Filmik, jak Prezydent Francji dostał od swego męża – żony po twarzy. [a może – po pysku?]

Emmanuel Macron uderzony przez żonę. Jest nagranie

https://www.tysol.pl/a141003-emmanuel-macron-uderzony-przez-zone-jest-nagranie

Prezydent Francji Emmanuel Macron miał zostać [ależ, kurwa, dyplomacja.. md] uderzony przez żonę Brigitte przed wyjściem z samolotu podczas podróży do Wietnamu. Do sieci trafiło nagranie z tego incydentu.

Prezydent Francji Emmanuel Macron Emmanuel Macron uderzony przez żonę. Jest nagranie

Prezydent Francji Emmanuel Macron / PAP/EPA/NHAC NGUYEN / POOL

W niedzielę wieczorem do stolicy Wietnamu, Hanoi przybył prezydent Francji Emmanuel Macron. Przed opuszczaniem pokładu maszyny doszło do pewnego incydentu, które uwieczniły kamery telewizyjne. Francuski przywódca miał zostać uderzony przez jego żonę Brigitte, która odepchnęła go rękami. Zaskoczony Emmanuel Macron, pomachał do przybyłych na lotnisku wietnamskich oficjeli.

Kamery telewizyjne uchwyciły także moment jak Macron podaje żonie ramię podczas wspólnego zejścia po schodach do wietnamskich oficjeli, lecz Brigitte miała zignorować ten gest.

Otoczenie Macrona bagatelizuje incydent. Przywykli?

Jak podaje portal Globalnation.inquirer.net, biuro prezydenta Emmanuela Macrona miało początkowo zaprzeczyć autentyczności zdjęć. Jednakże później jeden z bliskich współpracowników francuskiego przywódcy w rozmowie z mediami miał określić incydent jako „niegroźną kłótnię pary”. Inny z przedstawicieli otoczenia Macrona miał zbagatelizować znaczenie incydentu.

To był moment, w którym prezydent i jego żona po raz ostatni odprężali się przed rozpoczęciem podróży – miał powiedzieć reporterom jeden z informatorów, cytowanych przez portal Globalnation.inquirer.net.

Wizyta prezydenta Macrona w Azji

Wietnam jest pierwszym przystankiem w prawie tygodniowej podróży po Azji Południowo-Wschodniej, Emmanuela Macrona, gdzie będzie promował Francję jako  „alternatywę” dla Stanów Zjednoczonych i Chin.

https://twitter.com/i/status/1926906906133639208

https://twitter.com/WarNewsPL1/status/1926906906133639208?ref_src=twsrc%5Etfw%7Ctwcamp%5Etweetembed%7Ctwterm%5E1926906906133639208%7Ctwgr%5E26f790ae13f641fd06d31c234f03dd723b97a397%7Ctwcon%5Es1_c10&ref_url=https%3A%2F%2Fwww.tysol.pl%2Fa141003-emmanuel-macron-uderzony-przez-zone-jest-nagranie
https://twitter.com/DomFreePress/status/1926802069190582421?ref_src=twsrc%5Etfw%7Ctwcamp%5Etweetembed%7Ctwterm%5E1926802069190582421%7Ctwgr%5E777c3a92a72625e9234dbfc46ed3939f11a94d2b%7Ctwcon%5Es1_c10&ref_url=https%3A%2F%2Fwww.tysol.pl%2Fa141003-emmanuel-macron-uderzony-przez-zone-jest-nagranie

Sami pokierujmy demokracją

Sami pokierujmy demokracją

Stanisław Michalkiewicz „Goniec” (Toronto)  25 maja 2025 michalkiewicz

Właśnie zakończyła się w naszym nieszczęśliwym kraju pierwsza tura wyborów prezydenckich, akurat tego samego dnia, kiedy w Rumunii zakończyła się druga tura wyborów prezydenckich. Wyniki wyborów rumuńskich pokazują, aż mimo pewnych zawirowań, demokracja kierowana w tym nieszczęśliwym kraju zwyciężyła. Tak się złożyło bowiem, że w pierwszej turze najlepszy wynik, bo aż ponad 40 procent głosów uzyskał niezatwierdzony kandydat George Simion, który wystawił swoją kandydaturę po rozpędzeniu poprzednich wyborów, w których najlepszy wynik w pierwszej turze uzyskał niezatwierdzony Calin Georgescu. Jednak tamtejszy niezawisły Sąd Najwyższy powinność swej służby zrozumiał i te bezsensowne wybory rozgonił, a kropkę nad „i” postawiła tamtejsza niezależna Komisja Wyborcza”, która kandydata Georgescu na wieki wykluczyła z prawa kandydowania.

W tej sytuacji pojawił się kolejny niezatwierdzony kandydat Simion, który znowu prowokacyjnie uzyskał ponad 40 procent głosów w pierwszej turze. „Na szczęście były w partii siły, co kres tej orgii położyły” i w drugiej turze zwycięzcą okazał się jegomość nazwiskiem Nicusor Dan, przedstawiany, jako „kandydat proeuropejski”. W pierwszej turze uzyskał on o połowę gorszy wynik od kandydata Simiona, ale w drugiej nie tylko go dogonił, ale i przegonił, niczym Chruszczow Stany Zjednoczone, uzyskując 54,9 procenta głosów.

Takie cuda nad urną zdarzały się już wcześniej, o czym świadczy anonimowy wierszyk z końca lat 40-tych w naszym nieszczęśliwym kraju:

urna, to taka cudowna szkatułka;

wrzucasz „Mikołajczyk” – wychodzi „ Gomułka””.

Pewne światło na te cudowności rzuciła pani prof. Maria Turlejska, opowiadając na seminarium doktoranckim w latach 80-tych w Warszawie, jak to wespół z innymi ówczesnymi aktywistami, fałszowała ówczesne wyniki.

Ciekaw jestem, jak to mogło być w Rumunii – czy na przykład tamtejszy Sąd Najwyższy oraz Państwowa Komisja Wyborcza nie dostała aby z niemieckiej BND iskrówki: wiecie, rozumiecie, zróbcie tak, żeby wygrał nasz ukochany, „proeuropejski” kandydat Nicusor Dan – bo inaczej będzie z wami brzydka sprawa. Być może iskrówka nie pochodziła bezpośrednio od BND, tylko została przekazana za pośrednictwem rumuńskiej Securitate, co to udowodniła, że z wyzwaniami demokracji kierowanej potrafi sobie świetnie poradzić, rozstrzeliwując Mikołaja Ceaucescu razem z żoną. Wiadomości z takiego źródła trudno nie potraktować poważnie, więc nic dziwnego, że wybory prezydenckie wygrał „proeuropejski” jegomość, nazwiskiem Nicusor Dan.

Gdyby iskrówka pochodziła od Putina, to byłaby to karygodna ingerencja w demokratyczne wybory, a tak, to o „ingerencji” nie tylko „karygodnej”, ale w ogóle żadnej, mówić nie można i wszystko jest gites tenteges. Wygląda w związku z tym na to, że amerykańska CIA Rumunię odpuściła, co z kolei oznacza, że pozwolenie, jakiego przed dwoma lata udzielił niemieckiemu kanclerzowi Olafowi Scholzowi amerykański prezydent Józio Biden na urządzanie Europy po swojemu, nadal obowiązuje, mimo objęcia rządów w Ameryce przez Donalda Trumpa.

Wybory prezydenckie w naszym nieszczęśliwym kraju, wobec pewnego safandulstwa ze strony ABW, która na razie nie tylko jeszcze nikogo nie rozstrzelała, ale nawet żadnego kandydata nie umieściła w sławnym „areszcie wydobywczym”, odbywają się zatem w formule mieszanej. Dotyczy to oczywiście tylko tury pierwszej, bo tura druga odbywać się już będzie zgodnie ze spiżową wskazówką klasyka demokracji Józefa Stalina, według którego w demokracji najważniejsze jest przedstawienie suwerenom prawidłowej alternatywy. A jak poznać, czy alternatywa była prawidłowa? Otóż była prawidłowa wtedy, kiedy bez względu na to, kto wybory wygrał – są one wygrane.

Jak wiadomo, do drugiej tury przeszli dwaj kandydaci: obywatel Trzaskowski Rafał i obywatel Nawrocki Karol. Obywatel Trzaskowski Rafał, jako kandydat z podwójnymi, pierwszorzędnymi korzeniami; jezrozolimskimi i bezpieczniackimi, został przed kilkoma laty namaszczony w Ameryce na tubylczego prezydenta naszego nieszczęśliwego kraju przez dwóch wpływowych tamtejszych Żydów: Ronalda Laudera, przewodniczącego Światowemu Kongresowi Żydów oraz młodego Sorosa, któremu stary grandziarz oddał klucze do kasy.

Z kolei obywatel Nawrocki Karol został mianowany niezależnym kandydatem obywatelskim przez Naczelnika Państwa, Jarosława Kaczyńskiego. Pytanie, jakie należy sobie zatem postawić przed drugą turą wyborów, brzmi następująco: czy silniejsza będzie rekomendacja, jaką obywatelu Trzaskowskiemu Rafału udzielili wspomniani Żydowie, czy też ta, której obywatelowi Nawrockiemu Karolowi udzielił Naczelnik Państwa Jarosław Kaczyński. Wprawdzie obywatel Nawrocki Karol załatwił sobie w Ameryce fotkę z samym prezydentem Trumpem – ale czy to zrównoważy ciężar gatunkowy rekomendacji żydowskiej?

Jak dotąd z deklaracją poparcia kandydata rekomendowanego przez Żydów pośpieszyło Polskie Stronnictwo Ludowe. Lud bowiem – jak to lud -wprawdzie po pijanemu na Żydów pomstuje, ale jak przychodzi co do czego, to robi, co tam akurat trzeba. Na tym właśnie polega sławna stuprocentowa, a w patriotycznych porywach nawet większa, „zdolność koalicyjna” PSL, które – jak to mówią – „może z każdym” – jako polityczna Madchen fur Alles. Czy przyniesie to upragnione zwycięstwo obywatelowi Trzaskowskiemu Rafałowi – trudno powiedzieć. Rzecz bowiem w tym, że pierwsza tura rozgrywana była według formuły demokracji spontanicznej, kiedy to każdy suweren głosował , jak chciał, chociaż oczywiście guwernancice z niezależnych mediów głównego nurtu i autorytety pacanowskie w rodzaju byłego prezydenta Kwaśniewskiego Aleksandra, udzielały życzliwych rad, jak głosować, żeby było dobrze. Mimo to kandydat Konfederacji, Sławomir Mentzen i kandydat Konfederacji Korony Polskie Grzegorz Braun uzyskali obiecujące wyniki: trzeci i czwarty. Obiecujące – w perspektywie wyborów parlamentarnych, które muszą się odbyć najpóźniej za dwa lata. W tej sytuacji trzeba coś począć już teraz, żeby nie pozwolić obywatelu Tusku Donaldu przerobić Polski na Generalną Gubernię. W tym celu proponuję strategię kołka w płocie – żeby nie dawać obywatelu Tusku, a za jego pośrednictwem – Reichsfuhrerin Urszuli Wodęleje – na srebrnej tacy monopolu władzy w Polsce, trzeba zacisnąć zęby i poprzeć kontrkandydata obywatela Trzaskowskiego Rafała, nawet gdyby był nim nie obywatel Nawrocki Karol, ale kołek w płocie.

Nie dlatego, byśmy się po kołku czegoś spodziewali, czy stawiali mu jakieś warunki, które on by oczywiście podpisał – a tylko dlatego, by zyskać na czasie, by w ciągu najbliższych dwóch lat nie pozwolić, a przynajmniej utrudnić, na ile to możliwe, przerobienie Polski na Generalną Gubernię. Kołek, który potrafiłby wykorzystać sytuację w której vaginet obywatela Tuska nie ma w Sejmie 276 posłów – a tylu potrzeba, by obalić veto prezydenta – do tego, by zablokować wszelkie legalne środki przerabiania Polski na Generalną Gubernię, mógłby wyrosnąć na wielkiego męża stanu. Do takiej sytuacji, do takiej desperacji doprowadził Polaków duopol Tusk-Kaczyński. Jedyną pociechą w tej smutnej sytuacji jest to, że od strony Judenratu też słychać trwożne gdakania o potrzebie „mobilizacji”, a pani Aleksandra Kwaśniewska przerwała nawet milczenie, żeby poinformować, że się przelękła Mentzena i Brauna.

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Goniec” (Toronto, Kanada).

Dzień Matki. Na czym polega geniusz macierzyństwa? Czyli o wielkim powołaniu kobiety

Na czym polega geniusz macierzyństwa?

