Cała Polska żyje pytaniem: Co mówi klasyk demokracji?

Stanisław Michalkiewicz: Co mówi klasyk demokracji? magnapolonia-co-mowi-klasyk-demokracji

Cała Polska żyje oczekiwaniem na utworzenie rządu, który – zanim zacznie obywatelom przychylać nieba – najpierw będzie musiał rozsiąść się własnymi zadami w fotelach, czyli umoczyć usta w melasie.

Oczywiście według uzyskanego przydziału – potem tę melasę należy zacząć przetrawiać, co się musi przełożyć na zasadnicze zmiany w najbliższym otoczeniu Umiłowanych Przywódców: żony zaopatrzą się w toalety i zaczną bywać w tak zwanym mondzie, a w ostateczności – w demi-mondzie – naturalne przyjaciółki dostaną perły i brylanty, które są prawdziwymi przyjaciółmi kobiet, a przyjaciele będą liczyć dochody z hurtowni spirytusu i zastanawiać się, gdzie by tu schować szmalec na wypadek, gdyby z tym całym rządem coś jednak poszło nie tak.

A może pójść nie tak, chociażby z tego powodu, że kiedy już pierwszy głód zostanie zaspokojony, Umiłowani Przywódcy zaczną zapadać na chorobę czerwonych oczu, która jest jednym z grzechów głównych, całkiem zresztą wyjątkowym. Święty Jan Maria Vianey zastanawiał się kiedyś nad grzechami głównymi – dlaczego właściwie ludzie je tak nagminnie popełniają. I jak to Francuz, nie wahał się z odpowiedzią ani chwili. – Nic dziwnego – powiadał – skoro każdy grzech główny dostarcza człowiekowi przynajmniej chwili przyjemności.

Chwila przyjemności – dobre i to. Jest atoli jeden grzech główny, właśnie w postaci choroby czerwonych oczu, czyli zazdrości, który nie dostarcza człowiekowi ani chwili przyjemności, tylko przeciwnie – od samego początku zgryzotę. Dlaczego w takim razie ludzie również ten grzech popełniają nagminnie? To jest tajemnica ludzkiej natury. Nie tylko zresztą ludzkiej natury, bo również wydarzeń politycznych. Czyż nie choroba czerwonych oczu bywa częstą, a może nawet bardzo częstą przyczyną tak zwanej dekompozycji, czyli sytuacji, gdy dawni koalicyjni wspólnicy stają się antagonistami?

Ale mniejsza już o naturę ludzką i jej tajemnice, tym bardziej, że żaden ze mnie teolog. Teraz cała Polska żyje rządem i nierządem, a gdyby wierzyć komentatorom telewizji rządowej i nierządnej, można by odnieść wrażenie, że jesteśmy w przededniu końca świata. Coś takiego powinno mnie konfundować, jako że od co najmniej 30 lat twierdzę, że sytuacja polityczna w Polsce jest stabilna. Naszym nieszczęśliwym krajem bowiem rządzą rotacyjnie trzy stronnictwa; Stronnictwo Ruskie, Stronnictwo Pruskie i Stronnictwo Amerykańsko-Żydowskie.

Skąd się one wszystkie wzięły? Ano, kiedy w drugiej połowie lat 80-tych gruchnęła wieść, że istotnym elementem nowego europejskiego porządku będzie ewakuacja imperium sowieckiego z Europy Środkowej, rozpoczęły się tu przygotowania do transformacji ustrojowej – również w środowisku bezpieczniackim, które – jak wiadomo – było najtwardszym jądrem systemu komunistycznego.

Bezpieczniacy zdając sobie sprawę, że dojdzie do odwrócenia sojuszy, zaczęli się przewerbowywać na służbę do central wywiadowczych naszych przyszłych sojuszników – i tak właśnie doszło do wyodrębnienia się wspomnianych stronnictw. Dochodzą one do władzy w naszym bantustanie w zależności od tego, pod czyją kuratelę akurat trafiamy. Najpierw byliśmy pod kuratelą amerykańsko-ruską.

Potem, kiedy prezydent Obama dokonał słynnego resetu w 2009 roku, przeszliśmy pod kuratelę rusko-niemiecką. Potem, w 2014 roku, kiedy prezydent Obama zresetował swój poprzedni reset, przeszliśmy pod kuratelę amerykańsko-niemiecką. I tak było aż do roku 2017, kiedy to pan prezydent Duda, po 45-minutowej rozmowie telefonicznej z Naszą Złotą Panią dopuścił się felonii wobec swego wynalazcy Jarosława Kaczyńskiego.

To Naczelnika Państwa tak osłabiło, że pod koniec roku 2017 musiał dokonać głębokiej rekonstrukcji rządu, w następstwie której nowym premierem, w miejsce absolwentki Szkoły Liderów przy Departamencie Stanu USA pani Beaty Szydło, został pan Mateusz Morawiecki – były doradca doskonały Donalda Tuska, a wcześniej – tajny współpracownik STASI. Ponieważ aktywa Stasi po zjednoczeniu Niemiec zostały w całości przejęte przez BND, to epizod agenturalny pana Mateusza Morawieckiego mógł mieć dalszy ciąg. To by nawet nieźle wyjaśniało dymisję pani Beaty i Antoniego Macierewicza i wyniesienie pana Mateusza – bo osłabiony felonią pana prezydenta Naczelnik najwyraźniej musiał pójść na kompromisy. Ale teraz pan Mateusz Morawiecki zaprezentował się jako zajadły krytyk Donalda Tuska i odwrotnie – Donald Tusk zionął nienawiścią do Mateusza Morawieckiego. Mamy więc zagadkę, rodzaj wstydliwego zakątka naszej młodej demokracji. Jak ją rozwiązać?

W takich sytuacjach trzeba odwołać sie do klasyków demokracji, a w szczególności do jednego w osobie Józefa Stalina. Sformułował on spiżową sentencję, że jeszcze ważniejsze od tego, kto liczy głosy, jest przedstawienie wyborcom prawidłowej alternatywy.

A kiedy alternatywa jest prawidłowa? Wtedy, gdy bez względu na to, kto wygra wybory, będą one wygrane. Kierując się zatem wskazówką klasyka demokracji, przypatrzmy się sytuacji politycznej naszego bantustanu w czasie, gdy podczas marcowej wizyty kanclerza Scholza w Białym Domu, prezydent Józio Biden pozwolił Niemcom na urządzanie Europy po swojemu, rezerwując sobie tylko za pośrednictwem Trzeciej Nogi kontrolę nad naszą niezwyciężoną armią, której USA przydały zresztą – i chyba na stałe – swój kontyngent.

I jaką sytuację mamy po święcie naszej demokracji? Oto z jednej strony do objęcia rządu pretenduje Donald Tusk, a z drugiej – Mateusz Morawiecki. Donald Tusk, jak wiadomo, jest podejrzewany o to, że był agentem STASI o pseudonimie “Oskar”. Pewne światło rzuca na to nie tylko okoliczność, że były ambasador Niemiec w Polsce, Rudiger Freiherr von Fritsch, wcześniej był sekretarzem niemieckiej ambasady i jako taki zaprzyjaźnił się z niektórymi “gdańskimi liberałami”.

Potem i oni porobili kariery, a jak wielokrotnie mówił pan Paweł Piskorski – Niemcy finansowały Kongres Liberalno-Demokratyczny. Z kolei Mateusz Morawiecki, jak wiadomo, był zarejestrowany w roku 1989 jako tajny współpracownik STASI. Wiadomość o tych niebezpiecznych związkach została – jak pamiętamy – przyjęta grobową ciszą zarówno przez sfery rządowe, jak i – zdawałoby się – wrogie sfery opozycyjne. Jedynie Konfederacja chciała sie czegoś dowiedzieć, ale odpowiedzią było głuche milczenie.

W takiej sytuacji wygląda na to, że ostatnie wybory rozegrały się zgodnie ze wskazówką Ojca Narodów, że najważniejsza jest prawidłowa alternatywa. Bez względu na to, czy wygrałby Mateusz Morawiecki, czy Donald Tusk, wybory byłyby wygrane przez Niemcy, które właśnie gwałtownie przyspieszają budowę IV Rzeszy. Quod erat demonstrandum.

Jak nie zbożem to olejem… Polska największym importerem olejów rzepakowego i słonecznikowego w UE, głównie z Ukrainy.

Jak nie zbożem to olejem... Polska największym importerem olejów rzepakowego i słonecznikowego w UE, głównie z Ukrainy.

Mateusz Wasak nie-zbozem-to-olejem

Według raportu Komisji Europejskiej Unia Europejska zwiększyła import olejów roślinnych o 3% r/r z wolumenem 2,39 mln ton w okresie od 1 lipca do 2 listopada. Najwięcej oleju roślinnego trafiło do Wspólnoty z Ukrainy.

Jak podaje serwis OleoSkop, w wymienionym okresie UE zaimportowała 1,19 mln ton oleju palmowego (-10% r/r), 781,6 tys. ton słonecznikowego (+22%), 245,3 tys. ton sojowego (+40%) i 173,7 tys. ton oleju rzepakowego (-9%).

– W raportowanym okresie najwięcej olejów do Europy dostarczyła Ukraina – 854,8 tys. ton wobec 685,35 tys. ton od 1 lipca do 2 listopada ubiegłego roku. Znaczące wolumeny dostarczono także z Indonezji, Malezji i Gwatemali – odpowiednio 424,6 tys. ton, 271,3 tys. ton i 167,8 tys. ton. Kolejne 135 tys. ton zakupiono z Argentyny – informuje OleoSkop.

Jak się okazuje, jesteśmy największym importerem olejów słonecznikowego i rzepakowego; w wymienionym okresie zaimportowaliśmy ich odpowiednio 179 i 43,4 tys. ton.

Nachodźcy ubogacają: Nad Wisłą lawinowo rośnie liczna sklepowych kradzieży.

Nachodźcy ubogacają: Nad Wisłą lawinowo rośnie liczna sklepowych kradzieży. Winny m.in. rozwój grup przestępczych.

pch24.pl/nad-wisla-lawinowo-rosnie-liczna-sklepowych-kradziezy

Od kilkunastu miesięcy w Polsce notuje się znaczący wzrost liczby kradzieży w sklepach. W bieżącym roku mienie o wartości powyżej 800 złotych znika z półek o 40%częściej. To m.in. skutek rozwoju zorganizowanej przestępczości, wskazują eksperci. Jak dowodzą statystyki, zbrodnia staje się nad Wisłą coraz częstsza m.in. wskutek napływu migrantów.

Od początku bieżącego roku do października krajowe służby zarejestrowały 33 tysiące kradzieży. Chodzi o przestępstwo przywłaszczenia dóbr, których wartość przekracza 800 złotych – według polskiego prawa złodzieje sięgający po tańszą własność winni są jedynie wykroczenia.

Liczba tych drugich również zauważalnie podskoczyła – W porównaniu z rokiem poprzednim zaobserwowano ich o 20 proc. więcej – w sumie 204 tysiące. W 80 proc. przypadki wykroczeń dotknęły dużych sklepów.

Zdaniem komentatorów źródłem dla problemu są inflacyjne wzrosty cen – ale to zaledwie jedna z możliwych przyczyn. W kraju rozwijają się grupy zorganizowanej przestępczości – ich ekspansja odciska piętno na kryminalnych statystykach.

Nie bez znaczenia z pewnością pozostaje intensywny napływ migrantów do Polski w skutek liberalizacji przepisów przez rząd PiS oraz cudzoziemców z dotkniętej wojną Ukrainy. Jak donosiły media, powołując się na policyjne dane, napływ obcokrajowców wiąże się z istotnym wzrostem przestępczości. Jednym z najchętniej popełnianych przez migrantów czynów jest właśnie kradzież.

Źródło: rp.pl FA

Idą w zaparte: W magazynach znajduje się 25 milionów dawek szczepionek przeciw COVID, a rząd… zamówił następne ćwierć miliona.

Idą w zaparte: W magazynach znajduje się 25 milionów dawek szczepionek przeciw COVID, a rząd w Warszawie… zamówił następne ćwierć miliona.

pch24-magazynach-znajduje-sie-25-milionow-dawek

„Około 250 tysięcy dawek nowej, zmodyfikowanej szczepionki przeciwko koronawirusowi ma dotrzeć do Polski w drugiej połowie listopada. Chodzi o preparat Novavax, który Europejska Agencja Leków dopuściła do użytku w ubiegłym tygodniu”, informuje serwis rmf24.pl.

Ćwierć miliona nowych dawek szczepionki przeciwko COVID zostanie dostarczone do Polski pomimo faktu, że w naszych magazynach znajduje się ponad… 25 milionów dawek poprzednich preparatów!

Jednego dnia na szczepienie, głównie dawkami przypominającymi, zgłasza się teraz średnio w skali kraju około 40- 60 osób”.

Nowe preparaty mają trafić do Polski 1 grudnia. Źródło: rmf24.pl, RMF FM

Najlepszy rząd

Najlepszy rząd

7 listopad, 2023 Katarzyna Treter-Sierpińska katarzyna-ts-najlepszy-rzad

Dawno, dawno temu, a konkretnie w 1991 roku, w Opolu, Janusz Gajos wygłosił monolog o kulturze. Był to wykład z punktu widzenia bywalca pijalni piwa, a wnioski były następujące: nie wchodzić do muzeum, omijać biblioteki, won z kina i teatru. Bonusem do tych porad była ocena Konkursu Chopinowskiego i odpowiedź na pytanie, który pianista jest najlepszy. Odpowiedź brzmiała tak:

To ogólnie jest tajemnica, bo to te jury tam kombinuje. Ale na mój rozum nie jest najlepszy taki, co tak wpadnie jak poparzony, zagra tego kawałka i poleci. Powagi trochę. Lepszy jest taki, co tak wejdzie powoli, popatrzy tu, popatrzy tam, żeby mu papierkami nie szeleściły. Ważne jest, żeby łysy nie był, bo musi tym łbem zarzucić. Jak kłaków nie ma, to czym będzie zarzucał? Wejdzie, popatrzy tu, popatrzy tam, łbem zarzuci, przyjrzy się na tego czarnego krokodyla z patykiem w gębie. Stołka se poprawi, ogony od fraka ryms. Usiądzie. Szpony do góry. Popatrzy po mankietach, czy pozapinane, po pazurach, czy poobcinane. Ręce do góry i się koncentruje: „Wyłączyłem te żelazko, czy nie wyłączyłem? Wyłączyłem”. Paluchy powygina tam i z powrotem. W paluchach mocny musi być strasznie, bo jak by mu ta klapa znienacka spadła, to do końca życia roboty nie ma. Znowu szpony do góry, po mankietach, po pazurach i… już jest pewien, że se tego stołka za blisko przysunął. Odsuwa. Jak kręcony jest, to pokręci tam i z powrotem. Znowu ogony od fraka ryms. Siądzie, łbem zarzuci, szpony do góry, po mankietach, po pazurach. Bo najlepszy jest taki, któren w ogóle nie zagra.

=======================

W listopadzie 2023 roku znaleźliśmy się w sytuacji, do której powyższa analiza pasuje jak ulał. Na pytanie: „Jaki będzie najlepszy rząd dla Polski?” odpowiedź brzmi: „Najlepszy będzie taki rząd,  któren w ogóle nie powstanie”. Wystarczy popatrzeć na możliwe opcje i nie sposób nie zgodzić się z tą tezą. Bo co mamy do wyboru? Z jednej strony dżuma, z drugiej strony cholera. A my w środku. I zaczyna się spektakl.

W poniedziałek (6.11.2023) prezydent Andrzej Duda wygłosił orędzie, w którym poinformował, że postanowił powierzyć misję sformowania rządu premierowi Mateuszowi Morawieckiemu. – Tym samym zdecydowałem o kontynuowaniu dobrej tradycji parlamentarnej, zgodnie z którą to zwycięskie ugrupowanie jako pierwsze otrzymuje szansę utworzenia rządu – powiedział.

Premier Morawiecki popatrzył tu, popatrzył tam, łbem zarzucił i napisał na Twitterze: 15 października Rodacy opowiedzieli się za parlamentem, w którym nie dominuje jedna partia, ale w którym dominować ma współpraca. Misja, jaką powierzył mi prezydent Andrzej Duda  to wielki zaszczyt, ale i wyzwanie. Dziękuję prezydentowi za zaufanie. Zapraszam do współpracy wszystkich parlamentarzystów, którzy na pierwszym miejscu stawiają Polskę.

Jeśli ktoś zastanawia się, jak elegancko napisać, że dostało się wyborczego kopa w dupę, to już ma odpowiedź. Trzeba napisać, że wolą ludu nie jest dominacja jednej partii, lecz dominacja współpracy. I dlatego premier Morawiecki jest do takiej współpracy gotowy. Z kim? Z Polskim Stronnictwem Ludowym, które kusi stanowiskiem premiera dla Władysława Kosiniaka-Kamysza. W takim rządzie Morawiecki bardzo chętnie zostałby ministrem, o czym 5 listopada zapewnił w wywiadzie dla Interii.

Co na to Kosiniak-Kamysz? Popatrzył po makietach, popatrzył po pazurach, skoncentrował się i mówi: Nie. Polacy wskazali: Trzecia Droga, nie trzecia kadencja PiS. To jest dla nas jednoznaczna odpowiedź.

A żeby oprawa tej deklaracji była odpowiednio podniosła, Kosiniak-Kamysz wygłosił ją w Wierzchosławicach, czyli miejscu urodzenia Wincentego Witosa, do którego PSL przykleiło się jak wiadomo co do okrętu. Efektem tego przyklejenia jest taki oto twitterowy wpis Kosiniak-Kamysza: Dziś w Wierzchosławicach, kolebce Ruchu Ludowego, podczas #ZaduszkiWitosowe oddaliśmy hołd Wincentemu Witosowi, jednemu z ojców niepodległości i premierowi naszej wolności. Jesteśmy wierni Jego testamentowi – nie ma sprawy ważniejszej niż Polska.

Najlepszym komentarzem do deklaracji Kosiniaka-Kamysza jest to, co Kargul powiedział Pawlakowi, gdy ten wmawiał mu, że pastowana świnia wygląda jak dzik: „Żeby ja był bleszczaty choć na jedno oko, to by może uwierzył”. Niestety bleszczatych w Polsce nie brakuje i można im wmówić wszystko. Byle tylko z odpowiednim zadęciem i w odpowiednich dekoracjach.

Wracając do ewentualnego rządu PiS-PSL – wygląda na to, że z tej mąki chleba nie będzie. Morawiecki nie zbierze większości i przejdziemy do etapu drugiego, czyli rządu tworzonego przez dotychczasową opozycję z Donaldem Tuskiem na czele. Po ośmiu latach postu zacznie się rozdzielanie fruktów, a w tak szerokiej koalicji głodnych nie brakuje. Trzeba więc będzie nakarmić tych wszystkich krewnych i znajomych królika. Oczywiście karmienie będzie odbywać się pod wzniosłymi hasłami „powrotu demokracji”, „przywracania praworządności”, „dbałości o prawa kobiet i osób LGBT” oraz „walki z nienawiścią”. Skok na kasę zawsze musi być opakowany w takie dyrdymały, żeby lud uwierzył, iż dzieje się to dla jego dobra i pomyślności.

Na razie Tusk nie jest jeszcze oficjalnie kandydatem na premiera, ale już udał się z wizytą gospodarską do ludu, który przyczynił się do tego, że takim kandydatem zapewne wkrótce zostanie. Wizyta gospodarska odbyła się we wrocławskiej pizzerii, która w wieczór wyborczy karmiła czekających w kolejce do urn mieszkańców dzielnicy Jagodno. Jak relacjonują media „przewodniczący PO zjadł podczas spotkania pizzę Burrinara z kalabryjskim salami spianata, śmietankową burratą, pomidorkami datterini i sosem sriracha mayo”. Wizytę Tuska w pizzerii transmitowała Gazeta Wyborcza, a przewodniczący PO ubogacił konsumpcję takim oto oświadczeniem:

Zobaczcie to słowo, które właściwie straciło swą siłę, świeżość i znaczenie. Słowo „solidarność”. Ten prosty gest z Manii Smaków z Krzyków z pizzerii. I ta samoorganizacja ludzi, którzy postanowili sobie nawzajem pomóc. I to nie ze względów politycznych. Odwiedziłem dziś tych, którzy wam pomagali. Oni mówili przecież, że nikogo z was nie pytali, na kogo głosujecie. Pizzę dostawał ten, który był głodny, a nie ten, który miał taki czy inny pogląd polityczny. Te małe, te takie skromne, ale uderzające jak światło słońca lekcje godności, solidarności, wzajemnej pomocy. Te kilka godzin tu u was było tak różne od tych ośmiu lat, od tej ciemności, od takiego nastroju coraz bardziej ponurego, od tego upadku wzajemnej życzliwości. To było coś w jakimś sensie jeszcze ważniejszego niż sam wynik. Chociaż za wynik wam tutaj w Wojszycach i w Jagodnie i w całym Wrocławiu i w całym Dolnym Śląsku chciałem wam bardzo, bardzo podziękować.

