Przeżyła aresztowania hitlerowskie i komunistyczne, obozy koncentracyjne i kilka razy wymknęła się śmierci.Stanisława Rachwał.

Przeżyła aresztowania nazistowskie, obozy koncentracyjne i kilka razy wymknęła się śmierci. Historia Stanisławy Rachwał.

2025-03-28 marucha/przezyla-aresztowania-obozy-koncentracyjne

Za działalność konspiracyjną została aresztowana przez nazistowskie gestapo.

[Wyjaśniam młodym i zwiedzonym: Nie ma i nie było takiego narodu: “Nazi”. To Nationalsozialismus, czyli odłam socjalistów , któremu poddali się Niemcy. Teraz Niemcy krzyczą: “To nie my, to Nazi”. Mirosław Dakowski]

——————————-

Trafiła do niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau. Doświadczyła tam wszystkiego, co najgorsze. 

Po wojnie zaangażowała się w działalność podziemia, zbudowała prężną sieć polskiego wywiadu. Sąd [komunistyczno-żydowski md] skazał ją za to na karę dożywotniego więzienia.

Po „odwilży gomułkowskiej” została z niego zwolniona na mocy amnestii. Prześladowania wobec niej się nie zakończyły, ale Stanisława na zawsze pozostała wierna swoim wartościom, gotowa do służby Polsce i ludziom.

Niemiecka okupacja

Stanisława Rachwał urodziła się 29 czerwca 1906 r. w Rudkach, małym miasteczku pod Lwowem, jako jedno z czworga dzieci Karola Surówki, dyrektora Kasy Oszczędności i Emilii Tustanowskich. Wychowywała się w patriotycznej rodzinie. W wieku 20 lat wyszła za mąż za Zygmunta Rachwała, oficera Wojska Polskiego i funkcjonariusza Policji Polskiej, z którym doczekała się dwóch córek – Anny i Katarzyny.

Gdy wybuchła II wojna światowa, Stanisława zaangażowała się w działalność konspiracyjną. Dołączyła do Związku Walki Zbrojnej, który 14 lutego 1942 r. przekształcił się w Armię Krajową. Działała w strukturach kontrwywiadu Okręgu Kraków ZWZ pod pseudonimem „Herbert” i „Rysiek”. Zorganizowała sieć wywiadowczą., koordynowała akcje dywersyjne i tworzyła punkty przerzutowe dla kurierów. W kwietniu 1941 r. została aresztowana przez gestapo.

Spędziła w więzieniu dwa miesiące. „Byłam bita, rozbierana do naga, kopano mnie po głowie i twarzy i straciłam wówczas 9 zębów” – wspominała Rachwał. Z końcem maja 1941 r., jej przełożonym z Związku Walki Zbrojnej udało się wykupić ją z aresztu. Stanisława powróciła do kontrwywiadu, ale rok później została ponownie aresztowana przez Niemców.

Konspiracja w Auschwitz-Birkenau

Trafiła do więzienia na Montelupich w Krakowie, a następnie wysłano ją do obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau. Bez wahania dołączyła do obozowego podziemia. Sporządzała kartoteki rzeczy, które były odbierane więźniom, pisała tajemne raporty dotyczące transportów przybywających do obozu.

Początkowo pracowałam w różnych komandach: w polu, przy burzeniu domów, w Scheisskommando [grupa więźniarska zatrudniona przy oczyszczaniu latryn md] i Unterkunfcie. „W marcu 1943 r. zachorowałam na tyfus plamisty i leżałam na rewirze” – opisywała.

Miesiąc później kobieta została przyjęta do Politische Abteilung-Aufnahme. Stanisława przygotowywała raporty dla podziemia, dane zapisywała na małych bibułkach. Utrzymywała kontakt z konspiratorami z obozu męskiego, przekazywała im informacje o charakterze wojskowym, które pozyskiwała z rozmów SS-manów i niemieckich gazet.

„Szef Włodzimierz Bilan przynosił gazety niemieckie i prosił mnie, abym je przeglądała, a potem referowała najważniejsze wydarzenia. Ponieważ byłam żoną oficera i obracałam się w kręgu spraw wojskowych, potrafiłam wyłuskać ważne informacje, które były przydatne dla naszej organizacji” – wspominała po latach.

Siatka wywiadowcza

Po ewakuacji oświęcimskiego obozu przez Armię Czerwoną, 18 stycznia 1945 r., Stanisława znalazła się w grupie więźniarek ewakuowanych do KL Ravensbruck. Następnie była przetrzymywana w KL Neustadt-Glewe nad Łabą.

2 maja 1945 r. Rachwał została wyzwolona przez wojska alianckie. Trzy tygodnie spędziła w angielskim szpitalu wojskowym, aż w końcu powróciła do Krakowa. Zaangażowała się tu w prace podziemia antykomunistycznego. Nawiązała współpracę z Delegaturą Sił Zbrojnych, a później także z organizacją „Wolność i Niezawisłość”.

Zajmowała się wywiadem, zbierała informacje dotyczące Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego, Milicji Obywatelskiej i oficerów WP. Wiadomości o funkcjonowaniu struktur, sposobów działania służb były przez nią doręczane do meldunków i opracowywane w Biurze Studiów BW.

To Stanisława Rachwał pozyskała informacje o planowanej akcji WUBP w Krakowie, której celem miało być rozbicie Zgrupowania Partyzanckiego „Błyskawica”, dowodzonego przez Józefa Kurasia „Ognia”.

Służba Bezpieczeństwa zdekonspirowała Stanisławę. Kobieta musiała schronić się w Warszawie, u znajomej z Auschwitz – Krystyny Żywulskiej, której mąż był podpułkownikiem UB, szefem Gabinetu Ministra.

Śledztwo, proces i kara dożywotniego więzienia

Rachwał została ostatecznie pojmana i skazana na karę więzienia i jedenastomiesięczne tortury. Oczekując na proces, przebywała w celi m.in. z Marią Mandel i Johanną Langefeld – nadzorczyniami kobiecego oddziału Auschwitz. Wojskowy Sąd Rejonowy w Krakowie wymierzył jej karę dożywotniego więzienia.

Władze komunistyczne nie były w stanie zaakceptować tak niskiej kary. Najwyższy Sąd Wojskowy uchylił wyrok i przekazał do ponownego rozpatrzenia. Stanisławę skazano na karę śmierci. Po decyzji Bolesława Bieruta, Rachwał została ponownie skazana na dożywocie.

Kobieta przebywała przez 10 lat w zakładach karnych w Krakowie, Inowrocławiu i Fordonie. W 1955 r. trafiła na oddział gruźliczy szpitala w Grudziądzu. Odzyskała wolność na fali tzw. „odwilży gomułkowskiej”.

Na tym jej prześladowanie się nie zakończyło. Rachwał była inwigilowana przez Służbę Bezpieczeństwa.

Niezłomna

Pozostała do końca nieugięta, wierna wyznawanym wartościom. Zmarła 18 października 1985 r. i została pochowana na cmentarzu Wilkowyja w Rzeszowie. „W PRL uczyniono wszystko, by zatrzeć pamięć o jej czynach i o niej samej. Przeżyła wydane na nią wyroki, ale nie udało się jej zobaczyć Polski wolnej i niezawisłej (…). Jej profesjonalizm i zaangażowanie, z jakim pełniła Służbę dla Ojczyzny, zasługują nie tylko na uznanie, ale stanowią inspirację dla nas, funkcjonariuszy służb wolnej Polski” – napisał płk Krzysztof Wacławek, szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego we wstępie do książki poświęconej życiu niezłomnej kobiety pt. „Stanisława Rychwał i Brygady Wywiadowcze”.

Źródła: niepoprawni.pl; kpbc.ukw.edu.pl; kronikidziejow.pl; Stanisława Rachwał/pl.wikipedia.org; salon24.pl; historia.interia.pl; „Stanisława Rachwał i Brygady Wywiadowcze”, Wydawnictwo Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Warszawa 2023.

Rtm. Pilecki


Helena Wolińska – potwór w mundurze

Tadeusz Płużański: Helena Wolińska – potwór w mundurze

[Mirosław Dakowski. Na mym portalu ustaliłem dawno temu, gdy powstawał, “kategorie”. Tego artykułu, opisu tej zbrodniarki – nie mam gdzie umieścić. Jedyny dział odpowiedni – SATANIZM. ]

29.03.2025 tysol./tadeusz-pluzanski-helena-wolinska-potwor-w-mundurze

Profesor Romuald Szeremietiew porównał współczesną prokurator Ewę Wrzosek do stalinowskiej prokurator Heleny Wolińskiej – Brus.

Pozwolę sobie wykorzystać to jako pretekst do przypomnienia postaci stalinowskiej prokurator.

Helena Wolińska-Brus (Fajga Mindla Danielak) Tadeusz Płużański: Helena Wolińska - potwór w mundurze

Helena Wolińska-Brus (Fajga Mindla Danielak) / Wikipedia domena publiczna

Przypomnijmy postać Heleny Wolińskiej. Najbardziej znana jest z tego, że wydała bezprawny nakaz aresztowania gen. Augusta Fieldorfa “Nila”. Szczególnie nienawidziła żołnierzy AK.

Jej zbrodnie potwierdzono już w 1956 roku w PRL. Została wydalona z prokuratury i zdegradowana “z uwagi na charakter i rozmiar zarzutów”.

III RP przez lata bezskutecznie starała się o jej ekstradycję z Wielkiej Brytanii. Zamiast odsiadywać wyrok 10 lat w polskim więzieniu, do końca była chroniona przez prawo wolnej i demokratycznej Wielkiej Brytanii, tak jak kiedyś chronił ją stalinowski system bezprawia.

W zmowie z bezpieką

Urodziła się w 1919 r. w Warszawie jako Fajga Mindla Danielak. Zmarła 26 listopada 2008 r. w podlondyńskim Oksfordzie, posługując się imieniem i nazwiskiem Helena Brus.

21 listopada 1950 r., jako płk Naczelnej Prokuratury Wojskowej Helena Wolińska, na wniosek por. Zygmunta Krasińskiego z Departamentu III MBP (zajmującego się walką z podziemiem), usankcjonowała bezprawne aresztowanie szefa “Kedywu” Armii Krajowej gen. Augusta Emila Fieldorfa “Nila”. W konsekwencji doprowadziło to do śledztwa, skazania i zamordowania jednego z największych bohaterów Polskiego Państwa Podziemnego (dowody winy spreparowano). Gen. Fieldorf został powieszony 24 lutego 1953 r. w więzieniu mokotowskim w Warszawie.

Kilkakrotnie uzupełniany wniosek ekstradycyjny o wydanie nam z Wielkiej Brytanii tej zbrodniarki wymieniał jeszcze 23 inne osoby, które pozbawiła wolności, łamiąc nawet stalinowskie “prawo” – m.in. bp. Czesława Kaczmarka, wielu akowców, jak również komunistę Zenona Kliszkę, prawą rękę Gomułki.

Bezprawność decyzji wobec Fieldorfa polegała na tym, że Wolińska zatwierdziła aresztowanie dopiero po 11 dniach od zatrzymania generała, nie przedstawiając do tego żadnych dowodów winy. Drugi raz złamała prawo 15 lutego 1951 r. przedłużając areszt Fieldorfowi – podobnie jak poprzednio ex post (poprzedni nakaz obowiązywał do 9 lutego) i również bez opisania czynu, który był mu zarzucany. Tym samym działała w zbrodniczej zmowie z bezpieką, która od pierwszych godzin torturowała generała.

Faktyczny wyrok śmierci

– Wolińską ścigano na mój wniosek. Była przecież pierwszym prokuratorem wojskowym, który aresztował ojca. Jej odpowiedzialność za śmierć “Nila” była taka sama, jak całej reszty prokuratorów i sędziów z tej sprawy

– mówiła mi przed laty Maria Fieldorf-Czarska, córka generała. 

Gdy ważyły się losy wydania zbrodniarki Polsce, tygodnikowi “Sunday Telegrapch” Maria Fieldorf powiedziała:

– Mój ojciec jest uznanym w świecie polskim patriotą, który walczył szlachetnie w obronie kraju przed nazistami. Wolińska, sama prześladowana przez Niemców, której rodzina zginęła z ich rąk, nakazując aresztowanie ojca, faktycznie podpisała na niego wyrok śmierci. Dla dobra mojego taty, mojego bohatera, do końca życia będę walczyć o jej ekstradycję, by stanęła w obliczu sprawiedliwości. Sprawiedliwości, której mojemu tacie odmówiono.

Maria Fieldorf sprawiedliwości jednak nie doczekała (tak samo zresztą, jak odnalezienia szczątków ojca). Jej słowa okazały się prorocze: Z prokurator Wolińską będzie tak, jak z sędzią Marią Gurowską, której nie chciano postawić przed sądem. Wielu osobom zależało, aby nie doszło do jej procesu.

16 kwietnia 1952 r. sędzia Maria Gurowska (z domu Zand) przewodniczyła składowi sędziowskiemu, który skazał Fieldorfa na śmierć. Zmarła – pod zmienionym nazwiskiem Górowska – w 1998 r., kiedy miał się rozpocząć jej (grubo spóźniony) proces o “mord sądowy”.

Polski Pinochet

W 1999 roku, kiedy w “Życiu Warszawy” ujawniłem działalność Heleny Wolińskiej (jako jeden z nielicznych kibicował mi nieodżałowany varsavianista Jerzy Kasprzycki), wydawało się, że jej osądzenie jest tylko kwestią czasu. W styczniu 1999 r., po wysłaniu do Wielkiej Brytanii wniosku o ekstradycję, połączonego z nakazem tymczasowego aresztowania byłej stalinowskiej prokurator, prowadzący śledztwo mówił:

– Drogą dyplomatyczną dowiedzieliśmy się, że Anglicy nie wykluczają wydania nam podejrzanej.

W sprawę zaangażowały się najwyższe władze III RP. MSZ zapewniało, że zbadało sprawę w Ambasadzie Brytyjskiej w Warszawie i otrzymało odpowiedź, że nie ma żadnych formalnych przeszkód w ekstradycji Wolińskiej do Polski. Ówczesny wiceminister sprawiedliwości Leszek Piotrowski w wypowiedzi ze stycznia 1999 r. stwierdził:

– Są duże szanse na wydanie Wolińskiej. Cała procedura ekstradycyjna jest szybka.

Podobne głosy można było przeczytać w brytyjskich mediach, które obszernie informowały o sprawie. “Daily Mail” pisał:

“W świetle sprawy Augusto Pinocheta, brytyjskiemu ministrowi spraw wewnętrznych Jackowi Straw trudno będzie odrzucić polski wniosek o ekstradycję”. “The Sunday Times”: “Jeśli Jack Straw gotów jest zgodzić się na ekstradycję Pinocheta do Hiszpanii, to czemu nie miałby zgodzić się na ekstradycję Heleny Brus?”

