„Bibi zachowywał się jak szaleniec”: Biały Dom Trumpa podobno uważa, że Netanjahu „wymknął się spod kontroli”

„Bibi zachowywał się jak szaleniec”: Biały Dom Trumpa podobno uważa, że Netanjahu „wymknął się spod kontroli”

Źródło: https://www.mediaite.com/media/news/bibi-acted-like-a-madman-trump-white-house-reportedly-thinks-netanyahu-is-out-of-control/

DR IGNACY NOWOPOLSKI JUL 23

Według doniesień Biały Dom prezydenta Donalda Trumpa uważa, że premier Izraela Benjamin Netanjahu zachowuje się „jak szaleniec” — po ostatnich atakach Izraela na syryjskie cele rządowe.

Według nowego raportu korespondentów Axios, Baraka Ravida i Marca Caputo , Biały Dom uważa, że Netanjahu podważa wysiłki Trumpa zmierzające do osiągnięcia pokoju.

„Bibi zachowywał się jak szaleniec” – powiedział anonimowy urzędnik Białego Domu portalowi Axios. „Cały czas wszystko bombarduje”.

Inny amerykański urzędnik powiedział agencji Axios: „Netanjahu czasami zachowuje się jak dziecko, które po prostu nie chce się dobrze zachowywać”.

Sam Trump wściekle zadzwonił do Netanjahu po tym, jak Izrael zbombardował jedyny kościół katolicki w Strefie Gazy w czwartek. Po tym, jak Netanjahu powiedział Trumpowi, że bombardowanie było błędem, Trump zażądał od rządu Izraela publicznego oświadczenia w tej sprawie – co też uczynił.

Mimo obaw administracji dotyczących Netanjahu i reakcji Trumpa na czwartkowy atak, Axios donosi, że „nie jest jasne”, czy podziela on frustrację swoich doradców. Trump wielokrotnie bronił Netanjahu w ostatnich miesiącach – szczególnie w sprawie korupcji, z którą się mierzy.

„Byłem zszokowany, słysząc, że państwo Izrael, które właśnie przeżyło jeden z największych momentów w swojej historii i któremu zdecydowanie przewodzi Bibi Netanjahu, kontynuuje absurdalne polowanie na czarownice przeciwko premierowi z czasów Wielkiej Wojny!” – napisał Trump 25 czerwca. Dodał: „Bibi Netanjahu był WOJOWNIKIEM, jak prawdopodobnie żaden inny wojownik w historii Izraela”.

29 czerwca Trump zagroził także wstrzymaniem amerykańskiej pomocy dla Izraela, jeśli zarzuty wobec Netanjahu nie zostaną wycofane.

A mimo to ludzie w Gabinecie tracą zaufanie do premiera.

„Mam wrażenie, że każdego dnia dzieje się coś nowego” – powiedział anonimowy urzędnik USA w rozmowie z Axios. „Co do cholery?”

Zachód organizuje protesty przeciwko Zełenskiemu na Ukrainie

źródło https://anti-spiegel.ru/2025/nach-annahme-des-nabu-gesetzes-vom-westen-organisierte-proteste-gegen-selensky-in-der-ukraine/

Majdan 2.0? Po uchwaleniu „ustawy NABU”: Zachód organizuje protesty przeciwko Zełenskiemu na Ukrainie

We wtorek Zełenski przeforsował w parlamencie ustawę, która spotkała się z krytyką na Zachodzie i natychmiast wywołała protesty zachodnich organizacji pozarządowych w wielu ukraińskich miastach. Czy jesteśmy świadkami początku nowego Majdanu?

Anti-Spiegel, 23 lipca 2025,

Wczoraj wieczorem relacjonowałem kulisy powstania ustawy, którą Zełenski szybko przeforsował w ukraińskim parlamencie. Szczegóły można znaleźć we wczorajszym artykule https://anti-spiegel.ru/2025/selensky-entmachtet-us-strukturen-in-der-ukraine/, ponieważ tutaj mogę poruszyć ten temat jedynie pobieżnie. 

Ten artykuł dotyczy protestów, które wybuchły na Ukrainie bezpośrednio po głosowaniu nad ustawą, ponieważ protesty te zostały zainicjowane przez Zachód. Czy jest to tylko ostrzeżenie dla Zełenskiego, czy też Majdan 2.0 jest organizowany w celu obalenia Zełenskiego, pokażą najbliższe dni.

W tym artykule jedynie pokrótce wyjaśnię, czego dotyczy ta ustawa (jak wspomniano, więcej szczegółów można znaleźć w artykule pod linkiem powyżej) i przedstawię szczegółowy opis organizatorów protestów, ponieważ jest tam kilka bardzo interesujących szczegółów.

O co chodzi w sporze

Krótko mówiąc, chodzi o to: po Majdanie ówczesny wiceprezydent USA Joe Biden powołał Biuro Antykorupcyjne Ukrainy (NABU) pod pretekstem walki z korupcją na Ukrainie. Od tego czasu sprawami korupcyjnymi na Ukrainie nie zajmowała się już prokuratura, lecz nowe biuro, kontrolowane przez ambasadę USA w Kijowie, które stało się prawdopodobnie najważniejszym narzędziem władzy rządu USA na Ukrainie, wszczynając śledztwa korupcyjne przeciwko każdemu, kto zakłócał politykę USA. Szczegółowo opisałem to w mojej książce „Kartel ukraiński”.

Na Ukrainie toczy się walka o władzę, w której centrum znajduje się prawdopodobnie najważniejszy współpracownik Zełenskiego, Andriej Jermak, który jest solą w oku zarówno starej, jak i nowej administracji USA, ale jest uważany na Ukrainie za szarą eminencję, tak wpływową, że niektórzy kwestionują, czy Zełenski, czy Jermak sprawują władzę na Ukrainie.

W następstwie walki o władzę NABU wszczęło śledztwa korupcyjne przeciwko osobom bliskim Zełenskiemu i Jermakowi, co zinterpretowano jako ostrzeżenie dla Zełenskiego i Jermaka. SBU, ukraińska agencja wywiadowcza bezpośrednio podporządkowana administracji prezydenckiej Zełenskiego, odpowiedziała wszczęciem śledztw przeciwko domniemanym działaczom antykorupcyjnym i przeszukaniem ich biur i domów bez nakazu sądowego.

Pisałem o tym w zeszłym tygodniu i przetłumaczyłem artykuł z „Financial Times”. Ta historia nie jest więc niczym niezwykłym; walka o władzę narastała od miesięcy i obecnie eskaluje.

Zełenski zareagował na działania NABU i wniósł do parlamentu projekt ustawy, która miałaby podporządkować NABU kontrolowanej przez Zełenskiego Prokuraturze Generalnej. W poniedziałek SBU podjęła działania przeciwko samemu NABU, przeprowadzając przeszukania i aresztując pracowników NABU pod różnymi pretekstami.

We wtorek ustawa Zełenskiego została uchwalona przez Radę, a według doniesień Zełenski natychmiast ją podpisał, wprowadzając tym samym w życie.

W tym samym czasie amerykańskie media opublikowały już artykuły krytykujące ustawę i ostrzegające przed podporządkowaniem „niezależnego” biura antykorupcyjnego Prokuraturze Generalnej Ukrainy. Ostrzeżono nawet, że dostawy broni z Zachodu mogą zostać wstrzymane, jeśli Ukraina nie będzie już miała „niezależnej” (tj. podporządkowanej Zachodowi) agencji antykorupcyjnej. We wtorek oświadczeń krytykujących ustawę udzieliły również kraje G7 i UE.

Zaraz po uchwaleniu ustawy w różnych miastach Ukrainy doszło do protestów przeciwko niej, podczas których demonstranci skandowali hasła takie jak „To nie jest ustawa, to kapitulacja przed korupcją” i „Możemy zorganizować Majdan 2.0! Jesteście na to gotowi?”.

Zachód nie rozumie żartów

Amerykańskie media natychmiast poparły protesty. Na przykład „Wall Street Journal” opublikował artykuł zatytułowany „Wybuch protestów po tym, jak Ukraina próbuje odebrać kontrolę wspieranej przez USA agencji antykorupcyjnej”. Sprawa ta musi być bardzo ważna dla niektórych sił w USA, skoro publikowały już artykuły o protestach na Ukrainie o godzinie 3:00 czasu lokalnego.

W artykule stwierdzono, że Zełenski może stracić poparcie Zachodu z powodu tej ustawy. Według gazety, po spotkaniu z przedstawicielami agencji antykorupcyjnych w Kijowie, ambasadorzy państw G7 oświadczyli, że mają „poważne obawy i zamierzają omówić bieżące wydarzenia ze swoimi przywódcami”.

Wall Street Journal zwraca uwagę w swoim artykule, że NABU zostało pierwotnie utworzone na prośbę zachodnich sojuszników Ukrainy w celu wsparcia rządu po Majdanie. NABU jest również kluczowym elementem reformy sądownictwa na Ukrainie, niezbędnej do ubiegania się Ukrainy o członkostwo w UE. Gazeta cytuje przedstawiciela Komisji Europejskiej, który powiedział:

„Te instytucje mają kluczowe znaczenie dla ukraińskiego programu reform i muszą działać niezależnie, aby zwalczać korupcję i utrzymać zaufanie publiczne”.

Jeśli chodzi o kontrolę struktur władzy na Ukrainie, Zachód wyraźnie nie lekceważy tego problemu. Świadczy o tym również fakt, że brytyjski „Spectator” doniósł wczoraj wieczorem pod tytułem „Wojna Zełenskiego z ukraińskimi agencjami antykorupcyjnymi to katastrofa”, że UE może nałożyć sankcje na Ukrainę z powodu tego prawa.

Niemieckie media jak zawsze powolne

Zawsze zabawne jest obserwowanie, jak powoli niemieckie media reagują na wydarzenia, których ich redakcje nie rozumieją. Prawie nikt w niemieckich redakcjach prawdopodobnie nie wie, czym jest NABU i jaka jest jego misja. Jak dotąd, wyraźną linią, którą niemieckie media sumiennie podążały, było pozytywne przedstawianie Zełenskiego i ignorowanie problemu korupcji na Ukrainie. W związku z tym, w świetle doniesień o masowych protestach na Ukrainie przeciwko Zełenskiemu, oskarżanych o korupcję, w niemieckich redakcjach panuje prawdopodobnie pewne zamieszanie, które polega na zastanawianiu się, jak relacjonować sytuację, na przykład śledząc doniesienia amerykańskich mediów (a może nawet czekając na telefon wyjaśniający sytuację).

W każdym razie, kiedy piszę ten artykuł około godziny 1:00 czasu niemieckiego, wciąż nie ma prawie żadnych doniesień o protestach w Niemczech.

Co ciekawe, n-tv stanowi tu znaczący wyjątek, ponieważ o godzinie 19:00 wyemitowała już artykuł zatytułowany „Ogólnokrajowe protesty – Ukraina ogranicza niezależność śledczych ds. korupcji”, który został sklecony z doniesień agencji i nie zawierał żadnej pracy redakcyjnej zespołu redakcyjnego n-tv.

Kto stoi za protestami?

Wszystkie zachodnie doniesienia medialne z ostatnich dni na temat wydarzeń na Ukrainie wspominają o ukraińskim Centrum Działań Antykorupcyjnych (AntAC). Financial Times wspomniał już o tej organizacji pozarządowej w swoim artykule z zeszłego tygodnia, obszernie cytując jej dyrektor wykonawczą, Darię Kalenjuk. AntAC jest również wspomniany w artykule n-tv.

AntAC jest przedstawiany jako organizacja walcząca z korupcją, a SBU (Służba Bezpieczeństwa Ukrainy) Zełenskiego również podjęła działania przeciwko tej organizacji, przeszukując mieszkanie Witalija Szabunina w Charkowie i konfiskując telefony komórkowe, laptopy i tablety. Szabunin, członek-założyciel organizacji pozarządowej AntAC, założonej w 2012 roku, został opisany przez Financial Times jako „wybitny aktywista antykorupcyjny”. Wszystkie zachodnie media w ostatnich dniach poruszały jego sprawę, czy to incydentalnie, czy jako główny temat – najwyraźniej celem jest wykreowanie Szabunina, Kalenjuk i AntAC jako nowych „bohaterów”.

AntAC powstało w 2012 roku, a zarówno ukraińska, jak i rosyjska Wikipedia podają, że AntAC, założony przez Szabunina i Kalenjuka, otrzymał początkowe wsparcie finansowe od Fundacji Sorosa, rządu USA, Ambasady Brytyjskiej w Kijowie, czeskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych i holenderskiej organizacji.

Najwyraźniej niewiele się zmieniło, ponieważ AntAC dumnie informuje na swojej stronie internetowej, że jest finansowany przez rząd USA, UE, państwa członkowskie UE i fundacje prywatne.

Daria Kalenjuk, dyrektor wykonawcza AntAC, nie jest zwykłą osobą; uczestniczyła w programie Klausa Schaba „Młodzi Globalni Liderzy 2022” na Światowym Forum Ekonomicznym, co oznacza, że ma doskonałe kontakty na Zachodzie i dostęp do niezbędnych funduszy w razie potrzeby.

AntAC najwyraźniej został pozycjonowany jako oś potencjalnej walki z Zełenskim, ponieważ niemiecka agencja prasowa Tagesschau również relacjonowała sprawę Szabunina w raporcie o represjach Zełenskiego wobec domniemanych działaczy antykorupcyjnych i szczegółowo przesłuchała Kalenjuka. Tagesschau poinformował również o liście otwartym do Zełenskiego, w którym dziesiątki ukraińskich organizacji pozarządowych domagały się zaprzestania ataków na Szabunina i innych krytyków rządu.

To właśnie za pośrednictwem takich sieci, składających się z organizacji pozarządowych finansowanych i kontrolowanych przez Zachód, masy wyszły na ulice podczas poprzednich kolorowych rewolucji, aby obalić rząd. I dokładnie to samo wydarzyło się ponownie na Ukrainie zaledwie kilka godzin po uchwaleniu ustawy: natychmiast po jej uchwaleniu tysiące ludzi w różnych ukraińskich miastach odpowiedziało na apele organizacji pozarządowych i demonstrowało przeciwko ustawie, grożąc Zełenskiemu „Majdanem 2.0”.

Kolejne dni mogą być interesujące.

Teraz pozostaje czekać na rozwój wydarzeń. Z jednej strony, Europejczycy, w szczególności, nie mogą obecnie porzucić Zełenskiego, ponieważ potrzebują go w wojnie z Rosją. Z drugiej strony, Zachód nie przychylnie patrzy na próby demontażu przez swoje kolonie narzędzi władzy, którymi Zachód je dominuje.

Wciąż więc ekscytujące: czy Zełenski w końcu ustąpi? A jeśli nie, czy Zachód zaryzykuje obalenie Zełenskiego w czasie wojny z Rosją, co mogłoby stanowić nieobliczalne ryzyko na niestabilnej Ukrainie, gdzie dostępne są ogromne ilości broni, nad którymi praktycznie nie ma kontroli? A jeśli tak się stanie, kogo Zachód wyznaczy na następcę Zełenskiego?

Witalij Kliczko, mer Kijowa, zdaje się już zajmować pozycję, ponieważ dołączył do demonstrantów w Kijowie i udzielił im wsparcia. Kliczko był finansowany przez Fundację Konrada Adenauera CDU podczas Majdanu i z pewnością byłby preferowanym kandydatem niemieckiego rządu, podczas gdy obecna administracja USA prawdopodobnie nie przejmuje się tym, czy Kliczko zastąpi Zełenskiego. Najważniejsze jest to, że USA zarabiają na dostawach broni do Kijowa, za które płacą Europejczycy.

Czy Zachód jakoś dojdzie do porozumienia z Zełenskim, aby nie narażać się na wojnę z Rosją?

Następne dni mogą przynieść niespodzianki…

napisał  Thomas Röper

Jak globalna większość może uwolnić się od amerykańskiego kolonializmu finansowego

Prof. Michael Hudson: Jak globalna większość może uwolnić się od amerykańskiego kolonializmu finansowego

Źródło: michael-hudson-global-majority-us-financial-colonialism

DR IGNACY NOWOPOLSKI JUL 23

Ekonomista Michael Hudson opisuje, w jaki sposób Chiny stworzyły alternatywę dla zachodniego porządku neoliberalnego i w jaki sposób globalne Południe może rzucić wyzwanie czerpiącym zyski z amerykańskiego kolonializmu finansowego.

Kapitalizm przemysłowy był rewolucyjny w swojej walce o uwolnienie europejskich gospodarek i parlamentów od dziedzicznych przywilejów i interesów, które przetrwały feudalizm. Aby zapewnić konkurencyjność swoich produktów na rynkach światowych, przemysłowcy musieli znieść rentę gruntową płaconą europejskiej szlachcie ziemskiej, renty ekonomiczne pobierane przez monopole handlowe oraz odsetki płacone bankierom, którzy nie odgrywali żadnej roli w finansowaniu przemysłu. Te dochody rentierskie podnoszą strukturę cenową gospodarki, podnosząc koszty utrzymania i inne wydatki przedsiębiorstw, a tym samym zmniejszając zyski.

W XX wieku w Europie, Stanach Zjednoczonych i innych krajach zachodnich tradycyjny cel, jakim była redukcja rent ekonomicznych, został wycofany.

Obecnie czynsze za grunty i zasoby naturalne będące własnością prywatną stale rosną, a nawet są faworyzowane specjalnymi ulgami podatkowymi. Podstawowa infrastruktura i inne naturalne monopole są prywatyzowane przez sektor finansowy, który w dużej mierze odpowiada za fragmentację i deindustrializację gospodarek w interesie swoich klientów z sektora nieruchomości i monopolistów, którzy płacą większość swoich dochodów z czynszów w formie odsetek bankierom i obligatariuszom.

Pozostałością po środkach stosowanych przez europejskie potęgi przemysłowe i Stany Zjednoczone do budowania własnej produkcji jest wolny handel. Wielka Brytania wprowadziła wolny handel po 30-letniej walce swojego przemysłu z ziemiaństwem o zniesienie protekcjonistycznych ceł rolnych, tzw. Ustaw Zbożowych, uchwalonych w 1815 roku, aby uniemożliwić otwarcie rynku krajowego na tani import żywności, który obniżyłby czynsze dzierżawne.

Po uchyleniu tych przepisów w 1846 roku w celu obniżenia kosztów utrzymania, Wielka Brytania zaoferowała umowy o wolnym handlu krajom ubiegającym się o dostęp do jej rynku w zamian za niechronienie ich przemysłu przed brytyjskim eksportem. Celem było uniemożliwienie krajom mniej uprzemysłowionym przetwarzania własnych surowców.

W tych krajach europejscy inwestorzy dążyli do pozyskania zyskownych zasobów naturalnych, zwłaszcza praw do minerałów i ziemi, a także podstawowej infrastruktury, takiej jak koleje i kanały. Stworzyło to diametralny konflikt między unikaniem rent w krajach uprzemysłowionych a poszukiwaniem rent w swoich koloniach i innych krajach przyjmujących, podczas gdy europejscy bankierzy wykorzystywali dźwignię finansową, aby uzyskać kontrolę finansową nad byłymi koloniami, które uzyskały niepodległość w XIX i XX wieku.

Pod presją obsługi długów zewnętrznych, zaciągniętych w celu finansowania deficytu handlowego, wysiłków rozwojowych i rosnącego uzależnienia od zadłużenia, kraje będące dłużnikami zostały zmuszone do oddania kontroli fiskalnej nad swoimi gospodarkami obligatariuszom, bankom i rządom krajów będących wierzycielami, którzy wywierali na nie presję, aby sprywatyzowały swoje podstawowe monopole infrastrukturalne. Uniemożliwiło im to wykorzystanie dochodów z zasobów naturalnych do stworzenia szerokiej bazy gospodarczej dla pomyślnego rozwoju.

Podobnie jak Wielka Brytania, Francja i Niemcy dążyły do uwolnienia swoich gospodarek od dziedzictwa feudalizmu z jego przywilejami dla kapitału rentierskiego, większość krajów dzisiejszej Globalnej Większości musi uwolnić się od ciężaru czynszów i długów, które odziedziczyły po europejskim kolonializmie i kontroli wierzycieli.

W latach 50. XX wieku kraje te określano jako „słabiej rozwinięte” lub, jeszcze protekcjonalniej, „kraje rozwijające się”. Jednak połączenie zadłużenia zagranicznego i wolnego handlu uniemożliwiło im rozwój w zrównoważonym modelu publiczno-prywatnym, który przyjęły kraje Europy Zachodniej i Stany Zjednoczone.

Polityka podatkowa i inne przepisy tych krajów zostały ukształtowane pod presją Stanów Zjednoczonych i Europy, mających na celu dostosowanie ich do międzynarodowych zasad handlu i inwestycji, które utrzymują geopolityczną dominację zachodnich bankierów i inwestorów czerpiących zyski z kontroli nad majątkiem narodowym.

Eufemizm „gospodarka gospodarza” jest odpowiedni w odniesieniu do tych krajów, ponieważ penetracja gospodarcza przez Zachód przypomina biologicznego pasożyta, który żeruje na swoim gospodarzu.

Aby utrzymać te relacje, rządy Stanów Zjednoczonych i Europy blokują próby tych krajów, by pójść w ślady uprzemysłowionych krajów Europy i Stanów Zjednoczonych, które w XIX wieku wprowadziły reformy polityczne i fiskalne w swoich gospodarkach, co pozwoliło im na rozwój.

Jeżeli te kraje nie wdrożą reform fiskalnych i politycznych, mających na celu rozwój własnej suwerenności i perspektyw wzrostu opartych na własnym dziedzictwie narodowym ziemi, zasobach naturalnych i podstawowej infrastrukturze, globalna gospodarka pozostanie podzielona między zachodnie państwa rentierskie i ich gospodarzy, globalną większość, i będzie podlegać ortodoksji neoliberalnej.

Sukces chińskiego modelu stanowi zagrożenie dla porządku neoliberalnego

Kiedy amerykańscy przywódcy polityczni wskazują na Chiny jako egzystencjalnego wroga Zachodu, nie robią tego z powodu zagrożenia militarnego, ale dlatego, że oferują one skuteczną alternatywę ekonomiczną dla współczesnego, sponsorowanego przez USA neoliberalnego porządku świata.

Rozporządzenie to miało symbolizować koniec historii i osiągnąć sukces dzięki logice wolnego handlu, deregulacji rządowej i międzynarodowych inwestycji bez kontroli kapitału, przy jednoczesnym ominięciu anty-rentierskiej polityki kapitalizmu przemysłowego.

Teraz możemy dostrzec absurdalność tego zadowolonego z siebie ewangelicznego poglądu, który pojawił się dokładnie w czasie, gdy gospodarki Zachodu ulegały deindustrializacji na skutek dynamiki neoliberalnego kapitalizmu finansowego.

Ugruntowane interesy finansowe i inne interesy rentierskie odrzucają nie tylko Chiny, ale również logikę kapitalizmu przemysłowego, tak jak została ona rozwinięta przez klasycznych ekonomistów XIX wieku.

Zachodni obserwatorzy neoliberalizmu nie zauważają, że chiński „socjalizm z chińską specyfiką” osiągnął swój sukces dzięki logice podobnej do logiki kapitalizmu przemysłowego, którą klasyczni ekonomiści propagowali w celu minimalizacji dochodów rentierów .

Większość ekonomistów końca XIX wieku spodziewała się, że kapitalizm przemysłowy przekształci się w formę socjalizmu wraz ze wzrostem znaczenia inwestycji publicznych i regulacji. Wyzwolenie gospodarek i ich rządów spod kontroli właścicieli ziemskich i wierzycieli było wspólnym mianownikiem socjaldemokratycznego socjalizmu Johna Stuarta Milla, libertariańskiego socjalizmu Henry’ego George’a z jego naciskiem na opodatkowanie gruntów, spółdzielczego socjalizmu wzajemnej pomocy Piotra Kropotkina oraz marksizmu.

Chiny posunęły się dalej niż poprzednie socjalistyczne reformy gospodarki mieszanej, pozostawiając w rękach rządu kwestie pieniądza i tworzenia kredytów, a także podstawowej infrastruktury i zasobów naturalnych.

Obawa, że inne rządy pójdą w ślady Chin, sprawiła, że ideolodzy amerykańskiego i zachodniego kapitalizmu finansowego zaczęli postrzegać Chiny jako zagrożenie, ponieważ oferują model reform gospodarczych będący dokładnym przeciwieństwem tego, z czym walczyła pro- rentierska , antyrządowa ideologia XX wieku.

Zadłużenie zagraniczne wobec Stanów Zjednoczonych i innych zachodnich wierzycieli, możliwe dzięki międzynarodowym zasadom geopolitycznym na lata 1945–2025, opracowanym przez dyplomatów amerykańskich w Bretton Woods w 1944 r., zmusza kraje Globalnego Południa i inne kraje do odzyskania suwerenności gospodarczej poprzez uwolnienie się od zagranicznych (głównie zdolarowanych) obciążeń bankowych i finansowych.

Kraje te zmagają się z tym samym problemem renty gruntowej, co kapitalizm przemysłowy w Europie, ale ich renty gruntowe i surowcowe należą głównie do korporacji międzynarodowych i innych zagranicznych właścicieli praw do ropy naftowej i minerałów, lasów i plantacji latyfundiów. Pobierają oni rentę surowcową poprzez eksploatację światowych zasobów ropy naftowej i minerałów oraz wycinanie lasów.

Opodatkowanie emerytur ekonomicznych jest warunkiem koniecznym suwerenności gospodarczej

Warunkiem koniecznym dla autonomii gospodarczej krajów Globalnego Południa jest, aby zastosowały się do rad klasycznych ekonomistów i opodatkowały największe źródła dochodów z dzierżawy – czynsze gruntowe, dochody z monopoli i dochody finansowe – zamiast pozwalać na ich przepływ za granicę.

Opodatkowanie tych emerytur pomogłoby ustabilizować bilans płatniczy tych krajów i zapewniłoby rządom dochody na finansowanie infrastruktury i związanych z nią wydatków socjalnych w celu dofinansowania modernizacji ich gospodarki.

W ten sposób Wielka Brytania, Francja, Niemcy i Stany Zjednoczone ugruntowały swoją dominację przemysłową, rolniczą i finansową. Nie jest to radykalna polityka socjalistyczna, ale zawsze stanowiła centralny element rozwoju kapitalizmu przemysłowego.

Odzyskanie renty gruntowej i zasobów naturalnych jako podstawy opodatkowania pozwoliłoby uniknąć opodatkowania pracy i przemysłu. Kraj nie musiałby formalnie nacjonalizować swojej ziemi i zasobów naturalnych, a jedynie opodatkowywałby rentę ekonomiczną przekraczającą rzeczywiste „zyski”, by zacytować XIX-wieczną zasadę Adama Smitha i jego następców, że renta ta stanowi naturalną podstawę opodatkowania.

Jednakże ideologia neoliberalna opisuje takie opodatkowanie emerytur i regulację monopoli lub innych zjawisk rynkowych jako interwencję w „wolny rynek”.

