O satanistycznych inspiracjach Marksa

Jak Polacy pobili diabła pod Warszawą, czyli o satanistycznych inspiracjach Marksa

Filip Adamus https://pch24.pl/jak-polacy-pobili-diabla-pod-warszawa-czyli-o-satanistycznych-inspiracjach-marksa/

(PCh24.pl)

15 sierpnia 1920 roku polskie wojsko zwyciężyło pod Warszawą Armię Czerwoną. Bolszewicka ekspansja miała rozszerzyć rewolucję na kolejne kraje, ale została zatrzymana u bram odrodzonego państwa. W ten sposób Rzeczpospolita okazała wierność roli „Przedmurza chrześcijaństwa” i obroniła coś znaczenie więcej, niż swoją niepodległość.

Cywilizacyjne znaczenie obrony stolicy [obrony Polski, obrony Europy, obrony świata. md] uwypukla szatańska inspiracja, jaka od samego początku tkwiła w marksizmie. Bluźnierstwo, nienawiść do chrześcijaństwa i diaboliczne motywy pojawiły się w utworach ojca komunizmu na długo przed publikacją „Manifestu Komunistycznego”. To bunt wobec Boga i porządku świata, który stworzył, a nie przejęcie losem robotników, zrodziło socjalistyczną utopię.  

Narodowa tradycja przyzwyczaiła nas do upatrywania szczególnej roli Opatrzności w triumfie polskiego oręża nad Bolszewikami w Bitwie Warszawskiej. [To nie tylko tradycja. To Fakty. MD]. Rozmodlona w czasie oblężenia stolica, w dniu maryjnej uroczystości, odparła nawałę pierwszego w historii ateistycznego państwa. Gdy jednak wgłębić się w szczegóły „niereligijnego” światopoglądu Marksa i jego popleczników, historia tego zwycięstwa nabiera jeszcze więcej kolorytu.

Bolszewicy dalecy byli przecież od chłodnego braku wiary. Zaprzysięgli wrogość Bogu i religii. Niszczyli kościoły, prześladowali duchownych, bluźnili. Podobnie gorący stosunek względem Najwyższego wykazywał sam twórca komunizmu. W najlepszym razie Marks był głęboko obrażonym na chrześcijaństwo apostatą. W najgorszym – czcicielem złego ducha.

Brzmi jak fantasmagoria? Trudno inaczej potraktować komentarz o możliwym satanizmie Marksa, gdy słyszy się go po raz pierwszy. Tymczasem pytania o związek twórcy komunizmu z okultyzmem i złym stawiają już kolejni badacze. Materiału, który wskazuje na szczególne utożsamienie się Marksa z upadłym aniołem, nie brakuje.

„Przyjaciel” Marksa

Podczas wystąpienia z kwietnia 1856 roku Karol Marks opisywał rewolucję jako „dzielnego przyjaciela. (…) Tego starego mola, który potrafi pracować na świecie i godnego pioniera”. Porównał ją przy tym do „Robina Goodfellow”. To brytyjskie określenie oznacza nikogo innego, jak diabła. William Tyndale – angielski duchowny z XVI wieku – mianem tym określał szatana. „Robin Goodfellow” pojawia się również u Szekspira w „Śnie Nocy Letniej”, jako „podły duch, który myli wędrowców, śmiejąc się z ich szkody”.

Dochodzenia biografów Marksa pozwoliły odkryć, że twórca komunizmu odwoływał się do sił piekła regularnie. Według znanego brytyjskiego autora życiorysów, Roberta Payne’a, niemiecki filozof sprawiał wrażenie przekonanego o swojej współpracy ze złym duchem. Pisarz twierdzi, że Karol Marks mógł wywierać na innych wrażenie, że jest opętany. Wszystko przez jego zachowanie i charakter, który rodzina oraz znajomi określali jako „mroczny”. W jednym z listów żona tytułowa go „jej drogim diabłem”.

Najbardziej interesujące pozostają jednak demoniczne inspiracje w twórczości założyciela komunizmu. Niedawno amerykański doktor Paul Kengor poświęcił im całą książkę. W 2020 roku ukazała się jego praca „The Devil and Karl Marx: Communism’s Long March of Death, Deception and Infiltration”.

Na kartach swojego dzieła autor zwrócił uwagę na wątki w utworach artystycznych Marksa, które nie współgrają z ateistycznymi deklaracjami. Przypomnienie takich źródeł warto zacząć od przerażającego w wymowie wiersza „Inwokacja człowieka w rozpaczy”. W tekście podmiot liryczny skarży się na Opatrzność z jej wyrokami oraz poprzysięga zemstę na Najwyższym poprzez destrukcję i terror, jakie ma zasiać na świecie.

Tak więc Bóg wydarł mi moje wszystko,

w nieszczęściach, ciosach losu.

Te wszystkie jego światy

rozwiały się bez nadziei powrotu.

I nie zostaje mi nic od tej pory, jak tylko zemsta.

Chcę sobie zbudować tron na wysokościach.

Jego szczyt będzie lodowaty i gigantyczny.

Jego wałem ochronnym będzie obłąkańczy strach,

jako szczyt najczarniejszej agonii.

A kto podniesie na ów tron swój zdrowy wzrok,

odwróci się od niego blady i milczący jak śmierć.

Wpadnie w pazury ślepej, dreszczem przejmującej

śmiertelności, aby jego szczęście znalazło grób

To zaledwie fragment tekstu, w którym podmiot liryczny wyraża nienawiść do stworzenia i chęć rzucenia wyzwania Stwórcy. Trudno odmówić „Inwokacji” proroczego wymiaru. Powołane do życia przez późniejsze pokolenia marksistów komunistyczne systemy pasują jak ulał do opisu straszliwego tronu Karola Marksa.

Uwagę zwraca również poemat „Skrzypek”. Prekursor socjalizmu przedstawił w nim postać artysty, który zawarł pakt z diabłem. Teraz para się sztuką szkodliwą dla ludzi i wstrętną w oczach Boga. Jego inspiracją są moce ciemności.

„Patrz, mój krwistociemny miecz będzie dźgał bezbłędnie twą duszę. Bóg nie zna, ani nie poważa tej sztuki. Piekielne węże unoszą się i wypełniają mój umysł, aż szaleję i moje serce staje się zupełnie zmienione”. Dalej Marx pisze „czy widzisz ten miecz? Sprzedał mi go książę ciemności”.

Analizując znaczenie tego utworu Robert Payne wskazywał, że Marks oddał w nim jakieś satanistyczne misterium, a muzyka, którą komponował muzyk, to akompaniament dla apokalipsy i wizji końca świata. 

Czy Marks czcił szatana?

Przyglądając się tekstowi „Skrzypka” rumuński pastor Richard Wurmbrand – latami więziony przez komunistów – wyraził przekonanie, że zdradza on znajomość satanistycznego kultu. Wspomniany w poemacie „miecz”, który podmiot liryczny otrzymać miał od księcia ciemności, nawiązuje według niego do rytualnego obrzędu. W diabolicznych sektach uczestnicy na pewnym stopniu wtajemniczenia przysięgają, że ich dusza będzie należeć po śmierci do diabła, a w zamian otrzymują ostrze, jakie zapewniać ma im powodzenie, stwierdzał Wurmbrand.

Wniosek o wtajemniczeniu Marksa w lucyferiańskie rytuały rumuński duchowny podparł również analizą dramatu „Oulanem”. Tytuł tej sztuki to anagram imienia Manuelo – włoskiego odpowiednika biblijnego „Emmanuel”. Jak zwrócił uwagę pastor, czarna msza posługuje się czytaniem wspak tekstów Pisma świętego. Samo „Oulanem”, jak przekonywał, pada w niej z tego powodu niejednokrotnie.

Marx nie dokończył całości sztuki. Stworzył jedynie pierwszy akt. Choć zakończenie pozostaje z tego powodu niejasne, to już pierwsza część dzieła przedstawia m.in. lucyferycznego bohatera dramatu, który pod tytułowym imieniem knuje przeciwko światu w nadziei na jego destrukcję i potępienie. Pozostali uczestnicy są zafascynowani jego postacią i uczestniczą w jego zamiarach.

Zastanawiający obraz religijności Marksa przedstawiają również listy, jakie się po nim zachowały. Trudno przejść obojętnie wobec korespondencji, jaką wymieniał ze swoim ojcem. Zatroskany rodzic pisał swego czasu, że Marks „z pewnością”, inaczej niż większości ludzi, znajduje się pod bezpośrednim wpływem ducha i zastanawiał się, czy to szatański, czy niebiański byt kontroluje jego syna. Marks z kolei pisał do ojca jako student, że w jego życiu doszło do zmiany i „zastąpił starych bogów nowymi”.

Owoce apostazji

Zmiana, do jakiej doszło w duszy Marksa, była rzeczywiście głęboka. Wręcz szokująca. We wcześniejszych latach swojej młodości założyciel komunizmu pisał… chrześcijańskie traktaty. Podkreślał w nich m.in. znaczenie religii dla miłości bliźniego.

Od takich dzieł do zażartego antyteizmu i przekonania, że „Idea Boga to znak wypaczonej cywilizacji” droga przecież daleka. A jednak – Marks przebył ją w ekspresowym tempie. Już na studiach poznał Bruno Bauera: ateistycznego wykładowcę, z którym przeszkadzał w obrzędach religijnych w wioskach w pobliżu Trewiru, by wykpić wiarę pobożnych ludzi. Założyli wspólnie również „Roczniki ateistyczne”.

Powody apostazji Marksa nie są znane. Nie ma też źródeł, żeby rozwiać co do nich wątpliwości. Jedną z poszlak może być pycha, którą u Marksa dostrzegali nawet jego najbliżsi przyjaciele. Być może do próby konkurowania z Bogiem pchnęła go niespełniona ambicja i żądza uwielbienia.  

Jakiekolwiek powody nie przyczyniły się do apostazji niemieckiego filozofa, jedno pozostaje pewne. Niedorzecznym jest upatrywać w nim badacza stosunków społecznych, który odrzucił religię ze względu na jej rolę w utwierdzaniu władzy klas panujących. Stosunek niemieckiego filozofa do wiary nie był wykwitem pewnego spojrzenia na zasady działania społeczeństw. Antyreligijny bunt, fascynacja diabłem i destrukcją zrodziła się w nim na długo, nim wydał wraz z poplecznikami „Manifest Komunistyczny”.

Ateizm?

Czy Marks rzeczywiście propagował ateizm, samemu będąc jednak poplecznikiem szatana? Tu również nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Mimo wszystko, jak na bezwyznaniowca, sprawy religii darzył olbrzymią uwagą. Podobnie jego pobratymcy. Lenin choćby opowiadał o tym, jak zerwał swój krzyż z szyi, rzucił go w ziemię i podeptał.

Bardzo ciekawie wygląda na tym tle pewien wątek z dramatu „Oulanem”. Gdy główny bohater tekstu, niejaki Lucindo, zostaje zapytany o to, czy wierzy w Boga, udziela niesłychanie wymownej odpowiedzi. Jak wyznaje, nie ma on wiary takiej, jaką mają ludzie, którzy odpowiedzieliby „tak”. Ale istnienia Boga nie podważa. Po prostu przekonanie, że Najwyższy jest nie napawało go ani optymizmem, ani szacunkiem do Niego.

Samych początków procesu rewolucyjnego Karol Marks również upatrywał w religijnym kontekście. Jak pisał, zakwitł on początkowo w głowie niemieckiego mnicha, a – jak sądził – dojrzał w jego filozoficznym umyśle. Chodzi oczywiście o Marcina Lutra i protestancki bunt przeciwko katolickiej wierze.    

Satanistyczne wątki w twórczości Marska mają olbrzymie znaczenie. Są kluczowym przypomnieniem, że ojciec komunizmu nie był porażonym kondycją bliźnich humanistą, który opracował przepis na emancypację uciemiężonych. Nigdy z proletariatem nie miał też nic wspólnego. Przez całe życie Marks pozostawał utrzymankiem dobrze sytuowanych krewnych i przyjaciół. Pieniądze czerpał od rodziny swojej szlacheckiej żony, z domu baronessy von Westphalen, od zamożnego Engelsa, od swoich rodziców. Miał nawet służącą.

Marks był opłacanym przez zamożniejszych bliskich utopistą, pogrążonym w nienawiści do całego porządku świata. Stąd rewolucja, obiecana w „Manifeście Komunistycznym”, nie stawia sobie za cel zmiany jedynie stosunków własnościowych. W tym słynnym tekście czytamy, że komunistom leży na sercu siłowy przewrót „wszystkich istniejących stosunków społecznych”. W końcu ulubiony cytat Marksa to słowa z „Fausta” Goethego: „Wszystko, co istnieje, zasługuje, by zostać unicestwione”.

Mur, który nie może runąć

Komunizm, jaki zapanował w ZSRR po rewolucji, był jedną z prób wcielenia w życie mrocznych zamiarów ideologów tego ruchu. Był podbudówką pod marksowski tron strachu i cierpienia, którym niemiecki nieprzyjaciel Boga miał rzucić wyzwanie dobremu Stwórcy.

W tym kontekście starcie pomiędzy siłami ZSRR a polską armią pod Warszawą w 1920 roku jawi się bez mała jako epizod świętej wojny. Był to bój o coś więcej, niż niepodległość. O coś więcej, niż ekspansja totalitarnej i destruktywnej doktryny politycznej. To była walka pomiędzy ustanowionym przez Boga porządkiem, a siłami destrukcji, wiedzionymi nienawiścią do wszystkiego, co „zdrowe oko”, jak pisał Marks, uważa za piękne. W 1920 roku żołnierze Emmanuela zatrzymali żołdaków „Oulanema”, marzącego o powszechnym potępieniu. 

Dziś ZSRR już nie ma. Rewolucja, która zaczęła się w umyśle niemieckiego mnicha, a dojrzała w zabarwionej buntem wobec Boga duszy Marksa, przybiera jednak kolejne postaci. Zagrażają one tożsamości, rodzinie, kondycji moralnej społeczeństwa. W 1920 roku Polska okazała się murem, który przynajmniej na jakiś czas zahamował ekspansję sił ciemności. Aby dziś również dopełnić roli „Przedmurza Chrześcijaństwa” musimy przeciwstawiać się pochodowi antykultury z taką werwą, jaką mieli żołnierze broniący Warszawy przed sowieckimi wojskami. Nie miejmy złudzeń. To naprawdę wojna: między dobrem, a złem – bitwa, w której co dzień wybieramy stronę.

Filip Adamus

Kim jest sługus zła. Prawa ręka łotra.

Thorsten Pattberg należy do wymierającego dziś plemienia – ostatnich znakomicie wykształconych i samodzielnie myślących Niemców.

Obecny rząd Donalda Tuska i jego sługusów wpisuje się doskonale w powyższą analizę.

Ferdynand Dembowski

=====================================

Sługusi zła. Nie stań się narzędziem łotrów i zbrodniarzy

Thorsten J. Pattberg, 14 sierpnia 2025.

Kim jest sługus zła

Sługus zła to prawa ręka łotra.

Nie należy go mylić z literackim towarzyszem czy sługą. Klasycznym sługą Don Kichota był Sancho Pansa; towarzyszem Sherlocka Holmesa — doktor Watson i tak dalej. Tacy pomocnicy służą za przeciwwagę dla bohatera i istnieją wyłącznie w literaturze.

Sługus zła natomiast jest zjawiskiem socjologicznym — występuje w prawdziwym życiu.

Gdziekolwiek pojawia się charyzmatyczny, wpływowy przywódca, z czasem przyciąga brutalnych zbirów gotowych wykonywać jego rozkazy. Jeden z nich wyrasta na prawą rękę, bezwzględnego egzekutora woli pana.

Sprawdź to sam. Każdy demagog, mózg operacji czy szef organizacji przestępczej (w tym także rząd) wybiera swego pierwszego porucznika do brudnej roboty.

W służbie Pana

Charles Manson, przywódca sekty,  miał Charlesa Dentona „Texa” Watsona, który kierował kierował mordem na gwiazdach Hollywood. Sam Manson nie musiał wykonać zadania — prawdopodobnie nie musiał nawet wydawać wyraźnych poleceń.

Często to właśnie niezrównoważony sługus sprowadza pana-łotra na manowce. Przywódca sekty L. Ron Hubbard, założyciel scjentologii, był korpulentnym pisarzem fantastyki naukowej. To jego psychopatyczny sługa, David Miscavige, wprowadził agresywną indoktrynację, nękanie, oddziały komandosów Sea Org, wykorzystywanie dzieci i wymuszenia.

Sługus zła wie, że brak mu charyzmy. Rekompensuje to bezgraniczną lojalnością i ślepym posłuszeństwem, niczym pies szczekający i atakujący na komendę.

Dyktator Adolf Hitler bywał uroczy w kontaktach osobistych. Jego sługusi — Joseph Goebbels, Heinrich Himmler i Rudolf Hess — byli krwawymi egzekutorami Trzeciej Rzeszy.

Współcześni przywódcy państw również mają swoich sługusów.

Ponieważ sługusi zła istnieją w rzeczywistości, pojawiają się też w literaturze i filmie. Nie ma dobrej powieści czy wielkiego filmu bez super-łotra i jego pomagiera od brudnej roboty.

Przykłady w kulturze

W postapokaliptycznej powieści Stephena Kinga Bastion Randall Flagg (wcielenie diabła) rekrutuje nie jednego, lecz trzech sługusów: mordercę, piromana i szaleńca.

W animowanej produkcji Disneya 101 Dalmatyńczyków Cruella de Mon zatrudnia dwóch zbirów, braci Jaspra i Horace’a, by porwali i obdarli ze skóry szczenięta.

W powieści Iana Fleminga Goldfinger tytułowy czarny charakter, przeciwnik Jamesa Bonda, korzysta z usług zabójcy Azjaty o imieniu Oddjob.

Lista jest długa — i słusznie. Bez brutalnego, tępego lokaja, który ściga, torturuje i zabija przypadkowe ofiary, trudno o wyrazisty kontrast uwypuklający zalety bohatera.

Rzeźnicy

Wygląd sługusów zła jest zwykle uderzający. Są bezwzględni, ponurzy, potworni, uzbrojeni i groźni. Często wyróżniają się fizycznie — bywają zbyt niscy, zbyt wysocy, odrażający, zdeformowani lub po prostu zbyt egzotyczni, by mogli pełnić rolę reprezentacyjnego przywódcy.

Nikołaj Jeżow, sługa Stalina odpowiedzialny za Wielką Czystkę, był karłem.