„W śledztwie”

– Mała, krępa Żydówka. Zawsze przyjmowała w mundurze, który jej pękał. Siedziała na krześle, nigdy nie wstawała. Chodziłam do niej przez dwa i pół roku, co dwa tygodnie. Zawsze, jak automat, powtarzała te same słowa: sprawa w śledztwie

– opowiadała mi Hanna Mickiewicz, żona szefa wywiadu przemysłowego AK. Zatrzymany przez bezpiekę w 1950 r. Adam Mickiewicz miał szczęście – ze zniszczonym zdrowiem, ale wyszedł z więzienia. Innego AK-owca, Juliusza Sobolewskiego, Wolińska aresztowała w 1953 roku. Jego żona, Krystyna Sobolewska, po wielu staraniach została dopuszczona do gabinetu Wolińskiej. Pani pułkownik siedziała za wielkim stołem, zza którego ledwo ją było widać. Krystyna pytała o ratunek dla niewinnie przetrzymywanego męża, co Wolińska skwitowała krótkim: „to najgorszy dzień w moim życiu, bo umarł Stalin”. I wyrzuciła Sobolewską z gabinetu. Juliusz Sobolewski zmarł wskutek zbrodniczych praktyk w UB (rentgenowskie prześwietlenia w katowni przy ul. Rakowieckiej okazały się celowymi naświetleniami). I na nic się zdało złagodzenie kary śmierci, o którym postanowił były konkubent Wolińskiej – „ludowy” gen. Franciszek Jóźwiak (przedwojenny działacz WKP(b) i KPP; partyzant GL i AL, potem twórca i pierwszy komendant MO, wiceminister bezpieki; w 1956 r. Wolińska dała kosza Jóźwiakowi, wiążąc się ponownie z poślubionym w 1940 r. Włodzimierzem Brusem – naprawdę Beniaminem Zylberbergiem, politrukiem w armii Berlinga, potem stalinowskim ekonomistą, w końcu rewizjonistą).

Krystyna Sobolewska, żona Juliusza, mówiła mi przed laty:

– Wolińskiej trudno dziś życzyć więzienia, kary śmierci, szubienicy. Marzę tylko o jednym – żeby została uznana za inkwizytorkę, człowieka podłego. Żeby ten potwór w mundurze przestał żyć w chwale żony profesora Oksfordu.

Żona Radka Sikorskiego

„Fajna pani. Otwarta, ironiczna, ciepła. To był dla mnie szok, kiedy się dowiedziałem – wiele lat później – że Polska żąda jej ekstradycji”

– mówił „Gazecie Wyborczej” Paweł Pawlikowski, który do Oksfordu przyjechał z Polski jako młody chłopak, a Wolińską poznał, studiując w latach osiemdziesiątych u jej męża, prof. Włodzimierza Brusa. Jego państwo Brusowie wpuścili do domu, a potem podejmowali podwieczorkami. I zainspirował się tym, „ile osobowości może pomieścić się w jednym człowieku”. Tak powstała jedna z głównych bohaterek „Idy” – Wanda (w tej roli Agata Kulesza).

Na te kilka osobowości Wolińskiej zwróciła kiedyś uwagę Anna Applebaum, żona Radka Sikorskiego, i w 1998 r. napisała tekst: „The Three Lives of Helena Brus” („Trzy życia Heleny Brus”), akcentując, że w czasie wojny była w warszawskim getcie i to zdeterminowało jej późniejsze losy.

Bardziej pryncypialna była „Gazeta Wyborcza”, która przez wiele miesięcy przemilczała zbrodnie Wolińskiej, a w końcu – gdy sprawa stała się zbyt głośna – opublikowała sążnisty materiał. Podkreślano w nim, że fakt przebywania w getcie zmywał jej późniejsze winy – na zawsze pozostała ofiarą, nigdy katem. [SIC!! md]

Jakże podobnie zabrzmiała potem Jewish Telegraphic Agency: doznawane w getcie cierpienia uprawniły Wolińską do późniejszego prześladowania Polaków (czytaj: polskich antysemitów).

Z kolei „The Independent” podkreślał, że Wolińska jest jedną z nielicznych już przedstawicielek mniejszości żydowskiej w Polsce, która ocalała z Holokaustu:

„Byłaby to więc ekstradycja do kraju, gdzie znajdują się takie miejsca, jak Oświęcim i Brzezinka”.

W te same tony uderzył też „The Sunday Times”:

„Czy Żyd może liczyć na sprawiedliwość w kraju Auschwitz, Majdanka i Treblinki, gdzie antysemityzm rodem ze średniowiecza wciąż pozostaje przygnębiająco mocno okopany? (…) Polski antysemityzm odradza się w sposób alarmujący”.

Antysemicka akcja

– Podpis ppłk Wolińskiej figuruje na moim akcie oskarżenia czerwonym ołówkiem. Zatwierdzając go wiedziała, że działałem w Żegocie (podziemnej Radzie Pomocy Żydom). Jestem przykładem, że tłumaczenia pewnych ludzi wokół Wolińskiej i jej samej, że trwa wokół niej jakaś antysemicka akcja, są bzdurą

– komentował Władysław Bartoszewski.

Kiedy w latach 50., jako więzień bezpieki, zwrócił się o przedstawienie mu nakazu aresztowania, pokazano mu kilka niewypełnionych, lecz podpisanych przez Wolińską blankietów. Oznaczało to, że może pozostawać “w śledztwie” tak długo, jak zechcą tego funkcjonariusze MBP. Wolińska nakazy aresztowania wydawała co prawda mechanicznie, nie zapoznając się z aktami sprawy (sama potwierdziła to w liście do Marii Fieldorf-Czarskiej, ale wtedy jeszcze nie mówiło się o jej ekstradycji), jednak w sposób świadomy – z myślą o wyeliminowaniu przeciwników politycznych. 

Żona jest… kozłem ofiarnym

A jak tłumaczyła się Wolińska? W wywiadach dla brytyjskiej prasy (z polską nie chciała rozmawiać) oznajmiła, że ta “kretyńska sprawa” jej “nic, a nic nie obchodzi”. Że nie przyjedzie do Polski (podobno jej rodzinnego kraju), gdyż nie może tu liczyć na sprawiedliwy proces, polskie władze nic jej nie obchodzą, a prokuratorowi, który ośmielił się postawić jej zarzuty “ukręciłaby łeb”. Już w “ludowej” partyzantce: Gwardii Ludowej i Armii Ludowej, pod wdzięcznym pseudonimem “Lena”, była znana z niewyparzonego języka; jej wulgarny styl przerażał nawet innych stalinowców, ale bali się jej, bo niejednemu – ze względu na koneksje na szczytach komunistycznej władzy – złamała karierę, a nawet “załatwiła” odsiadkę.

Heleny Wolińskiej bronił Włodzimierz Brus, twierdząc, że żona jest… kozłem ofiarnym. Po wyjeździe z Polski państwo Brus osiedli w willowej dzielnicy Oksfordu. On wykładał ekonomię, ale też filologię rosyjską i środkowoeuropejską w Wolfson i Saint Anthony’s College. Ona uczestniczyła w sympozjach naukowych, ale przede wszystkim udzielała się towarzysko. Przedstawiciele polskiej emigracji zapamiętali, że wręcz demonstracyjnie popierała “Solidarność” i potępiała stan wojenny.

Podwieczorek ze zbrodniarzem zobowiązuje…

W „Idzie” Pawła Pawlikowskiego Wanda popełnia samobójstwo. W rzeczywistości Wolińska zmarła śmiercią naturalną – jak już pisaliśmy – w 2008 r. w Oksfordzie. Rzeczpospolita” napisała:

„Zgodnie z oficjalnym komunikatem jej pogrzeb miał się odbyć w miejscowym kościele. Ludzie, którzy przybyli na uroczystość, dowiedzieli się jednak, że o tej porze odbędzie się ceremonia pochówku kogoś innego. W ten sposób rodzina Wolińskiej zmyliła osoby postronne i dziennikarzy którzy chcieli wziąć udział w pogrzebie. Wolińską pochowano w tajemnicy dwa dni wcześniej. W ceremonii w obrządku żydowskim wzięło udział ok. dziesięciu osób, między innymi prof. Kołakowski. Uroczystość miała przebiegać w bardzo spokojnej atmosferze. Nic nie zakłóciło pogrzebu komunistycznej prokurator”.

Kilka miesięcy później, w lipcu 2009 r., prof. Leszek Kołakowski podążył za swoją przyjaciółką. Nie wiemy, czy w ostatniej drodze zbrodniarki uczestniczył Paweł Pawlikowski. W końcu wspólne podwieczorki do czegoś zobowiązują…

Norman Davies – przyjaciel rodziny Brusów

Na pogrzebie Danielak – Wolińskiej – Brus mógł również być prof. Norman Davies. Gdy w 1999 r. byłem w Oksfordzie, prowadząc reporterskie śledztwo w sprawie żyjącej tam Heleny Wolińskiej-Brus, zadzwoniłem do Daviesa, popularyzatora polskiej historii na świecie. Nie mógł się ze mną spotkać, ale porozmawialiśmy chwilę przez telefon. Zapytałem profesora, czy zna Wolińską. Odparł, że tak, że to żona innego oksfordzkiego profesora – Włodzimierza Brusa. Stwierdziłem wówczas, że Wolińska to przede wszystkim krwawa stalinowska prokurator, morderczyni zza biurka, winna śmierci gen. Augusta Emila Fieldorfa „Nila” i wielu innych polskich patriotów. Davies odparł, że to niemożliwe. Bo to sympatyczna, starsza pani, pani profesorowa. Odparł podobnie jak reżyser Paweł Pawlikowski.

Czy rzeczywiście Davies nie wiedział o przeszłości Wolińskiej? Czy mógł nie wiedzieć? Polacy z Oksfordu – szczególnie ci z pokolenia powojennego – świetnie wiedzieli. A to jednak niewielkie środowisko. Wiedział, znany m.in. w polsko-brytyjskim środowisku naukowym, historyk prof. Józef Garliński. Dopiero później dowiedziałem się, że prof. Davies nie tylko znał prof. Brusa, ale przyjaźnił się również z jego żoną, bywał u Brusów w domu. Podobnie jak reżyser Paweł Pawlikowski.

Na grobie państwa Brusów na żydowskim cmentarzu w Oksfordzie wśród liter w języku hebrajskim nie ma ani słowa – prócz miejsca urodzenia – o ich związkach z Polską. Faktycznie, oboje zasłużyli się Polakom jak najgorzej.

ZOO: władze Z Ograniczoną Odpowiedzialnością.

ZO13/2025(717) 

    Lampart w jednej klatce z Lempart! Kto kogo pożre? Ładny brzydką, czy brzydka ładnego? Szanse sukcesu? 

Taka scena mogłaby pochodzić z programu satyrycznego pt. Polskie ZOO, ale program zakończył swą działalność, zanim Lempart swoją rozpoczęła. 

     Politycy przejęli pałeczkę od satyryków i konkurują, kto wygłosi większą bzdurę.

Czy w tym szaleństwie jest metoda? Może absurdalne i przeczące sobie wzajemnie wypowiedzi mają za zadanie, odwracać uwagę i przykrywać prawdę?

 Takie specyficzne sprawowanie władzy Z Ograniczoną Odpowiedzialnością.

      Tusk musi zdawać sobie sprawę, że przyjdzie moment prawdziwych rozliczeń i podłości nie da się usprawiedliwić zwykłą głupotą.

Pozdrawiam  

Małgorzata Todd     www.mtodd.pl

Schwab: Nadszedł czas by „zmusić ludzkość do współpracy”

Nadszedł czas by „zmusić ludzkość do współpracy”

Autor: AlterCabrio , 7 lipca 2024

Założyciel i dyrektor Światowego Forum Ekonomicznego Klaus Schwab, przemawiając na niedawno zakończonym letnim spotkaniu WEF w Chinach, poinformował swoich elitarnych zwolenników, że wprowadzenie globalistycznej agendy będzie wymagało „zmuszenia” ludzkości do „współpracy” z niewybieralną organizacją. A czas na wymuszoną współpracę właśnie nadszedł.

−∗−

Tłum.: AlterCabrio – ekspedyt.org

−∗−

Klaus Schwab mówi zwolennikom globalistycznej elity, że muszą „zmusić” ludzkość do życia w świecie rządzonym przez sztuczną inteligencję i inne nieludzkie technologie

Bezpośredni język Schwaba pokazuje, że globaliści nie ukrywają już swoich zamiarów. Gdyby tylko ludzie zaczęli ich słuchać i traktować poważnie. Ale wiedzą, że większość to zombie, które nie potrafią już myśleć samodzielnie.

Założyciel i dyrektor Światowego Forum Ekonomicznego Klaus Schwab, przemawiając na niedawno zakończonym letnim spotkaniu WEF w Chinach, poinformował swoich elitarnych zwolenników, że wprowadzenie globalistycznej agendy będzie wymagało „zmuszenia” ludzkości do „współpracy” z niewybieralną organizacją. A czas na wymuszoną współpracę właśnie nadszedł.

Schwab złożył tę deklarację podczas przemówienia otwierającego doroczne spotkanie Nowych Mistrzów [New Champions] Światowego Forum Ekonomicznego, znane również jako „Letnie Davos”, w Dalian w Chinach.

Chwalił Chiny za ich politykę gospodarczą, którą globaliści postrzegają jako model scentralizowanego planowania odgórnego w państwie zaawansowanego technicznie nadzoru. Państwa zarządzanego poprzez inteligentne miasta, inteligentne pojazdy elektryczne, inteligentne domy, inteligentne urządzenia, inteligentne liczniki i sztuczną inteligencję, cyfrowe identyfikatory i CBDC, i które wszystkie mają jedną wspólną cechę — są wyposażone w możliwość włączania i wyłączania, która nie podlega kontroli użytkownika końcowego, czyli nas, ludzi. W ich idealnym świecie żyjemy jako niewolnicy z przywilejami od naszych panów. Gdy przekroczymy wyznaczoną linię, mogą odciąć nam prąd, nasz samochód elektryczny, nasze elektroniczne pieniądze cyfrowe, wszystko.

Schwab powiedział elitarnym uczestnikom zgromadzonym w Chinach, że muszą „zmusićludzkość do „współpracy” z niewybieralnym WEF. Dlatego Schwab powiedział swoim globalistycznym towarzyszom na poprzednim spotkaniu ponad dwa lata temu, aby spodziewali się „bardziej rozzłoszczonego świata”. Kiedy zmuszasz ludzi do życia w sposób, który jest sprzeczny z ich najlepszym interesem, to zwykle ich to wkurza! Wiedzą, że polityka związana z zieloną gospodarką, nieustannymi wojnami i surowymi ograniczeniami w produkcji żywności będzie niezwykle niepopularna i spowoduje wojny domowe na domiar wojny światowej, którą już zaplanowali.

Schwab stwierdził:

„Aby napędzać przyszły wzrost gospodarczy, musimy przyjąć innowacje i wymusić współpracę między sektorami, regionami, narodami i kulturami, aby stworzyć bardziej pokojową, inkluzywną, zrównoważoną i odporną przyszłość. W tym krytycznym momencie aktywne uczestnictwo wszystkich interesariuszy jest niezbędne, aby zapewnić zrównoważoną ścieżkę rozwoju”.

Oczywiście, najwięksi interesariusze, ci płacący podatki na finansowanie rządów, nie mają miejsca przy stole na elitarnych spotkaniach Schwaba. I to jest celowe. Jesteśmy postrzegani przez tych globalistycznych drapieżników jako bezużyteczni zjadacze, jako część stada, które należy wybić, aby zachować globalne zasoby dla siebie. Mówiąc jak prawdziwy maltuzjanista, Schwab powiedział: „musimy zmusić ludzkość do współpracy” zgodnie z planami WEF, aby wyludnić planetę pod przykrywką zmian klimatycznych.

