Jawa i mrzonki. Porzućcie marzenia

Stanisław Michalkiewicz https://nczas.com/2022/04/23/jawa-i-mrzonki-porzuccie-marzenia/

Wojna na Ukrainie trwa już ponad miesiąc, a ani rozstrzygnięcia, ani końca nie widać. Trudno się temu dziwić w sytuacji, gdy na Ukrainie Rosja prowadzi wojnę z NATO. Wprawdzie NATO nie jest bezpośrednio zaangażowane w operacje wojskowe, ale, pod pretekstem samoobrony, dostarcza Ukrainie broń, amunicję i inne materiały wojenne za darmo, więc nie można tego nazwać zwyczajnym handlem.

Tylko do 27 lutego USA, Wielka Brytania, Kanada, Francja, Niemcy, Polska Belgia, Czechy, Holandia, Grecja, Litwa, Łotwa, Estonia, Portugalia, Rumunia, Słowacja, dostarczyły tam różnego rodzaju broń ogromnej wartości. Tylko USA do 27 lutego przekazały Ukrainie broń za prawie 3 miliardy dolarów, a przecież to był dopiero początek. Polska, przez którą przechodzi większość tych dostaw, zachowuje się wzorowo, bo – jak zauważył rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych pan Łukasz Jasina – „jesteśmy tutaj sługami narodu ukraińskiego, jego próśb”. Ta deklaracja była niewątpliwie szczera, toteż nic dziwnego, że władze ukraińskie zachowują się wobec opieszałych państw NATO mocarstwowo, zapewne w przekonaniu, że tak będzie również po wojnie, a może nawet zawsze? Być może właśnie dlatego została tam przyjęta jeszcze w lipcu ubiegłego roku ustawa o „rdzennej ludności Ukrainy”, która co prawda – jak się wydaje – dotyczy przede wszystkim Krymu, ale można też będzie interpretować ją szerzej – jak zajdzie taka potrzeba.

Na razie jednak wojna trwa, więc mamy trzy możliwości.

Pierwsza – że Ukraina tę wojnę wygra. Za wygranie uważam wyparcie Rosji ze wszystkich części państwa ukraińskiego, łącznie z Krymem. W takiej sytuacji Ukraina stałaby się niewątpliwie rodzajem regionalnego mocarstwa tym bardziej, że niezależnie od wyniku wojny, napłyną tam kolejne miliardy nie tylko na armię, ale również – na odbudowę ze zniszczeń. Czy w tych kosztach partycypowałaby również Rosja? Prawdopodobnie, gdyby jej klęska była spektakularna, czego wykluczyć przecież nie można, zwłaszcza opierając się na komunikatach ukraińskiego Sztabu Generalnego czy wywiadu.

Druga możliwość jest taka, że Ukraina tej wojny nie wygra, ale też nie przegra. Wtedy Rosja zajmie wschodnią, uprzemysłowioną część Ukrainy, odetnie ją od Morza Czarnego, pozostawiając w gestii ukraińskich władz słabiej uprzemysłowioną część zachodnią – dlatego w takim przypadku nie można mówić o wojnie przegranej przez Ukrainę. Z polskiego punktu widzenia ta możliwość wydaje się najbardziej korzystna, bo nadal mielibyśmy na wschodzie niepodległą Ukrainę, w dodatku – trwale skonfliktowaną z Rosją – ale nie mocarstwową.

Wreszcie możliwość trzecia – że Ukraina tę wojnę przegra, to znaczy – Rosja zmusi ją do kapitulacji, to znaczy – zainstaluje tam „bratni” rząd i zawrze z nim układ o przyjaźni – jak ze zbuntowanymi republikami: doniecką i Ługańską. Najbardziej prawdopodobna wydaje się dziś możliwość druga, bo – jak pokazuje sytuacja na froncie – Rosja uzyskanie lądowego korytarza do Krymu ma już w zasięgu ręki, podobnie jak odcięcie Ukrainy od wybrzeża czarnomorskiego. W tej sytuacji to Rosja jest zainteresowana w jak najszybszym zakończeniu działań wojennych i zawarciu z Ukrainą pokoju, a przynajmniej rozejmu, w którym Ukraina tę zmianę swoich granic przyjęłaby do wiadomości, nawet bez formalnego uznania.

Musimy bowiem pamiętać, że i Rosja nie może zbytnio przeciągać struny, bo przecież na Ukrainie wojuje z NATO – co prawda do ostatniego Ukraińca, niemniej jednak. Doświadczenia II wojny światowej, w której starła się „rasa”, „masa” i „kasa” pokazują, że rozsądek nakazuje, by z „kasą” się liczyć.

Porzućcie marzenia

Wspominam o tym wszystkim dlatego, że wojna na Ukrainie rozpaliła wyobraźnię wielu polskich patriotów do tego stopnia, że własne marzenia zaczynają brać za rzeczywistość. Czy naprawdę, czy tylko w nadziei, że w ten sposób przypodobają się Naczelnikowi Państwa, który w nagrodę hojnie ich wyfutruje za pośrednictwem spółek Skarbu Państwa – o to mniejsza – chociaż wykluczyć tego nie można, choćby z powodu, że ma on skłonności do – jak to nazwał Aleksander Smolar na etapie, gdy panu red. Michnikowi wywietrzał już z głowy entuzjazm do prezydenta Lecha Kaczyńskiego – „postjagiellońskich mrzonek”. Te „mrzonki” polegają na przekonywaniu, że Rosję, która jest „niepoprawna, trzeba „zniszczyć”, a wtedy, w wytworzonej w ten sposób politycznej próżni, powstanie organizm przypominający Rzeczpospolitą Obojga Narodów, oczywiście z Polską, jako jej politycznym kierownikiem.

Jest to wizja wprawdzie piękna, ale chyba zbyt piękna, by była prawdziwa. Rzecz w tym, że od czasów mocarstwowej Rzeczypospolitej, we Wschodniej Europie trochę się zmieniło. W XIX wieku zaczęły kształtować się tam nacjonalizmy: ukraiński, litewski i nieco później – białoruski – które powstawały w opozycji do polskości – i tak już zostało. Czy tak zostało z powodu podjudzania tych nacjonalizmów przez Niemcy i Rosję w celu szachowania Polski, czy też złożyły się na to również antypolskie antagonizmy na tle socjalnym, o to mniejsza, bo ważniejsze jest to, że ani Ukraina, ani Białoruś, ani nawet Litwa nie chcą nawet słyszeć o poddaniu się polskiemu kierownictwu politycznemu.

Jeśli już widzą jakąś wspólnotę z Polską, to raczej na zasadzie sformułowanej właśnie przez rzecznika MSZ w Warszawie pana Jasinę, który – chociaż został za to ofuknięty – może mieć więcej oleju w głowie niż Naczelnik Państwa, a w każdym razie – więcej poczucia rzeczywistości. Warto w tym miejscu przypomnieć, że „postjagiellońskim mrzonkom” prezydenta Lecha Kaczyńskiego położył kres prezydent USA Barack Obama, dokonując 17 września 2009 roku słynnego „resetu” w stosunkach amerykańsko-rosyjskich, którego politycznym owocem było proklamowane 20 listopada  2010 w Lizbonie „strategiczne partnerstwo NATO-Rosja”, będące najważniejszym postanowieniem „porządku lizbońskiego”, którego kamieniem węgielnym był podział Europy w strefę niemiecką i strefę rosyjską, prawie dokładnie wzdłuż linii Ribbentrop-Mołotow. I chociaż pod koniec 2013 roku prezydent Obama wysadził ten porządek w powietrze, z czego natychmiast skorzystała Rosja, by oskubać Ukrainę, to z „postjagiellońskich mrzonek” naszych Umiłowanych Przywódców pozostały jedynie kabotyńskie, lizusowskie okrzyki, jakie wydawali na kijowskim „majdanie” pod adresem Ukraińców.

Teraz było podobnie: „koncepcję” Naczelnika Państwa, by pod pretekstem uzbrojonej po zęby „misji pokojowej” NATO na Ukrainie wciągnąć Sojusz Atlantycki w „niszczenie Rosji”, zlikwidował prezydent Biden po wysłuchaniu opinii państw poważnych, a prezydent Zełeński, najwyraźniej przez kogoś oświecony, też się od „koncepcji” zdystansował się udając, że jej „nie rozumie”, chociaż zrozumiał w lot, a prawdziwe powody wyjaśnił już w następnym zdaniu: „Na szczęście albo niestety, to jest nasz kraj, a ja jestem prezydentem, więc to my będziemy decydowali, czy będą tu inne siły”.

On najwidoczniej też uważa, podobnie jak pan rzecznik MSZ Jasina, że Polska, jeśli już, to co najwyżej może być „sługą narodu ukraińskiego” oczywiście pojmowanego według kryteriów przewidzianych w ustawie „o rdzennej ludności Ukrainy”. Jest to tym bardziej prawdopodobne, że znaczna część narodu ukraińskiego już przeniosła się do Polski, która właśnie służy mu, jak tylko może, poczytując to sobie za cnotę. Czy ten kubeł zimnej wody na Naczelnika podziałał – nie można wykluczyć, bo zaraz po fiasku „koncepcji” proklamował powrót do rozdziobywania katastrofy smoleńskiej. Przy jej pomocy „zniszczyć Rosji” się jednak nie da, ale oczywiście zaprzyjaźnione media będą nadal opływały w dostatki.

Nasz wybór

W tej sytuacji Polska ma dwa wyjścia: albo pozostać w Unii Europejskiej, to znaczy – pożegnać się już nawet nie z „postjagiellońskimi mrzonkami”, ale nawet z mrzonkami o niepodległości i zgodzić się na status niemieckiego landu w IV Rzeszy, albo podjąć próbę przyłączenia się do Stanów Zjednoczonych, jako kolejny stan tego państwa. To co prawda oznaczałoby również konieczność rezygnacji z mrzonek o niepodległości, ale – jak w swoim czasie mówił mi Guy Sorman – porównywać można tylko możliwości istniejące z istniejącymi. Zatem tak naprawdę stoimy przed alternatywą – czy zostać niemieckim landem, czy stanem USA. Jaka jest nasza sytuacja jako niemieckiego landu – to już mniej więcej wiemy na podstawie doświadczeń dotychczasowych – a ona może tylko się pogarszać w miarę, jak w Unii Europejskiej będzie narastał socjalizm, a presja na promocję sodomczyków i ekologizmu będzie narastała do poziomu paranoi.

Stany Zjednoczone od pewnego czasu pod tym względem lepiej nie wyglądają, ale tam pozycja prezydenta Bidena i Partii Komunis…, to znaczy pardon – oczywiście Partii Demokratycznej, nie jest taka znowu silna, by to się nie mogło zmienić, a ponadto – w odróżnieniu od Unii Europejskiej, panuje tam większy pluralizm prawny. Na przykład, mimo że w USA panuje zakaz poligamii, senat stanu Utah zdecydował, że w tym stanie nie jest ona przestępstwem, tylko wykroczeniem, za które grozi symboliczna grzywna, a jest to zaledwie wstęp do całkowitej legalizacji wielożeństwa. Zatem, chociaż administracja prezydenta Józia Bidena forsuje wszystkie możliwe zboczenia, być może udałoby się uchronić Polskę jako jeden ze stanów USA przed tą plagą?

Wprawdzie Polska leży daleko od Ameryki Północnej, ale Hawaje też leżą ponad 3500 kilometrów od zachodniego wybrzeża, czyli w odległości mniej więcej takiej jak Portugalia od Polski, więc niekoniecznie musiałoby to być przeszkodą tym bardziej, że Izrael, który wprawdzie formalnie nie jest stanem USA, przecież wywiera na politykę tego państwa znacznie większy wpływ niż np. Arizona, a leży od Ameryki jeszcze dalej. Odległość, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, nie powinna być problemem, zatem zajmijmy się potencjalnymi korzyściami takiej zmiany.

Co prawda musielibyśmy pożegnać się z mrzonkami o niepodległości, ale w Unii Europejskiej nie mamy żadnej innej alternatywy, co zostało postanowione w traktacie z Maastricht, który wszedł w życie w 1993 roku. W tej sytuacji opowieści o „Europie Ojczyzn”, to kolejna mrzonka, jeszcze większa od tych „postjagiellońskich”. Szkoda każdego słowa. Gdyby tedy Polska została kolejnym stanem USA, to nie musielibyśmy z trwogą i niepewnością myśleć o art. 5 traktatu waszyngtońskiego, bo on nie miałby tu nic do rzeczy, zaś ewentualny atak Rosji na Polskę byłby już uderzeniem na Stany Zjednoczone. Jak pamiętamy, nigdy nic takiego się nie zdarzyło, bo zgodnie z doktryną elastycznego reagowania i Rosja i USA konfrontują się ze sobą bezpośrednio, ale na przedpolach, np. na Ukrainie. W tej sytuacji Ameryka przestałaby promować w Polsce narwańców, na czym nasza scena polityczna mogłaby tylko skorzystać. Nie musielibyśmy też kombinować, za co uzbroić dodatkowe 200 tys. żołnierzy, o których chcemy powiększyć naszą niezwyciężoną armię, bo zatroszczyłyby się o to Stany Zjednoczone, nawet bez specjalnych próśb z naszej strony. Zresztą skoro już teraz pan prezydent Duda mówi o kilkunastu, a w porywie serca gorejącego – nawet o kilkudziesięciu tysiącach żołnierzy amerykańskich w Polsce, to gdyby było ich 300 tysięcy, wielkiej różnicy by nie było tym bardziej, że i tak i tak podlegaliby oni rozkazom z Waszyngtonu, natomiast rozkazom Warszawy mogłaby podlegać obrona terytorialna – jak w USA gwardia narodowa.

Po drugie jako stan USA musielibyśmy wystąpić z Unii Europejskiej, za co prawdopodobnie nie spotkałyby nas żadne konsekwencje, przynajmniej dopóty, dopóki wojska amerykańskie stacjonują w Niemczech. Nie byłoby łamania sobie głowy, czy przystępować, czy nie przystępować do unii walutowej, bo walutą naszą stałby się dolar. Nie muszę dodawać, że moglibyśmy w jednej chwili plunąć na wszystkie „wyroki” TSUE i nie przejmować się karami, jakie na nas nakłada, bo Ameryka zaraz pokazałaby mu ruski miesiąc. Niewiarygodne, ale dzięki przystąpieniu do USA, moglibyśmy przestać się obawiać nawet o roszczenia żydowskie. Żydzi w stosunku do USA żadnych roszczeń majątkowych nie wysuwają, kontentując się subwencją rządu amerykańskiego, którą – jak piszą uczeni politologowie w książce „Lobby izraelskie w USA” – zaraz pożyczają temu rządowi na wysoki procent. Wprawdzie Stany Zjednoczone przyjęły ustawę nr 447, ale przecież ani myślą zmieniać własnego prawa w taki sposób, w jaki sugerowały tam Polsce, więc również pod tym względem byłoby bezpiecznie.

Jedyną trudność, jaką widzę, to kwestie językowe, ale to rzecz mniejszej wagi, bo – po pierwsze – coraz więcej młodych ludzi używa cudzoziemskich słów, jak „hejt”, albo inne takie, po drugie – w Stanach Zjednoczonych też nie wszyscy mówią po angielsku, nawet przeciwnie – coraz więcej mieszkańców USA mówi językiem hiszpańskim i na przykład nawet na lotnisku w Chicago już kilka lat temu zauważyłem napisy w obydwu językach, chociaż przedtem były tylko po angielsku. No to dlaczego w naszym stanie język polski nie miałby być dominujący – oczywiście obok urzędowego angielskiego? Jak widzimy, chyba będziemy musieli zrewidować nasze dotychczasowe spojrzenie na to, co realne i to, co nierealne, bo ewentualny akces do USA jest chyba bardziej prawdopodobny, a przede wszystkim – bardziej realistyczny – niż „postjagiellońskie mrzonki” starzejącego się Naczelnika Państwa.

Na Ukrainie niebezpiecznie dla polskich lotników.

Rosja będzie ostrzeliwać transporty wojskowe na Ukrainę

  • Joanna M.Wiórkiewicz https://niemcy.neon24.info/post/167716,rosja-bedzie-ostrzeliwac-transporty-wojskowe-na-ukraine
  • niedziela, 24 kwietnia 2022,

Jak informują rosyjskie źródła, USA planują w swojej bazie wojskowej w Ramstein (Niemcy) konferencję państw wspierających militarnie Ukrainę

Na najbliższy wtorek, 26 kwietnia  USA zaprosiły do swojej bazy lotniczej w Ramstein ministrów orony państw zachodnich by wspólnie  omówić kwestię udzielania pomocy wojskowej rządowi  w Kijowie. W spotkaniu mają wziąć udział przedstawiciele ponad 20 państw, bo tyle w międzyczaie jest zaangażowane w dostarczanie pomocy wojskowej Ukrainie.. Jak wyjaśniło Ministerstwo Obrony USA, celem spotkania jest wypracowanie wspólnej długoterminowej (!) koordynacji  w zakresie potrzeb wojskowych Ukrainy, “aby zapewnić poszanowanie suwerenności Ukrainy”. Na spotkaniu zostanie dokonana ocena sytuacji bojowej oraz zostaną przyjęte środki mające na celu wzmocnienie  ukraińskiego kompleksu wojskowo-przemysłowego, również po zakończeniu operacji wojskowych. Spotkanie nie odbędzie się jednak w formacie NATO, lecz w szerszym gronie.

Według rzecznika Pentagonu Johna Kirby’ego, na Ukrainę odbywa się obecnie 8-10 lotów dziennie [najwyraźniej mowa jest tu o lotach wojskowych samolotów transportowych z Polski] dostarczających sprzęt wojskowy i broń.
Według niego, mimo że sprzęt jest pochodzenia zachodniego, Siły Zbrojne Ukrainy  dobrze radzą sobie z jego opanowaniem, m.in. dzięki temu, że proces szkolenia został zorganizowany poza granicami Ukrainy.

Ponad tydzień temu Władimir Putin powiedział, że Zachód, dostarczając systemy bojowe siłom zbrojnym, popycha rząd kijowski  do rozlewu krwi. Ostrzegł, że transporty wojskowe będą przez armię rosyjską ostrzeliwane. 

PS: W zeszły czwartek, 21 kwietnia  ukraiński samolot transportowy An-26 spadł w północnej części obwodu zaporoskiego. Oficjalna wersja podawana przez stronę ukraińską głosi, że samolot zahaczył o linię energetyczną. Jak jednak widać na poniższym zdjęcou  linie wysokiego napięcia w pobliżu miejsca wypadku są nienaruszone. Najprawdopodobniej było to samobójcze omyłkowe zestrzelenie z przenośnego systemu obrony powietrznej którym ukraińska obrona terytorialna dysponuje od niedawna. 



Na podst. topwar.ru

Thierry Meyssan: Wojna na Ukrainie pretekstem do wprowadzenia Nowego Ładu Światowego.

Konflikt na Ukrainie nie został wszczęty przez Rosję 24 lutego, lecz przez Ukrainę tydzień wcześniej. Świadkiem tego była OBWE. To starcie na peryferiach zaplanowane zostało przez Waszyngton, by narzucić Nowy Ład Światowy, z którego wykluczona zostałaby Rosja, a następnie Chiny. Nie dajmy się oszukać!

Rosyjska operacja wojskowa na Ukrainie trwa od ponad miesiąca, a operacje propagandowe NATO zaczęły się półtora miesiąca temu.

Londyńskie centrum propagandy

Wojna propagandowa Anglosasów jest tradycyjnie koordynowana przez Londyn. Brytyjczycy wypracowali technologie w tej sferze jeszcze podczas I wojny światowej. W 1914 roku udało im się przekonać własną opinię publiczną, że niemieccy żołnierze dokonują masowych gwałtów w Belgii, zatem obowiązkiem moralnym każdego Brytyjczyka jest ratowanie biednych, padających ich ofiarą kobiet. W ten sposób przysłonięto prawdziwy powód, którym było przeciwstawienie się próbie zakwestionowania brytyjskiego imperium kolonialnego przez cesarza Wilhelma II. Pod koniec wojny społeczeństwo brytyjskie zażądało rozliczenia sprawców tych gwałtów. Podliczono ofiary i okazało się, że ich liczba została ewidentnie zawyżona.

Tym razem, w 2022 roku, Brytyjczykom udało się przekonać Europejczyków, że 24 lutego Rosjanie zaatakowali Ukrainę, by ją anektować. Moskwa miałaby dążyć do odbudowy Związku Radzieckiego poprzez inwazję na wszystkie kontrolowane niegdyś przez siebie tereny. Wersja ta wyglądała dla Zachodu bardziej atrakcyjnie od przywoływania „pułapki Tukidydesa”, o której wspomnę nieco później.

W rzeczywistości Kijów zaatakował własną ludność na Donbasie po południu 17 lutego. Chwilę później Ukraina pomachała przed Rosją czerwoną płachtą niczym przed bykiem, gdy prezydent Wołodymyr Zełeński wygłosił przed zgromadzonymi w Monachium politycznymi i wojskowymi dygnitarzami NATO wystąpienie, w którym zapowiedział, że jego kraj zamierza pozyskać broń jądrową, by bronić się przed Rosją.

Donbas

Nie wierzycie? Poczytajcie raporty OBWE z linii rozgraniczenia na Donbasie. Nie było na niej żadnych starć od wielu miesięcy, aż do popołudnia 17 lutego, gdy obserwatorzy tej neutralnej organizacji odnotowali 1400 przypadków ostrzału. W ich wyniku zbuntowane obwody doniecki i ługański, wciąż uznające się za terytorium Ukrainy i deklarujące jedynie autonomię, zdecydowały się na ewakuację ponad 100 tys. ludności cywilnej. Większość z nich trafiła na wschód Donbasu, inni uciekli do Rosji.

W latach 2014-2015, gdy wybuchła wojna domowa Kijowa przeciwko Donieckowi i Ługańskowi, straty materialne i ludzkie w jej wyniku były sprawą wewnętrzną Ukrainy. Jednocześnie, wraz z upływem czasu, niemal wszyscy mieszkańcy Donbasu zaczęli rozważać emigrację i uzyskali dodatkowe, rosyjskie obywatelstwo. Tym samym, atak Kijowa na ludność tego regionu 17 lutego byłby atakiem na obywateli ukraińskich i jednocześnie rosyjskich. Moskwa przyszła im na ratunek, pospiesznie interweniując 24 lutego.

„Narkoman” i „banda neonazistów”

Chronologia zdarzeń jest bezdyskusyjna. To nie Moskwa chciała tej wojny, lecz właśnie Kijów, choć cena za nią trudna była do przewidzenia. Prezydent Zełeński świadomie naraził własnych obywateli na niebezpieczeństwo i ponosi wyłączną odpowiedzialność za ich obecne cierpienia.

