Powodziowa katastrofa. Wybór bredni ekolo-fantastów – zbrodniarzy.

Powodziowa katastrofa. Winni w oku parszywej propagandy

16.09.2024 Radosław Piwowarczyk powodziowa-katastrofa-winni-w-oku-parszywej-propagandy

Łukasz Warzecha oraz uszkodzony zbiornik Topola.
Łukasz Warzecha oraz uszkodzony zbiornik Topola. / foto: screen YouTube/X (kolaż)

Warszawski radny Jan Mencwel podzielił się w swoich mediach społecznościowych wizją przymusowych prac społecznych dla osób o odmiennych poglądach. Współzałożyciel skrajnie lewicowego stowarzyszenia Miasto Jest Nasze rozmarzył się, jakby to było wspaniale, gdyby ludzi, „którzy publicznie kwestionowali zmiany klimatu i ich skutki dla Polski” zaciągnąć do usuwania skutków powodzi. W świecie Mencwela przebrzydły poseł Sławomir Mentzen oraz złowrogi publicysta Łukasz Warzecha wywoziliby właśnie gruz z miejsc, przez które przeszła wielka woda, bo przecież kara za odstępstwo od jedynej słusznej linii politycznej w klimatycznym komunizmie być musi.

To zdaje się oczywiste również dla Jana Oleszczuka-Zygmuntowskiego, choć trzeba przyznać, iż współprzewodniczący Polskiej Sieci Ekonomii był aż nadto łaskawy dla „oszołomów”. Na swoim profilu w serwisie X zadał jedynie pytanie i to zaledwie o zasilenie funduszu pomocowego dla powodzian „specjalną opłatą karną nakładaną na publiczne wypowiedzi negujące antropogeniczne zmiany klimatu”. Oleszczuk-Zygmuntowski wykazał się zatem wielkim sercem dla politycznych oponentów, wszak czymże jest symboliczna kara finansowa za wygłaszanie nieprawomyślnych tez, kiedy w odwodzie pozostał jeszcze cały arsenał sankcji za rozpowszechnianie „fałszywych wiadomości, mogących wyrządzić istotną szkodę interesom państwa polskiego”, niczym w dekrecie czerwcowym z 1946 r. Narracja klimatystów sprowadza się bowiem do tego, że swoją postawą paskudni „negacjoniści klimatyczni” doprowadzili do zaniechań i większej skali tragedii.

Okazało się na przykład, ku zaskoczeniu wszystkich racjonalnie myślących, że gdyby nie niezwykle wpływowy redaktor Warzecha, to powódź wcale nie miałaby tak katastrofalnych skutków. Tą światłą myślą podzielił się z publicznością obwoźny „ekspert” od zmian klimatu Jakub Wiech. Dziennikarz ogłosił, że publicyści pokroju dziennikarza „Do Rzeczy”, „którzy latami wprowadzali ludzi w błąd na temat zmiany klimatu i polityki klimatycznej ponoszą część odpowiedzialności za to, że jako kraj nie jesteśmy przygotowani ani na zmianę klimatu, ani na politykę klimatyczną”. Co prawda Wiech tak daleko się nie posunął, ale równie dobrze można by było spekulować, czy powtarzanie przez Warzechę histerycznych bajek z mchu i paproci nie sprawiłoby, że woda przemyślałaby swe zachowanie i nie atakowała bezbronnych mieszkańców naszego dość umęczonego kraju. Niezależnie od tego, „ekspert”, niczym wytrawny detektyw z filmów o różowej panterze, rozgryzł dlaczego „ci ludzie to robią”.

W narracji Wiecha Warzecha i spółka przez niemożebnie długi czas głosili, że „zamiana klimatu to jest jakiś spisek, że to jest wymyślone, że to jest propaganda”, a do tego jeszcze opowiadali, że klimat zmieniał się zawsze, choć przecież każdy wyznawca słynnego „konsensusu naukowego” wie, że to nieprawda. W konsekwencji publicysta, a także inni jego pokroju, doprowadzili do uśpienia „czujności społeczeństwa, które powinno domagać się działań, jeżeli chodzi o dostosowanie naszego kraju do polityki klimatycznej i samej zmiany klimatu”, a więc – jak można domniemywać – powtarzać fatalistyczne wizje snute przez komunizujących intelektualistów oraz lewicowych aktywistów. Taka odpowiedź nie jest zbyt wyrafinowana, ale wrzucenie każdego, kto nie zgadza się z obłąkańczą polityką klimatyczną do jednego worka obrzydliwych „denialistów klimatycznych” zdecydowanie ułatwia narrację i pozwala kolportować prostą propagandę.

Ta nie mogłaby być skuteczna, gdyby nie chwytała za serce i nie używała najniższych argumentów, wzruszających naiwne sumienia. W Radio Zet wiceminister Andrzej Szejna grzmiał w charakterystyczny dla siebie bojaźliwy sposób, iż „to jest zupełnie nowa sytuacja, ponieważ (…) pokazuje, że będziemy się w przyszłości również mierzyć ze zmianami klimatycznymi, które będą doprowadzać do nasilenia się tego typu sytuacji”. Wobec tego wydaje się już oczywiste, że skoro powódź spowodowana jest zmianami klimatycznymi i niesie ze sobą zagrożenie dla życia i majątku, to trzeba dać się pozbawić własności i swobody działania, aby dopiero posmakować prawdziwej wolności.

Cechą wspólną klimatystów, zarówno aktywistów w odblaskowych kamizelkach, jak i poważnych panów w garniturach, jest brak poszanowania dla prywatnej własności, będącej ostoją wolnościowego państwa. Jedni pozwalają sobie na łamanie prawa i fizyczne ataki na cudzą własność, drudzy chcą zmieniać przepisy i prowadzić politykę tak, by radykalnie zmniejszyć możliwości posiadania dóbr i rozporządzania nimi, a także ograniczyć wolność. Działania te nie dość, że zostały oparte na fałszywej podstawie, to jeszcze są niemoralne oraz skrajnie nieskuteczne. Jak wskazał w książce „Fałszywy Alarm” Bojrn Lomborg, „w rzeczywistości wynik polityki proponowanej przez Unię Europejską byłby równoważny z odroczeniem pojawienia się globalnego ocieplenia o sześć tygodni w 2100 roku. Temperatura, której świat doświadczyłby 1 stycznia 2100 roku, zostałaby osiągnięta 11 lutego”.

„Do Śląska zbliża się piąty z jeźdźców Apokalipsy”

„Do Śląska zbliża się piąty z jeźdźców Apokalipsy”

CzarnaLimuzyna , 19 września 2024 ekspedyt/do-slaska-zbliza-sie-piaty-z-jezdzcow-apokalipsy

Pinterest

Do Śląska zbliża się piąty z jeźdźców Apokalipsy: Ursula von der Leyen. Polityk absolutnie wroga istnieniu Polski jako suwerennego państwa narodowego, planująca dla nas podrzędne miejsce jako kresy imperium.

                                                                                                 Adam Wielomski

Ursula von der Leyen duchowa córka barona von der Liar. Przybywa z małym podręcznym bagażem – wekslem in blanco wystawionym w czasach pierwszych przekształceń własnościowych przez wspólnika współczesnych szabrowników. Przyjeżdża też ze znanym, lecz nie do końca oszacowanym, deficytem moralnym i intelektualnym. Jak mawiają złośliwi dzięki temu jej komunikacja z Tuskiem przebiegnie bez zakłóceń.

Po cytacie z Wielomskiego i moim nieco żartobliwym wstępie czas na przyziemne konkrety

Wywiad niemiecki skutecznie werbuje w Polsce

Wywiad niemiecki mnie próbował zwerbować. Nie zgodziłem się, ale wiem, kto został zwerbowany i Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego zna wszystkie szczegóły

– powiedział Prezes Fundacji Konstruktywnej Ekologii Ecoprobono, biolog środowiska, ekolog dr Grzegorz Chocian na antenie Polsat News.

Grzegorz Chocian: Ci, którzy protestują, nawet nie mają kierunkowego wykształcenia.  Znowu inni protestują i tutaj przypomnę pewnego prezesa fajnej spółki, dużej państwowej, który powiedział ja znam bardzo wielu naukowców. Pytanie, komu służą.

Więc odpowiadając, kto nimi powoduje,  no nie tylko sponsor, ale czasem oficer prowadzący.  I mówię to nie bez kozery, bo znałem taki przypadek.  Stąd też pora o tym mówić otwarcie.

To jest gra wywiadów na terenie Polski również. 

Redaktorek: No nie za ostro, panie Grzegorzu? 

Grzegorz Chocian: Słucham?

Redaktorek: Nie za ostro? 

Grzegorz Chocian: Nie, nie za ostro. To zostało potwierdzone przez ABW.

Będzie pan zaskoczony, ale naprawdę tak jest. Więc my musimy wreszcie mówić otwarcie.  My nie możemy się bać tego powiedzieć otwarcie,  dlatego że jeśli to powiemy otwarcie, no to może skuteczność różnych takich organizacji będzie nieco osłabiana,  dlatego że mnie też próbowano zwerbować.

Wywiad niemiecki mnie próbował zwerbować, żebym protestował. Niech to pójdzie w świat.  Nie zgodziłem się, ale wiem, kto został zwerbowany.

Redaktorek:Ale poszedł pan z tym do ABW w takim razie?Bo już pan ostro mówi w tej chwili.Poszedł pan z tym do służb polskich?

Grzegorz Chocian: Oczywiście tak. ABW zna wszystkie szczegóły.I dostałem informację zwrotną, że miałem rację.

Kilka wątków

  • Najmniej ważny: Kto był osobą zwerbowaną? Kim był niemiecki agent?
  • Retoryczny: Dlaczego obca agentura wpływu działa bez przeszkód w Polsce prowadząc działalność klimatyczną i przemytniczą pomagając nachodźcom przedostawać się na teren Polski?
  • Warty uwagi: dlaczego pieniądze z KPO nie zasilają polskich inwestycji?

__________________________________________________________________

Decyzja z 2019: Nie będzie zbiorników przeciwpowodziowych w Kotlinie Kłodzkiej ! Ekologowie i “mieszkańcy” stanowczo przeciw!

==================================

============================

“Nie dla zbiorników”. Protest mieszkańców Kotliny Kłodzkiej ws. planów Wód Polskich. Anna Zalewska wybuczana

Małgorzata Waszkiewicz TOK FM 17.05.2019 Tokfm.pl/nie-dla-zbiornikow-protest-mieszkancow-kotliny-klodzkiej

Kilkaset osób pojawiło się na spotkaniu w sprawie projektu budowy suchych zbiorników retencyjnych w Kotlinie Kłodzkiej. Taka inwestycja wiązałaby się z wysiedleniem 2,5 tys. mieszkańców. Na spotkaniu niespodziewanie pojawiła się Anna Zalewska. Minister edukacji została wybuczana.

Protestujący mieszkańcy

Jak informowaliśmy w czwartek, prawie 2,5 tys. mieszkańców Kotliny Kłodzkiej grozi wysiedlenie. Państwowe Wody Polskie badają możliwość utworzenia w okolicach Kłodzka kilkunastu suchych zbiorników retencyjnych, żeby chronić region przed powodzią. Suche poldery, w razie potrzeby, przyjmowałyby nadmiar wody. Cztery już są budowane. Jeżeli rozpoczęłaby się budowa kolejnych – kilka wiosek może przestać istnieć. Wody Polskie przekonują, że to wstępne analizy, a konkretne plany inwestycyjne dopiero zostaną wypracowane.

Anna Zalewska wybuczana

W piątek w Międzylesiu doszło do spotkania protestujących mieszkańców, Wód Polskich i Banku Światowego, który kredytuje budowę suchych zbiorników retencyjnych. Na sali jest kilkaset osób, mają transparenty z napisami: “Nie dla zbiorników”, ” Ratujmy Radochów”, “Nie wysiedleniom! Nie zaporom! Nie manipulacji”. 

W trakcie spotkania z ust przedstawiciela Wód Polskich padła bardzo ważna deklaracja. – Przestajemy procedować dokument pt. “Analiza zwiększenia retencji powodziowej w Kotlinie Kłodzkiej” – zapowiedział Krzysztof Woś. 

=====================================

wroclaw.tvp/mieszkancy-kotliny-klodzkiej-protestuja-przeciwko-budowie-zbiornikow

=================================

Zagraniczne media piszą wprost. “Katastrofa”

powodz-2024-polska-walczy-z-powodzia-media-katastrofa

===========================

youtube/4minuty

=======================

Wypuszczenie dżina z butelki

Wypuszczenie dżina z butelki

Izabela Brodacka

Swego czasu zajmowałam się ekologią. Teraz wstyd się do tego przyznawać. Uczestniczyłam w pracach zespołu wydającego bezdebitowe pisemko „ Serwis ochrony środowiska” [SOŚ]. Mam swój rozdział w książce Anny Kalinowskiej „ „Ekologia wybór przyszłości”. Anna Kalinowska jest autentycznym, rzetelnym naukowcem. Przez 25 lat kierowała Centrum Badań nad Środowiskiem i Zrównoważonym Rozwojem na Uniwersytecie Warszawskim. Pisemko „Serwis ochrony środowiska” zajmowało się prawdziwą ekologią a nie ekologiczną ideologią. W czasach realnego socjalizmu ekologia z trudem przebijała się do głównego nurtu problemów społecznych. Góry i jeziora były zasypane śmieciami. Rolnicy nagminnie stosowali pestycydy i herbicydy sypiąc je na pole gołą ręką, bez żadnej kontroli. Zatruwali w ten sposób nie tylko konsumentów produkowanej żywności, lecz sami też często padali ofiarą zatrucia i chorób cywilizacyjnych.

Mój niepokój zaczęło budzić stwierdzenie faktu, że po wybuchu tak zwanej niepodległości, czyli po 1989 roku, nowe władze zaczęły intensywnie popierać i promować wszelkie organizacje pozarządowe, tak zwane NGO. Przy czym im bardziej odjazdowy był ten ruch i im bardziej absurdalne postulaty stawiał, tym łatwiej było mu zdobyć środki na swoją działalność. Jednym z pierwszych otrzeźwiających mnie wydarzeń było spotkanie mnożących się wówczas jak króliki ruchów ekologicznych w Kolumnie pod Łodzią, podczas którego miałyśmy z Anią Kalinowską prowadzić warsztaty ekologiczne. Do ośrodka zgłosiły się tłumy bardzo sympatycznej młodzieży, chętnie śpiewali przy ognisku, lecz na ogół nie odróżniali jodły od sosny i pszenicy od żyta. Warsztaty przybrały formę wycieczek, podczas których Ania uczyła uczestników rozpoznawania roślin. Było kilka referatów, których przesłania oczywiście nie pamiętam i kilka miłych wieczorów spędzonych przy dźwięku gitary. To nie było jeszcze tak bardzo niepokojące, młodzież często traktowała spotkania różnych ruchów i organizacji jako formę tanich wczasów. Wiele młodych osób podobnie traktowało wyjazdy oazowe, czy papieskie „ dni młodzieży”.

Kolejnym kubłem zimnej wody był dla mnie zjazd ogromnej liczby ekologów z bożej łaski protestujących przeciwko posadowieniu elektrowni jądrowej w Darłowie. W kwestii energetyki jądrowej mam zupełnie inne zdanie niż większość prawicowych ugrupowań, lecz w tym tekście nie ma miejsca ani okazji do przedstawienia moich racji. Argument, że optujący za energetyką jądrową ludzie nie mają pojęcia o czym mówią bo są na ogół z wykształcenia historykami, socjologami lub psychologami można uznać za nieelegancki bo należący do kategorii tak zwanych argumentów „ad hominem”.

Przeciwnicy energetyki jądrowej przerazili mnie jednak jeszcze bardziej niż jej zwolennicy. Otóż podstawowym argumentem przeciwko tej lokalizacji elektrowni jądrowej było przeświadczenie, że zrzuty gorącej wody do Bałtyku będą szkodliwe dla planktonu. Ten argument wpisano również do protokołu końcowego, którego nie podpisałam i wyjechałam z niesmakiem. Było to niedługo po katastrofie w Czarnobylu. Brytyjski film pokazywał rosyjskie domy opieki w których przetrzymywano i głodzono potwornie zniekształcone dzieci urodzone przez matki napromieniowane podczas tego wybuchu.

Bardzo lubię wszelkie zwierzątka w tym plankton. A poważnie – dobrze rozumiem, że wyginiecie planktonu może wywołać poprzez efekt domina nie tylko ekologiczną lecz społeczną katastrofę. Inaczej mówiąc – ekologiczną w sensie, w jakim ja postrzegam ekologię. Wyginięcie planktonu może, przerywając łańcuch pokarmowy, doprowadzić do wyginięcia wielu gatunków, a nawet do powszechnego głodu. Ale przejmowanie się bardziej planktonem niż ludźmi było dla mnie niepokojące. Świadczyło, że ekologia grawituje w kierunku nowej ideologii, nowej zastępczej – jak marksizm – religii. A plankton między innymi w tej ideologii będzie pełnił rolę zastępczego proletariatu.

Jeszcze groźniejszy wydawał mi się zrodzony wówczas trend nazwany potem ekoterroryzmem. Liczne ugrupowania ekologiczne, również drobniejszego płazu (jak to nazywa Stanisław Michalkiewicz) wpadły na pomysł czynnego blokowania różnych inwestycji do czasu przekazania przez inwestora dotacji na ich konto. Aktywiści przykuwali się do drzew czy układali się do snu po środku placu budowy, a gdy na ich konto wpłynęła całkiem legalna zresztą dotacja odstępowali od akcji. Nie warto nawet wspominać o dotacjach nielegalnych czyli zwykłych łapówkach. Nie docenialiśmy wówczas siły nośnej rodzącej się na naszych oczach zielonej, jak się okazało równie groźnej jak marksizm, ideologii. Traktowaliśmy różne nieprawidłowości jako efekty uboczne każdej formy ludzkiej działalności. Wśród fundacji zajmujących się chorymi dziećmi może znaleźć się złodziej okradający jej konto, wśród obrońców zwierząt są paniusie, które zamiast cieszyć się, że ktoś chce zaopiekować się bezdomnym kotkiem czy psem, przeprowadzają w domu kandydata do adopcji wizje lokalną i nakazują mu modernizację tego domu jako warunek przekazania zwierzęcia, a potem nękają dobroczyńcę wizytacjami. Nie doceniliśmy nadciągającego niebezpieczeństwa.