Obejrzyj klip wideo, w którym Schwab zachwala tzw. technologie „Czwartej Rewolucji Przemysłowej”, takie jak sztuczna inteligencja. Dlatego nie potrzebują nas na planecie tak wielu, jak w przeszłości. AI ma wykonać większość zadań za elity. Nie potrzebują tylu ludzkich niewolników.

Później w swoim przemówieniu Schwab powrócił do tematu Czwartej Rewolucji Przemysłowej, jednocześnie podkreślając temat tegorocznego spotkania i stwierdzając, że istnieją „granice wzrostu” [limits to growth]. W języku globalistów „granice wzrostu” to kod oznaczający „aktywizację programu depopulacji”.

«Limits to Growth» to tytuł kluczowego globalistycznego dzieła opublikowanego przez Klub Rzymski w 1972r. Jeden ze współautorów, Dennis Meadows, powiedział w wywiadzie sześć lat temu, że populacja świata musi zostać zmniejszona z obecnych 8 miliardów do 1 lub 2 miliardów. Meadows powiedział, że ma nadzieję, że ta masowa depopulacja może zostać przeprowadzona w „pokojowy sposób”. https://www.youtube.com/embed/b7lmh5XVRW0?si=WYAqaU-jNCqpRIxl

Zauważ, że Meadows mówi, iż chciałby zobaczyć „inteligentną dyktaturę” na ziemi. To globalna technokracja, w której życiem ludzi rządzą naukowcy, inżynierowie i inni „eksperci”. Politycy, jeśli w ogóle istnieją w ramach tej wizji, będą jedynie figurantami. Zaczynamy to dostrzegać. Czy ktoś myśli, że Joe Biden faktycznie za cokolwiek odpowiada? [pisane przed 7 lipca 2024. md]

A jednak to jest człowiek, którego, jak nam powiedziano, wybraliśmy, aby reprezentował nas w 2020 roku. Każdy, kto wierzy, że Biden podejmuje własne decyzje lub od pierwszego dnia podjął jakiekolwiek ważne decyzje, jest fundamentalnie naiwny i oszukany. Jest «Mandżurskim Kandydatem» i był nim od pierwszego dnia, a ponieważ stał się tak niedołężny, że jego globalistyczni opiekunowie nie są już w stanie tego ukryć, są gotowi zastąpić go nową marionetką. Nowa marionetka będzie wyglądać ładniej i mówić płynniej, ale nie będzie bardziej odpowiedzialna za swoje działania jako prezydent niż sam Biden.

___________________

Klaus Schwab tells globalist-elitist followers they must ‘force’ humanity into a world ruled by AI and other dehumanizing technologies, Leo Hohmann, Jul 02, 2024

−∗−

Warto porównać:

Globalny podatek od wody czyli wnioski z Letniego Davos
Światowe Forum Ekonomiczne właśnie zakończyło swoją imprezę pn. „Letnie Davos” w Dalian w Chinach, gdzie rozmawiano o wprowadzeniu 100% globalnego podatku od emisji dwutlenku węgla, a następnie globalnego podatku od […]

___________________

WEF „Summer Davos” w Chinach
Przemawiając na inauguracyjnej sesji plenarnej wraz z prezydentem Polski Andrzejem Dudą, premierem Wietnamu Phamem Minh Chinhem i premierem Chińskiej Republiki Ludowej Li Qiangiem, Schwab powtórzył fragmenty swojego przemówienia z zeszłorocznego […]

W Czechach żołnierze opuszczają armię, bojąc się eskalacji z Rosją

Lucas Leiroz De Almeida: Żołnierze dezerterują z armii w Czechach, bojąc się eskalacji z Rosją

Najwyraźniej antyrosyjska paranoja w Europie ma nieoczekiwany efekt uboczny wśród wojska. 

[wg.: soldiers-deserting-army-in-czech-republic-fearing-escalation-with-russia ]

DR IGNACY NOWOPOLSKI MAR 28

Zamiast gotowości do walki i entuzjazmu do wojny, europejscy żołnierze po prostu opuszczają armię, robiąc wszystko, co w ich mocy, aby uniknąć udziału w antyrosyjskim szaleństwie przyjętym przez ich rządy. Ten problem staje się szczególnie wyraźny w Republice Czeskiej.

Według lokalnego Ministerstwa Obrony , istnieje fala unikania wojska. Żołnierze kraju opuszczają swoje stanowiska, zanim sytuacja bezpieczeństwa w Europie przerodzi się w fazę otwartego konfliktu z Rosją. Kryzys nie dotyka tylko młodej populacji. Doświadczeni żołnierze i wysocy rangą oficerowie również opuszczają armię. Minister obrony Jana Cernochova powiedziała, że ​​wojna na Ukrainie i możliwość wysłania żołnierzy na pole bitwy przez UE to jeden z głównych powodów, dla których wojsko traci zainteresowanie utrzymaniem swojej pracy. [a może też nie bardzo wierzą, że pańcia byłaby dobrym wodzem? md]

„Dla niektórych powodem wyjazdu była wojna na Ukrainie (…) Ze względu na klimat społeczny, kiedy różni obserwatorzy od lat grożą mobilizacją i wysłaniem żołnierzy na Ukrainę, dla niektórych osób był to powód, dla którego zdjęli mundur (…) Rozmawiam z żołnierzami od wielu lat w moim życiu osobistym… Wiem, że niektórzy żołnierze naprawdę myśleli i myślą w ten sposób” – powiedziała.

Ta sytuacja wywołuje w kraju wielkie kontrowersji. Niektórzy radykalni aktywiści kwestionują niezaprzeczalną rzeczywistość, że żołnierze nie chcą walczyć z Rosją. Co więcej, są nawet oficerowie twierdzący, że jeśli żołnierz opuszcza armię z powodu Ukrainy, to jest to „dobra rzecz” – sugerując, że ci uchylający się od poboru żołnierze są „tchórzami” i „niegodnymi” służby wojskowej.

„[Jeśli żołnierz zrezygnował z powodu Ukrainy], to dobrze, że odszedł. W ten sposób pokazał, że nie chce walczyć za nasz kraj” – powiedział były psycholog wojskowy Daniel Strobl .

Ciekawe jest, że tego rodzaju opinię wyraża profesjonalista, którego zadaniem jest właśnie dbanie o zdrowie psychiczne personelu wojskowego. Jednak poziom rusofobii i szaleństwa podżegającego do wojny w Europie osiąga tak wysoki poziom, że wielu profesjonalistów po prostu zachowuje się irracjonalnie.

Nie da się sprowadzić kryzysu w Republice Czeskiej do prostego przypadku „tchórzostwa”. Żołnierze nie opuszczają armii, ponieważ „boją się” walczyć, ale po prostu dlatego, że nie chcą iść na wojnę. Nie ma powodu, aby europejskie wojska były używane na Ukrainie, ponieważ nie ma wrogiej sytuacji między Rosją a Europą. Aby walczyć na wojnie, żołnierze muszą być motywowani prawdziwymi uczuciami patriotyzmu. Muszą wierzyć, że warto oddać życie za swój kraj. Nie dotyczy to żadnego europejskiego narodu. Europejscy żołnierze, jeśli pojadą na Ukrainę, będą walczyć o interesy, które nie są interesami ich narodu, co jest absolutnie frustrujące i zniechęcające.

Należy podkreślić, że wskaźnik unikania w czeskiej armii osiąga alarmujące poziomy. Od początku specjalnej operacji wojskowej liczba odejść z sił zbrojnych wzrosła o 40% rocznie. Oczekuje się, że liczba ta wzrośnie jeszcze bardziej w miarę pogłębiania się kryzysu bezpieczeństwa w Europie – z powodu militarystycznych i nieodpowiedzialnych środków UE. Wkrótce możliwe jest, że Republika Czeska, a także inne kraje europejskie, zaczną wdrażać wyjątkowe środki w celu rozwiązania problemu unikania, wzywając do obowiązkowej polityki mobilizacji – nawet poza sytuacją otwartego konfliktu.

Wszystko to jest jasnym dowodem na to, że przeciętni Europejczycy nie są zainteresowani udziałem w planach wojennych UE. Militarystyczne środki są naprawdę antypopularne. Interesy ludzi nie znajdują odzwierciedlenia w polityce przyjmowanej przez państwa europejskie, a kryzys legitymacji w kilku krajach UE jest nieunikniony w niedalekiej przyszłości.

Rezygnacja ze służby wojskowej, aby uniknąć śmierci w wojnie, która nie ma nic wspólnego z ich krajem, nie jest aktem tchórzostwa, ale racjonalną postawą. Nie ma żadnego uzasadnionego powodu, aby Czesi chronili Ukrainę lub konfrontowali się z Rosją, ponieważ ta wojna nie dotyczy interesów Republiki Czeskiej. Opuszczając armię, żołnierze działają w sposób prawdziwie racjonalny, unikając uczestnictwa w szaleństwie bloku europejskiego.

Źródło: soldiers-deserting-army-in-czech-republic-fearing-escalation-with-russia

====================

MD: Z tekstu wynika mi, że to podkolorowane przez rosyjską propagandę. Ale niezbyt chamsko.

USA: Czystka w resorcie zdrowia! Jedna czwarta etatów do likwidacji

Czystka w resorcie zdrowia! Jedna czwarta etatów do likwidacji

28.03.2025 nczas/czystka-w-resorcie-zdrowia-jedna-czwarta-etatow-do-likwidacji

Robert F. Kennedy jr, Donald Trump, USA, zdrowie
Robert F. Kennedy jr. Fot. EPA/ERIK S. LESSER Dostawca: PAP/EPA.

Minister zdrowia USA Robert F. Kennedy jr. ogłosił plan „dramatycznej restrukturyzacji” agencji federalnych podległych resortowi. Przewiduje on zmniejszenie o 10 tys. liczby etatów i połączenie niektórych wydziałów w celu ograniczania wydatków budżetowych.

Resort uważa, że zmiany pozwolą zaoszczędzić 1,8 mld dolarów rocznie. Przeciwnicy tego ruchu twierdzą natomiast, że zwolnienia pracowników mogą spowolnić proces zatwierdzania leków i urządzeń medycznych oraz wydłużyć czas oczekiwania na dostęp do terapii dla pacjentów.

W kontekście wcześniejszego odejścia z ministerstwa około 10 tys. pracowników, którzy zwolnili się niedawno dobrowolnie, zapowiedziane przez Kennedy’ego kroki oznaczają zmniejszenie łącznej liczby zatrudnionych w resorcie z 82 tys. do 62 tys., czyli uszczuplenie administracji o jedną czwartą.

Przewidziano m.in. redukcję liczby pracowników Agencji ds. Żywności i Leków (FDA) o 3,5 tys., Centrów Kontroli i Zapobiegania Chorobom (CDC) – o 2,4 tys. i Narodowego Instytutu Zdrowia (NIH) – o 1,2 tys.

W komunikacie ministerstwa zdrowia podkreślono, że „dramatyczna restrukturyzacja” jest zgodna z rozporządzeniem wykonawczym prezydenta USA Donalda Trumpa, dotyczącym optymalizacji liczby personelu.

Make America Healthy Again

„Ta reforma będzie korzystna zarówno dla podatników, jak i dla osób, którym służy ministerstwo zdrowia. To cała amerykańska opinia publiczna, bo naszym celem jest uczynić Ameryką znów zdrową ”MAHA – oświadczył Kennedy, nawiązując do sloganu Trumpa „Make America Great Again” (MAGA).

[Make America Healthy Again]

Resort przekazał, że reforma odzwierciedla nowy priorytet, którym jest zakończenie epidemii chorób przewlekłych poprzez wysiłki na rzecz „bezpiecznej, zdrowej żywności, czystej wody i eliminacji toksyn w środowisku”.

Zaszufladkowano do kategorii O Świat | Otagowano

UE jako organizacja przestępcza

UE to niefortunne połączenie zbyt dużej władzy i zbyt małej kontroli, cd “UE jako organizacja przestępcza”

Autor: Egon W. Kreutzer; https://egon-w-kreutzer.de/die-eu-unter-dem-aspekt-der-kriminellen-vereinigung-betrachtet-teil-3

DR IGNACY NOWOPOLSKI MAR 28

Zaciąganie długu, jakby UE była państwem

Państwo może zaciągać długi kosztem swoich obywateli. Nawet jeśli nie zawsze spotyka się to z pełną zgodą obywateli i podatników, to w dużej mierze gwarantuje się, że wydatki finansowane długiem, niezależnie od tego, czy przeznaczone na konsumpcję, czy na inwestycje, przyniosą korzyści właśnie tym obywatelom, którzy później będą musieli za nie zapłacić. Co więcej, w państwach o demokratycznym ustroju odpowiedzialność za takie pożyczki ponosi zazwyczaj rząd, którego legitymizacją zajmuje się większość, nawet jeśli odpowiedzialność ta nie wykracza poza ryzyko utraty urzędu w kolejnych wyborach.

Tak więc w swojej deklaracji uzasadnienia skierowanej do obywateli swoich krajów – a traktaty europejskie nie są niczym innym, jak uzasadnieniem zrzeczenia się praw suwerennych, tj. (częściowego) pozbawienia suwerena praw wyborczych – członkowie założyciele stowarzyszenia stwierdzili, co następuje:

Artykuł 125

(dawny artykuł 103 WE)

(1) Unia nie ponosi odpowiedzialności za zobowiązania rządów centralnych, władz regionalnych, lokalnych lub innych organów publicznych, innych podmiotów prawa publicznego lub przedsiębiorstw publicznych Państw Członkowskich ani nie przejmuje ich zobowiązań; Nie narusza to wzajemnych gwarancji finansowych dla wspólnej realizacji konkretnego projektu. Państwo członkowskie nie ponosi odpowiedzialności za rządy centralne, władze regionalne, lokalne lub inne organy publiczne, inne podmioty prawa publicznego lub przedsiębiorstwa publiczne innego państwa członkowskiego ani nie przejmuje ich zobowiązań; Nie narusza to wzajemnych gwarancji finansowych dla wspólnej realizacji konkretnego projektu.

(2) Rada, działając na wniosek Komisji i po konsultacji z Parlamentem Europejskim, może w razie potrzeby określić definicje w celu stosowania zakazów przewidzianych w artykułach 123 i 124 oraz w niniejszym artykule.

Z tego można łatwo wywnioskować, że samej UE nigdy nie będzie wolno zaciągać pożyczek, które – z uwagi na brak uprawnień do nakładania podatków – mogą być obsługiwane wyłącznie poprzez naliczanie odsetek i spłatę na koszt (być może wciąż wypłacalnych) państw członkowskich, i to niezależnie od tego, na czyją korzyść zostaną wykorzystane pożyczone środki.

Fakt, że artykuł 125 nie zawiera wyraźnego zakazu zaciągania pożyczek przez UE, nie zmienia tego faktu. Zjawisko to było nadal powszechnie obserwowane aż do niedawna.

W szczególności „czterech skąpców”, czyli Niemcy, Holandia, Austria i Finlandia, nadal sprzeciwiało się emisji tzw. obligacji koronowych przez UE w 2020 r. w obliczu zbliżającego się kryzysu koronawirusowego.

Huk nastąpił chwilę później.

