Powrót upiora… PiS już przefarbowuje się na Konfę !

Powrót upiora… PiS już przefarbowuje się na Konfę!

Autor: pokutujący łotr , 13 lutego 2024 ekspedyt/powrot-upiora-pisiory-juz-przefarbowuja-sie-na-konfe

Co cwańsi przedstawiciele niechcianej przez nikogo partii, już się przefarbowują w nowe barwy. Łże-prawica pisowska w osobie Łukasza Schreibera i jego kamaryli zawiera sojusz wyborczy z bydgoską Konfederacją!  https://www.youtube.com/watch?v=Yl6RSzHV6Lc

Tak, chodzi o tego samego Schreibera,  który zawsze grzecznie głosował za aborcją i ma w Warszawie II-gą żonę, znaną w mediach “celebrytkę” i “walczącą o prawa kobiet” lewaczkę (porzuciwszy legalną,  wraz  z dzieckiem, w Bydgoszczy). Oczywiście, kogo sobie bierze to jego sprawa, ale dokonując takich wolt  niech nie stroi się dziś przed kamerami w szatki prawicowca, pod szyldem “Bydgoskiej Prawicy Łukasza Schreibera”.

Co na to Marcin Sypniewski, lider bydgoskiej Konfy? Cieszy się z tego aliansu, czemu daje wyraz w mętnej gadce godnej Wiplera. Ciekawe, czy przyklaskuje temu zarząd partii? Czy  kierownictwo Konfy godzi się na takie szkodzące wizerunkowi Konfederacji związki z wyliniałymi pisiorskimi lisami? Jeśli tak, to już na pewno mają o jeden – mój –  głos mniej.

Mam nadzieję, że na tę zagrywkę nie dadzą się nabrać inni zwolennicy Konfy –  pomimo jej wielu karygodnych błędów, jednak wciąż tej, jaką znamy z ciekawych, super-inteligentnych potyczek słownych z lewactwem w wykonaniu Bosaka, czy z odważnych katolicko-narodowych wystąpień Brauna…

Wprawdzie tym razem chodzi “tylko” o “sojusz” przed wyborami samorządowymi (Bydgoszcz jest we władaniu lewactwa), ale od takich niby drobnych kompromisów lokalnych zaczyna się proces gnicia i ostatecznie rozpadu partii. Czy Konfederacja nie może wystąpić sama? Nawet, jeśli nie oznacza to zwycięstwa? Czy bowiem naiwnie uważa, że zyska cokolwiek na tej symbiozie ze zgraną, obrzydłą większości prawdziwych patriotów partią? I czy nie widzi, że mając w swym łonie tak wielu ludzi niewyraźnych, strzygących okiem na różne strony polityczne, a pewnie także i  rozbijaczy, bardziej i mniej ukrytych do czasu, aż nie nadejdzie ich czas – może sobie pozwolić na mezalians ze swoim dotychczasowym przeciwnikiem, ryzykując całkowitą utratę tożsamości?

Przecież Schreiberowi chodzi jedynie o fotel prezydenta miasta i używa Konfy jako trampoliny.  Smutne to, oj smutne. Ale było do przewidzenia.

PO, PSL, SLD, PiS i ich przystawki – zostały przy korycie.

Konfederacja NIE zachwiała „bandą czworga”

Agnieszka Piwar 2023-10-16 piwar/konfederacja-nie-zachwiala

Lider Konfederacji Sławomir Mentzen wielokrotnie zapowiadał, że jego ugrupowanie idzie do wyborów, by „wywrócić stolik”. Obiecanki cacanki, a głupiemu radość, więc nagrania z szumnymi deklaracjami zrobiły na TikToku zawrotną karierę. I na tym się skończyło. Nienaruszona „banda czworga” świetnie się trzyma.

PO, PSL, SLD, PiS i ich przystawki – zostały przy korycie. Starym zwyczajem zamieniają się rolami – teraz tamci znowu będą rządzić, a ugrupowanie Kaczyńskiego wraca do roli opozycji. Nic się nie zmieniło od czasów układu zawartego przy Okrągłym Stole, który poprzedziło chlanie wódy w Magdalence.

Na wybory nie poszłam, gdyż gardzę demokracją – ustrojem, gdzie głos dostaje niczego nieświadoma większość, która de facto o niczym nie decyduje. Przyznaję jednak, że beneficjenci tego ustroju mają co świętować. Frekwencja okazała się być rekordowo wysoka.

Dla myślącej mniejszości nic się nie zmienia. Nadal trzeba dzielić państwo ze stadem baranów, które w 2020 roku potulnie założyło maski, w 2021 roku bezrefleksyjnie przyjęło szprycę, w 2022 roku wywiesiło na profilówkach flagę Ukrainy, a w 2023 roku okazało solidarność z Izraelem.

Jako że wielu moich znajomych – a także część czytelników – pokładało nadzieję w Konfederacji, to o porażce tego ugrupowania nakreślę słów kilka.

Jeszcze niedawno sondaże wskazywały, że Konfederacja ma spore szanse zostać trzecią siłą w parlamencie, zgarniając kilkadziesiąt mandatów poselskich. Politycy tej partii otworzyli się na młodych i zdominowali media społecznościowe, gdzie lajkom nie było końca. Przez ostatnie cztery lata mieli całkiem dogodne warunki do budowania i poszerzania struktur. Podczas konferencji prasowych czy debat telewizyjnych liderzy Konfederacji wielokrotnie wykazywali się większą inteligencją i elokwencją, niż politycy pozostałych ugrupowań. Konwencje wyborcze organizowali w amerykańskim stylu – co w demokracji ma znaczenie.

Co zatem poszło nie tak, że ostatecznie ponieśli sromotną porażkę? Wbrew obiegowej opinii, nie wpłynęły na to niefortunne wypowiedzi o „zjadaniu psów” czy „kobietach jako części dobytku”.

Ostatnie miejsce Konfederacji w Sejmie to „efekt Mentzena” – zadufanego w sobie faceta, który zasłynął z tego, że jeździł po Polsce, by rozpijać młodzież, na czym wypromował sygnowane własnym nazwiskiem piwo, coby zyskać jeszcze więcej hajsu. W imprezach z browarem w tle często towarzyszył mu lalusiowaty Krzysztof Bosak. Przed laty zyskał on ogólnopolską sławę wywijając pośladkami w „Tańcu z gwiazdami”.

Do klęski ugrupowania, które rzekomo miało walczyć z systemem, przyczynił się miałki duet Mentzen-Bosak, który zepchnął z podestu wyrazistego Grzegorza Brauna i barwnego Janusza Korwin-Mikkego, bez których w ogóle nie powstałaby Konfederacja.

Jak Mentzenowi i Bosakowi udało się tego dokonać? Nie mam pojęcia. Wiem natomiast, że psychopatia jest bardzo pożądaną cechą w polityce. Być może w definicji tego zaburzenia osobowości kryje się odpowiedź.

Tłumaczenia, że “Braun i JKM są zbyt kontrowersyjni”, by pokazywać ich w mediach, to głupota. Przecież Konfederacja zyskała sympatyków właśnie dzięki charyzmatycznym i wyrazistym wypowiedziom Brauna i Korwina.

Znam wielu (byłych?) sympatyków Konfederacji, dzięki czemu jeszcze przed wyborami poznałam powody rozczarowania tym ugrupowaniem. Oto kluczowe w nich.

– Zdradzenie prawicowego elektoratu, na rzecz przypodobania się nijakiemu centrum.

– Wyciszanie Brauna ws. covidozy, który jako jedyny nie założył w Sejmie maski i bezkompromisowo walczył z sanitarnym zamordyzmem.

– Marginalizowanie Brauna i JKM za ich racjonalne wypowiedzi w kwestii polityki wschodniej. Zamiast tego promowanie bełkotu Mentzena i Bosaka o potrzebie wspierania banerowskiej Ukrainy.

– Niedocenianie pracowitych i oddanych „dołów” partii.

– Wypełnianie list wyborczych kolesiami i systemowcami.

– Przyznanie „jedynki” Przemysławowi Wiplerowi, który zasłynął z tego, że – będąc posłem z listy PiS – pijany awanturował przed nocnym klubem i wdał w bójkę z policjantami.

– Schowanie Brauna, mimo iż ma najwięcej sympatyków (a może właśnie dlatego?).

– Wycinanie z list wyborczych niezależnych kandydatów, którzy cieszą się popularnością w internecie, ale nie podobają się mainstreamowi.

– Wywindowanie na „twarz Konfederacji” Sławomira Mentzena, który na fejsbukach i tiktokach robił furorę prowadząc monolog. Problem w tym, że gwiazdor social mediów wraz z rosnącymi słupkami Konfederacji, zaczął prezentować coraz większą butę i pychę. Szczytowym popisem chamstwa była niebywała arogancja, podczas konfrontacji z politycznym przeciwnikiem Ryszardem Petru. Oglądając w internecie nagranie z tego starcia w Poznaniu, przecierałam oczy ze zdumienia. Oto bowiem, na proste pytanie z dziedziny ekonomii, Mentzen nie potrafił udzielić sensownej odpowiedzi, a dopytywany o konkrety, wydarł się na Petru słowami:

«Masz pitbulla, który wygląda jak jamnik, gibasz się jak lewicowy rezus, zachwycasz się panem Kunta Kinte, marnujesz mojemu kumplowi ścieżkę najlepszego proszku, a na koniec chcesz ubić ze mną interes. Po tym, co tu zobaczyłem, nie chcę ubić z panem nawet muchy w kiblu» (cyt. z filmu „Chłopaki nie płaczą”).

Grubiańskiemu popisowi Mentzena towarzyszył aplauz i ryki rozwydrzonego tłumu, prawdopodobnie uchlanego piwskiem.