Mercy Graves, służąca Lexa Luthora w Supermanie, była kobietą [w mundurze, mogłaby być strażniczką w obozie koncentracyjnym – FD].

Heiko Maas, sługus Angeli Merkel, który nadzorował ograniczanie wolności słowa i tłumienie sprzeciwu, był mężczyzną niższym od przeciętnej kobiety.

Niezliczone badania analizowały rolę sługusa zła w życiu i literaturze. Analizowały rolę, nie osobowość — bo tej ostatniej on praktycznie nie posiada. W teorii archetypów Carla Junga postać ta w ogóle się nie pojawia: nie jest głównym bohaterem, jego osobowość nie jest ani pełna ani złożona.

Ten brak charakteru czyni ze sługusa postać tragiczną. Zapamiętujemy jego brutalne i haniebne czyny, ale któż powie, że kat przy gilotynie lub inkwizytorski oprawca byli fascynującymi osobowościami?

To ich haniebne czyny ich definiują — a to za mało, by stać się przedmiotem poważnych badań psychologicznych.

Nie wiemy, co dzieje się w umyśle sługusa, gdyż niewiele się tam dzieje.

Upadek

Zachowanie sługusa, jego obsesja na punkcie służalstwa, jest z natury autodestrukcyjne. W Drakuli obłąkany Renfield wierzył, że jego wampirzy pan go wynagrodzi. Dracula w gniewie złamał mu kręgosłup.

Tombstone rewolwerowiec Johnny Ringo sądził, że wzbogaci się, służąc banicie Curly’emu Billowi Brociusowi. Ktoś strzelił mu w głowę, a Bill oświadczył, że to nie on.

Ostrzeżenie

Dla młodszych czytelników: nie idź za charyzmatycznym przywódcą. Po prostu nie rób tego. Ludzie często wchodzą w role narzucane przez społeczeństwo, zdolne do niewyobrażalnego okrucieństwa i nadużyć. Gdy dynamika grupy nabiera rozpędu, dominacja łotra tworzy miejsce dla pochlebców, żołnierzy, służących… i kryminalnych egzekutorów.

Sługus traci człowieczeństwo. Staje się tylko narzędziem.

Wojna Rosji przeciw NATO na zachodniej Ukrainie

Powietrzna wojna totalna Rosji przeciw NATO na zachodniej Ukrainie 

Rosjanie poinformowali o zniszczeniu dostarczonych przez Niemcy rakiet Taurus na miejscach dyslokacji koło Lwowa i Charkowa na Ukrainie.

DR IGNACY NOWOPOLSKI AUG 14

Prezydent Putin oświadczył, że dostawa tych rakiet [Taurus] przez Berlin na Ukrainę, stawia Niemcy w pozycji bezpośredniego uczestnika w dotychczasowym konflikcie proxy.

Uderzono też w infrastrukturę transportową we Lwowie Stanisławowie (ukraiński Iwano-Frankowsk) i Tarnopolu.

Do tej pory Rosja wstrzymywała się z większymi atakami na zachodnią (byłą Małopolskę Wschodnią) część Ukrainy ze względów strategicznych. NATO uznało te tereny za bezpieczne i lokowało tam składy broni, amunicji, zakłady remontowe i produkcyjne, oraz miejsca dyslokacji skąd wysyłane one były na front.

Rosja wyczekiwała momentu pełnego rozwoju tego zaplecza, by zmasowanymi udarami zniszczyć w pełni funkcjonalną infrastrukturę wojenną.

Równocześnie z tym działaniem, Rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych wydaliło ogromną większość pracowników niemieckich konsulatów i ośrodków kulturalnych, które według dowodów zebranych przez wywiad zajmowały się dywersją, propagandą i szpiegostwem na terenie Federacji.

Dodatkowo na byłych polskich terenach województwa Lwowskiego i Stanisławowskiego zlikwidowano obronę przeciwlotniczą NATO, włączają w to „niezwyciężone systemy” Patriot. [To starocie sprze4d pół wieku: Wg. viki: “W 1984 r., pierwsze Patrioty trafiły do jednostek bojowych”]

W ten sposób Rosja osiągnęła pełną powietrzną kontrolę na korytarzem zaopatrzenia NATO z Polski na Ukrainę, czyli Wołynia, Lwowa i Stanisławowa.

Dzięki temu transporty z Polski są niszczone natychmiast po przekroczeniu polskiej granicy, w pasie o szerokości 35 km, a rosyjski wywiad obserwuje aktywność w tych regionach w „realnym czasie”.

W tym pasie niszczone jest od 40% do 60% sprzętu w zależności od jego znaczenia.

Powyższe stanowi wyraz nowej rosyjskiej strategii, polegającej na natychmiastowym niszczeniu NATO-wskiego sprzętu, a nie tak jak dotychczas, dopiero w rejonie linii frontu.

Rumunia, Słowacja nie są zainteresowane przeniesieniem linii zaopatrzenia z Polski. O Węgrzech nie ma nawet co wspominać.

Albert Pike? Plan na trzy wojny światowe?

Po godzinach czyli plan na trzy wojny [aktualizacja 11.10]

Autor: AlterCabrio , 11 października 2023

Podczas drugiej wojny światowej międzynarodowy komunizm musi stać się wystarczająco silny, aby zrównoważyć chrześcijaństwo, które zostanie następnie powstrzymane i trzymane w ryzach aż do czasu, gdy będzie nam potrzebne do ostatecznego kataklizmu społecznego.

−∗−

Tłumaczenie: AlterCabrio – ekspedyt.org

−∗−

Masoni zaplanowali III wojnę światową w 1800 roku

https://rumble.com/v3ofq3e-freemasons-planned-ww3-in-1800.html

https://rumble.com/embed/v3luc4k/?pub=4

Transkrypcja [fragment audycji]

Pete Santilli czyta list Alberta Pike’a z 1871 roku do Giuseppe Mazziniego:

„Należy wywołać pierwszą wojnę światową, aby umożliwić iluminatom obalenie władzy carów w Rosji i uczynienie z tego kraju fortecy ateistycznego komunizmu. Rozbieżności spowodowane przez «agenturę» (agentów) Iluminatów pomiędzy Imperium Brytyjskim i Germańskim zostaną wykorzystane do wzniecenia tej wojny. Pod koniec wojny zostanie zbudowany komunizm i wykorzystany w celu zniszczenia innych rządów i osłabienia religii.”

Drugą wojnę światową należy wywołać wykorzystując różnice między faszystami a politycznymi syjonistami. Ta wojna musi zostać wywołana, aby nazizm został zniszczony i aby polityczny syjonizm był wystarczająco silny, aby ustanowić suwerenne państwo Izrael w Palestynie. Podczas drugiej wojny światowej międzynarodowy komunizm musi stać się wystarczająco silny, aby zrównoważyć chrześcijaństwo, które zostanie następnie powstrzymane i trzymane w ryzach aż do czasu, gdy będzie nam potrzebne do ostatecznego kataklizmu społecznego.”

Trzecia wojna światowa musi być podsycana poprzez wykorzystywanie różnic spowodowanych przez «agenturę» ‘iluminatów’ pomiędzy politycznymi syjonistami a przywódcami świata islamskiego. Wojnę należy prowadzić w taki sposób, aby islam (muzułmański świat arabski) i polityczny syjonizm (państwo Izrael) wzajemnie się zniszczyły. Tymczasem inne narody, ponownie podzielone w tej sprawie, będą zmuszone walczyć aż do całkowitego wyczerpania fizycznego, moralnego, duchowego i ekonomicznego… Uwolnimy nihilistów oraz ateistów i sprowokujemy potężny kataklizm społeczny, który w całej swojej grozie jasno pokaże narodom skutki absolutnego ateizmu, pochodzenie barbarzyństwa i najkrwawszego zamieszania. Wtedy obywatele zewsząd, zmuszeni bronić się przed światową mniejszością rewolucjonistów, wytępią tych niszczycieli cywilizacji a rzesza rozczarowana chrześcijaństwem, której deistyczne duchy będą od tej chwili pozbawione kompasu i kierunku, pragnąc ideału, ale nie wiedząc, gdzie skierować swą adorację, otrzyma prawdziwe światło poprzez powszechną manifestację czystej doktryny Lucyfera, ostatecznie ukazanej publicznie. Ta manifestacja będzie wynikiem powszechnego ruchu reakcyjnego, który nastąpi po zniszczeniu chrześcijaństwa i ateizmu, jednocześnie podbitych i wytępionych”.

_____________

Freemasons Planned WW3 in 1800, Alexandra Bruce, Oct 11, 2023

−∗−

BONUS

List „napisany przez oficera Konfederacji Stanów Zjednoczonych 150 lat temu przewidywał pierwsze dwie wojny światowe i stwierdzał, że trzecia będzie pomiędzy przywódcami islamskimi a Zachodem”… ale czy to tylko mistyfikacja?

– Autentyczność przedziwnego listu przepowiadającego trzy wojny światowe otacza tajemnica
– Został rzekomo napisany przez żołnierza Konfederacji Masońskiej Alberta Pike’a
– Jeśli został napisany w 1871 roku, dokładnie opisuje dwie pierwsze wojny
– Mówi, że trzecia wojna światowa będzie „między przywódcami islamskimi a Zachodem”

Corey Charlton for MailOnline, 8 March 2016

−∗−

BONUS II

Trzy wojny światowe, które zapoczątkowują jedną światową religię

https://rumble.com/embed/v3lyolg/?pub=4

Niesławny List Alberta Pike’a do Mazziniego, znany jako Plan Iluminatów na 3 wojny światowe został rzekomo napisany przez Alberta Pike’a w 1871 roku. List przedstawia plan wzniecenia trzech wojen światowych w celu przejęcia władzy nad światem.

Twierdzi się, że list był wystawiany w Bibliotece Muzeum Brytyjskiego do 1977r. Muzeum Brytyjskie zaprzecza jednak temu twierdzeniu. Niektórzy sugerują, że użycie słowa nazizm w 1871 roku dowodzi, że list jest oszustwem. Inni mówią to samo o syjonizmie. Z tym, że wtedy syjonizm już istniał.

Syjonizm został oficjalnie uznany pod koniec XIX wieku jako niereligijny ruch nacjonalistyczny, argumentujący, że Biblia jest dowodem na to, że Żydzi mają uzasadnione roszczenia do ziemi Palestyny. Obszaru, który ówcześnie zamieszkany był przez ludność, która żyła tam stosunkowo spokojnie od wieków.

W związku z rzekomym napisaniem tego listu do Alberta Pike’a Żydzi zaczęli imigrować do Palestyny ​​z zamiarem stworzenia pewnego dnia państwa Izrael. Stało się to dopiero w 1948r., po II wojnie światowej i utworzeniu Organizacji Narodów Zjednoczonych.

Albert Pike wstąpił do bractwa Independent Order of Odd Fellows w 1840r. W 1859r. został wybrany Suwerennym Wielkim Komandorem Południowej Jurysdykcji Rytu Szkockiego i pozostał Suwerennym Wielkim Komandorem przez resztę swojego życia. Zdecydowanie był świadomy istnienia syjonizmu i jeśli ten plan Iluminatów jest prawdziwy, to użycie przez niego słowa „nazista” jest prawdopodobne. Tak czy inaczej, warto przeczytać ten list. Im bliżej jesteśmy zakończenia gry, tym ten list wydaje się dokładniejszy.

Plan Iluminatów na 3 wojny światowe:

Trzeba wywołać pierwszą wojnę światową, aby obalić carów w Rosji i uczynić z tego kraju fortecę ateistycznego komunizmu. Rozbieżności spowodowane przez agentów Iluminatów pomiędzy Imperium Brytyjskim i Germańskim zostaną wykorzystane do wzniecenia tej wojny. Po wojnie komunizm zostanie wykorzystany do zniszczenia innych rządów i osłabienia religii.

Należy wzniecić drugą wojnę światową, wykorzystując różnice między faszystami a politycznymi syjonistami. Ta wojna musi zostać wywołana, aby nazizm został zniszczony, a polityczny syjonizm był wystarczająco silny, aby ustanowić suwerenne państwo Izrael w Palestynie.

[ W XIX w. słowa: “faszyzm” oraz: nazizm” nie były znane. md]

Podczas drugiej wojny światowej międzynarodowy komunizm musi stać się wystarczająco silny, aby zrównoważyć chrześcijaństwo, które będzie powstrzymywane i trzymane w ryzach aż do czasu, gdy będzie nam potrzebne do ostatecznego kataklizmu społecznego.

Trzecią wojnę światową należy wzniecić wykorzystując różnice spowodowane przez agentów iluminatów pomiędzy politycznymi syjonistami a przywódcami islamu. Wojnę należy prowadzić w taki sposób, aby islam i polityczny syjonizm wzajemnie się zniszczyły.

Tymczasem inne narody, ponownie podzielone w tej kwestii, będą zmuszone walczyć aż do całkowitego wyczerpania fizycznego, moralnego, duchowego i ekonomicznego. Uwolnimy nihilistów oraz ateistów i sprowokujemy potężny kataklizm społeczny, który w całej swojej grozie jasno pokaże narodom skutki absolutnego ateizmu, pochodzenie barbarzyństwa i najkrwawszego zamieszania.

Wtedy obywatele zewsząd, zmuszeni bronić się przed światową mniejszością rewolucjonistów, wytępią tych niszczycieli cywilizacji a rzesza rozczarowana chrześcijaństwem, której deistyczne duchy będą od tej chwili pozbawione kompasu i kierunku, pragnąc ideału, ale nie wiedząc, gdzie skierować swą adorację, otrzyma prawdziwe światło poprzez powszechną manifestację czystej doktryny Lucyfera, ostatecznie ukazanej publicznie. Ta manifestacja będzie wynikiem powszechnego ruchu reakcyjnego, który nastąpi po zniszczeniu chrześcijaństwa i ateizmu, jednocześnie podbitych i wytępionych.

Ktokolwiek napisał ten list, miał wizję i dostrzegał, dokąd to wszystko zmierza. Manipulując naszymi przekonaniami i emocjami, ludzkość została wciągnięta w te wojny jak bydło do rzeźni. Emocje osiągnęły dziś najwyższy poziom w historii. Najlepiej oddychać głęboko i wyciszyć się.

______________

Three World Wars to Usher in a One World Religion, Greg Reese, Oct 11, 2023

Wojna w Polsce, czyli kształt rzeczy strasznych, cz.1

Wojna w Polsce, czyli kształt rzeczy strasznych, cz.1

Autor: AlterCabrio , 14 sierpnia 2025

Wellsa zwano „człowiekiem, który ujrzał przyszłość”. Ze względu na jego bliskość do anglosaskich elit, przynależność do ich lóż i rolę tego pisarza w aparacie ukrytej władzy Anglosasów, należałoby raczej używać określenia „człowiek, który poznał plany”. Fantazje Wellsa zawarte w tej i wielu innych książkach okazały się wielce realistyczne, a jego szerokie wizje są dziś wcielane w życie przez anglosaskie elity, amerykański deep state, ponadnarodowe instytucje i korporacje. Postanowiłem pójść śladem H.G.Wellsa i opisać możliwy kształt wojny, jaka mogłaby ogarnąć Polskę w ciągu najbliższych tygodni bądź miesięcy.

−∗−

Zdjęcia tytułowe: strefa Warszawy 1945 i strefa Gazy 2025. Podobieństwo nieprzypadkowe. LINK / LINK

Wojna w Polsce, czyli kształt rzeczy strasznych, cz.1

Premier Tusk zapowiedział Polakom, że w 2027 r. będzie w Polsce wojna. Oto pierwsza część dwuczęściowej analizy o wojnie w Polsce, która może niebawem się rozpętać. Okoliczności, przyczyny, hipotetyczny przebieg, konsekwencje. Streszczenie powieści political-fiction, możliwej do napisania. Nie musi się wydarzyć, chociaż może. Podawajcie dalej, zanim władza zamknie autora.

Tytuł niniejszego artykuły świadomie nawiązuje do powieści H.G.Wellsa pod tytułem „The Shape of Things to Come” (kształt rzeczy przyszłych) z roku 1933, oraz luźno na niej opartym filmie „Things to Come (rzeczy, które nadejdą) z roku 1936. W obu odsłonach myśli autora świat pogrąża się w totalnej wojnie, która niszczy zasoby ludzkości, doprowadza rządy państw narodowych do upadków, a same państwa do zaniku, sprowadza globalną zarazę, zabijającą większość ludzkości, doprowadza do likwidacji wszystkich religii. Na gruzach ludzkości powstaje nowa, technologiczna cywilizacja, państwo światowe, The Modern State, założone i rządzone przez samozwańczą kastę technokratów, posługujących się najnowszymi technologiami lotniczymi. W obu wersjach – powieściowej i filmowej wojna globalna rozpoczyna się w 1940 r. od wojny niemiecko-polskiej, wynikłej na skutek zamieszek w Gdańsku, spowodowanych napaścią niemieckiego żandarma na Żyda.

Wellsa zwano „człowiekiem, który ujrzał przyszłość”. Ze względu na jego bliskość do anglosaskich elit, przynależność do ich lóż i rolę tego pisarza w aparacie ukrytej władzy Anglosasów, należałoby raczej używać określenia „człowiek, który poznał plany”. Fantazje Wellsa zawarte w tej i wielu innych książkach okazały się wielce realistyczne, a jego szerokie wizje są dziś wcielane w życie przez anglosaskie elity, amerykański deep state, ponadnarodowe instytucje i korporacje.

Postanowiłem pójść śladem H.G.Wellsa i opisać możliwy kształt wojny, jaka mogłaby ogarnąć Polskę w ciągu najbliższych tygodni bądź miesięcy. Wykorzystałem całą wiedzę, jaką dotąd posiadłem o historii, zarówno tej oficjalnej, jak też ukrytej; o mentalności, planach i wcześniejszych dokonaniach anglosaskich elit; o marzeniach i wierzeniach lóż różokrzyżowych, iluminackich, masońskich, martynistycznych, paladystycznych i innych ezoterycznych związków; o strategii Syjonu i roli Chazarów; o Kabale i Talmudzie; o dokumentach i strategiach instytucji ponadnarodowych; o najnowszych poczynaniach i planach rządów Polski i innych państw.

To, co z tego wyszło jest streszczeniem powieści political-fiction, możliwej do napisania. Można to potraktować jako przewidywanie tego, co może się wydarzyć naprawdę, ale nie musi, bo zostanie wcześniej odkryte i nagłośnione.

