Tropienie „złodziei wody” w południowej Hiszpanii. „Truskawki połykają wodę z ptasiego raju”. Jak UE niszczy rolnictwo.

Tropienie „złodziei wody” w południowej Hiszpanii. „Truskawki połykają wodę z ptasiego raju”. Jak UE niszczy rolnictwo.

“W ciągu ostatnich czterech lat zamknęliśmy 1116 nielegalnych otworów wodnych. “

euronews–tracking-water-thieves

[Euronews, największa tuba propagandowa zielonych komunistów]

Andaluzja w południowej Hiszpanii, gdzie nasz reporter szuka – i znajduje! – dużo nielegalnych studni wodnych.

Dwie trzecie Hiszpanii jest zagrożone pustynnieniem. Kryzys klimatyczny przybiera na sile. Mnożą się konflikty związane z wykorzystaniem wody. Doñana, jeden z najbardziej wyjątkowych rezerwatów przyrody w Europie, jest jednym z takich miejsc.

Ochrona wody

Solidnie wyglądający strażnicy patrolują granicę rezerwatu Doñana. Intensywne rolnictwo szklarniowe jest coraz bliżej. Uprawia się tu około 80% hiszpańskiej produkcji owoców jagodowych. Truskawki połykają wodę z ptasiego raju.

Nielegalne rozbudowy i przepompownie “rosną jak grzyby po deszczu”. Ziemia jest perforowana i przekształca się w rodzaj “szwajcarskiego sera”.

Antonio Santos, lider jednostki Konfederacji Hydrograficznej Gwadalkiwiru, podjął działania: “W ciągu ostatnich czterech lat zamknęliśmy 1116 nielegalnych otworów wodnych. “

W lesie napięcie rośnie. Rolnicy energicznie bronią swoich odwiertów. Czasami Antonio musi wzywać Guardia Civil. Zamykanie nielegalnych studni nie jest łatwe. To prawdziwa wojna papierkowa, toczona za pomocą pism procesowych i procedur sądowych, które mogą trwać nawet osiem lat.

======================================================

Mój korespondent:

Niszczenie europejskiego rolnictwa odbywa się różnymi metodami.

W Polsce ukraińskie zboże wypiera nasze.

W Holandii wyrzuca się na ten cel ciężkie pieniądze wykupując i zamykając gospodarstwa rolne.

Kolej na Hiszpanię:

Tam pod pozorem ochrony przyrody zabiera się rolnikom wodę, aby nie mieli czym podlewać:

Ale oni jeszcze walczą o swoją egzystencję i nie dają za wygraną.

Oglądam często Euronews, bo to największa tuba propagandowa zielonych komunistów. Tam można się dowiedzieć co nam grozi i jak się ogłupia widzów, żeby to łyknęli.

Euronews nadaje w 12 językach, ale (jeszcze?) nie po polsku.

Papier toaletowy znów podrożeje. Zmieniają się unijne przepisy. Szatan teraz rekomenduje zieleń…

Papier toaletowy znów podrożeje. Zmieniają się unijne przepisy
2023-05-25 Na podst.: bankier-toaletowy-podrozeje

[Oczywiście papier do pisania itp też , kolejny raz, podrożeje. MD]

——————-

Prawo [UE] będzie wymagało od producentów podawania informacji nt. współrzędnych geograficznych gospodarstw, z których pochodziły użyte przez nich surowce…

Komisja Europejska zapowiada, że powstanie specjalny system oceny, pozwalający producentom stwierdzić, czy surowce pochodzące z danego kraju bądź obszaru wiążą się z wysokim, ze średnim czy z niskim ryzykiem dla środowiska.

===========================

Obecnie papier toaletowy to jeden z najszybciej drożejących produktów codziennego użytku. W kwietniu tego roku Polacy płacili za niego o ponad 63% więcej niż jeszcze rok temu. Jednak ma być jeszcze drożej. To wszystko z powodu zatwierdzonych właśnie przez Unię Europejską przepisów zapobiegających tzw. „wylesianiu”

Wysokie ceny papieru eksperci tłumaczą m.in. wysokimi kosztami produkcji, które są przerzucane na konsumentów. Jednak złe prognozy dopiero nadchodzą. Kolejny impuls do podwyżek dadzą nowe przepisy unijne. Rada UE zatwierdziła rozporządzenie zapobiegające tzw. wylesianiu. Branża wskazuje, że niektórzy wytwórcy nie są przygotowani do zmian, bo brakuje im odpowiednich certyfikatów. Najtańsze rolki mogą więc zniknąć z rynku. To spowoduje, że także w sklepach będzie drożej.

Coraz droższa produkcja papieru

Według ostatniej analizy „Indeks cen w sklepach detalicznych”, papier toaletowy w kwietniu br. podrożał aż o 63,2% w stosunku do ubiegłego roku.

– Podstawowy produkt higieniczny, jakim jest papier toaletowy, tak mocno drożeje głównie z powodu coraz większych kosztów energii. Do tego dochodzą rosnące ceny celulozy, spowodowane jej brakami na rynku – uważa Grochowska, ekspertka rynku retailowego  – W mojej opinii, jeszcze przez dłuższy czas będą widoczne dalsze wzrosty cen.

Na wzrost cen produktów higienicznych wpłynęła również droższa produkcja masy papierniczej. W Niemczech niektórzy producenci, przez wysokie ceny gazu, musieli nawet zamknąć swoje biznesy. Drożyzna w sklepach jest również skutkiem zerwanych w czasie pandemii łańcuchów dostaw i mniejszym importem taniej celulozy z Azji.

– Obecnie podstawowym problemem przedsiębiorstw są wysokie koszty produkcji przemysłowej, w tym energii, chemikaliów, transportu czy pracy. To powoduje, że część producentów jest zmuszona przenieść je na konsumentów.

Czy zabraknie papieru toaletowego?

Według autorów „Indeksu cen w sklepach detalicznych” konsumenci coraz głośniej narzekają na niedostateczne ilości papieru toaletowego w sklepach.

– Niedługo wejdą w życie nowe unijne przepisy, które mają zapobiegać deforestacji. Producenci i importerzy produktów, wytwarzanych m.in. z drewna, przygotowują się właśnie do wprowadzenia odpowiednich zmian w zakresie pozyskiwania surowców „tylko ze zrównoważonych źródeł”. Dlatego już teraz podejmują działania, by móc sprawnie funkcjonować. Na rynku faktycznie może więc brakować papieru toaletowego.

16 maja 2023 r. Rada Unii Europejskiej dała ostateczną zgodę na rozporządzenie, którego celem jest zapewnienie, że konsumpcja i handel produktami w UE nie przyczynią się do wylesiania i dalszej degradacji ekosystemów leśnych.

Od tego momentu kryzys na rynku papieru toaletowego może jeszcze bardziej się pogłębić, gdyż UE chce właściwie zabronić sprzedaży na jej terenie wyrobów, których produkcja w jakiś sposób wiąże się z nielegalną wycinką lasów.

– Producenci i handlowcy będą musieli udowodnić, że ich produkty zostały wyprodukowane na gruntach, które nie podlegały wylesianiu po 31 grudnia 2020 r. – Będą też musieli wskazać dowody na to, że powstały one zgodnie ze wszystkimi przepisami obowiązującymi w kraju produkcji. [—]

Tani papier zniknie z rynku?

Obecnie wielu producentów papieru toaletowego korzysta z materiałów pochodzących ze „zrównoważonych i sprawdzonych źródeł”. Są jednak też tacy, którzy mieszają surowce, np. część mają z recyklingu, a resztę z legalnie pozyskanego drewna, ale też często dokładają do tego jeszcze kolejne materiały. Dlatego UE chce „uderzyć” swoimi regulacjami właśnie w tych wytwórców. Wielu z nich zniknie z rynku, a pozostali będą zmuszeni zmienić swoje strategie, co przełoży się na podwyżki cen i ograniczenie ilości produktów w sklepach.

Komisja Europejska zapowiada także, że powstanie specjalny system oceny, pozwalający producentom stwierdzić, czy surowce pochodzące z danego kraju bądź obszaru wiążą się z wysokim, ze średnim czy z niskim ryzykiem dla środowiska. Wobec tego niektórzy konsumenci obawiają się, że będą musieli kupować głównie zagraniczny papier toaletowy, wyprodukowany z droższego surowca.

Prawo będzie wymagało od producentów podawania informacji nt. współrzędnych geograficznych gospodarstw, z których pochodziły użyte przez nich surowce. Papier toaletowy, skądkolwiek będzie sprowadzany, będzie musiał posiadać odpowiednie certyfikaty – twierdzi dr Anna Semmerling. – Polscy wytwórcy będą mieli pod tym względem takie same szanse na rynku, jak zagraniczni.

=====================================

Co zabawne PRL mierzył się z dokładnie takimi samymi problemami, jeszcze brakuje tylko pomysłu nagradzania uczniów za noszenie “pakietów” do punktów skupu i mamy komunę pełną gębą.

Lutobor:

Ciemny Ludzie, Ty nadal twierdzisz że Unią nie rządzą na ziole i ko muszki?

Bruksela ma pomysł !!! Na odebranie nam dostępu do prądu

Czy będzie nas jeszcze stać na energię? Bruksela ma pomysł na odebranie nam dostępu do prądu

bruksela-ma-pomysl

24 maja Komisja Europejska wezwała wszystkie kraje UE do zaprzestania do końca tego roku powszechnego wsparcia dla obywateli i przedsiębiorstw mierzących się z wysokimi cenami energii.

Jeśli one wzrosną, to w przyszłym roku pomoc miałaby być kierowana jedynie do najbiedniejszych. Bruksela wydała wytyczne w sprawach fiskalnych i „zaciskania pasa” przy jednoczesnym utrzymaniu kosztowych inwestycji związanych z transformacją eko-cyfrową.

W środę KE wezwała rządy w całej UE do wycofania dopłat do rachunków za energię tak dla gospodarstw domowych, jak i firm. W przyszłym roku środki wsparcia będą mogły być w wyjątkowych sytuacjach kierowane do najbardziej wrażliwych grup. Bruksela zaznaczyła, że jest to konieczne, aby pozostać w zgodzie z regułami fiskalnymi.

Ogromne dopłaty pojawiły się po inwazji Rosji na Ukrainę i zakłóceniach w podaży ropy i gazu w jej następstwie. Paulo Gentiloni, europejski komisarz ds. gospodarki wskazał, że państwa muszą teraz starać się zmniejszać zadłużanie i „głównym sposobem jest likwidacja powszechnych środków wspierających energię”. – Myślę, że tutaj można mieć większe pole manewru .

W 2024 r. mają być odwieszone reguły fiskalne, których obowiązywanie wyłączono w okresie tak zwanej pandemii COVID-19.

Komisja jednak ostrzegła 14 krajów, które nie spełniają kryterium deficytu. Są wśród nich: Francja, Niemcy, Włochy, Łotwa, Węgry, Malta, Polska, Belgia, Bułgaria, Czechy, Estonia, Hiszpania, Słowenia i Słowacja. Ponadto trzy państwa nie spełniają kryterium długu: Włochy, Francja i Finlandia.

W 2024 r. Bruksela chce wszcząć procedurę nadmiernego deficytu, która przewiduje sankcje finansowe wobec podmiotów nieprzestrzegających przepisów.

W wytycznych dla państw członkowskich w ramach pakietu wiosennego europejskiego semestru 2023, Komisja domaga się „zintegrowanego podejścia we wszystkich obszarach polityki: promowania zrównoważenia środowiskowego, wydajności, sprawiedliwości i stabilności makroekonomicznej”.

W ramach koordynacji polityki KE domaga się wdrażania Instrumentu na rzecz Odbudowy i Zwiększania Odporności (RRF) oraz programów polityki spójności.

Prognoza gospodarcza z wiosny 2023 r. przewiduje, że gospodarka UE wzrośnie o 1,0% w 2023 r. i 1,7% w 2024 r. Przewiduje się, że inflacja w UE wyniesie 6,7% w 2023 r. i 3,1% w 2024 r. Poziom zatrudnienia wyniesie w tym roku 0,5%, a w 2024 spadnie do 0,4%. Stopa bezrobocia ma się utrzymać na poziomie nieco powyżej 6%.

Dwa lata po wdrożeniu RRF – leżącego u podstaw planu odbudowy Next Generation EU dla Europy o wartości 800 miliardów euro – ma nastąpić przyspieszenie „sprawiedliwej i sprzyjającej włączeniu społecznemu transformacji ekologicznej i cyfrowej w każdym państwie członkowskim, wzmacniając odporność całej UE”. Jak do tej pory Polska nie może doczekać się funduszy z tego instrumentu.

Bruksela naciska na szybszą dekarbonizację gospodarki i bazy przemysłowej, szkolenia pracowników, intensyfikowanie badań.

Zalecenia dla poszczególnych krajów są podzielone na cztery części: [—-]

Bruksela domaga się [—-] , w szczególności w celu wspierania transformacji ekologicznej i cyfrowej.

Wszystkie państwa członkowskie mają zlikwidować obowiązujące środki wsparcia energetycznego do końca 2023 r. i zachęcać do oszczędzania energii. [—-]

[Oni już wypuszczają z siebie tylko bełkot.. MD]

Źródło: euronews.com, ec.europa.eu AS

================

I do takich hien nasza ojczyzna wstępowała z radością – i błogosławieństwami…

Tylko Maryla Rodowicz zaśpiewała marsz niewolników z opery Nabucco.

Pierwsze poważne ostrzeżenie.

Niemcy: Zieloni [i Turcy] planują “zwrot w żywieniu” – z katastrofalnymi konsekwencjami. [Rządzi tam “koalicja sygnalizacji świetlnej” [czerwoni – zieloni].

Niemcy: Zieloni [i Turcy] planują “zwrot w żywieniu” – z potencjalnie katastrofalnymi konsekwencjami.

[Rządzi tam koalicja sygnalizacji świetlnej [czerwoni – zieloni].

Der Blog für Science & Politik Prof. Dr. Stephan Sander-Faes gruene-planen-ernaehrungswende-mt-potenziell-katastrophe 24 maja 2023 r.

Po wielkich sukcesach “zwrotu energetycznego” i sankcji nałożonych na Rosję, niemieccy Zieloni zwracają teraz uwagę na odżywianie. Podobnie jak jego partyjny kolega Habeck, federalny minister Özdemir wykazuje się zdumiewającą niekompetencją – z niekiedy przyprawiającymi o gęsią skórkę konsekwencjami dla obywateli Niemiec.

Jak często w ostatnim czasie – i nie tylko od początku “pandemii” – członkowie kasty polityków ukrywają swoje niesławne i podżegające cele za ładnie brzmiącymi frazesami. Tak jest również w przypadku Cema Özdemira (Zieloni), który kieruje Federalnym Ministerstwem Żywności i Rolnictwa (BMEL) w rządzącej koalicji sygnalizacji świetlnej [czerwoni – zieloni].

Zgodnie z umową koalicyjną, ogólnokrajowa “strategia żywieniowa” zostanie opracowana “do 2023 roku”. Kluczowy dokument przedstawiony przez federalnego ministra Özdemira, “W kierunku federalnej strategii żywieniowej”, został przyjęty przez gabinet federalny w 2022 r. i stanowi rdzeń tego artykułu.

Jak podaje BMEL, strategia ta jest opracowywana “z udziałem przedstawicieli nauki, przemysłu spożywczego, ochrony środowiska i konsumentów, krajów związkowych, władz lokalnych i społeczeństwa obywatelskiego”. Celem jest określenie “celów i wytycznych polityki żywieniowej”, zdefiniowanie odpowiednich obszarów działania i zaproponowanie “konkretnych środków, które są jak najbardziej wymierne”. Szczególna uwaga zostanie zwrócona na istniejące strategie i plany działania, wspominając na przykład o działaniach przeciwko marnowaniu żywności lub “strategiach innowacji” w celu zmniejszenia zawartości cukru, tłuszczów i soli w produktach gotowych.

Federalny minister Özdemir: “Chcę zapewnić, by każdy w Niemczech mógł dobrze i zdrowo się odżywiać – niezależnie od dochodów, wykształcenia czy pochodzenia”.

Wizja Özdemira dla Niemiec

Strona internetowa BMEL, zawiera długi i obszerny opis tego, co zostało zrobione do tej pory – z jednym wyjątkiem, omówionym poniżej, który jest niezwykle ważny. Oszczędzę w tym miejscu oficjalnych gratulacji i odtworzę te procesy, które są oczywiście opisane znacznie szerzej, na infografice BMEL:

Uwaga na datę rozpoczęcia 29 czerwca 2022 r. dla procesu, który ma doprowadzić do „spójnej strategii żywnościowej rządu federalnego”.

