“To szokujące. Nie chcemy Europy, w której premierzy bronią terrorystów” – szef MSZ Węgier o słowach Donalda Tuska

“To szokujące. Nie chcemy Europy , w której premierzy bronią terrorystów” – szef MSZ Węgier o słowach Donalda Tuska

Andrzej Kumor October 8, 2025 https://www.goniec.net/2025/10/08/to-szokujace-nie-chcemy-europy-w-ktorej-premierzy-bronia-terrorystow-szef-msz-wegier-o-slowach-donalda-tuska/

“Nie chcemy Europy, w której premierzy bronią terrorystów” –  Peter Szijjarto, szef węgierskiej dyplomacji skomentował w ten sposób wypowiedź Donalda Tuska  na temat wysadzenia rurociągu Nord Stream i wydania niemieckiej prokuraturze   podejrzanego w tej sprawie Ukraińca Volodymyra Z.

Temat  zniszczenia rurociągu Nord Stream pojawił się w trakcie konferencji prasowej Donalda Tuska z premier Litwy Ingą Ruginiene. Zdaniem szefa polskiego rządu incydent leżał w interesie Polski w związku z czym “w interesie zwykłego poczucia przyzwoitości i sprawiedliwości (…) nie jest oskarżanie albo wydawanie tego obywatela (Volodymyra Z. – red.) w ręce innego państwa”.

Dodał też, że prawdziwym problemem nie jest wysadzenie rurociągu, tylko jego budowa – i że wstydzić się powinny te kraje (wskazując na Niemcy i Holandię), które go wspierały, bo to zagrażało bezpieczeństwu Europy, w tym Polski, Ukrainy i Litwy.

Słowa te skomentował szef węgierskiej dyplomacji Peter Szijjarto. “Według Donalda Tuska wysadzenie gazociągu jest akceptowalne. To szokujące, bo aż chce się zapytać, co jeszcze można wysadzić i nadal uznać to za wybaczalne, a nawet godne pochwały. Jedno jest pewne: nie chcemy Europy, w której premierzy bronią terrorystów” – czytamy na platformie X.

Sąd ma 100 dni na decyzję, prokuratura widzi podstawy do wydania, ale rząd sygnalizuje, że to nie jest priorytet – to pokazuje, że Tusk gra na kilku szachownicach: UE, NATO i bilateralnie z Berlinem.

Słowa Tuska zostały te- skomentowane w Moskwie.

W rozmowie z gazetą „Kommiersant” doradca Władimira Putina Nikołaj Patruszew odniósł się krytycznie do działań stron prowadzących postępowanie. „Ignorują teraz fakt, że tuż przed wysadzeniem gazociągu Nord Stream w tym rejonie Bałtyku odbywały się ćwiczenia morskie NATO. Warto również zauważyć, że sami aresztowani Ukraińcy stwierdzili, że prowadzone przeciwko nim śledztwo ma na celu zrzucenie winy na Ukrainę i ukrycie prawdziwych organizatorów i uczestników zamachu terrorystycznego, którym zależało na eskalacji napięć na Bałtyku” — stwierdził Patruszew.

„To ewidentny akt sabotażu, przeprowadzony na wysokim poziomie profesjonalizmu. Zniszczenie odcinka podwodnego rurociągu samo w sobie jest trudnym zadaniem, zwłaszcza gdy wymaga możliwie najbardziej dyskretnej operacji, bez użycia specjalnie wyposażonego statku. W przypadku Nord Stream zadanie to zostało ewidentnie wykonane przez wysoko wykwalifikowany zespół sabotażystów z bogatym doświadczeniem w operowaniu na znacznych głębokościach i w trudnych warunkach hydrologicznych Morza Bałtyckiego” — dodał.

Do wątku domniemanych sprawców odniosła się także rzecznik rosyjskiego MSZ Marija Zacharowa. „O czym to wszystko świadczy? To wskazuje, że Zachód ma coś do ukrycia. Sabotaż na dużą skalę po prostu przekracza możliwości samych podmiotów niepaństwowych. Wymaga znacznych zasobów i sprzętu, którymi dysponują tylko służby dużych państw” — powiedziała Marija Zacharowa podczas briefingu prasowego.

Warszawski sąd okręgowy zdecydował w poniedziałek o przedłużeniu aresztu dla Wołodymyra Ż., obywatela Ukrainy podejrzewanego o udział w wysadzeniu gazociągu Nord Stream. Tymczasowy areszt został przedłużony o 40 dni, choć prokuratura wnioskowała o 100 dni.

Walka z gotówką – Waluta cyfrowa pozwoli rządowi ukarać cię zdalnie… odciąć cię od dostaw żywności…

Uwe Froschauer: Walka z gotówką

Pod koniec września 2025 roku Robert F. Kennedy Jr., Sekretarz Zdrowia i Opieki Społecznej USA, przypuścił werbalny atak na cyfrowe więzienie, które chcą zbudować globalne elity.

DR IGNACY NOWOPOLSKI OCT 9

Jego ostrzeżenie powinno wstrząsnąć wszystkimi do głębi:

„Waluta cyfrowa pozwoli rządowi ukarać cię zdalnie… odciąć cię od dostaw żywności… zamienić każde twoje prawo w przywilej zależny od posłuszeństwa. To uczyni cię niewolnikiem”.

Blogerzy tacy jak ja i inni kochający wolność ludzie często ostrzegali przed cyfrowym więzieniem. To ostrzeżenie pochodzi jednak od kogoś w samym sercu systemu, kto walczy z totalitarnymi ambicjami elit władzy i majątku i wzywa nas do zrobienia tego samego. Jeśli nie powstrzymamy teraz celu nieludzkich elit, jakim jest „totalna kontrola”, wszyscy znów znajdziemy się w cyfrowym więzieniu. A jest pięć minut do północy. Nie zostało wiele czasu.

Dziennikarz biznesowy Norbert Häring ostrzega:

„Kiedy znika gotówka, nasze konto bankowe staje się szczegółowym dziennikiem naszego życia”.

Ten cytat zaczerpnąłem z książki Hakona von Holsta „Wojna z gotówką”, opublikowanej w 2025 roku. Hakon von Holst wyraził intencję opisaną w swojej absolutnie czytelnej książce w następujący sposób:

„Widzimy to praktycznie przy każdej kasie: coraz częściej klienci wyciągają karty lub telefony komórkowe, aby zapłacić za zakupy. Czy to duch czasu, postęp, droga naprzód? Jednak ta rzekoma wygoda ma pewien haczyk: osoby płacące kartą płacą swoimi danymi. Nie tylko czas i miejsce zakupu są możliwe do prześledzenia, ale koszyk również nabiera twarzy. Elektroniczne obciążenia konta bankowego stają się w ten sposób „szczegółowym dziennikiem naszego życia”, jak trafnie ujął to dziennikarz biznesowy Norbert Häring. Płacenie gotówką nie tylko chroni naszą prywatność. Znacznie łatwiej jest nam również kontrolować nasze finanse. Nawet w przypadku awarii zasilania nadal możemy kupić najpotrzebniejsze rzeczy. Kto jest zainteresowany stopniowym wycofywaniem gotówki? Czy chodzi tu naprawdę o walkę z praniem pieniędzy i terroryzmem, czy też kryje się za tym coś więcej? Kim są gracze w polityce i sektorze finansowym i jakimi metodami się posługują? Co oznaczałoby planowane globalne wprowadzenie państwowych walut cyfrowych? Oraz: Co możemy zrobić z ograniczeniem naszej wolności? Nawet jeśli prywatne, państwowe i miejskie instytucje utrudniają nam życie, możemy mieć to we własnych rękach, nadal płacąc gotówką!

Chaos spowodowany usterkami technicznymi

Co by było, gdyby w tak wygodnym, nowoczesnym świecie elektroniki, zachwalanym przez mizantropicznych łapaczy szczurów, zabrakło prądu lub doszłoby do innych awarii lub katastrof, uniemożliwiających zakup niezbędnych dóbr? Przykładów takiego chaosu jest mnóstwo. 28 kwietnia 2025 roku „
New York Times” donosił o długich kolejkach do wciąż działających bankomatów z powodu awarii zasilania w Portugalii i Hiszpanii. Ogromna awaria zasilania na Półwyspie Iberyjskim dotknęła znaczną część kraju. Między innymi, systemy płatności elektronicznych ucierpiały: terminale POS uległy awarii, wiele bankomatów przestało działać, a łączność mobilna i internet zostały zakłócone, co utrudniło lub uniemożliwiło płatności kartami lub innymi cyfrowymi metodami płatności.

Mniej więcej w tym samym czasie, w kwietniu 2025 roku, podobna katastrofa miała miejsce na Ukrainie.
Awaria zasilania spowodowana przez centrum danych De Novo zakłóciła działanie usług offline, takich jak ukraińska aplikacja rządowa Diia, lokalne banki, gigant pocztowy Nova Post oraz systemy płatności zbliżeniowych, takie jak Apple Pay i Google Pay. Mieszkańcy Kijowa powiedzieli w programie „Recorded Future News” ukraińskiego magazynu The Record, że podczas awarii nie mogli korzystać z płatności mobilnych do wjazdu do miejskiego metra. Niektóre restauracje również miały problemy z systemami płatności elektronicznych. Przywrócenie usług klientom zajęło De Novo prawie sześć godzin.

20 sierpnia 2025 roku zerwanie kabla i działania firmy energetycznej w Hajdarabadzie w Indiach doprowadziły do ​​awarii znacznej części połączenia internetowego. Uniemożliwiło to realizację wielu płatności za pomocą UPI, najpopularniejszego cyfrowego systemu płatności w Indiach. Wiele sklepów zażądało gotówki – co było nietypowe dla wielu klientów. W mediach społecznościowych użytkownicy publikowali zrzuty ekranu nieudanych transakcji i wyrażali swoją frustrację związaną z chaosem finansowym. Wiele skarg dotyczyło nieudanych płatności UPI, które utrudniały użytkownikom dokonywanie zakupów, w tym artykułów spożywczych i innych niezbędnych produktów. Jeden z niezadowolonych klientów, który miał problemy z płatnościami UPI, powiedział magazynowi Telangana Today :

Musiałem zadzwonić do żony, żeby dokonać płatności z jej identyfikatora UPI, ponieważ mój nie został zrealizowany. Nawet po pomyślnym dokonaniu płatności nie otrzymaliśmy żadnego potwierdzenia. Władze stanowe i firmy energetyczne powinny były to dobrze zaplanować.

Również w Niemczech coraz częściej zdarzają się przypadki awarii płatności cyfrowych, których przyczyną nie była awaria zasilania, lecz zakłócenia w infrastrukturze IT. Wiele zakłóceń wynika z błędów oprogramowania/sieci u dostawcy usług. Na przykład 4 kwietnia 2024 roku w Sparkasse wystąpiła awaria techniczna. Tysiące klientów zgłosiło awarie – dotknięte zostały między innymi supermarkety. Zakłócenia w płatnościach kartami debetowymi w sklepach wielkopowierzchniowych, takich jak Lidl i Rewe, doprowadziły do ​​niewielkiego chaosu od około 7:20 do 9:50. Płatności kartą nie były możliwe. Klienci musieli korzystać z gotówki – jeśli mieli ją pod ręką.

12 września 2024 roku u dostawcy usług informatycznych Telecash i jego dostawców powiązanych wystąpiła awaria techniczna. Od godziny 6:00 do godziny 16:00 występowały trudności z płatnościami kartami. Problemy dotyczyły kart debetowych, kredytowych i przelewów bankowych.

Jak miło jest w takich sytuacjach mieć w kieszeni trochę gotówki zamiast pieniędzy w plastiku lub na smartfonie, prawda?

Cyberataki, które mogą doprowadzić do awarii cyfrowych opcji płatności

Wiele zakłóceń często wyjaśnia się „cyberatakami”, które następnie zazwyczaj okazują się zakłóceniami w infrastrukturze IT. Niemniej jednak takie przypadki już miały miejsce. Organy nadzoru, Federalny Urząd Nadzoru Finansowego (BaFin) i Federalny Urząd Bezpieczeństwa Informacji (BSI), odnotowują rosnącą liczbę cyberincydentów w sektorze finansowym od 2023/2024 roku – w tym ataki na spółki zależne lub dostawców usług, w wyniku których doszło do wycieku danych lub naruszenia procesów. Takie incydenty mogą również zakłócić procesy płatności, na przykład z powodu konieczności wyłączenia systemów back-office, nawet jeśli terminale płatnicze nie są bezpośrednio dotknięte.

Podwójne opodatkowanie butelek w Polsce – Operatorzy systemu kaucyjnego z zagranicy i rząd zarobią kosztem Polaków

Podwójne opodatkowanie butelek w Polsce – rząd i operatorzy systemu kaucyjnego z zagranicy zarobią kosztem Polaków

zmianynaziemi/podwojne-opodatkowanie-butelek-rzad-i-operatorzy-systemu-kaucyjnego-z-zagranicy


Polski system kaucyjny, który formalnie wszedł w życie 1 października 2025 roku, skrywa mechanizm, który rzadko trafia do świadomości społecznej. Kwoty z nieodebranych kaucji nie są zwracane konsumentom ani przeznaczane w całości na cele ekologiczne, lecz stają się źródłem podwójnego dochodu – dla operatorów systemu oraz dla budżetu państwa.

Każdy Polak zapłaci 50 groszy kaucji za każdą butelkę PET i puszkę oraz złotówkę za butelki szklane. Nowy system wymusza, że nieodebrane kaucje pozostają w kieszeni operatorów systemu kaucyjnego, stanowiąc ich dodatkowy dochód. Co więcej, te nieodebrane środki podlegają opodatkowaniu – najpierw podatkiem VAT, a później również podatkiem dochodowym CIT.

Zgodnie z przepisami, na koniec każdego roku kalendarzowego podmioty wprowadzające napoje w opakowaniach objętych systemem kaucyjnym (producenci i importerzy) muszą naliczyć VAT od depozytów za opakowania, które nie zostały zwrócone w danym roku. Rolę płatnika VAT pełnią podmioty reprezentujące (operatorzy systemu), których zadaniem jest obliczenie i odprowadzenie podatku od niezwróconych kaucji. VAT od nieodebranych kaucji musi być zapłacony do 31 stycznia roku następującego po roku rozliczeniowym.

To oznacza, że jeśli konsument nie zwróci opakowania, wartość kaucji najpierw zasili przychód operatora systemu, a następnie część tej kwoty zostanie przekazana do budżetu państwa w formie podatku VAT. Od pozostałej kwoty operator odprowadzi również podatek dochodowy CIT, który w standardowej stawce wynosi 19%. W ten sposób państwo zyskuje podwójnie na nieodebranych kaucjach.

System został tak skonstruowany, że żadna ze stron – ani operatorom systemu kaucyjnego, ani organom podatkowym – nie zależy na maksymalizacji odzysku opakowań. Im więcej nieodebranych kaucji, tym większe przychody dla operatorów i wyższe wpływy z podatków dla budżetu państwa. To tworzy konflikt interesów, który może podważać pierwotny cel systemu kaucyjnego – zwiększenie poziomu recyklingu i ochrony środowiska.

Choć oficjalnie celem wprowadzenia systemu kaucyjnego jest wypełnienie unijnych wymogów dotyczących selektywnej zbiórki odpadów (77% do 2025 roku i 90% do 2029 roku), konstrukcja systemu podatkowego może działać wbrew temu celowi. Warto zauważyć, że operatorzy systemu kaucyjnego nie są zobowiązani prawnie do przeznaczania zysków z nieodebranych kaucji na cele ekologiczne. Środki te mogą być wykorzystane według uznania operatorów.

Ten mechanizm podwójnego opodatkowania kaucji rodzi pytania o rzeczywiste priorytety systemu.

Czy chodzi faktycznie o ochronę środowiska, czy może raczej o stworzenie nowego strumienia przychodów dla operatorów i budżetu państwa? Jedno jest pewne – jeśli zapomnimy odebrać kaucję za butelkę, nie tylko stracimy nasze pieniądze, ale także przyczynimy się do zasilenia kasy prywatnych operatorów i Skarbu Państwa.

Konsumenci powinni mieć świadomość, że regularne zwracanie opakowań i odbieranie kaucji nie tylko wspiera ekologię, ale także chroni ich własne portfele przed systemem, który czerpie korzyści z ludzkiej niepamięci i nieuwagi.

