Posłuchajmy ekspertów. Nogi i zsiadłe mleko z kartoflami.

Stanisław Michalkiewicz „Najwyższy Czas!” 12 lipca 2022 http://michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=5211

W „Alfabecie wspomnień” Antoni Słonimski, pod hasłem „Nogi”, opisuje, jak to w warszawskich środowiskach, już nawet nie kupieckich, ale kupczykowskich, przedstawiano rozgromienie floty rosyjskiej w 1905 roku przez Japończyków, a konkretnie – właśnie przez generała Nogi. Opowiadający upaja się olimpijskim spokojem generała na tle narastającego napięcia z powodu zbliżania się rosyjskiej floty.

Oto widzimy generała Nogi, jak zajada zsiadłe mleko z kartoflami. Przybiega oficer i melduje: wasze wysokopriewaschoditielstwo, zbliża się ku nam cesarska flota rosyjska – a generał Nogi nic, tylko nadal je zsiadłe mleko z kartoflami. Po chwili przybiega drugi i woła: wasze wysokopriewaschoditielstwo, już widać cesarską flotę rosyjską! – a generał Nogi nic, tylko nadal je zsiadłe mleko z kartoflami. Wreszcie przybiega trzeci oficer i woła: wasze wysokopriewaschoditielstwo, cesarska flota rosyjska już tu jest! Wtedy generał Nogi wstał, otarł usta serwetką, wyszedł na pokład i zatopił cesarską flotę rosyjską.

Kto wie, czy tak właśnie nie będzie wyglądało ostateczne zwycięstwo Ukrainy nad Rosją, które – jak wiadomo – zostało zagwarantowane przez sekretarza stanu USA Antoniego Blinkena. Co prawda sekretarz stanu Antoni Blinken wywodzi się z narodu bardzo elastycznego, o czym świadczy anegdotka: Nasi wygrywają! – Jacy „nasi”? – No ci, którzy wygrywają!” – ale tym razem może to być na serio, a w każdym razie, tak musi uważać prezydent Zełeński, a zwłaszcza – jego otoczenie. Gdyby było inaczej, to ukraiński minister obrony nie mówiłby, że po wojnie musi nastąpić demilitaryzacja europejskiej części Rosji.

Zresztą nie tylko ukraińscy ministrowie stawiają sobie takie ambitne cele; ostatnio ten euforyczny nastrój udziela się również osobom nie uczestniczącym bezpośrednio w wojnie, jaką na terenie Ukrainy Rosja prowadzi z Sojuszem Atlantyckim. Ta euforia rozbudza graniczące z pewnością nadzieje, że oto Polska, po raz pierwszy od Piotra Wielkiego, stoi przed historyczną szansą położenia kresu rosyjskiemu imperializmowi. To znaczy – nie tyle Polska, bo Polska w tym konflikcie uczestniczy przeważnie w taki sposób, że pokrzykuje, przytupuje i wymachuje rękami – no ale nasi sojusznicy, Amerykanie i Anglicy, to co innego.

Jak będzie trzeba, to nie tylko wyjdą na pokład i zatopią cesarską flotę rosyjską, ale zdemilitaryzują Rosję, a Polskę, która przedtem będzie musiała ustanowić unię z Ukrainą i spłacić jej długi – odbudują od morza do morza, a właściwie od jednego morza do drugiego i trzeciego. Takie właśnie marzenia snuli Polacy, co prawda nie wszyscy, niemniej wielu z nich, podczas II wojny światowej – co wyrażało się w piosence: „Moja mała, otrzyj łzy. Słyszysz? Szumią morza trzy!” A „łzy” były stąd, że młodzieniec obiecywał ukochanej, iż „po powrocie ofiaruję ci mej manierki cud, rybkę ze słonych wód lub korale z mej krwi”.

Jak wiadomo, wtedy skończyło się na koralach – bo tak właśnie bywa, gdy jakiś „mały, ale bardzo dzielny naród” – jak strażnik w gmachu ONZ w Nowym Jorku przywitał reprezentanta UNESCO („wiem, wiem; to mały, ale bardzo dzielny naród!”) – zaczyna prężyć cudze muskuły, ale – jak zauważył francuski aforysta, Franciszek książę de La Rochefoucauld – tylko dlatego Pan Bóg nie zesłał na ziemię drugiego potopu, bo przekonał się o bezskuteczności pierwszego. Trochę inaczej tę myśl wyraził Stanisław Sojka śpiewając, że „nasze grzechy, ciągle te same i nudne, zadomowiły się w nas”.

Żeby jednak nie pogrążyć się w rozterkach, warto posłuchać głosu ekspertów, których przecież nie brakuje, zwłaszcza w takich sprawach. Co prawda, z nimi też bywa rozmaicie.

Guy Sorman opowiadał mi, jak to po wojnie koreańskiej z Ameryki przyjechała do Korei Południowej delegacja ekspertów, żeby się zorientować, czy z tego kraju coś będzie. Po powrocie sporządziła bardzo pesymistyczny raport, że ta cała Korea Południowa nie warta jest funta kłaków, nawet nie ze względu na wojenne zniszczenia, tylko dlatego, że panuje tam konfucjanizm. Konfucjanizm bowiem oznacza bierne poddanie się losowi – i tak dalej. Po latach, kiedy Korea Południowa nie tylko się odbudowała, ale zaczęła przekształcać się w „azjatyckiego tygrysa”, ta sama ekipa ekspertów pojechała tam jeszcze raz, by wyjaśnić ten fenomen. Po powrocie sporządzili raport – że naturalnie, jakże by inaczej! Przecież w Korei panuje konfucjanizm, a konfucjanizm, to hierarchia, dyscyplina, ład – i tak dalej.

No a teraz „teoretyk wojskowy” prof. Martin van Creveld, emerytowany profesor historii na Uniwersytecie Hebrajskim w Jerozolimie, który wcześniej niezbitymi argumentami dowodził, że Rosja na Ukrainie poniesie „strategiczną porażkę”, ni stąd, ni zowąd zmienił zdanie i obecnie opublikował „pięć powodów”, dla których Rosja może tę wojnę wygrać.

Już w pierwszym z tych pięciu powodów słychać jęk zawodu, że na Ukrainie nie będzie wojny partyzanckiej. Zamiast prowadzić wojnę partyzancką, Ukraina wdała się z Rosją w regularną wojnę, no a w tej Rosja ma przewagę, zwłaszcza, że – po drugie – nie bawi się już w jakieś efekciarskie „blitzkriegi”, tylko wojuje tradycyjnie; najpierw nawała artyleryjska, a potem „za rodinu, za Stalina – wpieriod!Po trzecie – że pojawiły się problemy z zaopatrzeniem. Rosyjskie linie są krótkie, podczas gdy zachodnie – długie i potencjalnie ryzykowne, chociaż w ramach „dziwnej wojny”, Rosja, jak dotychczas, nie bombarduje transportów broni i amunicji na Ukrainę, chociaż dysponuje przecież i zwiadem satelitarnym, a pewnie i tradycyjną razwiedką. Po czwarte – okazało się, że Rosja jest zadziwiająco odporna na zachodnie sankcje; rubel, który w pierwszej fazie wojny ostro pikował w dół, teraz, po kilku miesiącach osiągnął, najwyższy od siedmiu lat poziom w stosunku do dolara i ta tendencja jest „wzrostowa”. Poza tym, jak tylko Chiny uporają się ze zbrodniczym koronawirusem – który wtedy, zgodnie z rozkładem ma pojawić się po naszej stronie kordonu – zaopatrzą Rosję we wszystko, czego by jej ewentualnie brakowało. I wreszcie – po piąte – że „jak tak dalej pójdzie”, to w krajach NATO – oczywiście poza Polską, gdzie będzie to surowo zabronione – narastać zacznie niezadowolenie ludności, która od swoich rządów będzie się domagała przynajmniej ograniczenia wspierania Ukrainy, jeśli nie jego zaprzestania.

To zresztą widać już dzisiaj, kiedy podczas pielgrzymki trzech króli do Kijowa, prezydent Macron, kanclerz Scholz i premier Dragi podali prezydentowi Zełeńskiemu gorzką pigułkę w postaci oczekiwania na pokój z rosyjskim obiciem, dla większej strawności oblaną polewą w postaci obietnicy nadania Ukrainie statusu kraju „kandydującego” do UE. Ale na nas to nie robi wrażenia, bo jak będzie trzeba, to – nawet gdyby nasi sojusznicy, Amerykanie i Anglicy dekowali się pod pokładem, my, wbrew wszystkiemu, wyjdziemy na pokład i zatopimy cesarską flotę rosyjską.

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Najwyższy Czas!”.

Globalny przełom w sprawie aborcji?

Szanowny Panie,
24 czerwca w Stanach Zjednoczonych nastąpił historyczny zwrot ku obronie życia. Po prawie 49 latach amerykański Sąd Najwyższy odrzucił konstytucyjne „prawo do aborcji” i przywrócił władzom stanowym możliwość ochrony życia nienarodzonych dzieci. Reakcja była natychmiastowa.
Już w ponad dwudziestu stanach weszły w życie przepisy zakazujące aborcji – także w zakresie szerszym niż w Polsce. Zamykane są kolejne kliniki aborcyjne. Prezydent Joe Biden przyznał, że nie ma prawnych środków, by przełamać wyrok Sądu Najwyższego.
To, co dzieje się w USA ma bezpośrednie przełożenie na cały zachodni świat.
Osamotniona często Polska zyskuje potężnych sojuszników. Nasza Ojczyzna, która dzięki zdecydowanej postawie Jana Pawła II oraz wytężonej pracy przyjaciół życia od 30 lat wzmacnia ochronę dzieci nienarodzonych, przedstawiana jest dzisiaj w prasie amerykańskiej (zarówno konserwatywnej jak i lewicowej) jako wzór dla republikańskich stanów. Nie możemy tego zaprzepaścić.
Przed nami decydujące starcie ze zwolennikami bezkarnego zabijania nienarodzonych.
Podobnie jak w USA, polscy aktywiści aborcyjni ogromnym nakładem środków budują sieć dystrybucji preparatów farmakologicznej aborcji. Coraz śmielej afiszują się przy tym ze swoją działalnością, drwiąc z prawa i promując aborcję jako „styl życia”. Uderzają także w wolność słowa obrońców życia i w wolność sumienia lekarzy oraz farmaceutów. Na każdym polu muszą napotkać nasz opór.
Nie ulega wątpliwości, że aby uratować setki dzieci musimy pilnować przestrzegania obowiązującego prawa. To oznacza przede wszystkim skuteczne karanie aborcyjnych aktywistów, nielegalnie dostarczających środki wczesnoporonne oraz organizujących nielegalną „turystykę aborcyjną”.
W najbliższy czwartek odbędzie się rozprawa w precedensowym postępowaniu przeciw Justynie W. z „Aborcyjnego Dream Teamu”. Wbrew obrońcom aktywistki zostaliśmy dopuszczeni do udziału w postępowaniu, w którym oskarżono ją o przestępstwo pomocnictwa w przerywaniu ciąży.Jednak bezprawna promocja nielegalnej aborcji odbywa się także z mównicy sejmowej.
W najbliższych dniach złożymy zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przeciw Natalii Broniarczyk z „Aborcji Bez Granic”, która z sejmowej mównicy chwaliła się pomocnictwem w kilkudziesięciu tysiącach aborcji i przekazywała instrukcję zabijania dzieci.
Podobne zawiadomienie złożyliśmy niedawno przeciw poseł Katarzynie Kotuli z Lewicy, która na Twitterze instruowała, jak przeprowadzać aborcję farmakologiczną.
Nasze działania przynoszą efekty. W ostatnich miesiącach odnieśliśmy dwa precedensowe zwycięstwa przed Sądem Najwyższym, który w dwóch wyrokach – z października 2021 i z czerwca 2022 – potwierdził, że działacze pro-life mają prawo do organizacji pikiet i eksponowania w przestrzeni publicznej banerów ukazujących okrucieństwa aborcji. W przeciwieństwie do Niemców, Francuzów czy Kanadyjczyków, polscy obrońcy życia cieszą się zatem prawdziwą wolnością słowa. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie wsparcie naszych Darczyńców i zaangażowanie prawników, które pozwoliły na systematyczne wypracowanie jednolitej linii obrony w blisko 200 sprawach obrońców życia w ostatnich latach.
Wyroki polskich sądów nie podobają się jednak aborcyjnym aktywistom. Pod ich wpływem starosta pruszkowski złożył wniosek o delegalizację Fundacji Pro – Prawo do życia. I na tym polu anty-wolnościowe działania aborcjonistów napotkały na opór prawników Ordo Iuris.Dostępność preparatów aborcyjnych zależna jest także od lekarzy i farmaceutów. W wielu postępowaniach bronimy tych, którzy odmawiają udziału w zabiciu nienarodzonego dziecka. 
Kilka dni temu Naczelny Sąd Aptekarski uchylił, na razie z przyczyn proceduralnych, naganę w sprawie reprezentowanej przez nas farmaceutki. Dostrzegamy potrzebę systemowej regulacji wolności sumienia. Dlatego opracowujemy projekt ustawy wprowadzającej regulacje dotyczące klauzuli sumienia, wdrażające najszersze gwarancje, odpowiednio do przełomowego wyroku Trybunału Konstytucyjnego z października 2015 roku.Tylko od naszego zaangażowania zależy, czy w najbliższych latach szacunek dla życia skutecznie umocni się w kulturze prawnej naszego Narodu. 
Już za kilkanaście lat możemy doczekać się pokolenia wolnego od aborcji, ludzi wychowanych w świecie, który zabijanie nienarodzonych uznaje za bestialstwo z przeszłości, zbrodnię podobną do niewolnictwa lub rasowej segregacji. To byłby ogromy krok w stronę przywrócenia ładu prawnego i szacunku dla naturalnej wartości życia.
Dzięki Pana wsparciu i ofiarności wszystkich naszych Darczyńców możemy planować strategiczne działania i skutecznie prowadzić sprawy nie tylko przed sądami krajowymi, ale także lobbując w międzynarodowych organizacjach. Jestem pewien, że z Pana pomocą wzmocnimy ochronę prawną życia i powstrzymamy aborcyjną przestępczość, czerpiącą zyski z cierpienia niewinnych.
Zagraniczne media dostrzegają rolę Ordo Iuris w sukcesach polskich obrońców życiaWszyscy zdajemy sobie sprawę z dominującej pozycji USA jako światowego lidera, wyznaczającego trendy w wielu dziedzinach i tworzącego język popkultury. Wraz z obaleniem „prawa do aborcji” przez Sąd Najwyższy USA debata na temat ochrony życia nienarodzonego wchodzi właśnie na nowy poziom na całym świecie.Jednym ze skutków otworzenia drogi do prawnej ochrony życia przez prawo stanowe w USA jest ogromny wzrost zainteresowania Polską ze strony amerykańskiego ruchu pro-life, mediów oraz polityków. Zarówno konserwatyści, jak i liberałowie za oceanem dostrzegają, że Polska, która od 1993 r. systematycznie podnosi poziom prawnej ochrony życia ludzi na prenatalnym etapie rozwoju, jest wzorem w tym zakresie. 
Co ciekawe, . amerykańskie media utożsamiają obronę życia w naszym kraju z Instytutem Ordo Iuris. Nasza renoma jest zasługą lewicowych mediów, jak portal „Politico”, które od czasu wyroku polskiego Trybunału Konstytucyjnego określają nas mianem „siły napędowej” zakazu aborcji w Polsce. 
Wtórował im Parlament Europejski, który w dwóch rezolucjach przypisywał Ordo Iuris kierowniczą rolę w kwestii zmian polskiego prawa. To oczywiste uproszczenia, które pomijają dziesiątki lat wysiłków i tysiące zaangażowanych w obronę życia osób. Dostrzegamy w nich jednak wyrazy uznania dla profesjonalizmu prawników Instytutu oraz dla Darczyńców i Przyjaciół Ordo Iuris, bez których nie moglibyśmy realizować naszej wspólnej misji. W kontekście wyroku amerykańskiego Sądu Najwyższego wiele osób z całego świata chce poznać fenomen polskiej ochrony życia. 
Tylko w ostatnich dwóch tygodniach nasi eksperci wielokrotnie udzielali wywiadów czołowym amerykańskim telewizjom i gazetom takim jak CNN, Public Broadcasting Service, New York Times czy Los Angeles Times. Ponadto gościliśmy we francuskich Arte TV oraz M6, duńskiej TV2, tureckiej TRT World oraz na łamach holenderskiej gazety Volkskrant.Oddanie głosu Ordo Iuris w każdym z tych mediów było wyrazem uznania dla Pana wysiłku i wsparcia. Bo wszystko co robimy – robimy dzięki naszym Przyjaciołom i Darczyńcom.
Sąd Najwyższy po raz kolejny staje po stronie życiaWyrok Sądu Najwyższego USA pokazuje, że obrona życia staje się możliwa dzięki zaangażowaniu prawników i systematycznemu doprowadzeniu spraw do najwyższych instancji. Znamy to także z naszego, polskiego doświadczenia.Pod koniec czerwca odnieśliśmy przed Sądem Najwyższym zwycięstwo w sprawie Sylwestra Tajla, wolontariusza Fundacji Pro – Prawo do życia. Mężczyzna, który w 2018 roku zorganizował w centrum Lublina legalną manifestację pro-life, został uznany przez Sądy obu instancji za winnego czynu z art. 141 Kodeksu wykroczeń, które uznały, że nie ma miejsca w przestrzeni publicznej na pokazywanie, czym jest aborcja.Kasację do Sądu Najwyższego wniósł Prokurator Generalny. Reprezentując działacza, nasi prawnicy złożyli stanowisko do Sądu Najwyższego, wskazując, że nie można wykorzystywać przepisu, służącego do zabezpieczania przestrzeni publicznej przed epatowaniem w niej obrazami „nieprzyzwoitymi”, dotyczącymi sfery ludzkiej fizjologii i seksualności, do walki z prawdą o aborcji. 
W swoim stanowisku przywołaliśmy 127 orzeczeń polskich sądów, które w podobnych sprawach, stwierdzały, że analogiczne czyny nie naruszają Kodeksu wykroczeń. Powołaliśmy się też na linię orzeczniczą Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który wielokrotnie potwierdzał możliwość umieszczania w przestrzeni publicznej drastycznych treści. Sąd Najwyższy przychylił się do argumentacji Ordo Iuris, uniewinniając działacza pro-life. Powyższe orzeczenie kończy czteroletnią batalię naszych prawników w obronie wolności słowa oraz potwierdza, że obrońcy życia mają prawo do organizowania demonstracji publicznych i umieszczania na swoich banerach treści ukazujących prawdę o straszliwych skutkach aborcji. 
Nie jest to pierwszy raz, gdy Sąd Najwyższy opowiada się po stronie prawa do odważnej obrony życia w debacie publicznej. W październiku ubiegłego roku odnieśliśmy zwycięstwo w postępowaniu dotyczącym dr. Bawera Aondo-Akaa, z którego inicjatywy na przełomie 2017 i 2018 roku w Zakopanem postawiono bilbord przedstawiający fotografię dziecka zabitego w wyniku aborcji. 
Sądy pierwszej i drugiej instancji uznały, że mężczyzna naruszył art. 51 § 1 Kodeksu wykroczeń. Natomiast Sąd Najwyższy, po kasacji wniesionej przez Prokuratora Generalnego, uznał słuszność argumentów prawników Ordo Iuris, przyznając, że czyn mężczyzny mieści się w granicach wolności słowa gwarantowanej w art. 54 ust. 1 Konstytucji RP.
Te precedensowe wyroki Sądu Najwyższego powinny wyeliminować rozbieżności w decyzjach sądów powszechnych, do których dochodziło, mimo utrwalonej linii orzeczniczej, wskazującej na to, że pokazywanie, czym jest aborcja, nie narusza prawa.
Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w poniższy przycisk [w oryginale md]

