Franciszek do młodzieży: Jesteście spadkobiercami wielkiej Rosji, świętych, władców imperium

25 sierpnia w petersburskim Kościele św. Katarzyny Aleksandryjskiej odbyła się telekonferencja z papieżem Franciszkiem w ramach Ogólno-rosyjskiego Spotkania Młodzieży. Na stronie Archidiecezji Matki Bożej w Moskwie przeczytać można w związku z tym o świadectwach wygłoszonych w trakcie spotkania. I tak, czytamy o historii nawróconego satanisty, który został klerykiem bądź historii młodej kobiety wychowanej w wielodzietnej katolickiej rodzinie.
W trakcie spotkania wyświetlono także przesłanie, jakie [nie-]miłościwie panujący papież Franciszek zechciał wygłosić do młodzieży rosyjskiej.
“Nigdy nie zapominajcie o swoim dziedzictwie. Jesteście spadkobiercami wielkiej Rosji: wielkiej Rosji świętych, władców, wielkiej Rosji Piotra I, Katarzyny II, tego imperium – wielkiego, oświeconego, [kraju] wielkiej kultury i wielkiej ludzkości. Nigdy nie rezygnujcie z tego dziedzictwa, jesteście spadkobiercami wielkiej Matki Rosji, kontynuujcie to. I dziękuję. Dziękuję za wasz sposób bycia, za wasz sposób bycia Rosjanami” – powiedział.
Słowa papieża zaskakują o tyle, że odnoszą się wprost do imperializmu rosyjskiego, który dla papieża zdaje się być czymś chwalebnym. Imperializm w wydaniu zachodnim zdaje się być dla Franciszka złem wcielonym.
jkg/cathmos.ru, wpolityce
Papież rozmawiał z rosyjską młodzieżą. Zaskakujące słowa o carycy Katarzynie. “Jesteście spadkobiercami wielkiej Rosji”
- https://wpolityce.pl/kosciol/660071-papiez-rozmawial-z-rosyjska-mlodzieza-zaskakujace-slowa
-
Zaszufladkowano do kategorii O Kościół, Religie | Otagowano Franciszek, Rosja
Piękne z pożytecznym
Stanisław Michalkiewicz: Piękne z pożytecznym michalkiewicz-piekne-z-pozytecznym
Wygląda na to, że będziemy mieli do czynienia z kolejną śmiercią, której przyczyn nigdy nie poznamy. Mam oczywiście na myśli katastrofę samolotu z Jewgienijem Prigożynem na pokładzie, który runął na ziemię w okolicach Tweru. Jeszcze światło nie zostało oddzielone od ciemności, a już angielskie stare kiejkuty podały wiadomość, że Prigożyna zestrzeliła ruska FSB. Ciekawe, skąd wiedzą takie rzeczy i to natychmiast, podczas gdy takiej na przykład katastrofy w Gibraltarze z roku 1943 do dzisiaj nie tylko nie potrafią wyjaśnić, ale w dodatku nie potrafią nawet odtajnić dokumentów na ten temat.
Inna rzecz, że dzisiaj wywiady nie tyle zdobywają informacje, co je wymyślają. Na przykład wywiad ukraiński co i rusz powiadamia świat nie tylko o tym, co robi, ale nawet – co myśli Putin – a tymczasem prezydent Zełeński musiał niedawno zdymisjonować wszystkich szefów komend uzupełnień ukraińskiej armii, bo podobno za pieniądze zwalniali poborowych ze służby. Mógł się o tym przekonać każdy przechodzień w Polsce – a tymczasem – patrzcie Państwo! – ukraiński wywiad, co to wie, kiedy Putin chodzi za potrzebą – nic o tym nie wiedział.
Podobnie jest i w Ameryce. Kiedy byłem w Dallas w Teksasie, na miejscu gdzie zastrzelony został w listopadzie 1963 roku prezydent Kennedy, zauważyłem na ścianie budynku w którym wtedy była składnica książek, metalową tablicę pamiątkową, z takim oto napisem: “Z okna tego budynku Harvey Lee Oswald prawdopodobnie strzelał do prezydenta Kennedy`ego…” Słowo: “prawdopodobnie”, jakiś zirytowany obywatel podkreślił metalowym rylcem.
Musiał użyć przy tym sporo siły, bo tablica też jest metalowa, więc musiał być wyjątkowo zirytowany. Wcale mu się nie dziwię, bo Komisja Warrena przesłuchała tysiące świadków, obejrzała mnóstwo nagrań, bo wtedy ręczne kamery telewizyjne były już w Ameryce w powszechnym użytku – i patrzcie Państwo! – nie wiemy do tej pory, czy Oswald naprawdę strzelał do prezydenta Kennedy`ego, czy może jednak wcale nie strzelał.
A w przypadku Prigożina Angielczykowie wszystko wiedzą i to na pewno.
Tymczasem rzeczywistość może być całkiem inna. Samolot składa się z kilku milionów części, z czego co najmniej kilkadziesiąt tysięcy stanowią części ważne, to znaczy takie, których awaria może spowodować katastrofę. Byłoby dziwne, gdyby samolot, którym leciał Prigożin był zupełnie, ale to zupełnie niepodatny na żadne katastrofy. Tymczasem katastrofy się zdarzają i to nawet samolotom wiozącym pasażerów ważniejszych od Prigożina.