“Dokument zawierający kluczowe punkty”, który został przyjęty przez Gabinet Federalny w dniu 21 grudnia 2022 r.

Po pierwsze, dokument dotyczący kluczowych punktów przygotowany przez ministerstwo Özdemira jest słabo poskładanym, w dużej mierze pozbawionym treści zbiorem banałów i deklaracji intencji, które na dodatek, ze względu na brak wyjaśnień dotyczących wdrożenia lub jego kosztów, plasują się między “wysoce żenującym” a “niewystarczającym na esej studencki”. Ale przynajmniej można poczuć moralną wyższość, jeśli zgadza się z kierunkiem Özdemira.

Kluczowe punkty strategii żywieniowej rządu federalnego (sic)

Jedzenie może być powiązane z przyjemnością, więzią, tradycją i wspólnotą.

może być powiązane z jedzeniem. Jedzenie może być środkiem samorealizacji lub częścią kultury i podejścia do życia. Ale to, jak i co jemy, ma również daleko idące skutki… Nasz system rolno-spożywczy jest odpowiedzialny za około jedną czwartą emisji gazów cieplarnianych w Niemczech. Na całym świecie globalny system rolno-spożywczy jest odpowiedzialny za 80 procent spadku różnorodności biologicznej.

“Logika” porównania niemieckiego rolnictwa z globalnymi problemami może nie być oczywista dla czytelnika, ale istnieje wiele podobnych fragmentów w preambule, która ma nieco ponad dwie strony, a zatem obejmuje ponad jedną piątą dokumentu dotyczącego „kluczowych zagadnień”.

Kwestia, w jaki sposób ułatwić sprawiedliwy dostęp do wystarczającej ilości zdrowej żywności dla wszystkich ludzi w Niemczech – niezależnie od czynników takich jak dochód, poziom wykształcenia czy pochodzenie – musi zostać potraktowana szczególnie priorytetowo. Ponieważ ubóstwo żywnościowe istnieje nawet w tak bogatym kraju jak Niemcy. Liczne kryzysy, takie jak pandemia Covid-19, rosyjska wojna agresyjna przeciwko Ukrainie, a także zmiany klimatu i wymieranie gatunków, zaostrzają ten problem, między innymi poprzez wzrost cen i wąskie gardła w dostawach, które szczególnie dotykają słabsze finansowo grupy ludności. Obnażają one również wrażliwość i zależność dzisiejszego systemu żywnościowego.

Jeśli podejrzewasz “brak alternatyw” dla zapowiedzianych środków, czytając te wersy, nie jesteś zbyt daleko od celu. Jednak dokument nie daje żadnych wskazówek, że łączenie “wielu kryzysów” – tak jakby wszystkie “spadły z nieba” – i nie są przyczynowo związane z imperialną polityką USA wobec Rosji, zakłóceniami gospodarczymi, Covid lub nadmiernym “drukowaniem” “pieniędzy” przez, między innymi, Europejski Bank Centralny.

Dokąd chce zmierzać niemiecki rząd i jak to osiągnąć?

Jednak mandat do holistycznej i nowoczesnej polityki żywieniowej oraz do szybszego postępu z korzyścią dla konsumentów pochodzi również od społeczeństwa. Niektóre kraje związkowe opracowały już strategie żywieniowe… Wraz z Agendą 2030 Organizacja Narodów Zjednoczonych uzgodniła cele zrównoważonego rozwoju… Celem strategii żywieniowej rządu federalnego, która ma zostać opracowana, jest przyczynienie się do transformacji systemu żywnościowego i uczynienie zdrowej i zrównoważonej diety tak prostą, jak to tylko możliwe dla konsumentów od samego początku. (str. 3;)

Tak proste i wygodne, jak to tylko możliwe dla każdego. Na całym świecie. BMEL wskazuje również, w jaki sposób ma to zostać osiągnięte:

Strategia żywieniowa niemieckiego rządu ma być ukierunkowana na kilka faz i okresów do 2050 roku i określać krótko-, średnio- i długoterminowe żywieniowe priorytety strategiczne, obszary działania i ich odpowiednie cele, nazywać konkretne środki i wskazywać skuteczne sposoby ich realizacji… Potrzebne jest podejście systemowe składające się z prewencji behawioralnej i sytuacyjnej, które uwzględnia wpływ na środowisko i klimat, a także różne środowiska życia i łączy tematy żywienia i ćwiczeń fizycznych…

Jeśli również zastanawiasz się, co kryje się za “profilaktyką behawioralną i proporcjonalną”, Federalne Ministerstwo Zdrowia wskazuje pod hasłem “profilaktyka”, że chodzi o “biopolityzację” kwestii żywieniowych, w których “ojciec [sic] państwo” ma dbać o to, jak się zachowujemy – analogicznie do czasów Corony.

MD: Jak to rozgadany Niemiec, dalej parę stron argumentów.

Tylko sygnalizuję ich tytuły:

Kluczowe punkty stanowiska

Rzeczywiste implikacje ekonomiczne pozostają pominięte

Biopolityzacja diety

Co się stanie, jeśli to nie zadziała?

Nacjonalizacja, gospodarka planowa w sytuacji kryzysowej

UE: “Dostawy prądu będą racjonowane”. Kary dla przestępców.

Oto kogo wkrótce dotkną ograniczenia

Danuta Wojtaszczyk 19/05/2023 ograniczenia-dostaw-energii-w-ue-niedobory

Ograniczenia dostaw energii w UE Dostawy prądu będą ograniczane w wybranych godzinach

– To efekt transformacji energetycznej w krajach Unii Europejskiej. Niemcy, które jako jedno z pierwszych krajów Wspólnoty zdecydowały się na rozpoczęcie “zielonej rewolucji” teraz przygotowują ludność na problemy z nią związane. Federalna Agencja Sieci Energetycznych w Niemczech poinformowała o planie racjonowania prądu, który ma zacząć obowiązywać już od 1 stycznia 2024 roku.

We Włoszech ograniczenia związane ze zużyciem energii wprowadzają władze Rzymu. Na wyrzeczenia wynikające z ograniczeń prądu powinni się też przygotować mieszkańcy innych krajów UE.
Ograniczenia dostaw energii w UE

Według ekspertów “zielona transformacja” jest nieuchronna. Niemcy, które jako pierwszy kraj UE, który poparły unijny projekt przejścia na odnawialne źródła energii, teraz przygotowują się na problemy wynikające z reformy. 

Niemiecka sieć energetyczna jest zagrożona przeciążeniem.

Federalna Agencja Sieci Energetycznych ogłosiła, że od 1 stycznia 2024 r. operatorzy sieci będą mieli prawo do ograniczania energii elektrycznej. Co więcej, w godzinach szczytu będą mieli możliwość zablokować dostęp do niektórych usług, takich jak na przykład ładowanie samochodów elektrycznych czy dostęp do WI-FI. W ten sposób Agencja chce chronić przed niedoborem energii infrastrukturę krytyczną. 

To, co jednak przeraża Niemców, to przede wszystkim hipoteza racjonowania energii w domach w określonych godzinach. Według portalu BR24, pomimo wielu problemów wynikających z tego wyboru, ograniczenia powinny wejść w życie z początkiem 2024 roku. Istnieje ryzyko, że kraje inne niż Niemcy również będą musiały poradzić sobie z ograniczeniem zużycia narzuconym obywatelom w celu promowania „zielonej rewolucji”.

Federalna Agencja Sieci planuje racjonowanie energii elektrycznej od 2024 roku

Według aktualnych prognoz zapotrzebowanie na energię elektryczną wzrośnie w ciągu najbliższych kilku lat o ponad 10 %. Obecnie brakuje około 14 000 kilometrów infrastruktury, koniecznej do zapewnienia energii pozyskiwanej ze źródeł odnawialnych.
Aby uniknąć przeciążenia sieci, Klaus Müller, szef Federalnej Agencji Sieci, chce aby od stycznia możliwe stało się racjonowanie energii elektrycznej.  „Jeśli okaże się, że może dojść do przeciążenia sieci, operator sieci powinien mieć prawo do czasowego wstrzymania dostaw” – powiedział Müller w wywiadzie dla BR.

Stosowane będzie racjonowanie energii elektrycznej. Tak zwana „ostatnia mila” do budynków jest szczególnie problematyczna. Znajdujące się tam kable i transformatory często nie są przystosowane do przyszłych potrzeb. Aby utrzymać stabilność całej sieci, operatorzy powinni mieć możliwość odłączania pomp ciepła i maszyn elektrycznych od sieci w okresach szczytowego obciążenia. Federalna Agencja Sieci Energetycznych opracowuje obecnie szczegółowy plan, który ma zostać wprowadzony na początku roku. 
Zielona rewolucja zmusi do wyrzeczeń także Włochów.

Mieszkańcy Rzymu będą musieli wyłączyć klimatyzację”

Jak informuje portal ilParagone.it burmistrz Rzymu Roberto Gualtieri  zapowiedział, że wszyscy mieszkańcy stolicy będą musieli wkrótce ograniczyć użycie klimatyzatorów i ogrzewania: „W celu egzekwowania tych przepisów, oprócz kontroli dokonywanych przez lokalną policję, administracja zamierza zaangażować menedżerów energetycznych firm i administratorów kondominiów. Powstanie grupa zadaniowa, której zadaniem będzie wyeliminowanie tych przestępców, którzy latem i zimą nie respektują w domach nowych przepisów”. Ograniczenia wprowadzone przez władze Wiecznego Miasta mają za cel obniżenie stężenia zanieczyszczeń w powietrzu.

Powrót do jaskiń

Powrót do jaskiń

Izabela Brodacka 20 maja 2023

Kilka razy pisałam już jak zabawnym pomysłem wydawało mi się swego czasu sprzedawanie na bulwarach nad Sekwaną paryskiego powietrza w puszkach. Kupowanie tych puszeczek było jednak zupełnie dobrowolne i nawet jeżeli ktoś poczuł się oszukany, bo zamiast nabyć bagietkę z szynką wydał 15 franków na bzdurną pamiątkę, był tylko sam sobie winien.

Równie zabawny i absurdalny wydawałby się pomysł handlowania pozwoleniami na emisję CO2, godny wręcz uwiecznienia w jakiejś komedii, przypominający opowieści o sprzedawaniu kolumny Zygmunta, gdyby nie fakt, że ten handel odbywa się naprawdę i to pod przymusem. „Fit for 55”, to nie jest abstrakcja. W 2022 roku wydaliśmy ponad 30 miliardów złotych na zakup ETS za granicą. Obliczono, że do 2030 roku Polska wyda na  „Fit for 55” 190 miliardów euro. Zamiast finansować rozwój infrastruktury, edukację czy zdrowie zmarnujemy miliardy na handel ETS oraz na cła za importowane spoza Unii towary. Wyroby ze stali, aluminiowe, nawozy, energia elektryczna, wodór zostaną bowiem obłożone „cłem klimatycznym” tak zwanym CBAM (Carbon Border Adjustment Mechanism).

Idea miasta piętnastominutowego czyli miasta, w którym każdy mieszkaniec mógłby załatwić wszystkie swoje  życiowe sprawy nie opuszczając koła o promieniu jednego kilometra  (4km/h -czyli prędkość marszu przeciętnego emeryta razy ¼ h) byłaby całkiem sympatyczna gdyby nie fakt, że ideolodzy zielonego ładu chcą wcielać tę ideę w życie siłą. Zgodnie z ich pomysłami każdy obywatel nie tyle mógłby, co musiałby załatwiać  wszystkie swoje sprawy nie opuszczając takiego koła. Chcą więc nas zamknąć w gettach jak kiedyś  hitlerowcy zamykali Żydów.   

Byłoby to zabawne gdyby nie fakt, że jest groźne i tragiczne, że obecnie realizuje się jeden po  drugim scenariusze fantastycznych filmów i powieści. Pandemia była wykorzystywana literacko  oraz w filmach katastroficznych tyle razy, że wręcz nie ma sensu tych pozycji przypominać, spekulacje zbożem i bank zbożowy są wzięte wprost z powieści  „Kariera Nikodema Dyzmy” Dołęgi Mostowicza, a idiotyczne rojenia specjalistów od płci przypominają jako żywo „ Seksmisję”.  

Podobnie – byłoby zabawne gdyby nie było tragiczne, że kiedyś to konserwatyści bronili się przed postępem cywilizacyjnym, a postępowcy forsowali przemiany.  Robotnicy w obawie o pracę niszczyli maszyny, a sto lat temu na Polesiu gdy dziedzic  kupił sobie automobil, to jadąc do kościoła wysyłał konno umyślnego, aby ostrzegał przechodniów, że jedzie samochód.

Teraz to konserwatyści bronią zdobyczy cywilizacji przed współczesnymi hunwejbinami, którzy chcieliby zniszczyć naszą kulturę, w tym kulturę  kulinarną, zmuszając nas do jedzenia owadów, zabronić nam podróżowania, zabronić rozrywek, a przede wszystkim obłożyć nas wszystkich podatkiem od samego faktu istnienia. Podatkiem od ogrzewania domu, od posiadania samochodu, a może wręcz od oddychania. Podróże zostaną ograniczone gdyż samoloty wydzielają spaliny. Za czasów Chopina można było dojechać do Paryża dyliżansem czyli rozstawnymi końmi, ale nawet to będzie teraz zakazane. Przecież konie produkują gazy cieplarniane i dla ich własnego dobra i dla dobra planety trzeba je wszystkie co do jednego, podobnie jak krowy, wyrżnąć. Ostatni raz takie bzdury słyszałam z ust Gomułki, który powiedział w sejmie że „konie zjadają Polskę i trzeba ich hodowlę w Polsce zlikwidować”. Poziom umysłowy Gomółki był jednak powszechnie znany i nikt nie oczekiwał od niego erupcji intelektu.

Intelektualistom paryskim debatującym w kawiarniach dzielnicy łacińskiej bardzo ciekawe i inspirujące wydawały się rojenia o powszechnej równości i sprawiedliwości. Popierali Mao Tse Tunga, Che Guevarę i wyhodowali na paryskich uniwersytetach totalitarnego dyktatora, zbrodniarza, którym był Pol Pot.[Wspomnę dla młodzieży, że pozostali też mordowali na ogromną skalę – a Mao Tse Tung pobił chyba w tym „rekord świata”. md] Dlaczego neurochirurg nie miałby w imię sprawiedliwości wymieniać się pracą z prostym drwalem? To bardzo zabawne gdy się o tym dywaguje w Paryżu na Sorbonie lub  przy kawiarnianym stoliku, lecz Pol Pot  niestety wcielił te pomysły w życie. W Kambodży  Intelektualiści byli kierowani do kopania rowów a niepiśmienni  chłopi wykonywali skomplikowane operacje chirurgiczne, nawet tego nie chcąc, oczywiście torturując i mordując pacjentów.

Wydaje mi się, że fantasmagorie różnych  ideologów są traktowane początkowo jako nieszkodliwe brednie. Gdy się okaże, że są nie tylko szkodliwe lecz wyjątkowo groźne jest już na ogół  za późno żeby się wycofać. Gdyby Łysenko i Miczurin, nawet sowicie opłacani, hodowali swoje gruszki na wierzbie na doświadczalnych poletkach i gdyby Stalin, który nie tylko miał ambicje stworzenia „nowego człowieka” lecz chciał zmieniać bieg rzek i prawa przyrody nie odebrał chłopom na Ukrainie ziarna siewnego nie byłoby wielkiego głodu ( Голодомор),za który zapłaciły życiem miliony ludzi.

Gdyby Mengele przeprowadzał eksperymenty genetyczne na szczurach nie torturowałby bezkarnie ludzi w przeświadczeniu, że działa dla dobra ludzkości. Społeczność naukowa po II Wojnie Światowej przez długi czas zakazywała korzystać w jakikolwiek sposób z wyników badań uzyskanych przez niemieckich zbrodniarzy, choć niektóre z nich mogłyby być nawet przydatne. Na przykład badania dotyczące ludzkiej odporności na zimno mogłyby przydać się nurkom i morskim służbom ratowniczym.

 W dwudziestoleciu międzywojennym funkcjonowało wielu zwolenników eugeniki, lecz niewielu z nich przewidziało, że poprawiane genotypu ludzkości będzie się realizowało przez wymordowywanie ludzi obdarzonych niepożądanymi cechami, które praktykowali Niemcy. Szwedzi również przez wiele lat po II Wojnie Światowej kastrowali niepełnosprawnych umysłowo i upośledzonych fizycznie tak jak kastruje się kundle, a nawet  psy rasowe o maści odbiegającej od wzorca danej rasy.