Aborcjoniści chcą zdelegalizować Fundację Pro – Prawo do życia. Wobec klęski na sali sądowej, promotorzy aborcji skierowali dwie skargi do starosty pruszkowskiego, który jest organem nadzorczym Fundacji Pro – Prawo do życia. Żądają w nich delegalizacji organizacji.Na podstawie donosów starosta złożył do Sądu Rejonowego w Warszawie wniosek o stwierdzenie, że działania Fundacji są niezgodne z prawem i statutem organizacji. Jego zdaniem, publiczne prezentowanie skutków aborcji przez wolontariuszy Fundacji wykracza poza jej cele statutowe, do których należy między innymi „wspomaganie działań mających na celu ochronę życia ludzkiego od momentu poczęcia”.
Reprezentując Fundację, złożyliśmy do sądu odpowiedź na wniosek starosty. Jasno wykazujemy w niej, że działalność organizacji nie narusza prawa ani swojego statutu. Wyjaśniamy ponadto, że wszczęcie podobnego postępowania byłoby uzasadnione tylko w sytuacji, w której sądy stwierdziłyby, że wolontariusze Fundacji notorycznie łamią prawo, co oczywiście nie ma miejsca, skoro po ich stronie stoi jednolite orzecznictwo Sądu Najwyższego.
Broniąc organizacji pro-life przed groźbą delegalizacji, wspólnie bronimy bezbronnych dzieci, w imieniu których jej wolontariusze sprzeciwiają się aborcji.
Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w poniższy przycisk. [w oryginale md]
Walczymy o klauzulę sumienia dla zawodów medycznych.
Obok obrony prawa do mówienia prawdy o aborcji, dbamy również o to, by gwarantowana przez Konstytucję RP wolność sumienia mogła być urzeczywistniania. Dlatego reprezentujemy przed sądem aptekarskim farmaceutkę, która odmówiła pacjentce sprzedaży tabletek wczesnoporonnych EllaOne. Kobieta powołała się przy tym na sprzeciw sumienia. Farmaceutka za wierność swoim wartościom została ukarana karą nagany przez Okręgowy Sąd Aptekarski w Krakowie. Obwiniona nie miała nawet możliwości złożenia wyjaśnień we własnej sprawie, gdyż sąd pierwszej instancji skazał kobietę pod jej nieobecność. W ten sposób farmaceutce uniemożliwiono skorzystanie z prawa do obrony. Po naszej interwencji Naczelny Sąd Aptekarski uchylił niekorzystne orzeczenie, nakazując sądowi okręgowemu ponowne rozpatrzenie sprawy. 
Słuszność argumentów Ordo Iuris uznał również Naczelny Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej, który także wniósł o uchylenie zaskarżonego przez nas orzeczenia. Obecnie czekamy na ponowne rozpoznanie sprawy przez sąd pierwszej instancji.
Chcąc, aby wszyscy pracownicy sektora zdrowotnego bez przeszkód i konieczności dociekania przed sądami swoich praw mogli cieszyć się gwarantowanym przez Konstytucję RP prawem do sprzeciwu sumienia, pracujemy obecnie nad projektem ustawy, wprowadzającym odpowiednie regulacje do medycznych ustaw branżowych oraz Kodeksu pracy. 
Najwyższy czas, aby aborcjoniści odpowiedzieli za śmierć tysięcy polskich dzieci.
Jednocześnie kontynuujemy starania o ukaranie polskich aborcjonistów. W najbliższy czwartek odbędzie się druga rozprawa w przełomowym postępowaniu dotyczącym aktywistki „Aborcyjnego Dream Teamu” Justyny W., która jest oskarżona o pomoc w dokonaniu aborcji. Podczas pierwszego posiedzenia, pomimo stanowczego sprzeciwu obrońców oskarżonej, zostaliśmy dopuszczeni do postępowania jako organizacja społeczna. Obrona jednej z ikon polskiego lobby aborcyjnego stała na stanowisku, że „płód”, który rzekomo „nie jest podmiotem praw człowieka”, nie może być uznany za osobę pokrzywdzoną.
Nasi prawnicy kończą właśnie opinię prawną, którą przedłożymy sądowi przed najbliższą rozprawą. Zwrócimy w niej uwagę na to, że prawo międzynarodowe nie gwarantuje nikomu „prawa do aborcji”. Powołamy się na orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, z którego jednoznacznie wynika, że z Europejskiej Konwencji Praw Człowieka nie można wywieść „prawa do aborcji”. Wskażemy również, że życie ludzkie jest zasadniczym przedmiotem ochrony przepisów polskiego prawa.W ramach walki z nielegalnym podziemiem aborcyjnym złożyliśmy do Prokuratury Krajowej i urzędu skarbowego zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstw skarbowych przez aktywistki „Aborcji Bez Granic” i „Aborcyjnego Dream Teamu”.Wykazujemy w nich, że kobiety, rozprowadzając środki poronne we współpracy z zagranicznymi organizacjami, w istocie prowadzą niezarejestrowaną działalność gospodarczą, naruszając w ten sposób szereg przepisów podatkowych.
Walcząc z oportunizmem prokuratorów, którzy często uchylają się od obowiązku ścigania przestępstwa pomocnictwa w aborcji, pracujemy obecnie nad specjalnym poradnikiemKompleksowo przeanalizujemy w nim polskie prawo i jego dotychczasowe stosowanie, wyjaśniając, że organy ścigania powinny dążyć do ukarania osób pomagających w dokonywaniu nielegalnych aborcji oraz rozprowadzających nielegalnie środki poronne.W ostatnich dniach złożyliśmy zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przeciw posłance Lewicy Katarzynie Kotuli, która zamieściła na Twitterze wpis, w którym udzielała instrukcji, jak dokonać aborcji farmakologicznej. 
W tym tygodniu złożymy do prokuratury kolejne zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez Natalię Broniarczyk. Aktywistka przedstawiając w Sejmie projekt ustawy przewidujący wprowadzenie aborcji do 12 tygodnia ciąży, z dumą mówiła o swojej przestępczej działalności w ramach „Aborcji Bez Granic”, która „każdego dnia pomaga co najmniej 90 osobom w trakcie aborcji farmakologicznej”.
 Proaborcyjny projekt został odrzucony przez Sejm, do czego przyczyniło się złożenie przez Ordo Iuris ekspertyzy prawnej o jego niekonstytucyjności. Treść odrzuconej ustawy dobitnie pokazała jednak, jak bardzo aborcjoniści lekceważą prawo i wyroki polskich sądów, które stoją po stronie życia.
Wspólnie obronimy prawo do życia niewinnych i ukarzemy aborcjonistówPrawnicy Ordo Iuris każdego dnia konsekwentnie bronią cywilizacji życia, skutecznie przeciwstawiając się proaborcyjnym inicjatywom. Każdy z naszych sukcesów jest jednocześnie sukcesem Darczyńców i Przyjaciół Ordo Iuris, bez wsparcia których nie moglibyśmy w ogóle działać. To właśnie .pomoc ludzi takich jak Pan doprowadziła do wydania przez Sąd Najwyższy dwóch orzeczeń pozwalających na eksponowanie w polskiej przestrzeni publicznej treści pro-life. 
Niestety lobby aborcyjne szuka nowych sposobów na zablokowanie działalności obrońców życia, tym razem domagając się delegalizacji Fundacji Pro – Prawo do życia. Reprezentowanie Fundacji w tej sprawie to koszt nie mniejszy niż 8 000 zł. Z Pana pomocą po raz kolejny zmusimy aborcjonistów do przestrzegania polskiego prawa.
Udział w postępowaniu i przygotowanie stanowiska dla sądu w procesie przeciw Justynie W. to wydatek rzędu 20 000 zł. Przykładne ukaranie aborcjonistki będzie milowym krokiem na drodze do likwidacji nielegalnego podziemia aborcyjnego w Polsce.
Kontynuowanie spraw skarbowych przeciw „Aborcyjnemu Dream Teamowi” i „Aborcji Bez Granic”, który chwali się udziałem w zamordowaniu kilkudziesięciu tysięcy polskich dzieci, wymaga wielu godzin pracy najbardziej doświadczonych z naszych prawników, na co musimy przeznaczyć co najmniej 10 000 zł. Pociągnięcie do odpowiedzialności aborcjonistek z tych organizacji mocno uderzy w nielegalne podziemie aborcyjne w Polsce.
Reprezentowanie w postępowaniu dyscyplinarnym odważnej farmaceutki, która wystąpiła przeciw cywilizacji śmierci, to wydatek rzędu 6 000 zł. Z kolei przygotowanie projektu ustawy realizującej konstytucyjną wolność sumienia dla wszystkich przedstawicieli zawodów medycznych to co najmniej 5 000 zł. Stawką jest tu obrona klauzuli sumienia dla każdego pracownika sektora opieki zdrowotnej.
Dlatego bardzo Pana proszę o wsparcie Instytutu kwotą 50 zł, 80 zł, 130 zł lub dowolną inną, dzięki czemu będziemy mogli konsekwentnie bronić prawa do życia każdego człowieka bez względu na jego wiek, płeć czy stan zdrowia.Z wyrazami szacunkuAdw. Jerzy Kwaśniewski - Prezes Instytutu na Rzecz Kultury Prawnej Ordo IurisP.S. Jeśli nie będziemy stanowczo domagać się egzekwowania polskiego prawa, to w niedługim czasie stanie się ono martwe, a aborcjoniści doprowadzą do zmiany przepisów gwarantujących prawną ochronę życia dzieci nienarodzonych. Nie możemy pozostawać bierni. Brak naszej zdecydowanej reakcji będzie skutkował śmiercią wielu polskich dzieci. Głęboko wierzę, że z Pana wsparciem wspólnie uniemożliwimy aborcjonistom ich zabicie.Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris jest fundacją i prowadzi działalność tylko dzięki hojności swoich Darczyńców.

Wolisz metodą strusia, głowę w piasek?

Wolisz metodą strusia, głowę w piasek?

Nie chcesz bliżej przyjrzeć się Rzeczywistości, taka jest niemiła, może nawet straszna?

Możesz, przecież Stwórca dał nam wszystkim wolną wolę.

Ale przypomnę, że obecnie, w poczuciu całkowitej bezkarności, a nawet aprobaty postępowej „góry”, wokół grasują bandy pederastów…

Redefiniowanie człowieka. Atak na mózg. Destrukcja pamięci. Plastyczność nie oznacza elastyczności.

[Przeczytaj to starannie, powoli, bez przeskoków wzroku. MD]

Nadchodzi Google, odchodzi myślenie. Od zaniku czytania do zaniku myślenia.

Internet czyni nasze mózgi niezdolnymi do zapamiętywania.

ks. Dominique Bourmaud FSSPX Zawsze Wierni nr 3/2022 (220)

————————

Pamiętam, że po raz pierwszy poczułem się nieswojo, myśląc o swoim laptopie, kiedy mój przyjaciel Raymond, programista-samouk, zaczął stukać nerwowo w klawiaturę w poszukiwaniu jakichś informacji. Trudno było nazwać to ludzkim zachowaniem. Albo Ray oszalał, albo też był to jego sposób na ukojenie napiętych nerwów…

Jedynie kolejna nowinka techniczna?

Jest faktem powszechnie znanym, że cywilizacja dostosowuje się do technologii oraz że wynalazki w poważny sposób wpływają na ludzkie zachowania. Łatwo jest dostrzec jak znaczące zmiany dokonywały się w kulturze wskutek samej tylko modyfikacji ludzkiego języka, tego fundamentalnego przekaźnika myśli.

Pomyślmy np. o niespisanej opowieści ślepego Homera, który potrafił stworzyć i zapamiętać 20 tys. wersów Iliady, przeniesionej 700 lat później na papirus pod postacią scriptum continua, a następnie przetwarzanej poprzez wyodrębnianie poszczególnych słów oraz zdań, i ostatecznie wydrukowanej na papierze dzięki wynalazkowi Gutenberga.

Nie ulega wątpliwości, że w miarę jak mowa ludzka udoskonalała się i poszerzała słownictwo, zmiana zachodziła także W sposobie przetwarzania słów przez umysł. Czy możemy powiedzieć to samo o ostatnim ludzkim wynalazku – Internecie

Zagadnienie to porusza napisana przez Nicholasa Carra książka Tbe Shallows ( Płycizny), która W 2010 r. znalazła się na liście bestsellerów „New York Timesa”.

Jeden z pierwszych współczesnych eksperymentów komputerowych przeprowadzono W Xerox Palo Alto Research Center w połowie lat 70. XX wieku: Prowadzący demonstrował potencjalne korzyści z Wielozadaniowości wyświetlając na ekranie równocześnie kilka okien. Na jednym z nich pisał kod programistyczny. Następnie kliknął w inne okno, które wyświetliło otrzymany właśnie e—mail. Szybko przeczytał wiadomość i odpowiedział na nią, a następnie powrócił do poprzedniego okna i kontynuował pracę. Podczas gdy większość widzów wyrażała głośno swój entuzjazm, ktoś krzyknął ze złością: „Dlaczego u licha chcesz, aby przerywano ci podczas programowania i rozpraszano twoją uwagę?!”.

Dziś takie pytanie zadaje sobie chyba bardzo niewielu nastolatków których mottem stało się „klikam, więc jestem”. Postawa taka jest jednak również przyczyną poważnego stresu. Nastolatkowie pragną znać szczegóły życia swych rówieśników, co łączy się w ogromnym lękiem, aby nie znaleźć się poza nawiasem. Gdyby przestali wysyłać wiadomości mogliby przestać być zauważani. Z tego właśnie powodu w 2010 r. statystyczny nastolatek spędzał ponad 11 godzin na dobę w jakichś mediach społecznościowych.

Obrońcy Internetu wychwalają go za możliwość „prowadzenia równocześnie 34 rozmów za pośrednictwem sześciu różnych komunikatorów”. Mają nadzieję, że „stymulowanie technologią ADD [Attention Deficit Disorder zaburzenie koncentracji uwagi]” wykształci nowe nawyki poznawcze „właściwe dla epoki nieustającego kontaktu w sieci”.

Abstrahując od tej obrazowej metafory, nie ulega wątpliwości że przeciętny użytkownik komputera sam zaczyna funkcjonować jak komputer, kategoryzując i oceniając bity informacji coraz szybciej, a co za tym idzie, mniej precyzyjnie w tej dżungli, kierującej się prawem „przeżywają najbardziej aktywne komórki mózgowe”, walkę przegrywają komórki wspierające myślenie linearne, których używamy czytając dłuższy tekst, analizując argumentację lub rozważając jakieś zagadnienie.

Atak na mózg

Bestseller Carra przytacza intrygujące wyniki wielu badań mózgu dotyczących neuronów i synaps. Dowiadujemy się, że system nerwowy obdarzony jest wielką plastycznością, która pozwala mu dostosowywać się do różnych zachowań i środowiska. Jednak plastyczność nie oznacza elastyczności. Ścieżki najmniejszego oporu stopniowo odgrywają coraz ważniejszą rolę i kształtują w nas trwałe nawyki. Może to mieć następstwa chorobowe, takie jak depresja czy zaburzenia obsesyjno—kompulsywne. Biorąc pod uwagę wszystko, co wiemy obecnie na temat plastyczności mózgu, możemy postawić tezę, że gdyby ktoś świadomie rozpoczął prace nad wynalezieniem medium zdolnym radykalnie przeorganizować nasze obwody neuronowe, doprowadziłoby to ostatecznie do stworzenia czegoś takiego jak Internet.

Powtarzające się interaktywne i uzależniające bodźce powodują szybkie zmiany w obwodach mózgowych. Zmiany chemiczne stają się zmianami anatomicznymi. Innymi słowy, tworzą różne mózgi. Pamiętajmy, że niekomunikujące się ze sobą często neurony nie tworzą trwałych połączeń. Tak więc poważne konsekwencje ma również to, czego nie robimy, będąc w sieci.

Surfowanie po niej pochłania czas, który moglibyśmy zużytkować na pisanie dłuższych tekstów czy rozmowę, na spokojna refleksję i kontemplację.

Obwody, które wspierają te tradycyjne funkcje intelektualne, słabną i zaczynają się rozpadać, a postawiony wobec konieczności wykonania pilnej pracy mózg musi je odtworzyć. A jakaż praca może być pilniejsza niż myślenie i czytanie? Mózg osób czytających wiele książek wykazują szczególną aktywność w rejonach związanych z językiem, pamięcią i wizualizacją, jednak małą aktywność w rejonach związanych z podejmowaniem decyzji i rozwiązywaniem problemów.

W przeciwieństwie do tego u przeszukujących strony internetowe doświadczonych użytkowników sieci obserwuje się dużą aktywność w obszarze kory czołowej. Potrzeba oceny przydatności linków oraz dokonywania wyborów w nawigacji, przy równoczesnym podtrzymywaniu krótkotrwałych bodźców sensorycznych (zdjęcia, filmy, elementy ruchome), wymaga stałej koordynacji mentalnej i podejmowania decyzji.

Odwraca to uwagę mózgu od interpretacji tekstu.

Aby lepiej zrozumieć tę żonglerkę, wyobraźmy sobie czytanie książki przy równoczesnym rozwiązywaniu krzyżówki – tak właśnie wygląda środowisko intelektualne Internetu. W tym momencie pojawia się kolejny problem, który zakłóca prawidłowy proces myślowy. Pamięć krótkotrwała nazywana pamięcią roboczą, może zostać przeciążona. Stalibyśmy się wówczas niezdolni do odróżnienia informacji istotnych od nieistotnych, to zaś zmieniłoby nas wwirtualne zombie. Obecnie Wiadomo, że dwoma głównymi źródłami takiego przeciążenia są: skupianie się na rozwiązywaniu drugorzędnych problemów oraz podział uwagi dwie główne cechy Internetu. Na domiar złego, niektórzy twierdzą także, iż przeciążenie mózgu może prowadzić do nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi (ADD).

Od zaniku czytania do zaniku myślenia

Sztuka czytania książek zanika. Prawdziwi czytelnicy, gatunek zagrożony wyginięciem, ignorują krótkotrwałe bodźce, aby skupić się lepiej na słowach, ideach i emocjach. Czytanie sekwencji stron jest wartościowe nie tylko ze względu na wiedzę czerpana ze słów autora. Słowa te uruchamiają cały proces myślowy, pobudzając wyobraźnię i skłaniając do szukania analogii z osobistymi doświadczeniami, co prowadzi do formułowania własnych wniosków. Wytrawni czytelnicy intensywnie myślą, gdy dogłębnie czytają.

Wiadomo również, że chwilowe oderwanie się od problemu aby „przespać się z nim”, pospacerować w ciszy po lesie, pozwala mózgowi uspokoić się i myśleć precyzyjniej. Jest tak dlatego, że mózg potrafi zrelaksować się i odłączyć bez obciążania pamięci roboczej. Kontemplacja i spokój są niezbędne, ponieważ odmładzają komórki i przygotowują je na kolejne wyzwania umysłowe.

Firma Nielsen przeprowadziła wśród użytkowników Internetu badanie okulograficzne [badanie reakcji oka md] , aby zbadać sposób, w jaki przeciętni użytkownicy czytają treści publikowane online. Rezultaty były szokujące. Przytłaczająca większość szybko przebiegała wzrokiem tekst, a ich oczy przeskakiwały na dół strony w sposób przypominający literę „F”. „F” jak prędkość (ang. fast). jednej stronie poświęcano średnio jedynie cztery sekundy! Użytkownicy Internetu, a zwłaszcza naukowcy akademiccy, nastawieni są na szybkość. Nie czytają, w tradycyjnym sensie tego słowa.

Ilość osiągana jest kosztem jakości i paradoksalnie wzrost ilości dostępnych informacji prowadzi do spłycenia nauki.

Należy też zwrócić uwagę, że tymczasowa natura tekstu w formie elektronicznej wywiera silny wpływ na styl. Książka drukowana jest produktem finalnym, stąd też sumienni pisarze starali się zawsze doprowadzić swe dzieła do postaci jak najdoskonalszej.

Jednak tekst cyfrowy poddawany jest nieustannym rewizjom: mało kto dba więc obecnie o styl. Najlepiej ilustruje to historia korespondencji prowadzonej przez ostatnich 30 lat. Etykieta i elokwencja złożone zostały w ofierze Chronosowi – bogu czasu.

Destrukcja pamięci

Co decyduje o tym, co zapamiętujemy? W utrwalaniu pamięci kluczową rolę odgrywa aktywność. Informacja musi zostać starannie i dogłębnie przetworzona; innymi słowy, w logiczny sposób powiązana z tym, co już przechowujemy w pamięci. Jeśli informacja nie jest wykorzystywana, trwa tak długo jak ładunek elektryczny neuronów, w najlepszym razie kilka sekund. Jednak użytkownicy sieci pragną rozrywki w „czasie rzeczywistym”, chcą, żeby ich nieustannie dekoncentrować. Carr słusznie więc konkluduje, że „Internet czyni nasze mózgi niezdolnymi do zapamiętywania”.

Sokrates przewidywał pojawienie się narzędzia stanowiącego „lekarstwo nie na pamięć, ale na przypominanie sobie”. Współtwórca Google, Sergey Brin, powiedział: „Bez wątpienia bylibyśmy w lepszej sytuacji, mając podpięte wszystkie informacje świata do swego mózgu, czy też gdybyśmy posiadali sztuczny mózg, sprawniejszy od naszego”.

Zastanówmy się przez chwilę nad tymi słowami. Czy faktycznie byłoby dla nas lepiej, gdybyśmy byli pozbawieni osobistej pamięci?

Surfując po sieci, osłabiamy połączenia neuronowe, które chemicznie ale również anatomicznie wytwarzają synapsy i fizycznie budują pamięć. Osoby korzystające z treści publikowanych online nie rozbudowują zasobów własnej pamięci tak, jak ma to miejsce w wypadku ludzi zdolnych do dogłębnego czytania i myślenia zyskują jedynie dostęp do elektronicznej pamięci zewnętrznej Połączenia internetowe nie są naszymi połączeniami. Myśli, o ile nie są właściwie przetwarzane, nie są naszymi myślami i nigdy nie będą nas definiować.