Dlaczego to zrobił? Od początku swej kadencji Wołodymyr Zełeński kontynuował politykę swego poprzednika Petra Poroszenki polegającą na rozkradaniu środków od swoich amerykańskich sponsorów oraz wspieraniu we własnym kraju banderowskich ekstremistów. Prezydent Władimir Putin miał wkrótce nazwać tego pierwszego „narkomanem”, a tych drugich – „bandą neonazistów”. Zełeński nie tylko zadeklarował publicznie, że nie zamierza rozwiązać konfliktu na Donbasie poprzez realizację porozumień mińskich, lecz na dodatek zakazał swym obywatelom posługiwania się w szkołach i w urzędach językiem rosyjskim, podpisując 1 lipca 2021 roku rasistowską ustawę, faktycznie wykluczającą z życia Ukraińców pochodzenia rosyjskiego i pozbawiającą ich podstawowych praw człowieka oraz wolności.

Różna wartość krwi

Armia rosyjska dokonała inwazji na Ukrainę początkowo nie z Donbasu, lecz z Białorusi i Krymu. Zniszczyła wszystkie ukraińskie obiekty wojskowe używane od lat przez NATO i rozpoczęła walkę z grupami bandyckimi. Obecnie próbuje rozprawić się z nimi na wschodzie kraju. Propagandyści z Londynu i prawie 150 agencji PR z całego świata przez nich wynajętych przekonują nas, że rosyjskie wojska napotkały heroiczny opór ukraiński i zrezygnowały ze swego pierwotnego celu, jakim miało być zdobycie Kijowa. Tymczasem, Władimir Putin nigdy nie twierdził, że Rosja zamierza brać ukraińską stolicę, obalać Zełeńskiego i okupować jego kraj. Przeciwnie, podkreślał, że celem operacji jest denazyfikacja Ukrainy oraz zniszczenie zagranicznych (NATOwskich) składów broni. I to właśnie robią Rosjanie.

Cierpią z tego powodu mieszkańcy Ukrainy. Przypominamy sobie, że wojna jest zawsze okrutna, że niesie śmierć niewinnych ofiar. Pod wpływem obecnych emocji zapominamy o ukraińskich atakach z 17 lutego i winimy we wszystkim Rosjan, których, wbrew faktom, określamy mianem „agresorów”.

Nie czujemy podobnego współczucia wobec ofiar wojny toczącej się w tym samym czasie w Jemenie, gdzie zginęło już 200 tys. ludzi, w tym 85 tys. dzieci, które zmarły z głodu. Jemeńczycy to jednak przecież w oczach Zachodu po prostu jacyś tam Arabowie.

Trybunał a ludobójstwo

Fakt cierpienia nie może być z góry uznany za dowód, że ktoś stoi po właściwej stronie. Przestępcy cierpią tak samo, jak niewinni.

Ukraińska delegacja w Międzynarodowym Trybunale Karnym nie uzyskała rozstrzygnięcia merytorycznego, lecz nakaz zabezpieczający przeciwko Rosji.

Jak to się stało, że Trybunał uległ manipulacji? Ukraina odniosła się do stwierdzenia Władimira Putina w jego orędziu, w którym ogłosił początek operacji, gdzie powiedział, że ludność Donbasu pada ofiarą „ludobójstwa”. Odrzuciła to oskarżenie, twierdząc, że Rosja nie przedstawiła żadnych dowodów. W prawie międzynarodowym termin „ludobójstwo” odnosi się już nie tylko do likwidacji jakiejś grupy etnicznej, lecz również do zabójstw dokonywanych na polecenie władz. W zależności od tego, czy bierzemy pod uwagę źródła ukraińskie, czy rosyjskie, w ciągu ostatnich ośmiu lat zginęło od 13 tys. do 22 tys. cywilnych mieszkańców Donbasu. W swoim złożonym na piśmie pozwie strona rosyjska argumentuje, że odwołuje się nie do Konwencji ws. karania i zapobiegania zbrodni ludobójstwa, lecz do art. 51 Karty Narodów Zjednoczonych, która dopuszcza wojnę obronną, o której mówił w swoim wystąpieniu prezydent Putin. Trybunał nie podjął się weryfikacji zarzutów. Wystarczyło mu zaprzeczenie ich prawdziwości przez stronę ukraińską. Uznał, że Rosja postąpiła niezgodnie z przepisami konwencji. W związku z tym, że Rosja nie widziała potrzeby fizycznego stawienia się swoich przedstawicieli przed Trybunałem, sędziowie wykorzystali ich nieobecność, by ogłosić absurdalne środki zabezpieczające. Pewna swych racji Moskwa odmówiła zastosowania się do nich i zażądała rozstrzygnięcia merytorycznego, które wydane zostanie nie wcześniej niż pod koniec września.

Pułapka Tukidydesa i Chiny

Wiedząc to wszystko i umieszczając wydarzenia w ich właściwym kontekście, możemy zrozumieć dwulicowość Zachodu. Przez ostatnie dziesięć lat politologowie amerykańscy przekonywali nas, że wzrost potencjału Rosji i Chin doprowadzi do nieuniknionej wojny.

Jeden z nich, Graham Allison, stworzył koncepcję „pułapki Tukidydesa” (zob. Graham Allison, Skazani na wojnę? Czy Ameryka i Chiny unikną pułapki Tukidydesa?, Bielsko-Biała 2018). Nawiązał on do wojen peloponeskich IV w. p.n.e., w których Sparta starła się z Atenami. Strateg i historyk Tukidydes przeanalizował te wydarzenia i doszedł do wniosku, że konflikt stał się nieuchronny, kiedy dominująca w Grecji Sparta zdała sobie sprawę, że Ateny dążą do stworzenia imperium, które mogłoby zakwestionować jej hegemonię. Analogia jest wprawdzie wymowna, lecz myląca: Sparta i Ateny były położonymi blisko od siebie greckimi miastami; tymczasem Stany Zjednoczone, Rosja i Chiny to odrębne kultury.

Na przykład, Chiny odrzucają koncepcję prezydenta Joe Bidena w sferze konkurencji handlowej. Proponują swoje własne, odmienne podejście, oparte na zasadzie win-win. Robią to odnosząc się nie do wzajemnie korzystnych układów handlowych, lecz do własnej historii. Państwo Środka ma gigantyczną populację. Jego cesarz zmuszony był do maksymalnego poszerzania zakresu swej władzy. Do dziś Chiny są najbardziej zdecentralizowanym państwem świata. Cesarskie dekrety wchodziły w życie w niektórych prowincjach, lecz nie wszędzie. Cesarz musiał więc podjąć próby zagwarantowania, by jego polecenia nie były ignorowane, a jego władza podważana, przez miejscowych gubernatorów. Tym, którzy nie byli obejmowani jego dekretami przyznawał rekompensaty, by wciąż czuli się poddanymi jego władzy.

Od początku kryzysu ukraińskiego Chiny nie tyle wykazywały się niezaangażowaniem, co wręcz broniły swego rosyjskiego sojusznika w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Stany Zjednoczone obawiały się bezzasadnie, że Pekin wesprze Moskwę dostawami broni. Nigdy się tak nie stało, choć pojawiło się ich wsparcie logistyczne, choćby w postaci aprowizacji żywnościowej żołnierzy. Chiny obserwują rozwój wydarzeń i wyciągają z nich wnioski, zastanawiając się w tym kontekście nad przywróceniem kontroli nad swoją zbuntowaną prowincją, Tajwanem. Pekin grzecznie odrzuca kolejne propozycje Waszyngtonu. Myśli długofalowo i wie z doświadczenia, że – jeśli dopuści do zniszczenia Rosji – będzie kolejnym obiektem agresji Zachodu. Jego przetrwanie możliwe jest tylko we współpracy z Moskwą, nawet jeśli w przyszłości ich interesy będą sprzeczne na Syberii.

Napoleon, Hitler i Pentagon

Powróćmy jednak do pułapki Tukidydesa. Rosja zdaje sobie sprawę, że Stany Zjednoczone chcą zmieść ją z powierzchni ziemi. Oczekuje potencjalnej inwazji i zniszczenia. Jej terytorium jest gigantyczne, lecz jej liczba ludności niewystarczająca. Nie jest w stanie bronić swych rozciągniętych granic. Od XIX wieku uznawała, że może bronić się wyłącznie ukrywając się przed przeciwnikiem.

Gdy zaatakował ją najpierw Napoleon, a później Adolf Hitler, decydowała się na przemieszczanie swej ludności coraz dalej na wschód. I paliła własne miasta nim zajął je przeciwnik. Nie mógł on przez to zapewnić zaopatrzenia swym wojskom. Ta taktyka „spalonej ziemi” okazywała się skuteczna wyłącznie dlatego, że ani Napoleon, ani Hitler, nie mieli w pobliżu zaplecza logistycznego. Współczesna Rosja wie, że nie przetrwa, jeśli broń amerykańska rozlokowana będzie w krajach Europy Środkowej i Wschodniej.

To dlatego u schyłku Związku Radzieckiego zażądała, by NATO nigdy nie rozszerzało się na wschód. Znający jej dzieje prezydent Francji François Mitterand i kanclerz Niemiec Helmut Kohl przekonali Zachód do zgody na takie zobowiązanie. W rozmowach na temat zjednoczenia Niemiec zaproponowali i podpisali układ gwarantujący, że NATO nigdy nie rozszerzy się na wschód od linii Odry-Nysy, granicy niemiecko-polskiej.

Rosja wymogła potwierdzenie tych gwarancji w 1999 i 2010 roku w postaci deklaracji OBWE ze Stambułu i Astany. Stany Zjednoczone złamały je w 1999 roku (przyjęcie do NATO Czech, Węgier i Polski), w 2004 roku (akcesja Bułgarii, Estonii, Łotwy, Litwy, Rumunii, Słowacji i Słowenii), w 2009 roku (akcesja Albanii i Chorwacji), 2017 roku (akcesja Czarnogóry) i w 2020 roku (akcesja Macedonii Północnej). Problemem nie był sojusz tych krajów z Waszyngtonem, lecz to, że zezwoliły na rozmieszczenie jego instalacji wojskowych na swoich terytoriach. Nikt nie krytykował tych państw za dokonany przez nie wybór sojusznika; Moskwa oskarżała je wyłącznie o to, że zgodziły się na pełnienie roli zaplecza Pentagonu przygotowującego atak przeciwko niej.

Anglosasi przeciwko Europie

W październiku 2021 roku, numer 2 w amerykańskim Departamencie Stanu, Victoria Nuland, przybyła z wizytą do Moskwy, by przekonywać Rosję do wyrażenia zgody na rozmieszczenie broni amerykańskiej w krajach Europy Środkowej i Wschodniej. Deklarowała, że w zamian za to Waszyngton dokona inwestycji w rosyjską gospodarkę. Następnie przeszła do gróźb wobec Rosji i jej prezydenta, strasząc go międzynarodowym trybunałem. W odpowiedzi Moskwa zaproponowała traktat gwarantujący utrzymanie pokoju na bazie Karty Narodów Zjednoczonych, którego projekt przedstawiła 17 grudnia. I tu tkwi przyczyna obecnego konfliktu. Przestrzeganie zapisów Karty powołujących się na zasady równości i suwerenności państw, wiązałoby się z przekształceniem NATO, którego działanie polega na hierarchii państw członkowskich. Złapane w „pułapkę Tukidydesa” Stany Zjednoczone zdecydowały się wówczas doprowadzić do wybuchu wojny.

Działania Anglosasów podejmowane w obliczu kryzysu ukraińskiego stają się czytelne, jeśli przyznamy, że ich celem jest usunięcie Rosji ze sceny międzynarodowej. Usiłują oni nie tyle odeprzeć rosyjskie wojska, czy uderzyć w rosyjskie władze, co zlikwidować wszelkie ślady kultury rosyjskiej na Zachodzie. Ponadto, próbują też osłabić Unię Europejską.

Wolfowitz i Nuland o Unii Europejskiej

Zaczęli od zamrożenia aktywów rosyjskich oligarchów na Zachodzie, czyli środka, który spotkał się z aprobatą samych Rosjan, uznających ich za bezprawnych beneficjentów zdewastowania ZSRR. Następnie zmusili firmy zachodnie do zaprzestania działalności w Rosji. Potem odcięli banki rosyjskie od zachodnich, odłączając Rosję od systemu SWIFT. Tymczasem, te ograniczenia finansowe okazały się wprawdzie katastrofalne dla rosyjskich banków, ale już nie dla rosyjskich władz. I są korzystne dla Rosji, która dokonuje inwestycji wewnętrznych. Co więcej, zamknięta od 25 lutego do 24 marca moskiewska giełda papierów wartościowych odnotowała wzrosty zaraz po tym, jak wznowiła działalność. Wprawdzie dotyczący głównie rynków spekulacyjnych indeks RTS spadł pierwszego dnia o 4,26%, ale już indeks IMOEX, odzwierciedlający krajową aktywność gospodarczą, wzrósł o 4,43%. Jedynymi przegranymi zachodniej fali sankcji okazały się bezmyślnie je przyjmujące kraje Unii Europejskiej.

Jeszcze w 1991 roku straussista Paul Wolfowitz napisał raport, w którym twierdził, że Stany Zjednoczone powinny zapobiegać powstaniu ośrodków potencjalnie wobec nich konkurencyjnych. Związek Radziecki był już wtedy w gruzach. Stwierdził zatem, że takim potencjalnym rywalem, do którego zniszczenia należy dążyć jest Unia Europejska (zob. Patrick E. Tyler, US Strategy Plan Calls For Insuring No Rivals Develop, „New York Times”, 8.3.1992; Barton Gellman, Keeping the US First, Pentagon Would Preclude a Rival Superpower, „The Washington Post”, 11.3.1992). Sam realizował tą strategię, gdy jako nr 2 w Pentagonie, w 2003 roku zabronił Niemcom i Francji partycypowania w odbudowie Iraku. Wyraziła ją też w 2014 roku w Kijowie Victoria Nuland, która zwracała się do amerykańskiego ambasadora słowami „pieprzyć Unię Europejską!”.

Tym razem Unii Europejskiej zabroniono importu rosyjskich surowców energetycznych. Jeśli rzeczywiście do tego dojdzie, nastąpi zrujnowanie gospodarki niemieckiej, a w ślad za nią całej Unii. I nie będzie to uderzenie rykoszetem, lecz rezultat świadomych planów, jednoznacznie wypowiadanych przez ostatnie trzydzieści lat.

Globalne wykluczenie

Najważniejsze dla Waszyngtonu jest wykluczenie Rosji ze wszystkich organizacji międzynarodowych. Do tej pory udało im się wyrzucić ją z G8 w 2014 roku. Pretekstem było wówczas włączenie w skład Federacji Rosyjskiej Krymu, który domagał się niepodległości od rozpadu ZSRR, jeszcze przed tym, gdy o niepodległości myślała Ukraina. Rzekoma agresja na Ukrainę ma stanowić argument na rzecz wykluczenia Rosji z G20. Chiny zauważyły natychmiast, że nie można nikogo wykluczyć z organizacji mającej charakter nieformalnego forum, nie mającego żadnego statutu. Mimo to, prezydent Joe Biden znów poruszył ten temat 24 i 25 marca w Europie.

Waszyngton intensyfikuje wysiłki na rzecz wykluczenia Rosji ze Światowej Organizacji Handlu (WTO). Tymczasem zasady WTO i tak zostały całkowicie unieważnione przez jednostronne „sankcje” wprowadzane przez Zachód. Podjęcie takiej decyzji byłoby niekorzystne dla wszystkich. Zastosowano tu rekomendacje Paula Wolfowitza. W 1991 roku pisał on, że Waszyngton nie powinien starać się być najlepszym w tym, co robi, lecz pokonać w tym innych. Oznacza to, że – aby zachować hegemonię – Stany Zjednoczone powinny bez wahania zgodzić się na straty własne, pod warunkiem, że straty innych będą jeszcze większe. Za takie podejście zapłacimy wszyscy.

Najważniejszym celem straussistów jest usunięcie Rosji z ONZ. Zgodnie z Kartą NZ nie jest to możliwe, jednak Waszyngton, podobnie jak w innych przypadkach, nie będzie się tym przejmował. Skontaktował się już w tej sprawie z prawie wszystkimi członkami ONZ. Propaganda anglosaska skutecznie przekonała ich, że państwo członkowskie Rady Bezpieczeństwa wywołało wojnę mającą na celu zajęcie terytorium jednego ze swych sąsiadów. Jeśli Waszyngtonowi uda się zwołanie specjalnego posiedzenia Zgromadzenia Ogólnego ONZ i zmiana statutu organizacji, wszystko może się zdarzyć.

Program wymazania ze świadomości

Na Zachodzie zapanowała histeria. Poluje się na wszystko, co rosyjskie, bez zastanowienia, czy ma to związek z kryzysem ukraińskim. Zakazuje się występów nawet tym rosyjskim artystom, którzy znani są ze swej opozycyjności wobec Putina.

Niektóre uniwersytety wykreślają z programów antyradzieckie dzieła Aleksandra Sołżenicyna, inne zakazują rozważającego problemy wolnej ludzkiej woli Fiodora Dostojewskiego (1821-1881), który był przeciwnikiem reżimu carskiego. Usuwa się z programów występy dyrygentów mających obywatelstwo rosyjskie, z repertuaru wykreślany jest Piotr Czajkowski (1840-1893). Wszystko, co rosyjskie, ma zniknąć z naszej świadomości, podobnie jak Imperium Rzymskie metodycznie usuwało wszelkie ślady istnienia Kartaginy do tego stopnia, że dziś niewiele wiemy o jej cywilizacji.

Prezydent Biden nie ukrywał tego w wystąpieniu z 21 marca. Występując przed przedsiębiorcami, mówił „To chwila, gdy wszystko się zmienia. Kształtuje się Nowy Ład Światowy i musimy stanąć na jego czele. I musimy zjednoczyć wokół tego cały wolny świat”. Ten nowy porządek ma podzielić świat na dwa hermetycznie zamknięte bloki, wprowadzić podział niespotykany dotąd w historii, nieporównywalny nawet z żelazną kurtyną okresu zimnej wojny. Niektóre kraje, jak Polska, uważają, że wprawdzie wiele stracą, lecz mogą też coś zyskać. To dlatego gen. Waldemar Skrzypczak zażądał przyłączenia do Polski rosyjskiej enklawy kaliningradzkiej. Skoro świat ma być podzielony, rzeczywiście pojawia się pytanie, jak ten region połączony będzie z resztą terytorium Rosji.

Uś, to piękny biznes, te dostawy broni dla miłujących pokój.[po ros.]

Оружейная паника рядом с «черной дырой»

https://topwar.ru/195293-oruzhejnaja-panika-rjadom-s-chernoj-dyroj.html


Несмотря на то, что оружие идет на Украину, все действительно не так роскошно, как хотелось бы украинским властям.

В статье Без паники: ничего серьезного в поставках вооружений на Украину нет я высказался в том плане, что ничего серьезного в поставках старья украинской армии нет. И Запад, несмотря на все заверения, не станет бесконечно снабжать Украину ни старым, ни тем более новым оружием. Простите, но это бизнес, не более того.

Поставки оружия


Да, США очень хорошо вложились в войну до последнего украинца:
– 1400 ПЗРК «Стингер»;
– 5000 ПЗРК «Старстрайк»;
– 100 барражирующих боеприпасов;
– 4 комплекса контрбатарейной борьбы.

Великобритания:
– 1000 ПЗРК «Старстрайк»;
– 800 ПТРК «Джавелин»;
– 2000 ПТРК NLAW.

Чехия:
– 4000 минометов;
– 7000 единиц стрелкового вооружения;
– 3000 пулеметов;
– 5 танков Т-72
– 5 БМП-1.

Бельгия:
– 2000 ПТРК NLAW;
– 3000 винтовок;
– 2000 пулеметов.

Германия:
– 1000 ПТРК «Милан»;
– 500 ПЗРК «Стингер»;
– 1500 ракет к ПЗРК.


Не отставали Дания, Нидерланды, Канада, Прибалтика, Греция и многие другие.

Но самые крутые, наверное, все-таки словаки. Словакия передала Украине три дивизиона С-300, выпущенных еще в СССР в обмен на поставку из США новых «Патриотов». Умеют в Братиславе делать хороший гешефт, умеют. Аплодисменты стоя.

Учитывая, что один дивизион наши накрыли на подходе и отправили в утиль – совсем хорошо.

Мало того, что игрушки оседают на складах, мало того, что бойцов ВСУ не успевают готовить пользоваться новыми для них видами оружия, так еще и возникает новая угроза, причем, для щедрых дарителей.

Где оружие – никто не знает


В самих США начинается небольшой скандал, который грозит перерасти в серьезный скандалище. Сложно сказать, кто подкинул журналистам идею спросить у военных как насчет контроля за поставляемыми в Украину вооружениями, но получилось очень содержательно.

Журналистов очень заинтересовал вопрос, а не получит ли американский танк или БМП американским же «Джавелином» по башне, скажем, в Косово? И не будет ли американский самолет с авиабазы в Сото-Кано, что в Гондурасе, уворачиваться от американского же «Стингера»?

Какие гарантии американскому обществу могут предоставить американские военные? Контролирует кто-то распределение и применение вооружения в Украине и не уйдет ли это оружие из Украины тем странам, которых США вооружать никак не планирует? В Ирак, например?

Ответ, надо сказать, был очень специфичным.

У американских военных есть уверенность в краткосрочной перспективе, но когда ситуация заходит в туман войны, они ни в чем не уверены. Поставки оружия «падают в большую черную дыру, и через короткий промежуток времени мы уже почти ничего не видим».

Перевожу: пока оружие едет до Украины, все прозрачно. Как только оно попадает туда, все, взятки гладки. Война, знаете, она и не такое позволяла списать. А тут не просто война, а с Мировым Злом…


И возникает вопрос: если (как утверждают украинские СМИ и официальные лица Минобороны) все цифры, которые приводит МО РФ – это ложь, тогда зачем Украине еще один комплект ВСУ в плане техники и вооружений?

Запросы


Господа защитники мировой демократии определились, и выкатили список, от которого можно просто обалдеть. 11 марта МИД выкатил требования Украины относительно вооружений, которые необходимы для продолжения военных действий по защите страны от российской агрессии. Тут же нашлись люди, которые перехватили и опубликовали эти документы.


Источник: mash.ru


Свои старания по защите мира украинцы оценивают в 100 миллиардов долларов. Неплохой аппетит, но дьявол кроется в деталях. А детали таковы:
– 51 истребитель МиГ-29;
– 72 истребителя Су-27;
– 36 штурмовиков Су-25;
– 24 истребителя F-16.

Список интересен тем, что если советские самолеты в нем понятны, то вот насчет американских стоит и подумать, насколько хорошо (уверен – никак) ими владеют летчики ВСУ?

– 363 комплекса ПВО «в ассортименте» – от С-300 до «Патриота»;
– 195 РСЗО «Град» и 435 000 ракет к ним;
– 200 БМП «Бредли»;
– 200 танков Т-72;
– 200 танков «Леопард»;
– 400 ракетных комплексов «Точка У»;
– 228 ракетных комплексов ATACMS;
– 64 ракетных комплекса «Лора» от Израиля.

Согласитесь, список более чем интересный. Там еще присутствует куча других пунктов, миллионы снарядов и патронов, САУ, беспилотники и далее по списку.

В общем, запросто можно вооружить армию, равную той, которую сейчас успешно перемалывают жернова спецоперации на Украине.