Czyli o wielkim powołaniu kobiety

Adam Białous o-wielkim-powolaniu-kobiety

(Zdjęcie ilustracyjne, fot. Image by natik_1123 from Pixabay)

Jedynie kobieta, została przez Boga obdarzona cechami, które pozwalają urodzić i obdarzyć dziecko życiodajną miłością. A od tego zależy przyszłość narodów, Kościoła i całego świata. Dzień Matki to doskonała okazja do tego, aby jak najwięcej mówić o wspaniałości i wielkości powołania kobiety do macierzyństwa.

Kobiety posiadają wyjątkowe talenty macierzyńskie jakimi są – intuicja, umiejętność łączenia teorii z praktyką podczas wychowania dziecka, a także kreatywność w rozwiązywaniu problemów, których doświadcza dziecko. Jak ważna jest mama, wie każde dziecko, które gdy choć na chwilę jej zabraknie, woła „mamo, mamo!”. Genialna jest matczyna – empatia, cierpliwość i ciepło. O tym właśnie mówią słowa znanej piosenki „Nie ma jak u mamy”.

Artyści, którzy posiadają dar przenikania ludzkiej duszy, w swoich dziełach intuicyjnie przybliżają nam geniusz macierzyństwa. „Jest jedna miłość, która nie liczy na wzajemność, nie szczędzi ofiar, płacze a przebacza, odepchnięta – wraca. To miłość macierzyńska” – pisze Józef Ignacy Kraszewski.

Dzisiejszy świat próbuje matkom odebrać dzieci, zastawiając na nie wiele niszczycielskich pułapek. Są nimi ideologie takie jak hedonizm, ateizm, genderyzm, ekologizm, mentalność aborcyjna i eutanazyjna… Złe wiry wciągają dzieci w uzależnienia od miraży świata cyfrowego, w różnego rodzaju używki, w kłamstwo seksu bez odpowiedzialności. Bardzo wiele matek i ojców cierpi dziś z powodu wchodzenia ich dzieci na te zgubne ścieżki, które nie prowadzą do szczęścia. Dlatego rola matki, „złączonej” z dzieckiem od jego poczęcia, jest ogromnie ważna. Tą rolą jest zaprowadzić dziecko do Boga, który jest gwarantem prawdziwego szczęścia.

Matka daje życie fizyczne, ale i kształtuje duchowe – wychowuje do nieba. To wymaga szczególnego heroizmu. Bronić swoje pociechy przed zepsuciem. Matki mają wspaniałe przykłady kobiet, które uświęciły się swoim chrześcijańskim macierzyństwem – Św. Monika, św. Brygida Szwedzka, św. Rita, św. Gianna Beretta Molla. Życie i macierzyństwo tych świętych kobiet nie były sielanką, a jednak dzięki całkowitemu zaufaniu Bogu, wywalczyły one swoim dzieciom nawrócenia i niebo. „Nie potrafię wyrazić słowami, jak bardzo mnie kochała” – pisał w „Wyznaniach” jeden z największych świętych Kościoła – św. Augustyn, syn św. Moniki. 

Rola matki w życiu dziecka jest ogromnie ważna. Mama jest z dzieckiem od jego poczęcia. Wszyscy poważni naukowcy zajmujący się rozwojem człowieka są przekonani, że kluczowe są pierwsze lata życia dziecka, kiedy jak gąbka wodę, chłonie ono wiedzę o świecie. W tych właśnie pierwszych latach życia mama jest dla dziecka najbliższą osobą, od której uczy się ono praktycznie wszystkiego.

Prawdziwe macierzyństwo zaczyna się od chwili, w której kobieta decyduje się, że będzie mamą. Nie jest to łatwa decyzja, gdyż kobieta często poświęca dla dziecka swoje dobre samopoczucie, karierę zawodową, czasem zdrowie, a nawet życie. Jest to piękny, bezinteresowny dar z siebie, który jednocześnie jest początkiem ogromnej więzi matki i dziecka. Matki powinny pamiętać, że ich wspaniałą opiekunkę jest Matka Boża. Ona zawsze wysłucha i wstawi się u swego Syna za każdą mamą, „która Jej pomocy prosi i Jej orędownictwa przyzywa”.

Macierzyństwo jest piękne, ale też trudne. Dlatego, nie da się dobrze wychować dziecka, bez pomocy Boga. Mądra mama posiada zdrową hierarchię wartości, w której pierwsza jest relacja z Bogiem, potem z mężem, a następnie z dzieckiem. Taka hierarchia zapewnia dziecku szczęście. Kiedy dziecko widzi mamę i tatę klęczących na modlitwie przed Bogiem, kiedy widzi, że mama kocha tatę, wówczas ta miłość mu się udziela, czuje się bezpieczne i jest szczęśliwe.

Macierzyństwo to ogromna siła, która zapewnia przyszłość rodzinom, narodom i całemu światu. Od niego zależy jak wiele jest w naszej codzienności prawdziwej, życiodajnej miłości.  Tak naprawdę wszystkie wskaźniki gospodarki uzależnione są od tego czy kobiety nadal będą decydowały się zostać mamą. Widzimy to wyraźnie na przykładzie innych państw, ale i naszej Polski, nad którą wisi widmo wyludnienia. Tylko zdrowe rodziny, w których kobiety bezpiecznie mogą rozwijać swój geniusz macierzyństwa są nadzieją na trwanie i rozwój naszej Ojczyzny.   

Adam Białous

Karol Nawrocki odpowiedział na pytania Grzegorza Brauna.

Nawrocki odpowiedział na pytania Brauna.

„BOŻE, miej w opiece Polskę całą!”

26.05.2025 nczas/nawrocki-odpowiedzial-na-pytania-brauna

Grzegorz Braun i Karol Nawrocki
Grzegorz Braun i Karol Nawrocki. / Foto: PAP (kolaż)

Komitet polityczny Konfederacji Korony Polskiej wystosował do pozostających w wyścigu o fotel Prezydenta RP kandydatów zestaw pytań.

Na razie ustosunkował się do nich tylko „obywatelski” kandydat PiS Karol Nawrocki.

Przypomnijmy, że dzień po I turze wyborów komitet KKP, partii Grzegorza Brauna, wystosował następujące pytania do Karola Nawrockiego i Rafała Trzaskowskiego, którzy 1 czerwca zmierzą się w II turze wyborów prezydenckich:


Czy jako kandydat na Prezydenta RP będzie Pan kierował się wyłącznie polskim interesem narodowym – a w szczególności, czy zobowiązuje się Pan do:

  1. Zdecydowanych działań na rzecz pokoju, a zwłaszcza do niewysyłania polskich żołnierzy na Ukrainę oraz nieprzekazywania sprzętu wojskowego na rzecz Ukrainy?
  2. Zdecydowanych działań na rzecz zachowania jednolitości i tożsamości narodowej państwa polskiego – a zwłaszcza powstrzymania ukrainizacji Polski, stanowczego potępienia banderyzmu i wyegzekwowania ekshumacji ofiar ukraińskiego ludobójstwa na Polakach?
  3. Zdecydowanych działań na rzecz bezpieczeństwa publicznego – a w szczególności odrzucenia tzw. paktu migracyjnego Unii Europejskiej i powstrzymania imigracji zarówno legalnej, jak i nielegalnej?
  4. Odrzucenia tzw. zielonego ładu Unii Europejskiej – zwłaszcza w odniesieniu do rolnictwa, górnictwa, budownictwa, energetyki i motoryzacji?
  5. Zaniechania legalnego dzieciobójstwa, a także eksperymentów medycznych na Polakach, przymusu szczepień, selekcji eugenicznej oraz eutanazji wprowadzanej m. in. pod hasłami „terapii daremnych” i „śmierci mózgowej”?
  6. Rozliczenia instytucjonalnego bezprawia lat 2020-2022, m. in. w lecznictwie, wojskowości i gospodarce – a w szczególności ukarania winnych i sprawców kierowniczych, oraz zadośćuczynienia poszkodowanym i rodzinom ofiar?
  7. Doprowadzenia do ekshumacji w Jedwabnem, odrzucenia roszczeń żydowskich oraz zaprzestania celebracji chanukowych w Pałacu Prezydenckim?

Nie odpowiedział na nie prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. „Ubolewamy, że Rafał Trzaskowski do dnia dzisiejszego wcale nie odniósł się do ww. pytań, a z jego wypowiedzi publicznych możemy wnioskować, że na każde z zadanych pytań NIE odpowiedziałby twierdząco…” – czytamy na stronie KKP.

Do tak postawionych pytań odniósł się natomiast szef Instytutu Pamięci Narodowej Karol Nawrocki. Jego sztab przesłał odpowiedzi 25 maja.

„Szanowny Panie Pośle,

W odpowiedzi na Pana postulaty uprzejmie wyjaśniam, co następuje:

  • Nie zgodzę się na wysyłanie polskich wojsk na Ukrainę. Jednoznacznie sprzeciwiam się jako Prezes IPN i będę sprzeciwiał się banderyzmowi – jestem gotów podpisać ustawę, która zakłada penalizację banderyzmu oraz tzw. kłamstwa wołyńskiego. Uzależniam dobre, sąsiedzkie relacje z Ukrainą od pełnej zgody na ekshumację ofiar ukraińskiego ludobójstwa na Polakach. Jednocześnie stwierdzam, że w interesie naszego Państwa leży jak najszybsze doprowadzenie do pokoju na Ukrainie.
  • Zapewniam, że podejmę działania na rzecz jednostronnego wypowiedzenia paktu migracyjnego i zielonego ładu, który blokuje nasz rozwój, blokuje naszą gospodarkę, rolnictwo i łupi portfele Polaków.
  • Moim celem będzie wsparcie dla polskiej rodziny i zabezpieczenie jej przed niebezpiecznymi ideologiami i przymusami narzucanymi przez grupy ideologiczne. Przed takimi zjawiskami szczególnie powinny być chronione dzieci.
  • Jako Prezydent będę chronił życia od poczęcia do naturalnej śmierci.
  • Stoję na niezachwianym stanowisku, że wolność decydowania o swoich poglądach i przekonaniach, w tym wolność słowa czy prawo rodziców do wychowywania dzieci, zgodnie z własnymi przekonaniami to sprawy fundamentalne.
  • Jestem zdania, że poza obowiązującym prawem dotyczącym kalendarza szczepień, wszystkie inne szczepienia nie ujęte w kalendarzu, powinny być kwestią wyłącznie osobistego wyboru.
  • Pragnę podkreślić, że w bardzo trudnym czasie pandemii Covid rząd podejmował różne decyzje, także niepopularne i z perspektywy czasu błędne. W całości swej polityki doprowadził jednak do uratowania milionów miejsc pracy i przeprowadził Polskę przez ten kryzys światowy. Podkreślam jednak, że sam nie byłem zwolennikiem restrykcji tak drastycznych jak zamykanie kościołów czy lasów.
  • Wg mojej opinii Polska powinna zajmować się uzyskaniem reparacji od Niemiec, a wszelkie roszczenia wynikające z niemieckich działań wojennych powinny być kierowane właśnie do Berlina, a nie do Warszawy.
  • Pragnę przypomnieć także, że już w styczniu tego roku w mediach jasno zadeklarowałem, że przywiązanie do wartości chrześcijańskich traktuję poważnie, więc obchodzę i promuję święta i związane z nimi polskie tradycje i zwyczaje, które są bliskie naszemu wspólnemu wyznaniu i wartościom.
  • Pragnę zapewnić, że broniłem i będę bronił dobrego imienia Polski i Polaków przed wszystkimi obrzydliwymi atakami takich osób, jak np. p. Grabowski, Gross czy Engelking. Będę w tym celu podejmował wszelkie działania, które tylko skutecznie będą prowadziły do tego celu.

Karol Nawrocki”.

==============================================

Jego odpowiedzi oceniła Konfederacja Korony Polskiej.

„1. Odnosząc się do treści odpowiedzi na nasze pytania, pozytywnie oceniamy deklaracje Karola Nawrockiego odnośnie :

  • działań na rzecz pokoju za naszą wschodnią granicą,
  • niewysyłania polskich żołnierzy na Ukrainę,
  • potępienia banderyzmu,
  • chęci wyegzekwowania ekshumacji ofiar ukraińskiego ludobójstwa na Polakach,
  • odrzucenia paktu migracyjnego,
  • odrzucenia zielonego ładu,
  • zaniechania legalnego dzieciobójstwa.

Wiarygodność ww. deklaracji pozostawiamy do oceny wyborcom.

