O, Holy Father, Please Consecrate Russia in union with all the bishops of the world. Now!

March 15, 2022 https://americaneedsfatima.org/petitions/consecrate-russia-e22611

n her apparition of July 13, 1917, Our Lady said to the three little shepherds at Cova da Iria:

“I will come to ask for the consecration of Russia to my Immaculate Heart and the Communion of reparation on the First Saturdays. If they listen to my requests, Russia will convert, and there will be peace; if not, it will spread its errors throughout the world, promoting wars and persecutions of the Church.”

In another apparition, on June 13, 1929, at the convent of the Dorothean Sisters in Tui (Spain), which Sister Lucia had joined, Our Lady confided to her: “The moment has arrived wherein God is asking the Holy Father to consecrate Russia to my Immaculate Heart in union with all the bishops of the world. He promises to save it by this means.”

The request was conveyed to the Holy See in a timely fashion.

However, in the more than 90 years since it was formally delivered, none of the successive popes made the consecration in the manner Our Lady had requested. Although some consecrations came close to fulfilling those requirements, none fulfilled them all. That was due to natural rather than supernatural reasons. First, it was deemed “politically incorrect” to displease Russia, one of the Allies in the Second World War. Later, it was believed that such consecration would hinder ecumenical efforts with the Moscow Patriarchate. Finally, it was objected that an act of “consecration” could only be made to God, not to Our Lady, that for the Mother of God, it had to be an act of “entrustment.”

The destruction being perpetrated by invading Russian forces in heroic Ukraine, and the threat posed to world peace by the indiscriminate use of lethal weapons, suggest that Our Lady has not accepted the consecrations made so far. Otherwise, her promise would have been fulfilled, Russia would have been on the path of conversion, and the world would have genuine prospects for peace.

We are facing the most critical situation since World War II. Russian leaders and international analysts raise the possibility of a nuclear war being triggered by this conflict—even if here and there the intensity of the fighting diminishes for a time. In this dire situation, we must lift our eyes to Heaven and ask Our Lady, who foresaw these events, to help us.

To ward off the hecatomb, we must do what she requested, namely, that the pope consecrate Russia to her Immaculate Heart in union with all the bishops of the world.

Holy Father, we, the undersigned, in the name of the blood of the thousands of victims of Russian aggression and the tears of millions of Ukrainians, forced to flee or live in terror in their homes; on behalf of the millions of Catholics worldwide who empathize with their suffering Ukrainian brethren, and of all righteous people who want peace for the world, we implore Your Holiness to use your full apostolic power and call on all the bishops of the world to join you in a formal consecration of Russia to the Immaculate Heart of Mary.

The time has come to put aside human and political considerations and make a supernatural act of filial trust in the efficacy of what Our Lady requested.

During the Second Vatican Council, more than fifty years ago, two Brazilian bishops presented a petition written by Prof. Plinio Corrêa de Oliveira, requesting this consecration of Russia. It was signed by 512 Council Fathers, but the consecration was not done. This filial appeal is presented within this historical continuity.

Holy Father, the time has come to make the consecration! If you do so, Our Lady will convert Russia, bringing it back to the bosom of the Holy Catholic Church, which it abandoned so many centuries ago. The Blessed Mother will take charge of this extraordinary work. She will make peace prevail, and her maternal heart will reign over a pacified world: “Finally, my Immaculate Heart will triumph.”

Your courageous gesture will have opened up the grand perspective of the Reign of Mary.

SHARE THIS PETITION

Oby Ojciec Święty poświęcił Rosję w łączności z BISKUPAMI CAŁEGO ŚWIATA

https://pch24.pl/krystian-kratiuk-oby-ojciec-swiety-poswiecil-rosje-w-lacznosci-z-biskupami-calego-swiata/

To wielka, historyczna chwila – tak skomentował zapowiedź poświęcenia Rosji Niepokalanemu Sercu Maryi przez papieża Franciszka Krystian Kratiuk, redaktor naczelny PCh24.pl.

Wyraził nadzieję, że zgodnie z życzeniem Matki Bożej, ten doniosły akt dokonany zostanie w łączności z biskupami całego świata.

– Drodzy Państwo, to jest wielka chwila, chwila historyczna. Dzisiaj, kiedy do Państwa mówię, pozostało jeszcze kilka dni do 25 marca. Mam olbrzymią nadzieję, że Ojciec Święty zechce i skłoni biskupów całego świata, żeby dokonać tego aktu w łączności z nimi – powiedział redaktor Kratiuk, nawiązując do wyraźnie wypowiedzianych przez Matkę Bożą w Fatimie warunków konsekracji.– To, że wiekopomne wydarzenie dokona się w bazylice świętego Piotra i w Fatimie to jeszcze nie wszystko. Wtedy jest szansa, że przepowiednia fatimska się spełni, na naszych oczach – zaznaczył.