– I wreszcie, strasznym błędem – w oczach świadomych tego typu symboliki chrześcijan – było zwieńczenie konwencji wyborczej Konfederacji dźwiękami piosenki AC/DC pt. „Autostrada do piekła”, której słowa brzmią:

«Łatwe życie, wolna miłość, sezonowy bilet na przejażdżkę w jedną stronę. Nie chce niczego. Pozwólcie mi być. Biorąc wszystko bez wysiłku, nie potrzebuję powodu, nie potrzebuję rymu. Na nic bym tego nie zamienił idąc na dno. Czas zabawy. Moi przyjaciele też tam będą. Jestem na autostradzie do piekła, na autostradzie do piekła, autostradzie do piekła. Jestem na autostradzie do piekła. Żadnych znaków „stop” ani limitów prędkości. Nikt mnie nie zatrzyma. Jak koło to rozkręcę. Nikt mnie nie wyprowadzi z równowagi. Hej Szatanie, spłaciłem swoje długi grając w zespole rockowym. Hej Mamuśka, popatrz na mnie. Jestem na mojej drodze do Ziemi Obiecanej».

Cóż pozostaje dodać. Dla Brauna i Korwina – zadeklarowanych monarchistów – to zapewne cenna życiowa lekcja. Tak właśnie wygląda alians z d***kracją.

Agnieszka Piwar

Do posła Grzegorza Brauna: – Jak oceniasz kampanię wyborczą partii Konfederacja?

– Jak oceniasz kampanię wyborczą partii Konfederacja?

Braun: Z prezesem Korwin-Mikkem nie ma rzeczy niemożliwych!

Tomasz Sommer nczas.info

Z posłem Grzegorzem Braunem rozmawia red. Tomasz Sommer.

Tomasz Sommer: – Jak oceniasz kampanię?

Grzegorz Braun: – Słucham? Proszę o powtórzenie pytania.

– Jak oceniasz kampanię wyborczą partii Konfederacja?

– Myślę, że nie jestem najlepszym kandydatem do tego, żeby oceniać coś, co obserwowałem poniekąd z dystansu, z zewnątrz. Nie było mi dane ani współuczestniczyć w niej w jakimś poważnym wymiarze, ani tym bardziej ją współtworzyć, w związku z tym raczej to Szanowna Redakcja jest do tego tu powołana. Ja powiedziałbym tak: żarty żartami, ale my obydwaj z jednej strony chcielibyśmy zachować szacunek dla prawdy, a z drugiej – jak już wiem od Pana Redaktora – Konfederację. Więc jak to zrobić, żeby być w zgodzie z jednym i drugim?

Zaproponuję takie spojrzenie: jeśli z jakichś przyczyn nie idziemy na walną bitwę, co w polityce i kampanii przekłada się na schodzenie z linii strzału i unikanie tematów zasadniczych, grubego kalibru, typu zamordyzm, wojna, ukrainizacja, wyprzedaż autorytetu Rzeczypospolitej i rozbrojenie Wojska Polskiego na potrzeby sąsiedniego państwa, to tracimy – po pierwsze – ten przywilej korzyści, który wynika z inicjatywy, z tego, że to my nadajemy ton i występujemy z własną narracją (niezależnie od tego, na ile uda się nam narzucić ją innym), a wtedy nieprzyjaciel wchodzi na opuszczone przez nas pole, tam sadzi jakieś nawet i dywersyjne projekty polityczne, zagospodarowuje przestrzeń, którą myśmy odpuścili…

– Mówisz o PJJ?

– Również. Wracając: podchodzi pod nasze opłotki, wchodzi, bierze nas za gardło i odpytuje z michałków. Jak nie chcemy rozmawiać o poważnych sprawach, to będziemy rozmawiali o michałkach. Jak nie chcemy rozmawiać o ukrainizacji i pandemizacji, to będziemy się tłumaczyć z jedzenia psów, „Patriarchatu” i różnych innych rzeczy, których nie ma w naszym programie na te wybory, no ale w czym to przeszkadza funkcjonariuszom frontu ideologicznego.

– No właśnie. Gdyby przynajmniej było tak, że w „Piątce Mentzena” punkt pierwszy brzmi: „Jedzmy psy”…

– Prawda? To byłoby o co kruszyć kopie. Chciałbym od razu zaznaczyć, że ja o tym mówię jako postronny obserwator, ponieważ mnie to ani nie było dane, ani narzucone. Ja miałem fajnie – z niczego nie musiałem się tłumaczyć, gdyż, jak wiadomo, mój czas antenowy w tej kampanii, a także poza nią, wyraża się okrągłą cyfrą ZERO w związku z tym ani w Warszawie, ani w Rzeszowie nie było okazji, żeby mnie z czegokolwiek odpytywać. No ale innych odpytywali i wiem, że nie było to dla nich miłe ani przyjemne…

– Ale skończyło się tak, że wynik był, jaki był, a oprócz tego znaleziono kozła ofiarnego w postaci Janusza Korwin-Mikkego, który w dniu wczorajszym został wyrzucony z Rady Liderów.

– Ja się upominam o to, żebyśmy jednak w takich sprawach nie przyjmowali języka potocznego naszych nieprzyjaciół. Nie ma ani w statucie Konfederacji, ani żadnej innej partii czegoś takiego jak wyrzucenie. Nie przypominam sobie, żeby w statucie znajdował się rozdział „wyrzucanie”.

– No to „usuwanie”.

– Nie ma czegoś takiego. Nie było takiego głosowania, bo nie było takiego wniosku. Zadziałała natomiast procedura statutowa: „członek partii Konfederacja, pozbawiony praw członkowskich, traci zdolność funkcjonowania w organach statutowych”. No i tak to koledzy załatwili. Mówię „koledzy” dlatego, że sąd partyjny Konfederacji działa bez żadnego członka Korony w składzie. Ja na to wielokrotnie zwracałem uwagę, że warto by przywrócić równowagę parytetów w Konfederacji, tę równowagę, której od początku nie ma, no ale publiczność statutów nie czyta, a więc koledzy z różnych względów nie uznawali za stosowne tych parytetów zmieniać. Przypominam, że funkcjonuję w Konfederacji jako akcjonariusz mniejszościowy, chociaż uważam, że jakoś tam się przyczyniłem do powstania i przetrwania, a nawet jakichś tam osiągnięć tej formacji. Pozostaję nim na poziomie około 17% wykrojonych w roku 2019 przez dwóch panów eks-prezesów, którzy, jeśli chodzi o Konfederację i politykę, przeszli już do politycznych zaświatów.

– Właściwie Ty też…

– Ja jestem ostatnim Mohikaninem, natomiast panowie prezesi Korwin i Winnicki, widzicie Państwo, że mają już inny status w tej historii i jest to status bardziej historyczny. To oni podyktowali te 17%. Uważam, że jest to nieadekwatne – i utożsamiam to jako główną przyczynę tych wewnętrznych perturbacji, które w Konfederacji zachodzą na tyle jawnie, że Państwo zdążyliście się już o nich dowiedzieć. I teraz odezwie się mój tłumacz.

– Na przykład kolega Stanowski ma Kanał Sportowy, w którym ma 25% udziałów, ale przecież jego aktywność na tym kanale znacznie wykraczała ponad te 25% – mogła osiągać nawet 75%. No i on wielokrotnie swoim kolegom starał się to wytłumaczyć, ale oni stali na nieprzejednanym gruncie tego procentu i skończyło się tak, że kolega Stanowski się z tego interesu wypisał. Od przyszłego roku będzie ruszał już z własnym, sztywno pod własną marką, no więc…

– Ciekawa analogia. Szanowni Państwo, dlaczego jest to ważne? A dlatego, że Państwa oczekiwania wobec mnie i Korony zawsze były na wyrost moich skromnych możliwości. One będą teraz jeszcze większe, wręcz zmaksymalizowane. I cóż ja będę Wam tłumaczył, że ja nie mam ludzi w biurze, bo mam taki parytecik? Że biuro prawne, biuro prasowe są obsadzone przez ludzi, dla których Korona nie jest w pierwszej kolejności odśnieżania? To będzie słabe tłumaczenie. Jeszcze wróci to do mnie wtedy bumerangiem i uderzy we mnie, że najwyraźniej jestem za mało asertywny, że w ogóle do tego dopuszczam.

Nie są to rzeczy, o których łatwo jest publicznie mówić – celowość mówienia tego w przestrzeni publicznej też zawsze może być zakwestionowana. Ale myślę, że to dobry moment, aby to uporządkować – aby tak się stało, musiałaby odnieść się do tego Rada Liderów, w której mój parytet się poprawił, ponieważ na skutek wykruszania się reprezentantów ze strony moich koalicjantów (najpierw zniknięcie „węży”, potem dematerializacja kolegów prezesów) lepszy jest ten mój standing, ale dalej jestem akcjonariuszem mniejszościowym, a przede wszystkim bardzo bym nie chciał, żeby w Konfederacji sprawy tak zasadnicze były rozsądzane w trybie jakiegoś demokratycznego lewarowania się. Ja bym wolał konsensus, przepracowanie kwestii, a nie stawianie się wzajemnie, wobec propozycji nie do odrzucenia, pod ścianą.

– Na swoim twitterowym profilu zrobiłem sondę: czy Janusz Korwin-Mikke w tej sytuacji przejdzie na emeryturę, czy jednak zacznie kreować coś nowego. Mamy 5365 głosów i 55,4% twierdzi, że będzie nowa partia, a 44,6% – że JKM przejdzie na emeryturę. Jakbyś to skomentował?

– Ja powiem tak: to jest jeszcze jeden powód, dla którego sprawy te pilnie powinny zostać poukładane, a Pan Prezes Założyciel powinien być uszanowany przez Konfederację oraz Radę Liderów. Co do tego nie mam żadnych wątpliwości i będę to wnioskował formalnie.

