Bożonarodzeniowe tradycje, podobnie jak lekcje religii powoli opuszczają mury szkoły. A do wyjścia odprowadza je nie Marta Lempart i jej zwulgaryzowana świta, lecz niedoszły dominikanin i były rekolekcjonista.
Jeszcze kilka-kilkanaście lat temu, o rezygnacji ze zwyczajów bożonarodzeniowych w szkole można było przeczytać wyłącznie na łamach antyklerykalnej prasy. Dzisiaj natomiast, sytuacje w których wigilię klasową zastępują kiermasze, warsztaty a nawet… dni piernika, nie należą do rzadkości. Zamiast łamać się opłatkiem, uczniowie składają „neutralne światopoglądowo” życzenia zdrowia i pomyślności, a zamiast śpiewać kolędy – słuchają świąteczne evergreeny w postaci „All I Want For Christmas”.
Z podobnymi propozycjami wychodzą już sami uczniowie, dla których wspólne spotkanie i obdarowywanie prezentami nadal jest czymś ważnym, ale cały religijny sztafaż – już niekoniecznie. Zdarza się także, że poszczególne klasy w ogóle rezygnują z celebracji Bożego Narodzenia, ponieważ rodzice otwarcie sprzeciwiają się wprowadzaniu elementów związanych z wiarą katolicką.
Odejście od wigilii klasowych, nie mówiąc już o organizacji świątecznej akademii, zbiega się w czasie z dramatycznym odpływem uczniów z lekcji religii. Jeżeli wierzyć CBOS, w 2010 roku udział w lekcjach religii deklarowało 93 proc. uczniów w wieku 17-19 lat. W 2022 r. było ich tylko 54 proc. W Warszawie na lekcje religii uczęszcza już zaledwie 42 proc. wszystkich uczniów. Według KEP są w Polsce miejsca, gdzie na lekcje religii uczęszcza zaledwie 31 proc. licealistów.
Ciężko o lepszy wyraz postępującej laicyzacji polskiego społeczeństwa, które nie tylko nie życzy sobie obecności Boga w swoim życiu, ale alergicznie reaguje na każdy przejaw chrześcijaństwa w przestrzeni publicznej. O dziwo, tym nastrojom wychodzi naprzeciw nie polityczna reprezentacja antyklerykałów spod znaku czerwonej błyskawicy, ale Szymon Hołownia; niegdysiejszy rekolekcjonista i autor kilku książek o tematyce religijnej. „Katolik otwarty”, który miejsce lekcji religii widzi głównie w zamkniętej na klucz salce katechetycznej.
Lider Polski 2050 chce „odbierać prawo biskupom” do ustalania liczby godzin religii w szkołach, a samą decyzję o uczęszczaniu na zajęcia pozostawić piętnastolatkom. Ideałem niegdysiejszego prowadzącego Religia.tv jest szkoła, w której „zanim będzie katecheta, pojawi się psycholog”, a wszystkie wyrazy ekspresji religijnej uzależnione będą od dyktatu rodziców i pedagogów. To on najgłośniej krzyczy o „rozdziale Kościoła od państwa”, a swoją agitację kieruje nawet do licealistów. Zbija z nimi „piony”, czaruje erudycją i „fajnością”, utrwala w przekonaniu o własnej wyjątkowości. Jako jedyny zstępuje z wysokości marszałkowskiego fotela, jawiąc się jako swój – spoko gość.
On także, modnym zwyczajem dokonuje podmiany wyraźnie chrześcijańskich zwyczajów. Obok tradycyjnego spotkania opłatkowego, marszałek Sejmu, w tym roku po raz pierwszy w historii zorganizuje wigilię. Będzie to spotkanie dla osób „w kryzysie bezdomności, samotności, migracyjnym”, które wybiorą organizacje pozarządowe. Czy będą kolędy, Słowo Boże, opłatek? Nie wiadomo. Marszałek zapewniał jedynie o zewnętrznym cateringu.
Zadziwiające, że to właśnie katolicki publicysta, a nie były PZPR-owiec lub aborcyjna „antyklerykałka” “twarzują” tej rewolucji. Być może metoda siekiery i piły wzbudza jeszcze zbyt duży sprzeciw opinii publicznej. Choć czerwone błyskawice i ruch ośmiu gwiazdek odegrały w całym procesie dość istotną rolę, na długim dystansie dużo lepiej sprawdzi się wilk w owczej skórze, tudzież koń trojański rozsiewający laicyzacyjny defetyzm. Co ciekawe, Hołownia pragnie uzależnić liczbę lekcji religii od woli lokalnej społeczności. Sprytny demokrata doskonale zdaje sobie sprawę, że dzisiaj większość uczniów nie chce religii w szkole. A ci, którzy chcą, najczęściej milczą w obliczu przytłaczającej większości. Pozwala mu to ustawiać się bardziej w centrum od radykalnej minister Barbary Nowackiej, jednocześnie realizując dokładnie ten sam plan.
Niektórzy uważają, że za rządów Koalicji Obywatelskiej nie uda się wypchnąć katechezy ze szkolnych sal. Być może nie będzie takiej potrzeby; kiedy na lekcję religii nie zgłosi się żaden uczeń z trzydziestoosobowej klasy, cel i tak zostanie osiągnięty. Ale nie łudźmy się. Odzieranie przestrzeni edukacyjnej z religijnych elementów nie skończy się wraz z odejściem katechezy. W końcu trzeba będzie usunąć ostatni, już nic niemówiący symbol dogasającej wiary.
Ekspozycja krzyża w przestrzeni publicznej jest chroniona przez polskie prawo, ale szkoła nie ma obowiązku jego wywieszania. Kiedy zabraknie nauczycieli przywiązanych do symbolu Odkupienia, krzyże poznikają z sal lekcyjnych, jak kilka lat wcześniej kolędy i opłatek. – Nie chcemy krzyży w salach, rekolekcji zamiast lekcji i religii w środku zajęć. Do wiary nikt nie powinien zmuszać – mówi „Wyborczej” jedna z licealistek. I po doświadczeniu czarnych marszów, trudno nie uznać jej słów za głos pokolenia.
Ale wraz z krzyżem odejdzie również reprezentowany przezeń, uniwersalny, skierowany również do niewierzących sens. Jak opisywał J.R.R. Tolkien, sens „śmierci, która, dzięki boskiemu paradoksowi, kończy życie i żąda oddania wszystkiego; a jednak dzięki jej smakowi (lub przedsmakowi) można otrzymać (…) charakter tej rzeczywistości, wiecznej trwałości, której każdy człowiek pragnie z głębi duszy”. Oto istota wiary chrześcijańskiej; bez Krzyża nie ma Zbawienia. A przekładając na język edukacji: umartwienie i wyrzeczenia mają potencjał uszlachetniający; bez nich nigdy nie dorośniemy do swojego potencjału.
Dlatego dzisiaj świat, który brzydzi się krzyżem, zmierza w znieczulającym, hedonistycznym karawanie prosto w ramiona samotnej śmierci. A szkoła bez krzyża, zamiast wychowywać do wartości, coraz częściej zajmuje się systemową produkcją narzędzi do wstukiwania danych w Excelu.
Do brutalnego pobicia 20-letniego mężczyzny doszło w sobotni wieczór przy ul. Słowiańskiej w Gorzowie. Sprawą pobicia zajmuje się policja. Jak relacjonuje poszkodowany mężczyzna, miał zostać zaatakowany przez grupę “obywateli” Ukrainy.
Do redakcji portalu gorzowianin.com zgłosił się czytelnik Radosław, który poinformował o brutalnym pobiciu do którego doszło w miniony weekend w Gorzowie. – Na oddział chirurgii w gorzowskim szpitalu trafił młody, 20-letni chłopak. Został ciężko pobity przez grupę Ukraińców, ma m.in. przerwane jelito. To już nie pierwszy tego typu incydent w naszym mieście, proszę to nagłośnić – podkreśla Radosław.
Do pobicia doszło w sobotę 16 grudnia około godz. 20 przy ul. Słowiańskiej w Gorzowie. Zwróciliśmy się w tej sprawie z prośbą o komentarz do Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie.
– Policjanci otrzymali zgłoszenie dotyczące pobicia młodego mężczyzny, do którego doszło w sobotę 16 grudnia o godz. 20 przy ul. Słowiańskiej w Gorzowie. Zawiadomienie złożyła rodzina poszkodowanego mężczyzny. Prowadzimy czynności w tej sprawie, zmierzające do ustalenia osób odpowiedzialnych za pobicie – mówi w rozmowie z portalem gorzowianin.com Maciej Kimet z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie.
Jak relacjonuje poszkodowany 20-latek, miał zostać zaatakowany i pobity przez grupę obywateli Ukrainy- Prosimy osoby, które mają jakiekolwiek informacje na temat pobicia lub były świadkiem zdarzenia o kontakt z policją – apeluje Kimet.
=========================
znajoma Ukrainka:
Przecież to dezerterzy! Uczciwi chłopcy idą do wojska i giną w tej głupiej wojnie, a kryminaliści, synkowie bogatych – uciekają [ za łapówki ich wypuszczają, a w Polsce wpuszczają] do Polski. I tu dalej zajmują się swym procederem. A odebrać im zrabowane dobra, zakuć w kajdany – i wyrzucić z Polski! Do karnej kompanii, na front!
W jednej z najnowszych rozmów ze Stanisławem Michalkiewiczem Tomasz Sommer poruszył temat „interwencji gaśnicowej” posła Grzegorza Brauna. Wskazał, że ujawniło się przy tej okazji wielu Brutusów.
Sommer wskazał, że okładka nowego numeru „Najwyższego Czas-u” dotyczy „brutalnego ataku na idy marcowe, “żymiańskie” święto, które miało miejsce” w Sejmie. – Idy marcowe są nieodmiennie związane z postacią Brutusa – dodał.
– Idy marcowe to dopiero będą na Wielkanoc, a teraz są gnidy grudniowe. Na naszych oczach kształtuje się nowa świecka tradycja – wskazał Michalkiewicz.
– Tychże Brutusów ujawnił się natychmiast legion – ocenił redaktor naczelny „Najwyższego CZAS!”-u. – Jeden Brutus się wahał, ale w końcu i on tam pod ciśnieniem puścił farbę – zauważył Michalkiewicz.
– Jak tutaj starsi i mądrzejsi tupnęli nogą, to każdy z tej zgrai Brutusów zrozumiał mores – dodał publicysta. – Szczególnie dużo tych Brutusów się objawiło w Konfederacji – ocenił Sommer.
– Z wyjątkową gorliwością takim Brutusem jest poseł Przemysław Wipler, który powiedział tak: ja się wstrzymałem nad zawieszeniem posła Brauna, bo chciałem go od razu wyrzucić – przypomniał.
– Widać, jakie moralne katiusze przeżywał Pan poseł Wipler. Jestem pewien, że starsi i mądrzejsi tę wypowiedź odnotują i jak będzie nowe rozdanie kart, to poseł Wipler z całą pewnością zostanie naszą duszeńką – ironizował Michalkiewicz.
– Mało tego, bo np. poseł Krzysztof Bosak odcinał się pięć razy, zapierał się, tak jak opisane to było w Biblii – wtrącił Sommer. – Zaparł się po dziesięciokroć – dodał Michalkiewicz.
– Nic mu to nie pomogło, jak został wydany wyrok przed odpowiednie gremium, nomina sunt odiosa… to gdyby nawet poseł Bosak wydarł sobie serce z piersi, to nic mu nie pomoże – wskazał publicysta.
– Dzięki haniebnemu czynowi paskudnika, antysemitnika posła Brauna przekonaliśmy się, że Sejm się składa z 456 szabesgojów i nie możemy na nich liczyć, zwłaszcza w sytuacji konfliktowej np. z ustawą 447. Oni przejdą na tamtą stronę i jeszcze będą wszystkich sztorcowali, tych, co nie przejdą. Odsądzą od czci i wiary – mówił Michalkiewicz.
– Maski opadły – ocenił. – Ale jak będą kazali, to maski natychmiast założą – skwitował Sommer.
– Brutusi się chyba dosyć dynamicznie rozjeżdżają ze swoim elektoratem – wskazał.
– Ja mówię, bom smutny i sam pełen winy, też jestem rozczarowany. Kibicowałem Konfederacji podczas kampanii wyborczej, ale widzę, że jeszcze się kampania nie skończyła, a oni już zaczęli robić głupstwa, a teraz brną w jedno po drugim. Tak, że jestem rozczarowany – skwitował Michalkiewicz.
A. Duda, Sz. Hołownia, P. Zgorzelski, M. Kidawa-Błońska – potrzeba wszczęcia procedury natychmiastowej i dożywotniej ekskomuniki – excommunicatio latae sententiae
Piotr Zgorzelski, Małgorzata Kidawa-Błońska, Andrzej Duda, Szymon Hołownia – to tylko kilka nazwisk osób dożywotnio skompromitowanych politycznie, religijnie, intelektualnie (w przypadku gdyby usprawiedliwiali się niewiedzą) i osobowościowo. Były ich – jak u Gogola – tłumy. Każda z w/w postaci i wielu innych posłów zamieszanych w te bluźniercze ekscesy wykorzystuje podczas KAŻDEJ kampanii wyborczej wiarę katolicką jako wabik dla elektoratu, po czym w satanistycznych obrządkach pali diabłu ogarek.
Analogia z przyjazdem rewizora jest trafna. Z zastrzeżeniem, że mamy tu do czynienia z rewizorem duchowym. Bardziej adewatna wydaje się analogia z opętaniem tłumów polskiej szlachty przed wieki przez żydowskiego hochsztaplera, heretyka i zboczeńca Jakuba Franka, głosiciela jedności wszystkich religii oraz ogłaszającego siebie słyszącym codziennie bezpośredni głos Boga i polecenia od niego (identycznie jak ogłosili chabadowcy tworząc swoją herezję).
Kilkoro polityków obnoszących się ze swoim chrześcijaństwem i katolicyzmem (dla korzyści wyborczych) wzięło udział w bluźnierczej parodii obrządku chrześcijańskiego, mszy świętej. Patrząc na to trzeźwym okiem trzeba powiedzieć, iż ich PUBLICZNY udział w czarnoksięskich aktach magicznych wypełnia w 100% warunki podlegania pod ekskomunikę i to excommunicatio latae sententiae – wiążącej mocą samego prawa, która następuje automatycznie po czynie. Przez sam czyn katolik tak bardzo oddala się od Kościoła, że nie może być dalej uważany za jego członka.
Warto zacząć zbierać podpisy pod oświadczeniem skierowanym do najwyższych władz kościelnych i żadającym natychmiastowej ekskomuniki dla wszystkich katolików biorących udział w ponownym magicznym obrządku talmudycznym kryjącym się pod kryptonimem “zapalenie świec chanukowych”. Jednocześnie tekst takiego Oświadczenia o Apostazji i stosunek do tego tekstu i do głosu wiernych byłby sprawdzianem czujności i jakości elit duszpasterskich.
Wiara w to, że jakiś nieżyjący już przedstawiciel wojującego antychrześcijaństwa (czyli talmudyzmu) dokona paruzji lub inkarnacji w postać Mesjasza całego globu oraz PUBLICZNE uczestniczenie w obrządku modłów do tego talmudysty i jego portretu, modłów, które dopuszczają, iż jest on… Bogiem – te dwa fakty wykluczają dożywotnio danego wiernego z Kościoła.
PS
Na wiecach politycznych na których wystąpi chociaż jedna z osób uczestniczących w sejmie w obrzędach czarnoksięskich pożądane byłoby wznoszenie okrzyków:
“Kiedy przyjdzie mesjasz?!”
“Schneerson Bogiem!!” lub nawiązując do drugiego imienia Boskiego Schneersona i do chabadowskiej doktryny o wcieleniu samego Boga w siódmego “rebe”: “Men-del Bo-giem!!! Men-del Bo-giem!!! Men-del Bo-giem!!!”
KS. PROF. BORTKIEWICZ: ANDRZEJ DUDA NIE POWINIEN PRZYSTĘPOWAĆ DO KOMUNII ŚWIĘTEJ!Chodzi o podpis pod ustawą umożliwiającą produkcję ludzi w laboratorium i ich zabijanie /sztuczna reprodukcja in vitro/O obrządek palenia ogarków przez kabalistów w sejmie i w kancelarii prezydenta, dziennikarz nie zapytał. Przy okazji, prof Diabelski ręką swojego sekretarza Franciszka podpisał dokument pozwalający na błogosławienie m.in. par homoseksualnychKard. Fernández zapewnia, że zgoda na błogosławienie par w sytuacjach nieregularnych oraz par homoseksualnych „oficjalnie nie zatwierdza ich statusu ani w żaden sposób nie zmienia odwiecznego nauczania Kościoła na temat małżeństwa”. /link/Zgodnie z wykładnią Polska jest w szczerym sojuszu z diabłem, który chroni nas przed innymi diabłami. Sojusz ten był uznany przez Lecha Kaczyńskiego, Jarosława, Mateusza, a teraz podkreślany przez Dudę i Donalda jako gwarancja zrównoważonego rozwoju w aspektach kluczowych dla światowych koncernów: rozboju i uboju.
SEKCIARZ STAMBLER REWIZOREM IGNORANCJI polskiej inteligencji
dedykowane prof. A. Dudkowi, T. Terlikowskiemu i Marianowi Turskiemu
MOTTO
1. “Zadaniem Żydów jest przewodzenie ludzkości.
Wszystkie wartości innych narodów są złem aksjologicznym”.
[cytaty z dzieła założyciela sekty Chabad Lubawicz panoszącej się w sejmie RP od 17 lat]
2. – Jak długo będzie pan w Polsce?
– Dopóki nie przyjdzie Mesjasz. Nie planuję wyjazdu.
– A skąd się pan tu wziął?
– Nie mam korzeni polskich, urodziłem i wychowałem się w Kfar Chabad, osadzie w Izraelu.
[fragment wywiadu z p. Stamblerem]
Cz. 1
Tanya (hebr. תניא) to wczesne dzieło ideologii chasydzkiej autorstwa rabina Szneura Zalmana z Liadi, założyciela chasydyzmu Chabad, opublikowane po raz pierwszy w 1796 r.
Szneur (Szneurson; Sznejerson; Szneerson; Szneersohn) Zalman (Załmen) ben Baruch z Ladów ur. 1745 w Łoźnej, zm. 1812 w okolicy miasteczka Pena w Guberni kurskiej – założyciel i przywódca formacji kabalistycznej chasydzkiej na Białorusi, zwanej chabad (chabadyzm) lub lubawicz (od nazwy miejscowości Lubawicze (ros. Любавичи, Lubawiczi) – wieś w zachodniej Rosji na terenie obecnego rejonu rudniańskiego obwodu smoleńskiego.