Na przykład w Afryce rozbił się samolot wiozący Sekretarza Generalnego ONZ Daga Hammerskjoelda i do dzisiaj nie bardzo wiadomo – dlaczego. Mówiło się, że w tamtej okolicy operował jedyny odrzutowy samolot katangijskich rebeliantów, francuski odpowiednik polskiej “Iskry”, marki Fouga Magister. Czy jednak miał on coś współnego ze śmiercią Hammersjoelda? Tego nie wiadomo, podobnie jak w przypadku katastrofy samolotu wiozącego prezydenta Kaczyńskiego w Smoleńsku, prezentowane są tylko “hipotezy” – chociaż Wielce Czcigodny Antoni Macierewicz utrzymuje, że to “fakty”.
Inna rzecz, że co ma mówić, skoro kierowana przez niego komisja wydała miliony złotych nie bardzo wiadomo na co, bo – o ile wiem – niektórym zagranicznym współpracownikom nie płacono za przeloty, ani za zakwaterowanie, kiedy przylatywali do Warszawy.
Tymczasem prokuratura, chociaż od 2015 roku ma do dyspozycji zasoby całego państwa, jak gdyby nigdy nic “prowadzi śledztwo” i na razie “hipotezy” prezentowanej przez W.Cz. nie potwierdziła. Dzięki temu, co prawda podtrzymywane są warunki dla krzewienia kultu prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który musiałby być znacznie skromniejszy, a może nawet całkiem by zaniknął, gdyby się okazało, że w Smoleńsku żadnego zamachu nie było, tylko nieszczęśliwy splot okoliczności, których skutkiem była katastrofa.
Więc bardzo możliwe, że Angielczykowie też jeszcze nic nie wiedzą, a w dymach bijących z rozbitego samolotu chcą tylko uwędzić jakieś swoje półgęski ideowe. Mamy zatem kilka możliwości. Pierwsza to ta, że Prigożina nikt nie zabił, tylko zginął on w katastrofie, której przyczyny będą wyjaśniali tamtejsi specjaliści, być może nawet sama generalina Anodina. Druga – że zamordował go zimny ruski czekista Putin, mszcząc się za upokorzenie, jakiego podobno doświadczył wskutek “buntu” wagnerowców.
Ale jest bardzo wiele poszlak świadczących, że żadnego buntu nie było, że to była “maskirowka” przygotowana we współpracy z Kremlem. Tak w każdym razie od samego początku twierdził pan generał Leon Komornicki, który od pozostałych specjalistów, co to w tej sprawie się wypowiadali, skończył “Woroszyłowkę”, więc coś tam jednak o Rosji i tamtejszych stosunkach musi naprawdę wiedzieć. Co więcej – sugerował, że celem “maskirowki” był przerzut wagnerowców na Białoruś, a dzięki zaabsorbowaniu zachodnich wywiadów dociekaniami, czy bunt był, z czyjego poduszczenia – i tak dalej – żaden z demokratycznych przywódców nie zdążył przeciwko temu przerzutowi zaprotestować.
Bywało tak i wcześniej, kiedy to marszałek Sokołowski z dnia na dzień pozamykał wszystkie drogi do Berlina Zachodniego. Amerykanie uruchomili imponujący most powietrzny, który jednak wymagał użycia bardzo wielu samolotów. Tymczasem właśnie wtedy komuniści przypuścili atak na wojska Czang-Kai-Szeka, które pozbawione osłony lotniczej musiały wycofać się na Tajwan – a wtedy marszałek Sokołowski z dnia na dzień odblokował drogi do Berlina Zachodniego.
Ale hipotezy o zamordowaniu Prigożina na zlecenie Putina z góry wykluczyć nie można. Jakimś jej potwierdzeniem byłoby oskarżenie Putina o antysemityzm, a nawet – o kontynuowanie tzw. “holokaustu” – bo Prigożin – jak wiadomo – miał pierwszorzędne “korzenie”. Ale jeśli tak, to równie dobrze można podejrzewać angielski wywiad, że celowo skonfabulował swoje oskarżenia, żeby doprowadzić do skonfliktowania Putina z Izraelem, który w obliczu wojny na Ukrainie zachowuje się wyjątkowo powściągliwie – oczywiście – jak na garbatego.
Wreszcie trzecia możliwość, której z zagadkowych przyczyn nikt jakoś nie bierze pod uwagę, że samolot z Prigożinem na pokładzie został zestrzelony, ale nie na zlecenie Putina, tylko przez jakichś miłujących pokój i demokrację terrorystów, którzy w jakiś sposób weszli w posiadanie rozmaitych wynalazków, których Ameryka i NATO nie skąpi niezwyciężonej ukraińskiej armii. Skoro prezydent Zełeński musiał powyrzucać za korupcję szefów komend uzupełnień, to dlaczego miłujący pokój terroryści nie mieliby wejść w posiadanie np. dronów kamikaze, którymi niezwyciężona ukraińska armia skutecznie niszczy cele na terytorium Rosji?
W końcu rekordowa ukraińska nadwyżka rezerw walutowych, o której z niemałym zdumieniem ostatnio się dowiedzieliśmy, musiała się z czegoś wziąć, a poza tym Prigożin ze swoimi wagnerowcami sporo na Ukrainie nadokazywał, więc w tym przypadku połączone zostałoby piękne z pożytecznym.
ПО ПРИГОЖИНУ…
ПО ПРИГОЖИНУ…
События с Пригожиным чётко укладываются в схему президентской гонки 2024 и принятию принципиального решения на оставление во главе страны Путина. Как результат – Кремль бьёт как по патриотической части общества (нейтрализация КРП и арест Стрелкова), так и выбивает силовой ресурс из рук либерального крыла (отставка Суровикина и нейтрализация Пригожина).