Szczerze mówiąc, nie umiem ocenić, kto opowiada większe farmazony: Morawiecki czy Tusk. Kto słucha jednego i drugiego, i kto wierzy jednemu lub drugiemu, ten sam sobie krzywdę robi. Jeden pieprzy o „dominacji współpracy”, drugi o „lekcji godności”. A ciemny lud łyka te bajki jak gąsior kluski. I wierzy, że Tusk rozliczy Morawieckiego, a Morawiecki Tuska. Tymczasem FitFor55 wjeżdża na pełnym gazie, na co zgodził się Morawiecki, a co Tusk będzie realizował. Chyba, że zdarzy się cud i będziemy mieli najlepszy rząd. Czyli taki, który w ogóle nie powstanie.

Krytyka LGBT ma być w Polsce przestępstwem ?!?

Fundacja Pro-Prawo do życia

Mariusz Dzierżawski <pomagam@stopaborcji.pl>
W amerykańskich mediach głośno jest o sprawie ojca 11 dzieci, który został wyrzucony z pracy, gdyż sprzeciwił się obchodom „gejowskiej dumy” wprowadzonym przez korporację, w której pracował. To kolejny tego typu przypadek. W USA i na zachodzie Europy ludzie są masowo prześladowani za to, że odmawiają współpracy przy wdrażaniu ideologii LGBT. Dlaczego o tym piszemy? Ponieważ już wkrótce w Polsce może nas spotkać to samo. Jeżeli rząd w Polsce utworzy dotychczasowa opozycja, w kodeksie karnym ma znaleźć się zapis zakazujący tzw. „mowy nienawiści” wobec aktywistów LGBT. W praktyce będzie to oznaczać kary za ostrzeganie przed konsekwencjami homoseksualnego stylu życia oraz skutkami ideologii LGBT takimi jak np. deprawacja seksualna dzieci i młodzieży. Będzie to po prostu cenzura, a za jej złamanie grozić będą wysokie grzywny lub więzienie. Do sądowo-policyjnych prześladowań dochodzi już teraz. Jeśli plany Koalicji Obywatelskiej zostaną zrealizowane, całe społeczeństwo spotka się z totalitarnymi represjami.
Rodzina mężczyzny wyrzuconego z pracy za sprzeciw wobec LGBT [foto]Corey Cunningham, ojciec dużej rodziny, pracował w firmie Eaton Corporation – wielkiej korporacji produkującej systemy zarządzania energią elektryczną, która zatrudnia kilkadziesiąt tysięcy ludzi na całym świecie. Był dobrym pracownikiem, miał pozytywne opinie służbowe i sumiennie wykonywał swoje zadania. Został jednak wyrzucony z pracy, gdyż odmówił zaangażowania się w działania firmy związane z obchodami „dumy gejowskiej”. Cunningham nie zgadzał się z polityką firmy, której zarząd nakazywał m.in. wywieszanie tęczowych flag LGBT przed budynkiem korporacji, tuż obok flag USA i stanowej. Odmówił także przychodzenia do pracy w czerwcu w ubraniach, których kolorystyka miałaby promować „gejowską dumę”. Zamiast tego, Cunningham przyszedł do pracy w koszulce z fragmentem Pisma Św. mówiącym: „pycha idzie przed zagładą, a wyniosłość ducha przed upadkiem”. W języku angielskim słowo „pycha” tłumaczy się również jako „pride”, czyli „duma”. Tzw. „duma gejowska” to w języku angielskim „gay pride”. 
Ojca 11 dzieci wyrzucono po tym z pracy. Wcześniej zarzucano mu także, że w niewłaściwy sposób zwraca się do „transseksualnych” pracowników firmy, ponieważ odmówił nazywania mężczyzn przebierających się za kobiety „kobietami”. Panie MirosĹ‚awie, to nie pierwszy taki przypadek. W krajach Europy Zachodniej oraz państwach takich jak USA czy Kanada, od dawna trwają prześladowania ludzi, którzy nie chcą współpracować przy siłowym i przymusowym wdrażaniu społecznych, kulturowych i prawnych żądań wynikających z ideologii LGBT. Do szokującej sytuacji doszło jakiś czas temu w Kanadzie. W jednej z tamtejszych „katolickich” szkół wprowadzono „neutralne płciowo” łazienki, z których mogą korzystać osoby mające wątpliwości co do swojej płci. Nie satysfakcjonowało to jednak mężczyzn i chłopców, którzy identyfikują się jako kobiety. Woleli oni korzystać z łazienek dla dziewcząt. Powodowało to zrozumiałe zakłopotanie i obawy wśród dziewczynek. Jeden z uczniów, szesnastoletni Josh Alexander, postanowił stanąć w obronie swoich koleżanek i zaprotestował u dyrekcji szkoły przeciw naruszaniu ich intymności. W odpowiedzi administracja szkolna zawiesiła go w prawach ucznia! Dyrekcja zakazała mu uczestniczenia w zajęciach do końca roku pod pretekstem, że jego działania zastraszają uczniów transpłciowych. Nastolatek próbował odwołać się do Okręgowego Zarządu Szkół Katolickich, ale urzędnicy odmówili przyjęcia jego odwołania. Jego sytuacji nie poprawiło odwołanie się do chrześcijańskiego nauczania na temat płci, choć szkoła do której uczęszcza jest formalnie katolicka, a jej patronem jest święty Józef. Josh uznał, że wykluczenie z zajęć jest bezprawne i przyszedł na lekcje. Dyrekcja wezwała policję, oskarżając chłopca o wtargnięcie do szkoły. W konsekwencji Josh spędził w areszcie kilka godzin. 
Z kolei w Wielkiej Brytanii Joshua Sutcliffe, nauczyciel matematyki w szkole, został pozbawiony prawa do wykonywania zawodu po tym, jak “użył niewłaściwych zaimków” w stosunku do uczniów. Sutcliffe zwrócił się do uczennicy, która uważa się za chłopca, zgodnie z jej płcią biologiczną. Nauczyciel powiedział do grupy uczennic po wykonaniu zadania: “dobra robota, dziewczyny”. Brytyjski Urząd do spraw Regulacji Nauczania orzekł, że mężczyzna nie potraktował ucznia z “wymaganą godnością i szacunkiem”, a także nie zadbał o jego “odpowiednią ochronę”. Oprócz tego, mężczyzna został uznany za winnego “niewłaściwego postępowania”, gdy zapytany przez jednego z uczniów, wyraził swój sprzeciw wobec tzw. “małżeństw homoseksualnych”.
 Enoch Burke, irlandzki nauczyciel języka niemieckiego i historii, trafił do więzienia, ponieważ nie zgodził się na używanie zaimka „oni” i nowego imienia niezgodnego z płcią biologiczną wobec swojego ucznia. Jak powiedział Burke: „ – To jest naruszenie mojego sumienia. W całym kraju nauczyciele są zmuszani do używania zaimków “oni” zamiast “on” lub “ona” – mówił. – Osadzenie mnie w więzieniu z tego powodu to czyste szaleństwo.” Panie MirosĹ‚awie, to szaleństwo postępuje na całym Zachodzie. W kolejnych krajach wprowadzane są kary za stosowanie tzw. „mowy nienawiści”. Jest to nic innego jak totalitarna cenzura. Jakie są przejawy tej „mowy nienawiści”? To np. zwracanie się do mężczyzny, który cierpi na zaburzenia tożsamości płciowej i przebiera się za kobietę, używając męskich zaimków i męskiego imienia, zgodnie ze stanem biologicznym i imieniem jakie ktoś dostał przy urodzeniu. 
„Mową nienawiści” jest także sprzeciw wobec wywieszania flag LGBT, brak akceptacji dla tzw. „małżeństw homoseksualnych”, sprzeciw wobec „edukacji seksualnej” dzieci czy odmowa udziału w obchodach „dum gejowskiej”.
 Takie prześladowania wkrótce na masową skalę mogą zacząć się w Polsce. Wedle relacji medialnych, w umowie koalicyjnej mającej wyrażać plany przyszłego rządu złożonego z polityków KO, Trzeciej Drogi i Lewicy ma znaleźć się obietnica wprowadzenia w naszym kraju kar za „mowę nienawiści”. Będzie to w praktyce oznaczać identyczne represje, jakich doświadczają mieszkańcy Zachodu. Tego typu represje już od dawna trwają w Polsce. Głośny był przypadek pana Janusza Komendy, który kilka lat temu został zwolniony z pracy w IKEA po tym, jak na wewnętrznym forum firmy zacytował fragmenty Pisma Świętego i wyraził negatywną opinię o postulatach ruchu LGBT. Dotychczas w polskim prawie nie ma jednak oficjalnych kar za „mowę nienawiści”. Mimo to, represje, które spadają na nas, mają charakter sądowo-policyjny. 
Wobec wolontariuszy naszej Fundacji toczy się obecnie blisko 150 spraw sądowych, z których wiele wytoczono nam za informowanie Polaków o skutkach i konsekwencjach homoseksualnego stylu życia. W marcu tego roku, jako członek zarządu Fundacji i osoba odpowiedzialna z jej prace, zostałem skazany przez sąd w Gdańsku na karę 1 roku ograniczenia wolności oraz zapłatę 15 000 zł. Sprawa dotyczyła organizacji kampanii społecznej, w ramach której informowaliśmy Polaków o szczegółach tzw. „edukacji seksualnej” dzieci prowadzonej przez aktywistów LGBT. W ramach akcji informowaliśmy też o medycznych konsekwencjach praktyk homoseksualnych, takich jak np. zachorowania na HIV oraz o wynikach badań naukowych dotyczących powiązań między homoseksualizmem a pedofilią. Zdaniem sądu, publiczne mówienie o tych sprawach stanowiło zniesławienie aktywistów LGBT. 
Miesiąc wcześniej, kierowca naszej furgonetki Jan Bienias został skazany przez sąd w Szczecinie na blisko 30 000 zł kary za to, że rzekomo umieszczona na naszym aucie w ramach mobilnej kampanii informacyjnej grafika sugerowała, iż aktywiści LGBT mogą być utożsamiani z pedofilią. Wyrok zapadł krótko po tym, jak do opinii publicznej przedostała się informacja, iż jeden z liderów środowiska LGBT w Szczecinie i polityk KO odbywa karę więzienia za pedofilię, gdyż wykorzystał seksualnie 13 letniego chłopca.
Wedle argumentacji sądu, sugerowanie, że osoby związane z aktywizmem LGBT mogą mieć coś wspólnego z pedofilią, jest przestępstwem znieważającym aktywistów LGBT.
Wesprzyj organizację akcji [foto]
Takie wyroki przypominają mechanizmy z czasów totalitarnych. Rzekomo zniesławiające treści, które nasza Fundacja upowszechnia w Polsce, to nic innego jak prawda na temat społecznych i medycznych konsekwencji praktyk homoseksualnych oraz planów lobby LGBT wobec polskich dzieci. Wszystkie informacje, które upowszechniamy w ramach naszej akcji, opierają się na dostępnych publicznie badaniach naukowych, a także publikacjach medialnych. Za pomocą ograniczania wolności i surowych kar finansowych zamierza się uniemożliwić dotarcie do Polaków z ostrzeżeniem przed zagrożeniami związanymi z ideologią LGBT. 
Jeżeli wprowadzona zostanie karalność „mowy nienawiści”, takie prześladowania nabiorą charakteru masowego i dotkną nie tylko wolontariuszy naszej Fundacji, ale także wszystkich Polaków. Zwolnienia z pracy, wyroki, grzywny, a nawet więzienie – to wszystko spotka tych, którzy ośmielą się przeciwstawić ideologii lub będą wyrażać niedostateczny entuzjazm w jej wdrażaniu w Polsce. Musimy działać i budzić świadomość Polaków, zanim będzie za późno. Potrzebny jest stanowczy opór powiązany z nieustannym docieraniem do naszego społeczeństwa z faktami, ostrzeżeniami i prawdą o zagrożeniu. Temu służą nasze niezależne kampanie, które prowadzimy poprzez uliczne akcje informacyjne, mobilne akcje furgonetkowe, kampanie billboardowe oraz media takie jak portal Stronazycia.pl.
W najbliższym czasie potrzebujemy ok. 13 000 zł na kontynuowanie tych działań. Musimy także bez przerwy walczyć przed sądami o możliwość mówienia prawdy w przestrzeni publicznej. Przeciwko nam toczy się blisko 150 procesów jednocześnie. To dla nas ogromne koszty.
Dlatego zwracam się do Pana z prośbą o przekazanie 35 zł, 70 zł, 140 zł, lub dowolnej innej kwoty, aby umożliwić organizację kolejnych, niezależnych kampanii informacyjnych, oraz pomóc wolontariuszom naszej Fundacji bronić się przed prześladowaniami trwającymi w sądach na terenie całej Polski.
Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667
Fundacja Pro – Prawo do życia
ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków
Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW
=============================
Na zachodzie Europy, w USA czy Kanadzie, za nazwanie mężczyzny mężczyzną, a kobiety kobietą, można trafić do więzienia. Za odmowę uczestnictwa w wewnętrznych obchodach „dumy gejowskiej” dla pracowników firmy, można stracić pracę. Takie przypadki zdarzają się już w Polsce. Jeśli dojdzie do wprowadzenia kar za „mowę nienawiści”, represje staną się masowe. Musimy się temu przeciwstawić.
Bardzo Pana proszę o wsparcie naszych akcji, dzięki których możemy budzić świadomość Polaków i mobilizować nasze społeczeństwo do oporu.

Serdecznie Pana pozdrawiam,Mariusz Dzierżawski
Fundacja Pro – Prawo do życia
ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków
stronazycia.pl

Operacja Warszawska 1920: Dymisja Józefa Piłsudskiego. Treść dymisji. Bitwa bez Naczelnego Wodza .

Operacja Warszawska 1920: Dymisja Józefa Piłsudskiego. Treść dymisji.

[Pisałem o tym na mym potalu wielokrotnie., Dodaję ten artykuł z Bochni. Mirosław Dakowski]

Bitwa bez Naczelnego Wodza czasbochenski-historia-dla-ciebie/operacja-warszawska-1920-dymisja-pilsudskiego

Operacja Warszawska 1920: Dymisja Józefa Piłsudskiego

100.rocznica zwycięskiej bitwy nad bolszewikami w 1920 roku jest okazją by odnieść się do tego wydarzenia. Z perspektywy 100 lat i na podstawie analiz i badań historycznych widzieć możemy prawie cały obraz głównych wydarzeń, choć w szczegółach z powodu niedostępności dokumentów jest on jeszcze niepełny. Wbrew politycznej propagandzie i wysiłków wielu środowisk usiłujących wbijać w świadomość społeczną wielkość i wybitność Józefa Piłsudskiego jako zasłużonego w tej bitwie, sprawę trzeba przedstawić jasno – Józef Piłsudski nie jest bohaterem Bitwy Warszawskiej i w najważniejszych chwilach nie był w niej obecny. 12 sierpnia zwolnił się z funkcji Naczelnika Państwa i Wodza Naczelnego przedkładając stosowne pismo na ręce premiera Witosa.

Bitwa nazwana przez Edgara Vincent d’Abernon – brytyjskiego pisarza i dyplomatę wchodzącego w skład misji Ententy, 18-tą decydującą bitwą w dziejach świata, jak wiadomo nie została wystarczająco mocno doceniania przez inne kraje europejskie. Różne były tego przyczyny. Są historycy, którzy sugerują nawet, że Polakom pozwolono po I Wojnie Światowej zbudować własne państwo, gdyż wiedziano o zagrożeniu bolszewickim, a Polska stanowiłaby doskonały parawan odgradzający Europę od Sowieckiej Rosji. I to, idąc tym tropem, doskonale się udało. Impet bolszewickiej rewolucji rozbił się o Polskę, która i tak nie miała wyjścia i walczyć musiała. Europie, gdzie spora część polityków lekceważyła zagrożenie, włos z głowy nie spadł.

Rewolucja bolszewicka miała za zadanie nieść wypaczoną wizję świata i człowieka. Stworzona głównie przez Karola Marksa – Niemca żydowskiego pochodzenia przy współudziale Friedricha Engelsa, opierała się na nienawiści i walce klas. Miała także, w oczach jej amerykańskich i niemieckich sponsorów, przez swoje dzieło zniszczenia pozbyć się konkurencyjnych gospodarek Europy środkowo-wschodniej. Pierwotny zamysł wymknął się najwyraźniej – jak to bywa – spod kontroli. Najpierw jej ofiarą padła Rosja. Później bolszewicy postanowili jednak rozsiać swą ideologię na Europę i dalej na cały świat. Pędzący walec rewolucji komunistycznej miał m.in. obalić elity i podziały społeczne, zlikwidować pieniądz, rozkraść i zniszczyć majątki, upaństwowić je, znacjonalizować gospodarkę, zabić religię, zburzyć kościoły, złamać ludzkie charaktery, obalić indywidualność, własność, wolność myślenia i wolność gospodarczą. Miał zabić w ludziach jakiekolwiek indywidualne dążenia, sprowadzić wszystkich do jednej centralnie zarządzanej klasy chłopo – robotniczej pracującej w olbrzymim komunistycznym i przez komunistów zarządzanym kołchozie, gdzie własność prywatna i wolność indywidualnej inicjatywy były zabronione. Każdego kto wychylałby się poza ten schemat społeczny czy chciałby się temu nakazowi sprzeciwić, należało zdyskredytować, zamknąć, wywieźć do łagru czy najczęściej w okrutny sposób zamordować.

W 1920 roku bolszewicy byli zdeterminowani wprowadzić te rozwiązania w życie nie tylko w Rosji ale przenieść je na całą Europę. Gen. Michał Tuchaczewski – marszałek Związku Radzieckiego, dowódca armii sowieckiej, która zaatakowała Polskę wyraził to jasno: „Przez trupa Białej Polski prowadzi droga ku ogólnoświatowej pożodze”. „Po trupie Polski przez Warszawę przejdziemy do Europy”.

13 sierpnia 1920 roku sytuacja była na prawdę zła by nie powiedzieć tragiczna. Już wcześniej bo w kwietniu nie powiodła się zaplanowana przez Piłsudskiego wyprawa kijowska, gdzie pokładano nadzieję na zwycięskie starcie z armią czerwoną. Sowieci wycofali się. Obrona na linii Bugu i Narwi, także zaplanowana przez Piłsudskiego, załamała się. 19 lipca nacierający bolszewicy zajęli Grodno, 28 lipca Białystok, 31 lipca Brześć. 13 sierpnia wojna z Rosją Sowiecką toczona od lutego 1919 roku znalazła się punkcie w którym ważyły się losy Warszawy, Polski i całej Europy. Europy w której aktywne i rozsiane po różnych krajach organizacje i szajki komunistyczne przebierały nogami nie mogąc się doczekać armii sowieckiej. Aktywność sowieckiej armii, która od 29 maja rozpoczęła gwałtowny marsz na zachód, nie została jak dotąd powstrzymana. 13 sierpnia bolszewicy uderzając siłami dwóch dywizji na Radzymin, zdobyli go i podeszli pod samo miasto. Wojska bolszewickie ocierały się już wówczas o Pragę. W kolejnych dniach 14 i 15 sierpnia trwały zaciekłe walki na wschodnich i południowo wschodnich umocnieniach Warszawy. To właśnie walki toczone w tych dniach przesądziły o losach bitwy. Polakom, nie wdając się w szczegółowe opisy walk, które można znaleźć w wielu opracowaniach, udało się odeprzeć bolszewików (1).