Szef portalu PCh24.pl przypomniał o apelu do papieża Franciszka w sprawie wypełnienia życzeń Matki Bożej z Fatimy. Poświęcenie Rosji miało się dokonać w duchowej jedności z hierarchami całego Kościoła.

– Dziękujemy wszystkim, którzy poparli nasz apel do Ojca Świętego o wysłuchanie prośby biskupów Ukrainy – podkreślił redaktor Krystian Kratiuk.

Źródło: PCh24TV

Apelujemy do Papieża Franciszka, by poświęcił Rosję Niepokalanemu Sercu Maryi. Dołącz do akcji!

Bezprecedensowy [a skandaliczny] krok Franciszka. Usunął biskupa, który sprzeciwiał się przymusowi szczepień.

Papież Franciszek usunął biskupa, który sprzeciwiał się dyktatowi sanitarnemu. Hierarcha z Puero Rico nie chciał zgodzić się na segregowanie katolików na zaszczepionych i niezaszczepionych.

https://pch24.pl/bezprecedensowy-krok-franciszka-usunal-biskupa-ktory-sprzeciwial-sie-przymusowi-szczepien/

——————————————

Ojciec Święty zdecydował się na niezwykły krok: usunął z diecezji Arecibo w Puerto Rico biskupa Daniela Fernández Torresa, nie wszczynając żadnego formalnego postępowania przeciwko niemu. Nic dziwnego: w tej sprawie nie chodziło bowiem o nadużycia seksualne, ale o niezgodę biskupa na dyktat sanitarny.

Pismo Watykanu, które ogłasza zwolnienie biskupa z jego obowiązków w diecezji, Watykan opublikował 9 marca. W ogłoszonym tego samego dnia oświadczeniu sam bp Torres stwierdził, że decyzja Franciszka jest całkowicie niesprawiedliwa. Biskup kierował diecezją od 12 lat. Jak powiedział, nuncjatura apostolska naciskała na niego w sprawie rezygnacji. Odmówił jednak – dlatego papież podjął decyzję za niego.

Nie wszczęto przeciwko mnie żadnego procesu. Nie zostałem o nic formalnie oskarżony. Po prostu pewnego dnia delegat apostolski słownie zakomunikował mi, że Rzym chce, aby zrezygnował – wskazał. – Powiedziano mi, że nie popełniłem żadnego przestępstwa, ale podobno nie byłem posłuszny papieżowi ani nie byłem w wystarczającej komunii z moimi braćmi biskupami z Puerto Rico – zaznaczył.

Jakiego rodzaju trudności sprawiał biskup? Przede wszystkim, odmówił kierowania seminarzystów do ponad-diecezjalnego Seminarium Puero Rico, które utworzył tamtejszy Episkopat za zgodą Watykanu w 2020 roku. Co więcej odmówił złożenia podpisu pod oświadczeniem Episkopatu z sierpnia ubiegłego roku, które narzucało kościołom w kraju segregowanie wiernych pod kątem sanitarnym oraz nakazywało duchownym i pracownikom Kościoła przyjęcie wakcyny przeciwko Covid-19.

Bp Torres wydał własne oświadczenie, w którym stwierdził, że katolicy mogą ze względu na sprzeciw sumienia odmówić szczepienia. Przypomniał, że szczepionki powstały przy wykorzystaniu komórek pochodzących od ciał zabitych w aborcji dzieci. Biskup powołał się na katolickie nauczanie o szacunku dla wolności sumienia człowieka. Wskazał też na wagę ochrony życia dzieci poczętych i naukę Kościoła o grzechu aborcji. Biskup zezwolił też księżom w swojej diecezji na wypisywanie specjalnych listów dla wiernych, udzielających religijnego uzasadnienia odmowy przyjęcia szczepienia, jeżeli do tego chciałby ich zmuszać na przykład pracodawca.

Co istotne, jeszcze w grudniu 2020 roku Kongregacja Nauki Wiary wydała dokument, zgodnie z którym każdy człowiek ma prawo odmówić szczepienia. Przymus uznano tam za niezgodny z nauczaniem Kościoła katolickiego. Watykan jednak nie zwrócił uwagi na własny dokument. Sekretariat stanu, którym kieruje kardynał Pietro Parolin, narzucił pracownikom Watykanu bezwzględny przymus szczepień.

Źródła: lifesitenews.com, PCh24.pl

Szafarki Komunii świętej w Polsce. [Przed sektą „soborową” – jeszcze kapłanki i biskupki??].