Czytaj też:

Zachód, jakiego nie znacie

Wschód, i czego o nim nie wiecie

Główna przyczyna wojny

Dążenia pewnej grupy ludzi, których nazywam gnostykami, których też nazywa się Bestią lub małoczapeczkowymi. Wszystkie te nazwy są synonimami i mogą być stosowane zamiennie. Ich głównym celem jest budowa jednego światowego państwa (Modern State), które obejmie całą planetę. Docelowo ma ono zarządzać wszystkimi zasobami i procesami ludzkości, wszystkimi ludźmi i ich życiem prywatnym i intymnym, łącznie z seksem i rozrodem. W tym celu gnostycy muszą utrzymać kontrolę nad stykiem trzech kontynentów: Europy, Azji i Afryki. Dlatego powstało małe państwo Chazarów, a w rejonie Bliskiego i Środkowego Wschodu oraz na Ukrainie utrzymywane jest wrzenie wojenne. Jedno ze stałych zadań pośrednich, niezbędnych dla realizacji celu głównego polega na unicestwieniu narodu i państwa polskiego. Gnostycy wiedzą bowiem, że Polacy zawsze będą przeszkadzać w realizacji państwa światowego.

Cel wojny

W pierwszej fazie przejęcie możliwości państwa polskiego, szczególnie sieci komunikacji i transportu oraz służb mundurowych. W drugiej fazie rzucenie wszystkich efektorów Polski przeciwko dwóm celom: cel zewnętrzny to Federacja Rosyjska, cel wewnętrzny to naród polski. Atak na Federację Rosyjską ma sprowokować to państwo do kontrataku, który zniszczy siły zbrojne Polski, infrastrukturę państwa i ludność polską. W połączeniu ze skierowaniem efektorów państwa polskiego przeciwko ludności polskiej oraz zastosowaniu innych jeszcze środków zniszczenia ma to doprowadzić do ostatecznego unicestwienia państwa i narodu polskiego.

Okoliczności wojny

Trwający od 2014 r. konflikt między Ukrainą i Federacją Rosyjską. Został eskalowany 24 lutego 2022 r. Bezpośrednim agresorem w tym konflikcie jest Federacja Rosyjska, która oderwała od Ukrainy część jej terytoriów, zamieszkanych głównie przez ludność rosyjskojęzyczną. Pośrednim i głównym autorem konfliktu są elity anglosaskie, prowadzone przez małoczapeczkowych. Cele konfliktu ukraińskiego od strony Anglosasów są następujące: wyrwanie Ukrainy z orbity wpływów Rosji; podporządkowanie całej Ukrainy, jej ludności i zasobów Anglosasom i małoczapeczkowym; blokowanie wyjścia Rosji z planów państwa światowego; wciągnięcie Polski do konfliktu z Rosją: trzymanie całej Europy w szachu za pomocą zagrożenia rosyjskiego i wymuszenie zgody na federalizację Unii Europejskiej, co jest niezbędne dla państwa światowego; za pomocą wojny i groźby wojny utrzymanie przez gnostyków panowania nad USA, UE i rządami państw europejskich.

Cele wojny od strony Rosji są następujące: przyłączyć do Federacji Rosyjskiej te części państwa ukraińskiego, gdzie dominuje ludność rosyjskojęzyczna, gdzie jest przemysł i zasoby naturalne; odciąć pozostałą część państwa Ukraińskiego od Morza Czarnego; Uzyskać lądowe połączenie z Naddniestrzem; uzależnić od Rosji całą Ukrainę i i wyrwać ją spod wpływów zachodnich, czyli anglosaskich i gnostycko-chazarskich; przepalić zasoby Zachodu w wojnie na wyniszczenie. Casus belli ataku Rosji w 2022 r. stanowiło oświadczenie prezydenta Ukrainy Wołodymira Żeleńskiego o przystąpieniu Ukrainy do NATO, co było rażącym naruszeniem ustaleń między państwami Zachodu a Rosją z początku lat 90-tych. Głębokim tłem wojny ukraińskiej jest próba odtworzenia wpływów gnostyków w Rosji i Chinach i obrona przez te państwa swojej niezależności. Oznacza to, że Rosja i Chiny walczą w tej chwili o niezależność od gnostyków. Przegrana tych państw w wojnie ukraińskiej i całym ciągu kolejnych wojen, uruchamianych przez gnostyków oznaczać będzie poddanie ich podobnej okupacji, pod jaką obecnie znajduje się Europa. Instrumentem uruchamiania tych wojen jest małe państwo chazarskie, popierane przez USA. Oznacza to, że Rosja i Chiny, prowadząc wojnę ukraińską walczą o wolność spod okupacji gnostycko-chazarskiej. Państwa te już pod taką okupacją były w XX wieku, więc ich elity wiedzą, co ona oznacza.

Przygotowania do wojny w Polsce

Po 24 lutego 2022 roku granice Polski zostały otwarte na oścież, poza granicą z Białorusią i Federacją Rosyjską. Przez nieszczelną granicę ukraińską wlały się do Polski miliony ludzi z Ukrainy, wśród których znajdowali się także liczni przybysze z Afryki i Azji. Ta fala migracji, którą można porównać tylko z wielką falą wędrówek ludów, które zmiotły z kart historii Imperium Rzymskie, została wchłonięta przez Polskę.

Na polskiej ziemi znalazła nie nieokreślona, niekontrolowana, bliżej nieznana masa ludzi, z których większość otrzymała od władz państwa polskiego przywileje prawne i socjalne. Pierwszy cel wielkiego zmieszania Polski został osiągnięty: zlikwidowano granicę z Ukrainą i przesiedlono do Polski miliony Ukraińców.

Równocześnie natychmiast państwo polskie przekazało większość wyposażenia swojej armii na Ukrainę, aby zostało użyte w wojnie z Rosją. Blisko granicy z Ukrainą, w miejscowości Rzeszów-Jesionki ulokowano wielką bazę logistyczną do zaopatrywania Ukrainy w materiały wojenne. Z Polski na Ukrainę powędrowała nie tylko ciężka broń, ale również ogrom wyposażenia wojskowego i cywilnego, pieniądze, energia elektryczna, paliwa i inne materiały, wszystko za darmo. Polska spłaca odsetki od pożyczki rządu ukraińskiego, NBP podarował bankowi ukraińskiemu swoje zyski, Polska płaci za system Starlink, utrzymujący łączność satelitarną na Ukrainie. To tylko wyjątki z bardzo długiej listy, całości haraczu, płaconego przez Polskę Ukrainie Polacy nie znają. Pokaźną część haraczu ukraińskiego stanowią transfery socjalne z budżetu RP na rzecz obywateli Ukrainy, mieszkających w Polsce i na Ukrainie. Państwo polskie utrzymuje więc drugi naród i drugie państwo, aby mogło ono swobodnie prowadzić wojnę z Rosją. Państwo polskie zostało zatem zaangażowane w wojnę z Rosją po stronie Ukrainy. Bez polskiego wysiłku i wkładu Ukraina już dawno musiałaby skapitulować, a gnostycy straciliby swoje narzędzie do destabilizacji Europy.

Zmiany rządów bez zmiany polityki

Gdy rozpoczęła się eskalacja wojny ukraińskiej w 2022 roku, rządy w Polsce sprawowała tzw.prawica. Zanim doszło do eskalacji, tzw.prawica zdołała przyjąć zabójczą polityką Zielonego Ładu oraz zrezygnować na rzecz UE z większości polskiej suwerenności. Następnie tzw.prawica zrealizowała większość zaleceń gnostyków w ramach „akcji pandemia”. Gospodarka została zdemolowana, inflacja uruchomiona, sektor prywatny zaburzony, szkolnictwo scyfryzowane, służba zdrowia zamknięta, połowa ludności zaszczepiona. Pod pozorem walki ze skutkami tzw.pandemii uruchomiono KPO, czyli Krajowy Plan Odbudowy. Zawiera on ogrom regulacji, zmieniających infrastrukturę i systemy państwa polskiego tak, aby były zależne od UE. Wiąże się to z wielkim zadłużeniem Polaków i przestawieniem państwa polskiego na usługi dla ludzi innych, niż Polacy. Warunkiem otrzymania pieniędzy z Unii jest realizacja kolejnych tzw. kamieni milowych, czyli instalacja w Polsce tych rozwiązań, które sobie życzy Unia. Władze w Polsce wdrażają KPO i jego kamienie milowe, pomimo że słynne obiecane pieniądze nadal do Polski nie trafiły. Rządy tzw.prawicy, prowadzone przez Wielką Morawę charakteryzowały się dokładną odwrotnością tego, co było oficjalnie podawane do publicznej wiadomości w stosunku do tego, co było faktycznie robione. Ten stan udało się utrzymać przez dwie kadencje dzięki kilku prostym zabiegom. Po pierwsze, wszystkie media głównego nurtu uprawiały dezinformację, nie głosząc prawdy, lecz to, co gnostycy sobie życzyli podawać Polakom. Po drugie, tzw.prawica sprawnie posługuje się się straszakiem na swoich wyborców w postaci strachu przed konkurencyjnym blokiem lewicowo-liberalnym.

Zmiana rządów nastąpiła w roku 2023, na jesieni, po wyborach parlamentarnych. Władzę objął blok lewicowo-liberalny, odsuwając tzw.prawicę. Nastąpiła zmiana rządów, ale nie zmiana wektora polityki. Różnice można wykazać nie w istocie rządów, ale w przypadłościach. Istotą nadal jest likwidacja tych systemów państwa, które służą Polakom, rozbudowa tych systemów, które Polakom mogą szkodzić, stopniowa likwidacja narodowości polskiej. Nowa władza natychmiast rozpoczęła więc masową dezorganizację wszystkiego, co jest dla Polaków przydatne: edukacji, sprawiedliwości, służb mundurowych, gospodarki, spółek skarbu państwa, mediów. Rozpoczęło się niekontrolowane zadłużanie budżetu Polski i gorączkowe prace nad sprowadzeniem na polskie terytorium wielkich mas ludności z innych kontynentów.

Różnice między obiema ekipami są proste do zarysowania. Tzw.prawica musiała zostać przekupiona i zastraszona, aby gnostycy mogli ją szantażować. Temu właśnie posłużyła afera podkarpacka. Pomimo tych działań w obozie tym znaleźli się ludzie, którzy zachowywali lojalność wobec własnego państwa i narodu. Byli co prawda identyfikowani i pozbawiani wpływów, lecz mimo wszystko obóz ten nie był dla gnostyków zbyt wygodny, domagają się oni bowiem całkowitego oddania.

Dlatego w wyborach 2023 wygrał obóz lewicowo-liberalny. Składa się on w większości z osób, których nie trzeba przekupywać i szantażować, aby uzyskać od nich antypolonizm. Są tam czynni ludzie pochodzenia niepolskiego, głównie niemieckiego, ukraińskiego i chazarskiego. Niektórzy mają nawet podwójne obywatelstwa. Część z nich to renegaci, którzy wyrzekli się swojej tożsamości i przeszli na drugą stronę. Jest też istotna różnica co do wyborców. Obóz tzw.prawicy popierają polscy patrioci, których trzeba oszukać, aby uzyskać ich poparcie. Obóz lewicowo-liberalny popierają ludzie o świadomości antypolskiej, chorujący na ojkofobię, czyli niechęć do wszystkiego, co własne. Dla nich dobrze jest odrzucić polskość na rzecz nowoczesności, której symbolem jest UE. Część z nich padła ofiarą dezinformacji, część choruje na AMS – Antypolską Manię Samobójczą, i zwykle są tak zaciekli, że nie potrafią niczego zrozumieć. Dlatego politycy, którzy ich reprezentują mogą likwidować Polskę i polskość bezkarnie, niszczenie Polskie na ich wyborcach nie robi wrażenia, a wręcz przeciwnie – powoduje entuzjazm. O płynnej kontynuacji polityki likwidacji Polski świadczy chociażby transformacja systemu edukacji. Docelowo polska szkoła, tak samo, jak systemy innych państw europejskich ma zostać zamieniona na system hodowli niewolników i sprzężony z całą machinerią unijną, pod nazwą Europejskiego Obszaru Edukacyjnego. Ekipa lewicowo-liberalna wcisnęła tu pedał gazu, ale mogła to zrobić dzięki wielkim pracom przygotowawczym, wdrożonym przez Wielką Morawę.

Zrozumienie teatru przyszłej wojny w Polsce wymaga zrozumienia głównych graczy i niektóre figury globalnej polityki.

Anglosasi

Wielka Brytania jest obecnie cieniem Imperium Brytyjskiego, ale do I Wojny Światowej zarządzało światem. Już wtedy Zjednoczone Królestwo podporządkowane było gnostykom i interesom małego państwa Chazarów. Dziś widać to jeszcze bardziej, a polityka tego państwa, samobójcza wobec własnych obywateli jest także zabójcza dla Europy i wszystkich jego sojuszników. USA zostały założone przez masonów do przeprowadzenia wielkich zmian na świecie i utorowania drogi gnostykom do budowy jednego globalnego imperium i sprawowania niepodzielnej władzy nad nim. Od ponad stu lat, mniej więcej od powstania Rezerwy Federalnej polityka USA zarządzana jest bezpośrednio przez gnostyków, a od czasów II Wojny Światowej podporządkowana interesom małego państwa Chazarów, podobnie, jak Wielka Brytania. Dla realizacji gnostyckich celów USA zostały hegemonem światowym, a dolar główną walutą świata. Przez długi czas dawało to ludności i elitom Stanów Zjednoczonych doskonałe paliwo do rozwoju ich znaczenia i bogactwa, co trwało mniej więcej do początku XX wieku. Teraz zaś dalsze trwanie USA jako gnostyckiego hegemona światowego wiąże się z wielkim obciążeniem gospodarki i finansów USA, rosnącym zadłużeniem i niszczeniem społeczeństwa w celu jego przebudowy. Amerykanie jednak połapali się w tym i zażądali od swoich polityków odejścia od polityki globalnej oraz skupienia się na interesach państwa amerykańskiego. To żądanie utorowało drogę do drugiej kadencji Donalda Trumpa, co spowodowało proces, który nazywam Czwartą Rewolucją Amerykańską. Trump zaczął ją wdrażać, co znaczy, że powinien zakończyć wojnę ukraińską i nie wszczynać nowych konfliktów. Tymczasem po kilku miesiącach polityka zagraniczna USA wykonała gwałtowny zwrot ku eskalacji różnych wojen, łącznie z wojna światową. Wszystkie te gwałtowne zmiany odbyły się w interesie małego państwa Chazarów, co należy zgrać z zamieceniem pod dywan afery Epsteina. Oznacza to, że prezydent USA jest szantażowany przez małoczapeczkowych, elity USA są do głębi skompromitowane, a państwo amerykańskie nie jest suwerenne w sprawach tak fundamentalnych, jak wojna i pokój. Suma tych wpływów oznacza, że zarówno Wielka Brytania, jak i USA znajdują się pod okupacją gnostycko-chazarską.

Czytaj też:

Trump i Zelenski-historia prawdziwa, cz.1

Trump i Zelenski-historia prawdziwa, cz.2

Czwarta rewolucja amerykańska

Czy i kogo zdradził Trump

Rosja i Chiny

Traktuję te państwa razem, gdyż obecnie zawarły strategiczny sojusz, wydaje się, że trwały. Oba państwa zostały w I połowie II wieku przejęte przez gnostyków i pokierowane drogą, która miała ich doprowadzić do państwa światowego. Szalone i zbrodnicze eksperymenty, prowadzone przez Lenina, Stalina i Mao nie wyrastały z interesów tych państw i społeczeństw, lecz zostały narzucone przez gnostyków i moderowane w ramach kolejnych rewolucji, wojen, kryzysów i procesu, zwanego Zimną wojną. Od 2008 roku państwa te stopniowo wyszły z programu globalnego i prowadzą teraz swoją własną, suwerenną politykę, działając w sojuszu BRICS. Ich gospodarki weszły na drogę dynamicznego rozwoju i jest tylko kwestią czasu, jak przejmą od gospodarek Zachodu prowadzenie spraw świata. Ten proces będzie oznaczać koniec dominacji dolara, a co z tym związane, koniec hegemonicznej roli USA, a zarazem znaczne ograniczenie wpływów gnostyków i małego państwa Chazarów. Przeciwko Rosji i Chinom została uruchomiona Ukraina i wojna na jej terytorium, a także inne konflikty, tworzone przez małe państwo Chazarów z użyciem USA, UE i Wielkiej Brytanii. Rosja i Chiny przewodzą w tej chwili tym państwom, które nie chcą znaleźć się pod okupacją gnostycko-chazarską. Dla Chin obecne i nadchodzące zmagania mają znaczenie kluczowe dla zachowania ich potęgi i niezależności. Obecnie Chiny, kosztem wielkich wyrzeczeń i obciążeń ludności, wypracowały wielką potęgę gospodarczą i finansową, ale nie mają niezależności geopolitycznej. Oznacza to, że sprzedaż większości ich towarów, która jest źródłem potęgi Chin wymaga transportu drogami morskimi, które mogą zostać przerwane przez mocarstwo morskie USA. Ma ono sieć dogodnych baz, flotę i lotnictwo, i posiada jeszcze takie zasoby, że mogłoby zablokować na pewien czas Chiny. Oznaczałoby to wielkie kłopoty dla władzy w Pekinie, dlatego Chiny dążą do budowy Nowego Jedwabnego Szlaku, Azję Południowo-Wschodnią z Europą Zachodnią, a stamtąd przez Morze Śródziemne i Atlantyk z resztą świata. Zapewniłoby to swobodny handel Chin z Eurazją, Afryką i obiema Amerykami. Szlak ten zakłada przejście przez ziemie Polskie, na czym Polacy mogliby bardzo skorzystać. Ten projekt jest stanowczo blokowany przez USA i Izrael, które mają własne, konkurencyjne plany.