Ta obrona dochodu rentierskiego odwraca klasyczną definicję wolnego rynku. Klasyczni ekonomiści definiowali wolny rynek jako rynek wolny od renty ekonomicznej, a nie jako rynek wolny od jej generowania, nie mówiąc już o swobodzie rządów-wierzycieli do tworzenia „porządku opartego na regułach”, który ułatwiałby generowanie renty zagranicznej i hamował rozwój krajów-gospodarzy zależnych finansowo i handlowo.

Ulga w zadłużeniu jest warunkiem koniecznym suwerenności gospodarczej

Walka krajów o uwolnienie się od długów zagranicznych jest o wiele trudniejsza niż walka Europy w XIX wieku o zniesienie przywilejów arystokracji ziemskiej (i, co zakończyło się mniejszym sukcesem, jej bankierów), ponieważ ma charakter międzynarodowy i obecnie musi zmierzyć się z sojuszem państw wierzycielskich, które chcą utrzymać system kolonizacji finansowej stworzony dwieście lat temu, kiedy to dawne kolonie starały się finansować swoją niepodległość za pomocą pożyczek od zagranicznych bankierów.

Począwszy od lat 20. XIX wieku nowo niepodległe kraje, takie jak Haiti, Meksyk i inne kraje Ameryki Łacińskiej, a także Grecja, Tunezja, Egipt i inne byłe kolonie osmańskie, uzyskały nominalną wolność polityczną od rządów kolonialnych. Jednak aby rozwijać własny przemysł, musiały zaciągać zadłużenie zagraniczne, którego spłaty mogły niemal natychmiast ogłosić niewypłacalność, co umożliwiło wierzycielom utworzenie organów monetarnych odpowiedzialnych za politykę fiskalną.

Pod koniec XIX wieku rządy tych krajów stały się agencjami windykacyjnymi dla międzynarodowych bankierów. Zależność finansowa od bankierów i obligatariuszy zastąpiła zależność kolonialną i zmusiła kraje będące dłużnikami do nadania priorytetu fiskalnego zagranicznym wierzycielom.

Druga wojna światowa pozwoliła wielu z tych krajów zgromadzić znaczne rezerwy walutowe poprzez dostarczanie surowców stronom walczącym.

Jednakże powojenny porządek, opracowany przez dyplomatów amerykańskich, oparty na wolnym handlu i swobodnym przepływie kapitału, zniszczył te oszczędności i zmusił kraje Globalnego Południa oraz inne kraje do zaciągania pożyczek w celu pokrycia deficytu handlowego.

Powstały dług zagraniczny wkrótce przekroczył możliwości płatnicze tych krajów, co oznacza, że nie mogły go spłacić bez poddania się niszczycielskim działaniom oszczędnościowym MFW, które zablokowały inwestycje niezbędne do zwiększenia ich produktywności i poziomu życia.

Nie mieli możliwości zaspokojenia własnych potrzeb rozwojowych, inwestowania w podstawową infrastrukturę i dotowania przemysłu i rolnictwa, edukacji publicznej, opieki zdrowotnej i innych podstawowych wydatków socjalnych, charakterystycznych dla czołowych krajów uprzemysłowionych. Sytuacja ta pozostaje niezmienna.

Mają więc dziś wybór: albo spłacić swoje zagraniczne długi – kosztem własnego rozwoju – albo uznać te długi za nielegalne i domagać się ich umorzenia.

Pytanie brzmi, czy kraje będące dłużnikami osiągną suwerenność, która powinna charakteryzować międzynarodową gospodarkę równych stron, wolną od postkolonialnej kontroli innych krajów nad ich polityką podatkową i handlową oraz ich dziedzictwem narodowym.

Ich samostanowienie może zostać osiągnięte jedynie poprzez zjednoczenie się we wspólnym froncie.

Agresywne działania celne Donalda Trumpa przyspieszyły ten proces, drastycznie ograniczając rynek USA dla eksportu z krajów będących dłużnikami, w wyniku czego nie otrzymują one już dolarów na spłatę swoich obligacji i długów bankowych, których i tak nie mogą spłacić.

Świat obecnie aktywnie odchodzi od dolara.

Potrzeba stworzenia alternatywy dla powojennego porządku, którego centralną rolę odgrywały Stany Zjednoczone, została wyrażona na konferencji w Bandungu w Indonezji w 1955 roku, a później przez Ruch Państw Niezaangażowanych. Krajom tym brakowało jednak masy krytycznej samowystarczalności, by działać wspólnie.

Próby stworzenia nowego międzynarodowego porządku gospodarczego w latach 60. XX wieku napotkały ten sam problem: państwa nie były wystarczająco silne pod względem przemysłowym, rolniczym i finansowym, aby „działać samodzielnie”.

Obecny kryzys zadłużenia Zachodu, deindustrializacja oraz wymuszona instrumentalizacja handlu zagranicznego i sankcji finansowych w ramach opartego na dolarze międzynarodowego systemu finansowego, ukoronowana polityką taryfową „Ameryka na pierwszym miejscu”, stworzyły pilną potrzebę wspólnego dążenia krajów do suwerenności gospodarczej w celu uwolnienia się od kontroli Stanów Zjednoczonych i Europy nad gospodarką międzynarodową.

Kraje BRICS+, na czele z Rosją i Chinami, dopiero zaczęły rozmawiać o takiej próbie.

Sukces Chin umożliwił stworzenie globalnej alternatywy

Wielkim katalizatorem, który skłonił kraje do przejęcia kontroli nad swoim rozwojem narodowym, były Chiny. Jak wspomniano powyżej, ich przemysłowy socjalizm w dużej mierze osiągnął klasyczny cel kapitalizmu przemysłowego, jakim była minimalizacja kosztów rentierskich , głównie poprzez publiczną kreację pieniądza w celu finansowania wzrostu materialnego.

Pozostawienie pieniądza i kreacji kredytu w rękach rządu za pośrednictwem banków państwowych zapobiega przejęciu gospodarki przez finansowe i inne interesy rentierskie oraz narażaniu jej na dodatkowe koszty finansowe, charakterystyczne dla gospodarek zachodnich.

Skuteczna alternatywa Chin dla pożyczek unika dążenia do czysto finansowych korzyści kosztem fizycznej akumulacji kapitału i poziomu życia. Dlatego jest postrzegana jako egzystencjalne zagrożenie dla obecnego zachodniego systemu bankowego.

Zachodnie systemy finansowe są nadzorowane przez banki centralne, które uniezależniły się od administracji finansowej i regulacji rządowych. Ich rolą jest zapewnienie płynności komercyjnemu systemowi bankowemu, który tworzy oprocentowany dług przede wszystkim w celu kreowania bogactwa finansowego poprzez dźwignię finansową (inflację cen aktywów), a nie w celu akumulacji kapitału produkcyjnego.

Zyski kapitałowe – rosnące ceny nieruchomości i innych nieruchomości, akcji i obligacji – są znacznie wyższe niż wzrost PKB. Można je łatwo i szybko osiągnąć, udzielając bankom większych pożyczek, aby podnieść ceny dla nabywców tych aktywów.

Zamiast industrializacji systemu finansowego, zachodnie przedsiębiorstwa przemysłowe uległy financjalizacji, co doprowadziło do deindustrializacji gospodarek USA i Europy.

Majątek sfinansowany można wytworzyć bez udziału w procesie produkcji. Odsetki, odsetki za zwłokę, inne opłaty finansowe i zyski kapitałowe nie są „produktami”, ale są rejestrowane jako takie w dzisiejszych statystykach PKB.

Kosztem rosnącego zadłużenia są transfery z sektora finansowego do pracowników i przedsiębiorstw, pochodzące z płac i zysków z rzeczywistej produkcji. To zmniejsza dochód rozporządzalny na zakup produktów wytwarzanych przez siłę roboczą i kapitał, prowadząc do zadłużonej i zdeindustrializowanej gospodarki.

Strategia państw wierzycielskich i rentierskich mająca na celu zabezpieczenie globalnej kontroli

Najbardziej kompleksową strategią, która ma uniemożliwić państwom ucieczkę od ciężaru ekonomii rentierskiej, jest prowadzenie kampanii ideologicznej, od systemu edukacji po media. Celem jest kontrola narracji, które przedstawiają rząd jako opresyjnego lewiatana, z natury biurokratyczną autokrację.

Zachodnią „demokrację” definiuje się mniej politycznie niż ekonomicznie – jako wolny rynek, którego zasoby są dystrybuowane przez sektor bankowy i finansowy, niepodlegający regulacjom.

Rządy wystarczająco silne, by ograniczać bogactwo finansowe i inne bogactwa rentierskie w interesie publicznym, są demonizowane jako autokracje lub „gospodarki planowe” – tak jakby przerzucanie kredytów i zasobów do centrów finansowych, takich jak Wall Street, Londyn, Paryż i Japonia, nie prowadziło do gospodarki planowanej przez sektor finansowy w jego własnym interesie, z celem tworzenia bogactwa pieniężnego. Jej celem nie jest poprawa ogólnej gospodarki i poziomu życia.

Urzędnicy i administratorzy globalnej większości, którzy studiowali ekonomię na amerykańskich i europejskich uniwersytetach, zostali zindoktrynowani wolną od wartości (tj. wolną od czynszu) pro- rentową ideologią, która kształtuje ich pogląd na funkcjonowanie gospodarek.

Ta narracja ignoruje sposób, w jaki dług polaryzuje gospodarkę, rosnąc wykładniczo dzięki odsetkom składanym. Z głównego nurtu logiki ekonomicznej wykluczono również klasyczny kontrast między produktywnym i nieproduktywnym kredytem a inwestycjami, a także związane z nim rozróżnienie między dochodami uzyskanymi (płacami i zyskami, głównymi składnikami wartości) a dochodami niewypracowanymi (rentą ekonomiczną).

Oprócz tej kampanii ideologicznej, dyplomacja neoliberalna stosuje siłę militarną, zmianę reżimów i kontrolę nad kluczowymi międzynarodowymi biurokracjami związanymi z Organizacją Narodów Zjednoczonych, MFW i Bankiem Światowym – a także bardziej tajną sieć organizacji pozarządowych (NGO) – aby uniemożliwić państwom wycofanie się z dzisiejszych pro- rentierskich reguł fiskalnych i ustaw sprzyjających wierzycielom.

Stany Zjednoczone odegrały wiodącą rolę w stosowaniu siły i zmianie reżimu przeciwko rządom, które chciałyby opodatkować lub w inny sposób ograniczyć pobieranie renty.

Należy zauważyć, że niewielu wczesnych socjalistów (z wyjątkiem anarchistów) opowiadało się za przemocą w celu wymuszenia reform. To grupy interesu, niechętne utracie przywilejów stanowiących podstawę ich bogactwa, nie wahały się użyć przemocy w obronie swojego bogactwa i władzy przed próbami reform mających na celu ograniczenie ich przywilejów.

Aby zachować suwerenność, narody muszą stworzyć alternatywę, która pozwoli im samodzielnie decydować o swoim rozwoju gospodarczym, monetarnym i politycznym. Jednak amerykańska dyplomacja postrzega każdą próbę wprowadzenia niezbędnych reform politycznych i fiskalnych oraz silnych regulacji rządowych jako egzystencjalne zagrożenie dla kontroli USA nad międzynarodowymi finansami i handlem.

Nasuwa się pytanie, czy reformy i silna gospodarka publiczna są możliwe bez wojny. To naturalne, że kraje zastanawiają się, czy mogą osiągnąć suwerenność gospodarczą bez rewolucji, tak jak czyniły to Związek Radziecki, Chiny i inne kraje, które walczyły o zakończenie rządów wspieranych przez zagranicznych właścicieli ziemskich i wierzycieli.

Jedynym sposobem na ochronę suwerenności gospodarczej przed zagrożeniami militarnymi jest przystąpienie do sojuszu wzajemnego wsparcia, ponieważ poszczególne kraje mogą zostać odizolowane, jak to miało miejsce w przypadku Kuby, Wenezueli i Iranu — lub zniszczone, jak w przypadku Libii.

Jak powiedział Benjamin Franklin: „Jeśli nie będziemy trzymać się razem, będziemy wisieć podzieleni”.

Amerykańscy autorzy określają próbę połączenia sił przez inne kraje w celu osiągnięcia suwerenności gospodarczej mianem wojny cywilizacji. Choć rzeczywiście jest to starcie cywilizacji, to Stany Zjednoczone i ich sojusznicy dokonują aktów agresji wobec krajów dążących do wycofania się z systemu, który zapewnił Stanom Zjednoczonym i Europie ogromny napływ rent ekonomicznych i obsługę długu od krajów-gospodarzy, podlegających dyplomacji wspieranej przez USA.

Jak kolonializm finansowy skoncentrowany na USA zastąpił europejskie rządy kolonialne

Po II wojnie światowej era kolonializmu osadniczego ustąpiła miejsca kolonializmowi finansowemu, a gospodarka międzynarodowa została zdolaryzowana pod przewodnictwem USA.

Zasady z Bretton Woods, ustanowione w 1945 roku, umożliwiły korporacjom międzynarodowym utrzymanie rent ekonomicznych z gruntów, zasobów naturalnych i infrastruktury publicznej poza zasięgiem krajowej polityki fiskalnej. Rządy zostały sprowadzone do roli windykatorów długów zagranicznych wierzycieli i obrońców zagranicznych inwestorów przed demokratycznymi próbami opodatkowania rentierskiego majątku.

Stany Zjednoczone mogły wykorzystać handel światowy jako broń, monopolizując eksport ropy naftowej za pośrednictwem amerykańskich i sojuszniczych firm naftowych („Siedem Sióstr”), podczas gdy amerykański i europejski protekcjonizm rolny oraz polityka „pomocy” Banku Światowego zachęcały kraje borykające się z deficytem żywności do skupienia się na uprawach plantacyjnych w strefie tropikalnej, a nie na uprawie zbóż na własne potrzeby.

Umowa o wolnym handlu NAFTA z 1994 roku, zawarta przez prezydenta Billa Clintona, zalała rynek meksykański tanim eksportem produktów rolnych z USA (wspieranym przez wysokie dotacje rządowe). Meksykańska produkcja zboża załamała się, pozostawiając kraj zależnym od żywności.

Aby uniemożliwić rządom nakładanie podatków, a nawet grzywien na zagranicznych inwestorów w celu uzyskania rekompensaty za szkody wyrządzone ich krajom, dzisiejsze potęgi rentierskie stworzyły systemy rozstrzygania sporów między inwestorem a państwem (ISDS), które zobowiązują rządy do rekompensowania zagranicznym inwestorom podwyżek podatków lub regulacji zmniejszających dochody zagranicznych firm. (Szczegóły można znaleźć w rozdziale 7 mojej książki z 2022 roku pt. *The Destiny of Civilization *).

System ten blokuje suwerenność narodową, między innymi uniemożliwiając państwom-gospodarzom opodatkowanie zysków ekonomicznych z ich gruntów i zasobów naturalnych będących własnością zagraniczną. W rezultacie zasoby te stają się częścią gospodarki państwa-inwestora, a nie kraju, w którym się znajdują. (Na przykład saudyjska firma naftowa Aramco nie była odrębną spółką zależną, lecz oddziałem Standard Oil of New York (ESSO). Ten prawny szczegół oznaczał, że jej dochody i wydatki były konsolidowane w bilansie spółki-matki w USA. Umożliwiło to jej uzyskanie ulgi podatkowej z tytułu amortyzacji ropy naftowej, co w praktyce zwalniało firmę z podatku dochodowego w USA, mimo że to ropa saudyjska była wyczerpywana).

Inne państwa pozwoliły Stanom Zjednoczonym dyktować powojenny porządek, obiecując hojną pomoc na rzecz wspierania wolnego handlu, pokoju i postkolonialnej suwerenności narodowej, zapisanej w Karcie Narodów Zjednoczonych. Stany Zjednoczone jednak roztrwoniły swój majątek na wydatki wojskowe za granicą i na pogoń za bogactwem finansowym w kraju.

W rezultacie potęga postindustrialnej Ameryki opiera się przede wszystkim na jej zdolności do siania spustoszenia w innych krajach, jeśli nie zaakceptują one amerykańskiego „porządku opartego na zasadach”, którego celem jest wywarcie na nich swojego wpływu.

Stany Zjednoczone nakładają protekcjonistyczne cła i kontyngenty importowe według własnego uznania oraz subsydiują rolnictwo i kluczowe technologie jako potencjalne globalne monopole high-tech, jednocześnie zabraniając innym krajom stosowania takich „socjalistycznych” lub „autokratycznych” środków w celu zwiększenia konkurencyjności. W rezultacie powstaje podwójny standard, w którym amerykański „porządek oparty na zasadach” (jego własne zasady) ma pierwszeństwo przed przestrzeganiem prawa międzynarodowego.

Polityka cenowa w rolnictwie w USA, wprowadzona za rządów Franklina D. Roosevelta w latach 30. XX wieku, jest dobrym przykładem tych podwójnych standardów. Uczyniła ona rolnictwo sektorem najbardziej dotowanym i chronionym. Stała się ona modelem dla Wspólnej Polityki Rolnej (WPR) Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej, wprowadzonej w 1962 roku.

Dyplomacja USA odrzuca jednak próby innych krajów, zwłaszcza z Globalnego Południa, wprowadzania własnych subsydiów protekcjonistycznych i kontyngentów importowych w celu osiągnięcia samowystarczalności w zakresie podstawowych produktów żywnościowych – podczas gdy amerykańska „pomoc rozwojowa” i Bank Światowy (o czym wspomniano powyżej) wspierały eksport produktów z plantacji tropikalnych z krajów Globalnego Południa poprzez pożyczki na transport i rozbudowę portów. Polityka USA konsekwentnie sprzeciwiała się rolnictwu rodzinnemu i reformie rolnej w Ameryce Łacińskiej i innych krajach Globalnego Południa, często stosując przemoc.

Kroki w kierunku wielobiegunowego porządku świata

Nic dziwnego, że Rosja, która od dawna jest głównym przeciwnikiem wojskowym Stanów Zjednoczonych, stanęła na czele protestów przeciwko jednobiegunowemu porządkowi USA.

W czerwcu 2025 r. rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow opowiedział się za wielobiegunową alternatywą dla amerykańskiego porządku neoliberalnego i opisał postkolonialne zniewolenie gospodarcze krajów, które w XIX i XX wieku uzyskały niepodległość polityczną od rządów kolonialnych, a teraz stoją przed kolejnym zadaniem dokończenia procesu wyzwolenia:

Nasi afrykańscy przyjaciele są coraz bardziej świadomi, że ich gospodarki wciąż w dużej mierze opierają się na wydobyciu zasobów naturalnych tych krajów. W rzeczywistości cała wartość dodana jest produkowana i zatrzymywana przez byłe metropolie Zachodu oraz inne państwa członkowskie Unii Europejskiej i NATO.

Zachód stosuje nielegalne jednostronne sankcje, które coraz częściej stają się zapowiedzią ataku militarnego, jak miało to miejsce w Jugosławii, Iraku i Libii, a obecnie robi to w Iranie, a także narzędzia nieuczciwej konkurencji, inicjując wojny celne, przejmując aktywa państwowe innych państw i wykorzystując rolę ich walut i systemów płatniczych. W ten sposób Zachód pogrzebał model globalizacji, który rozwinął po zimnej wojnie, aby bronić swoich interesów.

Marco Rubio wygłosił podobne komentarze podczas przesłuchań w Senacie USA w sprawie zatwierdzenia nominacji Donalda Trumpa na stanowisko sekretarza stanu, stwierdzając, że „powojenny porządek globalny jest nie tylko przestarzały, ale teraz staje się bronią przeciwko nam”.

Naruszając zasady handlu zagranicznego i inwestycji, które Stany Zjednoczone same narzuciły w 1945 roku, Waszyngton po raz kolejny ucieka się do własnego „porządku opartego na zasadach”. Jednostronne cła prezydenta Trumpa mają na celu zarówno przerzucenie kosztów wojskowych nowej zimnej wojny na inne kraje, które mają kupować amerykańską broń i zapewniać armie zastępcze, jak i przywrócenie utraconej potęgi przemysłowej Stanów Zjednoczonych poprzez zmuszenie krajów do przenoszenia przemysłu do Stanów Zjednoczonych i umożliwienie amerykańskim firmom tworzenia monopoli poprzez kontrolę nad wiodącymi nowymi technologiami.

Stany Zjednoczone dążą do narzucenia praw monopolistycznych i związanych z nimi przywilejów rentierskich całemu globalnemu handlowi i inwestycjom, przynosząc korzyści tylko sobie. Polityka dyplomacji Trumpa pod hasłem „America First” wymaga od innych krajów prowadzenia handlu, płatności i transakcji dłużnych w dolarach amerykańskich, a nie we własnych walutach.

Amerykańskie „rządy prawa” to rządy prawa, które zezwalają na jednostronne żądania USA dotyczące sankcji handlowych i finansowych, które dyktują, jak i z kim inne kraje mogą handlować i inwestować. Grozi im chaos gospodarczy i konfiskata rezerw dolarowych, jeśli nie zbojkotują stosunków handlowych i inwestycyjnych z Rosją, Chinami i innymi krajami, które nie chcą poddać się kontroli USA.

Siłą nacisku, którą Stany Zjednoczone wykorzystują do wymuszania tych ustępstw od innych krajów, nie jest już ich przywództwo przemysłowe i potęga finansowa, lecz zdolność do siania spustoszenia w innych krajach. Z uwagi na twierdzenie, że Stany Zjednoczone są niezastąpionym państwem, ich zdolność do zakłócania handlu kładzie kres ich dawnej międzynarodowej potędze monetarnej i dyplomatycznej.

Początkowo potęga ta opierała się na największych rezerwach złota na świecie, jakie USA posiadały w 1945 r., na statusie największego kraju wierzycielskiego i społeczeństwa przemysłowego, a po 1971 r. na hegemonii dolara, która w dużej mierze wynikała z faktu, że amerykański rynek finansowy był najbezpieczniejszym miejscem, w którym inne kraje przechowywały swoje oficjalne rezerwy walutowe.

Dyplomatyczna inercja wywołana tymi dotychczasowymi korzyściami nie odzwierciedla już realiów roku 2025. Amerykańscy urzędnicy wciąż mają możliwość zakłócania globalnego handlu, łańcuchów dostaw i ustaleń finansowych, w tym systemu płatności międzynarodowych SWIFT.

Przejęcie 300 miliardów dolarów w rosyjskich depozytach przez USA i Europę nadszarpnęło reputację USA jako kraju stabilnego finansowo, podczas gdy chroniczne deficyty handlowe i bilansu płatniczego zagrażają destabilizacji międzynarodowego systemu monetarnego i wolnego handlu, dzięki którym USA stały się głównymi beneficjentami porządku światowego z lat 1945–2025.

Zgodnie z zasadą suwerenności narodowej i nieingerencji w sprawy wewnętrzne innych państw, leżącą u podstaw utworzenia Organizacji Narodów Zjednoczonych (podstawowej zasady prawa międzynarodowego opartej na pokoju westfalskim z 1648 r.), rosyjski minister spraw zagranicznych Ławrow (w cytowanym powyżej przemówieniu) opisał potrzebę stworzenia „mechanizmów handlu zagranicznego, których Zachód nie może kontrolować, takich jak korytarze transportowe, alternatywne systemy płatności i łańcuchy dostaw”.

Jako przykład tego, w jaki sposób Stany Zjednoczone sparaliżowały Światową Organizację Handlu, którą utworzyły na podstawie zasady wolnego handlu w czasie, gdy Ameryka była wiodącą potęgą eksportową na świecie, podał:

Gdy Amerykanie zdali sobie sprawę, że stworzony przez nich globalny system oparty na uczciwej konkurencji, nienaruszalnych prawach własności, domniemaniu niewinności i podobnych zasadach, który przez dziesięciolecia zapewniał im dominację, zaczął dawać przewagę ich konkurentom, zwłaszcza Chinom, podjęli drastyczne kroki.

Kiedy Chiny zaczęły je prześcigać na własnym terenie i według własnych zasad, Waszyngton po prostu zablokował Organ Apelacyjny WTO. Sztucznie pozbawiając go kworum, skutecznie unieruchomili ten ważny mechanizm rozstrzygania sporów – i tak jest do dziś.

Stany Zjednoczone były w stanie zablokować zagraniczny sprzeciw wobec swojej nacjonalistycznej polityki dzięki prawu weta w Organizacji Narodów Zjednoczonych, Międzynarodowym Funduszu Walutowym i Banku Światowym. Nawet bez tego prawa, amerykańscy dyplomaci mogli uniemożliwić agencjom ONZ działanie niezależnie od woli USA, odmawiając mianowania przywódców lub sędziów, którzy nie byli w swej istocie lojalni wobec amerykańskiej polityki zagranicznej.

Najnowszym, głośnym przykładem jest Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej (MAEA), której zadaniem jest ograniczenie rozprzestrzeniania broni jądrowej. Iran opublikował dokumenty, z których wynika, że szef agencji, Rafael Grossi, przekazał amerykańskim i izraelskim agencjom wywiadowczym nazwiska poległych irańskich naukowców oraz szczegóły dotyczące zbombardowanych irańskich obiektów nuklearnych.

Weto USA uniemożliwiło Radzie Bezpieczeństwa ONZ potępienie izraelskich ataków na ludność palestyńską. A kiedy Międzynarodowy Trybunał Karny (MTK) oskarżył premiera Izraela Benjamina Netanjahu o zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkości, do których doszło w wyniku ludobójstwa na Palestyńczykach, przedstawiciele USA nałożyli sankcje na MTK i zaapelowali o odwołanie prokuratora.

Światem nie rządzi już prawo międzynarodowe, lecz jednostronne zasady ustanowione przez Stany Zjednoczone, które mogą zostać nagle zmienione w zależności od zmienności amerykańskiej potęgi gospodarczej (lub jej utraty).

Prezydent Rosji Władimir Putin opisał tę nową sytuację w 2022 roku następująco: „Kraje zachodnie od wieków twierdzą, że przynoszą wolność i demokrację innym narodom”, ale „świat jednobiegunowy jest z natury antydemokratyczny i niewolny; jest fałszywy i na wskroś hipokrytyczny”.

Stany Zjednoczone postrzegają swoją dominującą pozycję na świecie jako odzwierciedlenie demokracji, wolnego rynku i równych szans, co ich zdaniem pozwoliło ich elitom władzy osiągnąć status najbardziej produktywnych członków gospodarki dzięki zarządzaniu i dystrybucji oszczędności i kredytów.

Rzeczywistość jest taka, że Stany Zjednoczone stały się rentierską oligarchią, która jest coraz bardziej dziedziczna. Bogactwo jej członków pochodzi głównie z nabywania aktywów o wysokiej rentowności (ziemi, zasobów naturalnych i monopoli), z których generują zyski kapitałowe, jednocześnie płacąc większość zysków w formie odsetek swoim bankierom, którzy ostatecznie otrzymują znaczną część tych zysków i stali się wiodącą klasą rządzącą nowej oligarchii.

Streszczenie

Prawdziwy konflikt dotyczący tego, jaki system gospodarczy i polityczny będzie obowiązywał większości społeczeństwa na świecie, dopiero zaczyna nabierać tempa.