Nienaturalna Rewolucja przypieczętowała kolejną wiktorię

Akolitki i lektorki już od 12 grudnia staną się rzeczywistością w Kościele katolickim w Polsce. Reformę wprowadziła Konferencja Episkopatu, idąc za wytycznymi papieża Franciszka. Zmianę należy ocenić jednoznacznie negatywnie – i nie chodzi bynajmniej o krytykę ufundowaną na niepoprawnej mizoginii. W całej sprawie to bowiem nie kobiety są najważniejsze, ale raczej wykonanie kolejnego kroku na drodze konsekwentnego obdzierania katolickiej liturgii z sacrum.

Zmiana, jaka w Kościele katolickim w Polsce właśnie weszła w życie, jest w swojej istocie prostym zastosowaniem decyzji papieża Franciszka. Ojciec Święty otworzył posługę akolitatu i lektoratu dla kobiet po tym, jak takie oczekiwanie wyrazili wprost Ojcowie Synodalni Synodu Biskupów o Amazonii. Jak pamiętamy, słynne zgromadzenie biskupów w Rzymie jesienią 2019 roku tylko pozornie dotyczyło odległego regionu w głębi puszczy Ameryki Łacińskiej. W rzeczywistości Amazonia została brutalnie wykorzystana przez kościelnych rewolucjonistów z Europy lub rewolucjonistów uformowanych w Europie po to, by popchnąć naprzód proces upodabniania naszego świętego Kościoła do rzeczywistości świeckiej.

Słyszę bardzo często głosy oburzenia. „Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle”, piszą wściekli internauci, deklarując, że nigdy w życiu nie przyjęliby Komunii świętej z rąk kobiety – bo przecież na skutek dopuszczenia do posługi akolitatu w Polsce pojawią się niedługo żeńskie szafarki Ciała naszego Pana. Większość jest oczywiście bierna: będą szafarki, no to będą. Widocznie taka jest mądrość dziejowa. Może ktoś pogrymasi, ale wkrótce wszyscy się przyzwyczaimy. [Czyżby??? MD]

Obie postawy są niewłaściwe. Pierwszą cechuje szowinizm [??? md] , drugą intelektualne lenistwo lub też zwyczajna głupota. W istocie mamy bowiem do czynienia z chwilą symbolicznie bardzo istotną. Wprowadzenie do Kościoła katolickiego szafarek Komunii świętej można porównać do wbicia przez Rewolucji zwycięskiej flagi. Kolejny etap niszczenia substancji katolickiej ma już za sobą.

W całej sprawie można wyróżnić dwie płaszczyzny. Z jednej strony przecież stało się bardzo niewiele. Logika reformy papieża Franciszka i Konferencji Episkopatu Polski jest doskonale zgodna z logiką posoborowych zmian liturgicznych. Paweł VI w 1972 roku ogłosił motu proprio Ministeria quaedam, w którym zdecydował się na gest o niesamowitej mocy: brutalne rozerwanie związku między kapłaństwem a szeregiem czynności dokonywanych podczas liturgii. Papież Montini podpisując Ministeria quaedam zdecydował o zlikwidowaniu subdiakonatu oraz wszystkich czterech niższych święceń (ostiariatu, egzorcystatu, lektoratu i akolitatu), tworząc nowatorsko dwie posługi. Jego wolą było, aby posług tych Kościół święty udzielał już nie tylko katolikom przygotowującym się do święceń kapłańskich, ale także katolikom świeckim. Można zaryzykować tezę, że po zmianie z 1972 roku kolejny krok w postaci dopuszczenia kobiet do obu tych posług był jedynie kwestią czasu. Koryfeusze Rewolucji czekali po prostu, aż świadomość większości wiernych Kościoła katolickiego ulegnie dalszym przeobrażeniom, tak, by przyjęli bez większych oporów kolejny cios. Najwyraźniej na Synodzie Amazońskim zapadła decyzja, że właściwy czas już nadszedł. Spokój, z jakim przyjęto reformę papieża i KEP w Polsce pokazuje, że rozpoznanie sytuacji było słuszne. Protestów przecież nie ma, bo jak to protestować przeciwko kobietom? To byłoby takie nieegalitarne. 