Istotę zagrożenia przedstawił w jasnych słowach Richard Foreman: Wywodzę się z tradycji kultury zachodniej, w której ideałem była złożona, gęsta i „przypominająca katedrę” struktura wykształconej i wyrazistej osobowości. Dostrzegam w nas obecnie nowy rodzaj „ja”, ewoluujący pod presją przeciążania informacjami oraz technologii „stałego dostępu”.

Redefiniowanie człowieka

W mowie wygłoszonej do członków American Association for the Advancement of Science (2007) współtwórca Google, Larry Page, w następujący sposób wyraził swój pogląd na ludzkie życie i ludzki intelekt: Moja teoria jest taka, że jeśli przyjrzymy się temu, jak zostaliśmy zaprogramowani, naszemu DNA, jest to po skompresowaniu około 600 megabajtów danych, mniej niż ma każdy współczesny system operacyjny, mniej niż Linux czy też Windows […]. Tak więc algorytmy naszego „programu” nie są prawdopodobnie specjalnie skomplikowane: [inteligencja] to prawdopodobnie dość ogólne obliczenia.

Jego zdaniem mózg nie tylko przypomina komputer, ale w istocie jest komputerem.

Dla Google inteligencja jest zdolnością do przetwarzania danych, a my jesteśmy coraz bliżsi „szczęśliwego” dnia, kiedy maszyna będzie mogła wytworzyć inteligencję. Ktoś mógłby powiedzieć z pobłażliwością, że to jedynie dziecięce marzenie o zbudowaniu maszyny mądrzejszej od swych twórców.

Problem tkwi jednak głębiej. Wynika z niezrozumienia tego, kim jest człowiek, ze swą głębią myśli, kreatywnością, emocjami oraz definiującymi go ludzkimi decyzjami. Niektórzy mówią, że Google jest Bogiem. Inni twierdzą że jest szatanem.

Marshall McLuhan człowiek który przepowiedział pojawienie się Internetu i ukuł aforyzm „medium jest przesłaniem”, tak pisał o cyberprzestrzeni: „Stwarza ona złudzenie, że jest rzeczywistością duchową, rozumnym facsimile Ciała Mistycznego, manifestacją Antychrysta. Ostatecznie książę tego świata jest Wielkim elektronikiem”.

Pewien naukowiec badał związek pomiędzy wielozadaniowością a kreatywnością i pomysłowością. Wyniki były jednoznaczne. Im większą liczbą problemów zajmujemy się równocześnie, tym jesteśmy mniej zdolni do ich rozwiązania. Kiedy siedzisz przed ekranem, trudno jest ci myśleć nieszablonowo. Ciągłe przenoszenie uwagi podczas pracy w sieci ogranicza zdolność do refleksji i kreatywności. Internauci są powierzchownymi myślicielami, ponieważ nie mają czasu na kwestionowanie bombardujących ich idei.

Z reguły człowiek nie jest nigdy tak efektywny jak wówczas, gdy skupia się na jednej rzeczy. Już Seneka mówił: „Być wszędzie, to nie być nigdzie”.

Można odnieść wrażenie, że rzymski poeta Lukrecjusz miał na myśli właśnie użytkowników Internetu, kiedy pisał „Oni tylko z ust cudzych czerpią swą mądrość, życie podsłuchem poznawając, a nie śmiałem odkryciem”.

Wchodząc do sieci, całkowicie odcinamy się od świata zewnętrznego. W nieunikniony sposób musi to zmienić nasze zachowanie, ponieważ elementów mających zasadnicze znaczenie dla człowieczeństwa – związków między naszym umysłem a naszym ciałem, doświadczeń kształtujących naszą pamięć i nasze poglądy, naszej zdolności do odczuwania emocji i empatii nie da się wyrazić za pomocą algorytmów. Do wykształcenia takich zdolności konieczny jest czas. „Jeśli rzeczy dzieją się zbyt szybko, możecie nigdy nie doświadczać emocji związanych ze stanami emocjonalnymi innych ludzi” (Mary Helen Immordino-Yang).

Szalona technologia rodzi szalone dusze, a szalone dusze nie są w stanie działać po ludzku.

Nie ulega wątpliwości, że epoka Internetu jest czasem rewolucyjnych zmian w ludzkim zachowaniu. Stoimy wobec wyzwania, aby zachować naszą ludzką osobowość, stworzoną na obraz Boży i odkupiona przez Chrystusa.

Chodzi o to, abyśmy nie złożyli naszej własnej duszy na ołtarzu nowego boga rozproszenia, zapomnienia i bezmyślności.

Whilst Trudeau had Covid-19 again, his Government revealed the Vaccinated account for 93% of COVID Deaths in Canada

Whilst Trudeau had Covid-19 again, his Government revealed the Vaccinated account for 93% of COVID Deaths in Canada; 50% of which were Quadruple Jabbed

Despite allegedly being triple vaccinated, the Prime Minister of Canada, Justin Trudeau, recently tested positive for Covid-19 for a second time, and it looks like he was lucky to survive it.

Because according to his own Government, the fully vaccinated now account for 93% of all Covid-19 deaths across Canada, and 50% of the most recent deaths have been among Canadians who had been given four doses of a Covid-19 injection.


The Government of Canada produces a daily Covid-19 Epidemiology update, in which they sporadically provide new data on Covid-19 cases, hospitalisations and deaths as and when they feel like it.

The following table is taken from their 8th July update, found here, and shows the number of cases, hospitalisations and deaths by vaccination status up to June 12th 2022 –

Source

Unfortunately, the Government of Canada is attempting to deceive the public by providing a tally of cases, hospitalisations and deaths that stretches all the way back to December 14th 2020. By doing this they’re able to include a huge wave that occurred in January 2021 when just 0.3% of the population of Canada was considered fully vaccinated.

But thanks to the ‘Wayback Machine‘, we’re able to look at previously published reports by the Government of Canada and do the simple math ourselves to work out the current situation surrounding Covid-19 by vaccination status.

The following table is taken from a report published late June 2022, and it shows the number of cases, hospitalisations and deaths by vaccination status between 14th Dec 2020 and 5th June 2022 –

Source

Now, all we have to do is carry out simple subtraction to deduce who is accounting for the most recent wave of Covid-19 cases, hospitalisations, and deaths in Canada, and these are the results…

Covid-19 Cases

The following chart shows the number of Covid-19 cases across the whole of Canada by vaccination status between 6th June and 12th June 2022 –

The most recent figures show that there were 17,904 Covid-19 cases between 6th and 12th June, and the vaccinated population accounted for 17,040 of them, with 13,147 cases among the quadruple vaccinated population.

This means the unvaccinated population accounted for 5% of Covid-19 cases, whilst the vaccinated population accounted for 95%, 77% of which were among the quadruple jabbed.

Covid-19 Hospitalisations

The following chart shows the number of Covid-19 hospitalisations across the whole of Canada by vaccination status between 6th June and 12th June 2022 –

The most recent figures show that there were 1,041 Covid-19 hospitalisations between 6th and 12th June, and the vaccinated population accounted for 938 of them, with 694 hospitalisations among the quadruple vaccinated population.

This means the unvaccinated population accounted for 10% of Covid-19 hospitalisations, whilst the vaccinated population accounted for 90%, 74% of which were among the quadruple jabbed.

Covid-19 Deaths

The following chart shows the number of Covid-19 deaths across the whole of Canada by vaccination status between 6th June and 12th June 2022 –

The most recent figures show that there were 521 Covid-19 deaths between 6th and 12th June, and the vaccinated population accounted for 485 of them, with a shocking 242 deaths among the quadruple vaccinated population, and 200 deaths among the triple vaccinated population.

This means the unvaccinated population accounted for just 7% of Covid-19 deaths, whilst the vaccinated population accounted for 93%, 50% of which were among the quadruple jabbed, and 41% of which were among the triple jabbed.

Despite a mass booster campaign, and the Government of Canada trying to desperately conceal it, a bit of time, effort, and simple maths has revealed that 9 in every 10 Covid-19 cases, hospitalisations and deaths were recorded among the fully vaccinated population between 6th and 12th June 2022, and the vast majority of those were among the quadruple jabbed.

Should we really be seeing this if the Covid-19 injections are effective?

Absolutely not. These figures suggest the more jabs you have, the more likely you are to be hospitalised or lose your life if exposed to the alleged Covid-19 virus.


(Nowy) Ład – „Wielki Reset”- Fratelli tutti – New Deal –> pojęcia pozbawione wartości.

Mariusz Grunt Zawsze Wierni nr 3/2022 (220) , str. 127

Władcy świata, monarchowie, zarządzili „Nowy Ład”, inaczej „Wielki Reset”, a heroldowie ogłosili go poddanym. Nie dajmy się oszukać, że tym razem władza da nam coś nowego. Nie oczekujmy zmiany jakościowej. Dlaczego? Bo niezależnie od tego, czy będziemy pisać o Nowym Ładzie, czy Wielkim Resecie, wciąż tkwimy między ideologią rewolucji francuskiej a amerykańskim New Dealem.

Dzisiaj heroldem nie jest odpowiednio ubrany urzędnik wyznaczony przez miłościwie panującego, aby oznajmić o jakimś przyszłym zdarzeniu tudzież oznajmić, jaki przepis został wprowadzony w życie. Rolę herolda przejęły na siebie usłużne media i osoby desygnowane na tzw. autorytety.

To właśnie media i występujące w nich „autorytety” od kilku miesięcy wygłaszają peany na cześć Nowego Ładu, widząc w nim nie tylko remedium na odbudowę gospodarki po pandemii, ale skuteczną metodę na przebudowę świata, po nowemu, ale tak naprawdę po staremu.

Teoretycznie Nowym Ładem ma być płynna sukcesja między zakończeniem pandemii a leczeniem jej skutków ekonomicznych, niczym kalendarzowy sylwester, gdy żegnamy się radośnie ze starym i hucznie witamy nowy rok.

Musimy sobie zadać pytanie, co ma pożegnać Nowy Ład? Odpowiedzieć, że stary ład, to byłoby zbyt proste i banalne Nowy Ład ma za zadanie po raz kolejny przemeblować świat, pokruszyć te resztki chrześcijaństwa, które ostały się w post-chrześcijańskich enklawach w nowoczesnym świecie, zakończyć to, czego nie udało się wcześniejszym rewolucjom.

Sięgnijmy w tym miejscu do wybitnego znawcy filozofii chrześcijańskiej czasów średniowiecza Etienne? Gilsona i jego analizy filozofii Mikołaja Kuzańczyka sformułowanej w De docta ignorantia, a w szczególności do fragmentu, który dotyczy badania prawdy: „Każde badanie prawdy polega na łączeniu pewnych pojęć z innymi pojęciami je poprzedzającymi lub następującymi po nich, które nazywamy zasadami i konsekwencjami”.

Kierując się tą dewizą, umieściłem post-pandemiczny Nowy Ład w figurze geometrycznej; jest to trójkąt, którego jeden bok wyobraża dziedzictwo rewolucji francuskiej, a drugi amerykański New Deal z czasów wychodzenia z tzw. Wielkiego kryzysu obejmującego lata 1933—1939.

Według mnie Nowy Ład znajduje się właśnie pomiędzy nimi. W podstawie zaś mamy odwieczne dążenie do nowoczesnego, świeckiego humanizmu.

Część czytelników pewnie zada sobie pytanie, w czym wyraża się podobieństwo Nowego Ładu do rewolucji francuskiej.

Pozwólcie, że wskażę to mentalne pokrewieństwo na tyle, na ile pozwala objętość tego artykułu.

Post-pandemiczny Nowy Ład, albo jego większy brat Wielki Reset, zasadza się na tej samej podwalinie filozoficznej co rewolucja francuska, czyli na Culte de la Raison, dyktaturze rozumu, oderwanego od prawa naturalnego, bez Boga, a raczej przeciw Niemu, z nowym człowiekiem, a na końcu nowym światem, pozornie wielkiej szczęśliwości.

Polecam lekturę książki Jana Baszkiewicza pt. Nowy człowiek, nowy naród, nowy świat. Mitologia i rzeczywistość społeczna rewolucji francuskiej wydanej w 1993 r., a następnie ustawienie zegara na przełom lat 2020/2021 i zstąpienie słów „rewolucja francuska” słowami „Wielki Reset”. Jan Baszkiewicz tak pisze o clou rewolucji francuskiej „Jest rzeczą zupełnie pewną, że nasze zasady przenikną wszędzie same przez się […] właśnie dlatego, że są to zasady prawego Rozumu”.

Czy Nowy Ład to nie uwspółcześnione zasady „prawa Rozumu”, którego emanacją jest pandemia?

Porównajmy wreszcie pojmowanie wolności z czasów rewolucji francuskiej z rozumieniem jej przez zażartych wyznawców „covidianizmu”.

Louis Gabriel Ambroise de Bonald, jeden z najzacniejszych krytyków filozofii oświecenia i Wielkiej Rewolucji Francuskiej, pisał tak:

Nie dajmy się zwieść: wolność, wokół której rewolucjoniści robią tyle hałasu, nie jest wolnością prasy, będącą w ich rękach, jedynie wolnością dokonywania konfiskat nakładania grzywny i pozbawiania wolności, nie jest również wolnością nauczania, która posłużyła im jedynie do wygnania najzdolniejszych i najzacniejszych nauczycieli, ale wolnością ateizmu, wolnością buntu, wolnością swawoli, wolnością wszelkich przywar piętnowanych przez surową moralność religii katolickiej.

Dla kogo przeznaczona jest teraz prasa i kto w niej może pisać? Tylko wyznawcy walki z pandemia głównego nurtu, a reszta podlega cenzurze, czego wymownym potwierdzeniem są historie opisane przez Piotra Szlachtowicza na kartach Pandemii cenzury, opisujące np. usuwanie z YouTube”a wywiadów z naukowcami podważającymi metody walki z pandemią. Pozwólcie, drodzy Czytelnicy, że posłużę się cytatem z książki, którą miałem przyjemność przeczytać:

Od ponad roku jesteśmy świadkami otwartej wojny z tymi, którzy nie zgadzają się z narracją polityków, mediów mainstreamowych i wszelkiej maści lekarzy, którzy zaprzeczyli wszystkim faktom naukowym oraz zdroworozsądkowym.

A co z grzywnami w wysokości 30 tys. złotych dla przedsiębiorców którzy nie pozwolili zamknąć swojej działalności wielotygodniowymi aresztami domowymi, zwanymi dla niepoznaki kwarantanną, czy wreszcie segregacją sanitarną i uciążliwościami administracyjnymi, narzuconymi jakżeby inaczej w trosce o człowieka i jego zdrowie?

Czyż trzeba więcej przykładów, by dostrzec podobieństwo między rewolucją francuską a Nowym Ładem, by odczytać to samo ideologiczne DNA wyznawców obu rewolucji?

Jest jeszcze jeden wspólny mianownik, a mianowicie stosunek do religii chrześcijańskiej, a w szczególności do katolicyzmu, a także wzajemne interakcje władza Kościół.

W czasie rewolucji francuskiej doszło do wyłonienia się akceptowanego przez władze „Kościoła konstytucyjnego”, który aprobował wdrażanie „wolności, równości, braterstwa”.

A co się stało w latach 2020 – 2021? Czy część duchowieństwa nie przyklasnęła reżimowi sanitarnemu i postępującej dyskryminacji niezaszczepionych, uznając przymus szczepień jako wyraz miłości bliźniego, albo pozbawiając wiernych możliwości powołania się na klauzulę sumienia przy odmowie przyjęcia szczepionek genetycznych?

O ile papież Pius VI w brewe Quad aliquantum ogłoszonym 10 marca 1791 r. potępił rewolucję francuską i konstytucję cywilną kleru, uznając ją za nieważną i nieobowiązującą, wyraźnie stwierdzając, że upaństwowienie Kościoła jest potępioną herezją, o tyle papież Franciszek w październiku 2020 r. ogłosił encyklikę Fratelli tutti podważającą wielowiekowe postrzeganie prawa własności jako instytucji prawa naturalnego, dając wyraz swojej fascynacji kapitalizmowi inkluzywnemu.

Czy to przypadek, że Fratelli tutti wydano tuż po Światowym Forum Ekonomicznym (World Economic Forum), które odbyło się w Davos w czerwcu 2020 r., a którego głównym tematem była odbudowa światowej gospodarki po epidemii koronawirusa (The Great Reset). Za dużo tych przypadków, skoro analizę krytyczną w duchu nauki Jezusa Chrystusa w encyklikach zajmuje język lewicowej postępowości i atakuje się Tradycję.

Teraz najwyższa pora przejść do drugiego boku trójkąta z Nowym Ładem, a mianowicie ideologii amerykańskiego New Dealu.

Ramy niniejszego artykułu nie pozwalają na choćby pobieżną punktową analizę krytyczną New Dealu. Zainteresowanych odsyłam do kapitalnej pozycji napisanej przez Lawrence’a W. Reeda pt. Wielkie mity wielkiego kryzysu.

Osią New Dealu realizowanego w latach 1933—1939 był interwencjonizm państwa, roboty publiczne, wzrost zadłużenia publicznego. wygaszanie drobnej przedsiębiorczości i tym podobne socjalistyczne nowinki.

Polski Nowy Ład nieprzypadkowo kopiuje nie tylko nazwę sztandarowego projektu amerykańskiej Władzy, ale i rozwiązanie makroekonomiczne. Ma to samo zatrute socjalizmem źródło.

Pozwólcie. że zacytuję obszerny fragment pewnej wypowiedzi Lawrence’a W. Reeda:

Jako amerykański historyk darzący Polskę wyjątkową miłością, muszę wezwać Polaków do patrzenia na ten rozwój z dużym sceptycyzmem. Upływ czasu oraz nowsze. obiektywne analizy programu Franklina Delano Roosevelta wykazują, że eksperyment okazał się być monumentalną porażką. Żaden rząd nie powinien próbować go powtarzać. Mamy wszyscy możliwość, żeby nauczyć się czegoś na błędach Roosevelta! […]

Podobnie jak Nowy Ład Roosevelta z 1933 r., polski Nowy Ład z 2021 r. jest opakowany atrakcyjnymi obietnicami oraz niezasłużoną wiarą W rządowe planowanie. Jeśli historia może być tu jakimś przewodnikiem, to jest prawdopodobne, że oba projekty skończą w tym samym ślepym zaułku. Te obietnice ostatecznie będą postrzegane jako cyniczne opakowanie planów, które spaliły na panewce, oskubały podatników, nabiły kieszenie polityków, nadały władzę biurokracji oraz zagroziły gospodarczemu dobrobytowi obywateli, czyniąc ich bardziej zależnymi od państwa niż kiedykolwiek?

Trudno o celniejszą, jaśniejszą, a przede wszystkim krótszą recenzję New Dealu. Doktor Arkadiusz Sieroń, jeden z analityków Instytutu Misesa, również przyjrzał się Polskiemu Ładowi, stwierdzając co następuje:

Ważne jest nie tylko to, co w Polskim Ładzie jest zawarte ale także to, czego nie ma. A nie ma planu redukcji wydatków oraz zadłużenia państwa. Nie ma także nie o tym, jak rząd planuje sfinansować wszystkie zapowiadane przez siebie programy. Nie ma również tego, jak rząd chce zwiększać stopę inwestycji krajowych inaczej niż poprzez inwestycje publiczne. Niewiele jest o zachęcaniu przedsiębiorców do inwestycji prywatnych np. niewiele jest o znoszeniu barier regulacyjnych i nie ma niczego o ograniczaniu niepewności regulacyjnej stanowiącej ważną barierę dla inwestycji. Zamiast tego jest wzrost obciążeń fiskalnych dla wielu przedsiębiorców. Co równie ważne, Polski Ład stanowi kontynuację dotychczasowej strategii gospodarczej ukierunkowanej na państwo socjalne i znaczną rolę państwa w gospodarce, które ma się zająć setkami zagadnień wymienianych w prezentacji programu. Ciągle ma dominować model gospodarczy oparty nie na inwestycjach prywatnych, lecz na stymulowaniu konsumpcji i redystrybucji dochodów.

Czy w tym programie szumnie nazywanym Nowym Ładem są jakieś wartości, czy ich autorzy odwołują się do wartości, czy odwołują się do Boga, czy tylko do rozumu? Salazar za motto odbudowy społecznej i gospodarczej Portugalii w ramach Nowego Państwa (Estado Novo) przyjął słowa Afonso Peny „Bóg, Ojczyzna, Rodzina”, a jedna z jego prac z 1923 r. nosiła tytuł Redukcja długu publicznego.