Myślę, że podobnie mogli czuć się szlacheccy rewolucjoniści marzący o uwłaszczeniu chłopów i broniący ludzi poniżanych przez ich pozycję społeczną, którzy spotkali się oko w oko z sowiecką swołoczą rabującą, gwałcącą kobiety i podpalającą dwory, a potem terroryzującą przez kilkadziesiąt lat społeczeństwo kraju. Słuszna troska stała się zbrodniczą ideologią. Podobnie słuszna troska o środowisko w którym żyjemy, o unikanie chorób cywilizacyjnych związanych z zatruciem tego środowiska, a również o zwierzęta i zachowanie ich gatunków przerodziła się w groźną ideologię dającą pretekst do terroryzowania ludzi. Ideologia ta ma wiele wspólnego z marksizmem. Jest równie głupia i niszcząca dla ludzkości, a jej latający odrzutowcami guru nie stosują się do propagowanych przez siebie idiotycznych zasad, bo przecież „drogowskaz nie biegnie w kierunku, który wskazuje”. Wypuściliśmy dżina z butelki.

Wesprzyj emisję billboardów, których boją się politycy forsujący ekoterroryzm… Strefa czystego Absurdu.

WESPRZYJ AKCJĘ BILLBOARDOWĄ
Odsłaniamy prawdę o ekorewolucji i nazwiska polityków popierających szkodliwe „strefy” w miastach!
Szanowny Panie 
Zwracam się dzisiaj do Pana w bardzo ważnej sprawie. To dotyczy tak naprawdę mieszkańców wszystkich dużych miast w Polsce, nawet jeżeli jeszcze nie zdają sobie z tego sprawy.Być może już Pan wie, że od lipca 2024 roku w dwóch polskich miastach pojawi się tzw. strefa czystego transportu. Będą to Warszawa i Kraków.
To jednak jest tylko początek! Problem szkodliwych „stref” dotyczyć może każdego większego miasta. Prace już trwają.
A mówimy o uchwałach rad gmin, które uniemożliwiają jazdę po własnym mieście, jeśli nie posiada się dostatecznie nowego auta lub auto to nie spełnia rygorystycznych norm emisji spalin!Podobnie jak sprawa obrony naszej narodowej waluty, tak i chory pomysł z katalogu Agendy 2030 i Europejskiego Zielonego Ładu, mocno nami poruszyły. Wielu członków i pracowników naszego Stowarzyszenia zaangażowało się w akcje społecznego protestu przeciwko tym zmianom.Zdajemy sobie bowiem sprawę, że jeśli teraz – wykorzystując podwójną kampanię wyborczą – nie zdołamy ich powstrzymać, kolejne miasta wprowadzą to bezprawie: dziś „strefy czystego transportu”, a jutro getta „miast 15-minutowych” itd.
WSPIERAM WALKĘ Z EKOREWOLUCJĄ
(pod tym linkiem może Pan włączyć się w wielką akcję billboardową, którą prowadzimy od początku marca)

 No właśnie!  Pana przecież nie muszę przekonywać o potrzebie zachowania przez naszą ojczyznę suwerenności i przeciwstawienia się tej rewolucji. Wspólnie widzimy, że Fit for 55, Zielony Ład i Agenda 2030 zmierzają do uczynienia z Europy wielkiego, socjalistycznego państwa multikulturowego, w którym – jak przystało na realia socjalizmu – utracimy w części lub całości swoją własność oraz zostaniemy poddani gigantycznej kontroli i represji.
Pana podpis pod petycją „Nie chcemy euro”, która z każdym dniem niesie się coraz szerzej wśród internautów, jest tego najlepszym dowodem.Ale, o ile kwestia likwidacji polskiego złotego pozostaje na razie w planach lewicowej większości rządzącej Polską – czemu słusznie się sprzeciwiamy – o tyle pomysły ekorewolucjonistów pod hasłem „stref czystego transportu” to już zagrożenie, które za moment zacznie obowiązywać w największych polskich miastach…… chyba, że wspólnie zdołamy je powstrzymać!Skąd takie przekonanie?Proszę spojrzeć na te trzy zdjęcia z naszej kampanii billboardowej, którą już prowadzimy:Kampania billboardowa pod hasłem „Strefa czystego absurdu”, w ramach której alarmujemy mieszkańców przed zagrożeniem SCT i ujawniamy nazwiska polityków popierających ekorewolucję, to efekt ciężkej pracy dużej grupy ludzi, którą udało nam się zgromadzić w ramach nieformalnego ruchu społecznego „Nie Oddamy Miasta”.
Działamy w ten sposób, często po godzinach czy w weekendy, od kwietnia zeszłego roku. Muszę Panu powiedzieć, że nasze starania przyniosły już pierwsze efekty.Nie wiem, czy dotarła już do Pana wiadomość, że Wojewódzki Sąd Administracyjny w styczniu tego roku – w postępowaniu, w którym brali udział także działacze naszego ruchu – wydał wyrok unieważniający w całości pseudo-strefę w Krakowie. Sędziowie nie mieli wątpliwości co do tego, że w treści uchwały istnieje szereg naruszeń prawa oraz że cała ta „strefa” – poprzez objęcie zasięgiem całego miasta – właściwie nawet nie spełnia ram definicyjnych takiego pojęcia.
Proszę sobie wyobrazić, że krakowscy radni utrzymują dalej, że… SCT w Krakowie i tak powstanie! Wbrew wyrokowi i licznym głosom mieszkańców!Sami zorganizowaliśmy dotąd trzy wiece, na które przychodziły setki krakowian, a nasze petycje, czy też niezależne obywatelskie inicjatywy uchwałodawcze, które wspieraliśmy, zyskiwały poparcie liczone w tysiącach podpisów.Dlatego – oprócz wielu innych działań, takich jak ulotki, pisma i wnioski do organów władzy, spotkania z mieszkańcami, o których szerzej piszemy na stronie NieOddamyMiasta.pl – podjęliśmy się zadania ekstremalnie trudnego: zorganizowania akcji billboardowej przeciwko „strefom czystego transportu”.I to pomimo tego, że niektóre firmy odmawiały nam publikacji naszego projektu graficznego, inne z kolei – przeciągały negocjacje i kluczyły.
Ale to, co widzi Pan powyżej na zdjęciach, to billboardy już wiszące w aglomeracji krakowskiej (m.in. Skawina, Wieliczka, Michałowice), jak też w kilku miejscach Warszawy. Jest to nasz wspólny głos sprzeciwu, pobudka dla setek tysięcy jeszcze niezorientowanych Polaków i zarazem czerwona kartka wobec radnych, którzy skompromitowali się głosowaniami za SCT, czyli na szkodę mieszkańców.
Dzięki dużej determinacji oraz wsparciu finansowemu naszych Przyjaciół, to już się udało zrobić!Wszyscy jednak wiemy, że tych billboardów przydałoby się nie kilkanaście, lecz KILKASET. Tak, by nie mogły tego zignorować, zarówno władze samorządowe, jak też i lokalne media.Mając to na uwadze, zarezerwowaliśmy nowe powierzchnie pod billboardy i wznowiliśmy zbiórkę pieniędzy, którą może Pan zobaczyć pod poniższym linkiem.
Tutaj może Pan wesprzeć drugi etap kampanii, aby pomnożyć liczbę billboardów oraz zawiesić je w kolejnych miastach
Powiem Panu o czymś, o czym jestem szczerze przekonany. Widzę to dzięki wieloletniej działalności społecznej.
Masowe dotarcie do Polaków z prawdą o tych pseudo strefach spowoduje, że politykom nie uda się tego „po cichu” przegłosować np. we Wrocławiu, czy w Rzeszowie.
W Warszawie z kolei ciężko będzie im utrzymać SCT w batalii sądowej. Czy wie Pan o tym, że w ostatnich dniach Rzecznik Praw Obywatelskich (w końcu! Sami przecież  apelowaliśmy do niego w tej sprawie) zadał magistratowi kierowanemu przez Rafała Trzaskowskiego serię niewygodnych pytań, otwarcie podważając uchwaloną SCT?Biuro Rzecznika zauważa, że:„przepisy załącznika Nr 2 do uchwały w sprawie strefy czystego transportu różnicują uprawnienia właścicieli aut wyposażonych w silniki benzynowe oraz w silniki Diesla. Wydaje się, że zróżnicowanie to nie ma racjonalnych podstaw. Rodzi też obawy, czy spełnia standardy konstytucyjne, które gwarantują obywatelom prawo do równego traktowania przez władze publiczne”.
Ta interwencja wobec „strefy”, która teoretycznie w stolicy ma wejść w życie już 1 lipca, to kolejny dowód na to, że presja społeczna na masową skalę ma sens.Wiemy o tym nie tylko my, ale również np. setki tysięcy rolników, którzy wyszli i wyjechali na ulice miast w protestach m.in. przeciwko Europejskiemu Zielonemu Ładowi. To jedna z katalogu tych ekorewolucyjnych strategii płynących z Brukseli (Green Deal), które mogą doprowadzić do katastrofy gospodarczej, upadku setek tysięcy firm i powszechnej biedy.
Efekt protestów?
Ministrowie rządu Donalda Tuska już zaczęli mówić językiem protestujących i podważać ustalenia eurokratów. Jak to się mówi, nie chwalmy dnia przed zachodem słońca, ale warto zauważyć, że pojawiają się pierwsze doniesienia medialne o planowanych zmianach w przepisach Zielonego Ładu…Jak Pan doskonale widzi, na polityków działa tylko naga siła społecznego gniewu, której zaczątki udało nam się już stworzyć w ruchu „Nie Oddamy Miasta”.
Dlatego właśnie potrzebujemy Pana wsparcia w dalszej pracy.
TAK, JESTEM Z WAMI. POSTAWCIE JAK NAJWIĘCEJ BILLBOARDÓW PRZECIWKO „STREFOM” I EKOREWOLUCJI!
Gdy piszę do Pana te słowa, jesteśmy już dość blisko celu naszej zbiórki. Wchodząc na linkowaną powyżej stronę, zobaczy Pan, jak niewiele nam brakuje, by zebrać pieniądze potrzebne do tej kampanii.
Dlatego też za każdą złotówkę przekazaną na kontynuację tej przełomowej kampanii oraz na nowe billboardy w kolejnych miastach już teraz ogromnie Panu dziękuję! Proszę przyjąć moje serdeczne pozdrowienia.


Sławomir Skiba
Wiceprezes Stowarzyszenia
Kultury Chrześcijańskiej
im. Ks. Piotra Skargi 

Od ekologizmu do klimatyzmu.

Od ekologizmu do klimatyzmu

Autor: AlterCabrio , 3 marca 2024 ekspedyt/od-ekologizmu-do-klimatyzmu

Trwające aktualnie protesty rolników stanowią doskonałą okazję ku temu, by przyjrzeć się ideologii, która jest dziś jednym z podstawowych źródeł ich obaw i problemów. Ideologia ta nie jest bowiem tym, czym z pozoru się wydaje.

−∗−

Od ekologizmu do klimatyzmu

Trwające aktualnie protesty rolników stanowią doskonałą okazję ku temu, by przyjrzeć się ideologii, która jest dziś jednym z podstawowych źródeł ich obaw i problemów. Ideologia ta nie jest bowiem tym, czym z pozoru się wydaje.

Jednym z podstawowych problemów utrudniających właściwy odbiór ekologizmu-klimatyzmu jest utożsamianie go z postulatami, które w dużej mierze wydają się słuszne i z którymi ludzie na ogół się zgadzają. Czy należy dbać o środowisko naturalne? Tak. Czy należy dążyć do ograniczenia zanieczyszczeń? Tak. Czy należy poszukiwać nowych rozwiązań technologicznych, które w mniejszym stopniu wpływałyby na degradację środowiska naturalnego? Tak. Zdrowe podejście do kwestii ochrony środowiska – szacunku dla natury i zwierząt – jest czymś całkowicie normalnym w naszej cywilizacji u wszystkich zdrowych psychicznie osób.

Propaganda tymczasem wmawia nam, że aby „chronić planetę” musimy popierać i realizować wszystkie radykalne postulaty klimatystów. Bez wyjątku i bez słowa sprzeciwu.

Nikt nie kwestionuje więc tego czy należy dbać o środowisko. Kwestią sporną jest coś zupełnie innego: czy należy wszystkie te ideologiczne postulaty realizować bez względu na skutki dla człowieka i społeczeństwa? Tutaj odpowiedzi przeciętnego człowieka i zacietrzewionego klimatysty mogą się już całkowicie rozminąć.

W tekście tym nie będzie rozważań na temat zagadnienia znajdującego się u podstaw ekologizmu-klimatyzmu, czyli zmian klimatu, gdyż autor – pomimo tego, że posiada własne poglądy w tej kwestii – nie jest klimatologiem, a aby opisywać zjawisko tak złożone z naukowego punktu widzenia, potrzebne jest wykształcenie kierunkowe. Gdyby podobne stanowisko przyjęli eurokraci, politycy oraz wszelkiej maści aktywiści i aktywiszcza wszystkich krajów, którzy naturalnie nie posiadają w tej kwestii żadnych kompetencji, a mimo tego wygłaszają sterty publicznych proroctw i osądów, uniknęlibyśmy zresztą zalewu nieskończonej ilości głupstw wygadywanych na te tematy w głównym nurcie.

W tekście tym chodzi o ukazanie czym ekologizm-klimatyzm w rzeczywistości jest oraz jakie będą konsekwencje jego wdrożenia w życie, bez względu na to czy problem, który klimatyści chcą rozwiązać jest wyimaginowany czy też nie.

Ekologizm a klimatyzm

W jaki sposób należy rozróżniać pojęcia ekologizmu i klimatyzmu? Zacznijmy od ekologizmu. Jest to ideologia post-humanistyczna, oparta na zmodyfikowanym marksistowskim schemacie walki klas, który w jej przypadku przyjmuje postać walki człowieka z naturą (określenie walki gatunków nie byłoby w tym miejscu adekwatne, choć istnieją pewne radykalne odłamy ekologizmu, które także i taką optykę przyjmują – m.in. pojęcie gatunkizmu/dyskryminacji gatunkowej autorstwa Richarda D. Rydera, rozpropagowane przez Petera Singera). Aby wprowadzić w życie komunistyczną utopię w zgodności z teoretycznymi założeniami marksistowskimi, należało doprowadzić do unicestwienia kapitalistycznej burżuazji (wyzyskiwaczy), aby cała władza i kontrola nad środkami produkcji trafiły w ręce proletariatu (wyzyskiwanych).

Ekologizm idzie pod tym względem jeszcze dalej, gdyż wykracza poza podział na „dobrych” i „złych”. Tutaj w roli wyzyskiwanego stawiana jest planeta (czy też „Matka Ziemia”), a wyzyskującym jest nie tylko jedna, konkretna grupa ludzi, lecz cała ludzkość. Stąd też popularność w anglosaskich kręgach klimatystycznych tezy, jakoby ludzkość była nowotworem na Ziemi (tezę taką stawia m.in. Warren Hern w książce Homo Ecophagus, swoją drogą najbardziej znany jako „lekarz” z „wybitnych osiągnięć” w dokonywaniu tzw. „późnych” aborcji).

Traktujemy więc ekologizm jako ideologię, a nie – jak jest to ogólnie przyjęte – „nurt” filozoficzny, ponieważ ekologizm to całościowa wizja tego w jaki sposób powinny być kształtowane stosunki polityczne, ekonomiczne i społeczne. Czynimy to, gdyż uważamy za całkowicie chybioną terminologię narzuconą przez samych ekologistów, którzy swoją ideologię określają całkowicie niepraktycznym i nietypowym w kontekście terminologii ideologicznych określeniem „zielonej polityki” czy też „ekopolityki”. Poza wspomnianą całkowitą niepraktycznością tych pojęć, mają one ze względu na swoją specyfikę zbyt zawężający – i co za tym idzie mylący – charakter. Zasadniczym błędem wielu ludzi nie znających historii agendy ekologicznej na szczeblu międzynarodowym jest postrzeganie ekologizmu jako nurtu troszczącego się jedynie o stan środowiska, podczas gdy od samego początku swojego istnienia ruchy „zielone” posiadały spójną, skrajnie lewicową agendę w kwestiach światopoglądowych, wykraczających bardzo daleko poza obszar ekologii (więcej na ten temat w Części II).

Zgodnie z założeniami ekologizmu, polityczno-ekonomiczne przekształcenie świata powinno wykreować nowy ład, w którym wszystkie działania organizacji politycznych na szczeblu państwowym i ponadnarodowym, a co za tym idzie działania społeczeństw i narodów, powinny zostać podporządkowane celowi wyższemu – tj. dobrostanowi planety. Jedyną drogą realizacji tej utopijnej wizji świata jest regulacja życia ludzkiego poprzez niekończące się zakazy i nakazy ustanawiane na szczeblu centralnym, najlepiej ponadnarodowym (wątek powiązań agendy klimatystycznej z globalistyczną poruszaliśmy już wielokrotnie w innych tekstach).