Tego rodzaju symboliczne zatknięcie rewolucyjnej flagi na kolejnym obszarze zwiastuje, że wkrótce czeka nas praca nad kolejnym etapem. Nie mam cienia wątpliwości, że żeńskie szafarki nie są ostatnim punktem na tej drodze. To tylko przystanek. Na horyzoncie widzimy już widmo stałego diakonatu kobiet. Na łamach portalu PCh24.pl już wielokrotnie opisywałem, w jaki sposób może zostać przeprowadzona ta zmiana. Dzięki sprytnym wybiegom teologicznym nie nastręczy ideologom reformy Kościoła szczególnej trudności uznanie diakonatu właśnie za posługę, a nie za element sakramentu święceń.

Ktoś mógłby zapytać: dlaczego jednak przeszkadza autorowi tego tekstu fakt, iż kobiety będą w Kościele katolickim w Polsce rozdawać Komunię świętą? Dlaczego przeszkadza mu fakt, iż Komunię rozdają świeccy szafarze? Mówiąc inaczej: co miałoby być w tym złego, dlaczego miałoby to być niewłaściwe? Skupię się w poniższych akapitach na kwestii udzielania Komunii świętej, ale Czytelnik może w łatwy sposób te sam zastrzeżenia odnieść do innych czynności liturgicznych, które przekazywane są w ostatnich dziesięcioleciach świeckim mężczyznom i kobietom.

Odpowiedź na to pytanie jest w gruncie rzeczy banalnie prosta, nawet jeżeli na pierwszy rzut oka wielu krytycznym wobec takiej postawy czytelnikom wydaje się nieakceptowalna: ponieważ tego rodzaju praktyki, abstrahując w tym momencie od ich godziwości czy dopuszczalności teologicznej, są zarazem przejawem, jak i motorem dramatycznego w skutkach procesu desakralizacji liturgii. Są pozbawianiem tego, co najświętsze, aury świętości – a w konsekwencji pozbawianiem nas, którzy to wszystko obserwujemy lub którzy w tym partycypujemy, przekonania o nieskończonej różnicy między tym a Tamtym światem.

Jeżeli przyjmuję Komunię świętą od kobiety albo od świeckiego szafarza, jeżeli przyjmuję ją nawet od kapłana, ale na rękę, to nawet jeżeli z całego serca miłuję naszego Pana – krok po kroku, stopniowo i niezauważalnie, zacieram różnicę między rzeczywistością zbawienia a rzeczywistością doczesną. Cicho i bezboleśnie sączę w swoje żyły jad laicyzmu, truciznę zapomnienia o bezwzględnym prymacie wieczności nad doczesnością.

Powtarzam: wiem, że dla wielu z Czytelników to bzdura. Uważają, że nic takiego się nie dzieje. Sądzę, że ich wiara pozostaje nienaruszona, ba, może nawet się wzmacnia dzięki tego rodzaju pomysłom. To przekonanie złudne i w swojej subtelnej złudności zabójcze. A dowodzi tego banalny fakt:

Komunia święta na rękę, świeccy szafarze obojga płci: to wszystko pojawiło się w Kościele katolickim dopiero wtedy, gdy zniszczeniu uległo niepodzielne panowanie w naszych sercach i umysłach cywilizacji chrześcijańskiej.

Nikt nie wpadał na tego rodzaju pomysły przed tysiącem lat. Nikomu nie postało to w głowie! Niemożności zaistnienia takiej myśli winny był nie jakiś klerykalizm, ale przekonanie tak proste, że aż niewysławialne, bo banalne i jakby oczywiste jak następowanie dnia po nocy: to, co najświętsze zasługuje na to, by być traktowane jak najświętsze: to znaczy inaczej niż wszystko inne.

Komunia święta – to prawdziwe Ciało naszego Pana, Jezusa Chrystusa. W istocie ŻADEN CZŁOWIEK nie jest godzien, by Go dotykać (Domine, non sum dignus…). Ani kapłan, ani biskup, ani nawet papież: żaden człowiek. Wszyscy jesteśmy niegodni. A jednak nasz Ojciec chce, abyśmy spożywali Ciało i Krew Jego Syna. Czyniliśmy to zatem dotąd z największym możliwym namaszczeniem, świadomi, co tak naprawdę się dzieje: Bóg udziela się nam, grzesznikom… Rozdając Komunię świętą do rąk, zapraszając do tego świeckich szafarzy, stawiając w tej roli kobiety nie odbieramy niczego naszemu Panu. Czynimy coś innego: pozbawiamy Go świętości w naszych własnych oczach. W dosłownym tego słowa sensie profanujemy to, co najświętsze: profanujemy, to znaczy ze świętego czynimy nieświętym (pro – fanum to po łacinie tyle, co „przedświątynne”).

Nie chcę przyjmować Komunii świętej na rękę; nie chcę przyjmować Ciała mojego Pana z rąk świeckiego; nie chcę przyjmować Najświętszego z rąk kobiety.