Kraje Globalnego Południa i inne zostały tak głęboko zadłużone, że zmuszone zostały do sprzedaży infrastruktury publicznej, aby pokryć koszty operacyjne. Aby odzyskać kontrolę nad swoimi zasobami naturalnymi i podstawową infrastrukturą, potrzebują prawa fiskalnego do nakładania podatku od renty ekonomicznej na swoje grunty, zasoby naturalne i monopole, a także prawa do zwrotu kosztów oczyszczania środowiska nałożonych przez zagraniczne firmy naftowe i górnicze oraz do pokrycia kosztów oczyszczania ( tj. umorzeń i anulowania) długu zewnętrznego nałożonego na nie przez wierzycieli, którzy nie przyjęli odpowiedzialności za zapewnienie spłaty swoich pożyczek na obecnych warunkach.

Amerykańska retoryka ewangelicka opisuje zbliżający się polityczny i gospodarczy upadek światowej gospodarki jako „zderzenie cywilizacji” między demokracjami (tj. krajami, które popierają politykę USA) i autokracjami (tj. narodami działającymi niezależnie).

Bardziej trafne byłoby opisanie tego upadku jako walki Stanów Zjednoczonych oraz ich europejskich i zachodnich sojuszników z cywilizacją – zakładając, jak się wydaje, że cywilizacja obejmuje suwerenne prawo krajów do ustanawiania własnych praw i systemów podatkowych dla dobra swoich narodów w ramach międzynarodowego systemu ze wspólnymi podstawowymi zasadami i wartościami.

To, co zachodni ideologowie nazywają demokracją i wolnym rynkiem, okazało się agresywnym, rentiersko -finansowym imperializmem. A to, co nazywają autokracją, to rząd wystarczająco silny, by zapobiec polaryzacji ekonomicznej między super-bogatą klasą rentierów a zubożałą, szerszą populacją, jaka ma miejsce w samych zachodnich oligarchiach.

„Polska generalicja”, wraz z niemiecką i brytyjską stawiana za wzór głupoty, ignorancji i globalistycznego lizusostwa

„Polska generalicja”, wraz z niemiecką i brytyjską stawiana za wzór głupoty, ignorancji i globalistycznego lizusostwa

Problem nie tkwi nawet w fakcie jej całkowitego zidiocenia, ale w niebezpieczeństwie dolewania oliwy do ognia i drażnienia rosyjskiego Mocarstwa Nuklearnego.

DR IGNACY NOWOPOLSKI JUL 22

Za czasów sowieckich durnie w mundurach generalskich LWP chlali samogon ze swymi odpowiednikami z Krasnej Armii, ale trzymali gęby na kłódkę, bo do politykierstwa dopuszczona była jedynie PZPR.

Dziś w apogeum komunizmu, zwanym dla niepoznaki „globalizmem”, każdy lizus ogólno-wojskowy, który dochrapał się szlif generalskich, czuje się w obowiązku szczekać na jedną modłę z Pentagonem, Brukselą, Berlinem i Londynem.

Całkowita niekompetencja i karierowiczostwo „natowskiej elity”, mrozi krew w żyłach nie tylko autentycznych fachowców wojskowości, ale każdego wykształconego i inteligentnego człowieka.

Zarówno polityczne , jak i militarne „elity” ZIK (zachodniego imperium kłamstwa), są całkowicie deliryczne i bezmyślne.

Wywołanie konfliktu zbrojnego z FR, to w najlepszym wypadku, katastrofa geopolityczna, militarna i gospodarcza UE, NATO i całego ZIK, a w najgorszym jądrowa anihilacja Ludzkości. O katastrofie cywilizacyjnej nie wspomnę, gdyż nie dotyczy ona „zachodnich nadludzi”. Są już tak zdegenerowani, że nic im w tym zakresie zaszkodzić nie może.

Jednakowoż, ta mniejszość obywateli III RP, która pojmuje grozę sytuacji, chciałaby zapewne przeżyć swe lata w spokoju i względnym dobrobycie, a zamienienie się (w najlepszej sytuacji) w drugą Ukrainę, do takich celów nie prowadzi!

Dlatego zamieszczam poniżej wypowiedzi ( w formie wideo i artykułu) dwu prominentnych członków establishmentu wojskowo-wywiadowczego US Army i CIA, traktujące o tym zagadnieniu.

Scott Ritter były inspektor uzbrojenia ONZ i negocjator traktatów rozbrojeniowych z ZSRR i FR, ze strony USA, przedstawia poniżej swą ocenę:

Wieloletni analityk militarny CIA, Larry Johnson, jest podobnie jak Scott w stanie spoczynku, co obu im umożliwia mówienie PRAWDY, oto jego najnowszy artykuł:

Zachód nadal działa w złudzeniu, że dysponuje siłą militarną i poparciem politycznym, by zmusić Rosję do zawieszenia broni. Najnowszy przykład pochodzi od generała Christophera Donahue, dowódcy Armii USA w Europie i Afryce, który wygłosił niezwykle niebezpieczne oświadczenie podczas przemówienia na inauguracyjnej konferencji LandEuro Stowarzyszenia Armii USA w Wiesbaden w Niemczech w zeszłym tygodniu. Donahue stwierdził, że siły lądowe NATO rozwinęły zdolność do ataku i zajęcia rosyjskiej eksklawy kaliningradzkiej „w niespotykanym dotąd czasie” – szybciej niż kiedykolwiek wcześniej. Chwalił postępy NATO w zakresie szybkich operacji lądowych i podkreślał, że Kaliningrad – silnie zmilitaryzowana enklawa rosyjska otoczona terytorium NATO – może zostać zneutralizowany z lądu znacznie szybciej niż było to możliwe wcześniej.

Powiedział:

Możemy to zdemontować w niesłychanym czasie – szybciej, niż kiedykolwiek wcześniej.

Oświadczenie Donahue nie miało na celu sugerowania, że NATO planuje natychmiastowe przeprowadzenie pierwszego ataku; było raczej ostrzeżeniem dla Rosji o gotowości sojuszu na wypadek dalszej agresji, zwłaszcza wobec państw bałtyckich. Komentatorzy i urzędnicy interpretują te uwagi jako zapewnienie dla partnerów NATO i sygnał dla Moskwy, że każdy atak na NATO wywoła zdecydowaną i szybką reakcję. Niezależnie od intencji Donahue, jest to lekkomyślne i niebezpieczne oświadczenie, biorąc pod uwagę jego pozycję jako szefa Dowództwa Europejskiego USA. Choć mogło ono podnieść morale wśród liliputów nad Bałtykiem, Rosjanie uznali je za poważne zagrożenie i prowokację.

Władze rosyjskie odpowiedziały, że każdy atak militarny na Kaliningrad będzie jednoznacznie traktowany jako atak na samą Federację Rosyjską. Leonid Słucki, przewodniczący parlamentarnej Komisji Spraw Zagranicznych (wysoko postawiona postać, często odzwierciedlająca retorykę Ministerstwa Spraw Zagranicznych), stwierdził wprost:

Atak na Obwód Kaliningradzki będzie oznaczał atak na Rosję, z wszelkimi środkami odwetowymi przewidzianymi między innymi w jej doktrynie nuklearnej… Amerykański generał powinien to rozważyć, zanim złoży takie deklaracje.

Członek parlamentarnej komisji obrony nazwał te groźby „ w istocie wypowiedzeniem wojny ”.

Wypowiedzi Donahue, poza tym, że były niewiarygodnie głupie, pokazały arogancję i pogardę, jaką amerykańscy przywódcy polityczni i wojskowi żywią do Rosji. Co gorsza, NATO prowadzi lub wkrótce przeprowadzi ćwiczenia wojskowe symulujące inwazję na Kaliningrad. Rosjanie to zauważyli i nie bagatelizują tego jako bezpodstawnego zagrożenia. Pewien emerytowany oficer rosyjskiego wywiadu zareagował słowami:

A co stałoby się z Waszyngtonem lub Nowym Jorkiem, gdybyśmy na przykład rozmieścili nasze wojska na oceanie, w tym flotę okrętów podwodnych, i przeprowadzili próby ataków na Nowy Jork i Waszyngton? Jak zareagowałby Trump?

Myślę, że znamy odpowiedź na to retoryczne pytanie… Trump zaatakowałby. Teraz, gdy Rosja masowo produkuje hipersoniczny pocisk Oreshnik , Putin ma inną opcję niż sięganie po broń jądrową. Oreshnik może trafić w każdy cel w Europie – to znaczy jest hipersoniczną wersją pocisku balistycznego średniego zasięgu, z tą różnicą, że można nim manewrować w locie, a jeden pocisk może przenosić wiele głowic. Zachód nie ma żadnej obrony przed tym pociskiem. Ciekawe, czy Donahue to rozumie?

Dziś odbyłem długą rozmowę z Nimą, który miał na sobie zabójczą tropikalną koszulę, na temat Gazy, Iranu i wojny na Ukrainie:

Patentowana głupota, arogancja i ignorancja amerykańskich bubków przystrojonych w generalskie mundury, nie dziwi już nikogo w świecie. Ich sukcesy są również klarownie widoczne. Bezsilność US Army nawet w stosunku do plemienia Huti w Jemenie, którzy przegnali US Carrier Group z morza czerwonego i uszkodzili jego „niezniszczalny” myśliwiec F-35, są pierwszymi z brzegu dowodami, czym jest „amerykańska potęga militarna” i jej „debilni generałowie”.

Niestety „generalicja WP” jest równie głupia, a na dodatek wyszkolona tylko w jednym: „ jak najefektywniej lizać dupy amerykańskiej wierchuszce z NATO i dalej wspinać się po szczeblach globalistycznej kariery”!

Nawet gdyby Boska Opatrzność uchroniła Polskę i Polaków od wojny i zagłady, to kto w oswobodzonym z UE i NATO państwie nadawałby się do sprawowania władzy, obrony narodowej i wszystkich pozostałych nieuniknionych zadań?

Czyżby „import” z Węgier byłby niezbędny? No bo nasi „nowi kolorowi współmieszkańcy” do takich celów się nie nadają!

Aleksander Dugin: Trump wycofuje się… Powstaje nowa MAGA?

– Aleksander Dugin: Trump wycofuje się…

zygmuntbialas

Na podstawie moich ostatnich postów na Telegramie doszli niektórzy do wniosku, że jestem rozczarowany Trumpem. Nie jest to jednak do końca prawdą. Obserwowałem rozwój Trumpa, narodziny jego ideologii – trumpizmu – uważniej niż politykę jakiegokolwiek innego kraju. Cała historia drugiej kampanii wyborczej Trumpa była w istocie pełnoprawną rewolucją, ponieważ idee, które głosił – a które jego zwolennicy rozpowszechniali i pogłębiali, znajdując oddźwięk wśród Amerykanów – ukształtowały bardzo spójny światopogląd. Była to prawdziwa ideologia, a nie tylko zbiór haseł.

Łącząc różne oświadczenia i stanowiska w ramach tej platformy, doszedłem do wniosku, że trumpizm ma dość poważny rdzeń ideologiczny. Trump proponował całkowicie alternatywny światopogląd, w jaskrawym kontraście do globalistów i liberałów. Jego orientacja nie była liberalna, lecz antyglobalistyczna, skupiając się na silnym, cywilizowanym państwie – amerykańskiej cywilizacji państwowej – z odpowiednimi kalkulacjami ekonomicznymi, elementami polityki zagranicznej, a nawet wewnętrznym programem ideologicznym. Obejmowało to odrzucenie ruchu LGBTQ, zakazanego w Rosji, i innych aspektów kultury ‚Woke’, a także zniesienie ‚Cancel Culture’.

Wszystko to znalazło swój wyraz w pierwszych dniach prezydentury Trumpa. To właśnie poprzez obcowanie z tym elementem ideologicznym odniosłem wrażenie, że był on niczym lodołamacz, przebijający się przez zamarznięte morze globalistyczno-liberalnej dyktatury. Trump robił to z centrum, z głównej sali kontrolnej systemu. Naturalnie pozostawiło to silne wrażenie, zwłaszcza gdy śledziłem to na bieżąco poprzez posty, wywiady, rozmowy i transmisje na żywo. Trump płynął na tej fali i początkowo działał zgodnie z tym programem.

Wrażenie było głębokie. Oczywiście Ameryka nie jest społeczeństwem tradycyjnym. Takie społeczeństwo nigdy tam tak naprawdę nie istniało. Ameryka jest eksperymentem nowoczesności. Tak, ze wszystkimi oczywistymi ograniczeniami, w tym z prawicą technologiczną, reprezentowaną przez Elona Muska i Petera Thiela, których poglądy są często dziwaczne i ekstrawaganckie, a nawet z jawnym narodowym populizmem Steve’a Bannona. Oczywiście, nic z tego nie jest w naszym guście. W zasadzie nie było w tym nic, czym można by się zachwycić. Niemniej jednak, stało to – i nadal stoi – w bezpośredniej koncepcyjnej opozycji do poprzedniego kursu amerykańskiego rządu.

Jeśli spojrzymy na Trumpa i trumpizm według standardów naszej własnej cywilizacji, cała sprawa często wydaje się potworna i przerażająca. Ale w porównaniu z liberalizmem i globalizmem, które państwa Unii Europejskiej wciąż bezwładnie ucieleśniają, wyglądało to jak konserwatywna rewolucja. Nieprzypadkowo Macron na spotkaniu Wielkiej Loży Wolnomularzy Francji wypowiedział ideologiczną wojnę ‚mrocznemu oświeceniu’ reprezentowanemu przez Trumpa. Macron uczynił to w imię tego, co masoni, liberałowie, globaliści, zboczeńcy i parady równości głoszą jako ‚jasne oświecenie’. Innymi słowy, ostrze trafiło na kamień.

Niemniej jednak, typowy liberalny globalizm, który dominował w Ameryce i na świecie przez ostatnie kilka dekad, otrzymał od Trumpa dotkliwy cios. Przyniósł ze sobą nową ideologię – pod pewnymi względami niejasną, ale pod innymi bardzo atrakcyjną: tradycyjne wartości, odrzucenie interwencji zagranicznych, odrzucenie neokonserwatystów, całkowite odwrócenie liberalno-demokratycznego programu Partii Demokratycznej ze wszystkimi jego degeneracjami i nakazanym, obowiązkowym rozkładem. To budziło i nadal budzi nasze zainteresowanie.

Jednak z czasem Trump zaczął się z tego wszystkiego wycofywać. Stracił członków swojego pierwotnego zespołu. Zbliżył się do neokonserwatystów, tak jak w swojej pierwszej kadencji. Nie potępił ludobójstwa Netanjahu w Strefie Gazy. Poparł 12-dniową operację wojskową Izraela, a co więcej, amerykańskie bombowce zaatakowały nawet suwerenny Iran. Teraz przygotowuje się do obalenia reżimu Welajat-e Faqiha. Krótko mówiąc, działa wbrew swoim obietnicom i oczekiwaniom tych, którzy na niego głosowali. Ponieważ ludzie, którzy na niego głosowali, chcieli czegoś innego. To niezwykle ważne.

Ruch MAGA pozostaje jednak bardzo silny. Być może Elon Musk zostanie jego nowym sztandarowym przywódcą. Zaproponował już założenie trzeciej partii w Ameryce, a biorąc pod uwagę jego zasoby, nie jest to bynajmniej naiwne. Thomas Massie, konsekwentny zwolennik Trumpa i zagorzały paleo-konserwatysta, stanowczo sprzeciwił się interwencji w Iranie i staje się już kluczową postacią w innym nurcie ruchu MAGA. Massie i Musk zbliżają się do siebie, co również jest bardzo interesujące. Jednocześnie Peter Thiel – jeden z architektów zwycięstwa Trumpa – wygłasza bardzo mroczne i trafne stwierdzenie: globalizm jest ideologią cywilizacji Antychrysta. Nawiasem mówiąc, nawet Marco Rubio stwierdził, że Irańczycy oczekują rychłego przybycia imama Mahdiego, co zwiastuje koniec czasów.

Jesteśmy więc świadkami nowej i bardzo interesującej konstelacji polityczno-teologicznej i eschatologicznej. Dlatego musimy zachować spokój i zacząć dogłębnie studiować filozofię, religię, eschatologię i geopolitykę – znacznie poważniej niż nasza obecna społeczność ekspertów, która jedynie powierzchownie analizuje i sprowadza wszystko do cen ropy. Teraz nadszedł czas na dogłębną analizę, a nie deklaracje entuzjazmu czy rozczarowania Trumpem.

Znajdujemy się w sytuacji, w której Ameryka i ci, którzy obecnie nią rządzą, decydują o najważniejszych globalnych trendach. Jest jeszcze jedna potęga – Chiny – i jesteśmy my. Praktycznie nie ma innych prawdziwie suwerennych mocarstw na świecie. Mamy własny projekt świata wielobiegunowego i chcemy go budować razem z Chinami. To poważna odpowiedź, a jednak globalne przywództwo nadal spoczywa w rękach Ameryki. Ani ideologicznie, militarnie, technologicznie, ani ekonomicznie – nawet z Chinami – nie możemy odwrócić tego przywództwa. Dlatego to, co dzieje się w Ameryce, ma dla nas ogromne znaczenie.

Aby to wszystko naprawdę zrozumieć, trzeba oczywiście znać i rozumieć historię Zachodu oraz filozofię René Guénona, Juliusa Evoli, Nikołaja Danilewskiego, Lwa Tichomirowa i Oswalda Spenglera. Pełne przyswojenie tych tekstów zajęłoby pół życia. Bez nich nie rozumie się absolutnie niczego – ani tego, co dzieje się w Ameryce, ani tego, co dzieje się tutaj. Dlatego nie powinniśmy stawiać sobie niemożliwych zadań. To odpowiedzialność tych, którzy posiadają niezbędne kompetencje i przygotowanie. Wkraczamy w sferę, w której wiele rzeczy zaszokuje zdrowy rozsądek.

Dlatego do mojej analizy należy podejść inaczej. Nie chodzi o to, by być ‚zawiedzionym’ czy ‚zachwyconym Trumpem’. Takie kategorie nie mają dla mnie znaczenia. Jestem rosyjskim patriotą i Rosja jest dla mnie wartością absolutną. Patrzę na wszystko z perspektywy mojego kraju, mojej cywilizacji i jej eschatologicznej misji jako Trzeciego Rzymu, katechonu, który zbawia świat przed panowaniem Antychrysta. To jest najważniejsze.

https://www.geopolitika.ru/de/article/trump-zieht-sich-zurueck

Napisał: Aleksander Dugin

Opracował: Zygmunt Białas

Scott Ritter: O sytuacji globalnej oraz o idiotach.

Niemcy na drodze do wojny? Analiza Scotta Rittera

W programie „Judging Freedom” z 14 lipca 2025 roku sędzia Andrew Napolitano rozmawia z byłym żołnierzem piechoty morskiej USA i inspektorem uzbrojenia Scottem Ritterem o narastających napięciach w Europie, a w szczególności o tym, czy Niemcy pod rządami kanclerza Mattza zmierzają ku wojnie. Ritter ostro krytykuje obecną politykę USA pod rządami prezydenta Donalda Trumpa i ostrzega przed niebezpieczeństwami związanymi z rozbudową sił zbrojnych oraz geopolitycznymi błędami, które mogą doprowadzić świat na skraj poważnego konfliktu.

Dostawy broni przez Trumpa na Ukrainę: Bezsensowny ruch

Ritter ostro skomentował niedawne oświadczenie prezydenta Trumpa o drastycznym zwiększeniu dostaw broni na Ukrainę za pośrednictwem europejskich sojuszników: „To coś da. To głupota najwyższego rzędu”. Podkreślił, że operacją tą kieruje CIA, a nie Pentagon ani Departament Stanu, co wskazuje na niekonwencjonalne i nieprzejrzyste metody. „CIA dociera do krajów posiadających systemy uzbrojenia i organizuje ich przekierowywanie poza normalnymi kanałami zaopatrzenia” – wyjaśnia Ritter. Skrytykował fakt, że Stany Zjednoczone nie tykają własnych zapasów broni, ale wywierają presję na kraje takie jak Hiszpania i Niemcy, aby przekazały im baterie rakiet Patriot.

Ritter wątpi, czy Ukraina jest w stanie skutecznie wykorzystać te systemy: „Ukraina nie ma wyszkolonych żołnierzy do obsługi 17 baterii. Wiele z istniejących baterii zostało zniszczonych przez Rosję, podobnie jak ich załogi”. Zwraca uwagę, że starsze systemy Patriot mogą nie być zdolne do przechwytywania nowoczesnych rosyjskich pocisków balistycznych, co czyni ten środek nieskutecznym. „To tylko zastrzyk morfiny dla Zełenskiego, który ma mu poprawić humor na chwilę, ale nie zmienia to faktu, że Ukraina jest niszczona od wewnątrz” – mówi Ritter, opisując ukraińskie władze i ideologię banderowską jako „raka”, który toczy kraj.

Niemcy i niebezpieczeństwo „Czwartej Rzeszy”

Ritter przytacza historyczne paralele, aby zilustrować zagrożenia polityki niemieckiej pod rządami kanclerza Mattza. Przypomina konferencję w Quebecu z 1943 roku, na której Churchill i Roosevelt dyskutowali o demilitaryzacji Niemiec po II wojnie światowej. „Churchill powiedział: »Niemcy zawsze wracają«. Roosevelt poszedł dalej, mówiąc, że problemem nie jest tylko przemysł, ale sami Niemcy” – wyjaśnia Ritter. Dla Rittera plan Morgenthaua, który miał na celu deindustrializację i fragmentację Niemiec, odzwierciedla obecną sytuację: „Dziś mamy Czwartą Rzeszę. Mattz mówi o tym, żeby tym razem zrobić to dobrze – co to znaczy? Dominacja nad światem, jak wtedy?”

Ritter ostrzega, że Niemcy pod rządami Mattza dążą do niebezpiecznego połączenia nacjonalizmu, industrializmu i militaryzmu. Argumentuje jednak, że niemieckiemu społeczeństwu brakuje woli i potencjału ekonomicznego do takiego rozwoju: „Ludność niemiecka nie jest zmilitaryzowana, a gospodarka nie jest w stanie utrzymać zrównoważonej produkcji wojskowej”. Niemniej jednak uważa ambicje niemieckiego rządu za alarmujące. „Amerykanie powinni się obudzić. Wysłać pięć dywizji do Berlina już teraz i wyeliminować niemiecki rząd, zanim 20 lat później powstanie Czwarta Rzesza” – domaga się prowokacyjnie Ritter.

Pobór do wojska w Szwecji i absurdalność NATO

Ritter kpi również z zapowiedzi Szwecji o podniesieniu wieku poboru z 47 do 70 lat: „To głupota. Jeśli powołuje się 47-latków, to już przegrało się wojnę. Z 70-latkami to gra, set, mecz”. Wskazuje na historyczne doświadczenia II wojny światowej, kiedy niemieckie oddziały Volkssturmu, złożone ze starców i chłopców, w rzeczywistości utrudniały wysiłek wojenny. „Szwecja może powołać tylu 70-latków, ile zechce – to tylko przyspieszy klęskę” – mówi Ritter, sarkastycznie rekomendując całemu NATO podniesienie wieku poboru do 70 lat, obnażając tym samym własną absurdalność.

Rola neokonserwatystów i słabość Trumpa

Zapytany, czy neokonserwatyści w administracji Trumpa odnoszą sukcesy, Ritter stanowczo odpowiada: „Nie. Aby triumfować, muszą wygrać. Nie chodzi o ich sukces, ale o porażkę Ameryki”.

Opisuje Trumpa jako człowieka, którym łatwo manipulować, ponieważ jego ego jest najważniejsze: „Trump jest żywym dowodem na to, jak działa pętla OODA. Chiny, Indie, Rosja – wszystkie te kraje są w jego cyklu decyzyjnym. On tylko reaguje, nie definiuje sytuacji”. Ritter ostro krytykuje również senator Lindsey Graham: „Jeśli jest ktoś głupszy od Trumpa, to Graham. Chce nałożyć sankcje na Chiny? Chiny trzymają Stany Zjednoczone w swoich rękach ziem rzadkich. Amerykański przemysł samochodowy upadnie bez tych materiałów”.

Izrael i ambiwalencja nuklearna

Ritter chwali kongresmenkę Marjorie Taylor Greene za odwagę w nazwaniu Izraela „posiadającym broń jądrową” i zablokowaniu dodatkowego finansowania w wysokości 500 milionów dolarów: „Izrael nie jest bezradnym krajem. Mają broń jądrową, a my już przekazujemy im 3,4 miliarda dolarów rocznie”. Krytykuje długotrwałą politykę USA polegającą na „celowej dwuznaczności”, która ani nie potwierdza, ani nie zaprzecza izraelskiemu programowi nuklearnemu. „Greene ma odwagę, by się tym zająć, ale nie ujdzie jej to na sucho” – mówi Ritter.

Wpływ Netanjahu na Trumpa

Ritter podejrzewa, że trzy spotkania Trumpa z premierem Izraela Benjaminem Netanjahu w ciągu dwóch dni dotyczyły takich tematów, jak procesy korupcyjne Netanjahu, dalsze ataki na Iran oraz sytuacja w Strefie Gazy. „Trump publicznie oświadczył, że izraelskie sądy nie mogą ścigać Netanjahu. To bezprecedensowe” – mówi Ritter. Uważa, że Trump i Netanjahu omawiali nie tylko dodatkowe ataki na Iran, ale także możliwe opcje negocjacyjne, które jednak są podważane przez politykę Trumpa na Ukrainie.

Wniosek

Scott Ritter maluje ponury obraz obecnej sytuacji geopolitycznej. Uważa politykę Trumpa za egocentryczną i niekompetentną, ambicje Niemiec za niebezpieczny krok w kierunku nowego militaryzmu, a NATO za coraz bardziej absurdalne. Jego analiza to sygnał ostrzegawczy dla USA i Europy, by ponownie rozważyły konsekwencje swoich decyzji militarnych i gospodarczych, zanim będzie za późno. „Zmierzamy ku całkowitej porażce gospodarczej” – ostrzega Ritter, wzywając do powrotu do racjonalnej polityki, aby uniknąć poważniejszego konfliktu.

Sunday Strip: Well That Didn’t Work…

Sunday Strip: Well That Didn’t Work…

Duck, Duck, Goose [Chodzi lisek koło drogi]

ROBERT W MALONE MD, MS JUL 13
 
READ IN APP
 





Malone News is a reader-supported publication. To receive new posts and support my work, consider becoming a free or paid subscriber.

Upgrade to paid



We live so far out in the country that even Jehovah’s Witnesses don’t knock on our door.





My life…


Exactly one year ago today, President Trump narrowly escaped an assassination attempt. Just 64 days later, on a Florida golf course, the Secret Service intercepted another potential assassin, Ryan Wesley Routh, who was aiming a rifle through bushes at the President, 400 yards away.

Malone News is a reader-supported publication. To receive new posts and support my work, consider becoming a free or paid subscriber.

Upgrade to paid

Tomorrow will be the one-year anniversary of the attempt on President Trump in Butler, PA. There has still be almost no information released by the government regarding this event. No Secret Service agent has been held accountable to any serious extent, with only six agents suspended for brief periods, ranging from 10 to 42 days. 

How can that be possible?

BTW- Ryan Wesley Routh’s trial is set to start in September… Let’s see if the dead media actually reports on it – or whether it will be yet another buried story. Not worthy of headline news.