=================================================

2. Jednoznacznie negatywnie oceniamy poniższe wątki zawarte w odpowiedziach:

a. całkowite pominięcie poniższej problematyki, zawartej w naszych pytaniach, a dotyczącej:

  • nieprzekazywania sprzętu wojskowego na rzecz Ukrainy,
  • powstrzymania ukrainizacji Polski,
  • kwestii zarówno nielegalnej, jak i legalnej migracji,
  • eksperymentów medycznych na Polakach, przymusu szczepień, selekcji eugenicznej oraz eutanazji wprowadzanej m. in. pod hasłami «terapii daremnej» i «śmierci mózgowej».

b. zauważamy u Karola Nawrockiego brak zrozumienia tego, czym był okres instytucjonalnego bezprawia lat 2020-2022; twierdzenie kandydata, że «rząd […] doprowadził jednak do uratowania milionów miejsc pracy i przeprowadził Polskę przez ten kryzys światowy…» jest dowodem na to, że jego prezydentura, w przypadku wystąpienia podobnej sytuacji jak w latach 2020-2022, byłaby gwarantem powtórzenia zgubnych działań duetu Morawiecki-Duda.

c. Karol Nawrocki wykazał rażący brak zrozumienia problemu obowiązkowych szczepień, czyli kalendarza szczepień (obowiązkowe szczepienia zawarte są właśnie w kalendarzu szczepień) – w większości państw UE nie ma żadnych szczepień obowiązkowych (brak kalendarza szczepień) i dzieci nie są tam wyszczepiane tak ogromną ilością preparatów jak w Polsce.

d. Pominięcie przez Karola Nawrockiego w odpowiedziach sprawy selekcji eugenicznej oraz eutanazji wprowadzanej m. in. pod hasłami «terapii daremnych» i «śmierci mózgowej» stanowi wg nas przesłankę do twierdzenia, że w czasie pełnienia obowiązków Prezydenta Polski Karol Nawrocki w tych kwestiach będzie ściśle współpracował z aktualnym rządem.

e. Karol Nawrocki pełniąc funkcję Prezesa IPN, sam stwierdził, że «sprawa ekshumacji w Jedwabnem go przerosła» – niestety odpowiedź na pytanie związane z obroną interesów Polaków przed atakami żydowskich organizacji (ekshumacja w Jedwabnem, odrzucenie roszczeń do majątków bezspadkowych, celebracji chanukowych) została przez Karola Nawrockiego pominięta – zatem wnioskujemy, że w tych kwestiach będzie on kontynuatorem działań Andrzeja Dudy” – wskazano.

„Nasza konkluzja po analizie treści odpowiedzi Karola Nawrockiego i braku odpowiedzi Rafała Trzaskowskiego:

BOŻE, miej w opiece Polskę całą!” – skwitowała partia Grzegorza Brauna.

==============================================

Mirosław Dakowski:

Przed wyborami uzupełniam:

Lepsza przewlekła grypa od syfilisu i AIDS w jednym.

A innego wyboru nie mamy.

Natężenie podżegania wojennego osiąga w Polsce szczyty.

III RP; zbliżając się do apokalipsy

Natężenie podżegania wojennego osiągnęło w Polsce apogeum!

DR IGNACY NOWOPOLSKI MAY 26

Studiując nagłówki polskojęzycznych szmatławców, trudno nie zauważyć narastającej histerii wojennej. Inteligentna większość społeczeństwa III RP, zapewne na tym etapie nawet nie rozróżnia chaotycznej rozkrzyczanej propagandy, od faktu braku jakiejkolwiek akcji zbrojnej FR w stosunku do III RP.

Jest oczywistym, że III RP jest na gwałt szykowana do zastąpienia rozpadającej się Ukrainy w wojnie proxy z RF.

Teraz potrzeba tylko zręcznej prowokacji, jak to było w przypadku Radiostacji Gliwice w 1939 roku by zmusić III RP do ataku na FR. Tyle, że tym razem agresorem będzie III RP a nie III Rzesza!

Przy czym konsekwencje tego szalonego aktu oznaczać będą koniec istnienia III RP, jako struktury administracyjnej UE, oraz Jej społeczeństwa.

O ile w przypadku Ukrainy, FR stosowała wstrzemięźliwość przynajmniej przez dwa lata, o tyle agresja członka NATO, jakim mieni się być III RP, spotka się ze zmasowanym atakiem na całym terytorium kraju. 

Przy czym RF bez użycia broni jądrowej może w krótkim czasie zlikwidować życie na obszarze od Bugu do Nysy. Hipersoniczne rakiety nawet bez jakiegokolwiek ładunku działają jak meteoryty, które rozpalone przejściem przez ziemską atmosferę stanowią same sobą „bombę słoneczną”.

Tak więc zlikwidować stosunkowo niewielki obszar III RP, nie będzie stanowiło dla FR żadnego problemu. Przy czym irytacja Kremla poszczekiwaniem bałtyckich kundli i III RP, osiągnęła już apogeum. Zapewne z dużą przyjemnością zlikwiduje te hałaśliwe istoty, bezustannie szarpiące FR za nogawki.

Współczesna plaga Ameryki i świata. Narkotyki, opioidy i AI.

Współczesna plaga Ameryki„.

Profesor ze Stanforda mówi,

skąd się wziął wielki problem USA

– To prawdziwa współczesna plaga Ameryki. 40 milionów Amerykanów zmaga się z uzależnieniem, a liczba ta prawdopodobnie wzrośnie. Paradoksalnie, choć nasza gospodarka jest silniejsza niż kiedykolwiek, ludzie są bardziej nieszczęśliwi niż kiedykolwiek wcześniej – mówi w rozmowie z money.pl psychiatra prof. Anna Lembke.

  • Prof. Anna Lembke to pochodząca ze Stanów Zjednoczonych lekarz psychiatra, specjalizująca się w medycynie uzależnień, kierująca Kliniką Podwójnej Diagnozy Medycyny Uzależnień na Uniwersytecie Stanforda.
  • – Lekarze przepisywali znacznie więcej opioidów niż powinni – mówi prof. Lembke w rozmowie z money.pl.
  • Nasza rozmówczyni nazywa kryzys fentanylowy „prawdziwą plagą Ameryki” i wskazuje, że uzależnione są całe pokolenia.
  • Prof. Lembke mówi nam też o nowej pladze uzależnień: od dopaminy i cyfrowych bodźców.
  • – Nie będziemy nawet kontaktować się z ludźmi, tylko z AI, a to stanowi poważne zagrożenie dla ludzkości – przestrzega prof. Lembke.
  • Profesor mówi jasno, że powinno się całkowicie zakazać smartfonów w szkołach.
  • Prof. Anna Lembke jest jedną z prelegentek konferencji Impact w Poznaniu, której partnerem jest money.pl.

Michał Wąsowski, money.pl: Przez wiele lat badała i analizowała pani jeden z największych kryzysów społecznych w USA: fentanylowy. Z czasem stał się on wręcz tematem politycznym. Jak doszło do tego, że obywatele Stanów Zjednoczonych masowo uzależnili się od opioidów?

Prof. Anna Lembke: Wszystko zaczęło się pod koniec lat 90., kiedy spółka Purdue Pharma zaczęła promować OxyContin, opioid zatwierdzony przez FDA (ang. Food and Drug Administration – amerykańska Agencja Żywności i Leków – przyp. red.) do leczenia bólu. Dowody wskazują, że jest to skuteczny środek przeciwbólowy, jeśli stosuje się go krótkoterminowo. Jednak pod koniec lat 90. Purdue Pharma oraz inne firmy zaczęły przekonywać lekarzy, że jeśli opioid jest przepisywany pacjentowi z bólem w warunkach medycznych, to pacjent ten będzie odporny na uzależnienie od opioidów.

Stało się to pomimo setek lat dokumentacji dotyczącej stosowania opioidów w USA jako środka przeciwbólowego – od żołnierzy, przez gospodynie domowe, po ząbkujące niemowlęta. Doprowadziło to do narkomanii na początku XX wieku, która ostatecznie poskutkowała zakazem stosowania heroiny. Mimo tej historii kampania marketingowa skierowana do lekarzy zachęcała ich do przepisywania coraz większej liczby opioidów – nie tylko pacjentom po operacjach, u kresu życia lub po ciężkich urazach, ale praktycznie każdemu, kto wszedł do gabinetu, mówiąc: „boli mnie”.

Aż trudno jest uwierzyć w taką nieodpowiedzialność systemu ochrony zdrowia i lekarzy. Oni po prostu w to uwierzyli?

Z agresywnej kampanii marketingowej zrodziło się takie przekonanie, kierowane do lekarzy, że żadna dawka nie jest zbyt wysoka oraz że pacjenci nie mogą się uzależnić, jeśli odczuwają ból. I że wszystko, co wcześniej wiedzieliśmy o potencjale uzależniającym opioidów, to w zasadzie fake news. Można by zapytać, dlaczego lekarze dali się na to nabrać.

Dokładnie o to chciałem zapytać. Jak to możliwe, że lekarze dali się na to nabrać? Czy nie powinni wiedzieć lepiej?

Sądzę, że lekarze dali się w to wciągnąć, bo był to bardzo wygodny mit w czasie poważnego kryzysu amerykańskiego systemu opieki zdrowotnej. Lekarzy zmuszano do przyjmowania coraz większej liczby pacjentów z coraz bardziej złożonymi schorzeniami w coraz krótszym czasie. Równocześnie zaczęto ich oceniać gwiazdkami w serwisach takich jak Yelp i na innych stronach, gdzie cały świat mógł zobaczyć opinie pacjentów.

Lekarz mający dosłownie pięć minut na pacjenta z poważnymi problemami zdrowotnymi, który jednocześnie to lekarz był agresywnie oceniany przez pacjentów, szpitale i internet, gdzie te oceny bezpośrednio wpływały na jego status zawodowy, znalazł się w sytuacji idealnej do niekontrolowanego przepisywania opioidów. W krótkim terminie opioidy rzeczywiście działają przeciwbólowo. Pacjenci przychodzą i mówią: „uratowałeś mi życie”, dają lekarzowi pięć gwiazdek i wszyscy są szczęśliwi. Lekarz czuje się dobrym specjalistą, a w tym czasie Purdue Pharma mówi mu: „zrobiłeś dobrze”. Z kolei, gdy lekarz odmawiał pacjentowi opioidu, to odmawiał mu najlepszego istniejącego leku. I tak to się wszystko zaczęło.

I trwa do dziś. Jak duży był wzrost przepisywania i używania opioidów w latach 90.?

Między 1999 a 2012 rokiem liczba przepisywanych opioidów wzrosła w USA czterokrotnie, przy jednoczesnym zwiększaniu dawek. W efekcie w 2012 roku, kiedy przepisywanie opioidów osiągnęło szczyt, praktycznie mieliśmy uzależnione całe pokolenie. I nie chodziło tylko o pacjentów leczonych z bólu, ale również o wszystkich, którzy mieli dostęp do domowych apteczek – nastolatków biorących leki rodziców, dilerów odwiedzających lekarzy, część leków zażywających samemu, a resztę sprzedających dalej.

Po dobiciu do tego szczytu lekarze zostali publicznie napiętnowani w mediach i nagle wszyscy zobaczyli, że król jest nagi. Okazało się, że nigdy nie było prawdą, że pacjenci się nie uzależnią, a lekarze przepisywali znacznie więcej opioidów, niż powinni.

Publiczne zawstydzenie i uświadomienie sobie problemu zdaje się jednak być tylko pierwszym krokiem. Dziś mamy już 2025 rok, a fentanyl wciąż jest ogromnym problemem.

Nagle bowiem mieliśmy całe pokolenie uzależnione od opioidów, które przerzuciło się na tańsze i bardziej dostępne substancje, takie jak heroina uliczna czy nielegalne tabletki. Stopniowo ten nielegalny rynek zaczął być zalewany fentanylem, który był łatwy i tani w produkcji, a jednocześnie znacznie silniejszy i bardziej śmiertelny. Coraz więcej ludzi uzależniało się, coraz więcej umierało. Dlatego, nawet gdy przepisywanie opioidów zaczęło spadać od 2012 roku, liczba zgonów związanych z opioidami rosła z powodu napływu fentanylu. Dopiero w ubiegłym roku zauważyliśmy realny spadek liczby przedawkowań związanych z opioidami.

Kryzys fentanylowy często wiązany jest z kryzysem bezdomności. Czy faktycznie jest połączenie między tymi sprawami? A jeśli tak, to w jaki sposób jedna wpływa na drugą? Czy to fentanyl popycha do bezdomności, czy jest na odwrót?

To świetne pytanie, ponieważ w USA toczy się wiele debat na temat przyczyn epidemii bezdomności. Są ludzie twierdzący, że przyczyną jest bieda i brak mieszkań, co na pewnym poziomie jest niewątpliwie prawdą. Ale prawdą jest również to, że wielu bezdomnych cierpi na ciężkie choroby psychiczne oraz uzależnienia. Łatwy dostęp do silnie uzależniających narkotyków, które całkowicie dezorganizują życie, przyczynia się do pogłębiania i utrwalania kryzysu bezdomności.

Czy zapewnienie dostępnych cenowo, a nawet darmowych mieszkań mogłoby rozwiązać ten problem?