Nie dlatego, by „ręce były mniej godne od języka”, ludzie świeccy „gorsi” od kapłanów, a kobiety „nieczyste”. Dlatego, że chcę przyjmować Komunię świętą wyłącznie od kapłana, bo taki jest zgodny z Tradycją mojego świętego Kościoła porządek. Ten porządek działa na mój rozum i moje zmysły, uświadamiając mi, że mam do czynienia z czymś nie z tego świata. Czy to nie dosyć?

Na tym jednak nie koniec, bo sprawa nowych posług dla kobiet ma jeszcze drugą płaszczyznę.

Tak się tymczasem składa, że w moim świętym Kościele kapłanami są tylko mężczyźni. Dlaczego? Bo taki jest naturalny porządek rzeczy. Owszem, właśnie dlatego: taki jest naturalny porządek rzeczy. Nasz Pan, Jezus Chrystus, wybrał na swoich Apostołów wyłącznie mężczyzn. Dlaczego to uczynił? Czy był niewolnikiem poglądów swojej epoki? A może uważał, że kobiety mniej się do tego nadają z racji jakichś szczególnych przypadłości fizycznych bądź psychicznych? Lub inaczej jeszcze, po prostu nie wiemy, dlaczego tak zrobił, ale będąc Bogiem, mógł zrobić, co mu się żywnie podobało, więc mamy to po prostu zaakceptować?

Nie, nie i nie. Nasz Pan wybrał na swoich Apostołów mężczyzn właśnie dlatego, że taki jest naturalny porządek rzeczy. Św. Jan Paweł II w Familiaris consortio pisze, że Chrystus był w swojej decyzji wolny. Zbawiciel nie podał nam swoich motywacji, ale te przecież wydają się aż nadto jasno. Wiem, że współcześnie rzadko kiedy o tym pamiętamy, ale sprawy mają się w istocie banalnie prosto: kobiety powołane są z natury do tego, by być matkami. Będąc matką dziewięciorga dzieci doprawdy trudno byłoby głosić Ewangelię tak, jak głosić mógł ją mężczyzna! Tak, dziewięciorga; tym, którzy zapomnieli, jak się rzeczy mają, przypomnę, że to nie Pan Bóg stworzył prezerwatywy, ale diabeł, a i to udało mu się dopiero niedawno; w czasach naszego Pana kobiety zostawały matkami właśnie dziewięciorga (dziesięciorga, jedenaściorga…!) dzieci. Mężczyźni, oczywiście, ojcami. Znowu jednak: biologiczna rzeczywistość sprawia, iż ojciec tej gromadki dzieci nie jest do niej w sensie ścisłym przywiązany, to znaczy nie musi ich karmić piersią ani nie bywa w ciąży. Stąd zgodnie z naturą może wykonywać zadania, które nazwiemy umownie zewnętrznymi. Kobieta nie może, bo biologicznie jest do dzieci przywiązana. Co więcej, kapłan jako alter Christus winien odzwierciedlać płciową naturę Zbawiciela, jako że płciowość jest konstytutywną cechą osoby ludzkiej. Nie jest przypadkiem, że Bóg stał się człowiekiem-mężczyzną.

Ktoś powie: dobrze, ale jest przecież celibat. Skoro mężczyzna-kapłan żyje w celibacie, dlaczego w celibacie nie miałaby żyć kobieta? Takiemu krytykowi przypomnę, że choć praktyka celibatu jest ugruntowana na przykładzie życia naszego Pana oraz na listach św. Pawła, to zarazem nie jest nierozerwalnie związana z kapłaństwem – i w tym sensie, przy całej swej niezaprzeczalnej wartości, nie ma znaczenia pierwszorzędnego. Gdyby miała, to i Apostołowie musieliby żyć bezżennie; wszelako jednak nie żyli, podobnie jak i pierwsi ich następcy (mąż jednej żony etc.).

Podsumowując: najnowsza decyzja Konferencji Episkopatu Polski jest symbolicznym zwieńczeniem ciosów, jakie Rewolucja zadała katolickiemu porządkowi. Na gruncie posoborowej logiki jest zrozumiała i oczywista, ale na gruncie logiki chrześcijańskiej jest jednoznacznie błędna. Dlatego nie zamierzam przyjmować Komunii świętej z rąk żeńskiej szafarki. Podobnie [nie] zamierzam przyjmować Komunii świętej z rąk świeckiego szafarza, wszelako – symbole! – to drugie, choć zasadniczo niewłaściwe i niegodne, jest jednak lepsze od tego pierwszego, będąc bardziej naturalnym.