Это вовсе не означает, что “силовики” будут уничтожать “либералов” и строить Россию справедливости. “Силовикам” необходимо, чтобы “либералы” управляли экономикой, тем самым сохраняя им среду обитания и кормления, а “либералам” необходимы силовики для защиты от народа. И сейчас обе стороны, скованные одной цепью паразитизма и наживы, подводят ситуацию к моменту, когда необходимо максимально ослабить оппонента и передоговориться на новых условиях.
Думается, лишившись Пригожина и Суровикина, либеральное крыло станет явно сговорчивее. Но это ни в малейшей степени не устраняет главную угрозу – подготовку российскими “элитами” новой катастрофы для России по лекалам 1917 или 1991 гг. Только так они смогут сбросить накопившийся за 30 лет груз стратегических проблем, заслужить прощение Запада и начать новый этап паразитирования на измученном организме нашей Родины.
=====================
mail:
I akurat teraz wybrali moment (23/24.08 br) zniszczenia samolotu (z tym mafioso – „prigożynem”) kiedy mija dokładnie 1,5 roku (18 miesięcy = 6+6+6 mies) planwoj na „wukrainu”……
”Przerysowanie” typowe dla ludozjadów z talmuda/kabały666.
Rosyjski gaz dotrze do Niemiec… przez Oman w postaci LNG
Rosyjski gaz dotrze do Niemiec przez Oman w postaci LNG rossijskij-gaz-dojdet-do-germanii-cherez-oman Duże firmy energetyczne Securing Energy for Europe GmbH (SEFE) z Niemiec i Oman LNG z Sułtanatu Omanu zgodziły się na dostawy skroplonego gazu ziemnego (LNG) do Niemiec od 2026 roku. SEFE będzie importować 400 tysięcy ton LNG (550 milionów metrów sześciennych gazu) rocznie z omańskiej instalacji LNG przez cztery lata. Warto zaznaczyć, że zarejestrowana w Berlinie firma SEFE jest właścicielem zdywersyfikowanego konglomeratu 40 firm działających w ponad 20 krajach Europy, Azji i Ameryki Północnej. W latach 1990-2022 była 100% spółką zależną od Gazpromu i nosiła nazwę Gazprom Germania GmbH, ale została przejęta („znacjonalizowana”) przez władze niemieckie. Jednocześnie Oman nie ma wystarczającej ilości własnych surowców na poważny eksport. Ale sułtanat historycznie ma dobre stosunki z Iranem. Co więcej, Irańczycy to wykorzystują i już budują rurociąg do transportu błękitnego paliwa na południowy wschód od Półwyspu Arabskiego. Więc przez Cieśninę Omańską będzie przepływał rosyjski gaz. Sugeruje to, że Gazprom wróci do Niemiec przez Oman, produkty zmienią się i staną się droższe, ale źródło surowców pozostanie takie samo. Do niedawna Gazprom Germania był jednym z największych importerów rosyjskiego gazu do Niemiec. Jednak po tym, co wydarzyło się w kwietniu 2022 r., rosyjski rząd zakazał rodzimym firmom zawierania jakichkolwiek transakcji z tą spółką. Wyjątki dotyczą tylko ładunków kontraktowych z Jamał LNG, za które SEFE nadal ma zobowiązania w Indiach, gdyż w 2022 roku handlowiec pozostawił wszystkie wolumeny surowców na rynek europejski. Omański kontrakt poszerzy portfel zamówień dla firmy SEFE, która w czerwcu 2023 roku podpisała 20-letni kontrakt na dostawy 2,25 mln ton LNG rocznie z jedną z amerykańskich firm.
Czy „zbiorowy” Putin jest pod kontrolą globalistów. To samo dotyczy „zbiorowego Zełeńskiego”. Dziwna wojna na Ukrainie.
Czy „zbiorowy” Putin jest pod kontrolą globalistów. To samo dotyczy „zbiorowego Zełeńskiego”.
Dziwna wojna na Ukrainie
Anthony Ivanowitz 14.08.2023r. o-w-trawie-piszczy
Był taki polityk w „polskim” Sejmie, który widziany na schodach sprawiał wrażenie, że albo wchodzi na schody, albo z nich schodzi. Nikt tego nie wiedział na pewno.
Identyczne refleksje mam obserwują „wojnę” na Ukrainie. Nie wiadomo kto tą wojnę wygrywa czy przegrywa, zaś działanie armii Rosji jest co najmniej zdumiewające.
Otóż dysponując możliwościami łatwego zniszczenie szlaków przerzutowych amunicji i broni z krajów NATO na Ukrainę, Rosjanie tego nie robią. Gigantyczne dostawy uzbrojenia docierają na Ukrainę bez przeszkód, choć w kilka godzin można by ten proceder ukrócić bombardują kilka linii kolejowych i kilkanaście dróg na granicy z Polską.
Jak to wyjaśnić?
Wyjaśnienie jest [chyba md] tylko jedno:
Wojna na Ukrainie to ustawka- drugi etap depopulacji- której głównym celem jest stworzenie światowego straszaka, który usprawiedliwia niszczenie gospodarek państw „białego” człowieka. Winny tej destrukcji jest oczywiście Putin i Rosja, tak to przedstawia chazarska propaganda!
Aby ten rosyjski straszak był skuteczny, wojna musi trwać w nieskończoność, co wymaga ciągłych, niczym nie zakłóconych dostaw broni i amunicji na Ukrainę, oraz ciągłych dostaw „siły żywej”, czyli mięsa armatniego z całego świata.
Jeśli „zbiorowy” Putin na to pozwala, to znaczy, że jest sterowany i pod kontrolą globalistów. To samo dotyczy „zbiorowego Zełeńskiego”. Obaj grają do jednej bramki!