Europa

Mowa o części zachodniej i środkowej kontynentu. Jej trzon część stanowi Unia Europejska, do której należy też Polska. Jej oficjalna historia i cele zostały sfałszowane. W rzeczywistości jest to instrument podboju, kolonizacji, eksploatacji i transformacji narodów Europy, ukrywany za ich dobrowolnymi zgodami. Faktycznie realizowany jest projekt Paneuropy, opisany przez Richarda Koudenhove-Kalergi w dwóch książkach: Paneuropa (1923 r.) i Idealizm praktyczny (1925 r.), połączony z federalnym eurokomunizmem, opisanym przez Altiero Spinelliego w słynnym Manifeście z Ventotene (1941 r.). Europa ma stać się jednolitym etnicznie i społecznie obszarem, bez państw narodowych i narodów. Głównym środkiem do tego celu ma stać się wymiana ludności poprzez sprowadzenie wielkich ilości ludzi z Afryki i Azji. W ten sposób ma powstać nowa, jednolita rasa negroidalna, mająca jednolitą, europejską tożsamość. UE dąży do stania się państwem federalnym, wykorzystując skorumpowanych i agenturalnych polityków i urzędników państw narodowych. Stałą metodą europejskiej kasty jest oszustwo, korupcja i zastraszanie. Jeden z głównych celów UE polega na likwidacji państw narodowych i narodów. Struktury państw są stopniowo pochłaniane przez puchnącą administrację unijną, a narody likwidowane poprzez demoralizację, rozdawnictwo socjalne, zabójczą politykę gospodarczą zielonego ładu, sprowadzanie wielkich mas młodych mężczyzn z Afryki i Azji.

W Polsce dodatkowo dochodzi aspekt ukrainizacji i przekazaniu majątku Polski na Ukrainę. Do UE należy doliczyć Wielką Brytanię, która co prawda opuściła UE, ale prowadzi taką samą politykę wewnętrzną, a w sprawach wojny ukraińskiej również zagraniczną. UE i Wielka Brytania próbują powołać do życia Europejską Unię Obrony, która do struktur UE dodaje komponent zarządzania wojskowego i zadłużania państw bez ograniczenia. Obecna polityka UE jawnie zaprzecza tym wartościom, które do niedawna były kojarzone z Europą i Zachodem. Odchodzą w niebyt wolności i prawa obywatelskie, w tym wolność słowa, opinii i religii; dobrobyt gospodarczy; bezpieczeństwo wewnętrzne i zagraniczne; praworządność; demokracja. Obecnie Europa jest całkowicie bezwolna i posłuszna gnostykom. Wspiera wojnę ukraińską i dąży do jej eskalacji oraz wciągnięcia do niej Polski. Prym w podżeganiu wojennym wiodą Wielka Brytania, Francja i Niemcy. W sierpniu 2025 r. prezydent Trump narzucił UE wysokie cła oraz konieczność inwestycji europejskich w USA, między innymi zakup surowców energetycznych oraz broni, która następnie ma zostać przekazana Ukrainie. Suma tych wpływów oznacza, że Europa znajduje się pod okupacją gnostycko-chazarską, a zasięg tej okupacji wyznacza nowa żelazna kurtyna. Od północy przebiega ona granicami Norwegii, Finlandii, państw bałtyckich i Polski, obejmuje Ukrainę, dalej wzdłuż wschodniej granicy UE. Z tej okupacji wyłamują się w tej chwili Węgry i Słowacja.

Izrael i jego cele

W latach 2022 – 2025 Izrael zaatakował siedem państw na Bliskim Wschodzie, między innymi Iran. Może to robić dzięki wielkiemu wsparciu politycznemu, finansowemu i militarnemu USA. Izrael to państwo, powstałe w 1948 roku na ziemiach starożytnego Izraela, dzięki poparciu USA, Wielkiej Brytanii i w początkowej fazie Związku Radzieckiego. Od początku XX wieku polityka syjonizmu, prowadzona przez to państwo stała się oficjalną i nieoficjalną polityką anglosaskich mocarstw morskich: Wielkiej Brytanii i USA. Po II Wojnie Światowej, a w szczególności od czasu Soboru Watykańskiego II i przemian obyczajowych po rewolucji seksualnej syjonizm stał się też obowiązkową polityką pozostałych państw Zachodu. Obecnie Izrael posiada wielkie wpływy sterownicze, głównie na obszarze umownego Zachodu, zarządzanego przez Anglosasów. Są one zdecydowanie większe, niż potencjał tego państwa, co świadczy o istnieniu wpływów nieoficjalnych na struktury władzy państw Zachodu. Z pewnością można tu zaliczyć uzależnienie od globalnej finansjery, w większości znajdującej się w rękach ludzi żydowskiego pochodzenia, lecz z równą pewnością można przyjąć, że są także inne wpływy, których przejawami są takie sprawy, jak afery wokół Jeffreya Epsteina i afera podkarpacka. Wszystkie te uzależnienia zawsze prowadzą do podległości rządów Zachodu polityce Izraela. Te stany faktyczne nie są nagłaśniane w mediach masowych, być może poprzez powiązania struktury właścicielskiej. Strategia międzynarodowa Izraela jak dotąd była bardzo skuteczna.

Swoje zamierzenia w polityce międzynarodowej realizował, rozgrywając konflikty polityczne i zbrojne. Zawsze przedstawiał siebie jako stronę napadniętą, wymagającą natychmiastowej ochrony społeczności międzynarodowej. Zawsze też dzięki wsparciu mediów masowych i polityków Zachodu państwo to otrzymywało wsparcie i pomoc, głównie ze strony USA, które uczyniło siebie międzynarodowym rzecznikiem spraw Izraela. Wielkim ułatwieniem dla Izraela w uzyskaniu międzynarodowej pomocy i wsparcia było odwoływanie się do Holocaustu i pamięci o żydowskich ofiarach ludobójstwa, których liczba obecnie określana jest na 6 milionów. Każdy głos sprzeciwu wobec polityki Izraela, a nawet zadawanie pytań o żydowskie wpływy natychmiast uruchamia gwałtowną kampanię oskarżeń medialnych i prawnych. Bardzo wpływowe organizacje żydowskie w krajach Zachodu aktywują swoje wpływy i oskarżają wszystkie niewygodne podmioty o antysemityzm i negowanie Holocaustu. Wykorzystują w tym celu przepisy, obowiązujące w wielu krajach, które traktują podważanie narracji, tworzonych przez państwo Izrael i organizacje żydowskie jako przestepstwo. W ramach rozgrywania interesów Izraela oraz szerzej międzynarodowych środowisk żydowskich Polska była i nadal jest oskarżana o współudział lub nawet sprawstwo Holocaustu. W ten sposób państwo polskie i naród polski są pod ciągłym ostrzałem informacyjnym, co skutecznie paraliżuje niezależną politykę polską.

Obecnie Izrael stara się za wszelką cenę nie dopuścić do utraty kontroli nad USA i Europą. Używa do tego konfliktów, np. w Strefie Gazy, Libanie, Jemenie, z Iranem. Izrael wraz z USA i państwami arabskimi planuje utworzenie korytarza lądowego, łączącego Izrael ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi, co jest częścią wielkiego zamierzenia. Powstać ma wielki szlak handlowo-telekomunikacyjny, służący przesyłaniu towarów, surowców i informacji, łączący Azję, Afrykę i Europę. To zamierzenie jest konkurencją dla chińskiego Nowego Jedwabnego Szlaku. Jego realizacja pozwoliłaby na uzależnienie Chin od tandemu USA/Izrael, utrzymanie hegemonii tych państw i roli dolara jako głównej waluty świata. Atak Izraela na Iran z czerwca 2025 r. należy więc uznać zarówno jako czyszczenie przedpola dla tego zamierzenia, jak i próbę zaszkodzenia Chinom i Rosji. Iran jest głównym dostawcą węglowodorów dla Chin i sojusznikiem Rosji. Jego podbój przez tandem USA/Izrael byłby wielkim problemem surowcowym dla Chin i wizerunkowym dla Rosji.

Wojnę ukraińską należy również traktować w ten sam sposób, tak samo jak inne konflikty, w które aktualnie zaangażowany jest i będzie Izrael. Wszystkie one koncentrują się w rejonie styku trzech kontynentów: Europy, Azji i Afryki. Przez ten obszar przechodzą oba planowane szlaki handlowe: chiński i izraelsko-amerykański. Oznacza to, że obecne konflikty, toczące się w tym rejonie, również na Ukrainie leżą w interesie tandemu USA / Izrael, zakłócają bowiem realizację projektu chińskiego. Oznacza to również, że eskalacja konfliktu ukraińskiego, która w każdym wariancie angażuje Polskę leży w strategicznym interesie zarówno USA, jak też Izraela. Przy czym USA mogą łatwo zmienić swój priorytet i odstąpić od eskalacji, jeśli inne rozwiązanie będzie bardziej opłacalne. Z tym drugim jest inaczej, wchodzą bowiem kwestie ideologiczne.

Ciąg dalszy w części drugiej.

Koniecznie przeczytaj „Poradnik świadomego narodu”: LINK

_____________

Wojna w Polsce, czyli kształt rzeczy strasznych, cz.1, Bartosz Kopczyński, 14 sierpnia 2025

Germanizacja i odpolszczanie Wrocławia

Germanizacja i odpolszczanie Wrocławia

12.08.2025 https://www.tysol.pl/a144975-germanizacja-i-odpolszczanie-wroclawia

Coraz więcej jest we Wrocławiu znaków rzekomej niemieckiej tożsamości. Eksponowane są nawet najbardziej banalne epizody tej części jego dziejów. Pamięć o polskim wkładzie w wielkość tej metropolii spychana jest na margines.

Archikatedra św. Jana Chrzciciela we Wrocławiu Germanizacja i odpolszczanie Wrocławia

Archikatedra św. Jana Chrzciciela we Wrocławiu / pixabay.com

Co musisz wiedzieć?

  • Samorządy miast takich jak Gdańsk, Szczecin, czy Wrocław, od lat w coraz większym stopniu eksponują swoje “niemieckie korzenie”
  • Ostatnio, oburzenie wywołała np. sprawa powrotu niemieckiej nazwy Mostu Grunwaldzkiego, która była tam ostatnio eksponowana za czasów Hitlera
  • – Rzekoma odwieczna niemieckość Wrocławia jest bzdurą – uważa znawca historii Wrocławia Artur Adamski

Korzenie Wrocławia

Rzekoma odwieczna niemieckość Wrocławia jest bzdurą. W początkach państwowości czeskiej istniał tu gródek o imieniu wziętym od księcia Vratislawa. Ekspertyzy węglowe dowiodły, że po roku 980 Mieszko I zbudował w jego miejscu warowny gród. W roku 1000 decyzją Bolesława Chrobrego stał się on siedzibą biskupstwa. Od polskiej prowincji kościelnej zostało ono oderwane dopiero w roku 1821.

Tak długo wśród tutejszych katolików silnie obecna była polszczyzna, której zanik przyspieszył dopiero wprowadzony w Prusach obowiązek chodzenia do niemieckojęzycznych szkół. Prowadzone od roku 1904 badania prof. Kazimierza Nitscha zaskoczyły ciągłą obecnością w szerokim pasie przylegającej do Dolnego Śląska Wielkopolski wszystkich językowych zjawisk charakterystycznych dla śląskiego dialektu naszego języka. Polskojęzycznych Dolnoślązaków ciągle więc musiało być mnóstwo, a ich kontakty z Wielkopolanami tak żywe, że wywierały wpływ na ich język.

Wszystko to mimo niemieckiej kolonizacji, już w XIII w. odciskającej się na składzie wrocławskiego patrycjatu czy związków małżeńskich, skutkiem których rycerskie rody Świnków zamieniały się w Schweinerów, a Krakwiczów w Krakwitzów.

Nazwiska dawnych Dolnoślązaków często zdradzają narodowość ich przodków. Uważającym się za Niemców zdarzały się powroty do tożsamości pradziadów. Najgłośniejszy był przypadek ziemianina spod Legnicy Alfreda von Olszewskiego, który po przeczytaniu „Trylogii” zadeklarował się jako Polak, tego samego żądając od swoich dzieci.

W okolicach Wrocławia nie brakowało też ziemian od polskich korzeni się nie odżegnujących, jak np. Machniccy, czy przyjmujących sarmacki styl życia Dolnoślązaków świeżej daty, jak przybyły w XVIII w. znad Renu ród Schaubertów – polonofili słynących z husarskiej fantazji i trumiennych portretów wykonywanych dla każdego członka rodziny. To w podwrocławskim Henrykowie w roku 1270 napisane zostało pierwsze zdanie w języku polskim. Od wynalezienia druku Wrocław zawsze należał też do głównych ośrodków wydawania polskich książek. To w nim w XIX w. premierę miała część dzieł Krasińskiego, Klementyny Tańskiej-Hoffmanowej, a stale wznawiano Jana Kochanowskiego, Juliusza Słowackiego, Ignacego Krasickiego, Jana Potockiego, Franciszka Karpińskiego

Wrocław polski, czeski, niemiecki

W średniowieczu rangę przodującą w Polsce zyskiwał Wrocław za sprawą ludzi takich jak palatyn Krzywoustego Piotr Włast, świetny gospodarz fundujący opactwa m.in. na podwrocławskim Ołbinie, gdzie jedna z romańskich świątyń należała do największych w środkowej Europy. Nie mniejszą pracę wykonali piastowscy Henrykowie, których stolica po pożodze tatarskiej lokowana była z rozmachem oznaczającym budowę jednej z największych metropolii kontynentu. Wrocław stawał się wtedy rzeczywistym centrum polskiej państwowości.

Henryk Probus budował w nim na wskroś królewski zamek i ledwie krok dzielił go od koronacji. W 1290 roku dobrą passę śląskich Piastów i szanse Wrocławia na rangę stolicy polskiego państwa oddaliła nagła śmierć Probusa, a bezpotomne odejście w 1335 roku ostatniego wrocławskiego Piasta spowodowało przejście pod zwierzchność czeską.

Sprzeciwiał się temu biskup Nankier i wiele przemawia za tym, że tylko jako tymczasową utratę Śląska uważał Kazimierz Wielki. Zobowiązanym do jego odzyskania miał być Władysław Jagiełło, o konieczności tej pisał Jan Długosz. Wymianę dziedzictwa Piastów na posiadłości włoskie oferowała Bona Sforza. O Wrocławiu i Śląsku pamiętano, w latach 1471–1526 znalazły się nawet pod berłem Jagiellonów. Z nadarzających się okazji powrotu Polski nad Odrę nie skorzystano wskutek konieczności odpierania ciągłych agresji ze wschodu, południa i północy. Wrocław przechodził z rąk do rąk, w czasach Macieja Korwina zdarzył mu się nawet epizod panowania węgierskiego. Lata przynależności do kolejnych państw podliczał prof. Jerzy Łojek, z którego podsumowania wynika, że przynależność Wrocławia do Polski składa się na ok. 446 lat. Czyli nie tylko więcej od ok. dwóch wieków związku miasta z Czechami, ale i od trwającej łącznie od roku 1526 do 1945 przynależności kolejno do monarchii Habsburgów, Prus i wreszcie – Niemiec.

Jednak to, że przez dwa stulecia poprzedzające powrót do Polski Wrocław należał właśnie do Prus i Niemiec, ma oczywiste konsekwencje w postaci niedawnego i sporego dziedzictwa tych wieków.

Większość jednak tego, co definiowane bywa jako „poniemieckie”, w dużej mierze jest dziełem powojennej odbudowy.

W wydanym w 2009 roku albumie „Wrocław 1947. Fotografie lotnicze” zobaczyć można nie tylko pustynię, w jaką zamienione zostały najludniejsze dzielnice, ale też te zdefiniowane jako ocalone. A ich zdjęcia pokazują, że niemal wszystkie domy pozbawione w nich były dachów. W rzeczywistości nie miały też okien, często ścian i wielka ich część wymagała gruntownej odbudowy. Mnóstwo zachowanej tkanki miasta, posiadając przedwojenny rodowód, ma powojenne stropy. Co w większym stopniu czyni je dziełem powojennych, a nie przedwojennych gospodarzy.

Prof. Jerzy Woźniczka, konkludując to, co zostało po zmieniających się włodarzach, stwierdził, że z czasów Piastów mamy głównie zamki i gotyckie kościoły, z czesko-habsburskich barokowe klasztory, a z prusko-niemieckich koszary i więzienia.

Wnioskowi temu trudno odmówić słuszności. Wszystkie kościoły starsze od barokowych to fundacje Piastów. Na samym Starym Mieście stoi ich kilkanaście, w całym Wrocławiu taki rodowód ma kilkadziesiąt. Wrocławskie zamki potomków Bolesława Krzywoustego ocalały tylko we fragmentach. Te z Ostrowa Tumskiego dają jednak wyobrażenie o potędze Bolesława Wysokiego i jego następców. W podziemiach zobaczyć możemy m.in. część największej wieży mieszkalnej ówczesnej Europy.

Wrocław habsburski

Najwspanialszą pamiątką czasów habsburskich jest Uniwersytet, utworzony w roku 1702 jako Akademia Jezuicka. Jej inicjatorem, organizatorem i pierwszym kanclerzem był pochodzący z Inflant Fryderyk Kazimierz Wolf. Narodowość tej postaci, która karierę zaczęła na dworze Jana Kazimierza, prof. Gościwit Malinowski definiuje jako polską niemieckiego jedynie pochodzenia.

Z najpiękniejszym wnętrzem uczelni, Aulą Leopoldiną, związane jest kuriozum, którym jest portret Fryderyka II. Po zdobyciu miasta w roku 1742 zażądał on, by stanowiący część galerii dobrodziejów akademii portret cesarza Rudolfa II zastąpić jego własnym, mimo że rządy Fryca były dla niej kataklizmem.

Pojawienie się tego władcy przerwało budowę gmachu akademii, który miał być o jedną trzecią większy. Na parę dziesięcioleci zdegradował ją do roli seminarium duchownego, a prowadząc permanentne wojny, wspaniałą budowlę zamieniał w koszary, więzienie dla tysięcy jeńców, stajnie, magazyny, lazarety. W salach pełnych dzieł sztuki żołdactwo paliło ogniska, wybuchały pożary, perła architektury obracała się w ruinę.

Aula Leopoldina miała sporo szczęścia zarówno w wieku XVIII, jak i w roku 1945. Połowę gmachu bomby obróciły wtedy w gruzy, ale najpiękniejsza aula przetrwała bez wielkich zniszczeń. A w niej galeria portretów wraz z podobizną Fryderyka II. Tylko jeden z nich należy dziś do pierwotnego wystroju auli. Wszystkimi innymi – zastępowano wcześniejsze, wyrzucając np. wizerunki papieży, by w ich miejsce powkładać pruskich dygnitarzy.