– Zaproponowałem jakąś formę, ale nie wiem, czy sprawy nie zaszły za daleko, żeby ona była wystarczająca. Krótko mówiąc: moją propozycją było utworzenie czegoś w rodzaju Instytutu Janusza Korwin-Mikkego, który by tam opiniował, wyrażał i utrwalał swój dorobek…

– Ja sobie uświadamiam, że to jest również moment, w którym po akcji moich kolegów z ostatnich dni znikają z Rady Liderów (i nie zasiądą w klubie poselskim Konfederacji) dwaj Panowie, z którymi ja się na Konfederację umawiałem. Wprawdzie „posłańcami” byli wówczas koledzy Bosak i Mentzen, natomiast ostatecznie zdecydował o tym uścisk dłoni z Panem Prezesem Korwinem oraz Winnickim. To z nimi się na Konfederację umawiałem, więc rzeczywiście to jeszcze jeden powód, żeby uznać ten rozdział historii za zamknięty, albo też dopisać kolejny, ale zrobić to na zasadach, które nie będą razić poczucia sprawiedliwości.

– Ale wyobrażasz sobie w ogóle tworzenie przez Korwina nowej partii w wieku, lada moment, 81 lat?

– Panie Redaktorze, Panie Kolego – z Panem Prezesem Januszem Korwin-Mikkem nie ma rzeczy niemożliwych.

Oficjalna „Piątka Konfederacji”. Ostatni punkt to„zero socjalu dla Ukraińców”.

Oto oficjalna „Piątka Konfederacji”. Ostatni ujawniony punkt to nowość [VIDEO]

29.09.2023 piatka-konfederacji-ostatni-ujawniony-punkt

Krzysztof Bosak przedstawia Piątkę Konfederacji Źródło: YouTube / Konfederacja
Krzysztof Bosak przedstawia Piątkę Konfederacji Źródło: YouTube / Konfederacja

– Dziś Konfederacja przedstawia już oficjalnie swój pakiet pięciu punktów na finał kampanii – mówił podczas konferencji Konfederacji we Wrocławiu Krzysztof Bosak, przedstawiając „nową” Piątkę Konfederacji.

– Piąta lista, lista numer pięć i nowa Piątka Konfederacji, czyli cztery postulaty już znane i piąty, dość oczywisty, ale dodany, który chcemy mocno podkreślać na finale naszej kampanii wyborczej – tak konferencję prasową w stolicy Dolnego Śląska rozpoczął szef koła Konfederacji i lider Ruchu Narodowego – Krzysztof Bosak.

Postulaty, które do tej pory były znane, to kolejno: proste i niskie podatki, dobrowolny ZUS dla przedsiębiorców, mieszkania i domy tańsze o 30 proc., gotówka chroniona Konstytucją RP.

Ostatni ujawniony postulat z nowej Piątki to „zero socjalu dla Ukraińców”.

– To ostatnie hasło chcemy podkreślić dlatego, że stosunki Kijowa i Warszawy uległy… No chyba można powiedzieć, że maski po prostu opadły. Tam, gdzie był pozór przyjaźni, tam, gdzie był pozór partnerstwa, tam w tej chwili widzimy, że jest twarda gra, że jest wymiana ciosów, że jest agresywna retoryka, że jest zapowiadanie sankcji, zapowiadanie ceł, skarżenie się do Światowej Organizacji Handlu, uderzanie w polskie interesy gospodarcze w Brukseli –
mówił Krzysztof Bosak.

– My, jako Konfederacja, od samego początku ostrzegaliśmy przed taką sytuacją. Mówiliśmy, że mamy kolizyjne interesy, że otworzenie polskiego rynku bezwarunkowe na produkty, które są produkowane w zupełnie innym standardzie bez tych norm, które są wymagane od polskiego rolnika, jest głęboko niekorzystne dla polskich gospodarzy. Mówiliśmy o tym, że nie ma infrastruktury przesyłowej na wszystkie produkty z Ukrainy i mówiliśmy od samego początku o tym, że nie ma podstaw, żeby wszystkich w Polsce z paszportem ukraińskim obdarzyć przywilejami, które mają polscy obywatele – mówił narodowiec.

Cała konferencja:

https://youtube.com/watch?v=zTzQB-GdK4w%3Fsi%3DKCogGvGHQ4cjx0iK
===============================

mail:

Pięciu panów – to widać. Znaczy, że Grzegorza BRAUN wycięli? Źle by to świadczyło o ich zwartości i ideowości.

„Tak się rozmawia z blondynką”. Zajączkowska-Hernik weszła do gniazda lewackich os i POZAMIATAŁA.TVN.

„Tak się rozmawia z blondynką”. Zajączkowska-Hernik weszła do gniazda lewackich os i POZAMIATAŁA

25.09.2023 tak-sie-rozmawia-z-blondynka

Ewa Zajączkowska-Hernik.
Ewa Zajączkowska-Hernik. / foto: screen tvn24.pl

W niedzielę w TVN24 odbyła się debata wyborcza kandydatek w zbliżających się wyborach parlamentarnych. Konfederację reprezentowała Ewa Zajączkowska-Hernik. Nie obyło się bez „kontrowersji”.

Monika Olejnik grzmiała, że „jeden z liderów Konfederacji, Janusz Korwin-Mikke, obraża kobiety, mówiąc, że powinny głosować po 50. roku życia, bo mają mniej estrogenów (…) w ogóle ograniczyłby prawa kobietom w wyborach (…), o gwałtach mówi tak: «gwałcone, co to znaczy? Kobiety zawsze udają, że stawiają pewien opór i to jest normalne»”.

– Jak Pani się czuje z takim liderem, jednym z liderów Januszem Korwin-Mikkem, jak pani ocenia jego opinie? – pytała Ewę Zajączkowską-Hernik.

– Rozumiem, że w momencie kiedy mamy kryzys dyplomatyczny z Ukrainą, kiedy mamy aferę wizową, kiedy mamy galopującą inflację, rekordową inflację, najważniejszym tematem są po raz kolejny wypowiedzi Janusza Korwin-Mikke. W sumie mogłam się tego spodziewać po Pani redaktor – odparła przedstawicielka Konfederacji.

– Jest mi bardzo przykro na samym początku, że jako jedyna nie dostałam pytania z dziedziny gospodarki, podatków czy bieżącej sytuacji politycznej – podkreśliła w ramach riposty.

Zajączkowska-Hernik zwróciła się także do przedstawicielki Lewicy, Anny Marii Żukowskiej. – Szanowna Pani, jeżeli Pani lider, Pani szef jest posądzony przez własną matkę o bicie i znęcanie się psychiczne nad nią, to rozumiem – idąc Pani tokiem rozumowania – cała Lewica jest za tym, żeby nawalać kobiety, tak czy nie? – pytała.

Pytania, głównie do przedstawicielki Konfederacji

Jedna z rund obejmowała pytania wzajemne. Większość z nich skierowana była właśnie do kandydatki Konfederacji.

Przedstawicielka Bezpartyjnych Samorządowców Urszula Barbara Krawczyk zapytała o to, co Zajączkowska-Hernik miała na myśli, pisząc w mediach społecznościowych o debacie TVN24, iż „prowadzi sama Monika Olejnik. Powiedzieć, że wkraczam do gniazda lewackich os, to jakby nic nie powiedzieć”.

– Chociażby to, że jako jedyna w pierwszej turze nie otrzymałam żadnego pytania związanego z gospodarką, podatkami, inflacją, sytuacją ekonomiczną itd. – wyjaśniła kandydatka Konfederacji.

– Byłam święcie przekonana i wcale się nie zdziwiłam, bo to się dokładnie stało, jako jedyna dostałam pytanie czysto światopoglądowe i po raz kolejny zostały po prostu wyciągnięte kontrowersyjne wypowiedzi Janusza Korwin-Mikkego, który ma w naszej partii już funkcję wyłącznie honorową, więc to jest Wasz sposób właśnie na grillowanie Konfederacji – skwitowała.

– Jesteśmy dla Was największym zagrożeniem i doskonale o tym wiecie. Konfederacja jako jedyna jest partią pozaukładową, po to idziemy do Sejmu właśnie, by ten układ rozwalić, by skończył się układ PO, PiS-u, Lewicy, SLD, PSL itd., bo to jest jedna klika, która rządzi nami od 30 lat – dodała Zajączkowska-Hernik.

Krawczyk stwierdziła natomiast, że „czuje się zagrożona Konfederacją, bo w tej sferze obyczajowej, jesteście bardzo blisko to państwa typu Iranu”.

– Ja jestem mamą (…) i w życiu by mi do głowy nie strzeliło, żeby popierać aborcję. Doskonale wiem z czym to się wiąże (…) Ja osobiście jestem za ochroną życia, zawsze tego życia bronić będę, jestem mamą dwójki dzieci i nie wyobrażam sobie dokonać aborcji – odparła kandydatka Konfederacji.

Kolejne pytanie, także do przedstawicielki prawicowej koalicji, skierowała Żukowska. Jak twierdziła, „Pani koledzy chcą nas wszystkie kobiety stawiać w takiej sytuacji, kiedy będziemy zmuszone wtedy do urodzenia”. Przytoczyła wypowiedź Michała Wawra o tym, iż Konfederacja jest zwolennikiem usunięcia przesłanki z gwałtu z obecnych przepisów aborcyjnych.

– Jestem mamą dwójki dzieci, jestem za ochroną życia, natomiast nie śmiem stawiać się w roli kobiety, która jest zmuszona z jakiegoś powodu podjąć taką decyzję, czy chce taką decyzję podjąć (…) Ja osobiście nie jestem za tym, żeby likwidować tę przesłankę, jestem za tym, by obecny kompromis został na takim etapie, na jakim jest – powtórzyła Zajączkowska-Hernik.

– Ja nie za bardzo rozumiem tego, że Pani się za każdym razem jak jest pytana o słowa przedstawicieli swojej formacji od nich odcina, mówi: a ja to inaczej (…). Macie jakiś program czy te sto ustaw Mentzena to istnieje, czy ta piątka Konfederacji to istnieje? – grzmiała Żukowska.