Być może Kościół katolicki w naszym kraju nie mógł inaczej, będąc niedostrzegalnie i nieświadomie zdominowanym przez współczesną kulturę [??. MD] Wierzę, że w przyszłości, gdy katolicyzm wyjdzie z obecnego kryzysu, sprawy wrócą do właściwego porządku – i pożegnamy się zarówno ze świeckimi szafarzami i szafarkami. Nawet jeżeli kryzys potrwa jeszcze sto, dwieście a może trzysta lat.

Paweł Chmielewski

=====================

[Przypominam, że w wiernym Chrystusowi Kościele zawsze można uniknąć anty- Bożego nowinkarstwa: https://www.piusx.org.pl/ MD]

Papa Franciszek o Polsce: Wrogo, głupio i bezczelnie.

Papież został zapytany o problem migracyjny i o to, czego oczekuje w tej sprawie od takich krajów jak Polska, Rosja i Niemcy.

Ci którzy budują mury tracą poczucie swojej własnej historii, kiedy sami byli niewolnikami innych krajów. Ci którzy obecnie to robią, takie doświadczenie ma – odpowiedział Franciszek.

Każdy rząd musi jasno powiedzieć: „Mogę przyjąć tyle i tyle osób”. Rządzący wiedzą, ilu migrantów mogą przyjąć. To jest ich prawo. Migrantów należy jednak przyjmować, towarzyszyć im, promować i integrować. Jeśli rząd nie może przyjąć więcej niż określonej liczby osób, musi nawiązać dialog z innymi krajami, które mogą to zrobić. Dlatego właśnie Unia Europejska jest ważna. Ponieważ może tworzyć harmonię między wszystkimi rządami w zakresie dystrybucji migrantów. Pomyślcie o Cyprze lub Grecji, albo nawet Lampedusie na Sycylii [sic!! md] .

Migranci przybywają, a między krajami nie ma zgody, co można z nimi zrobić, gdzie ich wysłać. Migrantów należy integrować. Bez tego mają oni mentalność mieszkańców getta, popadają w przestępczość. Przyjmowanie migrantów nie jest łatwe, ale jeśli tego problemu nie rozwiążemy, ryzykujemy upadek naszej cywilizacji. [do jakiej cywilizacji ten nieszczęsny lewak siebie zalicza?? MD]

Kolejnym dramatem jest wpadanie migrantów w ręce handlarzy ludźmi. Tak więc nie możemy ich przyjąć i zostawić, należy zadbać o integrację, musimy im towarzyszyć i ich wspierać – wyjaśnił Ojciec Święty.

===================

wzięte z : https://pch24.pl/papiez-o-sytuacji-na-granicy-z-bialorusia-ci-ktorzy-buduja-mury-traca-poczucie-swojej-wlasnej-historii-kiedy-sami-byli-niewolnikami/

6 grudnia 2021

Synodalność, czyli „konsultacje społeczne”

Za pierwszej komuny, kiedy kierownictwu partyjnemu z tych lub innych powodów zaczynał palić się grunt pod nogami, inicjowano „konsultacje społeczne”. Tak było u schyłku epoki Władysława Gomułki, zapoczątkowanego tzw. „wydarzeniami marcowymi”. Wprawdzie „towarzysz Wiesław” jeszcze je spacyfikował, ale już na zjeździe partii jedna część sali po staremu skandowała: „Wiesław, Wiesław!”, ale druga – już po nowemu: „Gierek, Gierek!”, na co Gomułka zareagował uwagą, że „nie będzie żadnych gierek”. Więc „wydarzenia” zostały jeszcze spacyfikowane, ale tym bardziej kierownictwo partii pragnęło odbudować – jak się wtedy mówiło – „więź z masami”, to znaczy – wymyślić jakieś makagigi, którymi można by zaabsorbować opinię publiczną. Toteż towarzysz Bolesław Jaszczuk wykombinował „system bodźców ekonomicznych materialnego zainteresowania”. Miało to być panaceum na wszystkie „bolączki” i „niedociągnięcia”, które „tu i ówdzie” jeszcze się zdarzały, ale chyba samo kierownictwo nie było do nich do końca przekonane, bo na wszelki wypadek nakazało „konsultacje społeczne”. Ich celem było rozmycie ewentualnej odpowiedzialności, bo gdyby z „bodźcami” coś poszło nie tak, zawsze można było powiedzieć, że to nie partia, tylko cały naród tak w konsultacjach zdecydował. W ogóle konsultacje są szalenie wygodną formułą. Jeśli na przykład powiedziałbym komuś: panie zaraz poderżnę panu gardło – i co pan na to? – a on odpowiedziałby, że jest temu przeciwny, to nawet gdybym rzeczywiście gardło mu poderżnął, nikt nie mógłby postawić mi zarzutu, że się z poderżniętym nie skonsultowałem.