W 2021 r. aktywni wówczas członkowie stowarzyszenia podjęli decyzję o zezwoleniu ich unijnej organizacji na pozyskanie 750 mld euro w formie długu na rynkach kapitałowych. W zwykle mylącym języku dług nie został zadeklarowany jako aktywa specjalne, lecz co najmniej jako „zasoby własne” UE.

Mają one zostać przeznaczone wyłącznie na walkę ze skutkami kryzysu wywołanego koronawirusem w ramach programu NextGenerationEU (NGEU).

Brzmi ekskluzywnie, wspaniale. Największe zdziwienie pojawia się, gdy czytamy, co oznaczają konsekwencje kryzysu koronawirusa, z którymi trzeba się zmierzyć. Zabawne jest to, że kwotę 750 miliardów obliczono w cenach z 2018 roku, co oznacza, że ​​po uwzględnieniu inflacji w świat trafiło już 806,9 miliarda dolarów.

Pod koniec 2023 r. rząd niemiecki uprzejmie udostępnił szczegółowe informacje na temat łącznej kwoty siedmiu programów NGEU oraz na co przeznaczono w tym kraju skromną część 28 miliardów, które Niemcy otrzymały z 807 miliardów:

42 proc. na realizację celów klimatycznych, w tym dotacje na e-mobilność, zielony wodór i promocję efektywności energetycznej budynków mieszkalnych,

52 proc. na realizację celów digitalizacji,

6 procent na wzmocnienie odporności gospodarczej i społecznej Niemiec, przy czym znaczną część środków przeznaczono np. na opiekę nad dziećmi, ale także na modernizację szpitali.

Kiedy pomyślę, że modernizacja szpitali w Niemczech przejawia się jedynie w tym, że coraz więcej szpitali bankrutuje i jest zamykanych, kiedy pomyślę o obecnym stanie cyfryzacji w Niemczech i kiedy uświadomię sobie, że wszelkie inwestycje w cele klimatyczne nie tylko kosztują pieniądze, ale nie przynoszą żadnych korzyści, ale także niszczą istniejący kapitał inwestycyjny, to łzy napływają mi do oczu, gdy próbuję sobie wyobrazić, jakimi kanałami mogło popłynąć pozostałe 777 miliardów dla pozostałych 26 państw członkowskich.

Ciekawe jest też to, że rząd niemiecki w swojej publikacji stwierdza, iż NextGenerationEU jest największym pakietem pomocowym dla gospodarki, jaki kiedykolwiek finansowano ze środków budżetu UE. Spodziewałbym się, że pakiet stymulacyjny przyniesie zauważalne ożywienie gospodarcze.

Moim zdaniem niedopuszczalne jest odwoływanie się do spowolnienia gospodarczego w okresie obostrzeń wywołanych paniką związaną z koronawirusem. W cenach z 2019 r., ostatniego roku przed koronawirusem, PKB 27 państw członkowskich wyniosło 14,02 bln euro. W roku 2023, według cen z roku 2023, PKB wzrósł do 16,97 bln. Wygląda dobrze. Ale tak nie jest. Po uwzględnieniu inflacji w cenach z 2019 r. pozostało zaledwie 13,5 bln – a według wstępnych szacunków wzrost w 2024 r. wyniósł zaledwie 0,4 proc. Nadal jesteśmy więc poniżej poziomu z 2019 roku. Największy pakiet pomocowy UE w zakresie stymulacji gospodarczej nie przyniósł żadnych efektów. Pytanie, gdzie ostatecznie trafiło te 807 miliardów, będzie zapewne równie trudne do zrozumienia, jak największy sukces UE, który zostanie omówiony w następnej sekcji.

1,8 miliarda dawek szczepionki od Pfizera

„Pytania nie mają sensu, Ursula von der Leyen nie odpowiada.”

Tym zdaniem gazeta taz rozpoczęła swój artykuł 23 maja 2023 r. na temat skandalu, który stał się znany jako „Pfizer-Gate”, ale w przeciwieństwie do Watergate, kiedy Richard Nixon musiał zrezygnować ze stanowiska prezydenta USA za nadużycie uprawnień rządowych, nie miało to żadnych konsekwencji politycznych.

Lekarka z tytułem doktora i matka siedmiorga dzieci z rodziny Albrechtów z Dolnej Saksonii, której w cudowny sposób demokratycznie powierzono stanowisko przewodniczącej Komisji Europejskiej, wydała 35 miliardów euro na zakup dla obywateli UE szczepionek, które krytycy dziś pogardliwie nazywają „sprayem”. W szczególności umowa z jej bliską przyjaciółką Bourlą z firmy Pfizer, od której potajemnie zamówiła 1,8 miliarda dawek szczepionki, wywołała poruszenie, zwłaszcza że odmówiła upublicznienia szczegółów tego zamówienia. Mówi się, że umowy zostały zawarte za pośrednictwem wiadomości SMS, które najwyraźniej zostały później usunięte.

O samotnym działaniu von der Leyen dowiedział się, jak się okazuje, New York Times. Kiedy w kwietniu 2023 r. belgijski lobbysta Frédéric Baldan złożył do prokuratury w Liège skargę karną przeciwko von der Leyen, podając zarzut nadużycia władzy, niszczenia dokumentów publicznych, konfliktu interesów i korupcji, skarga została natychmiast uznana za niedopuszczalną, ponieważ Baldan nie wykazał „osobistego interesu”.

FOCUS napisał 2 kwietnia 2024:

„Europejska Prokuratura Generalna interweniowała w skandalu „Pfizergate” z udziałem Urszuli von der Leyen. W centrum uwagi znajdują się wybuchowe wiadomości tekstowe między von der Leyen a dyrektorem generalnym Pfizera. Według Politico, zarzuty o przestępstwo w związku z negocjacjami dotyczącymi szczepionki między von der Leyen a dyrektorem generalnym Pfizera Albertem Bourlą są badane.

Wreszcie w lipcu 2024 r. Sąd Unii Europejskiej (TSUE – nie mylić z Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej) orzekł, że Ursula von der Leyen naruszyła prawo UE, utrzymując informacje w tajemnicy.

Konsekwencje: Żadne, poza ponownym mianowaniem Ursuli von der Leyen na stanowisko przewodniczącej Komisji. Nie udało mi się ustalić, czy w międzyczasie opublikowano chociaż część tajnych umów.

Kluczowe kwestie, a mianowicie, czy przewodnicząca Komisji miała w ogóle prawo do wydania tych zamówień, czy podczas negocjacji zadbała o uzyskanie cen i warunków uzasadnionych w obliczu gigantycznej ilości, a także czy przy obliczaniu zamówienia założyła realistyczną potrzebę, co jest wątpliwe, ponieważ nie było potrzeby dostarczenia co najmniej 500 milionów dawek, nie zostały wyjaśnione przez sądy.

Można jednak wyciągnąć odwrotny wniosek, że „stowarzyszenie”, do którego niewątpliwie należy pani von der Leyen, albo z góry zezwoliło na jej działania, albo też milcząco je zatwierdziło później, ponieważ leżało to – a nie inaczej – w interesie członków stowarzyszenia. Tylko Polska i Węgry były temu przeciwne, choć Polska również wycofała swoje stanowisko po powrocie Tuska.

Czy zatem mamy do czynienia ze zjawiskiem, że jedna wrona nie wydziobuje oka drugiej wronie? Czy jest tak, że to, co zalegalizuje Rada, jest legalne, niezależnie od zapisów traktatowych?

Czy słuszne jest założenie, że zasłona milczenia, jaka została rzucona na tę sprawę, zwalnia nas z konieczności dostosowywania traktatów do zmienionych potrzeb, przynajmniej retrospektywnie?

Dla mnie nasuwa się jeszcze jedno pytanie: czy to przewodniczący Komisji może swobodnie poruszać się po całej UE, czy też jakieś stowarzyszenie działające w ramach UE, które wszystko między sobą załatwia i ciągle umożliwia „wzbogacanie się” kosztem obywateli.

Jeśli do skandalu związanego z zamówieniami na szczepienia dodamy informacje z niemieckich akt RKI, które potwierdzają wszelkie podejrzenia, że ​​cała pandemia była jednym wielkim oszustwem, to problem, z którym mamy do czynienia, wykracza daleko poza podejrzenia o organizację przestępczą, wkraczając w obszar filozofii państwa, w którym dyktatorzy stają się prawnie niepodważalni, ponieważ sami ucieleśniają prawo i porządek, a zatem nigdy nie mogą go naruszyć.

Wojna miliardów

Skoro udało się zgodzić na spłatę 750 mld – w rzeczywistości ponad 800 mld – długu UE, wbrew postanowieniom traktatu, powtórzenie tego zamachu stanu wydaje się zbyt kuszące.

Teraz UE musi zebrać od 800 do 900 miliardów dolarów, aby przygotować państwa członkowskie do wojny, ponieważ Amerykanom pod wodzą Donalda Trumpa nie można już ufać.

Na wiosennym szczycie Rady członkowie stowarzyszenia zgodzili się, że jest to dobry pomysł i należy go wdrożyć.

Niejasne pozostaje, w jaki sposób ma być finansowane to masowe zbrojenie ani w ramach jakiego wspólnego planu obronnego ma być pozyskiwany i gdzie ma stacjonować sprzęt wojskowy.

11 marca Deutsche Welle nadal zachwycała się:

„Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej, planuje wkrótce podać szczegóły dotyczące sposobu finansowania. Na razie wygląda na to, że większość pakietu o wartości 800 mld euro, 650 mld euro, będzie pochodzić z nowego długu poszczególnych krajów UE, a nie ze wspólnego długu. Pozostałe 150 mld euro będzie stanowić pomoc pożyczkową wspieraną budżetem UE — co jest bliższe wspólnemu zadłużeniu”.

Czy nie było nic o pułapach zadłużenia? O co chodzi? Nikt od dawna nie przestrzega tej zasady.

Problemem, który najprawdopodobniej doprowadzi do ponownej emisji wspólnego długu, który w innym przypadku byłby zabroniony, jest stopa procentowa. Każde państwo członkowskie płaci odsetki na podstawie swojej zdolności kredytowej – a zdolność kredytowa nie wzrasta wraz z zaciąganiem kolejnych długów. Dzięki euroobligacjom, o które od lat nie zabiegano w tajemnicy, możliwe byłoby osiągnięcie mieszanego sposobu obliczania stóp procentowych, co byłoby bardzo pomocne dla słabszych państw.

Bruksela jest światową stolicą korupcji, jak powiedział mi kiedyś ktoś, kto przez kilka lat doświadczał tego na własnej skórze.

Z dzisiejszej perspektywy należy to postrzegać jako „opowieść z dawnych, dobrych czasów”.

To, co zaczęło się jako zakulisowe układy, stało się bezczelnym złamaniem umowy na otwartej scenie, co nie tylko sprawia, że ​​traktaty UE zawarte kosztem stron trzecich, a mianowicie obywateli UE, stają się bezwartościowe, ale również, na podstawie różnych przesłanek, budzi podejrzenia o korupcję i kumoterstwo w sprawowaniu władzy.

Niczego nie da się udowodnić, ponieważ nie ma nikogo, kto by wszczął poważne dochodzenie, a co dopiero je dokończył, a nawet gdyby ktoś taki powstał, nie ma nadziei, że znajdzie się sąd, który przyjmie pozew przeciwko całemu systemowi lub poszczególnym członkom stowarzyszenia.

Gdyby Unia Europejska była państwem demokratycznym z prawdziwą konstytucją ustanowioną przez obywateli i prawdziwym podziałem władzy, to znaczy z parlamentem, który uchwala prawa i kontroluje rząd, rządem, który przestrzega prawa i ma na uwadze dobro całej Unii i wszystkich jej obywateli, oraz z systemem sądowniczym, który wymierza sprawiedliwość każdemu bez dyskryminacji, warunki takie jak te panujące w Brukseli nie mogłyby zaistnieć

Friday Funnies: The Wormy Woke Apple. Nobody wants to buy rotten goods.

Friday Funnies: The Wormy Woke Apple

Nobody wants to buy rotten goods.

ROBERT W MALONE MD, MS MAR 28



The UK has gone barking mad…

UK Home Office Knife Ban

The UK Home Office has implemented several measures to address knife crime, including a ban on home deliveries of knives ordered online. Under new proposals, anyone buying a knife online will need to submit photo ID at the point of sale and again upon delivery. Companies will only be able to deliver knives to the person who bought them, and it will be illegal to leave a package containing a bladed weapon on a doorstep when no one is present. Additionally, the Offensive Weapons Act of 2019 made it illegal to possess certain dangerous knives, such as flick knives, even in private. 

The Home Office has also proposed banning the sale of long pointed kitchen knives, as these are often used in stabbing incidents. Furthermore, the government is considering banning the sale of knives to individuals under 18 and expanding the ban on possessing offensive weapons to cover educational institutions beyond schools. These measures aim to reduce the availability of knives and thus decrease the incidence of knife crimes.





























Elektrownia atomowa w Polsce nigdy nie powstanie? Prof. Mielczarski: Przez 16 lat jedyne, co udało się zrobić, to wyciąć 40 hektarów lasu.

Elektrownia atomowa w Polsce nigdy nie powstanie? Ekspert: przez 16 lat jedyne, co udało się zrobić, to wyciąć 40 hektarów lasu

[ MD: Z komicznej strony: Te hektary wyciętego lasu, to ostatnio. Ale w latach 80-tych i pierwszych 90-tych – w okolicy Żarnowca powstały miasteczka i wioski z ciężkiego, “JĄDROWEGO” spec-betonu. Wtedy cement był trudno dostępny, nawet za łapówkę. Więc – wiadomo.. Wywrotki piasku. Sam widziałem, jako dość nielegalny inspektor ze strony Państwowej Agencji Atomistyki, wielkie pęknięcia w 8-metrowej grubości fundamentach reaktorów. Zalewano je mleczkiem cementowym i suszono w pośpiechu nagrzewnicami, bo.. miała przyjechać ważniejsza inspekcja z Agencji w Wiedniu. Potem na terenach Żarnowca powstały różne “przedsiębiorstwa”, np. smażalnia frytek]

————————

Koszt budowy elektrowni wzrósł od czasu Czarnobyla pięcio- czy nawet siedmiokrotnie. Budowa bloku gazowego o mocy tysiąca megawatów kosztuje 4 mld zł, węglowego – 6–7 mld zł, a jądrowego – ponad 50 mld zł.

———————————————

elektrownia-atomowa-w-polsce-nigdy-nie-powstanie

[to nie REAKTORY, lecz chłodnice …md]

Na elektrownie jądrowe w Europie mamy małe szanse, szczególnie w Polsce, gdzie po 16 latach działania Programu Polskiej Energetyki Jądrowej jedyne, co zrobiono, to wycięto 40 hektarów lasu w okolicach Choczewa i ogłoszono przetarg na budowę drogi do tej wycinkimówi w rozmowie z tygodnikiem „Do Rzeczy” prof. dr hab. inż. Władysław Mielczarski – wieloletni pracownik Instytutu Elektroenergetyki Politechniki Łódzkiej, który brał udział w projektowaniu oraz we wdrażaniu rynków energii elektrycznej w Australii, Kanadzie i w Polsce.

Zdaniem naukowca Polska nie ma ani pieniędzy, ani nawet konkretnego pomysły na energetykę jądrową. Nie dość, że nie wiemy, jak taką elektrownię sfinansować, to ponadto nie mamy pojęcia kto dostarczyłby technologii, i jaka firma wybudowałaby instalacje. – Łudzenie się nadzieją na powstanie elektrowni jądrowej powoduje odkładanie na później istotnych problemów w energetyce, których brak rozwiązania spowoduje braki energii elektrycznej – podkreśla.