W związku z powyższym, w ekologistycznym (nie mylić ze słowem „ekologicznym” odnoszącym się do ekologii sensu stricto) ładzie światowym nie może być przestrzeni na wolność jednostki oraz jej wolność ekonomiczną, gdyż wolność z punktu widzenia ekologistycznego stanowi zagrożenie samowolnymi działaniami ludzkimi, które potencjalnie mogą okazać się szkodliwe dla środowiska, a – co stanowi klucz do zrozumienia prawdziwego oblicza ekologizmu – interes jednostki, rodziny, społeczeństwa, narodu i państwa ma stać się interesem podrzędnym względem tzw. interesu klimatu/planety.

Klimatyzm to z kolei współczesna, agresywna odmiana ekologizmu. Klimatyzm bowiem odrzuca ewolucyjne podejście do działań na rzecz ochrony środowiska, charakteryzujące się dokonywaniem stopniowych zmian na poziomie ustrojowym, społecznym i ekonomicznym poprzez wykorzystanie narzędzi prawnych i administracyjnych, na rzecz rewolucyjnej i natychmiastowej reorganizacji światowej polityki, która ma zostać podporządkowana tylko i wyłącznie zapobieganiu zmianom klimatycznym.

Między ekologizmem a klimatyzem występuje więc mniej więcej ta sama zależność, co między wirusem HIV a AIDS. O ile można uznać, że ekologizm w minimalnym stopniu liczy się z kosztami transformacji, w jego klimatystycznej odmianie musi się ona odbyć natychmiast, bez względu na koszt i bez względu na konsekwencje, które ponieść musi niczego niepodejrzewający, przeciętny człowiek.

Całkowite i natychmiastowe poświęcenie interesów jednostek, społeczeństw i państw jest warunkiem sine qua non dla zaprowadzenia nowego „zielonego ładu”. Są to bowiem zdaniem klimatystów interesy jednoznacznie sprzeczne. Człowiek w ideologii klimatystycznej jest bezwzględnym wyzyskiwaczem, który eksploatuje zasoby naturalne, doprowadzając do „ekobójstwa”, tudzież „planetobójstwa” i całego szeregu innych „przestępstw/grzechów ekologicznych”. Państwo i prawo mają więc przestać służyć społeczeństwu, a zacząć służyć w pierwszej kolejności planecie. Stąd też wszystkie wprowadzane w systemach prawnych regulacje muszą uwzględniać dobrostan nie człowieka, lecz planety.

Jeżeli rozumie się ten fundament, na którym klimatyzm jest oparty, to bardzo łatwo zrozumieć także działania instytucji ponadnarodowych, takich jak ONZ czy Unia Europejska. Instytucje te, które bez jakiegokolwiek oporu ulegają naciskom klimatycznego lobby, a ponadto wykorzystują ekologizm-klimatyzm jako narzędzie do realizacji agendy globalistycznej, wprowadzają w życie rozwiązania skrajnie antyobywatelskie, które hamują jakiekolwiek możliwości rozwoju gospodarczego obszaru europejskiego. To właśnie Zachód jako obszar tradycyjnie najlepiej uprzemysłowiony pada dzisiaj łupem klimatystycznego lobby, w odróżnieniu od innych obszarów świata, gdzie ciągle postępuje – jak np. w przypadku Indii – proces dynamicznej industrializacji.

Kolejnym skutkiem klimatyzmu będzie więc nieuchronny spadek konkurencyjności gospodarek państw europejskich. Realizacja polityki klimatycznej UE jest de facto ekonomicznym samobójstwem Europy. Ze względu na znaczący wzrost cen prądu, gazu, ropy i innych surowców, a co za tym idzie zwykłych towarów – co, jak podkreślam, jest NIEUNIKNIONE w przypadku realizacji eko-agendy Unii Europejskiej – znacząco wzrosną koszty produkcji na całym europejskim obszarze gospodarczym. Procesy te uderzą przede wszystkim w portfel przeciętnego człowieka, bo to właśnie przeciętny podatnik będzie tym, który poniesie koszty wprowadzenia tej ideologii w życie, odprowadzając niezliczoną ilość „podatków” przy zakupie paliwa, sprzętu RTV/AGD czy zwyczajnej żywności.

Rynek europejski straci więc całkowicie swoją konkurencyjność i nie będzie w stanie w żaden sposób rywalizować z ciągle dynamicznie rozwijającym się rynkiem azjatyckim, co z kolei spowoduje znaczące obniżenie się standardów życia Europejczyków i nieustannie narastające obciążenia podatkowe, konieczne dla realizacji ideologicznej agendy instytucji ponadnarodowych. Takie są i muszą być ostateczne konsekwencje forsowania tej agendy, a pierwsze jej owoce odczuwamy już dziś i odczuwać będziemy tym bardziej w momencie, w którym odmrożone zostaną ceny prądu.

Pozostaje więc zasadnicze pytanie, na które rzeczywistej odpowiedzi wielu ludzi nie jest w stanie zaakceptować. Po co przeprowadzać tego typu rewolucję przemysłową na obszarze świata odpowiedzialnym za mniej niż 15% globalnej emisji gazów cieplarnianych, która spowoduje obniżenie standardów życia i zubożenie kolejnych pokoleń Europejczyków, podczas gdy jednocześnie na przestrzeni ostatnich kilku dekad lawinowo wzrasta poziom zanieczyszczeń i emisji w państwach takich jak Indie czy Bangladesz, które razem wzięte posiadają przecież populację kilkukrotnie większą niż cała Europa?

Odpowiedź jest bolesna, ale bardzo prosta. Unijne elity nie reprezentują unijnych społeczeństw, lecz interesy światowej finansjery i wielkich globalnych korporacji.

Cała transformacja energetyczna wiąże się z kolosalnymi kosztami dla najbardziej przemysłowo zaawansowanej części świata. Już teraz kreuje ona w sposób sztuczny konieczność natychmiastowego zaciągania przez państwa wielomiliardowych pożyczek, które w innych okolicznościach nie byłyby potrzebne. Transformacja energetyczna stanowi więc dla systemu bankowego istne eldorado. Jakie z kolei interesy mają w tym wszystkim wielkie korporacje, które od lat zaangażowane są w promocję eko-agendy? Jedną z konsekwencji przeprowadzania transformacji oraz wprowadzania opresyjnego, biurokratycznego reżimu nakazów i zakazów będzie stopniowe wyparcie z rynku małych i średnich przedsiębiorstw, które nie będą w stanie spełniać narzuconych, niekończących się „norm” (proces ten w naszym kraju de facto ma miejsce i bez tego) oraz uiszczać wszelkiego rodzaju „opłat klimatycznych”. W ten sposób wielkie korporacje pozbędą się na szczeblach lokalnych jakiejkolwiek konkurencji i wzmocnią swoją monopolistyczną pozycję.

O co walczą rolnicy?

Aktualnie w całej Europie mają miejsce masowe protesty rolników. Wielu ludzi ulegających propagandzie mainstreamu nie rozumie, że rolnicy nie protestują dlatego, że im „źle” lub, że „za mało mają”. Rolnicy protestują, gdyż nakazuje im to instynkt samozachowawczy. Kontynuacja realizacji eko-agendy Unii Europejskiej powoduje, że proces, który opisałem powyżej w kontekście zwalczania lokalnej konkurencji przez wielkie globalne korporacje, staje się zagrożeniem także dla indywidualnych rolników. Protest przeciwko tzw. zielonemu ładowi, to tak naprawdę protest przeciwko klimatystycznemu dyktatowi. Działania organizacji ponadnarodowych takich jak w naszym przypadku UE, ale na wyższym szczeblu także ONZ, zmierzają do drastycznego ograniczenia roli indywidualnego rolnika. Dlaczego?

Jest to ściśle związane z eko-klimatystycznym tokiem myślenia, o którym już wcześniej wspominałem. Realizacja klimatycznego dyktatu wymaga całkowitego zdeptania wolności ekonomicznej jednostki, gdyż wszelka samowola stanowi przeszkodę na drodze do „zeroemisyjnego” świata (w miejscu tym odsyłam do książki Billa Gatesa, wybitnego „znawcy” spraw klimatycznych, który opisuje realizację programu zeroemisyjności jako niezaprzeczalną i nieodwracalną konieczność – identyczną narrację przedstawia przewodnicząca KE Ursula von der Leyen i eurokraci wysokiego szczebla). Zarówno Agenda 2030 na rzecz zrównoważonego rozwoju, jak i Europejski Zielony Ład – dwa projekty fundamentalne jeśli chodzi o długofalową strategię działania instytucji ponadnarodowych, zakładają daleko idącą rewolucję w rolnictwie. Co oczywiste, wiąże się ona z centralizacją, gdyż z punktu widzenia gremiów globalistyczno-ekologistycznych, tylko centralne zarządzanie może być efektywne w walce ze zmianami klimatu (stąd powtarzane jak mantra hasło – globalne rozwiązania dla globalnych problemów).

Tradycyjne rolnictwo oparte na małej lub średniej wielkości gospodarstwach rolnych stanowi więc przeszkodę na drodze do zaprowadzenia tych rewolucyjnych przemian. Mamy więc w gruncie rzeczy do czynienia z tendencją do kolektywizacji wsi.

Rolnicy nie są zresztą pierwszymi ofiarami klimatystycznego fanatyzmu. Wspomnijmy chociażby o losie górników. Likwidacja przemysłu górniczego z punktu widzenia państwa czy gospodarki nie ma żadnych realnych i sensownych podstaw. Wręcz przeciwnie – w przypadku naszego państwa, w naszym interesie byłaby maksymalna eksploatacja zasobów węgla, którymi dysponujemy. Jedynymi podstawami likwidacji przemysłu górniczego są podstawy ideologiczne.

Dzisiaj mówimy o rolnikach, natomiast logiczną konsekwencją postępowania dyktatu klimatystycznego będzie stopniowe ograniczanie działalności gospodarczej także innych grup zawodowych, gdyż w dyktacie klimatystycznym wystarczy jedynie decyzja odpowiednich urzędników na szczeblu unijnym (zapewne pod wpływem określonych lobby), że dany obszar gospodarki jest z punktu widzenia klimatu szkodliwy, a wówczas zostaną podjęte działania dążące do marginalizacji lub nawet całkowitej likwidacji danej gałęzi gospodarki.

Protesty rolników mają charakter daleko wykraczający poza obszar samego rolnictwa. Protesty te są buntem zwykłych ludzi przeciwko dyktatowi antyludzkiej ideologii.

I jedno jest w tej sytuacji pewne – każdy kompromis z klimatystycznymi fanatykami z Komisji Europejskiej oznacza porażkę. UE nie zrezygnuje bowiem z dalszego forsowania eko-agendy, która została rozpisana na dekady. Agendę tą rozpisano przecież nie po to, by rezygnować z niej lub wycofywać się choćby na krok, tym bardziej ze względu na bunt ludzi, których – tak zresztą jak i nas wszystkich – eurokraci mają głęboko… – sami Państwo wiedzą gdzie.

_______________

Od ekologizmu do klimatyzmu, Dominik Liszkowski, 21 lutego 2024

−∗−

Warto porównać:

Albo totalitarny „zielony ład” albo odetniemy was od kasy!
Adolf Hitler chciał zjednoczyć Stary Kontynent pod „socjalistycznym przywództwem narodu niemieckiego”. Jego plan do złudzenia przypomina założenia, które legły u podstaw Unii Europejskiej. „Własność prywatna ma być zniesiona lub rozszerzona” […]

_______________

Są już pieniądze na likwidację polskiego rolnictwa!
Popularny showman, Donald Tusk, doganiający ostatnio Jarosława Kaczyńskiego w liczbie strzelonych goli do pustej polskiej bramki, ogłosił na platformie X wielki sukces. Mamy praworządność. Mamy 600 miliardów. Przed nami kolejny […]

_______________

GROWID czyli kiedy rolnik staje się salową
Losy polskich gospodarstw rolnych zostały już przesądzone. Mają być zamienione na gospodarstwa opiekuńcze. Cały projekt kryje się pod nazwą GROWID. Był wdrażany od 2019 roku. W 2023, rok temu, ogłoszono […]

_______________

Czy strajki rolników w Polsce to nasz wspólny interes? – Leszek Żebrowski
Czy strajki rolników w Polsce to jest sprawa jednej grupy społecznej? Jednej warstwy? Czy to jest sprawa ogólnonarodowa? Czy to jest nasz wspólny interes? A pamiętajmy o tym, że to […]

−∗−

Myśliwi i polowanie, po co to komu? Niech rządzi ideolo-ekolo!!

Myśliwi i polowanie, po co to komu? Niech rządzi ideolo-ekolo!!

29/02/2024 ad-arma

Poprzedni tydzień w dużym stopniu upłynął pod znakiem protestów rolniczych. Mniejszy rozgłos uzyskał fakt, że do rolników dołączyli się myśliwi. Ministerstwo Klimatu i Środowiska zapowiedziało bowiem szereg ograniczeń w prowadzeniu gospodarki łowieckiej.

Ministerstwo nie ukrywa, że za propozycjami uderzającymi w łowiectwo w Polsce stoi zrzeszenie organizacji deklaratywnie ekologicznych – „Niech Żyją”. Nie jest to żadne grono eksperckie, tylko zideologizowana struktura, stosująca argumentację bazującą na antropomorfizacji zwierząt i emocjonalnym przekazie. Dlaczego powinno nas to obchodzić? Ponieważ jeśli myśliwym, pod wpływem zideologizowanych NGOsów, będzie się dało ograniczyć ich pasję, to czemu miałoby się nie dać tego zrobić względem reszty społeczeństwa? Czy to pod  dyktatem ideologii uzasadnianych ekologią – co zresztą już się dzieje w zakresie energetyki czy motoryzacji – czy w innym. Ideologia nie poprzestanie na ataku na myśliwych.

Warto zrozumieć, że przeciwnik żeruje na różnicach pomiędzy środowiskami by atakować je pojedynczo. Jeśli padnie łowiectwo w dzisiejszej „niedoskonałej” formie to nie ma nadziei dla strzelectwa sportowego, kolekcjonerstwa czy jakiejkolwiek formy kontaktu z bronią. Przymusowa zamiana schabowego na liść sałaty może okazać się jednym z mniejszych problemów.

            Jedną z propozycji jest utworzenie ogólnodostępnej ewidencji polowań. Oficjalnie pod pretekstem bezpieczeństwa, realnie jako pomoc „aktywistom” w blokowaniu polowań, dodatkowo oczywistym jest danie przestępcom narzędzia ułatwiającego napad na myśliwego w celu kradzieży broni. Łamie to prawo do prywatności i zmusza do upubliczniania legalnych aktywności. Nie potrzeba bujnej wyobraźni, aby wyobrazić sobie, że – na przykład pod pretekstem walki z mową nienawiści czy bezpieczeństwa dzieci – powstaną podobne jawne ewidencje w zakresie aktywności religijnych, politycznych, wydawniczych czy edukacyjnych. Każda rejestracja jest wrogiem wolności i tak jak dzięki niej wiadomo komu można skonfiskować broń, tak być może, w innych przypadkach, będzie wiadomo komu dać pałą – trzymaną przez państwowego urzędnika lub „niezależnego” aktywistę –  po głowie.

            Postulat zakazania lub ograniczenia stosowania sprzętu nokto- i termowizyjnego nie jest niczym więcej jak zwykłą próbą utrudnienia życia myśliwym. Te zdobycze techniki zapewniają bezpieczeństwo osób postronnych i pomagają w wybraniu osobnika, który najlepiej spełnia kryteria odstrzału. Z pozoru są to zalety, które organizacje pro-zwierzęce powinny cenić, tak jednak nie jest. Warto przyjrzeć się mechanizmowi tego działania, to jest zakazywania środków do osiągnięcia jakiegoś celu, bez delegalizacji tego celu jako takiego.

W przełożeniu na ogół społeczeństwa może to oznaczać: prawo do edukacji ale z wyłączeniem wybranych zagadnień historycznych, prawo do przemieszczania się z wyłączeniem niektórych środków transportu, prawo do wypowiedzi z wyłączeniem niektórych tematów itd. O prawie do obrony pod warunkiem używania przedmiotu nie twardszego niż dmuchany balon nie wspominając.

            Postulat cyklicznych badań lekarskich i psychologicznych nie ma żadnych podstaw w praktyce poza podniesieniem poprzeczki kosztów czasu (administracja) i pieniędzy. Ministerstwo Klimatu i Środowiska, dodatkowo wskazało, że cykliczne badania mają dotyczyć wszystkich posiadaczy broni.

Od czasów popularności grypopodobnej choroby wiadomo natomiast, że dyktatura uzasadniana procedurami medycznymi jest jak najbardziej realna, a badania związane z posiadaniem broni to tylko jedna z jej odmian. Co zawsze warto podkreślić, stan zdrowia nie może być przyczyną zakazu obrony życia, a skuteczna obrona wymaga odpowiednich narzędzi.

            Od 2018 roku istnieje w Polsce zakaz, nawet w roli obserwatora, udziału dzieci w polowaniach. Jest to kuriozum nieznane w żadnym innym kraju! Przekazywanie łowieckiej pasji i myśliwskich umiejętności z ojca na syna, było przez lata elementem wychowania i wpajania pozytywnych wartości, kształtujących moralne postawy, szczególnie młodych mężczyzn. Propozycje wrogów łowiectwa idą w kierunku podniesienia wieku myśliwskiej inicjacji z 18 na 21 lat.

Sprawa wydaje się jeszcze bardziej absurdalna, bo w tym samym czasie, ci sami ludzie nie szczędzą wysiłków w promowaniu zażywania przez nastolatki t.zw. pigułki „dzień po”; oczywiście bez wiedzy rodziców. Niszczenie władzy rodzicielskiej i suwerenności rodzin to proces, który trwa i stale przyspiesza.