Wraz ze zwycięstwem PIS-u w 2015 sekta Chabad Lubawicz weszła w swój okres renesansu polińskiego. Polski premier (MM) odbywał pielgrzymki do USA do chabadowskiego pseudorabina Boteacha i prowadzał się (nawet na posiedzenia rządu) z izraelskim infiltratorem Danielsem, odbywać się zaczęły głośne jarmułkowe kolacje polskiego rządu. I jako zwieńczenie tej infiltracji przez kryptosatanistyczne środowiska w 2018 r. poseł Jarosław Daniel Sellin, sekretarz stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego w latach 2005–2007, 2015–2021 i 2021–2023 wyszedł z propozycją utworzenia muzeum chasydyzmu w Polsce (czytaj: muzeum żydowskiej magii i kabały oraz antypolski ośrodek misyjny sekty Chabad Lubawicz).
W swej historii Chabad-Lubawicz miało siedmiu rebe wywodzących się z jednej dynastii. Kolejni pseudorabini z dynastii Szneura Zalmana:
2. Dovber Schneuri (1773–1827), 3. Menachem Mendel Schneersohn (1789–1866), 4. Shmuel Schneersohn (1834–1882), 5. Sholom Dovber Schneersohn (1860–1920), 6. Joseph Isaac Schneersohn (1880–1950) oraz 7. Menachem Mendel Schneerson (1902–1994).
Nazwa Chabad hebr. חב”ד (Ch-B-D = Chochma, Bina, Daat) jest akronimem trzech hebrajskich słów nazywających sefiry wchodzące w skład kabalistycznego Drzewa Życia.
Szneur (Szneersohn) Zalman z Ladów (1745-1812), autor rasistowskiej “biblii” ruchu Chabad Lubawicz – “Tanya” (תניא), założyciel dynastii lubawiczowskich “rabinów”.
Menachem Mendel Schneerson, siódmy “rabin” sekty Chabad-Lubawicz, kabalista. Data i miejsce urodzenia: 18 kwietnia 1902, Mikołajów, Ukraina, Data i miejsce śmierci: 12 czerwca 1994, Mount Sinai Beth Israel, Nowy Jork, Stany Zjednoczone, Rodzice: Levi Yitzchak Schneerson, Chana Schneerson, Żona: Chaya Mushka Schneerson (od 1928 do 1988). Książki: Igrot Kodesh, Torat Menachem Hitva’aduyot
Portret tego rasistowskiego fanatyka od 17 lat gości w naszym sejmie bez jakiejkolwiek reakcji naszych służb i prokuratury. Do jego wizerunku kierowane są modły i śpiewy pod okiem cielęco wpatrzonych i zasłuchanych polskich parlamentarzystów (“polskich”?).
“Schneerson był przywódcą na tyle wpływowym, że po jego śmierci w 1994 roku, wielu wyznawców oczekuje jego powrotu do życia, by tym samym udowodnić, że to właśnie on jest prawdziwym Mesjaszem, którego oczekują wszyscy Żydzi.” Chabad Lubawicz stara się przygotować świat na przyjście ich mesjasza. Po 7 rebbe ( Menachem Mendel Schneerson ) ma nadejść mesjasz żydowski. Dlatego Scheneerson nie wyznaczył swojego następcy. Obecnie Lubawicz nie posiada swojego rebbe, są w stanie oczekiwania na mesjasza. Ponieważ siódmy przywódca sekty nie żyje od 29 lat, to jego powtórne przyjście jako „mesjasza” ma się odbyć w ten sposób, że ma się on reinkarnować albo zmartwychwstać. Póki nie odbędzie się paruzja (zmartwychwstanie?) kabalistycznego rasisty nasi posłowie mogą się z nim jednoczyć wpatrując się w jego oblicze umiejscowione pod godłem polskim, po jego prawej stronie… Są też “teolodzy” chabadowscy, którzy twierdzą, że w siódmego pseudorabina, tego, do którego portretu odbywają się modlitwy w sejmie przy klezmerskiej muzyce (czyli Menachema Mendela Schneersona) wcielił się Bóg, albo, że był on Bogiem…
Fragment wywiadu z p. Stamblerem przeprowadzonego przez Tomasza Terlikowskiego.
Pseudorabin Szalom Dow Ber Stambler, obecny przewodniczący Chabad-Lubawicz w Polsce oczekujący na ponowne przyjście kabalisty Schneersona w przemienionym ciele (po lewej stronie fotogram rasisty Schneersona w ciele jeszcze nie przemienionym).
Cz. 2.
To, co polscy politycy, dziennikarze oraz postaci takie jak T. Terlikowski, prof. Antoni Dudek mówią na temat rasistowskiej sekty wpuszczonej do sejmu – przekracza granice kompromitacji i żenującej, wołającej o pomstę do nieba ignorancji.
Fundację propagującą kabałę i rasizm nazywa się przedstawicielami “judaizmu”. To tak jakby zielonoświątkowców albo niemiecką partię chadecką 🙂 nazywać katolikami.
Temu, co się wydarzyło nadaje się takie nazwy:
1. napad na uroczystości religijne
2. zakłócenie uroczystości religijnych
3. zakłócenie obrzędu religijnego.
Ad 1., 2., 3.
Sekta Chabad Lubawicz nie jest wśród zarejestrowanych Kościołów i związków wyznaniowych w Polsce. Jest to zwykła fundacja. Mówienie o obrzędach religijnych jest więc kpiną w żywe oczy.
Mówienie, że nie można przerywać magiczno-kabalistycznych zaklęć w sejmie RP ma taki sam sens jak mówienie, że nie można przerywać kultowej siesty indonezyjskich nekrofagów ucztujących na środku ulicy, blokujących ruch, gorszących dzieci i pożywiających się ciałami ofiar wypadku drogowego.
Mesjanistyczne brednie tyczące się siódmego rabina są pluciem w twarz doktrynie chrześcijańskiej. Cała ideologia sekty jest doktryną podziału ludzkości na żydowską “rasę panów” i podludzkich, zwierzęcych gojów.
Cały chasydyzm jest przesycony wszelaką magią, kabałą, szowinizmem i rasizmem. Święta Księga Chabad Lubawicz “Tanya” zawiera dziesiątki cytatów i myśli ze znanych talmudystów, kabalistów i magów (Chaim ben Josef Vital, Mojżesz ben Jakub Kordowero, Józef ben Efraim Karo, Izaak ben Szlomo Luria Aszkenazi).
Magia podlana szowinizmem i dualistycznym podziałem ludzkości na wybranych Żydów i demonicznych gojów równych zwierzętom zasługuje w pełni na miano satanizmu, bo jeśli nie jest satanizmem rzeczona ideologia, to co nim jest??
Prowodyrów i wykonawców magicznych aktów nazywa się “rabinami” nie wiedząc, że nazywanie się rabinami przez przywódców chasydzkich jest bezczelną uzurpacją (to coś w przybliżeniu takiego, jakby starszy miejskiego zboru Świadów Jehowy przyjmował miano biskupa i kazał się tak mianować). Pierwsi chasydzi sami ogłaszali zbędność rabinów dla umożliwiania kontaktu z Bogiem, polscy rabini kilkukrotnie obkładali przywódców chasydzkich klątwą. Wszyscy, którzy nazywają tych panów, tych biznesmenów i magików “rabinami” kompromitują się tak, jakby głowa państwa zwracała się słowami “Wasze Ekscelencje” do starszych zboru Świadków Jehowy oraz do przywódców Polskiego Kościóła Latającego Potwora Spaghetti.
Fragmenty z księgi “TANYA” (תניא) Likutei Amarim autorstwa Szneersohna Zalmana ben Barucha, “biblii” ruchu CHABAD-LUBAWICZ:
“Istnieją tylko dwa rodzaje dusz: dusza żydowska i dusza goja.
Żydzi różnią się kompletnie od innych ludzi. Każdy Żyd dziedziczy zdolności prorocze, pozwalające mu poznawać myśli i wolę Boga. Umysł Żyda jest częścią umysłu Boga.
Jeśli ktoś nawet przyłączy się do Żydów, to mu nic nie pomoże. I tak na zawsze będzie miał duszę niższego rzędu, bo brak mu duchowości rodowitego Żyda [czyli wg współczesnych “teologów” chabadowskich brak mu żydowskiego kodu genetycznego]. Nie-Żydom brak moralności i chęci wzniesienia się ponad zwykłą wegetację. Żydzi są po prostu odmienni gatunkowo od reszty ludzkości. Żaden inny naród – oprócz Żydów – nie ma i nie może mieć żadnej wiedzy o Bogu, bo jest ona własnością tylko Żydów. Mędrcy mogą pojawić się tylko w narodzie żydowskim, dlatego każda nieżydowska, gojowska mądrość jest zanieczyszczona i nic nie warta.
Nie-Żydzi należą do niższego świata sił demonicznych, mają duszę niższego rzędu niż Żyd.
Każdy nie-Żyd, goj to istota na pół ludzka, na pół szatańska.
Pomiędzy Żydami a resztą ludzkości zieje nieprzekraczalna przepaść.
Każdy Żyd, jak zły by nie był i tak jest lepszy od każdego nie-Żyda.
Każdy Żyd ma dwie dusze: boską i zwierzęcą. Dusza boska jest częścią Boga. Nie-Żyd ma tylko jedną duszę. Goj nie posiada w ogóle duszy boskiej. A jego dusza zwierzęca (jedyna dusza, jaką posiada) pochodzi z niższych regionów niż dusza zwierzęca Żyda, czyli pochodzi z najniższych regionów świata demonów.
Dusze nie-Żydów, gojów powstawały podobnie jak dusze zwierząt i są im najbliższe.
Żydzi są elitą ludzkości i decydują o rozwoju świata i ludzkości. Każdy naród ma swoje zadania.
Zadaniem Żydów jest przewodzenie ludzkości.
Wszystkie wartości innych narodów są złem aksjologicznym.
Wartości Żydów zawarte są w posiadanym przez nich „zmyśle duchowości” [“teologowie” chabadowscy interpretują tę gatunkową odmienność Żydów jako zdeterminowaną genetycznie] oddzielającym ich od reszty ludzkości i stawiającym ich o stopień wyżej od wszystkich narodów w celu przewodzenia ludzkości i kierowania rozwojem świata. ”
Red. G. Jankowski i Chabad Lubawicz, czyli o wiedzy
Bazyli1969, bloger Salon24
Chociaż wiedza stwarza problemy, to ignorancja ich nie rozwiąże.
Isaac Asimov
Siekło mnie jakieś choróbsko i mam trochę czasu. Klik! Jedna z telewizji komercyjnych i red. Grzegorz Jankowski. Temat dyskusji? A jak! Chanuka, Braun, gaśnica… Gospodarz odczytywał właśnie sms-y od widzów i swoim zwyczajem okraszał je komentarzami. Tym razem był wyjątkowo jednoznaczny. Autorów wiadomości pytających o przyczyny zapalania w polskim Sejmie chanukowych świec i braku wzajemności ze strony Izraela beształ bez litości. Ba! Zaznaczył, że każdego, kto przesyła doń tego rodzaju pytania będzie stanowczo i bez zwłoki blokował. Dodał również, że wszystkich „ignorantów” odsyła do pierwszego lepszego podręcznika historii Polski. Hmm… Lubię gościa. Jest ekspresyjny, raczej niesterowalny, fachowy, ale… Swego czasu był jednym z medialnych liderów maseczkowego wzmożenia, ale nawet wtedy nie wspinał się publicznie na wyżyny ekspresji. Cóż… Moim zdaniem wczoraj zachował się nieprzystojnie, bo jako zadeklarowany zwolennik swobodnej wymiany poglądów winien podzielić się z widzami (a tym samym jego pracodawcami) wiedzą na omawiany temat. Mam nadzieję, iż eksplozja uczuć pana Redaktora nie wynikała z potrzeby wpisania się w liczny chór oficjalnych narratorów ale po prostu z… niewiedzy. Dlatego – jako człek uczynny – postanowiłem krótko i bez egzaltacji wyręczyć G. Jankowskiego. Być może natrafi na tę notkę i zapozna się z jej zawartością, co na pewno będzie dla niego korzyścią. Zatem…
Zacznijmy od tego, że wiele spraw i rzeczy nie jest takimi na jakie wyglądają. Pamiętanie o tej prostej zasadzie pozwala unikać wielu rozczarowań i nieprzyjemnych zaskoczeń. Niby truizm, ale często o nim zapominamy. Użyłem czasu teraźniejszego bo dawniej z czujnością pojedynczych ludzi i całych społeczności bywało zdecydowanie lepiej. Dzisiejsi specjaliści od piramid finansowych i cudownych specyfików na błyskawiczne zrzucenie zbędnych kilogramów, przeniesieni wehikułem czasu kilkaset lat wstecz, od biedy zarobiliby na polewkę z kawałkiem wołowiny, ale w żadnym razie na pałac w Prowansji i rasowego araba w stajni. Współcześnie świat iluzji przeplata się z rzeczywistością. Właściwie sam się nie przeplata, lecz jest celowo mieszany. Działalnością tego rodzaju parają się nie tylko zwykli oszuści, amatorzy kwaśnych jabłek czy spece od marketingu. Czynią tak również marzyciele opętani ideą uszczęśliwiania ludzkości. Dlatego prawidłowe rozpoznanie intencji pukających do naszych drzwi nieznajomych jest obecnie jedną z najbardziej przydatnych umiejętności.
W ostatnim okresie w bramę z napisem “Polska” stuka sporo obcych. Wśród nich wyróżniają się reprezentanci słynnej już zbiorowości religijnej znanej jako Chabad Lubawicz. Warto wspomnieć, iż członkowie owej wspólnoty reprezentują odłam wyznawców judaizmu. Dla jasności dodam, że my, Polacy, na ogół nie orientujemy się w zawiłościach wewnętrznych podziałów świata żydowskiego. Żyd to Żyd. Zapewniam, że to błędne postrzeganie. Chasydyzm, ultra-ortodoksja, konserwatyzm, judaizm reformowany, mesjanistyczny i humanistyczny, to tylko niektóre z żydowskich frakcji religijnych. Wbrew pozorom jedną od drugiej dzieli wiele. Mniej więcej tyle ile prawosławnych mnichów zamieszkujących klasztory na górze Atos z protestanckim Kościołem Szwecji, kierowanym przez lesbijkę pozostającą w związku z kobietą i aprobującą aborcję.
Słowo „Chabad” to akronim hebrajskich słów nazywających trzy intelektualne cnoty: chachma – mądrość, bina – zrozumienie i da’at – wiedza. Ruch o takiej właśnie nazwie rozwijał się w XVIII w. w wielu regionach dawnych kresów Rzeczypospolitej, a nastepnie w carstwie Romanowów. Największą dynamiką wykazali się jednak chasydzi z niewielkiego miasteczka Lubawicze leżącego opodal Smoleńska. Mieli taka siłę przebicia, iż w stosunkowo krótkim czasie zdominowali całkowicie środowisko “chabadystów”. Kolejnymi przywódcami społeczności byli: Szneur Zalman z Ladów (1745–1812), Dovber Schneuri (1773–1827), Menachem Mendel Schneersohn (1789–1866), Shmuel Schneersohn (1834–1882), Sholom Dovber Schneersohn (1860–1920), Joseph Isaac Schneersohn (1880–1950) oraz Menachem Mendel Schneerson (1902–1994). Za przywództwa ostatniego z wymienionych Chabad Lubawicz rozwinął się niepomiernie. Dawne wpływy skoncentrowane w Europie i USA zostały rozszerzone na wszystkie kontynenty (oczywiście prócz Antarktydy, chociaż…).
Według oficjalnych enuncjacji celem Chabad Lubawicz jest “wzmacnianie żydowskiej tożsamości w duchu religijnym, a także dialog i regularna współpraca zarówno z niereligijnymi organizacjami żydowskimi, jak i przedstawicielami rządu oraz społeczeństwem polskim, wzbogacają życie żydowskie w Polsce i podkreślają jej wielokulturowe dziedzictwo.” Ponadto jego członkowie poświęcają mnóstwo czasu na odzyskiwanie dusz żydowskich. “Ponieważ judaizm dopuszcza reinkarnację, niektórzy rabini (głównie z Chabad Lubawicz) uważają, że osoby bez pewności co do posiadania żydowskich przodków, które jednak odczuwają nieracjonalną więź z judaizmem, mogą mieć żydowską duszę, czyli mogły być w poprzednich wcieleniach Żydami. Stąd brać się u takich osób może chęć konwersji na judaizm. Takie dusze miałyby się najczęściej reinkarnować u dalekich potomków osób, które porzuciły judaizm, lub u sąsiadów rodzin żydowskich”. I nie są to czcze gadki bo emisariusze społeczności wyprawiają się np. do Tajlandii, środkowej Afryki czy Indii i tam za pomocą sobie tylko znanych metod odkrywają żydowskie jednostki, których przodkowie mieli wyznawać judaizm np…. 300 lat temu! Może to wydawać się irracjonalne, ale przywódcy ruchu są przekonani, iż wszyscy Żydzi na świecie są policzeni przez Boga i zadaniem chabadystów jest ich przywracanie dla judaizmu. Jak Żydzi spod znaku Chabad Lubawicz podchodzą do tej idei można przekonać się z lektury stworzonych przez nich opracowań, jak również przyglądając się filmom w sieci. Podczas “kazań” zmarłego w roku 1994 ostatniego przywódcy ruchu, słuchacze go nie słuchają. Oni wprost spijają słowa z jego ust.
Można by zatem uznać, iż Chabad Lubawicz stanowi grupę pasjonatów poważnie traktujących swą żydowskość i pragnącą – wzorem swoich starożytnych przodków lecz wyłącznie pokojowo – pozyskiwać nowych wyznawców. No cóż, my też mamy swoich Świadków Jehowy… Problem w tym, że to powierzchowny ogląd. Gdy przyjrzymy się zagadnieniu nieco bliżej obraz momentalnie nabierze kolorów. Trzeba bowiem wiedzieć, że członkowie Chabad Lubawicz przez liczne odłamy judaistów są uznawani za heretyków. Z tego głównie powodu większość środowisk żydowskich w naszym kraju podniosło krzyk gdy w roku 2006 chabadyści pojawili się nad Wisłą. Wiedziały bowiem, iż Chabad Lubawicz zdobył silne pozycje u naszych sąsiadów. Na Słowacji, Białorusi, Litwie, w Czechach, Bułgarii, Rumunii, Rosji i na Ukrainie zdominował społeczności żydowskie. Jak twierdzi Eduard Hodos (zwierzchnik jednej z ukraińskich gmin konserwatywnych) “jej [tj. Chabad Lubawicz] istotą jest agresywny, wojowniczy ekstremizm na rzecz żydostwa oparty na podstawach talmudyzmu, co można nazwać szczególnym rodzajem geopolityki.”.