Kiedy w roku 1945 w ruinach akademii i późniejszego Universitat Breslau powstawał Uniwersytet Wrocławski, profesorowie wywodzący się głównie z Uniwersytetu Jana Kazimierza zastanawiali się nad dziedzictwem wypełniającym Aulę Leopoldinę. Marmurowa postać jej patrona nie budziła niechęci – cesarz Leopold był nie tylko fundatorem uczelni, ale i sojusznikiem Polski. W czasach potopu wsparł nas 16 tysiącami żołnierzy. Dowodzący nimi Melchior von Hatzfeld spoczywa w podwrocławskich Prusicach pod sarkofagiem z wizerunkami walk m.in. o Kraków i Poznań. Oczywisty wstręt budził jednak znajdujący się w auli portret Fryderyka. I mimo że w roku 1945 wszystko, co pruskie, wywoływało fatalne skojarzenia, wizerunku inicjatora I rozbioru nie usunięto, uznając obraz za część dzieła sztuki, którym jest Leopoldina. W roku 1997 została ona jednak okradziona i sześć portretów, w tym Fryderyka II, uznano za utracone bezpowrotnie. Czyż nie należałoby w tej sytuacji przywrócić do galerii dobrodziejów uczelni, tych, którzy naprawdę nimi byli?

Należeli do nich papieże i królowie, których wizerunki odtworzyć można na podstawie ich znanych portretów. Zamiast tego mamy dziś w Leopoldinie najświeższej daty kopie wizerunków Fryderyka II i pruskich dygnitarzy. A nie mamy w tym najważniejszym dla Uniwersytetu wnętrzu godła Rzeczpospolitej Polskiej, które po ostatniej konserwacji – nie wróciło.

„Omnia per Polonia!”

To we Wrocławiu w 1816 roku powstała pierwsza polska korporacja akademicka, której hasłem było „Omnia per Polonia!”.

W murach wrocławskiego uniwersytetu studiowali Marian Langiewicz, Józef Lompa, Adam Asnyk, Jan Kasprowicz, Wojciech Korfanty, Ignacy Chrzanowski, liczni uczestnicy wszystkich naszych powstań narodowych XIX i XX wieku. Wśród profesorów byli współtwórca współczesnej medycyny Jan Mikulicz-Radecki i wyniesiony do godności rektora filolog Władysław Nehring.

Sensacją akademickich dziejów miasta były następstwa wykładu prof. Rudolfa Westphala, nacjom używającym deklinacji sześcioprzypadkowej przypisującego „przyrodzoną podrzędność”. Polemiczny głos polskich studentów doprowadził do wyzwania jednego z nich na pojedynek. Westphal w ustalonym przez sekundantów miejscu się nie zjawił, więc gazety wydrukowały protokół o jego „obraniu z czci i honoru”, a senat uniwersytetu ogłosił wydalenie ze społeczności akademickiej. Westphal zniknął wtedy jak kamfora, po latach karierę wznowił w Moskwie.

Przez całe stulecia Niemcy we Wrocławiu przeważali, ale obecność w nim Polaków zawsze była znacząca.

Kiedy w 1806 roku miasto otoczyły wojska Napoleona, narodowy skład jego garnizonu przyczynił się do szybkiej kapitulacji.

Dwie piąte stanowili w nim bowiem Polacy, ośmiuset zbiegło do Francuzów, wraz z którymi w zdobytym mieście znaleźli się też ułani Legionów Polskich, przyprowadzający tysiąc jeńców wziętych do niewoli po zwycięskich szarżach pod Szczawnem. W 1807 roku sformowano we Wrocławiu trzy polskie pułki. Wyspami polskości były przedmieścia, Ostrów Tumski (liczni polscy duchowni i niemal zawsze polski biskup pomocniczy), Ołbin z kościołem św. Michała – jednym z największych w mieście i zwanym polskim. Wprawdzie w spisie przeprowadzonym w roku 1910 narodowość polską zadeklarowało ledwie 3% wrocławian, jednak rzeczywista ich liczba mogła wynosić nawet 50 tysięcy. Gwałtownie zaczęło ich ubywać po roku 1918, gdy wrogość otoczenia wzrosła, a granica II RP była blisko. Idylliczny obraz tamtych czasów, ukazywany dziś w niezliczonych wystawach i książkach, mało ma wspólnego z prawdą. W skali poparcia dla NSDAP ówczesny Wrocław ścigał się z Gdańskiem, jako pierwszy dorobił się obozu koncentracyjnego, to w nim powstawały zręby ludobójczego Generalplan Ost. Na Polaków napadano, demolowano siedziby ich organizacji, nawet Konsulat RP. Od 1939 roku miasto wypełniało się przymusowymi robotnikami i więźniami obozów, wśród których Polacy należeli do najliczniejszych. Działał polski ruch oporu, ale – jak w przypadku siatki Olimp – kończyło się to śmiercią jego uczestników.

Wtórna germanizacja Wrocławia

W 1945 roku powszechne było wśród Polaków przekonanie, że za zabitą Warszawę Niemcy zapłacą Wrocławiem, a zwycięskie mocarstwa ziemie do Odry i Nysy uznały za rekompensatę połowy Polski anektowanej przez ZSRS. Miasto, które w 75% było kupą gruzów, jest dziś metropolią bardziej rozległą i ludną niż kiedykolwiek wcześniej. Większość wrocławian mieszka w domach od fundamentów zbudowanych w ostatnim osiemdziesięcioleciu.

Coraz częściej dochodzi jednak do wynaturzeń historycznej narracji i symbolicznej przestrzeni Wrocławia. Według szydzących z polskości pisarek „nazwy miejscowe nadane w roku 1945 są brzydkie i bez polotu”. A prawda jest taka, że trud wybitnego językoznawcy prof. Stanisława Rosponda w ok. 90% polegał na przywracaniu pierwotnego, polskiego brzmienia imion tysięcy wsi i osiedli.

W postaci ledwie zniemczonej wszystkie one przetrwały aż do czasów Hitlera, kiedy powymyślano dla nich całkiem nowe, niemieckie, i które mimo totalitarnych realiów III Rzeszy nie zdołały wejść do pozaoficjalnego użytkowania. Z fasad pałaców zniknęły tablice informujące o ich powojennej odbudowie, podobnie jak płyty upamiętniające liczne filie obozów pracy. Rzadko żądanie ich przywrócenia przynosi skutek taki, jak w przypadku upamiętnienia Emanuela Kani, autora muzyki do „Ballad i romansów” Adama Mickiewicza czy Stefana Kulczyńskiego – polskiego lekarza, cudem ocalonego z łap Gestapo, a potem UB, którego dom służy dziś jako pałac ślubów.

Nawet Rok Józefa Wybickiego nie był we Wrocławiu powodem, by autora naszego hymnu upamiętnić na fasadzie domu, w którym mieszkał i napisał księgę „Życie moje”. Tacy wrocławianie jak Witelon, pierwszy polski uczony rangi światowej, w pamięci miasta niemal nie istnieją. Nie jest jej godny autor tłumaczeń, bez których nie byłoby sporej części nauki renesansu oraz dzieł pionierskich dla okulistyki i optyki? Albo Benedykt Polak, który po wyruszeniu z Wrocławia jako pierwszy Europejczyk dotarł na Daleki Wschód? Było to 25 lat przed wyprawą Marco Polo, o którym ani słowa nie ma w żadnej z azjatyckich kronik, a misję wrocławianina, autora pierwszego słownika języków Wschodu, opisano tam ze szczegółami. Nawet gdy miasto było Europejską Stolicą Kultury, niewiele zrobiono dla promocji jego unikatowych dokonań.

W czasach Marka Grotowskiego i Henryka Tomaszewskiego Wrocław był przecież światowym centrum nowego teatru. Zaraz potem – bastionem walki z komunizmem, w którym setki audycji Radia Solidarność Walcząca emitowano siecią tajnych nadajników rozmieszczonych w każdej dzielnicy. Ilość drukowanej w podziemiu prasy (prawie 500 tytułów!) była większa niż poza granicami naszego kraju w całym sowieckim imperium od Łaby po Kuryle. Tutaj działała Pomarańczowa Alternatywa.

Czy to nie większy powód do chwały od stworzonej w Pałacu Fryderyka II apoteozy Hohenzollernów, gloryfikującej nawet złodzieja polskich koron królewskich, który kazał je przetopić na polskie monety?

Na bramy mostu w roku 1945 zniszczonego tak dalece, że nie runął tylko dzięki pryzmie opartych o dno Odry barek, po 80 latach mają wrócić godła Prus, Rzeszy Niemieckiej i niemieckojęzyczny napis wyrażający cześć dla Wilhelma II. Był most tego samego imienia w Berlinie, ale i tam je zmieniono, czci tej kanalii nadal oddawać tam nikt nie zamierza. A we Wrocławiu mamy takich, co starają się być bardziej niemieccy od samych Niemców.

Niedziela: Białystok, Poznań, Zamość – Msze święte i pokutne Marsze Różańcowe za Ojczyznę

17.08.2025 Białystok, Poznań, Zamość – Msze święte i pokutne Marsze Różańcowe za Ojczyznę

12/08/2025 antyk2013

Na Różańcu świętym będziemy się modlić wraz z Maryja Królową Polski o Polskę wierną Bogu, Krzyżowi i Ewangelii oraz o wypełnienie Jasnogórskich Ślubów Narodu.

BIAŁYSTOK – O godz. 13.30 wyruszymy sprzed Katedry (ul. Kościelna 2), przejdziemy Rynkiem Kościuszki, ul. Lipową do Bazyliki Mniejszej p. w. św. Rocha.

Serdecznie zapraszam, Tadeusz Rosiński

====================================

POZNAŃ – początek o godz. 12.30 Msza Święta za Ojczyznę w Sanktuarium Bożego Ciała przy ul. Krakowskiej. Po Mszy Świętej Pokutny Marsz Różańcowy poprowadzi Ojciec Jerzy Garda. Zakończenie u Ojców Franciszkanów w Sanktuarium Matki Boskiej w Cudy Wielmożnej na Wzgórzu Przemysła.

=============================================

ZAMOŚĆ –  o godz. 15.00 Koronka do Miłosierdzia Bożego, po modlitwie wyruszy spod kościoła św. Katarzyny Pokutny Marsz Różańcowy.

Msza Święta za Ojczyznę w Kościele Rektoralnym Świętej Katarzyny, ul. Kolegiacka 3 o godz. 17.00

Kościół św. Katarzyny, pl. Jaroszewicza Jana, Zamość - zdjęcia

Obrona (tania a skuteczna) przed upałem

Co roku w porze upałów te parę prostych rad przypominam. Dziś, 10 lipca 2024 musiałem być w mieście, Warszawie. Upał. Z obrzydzeniem i przerażeniem widziałem okna od południa – zasłonięte grubymi zasłonami – od wewnątrz !! Oraz pudła zewnętrzne klimatyzatorów -odsłonięte, w pełnym słońcu. Masz, kretynie, zrozumieć, że “klima” musi być w cieniu, najlepiej od północnej strony budynku!! A zasłony – biała, ja zawsze promuję stare, dziurawe prześcieradła – przytrzymywane przez zamykane ramy okienne – ale od zewnątrz.

Poniżej stary tekst, jeśli męczy cię upał – przeczytaj całość…

kto zastosował i skorzystał – proszę o wiadomość. Bo męczy mnie koszmar, że gadam do słupa

==============================

[dla NOWYCH CZYTELNIKÓW i dla tych, co mają dobrą pamięć, ale krótką — POWTARZAM stary tekst:

Proste instrukcje, jak bez użycia “klimy” mieć o 8-12 stopni niższą temperaturę w mieszkaniu.

Zadziwia jednak, że mimo paru dziesiątków tysięcy otwarć tego artykuliku w poprzednich latach – są czytelnicy, którzy czytali, ale nie rozumieją, nie stosują…To nie sprawa IQ, lecz jakaś lekko-myślność… Powtarzam więc w 2019…. 2022…

A TV takich rad nie daje. Woli bredzić o “Zielonym Ładzie”. ]

=========================

Obrona (tania) przed upałem

[ “Wieszam” dopiero teraz – bo u mnie tak wyrosło dzikie wino na ścianie południowej i wschodniej domu (warstwa liści 30-40 cm, trzeba dobrze podlewać, bo intensywnie paruje, a przez to schładza ścianę), że upałów  nie zauważyłem na sobie.

Dla tych, co mają płaski dach i “smykałkę”, jest nowość – pod koniec tekstu.]

W mieszkaniu czy domu:

a)      Okna, na które pada słońce (południowy wschód do połudn. -zachodu) zasłaniać na dzień białym materiałem (np. prześcieradło) na zewnątrz. Umocować (przycisnąć) przy zamykaniu okna. Nigdy wewnątrz, bo wtedy całe ciepło gromadzi się w mieszkaniu. W dzień wszystkie okna zamknięte (nie wchodzi upał).

b)       na noc (lub zawsze, gdy temperatura zewn. niższa od wewnętrznej) otwierać okna – wietrzyć. Chłodzić też strychy!

c)      pić dużo wody chłodnej – do trzech litrów dziennie, by się nie odwodnić (raczej nie z lodówki, bo powoduje ból gardła).

2. Siedzieć w domu (lub lesie, jeśli możliwe). Kto musi być na ulicy – unikać godzin południowych. Odzież najjaśniejsza – odbija ciepło. Koniecznie kapelusz słomkowy (czyli jasny i przewiewny).

2a. Kąpiele częste w wannie, w letniej wodzie (by czuć miły chłodek, nie zimno!!)

3. Na dalsza metę: Obsadzić południowe ściany domu pnączami (bluszcz, dzikie wino). 

Przykład działania: Jeśli słońce ogrzewa goły mur do 40-60 st.C, to pod pnączami jest o 20 do 30 stopni C mniej!!

W moim domu utrzymuję temperaturę wnętrza (sposobami 1 ab, 3) o 10-12 st.C poniżej temperatury zewnętrznej.  A w szpitalu, którego dyrektor nie zdecydował się na tak proste rozwiązania, właśnie (znów, jak co roku!!) rośnie umieralność małych pacjentów: komplikacje po-operacyjne, zakażenia, serce… U innych, silniejszych znacznie rośnie czas zdrowienia, a więc też czas pobytu w szpitalu. [Temperatura w salach chorych – do 36o. Klimatyzację ma.. dyrektor techniczny. ]


Nie wstydźmy się rozwiązań prostych!

————————-

Poniżej „dla zaawansowanych”:

Zasłona termiczna – rolety konwekcyjne.

Cel: wielokrotne zmniejszenie mocy nagrzewania pomieszczeń w lecie, klimatyzacja z zerowym poborem energii elektrycznej.

Nagrzewanie następuje zwykle poprzez szyby wystawione na bezpośrednie działanie promieni słonecznych.

Sposób:

Zasłony okienne charakteryzujące się tym, że:

Cechy zasłony:

1)      Umieszczona na zewnątrz szyb lub murów w odległości 8-10 cm.

2)      Boczne umocowanie (prowadnice) ażurowe, szczególnie u góry urządzenia

3)      Po pełnym zasłonięciu szeroka szpara u góry, dla poprawienia konwekcji.

4)      Zasłona musi być biała, plastik trwały, sztywny, niepodatny na deszcz , wiatr i UV

5)      Zaciąganie z wewnątrz, w taniej wersji przez sznurek, identycznie, jak obecnie w roletach wewnętrznych.

6)      W czasie pracy zasłony, lufciki i okna powinny być zamknięte

Dodatkowo:

1.     Działa też ocieplająco w zimie, przeciw wiatrom. Wtedy ażur z boków oraz szparę z góry należy zasłonić. Np. przypinać na zatrzaski

2.     Podobne zasłony mogą też chronić te mury, które w lecie ulegają nadmiernemu nagrzaniu: Ściany południowe (S) do E oraz W.

 Koszt inwestycji ok. 100 razy niższy, niż klimatyzacji. Pozatem: Zero kosztów energii elektrycznej w czasie użytkowania.

Zastosowanie zasłon zapewnia obniżenie temperatury wewnętrznej o 5-12o C w porównaniu z nie-stosowaniem. Ta ostatnia wartość przy wietrzeniu w sytuacji, gdy temperatura zewn. niższa od wewnętrznej (tz<tw), czyli praktycznie w nocy.

Mirosław Dakowski, Anin, maj 2008

Przypadki szczególne:

a)      kto ma kotłownię swoją, a w niej np. 13 oC, a w mieszkaniu np. 24 oC, to powinien otworzyć wszystkie drzwiczki kotła i włączyć pompkę obiegową. Schłodzi mieszkanie o stopień lub lepiej.

b)      kto dusi się pod płaskim, nie-(lub źle-) izolowanym dachem, ma kupić folię zagrzejnikową ( w sklepach hydraulicznych). Ma ona 3 mm pianki, na niej folia Alu. Wyłożyć dach tą folią (Alu na wierzch!) , umocować cegłami czy deskami. Zdejmować przed burzą, bo to prowizorka… Zyski: 4 – 6 stopni niższa temp. w pokojach.

Można ew. wyłożyć białą folią – plandeką. Przycisnąć mocniej. To taniej, trwalej i gorzej termicznie. Pod folie – bardzo dobrze wpuszczać wodę np. ze zraszacza postaci rurki z dziurkami, stosowany w ogródkach. Mały strumień wody nie obciąży licznika, czyli kieszeni, a skutek – świetny!

A NAJLEPIEJ: Uszczelnić dach, na wierzchu posiać trawę, wśród niej inne, wyższe zioła. Podlewać, najprościej – z perforowanego węża – kropelkami.

To idealnie chłodzi.

============================

Wprowadzenie tych zasad dla koszmarnie projektowanych i „tanio” budowanych domów poza miastami w USA pozwoliłoby na szybkie wyłączenie jednej trzeciej reaktorów jądrowych – one pracują „na klimatyzacjęmilionów tych podmiejskich bud.

Cud nad Wisłą – przebieg wydarzeń nadprzyrodzonych

Cud nad Wisłą – przebieg wydarzeń nadprzyrodzonych

dr Stanisław Krajski http://prawy.pl/76899-cud-nad-wisla-przebieg-wydarzen-nadprzyrodzonych/

Polacy mieli małą szansę wyjścia zwycięsko z tej bitwy. Norman Davies w swojej książce pt. „Serce Europy. Krótka historia Polski” pisze: „Prasa komunistyczna oraz niektórzy optymiści w Niemczech już ogłosili upadek Warszawy. Wtedy to w połowie sierpnia 1920 r. armia polska zadała przeciwnikowi druzgocący cios, którego nikt się nie spodziewał. (…) Faktem jest, że Armia Czerwona doznała wtedy jedynej klęski w swojej historii usianej zwycięstwami”.