Nawet gdybyśmy za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zapewnili mieszkania wszystkim tym osobom, to wiele z tych osób – chorych psychicznie i uzależnionych – pozostałoby na ulicy. Właśnie dlatego ja i inni eksperci postulujemy stworzenie specjalistycznych ośrodków zdrowia psychicznego, które zajęłyby się leczeniem chorób psychicznych i uzależnień tej grupy osób. Samo zapewnienie mieszkań nie jest wystarczające i nigdy nie będzie wystarczające. Dopóki osoby chore psychicznie i uzależnione będą miały dostęp do tanich narkotyków, w tym fentanylu, nie zejdą z ulicy. Pozwalanie ludziom żyć na ulicy w takim stanie jest wręcz nieludzkie.

Jak duże rozmiary – społeczne i gospodarcze – ma w tej chwili kryzys fentanylowy?

To prawdziwa współczesna plaga Stanów Zjednoczonych. 40 milionów Amerykanów zmaga się z uzależnieniem, a liczba ta prawdopodobnie wzrośnie. Paradoksalnie, choć nasza gospodarka jest silniejsza niż kiedykolwiek i silniejsza niż w jakimkolwiek innym kraju – może poza Chinami – ludzie są bardziej nieszczęśliwi niż kiedykolwiek wcześniej. Są bardziej przygnębieni, bardziej niespokojni. Mamy więc coś, co nazywam paradoksem obfitości – rozbieżność między naszym PKB a subiektywnym poczuciem dobrostanu ludzi.

Wspomniała pani, że budowa ośrodków zdrowia psychicznego to jeden ze sposobów poradzenia sobie z kryzysem. Co jeszcze USA muszą zrobić, by zacząć wychodzić z tego kryzysu?

Musimy stworzyć znacznie bardziej rozbudowaną infrastrukturę leczenia zdrowia psychicznego i uzależnień, tak by każdy pacjent mógł wejść na izbę przyjęć i powiedzieć: „potrzebuję pomocy z uzależnieniem” lub „potrzebuję pomocy z lękiem”, a tam będzie czekał na niego dobrze finansowany system opieki. Obejmuje to również długoterminowe miejsca szpitalne, których mamy bardzo mało.

Coraz więcej ludzi doświadcza ostrych kryzysów, takich jak psychoza, myśli samobójcze czy samookaleczenia, dlatego potrzebujemy więcej łóżek szpitalnych oraz ogólnie rzecz biorąc bardziej rozbudowanej infrastruktury do leczenia zdrowia psychicznego i uzależnień. Uważam też, że leczenie powinno skupić się nie tylko na dawaniu tabletek, które krótkoterminowo poprawiają samopoczucie, ale także na tym, jak nadać ludziom poczucie sensu i celu.

Brzmi to jak ogromna, długofalowa i niełatwa inwestycja.

Tak, to bardzo trudne zadania. Ale myślę, że dużym problemem dla młodych ludzi jest dziś nuda oraz poczucie, że to, co robią, nie ma żadnego znaczenia. Musimy znaleźć sposób, by to zmienić. Trzeba również przyjrzeć się krytyce wojny z narkotykami i kryminalizacji nielegalnych zachowań związanych z uzależnieniem. Doszliśmy do momentu, w którym niemal toczy się wojna przeciwko policji i systemowi sprawiedliwości. Musimy to wyważyć, ponieważ jednym z powodów, dla których ludzie z ciężkim uzależnieniem decydują się na leczenie, są konsekwencje prawne. Gdy te konsekwencje zostały usunięte, wielu ludzi straciło motywację do zmiany życia.

Czy mogłaby pani to rozwinąć?

Jeśli moglibyśmy w sposób pełen współczucia połączyć system opieki zdrowotnej z systemem wymiaru sprawiedliwości, tak aby pociągać ludzi do odpowiedzialności za przestępstwa, a jednocześnie okazywać im współczucie wobec ich choroby, uzależnienia i motywować do leczenia, byłoby to lepszym podejściem niż twierdzenie, że system sprawiedliwości nie ma żadnej roli do odegrania. Jest bowiem jasne, że osoby w głębokim uzależnieniu angażują się w działania nielegalne i przestępcze.

To, co mówi pani o braku celu i nudzie wśród młodych, łączy się z problematyką działania dopaminy, którą zajmuje się pani w ostatnich latach. Nowe technologie pogłębiają wspomniane wyżej poczucie? To może prowadzić do większej liczby uzależnień.

Myślę, że istnieje poważne zagrożenie zaspokajania wszystkich potrzeb za pomocą urządzeń w sposób o wiele bardziej efektywny i mniej skomplikowany niż poprzez kontakt z innymi ludźmi. Wmawiamy sobie, że łączymy się z innymi ludźmi przez urządzenia, co często jest prawdą, ale sądzę, że stopniowo, wraz z rozwojem sztucznej inteligencji, nie będziemy nawet kontaktować się z ludźmi, tylko z AI, a to stanowi poważne zagrożenie dla ludzkości.

Ktoś może powiedzieć, że przecież o to chodzi w tej rewolucji. Dlaczego jest to zagrożenie?

Ponieważ jesteśmy istotami społecznymi i w momencie, gdy przestajemy się nawzajem potrzebować, pojawia się poważny kryzys egzystencjalny. Ważne jest więc, byśmy wygospodarowali przestrzeń i czas bez urządzeń, bez internetu, gdzie jesteśmy w pełni obecni, zwłaszcza dla dzieci. Od dawna postuluję usunięcie smartfonów ze szkół. Dzieci powinny mieć bardzo ograniczony dostęp do urządzeń i internetu, wyłącznie pod nadzorem, bez posiadania własnych urządzeń.

Czy smartfony powinny być zakazane w szkołach?

Tak. Całkowicie, od początku do końca lekcji. Nie tylko podczas zajęć, ale w ogóle dzieci nie powinny ich mieć przy sobie na terenie szkoły. To pomogłoby młodym ludziom na nowo nauczyć się nawiązywania realnych kontaktów społecznych oraz bardziej złożonych interakcji. W niektórych szkołach w USA już to się dzieje.

I jakie są efekty?

Te szkoły raportują ogromne zmiany: mniej lęków, depresji, napięcia emocjonalnego, więcej kontaktów społecznych, więcej hałasu i interakcji. Dzieci znowu są dziećmi. Oczywiście również na poziomie rodziny musimy edukować rodziców, bo kiedy korzystają z urządzeń, praktycznie znikają. To tak, jakby byli pod wpływem alkoholu – nie są wtedy obecni dla dziecka. Ważne jest edukowanie rodziców o odpowiednim korzystaniu z urządzeń, zarówno w kontekście własnego rozproszenia uwagi, jak i tego kiedy, jak i czy w ogóle należy pozwalać dzieciom używać smartfonów.

Czy możemy z pełnym przekonaniem stwierdzić, że większość z nas jest obecnie uzależniona od telefonów, mediów społecznościowych i dopaminy związanej z ich używaniem?

Nie powiedziałabym, że wszyscy. Ale znacznie więcej osób, niż zdajemy sobie sprawę, stało się kompulsywnie zależnymi od jakiegoś bodźca, czy to kofeiny, nikotyny, czy cyfrowych substancji uzależniających. Wszyscy stymulujemy się w sposób prowadzący do coraz większego poczucia nieszczęścia.

Jak można sprawdzić, czy jest się uzależnionym od cyfrowej dopaminy?

Trzeba zwrócić uwagę na cztery rzeczy: kontrolę, kompulsję, pragnienie i konsekwencje. Kontrola to sytuacja, w której planujemy obejrzeć tylko jedną rolkę na TikToku, a dwie godziny później nadal oglądamy – to jest brak kontroli. Używanie kompulsywne oznacza, że dużo czasu myślimy o używaniu, a nasze źródła przyjemności się zawężają. Mówiąc krótko, nie cieszą nas już rzeczy, które kiedyś sprawiały nam przyjemność, tylko cyfrowe media lub inny nasz narkotyk.

Pragnienie to natrętne myśli i obrazy dotyczące używania, w tym skomplikowane narracje, które tworzymy, by usprawiedliwić używanie, nawet gdy nie jest ono uzasadnione. Konsekwencje to wszelkiego rodzaju skutki psychiczne, fizyczne, interpersonalne, społeczne, zawodowe i duchowe wynikające z nadmiernego używania, np. brak snu, utrata innych możliwości, pogorszenie relacji, słabsze zdrowie fizyczne, narastająca depresja i lęki.

Wiemy, że media społecznościowe mogą mieć zgubny wpływ na naszą psychikę. Da się to opowiedzieć za pomocą liczb?

Wiemy, że każda dodatkowa godzina korzystania z mediów społecznościowych zwiększa ryzyko depresji o 13 proc. Jest już bardzo wiele danych wskazujących, że im więcej korzystamy z mediów społecznościowych, tym bardziej prawdopodobne są depresja, lęki i inne problemy psychiczne. Drugą rzeczą, na którą trzeba zwrócić uwagę, jest tolerancja, czyli adaptacja neurologiczna w naszym mózgu, wymagająca coraz większej dawki bodźców lub silniejszych form treści, by osiągnąć ten sam efekt. Algorytmy mediów społecznościowych właśnie to robią, podsuwając coraz bardziej ekstremalne treści.

W efekcie uzależniamy się, potrzebujemy coraz bardziej stymulujących treści, sięgamy po nie i wpadamy w spiralę uzależnienia?

Właśnie. Dobrym przykładem jest papieros i telefon. Kiedyś ludziom wystarczało zapalenie papierosa lub przewijanie ekranu telefonu. Dziś wszyscy robią obie te rzeczy naraz. Albo kiedyś wystarczało oglądanie filmu na Netflixie, a teraz ludzie jednocześnie oglądają film, jedzą popcorn i przewijają treści w telefonie. Samo oglądanie filmu już ich nudzi. To nasilająca się potrzeba coraz mocniejszych bodźców, czyli tolerancja, powodująca zmiany w mózgu, a następnie zespół abstynencyjny.

W jaki sposób możemy sami z tym walczyć?

Zalecam eksperyment polegający na odstawieniu wybranej aplikacji na cztery tygodnie. Nawet jeśli ktoś nie uważa się za uzależnionego, to podczas próby odstawienia może odkryć, jak bardzo jest uzależniony. Dane wskazują, że prawie 50 proc. nastolatków w USA twierdzi, że są nieustannie online przez cały czas, gdy nie śpią. To oszałamiające.

Zdrowie jest w tym wszystkim najważniejsze, ale muszę też zapytać, jakie są gospodarcze konsekwencje tego zjawiska?

Pojawiają się ciekawe raporty ekonomiczne pokazujące, że po raz pierwszy od wielu pokoleń młodzi mężczyźni w USA masowo rezygnują z pracy, po prostu nie stawiają się w niej. Analizy wykazały, że większość z nich gra w gry wideo. Mamy więc dane sugerujące, że zaangażowanie w media cyfrowe wpływa na zdolność młodych ludzi do podjęcia pracy. Oczywiście, teraz wszyscy mierzymy się z postcovidowym kryzysem pracy zdalnej i już widzimy, jak wpłynął na naszą produktywność – przestaliśmy się spotykać na żywo w miejscach pracy. Nie chcę jednak brzmieć jak ekstremistka, bo to są także bardzo przydatne narzędzia, które przyniosły wiele dobrego społeczeństwu.

Czuję, że zaraz pojawi się „ale”.

Uważam, że proporcje zostały zachwiane i musimy powrócić do zdrowszego poziomu. Szczególnie podatne są mózgi dzieci. Media cyfrowe działają jak narkotyk. Jeśli pozwolimy dzieciom na ich nieograniczone używanie, ich mózgi mogą zostać na zawsze przeprogramowane w niekorzystny sposób.

Czy media cyfrowe są obecnie najgroźniejszym narkotykiem ze względu na skalę i to, że ich używanie uznawane jest za normalne?

Nie powiedziałabym, że najgroźniejszym, bo tymi pozostają alkohol, nikotyna i opioidy – to one zabijają najwięcej ludzi. Jeśli więc spojrzeć wyłącznie na liczbę zgonów, to one są najgroźniejsze. Jednak jeśli spojrzymy na subtelniejsze społeczne skutki, myślę, że media cyfrowe są najbardziej niebezpieczne. Rozdzielają ludzi, ponieważ nadużywając ich, nie potrzebujemy już siebie nawzajem, by zaspokoić podstawowe potrzeby emocjonalne, seksualne czy intelektualne – wszystko to możemy dostać od urządzenia. Trudno powiedzieć, dokąd to wszystko zmierza, ale mam nadzieję, że nauczymy się integrować te technologie w naszym życiu w zdrowszy sposób.

Jest pani optymistką w tej kwestii?