– Uważa Pani swoje ugrupowanie za poważne, jeżeli nie pozwalają Pani samodzielnie myśleć? Właśnie to odróżnia Konfederację od chociażby Lewicy, że my jako członkowie Konfederacji mamy prawo do samodzielnego myślenia i nie musimy klepać tego, co mówią nasi liderzy – odparła przedstawicielka Konfederacji.

Zajączkowska-Hernik po raz kolejny przypomniała, że „nie jest za aborcją, jest za ochroną życia”, ale nie śmie „stawiać się w sytuacji kobiety, która z jakiegoś powodu jest do tego zmuszona, czy chce podjąć tak drastyczną decyzję”.

Następnie kandydatka Konfederacji zadała pytanie Żukowskiej. Dotyczyło ono działalności Wandy Nowickiej. – Towarzystwo Rozwoju Rodziny, które w latach 2001-2008 otrzymało 400 tys. dolarów od Planned Parenthood – powiedziała i przypomniała, „że to jest organizacja, która handlowała organami abortowanych dzieci”.

– Jakie relacje łączą Panią z Pani partyjną koleżanką, co ma Pani wspólnego z aborcyjnym lobbingiem i Federą, bo widzę, że Pani cały czas promuje u siebie tę organizację. A może, skoro Pani ma taki tok myślenia, to Pani również jest za tym, żeby handlować organami abortowanych dzieci? – pytała. W studio dało się słyszeć komentarz: „grubo”.

„Tak się rozmawia z blondynką”

Kolejne pytanie zadawała Aleksandra Gajewska, oczywiście także przedstawicielce Konfederacji.

Poseł PO grzmiała, iż „Mentzen mówi, że gwałt to mega niefajna sprawa, pani rzeczniczka partii mówi, że kobieta powinna bezwzględnie rodzić dzieci z gwałtu i kazirodztwa, Korwin-Mikke, który jest liderem listy, proszę się od niego nie odcinać, ogłasza, że chodzi o to, żeby kobiety nie miały prawa głosu”. – Pani jest w tym ugrupowaniu, to są Pani reprezentanci, która z tych wypowiedzi jest Pani taka najbliższa? – pytała.

– Której części zdania z mojej poprzedniej odpowiedzi Pani nie zrozumiała? Czy wypowiedź, która mówi jasno, że jestem mamą dwójki dzieci i nie jestem za aborcją, jestem za ochroną życia, natomiast nie śmiem się stawiać w roli kobiety, która takiej decyzji musi dokonać, jest niewystarczająca? Której części zdania z tej wypowiedzi Pani nie zrozumiała? – pytała Zajączkowska-Hernik. Odpowiedzi jednak nie uzyskała.

– Państwo chcą zmuszać kobiety do nieludzkich czasami dla nich decyzji, żeby urodzić dziecko chore, bądź stracić życie. Państwo chcą zmusić kobiety do rodzenia dzieci z gwałtu i kazirodztwa. Co Pani powiedziałaby swojej córce, co Pani powiedziałaby swojej siostrze, kiedy byłaby w takiej sytuacji, zmuszając ją do tego, żeby tego podjęła? Proszę się nie zasłaniać liderami, innymi osobami, ja się pytam o Panią. Niech Pani powie osobom, które nas dzisiaj oglądają jakie jest Pani zdanie w tej sprawie – brnęła dalej Gajewska.

– Tak się rozmawia z blondynką – skwitowała Zajączkowska-Hernik. Te słowa najbardziej oburzyły pozostałe zgromadzone w studio panie, mimo że kandydatka Konfederacji szybko przeprosiła za swe słowa.

– Pięć razy chyba powiedziałam, jakie jest moje stanowisko w wypadku aborcji. Anna Bryłka też ostatnio powiedziała, że jest za tym, by obecny kompromis utrzymać (…). Jeżeli Rafał Trzaskowski jest na spotkaniu z Panią Agnieszką Holland, która ze sceny mówi, że mężczyznom należy odebrać prawa wyborcze na 12 lat, to rozumiem, że (…) Pani również się z nim utożsamia? – odbiła piłeczkę Zajączkowska-Hernik.

– To są liderzy Pani partii – grzmiała Gajewska.

– A to jest lider Pani partii. Donald Tusk i Rafał Trzaskowski to są liderzy Pani partii. Rozumiem, że Pani utożsamia się z tym, że Donald Tusk bił swojego syna i utożsamia się Pani z tym, że Rafał Trzaskowski chce odebrać prawa wyborcze mężczyznom? – skwitowała Zajączkowska-Hernik.

Wymiana uprzejmości z Olejnik

Do akcji wkroczyła także sama Monika Olejnik. – Chciałam Panią teraz prosić o to, żeby Pani przeprosiła kobiety – zwróciła się do kandydatki Konfederacji.

– Przeprosiłam – przypomniała Zajączkowska-Hernik.

– Nie słyszałam – powiedziała Olejnik.

– Powiedziałam na początku wypowiedzi, że przepraszam – odparła kandydatka Konfederacji.

– Ale za co Pani przeprasza? – dopominała się jasnowłosa dziennikarka.

– Za użycie takiego określenia – wskazała polityk.

– Jakiego określenia? – dopytywała karcącym tonem prowadząca.

– Że rozmawiam z blondynką – stwierdziła Zajączkowska-Hernik.

– Dziękuję bardzo – powiedziała Olejnik.

– Bardzo proszę – dodała kandydatka Konfederacji.

„Panie nie chcą tego zrozumieć”

Następne pytanie, także skierowane do Zajączkowskiej-Hernik, zadała Żukowska. Polityk Lewicy podkreślała, że „Pani koledzy partyjni i to już nie tylko Korwin-Mikke mówią o patriarchacie, chcą wprowadzać patriarchat, Pan Korwin-Mikke deklaruje, że wszelkiej pomocy udzieli”.

– Czy Pani się w tym odnajduje jako kobieta, bo jeżeli Pani partia chce odebrać prawa wyborcze kobietom, to czemu Pani startuje, czemu Pani się– jeżeli już jest w tej Konfederacji – nie sprzeciwia takim wypowiedziom, bo nie słyszałam, że nie chcecie Żydów, nie chcecie homoseksualistów, nie chcecie praw wyborczych. Czy Pani się dobrze czuje w takim ugrupowaniu? – pytała.

– Szanowni Państwo mamy tutaj do czynienia z ewidentnym brakiem zrozumienia słowa mówionego, pewnie słowa pisanego również. Jest mi bardzo przykro, jeśli chodzi o poziom tej debaty, bo myślałam, że dostanę poważne pytania w kwestii naszego programu, natomiast standardowo są wałkowane różnego rodzaju wypowiedzi, a kiedy ja próbuję odbić piłeczkę i porozmawiać w ten sam sposób, na takim samym poziomie jak Pani Żukowska, czy jak Pani Gajewska, to jestem atakowana po raz kolejny tymi samymi pytaniami – wskazała Zajączkowska-Hernik.

– W zasadzie mogłaby cały czas odpowiadać w ten sam sposób, a Panie i tak nie zrozumieją co mam do powiedzenia, ale to nie wynika z tego, że Panie są mniej inteligentne, tylko to wynika po prostu z tego, że Panie nie chcą tego zrozumieć. Konfederacja jest dla Was bardzo dużym zagrożeniem, doskonale o tym wiecie – dodała.

– Pani by chciała rozmawiać tylko na tematy, które są dla Pani wygodne, pewnie każdy tak by chciał, tylko nie na tym polega debata publiczna. Debata publiczna polega na odpowiadaniu na zadawane pytania. Takie są Pani zadawane, a Pani zamiast udzielać konkretnych odpowiedzi: tak, nie, jakiejkolwiek konkretnej, to Pani robi obronę przez atak. Atakuje Pani inne kobiety – grzmiała Żukowska.

– Nie atakuje innych kobiet, sama jestem atakowana nagminnymi pytaniami o to samo. Przecież Wy mnie w kółko pytacie o to samo – podkreśliła kandydatka Konfederacji i wskazała trzy uczestniczki debaty, którym odpowiedziała w ten sam sposób w sprawie aborcji.

– Wy po prostu nie rozumiecie co się do Was mówi i to nie jest moja wina, że Wy nie rozumiecie co się do Was mówi. Same reprezentujecie taki poziom. Jeżeli ja odpowiadam konkretnie na pytanie, a Wy dalej nie przyjmujecie tego do wiadomości i dalej wyciągacie jakieś wypowiedzi, to jest po prostu tylko i wyłącznie Wasza wina – skwitowała.

Podsumowanie

Podsumowując debatę, Zajączkowska-Hernik przypomniała, że banda czworga jest odpowiedzialna za to „w jakiej sytuacji dzisiaj jesteśmy”, iż „to oni tworzą szkodliwe dla nas prawo”, a także, że „to oni zamknęli nas w domach kilka lat temu i doprowadzili do traumatycznych przeżyć, które odbijają się na naszych życiach do dzisiejszego dnia”.

– Jedyne czego chce PiS, to nie dopuścić Platformy do władzy, a jedyne czego chce Platforma, to oderwać Prawo i Sprawiedliwość od władzy, po to, by się do tej władzy dorwać – podsumowała.

MMC, RP ŹRÓDŁO TVN24

JKM: Dlaczego nie udało się wyrwać tej bandzie złodziei i oszustów, która rządzi w tej chwili Polską?

Korwin-Mikke: „Obiecuję, że JE Adamem Niedzielskim to my się jeszcze zajmiemy”

Dlaczego nie udało się wyrwać tych dziedzin tej bandzie złodziei i oszustów, która rządzi w tej chwili Polską?

obiecuje-ze-adamem-niedzielskim-to-my-sie-jeszcze-zajmiemy

W sobotę w Warszawie odbyła się Wielka konwencja programowa Konfederacji pod hasłem „Tak chcemy żyć”. Jako ostatni wystąpił Janusz Korwin-Mikke, bo – jak mówił – „podobno najlepsze wino daje się na koniec, więc rozumiem, że stare wino jest najlepsze”.