            Jak staraliśmy się wykazać powyżej, myśliwi mogą stanowić element ostrzegawczy wprowadzania zmian niekorzystnych dla ogółu. Władze podpierające się medialną manipulacją, czują się dość pewnie we wprowadzaniu szykan i ograniczeń względem tej grupy obywateli. Nie musimy myśliwych lubić, nie musimy podzielać ich pasji, ale we własnym interesie powinniśmy ich bronić. Zastępując nazwę naszego kraju łowiectwem, trafna wydaje się Parafraza słów, które o Polsce wypowiedział G.K. Chesterton: „Doszedłem mianowicie do niezawodnego wniosku, że nieprzyjaciele łowiectwa są prawie zawsze nieprzyjaciółmi wielkoduszności i męstwa. Ilekroć zdarzało mi się spotkać osobnika o niewolniczej duszy, uprawiającego lichwę i kult terroru, grzęznącego przy tym w bagnie materialistycznej polityki, tylekroć odkrywałem w tym osobniku, obok powyższych właściwości, namiętną nienawiść do łowiectwa. Nauczyłem się oceniać ją na podstawie tych nienawistnych sądów – i metoda okazała się niezawodną.”

Zielone oszustwo ekologistów. Zarządzanie strachem to jedna z najstarszych i najskuteczniejszych metod inżynierii społecznej.

Szaleństwo, religia czy zaplanowane działanie? Zielone oszustwo ekologistów

Tomasz D. Kolanek pch24.pl/szalenstwo 13 lutego 2024

(PCh24TV)

Zarządzanie strachem to jedna z najstarszych i najskuteczniejszych metod inżynierii społecznej. Jej zastosowanie obserwowaliśmy podczas tak zwanej pandemii koronawirusa. Dostrzegamy je również obecnie, w związku z histerią klimatyczną serwowaną nam przez władze samorządowe, krajowe, europejskie i światowe. Krótko mówiąc: jeśli nic nie zrobimy, to wszyscy zginiemy. O ile jednak zagłębimy się w prawdziwe cele eko-rewolucji, to przekonamy się, że nie o klimat tutaj chodzi, tylko o budowę ogólnoświatowego neo-komunizmu.

Diabeł tkwi w szczegółach

3 stycznia 2019 roku członkiem Izby Reprezentantów Stanów Zjednoczonych została przedstawicielka Partii Demokratycznej Alexandria Ocasio-Cortez. Określa się ona mianem „socjalistycznej demokratki”, należy do Demokratycznych Socjalistów Ameryki (DSA).

Czym jest DSA? Jak wyjaśnia magazyn „Vox”, organizacja ta „pragnie obalenia kapitalizmu na rzecz gospodarki kierowanej przez robotników”.

„W praktyce oznacza to, że DSA pragnie skolektywizować wiele przedsiębiorstw, których produkty postrzegane jako artykuły pierwszej potrzeby. Według nich [DSA], nie powinny one pozostawać w rękach chcących na nich zarobić”, dodaje „Vox”. Ponadto ugrupowanie to chce „zmusić prywatnych przedsiębiorców by przekazali kontrolę nad nimi pracownikom w największym możliwym zakresie”, a także twierdzi, że „obalenie kapitalizmu musi łączyć się z likwidacją systemów hierarchicznych, znajdujących się poza sferą rynkową”.

W rezultacie DSA wspiera ruch Black Lives Matter, działania na rzecz LGBT oraz inicjatywy mające oficjalnie służyć ochronie środowiska. Wszystko to jest częścią dużo szerszego „programu antykapitalistycznego”, czyli de facto nową rewolucją komunistyczną.

Wywołana wyżej Ocasio-Cortez jest jedną z „twarzy” Nowego Zielonego Ładu w USA. Pod płaszczykiem transformacji energetycznej i walki o naszą przyszłość poprzez instalowanie „zielonych technologii” tak naprawdę ma on na celu zniszczenie kapitalizmu, własności, wolności, dobrobytu. Podobnie rzecz ma się w Europie, gdzie eurokraci próbują zainstalować klimatyczny pakiet Fit for 55.

W ocenie prof. Wojciecha Polaka, autora eseju „Ekologizm jako substytut religii”, prawdziwym celem Fit for 55 nie jest troska o klimat, tylko unicestwienie klasy średniej.

Lansowany przez Brukselę program „Fit for 55” poprzez ograniczanie i opodatkowanie wszelkich rodzajów działalności człowieka do 2055 roku po to, aby Europa stała się „zeroemisyjna”, może doprowadzić do kompletnego upadku gospodarczego kontynentu – podkreśla naukowiec w rozmowie z portalem PCh24.pl. – Chiny, które emitują więcej CO2, mają w nosie tego typu ograniczenia i robią co chcą. Podobnie sytuacja wygląda w państwach określanych jako światowe „tygrysy”, w krajach szybko rozwijających się jak Indie, Argentyna, Malezja etc. One też nic nie robią sobie z eko-ograniczeń – dodaje profesor Polak.

Według diagnozy naszego rozmówcy, „mędrcy z Brukseli” najwidoczniej doszli do wniosku, że niemożliwe jest utrzymanie poziomu zamożności społeczeństw, zwłaszcza tzw. starej Unii, gdzie dominuje klasa średnia, czyli Niemiec, Francji, Belgii, Holandii i kilku innych. – Biurokraci doszli do wniosku, że skoro oni płacą sobie gigantyczne pensje i rządzą, to będą w tej 1-procentowej mniejszości, która poprzez zarządzanie będzie miała rozmaite przywileje. To oni będą mogli jeździć samochodami, mieszkać w dużych domach, jeść mięso, latać samolotami, a 99 procent społeczeństwa poprzez podatki ekologiczne zostanie sprowadzone do stanu biedy, pauperyzacji i mocnego ograniczenia konsumpcji. Skoro nie może być klasy średniej, to trzeba stworzyć klasę ubogą, a wszystko okrasić hasłem równości i zrównoważonego rozwoju – wskazuje autor eseju.

W konsekwencji przeciętny mieszkaniec Europy – co dzisiaj wciąż trudno nam sobie wyobrazić, a co przewiduje m.in. autor wspomnianego tu tekstu – nie będzie mógł jeździć autem spalinowym. A ponieważ samochody elektryczne nie pozwalają na dalsze wyprawy, więc nakaz poruszania się nimi uniemożliwi ludziom podróżowanie na dalsze odległości właśnie samochodem. – Później zakaże się samochodów elektrycznych, ludzie w ogóle mają przestać jeździć samochodami i zostaną zmuszeni do podróżowania pociągami, a w mieście będą się poruszać komunikacją miejską, rowerami bądź na hulajnogach, oczywiście elektrycznych. W międzyczasie zostaną stworzone dzielnice 15-minutowe, z których nie za bardzo będzie można wychodzić poza pewnymi wyjątkami. Będziemy mieli więc powrót do czasów feudalizmu, kiedy człowiek był przywiązany do swojej ziemi… Taka dzielnica czy miasto 15-minutowe sprawią, że człowiek zrezygnuje z jeżdżenia pociągami, bo będzie musiał siedzieć na miejscu, nie mówiąc już o lataniu samolotem, które będzie całkowicie zabronione. Podatki od CO2 spowodują, że mieszkania będą miały średnio 30 metrów kwadratowych powierzchni, więc ludzie będą musieli siedzieć w ciasnocie. Zakaże się jedzenia mięsa i posiadania dzieci, żeby „ratować klimat” itd. Krótko mówiąc: społeczeństwo ulegnie pauperyzacji. Oczywiście, żeby ludzie się nadmiernie nie buntowali, to będzie się dzieciom od najmłodszych lat wmawiać puste slogany o ekologii, o ratowaniu „Matki-Ziemi”, o tym że ograniczenia są niezbędne, żeby uratować świat przed katastrofą klimatyczną – podsumowuje nasz rozmówca.

Zielona „sprawiedliwość”

Eurokraci, w przeciwieństwie do amerykańskich demokratycznych socjalistów, próbują jeszcze zachowywać jakieś ekologiczne pozory. Alexandria Ocasio-Cortez i jej partyjni towarzysze już tego nie robią, o czym przekonaliśmy się 7 lutego 2019 roku, podczas oficjalnej prezentacji „Zielonego Nowego Ładu” w USA.

Jak napisał Marc Morano w książce „Zielone oszustwo” – pozycji, która na polskim rynku ukazała się nakładem wydawnictwa Wektory, celami ogłoszonymi przez Ocasio-Cortez były: redukcja emisji gazów cieplarnianych o 40 do 60 procent poziomu z roku 2010 do roku 2030 i osiągnięcie zerowego poziomu netto emisji na świecie do roku 2050. „Te redukcje miały powstrzymać wzrost temperatur na świecie o półtora stopnia Celsjusza ponad poziom sprzed rewolucji przemysłowej”, podkreśla autor.

„109. Rezolucja kongresowa wymieniała odpowiednią opiekę zdrowotną, warunki mieszkaniowe, komunikację i edukację jako główne założenia Zielonego Nowego Ładu, który miał również zająć się kwestią stagnacji płac, mobilności społeczno-ekonomicznej, rozbieżności w wynagrodzeniu mężczyzn i kobiet, dochodu wystarczającego na utrzymanie rodziny, zwolnień lekarskich, płatnych urlopów i wielu innych spraw niezwiązanych z klimatem”, czytamy w „Zielonym oszustwie”.

To jednak nie wszystko. Rezolucja wzywa bowiem również do „zbudowania bardziej zrównoważonego systemu produkcji żywności, który zapewni powszechny dostęp do zdrowego jedzenia” i przeciwdziałania „systemowym niesprawiedliwościom natury rasowej, społecznej, ekologicznej i ekonomicznej”.

To nieuniknione, że skorzystamy z przejścia na całkowicie odnawialną energię jako środka do wprowadzenia ekonomicznej, społecznej i rasowej sprawiedliwości w Stanach Zjednoczonych Ameryki – tłumaczyła Ocasio-Cortez.

Głupota czy agentura?

Morano w swej publikacji zacytował fragmenty najczęściej zadawanych pytań i odpowiedzi [FAQ] dotyczących Zielonego Nowego Ładu. Jedna z kwestii dotyczyła emisji metanu przez bydło: „Jako cel na następne 10 lat postawiliśmy sobie osiągnięcie zerowego poziomu netto, a nie absolutny brak emisji gazów cieplarnianych, ponieważ nie jesteśmy pewni, czy uda nam się tak szybko wyeliminować pierdzące krowy i samoloty”, ironizował.

O „przełomowych pomysłach” związanych z walką z gazami produkowanymi przez zwierzęta hodowlane pisała na łamach tygodnika „SIECI” Aleksandra Rybińska. Jednym ze sposobów mają być przygotowane przez brytyjski start-up „maski dla krów”. Ich zadaniem będzie wyłapywanie krowich beknięć, co pozwolić ma zmniejszyć o 60 procent emisję poprzez pyski tych zwierząt.

Nasza technologia wykrywa, wychwytuje i utlenia metan wydychany przez zwierzęta – powiedział portalowi Wired Francisco Norris – jeden z twórców masek. Jak przekonywał „krowy dobrze je tolerują”.

Kolejną „innowację” zaproponował jeden kanadyjskich hodowców bydła. Wiosną przyszłego roku nie będzie on już posiadaczem zwyczajnych zwierząt, lecz „krów przyjaznych klimatowi”. Te będą podobno „mniej bekać”, a co za tym idzie – wydalać mniej metanu. Warto zwrócić uwagę, że „krowy przyjazne klimatowi” to efekt – bo chyba tak to trzeba nazwać – wielu lat przeprowadzania eksperymentów weterynaryjnych i genetycznych.

Kolejny pomysł na walkę z globalnym ociepleniem to tzw. inhibitory metanu, czyli dodatki do pasz, które podobno redukują częstotliwość bekania krów. Jeszcze inny to „zapłodnienie in vitro” bądź zmiana sposobu żywienia bydła. Jednym z najbardziej zaangażowanych w ostatnią „innowację” jest Bill Gates, który zainwestował w australijski start-up Rumin8 pracujący nad suplementem diety z czerwonych wodorostów aby zatrzymywać tworzenie się gazów w żołądkach mlekodajnych zwierząt.

Nie można zapomnieć również o ulubionej metodzie walki z globalnym ociepleniem, czyli… nakładaniu podatków.

Aleksandra Rybińska kpi, że skoro opodatkowano już prawie wszystko, to może najwyższy czas opodatkować krowi mocz? Zawiera on bowiem podtlenek azotu – substancję, według klimatystów, niszczącą klimat.

„Można więc zapytać: ciekawe, czy ktoś już wziął się za opracowanie metody redukcji dwutlenku azotu w krowim moczu? Ano, jak najbardziej. Krowy wydalają duże ilości moczu w ciągu dnia, często nawet 10 litrów. W 2021 roku niemiecki zespół badaczy przeszkolił grupę 16 cieląt w korzystaniu z wyściełanej darnią i ogrodzonej kabiny łazienkowej. To umożliwiło skupienie wszystkich produktów odpadowych w jednym miejscu, zapobiegając przedostawaniu się ich do systemów wodnych i minimalizując udział w emisji gazów cieplarnianych – chwalili się naukowcy. Oto jest przyszłość: nauczone czystości niskoemisyjne krowy z maskach. Wszystko po to, by zapobiec klimatycznej katastrofie, która może nie nadejdzie”, podsumowała Aleksandra Rybińska.

Podobne kpiny pojawiły się w USA. W odpowiedzi Ocasio-Cortez nie odpowiedziała żadnymi rzeczowymi argumentami, badaniami etc., tylko w emocjonalnym uniesieniu stwierdziła: – Musimy przyjrzeć się masowej hodowli zwierząt i kropka. To, co tam się dzieje, to szaleństwo. Następnie dodała: – Może nie powinniśmy jeść hamburgerów na śniadanie, lunch i obiad. Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy.

„Pierdzące krowy” to dopiero początek. Dalej jest tylko „lepiej”.

Na stronie FAQ czytamy: „Uważamy, że możemy zwiększyć produkcję urządzeń do generowania energii ze źródeł odnawialnych i ilość produkowanej energii, zmodernizować każdy budynek w Ameryce, zbudować integralną sieć energetyczną, zrestrukturyzować transport i rolnictwo, posadzić mnóstwo drzew i odbudować nasz ekosystem, by uzyskać poziom zerowy emisji gazów cieplarnianych”. Co ciekawe, autorzy zapewniają również „zabezpieczenie ekonomiczne dla wszystkich, którzy nie mogą, albo nie chcą pracować”.

Nowy totalitaryzm

Najlepszym podsumowaniem wyżej wymienionych pomysłów są słowa Jamiego Sprya, autora sceptycznego bloga Climatism:

„Głównym celem wartego 2 biliony dolarów biznesu kryzysu klimatycznego zawsze była scentralizowana kontrola ludzi i zlikwidowanie rynku, czyli kapitalistycznych ekscesów. (…) Reglamentacja energii i kontrola dwutlenku węgla (produktu ubocznego taniej i obficie występującej energii węglowodorowej) to podstawa maltuzjanistycznej i mizantropicznej polityki socjalistycznej lewicy mającej na celu odpowiednio deindustrializację i wyludnienie. Ideologia totalitarna egzekwowana przez dokuczliwe kontrole emisji pod płaszczykiem ratowania planety”.

Ciąg dalszy nastąpi…

Tomasz D. Kolanek

Rekord zapotrzebowania na energię elektryczną pobity. Gaz blisko pobicia swojego

Rekord zapotrzebowania na energię elektryczną pobity. Gaz blisko pobicia swojego

Nad ranem 9 stycznia pobity został rekord zapotrzebowania na energie elektryczną w Polsce. Ostatni rekord tego typu został pobity w lutym 2021 roku.

2024/01/09 polonl/rekord-zapotrzebowania-na-energie-elektryczna-pobity

Zapotrzebowanie na energie elektryczną fot. PSE

Zapotrzebowanie na energie elektryczną fot. PSE

Share on FacebookShare on Twitter

Zapotrzebowanie na prąd i gaz wysokie przez mrozy

Zgodnie z danymi PSE z godz. 9:31 zapotrzebowanie w Krajowym Systemie Elektroenergetycznym wyniosło 28.402 MW (ponad 28,4 GW). Poprzedni rekord z lutego 2021 roku wynosił 27.617 MW (27,6 GW). Tak duże zapotrzebowanie wynika z silnych mrozów, które wzmagają konieczność dogrzewania domów i mieszkań. W przypadku pomp ciepła zwiększa się wykorzystanie grzałek elektrycznych do ogrzewania.

Szczegóły zapotrzebowania i jego pokrycia można zobaczyć na poniższej grafice.

Zapotrzebowanie na energie przewyższa generację energii w polskich elektrowniach – do zbilansowania systemu konieczny jest import ponad 1 GW energii z zagranicy. Podstawę systemu tworzą elektrownie cieplne (węglowe, gazowe, kogeneracja). Warto zwrócić uwagę na OZE. Tych w systemie zainstalowanych jest ponad 27 GW, mimo to ich moc wytwarzania z rana nie przekracza łącznie 3,5GW.

Ze względu na mroźne temperatury odnotowaliśmy również wysokie zużycie gazu ziemnego. Według analizy Tomasza Włodka ciągu doby gazowej zużyliśmy 84 mln m sześc. gazu. To jedynie cztery miliony metrów sześc. mniej niż w rekordowym 18 stycznia 2021 roku.

Według prognoz siarczyste mrozy mają odpuścić w ciągu najbliższych kilkunastu godzin, jednak szczyt zapotrzebowania na energie elektryczną w Polsce może zostać osiągnięty koło południa.