 Stanisław Jerzy Lec napisał kiedyś: „ Nie ma powrotu do jaskiń, jest nas za dużo”. Lec się pomylił. Cywilizacyjnie wracamy do jaskiń. Według ideologów zielonego ładu faktycznie jest nas za dużo więc robią wszystko, żeby nas było jak najmniej i wtedy skutecznie nas do tych jaskiń zapędzą.

===================

mail:

Władysław Gomułka powiedział wtedy  więcej i straszniej, mianowicie: „ DZIECI i konie zjadają Polskę “

Koszt transformacji energetycznej “Fit for 55” – 600 mld zł. Firmy tego nie udźwigną.

Koszt transformacji energetycznej “Fit for 55” – 600 mld zł. Firmy tego nie udźwigną.

energetyka/wyliczyli-koszt-transformacji-energetycznej

Na 600 mld zł, czyli ok. 135 mld euro, oszacowała firma doradcza EY konieczne nakłady na transformację energetyczną w Polsce do roku 2030. Wyliczenia zawarto w raporcie dla Polskiego Komitetu Energii Elektrycznej.

  • Wysokość niezbędnych nakładów oznacza konieczność wsparcia spółek energetycznych, na których spoczywa ciężar transformacji energetycznej Polski.
  • Według niego wyliczenia EY nie pozostawiają wątpliwości, iż niezbędna modernizacja polskiej energetyki i związane z nią działania osłonowe przekraczają możliwości inwestycyjne polskich przedsiębiorstw.
  • Autorzy raportu wyliczyli, że w żadnym scenariuszu środki unijne nie pokryją luki.

Jak poinformował w środę (17 maja) PKEE, wysokość niezbędnych nakładów oznacza konieczność wsparcia spółek energetycznych, na których spoczywa ciężar transformacji energetycznej Polski. Tylko dzięki dodatkowym funduszom, przede wszystkim z Unii Europejskiej, możliwe będzie zapełnienie luki inwestycyjnej wynikającej z realizacji przez Polskę celu osiągnięcia neutralności klimatycznej – ocenia Komitet.

Potrzeby inwestycyjne polskiej energetyki wraz z ciepłownictwem wynoszą 135 mld euro do 2030 r.

Niezbędna modernizacja polskiej energetyki i związane z nią działania osłonowe przekraczają możliwości inwestycyjne polskich przedsiębiorstw.

Jak wskazuje w raporcie EY, kompleksowe potrzeby inwestycyjne polskiej energetyki wraz z ciepłownictwem wynoszą 135 mld euro do roku 2030 przy założeniu wdrażania założeń pakietu “Fit for 55”, zakładającego redukcję emisji gazów cieplarnianych do 2030 r. o 55 proc. w stosunku do poziomów z 1990 r. Natomiast, zgodnie z szacunkami EY, potencjał inwestycyjny czterech największych grup energetycznych, tj. PGE, Enei, Tauronu i Energi w latach 2021-2030 – z uwzględnieniem bezpiecznego, lecz już wysokiego poziomu zadłużenia – wynosi prawie 29 mld euro.[—]

Fizyk, laureat Nagrody Nobla Clauser konkretnie o błędach „klimatystów”. „Kryzys energetyczny jest niepotrzebnie zaostrzany przez błędną nauką o klimacie”.

Fizyk, laureat Nagrody Nobla John Clauser konkretnie o błędach „klimatystów”.

Został wybrany do zarządu Koalicji CO2

„Kryzys energetyczny jest niepotrzebnie zaostrzany przez błędną nauką o klimacie”.

nobel-laureate-clauser-elected-to-co2-coalition-board-of-directors/

Dr John F. Clauser, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie fizyki w 2022 r., został wybrany do zarządu Koalicji CO2 w Arlington w stanie Wirginia.

“Dr Clauser ogromnie wzbogaci intelektualną głębię naszej organizacji, która już teraz korzysta z członkostwa ponad 120 naukowców i badaczy reprezentujących szeroki zakres dyscyplin. Jego badania nad nauką o klimacie dostarczają mocnych dowodów na to, że nie ma kryzysu klimatycznego i że wzrost stężenia CO2 przyniesie korzyści światu” – powiedział dr William Happer, przewodniczący zarządu Koalicji CO2.

Dr Clauser otrzymał Nagrodę Nobla, wraz z dwiema innymi osobami, za pracę wykonaną w latach siedemdziesiątych, która wykazała, że “splątanie kwantowe” pozwala cząstkom takim jak fotony na interakcję na duże odległości, pozornie wymagającą komunikacji przekraczającej prędkość światła.

Spekulując – i wątpiąc- na temat zjawiska “splątania” 40 lat przed przełomowym eksperymentem dr Clausera z 1972 roku, Albert Einstein określił je jako “upiorne działanie na odległość”.

Nieżyjący już wybitny fizyk dr Edwin Jaynes powiedział, że praca dr Clausera “z pewnością przejdzie do historii jako jedno z najbardziej niesamowitych osiągnięć intelektualnych w historii nauki”.

=====================================

Dr Clauser skrytykował przyznanie Nagrody Nobla w 2021 r. za prace nad modelami komputerowymi przewidującymi globalne ocieplenie i powiedział prezydentowi Bidenowi, że nie zgadza się z jego polityką klimatyczną.

Dr Clauser opracował model klimatyczny, który dodaje nowy znaczący, nawet dominujący proces do istniejących modeli. Proces ten obejmuje światło widzialne odbijane przez chmury cumulus, które pokrywają średnio połowę Ziemi. Istniejące modele znacznie nie doceniają tego sprzężenia zwrotnego chmur, które zapewnia bardzo silną, dominującą kontrolę termostatyczną temperatury Ziemi.

W świetle widzialnym, z kosmosu jasne białe chmury pokrywają od jednej trzeciej do dwóch trzecich powierzchni Ziemi. Chmury te z kolei odbijają z powrotem w przestrzeń kosmiczną około 90% padającego na nie światła słonecznego.

Światło słoneczne docierające do powierzchni Ziemi w obszarze bezchmurnym, którego dwie trzecie pokrywają oceany, jest pochłaniane i odparowuje wodę morską, tworząc chmury kłębiaste. Chmury powstają w coraz większym tempie, gdy zachmurzenie jest zbyt małe, a temperatura zbyt wysoka i odwrotnie, gdy frakcja zachmurzenia jest zbyt duża. Wynikająca z tego zmienność frakcji zachmurzenia kontrolowana przez sprzężenie zwrotne, zapewnia następnie bardzo silne sprężenie mocy wejściowej, który stabilizuje dopływ ciepła do powierzchni Ziemi i jej temperaturę.

Zmiany w szybkości przenoszenia ciepła przez promieniowanie (znane jako wymuszanie radiacyjne) związane ze zmianami atmosferycznego CO2 są prawie dwa rzędy wielkości mniejsze niż skuteczna stabilizacja mocy wejściowej zapewnianej przez termostat oparty na stabilizującej roli chmur. Rolę CO2 można zatem uznać za nieistotną.

Należy zauważyć, że raporty Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu [IPCC] i Narodowej Akademii Nauk wielokrotnie przyznają, że wpływ chmur rzeczywiście stanowi największą niepewność w ich prognozach klimatycznych. Organizacje te poczyniły jednak niewielkie postępy w radzeniu sobie z tymi niedociągnięciami.

Według dr Clausera, “popularna narracja na temat zmian klimatu odzwierciedla niebezpieczną korupcję nauki, która zagraża światowej gospodarce i dobrobytowi miliardów ludzi. Błędna nauka o klimacie przerodziła się w masową pseudonaukę dziennikarską. Z kolei pseudonauka stała się kozłem ofiarnym dla wielu innych, niepowiązanych ze sobą bolączek.

Została ona wypromowana i rozszerzona przez podobnie wprowadzonych w błąd agentów marketingu biznesowego, polityków, dziennikarzy, agencje rządowe i ekologów.

Moim zdaniem nie ma prawdziwego kryzysu klimatycznego. Istnieje jednak bardzo realny problem z zapewnieniem przyzwoitego standardu życia dużej populacji świata i związany z tym kryzys energetyczny. Ten ostatni jest niepotrzebnie zaostrzany przez błędną nauką o klimacie”.

[Dr Clauser uzyskał tytuł Bachelor of Science w dziedzinie fizyki w 1964 roku w Caltech. W 1966 r. uzyskał tytuł magistra fizyki, a w 1969 r. tytuł doktora filozofii na Uniwersytecie Columbia. W latach 1969-1996 pracował w Lawrence Berkeley National Laboratory, Lawrence Livermore National Laboratory i na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley. W 2010 roku otrzymał Nagrodę Wolfa w dziedzinie fizyki. ] Dodatkowe informacje można znaleźć na stronie https://www.johnclauser.com/ .

„Bez rolników, bez jedzenia, bez przyszłości” czyli Wielki Reset Żywnościowy

„Bez rolników, bez jedzenia, bez przyszłości” czyli Wielki Reset Żywnościowy

AlterCabrio bez-rolnikow-bez-jedzenia-bez-przyszlosci

Według Roosa ta nieludzka polityka prowadzi do katastrofalnych konsekwencji, a co roku od 20 do 30 rolników popełnia samobójstwo. Co więcej, za brakiem rolników czają się niedobory żywnościowe, o czym świadczy głód i chaos na Sri Lance, który był wynikiem perfekcyjnego wdrożenia środowiskowego zarządzania społecznego [ESG]

−∗−

Tłumaczenie: AlterCabrio – ekspedyt.org

___________***___________

Holenderski eurodeputowany Rob Roos krytykuje globalistyczną politykę „Wielkiego Resetu Żywnościowego”: „Bez rolników, bez jedzenia, bez przyszłości” (wideo w oryg. md)

Apel Roosa by chronić i dbać o naszych rolników oraz domaganie się przejrzystości w etykietowaniu żywności jest wyraźnym wezwaniem do działania.

W niedawnym przemówieniu w Parlamencie Europejskim holenderski polityk i obecny poseł do Parlamentu Europejskiego, Robert „Rob” Roos, wypowiedział się przeciwko unijnej polityce „Wielkiego Resetu Żywnościowego”, która, jak twierdzi, prowadzi do wstrząsających scen w Holandii. Roos argumentował, że rolnicy produkują żywność od wieków i są istotną częścią europejskiego dziedzictwa i kultury. Jednak umowy handlowe UE i Organizacji Narodów Zjednoczonych zalewają rynek produktami z połowy świata, podczas gdy rolników zabijają przepisy mające na celu działania na rzecz klimatu, w tym zakaz stosowania nawozów azotowych, niezbędnych składników nowoczesnego rolnictwa.

Według Roosa ta nieludzka polityka prowadzi do katastrofalnych konsekwencji, a co roku od 20 do 30 rolników popełnia samobójstwo. Co więcej, za brakiem rolników czają się niedobory żywnościowe, o czym świadczy głód i chaos na Sri Lance, który był wynikiem perfekcyjnego wdrożenia środowiskowego zarządzania społecznego [ESG – Environmental, Social and Corporate Governance]. Dlatego Roos wezwał do zakończenia Ustawy o odtwarzaniu przyrody i Agendy 2030, które, jak stwierdził, niszczą rolników dla ideału utopii bez CO2.

Roos podkreślił potrzebę ponownej ochrony i dbałości o rolników, stwierdzając, że bez rolników nie może być żywności ani przyszłości. To przemówienie odzwierciedla rosnące obawy wśród farmerów w całej Europie, którzy obawiają się, że ich źródła utrzymania są zagrożone przez politykę UE, która przedkłada kwestie ochrony środowiska nad ich dobrobyt ekonomiczny.

W innym niedawnym przemówieniu Roos skrytykował politykę UE polegającą na wprowadzaniu owadów do żywności bez wyraźnego oznakowania. Chociaż od 2020r. UE dopuściła cztery różne rodzaje owadów jako składniki żywności, Roos twierdzi, że konsumenci muszą dokładnie wiedzieć, co znajduje się w ich żywności, a zwodnicze łacińskie nazwy owadów na opakowaniach nie są wystarczająco jasne i zamiast tego są używane, aby ukrywać składniki.

Roos wezwał do tego, aby produkty żywnościowe na bazie owadów miały przejrzyste etykiety, z normalną nazwą owada wymienioną prostym językiem oraz ikoną na opakowaniu, aby ostrzec konsumentów, co produkt zawiera. Wierzy, że zapobiegnie to przypadkowemu spożyciu owadów, jeśli ktoś nie może lub nie chce tego robić. Przemówienie Roosa podkreśla potrzebę przejrzystości i uczciwości w etykietowaniu żywności, zwłaszcza jeśli chodzi o wprowadzanie nowych i nieznanych składników.

Przemówienia Roosa są potężnym sygnałem alarmowym dla Unii Europejskiej i całego świata. Podkreślają one krytyczną potrzebę przejrzystości i uczciwości w przemyśle spożywczym oraz pilną potrzebę znalezienia równowagi między ochroną środowiska a wspieraniem naszych rolników. Globaliści z Unii Europejskiej muszą przestać forsować swój lewicowy program środowiskowy. Jego wezwanie do ochrony i troski o naszych rolników oraz żądanie przejrzystości w etykietowaniu żywności jest wyraźnym wezwaniem do działania. Bez rolników „nie może być żywności, przyszłości ani nadziei”.

_________________

Dutch MEP Rob Roos Slams Globalists ‘Great Food Reset’ Policy: ‘No Farmers, No Food, No Future’ (Video), Amy Mek, May 15, 2023

−∗−

Powiązane tematycznie:

Zielone bankructwo czyli kto następny po Sri Lance
Według WEF na Sri Lance wszystko szło świetnie, ale co widzimy cztery lata później: bankructwa, inflację, niewypłacalność, braki żywności, braki towarów, braki paliwa i przemoc na ulicach. […]

_________________

Od Sri Lanki do Niderlandów czyli jak działać
Wiedzą, że kiedy ludzie stają się wściekłym, głodnym tłumem, mogą być kontrolowani jak zwierzęta. I tego typu reakcje są dokładnie tym, na co liczą ci globalistyczni oszuści. Dlatego niszczą światowe gospodarki i wywołują kryzys żywnościowy. […]

Wielkie kłamstwo zrównoważonego rozwoju. Czytajcie Orwella !

Wielkie kłamstwo zrównoważonego rozwoju

Łukasz Warzecha: wielkie-klamstwo-zrownowazone

Hasło zrównoważonego rozwoju jest wielkim oszustwem. Jak to zresztą bywało w historii niemal ze wszystkimi pięknie brzmiącymi hasłami, za którymi stała ideologia.

Pojęcie zrównoważonego rozwoju w gruncie rzeczy jest czysto ideologiczne. Oznacza narzucenie ludziom z góry przyjętych reguł, które elita uznała za słuszne, ogłaszając, że są jedynymi możliwymi, jeśli chcemy się uratować przed katastrofą. Jaka to może być katastrofa – to sprawa właściwie drugorzędna. Aktualnie głównym straszakiem jest katastrofa klimatyczna.

Zrównoważony rozwój oznacza, że ludziom trzeba wiele rzeczy narzucić, zakazać lub nakazać, bo sami z siebie tych działań nie podejmą, ponieważ nie czują takiej potrzeby, a w wielu przypadkach chodzi o poczynania sprzeczne z naturalnymi ludzkimi potrzebami i instynktami.

Przytoczmy kilka przykładów, które mogą się wydawać ekstremalne, mało prawdopodobne albo absurdalne. Jeśli jednak wspomnimy, co uznawano za nieprawdopodobne jeszcze dekadę czy dwie temu, sceptycyzm okaże się nie na miejscu. Doświadczenie pokazuje, że nie ma właściwie takiej rzeczy, której nie dałoby się z czasem wprowadzić do głównego nurtu w ramach przesuwania okna Overtona.

Nie jedz tego!

Przykład pierwszy: twój talerz nie jest twoją sprawą. To już nie jest postulat zwariowanych radykałów, ale podejście coraz śmielej wprowadzane do głównego nurtu debaty. Istnieją tu dwa wątki. Pierwszy to kwestia powiązania hodowli zwierząt, przede wszystkim bydła, z histerią klimatystyczną.

Krowy mają emitować potężne ilości metanu, w związku z czym pierwszym radykalnie ograniczonym mięsem miałaby być wołowina. Na tym jednak niemal na pewno się nie skończy, bo tu wchodzi do gry drugi wątek, którym jest nachalna promocja z gruntu fałszywego pojęcia praw zwierząt (czegoś takiego jak „prawa zwierząt” nie ma i być nie może – ale to temat na odrębny tekst).