Возникает вопрос: панове, а зачем вам столько всего? Ведь все данные Минобороны России – это неправда, и в распоряжении ВСУ все еще достаточное или значительное количество танков, САУ, самолетов и вертолетов, не так ли?

Ответ очень прост: продать.

Бизнес, ничего личного


Есть в законодательстве Украины весьма забавная поправка №1919, согласно которой «излишки» оружия могут быть проданы другим странам даже во время войны.

То есть, пока пленные украинские солдаты рассказывают о том, как они бились до последнего патрона, а потом сдались, потому что у них закончилось все, украинское Минобороны спокойно так продает оружие в ту же Африку.

Почему в Африку? А потому, что назначенная заниматься этим не очень благородным, но очень прибыльным делом, фирма «Техимпекс», уже имеет большой опыт по переправке оружия в страны черного континента.

Украинские депутаты были весьма озадачены складывающимся положением дел и даже направили запрос в Минобороны. Приведенный документ есть ответ за подписью министра обороны Украины Резникова, в котором министр говорит, что все законно, ссылаясь именно на тот самый документ:

Оружейная паника рядом с «черной дырой»


В стране идет война, а Минобороны продает «излишки»… Нормальной голове представить такое весьма и весьма непросто. Само по себе наличие «избыточного» вооружения есть абсурд, его во время войны никогда не бывает хотя бы достаточно. А уж если почитать сводки с мест боевых действий и украинские соцсети… Простите, но это украинские военные постоянно жалуются на отсутствие или категорической нехватке военной техники.

И это при том, сколько помощи уже зашло в Украину в адрес ВСУ. Да, конечно, далеко не все в том состоянии, как хотелось бы украинцам, особенно это касается польских подачек, но, как говорится, чем богаты…

Оружие не бесконечно


Между тем, костер, в котором горит синим пламенем вся техника Украины, настолько ярок, что у Европы уже не хватает сил подбрасывать туда дрова.


Первой заныла Канада, затем исчерпала свои ресурсы Великобритания, далее пришла очередь Греции. 19 апреля в стан исчерпавших запасы слетела Германия после заявления своего премьера Шольца.

И в США дела обстоят ничуть не лучше. CNN раскопало информацию, что Украина уже сожгла пятую часть запасов «Джавелинов» Минобороны США

Первой об этом заявила Канада, за ней неофициально подтвердила проблемы с дефицитом Британия. Немецкий Бундесвер признался, что больше не может помогать Украине, иначе у него не останется оружия для защиты своей страны. Не избежал проблем и американский ВПК.

Кстати, хуже всего приходится нормальным американским партнерам. Сильно пострадал Тайвань, у которого рисуются проблемы. В 2019 году Тайвань заказал у США оружия на 17 миллиардов долларов, а получил только на 3. А там были «Пэтриоты», «Абрамсы», «Джавелины», «Стингеры», истребители F-18 и ПКР «Гарпун». Достойный набор в связи с тем, что устраивает КНР неподалеку.

Увы, но сперва пандемия и кризис вызвали перебои с производством и поставками, а теперь вот Украина. Оружие пошло туда.


Американцы немного подсластили пилюлю Тайваню тем, что выделили еще 7 миллиардов долларов на оснащение армии Тайваня, но толку с этого немного, воюют не цифры, а солдаты и оружие. Но если Тайвань с 2019 года недополучил оружия на 14 миллиардов долларов, то добавить к ним еще 7 миллиардов… Не смотрится, правда?

И вот у нас ситуация, когда начинает заканчиваться даже старое барахло типа бронемашин М113. Украина если и получит еще что-то, это все равно будет немного по количеству и очень старое по качеству. Типа «раздетых» польских Т-72.

Здесь дело не только в том, что российская армия перелопатит все это старье. Дело в том, что американский ВПК не в состоянии сегодня производить новые виды вооружений в достаточных количествах и с достаточной скоростью. Европейские страны не просто так начали останавливать поставки в Украину, здесь все просто: смысл отдавать другому (причем, бесплатно, когда это Украина платила за оружие?) то, что тебе может понадобиться завтра?

Оружейный голод – это не самое приятное дело


А украинские власти, получая оружие, которое исправно поставляют русофобы из Европы, неплохо так на всем зарабатывают. Понятно, что это оружие даже не пересекает границ Украины. Остается, например, в Румынии, откуда сейчас работают оставшиеся у ВСУ самолеты. Там же могут размещаться и базы хранения оружия, вне зоны доступа российских ракет.

А то, что Румыния с середины прошлого века была европейской барахолкой по продаже бывшего и сильно бывшего в употреблении вооружения производства СССР, ни для кого не секрет. К тому же румыны очень неплохо барыжили своими АК, сделанными почти даже по лицензии, а уж самолетами и запчастями к ним – тут они вообще были вне конкуренции.


Так что вполне возможно, что с нейтральной территории типа Румынии в Африку или на Восток идет поток того самого оружия, по которому так страдают солдаты ВСУ.

Понятно, отчего в Европе начинается «тихий ужас». «Черная дыра» Украины, в которую проваливаются все поставки европейцев, ничего другого не может вызвать. Ведь с одной стороны, оружие поставлять надо, потому что надо остановить любой ценой (счет оплачивает Украина) «агрессию» России на Запад.

С другой – а что делать, если всего этого не хватит? Куда бежать, если Украина поглотит все старое оружие и захочет (извините, уже захотела) нового?

И самый страшный вопрос: а что дальше?

В том «дальше», в котором Украина проиграет войну? И Европа останется лицом к лицу с Россией и… безоружной?

На США надежды нет. Это уже понятно, американцам надо разгрести свои проблемы в своем же ВПК. Европа завтра вряд ли сможет помочь Украине чем-то еще, кроме совсем уж откровенного старья.

Так что действительно, если украинские дельцы реально сплавляют технику, которую им бесплатно отдают европейцы, зарабатывая на этом миллионы, в ту же Африку, то дело не очень хорошо. Для Украины. Автор: Роман Скоморохов

„Azow” to realny problem. Neonazistowski pułk opłaca ukraińskie wojsko, policję i ministerstwa.

Zbigniew Parafianowicz https://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/artykuly/1439737,pul-azow-ukraina-strefa-wplywow.html

===========================

[Umieszczam tekst sprzed tej groteskowej, medialnej „wojny”. Ale opublikowany już pół roku po objęciu prezydentury Ukrainy przez fallusowego pianistę. Zelensky z partnerem grają FORTE MD]

=====================

Po tym jak amerykański polityk zaproponował, by pułk Azow dopisać do listy organizacji terrorystycznych, na Ukrainie wybuchła burza. Od kilku tygodni protestują skrajnie prawicowi aktywiści i mainstreamowi politycy. Przy okazji ujawniono też skalę wpływów tej organizacji we władzach w Kijowie.

Trzeba naprawdę dużo dobrej woli i wyrozumiałości, by nie widzieć problemu, jakim jest istnienie Azowa w obecnym kształcie. Zarówno samego pułku, jak i konfederacji struktur politycznych, które wokół niego wyrosły. Działająca na południowym wschodzie Ukrainy i walcząca przeciw separatystom oraz Rosjanom jednostka, z punktu widzenia sztuki wojennej, jest elitą elit. Jej zdolności można porównać do grup rozpoznania w Navy Seal czy Force Recon w Korpusie Marines. Gorzej z tradycją, do której się odwołuje. I nie chodzi jedynie o oklepane przez media eksponowanie na sztandarze wilczego haka – wolfsangel, który był symbolem niektórych jednostek Waffen SS, a dziś inspiruje międzynarodówkę neonazistów.

Niewinny początek

– Osobiście jestem nazistą. Mamy jedno zadanie: wyzwolić kraj od terrorystów – mówił na spotkaniu z reporterem brytyjskiego „Telegrapha”, Tomem Parffitem, Fantom – jeden z żołnierzy pułku Azow. Jego były dowódca – Andrij Biłecki – w tej samej rozmowie poszedł w technikalia. Opowiadał o charakterze jednostki, którą przedstawiał jako „lekką piechotę do wyzwalania takich miast jak Donieck”. Znany jest też jednak z bardziej filozoficznego wymiaru rozważań, które spowodowały, że jego żołnierze obdarzyli go przydomkiem Biały Wódz. „W tym krytycznym momencie naszą historyczną misją jest przewodzić białej rasie na świecie w jej ostatecznej krucjacie. Krucjacie, której celem jest przetrwanie. Krucjacie przeciwko semickim podludziom” – pisał w jednym ze swoich programowych komentarzy.

Fantom pochodzi ze wschodu Ukrainy i jest rosyjskojęzyczny. Trudno go zakwalifikować jako typowego „przedstawiciela junty” kreowanego w rosyjskiej propagandzie. Podobnie zresztą jak urodzonego w 1979 r. w Charkowie Biłeckiego. Parffit odwiedził ich bazę w nadmorskiej miejscowości Urzuf w 2014 r. na samym początku wojny na Donbasie. I tuż po tym jak prorosyjscy separatyści pod patronatem Kremla stworzyli swoje republiki ludowe.

Po pięciu latach konfliktu Azow w żaden sposób nie stępił swojej orientacji światopoglądowej. Wręcz przeciwnie. Stał się punktem odniesienia dla sieci paramilitarnych, skrajnie prawicowych ugrupowań na całej Ukrainie. Sympatyzuje z nim charkowski Freicorp, neonazistowska, stołeczna S14 (C14) czy Karpacka Sicz działająca w graniczącym ze Słowacją Użhorodzie. Ludzie związani z pułkiem trzon struktury oparli na trzech filarach – wojskowym (pułk), politycznym (partia Korpus Narodowy) i ulicznej bojówce (Drużyny Narodowe, swego rodzaju miejskiej milicji). Mają kontakty z podobnymi grupami na Zachodzie. Takimi jak włoska faszyzująca Casa Pound, węgierski Jobbik, niemiecka AfD czy amerykańscy biali supremacjoniści. Organizują koncerty i walki MMA. Dorobili się swojego radia – AzovFM, w którym można wysłuchać podcastów o kryzysie NATO czy szerzej upadku świata Zachodu.

Choć w wyborach ich poparcie stale oscyluje wokół błędu statystycznego, udaje im się oplatać instytucje państwowe, które z wyborów nie pochodzą: ministerstwa, policję i wojsko.

List do Pompeo

Jesienią, dzięki zasiadającemu po raz pierwszy w amerykańskiej Izbie Reprezentantów 33-letniemu Maxowi Rose’owi, o Azowie zrobiło się naprawdę głośno. Pochodzący z Nowego Jorku Amerykanin przekonał 39 demokratycznych deputowanych, by podpisali się pod listem do szefa Departamentu Stanu Mike’a Pompeo. Zażądali w nim, by organizacja – razem ze szwedzkim neonazistowskim Nordyckim Ruchem Oporu i zdelegalizowaną w Wielkiej Brytanii Akcją Narodową – została dopisana do listy zagranicznych grup terrorystycznych. W ten sposób znalazłaby się obok takich tuzów jak Hezbollah, Islamski Dżihad, Boko Haram czy Państwo Islamskie.

„Jak pan wie, kryteria Departamentu Stanu przy wpisywaniu na Listę Zagranicznych Organizacji Terrorystycznych (FTO) są proste: udział w zagranicznej organizacji utrzymującej zdolność i intencję, by zaangażować się w terroryzm oraz zagrozić bezpieczeństwu obywateli USA, bezpieczeństwu narodowemu, stosunkom zagranicznym i interesom ekonomicznym (USA – red.). Jest wiele przykładów zagranicznych grup białych nacjonalistów, które wypełniają te kryteria. Amerykańscy obywatele zasługują na wyjaśnienie, dlaczego te grupy nie są na FTO (…) Batalion (poprawnie pułk – red.) Azow to doskonale znana ultranacjonalistyczna milicja” – pisał do Pompeo Rose.

List, choć zawierał kilka istotnych błędów merytorycznych, otarł się o Komisję Spraw Zagranicznych Izby Reprezentantów, a sam deputowany w komunikacie prasowym zapowiedział, że będzie dążył do tego, by z mediów społecznościowych – głównego kanału komunikacji skrajnej prawicy – usuwane były treści, które propagują działalność organizacji takich jak Azow. Jak twierdzi, żołnierze pułku od lat „rekrutują, radykalizują i szkolą obywateli amerykańskich”, sugerując równocześnie z grubą przesadą, że inspirowali oni zabójców, którzy zaatakowali meczety w nowozelandzkim Christchurch czy synagogę w niemieckim Halle.

Kampania antydefamacyjna

Jednak to nie sam list do Pompeo był najciekawszym punktem w krucjacie przeciw ukraińskiej skrajnej prawicy. Raczej reakcja na ten dokument. I to, co w trakcie zamieszania ujrzało światło dzienne. Od kilku tygodni na Ukrainie trwa kampania w obronie dobrego imienia Azowa. Spina ją hasło „Obrona ojczyzny to nie terroryzm”, a biorą w niej udział zarówno aktywiści skrajnie prawicowych, neonazistowskich organizacji, jak i mainstreamowi politycy i wysocy rangą urzędnicy. Choćby tacy jak szef MSW Arsen Awakow, który nazwał inicjatywę Rose’a „żenującą kampanią informacyjną”, czy wiceszef MSZ Wasyl Bodnar. Kilkudziesięciu deputowanych z proprezydenckiej partii Sługa Narodu wysłało do Izby Reprezentantów list, w którym przypominają, że pułk Azow oficjalnie działa w strukturach ukraińskiej Gwardii Narodowej, która jest szkolona przez armię amerykańską. Z kolei weterani i sympatycy jednostki wysłali do prezydenta Wołodymyra Zełenskiego petycję z żądaniem potępienia tez, które zawarł w swoim liście Rose. Efekt działań Amerykanina jest odwrotny od zamierzonego. Przesada, do której odwołał się polityk, pozwoliła Azowowi zająć wygodną pozycję ofiary. I zaciemnić realny problem.

Tymczasem, jak napisał w poniedziałek serwis śledczy Bellingcat, również urzędujący do 13 listopada szef Departamentu Bezpieczeństwa Wewnętrznego USA Kevin McAleenan przyznał niedawno, że podległe mu służby od dłuższego czasu śledziły związki między amerykańskimi supremacjonistami a przedstawicielami Azowa. Wcześniej Departament Stanu rekomendował wyłączenie związanego z nim Korpusu Narodowego i neonazistowskiej organizacji S14 (C14) z listy podmiotów, które mogą otrzymywać od USA pomoc, a wiosną ubiegłego roku Kongres podjął decyzję o zakazie dostarczania broni dla pułku Azow. Negatywne opinie na temat tego środowiska wydał również amerykański Freedom House, który od lat działa na rzecz transformacji ustrojowej na Ukrainie.

Jak wynika z informacji DGP, dyplomaci kilku krajów zachodniej Europy przekonują władze w Kijowie do ograniczenia rosnących wpływów środowiska Azowa w ministerstwie ds. weteranów, MSW, ministerstwie obrony i w Ruchu Weteranów Ukrainy. Jak twierdzi nasz rozmówca, samo MSW to przypadek szczególny. Azow, Korpus Narodowy i Drużyny Narodowe cieszą się w nim pełnym poparciem ministra Awakowa. I ze wzajemnością. Awakow jako jedyny polityk ukraiński piastuje stanowisko ministerialne nieprzerwanie od 2014 r. Co wynika przede wszystkim z konsekwentnego patronatu nad zmilitaryzowanym środowiskiem skrajnej prawicy, które może zamienić się w istotną siłę w razie wybuchu niepokojów społecznych na Ukrainie (Patriot Ukrajiny – organizacja, z której powstały pułk Azow i Korpus Narodowy – odegrał również ważną rolę na Majdanie w 2014 r.). Zdaniem naszych rozmówców poprzez nieusuwalnego Awakowa, ministerstwo ds. weteranów i przychylność resortu obrony Azow, Korpus i Drużyny legitymizują się w mainstreamie politycznym i wokół premiera Ołeksija Honczaruka, po którym spodziewano się, że ograniczy wpływy tych organizacji.

Dyplomaci przekonują również, że niepokojąca jest też aktywność międzynarodowa skrajnej prawicy ukraińskiej i jej źródła finansowania. Pełniąca funkcję sekretarza ds. zagranicznych w Korpusie Narodowym Ołena Semeniaka regularnie wyjeżdża na konferencje organizowane przez włoskich faszystów z Casa Pound, którzy są oskarżani o związki finansowe z Kremlem. W przeszłości gościła na Marszach Niepodległości w Warszawie i na konferencjach organizowanych w polskim Sejmie promujących idee międzymorza. Jej nazwisko figuruje w ujawnionym przez Bellingcat fragmencie raportu FBI poświęconym związkom między ukraińską a amerykańską skrajną prawicą. To ona miała zaprosić na Ukrainę członków kalifornijskiej ultraprawicowej organizacji Rise Above Movement na spotkania i szkolenia z przedstawicielami pułku Azow. Ta sama Semeniaka wspiera również norweskiego neonazistę Joachima Furholma, który wielokrotnie zapowiadał organizację zamachów przeciw władzom w Oslo.

Ukraińscy wyborcy nie darzą nadmiernym poparciem ugrupowań spod znaku Azowa, czego dowodem są wyniki kilku elekcji z ostatnich lat. Ukrainie nie da się też przykleić łatki państwa, które jest bezpieczną przystanią dla takich formacji. Społeczeństwo racjonalnie ocenia aktywistów takich jak Fantom czy Semeniaka. Problem w tym, że ukraińskie struktury państwowe są słabe, zaś sama organizacja zrozumiała, że nie będzie partycypowała we władzy za pośrednictwem karty do głosowania, lecz poprzez „skolonizowanie” tych struktur. W tym sensie jej próba wchodzenia do polityki tylnymi drzwiami wydaje się bardziej niebezpieczna.

Jeśli spojrzeć na mapę wpływów konfederacji Azow (nie samego pułku) w państwie, od 2014 r. wyraźnie widać trend rosnący. Inicjatywa amerykańskiego deputowanego była przesadzona. Zapewniła co najwyżej wzrost poparcia dla skrajnej prawicy i stała się użyteczna dla kremlowskiej propagandy, która nie ma zahamowań w porównywaniu Azowa do al-Kaidy czy Państwa Islamskiego. Mimo to nie da się dłużej bronić tezy, że „syndrom Azowa” jest na Ukrainie marginalny, a ci, którzy o niego pytają, są jedynie rosyjskimi trollami albo pracują na rzecz FSB. Co spotkało niedawno dziennikarzy Bellingcat, którzy ten temat próbują zgłębić.

[zob. w oryg. md]

Gdybym został wynajęty…

Stanisław Michalkiewicz http://michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=5165 22 kwietnia 2022

Gdybym został wynajęty przez jakieś niezależne medium głównego nurtu, na przykład – telewizję rządową, albo choćby i nierządną, albo przez pana red. Tomasza Sakiewicza do któregoś z jego niezależnych mediów i gdybym z tego tytułu partycypował w subwencjach, jakie od spółek Skarbu Państwa, albo i bezpośrednio od rządu niezależne media dostają z jednej, albo z drugiej kasy (za pierwszej komuny „komunistyczny parobek Hamilton” pisał w warszawskiej urzędówce „Kulturze”, że w Polsce są dwa światopoglądy, bo są dwie kasy), to o wojnie jaką NATO prowadzi z Rosją na Ukrainie mógłbym mówić, albo pisać tak:

Krwawy i zbrodniczy wariat, zimny ruski czekista i bezbożny komunista Putin, dokonał bestialskiej napaści na miłującą pokój Ukrainę, gdzie jego soldateska, przy pomocy poprzebieranych w mundury bandytów i zbrodniarzy, dopuszcza się zbrodni wojennych i zbrodni przeciwko ludzkości – co autorytatywnie potwierdził Senat Stanów Zjednoczonych i osobiście prezydent Joe (bo za żadne skarby nie przetłumaczyłbym wtedy tego imienia na polski, jako Józio) Biden, za którym te pryncypialne oskarżenia chórem powtarza cały postępowy i miłujący pokój świat. Niestety nawet w tym chórze pobrzmiewają fałszywe tony.

W genialnym przebłysku klasowej świadomości ukraiński prezydent Wołodymir Zełeński przejrzał na wylot brudną i cyniczną grę niemieckiego kanclerza – wspólnika Putina w rozboju – i nie tylko odprosił go z wycieczki do Kijowa, dokąd chciał go zabrać wraz z innymi miłującymi pokój uczestnikami bohaterskiej wyprawy pan prezydent Andrzej Duda, ale w dodatku nie obdarzył go własnoręcznym uściskiem, wskutek czego ukazał całemu wstrząśniętemu z oburzenia światu jego odrażający wizerunek, wskutek czego niemiecki kanclerz Olaf Scholz nie tylko nie przejdzie do historii, jak to już uczynił pan prezydent Andrzej Duda, ale razem z Putinem dostanie się do piekła, gdzie cały czas będzie bolało, a w dodatku wszyscy będą musieli na okrągło słuchać kompozycji „Nergala”, co – jak wiadomo – gorsze jest od śmierci.

Będzie tam miał za kompana węgierskiego premiera Wiktora Orbana, który nie tylko wyłamał się z postępowego fołksfrontu, ale w dodatku zlekceważył zbawienne napomnienia prezydenta Zełeńskiego, który gorąco pragnął zawrócić go ze złej drogi. Na domiar złego papież Franciszek, zamiast potępić i zwyzywać zbrodniarza wojennego Putina, jak to z coraz większą wprawą robi pani red. Danuta Holecka, Edyta Lewandowska, a nawet Anita Werner – bo w jedynie słusznej sprawie wszyscy ludzie dobrej woli akomodują się do linii partii – kręci, wygłaszając kontrowersyjne opinie, jakoby „wszyscy” mieliśmy być „winni” tego, co się na Ukrainie wyprawia.

Jest to ohydna potwarz, bo czy na przykład wojnie na Ukrainie winny jest prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński, czy nawet Donald Tusk, który wprawdzie utkwił w sprośnych błędach Niebu obrzydłych, ale w sprawie Ukrainy kurczowo trzyma sie zatwierdzonej linii i nie popada w najdrobniejsze odchylenia? Nic więc dziwnego, że pan red. Tomasz Terlikowski, podobnie jak przewielebny ojciec Paweł Gużynski, nie ukrywa swego rozczarowania kunktatorską i dwulicową postawą papieża Franciszka tym bardziej, że chociaż Jego Ekscelencja abp Stanisław Gądecki pospieszył doń z braterskim upomnieniem, to głuche milczenie było mu odpowiedzią.

To oczywiście bardzo smutny objaw, ale są w tym też plusy dodatnie, bo dzięki temu lepiej rozumiemy, dlaczego z „piekielnej mocy” musiał „ojców świętych” wyswobadzać sam Pan Jezus. Takich występków nie może zrównoważyć nawet postępujący dialog z judaizmem, więc nie ma rady; trzeba będzie wyciągnąć z tego wnioski na przyszłość.