The same goes for cats.


One of the most important acts that Trump did early on was to stop the Federal funding of progressive causes. USAID was symbolic of that – but the WH administration is systematically going through each agency, from HHS to the State Dept, and cleaning out the BS.

Thank goodness!





Thanks for reading Malone News! This post is public so feel free to share it.

Share


Transitioning to a cashless society results in more frustrating self-service machines and reduced personal interactions.

The right to privacy is guaranteed in our Constitution. A cashless society can never protect our right to privacy, there every transaction is recorded and put on the cloud. 

Who has access to that data? 

How long before hackers, the government or the CCP find ways to use that data without permission?



Some like to call it summer, not climate change…


Malone News is a reader-supported publication. To receive new posts and support my work, consider becoming a free or paid subscriber.

Upgrade to paid

Invite your friends and earn rewards

If you enjoy Malone News, share it with your friends and earn rewards when they subscribe.

Invite Friends

Przyszły ambasador USA w Polsce oburzony manifestacją Polaków w Jedwabnem. Stoimy w obliczu bezprecedensowej eksplozji antypolonizmu.

Przyszły ambasador USA w Polsce oburzony

manifestacją Polaków w Jedwabnem.

„Stoimy w obliczu bezprecedensowej eksplozji antysemityzmu”

12.07.2025 stoimy-w-obliczu-bezprecedensowej-eksplozji-antypolonizmu

tom rose
Tom Rose / fot. X / Tom Rose

Thomas Rose jeszcze nie został ambasadorem USA w Polsce, a już zabrał głos ws. manifestacji Polaków w Jedwabnem z 10 lipca 2025 r., którzy domagali się wznowienia ekshumacji.

Prezydent USA Donald Trump mianował biznesmena, komentatora i byłego wydawcę dziennika „The Jerusalem Post” Thomasa Rose’a nowym ambasadorem USA w Polsce. Znany z silnie proizraelskich poglądów Rose był również doradcą byłego wiceprezydenta USA Mike’a Pence’a.

https://nczas.info/2025/02/07/zagorzaly-syjonista-nowym-ambasadorem-usa-w-polsce-duda-z-satysfakcja-przyjmuje-te-nominacje/embed/#?secret=NVS1yPKrBZ#?secret=5e4a7NdM3y

„Upamiętnienie podżeganego przez nazistów pogromu w Jedwabnem w 1941 roku zostało haniebnie zakłócone przez bandyckich ekstremistów, którzy szydzili ze zmarłych i hańbili żywych. Ich celem było zawstydzenie Żydów, ale zamiast tego zawstydzili tylko siebie – a co gorsza, zhańbili dobre imię Polski” – moralizował Rose na portalu X.

„Jak co roku, wczoraj Polacy i państwo polskie uroczyście uczcili pamięć ofiar, dając świadectwo zaangażowania w polsko-żydowskie pojednanie. Podczas gdy wszyscy dobrzy ludzie potępiają to, co wydarzyło się w Jedwabnem, my, Amerykanie, stoimy w obliczu bezprecedensowej eksplozji antysemityzmu, o wiele bardziej niebezpiecznej niż cokolwiek, co miało miejsce w Polsce. Nasze najbardziej elitarne instytucje kipią od jawnej erupcji antysemickiej nienawiści, jakiej nigdy nie widziano w 250-letniej historii Ameryki – w naszych klasach, redakcjach prasowych i urzędach miejskich” – grzmiał.

Friday Funnies: Isn’t This Just a Pile of Shit? Your meal is served.

Friday Funnies: Isn’t This Just a Pile of …?

Your meal is served.

ROBERT W MALONE MD, MS JUL 11


According to a new book reviewed by the New York Post, the choice to pick Tim Walz as Kamala Harris’s running mate was based on a gut feeling by Kamala, that was rooted in Walz’s love for Diet Mountain Dew…

It turns out that the other candidates, Shapiro and Kelly, chose water, while Walz requested Diet Mountain Dew during the final interview for the VP position. 

Kamala believed that this demonstrated his Midwest credentials and would help her connect with rural voters. She thought Walz would appeal to the flyover states because… well, apparently, rural Americans prefer vice presidential candidates who eat junk food. 

Makes sense to me!

That disastrous and frankly bigoted decision cost her the election – right from the start of her campaign.

“He ordered a Mountain Dew, so the Coastal Elites thought he was an authentic midwesterner. They never met someone from the Midwest before, but had seen the Wizard of Oz, a film that takes place in Kansas.”

-Winnie Psaki, comment on NYP article

Can’t make this stuff up.



Musk’s America Party seems to have pretty much fizzled, before it even left the launch pad…

Musk’s fantasy:

Versus the reality:


“How’s the America Party working out now that we know the FEC filing was fake? 

As of the latest available information, Elon Musk has not officially filed with the FEC to create the America Party. While Musk announced the formation of the AmericaParty on X on July 5, 2025, following his public feud with President Donald Trump over the “One Big Beautiful Bill Act,” there is no evidence in FEC records or credible reports confirming that he has submitted formal paperwork to register the party. 

Multiple sources note that Musk’s plans appear conceptual at this stage, with no concrete steps toward legal formation, such as setting up a tax identification number, bank account, or treasurer, which are required for FEC registration.”

GrrrGraphics-Ben Garrison













Malone News is a reader-supported publication. To receive new posts and support my work, consider becoming a free or paid subscriber.

Upgrade to paid



True story – I am directionally challenged.




The above was clearly written before the trans craze took over …



Thanks for reading Malone News! This post is public so feel free to share it.

Share



The Bright Future of AI-powered America – is ours for the taking

The Bright Future of AI-powered America

is ours for the taking

ROBERT W MALONE MD, MS JUL 10
 
READ IN APP
 

Some basic facts about homelessness. The homeless population in the U.S. is growing. Recent data indicates a significant increase nationwide, with 2024 recording the highest number of homeless individuals since tracking began. Over 770,000 people were homeless in 2024, surpassing the previous year by more than 118,000. The homelessness rate increased from 1.75 per 1,000 in 2022 to 2.3 per 1,000 in 2024, representing a 30% rise over the two-year period. Overall, the homeless population increased by 18% from 2023 to 2024. Additionally, chronic homelessness, defined as individuals homeless for at least a year or experiencing repeated episodes, grew by nearly 30% between 2020 and 2023  12345

Under the Biden/Harris administration, the U.S experienced the largest increases in homelessness ever recorded, both in terms of the number of people and the percentage rise. Many experts believe that the federal spending and stimulus measures under the Biden administration contributed to inflation, which in turn drove up rents and home prices. Since 2019, rents have grown by more than 27% and home prices by nearly 50%. This forced many people to live on the streets.

Once people become homeless, it is very difficult to find employment and to lift themselves out of poverty. This leads to a spiral of dysfunctional behavior as people no longer have opportunities for a better future. 

This is our future, unless we change American culture right now.

This is a children’s playground in Oakland, California. Kamala Harris’ hometown It is now completely overrun with a homeless encampment, trash and needles. This is what Gavin Newsom and Democrats have done to California you don’t see reported on the news.

@WallStreetApes

=======================

Not all homeless individuals are without jobs. In the U.S., approximately 53% of those in homeless shelters and 40% of homeless people on the streets are employed in some capacity. 

Many homeless individuals are functionally unemployed. About 66 million Americans, or nearly one in four working-age adults, are functionally unemployed—meaning they are either jobless, unable to find full-time work, or earning less than $25,000 annually. That accounts for 24.3 percent of the workforce 7


Somehow, we have a situation whereby almost 25% of the workforce is functionally unemployed. Yet it is also argued by the experts and industry leaders that we have to import illegal aliens to do our “dirty” jobs. That Americans are incapable or unwilling to mow lawns, do landscaping, garden, do farm work, butcher, houseclean, and even complete basic construction tasks. The list of jobs we rely on illegal immigrants for goes on and on.

Of course, none of these are jobs that AI will replace anytime soon, which is why these “dirty jobs” are the jobs of the future.

But the situation gets worse. Dario Amodei, the CEO of Anthropic, one of the world’s leading creators of artificial intelligence, forecasts that over the next five years, AI could automate or eliminate between 10% and 25% of jobs in advanced economies, with certain sectors and entry-level roles facing even higher risks. The overall global job loss rate due to AI is projected to be between 9% and 14% by 2030, with the most rapid disruption expected between 2025 and 2028 7.

This is the future we all have to prepare for.

Work has become the enemy in the minds of many Americans. For many years now, the USA has been slowly drifting away from core elements of a functional industrialized society. There is a strong belief that a four-year college degree is the best route for most people to achieve success. Pop culture has celebrated the “corner office job,” overlooking the important roles played by the workers and jobs that helped create that office.

Moreover, the traditional and essential roles of maintaining a household and raising a family have been denigrated.

Because of this, many see other pathways to success, like trade schools, apprenticeships, and certification programs, as less valuable or just “alternatives.” Well-meaning parents and counselors often view apprenticeships and on-the-job training as suboptimal options, relegated only to individuals who aren’t suited for a college degree in some manner.

This focus on higher education is in part due to a decline in vocational programs and trades classes in high schools nationwide. Unfortunately, these trends have contributed to a growing skills gap. A gap for which the solution for many small and large businesses is to either hire illegal immigrants or export their labor needs overseas.

Last Monday, I was at an event in DC, speaking with a conservative who matter-of-factly told me that we have to import labor because Americans are not going to go out and cut their grass or clean their own houses anytime soon. 

However, here’s the thing: when things get bad enough, or the stigma is removed from such jobs, they will. And that is the future we have to plan for and enable.

On Sunday, we had dinner with a German family visiting the States. I was speaking to Julian, who is a German housewife. She and I were discussing the dire economic situation in Germany, primarily caused by the large influx of immigrants. The proportion of people in Germany who are immigrants, as well as their children (where both parents are immigrants), is almost 25%.

Juxtapose this with Poland. Immigrants in Poland represent about 7% of the population, and the vast majority of immigrants in Poland are from Europe. Poland’s economy is expanding at one of the fastest rates in the European Union. There is almost no unemployment. Why is this? One of the main reasons is that Poland has not taken on vast numbers of immigrants, unlike Germany. Germany is awash in immigrants who can not find work and are now relying on government services to live. [Nie słyszał o Zełanskim i Ukraińcach? md]

According to Julian, the economy in Germany is so bad that now some Polish people are actually hiring German women to clean their houses. This is an exact reversal of the situation a few years back, when Germans hired Polish women to clean their houses.

Another reason the Polish economy is thriving is that it has a highly skilled labor force. Poland has made significant, ongoing investments in teaching people the trades. This has been achieved through a combination of government funding, employer incentives, and curriculum modernization. The result is that in Poland, a more flexible and industry-aligned vocational education system has been established, equipping both youth and adults with the skills necessary for the modern economy. [fantazjuje… md]

There is a lesson to be learned from all of this for America. We must prepare for a future where trades, including manufacturing, play a significantly larger role in the economy. 

Work must become not an enemy of the middle class as it is now, but their savior. And this major shift in thinking must happen rapidly.

Unfortunately, our primary and secondary schools teach children that attending college is the path to success, implying that without a college education, one cannot achieve a successful career or true mental enlightenment. College has replaced religion as the citadel of knowledge. Teachers are teaching what they were taught in college, that the pathway to success and happiness lies in a “good education.” That the trades are something we hire “others” to do. That the domestic arts are not of value. This has to change. 

The Department of Education should start by creating educational materials for elementary schools that highlight the advantages of entrepreneurship, the requirements of trades careers, and the positive impact on families of such employment. These materials should emphasize that working in an industrialized setting or as a tradesperson offers stability and job security, along with opportunities for family and leisure time. That a career in the trades requires as much or more skill than a college degree. That such a career is desirable and a goal worthy of a young person’s consideration. Additionally, a vocational education system aligned with industry needs must be implemented in high schools immediately. This system should equip students with essential skills for the modern economy, taking into account the impact of AI on various industries. High schools need to stop hiring teachers with four-year degrees and instead hire skilled tradespeople.

The USA has a huge unmet need for tradespeople, and lots of high paying jobs are going begging for applicants/

To Make America Great Again, Make the Trades Great Again!

Of course, this will be implemented on a state-by-state level, as it should be. But as long as we have a Department of Education, it can be used constructively to facilitate these changes.

We can not afford to be like Germany, whereby we have a vast immigrant population and not enough jobs. In the USA, we already have almost 25% of our workforce as functionally unemployed, capped off by a growing illegal immigrant population. This imbalance is unsustainable. Without a strong economy and good jobs, our birth rates will continue to decline, and our nation will stagnate economically. Overnight what constitutes a “good job” has changed, and Americans must adapt to this new reality.

The golden future for America is work. Real work. Not bullshit make-work jobs. 

That means, good-paying jobs that have meaning, but that do not require a college degree. People have to be re-educated to view such jobs as worthy of their time and effort. This will require that our children learn to work again. This will require that many college-educated people be retrained for jobs in the trades. 

For our families, they must reorient to this new reality. Saturday morning chores, which require our children to perform real work, must become the norm again. Families must relearn that the risk-benefit ratio of being outside and playing will cause more injuries, but that is offset by strong, healthy bodies. That children learn that physical work is not to be avoided, but rather to be embraced. That parents set an example and work with their children to clean the house, teach organizational skills – the domestic arts as well as how to use a screw driver, how to mow their lawns, plant vegetables and keep chickens. These basic homesteading skills teach children how to move their bodies and teach muscle memory. A child who has spent their life on their cell phone is not equipped for the world that awaits them.

I had a little chuckle yesterday when someone commented that my homesteading posts seemed elitist because they thought most people couldn’t homestead. But that really isn’t the case at all! Even folks living in apartments can enjoy a vegetable garden or try their hand at hydroponics. Learning a craft like knitting or how to cook to feed a family is all part of the self-sustainability movement. This isn’t elitist; it looks towards a different future. His inability to understand this reality and message reveals that a certain mindset is at play, one that makes it seem like tradecraft and a lifestyle focused on self-sustainability are out of reach for most Americans. 

The cognitive dissonance that homesteading and prepping are elitist, while also viewing the domestic arts and trades as inferior uses of time, is a real phenomenon. This is a result of our educational system and media.

Teaching basic skills in our educational programs is critical to the well-being of society. Home economics must become a core curriculum, along with how to use tools. I took shop classes in high school – woodworking, metalworking, auto, drafting, at the same time I took advanced algebra, chemistry and biology and participated in the California gifted and talented high school training program. I would not have the skill sets I have needed throughout my life if I had not done this. That was California back in the 70s. All gone now, all gone woke.

Modernizing those old educational programs and making them the centerpiece of a model educational system is a critical step in shaping the American economy for the future. Those old-fashioned jobs in industry combined with modern training for skills involving robotics and artificial intelligence have to be elevated to the place in the hearts of Americans that they deserve.

Początek wojny cz.5. Walka wyzwoleńcza narodu. Bartosz Kopczyński.

Początek wojny cz.5. Walka wyzwoleńcza narodu

Autor: AlterCabrio , 7 lipca 2025

Artykuł niniejszy stanowi piątą, ostatnią część z minicyklu o wojnie, sprowokowanej przez małe państwo Chazarów i wywołanej przez wielkie Anglosasów. Na końcu rozważymy obecne i przyszłe sojusze Polski.

−∗−

Obraz tytułowy: LINK

Początek wojny cz.5. Walka wyzwoleńcza narodu

Artykuł niniejszy stanowi piątą, ostatnią część z minicyklu o wojnie, sprowokowanej przez małe państwo Chazarów i wywołanej przez wielkie Anglosasów. Na końcu rozważymy obecne i przyszłe sojusze Polski.

Wcześniejsze części:

Początek wojny, cz.1. Trump przeciwko światu

Początek wojny, cz. 2. Walka o dominację

Początek wojny, cz.3. W co wierzą podżegacze

Początek wojny, cz.4. Wady i zalety USA

Nasze miejsce w świecie

Na koncepcję zredefiniowania sojuszu z USA większość dzisiejszych znawców zakrzyknie, że to niemożliwe, musimy się poddać polityce USA, bo jak nie, to… No właśnie, bo jak nie, to co? Odpowiedzą wnet, że zaraz napadnie nas Rosja, dlatego musimy się bardzo zbroić i być najsilniejszą rubieżą na wschodniej flance. Otóż to jest wada myślenia nad Wisłą, której powinniśmy się jak najszybciej pozbyć. Nie powinniśmy być żadną flanką żadnego bloku, tylko budować swój własny blok.

Nasza pozycja geopolityczna wynika z geografii Eurazji i naturalnych szlaków handlowych. Zostały one zaburzone przez rozwój transportu morskiego i mocarstw morskich. Dzięki temu najpierw Wielka Brytania, a potem Ameryka mogły dowolnie kształtować swoje strefy wpływów, łupiąc i eksploatując cały świat wedle własnych potrzeb, jedne rządy wynosząc, inne obalając. W systemie, urządzanym przez mocarstwo morskie ziemie Polski zawsze znajdą się w strefie zgniotu. Z jednej bowiem strony mamy Europę Zachodnią, mającą dogodne wyjścia na ocean światowy, z drugiej zaś – wielki masyw eurazjatycki, dla którego najdogodniejszy dostęp do oceanu wiedzie do portów Europy, wprost przez nasze ziemie. Dla nas położenie na takim szlaku byłoby bardzo korzystne, ale dla mocarstw morskich jest to wręcz niebezpieczne, dlatego, że umożliwia komunikację eurazjatycką po liniach wewnętrznych, bez pośrednictwa szlaków morskich i poza kontrolą morskich mocarstw. Oznacza to nie tylko utratę zysków przez mocarstwo morskie, ale utratę przez nie kontroli tego, co dzieje się w Eurazji.

Zyskałyby na tym państwa, położone na wewnętrznych szlakach handlowych, szczególnie Polska. Wówczas nie bylibyśmy na obrzeżu, ale w centrum. Polska nie powinna być niczyją flanką, ale MOSTEM I STRAŻNICĄ EURAZJI. Mostem, bo łączy Wschód z Zachodem. Strażnicą, bo kontroluje most i może go zamknąć. Nie zrobi tego jednak z byle powodu, gdyż żywotny interes Polski polega na tym, aby szły przepływy, a nie żeby trwały blokady. Główna rola Strażnicy nie polega na zamykaniu mostu, ale na pilnowaniu na nim porządku i pobieraniu myta. Oznacza to więc, że w żywotnym interesie Polski leży włączenie się w chińską inicjatywę Nowego Jedwabnego Szlaku.

Pojawia się jednak szereg pytań. Po pierwsze, co na to Ameryka. Na dziś wiadomo, że nie ma o tym mowy, nasi sojusznicy trzymają nas w garści i nie pozwolą na to. Jednak sprawy świata układają się po nowemu. Globalny hegemon już nie może i nie chce być globalny, więc stara się być lokalny z zachowaniem wpływu na resztę świata. Jest duża szansa przekonania Ameryki do tego projektu, jeśli Polska będzie w stanie utrzymywać porządek na Moście Eurazji, co będzie oznaczało stabilność w naszym regionie. A stabilność naszego regionu jest jednym z gwarantów stabilności na świecie. Polska będzie w stanie utrzymywać tą stabilność, jeśli będzie miała stabilną władzę polityczną, cieszącą się stałym poparciem minimum 1/3 społeczeństwa. Stabilność władzy oznacza brak ataków z zewnątrz i rozłamów wewnątrz. Rozłamy wewnątrz Polski zwykle były i są powodowane przez zagraniczne ośrodki władzy, m.in. przez USA, Niemcy i gnostyckich Chazarów, w mniejszym obecnie stopniu przez Rosję. Stabilność sytuacji w regionie zdjęłaby z Ameryki troskę o kontrolę tej części Europy, gdyż interes Polski byłby jasno zdefiniowany, a Ameryka byłaby zainteresowana wymianą handlową, która przez Polskę i Europę Zachodnią szłaby dalej na Atlantyk.

Pozycja Polski jako Mostu i Strażnicy Eurazji może więc mieć dla Ameryki dwojakie znaczenie, w zależności, jaką pozycję światową przyjmie sama Ameryka. Dla USA jako hegemona światowego ta koncepcja jest nie do przyjęcia, gdyż utrudnia kontrolę Azji przez mocarstwo morskie. W tym wariancie USA potrzebują żelaznej kurtyny w okolicy Polski, aby odciąć Rosji i Chinom dostęp do oceanu światowego przez Europę Zachodnią. W ten bowiem sposób dzięki swej potędze morskiej, lotniczej i bazom USA mogą zachować kontrolę nad wymianą handlową Chin i Rosji z resztą świata. Na dłuższą metę jest to jednak nie do utrzymania, bo z jednej strony Ameryka ponosi zbyt wielkie koszty i wikła się w konflikty, a z drugiej państwa Azji w końcu przerwą kordon mocarstwa morskiego. Tej polityki Ameryka już niedługo nie będzie w stanie prowadzić.

Dlatego należy zaproponować Ameryce takie rozwiązanie, które pozwoli jej utrzymać kontrolę nad strefą atlantycką, przy jednoczesnym wycofaniu się z roli światowego hegemona. Taką możliwość daje przerzucenie części strumienia towarów z portów chińskich na porty europejskie, dzięki Nowemu Jedwabnemu Szlakowi, który będzie kończył się Mostem i Strażnicą Eurazji w Polsce. Sceptycy zaraz postawią trzy kwestie: czy możliwa jest samodzielna geopolityka Polski, czy nie podbije nas Rosja, i czy nie zdominują Chiny.

Samodzielna geopolityka Polski

Zachód, zdominowany przez chazarskich gnostyków nigdy nie uzna nas za podmiot i partnera, niezależnie, jak będą przymilali się polskojęzyczni politycy szkoły pinokiańskiej. Uznają nas dopiero wtedy, gdy będziemy stanowić siłę, której nie można lekceważyć. By zaś tak się nie stało, elity Zachodu robią wszystko, abyśmy tylko nie mogli się wzmocnić. Polska, aby rozmawiać z zachodnimi politykami i uzyskiwać dobre warunki dla Polaków musi być silna pod każdym względem, ale taką nie będzie tak długo, dokąd będzie podlegać decyzjom z Zachodu. Siłę właściwą do uprawiania polityki zagranicznej Polska mogłaby zbudować na drodze wewnętrznych reform, co oznaczałoby odrzucenie znacznej części europejskiej polityki gospodarczej i amerykańskiej polityki strategicznej. Proces ten jest teoretycznie możliwy, ale w praktyce każdy rząd, który wszedłby na tą drogę zostałby obalony. Użyte do tego zostałyby potężne aktywa polityczne, ekonomiczne, finansowe, jakimi Zachód podbił nas z zewnątrz, oraz agenturalne, tkwiące wewnątrz naszego kraju.

Poza tym proces takich reform własnymi siłami trwałby długie lata, a w tym czasie wyprzedziłaby nas ta część świata, która rozwija się gospodarczo. Nie mam tu na myśli Europy, ta się zwija, ale kraje BRICS i USA. Dla własnego rozwoju i bezpieczeństwa potrzebny jest nam wielki strategiczny sojusz ze Wschodem i Południem. Rosja ma tanie surowce, głębię strategiczną, wielki terytorialnie rynek zbytu i potencjał militarny, którego boi się Zachód. Białoruś leży u naszych granic i ma potencjał gospodarczy. Chiny mają produkcję, wielki ludnościowo rynek zbytu, potrzeby inwestycyjne i rosnący potencjał militarny. Iran ma tanie surowce, znaczący rynek zbytu i potencjał militarny. Turcja ma potencjał ludnościowy, gospodarczy i militarny.

To kilka najważniejszych państw, chętnych do podjęcia współpracy z Polską, uwolnioną spod tyranii Zachodu. Wszystkie te państwa prowadzą politykę niezależną od Zachodu i wychodzą na tym dobrze. Między nimi są nie tylko sojusze, ale również rywalizacja, co mądra polska polityka mogłaby wykorzystywać do naszych celów.

Chiny

Jest oczywistym, że jeśli Chińczycy dostrzegą okazję, będą dążyli do przejęcia kontroli nad terytorium, które ich interesuje, a Polska do takich należy. Nie jest to jednak wyłączna chińska przypadłość, lecz stały element myślenia geopolitycznego wszystkich graczy światowej partii szachów. Nad Wisłą nie uprawia się takiego myślenia, bo nie uprawia się geopolityki, ani nawet nie dąży się do suwerenności od zagranicy. Jest to poniekąd współczesna cecha europejska, i po części spowodowane jest tym, że osoby, pełniące funkcję polityków są w istocie podstawionymi sługami chazarskich gnostyków, Obcymi Udającymi Swoich.

Dlatego polska polityka od czasów Sanacji w ogóle nie zakłada myślenia narodowego, suwerennego, niepodległego i geopolitycznego, ale patrzy, komu tu się sprzedać. Taka polityczna prostytucja. Nie należy więc obrażać się na Chińczyków i jakiekolwiek inne państwo z USA włącznie, że chce mieć nas pod kontrolą, ale działać tak, aby tej kontroli uniknąć. Obecna podległość władzy warszawskiej wobec Zachodu stanowi wprost zaproszenie dla pozostałych graczy, aby przejęli Polskę jako tanią zdobycz, przy bierności samych Polaków. Jeśli zaś Polacy będą prowadzić konsekwentnie własną politykę zagraniczną i gospodarczą, staną się atrakcyjnym partnerem dla Chin z uwagi na położenie, a Chińczycy uszanują silną władzę w Polsce i będą woleli raczej się z nami dogadywać, niż nas uzależniać. Próba uzależnienia innego państwa jest bowiem świetnym rozwiązaniem wtedy, gdy państwo to jest słabe i się nie opiera. Gdy jednak państwo ma silną władzę, popieraną przez ludność, bardzo jest trudne do przejęcia, co pokazał przykład Iranu, gdzie nie udało się Chazarom zmienić władzy mimo potężnego ataku.

Rosja, Polska, Zachód

Nasz stosunek do Rosji dyktowany jest dwoma czynnikami: resentymentami o podłożu historycznym i chazarsko-gnostycką propagandą, uprawianą przez polskojęzyczne media, Obcych Udających Swoich i ignorantów. Resentymenty każą nam wierzyć, że Rosja niczego innego nie planuje, jak tylko zaatakować Polskę, bo taki jest jej wieczny determinizm. Rosja po prostu musi to zrobić i na pewno to zrobi. Zwolennicy tej koncepcji nie szukają potwierdzenie swoich tez we współczesnych interesach Rosji, lecz w wydarzeniach z historii ostatnich 300 lat. Dalej zwolennicy nieuchronności inwazji rosyjskiej przypominają represje rosyjskie na Polakach, szczególnie po powstaniach, podczas rewolucji, wojny bolszewickiej i II Wojny Światowej. Miary dopełnia zamach smoleński.

