygodniach.

Gromadzimy się na tej konferencji, oczywiście, aby dyskutować o bezpieczeństwie. Zwykle mamy na myśli zagrożenia dla naszego bezpieczeństwa zewnętrznego. Widzę tu wielu, wielu wspaniałych przywódców wojskowych. Ale podczas gdy administracja Trumpa jest bardzo zaniepokojona bezpieczeństwem Europy i wierzy, że możemy dojść do rozsądnego porozumienia między Rosją a Ukrainą. Jesteśmy również przekonani, że w nadchodzących latach ważne jest, aby Europa zintensyfikowała działania w celu zapewnienia własnej obrony. Jednak zagrożeniem, o które najbardziej się martwię w stosunku do Europy, nie jest Rosja, nie są to Chiny, nie jest to żaden inny podmiot zewnętrzny. Martwię się o zagrożenie wewnętrzne. Odwrót Europy od niektórych z jej najbardziej fundamentalnych wartości: wartości wspólnych ze Stanami Zjednoczonymi Ameryki.

Uderzyło mnie, że były komisarz europejski wystąpił niedawno w telewizji i był zachwycony, że rumuński rząd właśnie unieważnił całe wybory. Ostrzegł, że jeśli sprawy nie pójdą zgodnie z planem, to samo może stać się w Niemczech.

Te beztroskie wypowiedzi są szokujące dla amerykańskich uszu. Przez lata mówiono nam, że wszystko, co finansujemy i wspieramy, odbywa się w imię naszych wspólnych wartości demokratycznych. Wszystko, od naszej polityki wobec Ukrainy po cenzurę cyfrową, jest przedstawiane jako obrona demokracji. Ale kiedy widzimy, jak europejskie sądy odwołują wybory, a wysocy rangą urzędnicy grożą odwołaniem innych, powinniśmy zadać sobie pytanie, czy trzymamy się odpowiednio wysokich standardów. Mówię my sami, ponieważ zasadniczo wierzę, że jesteśmy w tej samej drużynie.

Musimy zrobić coś więcej niż tylko mówić o demokratycznych wartościach. Musimy nimi żyć. Za czasów żywej pamięci wielu z was na tej sali, zimna wojna postawiła obrońców demokracji przeciwko znacznie bardziej despotycznym siłom na tym kontynencie. Zastanówmy się, która strona w tej walce cenzurowała dysydentów, zamykała kościoły, odwoływała wybory. Czy to byli ci dobrzy? Z pewnością nie.

I dzięki Bogu przegrali zimną wojnę. Przegrali, ponieważ nie cenili ani nie szanowali wszystkich niezwykłych błogosławieństw wolności, wolności do zaskakiwania, popełniania błędów, wymyślania, budowania. Jak się okazuje, nie można nakazać innowacji czy kreatywności, podobnie jak nie można zmusić ludzi do tego, co mają myśleć, co czuć lub w co wierzyć. Wierzymy, że te rzeczy są ze sobą powiązane. Niestety, gdy patrzę dziś na Europę, czasami nie jest jasne, co stało się z niektórymi zwycięzcami zimnej wojny.

Patrzę na Brukselę, gdzie komisarze Komisji Europejskiej ostrzegli obywateli, że zamierzają wyłączyć media społecznościowe w czasie niepokojów społecznych: w momencie, gdy zauważą „nienawistne treści”, lub na ten kraj, w którym policja przeprowadziła naloty na obywateli podejrzanych o publikowanie antyfeministycznych komentarzy w Internecie w ramach „walki z mizoginią” w Internecie.

Spoglądam na Szwecję, gdzie dwa tygodnie temu rząd skazał chrześcijańskiego aktywistę za udział w paleniu Koranu, który doprowadził do zabójstwa jego przyjaciela. I jak zauważył sędzia w jego sprawie, szwedzkie przepisy rzekomo chroniące wolność słowa w rzeczywistości nie dają – cytuję – „wolnej przepustki” do robienia lub mówienia czegokolwiek bez ryzyka obrażenia grupy, która wyznaje te przekonania.