Dodatkowym obciążeniem dla Chabad Lubawicz jest fakt, że jego członkowie należą do ortodoksyjnych zwolenników Kabały. Ze względu na charakter notki nie czas wchodzić w szczegóły. Trzeba jednak skreślić kilka słów na jej temat. Kabałę (heb. קבלה – otrzymywanie, przyjmowanie) jako taką trudno sklasyfikować jako wiarę sensu stricte. Jest ona raczej systemem obserwacji i interpretacji, mających na celu odczytać relacje między Bogiem – Szatanem – człowiekiem i światem. Opiera się ona na mistycznej interpretacji pięciu ksiąg Biblii: Księgi Rodzaju, Wyjścia, Kapłańskiej, Liczb i Powtórzonego Prawa. Niektórzy kabaliści są zdania, że tylko dzięki znajomości tajemnej wiedzy można odszyfrować te starotestamentowe zapiski i tym sposobem poznać ukrytą naturę Stwórcy oraz przewidzieć jego przyszłe czyny. Ergo, stać się równym Bogu! Jednym z najważniejszych założeń tradycyjnej Kabały jest przeświadczenie o istnieniu związku między literami hebrajskiego alfabetu i przypisanej każdej z nich wartości liczbowej. Znając wartość litery kabalista podobno może obliczyć liczbową wartość wyrazu. Taka sama wartość liczbowa dwóch wyrazów świadczyć ma o ich głębokim, mistycznym związku. Jak wnioski kabalistów wyglądają w praktyce? Proszę:
“Weźmy na przykład kamień (po hebrajsku ewen-אבן). Ta nazwa wskazuje, że z powodu znanego jej stwórcy, pochodzi ona od innego, nieziemskiego imienia i równa jest liczbowo 52 z dodaną literą alef. Sama nazwa bet nun pochodzi z bardzo wysokich światów, jednakże poprzez wiele silnych skupień, stopniowo opuściła się mocno skondensowana siła-życia aż do jej zawarcia w kamieniu. To właśnie jest duszą rzeczy martwej, która ją ożywia i umożliwia jej istnienie z niczego w każdej chwili, jak to już zostało wyjaśnione poprzednio.”
“Wartość liczbowa hebrajskiego słowa “biedny” – “Ani” (עני) wynosi 130: (ע = 70, נ = 50, י = 10). Różnica między tymi słowami jest 450, co odpowiada wartości liczbowej hebrajskiego słowa “tan” (תן), oznacza “dać” (o wartości liczbowej również 450). Tak, że różnica liczbowa oraz znaczeniowa między “bogaty” a “biedny” kryje się w słowie „dać”. ”
Skomplikowane i dziwne, prawda? Jeszcze dziwniejszym jest to, że ta duchowa mistyczno-filozoficzna szkoła judaizmu, staje się powoli filozofią współczesnych elit. I to bez względu na szerokość geograficzną. Wśród zwolenników kabały można wymienić wiele osób ze świata show biznesu o tak znanych nazwiskach jak: Madonna, Britney Spears, Victoria Beckham, Ashton Kutcher, Elizabeth Taylor, Demi Moore, Naomi Campbell, Barbara Streisand, a u nas Maryla Rodowicz i Kayah. Ale to nie wszystko… Chabadowcy wierzą, iż nadejście Mesjasza jest bliskie i bardzo starają się stworzyć odpowiednie warunki do jego przyjścia. Stad też zabiegają o wsparcie przede wszystkim u możnych tego świata, posiadających olbrzymie wpływy w gospodarce, bankowości, wojsku, mass mediach oraz polityce. Z grona najbardziej znanych zwolennikami Chabad Lubawicz wymienić można np. Jareda Kushnera (zięć Trumpa), Igora Kołomojskiego (ukraiński oligarcha), Benjamina Netanjahu (premier Izraela) czy… Władimira Putina.
Czytając o tej ostatniej postaci w omawianym kontekście, można by pobłażliwie wzruszyć ramionami, ale… Według jednego z najsłynniejszych kabalistów, czyli amerykańskiego rabina Philipa Berga, “czerwona nitka jest używana jako narzędzie ochrony od wieków. Technologia jej uzyskiwania, która została opracowana przez mędrców polega na tym że nić tę owija się na około grobu wielkiej pramatki Racheli w Izraelu. Po czym nić tę tnie się na kawałki i nosi się wokół lewego nadgarstka”. Taką nić, chociaż na prawej ręce, nosi również rosyjski prezydent…
Jeśli uwzględnimy, że W. Putin bardzo często spotyka się z Berlem Lazarem, czyli przywódcą chabadystów w Rosji, to przypuszczenie o zainfekowaniu byłego pułkownika KGB kabałą nie wydaje się już tak nieprawdopodobnym. “Obecnie 4000 rodzin – pracujących na pełen etat emisariuszy ruchu wciela w życie 250-letnie zasady i filozofię i kieruje ponad 3300 instytucjami. Kierowany głęboką miłością do każdego Żyda i bezgranicznym optymizmem oraz samopoświęceniem, Rebe uruchomił olśniewającą liczbę programów i instytucji służących każdemu Żydowi.” Efekty tej pracy widać także w Polsce. W rozmowie R. Mazurka z warszawskim rabinem chabadowców, Szalomem Stamblerem, padły takie słowa:
“R.M.: To część szerszego zjawiska – przechodzenie prawicy na pozycje filosemickie.
Sz. S.: Niech pan spojrzy na europejską lewicę. Czy Żydzi mogą u nich liczyć na zrozumienie? Izrael ma w Europie bardzo niewielu przyjaciół. A w Polsce na każdą żydowską uroczystość przychodzą przedstawiciele władz państwowych, spotykałem się z prezydentem Kwaśniewskim i Kaczyńskim, bywają premierzy, prezydent Warszawy.”
Obecnie reprezentanci polskich władz mają bardzo intensywne kontakty z przedstawicielami Chabad Lubawicz. Wszystkich odcieni i kolorów. Pomijając okazje wynikające z określonych rytuałów i obchodów świąt społeczności żydowskiej, odbywają liczne spotkania “robocze” z przedstawicielami tego odłamu judaizmu. Niedawny premier naszego kraju podczas ważnych wyjazdów konwersował na przykład ze Szmulem Boteachem (liderem chabadystów w USA), a Jonny Daniels był się częstym gościem w ministerialnych gabinetach.
Dziś, gdy rdza laicyzmu przeżera bezlitośnie świat chrześcijański i proces ten znajduje mocne wsparcie wśród politycznych amatorów kwaśnych jabłek, powaga w traktowaniu wiary przez członków Chabad Lubawicz wydaje się dla wielu śmieszną i godną co najwyżej wzruszenia ramion. Zapewniam, że tego rodzaju pogląd świadczy jedynie o naszym duchowym wyjałowieniu. Zapominamy o naszych pryncypiach i przykazaniach. Nie przywiązujemy wagi do prawd zawartych w Ewangelii, gdyż widzimy w nich już tylko archaiczne przypowiastki lub – w najlepszym razie – zbiór zasad postępowania, z którego od czasu do czasu czerpiemy to co w danej chwili wydaje się nam potrzebne. Oni widzą to inaczej. Doskonały przykład na to z jaką rewerencją Żydzi (przynajmniej ci wierzący) podchodzą do przekazu swych świętych ksiąg, stanowi rozmowa R. Mazurka z rabinem Szalomem Ber Stamblerem (wysłannikiem Chabad Lubawicz na Polskę zapalającym kilka dni temu chanukiję). Dziennikarz zapytał:
“-I wierzy pan w Torę dosłownie?
-Zasadniczo tak.
-Bóg stworzył świat w sześć dni?
-Oczywiście, że tak.
-A Matuzalem żył 969 lat?
-Tak.
[…]
-Jak długo będzie pan w Polsce?
-Dopóki nie przyjdzie Mesjasz. Nie planuję wyjazdu.”
Taaa…
Być może według najtęższych umysłów zajmujących się kierowaniem nawą Rzeczypospolitej jest nam po drodze z Chabad Lubawicz, odrzucającym wymysły i propagandę wszelkiej maści progresywistów. Być może… Osobiście mam co do tego bardzo poważne wątpliwości, bo z równą gracją co prawica, miziają się z chabadowcami centryści, lewicowcy, lewacy oraz cała rzesza bezideowców. Czemu? Dobrze by zatem było, aby ludzie odpowiedzialni za treść medialnego przekazu dla Polaków wiedzieli o czym mówią i mówili jak jest. Redaktor Jankowski również.
Na tym filmie poprzednik obecnego przywódcy Chabad Lubawicz domaga się od B. Netanjahu, aby jako premier działał w celu… nadejścia Mesjasza.Na tym filmie poprzednik obecnego przywódcy Chabad Lubawicz domaga się od B. Netanjahu, aby jako premier działał w celu… nadejścia Mesjasza. https://www.youtube.com/embed/rHBiT6eJaQQ
“O symbolach, rytuałach oraz dominacji, czyli p. @misiu i obsikiwanie”
Niektórzy z pełnym przekonaniem twierdzą, że homo sapiens jest po prostu i w pełni gatunkiem ssaka naczelnego, a więc zwierzęciem. Mam w tym względzie odmienną opinię, lecz biorąc pod uwagę liczne fakty, nie mogę zaprzeczyć, iż jako ludzie mamy w repertuarze sporo zachowań podobnych czy nawet identycznych jak tzw. bracia mniejsi. O jednym z nich chciałbym w tym miejscu krótko opowiedzieć.
Nie tylko zoolodzy ale i zwykli śmiertelnicy wiedzą, że wiele stworzonek (jeśli nie wszystkie) prowadzi nieustanną walkę. O pokarm, o miejsce w hierarchii, o samice lub samców, o nisze ekologiczne, o bezpieczeństwo potomstwa, o pozycję własnego stada, o… Jednak w celu minimalizacji utraty energii na skutek zbędnych konfliktów lub potwierdzenia własnego zwycięstwa, zwierzęta wysyłają swym potencjalnym przeciwnikom, „poddanym” lub wrogom określone sygnały. Ot, choćby takie wilki, rysie lub lwy. Podbiegnie taki do granic swoich włości, powącha i… Siu, siu, siu… Każda kolejna bestyjka, która później będzie spacerować w pobliżu w trymiga zorientuje się, że musi liczyć się z konkurencją, być gotową do walki, poddać się lub… stać się ofiarą. Tak to funkcjonuje. Według dawnych podróżników, peregrynujących po trudno dostępnych regionach Afryki i Ameryki Południowej, podobny sposób (lecz, hmm…, nieco cięższy) stosowali sporadycznie tubylcy na obu kontynentach. Po natrafieniu na ekskrementy pozostawione celowo przez reprezentanta określonego plemienia, europejski odkrywca natychmiast orientował się, iż od tego miejsca zaczyna się albo do tego miejsca rozciąga się domena aborygenów. Sygnał prosty, jednoznaczny, zrozumiały. Ale, ale…
Jako że wyżej zaznaczyłem, iż ludzie to skomplikowane istoty, w naszym świecie znacznie częściej spotyka się bardziej wysublimowane symbole i rytuały oznaczające dominację. Mają one niekiedy znaczenie ukryte, tajemnicze, niemal transcendentne. Trudne do pojęcia bez zrozumienia kontekstu miejsca, czasu i specyfiki kulturowej.
O ile wiadomo z najstarszymi śladami alegorii wskazujących na dominację jednego ludu nad drugim spotykamy się w sztuce mezopotamskiej. Już bowiem w czasach sumeryjskich powstawały zabytki obrazujące tryumfy takiego a takiego miasta nad innym. Na przykład wizerunek „wielkiego króla” z ośrodka „X” trzymającego stopę na szyi lokalnego kacyka z miasta „Y”. W ciągu kolejnych tysiącleci i wieków metody podkreślania władzy tych nad onymi ulegały twórczemu rozwinięciu. Różne stele, napisy na skałach, daniny, znaki, obowiązkowe oracje, kontrybucje itd. itp. Z ośrodków położonych nad brzegami Eufratu i Tygrysu (a także nad Nilem) zwyczaje te rozprzestrzeniły się na cały Bliski Wschód; i nie tylko. Oczywiście także inne ludy (np. indoeuropejskie, chińskie czy turkijskie) praktykowały podobne obyczaje. Trudno przecież zapomnieć o takich przypadkach jak: miniaturowe łuki przekazywane przez Hunów lokalnym wodzom jako symbole władzy tych koczowników nad „lokalsami”, staromadziarski rytuał odbierania od przedstawicieli przeciwników garści ziemi i kępy trawy jako znak węgierskiego zwierzchnictwa, wstawianie do obcych świątyń wizerunków cesarzy rzymskich, zatykanie sztandarów Proroka nad zdobywanymi bizantyjskimi i perskimi miastami w najwcześniejszym okresie ekspansji mahometan, czy wreszcie sadowienie pogańskiego księcia Czechów na podłodze podczas uczty organizowanej przez chrześcijańskich Morawian.
I nasza historia nie jest wolna od takich przypadków. Przecież niejeden z pierwszych Piastów był zobowiązany nieść miecz przed niemieckim cesarzem, polscy patrioci zostali zmuszeni do akceptowania portretów, posągów i godeł zaborców na rynkach polskich miast i w budynkach użyteczności publicznej. Ba! Obywatele, czyli XVIII-XIX-wieczna szlachta, pod groźbą utraty statusu i/lub majątku musieli składać przysięgi każdemu nowemu carowi. To wreszcie dopiero całkiem niedawno rozebraliśmy, dominujący nad dachami Warszawy, sobór pw. Św. Aleksandra Newskiego. A tzw. Pałac Kultury i Nauki – będący swoistą pieczęcią Moskwy nad Wisłą – istnieje do dziś! Tak więc „obsikiwanie” podbitych terytoriów i uzależnionych wspólnot przybierało różne formy. Dziś na ogół zapomnieliśmy o tej sferze symboliki dominacji. Są jednak tacy, którzy wciąż pamiętają!
Nie da się zaprzeczyć, iż wybitną pamięcią historyczną charakteryzują się ludy bliskowschodnie. Tacy muzułmańscy Arabowie (do dziś!) reprezentantów świata Zachodu nierzadko określają mianem „krzyżowców”. Egipscy Koptowie z pietyzmem kultywują przesłanie Chrystusa przekazane im – podobno – przez św. Marka, a Samarytanie trzymają się kurczowo okolic góry Gerazim, na której prawie 2500 lat temu ich przodkowie wybudowali piękną świątynię. Nie inaczej rzecz się ma w przypadku Żydów. Znacząco pomaga im w tym religia, którą gwoli sprawiedliwości – jak to często bywa pod tymi szerokościami geograficznymi – należałoby nazwać religią polityczną. Czy jednak wspomniana pamięć wykorzystywana jest współcześnie na sposób praktyczny? Na to pytanie trzeba odpowiedzieć twierdząco.
Najstarsza wzmianka o menorze, czyli siedmioramiennym i w rozumieniu Żydów – uwaga! – świętym świeczniku, pojawia się w Księdze Wyjścia. Oznacza to, że artefakt ten stanowił niezwykle ważny element spajający na niwie ideologiczno-symbolicznej wspólnotę wyznawców mozaizmu już w samych pierwocinach jej powstawania. Z biegiem lat jej wizerunek stał się uznawanym powszechnie „logo” ludu Izraela (i pozostaje nim do dziś jako herb państwa). Nie powinno zatem dziwić, iż po zdobyciu Jerozolimy i zburzeniu świątyni przez wojska Tytusa (70 r. n.e.) Rzymianie uznali zaprezentowanie menory ludowi Rzymu za bardzo ważną demonstrację symbolizującą zwycięstwo nad Izraelitami. Z drugiej strony sami Żydzi utratę tego przedmiotu odebrali jako tragedię, krok ku anihilacji wspólnoty i utratę – sic! – podarunku od samego Boga. Opisaną sytuację da się porównać z poczynaniami Karola Wielkiego, który rozkazał ściąć – odbierający od Sasów wielką cześć – słup zwany Irminsulem (ok. 772 r. n.e.). Wydarzenie to fundamentalnie osłabiło opór plemion saskich, ponieważ mnóstwo ich członków uznało, iż bóg Franków jest bogiem silniejszym od ich własnych, a tym samym walka straciła sens. Takie też zapewne skojarzenia poczęły rodzić się w głowach przedstawicieli narodu żydowskiego. Co więcej, dla upokorzenia pokonanych cesarz Wespazjan nakazał wybijać monety z wizerunkiem człowieka i napisem Iudea capta (tzn. Judea zdobyta, pognębiona, złamana), a pokonanym Żydom tymi właśnie monetami płacić podatek na utrzymanie… świątyni Jowisza! Można zatem przypuszczać… Co tam! Trzeba być pewnym, że w/w upokorzenia wyznawcy mozaizmu (a potem judaizmu) zapamiętali doskonale.
Niesprzyjanie Rzymowi stało się od tej pory immanentną – w jej masie, bo przecież nie całej – cechą wspólnoty żydowskiej. I to zarówno Rzymowi pogańskiemu, jak i później chrześcijańskiemu. Więcej nawet! Wrogimi „Rzymianami” stali się następnie wszyscy ci, którzy uznali i uznawali na niwie religijnej zwierzchnictwo biskupów Wiecznego Miasta. To nie bez znaczenia, bo dla spójności każdego zrzeszenia sporą, a może nawet olbrzymią istotność ma posiadanie… przeciwnika. I to nie takiego ze świata sportu lub uniwersytetu, któremu po zwycięstwie w biegu lub przegranej podczas debaty podaje się rękę. O nie! Tu potrzebny jest prawdziwy wróg. Tym bardziej, że nie ma już Amalekitów, Filistynów, Moabitów… „Rzymianie” wciąż istnieją. Zatem na drodze do pełnego zjednoczenia i pełnego sukcesu trzeba z nimi walczyć. To nic strasznego. To konieczność. A w razie zwycięstwa lub uzależnienia dać temu inteligentny wyraz. Wzorem Sumerów, Asyryjczyków, Persów, Egipcjan, Rzymian… Tak by zrozumieli ci, którzy powinni.