Papiestwo eko-maoistyczne: Aktywistki “Extinction Rebellion” przerywają Mszę, by zacytować Bergoglia. Arcybiskup “ma wielki szacunek”…

Papiestwo eko-maoistyczne: Aktywiści Extinction Rebellion przerywają Mszę, by zacytować Bergoglia

Date: 5 dicembre 2023 Author: Uczta Baltazara babylonianempire/papiestwo-eko-maoistyczne

Do zdarzenia doszło w niedzielę podczas mszy w katedrze w Turynie, którą odprawiał miejscowy arcybiskup. Nabożeństwo zostało przerwane przez aktywistów ekologicznych należących do Extinction Rebellion. Dwie aktywistki weszły na ambonę, aby wygłosić swoje przesłanie na temat zmian klimatycznych.

Jednak ze względu na pewien rodzaj spięcia, które stało się możliwe za sprawą dobrze obserwowalnego dryfu neo-kościoła katolickiego, jedyne, co zrobiły, to przeczytały fragmenty encykliki Laudato si’ oraz jej kontynuacji, czyli niedawnej adhortacji apostolskiej Laudate Deum. Aktywistki starały się “zwrócić uwagę wiernych na słowa papieża dotyczące kryzysu klimatycznego”. Grupa ekologiczna przerwała ceremonię kościelną po to, by odczytać słowa samego przywódcy Kościoła. Paradoks, który mógl wydarzyć się wyłącznie podczas obecnego pontyfikatu, którego szaleństwo z każdym dniem staje się coraz to bardziej niewyobrażalne.

“Mam wielki szacunek dla tych, którzy mobilizują się w obronie Stworzenia i przyjmują apele papieża Franciszka, doceniam zaangażowanie w tym sensie działaczy Extinction Rebellion, ale było mi przykro, że zdecydowali się zabrać głos w katedrze bez uprzedniej rozmowy ze mną i zapytania, czy mogą interweniować” – powiedział arcybiskup Roberto Repole. “Odpowiedziałbym, że podczas mszy często modlimy się o pokój i ochronę Stworzenia, ale celebracja Eucharystii nie jest odpowiednim momentem na publiczne przemówienia: początkowo pozwoliłem aktywistom mówić, a następnie poprosiłem ich, aby skończyli, ponieważ msza jest chwilą modlitwy i jako taka musi być szanowana, także i przede wszystkim przez tych, którzy deklarują, że chcą pracować z szacunkiem dla wszystkich”.

Reakcja arcybiskupa miasta Całunu była całkiem «gustowna»:

Zakłopotanie prałata było wyraźnie widoczne. Mimo to, następca apostołów zaczyna od pochwały tych, którzy przeszkodzili mu w odprawieniu rytuału. Jak widać na filmie, rozpoznaje słowa papieża Franciszka. A zatem, nie ma się czym denerwować…

INFO: https://www.renovatio21.com/il-papato-eco-maoista-e-qui/

Po ataku niedźwiedzia w Bieszczadach. Eko-aktywista zakłócił spokój misia, sprawdzając, czy nikt nie zakłóca spokoju.

Po ataku niedźwiedzia w Bieszczadach. Eko-aktywista zakłócił spokój, sprawdzając, czy nikt nie zakłóca spokoju.

14.11.2023 po-ataku-niedzwiedzia-ekoaktywista-zaklocal-spokoj-sprawdzajac-czy-nikt-nie-zakloca-spokoju

Niedźwiedź. Zdjęcie ilustracyjne: Pixabay

Osobą zaatakowaną przez niedźwiedzia w Bieszczadach jest ekoaktywista, który w swoim mniemaniu sprawdzał, czy leśnicy nie zakłócają spokoju zwierzęcia. Tymczasem sam zakłócił spokój niedźwiedzia i teraz z licznymi obrażeniami leży w szpitalu.

Do ataku niedźwiedzia doszło w okolicach dawnej wsi Hulskie w Bieszczadach 12 listopada. Początkowo w eter poszedł komunikat, że zaatakowany został turysta.

Akcja ratunkowa trwała trzy godziny, a uczestniczyli w niej licznie GOPR-owcy i strażacy. Ze względu na trudny teren do poszkodowanego nie można było dojechać ani quadem, ani wózkiem transportowym. Ranny mężczyzna był niesiony na rękach.

54-letni mężczyzna trafił do szpitala. – Odniósł rany szarpane i kąsane twarzoczaszki, a także ramienia oraz pleców. Został chirurgicznie zaopatrzony. Jest przytomny i w logicznym kontakcie. Rokowania są dobre – mówiła Aneta Zwarig ze szpitala w Krośnie.

Atak niedźwiedzia. To aktywiści zakłócili spokój zwierzęcia

Nowe informacje na temat incydentu z niedźwiedziem przekazało Nadleśnictwo Lutowiska. Okazało się, że spokój niedźwiedzia zakłócił aktywista, który pojawił się tam, by sprawdzić, czy spokój niedźwiedzia nie jest zakłócany. To nie jest żart.

Jak wyjaśniają leśnicy, w okolicy gawry od maja prowadzono prace hodowlane, ale nie zbliżano się do samej gawry. To jednak nie podobało się aktywistom. Słali oni różne pisma o konieczności utworzenia strefy ochronnej wokół miejsca gawrowania niedźwiedzia.

Nadleśnictwo Lutowiska prace wstrzymało wraz z końcem października. „Powieszono fotopułapkę, która miała monitorować okolicę gawry” – czytamy.

Trwała procedura tworzenia wspomnianej strefy, o czym -zdaniem leśników – aktywiści doskonale wiedzieli. Mimo to postanowili pojawić się w tym miejscu, by sprawdzić, czy leśników tam nie ma. Zapuścili się za daleko. Wtedy niedźwiedź zaatakował.

„Niestety, w niedzielny wieczór 12 listopada naruszyli spokój gawrującego zwierza, prowokując dramatyczną sytuację, której stali się uczestnikami. Podkreślam fakt, że skoro sami składali wniosek o utworzenie strefy, winni zachować reguły, jakie wynikają z tej sytuacji” – pisze Nadleśnictwo Lutowiska.

Aktywista Łukasz Synowiecki z Inicjatywy Dzikie Karpaty, który towarzyszył poszkodowanemu koledze, a więc także naruszył reguły i zakłócił spokój niedźwiedzia, portalowi nowiny24.pl przesłał oświadczenie. Można je skrócić następująco: aktywiści chcieli dobrze, ale popełnili błąd.

„Niestety, nie dochowaliśmy należytego bezpieczeństwa i stąd atak niedźwiedzia. Bogatsi o to trudne doświadczenie, prosimy jeszcze raz – potraktujmy sprawę ochrony niedźwiedzi na poważnie. Nie wchodźmy im w drogę, twórzmy strefy ochronne w miejscach ich bytowania do których nie będą wchodzić ludzie, w tym ani leśnicy ani aktywiści, edukujmy o zagrożeniu” – oto fragment oświadczenia Synowieckiego.

Starszy ekologista Franciszek straszy apokalipsą ekologiczną. Dosłownie.

Starszy ekologista Franciszek straszy apokalipsą ekologiczną. Dosłownie.

Franciszek przedstawił 4 października swoją szóstą adhortację apostolską. Nosi tytuł Laudate Deum. Została poświęcona zagadnieniom ekologicznym. Papież – między innymi – straszy w niej dosłowną apokalipsą ekologiczną; wzywa do tworzenia międzynarodowych gremiów, które będą zarządzać kryzysem; nawołuje do zdecydowanego przyspieszenia tzw. transformacji energetycznej. Co ważne, podkreśla też, że za problemy klimatyczne nie odpowiada przeludnienie. Niestety, tej sprawie poświęca relatywnie niewiele miejsca.

========================

Adhortacja jest kontynuacją encykliki Laudato si’ z 2015 roku. Dokument jest dość obszerny, składa się z 72 paragrafów. 

To, co zasługuje na pochwałę, to podkreślenie, że błędna jest ideologia mówiąca o przeludnieniu ziemi. W punkcie 9 papież pisze:

Próbując uprościć rzeczywistość, nie brakuje tych, którzy obwiniają ubogich za posiadanie zbyt wielu dzieci i próbują rozwiązać problem poprzez okaleczanie kobiet w krajach mniej rozwiniętych. Jak zwykle, wydaje się, że winni są ubodzy. Ale w rzeczywistości, bardzo niski procent najbogatszej światowej populacji zanieczyszcza więcej, w porównaniu do 50 procent najbiedniejszej światowej populacji, a emisje na osobę najbogatszych krajów są o wiele wyższe niż tych najbiedniejszych. Jak zapomnieć, że Afryka, w której mieszka ponad połowa osób najuboższych na świecie, jest odpowiedzialna za zaledwie ułamek emisji historycznych?”.

Niestety, to tylko jeden akapit poświęcony temu problemowi. Dalej papież nie podejmuje już wątku dzietności. Skupia się za to na innych tematach.

Najbardziej zaskakująca jest pierwsza część, w której papież dowodzi, iż globalne ocieplenie jako zjawisko spowodowane przez człowieka jest „niezaprzeczalnym faktem”. Franciszek straszy nadciągającą katastrofą ekologiczną. Posuwa się do tego, by przestrzegać przed swoistą apokalipsą. W punkcie 17 pisze:

Niektóre diagnozy apokaliptyczne często wydają się nierozsądne lub niewystarczająco uzasadnione. Nie powinno nas to skłaniać do ignorowania faktu, że realna jest możliwość osiągnięcia punktu zwrotnego. Niewielkie zmiany mogą wywołać poważne, nieprzewidziane i być może już nieodwracalne zmiany z powodu czynników inercyjnych. Uruchomiłoby to ostatecznie lawinową kaskadę zdarzeń. W takim przypadku zawsze jest już za późno, ponieważ żadna interwencja nie może zatrzymać już rozpoczętego procesu. Stamtąd nie ma już odwrotu”.

Według papieża jednym z narzędzi mogących przeciwdziałać mającej nadchodzić katastrofie jest powoływanie do życia międzynarodowych organizacji, które będą sprawować rzeczywistą władzę. W punkcie 35 napisał:

Nie należy mylić multilateralizmu ze światową władzą skoncentrowaną w jednej osobie lub elicie z nadmierną władzą: «Kiedy mówimy o możliwości istnienia jakiejś formy globalnego autorytetu, regulowanego przez prawo, niekoniecznie należy myśleć o autorytecie osobowym». Mówimy przede wszystkim o «organizacjach światowych, obdarzonych autorytetem, aby zapewnić globalne dobro wspólne, eliminację głodu i ubóstwa oraz pewną obronę podstawowych praw człowieka». Chodzi o to, że muszą one być wyposażone w rzeczywistą władzę, aby «zapewnić» realizację pewnych niezbywalnych celów. W ten sposób powstałby multilateralizm, który nie zależałby od zmieniających się okoliczności politycznych lub interesów nielicznych kręgów, i który miałby stabilną skuteczność.

Papież odniósł się też do szczytu klimatycznego, jaki na przełomie listopada i grudnia odbędzie się w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Według Franciszka powinna to być okazja do radykalnego przyspieszenia transformacji energetycznej. W punkcie 54 napisał:

Jeśli ufamy w zdolność człowieka do wykraczania poza swoje małostkowe interesy i myślenia na wielką skalę, to nie możemy wyrzec się marzenia, że COP28 doprowadzi do stanowczego przyspieszenia transformacji energetycznej, ze skutecznymi zobowiązaniami, które mogą być monitorowane w sposób stały”.

Ojciec Święty pośrednio zaaprobował też działalność ekstremistycznych grup ekologicznych. Napisał w punkcie 58:

Często, przy okazji konferencji klimatycznych, uwagę przyciągają działania tak zwanych grup „zradykalizowanych”. Odrzucając wszelkie formy przemocy i instrumentalizacji, należy odczytywać w takich prowokacjach konieczność, aby społeczeństwo jako całość wywierało zdrową presję, ponieważ to każda rodzina powinna myśleć, że stawką jest przyszłość ich dzieci”. 

Można to zrozumieć jako zachętę do podejmowania radykalnych działań, o ile tylko nie wiążą się z przemocą.

Wreszcie papież skrytykował zachodni konsumpcjonizm, jako przykład bardziej rozsądnego stylu życiu podając… Chiny.

Jeśli weźmiemy pod uwagę, że emisje na osobę w Stanach Zjednoczonych są około dwukrotnie wyższe niż w przypadku mieszkańca Chin, i około siedmiokrotnie wyższe niż średnia w najbiedniejszych krajach, możemy stwierdzić, że powszechna zmiana nieodpowiedzialnego stylu życia związanego z modelem zachodnim, miałaby znaczący długoterminowy skutek. W ten sposób, wraz z bardzo potrzebnymi decyzjami politycznymi, bylibyśmy na drodze do wzajemnego uzdrowienia” – napisał w punkcie 72.

Pach

Kapłan: Obsesja na punkcie klimatu może otwierać serca na wpływ demoniczny. Ludzie zamiast czcić Stworzyciela przyrody, czczą samą przyrodę.

Amerykański kapłan: Obsesja na punkcie klimatu może otwierać serca na wpływ demoniczny. Ludzie zamiast czcić Stworzyciela przyrody, czczą samą przyrodę.

obsesja-na-punkcie-klimatu-otwiera-serca-na-demoniczny-wplyw

Słucham dzisiaj ludzi mówiących: „oddaję cześć Matce Ziemi. Martwię się o nią. Wierzę w Gaję, ducha otaczającego planetę”. To wszystko fałszywi bogowie. Ludzie zamiast czcić Stworzyciela przyrody, czczą samą przyrodę. I myślą, że skoro wypełniają „obowiązki” wobec planety: nie jeżdżą samochodami, segregują śmieci, głosują w odpowiedni sposób, to wszystko jest w porządku. Ale to nawet nie religia. To czyste pogaństwo. W ten sposób ludzie otwierają się na złe duchy – przestrzega ksiądz Michael P. Orsi, wikariusz z parafii św. Agnieszki w Naples na Florydzie.

Kapłan w swojej homilii nawiązał do Ewangelii św. Mateusza, gdzie kobieta kananejska prosi Pana Jezusa aby wypędził złego ducha z jej córki. – Musimy zadać sobie pytanie, w jaki sposób demon wstępuje w osobę? Miejmy na uwadze, że takie rzeczy nie działy się wyłącznie w czasach Jezusa. Demony opętują ludzi również dzisiaj (…). Co pozwala demonowi posiąść tę kobietę? – rozważał.

Kim byli Kananejczycy? To byli rdzenni mieszkańcy Ziemi Obiecanej. W większości wymarli jako grupa etniczna około 700 roku przed Chrystusem, lecz przetrwali ludzie, w żyłach których płynęła kananejska krew. Wielu z nich mieszkało w tak zwanej syro-fenicji, co dzisiaj odpowiada mniej więcej terenom państwa Liban.

– Kananejczycy wielbili bóstwa płodności i natury. Z perspektywy Izraela czcili więc fałszywych bogów. A kiedy wierzysz w fałszywego boga, otwierasz mu furtkę do swojego życia. Prawdopodobnie to stało się z tą dziewczyną opisaną w Biblii. Została wyzwolona mocą Jezusa oraz wiarą swojej matki, która wiedziała, że jedynym sposobem przezwyciężenia demona było odszukanie Syna Bożego – przypominał ks. Orsi.

Jak zaznaczył kapłan, również i dzisiaj otrzymujemy mnóstwo przykładów opętań. – W jaki sposób dzisiaj ludzie zapraszają demony do swojego życia? Poprzez czczenie fałszywych bogów. Dzisiaj również wpadamy w pułapkę czczenia przyrody. Niektórzy nie zdają sobie sprawy, że mamy do czynienia z fałszywym bogiem. Czym więc jest ten fałszywy bóg? To ekologizm – wyjaśnił kapłan.

To fałszywa perspektywa, kiedy moje wysiłki skupiają się na stworzeniu, a nie Stworzycielu. A to znacząca różnica. W konsekwencji mamy do czynienia z ludźmi, którzy uważają siebie za wspaniałych tylko dlatego, że dbają o środowisko, martwią się skutkami globalnego ocieplenia. Oczywiście to nie oznacza, że nie należy brać odpowiedzialności za dewastację Ziemi. Ale Ziemia nie jest Bogiem! – wskazywał.

Słucham dzisiaj ludzi mówiących: „oddaję cześć Matce Ziemi. Martwię się o nią. Wierzę w Gaję, ducha otaczającego planetę”. To wszystko fałszywi bogowie. Ludzie zamiast czcić Stworzyciela przyrody, czczą samą przyrodę. I myślą, że skoro wypełniają „obowiązki” wobec planety: nie jeżdżą samochodami, segregują śmieci, głosują w odpowiedni sposób, to wszystko jest w porządku. Ale to nawet nie religia. To czyste pogaństwo. W ten sposób ludzie otwierają się na złe duchy – podkreślił.

Źródło: lifesitenews.com PR

Franciszek w Mongolii zachwyca się ludobójcą chrześcijan Czyngis Chanem, szamanami, buddyzmem i ekologią jurt

Papież Franciszek w Mongolii zachwyca się ludobójcą chrześcijan, szamanami, buddyzmem i ekologią jurt

franciszek-w-mongolii-zachwyca-sie-ludobojca-chrzescijan-szamanami-i-ekologia-jurt

Franciszek ponownie wychwala imperializm. Tym razem „przywódca katolików” zrobił to w Mongolii. Ojciec Święty zachwycał się Czyngis Chanem – krwawym tyranem i ludobójcą chrześcijan.

Franciszek niejednokrotnie wprawiał katolików na całym świecie w konsternację swoimi czynami. Już nie raz wygłaszał tezy, które zdawały się [są !! md] sprzeczne z nauką chrześcijańską. W obliczu rosyjskiej napaści na Ukrainę wykazywał prorosyjskie sympatie, a podczas spotkań z Indianami brał udział w rytuałach, które można uznać za pogańskie i odprawiane ku czci bożków. Po papieskiej wizycie w Mongolii katolicy znów mogą czuć się zdezorientowani.