Toteż, chociaż „cały naród” w tych konsultacjach wziął udział, to partia jednak nie zdołała odzyskać „więzi z masami”, bo wkrótce potem nastąpiły „wydarzenia grudniowe”, w następstwie których Władysław Gomułka został obalony. Edward Gierek swoje urzędowanie nawet zaczął od konsultacji, bo pojechał do Gdańska i tam, w gronie zaufanych, potiomkinowskich robotników, wśród których znajdował się już Kukuniek, zapytał: „Pomożecie?” – na co robotnicy spontanicznie odpowiedzieli:pomożemy!” Tak rozpoczął się okres „dynamicznego rozwoju”, kiedy to „Polska rosła w siłę, a ludzie żyli dostatniej”, ale długo to nie trwało, bo już 24 czerwca 1976 roku pierwszy minister Edwarda Gierka, Piotr Jaroszewicz, z trybuny sejmowej ogłosił podwyżkę cen – oczywiście poprzedzoną szerokimi „konsultacjami społecznymi”. Ale „warchoły” i „kolesie” – jak nazywała ich czołowa gwiazda ówczesnej publicystyki, pan red. Wiesław Górnicki, zaczęli palić partyjne komitety i w ogóle – sprzeciwiać się partii. Wprawdzie przy pomocy „ścieżek zdrowia” i niezawisłych sądów, które sypały „piękne wyroki”, sytuacja została opanowana, ale nie na tyle, by te uprzednio wykonsultowane społecznie podwyżki cen utrzymać. Na spotkaniu w Berlinie Breżniew zabronił Gierkowi dalszych podwyżek, toteż jeszcze tego samego dnia premier Jaroszewicz, nie ukrywając wściekłości, podwyżki odwołał, bo ”w toku społecznych konsultacji złożono ogromnie dużo propozycji, zasługujących na bardzo wnikliwe rozpatrzenie”.

Jak widzimy, konsultacje są dobre na wszystko: i na podwyższanie cen i na odwoływanie podwyżek, a kto wie, czy przypadkiem również – jak śpiewali starsi panowie, co prawda o piosence, niemniej jednak – „na ładną niewinną panienkę” – chociaż Leonid Breżniew w niczym jej nie przypominał.

Wspominam o tym wszystkim, bo wydaje mi się – o czym zresztą wiele razy pisałem – że Kościół, a ściślej – przewielebne duchowieństwo, upodobniło się do partii i to w jej okresie schyłkowym. Nie chodzi już nawet o to, że w owym schyłkowym okresie nie tylko partyjniacy, ale i członkowie aparatu w żaden komunizm już nie wierzyli, tylko pilnowali synekur, dzięki którym mogli wypić i zakąsić, a że wymagało to rozmaitych rytualnych deklamacji, no to cóż; ten biznes miał taką specyfikę. Przede wszystkim chodzi o to, że po II Soborze Watykańskim, przewielebne duchowieństwo stopniowo skupiło całą uwagę na sobie i własnych problemach, w znacznej części seksualnych, co zaowocowało nie tylko ponawiającymi się postulatami zniesienia celibatu, ale otworzyło też drzwi przed „lawendową mafią”, o której bez ogródek piszą znawcy przedmiotu.

W rezultacie, zamiast zapowiadanej przez soborowych entuzjastów „wiosny Kościoła”, mamy raczej symptomy procesów rozkładowych, zwłaszcza w Europie i Ameryce Północnej, bo w Afryce i Ameryce Południowej sytuacja podobno wygląda inaczej. Kto wie, czy ta okoliczność nie skłoniła Kolegium Kardynalskiego do wyboru obecnego papieża Franciszka po abdykacji Benedykta XVI? Uzasadnienie tej abdykacji nie wytrzymuje krytyki, bo chociaż upłynęło od niej już ponad 8 lat, 95-letni papież-emeryt nadal cieszy się, jak na swój wiek, dobrym zdrowiem i znakomitą formą intelektualną, podobnie jak rok starsza od niego brytyjska królowa Elżbieta II. Chyba nie o zdrowie tu chodziło – ale mniejsza z tym.