Pamiętam, że po zapaleniu wszystkich świec ustawionych w „świątyni polskiej demokracji”, obaj obecni na powtórzonej uroczystości rabini, czyli Szalom Dow Ber Stambler oraz Michael Schudrich, zgodnie ze zwyczajem odśpiewali fragment hymnu. Być może znanego jako „Maoz Cur”, którego pierwsza zwrotka brzmi tak:
“Potężna Skało zbawienia mego! Radością jest Ciebie chwalić.
Odbuduj mój Dom Modlitwy (Świątynię), a przyniesiemy tam ofiarą dziękczynną.
Gdy nagotujesz miejsce rzezi dla bluźnierczego wroga,
wówczas zakończę śpiewem hymnu poświęcenie ołtarza”.
Skoro zatem Panie @misiu, pyta mnie Pan – „Jaki jest bilans (plusy i minusy) palenia tych świec?”, ja Panu odpowiadam: Zależy kto ten bilans przeprowadza. Nawet symbolicznie…
Nie tylko cieszący się przywilejami naród obrany za przewodni, ale również jego główna talmudyczna doktryna – doktryna żydowskiego rasizmu jest chroniona i wyróżniona w absurdalny i zbrodniczy sposób.Doktryna ta była i jest obecna w różnych odmianach, w następujących totalitarnych ideologiach Talmudyczny rasizm wywyższa Żydów ponad gojów Nazistowski rasizm wywyższał Niemców ponad Żydów i Słowian Komunizm wywyższał uprzywilejowaną klasę przewodnią ponad inne Neokomunizm wywyższa i nadaje przywileje nowemu proletariatowi: zboczeńcom, a także czarnej rasie.W neomarksizmie mechanizm ten służy destrukcji kultury
Rasizm tak, wypaczenia nie
Wypaczeniem jest każda próba wykorzenienia z życia społeczno-politycznego jedynego słusznego rasizmu. Każda taka próba nazywana jest: antysemityzmem, ksenofobią, mową nienawiści. Każdy moralny odruch, każda aktywność rozumu jest piętnowana w ten sposób.
Jakby ktoś tego nie wiedział, to były sługa Żydów i Ukraińców, Morawiecki został wybrany do tej funkcji właśnie przez Chabad…
„Precz z antysemityzmem” – takim okrzykami przerywano konferencję prasową Grzegorza Brauna w jego okręgu wyborczym. Polityk poinformował o tym, że zostaje wyrzucony z własnego biura poselskiego.
Grzegorz Braun podczas konferencji prasowej zaprosił wszystkich chętnych na spotkanie otwarte w jego biurze poselskim.
– Będzie to być może jedno z ostatnich spotkań w tym biurze poselskim, ponieważ gospodarz tego budynku wypowiada nam lokal – powiedział prezes Konfederacji Korony Polskiej.
Polityk zaznaczył, że do lokalu zaprosił go jeszcze poprzedni prezydent Rzeszowa, ale „teraz inna jest polityka miasta, inna jest polityka państwa i w związku z tym będziemy musieli szukać sobie innego miejsca na mapie”.
Przypomnijmy, że Rada Miasta Rzeszowa oraz prezydent Rzeszowa w mocnych słowach potępili Brauna za incydent gaśnicowy.
„My, przedstawiciele wszystkich klubów radnych Rady Miasta Rzeszowa oraz Prezydent Miasta Rzeszowa wraz całą administracją samorządową miasta, kategorycznie potępiamy wczorajsze zachowanie w Sejmie, posła Grzegorza Brauna. To haniebne i niedopuszczalne zachowanie człowieka, który do Sejmu dostał się głosami mieszkańców Podkarpacia, w tym rzeszowian, a historię naszego miasta potraktował cynicznie i bezrefleksyjnie” – mogliśmy przeczytać w oświadczeniu.
Braun jednak najwyraźniej zupełnie nie zamierza się kajać, ani przepraszać za to, co zrobił. Konferencja prasowa, w której brał udział, zwołana została pod hasłem „Tu jest Polska, a nie Polin”.
– Tu jest Polska na razie jeszcze. Najjaśniejsza Rzeczpospolita Polska. Miasto Rzeszów – dawniej województwo lwowskie, a dziś województwo podkarpackie. A tymczasem na szczeblu centralnym władzy Rzeczypospolitej Polskiej ujawniła nam się nowa wielka koalicja chanukowa – twierdzi Braun.
– Wydarzenia ostatnich dni pokazały, że są kwestie w których między stronami sporu, na pozór czasem bardzo zaciekłego sporu, PiS i PO z przystawkami, w kwestiach kardynalnych tego sporu nie ma – powiedział polityk.
„Tak mi dopomóż Bóg”. W roku 2015 nie użyło tej przysięgi 27 posłów. 4 lata później – 97. Teraz 128.
– Jeśli sami Polacy w zdecydowanej większości nie będą zainteresowani podtrzymywaniem polskości, to będzie koniec. Polskość bowiem nie jest czymś teoretycznym. Polskość jest zdefiniowana przez ponad tysiącletnią historię – mówi w rozmowie z PCh24.pl prof. Jan Żaryn, historyk, senator IX kadencji, p.o. dyrektora Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego.
Czy Pan Profesor wyobraża sobie, że już niedługo zostaną podjęte systemowe kroki mające na celu laicyzację Polski? Pytam, ponieważ Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał wyrok uznający możliwość wprowadzenia zakazu noszenia symboli religijnych w miejscu pracy, jakim są urzędy administracji publicznej. Politycy koalicji KO – Lewica – Trzecia Droga wielokrotnie podkreślali, że trzeba respektować wyroki TSUE, i że są one ważniejsze niż wyroki polskich sądów. Czy katolicy powinni się obawiać?
Jest to jak najbardziej prawdopodobne. Widać wyraźnie, że w koalicji KO – Lewica – TD może dominować i zapewne będzie dominował nurt postpeerelowsko-bolszewicki czy postpeerelowsko -rewolucyjny. Odwołuje się on do nowoczesnego neomarksizmu, który zakłada, że przestrzeń publiczna powinna być pozbawiona jakichkolwiek akcentów odwołujących się do chrześcijaństwa, ponieważ te akcenty nawet na takim poziomie jak kartki pocztowe z wizerunkiem szopki i wątki związane z Bożym Narodzeniem mogą stanowić dyskomfort dla osób obchodzących dzień 25 grudnia, jako dzień 25 grudnia, czyli bez odniesienia do konkretnego wydarzenia religijnego. W ocenie neomarksistów nawet składanie życzeń bożonarodzeniowych mogłaby zniewalać poczucie godności innego człowieka, więc lepiej tego zakazać.
Coraz więcej osób zdaje sobie sprawę, że to, co powiedziałem wyżej, to nie jest żart tylko pewna konstrukcja pseudo-intelektualna. W różnych kręgach staje się ona obowiązującą i – co więcej –wpisuje się w laickie, zakorzenione w rewolucji francuskiej, a potem w bolszewizmie, izolowanie przestrzeni publicznej od kontekstu religijnego. Być może taka rzeczywistość nas czeka i to, na dodatek, w formie decyzji demokratycznie przegłosowanej.
Polacy przez wieki na szczęście mówili „NIE” ideologicznym i nienaturalnym pomysłom, które udało się przeprowadzić czy to w Rosji, czy to w Europie Zachodniej, jak na przykład jeden z największych sukcesów masonerii – wprowadzenie dekretów o rozdziale państwa i Kościoła we Francji w 1905 roku. Wyjątkiem był tutaj okres totalitaryzmu, zwłaszcza okres tzw. Polski Ludowej, kiedy obowiązywała m.in. narzucona nam siłą ustawa o wolności sumienia i wyznania z 1949 roku. Były to, wbrew swej nazwie, przepisy zezwalające na dyskryminowanie symbolu krzyża w szkołach, urzędach, szpitalach etc. Na mocy tej ustawy również wprowadzano zakaz lub ograniczenia obecności kapłanów w miejscach publicznych, takich jak szkoła czy szpital.
Tylko, czy nadal Polacy będą mieli siłę mówić to „NIE”, biorąc pod uwagę, że aż 128 posłów Sejmu X kadencji składając ślubowanie nie użyło słów „Tak mi dopomóż Bóg”.
Kluczowy jest tutaj rok 1997, kiedy to parlamentarzyści AWS powiesili w sali sejmowej krzyż argumentując, że nie można wypowiadać słów „tak mi dopomóż Bóg” gdy nie ma krzyża w widocznym miejscu. Przez lata słowa te była swego rodzaju oczywistością. W roku 2015 nie użyło ich 27 posłów. 4 lata później – 97. Teraz, powtórzę, 128. Co się stało z nami przez ostatnie 26 lat?
Przede wszystkim wyrosło nowe pokolenie Polaków, które być może nosi w sobie swego rodzaju brak pamięci o polskim dziedzictwie kulturowym, które to dziedzictwo jest w sposób nierozerwalny związane z wiarą w Pana Boga, jako Stworzyciela świata, oraz porządku prawnego w tej wersji prawa naturalnego wyrastającej z Dekalogu, czyli z zapisów od strony moralnej – definicji dobra i zła – determinujących zapisy prawa stanowionego.
Ponieważ zaniknęła ta triada: prawo boskie – prawo naturalne – prawo stanowione jako coś, co jest ze sobą kompletne, to naturalnym tego następstwem był fakt, że prawo stanowione zostało oderwane od jakiegokolwiek kręgosłupa moralnego. Wprowadzone zaś zostało w kręgosłup nazwany niegdyś „utylitaryzmem”, a obecnie, propagandowo – „wartościami europejskimi”.
One, oczywiście z punktu widzenia etyki nic nie znaczą. „Wartości europejskie” nie mają bowiem żadnych norm stałych, żadnego stałego punktu odniesienia. Wszystko jest w nich zmienne, jest tylko jakaś większość, która ma definiować za każdym razem nowe rozumienie tego pojęcia. Na dziś ta większość próbuje narzucić pewien schemat interpretacyjny dotyczący głównie zwiększenia uprawnień dla tych środowisk – czy tych osób, czy tych układów, relacji międzyludzkich – które nie stanowią normy z punktu widzenia prawa boskiego, naturalnego i za tym stanowionego. Chodzi oczywiście o definicję człowieka (mężczyzny i kobiety), rodziny, małżeństwa, ale także miłości. Można bowiem zrelatywizować np. pedofilię, uznając że dziecko 12-letnie jest zdolne do wyboru swego partnera seksualnego w imię „praw wolnego dziecka i obywatela”.
To jest ta smutna rzeczywistość, w jakiej obecnie żyjemy i ona, niestety, może doprowadzić do dalej idącego zachwiania niż mieści się to w naszej wyobraźni. Żeby była jasność: to nie jest proces jednopokoleniowy czy nawet dwupokoleniowy.
Warto na przykład zauważyć, że w latach 60. minionego wieku dr Christiaan Barnard dokonał rewelacyjnego i rewolucyjnego zabiegu ratowania życia człowieka w postaci przeszczepu serca. Żeby to stało się prawem stanowionym, transplantologia i opcja, że tak powiem, „rozumienia życia ludzkiego” stworzyły definicję „śmierci mózgowej”. Chodziło o to, by – mówiąc brutalnie – dr Barnard nie stał się osobą podejrzaną o zabicie człowieka, od którego pobrał serce do przeszczepu.
Ojciec dr Jacek Norkowski, dominikanin, autor prac na temat transplantologii – zarówno naukowych, jak i popularnych – wielokrotnie udowadniał, że zostały w tym przypadku naruszone pewne granice norm boskich i praw naturalnych, granice naturalne życia i śmierci. Co za tym idzie, świat niepostrzeżenie zmierza po raz kolejny w kierunku utylitarnego zdefiniowania prawnego, m. in. takich pojęć jak życie i śmierć. Podmiotowość życia poczętego została zdewastowana. Już w prawie stanowionym w wielu, wielu państwach nie istnieje gwarancja zachowania istnienia dziecka nienarodzonego. Podobnie jest ze śmiercią.
Śmierć mózgowa to stan, z którego ludzie niejednokrotnie wychodzili, co potwierdza wiele świadectw. Nie jest to więc faktyczna śmierć biologiczna. Śmierć mózgowa to nazwa mająca zabezpieczyć możliwość ratowania życia drugiej osoby. Czyli istnieje życie mniej warte niż inne! To jeden z wielu dowodów na to, iż mentalnie w medycynie, etyce, nie porzucono „dorobku” III Rzeszy. Tak samo wygląda kwestia tak zwanej eutanazji, która w niejednym państwie zyskała status prawny jako czyn jak najbardziej dopuszczalny.
Tylko w ostatnim czasie mieliśmy do czynienia z dramatycznymi przykładami dylematu między uporczywym podtrzymywaniem życia, a „woluntarystycznym” zabijaniem poprzez odłączenie chorego od aparatury podtrzymującej życie. Jeśli udajemy poprzez wzmożoną autocenzurę, że problemu nie ma, to znaczy że sumienie zbiorowe ludzkości stanie się nieczułe także na kolejne akty gwałtu. Niestety coraz więcej osób, coraz więcej przedstawicieli stanu lekarskiego mówi wprost, że odłączenie od aparatury to najlepsze, najbardziej humanitarne, ale także ekonomiczno -oszczędnościowe wyjście.
Jeszcze kilka lat temu cały świat żył sprawą Alfiego Evansa. W tym roku na oczach świata odłączono aparaturę 8-miesięcznej Indi Gregory. O ile w przypadku Alfiego pojawiły się głosy buntu ze strony lekarzy, fachowców, filozofów, polityków, o tyle w przypadku Indi takich głosów prawie w ogóle nie było. Ewolucyjnie i „postępowo”, w imię „uciekającego horyzontu”, zmierzamy do zagłady.
W Polsce również pojawiły się głosy – tak jak zauważył Pan profesor – że odłączenie od aparatury jest humanitarne… Zauważyłem jednak, że wielu spośród tych, którzy tak twierdzą, zamieniło hasło „Bóg, honor, Ojczyzna” na pseudo-hasło „bób, humus, włoszczyzna”…
To pseudo-hasło jest jedną z form obśmiewania, podważania systemu wartości, w którym znacząca część naszych rodaków – taką przynajmniej mam nadzieję – nadal chciałaby żyć i definiować polskość przez triadę „Bóg, Honor, Ojczyzna”.
Jedną z form podważania polskości jest tolerowanie podważania szacunku do osoby ludzkiej, ośmieszanie jej samej oraz jej poglądów, naigrywanie się, dezawuowanie powagi naszej tradycji, naszego dziedzictwa i uznawanie tego podważania szacunku za formę artystycznego wyrazu – a nie za prostackie chamstwo, którym w istocie jest – czy jakiejś dziwnie pojmowanej wolności, w której mieści się prawo do niszczenia, obrażania, poniżania tego wszystkiego, co mieści się w pojęciach: Ojczyzna, patriotyzm, chrześcijaństwo.
To jest efekt sytuacyjnego definiowania prawa stanowionego, które nie jest umocowane w normach, tylko jest umocowane w rewolucyjnych potrzebach zmiennych. To jest czysty bolszewizm. Jak mówił Jana Paweł II demokracja bez wartości trwałych zamienia się w totalitaryzm. To jest odwoływanie się nie w sensie werbalnym, tylko w sensie realnym do doświadczeń Rosji bolszewickiej.
Bolszewicy są wśród nas i jest ich w Europie i w Polsce bardzo wielu, choć oni sami udają, że nimi nie są.
Jeden z posłów X kadencji z ramienia Lewicy Łukasz Litewka, składając ślubowanie, wypowiedział formułę „Tak mi dopomóż, Bóg”. Z miejsca pojawiły się głosy, że trzeba wobec tego człowieka wyciągnąć konsekwencje. Obawiam się, że to zapowiedź totalnej laicyzacji określonej przez posła Nitrasa mianem „opiłowywania katolików”. Czy wyobraża Pan sobie zakaz procesji na Boże Ciało, a potem zakaz chodzenia w niedzielę do kościoła, bo wiara „to prywatna sprawa”?
Nie, Panie redaktorze. Nie wyobrażam sobie. Wielu Polaków wciąż bardzo mocno opiera swoją tożsamość na rodzinie i nie wyobrażam sobie, żeby dali sobie oni wydrzeć z ręki prawo wychowywania dzieci, wnucząt zgodnie z tym, co głosi Ewangelia. Tym zaś między innymi jest właśnie to, co Pan powiedział, czyli wprowadzenie zakazu procesji Bożego Ciała czy zakazu chodzenia w niedzielę do kościoła.
Moim zdaniem, nikt nie odważy się wprowadzać tego typu antychrześcijańskich rozwiązań w Polsce, ponieważ miałby do czynienia z twardymi i ostrymi protestami ze strony ojców, matek, dziadków, babć. Jestem przekonany, że zdrowe, wciąż wielomilionowe, rodzinne protesty spowodowałyby szybkie wycofanie się neomarksistów z takich planów.
Jeśli zaś chodzi o wywołanego przez Pana redaktora posła Litewkę, który mimo, że jest posłem Lewicy, śmiał odwołać się do Pana Boga: pierwsze, czego można mu życzyć, to aby jak najszybciej przeszedł do innego klubu, bo ewidentnie znalazł się w nieodpowiednim miejscu. Klub Lewicy, jeśli traktuje swoje poglądy poważnie – jak np. poseł Zandberg, czy poseł Nowacka – będzie jak zawsze w swej historii, pełen nietolerancji i walczący o przestrzeń publiczną bez odniesień do Pana Boga, o szkołę bez religii, o urzędy bez znaku krzyża, szpitale bez kapelanów. Pytanie tylko, czy metodami demokratycznymi, czy w imię zasady „cel uświęca środki”, znowu poprzez rewolucję – siłowo, na rympał, z udziałem obcych sił. Zobaczymy. W pewnym sensie poseł Zandberg, poseł Nowacka i inni ideowi socjaliści są przynajmniej uczciwi: chcą przywrócić w Polsce system realnego socjalizmu. Najgorzej jest z takimi, którzy przebierają się za liberałów, chadeków, a czasem chcieliby, aby nazywać ich konserwatystami, a w rzeczywistości są bolszewikami. Liczą także na przychylność obcych sił, którym już dziś wyrażają swoją wdzięczność. Wtedy nie ma o czym z nimi rozmawiać.