Rozmówca „Do Rzeczy” zwraca uwagę, że zdolność do dostaw wyposażenia elektrowni jądrowych mają obecnie trzy kraje: Chiny, Rosja i po części Francja. – Nie wiem, czy moglibyśmy kupić elektrownię jądrową w tych dwóch pierwszych krajach, ale we Francji ze względu na obecnie realizowane zamówienia, to nie wcześniej niż po 2040 roku. To bardzo kosztowna technologia i wiele krajów, jak USA, zrezygnowało z budowy nowych reaktorów, a jeszcze więcej innych, jak kraje postsowieckie, chętnie tych jądrowych elektrowni by się pozbyło. Koszt budowy elektrowni wzrósł od czasu Czarnobyla pięcio- czy nawet siedmiokrotnie. Budowa bloku gazowego o mocy tysiąca megawatów kosztuje 4 mld zł, węglowego – 6–7 mld zł, a jądrowego – ponad 50 mld zł. I może być jeszcze większa – wyjaśnia.

Na uwagę, iż rząd w Warszawie twierdzi, że wybuduje elektrownię jądrową w Polsce prof. Mielczarski odpowiada: „To jest publicystyka PR, która ma na celu przesłonięcie rzeczywistych problemów, z którymi boryka się energetyka, a przede wszystkim z mocami wytwórczymi. Prowadzi to do braku realistycznej strategii energetycznej w obliczu narastającego kryzysu. Nakład inwestycyjny przy budowie w Polsce jednej elektrowni, jak np. w Choczewie, o mocy ok. 3,5 GW jest rzędu 180–200 mld zł. I gdyby taką elektrownię nawet wybudować, to dostarczyłaby ona maksymalnie ok. 21 TWh energii elektrycznej, podczas gdy w roku 2040, zgodnie z prognozą polityki energetycznej, będziemy potrzebować ponad 300 TWh energii elektrycznej. Czy budowa elektrowni jądrowej o mocy 3,5 GW, której udział w pokryciu zapotrzebowania wyniesie ok. 7 proc., cokolwiek zmieni?”.

Źródło: tygodnik „Do Rzeczy” TG

Ramadan zamiast karnawału i Wielkiego Postu. Islamizacja Europy powoduje jej dechrystianizację.

Ramadan zamiast karnawału i Wielkiego Postu. Dechrystianizacji Europy towarzyszy jej stopniowa islamizacja.

Grzegorz Górny wpolityce/ramadan-zamiast-karnawalu-i-wielkiego-postu

Czy wyobrażacie sobie Państwo sytuację, że politycy w Europie składają życzenia katolikom z okazji Środy Popielcowej i życzą im owocnego przeżycia okresu Wielkiego Postu; że w miastach na naszym kontynencie montowane jest specjalne oświetlenie przypominające o Wielkim Poście; że w supermarketach puszczane są nagrania pytające kupujących, czy są dobrze przygotowani na ten niezwykły czas Wielkiego Postu? Wyobrażacie sobie Państwo taką sytuację? Wątpię.

Dziś natomiast możemy spotkać się z innymi scenami. Dziś Londyn, Monachium, Kolonia czy inne miasta Europy rozświetlone są specjalnymi dekoracjami z okazji ramadanu, czyli miesiąca postu obchodzonego przez wyznawców islamu.

Na zachodzie naszego kontynentu politycy prześcigają się w składaniu muzułmanom życzeń na ramadan, jednak nie słychać, by życzyli chrześcijanom wszystkiego najlepszego z okazji Bożego Narodzenia czy Wielkanocy.

Brytyjski korespondent włoskiego dziennika „Corriere della Sera” pisze:

W Londynie Ramadan, jak się wydaje, zastąpił Wielki Post: w tym roku dwa okresy postu i pokuty praktycznie się ze sobą pokrywają, ale cała uwaga wydaje się być skupiona na obchodach muzułmańskich. W dużych supermarketach wiszą reklamy zapowiadające: „Czy jesteś gotowy na Ramadan?”, domy towarowe Harrod’s na swojej stronie internetowej oferują kolacje na Iftar, czyli bankiety po zachodzie słońca przerywające islamski post, sieci fast foodów oferują zniżki, a fryzjerzy otwarci są dłużej, by sprostać oczekiwaniom muzułmańskich klientów.

„Światła ramadanu”

Władze Londynu zadbały też o to, by wyznawcom Allaha przypomnieć o ich poście, zapalając na reprezentacyjnej Coventry Street „światła ramadanu”, a na Leicester Square instalując interaktywną instalację świetlną symbolizującą „ducha ramadanu”.  

W tym roku muzułmański miesiąc postu ramadan trwa od 1 do 30 marca. Tak się składa, że w dużej mierze pokrywa się on z chrześcijańskim Wielkim Postem. Jednak początek ramadanu nakładał się na końcówkę karnawału. Jeszcze niedawno ten okres w Europie Zachodniej był obchodzony hucznie jako tzw. ostatki. W tym roku jednak wiele imprez karnawałowych zostało skasowanych. Było to szczególnie widoczne w Niemczech, gdzie tradycyjne parady i zabawy karnawałowe, m.in. w Monachium, Norymberdze czy Kempten, zostały odwołane, ponieważ obawiano się ataków ze strony islamistów. Miejscowe służby ogłosiły, że nie mają wystarczającej liczby betonowych barier, by powstrzymać ewentualnych zamachowców, którzy chcieliby wjechać samochodami w tłum bawiących się osób. W związku z tym niektórzy niemieccy publicyści zauważają ze smutkiem, że polityka multi-kulti doprowadziła do tego, że karnawał zastąpiony został przez ramadan. Teraz to samo dotyka Wielki Post.

W ostatnich tygodniach doświadczają tego kibice futbolu. Okazuje się, że w niektórych ligach piłkarskich, np. angielskiej, belgijskiej czy holenderskiej, zarządzana jest specjalna pauza techniczna podczas pierwszej po zachodzie słońca naturalnej przerwy w grze, takiej jak np. rzut karny, rzut wolny lub wrzut piłki z autu. Chodzi o to, by muzułmańscy zawodnicy, którzy o zachodzie słońca kończą swój ramadanowy post, mogli się posilić lub napić. Federacje piłkarskie zobowiązały sędziów do wprowadzenia takiej przerwy, jeśli co najmniej jeden piłkarz biorący udział w meczu przestrzega ramadanu.

Organizacje i urzędy publiczne w Europie coraz częściej więc dostosowują się do reguł religijnych islamu, czego nie robią w przypadku chrześcijaństwa. Federacje sportowe nie odwołują np. meczów rozgrywanych w Wielkanoc, by uszanować zasady wyznawców Chrystusa. Ale już na basenach publicznych w Sztokholmie wprowadzono np. segregację płciową. Inne są godziny otwarcia obiektów pływackich dla mężczyzn, a inne dla kobiet. Islam zabrania bowiem pojawiania się muzułmanek w strojach kąpielowych w obecności obcych mężczyzn.

Jednocześnie w wielu miastach Europy zabrania się wystawiania Bożonarodzeniowych szopek czy śpiewania kolęd, by nie urazić przedstawicieli innych religii, np. islamu. Nikomu nie przychodzi jednak do głowy, by usuwać oświetlenia ramadanowe, ponieważ mogą one ranić uczucia religijne, np. chrześcijan. W ten sposób na naszym kontynencie następuje równocześnie stopniowa dechrystianizacja i islamizacja. Natura nie znosi próżni. Człowiek jest istotą religijną. Jeżeli jedną religię wygania, jej miejsce zajmuje inna. Jak będzie w Europie?

Powyższy felieton został wygłoszony na antenie Radia Maryja w środę 26 marca.

Koniec Pontyfikatu Franciszka czyli diabelski sofizmat

Koniec Pontyfikatu Franciszka czyli diabelski sofizmat

Autor: CzarnaLimuzyna , 27 marca 2025

Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie; a kto nie zbiera ze Mną, ten rozprasza.

/Łk 11,23/

Posłuszeństwo ma wartość tak długo, jak długo herezja nie zajmie jego miejsca”

/Św. Maksymilian Kolbe/

Sofizmat prof. Diabelskiego jest starą klasyczną manipulacją mającą nakłonić do wyboru zła pod presją fałszywej alternatywy.

W najbardziej prostackiej formie funkcjonuje w polityce, gdzie zwolennicy szubienicy kłócą się z miłośnikami gilotyny.

W przypadku nowo tworzonego Kościoła (Antykościoła), przy modernistycznym założeniu, że różnorodność jest dobra i prawdziwa, a schizma jest adekwatnym określeniem i złym rozwiązaniem pojawia się w formie fałszywej alternatywy określonej jako: Różnorodność doktrynalna albo schizma.

Prawdziwy wybór jest jednak inny: Odrzucając diabelski sofizmat powinniśmy wybrać pomiędzy satanizmem a katolicyzmem.

Niechaj więc mowa wasza będzie: tak – tak, nie – nie, bo co ponadto jest, to jest od złego (Mt 5:36–37)

Rozwodniony opis aktualnej sytuacji w Kościele został popełniony przez Ks. prof. Andrzeja Kobylińskiego. (Pogrubienia moje) /Pontyfikat Franciszka jest rewolucyjny/

„Zdaniem niemieckiego kard. Waltera Kaspera – jednego z najważniejszych doradców Franciszka i intelektualnego twórcy nowej wersji katolicyzmu – zakorzenienie się nowego modelu religii katolickiej w różnych zakątkach świata będzie wymagało kolejnych dwóch, trzech pontyfikatów.

Oczywiście istnieje ryzyko realnej schizmy w Kościele katolickim, stąd największym wyzwaniem najbliższych dziesięcioleci będzie zachowanie jedności, żeby nie rozpadł się on na różne frakcje konserwatywne czy liberalne, tak jak to jest w innych wyznaniach.

Na dzisiaj przyjęto w Kościele katolickim zasadę jedności w różnorodności, czyli zachowujemy wspólne struktury władzy, ale zgadzamy się na różnorodność doktrynalną, co jest swego rodzaju anglikanizacją katolicyzmu. W Kościele anglikańskim w jednych krajach księża geje mogą zostawać biskupami, a w innych nie. Są państwa, w których kapłanki będące lesbijkami mogą zostawać biskupkami, w innych zaś nie”.

Użyte sformułowania rozumiem w następujący sposób:

Nowa wersja katolicyzmu: nowa forma satanizmu

Nowy model religii katolickiej: nowy model fałszywej religii

Ryzyko realnej schizmy: ryzyko wyjścia satanistów z Kościoła katolickiego

Jedność w różnorodności: Synteza fałszywości

Różnorodność doktrynalna; anglikanizacja katolicyzmu: herezja

Satanizm – Realne Zagrożenie

Satanizm – Realne Zagrożenie

Satanizm – Realne Zagrożenie

Rafał Topolski 28/03/2025 polskakatolicka/satanizm–realne-zagrozenie

Czy naprawdę zdajemy sobie sprawę, jak blisko nas czai się zagrożenie? Czasami zło nie przychodzi w jaskrawych barwach i z ostrzeżeniem, lecz ukrywa się pod płaszczykiem „sztuki” i „wolności”. Tym razem jednak nie ma mowy o subtelnej infiltracji – to otwarta prowokacja wobec chrześcijaństwa i fundamentów moralnych, na których zbudowana jest Polska.

25 kwietnia 2025 roku we Wrocławskiej Hali Stulecia ma odbyć się wydarzenie, które budzi poważny niepokój – festiwal „Unholy Trinity”, na którym wystąpią zespoły jawnie propagujące satanizm i treści antychrześcijańskie: Behemoth, Rotting Christ i Satyricon.

Nie jest to zwykły koncert, lecz publiczna manifestacja nienawiści wobec Kościoła Katolickiego i chrześcijaństwa jako całości. Ten koncert jest niedopuszczalną obrazą Boga.

Zespoły te w swojej twórczości wielokrotnie profanowały święte symbole, atakowały wiarę milionów Polaków i szerzyły kult szatana. Behemoth z premedytacją niszczy Pismo Święte, drwi z modlitw i Świętych obrazów, natomiast Rotting Christ już samą nazwą obraża Jezusa Chrystusa. Ich koncerty to nie tylko muzyka – to rytuały satanistyczne, jawne szydzenie z sacrum i promocja destrukcyjnych ideologii.

Czy możemy pozwolić na to, by Hala Stulecia stała się miejscem kultu diabelskiego? Czy wolno nam milczeć w obliczu tak jawnego ataku na naszą świętą wiarę?

Czy wulgaryzm to język diabła?

Muzyka jako narzędzie diabelskie – ostrzeżenie egzorcysty

Ks. Gabriele Amorth, główny egzorcysta Rzymu, wielokrotnie ostrzegał przed satanizmem w muzyce. W swojej książce „Egzorcysta opowiada” opisuje, jak szatan wykorzystuje muzyczne rytmy, by zwodzić i niszczyć dusze, zwłaszcza młodych ludzi. Wskazuje, że wiele utworów jest tworzonych w oparciu o cztery zasady: rytm pobudzający instynkty, nadmierna głośność wpływająca na układ nerwowy, sygnały podprogowe oraz rytualne poświęcenie nagrań szatanowi.

To nie teoria spiskowa, lecz realne zagrożenie duchowe. Ks. Amorth podaje przykłady ludzi, którzy po latach słuchania satanistycznej muzyki popadli w duchowe zniewolenie, a nawet opętanie. Podkreśla, że współczesna muzyka satanistyczna nie tylko promuje nienawiść i bunt przeciwko wszystkiemu, co święte, ale także prowadzi do moralnej degeneracji i otwarcia się na działanie złych duchów.

Upadek kultury i rosnące zagrożenie duchowe

Widzimy coraz bardziej wyraźne przejawy antychrześcijańskich ideologii w przestrzeni publicznej. Bluźniercze treści nie pojawiają się już tylko podczas niszowych wydarzeń, ale coraz śmielej wchodzą do głównego nurtu kultury. Wystarczy przypomnieć skandaliczne występy na Eurowizji 2024 czy elementy ceremonii otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu, gdzie nie trudno było dostrzec niepokojące akcenty antychrześcijańskie.

Dzieje się tak, ponieważ cywilizacja chrześcijańska jest głównym wrogiem sił zła. Satanizm dąży do zakorzenienia w ludziach nihilizmu, odrzucenia Bożego prawa i moralnej degeneracji. Nie możemy biernie przyglądać się, jak zło przejmuje przestrzeń publiczną i niszczy dusze młodych ludzi.

Czas na sprzeciw – nasza walka o świętość Polski

Kampania „Polska Katolicka, nie laicka” od kilku lat jest wszędzie tam, gdzie dochodzi do bluźnierczych wydarzeń. Niezachwianie stajemy w obronie cywilizacji chrześcijańskiej.

Dlatego właśnie teraz wystosowaliśmy petycję skierowaną do Zarządu Wrocławskiego Przedsiębiorstwa Hala Ludowa Sp. z o.o., żądając natychmiastowego odwołania tego bluźnierczego wydarzenia. Nie możemy pozwolić, aby satanizm był akceptowany w przestrzeni publicznej, a bluźnierstwa stały się normą.