Cały plan bitwy był opracowywany już wcześniej głównie między trzema osobami, które stworzyły sztab dowodzenia. Był to zawodowy, wybitny generał Tadeusz Rozwadowski mianowany przez Piłsudskiego w połowie lipca szefem Sztabu Generalnego, francuski generał Maxime Weygand z przysłanej do Warszawy misji państw Ententy oraz Naczelnik Państwa i Wódz Naczelny Józef Piłsudski. Cały główny trzon planu obrony Warszawy opracowany jednak został przez gen. Rozwadowskiego, który wraz z doświadczonymi wojskowymi pracował w Sztabie Generalnym Wojska Polskiego i którego rozwiązania były konsultowane i korygowane. Generał współpracował tam z płk. Tadeuszem Piskorem i kpt. Bronisławem Regulskim. Przy czym zdanie gen. Weyganda liczyło się najmniej, a sam Francuz traktowany był bardziej jako obcy intruz przy którym „należało mówić po polsku”. [To wstyd. Był poważnym, sojusznikiem i wybitnym dowódcą. MD]

To gen. Rozwadowski 5 sierpnia ostatecznie przedłożył marszałkowi dwa warianty koncentracji głównej grupy uderzeniowej. Jeden zakładający koncentrację wojsk w Garwolinie, drugi bardziej ryzykowny, nad Wieprzem 140 km od Warszawy. Po konsultacjach ostatecznie wybrany został ten drugi i Piłsudski go zatwierdził. Dzień po tym – 6 sierpnia – szef sztabu gen. Rozwadowski wcielił to rozwiązanie w życie wydając rozkaz 8358/III w którym sprecyzowane były wszystkie posunięcia i rozkaz podpisał. Do 12 sierpnia wszystkie jednostki miały zająć wyznaczone pozycje. Rozwiązanie to było jeszcze przedmiotem korekt i poprawek oraz przedmiotem mocnej krytyki Piłsudskiego, który, jak podkreśla Henryk Nicpoń (autor książki „Polowanie na generała: Piłsudski kontra Rozwadowski”), „widać nie czuł się ich autorem”.

I tu zdarza się rzecz zaskakująca, a dla wielu wręcz szokująca. 12 sierpnia Józef Piłsudski składa pismo ze swoją dymisją z funkcji i Naczelnika Państwa i Naczelnego Wodza (sic!) na ręce premiera Witosa (treść dymisji publikujemy pod tekstem). 12 sierpnia to ten sam dzień kiedy wieczorem nawiązano pierwszy kontakt z nieprzyjacielem, który pojawił się już pod Radzyminem. Zdarzenie miało miejsce w obecności wicepremiera Ignacego Daszyńskiego oraz ministra spraw wewnętrznych Leopolda Skulskiego. Piłsudski odbył jeszcze spotkania z gen. Rozwadowskim, gen. Weygandem oraz kardynałem Kakowskim i opuścił Warszawę mając udać się do Puław, gdzie zorganizowano kwaterę główną, by objąć dowodzenie nad 4 Armią. Jak wiemy Piłsudski na front nie udał się od razu i zbytnio się nie spieszył. Nie podjął od razu zadań bojowych jakie na nim ciążyły. Zamiast na front pojechał do miejscowości Bobowa, niedaleko Gorlic, do swojej konkubiny Aleksandry Szczerbińskiej, przyszłej żony, z którą miał już dwoje dzieci. Z Bobowej także nie spieszył się do armii. Będąc już w Puławach, gdzie przybył otrzymawszy wiadomości o przełamaniu frontu, wieczorem 15 sierpnia brał udział w uroczystościach chrztu Józefa Minkiewicza, którego został ojcem chrzestnym. Między 13 a 15 sierpnia, kiedy decydowały się losy Warszawy, kraju i Europy, Piłsudski nie był na polu walki obecny. Słynne uderzenie znad Wieprza poprowadził w chwili, kiedy losy bitwy były już przesądzone – 16 sierpnia. Premier Witos, ani żaden z uczestników tych wydarzeń, nie ujawnili nikomu pisma z dymisją Piłsudskiego. Byli najwyraźniej świadomi jaki skutek dla morale wojska i nastrojów społecznych miałoby podanie takiej wiadomości publicznie. Pismo przetrwało w rękach premiera i wróciło do marszałka już po zakończeniu zwycięskich walk kiedy wrócił do Warszawy. Ale dotrwało do naszych czasów.

Dymisja Piłsudskiego w decydujących momentach wojny z bolszewikami wprawia wielu w konsternację, szczególnie w konfrontacji z nieskazitelnym obrazem wodza jaki od lat przedstawiany jest w oficjalnym obiegu dyskusji, licznych publikacjach i materiałach edukacyjnych. Co sądzić o Wodzu Naczelnym, który ze spokojem, w dosłownie kilka godzin przed bitwą, składa dymisję, zostawia przygotowanych do walki żołnierzy, oficerów, generałów, tysiące ludzi którzy na ochotnika zaciągnęli się do wojska by bronić kraju, i który w najbardziej newralgicznym momencie, zamiast na front do przydzielonej mu armii, wyjeżdża do swojej konkubiny, później nie spiesząc się uczestniczy w uroczystości chrztu, a na front rusza dopiero po trzech dniach, kiedy wynik bitwy jest już zdecydowany?

Są różne tłumaczenia takiego zachowania Piłsudskiego. Jedno z nich to załamanie nerwowe i niewiara w powodzenie – co trudno uznać za postawę godną marszałka i jak chcą niektóry – wielkiego wodza, zwłaszcza, że dzięki złamaniu przez majora Jana Kowalewskiego, już kilka miesięcy wcześniej, szyfrów radzieckich radiostacji, polski sztab znał dokładnie zamierzenia sowietów. Na załamanie nerwowe nie wskazuje także treść dymisji, która wydaje się być wcześniej zaplanowana i dobrze przemyślana. Inni obrońcy Piłsudskiego tłumaczą, że Piłsudski uległ naciskom i krytyce polityków państw zachodnich, którzy uzależnili jego dymisję od pomocy militarnej (konferencja w Hythe 8-9 sierpnia). Gdyby tak było, to Piłsudski podałby się do dymisji o wiele wcześniej. Wiemy jednak, że żadna pomoc i tak nie nadeszła, oprócz bardzo znaczącej pomocy z Węgier, które jako jedyne pomogły polskiej armii. Sam powód takiej decyzji nie jest w takim momencie istotny. Zanim uzasadnienie całej tej sytuacji – dymisji Piłsudskiego tuż przed bitwą – dotarłoby do zdeterminowanych walczyć żołnierzy i ludności, już dawno, po rozejściu się wieści o rezygnacji Naczelnego Wodza i Naczelnika Państwa ze swojej funkcji, negatywny i druzgocący impet takiej informacji zdezorganizowałby zapewne cały plan obrony i zdewastował całkowicie morale żołnierzy. Piłsudski był przecież dla wszystkich Wodzem Naczelnym! Kto wie czy wynik tej konfrontacji nie byłby odwrotny jeśli wiadomość ta rozeszłaby się po gotowych do obrony frontach. Bez względu więc na przyczyny podjęcia takiej decyzji, wycofanie się Piłsudskiego i ogłoszenie swojej dymisji tuż przed bitwą może mieć wyraźne znamiona sabotażu. Są także poszlaki wskazujące na ułożenie się Piłsudskiego z Leninem, z którym wymieniał korespondencję, a sam miał przecież korzenie rewolucyjne i chodził w czerwonych cholewach. W takiej wersji i układach Piłsudski nie musiał się więc zbytnio przejmować wynikiem bitwy będąc spokojnym o swój los, a być może i stanowisko w przyszłej – sowieckiej Polsce. Nie wierzył w powodzenie tej bitwy i postanowił „uwolnić się od więzów jakie łączyły go z „pańską Polską” – jak podkreślał Henryk Nicpoń podczas konferencji historycznej w Warszawie. Listy są jednak nie ujawnione i spoczywają za zamkniętymi drzwiami rosyjskich archiwów. (Podobnie jak część materiałów dotycząca Leopolda Okulickiego). Piłsudski mógł też myśleć asekuracyjnie. Wątpiąc w powodzenie nie chciał brać za klęskę odpowiedzialności. Jednak, kiedy tylko zmieniła się sytuacja na froncie na naszą korzyść od razu przystąpił do walki. Na to może wskazywać, późniejsze wyeliminowanie gen. Rozwadowskiego i ostateczne pozbawienie go życia, jako konkurenta do zachowania tytułu tzw. „ojca zwycięstwa”.

Sama też “kontrofensywa znad Wieprza”, tak często podkreślana i stawiana za decydujące w tej bitwie stracie 4 Armii dowodzonej przez Piłsudskiego, nie była wydarzeniem głównym i przesądzającym. Większość ciężkich walk miała miejsce jeszcze przed rozpoczęciem kontrofensywy – 14 i 15 sierpnia. 16 sierpnia, w dzień rozpoczęcia kontrataku, patrole Piłsudskiego zameldowały, że „w ogóle nie spotkały nieprzyjaciela”. Piłsudski sam pisał o tym w swoich pamiętnikach: Dnia 16-ego rozpocząłem atak, o ile w ogóle atakiem nazwać to można. Lekki i bardzo łatwy bój prowadziła przy wyjściu tylko 21-a dywizja (…) Inne dywizje szły prawie bez kontaktu z nieprzyjacielem, gdyż nieznacznych potyczek (…) z jakiemiś małemi grupkami (…) kontaktem nazwać bym się nie ośmielił.

Przyczyną tego był fakt, że główne siły Tuchaczewskiego skoncentrowały się na północny-wschód od Warszawy w rejonie Ciechanowa i Modlina. Z głównymi siłami armii sowieckiej zderzyły się więc wojska tej części frontu północnego, którymi dowodził gen. Latinik i gen. Sikorski, a nie marszałka Piłsudskiego. Wojska Józefa Piłsudskiego spotkały się w poważniejszych starciach z przeciwnikiem dopiero 17 sierpnia i to w momencie kiedy losy bitwy były już przesądzone. Wyzwolono wówczas Mińsk Mazowiecki i osiągnięto linię Biała Podlaska – Międzyrzec – Siedlce – Kałuszyn – Mińsk Mazowiecki. Kolejnego dnia Tuchaczewski ogłosił już całkowity odwrót.

Według relacji Płk. Dypl. Franciszka Arciszewskiego jednym najbardziej decydującym i przełomowym wydarzeniem w Bitwie Warszawskiej był rajd i atak na Ciechanów VIII brygady kawalerii pod gen. Aleksandrem Karnickim. Zdobycie Ciechanowa tak zaskoczyło i wprowadziło w panikę bolszewików, że tamtejszy dowódca 4 Armii przed ucieczką spalił radiostację, którą bolszewicy używali do kontaktów ze sztabem Tuchaczewskiego w Mińsku. Efektem było poważne zakłócenie płynności przekazywania przez bolszewików depesz i rozkazów, co uczyniło dowodzenie sowieckim wojskiem chaotycznym i improwizowanym. (Polacy przez dwie doby nadawali na tej częstotliwości treści Pisma Świętego). Główna grupa uderzeniowa, którą dowodził marszałek Józef Piłsudski nie musiała się już zbytnio trudzić. Na jej barkach spoczywało już bardziej ściganie wycofującego się wroga.[A robili to na piechotę i często boso – bo ich dowódca nie zapewnił ani podwód – ani butów. MD.]

Bohaterami tej bitwy, jeśli już o bohaterstwie wspomnieć, jest wiele osób. Z pewnością jest nim mjr. Jan Kowalewski, który w genialny sposób, inspirując się opowiadaniami amerykańskiego pisarza Edgara Allana Poe, zrozumiał w jaki sposób sowieci szyfrują przekazywane na front depesze. Niewątpliwie bohaterami są generałowie bezpośrednio dowodzący i biorący udział w bitwach obronnych Warszawy, gdzie miał miejsce główny impet sowieckiego uderzenia: gen. J. Haller, Sikorski, Rozwadowski, Latinik, Roj, Żeligowski, Raszewski, Weygand i wielu innych z determinacją i odwagą walczących na północnym frocie w bezpośrednich walkach w obronie stolicy. Są nimi wszyscy od najwyższych generałów po mniejszych stopniem oficerów i żołnierzy którzy mimo, wydawać by się mogło, beznadziejnej sytuacji, stawiali zaciekły opór wierząc w zwycięstwo. Jest nim także ta część ludności Warszawy i kraju, która tysiącami zaciągała się do Głównego Inspektoratu Ochotników pod dowództwem gen. Hallera, a ogólnie mówiąc podzieliła się na dwie części. Jedni poszli walczyć, inni klęczeli w kościołach z modlitwą na ustach. Ledwo wspominając o młodym księdzu Ignacym Skorupko, który dobrowolnie poszedł na front by być blisko walczących żołnierzy. Służył jako kapelan w I batalionie 36. Pułku Piechoty Legii Akademickiej walczącej pod Radzyminem i Ossowem.

Niewątpliwie za bohatera należy uznać gen. Tadeusza Rozwadowskiego, który nie tylko był głównym autorem planów obrony, konsultowanych w sztabie i zatwierdzanych przez marszałka. Odważnie i odpowiedzialnie zgodził się również na nominację na Szefa Sztabu miesiąc przed decydującą bitwą. To na jego barkach jako na Szefie Sztabu Generalnego, pod nieobecność marszałka, spoczywał ciężar decydujących walk z 14, 15 i 16 sierpnia i to on de facto, pod nieobecność Piłsudskiego, kierował bitwą, przemieszczał się między frontami obrony wraz z innymi dowódcami i był autorem rozkazu o numerze 10 000, korygującym ostatecznie kierunki działań frontowych. Emanował także zaciętym duchem walki i optymizmem czym inspirował i pomagał pokonywać zwątpienie i strach. Piłsudski dotarł do Warszawy dopiero 18 sierpnia, kiedy zarządzano już nie walką obronną ale pościgiem za wycofującymi się wojskami Tuchaczewskiego. Trudno nie docenić decyzji premiera Witosa, Ignacego Daszyńskiego oraz ministra Leopolda Skulskiego, którzy świadomi skutków, nie podali do wiadomości publicznej odejścia Piłsudskiego. Trzeba także wspomnieć o Węgrach, którzy jako jedyni przyszli nam z pokaźną pomocą przysyłając wsparcie w postaci 40 mln sztuk amunicji oraz 30 mln części zamiennych do karabinów Mauser. Z pewnością wymieniać można czarnoskórego Sam Sandi’ego walczącego w armii Wielkopolskiej pochodzącego z Kamerunu. Wymieniać można dalej.

Pozostaje jednak pytanie gdzie w takiej sytuacji umieścić Józefa Piłsudskiego, który 13, 14, 15 i 16 sierpnia z nikim się nie bił. Nie korygował także z gen. Rozwadowskim czy Weygandem planów toczącej się walki ani nie wydawał w tych dniach żadnych rozkazów? Nie pełnił w tych dniach także funkcji Naczelnika Państwa i Naczelnego Wodza gdyż już 12 sierpnia złożył dymisję i sam zwolnił się z tej funkcji.

Decyzja Piłsudskiego, szczególnie w świetle wcześniejszych jego niepowodzeń na Ukrainie i na linii Bugu i Narwi, a także w świetle porażki jaką w ogóle było dopuszczenie do wzmocnienia się w Rosji bolszewików na tyle by mogli podejść z armią pod Warszawę, może przestać być zaskakująca kiedy bliżej przyjrzymy się jego postaci. Nie przez pryzmat propagandy sanacji i jej odradzających się obecnie pokoleń. Ich celem zawsze było tak podkoloryzowywać i wykoślawić historię by za wszelką cenę wykreować i zachować nieskazitelny mit wielkiego wodza, a z kultu marszałka zrobić ideologię państwową. Ideologię mającą oczywiście sprzyjać konkretnemu ugrupowaniu czy partii. Piłsudski nie był zawodowym żołnierzem. Jego wykształcenie skończyło się na 1 roku medycyny podpartej maturą w I Gimnazjum wileńskim. Studiów wyższych ani żadnego przygotowania do zawodu Józef Piłsudski nie miał. Jego kwalifikacje wojskowe to doświadczenia partyzanckie w działalności rewolucyjnej i napadach.

W pracy doktorskiej o Piłsudskim, wydanej później jako książka pod tytułem „Lodowa Ściana”, Ryszard Świętek pisze: Do grupy tej [biednych emigrantów w Anglii – przyp. red.] zaliczał się i Józef Piłsudski, który często zaglądał wówczas do Londynu. Nie ukończył studiów, nie miał żadnego zawodu i nie umiał zarabiać pieniędzy. Majątek rodzinny na Litwie był już tylko wspomnieniem. Toteż żył w wielkim niedostatku, utrzymując się niemal wyłącznie z pieniędzy partyjnych.

A tak postać Piłsudskiego przedstawia Jędrzej Giertych w książce „O Piłsudskim”:

Piłsudski nigdy nie przeszedł wyszkolenia rekruckiego ani nie nabył wykształcenia oficerskiego. Nie był nigdy szeregowcem ani kapralem, ani sierżantem, ani podchorążym, ani porucznikiem, ani kapitanem, ani majorem. Miał on – nabyte w napadzie na pociąg pod Bezdenami i gdzie indziej – doświadczenia partyzanckie. Był także samoukiem, studiującym historię niektórych wojen. Ale nic więcej. Dowództwo austriackie mianowało go od razu dowódcą pułku, a po niecałych trzech miesiącach awansowało go na brygadiera. Innych stopni wojskowych Piłsudski nigdy do czasu otrzymania stopnia marszałka, nie miał.

Generał Puchalski, który jako generał austriacki był w roku 1916 z ramienia Austrii dowódcą Legionów Polskich (wszystkich trzech brygad) opowiadał później w Warszawie, już jako generał polski, że gdy został dowódcą Legionów, dla sprawdzenia wartości bojowej tych legionów przeprowadził badania, co są w tych legionach warci wyżsi dowódcy, a zwłaszcza dowódcy brygad. Przesłał potem do wyższych władz austriackich raport, w którym stwierdził, że Piłsudski żadnych kwalifikacji dowódczych nie ma. Władze te odpowiedziały mu, że armia austriacka ma dziesiątki generałów brygady, więc Piłsudski nie jest jej potrzebny jako jeszcze jeden taki brygadier. Jest jej natomiast potrzebny ze względów politycznych.

Józef Piłsudski mający zawsze pełne usta patriotycznych wypowiedzi jak choćby i ten kierowany do legionistów w Kaliszu: „Podczas kryzysów – powtarzam – szczerzcie się agentur. Idźcie w swoją stronę, służąc jedynie Polsce, miłując jedynie Polskę i nienawidząc tych, co służą obcym” – wiedział co mówi. Sam był bowiem współpracownikiem trzech wywiadów i z pewnością posiadał ogromne w tej dziedzinie doświadczenie. W okresie walk o niepodległość współpracował z wywiadami Austrii, Niemiec i Japonii. Zagadnienie to porusza w wyżej wspomnianej książce „Lodowa Ściana” Ryszard Świętek. Do dziś nie są do końca znane treści jego lisów wymienianych z Leninem. Wiele dokumentów zaginęło, wiele jest nieujawnionych.

Po szerszej analizie dostępnych już dziś materiałów, opracowań i krytycznej analizie działalności Józefa Piłsudskiego, a także opinii jak choćby i tej wydanej przez gen. Puchalskiego można dojść do wniosku, że Józefa Piłsudskiego do władzy i stopnia marszałka mogła wyciągnąć ręka tej samej kategorii co ręka wyciągająca w 1990 roku Lecha Wałęsę z wydziału elektrycznego Stoczni Gdańskiej na fotel prezydenta. Równie spektakularny awans nie podparty żadnymi kompetencjami.

Jak widać zakamarki wojny w 1920 roku oraz postać Naczelnego Wodza i Naczelnika Państwa może zaskakiwać, szczególnie jeśli przestaniemy wierzyć w podawane nam na co dzień podręcznikowe i szkolne legendy. Zwłaszcza, że jest to przysłowiowy wierzchołek góry lodowej.