Amerykański Newsweek podał, iż w wyniku wielowątkowego dziennikarskiego śledztwa ustalono, że agencja CIA już trzy miesiące przed wojną rosyjsko-ukraińską wiedziała o nadchodzącej wojnie i ustalała z Rosją reguły gry. (źródło: szokujace-fakty-ws-wojny-na-ukrainie-rosji-i-usa
Czy trzeba aż “wielowątkowego, dziennikarskiego śledztwa” aby dostrzec prawdę “bijącą po oczach”, taką, że “wojna” na Ukrainie to ustawka?
Żyjemy w rzeczywistości podstawionej nam przez media, na co daje się nabierać większość ludzi w tym tak zwani „analitycy” i blogerzy, w tym niestety również ci z Neona, onanizujący się “wojną” na Ukrainie od rana do wieczora.
Oto plan globalistów na depopulację ludności świata:
Pandemia- wojna na Ukrainie- sztucznie wywołany krach gospodarczy w państwach „białego” człowieka usprawiedliwiany “wojną” Na Ukrainie. Oczekiwany przez mafię depopulacyjną efekt przedstawionego scenariusza: chaos- bieda- głód-masowa śmiertelność spowodowana szczepionkami i biedą.
I na końcu upragniona przez nich DEPOPULACJA!
Taka jest zaplanowana przez globalistów kolejność wymordowania większości ludzi na Ziemi.
Jesteśmy na drugim etapie (wojna na na Ukrainie) i początkach etapu trzeciego: krachu gospodarczego w krajach „białego” człowieka. Przed nami pozostałe następne „atrakcje”, w tym zapowiedziana przez WHO na rok 2024 następna pandemia choroby o jeszcze nie ustalonych objawach!!
Zostaną one zrealizowane nie napotykając żadnego oporu ze strony ofiar, gdyż te są tak otumanione przez chazarskie media, że nie mają pojęcia co się wokół nich dzieje!Sprawdźmy wpływy ukraińskie w Polsce.”Onuce”?
Sprawdźmy wpływy ukraińskie w Polsce
https://www.salon24.pl/u/lukaszwarzecha/1317132,sprawdzmy-wplywy-ukrainskie-w-polsce
Niektórzy wydają się mieć obsesję na punkcie domniemanych wpływów rosyjskich w Polsce. Takie jednak z pewnością istnieją. Spójrzmy jednak na działania i wypowiedzi niektórych uczestników życia publicznego. Czy nie powinniśmy zacząć sprawdzać wpływów ukraińskich?
Sytuacja wokół Ukrainy mocno się zmieniła w stosunku do tego, ca pamiętamy choćby jeszcze z drugiej połowy ubiegłego roku. I w kontekście międzynarodowym, i polskim. Tego pierwszego omawiał tu nie będę. Dość wskazać, że sytuacja zbliża nas do dwóch wariantów rozstrzygnięcia. W pierwszym konflikt stanie się tlącą się wojną lokalną, taką jak w Donbasie po 2014 r., w której Ukraina będzie w dość ograniczonym stopniu wspierana przez Zachód – ze wszystkimi tego konsekwencjami. W drugim – ze względu na naciski na Kijów z jednej strony, a z drugiej na Moskwę ze strony przede wszystkim Pekinu– zostanie wypracowany rozejm najpewniej w stylu „koreańskim”. Każdy z tych wariantów będzie oznaczał faktyczną utratę części terytorium przez Ukrainę. Kluczowe dla jej dalszej egzystencji będzie utrzymanie dostępu do Morza Czarnego, natomiast tromtadracyjna narracja, powtarzana przez dużą część polskich polityków, o nieuchronności odzyskania przez Ukrainę całości terytoriów, włącznie z tymi zajętymi przez Rosję w 2014 r., ponosi już teraz sromotną klęskę.
Zarazem opinia publiczna coraz wyraźniej dostrzega rozbieżne polsko-ukraińskie interesy oraz niepożądane konsekwencje obecności w Polsce nie tylko uchodźców, ale też zwykłych łapówkarzy i dezerterów. Te zmieniające się nastroje każą z kolei rządzącym podążać za nimi przynajmniej w warstwie retorycznej – choć nie wiadomo, czy idą za tym działania, skoro przedstawiciele władzy wspominają o chętnym uczestnictwie Polski w przekazywaniu Kijowowi myśliwców F-16, a mniejszej wagi prezenty sprawiają Ukrainie cały czas (choćby niedawno baterie Tesli, za które w opublikowanym w mediach społecznościowych filmie przedstawiciel ukraińskiego rządu zapomniał jakoś Polsce podziękować, za to dziękował… Elonowi Muskowi).
Swego rodzaju punktem zwrotnym w nastrojach – sondaże tego na razie nie pokazały, ale bardzo możliwe, że wkrótce tak się stanie – było wezwanie polskiego ambasadora Bartosza Cichockiego do ukraińskiego MSZ w związku z wypowiedzią prezydenckiego ministra Marcina Przydacza. Przydacz zasugerował, że Ukraina mogłaby wykazywać się w ramach wdzięczności za polską pomoc większym zrozumieniem dla naszych problemów zbożowych. Jest w tej sytuacji spora dawka ironii. Bartosz Cichocki to jeden z najzagorzalszych ukrainofilów w polskiej elicie, który wielokrotnie, szczególnie w pierwszym okresie wojny, dalece wykraczał poza swoje kompetencje ambasadorskie i wypowiadał się jak polityczny decydent, a nie urzędnik jedynie reprezentujący państwo polskie. Z kolei Marcin Przydacz, wcześniej wiceszef MSZ, to również jeden z największych zwolenników proukraińskiego kursu, choć mimo wszystko zachowujący w tych sprawach relatywnie sporą dawkę zdrowego rozsądku.