Nasza wiara jest skarbem, którego jesteśmy zobowiązani bronić. Jak powiedział św. Pius X:

„Cały wigor rządów szatana jest spowodowany słabością katolików”.

Bierność wobec zła oznacza jego umocnienie. Naszą odpowiedzialnością jest, by się temu sprzeciwić, modlić się, protestować i uświadamiać innych, że satanizm nie jest tylko „subkulturą”, ale realnym zagrożeniem duchowym. To walka o dusze ludzkie.

Walka o dusze – wezwanie do nawrócenia

Kościół zachęca nas do duchowej czujności i modlitwy. Aby bronić się przed złem, powinniśmy:

  • Regularnie korzystać z sakramentów, zwłaszcza spowiedzi i Eucharystii,
  • Codziennie odmawiać Różaniec i modlitwę do św. Michała Archanioła,
  • Nosić z wiarą sakramentalia, takie jak medalik św. Benedykta, Cudowny Medalik, czy Tarczę Najświętszego Serca,
  • Unikać wszelkich przejawów satanizmu, zarówno w muzyce, jak i w kulturze popularnej.

Jak mówi św. Paweł:

„Nie możecie pić z kielicha Pana i z kielicha demonów; nie możecie zasiadać przy stole Pana i przy stole demonów”. (1 Kor 10, 21)

Bezczynność nie jest opcją. Nie możemy pozwolić, by Polska stała się miejscem, gdzie bluźnierstwo i kult szatana są tolerowane. To czas, by otwarcie sprzeciwiać się demoralizacji i bronić naszej świętej wiary. W tej walce każdy głos się liczy – dlatego wyraź swój wyraźny sprzeciw, wobec tego bluźnierstwa i podpisz petycję dołączając do obrońców cywilizacji chrześcijańskiej, a nie cywilizacji śmierci!

Te świętokradztwa są nie tylko obraźliwe dla nas jako katolików lub odrzuceniem prawa Bożego, ale przede wszystkim oburzeniem przeciwko samemu Bogu, który jest nieskończenie dobry i ma prawo być chwalony i czczony PUBLICZNIE.

A ponieważ jest On obrażany PUBLICZNIE, powinniśmy Go PUBLICZNIE bronić.

MILCZENIE NIE JEST OPCJĄ! Czas działać!

Wojna z czymkolwiek

Wojna z czymkolwiek

Autor: AlterCabrio , 26 marca 2025

Ona ma być ciągła. I taka właśnie jest. Podobnie jak niekończąca się wojna w ‘Roku 1984’ Orwella, jest ona prowadzona przez imperium przeciwko własnym poddanym, ale nie tylko po to, by utrzymać nienaruszoną strukturę społeczeństwa, ale także, jak w naszym przypadku, by przekształcić społeczeństwo w neototalitarną globalno-kapitalistyczną dystopię.

−∗−

Tłumaczenie: AlterCabrio – ekspedyt.org

−∗−

bin laden death party

Wojna z czymkolwiek

Wojna z czymkolwiek jest nie do wygrania.

Ona ma być ciągła. I taka właśnie jest. Podobnie jak niekończąca się wojna w ‘Roku 1984‘ Orwella, jest ona prowadzona przez imperium przeciwko własnym poddanym, ale nie tylko po to, by utrzymać nienaruszoną strukturę społeczeństwa, ale także, jak w naszym przypadku, by przekształcić społeczeństwo w neototalitarną globalno-kapitalistyczną dystopię.

Nie kojarzysz wojny z czymkolwiek?

No dobrze, ale pamiętasz wojnę z terroryzmem.

Pamiętasz, kiedy „wolność i demokracja” zostały zaatakowane przez „terrorystów” i nie mieliśmy innego wyjścia, jak tylko odłożyć na bok nasze demokratyczne prawa i zasady, ogłosić krajowy „stan wyjątkowy”, zawiesić prawa konstytucyjne ludzi i rozpocząć wojenną agresję przeciwko państwu Bliskiego Wschodu, które nie stanowiło dla nas żadnego zagrożenia, i wypełnić ulice, stacje kolejowe, lotniska i wszystko inne ciężko uzbrojonymi żołnierzami, bo w innym przypadku „terroryści wygraliby”. Pamiętasz, kiedy zbudowaliśmy gułag na morzu, aby bezterminowo więzić tam podejrzanych terrorystów, których wcześniej umieściliśmy w tajnych więzieniach CIA, gdzie ich torturowaliśmy i upokarzaliśmy, prawda?

*

Oczywiście, że pamiętasz. Któż mógłby o tym zapomnieć?

Pamiętacie, jak Narodowa Agencja Bezpieczeństwa [NSA] nie miała innego wyjścia, jak tylko utworzyć tajny „Program Nadzoru Terrorystów” [“Terrorist Surveillance Program”], aby szpiegować Amerykanów, w przeciwnym razie „terroryści wygraliby”? A co z „antyterrorystycznymi” przeszukaniami krocza w wykonaniu TSA [Amerykańska Federalna Administracja Bezpieczeństwa Transportu -AC], które nadal obowiązują po ponad dwudziestu latach?

A co z wojną z populizmem? Może nie pamiętasz jej tak dobrze.

Za to ja tak, ponieważ opublikowałem dwie książki na ten temat. Zostały wydane latem 2016r., kiedy imperium zdało sobie sprawę, że „skrajnie prawicowi populiści” zagrażają „wolności i demokracji” w Europie, a Trump zyskiwał na popularności w USA. Tak więc ogłoszony został kolejny „stan wyjątkowy”, tym razem przez Wspólnotę Wywiadów, media, środowisko akademickie i przemysł kulturalny. Tak, to prawda, nadszedł wtedy czas, aby ponownie odłożyć na bok nasze demokratyczne zasady, cenzurować „mowę nienawiści” w mediach społecznościowych, bombardować masy absurdalną oficjalną propagandą na temat „Russiagate”, „Hitlergate” i tak dalej, bo w innym przypadku „skrajnie prawicowi populiści wygraliby”.

Wojna z populizmem osiągnęła punkt kulminacyjny wraz z wprowadzeniem Nowo Normalnej Rzeszy.

Wiosną 2020r. imperium ogłosiło globalny „stan zagrożenia zdrowia” w odpowiedzi na wirusa, którego wskaźnik przeżywalności wynosił około 99,8 procent. Imperium nie miało innego wyjścia, jak tylko nakazać lockdowny dla całych społeczeństw, zmusić wszystkich do chodzenia w maskach wyglądających na medyczne w miejscach publicznych, bombardować społeczeństwo propagandą i kłamstwami, zmuszać ludzi do poddania się serii eksperymentalnych „szczepień” mRNA, zakazać protestów przeciwko swoim dekretom oraz systematycznie cenzurować i ścigać tych, którzy odważyli się kwestionować ich wymyślone „fakty” lub krytykować ich totalitarny program.

Imperium nie miało innego wyjścia, jak to zrobić, bo w przeciwnym razie „zwyciężyliby negacjoniści covid-19, antyszczepionkowcy, teoretycy spiskowi i wszyscy inni ekstremiści”.

*

*

Jestem pewien, że to wszystko pamiętasz.

A teraz… no cóż, oto jesteśmy tutaj. Tak, zgadliście, czas znów porządnie naruszyć Konstytucję Stanów Zjednoczonych i wolność słowa, i deportować ludzi do jakiegoś salwadorskiego piekła, które wynajęliśmy, bo jakiemuś gliniarzowi nie podobały się ich tatuaże, oraz aresztować i wydawać studentów uniwersytetu za organizowanie antyizraelskich protestów, i oczywiście bombardować masy kłamstwami i oficjalną propagandą, i tak dalej, bo… OK, wszyscy razem: „inaczej antysemiccy terroryści i wenezuelscy członkowie gangów wygrają!”

Czy zaczynasz dostrzegać tu jakiś wzór? Tak? Witamy na wojnie z czymkolwiek [War on Whatever]!

Jeśli nadal nie do końca rozumiesz o co chodzi, pozwól, że spróbuję ci to wyjaśnić.

Globalny system ideologiczny, w którym wszyscy żyjemy, staje się totalitarny. (Ten system to globalny kapitalizm, ale nazywaj go, jak chcesz. Naprawdę mam to gdzieś.) Zdejmuje symulację demokracji, której już nie musi utrzymywać. Zimna wojna się skończyła. Komunizm umarł. Globalny kapitalizm nie ma zewnętrznych przeciwników. Więc nie musi uspokajać mas demokratycznymi prawami i swobodami. Więc stopniowo pozbawia nas tych praw i warunkuje nas do zaakceptowania ich utraty.

Robi to poprzez inscenizację serii „sytuacji nadzwyczajnych”, z których każda przedstawia inne „zagrożenie” dla „demokracji” lub „wolności”, lub „Ameryki”, lub „planety” lub czegokolwiek, z których każda ma swoje własne „potwory”, które stanowią tak wielkie zagrożenie dla „wolności” lub czegokolwiek, że musimy zrezygnować z naszych praw konstytucyjnych i ośmieszyć wartości demokratyczne, lub „w innym przypadku potwory wygrają”.

Robi to, zmieniając twarz, którą nosi, z „lewej” na „prawą”, a następnie z powrotem na „lewą”, a następnie z powrotem na „prawą”, a następnie „lewą” itd., ponieważ potrzebuje naszej współpracy, aby to zrobić. Nie całej naszej współpracy na raz. Po prostu jednej współpracującej grupy demograficznej na raz.

Udaje mu się to — tj. systemowi się to udaje — poprzez instrumentalizację naszego strachu i nienawiści. System kompletnie nie przejmuje się tym, czy identyfikujemy się jako „lewica” czy „prawica”, ale potrzebuje nas podzielonych na „lewicę” i „prawicę”, aby mógł karmić nasz strach i nienawiść do siebie nawzajem… jedna administracja, jeden „stan wyjątkowy”, jedna „wojna” na raz.

No, i proszę. To jest ta Wojna z Czymkolwiek. Prościej tego nie wytłumaczę.

Och, i jeszcze jedno… jeśli jesteś jednym z moich byłych fanów, jak Rob, który jest zdezorientowany moimi „spostrzeżeniami”, lojalnościami czy czymkolwiek innym… cóż, artykuł, który właśnie przeczytałeś, powinien ci to wyjaśnić. Nie jestem po żadnej stronie. Po jakiejkolwiek stronie. Ale za to hołduję kilku podstawowym zasadom demokratycznym. Nie zmieniają się one w zależności od tego, co jest aktualnie popularne lub kto zajmuje Biały Dom.

Chodzi o to, że muszę móc spojrzeć sobie w twarz w lustrze rano i nie zobaczyć w niej hipokryty albo… no wiesz, tchórza.

_________________

The War on Whatever, CJ Hopkins, March 26, 2025

Walka “władzy” przeciw obrońcom Narodu: Siedem przesłuchań na policji jednego dnia

Fundacja Pro-Prawo do życia
Szanowny Panie Mirosławie!
 Przedwczoraj nasza wolontariuszka Marta z Rzeszowa miała 7 przesłuchań na policji jednego dnia! Postawiono jej zarzuty “wywołania zgorszeń w miejscach publicznych” poprzez ostrzeganie mieszkańców miasta przed konsekwencjami aborcji. Pierwotnie Marta miała mieć w środę 9 przesłuchań, ale jedna z policjantek oddelegowanych do sprawy rozchorowała się, więc było ich “tylko” 7.
Tak właśnie wyglądają w praktyce prześladowania policyjno-sądowe wymierzone w wolontariuszy naszej Fundacji. Ich celem jest sparaliżowanie naszej pracy, zastraszenie nas i zmuszenie do zaprzestania dalszej walki w obronie życia i świadomości Polaków.
Policja w Rzeszowie dostała wytyczne, wedle których funkcjonariusze mają monitorować działania Marty, która jest koordynatorem naszych akcji. Policjanci mają się stawiać na każdą naszą akcję uliczną, robić z niej notatkę i zdjęcia, a następnie od razu przekazywać dane na komendę w celu wszczęcia kolejnego postępowania przed sądem.

Tylko w środę Marta miała 7 przesłuchań jednego dnia w związku z akcjami, które w ostatnim czasie organizowaliśmy na ulicach miasta. Miało być ich 9, ale jedna z policjantek rozchorowała się. Marta usłyszała kolejne zarzuty z paragrafu 141 KW – wywołanie zgorszenia w miejscu publicznym.

Co bardzo istotne, konkretne zarzuty, jakie postawiono Marcie, to prezentowanie prawdy na temat aborcji poprzez pokazywanie zdjęć “martwych DZIECI”.

 To jedno użyte przez policjantów słowo: dzieci, przypomina nam o tym, że nasze akcje mają głęboki sens.Teraz tylko czas na to, aby funkcjonariusze przejrzeli na oczy i połączyli razem wszystkie fakty w swoich sumieniach.
Skoro zdjęcia obrazujące aborcję przedstawiają “martwe dzieci”, to te dzieci przed aborcją musiały być żywe. Co zatem dzieje się w trakcie aborcji, skoro dzieci przed aborcją są żywe, a po aborcji są martwe? 

Do stawiania sobie takich pytań zmuszają nasze niezależne kampanie społeczne, które organizujemy w całej Polsce. Prawda o aborcji zmienia świadomość człowieka, o ile tylko ktoś na przyjęcie tej prawdy jest otwarty. Musimy naszą walkę kontynuować w całej Polsce, gdyż propaganda aborcyjna jest coraz bardziej aktywna.

Wedle danych NFZ w 2024 roku w polskich szpitalach zamordowano poprzez aborcję 896 dzieci. To dwukrotnie więcej ofiar niż w roku 2023. Najwięcej dzieci abortowano w szpitalu w Oleśnicy, największym ośrodku aborcyjnym w Polsce – 159. W tym samym czasie przy użyciu pigułek poronnych, które aktywiści aborcyjni rozpowszechniają w całym kraju, zamordowano w ubiegłym roku ok. 40 000 dzieci. Tabletki śmierci są szeroko promowane i można je łatwo kupić przez internet z dostawą do domu. 