I być może najbardziej niepokojące jest to, że patrzę na naszych drogich przyjaciół, Wielką Brytanię, gdzie odejście od praw sumienia sprawiło, że podstawowe wolności religijne Brytyjczyków znalazły się na celowniku. Nieco ponad dwa lata temu brytyjski rząd oskarżył Adama Smitha Connera, 51-letniego fizjoterapeutę i weterana armii, o ohydne przestępstwo stania 50 metrów od kliniki aborcyjnej i cichej modlitwy przez trzy minuty, bez przeszkadzania komukolwiek, bez interakcji z kimkolwiek, po prostu cicho modląc się samemu. Po tym, jak brytyjskie organy ścigania zauważyły go i zażądały informacji, o co się modli, Adam odpowiedział po prostu, że w imieniu nienarodzonego syna.

On i jego była dziewczyna abortowali go wiele lat wcześniej. Teraz funkcjonariusze nie byli poruszeni. Adam został uznany za winnego złamania nowej rządowej ustawy o strefach buforowych, która penalizuje cichą modlitwę i inne działania, które mogą wpłynąć na decyzję osoby znajdującej się w odległości 200 metrów od placówki aborcyjnej. Został skazany na zapłacenie tysięcy funtów kosztów prawnych na rzecz prokuratury.

Chciałbym móc powiedzieć, że był to przypadek, jednorazowy, szalony przykład źle napisanego prawa przeciwko jednej osobie. Ale nie. W październiku tego roku, zaledwie kilka miesięcy temu, szkocki rząd rozpoczął dystrybucję listów do obywateli, których domy znajdowały się w tak zwanych „strefach bezpiecznego dostępu”, ostrzegając ich, że nawet prywatna modlitwa w ich własnych domach może oznaczać złamanie prawa. Naturalnie, rząd wezwał czytelników do zgłaszania wszelkich współobywateli podejrzanych o popełnienie przestępstw myślowych w Wielkiej Brytanii i całej Europie.

Obawiam się, że wolność słowa jest w odwrocie moi przyjaciele. Przyznam, że czasami najgłośniejsze głosy na rzecz cenzury nie pochodzą z Europy, ale z mojego kraju, gdzie poprzednia administracja groziła i zastraszała firmy mediów społecznościowych, aby cenzurowały za tak zwane dezinformacje. Dezinformacji, takich jak na przykład pogląd, że koronawirus prawdopodobnie wyciekł z laboratorium w Chinach. Nasz własny rząd zachęcał prywatne firmy do uciszania ludzi, którzy odważyli się wypowiedzieć to, co okazało się oczywistą prawdą.

Dlatego przychodzę tu dzisiaj nie tylko z obserwacją, ale z ofertą. I tak jak administracja Bidena wydawała się zdesperowana, by uciszyć ludzi za mówienie tego, co myślą, tak administracja Trumpa zrobi dokładnie odwrotnie i mam nadzieję, że będziemy mogli wspólnie nad tym pracować.

W Waszyngtonie pojawił się nowy szeryf. Pod przywództwem Donalda Trumpa możemy nie zgadzać się z twoimi poglądami, ale będziemy walczyć o twoje prawo do wyrażania opinii na forum publicznym. Zgadzasz się czy nie? Doszliśmy oczywiście do punktu, w którym sytuacja stała się tak zła, że w grudniu tego roku Rumunia wprost anulowała wyniki wyborów prezydenckich w oparciu o wątłe podejrzenie agencji wywiadowczej i ogromną presję ze strony swoich kontynentalnych sąsiadów. Teraz, jak rozumiem, argumentem było to, że rosyjska dezinformacja zainfekowała rumuńskie wybory. Chciałbym jednak poprosić moich europejskich przyjaciół o spojrzenie z pewnej perspektywy. Możecie wierzyć, że kupowanie przez Rosję reklam w mediach społecznościowych w celu wpływania na wasze wybory jest złe. Z pewnością tak uważamy. Można to nawet potępić na arenie międzynarodowej. Ale jeśli demokracja może zostać zniszczona za pomocą kilkuset tysięcy dolarów reklamy cyfrowej z obcego kraju, to na początku nie była ona zbyt silna.

Dobra wiadomość jest taka, że uważam, iż wasze demokracje są znacznie mniej kruche, niż wielu ludzi najwyraźniej się obawia.

I naprawdę wierzę, że pozwolenie naszym obywatelom na wyrażanie własnego zdania uczyni je jeszcze silniejszymi. Co oczywiście sprowadza nas z powrotem do Monachium, gdzie organizatorzy tej właśnie konferencji zakazali udziału w rozmowach prawodawcom reprezentującym populistyczne partie zarówno lewicowe, jak i prawicowe. Ponownie, nie musimy zgadzać się ze wszystkim, co ludzie mówią. Ale kiedy przywódcy polityczni reprezentują ważny okręg wyborczy, spoczywa na nas obowiązek przynajmniej uczestniczenia w dialogu z nimi.