W książce „Orzeł biały, czerwona gwiazda” prof. Norman Davis, wspominając wątek gen. Weyganda witanego w Paryżu, pisze: „Legenda o wiktorii Weyganda stanowi doskonały przykład zasady, że w historii mniej ważne od tego, co się rzeczywiście zdarzyło, jest to, w co ludzie wierzą, że się zdarzyło”.

Bitwa Warszawska to nie jedyny moment w historii 20-lecia międzywojennego w którym oficjalna, podawana powszechnie biografia Józefa Piłsudskiego odbiega od faktów. W maju oraz we wrześniu w 2018 roku w Warszawie miały miejsce dwie konferencje historyczne poświęcone postaci Józefa Piłsudskiego. Jej owocem są dwa tomy książek w których zawarte są przemówienia zabierających głos ponad 20 prelegentów. Książki godne polecenia tym chcącym poznać prawdziwe i znane nam dziś kulisy nie tylko Operacji Warszawskiej w 1920 roku ale całego Dwudziestolecia Międzywojennego ze szczególnym uwzględnieniem postaci Józefa Piłsudskiego.

Piłsudski i Sanacja – prawda i mity, tom I i II, Centrum Edukacji i Rozwoju im. Bpa Kajetana Sołtyka, Warszawa 2018

Inne warte uwagi wydania i opracowania na temat Piłsudskiego i jego czasów:

Tomasz Ciołkowski: Józef Piłsudski – sfałszowana biografia, Bollinari Publishing Huouse 2018

Tomasz Ciołkowski: Józef Piłsudski – bez retuszu, Bollinari Publishing Huouse

Lodowa ściana – Ryszard Świętek, Kraków 1998

O Piłsudskim – Jędrzej Giertych, Dom Wydawniczy “Ostoja” 2013

Jak sanacja budowała socjalizm – Sławomir Suchodolski, 3S Media 2015

Czarna księga sanacji – Sławomir Suchodolski, Prohibita 2017

W krainie sanacyjnych absurdów – Sławomir Suchodolski, Prohibita 2019

Cud nad Wisłą – Płk. Dypl. Franciszek Adam Arciszewski, Wydawnictwo “Antyk” Marcin Dybowski

(1) Operacja warszawska której celem była obrona Warszawy i kraju przed sowieckim najazdem rozplanowana była na trzy fronty: północny – dowodzony przez gen. Józefa Hallera ciągnący się od Pułtuska nad Narwią do Dęblina nad Wisłą, który miał nie dopuścić by sowieci okrążyli stolicę i zaatakowali od zachodu. Drugi front – środkowy, podlegający Józefowi Piłsudskiemu, rozciągający się od Dęblina do Brogów w Galicji skąd miało nadejść decydujące uderzenie znad Wieprza i do którego miała dołączyć potajemnie przegrupowana centralna część armii gen. Sikorskiego – Grupa Manewrowa pod gen. Edwardem Śmigłym – Rydzem. Trzeci front – południowy, podlegał gen. Wacławowi Iwaszkiewiczowi. Miał bronić Małopolski i Lwowa oraz zapobiec połączeniu się sił sowieckich z tego rejonu z siłami Tuchaczewskiego.

Paweł Wieciech

Ps. W Warszawie tuż przy zachodnim wyjściu z Łazienek przy Belwederze, stoi pokaźny pomnik Józefa Piłsudskiego podpisany: Swojemu Obrońcy w Roku 1920, Warszawa. Czy aby na pewno fundatorzy wybrali właściwą osobę?

===================================

Oto pełny tekst dymisji zamieszczony w II tomie książki Piłsudski i Sanacja – prawda i mity, cytowany za: Antoni Położyński: Marszałek Józef Piłsudski odbrązowiony, Warszawa 2005, str. 92-94

Wielce Szanowny Panie Prezydencie

Przed swym wyjazdem na front, rozważywszy wszystkie okoliczności nasze wewnętrzne i zewnętrzne, przyszedłem do przekonania, że obowiązkiem moim wobec Ojczyzny jest zostawić w ręku Pana, Panie Prezydencie, moją dymisję ze stanowiska Naczelnika Państwa i Naczelnego Wodza Wojsk Polskich. Powody i przyczyny, które mnie do tego kroku skłoniły, są następujące:

1) Już na jednym z posiedzeń ROP (Rady Obrony Państwa – przyp. Wydawców) miałem zaszczyt wypowiedzieć jeden z najbardziej zasadniczych powodów. Sytuacja, w której Polska się znalazła, wymaga wzmocnienia poczucia odpowiedzialności, a przeciętna opinia słusznie żądać musi i coraz natarczywiej żądać będzie, aby ta odpowiedzialność nie była czczym frazesem tylko, lecz zupełnie realną rzeczą. Sądzę, że jestem odpowiedzialny zarówno za sławę i siłę Polski w dobie poprzedniej, jak i za bezsiłę oraz upokorzenie teraźniejsze. Przynajmniej do tej odpowiedzialności się poczuwam zawsze i dlatego naturalną konsekwencją dla mnie jest podanie się do dymisji. I chociaż ROP, gdy tę sprawę podniosłem, wyraziła mi pełne zaufanie i upoważniła w ten sposób do pozostania przy władzy, nie mogę ukryć, że pozostają we mnie i działają z wielką siłą te moralne motywy, które wyłuszczyłem przed ROP parę tygodni temu.

2) Byłem i jestem stronnikiem wojny „à outrance” z bolszewikami dlatego, że nie widzę najzupełniej gwarancji, aby te czy inne traktaty były przez nich dotrzymane. Staję więc z sobą teraz w ciągłej sprzeczności gdy zmuszony jestem do stałych ustępstw w tej dziedzinie, prowadzących w niniejszej sytuacji, zdaniem moim, do częstych upokorzeń zarówno Polski, a specjalnie dla mnie osobiście.

3) Po prawdopodobnym zerwaniu rokowań pokojowych w Mińsku pozostaje nam atut w rezerwie – atut Ententy. Warunki postawione przez nią są skierowane przeciwko funkcji państwowej, którą od dwu lat wypełniam. Ja i ROP, rząd czy Sejm, wszyscy mieliby do wyboru albo zostawić mnie przy jednej funkcji, albo usunąć zupełnie. Co do mnie wybieram drugą ewentualność. Jest ona zgodna z godnością osobistą i jest praktyczniejsza. Pozostawienie mnie na jednym z urzędów zmniejsza mój autorytet i tak silnie poderwany i doprowadza z konieczności do powolnego zniszczenia tej siły moralnej, którą dotąd jeszcze dla walki i dla kraju. Biorę następnie pod uwagę mój charakter bardzo niezależny i przyzwyczajenie do postępowania według własnego zdania, co z warunkami, postawionymi przez ententę nie zgadza się. Wreszcie przeczy to systemowi, któremu służyłem w Polsce od początku swojej pracy politycznej i społecznej, której podstawą zawsze była możliwie samodzielna praca nad odbudowaniem Ojczyzny, ta bowiem wydawała mi się jedynie wartościową i trwałą. Obawiam się więc, że przy pozostawieniu przy przodujących oraz przy moim charakterze i przyzwyczajeniach wyniknąć mogą ze szkodą dla kraju tarcia mniejsze i większe, które nie będąc przyjemne dla żadnej ze stron, wszystko jedno skończyć by się musiały moim usunięciem się. Wreszcie ostatnie. Rozumiem dobrze, że ta wartość, którą w Polsce reprezentuję nie należy do mnie, lecz do Ojczyzny całej. Dotąd rozporządzałem nią jak umiałem samodzielnie. Z chwilą napisania tego listu uważam, że ustać to musi i rozporządzalność moją osobą przejść musi do rządu, który szczęśliwie skleciłem z reprezentantów całej Polski. Dlatego też pozostawiam Panu, Panie Prezydencie, rozstrzygnięcie co do czasu opublikowania aktu mojej dymisji. Również Panu wraz z Jego Kolegami z Rządu pozostawiam sposób wprowadzenia w życie mojej dymisji i wreszcie oczekiwać będę rozkazu Rządu co do zużytkowania moich sił w tej czy innej pracy. Co do ostatniego proszę tylko nie krępować się ani wysoką szarżą, którą piastuję ani wysokim stanowiskiem, które posiadam. Nie chciałbym bowiem mnożyć swoją osobą licznej rzeszy ludzi, nie układających się w żaden system, czy to z powodu kaprysów i ambicji osobistej, czy to z powodu słabości charakteru polskiego, skłonnego wytwarzania najniepotrzebniejszych funkcji dla względem osobistych.

Proszę Pana Prezydenta przyjąć zapewnienie wysokiego szacunku i poważania z jakim pozostaję.

Józef Piłsudski

===========================================

Jest też, na razie, artykuł:

Gdyby nie Wincenty Witos… Dlaczego Piłsudski zostawił Polskę w najtrudniejszych chwilach? Co tak naprawdę działo się w 1920 roku ?

wiadomosci.wp.pl/warszawa/gdyby-nie-wincenty-witos-dlaczego-pilsudski-zostawil-polske-w-najtrudniejszych-chwilach

Co spowodowało powszechne zbydlęcenie środowiska medyków, a ujawniło się w pełnej krasie w czasie tak zwanej pandemii?

Jak to było możliwe?

Anthony Ivanowitz 7 listopada 2023, anthony.neon24-jak-to-bylo-mozliwe

Co spowodowało powszechne zbydlęcenie środowiska medyków w Polsce, co ujawniło się w pełnej krasie w czasie tak zwanej pandemii?

Jak to było możliwe?

Gdy w roku 2009 wybuchła w łódzkim pogotowiu afera “łowców skór”, polegająca na tym, że medycy zatrudnieni w pogotowiu mordowali pavulonem i potasem  chorych ludzi- gdyż za każdą “skórę” (zwłoki) firmy pogrzebowe płaciły im kilkaset złotych- opinia publiczna poinformowana o tej potwornej zbrodni najpierw nie mogła w to uwierzyć zaś po okazaniu dowodów zbrodni ludzie w Łodzi byli gotowi dokonać samosądów na zwyrodnialcach, zaś ci bali się wyjeżdżać do wezwań gdyż byli atakowani fizycznie co często kończyło się interwencją policji.

Przez kilka lat wymordowano pavulonem i potasem tysiące ludzi, tylu ile dawek pawulonu i potasu pobrali zbrodniarze z apteki pogotowia. 
Afera zakończyła się prawie niczym, skazano na kary więzienia 4 osoby, reszta zbrodniarzy uniknęła kary, choć powinni odpowiadać za współudział w zbrodni, (jeśli nie udało się im udowodnić czynnego udziału), gdyż wiedząc o zbrodni siedzieli cicho!

Gdy wydawać się mogło, że tak potworna zbrodnia w wykonaniu medyków nie może się nigdy powtórzyć, historia pokazała, że jednak powtórzyła się i to w skali całego kraju. Gdy tylko politycy zapewnili medykom bezkarność w mordowaniu ludzi ( w postaci ustawy “Dobrego Samarytanina”)i stworzyli pretekst ku temu w postaci tak zwanej pandemii, całe hordy medyków skoczyło do gardeł chorych ludzi, co zakończyło się zgonami 250 tysięcy Polaków (tak zwanymi “ponadnormatywnymi”) i nie wiadomo jaki będzie końcowy wynik tego ludobójstwa, gdyż zgony poszczepienne trwają i nie wiadomo kiedy sią zakończą!

Jak taki horror mógł się wydarzyć w warunkach pokojowych? Co spowodowało powszechne zbydlęcenie środowiska medycznego? Wyjaśnienie takie, że mordowali bo im za to politycy zapłacili (w sumie 7 mld złotych tak zwanych dodatków kowidowych) nie wydaje się być wystarczające. Coś zmieniło psychikę tych ludzi, czyniąc z nich krwiożercze bestie. 
Jak to się stało, że środowisko medyczne (z jednostkowymi wyjątkami) stało się zbrodniczym ramieniem rządu warszawskiego? Zauważmy, że gdyby nie masowy udział w zbrodni kowidowej środowiska lekarskiego, to złoczyńcy rządowi byliby bezsilni i bezradni!

Dlaczego nakłonienie do zbrodni środowiska lekarskiego okazało się tak łatwym zadaniem? Samo skorumpowanie lekarzy i zapewnienie im bezkarności jeszcze nie do końca wyjaśnia ten przerażający fenomen.

Musimy sięgnąć do wyjaśnień psychologicznych.

Praca lekarzy należy do jednej z najbardziej odrażających profesji. Na co dzień stykają się oni z ludźmi wyniszczonymi chorobami, śmierdzącymi, niedomytymi, czasami unurzanymi fekaliami, zdeformowanymi, okropnie okaleczonymi w wypadkach ….listę okropności przynależnych zawodowi lekarza można mnożyć w nieskończoność.

By móc normalnie funkcjonować w takich realiach, musi nastąpić adaptacja. Polega ona najpierw na powstaniu znieczulicy wobec chorych u prawie każdego medyka, która przeradza się obrzydzenie do pacjentów a na koniec w nienawiść do nich!

Taki uformowany „materiał ludzki” można ulepić w każdą formę, na przykład morderców ludzi, co właśnie obserwujemy na co dzień.

Środowisko medyków nigdy nie zmyje hańby którą właśnie się okrywa! Tych ludzi powinien spotkać całkowity ostracyzm społeczny, bo o tym by ponieśli odpowiedzialność karną za ogrom zbrodni którą już popełnili i popełniają, nie ma co marzyć!

Pamiętam wizytę z kolegą w rzeźni, której jego ojciec był dyrektorem. Było to dla mnie  traumatyczne przeżycie,  utkwiło mi ono w pamięci na zawsze!
Dyrektor oprowadził nas po wszystkich wydziałach rzeźni w tym ubojni. Po raz pierwszy i ostatni widziałem płaczące krowy prowadzone na rzeź. Po tej makabrycznej “wycieczce” (miałem wówczas chyba 16 lat) dyrektor zrobił nam wykład o zasadach pracy w rzeźni z którego dowiedziałem się, ze istnieje opracowany (chyba przez jakiś komuszych naukowców?) system rotacyjnego przenoszenia pracowników z wydziału na wydział, tak aby praca na ubojni nie trwała dłużej niż 2 tygodnie. Podobno zbyt długie mordowanie zwierząt deformuje psychikę pracowników i mogą się oni stać niebezpieczni dla otoczenia.

Podobny system rotacji (czy może nawet częstych urlopów wypoczynkowych) powinien obowiązywać w służbie zdrowia, co być może zapobiegło by zbydlęceniu medyków!

Póki co, trzymajmy się od nich z daleka, te bestie w ludzkiej skórze są niebezpieczne, gdy tylko otrzymają przyzwolenie na następny atak, przeprowadzą go ku zgubie nieszczęśników którzy wpadną w ich śmiercionośne szpony!

Anthony Ivanowitz 7.11.2023r. www.pospoliteruszenie.org

=======================

  • tadman 8 listopada 2023,
  • 1. Wysoka temperatura, omdlenie i rodzina wzywa pogotowie. Przyjeżdżają, wykonują dwukrotnie test, za drugim razem jest pozytywny i wiozą delikwenta do szpitala kowidowego. Tam wykonują pomiar temperatury, osłuchiwanie klatki piersiowej, pomiar ciśnienia, następny test, morfologię, gazometrię, podłączają pod stacjonarny puloksymetr i TK klatki piersiowej. Płuca czyste, więc następnego dnia wypis do domu. W domu tydzień inkubacji i oba płuca zajęte i ponownie karetka i przewiezienie do innego szpitala kowidowego, antybiotyki, leki przeciwgorączkowe, kroplówki, remdesiwir i środki przeciwbókowe, heparyna w brzuch, sonda tlenowa do nosa i po 2,5 tygodnia leczenia skierowanie na 3-tygodniową rehabilitację. Sporo straconego czasu i sprowadzenie na chorego nieokreślonego ryzyka.
    2. Sąsiadce skończyły się leki i nie może dodzwonić się do przychodni, więc idzie tam i na drzwiach wisi kartka z numerem telefonu, który jest wiecznie zajęty i ostrzeżenie, aby nie pukać w drzi i okno. W końcu przychodzi ktoś umówiony po skierowanie i przez otwarte okno wydają papiery i wtedy sąsiadce udaje się poprosić o receptę na leki. Powiedziała, że długo stała pod drzwiami i w końcu zaczęła pukać w drzwi, ale pomimo iż widziała, że pielęgniarki kursują po korytarzu zamkniętej przychodni to nikt nawet nie spojrzał w kierunku drzwi.
    3. W maju, czyli w drugim miesiącu wprowadzenia obostrzeń, dopada mnie ostry atak woreczka żółciowego. Pogotowie nie przyjeżdża, więc idziemy do najbliższego szpitala gdzie odsyłają nas, bo nie ma przyjęć i mamy udać się do sąsiedniej miejscowości, bo tamten szpital prowadzi przyjęcia. Ląduję na SORze, wyniki wątrobowe i trzustkowe złe, więc kładą mnie na oddział. Dostaję antybiotyk stosowany tylko w szpitalach i w trakcie injekcji dostaję ślinotoku i mam odruchy wymiotne. Pielęgniarka przerywa podawanie antybiotyku i zawiadamia lekarza. Następuje zmiana antybiotyku, który organizm toleruje. Zasada leczenia w tamten czas to stosowanie antybiotyków w celu ogarnięcia zapalenia dróg żółciowych i operacje wykonywane były tylko w przypadku zagrożenia życia. Przy wypisie rozmowa z lekarzem prowadzącym i zalecenie do wykonania usunięcia woreczka. Zgodnie z tym co powiedział lekarz idę do pielęgniarki medycznej, która zapisuje pacjentów do kolejki czekających na operację i dopiero tam dowiaduję się, że z powodu pandemii zapisów nie prowadzi się i trzeba się dowiadywać co jakiś czas.

=================================

  • demonkracja 7 listopada 2023,————————-
    Tak – bezkarność, forsa i nienawiść do ludzi – zwłaszcza tych starszych. Dochodzi do tego i to, że wiara w Boga w cywilizacji śmierci jest passe.
    Wniosek?
    Nie zapominajmy, że już od dawna w szkołach i uniwersytetach trwa podmiana młodym ludziom ich szarych komórek na szatańskie odchody.
  • =====================================
  • Mail:
  • Jednak winny jest przede wszystkim rząd.
  • Podobnie jak medyczne zachowywało się środowisko nauczycielskie i 
  • naukowe, kler, a nawet dużo przypadkowych ludzi w tramwaju i na ulicy.

Prezes Ordo Iuris: Koniec Polski i początek “Państwa Europa”?

Prezes Ordo Iuris: Koniec Polski i początek “Państwa Europa”?

pch24.pl/prezes-ordo-iuris-koniec-polski-i-poczatek-panstwa-europa

(Oprac. Pch24.pl)

Do Parlamentu Europejskiego skierowano 267 poprawek do traktatów UE. To rewolucyjna zmiana, która ma ostatecznie przekreślić suwerenność krajów członkowskich Unii Europejskiej we wszystkich strategicznych obszarach – alarmuje mec. Jerzy Kwaśniewski, prezes Ordo Iuris. Jak czytamy w newsletterze Instytutu, chodzi tu o sprawy życia, rodziny, wolności i narodowego interesu, które miałyby zostać uzależnione od decyzji podejmowanych na osi Paryż – Bruksela – Berlin.

Jak wskazuje mec. Kwaśniewski, zagrożenie jest duże, ale trzeba wiedzieć, że nawet szeroka koalicja liberałów i lewicy w nowym Sejmie nie będzie mogła doprowadzić do ratyfikacji rewolucyjnych zmian, o ile nie dojdzie do rażącego naruszenia Konstytucji. I o tym przypomina Ordo Iuris w swoich analizach prawnych.

Jeśli planowane zmiany traktatów UE zostałby przeforsowane, Polska straci prawo weta. „Przyjęty mechanizm liczenia większości głosów pozwoli na podejmowanie kluczowych decyzji nawet przy sprzeciwie połowy państw członkowskich UE – jeżeli za decyzją głosują państwa, w których żyje 50% ludności UE. To oznacza, że o polityce całej Unii decydować będzie koalicja Niemiec i Francji z kilkoma mniejszymi państwami UE. Sprzeciw Polski – nawet jeżeli poparty zostałby przez wiele państw członkowskich – nie będzie miał znaczenia” – wskazuje mec. Kwaśniewski. I wylicza obszary, w których Polska nie będzie miała nic do powiedzenia, takie jak polityka migracyjna, rolnictwo, gospodarka, sprawy międzynarodowe. Ale nie tylko, bowiem UE ma uzyskać „nowe kompetencje w zakresie polityki zdrowotnej, energetycznej, klimatycznej, przemysłowej i edukacyjnej. Polityka równości genderowej ma oficjalnie zastąpić politykę równości mężczyzn i kobiet”.