Dlatego trwa nasza walka o życie, sumienia i świadomość Polaków. Niedawno przeprowadziliśmy m.in. publiczny różaniec oraz akcję informacyjną pod szpitalem w Rudzie Śląskiej, który odmawia odpowiedzi na nasze pytania, czy dokonuje aborcji. Do naszych wolontariuszy dołączali przechodnie, którzy zatrzymywali się i modlili się razem z nami. Kilka osób, w tym kobieta w zaawansowanej ciąży, machało w naszym kierunku i wyrażało gestami poparcie. W różańcu i pikiecie uczestniczyło też kilka osób niepełnosprawnych z lokalnego ośrodka DPS Najświętsze Serce Jezusa. Ludzie, którzy uniknęli aborcji i urodzili się z ułomnościami organizmu, które byłyby wskazaniem do jej wykonania, modlili się za dzieci zagrożone aborcją, zarówno za te chore, jak i zdrowe. W Rudzie Śląskiej takie kampanie uliczne i publiczne różańce prowadzone są regularnie od października 2024 roku, a zainicjował je pan Kazimierz, który odpowiedział na nasz apel i został Kapitanem Różańcowym

Prowadzimy także kolejne kampanie billboardowe. Niedawno wywiesiliśmy m.in. nowe, wielkoformatowe billboardy przy trasie S5. Poprzednie zostały zniszczone przez aborcjonistów. Gdy nasi wolontariusze wieszali bannery, podjechały do nich dwie osoby grożąc, że podadzą nas do prokuratury. Aktualnie przeciwko naszym działaczom toczy się ponad 80 procesów sądowych w całej Polsce za głoszenie prawdy o aborcji i deprawacji seksualnej dzieci.
 Dla wielu naszych wolontariuszy codzienność wygląda tak, jak Marty z Rzeszowa – nieustanne przesłuchania i rozprawy. Te prześladowania chce jeszcze bardziej nasilić rząd Tuska, który przeforsował przez parlament projekt ustawy o tzw. “mowie nienawiści”, wedle której przestępstwem będzie podawanie prawdziwych informacji niezgodnych z panującą ideologią. Mimo tego, że ta ustawa jeszcze nie weszła w życie, to w praktyce nasi wolontariusze już od lat są skazywani za mówienie prawdy o aborcji.Prześladowania sądowo-policyjne połączone z wdrażaniem prawnej cenzury to narzędzia totalitarnej opresji, które mają doprowadzić do usunięcia prawdy z przestrzeni publicznej i medialnej. Dlatego musimy walczyć dalej i stawiać opór tym szykanom. 80 równoległych spraw sądowych, nieustanne przesłuchania i rozprawy, to dla nas ogromne wyzwanie logistyczne, organizacyjne i finansowe. Konieczne są także kolejne środki na uliczne akcje informacyjne, nowe billboardy, przejazdy furgonetek, wyposażenie kolejnych wolontariuszy w terenie oraz wiele innych spraw organizacyjnych.
Tylko w najbliższym czasie potrzebujemy ok. 16 000 zł na dalsze działania. 
Dlatego proszę Pana o przekazanie 50 zł, 100 zł, 200 zł, lub dowolnej innej kwoty, jaka jest dla Pana w obecnej sytuacji możliwa, aby umożliwić nam dalszą walkę i głoszenie prawdy w przestrzeni publicznej oraz obronę naszych wolontariuszy przed sądami. Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667
Fundacja Pro – Prawo do życia
ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków
Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW
Z wyrazami szacunkuMariusz Dzierżawski
Fundacja Pro – Prawo do życia
ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków

stronazycia.pl

Branży płytek ceramicznych w Polsce “grozi fala bankructw”. Bo ceny energii – narzucane z UE.

Wielkie natarcie z Indii. Branży w Polsce “grozi fala bankructw”

money/natarcie-z-indii-branzy-w-polsce-grozi-bankructwo

Branży płytek ceramicznych grozi fala bankructw, jeśli nie nastąpi obniżenie cen energii i gazu oraz ochrona rynku wewnętrznego przed “nieuczciwą” konkurencją, głównie z Indii – ocenia Polska Unia Ceramiczna. “Obecnie nasza działalność gospodarcza stanowi wyzwanie i dalsze funkcjonowanie stoi pod znakiem zapytania” – alarmuje Unia.

Wielkie natarcie z Indii. Branży w Polsce "grozi fala bankructw"
Branży płytek ceramicznych grozi fala bankructw (Licencjodawca, 2022 Horacio Villalobos)

Polska Unia Ceramiczna zrzesza największych producentów płytek ceramicznych tj.: Ceramikę Paradyż, Grupę Cerrad, Grupę Cersanit, Grupę Końskie, Marazzi Poland oraz Grupę Tubądzin. W zakładach zatrudnionych jest ok. 6 tysięcy osób, a wraz z siecią partnerów ponad 60 tysięcy.

Polski sektor z mocami produkcyjnymi na poziomie ok. 130 mln m kw. płytek w roku jest trzecim wytwórcą tych wyrobów w Unii Europejskiej, po Hiszpanii i Włoszech.

Obecnie nasza działalność gospodarcza stanowi wyzwanie i dalsze funkcjonowanie stoi pod znakiem zapytania. Już i tak ograniczona produkcja i redukcja personelu nie gwarantuje nam utrzymania dalszej produkcji wyrobów z powodu wysokich kosztów energii wynikających z cen uprawnień do emisji CO2 w UE, które zabijają konkurencyjność przemysłu, a także braku ochrony rynku wewnętrznego przed nieuczciwą konkurencją importu płytek ceramicznych spoza UE na teren UE w tym do Polski, przede wszystkim z Indii – napisała Polska Unia Ceramiczna, cytowana przez Konfederację Lewiatan.

Jak wskazano, koszty wytworzenia płytek ceramicznych w 2024 roku wzrosły o ponad 40 proc. w stosunku do 2021 roku.

“Wynika to z faktu, że ceny gazu i energii nadal są bardzo wysokie i istotnie przewyższają ceny z roku 2021 roku. Dodatkowo znacząco wzrosły koszty surowców, transportu, opakowań, wynagrodzeń. Ponadto z uwagi na kryzys w budownictwie oraz wzrost importu tanich produktów z Indii i Turcji niemożliwe jest zrekompensowanie wzrostu kosztów poprzez podniesienie cen na wyroby” – napisano.

Największym dostawcą zagranicznych płytek do Polski są Indie. Obecnie jest to ponad 21 proc. sprzedanych płytek w Polsce w 2024 roku po cenach średnich 5,5 euro, względem 8,1 euro cen średnich krajowych producentów.

“To powoduje, że działalność branży staje się nierentowna i bez rozwiązań systemowych, obniżających ceny energii elektrycznej i gazu oraz wprowadzenia ochrony rynku wewnętrznego przed nieuczciwą konkurencją, nie będzie możliwe kontynuowanie działalności gospodarczej, co doprowadzi do bankructwa branży i wzrostu bezrobocia” -napisano w oświadczeniu Polskiej Unii Ceramicznej.

Cła antydumpingowe na płytki z Indii

Jak podano, wprowadzone 9 lutego 2023 r. przez Komisję Europejską cła antydumpingowe na płytki ceramiczne pochodzące z Indii, ustalone na poziomie od 6,7 proc. do 8,7 proc. nie zahamowały importu z Indii.

Europejska Federacja Producentów Płytek Ceramicznych (CET), której członkiem jest m.in. Polska Unia Ceramiczna, przygotowała i przekazała skargę w postaci wniosku do Komisji Europejskiej o ponowne zajęcie się cłami antydumpingowymi na płytki ceramiczne pochodzące z Indii, tj. o podwyższenie stawek do poziomów, które będą przeciwdziałać nierównym warunkom konkurencyjnym na rynku wewnętrznym i zniwelują rozbieżność pomiędzy ceną produktów importowanych i produktów wytwarzanych na terytorium Unii Europejskiej, w tym w Polsce.

[A żądanie obniżenia cen energii, windowanych idiotycznie przez “zielony komunizm” UE, zwolnienia hamulców w rozwoju – ci niewolnicy nawet nie “proszą”.. MD]

Wielkie zwycięstwo wolności słowa w Wielkiej Brytanii??

[dodałem te znaki zapytania – bo to chwilowe zwycięstwo w potyczce, a jeszcze nie Wygranie Wojny. md]

Wielkie zwycięstwo wolności słowa w Wielkiej Brytanii

27.03.2025 tysol/wielkie-zwyciestwo-wolnosci-slowa-w-wielkiej-brytanii

Jeden z największych uniwersytetów w UK został właśnie ukarany rekordową grzywną! Uczelnia wymuszała bowiem na swoich pracownikach i studentach wyznawanie ideologii gender, ograniczając tym samym ich wolność słowa. Teraz wszystko się zmieni.

——————————-

Zwolennicy wolności słowa na brytyjskich uniwersytetach świętują ogromne zwycięstwo! University of Sussex został bowiem ukarany rekordową grzywną w wysokości 585 000 funtów przez Office for Students (OfS), brytyjski organ regulujący szkolnictwo wyższe. Powód? Uniwersytet naruszał prawo, kneblując krytyków ideologii gender, w tym profesor Kathleen Stock. To wydarzenie jest nie tylko historycznym precedensem, ale także jasnym sygnałem, że skrajna lewica, narzucająca jednostronną narrację, nie będzie dłużej bezkarnie tłumić wolności akademickiej. Jeżeli tego spróbuje, następne kary będą jeszcze wyższe!

Filozofia prześladowania

Wszystko zaczęło się w 2021 roku, kiedy profesor Kathleen Stock, wykładowca specjalizująca się w filozofii analitycznej, opuściła University of Sussex po fali protestów na kampusie. Powodem odejścia Stock była jej książka, w której kwestionowała, iż tożsamość płciowa („gender”) jest “społecznie bardziej znacząca” niż płeć biologiczna. Jej opinie podkreślające nadrzędne znaczenie biologii wywołały, oczywiście, gniew aktywistów trans. Na kampusie pojawiły się plakaty szykanujące kobietę, przedstawiające ją jaka agresora i wzywające do jej zwolnienia, a lewicowi studenci zorganizowali przeciwko niej huczne demonstracje. Według nich filozof powinna zostać z uczelni wyrzucona, bo zachowywała się rzekomo „transfobicznie”. Stock, odrzucając oskarżenia o transfobię, opisała to doświadczenie w rozmowie z mediami jako “surrealistyczny sen pełen lęku”.

OfS wszczęło jednak śledztwo, które trwało trzy i pół roku i badało zasady uniwersytetu dotyczące wolności słowa. Śledztwo udowodniło, że od pracowników i studentów wymagano wyznawania skrajnie lewicowych światopoglądów i “pozytywnego przedstawiania osób trans i ich życia”. Zasady te doprowadzały, rzecz jasna, do autocenzury pracowników uniwersytetu i jego studentów. Profesor Stock przyznała w ramach śledztwa, że musiała bać się przez to o swoje bezpieczeństwo. “Czułam się niezdolna do omawiania pewnych tematów i bałam się działań dyscyplinarnych” – komentowała sprawę sama poszkodowana.

Rekordowa kara

Uczelnia została więc ukarana za stworzenie takich zasad i tak represywnej atmosfery. Grzywna w wysokości 585 000 funtów, nałożona 26 marca 2025 roku, jest największą w historii karą wydaną przez OfS i pierwszą od czasu uzyskania przez urząd nowych uprawnień w styczniu tego roku. Jednak – jak podkreślił Arif Ahmed, dyrektor OfS ds. wolności słowa i akademickiej – maksymalna kara mogła wynieść nawet 3,7 miliona funtów, a w przyszłości podobne naruszenia będą prawdopodobnie skutkować jeszcze wyższymi sankcjami.

Decyzja OfS została wsparta przez sekretarz edukacji Bridget Phillipson, która jasno stanęła w opozycji do antywolnościowej ideologii gender, stwierdzając, iż: “swoboda akademicka to nienegocjowalna wartość na uniwersytetach. Jeśli jesteś na uniwersytecie, to musisz być gotowy na to, iż twoje poglądy zostaną zakwestionowane, usłyszysz przeciwne opinie i zetkniesz się z niewygodnymi prawdami”. Trudno o lepsze podsumowanie tego, jak do sprawy powinni podchodzić i pracownicy uczelni wyższych, i sami studenci!

Reakcja uniwersytetu

University of Sussex nie przyjął werdyktu z pokorą. Wicekanclerz uczelni, profesor Sasha Roseneil, zapowiedziała podjęcie kroków prawnych przeciwko OfS, w tym złożenie wniosku o kontrolę sądową. W rozmowie z mediami wicekanclerz powiedziała nawet, że walka o wolność słowa na uniwersytecie oparła się o “nieracjonalnie absolutystyczną definicję” tego pojęcia. “Ta grzywna sparaliżuje liderów uniwersytetów i wywoła chaos w sektorze szkolnictwa wyższego w Wielkiej Brytanii” – ostrzegła, dodając, że decyzja OfS pozostawiła szkoły wyższe “bezsilnymi wobec obraźliwej, zastraszającej i nękającej mowy (nienawiści)”.

Zmiany na Wyspach

Potencjalne kary dla uczelni, które ograniczać będą wolność słowa, mają szansę osłabić skrajną lewicę w UK. Maksymalne grzywny dla uniwersytetów będą teraz sięgać 2% ich rocznych dochodów z czesnego i grantów lub 500 000 funtów – dla dużych instytucji oznacza to potencjalne sankcje w wysokości wielu milionów.

Decyzja z ostatnich dni oznacza również, iż odetchnąć z ulgą może profesor Stock. Kobieta uhonorowana w 2022 roku Orderem Imperium Brytyjskiego za zasługi dla szkolnictwa wyższego, została wszak zrehabilitowana po wielu latach nękania. “Mam nadzieję, że wszystko to wyśle mocny przekaz do wielu uniwersytetów, które wciąż wprowadzają przepisy z klauzulami, przeciwko którym orzekł OfS. Nie ma wątpliwości, że te przepisy tłumią dozwolone podług prawa opinie” – podkreślała dzisiaj i wczoraj profesor, którą aktywiści gender chcieli uciszyć i pozbawić pracy.

To historyczne rozstrzygnięcie stawia też świat akademicki przed jasnym wyborem: wolność słowa i otwarta debata… albo dotkliwe sankcje. Cena za kneblowanie prawdy będzie jednak wysoka.

Cud za wstawiennictwem kardynała Pella?

Cud za wstawiennictwem kardynała Pella?

Vincent, 18-miesięczny chłopiec z USA, w pełni wyzdrowiał po 52 minutach spędzonych bez pulsu – wynik ten jest związany z modlitwami o wstawiennictwo kardynała George’a Pella.

Chłopiec wpadł do basenu i został reanimowany po prawie godzinie bez oznak życia. Przez kilka dni pozostawał w śpiączce, ale w końcu zaczął samodzielnie oddychać.

Lekarze wypisali go ze szpitala w Phoenix bez uszkodzeń mózgu – co jeden z nich określił jako “naukową niemożliwość”.

Ks. Joseph Hamilton, były sekretarz kardynała Pella, modlił się podczas hospitalizacji Vincenta do swojego byłego mentora i wierzy, że wyzdrowienie było cudowne: “Mocno wierzę, że kardynał Pell wstawił się za nim”.

Wyrok sądu branżowego w sprawie doktora Martyki. Leczył pacjentów, dostał naganę za… „sianie niepokoju”

pch24/doktor-martyka-leczyl-pacjentow-dostal-nagane-za-sianie-niepokoju 27 marca 2025

Wyrok sądu branżowego w sprawie doktora Martyki. Leczył pacjentów, dostał naganę za „sianie niepokoju”

(fot. PCh24.pl )

„Naczelny Sąd Lekarski wydał prawomocny wyrok w mojej sprawie. Orzeczone przez Okręgowy Sąd Lekarski w Krakowie zawieszenie prawa do wykonywania zawodu na okres 1 roku zostało ANULOWANE. Sąd ogłosił karę nagany” – napisał w czwartek wieczorem w mediach społecznościowych doktor Zbigniew Martyka.

Lekarz postawiony przed branżowym sądem za kwestionowanie polityki covidowej państwa, w obszernym wpisie zrelacjonował przebieg decydującej rozprawy w procesie odwoławczym.

Przypomnijmy: w grudniu 2021 roku Okręgowy Sąd Lekarski w Krakowie nieprawomocnie pozbawił ówczesnego ordynatora oddziału zakaźnego szpitala w Dąbrowie Tarnowskiej prawa do wykonywania zawodu. Ponieważ w składzie orzekającym brak było lekarza o specjalności odpowiadającej przedmiotowi sprawy, sąd powołał biegłego… pediatrę podającego się bezzasadnie za immunologa. Chodzi o dr. Pawła Grzesiowskiego, obecnie pełniącego funkcję Głównego Inspektora Sanitarnego.