Czy we wstępie do programu Wielkiego Resetu czy Nowego Ładu znajdziemy słowo „Bóg”? Nie. Czy znajdziemy słowo „Ojczyzna”? Też nie. Pojęcie rodziny, co prawda, występuje, ale jako przedmiot redystrybucji i aktywny uczestnik konsumpcji nakręcanej przez państwo. Rodzina nie jest podmiotem, nie jest filarem społeczeństwa i gospodarki opartej na prywatnej własności, a państwo zamiast redukować dług publiczny, zadłuża się kosztem przyszłych pokoleń.

Coraz częściej Wielki Reset nazywany jest albo „kapitalizmem inkluzynym”, albo „Komunizmem ver. 2.0”. Polecam niedawno wydaną książkę Bartosza Barana pt. Wielki Reset, czyli komunizm 2.0 oraz wywiad KORPO—SOCJALIZM Świat jak u Orwella staje się faktem, Jarosław Kornaś w rozmowie z Bartoszem Baranem.

Czy dawniej nie było epidemii? Były, nawet często występowały między XII a XVI wiekiem, będąc bardziej tragicznymi w skutkach, jeśli chodzi o liczbę ofiar. Czy kiedykolwiek w historii średniowiecza epidemię wykorzystywano do wprowadzania systemu totalitarnego? Nie. Spójrzmy na późnych scholastyków hiszpańskich, na to, jaką odpowiedź mieli na skutki pandemii: rekomendowali rozwój rzemiosła, handlu, produkcji.

Nie kto inny jak Francisco de Vitoria OP, wyprzedzając epokę, w której żył, sformułował rekomendacje dla sprawiedliwego rozwoju świata. Według współczesnego badacza scholastyków hiszpańskich Alejandro A. Chafuena, Vitoria uważał, że „wieczne, naturalne i stanowione prawo ludzkie (ius gentium) sprzyja handlowi międzynarodowemu”. Rezygnacja z niego naruszyłaby zasadę wzajemności. Prawa ograniczające handel międzynarodowy, uznaje „jako niegodziwe i przeciwko miłości”. Cytując Owidiusza dodaje, że „człowiek nie jest wilkiem dla innych ludzi” i dlatego „natura ustanowiła określoną więź między ludźmi”.

Niestety teraz, po pandemii koronawirusa, będą mnożone prawa pozbawiające ludzi owoców ich pracy, ukierunkowane na zadłużanie publiczne, a co za tym idzie na redystrybucję.

A to wszystko w oparach urojeń, jakie towarzyszyły ideologom rewolucji francuskiej, że rozum ze wszystkim sobie poradzi, że Bóg jest niepotrzebny, że ten nowy ład bez Boga będzie lepszy. Czego potrzebujemy, jak mamy się zachować? Odpowiedź na te pytania daje arcybiskup Filadelfii Charles J. Chaput w książce pt. Obcy w obcej ziemi:

Czego Bóg oczekuje od nas w naszym na pozór chrześcijańskim świecie? Po pierwsze chce, żebyśmy zdali sobie sprawę, że określenie „postchrześcijański” jest kłamstwem, dopóki płomień chrześcijańskiej wiary, nadziei i miłości nie zgasł choćby w jednym z nas”.

Bez wartości nie zmienimy świata na lepsze, bez Boga nie będzie żadnego ładu, niezależnie od tego, jakie słowo znajdzie się przed słowem „ład”, niezależnie od tego, która wersja ładu będzie wdrażana, bo jak słusznie zauważył JE abp Chaput: Jesteśmy tu, aby nosić nawzajem swoje brzemiona, poświęcać się dla potrzeb innych i świadczyć życiem o chrześcijańskiej miłości we wszystkich naszych publicznych działaniach, ze wszystkimi naszymi społecznymi ekonomicznymi i politycznymi wyborami włącznie.

Jakikolwiek ład, oparty na triadzie wolność—równość—braterstwo, będący na bakier z siódmym przykazaniem poprzez instytucjonalny zabór owoców pracy, do niczego dobrego nie doprowadzi. Musimy o tym pamiętać, a także sięgać do literatury, aby w niej szukać intelektualnej podbudowy, a przede wszystkim argumentów do krytyki nowego ładu.

Pozwólcie, drodzy Czytelnicy, że zakończę słowami Wojciecha Zaleskiego, które choć napisane przed II wojną światową, są wciąż aktualne:

Komunizm i kapitalizm to nie żywioły naprawdę sprzeczne.

Sprzeczność istnieje naprawdę między światem pracy walczącym o niezależność a światem dyktatorów gospodarczych, którzy chcą utrzymać proletariat w wiecznej niewoli.

Kto i dlaczego jest przeciwny drobnym przedsiębiorcom, to temat na odrębny artykuł.

—————

PS

Ten tekst był napisany przed agresją Rosji na Ukrainę, dlatego wymaga niewielkiego komentarza. Zawsze Wprowadzenie nowego ładu niezależnie od tego, jak byłby nazywany poprzedza wojnę. New Deal poprzedził II wojnę światową, plan Marshalla po II wojnie światowej poprzedził wojnę kulturową 1968, a Great Reset wojnę na Ukrainie. Historia lubi się powtarzać, historia magistra vitae est, ale my, ludzie, nie lubimy się uczyć…

Koszmar i terror COVID wraca. Chiny chcą szczepić obowiązkowo.

https://businessinsider.com.pl/wiadomosci/covid-19-wraca-chiny-beda-szczepic-obowiazkowo/1e0cs72 [podaję poniższe – jako przykład kretyństwa nowo-mowy. MD]

Chińczycy po raz pierwszy [???? MD] wprowadzili obowiązek szczepień. Od przyszłego tygodnia bez świadectwa zaszczepienia się nie będzie można wejść do wielu miejsc publicznych. „To sposób na radzenie sobie z pandemią, która w Państwie Środka zatacza coraz szersze kręgi”. [???? MD]

Z obowiązku okazywania zaświadczeń wyłączone będą tylko osoby, które nie mogą się zaszczepić ze względów zdrowotnych [??? pewnie członkowie Komitetu Centralnego. md] . Na liście objętych wymogiem miejsc publicznych [???? MD] nie ma restauracji, biur i środków transportu publicznego.

– Aplikacja na telefony komórkowe, która dotąd pokazywała wyniki testów PCR, została zaktualizowana i będzie wyświetlała również informację o szczepieniach – oświadczył rzecznik pekińskiej komisji zdrowia Li Ang.

– W ramach normalizacji kontroli pandemii Covid-19 przyjęcie szczepionki wciąż jest najskuteczniejszą metodą kontroli szerzenia się Covid-19 – dodał Li w wydanym w środę komunikacie.[???? MD]

W Chinach obowiązywał już wcześniej wymóg szczepień wobec osób pracujących w służbie zdrowia, transporcie publicznym i zajmujących się mrożoną żywnością.[???? MD]

Władze powstrzymywały się jednak jak dotąd od wprowadzania powszechnego obowiązku szczepień.Według danych przytaczanych przez agencję Reutera w Pekinie do września 2021 roku w pełni zaszczepiono już 97,7 proc. mieszkańców, a obecnie władze starają się zachęcić ludzi do przyjmowania dawek przypominających. Próbują również skłonić do szczepień osoby po 60. roku życia, wśród których do kwietnia co najmniej jedną dawkę przyjęło tylko 80,6 proc.[???? to sprzeczne z poprzednim zdaniem. MD]

W Pekinie oraz mieście Xian, znanym z Terakotowej Armii, wykryto w tym tygodniu ogniska wariantu koronawirusa Omikron. Z kolei w 25-milionowym Szanghaju czwartek jest trzecim dniem masowych testów przesiewowych, które wywołały obawy o możliwość powrotu surowego lockdownu, jaki obowiązywał tam przez dwa miesiące od końca marca do początku czerwca.

=================

mail:

to nie konflikt lecz wspólne przedstawienie wprowadzające przyszłe królestwo antychrysta...

Kissinger: Ta proxy-wojna na Ukrainie czyni Chiny silniejszymi.

Kissinger: Ta proxy-wojna na Ukrainie czyni Chiny silniejszymi.

Tupnął nogą. Chociaż raz. Autor: Mike Whitney* Za: https://www.globalresearch.ca/kissinger-nails-it-for-once/5782284 Global Research 03.07.2022 Tłumaczenie i redakcja tekstu w języku polskim: Jan Rybski

Czy wiecie państwo,  dlaczego wystąpienie Henry’ego Kissingera na Światowym Forum Ekonomicznym wywołało taką furię? Kissinger nie skrytykował sposobu prowadzenia wojny na Ukrainie ani braku postępów na froncie. Nie. To, co Kissinger skrytykował, to sama polityka. I to właśnie wywołało burzę. Wylał kubeł zimnej wody na ludzi, którzy wymyślili tę szaloną politykę, mówiąc im prosto w twarz: “źle żeście to zrobili”. I rzeczywiście się pomylili, bo polityka, którą obecnie prowadzą, szkodzi sojusznikom i interesom USA. To jest probierz, którego używa się, aby określić, czy dana polityka jest głupia czy nie, i niestety, ta zdaje “test głupoty” z powodzeniem. Pozwólcie, że wyjaśnię: Naszą podstawową strategią jest “osłabienie” i “izolacja” Rosji poprzez zerwanie więzi gospodarczych pomiędzy nią a Europą i wpędzenie jej w długi i kosztowny impas na Ukrainie. Taki jest plan. Teraz można pomyśleć, że brzmi to całkiem rozsądnie, ale – według Kissingera – jest to zły plan. Dlaczego? Ponieważ amerykańska strategia bezpieczeństwa narodowego określa Chiny jako rywala numer jeden dla Ameryki (którym oczywiście są), więc naturalnie każda polityka, która wzmacnia Chiny, jest sprzeczna ze strategicznymi interesami USA. Rozumiemy się? Więc pytanie brzmi: Czy ta proxy-wojna na Ukrainie czyni Chiny silniejszymi? A odpowiedź brzmi: Oczywiście, że tak. Sprawia, że Chiny są o wiele silniejsze, ponieważ wojna ta zmusza Rosję do wzmocnienia relacji z Chinami. Co to oznacza w praktyce? Oznacza to, że stosunki między światową potęgą produkcyjną (Chiny) i drugim największym producentem węglowodorów (Rosja) właśnie uległy znacznej poprawie z powodu bezproduktywnej wojny Waszyngtonu na Ukrainie. Dokładnie to właśnie oznacza. Oznacza to również, że – w miarę poprawy stosunków między tymi dwoma krajami – tempo upadku imperialnego USA będzie przyspieszać, w miarę jak strefa bez dolara będzie się rozszerzać, a handel dwustronny stopniowo zastąpi obecny, zdominowany przez USA system handlu światowego. Widać, że to się już dzieje. Wojna na Ukrainie wywołała szokujące załamanie światowego handlu, poważne zakłócenia w krytycznych liniach zaopatrzenia, bezprecedensowe niedobory żywności i energii oraz największy ponowny podział świata od czasu rozpadu Związku Radzieckiego. Waszyngton postanowił postawić swoją przyszłość i przyszłość narodu amerykańskiego na bezsensownym geopolitycznym gambicie, który może okazać się największą strategiczną katastrofą w historii USA. Kissinger rozumie powagę sytuacji i dlatego postanowił wtrącić swoje trzy grosze. Nie tylko jednak skrytykował politykę, ale także przedstawił złowieszcze ostrzeżenie, które zostało niemal całkowicie zignorowane przez media. Oto co powiedział: “Negocjacje muszą rozpocząć się w ciągu najbliższych dwóch miesięcy, zanim wojna ta spowoduje wstrząsy i napięcia, które nie będą łatwe do przezwyciężenia. Idealnie linią podziału powinien być powrót do status quo ante (…) Kontynuowanie wojny poza ten punkt nie dotyczyłoby wolności dla Ukrainy, ale nowej wojny przeciwko samej Rosji”.

Szerokie sankcje USA i UE na Rosję: Bumerang i ekonomiczna reakcja w całej Unii Europejskiej

Jest to widoczne czarno na białym, ale rozbijmy to na dwie części, aby lepiej zrozumieć, co mówi Kissinger: „Polityka ta jest zła. Polityka musi być zmieniona natychmiast lub szkody dla USA i ich sojuszników będą poważne i trwałe.” (“Negocjacje muszą się rozpocząć w ciągu najbliższych dwóch miesięcy”). To może brzmieć zbyt apokaliptycznie dla niektórych, ale myślę, że Kissinger po coś tutaj jest. W końcu spójrzcie na ogromne zmiany, jakich świat już doświadczył od czasu rozpoczęcia konfliktu; zakłócenia w liniach zaopatrzenia, niedobory żywności i energii oraz cofnięcie projektu globalizacji. Powiedziałbym, że to całkiem duże zmiany, ale prawdopodobnie to tylko wierzchołek góry lodowej. Prawdziwy ból jest jeszcze przed nami. Jak będzie wyglądała tegoroczna zima, kiedy rachunki za ogrzewanie domów poszybują w górę, przemysł w całej Europie podda się wyższym kosztom energii, bezrobocie wzrośnie do poziomu Wielkiej Depresji, a przerwy w dostawie prądu staną się stałym elementem życia na Zachodzie? Tak wygląda przyszłość Europy i Ameryki, jeśli polityka ta nie zostanie odwrócona i nie dojdzie do szybkiego porozumienia w drodze negocjacji. Putin już oświadczył, że Rosja nie postawi się w sytuacji, w której będzie ponownie gospodarczo zależna od Europy. Te dni już minęły. Zamiast tego przekierowuje on krytyczne przepływy energii do Chin, Indii i dalej w świat. Europa nie jest już priorytetowym klientem, w rzeczywistości stała się zagrożeniem dla przetrwania Rosji, co oznacza, że Rosja będzie nadal kierować swoją produkcję na Wschód. Jak to wpłynie na Europę? To proste. Europa będzie płacić za swoją energię więcej niż jakikolwiek inny kraj na świecie. Takiego wyboru dokonano, lekceważąc uzasadnione żądania Rosji dotyczące bezpieczeństwa, i z takim wynikiem będą musieli żyć. A więc, oto to, co trzeba wiedzieć:

W 2021 roku Rosja dostarczała 40% całego gazu ziemnego zużywanego w UE.W 2021 roku Rosja dostarczała ponad 25 % ropy naftowej zużywanej w UE.

Jeżeli uważają Państwo, że te ilości węglowodorów mogą zostać zastąpione przez producentów w Nigerii, Iranie, Arabii Saudyjskiej lub w innym odległym miejscu, to niestety są Państwo w błędzie. Europa zmierza w kierunku największego kryzysu energetycznego w swojej historii i może winić tylko siebie. Oto więcej z artykułu na RT (Russia Today): “Obecny kryzys energetyczny może być jednym z najgorszych i najdłuższych w historii, a kraje europejskie mogą zostać szczególnie mocno uderzone, powiedział we wtorek szef Międzynarodowej Agencji Energii, Fatih Birol. W wywiadzie dla niemieckiego magazynu Der Spiegel, Birol powiedział, że przykre następstwa po wydarzeniach na Ukrainie prawdopodobnie sprawią, że obecny kryzys energetyczny będzie gorszy niż kryzysy z lat 70-tych.

Wtedy wszystko kręciło się wokół ropy. Teraz mamy kryzys naftowy, gazowy i elektryczny jednocześnie” – powiedział Birol, dodając, że przed wydarzeniami na Ukrainie Rosja była “kamieniem węgielnym globalnego systemu energetycznego: największym na świecie eksporterem ropy, największym na świecie eksporterem gazu, wiodącym dostawcą węgla”. W ramach swoich sankcji związanych z Ukrainą, UE wprowadziła ograniczenia na rosyjskie paliwa kopalne i zobowiązała się do ich stopniowego wycofywania. Birol ostrzegł, że kraje w Europie, które są bardziej zależne od rosyjskiego gazu, czeka “trudna zima”, ponieważ “może być sytuacja wymuszająca racjonowanie gazu”, w tym w Niemczech. Jego komentarz pojawił się w momencie, gdy rosyjski państwowy dostawca gazu Gazprom odciął dostawy niektórym firmom energetycznym w Niemczech, Danii, Holandii i innych krajach, po tym jak nie zapłaciły one za paliwo w rublach zgodnie z nowymi wymogami. (“Fuel rationing may be coming to Europe – IEA”, RT) Więc, czy ja dobrze sądzę, że zamarzanie na śmierć w ciemności jest lepsze od nalegania, aby Ukraina pozostała neutralna i przestała zabijać etnicznych Rosjan na wschodzie? Czy to jest ta “zasada”, której broni Europa? Jeśli tak, to jest to zły wybór. Oto coś do przemyślenia: Czy wiesz, że wszystkie “mieszanki olejowe” nie są takie same? Dlaczego miałoby to mieć znaczenie? Ponieważ Niemcy importują obecnie 34% swojej ropy z Rosji. A rosyjska ropa to w pełni sprawdzona, wysokiej jakości mieszanka Urals, która jest dostarczana w ogromnych ilościach rurociągiem “Przyjaźń” do niemieckich rafinerii, które zostały zaprojektowane tak, aby spełnić określone wymagania dotyczące przetwarzania. Różna ropa od różnych dostawców zaburzyłaby cały proces rafinacji. Wymagałoby to znacznej “modyfikacji nowych linii i infrastruktury surowcowej, instalacji destylacji atmosferycznej, instalacji destylacji próżniowej, instalacji katalitycznej, instalacji visbreakingu, instalacji alkilacji, reformera katalitycznego, instalacji izomeryzacji oraz instalacji eteru etylo-tert-butylowego (ETBE). Do tego zupełnie nowe magazyny + urządzenia przeładunkowe dla surowca z Rostocku, które zastąpią działający 24x7x365 sprawny rurociąg Przyjaźń.” (“Germany’s Refinery Problem”, The Saker) Czyli wszystkie mieszanki ropy nie są takie same? Nie, nie są nawet zbliżone. Na dodatek eksperci branżowi szacują, że przebudowa rafinerii potrwa około 6 lat. W tym czasie wzrost gospodarczy Niemiec – który jest ściśle powiązany ze zużyciem energii – drastycznie spadnie, firmy zostaną zamknięte, bezrobocie wzrośnie, a najpotężniejszy i najbardziej produktywny kraj UE zostanie rzucony na kolana. Może ktoś w niemieckim rządzie powinien był pomyśleć o tych sprawach, zanim zdecydował się na bojkot rosyjskiej ropy? Punkt, który próbujemy przedstawić jest prosty: Kissinger ma rację, a neokolonialne klauny, które wymyśliły nieudaną strategię Ukrainy, są w błędzie, śmiertelnym błędzie. I jeśli nie zwołamy “Negocjacji… w ciągu najbliższych dwóch miesięcy”, jak radzi Kissinger, to zerwanie z Rosją będzie ostateczne i nieodwracalne, w którym to momencie ogromne zasoby energetyczne Rosji, bogactwa mineralne i produkty rolne zostaną na zawsze skierowane na wschód do bardziej przyjaznych narodów. A to spowoduje straszliwe cierpienia zarówno dla Stanów Zjednoczonych, jak i ich sojuszników w Europie. Jedynym rozsądnym działaniem jest wezwanie do natychmiastowego zawieszenia broni, aby można było rozpocząć rozmowy pokojowe JAK NAJSZYBCIEJ TO JEST TYLKO MOŻLIWE

. *Michael Whitney jest znanym analitykiem geopolitycznym i społecznym, z siedzibą w stanie Waszyngton. Rozpoczął swoją karierę jako niezależny dziennikarz obywatelski w 2002 roku, angażując się w uczciwe dziennikarstwo, sprawiedliwość społeczną i pokój na świecie. Jest współpracownikiem Centrum Badań nad Globalizacją (CRG).

Skutki „Zielonego Ładu” i kryminalnych ustępstw „rządu”: Rekordowe ceny energii elektrycznej w Polsce.

Skutki „Zielonego Ładu” i kryminalnych ustępstw „rządu”: Rekordowe ceny en. elektrycznej w Polsce. Tak drogo jeszcze nie było… [ a o przyczynach inflacji – same bzdury !! md]

[Poniższy text i jego slogany – umieszczam jako ilustrację niewiedzy przyczyn, bezczelności i niekompetencji „decydentów”. Mirosław Dakowski]

https://nczas.com/2022/07/08/rekordowe-ceny-pradu-w-polsce-tak-drogo-jeszcze-nie-bylo/

W ostatnich dniach ceny prądu w Polsce osiągnęły rekordową wysokość, a nasz system energetyczny znalazł się nad przepaścią. Wśród głównych problemów eksperci wyliczają m.in. trudno dostępny węgiel, którego ceny na rynkach dochodzą do 400 dolarów za tonę.

Tylko w czwartek cena prądu z opcją dostawy na rok 2023 na Towarowej Giełdzie Energii przekroczyła 1500 zł za MWh. Według „Rzeczpospolitej” składa się na to kilka czynników.