Przez wieki mieliśmy do czynienia ze swego rodzaju fenomenem, jakim jest program polityczny, społeczny, narodowy kryjący się za hasłami „Bóg, Honor, Ojczyzna” i „Tak mi dopomóż, Bóg”. Czy Polacy będą w stanie zachować ten fenomen? Jeśli tak, to co musimy zrobić, żeby nam tego nie odebrano, nie zakazano?
Przede wszystkim sami Polacy muszą chcieć być Polakami, i to jest w mojej ocenie kwestia kanoniczna. Jeśli sami Polacy w zdecydowanej większości nie będą zainteresowani podtrzymywaniem polskości, to będzie koniec. Polskość bowiem nie jest czymś teoretycznym. Polskość jest zdefiniowana przez ponad tysiącletnią historię.
Pojęcie patriotyzmu nie jest pojęciem abstrakcyjnym, tylko realnym. W naszych warunkach próbujemy jako naukowcy definiować polski patriotyzm i wiemy, że jest on republikański, insurekcyjny i narodowo-demokratyczny. To są trzy formy postaw patriotycznych wyrastające z naszej historii. W każdym z tym zdefiniowanych patriotyzmów poprzez historyczne postawy Polaków nieodłącznym elementem jest uznanie porządku, który został człowiekowi przypisany przez obecność Boga nadającego normy i zestawy wartości. Jak pisał Roman Dmowski, katolicyzm nie jest dodatkiem do polskości, jest tej polskości najgłębszym sensem.
Nawet ci, którzy byli związani z bardzo daleko idącą tradycją lewicy niepodległościowej właśnie przez to, że niepodległościowej, zdecydowanie nie widzieli powodu, żeby niszczyć tę religijno-chrześcijańską obudowę polskiego patriotyzmu. Po Bitwie Warszawskiej, socjalista i Naczelnik Państwa Józef Piłsudski przybył na Jasną Górę, by dziękować Matce Boskiej Królowej Korony Polskiej za ocalenie. Jako historyk i jako człowiek nie jestem zwolennikiem poglądów przedwojennej Polskiej Partii Socjalistycznej, ale oddaję jej sprawiedliwość, ponieważ było to ugrupowanie niewątpliwie niepodległościowe, uznające, że państwo polskie i naród polski mają prawo do suwerenności, czyli swej specyficznej tożsamości. W związku z tym, ta tradycja socjalistyczna, jeżeli nie naruszała porządku historycznego dziedzictwa, tylko próbowała je na swój mylny sposób doskonalić, oczywiście mieściła się w pojęciu polskości.
Nie chodzi też o to, żeby wykluczać różne, nawet moim zdaniem błędne porządki. Muszą one jednak mieć zdrowy fundament w postaci poszukiwania zgodnego rozumienia niepodległości, suwerenności, tego co nazywamy słowem „polskość”. Niezależnie od tego, jak bardzo mógłby człowiek być odległy od praktykowania religii – to jest kwestia indywidualna – jeśli chce być Polakiem, to powinien szanować tę drogę rozwoju naszego narodu, naszej wspólnoty, w której od Mieszka I po Jana Pawła II niewątpliwie bardzo ważnym kośćcem nierozerwalnym z Polską jest chrześcijaństwo. W praktyce zatem dnia codziennego nie wolno bezkarnie bezcześcić kościołów, napadać na kapłanów. Zresztą właśnie lewicowo-liberalne środowiska – bo dla nas to oczywiste – powinny w pierwszym rzędzie potępiać takie zjawiska, a nie milczeć i ganić, a nawet skazywać tych, którzy kościołów bronili.
Marcin Giełzak popełnił krótką historię lewicy pod tytułem: „Trzeci stan, trzeci świat, trzecia droga, trzecia płeć”…
Jeśli mam być szczery, to ja nie chcę nie szanować ludzi, a w tym zdaniu może dla niektórych wybrzmiewać pewien brak szacunku. Ja staram się być człowiekiem, który ewangelizuje w sensie nie tylko religijnym, ale i patriotycznym. Widzę rolę między innymi swoją, ale także części wspólnoty narodu polskiego, żebyśmy byli misyjni wobec tych wszystkich ludzi, którzy błądzą, którzy mają błędne poglądy. Oni sami niewątpliwie bardzo często te błędne poglądy osadzają na chęci czynienia dobra. Ona powoduje szacunek do nich jako do osób.
Natomiast ci biedacy się mylą i to na różne sposoby. Jedni się mylą przez wybór niewłaściwej orientacji człowieczej, bo poza dwoma płciami nie ma trzeciej i jeśli ktoś ją znajduje to po prostu się myli. I rodzi to jego własne nieszczęścia. Jeśli ktoś jest z wyboru czynnym homoseksualistą, to po prostu tworzy nieszczęście dla siebie i dla najbliższych, a więc myli się w tym tragicznym swoim wyborze etc. Ten, kto zabija nienarodzone dziecko myli się podejmując tę decyzję, która potem owocuje tragediami sumienia. Doskonale o tym wie każda matka, która straciła dziecko. Ojcowie mam nadzieję, że też! Tak można długo wymieniać, ale to nie zmienia szacunku do tych osób; zakładamy, że ich pomyłki nie wyrastają z chęci czynienia zła, tylko ze złego zdefiniowania dobra. Jak ktoś źle definiuje dobro, to trzeba mu pomóc, żeby się obudził i odkrył, że to dobro istnieje, że jest piękne, że jest warte poświęceń, tylko trzeba je zupełnie inaczej zdefiniować.
Pełna zgoda, Panie profesorze. Czy nie jest jednak tak, że to krótkie zdanie, które zacytowałem, oddaje, czym jest rewolucja lewicowa – czyli ciągłym radykalizowaniem się, a jednym ze sposobów jej działania jest czynienie zła poprzez jednoczesne wmawianie ludziom, że to dobro?
Ma Pan rację. Rewolucjoniści, czyli bolszewicy istnieją i nie są zdolni do właściwej refleksji, ponieważ ich wybór jest w pełni świadomy. Będą czynili zło na tym świecie i nie ma w ich przypadku mowy o jakimkolwiek dialogu. Odróżnienie jednych od drugich – rewolucjonistów od ludzi zagubionych – nie jest jednak takie proste i w związku z tym zawsze stoi pytanie, czy nie warto spróbować dialogu i dopiero potem, ewentualnie dojść do wniosku, że niestety, ale ten dialog jest niemożliwy.
Dialogować warto. Tak nam dopomóż, Bóg!
Tak nam dopomóż, Bóg! Wierzmy w drugiego człowieka, że potrafi nie tylko błądzić, ale także naprawiać swoje błędy; i nie zmieniajmy własnych poglądów.
Skandal! Nowa minister rodziny w antychrześcijańskiej koszulce. To już nie „mowa nienawiści”?
(fot. GRZEGORZ KRZYZEWSKI /
Tuż po tym, jak poseł Grzegorz Braun zgasił świecznik chanukowy ustawiony w parlamencie, Lewica zgłosiła wniosek o odebranie Krzysztofowi Bosakowi funkcji wicemarszałka sejmu. Politykom sojuszu Biedronia i Czarzastego w oburzaniu się na zachowanie parlamentarzysty Konfederacji nie przeszkodziły antychrześcijańskie incydenty, jakie mają na sumieniu. M.in. nowa minister rodziny i polityki społecznej sądzi, że obrażanie krzyża to atrakcyjny sposób wyrazu… inaczej niż w wypadku symboli innych wyznań, czy „mniejszości”.
Dziewczyna chroniąca się parasolką, przed spadającymi z nieba krzyżami. To wzór, jaki widniał na koszulce Agnieszki Dziemianowicz- Bąk podczas sesji zdjęciowej dla „Wysokich Obcasów” sprzed trzech lat.
„Teraz wyobraźcie sobie, że zamiast krzyży ma na koszulce gwiazdę Dawida, albo półksiężyc… Gdyby założyła taką koszulkę natychmiast wyleciałaby ze stanowiska”, komentował Sławomir Jastrzębski we wpisie na Twitterze, przypominając ubiór nowej minister w rządzie Donalda Tuska.
„Krzyże i chrześcijaństwo można obrażać, zdaniem chrystianofobów, bo to jest cool i oznacza tolerancję”, zwracał uwagę na hipokryzję lewicowej polityk były minister edukacji Przemysław Czarnek.
Tuż po ugaszeniu świecznika chanukowego przez Grzegorza Brauna to właśnie nowa szefowa resortu rodziny domagała się usunięcia go z Konfederacji, a w przeciwnym wypadku odwołania z funkcji wicemarszałka Krzysztofa Bosaka.
Nie tylko Dziemianowicz- Bąk dała wyraz zdecydowanie rozbieżnego stosunku do wiary ojców i odległych Polsce wyznań. W rozmowie z Radiem Zet minister nauki z szeregów Lewicy, Dariusz Wieczorek, z aprobatą odnosił się do uroczystości żydowskich w polskim parlamencie. Zaledwie chwilę później przyznał, że nie podoba mu się obecność Krzyża Świętego w Sali obrad. Polityk zadeklarował jednak, że potępia przeszkadzanie w Mszy Świętej swojej partyjnej koleżanki, Joanny Scheuring- Wielgus.
Stanisław Michalkiewicz• tygodnik „Goniec” (Toronto) • 17 grudnia 2023 michalkiewicz
Ajajajajajajaj! Teraz dopiero rozpocznie się klangor! Nie tylko wszystkie organizacje żydowskie na świecie, a zwłaszcza w Ameryce, ale także żydofile ze wszystkich miłujących pokój krajów połączą się (żydofile wszystkich krajów łączcie się!) w rozpamiętywaniu, oburzaniu się i piętnowaniu nieubłaganym palcem świętokradztwa, jakiego dopuścił się poseł Grzegorz Braun, przy pomocy gaśnicy, zdaje się – proszkowej – gasząc chanukową świecę, jaka została zapalona na ustawionej w Sejmie menorze – jeszcze nie wiemy, czy z okazji expose Donalda Tuska, który przedstawił Sejmowi swój vaginet i opowiedział ogólnie, jak będzie nam przychylał nieba („będę dążył do dobra powszechnego” – deklarował premier Mateusz Bigda w książce Juliusza Kadena-Bandrowskiego pod tym właśnie tytułem), czy z uwagi na pilne obserwowanie żydowskich świąt przez panów prezydentów i Sejm, nazywany z tego powodu „Knesejmem”.
Co się stanie teraz ze sprawcą tego świętokradztwa – tego też jeszcze nie wiemy, bo na razie pan marszałek Hołownia, który od czasu dwukrotnego nowicjatu w zakonie przewielebnych ojców Dominikanów, co to – podobnie jak inni przedstawiciele postępowego duchowieństwa – bez „judaizmu” nie mogą niczego zrozumieć, a już zwłaszcza – własnej religii – na sprawy żydowskie jest uczulony szczególnie, specjalnie teraz, bo i on wie i my wiemy, że w przeciwnym razie Judenrat „Gazety Wyborczej” zrobiłby z niego marmoladę – zawiadomił prokuraturę, której pewnie zaprzysiężony 13 grudnia na ministra sprawiedliwości pan Adam Bodnar surowo przykaże, by wystąpiła o cofnięcie posłowi Braunowi immunitetu, no a potem, niezawisły sąd, który powinność swej służby pod nową władzą z pewnością zrozumie, skaże go na jakąś surową karę – albo pan minister Bodnar i bez tego – ulegając atawistycznemu imperatywowi kategorycznemu – własnoręcznie urieza mu szyję – również za wszystkie bluźnierstwa, jakich dopuścił się był przeciw Ukrainie.
Ale to pieśń przyszłości, bo na razie winowajca został „wykluczony” z obrad i być może pan marszałek Hołownia znowu każe mu następnego dnia przyjść z rodzicami – jak to było za czasów Pani Kierowniczki Sejmu Elżbiety Witek, która trzymała sejmową freblówkę mocną ręką.
Ciekawe, kto postawił tę menorę w Sejmie i dlaczego. Za komuny jej nie było, a i potem też nie – aż dopiero pan prezydent Lech Kaczyński zapoczątkował nową, świecką tradycję zapalania chanukowych świeczek w Pałacu – nomen omen – Namiestnikowskim, gdzie mieszkał. Po nim tradycję kontynuował prezydent Komorowski, a po nim kontynuuje ją pan prezydent Duda, więc już na tym przykładzie widać, że przynajmniej w kwestii żydowskiej żadnych podziałów wśród Naszych Umiłowanych przywódców nie ma. Jakże zresztą miałyby jakieś być, skoro teraz jest rozkaz, by Żydów nosić na rękach, nawet jeżeli właśnie przeprowadzają operację ostatecznego rozwiązywania kwestii palestyńskiej? Toteż wszyscy, z Naszym Najważniejszym Sojusznikiem, na wyścigi się im podlizują, również z obawy, by nie padło na nich podejrzenie, że ulegają myślozbrodni, której nawet nie ośmielę się nazwać, ale każdy przecież wie, że gorsza jest od śmierci.
Czekając tedy na sąd zagniewanego ludu, który – kto wie? – może nakaże umieścić świętokradcę w dole z wapnem – oczywiście po uprzednim zagazowaniu – bo surowe – ale humanitarne – nakazy praworządności taką właśnie kolejność przewidują – odnotujmy wydarzenia związane z podmianką na scenie politycznej naszego bantustanu. Jak wiemy, po marcowym spotkaniu prezydenta Józia Bidena z niemieckim kanclerzem Olafem Scholzem, Niemcy, już bez ogladania się na żadne pozory, przyspieszają budowę IV Rzeszy. W tej sytuacji muszą najpierw zrobić porządek w poszczególnych bantustanach, bo – jak to widać na przykładzie Węgier, gdzie tamtejszy premier Wiktor Orban sypie piasek w szprychy rozpędzonego parowozu dziejów – inaczej wszystko się przeciągnie.
I kto wie, czy nie trzeba będzie realizować planu B, to znaczy – mozolnie budować IV Rzeszę przy pomocy orzeczeń luksemburskiego trybunału, gdzie tamtejsi przebierańcy wprawdzie się uwijają, ale wszystko ciągnie się i ciągnie. Toteż, zgodnie ze spiżową uwagą klasyka demokracji Józefa Stalina, przygotowano dla polskich suwerenów prawidłową alternatywę: po jednej stronie lider w osobie pana Mateusza Morawieckiego, odnotowanego w charakterze tajnego współpacownika STASI o pseudonimach „Jakub” i „Student”, a po drugiej – Donalda Tuska, któremu też przypisują tajną współpracę ze STASI, tylko z użyciem pseudonimu „Oskar”. Jak widzimy, alternatywa była przygotowana prawidłowo, bo bez względu na to, kto wygrałby wybory, są one wygrane.
Tedy 11 grudnia pan Morawiecki wygłosił exposé swojego tymczasowego rządu, który nie uzyskał votum zaufania i przepadł, a 248 posłów „koalicji 15 października” w tej sytuacji zgłosiło kandydaturę Donalda Tuska na premiera i ją pomyślnie przegłosowało. Tedy pan prezydent Duda namówił się z Donaldem Tuskiem, że 13 grudnia o godzinie bodajże 9 rano, zakrzywoprzysięgnie cały rząd, który od tej chwili obejmie władzę. Jak długo będzie się nią cieszył – tego jeszcze do końca nie wiemy, bo Sąd Najwyższy, który ma podjąć decyzję w sprawie uznania ważności, bądź nieważności wyborów 15 października, jeszcze jej nie podjął, ale do 13 stycznia musi to zrobić. Pan prezydent podał mu pomocną dłoń w postaci rozporządzenia zmieniającego regulamin SN, w myśl którego do podjęcia uchwały wymagana jest – nie tak, jak to było przedtem: większość kwalifikowana 2/3 głosów przy obecności co najmniej 2/3 sędziów – tylko większość zwyczajna, przy obecności tylko połowy sędziów. Czy niezawiśli sędziowie uchwycą się tej pomocnej dłoni pana prezydenta, czy stchórzą – tego nie wiemy – ale jak stchórzą, to marny ich los, bo Donald Tusk i rozwścieczona na punkcie praworządności Wielce Czcigodna Kamila Gasiuk-Pichowicz, już teraz się odgrażają, że będą ich dusić gołymi rękami.
Dopóki nie padnie salwa, humory wszystkim dopisują i Donald Tusk 12 grudnia przedstawił w Sejmie exposé, a którym ogólnie poinformował, jak będzie przychylał nam nieba. Mianowicie pojedzie do Brukseli i przywiezie „miliardy”, ale to jeszcze nic w porównaniu z buńczuczną deklaracją, że w Unii Europejskiej „nikt go nie ogra”, to znaczy – nie wydyma. Ale komu by się chciało go tam dymać, skoro wszyscy wiedzą, że to niepotrzebne, że podpisze, co tam tylko będzie trzeba i bez dymania? A skoro już o tym mowa, to dymanie oczywiście będzie, ale dopiero w karnawale, bo właśnie Europejski Trybunał Praw Człowieków orzekł, że odmawianie przez Polskę sodomczykom i gomorytkom rejestrowania „związków partnerskich”, czyli umów o wzajemne świadczenie sobie usług seksualnych albo w postaci dymania w popielnik, albo w postaci mlaskania po klitorisie, jest karygodnym złamaniem praw człowieków. Tedy w karnawale spodziewamy się wysypu hucznych wesel, bo jestem pewien, że Wielce Czcigodna Katarzyna Kotula, która w vaginecie premiera Tuska będzie ministrem do spraw Równości (małych naciągamy, dużych obcinamy, grubych uciskamy, a chudych nadymamy) w podskokach to złamanie zagipsuje.
Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Goniec” (Toronto, Kanada).
Katarzyna Kotula, stojąca na czele resortu do spraw nie istniejącego w rzeczywistości zjawiska – równości – dołączyła do listy liderów opozycji orędujących za „związkami partnerskimi”. Zdaniem minister w rządzie Donalda Tuska z destrukcją polskiego prawa małżeńskiego nie można już zwlekać. Panuje odpowiedni „klimat”, żeby przegłosować podobną propozycję, mówiła w rozmowie z PAP polityk Lewicy. [polityżka?? md]
To już najwyższy czas na wprowadzenie związków partnerskich w Polsce, bardzo bym chciała, żeby w tej sprawie był projekt rządowy – powiedziała PAP minister ds. równości Katarzyna Kotula (Lewica). Dodała, że chciałaby w ciągu miesiąca rozpocząć konsultacje w sprawie tego projektu.