Zbliżają się wybory, więc rządzący werbalnie swoje stanowisko utwardzają. Co i czy cokolwiek konkretnie z tego wyniknie – zobaczymy.
Natomiast w najgorszej, także psychologicznie, sytuacji jest frakcja zajadłych ukrainofilów, której niekwestionowanym liderem jest pan prezydent Andrzej Duda. Mam nadzieję, że ktoś kiedyś zdoła wyjaśnić motywację, stojącą za jego uzależnieniem od przychylności Wołodymyra Zełenskiego. Czy chodzi – jak chcą niektórzy – o staranie się o przyszłe stanowisko międzynarodowe (choć wydaje się, że zachowanie Andrzeja Dudy wykracza dalece poza takie motywy) czy może mamy do czynienia z problemem najczyściej psychologicznym – nie sposób stwierdzić. Tak czy owak, jest to widowisko coraz bardziej zadziwiające, a zarazem coraz bardziej żenujące.
Część osób, które wcześniej etatowo śledziły rzekomą rosyjską narrację, nagle nabrała wody w usta, dowodząc swojego skrajnego koniunkturalizmu. Tak jest z ministrem Stanisławem Żarynem, który nagle ogłuchł na wygłaszane przez przedstawicieli obozu władzy poglądy identyczne w tymi, które jeszcze kilka miesięcy wcześniej potępiał etatowo u publicystów. Tak jest też z wiceministrem spraw zagranicznych Pawłem Jabłońskim, który jeszcze w maju gromił zwolenników „polityki transakcyjnej” z Ukrainą czy oburzał się na stwierdzenie, że Polska rozbraja się na rzecz Ukrainy, by w lipcu i sierpniu kompletnie przestać reagować na wysyp podobnych stwierdzeń.
Z kolei część tej grupy zaczyna reagować na rozwój sytuacji coraz bardziej nerwowo i agresywnie. Stąd choćby teksty takie jak Jakuba Maciejewskiego z „Sieci”, w którym ten bardzo głęboko emocjonalnie zaangażowany po stronie Kijowa publicysta nazywa tygodnik „Do Rzeczy” prorosyjskim, a o mnie samym pisze „Łukasz Jarosławowicz”. Trzeba to widzieć po prostu jako wyraz skrajnej desperacji i próbę zakrzyczenia rzeczywistości, zmieniającej się w kierunku kompletnie niezgodnym z życzeniowym myśleniem takich Maciejewskich. Ale czy wyłącznie jako to?
W życie weszła fatalna ustawa o powołaniu komisji do spraw rosyjskich wpływów. Dlaczego uważam ją za fatalną – nie tylko ja zresztą – pisałem i mówiłem obszernie w wielu miejscach, również na moim kanale YT, nie będę więc tutaj tych argumentów powtarzał. Można jedynie podkreślić, że argument o sprzyjaniu Rosji jest używany w polskim życiu politycznym jak kij bejsbolowy, nie niesie ze sobą żadnej wartości, za to rzucany przy każdej okazji uniemożliwia skutecznie odnalezienie faktycznych rosyjskich wpływów. Po nowelizacji, zaproponowanej przez pana prezydenta, ustawa jest trochę mniej groźna i w mniejszym stopniu narusza prawa obywatelskie – w tym prawo do sądu – ale w swojej istocie pozostaje tak samo fatalna.
Zarazem jasne jest, że jakieś rosyjskie wpływy w polskim życiu publicznym były i zapewne są. Tyle że od ich wykrywania nie jest komisja, powoływana przez parlament – faktycznie przez rządzącą większość – ale służby. Skoro już jednak w ogóle zajmujemy się wpływami rosyjskimi, to dlaczego tylko nimi? Czy zadziwiające działania i wypowiedzi niektórych uczestników polskiego życia publicznego nie powinny zwrócić uwagi na możliwość istnienia różnego rodzaju wpływów ukraińskich?
Do postawienia tego pytania skłania mnie zadziwiająca, absolutnie skandaliczna wypowiedź byłego szefa dyplomacji Jacka Czaputowicza, który pytany w Polsat News o komentarz do słów ministra Przydacza powiedział: „Są państwa silne jak lwy, są państwa przebiegłe jak lisy i są państwa jak hieny i szakale. I my prowadzimy taką politykę hien i szakali. Przychodzi na myśl szmalcownictwo polityczne, w jakie się wpiszemy być może niedługo”.
Można by uznać, że pan Czaputowicz zwariował. Istotą polityki zagranicznej państw jest pilnowanie swoich interesów i egoizm – mądry, uwzględniający także interesy wspólne, ale jednak egoizm. Taką zresztą politykę prowadzi sama Ukraina, momentami bardzo bezczelnie. Czy Czaputowicz nagle zapomniał, na czym polega polityka międzynarodowa? A może chodzi o coś innego? Tylko o co?
Ale przecież nie jest sam. Przykład oszalałej wręcz szarży Jakuba Maciejewskiego już podawałem. Tenże Maciejewski spędził sporo czasu na Ukrainie podczas wojny. Czy tego typu wyjazdy, kontakty z ukraińskim wojskiem, z konieczności – również ze służbami są neutralne i bez wpływu na postawę danej osoby? Nie wiem, ale pytanie wydaje się zasadne. Być może jest w stanie na nie odpowiedzieć ktoś lepiej ode mnie w tych sprawach zorientowany.