Już w poniedziałek 4 lipca prąd w Polsce był najdroższy w całej Unii Europejskiej. Na tzw. Rynku Bilansującym cena wyniosła blisko 2500 zł za MWh.

Mimo że padł historyczny rekord, nie jest to wynik ostateczny. Ceny bowiem mogą się zmieniać w ciągu najbliższych dni czy tygodni.

Do wzrostu cen mogły przyczynić się m.in. dwie poważne awarie dużych jednostek wytwórczych. – W efekcie dostępna dla operatora rezerwa w godz. 19 w poniedziałek nie była wystarczająca – tłumaczyły w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Polskie Sieci Energetyczne.

Zdaniem ekspertów problemem jest też dostępność węgla. [A wielkie polskie górnictwo węglowe- wspólnie ze wspólnikami z UE – niscza od trzech dziesięcioleci. MD]

Polskie elektrownie już niebawem mogą zacząć kupować [sic !!! md] ten surowiec z zagranicy. Jego ceny, w portach Amsterdam-Rotterdam-Antwerpia, wynoszą nawet 400 dolarów za tonę. Polski węgiel także jest coraz trudniej dostępny i coraz droższy.

Na tym jednak nie koniec polskich problemów. Są bowiem przestoje w systemie energetycznym. Wyłączono m.in. blok w elektrowni Kozienice.

Sytuacja ta spowodowana jest istotnym wzrostem produkcji energii wynikającym ze znacznie wyższego niż planowane zapotrzebowania Krajowego Systemu Energetycznego” – wyjaśniła Enea, do której należy B11.

Problemy odnotował także Tauron – z powodu chwilowego spadku mocy jednego ze swoich bloków. W weekend przeprowadzony ma być natomiast remont bloku w elektrowni Turów.

===========================

A oto Zielony Ład w Dakocie:

Multimedia w nagłówku

Skies turn green during South Dakota storm

I teraz, co dalej? [WHO, GMO, HGW, NWO]

  Sławomir M. Kozak 2022-7-8 https://www.oficyna-aurora.pl/aktualnosci/i-teraz-co-dalej,p1709794745

Weszliśmy w sezon ogórkowy, dziś zatem trochę o roślinach, niestety – wcale nie w lekkiej formie. Dla przypomnienia, że temat nie spadł z nieba wczoraj, przywołuję swoje słowa sprzed blisko 15 lat.

Propaganda przemysłu spożywczego o wykarmieniu ludności świata dzięki zwiększeniu wydajności przestaje być wiarygodna. Genetycznie manipulowane rośliny tworzy się nie dlatego, że są bardziej wydajne, ale dlatego, by korporacje mogły je opatentować. 
Amerykańscy farmerzy uprawiają na milionach akrów rośliny GMO dlatego, że jest to subsydiowane przez władze ogromnymi kwotami. Te pieniądze pochodzą naturalnie z kieszeni podatników. Im więcej farmer wysieje takich roślin, tym więcej tych pieniędzy dostanie. Jest to zresztą swego rodzaju błędne koło, ponieważ dotacje te, powodując wzrost uprawy roślin modyfikowanych, zalewają nimi rynek, co przekłada się na obniżkę cen uzyskiwanych z ich sprzedaży. To, z kolei, skłania farmerów do zwiększania upraw. Natomiast farmy ekologiczne nie dostają oczywiście od rządu żadnych pieniędzy. 

1 stycznia 1995 roku powołano do życia Światową Organizację Handlu (WTO), która zrzesza już ponad 150 państw, a jej wytyczne tworzą międzynarodowe korporacje, jak Monsanto, Cargill, Du Pont, ADM i europejskie Nestle oraz Unilever. WTO stała się swoistym żandarmem pilnującym realizacji zadań postawionych przez wymienione wyżej giganty, które budują „wolny i zintegrowany globalny rynek” dla swych produktów. Są wśród nich te modyfikowane genetycznie, które prezydent Bush określił, jako „w zasadzie identyczne” ze zwykłymi nasionami i nie wymagające regulacji rządowych. Administracja wspiera te przedsięwzięcia z całą mocą. Tupet korporacji jest typowy dla wszystkiego, co robią. Firma Rice Tec z Teksasu opatentowała właśnie długoziarnisty ryż, który był przez tysiące lat głównym składnikiem pożywienia krajów azjatyckich. To prawo dała jej decyzja Sądu Najwyższego USA z roku 2001, która „usankcjonowała zasadę udzielania patentu na formy roślin oraz inne rodzaje życia”. Oznacza to, że firmy takie mają nie tylko prawo patentowania wszelkich gatunków, ale co istotniejsze, rząd USA jest zobowiązany do udzielania im wszelkiej pomocy w tym zakresie! (…)

U nas również lobby GMO próbuje swych sił. O tym, jak wielkie ma możliwości, świadczy fakt, że potrafiło zaangażować po swojej stronie libertyńskiego arcybiskupa Życińskiego. Ogłosił on, że „medycyna nie ma żadnej wiedzy, by żywność zmieniona genetycznie niosła jakieś zagrożenia”. Stwierdził też, że obawy przed GMO są rozprzestrzeniane przez radykalnych ekologów, a ich poglądy są odosobnione.

A przecież Jan Paweł II w roku 2000 mówił:

rolnicy powinni oprzeć się pokusie zwiększenia produktywności i zysków ze szkodą dla natury (…) gdy rolnicy stają się tyranami ziemi, a nie jej opiekunami, prędzej czy później ziemia zemści się”.

Kościół zaatakowano w 2003 roku, kiedy Papież był już bardzo słaby. W tym samym czasie, dziwnym zbiegiem okoliczności, Bush zaangażował się w promocję GMO. Arcybiskup Renato Martino przygotował wówczas „Konferencję Pontyfikalną dla Pokoju i Sprawiedliwości” z udziałem pracowników koncernu Monsanto. Zebrani chwalili „wynalezione” przez tę firmę zmutowane odmiany batatów i kassawy udając, że wierzą w to, iż będzie to rozwiązanie dla głodujących w Trzecim Świecie.

Niestety, ryba zawsze psuje się od głowy. Z chwilą, kiedy zabrakło Papieża Polaka, w jednym z nielicznych bastionów, jakie zdołał przez lata swego pontyfikatu zachować, zrobiono wyłom. W 2005 roku, amerykański ambasador w Watykanie, Francis Rooney, podjął działania dyplomatyczne mające na celu zmianę stanowiska Watykanu w sprawie żywności modyfikowanej genetycznie. W ich efekcie nastąpiła rewizja interpretacji teologicznej modyfikacji genetycznej roślin. Przestano mówić słowami Jana Pawła II o unikaniu „zabawy w Boga”. Zaczęło się „korzystanie z dobrodziejstw natury, by żywić ludzi”.

—————————-

Wiele osób sądzi, że nas ten temat nie dotyczy.

Polska zawsze słynęła ze zdrowej, nieskażonej żywności. Jakże wielu moich rodaków nie docenia niestety tych darów od Boga, jakimi są życiodajne wody, pola i lasy z bogactwem zwierzyny oraz naturalnej żywności. W to wszystko obfituje nadal jeszcze polska wieś. Tym większe budzi zdziwienie zaangażowanie w jej obronę człowieka, który z niej nie wyrósł, a który mimo to polską wieś umiłował, dostrzegł w niej szansę dla ocalenia rolnictwa w ogóle i podjął się próby ratowania tej części naszego dziedzictwa. Tym człowiekiem jest Brytyjczyk, Sir Julian Rose, ekolog, właściciel gospodarstwa ekologicznego Hardwick Estate, wieloletni członek Zarządu stowarzyszenia „Soil”, współzałożyciel Stowarzyszenia Konsumentów i Producentów Niepasteryzowanego Mleka, ekspert Brytyjskiej Agencji Rozwoju Wsi. Wraz z panią Jadwigą Łopatą, pomysłodawczynią przedsięwzięcia, Prezesem Stowarzyszenia ECEAT-Poland (European Center for Ecological Agriculture and Tourism), członkinią organizacji Innowatorów dla Dobra Publicznego – Ashoka i właścicielką gospodarstwa ekologicznego, powołali do życia ICPPC – Międzynarodową Koalicję dla Ochrony Polskiej Wsi”. Koalicja funkcjonuje nadal, walczy w obronie tradycyjnych nasion i zdrowia Polaków. Pośród osób z nią związanych, o czym nie wiedziałem, był zaprzyjaźniony z redakcją Warszawskiej Gazety i Telewizją PL1 odważny przeciwnik eksperymentów na Polakach, prowadzonych przez koncerny, którym zamarzyło się modyfikowanie również ludzkiego DNA.

Z dużym opóźnieniem dotarłem do informacji, że w marcu br., pod patronatem prezydenta Siemianowic Śląskich Rafała Piecha, odbyła się w tym mieście konferencja „Koncepcja jednego zdrowia”, podczas której wystąpił z referatem dr Zbigniew Hałat. Miesiąc później wstrząsnęła nami informacja o Jego śmierci, a kolejne, majowe spotkanie Koalicji odbyło się pod hasłem „Nasza współpraca z dr Zbigniewem Hałatem i teraz co dalej?”. Nie miałem okazji, by wziąć w niej udział i nie wiem, czy uczestnicy wypracowali odpowiedź na postawione sobie pytanie, ale jestem przekonany, że gdyby dr Hałat był pośród nas, walczyłby nadal.

Ten mój dzisiejszy tekst kieruję do Państwa dla przypomnienia wagi tego zagadnienia, któremu wciąż poświęcamy zbyt mało uwagi, a przecież chodzi o zdrowie i życie nasze, i następnych pokoleń.

Felieton ukazał się w 27 numerze Warszawskiej Gazety

Daliśmy się ponieść efektownej ustawce w postaci partyjnej wojenki, całkowicie gubiąc po drodze to co istotne.

W potrzasku – Przemysław Piasta https://www.bibula.com/?p=135078

Powoli, choć wyraźnie opada proukraiński amok, który tej wiosny masowo opętał Polaków. Składają się na to dwie przyczyny. Po pierwsze emocje, jak to z emocjami zwykle bywa, stosunkowo szybko wypaliły się.

Po drugie mamy wakacje, zatem ci z mieszkańców naszego pięknego kraju, którzy posiadają umysły skonstruowane do zajmowania się co najwyżej jedną czynnością na raz, skupili się na spożywaniu grillowanej kiełbasy obficie podlewanej napojami. Zatem chwilowo utracili zdolność do dzielenia się z ludzkością perłami swych geostrategicznych analiz. Wobec przycichnięcia patriotyczno-histerycznego jazgotu, coraz wyraźniej słychać krytyczne analizy. Do niedawna pojedyncze i silnie zakłócane przez ośrodki rządowe.

Tym, co łączy większość z nich jest pytanie o przyszłość Polski.

Co ciekawe jest to pytanie w znacznej mierze bezzasadne. Bowiem czas, kiedy w jakimś godnym odnotowania obszarze mogliśmy samodzielnie decydować o naszym losie, zwyczajnie minął. Zadowoleni z ciepłej wody w kranie i okazjonalnych wakacji w Turcji oderwaliśmy się od rzeczywistości. Daliśmy się ponieść efektownej ustawce w postaci partyjnej wojenki, całkowicie gubiąc po drodze to co istotne. Skupieni na sobie nawet nie zauważyliśmy, że nasze państwo z dnia na dzień traci kolejne atrybuty suwerenności.

Dlatego rozważanie geopolitycznych scenariuszy w rodzaju sojuszu z blokiem euroazjatyckim (jeśli takowy powstanie) czy nawet wyboru pomiędzy blokiem anglosaskim a kontynentalnym europejskim jest dzisiaj niczym innym jak fantazjowaniem. Snuciem scenariuszy political-fiction, które ziścić się mogą jedynie na papierze.
O miejscu w świecie, które zajmuje dziś Polska zdecydowały już bowiem potężne siły zewnętrzne. Zaś wdrożeniem tych ustaleń ochoczo zajęły się lokalne kompradorskie „elity”.

Sprzymierzeńcy

Od 1999 r. Polska jest formalnie stroną Traktatu Północnoatlantyckiego i członkiem Sojuszu Północnoatlantyckiego. Członkostwo w NATO cieszy się poparciem przytłaczającej większości Polaków, którzy upatrują w nim gwarancji militarnego bezpieczeństwa. Co ciekawe przez ostatnie dwie dekady odsetek zwolenników sojuszu wzrósł z nieco ponad 60 do 90% populacji. Tym samym przebija nawet poparcie dla członkostwa Polski w UE szacowane obecnie na ok 82%.

Paradoksalnie polski entuzjazm wobec członkostwa w atlantyckich strukturach militarnych jest naszą słabością. Nie jesteśmy traktowani jako mniejszy, lecz liczący się partner, a raczej jako „sprzymierzeniec”. W znaczeniu antycznym. Jeśli nie uważaliście Państwo na lekcjach historii służę małym repetytorium. Sprzymierzeńcami republiki rzymskiej były plemiona lub organizmy państwowe, początkowo z terenu Italii, później nawet znacząco oddalone. Rzym zawierał z nimi porozumienia nakładające na nie obowiązek dostarczenia posiłków wojskowych. Stopniowo były one coraz bardziej uzależniane politycznie, militarnie i ekonomicznie od Rzymu. A z czasem zupełnie mu podporządkowane. Nic dodać nic ująć.

Niezależnie od tego jak bardzo, pomimo entuzjazmu naszych rodaków, nie podoba nam się taka rola dla Polski, chwilowo jesteśmy na nią skazani. Głównie dlatego, że jako naród nie byliśmy wystarczająco mądrzy by temu zapobiec. Co jest tym bardziej przykre, że jak pokazuje przykład Węgier czy Czech, było to całkowicie w naszym zasięgu.

Gdzie jest Polska, a gdzie być powinna?

Wszystkie niekorzystne aspekty międzynarodowego położenia Polski uwypukliły się wraz z narastaniem kryzysu ukraińskiego. Jego przejście z fazy politycznej w militarną ostatecznie zdefiniowało naszą dzisiejszą geopolityczna rolę. Jesteśmy zatem obecnie peryferyjnym państwem bloku atlantyckiego, pełniącym rolę zaplecza ekonomicznego dla toczącego się na obszarze Ukrainy konfliktu. Zła wiadomość jest taka, że ta „zaszczytna” funkcja kosztuje. I to słono. W znacznej mierze już teraz odczuwacie to Państwo w swoich portfelach.

Paradoksalnie jednak mogło być gorzej. Póki co Polska nie została wyznaczona do roli państwa frontowego. Zatem tracimy już dziś zasoby, jednak nie tracimy ludzi. Póki co.

„Póki co” jest w tym przypadku sformułowaniem kluczowym. Bowiem nie wiemy jakie są dalekosiężne plany Anglosasów zarządzających blokiem atlantyckim. Przypominam jednak nieco już zakurzoną aferę z przekazaniem Ukrainie polskich MiG-ów. Byliśmy wtedy o symboliczny krok od wplątania się w bezpośrednie starcie z Rosją.
To co znamienne, w przedmiotowym konflikcie Polska przejawia znaczącą aktywność. Tak jakby w naszym interesie leżała jego eskalacja. Tymczasem jest dokładnie odwrotnie. Zgadzam się w tym obszarze z diagnozą Piotra Panasiuka, który napisał niedawno:

„Będąc słabszą i stale zagrożoną – aby przetrwać – Polska musi prowadzić politykę balansowania pomiędzy silniejszymi podmiotami i zmuszona jest dążyć do utrzymywania stanu pokoju w naszej części Europy. Dla naszych przodków Druga Wojna Światowa stanowiła wystarczającą lekcję, która potwierdziła naszą słabość militarną i przemysłową względem sąsiadów. To krwawe doświadczenie okupione zostało hekatombą 20% narodu i dewastacją naszych ziem. Dlatego po roku 1945 Polska, pomna niedawnych klęsk, zawsze była forpocztą wszelkich inicjatyw pokojowych na kontynencie.

Ukształtowanie terenu i położenie Polski w samym centrum Europy sprawia, że przez nasze ziemie przebiegają najważniejsze szlaki kontynentalne Wschód- Zachód łączące Zachód kontynentu z Rosją i dalej z Chinami i całą Azją. To sprawia, że jesteśmy naturalnymi pośrednikami w wielkiej wymianie towarowej i możemy czerpać z tego faktu olbrzymie korzyści. Ponadto będąc bliżej źródeł surowców z Rosji, jak i sami dysponując olbrzymimi zasobami minerałów możemy być podwykonawcami wielkiej gospodarki niemieckiej i z tego tytułu rozwijać nasze zaplecze przemysłowe. Dzięki temu jesteśmy niewątpliwie bardziej konkurencyjni ekonomicznie niż państwa południa i zachodu Europy. Dlatego też w warunkach spokoju i równowagi na kontynencie, Polsce nie zagrozi nigdy ani głód ani bezrobocie.” (Piotr Panasiuk, Wybieram Europę, myslpolska.info)

Jaki jest nasz cel?

Przyjęcie postawy realistycznej skłania nas do postrzegania rzeczywistości taką jaka jest. Warto o tym pamiętać szczególnie wtedy, gdy owa rzeczywistość daleka jest od naszych wyobrażeń. Realizm nie zmusza nas jednak do godzenia się z zaistniałą sytuacją. Nie jest usprawiedliwianiem dla bierności. Wymaga jedynie takiego doboru instrumentów naszego działania, by były one adekwatne do naszych możliwości i stwarzały perspektywę skuteczności. Realizacji naszych celów.

Przed każdym pokoleniem rysują się inne wyzwania, szanse i zagrożenia. Determinują one cele, które powinnyśmy definiować jako narodowe. Podstawowym z nich jest utrzymanie Polski jako niepodległego bytu państwowego i obrona jej narodowego charakteru. Zarówno przed czynnikami zewnętrznymi jak i wewnętrznymi. Posiadanie przez naród własnego państwa jest nieodzownym warunkiem jego zdrowego rozwoju, powiększania potencjału ekonomicznego, demograficznego i politycznego. Należy więc traktować je jako punkt wyjściowy wszelkich politycznych planów i poczynań. Wszystkie czynniki zewnętrzne dążące do likwidacji państwa narodowego należy zatem rozpatrywać jako potencjalnie wrogie. Zaś dążenia wewnętrzne o analogicznym charakterze, z narodowego punktu widzenia stanowią zdradę.

Celem dalekosiężnym jest natomiast przywrócenie Polsce roli podmiotu w stosunkach międzynarodowych. Osiągnięcie takiej pozycji jest jedynym realnym gwarantem bezpieczeństwa i stabilności rozwoju. Ogranicza też prawdopodobieństwo skuteczności niekorzystnych dla nas ingerencji zewnętrznych. Choć zatem nie stanowi warunku sine qua non przetrwania i rozwoju narodu w znaczący sposób zwiększa prawdopodobieństwo obu zdarzeń. Jest zatem z punktu widzenia interesu narodowego więcej niż pożądane.

Żadnych złudzeń Panowie

Wskazane cele wydają się tak odległe, że niemal nieosiągalne. I w istocie takimi są. Działamy w niekorzystnej sytuacji międzynarodowej i wewnętrznej. Z jednej strony stanowiąc peryferyjne państwo agresywnego bloku polityczno-miltarnego. Z drugiej będąc wewnętrznie sparaliżowani przez monopolizujące masowy przekaz kompradorskie „elity”.
Dlatego nie stać nas na trwonienie potencjału. Nie stać nas na złudzenia, fobie ani dogmaty. Nie stać nas na spoglądanie na rzeczywistość poprzez pryzmat własnego chciejstwa. Obserwuję jak wielu komentatorów, krytycznie nastawionych wobec rzeczywistości, idealizuje jako potencjalną alternatywę wobec bloku atlantyckiego np. Chiny, Rosję a nawet Unię Europejską. Równie wielu w swoich poglądach kieruje się np. antyamerykańskimi, antyrosyjskimi czy antyniemieckimi fobiami.

Tymczasem jest to postawa całkowicie bezproduktywna. Jeśli nasza praca ma być czymś więcej niż przyjemną, acz czczą, intelektualną rozrywką, jeśli ma przynieść pożytek naszej wspólnocie, powinniśmy opierać nasze prognozy i analizy na stanie faktycznym a nie postulowanym czy idealizowanym. By zmienić „tu i teraz” nie wystarczy wskazać kierunek. Należy także wytyczyć ścieżkę i postawić na niej pierwsze kroki. Zachowując świadomość, że może czekać nas bardzo długa droga.

Jeśli wyruszymy w nią we właściwym momencie i po drodze nie zmylimy szlaku być może uda nam się uniknąć geopolitycznego potrzasku, w który sami się wpakowaliśmy. Jeśli nie, biada nam.

Przemysław Piast

W potrzasku – Przemysław Piasta

Powoli, choć wyraźnie opada proukraiński amok, który tej wiosny masowo opętał Polaków. Składają się na to dwie przyczyny. Po pierwsze emocje, jak to z emocjami zwykle bywa, stosunkowo szybko wypaliły się.