Teraz, dla wielu z nas po drugiej stronie Atlantyku, wygląda to coraz bardziej jak stare zakorzenione interesy ukrywające się za brzydkimi słowami z czasów sowieckich, takimi jak misinformacja i dezinformacja, którym po prostu nie podoba się pomysł, że ktoś z alternatywnym punktem widzenia może wyrazić inną opinię lub, nie daj Boże, zagłosować w inny sposób, lub co gorsza, wygrać wybory.

Teraz jest to konferencja na temat bezpieczeństwa i jestem pewien, że wszyscy przyszliście tu przygotowani, aby porozmawiać o tym, jak dokładnie zamierzacie zwiększyć wydatki na obronę w ciągu najbliższych kilku lat zgodnie z nowym celem. To świetnie, ponieważ prezydent Trump jasno powiedział, że wierzy, iż nasi europejscy przyjaciele będą odgrywać większą rolę w przyszłości tego kontynentu. Nie sądzimy, aby słyszeli Państwo termin „podział obciążeń”, ale uważamy, że jest to ważna część bycia we wspólnym sojuszu, że Europejczycy zwiększają swoje wysiłki, podczas gdy Ameryka koncentruje się na obszarach świata, które są w wielkim niebezpieczeństwie.

Ale pozwólcie, że zapytam, jak w ogóle zaczniecie zastanawiać się nad kwestiami budżetowymi, jeśli nie będziemy wiedzieć, czego w ogóle bronimy? Wiele już usłyszałem w moich rozmowach i odbyłem wiele, wiele wspaniałych rozmów z wieloma osobami zgromadzonymi w tej sali. Słyszałem wiele o tym, przed czym trzeba się bronić, i oczywiście jest to ważne. Ale to, co wydaje mi się nieco mniej jasne, i z pewnością myślę, że dla wielu obywateli Europy również, to to po co dokładnie się bronicie. Jaka jest pozytywna wizja, która ożywia ten wspólny pakt bezpieczeństwa, który wszyscy uważamy za tak ważny?

Głęboko wierzę, że nie ma bezpieczeństwa, jeśli boisz się głosów, opinii i sumienia, które kierują twoim własnym narodem. Europa stoi przed wieloma wyzwaniami. Ale kryzys, przed którym stoi teraz ten kontynent, kryzys, z którym, jak wierzę, wszyscy razem się zmagamy, jest naszym własnym dziełem. Jeśli obawiasz się własnych wyborców, Ameryka nie może nic dla ciebie zrobić. Nie ma też nic, co mógłbyś zrobić dla Amerykanów, którzy wybrali mnie i prezydenta Trumpa. Potrzebujesz demokratycznych mandatów, aby osiągnąć cokolwiek wartościowego w nadchodzących latach.

Czy nie nauczyliśmy się, że słabe mandaty dają niestabilne wyniki? Ale jest tak wiele wartości, które można osiągnąć dzięki demokratycznemu mandatowi, który moim zdaniem będzie wynikał z większej reakcji na głosy obywateli. Jeśli zamierzamy cieszyć się konkurencyjnymi gospodarkami, jeśli zamierzamy cieszyć się przystępną cenowo energią i bezpiecznymi łańcuchami dostaw, potrzebujemy mandatów do rządzenia, ponieważ musimy dokonywać trudnych wyborów, aby cieszyć się wszystkimi tymi rzeczami.

Oczywiście wiemy o tym bardzo dobrze. W Ameryce nie można zdobyć demokratycznego mandatu, cenzurując przeciwników lub wsadzając ich do więzienia. Niezależnie od tego, czy jest to lider opozycji, skromny chrześcijanin modlący się we własnym domu, czy dziennikarz próbujący przekazać wiadomości. Nie można też wygrać, lekceważąc swój podstawowy elektorat w kwestiach takich jak to, kto może być częścią naszego wspólnego społeczeństwa.

Uważam, że spośród wszystkich pilnych wyzwań, przed którymi stoją reprezentowane tu narody, nie ma nic pilniejszego niż masowa imigracja. Obecnie prawie 1 na 5 osób mieszkających w tym kraju przeniosła się tu z zagranicy. To oczywiście rekord wszech czasów. Nawiasem mówiąc, to podobna liczba co w Stanach Zjednoczonych, również najwyższa w historii. Liczba imigrantów, którzy przybyli do UE z krajów spoza UE podwoiła się tylko w latach 2021-2022. I oczywiście od tego czasu znacznie wzrosła.