Na szczęście zdrowe siły postępowej ludzkości, pod światłym przewodnictwem Umiłowanego Przywódcy, Ojca Narodów i Chorążego Pokoju, genialnego prezydenta bratnich Stanów Zjednoczonych Joe Bidena, nie tylko nie dają posłuchu tym haniebnym przykładom, ale je z pogardą odrzucają, przyjmując powszechnie i bez zastrzeżeń wszystko, co wychodzi z ust prezydenta Wołodymyra Zełeńskiego „w Ukrainie”. Dzięki temu nieugięcie wiedzą, że zbrodnicza napaść Rosji na miłującą pokój Ukrainę, zakończy się haniebną klęską agresora.

Ta klęska jest zresztą widoczna już od samego początku, kiedy to na naszych oczach zdemoralizowane hordy rosyjskich bandytów cały czas w popłochu uciekają przed mężnym wojskiem zaporoskim, porzucając po drodze swój zabytkowy sprzęt, uprzednio zresztą zniszczony dzięki cudownej broni, jakiej Ukrainie dostarczają miłujące pokój państwa NATO – niestety za wyjątkiem putinowskich pachołków: Niemiec i Węgier. Nietrudno w tej sytuacji przewidzieć zbliżający się koniec. Obawiając się sądu zagniewanego ludu zbrodniczy ruski czekista wymierzy sobie sprawiedliwość własną ręką, jak to stało się udziałem jego prekursora i preceptora, przywódcy nazistów Adolfa Hitlera.

Niestety w dniach ostatnich cała postępowa ludzkość została wtrącona w dysonans poznawczy za sprawą pana Konstantego Geberta, który przez ponad 30 lat kolaborował z „Gazetą Wyborczą” pod redakcją pana redaktora Adama Michnika. Pan Konstanty Gebert, podobnie jak inni prominentni członkowie środowiska, wytyczał jedynie słuszną linię partii, do której masy posłusznie się stosowały. Tymczasem okazało się, że zaraza zawitała również do Grenady. Pan Konstanty Gebert w publikacji, którą zamierzał podstępnie wydrukować w „Gazecie Wyborczej” napisał, że sławny w całym mężnym wojsku zaporoskim pułk „Azow” to „naziści”. To jeszcze gorsza potwarz, niż „polskie obozy zagłady”, bo – po pierwsze – ten pułk, jeszcze jako batalion, został utworzony z inicjatywy Igora Kołomojskiego, który z całego narodu ukraińskiego wyznaczył na prezydenta całej Ukrainy Wołodymyra Zełeńskiego. Czyż Igor Kolomojski może mieć cokolwiek wspólnego z nazizmem? Nie może – może prócz słusznej, żeby nie powiedzieć – świętej rasowej nienawiści.

Po drugie – czy w mężnym wojsku zaporoskim jest miejsce dla jakichś „nazistów”? Nie ma go nie tylko w wojsku, ale i w całym ukraińskim narodzie, na co zwrócił uwagę prezydent Wołodymir Zełeński w swoim przemówieniu w izraelskim Knesecie przypominając, jak to w czasie rozpętanej przez nazistów wojny, Ukraińcy pomagali Żydom. Czyż jakikolwiek nazista mógłby pomagać Żydom? O tym nie ma mowy, więc to jest kolejny powód, dla którego Konstanty Gebert nie może mieć racji.

Wreszcie – po trzecie – zarzut, jakoby mężny pułk „Azow” składał się z „nazistów”, koresponduje z ohydnymi kłamstwami zimnego ruskiego czekisty, zbrodniarza wojennego i zbrodniarza przeciwko ludzkości, Władimira Putina. Okazuje się, ze Putin zapuścił swoje macki nawet w środowisku, które dotychczas wydawało się pozostawać poza wszelkim podejrzeniem. W tej sytuacji wypada przypomnieć o obowiązku wzmożonej czujności, by każdy obywatel, kiedy tylko poweźmie jakieś podejrzenie, natychmiast nieubłaganym palcem demaskował putinowskich agentów, a wtedy rząd „dobrej zmiany” będzie mógł „zamrozić” ich mienie i przekazać je któremuś z ponad 3,5 miliona ukraińskich uchodźców, który dotychczas postanowili skorzystać z naszej, polskiej gościnności.

==================================

Niestety jest inaczej; moimi pracodawcami są Czytelnicy, Słuchacze i Widzowie, w związku z czym poczuwam się do lojalności względem nich, za co płomienni dzierżawcy monopolu na patriotyzm życzą mi, by zainteresował się mną pułk „Azow” i złożył mi wizytę. Jestem pewien, że takiego eksperymentu bym nie przeżył – ale – jak mówił swemu królowi kanclerz Otto Bismarck – umrzeć i tak kiedyś musimy, Najjaśniejszy Panie – ale to nie powód, żeby robić głupstwa.

Oсновная масса оружия идет на Украину через Польшу

МИД РФ: ВС России вправе считать законной целью транспорты США и НАТО с оружием, следующие по территории Украины

https://topwar.ru/195300-mid-rf-vs-rossii-vprave-schitat-zakonnoj-celju-transporty-ssha-i-nato-s-oruzhiem-sledujuschie-po-territorii-ukrainy.html
Российские войска вправе считать законной целью транспорт США или НАТО, перевозящий вооружения по украинской территории. Об этом заявил заместитель директора департамента Северной Америки МИД РФ Сергей Кошелев.

США и НАТО в открытую заявляют о поставках различных вооружений киевскому режиму с целью затянуть проведение специальной военной операции России с одновременным нанесением как можно большего ущерба российской армии. После того как российская авиация и ПВО закрыли воздушное пространство на Украиной, у Запада остался только наземный способ доставки оружия через границу. Правда была одна попытка прорваться по воздуху, но прекрасно сработала ПВО, сбив украинский военно-транспортный самолет в районе Одессы.
Сейчас основная масса оружия идет на Украину через Польшу, которая стала логистическим хабом НАТО. Доставляемое в Польшу самолетами оружие перегружается на наземный транспорт и далее следует на Украину, в основном автомобилями. Пока шли поставки легкого вооружения, такие колонны маскировались под гражданские, но с началом поставок тяжелого вооружения гаубицы или танки в рефрижератор не засунешь, поэтому будет применяться специальная техника.
Как заявили в российском МИД, все транспорты США и НАТО с оружием, следующие по украинской территории, будут считаться законной целью российской армии. Вашингтон и Брюссель предупреждение уже получили.

Прямо говорим представителям США, что американо-натовские транспорты с оружием, следующие по украинской территории, вооруженные силы России вправе рассматривать в качестве законных военных целей – заявил Кошелев.
Отметим, что до настоящего времени российская армия наносила удары по местам скопления или складирования западного вооружения, а также по железнодорожным станциям, на которых располагались эшелоны с техникой ВСУ.

Pielgrzymka ad limina do Kijowa

Stanisław Michalkiewicz http://michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=5164 20 kwietnia 2022

Wprawdzie Jan Tadeusz Stanisławski, profesor mniemanologii stosowanej, raz na zawsze udowodnił wyższość Świąt Bożego Narodzenia nad Świętami Wielkiej Nocy, przytaczając za tym tyle argumentów, że wystarczyłoby ich nawet na udowodnienie zamachu smoleńskiego. Ramy felietonu nie pozwalają oczywiście na przytaczanie ich wszystkich, bo tym powinna zająć się kolejna podkomisja – ale na jednym chciałbym się mimo wszystko zatrzymać. Chodzi o prezenty.

Na Boże Narodzenie wszyscy, zarówno partyjni, jak i bezpartyjni, wierzący, jak i niewierzący, żywi i umarli, obdarowują się prezentami. Na tym tle doszło nawet do dysonansów natury teologicznej, bo wierzącym prezenty wigilijne przynosi Święty Mikołaj, podczas gdy niewierzącym – Dziadek Mróz – a przynajmniej tak było za Stalina. Jak jest teraz – tego nie wiem, bo niewierzący dlaczegoś mi się nie zwierzają – ale nie wykluczam, że na fali ekumenizmu również i oni zaakceptowali Mikołaja, tyle, że nie żadnego „świętego”, tylko starszego, tęgiego jegomościa o czerwonym od zimnych zakąsek nosie, ubranego w czerwony kostium i szpiczastą czapkę z futrzaną lamówką. Ten jegomość podróżuje saniami zaprzężonymi w renifery, a taki obraz skomponował niewierzącym do wierzenia hollywoodzki rządca dusz Walt Disney, więc skwapliwie w niego wierzą, albo przynajmniej udają, bo niebezpiecznie jest narazić się Hollywoodowi.

Wprawdzie Liga Antydefamacyjna twierdzi, jakoby opinia, iż Żydzi mają w Hollywood wielkie wpływy, jest „antysemicka”, ale czy naprawdę niewierzący muszą we wszystkim wierzyć Lidze Antydefamacyjnej?

Podobnie niebezpiecznie jest narazić się, zwłaszcza dzisiaj, ukraińskiej propagandzie wojennej, bo za sprawą Naszego Najważniejszego Sojusznika, który dał ukraińskim władzom koncesję na rząd dusz w Europie, każdy, kto się tej propagandzie, już nawet nie to, że sprzeciwia, tylko ujawnia jakieś wątpliwości, może zostać wyszlamowany z majątku na podstawie uchwalonej niedawno „ustawy sankcyjnej”. Ta ustawa, jak już informowałem, to prawdziwa żyła złota dla bezpieki, jako że bezpieczniacy będą składali wnioski o umieszczenie obywatela podejrzanego o bezpośrednie, a nawet „pośrednie” wspieranie straszliwego Putina. Jeśli do obywatela przyjdzie smutny pan, albo i dwóch i powiedzą jemu: wiecie, rozumiecie, z wami jest brzydka sprawa. Wasz majątek może zostać zamrożony – i co wy, obywatelu, na to? Na to on odezwie się w te słowa; ale chyba panowie takiego świństwa mi nie zrobią? – Na co oni: to zależy od pana, panie obywatelu. Na takie dictum obywatel wyciąga zaskórniaki, a smutni panowie powiadają: aaa, to co innego, inkasują szmal i – albo nie wpisują obywatela na listę proskrypcyjną, albo przeciwnie – wpisują – bo w bezpiece, podobnie, jak w życiu pozagrobowym – co, nawiasem mówiąc odkrył Bolesław Leśmian jeszcze przed wojną – nastąpiło straszliwe zdziczenie obyczajów. Chodzi bowiem o to, że taki obywatel, nie dość, że przekupił funkcjonariuszy, to jeszcze jest agentem Putina, a to jest zbrodnia niesłychana, zbrodnia przeciwko ludzkości, więc ze zbrodniarzem dozwolona jest każda forma walki. Można, a nawet trzeba, otruć go pasztecikami, zwłaszcza, że Święta Wielkanocne dostarczają znakomitej sposobności.

Skoro tedy Nasz Najważniejszy Sojusznik przyznał ukraińskim władzom koncesję na sprawowanie rządu dusz w Europie, to lepiej rozumiemy dlaczego prezydent Zełeński, którego jeszcze niedawno wystrugał z banana żydowski oligarcha Igor Kolomojski, zachowuje się jak europejski rewident cnoty i sztorcuje nieposłusznych mężów stanu nawet z państw poważnych, a oni nie mówią jemu, żeby skorzystał z okazji by siedzieć cicho, tylko sami siedzą cicho, niczym myszki Miki. Za to posłuszni mężykowie stanu mają prawdziwy festiwal, dzięki czemu mogą spokojnie przechodzić do historii, niczym Herostrates.

Toteż kiedy tylko prezydent Zełeński pozwolił na odbycie pielgrzymki prezydentów ad limina, to pan prezydent Andrzej Duda dobrał sobie asystę w postaci trzech innych prezydentów i pojechali na pielgrzymkę do Kijowa tą samą luksusową salonką, którą niedawno odbywał podobną pielgrzymkę Naczelnik Państwa Jarosław Kaczyński, przez złośliwców nazywany „Liliputinem”. Kiedy bezpiecznie przybyli do Kijowa, to prezydent Zełeński tak ich wyściskał, tak wyściskał, niczym Leonid Breżniew Ericha Honeckera, chociaż w tej łaskawości dopiero się wyrabia, więc gorące pocałunki były pielgrzymom oszczędzone.

Szczerze mówiąc, początkowo zachodziłem w głowę, jaki właściwie charakter ma ta pielgrzymka. Pierwsza myśl była, że pokutny. Chodziło o to, że kilka dni wcześniej prezydent Duda gościł w Warszawie niemieckiego prezydenta Waltera Steinmeiera, któremu prezydent Zełeński nie dał ręki do pocałowania za karę, że Niemcy nie spełniają w podskokach wszystkich ukraińskich życzeń – a przecież powinni, tak, jak wszyscy.

Zatem pielgrzymce prezydenta Dudy do Kijowa mogła przyświecać intencja przebłagalna – żeby prezydent Zełeński łaskawie wybaczył mu tę samowolkę. Ale również dobrym powodem mogła być ambicja. Skoro Naczelnik Państwa odbył bohaterską pielgrzymkę do Kijowa, to dlaczego nie mógłby jej odbyć prezydent Duda i w ten sposób przejść do historii? Coś mogło być na rzeczy, bo prezydent Duda dotychczas nie miał zbyt wielu okazji, by zasłużyć sobie na przejście do historii tym bardziej, że Putin ma teraz inne zmartwienia i nawet ruscy zbrodniarze taktownie nie ostrzelali pielgrzymkowego pociągu, podobnie zresztą, jak wszystkich innych, więc było całkowicie bezpiecznie. Żeby jednak dodać trochę dramatyzmu, pan prezydent Duda założył kuloodporną kamizelkę, w której wyglądał bardzo bohatersko, zwłaszcza na tle prezydenta Zełeńskiego, który żadnej kamizelki nie miał. No, ale prezydent Zełeński nie musi, podczas gdy pielgrzymi raczej powinni.

To tak, jak z nieboszczykiem Żyrynowskim. Był on politykiem rosyjskim, ale narodowości prawniczej („matka Rosjanka, ojciec prawnik”), w związku z tym musiał pić więcej wódki, niż zwyczajni Rosjanie, zachowywać się bardziej krzykliwie – i tak dalej. Ale oprócz ambicjonerskiego celu, by przejść do Historii, pielgrzymka prezydenta Dudy mogła być – a jeśli mogła być, to najprawdopodobniej była – aktem hołdowniczym przedstawicieli niektórych państw Europy Środkowej, wobec przywódcy tego regionu, na którego został chyba już zatwierdzony prezydent Żełeński, bo czyż w przeciwny razie tak mocarstwowo by się zachowywał? A któż mógł go podnieść do takiej godności, jeśli nie Nasz Najważniejszy Sojusznik, który najwyraźniej bardzo sobie w nim upodobał za gotowość prowadzenia wojny z Rosją do ostatniego Ukraińca? Toteż mógł takie polecenie prezydentowi Dudzie wydać podczas swego ostatniego pobytu w Warszawie, a prezydent Duda wszystko to gracko zorganizował i w ten sposób już teraz zapewnił sobie miejsce w historii.

Taki prezent zrobił nam pan prezydent i to na Wielkanoc!

Meyssan: Zmierzch dominacji Zachodu

https://myslpolska.info/2022/04/20/meyssan-zmierzch-dominacji-zachodu/

Zachodnie sankcje przeciwko Rosji, wprowadzone jednostronnie przez Waszyngton, przedstawiane są jako kara za agresję na Ukrainę. Pomijając jednak nawet ich niezgodność z prawem międzynarodowym, każdy widzi już, że nie osiągają one założonego celu. W rzeczywistości Stany Zjednoczone doprowadzają do izolacji Zachodu w nadziei, że uda im się utrzymać hegemonię nad swymi sojusznikami.

W pułapce Tukidydesa
Według Tukidydesa, Sparta i Ateny, mając jednakowe ambicje, musiały zetrzeć się w wojnie. W przeciwieństwie do nich, przywódcy Rosji i Chin głoszą wizję świata wielobiegunowego, w którym każdy ma prawo do realizacji odrębnych ambicji. W ten sposób można wyeliminować nieuchronność wojny.

Stany Zjednoczone, które w ostatniej chwili dołączały do wojen światowych i nie ponosiły żadnych ofiar na swoim terytorium, wychodziły z wszystkich globalnych konfliktów zwycięsko. Przejmując schedę po europejskich imperiach, ukształtowały system dominacji, w którym odgrywały rolę „światowego policjanta”. Jednak ich hegemonia była dość krucha i nie była w stanie oprzeć się rosnącemu znaczeniu wielkich państw. Jeszcze w 2012 roku politologowie zaczęli nawiązywać do „pułapki Tukidydesa”, kreśląc analogię do wojen między Spartą a Atenami. Ich zdaniem, wzrost potęgi Chin  musiał doprowadzić do ich nieuniknionej konfrontacji ze Stanami Zjednoczonymi. Biorąc pod uwagę, że światową potęgą ekonomiczną stały się Chiny, a światową potęgą militarną – Rosja, Waszyngton zdecydował się na odrębne starcie z każdym z tych mocarstw.

To w tym kontekście rozpoczęła się wojna na Ukrainie. Waszyngton przedstawia ją jako „agresję rosyjską”, uchwala sankcje i zmusza do ich wprowadzenia również swoich sojuszników. Nie bez podstaw mogła się zatem wydawać teoria, że Stany Zjednoczone wybrały obszar konfliktu, mając na uwadze swoją niższość militarną przy jednoczesnej przewadze gospodarczej. Jednakże analiza zaangażowanych sił i środków przeczy takiej wersji.

Waszyngton zamordował irackiego prezydenta Saddama Husajna i libijskiego przywódcę Muammara Kaddafiego (na zdjęciu), bo ośmielili się oni zakwestionować dominację dolara. Zachód rozkradł rezerwy banków centralnych ich krajów.
Światowy system gospodarczy

Światowy system ekonomiczny powstał na mocy umowy z Bretton Woods z 1944 roku. Stanowiła ona próbę stworzenia dla kapitalizmu ram wychodzących poza kryzys 1929 roku, którego nie zdołał zażegnać nazizm. Stany Zjednoczone ustanowiły jako filar tego systemu dolara mającego pokrycie w złocie. Związek Radziecki i Chiny nie były stroną tego porozumienia.

W 1971 roku prezydent Richard Nixon zdecydował się nieoficjalnie na odejście od parytetu dolara i złota. Umożliwiło mu to sfinansowanie wojny w Wietnamie. W praktyce oznaczało to, że przestały istnieć sztywne kursy wymiany. Decyzję tą sformalizowano dopiero po wojnie, w 1976 roku. Właśnie wtedy Chiny zawarły sojusz z anglosaskimi korporacjami transnarodowymi. Dostosowała się do tego Wspólnota Europejska (poprzedniczka Unii Europejskiej, która uregulowała kursy walut w 1972 roku (tzw. wąż walutowy), a następnie powołała do życia euro.

Od 1981 roku Stany Zjednoczone zezwoliły na radykalne podniesienie swego zadłużenia publicznego. Wzrosło ono z ówczesnego poziomu 30% PKB do obecnych 130% PKB. Zmierzały też do globalizacji gospodarki światowej poprzez narzucenie swoich zasad krajom wypłacalnym i zniszczenie struktur państwowych pozostałych krajów (strategia Donalda Rumsfelda i Arthura Cebrowskiego). Aby spłacić swe długi, Stany Zjednoczone dodrukowywały dolara, szpiegowały swych sojuszników i ukradły rezerwy dwóch krajów wydobywających ropę naftową – Iraku i Libii. Nikt nie śmiał się im sprzeciwić, jednak po 2003 roku amerykański system gospodarczy przestał być takim, za jaki się podawał. Oficjalnie nadal był liberalny, lecz wszyscy już wiedzieli, że nie wytwarza on własnej żywności i innych niezbędnych dóbr, bazując na grabieży.

Gospodarka Stanów Zjednoczonych, która w momencie rozpadu ZSRR stanowiła 1/3 światowej gospodarki, dziś stanowi jej zaledwie 1/10.

Nowy układ

Szereg krajów przewidywało zmierzch zasad ustanowionych w Bretton Woods i zaczynało myśleć o własnych regułach. W 2009 roku Brazylia, Rosja, Indie i Chiny, do których następnie dołączyła Republika Południowej Afryki, utworzyły BRICS. Kraje te stworzyły instytucje finansowe, które w przeciwieństwie do Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW) i Banku Światowego nie uzależniały udzielania pożyczek od realizacji reform strukturalnych oraz zobowiązania politycznego do współpracy z Waszyngtonem. Wolały inwestować w roli udziałowców, umożliwiając przekazanie własności pożyczkobiorcy, gdy zaczynała ona przynosić zyski.

W 2010 roku Białoruś, Kazachstan i Rosja, do których dołączyła Armenia, stworzyły Eurazjatycką Unię Gospodarczą. Kraje te powołały wkrótce strefę wolnego handlu z Egiptem, Chinami, Iranem, Serbią, Singapurem i Wietnamem. Mogły do nich niebawem dołączyć Korea Południowa, Indie, Turcja i Syria.

W 2013 roku Chiny rozpoczęły swój gigantyczny projekt Nowego Jedwabnego Szlaku. Rok później, gdy chiński PKB przewyższył PKB Stanów Zjednoczonych w wymiarze siły nabywczej, Pekin powołał do życia Azjatycki Bank Inwestycji Infrastrukturalnych (AIIB), a w 2020 roku dokonał regulacji kapitału zagranicznego.

W 2021 roku Unia Europejska ogłosiła strategię „Global Gateway” nakierowaną na konkurowanie z Chinami i narzucanie jej modelu politycznego. Ambicje te zostały jednak uznane za kolonialną recydywę i projekt został odrzucony przez szereg krajów.

Blok rosyjski i chiński stopniowo zbliżały się do siebie dzięki wspólnemu projektowi Wielkiego Eurazjatyckiego Partnerstwa Globalnego (2016 rok) w ramach Szanghajskiej Organizacji Współpracy. Jego celem było stworzenie harmonijnych kanałów komunikacji na bazie ideologicznej zaproponowanej przez kazachstańskiego przywódcę Nursułtana Nazarbajewa: inkluzywności, suwerennej równości, szacunku dla tożsamości kulturowych i społeczno-politycznych, otwartości oraz gotowości do integracji z innymi zrzeszeniami.

Podjęta przez Waszyngton próba zniszczenia tego rodzącego się podmiotu nie ma żadnych szans powodzenia. Uderza fakt, że atak gospodarczy rozpoczął się nie w chwili inwazji na Ukrainę, lecz dwa dni wcześniej. Skierowany był głównie przeciwko rosyjskim bankom, miliarderom, sektorowi gazowemu, a nie przeciwko systemowi komunikacji eurazjatyckiej. Ma też na celu wykluczenie Rosji z organizacji międzynarodowych, lecz nie zakłada tego samego wobec krajów odmawiających potępienia Moskwy. Oznacza to, że zostaną one wepchnięte w objęcia Pekinu.

Innymi słowy, Stany Zjednoczone nie izolują Rosji, lecz Zachód (10% ludzkości), odcinając go od reszty świata (90% ludzkości).

Prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden w rzeczywistości [w rzeczywistości to on spał, czy drzemał, biedaczek… md] przewodniczył obradom Rady Europejskiej, najwyższego organu Unii Europejskiej, której jego kraj nie jest członkiem, 24 marca. Zgodnie z traktatami europejskimi, NATO gwarantuje bezpieczeństwo UE.
Proces odizolowania Zachodu od reszty świata

Dzień po tym, jak Moskwa uznała niepodległość Donieckiej Republiki Ludowej i Ługańskiej Republiki Ludowej w dniu 21 lutego 2022 roku, Stany Zjednoczone rozpoczęły atak ekonomiczny na Rosję (22 lutego). 23 lutego dołączyła do niego Unia Europejska. Wnieszekonombank i Promswiazbank odłączone zostały od globalnego systemu finansowego.

Pierwszy z nich (WEB) jest regionalnym bankiem rozwoju. Mógł wspierać Donbas. Drugi (PSB) inwestuje głównie w sektorze zbrojeniowym. Mógł odgrywać dużą rolę w realizacji układów o wzajemnych gwarancjach bezpieczeństwa.

Po tym, jak Rosja rozpoczęła swoją Specjalną Operację Wojskową na Ukrainie (24 lutego), Stany Zjednoczone odcięły od globalnego systemu finansowego wszystkie banki rosyjskie (25 lutego). Tego samego dnia dołączyła do nich Unia Europejska.

Aby uniemożliwić maksymalnej liczbie krajów współpracę z Rosją, Waszyngton rozszerzył sankcję również o Białoruś. Unia Europejska zaczęła na żądanie Stanów Zjednoczonych odłączanie banków rosyjskich od systemu SWIFT, nałożyła sankcję na Białoruś i objęła cenzurą rosyjskie media państwowe, m.in. RT i Sputnik (2 marca).

Waszyngton zaczął identyfikować zamożnych obywateli rosyjskich (błędnie nazywanych „oligarchami”) pozostających w złych stosunkach z Kremlem (3 marca) i nakładać embargo na import rosyjskich surowców energetycznych (8 marca). W jego ślady podążyła Unia Europejska, która odmówiła jednak rezygnacji z importu bardzo jej potrzebnego rosyjskiego gazu (9 marca).

Waszyngton narzucił stosowanie sankcji finansowych również przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Bank Światowy, rozszerzył listę oligarchów objętych sankcjami i zakazał eksportu towarów luksusowych do Rosji (11 marca). Unia Europejska poszła w jego ślady (15 marca).

Waszyngton zagwarantował, że deputowani do Dumy i oligarchowie nie będą mieli żadnych praw na Zachodzie; Rosja nie będzie mogła korzystać ze swoich aktywów w Stanach Zjednoczonych w celu spłaty zadłużenia wobec Amerykanów; oraz, że nie będzie mogła korzystać ze swych rezerw złota w celu spłaty zadłużenia zagranicznego (24 marca). Unia Europejska przyłączyła się do tych restrykcji. Ogłosiła zamiar wprowadzenia zakazu importu rosyjskiego węgla i ropy, ale nadal utrzymywała poza tym zakazem import gazu.

Poniższa tabela podsumowuje skoordynowane działania Białego Domu i Brukseli.

Stany ZjednoczoneUnia Europejska
22 luty – wprowadzenie pierwszych sankcji dostępu do systemu SWIFT i sankcji finansowych;23 luty – wprowadzenie pakietu sankcji za uznanie przez władze rosyjskie obwodu donieckiego i ługańskiego za nie podlegające jurysdykcji Kijowa;
24 luty – „Stany Zjednoczone wraz ze swymi sojusznikami i partnerami narzucą Rosji druzgocące koszty”;25 luty – pierwszy pakiet sankcji UE;
2 marca – „Stany Zjednoczone kontynuują wprowadzanie sankcji wobec Rosji i Białorusi w związku z wybraną przez Putina drogą wojny”;2 marca – drugi pakiet sankcji UE;
3 marca – „Stany Zjednoczone uderzają w oligarchów, którzy popierają wywołaną przez Putina wojnę”; 8 marca – „Stany Zjednoczone zakazują importu rosyjskiej ropy naftowej, gazu skroplonego i węgla”;9 marca – trzeci pakiet sankcji UE;
11 marca – „Stany Zjednoczone, UE i G7 ogłoszą dodatkowe sankcje ekonomiczne wobec Rosji”;15 marca – czwarty pakiet sankcji UE;
24 marca – „Stany Zjednoczone oraz ich sojusznicy i partnerzy stworzą dodatkowe koszty dla Rosji”; 6 kwietnia – „Stany Zjednoczone, G7 i UE ogłoszą istotne i natychmiastowe sankcje przeciwko Rosji”.8 kwietnia – piąty pakiet sankcji UE.
4 lutego 2022 roku Władimir Putin i Xi Jinping podpisali wspólne oświadczenie określające ich wizję zrównoważonego rozwoju gospodarczego. Dzień po wkroczeniu wojsk rosyjskich na Ukrainę, 25 lutego, potwierdzili w rozmowie telefonicznej, że reakcja Stanów Zjednoczonych nie wpłynie na ich porozumienie.
Reakcja reszty świata

To niezwykle zaskakujące zjawisko: Stany Zjednoczone zdołały przeciągnąć większość państw na swoją stronę, ale państwa te reprezentują jedynie niewielką część populacji świata. Wygląda jednak na to, że nie mają wystarczających środków do wywierania nacisku na kraje zdolne do zachowania niezależności.

Za sprawą jednostronnych działań Anglosasów i Unii Europejskiej świat zaczyna dzielić się na dwie całkowicie odmienne przestrzenie. Epoka globalizacji gospodarczej się skończyła. Niszczone są kolejne ekonomiczne i finansowe mosty.

Rosja podjęła błyskawiczne działania, by przekonać swoich partnerów z BRICS do porzucenia rozliczeń dolarowych w handlu i stworzenia własnej, wirtualnej waluty rozliczeniowej. Póki co, środkiem służącym do rozliczeń będzie złoto. Nowa waluta będzie oparta na koszyku walut krajów BRICS kształtowanym na podstawie wielkości PKB każdego z nich oraz koszyku towarów obecnych na giełdach. System ten powinien być znacznie stabilniejszy od panującego obecnie.

Przede wszystkim jednak Rosja i Chiny wydają się mieć dużo większy szacunek do swoich partnerów niż Zachód. Nie żądają od nikogo gospodarczych ani politycznych reform strukturalnych. Przypadek ukraiński dowodzi, że Moskwa nie zamierza przejmować kontroli nad Kijowem i okupować Ukrainy, lecz jedynie wypchnąć z niej NATO i pokonać banderowców (w terminologii Kremla – „neonazistów”). To cele uzasadnione, nawet jeśli metody ich osiągnięcia są brutalne.

W rzeczywistości obserwujemy zmierzch trwającej od czterech wieków dominacji ludzi Zachodu i ich imperiów. To starcie dwóch różnych sposobów myślenia.

Ludzie Zachodu rozumują perspektywą tygodni. Ich krótkowzroczność sprawia, że mogą odnosić wrażenie, że to Stany Zjednoczone mają rację, a Rosjanie się mylą. W przeciwieństwie do nich, reszta świata myśli perspektywą dziesięcioleci, a nawet stuleci. Z tego punktu widzenia nie ma wątpliwości, że to Rosja ma rację, a Zachód całkowicie się myli.

Poza tym, Zachód odrzuca prawo międzynarodowe. Zaatakował Jugosławię i Libię bez zgody Rady Bezpieczeństwa ONZ, kłamał, by napaść na Afganistan i Irak. Akceptuje wyłącznie te reguły, które sam ustanawia. W przeciwieństwie do niego, inne kraje dążą do świata wielobiegunowego, w którym każdy podmiot może rozumować zgodnie z kategoriami własnej kultury. Świadomi są tego, że wyłącznie prawo międzynarodowe umożliwić może zachowanie pokoju na świecie, którego pragną.

Stany Zjednoczone nie tyle zdecydowały się na konfrontację z Rosją i Chinami, co postanowiły wycofać się na obszar własnego imperium: odizolować Zachód, by zachować na nim swą hegemonię.

Od 2001 roku wszyscy światowi przywódcy uznają Zachód, a szczególnie Stany Zjednoczone, za rannych drapieżników. Nie zamierzają zmierzać do konfrontacji z nimi; wolą delikatnie odprowadzić ich na cmentarz. Nikt nie sądził, że przed śmiercią Zachód pogrąży się jeszcze w samoizolacji.

Thierry Meyssan

Bilans Wojny na Ukrainie. Wnioski dla Polski.

Bilans Wojny na Ukrainie – Piotr Panasiuk

Polacy pozbawieni prawie zupełnie własnych niezależnych mediów, atakowani zewsząd nachalną anglosaską propagandą zupełnie nie orientują się w rzeczywistym przebiegu wojny na Ukrainie. Ta zamierzona przez zagranicznych decydentów niewiedza w zasadniczym stopniu kształtuje ich świadomość i powoduje, że podejmują coraz gorsze decyzje dotyczące fundamentalnych spraw związanych istnieniem państwa i narodu.

Wielu trzeźwych obserwatorów domyśla się, że informacje o wielkich zwycięstwach i kontrofensywach Ukraińców to produkt czysto pijarowy, zmyślony i przez nikogo niepotwierdzony. Bo jakie to miasto na przykład w ciągu tych 55 dni wojny odbiły siły ukraińskie? Jakie odziały rosyjskie pokonały?  Wszystkie to „sukcesy” okazywały się być po paru dniach sfabrykowanymi kolażami, przerobionymi w Photoshopie zdjęciami, wymyślonymi mitami, jak np. tzw. „Duch Kijowa”  – pilot, który miał zestrzeliwać rosyjskie samoloty, a który w ogóle nie istniał.

Cel narzucanej w ten sposób Polakom propagandy był oczywisty- zbudowania przeświadczenia, że pomaganie Ukrainie ma głęboki sens, że nasze wysiłki przybliżają „ostateczne zwycięstwo” słusznej sprawy. Ten medialny pressing pomagał też niewątpliwie w przeprowadzaniu narzuconej nam przez USA przymusowej mobilizacji naszych wszystkich zasobów: militarnych, finansowych, gospodarczych na rzecz wschodniego sąsiada. Dzięki temu Polacy sami oddają wszystko to, co mają najlepszego Ukraińcom – ostatnią sprawną broń, żywność, amunicję, paliwo.  Wielu z nich nawet zaciąga się, jako najemnicy do prywatnych armii organizowanych przez nacjonalistów.  Nikt nie zastanawia się, czy wszystkie te wysiłki i całe to oszalałe „wzmożenie” będzie miało jakikolwiek sens i pożytek zarówno dla Ukraińców, jak i dla Polaków. Wściekła propaganda mainstreamowa eliminuje wszelkie próby refleksji a każdy, kto odważy się na niezależnie myślenie jest piętnowany, jako zdrajca i obcy agent a tabuny zindoktrynowanych bogoojczyźnianych tzw. „Januszy” próbują zrobić wszystko, aby „podstawić mu nogę” w życiu osobistym i pracy zawodowej. Szpicel i denuncjator to teraz zajęcia cieszące się największym autorytetem w polskim społeczeństwie.

Rzeczywisty obraz wojny

Pragnąc podejmować racjonalne decyzje warto wyrobić sobie rzetelny ogląd na stan spraw na Ukrainie i spróbować uchwycić rzeczywisty obraz konfliktu.  Jedną z najmniej zawodnych, jak i najbardziej odporną na manipulacje jest metoda statystyczna.  Trzeba po prostu policzyć stan wyjściowy zasobów militarnych stron konfliktu, policzyć dotychczasowe traty, oraz oszacować czy pozostałe zasoby wystarczą, aby osiągać sukces lub dalej móc prowadzić wojnę.

W przedstawionych poniżej dwóch tabelach zestawiono zasoby i straty obu stron na dzień 16-17 kwietnia 2022. Przyjęto oficjalne dane Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej oraz sztabu generalnego Sił Zbrojnych Ukrainy. Rosyjskie dane są bardziej wiarygodne, gdyż Rosjanie podając je pokazują szczegółowe dowody (zdjęcia, filmy) i wyliczenia. Dane ukraińskie dotyczące strat rosyjskich według rozeznania są 2-3 krotnie przesadzone. Ukraińcy podając je nie potrafią w żaden sposób potwierdzić ich materiałem zdjęciowym. Autor nie znalazł np. potwierdzenia zdjęciowego nawet 10 samolotów zestrzelonych przez wojska ukraińskie. Ale nie o to tutaj chodzi, Przyjęto dane deklarowane przez obie strony wojujące, aby uchwycić generalny stan zasobów i strat.

Straty armii ukraińskiej według strony rosyjskiej, według Ministerstwa Obrony Rosji na dzień 17 kwietnia 2022

  Stan na luty 2022 Stracono do 17.04.2022Procent strat
Samoloty15913484
Helikoptery14710571
Bezzałogowce50046092
Zestawy przeciwlotnicze300    24682
Czołgi i bojowe wozy piechoty2596+40002,26934
Wyrzutnie rakiet49025251
Artyleria Polowa i Moździerze310798732
Wozy specjalistyczne5000215843
Flota3838100
Żołnierze20923 367 zabici11
  30 000 ranni szacunek14

Straty sił rosyjskich według sztabu generalnego Sił Zbrojnych Ukrainy na dzień 16 kwietnia 2022.

  Stan na luty 2022 Stracono do   16.04.2022 Według wersji ukraińskiejProcent strat
Samoloty bojowe21001637,76
Helikoptery20501447,02
Bezzałogowce30001354,50
Zestawy przeciwlotnicze5000661,32
Czołgi24 000 ( z rezerwami)7563,15
Bojowe wozy piechoty40 500 ( z rezerwami)19764,88
Wyrzutnie rakiet (bez strategicznych)33911223,60
Artyleria Polowa i Moździerze20 000 ( bez rezerw)3661,83
Wozy specjalistyczne40 000 ( bez rezerw)14433,61
Flota605    20,33
Żołnierze900 00020 0002,22

Jak możemy wywnioskować z powyższych zestawień Ukraina utraciła do tej pory większość swojego sprzętu wojennego. Wyposażenie wojsk lądowych (artyleria, czołgi, BWP) zostało już w prawie 50% zniszczone przez Rosjan. Marynarka wojenna i lotnictwo nie istnieją od dawna. Nastąpił także poważny ubytek w sile żywej – około 20% żołnierzy zostało wyłączonych z walki.

Z kolei straty Rosjan (mocno przesadzone przez Ukraińców) stanowią ułamek ich zasobów militarnych – to zaledwie około 2-3% faktycznych możliwości Federacji Rosyjskiej, a w rzeczywistości nawet mniej. Zapasy sprzętowe Rosjan są stale uzupełniane przez przemysł albo przemieszczane z głębi kraju na linię frontu.

Najważniejsze w długotrwałym prowadzeniu wojny jest sprawne dostarczanie wojskom amunicji, materiałów pędnych i żywności oraz finasowanie konfliktu. Ukraina, jako jedne z najuboższych krajów Europy posiadała zaledwie 30 mld USD rezerw walutowych, podczas gdy Rosja ma ich aż 630 mld. Ukraina prawie całą potrzebną ropę niezbędną dla walczącej armii importuje z zagranicy- głównie z Białorusi, produkcja własna jest niewielka, podczas gdy Rosja jest jednym z największych jej producentów na świecie. Trzeba także dodać, że obecnie wszystkie pracujące na Ukrainie rafinerie i większość baz materiałów pędnych zostały już zniszczone przez rosyjskie naloty. Ukraina może obecnie polegać wyłącznie na dostawach z zagranicy z Polski i Rumunii, ale też nie wiadomo, przez jaki jeszcze czas.

Wojna toczy się na terytorium Ukrainy i dezorganizuje całe państwo. Przede wszystkim zaś – do końca, dzień po dniu, obraca w perzynę i tak marną ukraińską infrastrukturę – drogi, koleje, porty, elektrownie, lotniska, podczas kiedy Rosja nie ponosi tutaj żadnych uszczerbków.

Dlatego wniosek jest oczywisty. Ukraina nie może wygrać tej wojny. Większość sprzętu wojskowego, znaczna część armii jest unieszkodliwiona, zapasy materiałowe są praktycznie wyczerpane i stale niszczone a w wielu regionach brakuje już żywności. Głodują już nawet wojska ukraińskie, które dopuszczają się rabunków na okolicznych mieszkańcach.

Z kolei Rosja poświęciła zaledwie drobny ułamek swoich ogromnych zasobów i stale je odnawia zwiększając stale ilość sprzętu i materiałów dosyłanych na linię frontu. Wojna cieszy się poparciem 80% Rosjan, którzy zjednoczyli się przy prezydencie Putinie i nic nie zapowiada zmiany tych preferencji.

Dlatego nie bójmy się wyciągać oczywistego wniosku. Ukraina tę wojnę przegrała i dalsze prowadzenie nie zmieni jej ostatecznego wyniku. Rosjanie posiadają absolutna przewagę we wszelkich aspektach, poczynając od dominacji w powietrzu, poprzez zaawansowanie techniczne wojsk, a skończywszy na zabezpieczeniu materiałowym. Przewaga ta stale rośnie i wojska ukraińskie nie są zdolne do żadnych działać zaczepnych i nigdy już nie będą.

Wnioski dla Polski

Skoro przegrana Ukrainy w toczącej się wojnie jest sprawą oczywistą zastanówmy się, nad jakie wnioski płyną dla nas i jak powinniśmy się zachować, aby nie uciapało bezpieczeństwo państwa i obywateli.

Niewątpliwie, jako najważniejszą sprawę powinniśmy rozważyć sens dalszych dostaw polskiego uzbrojenia i materiałów pędnych dla armii ukraińskiej, które i tak nie zmienią wyniku starcia na Ukrainie, a stanowią olbrzymie obciążenie dla budżetu Polski, które dodatkowo musi ponosić ciężar utrzymania prawie 3 mln ukraińskich uchodźców.  Poza tym dostawy te mogą zostać uznane przez zwycięskich Rosjan za casus belli i sprowadzić na nasze domy zagrożenie wojenne. Dobrze wiemy, że państwa NATO nie chcą interweniować bezpośrednio na Ukrainie, gdyż oznaczałoby to III wojnę światową. To karmienie Ukraińców mrzonkami i złudzeniami na pomoc zachodnią, a tej nie będzie.

Jako, że Ukraina jest naszym sąsiadem Polska zamiast dolewać benzyny do konfliktu powinna się zaangażować jak najszybciej w zainicjowanie procesu pokojowego. Jest w naszym interesie, aby wojna nie rozlała się dalej i nie zablokowała pomostu handlowego Wchód – Zachód, gdyż wówczas Polska utraci wszystkie profity z racji swojego tranzytowego położenia w Europie. Dlatego polski rząd i wszystkie opcje polityczne powinny stać się ambasadorami pokoju w naszej części kontynentu.

Polski interes gospodarczy wymaga także nie zrywania kontaktów z Białorusią i Rosją, gdyż poprzez te państwa przebiegają główne kontynentalne korytarze handlowe do Chin, ponadto Rosja jest głównym dostawcą węglowodorów, które są niezbędne polskiej gospodarce i obywatelom. Dodatkowo po zwycięstwie na Ukrainie to Rosja będzie kształtować stosunki polityczne na wschodzie kontynentu. Nie ma żadnego ważnego powodu abyśmy dobrowolnie ograniczali sobie możliwości prowadzenia polityki w przyszłości.

Nie bójmy się myśleć o sobie i naszych interesach.

To nie nasza wojna.

Piotr Panasiuk

Za: konserwatyzm. pl (19 kwietnia 2022) | https://konserwatyzm.pl/panasiuk-bilans-wojny-na-ukrainie/ | Panasiuk: Bilans Wojny na Ukrainie

Wesprzyj naszą działalność [to prośba BIBUŁY MD]

Ile na Ukrainie zarabiają zagraniczni najemnicy.

PAP https://businessinsider.com.pl/gospodarka/tyle-w-ukrainie-zarabiaja-zagraniczni-najemnicy-padla-kwota/6gl32ds

Obcokrajowcy walczący po stronie Ukrainy z rosyjską inwazją lub wysyłani w celu zapewnienia ochrony osobom fizycznym lub prawnym mogą zarabiać tam codziennie od 1 do 2 tys. dol., twierdzi we wtorek rumuński dziennik online “Ziare”, powołując się na amerykańskie agencje rekrutujące specjalistów na misje wojskowe.

“Ziare” odnotował na podstawie danych amerykańskich firm rekrutacyjnych Blackwater czy Silent Professionals, że niektórzy ochotnicy mogą też podczas obecności na Ukrainie liczyć dodatkowo na premie. [Wiem od znajomych, którzy tak sobie zarabiali, że są premie za zabicie oficera, za zniszczenie czołgu itp. Są tabele, ale i premie uznaniowe. MD]

Według ustaleń amerykańskich firm rekrutacyjnych najlepiej płatne misje dla zagranicznych ochotników, głównie osób z “solidnym doświadczeniem bojowym”, dotyczą udziału w tajnych operacjach wydobywania i ewakuacji osób z terenów, na których prowadzone są działania zbrojne.

Kwoty podane przez media znacząco różnią się od tego, co oferuje rosyjska armia. Jak pisaliśmy już w Business Insider Polska, Rosja oferuje najemnikom z Syrii, Libii i Republiki Środkowoafrykańskiej po 300 dol. miesięcznie za udział w wojnie na terytorium Ukrainy.

====================

Mail:

Dwóch ochotników z Syrii do armii Ukrainy podało już miesiąc temu na Twitterze, że byli zdumieni potraktowaniem ich. Po pierwsze zabrano im paszporty i pocięto je nożyczkami na ich oczach. Kontrakt podpisywali z Amerykanami.

Zaraz na trzeci dzień zostali wysłani na pierwszą linię frontu.

To samo potwierdziło dwóch Francuzów i trzeci – ich znajomy, dziennikarz francuski w wywiadzie: kontrakt popisany z Amerykanami. Nie ma odejścia od kontraktu, próby opuszczenia armii traktowane jak dezercja, będą karane śmiercią.

Takich mają „przywódców”… Biden i Widmo z Karoliny Północnej.

Takich mają „przywódców”…

Biden a Widmo z Karoliny Północnej.

https://www.o2.pl/informacje/biden-sie-tego-nie-spodziewal-wideo-z-karoliny-polnocnej-6758390917540480a

Podczas wizyty prezydenta USA na uniwersytecie w Karolinie Północnej doszło do niecodziennej sytuacji. Joe Biden po zakończeniu przemówienia chciał uścisnąć rękę, jednak oprócz niego nie było nikogo na scenie. Wszystko się nagrało.

Washington Free Beacon

@FreeBeacon

After Biden finished his speech, he turned around and tried to shake hands with thin air and then wandered around looking confused

==============================

Zełenski coś zażył.

Film został nakręcony w nocy. Szybko go skasowano, ale internet nie zapomniał

https://www.facebook.com/100076533158252/posts/140219101872528/?sfnsn=mo

30 ciekawych sekund.

—————–

Piotr Vel Wilk

W końcu święta są, to i świętuje chłopak, chilloucik a, że “inne” wyznanie i nie ten czas u nich, to kto tam będzie analizował.

————————————

Kasia Niepokorna

I BALANGA DO RANA

====================================

A „pozycje” Księcia Andrzeja na Slave Island, u Epsteina…?

To syn królowej Elżbiety II.