Jak dodaje mec. Kwaśniewski, „Bruksela ma stworzyć wspólne dla wszystkich państw standardy kształcenia o rządach prawa i demokracji. Ma też zostać powołana Unia obronna, która będzie mogła dysponować polskimi siłami zbrojnymi bez zgody rządu w Warszawie lub wbrew decyzjom Prezydenta RP jako ustanowionego przez konstytucję Zwierzchnika Sił Zbrojnych. To oczywiste uderzenie w polskie bezpieczeństwo narodowe i skuteczność NATO”.

Jeśli taka polityka przywołuje skojarzenia z systemem komunistycznym, to jest to właściwa refleksja, gdyż „projekt poprawek wprost odwołuje się do komunistycznej wizji siłowego zjednoczenia Europy spisanej przez Altiero Spinellego”. To on w swoim „Manifeście z Ventotene” pisał, że „dyktatura partii rewolucyjnej stworzy nowe państwo, a wokół niego – nową, prawdziwą demokrację”.

O tym, że eurokraci wcielają idee Spinellego w życie ostrzegał portal PCh24.pl, a także eksperci Ordo Iuris. Obecnie widać wyraźnie, że te obawy były słuszne, a „przegłosowany 25 października dokument da eurokratom narzędzia umożliwiające wymuszanie na konserwatywnych narodach naszego regionu przyjęcia skrajnie ideologicznej agendy”.

„Wprowadzenie do traktatów koncepcji gender oraz przejęcie w poczet kompetencji Unii zagadnień polityki zdrowotnej oznacza przekazanie Brukseli decyzji w obszarach szczególnego zainteresowania lobby aborcyjnego i ideologów LGBT. Już wkrótce europejskie ustawodawstwo narzuci nam aborcję na życzenie, adopcję dzieci przez pary jednopłciowe, refundację procedur in vitro dla par jednopłciowych, wulgarną edukację seksualną bez poszanowania dla praw wychowawczych rodziców” – wskazuje prezes Ordo Iuris.

Więcej o zagrożeniach związanych ze zmianą traktatów oraz o działaniach Ordo Iuris w najnowszym newsletterze Instytutu.

Źródło: Ordo Iuris
MA

Wybór 25-ciu ważnych artykułów i filmików. Adresy, dla dociekliwych.

Wybór 25-ciu ważnych artykułów i filmików

Dostałem taki zestaw, publikuję dla dociekliwych. MD

1.

Klub Inteligencji Polskiej 28/02/2021 

Bardzo inteligentny rabin i 31 powodów, dla których nie weźmie szczepionki przeciw Covid-19

pkt.11

Trzy fakty, które należy połączyć:

Bill Gates reklamuje te szczepionki jako niezbędne dla przetrwania ludzkości.

Bill Gates uważa, że świat ma zbyt wielu ludzi i musi być „wyludniony”.

Bill Gates, być może najbogatszy człowiek na świecie, również nie został zaszczepiony. 

Bez pośpiechu.

Uh, nie wezmę wszelkich zabiegów medycznych, które on chce abym przyjął.

a poniżej całość…

http://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2021/02/bardzo-inteligentny-rabin-i-31-powodow-dla-ktorych-nie-wezmie-szczepionki-przeciw-covid-19/

2.

Nie będzie żadnej kolejnej fali w tym sezonie.

Dr Zbigniew Martyka UJAWNIA: „Dokładnie to samo by się wydarzyło, gdybyśmy nie mieli żadnych obostrzeń”

https://nczas.com/2021/05/14/dr-martyka-ujawnia-dokladnie-to-samo-by-sie-wydarzylo-gdybysmy-nie-mieli-zadnych-obostrzen/

3.

Klub Inteligencji Polskiej  07/05/2021 

Wstrząsające! Komponenty wieży komórkowej 5G oznaczone jako „COV-19”

autor: Ethan Huffk Ludzie są wolni

Pojawiają się raporty ,  które pokazują, że niektóre komponenty elektryczne używane w instalacjach wież 5G mają oznaczenie „COV-19”, które tak się składa, że ​​jest prawie identyczne z COVID-19, nazwą używaną do infekcji rzekomo spowodowanej przez koronawirus z Wuhan.

4.

http://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2021/05/stepan-bandera-w-jednym-z-raportow-c-i-a-z-1951-roku/

Stepan Bandera zawodowy szpieg Hitlera, zarejestrowany przez Abwherę pod pseudonimem – „Konsul II”),

w czasie swojego pobytu w obozie KL Sachsenhausen, wysyłał stamtąd rozkazy dotyczące ludobójstwa, zarówno polskiej ludności Wołynia i Małopolski Wschodniej

5.

https://www.youtube.com/watch?v=NXwDpqNqN8U3

Jan Kulczyk – dlaczego musiał zginąć?

6.

przyszło z netu..:-)

Babka Tusk była prawa ręką Forstera, gubernatora Gdańska . ….

Ciocia  Tuska zajmowała stanowisko szefowej kadr NSDAP …..

babka Tusk wysyłała dokumenty  bezpośrednio na biurko Adolfa do Berlina.

– http://www.fronda.pl/blogi/miroslaw-mrozewski/donald-honorowy-pulkownik-kgb-ojciec-chrzestny-premiera-iii-rp,34061.html

7.
…… a tu cały wywiad z dr Mike  Yeadon’em

Były wiceprezes firmy Pfizer: „Całkowicie możliwe, że szczepionki będą wykorzystane do depopulacji na masową skalę”

8.

Trzy pytania do Ministra Zdrowia w sprawie bezpieczeństwa i skuteczności szczepień na SARS-CoV-2.

https://www.petycjeonline.com/list_otwarty_–_trzy_pytania_naukowcow_i_lekarzy_do_ministra_zdrowia_w_sprawie_bezpieczestwa_i_skutecznoci_szczepie_na_sars-cov-2

Komentarz Jerzego  Zięby w programie u Andy Choinskiego…

List Otwarty — Trzy pytania naukowców i lekarzy do Ministra Zdrowia w sprawie bezpieczeństwa i skuteczności szczepień na SARS-CoV-2

Bardzo ważne informacje | Jerzy Zięba, Andy i Ziggy z Texasu Na Żywo/ 04/05/21 |

https://www.youtube.com/watch?v=mLnCDxb681g

9.

 agent-stasi-oscar-na-pomorza-donald-tusk

http://naszeblogi.pl/53744-%E2%80%8Bczy-agent-stasi-oscar-na-pomorza-donald-tusk

10.

Tłum żydów tańczy na lotnisku Chopina.

Gdzie jest epidemia?

Uśśś.. A gdzie PANDEMIA??   chyba pandebilemia..

https://www.youtube.com/watch?v=nckafYDcJGY

Video otrzymane od pracownika lotniska. 

Sytuacja miała miejsce 21.04.2021 

dwie i pół minuty

11. popatrz na fotki:

suche cyfry tak nie biją po oczach, iluś tam gdzieś  zmarło…na s-rovid, po szczepionkach..

najgorsze są zdjęcia..

12.

Zobacz kto zmarł po szczepionkach

pamiętacie boksera  Marvina Haglera?

na Gibraltarze 53 osoby w 10 dni

gorzej jak na wojnie..!!!

13.

To przejdzie do historii! W TVP odbył się sąd nad rządem i zarazą.

Warto Rozmawiać” pokazuje prawdę…

dr Martyka, prof. Rutkowski,  dr Hałat…

https://www.youtube.com/watch?v=ylROF3yqQS4

14.

CPK:

To musi być straszny przekręt”. 20 wsi pójdzie pod nóż, choć budowa mija się z celem.

Miało być lotnisko za 30 mld, będzie za 200 mld zł.

Kamila Szałaj 13.01.2022r. https://www.tygodnik-rolniczy.pl/articles/aktualnosci_/musi-byc-straszny-przekret-20-wsi-pojdzie-pod-noz-choc-budowa-cpk-mija-sie-z-celem/

15.

dr Leszek Pietrzak    

CPK: Mosad chce ulokować na nim swoją tajną ekspozyturę.. https://nczas.com/2020/05/29/dr-pietrzak-o-cpk-mosad-chce-ulokowac-na-nim-swoja-tajna-ekspozyture/

16.

dr Rogiewicz

http://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2021/03/polski-lekarz-ktory-kpil-sobie-z-antyszczepionkowcow-umiera-wkrotce-po-zaszczepieniu-na-covid-video/

17.

http://biotalerz.pl/dr-jerzy-jaskowski-procedury-medyczne-usmiercily-prezydenta-gdanska/

…Nie będę się również rozwodził na dwoma na biało ubranymi osobnikami w odzieży ochrony p. chemicznej lub p. radiacyjnej.  Pomimo pracy w pogotowiu ratunkowym nigdy się nie spotkałem z takimi tworami, tak szybko na miejscu jakiegokolwiek wypadku.

Nie będę się również rozwodził, nad trwaniem spektaklu na scenie, w momencie kiedy to ekipy ratunkowe usiłowały walczyć o życie człowieka przez 30 minut??. Przecież ten spektakl trwał pomimo śmiertelnego wypadku, czyżby strzelające ognie miały utrudnić identyfikacje mordercy? 

18.

Metody działań korporacji farmaceutycznych i logika, jaką się posługują, została wyjaśniona w poniższych artykułach:


Były pracownik korporacji farmaceutycznej: szczepionka na HPV będzie największym skandalem medycyny!


Medycyna akademicka, fabryka śmierci. Kto chce delegalizacji homeopatii?


Niski poziom witaminy D może prowadzić do raka


Tysiące agentów korporacji farmaceutycznych w Polsce korumpuje lekarzy


Medycyna akademicka to największe kłamstwo świata. Nie leczy, a zabija

19.

ukraińscy dygnitarze..GŁUPIE NIE SĄ

20.

MD; Niestety, gnojki nie dały odnośnika do polskiej wersji. Muszę wiec dać całość:

skrót  wywiadu  i  konferencji  z dr Mike Yeadon   b. szef przez  20 lat Pfizera

Mike Yeadon, były główny naukowiec firmy Pfizer, stwierdził, że jest już za późno, aby uratować osobę, której wstrzyknięto szczepionkę Covid-19.

Wzywa tych, którym jeszcze nie wstrzyknięto śmiercionośnego związku, do walki o przetrwanie ludzi i życie ich dzieci.

Znany na całym świecie immunolog opisuje dalej proces, który według niego zabije ogromną większość ludzi żyjących obecnie.

Bezpośrednio po pierwszym wstrzyknięciu około 0,8% ludzi umiera w ciągu 2 tygodni.

Osoby, które przeżyły, mają  przed sobą średnią długość życia ok. 2 lata, która jednak zmniejszy się po każdym doładowaniu lub wstrzyknięciu „przypominającym”.  Opracowywane są szczepionki uzupełniające, które rozkładają niektóre narządy, w tym serce, płuca i mózg. Profesor Yeadon, który przez dwie dekady był zaznajomiony z działaniami i celami badań i rozwoju w farmaceutycznym gigancie Pfizer, wyjaśnia, że ostatecznym celem obecnie podawanego schematu szczepionek może być tylko masowe wyludnienie, przy którym wszystkimi wojnami światowymi wydają się być jak Myszka Miki. „Miliardy są już skazane na pewne, nieodwołalne i pełne bólu zgony.

Każda osoba, która otrzymała zastrzyk, z pewnością umrze przedwcześnie, a 3 lata to zrobiona na wyrost ocena tego, jak długo prawdopodobnie będzie żyła”. ( max 2 lata!!)

Muszę jeszcze powrócić do kwestii „szczepionek uzupełniających” (zastrzyków przypominających), gdyż jest to cała nowa narracja, którą, obawiam się, wykorzysta się, aby nałożyć na nas nieznaną dotychczas kontrolę.

PROSZĘ ostrzec każdą osobę, aby nie myślała nawet, nie ulegała [ namowom ] do uzupełniających szczepionek. Nie ma takiej potrzeby. Ponieważ nie są one potrzebne, a mimo to są produkowane przez BigPharma, a organa regulacyjne siedzą cicho (brak testów bezpieczeństwa), mogę tylko wywnioskować, że zostaną użyte do nikczemnych celów.

Na przykład, jeśli ktoś chciałby skrzywdzić, lub zabić znaczną część światowej populacji w ciągu najbliższych kilku lat,( 2-3 lata) systemy, które są obecnie wdrażane, umożliwią to.

Uważam, że jest całkowicie możliwe, że zostanie to wykorzystane do wyludnienia na masową skalę.”

Źródło” “Exclusive: Former Pfizer VP to AFLDS: ‘Entirely possible this will be used for massive-scale depopulation” (March 25 2021)

https://www.lifesitenews.com/news/exclusive-former-pfizer-vp-your-government-is-lying-to-you-in-a-way-that-could-lead-to-your-death

21.

Mike — Principia Scientific.com 6 lipca 2022 r.

What a coincidence! Greta Thunberg is related to the Rothschild Clan

Dom bankierów Rothschildów niechętnie potwierdza niezaprzeczalne. Greta Thunberg jest krewną osławionego łańcucha kupców narodów Rothschildów.

[—]

22.

nie ma takiego wirusa  SARS – COV-2

Marcin Robert Zasadowski https://www.prawyglos.com

Za: Dziennik gajowego Maruchy (2022-01-15) | https://marucha.wordpress.com/2022/01/15/prawdziwa-skutecznosc-szczepionek-to-nie-95-a-1/ | – [Org. tytuł: «Prawdziwa skuteczność „szczepionek” to nie 95%, a 1%?!»]

23.

Klub Inteligencji Polskiej  28/07/2021 

Grafen w szczepionkach, czyli zbrodnia doskonała, cd…

http://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2021/07/grafen-w-szczepionkach-czyli-zbrodnia-doskonala-cd/

24.

https://www.gazetawarszawska.com/index.php/lista-naglych-zgonow/6924-lista-naglych-zgonow-20211126-dr-andreas-noack

25.

[niestety, niechluje nie dali adresu polskiej wersji. Każdy „musi” sam poszukać. MD

Niepodważalne dowody: Covid-19 zaplanowano po to, by zaprowadzić nowy porządek świata

Uwaga: To długie i poważne opracowanie szybko  znika ze stron, czasem „nie przesyła się” mail’em.

 Radzę skopiować na nośnik  nie podłączony do sieci. ]

https://prepareforchange.net/2020/09/29/ultimate-proof-covid-19-was-planned-to-usher-in-the-new-world-order/?utm_source=rss&utm_medium=rss&utm_campaign=ultimate-proof-covid-19-was-planned-to-usher-in-the-new

Rękopisy nie giną, ludzie – owszem. Wicemarszałek Sejmu Andrzej Lepper. Przemówienie w Sejmie RP. Zginął 5 sierpnia 2011 roku…

Rękopisy nie giną, ludzie – owszem. Wicemarszałek Sejmu Andrzej Lepper.

Przemówienie w Sejmie RP. Zginął 5 sierpnia 2011 roku.

[wg Wolanda czy Mandelsztama – rękopisy nie płoną..]

[Radzę więc takie teksty sobie drukować, lub zapisywać na pendrive]

—————————–

Z Viki:

19 października 2001 objął funkcję wicemarszałka Sejmu IV kadencji, jednak już 29 listopada tego samego roku został z niej odwołany, czego bezpośrednią przyczyną stały się obraźliwe wypowiedzi Andrzeja Leppera na temat ówczesnego ministra spraw zagranicznych Włodzimierza Cimoszewicza i jego ojca [11][12]. W trakcie debaty w tej sprawie oskarżył z mównicy sejmowej w formie pytającej pięciu polityków Platformy Obywatelskiej i Sojuszu Lewicy Demokratycznej: Pawła Piskorskiego, Jerzego Szmajdzińskiego, Donalda Tuska, Andrzeja Olechowskiego i Włodzimierza Cimoszewicza o popełnienie czynów korupcyjnych [13], za co został w 2006 prawomocnie skazany[14].

===========================

Andrzej Lepper zginął 5 sierpnia 2011 roku.

============================

8 minut w Sejmie, które zabiło Andrzeja Leppera”

Oto centrum jego dłuższej wypowiedzi w Sejmie:

Transkrypcja:

Kto sprzedał FSM Bielsko Biała, straty według Najwyższej Izby Kontroli 20 miliardów 326 milionów złotych? Ojciec chrzestny, jeden z ojców chrzestnych Platformy Obywatelskiej. Czy postępowanie się toczy? Olechowski dopuścił się przestępstwa. Nie! Co to za przestępstwo? 20 miliardów? To przecież żadna kwota, brakuje to Sięga się do kieszeni wyborców, ludzi najbiedniejszych.

Kto odpowiada za prywatyzację PZU s.a. i PZU Życie ? – strata 37 do 40 miliardów złotych – pan Wąsacz. Nie ma go tu. Już nie od was jest, chyba z Samoobrony on jest? [śmiech na sali]

Kto sprzedał PKO SA? 10 mld w straty,  TP SA pani Sowińska 4 mld  straty. Stocznia Gdańska, Panie marszałku Płażyński! pana sprawa, pana sprawa, jak już powiedziałem, kolebki nie potrafiliście uratować, a wy Polskę chcecie ratować?

Zakłady w Kwidzyniu, pan Lewandowski i co ?? Półtora miliarda złotych, w tamtych latach. To dzisiaj razy dwa pomnożyć trzeba. Siedzi, podparty, spokojny – a jakże… dobrze się żyje , dobrze się żyje! Następnie Gerber, Alima , Polkolor – strata miliard. Pan Lewandowski ma szczęście, szczęście że trybunał wczoraj uchwalił, że immunitet przestępców chronić nie będzie.

Wy ich szukacie, w Samoobronie – my ich znajdziemy !!

 My was znajdziemy! Przypomnijcie sobie moje słowa z tej trybuny !! My was znajdziemy – prokuratorzy wezmą się za was.

A pana postępowanie, panie Lewandowski w Krakowie, powinno być dawno wznowione. Jakąś wykładnie Trybunał dał, tylko teraz, kiedy w sejmie jest Samoobrona. Dlaczego nie zrobił tego wcześniej? Była jasna wykładnia. My mówiliśmy cały czas że była jasna ona, postępowanie musi się toczyć.

Czy ja kiedykolwiek powiedziałam że nie chcę sądzony być? Chcę! Pisma składałem do sądu, a wy  jakoś nie składaliście przedtem. Nie wiem czego się baliście!

Ale wiadomo – jak nie wiemy o co chodzi to wiemy o co chodzi!

Browar Leżajsk – no to już Pan Kaczmarek. 

I teraz ja chciałbym , powiem to co miałem… [przekłada dokumenty]. Więcej, więcej jest, ale to tak, tylko tak… przykłady rzucamy…

[Jakiś okrzyk z sali] Ale panie pośle , nie o to chodzi żeby teraz polemizować z panem.

Sprawa tych bogaczy polskich.

Ja chciałbym spytać, bo jestem w posiadaniu dokumentów, – dokumentów i świadków. I powtarzam: Jestem w posiadaniu. Ja nie jestem tutaj sędzią żeby mówić że są winni.

Panie pośle Piskorski, czy prawdą jest, że w hotelu Victoria spotykał się pan czterokrotnie z niejakim panem S. ? Było to 7 marca 98 roku i wtedy wręczył Panu 50 000 dolarów , drugi raz 16 lipca 99 roku wręczył panu 120 000 dolarów, trzeci raz 23 październik 110 000  i czwarty raz 17 kwiecień 2000 rok, 150 000.

[Tutaj pada ostrzeżenie Marszałka Borowskiego, czy Lepper jest pewny że to chce wygłosić. Czy jest pewien odpowiedzialności. Lepper potwierdza]

Ja pytam, ja jestem w posiadaniu dokumentów, które ujawnię prokuraturze.