Tak. Uważam, że ludzie są niezwykle elastyczni i poradzimy sobie. Już teraz widzimy młodych ludzi nazywających się neoluddystami, którzy celowo odrzucają media społecznościowe, kasują aplikacje i spędzają czas na spotkaniach z prawdziwymi ludźmi. Myślę, że ten ruch będzie rosnąć. Liczę także, że korporacje, które produkują i zarabiają na mediach cyfrowych, zostaną pociągnięte do odpowiedzialności i będą próbować zmniejszać szkody. Wierzę również, że szkoły zrozumieją konieczność tworzenia przestrzeni wolnych od smartfonów, by dzieci mogły się uczyć, a nauczyciele – nauczać.

Jak możemy pociągnąć wielkie firmy technologiczne do odpowiedzialności?

Możemy zmusić korporacje do tworzenia rzeczy mniej szkodliwych dla dzieci. Produkty, które zaprojektowały te firmy, zawierają wiele elementów zwiększających szkodliwość. Lajki, rankingi, obserwujący, treści efemeryczne, niekończące się przewijanie, algorytmy podsuwające coraz bardziej angażujące treści. Wszystko to może być zmienione, aby produkty mniej uzależniały. Oczywiście, nie chodzi o dorosłych, którzy mogą robić, co chcą, ale o dzieci. Powinniśmy mieć mechanizmy weryfikacji wieku i domyślnie zdrowsze wersje mediów społecznościowych dla dzieci.

To który krok byłby najważniejszy w tym, by zacząć zwalczać plagę uzależnienia od cyfrowej dopaminy?

Potrzebujemy przepisów federalnych (w USA – przyp. red.), które wprowadzą podobne ograniczenia, jakie obowiązują w przypadku innych substancji. Mamy ograniczenia wiekowe na alkohol, papierosy, zakaz wpuszczania dzieci do kasyn. Powinniśmy myśleć o mediach cyfrowych w podobny sposób. Chcę mocno podkreślić, że interwencja skierowana do dzieci jest tutaj kluczowa. Musimy zacząć działać, sprawdzać co jest skuteczne i przede wszystkim zacząć próbować.

Rozmawiał Michał Wąsowski, zastępca szefa redakcji money.pl

Chcą „domknięcia systemu”. Czyli właściwie czego?

„Domknięcie systemu”. Czyli właściwie co?

Ludwik Pęzioł https://pch24.pl/domkniecie-systemu-czyli-wlasciwie-co/

„Prezydentura Rafała Trzaskowskiego to domknięcie systemu” – alarmują prawicowi politycy i publicyści. Teza ta brzmi nie tylko niepokojąco, ale niestety także wiarygodnie. Tylko co tak naprawdę oznacza „domknięcie systemu”? I dlaczego to hasło rezonuje dziś z taką siłą?

Nawet umiarkowanie konserwatywny prezydent może okazać się ostatnią zaporą dla zmian prawnych wymierzonych w fundamentalne wartości cywilizacji chrześcijańskiej. Wystarczy przypomnieć sprawę ustawy o tzw. „mowie nienawiści”, która – gdyby nie skierowanie jej do Trybunału Konstytucyjnego przez Andrzeja Dudę – już dziś mogłaby obowiązywać, penalizując wyrażanie katolickich poglądów w przestrzeni publicznej. Osoby wierzące narażone byłyby na postępowania prokuratorskie, konfiskatę urządzeń elektronicznych, a także inwigilację i poszukiwanie związków z tzw. grupami radykalnymi.

Podobny los czeka inne projekty rewolucji obyczajowej, jak legalizacja paramałżeństw homoseksualnych czy zabijania dzieci w prenatalnym okresie rozwoju. Blokowanie ich przez umiarkowanie konserwatywną mniejszość (np. resztki oporującego skrzydła PSL-u) w końcu uda się obejść, a próby utrzymania obecnego składu Trybunału Konstytucyjnego – to również kwestia czasu. W takiej sytuacji jedyną realną barierą wobec pełnego wdrożenia tego programu będzie podpis – lub jego brak – prezydenta RP.

Jednak stawka, jaką jest „domknięcie systemu”, nie ogranicza się tylko do pojedynczych ustaw. Chodzi o całościową przemianę polityczno-instytucjonalną, po której odwrót stanie się praktycznie niemożliwy – i to przez długie dziesięciolecia.

Kto naprawdę będzie decydować?

Sednem sprawy jest pytanie: kto w najbliższej przyszłości właściwie będzie podejmować najważniejsze decyzje polityczne? Wbrew pozorom nie chodzi tylko o Sejm czy prezydenta – chodzi o realne ośrodki władzy w Europie. Już dziś wiele kompetencji zostało przekazanych instytucjom Unii Europejskiej, których skład personalny i linia ideowa znajdują się poza naszą kontrolą. Polska, jako kraj peryferyjny i mniej wpływowy, coraz częściej może jedynie wykonywać decyzje zapadające w Brukseli, Berlinie czy Paryżu. Mimo to pozostała jeszcze pewna doza samodzielności – zwłaszcza w zakresie kultury, edukacji czy ochrony zdrowia. Te resztki suwerenności mogą jednak zostać skonsumowane przez UE w ciągu najbliższych kilku lat.

Plan kolejnego etapu tzw. „integracji europejskiej” został przedstawiony 22 listopada 2023 roku przez Komisję Spraw Konstytucyjnych Parlamentu Europejskiego, która przyjęła rezolucję dotyczącą reform traktatowych. Wśród jej głównych założeń znalazła się rezygnacja z zasady jednomyślności w Radzie UE w aż 65 obszarach – w tym w polityce zagranicznej, społecznej, fiskalnej czy ochronie środowiska. Przewiduje się także rozszerzenie zakresu kompetencji współdzielonych (czyli takich, w których prawo unijne ma pierwszeństwo przed krajowym), a także uproszczenie procedur nakładania sankcji za rzekome naruszenia „praworządności” (kij na nieposłusznych, bo o tym co „niepraworządne” decyduje przecież centrala). Jeśli te zmiany zostaną ratyfikowane – Polska przestanie mieć realny wpływ na kluczowe kwestie dotyczące swojej polityki wewnętrznej i zagranicznej. Utraci możliwość aspirowania choćby do statusu gracza wagi średniej.

Szczególnie groźne są propozycje dotyczące rozszerzenia kompetencji Unii w zakresie edukacji i polityk dot. zdrowia publicznego. Oznaczałoby to instytucjonalne przepisanie tożsamości przyszłych pokoleń Polaków – nie przez krajowych polityków, media czy fundacje, lecz poprzez system edukacyjny podlegający unijnym wytycznym ideologicznym. Proces, który do tej pory był rozciągnięty na dekady, odbywał się oddolnie i niejednorodnie, teraz miałby zostać zinstytucjonalizowany i skoordynowany – z poziomu transnarodowego. Byłoby to nie tylko symboliczne, ale realne zakończenie epoki suwerenności kulturowej. Polski kod kulturowy – zakorzeniony w chrześcijaństwie i etosie narodowym – zostałby najpierw zrelatywizowany, a następnie zastąpiony ideologią progresywnej unifikacji. To wszystko czyni z pojęcia „domknięcia systemu” nie tylko alarmistyczny slogan, ale diagnozę sytuacji, w której może się znaleźć Polska – jeśli zabraknie ostatnich instytucjonalnych bezpieczników.

W przypadku Polski ratyfikacja reform traktatowych zależy między innymi od woli prezydenta. Głowa państwa odgrywa bowiem kluczową rolę w budowaniu społecznego konsensusu wokół tak fundamentalnych zmian. W sytuacji skrajnej może też – niczym współczesny Rejtan – odmówić podpisania dokumentów, nawet za cenę wywołania poważnego kryzysu konstytucyjnego. Ale lepszy taki kryzys, niż spokojne i bezrefleksyjne oddanie resztek polskiej suwerenności w ręce środowisk, które chcą narzucić Polakom obce zasady, wartości i styl życia.

Zwycięstwo Rafała Trzaskowskiego w wyborach prezydenckich mogłoby znacząco ułatwić przyjęcie nowej wersji traktatów, ponieważ – podobnie jak Donald Tusk – jest on entuzjastą pogłębionej integracji i centralizacji Unii. W jego przypadku istnieje też cały wachlarz kuglarskich pretekstów, za pomocą których mógłby przekonać istotną część społeczeństwa do poparcia reform. Przykładowo, mógłby powoływać się na potrzebę szybszego podejmowania decyzji w ramach Unii w sprawach obronnych w kontekście zagrożenia rosyjskiego – choć reforma traktatowa dotyczy znacznie szerszych i bardziej kontrowersyjnych sfer niż tylko bezpieczeństwo.

Tego rodzaju propaganda z łatwością znalazłaby zastosowanie przy okazji ewentualnego referendum w tej sprawie. Zwłaszcza jeśli całość aparatu państwowego, mediów publicznych oraz silnych mediów prywatnych działałaby w jednym chórze, a opozycja została wcześniej zepchnięta do narożnika. Społeczeństwo, pozbawione dostępu do rzetelnej debaty, mogłoby zostać skutecznie wprowadzone w błąd co do prawdziwego charakteru tych zmian.

Przykład? Ujednolicenie polityki zdrowotnej w UE z pozoru nie budzi emocji – jednak pod tym niewinnym szyldem mogłyby się kryć praktyki takie jak liberalizacja prawa aborcyjnego czy też regulacje dotyczące tzw. „korekty płci” (tj. okaleczania) nieletnich, przeprowadzanej bez zgody rodziców. To nie są spekulacje: podobne rozwiązania były już forsowane w krajach zachodnich, takich jak Niemcy czy Hiszpania, a także promowane przez Komisję Europejską w tzw. Strategii na rzecz Równości LGBT 2020–2025. Prezydent wywodzący się z obozu konserwatywnego – mógłby skutecznie powstrzymać ten proces. I nie chodzi tu tylko o doraźne blokowanie poszczególnych inicjatyw. Stawką jest możliwość obrony modelu życia, który chcemy przekazać następnym pokoleniom. W tym sensie wybór prezydenta sprowadza się nie tyle do wyznaczenia „strażnika żyrandola”, co punktem zwrotnym: przesądza, czy Polska będzie miała jeszcze siłę powiedzieć „nie”.

Wolność – nie dla wszystkich

O naszym życiu nie decyduje jednak wyłącznie formalna polityka. Równie ważny, jeśli nie ważniejszy, jest krajobraz społeczny i ukryta w nim sieć zależności, interesów i hierarchii. Demokracja liberalna – przynajmniej w swojej obecnej formie – coraz mniej przypomina system otwarty dla obywateli, a coraz bardziej zinstytucjonalizowaną oligarchię. Pod pozorem obrony „praw mniejszości” i powierzchownej inkluzji promuje ona model społeczeństwa, w którym realną władzę sprawują najbogatsi, najlepiej usieciowieni i najbardziej wpływowi. Za parawanem humanizmu, praw człowieka i tolerancji odbywa się miękka, ale skuteczna kontrola społeczna, która coraz częściej przechodzi w twardą presję ideologiczną. Ideologia ta – choć ubrana w język szumnie brzmiących wartości – jest często głęboko sprzeczna z ludzkimi instynktami, tradycją, a także zwykłym rozsądkiem.

Problem polega na tym, że system liberalny znajduje się dziś w fazie wyczerpania: rośnie poparcie dla partii kontestujących jego podstawy, coraz więcej ludzi dostrzega jego iluzoryczność, niesprawiedliwość, a przede wszystkim – nieefektywność. Ale to właśnie czyni go groźnym. Bo im bardziej spada zdolność do miękkiego zarządzania społeczeństwem, tym chętniej sięga się po rozwiązania siłowe – prawne, administracyjne, czynione rękami służb specjalnych. Gdy stara ideologia nie wystarcza do legitymizacji władzy, przychodzi czas na „zarządzanie przez kryzys” i ręczne sterowanie. Tak było w przypadku realnego socjalizmu, i tak bywa coraz częściej w sferze edukacji, zdrowia publicznego czy polityki tożsamościowej. Najwięksi beneficjenci liberalnego porządku – wielkie korporacje, eurokraci, finansjera, think-tanki, organizacje pozarządowe żyjące z grantów – nie chcą dopuścić do utraty kontroli. Dlatego dążą do „domknięcia systemu”: zabetonowania go na tyle szczelnie, by społeczne niezadowolenie nie mogło już zakwestionować jego fundamentów.