Prześledźmy wypowiedzi posła Koalicji Obywatelskiej Pawła Kowala, który od miesięcy wypowiada się w takim tonie, jakby był deputowanym do ukraińskiej Werhownej Rady, a nie polskiego Sejmu. Kowal od lat zaangażowany jest w sprawy wschodnie, w tym zwłaszcza ukraińskie, pilotując przez lata między innymi konferencję Polska Polityka Wschodnia, organizowaną przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka-Jeziorańskiego na zamku w Wojnowicach. Może mieć oczywiście swoje poglądy na temat tego, jaką Polska powinna prowadzić politykę na wschodzie. Lecz czy poziom tego zaangażowania i tak ostentacyjne kładzenie nacisku na ukraiński interes, również tam, gdzie jest on w ewidentnym konflikcie z interesem polskim, nie powinno jednak skłaniać do zadania pytania, czy nie stoją za tym jakieś innego rodzaju czynniki niż nadmiar lektury pism Giedroycia?
A co z postacią z innego obszaru – Cezarym Kaźmierczakiem, prezesem Związku Przedsiębiorców i Pracodawców? Kaźmierczak w promowaniu ukraińskiego interesu stoi zdecydowanie na pierwszej linii, posuwając się nawet do wezwań, aby polski rząd pozostawił polskich rolników samym sobie. Co ciekawe, do grona współpracowników ZPP i Warsaw Enterprise Institute, siostrzanych organizacji, rok temu dołączył Adam Eberhardt, wcześniej dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich, który jeszcze pełniąc tę funkcję wielokrotnie odbywał wojaże, w tym po Ukrainie, z Kaźmierczakiem i Tomaszem Wróblewskim, szefem WEI. Dzisiaj ZPP za rządowe pieniądze organizuje konferencje o odbudowie Ukrainy i – w mojej opinii – stara się przedstawiać jako główny pośrednik dla polskich firm w tej sprawie. Pośrednicy, jak wiadomo, raczej nie pracują pro bono. O co tu chodzi?
Takich przykładów można by wymienić dużo. Pytanie brzmi, dlaczego w sferze publicznej dotychczas właściwie nie pada pytanie o poziom i naturę wpływów ukraińskich. Przecież Ukraina miała środki, aby takie wpływy kształtować jeszcze przed wojną (teraz też je zapewne posiada). Oferowała stanowiska wykładowców, stypendia, wsparcie finansowe różnego rodzaju projektów. Działała metodami podobnymi jak choćby Niemcy, choć oczywiście na mniejszą skalę. Dziś jesteśmy w momencie, kiedy te wpływy może się starać wykorzystać – tym silniej, im wyraźniej widoczna będzie rozbieżność między naszymi interesami.
Badamy wpływy rosyjskie? Dobrze. Ale zbadajmy także ukraińskie.
Chiny wasalizują Rosję. W Waszyngtonie pojawiło się zapotrzebowanie na nowego Ribbentropa.
W Waszyngtonie pojawiło się zapotrzebowanie na nowego Ribbentropa
Prof. Grzegorz Górski Jaki-nowy-porzadek-wykluwa-sie-na-naszych-oczach
– Jak wspominałem już grubo ponad rok temu, Chiny mając po lutym 2022 roku empiryczne dowody iluzoryczności „potęgi militarnej” Rosji, z drugiej zaś strony pełną świadomość własnych, rosnących dynamicznie wewnętrznych problemów społecznych i gospodarczych, postanowiły bezwzględnie wykorzystać trudne położenie Moskwy w każdym możliwym wymiarze. Uwerturą do tego było faktyczne przejęcie kontroli nad Kazachstanem, a następnie nad kolejnymi republikami środkowoazjatyckimi. Sukcesy te pozwoliły Xi osłabić wewnętrzne ataki ze strony krytyków jego polityki w Chinach. Na wyraźnie eksponowanych sukcesach tej polityki, zdołał on utrzymać swoją pozycję w partii i w państwie – pisze w swoim najnowszym wpisie prof. Grzegorz Górski
——————
Pojawił się „układ przejściowy”?
Przez ostanie dwa i pół miesiąca nie kontynuowałem rozważań dotyczących „nowego porządku”. Dlaczego? Z jednej, fundamentalnej przyczyny.
Moje rozważania mają na celu naszkicowanie owego potencjalnego i optymalnie korzystnego dla Polski „nowego układu”. Przedstawiłem ogólnie kilka jego elementów w momencie, gdy rozwój wydarzeń radykalnie przyspieszył. W przeciętnym odbiorze, jest to proces jeszcze słabo dostrzegalny, ale z pewnością przełom maja i czerwca, a następnie kolejne tygodnie przyniosły tak niezwykłe i nieoczekiwane zmiany, że zmuszają do ich uwzględnienia w przygotowywanym schemacie.
Czy to oznacza, że jesteśmy już blisko wygenerowania owego „nowego porządku”, a tym samym takiego czy innego zamrożenia wojny ukraińsko – rosyjskiej?
Moim zdaniem nie, bowiem właśnie wydarzenia ostatnich tygodni pokazują postęp w ucieraniu jakichś przejściowych rozwiązań, które nie są wszakże ostatecznym rozwiązaniem. Niemniej także owa forma przejściowa może stawać się elementem „nowego porządku”, warto więc poświęcić jej naszą uwagę. Tym bardziej, że najwyraźniej istoty rysującej się dynamicznie konstrukcji, zdają się nie zauważać właściwie żadne ośrodki w Polsce.