Źródła:

https://kpmg.com/pl/en/home/insights/2024/09/tax-alert-deposit-refund-s…
https://poland-accounting.eu/2024/10/deposit-system-new-vat-settlement-…
https://www.kochanski.pl/en/the-polish-deposit-and-return-system-a-guid…
https://www.mddp.pl/deposit-refund-system/
https://www.biznes.gov.pl/en/portal/004645

Biblioteka Watykańska stworzyła salę modlitewną dla muzułmanów

Biblioteka Watykańska stworzyła salę modlitewną dla muzułmanów

https://gloria.tv/post/2BXpGEbM17YdEmmZu3dEKJH97

“Niektórzy muzułmańscy uczeni poprosili nas o pokój z dywanem do modlitwy. Spełniliśmy ich prośbę”, powiedział Don Giacomo Cardinali, wiceprefekt Watykańskiej Biblioteki Apostolskiej, Repubblica.it 8 października.

Watykańska kolekcja książek zawiera “niewiarygodnie stare Korany”, kontynuował Don Cardinali. “Jesteśmy biblioteką uniwersalną; mamy kolekcje arabskie, żydowskie, etiopskie, chińskie unikaty”.

Według wiceprefekta, Biblioteka Watykańska zawiera łącznie około 80 000 rękopisów, 50 000 pozycji archiwalnych, prawie dwa miliony książek drukowanych, 100 000 rycin i druków oraz 100 000 monet i medali.

Edukacja zdrowotna – rodzice wygrywają bitwę, ale wojna o dusze dzieci trwa

Edukacja zdrowotna –

rodzice wygrywają bitwę,

ale wojna o dusze dzieci trwa

Edukacja zdrowotna – rodzice wygrywają bitwę, ale wojna o dusze dzieci trwa

Michał Rogalski | 07/10/2025

Rodzice w całej Polsce odnieśli pierwsze zwycięstwo. Z zajęć „Edukacji zdrowotnej” zrezygnowało aż 86 procent uczniów szkół ponadpodstawowych w Warszawie, 92 procent we Wrocławiu i ponad połowa dzieci w szkołach podstawowych. To jasny sygnał: Polacy nie chcą deprawacji swoich dzieci pod pozorem troski o zdrowie. Ale to dopiero początek walki.
 

Nowy przedmiot – stary plan: wychować „człowieka bez Boga
Od września 2025 roku w polskich szkołach pojawił się nowy przedmiot – Edukacja zdrowotna. Oficjalnie miał pomóc uczniom „dbać o zdrowie psychiczne i fizyczne”. W praktyce stał się kolejną próbą wprowadzenia do szkół ideologii gender – tej samej, która odrzuca Boży porządek i wmawia dzieciom, że mogą „wybrać” sobie „płeć”.
 
W podstawie programowej znalazły się treści o „tożsamości płciowej” i „orientacjach psychoseksualnych”, a małżeństwo, rodzina i wierność zostały zepchnięte na margines. Minister Barbara Nowacka, odpowiedzialna za wprowadzenie tego przedmiotu, nazwała krytyków programu „porno lobby”. W ten sposób rząd otwarcie wystąpił przeciwko rodzicom, którzy chcą chronić niewinność swoich dzieci.
Ale rodzice odpowiedzieli stanowczo: NIE!

Masowy sprzeciw – triumf rodziców i obrońców rodziny
Z danych miast wynika, że większość uczniów została wypisana z zajęć.
W Warszawie – 86 procent uczniów szkół średnich,
we Wrocławiu – 92 procent,
w Krakowie – 66 procent,
a w Gdańsku – 68 procent.
 
To prawdziwy głos sumienia narodu. Polska nie chce wychowywać pokolenia bez Boga, bez zasad, bez skromności.
Tysiące rodziców podpisało naszą petycję „To przewrotne! Kamień młyński dla Ministerstwa Edukacji” – aż 15 268 osób zaapelowało do premiera Donalda Tuska o obronę prawa rodziców do wychowania dzieci zgodnie z moralnością katolicką.
 
Jak przypomina Ewangelia:
 
„Lecz kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą we Mnie, temu byłoby lepiej kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza.” (Mt 18, 6)
 
Słowa Chrystusa są ostrzeżeniem dla każdego, kto z premedytacją niszczy niewinność dziecka.
 

Walka o dusze dzieci – nie tylko o program nauczania
To, co dzieje się dziś w polskich szkołach, nie jest przypadkiem.
Ideolodzy gender dobrze wiedzą, że kto wychowa dzieci, ten zdobędzie przyszłość narodu. Dlatego chcą zastąpić prawdę o człowieku – wizją człowieka oderwanego od Boga, stworzonego na obraz swoich grzesznych pragnień.
 
Ta walka nie toczy się tylko o program szkolny. To walka o dusze dzieci, o ich wiarę, o ich przyszłość.

Jak pisał Ojciec Święty Jan Paweł II: „Przyszłość ludzkości idzie przez rodzinę.”
Dlatego tak bardzo nienawidzą jej ci, którzy chcą zbudować świat bez Boga.
 

Dlaczego rodzice mają rację
Katolicka nauka jasno uczy, że wychowanie seksualne jest obowiązkiem i przywilejem rodziców, a nie państwa.
To matka i ojciec najlepiej wiedzą, kiedy i jak rozmawiać z dzieckiem o jego rozwoju.
Publiczne omawianie intymnych tematów w klasie prowadzi do wstydu, zamieszania i deprawacji.
Nawet najlepiej przygotowany nauczyciel nie może zastąpić rodzicielskiej mądrości i czułości.

Tymczasem w nowym programie „Edukacji zdrowotnej”:

·       nauczyciele nie muszą mieć żadnych kwalifikacji,

·       brakuje podręczników i programów, więc każdy może mówić, co chce,

·       rodzice nie mają kontroli nad treściami przekazywanymi dzieciom.

·       To nie edukacja. To eksperyment społeczny na dzieciach.
 

Niepokój wśród nauczycieli
 Wielu dyrektorów i pedagogów nie kryje obaw.
„Wiem, że ten program to zły kierunek, ale nie mam narzędzi, by się sprzeciwić” – mówią w rozmowach z nami nauczyciele.
I właśnie dlatego przygotowaliśmy pomoc, która pozwala im stanąć po stronie prawdy i chronić dzieci przed indoktrynacją.
                                                                  

Nasza odpowiedź: prawda i działanie
W kampanii Polska Katolicka, nie laicka nie ograniczamy się do słów. Działamy.
Publikujemy książkę „Teoria gender: różnorodność czy totalitaryzm XXI wieku” – solidne opracowanie, które ujawnia, jak ideologia gender niszczy dzieci i rodziny.
Setki egzemplarzy już trafiły do szkół i parafii w całej Polsce.

Rozpowszechniamy petycję „Kamień młyński dla Ministerstwa Edukacji”, w której rodzice mogą wyrazić swój sprzeciw wobec deprawacji dzieci.

Informujemy społeczeństwo – poprzez artykuły, świadectwa rodziców i analizy ekspertów, które pomagają zrozumieć duchowy wymiar tej walki.
 

Duchowy wymiar bitwy
To, co widzimy, to nie tylko polityka. To walka duchowa.
To starcie prawdy z kłamstwem, światła z ciemnością.
To powtórka z Edenu, gdzie wąż szepcze: „będziecie jak bogowie”.
Ideologia gender jest niczym innym jak odrzuceniem Bożego porządku i próbą stworzenia człowieka na nowo – bez Boga.

Ale Bóg nie zostawia swoich dzieci.
Tak jak w historii Kościoła, tak i dziś to właśnie rodziny wierne Chrystusowi stają się bastionami światła.
 

Zwycięstwo jest możliwe
Pierwsze zwycięstwo już się dokonało – rodzice odrzucili „Edukację zdrowotną”. Ale musimy być czujni. Ministerstwo nie zrezygnowało z planów.
Dlatego każdy katolik, każdy rodzic, każdy nauczyciel powinien dziś stanąć w obronie dzieci.
Nie tylko dla dobra swoich synów i córek, ale dla przyszłości Polski.
 
Wezwani do działania

·       Podpisz petycję „To przewrotne! Kamień młyński dla Ministerstwa Edukacji”

·       Zamów książkę „Teoria gender: różnorodność czy totalitaryzm XXI wieku”, aby mieć mocne argumenty w walce z kłamstwem
 

Nie wolno nam milczeć
To, czego dziś nauczą się nasze dzieci, zadecyduje o tym, czy Polska pozostanie wierna naszemu Panu Jezusowi Chrystusowi.

Komu się nadstawić?

Komu się nadstawić?

Stanisław Michalkiewicz „Najwyższy Czas!”    9 października 2025 http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=5908

Bez względu na to, czy prezydentem naszego bantustanu jest Andrzej Duda, czy Karol Nawrocki, bez względu na to, czy bantustanem naszym rządzi obóz „dobrej zmiany” Naczelnika Państwa Kaczyńskiego Jarosława, czy też obóz zdrady i zaprzaństwa obywatela Tuska Donalda i jego Volksdeutsche Partei – Polska pozostaje „sługą narodu ukraińskiego” – jak to pięknie ujął pan Łukasz Jasina – dziś już poza resortem zawiadywanym przez Księcia-Małżonka, który też służy, komu tylko się da – oczywiście z wyjątkiem Polski – bo – jak nas pouczył JE Andrzej Czaja, biskup diecezji opolskiej – hasło: „Polska dla Polaków” jest nie do pogodzenia z chrześcijaństwem. Żeby chociaż z „judeochrześcijaństwem” – to jeszcze-jeszcze – ale nie – z chrześcijaństwem expressis verbis.

A contrario wynika z tego, iż Polska – aby była w zgodzie z chrześcijaństwem, nie może służyć Polakom. Raczej odwrotnie – po to jest i Polska, by mniej wartościowy polski naród tubylczy służył Ukraińcom, Żydom, Niemcom i w ogóle – każdemu, kto tylko tego zażąda – byle nie Polsce. Zbawienne pouczenia Jego Ekscelencji musiały jakimiś krętymi drogami trafić do niezależnej prokuratury obywatela Żurka Waldemara, która w podskokach umorzyła energiczne śledztwo w sprawie rozwinięcia banderowskich flag podczas występu białoruskiego szansonisty na Stadionie Narodowym. Okazało się, że osobnicy, który te flagi, w dodatku ozdobione „tryzubem”, sobie rozwinęli, zasadniczo chcieli dobrze, a ich zachowanie nie miało znamion przestępstwa.

Co innego, jak Robert Bąkiewicz na niemieckim pograniczu rozwija polskie flagi, które swoimi jaskrawymi barwami kłują dobrych Niemców w oczy. Niezależna prokuratura z Gorzowa Wielkopolskiego co i rusz wysuwa przeciwko niemu coraz to nowe zarzuty i tylko patrzeć, jak jakiś niezawisły sąd wtrąci go do aresztu wydobywczego, żeby żadna Polnische Schwein nie zakłócała idylli na polsko-niemieckim, a właściwie – na niemieckim pograniczu.

Ale na narodzie ukraińskim świat się nie kończy, bo właśnie jest jeszcze szlachetny naród niemiecki, któremu nasz mniej wartościowy naród tubylczy też ma służyć, a właściwie nie „też” – tylko – w pierwszej kolejności. Toteż jeśli występuje kolizja między powinnościami służby narodowi ukraińskiemu, a powinnościami służby narodowi niemieckiemu, to wiadomo, która służba ma charakter priorytetowy. W związku z tym tylko patrzeć, jak polska bezpieka wyda Niemcom, to znaczy – tamtejszemu gestapo („każdy kraj ma gestapo” – pisał w nieśmiertelnym poemacie „Tatuś” Konstanty Ildefons Gałczyński. „Każdy” – a cóż dopiero Niemcy?) Ukraińca zatrzymanego w związku z wysadzeniem w powietrze bałtyckich gazociągów. Podobno zanurkował on z materiałami wybuchowymi aż do gazociągów i w ten sposób je wysadził – co Książę-Małżonek przypisał Amerykanom.

A skoro już mowa o amerykańskich twardzielach, to właśnie zasadzili oni las w którym zamierzają ukryć listek w postaci carte-blanche dla premiera rządu jedności narodowej bezcennego Izraela, żeby mógł sobie spokojnie dokończyć operację ostatecznego rozwiązania kwestii palestyńskiej – ale tak, aby całe odium spadło na złowrogi Hamas, ewentualnie – kraje bisurmańskie. Jak bowiem podejrzewam, Żydowie zaniepokojeni ostracyzmem ze strony opinii światowej, podsunęli amerykańskiemu prezydentowi 21-punktowy „plan pokojowy”, którego istotnymi elementami są: rozbrojenie Hamasu, ustanowienie nad Strefą Gazy kurateli „Rady Pokoju” pod egidą prezydenta Donalda Trumpa (chyba nawet wtedy, kiedy już przestanie być prezydentem USA), w której mają podobno brać udział również kraje bisurmańskie (może posłuszna Izraelowi Jordania?). Autonomia Palestyńska nie będzie miała tam nic do gadania, a w ogóle, to musi spełnić wiele warunków, żeby w ogóle była dopuszczona do jakiejkolwiek konfidencji. Jeśli natomiast Hamas się na tę kapitulację nie zgodzi – to prezydent Trump deklaruje „pełne poparcie” dla zakończenia operacji ostatecznego rozwiązania kwestii palestyńskiej. Premier Netanjahu oczywiście się zgodził, po pierwsze dlatego, że – jak podejrzewam – to sami Żydowie podsunęli amerykańskim twardzielom ten chytry plan, a po drugie – że jedynym konkretem, który może być naprawdę zrealizowany, to właśnie amerykańska zgoda na ostateczne rozwiązanie.

Oczywiście trzeba będzie trochę popracować nad opinią światową, żeby całe odium przypisała Hamasowi – ale od czego Judenraty w poszczególnych bantustanach – no i JE Andrzej Czaja, który ewentualnie zastosuje zastawkę „chrześcijańską”? No to dlaczego premier Netanjahu nie miał się zgodzić na pokojowy plan prezydenta Donalda Trumpa? Ten przykład pokazuje, że można służyć narodowi żydowskiemu albo po chamsku, albo finezyjnie – ale tak czy owak, służyć mu trzeba i na to nie ma rady – chyba, żeby zmartwychwstał Adolf Hitler.

Tymczasem Naczelnik Państwa Kaczyński Jarosław podzielił się z nami wątpliwościami, komu by tu lepiej się nadstawić. W roku 2003 i 2008, razem z obywatelem Tuskiem Donaldem stręczył nam Anschluss do Unii Europejskiej i traktat lizboński. Teraz jednak, kiedy okazało się, że Niemcy już odrzucają pozory i zamierzają zainstalować tu Generalną Gubernię, w myśl wskazań Adolfa Hitlera, przedstawionych w 1943 roku na spotkaniu z gauleiterami, Naczelnik Państwa doszedł do wniosku, że tą wizją swoich wyznawców już chyba nie porwie, żeby nadal się dla niego poświęcali. Wykombinował sobie tedy, by już nie nadstawiać się Niemcom, tylko żeby nadstawić się Amerykanom. Rewolucyjna teoria jest taka, że „pax Americana” pozwoli nam nie tylko zachować państwo – ale – kto wie? – może nawet Naczelnika Państwa na jego czele, albo jako prostego obywatela, albo – ewentualnie – kierującego interesem za pośrednictwem swoich wynalazków, jak Andrzej Duda, czy Karol Nawrocki.

Muszę w związku z tym przypomnieć mój projekt racjonalizatorski, by zrezygnować z koncepcji cząstkowych, tylko pójść na całość i zaproponować amerykańskim twardzielom, żeby przyłączyli nasz bantustan do USA, jako kolejny stan. Warszawa leży co prawda daleko od Waszyngtonu, ale Honolulu jest tak samo daleko – i nie ma problemu. Wojsko amerykańskie już u nas jest, a prezydent Trump obiecał, że jak będzie trzeba, to przyśle więcej. Nie musielibyśmy kupować z Ameryce broni, tylko wpłacać tam podatki, które chyba są mniejsze, niż u nas. Wreszcie – nie słychać, by USA zgadzały się na realizację jakichś żydowskich roszczeń ze swego terytorium – podczas gdy naszym chętnie by frymarczyły. Słowem – wiele nie gadać, tylko przyłączać. Skoro Stronnictwo Pruskie lansuje tutaj Generalną Gubernię, to Stronnictwo Amerykańsko-Żydowskie powinno chyba lansować Anschluss – ale tym razem – do Ameryki?

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Najwyższy Czas!”.

Kapelan prezydenta: Obudzony rewolucją francuską demon do dziś żyje w liberalnej lewicy. Apel o Różańcową kontrrewolucję.