Po drugie mamy wakacje, zatem ci z mieszkańców naszego pięknego kraju, którzy posiadają umysły skonstruowane do zajmowania się co najwyżej jedną czynnością na raz, skupili się na spożywaniu grillowanej kiełbasy obficie podlewanej napojami. Zatem chwilowo utracili zdolność do dzielenia się z ludzkością perłami swych geostrategicznych analiz. Wobec przycichnięcia patriotyczno-histerycznego jazgotu, coraz wyraźniej słychać krytyczne analizy. Do niedawna pojedyncze i silnie zakłócane przez ośrodki rządowe.

Tym, co łączy większość z nich jest pytanie o przyszłość Polski. Co ciekawe jest to pytanie w znacznej mierze bezzasadne. Bowiem czas, kiedy w jakimś godnym odnotowania obszarze mogliśmy samodzielnie decydować o naszym losie, zwyczajnie minął. Zadowoleni z ciepłej wody w kranie i okazjonalnych wakacji w Turcji oderwaliśmy się od rzeczywistości. Daliśmy się ponieść efektownej ustawce w postaci partyjnej wojenki, całkowicie gubiąc po drodze to co istotne. Skupieni na sobie nawet nie zauważyliśmy, że nasze państwo z dnia na dzień traci kolejne atrybuty suwerenności.

Dlatego rozważanie geopolitycznych scenariuszy w rodzaju sojuszu z blokiem euroazjatyckim (jeśli takowy powstanie) czy nawet wyboru pomiędzy blokiem anglosaskim a kontynentalnym europejskim jest dzisiaj niczym innym jak fantazjowaniem. Snuciem scenariuszy political-fiction, które ziścić się mogą jedynie na papierze.
O miejscu w świecie, które zajmuje dziś Polska zdecydowały już bowiem potężne siły zewnętrzne. Zaś wdrożeniem tych ustaleń ochoczo zajęły się lokalne kompradorskie „elity”.

Sprzymierzeńcy

Od 12 marca1999 r. Polska jest formalnie stroną Traktatu Północnoatlantyckiego i członkiem Sojuszu Północnoatlantyckiego. Członkostwo w NATO cieszy się poparciem przytłaczającej większości Polaków, którzy upatrują w nim gwarancji militarnego bezpieczeństwa. Co ciekawe przez ostatnie dwie dekady odsetek zwolenników sojuszu wzrósł z nieco ponad 60 do 90% populacji. Tym samym przebija nawet poparcie dla członkostwa Polski w UE szacowane obecnie na ok 82%.

Paradoksalnie polski entuzjazm wobec członkostwa w atlantyckich strukturach militarnych jest naszą słabością. Nie jesteśmy traktowani jako mniejszy, lecz liczący się partner, a raczej jako „sprzymierzeniec”. W znaczeniu antycznym. Jeśli nie uważaliście Państwo na lekcjach historii służę małym repetytorium. Sprzymierzeńcami republiki rzymskiej były plemiona lub organizmy państwowe, początkowo z terenu Italii, później nawet znacząco oddalone. Rzym zawierał z nimi porozumienia nakładające na nie obowiązek dostarczenia posiłków wojskowych. Stopniowo były one coraz bardziej uzależniane politycznie, militarnie i ekonomicznie od Rzymu. A z czasem zupełnie mu podporządkowane. Nic dodać nic ująć.

Niezależnie od tego jak bardzo, pomimo entuzjazmu naszych rodaków, nie podoba nam się taka rola dla Polski, chwilowo jesteśmy na nią skazani. Głównie dlatego, że jako naród nie byliśmy wystarczająco mądrzy by temu zapobiec. Co jest tym bardziej przykre, że jak pokazuje przykład Węgier czy Czech, było to całkowicie w naszym zasięgu.

Gdzie jest Polska, a gdzie być powinna?

Wszystkie niekorzystne aspekty międzynarodowego położenia Polski uwypukliły się wraz z narastaniem kryzysu ukraińskiego. Jego przejście z fazy politycznej w militarną ostatecznie zdefiniowało naszą dzisiejszą geopolityczna rolę. Jesteśmy zatem obecnie peryferyjnym państwem bloku atlantyckiego, pełniącym rolę zaplecza ekonomicznego dla toczącego się na obszarze Ukrainy konfliktu. Zła wiadomość jest taka, że ta „zaszczytna” funkcja kosztuje. I to słono. W znacznej mierze już teraz odczuwacie to Państwo w swoich portfelach. Paradoksalnie jednak mogło być gorzej. Póki co Polska nie została wyznaczona do roli państwa frontowego. Zatem tracimy już dziś zasoby, jednak nie tracimy ludzi. Póki co.

„Póki co” jest w tym przypadku sformułowaniem kluczowym. Bowiem nie wiemy jakie są dalekosiężne plany Anglosasów zarządzających blokiem atlantyckim. Przypominam jednak nieco już zakurzoną aferę z przekazaniem Ukrainie polskich MiG-ów. Byliśmy wtedy o symboliczny krok od wplątania się w bezpośrednie starcie z Rosją.
To co znamienne, w przedmiotowym konflikcie Polska przejawia znaczącą aktywność. Tak jakby w naszym interesie leżała jego eskalacja. Tymczasem jest dokładnie odwrotnie. Zgadzam się w tym obszarze z diagnozą Piotra Panasiuka, który napisał niedawno:

„Będąc słabszą i stale zagrożoną – aby przetrwać – Polska musi prowadzić politykę balansowania pomiędzy silniejszymi podmiotami i zmuszona jest dążyć do utrzymywania stanu pokoju w naszej części Europy. Dla naszych przodków Druga Wojna Światowa stanowiła wystarczającą lekcję, która potwierdziła naszą słabość militarną i przemysłową względem sąsiadów. To krwawe doświadczenie okupione zostało hekatombą 20% narodu i dewastacją naszych ziem. Dlatego po roku 1945 Polska, pomna niedawnych klęsk, zawsze była forpocztą wszelkich inicjatyw pokojowych na kontynencie.

Ukształtowanie terenu i położenie Polski w samym centrum Europy sprawia, że przez nasze ziemie przebiegają najważniejsze szlaki kontynentalne Wschód- Zachód łączące Zachód kontynentu z Rosją i dalej z Chinami i całą Azją. To sprawia, że jesteśmy naturalnymi pośrednikami w wielkiej wymianie towarowej i możemy czerpać z tego faktu olbrzymie korzyści. Ponadto będąc bliżej źródeł surowców z Rosji, jak i sami dysponując olbrzymimi zasobami minerałów możemy być podwykonawcami wielkiej gospodarki niemieckiej i z tego tytułu rozwijać nasze zaplecze przemysłowe. Dzięki temu jesteśmy niewątpliwie bardziej konkurencyjni ekonomicznie niż państwa południa i zachodu Europy. Dlatego też w warunkach spokoju i równowagi na kontynencie, Polsce nie zagrozi nigdy ani głód ani bezrobocie.” (Piotr Panasiuk, Wybieram Europę, myslpolska.info)

Jaki jest nasz cel?

Przyjęcie postawy realistycznej skłania nas do postrzegania rzeczywistości taką jaka jest. Warto o tym pamiętać szczególnie wtedy, gdy owa rzeczywistość daleka jest od naszych wyobrażeń. Realizm nie zmusza nas jednak do godzenia się z zaistniałą sytuacją. Nie jest usprawiedliwianiem dla bierności. Wymaga jedynie takiego doboru instrumentów naszego działania, by były one adekwatne do naszych możliwości i stwarzały perspektywę skuteczności. Realizacji naszych celów.

Przed każdym pokoleniem rysują się inne wyzwania, szanse i zagrożenia. Determinują one cele, które powinnyśmy definiować jako narodowe. Podstawowym z nich jest utrzymanie Polski jako niepodległego bytu państwowego i obrona jej narodowego charakteru. Zarówno przed czynnikami zewnętrznymi jak i wewnętrznymi. Posiadanie przez naród własnego państwa jest nieodzownym warunkiem jego zdrowego rozwoju, powiększania potencjału ekonomicznego, demograficznego i politycznego. Należy więc traktować je jako punkt wyjściowy wszelkich politycznych planów i poczynań. Wszystkie czynniki zewnętrzne dążące do likwidacji państwa narodowego należy zatem rozpatrywać jako potencjalnie wrogie. Zaś dążenia wewnętrzne o analogicznym charakterze, z narodowego punktu widzenia stanowią zdradę.

Celem dalekosiężnym jest natomiast przywrócenie Polsce roli podmiotu w stosunkach międzynarodowych. Osiągnięcie takiej pozycji jest jedynym realnym gwarantem bezpieczeństwa i stabilności rozwoju. Ogranicza też prawdopodobieństwo skuteczności niekorzystnych dla nas ingerencji zewnętrznych. Choć zatem nie stanowi warunku sine qua non przetrwania i rozwoju narodu w znaczący sposób zwiększa prawdopodobieństwo obu zdarzeń. Jest zatem z punktu widzenia interesu narodowego więcej niż pożądane.

Żadnych złudzeń Panowie

Wskazane cele wydają się tak odległe, że niemal nieosiągalne. I w istocie takimi są. Działamy w niekorzystnej sytuacji międzynarodowej i wewnętrznej. Z jednej strony stanowiąc peryferyjne państwo agresywnego bloku polityczno-miltarnego. Z drugiej będąc wewnętrznie sparaliżowani przez monopolizujące masowy przekaz kompradorskie „elity”.
Dlatego nie stać nas na trwonienie potencjału. Nie stać nas na złudzenia, fobie ani dogmaty. Nie stać nas na spoglądanie na rzeczywistość poprzez pryzmat własnego chciejstwa. Obserwuję jak wielu komentatorów, krytycznie nastawionych wobec rzeczywistości, idealizuje jako potencjalną alternatywę wobec bloku atlantyckiego np. Chiny, Rosję a nawet Unię Europejską. Równie wielu w swoich poglądach kieruje się np. antyamerykańskimi, antyrosyjskimi czy antyniemieckimi fobiami.

Tymczasem jest to postawa całkowicie bezproduktywna. Jeśli nasza praca ma być czymś więcej niż przyjemną, acz czczą, intelektualną rozrywką, jeśli ma przynieść pożytek naszej wspólnocie, powinniśmy opierać nasze prognozy i analizy na stanie faktycznym a nie postulowanym czy idealizowanym. By zmienić „tu i teraz” nie wystarczy wskazać kierunek. Należy także wytyczyć ścieżkę i postawić na niej pierwsze kroki. Zachowując świadomość, że może czekać nas bardzo długa droga.

Jeśli wyruszymy w nią we właściwym momencie i po drodze nie zmylimy szlaku być może uda nam się uniknąć geopolitycznego potrzasku, w który sami się wpakowaliśmy. Jeśli nie, biada nam.

Przemysław Piasta

Za: Mysl Polska – myslpolska.info (7-07-2022) | https://myslpolska.info/2022/07/06/w-potrzasku/

Wesprzyj naszą działalność

Za: Mysl Polska – myslpolska.info (7-07-2022) | https://myslpolska.info/2022/07/06/w-potrzasku/

Wesprzyj naszą działalność

Pope Francis’s Warm Welcome to Nancy Pelosi: A (not so) Subtle Message of Support for Abortionists

https://www.tfp.org/pope-franciss-warm-welcome-to-nancy-pelosi-a-not-so-subtle-message-of-support-for-abortionists/?PKG=TFPE22238

July 6, 2022 | Luiz Sérgio Solimeo  Pope Francis’s Warm Welcome to Nancy Pelosi: A (not so) Subtle Message of Support for Abortionists

Pope Francis’s Warm Welcome to Nancy Pelosi: A (not so) Subtle Message of Support for Abortionists

Pope Francis remained silent as anti-abortion Catholics (and non-Catholics) around the world joyfully celebrated the Supreme Court’s landmark decision overturning Roe v. Wade, giving the impression he was at least uncomfortable if not displeased with it.

Pope Francis’s Warm Welcome for Nancy Pelosi . . .

Then, on June 29, the Solemnity of the Holy Apostles Peter and Paul, he broke his silence not with words but with a symbolic gesture: he greeted and blessed the pro-abortion representative Nancy Pelosi in St. Peter’s Basilica. After that brief meeting, the House Speaker attended Mass and received Communion.1

Although the pope did not give her Holy Communion (due to health reasons, he did not celebrate Mass but attended next to the altar), he must have known Mrs. Pelosi was going to receive Holy Communion, as she normally does.

And the Vatican protocol office gave her a place of honor.

Indeed, Nicole Winfield writing for the Associated Press reports that at the Mass, “She was seated in a VIP diplomatic section of the basilica and received communion along with the rest of the congregants, according to two people who witnessed the moment.”2

. . . Sends a Message of Support to Abortionists

Pope Francis showed no sign of contentment with the pro-life movement’s great victory with the Supreme Court’s Dobbs ruling, which drastically restricts the crime (and sin) of abortion.

On the contrary, he welcomed a politician who publicly criticized that ruling and who is an outspoken supporter of abortion.

How not to interpret his attitude as support for pro-abortion Catholics?

“Worthiness to Receive Holy Communion”

It must be recalled that, after numerous private warnings, Most Rev. Salvatore Cordileone, Archbishop of San Francisco, published a notice forbidding abortionist leader Nancy Pelosi to receive Holy Communion in his archdiocese “until such time as you publicly repudiate your advocacy for the legitimacy of abortion and confess and receive absolution of this grave sin in the sacrament of Penance.”3

Nancy Pelosi, who insists on calling herself Catholic, ignored her pastor’s serious communication founded on Church doctrine, Canon Law, and the Worthiness to Receive Holy Communion Memorandum (2004) by Joseph Cardinal Ratzinger. In it, the then-Prefect of the Congregation for the Doctrine of the Faith reaffirmed the principle of refusing Communion to pro-abortion Catholic politicians.4

She has not “publicly repudiated” her abortionist activism. On the contrary, the very day of the Supreme Court ruling, the Speaker of the House gave an impassioned speech, saying, among other things:

“Today, the Republican-controlled Supreme Court has achieved the GOP’s dark and extreme goal of ripping away women’s right to make their own reproductive health decisions. . . . A woman’s fundamental health decisions are her own to make, in consultation with her doctor and her loved ones – not to be dictated by far-right politicians. While Republicans seek to punish and control women, Democrats will keep fighting ferociously to enshrine Roe v. Wade into law.5

Abortion and Homosexuality Go Hand in Hand

Pelosi not only expressed her contempt for the Church’s teaching on abortion, but she also took a scandalous stance on the sin of homosexuality.

The next day, June 25, she spoke at San Francisco’s Pride Brunch 2022, where she again attacked the victory against abortion and championed same-sex “marriage.”6 On Sunday, the 26th, she participated in the San Francisco Lesbian, Gay, Bisexual, Transgender Pride Parade.7 That was not the first time she supported the homosexual movement. She always votes in their favor.8 Several days earlier, on June 10, she participated in a “Drag Queen” show during which she stated, “Your freedom of expression, of yourselves in drag, is what America is all about. I say that all the time to my friends in drag.”9

Despite all this, Pope Francis greeted the Speaker of the House with a smile, as shown in a photo released by the Vatican. She said he gave her a blessing before she attended Mass at St. Peter’s and received Communion.10

An Innocuous Statement

The Vatican statement on Dobbs came from a well-known liberal close to the homosexual movement, Archbishop Vincenzo Paglia, president of the Pontifical Academy for Life.

The Pontifical Academy’s communique stated, among other things, that it is “important to reopen the non-ideological debate” on protecting life “without falling into a priori ideological positions.” It goes on to recommend “adequate sexual education,” guaranteed “health care accessible to all,” and “legislative measures to protect the family and motherhood, overcoming existing inequalities.”11

What does the Pontifical Academy mean by avoiding “a priori ideological positions” in the fight against abortion? It is unclear. Could it be abandoning Catholic morals and the principles of natural law, which “a priori” forbid exterminating the innocent in their mother’s womb?

The least that can be said is that this innocuous statement shows not the slightest joy and gratitude to God for having allowed this ruling, which prevents numerous sins that transgress both the Divine and natural law.

The Pope Should Show Gratitude

With this great victory, Pope Francis should express joy and thank the American pro-life movement. It kept the flame of morals and natural law alive for many decades. Year after year, the March for Life brings together huge crowds in the dead of winter, while dedicated pro-lifers pray in front of abortion clinics and convince poor disoriented mothers not to sacrifice their children. How many have been arrested in this heroic struggle, but they were never discouraged and never withdrew from the fight!

In addition, the pontiff should also thank the Supreme Court Justices who, facing abortionists’ furious threats, have ruled according to law and justice, fulfilling their duty to their country.

The fight against abortion has not ended with the Supreme Court’s decision. The struggle for morality, a sense of good and evil, and the natural law continues with the grace of God and the protection of the Virgo Potens.

The TFP participated in every March for Life in Washington and many others around the country with its ruby red standards unfurled in the wind and crimson capes. To the sound of their marching band, the TFP members distributed literature highlighting the reasons to fight abortion.

TFP Student Action has been tireless in its campaigns against abortion on universities, facing the fury of disheveled feminists and receiving support from students of both sexes.

Supported by Catholic enthusiasts across the country, TFP and America Needs Fatima have promoted thousands of Public Square Rosary Rallies to end abortion.

Post-Scriptum

This article was already written when the Argentine pontiff’s interview with journalist Philip Pullella came to light.

In it, Pope Francis reiterated his condemnation of abortion. However, when asked about the Supreme Court’s decision overturning Roe v. Wade, “Francis said he respected the decision but did not have enough information to speak about it from a juridical point of view.”12

Regarding the Archbishop of San Francisco banning Nancy Pelosi from receiving Communion in the archdiocese until she changes her pro-abortion stance, Pope Francis had strong criticism for the zealous prelate and not for the obstinate Speaker of the House. He said:

“When the Church loses its pastoral nature, when a bishop loses his pastoral nature, it causes a political problem,” the pope said. “That’s all I can say.”13

Despite his criticism of abortion, the interview reinforces the impression that he was at least uncomfortable if not displeased with the Supreme Court’s ruling. And his criticism about the barring of Nancy Pelosi from Communion constitutes yet another message of support for the abortion movement.

Saint Paul warns:

“[A]nd so anyone who eats the bread or drinks the cup of the Lord unworthily will be behaving unworthily towards the body and blood of the Lord.
Everyone is to recollect himself before eating this bread and drinking this cup;
because a person who eats and drinks without recognizing the Body is eating and drinking his own condemnation.”14

https://www.facebook.com/v11.0/plugins/page.php?adapt_container_width=true&app_id=&channel=https%3A%2F%2Fstaticxx.facebook.com%2Fx%2Fconnect%2Fxd_arbiter%2F%3Fversion%3D46%23cb%3Df1ea193a4ea6e2%26domain%3Dwww.tfp.org%26is_canvas%3Dfalse%26origin%3Dhttps%253A%252F%252Fwww.tfp.org%252Ffabc2307148864%26relation%3Dparent.parent&container_width=0&height=130&hide_cover=true&hide_cta=false&href=https%3A%2F%2Ffacebook.com%2FTradition.Family.Property.TFP%2F&locale=nl_NL&sdk=joey&show_facepile=false&small_header=true&width=400

Photo Credit:  Maria Grazia Picciarella / Alamy Stock Photo

Footnotes

  1. Nicole Winfield, “Pelosi receives Communion in Vatican amid abortion debate,” AP News, June 29, 2022, https://apnews.com/article/abortion-pope-francis-politics-religion-nancy-pelosi-249a32b2af9de647f1bae94aacb60c6e, accessed June 30, 2022; John L. Allen, Jr., “Communion for Pelosi at the Vatican no surprise, but possibly a harbinger,” Crux, June 30, 2022, https://cruxnow.com/news-analysis/2022/06/communion-for-pelosi-at-the-vatican-no-surprise-but-possibly-a-harbinger, accessed July 1, 2022.
  2. Nicole Winfield, “Pelosi,” Ibid.
  3. Archbishop Salvatore Cordileone, “Full Text: Archbishop Cordileone’s Letter to Nancy Pelosi Banning Her From Holy Communion,” National Catholic Register, May 20, 2022, https://www.ncregister.com/news/full-text-archbishop-cordileone-s-letter-to-nancy-pelosi-banning-her-from-holy-communion , accessed June 30, 2022.
  4. Joseph Cardinal Ratzinger, Prefect of the Congregation for the Doctrine of the Faith, “Worthiness to Receive Holy Communion: General Principles,” July 1, 2004, available at https://www.priestsforlife.org/library/749-worthiness-to-receive-holy-communion, accessed July 1, 2022.
  5. Nancy Pelosi, Speaker of The House, “Pelosi Statement on Supreme Court Overturning Roe v. Wade,” Press Release, June 24, 2022, https://www.speaker.gov/newsroom/62422-1, accessed June30, 2022.
  6. “Speaker Nancy Pelosi at Pride Brunch 2022,” San Francisco Bay Times, https://sfbaytimes.com/speaker-nancy-pelosi-at-pride-brunch-2022/, accessed June 29, 2022.
  7. Douglas Zimmerman, “Speaker of the House Nancy Pelosi on her parade float at San Francisco Pride on June 26, 2022,” SFGATE, https://www.sfgate.com/local/article/best-photos-from-San-Francisco-Pride-2022-17263710.php, accessed June 30, 2022.
  8. Chris Johnson and Joey DiGuglielmo, “12 times Nancy Pelosi was there for LGBT community,” Washington Blade, January 10, 2019, https://www.washingtonblade.com/2019/01/10/12-times-nancy-pelosi-was-there-for-lgbt-community/, accessed June 30, 2022.
  9. Ryan Foley, “Nancy Pelosi claims drag queens are ‘what America is all about’ on RuPaul’s ‘Drag Race,’” The Christian Post, June 14, 2022, https://www.christianpost.com/news/nancy-pelosi-drag-queens-are-what-america-is-all-about.html, accessed July 1, 2022.
  10. Nicole Winfield, “Pelosi,” supra.
  11. Pontifical Academy for Life statement, Vatican City, June 24, 2022, via Twitter, https://twitter.com/PontAcadLife/status/1540373646786678784, accessed July 1, 2022.
  12. Philip Pullella, “Pope Francis denies he is planning to resign soon,” Reuters, July 4, 2022, https://www.aol.com/news/exclusive-pope-francis-denies-planning-080456572-113832897.html, accessed July 4, 2022.
  13. Ibid.
  14. 1 Cor. 11:27-29, The Jerusalem Bible.