Co było zatem najważniejszym wydarzeniem, katalizującym ten „układ przejściowy”? W moim przekonaniu – z wielu powodów – „bunt” Prigożyna, który był zwieńczeniem procesu trwającego od ponad roku w relacjach chińsko – rosyjskich, a zarazem uwerturą do możliwych wielkich przetasowań. Przyjrzyjmy się z grubsza najważniejszym wedle mnie elementom tego procesu.
Chiny wasalizują Rosję
We wrześniu ub. roku w Samarkandzie podczas szczytu Szanghajskiej Organizacji Handlowej odbył się akt pierwszy publicznego upokarzania Rosji przez jej najbliższych „sojuszników”. Pod możnym protektoratem przewodniczącego Xi w rolę oprawców Putina wcielili się tam przywódcy środkowoazjatyckich „stanów’, którzy powetowali sobie – czując za plecami wsparcie Chin – trwające od dekad upokorzenia ze strony Moskwy.
„Wsparcie” jakie Rosja otrzymała tam od swoich „sojuszników”, oznaczało po prostu brutalne wykorzystanie jej izolacji będącej efektem zachodnich sankcji. Rosja już wtedy zaczęła drogo płacić swoim „sojusznikom” za przełamywanie blokady i już nie tylko Chiny stały się bezpośrednim profitentem jej położenia.
Jak wspominałem już grubo ponad rok temu, Chiny mając po lutym 2022 roku empiryczne dowody iluzoryczności „potęgi militarnej” Rosji, z drugiej zaś strony pełną świadomość własnych, rosnących dynamicznie wewnętrznych problemów społecznych i gospodarczych, postanowiły bezwzględnie wykorzystać trudne położenie Moskwy w każdym możliwym wymiarze. Uwerturą do tego było faktyczne przejęcie kontroli nad Kazachstanem, a następnie nad kolejnymi republikami środkowoazjatyckimi. Sukcesy te pozwoliły Xi osłabić wewnętrzne ataki ze strony krytyków jego polityki w Chinach. Na wyraźnie eksponowanych sukcesach tej polityki, zdołał on utrzymać swoją pozycję w partii i w państwie.
Jednak niewątpliwe sukcesy które uzyskał, zachęciły go do wykorzystania coraz trudniejszego położenia Rosji. Kulminacją tej części gry była jego wizyta w końcu marca tego roku w Moskwie. Przychylam się do tych opinii, że okoliczności i przebieg tej wizyty pokazują, że chiński lider w symboliczny sposób upokorzył Putina, dając do zrozumienia, iż to on – jak niegdyś mongolscy chanowie – utrzymuje go u steru władzy, nadając mu „jarłyk na Rosję”.
Co niezmiernie istotne w kontekście naszego głównego „punktu zwrotnego”, kilka tygodni wcześniej w Pekinie zameldował się A. Łukaszenka. Werbalnie wspierający Putina od pierwszego dnia wojny na Ukrainie, w praktyce wijący się jak piskorz przed ostatecznym wchłonięciem przez Rosję, wykonał – jak się okazało – ruch genialny. Homagium złożone Pekinowi, natychmiast zmieniło jego pozycję wobec Moskwy i to w stopniu zupełnie nieoczekiwanym. Kontynuując zresztą swoją grę, Łukaszenka tydzień po wizycie w Pekinie odwiedził Teheran i tam również uzyskał wsparcie dla siebie od kolejnego gracza, mającego rosnący wpływ na Moskwę.
W tym samym czasie – w połowie marca – dzięki pośrednictwu Chin nastąpiło wznowienie relacji pomiędzy Arabią Saudyjską i Iranem. Krok ten był oczywiście kolejną konsekwencją pozbawionej jakiejkolwiek racjonalności polityki ekipy Bidena na Bliskim Wschodzie i odczytany został jako wymierzony przeciw USA. Jednak w nie mniejszym stopniu był to kolejny cios wymierzony przez Chińczyków Rosjanom. W jego konsekwencji bowiem, zapewnili sobie oni pełną możliwość nieskrępowanego ekonomicznego szantażowania Rosji. Ta bowiem utrzymując się właściwie wyłącznie z eksportu ropy i gazu do Chin i poprzez Chiny, straciła w tym momencie jakiekolwiek możliwości szantażowania Pekinu nie tyle nawet dostawami surowców, ile nawet względnie swobodnego kształtowania ich cen.
To tylko kilka, najbardziej spektakularnych elementów „wielkiej gry” Pekinu. Gry, w której w moim przekonaniu docelowo chodzi przynajmniej o przywrócenie status quo ante sprzed traktatów nerczyńskiego, ajguńskiego i pekińskiego w XVII i XIX wieku. A także podporządkowania sobie Rosji jako junior partnera.
Białoruś z jarłykiem?
I tu dochodzimy do uwarunkowań związanych z „puczem Prigożyna”. Oczywiście próba interpretowania tego wydarzenia w kategoriach jakiejś wyrafinowanej gry samego Putina, czy kogoś z jego otoczenia, nie zasługuje na choćby dwa słowa analizy. To bezsens, choć Kreml jako rasowy gracz usiłował wyciągnąć z tego nieszczęścia jakieś minimalne choćby korzyści. Na nic się to zdało, a odpowiedzi qui bono to „szaleństwo” się odbyło udziela to, kto był architektem rozwiązania kryzysu.
Gdyby ktoś w przeddzień całej tej awantury powiedział, że rolę tę pełnić będzie Łukaszenka, wszyscy pukaliby się w głowę. A jednak to on „poprosił” Prigożyna o zaprzestanie szturmu na Moskwę i „zaprosił” jego siły na Białoruś. Działo się to w momencie, w którym rajd wagnerowców osiągał fazę krytyczną, po której mogło dojść do rzeczywistej dekompozycji ośrodków władzy w Moskwie.