O godz. 3.30 Rosjanie rozpoczęli natarcie uderzając przede wszystkim na pozycje zajęte przez gimnazjalistów. Ci zaczęli uciekać. Front został przerwany. Żołnierze polscy uciekali w stronę Ossowa. W tej chwili nadjechał ppłk Jerzy Sawicki i zawołał „Kto i dokąd ucieka kiedy tam się biją”. Odpowiedział mu dowodzący kolumną ppor. Mieczysław Słowikowski, stwierdzając, że wykonuje polecenie dowódcy pułku. Wtedy ppłk Sawicki wydał rozkaz: „Na moją odpowiedzialność i na mój rozkaz jedna kolumna – w prawo, druga w lewo, a tyraliery do kontrataku!”. W tym momencie do ppor. Słowikowskie podbiegł ks. Skorupka prosząc o możliwość pójścia razem z żołnierzami. Żołnierze ruszyli do ataku, ale szybko tyraliera zaczęła się łamać. Ks. Skorupka wybiegł przed nią lewą ręką wskazując kierunek ataku, a w prawej trzymając wysoko krzyż i krzyczał „Za Boga i Ojczyznę”. W pewnym momencie ksiądz został trafiony kulą i padł nieżywy, a bolszewicy zaczęli uciekać.

Polacy wygrali bitwę, która była punktem zwrotnym wojny 1920 r. Co się stało?

Ks. kardynał Aleksander Kakowski napisał: „Bolszewicy wzięci do niewoli opowiadali, że widzieli księdza w komży z krzyżem w ręku, a nad nim Matkę Boską”.

Zeznania jeńców rosyjskich i Polaków, którzy rozmawiali z jeńcami rosyjskimi są jednoznaczne. Świadkowie opisują Matkę Bożą, którą bolszewicy widzieli na niebie w dniu 14 sierpnia 1920 r. tak jak przedstawiona jest ona na obrazie Matki Bożej Łaskawej, który znajduje się obecnie w kościele Jezuitów na Starym Mieście w Warszawie.

Bolszewicy mówili o kolorze sukni i włosów oraz o tym, że Matka Boża trzymała w rękach pęki „jaśniejących prętów” lub „piorunów”. Żołnierze rosyjscy uważali, że Matka Boża trzyma w rękach „jakąś broń”. (na obrazie Matki Bożej Łaskawej Matka Boża trzyma w rękach pęki strzał, bo jest to „Matka Boża krusząca w dłoniach strzały gniewu Bożego”).

Drugi raz Matka Boża ukazała się w dniu 15 sierpnia 1920 r. podczas bitwy pod Wólką Radzyńską, Bitwa ta nie była zaplanowana ani przez Polaków ani przez Rosjan. Por. Stefan Pogonowski otrzymał od gen. Lucjana Żeligowskiego rozkaz zajęcia stanowiska obok wioski Kąty Węgłowskie blisko Radzymina. Miał tam czekać na przemarsz oddziałów, które miały nadejść od strony Nieporętu. Zadaniem jego oddziału było je osłaniać. Por. Pogonowski w nocy 15 sierpnia samowolnie [tj ma tylko wcześniejsze rozkazy, sprzeczne z późniejszymi. MD] opuszcza stanowisko i uderza na stanowiska bolszewickie w Mostkach Wólczańskich i Wólce Radzyńskiej. Jego brawurowy atak uderzył, choć nie mógł tego wiedzieć, w „najczulsze miejsce armii rosyjskiej”. Jest to atak małego oddziału na wielkie siły bolszewickie, a jednak Rosjanie zaczynają uciekać.

„Bolszewiccy jeńcy wzięci do niewoli opowiadali – jak czytamy w książce „Matka Boża Łaskawa a cud nad Wisłą” – że podczas nocnego ataku na Wólkę nagle zjawiła się przed nimi, unosząc się wysoko nad ziemią „Matier Bożja”.

Mówili, że niespodziewanie ujrzeli na ciemnym niebie ogromną, potężną i pełną mocy kobiecą postać, od której biło światło.

Nie był to ani duch ani zjawa! Bolszewicy wyraźnie widzieli Świętą Postać jako żywą osobę! Wokół Jej głowy jaśniała świetlista aureola, w jednej dłoni coś trzymała jakby tarczę, od której odbijały się wystrzeliwane w kierunku Polaków pociski, po czym powracały, by eksplodować na pozycjach atakującej armii! Wyraźnie widzieli, jak poły jej szerokiego, granatowego płaszcza unosiły się i falowały na wietrze, zasłaniając Warszawę. Grozę zjawiska potęgowała asysta Niebiańskiej Osoby. Towarzyszyły jej oddziały przerażających skrzydlatych, konnych rycerzy, zakutych w pobłyskujące mimo ciemności stalowe zbroje, pokryte lamparcimi skórami. Hufce widmowych postaci najwyraźniej… gotowały się do walki!”.

Dowiadujemy się też, że „niebiańska Osoba jakby wychylała się to w jedną to w drugą stronę i odrzuca czy też odbija lecące w Jej stronę – czyli w kierunku Polaków – pociski! Osłupiali ze zgrozy bolszewicy obserwowali, jak odrzucane przez Niewiastę kartacze eksplodują tam, gdzie znajdowały się ich obwody!”.

Jak czytamy w cytowanej książce: „Szczegóły ukazania się Najświętszej Dziewicy znamy także z relacji świadków pośrednich – mieszkańców wsi, do których dotarli oszalali z grozy bolszewicy, szukając jakiegokolwiek schronienia. Uciekinierzy byli w stanie szoku nerwowego! Mieli przerażone, wytrzeszczone oczy, szczękali zębami, zachowywali się bezrozumnie, usiłując schować się gdziekolwiek, choćby w psiej budzie! Na klęczkach błagali Polaków o ukrycie, otwarcie przyznając, że ratują się ucieczką przez Carycą – Matier Bożju”.

Autorzy książki zapisali świadectwo ks. Wiesława Wiśniewskiego, który przekazał im wspomnienie swojego pradziadka, Bolesława, mieszkańca parafii Zambrów: „Około 20 sierpnia wycofujący się w rozsypce bolszewicy mówili, że do Warszawy szło im się dobrze, jednak miasta nie zdobyli, ponieważ zobaczyli [uwidieli] nad stolicą Matkę Bożą i nie mogli z nią walczyć”.

Polacy nie widzieli Matki Bożej. Ze zdziwieniem obserwowali tylko paniczną ucieczkę bolszewików.

Były setki bezpośrednich (jeńcy bolszewiccy) i pośrednich (tych, którzy słyszeli ich opowiadania) świadków tych wydarzeń.

Ich zeznania znajdujemy, między innymi w „Wiadomościach Archidiecezjalnych Warszawskich” (nr 8/2005).

Ks. Wiktor Mieczkowski, proboszcz parafii św. Idziego w Wyszkowie w swojej książce pt. „Bolszewicy w polskiej plebanii” pisze: „W wielu wsiach mówili bolszewicy, że od Warszawy odpędzili ich nie Polacy, a Matier Bożja”.

W dniu 8 grudnia 1920 r. ks. abp Józef Teodorowicz ormiańsko-katolicki arcybiskup Lwowa (poseł na sejm ustawodawcy, a następnie senator) powiedział w swoim kazaniu: „Bóg łaskę zwycięstwa i cud pod Warszawą dał nam przez ręce Tej, która Polski jest Królową. Mówił mi kapłan pracujący w szpitalu wojskowym, iż żołnierze rosyjscy zapewniali go i opisywali, jak pod Warszawą widzieli Najświętszą Pannę okrywającą swym płaszczem Polski stolicę. I z różnych innych stron szły podobne świadectwa”.

=====================================

Od redakcji: Jest to fragment książki Stanisława Krajskiego pt. „Spisek przeciwko Matce Bożej (i Polsce). Czy Matka Boża wzywa nas do walki. (stron 168).

“Okazyjny wyskok samodzielny” ułanów na Ciechanów a losy wojny polsko – bolszewickiej.

 Z książki płk. Franciszka Arciszewskiego „CUD NAD WISŁĄ, rozważania żołnierza”, Veritas, Londyn, 1957.

[Wydane przez ANTYK  w Warszawie (Komorów) w 2017. KUPUJCIE!! ]

Na osobne omówienie zasługuje działalność VIII.  brygady kawalerii w dniu 15 sierpnia. Była to brygada silna, bo składająca się z czterech pułków ułanów  (2, 108, 115 i 203) i dywizjonu artylerii konnej, pod  dowództwem wytrawnego kawalerzysty, generała Karnickiego.

[Z powodu dołączenia do VIII brygady kawalerii, składającej się z trzech pułków, tuz przed bitwa  warszawską jeszcze 203 ochotniczego pułku ułanów,  nazywano brygadę często „grupa generała Karnickiego” względnie w rozkazach generała Sikorskiego  czasem „dywizja kawalerii” lub „dywizja generała Karnickiego“. W niniejszej pracy pozostajemy przy nazwie VIII brygada kawalerii, gdyż dopiero 17 sierpnia została utworzona dywizja kawalerii płk. G.  Dreszera, w skład której weszła i VIII brygada kawalerii. Nazwa zaś ,,grupa“ nie daje obrazu jednostki objętościowo ściśle określonej. ]

W czasie gdy generał Krajowski maszerował 14  sierpnia, z częścią 18 dywizji piechoty, spod Płońska  przez Mystkowo i Rzewin W kierunku Raciąża, brygada posuwała się, jako prawa kolumna tej wyprawy, z rejonu Smardzewo – Sarbiewo – Koliszewo  przez Krościn, Cieszkowo, Drozdowo, również w kie-  runku Raciąża. W momencie gdy generał Krajewski  zarządził swój nagły zwrot wstecz, z Mystkowa i Rzewina na Sochocin i Młock, VIII brygada kawalerii,  która była już w Drozdowie, otrzymała rozkaz skręcenia na Glinojeck i posuwania się w kierunku północno-  wschodnim jako kolumna lewa, na równej wysokości z piechota 18 dywizji piechoty. (Patrz szkic nr 2 [jest w książce MD] )

Brygada zajęła 14 sierpnia o godz. 17, po krótkiej walce Glinojeck, a późnym wieczorem, gdy lewe skrzydło 18 dywizji piechoty znalazło się w Młocku,  VIII brygada kawalerii była w miejscowości Sulerzysz  i miała kontakt z piechotą lewego skrzydła. 

W nocy z 14 na 15 sierpnia zawiały jednak w dowództwie brygady dziwne wiatry.

Kawalerzyści wszelkich armii lubią zadania samodzielne. Rajdy na dalekie tyły nieprzyjaciela, dokonanie tam większych zniszczeń, szerzenie paniki, napady na sztaby wyższych dowództw lub cofające się wojska, to jest to, o czym śnił każdy prawdziwy kawalerzysta. Więc oficerom dowództwa naszej VIII brygady kawalerii chodziły również takie myśli po głowach. Podtrzymywał ich jeszcze w tych myślach francuski pułkownik Loir,  oficer łącznikowy wojskowej misji francuskiej, wybitny  kawalerzysta, który po czteroletniej wojnie okopowej na froncie francusko-niemieckim tak zatęsknił za  działaniem z siodła, że przyłączył się na ochotnika do  oddziału frontowego i nie było siły, która by mogła  mu wytłumaczyć, że nie powinien znajdować się w pierwszej linii bojowej, w tak ryzykownej wyprawie, w czasie rajdu na Ciechanów pełnił on przy generale Karnickim funkcję bliżej nie określoną, noszącą  nazwę „doradca techniczny”.

Więc ułani nasi uznali, że rola wyznaczona im przez generała Krajowskiego, polegająca na ochronie lewego skrzydła i tyłów 18 dywizji piechoty, jest niezgodna z doktryną dobrego użycia kawalerii i postanowili działać nieco inaczej. Postanowili zrobić okazyjny wyskok samodzielny i uderzyć na Ciechanów od strony północnej. Miasto to miało dla nich już od 10 dni jakiś magiczny pociąg. Tak jakby tam właśnie czuli swoje przeznaczenie. Już 10 sierpnia, gdy brygada cofała się przez Gąsocin, próbowali zrobić najazd na Ciechanów, ale im się to nie powiodło, bo w mieście były wówczas silne oddziały liniowe nieprzyjaciela. A gdy 14 sierpnia w południe dostali od generała Krajowskiego rozkaz marszu z Drozdowa  przez Glinojeck w ogólnym kierunku na Ciechanów,  postanowili działać na własną rękę. 

Przed opisem napadu na Ciechanów i niezwykłych jego skutków trzeba stwierdzić, że generał Krajowski  nie wyznaczył brygadzie dokładnej drogi marszu na  Ciechanów, dał jej tylko ogólne zadanie operacyjne,  ochrony lewego skrzydła i tyłów 18 dywizji piechoty  w czasie bardzo ryzykownego przedsięwzięcia, jakim miało być uderzenie na flankę 15-ej armii sowieckiej..  Sposób wykonania tego zadania zależeć musiał od postępu natarcia piechoty i reakcji nieprzyjaciela, pozostać więc musiał do uznania dowódcy brygady.  Mając chronić skrzydło 18 dywizji piechoty przed siłami nieprzyjacielskimi mogącymi być w Ciechanowie, brygada powinna się była posuwać między Ciechanowem a skrzydłem 18 dywizji piechoty, po czym może zająć miasto. Więc obejście ciechanowskiej grupy nieprzyjacielskiej od strony północnej i pozostawienie jej między sobą a skrzydłem dywizji, nie szło po myśli rozkazu o ochronie flanki nacierającej piechoty.  Rozkaz zaś generała Sikorskiego, podpisany w Modlinie dnia 15 sierpnia o godz. 6 rano, nakazujący brygadzie wraz z jednym pułkiem piechoty uderzyć na Ciechanów, nie doszedł dowództwa brygady. Nie posiadała ona bowiem własnej radiostacji, a w chwili podpisywania rozkazu była już od trzech godzin w pełnej akcji.

Decyzja zajęcia Ciechanowa od strony północnej zrodziła się więc samodzielnie, z własnej inicjatywy oficerów dowództwa brygady. O godz. 3 w nocy 14/15 sierpnia skręciła więc VIII brygada kawalerii z Sulerzysza w kierunku północnym na Chotum, Modelka, Pawłowo, rozbijając po drodze kilka dużych, po kilkaset wozów liczących taborów bolszewickich. Na wysokości Grzybowa i Przywojewa rozwinęła się brygada o godz. 8 rano do natarcia, ustawiła swą artylerię, po czym – ubezpieczywszy  się od strony Makowa – wpadła, z 203 pułkiem ułanów, dowodzonym przez majora Z. Podhorskiego, na czele, około godz. 10 do północnej części miasta.

Zaskoczenie kwaterującego tam sztabu 4-ej armii sowieckiej było  tak przeraźliwe, że dowódca armii, nie próbując nawet obrony miasta, uciekł w panice, drogą okrężną do  Mławy, a sztab jego do Ostrołęki. Wśród entuzjazmu ludności cywilnej miasto zostało w krótkim czasie zupełnie oczyszczone od nieprzyjaciela. Liczne tabory, radiostacja, kancelarie itp. pozostały jako zdobycz wojenna w ręku naszych ułanów. Radiostacja była spalona. Zdobycz użyteczna dla ludności cywilnej  rozdzielone; część rzeczy przekazano magistratowi miasta. 

Po dokonaniu tego czynu oficerowie dowództwa VIII brygady kawalerii, nie zdając sobie zupełnie  sprawy z tego, jak dalece przyczynili się do wygrania  bitwy warszawskiej. a zatem i do wygrania wojny, zaczęli zastanawiać się, dokąd brygada dalej ruszyć.  Do dowództwa brygady przybyli prawie wszyscy dowódcy pułków. Jedni radzili uderzyć w kierunku wschodnim, na tyły nieprzyjacielskie, inni zalecali ruszyć w kierunku południowym dla nawiązania kontaktu z lewym skrzydłem 18 dywizji piechoty, inni radzili jeszcze inaczej.

Po jakimś czasie gros brygady  wyruszyło z miasta w kierunku wschodnim, a jeden  pułk (203 p. uł.) w kierunku lewego skrzydła 18 dywizji piechoty. Po kilku kilometrach marszu gros brygady chciało wrócić do Ciechanowa, ale miasto było już ponownie zajęte przez nieprzyjaciela. Ostatecznie za-  wrócono gros brygady też w kierunku południowo- zachodnim na Gumowo. Dowódca 203 pułku ułanów zdołał nawiązać kontakt z generałem Krajowskim w Ojżeniu, lecz lewe skrzydło piechoty, które brygada miała osłaniać, było w tym czasie już o 15 kilometrów na wschód od Gumowa, pod Sońskiem.

Generał Krajowski, nie znając jeszcze skutków zniszczenia radiostacji 4-ej armii sowieckiej w Ciechanowie, wyraził w bardzo ostrych słowach swoje niezadowolenie z powodu samodzielnej akcji VIII brygady kawalerii. Na noc pozostała brygada w okolicy Rumoki i Gumowa.  Potem połączyła się ona z IX brygadą kawalerii, nadeszłą właśnie do Płońska, i weszła wraz z nią w skład nowej dywizji kawalerii pułkownika G. Dreszera.

Napad VIII brygady kawalerii na Ciechanów, tak krótko i tak bezbarwnie tutaj opisany, miał jednak olbrzymie skutki strategiczne. Skutki, jakie tylko bardzo rzadko w całej historii powszechnej dało się najszczęśliwszyrn kawalerzystom osiągnąć. Najlepiej oceni to przeciwnik, który odczuł je na własnej skórze.  Według opinii Tuchaczewskiego (T. 211), którą przytoczyliśmy poprzednio, rajd odegrał rozstrzygającą rolę w biegu działań, dał początek katastrofalnemu wynikowi i zapoczątkował położenie wręcz potworne. 

Brak łączności między dowódcą 4-ej armii a sztabem dowództwa Tuchaczewskiego spowodował zupełne nieskoordynowane działania tej armii z innymi wojskami bolszewickimi od 15 do 18 sierpnia rano, tj. w ciągu czterech najważniejszych i decydujących  dni bitwy warszawskiej. Dowódca 4-ej armii, po ucieczce z Ciechanowa, wydał z Mławy, 15 sierpnia wieczorem, rozkaz rozrzucający dywizje swej armii ekscentrycznie na olbrzymiej przestrzeni. 12 dywizja strzelców miała nacierać na Brodnicę [doszły, moja mama nam o tym opowiadała MD] , Grudziądz i Toruń; korpus konny Gaja miał działać między Toruniem a Włocławkiem; 53 dywizja strzelców miała przesunąć się do rejonu między Lipnem a Włocławkiem, aby współdziałać z  korpusem konnym Gaja w forsowaniu Wisły; 18 dywizja strzelców miała nacierać na Płońsk, a 54 dywizja  strzelców w kierunku Sochocina.  W nocy z 15 na 16 sierpnia przybył dowódca 4-ej  armii do Lipna i nakazał korpusowi konnemu i 53  dywizji strzelców zdobycie Włocławka. 17 i 18 sierpnia każe im zdobywać Płock.