– I mam nadzieję, że jest dzisiaj klimat, żeby go zrealizować. Bo ja naprawdę dzisiaj słyszę ze strony naszych koalicjantów pełne wsparcie do tego, żeby te związki partnerskie zostały wprowadzone – relacjonowała „minister ds. równości”. Pytana, czy Lewica ma już projekt w tej sprawie, odparła: „bardzo bym chciała, żeby był projekt rządowy”. – Jeśli nie, to projekt poselski, ale projekt rządowy wydaje mi się, że powinien być jednak priorytetem – taki najlepszy, który powinien zostać wypracowany. Chciałabym jak najszybciej rozpocząć konsultacje do takiego projektu. Myślę, że to jest kwestia miesiąca, żebyśmy rozpoczęli konsultacje. Będę rozmawiać z premierem i będę go do tego gorąco namawiać – zapowiedziała Kotula.
Polityk podkreśliła w czasie rozmowy, że widzi dla powierzonego jej resortu wiele obszarów działania. – Na pewno będziemy działać w zakresie tego, co jest pilne, czyli wycofanie sprzeciwu wobec następnej dyrektywy przeciwko przemocy wobec kobiet, to trzeba zrobić na już, na teraz. Jest też ustawa o zmianie definicji zgwałcenia, autorstwa posłanki Anity Kucharskiej-Dziedzic i mecenas Danuty Wawrowskiej – zaznaczyła Kotula.
Wśród innych ważnych kwestii Kotula wymieniła m.in. asystencję osobistą dla osób z niepełnosprawnościami oraz wpisanie do Kodeksu karnego tzw. mowy nienawiści. Walka z nią dla lewicy na całym świecie stanowi pretekst do ograniczania wolności wypowiedzi. Polityk wyjaśniła, że jest urząd ds. równości i minister ds. równości, ale nie ma ministerstwa. Dodała, że obecnie jej biuro jest jeszcze w Ministerstwie Rodziny i Polityki Społecznej, ale jest w trakcie przenoszenia do KPRM, chociaż sama już urzęduje w Kancelarii Premiera.
W jednym z najnowszych komentarzy Stanisław Michalkiewicz odniósł się do „incydentu gaśnicowego” z udziałem posła Grzegorza Brauna. Wskazał, że rozczarowała go reakcja Konfederacji.
Michalkiewicz przypomniał, że Braun „wziął gaśnicę proszkową i zgasił świece chanukowe w Sejmie”. Dodał, iż „poseł Braun pogasił te świeczki, a zaatakowała go jakaś pani, jak lwica, jak Judyta Holofernesa, na szczęście nie urezała mu głowy, ale niewiele brakowało”.
– Cały Sejm zawrzał oburzeniem. Pan Hołownia mało nie splamił fotela marszałkowskiego. Cały Sejm potępił posła Brauna, łącznie z Panem Sławomirem Mentzenem z Konfederacji – podkreślił Michalkiewicz.
– Ta sama zgraja, która tak w podskokach potępiła posła Grzegorza Brauna, kilka tygodni wcześniej, a nawet kilka dni wcześniej, pyskowała na temat konieczności przestrzegania zasad konstytucyjnych, a zwłaszcza zasady rozdziału kościoła od państwa – przypomniał.
Jak mówił, ta zasada „dotyczy nie tylko Kościoła katolickiego, ale wszystkich innych wyznań prawnie uznanych przez państwo, również judaizmu”.
Dodał, że „Sejm to jest gmach publiczny i albo obowiązuje zasada rozdziału kościoła od państwa, a to by oznaczało, że w gmachu publiczny żadnych nabożeństw nie wolno odprawować albo robimy jakieś wyjątki”.
W ocenie publicysty Braun „wykazał przywiązanie do konstytucyjnej zasady rozdziału kościoła od państwa, w stopniu heroicznym”.
– Ten czyn posła Brauna, to jest rodzaj felix culpa, czyli błogosławionej winy, bo dzięki temu czynowi okazało się, że w Sejmie nie ma żadnych podziałów (…), w kwestii żydowskiej nie ma żadnych podziałów, wszyscy ćwierkają z tego samego klucza – wskazał.
– Konfederacja bardzo mnie rozczarowała, widać wyraźnie, że zapoczątkowany przez Wcz. posła Wiplera marsz ku centrum już się bardzo na lewo przesunął, tam już marsz ku lewicy zapowiadają – ocenił.
– Widać, że w kwestii żydowskiej jest porozumienie ponad podziałami i jednomyślność – skwitował Michalkiewicz.
Sejm Szanowni Państwo! W obecnej kadencji sejmu nie ma już Mniejszości Niemieckiej. Jest niemiecka większość. Taką sytuację zawdzięczamy nie tylko niemiecko-rosyjskim lobbystom i ich knowaniom, ale też w dużej mierze niefrasobliwym wyborcom, dumnym z wygranej walki ze „strasznym reżimem”, który dał się wydutkać w zwyczajnych wyborach! Rotacyjnego pajacyka zamiast Marszałka Sejmu powinno pokochać każde dziecko. A do kraju tak zinfantylizowanego, Unia Europejska prześle jakiegoś komisarza, który wprowadzi tu porządki takie jak w Berlinie i Paryżu. Słynna „sejmowa zamrażarka” przestaje działać, ale tylko dla najgłupszych postulatów poselskich. Im głupszy projekt, tym ważniejszy i szybciej będzie procedowany. Z braku zamrażarki takie akta prawne, które miałyby służyć dobru Polaków, będą po prostu zamiatane pod dywan. Przygotujmy się na to, co nieuchronne, czyli na miłość bez granic. Trzeba się zabezpieczyć przed zarzutami i dotkliwymi karami za „mowę nienawiści”. Proponuję zacząć obmyślać przydatne slogany, które profilaktycznie mogą chronić przed oskarżeniem. Oto dwa przykłady „mowy miłości”: „Niech nam żyje Donald Tusk, co ma taki polityczny gust i piękny biust” (po ewentualnej zmianie płci, gdyby UE zażądała), albo „Niech nam żyje partia Tuska, co ma usta słodsze od malin, takie, jak miał towarzysz Stalin”. Że co? Że pokrętne? A jakie mają być? Są przecież przeznaczone dla PRAWDZIWYCH EUROPEJSKICH INTELEKTUALNYCH ELYT. Lysta tych najprawdziwszych intelektualistów u pacynki zwanej też Rotacyjnym Marszałkiem Sejmu. W każdej sytuacji dobrze jest znaleźć jakieś pozytywne strony. Co prawda, słuchanie mądrzejszych od siebie przynosi pożytki, ale słuchanie głupszych – pociechę. Jaką byś głupotę nie palnął, zawsze znajdzie się jeszcze ktoś głupszy w randze posła na sejm, który cię przebije.Z pozdrowieniamiMałgorzata Todd
Co tu ukrywać; jest dobrze, a będzie jeszcze dobrzej. Wojna na Ukrainie najwyraźniej zmierza ku końcowi nie tylko dlatego, że amerykański Senat odmówił przekazania administracji prezydenta Józia Bidena ponad 100 mld dolarów, z czego ponad 60 mld dostałaby Ukraina, podczas gdy resztę – bezcenny Izrael do spółki z Tajwanem. Bez tych miliardów trudno będzie wojować z Putinem, a nawet takie wojowanie markować, toteż nawet pan generał Skrzypczak, dotychczas nieprzejednanie stojący na nieubłaganym gruncie wspierania Ukrainy, a prezydenta Zełeńskiego w szczególności, teraz mu radzi, żeby ustąpił. A dlaczego on miałby ustąpić? Nu? A dlatego, że on się zaklął, że on nie będzie gadał z Putinem. I poniekąd słuszna jego racja, bo Putin nieubłaganym palcem zaraz by mu wytknął, że niepotrzebnie wysłuchał zachęty amerykańskiej, żeby odrzucić porozumienia mińskie, a teraz został z fiutem w garści i nawet wojsko zaczyna mu się buntować. Tedy zamiast rozmawiać z Putinem, dla prezydenta Zełeńskiego lepiej byłoby ustąpić i wyjechać do Izraela, kładąc lachę na tę całą Ukrainę. Co tu gadać; dobrze mu pan generał Skrzypczak radzi. Na jego miejscu każdy by tak zrobił.
Tym bardziej, że bezcenny Izrael właśnie kontynuuje operację ostatecznego rozwiązania kwestii palestyńskiej w Strefie Gazy i nawet puszcza mimo uszu retoryczne zaklęcia Amerykanów, którzy martwią się, czy izraelskie bomby i pociski, jakie spadają na mniej wartościowych Palestyńczyków, mają aby prawidłowe kalibery. Ale dlaczego on, znaczy się – bezcenny Izrael ma nie puszczać mimo uszu tych amerykańskich zaklęć, kiedy i on wie i Amerykanie wiedzą i wreszcie – nawet my wiemy, że bez względu na to, co on tam zrobi, Amerykanie będą stać na świecy, żeby Izraelowi nikt nie przeszkadzał? Toteż prezydent Zełeński ma o czym myśleć, bo jak Strefa Gazy zostanie zrównana z ziemią, a ONZ trupy uprzątnie, to te tereny zaludnią osadnicy izraelscy. Ileż szmalcu można będzie na tym zarobić, jak się ktoś w odpowiednim momencie przy tym zakręci?! To lepszy interes, niż wojna na Ukrainie, bo tam szaleje dzieło zniszczenia, podczas gdy po ostatecznym rozwiązaniu kwestii palestyńskiej, w Strefie Gazy rozpocznie się święte dzieło tworzenia. Nic więc dziwnego, że świat, a zwłaszcza kraje miłujące pokój, ot, jak na przykład nasz – nie ośmielają się pisnąć nawet słówkiem przeciw ostatecznemu rozwiązaniu. Warto o tym pamiętać tym bardziej, że nie tylko Palestyńczycy zostali wyznaczeni do ostatecznego rozwiązania. Są też inne, mniej wartościowe narody, z którymi trzeba będzie zrobić porządek, między innymi – żeby ulżyć „planecie”.
Jeśli chodzi o nasz mniej wartościowy naród tubylczy, to zrobienia z nami porządku już nie może doczekać się Donald Tusk i właśnie opublikował skład swojego vaginetu. Myślę, że ten werbalny wynalazek pani Moniki Strzępki, która tak właśnie nazwała swój gabinet w Teatrze Dramatycznym w Warszawie się upowszechni w wokabularzu politycznym tym bardziej, że w vaginecie Donalda Tuska będzie podobno dużo kobiet, znacznie więcej, niż w vaginecie pana Morawieckiego. Ja szczególnie się raduję na wieść, że pomocnicą pana Bartłomienia Sienkiewicza, którego z bezpieki przerzucono na kulturę, będzie moja faworyta, Wielce Czcigodna Joanna Scheuring-Wielgus. Myślę, że w charakterze „kamieni kupy”, bo podejrzewanie, że będzie tam funkcjonowała w innym charakterze słynnej sienkiewiczowskiej triady, byłoby za bardzo śmieszne, a kto wie, czy nawet nie niegrzeczne. Ale co tam ja, kiedy na wieść, że Donald Tusk, kto wie, czy nie tradycyjnie, to znaczy – 13 grudnia przystąpi do robienia z nami porządku, cieszą się wszyscy Reichsleiterzy, a nawet gauleiterzy? Teraz bowiem tylko trzeba będzie pod jakimś pretekstem odebrać głos Węgrom i wtedy nowelizacja traktatu lizbońskiego pójdzie, jak z płatka, co otworzy drogę do zainstalowania na miejscu III Rzeczypospolitej Generalnego Gubernatorstwa, z którym nie będzie miejsca na żadne tubylcze safandulstwo. Nie tylko za Stalina była dyscyplina. Za innych przywódców socjalistycznych – też.
Toteż kiedy w oczekiwaniu na objęcie steru nawy naszego bantustanu przez Donalda Tuska wszyscy się radują, w czeluściach pałacu pana prezydenta Andrzeja Dudy wykluł się szatański spisek, który może tę narastającą euforię w mgnieniu oka uśmierzyć. Oto pod koniec listopada pan prezydent Duda wydał rozporządzenie, które zdążył kontrasygnować pan Morawiecki, jako premier rządu i które w związku z tym 5 grudnia zostało opublikowane w „Dzienniku Ustaw” i już lada dzień wejdzie w życie – o zmianie regulaminu Sądu Najwyższego. Chodzi o to, że do tej pory uchwały Sądu Najwyższego w pełnym składzie, albo uchwały połączonych izb SN, zapadały kwalifikowaną większością 2/3 głosów – a teraz będą zapadały większością zwykłą. Pan sędzia Laskowski żalił się publicznie, że w tej sytuacji uchwały SN będą mogli we własnym gronie podejmować tak zwani „neosędziowie”, których nie tylko Donald Tusk, nie tylko Wielce Czcigodna Kamila Gasiuk-Pichowicz, co to tak się przelękła podczas posiedzenia Krajowej Rady Sądownictwa, aż trzeba było wołać policję, ale również płomienni szermierze praworządności spoza Sejmu, głównie z bezpartyjnej partii pod nazwą „Iniuria”, chcą dusić gołymi rękami. Skoro tak, to mogą oni podjąć uchwałę stwierdzającą, że wybory 15 października były nieważne – a powodów znalazłoby się mnóstwo, jako że do Sądu Najwyższego napłynęło w tej sprawie grubo ponad tysiąc protestów wyborczych. Dotychczas Sąd Najwyższy jeszcze żadnej decyzji w tej sprawie nie podjął, ale kiedy wspomniane rozporządzenie pana prezydenta wejdzie w życie, to już będzie mógł jakąś decyzję podjąć, tym bardziej, że na podstawie art. 101 konstytucji nawet powinien. Donald Tusk, nawet jak 13 grudnia zostanie premierem, to nie będzie mógł w tej sprawie legalnie nic zrobić, bo to nie jego rozporządzenie, tylko pana prezydenta, a po drugie – nie będzie mógł też legalnie zmienić orzeczenia Sądu Najwyższego.
Byłby to wypadek bez precedensu, bo ani za pierwszej komuny, ani po transformacji ustrojowej, nic takiego nigdy się nie zdarzyło – ale każdy duży chłopczyk i każda duża dziewczynka wie, że kiedyś musi być ten pierwszy raz. Toteż i sędziowie Sądu Najwyższego mogą sobie pomyśleć: „jeśli nie teraz – to kiedy, jeśli nie my – to kto?” – i niech się potem Donald Tusk z całą swoją ferajną buja. Co tu ukrywać; wcale mu nie zazdroszczę, wyobrażając sobie wizytę specjalnego emisariusza z Berlina, który odezwałby się doń w te słowa: wiecie, rozumiecie Tusk; myśmy was tu zapalili i my was zdmuchniemy jak gromnicę, chyba, że zrobicie z tym burdelem porządek. Inaczej będzie z wami brzydka sprawa.
Tedy bardzo możliwe, że czeka nas jeszcze widowisko, o którym do tej pory nikt nie pomyślał.
We Wrocławiu doszło do akcji skierowanej przeciwko symbolowi żydowskiego święta Chanuki. Pięć zamaskowanych osób podpaliło flagę Izraela i przewróciło konstrukcję świecznika chanukowego, który stał w centrum miasta. Sprawcy zbiegli z miejsca zdarzenia. Policja wszczęła dochodzenie, a prezydent miasta grzmi.
W czwartek wieczorem przy ul. Oławskiej we Wrocławiu, kilka osób ściągnęło i podpaliło flagę Izraela, a następnie przewróciło dziewięcioramienny świecznik ustawiony tam z okazji żydowskiego święta Chanuka.