[ prowadzący sesję Marszałek Borowski: do Leppera – Pan przecież nie pyta, pan stwierdza!]

Ja pytam!

Panie marszałku, przepraszam , Pan marszałek mnie nie słucha. Zapytałem czy jest prawdą. Tak było czy nie było?

Tak było dokładnie, chyba nagrane dokładne też jest.

[ do Leppera – Panie marszałku, Pan dobrze wie że są pytania które są stwierdzeniami i to właśnie pan w tej chwili robi. 

Może pan to robić dalej, ja pana przecież głosu nie odbieram, ja tylko przestrzegam że to co pan w tej chwili robi jest zagrożone także sankcją karną. I nie wiem czy warto.]

Dziękuje, zrozumiałem.

 Że pan Olechowski, 17 listopada 2000 roku o godzinie 18:00 w kawiarni czy restauracji u Grosslera przyjął, Gesslera – przepraszam.

Obojętnie, jak nie wiecie o co chodzi to wiecie o co chodzi. A – to dobrze że wiecie o co chodzi,  myślałam że nie wiecie o co chodzi.

Kwotę, niech odpowie po prostu, bo prokurator spyta,  ja zwrócę się do prokuratora bo ja, powtarzam, sędzią nie jestem. Przyjął kwotę około dwóch milionów dolarów na kampanię wyborczą. Wam nie trzeba pieniędzy na partię, wam na kampanię nie trzeba pieniędzy. No po co wam, te billboardy to wam z nieba spadają, aniołki płacą za to! Tak, te kampanie to też ciekawa sprawa z waszej strony. Po co wam pieniądze? – Wam nic nie trzeba.

A czy jest prawdą, że również , no niestety posłowie Sojuszu Lewicy, też zapytam prokuratora, pan minister Cimoszewicz w hotelu Victoria 4 marca 2001 roku. Tak, kiwajcie głowami, ja wiem co mówię. Zapuszkujecie mnie, pchajcie, znajdziecie dyspozycyjnych sędziów, tylko wysłuchajcie! 120 000 dolarów.

Następnie pan minister Szmajdziński – Carringtona  pan zna? 50000, ja pytam czy tak było i do sądu do prokuratury te dokumenty trafią, co zrobi prokuratura, zobaczymy.

 A może panowie by tak pojechali razem?  Pan Szmajdziński, pan Tusk i pan Cimoszewicz na mecz do Wrocławia. Śląsk Wrocław. Pojedźcie tam, na ten mecz, tam w hotelu Wrocław między 9:00 a 9:30, 20 kwietnia 2001 roku jeden z was, nie wiecie który, to  porozmawiajcie ze sobą. Podobno, ja nie twierdzę że tak było, podobno otrzymał kwotę 350 $ od niejakiego pana S.  Jeszcze pan Schetyna, też widział to.

Panie Tusk, sprawa spotkania pana z nieżyjącym Pershingiem,nie wiem czy miała miejsce, może pan, zaprzeczycie na pewno temu. 10 lipca 98 roku, gdzie podobno pożyczył Panu 300000 zł.

Ja kończę, odpowiecie, na to że to nieprawda że to jest kicz, to jest nieprawda. To ten Lepper opowiada. No pewnie że tak odpowiecie, natomiast te dokumenty, na ten temat istnieją i mówię wam że są zdeponowane w odpowiednich miejscach. Obojętnie co by mnie się stało, bo pogróżki już były, te dokumenty ujrzą światło dzienne ujrzą światło dzienne !!

==================================

[Jedna partia była zdeponowana u mec. Żarskiej w Aninie. Zmarła 20 lipca 2011. Była wśród paru osób związanych z Andrzej Lepperem, które nagle zmarły w tym czasie. Viki: „Róża Żarska, zm. 20 lipca 2011[1]) – polska polityczka, radczyni prawna, adwokatka, była członkini Trybunału Stanu.”]

================================

mail od chirurga:

To oficjalna obdukcja była dopiero w poniedziałek. Ale już w pare godzin po “samobójstwie” wezwani lekarze stwierdzili, że w lewej stronie klatki piersiowej była ranka zadana wąskim narzędziem.

=========================================

Z: niedziela.p-Tajemnicze-katastrofy-i-tajemnicze-smierci :

Mówili, że Ciekawie wygląda również śmierć Andrzeja Leppera, szefa Samoobrony, posła, wicemarszałka Sejmu, wicepremiera i ministra rolnictwa w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego. Został znaleziony martwy w biurze Samoobrony 5 sierpnia 2011 r. Miał w najbliższych dniach przekazać ważne materiały Jarosławowi Kaczyńskiemu. Śledczy od razu przyjęli wersję samobójstwa przez powieszenie, a sekcję zwłok bez udziału osób trzecich wykonano dopiero na trzeci dzień. Należy dodać, że nieco wcześniej zmarli lub zginęli współpracownicy Leppera: dr Ryszard Kuciński, prawnik Andrzeja Leppera – zmarł w maju 2011 r.; Wiesław Podgórski, doradca Leppera jako ministra rolnictwa – został znaleziony martwy w biurze Samoobrony w czerwcu 2011 r. (jako przyczynę śmierci podano samobójstwo); Róża Żarska, adwokatka Leppera – zmarła w lipcu 2011 r. w Moskwie.

===================================

Parę wstrząsających filmików:

2 290 909 wyświetleń 13 wrz 2012

Za dwa tygodnie prokuratura zamierza zamknąć śledztwo w sprawie śmierci Andrzeja Leppera. Z założoną na początku tezą, że było to samobójstwo. W tej sprawie nadal jest wiele niewiadomych. Jeśli było to samobójstwo, to dlaczego? Czy nikt Lepperowi nie pomógł? Jak radził sobie bez władzy i polityki?

—————————————

Wojciech Sumliński zdradza, dlaczego zamordowano Andrzeja Leppera!

Salve TV 3,3 mln wyświetleń. Transmisja odbyła się 6 lat temu

=============================

Jak Andrzej Lepper WYDAŁ na siebie WYROK? Te słowa go ZNISZCZYŁY:

Rolnik Info https://www.youtube.com/watch?v=F3BXUKtDYRA

Andrzej Lepper zmarł 5 sierpnia 2011 roku. Oficjalne źródła wskazują, że powodem zgonu polityka było samobójstwo. Śmierć Andrzeja Leppera wciąż owiana jest tajemnicą. Według wielu bliskich nic nie wskazywało na to, że mógłby się targnąć na swoje życie. W tym wystąpieniu Andrzej Lepper wypunktował Prawo i Sprawiedliwość i braci Kaczyńskich, Platformę Obywatelską i Donalda Tuska, a także SLD (Lewicę), która wtedy rządziła w Polsce. Lepper mówił o twardych dowodach korupcji politycznej i o tym, że dostaje pogróżki!

============================

22 minuty które zabiły Leppera:

„Stonoga o Lepperze: https://www.youtube.com/watch?v=ECUB5IzyuPQ

=========================

mail od bliskiego znajomego Leppera:

Wieczorem przed “samobójstwem” powiedział żonie w telefonie, że szybciutko przyjedzie, bo czekała go pieczona kaczka z jabłkami, którą bardzo lubił.

========================

mail:

Wszystko się zazębia

Wszystko się zazębia

Stanisław Michalkiewicz tygodnik „Goniec” (Toronto)    5 listopada 2023 michalkiewicz

Teraz wszyscy porozjeżdżali się po cmentarzach w związku ze świętem Wszystkich Świętych, które za pierwszej, a także i obecnej komuny nazywane jest też Dniem Zmarłych. Forsuje to głównie Judenrat „Gazety Wyborczej”, co jest całkowicie zrozumiałe, bo skąd wśród antenatów ścisłego kierownictwa miałby się znaleźć jakiś święty? Trudno by tam było nawet o świętego tureckiego, toteż Judenrat forsuje głównie halloween, w ramach których prezentuje się antenatów jako potwory. Coś niewątpliwie jest na rzeczy, bo jakże inaczej zaprezentować takich na przykład Budowniczych Polski Ludowej? Tymczasem przewielebne duchowieństwo, chociaż oczywiście nie całe, co to, to nie, bo duchowieństwo postępowe jeśli nawet nie chwali, to nabiera wody w usta, jako że wiadomo, iż najważniejsze jest, by nikogo nie urazić, no i oczywiście – wypić i zakąsić – ale część dopatruje się w tym „okultyzmu” i innych karygodnych myślozbrodni. Ciekawe, co w tej sprawie postanowi w przyszłym roku Synod o Synodalności – bo z listu skierowanego do szerokich mas ludowych nie wynikają żadne konkrety. Może właśnie to jednak zapowiadać jakieś paroksyzmy, o których Ojcowie Synodaliści nie chcą zawczasu nas informować, by nikogo nie płoszyć. Wiadomo już jednak, że za sól ziemi czarnej zostali chyba uznani sodomczykowie, jak i „kobiety” i że wszystkie sprawy Nieba i Ziemi będą roztrząsane pod tym właśnie kątem. Najwyraźniej nie mamy większych zmartwień, więc zanim zaczniemy głosować nogami, musimy przyjąć postawę wyczekującą.

Tym bardziej wypada ją przyjąć, że pan prezydent Duda termin pierwszego posiedzenia Sejmu wyznaczył na 13 czy może 14 listopada – dokładnie w 30 dni po wyborach. Z tymi wyborami jest jednak taka sprawa, że jeszcze nie wiadomo, czy będą one ważne, czy nie. Zgodnie bowiem z art. 101 konstytucji, ważność wyborów stwierdza Sąd Najwyższy – a jeszcze się w tej sprawie nie wypowiedział. Podobno jest on zasypany protestami wyborczymi, ale chociaż protestów wyborczych było wiele również poprzednio, to Sąd Najwyższy zawsze posłusznie stwierdzał ważność wyborów, stabilizując w ten sposób naszą młodą demokrację. Tym razem w grę może wchodzić jeszcze jeden czynnik. Mianowicie wielu Umiłowanych Przywódców, przede wszyskim z Volksdeutsche Partei, a także ze stronnictw sojuszniczych: Trzeciej Drogi, zwanej również przez złośliwców „Trzecią Nogą” oraz Lewicą, od dnia wyborów odgraża się, że gwoli przywrócenia „wolnych sądów” i w ogóle – „praworządności” – tak zwanych „sędziów dublerów”, czyli sędziów rekomendowanych przez „nową” Krajową Radę Sądownictwa, będzie dusić gołymi rękami. Bo ci „sędziowie dublerzy” tworzą partię sędziów rządowych, podczas gdy sędziowie rekomendowani przez „starą” Krajową Radę Sądownictwa, w której zasiadali sędziowie, co to, o ile już samego nie znali Stalina, to w każdym razie – generała Kiszczaka – tworzą partię sędziów nierządnych, która jest ostoją trwałości i mocy praworządności socjalistycznej. A tak się akurat składa, że w Sądzie Najwyższym jest sporo sędziów rządowych, którzy – jeśli nawet nie zostaną uduszeni gołymi rękami, to zawsze mogą gazem. W obliczu takiej perspektywy mogą wpaść na pomysł, by przynajmniej kilka protestów wyborczych nie tylko uznać za słuszne, ale i przyjąć, że miały one wpływ na wynik wyborów i na tej podstawie wybory unieważnić.

Wprawdzie nigdy jeszcze coś takiego się nie zdarzyło, ani za pierwszej komuny, ani za demokracji, czyli za komuny obecnej – ale zawsze kiedyś musi być ten pierwszy raz – o czym wiedzą chłopcy i dziewczęta, więc dlaczego niby nie mieliby wiedzieć o tym sędziowie? Jest rzeczą prawie pewną, że taka decyzja doprowadziłaby do rozruchów, tym bardziej, że i BND mogłaby zadaniować na tę okoliczność część licznej ukraińskiej diaspory do powtórki z wołynki, co zmusiłoby pana prezydenta, ku radości Naczelnika Państwa i jego ekipy – do wprowadzenia stanu wyjątkowego. Podczas takiego stanu nie można bowiem skracać kadencji Sejmu, ani organizować wyborów – a także przynajmniej przez 90 dni od jego odwołania. Ponieważ w przypadku stwierdzenia nieważności wyborów, nowo wybrany Sejm też byłby nieważny, wszystko zostałoby po staremu, a „demokraci”, którzy już nie mogą doczekać się konfitur i rozliczeń – bo wiadomo, że zemsta jest rozkoszą bogów – zostaliby, jak to się mówi – z fiatem w garści. To znaczy – tylko na początku awantury, bo dla pełności obrazu warto dodać, że cały czas obowiązuje ustawa nr 1066, przewidująca, że w tłumieniu rozruchów na terenie Rzeczypospolitej – ot choćby takiej wołynki – mogą wziąć udział formacje zbrojne obcych państw, a konkretnie – państw członkowskich IV Rzeszy.

Bo Unia Europejska, a konkretnie Niemcy, kują żelazo, póki gorące, to znaczy – starają się maksymalnie wykorzystać pozwolenie na urządzanie Europy po niemiecku, jakiego w marcu udzielił kanclerzowi Scholzowi amerykański prezydent Józio Biden. Nie wiadomo przecież, kto w listopadzie przyszłego roku zostanie kolejnym amerykańskim prezydentem, ani też – co mu strzeli do głowy – toteż trzeba się spieszyć, by stworzyć fakty dokonane jeszcze przed 21 stycznia 2025 roku, kiedy to nowy prezydent obejmie w Ameryce władzę. W związku z tym w Unii Europejskiej nie tylko ma zostać zlikwidowane prawo weta, ale w dodatku – Rada Europejska, będąca organem prawodawczym Unii – ma zostać zmniejszona z 27 do 15 uczestników, co oznacza, że niektóre bantustany nie będą w ogóle w niej reprezentowane. W dodatku 65 obszarów decyzyjnych ma zostać formalnie przekazanych do wyłącznej kompetencji Unii Europejskiej. Krótko mówiąc – IV Rzesza tworzy się właśnie na naszych oczach – a w tej sytuacji wszystko wydaje się możliwe. Ot na przykład z dnia na dzień Niemcy zmienili zdanie we sprawie migrantów. Już nie witają ich chlebem i solą ani kwiatami, tylko właśnie uchwalili przepisy pozwalające na ich przyspieszoną deportację. Zawsze mówiłem, że Niemcy są narodem zdyscyplinowanym i jeśli, dajmy na to, dzisiaj jest rozkaz, że Żydów trzeba nosić na rękach, to nikomu nie pozwolą się wyprzedzić, ale jeśli pewnego dnia padnie inny rozkaz, to też nie pozwolą nikomu się wyprzedzić. Ciekawe, gdzie będą teraz tych migrantów deportowali – czy przypadkiem nie na wschód? Jeśli tak by się stało, to nie ma rady; trzeba by przygotować istniejącą infrastrukturę na ich przyjęcie, no i zorganizować techniczną stronę tego przesiedlenia.

Dlatego warto przyglądać się poczynaniom bezcennego Izraela w getcie zwanym „Strefą Gazy”, z której – jak powiedział premier Netanjahu – ma zostać „wysiedlone” ponad 2 miliony ludzi czy może jednak podludzi? Można to potraktować jako program pilotażowy ostatecznego rozwiązania kwestii palestyńskiej – bo myśl raz rzucona w powietrze, prędzej czy później znajdzie swego amatora.

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Goniec” (Toronto, Kanada).

Polska przekupywana własnymi pieniędzmi

Polska przekupywana własnymi pieniędzmi

 Stanisław Michalkiewicz 4 listopada 2023 michalkiewicz

Gdyby oglądać telewizje; rządową i nierządną, można by odnieść wrażenie, że kampania wyborcza nie tylko się nie skończyła, ale dopiero się rozkręca – z tym, że o ile w telewizji rządowej dominuje nurt katastroficzny, to w nierządnej – triumfalistyczny. Na ile i jeden i drugi jest uzasadniony – to osobna sprawa. Tymczasem Niemcy, skwapliwie korzystając z udzielonego im w marcu br. przez prezydenta USA Józia Bidena pozwolenia na urządzanie Europy po swojemu, nie zasypiają gruszek w popiele, tylko starają się stworzyć fakty dokonane jeszcze przed możliwą zmianą na stanowisku amerykańskiego prezydenta w listopadzie przyszłego roku. Nie tylko nie wiadomo, kto nim będzie, ale przede wszystkim nie wiadomo, co mu strzeli do głowy, więc trzeba korzystać z okazji i kuć żelazo póki gorące.

Ta sytuacja jest znakomitą ilustracją, że Niemcy są – mimo wszystko, to znaczy – mino wariactw ekologicznych i migracyjnych – państwem poważnym. Jak pamiętamy, w wieku XX, dwukrotnie próbowały zjednoczyć Europę metodami militarnymi – ale to im się nie udało. I za pierwszym i za drugim razem poniosły klęskę, zwłaszcza w drugiej wojnie światowej, kiedy to państwo niemieckie zostało zlikwidowane, Europa została skotłowana, całe narody znienawidziły Niemców, a kontrolę nad Europą przejęli Amerykanie do spółki z Sowietami, czego symbolem była Jałta. Toteż w tej sytuacji jakakolwiek rywalizacja między Niemcami i Francją, czy między Niemcami i Anglią o hegemonię w Europie, przestała mieć sens. Dlatego też, kiedy tylko gwoli stworzenia zapory przed sowiecką presją na Europę Zachodnią, Amerykanie w 1949 roku zdecydowali się na odtworzenie państwa niemieckiego, kanclerz Adenauer niezwłocznie porozumiał się w Francją, co do poczynań, jakie wydawały się wtedy niezbędne dla rozpoczęcia procesu odzyskiwania przez Europę politycznego znaczenia w świecie.

Żadne militarne metody oczywiście nie wchodziły w grę nie tylko ze względu na Stalina, ale również – ze względu na obecność w Niemczech amerykańskiego wojska okupacyjnego. Toteż Niemcy, w podskokach poddając się „denazyfikacji”, wyrzekły się militarnych prób jednoczenia Europy, w porozumieniu z Francją, a wkrótce również z Włochami, rozpoczynając żmudny proces pokojowego jednoczenia Europy poprzez korumpowanie biurokratycznych gangów, okupujących poszczególne kraje. Pierwszy krok zmierzał do odbudowy gospodarki państw europejskich, co paradoksalnie ułatwił Stalin, inspirując Amerykanów do ogłoszenia Planu Marshalla. Dzięki niemu oraz dzięki realizacji pomysłu, by w Europie ustanowić jednolity obszar celny w postaci Wspólnego Rynku, pokojowe jednoczenie Europy zyskało solidne podstawy.

Ale wszystko jedno – militarne, czy pokojowe – cały czas chodziło przecież od to samo, to znaczy – by Europę tak czy owak zjednoczyć, oczywiście pod kierownictwem niemieckim. Mówił o tym jeszcze w 1943 roku Adolf Hitler na spotkaniu z gauleiterami. Roztoczył przed nimi wizję przyszłej Europy, w której „małe państwa” nie będą miały racji bytu, bo Europą mogą prawidłowo pokierować tylko Niemcy. Ciekawe, że do podobnych wniosków doszedł Alfiero Spinelli, w odróżnieniu od Adolfa Hitlera, otoczony w Unii Europejskiej kultem. On z kolei uważał, że dla dobra przyszłej Europy trzeba zlikwidować tutejsze historyczne narody. Oczywiście nie w ten sposób, by je wymordować, tylko – żeby przerobić je na tak zwany nawóz historii, na którym wyrośnie nowa, tym razem już wymarzona komunistyczna Europa.

Przełomowym momentem w tym procesie było wejście w życie w roku 1993 traktatu z Maastricht, który w sposób zasadniczy zmienił formułę funkcjonowania wspólnot europejskich – a konfederacji, czyli związku państw – jakim Europa była pierwotnie – na federację, czyli państwo związkowe – jakim staje się na naszych oczach. Wspominam o tym, by pokazać, że żaden z naszych Umiłowanych Przywódców nie mógł w roku 2003, kiedy to u nas odbywało się referendum akcesyjne, o tym nie wiedzieć. Wszyscy wiedzieli, bo przypuszczenie, że nie, byłoby po prostu niegrzeczne.