– Zanim przejdę do spraw ogólnych, chcę powiedzieć o jednej sprawie niesłychanie ważnej, szczegółowej. Otóż, lat temu 30 z hakiem podobno obaliliśmy socjalizm. I tam, gdzieśmy go obalili, np. w telefonach, działa – mówił podczas sobotniej konwencji Konfederacji Janusz Korwin-Mikke.

– Niektóre działy przemysłu – działają, restauracje – działają, ale dwie bardzo ważne dziedziny, które zajmują ponad połowę budżetu, tj. oświata i służba zdrowia, dalej tkwią w komunizmie – wskazał.

Dlaczego nie udało się wyrwać tych dziedzin tej bandzie złodziei i oszustów, która rządzi w tej chwili Polską? To kiedyś powiedział św. pamięci Winston Churchill, że Polacy to wspaniali ludzie, ale są rządzeni przez najpodlejszych z podłych. Niestety, zostało to do dzisiaj – ocenił.

– Dlaczego nie udało się wyrwać tych dziedzin najpodlejszym z podłych? Bo dzieci są słabe. Bo chorzy są słabi. I dlatego nie potrafią się uwolnić. I Konfederacja to zrobi – zadeklarował.

– Wmawia się nam, że gdyby nie służba zdrowia, to wszyscy by umarli, dawno by nas nie było, dzieci by nie było. Powiedzmy jasno, kilkadziesiąt tysięcy lekarzy pracuje w tej chwili nie przy łóżkach chorych, tylko pracuje w NFZ, w wydziałach zdrowia w województwie, powiecie, gminie, w różnych komórkach, instytucjach, Ministerstwie Zdrowia – mówił dalej.

– Gdyby zlikwidować to wszystko i ci ludzie poszli leczyć chorych, kolejki do lekarza zniknęłyby z godziny na godzinę – dosłownie – wskazał.

– Szczyt marnotrawstwa i zbrodni był z okazji covidu, gdzie służba zdrowia tak wspaniale działała, że uratowała 30 tys. chorych na covid, a zginęło 200 tys. ludzi, którzy nie mieli miejsc w szpitalach przypomniał.

– Ja obiecuję, że Jego Ekscelencją Adamem Niedzielskim to my się jeszcze zajmiemy – oświadczył Janusz Korwin-Mikke, za co widownia nagrodziła go gromkimi brawami.

Jak podkreślił, Ministerstwo Zdrowia „wydaje tysiące przepisów, oczywiście kradnie, marnotrawi, wielu ludzi na tym korzysta”. – A chorzy zapłacą, bo za swoje życie i zdrowie człowiek gotów jest przepłacić trzykrotnie, czterokrotnie, pięciokrotnie – dodał.

Czy wiecie, że lekarstwa kosztują w tej chwili w Polsce 6 razy drożej, niż gdyby był wolny rynek? pytał.

– Wiemy dokładnie, że jeżeli wyjmie się jakiś lek z lekospisu refundowanego przez państwo, to po pół roku cena spada trzykrotnie, no bo ludzie takiego drogiego by nie kupili. Okazuje się, że można sprzedawać taniej – wyjaśnił.

– My to wszystko wiemy i my musimy po prostu przywrócić normalność. Do tego trzeba silnego uderzenia – wskazał.

– Państwo widzą tę moc, tę energię, tutaj na tej sali. Wejdziemy do tego Sejmu i prawie na pewno będziemy języczkiem u wagi. I nie po to będziemy tym języczkiem u wagi, żeby wejść w koalicję z PO, czy z PiS-em, czy ja wiem z kim tam jeszcze. Nie, proszę państwa – oświadczył.

– Konfederacja ma swój program, który państwo znacie i Konfederacja się nie godzi na bycie doczepką do jakiejś partii złodziei i oszustów, którzy rządzą Polską do tej pory – powiedział Janusz Korwin-Mikke.

Podkreślił też, że Konfederacja podzieli się swoim programem, jeśli rządzący będą chcieli go zrealizować. – Wszystkie tematy, które były poruszane (na Konwencji – przyp. red.), (…) ile z tego się da wyrwać, wyrwiemy. A jak się nie uda, to niech sobie zawrą wielką koalicję – stwierdził.

– Będziemy ich punktować skwitował.

Braun: Ze starych, ale jarych szlagierów: Stop segregacji sanitarnej, precz z WHO. Stop ukrainizacji Polski i stop banderyzacji polskiej racji stanu.

Konwencja Konfederacji. Braun wyszedł i powiedział to, o czym inni boją się pomyśleć. „Wypada jeszcze raz powtórzyć” [VIDEO]

25.06.2023

FacebookTwitterWhatsApp

Grzegorz Braun podczas Wielkiej konwencji programowej Konfederacji
Grzegorz Braun podczas Wielkiej konwencji programowej Konfederacji “Tak chcemy żyć!” w Warszawie 24.06.2023 r. / Foto: screen YouTube

W sobotę w Warszawie odbyła się Wielka konwencja programowa Konfederacji pod hasłem „Tak chcemy żyć”. Jednym z mówców był poseł Grzegorz Braun.

Grzegorz Braun wyraził przekonanie, że „ten rok będzie wspominany jako ów rok, w którym dokonał się przełom”. – Wiele już się wydarzyło i jeszcze więcej się zdarzy – zapowiedział.

– Tylko w Konfederacji możliwe jest realne współdziałanie bez iluzji, bez fikcji, bez urojenia wielkiej komunii dusz, wielkiego zjednoczenia – a jednak działamy praktycznie i osiągamy praktyczne efekty naszego działania. Jakie to efekty? Najpierw słomka, patyczek, teraz, myślę, już potężny kij do wkładania w szprychy, w tryby tej maszyny, która nas miele, która chciałaby nas pozbawić wszystkiego, co do życia najbardziej potrzebne – stwierdził.

– Obywatel to jest ten, kto się musi permanentnie obywać bez wszystkiego, co piękne, godne, szlachetne. To mówię do Państwa przecież jako demokrata, w prawdzie okazjonalnie praktykujący, ale nie wierzący. Mówię to do państwa spod znaku Korony, jako monarchista – podkreślił.

„Nas przecież w ogóle miało nie być”

– Tylko w Konfederacji możemy tak pięknie się różnić, żeby tak pięknie triumfować. Bo to jest chwila naszego triumfu. Nas przecież w ogóle miało nie być – wskazał.

– Cztery lata temu o tej porze przecież żadna telewizja nie zdążyła się zająknąć na temat realnych szans wyborczych Konfederacji. Byliśmy upychani pod wodę, pod próg, w muł na dnie. Jeśli się do nas odnoszono, to wyłącznie jako do figur służących do straszenia grzecznych czytelników „Gazety Wyborczej” i „Gazety Polskiej” na zmianę. I tę rolę etatową bardzo sobie cenimy, nie chcemy z niej zrezygnować – zaznaczył.

– To jest dobra rola, do straszenia czytelników i „Gazety Polskiej” i „Gazety Wyborczej”, bo to, o czym one wspólnie milczą albo mówią jednym głosem, to jest to, co mamy najważniejszego, często najbardziej istotnego w polskim życiu publicznym – ocenił Braun.

„Zostałem nominowany publicznie…”

Poseł zaznaczył też, że przed Konfederacja wymagający okres. – Napięcia działają i to wytwarza ciśnienia, które przekładają się na ciśnienia wewnętrzne w Konfederacji. Jakiekolwiek ciśnienia narosną jeszcze w tym sezonie, no bo przecież jest sezon polowań otwarty, sezon wyborczy. Ważne, żebyśmy wykazali się odpornością nerwową, żebyśmy wykazali się odpornością na straszenie i kuszenie. Jednego i drugiego na pewno nie zabraknie – czy to przed wyborami, czy po. O, wtedy dopiero będzie potrzebna odporność nerwowa. Odporność na rozmaite swaty i konkury, które będą do nas wysyłali – stwierdził.

– Ja na szczęście nie mam takiego problemu, bo zostałem nominowany publicznie przez pana prezesa Kaczyńskiego na zakałę, nie tylko całej ludzkości, ale też i wewnętrznie Konfederacji – dodał.

– Prasa doniosła, że Konfederacja Korony Polskiej odgrywa w Konfederacji Wolność i Niepodległość rolę, cytuję: „raka nieoperowalnego”. Więc tu, wobec was, składam tę deklarację: Już cię nigdy więcej nie opuszczę – powiedziała bieda – żartował Braun. Jako prezes Konfederacji Korony Polskiej zadeklarował gotowość tej formacji do dalszej współpracy w ramach Konfedearcji.

Mówiąc o tym, co Konfederacja chce osiągnąć, Braun wymieniał „wolność, normalność, a przecież nie ma wolności bez majętności, a przecież nie ma majętności bez gotówki itd. itd.”.

„Musimy utrzymać własne państwo”

– Jeśli to wszystko chcemy utrzymać, no to musimy utrzymać własne państwo. Tego się nie da, tej wolności, odzyskać i utrzymać w jakiejś abstrakcji. To trzeba utrzymać tu, w Polsce. Nie na Księżycu, nie na Madagaskarze. I my, natchnieni tą otuchą, że ani nie chcemy przenosić Polski na Księżyc, ani też nie chcemy księżycowych zasad implementować tutaj w Polsce, my sięgamy po tę wolność, godność, normalność, suwerenność i bezpieczeństwo wewnętrzne i zewnętrzne. Sięgamy dla naszych rodaków, Polaków, współobywateli, także i tych, którzy dzisiaj są poza granicami aktualnymi Rzeczypospolitej Polskiej – mówił.