Dopiero 19 sierpnia rano, po nawiązaniu łączności z Tuchaczewskim, rozkazuje on przerwać walki w Płocku i ruszyć korpus konny Gaja czym prędzej przeciwko lewemu skrzydłu polskiej  5-ej armii w Płońsku. Lecz tego zadania Gaj chan nie mógł już wykonać. Bowiem, jak to będzie przedstawione w następnym rozdziale, w tym dniu trzy centralne armie Tuchaczewskiego (15-ta, 3-cia i 16-ta)  cofały się już pobite i trzeba było ratować korpus  konny ucieczka na Mławę.

Dzięki więc samodzielnej akcji VIII brygady kawalerii w dniu 15 sierpnia 4-ta armia bolszewicka była przez 4 dni jakby sparaliżowana. Robiła ruchy niezgrane z ruchami innych armii Tuchaczewskiego.  Większość jej, łącznie z tak ważnym korpusem konnym Gaja, kręciła się bezowocnie po dużym obszarze między Toruniem a Płockiem i nie wzięła udziału w wielkiej bitwie warszawskiej. Tylko dwie lewoskrzydłowe dywizje strzelców (18 i 54), skierowane na Płońsk i Sochocin, odegrały w niej niewielką rolę.

===================

[uwaga MD: Ten tekst to przykład, jak płk. Arciszewski z humorem, ale i logiką matematyka i stratega, wykazuje rolę „przypadków” – w tym czasie zawsze na korzyść Polski. Dodane we wrześniu 2017: ANTYK wydał tę książkę. Powinna znaleźć się w każdym domu polskim, patriotycznym. I u KAŻDEGO księdza i biskupa na biurku.  ]

Kolejna faza wojny i rewolucji. Stanisław Michalkiewicz

Kolejna faza wojny i rewolucji

Stanisław Michalkiewicz „Najwyższy Czas!”    14 sierpnia 2025 http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=5876

Polityczna wojna, która od co najmniej 20 lat obezwładnia nasz nieszczęśliwy kraj, 6 sierpnia weszła w nową fazę. Z pozoru toczy się ona między dwoma politycznymi gangami: z jednej strony polityczną ekspozyturą Stronnictwa Pruskiego w postaci Volksdeutsche Partei obywatela Tuska Donalda, a z drugiej – polityczną ekspozyturą Stronnictwa Amerykańsko-Żydowskiego w postaci Prawa i Sprawiedliwości z obywatelem Kaczyńskim Jarosławem – ale konflikt ten został wkomponowany w rewolucję komunistyczną, która przewala się przez Europę, a w Stanach Zjednoczonych napotyka na opór ze strony prezydenta Trumpa, co to próbuje sypać piasek w szprychy rozpędzonego parowozu dziejów.

Właśnie kończę czytać książkę „Śmierć obywatela”, którą przysłał mi z Ameryki mieszkający tam od lat mój Przyjaciel. Jej autor, Victor Davis Hanson kreśli obraz Ameryki bardzo podobny do sytuacji w naszym nieszczęśliwym kraju – i chociaż niekiedy odnoszę wrażenie, jakby spoza drzew nie widział lasu – to to podobieństwo nie może być przypadkowe. I w Ameryce i u nas zadowolony ze swego rozumu, doktrynerski Jasnogród, walczy z pogardzanym Ciemnogrodem, mobilizując proletariat zastępczy – w USA w postaci niespełnionych życiowo „kobiet”, Murzynów, sodomczyków płci obojga oraz „młodych wykształconych, z wielkich miast”, z powodu snobizmu podatnych na wszelkie doktrynerstwa. U nas tylu Murzynów jeszcze nie ma, by mogli zostać użyci przez Jasnogród w charakterze proletariatu zastępczego, ale jeśli wysiłki J. Em. Grzegorza kardynała Rysia i papieskiego jałmużnika, Konrada kardynała Krajewskiego, który skrytykował hasło „Polska dla Polaków”, nieubłaganym palcem wytykając, że jest ono antychrześcijańskie, ponieważ w takiej Polsce nie byłoby miejsca dla Pana Jezusa, co to „był uchodźcą”, przyniosą oczekiwane rezultaty, to i Murzyni się pojawią.

Dopiero kiedy Polska zapełni się muzułmanami i Murzynami, nie mówiąc już o Ukraińcach, którzy ostatnio zaczynają wykupować przeznaczone przez rząd do likwidacji kopalnie węgla kamiennego, to stanie się godna Pana Jezusa, a wtedy sprowadzi się On do nas z mocą wielką i majestatem, a jego porte-parole może zostać Eminencja – bo chyba nie abp Marek Jędraszewski, którego dymisji nie może już doczekać się warszawski Judenrat, jakby miał nadzieję, że proboszczem parafii mariackiej w Krakowie zostanie pan red. Michnik, który razem z „Tygodnikiem Powszechnym” krzewiłby tam „judeochrześcijaństwo” wśród krakowiaków.

Wprawdzie jakiś uczony ksiądz profesor nieubłaganym palcem wytknął kardynałowi Krajewskiemu, że Pan Jezus wcale nie był żadnym „uchodźcą” bo przedostając się do Egiptu nie przekraczał żadnej państwowej granicy, tylko zmieniał miejsce zamieszkania w obrębie Imperium Rzymskiego – ale rozumiem, że teraz obowiązuje rozkaz, by Polacy zostali sługami „uchodźców” – przede wszystkim – należących do sławnego narodu ukraińskiego, nie mówiąc już o jeszcze sławniejszym narodzie żydowskim, którego przedstawiciele ofuknęli niedawno nawet premiera Tuska i Księcia-Małżonka z powodu popadnięcia w sprośne błędy Niebu obrzydłe na tle ich stosunku do bezcennego Izraela. Polacy to najwyżej mogą być w Polsce tolerowani – oczywiście pod warunkiem dobrego sprawowania.

Mówiąc, iż autor „Śmierci obywatela” sprawa wrażenie, jakby spoza drzew nie widział lasu, mam na myśli cierpliwe i metodyczne działanie promotorów rewolucji komunistycznej w Ameryce. Założony w roku 1923 dzięki pieniądzom żydowskiego przedsiębiorcy Felixa Weila Instytut Badań Społecznych we Frankfurcie doprowadził do powstania tzw. „szkoły frankfurckiej”, która zajęła krzewieniem marksizmu najpierw w Europie, a potem w Ameryce, gdzie wpłynęła na program, a przede wszystkim – snobistyczną modę na marksizm na tamtejszych wyższych uczelniach. Absolwenci tych uczelni kształcili następnie uczniów – również w duchu marksistowskim i w ten sposób, na przestrzeni trzech pokoleń, w Ameryce pojawił się zadowolony ze swego rozumu, marksistowski Jasnogród, który właśnie sięga tam po władzę. Victor Davis Hanson bardzo dokładnie opisuje poszczególne odcinki tego rewolucyjnego frontu, ale sprawia wrażenie, jakby nie ogarniał całości, to znaczy – nie widział istoty sprawy.

Tymczasem taka na przykład francuska Partia Komunistyczna jeszcze w latach 70-tych ubiegłego wieku koncentrowała się „na szkołach podstawowych” a jej zainteresowanie obejmowało nie tylko uczniów, ale i nauczycieli. Podobnie Milton Friedman, kiedy w 1990 roku przybył do Polski na zaproszenie UPR, opowiadał, jak to w połowie lat 80-tych poprosił w Bibliotece Kongresu o program Komunistycznej Partii USA z lat 20-tych i z przerażeniem zorientował się, że WSZYSTKIE punkty tego programu zostały w Ameryce zrealizowane. W rezultacie rewolucyjne wpływy marksistowskie ogarnęły i tam i w Europie wszystkie środowiska opiniotwórcze, Kościoła katolickiego nie wyłączając. Najlepszą tego ilustracją była słynna uwaga papieża Franciszka, że idee Chrystusa w dzisiejszych czasach najlepiej wyrażają komuniści. Wprawdzie między Chrystusem a komunistami występuje istotna różnica, bo Chrystus mówił: „daj!”, podczas gdy komuniści mówią: „bierz!” – a żeby dać, to najpierw trzeba mieć, a poza tym trzeba mieć swobodę dysponowania mieniem – podczas gdy rabujący „nagrabliennoje” nie pyta ograbionego o zdanie – ale skoro jest rozkaz, by podlizywać się komunistom i ich proletariatowi zastępczemu, to nikt nie będzie zaprzątał sobie głowy takimi głupstwami.

Musimy bowiem pamiętać, że bez względu na aktualną strategię, w awangardzie rewolucji komunistycznej była i jest żydokomuna – i to jest jeden z nielicznych, stałych punktów we Wszechświecie. Dlaczego? Dlatego, że komunizm, który oznacza absolutną władzę nielicznej mniejszości nad większością, jest najkrótszą drogą do żydowskiej supremacji w skali globalnej – co podobno w zamierzchłych czasach obiecał pewnemu mezopotamskiemu koczownikowi sam Stwórca Wszechświata. [ależ skądże! talmudyści bezczelnie kłamią jak zawsze. md]

Tedy 6 sierpnia otwarta została nowa faza politycznej wojny nie tylko między wspomnianymi dwoma gangami, które w ten sposób zainaugurowały kampanię wyborczą do Sejmu przed wyborami w roku 2027 – ale i między rewolucyjnym Jasnogrodem, z Judenratem na czele, a zataczającym się od ściany do ściany Ciemnogrodem, uwodzonym przez Naczelnika Państwa, obywatela Kaczyńskiego Jarosława, który dostraja swoje mądrości do aktualnych potrzeb Stronnictwa Amerykańsko-Żydowskiego, no i interesów swego gangu, który – podobnie jak gang konkurencyjny – pasożytuje na swoich wyznawcach, co to myślą, że to wszystko naprawdę.

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Najwyższy Czas!”.

Widziała we śnie swoje zabite dziecko… Przegląd.

RatujŻycie.pl

Szanowny Panie, Drogi Obrońco Życia Dzieci!

Mordercy związani z ośrodkiem Abotak wysłali tabletki do aborcji 14-latce i to będącej w 5. miesiącu ciąży. Jej maleńki synek nie żyje, a ona sama chodzi na jego grób, płacze za nim i widzi go w snach.

Ta wstrząsające historia to tylko jedna z wielu informacji z frontu walki o życie i rodzinę. Przesyłamy wybór ostatnich tekstów z portalu www.RatujZycie.pl, zapraszamy do lektury i prosimy o podawanie dalej.

OPIS ZDJĘCIA

Katowice: 14-latka i jej synek w sidłach aborterów

Nastolatka, która zaszła w ciążę z pełnoletnim chłopakiem, połknęła tabletki aborcyjne zamówione za pośrednictwem organizacji chwalącej się „pomocą” kobietom w niechcianej ciąży. Wkrótce urodziła martwe dziecko, którego wiek płodowy lekarze ocenili na 20 tygodni.Czytaj dalej    >

OPIS ZDJĘCIA

Aborcja w Kanadzie: idealny świat według ADT

Aborcja w Kanadzie jest zupełnie nieograniczona. Można tam zabić dziecko na dowolnym etapie ciąży, nawet dzień przed terminem porodu. Kanada to jedyny kraj na świecie, który w żaden sposób nie reguluje prawnie kwestii aborcji. Ważną (i niechlubną!) rolę w procesie całkowitej dekryminalizacji zabijania dzieci poczętych w tym kraju odegrał Henry Morgentaler, żydowski „lekarz” polskiego pochodzenia.Czytaj dalej    >

OPIS ZDJĘCIA

Lily Allen nie pamięta, ile miała aborcji. Wyznała to w podcaście

Brytyjskiej piosenkarce i aktorce ciężko określić, ile dzieci sobie zabiła. Jeden mężczyzna nawet zapłacił za którąś aborcję, co Lily Allen uważała wówczas za „romantyczne”. Kobieta podkreśliła, że nie żałuje żadnej z decyzji o tzw. przerwaniu ciąży.Czytaj dalej    >

WSPIERAM

OPIS ZDJĘCIA

Wideo: dziecko w łonie matki „krzyczy” z bólu podczas zastrzyku

Badania przeprowadzone w Brazylii pokazały, że nienarodzone dzieci, którym podawano zastrzyki, wykazywały zmiany w mimice twarzy świadczące o odczuwaniu gwałtownego bólu. Na wstrząsających zdjęciach i nagraniu z USG opublikowanych wraz z wynikami badań widać, jak twarz malucha, który właśnie dostaje zastrzyk, wykrzywia się, a dziecko szeroko otwiera usta w długim, niemym krzyku.Czytaj dalej    >

OPIS ZDJĘCIA

Rodzice transpłciowych dzieci – ofiary szaleństwa trans

Ofiarami tzw. zmiany płci są nie tylko dzieci. Szaleństwo trans to też ogromny dramat ich rodziców. Łzy, myśli samobójcze, otępienie, panika, niepewność. Tym właśnie wypełnia się życie matek i ojców, których dziecko pod wpływem chorej ideologii LGBT postanowiło „zmienić” płeć. I najczęściej nie mogą z tym nic zrobić. Pozostaje im patrzeć.Czytaj dalej    >

OPIS ZDJĘCIA

Ludzie, którzy wyszli z homoseksualizmu: prawdziwe historie

Radykalna lewica promuje opinię, że homoseksualizm to nie choroba. W związku z tym przekonują, że nie można go wyleczyć. To nieprawda! Przedstawiamy konkretnych ludzi, którzy swoim świadectwem skutecznie przeczą powyższym teoriom. Oto trzy historie, które świadczą o tym, że można wyjść z homoseksualizmu i być zdrowym, wolnym, szczęśliwym człowiekiem.Czytaj dalej    >

WSPIERAM

OPIS ZDJĘCIA

Brazylia: Aktywista LGBT oskarżony o wykorzystywanie seksualne dzieci

W brazylijskim mieście Florianópolis doszło do zatrzymania 34-letniego Alleca Sandera de Oliveiry Ribeiro, znanego lokalnego aktywisty LGBT. Mężczyzna usłyszał zarzuty wielokrotnych przestępstw na tle seksualnym wobec dzieci. Policja zabezpieczyła również tysiące plików z dziecięcą pornografią, z czego część miała zostać wyprodukowana przez samego podejrzanego. Aktywista LGBT pracował w żłobku i tam dopuszczał się wykorzystywania seksualnego dzieci.Czytaj dalej    >

Aborcja i szczepionki – wstrząsający materiał o przemyśle medycznym

ABSOLUTNIE WSTRZĄSAJĄCY MATERIAŁ – BĘDZIESZ MIAŁ ŁZY W OCZACH, OBEJRZYJ DO KOŃCA. Dla pamięci tych dzieci…

Każda aborcja to konkretne dziecko. Każda aborcja to morderstwo na niewinnym i bezbronnym. Niektórzy próbują usprawiedliwiać aborcję jej “dobrymi owocami”, którymi mają być rzekomo ratujące życie szczepionki. Czy tak jest w rzeczywistości? Czy na krwi niewinnych można budować coś dobrego? Z całą pewnością nie!Czytaj dalej    >

Jesli uważa Pan, że przekazywane przez nas informacje są ważne i potrzebne, prosimy o wsparcie finansowe i modlitewne. Jesteśmy zawsze na pierwszej linii w wojnie, jaką cywilizacja śmierci wydała Cywilizacji Życia i Miłości.

W oceanie kłamstw – docieramy z Prawdą. I tej Prawdy aktywnie bronimy.

Serdecznie pozdrawiamy,

Fundacja Życie i Rodzina 
www.RatujZycie.pl

WSPIERAM

NUMER RACHUNKU BANKOWEGO: 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230
NAZWA ODBIORCY: FUNDACJA ŻYCIE I RODZINA
TYTUŁEM: DAROWIZNA NA CELE STATUTOWE
DLA PRZELEWÓW Z ZAGRANICY:
IBAN:PL 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230
KOD SWIFT: BIGBPLPW

MOŻNA TEŻ SKORZYSTAĆ Z SYSTEMÓW DO SZYBKICH PRZELEWÓW, BLIKA LUB PŁATNOŚCI KARTAMI POD LINKIEM: https://ratujzycie.pl/wesprzyj/

Związki partnerskie osłabiają instytucję rodziny. Nawet ZUS i notariusze nie mają wątpliwości

Związki partnerskie osłabiają instytucję rodziny. ZUS i notariusze nie mają wątpliwości

https://pch24.pl/zwiazki-partnerskie-oslabiaja-instytucje-rodziny-zus-i-notariusze-nie-maja-watpliwosci

(PCh24.pl)

Jak się okazuje, tzw. związki partnerskie budzą uzasadniony sprzeciw nie tylko z moralnego punktu widzenia, ale uznanie takiej formy kohabitacji wchodzi w konflikt z polskim prawem. Wątpliwości w tym zakresie wyrażają m.in. ZUS oraz Krajowa Rada Notarialna.

Obecnie rządowe prace nad inicjatywą o związkach partnerskich sparaliżował sprzeciw koalicjantów z PSL, w związku z czym Lewica złożyła w tej sprawie dwa projekty poselskie. Według pomysłodawców, taki związek będą mogły zawrzeć dwie dorosłe osoby, bez względu na płeć, a jego rejestracji będzie dokonywał kierownik urzędu stanu cywilnego. Związek ma przypominać małżeństwo ze względu na ułatwienia w dziedziczeniu czy przywileje podatkowe. Różnić ma go od tej instytucji m.in. domyślna rozdzielność majątkowa i brak możliwości adopcji dzieci.

Wątpliwości w zakresie zgodności z polskim prawem wyraził szereg instytucji, na czele z Krajową Radą Sądownictwa i Sądem Najwyższym. Ale szczególnie krytycznie ocenili projekty również przedstawiciele ZUS-u oraz Krajowej Rady Notarialnej.