O zdarzeniu poinformował prezydent Wrocławia Jacek Sutryk, który jest „oburzony” całą sytuacją. [—- dalej o tym co i jak on pieprzy. md]
Szanowny Panie, wielu Polaków robi właśnie zakupy na Święta. W związku z tym, członkowie zorganizowanych grup przestępczych handlujących pigułkami aborcyjnymi rozpoczęli kampanię reklamową. W mediach społecznościowych wyświetlają się sponsorowane reklamy zachęcające Polki do tego, aby z okazji Świąt z wyprzedzeniem kupować tabletki poronne i mieć je przy sobie „na zapas”! Proszę uważać, gdyż mogą się one wyświetlać również na telefonach dzieci, w szczególności młodych dziewcząt. W ubiegłych latach aborcyjni bandyci publicznie chwalili się tym, ile dzieci pomogli zamordować w trakcie Świąt Bożego Narodzenia. Teraz wpadli w jeszcze większą euforię, gdyż ministrem ds. równości w rządzie Donalda Tuska została radykalna aktywistka aborcyjna. To wszystko oznacza dla nas ciężki czas, kolejne, jeszcze silniejsze prześladowania, oraz konieczność wzmożenia walki o prawdę i życie. Proszę, aby pomógł nam Pan wytrwać w tej walce.W mediach społecznościowych trwa sponsorowana kampania reklamowa, w ramach której Polkom wyświetlają się reklamy zakupu aborcyjnych tabletek poronnych. Jak głosi hasło reklamowe: „Wszystko czego chcę na święta to tabletki z wyprzedzeniem.” Jak piszą handlarze pigułkami śmierci: „Wcześniejsze zaopatrzenie się w tabletki aborcyjne pozwoli Ci na przechowywanie ich w swojej apteczce, tak jak w przypadku innych leków. Oznacza to, że możesz zażyć tabletki, gdy dowiesz się, że jesteś w ciąży.” Pigułki poronne nie są oczywiście żadnymi „lekami”, gdyż niczego nie leczą, bo ciąża to nie choroba. Aktywiści aborcyjni nie ustają jednak w swojej propagandzie, której celem jest omamienie społeczeństwa. Za pomocą mediów społecznościowych „tresują” oni Polaków, a zwłaszcza młode kobiety i dziewczęta, usiłując wmówić proste i emocjonalne skojarzenia – „Jesteś w ciąży? Od razu weź pigułkę i dokonaj aborcji.” Oczywiście aby to zrobić, najlepiej taką pigułkę kupić wcześniej „na zapas”. Proszę zwrócić uwagę na to, że w propagandzie aborcyjnej nie ma w ogóle mowy o jakiejkolwiek pomocy kobietom. Wsparcie dla samotnych matek? Kupno wyprawki dla dziecka? Pomoc w znalezieniu lekarza, gdy dziecko podejrzewane jest o chorobę? Pomoc materialna? Nie – jedyne co aktywiści aborcyjni mają do zaoferowania kobietom w ciąży to aborcja. Propagandowe wpisy, artykuły, teksty i filmiki mają miliony wyświetleń w mediach, co umacnia kobiety w przekonaniu, że gdy tylko kobieta dowie się o ciąży, to musi natychmiast połknąć pigułkę. Zostanie matką? Narodziny dziecka? To w ogóle nie wchodzi w grę. Działania aktywistów aborcyjnych i propagatorów aborcji zawsze nasilają się przed Świętami Bożego Narodzenia. W ubiegłych latach członkowie aborcyjnych grup przestępczych publicznie chwalili się tym, ile dzieci pomogli zabić w trakcie Świąt: „67 osób miało z nami online bezpieczną aborcję tabletkami w domu w te święta. Najwięcej osób przyjmowało misoprostol [substancja wywołująca poronienie i przedwczesny poród] w pierwszy dzień świąt, również dlatego, że w wigilie dotarły do tych osób paczki z tabletkami. Taki aborcyjny święty Mikołaj!” Dzisiaj chwalą się dodatkowo tym, że największa w Polsce grupa przestępcza handlująca tabletkami poronnymi świętuje 7 lat swojej działalności. Tak długo już aborcyjni bandyci działają otwarcie, jawnie i publicznie, reklamując pigułki na ogromną skalę w mediach, oraz miejscach takich jak Sejm RP, gdzie jedna z aktywistek aborcyjnych zareklamowała w jaki sposób zamówić nielegalne tabletki w trakcie głównego posiedzenia parlamentu. Wedle statystyk aborcjonistów, tylko w ciągu ostatnich 4 lat pomogli przeprowadzić ponad 130 000 pigułkowych aborcji na polskich dzieciach! To tak, jakby wymordować wszystkich mieszkańców miasta wielkości Opola, Gorzowa Wielkopolskiego, Rybnika czy Elbląga. Przez ostatnie 7 lat na gigantyczną skalę rozwinęła się w Polsce przestępczość aborcyjna. Pomocnictwo w aborcji oraz handel pigułkami aborcyjnymi to w świetle aktualnie obowiązującego prawa przestępstwa. Tyle tylko, że przez szereg lat nikt nie interesował się publiczną działalnością aborcyjnych przestępców. Nie było woli politycznej do tego, aby stawiać im zarzuty. Politycy i służby przyzwalali na ich działalność i przymykali oko na dziesiątki tysięcy nielegalnych aborcji. Teraz ma się to zmienić. Do Sejmu trafiły projekty ustaw, których celem jest formalna legalizacja i całkowita dekryminalizacja aborcji oraz handlu pigułkami poronnymi. Donald Tusk jest publicznym zwolennikiem legalizacji aborcji, a na mocy jego decyzji na listy wyborcze PO były wciągane tylko te osoby, które opowiadały się za aborcją. To jednak nie wszystko. Nowym ministrem ds. równego traktowania w rządzie Tuska została Katarzyna Kotula – radykalna aktywistka aborcyjna, znana z działań na rzecz legalizacji aborcji oraz promotorka tabletek poronnych. W związku z nominacją Kotuli entuzjazm wyraziły aborcyjne grupy przestępcze. Jak napisali na jednej ze swoich stron: „To nasza wymarzona ministra od równości.” Oczywiście działania nowej minister, podobnie jak aborcyjnych aktywistów, nie będą miały nic wspólnego z równością. Celem tego środowiska będzie jeszcze większe rozpowszechnienie w Polsce aborcji oraz wprowadzenie zakazów mówienia o skutkach i konsekwencjach aborcji, wprowadzenie zakazu modlitwy pod ośrodkami aborcyjnymi (na wzór krajów Zachodu takich jak Kanada czy Wielka Brytania) oraz objęcie wszystkich dzieci tzw. „edukacją seksualną”, w ramach której oprócz promocji rozwiązłości oswaja się z aborcją. Panie MirosĹ‚awie, już teraz aborcyjne pigułki poronne na ogromną skalę reklamowane są w internecie jak zwykłe produkty do kupienia z dostawą do domu. Masowe mordy aborcyjne to nie tylko śmierć i ideologia, ale również wielki biznes. Handlarze pośredniczący w obrocie tabletek poronnych formalnie ich nie sprzedają, aby nie można było ich oskarżyć o nielegalny handel. Zamiast tego pobierają od klientek „darowiznę”. Pigułki są Polkom wysyłane z Azji, gdzie kosztują ok. 25 zł. Polscy pośrednicy pobierają „darowiznę” w kwocie ok. 350 zł. Wedle ich statystyk, w ciągu roku pośredniczą w ok. 30 000 pigułkowych aborcjach. Jak łatwo policzyć, oznacza to wpływy na poziomie ponad 10 000 000 złotych rocznie! Wielkie pieniądze są przeznaczane m.in. na kolejne reklamy pigułek i działania na rzecz ich rozpowszechnienia w Polsce. Po stronie aborcjonistów stoją politycy na najwyższych szczeblach władzy oraz obce ambasady, przede wszystkim ambasada USA, a także urzędnicy Unii Europejskiej i organizacji międzynarodowych takich jak ONZ i WHO. Jak możemy się temu przeciwstawić? Musimy głośno mówić prawdę o aborcji i w sposób niezależny docierać z nią do Polaków, a także mobilizować nasze społeczeństwo do działania. Pomimo agresywnej propagandy aktywistów radykalnej lewicy, wielu Polaków jest świadomych tego, czym jest aborcja. Niestety, nie podejmują oni żadnych działań. Część z nich woli milczeć i udawać, że nic się nie dzieje. Z kolei inni chcieliby walczyć o życie, ale nie wiedzą jak to robić lub gdzie się zaangażować. Dlatego nasza Fundacja w całej Polsce organizuje kampanie informacyjne i publiczne modlitwy różańcowe oraz zachęca wszystkich do włączenia się w te działania. Nasze akcje regularnie odbywają się w różnych miejscowościach na terenie całego kraju. Ciągle dołączają do nas nowe osoby, które chcą działać w swoim miejscu zamieszkania. Organizujemy dla nich kursy, w trakcie których szkolimy ich i wspieramy w uruchomieniu samodzielnych akcji. Osobom chcącym głosić prawdę o aborcji i zmieniać świadomość Polaków dostarczamy niezbędne materiały i wyposażenie – plakaty, bannery, megafony i środki ochrony. W kolejnych miastach przeprowadzamy również mobilne akcje z użyciem furgonetek. Wynajmujemy również dobre miejsca reklamowe na wielkoformatowe kampanie billboardowe.W związku z powołaniem nowego rządu spodziewamy się wzmożonych ataków, których celem będzie formalna legalizacja aborcji w Polsce, dekryminalizacja aborcji i jeszcze większe upowszechnienie tego procederu. Postępy aborcjonistów i sprzyjających im polityków są możliwe, gdyż z mediów wylewa się propaganda zatruwająca umysły milionów ludzi. Musimy stale, regularnie i wytrwale stawiać temu opór. Aby wytrwać w tej walce, potrzebujemy Pana pomocy. Proszę, aby przekazał Pan 35 zł, 70 zł, 140 zł, lub dowolną inną kwotę, aby umożliwić nam organizację kolejnych kampanii i mobilizowanie społeczeństwa do walki o prawo do życia dla każdego dziecka w Polsce. Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667 Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW =========================== Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia. W tym czasie aktywiści radykalnej lewicy i aborcjoniści nasilają swoją działalność. Zachęcają, aby w prezencie świątecznym kupować tabletki poronne i za ich pomocą zabijać swoje dzieci. Musimy walczyć, aby wpłynąć na świadomość Polaków i przebić się z prawdą o aborcji do sumień naszego społeczeństwa. Proszę Pana, aby wsparł Pan nasze działania i opowiedział się po stronie życia. Serdecznie Pana pozdrawiam, Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków stronazycia.pl
14.12.2023 , ostatnia aktualizacja: 14.12.2023, 12:16 BLOG23 godzin
Hołdy są częścią polskiej tradycji (jak na ten przykład – zdrada).
Za komuny (czyli niemal połowy mojego życia) najbardziej promowany (wina Matejki) był (nie wiem, jak będzie za Tuska) Hołd Pruski.
Równolegle, komuniści, jak i wcześniejsi zdrajcy, tępili/zamilczali Hołd Ruski (winni Dolabella i recydywista Matejko).
Troszkę się dziwię, że za socjalistów żoliborskich, Hołd Ruski nie był jakoś wyjątkowo celebrowany, ale oni woleli celebrować pomniki.
Ale że tradycja zobowiązuje, no to teraz mamy Hołd Chanukowy.
Inicjatorem tego hołdu był wiele lat temu prezydent Lech Kaczyński i potem, to już pooooszłoooo….
***
Dlaczego akurat Lech Kaczyński?
Bo najwyraźniej uznał, że może w ten sposób zadowolić żydowską ważność narodową.
Już tłumaczę dlaczego ważność:
żyjemy w czasach prostackich, gdy do wszystkiego przykłada się tzw. miarę ilościową, stąd i (przestarzałe) pojęcie mniejszość narodowa. Przestarzałe, bo co z tego, że jakaś nacja liczy sobie nawet znaczny procent populacji danego terytorium, a nie znaczy nic?
O, sztuka polega na tym, by (przynajmniej oficjalnie) ilościowo stanowiąc margines marginesu wspomnianej populacji na wspominanym terytorium, opanować wszelkie jego instytucje!
Stąd pojęcie ważności narodowej, które niniejszym wprowadzam do obiegu.
Oni mogą liczyć jedynie na poklepanie po ramieniu przez kolejnego sowieckiego Żyda na stanowisku ambasadora Izraela w III RP.
Zgorzelski: “ten bandyta”
Ryś: (przydział służbowy kardynał) „jest mi wstyd i przepraszam całą społeczność Żydów w Polsce”
Magierowski: (nie wiem co, bo alfabetem kraju, w którym został, jako ambasador III RP opluty, napisał – ale się tylko obtarł i dostał fuchę w USA) https://twitter.com/mmagierowski/status/1734628809092071887
Błaszczak: „Konfederacja ma wykluczyć Brauna z klubu. Jak nie, to odebrać Konfederacji miejsce w prezydium sejmu”
Marszałek Chucky „Konfederacja z Braunem na pokładzie nie powinna mieć miejsca w Prezydium Sejmu”
Ale mnie zaimponował Dudek Antoni: 1. Brauna na przymusowe badania psychiatryczne 2. Pozbawić go immunitetu, osądzić w pół roku = POZBAWIĆ MANDATU POSŁA
No, sowieciarskie szydło wyszło z worka:
„w psychuszku jewoooo!”
Ale nie ma to jak archiwalia: tu mamy wytłumaczenie i tego, Dudkowego zamiłowania do zamykania w psychuszkach (a może i kariery w IIIRP?)
a zdjęcie się zachowało w archiwum internauty Obiboka
Ech życie… (wygodne).
*** Ponoć bestialskie zachowanie (to Marszałek Chucky) Brauna zostało już potępione jak świat długi i szeroki.
Moim zdaniem, to dość ograniczona konstatacja, bo świat w tempie przyspieszonym stał się wielowektorowy, ale gdyby ktoś tej zmiany nie dostrzegł, to pozwolę sobie zauważyć (to chyba wolno – jeszcze wolno), że:
w świecie arabskim i szerzej – islamu, potępione nie zostało, a wręcz spotkało się tam z aprobatą (eufemizm). Swoją drogą, ciekawe, jak (i czy w ogóle) Marszałek Chucky wytłumaczy, jak się ma do tzw. BHP zezwolenie na otwarty ogień w pomieszczeniu zamkniętym i pełnym ludzi, że o stanowiącej zagrożenie dla tzw. środowiska emisji spalin, nie wspomnę,
skoro drony straży gminnych, pasjami polują na funkcjonujące w polskich domach kominki?
O uniewinnianiu przez wolne sądy sprawców napaści na kościoły – nie wspomnę też, bo „to się nie mieści żadna rubryka” ***
Ale wracając do Hołdu Chanukowego:
chanuka upamiętnia rzeź dokonaną przez Żydów na Grekach – taka to ichnia, tradycja.
Z zainteresowaniem obejrzałem, jak w przerwie pomiędzy rzezią palestyńskich dzieci i kobiet w Gazie, żołnierze izraelscy ze szczerym wzruszeniem zapalali chanukowe świece.
O co więc taki raban ze zgaszeniem raptem paru świeczek w jakiejś Warszawie, skoro płonąca Gaza to jedna, wielka, radosna chanukija?*
Od siebie dodam, że i tak jesteśmy określani jako najbardziej antysemicki kraj z “polskimi obozami” do holokaustowania Żydów. Nasz największy sojusznik w osobie ambasadora Brzezińskiego wzmógł się niemiłosiernie jakby ktoś mu flagę amerykańską podeptał. Widać utożsamia hagadę żydowska z racją stanu USA. Pewnie wie co robi.
Z eurokołchozu nie wywalą tylko wzmocnią presję ideologiczną i edukacyjną. Na przykład Tusk zainstaluje na stałe menorę w Urzędzie Rady Ministrów a eksterytorialne antypolskie muzeum Polin otworzy specjalną ekspozycję poświęcono temu wydarzeniu.
Myślę, że teraz dla Żydów gaśnica stanie się jak swastyka symbolem prześladowań i martyrologii.
======================
Czego dowiedzieliśmy się dzięki jednej odpalonej gaśnicy?
– że najważniejszą religią dla POPiS-u i lewicy jest judaizm
– że wszyscy politycy tych partii boją się Żydów, jak ognia i gotowi są przed nimi poniżyć przekraczając granice skrajnego upodlenia
– że w polskim sejmie od lat odprawiane są jakieś dzikie gusła i tylko jeden człowiek się temu procederowi sprzeciwia, a te gusła są oczywiście niczym innym, jak zaznaczaniem zdobytego terytorium, dokładnie tak samo, jak to się dzieje przy ekspansji islamu (polecam przy okazji „Światy islamu” Chodakiewicza, tam ten proces wasalizacji elit jest szczegółowo opisany)
– że na jedno gwizdnięcie na kolana przed Panami padają prezydent RP Duda, biskup Ryś, wszyscy mainstreamowi dziennikarze i publicyści, a wesołek Hołownia posuwa się tak daleko, że szantażuje wicemarszałka Bosaka, próbując go zmusić do udziału w żydowskich obrzędach (czego jeszcze w historii Polski chyba nie było)
– że nawet duża część Konfederacji wykazała się kręgosłupami miękkimi, jak plastelina
– że, i to jest w sumie najsmutniejsze, ci wszyscy ludzie zawsze będą służyć Unii, Żydom, agenturom do których są w danym momencie przypięci i w nosie zawsze będą mieli jeden kraj: Polskę.
Podziękujmy wszyscy Grzegorzowi Braunowi, że jedną gaśnicą znegliżował tę żałosną sytuację.
Tomasz Sommer TT
================================
Za https://nczas.info/2023/12/14/to-oni-znow-odpala-swiece-chanukowe-w-sejmie-czym-jest-chabad-lubawicz/
W czwartek po południu w Sejmie odbędzie się ponowne uroczyste zapalenie świec chanukowych z udziałem prezydenta Andrzeja Dudy, marszałka Sejmu Szymona Hołowni oraz prezydium Izby.
“Świece we wtorek zapalał rabin Szalom Dow Ber Stambler, przewodniczący Chabad-Lubawicz w Polsce, podobnie będzie w czwartek. – Miałem przywilej zapalić świecie w tym roku, tak jak robimy to od 17 lat – powiedział w rozmowie z Robertem Mazurkiem w RMF FM rabin Stambler.
– Jesteśmy zawsze przyjęci i zaproszeni przez Kancelarię Marszałka Sejmu i to jest temat, który stoi zawsze ponad kontrowersją, ponad podziałami politycznymi – dodał.
W związku z tym przypominamy obszerny fragment tekstu opublikowanego na portalu nczas.com, w którym wyjaśnialiśmy, czym jest Chabad-Lubawicz”.
UWAGA, zrzutka.pl zablokowała oficjalną zbiórkę prowadzoną przez Fundację Osuchowa na wsparcie działalności publicznej Posła Grzegorz Braun, którego bezprawnie pozbawiono uposażenia i diety poselskiej! Jednak nie poddajemy się! Nadal można wspierać Grzegorza Brauna używając poniższych danych. Przekazujcie dalej! “Jeśli chcesz wesprzeć działalność Grzegorz Braun dokonaj wpłaty bezpośrednio na konto Fundacji Osuchowa:NR KONTA: 21 1020 1664 0000 3702 0669 4675 (PKO BP S.A.)TYTUŁ WPŁATY: darowizna na cele statutowe”.
[Umieszczam, jak zawsze kopiuję, powielam – bo nie mamy w Polsce polskich, poważnych mediów “oficjalnych”. M. Dakowski]
Gospodarze witają przybyłych na obrządek, gości: Dudę, Hołownię i Kidawę-Błońską
Nie pierwszy raz najwyższy urzędnik Polin, Andrzej Duda składa hołd swoim starszym braciom w wierze. Chodzi oczywiście o wiarę w żydowską krew płynącą w Polakach. „Nikt w Polsce nie wie, ile tak naprawdę ma w sobie krwi żydowskiej” – mówił swego czasu, obrażając polskie szlachcianki i chłopki, na spotkaniu w Krakowie, Duda. A jak do tego odnosi się celebrująca w „polskim sejmie” obrządek Chanuki, sekta Chabad Lubawicz?
Żydowskie dusze w Polakach?
W koncepcji kabalistycznej (Chabad Lubawicz) „…judaizm dopuszcza reinkarnację, niektórzy rabini uważają, że osoby bez pewności co do posiadania żydowskich przodków, które jednak odczuwają nieracjonalną więź z judaizmem, mogą mieć żydowską duszę, czyli mogły być w poprzednich wcieleniach Żydami. (…) Według kabalistów osoby te wcale nie stają się Żydami, lecz po prostu powracają do narodu żydowskiego”. /konwersja na judaizm/
Co to jest kabała? (Wewnętrzna wiedza). Rodzaj połączenia świadomości i wiedzy pochodzącej od Boga czego efektem jest oświecony żydowski umysł zdolny do metafizycznych przeżyć. Inną świadomość mają żydzi, inną goje. Inną jest metafizyka ich przeżyć:
Dla Polaków śmierć to była kwestia biologiczna, naturalna, śmierć jak śmierć. Dla Żydów to była tragedia, dramatyczne doświadczenie, metafizyka.
Przechodźcie na judaizm!
Rabin Chabad-Lubavitch w Warszawie, Szalom Ber Stabler przyjechał specjalnie do Polski, aby czekać na przybycie Mesjasza
Współwyznawcy rabina wierzą, że w wielu Polakach mieszkają żydowskie dusze. Czy Andrzej Duda ma żydowską duszę? Sądząc po minach jakie robi, ma być może ukrytego w sobie Dybuka. Grzegorz Braun na którym skupiają się ostatnio oczy Mordoru uważa, że Duda jest po prostu “idiotą w starożytnym znaczeniu tego słowa”. A co sądzi oświecony umysł rabina o ostatnich wydarzeniach w Palestynie i w Polsce?