Symptomy nadchodzących zmian ustrojowych są już dostrzegalne od kilku lat: tworzenie liberalno-lewicowych „kordonów sanitarnych” wokół partii prawicowych, blokowanie kandydatur niewygodnych polityków (jak Marine Le Pen we Francji czy Călin Georgescu w Rumunii), nielegalne działania wymierzone w opozycję i przychylne jej media (AfD w Niemczech, PiS i Konfederacja w Polsce), czy upolitycznienie komisji wyborczych. To wszystko można uznać za swego rodzaju balony próbne. Przy relatywnej bierności społeczeństw – uśpionych skuteczną propagandą – władza liberalno-lewicowa posuwa się coraz dalej. Coraz silniejsze stają się frakcje postulujące delegalizację niektórych partii i niezależnych tytułów medialnych, wspierane chętnie przez salonowych dziennikarzy i globalne korporacje cyfrowe. W ten sposób zmierzamy ku sytuacji, w której wybory powszechne staną się jedynie fasadowym rytuałem, pozbawionym realnego znaczenia. W tym kontekście pięcioletnia prezydentura Rafała Trzaskowskiego stanowiłaby skuteczny parasol ochronny dla dalszych kroków w kierunku instytucjonalnej oligarchizacji. Jako zwierzchnik sił zbrojnych, mógłby gwarantować płynny przebieg tych procesów, zabezpieczając je przed zakłóceniami ze strony oporującego społeczeństwa. Przeciwnik takiej transformacji na stanowisku prezydenta – nawet jeśli jego wpływ byłby głównie formalny – mógłby stanowić realną barierę oraz objąć patronat nad wyrazami społecznego sprzeciwu.

Pacyfikacja opozycji

Tak daleko posunięte działania wymierzone w opozycję, jak te prowadzone obecnie przez unioentuzjastyczne siły liberalno-lewicowe, nie mają precedensu we współczesnej historii Europy. Osiągnęły one mistrzostwo w przyprawianiu zdroworozsądkowym siłom politycznym gęby radykałów i niebezpiecznych fanatyków. Równocześnie potrafią oszukiwać nieuprzywilejowane warstwy społeczne, wmawiając im przynależność do elit, którymi w rzeczywistości nie są – co skutkuje głosowaniem wbrew ich własnym interesom. Jednak w dobie szybkiego przepływu informacji i łatwości tworzenia niezależnych mediów, owe „centra iluzji” są coraz boleśniej konfrontowane z rzeczywistością, i kłamstwo nie może trwać wiecznie.

Co więcej – liberalno-lewicowe kordony sanitarne nie potrafią przedstawić spójnej, pozytywnej propozycji dla społeczeństwa, ponieważ ich wnętrze rozdzierają różnice światopoglądowe. Zmusza to ich strategów do zasłaniania się politycznymi igrzyskami, w których kolejne osoby z kręgu prawicy są publicznie stygmatyzowane i rzucane na pożarcie zniecierpliwionemu tłumowi. W takiej sytuacji system musi bronić się fizycznie przed każdym, kto zauważa i demaskuje jego niewydolność.

Prezydent może temu przeciwdziałać – nie tylko jako strażnik konstytucji czy zwierzchnik sił zbrojnych, ale także jako osoba dysponująca prawem łaski i dużym autorytetem społecznym. Wiele zależy od jego osobowości i determinacji. Choć prezydent Andrzej Duda nie uchodził pod tym względem za szczególnie stanowczego, jego potencjalny następca – bardziej niezależny i asertywny – już teraz budzi niepokój w środowiskach salonowych elit, o czym świadczy histeria medialna z listopada, reżyserowana m.in. przez Antoniego Dudka i czołowych „intelektualistów” salonu.

Sumując przywołane fakty: wybór Rafała Trzaskowskiego na prezydenta, rzeczywiście potęgowałby szansę na „domknięcie systemu” już nie tylko w bezkarności uśmiechniętej koalicji, co  przekazania resztek władzy w ręce kosmopolitycznych postępowców i rewolucjonistów. Oznaczałby to trwałe wkomponowanie Polski w coraz bardziej jednolity pejzaż unijno-europejski. Niosłoby to za sobą dalszą gwałtowną oligarchizację systemu, w którym głos obywateli spoza wielkomiejskich „elit” ekonomiczno-prawnych będzie systemowo marginalizowany, a wszelka próba zaistnienia w debacie publicznej z przekazem nieprzychylnym proeuropejskiemu establishmentowi – brutalnie pacyfikowana.

Ludwik Pęzioł

CHRYSTUS KRÓL NASZA NADZIEJA ! W niedzielę 8 czerwca w Krakowie Narodowy Orszak Chrystusa Króla.

22 maja 2025 pchl/w-holdzie-dla-chrystusa-krola-wyjatkowe-wydarzenie-w-krakowie

W hołdzie dla Chrystusa Króla! Niebawem wyjątkowe wydarzenie w Krakowie

W niedzielę 8 czerwca z modlitwą na ustach ulicami Krakowa przejdzie Narodowy Orszak Chrystusa Króla. „Tylko mocne oparcie w Bogu i zawierzenie Jemu losów Ojczyzny jest gwarancją sprawiedliwości i wolności”, podkreślają organizatory wydarzenia, zachęcając, by w Uroczystość Zesłania Ducha świętego wspólnie modlić się o to, aby w Polsce Zbawiciel rzeczywiście królował.

„Uroczystości rozpocznie Msza Święta w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach, o godz. 12 . Następnie przejdziemy z modlitwą ulicami Krakowa na Wawel, by w archikatedrze wawelskiej adorować Chrystusa w Najświętszym Sakramencie. Prosimy Kościół, aby królewski Wawel stał się miejscem stałej narodowej adoracji Jezusa Chrystusa Króla obecnego w Najświętszym Sakramencie”, podali przedstawiciele Ogólnopolskiego Dzieła Intronizacji Jezusa Chrystusa Króla.

Jak przypomnieli organizatorzy, ogłoszony jeszcze przez zmarłego papieża Franciszka Rok Święty pokrywa się obecnie z rocznicami wielu ważnych wydarzeń. Na dzień wydarzenia wybrano 8 czerwca – gdy wypada również Uroczystość Zesłania Ducha Świętego oraz rocznica kanonizacji Królowej Jadwigi. Trwa również 1000- lecie Koronacji pierwszego króla Polski – Bolesława Chrobrego.

„Odczytując znaki czasu sądzimy, że Bóg wybrał czas i miejsce, by Naród polski zwrócił się do Niego z błaganiem o pomoc i ratunek. Wzorem naszych ojców zwróćmy się zatem do Boga i zjednoczmy przy naszym prawowitym Królu”, czytamy na stronie narodowyorszak.pl.

„Narodowy Orszak Chrystusa Króla organizowany jest w ramach ogłoszonej przez Episkopat Polski dziewięcioletniej Nowenny przed wielkim Jubileuszem 2000-lecia Odkupienia. Zawołaniem Orszaku będzie: CHRYSTUS KRÓL NASZA NADZIEJA”, czytamy na stronie fundacji Królestwo Boże.

Narodowy Orszak Chrystusa Króla ma również swój komitet honorowy. Można w nim znaleźć nazwiska wielu rozpoznawalnych świeckich działaczy katolickich i kapłanów. W komitecie spotykamy m.in. Sławomira Skibę – wiceprezesa Stowarzyszenia Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi, szefa Ordo Iuris Jerzego Kwaśniewskiego, redaktora naczelnego portalu PCh24.pl Krystiana Kratiuka, Witolda Gadowskiego, Jana Pospieszalskiego, czy prof. Jana Żaryna.

W 2025 roku przypada setna rocznica wydania przez papieża Piusa XI encykliki „Quas Primas”, poświęconej królewskiej godności Chrystusa

Źródła: narodowyorszak.pl, krolestwoboze.org

FA

Dziewięć państw UE domaga się rewizji Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Chodzi o migrantów.

Dziewięć państw UE domaga się

rewizji Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.

Chodzi o migrantów

https://pch24.pl/dziewiec-panstw-ue-domaga-sie-rewizji-europejskiej-konwencji-praw-czlowieka-chodzi-o-migrantow

(fot. Wikipedia)

Włochy i kilka innych państw UE domagają się rewizji Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, ze względu na zbyt szerokie interpretacje zawartych w niej praw, które nie przystają do rzeczywistości. Zwłaszcza, jeśli chodzi o prawa migrantów i uchodźców.

Oprócz Italii, również przedstawiciele Danii, Czech, Polski, Austrii, Belgii, Estonii, Łotwy i Litwy wezwali do „nowej i otwartej rozmowy na temat interpretacji Europejskiej Konwencji Praw Człowieka”. Inicjatywie przewodzi premier Giorgia Meloni.

Sygnatariusze listu otwartego chcą „przywrócenia właściwej równowagi”, jeśli chodzi o przepisy chroniące prawa migrantów. Konwencja, która weszła w życie w 1953 r. chroni prawo do życia, zakazuje niewolnictwa, tortur i poniżającego traktowania. Wskazuje na wolność słowa i zakaz dyskryminacji, a także prawo do życia rodzinnego.
Sęk, w tym, że interpretacja tych przepisów przez Europejski Trybunał Praw Człowieka, który wydaje wiążące orzeczenia, została tak rozszerzona, iż obecnie wypacza ich pierwotny sens. Przykładowo, przepisy odnoszące się do prawa do życia rodzinnego są wykorzystywane w celu podważania tradycyjnego modelu rodziny i jej niszczenia.


List wzywający do przeglądu został opublikowany po spotkaniu w Rzymie Meloni i duńskiej premier Mette Frederiksen, które zajęły stanowcze stanowisko w sprawie migracji. Pozostali sygnatariusze dołączyli ostatnio.

Przywódcy europejskich krajów chcą też uchwalenia nowych regulacji w celu umożliwienia szybszego odsyłania nielegalnych przybyszy do innych państw.

Autorzy listu stwierdzili, że nadszedł czas na „dyskusję na temat tego, w jaki sposób międzynarodowe konwencje odpowiadają wyzwaniom, z którymi mierzymy się dzisiaj”. Wezwali do „przyjrzenia się, w jaki sposób Europejski Trybunał Praw Człowieka rozwinął swoją interpretację Europejskiej Konwencji Praw Człowieka”.

Niedawno ETPC rozpatrywał sprawy przeciwko Łotwie, Litwie i Polsce dotyczące domniemanego bezprawnego traktowania migrantów. Sędziowie nakazali Danii zmienić przepisy dotyczące łączenia rodzin. Trybunał wydał sporo orzeczeń na niekorzyść rządu w Rzymie w sprawie migrantów.

W związku z tym przywódcy państw europejskich pytają, „czy Trybunał w niektórych przypadkach nie rozszerzył zakresu Konwencji zbyt daleko… naruszając w ten sposób równowagę między interesami, które powinny być chronione”.

„Uważamy, że rozwój interpretacji Trybunału w niektórych przypadkach ograniczył naszą zdolność do podejmowania decyzji politycznych w naszych własnych demokracjach” – dodano.

Meloni, która doszła do władzy, obiecując ograniczenie nielegalnej migracji, obecnie mierzy się z problemami prawnymi dotyczącymi tworzenia ośrodków dla migrantów w Albanii. Włoscy sędziowie nie chcą godzić się na deportacje do Albanii migrantów przechwyconych przez włoskie władze na morzu. Kierują sprawy do ETPC.

Z powodu podobnych planów deportacji nielegalnych przybyszy do Rwandy, którzy przybyli do Wielkiej Brytanii, Londyn także ma problemy z ETPC.

Źródło: digitaljournal.com AS

Oficjalnie: Administracja Bidena określiła osobistości alarmujące w sprawie szczepionek mianem „ekstremistów stosujących przemoc domową” – domestic violent extremist.

Tulsi Gabbard potwierdza, że ​​Amerykanie, którzy sprzeciwiali się nakazom Covid, zostali umieszczeni na liście obserwacyjnej pod kątem terroryzmu wewnętrznego

Administracja Bidena określiła osoby niezgadzające się ze stanowiskiem rządu mianem „ekstremistów stosujących przemoc domową”. domestic violent extremist.

===================================

Dziś FDA rozszerza ostrzeżenia dotyczące “szczepionek” covidowych na efekty uboczne takie jak: zapalenie mięśnia sercowego i zapalenie osierdzia!

========================


DR IGNACY NOWOPOLSKI
MAY 26

Dyrektor Wywiadu Narodowego Tulsi Gabbard odtajniła dokumenty, z których wynika, że ​​Amerykanie, którzy sprzeciwiali się nakazom związanym z COVID-19, w tym blokadom, nakazom szczepień i noszenia maseczek, zostali umieszczeni na Liście Obserwacyjnej Terroryzmu Krajowego .

[md: Dyrektor Wywiadu Narodowego (ang. Director of National Intelligence) stoi na czele Wspólnoty Wywiadowczej (Intelligence Community)]

Jak wyjaśnia Tulsi Gabbard, rząd federalny skrócił to określenie do „DVE”. [(plural DVEs) domestic violent extremist. md

Catherine Herridge, jedna z dziennikarek, która uzyskała dostęp do niedawno odtajnionych dokumentów, zauważa: „To oznaczenie stworzyło „wyraźny cel” dla FBI lub innych agentów rządowych, aby rozpocząć „ocenę jednostek”.

Thanks for reading Dr’s Substack! Subscribe for free to receive new posts and support my work.

Pledge your support

https://twitter.com/nicksortor/status/1926018047204053210

Innymi słowy, rząd [demokr. md] zalegalizował przez “trzyliterowe” (FBI, CIA) przestępcze “agencje” ściganie znanych dysydentów, którzy nie złamali żadnego prawa.