Przyjęcie koncepcji „praw zwierząt” oznacza odejście od hodowli w ogóle – nie tylko krów, ale też świń czy kur, o zwierzętach futerkowych nawet nie wspominając.

Jakie będą tego konsekwencje, także gospodarcze, nietrudno przewidzieć. Brak mięsa zwierzęcego czy jajek w naszej diecie trzeba będzie czymś przecież zrównoważyć – i tutaj pojawiają się dwie możliwości: mięso syntetyczne (jak wiadomo, w jego produkcję zainwestował poważne pieniądze Bill Gates) oraz niesławne robaki. Jakkolwiek fantastycznie może to dzisiaj brzmieć.

Mięso naturalne pozostanie zbytkiem i luksusem dla najbogatszych, najpewniej importowanym spoza Europy, która ma wielkie ambicje stać w awangardzie postępu. Rolnictwo natomiast zostanie radykalnie ograniczone, a wielu rolników pójdzie z torbami i zostanie zmuszonych do sprzedaży swoich gospodarstw. Ktoś oczywiście te tereny kupi – za niewielkie pieniądze – i w jakiś sposób wykorzysta. Na przykład, aby rozpocząć tam produkcję alternatywnego pożywienia na wielką skalę.

Samochód nie dla ciebie!

Drugą dziedziną, w której zakazy i ograniczenia są nieuchronne, będzie mobilność. Swoboda poruszania się zawsze była solą w oku totalitarystów. Ma to bardzo głęboki fundament kulturowy i cywilizacyjny: ograniczenie wolności przemieszczania się od niemal początków ludzkiej cywilizacji wiąże się z niskim statusem danej osoby. Symbolicznie reprezentowało to przywiązanie chłopa do ziemi czy status niewolnika. Swobodnie przemieszczać się może natomiast człowiek wolny, dla którego jest to element jego podmiotowości. Obywatelem zaś odczuwającym własną podmiotowość – w odróżnieniu od przedmiotowości – o wiele trudniej pomiatać.

Oczywiście nikt nie mówi o przywróceniu niewolnictwa. Rzecz w tym, aby przeciętnemu człowiekowi odebrać (najlepiej poprzez bodźce ekonomiczne) chęć i możliwość swobodnego podróżowania. W tym celu działania idą – widać to już wyraźnie – trzema torami.

Pierwszy polega na spowodowaniu, żeby skończyła się era względnie dostępnej i taniej motoryzacji. W tym wątku mamy próbę zniszczenia silnika spalinowego (częściowo zatrzymaną z powodu sprzeciwu Niemiec, ale to, nie wdając się w detale, w dużej mierze złudne ustępstwo) przy pozorach przejścia na „motoryzację” elektryczną – faktycznie skrajnie niepraktyczną, bardzo drogą i słabo dostępną.

Tor drugi to radykalne podniesienie cen paliw. To stanie się w UE już niedługo, gdy wejdzie w życie ETS II, czyli nowa wersja systemu handlu emisjami, zakładająca opodatkowanie transportu, w tym również lotniczego. Uderzy to nie tylko w zasilających swoje pojazdy paliwami kopalnymi, ale także w chcących korzystać z wciąż względnie jeszcze taniego transportu lotniczego. Era tanich podróży, przynajmniej dla Europejczyków, odejdzie w przeszłość.

Tor trzeci to urządzanie miast. To już widzimy: nasze miasta są organizowane w taki sposób, żeby maksymalnie utrudnić życie kierowcom i zrobić z nich obywateli drugiej kategorii, a przy tym wprowadzić coraz wyższe i coraz bardziej zniechęcające koszty utrzymywania samochodu w mieście. To koszty parkowania i przy okazji brak miejsc parkingowych, ale także instrument w postaci stref czystego transportu, wprowadzony Ustawą o elektromobilności, uchwaloną przez PiS i oddaną do dyspozycji samorządów. Dodatkowo, na podstawie ustawodawstwa unijnego, wprowadzenie SCT będzie obligatoryjne w miastach powyżej 100 tysięcy mieszkańców, gdzie przekroczone są w określonym okresie normy tlenków azotu.

Po co ci mieszkanie?

Brak możliwości posiadania samochodu to odebranie wielu ludziom drugiej najcenniejszej rzeczy, jakiej są właścicielami. Pierwszą jest oczywiście mieszkanie – i na tym polu również toczy się gra. Jej najnowszym etapem jest dyrektywa EPBD, która w ciągu dekady może sprawić, że wiele osób będzie zmuszonych pozbyć się swoich nieruchomości, ponieważ nie będzie ich stać na doprowadzenie ich do wymaganego przez unijne przepisy stanu zeroemisyjności.

Tu ważna uwaga: mówimy o dyrektywie, czyli o przepisie, który nie jest bezpośrednio implementowany do krajowego prawa, ale państwa członkowskie mają wypełnić zakładane cele. Dyrektywa w swojej obecnej postaci stwierdza zatem, że powinno się zapewnić najbardziej potrzebującym wsparcie, ale nie mówi, jak ma ono wyglądać ani jaką ma mieć wysokość. Można zatem założyć, że kraje, których nie będzie na to stać, maksymalnie ograniczą mechanizmy takiej pomocy, pozostawiając mnóstwo osób samym sobie. Zresztą nawet gdyby wsparcie miało się pojawić, będą się musieli na nie złożyć wszyscy. Wszak państwo nie ma własnych pieniędzy – ma tylko pieniądze podatników.

Stul gębę!

Wreszcie kolejna dziedzina (niezwiązana już bezpośrednio z klimatem, ale z samym rozpowszechnieniem zrównoważonego rozwoju i wszystkim, co z tego wynika) to swoboda obiegu informacji. Zachód od lat igra z nowymi formami cenzury. Przybiera ona różne formy: od narzucania poprawności politycznej i wprowadzania opartych na niej ograniczeń do prawa, poprzez działania korporacji będących częściami oligopolu mediów społecznościowych, skończywszy na ograniczeniach mających teoretycznie zapobiegać manipulowaniu opinią publiczną. Tutaj pojawiają się kolejne preteksty – od pandemii po wojnę na Ukrainie.

Najnowszym, a potencjalnie bardzo groźnym rozwiązaniem, jest opracowywane w tym momencie w instytucjach unijnych rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (nr 2021/0381) w sprawie przejrzystości i targetowania reklamy politycznej. Pierwotnie miało ono przeciwdziałać ukrytemu przekazowi politycznemu i teoretycznie zapobiegać wzbudzaniu niepokojów. W praktyce, w swojej aktualnej postaci, uderzyłoby potężnie w niezależnych twórców czy właściwie w każdego, kto chciałby dzielić się w sferze wirtualnej swoimi poglądami, ocenami, spostrzeżeniami czy wiadomościami w jakikolwiek sposób dotyczącymi sytuacji politycznej. A jest to, jak wiadomo, pojęcie maksymalnie pojemne.

Na początku lutego Parlament Europejski uchwalił poprawki do projektu rozporządzenia, które jednak w żaden sposób nie zmniejszyły zagrożenia. Wygląda to tak, jakby parlamentarzyści z pełną świadomością zamierzali utrudnić obywatelom wyrażanie niezależnych opinii.

Wielki Brat patrzy!

Opowieść o rzekomo lepszym życiu, do jakiego ma nas prowadzić idea zrównoważonego rozwoju, jest wielkim kłamstwem. Żeby ją zrealizować, trzeba będzie albo odebrać nam wolność wyboru w bardzo wielu dziedzinach, albo przeprowadzić masowe pranie mózgów, wskutek którego wystarczająco duża liczba ludzi uwierzy, że wojna to pokój, wolność to niewola, ignorancja to siła, a żałosna namiastka normalnego życia to największe szczęście.

Czytajcie Orwella!

Fit for 55. Uciekajmy na Białoruś, póki to możliwe!!

Fit for 55. Uciekajmy na Białoruś, póki to możliwe!!

[Poniżej „zrównoważone podejście”. MD]

Czy zielony komunizm w UE spowoduje, że Polacy będą uciekać na Białoruś, bo nie będzie się dało normalnie żyć w Polsce?

zielony-komunizm-w-ue

Unia Europejska jest na drodze do przemiany, której skala nie ma precedensu w jej historii. W ramach programu “Fit for 55”, UE ma zamiar zredukować swoje emisje CO2 o 55% do 2030 roku w porównaniu do poziomów z 1990 roku, a do 2050 roku stać się neutralna pod względem emisji. Dążenia te, choć szlachetne, mogą jednak prowadzić do poważnych konsekwencji dla obywateli.

W ramach “Fit for 55”, UE proponuje objęcie systemem handlu uprawnieniami do emisji (ETS) nowych sektorów, takich jak transport i budownictwo. W praktyce oznacza to, że koszty związane z emisją CO2 będą ponoszone bezpośrednio przez konsumentów, co spowoduje wzrost cen paliw, biletów lotniczych i ogrzewania. Ponadto, wszystkie budynki w UE będą musiały być zeroemisyjne, co może kosztować biliony złotych.

Co więcej, UE planuje zakazać rejestracji nowych samochodów spalinowych do 2035 roku, co wymusi na konsumentach przejście na droższe samochody elektryczne. Jednak, produkcja samochodów elektrycznych i baterii do nich również ma znaczny wpływ na środowisko, co często jest pomijane w tej dyskusji.

Należy jednak pamiętać, że wysiłki UE są tylko kroplą w morzu. Według danych, emisje CO2 w Europie stanowią tylko około 8% światowych emisji. Bez globalnej współpracy, zmiany w UE mogą okazać się niewystarczające, a wręcz szkodliwe dla jej obywateli.

Skutki tych polityk będą odczuwalne dla obywateli UE. Wzrost cen i ograniczenia mogą sprawić, że życie w UE stanie się trudne. Możliwe, że niektórzy Polacy zdecydują się przenieść na wschód, do krajów takich jak Białoruś czy Rosja, które nie podążają tą samą ścieżką. To prowadzi nas do dystopijnego scenariusza, w którym ogrodzenie na granicy Polski z Białorusią, które miało na celu powstrzymanie nielegalnej imigracji, może być wykorzystane do powstrzymania ucieczek na wschód z “eurosojuza”.

Czy rzeczywiście zmierzamy w stronę “zielonego komunizmu”? Czy UE stanie się miejscem, z którego obywatele będą chcieli uciekać? To pytania, na które jeszcze nie znamy odpowiedzi. Jedno jest pewne – zmiany, które nadejdą, będą miały daleko idące konsekwencje. 

Mimo teoretycznie szczytnych celów, “Fit for 55” stawia przed obywatelami UE wiele wyzwań. Przekształcenie budynków w zeroemisyjne, przeniesienie transportu na pojazdy elektryczne i objęcie nowych sektorów systemem ETS to zadania, które wymagają ogromnych inwestycji i zmian w naszym sposobie życia. Wiele osób będzie musiało zmierzyć się z wyższymi kosztami życia, a nie wszyscy będą w stanie sobie na to pozwolić.

Jednocześnie należy pamiętać, że wysiłki UE są tylko częścią globalnej walki przeciwko zmianom klimatycznym. [A gucio !! Tych wariatów najwięcej w UE md] ]

Bez globalnej współpracy, te wysiłki mogą okazać się niewystarczające. Co więcej, mogą one prowadzić do niezamierzonych konsekwencji, takich jak migracje wewnątrz kontynentu lub nawet poza jego granice.

Czy Polacy będą musieli szukać schronienia na wschodzie, w Białorusi lub Rosji? Czy zielony komunizm rzeczywiście stanie się rzeczywistością w Europie? To pytania, które wywołują niepokój, ale na które trudno teraz odpowiedzieć. Niezależnie od wyniku, jedno jest pewne: UE stoi na progu ogromnych zmian, które wpłyną na życie każdego z nas.

Na koniec, warto przypomnieć, że choć walka ze zmianami klimatycznymi jest ważna, nie może ona odbywać się kosztem jakości życia obywateli. Potrzebujemy zrównoważonego podejścia, które uwzględnia zarówno ochronę środowiska, jak i dobrobyt społeczny. Tylko w ten sposób będziemy mogli stawić czoła wyzwaniom przyszłości i zapewnić trwały rozwój dla przyszłych pokoleń.

=================================

mail:

Dlaczego “Mimo teoretycznie szczytnych celów, “Fit for 55” stawia przed 
obywatelami UE wiele wyzwań.”

Dlaczego szczytnych?

Przecież opowiadanie o globalnym ociepleniu jest pozbawione sensu.

Lagarde prezes Europejskiego Banku Centralnego wzywała rządy do redukcji wsparcia rodzin z tytułu wzrostu cen energii

Lagarde prezes Europejskiego Banku Centralnego wzywała rządy do redukcji wsparcia rodzin z tytułu wzrostu cen energii

Date: 9 Maggio 2023Author: Uczta Baltazara babylonian-empire

Rządy państw strefy euro powinny rozpocząć wycofywanie środków pomocowych mających na celu złagodzenie skutków wzrostu cen energii, aby uniknąć sytuacji, w której fiskalne rozrzutności napędzają inflację, powiedziała w czwartek prezes Europejskiego Banku Centralnego Christine Lagarde. Christine_Lagarde ecb.europa

“W miarę jak kryzys energetyczny staje się mniej dotkliwy, ważne jest, aby zacząć teraz szybko wycofywać te środki, zgodnie ze spadkiem cen energii i w sposób skoordynowany” – powiedziała Lagarde, dodając, że wiele z tych środków zostało podpisanych na cały rok 2023 w czasie, gdy ceny energii były znacznie wyższe niż obecnie.

Lagarde powtórzyła wcześniejsze ostrzeżenia, że środki fiskalne mające na celu osłonę gospodarki przed wysokimi cenami energii, które nie są tymczasowe, ukierunkowane i dostosowane do zachowania zachęt do zużywania mniejszej ilości energii “prawdopodobnie spowodują wzrost średnioterminowych presji inflacyjnych, co wymagałoby silniejszej reakcji polityki pieniężnej.”

Lagarde często przypisywała sukces Europy w ratowaniu gospodarki przed przepaścią w czasie pandemii działaniom polityki fiskalnej i monetarnej. Jednak w walce z inflacją rządy są mniej skłonne do podążania za EBC, utrzymując środki wsparcia, które mają pomóc konsumentom i przedsiębiorstwom w radzeniu sobie z kryzysem energetycznym i kosztami życia, które są tak rozległe, że z czasem mogą wywołać presję cenową.

INFO: politico

O tym, w jaki sposób Niemcy padły ofiarą “Zielonej Ośmiornicy” i wspierających ją miliarderów.

O tym, w jaki sposób Niemcy padły ofiarą “Zielonej Ośmiornicy” i wspierających ją miliarderów.

Jak tylko poskrobie się nieco zieloną powłokę… widać miliarderów, miliarderów, miliarderów

Date: 6 Maggio 2023Author: Uczta Baltazara w-jaki-sposob-niemcy-padly

27 kwietnia 2023, posłanka Alternative fuer DeutschlandBeatrix von Storch przypuściła ostry atak na ogromne interesy finansowe stojące za niemieckimi Zielonymi.

Swoje oskarżenia von Storch wystosowała bezpośrednio z podium Bundestagu, gdzie przemawiała w imieniu grupy parlamentarnej AfD. Posłanka wskazała imiona i nazwiska osób oraz podmiotów, które według niej są częścią misternej kabały Zielonych, która skutecznie zawładnęła polityką kraju.

Instytucje pozaparlamentarne, takie jak Agora Energiewendeoraz Instytut Ekologiiktóre sporządzają projekty dla niemieckiego, zielonego Ministerstwa Gospodarki, są częścią nienieckich fundacji, które działają na smyczy międzynarodowych miliarderów, oświadczyła von Storch w swoim wystąpieniu. wikipedia agora-energiewende energiewende

Wedug von Storch, funkcjonuje w tym obszarze “zagnieżdżony system fundacji”:

Agora Energiewende finansowana jest przez European Climate Foundation, która finansowana jest przez Children’s Investment Fund Foundation finansowana z kolei przez brytyjskiego miliardera Christophera Hohna. europeanclimate https://ciff.org/ european-climate-foundation

Hohn zarabia 2 miliony euro dziennie i jest głównym sponsorem ekstremistów skupionych wokół Extinction Rebellion. Tak więc wydaje swoje pieniądze na agendę klimatyczną, ale co jest naprawdę interesujące to odpowiedź na pytanie: jak on zarabia swoje pieniądze?” Extinction_Rebellion

Niemiecka poseł cytuje samoopis funduszu Hohna, który twierdzi, że koncentruje się on na kredytach hipotecznych i drogich nieruchomościach ze szczególnym uwzględnieniem dużych miast w Ameryce Północnej i Europie.