Papież znów o ekologii

Podczas wizyty w Mongolii papież Franciszek zachwycał się tradycyjnymi mongolskimi jurtami. Ojciec Święty stwierdził, że są one przykładem dla ludzi w reszcie świata, bo są ekologiczne, czyli „wszechstronne, wielofunkcyjne i mają zerowy wpływ na środowisko”.

Franciszek zauważył, że „jurty dzięki swojej zdolności adaptacji do skrajności klimatycznych, umożliwiają życie na bardzo zróżnicowanych terytoriach”.

W ogóle papież zaskakująco dużo miejsca w swoim przemówieniu poświęcił właśnie jurtom. Może jednak lepiej byłoby, gdyby przez całe przemówienie trzymał się właśnie tego tematu. Reszta tego, co powiedział, jest bowiem o wiele bardziej kontrowersyjna.

Franciszek zachwyca się szamanami i buddyzmem

W dalszej części przemówienia Ojciec Święty zachwycał się buddyzmem i mongolskimi szamanami. Zdaje się, że przywódca katolików przejawia jakiś rodzaj fascynacji religiami szamanistycznymi, bo to nie pierwszy raz, gdy wyraża tego rodzaju podziw.

W Mongolii Franciszek mówił, że „holistyczna wizja mongolskiej tradycji szamańskiej i szacunek dla każdej istoty żywej wywodzący się z filozofii buddyjskiej, stanowią ważny wkład w pilne zaangażowanie na rzecz ochrony planety Ziemi”.

Papież znów chwali imperializm i zachwyca się ludobójcą chrześcijan

Franciszek przypomniał Mongołom, że przybył do nich „w czasie ważnej dla was rocznicy, 860-lecia urodzin Czyngis-Chana”. Papież wyraził podziw dla przodków gospodarzy, że „ogarniali przez wieki ziemie tak odległe i zróżnicowane”. Zdaniem papieża imperium Czyngis Chana może być przykładem dla dzisiejszej cywilizacji, jak przywrócić pokój i harmonię na świecie naznaczonym przez konflikty.

Franciszek zupełnie pominął fakt, że Czyngis Chan rozszerzał swoje imperium poprzez prowadzenie krwawych podbojów i mordowanie autochtonicznych ludów – najczęściej chrześcijan. W 1240 roku Mongołowie zajęli Kijów, a następnie organizowali najazdy na Polskę, podczas których zginęło ok. 20 tys. mieszkańców ziem polskich, co, odnosząc do mniejszej liczebności ludzi niż obecnie, można uznać za ogromne i krwawe ludobójstwo.

To jednak nie pierwszy raz, gdy Ojciec Święty zachwyca się imperializmem. Nie tak dawno w rozmowie z rosyjską młodzieżą mówił młodym ludziom z Rosji, że są spadkobiercami wielkiej Rosji Piotra I i Katarzyny II i apelował, by nie rezygnowali ze swojego dziedzictwa.

[Dalej NCz cytuje jakiegoś lewaka z UWarsz., nie warto powtarzać lewych sloganów poganina. MD]

—————————–

Dziesięć największych i najniebezpieczniejszych kłamstw i dezinformacji. Pamiętajcie – Bóg jest po naszej stronie.

Pamiętajcie – Bóg jest po naszej stronie.

Dziesięć największych i najniebezpieczniejszych kłamstw i dezinformacji mediów głównego nurtu, jakie opowiadali od początku 2020 r. I pamiętajcie – Bóg jest po naszej stronie.

Dr Vernon Coleman gloria

Od początku tego oszustwa, zwłaszcza od momentu, gdy spiskowcy poważnie podeszli do sprawy i zaczęli oszukiwać i uciskać z wielką powagą, było jasne, że wszystko, co się dzieje, jest ze sobą powiązane . Jak powtarzam od trzech i pół roku, nic nie dzieje się przez przypadek. Wszystko jest połączone. Nie ma przypadków. Musimy stale mieć świadomość, że jesteśmy oblężeni i że stawka w tej wojnie jest wyższa niż kiedykolwiek w jakiejkolwiek poprzedniej wojnie. To nie jest wojna o terytorium lub konkretny towar, taki jak ropa, złoto czy pszenica. To wojna o naszą wolność, naszą niezależność, naszą indywidualność i nasze człowieczeństwo.

Na początku 2020 roku denerwowałem się słowami, którymi mógłbym opisać to, co moim zdaniem się dzieje. Przyznaję, że długo i intensywnie myślałem, zanim nazwałem swój pierwszy film „Koronawirus” – „mistyfikacją stulecia”. Bałem się, że ludzie prawdopodobnie uznają mnie za paranoika lub szaleńca. Celowo wybrałem słowo „mistyfikacja”, bo tak właśnie czułem.

Coraz więcej ludzi się budzi i nie jesteśmy już tak samotni, jak kilka miesięcy temu. Spiskowcy i, co ważniejsze, współpracownicy – bo jest ich sporo – są teraz wyraźnie szaleńcami. Stworzyli cały słownik dziwacznych terminów, takich jak „zrównoważony rozwój, różnorodność, inkluzywność i przejrzystość” – z których żadnego nie rozumieją – jako wymówkę dla ich chciwości, okrucieństwa, ignorancji, egoizmu i absurdalnego poczucia osobistych uprawnień i błędnego zarozumiałości, które ich zdaniem daje im prawo do zasiadania przed ambulansami i wozami strażackimi, do zakłócania życia ludzi i niszczenia mienia w ramach kampanii na rzecz pseudonauki zbudowanej na śmiesznie nieudolnych i krętych teoriach. Wydaje się, że szaleni członkowie kultu ekoterroryzmu, który powoduje taki chaos, zapomnieli o takich podstawowych zasadach zachowania, jak szacunek, godność i przyzwoitość. Są też oczywiście zbyt ignorantami, zbyt uprzedzonymi, zbyt stronniczymi i zbyt naiwnymi, aby zdać sobie sprawę, że odgrywają role, które zostały dla nich przeznaczone. Nigdy nie będzie wystarczającej liczby spiskowców, którzy mogliby przejąć władzę nad światem.

Kolaboranci, półinteligentni, noszący maski, zaszczepione bufony, którzy brali udział w rewolucji “przebudzonych”, są i zawsze byli w takim samym stopniu winni tego, co się wydarzyło i co się dzieje. Jak szalony miliarder bankierzy i globaliści, są zbyt stronniczy i zbyt naiwny, aby zdać sobie sprawę, że odgrywają role, które zostały dla nich przeznaczone. Nigdy nie będzie wystarczającej liczby spiskowców, którzy mogliby przejąć władzę nad światem. Ponieważ wszystko, co nam się przydarzyło, wydarzyło się w izolacji i czasami trudno jest dostrzec, jak to wszystko jest ze sobą powiązane, zebrałem dziesięć największych kłamstw, jakie spiskowcy opowiadali w ciągu ostatnich trzech lat – i pokazałem, jak są one ze sobą powiązane w największym i najgorszym oszustwie w historii ludzkości. Wszystkie te kłamstwa miały na celu zachęcenie do przestrzegania zasad i doprowadzenie nas do Wielkiego Resetu.

Zacznę od pierwszej dziesiątki na samym dole listy – od numeru 10.

A numerem dziesiątym na mojej liście jest sama fałszywa pandemia
– mistyfikacja związana z koronawirusem, która uderzyła w świat na początku 2020 roku i która została oczywiście zbudowana na ogromnym kłamstwie. Powiedzieli nam, że wszyscy jesteśmy w wielkim niebezpieczeństwie, choć tak nie było, ale chcieli nas przestraszyć. Prawda jest taka, że infekcja Covid-19, o której niekompetentni matematycy mówili nam, że zabije miliony, to nic innego jak coroczna grypa– i to w dodatku dość skromna wersja grypy. Statystyki rządowe pokazują, że grypa zniknęła, gdy covid rzekomo zagrażał naszemu istnieniu. A liczba rzeczywistych zgonów z powodu covid nie przekraczała liczby zgonów w niektórych całkiem zwyczajnych sezonach grypowych. Co więcej, w marcu 2020 r. rządy wiedziały, że infekcja covidem oficjalnie nie jest gorsza od grypy. Zanim zaczęło się całe zamieszanie, Stopień zagrożenia zakażeniem Covid został oficjalnie obniżony do tego samego poziomu zagrożenia, co w przypadku standardowej grypy. Wszystko to jest zapisane. Natomiast współczynniki umieralności za lata 2020 i 2021 pokazują, że liczba zgonów w tych latach nie była większa niż w pozostałych latach. Pandemia Covida była mistyfikacją.

Numer dziewięć na mojej liście to test PCR, którego użyto, aby oficjalne dane dotyczące covida wyglądały znacznie gorzej niż były. Test PCR oczywiście nigdy nie był przeznaczony do stosowania jako test na Covid i był w tym celu całkowicie bezużyteczny (to była szczepionka donosowa dopow.). Wszyscy to wiedzieli. Albo powinien był to wiedzieć. Niemniej jednak rządy na całym świecie wykorzystywały test PCR do fałszywego oznaczania milionów pacjentów – i milionów zgonów – jako związanych z Covid. Ludzie, którzy zmarli na zawał serca, nowotwór, rabusie, przejechani przez autobusy i Bóg jeden wie, co jeszcze, zostali fałszywie uznani za ofiary covid. Nie wykonano sekcji zwłok – co było bardzo wygodne – ponieważ władze uznały, że przeprowadzanie badań pacjentów, których uznano za umierających na grypę, jest zbyt niebezpieczne. Masowo wprowadzono mordercze programy lecznicze i zakazano skutecznych metod leczenia. Starsi ludzie zostali zabici tysiącami za pomocą zastrzyku zawierającego morfinę i benzodiazepinowy środek uspokajający. Ostrzegałem w marcu 2020 r, że zabijanie osób starszych jest jednym z celów mistyfikacji covid. Pozostałe dwa cele, o których ostrzegałem około dwa i pół roku temu, to plan wprowadzenia programów obowiązkowych szczepień oraz plan wykorzystania rzekomej pandemii do pozbycia się gotówki. Test PCR, niewłaściwie użyty i zastosowany, zawsze był integralną częścią sprawiania, że pandemia wydawała się realna: była istotną częścią kłamstwa.

Numer osiem na mojej liście to blokady, które, jak nam powiedziano, mają nas chronić. Wielkie, wielkie kłamstwo. Oczywiście od samego początku było oczywiste, że blokady nie przyniosą nic dobrego, ale wyrządzą ogromne szkody. Dziś tak zwani eksperci na całym świecie ogłaszają z wyraźnym zdziwieniem, że zamykanie ludzi w domach, izolowanie pacjentów domów opieki i zamykanie szkół spowodowało ogromne szkody psychiczne. Zamknięcie oddziałów szpitalnych (w czasie, gdy pielęgniarki były zajęte kręceniem filmów na TikToku) spowodowało ogromny wzrost liczby chorób i zgonów – wzrost ten będzie trwał przez dziesięciolecia. Dzieci zostały szczególnie poważnie zniszczone, a tysiące ludzi cierpi obecnie na poważną depresję i desperacko potrzebują pomocy, której nigdy nie otrzymają. Wszystko to było do przewidzenia – spójrz na filmy, które nakręciłem, gdy po raz pierwszy zasugerowano blokady. Rząd Wielkiej Brytanii wszczął dochodzenie w sprawie covid, podczas którego lekarze i inne osoby składają zeznania – które w dużej mierze wydają się składać z wymówek. Przedstawiłem dowody potwierdzające, że ostrzegałem o wszystkich problemach – i udowodniłem, że panika covidowa była mistyfikacją – już na początku. Naturalnie jednak nie zostałem jeszcze wezwany do złożenia zeznań. Obawiam się, że śledztwo okaże się farsą, celowo zaprojektowaną, aby uniknąć niefortunnego faktu, że każdy, kto powiedział prawdę, był uciszany i demonizowany. Nawiasem mówiąc, jest teraz zupełnie jasne, że politycy i inne osoby w służbie publicznej wiedzieli, że blokady są zupełnie niepotrzebne i można je rozsądnie zignorować.

Numer siódmy na liście to maski, które wprowadzono i wszędzie stały się mniej lub bardziej obowiązkowe, pomimo wyraźnych dowodów na to, że noszenie masek wyrządza znacznie więcej szkody niż pożytku. Ponadto wyrzucone maski wyrządzają znacznie więcej szkód dzikiej przyrodzie i środowisku niż kiedykolwiek wyrządziły to plastikowe torby. Jak można się było spodziewać, kretyni noszący maski przerażali dzieci i opóźniali rozwój niemowląt . Co więcej, osoby noszące maski były bardziej narażone na infekcje dróg oddechowych. I po raz kolejny udowadniając, że „weryfikatorzy faktów” się mylą, jasne jest, że maski faktycznie przyspieszały rozwój i nawrót nowotworów ze względu na ich wpływ na poziom tlenu we krwi. Zmuszanie ludzi do noszenia masek było częścią procesu zmuszania ludności do przestrzegania zasad, a zatem było dodatek do całkowicie absurdalnego programu recyklingu, który dawno temu okazał się całkowicie marnotrawny i bezcelowy, a także kosztowny, a który obecnie jest uważany za religię przez szalonych i ignoranckich fanatyków – te tragiczne dusze, które z radością segregują śmieci, myją swoje starych kartonów po jogurtach cenną wodą, a potem zamykają oczy na fakt, że surowce wtórne są w większości spalane lub wyrzucane – zwykle po przewiezieniu przez pół świata. Program recyklingu wyrządził ogromne szkody środowisku.

Numerem szóstym na mojej liście kłamstw jest wojna – pozornie między Rosją a Ukrainą, ale w rzeczywistości, oczywiście, między NATO i Rosją. Zachodnie media celowo fałszywie przedstawiają wojnę i ukrywają fakt, że wojna została stworzona, aby podnieść ceny energii i żywności. Szkody wyrządzone Europejczykom są niczym w porównaniu ze szkodami wyrządzonymi w Afryce, gdzie setki milionów głodują i umrą. Jest to część programu kontroli populacji, który spiskowcy uważają za niezbędny. Biden i jego kumple wysadzili rurociąg Nord Stream, aby zmaksymalizować szkody wyrządzone Europie i Afryce, a także zmaksymalizować amerykańskie zyski. Problem ten nie zniknął i przyszłej zimy będzie dziesięć razy więcej zgonów niż było spowodowanych dobrze reklamowaną grypą z lat 2020 i 2021. Wojna pomogła podnieść inflację i stopy procentowe,

Numer pięć na mojej haniebnej liście to kłamstwo, że świat jest przeludniony i brakuje mu żywności. Prawda jest oczywiście taka, że żywności jest mnóstwo, ale duża jej część znajduje się w niewłaściwym miejscu i jest marnowana. Te góry żywności w UE powinny już dawno temu dać jasno do zrozumienia, że na świecie jest mnóstwo żywności. Co więcej, dowody wyraźnie pokazują, że ziemia z łatwością poradzi sobie z zamieszkaniem o wiele większej liczby miliardów ludzi. Nie ma przeludnienia – to tylko jeden z wielu mitów, które dla złych, chciwych globalistów są wygodne.

Numerem czwartym na liście kłamstw jest szczepionka na Covid-19 – najbardziej toksyczny produkt farmaceutyczny, jaki kiedykolwiek wyprodukowano, a także najbardziej przereklamowany i niebezpiecznie przesadnie sprzedawany. Każdy lekarz lub pielęgniarka, którzy zarażali lub promowali Covid, powinni zostać aresztowani, ponieważ złamali niemal każdy istniejący kodeks etyczny. Nie konsultowano się odpowiednio z pacjentami, ignorowano i tłumiono skutki uboczne i oczywiście tak zwane szczepionki były masowo wprowadzane na rynek bez odpowiedniego przetestowania. Widzimy już okropne krótkoterminowe konsekwencje programu masowych szczepień i obawiam się, że długoterminowe konsekwencje będą okropne poza wyobraźnią. Oczywiście establishment medyczny w dalszym ciągu podtrzymuje kłamstwo, a wiele zgonów spowodowanych szczepionką jest błędnie diagnozowanych i przypisywanych. Co więcej, fałszywa choroba długiego covida to: gdy objawy są rzeczywiste, w wyniku programu szczepień.

Należy również podkreślić, że nie tylko szczepionka na Covid-19 – czy tak zwana szczepionka – wyrządza ogromne szkody. Pozornie nieskończona liczba programów szczepień promowanych zarówno wśród dzieci, jak i dorosłych powoduje ogromne uszkodzenia układu odpornościowego i powoduje wiele chorób. Establiszment medyczny i politycy zabronili dyskusji na temat szczepionek, a rok lub dwa lata temu BBC, podła machina propagandowa, dała jasno do zrozumienia, że nie zamierza przeprowadzać wywiadów z nikim, kto kwestionuje szczepionki, „czy mają rację, czy nie”. Ich słowa. Rozumiem, dlaczego establishment jest przerażony: szczepionki nigdy nie zostały odpowiednio przetestowane pojedynczo lub razem, dlatego wszelka dyskusja i debata jest zakazana. Dostępne dowody sugerują, że wszystkie one powinny zostać zakazane. Moim zdaniem szczepionki wyrządzają więcej szkody niż pożytku. Ale kłamstwa wciąż napływają.

Dotarliśmy teraz do moich trzech ostatnich kłamstw z ostatnich trzech lat.

Numer trzy
na mojej liście to likwidacja gotówki i wprowadzenie walut cyfrowych. Podobnie jak wszystkie inne pozycje z mojej pierwszej dziesiątki, władze twierdzą, że pozbywają się gotówki i wprowadzają cyfrowe waluty na naszą korzyść. Niestety masy zaakceptowały kłamstwo, że dzieje się to dla naszego dobra i entuzjastycznie pobierają aplikacje i płacą za wszystko kartami, smartfonami, głupimi zegarkami i implantami. Zniesienie gotówki umożliwi władzom kontrolowanie wszystkiego, co robimy. Oni mogą i będą decydować na co wydamy nasze pieniądze i ile pieniędzy możemy zaoszczędzić. A jeśli będziemy się źle zachowywać, po prostu odetną nam dopływ pieniądza, dopóki albo nie będziemy się zachowywać, albo umrzemy.