Disney: Stop Promoting the LGBTQ Agenda

Disney: Stop Promoting the LGBTQ Agenda

disney.png

0200,000   169,496   169,496 people have signed. Help us reach 200,000 signatures. By CitizenGO · 04/13/2022 https://citizengo.org/en/node/207338?a=3&dr=423139::e6a3f51d14b626c8416148465ad7680b&utm_source=em&utm_medium=e-mail&utm_content=em_btn&utm_campaign=EN_ROW-2022-04-11-Global-OT-CST-NA-Disney7-Disney7.05_AA_Relaunch_2&mkt_tok=OTA3LU9EWS0wNTEAAAGD3w9mJJcWwdL9hnuYRFild_vFSLLlANlf1PeXd2aQP9hP4A6egNGr-i3aVzmH8d8sTeayG6MvKmNzPlrFKko9cDu5uKIK6Y2hhImEVYuq6UBa5uc9

The Walt Disney Co. that we grew to know and love is all but dead.

The radical Left is seeking to groom children to adopt a radical LGBTQ+ lifestyle, and Disney is actively helping them do it.

In a leaked video of an internal Disney meeting, Disney’s corporate President, Karey Burke, bragged openly of her plans to introduce more and more LGBTQ+ indoctrination to young children.

Disney is the new political muscle for the LGBTQ+ agenda. And concerned families, like yours and mine, are their opponents.

The crazy thing is… they still want, need, your money. That’s why we need to mobilize our boycott now. It is more than just another boycott but the power behind our political action.

Disney’s newfound openness in activism comes after US state of Florida’s Governor Ron DeSantis passed a law to protect children ten years old and younger from learning the harmful sexual orientation and gender theory indoctrination from leftist teachers in schools.

As a result, Disney CEO Robert Chapek and some of his most vocal staffers lead the charge, and they are not shy about hiding their goals.

Disney’s allies, the leftist media, quickly applauded them for including a gay kiss in what many expect to be the most profitable movie of the year, the Toy Story runoff, Lightyear.

Of course, Disney’s promotion of perversion is not new to CitizenGO, even though the rest of the world is only now starting to notice.

In 2019, over 1 million concerned parents and citizens worldwide signed our CitizenGO petition after Disney hosted its first Gay Pride event in Paris, France. With signature totals quickly reaching the 1.5 million mark, Disney executives took the beloved fairy tale Cinderella in the Muppet Babies show and turned the princess into a male character who puts on a dress, pretending to be a female.

Our campaigns have been the leading voice for families who are tired of Disney forcing the political agenda of gender ideologues and radical LGBTQ activists on them, and this caused investors to start to worry as they knew that Disney couldn’t afford to alienate families from visiting their parks and enjoying their products.

It’s time to turn up the heat. Disney still relies on families for the vast majority of their revenue, so join me in hitting them where it hurts. Sign your petition to Disney CEO Robert Chapek telling him you will stop buying Disney products, streaming services and attending Disney parks unless they end their grooming and indoctrination of children.

And as soon as you sign, please forward this email to your friends and family. It will take a firestorm of outrage from around the world to end Disney’s homosexual grooming madness.

Sign this petition now!

user-profile

Mirosław Dakowski

edit

Petition to: Disney CEO Robert Chapek

I am calling on Disney and Pixar to immediately end all LGBTQ+ grooming and indoctrination in their products. Children are not to be targeted by your political agenda, especially at ages as early as 4.

Until you end this practice of LGBTQ+ grooming and indoctrination, I will stop buying Disney products, streaming services and attending Disney parks. [Your Name]

«Высадят морскую пехоту»: западная пресса анализирует развитие событий в Мариуполе

Сегодня, 09:14 7 https://topwar.ru/195149-vysadjat-morskuju-pehotu-zapadnaja-pressa-analiziruet-razvitie-sobytij-v-mariupole.html

По состоянию на 19 апреля 2022 года российские войска продолжали штурмовать «Азовсталь». После артиллерийского обстрела и авиаударов на территорию завода вошли бойцы спецподразделений. После авиа- и артиллерийских ударов, а также после нескольких неудачных попыток прорыва, число боевиков на «Азовстали» существенно сократилось. Речь может идти о 1200-1500, не считая раненых.

USNI News утверждает, что России недостаточно сил для окончательного взятия Мариуполя. Поэтому ВС РФ необходимы подкрепления, а доставят их в Мариуполь якобы морским путем – на десантных кораблях, базирующихся в Азовском и Черном морях. При этом в материале читателям не поясняется, что Мариуполь как таковой освобождён российской армией и войсками ДНР ещё несколько дней назад, а теперь идёт подавление и уничтожение группировки на металлургическом комбинате.

В Министерстве обороны США также убеждены, что Россия постарается реализовать свои десантные возможности, которыми она обладает, исходя из потенциала Черноморского флота ВМФ РФ. USNI News делает упор на то, что Черноморский флот пока хранит молчание, якобы связанное, по мнению издания, с затоплением флагманского корабля «Москва». Историю с «Москвой», по понятным причинам, американцы пытаются выдать за крупнейший успех украинской армии за время спецоперации. Но к штурму Мариуполя это печальное событие не имеет отношения: город штурмовали и будут завершать его освобождение вне зависимости от судьбы этого корабля.

Таким образом, западные СМИ сейчас считают одним из наиболее вероятных сценариев развития событий в Мариуполе высадку дополнительных подкреплений ВС РФ в лице десантных подразделений морской пехоты ВМФ России. Им предстоит оказать поддержку бойцам, которые уже участвуют в спецоперации.

Впрочем, то, что город рано или поздно будет полностью избавлен от украинских националистов, признают даже в Пентагоне: это понятно по фразе официального представителя американского военного ведомства Джона Кирби о том, что «украинцы все еще сопротивляются».

The New York Times еще три дня назад утверждала, что российские войска близки к окончательному взятию Мариуполя. И если подобные издания, которые сейчас сложно заподозрить в пророссийских настроениях, об этом пишут, значит на Западе понимают: иной ход развития событий невозможен.

Забавно, что западная пресса до сих пор строит догадки, почему именно Мариуполь так важен российскому президенту Владимиру Путину и делает вывод: поскольку здесь обороняется печально известное националистическое формирование, взятие города станет символом денацификации Украины. Соответственно, как пишут на Западе, Москва сможет заявить о выполнении значительной части операции. Автор:Илья Полонский

Proroctwa NAS wspierają: Covid przed Covidem: Ślady prowadzą na Ukrainę.

Date: 13 aprile 2022 Author: Uczta Baltazara https://babylonianempire.wordpress.com/2022/04/13/covid-przed-covidem-slady-prowadza-na-ukraine/

Do narracji o “pandemii” i wszystkich związanych z nią elementów – kłamstw, gigantycznych interesów; kwestii “szczepień” przeciwko wolności oraz niepewności co do tego, w jaki sposób wirus pojawił się – dołącza kolejny wątek, który może wiązać ową aferę zdrowotną z Ukrainą i jej tajnymi laboratoriami biologicznymi. 

Jak wiadomo, o nowej chorobie zaczęto mówić w styczniu 2020, przy czym dopiero 11 lutego, Światowa Organizacja Zdrowia, tęże chorobę grypopodobną wywołaną koronawirusem, oficjalnie nazwała Covidem-19. Jednakże, najprawdopodobniej zdecydowano się na tę nazwę najpóźniej jesienią 2019: z danych rządu USA wynika, że 12 listopada 2019, Departament Obrony USA przyznał firmie Labyrinth Global Health INC. kontrakt o wartości ponad 116 mln USD na “badania nad COVID-19″, czyli zanim koronawirus oficjalnie pojawił się w doniesieniach medialnych i na trzy miesiące przed oficjalnym oznaczeniem go jako Covid-19.

Najwyraźniej, albo mamy tu do czynienia z proroctwami, albo z globalnym oszustwem. Istnieją także inne dowody, które powinny spowodować oburzenie: umowa ze spółką Labyrinth miała zostać zrealizowana na Ukrainie i była częścią znacznie większej agendy o nazwie “Program redukcji zagrożeń biologicznych na Ukrainie”. To prawdopodobnie wyjaśnia, dlaczego Labyrinth Global Health nawiązał współpracę z firmą EcoHealth Alliance Petera Daszaka, finansowaną przez Fauci’ego, oraz z spółką Metabiota, znaną z powiązań z Hunterem Bidenem, synem Joe’go.

Rząd Stanów Zjednoczonych posiada stronę internetową o nazwie USA Spending, która jest oficjalnym, otwartym źródłem najmniej kompromitujących informacji na temat wydatków federalnych, jednak dzięki tej stronie – która ukrywa brudy – można dowiedzieć się wiele innych ciekawych rzeczy (tj. dotyczących innych kwestii, niż badania nad Covidem, zanim jeszcze Covid oficjalnie zaistniał). Chodzi o kontrakty i umowy podwykonawcze dotyczące wieloletniego kontraktu podpisanego w roku 2012 (i kończącego się w roku 2020) przez Departament Obrony z firmą Black & Veatch Special Projects Corp, która określa siebie jako “globalną firmę inżynieryjną, zaopatrzeniową, konsultingową i budowlaną specjalizującą się w rozwoju infrastruktury” – https://www.bv.com/. Z pozoru chodzi o bliżej nieokreślone “usługi profesjonalne, naukowe i techniczne”, ale jeśli przyjrzeć się umowom podwykonawczym, można w nich znaleźć takie pozycje, jak “sprzęt laboratoryjny dla Kijowa” czy “meble biurowe dla Kijowa”.

Pytanie brzmi: dlaczego Departament Wojny USA korzystał z usług firmy inżynieryjnej w celu rozwiązywania problemów związanych z zagrożeniami biologicznymi i dlaczego zarówno Departament Wojny, jak i wspomniana wcześniej firma Black & Veatch zapłaciły firmie Labyrinth Global Health INC. za przeprowadzenie badań nad wirusem COVID-19 na Ukrainie na trzy miesiące przed nadaniem mu nazwy? – Dlaczego wreszcie, wszystko to odbywało się głównie na Ukrainie?

Można tu zaobserwować standardową metodę polegającą na wykorzystaniu pozornie czystej firmy, takiej jak Labyrinth Global Health –której członkowie zajmują się łagodzeniem skutków chorób występujących w Afryce i Azji, a następnie włączeniu jej do współpracy z takimi bandytami jak Eco Alliance i Metabiota, należącymi do USAID – organizacji o wybitnie geopolitycznym zabarwieniu. Gdy trochę poszpera się, można odkryć, że w rzeczywistości istnieją między nimi powiązania i to bardzo bliskie: wystarczy wspomnieć, że Murat Tartan, główny ekonomista firmy Labyrinth, jest również głównym ekonomistą spółki Metabiota.

A ponieważ jest to nazwisko tureckie, od razu nasuwa się skojarzenie z BioNTech, małą niemiecką firmą prowadzoną przez Turków, która znikąd stała się miliardowym skarbcem Big Pharmy i preparatów genowych. Są to niewątpliwie zbiegi okoliczności, ale skłaniają do refleksji na temet tego, jak mały jest ów podziemny świat, który nami rządzi.

W każdym razie, trudno się dziwić, że mamy do czynienia jednocześnie z narracją o pandemii i wojną na Ukrainie – innymi słowy z gwiazdami i pasami świata, który dla przetrwania gotów jest na wszystko. https://ilsimplicissimus2.com/2022/04/13/covid-prima-del-covid-le-tracce-portano-in-ucraina/

&&&

U.S. Department of Defense awarded a contract for ‘COVID-19 Research’ in Ukraine 3 months before Covid was known to even exist https://dailyexpose.uk/2022/04/13/us-dod-contract-covid-research-ukraine-nov-2019/

KTO PYTA NIE BŁĄDZI

Krzysztof Baliński

Dziwna to wojna. Prowadzona jakby od niechcenia. Nikt jej nie wypowiedział, nikt nie zerwał stosunków dyplomatycznych. Nie wysadził „ruskich” rurociągów, a wprost przeciwnie Rosja pompuje ropę i płaci Ukrainie miliardy za jej tranzyt. Putin nie bombarduje wież telewizyjnych, pozwalając na kabaretowe występy ekipy filmowo-telewizyjnej Zełenskiego. Kaczyński przemieszcza się kolejową salonką po polu bitwy, a właściwie po ustanowionym dwa lata temu na Wołyniu „szlakiem chwały bojowej UPA”. Zginęło 1232 cywilów (w Syrii 500 tysięcy, a w Hucie Pieniackiej 1200 kobiet i dzieci, i to w ciągu jednej nocy). Wojna wydaje się być bezsensowna, sztuczna, niezrozumiała. A może inny jest jej cel, i nie jest nim tylko Ukraina? W doskonale przygotowanej i skoordynowanej akcji Polskę zasiedlają miliony „uchodźców”. I czy to nie z nią toczy się niewypowiedziana wojna?

A może chodzi o kolorową rewolucję, która nie zawsze ma na celu obalenie rządu, lecz osłabienie jego narodowego komponentu? Rewolucję, w której pochodzącym z warszawskich Nalewek dywersantom Sorosa sekundują Berlin, Bruksela i „zielone ludziki”, ale nie Rosjanie, tylko TVN i YouTube. I czy ta ferajna nie stanowi większe zagrożenie dla Polski niż Putin i Łukaszenko razem wzięci? Szkopuł w tym, że stojący u steru władzy zagrożenia próbują odpierać ustępstwami, a nawet zwracaniem się do reżyserów owej rewolucji o pomoc. No i w tym, że wszystkie polityczne inwestycje Sorosa dotyczą wyłącznie żydokomuny. Czy nie chodzi o wcielenie Polski do federacyjnego unijnego państwa zarządzanego przez Niemcy, o zamienienie Polski w źródło taniej siły roboczej zatrudnionej w niemieckich hurtowniach i montowniach? Czy masowa akcja przesiedleńcza nie jest znaczącym krokiem do przodu w dziele budowy IV Rzeszy? I jeszcze jedno: Dlaczego Polacy, ofiary resetu uczestniczą w nim z wielkim entuzjazmem, własnymi rękami likwidując sobie państwo?

Kto otwarł Polskę na przestrzał? Kto wygenerował ruch na wschodniej granicy? Kto tworzy popyt na uchodźców? Kto steruje wielką akcją przesiedleńczą, która zmienia radykalnie i nieodwracalnie strukturę etniczną Polski? Kto robi wszystko, żeby zostali w Polsce na zawsze? Dlaczego roztaczają przed nimi wizję wspaniałej przyszłości, fundują wczasy all inclusive, nadają przywileje? Kto oskarża zadających takie pytania o „sabotaż wysiłku wojennego” i brutalnie szantażuje: Ten, kto nie akceptuje zmian w konstytucji stoi za śmiercią ukraińskich cywilów? Była szokowa transformacja gospodarcza, jest szokowa transformacja etniczna. W politykę szajek rządzących Polską wpisuje się nieprzerwany, zapoczątkowany przez Balcerowicza, kontynuowany przez Tusk, a sfinalizowany przez Morawieckiego proces podmiany ludności, pomysł na „białego murzyna”, na kraj bez „ciemnego, ksenofobicznego motłochu”, ze skundloną etnicznie tanią siłą roboczą.

Jesteśmy gotowi na przyjęcie kilku, 4-5 milionów uchodźców” – to Morawiecki, kilka tygodni przed wojną. „Przyjmujemy wszystkich, kto będzie chciał – to szef bezpieki. „Dla każdego uciekiniera z Ukrainy znajdziemy dach nad głową i darmowy posiłek” – to minister rodziny.„Obywatele Ukrainy zapewne zostaną z nami dłużejto szef Kancelarii Premiera, ten sam, który kilka miesięcy temu złowieszczo zapowiedział: Rząd rozpoczyna pracę nad rozwiązaniami, które pozwolą na uproszczenie procedur i możliwości związanych z osiedleniem się w Polsce wszystkich potomków mieszkańców I i II Rzeczypospolitej. Zdradzając, że chcą osiedlić w Polsce niepolskie nacje, bo „potomkowie mieszkańców” to nie potomkowie Polaków. Jeśli cię to nie przekonuje, to przypomnij sobie słowa Dudy: Tu jest Polin. No i przeczytaj „Jerusalem Post”, który 11 dni przed rosyjską inwazją pisał o tajnych planach rządu izraelskiego dotyczących 200 tysięcy obywateli ukraińskich pochodzenia żydowskiego. „Trwająca dziś operacja przerzutu Żydów była przygotowywana kilka tygodni przed rozpoczęciem rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Centrum dowodzenia znajduje się w hotelu Novotel w Warszawie” – pisała „Rzeczpospolita”. Kiedy zaczęły się przygotowania? – Pod koniec stycznia. Czyli dużo wcześniej, niż Putin zaczął wojnę? – pyta gazeta. Mieliśmy informacje – odpowiada Szmul Szpak z Agencji Żydowskiej. Tylko cyferki się nie zgadzają. Na lotnisko Ben Gurion dotarło 5 tysięcy uprzednio wyselekcjonowanych, jak na Umschlagplatz, etnicznie i religijnie. Ale o tym, nie mów głośno, bo „to niedobra jest”.

Jesteśmy sługami narodu ukraińskiego – rzekło polskie MSZ ustami swego ryżego rzecznika. Ale to nie on i nie po raz pierwszy zdradził, czyimi są sługami. Jarosław Kaczyński o uchodźcach: Nas stać, bo jesteśmy 3 razy bogatsi od Ukrainy (…) Nie będziemy chodzić po prośbie. Nie będzie relokacji”. Andrzej Duda: „Bezpieczeństwo Ukrainy jest częścią naszego bezpieczeństwa”. Wcześniej prezydent wszystkich Polaków ogłosił: Wszyscy jesteśmy Żydami (a Morawiecki: Wszyscy jesteśmy Ukraińcami). Minister edukacji: „Polskie szkoły przyjmą 700 tysięcy ukraińskich uczniów”. No i precedens na skalę świata – aby zostać w Polsce studentem lub profesorem, przybyły do Polski Ukrainiec nie musi spełniać żadnych warunków. Nie musi nawet słowo umieć po polsku, mieć matury, indeksu, dyplomu. Wystarczy oświadczenie woli i ustne zapewnienie, że był nim na Ukrainie.

MSZ jest opanowany przez dwie szajki, żydowską i bezpieczniacką, których szefowie dogadali się w Magdalence i które reprodukują się już w drugim, a nawet trzecim pokoleniu – tak mówi teoria spiskowa. Są jednak rozliczne namacalne dowody świadczące o tym, że gdy Bronisław Geremek kompletował „zespół”, kierował się regułą: żydowskie pochodzenie, bezpieczniackie przeszkolenie i rekomendacja Michnika. Zresztą, co tu dużo mówić, wśród b. ministrów jest czterech potomków funkcjonariuszy NKWD, dwóch potomków funkcjonariuszy KPP i Radek, wypromowany przez wuja majora KBW i profesora Bauman, też majora KBW. No i mamy, co mamy – stosunki z Ukrainą nie są normalne, bo po stronie polskiej są wyznaczane przez mniejszości, a jeśli są jakieś fora dyskusyjne, to bierze w nich udział tylko mniejszość ukraińska.

Tu kolejne pytania:Czy u przedstawiciela mniejszości narodowej nie dojdzie do konfliktu lojalności? Czy Ukrainiec powinien działać w MSZ na odcinku ukraińskim, a syn banderowca w komórce wschodniej Agencji Wywiadu? Czy nad repatriacją Polaków z Kazachstanu pieczę sprawować musi obcoplemieniec? I wreszcie – czy powodem tego, że pion śledczy IPN nie osądził ani jednego zbrodniarza UPA, a wszystkich skazanych rezunów zrehabilitował i zaliczył w poczet osób „represjonowanych przez PRL ze względów politycznych” nie jest to, że wiele stanowisk w IPN obsadzonych jest Ukraińcami? Temat drążyć można innym pytaniem: Czy powodem tego, że na Wschodzie ponosimy same porażki nie jest to, że wszystkie ważne stanowiska w naszych ambasadach obsadzone są osobnikami, jak mówił kresowy poeta, „nie z Ojczyzny mojej”? Czy nie dlatego wydają 700 tysięcy wiz dla Ukraińców, a kilkanaście wiz dla Polaków z Kazachstanu? I czy może dziwić, że w Astanie, gdzie na repatriację czekają tysiące Polaków, ambasadorem był znawca jidysz, dziś jest Tatar, a wiceminister powiedział: „repatrianci z Kazachstanu są za drodzy w utrzymaniu i nie znają języka polskiego”? A może powodem jest to, że wielu pośród tych, co rządzą Polską są mniej Polakami niż zesłańcy, i wiedzą, że ich losy ważą się w kręgach „Wyborczej”, a nie w kresowych wioskach?

No i jak z dziurawego wora posypały się „sukcesy” polskiej dyplomacji: Morawieckiego ze szczytu UE z grudnia 2020; Kaczyńskiego z jego misją pokojową NATO i migami oraz polityką zagraniczną przełączoną w tryb funkcjonowania Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy; Dudy, gdy na nartach w Wiśle, z buzią rozbawionego dziecięcia deklarował: „Bezpieczeństwo Ukrainy jest częścią naszego bezpieczeństwa”, a „dozbrajanie Ukrainy jest politycznym nakazem chwili i Polska powinna przeznaczyć na ten cel wszystkie dostępne środki, nie pytając nikogo o zdanie”. À propos – Duda wcześniej przebywał na kwarantannie, i czy nie powinien był na tym poprzestać? Ale to nie wszystko – wojenni przegrani z Ministerstwa Spraw Przegranych, jakby nigdy nic, głoszą: „Niemal cała Europa zaczęła odważnie przemawiać po polsku”; „Polska mocarstwem humanitarnym”; „Wróciliśmy do pierwszej ligi”; „Dzięki dyplomatycznej harówie Europa i świat przyjęły w końcu polskie spojrzenie na putinowską Rosję, tchórze przestali się bać, pochlebcy Putina przymknęli gęby, a rosyjska agentura i kremlowskie lobby w UE zeszły do podziemia”.

Polska to kraj 2 milionów młodych wygnanych za chlebem, z karłowatą armią, z gigantycznym zadłużeniem, stadami lichwiarzy strzygących kraj z resztek majątku, gdzie rośnie jedynie liczba generałów i admirałów, długość ścieżek rowerowych, odsetki od kredytów w szwajcarskich frankach, rządowa pomoc dla Ukrainy i uzależnienie od nowojorskich banksterów. To równocześnie państwo przypisujące sobie rolę herolda misji cywilizacyjnej na Wschodzie, miotające bełkot o „białoruskich i putinowskich standardach”. I tu konstatacja: żeby troszczyć się o bezpieczeństwo państwa, żeby prowadzić jakąkolwiek politykę zagraniczną trzeba mieć MSZ, a nie jego atrapę.