Kapelan prezydenta bez ogródek: obudzony rewolucją francuską demon do dziś żyje w liberalnej lewicy

https://pch24.pl/kapelan-prezydenta-bez-ogrodek-obudzony-rewolucja-francuska-demon-do-dzis-zyje-w-liberalnej-lewicy

(fot. prtscr/youtube/ Studio TV NIEDZIELA)

W swym niedawnym artykule kapelan prezydenta Karola Nawrockiego zwrócił uwagę na antychrześcijański wymiar rewolucji francuskiej. Jak zaznaczył, współczesna lewica kontynuuje ten bunt przeciw wierze i porządkowi społecznemu zbudowanemu na jej zasadach. Ksiądz Jarosław Wąsowicz wskazał, że kluczowym orężem dla obrońców religii i chrześcijańskiego charakteru społeczeństwa jest Różaniec.

Trzeźwe uwagi duchownego trafiły na łamy aktualnego wydania „Gazety Polskiej”. W artykule zatytułowanym „Różańcowa kontrrewolucja” prezydencki kapelan podkreślił, że współczesna liberalna lewica prowadzi programową walkę z nauką wiary i chrześcijańskim wyobrażeniem świata. Jak wskazał, ten wrogi naszej tradycji wektor zawiera się w samym rodowodzie ruchów rewolucyjnych.

„Obudzony rewolucją francuską demon niszczył wszystko, co związane było z katolicką doktryną wiary i wizją świata, mordował duchownych, burzył świątynię, grabił kościelne mienie, kasował zakony, likwidował szkoły katolickie i szpitale, nie dając możliwości prowadzenia Kościołowi nawet instytucji charytatywnych”, pisał kapłan.

Aby przeciwstawić się „demonowi rewolucji”, Kościół musi postawić na „gruntowną odnowę życia religijnego”, zaznaczył ksiądz Jarosław Wąsowicz. Jak dodał, w taki właśnie sposób Kościół przeciwstawiał się antychrześcijańskiemu liberalizmowi w XIX wieku.

Kluczowym momentem duchowego starcia między Kościołem i rewolucją było ogłoszenie przez błogosławionego papieża Piusa IX dogmatu o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny. Wraz z szeregiem objawień prywatnych Niepokalanej podanie tej prawdy do wierzenia stało się zaczynem rozbudzenia gorliwej pobożności maryjnej.

Ogłoszenie dogmatu o Niepokalanym Poczęciu Matki Bożej tchnęło „w serca ludzi dotkniętych falą prześladowań nadzieję, że one się skończą i demon zostanie pokonany”, czytamy w artykule. Wiarę w to utwierdziły widzenia w Lourdes i Fatimie „gdzie Maryja objawiła się światu przez małe dzieci, które prosiła o modlitwę w intencji pokoju i nawrócenia Rosji, gdzie w 1917 roku rozlała się kolejna odsłona rewolucyjnej zarazy”.

Jak podkreślił prezydencki kapelan, modlitwa różańcowa miała w tamtym czasie szczególne znaczenie jako narzędzie duchowej walki z rewolucją. Wobec tego ks. Jarosław Wąsowicz zachęcił, by i w dzisiejszych, trudnych dla wiary czasach, chętnie sięgać po to wyjątkowe nabożeństwo, przyłączając się do „różańcowej kontrrewolucji”.

Źródło: opoka.org.pl

FA

Makiaweliczna Triada

Makiaweliczna Triada

Autor: AlterCabrio, 8 października 2025

Infrastruktura nadzoru, początkowo rozmieszczona w Niemczech i Europie Środkowo-Wschodniej, służyła jako psychologiczna strefa buforowa, baza wypadowa do manipulacji umysłami. Jej główny cel? Umożliwienie kompleksowi militarno-przemysłowemu ścisłej współpracy z gigantami mediów społecznościowych, cenzurując rosyjską propagandę, a jednocześnie uciszając krajowe prawicowe ugrupowania populistyczne w Europie, które odważyły ​​się dojść do władzy w obliczu kryzysu migracyjnego.

−∗−

Tłumaczenie: AlterCabrio – ekspedyt.org

−∗−

Makiaweliczna Triada

[Artykuł ukazał się 8 maja 2024 – AC]

Jak wykorzystanie mediów, oszustwa ONZ i wojna informacyjna podkopały nasze wolności

Współczesna tyrania, z którą mamy dziś do czynienia, jest złowrogim potomstwem trzech kluczowych wydarzeń – makiawelicznej triady, która podważyła nasze podstawowe wolności i utorowała drogę do ujarzmienia ludzkości.

Po pierwsze, okres powojenny był świadkiem kampanii Zachodu polegającej na eksploatacji mediów, będącej próbą podważenia radzieckiego reżimu komunistycznego poprzez rozpowszechnianie zachodniej propagandy. Finansowane przez USA Radio Wolna Europa było jaskrawym ucieleśnieniem tej agendy, megafonem globalistycznej indoktrynacji podszywającym się pod latarnię wolności.

Po drugie, Deklaracja Praw Człowieka ONZ z 1948 roku i Międzynarodowy Pakt Praw Obywatelskich i Politycznych ONZ z 1966 roku, pozornie szlachetne instrumenty, posłużyły za konie trojańskie do podważania suwerenności narodowej. Pod pretekstem „samostanowienia” zapisanego w Artykule 1, dokumenty te utorowały drogę do erozji władzy państwowej i narzucenia globalistycznego, neokolonialnego porządku.

Wreszcie [po trzecie] doktryna Gierasimowa, manifest, który wyniósł propagandę medialną do rangi nadrzędnej wobec inwazji militarnej, utwierdziła Zachód w przekonaniu o poparciu dla wojny psychologicznej. Z cyniczną kalkulacją doktryna ta głosiła „wyższą moc” manipulowania populacjami poprzez wojnę informacyjną – złowrogą strategię, która przyznaje oszałamiający priorytet 4:1 nad wojną konwencjonalną.

„Ważne jest kontrolowanie przestrzeni informacyjnej i koordynacja w czasie rzeczywistym wszystkich aspektów kampanii, a także stosowanie ukierunkowanych uderzeń głęboko na terytorium wroga i niszczenie krytycznej infrastruktury cywilnej i wojskowej” – doktryna Gierasimowa

Ten złośliwy modus operandi został obnażony podczas wojny NATO/UE w Jugosławii, gdzie pełna zgodność głównych mediów, rozmieszczenie amerykańskich agencji PR-owych i bezczelne zbombardowanie belgradzkiej stacji telewizyjnej obnażyły ​​prawdziwe oblicze globalistycznego „wyzwolenia”.

Dziś, na Ukrainie, jesteśmy świadkami apoteozy tej wojny informacyjnej, spektaklu tak „skutecznego”, że gdy narracja zawodzi, podżegacze wojenni nie potrafią pogodzić się z własnymi porażkami militarnymi. W ten sposób sztuczne wspieranie konfliktu idzie w parze z druzgocącymi stratami w ludziach i infrastrukturze, co jest ponurym świadectwem bezdusznej pogardy globalistów dla ludzkiego życia w pogoni za hegemonicznymi ambicjami.

Przejście od „agendy wolności” jako narzędzia polityki zagranicznej do wykorzystywania mediów do kontroli i cenzury, zarówno w kraju, jak i za granicą, można prześledzić aż do zamachu stanu na Ukrainie w 2014 roku przeciwko wybranemu rządowi i późniejszej kontrrewolucji na Krymie. Kiedy serca i umysły mieszkańców Krymu zdecydowaną większością głosów opowiedziały się za przyłączeniem do Federacji Rosyjskiej, było to ostatnią kroplą goryczy dla idei wolności słowa w internecie w oczach NATO – a przynajmniej tak ją postrzegali. W tym właśnie momencie zmieniła się fundamentalna natura wojny.

Nastąpiła głęboka i radykalna zmiana w polityce krajowej, mediach i prawie, jakiej wszystkie zachodnie tak zwane „demokracje” doświadczyły z całą mocą w ostatnich latach.

Mimo to nie sposób oprzeć się pytaniu: czy ktokolwiek w NATO lub Departamencie Stanu zatrzymał się na chwilę, by zastanowić się nad powagą swoich działań? Czy zadali sobie pytanie: „Chwileczkę, czy właśnie zidentyfikowaliśmy naszego nowego wroga pod postacią demokracji w naszych własnych krajach?”. Niestety, ta introspekcja zdaje się padać ofiarą nieustannego dążenia do władzy i kontroli.

Zakorzeniony, państwowo-korporacyjny aparat cenzury i unieważniania [cancellation] to dobrze naoliwiona machina, nasmarowana korporacyjnym uściskiem w praktycznie każdym sektorze współczesnego społeczeństwa. Macki tych korporacyjnych władców mocno oplatają gospodarkę, media, opiekę zdrowotną, wojsko, biznes i najnowocześniejsze technologie. W tym świecie iluzja wyboru i wolności to nic więcej niż okrutna fasada.

Ci korporacyjni marionetkarze sami są jedynie pionkami w wielkiej partii szachów rozgrywanej przez ich ponadnarodowych panów. Organizacja Narodów Zjednoczonych, Światowa Organizacja Zdrowia, Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu i chełpliwe Światowe Forum Ekonomiczne pociągają za sznurki ze swoich wież z kości słoniowej, z dala od zasięgu irytujących elektoratów krajowych i ich rzekomych „rządów”. Demokracja to tylko urocze hasło, którym rzucają, by uspokoić masy.

Sama natura tych samolubnych korporacji, których żywotność przyćmiewa czas życia jednostek, które tymczasowo je „kontrolują”, sprawia, że ​​ich elitarni funkcjonariusze są niczym więcej niż trybikami w niekontrolowanej machinie. Są porywani przez prądy władzy, które sami stworzyli, niezdolni do sterowania statkiem, nawet gdyby chcieli. I bądźmy szczerzy, nie chcą. Dlaczego mieliby wyzbywać się żelaznego uścisku na społeczeństwie?

Żadna ilość kontrinformacji, sprzeciwów, opinii publicznej ani niewygodnej szarady wyborów nie sprowadzi tych korporacyjnych gigantów z powrotem na ziemię. Odizolowali się od woli ludu, tworząc nieprzekraczalną twierdzę kontroli. Masy pozostają pogrążone we własnej bezsilności, bezradnie patrząc, jak ich tak zwana „demokracja” zostaje zredukowana do przypisu w annałach historii.

Początki Google sięgają grantu DARPA (Agencji Zaawansowanych Projektów Badawczych w Departamencie Obrony Stanów Zjednoczonych) przyznanego Larry’emu Page’owi i Sergeyowi Brinowi, gdy byli doktorantami na Uniwersytecie Stanforda. Ich finansowanie pojawiło się w ramach wspólnego programu CIA i NSA, którego celem było zbadanie, jak „ciągnie swój do swego w sieci” poprzez agregację danych wyszukiwarek. Zaledwie rok później uruchomili Google i szybko przekształcili się w dostawcę usług wojskowych.

Ich wzrost dodatkowo wzmocniło przejęcie oprogramowania satelitarnego CIA, które umożliwiło im oferowanie Map Google i wykorzystanie wolności słowa w internecie jako środka do obejścia państwowej kontroli nad mediami w regionach takich jak Azja Środkowa i poza nią.

Jak na ironię, znaczna część znanej nam dziś technologii wolności słowa w internecie została pierwotnie stworzona przez nasze własne państwo bezpieczeństwa narodowego – między innymi sieci VPN (wirtualne sieci prywatne) do ukrywania adresów IP, narzędzia do nawigacji w darknecie i anonimowego kupowania/sprzedawania towarów oraz szyfrowane czaty end-to-end. Innowacje te narodziły się jako projekty DARPA lub wspólne przedsięwzięcia CIA i NSA, mające na celu wspieranie grup wywiadowczych w obalaniu rządów, które stanowiły problem dla administracji od Clintona, przez Busha, po Obamę.

Podobnie jak systemy liczenia głosów sfałszowano w celu przeprowadzenia wyborów w krajach, w których USA atakowało reżimy, tak teraz te same narzędzia wykorzystano przeciwko krajowym „demokratycznym” wyborom, podważając wolę ludu w imię utrzymania władzy i stwarzając iluzję bezpieczeństwa.

Infrastruktura nadzoru, początkowo rozmieszczona w Niemczech i Europie Środkowo-Wschodniej, służyła jako psychologiczna strefa buforowa, baza wypadowa do manipulacji umysłami. Jej główny cel? Umożliwienie kompleksowi militarno-przemysłowemu ścisłej współpracy z gigantami mediów społecznościowych, cenzurując rosyjską propagandę, a jednocześnie uciszając krajowe prawicowe ugrupowania populistyczne w Europie, które odważyły ​​się dojść do władzy w obliczu kryzysu migracyjnego.

Jednym z niepowodzeń tych samozwańczych „władców świata” było referendum w sprawie Brexitu z czerwca 2016 roku, kiedy to Brytyjczycy, w szokującym akcie buntu, zagłosowali za opuszczeniem Unii Europejskiej. Wynik ten wstrząsnął establishmentem, głęboko niepokojąc samego premiera Camerona, który nieświadomie uwolnił siły suwerenności ludu, inicjując głosowanie.

Jednak globalistyczni marionetkarze zorganizowali genialny zamach stanu. Strategicznie umieścili swoich chętnych i żądnych władzy sługusów, wyrwanych z resztek byłych kolonii brytyjskich, na stanowiskach władzy w samym sercu brytyjskiego establishmentu. Te chętne marionetki, napędzane nienasyconą żądzą panowania nad swoimi byłymi kolonialnymi panami, tańczą tak, jak im zagrają globalistyczni władcy.

To mistrzowskie posunięcie manipulacyjne, ponieważ wszelką krytykę działań tych starannie wybranych osób można teraz z łatwością zbagatelizować jako jawny rasizm. Globaliści skutecznie ukryli swoje pionki przed krytyką, kryjąc się za fasadą różnorodności i inkluzywności. Użyli języka sprawiedliwości społecznej jako broni, przekręcając go, by służył ich własnym, nikczemnym celom.

Ironia jest namacalna. Ci niegdyś skolonizowani stali się kolonizatorami, ale tym razem służą interesom tajemniczej kliki globalistów, a nie własnemu narodowi. Służą tym samym ludziom, którzy 167 lat temu próbowali skolonizować ich kraje.

Te marionetki, upojone pokusą władzy, dobrowolnie sprzedały swoje dusze temu, kto zapłaci najwięcej. Stały się ucieleśnieniem opresyjnych systemów, z którymi rzekomo walczą.

Po Brexicie, podczas konferencji w Warszawie w 2016 roku, NATO formalnie zmieniło swój statut, wyraźnie zobowiązując się do prowadzenia wojny hybrydowej jako swojej nowej zdolności. Oznaczało to głęboką zmianę, zdradę domniemanego mandatu, ponieważ sojusz przeszedł od dekad konwencjonalnej wojny skupionej wokół czołgów do wyraźnego budowania zdolności do cenzurowania tweetów uznanych za pochodzące od rosyjskich botów.

Co znamienne, cele wykraczały daleko poza rosyjską propagandę, obejmując każdy głos sprzeciwu, który ośmielił się zakwestionować elitarną agendę globalistów. Grupy Brexitu, ruch Matteo Salviniego we Włoszech i podobne siły populistyczne w Grecji, Niemczech i Hiszpanii znalazły się na celowniku tej podstępnej kampanii represji.

Uporczywe łączenie przez establishment wszelkiej opozycji wobec ich nikczemnych planów z Rosją było, rzecz jasna, jawnym przejawem manipulacji [gaslighting], desperacką próbą zdyskredytowania i marginalizacji tych, którzy ośmielili się kwestionować ich autorytet.

Deklaracje ONZ, niegdyś głoszone jako promyk nadziei na bardziej pokojowy świat, stały się duszącym kaftanem bezpieczeństwa, ograniczającym możliwości militarne mocarstw imperialistycznych. Minęły czasy, gdy jeden kraj mógł bezczelnie przejąć kontrolę nad innym, jak Stany Zjednoczone zrobiły to z Filipinami w 1898 roku. Teraz każda akcja militarna musi być skrywana pod płaszczykiem politycznej legitymizacji, a siły inwazyjne desperacko zabiegają o aprobatę podbitej ludności. To groteskowy taniec, cienka fasada zgody maskująca brutalną rzeczywistość okupacji.

Granica między polityką zagraniczną a wewnętrzną staje się coraz bardziej niewyraźna, a fałszywe twierdzenia Partii Demokratycznej i Głębokiego Państwa [deep state] umożliwiają agencjom takim jak Departament Stanu, Departament Obrony i CIA bezkarne działanie na terytorium USA. Pod pretekstem walki z widmowym zagrożeniem „rosyjską dezinformacją” podmiotom tym dano pełną swobodę w ingerowaniu w proces demokratyczny, a wszystko to w imię jego ochrony. Ironia jest równie gęsta, jak sieć oszustw, którą tkają.