Wiedzieli – a mimo wszystko Anschluss do Unii Europejskiej nam stręczyli. Że robili to liderzy Lewicy, to rzecz normalna; oni zawsze muszą mieć nad sobą jakiegoś fuhrera, któremu by służyli; jak nie Hitlera, to Stalina, jak nie Stalina, to Kohla – wszystko jedno kogo, byle tylko zagwarantował im on możliwość pasożytowania na historycznym narodzie tubylczym. Bo od 1944 roku nie ma już jednolitego narodu polskiego, tylko historyczny naród polski zmuszony został do dzielenia terytorium państwowego z polskojęzyczną wspólnotą rozbójniczą, której lewica stanowi polityczną ekspozyturę. Transformacja ustrojowa niczego tu nie zmieniła, bo wywiad wojskowy, któremu Amerykanie i Sowieci przekazali uzgodniony przez siebie projekt do wykonania, zakręcił się jeszcze w drugiej połowie lat 80-tych wokół wyselekcjonowania takiej „reprezentacji społeczeństwa”, do której komunistyczna bezpieka miałaby zaufanie. Dlatego też przez ostatnie 30 lat każde „święto demokracji”, czyli wybory, mają charakter plebiscytowy; albo za jedną, albo za drugą frakcją owej „reprezentacji społeczeństwa”, do której w żadnym razie nie może doszlusować prawica, zwłaszcza narodowa. Pilnuje tego nie tylko bezpieka, ale również zainteresowane w takim właśnie ukształtowaniu sceny politycznej środowiska żydowskie w Polsce i poza nią, kontrolujące, a może nawet za pośrednictwem mediów, sprawujące rząd dusz w naszym bantustanie. Teoretycznie pretenduje do tego Kościół, ale chyba nie jest on w stanie wytrzymać tej konkurencji nie tylko ze względu na widoczny gołym okiem i pogłębiający się kryzys przywództwa we własnych szeregach, ale przede wszystkim ze względu na procesy zachodzące w samej jego Centrali, która coraz wyraźniej lokuje się w ariergardzie rewolucji komunistycznej. Świadczy o tym choćby ostatni dokument „synodu o synodalności”, którego intencją jest ostrożne przygotowanie katolickich mas do poddania się ideologicznemu kierownictwu promotorów komunistycznej rewolucji – tym razem pod pretekstem „otwarcia na słuchanie” i wystrzegania się „wykluczania kogokolwiek”, a zwłaszcza sodomczyków, najwyraźniej uznanych na tym etapie za sól ziemi czarnej.

Toteż nic dziwnego, że sytuacja dojrzała do tego, by historyczne europejskie narody w świetle jupiterów, za miskę soczewicy, a nawet gorzej – bo w zamian za pieniądze z Funduszu Odbudowy, które przecież – jako pożyczone w ich imieniu przez Komisję Europejską, będą musiały oddać – odstąpiły te resztki suwerenności, których jeszcze próbują się trzymać. Ale coraz słabiej – bo skoro w 2003 roku zdecydowały się na Anschluss, w nadziei, że Unia sypnie złotem i znowu będzie, jak za Gierka, to teraz już za późno na jakikolwiek sprzeciw. Toteż nikt się nie sprzeciwia, a tylko wykorzystuje tę sytuację propagandowo, do potępieńczych swarów – jakby kampania wyborcza nadal trwała.

Od Międzymorza do Mitteleuropy

Od Międzymorza do Mitteleuropy

Adam Wielomski konserwatyzm

Konflikt między Ukrainą i Polską nie jest o zboże. Spór ten jest tylko widocznym dla opinii publicznej symptomem zerwania w obustronnych stosunkach. Dodajmy, że nieuchronnego, co przewidział już ponad 100 lat temu Roman Dmowski, a czego politycy PiS nie potrafili czy nie chcieli dostrzec. Spór ten jest konieczny i wynika z mapy, czyli z geopolityki.

Przez ostatnie półtora roku ciągle czytałem o sobie, że jestem „ruską onucą”. Nawet nie dlatego, że popierałem rosyjską agresję na Ukrainę – bo nie popierałem jej jako wielce niekorzystnej dla Polski – ale dlatego, że nie rozczulałem się nad Ukrainą jak Szymon Hołownia nad konstytucją. Nie, nie rozczulałem się, gdyż  byłem pewny, że Ukraina nie będzie przyjacielem Polski. Nawet nie ze względu na Wołyń i stare dzieje, ale z powodu mapy.

W 1908 roku Dmowski opublikował pracę „Niemcy, Rosja i kwestia polska”, w której dokonał niezwykle trzeźwej analizy geopolitycznych celów Niemiec. Wskazał, że Berlin posiada dwóch wrogów w swojej ekspansji na wschód: Polaków (jako naród, gdyż państwa wtedy nie mieliśmy), którzy zasiedlają ziemie przeznaczone dla niemieckich osadników, a także Rosję, która ogranicza niemiecki marsz na wschód militarnie i politycznie. Stąd pogląd Dmowskiego, że Niemcy staną na głowie, aby obudzić ukraiński nacjonalizm i doprowadzić do stworzenia państwa ukraińskiego, które od wschodu naciskałoby na Polaków, równocześnie wypychając Rosję z Europy. W oparciu o Ukrainę niemiecka gospodarka stworzy projekt, który kilka lat później sami niemieccy polityki określili Mitteleuropą.

Czy jeśli powstałoby państwo ukraińskie to Kijów zgodziłby się na ten projekt, stając się wasalem ekonomicznie i politycznie zależnym od Niemiec? Tak, bo nie miałby innego wyjścia. Ponieważ Rosja nie zgodzi się na państwo ukraińskie, stworzone kosztem jej historycznej kolebki (Ruś Kijowska) i wypchnięcia jej z Europy, to nie zawaha się podjąć wszelkie kroki, aby tę państwowość unicestwić, włącznie z wojną. W tej sytuacji rząd w Kijowie, mając do wyboru albo unicestwienie pod naporem rosyjskim, albo zachowanie państwowości za cenę niemieckiej kontroli i ekonomicznej eksploatacji, wybierze „mniejsze zło”, czyli hołd Berlinowi. I hołd taki Żeleński właśnie złożył Olafowi Scholzowi, czego wyrazem było publiczne poparcie niemieckich aspiracji do stałego członkostwa w Radzie Bezpieczeństwa ONZ.

Cała polityka rządów postsolidarnościowych, opierając się na mirażu stworzonym przez Giedroycia i rojeń piłsudczyzny o „Polsce federacyjnej”, polegała na wierze, że uda się Ukrainę nakłonić do stworzenia wielkiego sojuszu, albo i federalnego UkroPolu, które oprze się rosyjskiej ekspansji na zachód i niemieckiej na wschód. Ponieważ w przypływie resztek racjonalizmu w Warszawie zdawano sobie sprawę, że jest to sojusz dwóch państw słabych przeciw dwóm mocarstwom, to chciano ten projekt powiększać do rozmaitych Trójmórz, Międzymórz, etc., angażując przy okazji Stany Zjednoczone jako gwaranta jego istnienia.  Ci, którzy czytają moje teksty wiedzą, że zawsze podchodziłem do tego pomysłu z głęboką rezerwą. Nie wierzyłem ani we wspólny interes kilkunastu podmiotów, które miały tę strukturę tworzyć; ani w ich potencjał (stąd określenie Nędzymorze), ani w trwałe zaangażowanie amerykańskie.

W Polsce jednak w ten projekt wierzono, a wszystkie głosy wyrażające wątpliwości klasyfikowane jako „onucyzm”. Innymi słowy, zaklinano rzeczywistość, aby nagięła się do ideału. Paradoksalnie, w Kijowie, gdzie tradycja dyplomatyczna  i uprawiania polityki międzynarodowej prawie nie istnieje, w mrzonki te nie uwierzono, wybierając Realpolitik, by nie rzec, że czysty makiawelizm. Dlaczego?

Z bardzo prostego powodu. W projekty „nędzymorskie” głównie angażowała się Polska. Kijów stanął więc przed wyborem. Albo sojusz z państwem o średnim potencjale jak Polska przeciw Rosji i Niemcom równocześnie, albo sojusz z ekonomicznym mocarstwem jak Niemcy przeciwko Rosji i Polsce. Analiza typu SWOT (silne i słabe strony) jednoznacznie wskazywała, że lepiej być z Berlinem przeciwko Moskwie i Warszawie, niż ze słabą Warszawą przeciwko osi Moskwa-Berlin. Dlatego Kijów wydoił polską armię z całego możliwego do przejęcia uzbrojenia, po czym makiawelicznie odwrócił sojusze, dogadując się z Berlinem. Jako zwolennik Realpolitik nie potępiam Ukrainy, przeciwnie, podziwiam kunszt tej młodziutkiej i niedoświadczonej przecież dyplomacji i czekam na dymisję min. Raua jako politycznie odpowiedzialnego za klęskę polskiej polityki wschodniej, choć oczywiście nakreślono ją na Nowogrodzkiej w gabinecie rzekomo nieomylnego Prezesa.

Na naszych oczach projekt polskiego Międzymorza przekształcił się w projekt niemieckiej Mitteleuropy. W Polsce nikt się tego nie spodziewał, ponieważ media cały czas podtrzymywały mit rzekomego sojuszu niemiecko-rosyjskiego. Tak, sojusz taki istniał, ale do 2022 roku. W 2022 roku w Niemczech miano „słowa roku” przyznano Zeitenwende, czyli „przełomowi epok”. Niemieckie elity, po wahaniach przez pierwsze miesiące toczącej się wojny, ogłosiły poparcie dla Ukrainy i wojnę z sojuszem Rosja-Chiny. Widzi to każdy przeglądający niemieckie portale dotyczące spraw międzynarodowych, wystąpienia Scholza i niezbyt lotnej szefowej MSZ Annaleny Baerbock.

Polskie media fakt ten zignorowały całkowicie, naśmiewając się ze starych hełmów, które Niemcy podarowały Ukrainie, gdy my wysyłaliśmy „Twarde” i „Rosomaki”. Polskie media, a także wpatrzona w nie polska elitka polityczna, nie dostrzegły Zeitenwende niemieckiej polityki zagranicznej, która z sojuszu z Rosją przeszła do konfrontacji, a której celem jest budowa Mitteleuropy, której centralnymi punktami są: 1/ przyjęcie Ukrainy do UE; 2/ zmiana traktatów unijnych w kierunku państwa federalnego.

Właśnie dlatego Kijów, za wszelką cenę chcący uciec od zależności od Rosji, złożył hołd lenny Berlinowi i śmiało poszedł na konfrontację z Warszawą, której pisowski rząd takiej federalizacji jest mocno niechętny.

Katolicka Polska? Roczny [kolejny] spadek liczby urodzeń wyniósł 11%

Katolicka Polska? Z deszczu pod rynnę gloria

Roczny spadek liczby urodzeń w Polsce wyniósł 11%, tym samym osiągając po raz pierwszy dwucyfrowy format (NotesFromPoland.com, 26 października).

Pomiędzy styczniem i wrześniem 2023 liczba urodzeń wyniosła 210 tys., co stanowi spadek o 25 tys. (10,6%) mniej w porównaniu z tym samym okresem w 2022. Z kolei liczba zgonów we wspomnianym okresie wzrosła o 34 tys., osiągając poziom 303 000.

W 2022 liczba narodzeń osiągnęła najniższy poziom od czasów Drugiej Wojny Światowej, a liczba zgonów przewyższa liczbę narodzin już dziesiąty rok z rzędu.

Na przestrzeni sześciu lat liczba urodzeń zmalała o 30%.

Podczas gdy Franciszek i jego dekadencka świta obcują z homoseksualistami, w “katolickich” krajach UE możemy ‘poszczycić się’ następującymi współczynnikami płodności: Polska (1,33), Włochy (1.25), Hiszpania (1.19), Malta (1.13). Żaden z uczestników [s]eks-synodu nie był poruszony bym faktem.

W trakcie 8 lat sprawowania władzy partia Prawa i Sprawiedliwości stawiała sobie za cel poprawę takiego stanu rzeczy, wprowadzając różnego rodzaju programy socjalne, ale wszystko jak krew w piach.

Grafika: © Tjflex2, Flickr, CC BY-NC-ND, #newsSnxepxrlub

m.rekinek

Zdjęcie powinno pokazywać króliki, a nie koty, wszak to Bergoglio zarzucił, że katolicy rozmnażają się jak króliki.

Naćpany Ukrainiec [kokaina], dezerter przemycał nachodźców. Gdy go zatrzymano, wyciągnął nóż.

Naćpany Ukrainiec, dezerter przemycał nachodźców. Gdy go zatrzymano, wyciągnął nóż.

magnapolonia-nacpany-ukrainiec-przemycal-nachodzcow

Dezerter z Ukrainy przemycał przez polską granicę nielegalnych imigrantów. Podczas zatrzymania groził nożem funkcjonariuszom Straży Granicznej. Jak się później okazało, “uchodźca wojenny” był też pod wpływem narkotyków.

Młody Ukrainiec przemycał nachodźców. “ Funkcjonariusze z Placówki SG w Zielonej Górze-Babimoście zatrzymali po pościgu za dostawczym busem młodego Ukraińca, który jednak nie zamierzał się poddać. Mężczyzna przyłapany na przemycie migrantów, będący pod wpływem narkotyków, groził nożem funkcjonariuszom SG i dopiero policyjny negocjator skłonił cudzoziemca do oddania się w ich ręce.” – czytamy w komunikacie Straży Granicznej.

Funkcjonariusze SG oddali strzały ostrzegawcze. Okazało się jednak, że kierowca nie zamierzał się poddać. “Wyjął nóż i zaczął grozić najpierw funkcjonariuszowi SG, następnie stwierdził, że sam się okaleczy. Na miejsce zdarzenia wezwano ratowników medycznych, policjantów z negocjatorem oraz straż pożarną. Po rozmowie z policyjnym negocjatorem mężczyzna odłożył nóż i został zatrzymany przez funkcjonariuszy” – podaje Straż Graniczna.

Okazało się, że kierowca pojazdu, 26-letni dezerter Ukrainy, w przestrzeni ładunkowej busa zamierzał dowieźć do Niemiec grupę łukaszenkowych nachodźców.

Funkcjonariusze SG po przeszukaniu samochodu znaleźli w drzwiach kierowcy woreczek z białą substancją (0,5 grama), która po sprawdzeniu narkotestem okazała się być kokainą. Badanie wykonane na obecność narkotyków w organizmie kuriera także dało wynik pozytywny.

Ukraińca zatrzymano i przedstawiono zarzuty organizowania przekroczenia wbrew przepisom polsko-niemieckiej granicy, niedostosowanie się do polecenia zatrzymania pojazdu, czynnej napaści na funkcjonariusza oraz prowadzenia pojazdu pod wpływem środka odurzającego. Decyzją sądu zastosowano wobec obywatela Ukrainy środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania na okres 3 miesięcy. Za popełnione przestępstwa mężczyźnie grozi kara do 10 lat pozbawienia wolności.

Co znamienne, obcokrajowcy stanowili aż 90% osób zatrzymanych w ubiegłym roku za pomoc przy nielegalnym przekraczaniu granicy. Wśród zatrzymanych było najwięcej Ukraińców i Gruzinów. Podobnie wyglądała sytuacja rok wcześniej. Także w 2021 roku 90% osób zatrzymanych za przemyt nielegalnych imigrantów stanowili cudzoziemcy. Wówczas w statystykach SG też dominowali obywatele Ukrainy i Gruzji. Jak informował portal Kresy.pl, najwięcej liczbowo, przestępstw popełniają w Polsce Ukraińcy.

NASZ KOMENTARZ: Jak zwykle w takich sytuacjach, domagamy się deportowania dezertera na Ukrainę, a nie utrzymywania go w więzieniu za polskie pieniądze. Niech zażyje swoje ulubione prochy i ruszy do mięsnego szturmu pod Robotyne lub inną Awdijiwką.

Ile Polacy “mają na życie”? I jak wypadamy na tle Europy?

Ile Polacy mają na życie? I jak wypadamy na tle Europy? Zaskakujące wyniki raportu

Anna Rogalska gospodarka.dziennik

Ile Polacy mają na życie? Jak wypadamy na tle Europy?
Ile Polacy mają na życie? Jak wypadamy na tle Europy? / Shutterstock

Najnowszy raport dotyczący siły nabywczej mieszkańców Europy przedstawia budżet domowy, jakim dysponują Polacy na tle pozostałych mieszkańców Europy. Wnioski nie są optymistyczne. Nie dość, że zajmujemy bardzo odległe miejsce, to w samej Polsce, w zależności od miejsca zamieszkania zawartość naszych portfeli drastycznie się różni.

Polska na tle Europy. Najnowszy raport

Najnowszy raport GfK określa średnią siłę nabywczą mieszkańców Europy. Oznacza to nic innego jak to, ile pieniędzy mamy na życie. Średnia kwota w Europie wynosi 17,6 tys. euro na rok na osobę. W Polsce to 10,9 tys. euro. W przeliczeniu na złotówki to równowartość około 49 tys. złotych.

Polska zajęła w tym roku 29. miejsce wśród 42 krajów. Awansowaliśmy tym samym o jedno miejsce w porównaniu z ubiegłym rokiem. Tak wygląda to na mapie:

GfK Purchasing Power Europe 2023 GfK Purchasing Power Europe 2023, źródło: GfK / Materiały prasowe

Poziom zamożności w Polsce. “Przepaść między regionami”

Chociaż kwota 49 tys. złotych na rok nie wydaje się wcale mała, bo oznacza około 4 tys. zł do wydania miesięcznie na osobę, to jednak jest to średnia budżetu wszystkich mieszkańców Polski. Według raportu, tyle realnie przecięty mieszkaniec Polski ma do wydania w ciągu roku, uwzględniając świadczenia od państwa i po odliczeniu podatków. Patrząc jednak na poszczególne regiony widać drastyczne różnice.

Zauważają to autorzy raportu, którzy podsumowali sytuację w Polsce słowami: “Nadal istnieje szczególnie duża przepaść między regionami zamożnymi i nieuprzywilejowanymi”. Jak czytamy we wnioskach z badania – tylko 83 okręgi mają ponadprzeciętną siłę nabywczą na mieszkańca, podczas gdy 297 okręgów jest poniżej średniej krajowej. Najbliższy ogólnopolskiej polskiej średniej jest powiat sokołowski z kwotą 10 921 euro na mieszkańca.

W Warszawie dochody mieszkańców są prawie trzykrotnie wyższe (17 980 euro) niż w powiecie kolneńskim, który znajduje się na końcu zestawienia (765 euro). W stolicy średnia jest zbliżona do tej europejskiej. Najwyższym budżetem domowym dysponują mieszkańcy większości stolic regionów w Polsce. Obrazuje to poniższa mapa.

GfK Purchasing Power Poland 2023 GfK Purchasing Power Poland 2023, źródło: GfK / Materiały prasowe

Mapa bogactwa w Europie

Kwoty, jakimi dysponują mieszkańcy krajów znajdujących się w europejskiej czołówce, z punktu widzenia Polski wydają się szokujące. Na pierwszym miejscu znalazł się Lichtenstein z budżetem 68 843 euro na osobę. Za nim jest Szwajcaria z kwotą 49 592 euro na mieszkańca rocznie. Na trzecim miejscu Luksemburg, którego mieszkańcy mają na życie 40 931 euro w ciągu roku.

Na końcu listy, bez zaskoczenia, znajduje się Ukraina. Tam siła nabywcza na mieszkańca wynosi 2 478 euro.

Agresja LGBT na paradzie w Bolesławcu


Agresja LGBT na paradzie w Bolesławcu

Agresja LGBT na paradzie w Bolesławcu
RatujŻycie.pl

Szanowny Panie, Drogi Obrońco Życia Dzieci!

Ostatnia w tym sezonie parada LGBT odbyła się w Bolesławcu na Dolnym Śląsku. Nie zgromadziła wielu uczestników, ale okazała się wyjątkowo agresywna wobec obrońców życia i rodziny. Lobby LGBT puściły nerwy.