Numer dwa to wprowadzenie kredytu społecznego – co nazwałem “koszmarem na waszej ulicy” – i cyfryzacja każdego aspektu naszego życia. Idą one oczywiście w parze i żadne z nich nie byłoby możliwe bez Internetu – najniebezpieczniejszego i okropnego wynalazku w historii ludzkości – o wiele gorszego i znacznie bardziej zabójczego niż bomba atomowa czy papieros. Wprowadzane są aplikacje, które mają pomóc wrogowi kontrolować wszystko, co robimy, dlatego musimy zachować czujność i ostrożność w akceptowaniu lub korzystaniu z nowych technologii. (Muszę korzystać z Internetu, aby udostępniać moje filmy i artykuły, ponieważ wszędzie mam zakaz.) Powinniśmy też unikać smartfonów – które są główną bronią wroga. Jak zwykle twierdzą, że kredyt społeczny i cyfryzacja są wprowadzane na naszą korzyść. Nic nie może być dalej od prawdy.

Numer jeden to największe kłamstwo ze wszystkich – „zmiany klimatyczne spowodowane przez człowieka”. Nie ma kontrowersji co do zmian klimatycznych, ponieważ nie było zmian klimatycznych, dopóki złośliwi idioci o zajęczych mózgach nie zaczęli rozpylać proszków do atmosfery, aby zasłonić słońce i zmienić pogodę.

Zmiany klimatyczne to mit stworzony przez złych ludzi i utrwalany przez kupione i opłacane medialne dziwki – w tym cały personel najbardziej skorumpowanej organizacji propagandowej świata – BBC. Zmiana klimatu to oszustwo, a zero netto to broń używana do kontroli i niszczenia. Wszystkie dowody naukowe dowodzą, że nie nastąpiła niebezpieczna zmiana pogody. Wszystko. Tak zwane dowody produkowane przez media składają się z kłamstw i superkłamstw – opartych na pseudonauce. Zmiany klimatyczne stały się kultem, starannie zarządzanym i kontrolowanym w celu oszukiwania i ucisku.Proszę obejrzeć „Sequel upadku kliki – część 28, Kryzys klimatyczny” w Bitchute. Zawiera wszystkie potrzebne dowody. Przeczytaj także „Pracę domową Grety” Ziny Cohen, która jest zarówno zabawna, jak i edukacyjna.

Zmiany klimatyczne i zero netto można opisać tylko słowem: przestępczość. A ludzie, którzy to promują i sprzedają to wielkie kłamstwo, wszyscy są przestępcami. Oni też są wściekłymi rasistami, podłymi, paskudnymi i samolubnymi, ponieważ celowo próbują zatrzymać Afrykę w ciemnych wiekach. Odmawianie krajom rozwijającym się szansy na postęp w zakresie paliw kopalnych jest czymś więcej niż niegodziwym.

Były też inne kłamstwa i oszustwa, ale dziesięć, które wybrałem, to te, które bezlitośnie prowadzą nas do Wielkiego Resetu.

Cały establishment jest oddany tym kłamstwom. Każdy, kto nie zgadza się z kłamstwami spiskowców lub w jakikolwiek sposób je demaskuje, jest określany jako zdyskredytowany, niebezpieczny i zwolennik teorii spiskowych oraz pozbawiony dostępu do mediów. Nic z tego, co się dzieje, nie byłoby możliwe bez współpracy mediów głównego nurtu i firm internetowych. Tłumienie prawdy i demonizacja uczciwych lekarzy i naukowców jest okrutna i nigdy się nie kończy.

Przez wiele lat miałem zakaz wstępu do wszystkich mediów głównego nurtu i większości Internetu. Likwidacja wolności słowa była celową, zimnokrwistą polityką, która wywodzi się ze służb bezpieczeństwa – CIA, GCHQ i innych – i jest przez nie zarządzana, które mają niemal całkowitą kontrolę nad skorumpowanymi organizacjami, takimi jak Google, YouTube i Wikipedia.

A dowodem ich oszustwa jest to, że spiskowcy i współpracownicy nigdy nie będą debatować na te tematy. Przez lata oferowałem debatę na te tematy na żywo w telewizji z głównymi bohaterami i propagatorami tych kłamstw. Ale stanowczo odmawiają debaty, ponieważ boją się, że zostaną upokorzeni, a ich kłamstwa zostaną zdemaskowane. Powinniśmy bez przerwy powtarzać to wyzwanie, ponieważ dowodzi ono, że wszystko, co mówią, jest kłamstwem, a szersza opinia publiczna to rozpozna, skoro my będziemy debatować, a oni nie, to musimy mieć rację, a oni muszą coś ukrywać.

Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej na ten temat, przeczytaj moje książki: Nadchodząca apokalipsa, Koniec gry, „Kredyt społeczny – Koszmar na twojej ulicy” i „Oni chcą twoich pieniędzy i twojego życia”. Wszystkie są wymienione w sekcjach książek na moich stronach internetowych.

Moja najnowsza książka
„Ich przerażający plan” zawiera przegląd i wyjaśnia, dlaczego, jak, kiedy i kto jest odpowiedzialny za to, co się z nami dzieje. Prześledziłem Wielki Reset aż do jego korzeni, a książka zawiera kilka prawdziwych niespodzianek i kilka autentycznych wstrząsów. Dla jasności, każdy grosz, który otrzymuję z tantiem, jest wydawany na zakup egzemplarzy w celu rozdania ich politykom i redaktorom. Udostępnij ten film na Facebooku, Twitterze i gdziekolwiek indziej, co tylko przyjdzie Ci do głowy. Wypróbuj/prześlij na YouTube i zobacz, czy się obudzili. Pamiętaj, że mam zakaz korzystania ze wszystkich mediów społecznościowych i tak jest od początku tego oszustwa. A jednak duzi gracze pozwalają na fałszywe kanały w moim imieniu i nie chcą ich zlikwidować.

Pamiętaj, że choć może się tak wydawać, nie jesteś sam. Coraz więcej ludzi budzi się i po przebudzeniu już nie zasypia.
Nie ufaj rządowi, unikaj środków masowego przekazu i walcz z kłamstwami. Udostępnij ten film wszystkim, których znasz. Moje artykuły można znaleźć na stronach Vernon Coleman – international bestselling novelist and campaigning author i Warnings, Forecasts and Predictions | Dr Vernon Coleman. Jeśli jedno nie działa, po prostu wypróbuj drugie. Dziękuję za obejrzenie starszego mężczyzny na krześle.

I pamiętajcie – Bóg jest po naszej stronie.

Prawa autorskie Vernon Coleman, sierpień 2023 r Vernon Coleman – Author, columnist & leading campaigning journalist

Szybka i stanowcza reakcja policji. Radiowóz staranował blokadę, ekoszury w kajdankach. [Niestety – nie u nas, a w Nevadzie..]

Klimatyści w szoku! Szybka i stanowcza reakcja policji. Radiowóz staranował blokadę, ekoszury w kajdankach

radiowoz-staranowal-blokade-ekoszury-w-kajdankach

Tak zwani aktywiści klimatyczni zorganizowali protest i zablokowali jedną z głównych dróg w amerykańskim stanie Nevada. Najpierw interweniować próbowali stojący w korku ludzie, a potem z klimatystami szybko i stanowczo rozprawiła się policja.

Samozwańczy obrońcy klimatu znani są z uprzykrzania życia ludziom. Nie inaczej było w Nevadzie, gdzie zablokowali ruch na drodze, którą tego dnia setki ludzi próbowało dojechać chociażby na znany lokalny festiwal Burning Man na pustyni Black Rock.

Korek ciągnął się kilometrami. Zniecierpliwieni ludzie próbowali usunąć ekolewaków z drogi. Dochodziło do utarczek słownych. Jeden z mieszkańców mówił, że ma pracę do wykonania i próbował usunąć przyczepę demonstrujących z drogi. Widniały tam napisy „Strajk generalny na rzecz klimatu” oraz „Znieść kapitalizm”.

Inna z osób mówiła, że ma w samochodzie osobę z problemami zdrowotnymi, a blokada drogi uniemożliwia pomoc.

Klimatystów to nie obchodziło. Odpowiadali, że jest demokracja i mają prawo protestować, a w ten sposób próbują „obudzić społeczeństwo”. – W jaki sposób zamierzasz zmienić świat, robiąc właśnie to (blokada drogi – red.), człowieku? – pytał kolejny z mieszkańców.

Następnie z impetem w demonstrację wjechało auto miejscowej policji plemiennej. Rozwalając przy okazji blokadę. Oficer wysiadł z samochodu i celując z broni do aktywistów krzyczał: – Wynosić się, natychmiast! Na ziemię! Wszyscy na ziemię!

Policja zakuwała klimatystów po kolei w kajdanki. Tak oto protest dobiegł końca, a ludzie mogli wrócić do swoich zajęć.

FreedomNews.Tv FNTV

28 sie 2023

#BREAKING “I’m gonna take all of you out!” – Nevada Rangers ram through climate protest blockade, point a gun at an activists as they smash them onto the ground for arrest after group @7seven_circles shut down BURNING MAN Video by @ScooterCasterNY Desk@freedomnews.tv to license

FreedomNews.Tv FNTV

@FreedomNTV

Burning Man SHUT DOWN by Climate activists, people stuck in traffic shove and remove blockade with activists chained to it – NEVADA #BurningMan

Główny Ekolog Światowego Postępu Franciszek wzorowo i podniośle leje wodę. Apeluje o nawrócenie – “ekologiczne”…

Główny Ekolog Światowego Postępu Franciszek wzorowo i podniośle leje wodę. Zaapelował o „nawrócenie ekologiczne”.

Franciszek-wzorowo-i-postepowo-o-nawrocenie-ekologiczne

Polityka, która sprzyja skandalicznemu bogactwu nielicznych, powodując degradację środowiska oznacza koniec pokoju i sprawiedliwości – napisał papież Franciszek w orędziu na Światowy Dzień Modlitw o Ochronę Świata Stworzonego, który od 2015 roku obchodzony jest 1 września.

Ostrzegł, że „woda staje się +towarem podlegającym prawom rynku+”.

Światowy Dzień Modlitw o Ochronę Świata Stworzonego otwiera 1 września okres ekumeniczny nazywany „Czasem dla Stworzenia”, który kończy się 4 października w liturgiczne wspomnienie św. Franciszka z Asyżu. W tym roku będzie przebiegał on pod hasłem „Niech się rozleje sprawiedliwość i pokój”.

W tegorocznym papieskim orędziu na Światowy Dzień Modlitw przekazanym PAP przez biuro prasowe Episkopatu, Franciszek zwraca uwagę, że „Bóg chce, aby każdy starał się być sprawiedliwy w każdej sytuacji, aby zawsze starał się żyć zgodnie z Jego prawami i w ten sposób umożliwiał pełny rozkwit życia”.

„Kiedy szukamy najpierw królestwa Bożego, utrzymując właściwą relację z Bogiem, rodzajem ludzkim i przyrodą, wówczas sprawiedliwość i pokój mogą płynąć jak niewyczerpany strumień czystej wody, karmiąc ludzkość i wszystkie stworzenia” – wskazał papież.

Zaapelował, aby „stanąć po stronie ofiar niesprawiedliwości środowiskowej i klimatycznej oraz zakończyć tę bezsensowną wojnę ze stworzeniem”.

Papież zwrócił uwagę, że „woda jest rozgrabiana i staje się ‘towarem podlegającym prawom rynku+’. Jako powód wskazał „rozpasany konsumpcjonizm, napędzany przez samolubne serca”. „Grabieżcze gałęzie przemysłu wyczerpują i zanieczyszczają nasze źródła wody pitnej, stosując ekstremalne praktyki, takie jak szczelinowanie hydrauliczne w celu wydobycia ropy i gazu, niekontrolowane mega projekty wydobywcze i intensywna hodowla zwierząt” – napisał w orędziu papież.

Podkreślił, że „możemy i musimy zapobiec, aby nie doszło do gorszych konsekwencji”. „Musimy podjąć decyzję o przemianie naszych serc, naszego stylu życia i polityki publicznej, które rządzą naszymi społeczeństwami” – wskazał papież apelując o „nawrócenie ekologiczne”. Wyjaśnił, że „holistyczne podejście wymaga od nas praktykowania ekologicznego szacunku w czterech wymiarach: wobec Boga, wobec naszych bliźnich dnia dzisiejszego i jutrzejszego, względem całej przyrody i względem nas samych”.

Zaapelował, aby wykorzystywać oszczędnie zasoby, praktykować wstrzemięźliwość, utylizować i przerabiać odpady na surowce wtórne oraz korzystać z coraz bardziej dostępnych produktów i usług.

Według papieża, „polityka gospodarcza, która sprzyja skandalicznemu bogactwu nielicznych, a warunkom degradacji dla wielu, oznacza koniec pokoju i sprawiedliwości

„Światowi przywódcy uczestniczący w szczycie COP28, planowanym w Dubaju w dniach od 30 listopada do 12 grudnia bieżącego roku, muszą wysłuchać nauki i rozpocząć szybką i sprawiedliwą przemianę, aby zakończyć erę paliw kopalnych” – ocenił papież.

Papież Franciszek ustanowił w 2015 r. Światowy Dzień Modlitw o Ochronę Świata Stworzonego na 1 września, równocześnie z analogicznym dniem w Kościele prawosławnym. Inicjatywa ta – wyjaśnił papież w liście do kardynałów – jest odpowiedzią na sugestię ze strony metropolity Pergamonu Jana, wyrażoną przy okazji prezentacji encykliki „Laudato si’”, i ma na celu pobudzenie wiernych do „głębokiego nawrócenia duchowego” w odpowiedzi na obecny kryzys ekologiczny.

Agresywni „ekolodzy” w Bieszczadach ćpają, niszczą las. Czemu „władza” pozwala?

Agresywni „ekolodzy” w Bieszczadach ćpają, niszczą las. Czemu „władza” pozwala?

Narkotyki w obozie pseudo-ekologów w Bieszczadach.

narkotyki-bron-w-obozie-pseudoekologow

Narkotyki w dużych ilościach wskazujących na ich handlowe przeznaczenie, broń gazową i kusze znaleźli policjanci w obozie pseudoekologów blokujących prace leśne na terenie Nadleśnictwa Stuposiany. Las, który okupowali członkowie Kolektywu Wilczyce, jest zdewastowany i zanieczyszczony.

Z informacji, które przekazano Lasom Państwowym, wynika, że w trakcie akcji policji aktywiści byli agresywni. W obozie znaleziono duże ilości substancji odurzających, broń gazową i kusze. Fragment lasu, w którym „Kolektyw Wilczyce” przez ponad półtora roku prowadził okupację, jest w znacznym stopniu zniszczony i zanieczyszczony. Akcja policji nie była wynikiem działań Lasów Państwowych.

Grupa aktywistów rozpoczęła okupację lasu w styczniu 2021 r. Zablokowano m.in. drogę leśną, użytkowaną przez Straż Graniczną i GOPR, co utrudniło przeprowadzenie akcji ratowniczej. „Aktywiści” stawiali barykady na przeciwpożarowych drogach leśnych.

Pseudo-ekolodzy zajęli również skład drewna należącego do prywatnych osób. Blokowali wywóz drewna przez prawie 10 miesięcy. Przez cały okres blokady uniemożliwiali leśnikom prowadzenie prac leśnych, nawet tych niezbędnych – pielęgnacyjnych. Po usunięciu blokady i uprzątnięciu terenu leśnicy będą mogli rozpocząć prace odnowieniowe.

Na bezdrożach ekolo: Fotowoltaika przyczyną kolejnego pożaru domu?! „Wysokie temperatury to prawdziwy test dla instalacji”

Na bezdrożach ekolo: Fotowoltaika przyczyną kolejnego pożaru domu?! „Wysokie temperatury to prawdziwy test dla instalacji”

W upalne dni fotowoltaika powinna sama się wyłączać, by nie dochodziło do jej przegrzania. [sic!! md]

Instalacja fotowoltaiczna przyczyną kolejnego pożaru domu? Wiele na to wskazuje. Doszło do tego w Strzebowiskach na Podkarpaciu.

Jak relacjonują strażacy, „po przybyciu na miejsce zdarzenia zastaliśmy w pełni rozwinięty pożar domu drewnianego. Ogniem objęty był cały parter i poddasze. Ogień wydostawał się również z obydwu ścian szczytowych” – czytamy w relacji OSP Cisna.

Akcja gaśnicza, w której uczestniczyło sześć okolicznych zastępów, przebiegała w trudnych warunkach. Nie udało się uratować płonącego domu. Żywioł ognia okazał się silniejszy. Czteroosobowa rodzina straciła cały swój dobytek. Jedna osoba została ranna – ojciec, który wynosił z płonącego domu małe dzieci. Doznał oparzeń twarzy i ręki.

Ten pożar to było coś niewyobrażalnego. Słup ognia widoczny był na drugim końcu wsi. Żar lał się tego dnia z nieba. Strażacy robili co w ich mocy, ale i tak niczego nie udało się uratować– relacjonuje w rozmowie z money.pl jedna z sąsiadek poszkodowanej rodziny.

Przyczyną tragedii mogła być instalacja fotowoltaiczna. Na finalne ustalenia trzeba jeszcze poczekać, ale niemal pewne jest, że doszło do zwarcia instalacji elektrycznej, najpewniej właśnie fotowoltaiki.