Zdaniem tej ostatniej instytucji, „wątpliwości może budzić (…) możliwość jednostronnego rozwiązania związku partnerskiego, na mocy oświadczenia złożonego przez jedną z osób pozostających w związku partnerskim”. Takie rozwiązanie, w ocenie KRN rodzi ryzyko „m.in. w zakresie ochrony małoletnich pozostających pod władzą rodzicielską lub bieżącą pieczą partnerów”.

„Taka możliwość jednostronnego rozwiązania związku partnerskiego znacząco osłabia nie tylko stabilność, ale też prawną i społeczną doniosłość proponowanej instytucji rejestrowanego związku partnerskiego, pełniącej funkcję ochronną i funkcjonującej w sferze prawa rodzinnego” – dodaje KRN. Instytucja apeluje o konieczność wprowadzenia pewnej formy kontroli nad procesem rozwiązania związku.

Z kolei Zakład Ubezpieczeń Społecznych ostrzega, że przyjęcie projektowanego rozwiązania, czyli domyślnej rozdzielności majątkowej „może mieć negatywny wpływ na sytuację wierzycieli” i „istotnie utrudniać ZUS przymusowe dochodzenie należności z tytułu składek”.

„Przewidziane w projekcie ustawy uprawnienie osób pozostających w związku partnerskim do korzystania z uprawnień przysługujących małżonkom może w istotny sposób utrudnić realizację obowiązków wynikających z prawa publicznego, co może być postrzegane jako przejaw dyskryminacji małżonków” – dodaje ZUS.

Źródło: rp.pl

PR

https://pch24.pl/zwiazki-partnerskie-kon-trojanski-homo-rewolucji/embed/#?secret=Qj8G6CBqpp#?secret=ePHL6PEvtj

Rejsy jachtem i hotel na Teneryfie jako koszt uzyskania przychodu w firmie

Rejs jachtem i hotel na Teneryfie jako koszt uzyskania przychodu w firmie

13/08/2025 https://zus.pox.pl/pit/rejs-jachtem-i-hotel-na-teneryfie-jako-koszt-uzyskania-przychodu-w-firmie.htm

urzad-skarbowy-very-big

Rejs jachtem, bilety lotnicze i hotel na Teneryfie. To wszystko może zaliczyć do kosztów uzyskania przychodu informatyk, prowadzący jednoosobową działalność gospodarczą. Tak wynika z oficjalnej interpretacji podatkowej wydanej przez Krajową Informację Skarbową.

O wydanie interpretacji podatkowej wystąpił przedsiębiorca prowadzący jednoosobową działalność gospodarczą w zakresie wytwarzania oprogramowania oraz doradztwa w zakresie informatyki.

W ewidencji CEiDG informatyk wpisał również dodatkowy kod PKD – 50.30.Z (transport wodny śródlądowy pasażerski). Przedsiębiorca chciałby bowiem uzyskać patent żeglarza jachtowego i – jak uzasadnia – poszerzyć swoją działalność przez wykonywanie funkcji skippera podczas rejsów żeglarskich.

Obecnie przedsiębiorca nie świadczy usług w zakresie takiego transportu, ale deklaruje, że w przyszłości chciałby zdywersyfikować źródła przychodu, poprzez udział w rejsach.

Według informatyka, kluczowe dla poszerzenia działalności jest zdobycie patentu żeglarskiego. To z kolei wymaga uczestnictwa w morskich rejsach szkoleniowych. Do tej pory przedsiębiorca odbył cztery takie rejsy po wodach Oceanu Atlantyckiego (Teneryfa) oraz Morza Śródziemnego (Grecja).

Dotarcie na miejsce startu rejsu wymaga zakupu biletów lotniczych oraz zakwaterowania w hotelu. Niezbędnym do odbycia rejsów jest również zakup specjalistycznej odzieży i akcesoriów, takich jak kurtki i spodnie wiatro- i wodoodporne, bielizna termiczna, buty czy torby transportowe.

Przedsiębiorca wystąpił więc do władz skarbowych z pytaniem, czy wydatki poniesione na rejsy szkoleniowe, bilety lotnicze, noclegi w hotelu oraz zakup odzieży i akcesoriów mogą stanowić koszt uzyskania przychodu w ramach prowadzonej przez niego działalności gospodarczej.

Dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej zgodził się ze stanowiskiem przedsiębiorcy i uznał, że wskazane przez niego wydatki mogą zostać zaliczone do kosztów uzyskania przychodów. W interpretacji indywidualnej (sygn. 0113-KDIPT2-1.4011.408.2025.3.DJD) możemy przeczytać, iż:

“Wskazane wydatki związane z zakupem rejsów szkoleniowych, biletów lotniczych, lokalnego transportu, noclegów oraz specjalistycznej odzieży i akcesoriów związane z uzyskaniem przez Pana patentu jachtowego sternika morskiego (…) mogą stanowić koszty uzyskania przychodów prowadzonej przez Pana działalności gospodarczej.”

Pełna treść interpretacji podatkowej dostępna jest na tej stronie.

[—-]

Na ścieżce śmierci – eutanazja to „prawo człowieka” czy bezduszna zbrodnia?

Na ścieżce śmierci – eutanazja to „prawo człowieka” czy bezduszna zbrodnia?

[Przecież to nie “bezduszna”, bo szef – szatan ma duszę . I będzie sobie nienawidził wiecznie. md]

(Zurych, lipiec 2024 r. Prezentacja kapsuły eutanazyjnej Sarco. Fot. Denis Balibouse / Reuters / Forum)

Eutanazja i wspomagane samobójstwo stanowią zagrożenie dla fundamentalnej wartości, jaką jest życie ludzkie i jego nienaruszalna godność. Legalizacja eutanazji wiąże się z ryzykiem systemowych nadużyć i presji społecznej na osoby najsłabsze oraz wypacza rolę lekarza, który powinien chronić życie, a nie skracać je – pisze Julia Książek, analityk instytutu Ordo Iuris, prezentując stan prawny wokół tej kwestii w krajach europejskich.

Obserwujemy wzrost napięcia wokół kwestii tak zwanej eutanazji. Wzmagają się zarówno presja na liberalizację procederu pozbawiania życia, jak i opór różnych środowisk stających w obronie tradycyjnej etyki zakorzenionej w dorobku cywilizacji chrześcijańskiej.

Jak wskazuje autorka, zarówno tzw. eutanazja (legalne uśmiercenie człowieka przez drugą osobę), jak i wspomagane samobójstwo (pozbawienie się życia w asyście drugiej osoby) to w Europie obszary zderzania się głębokich różnic prawnych i moralnych. Jak dotychczas jedynie kilka państw naszego kontynentu zalegalizowało te uderzające w prawo Boże i ludzką godność, z gruntu eugeniczne praktyki. W pozostałych krajach obowiązuje ich całkowity zakaz bądź przynajmniej znaczące ograniczenia w stosowaniu.

Jak wylicza Julia Książek, liderami w ustanowieniu, liberalizacji oraz wykonywaniu prawa eutanazyjnego są dwa kraje Beneluksu – Belgia oraz Holandia. Pierwsza z wymienionych dopuszcza też uśmiercanie cudzoziemców, stając się – obok  Szwajcarii – „głównym ośrodkiem turystyki śmierci”.

Austria, Niemcy i szereg innych państw dopuszcza praktyki wspomaganego samobójstwa, przede wszystkim na drodze orzeczeń sądów konstytucyjnych. Nie można tam jednak dokonywać „aktywnej eutanazji”. 

Jak dotychczas dystans wobec tej kwestii zachowuje Komisja Europejska, która nie przewiduje wprowadzenia własnych regulacji w tym zakresie.

„W debacie o eutanazji i wspomaganym samobójstwie Europa stoi dziś na fundamentalnym rozdrożu. Z jednej strony presja na uznanie prawa do śmierci narasta, z drugiej – rośnie opór instytucji i społeczeństw, które upierają się przy ochronie życia jako wartości niezbywalnej i podlegającej bezwzględnej ochronie. Poglądy tych drugich biorą się także nierzadko z pewnych ugruntowanych wartości wynikających z kultury, tradycji i religii, według których nie tylko życie i śmierć ma znaczenie, ale przede wszystkim to, co następuje pomiędzy nimi, a więc droga człowieka, na którą składa się także ból i cierpienie. Jednak Europa XXI wieku to kontynent paradoksów nie tylko moralnych i filozoficznych, ale także i prawnych: w jednych krajach eutanazja jest prawem obywatelskim, w innych – przestępstwem” – podkreśla Julia Książek.

W różnym zakresie tzw. eutanazję zalegalizowały – obok wspomnianych Belgii oraz Holandii – również Luksemburg, Hiszpania i Portugalia. Prawo to odnosi się tam najczęściej do własnych obywateli tych państw.

Jako pierwsze zalegalizowały eutanazję na początku obecnego wieku Niderlandy. Warunkiem dopuszczenia do „przywileju” pożegnania się z tym światem są tam teoretycznie: cierpienie na nieuleczalną chorobę, świadoma i nieprzymuszona wola oraz przebycie wielokrotnych konsultacji lekarskich. Akceptacja procederu, a wręcz jego rosnąca popularność sprawiły, że w ubiegłym roku władze odnotowały tam już niemal 10 tysięcy dokonanych procedur.

„Belgia zalegalizowała eutanazję w 2002 roku i poszła dalej niż Holandia, zezwalając na eutanazję także dla niepełnoletnich pacjentów bez górnej granicy wieku oraz dla cudzoziemców, którzy nie są rezydentami. To wywołało lawinę turystyki śmierci. W 2024 r. Federalna Komisja ds. Kontroli i Oceny Eutanazji otrzymała i rozpatrzyła 3 991 dokumentów dotyczących eutanazji, co stanowi wzrost o 16,6% w porównaniu z 2023 r. Eutanazja stanowiła 3,6% wszystkich zgonów odnotowanych w Belgii w 2024 r., w porównaniu z 3,1% w 2023 r.  Większość pacjentów miała ponad 70 lat (72,6%), z czego 43,2% miało ponad 80 lat. Eutanazja u pacjentów w wieku poniżej 40 lat pozostała rzadkością (1,3%). W 2024 r. zgłoszono jeden przypadek eutanazji pacjenta niepełnoletniego, co oznacza, że od czasu rozszerzenia zakresu ustawy na osoby niepełnoletnie w 2014 r. odnotowano łącznie sześć takich przypadków” – wylicza autorka analizy.

Proeutanazyjna presja wydaje śmiertelne owoce także w innych, jeszcze nie tak dawno katolickich krajach Europy. Swoje statystyki śmierci na życzenie każdego roku aktualizują Luksemburg, Hiszpania, Włochy czy Portugalia.

„Włochy stają się (…) czymś w rodzaju eksperymentu prawnego, w którym poszczególne regiony mogą wprowadzać regulacje stojące w sprzeczności z konstytucyjnym obowiązkiem ochrony życia. Proces ten unaocznia, jak – krok po kroku – wyjątkowe sytuacje orzecznicze przekształcają się w trwałe wyjątki prawne, prowadząc do systemowego podważenia wartości, na których dotąd opierało się prawo karne i medycyna” – zauważa Julia Książek.

„Prawdziwą drogą do rozwiązania problemów cierpienia jest rozwijanie i wzmacnianie systemów opieki paliatywnej, wsparcia psychologicznego i duchowego, które oferują szansę godnego życia nawet w ostatnich chwilach i stanowią solidarną odpowiedź społeczeństwa na ludzkie cierpienie. Należy wezwać do wzmożenia chęci obrony życia i solidarności z osobami doznającymi często ogromnego cierpienia, ale równocześnie do odrzucania trendów legalizacji eutanazji jako prawa, które w praktyce staje się upiornym przywilejem nielicznych i zagrożeniem dla najsłabszych” – podkreśla analityk.

Źródło: Ordo iuris.pl

RoM

Poznaj pełny tekst analizy dotyczącej tzw. eutanazji i wspomaganego samobójstwa

Kradniemy mało, a zaczęliśmy dość późno z winy PiS

Kradniemy mało, a zaczęliśmy dość późno z winy PiS

Autor: CzarnaLimuzyna , 13 sierpnia 2025

AIX

Kradniemy mało, a zaczęliśmy dość późno z winy PiS – tak można spuentować w satyrycznej formie tłumaczenia poszczególnych osób związanych z  „rządem Tuska”.

Brednie Tuska et consortes na temat tzw. afery KPO pokazują na jakim poziomie umysłowym jest elektorat „silnych razem”, „nienawidzących razem”, „kłamiących razem”, który wraz z wybranymi beneficjentami dotacji oraz swoimi idolami, coraz bardziej zasługuje na kolejny satyryczny szyld: „kradnący razem”.

To drobiazg – mówi prokurator Żurek o aferze KPO, a na platformie X w ramach dywersyfikacji narracji „osoby partyjne” prezentują wykres z którego wynika, że jeszcze dużo zostało.

Sto procent odpowiedzialności za kłopoty związane z wydatkowaniem pieniędzy europejskich ponosi PiS – powiedział Donald Tusk, który od czasu ujawnienia skandalu ani razu nie użył słowa „kradzież”… ale nie, przepraszam, użył w następującym kontekście:

Stuprocentową odpowiedzialność za kłopoty związane z wydatkowaniem pieniędzy europejskich ponosi PiS. Ich idiotyczna i agresywna antyeuropejska polityka oraz kradzież czasu. Oni nie tylko kradli pieniądze, ale ukradli Polsce bezcenny czas.

Chodzi o czas? Tak. Nie od dziś wiadomo, że pieniądze przeznaczone na seksualne fanaberie i na dywersyfikację luksusu wędrują szybciej od przelewu środków przeznaczonych na „fotele do chemioterapii”.

Mój oddział nie dostał kasy z KPO na fotele do chemioterapii, na pompy do leków czy do USG, a naprawdę są nam potrzebne, bo szpital ma ponad 200 mln zł długu. Jak czytam, że poszło 500 tys. zł na lody albo jacht w ramach dywersyfikacji, to przepraszam, ale szlak mnie jasny trafił. X /Jakub Kosikowski, rzecznik Izby Lekarskiej.

Kto jest winien? Według minister Pełczyńskiej- Nałęcz winni są… „aferzyści, którzy rozkręcają antyunijną i antyfunduszową hecę”. Według niej jest to „szkodliwe i paraliżujące urzędników i stygmatyzujące beneficjentów”. Minister od Tuska ujawniła w ten sposób spore poczucie humoru, który przesłonił jej niekompetencje – „w promilu, w procencie”.

Zysk czy strata? Geneza zła. 45% wszystkich środków to „klimatyczna agenda”

Dla osób, które chcą zapoznać się w pigułce ze sprawą proponuję 10 min. Anny Bryłki

https://youtube.com/watch?v=-7QUbJS8-cM%3Fstart%3D239%26feature%3Doembed

Zachęcam do choćby pobieżnego zapoznania się z tym dokumentem. Znajdziecie tam Państwo obszerny, kompleksowy opis Zielonej Agendy, która została stworzona przez poprzedni rząd, a którą dzisiaj szaleńczo realizuje rząd premiera Tuska, który do Ministerstwa Klimatu i Środowiska wpuścił niewidoczną od jakiegoś czasu minister Urszulę Zielińską z Partii Zielonych. Aż 45% wszystkich środków z KPO ma zostać przeznaczonych na klimatyczną agendę.

I to jest też w tych dokumentach zapisane. To, że te pieniądze zostaną przejedzone, a Polacy pozostaną z długiem na pokolenia i realizację kamieni milowych, które przyniosą kolejne miliardy strat dla całego społeczeństwa.

Wielki biznes wspiera ludobójstwo w Strefie Gazy. Globalne koncerny nielegalnie finansują zbrodnie Izraela

Wielki biznes wspiera ludobójstwo w Strefie Gazy. Globalne koncerny nielegalnie finansują działania Izraela

13.08.2025 https://nczas.info/2025/08/13/wielki-biznes-wspiera-ludobojstwo-w-strefie-gazy-globalne-koncerny-nielegalnie-finansuja-dzialania-izraela/

Amazon, Alphabet, Airbnb, Axa, Allianz, BNP Paribas, Booking.com, BP, Caterpillar, Hyundai, IBM, Palantir, Lockheed Martin, Leonardo, Microsoft czy Volvo

Flaga Izraela oraz logo Alphabet, Amazon, IBM oraz Microsoft.
Flaga Izraela oraz logo Alphabet, Amazon, IBM oraz Microsoft. / foto: domena publiczna (kolaż)

Koncerny chętnie deklarują, że prowadzą etyczny biznes. Jednak aż kilkadziesiąt globalnych firm wspiera nielegalne działania Izraela przeciwko Palestynie – wynika z raportu ekspert ONZ, o czym informuje w środowym wydaniu „Rzeczpospolita”.

„Rzeczpospolita” podaje, że Amazon, Alphabet, Airbnb, Axa, Allianz, BNP Paribas, Booking.com, BP, Caterpillar, Hyundai, IBM, Palantir, Lockheed Martin, Leonardo, Microsoft czy Volvo – to tylko przykłady międzynarodowych koncernów, wymienionych w raporcie zatytułowanym „Od ekonomii okupacji do ekonomii ludobójstwa”, przygotowanym przez specjalną sprawozdawczynię ONZ Francescę Albanese.

W artykule czytamy, że raport wzywa do nałożenia sankcji i pociągnięcia globalnych korporacji do odpowiedzialności.

„Rz” zapytała Ministerstwo Spraw Zagranicznych, jakie jest stanowisko naszego kraju wobec działalności wspomnianych w raporcie koncernów. „MSZ ocenia ten stan rzeczy jednoznacznie negatywnie” – brzmi odpowiedź. Jak czytamy, resort podkreśla, że ewentualne przyjęcie przez UE sankcji w reakcji na te działania wymagałoby jednomyślnej zgody wszystkich państw członkowskich.

Gazeta zapytała Komisję Europejską, czy rozważane jest objęcie przez UE sankcjami firm wymienionych w raporcie ONZ, ale do czasu publikacji artykułu nie otrzymała odpowiedzi.

„Rzeczpospolita” wysłała też do globalnych central korporacji pytania, prosząc o odniesienie się do raportu. Zapytała je również, czy w świetle coraz bardziej dramatycznej sytuacji w Strefie Gazy nie rozważają zmiany swojej polityki biznesowej i zakresu współpracy z Izraelem. Gazeta – jak czytamy – „otrzymała szerokie spektrum odpowiedzi”. „Niektóre firmy umyły ręce, zrzucając odpowiedzialność na innych i przekierowując nas np. do amerykańskiego rządu” – podała „Rz”.