“Więc w owych miejscach zwolennik agendy klimatycznej zarabia na kredytach hipotecznych i nieruchomościach. I to jest sedno sprawy” – stwierdziła von Storch, wyjaśniając, że ten fakt posiada ścisły związek z planem Zielonych, by zmusić miliony niemieckich właścicieli domów do wymiany swoich olejowych i gazowych systemów grzewczych na nowe systemy oparte na pompach ciepła, na które większości z nich nie będzie stać.

“Właściciele domów będą musieli zaciągać kredyty hipoteczne na swoje domy, aby zapłacić za drogą pompę ciepła, a jeśli nie będą w stanie tego zrobić, będą musieli sprzedać swoje domy. I w tym momencie pojawią się fundusze hedgingowe pana Hohna, gotowe kupić ich nieruchomości. Co za niesamowity zbieg okoliczności!”

“Niektórzy mówią, że pan Hohn nie jest jedynym, który stoi za Agorą” – dodała von Storch. “Tak, to prawda, są też Stiftung Mercator oraz miliarderzy z Metro, a poprzez Europejski Fundusz Klimatyczny płyną też pieniądze od kanadyjskiego miliardera Johna McBaina. Jest on, podobnie jak pan Hohn, członkiem klubu miliarderów Billa Gatesa – The Giving Pledge.

Jak tylko poskrobie się nieco zieloną powłokę… widać miliarderów, miliarderów, miliarderów”. Stiftung_Mercator Metro_AG John_McCall_MacBain givingpledge

Posłanka AfD posunęła się dalej, stwierdzając: “Biznes nieruchomościowy to jedna strona medalu. Drugą jest biznes pomp ciepła. Amerykańska firma Carrier Global kupuje za 12 mld USD niemieckiego producenta – tj. firmę Viessmann. Kto jest właścicielem Carrier Global? – 86% jest w posiadaniu inwestorów korporacyjnych – cvo oznacza amerykańską branżę finansową: BlackRock, Vanguard, American Star i Capital Group”. Carrier_Global Viessmann

‘W tym samym czasie, gdy minister gospodarki – Habeck zmusza Niemców do kupowania pomp ciepła, globalny finansjera przejmuje niemiecką produkcję pomp ciepła. Kolejny niewiarygodny zbieg okoliczności’.

“Za sprawą polityki klimatycznej Zielonych, w tychże kręgach panuje polityczna gorączka złota” – powiedziała von Storch. “75 bilionów euro: tyle muszą zapłacić Niemcy za instalację pomp ciepła, więc BlackRock, Vanguard i Capital Gropup zarabiają szalone pieniądze”.

Zieloni są więc “politycznym ramieniem owych globalnych interesów finansowych, a ich polityka klimatyczna sprawia, że globalni super-bogaci stają się znacznie bogatsi, podczas gdy zwykli Niemcy tracą dach nad głową” – oskarżyła von Storch.

‘Wasza polityka klimatyczna to nic innego jak ostateczny atak na całe bogactwo narodowe Niemiec i mogę was zapewnić, że nie pozwolimy byście odnieśli sukces’” – zakończyła, zapowiadając przeciwstawienie się owej polityce.

Jak donosił portal Renovatio 21, obłąkana polityka Niemiec ery Merkel spowodowała groteskowe katastrofy: nie ma wystarczającej ilości wiatru dla turbin wiatrowych i powrócono do eksploatacji elektrowni na węgiel, czyli surowca, który Niemcy, podobnie jak gaz, importowały z Rosji. Niemiecki regres był tak duży, że w pewnym momencie – jak pisała analiza Deutsche Banku – w kraju mówiło się o zaopatrzeniu w drewno opałowe, by przetrwać zimę.

Podczas gdy zielony minister Habeck mówił o zmniejszeniu ilości pryszniców, ewentualnie faworyzując te zimne, kraj zamykał swoją ostatnią elektrownię atomową, co więcej wtrącając się, jak to miało miejsce ostatnio w przypadku Węgier, w przemysł atomowy krajów sąsiednich.

Rządząca wraz z Scholzem Partia Zielonych – która dyskutowała na temat usunięcia słowa “Niemcy” z własnej nazwy –  wyróżniła się pomysłami tłumienia protestów w przypadku braku ogrzewania oraz ślepym i bezwarunkowym poparciem dla Ukrainy, przy czym minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock zadeklarowała, że będzie wspierać Kijów także wbrew opinii własnego elektoratu. Sama Baerbock, która nigdy nie ukończyła studiów w Niemczech, ale spędziła długi czas w London School of Economics, dała do zrozumienia przed Radą Europy, że tak naprawdę prowadzona jest wojna przeciwko Rosji.

en.wikipedia de.wikipedia.

INFO: renovatio21

Realizacja „zielonego” programu UE przyczyni się do likwidacji naszej gospodarki, państwowości i wolności

Realizacja „zielonego” programu UE przyczyni się do likwidacji naszej gospodarki, państwowości i wolności

Prof. Skrzydlewski: 4 maja 2023 https://pch24.pl/prof-skrzydlewski-realizacja-zielonego-programu-ue-przyczyni-sie-do-likwidacji-naszej-gospodarki-panstwowosci-i-wolnosci/

Gdyby ten program został wprowadzony w życie, przyczyniłby się do zlikwidowania naszej rodzimej gospodarki i formy życia, przyczyniłby się również do unicestwienia naszej państwowości i naszej wolności. Dlaczego więc jest tak lansowany? Jest swoistym narzędziem destrukcji tego, co zostało wytworzone przez wieki w Europie dzięki współpracy narodów – powiedział o Europejskim Zielonym Ładzie profesor Paweł Skrzydlewski.

—————————————

Filozof zrecenzował na antenie Radia Maryja niby-ekologiczną, a w rzeczywistości samobójczą  politykę eurokratów. UE wprowadza szereg drastycznych i kosztownych rozwiązań pod hasłem „neutralności klimatycznej”, czyli dążenia do zminimalizowania emisji dwutlenku węgla i innych gazów cieplarnianych. Jednym ze środków do osiągnięcia tego utopijnego celu jest wprowadzenie zakazu produkcji i rejestrowania samochodów z silnikami spalinowymi.

Europejczycy będą musieli również płacić bajońskie sumy pieniędzy za emisję CO2 do atmosfery, radykalnie zmienić transport morski, lotniczy, drogowy oraz wprowadzić nowe normy budowlane – wskazał prof. Skrzydlewski.

Brukselskie elity Unii Europejskiej po raz kolejny wyjawiły swe zamiary, jakie mają w stosunku do nas i poniekąd do całej wspólnoty narodów zamieszkujących Europę. Stało się to możliwe dzięki przyjęciu w kwietniu 2023 roku przez Radę Unii Europejskiej pakietu pięciu aktów prawnych, czyli „Fit for 55”, które rzekomo pozwolą Unii Europejskiej ograniczyć emisją gazów cieplarnianych – mówił uczony.

UE zamierza już do końca obecnej dekady zmniejszyć o 55 procent emisję w stosunku do poziomu z 1998 roku. Z kolei w 2050 roku ma zostać osiągnięta tak zwana neutralność klimatyczna, czyli stan, w którym wytwarzane gazy cieplarniane będą w całości pochłaniane przez przyrodę.

Nowy Ład ma zachwycić, oczarować cały świat i stać się wzorem. Twierdzi się, że dzięki temu nasza planeta zostanie uratowana, a przez ludzkość zostanie porzucona droga do samozagłady. (…) Wszystkie plany Unii Europejskiej wprowadzają w szok i zdumienie, że mogą być tolerowane i głoszone przez ludzi o zdrowych zmysłach. Jednak elity Unii Europejskiej przyjmują je i zapowiadają zaciekłą walkę – podkreślił uczony.

Gdyby ten program został wprowadzony w życie, przyczyniłby się do zlikwidowania naszej rodzimej gospodarki i formy życia, przyczyniłby się również do unicestwienia naszej państwowości i naszej wolności. Dlaczego więc jest tak lansowany? Jest swoistym narzędziem destrukcji tego, co zostało wytworzone przez wieki w Europie dzięki współpracy narodów – dodał prof. Skrzydlewski.

Jak zaznaczył, idea Europejskiego Zielonego Ładu to woda na młyn dla takich potęg jak Chiny, Indie czy Rosja, które nie przejmują się mrzonkami o „zeroemisyjności”.

Źródło: RadioMaryja.pl

Sukces Morawieckiego i PiS: FitFor55: Koszt 527 miliardów euro do 2030r. Potem wzrośnie! Zrobili to ŚWIADOMIE.

Sukces Morawieckiego i PiS: FitFor55: Koszt 527 miliardów euro do 2030r. Potem wzrośnie! Zrobili to ŚWIADOMIE.

Katarzyna TS: PiS jest za, a nawet przeciw

21 kw. , 2023 pis-jest-za-a-nawet-przeciw

W piątek (21.04.2023) odbyła się konferencja prasowa eurodeputowanych Prawa i Sprawiedliwości Anny Zalewskiej i Tomasza Poręby. Tematem konferencji było przyjęcie przez Parlament Europejski przepisów wdrażających pakiet FitFor55. Za tymi przepisami głosowali eurodeputowani z tzw. opozycji totalnej, czyli Magdalena Adamowicz, Bartosz Arłukowicz, Marek Balt, Marek Belka, Robert Biedroń, Jerzy Buzek, Włodzimierz Cimoszewicz, Jarosław Duda, Tomasz Frankowski, Andrzej Halicki, Krzysztof Hetman, Danuta Hubner, Adam Jarubas, Jarosław Kalinowski, Łukasz Kohut, Janusz Lewandowski, Elżbieta Łukacijewska, Leszek Miller, Jan Olbrycht, Radosław Sikorski, Sylwia Spurek i Róża Thun.

Europosłowie PiS wskazali, że jest to lista osób, które głosują przeciw Polakom, ponieważ wdrożenie pakietu FitFor55 oznacza drastyczne podwyżki cen energii, wzrost kosztów transportu oraz budowy i utrzymania domów. Likwidacja darmowych uprawnień do emisji CO2 w już istniejącym systemie ETS spowoduje podniesienie cen prądu i ogrzewania, a także zlikwiduje tanie przeloty. Wzrosną też koszty transportu gazu, który jest przewożony do Polski drogą morską. Natomiast nowy system ETS II, którym objęty zostanie transport drogowy i budownictwo, to po prostu gigantyczny podatek nałożony na właścicieli aut oraz domów i mieszkań. Będą oni musieli płacić podatek od emisji CO2, tak jak obecnie płacą go wytwórcy energii. Nikt nie wie, jaka faktycznie będzie wysokość tych opłat. Ale na pewno nie będzie tanio. W systemie ETS II cena ma początkowo wynosić 45 euro za tonę. Dla porównania: w istniejącym już systemie ETS ceny uprawnień wzrosły z 5 euro za tonę w 2017 roku do 100 euro za tonę w 2023 roku. Do jakiej kwoty dojdziemy?

Gdyby nie było systemu ETS, ceny energii w Polsce byłyby dziś niższe o ok. 60%. Skutkiem wdrożenia FitFor55 będzie dalszy wzrost cen energii plus haracz od domów i samochodów. System skonstruowany jest tak, że najbardziej uderzy w państwa najbiedniejsze, a w tych państwach – w ich najbiedniejszych obywateli. System ETS to po prostu handel powietrzem, dzięki któremu bogaci stają się jeszcze bogatsi, a biedni jeszcze biedniejsi. Dlatego europosłowie PiS mają rację, gdy krytykują europosłów z opozycji totalnej za to, że głosowali za przyjęciem przepisów wdrażających FitFor55. Ale jest jedno „ale”, które eurodeputowani Zalewska i Poręba strategicznie przemilczeli podczas dzisiejszej konferencji. O czym zatem nie usłyszeliśmy ani słowa? O tym, że w grudniu 2020 roku premier Mateusz Morawiecki zgodził się na przyjęcie „ambitnego celu klimatycznego”, czyli 55 proc. redukcji emisji CO2 do 2030 roku. To właśnie jest FitFor55. Morawiecki mógł zawetować FitFor55 już na starcie, ale zrezygnował z weta i machina ruszyła. Ówczesny minister klimatu z ramienia PiS, Michał Kurtyka, zapewniał, że dzięki decyzji premiera Morawieckiego „mamy porozumienie, które z jednej strony pozwala realizować cel unijny, a z drugiej tworzy warunki do sprawiedliwej transformacji polskiej energetyki i gospodarki”.

Nie zapominajmy też, że w grudniu 2019 roku premier Morawiecki zgodził się na Zielony Ład, czyli tzw. zero-emisyjność do 2050 roku. To też mógł zawetować, ale tego nie zrobił. Zielony Ład dostał zielone światło, a Morawiecki tradycyjnie ogłosił sukces zapewniając, że Polsce nic nie grozi, bo kanclerz Merkel zapewniła go, że będziemy mogli dochodzić do zeroemisyjności „w swoim tempie”. Dziś zbieramy owoce tych sukcesów negocjacyjnych Morawieckiego, które mają nas kosztować 527 miliardów euro do 2030 roku. To są cztery roczne budżety Polski! I to jest wspólna „zasługa” rządu PiS oraz opozycji totalnej. Dlatego uśmiałam się do łez, gdy usłyszałam, jak europoseł Poręba zapewnia, że Prawo i Sprawiedliwość „nigdy nie zgodzi się na tego typu rozwiązania, które pod płaszczykiem walki o klimat, mają de facto uderzać w ludzi, mają doprowadzić do tego, żeby żyło się gorzej, żeby pogorszyły się standardy życia, żeby było coraz większe ubóstwo”.

Panie Poręba, wy już się na to zgodziliście! Zgodziliście się w 2019 roku i w 2020 roku. Chyba, że premier Morawiecki nie jest premierem, tylko szefem opozycji totalnej. O ile jednak mi wiadomo, Morawiecki jest członkiem PiS i stoi na czele rządu, tak jak stał, gdy godził się na Zielony Ład i FitFor55. Wtedy PiS był za, a teraz jest przeciw? Czy wy jesteście nienormalni, czy po prostu tak samo cyniczni i bezczelni, jak cyniczny i bezczelny jest Donald Tusk?

Gdyby ktoś uważał, że Morawiecki działał wbrew PiS, to przypominam, co Jarosław Kaczyński powiedział o Zielonym Ładzie w maju 2021 roku. Zapytany w Programie I Polskiego Radia, czy Polska w kontekście transformacji energetycznej będzie „sojusznikiem, czy niewolnikiem” europejskiego Zielonego Ładu, Kaczyński odpowiedział: Musimy przyjmować pewne realia i dzisiaj ta tendencja do tego, co można określić jako budowa nowego ładu jest taka, że odrzucanie jej oznaczałoby ustawienie się na marginesie i innego rodzaju różne kłopoty. (…) Ten plan jest czymś, w czym warto uczestniczyć nawet za pewną cenę.

Ta cena to systemowe zubożenie społeczeństwa polskiego. Ta cena to haracz nakładany na produkcję energii, transport i budownictwo. Ta cena to drenowanie kieszeni Polaków w imię kuriozalnej ideologii klimatyzmu. Prezes PiS Jarosław Kaczyński zapewniał, że warto w tym uczestniczyć, a dziś dowiadujemy się od europosłów PiS, że uczestniczyć w tym nie należy i to, co się stało, jest wyłącznie winą europosłów z PO, PSL i SLD.

Nie! To jest wspólna wina polityków partii rządzącej i polityków opozycji totalnej. Wespół w zespół wpakowali nas w to nieszczęście, jakim jest Zielony Ład i FitFor55. Różnica polega na tym, że opozycja totalna otwarcie popiera ten projekt, a rządzący udają, że nas przed nim bronią. Gdy przyszło do podejmowania decyzji szkodliwych dla Polski, to PiS był za, ale gdy nie da się już dłużej ukrywać, jakie są konsekwencje tych decyzji, to PiS jest przeciw.

Ale to jest cyrk!

I jeszcze jedno. Gdyby ktoś chciał usprawiedliwiać Morawieckiego argumentując, że nie wiedział, do czego doprowadzi zgoda na Zielony ład i FitFor55, to przypominam, że w 2019 roku wielokrotnie pisałam w moich felietonach, do czego to doprowadzi.