Byliśmy w Bolesławcu z lokalnymi oddziałami Fundacji, aby pokazać, że homoaktywiści dopuszczają się molestowania i gwałcenia dzieci. Po raz pierwszy pokazywaliśmy polski przypadek – Krzysztofa F., który był działaczem LGBT i politykiem Platformy Obywatelskiej. Częstował narkotykami i wykorzystał seksualnie nastoletniego chłopca, za co został skazany na karę więzienia wysokości 4 lata i 10 miesięcy. Wcześniej pełnił funkcję doradcy w gabinecie Marszałka Województwa Zachodniopomorskiego, podawał się za psychoterapeutę, trenera rozwoju osobistego i specjalistę ds. uzależnień. Mógł mieć dostęp do licznych potencjalnych ofiar, gdyż pracował z osobami podatnymi na manipulację, dziećmi i młodzieżą w kryzysie. Chadzał na marsze równości i trzymał z sześciokolorowym środowiskiem. Bez przesady można powiedzieć, że Krzysztof F. to polski James Rennie.

W trakcie parady do znajomości z F. przyznała się m.in. Monika Tichy, skazana prawomocnie za lżenie Kai Godek na jednym z aborcyjnych strajków, zresztą Tichy była już wcześniej widywana na zdjęciach z homopedofilem.

Relację z kontry w Bolesławcu zobaczy Pan w poniższym materiale.

Oraz w serwisie Rumble: https://rumble.com/v3sn4mz-bolesawiec.-aktywistom-lgbt-puciy-nerwy.html

Szanowny Panie!

Po co parada LGBT już po wyborach? Otóż lewackie grupy poczuły się silne i teraz chcą wprowadzać swoją rewolucję. Już zapowiadają, że zaczną od uznawania ślubów homoseksualnych. I Pan, i ja dobrze wiemy, co to oznacza: wkrótce zechcą sięgnąć po dzieci – zażądają homopadopcji.

ŻiR od swojego powstania przestrzega przed lobby LGBT. Wskazujemy na związek pedofilii z innymi zboczeniami i nie zaprzestaniemy tych działań.

Także wtedy, gdy agresywni homodziałacze będą próbowali zmusić nas wszystkich, abyśmy dali im przywileje właściwe małżeństwom oraz dzieci na (pseudo)wychowanie.

Nie odpuścimy. Stoimy na straży. Patrzymy im na ręce i nie damy skrzywdzić polskich dzieci. Jesteśmy silni dzięki temu, że jest Pan z nami.

Serdecznie Pana pozdrawiam!

Krzysztof Kasprzak
Krzysztof KasprzakKrzysztof Kasprzak
Fundacja Życie i Rodzina
www.RatujZycie.pl

PS – Homolobby się rozbestwiło i trzeba stawiać im tamę. Proszę obserwować kolejne działania ŻiR-u, szczególnie w mediach społecznościowych (ikonki poniżej w stopce) oraz na naszym portaluwww.RatujZycie.pl.

WSPIERAM

NUMER RACHUNKU BANKOWEGO: 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230
NAZWA ODBIORCY: FUNDACJA ŻYCIE I RODZINA
TYTUŁEM: DAROWIZNA NA CELE STATUTOWE
DLA PRZELEWÓW Z ZAGRANICY:
IBAN:PL 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230
KOD SWIFT: BIGBPLPW

MOŻNA TEŻ SKORZYSTAĆ Z SYSTEMÓW DO SZYBKICH PRZELEWÓW, BLIKA LUB PŁATNOŚCI KARTAMI POD LINKIEM: https://ratujzycie.pl/wesprzyj/

RatujŻycie.pl

Ile może kupić Polak w 2023 r.? 60 proc. tego, co przeciętny Europejczyk

Ile może kupić Polak w 2023 r.? 60 proc. tego, co przeciętny Europejczyk

Ann businessinsider

PAP 28 października 2023, 17:13.

W 2023 r. średnia siła nabywcza mieszkańca Polski wynosi 10 903 euro. To wynik o 38 proc. poniżej średniej europejskiej — wynika z badania “GfK Purchasing Power Europe 2023”. Istnieją jednak ogromne różnice między regionami — w Warszawie dochód rozporządzalny netto jest prawie trzykrotnie wyższy niż w powiecie, który znalazł się na końcu listy.

Średnia siła nabywcza mieszkańca Polski wynosi 10 903 euro
Średnia siła nabywcza mieszkańca Polski wynosi 10 903 euro | Foto: Shuttertsock/Kamil Zajaczkowski; GfK / Shutterstock
  • Polska znalazła się na 29. pozycji z 42 analizowanych europejskich krajów. Pierwsze miejsce zajmuje Liechtenstein, gdzie siła nabywcza wynosi ponad 68 000 euro
  • Pierwsze miejsce polskiego rankingu zajmuje miasto stołeczne Warszawa z wynikiem 17 980 euro na mieszkańca; siła nabywcza jest więc o prawie 65 proc. wyższa niż średnia krajowa
  • Najniższa siła nabywcza w Polsce dotyczy powiatu kolneńskiego z wynikiem 6 765 euro. Oznacza to, że mieszkańcy powiatu mają do dyspozycji prawie o 40 proc. mniej środków na zakupy, czynsz, prąd i oszczędności niż przeciętny Polak
  • Ranking pokazuje, iż pomimo poprawy poziomu życia w Polsce na przestrzeni ostatnich lat nadal istnieje znacząca przepaść między regionami — ocenia ekspertka GfK
  • Więcej informacji o biznesie znajdziesz na stronie Businessinsider.com.pl

Zgodnie z najnowszym badaniem mierzącym siłę nabywczą, Polska znalazła się na 29. pozycji z 42 analizowanych europejskich krajów. Oznacza to, że awansowaliśmy o jedno miejsce.

Ile może kupić Polak w 2023 r.?

Siła nabywcza jest miarą dochodu rozporządzalnego po odliczeniu podatków i składek na cele charytatywne. Obejmuje też otrzymane świadczenia państwowe. Badanie GfK wskazuje na poziom siły nabywczej w przeliczeniu na osobę, na rok, w euro i jako indeks. Siła nabywcza GfK opiera się na nominalnym dochodzie rozporządzalnym ludności, co oznacza, że wartości nie są korygowane o inflację.

Jak wynika z raportu, w 2023 r. średnia siła nabywcza na mieszkańca Polski wynosi 10 903 euro. To wynik o około 38 proc. poniżej średniej europejskiej. Średnia europejska wynosi 17 688 euro. Innymi słowy, średnia siła nabywcza mieszkańca Polski to 62 proc. średniej europejskiej.

Indeks siły nabywczej. Polska na tle UE według badania "GfK Purchasing Power Europe 2023"
Indeks siły nabywczej. Polska na tle UE według badania “GfK Purchasing Power Europe 2023” | „GfK Purchasing Power Europe 2023” / gfk.com

Siła nabywcza w Polsce. Przepaść między regionami

Z badanie wynika, że w podziale na regiony są jednak “ogromne” różnice. W Warszawie dochód rozporządzalny netto jest prawie trzykrotnie wyższy niż w znajdującym się na końcu listy powiecie kolneńskim.

Na szczycie polskiego rankingu zajmuje miasto stołeczne Warszawa z wynikiem 17 980 euro na mieszkańca; siła nabywcza jest tam o prawie 65 proc. wyższa niż średnia krajowa. Za Warszawą znalazł się Sopot, dalej Wrocław, Katowice, Poznań, Kraków, Bielsko-Biała, Gliwice, Piaseczno, a pierwszą dziesiątkę zamyka powiat Warszawski Zachodni.

Ile mamy na życie? Oto powiat z najniższą siłą nabywczą

Najniższa siła nabywcza w Polsce dotyczy powiatu kolneńskiego (woj. podlaskie) z wynikiem 6 765 euro. “Oznacza to, że mieszkańcy powiatu mają do dyspozycji o 38 proc. mniej funduszy na zakupy, czynsz, prąd i oszczędności niż przeciętny Polak” — czytamy.

Najbliżej wartości średniej siły nabywczej znalazł się z kolei powiat sokołowski ze średnim dochodem rozporządzalnym netto w wysokości 10 921 euro na mieszkańca, czyli o około 18 euro więcej niż średnia krajowa.

GfK Purchasing Power Poland 2023
GfK Purchasing Power Poland 2023 | „GfK Purchasing Power Europe 2023” / gfk.com

Agnieszka Szlaska-Bąk z GfK wskazuje, że ranking pokazuje, iż pomimo znaczącej poprawy poziomu życia w Polsce na przestrzeni ostatnich lat “nadal istnieje znacząca przepaść między regionami”. “Tylko 83 powiaty mają ponadprzeciętną siłę nabywczą per capita, podczas gdy dochód rozporządzalny netto 297 powiatów jest poniżej średniej krajowej” — wskazała.

Jak dodała, w porównaniu do ubiegłego roku, w 2023 r. nastąpiła tylko jedna zmiana w pierwszej dziesiątce. “Tychy tracą trzy miejsca i spadają na 13. pozycję, podczas gdy powiat warszawski zachodni znajduje się obecnie na 10. miejscu z dochodem rozporządzalnym netto w wysokości 13 768 euro na mieszkańca” — wyjaśniła Agnieszka Szlaska-Bąk.

Europejczycy mają do wydania 12,1 mld euro w 2023 r.

Z badania GfK wynika, że łącznie Europejczycy w 2023 r. mają do wydania około 12,1 mld euro na żywność, mieszkania, usługi, koszty energii, prywatne emerytury, ubezpieczenia, wakacje, mobilność i zakupy konsumenckie.

“W przeliczeniu na mieszkańca oznacza to 5,8 proc. wzrostu w porównaniu ze skorygowanymi wartościami z poprzedniego roku. Jednak kwota, którą konsumenci faktycznie mają do dyspozycji na wydatki i oszczędności, różni się znacznie w zależności od kraju, a także zależy od tego, jak kształtują się ceny konsumpcyjne w 2023 r.” — tłumaczy GfK.

Liechtenstein, Szwajcaria i Luksemburg na szczycie rankingu

Jak dodano, podobnie jak w poprzednich latach, na szczycie rankingu siły nabywczej znalazł się niewielki Liechtenstein — siła nabywcza na mieszkańca tego kraju wynosi 68 843 euro, czyli prawie cztery razy więcej niż średnia europejska. Na drugim i trzecim miejscu uplasowały się Szwajcaria i Luksemburg. Podczas gdy siła nabywcza na mieszkańca Szwajcarii wynosi 49 592 euro — prawie trzy razy więcej niż średnia europejska — mieszkańcy Luksemburga mają rozporządzalny dochód netto w wysokości 40 931 euro na mieszkańca. To ponad dwa razy więcej niż średnia europejska.

Z badania wynika, że w 2023 r. największy awans w czołówce rankingu odnotowała Irlandia, która przesunęła się w górę o cztery pozycje w rankingu – z 10. na 6. miejsce.

Podobnie jak w poprzednich latach na dole zestawienia znajduje się pogrążona w wojnie Ukraina, gdzie siła nabywcza na mieszkańca wynosi 2 478 euro, czyli 14 proc. średniej europejskiej.

Cytowany w informacji Przemek Dwojak z GfK zauważa, że w tym roku kraje europejskie ponownie odnotowują znaczący wzrost siły nabywczej wynoszący średnio prawie 6 proc., ale nie jest to w stanie w pełni zrekompensować wciąż wysokiej inflacji. “Jednak siła nabywcza nie rozwija się w ten sam sposób w każdym kraju europejskim: na przykład, podczas gdy Irlandia wspięła się o cztery miejsca, sąsiednia Wielka Brytania spadła o trzy lokaty. Wiele wydarzyło się również wewnątrz poszczególnych krajów — na przykład w Czechach, gdzie rankingi są w tym roku bardzo zróżnicowane, lub w Polsce i Francji, gdzie przepaść między regionami staje się coraz większa” — zauważył.

Umizgi i konsultacje programowe

Umizgi i konsultacje programowe

Stanisław Michalkiewicz „Goniec” (Toronto)  •  29 października 2023 tekst

W „Rzeźni numer 5” Kurt Vonnegut użył ciekawego porównania; po orgazmie zwycięstwa mamy rodzaj łagodnej gry miłosnej, która nazywa się „przeczesywaniem terenu”. Myślę, że odnosi się ono nie tylko do batalii militarnych, ale również – politycznych. Po wyborach, które można porównać do kulminacyjnego momentu bitwy, po orgazmie zwycięstwa, prawdziwego lub udawanego, nadchodzi łagodna gra miłosna w postaci umizgów „programowych”, no i konsultacji, które właśnie rozpoczął pan prezydent. Zaczął od spotkania z PiS-em, a następna w kolejce była Koalicja Obywatelska, której trzon stanowi Volksdeutsche Partei, a wokół niej krążą „stronnictwa sojusznicze”. Jednocześnie trwają pokątne starania o przeciągnięcie na jedną lub drugą stronę Trzeciej Nogi, to znaczy, pardon – oczywiście Trzeciej Drogi. Te freudowskie pomyłki biorą się chyba ze wspomnień z czasów prezydentury Kukuńka. Jak pamiętamy, najpierw wspierał on prawą nogę, potem lewą, a w końcu został między nogami, czyli czymś w rodzaju „trzeciej nogi”.

Pan minister Czarnek właśnie powiedział, że jakieś rozmowy „trwają”. Może i „trwają”, bo czemu nie – ale z drugiej strony właśnie został ogłoszony skład „gabinetu cieni” z charyzmatycznym Donaldem Tuskiem jako premierem.

Ten „gabinet cieni” został ogłoszony chyba trochę na wyrost, bo – jak wiadomo, pan prezydent ma 30 dni od dnia wyborów na zwołanie pierwszego posiedzenia nowego Sejmu. Potem komuś – prawdopodobnie komuś z PiS – powierzy misję tworzenia rządu. Ten ktoś będzie miał 14 dni na ogłoszenie Sejmowi jego składu, a Sejm albo udzieli mu votum zaufania, albo nie. Jeśli PiS-owi uda się przeciągnąć na swoją stronę Trzecią No… – to znaczy, pardon; nie żadną Trzecią Nogę, tylko oczywiście – Trzecią Drogę, to wtedy votum zaufania wydaje się bardzo prawdopodobne. Jeśli nie – to następny ruch należy do pana prezydenta, który może zaproponować Sejmowi własny rząd – na przykład złożony z tzw. „fachowców spoza Sejmu”.

Precedens już był w postaci rządu pana premiera Marka Belki, do którego nie przyznawało się żadne ugrupowanie parlamentarne – a on rządził, jak-gdyby-nigdy-nic. No, ale pan Marek Belka miał aż dwa pseudonimy operacyjne, co wiele wyjaśnia. Jeśli jednak Sejm w zuchwałości swojej tę propozycję odrzuci i votum zaufania takiemu rządowi nie udzieli, to wtedy sam musi przeforsować jakiś rząd i udzielić mu votum zaufania, bo jak nie, to prezydent rozwiązuje ten cały Sejm i rozpisuje nowe wybory.

Opozycja skupiona wokół Donalda Tuska i Volksdeutsche Partei już nie może się doczekać, kiedy wreszcie dorwie się do władzy. Nietrudno ich zrozumieć; 8 lat ścisłego postu robi swoje, a tu konfitury władzy już-już w zasięgu ręki. Dlatego apelują do pana prezydenta by nie czekał 30 dni, tylko zwołał Sejm natychmiast – ale jak dotąd prezydent jest głuchy na te wołania i solennie celebruje konstytucyjne procedury, a nawet zwyczaje. Inna rzecz, że tego „gabinetu cieni” nie musimy brać na serio. Jak bowiem pamiętamy, w roku 2007 Platforma Obywatelska też miała „gabinet cieni”. Kogóż tam nie było! Kiedy jednak przyszło do tworzenia rządu, to z tego całego „gabinetu” stanowiska swoje objęły tylko dwie osoby: pan Drzewiecki został ministrem sportu i pani Ewa Kopacz – ministrem zdrowia. Inne resorty objęły zupełnie inne osoby. Na przykład ministrem obrony, zamiast pana Zdrojewskiego, został lekarz psychiatra Bogdan Klich. Kiedy słuchałem komentarzy niektórych generałów na temat wojny, jaką USA prowadzą na Ukrainie z Rosją do ostatniego Ukraińca, to dopiero teraz potraktowałem tę nominację z pełnym zrozumieniem. Dla niepoznaki pan Klich prowadził jakiś instytut studiów strategicznych, ale niech nas ta nazwa nie myli, bo zajmował się on takimi zagadnieniami, jak wpływ kultury żydowskiej na polską – i temu podobnymi. Zamiast pana Chlebowskiego ministrem finansów został brytyjski poddany z pierwszorzędnymi korzeniami, pan Rostowski, ministrem sprawiedliwości – zamiast pani Pitery – pan Ćwiąkalski – i tak dalej.

Tłumaczyłem sobie te zdumiewające zmiany tym, że do premiera Tuska, który też zastąpił na tym stanowisku Jana Marię Rokitę, przyszedł ktoś starszy i mądrzejszy i powiedział jemu tak: „wiecie, rozumiecie, Tusk. Macie tu papierek ze składem waszego gabinetu i nic nie kombinujcie, bo wynikną z tego same zgryzoty, a my będziemy musieli przypomnieć wam, skąd wyrastają wam nogi”.

Toteż i teraz wprawdzie wiemy, że w marcu br. prezydent Józio Biden pozwolił Niemcom, jako swojej europejskiej duszeńce, urządzać Europę po swojemu, ale zdaje się że chciałby zachować kontrolę nad naszą niezwyciężoną armią, której zresztą podesłał amerykański kontyngent – już chyba na stałe.

Zatem o ostatecznym składzie „gabinetu cieni” nie będzie decydował ani Donald Tusk, ani pan Hołownia z panem Kosiniakiem-Kamyszem, ani pan Czarzasty, tylko ludzie poważni. Skoro my to wiemy, to wie to tym bardziej pan prezydent Duda i dlatego te wszystkie gesty nie robią na nim specjalnego wrażenia. Wiadomo, że skoro spod kurateli amerykańskiej przechodzimy, niechby i częściowo, pod kuratelę niemiecką, to na scenie politycznej naszego bantustanu musi dokonać się podmianka na pozycji lidera – taka sama, jak w roku 2015, tyle, że w drugą stronę.

Niemcy już rozpoczęły urządzanie Europy po swojemu i na początek chcą zlikwidować prawo weta w Unii Europejskiej, nie tylko zastępując je głosowaniem większościowym, ale również ograniczając skład Rady Europejskiej, będącej organem władzy prawodawczej UE, z 27 do 15 przedstawicieli. W ten sposób na drodze budowy IV Rzeszy uczyniony zostanie kolejny milowy krok.

Musi to w działaczach Volksdeutsche Partei wzbudzać rozmaite nadzieje, bo zapowiadają surowe rozliczenia – że będą wszystkich dusić gołymi rękami – i tak dalej. W tej sytuacji bez ponownego uruchomienia chwilowo nieczynnych obozów koncentracyjnych się nie obejdzie, a kto wie, czy nie trzeba będzie budować nowych – bo winowajców zagrażających demokracji przez te 8 lat namnożyło się co niemiara. Warto w związku z tym przypomnieć, że pierwszy taki nowy obóz w Gostyninie uruchomiony został właśnie z inicjatywy pobożnego Jarosława Gowina, który w drugim rządzie Donalda był ministrem sprawiedliwości – więc taki precedens też jest. Wyobrażam sobie, jak na tę myśl musi zacierać ręce trzecie pokolenie ubowców, bo czekać ich będzie bardzo dużo wesołych miejsc pracy, w których można będzie dać upust instynktom w tak zwanym „majestacie prawa”.

I tylko Konfederacja zachowuje się tak, jakby utraciła wszelką nadzieję i jak dotąd, całą swoją aktywność kieruje do wewnątrz. Właśnie pod zarzutem „sabotowania kampanii” „zawiesiła” Janusza Korwin-Mikke, co w przełożeniu na język ludzki oznacza zakaz wypowiedzi publicznych – no i „wyrzuciła” go w Rady Liderów. Kto tam teraz w tej Radzie radzi, komu i co – tego nie wie nawet pan Grzegorz Braun, który na razie ani nie został zawieszony, ani wyrzucony – ale wszystko przed nami, bo dintojra dopiero się rozpoczęła. Może nie wyaresztują się nawzajem – jak to pisał Mrożek w dramacie ze sfer żandarmeryjnych – ale to chyba jedyna, nowa nadzieja.

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Goniec” (Toronto, Kanada).