Atak na Trumpa w aferze „Russiagate” posłużył jako wygodna zasłona dymna dla aparatu państwowego, umożliwiając mu zwrot w stronę cenzury i tłumienia sprzeciwu. Dysponując miliardami dolarów, ten nieczysty sojusz kompleksu militarno-przemysłowego, agencji rządowych, najemników z sektora prywatnego oraz rozległej sieci sojuszników medialnych i samozwańczych weryfikatorów faktów stał się współczesną inkwizycją, kontrolującą każde słowo wypowiadane w internecie. To Klasa Wartowników, samozwańczy strażnicy prawdy, zdeterminowani, by uciszyć każdy głos, który ośmiela się kwestionować oficjalną narrację.

Ośrodek pod nazwą Global Engagement Center, kierowany przez Ricka Stengela, byłego dziennikarza, który został „szefem propagandy”, uosabia hipokryzję państwowo-korporacyjnego programu. Stengel, niegdyś samozwańczy obrońca wolności słowa, teraz wykorzystuje swoją władzę, by tłumić sprzeciw, postrzegając internet jako zagrożenie dla rządowej kontroli nad narracją. Zamiast angażować się w szczerą dyskusję, uciekają się do cenzury i propagandy, określając każdą odmienną opinię jako „niepotwierdzoną” lub „bez dowodów” – taktykę równie transparentną, co nikczemną.

Naciski Rady Atlantyckiej na rządy europejskie, by uchwaliły przepisy o cenzurze, czego przykładem jest niemiecka ustawa ds. sieci (NetzDG, Gesetz zur Verbesserung der Rechtsdurchsetzung in sozialen Netzwerken), zapoczątkowały erę automatycznej cenzury, w której sztuczna inteligencja staje się arbitrem akceptowalnej mowy. Ta broń masowego usuwania, zdolna do uciszenia milionów osób za pomocą kilku linijek kodu, jest groteskową perwersją postępu technologicznego, sprowadzającą złożony dyskurs polityczny do binarnego podziału na konformizm lub zapomnienie.

Korupcja w środowisku akademickim jest równie przerażająca – ponad 60 uniwersytetów otrzymało dotacje federalne na wsparcie działań cenzury. Niegdyś uświęcone ośrodki nauki stały się niczym więcej niż przedłużeniem rządowej machiny propagandowej, a badania i nauczanie są zniekształcane, by służyć interesom państwa. Kompleks rządowo-akademicki, wypaczone odbicie militarno-przemysłowego kompleksu Eisenhowera, to rak, który podkopuje fundamenty integralności intelektualnej i wolności akademickiej.

Pandemia covid-19 obnażyła podstępne machinacje kompleksu przemysłu medyczno-farmaceutycznego, który stara się uciszyć i stłumić wszelkie głosy sprzeciwu, które ośmielają się kwestionować oficjalną narrację. Uzasadnione obawy dotyczące pochodzenia wirusa, niszczycielskich kosztów gospodarczych i społecznych wywołanych lockdownami oraz alarmującego wzrostu liczby zakażeń i zgonów związanych ze szczepieniami spotkały się ze skoordynowanym wysiłkiem mającym na celu cenzurowanie i dyskredytowanie tych, którzy zabierają głos.

Projekt „Virality”, narzędzie ucisku podszywające się pod inicjatywę zdrowia publicznego, skrupulatnie zmapował 66 różnych narracji kwestionujących status quo. Rozkładając te twierdzenia na czynniki pierwsze i wprowadzając je do modeli uczenia maszynowego, projekt stworzył globalny system nadzoru, który pozwala im szybko identyfikować i tłumić wszelkie informacje zagrażające interesom Pentagonu lub osób pokroju Tony’ego Fauci. Mając możliwość uciszenia dziesiątek milionów głosów jednym kliknięciem, „Virality Project” jest mrożącym krew w żyłach przypomnieniem dystopijnej rzeczywistości, w której obecnie żyjemy.

Te same taktyki cenzury i represji zastosowano podczas wyborów w 2020 roku, gdy głębokie państwo starało się rozwiać wszelkie wątpliwości co do legalności głosowania korespondencyjnego. Sam akt kwestionowania uczciwości procesu głosowania uznano za „cyberatak” na infrastrukturę krytyczną, co było absurdalnym twierdzeniem, sprzecznym z zasadami demokracji. Jednak kiedy Hillary Clinton zakwestionowała wynik wyborów w 2016 roku, które przegrała, nie było podobnego oburzenia ze strony decydentów. Ta hipokryzja jest równie porażająca, co niezaskakująca.

Rozwój internetu i mediów społecznościowych stanowi egzystencjalne zagrożenie dla głębokiego państwa, klasy politycznej, mediów głównego nurtu oraz kompleksu militarno-przemysłowego. W miarę jak alternatywne narracje zyskują na popularności i konkurują z tradycyjnymi mediami informacyjnymi, globaliści stają się coraz bardziej zdesperowani, by utrzymać władzę. Spotkanie German Marshall Fund w 2019 roku, podczas którego czterogwiazdkowy generał ubolewał nad perspektywą zredukowania „New York Timesa” do średniej wielkości strony na Facebooku, jest wymownym przykładem ich strachu i desperacji.

W początkach mediów społecznościowych, w latach 2006–2014, grupom dysydenckim brakowało masy krytycznej, by skutecznie przeciwstawić się dominującej narracji. Departament Stanu, Departament Obrony i służby wywiadowcze miały władzę, a ich zasobne portfele zapewniały, że ich wersja wydarzeń zwycięży. Jednak wraz z dojrzewaniem ekosystemu i umacnianiem się alternatywnych głosów, cały porządek międzynarodowy, pieczołowicie kształtowany przez 70 lat od Trumana, przez Trumpa, po Bidena, znalazł się na krawędzi upadku.

________________

The Machiavellian Trinity, A Lily Bit, May 08, 2024

Dlaczego niektóre kobiety nie są zdolne do miłości?

Dlaczego niektóre kobiety nie są zdolne do miłości?

Autor: CzarnaLimuzyna , 8 października 2025

Punktem wyjścia dla tego rozważania są słowa Jezusa Chrystusa.

Bo są niezdatni do małżeństwa, którzy z łona matki takimi się urodzili; i są niezdatni do małżeństwa, których ludzie takimi uczynili; a są i tacy bezżenni, którzy dla królestwa niebieskiego sami zostali bezżenni.

Rzecz w takim razie dotyczy również mężczyzn. A czy warto zastanawiać się nad tymi, którzy są niezdolni z natury? Nie ma sensu. Nie ma sensu pomimo tego, że rzecz budzi duże kontrowersje, głównie z powodu braku akceptacji tego faktu. Takich osób, osób niezdolnych, należy unikać na poziomie relacji męsko- damskich czyli warto umieć ich rozpoznać przed szkodą.

W powyższych przypadkach zaangażowanie seksualne i emocjonalne takich osób może być mylone z „miłością”.

Sytuacja zmienia się radykalnie, gdy wektor seksualny i emocjonalny zmienia kierunek. Spadają maski, a omawiana niezdolność okazuje się w praktyce upośledzeniem w formie braku wrażliwości i empatii na najbardziej elementarnym ludzkim poziomie.

Niezdatni, których ludzie takimi uczynili

Do grupy, która nas interesuje należą osoby „których ludzie takimi uczynili”. To, co się stało w ich dzieciństwie, we wczesnej młodości lub innym okresie życia i zaowocowało brakiem zdolności do miłości – jest odwracalne.

Nie ma oczywiście żadnej gwarancji, tym bardziej, że potencjalna zmiana jest możliwa dzięki Bożej łasce, która często jest negowana a priori. Drugą możliwością, traktowaną jako podstawowa i jedyna (po wykluczeniu pierwszej) jest niełatwa praca nad sobą na przykład w formie auto-psychoterapii.

Niezdolność do miłości, jak było wcześniej powiedziane, często idzie w parze z brakiem wrażliwości oraz brakiem zdolności do klarownego rozpoznawania dobra i zła. Dobra i zła otrzymywanego. Dobra i zła dawanego.

===============================

Na koniec zacytuję, bynajmniej nie w formie prowokacji, lecz w uzupełnieniu wiedzy o kobiecej naturze…

Biskupi przeprosili Boga za sodomskie zgorszenie w Bazylice św. Piotra

7 października 2025

Biskupi przeprosili Boga za zgorszenie w Bazylice św. Piotra

https://pch24.pl/biskupi-przeprosili-boga-za-zgorszenie-w-bazylice-sw-piotra

(fot. LifeSiteNews)

Czterej katoliccy biskupi przeprosili Boga za profanację, której za zgodą władz Stolicy Apostolskiej dopuszczono się w Bazylice św. Piotra. Chodzi o skandaliczną tęczową pielgrzymkę.

4 października w Pittsburghu w USA dokonano aktu zadośćuczynienia Bogu za profanację Roku Jubileuszowego i Bazyliki św. Piotra. Chodzi o skandaliczną pielgrzymkę z 6 września, kiedy ponad 1000 homo- i transseksualistów przeszło przez Drzwi Święte, niosąc na sztandarach idee ruchu LGBTQ. Później odprawiono dla nich Mszę św. w kościele Il Gesù.

Pielgrzymka wywołała wielkie zgorszenie wśród katolików, bo stanowiła jawny akt propagowania tęczowej ideologii i życia w rozpuście. Akt zadośćuczynienia przeprowadzili czterej biskupi: Joseph Strickland, Athanasius Schneider, Marian Eleganti i Robert Mutsaerts.

Poniżej prezentujemy całą treść aktu.

Akt zadośćuczynienia za zbezczeszczenie Roku Jubileuszowego i Bazyliki św. Piotra przez aktywistów „LGBTQ+”

Najświętsza Trójco – Ojcze, Synu i Duchu Święty – zmiłuj się nad nami, biednymi grzesznikami, którzy ofiarują Twemu Boskiemu Majestatowi ten akt zadośćuczynienia za ohydę popełnioną w Wiecznym Mieście w Roku Jubileuszowym przez tych, którzy „łaskę Boga naszego zamieniają na rozpustę” (Jud 4), a którzy – niestety, za zgodą władz Stolicy Apostolskiej – użyli kościoła Il Gesù, Świętych Drzwi i Bazyliki św. Piotra jako trybuny do otwartego głoszenia potrzeby zalegalizowania sodomii, nierządu i innych grzechów przeciwko szóstemu przykazaniu Twego świętego prawa. Ośmielili się „okazywać pozór pobożności, ale wyrzekli się jej mocy” (2 Tm 3,5).

Ze smutkiem wołamy do Ciebie słowami psalmu: „Pomnij na Twoją społeczność, którą dawno nabyłeś, na pokolenie, które wziąłeś w posiadanie, na górę Syjon, gdzie założyłeś sobie siedzibę. Skieruj Twe kroki ku ruinom bez końca: nieprzyjaciel wszystko spustoszył w świątyni. Ryknęli Twoi przeciwnicy w środku [Namiotu] Spotkania, zatknęli swe proporce. Można było ich poznać jak tego, co wznosi wysoko siekiery wśród gąszczów. Na pastwę ognia świątynię Twoją wydali, doszczętnie zbezcześcili przybytek Twego imienia. Jak długo, Boże, będzie urągał nieprzyjaciel? Czy wróg na zawsze będzie bluźnił Twemu imieniu? Niechaj uciśniony nie wraca ze wstydem: niech ubogi i biedny chwalą Twoje imię!” (por. P 74, 2ff.)

Choć jesteśmy biednymi grzesznikami, w zjednoczeniu z aktami wynagrodzenia Niepokalanego Serca Maryi, wszystkich Świętych oraz wszystkich pobożnych wiernych na ziemi, oferujemy zadośćuczynienie, które Ty sam złożyłeś swojemu Przedwiecznemu Ojcu na Krzyżu i które codziennie odnawiasz na naszych ołtarzach jako wynagrodzenie i pokutę:

– Za tych, którzy nadużyli Roku Jubileuszowego, kościoła Il Gesù, Świętych Drzwi i Bazyliki św. Piotra, zamieniając je w trybunę do głoszenia potrzeby zalegalizowania sodomii, nierządu i innych grzechów przeciwko szóstemu przykazaniu Twojego świętego prawa. Panie, zmiłuj się! Chryste, zmiłuj się! Panie, zmiłuj się!

– Za współudział władz Stolicy Apostolskiej w tej ohydzie. Panie, zmiłuj się! Chryste, zmiłuj się! Panie, zmiłuj się!

– Za ideologiczne grupy nacisku wewnątrz i poza Kościołem, które głoszą potrzebę zalegalizowania sodomii, nierządu i innych grzechów przeciwko szóstemu przykazaniu Twojego świętego prawa. Panie, zmiłuj się! Chryste, zmiłuj się! Panie, zmiłuj się!

– Za bezczelne wezwania kardynałów, biskupów, kapłanów i świeckich do zmiany niezmiennej nauki Kościoła katolickiego, wyrażonej w Katechizmie, aby zalegalizować sodomię, nierząd i inne grzechy przeciwko szóstemu przykazaniu Twojego świętego prawa. Panie, zmiłuj się! Chryste, zmiłuj się! Panie, zmiłuj się!

– Za członków duchowieństwa, którzy, nadużywając swego urzędu i wypaczając prawdziwy sens duszpasterstwa, wspierają zalegalizowanie sodomii, nierządu i innych grzechów przeciwko szóstemu przykazaniu Twojego świętego prawa. Panie, zmiłuj się! Chryste, zmiłuj się! Panie, zmiłuj się!

– Za członków duchowieństwa, którzy pod pretekstem towarzyszenia duszpasterskiego odmawiają ludziom odwiecznej prawdy Twoich świętych przykazań i unikają wzywania błądzących do zbawiennej pokuty, utwierdzając ich zamiast tego w błędzie i występku oraz narażając na niebezpieczeństwo wiecznego potępienia. Panie, zmiłuj się! Chryste, zmiłuj się! Panie, zmiłuj się!

– Za członków duchowieństwa, którzy zachęcają osoby jawnie prowadzące styl życia „LGBTQ+” do przyjmowania Komunii Świętej, sprowadzając na nie tym samym sąd i potępienie (por. 1 Kor 11,29). Panie, zmiłuj się! Chryste, zmiłuj się! Panie, zmiłuj się!

– Za wszystkich, którzy w pysze i braku pokuty obrażają Ciebie żyjąc w sodomii i nierządzie. Panie, zmiłuj się! Chryste, zmiłuj się! Panie, zmiłuj się!

– Za wszystkich, którzy znieważają dobroć i piękno stworzenia małżeństwa oraz dwóch płci – mężczyzny i kobiety – poprzez głoszenie moralnej i prawnej akceptacji związków jednopłciowych i tak zwanego małżeństwa jednopłciowego. Panie, zmiłuj się! Chryste, zmiłuj się! Panie, zmiłuj się!

– Za wszystkich, którzy bluźnią Tobie, twierdząc, że to Ty stworzyłeś pociąg osób tej samej płci. Panie, zmiłuj się! Chryste, zmiłuj się! Panie, zmiłuj się!

– Za członków duchowieństwa, którzy bluźnią Twemu Świętemu Imieniu, Twoim Przykazaniom i ustanowionemu przez Boga sakramentowi małżeństwa, udzielając błogosławieństw parom jednopłciowym i innym związkom pozamałżeńskim. Panie, zmiłuj się! Chryste, zmiłuj się! Panie, zmiłuj się!

O Panie, błagamy Cię również, abyś w swoim miłosierdziu zechciał udzielić światła i łaski nawrócenia naszym biednym braciom i siostrom, którzy, zaślepieni błędem i zniewoleni występkiem, usiłują narzucić swoją wolę Twojej świętej woli, bezwstydnie domagając się, by Kościół zmienił niezmienne i objawione prawdy Twoich Przykazań. Spraw, błagamy Cię, aby zostali doprowadzeni na powrót do przyjęcia Twojej Świętej Woli.

O Panie, wylej Ducha prawdy i skruchy na pasterzy i owce Twojej owczarni, aby się Ciebie bali, chodzili Twoimi drogami i miłowali Cię (por. Pwt 10,12). Niech świat dostrzeże w słowach i czynach Twojego Kościoła wyzwalającą prawdę: „Lepsza bezdzietność połączona z cnotą, nieśmiertelna jest bowiem jej pamięć, bo ma uznanie u Boga i ludzi” (Mdr 4,1).

O Panie, wejrzyj miłosiernie na Twój udręczony Kościół, który został publicznie poniżony przez nadużycie Roku Jubileuszowego, Świętych Drzwi i Bazyliki św. Piotra. Przyjmij łaskawie ten nasz akt wynagrodzenia i spójrz na łzy Niepokalanej i Bolesnej Dziewicy Maryi, na krew niezliczonych męczenników, zwłaszcza tych, którzy oddali życie w obronie czystości, oraz na cierpienia, westchnienia, modlitwy i akty miłosnego wynagrodzenia tak wielu katolickich dusz. O Panie, spraw, aby Twój Kościół znów jaśniał – katolicki, wolny i czysty.