W felietonie pt. „Dziewczynka wraca na drzewo” z czerwca 2019 roku napisałam: 

Należy w końcu zdać sobie sprawę z grozy sytuacji. Realia wyglądają następująco: jesteśmy celem klimatycznych gangsterów, którzy łupią nas na potęgę. Opłaty za emisje CO2 to haracz, który ci gangsterzy nakładają na każdego wytwórcę energii z paliw kopalnych. Przekłada się to nie tylko na wzrost cen prądu i produktów, ale prowadzi również do ucieczki przemysłu z Europy, a więc skutkuje likwidacją miejsc pracy. Apetyty klimatycznych gangsterów rosną. Już szykują się do wprowadzenia zakazu hodowli zwierząt, co musi skończyć się drożyzną, a nawet głodem, o którym Europa zapomniała. No to sobie przypomni. A kolejnym krokiem będzie zakaz używania samochodów na benzynę, ropę i gaz. Jeśli klimatyczni gangsterzy dopną swego, będziemy siedzieć o głodzie w nieogrzewanych domach przy świeczce, a uciec z tego „raju” nie będzie jak, bo środki transportu będą tylko dla wybranych.

Natomiast w felietonie pt. „Klimatyczna egzekucja na raty”, opublikowanym w grudniu 2019 roku pisałam:

Produkcja wszystkich dóbr materialnych będzie stopniowo wygaszana, a na produkty wytwarzane poza UE zostanie nałożony podatek klimatyczny. Krótko mówiąc: wracamy na drzewo, a ten powrót będzie kosztował europejskich podatników 3 biliony euro. (…) Zapis wynegocjowany przez Polskę to po prostu klimatyczna egzekucja na raty. Tak, czy siak, Polska zobowiązała się do neutralności klimatycznej, czyli dekarbonizacji gospodarki i wdrażania całego pakietu legislacji, który niedługo rzuci na stół Komisja Europejska.

Jeśli ja wiedziałam, czym skończy się zgoda na to zielone szaleństwo, to jakim cudem Morawiecki tego nie wiedział? Do jasnej cholery! Przecież to on jest premierem, a nie ja. To on ma do dyspozycji cały sztab ludzi analizujących sytuację, a nie ja. Jak to możliwe, że ja wiedziałam, a on nie wiedział? Otóż musiał wiedzieć! Morawiecki musiał wiedzieć, jakie będą konsekwencje zgody na Zielony Ład i FitFor55. I wszyscy politycy PiS, którzy zajmowali się tą kwestią, też musieli o tym wiedzieć. I byli za. A teraz są przeciw?

Dzisiejsza konferencja prasowa eurodeputowanych PiS to jest teatrzyk dla „ciemnego ludu”. Celem tego teatrzyku jest wmówienie Polakom, że PiS broni nas przed czymś, w co sam nas wpakował. A dlaczego nas w to wpakował? Prawdopodobnie dlatego, że Kaczyński i Morawiecki sądzili, iż dostaną wielką kasę z UE i będą mogli rozdawać ją kupując sobie poparcie, żeby rządzić przez kolejne kadencje. Ale kasy nie ma i nie będzie. Jest natomiast Zielony Ład i FitFor55, czyli zielona biedą z nędzą. Sprawy zaszły już tak daleko, że nie wiem, czy kiedykolwiek się z tego wyplączemy. Ale nie dajmy sobie wmówić, że PiS nie przyłożył do tego ręki.

UE: Inflacja maleje, ceny rosną. Komuna triumfuje. Ceny cukru są w UE dwukrotnie wyższe niż na rynku światowym.

UE: Inflacja maleje, ceny rosną. Komuna triumfuje.

Niemcy: Cukier podrożał o 71 proc. Jedną z przyczyn polityka UE

Średnio ceny cukru są w UE dwukrotnie wyższe niż na rynku światowym

tvp.info-wzrost-cen

Ceny w Niemczech rosną, na co w dużym stopniu wpływ ma cukier. Jego cena w Europie jest obecnie zauważalnie wyższa niż na rynku światowym, za co częściowo ponosi winę UE – analizuje w piątek portal dziennika „Sueddeutsche Zeitung” (SZ).

Z comiesięcznych danych o inflacji wynika, że dla konsumentów w Niemczech cukier podrożał o ponad 70%. , rok do roku. „Liczba ta jest uderzająca tym bardziej, że średnia stopa inflacji w marcu faktycznie spadła: do 7,4 proc.” – zauważa „SZ”.

Inflacja maleje, ceny rosną

Mimo spadku inflacji ceny artykułów spożywczych nadal rosną – średnio o ponad 20 proc., przy czym szczególnie gwałtownie wzrosły ceny jajek (+34,6 proc.) i warzyw (+27,3 proc.). Z danych Federalnego Urzędu Statystycznego wynika, że ceny cukru wzrosły o 70,9 proc.

Jak wyjaśnia Carlos Mera, ekspert ds. rolnictwa w londyńskim Rabobanku, przyczyn tego wzrostu może być kilka. We Francji, będącej jednym z czołowych producentów w Europie, zbiory buraków cukrowych były słabe z powodu kilku fal upałów.

„Ponadto w związku z planowanym zakazem stosowania dotychczas używanego środka ochrony roślin plony są albo zagrożone, albo ponoszone są wyższe koszty” – dodaje ekspert.

Wojna w Ukrainie [na Ukrainie ciemniaku!! MD] również wpływa na wzrost kosztów produkcji z uwagi na podwyżki cen energii. Ceny buraków cukrowych zostały znacznie podniesione, „aby zrekompensować wyższe koszty paliwa, nawozów i usług” – dodaje rzeczniczka stowarzyszeń cukrowniczych w Berlinie. Ceny buraków cukrowych wzrosły także dlatego, że ma to miejsce również w przypadku innych towarów rolnych (pszenicy, rzepaku).[Logika tej damy!! md]

Kolejna przyczyna wzrostu cen to zniesienie unijnych kwot cukrowych w 2017 r.

„Reżim rynku cukru gwarantował przez prawie 50 lat kwoty produkcyjne i ceny minimalne na buraki cukrowe. Teraz producenci cukru w Europie muszą konkurować z rynkiem światowym, np. z trzciną cukrową z Brazylii, która od dawna jest tańsza” – przypomina „SZ”. [uś, jaka niesprawiedliwość!! „muszą konkurować”!! md]

Indie i Tajlandia ograniczyły eksport cukru, ponieważ produkcja była tam niższa, niż się spodziewano, a dodatkowo import cukru z wielu krajów spoza UE wiąże się z wysokimi podatkami i cłami.

„Krótko mówiąc: UE znajduje się w szczególnie trudnej sytuacji. Średnio ceny cukru są tu obecnie dwukrotnie wyższe niż na rynku światowym z powodu spadku podaży i wzrostu kosztów produkcji. A popyt konsumpcyjny wzrósł po zakończeniu pandemii koronawirusa” – podsumowuje SZ. 

Greenwashing czyli ekościema: Nienawidzący życia kłamcy. To nie „naturalny świat” ma być równoważony, ale rozwój, który go niszczy.

Greenwashing czyli ekościema: Nienawidzący życia kłamcy.

Greenwashing czyli ekościema okiem „Prawdziwej Lewicy”

To nie „naturalny świat” ma być równoważony, ale rozwój, który go niszczy.

AlterCabrio greenwashing-czyli-ekosciema

Kapitałowa lokomotywa nie jest „zrównoważona”, „przyjazna dla środowiska” ani „zielona”.

Jest to proces wywłaszczania, grabieży i niszczenia w wąskim interesie socjopatycznych właścicieli. Żywi się ciałem natury, wysysa życie i wypluwa śmierć. Pomalowanie jej na zielono i udrapowanie jej piekielnych maszynerii tęczowymi chorągiewkami niczego nie zmienia.

−∗−

Tłumaczenie: AlterCabrio – ekspedyt.org

_________***_________

WEF to nienawidzący życia kłamcy

Byłem zachwycony, że mogłem po raz pierwszy od trzech lat znów pojechać do Anglii i wziąć udział w zorganizowanej 25 marca w Londynie przez Real Left [Prawdziwa Lewica] konferencji, w ramach której uczestniczyłem w panelu prezentującym „ekologiczne zarzuty przeciwko WEF”. Oto tekst mojego wystąpienia, wygłoszonego do około 100 osób.

Argumentem ekologicznym przeciwko WEF jest dla mnie po prostu to, że ta organizacja reprezentuje wszystko, czemu sprzeciwiają się prawdziwi ekolodzy.

Jej pozorne zainteresowanie środowiskiem istnieje wyłącznie w sferze tego, co lubi nazywać swoją „narracją” – jej szef Klaus Schwab w zeszłym roku opublikował nawet książkę zatytułowaną „The Great Narrative” [Wielka Narracja].

Prawdziwe znaczenie tego terminu, mówiąc wprost, to kłamstwa. Uderzająco wielkie kłamstwa. WEF i ich przyjaciele w tak zwanym Globalnym Partnerstwie Publiczno-Prywatnym wiedzą, że nie chcemy tego, co dla nas szykują, więc muszą nas okłamywać na temat tego, co robią i dlaczego to robią, aby oszustwem sprawić, abyśmy zgodzili się na to wszystko.

Ich głównym celem, w całym spektrum ich aktualnego programu – pod różnymi nazwami – jest przepchnięcie nas do nowej fazy centralnej kapitalistycznej kontroli przy aktywnym wsparciu lewicy. Dlatego ta konferencja jest tak ważna. Musimy przerwać to wsparcie.

Ubierając swój podstępny faszystowski program w szaty czegoś dobrego i wartościowego, mają nadzieję, że zajmą moralne wyżyny, często kojarzone z lewicą, i z tej wzniosłej pozycji będą mogli szydzić z przeciwników jako samolubnych, zacofanych prawicowców.

Widzieliśmy to wyraźnie w przypadku covid, a teraz przy okazji 15-minutowych miast i tak dalej, i myślę, że ta sama sztuczka kryje się za całym programem „przebudzenia” [“woke” agenda], dlatego tak wielu instynktownie wyczuwa leżącą u jego podstaw hipokryzję.

To, o czym mówimy, jest kontynuacją, ad absurdum, bardzo starego kłamstwa w używaniu terminów „postęp” i „postępowy” do opisania ekspansji przemysłowego kapitalistycznego raka.

Język i ogólny ton lewicy są nastawione przeciwko wartościom, których lewica historycznie miała bronić – wolności od centralnej kontroli i wyzysku, silnemu poczuciu wspólnoty, sposobowi życia opartemu na samorealizacji wielu a nie samowzbogacaniu się nielicznych.

W dziedzinie ochrony środowiska to oszustwo nie jest trudne do zidentyfikowania. Bądź co bądź, jednocześnie będąc orędownikiem tak zwanego zrównoważonego rozwoju, WEF definiuje swoją ogólną misję jako „ustanowienie podstaw niezbędnych do rozwoju kapitalizmu interesariuszy”. [1]

Jeśli weźmiemy pod uwagę, że wśród partnerów WEF znajdują się takie firmy jak Coca-Cola, Nestlé, Procter and Gamble, Google, Bayer, Unilever, Volvo, Volkswagen, Lockheed Martin, Boeing, BP, ExxonMobil, Shell, Rio Tinto i Heathrow Airport… możemy śmiało przewidzieć rzeczywiste znaczenie, jakie WEF przywiązuje do ochrony świata przyrody. [2]

Słyszymy mnóstwo gadania na temat „odnawialnej” technologii ze strony WEF i ich przyjaciół, ale jak wskazuje wielu krytyków, wcale to tak nie wygląda. To po prostu kolejna forma ekościemy [greenwashing].

Na przykład samochody elektryczne nie powstrzymują zanieczyszczeń, a jedynie przenoszą je gdzie indziej, nie tylko do elektrowni wytwarzających energię elektryczną, ale także do kopalń, które dostarczają lit i kobalt potrzebny do akumulatorów.

Produkcja, transport i utylizacja narzędzi „odnawialnej” energii, takich jak turbiny wiatrowe i panele słoneczne, wiąże się z potworną dewastacją środowiska, nie mówiąc już o ludzkim cierpieniu, a także z ogromnymi ilościami paliw kopalnych, które mają zastąpić, ale których tak naprawdę zastąpić nigdy nie zdołają.

Inspirująca „środowiskowa” wizja Klausa Schwaba, ujawniona w jego książkach, obejmuje instalowanie gigantycznych luster w stratosferze w celu odchylania promieni słonecznych, chemiczne zasiewanie atmosfery w celu zwiększenia opadów i walkę ze zmianami klimatycznymi za pomocą nanocząsteczek. [3]

Według niego „czysta” energia obejmuje syntezę jądrową [4] i nie może się doczekać dnia, w którym satelity „pokryją planetę szlakami komunikacyjnymi”. [5]

Schwab również bardzo ubolewa nad „całą tą biurokracją”, która uniemożliwia nieskrępowany marsz genetycznie zmodyfikowanej żywności, ostrzegając, że globalne bezpieczeństwo żywnościowe zostanie osiągnięte jedynie poprzez poluzowanie przepisów dotyczących produktów GMO. [6]

W końcu to tylko kolejny sposób na zarabianie pieniędzy. Schwab marzy o „dochodowych obiektach wychwytujących i wykorzystujących dwutlenek węgla” oraz o przekształceniu dwutlenku węgla z substancji zanieczyszczającej środowisko w atut [asset]. [7]

Rzeczywiste stanowisko WEF w sprawie ekologii oczywiście potwierdza również sam fakt, że jawnie promuje tzw. Czwartą Rewolucję Przemysłową – Schwab napisał na ten temat dwie książki.

Promowanie transhumanizmu i budowa wszechstronnego wirtualnego „metaświata” [metaverse], w którym nasze życie jest odtwarzane cyfrowo, samo w sobie jest przeciwieństwem „zielonego” podejścia – wystarczy pomyśleć o elektryczności potrzebnej do zasilania tej matrycy i surowcach potrzebnych do jej budowy.

Ale jest jeszcze gorzej.

Agenda forsowana przez WEF i reprezentowany przez nią szerszy globalny system finansowy nie ma na celu ochrony przyrody, ale jej utowarowienie, wykorzystanie jej jako nowego rynku, na który gospodarka może dokonać ekspansji, przekształcenie jej w jeszcze jedno źródło finansowych spekulacji i zysku.

WEF wspiera tak zwany New Deal for Nature, znany również jako NaturePositive lub 30×30, którego widoczny cel „ochrony i przywracania przyrody” sprowadza się do zawłaszczania ziem wartości bilionów dolarów, szczególnie w Afryce. Poleciłbym ludziom przyjrzeć się kampanii No Deal For Nature, aby dowiedzieć się więcej na ten temat.

Inny aspekt tego utowarowienia można dostrzec w obligacjach środowiskowych [Environmental Impact Bonds], będących częścią szerszego kapitalizmu wpływu [impact capitalism], zapoczątkowanego publicznie przez inwestora venture capital Sir Ronalda Cohena, przyjaciela Tony’ego Blaira i Gordona Browna.

Oszustwo to wykorzystuje brak funduszy wśród pozbawionych gotówki, zadłużonych rządów, aby jeszcze bardziej przyspieszyć opłacalną prywatyzację funkcji tradycyjnie będących w gestii sektora publicznego. Podejście to zostało opisane jako „monetyzacja przyszłych oszczędności kosztów”. [8]

W przypadku obligacji środowiskowych [Environmental Impact Bonds] inwestorzy mają nadzieję na uzyskanie znacznego zwrotu ze swoich pieniędzy poprzez finansowanie tak zwanych „rozwiązań” problemów środowiskowych w modelu „płatności za sukces” opartym na wynikach.

To, czy te „rozwiązania” są naprawdę pomocne w dłuższej perspektywie, nie jest tak ważne – jeśli mogą odhaczyć „wynik osiągnięty” i zgarnąć gotówkę, kogo obchodzi, że setki zasadzonych drzew usychają i umierają w letnie upały, bo nikt nie przyszedł ich podlać?

Sukces dla środowiska, w tym bardzo wąskim kontekście, można nawet zdefiniować jako pomoc firmom w znalezieniu tańszych sposobów przestrzegania przepisów rządowych lub omijania ich w jakiś legalny, ale za to etycznie wątpliwy sposób. [9]

Prawdziwym celem tych „możliwości finansowania ochrony”, ich swoistym raison d’être, z punktu widzenia kapitalisty wpływu, jest to, że „mają sens ekonomiczny”. [10]

Oznacza to, że zarabiają pieniądze i mogą okazać się bardzo lukratywne, zwłaszcza że obligacjami można handlować.

Dlatego nie tylko sukces, ale także porażka tych środowiskowych „rozwiązań” ma znaczną potencjalną wartość dla zręcznego spekulanta.