I znamy tę sytuację. Nie powstała ona w próżni. Jest wynikiem szeregu świadomych decyzji podjętych przez polityków na całym kontynencie i innych na całym świecie w ciągu dekady. Wczoraj w tym mieście widzieliśmy okropności, do jakich doprowadziły te decyzje. I oczywiście nie mogę ponownie o tym wspomnieć, nie myśląc o strasznych ofiarach, którym zrujnowano piękny zimowy dzień w Monachium. Nasze myśli i modlitwy są z nimi i pozostaną z nimi. Ale dlaczego w ogóle do tego doszło?

To straszna historia, ale słyszeliśmy ją zbyt wiele razy w Europie i niestety zbyt wiele razy także w Stanach Zjednoczonych. Osoba ubiegająca się o azyl, często młody mężczyzna w wieku około 20 lat, znany już policji, wjechał samochodem w tłum i rozbił wspólnotę. Jedność. Ile razy musimy cierpieć z powodu tych przerażających niepowodzeń, zanim zmienimy kurs i poprowadzimy naszą wspólną cywilizację w nowym kierunku? Żaden wyborca na tym kontynencie nie poszedł do urny, by otworzyć wrota dla milionów niesprawdzonych imigrantów. Ale wiesz, za czym głosowali? W Anglii głosowali za Brexitem. I można się z tym zgadzać lub nie, ale zagłosowali za. I coraz więcej ludzi w całej Europie głosuje na przywódców politycznych, którzy obiecują położyć kres niekontrolowanej migracji. Tak się składa, że zgadzam się z wieloma z tych obaw, ale nie musisz się ze mną zgadzać.

Po prostu uważam, że ludzie troszczą się o swoje domy. Dbają o swoje marzenia. Dbają o swoje bezpieczeństwo i zdolność do utrzymania siebie i swoich dzieci.

I są mądrzy. Myślę, że jest to jedna z najważniejszych rzeczy, których nauczyłem się w moim krótkim czasie w polityce. W przeciwieństwie do tego, co można usłyszeć w Davos, obywatele wszystkich naszych krajów nie myślą o sobie jak o wykształconych zwierzętach lub wymiennych trybikach globalnej gospodarki. I trudno się dziwić, że nie chcą być pomiatani lub nieustannie ignorowani przez swoich przywódców. A zadaniem demokracji jest rozstrzyganie tych ważnych kwestii przy urnach wyborczych.

Uważam, że odrzucanie ludzi, lekceważenie ich obaw lub, co gorsza, zamykanie mediów, zamykanie wyborów lub odcinanie ludzi od procesu politycznego niczego nie chroni. W rzeczywistości jest to najpewniejszy sposób na zniszczenie demokracji. Zabieranie głosu i wyrażanie opinii nie są ingerencją w wybory. Nawet jeśli ludzie wyrażają poglądy poza granicami własnego kraju i nawet jeśli ci ludzie są bardzo wpływowi – i uwierz mi, mówię to z całym humorem – jeśli amerykańska demokracja może przetrwać dziesięć lat besztania przez Gretę Thunberg, wy możecie przetrwać kilka miesięcy Elona Muska.

Ale żadna demokracja, amerykańska, niemiecka czy europejska, nie przetrwa mówienia milionom wyborców, że ich myśli i obawy, ich aspiracje, ich prośby o ulgę są nieważne lub niegodne nawet rozważenia.

Demokracja opiera się na świętej zasadzie, że głos ludu ma znaczenie. Nie ma tu miejsca na zapory ogniowe. Albo przestrzegasz tej zasady, albo nie. Europejczycy, ludzie mają głos. Europejscy przywódcy mają wybór. Jestem głęboko przekonany, że nie musimy obawiać się przyszłości.

Przyjmijcie to, co mówią wam ludzie, nawet jeśli jest to zaskakujące, nawet jeśli się z tym nie zgadzacie. A jeśli to zrobisz, będziesz mógł stawić czoła przyszłości z przekonaniem i pewnością siebie, wiedząc, że naród stoi za każdym z was. I to jest dla mnie wielka magia demokracji. Nie ma jej w tych kamiennych budynkach czy pięknych hotelach. Nie ma jej nawet w wielkich instytucjach, które zbudowaliśmy razem jako wspólne społeczeństwo.