Po interwencjach obrony sąd OSL uznał za nieważną opinię biegłego. Nie przeszkodziło to wydać wyrok, który – jak przyznali to w uzasadnieniu sami orzekający – miał charakter prewencyjny i odstraszający. Werdykt zapadł po wielokrotnym oddalaniu wniosków dowodowych pełnomocników obwinionego.

„Co to dla mnie znaczy? W chwili obecnej zupełnie nic. Teoretycznie kara nagany uniemożliwia piastowanie stanowisk kierowniczych – ale takich nie piastuję i już nie będę. Od pewnego czasu jestem na emeryturze. Przyjmować pacjentów nadal mogę, więc kontynuuję spotkania z Państwem w tarnowskiej przychodni Triada” – napisał w czwartek o wyroku w instancji odwoławczej doktor Martyka. Podał też szereg szczegółów czwartkowej rozprawy.

Wiedza naukowa kontra „zalecenia”

„(…) reprezentująca mnie mecenas Katarzyna Tarnawa-Gwóźdź podkreśliła, że opinia nowej biegłej, powołanej specjalnie na rozprawę odwoławczą, stoi w opozycji do ponad 700 badań naukowych, które przedstawiliśmy na potwierdzenie prawdziwości moich słów. Co więcej, biegła swoją opinię oparła jedynie na badaniach obserwacyjnych oraz modelach matematycznych – stojących najniżej w rankingu wiarygodności. Nie odniosła się natomiast do żadnego z badań najwyższej jakości, RCT, które przedstawiliśmy jako dowód. Dodatkowo biegła nie odpowiedziała na żadne z zadanych przez obronę na piśmie pytań, ograniczywszy się jedynie do odpowiedzi na pytania sądu, wychodzące zresztą poza akt oskarżenia” – napisał małopolski lekarz.

Obrońca wskazała, że powołana przez sąd biegła, prof. dr hab. n. med. i n. o zdr. Iwona Paradowska-Stankiewicz wystąpiła w dwóch rolach: wcześniej jako ekspert wydająca rekomendacje w ramach Rady Medycznej przy premierze, a następnie w charakterze biegłej formułującej opinię na użytek procesu dotyczącego m.in. wspomnianych rekomendacji.

Rzecznik odpowiedzialności zawodowej, lek. Joanna Szeląg wnioskowała o utrzymanie wyroku sądu pierwszej instancji. Stwierdziła m.in., że w „trudnym czasie pandemii” wypowiedzi doktora Martyki „budziły niepokój wśród pacjentów i społeczeństwa”.

„W dalszej części wystąpienia Pani Rzecznik oświadczyła, że lekarze nie wybierają rodzaju postępowania, które bardziej się podoba (cokolwiek to miało znaczyć), ale bazują na… ZALECENIACH. Wtedy stało się jasne, co przyświeca stronie dążącej do ukarania mnie i innych lekarzy. Sprzeciwianie się ZALECENIOM. Nie postępowanie wbrew badaniom RCT, nie szkodzenie pacjentom. Postępowanie wbrew ZALECENIOM. A ja właśnie te ZALECENIA krytykowałem” – odnotował lekarz.

Rzecznik określiła też maski covidowe, jak i szczepionki oraz dystans społeczny jako „udokumentowane środki zaradcze”. Obrona podnosiła, że najwyższej wiarygodności badania RCT świadczą o czymś wręcz przeciwnym.

Po uzasadnieniu decyzja o kasacji

„Sąd oddalił również nasz wniosek o uchylenie opinii biegłej. W opinii Sądu była jasna i prawidłowa. Sąd zignorował zarzuty obrony, że opinia opierała się jedynie o najniższej jakości badania obserwacyjne oraz modele matematyczne oraz nie odpowiadała na ani jedno pytanie strony obwinionej. Obrońca jasno zaznaczył Sądowi, że takie postępowanie to oczywiste utrudnianie możliwości obrony” – relacjonował dalej obwiniony.

Wydając wyrok Sąd stwierdził, że wypowiedzi lekarza powodowały „znaczny niepokój społeczny”.

„Proszę Państwa, najważniejszy punkt tej sprawy jest taki, że moje prawo wykonywania zawodu nie jest i nigdy nie było zawieszone. Mogę przyjmować pacjentów i będę to dalej robił. Nie budzi jednak żadnej mojej wątpliwości, że sprawa była prowadzona z całkowitym brakiem poszanowania do przepisów prawa oraz mojego prawa do obrony. Czekam na uzasadnienie wyroku. Nie podjąłem jeszcze decyzji, czy będę składał wniosek o kasację wyroku do Sądu Najwyższego” – skomentował doktor Zbigniew Martyka.

Źródła: Facebook, PCh24.pl RoM

Eva Vlaardingerbroek: UE musi zostać zlikwidowana

Eva Vlaardingerbroek: UE musi zostać zlikwidowana

Autor: AlterCabrio, 27 marca 2025

„Fakt, że w ogóle istnieje jej stanowisko jako Przewodniczącej Komisji Europejskiej, na którym może działać tak, jakby była Najwyższym Przywódcą tego Kontynentu, jakby była „Królową Europy” – jest problemem samym w sobie, ponieważ nigdy jej nie wybraliśmy, więc nie możemy jej odwołać, nie możemy się jej pozbyć za pomocą środków demokratycznych”

−∗−

Tłumaczenie: AlterCabrio – ekspedyt.org

−∗−

Eva Vlaardingerbroek: UE musi zostać zlikwidowana

https://rumble.com/embed/v6oz59s/?pub=4

Holenderska aktywistka Eva Vlaardingerbroek wyjaśnia, dlaczego uważa, że ​​Ursula von der Leyen ponosi jednoosobową odpowiedzialność za upadek Europy i w jaki sposób uosabia „wszystko, co idzie źle w Europie”.

Eva kontynuuje: „Fakt, że w ogóle istnieje jej stanowisko jako Przewodniczącej Komisji Europejskiej, na którym może działać tak, jakby była Najwyższym Przywódcą tego Kontynentu, jakby była „Królową Europy” – jest problemem samym w sobie, ponieważ nigdy jej nie wybraliśmy, więc nie możemy jej odwołać, nie możemy się jej pozbyć za pomocą środków demokratycznych”.

Eva mówi, że Ursula von der Leyen jest odpowiedzialna za:

• Samobójcze szaleństwo zerowej emisji netto, które doprowadziło do załamania gospodarki europejskiej i eksmisji rolników z ich ziemi z powodu „azotu”.

• Pakt migracyjny ONZ, zwany również migracją zastępującą (kliknij ten link do strony ONZ, to prawda), który polega na zastępowaniu ludności europejskiej innymi narodami o niezgodnych z nimi wartościach kulturowych, co prowadzi do przemocy i destabilizacji.

• Korupcja osobista – wynegocjowała umowę o wartości 35 miliardów euro za pośrednictwem wiadomości tekstowych między Pfizerem a firmą jej męża w celu wyprodukowania szczepionki firmy Pfizer – wiadomości, których nie ujawniła.

• Von der Leyen wciąga Europę w III wojnę światową, mówiąc, że będzie nadal wspierać Ukrainę pieniędzmi podatników UE, „bez względu na wszystko” i planując przeznaczyć 800 miliardów euro na europejski fundusz obronny, który ostatecznie trafi na Ukrainę.

• Ogłosiła przeznaczenie 4,4 miliarda euro na „transformację energetyczną” w Republice Południowej Afryki, co jest wyraźnie kolejnym korupcyjnym schematem prania pieniędzy.

• Ingerowała w wybory w Rumunii.

• Na koniec von der Leyen ogłosiła plan, który umożliwi UE dostęp do prywatnych oszczędności obywateli UE i wykorzystanie ich na „europejskie inwestycje”.

W obliczu potencjalnego wycofania się z finansowania pieniędzmi amerykańskich podatników Organizacji Narodów Zjednoczonych i NATO, Unia Europejska twierdzi, że może stać się „konkurencyjna” i że może sama zapłacić za dozbrojenie Europy, NATO i wojnę z Rosją, przejmując konta oszczędnościowe jej obywateli za pośrednictwem Unii Oszczędnościowo-Inwestycyjnej (SIU), zaproponowanej przez byłego prezesa Europejskiego Banku Centralnego, Mario Draghiego.

Unia Europejska,, Unia Oszczędności i Inwestycji – Publikacja 19 marca 2025 r. LINK

I oczywiście – to jedyny sposób, w jaki UE może zrealizować swoje cele dot. „Zmian klimatycznych”! Według Thierry’ego Philipponnata, głównego ekonomisty Finance Watch, „Kapitał prywatny nie jest w stanie sprostać ogromnym potrzebom inwestycyjnym Europy, szczególnie w zakresie klimatu”.

Premier Luksemburga nazwał to „sprytnym” rozwiązaniem!

„Mądrzejsze zasady odblokują fundusze potrzebne do płacenia za bezpieczeństwo Europy” – Publikacja 20 marca 2025r., Financial Times LINK

TRANSKRYPCJA

Dlatego dziś rano napisałam na Twitterze, że nie przestanę robić tego, co robię, dopóki UE nie zostanie rozwiązana, a Ursula von der Leyen nie trafi do więzienia, gdzie moim zdaniem jest jej miejsce.

I pomyślałam, że może warto omówić to, kim jest Ursula von der Leyen, za co odpowiada, a moim zdaniem odpowiada za upadek Europy, i co obecnie robi, bo jest tego sporo i to jest szalone – szczególnie ​​trzeba śledzić to, co ogłosiła w przeszłości, powiedzmy, dwa tygodnie temu.

Wracając do podstaw, Ursula von der Leyen jest przewodniczącą Komisji Europejskiej, która jest organem wykonawczym UE. Jest to najpotężniejszy organ UE i jest to organ niewybieralny.

Więc Ursula von der Leyen nigdy nie została bezpośrednio wybrana przez nas, ludzi, nigdy na nią nie głosowaliśmy. Nie, Ursula von der Leyen została nominowana na stanowisko Przewodniczącej Komisji Europejskiej w 2019r. i ponownie nominowana w 2024r., mimo że jest ona objęta dochodzeniem w sprawie korupcji. Wrócę do tego za chwilę.

Z czego znana jest Ursula von der Leyen? Cóż, po pierwsze, znana jest z Europejskiego Zielonego Ładu – a więc z szaleństwa klimatycznego i zerowej emisji netto, duszenia naszej gospodarki i naszych rolników – to jest Ursula von der Leyen.

WIDEO: „Holenderscy farmerzy proszą wszystkich, aby stanęli z nimi” – Czas trwania: 2 min – Wyd. 10 lipca 2022r. LINK

Jest ona również znana z Paktu Migracyjnego UE, a więc polityki zastępowania, która była w centrum europejskiego procesu decyzyjnego. Faktu, że jesteśmy zastępowani w naszych własnych krajach ojczystych, że Europa nie wygląda już jak Europa i że jesteśmy coraz bardziej zagrożeni – to jest Ursula von der Leyen.

Organizacja Narodów Zjednoczonych, 2001, Migracja zastępująca, PDF

Następnie, jak powiedziałam, wybuchł skandal korupcyjny. Podczas pandemii covid Ursula von der Leyen jednoosobowo zawarła umowę z dyrektorem generalnym firmy Pfizer, z którym jej mąż ściśle współpracuje, ponieważ jest on właścicielem firmy specjalizującej się w tworzeniu szczepionek dla, tak, zgadliście, firmy Pfizer.

A Ursula von der Leyen sfinalizowała wartą 35 miliardów euro umowę z CEO Pfizera za pośrednictwem wiadomości tekstowych. Wiadomości tekstowe, których nigdy nie widzieliśmy, aż do dziś, mimo że wielokrotnie proszono ją o ich ujawnienie. E-maile: Hillary Clinton. Wiadomości tekstowe: Ursula von der Leyen. Wszystko to jeden pies, w zasadzie.

Z czego jeszcze jest znana? Oczywiście z faktu, że jest chętna lub wydaje się, że chce wciągnąć nas wszystkich w III wojnę światową, mówiąc, że będzie nadal wspierać Ukrainę pieniędzmi naszych podatników, oczywiście, bez względu na wszystko.

Co więc Ursula von der Leyen ogłosiła w przeszłości, powiedzmy, dwa tygodnie temu?

Po pierwsze, plan Re-arm Europe, który ostatecznie jest pomysłem na przeznaczenie 800 miliardów euro na europejski fundusz obronny, który oczywiście, pośrednio lub nawet bezpośrednio, trafi wprost na Ukrainę.

Co jeszcze? 4,4 miliarda euro przeznaczone na ludobójczy, wrogi wobec Białych reżim w Republice Południowej Afryki, aby ustanowić „transformację energetyczną”, która oczywiście jest całkowicie bezużyteczna, nigdy nie nastąpi, ale my, kraje Europy, za to płacimy.

Co jeszcze? Oczywiście, że ingerowała w wybory w Rumunii – to znów Ursula von der Leyen.

WIDEO – „Călin Georgescu & ‘The Secrets of the United Nations’” – Czas trwania 40 min – Wyd. 11 mar 2025 przez ForbiddenKnowledgeTV.net LINK

I na koniec, ale to nie mniej ważne, powiedziała, że ​​wkrótce uruchomi plan, który pozwoli UE na dostęp do naszych prywatnych oszczędności i wykorzystanie ich na europejskie inwestycje. Tak, to Ursula von der Leyen!

„Komisja UE ujawnia plan skierowania 10 bilionów euro oszczędności obywateli na inwestycje strategiczne” – Pub. EuroNews.com – 3 marca 2025 r. LINK

Kiedy więc to mówię, myślę, że jest ona jednoosobowo odpowiedzialna za upadek Europy i uosabia, powiedzmy, wszystko – wszystko – co jest złe w nowoczesnej polityce, wszystko, co dzieje się źle w Europie, i to mam na myśli.

Uważam, że przede wszystkim właśnie taka jest Ursula von der Leyen – mam na myśli fakt, że w ogóle istnieje jej stanowisko jako przewodniczącej Komisji Europejskiej, na którym może działać tak, jakby była Najwyższym Przywódcą tego kontynentu, jakby była „Królową Europy” – jest to problem sam w sobie, ponieważ nigdy jej nie wybraliśmy, więc nie możemy jej odwołać, nie możemy się jej pozbyć za pomocą środków demokratycznych.

Co więc musi się stać? UE musi zostać zlikwidowana. To jedyna opcja. Jedyna opcja, w której odbierzemy władzę tym niewybieralnym biurokratom, którzy niszczą nasz kontynent.

_______________

Eva Vlaardingerbroek: The EU Needs to Be Abolished, Alexandra Bruce, March 25, 2025

−∗−

Warto porównać:

‘Czy robimy wystarczająco dużo?’ Eva Vlaardingerbroek – wystąpienie na CPAC Hungary
Czy robimy wystarczająco dużo, aby powstrzymać atak na nasze rodziny, nasz kontynent, nasze kraje i naszą religię? Kiedy słyszymy o kolejnym morderstwie, kolejnym ugodzeniu nożem małego, niewinnego dziecka, czy robimy […]