Eksperci od tego – podobno ekologicznego – wynalazku przyznają, że podczas upałów panele produkujące prąd są znacznie bardziej awaryjne.

Wysokie temperatury powietrza są prawdziwym testem dla instalacji fotowoltaicznych. Szczególnie tych, które były kładzione samodzielnie. A takich przypadków jest wiele – mówi rzecznik prasowy Komendy Powiatowej PSP w Gorlicach, mł. bryg. Dariusz Surmacz.

Temperatury paneli fotowoltaicznych osiągają w kulminacyjnym punkcie gorącego dnia nawet 80 stopni. W nocy spada ona do 20 stopni.

Różnice w temperaturach powodują, że tworzywo w złączkach często się odkształca powodując przerwanie obwodu i wystąpienie groźnego łuku elektrycznego, a w konsekwencji pożaru – tłumaczy rzecznik.

Dodaje, że w upalne dni fotowoltaika powinna sama się wyłączać, by nie dochodziło do jej przegrzania.

Osoby, które korzystają z prawidłowo podłączonej fotowoltaiki, produkują teraz mniej prądu, niż w chłodniejszym kwietniu – podaje przykład Surmacz.

Anty-religia ekologizmu. O co naprawdę chodzi z „Fit for 55”.

Anty-religia ekologizmu. Zniszczyć klasę średnią, czyli o co naprawdę chodzi z „Fit for 55”.

zniszczyc-klase-srednia-czyli-o-co-naprawde-chodzi-z-fit-for-55/

„Religii” ekologizmu nie odbieram jako największego niebezpieczeństwa, ponieważ to są tendencje dość skrajne, dość marginalne i wcale nie obejmują tak wielkiej ilości ludzi. Natomiast ‘ideologia’ ekologizmu ze swoim podłożem praktycznym, ideologia znajdująca odzwierciedlenie w programie „Fit for 55”, czyli programie stłamszenia i zubożenia ludzi, jest największym wyzwaniem przed którym dziś stoimy i musimy zrobić wszystko, abyśmy nie zostali zmuszeni do narzucenia nam tego typu rozwiązań – mówi w rozmowie z PCh24.pl prof. Wojciech Polak, autor eseju „Ekologizm jako substytut religii”, który został opublikowany w książce „Tyrania Postępu” (Biały Kruk 2023).

——————————–

Szanowny Panie profesorze, czy w dzisiejszym świecie A.D. 2023 istnieje jeszcze coś takiego jak ekologia? Odnoszę bowiem wrażenie, że ekologia została w 100-procentach wyparta przez tzw. ekologizm, czyli coś z pogranicza ideologii i nowej świeckiej religii…

Oczywiście, że ekologia istnieje. Nie wszystkie działania, które uzasadnia się potrzebą ochrony środowiska mają charakter skrajny, wydumany czy wymierzony przeciwko człowiekowi.

Zarówno w Polsce jak i w Europie czy na świecie jest podejmowanych wiele słusznych i mądrych działań jak na przykład sortowanie śmieci, budowanie oczyszczalni ścieków, zakładanie filtrów na kominy, tworzenie parków narodowych i krajobrazowych etc. Szereg działań jest jak najbardziej rozsądnych i nie budzących wątpliwości ani sprzeciwu. Dla normalnego człowieka jest czymś oczywistym, że takie coś jest po prostu potrzebne i że warto w to inwestować, ponieważ mądra ochrona środowiska to także ochrona człowieka.

Ludzie chcą mieć czystą wodę i czyste powietrze, ładny krajobraz za oknem, las do którego można spokojnie wejść i korzystać z jego uroków etc. To są sprawy oczywiste.

Pomiędzy słowami ekologia i ekologizm jest znacząca różnica. Ekologizm to skrajne podejście do ekologii, które zakłada, że wszystko powinno być podporządkowane ochronie planety Ziemi, że jest ona czymś w rodzaju bóstwa, które musimy chronić i człowiek jest pewnym agresorem w stosunku do tej planety. Ponadto zgodnie z religią ekologistów człowiek jest czymś równorzędnym z roślinami czy zwierzętami, więc trzeba wobec niego postępować tak samo. „Jeżeli na przykład populacja ludzka jest za duża, to trzeba ją po prostu ograniczać drastycznymi metodami… „

Tutaj był delikatnie polemizował. Pamiętam bowiem, co się działo kilka lat temu, kiedy to w Polsce miały miejsce protesty przeciwko planowanemu odstrzałowi dzików, które zagrażały zdrowiu i życiu wielu ludzi. Krzyczano wtedy o „rzezi”, a nawet nowym „holocauście”…

O tym właśnie chciałem powiedzieć.

Przykład, który Pan przywołał pokazuje nam, że według niektórych ekologistów populację ludzką można, wolno, a czasami wręcz trzeba ograniczać, a co do zwierzęcej, która może zagrażać życiu i zdrowiu człowieka – wówczas ekologiści protestują.

Generalnie jednak człowiek jest traktowany przez większość przedstawicieli ruchu ekologistów jako pewien agresor, co jest sprzeczne z nauką Kościoła katolickiego. W Piśmie Świętym mamy wyraźne zalecenie Pana Boga „Czyńcie sobie Ziemię poddaną” (Rdz 1, 28). Oczywiście człowiek musi robić to w sposób roztropny, ponieważ każde działanie człowieka musi być roztropne, w tym wypadku – trzeba pamiętać o względach ekologicznych, a nie tylko ekonomicznych, o środowisku i innych, którzy z niego korzystają. Tu roztropność jest bardzo potrzebna, co nie znaczy, że mamy wrócić, jak sugerują niektóre ruchy ekologistów, do jakiegoś życia prymitywnego, odżywiania się „darami lasu”, chodzenia w skórach i mieszkania w jaskiniach bądź szałasach.

Zgadzam się z Panem profesorem, że chcemy mieć czyste powietrze, czystą wodę etc. Wydaje mi się jednak, że cokolwiek byśmy nie zrobili to od razu próbuje się to podciągnąć po ideologię czy też religię ekologizmu. Okazuje się bowiem, że jeśli zakładamy filtr na komin, to nie jest to działanie roztropne, tylko „ratowanie Matki-Ziemi” jak twierdzą ekologiści i niestety wielu tę narrację kupuje…

Moim zdaniem tego typu podejście jest trochę przesadne. Wielu ludzi w administracjach poszczególnych krajów czy w organizacjach zajmujących się ochroną środowiska i przyrody ma do tych spraw normalne i zdroworozsądkowe podejście. Aczkolwiek zgadzam się, że ekologizmu mamy bardzo wiele, jest on bardzo głośny, ale nie mam również wątpliwości, że bardzo szkodliwy.

W moim eseju opublikowanym w książce „Tyrania Postępu” zwracam uwagę, że ekologizm, o którym rozmawiamy, ma pewne cechy religii oraz różne odmiany. Jest jednak jeszcze drugi aspekt sprawy, czyli ideologia ekologizmu.

Ideologia ekologizmu jest w wielu punktach i aspektach podobna do marksizmu. Marksizm obiecywał świetlaną przyszłość. Komunizm miał rozwiązać wszystkie problemy ludzkości i świata. Mówiono, że droga do komunizmu jest długa, że jest socjalizm, że są etapy przejściowe, ale po jej pokonaniu czeka nas wspaniała i świetlana przyszłość.

Ekologiści też twierdzą, że mamy kłopoty z naszą planetą, że następuje globalne ocieplenie, za które winę ponosi człowiek. Jest to podejście zupełnie nienaukowe. Wiemy bowiem, że w dziejach naszej planety były okresy ochładzania się i ocieplania się klimatu. Nie za bardzo wiemy jednak dlaczego tak się działo.

Wiele wskazuje na to, że ocieplenie, które aktualnie ma miejsce wynika po prostu z naturalnych cyklów, a nie z powodu emitowania dwutlenku węgla przez człowieka do atmosfery.

W każdym razie ideolodzy ekologizmu głoszą, że jeżeli dokonamy pewnych ograniczeń, to za niedługo przyniosą nam one – te ograniczenia – coś w rodzaju zbawienia, że będziemy żyli w sposób ograniczony, ale bezpieczny. I tutaj właśnie zaczyna się problem…

Marksiści też żądali ograniczeń…

Tak jest. Zapewniali przy tym, że w przyszłości w komunizmie wszyscy ludzie będą wiedli słodki żywot. Tymczasem nomenklatura komunistyczna, czyli wszyscy przywódcy marksistów urządzali się w sposób słodki w tzw. okresie przejściowym budując sobie wille i pałace, wypłacając sobie pensje, jedząc golonkę, dając sobie talony na samochody itd. Przerabialiśmy to wszystko w okresie PRL-u.

Teraz odnosi się wrażenie, że w tej ideologii ekologizmu jest podobna tendencja. Szefowie wielkich korporacji, zakładów pracy, ale także cała ta biurokracja brukselska wypłacają sobie gigantyczne pensje. Proszę sobie wyobrazić, że w 1979 roku dyrektor przeciętnej korporacji czy zakładu pracy na Zachodzie zarabiał 30 razy tyle, co przeciętny pracownik tejże korporacji. Obecnie taki dyrektor zarabia od 300 do 500 razy tyle…

Elity finansowe stały się więc niezmiernie bogate i tu nawet nie odgrywa roli zysk, który dana korporacja przynosi czy nie przynosi, bo korporacja może podupadać, a gigantyczna pensja będzie wypłacana do końca.

Lansowany przez Brukselę program „Fit for 55”, który zakłada, że poprzez ograniczanie i opodatkowanie wszelkich rodzajów działalności człowieka do 2055 roku po to, aby Europa stała się „zero-emisyjna” może doprowadzić do kompletnego upadku gospodarczego Europy. Chiny, które emitują więcej CO2, mają w nosie tego typu ograniczenia i robią co chcą. Podobnie sytuacja wygląda w światowych tygrysach, krajach szybko rozwijających się jak Indie, Argentyna, Malezja etc. – one też nie nic nie robią sobie z eko-ograniczeń. Nawet Stany Zjednoczone niewiele sobie z tego robią mimo propagandy mówiącej o wprowadzaniu ograniczeń w emisji CO2.

Europa wychodzi więc przed szereg i po prostu wygłupia się, co może doprowadzić do kompletnego upadku gospodarczego.

Mówię o tym, ponieważ jest to, w mojej ocenie, ściśle związane z tym, co mówiłem o ograniczeniach i dyrektorskich zarobkach. Mędrcy z Brukseli najwidoczniej doszli do wniosku, że utrzymanie poziomu zamożności społeczeństw, zwłaszcza tzw. starej Unii, gdzie dominuje klasa średnia, czyli Niemiec, Francji, Belgii, Holandii etc. jest niemożliwe. Obecnie przeciętny obywatel Francji ma własne mieszkanie, własny samochód, żyje dość wygodnie i przynajmniej raz w roku udaje się na tygodniowe wakacje. Wszystko wskazuje na to, że Bruksela skalkulowała, iż utrzymanie tej klasy średniej na obecnym poziomie jest niemożliwe w związku z czym ci biurokraci doszli do wniosku, że skoro oni płacą sobie gigantyczne pensje i rządzą, to będą w tej 1-procentowej mniejszości, która poprzez zarządzanie będzie miała rozmaite przywileje. To oni będą mogli jeździć samochodami, mieszkać w dużych domach, jeść mięso, latać samolotami, a 99 proc. społeczeństwa poprzez podatki ekologiczne zostanie sprowadzone do stanu biedy, pauperyzacji i mocnego ograniczenia konsumpcji. Skoro nie może myć klasy średniej, to trzeba stworzyć klasę ubogą, a wszystko okrasić hasłem równości i zrównoważonego rozwoju.

W tej chwili zmierza to właśnie w tę stronę, o czym gremia unijne mówią coraz więcej. Nie będzie wolno jeździć autami spalinowymi. Samochody elektryczne nie pozwalają na dalsze podróże, więc nakaz poruszania się nimi uniemożliwi ludziom podróżowanie na dalsze odległości właśnie samochodem. Potem zakaże się samochodów elektrycznych, ludzie w ogóle mają przestać jeździć samochodami i zostaną zmuszeni do podróżowania pociągami, a w mieście będą się poruszać komunikacją miejską, rowerami bądź na hulajnogach, oczywiście elektrycznych.

W międzyczasie zostaną stworzone dzielnice 15-minutowe, z których nie za bardzo będzie można wychodzić poza pewnymi wyjątkami. Będziemy mieli więc powrót do czasów feudalizmu, kiedy człowiek był przywiązany do swojej ziemi… Taka dzielnica czy miasto 15-minutowe sprawią, że człowiek zrezygnuje z jeżdżenia pociągami, bo będzie musiał siedzieć na miejscu, nie mówiąc już o lataniu samolotem, które będzie całkowicie zabronione. Podatki od CO2 spowodują, że mieszkania będą miały średnio 30 metrów kwadratowych powierzchni, więc ludzie będą musieli siedzieć w ciasnocie. Zakaże się jedzenia mięsa i posiadania dzieci, żeby „ratować klimat” itd.

Krótko mówiąc: społeczeństwo ulegnie pauperyzacji. Oczywiście, żeby ludzie się nadmiernie nie buntowali, to będzie się dzieciom od najmłodszych lat wmawiać puste slogany o ekologii, o ratowaniu „Matki-Ziemi”, o tym że ograniczenia są niezbędne, żeby uratować świat przed katastrofą klimatyczną.

Jeśli jednak ludzie w okresie przejściowym zaczną się buntować, a zaczną, bo nie wszyscy wytrzymają tego rodzaju mechanizmu, to bunty będzie się pacyfikować. Ponadto wprowadzi się mechanizmy uniemożliwiające przejęcie władzy przeciwnikom tego wszystkiego, co wyżej opisałem metodą demokratyczną.

Proszę zauważyć, że system demokratyczny staje się coraz bardziej pozorny. W Unii Europejskiej nie przestrzega się prawa obowiązującego w tejże Unii. Kanclerz Scholz oświadczył na przykład, że skoro ministrowie spraw wewnętrznych państw członkowskich zatwierdzili program relokacji imigrantów i w związku z tym sprawa jest załatwiona. Przepraszam, ale który przepis prawny UE mówi o tym, że jakaś konferencja ministrów państw członkowskich ma moc stanowienia czegokolwiek? Nie ma takiego przepisu, więc narzuca się pewne mechanizmy drogą faktycznej uzurpacji i zmusza się kraje słabsze do przyjmowania takiej postawy, jakiej chcą silniejsi.

Także poza UE system demokratyczny zaczyna zawodzić. W USA nie wybrano na drugą kadencję Donalda Trumpa. Poprzez rozmaite machinacje, kombinacje i oszustwa pozbawiono go prezydentury.

Do tego samego będzie zmierzał system związany z „Fit for 55”. Jeśli pojawią się przeciwnicy tego typu rozwiązań, to trzeba będzie im uniemożliwić przejęcie władzy i odebrać głos.

Jest to wizja pesymistyczna, ale niestety każdy kolejny dzień ją potwierdza. W mojej ocenie głównym celem ideologii „Fit for 55” i ekologizmu jest zapewnienie obecnym elitom i ich dzieciom oraz wnukom dominującej pozycji, bogactwa, wygodnego życia, kosztem reszty społeczeństwa, bo „mędrcy” doszli do wniosku, że utrzymanie klasy średniej na obecnym poziomie jest niewykonalne, więc ludzie muszą mieszkać w dzielnicach 15-minutowych, jeździć komunikacją miejską, nie ruszać się, zapomnieć o wakacjach etc. Generalnie społeczeństwo będzie piło szampana ustami swoich przedstawicieli i ma mu wystarczyć, że elitom będzie dobrze. Bardzo przypomina to powrót do nomenklatury marksistowskiej żerującej na robotnikach, ale nie tylko. Nowy system stworzy metody sterowania 99-procentową większością przez 1-procentową mniejszość poprzez rzucanie ochłapów i drobnych przywilejów.

Powiem szczerze: religii ekologizmu nie odbieram jako największego niebezpieczeństwa, ponieważ to są tendencje dość skrajne, dość marginalne i wcale nie obejmują tak wielkiej ilości ludzi. Natomiast ideologia ekologizmu ze swoim podłożem praktycznym, ideologia znajdująca odzwierciedlenie w programie „Fit for 55”, czyli programie stłamszenia i zubożenia ludzi jest największym wyzwaniem przed którym dziś stoimy i musimy zrobić wszystko, abyśmy nie zostali zmuszeni do narzucenia nam tego typu rozwiązań.

Widzę jeszcze jedno podobieństwo z systemem oficjalnie minionym. Marksiści twierdzą, że największym nieszczęściem w dziejach świata były: wynalezienie rolnictwa i hodowli zwierząt. To właśnie rolnictwo i hodowla stanowią według ekologistów główne powody degradacji i niszczenia „Matki Ziemi”…

Marksiści uważali, że elementem napędowym historii jest walka klas. Ekologiści kreują na czoło nakręcania całych dziejów ludzkości ochronę środowiska.

Niestety jeśli tego rodzaju przekazy zaczną być szerzone w szkołach to dzieci, którym namiesza się nimi w głowach mogą zacząć się z tym godzić i to jest również cel tej całej wielopoziomowej operacji.

Trzeba powiedzieć, że jak się obserwuje te tendencje w Europie Zachodniej polegające na rozpowszechnianiu tych różnych myśli dotyczących ocieplania planety i kroków z związanych z przeciwdziałaniem, takich jak różne podatki węglowe to rzeczywiście przerażająca jest powszechność tego zjawiska, że wszyscy to kupują bez większego sprzeciwu, a buntują się tylko jakieś wąskie grupy, które bezpośrednio dostają już teraz po głowie, jak rolnicy holenderscy, którym każe się likwidować gospodarstwa.

Bóg zapłać za rozmowę.

Tomasz D. Kolanek