Image
Image
Image

Były agent FBI powiedział Herridge’owi, że „jest to często pierwszy krok w kierunku formalnego śledztwa”.

Herridge podaje dalej:

Raport… twierdzi, że „antyrządowi lub antyautorytarni ekstremiści”, w szczególności milicje, „charakteryzują szczepienia przeciwko COVID-19 i nakazy noszenia maseczek jako dowód nadużyć władzy przez rząd”. Szeroki zakres narracji dotyczących COVID, jak stwierdza raport, „odbił się echem” wśród DVE „motywowanych przez QAnon”.

FBI, Departament Bezpieczeństwa Krajowego (DHS) i Narodowe Centrum ds. Zwalczania Terroryzmu (NCTC) wspólnie opracowały produkt wywiadowczy z 13 grudnia 2021 r., którego tytuł brzmi: „DVE i zagraniczne analogi mogą gwałtownie zareagować na nakazy łagodzenia skutków COVID-19”.

Raport cytuje krytykę nakazów jako „wybitne narracje” związane z brutalnym ekstremizmem. Narracje te „obejmują przekonanie, że szczepionki przeciwko COVID-19 są niebezpieczne, zwłaszcza dla dzieci, są częścią rządowego lub globalnego spisku mającego na celu pozbawienie jednostek ich swobód obywatelskich i środków do życia lub mają na celu rozpoczęcie nowego porządku społecznego lub politycznego.

„To sposób, w jaki mogą zwrócić się do firm mediów społecznościowych i powiedzieć: 'Nie chcecie propagować krajowego terroryzmu, więc powinniście usunąć te treści’” – powiedział były agent FBI Steve Friend.

Tak więc tak zwani „brutalni ekstremiści” to po prostu rodzice, lekarze i zaniepokojeni obywatele ostrzegający, że eksperymentalne szczepionki przeciwko COVID mogą nie być bezpieczne dla młodych ludzi.

Okazało się, że wcale nie rozpowszechniali „niebezpiecznych dezinformacji” – po prostu podnosili uzasadnione obawy, które wielkie firmy farmaceutyczne i agencje rządowe zaczynają teraz po cichu przyznawać, że od początku były słuszne.

============================

Zabawne, jak zmienia się narracja, gdy prawda w końcu dopada.

Dziś FDA rozszerza ostrzeżenia dotyczące “szczepionek” covidowych na efekty uboczne takie jak: zapalenie mięśnia sercowego i zapalenie osierdzia!

Zorro w Warszawie! Podczas Marszu za Polską. Nawrocki: „Trzymaj się”

25.05.2025 tysol/zorro-pojawil-sie-w-warszawie-nawrocki-trzymaj-sie

Zorro pojawił się w oknie podczas Marszu za Polską w Warszawie. – Zorro, trzymaj się. A państwo Donalda Tuska, w którym ściga się Zorro, jest i śmieszne, ale też straszne – zareagował Karol Nawrocki.

Zorro podczas przemówienia Karola Nawrockiego Zorro pojawił się w oknie, gdy przemawiał Nawrocki.

Zorro podczas przemówienia Karola Nawrockiego / fot. X

  • 25 maja 2025 na Marszu za Polską w Warszawie pojawił się znów Zorro.
  • – Zorro, trzymaj się. A państwo Donalda Tuska, w którym ściga się Zorro, jest i śmieszne, ale też straszne – powiedział Nawrocki
  • Trend rozpoczął się po akcji Zorro podczas wiecu Rafała Trzaskowskiego w Tarnowie.

Zorro powraca na Marszu za Polską

Podczas finału Marszu za Polską, zorganizowanego przez sztab wyborczy Karola Nawrockiego, tłum zwrócił uwagę na mroczną sylwetkę w oknie jednej z kamienic. Bohater w czarnym kapeluszu stał się viralem po tym, jak tydzień wcześniej sparaliżował wiec Rafała Trzaskowskiego w Tarnowie.

Gdy Karol Nawrocki kończył przemówienie na placu Zamkowym, nagle rozległ się śmiech tłumu. Powód? Wysoko nad sceną zamajaczyła sylwetka Zorro, która uniosła rękę w geście triumfu. Reakcja kandydata była natychmiastowa.

Zorro, trzymaj się. A państwo Donalda Tuska, w którym ściga się Zorro, jest i śmieszne, ale też straszne – powiedział Nawrocki.[to kandydat ośmiela się cytować porzekadło ruskich?? będą go potępiać..md]

Polityk zakończył wystąpienie apelem:

Dlatego musimy 1 czerwca powiedzieć głośne „nie”. Nie zgadzamy się na to. Rząd, który chce kontrolować wszystko, chce być pozbawiony jakiejkolwiek kontroli, my nie możemy się na to zgodzić jako obywatele państwa polskiego i musimy ostatecznie, z ludźmi o różnej wrażliwości, politycznej, partyjnej, światopoglądowej, musimy głośno powiedzieć „nie” rządowi Donalda Tuska 1 czerwca

Tu filmik:

https://twitter.com/i/status/1926610882890481893

https://x.com/i/status/1926610882890481893

Kto z chamem pije ten potem pod płotem z nim leży

Kto z chamem pije ten potem pod płotem z nim leży

Autor: piko , 25 maja 2025

mówi przypowieść ludowa.

Oceniam, że Sławomir Mentzen zgłupiał, bo mu woda sodowa uderzyła do głowy. Tak czy siak pokazał, że ma kręgosłup z gumy i wyrządził niepowetowane straty dla konfy. Nie nadaje się na lidera partii, żadnej sensownej partii.

Fraternizować się z mężem Jabłoneczki i z przedstawicielem NWO na Polskę to trzeba mieć nieźle zryty beret. Mentzen chciał być taki równiacha, hop siup do przodu a podał tyły.

Na razie nie zakładam, że to było przemyślane działanie, bo działania przemyślane powinna cechować jakaś minimalna finezja.

Działanie przemyślane było ze strony ekipy PO.

Może z tej fatalnej sytuacji będzie plus w postaci przejścia sympatyków Nowej Nadziei do KKP?

Polecam opinię Razprozaka zamieszczoną tu:
https://nczas.info/2025/05/25/mentzen-popelnil-koszmarny-blad-z-ktorego-konsekwencji-na-razie-nie-zdaje-sobie-do-konca-sprawy/

===================================

Pokutujący Łotr : 25 maja 2025 godz. 17:48

Cała historia Konfederacji to kliniczny wprost przykład kolejnych traconych szans Polaków na niepodległą Polskę. Bóg nam stwarza niezliczone okazje, korzystne koniunktury, że tylko wejść i brać. Ale nie Polactwo. Ten naród ma jakieś chore ego, jak Mentzen, co się właśnie okazało. Konfa miała od początku szansę “przewrócić stolik polityczny” i odbudować scenę według narodowego i patriotycznego wzoru.

Ale przerost chorych ambicyjek, na pewno też działania agenturalne spowodowały praktycznie przejęcie prowadzenia partii przez Wiplera z Mentzenem.

Następnie: wycięcie twardego jądra Konfy przez usunięcie Korwina i Brauna. Teraz odegrano cały ten żałosny teatrzyk “niezależności” z Mentzenem w roli “mężyka stanu” rozdającego politykom bilety wstępu do wolności. Skończyło się na piwsku wyżłopanym z wrogami politycznymi, ku ich wielkiej uciesze, i uklepywaniu jakichś marnych interesików politycznych, które – jestem tego pewien – Mentzenowi już nie wyjdą. On sobie nie zdaje sprawy, jak bardzo antysystemowcy, zwłaszcza młodzi (mam tego przykłady w rodzinie) liczyli na niego i na Konfę. A to zwykły geszefciarz robiący w propinacji.

„To nie jest logika formalna, to są sprawy międzynarodowe” – stwierdził Trzaskowski

Mentzen przeczołgał Trzaskowskiego.

Kandydat KO niewiele zrozumiał.

„Zasady logiki formalnej są proste” [VIDEO]

24.05.2025 mentzen-przeczolgal-trzaskowskiego-ten-niewiele-zrozumial-zasady-logiki-formalnej-sa-proste

Rafał Trzaskowski oraz Sławomir Mentnzen.
Rafał Trzaskowski oraz Sławomir Mentnzen. / foto: screen YT (kolaż)

Rafał Trzaskowski, w związku z trwającą kampanią prezydencką przed II turą wyborów, pojawił się na kanale u Sławomira Mentzena. Kandydat Konfederacji w I turze wyborów przeczołgał kandydata Koalicji Obywatelskiej w sprawie przyjęcia Ukrainy do NATO.

Trzaskowski przyznał, że zgodziłby się na akcesję Ukrainy do NATO. – Ja wolę, żeby sobie Putin wybił wszystkie zęby w Ukrainie (na Ukrainie – przyp. red.), a nie w Polsce – powiedział.

Pytany o to, dlaczego Ukraina miałaby dołączyć do NATO, stwierdził, że „jest za tym, właściwie jak wszyscy prezydenci do tej pory, żeby Ukraina była częścią Europy, a nie żeby była w łapach Putina”.

– Putin rozumie tylko i wyłącznie język siły i tylko wtedy nie będzie kontynuował wojny, jeżeli ta wojna się skończy, jeżeli będą gwarancje bezpieczeństwa, dlatego że jeżeli tych gwarancji bezpieczeństwa nie będzie, zwłaszcza amerykańskich, to Putin się dozbroi i zaatakuje jeszcze raz. Jak zobaczy, że jesteśmy słabi, to jest takie zagrożenie, że pójdzie dalej – dodał.

Zdaniem Trzaskowskiego, gdyby Ukraina została przyjęta do NATO, to nie zostałaby zaatakowana w przyszłości przez Putina. Jednocześnie prezydent Warszawy twierdził, że jeżeli prezydent Rosji będzie widział, że jesteśmy zdeterminowani, by obronić państwo NATO, to go nie zaatakuje. Ponadto przyznał, że bierze pod uwagę możliwość ataku Rosji na Polskę.

– Tu się zgadzamy. Putin może zaatakować Polskę, czyli może zaatakować państwo NATO. Gdybyśmy teoretycznie przyjęli Ukrainę do NATO, wtedy Ukraina stanie się państwem NATO, w związku z czym również jest możliwe, że Putin zaatakuje Ukrainę. Rozumiem, że zasady logiki formalnej są proste – powiedział Mentzen.

Okazało się jednak, że tak nie jest. To nie jest logika formalna, to są sprawy międzynarodowe – stwierdził prezydent Warszawy.

– Oczywiście, że jest. Skoro Putin może zaatakować Polskę, mimo że jesteśmy w NATO, to tym bardziej może zaatakować Ukrainę, mimo że będzie w NATO. I teraz mamy dwie możliwości po tym ataku. Pierwsza: stosujemy się do art. 5 i wysyłamy żołnierzy na Ukrainę i włączamy się w wojnę z Rosją i druga możliwość: nie wysyłamy żołnierzy na Ukrainę, twierdzimy, że art. 5 to tylko takie pitu pitu i się tym nie przejmujemy, po czym stajemy się zagrożeni – odparł Mentzen i wskazał, że wówczas Zachód mógłby również nam odmówić pomocy.

– Wiem jak Putin działa i rozumie tylko i wyłącznie język siły. Wie Pan dlaczego walczyliśmy cały czas o to, żeby Ukraina była silna i żeby była częścią Europy? Z prostej przyczyny. Już Piłsudski sto lat temu wiedział, że jeżeli będziemy mieli państwo buforowe, które będzie miało gwarancje bezpieczeństwa, to wtedy Rosja, jeżeli kogokolwiek będzie atakować, to połamie sobie na nim zęby, a będzie widzieć również determinację Zachodu – opowiadał Trzaskowski.

– Dzisiaj, jeżeli będzie totalna determinacji, żeby Putinowi powiedzieć nie, no pasarán i po prostu każda dalsza agresja spotka się z naszą odpowiedzią, to wtedy Putin tego nie zrobi – oświadczył kandydat KO. Dopytywany, jaka miałaby być to odpowiedź, oświadczył, że „odpowiedź, która jest gwarantowana przez traktaty”.

– Czyli wysłanie żołnierzy na Ukrainę? – dopytywał Mentzen.

– My nie wyślemy w tej chwili żadnych żołnierzy, ponieważ dzisiaj nie jest Ukraina w NATO – stwierdził Trzaskowski.

– A gdyby była, to co będzie? – nie ustępował Mentzen.