Bardziej humanistycznego wojska i polityki, jak Izrael ma, nie ma na świecie – twierdzi pytany o Strefę Gazy rabin Szalom Dow Ber Stambler, przewodniczący Chabad Lubawicz w Polsce, a zarazem przewodniczący chanukowego zgromadzenia w sejmie./Link/
Poseł Konfederacji, Braun jest krytykowany zaciekle przez niejednego Dybuka, ale także przez polskiego dziennikarza, Warzechę, który przewiduje eskalację zachowań, które ostatnio mogliśmy obserwować. Warzecha ma rację tylko w jednym aspekcie – behawioralnym.
Fakt, że odpowiedzialni za ostatnie konwulsje – filosemici, słusznie nazywani dwużydzianami, są ulegli – urobieni – wytresowani do stanu wywołującego mdłości wśród obiektywnych obserwatorów, nie jest żadnym argumentem przeciwko Braunowi. Obrządek obcej szowinistycznej tradycji z rytualnym użyciem politycznego totemu należy do narzędzi socjotechniki. To jest ABC psychologii współczesnej polityki, która dzieli scenę na reżyserów, widzów i aktorów. Czyżby nie wiedzieli o tym panowie Mentzen, Wipler i Bosak?
Krzysztof Bosak:
Grzegorz Braun wyrządził ogromną krzywdę wszystkim posłom Konfederacji, nadwyrężając nasze dobre imię. Myślę, że tym chuligańskim zachowaniem w Sejmie wyrządził też ogromną krzywdę wyborcom Konfederacji, którzy nam zaufali./link/
„Hołd Chanukowy”
Mieliśmy różne hołdy: ruski, pruski, ostatnio odrestaurowany – tuski, ale najważniejszym jest wyjątkowo upadlający polską stronę, hołd chanukowy. O hołdzie pisze w swoim felietonie Ewaryst Fedorowicz /Hołd Chanukowy – czyli o żydowskiej ważności narodowej w Polsce/
Przeżywającym poznawczy dysonans przypominam, że główny zapalający, Hołownia nigdy nie mówił o rozdziale synagogi od państwa, lecz o rozdziale “Polin” od Kościoła katolickiego.
Lewica już określiła swoją politykę. Obecna na żydowskim obrządku Barbara Nowacka, nowa minister edukacji, napisała: „zaproponuję ograniczenie lekcji religii do jednej godziny płatnej z budżetu państwa”. Na obrządku miał pojawić się zwolennik seksualnej eskalacji, prywatnie wyznawca demonów burzy, wiatru i kamieni (neopoganin) poseł Józefaciuk, demonstrując na TT nowocześnie pojmowaną ideę rozdziału rozumu od państwa.
Polska już przeżyła swego czasu germanizację i rusyfikację. Teraz mamy do czynienia (tym razem od wewnątrz) z ukrainizacją i semityzacją. Ta ostatnia wydaje się najbardziej toksyczna, w rodzajach talmudycznym i syjonistycznym, a nawet chwilowo wyciszonym islamistycznym.
Ksiądz Isakowicz-Zaleski zadał dość oczywiste na poły lub więcej, retoryczne putania:Mam pytanie dla Pana Prezydenta RP @AndrzejDuda i Pana Marszałka @szymon_holownia: Czy w Knesecie i pałacu prezydenta Izraela są zapalane świece adwentowe? Przecież chrześcijan w Izraelu jest bardzo wielu.Jako obywatel polski (pochodzenia ormiańskiego) zadam @AndrzejDuda i @szymon_holownia drugie pytanie: Czy zapalicie Panowie w Sejmie także świece adwentowe? Czy zorganizuje się też obrzędy dla obywateli, którzy świętują według kalendarzy wschodnich? Bedą uroczystości dla muzułmanów?
verizanus 14 grudnia 2023 godz. 21:18
Bosak wyrządził ogromną krzywdę wszystkim posłom Konfederacji,którzy są w sejmie nie ze względu na kasę, ale są ideowi, nadwyrężając ich dobre imię. Tym zdradzieckim zachowaniem wyrządził też ogromną krzywdę wyborcom Konfederacji, którzy im zaufali
pokutujący łotr 14 grudnia 2023 godz. 21:43 – w odpowiedzi do: CzarnaLimuzyna 21:04
Porównianie chanuki z adwentem jest wysoce niewłaściwe. Adwent ma głęboką treść mistyczną i religijną, podczas gdy chanuka jest jedynie historyczną pamiątką powstania Machabeuszy sprzed 2 tysięcy lat. Kapłan katolicki powinien tę różnicę widzieć. Należałoby więc inaczej sformułować pytanie:– Jeśli żądacie od nas obchodzenia w polskim Sejmie żydowskiego zwycięstwa powstańczego sprzed 2 tysięcy lat, to prosimy w Knesecie ustawić ołtarzyk ku czci naszej Bitwy pod Grunwaldem i każdego 15 lipca odprawiać przed nim wraz z narodem polskim ceremonie rocznicowe.
CzarnaLimuzyna 14 grudnia 2023 godz. 23:01 – w odpowiedzi do: verizanus 21:18
Panowie Mentzen, Wipler i Bosak kolejny raz udowodnili, że są częścią systemu. Nigdy nie poważałem Mentzena i Wiplera. O Mentzenie już dawno napisałem, że nie nadaje się na polskiego polityka, z naciskiem na “polskiego“. Bosak, który jawił się jako wieczny kunktator pogrążył się ostatecznie. Nie wnikam czy ich odmienne- okazywane publicznie stany świadomości są prawdziwe czy udawane.Inteligentny Mentzen nie widzi, że nie można porównywać ataków na żydowski obrządek w polskiej świeckiej instytucji do ataków na msze w polskich kościołach. Powtórzył w nieco innej wersji lewackie brednie.Mentzen boi się o partyjny wizerunek i utratę stanowiskKto chce niech się nabiera na tę narrację, a mamy, przypomnę, koniec 2023 roku. Mentzen albo udaje albo nie wie do dziś czym jest tzw. chanuka. Odsyłam do tekstu.
Twoje porównanie jest adekwatne. Przywoływanie katolickich świąt może zrodzić fałszywe poczucie symetrii. Myślę, że tego rodzaju porównania wynikają prędzej z bezradności niż z chęci zrównania ( u ks. Isakowicza-Zaleskiego)
CzarnaLimuzyna 14 grudnia 2023 godz. 23:26
Tytułem uzupełnienia, bo opinia publiczna powinna również o tym fakcie wiedzieć, że na terenie Sejmu był wizerunek rabina Menachema Mendela Schneersona – rabin ten zasłynął ze stwierdzenia: „Osoba żyda jest czymś całkowicie różnym od innych narodów świata, dusza nieżydowska pochodzi ze sfer szatańskich podczas, gdy dusza żyda ma pochodzenie święte”.Włodzimierz Skalik /TT
Już przyjęcie Wiplera do Konfy było mocno podejrzane, Bosak próbował już dawno brylować w mediach i jak dziś widać miał za zadanie “zagospodarować prawicowy elektorat”. Mentzenowi dużo pomógł St.Michalkiewicz trochę go lansując. Dziś widać, że zdradzili…. no cóż diety mają itp. i pewnie mają nadzieję (nową), że KTOŚ zauważy ich zaangażowanie w umacnianie lewactwa. Dziwi trochę postawa dołów partyjnych w Konfie. Czy to już na tyle wodzowska partia, trzymana mocną ręką, że nie można zrobić jakiegoś ipiczmentu i zmienić władz??? Aż tak mocno przeżarta agenturą, że prędzej Braun i Korwin wylecą niż Bosak i Mentzen.Widać mało tam ideowców…;)
W Sejmie ponownie zapłonęły świece chanukowe. Zgodnie z zapowiedziami, wśród uczestników uroczystości byli najwyżsi rangą przedstawiciele państwa, w tym prezydent Andrzej Duda, marszałek Sejmu Szymon Hołownia i marszałek Senatu Małgorzata Kidawa-Błońska. Naczelny Rabin Polski Michael Schudrich wygłosił przemówienie podczas ceremonii.
W czwartek o godzinie 16:00 w głównym holu Sejmu RP odbyła się uroczystość zapalenia świec chanukowych. Straż Marszałkowska sprawdziła wszystkie kwestie związane z bezpieczeństwem i wdrożyła odpowiednie procedury. Marszałek Hołownia zakazał wstępu do Sejmu posłowi Grzegorzowi Braunowi.
Na uroczystości jako pierwszy wystąpił Naczelny Rabin Polski Michael Schudrich. – To jest prawdziwa twarz Polski – powiedział Rabin.
– Gdy ktoś zgasił nasz świecznik chanukowy, to od razu jaka była reakcja? Zapaliliśmy go jeszcze raz i to jest symbol naszej historii. Zapaliliśmy światło jeszcze raz i to jest symbol żydowskiej, polskiej historii. Nie mogą nas zgasić, ponieważ stoimy razem – dodał rabin.
W uroczystości udział brał również rabin Szalom Dow Ber Stambler, przewodniczący Chabad-Lubawicz w Polsce. Podziękował Hołowni za kolejne zaproszenie do Sejmu.
– Nie będziemy walczyć z mrokiem fizycznie, bo nie ma jak, nie ma po co. Mrok będziemy rozpraszać przez światło i mamy szczęście, że małe światło może rozpraszać dużo mroku. To jest ta ceremonia, zapalenie świec chanukowych, zapalenie światła, tolerancja, wzajemny szacunek i wolność religii w pełnym tego słowa znaczeniu – powiedział rabin Stambler.
Po raz pierwszy w historii na uroczystości zapalenia świec chanukowych razem pojawili się prezydent RP i marszałek Sejmu.
Stanisław Michalkiewicz: Atrakcje i pułapki judaszyzmu
Czy ktoś wyobrażał sobie coś podobnego? Tu pan marszałek Szymon Hołownia, najwyraźniej będący pod wrażeniem oszałamiającej kariery Włodzimierza Zełeńskiego, który wcześniej grywał – albo w każdym razie, udawał że grywa – penisem na fortepianie, bryluje na tle sejmowej zgrai, podobnie, jak Donald Tusk, który właśnie wygłasza expose, jak to będzie przychylał nam nieba (“Będę dążył do dobra powszechnego” mówił premier Mateusz Bigda w książce Juliusza Kadena-Bandrowskiego) – a tu w sejmowych kuluarach poseł Grzegorz Braun proszkową gaśnicą gasi chanukowe świeczki na ustawionej tam chanukiji.
Od razu przyćmił i pana marszałka, który na wszelki wypadek się oburzył, żeby nie padło na niego podejrzenie o myślozbrodnię, podobnie jak Donald Tusk, a za nimi – jak za jakąś jednopłciową parą – swoje oburzenie w podskokach wyrazili wszyscy – bo wiadomo, że Wielki Brat patrzy, więc jakże tu się nie oburzyć, czy nie potępić? Oczywiście potępić, a kto pierwszy potępi, ten będzie miał większe fory u starszych i mądrzejszych, bez zgody których żadna kariera nie jest dzisiaj możliwa.
Za pierwszej komuny było inaczej: “W Poroninie na jedlinie wiszą gacie po Leninie. Kto chce w Polsce awansować, musi gacie pocałować.” – a dzisiaj inaczej: “Tam na Czerskiej, na patyku, wiszą gacie po Michniku. Kto chce w Polsce…” – i tak dalej. Jak widzimy, różnice między pierwszą komuną a obecną wprawdzie są, ale nie takie znowu duże.
Więc wszyscy posła Brauna potępili – ale właściwie za co? Przecież ta sama zgraja, która teraz na wyścigi go potępia, jeszcze kilka tygodni temu pyskowała o potrzebie przestrzegania konstytucyjnych zasad, ze szczególnym uwzględnieniem zasady rozdziału Kościoła od państwa. Tak się ta zasada nazywa, ale wiadomo, że chodzi w niej nie tylko o Kościół katolicki, ale o wszystkie uznane prawnie wyznania, z judaizmem włącznie.
Jak ta zasada przekłada się na praktykę? Między innymi tak, że w gmachach publicznych nie powinny odbywać się żadne nabożeństwa. O ile w Pałacu Namiestnikowskim, gdzie rezyduje, czyli mieszka pan prezydent, może on w swoim mieszkaniu robić co chce; palić chanukowe świece, czy odprawiać nabożeństwa ku czci Phallusa Uskrzydlonego i nikomu nic do tego – to taki na przykład Sejm niczyim mieszkaniem nie jest, tylko gmachem publicznym, a skoro tak, to zgodnie z zasadą rozdziału Kościoła od państwa, nie powinny odbywać się tam żadne nabożeństwa.
Tymczasem Żydowie, jak-gdyby-nigdy-nic, wtaszczyli do sejmowych kuluarów menorę, która w judaizmie stanowi obiekt kultu religijnego i zapalili chanukowe świeczki, co jest liturgią. Ta liturgia odprawowana jest na pamiątkę odzyskania, a właściwie nie tyle odzyskania, co odczyniania uroków w Świątyni Jerozolimskiej po tym, jak Antioch, pragnąć zaszczepić Judejczykom kulturę hellenistyczną, umieścił tam posąg Zeusa.
Ale Żydowie o żadnym Zeusie nie chcieli słyszeć, wszczęli powstanie kierowane przez Machabeuszy, świątynię odzyskali, no a potem, skoro została strefiona, musieli odczynić w niej uroki, polegające m.in. na zapaleniu lamp. Ale było tam bardzo mało oliwy, tylko na kilka godzin do jednej lampy. I co się okazało? Okazało się, że Najwyższy zrobił cud, to znaczy – rozmnożył oliwę tak, że mnóstwo lamp się paliło przez cały czas i uroki zostały odczynione. Taka to ci teologia.
Nawiasem mówiąc, Najwyższy już taki cud zrobił i wcześniej, w przypadku Eliasza który trafił do pewnej wdowy, co nie miała już nic do jedzenia, tylko trochę mąki i oliwy. Eliasz kazał jej zrobić dla siebie placek, a kiedy zrobiła, okazało się, że ani mąki, ani oliwy wcale nie ubywa. Słowem – flaszka niewypitka i bułka niedojadka. Nawiasem mówiąc, chanuka jest świętem stosunkowo mało kontrowersyjnym, w porównaniu choćby do takiego radosnego święta Purim, które – jak zaświadcza biblijna Księga Estery – obchodzone jest na pamiątkę ostatecznego rozwiązania.
Czytamy tam, jak niejaki Haman, obrzydliwy antysemitnik, zaplanował sobie ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej i już przekonał do tej operacji króla Aswerusa. Ten król miał nałożnicę, Żydówkę Esterę, która utrzymywała sekretne kontakty z niejakim Mardocheuszem, który według wszelkiego prawdopodobieństwa był rodzajem agent provocateur. Powiadomiony przez Esterę Mardocheusz przekabacił króla, że to nie Żydowie, tylko Haman uknuł przeciwko niemu straszliwy spisek.
Król przestraszył się, niczym pan poseł Sławomir Mentzen na wieść o akcji posła Brauna i pozwolił Żydom na zlikwidowanie nie tylko Hamana, ale około 70 tysięcy jego potencjalnych zwolenników. Jestem pewien, że jak już wszystkie narody miłujące pokój pogodzą się z ostatecznym rozwiązaniem kwestii palestyńskiej przez bezcenny Izrael, to na pewno na pamiątkę tego ludobójstwa też zostanie ustanowione jakieś radosne święto, najlepiej ekumeniczne, żeby liturgię mógł celebrować również Jego Eminencja Grzegorz kardynał Ryś.
On stoi na czele dialogu z judaizmem i wprawdzie na judaizm jeszcze nie przeszedł, ale przecież wszystko dopiero przed nami. Tedy – jak już pisałem w książce “Ulubiony ustrój Pana Boga”, księgi biblijne, a już Księga Estery w szczególności, to gotowe scenariusze na sensacyjny kryminał, w dodatku – z “momentami”. To wielka literatura, której do pięt nie dorastają powieści pana Jakuba Żulczyka, chociaż na ich podstawie kręcone są jakieś gnioty.
Ale dość już tych dygresji, bo teraz wszyscy przyzwoici, mądrzy i roztropni, co to rozpoznają się po zapachu, zachodzą w głowę (“zachodzim w um z Podgornym Kolą…”), co tu zrobić z posłem Grzegorzem Braunem. Na razie Konfederacja go “zawiesiła” i zabroniła mu przemawiania w Knesejmie, co jak na formację prezentującą się jako nonkonformistyczna i wolnościowa wygląda dość osobliwie.
W tym przypadku incydent z Grzegorzem Braunem i gaśnicą jest rodzajem felix culpa, bo dzięki niemu już wiemy, że jak przychodzi co do czego, to Konfederacja z podkulonym ogonem ćwierka, jak cała reszta zgrai, więc nie widać żadnej różnicy, a skoro nie widać różnicy, to po co przepłacać? Można by tylko zapytać, czy jest ona za konstytucyjną zasadą rozdziału Kościoła od państwa, czy jednak dopuszcza jakieś wyjątki?
Ale dopuszczenie jakiegoś wyjątku oznaczałoby złamanie zasady równouprawnienia wszystkich wyznań. Jak się okazuje, i tak źle i tak niedobrze (“nie na naszą głowę, Eminencjo” – powiedział Stanisław, kamerdyner kardynała Kakowskiego, kiedy ten mu zakomunikował, że został członkiem Rady Regencyjnej i z księciem Lubomirskim oraz panem Ostrowskim ma rządzić krajem).
Na razie Judenrat “Gazety Wyborczej” jeszcze nie wie, co z posłem Braunem zrobić, niczym ci Murzyni, co na pustyni złapali grubasa. Nie wiedzieli, co mu zrobić, ucięli – no, mniejsza z tym. Kto jednak wie, czy wkrótce Judenrat, rada w radę uradzi, by posła Brauna tradycyjnie ukamienować? W końcu faryzeusze właśnie tak robili.
Nazistowski rasizm wywyższał Niemców ponad Żydów i Słowian
Komunizm wywyższał uprzywilejowaną klasę przewodnią ponad inne
Neokomunizm wywyższa i nadaje przywileje nowemu proletariatowi: zboczeńcom, a także czarnej rasie.W neomarksizmie mechanizm ten służy destrukcji kultury