Ogólnie rzecz biorąc, sam termin „zrównoważony rozwój”, za którym opowiada się WEF, jest celowo mylący. To nie naturalny świat ma być równoważony, ale rozwój, który go niszczy.

Termin ten jest oczywiście podstawą UNSDGs, które WEF oficjalnie promuje i które zapewniają strukturę tematyczną dla całego zakresu inwestycji wpływu [impact investing].

„Zrównoważony rozwój” oznacza kontynuację i przyspieszenie programu rozwoju, który od dawna jest promowany przez ONZ wraz z siostrzanymi organizacjami, takimi jak Bank Światowy i Wspólnota Narodów.

Nawet termin „rozwój” stanowi część zwodniczej narracji, którą opisałem wcześniej. Niesie ze sobą implikację bycia czymś łagodnym, a nawet dobrym, czymś nieuniknionym i związanym z koniecznym marszem „postępu”.

Ale kryje się za tym celowy program mający na celu przepchnięcie ekspansji systemu kapitalistycznego, a tym samym bogactwa i władzy tych, którzy są na szczycie piramidy.

Pierwsza oficjalna „dekada rozwoju” ONZ przypadła na lata 60. XX w., a już w 1986r. ONZ publikowała Deklarację o Prawie do Rozwoju [Declaration on the Right to Development] z absurdalnym stwierdzeniem, że „prawo do rozwoju jest niezbywalnym prawem człowieka” (kolejny przykład tego, jak potrafią zawłaszczyć polityczny język lewicy, aby służył ich własnemu programowi kapitalistycznemu).

Stwierdzono w niej, że celem jest doprowadzenie do „nowego międzynarodowego ładu gospodarczego” i podkreślono, że „państwa mają obowiązek współpracować ze sobą w zapewnianiu rozwoju i usuwaniu przeszkód dla rozwoju”.

ONZ i stowarzyszone organizacje są „publiczną” częścią globalnego partnerstwa publiczno-prywatnego, zapewniając infrastrukturę prawną, dzięki której ich partnerzy z sektora prywatnego mogą czerpać zyski kosztem ludzkości i natury.

Jeśli wyobrazimy sobie kapitał przemysłowy jako lokomotywę, buchającą dymem i parą, pędzącą bez końca w kierunku jeszcze większego „dobrobytu”, zaczniemy postrzegać tę globalną infrastrukturę administracyjną niczym szyny, po których pojazd się porusza.

Te szyny, ta dostrzegana „potrzeba” ciągłego rozwoju, wbudowane założenie, że społeczeństwo musi się organizować w interesie wzrostu kapitału, istnieją tylko po to, by nieść lokomotywę.

A lokomotywa nie byłaby w stanie dotrzeć tam, dokąd ma jechać, gdyby nie ułożono dla niej torów i nie usunięto wszystkich przeszkód na jej drodze, co w rzeczywistości jest nie tyle „partnerstwem” publiczno-prywatnym, ale całkowitym przejęciem sfery publicznej dla prywatnych interesów.

Kapitałowa lokomotywa nie jest „zrównoważona”, „przyjazna dla środowiska” ani „zielona”.

Jest to proces wywłaszczania, grabieży i niszczenia w wąskim interesie socjopatycznych właścicieli.

Żywi się ciałem natury, wysysa życie i wypluwa śmierć.

Pomalowanie jej na zielono i udrapowanie jej piekielnych maszynerii tęczowymi chorągiewkami niczego nie zmienia.

***

Źródła artykułu:

[1] https://www.weforum.org/topics/economic-growth-and-social-inclusion/

[2] https://www.weforum.org/partners/

[3] Klaus Schwab, Shaping the Future of the Fourth Industrial Revolution: A Guide to Building a Better World (Geneva: WEF, 2018), e-book, 72%

[4] Ibid. 69%

[5] Ibid. 75%

[6] Ibid. 56%

[7] Klaus Schwab, The Fourth Industrial Revolution (Geneva: WEF, 2016), e-book, 39%

[8] https://sites.duke.edu/casei3/files/2013/03/CASEi3_EIB_Report_FINAL-links.pdf

[9] https://iopscience.iop.org/article/10.1088/2634-4505/ac0b2c

[10] Ibid

Zielony lis już w kurniku !!. Nowoczesna odmiana – marksizm filantropijno-lichwiarski. U źródeł alchemicznego pomysłu na pozyskiwanie złota z… pogody.

Zielony lis już w kurniku !!. Nowoczesna odmiana marksizmu, marksizm filantropijno-lichwiarski. U źródeł alchemicznego pomysłu na pozyskiwanie złota z… pogody.

===============================

Zielony lis krążył wokół kurnika.

Wniosek z tego, iż  g o l d  lubi  g r e e n, i odwrotnie 😉 .

========================

korporacyjny sztab fundacji walczących o demokrację”

==========================

by każdy z milionów internautów i uczestników ruchu myślał, że… sam do nich doszedł, że zrodziły się jego głowie, że to jego wolny wybór i że są dobre dla jego kraju.

===========================

Kiedyś nazywało się to: “Kup pan cegłę!”. Dzisiaj: “Płać za prawo emisji CO2”

————————————-

MOTTO

1. “Krąży lis wokół kurnika – wielobarwne,
                      różnokształtne nakładając maski…”
        2. “Klany finansowe Goldsmith i Rothschild zgodnie współdziałały przy tworzeniu nowego dogmatu klimatycznego i nowej ekonomii dla krajów rozwijających się […]”.                  

1.

Swego czasu liderka niemieckich Zielonych Annalena Baerbock wygłosiła homilie o tym, że Polska swoimi reformami sądowniczymi zaprzecza europejskiej wspólnocie wartości. Zobaczmy więc jakie to są wartości… Jakie mechanizmy obowiązują w świecie klimatycznych alchemików, w Sztuce Zielonego Biznesu (Art of Green Buisness), jakie koneksje DECYDUJĄ o karierze, z kim trzeba się ożenić, czyje dotacje powodują, iż dana frakcja Zielonych staje na czele i “porywa” młodzież

Jeszcze wcześniej do boju z niezależnością polskiego modelu prawnego włączali się “niemieccy” Zieloni. Czynili to za pośrednictwem Akcji Demokracja, która jest finansowana przez Europejską Fundację Klimatyczną, której przewodniczącym rady nadzorczej jest Caio Koch-Weser, wiceprezes Deutsche Bank.

Wśród darczyńców Akcji Demokracja zwraca uwagę bardzo zainteresowana losem Trybunału Konstytucyjnego i wolnych sądów Europejska Fundacja Klimatyczna. Co ma… klimat wspólnego z polskimi sądami?? I jakim to cudem jakiego boga polskie sądy obchodzą “ekologów” bardziej niż… rakotwórcze dymy i chmury z płonących codziennie lewych wysypisk?!? Cudem Patronów i cudem sypanych przez nich zielonych banknotów…

Aby odpowiedzieć na powyższe pytanie wypada się zająć rdzeniem, czyli jednym z głównych animatorów ruchawek w Polsce oraz inicjatorów szczucia Brukseli na Polskę czyli Europejskiej Fundacji Klimatycznej.

Klimat i migracje to dwie strategiczne, długofalowe inwestycje. Kto je wprawił w ruch? Czy naprawdę można powiedzieć, że finansowanie Akcji Demokracja dowodzi, iż w sprawy Polski mieszają się Niemcy? Jak wygląda podłoże tego, co nazywamy „niemieckim działaniem i niemieckim wpływem”? Jest to zwykłe wciągnięcie Niemców w nowy projekt (tzw. propozycja nie do odrzucenia), trochę stymulowane potrzebą odkupienia przez nich swych win wobec stanięcia na przeszkodzie i opóźnienia globalno-finansowych planów opcji internacjonalnej z lat 30. Nie oni skonstruowali i napędzają motor „globalnego komunizmu”. Choć tak to może wyglądać. Taki np. przewodniczący rady nadzorczej Europejskiej Fundacji Klimatycznej, którym jest Caio Koch-Weser ma mało wspólnego z Niemcami.

Propaganda związana z „globalnym ociepleniem” rozwinęła się w latach 90. Okres ofensywy „klimaciarzy” zaczął się w początkach XXI w. Wiodącą rolę w okresie apostolskim tej nowej religii sojuszu europejskiej lewicy z finansjerą londyńską i amerykańską pochodzenia żydowskiego odgrywała Europejska Fundacja Klimatyczna, European Climate Foundation (ECF) powstała w 2007 r. w ramach przygotowań do kopenhaskiego szczytu klimatycznego. Wkrótce ECF sformowała koalicję 4 organizacji (wraz z campact.de, BUND i WWF-Deutschland). Koalicja o nazwie Alians Klimatyczny pozyskała od finansjery 0,5 miliarda €. Teraz można było zacząć właściwą pracę nad przekształcaniem świadomości i rozwijaniem handlu opartego na „zmieniającym się klimacie” (różnorakich długoterminowych inwestycji, które pozwoliłyby zarabiać krocie na przysłowiowym sprzedawaniu powietrza i wody). Wtedy to mogły zacząć wychodzić na ulice tłumy demonstrantów walczących o zdrowie Matki Ziemi, gdyż było za co opłacić ich werbunek internetowy (campact.de to ruch internetowy) oraz wszelkie akcesoria potrzebne do „obywatelskich iwentów”.

Rolę przywódczą i finansującą w rodzącym się ruchu klimatycznym przyjmuje Europejska Fundacja Klimatyczna (ECF).

2. 

Wspomniany Caio Koch-Weser (przewodniczący rady nadzorczej Europejskiej Fundacji Klimatycznej) to, jak to się nazywa „działacz społeczny”, ekonomista i finansista. Nazywanie go ekonomistą, to jak nazwać Tuska ekonomistą. Niestety, są b.duże analogie pomiędzy Koch-Weserem a premierem Morawieckim. Obydwaj to z wykształcenia historycy, po krótkim kursie zarządzania (u Morawieckiego 11 miesięcy 3 razy w tygodniu) przedstawiani są jako… ekonomiści i robią dziwnie ekspresową karierę w bankowości (Koch-Weser kandydował nawet na… dyrektora zarządzającego Międzynarodowego Funduszu Walutowego, przegrał ten pojedynek na szczycie internacjonalnej finansjery na rzecz Horsta Köhlera, ostatecznie wylądował na stołku wiceprezesa Deutsche Bank). Studiował historię, socjologię i gospodarkę narodową (były tam, prawda, elementy ekonomii). Wśród trzech uczelni, przez które przewędrowywał był Wolny Uniwersytet w Berlinie, którego poziom jest porównywalny z… ulicznymi burdami w Hamburgu. Koch-Wesera łączy z premierem Morawieckim także Deutsche Bank, w którym Morawiecki odbywał staż.

Skoro nie było żadnych osiągnięć naukowych, to trzeba było się dobrze ożenić. Co zadecydowało w przypadku premiera Morawieckiego o włączeniu ekspresowego pasa ruchu kariery historyka w zarządach banków – jeszcze nie wiemy. Zapewne część odpowiedzi kryje się w tym, do jakiej szkoły uczęszczają dzieci premierowstwa. Żoną Koch-Wesera została związana z Bankiem Światowym i lobby klimatycznym Maritta Rogalla von Bieberstein, właścicielka historycznego zamku Biberstein. Koch-Weser uwielbia think-tanki (które w j.niem nazywają się pięknie: fabryki myśli) i fundacje oraz think-tanki działające przy fundacjach takie jak: Fundacja Bertelsmanna, BRUEGEL, Europejska Rada Spraw Zagranicznych (ECFR), World Economic Forum (WEF) i „nasza” (czyli dokładające się finansowo do akcji antyrządowych w Polsce) Europejska Fundacja Klimatyczna

Warto jeszcze wspomnieć towarzyszy Koch-Wesera w think-tanku ECFR: Leszek Balcerowicz, Marek Belka, Jan Krzysztof Bielecki, Henryka Bochniarz, Jerzy Buzek, Danuta Hübner, Aleksander Kwaśniewski, Andrzej Olechowski, Adam Daniel Rotfeld, Piotr Serafin, Radosław Sikorski, Aleksander Smolar – prezez zarządu Fundacji im. Stefana Batorego, Paweł Świeboda – prezes Fundacji DemosEUROPA – Centrum Strategii Europejskiej.

Wszystkie w/w są to „instytucje” – nazwijmy je tak – okołosorosowe. Wprawdzie nie deklarujące jednoznacznie globalnego socjalizmu Sorosa, aby nie spalić szeroko zakrojonej akcji, ale wszystkie progresywne, postępowe, antynarodowe i krytykowane oraz mające problemy nawet w samych Niemczech za nietransparentność finansowania i za nieuprawnione ostre ingerencje w politykę krajów w których działają. Wszystkie kroczą w tym samym kierunku, co Soros, aczkolwiek reprezentują trochę rozszerzone środowiska finansjery o korzeniach żydowskich.

Sam Koch-Weser – jak podaje angielska Wiki – jest wnukiem federalnego ministra sprawiedliwości i vicekanclerza Ericha Koch-Wesera, którego matką była Żydówka Minna Lewenstein. Rodowa małżonka, pani von Biberstein ze starego pruskiego, szlacheckiego rodu (Pani na Zamku, który to zamek, gdy małżeństwo zaangażowało się w zmienianie świata służył nieraz jako miejsce konferencji, na których wymyślano lub wzmacniano nowe dogmaty dla postępowego świata) szybko wprowadziła męża do Banku Światowego w Waszyngtonie, gdzie pracowała. Wkrótce został wiceprezydentem Banku Światowego, następnie trafił do Ministerstwa Finansów Niemiec. Po nieudanej próbie dostania się do Międzynarodowego Funduszu Walutowego osiadł w Deutsche Bank. Wcześniej został mocą koneksji etnicznych i dobrego ożenku członkiem rady nadzorczej Blum Center for Developing Economies, czyli ulokowanego na The University of California, Berkeley międzynarodowego centrum opracowującego strategie ekonomiczne dla krajów rozwijających się ze wskazaniem na energetykę i klimat.

Założyciel centrum, Richard C. Blum to urodzony w żydowskiej rodzinie bankier inwestor, założyciel firmy Blum Capital ożeniony z Dianne Emiel Goldman (później, nie wiedzieć czemu, zmieniła nazwisko na Feinstein nie przyjmując nazwiska męża), córką Betty Rosenburg i Leona Goldmana pochodzących z żydowskich imigrantów z Polski i Rosji. W centrum tym pracował nasz Koch-Weser nad bardzo ważnymi planami dotyczącymi tego, jak udzielać pożyczek tak, aby jednocześnie modelować przyszły kształt ekonomiczny, polityczny i kulturowy krajów potrzebujących pomocy, czyli jakie stawiać warunki, by udzielić kredytu. Jest to nowoczesna odmiana marksizmu, marksizm filantropijno-lichwiarski. Wycelowana jest ta strategia i doktryna inżynierii społecznej w kraje, które popadły w poważne problemy z powodu innej, wcześniejszej inżynierii społecznej oraz w kraje trzeciego świata.

Ciekawą strukturą jest Fundacja Bertelsmanna, w której Koch-Weser ma potężne umocowanie. Jest to międzynarodowa fundacja o strukturze „korporacyjnej”, która przejęła większość akcji wydawnictwa Bertelsmann AG. Fundacja Bertelsmanna jest swego rodzaju matką, centralą dla setek fundacji w Europie i poza. Jest jednoznacznie powiązana z Reichbankiem i międzynarodowym sektorem bankowym. Nawet siedzibę przejął ten „korporacyjny sztab fundacji walczących o demokrację” po filii Reichbanku (Landeszentralbank von Nordrhein-Westfalen). Bertelsmann to potężna korporacja budująca „nową świadomość”, jedna z 6 największych na świecie korporacji medialnych. Właściciel Bertelsmanna, Reinhard Mohn (zm.2009) dość szybko z prowincjonalnego wydawnictwa (literatura bilijna głównie) awansował na ojca chrzestnego jednego z najpotężniejszych na świecie koncernów medialnych i sztabów fundacji. Komu musiał złożyć pokłon, aby tak wznieść się na szczyty?

Metamorfozę z kopciuszka w światowego potentata spowodowało związanie się z globalistycznymi, idącymi w tym samym kierunku co Soros i jego sponsorzy – Klubem Rzymskim i Klubem Budapesztańskim (powiązanym z byłymi komunistami) – kierunku tym samym, tzn. praca nad zmianą świadomości społeczeństw w kierunku „człowieka globalnego” żyjącego wewnątrz społeczeństwa multi-kulti oraz budowa więzi żydowsko-niemieckich (w 2003 r. nagroda dla Mohna i jego żony od Jerusalem Foundation).