Rzeczywiście, wiele faktów potwierdza rosyjską penetrację i agresję na ziemie polskie. Trzeba opowiedzieć współczesnym Polakom prawdziwy obraz historii, a nie jej sfałszowaną wersję, podawaną w szkołach i mediach. Nie jest tu miejsce na to, ale kilka słów powiedzieć trzeba. Nie ulegają wątpliwości konflikty Polski z Rosją, jednak aby je ocenić rzetelnie, trzeba też dostrzec wpływy zewnętrzne zarówno w Rosji, jak i w Polsce. Wpływy te można określić jako anglosasko–pruskie i chazarsko-gnostyckie. Ujawniły się w obydwu państwach w XVI wieku i prowadziły do zaognienia wzajemnych konfliktów. Polska już wtedy została przeznaczona do likwidacji, a Rosja do awansu, rozrostu i przejęcia, tak samo, jak USA. Z jednej więc strony mieliśmy oddziaływanie na władzę w Rosji w kierunku rozbiorów i represji, z drugiej działania na siły w Polsce, prowokujące nas do bezsensownych powstań i wystawiania się na represje autorytarnej władzy typu bizantyjskiego.

Tak więc trzeba będzie rzetelnie przeanalizować historię konfliktów Rosji z Polską, aby zobaczyć, ile tam było rzeczywistego parcia Moskwy na Zachód, a ile działania obcych sił, wrogich obydwu narodom i państwom. Co do zamachu smoleńskiego, sprawa jest wciąż niejasna i celowo zagmatwana. Żadna z komisji oficjalnie powołanych do wyjaśnienia sprawy nie spełniła oczekiwań Polaków. Raport Macierewicza sugerujący odpowiedzialność Rosji, choć sensacyjny, budzi poważne wątpliwości. Pytanie, dlaczego służby rosyjskie miałyby robić taką robotę u siebie i ściągnąć uwagę, a także, dlaczego po ogłoszeniu raportu ówczesny rząd PiS-u, mający parlament, rząd i prezydenta niczego nie uczynił z tą wiedzą, poza medialną pianą. Nie wiemy więc, kto wykonał ten zamach, i na liście podejrzanych są nie tylko służby rosyjskie, ale również niemieckie, brytyjskie, amerykańskie i chazarskie.

Co do represji, ich skala i okrucieństwo porażają, szczególnie w I połowie XX wieku, gdy Rosją rządzili komuniści. To jednak też trzeba poddać bliższej analizie. Okaże się wówczas, że rewolucję bolszewicką też wywołali chazarscy gnostycy, stanowiąc większość aparatu partyjnego oraz przymusu i terroru. Przerzut Lenina zorganizował niemiecki Sztab Generalny za pieniądze właściwych bankierów, późniejsze państwo bolszewickie także było finansowane z City of London i Wall Street, które w zamian korzystały z rosyjskich surowców. Cały rosyjski eksperyment z komunizmem był eksperymentem gnostyków, tak samo, jak całe państwo amerykańskie.

Jednak przez te zaszłości historyczne większość Polaków wyklucza samą myśl o podjęciu współpracy nawet gospodarczej, a co dopiero politycznej z Rosją. Nie zdają sobie oni sprawy z faktu, że polityka rosyjska ostatnich 300 lat była częściowo sterowana z zewnątrz, tak samo, jak polityka USA. Zwykle przeszkadzają Polakom zbrodnie, dokonane przez Rosjan, lub innych ludzi, za Rosjan uznawanych. Na jakikolwiek głos, wzywający do normalizacji stosunków wschodnich natychmiast reagują krzykiem o ruskich onucach. Jakoś jednak tym onucowcom nie przeszkadzają zbrodnie, dokonywane przez Niemców na Polakach. Niby werbalnie tak, ale faktycznie Niemcy robią w Polsce, co chcą.

Szwedzi też sobie u nas poczynali okrutnie w XVII i XVIII wieku, a nikt przecież nie myśli, by zrywać ze Szwecją stosunki handlowe. Czesi i Słowacy też nieraz pałali do nas wrogością. USA, Wielka Brytania i Francja również mają wobec Polski wiele na sumieniu. No i Ukraińscy. Teoretycznie pamiętamy powstanie Chmielnickiego, Koliszczyznę i Wołyń. Jednak onucowcom pamięć o tym nie przeszkadza, aby do Polski wpuszczać miliony Ukraińców bez kontroli, niszczyć polskie rolnictwo produktami z Ukrainy, oddawać państwu ukraińskiemu polskie uzbrojenie i majątek i pomagać mu w wojnie, narażając się na odwet Rosji. Tak więc z różnymi sąsiadami mamy poważne zadry, ale tylko z Rosją nie wolno nic razem robić. Wytłumaczyć to można bardzo prosto: taki jest interes gnostycko-chazarski, więc utrzymują Polaków w emocjonalnym wzmocnieniu, co bardzo utrudnia nam racjonalne myślenie. Pomagają w tym rzesze Obcych Udających Swoich, porozmieszczanych w różnych obszarach państwa.

Doświadczenia historyczne nie są żadną determinacją na przyszłość, a dzisiejsza Rosja nie jest Związkiem Radzieckim, tylko na powrót Rosją, głęboko wewnętrznie okaleczoną, najpierw przez bolszewicki komunizm, potem przez sowiecki socjalizm, a w końcu przez smutę chaosu oligarchów z czasów Jelcyna. Rosja dochodzi do siebie, powracając do własnej polityki imperialnej. Państwo tej wielkości jest imperium, bo musi nim być. Nie ma tam miejsca na chaos demokracji typu zachodniego. Obrażanie się na Rosję za to, że jest Rosją to jakby obrażać się na wilka, że jest drapieżnikiem. To nie znaczy jednak, że musi zagarnąć wszystko, co znajduje się w jego zasięgu. Każdy system, aby był funkcjonalny musi mieć wyznaczoną granicę wzrostu.

Każdy postęp terytorialny, polegający na podboju kolejnego państwa i narodu wiąże się z ogromnymi kosztami. Sama operacja wojskowa to wielki koszt logistyczny, związany z organizacją i przemieszczeniem armii i zapewnieniem jej zaopatrzenia. Koszty i straty, związane z walką z obrońcami to następna pozycja w buchalterii. To nie byłoby jednak najtrudniejsze, na obecną chwilę nie ma w Europie takich armii, które zdołałyby zatrzymać zwycięski pochód wojsk rosyjskich, gdyby to państwo zdecydowało się na prawdziwą pełnoskalową wojnę. Podbój Europy, a przynajmniej jej środkowej części nie byłby dla Rosji nadmiernym wysiłkiem. Prawdziwy wysiłek i koszty zaczęłyby się dopiero wtedy, gdyby Rosja zechciała okupować podbitą Polskę. To już było, i zawsze stanowiło problem dla tego państwa. W końcu Stalin zdecydował, że lepiej Polski nie okupować, lecz trzymać w wasalnej zależności. Tak przeżyliśmy PRL, a po 1989 r. zmieniło się tyle, że staliśmy się wasalem Zachodu, który dąży do naszej likwidacji.

Argumenty, że Rosja upada na skutek wojny ukraińskiej i sankcji Zachodu, używane przez zwolenników Ukrainy świadczą o ignorancji. Wyraźnie widać, że władze Rosji prowadzą wojnę na wyniszczenie, nie angażując swoich głównych zasobów. Zachód wysyła tam swoje zapasy i uzbrojenie, warte miliardy, pozbywając się rezerw i obciążając gospodarki długami. Rosja przede wszystkim pozbywa się starego sprzętu i rozwija swoją bazę produkcyjną.

Armia Federacji Rosyjskiej bez trudu mogłaby zahamować dostawy materiałów na Ukrainę, przerwać linie zaopatrzenia i porazić centra dowodzenia. Nie robi tego jednak, pozwalając na przepalenie sił Zachodu oraz zasobów materialnych i ludzkich Ukrainy. To generuje duże koszty dla Rosji, są one jednak wkalkulowane w odzyskanie przez Rosję pozycji niezależnego imperium. Ukraina jest dla Rosji perłą w imperialnej koronie, więc Moskwa nie zrezygnuje z Kijowa, tym bardziej, że Ukraina, należąca do wrogów Rosji zawsze jest strategicznym zagrożeniem dla tego państwa. Nie łudźmy się więc, wojna ukraińska nie jest wojną Ukrainy o swoją wolność, lecz walką Rosji o bezpieczeństwo strategiczne, a ostatecznym celem polityki Rosji wobec Ukrainy jest całkowite podporządkowanie Kijowa Moskwie. Polska nie ma żadnej mocy, aby powstrzymać ten proces, a nawet więcej, nie ma żadnego w tym interesu.

Problem ukraiński

Ukraina jako państwo niepodległe jest obecnie czymś niemożliwym. Albo będzie podlegać Rosji, albo Zachodowi, czyli w praktyce gnostyckim Chazarom, a oni będą używać tego państwa i jego zasobów do realizacji agresywnych celów, tak samo, jak używają małego państewka chazarskiego. Jednym ze stałych celów gnostyków jest eliminacja Polski i Polaków, do tego więc będzie używane państwo, rządzone przez reżim w Kijowie. Dla Chazarów nie jest ważne życie ich poddanych, tym bardziej więc nie będzie im żal naszego. Należy więc traktować państwo ukraińskie jakie poważne zagrożenie dla Polski, tym większe, im bardziej będzie formalnie niepodległe. Ukraińcy nie mają obecnie żadnej możliwości, aby skutecznie zarządzać swoim państwem, przede wszystkim z powodu braku silnej tożsamości narodowej i tradycji ustrojowych.

Jedyne silne uczucie, jaki jest w stanie połączyć część ludności tego państwa to banderyzm, uczucie nie tyle narodowe, ile antypolskie. Dotychczasowa historia kontaktów polsko-ukraińskich po 1991 r. wyraźnie pokazuje ich jednostronność. Z jednej strony wielka polska życzliwość i inwestycje w Ukrainę i Ukraińców, z drugiej wrogość, pogarda, arogancja i niekończące się roszczenia i groźby ze strony Ukrainy. Dla Polski Ukraina, zarządzana przez chazarskich gnostyków jest zarazem kufrem bez dna i bezdenną otchłanią. Państwo ukraińskie będzie wrogiem państwa polskiego, chyba, że Polska byłaby tak silna, że zdominowałaby Ukrainę politycznie i militarnie, co w tej chwili nie jest osiągalne.

Państwo ukraińskie po zakończonej wojnie nie zostanie pozostawione samo sobie, lecz znajdzie się pod protektoratem. Protektorat może być niemiecki, amerykański lub rosyjski. Wszystkie są dla nas ryzykowne, gdyż zawsze dają protektorom możliwość użycia Ukrainy przeciwko Polsce. Najgorszy byłby dla nas protektorat niemiecki (unijny znaczy to samo), wówczas to użycie byłoby pewne. Protektorat amerykański dałby takiego użycia prawdopodobieństwo, protektorat rosyjski również, ale jednocześnie byłby w stanie zlikwidować banderyzm. Każda więc ewentualność państwa ukraińskiego jest dla Polski albo bezpośrednim, albo potencjalnym zagrożeniem. Postępowanie roztropne polega na dobrych stosunkach ze wszystkimi sąsiadami. Dobre stosunki z Ukrainą oznaczają strzeżoną granicę, koniec darmowego wspierania tego państwa, powrót większości Ukraińców do ojczyzny, wyraźne i egzekwowane żądania Polaków opłacalności wzajemnych kontaktów, ciągły szantaż ze strony Polski zamknięcia granicy dla ludzi i towarów. Ukrainę trzeba bardzo rygorystycznie dyscyplinować, a fundamentalnym warunkiem jakichkolwiek dalszych kontaktów powinno być żądanie całkowitej debanderyzacji oraz pełna ekshumacja i pochówek pomordowanych Polaków. Dopiero po tym można z nimi rozmawiać o czymkolwiek na zasadzie partnerstwa.

Nowe sojusze

Dobre stosunki z Rosją są jak najbardziej możliwe, a ryzyko ataku ze strony tego państwa jest mniejsze, niż ryzyka ukraińskie. Rosja nie planuje inwazji na Europę Zachodnią, to propaganda gnostyków. Rosji się to nie opłaca, nie ma też pokrycia w żadnych strategicznych planach. Jednocześnie atak Rosji na Polskę jest dziś prawdopodobny, ale na skutek agresywnej polityki władzy w Warszawie, działającej na zlecenie Zachodu, będącego pod kontrolą gnostyków. Władze państwa polskiego zachowują się agresywnie i prowokacyjnie wobec mocarstwa nuklearnego i największego państwa świata, którego nie da się pokonać z zewnątrz. Zachowanie to jest skrajnie nieodpowiedzialne i naraża Polskę na rosyjski atak odwetowy. Jednocześnie propaganda chazarsko-gnostycka w Polsce twierdzi, że musimy zbroić się, aby obronić się przed agresywną Rosją. W tym celu narzuca się Polsce wielkie wydatki budżetowe, obciążenie gospodarki i żadnych realnych korzyści. Innymi słowy, prowokujemy Rosję, dozbrajamy Ukrainę, wydajemy mnóstwo pieniędzy i niczego za to nie mamy. Zakontraktowaną amerykańską i koreańską broń dostaniemy być może kiedyś, a i tak nie będziemy mogli jej użyć bez pozwolenia Amerykanów. Znajdujemy się więc obecnie w fikcyjnej rzeczywistości, żyjąc urojeniami, wmówionymi i narzuconymi nam przez naszych wrogów, postępujemy samobójczo, i nawet o tym nie wiemy. Oprócz tych, którzy czytają to opracowanie.

Stosunki dobrosąsiedzkie nie oznaczają podległości. W tym znaczeniu nasze obecne relacje z Niemcami nie są dobrosąsiedzkie, oparte są bowiem na podległości z naszej strony. Dobre stosunki z sąsiadem oznaczają również asertywność. Trzeba umieć odmówić, gdy sąsiad życzy sobie na noc naszą żonę lub córkę. Przez całą III RP państwo polskie nie mogło odmówić niczego niektórym sąsiadom, a przyczyną była antypolska polityka władz w Polsce. Zawieranie jakichkolwiek sojuszy przez państwo polskie będzie możliwe dopiero wtedy, gdy w Polsce będzie stała władza suwerenna, reprezentująca naród, a nie zewnętrznych organizatorów; władza, prowadząca politykę propolską, a nie antypolską; władza dążąca do wolnej Polski, a nie do zależnego Ukropolin. To warunek wstępny.

Gdy uda się spełnić ten warunek, wówczas, bazując na wiedzy, zawartej w niniejszym opracowaniu należy zawrzeć nowe sojusze, lub odnowić stare. Zasada ogólna jakichkolwiek sojuszy jest bardzo prosta: muszą się opłacać Polsce i Polakom. Każdy sojusz musi być realistyczny, a nie idealistyczny, dający wymierne korzyści nie tylko doraźne, ale też długofalowe. Nasz obecny sojusz z Zachodem zakłada, że musimy bronić się przed napadem Rosji, i NATO i UE nam gwarantuje bezpieczeństwo w tych warunkach. Założenie to opiera się na dwóch błędach. Po pierwsze, zagrożenie rosyjskie jest wyolbrzymione, po drugie, Zachód nas nie ochroni. Trzeba jednak dołożyć nowe założenia, które nie były znane jeszcze na początku XXI wieku. Sojusz z Zachodem jest drogi, ryzykowny i przynosi nam więcej przykrości, niż korzyści. Uczestnictwo w UE to pewność bankructwa i zniewolenia, a USA wycofują swoje gwarancje bezpieczeństwa dla Europy. Jednocześnie Chiny są zainteresowane Nowym Jedwabnym Szlakiem, co daje Polsce wymierne korzyści, a Rosja okazała się państwem odpornym na destabilizację i kryzysy. Wszystkie główne państwa Zachodu, gwarantujące Polsce bezpieczeństwo w ramach NATO nie są suwerenne, ich polityka zewnętrzna jest zdalnie sterowana, a wewnętrzna to samobójstwo. Zachód ekonomicznie się zwija, a grupa BRICS się rozwija. Zarazem nadal potrzebujemy państw Zachodu, a szczególnie Ameryki, ale nie po to, aby się powiesić na ich klamce. Potrzebujemy ich, aby mieć przeciwwagę dla sojuszu ze Wschodem, a także jako potęga, zdolna poskromić przyszłe roszczenia polityczne i militarne imperium pruskiego, którym dziś są Niemcy. Dziś wydaje się to abstrakcją, ale Niemcy mogą się na powrót uzbroić, a po rozpadzie UE mogą wrócić do militarnego parcia na Wschód, którym będzie Polska. USA są więc nadal nam potrzebne jako okupant naszego wroga oraz jako możliwość wyboru strategicznych sojuszy geopolitycznych. Dopóki będziemy uzależnieni od jednej ze stron, która jest naszym monopolistą bezpieczeństwa, nie będziemy szanowani. Monopolista nie szanuje klienta, którego uzależnił od siebie, ale tego, o którego względy musi zabiegać. Gwarancją szanowania polskich interesów zarówno przez Wschód, jak i przez Zachód będzie tylko balansowanie pomiędzy i wygrywanie wzajemnych sprzeczności. W żadnym razie Polska nie może stać się całkowicie podległa jednemu z bloków.

czytaj też:

Polska mostem i strażnicą Eurazji

Zachód, jakiego nie znacie

Wschód, i czego o nim nie wiecie

Polska ma komfort położenia na styku dwóch światów, i może pozwolić sobie na status specjalny: być jednocześnie elementem niezbędnym dla dwóch obszarów geopolitycznych. Może wykorzystywać walory jednego obszaru i drugiego, nie będąc jednocześnie w opozycji do żadnego. W razie zachwiań równowagi światowej nasze państwo może być czynnikiem, zapewniającym homeostazę. Na tym polega rola MOSTU I STRAŻNICY EURAZJI: zapewniać łączność, współpracę, niwelować napięcia, zarabiać na przepływie. Taka pozycja pozwoli na jednoczesny wielki sojusz ze Wschodem i serdeczne porozumienie z Zachodem. Sojusz ze Wschodem jest nam potrzebny, abyśmy mogli się wyzwolić z chazarsko-gnostyckiego więzienia Zachodu. Polska ma zadłużony skarb, rozbrojoną i zdezorganizowaną armię, nieczynne zasoby naturalne, zdemolowaną gospodarkę, zniszczone szkolnictwo, zdezorientowane społeczeństwo. Potrzebujemy stabilnych partnerów handlowych, dostaw tanich surowców i technologii, i spokoju na granicach, abyśmy mogli odbudować naszą gospodarkę, myśl techniczną, finanse i obronność. Dopóki będziemy nieodwołalnie zależeć od Zachodu, nigdy nam na to nie pozwolą, za to będą nas zadłużać jeszcze bardziej i niszczyć wszelkie przejawy polskości. My potrzebujemy Wschodu, aby się odbudować, Wschód potrzebuje nas, aby mieć pokój i wyjście na zachodnią półkulę. Ameryka potrzebuje stabilnej sytuacji w Europie i na styku ze Wschodem, a Europa Zachodnia potrzebuje wsparcia w wyzwoleniu się od skorumpowanych elit politycznych. W geograficznym środku tych wszystkich potrzeb leży zaś Polska, a to, czy Polacy zdobędą się na przejęcie swojego losu z rąk okupacyjnych pseudoelit, zależy tylko od nas. Czas pokaże, czy wojny, które teraz się toczą, są początkiem III Wojny Światowej, czy początkiem walki wyzwoleńczej narodu polskiego. Najpierw od własnych ograniczeń mentalnych, potem od zdrajców i Obcych Udających Swoich, a w końcu od opresji obcych potęg, zmuszających nas do narodowego samobójstwa.

Poradnik świadomego narodu, księga 1: Historia debilizacji

Do kupienia tutaj: LINK

______________

Początek wojny cz.5. Walka wyzwoleńcza narodu, Bartosz Kopczyński, 7 lipca 2025

Tucker Carlson: Wywiad z prezydentem Iranu Mosoudem Pezeshkianem

Tucker Carlson przeprowadza wywiad z prezydentem Iranu Mosoudem Pezeshkianem

Wideo po angielsku z transkrypcją w języku polskim

DR IGNACY NOWOPOLSKI JUL 8

W sensacyjnym wywiadzie z Tuckerem Carlsonem prezydent Iranu Masoud Pezeshkian po raz pierwszy szeroko wypowiada się na temat obecnej sytuacji geopolitycznej, relacji ze Stanami Zjednoczonymi, ataków Izraela na irańskie obiekty nuklearne i swojego kursu politycznego. Rozmowa oferuje rzadkie spojrzenie na perspektywę Iranu w trwającym konflikcie na Bliskim Wschodzie, podkreśla jego gotowość do angażowania się w dyplomację, a jednocześnie podnosi poważne oskarżenia przeciwko Izraelowi i jego roli w eskalacji wojny.

——————————————————–

Tucker Carlson : Panie Prezydencie, dziękuję za wywiad. Jest lub wydaje się, że jest przerwa w wojnie między Stanami Zjednoczonymi a Iranem. Jak myślisz, jak się to skończy? Jak myślisz, jak to powinno się skończyć?

Prezydent Pezeshkian : Nie zaczęliśmy tej wojny i nie chcemy, aby ta wojna trwała w jakikolwiek sposób. Od samego początku dewizą mojej administracji, której zawsze przestrzegałem, było promowanie jedności narodowej w kraju, a także promowanie pokoju, harmonii i przyjaźni z krajami sąsiednimi i resztą świata.

Tucker Carlson : Amerykański prezydent Donald Trump powiedział, że Stany Zjednoczone zbombardowały wasze zakłady wzbogacania, ponieważ rząd Iranu odmówił porzucenia swojego programu nuklearnego i że nie będzie pokoju, dopóki Iran nie porzuci swojego programu nuklearnego. Czy byłbyś skłonny porzucić program nuklearny w zamian za pokój?

Prezydent Pezeshkian : Chcę ci powiedzieć, co się wydarzyło. To Netanjahu, od 1984 roku, stworzył fałszywą mentalność, że Iran dąży do posiadania bomby atomowej. I zasugerował, że Iran próbował opracować bombę atomową w przeszłości i wpoił to do umysłów każdego prezydenta USA od tego czasu i sprawił, że uwierzyli, że chcemy bomby atomowej. Ale prawda jest taka, że ​​nigdy nie staraliśmy się opracować bomby atomowej, ani w przeszłości, ani teraz, ani w przyszłości, ponieważ to jest fałsz. I to przeczy religijnemu dekretowi lub fatwie wydanej przez Najwyższego Przywódcę Islamskiej Republiki Iranu. Tak więc religijnie zabrania nam dążenia do posiadania bomby atomowej. I to zawsze było potwierdzane, dzięki naszej współpracy z MAEA, ponieważ zawsze byli tam, aby zweryfikować i udowodnić, że nigdy nie chcieliśmy mieć bomby atomowej. Ale niestety, ta współpraca została zakłócona przez nielegalne ataki na nasze obiekty jądrowe.

Tucker Carlson : Więc według doniesień prasowych zaprzestaliście współpracy z IAEA, Międzynarodową Agencją Energii Atomowej. Więc zakładam, że reszta świata nie ma możliwości, aby dowiedzieć się, ile uranu wzbogacacie, w jakim zakresie, w jakim procencie jest wzbogacany. Czy jest sposób, aby to zweryfikować, i czy pozwolilibyście innym narodom zweryfikować, że nie budujecie broni jądrowej?

Prezydent Pezeshkian : Panie Carlson, sir, chciałbym zwrócić pana uwagę na fakt, że byliśmy w trakcie rozmów ze Stanami Zjednoczonymi. Prezydent Stanów Zjednoczonych zaprosił nas na te rozmowy, aby spróbować zawrzeć pokój. Powiedziano nam w trakcie tych negocjacji i rozmów, że dopóki nie damy Izraelowi pozwolenia, nie zaatakują nas. I mieliśmy odbyć kolejną rundę rozmów, bardzo niedługo, ale w trakcie tych przygotowań Izrael storpedował stół negocjacyjny. Siedzieliśmy przy stole negocjacyjnym, kiedy to się stało. I robiąc to, całkowicie zrujnowali i zniszczyli dyplomację. Ale odpowiadając na pańskie pytanie dotyczące monitorowania lub nadzoru nad naszym programem nuklearnym, chcę powiedzieć, że jesteśmy gotowi negocjować w tej sprawie. Nigdy nie byliśmy stroną, która wycofała się z przeglądu. Zawsze jesteśmy gotowi na taki nadzór. Ale niestety, w wyniku bezprawnych ataków Stanów Zjednoczonych na nasze centra i obiekty nuklearne, znaczna część sprzętu i obiektów została poważnie uszkodzona. Dlatego nie mamy do nich dostępu. Niestety, nie mamy dostępu. Dopóki ten dostęp nie zostanie przywrócony, będziemy musieli poczekać i zobaczyć, co się stanie i jak bardzo zostały uszkodzone, zanim będziemy mogli przeprowadzić inspekcję.

Tucker Carlson : Doniesienia prasowe mówią, że wierzysz, że twój rząd uważa, że ​​IAEA szpieguje rząd Iranu i przekazuje informacje Izraelowi. Czy wierzysz w to? Jeśli tak, czy masz dowody, które świat mógłby zobaczyć?

Prezydent Pezeshkian : Chcę powiedzieć, że tak, byliśmy nieco pesymistyczni co do działań MAEA, ponieważ zdawaliśmy sobie sprawę, że Izrael może uzyskać informacje z inspekcji przeprowadzanych przez MAEA. Jednak nigdy nie przeszkodziło to MAEA w prowadzeniu działań w Iranie. Mieli pełny dostęp do nadzorowania i monitorowania naszych obiektów jądrowych. Ale w wyniku ostatniego raportu MAEA pojawił się brak zaufania. Charakter raportu i sposób jego sporządzenia dały reżimowi izraelskiemu pretekst i przygotowały grunt pod ich bezprawny i nieautoryzowany atak na nasze obiekty jądrowe. A nawet później MAEA nie potępiła ani nie powstrzymała tych ataków. I to było sprzeczne z prawem międzynarodowym. I to doprowadziło do powszechnej utraty zaufania wśród Irańczyków, irańskich prawodawców i opinii publicznej tutaj.

Tucker Carlson : Wskazałeś, że jesteś zdeterminowany, aby rozwiązać konflikty ze Stanami Zjednoczonymi drogą dyplomatyczną, które wojna podważyła. Czy byłbyś skłonny wznowić dyplomację i czy mógłbyś nam powiedzieć, ogólnie, ale precyzyjnie, jaki rodzaj porozumienia byś zaakceptował?

Prezydent Pezeshkian : Wiesz, wierzę, że moglibyśmy bardzo łatwo rozwiązać nasze różnice i konflikty ze Stanami Zjednoczonymi poprzez dialog i rozmowy. I wiesz, prawo międzynarodowe posłużyłoby jako ramy lub podstawa porozumienia, w którym prawa wszystkich narodów, zwłaszcza narodu irańskiego, byłyby w pełni respektowane. Ale niestety, to Netanjahu swoimi agresywnymi działaniami zniszczył tę dyplomację i te wysiłki. Nigdy nie chcieliśmy niczego innego, jak tylko poszanowania naszych uzasadnionych praw zapisanych w prawie międzynarodowym. Ale jak powiedziałem, to Netanjahu chciał wywołać niepokoje w naszym regionie, wywołał niepokoje i wzniecił napięcia w regionie.