Zamiast trzymać się z dala od konfliktów, które Polski nie dotyczą, wsadzają palce między drzwi i futrynę, wdają się w gry, których zasad nie znają. Czy wiedzą, kim jest ich partner? Przecież nie klaun, tylko sowiecko-żydowscy oligarchowie. W stosunku do Ukrainy wszystkie państwa mają własną narrację, z wyjątkiem Polski. My za swoją przyjęliśmy ukraińską. I czy nie stąd bezmyślna paplanina polityków nierozumiejących istoty geopolitycznych gier? Ponieważ w dzisiejszych czasach prawdziwe są tylko teorie spiskowe, oto jedna z nich: W całej miłości PiS do Ukrainy nie chodzi o wojnę z Putinem, ale o oligarchów, których (poza tym, że rozkradli Ukrainę) łączy jedno – przed świętem chanuki gremialnie udają się prywatnymi odrzutowcami do Izraela. Na Ukrainie interesy robili wszyscy – Rosja, USA, Niemcy, Izrael, a nawet taka biznesowa miernota jak Sławomir Nowak, tylko nie my. My pomagaliśmy Ukrainie, dając kredyty… oligarchom. Jeszcze inna teoria: prawdziwą machlojką jaczejki, która sprawuje władzę „w tym kraju” jest  UkraPolin.

Na naszych oczach realizuje się scenariusz, który wydawał się koszmarnym snem – Polska przegrywa z kretesem. Gdy bitewny kurz opadnie, dla Polski nie będzie miejsca na defiladzie „moralnych zwycięzców”. I znajdą się po temu argumenty: niepraworządny, odrażający moralnie reżim, współwinny ukraińskiej tragedii, który spiskując przeciwko Europie z prorosyjską Le Pen „rozbił europejską jedność w interesie Putina”, który chciał wojny, podżegał do niej, dla którego wojna i pozostanie Putina przy władzy było korzystne i który wszystko robił, żeby wojna trwała jak najdłużej. Obowiązywać będzie jedna linia: w Brukseli kapitulacja na całej linii, żadnych negocjacji, żadnych kompromisów, poddanie się narracji, że cokolwiek narodowe to „agenda Putina”. Kaczyński podda sprawę sądownictwa. Ostateczna federalizacja UE zrealizowana zostanie rękami Morawieckiego, a Kaczyński ogłosi „albo UE albo Putin”. Ze zwycięską Rosją w imieniu Europy rozmawiać będą Niemcy, a plan Marshalla dla Ukrainy sfinansuje Polska. Niepokoi wyjątkowa jednomyślność polskiej klasy politycznej. Drobne animozje wynikają jedynie z licytowania się, kto jest bardziej proukraiński i kto da Ukraińcom więcej. Nie mniej niepokoi, że gazety „Wyborcza”, „Polska” i „Warszawska” stoją w jednym szeregu. Ale szykuje się jeszcze większa tragedia – rząd jedności narodowej i to, że jutro Polską może rządzić Tusk, MSZ-em Sznepf, a w Belwederze zasiądzie Trzaskowski.

Biden, przedstawiciel państwa, które na tej wojnie robi największy interes, przyjechał do państwa, które na tej wojnie robi najgorszy interes i nic nam nie dał. W dodatku za poklepywanie po ramieniu drogo zapłacimy, ogołacając z broni własną armię i oddając ją Ukrainie, skupując bezwartościową hrywnę, udzielając bezzwrotnych kredytów, oddając szpitale, szkoły i żłobki przybyszom. Biden eksponował żydowskie pochodzenie Zełenskiego, jako dowód na to, że Ukraina nie wymaga „denazyfikacji”. Za to zdenazyfikuje Polskę. Przy czym „naziści” to nie tylko antysemici, ale i ci którzy mówią o nazistach z SS Galizien i ci, którzy nie chcą zapomnieć o niemowlętach nabijanych na sztachety, o dziewczynach zgwałconych na śmierć, o chłopakach ciętych piłami, obdzieranych ze skóry i rozrywanych końmi, o starcach palonych żywcem. Zapowiedzią jest wpis na TT ryżego ministra i spotkanie prezesa YouTube z  Morawieckim oraz słowa obu osobników: Polski rząd i Google chcą wspólnymi siłami stworzyć potężny system walki z fałszywymi wiadomościami i dezinformacją. Nie jest tajemnicą, że Kreml czyni co tylko może, by skłócić Polaków z Ukraińcami, doprowadzić do niepokojów społecznych. Z YouTube zniknęło ponad 12 tysięcy kanałów i 30 tysięcy filmów, które szerzyły mowę nienawiści i publikowały niedozwolone treści. Google ma zamiar skupić się na Polsce, ponieważ to właśnie tutaj istnieje potrzeba wsparcia zarówno społeczeństwa polskiego, jaki ukraińskiego.

Jeszcze inne pytanie: Czy znowu jak w czasach, gdy instalowaliśmy na Majdanie rządy żydowskich oligarchów i krzewiliśmy demokrację na Białorusi, nie zaczną nas zachodzić od tyłu Judejczykowie? Czy Światowy Kongres Ukraińców, tak jak Amerykański Kongres Żydów, nie wróci z żądaniem odszkodowań i restytucji mienia za Akcję „Wisła”? Czy nie chodzi o kaskadę wydarzeń: Polska zdruzgotana gospodarczo z rozgrodzonymi granicami, przez które przelewają się hordy obcych; nadawanie koczującym w Polsce uchodźcom z Dzikich Pól statusu rezydentów na specjalnych warunkach, włącznie z przywilejem noszenia broni; wprowadzenie języka ukraińskiego jako urzędowego; chaos i starcia na tle etnicznym (ale nie z Ukraińcami, lecz między Polakami, z Ukraińcami przyglądającymi się i przeżuwającymi popcorn); masowa emigracja Polaków na Zachód? Czy dla udobruchania rezunów nie wyślą Dudy do Kijowa z kolejną bezzwrotną miliardową pożyczką, nie zbudują 100 pomników Bandery w miejscach wskazanych przez ambasadora Ukrainy (Placu Piłsudskiego nie wyłączając)? A gdyby to nie wystarczyło, czy nie oddadzą Przemyśla, a we Wrocławiu komisarycznym prezydentem nie zrobią Wołodymyra Frasyniuka? I czy to nie Holland, a my, będziemy wzdychać żeby było tak, jak było?

Wiedzieliśmy, że Kaczyński lubi koty i małych ludzi, a Duda Żydów. Ale nie wiedzieliśmy, że tak kochają Ukraińców. Jaką trzeba jednak być mendą, aby tak, jak „Gazeta Polska” zorganizować Marsz Żołnierzy Wyklętych w barwach ukraińskich. Jakim trzeba być kabotynem, żeby postawić znak równości między Buczą a Katyniem. Hańba domowa – tak Jacek Trznadel nazwał kolaborację żydokomunistycznych elit ze Stalinem w negowaniu zbrodni katyńskiej i przypisywaniu jej sprawstwa Niemcom. Dzisiaj hańbą domową jest kolaboracja elit III RP z potomkami Bandery i przypisywanie mordów UPA Rosjanom. W tym miejscu przypomnijmy, że Rosjanie przeprosili za Katyń, odtajnili dokumenty, sfinansowali budowę cmentarza, na którym w 2010 Putin złożył wieniec.

Co można zrobić? Dziś, gdy Polacy z wielkim entuzjazmem i własnymi rękami duszą nazistów, gdy zmykanie ust cieszy się powszechną aprobatą, przechodzi w samosądy oraz lincze medialne i uznawane jest za „patriotyczne”, wypchnięcie z ośrodka, który wytwarza polską myśl polityczną obcych agentów nie wchodzi w rachubę. Podczas wojny podziemie likwidowało folksdojczów a dziwkom zadającym się z okupantami goliło głowy. Na pierwsze koniunktury nie ma. Ale na golenie łbów i sporządzanie list hańby z nazwiskami tych, którzy przyczynili się do takiego upodlenia Polski – jest. Przypomnieć Romana Dmowskiego: „Istnieją Polacy i pół-Polacy, a rasa pół-Polaków musi zginąć”. Mówić bez ogródek: Nie ma żadnych dwóch wizji Polski. Jest wolna Polska versus państwo zarządzane przez cadyka lub gauleitera. Głośno wymawiać słowo „Zdrada”. No i mówić Polakom: przyjmujesz Kozaka – wysiedlasz Polaka. Pamiętajmy też, że z Polską poszłoby im jeszcze lepiej,gdyby nie nasz nacjonalizm i antysemityzm. No i więcej optymizmu. Mamy najgłupszą dyplomację na świecie, ale mamy też Polkę najpiękniejszą w świecie, najlepszą tenisistkę i najlepszego piłkarza świata.

Jawa i mrzonki

Stanisław Michalkiewicz http://michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=5158 „Najwyższy Czas!”  •  12 kwietnia 2022

Wojna na Ukrainie trwa już ponad miesiąc, a ani rozstrzygnięcia, ani końca nie widać. Trudno się temu dziwić w sytuacji, gdy na Ukrainie Rosja prowadzi wojnę z NATO. Wprawdzie NATO nie jest bezpośrednio zaangażowane w operacje wojskowe, ale, pod pretekstem samoobrony, dostarcza Ukrainie broń, amunicję i inne materiały wojenne za darmo, więc nie można tego nazwać zwyczajnym handlem. Tylko do 27 lutego USA, Wielka Brytania, Kanada, Francja, Niemcy, Polska Belgia, Czechy, Holandia, Grecja, Litwa, Łotwa, Estonia, Portugalia, Rumunia, Słowacja, dostarczyły tam różnego rodzaju broń ogromnej wartości.

Tylko USA do 27 lutego przekazały Ukrainie broń za prawie 3 miliardy dolarów, a przecież to był dopiero początek. Polska, przez którą przechodzi większość tych dostaw, zachowuje się wzorowo, bo – jak zauważył rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych, pan Łukasz Jasina – „jesteśmy tutaj sługami narodu ukraińskiego, jego próśb”. Ta deklaracja była niewątpliwie szczera, toteż nic dziwnego, że władze ukraińskie zachowują się wobec opieszałych państw NATO mocarstwowo, zapewne w przekonaniu, że tak będzie również po wojnie, a może nawet zawsze? Być może właśnie dlatego została tam przyjęta jeszcze w lipcu ubiegłego roku ustawa o „rdzennej ludności Ukrainy”, która co prawda – jak się wydaje – dotyczy przede wszystkim Krymu, ale można też będzie interpretować ją szerzej – jak zajdzie taka potrzeba.

Na razie jednak wojna trwa, więc mamy trzy możliwości.

Pierwsza – że Ukraina tę wojnę wygra. Za wygranie uważam wyparcie Rosji ze wszystkich części państwa ukraińskiego, łącznie z Krymem. W takiej sytuacji Ukraina stałaby się niewątpliwie rodzajem regionalnego mocarstwa tym bardziej, że niezależnie od wyniku wojny, napłyną tam kolejne miliardy nie tylko na armię, ale również – na odbudowę ze zniszczeń. Czy w tych kosztach partycypowałaby również Rosja? Prawdopodobnie, gdyby jej klęska była spektakularna, czego wykluczyć przecież nie można, zwłaszcza opierając się na komunikatach ukraińskiego Sztabu Generalnego, czy wywiadu.

Druga możliwość to taka, że Ukraina tej wojny nie wygra, ale też nie przegra. Wtedy Rosja zajmie wschodnią, uprzemysłowioną część Ukrainy, odetnie ją od Morza Czarnego, pozostawiając w gestii ukraińskich władz słabiej uprzemysłowioną część zachodnią – dlatego w takim przypadku nie można mówić o wojnie przegranej przez Ukrainę. Z polskiego punktu widzenia ta możliwość wydaje się najbardziej korzystna, bo nadal mielibyśmy na wschodzie niepodległą Ukrainę, w dodatku – trwale skonfliktowaną z Rosja – ale nie mocarstwową.

Wreszcie możliwość trzecia – że Ukraina tę wojnę przegra, to znaczy – Rosja zmusi ją do kapitulacji, to znaczy – zainstaluje tam „bratni” rząd i zawrze z nim układ o przyjaźni – jak ze zbuntowanymi republikami: doniecką i ługańską.

Najbardziej prawdopodobna wydaje się dziś możliwość druga, bo – jak pokazuje sytuacja na froncie – Rosja uzyskanie lądowego korytarza do Krymu ma już w zasięgu ręki, podobnie jak odcięcie Ukrainy od wybrzeża czarnomorskiego. W tej sytuacji to Rosja jest zainteresowana w jak najszybszym zakończeniu działań wojennych i zawarciu z Ukrainą pokoju, a przynajmniej rozejmu, w którym Ukraina tę zmianę swoich granic przyjęłaby do wiadomości, nawet bez formalnego uznania. Musimy bowiem pamiętać, że i Rosja nie może zbytnio przeciągać struny, bo przecież na Ukrainie wojuje z NATO – co prawda do ostatniego Ukraińca, niemniej jednak. Doświadczenia II wojny światowej, w której starła się „rasa”, „masa” i „kasa” pokazują, że rozsądek nakazuje, by z kasą” się liczyć.

Wspominam o tym wszystkim dlatego, że wojna na Ukrainie rozpaliła wyobraźnię wielu polskich patriotów do tego stopnia, że własne marzenia zaczynają brać za rzeczywistość. Czy naprawdę, czy tylko w nadziei, że w ten sposób przypodobają się Naczelnikowi Państwa, który w nagrodę hojnie ich wyfutruje za pośrednictwem spółek Skarbu Państwa – o to mniejsza – chociaż wykluczyć tego nie można choćby z powodu, że ma on skłonności do – jak to nazwał Aleksander Smolar na etapie, gdy panu red. Michnikowi wywietrzał już z głowy entuzjazm do prezydenta Lecha Kaczyńskiego – „postjagiellońskich mrzonek”. Te „mrzonki” polegają na przekonywaniu, że Rosję, która jest niepoprawna, trzeba „zniszczyć”, a wtedy, w wytworzonej w ten sposób politycznej próżni, powstanie organizm przypominający Rzeczpospolitą Obojga Narodów, oczywiście z Polską, jako jej politycznym kierownikiem.

Jest to wizja wprawdzie piękna, ale chyba zbyt piękna, by była prawdziwa. Rzecz w tym, że od czasów mocarstwowej Rzeczypospolitej, we Wschodniej Europie trochę się zmieniło. W XIX wieku zaczęły kształtować się tam nacjonalizmy: ukraiński, litewski i nieco później – białoruski – które powstawały w opozycji do polskości – i tak już zostało.

Czy tak zostało z powodu podjudzania tych nacjonalizmów przez Niemcy i Rosję w celu szachowania Polski, czy też złożyły się na to również antypolskie antagonizmy na tle socjalnym, o to mniejsza, bo ważniejsze jest to, że ani Ukraina, ani Białoruś, ani nawet Litwa nie chcą nawet słyszeć o poddaniu się polskiemu kierownictwu politycznemu. Jeśli już widzą jakąś wspólnotę z Polską, to raczej na zasadzie sformułowanej właśnie przez rzecznika MSZ w Warszawie pana Jasinę, który – chociaż został za to ofuknięty – może mieć więcej oleju w głowie, niż Naczelnik Państwa, a w każdym razie – więcej poczucia rzeczywistości. Warto w tym miejscu przypomnieć, że „postjagiellońskim mrzonkom” prezydenta Lecha Kaczyńskiego położył kres prezydent USA Barack Obama, dokonując 17 września 2009 roku słynnego „resetu” w stosunkach amerykańsko-rosyjskich, którego politycznym owocem było proklamowane 20 listopada 2010 w Lizbonie „strategiczne partnerstwo NATO-Rosja”, będące najważniejszym postanowieniem „porządku lizbońskiego”, którego kamieniem węgielnym był podział Europy w strefę niemiecką i strefę rosyjską, prawie dokładnie wzdłuż linii Ribbentrop-Mołotow. I chociaż pod koniec 2013 roku prezydent Obama wysadził ten porządek w powietrze, z czego natychmiast skorzystała Rosja, by oskubać Ukrainę, to z „postjagiellońskich mrzonek” naszych Umiłowanych Przywódców pozostały jedynie kabotyńskie, lizusowskie okrzyki, jakie wydawali na kijowskim „majdanie” pod adresem Ukraińców. Teraz było podobnie; „koncepcję” Naczelnika Państwa, by pod pretekstem uzbrojonej po zęby „misji pokojowej” NATO na Ukrainie wciągnąć Sojusz Atlantycki w „niszczenie Rosji”, zlikwidował prezydent Biden po wysłuchaniu opinii państw poważnych, a prezydent Zełeński, najwyraźniej przez kogoś oświecony, też się od „koncepcji” zdystansował się udając, że jej „nie rozumie”, chociaż zrozumiał w lot, a prawdziwe powody wyjaśnił już w następnym zdaniu: „Na szczęście, albo niestety, to jest nasz kraj, a ja jestem prezydentem, więc to my będziemy decydowali, czy będą tu inne siły.” On najwidoczniej też uważa, podobnie jak pan rzecznik MSZ Jasina, że Polska, jeśli już, to co najwyżej może być „sługą narodu ukraińskiego” oczywiście pojmowanego według kryteriów przewidzianych w ustawie „o rdzennej ludności Ukrainy”.

Jest to tym bardziej prawdopodobne, że znaczna część narodu ukraińskiego już przeniosła się do Polski, która właśnie służy mu, jak tylko może, poczytując to sobie za cnotę. Czy ten kubeł zimnej wody na Naczelnika podziałał – nie można wykluczyć, bo zaraz po fiasku „koncepcji” proklamował powrót do rozdziobywania katastrofy smoleńskiej. Przy jej pomocy „zniszczyć Rosji” się jednak nie da, ale oczywiście zaprzyjaźnione media będą nadal opływały w dostatki.

W tej sytuacji Polska ma dwa wyjścia: albo pozostać w Unii Europejskiej, to znaczy – pożegnać się już nawet nie z „postjagiellońskimi mrzonkami”, ale nawet z mrzonkami o niepodległości, tylko zgodzić się na status niemieckiego landu w IV Rzeszy, albo podjąć próbę przyłączenia się do Stanów Zjednoczonych, jako kolejny stan tego państwa. To co prawda oznaczałoby również konieczność rezygnacji z mrzonek o niepodległości, ale – jak w swoim czasie mówił mi Guy Sorman – porównywać można tylko możliwości istniejące z istniejącymi. Zatem tak naprawdę stoimy przed alternatywą – czy zostać niemieckim landem, czy stanem USA. Jaka jest nasza sytuacja, jako niemieckiego landu – to już mniej więcej wiemy na podstawie doświadczeń dotychczasowych – a ona może tylko się pogarszać w miarę, jak w Unii Europejskiej będzie narastał socjalizm, a presja na promocję sodomczyków i ekologizmu będzie narastała do poziomu paranoi. Stany Zjednoczone od pewnego czasu pod tym względem lepiej nie wyglądają, ale tam pozycja prezydenta Bidena i Partii Komunis…, to znaczy pardon – oczywiście Partii Demokratycznej, nie jest taka znowu silna, by to się nie mogło zmienić, a ponadto – w odróżnieniu od Unii Europejskiej – panuje tam większy pluralizm prawny. Na przykład, mimo że w USA panuje zakaz poligamii, senat stanu Utah zdecydował, że w tym stanie nie jest ona przestępstwem, tylko wykroczeniem, za które grozi symboliczna grzywna, a jest to zaledwie wstęp do całkowitej legalizacji wielożeństwa. Zatem, chociaż administracja prezydenta Józia Bidena forsuje wszystkie możliwe zboczenia, być może udałoby się uchronić Polskę, jako jeden ze stanów USA przed tą plagą?

Wprawdzie Polska leży daleko od Ameryki Północnej, ale Hawaje też leżą ponad 3500 kilometrów od zachodniego wybrzeża, czyli w odległości mniej więcej takiej, jak Portugalia od Polski, więc niekoniecznie musiałoby to być przeszkodą tym bardziej, że Izrael, który wprawdzie formalnie nie jest stanem USA, przecież wywiera na politykę tego państwa znacznie większy wpływ, niż np. Arizona, a leży od Ameryki jeszcze dalej. Odległość, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, nie powinna być problemem, zatem zajmijmy sie potencjalnymi korzyściami takiej zmiany.

Co prawda musielibyśmy pożegnać się z mrzonkami o niepodległości, ale w Unii Europejskiej nie mamy żadnej innej alternatywy, co zostało postanowione w traktacie z Maastricht, który wszedł w życie w 1993 roku. W tej sytuacji opowieści o „Europie Ojczyzn”, to kolejna mrzonka, jeszcze większa od tych „postjagiellońskich”. Szkoda każdego słowa. Gdyby tedy Polska została kolejnym stanem USA, to nie musielibyśmy z trwogą i niepewnością myśleć o art. 5 traktatu waszyngtońskiego, bo on nie miałby tu nic do rzeczy, zaś ewentualny atak Rosji na Polskę byłby już uderzeniem na Stany Zjednoczone. Jak pamiętamy, nigdy nic takiego się nie zdarzyło, bo zgodnie z doktryną elastycznego reagowania i Rosja i USA konfrontują się ze sobą nie bezpośrednio, ale na przedpolach, np. na Ukrainie. W tej sytuacji Ameryka przestałaby promować w Polsce narwańców, na czym nasza scena polityczna mogłaby tylko skorzystać. Nie musielibyśmy też kombinować, za co uzbroić dodatkowe 200 tys. żołnierzy, o których chcemy powiększyć naszą niezwyciężoną armię, bo zatroszczyłyby się o to Stany Zjednoczone, nawet bez specjalnych próśb z naszej strony. Zresztą skoro już teraz pan prezydent Duda mówi o kilkunastu, a w porywie serca gorejącego – nawet o kilkudziesięciu tysiącach żołnierzy amerykańskich w Polsce, to gdyby było ich 300 tysięcy, wielkiej różnicy by nie było tym bardziej, że i tak i tak podlegaliby oni rozkazom z Waszyngtonu, natomiast rozkazom Warszawy mogłaby podlegać obrona terytorialna – jak w USA gwardia narodowa.

Po drugie, jako stan USA, musielibyśmy wystąpić z Unii Europejskiej, za co prawdopodobnie nie spotkałyby nas żadne konsekwencje, przynajmniej dopóty, dopóki wojska amerykańskie stacjonują w Niemczech. Nie byłoby łamania sobie głowy, czy przystępować, czy nie przystępować do unii walutowej, bo walutą naszą stałby się dolar. Nie muszę dodawać, że moglibyśmy w jednej chwili plunąć na wszystkie „wyroki” TSUE i nie przejmować się karami, jakie na nas nakłada, bo Ameryka zaraz pokazałaby mu ruski miesiąc. Niewiarygodne, ale dzięki przystąpieniu do USA, moglibyśmy przestać się obawiać nawet o roszczenia żydowskie. Żydzi w stosunku do USA żadnych roszczeń majątkowych nie wysuwają, kontentując się subwencją rządu amerykańskiego, którą – jak piszą uczeni politologowie w książce „Lobby izraelskie w USA” – zaraz pożyczają temu rządowi na wysoki procent. Wprawdzie Stany Zjednoczone przyjęły ustawę nr 447, ale przecież ani myślą zmieniać własnego prawa w taki sposób, w jaki sugerowały tam Polsce, więc również pod tym względem byłoby bezpiecznie.