Święty Boże, Święty Mocny, Święty Nieśmiertelny, zmiłuj się nad nami!
Święty Boże, Święty Mocny, Święty Nieśmiertelny, zmiłuj się nad nami!
Święty Boże, Święty Mocny, Święty Nieśmiertelny, zmiłuj się nad nami! Amen.

Pittsburgh, 4 października 2025

Uczestnicy Catholic Identity Conference 2025

=========================

mail:

Na 2 tysiące biskupów tylko 4 uznało zgorszenie.

Nie było nawet 10, jak w Sodomie za Patriarchy Abrahama.

Portret króla Prus i znikające miliony Uniwersytetu Wrocławskiego

“Gazeta Polska” ujawnia: Portret króla Prus i znikające miliony Uniwersytetu Wrocławskiego

Jakub Maciejewski


https://niezalezna.pl/polska/gazeta-polska-ujawnia-portret-krola-prus-i-znikajace-miliony-uniwersytetu-wroclawskiego/553803

Fryderyk II (1740–1786), zwany przez Niemców wielkim, doprowadził do I rozbioru Rzeczypospolitej i wprowadził do polityki Berlina prawdziwie polakożerczą politykę. Doprawdy więc szokujący był fakt, że portret tego właśnie monarchy zawisł we wnętrzu barokowej, reprezentacyjnej auli Uniwersytetu Wrocławskiego. Prawicowi komentatorzy popełnili jednak błąd, powielając nieprawdziwą informację, że wizerunek Hohenzollerna zastąpił Orła Białego, bo dzięki temu uczelnia mogła gładko wyciszyć sprawę. „Podstawowa przyczyna tego, dlaczego Orzeł Biały nie mógł zostać zastąpiony portretem króla Prus Fryderyka II, wynika z faktu, że te dwa przedstawienia nigdy nie znajdowały się w tym samym miejscu” – czytamy na stronie internetowej. Sprawa ucichła, tymczasem zaglądając za portret niemieckiego monarchy, odkrywamy skandal finansowy Uniwersytetu Wrocławskiego.

Nic nie szkodzi, że gardził Polską

„Gazeta Polska” wysłała uniwersytetowi listę pytań dotyczących hołdu, jaki uczelnia złożyła Fryderykowi II, zwłaszcza że pierwotnie w tym miejscu auli wisiał wizerunek austriackiego cesarza – Rudolfa II. Przywrócenie wyglądu sali z wersją władcy z Berlina to wymowny gest polityczny. Sam monarcha nazywał Polaków „najbardziej służalczym [narodem] w Europie” oraz „pełzającymi od momentu, gdy czują się przyciśnięci i bez pomocy”.

Za czasów tego panowania Niemcy przybrały zasadniczy paradygmat swojej polityki: „Interes mój wymaga zawsze, aby sprawy polskie pozostawały w stanie pewnego zamieszania i żeby żaden sejm nie zdołał się utrzymać”. W liście do Jeana d’Alemberta, francuskiego filozofa i matematyka, po pierwszym rozbiorze Fryderyk pisał o Polakach:  „Biednych tych Irokezów będę się starał oswoić z cywilizacją europejską”.

Na zapytanie o pogardę Fryderyka do Polaków „Gazeta Polska” otrzymała odpowiedź, że „nie ma żadnych dowodów na negatywny stosunek Fryderyka II do jego śląskich poddanych narodowości polskiej”. Czyli Polacy mogli być dzikusami i Irokezami, ale jako poddani Berlina na Śląsku się sprawdzali. Zabawnie brzmi też argument, że dowodem na życzliwość Fryderyka do Polaków miałaby być „przyjaźń” króla z polskim poetą biskupem Ignacym Krasickim. Duchowny wszak był po I rozbiorze zakładnikiem Prus, skoro jego diecezja stała się częścią państwa Hohenzollernów, zresztą sam Krasicki słynął z konformizmu i uległości wobec innych władców, przyjmując rozmaite podarki od swoich podejrzanych darczyńców.

Uczelnia przekonuje także, że Fryderyk II był dobrodziejem samej placówki, zwanej wówczas Akademią Leopoldyńską. Anonimowi autorzy odpowiedzi uniwersytetu zakładają, że skoro papiestwo zlikwidowało w 1773 roku zakon jezuitów (prowadzący wrocławską akademię), a król pruski pozwolił im dalej prowadzić swoją działalność, to należy uznać jego zasługi.

Problem polega na tym, że monarcha wykorzystywał spór katolickich jezuitów z protestanckimi władzami Wrocławia do wzmocnienia swojej władzy, a nie z życzliwości do Polaków, katolików czy samej uczelni. W książkach o historii Uniwersytetu Wrocławskiego można przeczytać jednoznaczne tezy, na przykład o zajęciu Śląska przez Prusy w kontekście akademii: „(…) rok 1740 kończył okres jej pomyślnego rozwoju i najlepszych wyników kształcenia młodzieży”. Wrocław pod względem intelektualnym stał się za Fryderyka głuchą prowincją: „Na Śląsku straciły ważność wszystkie dyplomy z jakichkolwiek uniwersytetów spoza Śląska, nawet tak słynnych jak w Rzymie, Bolonii, Wiedniu i Pradze”. Berlin jednocześnie likwidował autonomię uczelni i podporządkowywał ją świeckiemu ministerstwu, a w czasie wojny siedmioletniej akademia w ogóle zawiesiła swoją działalność. W odpowiedzi na zapytania „Gazety Polskiej” obrońcy Fryderyka II przytaczają osiągnięcia uniwersytetu z okresu… po śmierci samego króla (założenie obserwatorium astronomicznego w 1791 roku). 

Wbrew faktom i oczywistemu deprecjonowaniu polskości przez króla, którego wizerunek wisi dziś na Uniwersytecie Wrocławskim, władze uczelni bronią antypolskiego doktrynera. Chciałoby się wiedzieć, czy ktoś za takie poglądy im nie zapłacił, ale tutaj… pojawia się finansowa afera.

Fundacja z mętnymi pieniędzmi

Aby finansować wysokobudżetowe przedsięwzięcia uniwersytetu, blisko dwie dekady temu powstała Fundacja dla Uniwersytetu Wrocławskiego. Dziwny ten podmiot bez własnej strony internetowej, bez danych kontaktowych, przyjmował od darczyńców kwoty opiewające w sumie na miliony złotych, także od instytucji publicznych, ale nie sposób znaleźć jego rozliczenia finansowe. Obecny prezes fundacji, prof. Adam Sulikowski, wyjaśnia, że został poproszony o pełnienie tej funkcji przez rektora uczelni, „z zamiarem uporządkowania jej działalności pod względem prawnym”, choć wcześniej uczony nie miał z tym podmiotem nic wspólnego. 

Władze fundacji nie posiadają wiedzy o wcześniejszych środkach finansowych, które przechodziły przez tę organizację. Z odpowiedzi prof. Sulikowskiego wyłania się obraz fundacji-słupa, który dysponował ogromnymi funduszami, na które nie ma kwitów:

„Obecny zarząd nie zastał w pomieszczeniach Fundacji kompletnie żadnej dokumentacji. Rezyduje w tych pomieszczeniach zupełnie inna instytucja. W wyniku interwencji Rady Fundacji, JM Rektor UWr przyznał Fundacji inne pomieszczenie. Część dokumentów odnalazła się w tzw. piwnicach. Nadal jednak nie jesteśmy w stanie zebrać kompletu dokumentów a z powodu wygaśnięcia licencji na program do obsługi księgowej, nie mamy także żadnych zasobów elektronicznych w tej materii. Na odnowienie licencji Fundacja nie posiada środków. Jedyne, co obecny zarząd wie na temat środków, które w najszerszym możliwym rozumieniu ustawowym tego terminu mogą być uznane za środki publiczne czy pomoc publiczną, to fakt, że podczas pandemii Covid-19 Fundacja uzyskała dotację z Polskiego Funduszu Rozwoju S.A”.

Nie można jednak także uzyskać informacji dotyczącej skali dotacji z Polskiego Funduszu Rozwoju – na zapytanie z 19 września „Gazeta Polska” otrzymała jedynie automatyczną odpowiedź, że „doradcy niezwłocznie przygotują odpowiedź na pytanie”. Jak na razie – nie przygotowali. 

Uniwersytet zatem powołał sobie fundację, przez którą pozyskiwał środki finansowe, ale nie znamy kwot i celów ich wydatkowania. Wiemy jednak, że część pieniędzy „znikała” na niewiadome cele, o czym władze uczelni wiedziały od lat, ale na nadużycia nie reagowały ponad uspokajające kłamstwa.

Na konto fundacji wpływały pieniądze od darczyńców na konkretne cele – na przykład na Katedrę Judaistyki czy Muzeum Przyrodnicze. W czerwcu 2021 roku jedna z pracownic uniwersytetu zapytała na posiedzeniu senatu uczelni, dlaczego fundacja nie opłaciła faktur Katedry Judaistyki na 18 tys. zł, skoro wcześniej otrzymała te pieniądze od darczyńców. Rektor postanowił pokryć tę kwotę z pieniędzy uniwersytetu – czyli z naszych podatków. Co się jednak stało z tamtymi funduszami?

Dziesiątki tysięcy na naukę, miliony na aulę

Muzeum Przyrodnicze miało problem z większą kwotą, uzyskano bowiem od emerytowanego profesora, przebywającego na emigracji, 50 tys. dolarów (!) darowizny, ale po przejściu przez konto fundacji sama placówka dostała… połowę tej kwoty, czyli blisko 100 tys. złotych. Co się stało z resztą? – Poszła na cele statutowe – odpowiada jeden z naszych rozmówców z Uniwersytetu Wrocławskiego.

 Problem polegał na tym, że kolejne darowizny były przeznaczane nie na deklarowane cele, lecz na owe tajemnicze „cele statutowe”, których w szczegółach nie da się poznać. Wśród profesorów Uniwersytetu Wrocławskiego sprawa była tajemnicą poliszynela, skoro w październiku 2022 roku na posiedzeniu Senatu UWr jeden z obradujących, K. Demczyszyn, zapytał, czy można ominąć fundację przy otrzymywaniu dotacji z budżetu miasta, skoro te środki mogą być „zagrożone przez istniejące zobowiązania fundacji i ewentualne roszczenia”?

– Władze uniwersyteckie coś ukrywają. I to nie jest małe „coś” – tłumaczy nam jeden z naukowców, który jest członkiem uniwersyteckiego senatu. Faktycznie w oficjalnych wypowiedziach rektorów i niektórych profesorów próbuje się rozmyć powiązania fundacji z samym uniwersytetem. Na jednym z posiedzeń senatu rektor prof. Przemysław Wiszewski przekonywał, że „Fundacja w nazwie ma »dla Uniwersytetu Wrocławskiego«, finansowała działania realizowane na rzecz uniwersytetu, natomiast nie jest częścią uniwersytetu i władze uniwersytetu za nią nie odpowiadają”. 

Jest to kłamstwo – radę fundacji powoływał senat uczelni, w statucie fundacji ta zależność była podkreślona, uniwersytet opłacał faktury fundacji, a nawet nasze zapytanie w tej sprawie trzeba było skierować do rzeczniczki uniwersytetu – a nie fundacji. 

Przy tej mętnej sprawie pojawi się także prof. Krzysztof Ruchniewicz, do niedawna niesławny dyrektor Instytutu Pileckiego. Uczony nie tyle przejmował się przekrętami finansowymi w fundacji, ile tym, że dowiedzą się o tym… media. Na  jednym z posiedzeń senatu z jego ust padło alarmujące pytanie: „Czy rektor nie obawia się, że za chwilę o sprawie fundacji rozpiszą się media, czy jesteśmy, i jak, na to przygotowani?”. Rektor zapewniał, że uczelnia jest przygotowana, ale nasze rozmowy z członkami Senatu UWr tego nie potwierdzają. – Już sam fakt, że „Gazeta Polska” zapytała o fundację, wywołał popłoch. Poprzedni rektorzy są żywo przejęci waszym zainteresowaniem – słyszymy z otoczenia władz uniwersyteckich. Zwłaszcza że Fundacja miała więcej podejrzanych interesów. Władze uniwersyteckie miały na przykład nie wiedzieć, że ich fundacja od 2007 roku prowadziła hotel Zaułek i nie wiadomo, na co szły dochody z tego przybytku. Na pewno część środków przeznaczano na pensje dla dwóch osób, które były tam zatrudnione, ale nasi informatorzy twierdzą, że pieniądze wyprowadzano na inne sposoby.

Sam hotel, kamienica w centrum miasta, przy ul. Garbary, został przez Uniwersytet Wrocławski (a nie fundację!) wystawiony na sprzedaż w 2023 roku.

Władze uczelni wyceniły nieruchomość na 3 mln złotych. 

Fundacja sprawowała też pieczę nad finansowaniem remontu Auli Leopoldyńskiej i tutaj także nie zabrakło przekrętów. Jak na posiedzeniu uczelnianego senatu wyjaśniał prorektor Dariusz Adamski: „W latach 2015–2019 przez fundację przechodziły środki przeznaczone na finansowanie remontu Auli Leopoldyńskiej; w ramach tego przedsięwzięcia podmioty realizujące prace konserwatorskie wpłacały poręczenie prawidłowego wykonania prac oraz gwarancji, która miałaby zostać pokryta z tych środków w przypadku zajścia takiej konieczności. Środki te wpłacone zostały z zastrzeżeniem zwrotu i powinny być przechowywane niejako odrębnie, do czasu ich zwrotu. Pierwsze zwroty stają się wymagalne w 2024 lub 2025. Środki te nie zostały jednak zabezpieczone” – tłumaczył prof. Adamski. 

Nie wiemy więc, jakie środki przeznaczono na fundację, jak wielkie to były kwoty i od kogo pochodziły. – Niech „Gazeta Polska” zainteresuje się także niemieckim finansowaniem – słyszymy od naszego informatora. Z oficjalnych danych wynika na razie tylko jedno źródło wsparcia na remont auli – była to pomoc pełnomocnika rządu federalnego Niemiec ds. kultury i mediów. W 2017 roku tę funkcję u kanclerz Angeli Merkel pełniła zaufana współpracowniczka liderki CDU – Monika Grütters. Według prof. Artura Błażejewskiego, prorektora UWr ds. badań naukowych, kwotę tę miał załatwić z Berlina prof. Rudolf Lenz, niemiecki historyk z Uniwersytetu Philipsa w Marburgu. 

Obecnie Polski Fundusz Rozwoju wystąpił o zwrot dotacji i uzyskał skuteczny nakaz zapłaty, który podlega obecnie egzekucji komorniczej” – informuje prof. Sulikowski, który po rozeznaniu sytuacji w fundacji złożył rezygnację z funkcji prezesa, chcąc jednak uporządkować dokumentację po poprzednikach. Ale wszystko wskazuje na to, że roztrwonione środki z PFR to jedynie wierzchołek góry lodowej, wszak na remont Auli Leopoldyńskiej wydano ponad 6 mln złotych. Zmartwienie prof. Ruchniewicza, że sytuacją zainteresują się media, dopiero się zacznie – zwłaszcza że lista podejrzanych podmiotów wpłacających lub korzystających z pieniędzy fundacji wydłuża się z każdym tygodniem poszukiwań. 

Jeśli król pruski uważał, że Polacy będą przed nim pełzać za odpowiednie pieniądze, to w przypadku Uniwersytetu Wrocławskiego niewiele się pomylił. ‘

Papież Prevost świadomie usiłuje mieszać rasy i cywilizacje. [No i – religie…]

Kolejne posunięcie papieża Kalergi 14…

Data: 8 ottobre 2025 Author: Uczta Baltazara

FOTO: Robert Prevost i Amy Pope – dyrektor generalna oenzetowskiej Międzynarodowej Organizacji ds. Migracji (IOM)

Angels Unawares – Nieświadomi aniołowie –  to rzeźba z brązu autorstwa Timothy’ego Schmalza zainstalowana na Placu Świętego Piotra w Watykanie od 29 września 2019 r., czyli z okazji 105 Światowego Dnia Migranta i Uchodźcy.