W Niemczech wprowadzają reglamentację ciepłej wody – jak za PRL i DDR.

Kąpiel możliwa jest od godz. 4 do 8 rano, potem pomiędzy 11 a 13 i od 17 do 21.

https://zmianynaziemi.pl/bezcenzury/niemcy-wprowadzaja-reglamentacje-cieplej-wody-jak-za-prl

W Niemczech wprowadzono pilotaż Zielonego Ładu i wdrożono reglamentację ciepłej wody, zupełnie jak w PRL gdy królował czerwony, a nie zielony komunizm. Koło historii się zakręciło i wróciliśmy do czasów minionych, ale dla Niemców (przynajmniej tych z zachodu) będzie to coś nowego.

Regres cywilizacyjny w Unii Europejskiej już jest faktem. Jednak większość ludzi nawet w najgorszych snach nie wyobraża sobie tego co nadchodzi z powodu zielonego komunizmu narzuconego na poziomie UE. Już wiadomo, że wesoło podążmy w kierunku przyszłości w której nic nie będziemy posiadać, samochody spalinowe będą zabronione – przynajmniej dla plebsu – koniec z lotami na wakacje – w zimie będzie chłodno bo nie będzie stać ludzi na ogrzanie i cofniemy się w rozwoju w dziwnym zbiorowym samobójstwie energetycznym, które zamierza popełnić Europa.

Chińczycy, Hindusi, Rosjanie patrzą się na to i pukają się w czoło, ale unijna wierchuszka wydaje się być zdeterminowana, aby zniszczyć kraje członkowskie unijne szalonymi regulacjami, bredząc jakieś nonsensy o ratowaniu planety. Przedsmak tego co nadchodzi jest w Saksonii. A konkretnie w Dippoldiswalde. Tamtejsza spółdzielnia mieszkaniowa ogranicza swoim lokatorom dostęp do ciepłej wody. Kąpiel możliwa jest od godz. 4 do 8 rano, potem pomiędzy 11 a 13 i od 17 do 21.

Oto część ceny zielonego szaleństwa, czeka nas dużo więcej nieprzyjemności. To jednak wygląda jak ‘program pilotażowy’ dla żyjących w blokowiskach.

Solą w oku klimatystów są posiadacze domów jednorodzinnych i toczy się obecnie w Niemczech debata aby zakazać posiadania własnychdomów z powodów “klimatycznych”. Nie ma wątpliwości, że tak jak zieloni komuniści spróbują wyrugować samochody spalinowe wysokimi podatkami, cenami paliw a ostatecznie zakazami, tak samo wezmą się za kułaków posiadających domy zmuszając ich do ich sprzedaży albo rujnując ich opłatami za powietrze tak samo jak fabryki czy elektrownie obecnie, albo dożynając katastrem.

Nie ma złudzeń. Polaków też to wszystko czeka, a rząd PiS grzecznie przyjmuje do wiadomości i implementuje w sposób dla plebsu niezauważalny, co tylko szalona UE wymyśli na polu ideologii klimatycznej. Dowodem na to są ceny węgla w Polsce, gdzie go po prostu zabrakło! Ta nieszczęsna władza ma taki plan, żeby zrzucać winę na Putina, podczas gdy to oni sami nałożyli sankcje na węgiel windując tym samym ceny, bo przecież wcześniej na rozkaz UE zaczęli likwidować kopalnie – początkowo metodą na Covidka – teraz już na pełnej kurtyzanie. To wiązało się z redukcją wydobycia i z niedoborem, któy teraz zaspokajamy oczekując na mityczny statek z węglem z Kolumbii. Teraz ci zasrańcy proponują propagandowy program dopłat do węgla, który jest medialnym żartem i żaden skład węgla nie chce w tym patrycypować. No ale dzięki temu, rząd może mówić, że obniżył cenę węgla co jest oczywistym nonsensem. 

Przyszłość rysuje się w mrocznych zielonych barwach, a bierność ludzi w obliczu katastrofalnych poczynań rządzących nie nastraja optymistycznie i ludzie gotowi są uwierzyć, że marzną i nie mają ciepłej wody, ani samochodu, bo trzeba ratować planetę, albo bo kacapy biją się z banderowcami…ludzie są tak głupi, że to niestety działa.

Georgia Guidestones explosion: Blast has ‘destroyed a large portion’ of monument. [ZOBACZ]

Georgia Guidestones explosion: Blast has ‘destroyed a large portion’ of monument, police say

Georgia says monument known as ‘America’s Stonehenge’

https://www.foxnews.com/us/georgia-guidestones-explosion-elbert-county

“Known as America’s Stonehenge, this 19-foot-high monument displays a 10-part message espousing the conservation of mankind and future generations in 12 languages,” according to a description on the state of Georgia’s tourism website.  

https://twitter.com/i/status/1544799281835646976

===================================================

The site is about 7 miles north of Elberton, near the South Carolina state line. Granite quarrying is a top local industry.

The roadside attraction received renewed attention during Georgia’s May 24 gubernatorial primary when third-place Republican candidate Kandiss Taylor claimed the guidestones are satanic and made demolishing them part of her platform.

“The Guidestones also serve as an astronomical calendar, and every day at noon the sun shines through a narrow hole in the structure and illuminates the day’s date on an engraving,” the tourism website also said. 

“The names of four ancient languages are inscribed on the sides near the top: Babylonian cuneiform, Classical Greek, Sanskrit, and Egyptian Hieroglyphics, it added.

“The Guidestones are mysterious in origin, for no one knows the identity of a group of sponsors who provided its specifications. [hi, hi, hi… md]

Dlaczego tajemnicze zapisy na Georgia Guidestones w ogóle powstały? /123RF/PICSEL

==================

Całość przykryta jest [była] kolejną granitową płytą zawierającą krótką sentencję w językach wymarłych: babilońskim piśmie klinowym, starożytnej grece, sanskrycie i w egipskich hieroglifach:

Let these be guidestones to an Age of Reason [ 2 ]

(Niech będą to wskazania prowadzące ku Wiekowi Rozumu)

A shorter message appears on the four vertical surfaces of the capstone, again in a different language and script on each face. The explanatory tablet near the Guidestones identifies these languages/scripts as Babylonian Cuneiform (north), Classical Greek (east), Sanskrit (south), and Egyptian Hieroglyphics (west), and provides what is presumably an English translation: “Let these be guidestones to an age of reason.”

Szokujące wnioski z raportu światowej organizacji. Chodzi o bezpieczeństwo szczepionek.

Szokujące wnioski z raportu światowej organizacji. „Mamy kłopoty, jeśli chodzi o bezpieczeństwo szczepionek”

https://nczas.com/2022/07/06/szokujace-wnioski-z-raportu-swiatowej-organizacji-mamy-klopoty-jesli-chodzi-o-bezpieczenstwo-szczepionek-video/

27 czerwca 2022 roku w Senacie stanu Teksas podczas posiedzenia senackiej komisji zdrowia i usług społecznych głos zabrał kardiolog Peter McCullough. W swoim wystąpieniu odniósł się do raportu Światowej Rady Zdrowia, w której zawarto szokujące wnioski dotyczące szprycy.

– W tym miesiącu Światowa Rada Zdrowia, która reprezentuje 70 podmiotów z całego świata, wezwała do globalnego wycofania wszystkich szczepionek, ponieważ na całym świecie odnotowano 40 tys. zgonów w bazach danych odpowiedzialnych za bezpieczeństwo. 40 tys. w tych dużych (bazach): VAERS, Yellow Card System, VIGI Safe i EUDRA System – wskazał lekarz.

– 40 tys. zgonów po szczepionce. Niedopuszczalnie dużo – podkreślił.

– Typowy standard dla każdego produktu biologicznego to 50 zgonów – i wycofanie z rynku. Koniec. 50 – nie 40 tys. – zaznaczył kardiolog.

– Jeśli więc mamy do czynienia z globalnym apelem ze strony międzynarodowej organizacji, ta komisja powinna zwołać posiedzenie nadzwyczajne. Co zrobimy? Światowy organ wezwał do ściągnięcia ich z rynku – a nadal nimi szczepią – podkreślał.

Jak zaznaczył, skoro pojawia się apel światowej organizacji, powinna się zebrać komisja i wycofać szprycę.

– Widać, że coś tu nie działa jak trzeba, mamy kłopoty, jeśli chodzi o bezpieczeństwo szczepionek – ocenił.

– Dr Malone przedstawił skuteczność szczepionek, która w dużej mierze zanika. Powiem wam tylko tyle, że CDC nam oznajmiła 10 grudnia 2021, a propos Omikrona, że 79 proc. osób z Omikronem było w pełni zaszczepionych –relacjonował.

– To jest pierwszy z brzegu dowód, że szczepionki kompletnie zawiodły przeciw Omikronowi – skwitował McCullough.

Całe posiedzenie komisji można obejrzeć TUTAJ.

Na początku czerwca Światowa Rada Zdrowia na swojej stronie opublikowała raport dotyczący Niepożądanych Odczynów Poszczepiennych, w tym zgonów, po szprycach.

„We wszystkich bazach danych stwierdzono, że zgłoszenia dotyczące działań niepożądanych (ADR) związanych z zastrzykami Covid-19 są liczniejsze niż w przypadku innych podobnych produktów o współczynnik od 10 do 169” – czytamy.

„Wiele zgłoszeń ADR ma poważny charakter, a w tych bazach danych istnieją wystarczające dowody na związaną z tym szkodę, aby wskazać na konieczność wycofania produktu” – dodano.

Jak podkreślono, przeanalizowano tylko oficjalne bazy danych, co doprowadziło do odkrycia przeszło 40 tys. zgonów powiązanych ze szprycą.

Przypomniano także słowa dr June Raine, szefowej brytyjskiej Medicines and Healthcare products Regulatory Agency z 2006 roku. – Nie ma potrzeby udowadniania, że lek spowodował działanie niepożądane, wystarczy samo podejrzenie – powiedziała wówczas.

– To niepokojące, że oddolna organizacja musiała wykonać tę pracę i wskazać, że żadna z tych eksperymentalnych szczepionek nie jest bezpieczna według publicznie dostępnych oficjalnych danych. Dlaczego organy regulacyjne nie wykonały swojej pracy i nie ochroniły nas? – pytała współzałożycielka Światowej Rady Zdrowia, dr Tess Lawrie.

Zdjęcie ilustracyjne. / foto: Pixabay

Urugwajski wymiar sprawiedliwości żąda dowodów na bezpieczeństwo szczepień przeciw Covid-19

https://psnlin.pl/news,urugwajski-wymiar-sprawiedliwosci-zada-dowodow-na-bezpieczenstwo-szczepien-przeciw-covid-19,157.html

Urugwajski wymiar sprawiedliwości zwraca się do rządu i firmy Pfizer o ujawnienie składników szczepionek przeciwwirusowych. Rząd Urugwaju i firma farmaceutyczna Pfizer mają 48 godzin na przedstawienie sądom szczegółowych informacji na temat podawanych w tym kraju szczepionek antywirusowych – wynika z ujawnionego postanowienia sądu.

Zdjęcie ilustracyjne. / foto: Pixabay

==============

Donoszą liczne źródła na całym świecie. Media w Polsce milczą. Wymiar sprawiedliwości w Polsce takich pytań nie zadaje…

https://www.france24.com/es/minuto-a-minuto/20220703-justicia-uruguaya-pide-al-gobierno-y-a-pfizer-aclarar-componentes-de-vacunas-anticovid

Sędzia sądu administracyjnego Alejandro Recarey złożył wniosek w odpowiedzi na prośbę o nakaz wstrzymania podawania dzieciom szczepionki, która jest planowana w kraju od piątego roku życia, choć na zasadzie dobrowolności.

Zgodnie z decyzją, rząd i amerykańskie laboratorium muszą dostarczyć dokumentację dotyczącą składu szczepionek, w tym ewentualnej obecności “tlenku grafenu” lub “elementów nanotechnologicznych”. Żąda też danych wykazujących “nieszkodliwość” “substancji zwanej messenger RNA” oraz o badania amerykańskiej agencji, FDA, potwierdzające “eksperymentalny charakter” szczepionek.

Magistrat poprosił władze o “wyjaśnienie, czy zbadano alternatywne terapie anty-covid-19″, a “jeśli nie, o wyjaśnienie, dlaczego nie zbadano tych alternatyw”.

Kontroli poddawane są także umowy podpisane między rządem a Pfizerem, by sprawdzić, czy nie zawierają m.in. klauzul “o odszkodowaniach lub może bezkarności dostawców w związku z wystąpieniem ewentualnych działań niepożądanych”.

Decyzja sądu wymaga również wyjaśnień, czy przeprowadzono badania “w celu wyjaśnienia notorycznego wzrostu liczby zgonów z powodu kowida-19 od marca 2021 r. w porównaniu z rokiem poprzednim”.

“W szczególności Pfizer jest poproszony o podanie w ciągu 48 godzin – z dostarczeniem w razie potrzeby danych dokumentacyjnych – czy firma przyznała się (…) do weryfikacji niepożądanych skutków szczepionek przeciwko tzw. Covid-19. Ogólnie, a także szczegółowo w odniesieniu do populacji dziecięcej” – czytamy w dokumencie.

Dekret sądowy wyznaczył rozprawę na środę 6 lipca 2022, na której mają się pojawić przedstawiciele prezydencji i Ministerstwa Zdrowia, a także amerykańskiej firmy.

Ani władze Urugwaju, ani firma nie zareagowały w niedzielę na wezwanie.

Od początku pandemii w internecie krążyło wiele informacji o rzekomej szkodliwej zawartości szczepionek, wymieniając takie składniki jak magnesy (grafen) i mikrochipy.

Sędzia nakazuje rządowi i Pfizerowi złożenie raportu na temat szczepionek Covid-19

Sędzia Sądu Administracyjnego Alejandro Recarey wezwał Prezydencję Republiki, Ministerstwo Zdrowia Publicznego i Laboratorium.

Wiadomość została opublikowana przez Tv Ciudad i potwierdzona przez Subrayado. Zgodnie z uchwałą magistratu, do której dotarł Subrayado, muszą oni przedstawić wszystkie umowy dotyczące zakupu lub negocjacji nabytych dawek, klauzule dotyczące odszkodowań lub niekaralności, skład biochemiczny szczepionek, przeznaczonych głównie dla nieletnich, oraz sposób dystrybucji partii.

Wśród 16 punktów zawartych w dokumencie, żąda się podania nazw szczepionek, które mają substancję o nazwie Messenger RNA, a także informacji o ewentualnej obecności tlenku grafenu. Ponadto wymagane są informacje dotyczące zakażeń, zgonów z powodu Covid-19, skuteczności szczepionek oraz negatywnych lub pozytywnych zachorowań.

Orzeczenie sędziego Recareya precyzuje, że na wszystkie wnioski należy odpowiedzieć w ciągu 48 godzin lub przed przesłuchaniem w środę. Gustavo Giachetto, jak również odpowiedzialne kierownictwo i personel naukowy Laboratorium Pfizer, zostali w pozwie wezwani jako świadkowie.

Uchwała sędziego Trybunału Sporów Administracyjnych (TCA) Alejandro Recarey, do której dostęp uzyskał El País, jest wynikiem skargi złożonej w celu zawieszenia stosowania szczepionek przeciwnowotworowych u dzieci.

W dokumencie określono listę 16 konsultacji i wniosków. Chodzi m.in. o przedstawienie umów zakupu szczepionek, informacji o ewentualnych klauzulach immunitetu cywilnego lub karnego, składu biochemicznego szczepionek, wyjaśnienia czym jest messenger RNA, informacji o ewentualnej obecności tlenku grafenu w szczepionkach, wśród innych żądań wyszczególnionych poniżej:

16 zapytań, które sąd kieruje do rządu i firmy Pfizer

1) Przedłożyć uwierzytelnioną kopię każdej z umów zakupu (a także wszelkich innych umów negocjacyjnych lub pokrewnych), tzw. szczepionek antynowotworowych, które podpisał, posiada lub które po prostu są w jego zasięgu. W wersjach pełnych i niesprawdzonych.

2) Czy instrumenty te zawierały klauzule dotyczące odszkodowań cywilnych i/lub bezkarności karnej dla dostawców w odniesieniu do wystąpienia ewentualnych skutków ubocznych zakupionych leków (wszystkie leki przeznaczone do zwalczania SarsCov-2, Covid 19 i warianty, niezależnie od tego, czy technicznie są one zdefiniowane jako szczepionka, czy nie). W razie potrzeby należy przepisać dosłownie wszystkie klauzule, o których mowa.

3) Podanie pełnych danych dotyczących składu biochemicznego tzw. szczepionek SarsCov-2 (Covid 19); w dostawie dla populacji krajowej. Dla każdego z nich (rodzaje i marki). W szczególności tej przeznaczonej dla nieletnich.

4) Wyjaśnić, czy dawki są dystrybuowane w zróżnicowanych (odrębnych) seriach lub partiach. A jeśli tak, to wyjaśnić: z jakiego powodu i na podstawie jakich kryteriów każdy z nich byłby dostarczany do różnych grup ludności; czy leki w każdej partii różnią się zawartością (lub z jakiegokolwiek powodu); oraz w jaki sposób i dla kogo byłyby one rozróżnialne. W przypadku stwierdzenia faktycznego istnienia różnych partii ustala się, że do badania przez biegłego sądowego żąda się wystarczających dawek z każdej partii. Należycie oddzielony.

5) Podać, czy tzw. szczepionki (lub które z nich) zawierają substancję zwaną “messenger RNA”. Jeśli tak, to proszę o wyjaśnienie, co to oznacza. A przede wszystkim, jakie konsekwencje terapeutyczne lub nieterapeutyczne – niekorzystne lub nie – mogą mieć dla osoby nim zaszczepionej. W odniesieniu do tej ostatniej kwestii, a także w przypadku negatywnej hipotezy w zakresie rzekomej szkodliwości, należy sprecyzować, czy ewentualna nieszkodliwość “posłańczego” RNA jest rzeczywiście ustalona – z zachowaniem rygoru naukowego – czy też po prostu brakuje informacji w tym zakresie.

6) W taki sam sposób jak wyżej, z identyczną szczegółowością indywidualnych lub zbiorowych implikacji biologicznych, informować o możliwej obecności tlenku grafenu w tzw. szczepionkach dostępnych dla ludności. Należy podkreślić, czy faktycznie dostępne są jakiekolwiek dane na ten temat. Dokładnie w taki sam sposób, jak to było kwestionowane w odniesieniu do “posłańczego” RNA.

7) Dodatkowo, bardzo konkretnie i poza tym, o co już pytano, prosi się o stwierdzenie, czy wiadomo, że te oznaczone jako szczepionki zawierają lub mogą zawierać elementy nanotechnologiczne. Jeśli nie, to proszę o wyjaśnienie, czy jest to wynik faktycznego stwierdzenia ich braku, czy też zwykłej niewiedzy na temat składników danych substancji “szczepionkowych”.