Wierzyć w demokrację to rozumieć, że każdy z naszych obywateli ma mądrość i głos. A jeśli odmówimy słuchania tego głosu, nawet nasze najbardziej udane walki niewiele dadzą. Jak powiedział kiedyś papież Jan Paweł II, moim zdaniem jeden z najbardziej niezwykłych orędowników demokracji na tym kontynencie lub na jakimkolwiek innym, „nie lękajcie się”. Nie powinniśmy bać się naszych ludzi, nawet jeśli wyrażają poglądy, które nie zgadzają się z ich przywództwem. Dziękuję wszystkim. Życzę wszystkim powodzenia. Niech Bóg was błogosławi”.

JD Vance, wiceprezydent Stanów Zjednoczonych podczas wystąpienia na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa w dniu 14. lutego 2025 roku.

Źródło: spectator.co.uk, You Tube White House

Tłumaczenie: WMa

Świat gna naprzód – tymczasem Unia Europejska ogranicza… saszetki z cukrem i solą

Świat gna naprzód – tymczasem Unia Europejska ogranicza… saszetki z cukrem i solą

https://pch24.pl/podczas-gdy-swiat-gna-naprzod-unia-europejska-ogranicza-saszetki-z-cukrem-i-sola

(Zdjęcie ilustracyjne / Pexels)

Podczas gdy w Stanach Zjednoczonych z dnia na dzień wraca normalność, a światowe potęgi rywalizują ze sobą w dziedzinie zbrojeń i technologii, w państwach Unii Europejskiej wchodzą w życie nowe przepisy o… opakowaniach i odpadach opakowaniowych. Ich celem jest ograniczenie jednorazowych saszetek z solą i cukrem oraz „zachęcenie” ludzi, by udawali się na zakupy z własnymi opakowaniami.

Nowe unijne przepisy zastąpiły poprzednie kuriozum z tej kategorii, czyli tzw. dyrektywę opakowaniową z 1994 r. Jako że przyjęły formę rozporządzenia, będą stosowane tak samo w całej UE, a państwa członkowskie nie muszą dostosować ich do prawa krajowego.

Regulacje narzucają rodzaj opakowań, które można wprowadzać do obrotu oraz sposób gospodarowania odpadami opakowaniowymi. Ich celem jest zminimalizowanie ilości wytwarzanych opakowań i odpadów.

Nowe regulacje obejmują zarówno opakowania, jak i odpadki po nich pochodzące z gospodarstw domowych, ale także sektora handlowego i przemysłowego. Przepisy ograniczają wykorzystywanie niektórych opakowań jednorazowych z tworzyw sztucznych, jak chętnie stosowane w hotelach, barach i restauracjach pojedyncze saszetki na przyprawy, sosy czy cukier.

Regulacje zakazują też pakowania w plastikowe worki lub owijania folią pojedynczych sztuk owoców i warzyw; pakowane w ten sposób będą mogły być owoce i warzywa o wadze powyżej 1,5 kg. Przepisy zakładają też zmniejszenia wagi i objętości samych opakowań oraz unikanie zbędnych opakowań. Chodzi tu o uniknięcie sytuacji, kiedy np. niewielkie produkty pakowane są w duże, w połowie puste paczki.

Przepisy zobowiązują także firmy sprzedające np. żywność lub napoje na wynos umożliwienie klientom przyniesienie własnych pojemników bez ponoszenia przez nich dodatkowych kosztów. W praktyce oznacza to, że klient będzie mógł przyjść po kawę na wynos z własnym kubkiem.

Regulacje wprowadzają też wytyczne dotyczące minimalnej zawartości materiałów z recyklingu w opakowaniach oraz cel zapewnienia, że do 2030 r. wszystkie znajdujące się na unijnym rynku opakowania będą się nadawały do recyklingu.

I wreszcie, rozporządzenie minimalizuje dopuszczalną zawartość substancji chemicznych w opakowaniach oraz ogranicza stosowanie tych z wysoką zawartością związków potencjalnie niebezpiecznych, jak związki per- i polifluoroalkilowe (PFAS); te stosowane są często w detergentach.

Nowe przepisy zaczną w pełni obowiązywać 12 sierpnia 2026 r.

Źródło: PAP / Jowita Kiwnik Pargana, Bruksela