Pomnik ten został zainaugurowany przez papieża Franciszka w 2019 r. z okazji 105. Światowego Dnia Migrantów i Uchodźców.[1][2][3] Podczas inauguracji papież Franciszek powiedział, że chce, aby rzeźba „przypominała wszystkim o ewangelicznym wyzwaniu gościnności”.[4][5][6]

Sześciometrowa rzeźba przedstawia grupę migrantów i uchodźców na łodzi w ubraniach, które pokazują, że pochodzą z różnych kultur i momentów historycznych. Na przykład Żyd uciekający z nazistowskich Niemiec, Syryjczyk opuszczający syryjską wojnę domową i Polak uciekający przed reżimem komunistycznym[7]. Rzeźbiarz powiedział, że „chciał pokazać różne nastroje i emocje związane z podróżą migranta”. Wcześniej artysta wykonał już rzeźby o podobnej tematyce, jak Bezdomny Jezus[8].

Dzieło zawiera anielskie skrzydła, poprzez które autor sugeruje, że migrant jest potajemnie aniołem pośród nas[9]. Inspiracją dla artysty był List do Hebrajczyków 13:2: „Nie zaniedbujcie okazywania gościnności nieznajomym, gdyż w ten sposób niektórzy nieświadomie gościli aniołów”[10]. https://en.wikipedia.org/wiki/Angels_Unawares https://www.vaticannews.va/it/vaticano/news/2021-12/angels-unawares-monumento-migranti-piazza-san-pietro.html

…………………………..

Arcybiskup Carlo Maria Viganò:

«Mono-maniakalna obsesja Jorge Bergoglio na punkcie masowej imigracji i metysażu znalazła gorliwego kontynuatora w osobie Roberta Prevosta. Zmiana (na tronie papieskim) nie przyniosła żadnej radykalnej przemiany ani w sferze doktrynalnej i moralnej, ani w sferze politycznej i społecznej. Kościół soborowo-synodalny jest i pozostanie „Ancilla Novi Ordinis” – kurtyzaną globalistycznej elity.

Wiemy bardzo dobrze, że zjawisko migracji nie jest spontaniczne: nie jest spowodowane głodem, wojną czy prześladowaniami religijnymi. Zamiast tego jest ono celowe i zaplanowane jako element destabilizacji państw zachodnich, a nielegalna imigracja jest wykorzystywana jako narzędzie przewrotu społecznego. Zostało to stwierdzone w dokumencie ONZ z 21 marca 2000 r. zatytułowanym „Migracja substytucyjna” https://www.un.org/development/desa/pd/sites/www.un.org.development.desa.pd/files/unpd-egm_200010_un_2001_replacementmigration.pdf.

Kościół bergogliański oraz postbergogliański przoduje w promowaniu imigracji, wymiany etnicznej i inwazji na narody zachodnie w celu wymazania ich chrześcijańskiej tożsamości, kultury i historii.

Potwierdza to choćby emfaza, z jaką Leon udzielił audiencji Amy Pope, dyrektor generalnej oenzetowskiej Międzynarodowej Organizacji ds. Migracji (IOM), czy też Jubileusz Migrantów.

Stolica Apostolska jest wspólnikiem wywrotowego planu opracowanego przez globalistyczną elitę: przedstawia nielegalnych imigrantów jako ofiary i utrzymuje relacje z tymi, którzy organizują ich przemyt, jednocześnie obwiniając najechaną ludnośćofiary ohydnych zbrodni i degradacji, których owe hordy dopuszczają się w naszych miastach. Wreszcie, nadużywając moralnego autorytetu papiestwa, Kościół synodalny – ku uciesze lewicy woke a przy ogromnym zgorszeniu ruchów pro-life – zrównuje ze sobą imigrację, karę śmierci i aborcję.

Współdziałanie Leona i jego biskupów z globalistyczną elitą jest świadome, celowe i stanowi źródło zysków dla katolickich instytucji i organizacji. Dotyczy to również rządów świeckich, których szefowie są emisariuszami Forum Davos, Towarzystwa Fabiańskiego, Otwartego Społeczeństwa Sorosa lub innych ponadnarodowych podmiotów spiskujących przeciwko narodom. I delikatnie mówiąc, skandaliczne jest to, że postępaccy amerykańscy biskupi podsycają sztucznie stworzone kontrowersje, wykorzystując je politycznie przeciwko prezydentowi Trumpowi, podczas gdy tchórzliwie milczeli podczas prezydentury Bidena w obliczu znacznie poważniejszych kwestii moralnych.

Nie zapominajmy, że USCCB (US Conference of Catholic Bishops) dała się skorumpować miliardami dolarów, które USAID przekazał jej na promowanie substytucji etnicznej w Stanach Zjednoczonych. Tak stało się również w przypadku innych konferencji biskupów oraz Watykanu, podobnie jak za czasów Covida. Również wtedy Hierarchia otwarcie wspierała narrację głównego nurtu, posuwając się nawet do rekomendowania w Nocie Dykasterii ds. Doktryny Wiary serum genetycznego, produkowanego z abortowanych płodów, które nadal powoduje miliony ofiar.

Ta uległość Kościoła Katolickiego wobec zbrodniczego planu Wielkiego Resetu i Agendy 2030 zostanie osądzona przez Boga i Historię i pozostanie nieusuwalną plamą na i tak już mocno skompromitowanej reputacji tejże renegackiej i odstępczej Hierarchii».

…………………………..

Vatican News: Dyrektor generalna IOM: Kościół wnosi autorytet moralny w obronę praw migrantów

Po audiencji u papieża Leona XIV, Amy Pope, dyrektor generalna Międzynarodowej Organizacji ds. Migracji, mówi w rozmowie z portalem Vatican News o autorytecie moralnym Kościoła Katolickiego oraz praktycznych działaniach na rzecz praw migrantów.

Papież Leon XIV spotkał się w czwartek z dyrektor generalną Międzynarodowej Organizacji ds. Migracji, Amy Pope, na prywatnej audiencji w Pałacu Apostolskim w Watykanie.

Po audiencji Amy Pope rozmawiała z Vatican News o spotkaniu z Ojcem Świętym i misji jej agencji polegającej na wspieraniu praw osób przemieszczających się.

Pytanie: Odbyła Pani dzisiaj audiencję u papieża Leona w Watykanie. Jak przebiegło spotkanie z papieżem? Jakie globalne kwestie związane z migracją przedstawiła Pani Ojcu Świętemu?

[Pani Pope:] Zaczęliśmy od omówienia skutków cięć w finansowaniu pomocy humanitarnej dla pracy, którą my i inne organizacje wykonujemy na całym świecie.

W tej chwili widzimy, że potrzeby są dość duże i w rzeczywistości rosną w wyniku konfliktu, w wyniku skutków katastrofy klimatycznej, w wyniku zwiększonego ubóstwa. Więcej ludzi jest w ruchu niż kiedykolwiek wcześniej.

Jednocześnie niestety wiele rządów naszych kluczowych darczyńców ogranicza wsparcie dla pomocy humanitarnej. W przypadku naszej organizacji zaobserwowaliśmy wpływ na około dziewięć milionów ludzi, którzy stracili wsparcie lub otrzymali zmniejszone wsparcie. Tak więc skutki z ludzkiego punktu widzenia są w niektórych przypadkach katastrofalne.

Rozmawialiśmy więc o potrzebie współpracy Kościoła z organizacjami takimi jak nasza, które służą ludziom o najbardziej podstawowych potrzebach, aby wspólnie budować świadomość i wsparcie dla nich. Rozmawialiśmy również o tym, jak ważne jest przeformułowanie kwestii migracji w momencie, gdy polaryzacja jest na najwyższym poziomie.

Przesłanie Kościoła o tym, że migranci są źródłem nadziei i ucieleśnieniem tego, czym jest chrześcijańska droga, wciąż znajduje oddźwięk.

Jest to pielgrzymka, którą wszyscy odbywamy, czy to duchowo, czy fizycznie, a naszym zadaniem jest znalezienie sposobu na uchwycenie tych historii, jak zbudować społeczność wsparcia i świadomości tego, z czym borykają się migranci, i w jaki sposób możemy stać się częścią bardziej integracyjnego społeczeństwa.

P: Uczestniczy Pani w konferencji „Uchodźcy i migranci w naszym wspólnym domu”, podczas której omawiane są sposoby edukowania ludzi na tematy związane z migracją. Jakie nadzieje wiąże Pani z tą konferencją i jakie zagadnienia zostaną na niej przedstawione?

Pierwszą z nich jest przypomnienie wszystkim o człowieczeństwie misji. Wszyscy mamy jakąś historię migracji gdzieś w naszej historii. Wszyscy mamy wspólne ludzkie potrzeby i godność.

Chciałabym więc pomóc w przeorientowaniu dyskusji na temat człowieczeństwa i godności tego, co robimy i co staramy się robić jako organizacja. Następnie chciałabym przedstawić kilka bardzo konkretnych sposobów, w jakie uniwersytety, społeczność akademicka, studenci mogą być częścią tych wysiłków.

Niektóre z nich dotyczą badań i przedstawiania faktów, które przeciwdziałają niektórym błędnym informacjom. Informacje te obejmują na przykład fakt, że większość migrantów przemieszcza się w obrębie swojego regionu; nie opuszczają oni własnego regionu.

Większość migrantów jest przyjmowana, zwłaszcza tych przesiedlonych w wyniku konfliktu, gdzie wpływ klimatu jest przyjmowany przez kraje o bardzo, bardzo niskich dochodach, które niekoniecznie mają zdolność do zapewnienia wsparcia. Jak więc zapewnić wsparcie, aby ustabilizować przemieszczające się społeczności?

Porozmawiamy również o budowaniu świadomości, zwiększaniu poparcia i zapewnianiu, że społeczności na całym świecie, niezależnie od tego, czy są na uniwersytetach, w społeczeństwach czy w kościołach, mogą współpracować, aby zapewnić większe wsparcie potrzebującym.

P: Podczas swojego krótkiego pontyfikatu papież Leon wyraził już zdecydowane poglądy na temat migracji, mówiąc, że są one „posłańcami nadziei” i przypominają Kościołowi Katolickiemu o jego pielgrzymującym wymiarze. W jaki sposób jego głos wspiera waszą pracę w ONZ, zwłaszcza w Międzynarodowej Organizacji ds. Migracji?

https://babylonianempire.wordpress.com/2025/07/28/wedlug-leona-xiv-migranci-i-uchodzcy-sa-misjonarzami-nadziei/embed/#?secret=DrH5o8gMjV#?secret=pVSW4Dack3

https://babylonianempire.wordpress.com/2025/07/30/prevost-i-pean-na-czesc-migrantow-znowu-to-samo/embed/#?secret=dSeu0XzolG#?secret=iFMSAcDqGp

Czyni to na kilka sposobów. Oczywiście dostarcza poziom autorytetu moralnego społecznościom na całym świecie. Jest to naprawdę ważne w tym momencie, gdy kwestia migracji stała się, jak wspomniałem, bardzo upolityczniona i spolaryzowana.

Chcemy przekierować rozmowę z powrotem na to, co jest ludzkie i jak my, jako ludzie, możemy łączyć się i zapewniać wsparcie, jak możemy pomóc w integracji społeczności, jak możemy na przykład umożliwić migrującym studentom dostęp do edukacji lub migrującym pracownikom dostęp do odpowiednio płatnych miejsc pracy, w których są odpowiednio traktowani.

Częścią tego jest więc wykorzystanie autorytetu moralnego, jaki wnosi Kościół. Ale jest też coś znacznie bardziej praktycznego, a mianowicie to, w jaki sposób każda parafia, każda społeczność może służyć jako przykład tego, jak pracować, wspierać i chronić społeczności migrantów.

I możemy sprowadzić to do poziomu mikro, gdzie Kościół może być bardzo skuteczny w zmienianiu kwestii, która może wydawać się bardzo abstrakcyjna na poziomie globalnym, a nawet może wydawać się groźna w kontekście globalnym. Ale kiedy sprowadzimy to do kontekstu lokalnego, można bardzo wyraźnie zobaczyć, jak możemy tworzyć społeczności, które lepiej wspierają wszystkich ludzi.

Myślę, że nasze partnerstwo z Kościołem ma kluczowe znaczenie i jest to coś, na co w IOM naprawdę kładziemy nacisk. https://www.vaticannews.va/en/world/news/2025-10/iom-director-general-amy-pope-leo-xiv-migration-hope.html

***

Amy Pope: «Możliwość spotkania się z Jego Świątobliwością Papieżem Leonem XIV była prawdziwym przywilejem. Rozmawialiśmy o solidarności, godności i pilnej potrzebie ratowania życia. Każde stracone życie jest wezwaniem do działania, ze współczuciem i odwagą».

………………

Wielka wymiana realizowana przez Watykan: O tym, jak papież Leon XIV i szefowa ONZ ds. migracji Amy Pope likwidują cywilizację chrześcijańską

Tron Watykanu stał się amboną dla globalizmu. To, co media nazywają „współczuciem”, reszta świata zaczyna postrzegać jako to, czym jest – skalkulowanym planem migracji otwartych granic, mającym na celu destabilizację krajów zachodnich pod przykrywką humanitaryzmu.

Na kilka dni przed publicznym potępieniem polityki ochrony granic prowadzonej przez prezydenta Donalda Trumpa, papież Leon XIV (urodzony jako Robert Francis Prevost) – nowo wybrany papież urodzony w Stanach Zjednoczonych – spotkał się prywatnie z Amy Pope, dyrektor generalną Międzynarodowej Organizacji ds. Migracji. https://www.iom.int/biography-iom-director-general https://de.wikipedia.org/wiki/Amy_Pope

Moment ten nie był przypadkowy. W 2023 r. Departament Stanu Bidena formalnie zainstalował Amy Pope – lojalną współpracowniczkę Obamy i Bidena – na stanowisku szefa IOM, skutecznie łącząc agendę otwartych granic Waszyngtonu z aparatem migracyjnym ONZ. Teraz, gdy nowy papież urodzony w USA błogosławi ten sam program z Watykanu; dwie najbardziej wpływowe instytucje na świecie – duchowa i biurokratyczna – maszerują krok w krok w kierunku jednego celu: wymazania suwerenności narodowej pod sztandarem cnót moralnych.

Amy Pope nie jest neutralną biurokratką. Jest karierowiczką polityczną i globalistką, która spędziła lata na opracowywaniu polityk, które usuwały granice w imię „humanitaryzmu”. Przed objęciem sterów IOM pełniła funkcję zastępcy doradcy ds. bezpieczeństwa wewnętrznego za prezydenta Obamy, a następnie starszego doradcy ds. migracji za prezydenta Bidena – dwie administracje charakteryzujące się gorliwością otwartych granic.

W roku 2015 – kilka dni po islamskich atakach terrorystycznych w Paryżu – Pope stanęła na czele kampanii Białego Domu Obamy „#RefugeesWelcome”, która miała na celu zawstydzenie opozycji i przekształcenie masowych przesiedleń w moralny obowiązek. Pisząc na oficjalnym blogu Białego Domu, potępiła gubernatorów GOP próbujących wstrzymać rozmieszczanie Syryjczyków i oświadczyła, że Ameryka „może i musi” przyjąć uchodźców, zachowując przy tym bezpieczeństwo. Był to jej wczesny szablon: połączenie języka bezpieczeństwa narodowego z globalistyczną polityką migracyjną – narracja, którą później rozpowszechniła w ONZ.

Jako zastępca doradcy Obamy ds. bezpieczeństwa wewnętrznego (2015-2017), Pope pomogła zaprojektować i nadzorować katastrofalny program administracji „Przeciwdziałanie brutalnemu ekstremizmowi” (CVE) – politycznie poprawny program bezpieczeństwa narodowego, który zmusił organy ścigania do oderwania ideologii islamskiej jako siły napędowej terroru dżihadystycznego. Wdrożona w 2011 roku i zaprezentowana na Globalnym Szczycie CVE Obamy w 2015 roku, inicjatywa ta wylała miliony na projekty „zaangażowania społeczności” w miastach takich jak Minneapolis i Boston, które szybko upadły pod wpływem reakcji ze strony samych grup islamskich, które miały na celu uspokoić. Jeden z finansowanych przez CVE somalijskich „liderów młodzieżowych” próbował później dołączyć do ISIS.

Za kulisami, Biały Dom Obamy, za pośrednictwem Rady Bezpieczeństwa Wewnętrznego, w której Pope pełniła funkcję zastępcy, nadzorował to, co analitycy bezpieczeństwa narodowego nazwali „czystką” materiałów szkoleniowych dotyczących zwalczania terroryzmu. Setki dokumentów FBI, Pentagonu i wywiadu zostały pozbawione wszelkich odniesień do „islamu”, »dżihadu« lub „muzułmańskiego ekstremizmu” po lobbingu ze strony islamistycznych grup nacisku, takich jak CAIR i ISNA. Instruktorzy antyterrorystyczni, którzy ostrzegali przed ideologią dżihadu, zostali zwolnieni, a federalne programy szkoleniowe zostały przeredagowane, aby podkreślić „partnerstwo społeczne” zamiast świadomości zagrożenia ideologicznego. Rezultat, jak przyznali później funkcjonariusze wojskowi i wywiadowczy, był druzgocący: Służby amerykańskie nie były w stanie nawet nazwać, poznać ani zbadać wroga, z którym miały walczyć.