Jak zawsze mówiłem, zawsze dążyliśmy do pokojowego współistnienia. Pokoju. To było moje motto, to było moje przekonanie, to było moje najgłębsze zdanie, że musimy żyć w pokoju i harmonii w tym krótkim i ograniczonym czasie, który dał nam Wszechmogący Bóg, aby żyć w pokoju i harmonii ze wszystkimi. I każdy na świecie powinien żyć w ten sposób. Ale z drugiej strony chciałbym również powtórzyć, że nasi ludzie są wystarczająco zdolni, aby obronić się przed każdym rodzajem ataku. I wierzę, że prezydent Stanów Zjednoczonych może bardzo dobrze poprowadzić region i świat do pokoju i harmonii. Albo, z drugiej strony, poprowadzić ich do nieustannych wojen.

Tucker Carlson : Czy planujesz wznowić negocjacje ze Stanami Zjednoczonymi, z wysłannikiem Stevem Witkoffem lub kimś innym? A jeśli nie, co Twoim zdaniem się stanie?

Prezydent Pezeshkian : Nie widzimy problemu w wznowieniu negocjacji. Ale zanim to nastąpi, muszę przypomnieć, że z powodu okrucieństw popełnionych przez reżim syjonistyczny, Izrael, nie tylko przeciwko mojemu krajowi, ale w całym regionie, stoimy teraz w obliczu kryzysu, który musimy zostawić za sobą. Nasi dowódcy byli wolni. Spędzili noc w domu ze swoimi rodzinami, bezpieczni. A jednak zostali zamordowani. I to jest uważane za zbrodnię wojenną na mocy prawa międzynarodowego, ponieważ, jak powiedziałem, nie byli na służbie. Nasi naukowcy również zostali zabici i zamordowani, wraz z ich rodzinami, żonami i dziećmi. Oni również zostali zabici. Kobiety w ciąży. Dzieci. Zginęli w okrucieństwach, w atakach reżimu izraelskiego. Tylko dlatego, że chcieli zabić jedną osobę, musieli zburzyć i zniszczyć cały budynek. I w rezultacie zginęło wielu niewinnych ludzi. Wiele osób zostało zabitych. I jak powiedziałem, jest ten kryzys, który musimy zostawić za sobą. Jest warunek, warunek wstępny wznowienia rozmów. Jak możemy ponownie zaufać Stanom Zjednoczonym? Jeśli wznowimy negocjacje, to jak możemy mieć pewność, że w trakcie rozmów reżim izraelski nas znów nie zaatakuje?

Tucker Carlson : Czy sądzisz, że rząd Izraela próbował cię zamordować?

Prezydent Pezeshkian : Tak, próbowali, to prawda. I działali odpowiednio. Ale im się nie udało. A jako prawdziwy wierzący wierzę, że to w rękach Wszechmogącego Boga leży decyzja, kiedy człowiek umrze, a kiedy nie. Jeśli Wszechmogący Bóg tego chce, człowiek może umrzeć, nawet jeśli swobodnie i bez przeszkód chodzi po ulicy. Ale chcę wam jasno powiedzieć, że wcale nie boję się poświęcić siebie dla tej sprawy, dla obrony mojego kraju i zachowania i obrony suwerenności, wolności i niepodległości mojego kraju. Jestem gotów oddać za to swoje życie, oddać swoją krew. I nikt tutaj — mam na myśli żadnego z urzędników rządowych — nie boi się stracić życia broniąc naszego kraju. Ale czy to przyniesie bezpieczeństwo regionowi? Mam na myśli rozlew krwi, morderstwa, zabijanie innych. Czy to przyniesie pokój, harmonię i stabilność regionowi?

Tucker Carlson : Z całym szacunkiem, czy możesz nam powiedzieć, skąd wiesz, że byłeś celem półtora tygodnia temu? Nie widziałem nigdzie potwierdzenia tego. Skąd wiesz na pewno, że próbowali cię zabić?

Prezydent Pezeshkian : Oczywiście, to na pewno nie Stany Zjednoczone stały za zamachem na moje życie. To nie był nikt inny, tylko Izrael. Byłem na spotkaniu. Omawialiśmy nasz plan działania. Ale dzięki informacjom szpiegowskim, które mieli, próbowali zbombardować obszar, na którym odbywało się to spotkanie. Ale jak powiedziałem, to Bóg chce, kiedy człowiek umrze i odda swoje życie. I raz jeszcze chcę podkreślić, że nie boimy się męczeństwa. Nie boimy się poświęcić naszego życia dla naszego ludu, dla naszej niepodległości. Chcę powiedzieć, że ta wojna narzucona przez reżim izraelski doprowadziła do większej solidarności i jedności wśród narodu irańskiego. Po raz kolejny udowodniła, że ​​naród irański, bez względu na to, gdzie się znajduje na świecie, dba o swój kraj, suwerenność i integralność terytorialną swojej ojczyzny. Jak powiedziałem, przyniosło to więcej solidarności i jeszcze bardziej nas zjednoczyło dzięki temu aktowi agresji ze strony reżimu izraelskiego. Moja sugestia jest taka, że ​​rząd Stanów Zjednoczonych powinien uważać, aby nie ingerować w wojnę, która nie jest jego wojną, która nie jest wojną Ameryki. To wojna Netanjahu, która ma swoje diaboliczne machinacje dla całego regionu. On ma swój własny plan, Netanjahu — mam na myśli nieludzki plan. To prowadzenie nieustannych wojen, wojen, które trwają i trwają. I to jest moja sugestia dla Stanów Zjednoczonych: nie dajcie się oszukać Netanjahu, nie dajcie się wciągnąć w tego rodzaju wojnę.

Tucker Carlson : Wielu Amerykanów boi się Iranu. Mówisz, że się nie boisz, ale Amerykanie boją się Iranu. Wierzą, że Iran chce zaatakować Stany Zjednoczone bronią jądrową. Widzą filmy, na których Irańczycy skandują „Śmierć Ameryce” i nazywają nas „Wielkim Szatanem”. Co o tym sądzisz? Czy powinniśmy bać się Iranu?

Prezydent Pezeshkian : Myślę, że to bardzo błędne wrażenie, jakie każdy może mieć na temat Iranu lub Irańczyków. Chcę ci przypomnieć, że Iran nigdy nie najechał innego kraju w ciągu ostatnich dwustu lat. Kiedy mówią „Śmierć Stanom Zjednoczonym”, nie mają na myśli śmierci obywateli Stanów Zjednoczonych ani nawet śmierci urzędników Stanów Zjednoczonych. Mają na myśli śmierć dla przestępczości, śmierć dla zabijania i rzezi, śmierć dla wspierania przemocy i ucisku, śmierć dla zabijania innych, śmierć dla niepewności i niestabilności. To znaczy, czy kiedykolwiek słyszałeś o Irańczyku zabijającym Amerykanina? Czy kiedykolwiek o tym słyszałeś? Albo o terroryście, który był Irańczykiem i przeprowadził atak terrorystyczny na Amerykanów? Nie. To twój prezydent przyznał, że Amerykanie stworzyli ISIS w naszym regionie i są odpowiedzialni za ten fałszywy obraz religii lub muzułmanów na świecie. I raz jeszcze chcę wam powiedzieć i przypomnieć, że nie oznacza to śmierci narodu amerykańskiego ani funkcjonariuszy, ale śmierć zbrodniom i okrucieństwom, zastraszaniu, stosowaniu przemocy i każdemu, kto chciałby stać się wspólnikiem zbrodni popełnianych przez innych.

Tucker Carlson : Dwóch irańskich ajatollahów wydało fatwy przeciwko Donaldowi Trumpowi. Co to dokładnie oznacza i jaka jest twoja ocena?

Prezydent Pezeshkian : O ile mi wiadomo, nie wydali żadnych dekretów ani fatw przeciwko żadnej osobie ani przeciwko Donaldowi Trumpowi osobiście, a przede wszystkim nie ma to nic wspólnego z rządem Iranu ani z Jego Eminencją Najwyższym Przywódcą Iranu. Tak naprawdę fatwa miała na myśli potępienie zniewagi religii lub osób religijnych. I tak naprawdę powiedzieli, że jest to godne ubolewania, jest to niedopuszczalne. Tak więc nie była skierowana przeciwko prezydentowi Stanów Zjednoczonych ani żadnej innej osobie. I mogą być ludzie z własnymi pomysłami i opiniami, ale zapewniam: znaczenie tej fatwy nie powinno być interpretowane jako groźba przeciwko jakiejkolwiek osobie.

Tucker Carlson : Czy Iran kiedykolwiek w przeszłości aktywnie wspierał próbę zamachu na Donalda Trumpa?

Prezydent Pezeshkian : To jest dokładnie to, co próbują ci powiedzieć, co Netanjahu próbuje zasugerować i w co chce, żeby uwierzyli twoi ludzie lub prezydent twojego kraju. Ale to nieprawda, ponieważ Netanjahu, jak powiedziałem, ma własny plan. Chce wciągnąć Stany Zjednoczone w nieustanne wojny, jak powiedziałem, i przynieść więcej niepewności, niestabilności i niepokojów do całego regionu.

Tucker Carlson : W Stanach Zjednoczonych mieszka wielu obywateli Iranu. Niektórzy mówią, że są to uśpione komórki, terroryści działający na rozkaz waszego rządu. Czy wydalibyście teraz oświadczenie dla obywateli Iranu mieszkających w Stanach Zjednoczonych, aby nie dopuszczali się aktów przemocy w Stanach Zjednoczonych?

Prezydent Pezeshkian : To, co mi teraz mówisz, to pierwsze, co o tym słyszę, od ciebie lub kogokolwiek. Wiesz, Irańczycy są znani ze swojej wiedzy, ze swojej erudycji, ze swojej uprzejmości, z bycia cywilizowanymi. Czy widziałeś coś innego u nich? Inny rodzaj zachowania lub agresywne zachowanie? Czy ktoś kiedykolwiek widział u nich coś, co budziłoby obawy? Jak powiedziałem, to właśnie próbuje wbić ci do głowy Izrael. Rozprzestrzeniają informacje, że Irańczycy mogą być zdolni do takich rzeczy. Ale to jest całkowicie nieprawdziwe, ponieważ Irańczycy z natury są za pokojem i spokojem i nadal próbują uczynić to faktem, w jakiś sposób wpłynąć na umysły decydentów i obywateli Stanów Zjednoczonych i nastraszyć ich, aby zaangażowali się w wojnę w moim regionie, która nie zapewni żadnych interesów Stanom Zjednoczonym. Stany Zjednoczone nie są zainteresowane angażowaniem się w jakąkolwiek wojnę w moim regionie.

Tucker Carlson : Nie tak dawno temu, podczas rewolucji irańskiej, kiedy Iran miał stosunki z Izraelem i stosunki handlowe z Izraelem i podobno kupował broń od Izraela. Co się stało? Jak to się zmieniło? Kto to zmienił i dlaczego?

Prezydent Pezeshkian : Wiecie, sam Izrael jest winny, bo spójrzcie, co zrobili w Palestynie, w Strefie Gazy, przez ostatnie kilka lat, co zrobił Netanjahu, zabijając kobiety i dzieci, bombardując szkoły i szpitale, a także obszary cywilne i mieszkalne. I to jest po prostu ludobójstwo. Zablokowali żywność, lekarstwa i pomoc humanitarną dla Strefy Gazy. To miało negatywny wpływ na sposób, w jaki mój kraj i cały region postrzegają Izrael, i mam na myśli, że ich własne zachowanie i ich własne działania są winne, ponieważ to jest niedopuszczalne, to, co zrobili w moim regionie. I o ile wiem, nigdy nie otrzymaliśmy żadnej broni od Izraela. I chcę wam powiedzieć, nawet w tamtym czasie nie chcieliśmy broni, nie chcieliśmy wojen, nie chcieliśmy walczyć z Irakijczykami. To była wojna, która została nam narzucona. I tak jak ta wojna została nam narzucona przez reżim izraelski, nie zaatakowaliśmy Izraela. Oni zaatakowali nas.

Tucker Carlson : Czy pod koniec wymiany dyplomatycznej ze Stanami Zjednoczonymi możesz sobie wyobrazić świat, w którym amerykańskie firmy znów inwestują w Iran, sankcje są zniesione, a w regionie panuje pokój? Czy to jest twój cel? Czy uważasz, że to możliwe?

Prezydent Pezeshkian : Wiecie, tak było od samego początku mojej kadencji. Przede wszystkim starałem się prowadzić politykę wewnętrzną, solidarność i jedność, jeszcze bardziej jednoczyć naród irański. Potem staraliśmy się nawiązać lepsze stosunki z naszymi sąsiadami, krajami sąsiadującymi z Iranem. A potem odbyłem tę rozmowę z Jego Eminencją Najwyższym Przywódcą Iranu i podczas niej Jego Eminencja podkreślił, że nie ma żadnych ograniczeń i nic nie stoi na przeszkodzie, aby inwestorzy ze Stanów Zjednoczonych przyjechali do Iranu i dokonywali tam inwestycji na dużą skalę, nawet w tej chwili. I nigdy nie było żadnych ograniczeń, nic nie stało na przeszkodzie, aby przyjechali do Iranu. I takie jest przekonanie Najwyższego Przywódcy Iranu. Ale jeszcze raz, chcę powiedzieć, że to Izrael nie chce, aby takie rzeczy działy się w regionie. Izrael nie chce widzieć pokoju i spokoju w regionie. Ale chcę powtórzyć, że prezydent Stanów Zjednoczonych, pan Trump, jest wystarczająco zdolny, aby poprowadzić region ku pokojowi i lepszej przyszłości, i postawić Izrael na jego miejscu lub wpędzić w nieskończoną otchłań lub grzęzawisko. To wojna, w którą Netanjahu chce wciągnąć Stany Zjednoczone lub prezydenta Stanów Zjednoczonych. To prezydent Stanów Zjednoczonych musi wybrać, o której ścieżce ci mówiłem. I jak ci mówiłem, nic nie stoi na przeszkodzie działalności handlowej, przemysłowej lub gospodarczej amerykańskich biznesmenów i inwestorów. I oczywiście, jeśli istniało jakieś ograniczenie, to było ono spowodowane sankcjami USA, a nie przez nas.

Tucker Carlson : Panie Prezydencie, moje ostatnie pytanie: gdybyśmy wybuchli wielką wojną, czy Iran, czy mógłby pan oczekiwać pomocy ze strony Rosji i Chin, pomocy militarnej i gospodarczej od swoich sojuszników, Rosji i Chin?

Prezydent Pezeshkian : Przez wszystkie te lata polegaliśmy tylko na Bogu i nadal polegamy na Nim. Potrafimy się bronić, stać na własnych nogach i bronić naszego kraju, naszej integralności terytorialnej, aż do ostatniej kropli krwi. Jak już wielokrotnie mówiłem, nie chcemy wojen. Nie chcemy rozwijać broni jądrowej. A ten fałszywy obraz, ta fałszywa mentalność, która została stworzona w umysłach amerykańskich decydentów i urzędników, jest wynikiem diabolicznych machinacji podżeganych przez Netanjahu i reżim izraelski oraz ich polityki wojennej.

A prezydent Stanów Zjednoczonych powinien wiedzieć, że kolejna wojna tylko rozprzestrzeni więcej niestabilności na Bliskim Wschodzie. I nie będzie w interesie ani korzyści prezydenta USA ani administracji USA, aby podążać w tym kierunku lub w tamtym kierunku. Zamiast tego muszą wybrać pokój i spokój, co osobiście zdecydowanie popieram i do czego oczywiście dąży również moja administracja i mój kraj. Wierzę również, jak powiedziałem, że prezydent Stanów Zjednoczonych ma wystarczającą władzę, aby powstrzymać Izrael i Netanjahu, powstrzymać ich i zastąpić podżeganie do wojny, rozlew krwi i konflikt pokojem i spokojem.

Tucker Carlson : Panie Prezydencie, dziękuję za podzielenie się swoją perspektywą. Doceniam to.

Prezydent Pezeshkian : Dziękuję za danie mi okazji, aby opowiedzieć, co dzieje się w moim umyśle i sercu. I mam nadzieję, że pokój i spokój zapanują nie tylko dla narodu Stanów Zjednoczonych, dla urzędników Stanów Zjednoczonych, ale dla całego świata, a szczególnie dla narodu mojego regionu. Dziękuję jeszcze raz.

Wojna 4.0, czyli “pacyfistyczna” Dolina Krzemowa idzie do wojska

Wojna 4.0, czyli Dolina Krzemowa idzie do wojska

Grzegorz Górny


Dwie precyzyjne operacje wojskowe przeprowadzone w krótkim odstępie czasu – ukraińska „Spider Web” i izraelska „Rising Lion” – pokazują, że weszliśmy w nowy etap prowadzenia wojen, w którym decydujące znaczenie ma sztuczna inteligencja. Maleje znaczenie przewagi liczebnej, a rośnie pierwszeństwo AI. Nie byłoby tego wszystkiego, gdyby nie zaangażowanie branży Big Tech, która w przemyśle zbrojeniowym i transformacji technologicznej sił zbrojnych dostrzegła szanse na rozwój i duże pieniądze.

Do tej pory liderzy sektora IT obnosili się ze swoimi pacyfistycznymi poglądami. Często w używanej przez siebie retoryce i symbolice nawiązywali do kontrkultury lat sześćdziesiątych z jej sprzeciwem wobec „brudnej” wojny w Wietnamie. Ich hasłem było: „make love not war”. Teraz jednak się to zmienia, a przykładem może być zawarta pod koniec maja umowa o partnerstwie strategicznym między dwoma cyfrowymi gigantami z Kalifornii: Meta i Andruil. Celem współpracy między obu firmami jest opracowanie wojskowych systemów wirtualnej rzeczywistości. Koncerny mają rozwijać systemy sztucznej inteligencji, robotyki, rzeczywistości rozszerzonej i systemów autonomicznych dla celów zbrojeniowych.

Zuckerberg i Luckey – wielkie rozstanie

Symboliczne są losy właścicieli obu spółek. Palmer Luckey nazywany bywa „złotym dzieckiem” branży IT. Jeszcze jako nastolatek wynalazł i opatentował pierwszy na świecie zestaw do wirtualnej rzeczywistości. W 2012 roku, mając zaledwie 20 lat, założył firmę Oculus VR, którą dwa lata później sprzedał Facebookowi na 2,3 miliarda dolarów. Młody miliarder nie zamierzał iść na emeryturę, lecz nadal pracował dla koncernu jako jeden z dyrektorów. W marcu 2017 roku niespodziewanie opuścił jednak Facebooka i zakończył współpracę z Oculus VR.

Z materiałów ujawnionych później przez „The Wall Street Journal” wynika, że powodem rozstania była dotacja w wysokości 9 tysięcy dolarów udzielona podczas kampanii wyborczej przez Luckeya jednej z organizacji, które wspierały Donalda Trumpa i krytykowały Hillary Clinton. W tamtym czasie dla potentatów z Doliny Krzemowej nie było większej zbrodni niż popieranie kandydata republikanów. Zaczęto więc naciskać na Facebooka, by zakończył współpracę z niepoprawnym politycznie geniuszem. Według nowojorskiej gazety także Zuckerberg miał wywierać wówczas presję na Luckeya. W efekcie ten ostatni odszedł z koncernu. Zatrudnił jednak prawnika, który wywalczył dla niego 100 milionów dolarów odszkodowania za zwolnienie z powodów politycznych.

Trzy miesiące po odejściu z Facebooka Palmer Luckey założył firmę Anduril specjalizującą się w wykorzystaniu wysoko zaawansowanych technologii w branży wojskowej. Rozpoczął też współpracę z administracją Donalda Trumpa, produkując dla straży granicznej systemy nadzoru i kontroli granicy między USA a Meksykiem. Dziś Anduril to lider innowacji w sektorze zbrojeniowym, a jego wartość wyceniana jest na 30,5 miliarda dolarów.

Zuckerberg i Luckey – wielkie pojednanie

Jeszcze niedawno pojednanie dwóch skłóconych ze sobą panów wydawało się nierealne. Zuckerberg sympatyzował z demokratami, a Luckey wspierał republikanów, zaś temperatura sporów kulturowych w USA, a zwłaszcza w poprawnej politycznie Dolinie Krzemowej, uniemożliwiała porozumienie. W zeszłym roku wszystko się jednak zmieniło. Najwięksi potentaci branży IT przeszli na stronę Trumpa. Zuckerberg poleciał do Mar-a-Lago, by złożyć hołd nowemu prezydentowi.

Pierwszy wspólny projekt obu koncernów pod nazwą „EagleEye” ma na celu stworzenie wizjerów wojskowych najnowszej generacji, które pozwolą żołnierzom wykrywać z daleka drony, identyfikować ukryte cele i kontrolować autonomiczne systemy uzbrojenia. Meta wnosi w wianie swój system sztucznej inteligencji Llama, a Andruil własną platformę Lattice. To pierwsze ze wspólnych przedsięwzięć mających na celu zmianę technologicznego oblicza amerykańskiej armii.

Partnerstwo strategiczne Zuckerberga i Luckeya to najbardziej spektakularny przykład wejścia sektora IT do przemysłu zbrojeniowego. Innym jest podpisanie przez Microsoft (we współpracy z Andruil) opiewającego na 22 miliardy dolarów kontraktu IVAS na produkcję dla armii USA zaawansowanego systemu słuchawkowego opartego na rzeczywistości rozszerzonej. Wynalazek ma na celu poprawę świadomości sytuacyjnej żołnierzy poprzez nakładanie obrazów z czujników i innych informacji na ich pole widzenia. 

W tym samym kierunku podążają nie tylko Meta i Microsoft, lecz także Palantir i OpenAI, które już produkują dla amerykańskiej armii zaawansowane systemy nadzoru i analizy wywiadowczej. To nie przypadek, że w 2024 roku w startupy IT w sektorze obronnym w USA zainwestowano 3 miliardy dolarów. Dolina Krzemowa żegna się więc ze swoimi pacyfistycznymi hasłami, zasilając innowacjami kompleks przemysłowo-zbrojeniowy.

Nowy wyścig zbrojeń 4.0

Przebieg wojen między Ukrainą a Rosją oraz między Izraelem a Iranem wskazuje na nieuchronną konwergencję technologii cywilnych i wojskowych, co zwiększać będzie rolę produktów podwójnego zastosowania. Broń, która w najbliższej przyszłości rozstrzygać będzie o losach bitew, już dziś produkowana jest nie w ściśle tajnych laboratoriach wojskowych, lecz w tych samych centrach technologicznych, w których jeszcze niedawno milenialsi, siedząc przy biurkach ozdobionych tęczowymi flagami jedli w przerwie na lunch swe wegańskie potrawki, popijając kawę ze Starbucksa i zastanawiając się, jak przeciwdziałać globalnemu ociepleniu.

Kto się nie załapie na ten nowy wyścig zbrojeń, ten stoi na przegranej pozycji. W tym kontekście widać tylko dwie światowe potęgi, które łączą siłę militarną z technologiczną. To Stany Zjednoczone i Chiny. W tym obszarze Rosja zdecydowanie od nich odstaje, a jej dystans do liderów stale powiększa się. Z mniejszych państw z powodu swego zaawansowania technologiczno-wojskowego liczą się także Izrael, Korea Południowa i Tajwan.

Niestety, w tej konkurencji kraje Unii Europejskiej pozostają daleko w tyle nawet za Ukrainą, która stała się swoistym poligonem testowania nowych rodzajów broni. Musimy pamiętać, że w czasach sowieckich Ukraina była jednym z centrów przemysłu zbrojeniowego (w zakładach Jużmasz w Dniepropietrowsku, dziś Piwdenmasz w Dniprze, produkowano np. międzykontynentalne rakiety balistyczne zdolne przenosić głowice jądrowe). Dziś wojna wymusza na Ukraińcach wytwarzanie innowacyjnych technologii wojskowych, które od razu znajdują zastosowanie na polach bitew.

A jak wygląda w tej konkurencji Polska? Czy ktoś w polskim rządzie w ogóle myśli o tych sprawach?

Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/734106-wojna-40-czyli-dolina-krzemowa-idzie-do-wojska

Afera «Epstein» za rządów Trumpa: Nie było żadnej listy klientów, nie było morderstwa…

Afera «Epstein»: Nie było żadnej listy klientów, nie było morderstwa…

Data: 7 luglio 2025Author: Uczta Baltazara 1 Commenta

W suchym i ostatecznym tonie, amerykański Departament Sprawiedliwości (odtąd DOJ) i FBI formalnie zamknęły śledztwo w sprawie Jeffreya Epsteina, jednego z najbardziej mrocznych dossier dotyczących kondycji współczesnej władzy w USA. Nie ma żadnej listy. Nie było żadnego szantażu. Nie było też żadnego morderstwa. Miało miejsce jedynie samobójstwo. A wszystko to deklarowane jest przez administrację, która obiecywała rzucić światło na mroczne sprawy establishmentu.

1. Nota: nie było klientów, nie ma mowy o spisku

Zgodnie z wewnętrzną notatką opublikowaną kilka godzin temu przez portal Axios https://www.axios.com/2025/07/07/jeffrey-epstein-suicide-client-list-trump-administration, Departament Sprawiedliwości stwierdza:

  • Nie istnieje żadna „lista klientów”;
  • Nie wykryto dowodów świadczących o szantażowaniu osób publicznych;
  • Epstein popełnił samobójstwo. Nie stwierdzono zaangażowania w to osób trzecich.

Aby wzmocnić oficjalną narrację, władze opublikowały materiał filmowy z więzienia federalnego Manhattan MCC, zarówno w wersji oryginalnej, jak i tej „ulepszonej”, który ma wykazać brak jakichkolwiek nietypowych wejść lub przemieszczeń w celi Epsteina w nocy z 9 na 10 sierpnia 2019 roku. W ten sposób potwierdzono oficjalną narrację: samobójstwo przez powieszenie się, jak już wcześniej zostało to stwierdzone w raporcie lekarza sądowego.

2. Paradoks: „oficjalna” prawda pojawia się za rządów Trumpa

Najbardziej uderzającym faktem jest nie tylko treść noty, ale także moment jej publikacji. I to nie żaden progresywny czy liberalny rząd ogłosił zamknięcie sprawy, ale właśnie nowa administracja Trumpa, która na stanowiska szefów FBI powołała dwóch byłych «propagandystów konspiracji» należących do kręgów MAGA: Kasha Patela i Dana Bongino – obydwu znanych w przeszłości z wypowiedzi, w których sugerowali zamordowanie Epsteina.

Przez wiele lat, front konserwatywny budował wokół postaci Epsteina symbol elity dewiantów, którą należało zdemaskować: bankierów, członków rodzin królewskich, polityków, filmowców, naukowców. Ale dziś to właśnie ci, którzy obiecali zemstę, przypieczętowują ciszę.

3. Elon Musk przerywa milczenie (a następnie wycofuje się)

Miesiąc przed opublikowaniem noty, Elon Musk (obecnie pozostający oficjalnie w konflikcie z Trumpem) stwierdził w poście opublikowanym na platformie X, że Donald Trump był wymieniony w plikach dotyczących Epsteina. Oświadczenie zostało później usunięte, ale nie wcześniej niż po rozpętaniu fali domysłów.