Zaświadczyć, czy substancje zawarte w tzw. szczepionkach dostarczanych w Urugwaju są eksperymentalne czy nie. Oznacza to, że należy podać szczegółowo, czy są one zatwierdzone przez Amerykańską Agencję ds. Żywności i Leków (FDA) lub równoważny organ, zgodnie ze zwykłymi protokołami. Albo czy mają jakiś inny rodzaj zezwolenia na wypadek awarii. A jeśli tak, to przez kogo i z jakimi gwarancjami. I na podstawie jakich przepisów. Krótko mówiąc, należy również odpowiedzieć, czy wiadomo Panu, że producent i/lub dostawca, albo jakakolwiek instytucja akademicka lub rządowa (krajowa lub zagraniczna), przyznały – w jakikolwiek akredytowany sposób – eksperymentalny charakter wspomnianych “szczepionek”.

9) Przedstawienie kompletnych i aktualnych informacji na temat tego, co naukowo wiadomo – i czego nie wiadomo – na temat skuteczności szczepionek oznaczonych jako szczepionki; oraz ich możliwych krótko-, średnio- i długoterminowych skutków ubocznych (w tym możliwych skutków niepożądanych).

10) Podanie oficjalnych danych liczbowych pokazujących negatywny lub pozytywny wpływ tzw. szczepień na liczbę zakażeń i zgonów zdiagnozowanych jako Covid. Od początku kampanii do dziś.

11) Podać, czy przeprowadzono jakiekolwiek badania, które wyjaśniłyby wyraźny wzrost liczby zgonów z powodu Covid 19 od marca 2021 roku (w porównaniu z rokiem poprzednim). Albo czy jest pan w posiadaniu jakichkolwiek informacji – o wystarczającym wsparciu naukowym i dowodowym – w tym zakresie. 12. podać, w odniesieniu do całkowitej liczby zgonów w Urugwaju zdiagnozowanych z powodu Covid 19 od czasu trwania tzw. pandemii, ogólną średnią wieku; a ponadto ile było zgonów “z powodu” Covid 19 (w odniesieniu do wyłącznej przyczynowości), a ile zgonów “z” Covid 19 (tj. z obecnością wirusa, ale nie absolutną lub centralną, główną przyczyną zgonu).

13) Wykazać naukowo (dowodami z przeprowadzonych badań krajowych lub międzynarodowych), czy stan nieszczepienia pociąga za sobą ryzyko zdrowotne dla całej populacji (dla osób trzecich, nie dla siebie). Albo jeśli tak nie jest. Jeśli tak, to wymagane są jeszcze dwie rzeczy: określenie i wykazanie stopnia zagrożenia oraz podanie przyczyny, dla której, gdyby tak było, nie zarządzono by przymusowo szczepień. Dodając, czy zarówno zaszczepieni, jak i niezaszczepieni są tak samo zakaźni. A jeśli uznać, że robią to w różnym natężeniu, to wyjaśnić, jak to miałoby wyglądać i w jakich proporcjach. Wszystko to powinno być należycie uzupełnione o dowody potwierdzające twierdzenia.

14) Wyjaśnić przyczyny braku świadomej zgody w odniesieniu do aktów składowych tego, co rząd przedstawia jako “kampanię szczepień”.

15) Wymienić, z podaniem imion i nazwisk, dane techników zawodowych, którzy kierowali i kierują w/w kampanią. Albo udzielali porad na każdym poziomie. Podać również odpowiednie dane dotyczące ich lokalizacji w celu przesłuchania w sądzie (wezwanie do sądu). Dodając do żądanych informacji szczegóły dotyczące tego, czy którykolwiek z nich jest członkiem jakiejkolwiek zagranicznej organizacji rządowej lub para-rządowej. Albo pracował dla któregokolwiek z nich w jakimkolwiek charakterze. Lub, jeśli ma to zastosowanie, jest członkiem międzynarodowej firmy zajmującej się ochroną zdrowia (lub pracuje w jej imieniu w jakimkolwiek charakterze). Jeśli tak, proszę podać szczegóły dotyczące nazwisk i organizacji lub firm, których to dotyczy.

16) Podać, czy badano alternatywne terapie anty-Covid 19 (dla któregokolwiek z jego wariantów). Jeśli nie, proszę wyjaśnić, dlaczego nie zbadano tych terapii. Jeśli tak, podaj wyniki badań; czy były one stosowane w Urugwaju, czy nie. A w przypadku tej drugiej opcji podaj powody, które posłużyłyby do ich wykluczenia. Dodając, czy masz świadomość, że w innych krajach stosowano je z powodzeniem, nawet względnym, czy nie.

W pozostałym zakresie żądane strony określają, że:

(a) Wszystkie wnioski o udzielenie informacji powinny być realizowane w sposób kompletny i integralny oraz z całkowitą niezależnością od odpowiedzi pozostałych. To znaczy, że globalne wezwanie oznacza, że nie można rozumieć, iż spełnienie jednego z nakazów pozostawia bez skutku jakikolwiek inny. Nie można zakładać, że odpowiedź jednego może zawierać odpowiedź drugiego.

b) W przypadku trudności ze sporządzeniem odpowiednich odpowiedzi, prosi się o wyjaśnienie w tym samym terminie, jakie to mogą być trudności. Z dużą ilością szczegółów. Ma to na celu sądową ocenę tegoż. W takim przypadku prosi się o chronologiczną prognozę możliwej skutecznej reakcji. Należy w tym miejscu zwrócić uwagę, nawet jeśli jest to oczywiste, na szybkość, jaką sumaryczna struktura amparo nakłada na decydenta; oraz na rygorystyczne obowiązki współpracy – zarówno prywatnej, jak i państwowej – z sądami.

c) W razie odpowiedzi bezpośrednio negatywnej wymagane jest odpowiednie uzasadnienie faktyczne i prawne.

Minister “klimatu” Anna Moskwa – „zdrajca bez kręgosłupa”.

Sośnierz OSTRO do minister klimatu: „Jak to jest być zdrajcą własnego narodu?”

https://nczas.com/2022/07/06/sosnierz-ostro-do-minister-klimatu-jak-to-jest-byc-zdrajca-wlasnego-narodu-video/

Mocne wystąpienie posła Konfederacji Dobromira Sośnierza. Polityk zwrócił się w nim do minister klimatu Anny Moskwy, nazywając ją „zdrajcą bez kręgosłupa”.

Sośnierz wyszedł na mównicę sejmową, by złożyć „wniosek o zmianę porządku obrad”.

– Chcielibyśmy umożliwić pani minister Moskwie pochwalenie się przebiegiem negocjacji ws. pakietu klimatycznego, w ramach którego zgodziliśmy się już – w imieniu Polski – porzucić samochody spalinowe rozpoczął poseł Konfederacji.

– Przypomnijmy, że jeszcze dzień wcześniej pani minister zapowiadała nasz stanowczy sprzeciw: „Ani rynek ani społeczeństwo nie jest na to gotowe” – grzmiała pani minister – wskazał Sośnierz.

– „Dopóki nie będziemy mieli na rynku aut, które mogą przejechać przykładowo tysiąc kilometrów bez konieczności zatrzymywania się po drodze na dwie godziny, żeby doładować akumulatory, społeczeństwo nie zaakceptuje takich pomysłów” – cytował dalej słowa minister klimatu.

– A potem przyszły negocjacje w Radzie Unii Europejskiej, pani minister przyszła, walnęła pięścią w stół i cała Europa usłyszała nasze stanowcze „no dobra, niech wam będzie” ironizował Sośnierz.

Najmocniejsze słowa zostawił jednak na koniec. – I teraz o tym, za ile nas sprzedano, za jakie bezcenne zyski Rzeczpospolita zgodziła się znowu upokorzyć, o tym, jak to jest być zdrajcą własnego narodu, bez kręgosłupa – mam nadzieję opowie nam teraz pani minister Anna Moskwa. Zapraszamy – zakończył.

Nie obyło się bez komentarza ze strony prowadzącej obrady Elżbiety Witek. – Panie pośle, oczywiście tego w katalogu wniosków formalnych nie ma i pan doskonale o tym wie – powiedziała marszałek Sejmu.

Pelosi otrzymała zakaz przystępowania do Komunii świętej – ale dali jej podczas papieskiej Mszy świętej w Watykanie. Świętokradztwo.

Bp Athanasius Schneider: Trzeba wynagrodzić Panu za świętokradztwo Nancy Pelosi i winę władz Watykanu

https://pch24.pl/bp-athanasius-schneider-trzeba-wynagrodzic-panu-za-swietokradztwo-nancy-pelosi-i-wine-wladz-watykanu/

Bp Athanasius Schneider zajął jasne stanowisko w sprawie spiker Izby Reprezentantów USA, Nancy Pelosi. Jak wskazał, idzie ona drogą ku ewentualności wiecznego potępiania, a władze Watykanu jej na to pozwalają.

Pelosi otrzymała zakaz przystępowania do Komunii świętej na terenie swojej diecezji, San Francisco, gdzie rządzi abp Salvatore Cordileone. Pomimo tego regularnie przystępuje do Komunii świętej – ostatnio zrobiła to nawet podczas papieskiej Mszy świętej w Watykanie.

Nancy Pelosi, choć jest katoliczką, popiera legalność mordowania dzieci nienarodzonych. Według Pelosi możliwość zabijania dzieci poczętych jest prawem kobiet i nauczanie Kościoła może kształtować w tej sprawie jedynie osobiste decyzje, ale nie może wpływać na prawo państwowe.

Bp Athanasius Schneider stwierdził, że Nancy Pelosi przyjmuje Komunię świętą świętokradczo, co jest drogą do wiecznego potępienia. Wezwał do przeprowadzenia aktów wynagradzających zarówno za czyny Pelosi, jak i tych, którzy jej na to pozwalają, jak choćby papież Franciszek.

Według bp. Schneidera trzeba żałować Nancy Pelosi, która ze względu na poparcie zabijania dzieci znajduje się w stanie grzechu śmiertelnego – i przyjmując Komunię świętą spożywa swój własny wyrok (1 Kor 11, 27-29).

Zdaniem kazachskiego hierarchy konieczne jest wynagrodzenie Panu Jezusowi za to, co robi Pelosi, postępując obiektywnie świętokradczo – i to w dodatku  najświętszym miejscu chrześcijaństwa, w Bazylice św. Piotra, w obecności papieża. Jak zauważył biskup, wprawdzie Franciszek nie udzielił Nancy Pelosi Komunii świętej osobiście, ale był na miejscu. – To bluźnierstwo i świętokradztwo może wzbudzić w nas tylko cierpienie, bo wierzymy i kochamy Jezusa Chrystusa w Eucharystii – powiedział.

Według bp. Athanasiusa Schneidera władze Watykanu są współwinne świętokradztwu, bo nie wydano żadnego oświadczenia, które potępiałoby czyn Nancy Pelosi. Biskup podkreślił, że władze Watykanu są winne oddalania Pelosi od Boga i przybliżenia jej do ewentualności wiecznego potępienia, czyniąc straszniejszym jej osobisty sąd przed Chrystusem. Winny jest również papież, który „nic w tej sprawie nie robi”, powiedział bp Schneider.

Widzi, że ta dusza idzie świadomie i publicznie ku swojej zatracie, ku swojemu potępieniu – stwierdził. Poprzez swoje milczenie i zgodę de facto Watykan, Stolica Apostolska i papież „akceptują ten akt”. – To bardzo poważne – stwierdził. – Dlatego musimy przeprowadzić akty zadośćuczynienia, nie tylko za Pelosi, ale również za tych w Watykanie, którzy na to pozwalają – dodał.

Źródło: LifeSiteNews.com

600 mld dolarów na eksport komunizmu. “Czarni bywają czerwoni, bo są jeszcze zieloni”.

Stanisław Michalkiewicz „Najwyższy Czas!” 6 lipca 2022 http://michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=5208

“Czarni są czerwoni, bo są jeszcze zieloni”.

Timeo Danaos et dona ferentes – boję się Greków nawet gdy przychodzą z darami. Te słowa włożył Wergiliusz w usta trojańskiego kapłana Laokoona, kiedy ten zobaczył słynnego konia trojańskiego.

W niedzielę, 26 czerwca, w jednym z bawarskich zamków zebrali się dostojni dzielce świata, czyli reprezentanci państw uchodzących za najbogatsze: Francja, Niemcy, Wielka Brytania, Włochy, Stany Zjednoczone, Japonia i Kanada oraz przewodniczący Rady Europejskiej i Komisji Europejskiej. Do niedawna w tych posiedzeniach brała udział również Rosja, ale teraz już nie, bo odkąd Putin został przez Senat USA uznany za zbrodniarza wojennego, prezydent Biden ani myśli siadać z nim przy jednym stole, być może z obawy, by się nie strefić, co – jak wiadomo – gorsze jest od śmierci.

Ale Putin zdążył już wcześniej pocieszyć się uczestnictwem w szczycie BRICS w Pekinie, w którym brały udział państwa nie mające takiej reputacji, jak np. Włochy, ale za to reprezentujące ponad 3 mld ludzi. Chodzi oczywiście o Brazylię, Rosję, Indie, Chiny i Republikę Południowej Afryki. Ponad 3 miliardy ludzi, to całkiem spory rynek, pozwalający Rosji nie tylko utrzymać eksport surowców energetycznych i innych towarów, m.in. broni, tym bardziej, że również kraje nie uczestniczące w BRICS, ale też zamożne, jak np. Arabia Saudyjska, ani myślą o przyłączaniu się do wymierzonych w Rosję sankcji. W rezultacie Putin może je spokojnie obchodzić, tym bardziej, że pekiński szczyt BRICS-u wprawdzie opowiedział się za negocjacjami pokojowymi między Rosją i Ukrainą, ale kto wie, czy do takich negocjacji w ogóle dojdzie. Po pierwsze – Stany Zjednoczone chcą wojować na Ukrainie w Rosją do ostatniego Ukraińca, by – jak to szczerze przyznał podczas swej kijowskiej pielgrzymki sekretarz obrony Lloyd Austin – „osłabić” Rosję. Co to konkretnie znaczy, to wyznał – esperons, że po trzeźwemu – ukraiński minister obrony – że mianowicie chodzi o demilitaryzację europejskiej części Rosji. Po drugie – Putin nawet nie ukrywa zamiaru rozbioru Ukrainy w postaci odcięcia jej uprzemysłowionych, wschodnich obwodów oraz wybrzeża Morza Czarnego, które zajął już prawie całe dzięki inwazji. Tedy – po trzecie – prezydent Zełeński chyba nie może wdawać się w negocjacje na temat „dopuszczalnego” rozbioru Ukrainy, bez ściągnięcia na swoją głowę i na swoje otoczenie politycznej katastrofy.

W tej sytuacji wojna wchodzi w fazę przewlekłą i Bóg jeden wie, jak długo potrwa. Skoro my to wiemy, to trudno, by nie zdawali sobie z tego sprawy uczestnicy BRICS, którzy najwyraźniej opowiedzenie się za negocjacjami potraktowali jako listek figowy, za zasłoną którego udzielili Rosji poparcia, czego dowodem było przyjęcie za Chinami diagnozy o przyczynie tej wojny. Zdaniem Chińczyków było nią forsowanie rozszerzania sojuszy wojskowych, bez liczenia się z zastrzeżeniami innych państw.

Warto tedy przypomnieć, że już po rozszerzeniu NATO w roku 1999 na obszar Europy Środkowej, Kondoliza zadeklarowała, iż USA nie będą forsowały przyjęcia do NATO Ukrainy i Gruzji, a tylko pilnowały tam „demokracji” – bo na tamtym etapie Stany Zjednoczone były jeszcze eksporterem demokracji. Ciekawe, że podobną do chińskiej diagnozę przyczyny wojny na Ukrainie przedstawił papież Franciszek, co tak wzburzyło pana red. Tomasza Terlikowskiego, ponieważ nic tak nie gorszy, jak prawda – co zauważył Stefan Kisielewski.

Jak można się zorientować, Chiny, które są wiodącą gospodarką świata i mają do zaoferowania innym państwom znacznie więcej, niż Rosja, zyskały duże wpływy w Afryce i Ameryce Południowej, która na Stany Zjednoczone tradycyjnie patrzy podejrzliwie. Ale i Stany Zjednoczone, nie mówiąc o pozostałych uczestnikach szczytu G 7, robią co mogą, by się tej ekspansji chińskiej przeciwstawić, najlepiej przy pomocy przekupstwa. Jak oni tak – to my tak. W związku z tym prezydent Józio Biden proklamował „Partnerstwo Na Rzecz Globalnej Infrastruktury” i obiecał, że uczestnicy grupy G 7 sypną złotem wartości 600 mld dolarów, z czego USA wyłożą 200 mld, a reszta – resztę. Z pozoru wygląda to szalenie obiecująco i wyobrażam sobie, jak biurokratyczne gangi państw „rozwijających się” oczyma duszy już widzą, jakie fortuny wykroją sobie z samego kurzu, jaki powstaje przy liczeniu takich pieniędzy. Jednak wiadomo, że kto płaci – ten wymaga – i prezydent Biden przy okazji proklamowania tego „Partnerstwa” wyznał, że nie będzie państw rozwijających się obsypywał złotem na chybił-trafił, tylko przeznaczy forsę na z góry ustalone cele. Przy tym oczywiście też się można obłowić, więc to nie byłoby przyczyną zaniepokojenia i powściągliwości ze strony obsypywanych. Sęk jednak w tym, co to są za cele. Chodzi mianowicie o tzw. krytyczne elementy globalnej stabilizacji: zdrowie, bezpieczeństwo zdrowotne, równość płci i cyfryzacja.

Zdrowie, wiadomo; któż nie chciałby być bogatym i zdrowym? Ale zdrowotna deklaracja prezydenta Bidena zbiega się z zapowiedzią przejmowania ogromnego zakresu władzy nad ludźmi przez biurokratyczny gang nazywany Światową Organizacją Zdrowia. Ostatnie dwa lata pokazały całemu światu, czym grozi poddanie się władzy tego gangu. Dlaczego w takim razie prezydent Biden zdrowie stawia na pierwszym miejscu? Dlatego, że stawiając na instynkt samozachowawczy, Światowa Organizacja Zdrowia już na samym początku przyczyniła się do osiągnięcia dwóch, a może nawet trzech celów. Pierwszym jest przejęcie rzez rządy władzy dyktatorskiej, bez oglądania sie na żadne konstytucyjne dyrdymały, których nawet nikt nie fatygował się „uchylać”, ani choćby „zawieszać”. Drugim celem, jaki przy tej okazji został bez trudu osiągnięty, było przejęcie przez rządy ręcznego sterowania gospodarkami, bez oglądania się na prawo własności. Jak wiadomo, przyznaje ono właścicielowi, z wyłączeniem innych osób, uprawnienie do suwerennego zarządzania przedmiotem swojej własności. Tymczasem rządy, przechodząc nad własnością do porządku, z dnia na dzień wyłączały całe segmenty gospodarki. I jedno i drugie, to znaczy – dyktatura biurokratycznego gangu oraz przejęcie ręcznego sterowania gospodarkami, są identyczne z celami, jakie stawiają sobie promotorzy rewolucji komunistycznej. Z kolei „bezpieczeństwo zdrowotne” to nic innego jak wprowadzenie powszechnych i przymusowych ubezpieczeń zdrowotnych, czyli socjalistycznej służby zdrowia, w ramach której to biurokratyczne gangi będą decydowały, komu pozwolą żyć, a komu nie. Gdyby ktoś jeszcze miał wątpliwości, czy przypadkiem nie chodzi tutaj o forsowanie rewolucji komunistycznej w skali światowej, to zostają one rozwiane przez zapowiedź, że forsa przekazywana w ramach „Partnerstwa Na Rzecz Globalnej Infrastruktury”, będzie przeznaczona na finansowanie „równości płci”. Jak wiadomo, dotychczas genderologia, która jest gałęzią wynalezionej jeszcze przez Józefa Stalina „nauki przodującej”, odkryła 77 płci – a nie jest to oczywiście ostatnie w tej dziedzinie słowo. Za 200 mld dolarów znajdą się odkrywcy, gotowi odkrywać nowe płcie każdego dnia, podobnie jak płomienni szermierze równości, którzy będą pilnowali równania, to znaczy – małych naciągali, dużych obcinali, grubych uciskali, a chudych nadymali. W ten sposób osiągnięta zostanie słynna „urawniłowka” , a gwarantem, że nie będzie już od tego wszystkiego odwrotu, będzie „cyfryzacja”, która jest elegancką nazwą totalnej inwigilacji.

Na tym przykładzie widać, jak na dłoni, że Stany Zjednoczone stały się na naszych oczach eksporterem rewolucji komunistycznej. Próbują uszczęśliwić nią Murzynów, czyli czarnych, którzy – jak powiadają ludzie spostrzegawczy – są czerwoni, bo są jeszcze zieloni. Ciekawe, czy zorientują się w porę z jakimi darami dzisiaj do nich przychodzą, czy się nie zorientują, no a potem będzie już za późno.

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Najwyższy Czas!”.