W międzyczasie propagandowe ramię programu – „Centrum Strategicznej Komunikacji Antyterrorystycznej” Departamentu Stanu – implodowało po wyprodukowaniu groteskowych filmów o tematyce ISIS i nieudanych kampanii na Twitterze, które zdaniem ekspertów legitymizowały dżihadystów zamiast ich odstraszać. Do 2016 roku inicjatywa CVE, którą Amy Pope pomagała zarządzać, stała się symbolem biurokratycznego złudzenia: zdyskredytowana przez organy ścigania, odrzucona przez muzułmańskich partnerów i wyśmiana przez ekspertów ds. bezpieczeństwa. Był to podręcznikowy przykład destrukcyjnego, zamierzonego samoniszczącego się globalizmu, który Pope eksportuje teraz na cały świat – takiego, który rozbroił Amerykę u siebie, zanim zlikwidował jej granice zewnętrzne.

Po opuszczeniu Białego Domu Obamy w 2017 r. Pope powróciła do administracji Bidena jako starszy doradca ds. migracji, pomagając kształtować tę samą politykę, która zlikwidowała ochronę granic z okresu Trumpa.

(…) Celebrowana przez Światowe Forum Ekonomiczne jako „dynamiczny lider” kształtujący „integracyjne rozwiązania w zakresie migracji”, Pope z łatwością porusza się wśród Davos, broniąc migracji jako „nieuniknionej globalnej rzeczywistości”, którą rządy muszą „zarządzać, a nie opierać się”. Jej publiczne pisma i przemówienia odzwierciedlają punkty mówienia WEF o „wysiedleniach spowodowanych klimatem” i „globalnej mobilności”, prezentując masową migrację jako moralną nieuchronność. Krótko mówiąc, kobieta, która pomogła podważyć suwerenność Stanów Zjednoczonych z wnętrza Białego Domu, prowadzi teraz największą na świecie machinę migracyjną finansowaną przez tych samych podatników, których pomaga zastąpić.

Papież Leon i Amy Pope wspólnie realizują jeden program: sakralizację bezgraniczności. To, co IOM buduje za pomocą biurokracji, Watykan błogosławi teraz teologią – a rezultatem jest skoordynowany moralny i polityczny atak na suwerenność narodów chrześcijańskich. (…)

INFO: https://rairfoundation.substack.com/p/vaticans-great-replacement-how-pope

Celebryta, jawny sodomita szefem kuchni Prevosta w Castel Gandolfo

Szef kuchni pozostający w homoseksualnym „związku małżeńskim” będzie nadzorował papieską restaurację w Castel Gandolfo

7 ottobre Uczta Baltazara babylonianempire./szef-kuchni-pozostajacy-w-homoseksualnym-zwiazku-malzenskim-bedzie-nadzorowal-papieska-restauracje-w-castel-gandolfo

Art Smith, znany szef kuchni, wieloletni działacz LGBT, „zamężny” homoseksualista, którego adoptowane dzieci otrzymały osobiste błogosławieństwo od papieża Franciszka, gdy zostały ochrzczone w roku 2015, pomoże w prowadzeniu restauracji budowanej obecnie na terenie papieskiego letniego ośrodka rekolekcyjnego w Castel Gandolfo.

Art Smith, znany szef kuchni, który gotował dla Lady Gagi i Oprah Winfrey https://en.wikipedia.org/wiki/Art_Smith_(chef), będzie kierował cateringiem i prowadził zaplecze gastronomiczne w Castel Gandalfo, wraz z Philem Stefani z chicagowskiej Stefani Restaura

Rok 2016: Proces karny szefowej MFW. Kariera Christine Lagarde pod znakiem zapytania, grozi jej rok więzienia

Proces karny szefowej MFW. Kariera Christine Lagarde pod znakiem zapytania, grozi jej rok więzienia

Jeśli Lagarde zostanie uznana za winną, byłby to kolejny przypadek francuskiego polityka, który z fotela szefa MFW został zmieciony przez problemy z prawem.

Rusza proces karny szefowej MFW. Kariera Christine Lagarde pod znakiem zapytania, grozi jej rok więzienia
(AFP/EAST NEWS)

Jacek Bereźnicki |12.12.2016

https://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/proces-christine-lagarde-mfw,149,0,2216853.html

W poniedziałek rusza proces sądowy szefowej Międzynarodowego Funduszu Walutowego Christine Lagarde w związku z jej rolą w zawarciu kontrowersyjnej ugody finansowej ze znanym biznesmenem. Lagarde stała wtedy na czele francuskiego ministerstwa finansów. Grozi jej rok więzienia i 15 tys. euro grzywny, ale MFW nadal ma do niej “pełne zaufanie”.

Pełniąca funkcję dyrektor zarządzającej MFW od 2011 roku, Lagarde została objęta śledztwem w 2014 roku. Zarzuca się jej zaniedbanie obowiązków jako ministra finansów w związku z wypłatą z kasy państwa gigantycznego odszkodowania dla Bernarda Tapie w 2008 r.

Ten kontrowersyjny biznesmen i były polityk, który dał się poznać także jako piosenkarz, aktor i prezenter telewizyjny, ma na swoim koncie wyrok za korupcję z 1995 roku. Był też oskarżany o poważne nadużycia w związku z zarządzaniem klubem piłkarskim Olympique de Marseille w latach 1986-1994.

Kłopotliwa sprawa sprzedaży udziałów w Adidasie

Biznesmen zbił fortunę na kupowaniu podupadłych firm i odsprzedawaniu ich z zyskiem. Jedną z nich był niemiecki Adidas, którego właścicielem był w latach 1990-1993. To właśnie z tym epizodem wiąże się afera, która może położyć kres błyskotliwej karierze Christine Lagarde.

Tapie w grudniu 1992 roku z ramienia Lewicowej Partii Radykalnej objął funkcję ministra miasta w rządzie Pierre’a Bérégovoya (który 3 miesiące później popełnił samobójstwo w budzących do dziś kontrowersje okolicznościach). Oficjalnie w związku z wejściem do polityki, a faktycznie z powodu kłopotów finansowych, Tapie postanowił sprzedać swoje udziały w Adidasie.

Przeprowadzenie tej transakcji zlecił nieistniejącemu dziś bankowi Crédit Lyonnais, który w 1993 r. sprzedał tę firmę odzieżową za równowartość 318 mln euro. W grupie inwestorów znalazła się firma zależna Crédit Lyonnais. Rok później Adidas został ponownie sprzedany, ale tym razem za 533 mln euro.

Biznesmen poczuł się oszukany przez bank i złożył przeciw niemu pozew, domagając się słonego odszkodowania. Zanim sprawa trafiła do sądu, Crédit Lyonnais popadł w tarapaty finansowe, a jego długi wykupił rząd. Tym samym państwo francuskie stało się stroną sporu z Tapie. Ostatecznie biznesmen wygrał w sądzie i rząd został zobowiązany do wypłaty 135 mln euro odszkodowania.

Czy poparcie Tapie dla Sarkozy’ego było bezinteresowne?

Rząd złożył apelację i ją wygrał. W tym czasie ministerstwem finansów kierowała już Christine Lagarde, która podjęła bardzo zaskakującą decyzję. Zamiast kontynuować walkę z Tapie w sądzie, pozwoliła na przeniesienie sprawy do arbitrażu, w którym biznesmenowi przyznano aż 293 mln euro odszkodowania. Wraz z odsetkami było to nawet 403 mln euro. W 2015 r. sąd apelacyjny uznał jednak, że Tapie nie został oszukany przez bank i biznesmen musiał zwrócić całe otrzymane odszkodowanie.

Francuski Trybunał Sprawiedliwości Republiki, który zajmuje się sprawami o nadużywanie władzy przez członków rządu, w grudniu ubiegłego roku postanowił, że Lagarde ma stanąć przed sądem w związku ze sprawą Tapie. W lipcu 2016 roku odwołanie Lagarde od tej decyzji zostało odrzucone przez Sąd Kasacyjny.

Bardzo poważnym obciążeniem dla Lagarde w tej sytuacji jest fakt, że Tapie wpierał kampanię prezydencką Nicolasa Sarkozy’ego w 2007 r. To właśnie po jego zwycięstwie Lagarde została powołana na na stanowisko szefowej resortu finansów w rządzie François Fillona, faworyta w trwającym obecnie wyścigu o fotel prezydenta Republiki.

O tym, że arbitraż został ustawiony, a odszkodowanie dla Tapie to zapłata za jego poparcie dla Sarkozy’ego mówił otwarcie ówczesny szef socjalistów, Jean-Marc Ayrault, który potem, za prezydentury François Hollande’a pełnił funkcję premiera.

Rzecznik MFW Gerry Rice powiedział w zeszłym tygodniu, że władze Funduszu “są poinformowane o rozwoju sytuacji w związku z tą sprawą i nadal wyrażają pełne zaufanie co do tego, że dyrektor zarządzająca ma pełną zdolność do dalszego efektywnego wykonywania swych obowiązków”. W lutym Lagarde została powołana na drugą kadencję, pomimo zbliżającego się procesu.

Troje szefów MSW z rzędu z kłopotami z prawem

Sama Lagarde, której zarzuca się, że nie skorzystała z możliwości podjęcia prób zablokowania wypłaty, broni się, że działała “w interesie państwa”. W niedawnym programie w telewizji France 2 przekonywała, że “zaniedbanie jest nieumyślnym przewinieniem” i że “każdemu na jakimś etapie swojego życia zdarzyło się pewne sprawy zaniedbać”.

Jeśli zostanie uznana za winną, byłby to kolejny przypadek francuskiego polityka, który z fotela szefa MFW został zmieciony przez problemy z prawem. Jej poprzednik – Dominique Strauss-Kahn, który przymierzał się nawet do walki o fotel prezydenta Francji w wyborach w 2012 roku, rok wcześniej został aresztowany w związku z oskarżeniem o napaść seksualną na pokojówkę w Nowym Jorku. Ostatecznie zarzuty przeciw politykowi wycofano, ale po tym, jak pod jego adresem pojawiły się kolejne oskarżenia tego typu, jego kariera była już skończona.

Mało tego, poważne kłopoty z prawem ma także poprzednik DSK (tak nazywa Strauss-Kahna francuska prasa) – Hiszpan Rodrigo Rato, szef MFW w latach 2004-2007. Obecnie w Hiszpanii trwa jego proces, w którym jest oskarżony o korupcję.

Demokracja to przeszkoda dla cyfrowego euro. Madame Lagarde [znana aferzystka] się wścieka.

Demokracja to przeszkoda dla cyfrowego euro. Prezes EBC atakuje Unię Europejską


Paweł Czajkowski 8 października 2025 ithardware/prezes_ebc_demokracja_przeszkoda_cyfrowe_euro

Demokracja to przeszkoda dla cyfrowego euro. Prezes EBC atakuje Unię Europejską

Prezes Europejskiego Banku Centralnego Christine Lagarde wywołała burzę w świecie polityki i finansów, otwarcie krytykując tempo procesów demokratycznych. W jej opinii to właśnie demokracja stanowi główną przeszkodę w realizacji projektu cyfrowego euro. Słowa, które padły podczas Czwartej Międzynarodowej Konferencji Polityki Pieniężnej Banku Finlandii, wybrzmiały jak manifest technokratycznego zniecierpliwienia wobec debaty publicznej. [Wiele skandali i afer finansowych – odrobina jest w internecie, jak afera Tapie. Ale plecki ma mocne. md]

Lagarde przyznała, że opóźnienie wprowadzenia cyfrowego euro nie wynika z ograniczeń technologicznych. Winą obarczyła powolne procedury demokratyczne, które – jej zdaniem – utrudniają sprawne podejmowanie decyzji w Europie. Stwierdziła, że Europejczycy lubią chwalić się demokracją, lecz w czasach, gdy kluczowe staje się tempo działania, taki system bywa zbyt ociężały.

Jej wystąpienie zawierało osobisty wątek. Lagarde otwarcie przyznała, że harmonogram prac nad cyfrowym euro uniemożliwi jej dokończenie projektu przed końcem kadencji. Słowa „biorąc pod uwagę czas, jaki to zajmie… odejdę” zabrzmiały jak rezygnacja z ambicji, by samodzielnie wprowadzić nową walutę w życie, ale też jak sygnał, że projekt jest już przesądzony i będzie kontynuowany bez względu na polityczne opóźnienia.

Cyfrowe euro wciąż w przygotowaniu

Projekt cyfrowego euro od kilku lat znajduje się w fazie przygotowawczej. Europejski Bank Centralny zapowiada, że decyzja o rozpoczęciu testów pilotażowych zapadnie wkrótce, jednak nie ma gwarancji, że waluta zostanie ostatecznie wprowadzona. Zgodnie z komunikatem EBC decyzja o pełnym wdrożeniu nastąpi dopiero po zakończeniu unijnego procesu legislacyjnego.

Mimo tej ostrożności Lagarde mówiła o cyfrowym euro w czasie, któy w języku angielskim nazywamy przyszłym dokonanym. Jej ton nie pozostawiał miejsca na wątpliwości – w jej ocenie uruchomienie jest tylko kwestią czasu. Takie podejście budzi niepokój obserwatorów, którzy zwracają uwagę, że instytucje demokratyczne nie zakończyły jeszcze debaty o kształcie i zakresie projektu.

Waluta pod pełnym nadzorem

Cyfrowe euro ma stanowić nowy filar europejskiego systemu finansowego, lecz jego konstrukcja budzi coraz więcej kontrowersji. W przeciwieństwie do gotówki, transakcje w cyfrowej walucie banku centralnego mogą być całkowicie przejrzyste dla instytucji nadzorczych. Każdy przelew, płatność czy mikropłatność może zostać zarejestrowana i powiązana z konkretnym użytkownikiem.

Obrońcy prywatności ostrzegają, że taki model otwiera drogę do masowego nadzoru finansowego. Bez odpowiednich zabezpieczeń CBDC może stać się narzędziem kontroli obywateli i mechanizmem analizy ich zachowań ekonomicznych.

Demokracja jako przeszkoda

Komentarze Lagarde wywołały falę krytyki ze strony polityków, organizacji obywatelskich i ekspertów ds. prawa cyfrowego. Sugerowanie, że nadzór demokratyczny jest problemem, podważa fundamenty europejskiego systemu wartości. W opinii wielu komentatorów wypowiedź prezes EBC ujawnia niebezpieczną tendencję do traktowania procesów ustawodawczych jako zbędnej formalności, a nie gwarancji równowagi władzy.

Lagarde nie po raz pierwszy dała do zrozumienia, że kluczowe decyzje monetarne powinny być podejmowane szybko, z pominięciem politycznych procedur. Jej słowa o „zbyt uciążliwej demokracji” pokazują napięcia pomiędzy tempem technologicznego postępu a zasadami jawności i odpowiedzialności publicznej.

Coraz mniej miejsca na debatę

W miarę jak projekt cyfrowego euro przesuwa się w stronę realizacji, przestrzeń do otwartej dyskusji staje się coraz węższa. Słowa Lagarde sugerują, że wynik jest przesądzony niezależnie od opinii ustawodawców i obywateli. Dla wielu obserwatorów to dowód, że europejskie instytucje finansowe zaczynają traktować demokratyczny sprzeciw jako formalny kłopot, a nie jako sygnał do refleksji.

Cyfrowe euro, przedstawiane jako symbol nowoczesności, coraz częściej postrzegane jest jako test dla kondycji europejskiej demokracji. Im bardziej projekt staje się nieuchronny, tym głośniej brzmią pytania o to, kto faktycznie będzie kontrolował przyszłość pieniądza w Europie – obywatele czy technokraci.

Polskie BLM bez murzynów i co dalej?

Polskie BLM bez murzynów i co dalej?