Odpowiedź byłego prezydenta przyszła za pośrednictwem jego prawnika Davida Schoena (tego samego prawnika, który bronił go podczas drugiego impeachmentu https://en.wikipedia.org/wiki/David_Schoen): brzmiała: żadnego zaangażowania, zero przestępstwa.. Musk następnie wycofał się, mówiąc o „przesadzie”, ale publiczny rozdźwięk pozostał. A wraz z nim podejrzenie, że coś zostało powiedziane za dużo.

Tymczasem sam Elon Musk znał Epsteina i spotkał się z nim przynajmniej jeden raz – w roku 2012. https://radaronline.com/p/details-surface-jeffrey-epstein-unknown-encounter-elon-musk-2012/

4. Nie ma listy; brak przejrzystości

Departament Sprawiedliwości potwierdził, że dalsze materiały nie zostaną ujawnione. Oficjalne powody to:

  • Ochrona prywatności ofiar;
  • Obecność treści o charakterze pornografii dziecięcej;
  • Ryzyko zniesławienia potencjalnie niewinnych osób.

Nie wyjaśniono jednak, dlaczego dokumenty już znane opinii publicznej, takie jak dzienniki lotów Epsteina lub skonfiskowane notatniki telefoniczne, są teraz lekceważone lub pomijane w raporcie.

  • Dzienniki lotów (telegram).
  • Akta Epsteina (The Guardian).
  • Odtajnione zostało ponad 900 stron dokumentów, które dotyczą osób powiązanych z przestępcami seksualnymi Jeffreyem Epsteinem i Ghislaine Maxwell, a także ich współpracowników biznesowych i ich oskarżycielek.
  • Elite Paradise Papers.
  • Raport OIG stwierdza, że kamery cyfrowe w sekcji, gdzie przebywał Epstein w Metropolitan Correctional Center, były niesprawne w momencie jego śmierci. Strażnicy nie przeprowadzali obowiązkowych kontroli, a protokół uwzględniał obecność współwięźnia, który nie został przydzielony do celi.

5. Wątek Mossadu: hipotezy, pominięcia, rzeczywiste powiązania

Aspektem pominiętym w nocie jest możliwy związek między Epsteinem a wywiadem izraelskim. Analitycy badający sprawę podejrzewali, że Epstein funkcjonował jako zbieracz kompromatów na zlecenie służb zagranicznych. Najważniejsze odniesienia to:

  • Ari Ben-Menashe, były agent wywiadu izraelskiego, stwierdził, że Epstein był sterowany przez kręgi powiązane z Mossadem. Oświadczenia te nigdy nie zostały sformalizowane w dokumentach sądowych, ale zostały zebrane przez dziennikarzy śledczych (JFeed, Times of Israel).
  • Ojciec Ghislaine, Robert Maxwell, był szpiegiem Mossadu zaangażowanym w rozpowszechnianie oprogramowania PROMIS (telegram).
  • Epstein posiadał nieruchomości wyposażone w ukryte kamery oraz powiązania z MIT Media Lab, Uniwersytetem Harvarda i pokrewnymi fundacjami, co zostało udokumentowane przez Ronana Farrowa na łamach The New Yorker.

Jednak nota Departamentu Sprawiedliwości nie wspomina o jakimkolwiek dochodzeniu w sprawie funduszy offshore, spółek fasadowych lub trustów zarejestrowanych na Brytyjskich Wyspach Dziewiczych, skąd Epstein miał przesyłać pieniądze do fundacji oraz osób wpływowych. Według Bloomberga wartość aktywów przekraczała 600 milionów dolarów.

6. Zamknięcie nie oznacza wyjaśnienia

Oficjalna narracja jest klarowna, stanowcza i “pożyteczna”: Epstein powiesił się. Był “drapieżnikiem” odosobnionym. Nie istnieje żadna sieć. Nie ma innych osób, które należałoby oskarżyć. Ale owa minimalistyczna retoryka sama w sobie jest wskazówką. Dlaczego ci sami ludzie, którzy obiecali obnażyć system, dziś archiwizują go aktem formalnym? – Dlaczego najbardziej medialna sprawa stulecia zamykana jest bez jakiegokolwiek dokumentu odtajnionego? – Sprzeczności bynajmniej nie ulegają rozproszeniu:

  • Dlaczego Epstein był więziony w warunkach odbiegających od normy, z zepsutymi kamerami i śpiącymi strażnikami?
  • Dlaczego najlepiej strzeżona cela w Ameryce pozwoliła, by samobójstwo najbardziej niebezpiecznego dla elit człowieka „prześlizgnęło się jej przez palce”?
  • Dlaczego zebrany materiał nie może zostać zinwentaryzowany publicznie, w formie zredagowanej?

Odnosi się wrażenie, że dokument, o którym mowa nie służy mówieniu prawdy, ale zablokowaniu przekazu. Nie jest konkluzją, ale interwencją o charakterze przerywającym. Nie jest odpowiedzią, ale nakazem milczenia. I jak każdy nakaz milczenia, pozostawia za sobą rosnące echo pytań. Ponieważ sprawa Epsteina to nie tylko przypadek. To pewien próg.

Nie reprezentuje starcia między prawdą a kłamstwem, ale wewnętrzny konflikt między elitami rywalizującymi ze sobą – które łączy jednak wspólny kod ezoteryczny, język inicjacyjny, który przekształca nadużycie we władzę, a władzę w narrację.

Trump, który od dawna obiecywał demontaż «głębokiego państwa», ostatecznie pozostawił “ołtarz” nietknięty: nie doszło do jakichkolwiek ujawnień, do jakiegokolwiek zerwania mrocznego paktu. Tak jakby jego rolą było pełnienie funkcji wbudowanego strażnika, któremu powierzono zadanie kanalizowania podejrzeń, bez jednoczesnego naruszania “świątyni”.

Na scenie teatru „bractw”, gdzie loże, think tanki i aparaty wymieniają się przysługami i przykrywkami, poprawność polityczna jest jedynie strojem ceremonialnym niewymawialnego porządku: ortodoksją rytualną, przydatną do ukrywania prawdziwych sojuszybynajmniej nie ideologicznych, ale symbolicznych, inicjacyjnych, kabalistycznych.

W tym kontekście Epstein nie jest anomalią, ale funkcją: punktem styku seksu i władzy, szantażu i kontroli, dominacji i wiedzy okultystycznej. Jest perwersyjnym kapłanem systemu, który nie ogranicza się do ukrywania, ale który oddziałuje poprzez to, co ukrywa.

Od Platona po Renesans magiczny, aż do Dugina i „czwartego logosu” https://www.amazon.it/Quarto-Logos-Portuguese-Jan-Ellam-ebook/dp/B07FL2PFQZ, powraca gnostycyzm: wiedza, która ma zbawić tylko nielicznych – moc, która chce kształtować człowieka jako materię alchemiczną. Ale prawda ewangeliczna odrzuca wszelką inicjację: jest objawiana pokornym, a nie wtajemniczanym; jest oferowana słabym, a nie wybrańcom ciemności.

Prawdopodobnie, prawdziwym skandalem nie jest to, co kryje dossier dotyczące Epsteina, ale to, co ujawnia: że elity nie niosą z sobą ratunku i że władza – kiedy klęka przed tajemnicą nieprawości – przestaje rządzić i zaczyna składać ofiary.

INFO: https://www.laveritarendeliberi.it/epstein-lista-mossad-trump/ (wszystkie odniesienia w oryginale artykułu)

Izraelskie media: Odbudowa zniszczeń po irańskich atakach zajmie lata

Odbudowa zniszczeń po irańskich atakach zajmie lata: izraelskie media

Z nowego raportu izraelskich mediów wynika, że ​​irańskie działania odwetowe przeciwko Izraelowi podczas 12-dniowej agresji sponsorowanej przez USA.

https://www.presstv.ir/Detail/2025/07/03/750537/Iran-US-Israel-Tel-Aviv-Ma-ariv-Erez-Ben-Eliezer-

DR IGNACY NOWOPOLSKI JUL 6

Zniszczone budynki po irańskim ataku rakietowym na Beit Yam na terenach okupowanych, 15 czerwca. (Zdjęcie: Reuters)

Hebrajskojęzyczna gazeta Ma’ariv, cytując źródła, poinformowała w czwartek, że w rejonie Tel Awiwu odnotowano najwięcej zniszczeń budowlanych na skutek irańskich ataków rakietowych.

W raporcie wskazano również, że co najmniej 200 dużych budynków zostało poważnie uszkodzonych, a dziesiątki z nich trzeba będzie całkowicie zburzyć.

Poważne zniszczenia dotknęły takie dzielnice jak Ramat Gan, Bnei Brak, Givatim, Holon, Beit Yam, Ramat Hasharon i Herzliya.

W wyniku trafienia rakiet w Tel Awiw, obszary Ramat Gan, Beit Yam, Holon i Bene Berak doznały znacznych zniszczeń” – czytamy w raporcie.

Erez Ben-Eliezer, planista obszaru Tel Awiwu, potwierdził również, że gęsto zaludniony obszar Tel Awiwu doznał największych zniszczeń podczas wojny narzuconej przez USA i Izrael przeciwko Iranowi. Stwierdził, że odbudowa co najmniej 200 poważnie uszkodzonych budynków zajmie lata.

Według izraelskich mediów i raportów ekonomicznych, Izrael poniósł szacunkowe 12 miliardów dolarów bezpośrednich strat w wyniku 12-dniowej wojny agresywnej z Iranem, a łączna suma strat może wzrosnąć do 20 miliardów dolarów.

Instytut Weizmanna: Jak irańskie rakiety uderzyły w serce izraelskiego centrum naukowo-wojskowego

Instytut Weizmanna: Irańskie rakiety uderzyły w serce izraelskiego centrum naukowo-wojskowego

Irańskie ataki rakietowe zniszczyły Instytut Weizmanna, ważny ośrodek badawczy powiązany z wojskiem, niszcząc dziesięciolecia pracy naukowej i ujawniając jego tajną rolę wojskową.

Straty obejmują wydatki na cele wojskowe, szkody spowodowane atakami rakietowymi, wypłaty dla poszkodowanych osób i przedsiębiorstw oraz naprawy infrastruktury.

Eksperci ostrzegają, że ostateczna suma może wynieść 20 miliardów dolarów, gdy tylko zostaną w pełni uwzględnione pośrednie skutki ekonomiczne i roszczenia cywilne dotyczące odszkodowań.

Jak wynika z danych opublikowanych przez prawicową gazetę „Israel Hayom”, jak dotąd do funduszu odszkodowawczego reżimu wpłynęło ponad 41 000 wniosków, a liczba ta jest znacznie większa.

Izraelska gazeta „Jedi’ot Achronoth” podała wcześniej, że skarb państwa poniósł już straty w wysokości 22 miliardów szekli (6,46 miliarda dolarów).

Wojsko izraelskie stara się teraz o dodatkowe 40 miliardów szekli (11,7 miliardów dolarów) na uzupełnienie zapasów broni, zakup dodatkowych myśliwców przechwytujących i broni ofensywnej oraz utrzymanie jednostek rezerwowych. Przed wojną wnioskowano o 10 miliardów, a później o 30 miliardów szekli.

Izrael zmaga się ze skutkami irańskich ataków rakietowych

Izrael zmaga się ze skutkami irańskich ataków rakietowych

Teraz wychodzi na jaw prawdziwa skala zniszczeń spowodowanych odwetowymi atakami rakietowymi Iranu.

Analitycy ekonomiczni ostrzegali, że przedłużanie wojny może doprowadzić gospodarkę Izraela na skraj załamania.[Nic to.. Wujek SAM każe wam dopłacić.. md]

13 czerwca Izrael rozpoczął niesprowokowaną agresję przeciwko Iranowi, atakując obiekty nuklearne i mordując wysokich rangą dowódców wojskowych i naukowców, a także zwykłych cywilów.

W odpowiedzi Iran wystrzelił setki rakiet balistycznych i dronów, które uderzyły w wiele newralgicznych i strategicznych lokalizacji w Izraelu, co potwierdziły izraelskie media.

Izrael został zmuszony do jednostronnego zaakceptowania zaproponowanego przez USA zawieszenia broni po poniesieniu ciężkich strat i nieudanej próbie zniszczenia irańskiej infrastruktury nuklearnej.

Źródło: https://www.presstv.ir/Detail/2025/07/03/750537/Iran-US-Israel-Tel-Aviv-Ma-ariv-Erez-Ben-Eliezer-

Początek wojny cz.4. Wady i zalety USA

Początek wojny cz.4. Wady i zalety USA

Autor: AlterCabrio , 5 lipca 2025

Artykuł niniejszy stanowi czwartą część z minicyklu o wojnie, sprowokowanej przez małe państwo Chazarów i wywołanej przez wielkie Anglosasów. Pierwotnie miał mieć trzy części. Pierwszy artykuł omawia sprawy amerykańskie, drugi – światowe, a trzeci – polskie. Zaszła jednak potrzeba, aby rozbudować treść o kilka ważnych kwestii. Część trzecia dotyczyła wierzeń podżegaczy do wojny światowej, część czwarta traktuje o wadach i zaletach USA jako sojusznika.

−∗−

Obraz tytułowy: LINK

Początek wojny cz.4. Wady i zalety USA

Artykuł niniejszy stanowi czwartą część z minicyklu o wojnie, sprowokowanej przez małe państwo Chazarów i wywołanej przez wielkie Anglosasów. Pierwotnie miał mieć trzy części. Pierwszy artykuł omawia sprawy amerykańskie, drugi – światowe, a trzeci – polskie. Zaszła jednak potrzeba, aby rozbudować treść o kilka ważnych kwestii. Część trzecia dotyczyła wierzeń podżegaczy do wojny światowej, część czwarta traktuje o wadach i zaletach USA jako sojusznika.

Wcześniejsze części:

Początek wojny, cz.1. Trump przeciwko światu

Początek wojny, cz. 2. Walka o dominację

Początek wojny, cz.3. W co wierzą podżegacze

Europa

Omówienie Ameryki poprzedzam wstępem dotyczącym Europy, niedługim, bo nie ma zbytnio o czym mówić. Nasz nieszczęsny kontynent jęczy pod okupacją wrogiej siły chazarskich gnostyków, którzy kupili lub w inny sposób przejęli rządy państw europejskich. Przegląd kreatur politycznych Europy, należącej do tzw. kolektywnego Zachodu przyprawia o mdłości. Prezydenci, premierzy, kanclerze, koronowane głowy, elity polityczne i społeczne, jakże daleko odeszli oni od łacińskiej cywilizacji swoich przodków. Pod takim przewodnictwem Europa stacza się w otchłań, i z uporem maniaka niszczy sama siebie. Część zachodnia kontynentu to masa upadłościowa, tyle, że jeszcze nie ogłoszono tego publicznie. Być może zrobią to nachodźcy, sprowadzani milionami. Ludność Europy niewiele lepsza, ogłupiona, zdebilizowana, wyprana. Upadłość ich państw pozwoli tym ludziom, po otrząśnięciu się z szoku, na odbudowę swojej rzeczywistości. Trzeba będzie przypomnieć sobie, kim się jest – tożsamość narodową, kulturową, religijną, i przeprosić się z pożyteczną pracą. Na razie jednak Europa jeszcze jedzie po ślepym torze. Awantura Chazarów i Anglosasów z Persami pokazała rozmiar degrengolady europejskich przywódców. Pomimo, że każdy normalny człowiek bez trudu widzi, że agresorem są Chazarzy, tamci głoszą winę Persów i nakazują im, aby przestali. Ciekawe, kiedy ktoś im nakaże, aby przestali już żyć. Tak samo prezydent Duda jedyne, co miał do powiedzenia, to że jeśli Ameryka zaatakowała, to dobre jest, widocznie był powód. Podobnie zachowali się politycy obecnej ekipy warszawskiej.

Oznacza to, że strategiczny sojusz z państwami europejskimi obarczony jest wielkim ryzykiem, z dwóch powodów. Po pierwsze, mogą w każdej chwili zmienić politykę państwa, wraz ze zmianą ekipy po kolejnych wyborach. Po drugie, ich polityka jest zależna od ukrytych sił, które z cienia wydają polecenia ich politykom. Po co więc dogadywać się z figurantami, lepiej od razu poszukać ich właścicieli i dogadywać się bezpośrednio. Unia Europejska nie jest obecnie żadnym partnerem geopolitycznym, i nigdy nim nie będzie, chwała Bogu. Z liczących się państw europejskich Hiszpania opanowana przez lewaków, Francja przez masonów, Brytania przez Rotszyldów, Niemcy przez wiadomo kogo, a wszyscy po jednych pieniądzach służą gnostyckim Chazarom. Niemcy ponadto tradycyjnie traktują nas jako obszar ekspansji i nie zamierzają traktować jako partnera. Sami się tego dopraszamy, poprzez polityków merdających ogonkami do Niemiec i Unii. Poza tym Europa, mimo, że dysponuje wielkim potencjałem, jest zarządzana celowo fatalnie i stoi przed wielorakimi kryzysami. Polska oczywiście również pogrążona jest w problemach, co dobitnie wyrażają np. takie parametry, jak dług publiczny i demografia. My jednak mamy dużo szczęścia – jesteśmy na tej upadającej Unii obrzeżach.

Ameryka

Mam na myśli oczywiście USA, anglosaskie państwo założone przez masonów i politycznie okupowane przez gnostyckich Chazarów. Zostało wybrane do roli światowego hegemona, o czym pisałem w części I cyklu. W tej chwili Ameryka, jeśli chce utrzymać swoją uprzywilejowaną pozycję musi stoczyć dwie walki. Pierwszą, łatwiejszą już toczy, a jest to walka o kontrolę strefy atlantyckiej, czyli utrzymanie imperium amerykańskiego. Nie jest to hegemonia globalna ani państwo światowe, tylko własne imperium. Zakłada ono zmodyfikowaną doktrynę Monroe. USA musi liczyć się z rosnącym znaczeniem państw, skupionych w BRICS, położonych również w Ameryce Południowej, a także z tym, że musi kontrolować Europę, ale ma coraz mniej możliwości. Europa jest bowiem złączona z Azją, a tam znajdują się dwie potęgi, których znaczenie musi uznać imperium amerykańskie: Rosja i Chiny, a także zyskujące na znaczeniu Indie. Te potęgi także mają swoje aspiracje i nie chcą uznać nad sobą żadnej hegemonii, a to oznacza, że Ameryka, która chce poukładać swoje sprawy musi dogadać się co do modus vivendi, które zaakceptują co najmniej Rosja i Chiny. To sytuacja nowa, kształtująca się dopiero kilkanaście lat, więc mnóstwo rzeczy wciąż jest do poukładania. Sprawę przesądzają parametry statystyczne, pokazujące rosnącą pustotę dolara, w miarę, jak używany jest do produkcji fikcyjnego pieniądza, oraz spadek zdolności sterowniczych USA na tle równoległego wzrostu Azji. Oprócz tych trudności ekonomicznych, które kiedyś doprowadzą Zachód do bankructwa, Ameryka ma do rozwiązania trzy najważniejsze problemy polityczne: co zrobić z Europą, co zrobić z państwem Chazarów, i co zrobić z gnostyckimi Chazarami, okupującymi USA.

Druga więc walka, którą Ameryka musi stoczyć, aby zachować swoją uprzywilejowaną pozycję to rozwiązanie problemu gnostycko-chazarskiego. To, co świat z zapartym tchem ogląda na Bliskim Wschodzie jest tylko odbiciem tego, co dzieje się w Ameryce i Europie. Nie byłoby problemu chazarskiego, gdyby nie infiltracja całego państwa i narodu amerykańskiego przez tych ludzi we wszystkich aspektach życia. W Europie jest podobnie, choć w mniejszym stopniu.

Waga tego problemu zaczęła się objawiać z całą mocą właśnie teraz, gdy maski opadają. Poparcie Trumpa dla inwazji na Iran sprawiło, iż pojawiło się podejrzenie, że Ameryka nie zamierza podjąć tej walki i całkowicie się poddała. W chwili, gdy piszę ten artykuł sytuacja wciąż nie jest jasna, ale wiele wskazuje na to, że jednak prezydent Trump podjął grę o uwolnienie Ameryki spod chazarskiej okupacji, korzystając z napięcia wokół Iranu. Pokazuje to historia dziwnej wojny Izraela z Iranem, połączonej z interwencją USA. Nieoczekiwane i dramatyczne zmiany zachowania największego (póki co) mocarstwa świata przyprawiły ten świat o zawrót głowy i dezorientację. Wciąż nie wiadomo, co było prawdą, a co inscenizacją, co Trump musiał, a co chciał zrobić. Na dzień 2 lipca 2025 roku trwa rozejm między Izraelem a Iranem, a USA, poza jednym nalotem nie zaangażowały się głębiej. Również Iran poza jednym symbolicznym atakiem na amerykańskie bazy, o którym uprzedził Amerykanów powstrzymał się od dalszych działań. Prezydent Trump oficjalnie ogłosił, że technologia jądrowa Iranu została całkowicie zniszczona, pomimo przecieków raportów wywiadu USA, który stwierdza uszkodzenia powierzchowne. Dodatkowe światło na scenę rzucają przecieki, podawane m.in. przez Tehran Times, jakoby agenci chazarscy zamierzali spowodować bardzo silny wybuch w jednym z amerykańskich miast, aby zrzucić winę na Persów. Podczas spotkania w Białym Domu Zelenski ostrzegał Trumpa: „poczujecie wojnę u siebie”. Trzeba być czujnym i zwracać uwagę na detale.

Co będzie dalej z rozejmem, tego na dzień 2 lipca 2025 roku nie da się jeszcze stwierdzić z całą pewnością. Albo więc Ameryka spróbuje otrząsnąć się z wrogiej siły, i wówczas utrzyma pozycje mocarstwa, albo tej sile ulegnie, a wówczas najpierw wzbije się w chwilową złudną potęgę, a później pogrąży się w upadku.

Obecna sytuacja Ameryki daje podstawy do dwóch przeciwnych interpretacji. Obydwie zakładają, że Izrael rozpoczął atak na Iran dzięki wsparciu i technologii USA. Oto interpretacja pierwsza, podległościowa. Gdy Iran zaczął zadawać ciosy Izraelowi, a zasoby izraelskie zaczęły się wyczerpywać, słowem, gdy temu państwo groziło coś poważnego, natychmiast urządziło histerię w Ameryce i wezwało Amerykę do pomocy. Ameryka jest okupowana przez siły, związane z Izraelem, władza w Ameryce jest uzależniona, a prezydent szantażowany. Suma tych wpływów sprawiła, że Ameryka została wciągnięta do wojny. Eskalacji zapobiegła interwencja Chin, które tajnymi kanałami zagroziły swoim zaangażowaniem. Dlatego Trump wykonał atak pozorowany na Iran i poprosił Chiny o pośrednictwo z Iranem, aby ten dokonał pozorowanej odpowiedzi. Deeskalacja konfliktu i zawieszenie broni były więc zasługą dyplomacji chińskiej. Oznacza to, że Ameryka rozpoczyna wojnę przez Izrael, a kończy przez Chiny i Rosję. Oznacza to również, że USA nie prowadzą polityki suwerennej i zależą od sił zewnętrznych.

Interpretacja druga, niepodległościowa również zakłada, że atak USA na Iran był wynikiem presji Izraela, dzięki potężnym wpływom w tym państwie. Trump jednak nie chce ulegać dłużej Izraelowi i postanowił zastawić pułapkę na siły okupujące Amerykę. Uzgodnił sprawę z Chinami, Rosją i Iranem. Strony te wiedziały, że atak USA i odpowiedź Iranu będą pozorowane, a cała awantura zakończy się szybkim rozejmem po to, by odsłonić Izraela i chazarskich gnostyków. Dlatego Trump użył pojęcia „wojna dwunastodniowa” (być może drwina z Wojny Sześciodniowej). Izrael pokazał, jak bardzo jest zależny od USA, odsłoniły się słabości systemów obronnych i samego państwa, Iran udowodnił, że Izrael można pokonać, a wszyscy teraz będą się zastanawiać, co się naprawdę stało, i wszędzie dostrzegać wpływy służb i tajne działania chazarskich gnostyków.

Można postawić też trzecią interpretację, której wszelako nie daję wiary, lecz ujawniam ją z kronikarskiego obowiązku. Tu też Izrael nakłonił Amerykę do zaangażowania przeciw Iranowi, wywołując wojnę, której nie miał szans wygrać, ze względu na różnicę potencjałów ludnościowych. Zaangażowanie wielkiego brata zostało uzyskane starymi metodami, czyli korupcją i szantażem. Siły agresora jednak wyczerpały się szybciej, niż przypuszczał, a pociski, miotane przez napadniętych Persów okazały się dolatywać częściej i wyrządzać większe szkody, niż założyli chazarscy autorzy sytuacji. Poprosili wówczas wielkiego brata, aby tak zaaranżował sytuację, by chazarskie państwo mogło dostać czas na zaleczenie ran. Dlatego nie daję wiary tej interpretacji, ponieważ gnostyccy Chazarowie nigdy nie przejmowali się komfortem życia swoich poddanych, a nawet samym ich życiem. Zawsze te kwestie traktowali instrumentalnie, wydając wyroki na swoich rękami obcych i na obcych rękami swoich. Od dawna wykorzystują takie sprowokowane przez siebie fakty i zmyślone narracje do szantaży moralnych i prawnych. Celem istnienia chazarskiego państewka nie jest wcale jego potęga, ale zdolność destabilizacji okolicy i świata. Destabilizacja z kolei służy temu, aby zawsze utrzymywać dialektyczną sytuację nierozwiązywalnego konfliktu, tak, aby stale nad światem wisiała wojna lub jej groźba. Gdy jest wojna, można zaopatrywać i zadłużać obie strony, a gdy jej groźba, sterować zachowaniami, zakupami i zobowiązaniami rządów i narodów. Jedna i druga sytuacja uzależnia państwa od długu, zaciąganego u gnostyków, co sprawia, że ich rządy zaczynają prowadzić politykę samobójczą.

Świadomość dramatyzmu tych wyborów musi zostać uwzględniona przy planowaniu sojuszy Polski. Sojusz z Ameryką ma trzy wady.

Po pierwsze, polityka USA może się zmienić co 4 lata, wraz ze zmianą prezydenta. Po drugie, USA nie są państwem całkowicie suwerennym, zależą bowiem od chazarskich gnostyków, którzy nienawidzą i jednocześnie pożądają całego świata, a jednocześnie rząd USA musi również liczyć się z rosnącą potęgą państw, nad którymi nie ma kontroli. Po trzecie, dowodzą tam Anglosasi, wyznający protestantyzm, czyli herezję, mający tendencje do instrumentalnego traktowania wszystkiego. Świadczą o tym liczne wojny, wywołane przez to państwo w jego krótkiej historii, od zaboru części Meksyku począwszy. Mają więc tendencje do wiarołomstwa, co wynika z tego, że ich system wierzeń jest strategiczną inwestycją gnostycką, zaprojektowaną i podsuniętą Anglosasom do wierzenia już w XVI wieku. Polityka amerykańska nie jest więc wyrazem konsekwentnej woli narodu, lecz skomplikowanym węzłem tajnych wpływów i zależności, co miało miejsce zawsze, ale stało się jawne dopiero w ostatnich latach. Ameryka ma też zalety. Nie można podbić jej z zewnątrz, jest ludna, ma duży potencjał gospodarczy, mamy z nimi wspólne korzenie cywilizacyjne, mają największą armię świata, wraz z atomem i środkami przenoszenia, no i sprawne służby, które potrafią obalać rządy, wywoływać wojny i usuwać niewygodnych przywódców. To są istotne powody, dla których lepiej być sojusznikiem, niż wrogiem Ameryki. Bardzo ważne jest jednak, jak ten sojusz wygląda.