– To też jest jasne (…) my dzisiaj mamy zupełnie inne w NATO zadania. My dzisiaj zabezpieczamy naszą flankę wschodnią, jesteśmy odpowiedzialni za całą granicę, więc nawet jeżeli, przyjmując ten hipotetyczny scenariusz, że Ukraina jest w NATO, to nie nasze wojska będą na Ukrainie, tylko będą wojska europejskie, bo my jesteśmy za zabezpieczenie flanki i granicy odpowiedzialni – oznajmił kandydat KO.

https://youtube.com/watch?v=Qzuvf8E30cs%3Fsi%3D34v7la7EtbhWLiEp

Wielki Reset systemu

Marek Wójcik https://www.world-scam.com/archive/48820/966-wielki-reset-systemu/

Polityka Donalda Trumpa związana z plandemią koncentruje się na wykazaniu, że to Chiny – jako czarny Piotruś – narzuciły WHO i światu zmyśloną chorobę, natomiast USA – jako ten dobry kraj – nic z tym nie miały wspólnego.

Widać to wyraźnie we wtorkowym przemówieniu R. F. Kennedy Jr, dotyczącym podpisanego traktatu zamordystycznego WHO. Przemówienie moim zdaniem bardzo dobrze przedstawia mafijny charakter organizacji niszczącej zdrowie (WHO).

Podczas gdy Stany Zjednoczone zapewniały lwią część finansowania organizacji w przeszłości, inne kraje, takie jak Chiny, nadmiernie wpływały na pracę organizacji w sposób, który służył ich własnym interesom, a niekoniecznie interesom globalnej opinii publicznej. Stało się to jasne podczas pandemii COVID, kiedy WHO, pod naciskiem Chin, stłumiła raporty dotyczące krytycznych punktów przenoszenia się wirusa z człowieka na człowieka, a następnie współpracowała z Chinami w celu rozpowszechnienia fikcji, że COVID pochodzi od nietoperzy lub pangolinów, a nie od sponsorowanych przez chiński rząd badań w banku biologicznym w Wuhan.

Wybrany urywek z mowy amerykańskiego Ministra Zdrowia R.F.K. Jr, przedstawiony w opublikowanym w czwartek artykule na Report24.news: Restart systemu! Robert F. Kennedy Jr przemawia do ministrów zdrowia na całym świecie.

Walka nieustraszonych wojowników ciemnoty, oparta na strachu przed obrazkiem komputerowym.

Nie zamierzam bronić chińskiego rządu, również odpowiedzialnego za kowidowe zbrodnie, zapewne także sponsorował prace w laboratorium Wuhan, jednak zarówno sprawcą, jak i głównym sponsorem były USA reprezentowane wtedy przez szefa CDC, czyli bosa mafii sanitarnej, Antoniego Fauciego.

Sama hipoteza autentycznych laboratoriów jest próbą zagmatwania sprawy plandemicznej propagowaną przez zachodnie media. Nawet jeśli stworzono jakieś mikroby w laboratorium, to nie ma żadnych naukowo uzasadnionych powiązań z jakąś chorobą. Dla celów plandemii wybrano garść znanych medycynie chorób układu oddechowego i wrzucono je do szeroko propagowanego worka z nazwą kowid.

Apel Roberta Kennedy’ego juniora do Ministrów Zdrowia jakkolwiek niezbędny, padnie na grunt uzależnionych od narkotyku władzy skorumpowanych polityków na świecie. Możemy zgadywań, jakie będą jego skutki. Najbardziej podatny na ten apel europejski kraj Słowacja z pewnością poprze tę ideę, może także wystąpi z WHO. Jak na razie Słowacja nie podpisała poddańczego traktatu WHO.

Entuzjazm w WHO po podpisaniu traktatu.
20 maja 2025 r., podczas 78. sesji Światowego Zgromadzenia Zdrowia, WHO podpisało traktat pandemiczny, który spotkał się z entuzjastycznym przyjęciem uczestników zjazdu. Dokument, mający wzmacniać globalną współpracę w zapobieganiu pandemiom, przyznaje WHO większą kontrolę nad życiem obywateli i polityką państw w przypadku kryzysów zdrowotnych. Budzi to obawy o ograniczenie suwerenności narodowej i wolności osobistych pod pretekstem globalnego bezpieczeństwa zdrowotnego. Źródło: Telegram 20.05.2025 r. 20:34.

Także w czwartek i również na Report24.news ukazał się artykuł: Gabbard ujawnia tuszowanie pandemii przez Fauciego i Bidena. Źródło.

Pięć lat po rozpoczęciu pandemii, pierwotna historia, że wirus pochodzi z targu zwierząt w Wuhan, już dawno się rozpadła. Zamiast tego istnieje coraz więcej dowodów na to, że prawdziwym źródłem jest wyciek laboratoryjny w WIV [to w Wuhan md], gdzie przeprowadzono badania nad koronawirusami nietoperzy przy wsparciu finansowym USA. Megyn Kelly podkreśliła, że badania te, wspierane przez sieć Fauci, stanowią najbardziej wiarygodne wyjaśnienie katastrofy. Opinia publiczna była przez lata wprowadzana w błąd za pomocą słabej teorii rynkowej, podczas gdy prawda o roli Fauciego i jego zwolenników pozostawała niejasna.

Także tutaj wyraźnie widać, jak zastępuje się jedną fałszywą teorię inną także nieprawdziwą. W obu wersjach zakłada się, że przyczyną pandemii był wirus. Pandemia z roku 2020 nie miała żadnych podstaw medycznych, była wielką zmową i opartą na fałszowaniu faktów próbą generalną do przejęcia władzy nad światem przez grupę bezwzględnych psychopatów.

Ta druga wersja, laboratoryjna, służy ochronie prezydenta Trumpa, który jeszcze niedawno przechwalał się, że za jego kadencji otrzymaliśmy eliksir szczęścia i w ten sposób uratował on całą ludzkość przed wielką zarazą.

Anthony Fauci i jego wirusy.

Nie chcę bronić Fauciego. On odegrał bardzo ważną rolę w tworzeniu mitu pandemicznego. Teraz stał się zasłużenie kozłem ofiarnym, żeby chronić tych ważniejszych – świadomie, lub nie – współwinnych. Tak zawsze działała polityka.

Trump nie zdawał sobie w pierwszej kadencji sprawy, że Fauci jako jego dorada do spraw zdrowia wprowadza go w błąd. Trudno byłoby uzasadnić świadomą współpracę Trumpa w tworzeniu fałszywej pandemii, której termin wybrano w marcu 2020 roku między innymi dlatego, żeby skutecznie uniemożliwić Trumpowi ponowną wygraną w wyborach w listopadzie tego właśnie roku.

Autor artykułu Marek Wójcik

Genetic bombshell! COVID-19 vaccines change the human genome

Genetic bombshell! COVID-19 vaccines change the human genome

Dr. Peter McCullough Sat May 24

The human genome consists of all the DNA within a human cell, including both protein-coding genes and non-coding sequences, and is distributed across 23 pairs of chromosomes. A single copy of the human genome contains about 3 billion base pairs of DNA and is organized into 23 distinct chromosomes.

Approximately 8% of the human genome is not strictly human DNA, consisting of remnants of ancient viruses and repetitive sequences thought to have a viral origin. While the human genome contains around 22,000 genes, these viral remnants and repetitive sequences are not considered part of those 22,000 genes.

Because the COVID-19 vaccines were rushed to market, no genotoxicity studies were done. In other words, there were no assurances that the code for Pfizer or Moderna would not find its way into the human genome.

Many don’t feel back to normal even four years after taking mRNA shots made by Pfizer or Moderna. Many are asking if the synthetic mRNA products could have permanently altered them.

Reverse transcription, a process used by retroviruses and certain other organisms, converts mRNA into a DNA copy. This copy can then be integrated into the host’s genome, creating a permanent DNA version of the viral genetic information. The enzyme reverse transcriptase catalyzes this process.

LINE-1 retrotransposons utilize a process called target-primed reverse transcription (TPRT) to convert their mRNA back into DNA, which can then be inserted into the genome. This involves the production of L1 mRNA, its translation into proteins (ORF1p and ORF2p), and the formation of a ribonucleoprotein (RNP) complex. The RNP complex interacts with DNA, where a nick is created, providing a starting point for reverse transcription.

Data from Malmö, Sweden, Hennigsdorf, Germany, and Dallas, Texas, are all arriving at the same conclusion — sadly, both Pfizer and Moderna do permanently alter DNA via reverse transcription. Our featured program this week is with Nicolas Hulscher, MPH, from the McCullough Foundation, Dr. Peter McCullough, and Dr.  John Catanzaro, who present data on four cases:

1) no SARS-CoV-2, no vaccine (pre-pandemic sample),

2) COVID-19 illness,

3) and 4) COVID-19 vaccinated.

You will be shocked how vaccination years ago impacts gene expression in cells today.

So let’s get real, let’s get loud on America Out Loud Talk News. This is the McCullough Report!

https://inmodia.de/en/about-us

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/35723296

https://neo7bioscience.com


The McCullough Report: Sat | Sun 2 PM ET – Internationally recognized Dr. Peter A. McCullough, known for his iconic views on the state of medical truth in America and around the globe, pierces through the thin veil of mainstream media stories that skirt the significant issues and provide no tractable basis for durable insight. Listen on iHeart Radio, our world-class media player, or our free apps on AppleAndroid, or Alexa. Each episode goes to major podcast networks early in the week and can be heard on demand anywhere in the world.

  • Dr. Peter McCullough Dr. McCullough is an internist, cardiologist, and epidemiologist managing the cardiovascular complications of both the viral infection and the injuries developing after the COVID-19 vaccine in Dallas, TX, USA. Since the outset of the pandemic, Dr. McCullough has been a leader in the medical response to the COVID-19 disaster and has published “Pathophysiological Basis and Rationale for Early Outpatient Treatment of SARS-CoV-2 (COVID-19) Infection,” the first synthesis of sequenced multidrug treatment of ambulatory patients infected with SARS-CoV-2 in the American Journal of Medicine and subsequently updated in Reviews in Cardiovascular Medicine. He has dozens of peer-reviewed publications on the infection and has extensively commented on the medical response to the COVID-19 crisis in TheHill, America Out Loud, NewsMax, One America News, Victory Channel, NTD, and FOX NEWS Channel. Dr. McCullough has testified on pandemic response multiple times in the US Senate, Texas Senate Committee on Health and Human Services, Arizona Senate, Colorado General Assembly, New Hampshire Senate, Pennsylvania Senate, and South Carolina Senate. On December 7, 2022, Dr. McCullough co-moderated a Senate Panel and concluded that all COVID-19 vaccines should be removed from the market for excess mortality. Dr. McCullough has reviewed thousands of reports, participated in scientific congresses, group discussions, and press releases, and has been considered among the world’s top experts on COVID-19.

Boże, sprawiedliwości! W izraelskim ataku straciła dziewięcioro dzieci. Tragedia małżeństwa lekarzy.

W izraelskim ataku straciła dziewięcioro dzieci.

Dramat małżeństwa lekarzy

25.05.2025 13:46

Według władz lokalnych Strefy Gazy w ataku izraelskich dronów zginęło dziewięcioro z dziesięciorga dzieci pary lekarzy. Zabite dzieci miały od 7 miesięcy do 12 lat, w ataku ciężko ranny został ojciec rodziny i 11-latek, który przeżył jako jedyne dziecko.

Strefa Gazy W izraelskim ataku straciła dziewięcioro dzieci. Dramat małżeństwa lekarzy

Strefa Gazy / PAP/EPA/MOHAMMED SABER

W piątkowym nalocie na dom rodziny Nadżdżar zginęło dziewięcioro dzieci, atak przeżył ojciec Hamdi Nadżdżar i jego 11-letni syn Adam – relacjonowali bliscy rodziny i obrona cywilnej Strefy Gazy.

W izraelskim ataku straciła dziewięcioro dzieci. Dramat małżeństwa lekarzy

Matka dzieci, pediatra Alaa Nadżdżar, była wówczas na dyżurze w szpitalu im. Nasera, gdzie pracuje. Do lecznicy w ciężkim stanie przewieziono jej syna i męża, który również jest lekarzem.

To niewyobrażalnie okrutne, że kobieta, która przez lata ratowała dzieci jako pediatra straciła niemal całe swoje potomstwo w jednym ataku

– powiedział BBC brytyjski chirurg Graeme Groom, który pracuje jako wolontariusz w szpitalu w Chan Junus i operował syna Nadżdżarów. 

Dodał, że ojciec dzieci jest w ciężkim stanie i opisał go jako człowieka, który „nie miał żadnych powiązań politycznych i militarnych”.

Armia izraelska potwierdziła, że atakowała budynki w Chan Junus, w których zidentyfikowano podejrzane osoby znajdujące się w pobliżu miejsca działania żołnierzy. 

Badamy doniesienia o ofiarach wśród niezaangażowanych cywilów

– dodano w wydanym w sobotę wieczorem oświadczeniu.

Chan Junus jest miejscem niebezpiecznych walk i Siły Obronne Izraela nakazały cywilom opuścić miasto przed rozpoczęciem działań wojennych

– przypomniano w komunikacie armii.