Braun wskazał, że niektóre ze zdefiniowanych wcześniej kwestii „nie chcą się zdezaktualizować”. – Po tych latach, w tym sezonie piątym Konfederacji, wypada jeszcze raz powtórzyć: Nie będą uczyć nas historii Niemcy ani Żydzi – oświadczył. – Nie będą naszych dzieci wychowywać i tolerancji uczyć dewianci. Nie będą – dodał.

– I nie będzie nam eurokołchozowa rada komisarzy ludowych tłumaczyła, jak mamy się rządzić we własnym państwie – zadeklarował.

– A jeszcze ze starych, ale jarych szlagierów: Stop segregacji sanitarnej, precz z WHO. A jeszcze: Stop ukrainizacji Polski i stop banderyzacji polskiej racji stanu – po tych słowach polityk Konfederacji dostał owacje na stojąco. Publiczność zaczęła też skandować „Grzegorz Braun”.

– I tak byśmy mogli jeszcze troszkę dłużej, ale widzę, że się świetnie rozumiemy, że mamy dobry kontakt, chwytamy w lot i to jest właśnie ta przyjemność, ten luksus i ten zaszczyt współdziałania w Konfederacji – skwitował. – Bardzo dziękuję za te minione lata – dodał.

================================

Całość tu, lub w oryginale:

Wystąpienie Grzegorza Brauna na Konwencji Konfederacji 24.06.2023 r.

Po odejściu Kurskiego Konfederacja wróciła na antenę TVP. „Liczymy, że ten trend się utrzyma”

https://nczas.com/2022/09/07/po-odejsciu-kurskiego-konfederacja-wrocila-na-antene-tvp-liczymy-ze-ten-trend-sie-utrzyma/

Przedstawiciele Konfederacji od blisko pół roku nie pojawiali się na głównych antenach Telewizji Polskiej. To zmieniło się, gdy z funkcji prezesa odwołany został Jacek Kurski.

Konfederacja zazwyczaj dostawała bardzo mało czasu antenowego w mediach publicznych. Raz na jakiś czas jednak jej przedstawiciele pojawiali się w programach „Minęła 20” czy „Woronicza 17”.

Całkowity ban na Konfederację w mediach publicznych o zasięgu ogólnopolskim nastąpił po 15 marca. Od tamtego czasu zdarzały się jedynie występy w programach lokalnych.

Skąd cenzura prewencyjna? Według rzecznika prasowego partii Tomasza Grabarczyka mogło chodzić o wojnę na Ukrainie.

Liczba zaproszeń na początku roku pokazuje wyraźnie, w którym momencie zaczął się ban na Konfederację. To się zbiega w czasie z rozpoczęciem konfliktu na Ukrainie. Konfederacja prezentuje w tej sprawie nieco inną narrację niż pozostałe ugrupowania. Wyrażaliśmy swój sprzeciw wobec przyznawania przywilejów socjalnych dla uchodźców z Ukrainy. Podczas głosowania w Sejmie nad embargiem na węgiel z Rosji jako jedyni wstrzymaliśmy się od głosu. Mamy do tego prawo i nie powinniśmy z tego powodu być pomijani w zaproszeniach do mediów publicznych – oceniał w rozmowie z wirtualnemedia.pl Grabarczyk.

Konfederacja wraca do TVP

W poniedziałek z funkcji prezesa TVP niespodziewanie odwołano Jacka Kurskiego. O dziwo już dzień później do programu publicystycznego w TVP Info wrócił przedstawiciel Konfederacji. W programie „Minęła 20” pojawił się Michał Urbaniak.

„Dziś, po kilku miesiącach nieobecność Konfederacji w telewizji publicznej przecieram na nowo szlak” – napisał we wtorek po południu Urbaniak.

Rzecznik prasowy Konfederacji Tomasz Grabarczyk zdradził, że są już kolejne zaproszenia dla przedstawicieli prawicowego ugrupowania. W TVP mają pojawić się Dobromir Sośnierz oraz Artur Dziambor. – Liczymy, że ten trend się utrzyma – podsumowuje.

To jedynie zbieg okoliczności, czy wraz z dymisją Kurskiego nastąpiła zmiana strategii i postanowiono dopuścić do głosu Konfederację? W kolejnych dniach i tygodniach poznamy odpowiedź na to pytanie.

Prawdziwa hierarchia władzy [a igraszki pajaców na proscenium]

  Kto w Polsce sprawuje władzę?

Według mojej ulubionej teorii spiskowej władzę w Polsce rotacyjnie sprawują trzy stronnictwa: Stronnictwo Ruskie, Stronnictwo Pruskie i Stronnictwo Amerykańsko-Żydowskie. Sprawują one władzę przy pomocy swoich politycznych ekspozytur, czyli politycznych gangów, zwanych elegancko partiami. Ekspozyturą Stronnictwa Ruskiego było pierwotnie Polskie Stronnictwo Ludowe, ale kiedy stare kiejkuty utworzyły Samoobronę, główną ekspozyturą Stronnictwa Ruskiego została właśnie ona, a poszlaką, która na to wskazywała, były doktoraty honoris causa, jakimi bywał honorowany nieboszczyk Andrzej Lepper, podobnie jak w swoim czasie Kukuniek. Żeby wygryźć Samoobronę, Stronnictwo Amerykańsko- Żydowskie przy pomocy starych kiejkutów najpierw zmontowało aferę gruntową oraz seksaferę z udziałem „knurów”, co doprowadziło do upadku rządu premiera Jarosława Kaczyńskiego. Ponieważ Polska leży nie w rosyjskiej, a w niemieckiej strefie wpływów, wybory w roku 2007 wygrała ekspozytura Stronnictwa Pruskiego, czyli Platforma Obywatelska, która utworzyła rząd razem z PSL-em, które w ten sposób stało się częścią politycznej ekspozytury Stronnictwa Pruskiego.

Żeby Samoobronę ostatecznie wymiksować z politycznej sceny, Andrzej Lepper popełnił samobójstwo, którego okoliczności wskazywały na udział seryjnego samobójcy i to w postaci pierwszorzędnych fachowców. Stało się to za rządów PO-PSL, a w charakterze epigona Samoobrony pojawiła się partia Zmiana, której przywódcę, pana Piskorskiego bezpieka oskarżyła o szpiegostwo i pod tym pretekstem przesiedział się w areszcie bodajże trzy lata, ale w końcu w 2019 roku został wypuszczony bez udowodnienia mu czegokolwiek. W rezultacie można powiedzieć, że Stronnictwo Ruskie zostało zepchnięte do głębokiej defensywy przez Stronnictwo Pruskie i Amerykańsko-Żydowskie, które – chociaż wzajemnie się nienawidzą – to w takich i innych ważnych sprawach idą ręka w rękę. Ale w związku z ponownym przejściem Polski w 2013 roku pod kuratelę amerykańską, ekspozytura Stronictwa Pruskiego w 2015 roku utraciła pozycję lidera tubylczej politycznej sceny, którą zajęła polityczna ekspozytura Stronnictwa Amerykańsko-Żydowskiego w postaci Prawa i Sprawiedliwości z satelitami. Stronnictwo Pruskie bynajmniej nie pogodziło się z utratą wpływów i od początku roku 2016 próbuje je odwojować, raz pod pretekstem walki o demokrację, innym razem – pod pretekstem walki o praworządność, do której mobilizuje coraz głębsze rezerwy folksdojczów. Bo Stronnictwo Pruskie, to bezpieczniacy, którzy gwoli asekuracji przewerbowali się na służbę w niemieckiej BND, a ta podległość reprodukuje się już w drugim, albo nawet trzecim pokoleniu ubeckich dynastii. Z kolei stronnictwo Amerykańsko-Żydowskie tworzą bezpieczniacy, którzy przewerbowali się na służbę albo do Amerykanów, albo do Mosadu.

Ponieważ jednak w USA władzę przejęła socjaldemokracja w postaci Partii Demokratycznej, której lewe skrzydło to czysta komuna, to obecnie Nasz Najważniejszy Sojusznik eksportuje rewolucję komunistyczną, czemu m.in. dał wyraz pan Brzeziński oświadczając, że jak zostanie amerykańskim ambasadorem w Warszawie, to dopilnuje, żeby w Polsce nikt już nie odważył sprzeciwiać się sodomczykom. Nawiasem mówiąc, określenia: „sodomczyk”, używa ks. Jakub Wujek w swoim przekładzie Biblii, więc nie ma żadnego powodu, byśmy go nie naśladowali. Wracając zaś do Naszego Najważniejszego Sojusznika, to najwyraźniej poszukuje on u nas jakiejś alternatywy dla PiS, które sprzeciwia się sodomitom i w ogóle – „zagraża demokracji”. Toteż do Kongresu USA, gwoli obsrywania Polski, zaproszony został pan Rafał Trzaskowski, co pokazuje, że właśnie on może zostać namaszczony na Najukochańszą Duszeńkę Białego Domu, kiedy ten spuści już z wodą Naczelnika Państwa – a do pomocy i kontroli będzie miał przydanego pana Hołownię, który przecież też jest wynalazkiem amerykańskim. Jak widzimy, podmianka w ogólnych zarysach jest już gotowa, a w tej sytuacji niejasne jest tylko jedno: ile procent wpływów w Polsce przekazał w czerwcu Naszej Złotej Pani prezydent Józio Biden, a ile zostawił sobie – bo od tego zależy, czy władzę przejmie ponownie Stronnictwo Pruskie, czy też będzie rządziło wespół ze Stronnictwem Amerykańsko-Żydowskim, do którego może doszlusować Lewica, no i oczywiście PSL, tradycyjnie posiadające stuprocentową zdolność koalicyjną. Nie wiadomo także, co zrobić z Konfederacją, która nie pasuje ani do Stronnictwa Pruskiego, ani do Amerykańsko-Żydowskiego. Najprostszym wyjściem byłoby uznanie, że Konfederacja na tubylczej scenie politycznej stanowi Stronnictwo Polskie – ale w tym właśnie tkwi potencjalne niebezpieczeństwo dla dwóch pozostałych Układających Się Stronnictw. Toteż Księżna-Małżonka Księcia-Małżonka, zwana pieszczotliwie „Jabłoneczką” niedawno wespół z Donaldem Tuskiem zadekretowała, że Konfederacja, to sługusy Putina. Warto zwrócić uwagę, że Księżna-Małżonka w swojej osobie skupia zarówno Stronnictwo Amerykańsko-Żydowskie, jak i Pruskie, bo na obecnym etapie, jak wiadomo, mamy do czynienia nie tylko ze ścisłą koordynacją żydowskiej polityki historycznej z niemiecką, ale również foedus Żydów z folksdojczami.