Największym problemem Polski z Ameryką jest stosunek Polaków do amerykańskiego państwa. Traktujemy je jak bóstwo i uważamy za wzór cnót i zalet. To skutek bardzo sprawnej demagogii, uprawianej zresztą przez chazarskich gnostyków, gdy pracowali na potęgę państwa, które kontrolowali. Nie należy dać się zwodzić blichtrowi, państwo to jest groźne i może robić wiele złych rzeczy, szczególnie, gdy jest politycznie okupowane przez Chazarów. Kolejną wadą w postępowaniu Polaków wobec USA jest wasalny stosunek pseudoelit. Kolejne pokolenia polityków w Polsce łaszą się u amerykańskich klamek, tak samo, jak wcześniej u brytyjskich. Tymczasem tam nikt takich pętaków nie lubi i nie szanuje. Nie lubią takich ani jankesi z Północy, ani kowboje z Południa. Tam się szanuje twardych facetów, którzy nie boją się grać ostro i twardo negocjować, a jak trzeba, potrafią przywalić w zęby. Miarą niepodległości Polski będzie moment, w którym ci, którzy rządzą w Polsce postawią się Niemcom i USA. Wejdziemy na tą drogę, gdy politycy w Polsce nie będą zachowywać się głupio jak sztubacy, których się karci, ale mądrze jak mężowie stanu, którym oferuje się lepsze warunki.

Pojawia się jednak pytanie, nie zadawane dotąd w polskiej infosferze, do czego w ogóle Ameryce potrzebna jest Polska. Każdy polityk odpowie z entuzjazmem: ależ jesteśmy wschodnią flanką NATO! Dla USA jesteśmy tym, co oddziela Europę Zachodnią od rusosfery. Jeśli więc będziemy psem łańcuchowym Ameryki, który pod stołem czeka na ochłapy, będziemy strefą zgniotu, i wszelkie światowe poruszenie zawsze będzie nas przyprawiać o stres, czy te rakiety spadną na nas już teraz, czy może mamy jeszcze trochę czasu. Związanie sojuszem z Ameryką na obecnych warunkach oznacza rezygnację z własnej polityki zagranicznej, za co otrzymujemy zapewnienie o naszym bezpieczeństwie. Kto jest zaś naszym wrogiem? Rosja, oczywiście, bo to wynika z geopolitycznej koncepcji, w której pozostaniemy zamknięci tak długo, jak długo będziemy wieszać się na amerykańskiej klamce.

Sojusz z USA jest więc dla nas źródłem nie tyle bezpieczeństwa, ile zagrożenia i eksploatacji przez zachodnie korporacje. Wyjaśniłem jednak wyżej, że należy traktować USA jako sojusznika, gdyż wrogość z nimi jest nam nie na rękę. Można to pogodzić, pod warunkiem zredefiniowania wzajemnych stosunków. Docelowy sojusz Polski z Ameryką powinien być nie na zasadzie wyłączności. To znaczy, że niezbędnym warunkiem sojuszu Polski z USA musi być uznanie przez to państwo podmiotowości Polski i swobody kształtowania przez Polskę własnej polityki zagranicznej i wewnętrznej. Dotąd bowiem Ameryka mieszała się nie tylko do naszej polityki zagranicznej i gospodarczej, ale nawet do spraw światopoglądowych. Nie możemy być wyłącznie uzależnieni od dostawy bezpieczeństwa od Ameryki, bo to nie jest faktyczne bezpieczeństwo, ale złudne uczucie. W razie realnego ataku Rosji na terytorium Polski USA nas nie obronią, bo nie będą w stanie i nie będą chciały, tak samo, jak nasi alianci w 1939 r. USA mogą natomiast używać nas do swoich celów, strategicznych i taktycznych, np. do trzymania Rosji w szachu. Kosztem zawsze będzie bezpieczeństwo Polski i dobrobyt Polaków. Niewiele zyskujemy w sojuszu z Ameryką. Brak niepodległości, infiltracja obcych służb, służebności wobec wszystkich innych, niż naród polski, likwidacja narodowej gospodarki, drogie surowce, iluzja bezpieczeństwa, drogie uzbrojenie, pakowanie się w zagrożenie. Broń, którą kupujemy w Ameryce jest nie tylko bardzo droga, ale również zależna od kodów źródłowych, których Amerykanie nie chcą udostępniać, poza tym jej dostawy potrwają lata. Nie ma też żadnej gwarancji, że nie każą nam oddać broni, za którą zapłaciliśmy innemu państwu za darmo, np. Ukrainie lub Izraelowi. Nie mamy też pewności, czy kolejna administracja nie zechce nas wkręcić w jakąś swoją operację polityczną lub wojskową, dla nas niekorzystną. Sojusz z Ameryką jest więc drogi i niebezpieczny.

Ciąg dalszy w części piątej.

Poradnik świadomego narodu, księga 1: Historia debilizacji

Do kupienia tutaj: https://sklep.instytutws.pl/

______________

Początek wojny cz.4. Wady i zalety USA, Bartosz Kopczyński, 4 lipca 2025

Rozpad struktur europejskich i jego konsekwencje

Ostateczny rozpad struktur europejskich

i jego konsekwencje w odniesieniu do

sytuacji politycznej III RP

w kontekście obecnej polityki Białego Domu

Czas na „współpracę wyszehradzką” już nadszedł! 

DR IGNACY NOWOPOLSKI JUL 4

Wbrew narastającej krytyce Trumpa ze strony MAGA za „zdradę ideałów”, a syjonistów, za niedostateczne wsparcie Izraela, kontynuuje On swą misję!

Oskarżenia o nieświadome uleganie wpływom Netanyahu są mym zdaniem bezpodstawne. Trump doskonale zdaje sobie sprawę z faktu, że Jego „szefem” jest nie kto inny jak wspomniany premier Izraela i na podobieństwo żaglowca płynącego pod wiatr, stara się dochodzić do celu „zygzakami”.

Zadziwiająca jest zwłaszcza krytyka amerykańskich patriotów, którzy jak małe dzieci zdają się nie zauważać oczywistego faktu, że USA od stuleci jest niczym innym, jak żydowską kolonią, a od dekad kolonią państwa Izrael.

Cały waszyngtoński establishment i jego stanowe odpowiedniki są całkowicie pod kontrolą żydostwa. Nawet tak prominentna osoba jak Prezydent USA, ryzykuje wymieceniem z Białego Domu, przy każdej próbie przeciwstawienia się plemieniu żmijowemu.

Po kilkudziesięciu latach prowadzenia działalności przedsiębiorczej, Trump zdaje sobie z tego klarownie sprawę. Gdyby tego nie pojmował, nie zostałby ani milionerem, ani dwukrotnie prezydentem.

Będąc praktycznie bezsilnym wobec wszechpotężnego żydostwa, stara się on realizować swe cele takimi metodami, jakie są możliwe.

Nie wiem czy machina propagandowa III RP donosiła swym „owieczkom”, o fakcie, że Trump poinformował 2 godziny przed nalotem Teheran, o planowanym ataku i jego celu? Również Iran „zrewanżował” się Trumpowi, informując go z wyprzedzeniem, o planie ataku na bazę US Army w Bahrajnie, co umożliwiło amerykańskiej stronie uniknięcie ofiar. Taka “współpraca” pomiędzy “śmiertelnymi wrogami” daje dużo do myślenia!

W charakterze dygresji, należy tu podkreślić, że nawet „satrapa kremlowski” Włodzimierz Putin, stosuje podobną politykę w stosunku do „swego żydostwa”, które jak muchy świeże odchody, obsadza wszelkie możliwe i niemożliwe stanowiska w jego administracji. Aby nie zbaczać z głównego wątku, przytoczę tylko jeden przykład.

Rosyjska generalicja i obiektywni analitycy zachodni, od ponad 3 lat nie mogą dojść sedna przyczyny, dla której potężne siły powietrzne Rosji, nie zniszczyły ani jednego mostu przez ogromną przeszkodę wodną, jaką stanowi Dniepr. Odcięłoby to ukraińską armię od dróg odwrotu na zachód i umożliwiło metodyczne jej zniszczenie podczas próby pontonowej przeprawy, a także możliwości jej zaopatrzenia z zachodnich tyłów państwa, w trakcie 3,5 rocznych działań kinetycznych.

Przyczyna jest trywialnie prosta: zarówno oligarchowie rosyjscy, jak i ukraińscy (obie grupy z plemienia żmijowego), nie wyraziły zgody na utrudnienie przepływu towarów pomiędzy oboma wojującym państwami, czy to w ruchu docelowym, czy tranzytowym.

To, że wojna pomiędzy gojami przedłuża się z tego powodu, powodując coraz to większe straty ludzkie, nie obchodzi ich, a nawet wręcz przeciwnie, cieszy!

Wracając do głównego nurtu, niemaskowany niczym „slalom” Trumpa, w związku z Jego drugorzędną rolą w ZIK (zachodnim imperium kłamstwa), zupełnie już odkrywa zasłonę globalnej sceny politycznej, pokazując BRICS i całemu „Południu” prawdziwą sytuację globalną.

Jeśli „mocarstwo” USA jest bezsilne wobec swego żydowskiego zarządcy, to czemu my nie możemy się wyzwolić spod jego okupacji?- słusznie rozumują i proces „odłączania się Globu od dyktatury ZIK”, nabiera tempa.

Proces ten nie umknął też uwadze europejskich globalistycznych „elit”. Dotyczy to przynajmniej „świeżej” grupy oficjeli jak Prezydenta III RP Nawrockiego, który w przeciwieństwie do swego poprzednika Dudy i „szefa” Kaczyńskiego, zaczyna artykułować poglądy bardziej zbliżone do interesu narodowego i państwowego III RP.

Być może „poczuł miętę przez rumianek” i zaczął zdawać sobie sprawę, że dalsze wysługiwanie się globalistycznym zbrodniarzom, może okazać się dlań niebezpiecznym.

W odróżnieniu od Kaczyńskiego, Dudy i reszty ferajny, nie ma on krwi obywateli III RP na swych rękach, związanej z pełną kolaboracją w okresie „PLANdemii” covida, za którą to zarówno PiS , jak i pozostałe „rządy” państw unijnych , wcześniej czy później znajdą się na ławie oskarżonych.

Warto mu więc zacząć śpiewać z nowego śpiewnika.

Podobna sytuacja zaistniała, lub może zaistnieć, w najbliższym czasie, w innych państwach unijnych.

Do tej pory próby wyzwolenia się spod okupacji ZIK nie przyniosły rezultatu w Rumunii, gdzie dwukrotnie sfałszowano wybory prezydenckie, ale w III RP nie udało się doprowadzić do „poprawnego ich wyniku”, czego dowodem jest sam Nawrocki.

Innymi słowy „brutalna prawda” zaczyna docierać do „elit” ZIK i to pomimo ich permanentnego narkotycznego odurzenia. Grunt zaczyna się palić pod ich nogami, co zmusiło Macrona, do zrewidowania swej pozycji w stosunku do Kremla i zaśpiewania na nową nutę. Czas pokaże, czy ten trend się utrzyma. Jak na razie to z „żelaznej czwórki koalicji chętnych” pozostała już tylko trójka: merz, starmer i tusk. Ale tym dwu pierwszym „analitycy polityczni” nie wróżą przetrwania całej kadencji.

Wszystko wskazuje na to, że ZIK doszedł już do stanu krytycznego, w którym jedynym rozwiązanie, jest jego „rozwiązanie”, jak to miało miejsce w przypadku ZSRR. Oby tylko śladem tego ostatniego, odbyło się to pokojową drogą!

Dokąd prowadzi nieudana kampania bombardowań Trumpa?

Dokąd prowadzi nieudana kampania bombardowań Trumpa?

Opis w j. polskim, wideo w j. angielskim

DR IGNACY NOWOPOLSKI JUL 3

1 lipca 2025 r. pułkownik Douglas Macgregor omówił geopolityczne konsekwencje nieudanej próby zamachu bombowego prezydenta Donalda Trumpa oraz bieżące wydarzenia na Ukrainie i na Bliskim Wschodzie z gospodarzem Andrew Napolitano w programie „Judging Freedom”. Poniższy artykuł podsumowuje kluczowe punkty jego analizy i rzuca światło na złożone powiązania kształtujące globalną sytuację bezpieczeństwa.

Zagrożenia ekonomiczne wynikające z narastających konfliktów

Napolitano rozpoczął od wskazania ryzyka ekonomicznego globalnych konfliktów. Rosnące wydatki rządowe, rosnące zadłużenie i słabszy dolar zagrażają stabilności finansowej Stanów Zjednoczonych, a tym samym ich obywateli. Szczególnie alarmująca jest prognoza Goldman Sachs, że cena złota może wzrosnąć do 4500 USD za uncję do 2026 r., ponieważ banki centralne i inwestorzy gromadzą złoto jako ochronę przed załamaniem waluty, inflacją i zmiennością rynku.

Ukraina: Wojna w punkcie zwrotnym

Macgregor przeanalizował sytuację na Ukrainie, która nadal eskaluje pomimo malejącej międzynarodowej uwagi. Ukraińskie ataki na Donieck brytyjskimi pociskami Storm Shadow, które spowodowały ofiary wśród ludności cywilnej, świadczą o desperacji Kijowa. Donieck i Ługańsk zostały już całkowicie wyzwolone spod ukraińskich wojsk, a rosyjskie jednostki, wspierane przez czeczeńskich bojowników, zbliżają się do Kijowa, aby postawić przed sądem członków neonazistowskiego batalionu Azow. Prezydent Władimir Putin jest pod presją, aby zakończyć wojnę szybciej, ale pozostaje oddany swojej ostrożnej, metodycznej strategii, aby uniknąć bezpośredniej konfrontacji z NATO. Macgregor przewiduje, że do końca września 2025 r. mapa Ukrainy ulegnie znacznej zmianie. Putin oczekuje również zmian politycznych w Europie, szczególnie we Francji i Niemczech, które mogłyby wpłynąć na dynamikę konfliktu.

Bombardowanie Trumpa: porażka o daleko idących konsekwencjach

Dyskusja koncentrowała się na niedawnym nalocie bombowym Trumpa, który według Macgregora został nakazany przez premiera Izraela Benjamina Netanjahu, aby wymusić zawieszenie broni. Izrael znalazł się w niepewnej sytuacji, ponieważ irańskie rakiety wyrządzały znaczne szkody, a izraelskie systemy obrony przeciwrakietowej były eksploatowane do granic możliwości. Atak, który nie spowodował żadnych ofiar wśród Irańczyków, został przedstawiony jako sukces przez Trumpa, ale Macgregor podkreślił, że konflikt wcale się nie zakończył. Podkreślił to irański kontratak na amerykańskie obiekty w Bahrajnie. Prośba o zawieszenie broni wyraźnie wyszła od Izraela, który według Macgregora był zaskoczony precyzją i niszczycielską siłą irańskich rakiet. Izraelski minister finansów ostrzegł również przed zbliżającym się załamaniem gospodarczym, jeśli konflikt będzie kontynuowany. Koszty odbudowy Izraela ostatecznie poniosą Stany Zjednoczone, a kontrakty prawdopodobnie otrzymają duże amerykańskie firmy.

Długoterminowe konsekwencje geopolityczne

Macgregor ostrzegł, że bombardowanie uczyniło ze Stanów Zjednoczonych de facto stronę wojny, która wywarła trwałe napięcia na stosunki z Iranem, Rosją i Chinami. Iran postrzegał Trumpa jako instrument Izraela, co utrudniało negocjacje. Ponadto Azerbejdżan odgrywał coraz bardziej problematyczną rolę, służąc jako baza operacyjna Izraela przeciwko Iranowi, jednocześnie narażając interesy Rosji w regionie. Turcja pod rządami prezydenta Erdogana wspierała tę dynamikę, wykorzystując Syrię jako platformę do ataków na grupy szyickie w Iraku i Iranie. Egipt, największy kraj arabski, również był pod presją. Rząd prezydenta Sisiego był ekonomiczny zależny od Stanów Zjednoczonych, co ograniczało jego zdolność do działania. Niemniej jednak ludność wrzała z powodu bezczynności wobec Izraela w konflikcie w Strefie Gazy. Macgregor podkreślił, że wizja „Wielkiego Izraela” od Suezu do Eufratu nadal kształtowała program wielu aktorów, wspieranych przez interesy finansowe w Nowym Jorku, Londynie i Waszyngtonie.

Kontrowersje wokół informacji wywiadowczych

Innym punktem było oświadczenie senatora Johna Kennedy’ego po odprawie, że Iran jest „kilka dni od” posiadania bomby atomowej. Macgregor skrytykował Kennedy’ego za to, że nie zna źródła tej informacji — czy izraelskiego, czy amerykańskiego. To rodzi pytania o wiarygodność, powiedział, biorąc pod uwagę, że Izrael wydaje podobne ostrzeżenia od dziesięcioleci. Ścisłe powiązanie amerykańskiego wywiadu i izraelskich interesów, szczególnie poprzez postacie takie jak generał Kurilla z Centralnego Dowództwa USA, wzmacnia sceptycyzm co do niezależności amerykańskiego podejmowania decyzji.

Wniosek: Niebezpieczna eskalacja

Macgregor zakończył ponurą prognozą: Stany Zjednoczone są głęboko uwikłane w konflikt, którego konsekwencje są trudne do przewidzenia. Niebezpieczeństwo rozszerzonej wojny, być może nawet z użyciem taktycznej broni jądrowej, pozostaje realne. Zależność od interesów zagranicznych i brak przejrzystości w podejmowaniu decyzji zagrażają nie tylko bezpieczeństwu narodowemu, ale także niepodległości Stanów Zjednoczonych.

Macgregor wezwał do wyciągnięcia wniosków z lekcji George’a Washingtona, który ostrzegał przed wpływem obcych mocarstw. Analiza pokazuje, że kampania bombardowań Trumpa nie tylko zakończyła się porażką militarną, ale także wmanewrowała Stany Zjednoczone w niebezpieczną pozycję geopolityczną o potencjalnie niszczycielskich konsekwencjach dla regionu i świata.

Why the American Left Is in Big Trouble

Why the American Left Is in Big Trouble

by John Horvat IIJuly 2, 2025 https://www.tfp.org/why-the-american-left-is-in-big-trouble/?PKG=TFPE3619

Why the American Left Is in Big Trouble
Why the American Left Is in Big Trouble

The left always likes to portray itself as the angry party. It defines itself by its ability to champion causes that recall the French Revolution’s trilogy of liberty, equality and fraternity and a mob storming the Bastille.

Wherever there are restrictions—even legitimate ones—the left calls for liberation and license. Where differences appear—even natural ones of talent or effort—the left denounces them as injustice and demands absolute equality. The angry party is always looking for a good revolution to incite or a crisis not to waste.

However, this angry party image is now in trouble in America. Since the last election, the left has been rudderless, disoriented and uninspired. It has gone from being the party of clamor to that of whining. There is no thunder on the left, only incoherent rants.

A Global Populist Movement

This lack of direction is a sign that something major has gone awry. It is not a matter of tweaking, framing or re-messaging. Some observers suggest that the world is transitioning from one historical epoch to another. The debate shifted, and the left was left behind.

The New York Times editorial writer David Brooks describes the current phenomenon as “a world-shifting political movement” affecting both the left and the right. He compares it to the Communist Revolution, the New Deal, the Sixties, feminism, the LGBTQ+ revolution and other key movements that marked modernity.

He calls this massive shift the “global populist movement.” It is characterized by a general distrust of social structures, governmental programs and institutions. People consider everything to be “rigged, corrupt and malevolent.” They question everything, harbor social resentment and demand signals of trust.

A Failure to Adapt

Brooks thinks conservatives have taken note of this new movement and begun to adapt. However, most rank-and-file leftists did not get the memo and cling to old, exhausted models and rhetoric that no longer reflect how things have changed.

Between lattes, the left’s wealthy liberal elites are still looking for downtrodden masses to hail. They are stuck with outdated leftist scripts that are too worn to refresh. They claim to speak in the name of “the people,” with whom they rarely associate.

The Wrong Focus

Angry leftist narratives have always focused on attacking power structures based on the erroneous Marxist idea that everything can be reduced to power and money. They automatically divide society into haves and have-nots. Every problem can be resolved by taking money away from those who have too much and throwing it, as government funding, at those they deem have too little.

Since the sixties, the left has concentrated on infiltrating and conquering the institutions of power: academia, media, industry, culture and government. It has succeeded fabulously and used its new-found power to redistribute wealth and suppress the right.

The problem with taking over institutions of power is that one becomes identified with them. Together with power, the left also assumed complacent and bourgeois attitudes.

Thus, the left neglected the “proletariat” of ordinary Americans and adopted a new, more learned and sophisticated one with an alphabet soup of LGBTQ-type causes associated with identity politics. From its positions of influence and control, the left became woke and imposed a cancel culture on all who stood in their way.

Responding to Cancel Culture

In response, the right complained bitterly of this oppression, took up the cause of working (not woking) class Americans, proposed credible alternatives and won elections. It spoke to voters in a language they could understand and reassured them that they mattered.

However, from the comfort of its ivory towers, movie studios and corporate C-suites, the left’s response to electoral defeat has been to return to its tired and spent rhetoric. The problem is that the left cannot return to its angry politics against the establishment because it is now that establishment.

This leftist establishment is disconnected from the American reality and mesmerized by an alternative woke reality. To put it bluntly, in 2024 electoral terms, the left now represents they/them, not you.

Return to the Culture

Thus, conservatives have successfully shifted the debate from the economic field to the cultural one. Accordingly, before the left can propose anything credible in the economic field again, it will need to reconnect with the culture first. David Brooks claims, “The left can’t get a hearing until they get the big moral questions right: faith, family, flag, respect for people in all social classes.”

In other words, what Mr. Brooks is saying is that if the left ever wants to win again, it must stop being yesterday’s angry left. In this historical movement of resentment and distrust, the left has become the easy target of an army of forgotten and aggrieved voters.

The only way to placate them is for the left to change. It must speak to voters in soft, reassuring and patriotic language to earn the trust of the man on the street. Its radicals need to tone down their message and pronoun usage. They must eat less organic avocado toast and more apple pie.

Read About the Prophecies of Our Lady of Good Success About Our Times

The left must rein in its woke activists who, like trans athletes, are running unfairly and far ahead of a public that only wants normalcy. It must get its pseudo-champions to return their ill-gotten trophies.

Such a dramatic shift might mean throwing corrupt union cronies, border haters, tree huggers and police defunders under the bus.

Mr. Brooks argues that mastering such contradictions is what it will take for the left to navigate “the tectonic shift” that lies ahead.

That is why the left is in big trouble. To survive, it must rewire its DNA. The party born of rage that feeds on unbridled passions must now go lite. It is an existential challenge. Mr. Brooks is asking the left to come up with a new identity and grand narrative that will “take decades.”

This new image that Mr. Brooks prescribes as a remedy will make many angry leftists angry. It is not only that they see no need to change, but they also don’t know how to make it happen. They will double down on their old turf of Marxist boilerplate. The left cannot understand why David Brooks says that, at the height of power, having full mastery of the institutions and believing itself victorious, it must “think anew.”

What Mr. Brooks did not mention is that the anger of the radicals might turn to despair when they finally realize the left has nothing new about which to think.

Wstrzymanie części dostaw na Ukrainę. „America first!”

Wstrzymanie części dostaw na Ukrainę. „America first!”

2.07.2025 nczas/wstrzymanie-czesci-dostaw-na-ukraine-america-first

System HIMARS. Zdjęcie ilustracyjne. Źródło: PAP/EPA
System HIMARS. Zdjęcie ilustracyjne. Źródło: PAP/EPA

Biały Dom potwierdził we wtorek doniesienia portalu Politico o wstrzymaniu przekazywania części pocisków do systemów obrony powietrznej Ukrainie. Jak stwierdziła rzeczniczka, decyzja taka została podjęta, by „postawić interesy Ameryki na pierwszym miejscu”.

„Ta decyzja została podjęta, aby postawić interesy Ameryki na pierwszym miejscu po przeglądzie DOD (Pentagonu) wsparcia wojskowego i pomocy udzielanej przez nasz kraj innym krajom na całym świecie. Siła Sił Zbrojnych Stanów Zjednoczonych pozostaje niepodważalna — wystarczy zapytać Iran” – napisała w oświadczeniu przekazanym dziennikarzom zastępczyni rzeczniczki Białego Domu Anna Kelly.

Jest to komentarz do wcześniejszych doniesień Politico o tym, że Pentagon postanowił wstrzymać dostawy niektórych rodzajów pocisków na Ukrainę w związku z niskim poziomem zapasów w swoim arsenale.

Według telewizji PBS, pociski objęte wstrzymaniem to rakiety PAC-3 do systemów Patriot, pociski artyleryjskie kalibru 155 mm (według Politico chodzi o pociski kierowane), pociski GMRLS do systemów artylerii rakietowej HIMARS oraz rakiety AIM-7 używane w systemach obrony powietrznej NASAMS oraz w myśliwcach F-16.

PAC-3

=============================

Decyzję o wstrzymaniu części pomocy – udzielanej jeszcze w ramach pakietu zatwierdzonego przez prezydenta Joe Bidena – miał podjąć znany ze sprzeciwu wobec pomocy Ukrainie wiceszef Pentagonu Elbridge Colby. W wydanym oświadczeniu Colby nie zaprzeczył doniesieniom, lecz zaznaczył, że Pentagon „nadal dostarcza prezydentowi solidne opcje mające na celu kontynuację pomocy wojskowej dla Ukrainy, zgodnie z jego celem, jakim jest zakończenie tej tragicznej wojny”.

Według źródeł Politico, urzędnicy Pentagonu już w marcu przygotowali plany wstrzymania dostaw części amunicji, według których miały one zostać przekierowane do USA lub Izraela.

Decyzję potępili Demokraci w Kongresie. Wiceszefowa komisji spraw zagranicznych Senatu, Jeanne Shaheen stwierdziła w oświadczeniu, że Pentagon osłabia obronę Ukrainy „w momencie, w którym Rosja bombarduje ukraińskie miasta i zabija cywilów noc po nocy”.

„Prezydent Trump obiecał zaledwie w zeszłym tygodniu, że poszuka dodatkowych systemów obrony powietrznej dla Ukrainy, ale sekretarz Hegseth i podsekretarz Colby najwyraźniej go ignorują” – napisała Shaheen, odnosząc się do wypowiedzi Trumpa ze szczytu NATO, kiedy powiedział ukraińskiej dziennikarce, że „sprawdzi”, czy może przekazać Ukrainie dodatkowe Patrioty.

„Mieszane sygnały administracji Trumpa podważają jej własny plan doprowadzenia Putina do stołu negocjacyjnego, a ten ruch pod przywództwem sekretarza Hegsetha tylko utrudni osiągnięcie sprawiedliwego i trwałego pokoju” – oceniła senator.