Prof. Andrzej Nowak dla Kwartalnika PCh24.pl 

https://pch24.pl/polskie-blm-bez-murzynow-i-co-dalej-prof-andrzej-nowak-dla-kwartalnika-pch24-pl


Na tym etapie to chłopki są uciśnione, także przez prymitywnych chłopów. Ale to nie będzie koniec, bo chłopki także wkrótce znajdą się na ławie oskarżonych. I myślę, że następna książka pani Kuciel-Frydryszak czy kogoś innego, kto pójdzie jej torem, to powinna być historia (i mówię to bez żartów) inwentarza domowego, który jest bezlitośnie mordowany przez te chłopki. Wszystkie te kury, którym ucina się głowę, te wieprzki patroszone na boisku… – mówi profesor Andrzej Nowak w rozmowie z Krystianem Kratiukiem na łamach Kwartalnika PCh24.pl

Myślę, że książka ta, wpisująca się w nurt historii ludowej i jednocześnie w jakiś sposób w narrację feministyczną, zgodnie z poszukiwaniem kolejnych uciśnionych według znanego nam już marksistowskiego schematu, była poniekąd skazana na taki sukces. Ale ja jej osobiście nie czytałem. Założyłem bowiem, że stanowi przedłużenie pewnych negacji właśnie nurtu historii ludowej, a jako że sięgnąłem po inne pozycje tegoż nurtu, tą sobie odpuściłem. Natomiast gorąco polecam Czytelnikom inną książkę autorstwa pani Kuciel-Frydryszak, pod tytułem „Iłła. Opowieść o Kazimierze Iłłakowiczównie”. To jedyna dzisiejsza biografia tej wielkiej polskiej i katolickiej poetki, czytałem z zainteresowaniem.

Wśród innych książek o historii ludowej, o których Pan wspomniał, mamy samą „Historię ludową Polski”, „Chamstwo”, „Śladami Szeli” i wiele innych. Do tego dochodzą dzieła popkultury i teksty w prasie popularnej, wskazującej na odwieczny konflikt między klasą panującą a chłopstwem. To w sposób oczywisty prowadzi do porównania z myślą marksistowską. Ile jest prawdy w tych coraz częściej popularyzowanych obrazach, z których wynika, że szlachta polska traktowała chłopów gorzej nawet niż traktowano niewolników na plantacjach bawełny za oceanem?

Myślę, że co najmniej od XVIII wieku można w historii myśli europejskiej obserwować i doświadczać niestety tej tendencji, której historia ludowa jest tylko kolejnym wcieleniem. Tendencji, w której najważniejszym punkcie, kluczowym punkcie pojawia się nazwisko Karola Marksa, które daje w pewnym sensie nazwę całemu temu kierunkowi, choć on sam jest przecież starszy. Chodzi rzecz jasna o utożsamienie, powiedziałbym, rzeczywistości z walką o władzę, z walką o władzę między ludźmi. Według Marksa, jego naśladowców, ale i niektórych myślicieli przed nim, wszystko, do czego można sprowadzić rzeczywistość to podział na grupy, potem ostatecznie na jednostki, które całość swojego życia realizują rywalizując z innymi.

I do tego sprowadza się całe spojrzenie na nasze życie, to dość przerażające. Marks nadał temu oczywiście wizję klasową, jako klucz do interpretacji całej rzeczywistości. Zafałszowanie tego kierunku polega na tym, że ludzie przez poprzednie stulecia, czyli przed XVIII wiekiem w ogromnej większości nie postrzegali w ten sposób swojego życia, jako życia uciśnionego, życia wewnątrz jakiejś klasy, w której rywalizuje się z innymi klasami.

A w jaki sposób je postrzegali?

Spoglądali na rzeczywistość jako pewien ład naturalny, w którym znajdujemy swoje miejsce, w którym oczywiście raz odczuwamy większe dolegliwości, raz mniejsze wynikające z tego miejsca w ładzie naturalnym. Ale to jest właśnie naturalne, to jest normalne. Natomiast nie kwestionowano całego tego ładu.

W pewnym momencie jednak przychodzą jednak w końcu właśnie myśliciele głoszący, że należy to odrzucić, że należy potraktować to jako zasadniczo niesprawiedliwy układ. I ci, którzy głoszą te hasła, bynajmniej nie wywodzą się z reguły z klas uciśnionych, bynajmniej nie należą do tych, którzy są prześladowani, tylko występują w roli, którą już Platon opisał w swoim państwie.

W roli trutniów…

Otóż to! Trutniów, to znaczy takich osobników, którzy wzywają do buntu, wzywają do podniesienia rebelii, choć nie oni reprezentują tej grupy, która w jakiś sposób byłaby przez rzeczywistość prześladowana czy usytuowana w sposób podporządkowany. I właśnie kolejnym echem takiego nastawienia stała się wywodząca oczywiście z marksistowskiej tradycji wizja nowej historii, jaką zaprezentował Howard Zinn, amerykański historyk marksistowski w swojej „Ludowej historii Stanów Zjednoczonych” (A People’s History of the United States).

Ale co ma z tym wspólnego historia Polski? Przecież wyglądała zupełnie inaczej niż USA!

To co Pan mówi jest logiczne, ale nie o taką logikę tu chodzi. Tu chodzi o logikę, nazwijmy to, małpowania, naśladowania tego, co przychodzi z Zachodu, który wciąż jest postrzegany jako ten lepszy, postępowy. Logikę małpowania tych najbardziej postępowych popłuczyn najmodniejszych w danym momencie ideologii na Zachodzie. I stąd się wzięła historia ludowa w Polsce. Czterdzieści lat po książce Zinna, pan doktor habilitowany a dziś już profesor Adam Leszczyński napisał swoją „Historię Ludową Polski” dokładnie według recepty Zinna.

W samym naśladowaniu nie ma może nic złego. Ważne jest jednak czy naśladuje się wzory, które rzeczywiście mogą pomóc nam zrozumieć rzeczywistość, czy wzory, które służą utrwaleniu fałszywej, nieprawdziwej wizji rzeczywistości.

I jak jest w tej sprawie?

Oczywiście rzeczywistość życia społecznego w I Rzeczpospolitej jest bez porównania bardziej skomplikowana niż prosta jak cep teza, że polscy chłopi byli jak amerykańscy niewolnicy na plantacji. Ta teza, która pojawia się niestety i w książce profesora Leszczyńskiego i dużo ostrzej, bez porównania gorszych od niego książkach pisanych przez ludzi, którzy nic wspólnego z zawodem historyka nie mają. Nie będę nawet wymieniał ich nazwisk.

To ważne, że nie są historykami?

Bardzo ważne dla prawdy. Mowa o rozmaitych tak zwanych antropologach kulturowych, psychologach społecznych, czy socjologach. Podkreślam, nie chodzi teraz o wymienianie tych nazwisk czy ich tytułów. Chodzi o podkreślenie, że ta teza o równości amerykańskiego niewolnika, znanego obrazu z popkultury, i polskiego chłopa jest mocno przez nich werbalizowana, a ma niewiele wspólnego z rzeczywistością. Bam jest to zafałszowanie rzeczywistości, po prostu nieprawda historyczna.

Zwróciła na to uwagę m.in. w recenzji książki Adama Leszczyńskiego badaczka właśnie historii chłopów polskich, Keely Stauter-Halsted, autorka kilku poważnych prac na ten temat. I to jest autorka o zdecydowanie lewicowych poglądach. Upomniała się w swojej recenzji książki Leszczyńskiego właśnie o to by jednak nie zakłamywać rzeczywistości. W Rzeczpospolitej chłopi nie byli własnością swoich Panów, nie byli traktowani jak własność, nie mogli być sprzedawani indywidualnie, nie byli towarem, takim, jakim rzeczywiście byli pojedynczy niewolnicy na amerykańskich plantacjach.

Zwraca na to uwagę również wielu innych rzetelnych badaczy historii chłopstwa w Polsce. Akurat warstwa chłopska, rzecz jasna najliczniejsza w rzeczywistości społecznej Rzeczpospolitej, była bardzo podzielona wewnętrznie. Grupa kmieci, najliczniejsza, licząca 30–40%, a w niektórych momentach historycznych i w niektórych regionach nawet do 50% społeczności chłopskiej, to byli chłopi, którzy dysponowali swoją własnością ruchomą, którzy uprawiali swoją ziemię, którzy po prostu żyli życiem na pewno nie tylko uciśnionym, jak chcieliby tego twórcy historii ludowej.

Była to zatem osobna grupa społeczna, miała swój samorząd, co jest bardzo ważne, w Rzeczpospolitej istniała bowiem samorządność chłopska!

No tego raczej murzyni na plantacjach w USA nie mieli…

Mówię o tym także dlatego, że sam wywodzę się, jak ogromna większość naszego społeczeństwa, w z tej chłopskiej grupy społecznej. Od strony ojca. Bardzo cenię sobie tradycję tej chłopskiej samorządności, jaka we wsi, z której wywodzili się rodzice, dziadkowie, pradziadkowie mojego ojca trwa od co najmniej XVI wieku i jestem dumny z tego, że właśnie jacyś moi praszczurowie zasiadali w tej gminnej radzie już na początku XVIII wieku. A więc to także jest spojrzeniem, o którym warto pamiętać, spojrzeć warto na chłopów jako na część historii polskiej samorządności, polskiej samoorganizacji i zdolności decydowania o sobie w pewnym zakresie, wynikającym właśnie z owego ładu naturalnego, który był akceptowany przez wieki, a który dzisiejsi post-marksiści kwestionują.

Warto jednak zwrócić uwagę na to, że obok książek idących na tej fali historii ludowej, naśladowniczej, oderwanej od rzeczywistości historycznej, pojawiają się rzetelne, współcześnie rzetelne opracowania historii chłopów, różnych ich aspektów w Rzeczpospolitej.

Coś Pan poleci?

Polecę bardzo gorąco świetną książkę Mateusza Wyżgi, „Chłopstwo. Historia bez krawata”. Książkę, która tym się różni od książek badaczy, których wcześniej wymieniałem, że jest pisana przez kogoś, kto jest fachowym historykiem chłopstwa, spędził wiele, wiele lat w archiwach parafialnych i publicznych, studiując wszelkie materiały, jakie zachowały się na temat życia, obyczajów, stosunków społecznych i ekonomicznych chłopstwa w XVI do XVIII wieku w Rzeczpospolitej, zwłaszcza w Małopolsce.

A do tego jest chłopem. To znaczy był wójtem w swojej podkrakowskiej wsi, a więc wie z jakiej grupy się wywodzi i poniekąd w czyim imieniu występuje pisząc tę historię. Gorąco polecam takie rzetelne opracowania historii chłopstwa, zwracając uwagę na całe rozróżnienie wewnętrzne tej warstwy społecznej, jak i na zdolności zdecydowanie wykraczające poza ten schemat przywiązania chłopa do ziemi.

To znaczy?

Na przykład na zdolności poszukiwania przez chłopów swojego miejsca na rynku, poszukiwania zdolności zarobkowych poza tylko folwarkiem, w którym obciążeni byli chłopi oczywiście obowiązkiem pańszczyzny.

To wszystko jest właśnie doskonale opisane w jego pracach wspomnianego Mateusza Wyżgi.

Powstają też opracowania, gdzie bardzo ciekawie opisana jest na przykład kategoria honoru, jak chłopi zachowywali, rozumieli i egzekwowali swoje poczucie honoru, bynajmniej nieraz zarezerwowane tylko dla szlachty. Na ten temat także powstają bardzo ciekawe prace, np. opisujące historię chłopów na Pomorzu. Wymienię jeszcze jednego rzetelnego, niezwykle autora profesora Tomasza Wiślicza z Instytutu Historii Polskiej Akademii Nauk, który bada religijność chłopską z pozycji nie katolickich, nie religijnych, ale jest po prostu rzetelnym badaczem różnych form religijności. Ale opisuje także kwestie świadomości narodowej chłopów, bardzo ciekawe, bardzo złożone i także nie dające się sprowadzić do prostego jak cep schematu historii ludowej. A więc zachęcam, jeszcze raz, do sięgania do rzetelnych autorów, którzy zajmują się historią chłopstwa współcześnie, a którzy nie naśladują tego ideologicznego schematu, o którym tutaj mówimy. Bo o tej warstwie społecznej rzeczywiście warto czytać (…)

Powyższy tekst jest fragmentem rozmowy z prof. Andrzejem Nowakiem opublikowanej w Kwartalniku PCh24.pl

Kliknij TUTAJ – pobierz Kwartalnik i czytaj więcej

Kovid. «Nasze najgorsze obawy stały się rzeczywistością»

«Nasze najgorsze obawy stały się rzeczywistością»

Autor: AlterCabrio, 7 października 2025

Ale były one nie tylko agresywnie promowane, były wręcz egzekwowane. Odmowa przyjęcia szczepionki przeciw covid-19 mogła kosztować utratę pracy, zakaz wstępu na koncerty, do punktów usługowych i muzeów, a w niektórych przypadkach nawet uniemożliwić przeprowadzenie operacji ratującej życie, jeśli nie zastosowałeś się do nakazu.

−∗−

Tłumaczenie: AlterCabrio – ekspedyt.org

−∗−

Nowe dane potwierdzają niszczycielskie skutki uboczne szczepionki przeciw covid-19: badanie

Nasze najgorsze obawy stały się rzeczywistością

Jedno z największych naruszeń etyki lekarskiej w historii nowożytnej: nowe badanie przeprowadzone w Korei Południowej ujawniło katastrofalne skutki promowania i nakazywania szczepień przeciwko covid-19 wśród ludności.

Szczepionki te podawano niemowlętom i kobietom w ciąży, co stoi w jawnej sprzeczności z zasadą etyczną zakazującą wprowadzania nowych interwencji medycznych u tak wrażliwych grup, zanim nie zostaną w pełni poznane długoterminowe skutki.https://www.youtube.com/embed/ThiBAwxc4ro?si=3HD9L5Uvl4qXrJ8H

Ale były one nie tylko agresywnie promowane, były wręcz egzekwowane. Odmowa przyjęcia szczepionki przeciw covid-19 mogła kosztować utratę pracy, zakaz wstępu na koncerty, do punktów usługowych i muzeów, a w niektórych przypadkach nawet uniemożliwić przeprowadzenie operacji ratującej życie, jeśli nie zastosowałeś się do nakazu.

Teraz, jak od dawna ostrzegało wielu lekarzy, konsekwencje takiej lekkomyślnej polityki zdrowotnej wychodzą na jaw. Jednym z najbardziej alarmujących skutków jest drastyczny wzrost ryzyka zachorowania na raka.

Duże badanie populacyjne przeprowadzone w Korei Południowej wykazało, że zachorowania na raka wzrosły o 27% w wyniku stosowania szczepionek przeciwko covid-19, które reklamowano jako „bezpieczne i skuteczne”.

Dr John Campbell zauważył: „Istnieje szansa jedna na tysiąc, że ten wynik powstał przypadkowo”. Zilustrował ogólny wzrost zachorowań na raka wyraźnym wykresem, który można zobaczyć na poniższym krótkim filmie:

W odniesieniu do szczegółów badania, Children’s Health Defense podaje:

W badaniu wykorzystano dane z lat 2021–2023 dotyczące ponad 8,4 miliona osób z bazy danych południowokoreańskiego Narodowego Systemu Ubezpieczeń Zdrowotnych (NHS). Próbę podzielono na dwie grupy w zależności od statusu szczepienia. Próbę zaszczepioną podzielono dodatkowo na grupę, która otrzymała dawkę przypominającą i grupę, która nie otrzymała dawki przypominającej.

Naukowcy obserwowali pacjentów przez rok. Grupa zaszczepiona była monitorowana po szczepieniu. Wyniki wykazały statystycznie istotnie wyższe ryzyko zachorowania na raka w grupie zaszczepionej, w tym:

• Rak ogólnie: o 27% wyższe ryzyko

• Rak piersi: o 20% wyższe ryzyko

• Rak jelita grubego: o 28% wyższe ryzyko

• Rak żołądka: ryzyko wyższe o 34%

• Rak płuc: o 53% wyższe ryzyko

• Rak prostaty: ryzyko wyższe o 69%

• Rak tarczycy: ryzyko wyższe o 35%

Te wyniki są wręcz druzgocące. Nasze najgorsze obawy stały się rzeczywistością.

A najgorsze jest to, że wcale nie musiało tak być. Szefostwo służby zdrowia zignorowało środki ostrożności, uciszyło sprzeciw i zamieniło zdrowie publiczne w lekkomyślny eksperyment.

Konsekwencje tak lekkomyślnej polityki zamieniły falę covid w zdrowotne tsunami. Im dłużej ten problem będzie ignorowany, tym większe będą szkody. Czas, aby urzędnicy służby zdrowia wzięli odpowiedzialność za swoje czyny.

Link do pełnego artykułu na stronie CHD.

Pełna analiza nagrania i komentarze dr. Johna Campbella:

________________

Devastating COVID-19 Vaccine Side Effect Confirmed by New Data: Study, The Vigilant Fox, 6th October 2025

Uczą i bawią: MEM-y IV.

=========================

========================

[nie wiedziałem. To b. kochanek Donaldowej Tuskowej]

————————-

—————————

——————————-

=============================

Zaszufladkowano do kategorii Śmichy | Otagowano