Papież Franciszek od 8 lat zaskakuje katolików, może z wyjątkiem tych najbardziej oddanych postępactwu. A to urządza ceremonię z jakimś amazońskim bożkiem, a to wpisuje do katechizmu iż kara śmieci sprzeczna jest z chrześcijaństwem, co wzbudza rozmaite rozterki. Przez ostatnie 2000 lat sprzeczna z chrześcijaństwem nie była i dopiero teraz papież spenetrował prawdę. Oznacza to jednak, ze przez ostatnie 2000 lat Kościół się mylił i to w takiej ważnej sprawie. Skoro tak, to skąd możemy czerpać pewność, że nie myli się teraz? Tymczasem ludzie potrzebują Kościoła przede wszystkim po to, by dostarczał im pewności. Jeśli zamiast pewności zacznie dostarczać im coraz więcej rozterek, to czy będzie nadal jeszcze do czegoś potrzebny?

W takiej sytuacji papież Franciszek zainaugurował „synodalność”. Jest ona bardzo podobna do wspomnianych „konsultacji społecznych”, bo ma wszelkie cechy operacji socjotechnicznej, rodzaju organizacyjnej krzątaniny, mającej ukryć bezradność i – trzeba to powiedzieć – brak odwagi. Jeśli np. do konsultacji zaprasza się ostentacyjnych sodomitów, którzy butnie oświadczają, jakoby byli „darem” dla Kościoła, to cisną się na usta słowa przypisywane przez Wergiliusza Laokoonowi: ”timeo Danaos et dona ferentes”, co się wykłada, że boję się Greków nawet jak przychodzą z darami.

Czyż „synodalność” nie jest aby pretekstem, by sodomia i gomoria zyskała w kościele prawo obywatelstwa – bo jużci; skoro zapraszamy ich do „konsultacji”, to przecież nie po to, by stawiać przeszkody, czy wręcz sprzeciwiać się głoszonej przez nich ideologii? Wreszcie – co najważniejsze – czy „synodalność” nie oznacza aby usankcjonowania kryzysu przywództwa – bo czy pasterze oddający przewodnictwo stadu są jeszcze pasterzami?

Stanisław Michalkiewicz http://michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=5082 Felieton    tygodnik „Najwyższy Czas!”    7 grudnia 2021

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Najwyższy Czas!”.

Czy ten Franek [w Rzymie] obchodzi „Światowy Dzień Pluszowego Misia”.

Dlaczego i po co papież obchodzi świeckie dni czegoś tam?

25 listopada w kościele katolickim jest dniem wspomnienia św. Beatrycze z Ornacieu, bł. Elżbiety z Reute, bł. Franciszki Siedliskiej, znanej jako bł. Maria od Pana Jezusa Dobrego Pasterza, św. Katarzyny Aleksandryjskiej, bł. bpa Mikołaja Steno, św. Piotra I Aleksandryjskiego. Lista jest dłuższa.

Do tego jest to Dzień Pamięci Ofiar Wielkiego Głodu i Represji Politycznych, także świąt państwowych kilku krajów (Bośnia i Hercegowina, Surinam). W „świeckim kalendarzu postępowców” zapisano jednak 25 XI jako „Międzynarodowy Dzień Eliminacji Przemocy Wobec Kobiet”, a także.. Światowy Dzień Pluszowego Misia.

Trudno zrozumieć [czyżby?? MD] , dlaczego papież Franciszek musi się akurat odnosić tego dnia do „świąt” świeckich, a nie np. katolickich świętych? Tego dnia swoje wspomnienie mają np. Luigi i Maria Beltrame Quattrocchi – błogosławieni Kościoła katolickiego, pierwsza w historii para małżeńska wspólnie wyniesiona na ołtarze.

Oboje zaangażowani byli w chrześcijańskie wychowanie swoich dzieci, które zaowocowało powołaniami kapłańskimi i zakonnymi. W codziennych obowiązkach i życiu rodzinnym, rozumianym jako wyraz pracy dla Boga oraz wspólny duchowy rozwój, przedstawiali doskonałość postaw chrześcijańskich.

Zamiast przypominania takich postaw Franciszek w obchodzony w czwartek „Międzynarodowy Dzień Eliminacji Przemocy Wobec Kobiet” papież Franciszek podkreślał, że „różne formy złego traktowania, których doświadczają kobiety, są tchórzostwem i degradacją mężczyzn i całej ludzkości”. Słowa te Stolica Apostolska zamieściła nawet na Twitterze.

„Nie możemy przyglądać się temu stojąc z boku. Kobiety będące ofiarami przemocy muszą być chronione przez społeczeństwo” – dodał Franciszek i tylko czekać, że polit-poprawne media dopiszą mu jeszcze pośrednie wspierania Konwencji Stambulskiej… Zresztą i tak dobrze, że papież Franciszek nie zajął się tematem pluszowego misia.

https://nczas.com/2021/11/25/dlaczego-i-po-co-papiez-obchodzi-swieckie-dni-czegos-tam/