Jedyną trudność, jaką widzę, to kwestie językowe, ale to rzecz mniejszej wagi, bo – po pierwsze – coraz więcej młodych ludzi używa cudzoziemskich słów, jak „hejt”, albo inne takie, po drugie – w Stanach Zjednoczonych też nie wszyscy mówią po angielsku, nawet przeciwnie – coraz więcej mieszkańców USA mówi językiem hiszpańskim i na przykład nawet na lotnisku w Chicago już kilka lat temu zauważyłem napisy w obydwu językach, chociaż przedtem były tylko po angielsku. No to dlaczego w naszym stanie język polski nie miałby być dominujący – oczywiście obok urzędowego angielskiego? Jak widzimy, chyba będziemy musieli zrewidować nasze dotychczasowe spojrzenie na to, co realne i to, co nierealne, bo ewentualny akces do USA jest chyba bardziej prawdopodobny, a przede wszystkim – bardziej realistyczny – niż „postjagiellońskie mrzonki” starzejącego się Naczelnika Państwa.

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Najwyższy Czas!”.

CIA przyznaje się do podawania Amerykanom fałszywych informacji o Ukrainie

Ron Paul https://www.bibula.com/?p=133127

Pod koniec ubiegłego roku sondaż Gallupa wykazał, że zaufanie Amerykanów do mediów głównego nurtu spadło do drugiego najniższego poziomu w historii. Tylko siedem procent Amerykanów odpowiedziało, że ma „duże zaufanie” do mediów.

Media głównego nurtu zasłużyły na tę utratę zaufania i wyjaśnia ona masowy wzrost znaczenia mediów niezależnych i alternatywnych głosów w mediach społecznościowych. Reakcją na wzrost liczby niezależnych głosów w mediach był pęd do „kasowania” każdego głosu spoza przyjętej narracji głównego nurtu.

Obywatele Związku Radzieckiego czytali zmanipulowane media, takie jak Prawda, nie dlatego, że reżim podawał fakty, ale dlatego, że prawda była ukryta między wierszami tego, co podawano, a czego nie podawano. Wydaje się, że w tym właśnie punkcie znajdujemy się dziś w Stanach Zjednoczonych.

W zeszłym tygodniu w NBC News ukazał się niezwykły artykuł, w którym donoszono, że wywiad USA świadomie przekazuje mediom głównego nurtu informacje, które nie są zgodne z prawdą, a które mają być konsumowane przez amerykańską publiczność.

Innymi słowy, artykuł donosi, że amerykańskie „głębokie państwo” przyznaje się do aktywnego okłamywania Amerykanów w nadziei na manipulowanie opinią publiczną

Według artykułu NBC News, „wielu urzędników amerykańskich przyznało, że Stany Zjednoczone używały informacji jako broni nawet wtedy, gdy zaufanie do dokładności informacji nie było wysokie. Czasami wykorzystywały informacje wywiadowcze o niskim poziomie zaufania w celu uzyskania efektu odstraszającego…”.

Czytelnicy z pewnością pamiętają szokujące nagłówki, że Rosja jest gotowa użyć broni chemicznej na Ukrainie, że Chiny będą dostarczać Rosji sprzęt wojskowy, że rosyjski prezydent Putin jest karmiony błędnymi informacjami przez swoich doradców i wiele innych.

Wszystkie te informacje były produkowane przez CIA i powtarzane w amerykańskich mediach, mimo że wiadomo było iż są fałszywe. Chodziło o to, by – jak powiedział w artykule jeden z oficerów wywiadu – „spróbować wejść do głowy Putina”.

Być może taki był cel, ale w rzeczywistości CIA próbowała wniknąć w głowę Amerykanów, podając fałszywe informacje, które miały wpłynąć na postrzeganie konfliktu przez opinię publiczną. Kłamali, aby propagandowo wmówić nam, że opowiadają się za narracją administracji Bidena.

Ci, którzy przez lata prezydentury Trumpa forsowali oszustwo „Russiagate”, twierdzili, że celem „rosyjskiej dezinformacji” było podważenie zaufania Amerykanów do naszego rządu, mediów i innych instytucji. Czy nie jest ironią losu, że to sama CIA zrobiła więcej niż Rosjanie, aby podważyć wiarę Amerykanów w media, podając fałszywe historie w celu ustanowienia określonej narracji wśród Amerykanów?

Po katastrofie w Zatoce Świń prezydent Kennedy powiedział, że chciał „rozerwać CIA na tysiąc kawałków i rozrzucić je na wiatr”. Nie wyszło mu to zbyt dobrze. Jak powiedział senator Chuck Schumer – lider mniejszości demokratycznej w Senacie – w wywiadzie prowadzonym przez Rachel Maddow w 2020 r., odpowiadając na krytykę CIA przez prezydenta Trumpa: „pozwólcie, że wam powiem: Jeśli zaatakujesz społeczność wywiadowczą, to od niedzieli mają sześć sposobów, by się na tobie odegrać”.

W miarę jak na jaw wychodzą kolejne informacje o działaniach amerykańskiej Wspólnoty Wywiadowczej [federacja 18 rządowych agencji wywiadowczych – przyp.] w próbie obalenia Trumpa, wydaje się, że choć raz Schumer miał rację.

Nadszedł czas, aby powrócić do życzenia prezydenta Kennedy’ego z okresu po wybuchu Zatoki Świń. CIA posługująca się kłamstwami, by propagandowo nakłaniać Amerykanów do wojny z Rosją, to tylko jeden z tysięcy powodów, by rozrzucić na wiatr milion kawałków tej agencji.

Za: Ron Paul Institute (April 11, 2022) | http://www.ronpaulinstitute.org/archives/featured-articles/2022/april/11/cia-admits-feeding-americans-false-info-about-ukraine/

Wesprzyj naszą działalność

Ukraine-Russia: A Proxy-War, Advancing the Agenda of the Great Reset?

By Peter Koenig Global Research, April 09, 2022

After almost four decades of a Cold War from the mid-1950s to 1991, and another 2 decades of Cold War 2.0, since the beginning of the year 2000, when Mr. Putin took over the Presidency of Russia, the US via NATO, and with her European vassals, are now engaged in a hot war with Russia, using Ukraine as a proxy.

This was done very cleverly.

Since the US-instigated WWI in June 1914, Washington’s interest was to subjugate the then Russian empire, and later the Soviet Union and now Russia. This objective holds until today. The principal goal was and is to take over this huge country, the resource-richest nation in the world, a position Russia arguably still holds today.

Washington’s pretexts are many. With the onset of the Soviet Revolution, they say, communism was a danger to the world and especially to the United States. “National Security” is always a smart argument – and it sells well, since every country supposedly  thinks “national security” as a first priority.

In the last two decades, the US-driven antagonism against Russia, closely followed by Europe, was mostly directed against one man, namely Russia’s leader, President Putin. It’s always easier to demonize a person than an entire country. That’s what Washington’s Inner Circle does best.

Mr. Putin’s aim was and is to restore Russia as a secure and self-sufficient society, while maintaining relations, but not dependent on the west. Self-sufficiency to the extent possible and security is what every leader should see as a priority for his country.

Mr. Putin, a former high-level KGB official, knows very well what’s going on in the political minds of the western hegemon.

When  Mikhail Gorbachev, the last leader of the former Soviet Union (USSR), capitulated in 1991, he requested from the western allies a promise that they will NOT expand NATO beyond Berlin, as a condition for allowing unifying East and West Germany.

Image left: Gorbachev with Reagan

This was confirmed by then US Secretary of State James Baker, with the now famous words,

“NATO will not move an inch beyond Berlin”.

Documents to that extent are available in the Berlin War Museum.

We all know what happened then. The promise was not kept and today NATO has expanded from 16 countries in 1997, to today 30 countries, 28 of which are in Europe. Many of the new ones are in Eastern Europe, the former Soviet Republics – see map.

It is obvious that the move closer and closer to Moscow is a threat for Russia. It would be perceived as a threat by Washington, if Russia or China would build a military base in Mexico, or Central America.

Remember the Cuban Missile Crisis, when secret negotiations between then President J.F. Kennedy and Russian Chairman of the Communist Party, Nikita Khrushchev, potentially saved the world from a nuclear Armageddon?

Why would Mr. Putin now tolerate this obvious encroachment on his country by NATO forces, and the latest attempt, to enter Ukraine?

03 June 1961 President Kennedy meets with Chairman Khrushchev at the U. S. Embassy, Vienna.

Ukraine, by the way, has written her intent to gain NATO membership into her Constitution.

How daring.

Officially the US and NATO say that Ukraine will not become a NATO member, but actions show differently.

For the last at least 10-15 years, and especially after the US / NATO instigated Maidan Coup in Kiev on 22 February 2014, the US and NATO countries have supplied Ukraine with billions and billions worth of war material, high precision missiles, anti-aircraft and anti-tank systems, most of them produced in the US. De facto, this could easily be construed as making Ukraine a silent NATO member.

For Mr. Putin, this was crossing a red line. Understandably. Especially since the 2014 Minsk Accord was never respected and adhered to. The Minsk summit took place with the participation of Vladimir Putin, then Ukrainian president Petro Poroshenko, German chancellor Angela Merkel, French president François Hollande, and the representatives and leaders of the two Donbas Provinces, Mr. Alexander Zakharchenko, Donetsk People’s Republic (DPR) and Mr. Igor Plotnitsky, Luhansk People’s Republic (LPR). (see below)

Key points of the measures agreed upon, included a ceasefire, withdrawal of heavy weapons from the front line, release of prisoners of war, constitutional reform in Ukraine, granting self-government to certain areas of Donbas and restoring control of the state border to the Ukrainian government.

None of these agreements were adhered to, and the western leaders, who were party to the Minsk Accord, did not bother to have them enforced. For example, the Right-Wing Nazi Azov Battalion, acting in the eastern Ukraine, were for 8 years, since the Maidan Coup in 2014, bombarding and terror-attacking the Donbas population. They killed 14,000 civilians, including 3,000 to 4,000 children, most of the victims are of Russian descent.

This is rarely mentioned in the western media.

For Mr. Putin, drawing a Red Line was evident. No more NATO aggression, No NATO or NATO-country weapons into Ukraine, no assaults on the Donbas Provinces, no NATO personnel and NATO training in Ukraine. In fact, Mr. Putin requested a neutral, demilitarized Ukraine, neutral like Austria and Sweden.

None of this happened.

And what was of utmost danger to Russia, were the 25 to 30 bio-war labs on Ukrainian soil, and funded by the US, denied by Washington as “conspiracy theory” for months, until to the world’s surprise, on 9 March 2022, Ms. Victoria Nuland, Deputy US Secretary of State, confessed in a Senate Hearing that – yes, the US had been funding these bio-labs (she called them euphemistically “research centers”), and she added that the US now had to destroy them otherwise they may fall into Russian control. There are no words to describe how laughably ridiculous this statement is. Fox News Tucker Carlson framed and analyzed it well – see this.

With relentless aggression and western hostility against Russia and Mr. Putin’s person – the Russian President was put in a corner. He certainly doesn’t seek a nuclear WWIII, but he wants security for his country.

A western false flag could prompt a NATO nuclear attack on Russia. It wouldn’t be the first time that the US started a war based on a “false flag”, perpetrated by the US themselves or by a close ally, or proxy – just think of the self-inflicted Gulf of Tonkin incident, the USS Maddox attack, that triggered the full-fledged Vietnam War. And there are many others.

Great Reset Phase 2.0

That’s the history. Now to the present.

Russia intervened in Ukraine on 24 February 2022. Since then, all eyes are on Russia and Ukraine. Almost to the day covid disappears from the world arena, at least officially. Covid is gone from the headlines, everywhere. This is no coincidence. Geopolitics do not know coincidences – only plans and strategies.

The ever-stronger and more relentless provocation to pull Russia into a war with Ukraine – may it have been planned by the WEF and the WEF’s handlers? – Because the WEF’s full and final agenda is much stronger and wider and larger and deeper – than Covid and the War combined. But Covid and the War are perfect instruments to further the (UN) Agenda 2030, alias the Agenda of The Great Reset.

The picture above may give you an inkling of who is running the show in Ukraine. It depicts Klaus Schwab, WEF Chairman and CEO, with Ukraine President Zelenskyy in what looks like a cozy conversation.

Covid equals Great Reset 1.0.

It was to put people in awe, to indoctrinate them with an abject lie, to spread fear, to make people submissive – and obedient to authorities – while believing that these authorities – of all 193 UN member countries at once – all want only the best for their people. The way it should be. So, you do what they say. Governments are supposed to be the protectors of their people.

We were and still are totally wrong. We the people, must get it into our heads, that these times are gone. Our governments, more often than not, are our enemies.

They want the worst for the people – a global vaxx-genocide, stealing assets through artificially, alias covid-induced bankruptcies, shifting the liquidated properties from the bottom and the center to the top, by inflicting economic crises, and eventually, full digitization of everything, including especially financial resources, your money (no more cash), and – yes – the human brain – so as to have total control over the surviving humans.

Klaus Schwab, the CEO and founder of the WEF calls it the transformation of humans into transhumans – so that at completion of Agenda 2030, of the Great Reset – “you will own nothing, but will be happy”.

Here is a complete description of the Transhumanist Agenda.

For those who don’t know yet – Covid-19, alias SARS-Cov-2, never existed, was never identified, was never scientifically isolated.

This 4-min. trailer of The Viral Delusion, a new 6-hour documentary series – with interviewed scientists and facts on the table – the trailer tells you most everything of what you must know to understand that you have been criminally fooled over the last two years. The world has been criminally fooled. War criminals are the western elites, the WEF and its handlers, government officials, who commit knowingly these crimes on humanity.

Click here or screen to view

This scam has caused billions of victims. Directly from the nefarious and deadly side effects of the mRNA-injections which were sold as vaccines, but in fact were everything but vaccines; they were poison jabs, consisting of different damaging substances, one of them is graphene oxide, creating a magnetic field of your body, accessible by 5G-microwaves – discovered by the Spanish Research Team, “The Fifth Column”. See this; and indirectly, by causing in both the Global North and the Global South countless financial ruins, unemployment, misery, famine, related diseases – and yes, millions of suicides from desperation.

This scam has caused billions of victims. Directly from the nefarious and deadly side effects of the mRNA-injections which were sold as vaccines, but in fact were everything but vaccines; they were poison jabs, consisting of different damaging substances, one of them is graphene oxide, creating a magnetic field of your body, accessible by 5G-microwaves – discovered by the Spanish Research Team, “The Fifth Column”. See this; and indirectly, by causing in both the Global North and the Global South countless financial ruins, unemployment, misery, famine, related diseases – and yes, millions of suicides from desperation.

This all happened with the consent of the United Nations, WHO and the great Movers and Shakers, IMF, World Bank, European Central Bank (ECB), the Bank for International Settlements (BIS, the Central Bank of all central banks), even UNICEF — and of course, the Gates and Rockefeller Foundations (the main financiers of this scam of biblical dimension). And not to forget, the World Economic Forum – the WEF – and those dark handlers of the WEF, among them the world’s “financial emperors”, BlackRock, Vanguard, State Street and Fidelity.

Together, the financial emperors control some 20 to 25 trillion dollars in assets which gives them a leverage power of over 100 trillion dollars, as compared with a world GDP of some 90 trillion dollars.

With this financial might, they can do whatever they want with whatever country they want. This may explain, why from one day to the next, the entire world, 193 UN member countries were struck by the same fake virus (totally nonsensical, impossible in reality), and sent all together into full lockdown on 11 March 2020, when there were only something like 4,700 so-called registered covid cases in the entire world.

Western media have been and still are being paid billions and billions of dollars to perpetuate the lie-propaganda, the covid / vaxx narrative. President Biden, head of the Empire of Lies (copy right President Putin), just recently allocated another billion dollars to “subsidize” the US media, so they will continue repeating the covid and vaxx-narrative – and now the anti-Russia war propaganda.

What’s next?

In the shadow of The Great Reset 2.0, the Russia – Ukraine war – preparations for the next stage are being planned and already carried out.

Things happen in warp speed, so that the infamous UN Agenda 2030 may be completed by 2030, before everyone wakes up. For example, WHO was not an original UN agency, but created in 1948 by the Rockefeller Foundation to become a World Body to control the world population’s health. Rockefeller “managed” (money buys everything) to have WHO incorporated as the international health agency of the UN body.

For Rockefeller, an alleged eugenist, controlling the world’s health is an asset. He, at that time was also the owner of Standard Oil, the globe’s largest hydrocarbon giant, and literally the monopoly on oil and gas.

This led Rockefeller and Co. to decide converting the so far mostly plant-based pharmaceuticals into petrochemical-based medication; more profitable and better controllable.

Today, in the shadow of the war, WHO is being groomed to become the world’s unique watchdog over people’s health. If the plan goes through, there will be a Pandemic-Treaty, under which WHO would have by 2024 full control over matters of health, above every nation’s sovereignty.

WHO would decide what is a pandemic (potentially every flu can be a pandemic), when there is a pandemic, and when governments have to vaxx their citizens. See this: Dr. Astrid Stuckelberger, a former WHO insider, exposes the criminal monopoly (see this and this).

This plan is currently being discussed in several extra-ordinary World Health Assemblies, where usually countries’ health ministers decide.

However, this Health Treaty would be such a monstrous plan, that it should at least be ratified by each sovereign country’s parliament – because, if it would go through, it would annihilate every nation’s sovereignty.

While the WHO’s health tyranny is being prepared, the world economy is being further devastated by the Ukraine – Russia war, the smoke-screen for the behind-the-scene-activities, and consequential energy shortages, particularly in the west.

There will be supply chain disruptions – already now evident, using the pretext of the Canadian, US and Australian trucker strikes – i.e., Freedom Caravans. These Freedom Caravans are showing the world a lesson of bravery against tyranny, especially the one in Canada. They have brought the world’s attention to the globally perpetuated lie and crime on humanity – the forced vaccination – and other covid-denigrations, like the useless and poisonous mask wearing – and that especially on children.

Ukraine and Russia are the breadbasket of the World (Russia is the globe’s largest wheat exporter). The war will reduce food production, as well as interrupt food supply chains.

Adding to this calamity will be the exponential increase in fuel prices in the west – due to Russia’s oil and gas – sanction-driven – no longer being accepted in the west, resulting in up to extreme shortages, inflation – maybe as high as 30% to 50% even if temporary, the impact will be a worldwide chain reaction

  • reduced fertilizer production
  • higher fertilizer prices – resulting in a decline in ag-crops production – less food, worldwide famine and in many cases where poverty is already extreme, it may mean death by famine;
  • higher fuel / energy prices will bankrupt countless small and medium size enterprises, resulting in unemployment, more poverty, more misery and famine – diseases and death;
  • insufficient fuel will further disrupt supply chains of those reduced material that otherwise might be available… and-so-on – and-so-on.

The law of unintended consequences may play out.

About two thirds of the raw materials to make semiconductors comes from Ukraine. When the supply is interrupted due to the war – the car industry will falter. More than a third of the necessary light metals for the construction of aircraft, civilian as well as military, like titanium and aluminum, comes from Russia. In addition to hydrocarbon, Russia also is a key exporter of lithium, cobalt and nickel, used in the battery and electronics industries. Russia closes the faucet of these exports to the west, and another part of western industries will bite the dust.

The spiral to misery and hell is almost endless.

Economic Holocaust

Economic holocausts, so to speak, will also further the reduction of the world population, thus, playing into the eugenist agenda. While not spelt out in the Great Reset, massive population reduction is clearly a factor in achieving the Great Reset, the targets of Agenda 2030.

This is the plan. As is often repeated, it doesn’t have to happen. If we humanity, wake up in masses and oppose this plan, not by hatred, but by ascending to a higher level of consciousness, where we are able to build an alternative world.

Great Reset Phase 3.0: Full digitization of everything, including humans

What could trigger Reset 3.0? Maybe another pandemic, this time a real one? Or rather an artificially brought about monetary collapse.

An event that may bring about the rapid downfall of the two main fiat currencies, the US dollar and the euro. It could be skyrocketing inflation – of which we are seeing the beginning – and the planned and looming energy crisis could be the death knell.

The disappearance of the dollar’s supremacy is imminent, as the petro-dollar is being replaced by the Petro-Yuan. Its already happening. The Saudis have told Mr. Biden they will rather sell their petrol to China and be paid in Petro-Yuan than in unstable and ever less secure US dollars. And no, they will not increase production to stabilize prices. A clear message that may accelerate the collapse of the fiat currencies.

Economic prediction and foresight are seeing a rapid dollar descent still in 2022 – meaning that an enormous debt could be wiped out. Would that be the moment to prompt an initial western world full digitization of currencies – eventually merging into two or three key digital currencies? That would fit the plan as part of the Reset. Digitizing everything is Klaus Schwab’s dream – it is the bedrock of his Fourth Industrial Revolution – also a dream. His ideas have a lot of influential supporters – and if we do not stand up in solidarity against this Schwab – WEF drive towards this apocalypse of the masses – we are doomed.

The QR Verification Code

What today is known as the QR code, or the QR technology is also slanted as becoming the driving force of not only full digitization, but also total and complete surveillance.

QR coding can store some 30,000 points of information, or more, about every citizen — following you on every step you take, people you meet, food you eat, trip you take. The masters managing this information know you better than you know yourself.

The QR codes have been sneaking their ways quietly into our lives. Many restaurants have no longer printed menus – you have an application on your cell phone and take a QR screenshot… and bingo, while you read the menu of your restaurant, “they” know where you are and what you eat.

Good-bye cash. In comes digitized money.

Its already almost the case in Sweden and other Nordic countries. Sweden is at the forefront, testing and practicing the system on volunteers with an implanted micro-chip in the hand. The chip replaces your cash, credit card, bank account, and possibly already more.

Your behavior will be recorded and show whether you follow the “System’s norms”. If you fail, they may block your money flow – temporarily or for good. Imagine “sanctions” on a small individual scale – they may make you starve, or with the 5G technologies, Artificial Intelligence (AI), robots, algorithms, the surveillance police can even “neutralize” you – for good.

This is the Big Picture. The Great Reset: Phases 1.0 to 3.0. Maybe More

But remember, all this can happen only when We, the People, let it happen. It is never too late to peacefully stand up against tyranny. Stand up against the media lies, the psyops, media indoctrinations, the official narratives, and against our criminal governments.

One thing is clear, in today’s world – at least across the western globe – no government can be trusted.

The ultimate solution may be that we ascend to a higher level of consciousness, unite in solidarity and create an alternative society.

With the spirit of no hate but perseverance – “Venceremos”!

Hope – Objective – and joint Action — and We shall overcome.

*

Note to readers: Please click the share buttons above or below. Follow us on Instagram, @globalresearch_crg and Twitter at @crglobalization. Feel free to repost and share widely Global Research articles.  

Peter Koenig is a geopolitical analyst and a former Senior Economist at the World Bank and the World Health Organization (WHO), where he has worked for over 30 years on water and environment around the world. He lectures at universities in the US, Europe and South America. He writes regularly for online journals and is the author of Implosion – An Economic Thriller about War, Environmental Destruction and Corporate Greed; and  co-author of Cynthia McKinney’s book “When China Sneezes: From the Coronavirus Lockdown to the Global Politico-Economic Crisis” (Clarity Press – November 1, 2020).

Peter is a Research Associate of the Centre for Research on Globalization (CRG). He is also is a non-resident Senior Fellow of the Chongyang Institute of Renmin University, Beijing.