Intensywne zwrócenie się przez korporację Bertelsmann ku kręgom globalnego socjalizmu Sorosa pozostaje w kontraście z tym, że firma jawnie współpracowała z hitlerowskim reżimem i korzystała z niewolniczej pracy Żydów. To nie powinno jednak dziwić, gdyż wolta od współpracownika nazistów do głosiciela Europy multi-kulti to nie żaden wyjątek, lecz w kręgach górnych dzisiejszej Europy raczej reguła, co opisują już liczne nie tylko artykuły, lecz i książki. Na koniec tego wątku warto podać trochę liczb obrazujących rozmach budowy „nowego człowieka”. Od roku 1977 Fundacja Bertelsmanna wydała na swoje „projekty” 1,27 miliarda, granty na fundacje i stowarzyszenia pozarządowe (NGO) wyniosły ok.10 milionów €.

3. 

Wracając do naszego Koch-Wesera, to głównym partnerem jego nakierowanej na Europę akcji finansowanej przez Sorosa i jego krąg głównie londyńskich inwestorów wzbogaconych na funduszach hedgingowych (które były jedną z przyczyn „kryzysu” bankowego 2008 r.) była Fundacja Campact zainicjowana i wzrastająca w siłę w internecie. Ta NGO pomyślana była bardzo sprytnie, miała sprawiać wrażenie organizacji oddolnej i otwartej na wszystkie internetowe, obywatelskie inicjatywy skierowane przeciwko… elitom. Nikt nie dociekał, że założyły ją… finansowe elity ( jednoznacznie lewoskrętne). Atakowano globalizm, ale nie za to, że jest globalizmem, ale za… wypaczenia. Stworzono otoczkę dla młodych lubiących zadymy i nazwano ją alterglobalizmem. Internetowa sieć campact.de zasilana odpowiednimi sumami euro przez Sorosa swą sieciową strukturę wzorowała na amerykańskim ruchu internetowym Sorosa MoveOn.org. który niedawno poznaliśmy z tego, iż wraz z amerykańskimi demokratami (żona w/w bankiera Bluma, pani Feinstein, to znana, wieloletnia senator – dziś Senior Senator – partii demokratycznej) finansuje eksterytorialne statki NGO biorące udział w odbieraniu czarnych migrantów z pontonów mafii przemytniczej.

Współzałożyciel i spiritus movens organizacji pozarządowej campact.de wspierającej propagandowo i finansowo walkę „totalnej opozycji” o władzę Rzeplińskiego i o wolne sądy – to Christoph Bautz, jak to nazywa niemiecka Wiki: Aktivist, piszący swoją dyplomową pracę z marksistowskiej ekonomii. Jest to pan, który dostał za zadanie uczynić tak, by plany kręgu Sorosa nie pojawiły się jako narzucone z góry i to zza niemieckich granic, z wnętrza lewoskrętnej finansjery żydowskiego pochodzenia , ale by każdy z ok. 2 milionów niemieckich internautów i uczestników ruchu myślał, że… sam do nich doszedł, że zrodziły się jego głowie, że to jego wolny wybór i że są dobre dla jego kraju.

W dużej mierze pan Christoph wywiązał się z zadania. Skuteczność Christopha Bautza może jest spowodowana jego udanym życiem „rodzinnym”, gdyż żyje on w szczęśliwym związku z Svenem Giegoldem, europarlamentarzystą z partii Zielonych. Zielony Sven nie jest Szwedem, nie jest też Hiszpanem, choć urodził się w Las Palmas. Drugi człon jego nazwiska to „gold”, może to się kojarzyć z pierwszym członem nazwiska rodowego w/w Dianny Goldman, żony bankiera Bluma. Może jest to jakiś trop, wszak rzeczona nacja specjalizuje się w alchemicznym pozyskiwaniu złota z niczego, tzn. z dwutlenku węgla, powietrza, wody i słońca (odnawialne źródła energii) ; ). A twórca partii Zielonych w Wielkiej Brytanii to Teddy Goldsmith (brat finansisty Jamesa Goldsmitha) z konkurencyjnego wobec Rothschildów frankfurckiego rodu bankierów. Jak by nie patrzeć, to wniosek z tego, iż  g o l d  lubi  g r e e n, i odwrotnie 😉 .

Do największych osiągnięć Svena należy zgłoszenie postulatu, by w Komisji Europejskiej wprowadzić parytet oparty na balansie płci (gender balance, czyżby to znaczyło – jak podaje rosyjska Wiki – że tak jak w przyrodzie, na 105 samców ma przypadać 100 samic?). 
W Anglii Sven Giegold wraz z Teddym Goldsmithem założył organizację bliźniaczą do brytyjskiej Green Party. Klany finansowe Goldsmith i Rothschild zgodnie współdziałały przy tworzeniu nowego dogmatu klimatycznego i nowej ekonomii dla krajów rozwijających się, czego wizualnym odbiciem jest szczęśliwa, zakochana para Christoph i Sven budująca europejską sieć poparcia dla „nowej wizji”. Niech żyje balans płci i balans bankierskich, frankfurckich rodów. Ale tak bardzo nie mieszajmy do tego Niemiec, choć z obywatelami Niemiec mamy do czynienia.

4.
Podstawy „naukowe” dla dogmatu klimatycznego (globalne ocieplenie etc.) stworzył fizyk-teoretyk Hans Joachim “John” Schellnhuber, którego w arkana planów bankierów-inwestorów wprowadził na University of California, Santa Barbara – Walter Kohn, syn Samuela i Gittel Kohn. Po tych instrukcjach u źródeł alchemicznego pomysłu na pozyskiwanie złota z… pogody (naukowo: ze zmian klimatu) Schellnhuber poniósł kaganiec oświaty do Niemiec (Poczdamski Instytut do Badań nad Klimatem) i do Anglii (Tyndall Centre for Climate Change Research in Norwich).

 Europejska Fundacja Klimatyczna miała „szczęście” do pozyskiwania funduszów od miliarderów, którzy zarobili swoje miliardy na funduszach hedgingowych (istotną ich cechą są inwestycje długoterminowe, przeznaczone dla okresów nie krótszych niż 3 lata). Fundusze hedgingowe zarządzają instrumentami pochodnymi, utrata kontroli nad którymi była przyczyną „kryzysu” finansowego 2008. Kto wie, czy „kryzys” finansowy 2008 nie był spowodowany przez zakorkowanie się dróg nagłych, jednoczesnych przelewów wielu miliardów gotówki (w dużej części pod postacią „instrumentów pochodnych”) przeznaczonej na stworzenie ideologii „zmian klimatycznych… Zbieżność “prac nad klimatem” i “wybuchu kryzysu” jest 100%-owa. Nie ma czegoś takiego jak kryzys. Każdy kryzys jest wypadkową konkretnych działań konkretnych ludzi i ich łapczywości, która przekroczyła dopuszczalne granice wytrzymałości praw ekonomii.

Współzałożycielką Europejskiej Fundacji Klimatycznej była Jamie Cooper Hohn, żona miliardera hedgingowego Chrisa Hohna ze stajni Lorda Jacoba Rothschilda (Hohn zarządzał jego Investmentfonds RIT). W 2008 Hohn za pośrednictwem fundacji The Children’s Investment Fund Foundation (CIFF) dotował Europejską Fundację Klimatyczną 2,5 milionami £. Inny współzałożyciel naszej Europejskiej Fundacji Klimatycznej George Polk zorganizował dotację 1 miliona £ od brytyjskiego inwestora w odnawialne źródła energii (EcoFin Ltd).

M i l i a r d $ przekazał G.Polkowi jako dotację Soros na Inicjatywę na rzecz technologii i modeli biznesowych związanych ze zmianami klimatu.

Drugi miliard przekazał Soros na inne fundacje związane z biznesem klimatycznym. Kolejny darczyńca naszej Europejskiej Fundacji Klimatycznej to kompania filantropijna o nazwie Arcadia Fund, która przekazała 5 milionów $ na walkę z energetyką węglową w Niemczech i UK. Arcadia Fund była współtworzona przez Elisabeth Rausing, reprezentantkę najbogatszej na kontynencie europejskim szwedzkiej rodziny żydowskiego pochodzenia (której udało się dzięki milionowej dotacji dla “ochrony klimatu” upiec swoją pieczeń omijania podatku), a w Radzie Konsultacyjnej Arcadia Fund zasiada sam Lord Jacob Rothschild. Warto dodać, iż Edward Goldsmith (z konkurencyjnego, frankfurckiego rodu bankierów) stworzył głośną w kręgach żydowskich “elit” intelektualną koncepcję w myśl której marksizm trzeba zastąpić ideologią upodobnienia się do organizacji społecznej i stylu życia prymitywnych plemion… 

Gdy wchodzi się na portal campact.de (kooperanta Europejskiej Fundacji Klimatycznej i sponsora polskiej Akcji Demokracja) widzimy zestaw haseł chwytliwych, mających “nabijać frekwencję”, przynęt i zanęt (przeciw cenzurze internetu, przeciw elitom, bankierom, GMO, TTIP, biedzie i nędzy, za słoniami, wielorybami, wolnością, solidarnością etc.).
ECF i campact.de wyciągają tysiące Niemców na ulice, by protestowali przeciw bankierom, którzy…finansują ich ruch i ich demonstracje a wspierali (z uczuciem i autentycznymi emocjami) te dogmaty inżynierii społecznej, które dadzą sponsorom „oddolnych” ruchów krociowe zyski za 5-15 lat a w ich państwie zaindukują postępujący chaos społeczny. Postępujący, lecz nie za duży, gdyż ktoś musi pracować na wizjonerów i artystów alchemicznego biznesu, czyli sztuki pozyskiwania kasy z niczego.

Kiedyś nazywało się to: “Kup pan cegłę!”. Dzisiaj: “Płać za prawo emisji CO2” etc. Ekolodzy dbają o czystość, niewykluczone, że robią to obsesyjnie piorąc… pieniądze. Żeby matka ziemia była czysta. Od ich podatków… [zob. Raj podatkowy].


Źródła:
https://www.welt.de/politik/deutschland/article176900083/Justizreform-in-Polen-Gruene-verlangen-EU-Schnellverfahren.html

https://www.theguardian.com/environment/2015/aug/19/climate-philanthropist-george-soros-invests-millions-in-coal

https://www.akcjademokracja.pl/o-nas/faq/

 The British hedge fund boss who made £210m last year and Americans who made 5x as much | This is Money (http://www.thisismoney.co.uk/money/news/article-3585409/The-British-hedge-fund-boss-210m-year-Americans-five-times-much.html )

Poland: Criticism of the EU commission is justified but contestable – Sven Giegold – Mitglied der Grünen Fraktion im Europaparlament (http://www.sven-giegold.de/2017/poland-criticism-of-the-eu-commission-is-justified-but-contestable /)

CV-Maritta-Koch-Weser-2012.pdf (http://www.earth3000.org/downloads/CV-Maritta-Koch-Weser-2012.pdf

UC Berkeley | Blum Center for Developing Economies | Research UC Berkeley (http://vcresearch.berkeley.edu/research-unit/blum-center-developing-economies )

Fundusz hedgingowy – Encyklopedia Zarządzania (https://mfiles.pl/pl/index.php/Fundusz_hedgingowy )

Ruch alterglobalistyczny – Wikipedia, wolna encyklopedia (https://pl.wikipedia.org/wiki/Ruch_alterglobalistyczny )

Campact (https://de.wikipedia.org/wiki/Campact )

http://www.bueso.de/news/wer-steht-hinter-heissen-herbst-gegen-kernenergie-deutschland

Richard C. Blum (https://en.wikipedia.org/wiki/Richard_C._Blum )
==========================
“TWÓRCZOŚĆ” KREATORA (WYMYŚLONEJ PRZEZ FINANSJERĘ ANGLOSASKĄ POCHODZENIA ŻYDOWSKIEGO) RELIGII  PLAN ETY Edwarda René Davida Goldsmitha, czyli jak wrócić na drzewa i jeść robaki wykopywane przez sztuczną inteligencję:[Opuszczam, po co łobuzom robić reklamę w dodatku darmowa.. MD

Komunizm powraca! Ideologia weganizmu i ekologizmu to atak na polską tożsamość narodową

Prof. Nalaskowski: Komunizm powraca! Ideologia weganizmu i ekologizmu to atak na polską tożsamość narodową

komunizm-powraca-ideologia-weganizmu

„Pod naszym bokiem śmiało wykluwa się nowy rodzaj komunizmu, widzimy go, ale nie dostrzegamy. I nie ma większego znaczenia, czy komunizm wejdzie drzwiami z napisem marksizm, czy może drzwiami z napisem ekologizm/weganizm”, pisze na łamach tygodnika „SIECI” prof. Aleksander Nalaskowski.

W ocenie naukowca propagowanie idei weganizmu jest postulowaniem znaczących i nieodwracalnych zmian w kulturze i cywilizacji, które w sposób istotny mogą wpływać na naszą tożsamość.

„Ważnym elementem kultury, kultury łacińskiej, jest bowiem zbiorowe biesiadowanie, wspólne ucztowanie. Świąteczne tradycje są związane z określonymi potrawami i smakami. Przed Wielkanocą święcimy pokarmy, w wielu rodzinach przetrwała tradycja modlitwy przed jedzeniem czy chociażby uczynienia znaku krzyża. Poszczególne święta mają swoje niepowtarzalne smaki. Trudno sobie wyobrazić Wigilię przy gotowanych pokrzywach albo Wielkanoc ze smażonym perzem. Wprowadzanie weganizmu do naszej diety jest próbą anihilacji bardzo ważnych tradycji oplatających naszą tożsamość narodową, a w węższym wymiarze – rodzinną”.

Prof. Nalaskowski zwraca uwagę, że w całym sporze nie chodzi o to, że ktoś koniecznie chce i musi zjeść kotleta schabowego czy jajka na miękko.

„To trywializacja problemu! Idzie o coś ważniejszego, co nazwalibyśmy kuchnią lokalną, a więc rodzajem kotwicy tożsamości. Wyróżniamy wszak kuchnię chińską, śródziemnomorską, kuchnię Lewantu czy kuchnię polską. Stosowane w każdej kuchni produkty są związane z klimatem i sposobem ich pozyskiwania, a to z kolei wynika z narodowych tradycji i możliwości generowanych przez dany obszar. Nie da się zatem masowo zmienić diety bez naruszania najszerzej pojętej narodowej tradycji”, wyjaśnia.

Drugim niebezpieczeństwem wynikającym z myślenia wegańskiego jest ingerowanie w społeczny podział pracy.

„Z produkcji żywności żyją miliony ludzi, są wśród nich także hodowcy. Zakaz spożywania mięsa i wyrobów odzwierzęcych spowodowałby nieprawdopodobne spustoszenie na rynku pracy, począwszy od hodowców bydła, przez hodowców drobiu, aż po bartników. Weganie bowiem również zabraniają jedzenia miodu. Taka ingerencja w naszą dietę spowodowałaby, na zasadzie klocków domina, spustoszenie w innych dziedzinach, takich jak produkcja pasz, produkcja maszyn i narzędzi rolniczych, a także cały przemysł przetwórczy, handel specjalistyczny, edukację zawodową, handel międzynarodowy, transport. Dla ogromnej części gospodarek europejskich i światowych byłby to cios śmiertelny”, przekonuje.

„Efektem komunizmu ekologicznego będzie niedostatek. Tak samo jak w komunizmie marksistowskim, w jednym i drugim przypadku zostanie ograniczona konsumpcja białka zwierzęcego i nabiału. W przypadku komunizmu marksistowskiego owa zmniejszona konsumpcja była efektem niskiej podaży wynikającej z systemowej niegospodarności i tzw. socjalistycznego sposobu produkcji. W przypadku komunizmu ekologicznego będzie to ograniczenie podaży w skutek zarządzeń ideologicznych”, podsumowuje prof. Aleksander Nalaskowski.

====================

mail: Przede wszystkim jest to atak na byt każdego.
Już od bardzo dawna wiadomo, że dieta bezmięsna jest niebezpieczna dla 
zdrowia.

O totalnym ocipieniu, ociepleniu. Fizyka atmosfery a oficjalne kłamstwa. TV. Szara strefa może pokonać absurdy strefy oficjalnej

Szara strefa może pokonać absurdy strefy oficjalnej

O totalnym ocipieniu, ociepleniu. Fizyka atmosfery a oficjalne kłamstwa. TV.

pół godziny.