To są ustalenia, które zapadły zarówno na najwyższym piętrze światowej polityki, jak i na poziomie starych kiejkutów, które dostały to zadanie do wykonania – ale przecież stare kiejkuty nie będą wkraczały bezpośrednio w czynności wykonawcze – bo te pozostawiają uczestnikom poszczególnych politycznych ekspozytur, którzy zajmują jakieś pozycje w konstytucyjnych organach naszego bantustanu – żeby pozory zostały zachowane. Toteż Kierowniczka Sejmu, pani Elżbieta Witek, która od początku proklamowania epidemii stoi na nieprzejednanym stanowisku nieubłaganego i rygorystycznego tresowania sejmowej freblówki przy pomocy swoich zarządzeń, właśnie przeprowadziła operację, nad którą próżno łamali sobie głowy pozostali członkowie politycznych gangów. Pod pretekstem, że posłowie Konfederacji nie noszą maseczek, które z powodzeniem mogłyby służyć nie tyle przeciwko wirusom, co do wielokrotnego podcierania odbytu – wykluczyła ich z głosowania nad ustawą budżetową. W ten sposób trzódka Naczelnika Państwa, która balansuje na krawędzi większości sejmowej, mogła przeforsować w tej ustawie swoje wynalazki w ramach „Polskiego Wała”.

Trzeba powiedzieć, że pani kierowniczka Elżbieta Witek błyskawicznie wyciągnęła wnioski z rozmowy Księżnej-Małżonki z Donaldem Tuskiem, która z kolei była rezultatem ustaleń między Naszą Złotą Panią i prezydentem Józiem Bidenem, a której autoryzacji udzieliła żydowska gazeta dla Polaków pod redakcją pana red. Michnika, który z kolei tyle zawdzięcza generałowi Jaruzelskiemu. Taka jest hierarchia władzy w Polsce.

Stanisław Michalkiewicz http://michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=5090 22 grudnia 2021

„Arbeit macht frei”- „Szczepienie czyni wolnym”.

Sanitaryści im tego nie darują. „Święte oburzenie” bandy czworga po proteście przeciwko segregacji sanitarnej

Wstyd mi za to, że polski parlamentarzysta mógł stanąć pod takim transparentem; to coś skandalicznego, co absolutnie nie powinno mieć miejsca – grzmiał rzecznik rządu Piotr Müller, odnosząc się do protestu Konfederacji, na którym pojawił się napis nawiązujący do hasła „Arbeit macht frei”. Swoje „oburzenie” wyrazili też inni politycy bandy czworga.

Chodzi o protest pod Sejmem, w którym we wtorek wieczorem uczestniczyli m.in. posłowie koła Konfederacji: Robert Winnicki, Konrad Berkowicz, Janusz Korwin-Mikke, Artur Dziambor i Grzegorz Braun. Protest przeciwko obostrzeniom i paszportom covidowym, a także procedowanemu dziś w Komisji Zdrowia projektowi posła Hoca ws. segregacji sanitarnej Polaków, zorganizowano pod hasłem „Stop segregacji sanitarnej”.

Na nagraniach z wydarzenia widać, jak uczestniczący w nim posłowie Konfederacji stoją przy transparencie mającym przypominać bramę do niemieckiego obozu Auschwitz. Napis „Arbeit macht frei” (praca czyni wolnym) zastąpiono napisem „Szczepienie czyni wolnym”.

Pytany o ten protest w Radiu Zet, rzecznik rządu ocenił go jako „coś skandalicznego”. – To jest coś, co w debacie publicznej nie powinno mieć absolutnie miejsca. Jestem zszokowany tym, że osoby, które chlubią się często tym, że są znawcami historii Polski, chociażby XX w., mogą pod takim transparentem stanąć – grzmiał.

Na pytanie, czy mówi o Grzegorzu Braunie, Müller odparł: „Mówię między innym o Grzegorzu Braunie”.

– Mówię o wszystkich, którzy tam stali i mieli świadomość tego, pod jakim transparentem stoją. W kraju, który był dotknięty z jednej strony radzieckim, a z drugiej strony niemieckim okupantem, to nie powinno mieć miejsca. Po prostu wstyd mi za to, że polski parlamentarzysta mógł stanąć pod takim transparentem – powiedział rzecznik rządu warszawskiego.

W rozmowie z Programem I PR do sprawy odniosła się też poseł PiS Joanna Lichocka.

– To jest oburzające i haniebne, że można się bawić tragedią i śmiercią milionów ludzi – oburzała się Lichocka. Jak dodała, „jest to przekroczeniem wszelkich granic”. Przypomniała również, że „do tej pory była w polskiej debacie publicznej pewnego rodzaju zasada, że się nie używa pamięci milionów zamordowanych w obozach koncentracyjnych ludzi do politycznej zabawy”.

Lichocka wyjaśniła, że „oni zrobili to po to, abyśmy właśnie o tym teraz mówili, żeby było to szeroko komentowane”. Zauważyła, że w ten sposób chcą nagłośnić „swoją bardzo uderzającą w zdrowie i życie Polaków akcję polityczną” – czyli sprzeciw wobec segregacji sanitarnej, m.in. według projektu Hoca, pod którym Lichocka się podpisała.

– Boleję, że my w ogóle na ten temat musimy rozmawiać. Najlepiej byłoby to przemilczeć, ale z drugiej strony jest to robione przez posłów Rzeczypospolitej i to naprawdę zawstydzające – żaliła się.

Jak zaznaczyła, jest to „szokujące dla wszystkich tych, którzy stracili bliskich w obozach koncentracyjnych, a przecież to są miliony Polaków”. Przypomniała, że brat jej babci zginął w Mauthausen-Gusen. – Nie wyobrażam sobie, że można używać do gry politycznej tego typu rzeczy – twierdziła.

Oburzenie wyrażano także na Twitterze.

Co wolno wojewodzie….

==========================

Reszta w oryginale:

15 grudnia 2021 https://nczas.com/2021/12/15/sanitarysci-im-tego-nie-daruja-swiete-oburzenie-bandy-czworga-po-protescie-przeciwko-segregacji-sanitarnej/

Mądrość Polaków

Z niedawno przeprowadzonego sondażu United Surveys dla RMF FM i „DGP” wynika, że 56,6% Polaków poparłoby obowiązkowe certyfikaty covidowe potrzebne do tego by móc wchodzić do sklepów i galerii handlowych. Przeciwnego zdania jest 41,5%.

To świadczy o dość dobrej odporności Polaków na propagandę. Niezgodna z badaniami naukowymi narracja rządowych terrorystów wprowadzających wiele bezprawnych szykan w życiu codziennym jest wszechogarniająca. Wszystkie media głównego nurtu, wszystkie media rządowe, wszystkie media większości opozycji, prawie wszystkie partie – wszyscy oni mówią jednym totalitarnym głosem. Ta propaganda kosztuje krocie. Jedyna opozycja, która sprzeciwia się zamordystycznej polityce rządu PiS, to Konfederacja, mająca tylko 11 posłów. Głoszą swój sprzeciw małym kosztem – głównie poprzez konferencje prasowe. Więc siły oficjalnej propagandy w stosunku do krytyków opierających się na badaniach naukowych można ocenić jak 99 do 1. Mimo to tą oficjalną propagandą dało się zmanipulować tylko 56,6% Polaków, a 41,5% zgadza się z Konfederacją. To wielki sukces Konfederacji i nauki oraz totalna porażka rządowej propagandy i wspierających ją denialistów.

Dzięki temu około 40% dorosłych Polaków się nie zaszczepiło – i to wbrew powszechnej, nachalnej, natarczywej i wszechogarniającej oszukańczej propagandy. To wielki sukces Polaków. By być w tej grupie 40% mądrzejszych, nie wystarczyło tylko rozpoznać manipulacje oficjalnej propagandy – potrzebne było jeszcze upewnienie się, że szczepionki są zbędne, a zatem zapoznanie się z badaniami naukowymi, lub ich omówieniami, które to uzasadniają. Otumanionej reszcie wystarczył komunikat w TV. To, że jest aż 40% mądrych Polaków, wydaje się wręcz niewiarygodne. Jeśli oni wszyscy zagłosują na Konfederację, to może uda się wreszcie wyjść Polsce z tego socjalistycznego szamba i odzyskać niepodległość.

Tu zebrałem najważniejsze badania naukowe dotyczące pandemii: Polityczne przeziębienie

Ta mądrość Polaków jest szczególnie widoczna w porównaniu z wieloma innymi państwami czy regionami, w których poziom wyszczepienia wynosi 90% i więcej. Tam ludzie nie znają badań naukowych i bardziej ulegają propagandzie – skutkiem jest to, że u nich liczba zarażonych koronawirusem, chorujących i umierających drastycznie rośnie, rośnie bardziej niż w Polsce. Dzieje się tak dlatego, że tam nie ma żadnej parlamentarnej opozycji w stosunku do pandemicznej narracji rządów, a w Polsce mamy Konfederację. To pokazuje, że nawet 11 posłów może mieć duży pozytywny wpływ na cały kraj. No to wyobraźcie sobie, jaki będą mieć wpływ, mając 50 posłów, na co jest duża szansa, bo już bywają sondaże, gdzie Konfederacja dochodzi do 12% poparcia.

Dopóki mamy tylko 11 mądrych posłów możemy sami też być tylko mądrzy. Na szaleństwa rządu PiS większego wpływu nie mieliśmy, dlatego niestety ci bandyci swoimi działaniami doprowadzili do setek tysięcy nadmiarowych zgonów z innych powodów niż Covid-19. 50 posłów już dałoby radę to powstrzymać. Widać więc, że głosowanie na Konfederację to kwestia życia, a zaniechanie tego, to zwiększanie ryzyka śmierci.

Grzegorz GPS Świderski GPS, 11 grudnia 2021 https://www.ekspedyt.org/2021/12/11/madrosc-polakow/

PS. Notki powiązane:

Polskie przyczółki Józia Bidena

Wygląda na to, że ani prezydent Józio Biden, ani jego pierwszy minister Antoni Blinken z pierwszorzędnymi korzeniami białostockimi, ani też Nasz Nowy Złoty Pan z Berlina, nie mogą się zdecydować, co z tą Polską w końcu zrobić. Jedno wydaje się pewne – o czym poinformował nas pretendujący do stanowiska ambasadora USA w Warszawie pan Brzeziński – że USA będą pilnowały, by w Polsce nikt już się nie ośmielił sprzeciwić sodomitom. W Ameryce już tak jest, więc nic dziwnego, że tamtejsi aktywiści próbują podciągnąć do tego ideału wszystkie państwa sojusznicze. Tak, jakby nie mieli innych, większych zmartwień. Może zresztą nie mają, bo – jak to mówią Rosjanie – „ot żyru biesiatsia”, czyli od dobrobytu wariują. Esperons, że jednak nie jest aż tak tragicznie, bo poza komunistyczną awangardą, w Ameryce jest jeszcze całkiem sporo ludzi normalnych, którzy kontaktu z rzeczywistością nie utracili. Wprawdzie jest to założenie zuchwałe, ale może należy do nich również prezydent Józio Biden. Jak pamiętamy, w czerwcu oddał Naszej Złotej Pani Polskę w arendę, w związku z czym Donald Tusk dostał zadanie zagospodarowania w imieniu Rzeszy tego podarowanego Lebensraum. Sęk w tym, że nie do końca wiadomo, jaki jest jego zasięg. Oto bowiem do Kongresu USA nie został zaproszony Donald Tusk, tylko jego polityczny konkurent w obozie zdrady i zaprzaństwa, Rafał Trzaskowski. Obsrał on tam Polskę – bo po to właśnie go zaprosili – ale przecież Donald Tusk też potrafiłby Polskę obsrać. Nie o samo obsranie tutaj więc chodziło, tylko o wskazanie, że Donald Tusk nie jest Najukochańszą Duszeńką Naszego Najważniejszego Sojusznika. Najwyraźniej w Ameryce uważają, że Rafał Trzaskowski nie jest przez Niemców trzymany na takiej krótkiej smyczy, jak Donald Tusk. Czy to prawda – to rzecz do dyskusji – ale powiedzmy, że prawda.

Jeśli tak, to znaczy, że podarowane Naszej Złotej Pani Lebensraum nie jest nieograniczone i że mimo oddania jej Polski w arendę, Nasz Najważniejszy Sojusznik chciałby jednak jakieś przyczółki sobie w Polsce zostawić na wypadek, gdy formacji Naczelnika Państwa powinie się noga. Nawiasem mówiąc, Naczelnik Państwa, chociaż przecież gotów w podskokach spełniać, a nawet zgadywać amerykańskie życzenia – o czym przekonaliśmy się podczas prac nad ustawą nr 447 – musiał się już znudzić tamtejszym komunistom, którzy nie mogą się już doczekać, by cały świat, a jeśli nawet nie cały, to przynajmniej tę część, którą kontrolują, przerobić na jeden wielki darkroom. Jak wiadomo, jest to pozbawiona wszelkiego światła kanciapa, do której wchodzą sodomici i rżną się z kim popadnie, raz paciakując w popielnik, a zaraz potem – w otwór gębowy – co ponoć dostarcza im niezapomnianych przeżyć.

Jeśli tak byłoby rzeczywiście, to by znaczyło, że „senator wypadł łaski” i nie pomoże mu nawet organizowanie w Warszawie zjazdów partii przez jakieś nieporozumienie nazywanych „prawicowymi”, podczas gdy tak naprawdę chodzi o różne ugrupowania socjalistyczne, zarówno narodowe, jak i internacjonalne. Na przykład taki Front Narodowy. Kiedyś odwiedziłem jego główną siedzibę w Paryżu i poprosiłem o materiały programowe, które mi podarowano. Zorientowałem się, że FN jest ugrupowaniem narodowo-socjalistycznym, oczywiście bez żadnej niemieckiej demoniczności, bo pani Maryna przed Żydami skacze dziś z gałęzi na gałąź, a jego program można streścić w krótkich żołnierskich słowach: socjal tak – ale tylko dla Francuzów.

Taka to ci prawica, zresztą taka sama, jak Prawo i Sprawiedliwość, które nawet już nie ukrywa, że chce doprowadzić do całkowitego ekonomicznego uzależnienia obywateli od państwa. To już stopniowo się dokonuje, a kropkę nad „i” może postawić „Polski Ład”, w następstwie którego coraz większa część dochodów obywateli nie będzie brała się z pracy, tylko z rządowych zasiłków. Ukoronowaniem może być minimalny dochód gwarantowany, będący przecież marzeniem Lewicy.

Jeśli tedy Nasz Najważniejszy Sojusznik znajdzie sobie u nas nowe Najukochańsze Duszeńki, które namaści na Naszych Umiłowanych Przywódców, to musi odpowiednio rozdzielić zadania. Otóż pan Trzaskowski może dostać zadanie politycznego zagospodarowania „kobiet” i sodomitów, w czym ma już sporą eksperiencję, natomiast pan Hołownia, który też jest amerykańskim wynalazkiem, najwyraźniej dostał zadanie zagrodzenia Konfederacji drogi do władzy. Jak bowiem wiadomo, Konfederacja w polityce zagranicznej sprzeciwia się robieniu na życzenie Naszego Najważniejszego Sojusznika głupstw w rodzaju zabawy w mocarstwowość z udziałem pani Swietłany Cichanouskiej. Doprowadziła ona bowiem do wepchnięcia Aleksandra Łukaszenki wraz z całą Białorusią w objęcia Putina, który już ich z tych objęć nie wypuści, do spacyfikowania przeciwników Aleksandra Łukaszenki na oczach bezradnych kibiców z całego świata i do wyaresztowania na Białorusi polskich działaczy.

Konfederacja opowiada się w polityce międzynarodowej za elastycznością, by nie zostać zakładnikiem własnej propagandy, co niestety przytrafiło się Naczelnikowi Państwa. Nie chce on brać przykładu choćby z Wiktora Orbana, który w niewolę własnej propagandy nie popadł – i właśnie dlatego nie został zaproszony przez prezydenta Józia Bidena na demokratyczny sabat w Ameryce, w odróżnieniu od Polski, której prezydent nadskakuje Żydom w sposób budzący zażenowanie i niesmak obywateli, co to jeszcze nie stracili rozumu. Wreszcie Konfederacja w sprawach gospodarczych prezentuje program odmienny od „bandy czworga”, która licytuje się, ile to wyda pieniędzy. Konfederacja nie zamierza nikomu pieniędzy dawać, ale nie zamierza też ich odbierać, poza konieczność państwową. Linia Konfederacji w polityce międzynarodowej mogłaby położyć kres instrumentalnemu traktowaniu Polski przez naszych sojuszników, którym oczywiście nie może się to podobać, a linia tej partii w polityce wewnętrznej mogłaby doprowadzić do odblokowania w Polsce narodowego potencjału gospodarczego, zablokowanego przez kapitalizm kompradorski, którego najtwardszym jądrem jest bezpieka, przez postępującą biurokratyzację państwa i przez niemiecki projekt „MittelEuropa” z 1915 roku. To też nie może się nikomu podobać, bo po co pozwalać na odblokowanie w Polsce narodowego potencjału gospodarczego? Niech pozostanie chorym człowiekiem Europy i świata, dzięki czemu pomiatać nim będzie mogła nawet banda przebierańców z Luksemburga. Toteż panu Hołowni powierzone zostało zadanie przelicytowania Konfederacji, w związku z czym zaprezentował właśnie szalenie radykalny program fiskalny: zmniejszenie podatków i uproszczenie systemu fiskalnego. To bardzo ładnie – ale, o ile mi wiadomo, nie powiedział, czy utrzyma rozbudowany przez PiS socjal, czy go zlikwiduje, albo przynajmniej ograniczy. Jeśli nie – to nieomylny to znak, że jego rewolucję podatkową śmiało można włożyć między bajki. Jest tam m.in. zapowiedź obniżenia stawki VAT do 7 proc. Dokładnie taki sam warunek na mój wniosek postawiła w 1993 roku Unia Polityki Realnej rządowi panny Suchockiej, przeciwko któremu poseł Alojzy Pietrzyk zgłosił votum nieufności. Prof. Geremek ten warunek odrzucił, nawiasem mówiąc, nie informując o tym swego koalicjanta, czyli KL-D, wskutek czego rząd upadł. Po wielu miesiącach rozmawiałem o tym z panem prof. Modzelewskim, który powiedział mi, że stawka 7 procent byłaby za mała, bo w przypadku VAT 5 procent pochłaniają koszty jego poboru. Ale pan Hołownia nie musi tego wiedzieć, bo w roku 1993 miał zaledwie 17 lat, a chłopcy w tym wieku zdobywają pierwsze doświadczenia z panienkami i ani im w głowie jakieś podatki.

Stanisław Michalkiewicz http://michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=5084