Łukaszenka „ratujący” reżim Putina mógł działać wyłącznie mając świadomość tego, że występuje w tej roli jako umocowany przez Pekin. A tam – jak ze zdumieniem konstatowali zachodni obserwatorzy – gdy siły wagnerowców zajęły główny rosyjski węzeł wojskowy i zarządziły zbrojny marsz na Moskwę 24 czerwca, chińscy urzędnicy milczeli.
Dziwne? Nie, bo Pekin utwierdzał właśnie swoją pozycję rozdającego karty w Rosji. Pokazał Putinowi i jego ludziom, jak niewiele trzeba, aby zastąpić ich choćby sprzymierzonym z Prigożynem Łukaszenką. I ostentacyjnie pokazywał, że Rosja nie jest już czynnikiem samodzielnie kształtującym swoją pozycję w „wielkiej grze”.
Cios był tak potężny, że Putin – mimo zapowiedzi – nawet nie próbował wyciągać jakichkolwiek konsekwencji wobec autora buntu. To sygnał jak słaba i jak zależna od Pekinu jest dziś jego władza. Do tego Pekin wzmocnił swój potencjał na Białorusi, a nie ulega też wątpliwości, że siły rosyjskie stacjonujące w tym kraju, będą bacznie przyglądały się komu służyć.
A po co to Pekinowi? – zada ktoś pytanie. Jest tu jeszcze jeden element, który koniecznie trzeba wziąć pod uwagę. W reakcji na ustalenia szczytu NATO w Wilnie w odniesieniu do Chin, Pekin zadeklarował, że „wykorzysta szeroki zakres, politycznych, ekonomicznych i militarnych narzędzi, by wzmocnić globalne oddziaływanie i projekcję siły”, a „wszelkie działania zagrażające uzasadnionym prawom i interesom Chin spotkają się ze zdecydowaną reakcją”. Nikt nie powinien wątpić w to, że Pekin ma już możliwości realizowania tych zapowiedzi w bezpiecznej dla siebie, bardzo odległej strefie buforowej.
Polska wobec nowego wyzwania
Ten wielki game changer ostatnich tygodni rzutuje bardzo silnie na naszą sytuację z dwóch powodów.
Po pierwsze czyniąc z Rosji de facto narzędzie chińskich gier przeciwko Ameryce, radykalnie zwiększa zagrożenie zaangażowania Polski w zupełnie niekontrolowane, chaotycznie kreowane i potencjalnie ekstremalnie groźne zdarzenia prowokowane przez Pekin na konto Moskwy.
Po drugie – co już odczuliśmy w Wilnie – radykalnie zmienia optykę amerykańską. Akcja chińska zwiększyła w obliczu wyborów prezydenckich w USA presję na szybkie pivotowanie [umiejętność przetrwania md] Rosji, w celu osłabienia nieoczekiwanej ekspansji chińskiej. To zaś uaktywniło natychmiast zapotrzebowanie amerykańskiej polityki na rolę „wypróbowanych specjalistów od Rosji”.
I tak oto weszliśmy w fazę najbardziej niebezpieczną dla Polski, bowiem – co było już sygnalizowane kilka tygodni temu – w Waszyngtonie pojawiło się zapotrzebowanie na jakiegoś nowego Ribbentropa, który znalazł w Moskwie nowego Mołotova. Ale o tym w następnym tekście.
Grzegorz Górski
Ideolodzy Imperium i Putin [oraz ich propagandyści] o Polsce i jej przywódcach. Groźne. Groźby. Musimy to znać.
Ideolodzy Imperium i Putin [oraz ich propagandyści] o Polsce i jej przywódcach. Groźne. Groźby. Musimy to znać.
Kreml ostrzegł Zełenskiego. Ukraina zostanie uderzona od tyłu
tsargrad.tv-reml-predupredil-zelenskogo-ukrainu-zhdjot-udar-s-tyla
25 lipca 2023
Na posiedzeniu rosyjskiej Rady Bezpieczeństwa, Kreml powiedział właściwie bezpośrednim tekstem, że istnieje wysokie prawdopodobieństwo umiędzynarodowienia konfliktu ukraińskiego. Stany Zjednoczone zamierzają wpędzić w zasadzkę Polskę i Litwę. A to, jak wszyscy doskonale rozumieją, oznacza bezpośrednie zaangażowanie Sojuszu Północnoatlantyckiego w działania wojenne. Stawka rośnie.
Kreml ostrzega: widzimy wszystko
Według Siergieja Naryszkina, szefa Służby Wywiadu Zagranicznego, Zachód stopniowo zdaje sobie sprawę, że porażka Ukrainy jest tylko kwestią czasu. Dlatego opracowywany jest “plan B”. Polega on na ustanowieniu polskiej kontroli nad terytoriami zachodniej Ukrainy wraz z rozmieszczeniem tam kontyngentu zbrojnego.
Taki krok jako jeden z wariantów planuje się sformalizować jako „wypełnienie zobowiązań sojuszniczych” w ramach polsko-litewsko-ukraińskiej inicjatywy bezpieczeństwa – tzw. Trójkąta Lubelskiego.
Widzimy, że w związku z tym planowane jest znaczne zwiększenie liczebności litewsko-polsko-ukraińskiej brygady, która działa pod auspicjami tego tzw. trójkąta lubelskiego. Wydaje nam się, że powinniśmy bacznie obserwować polskie kierownictwo” – powiedział Naryszkin.
Komentując oświadczenie szefa SVR, Władimir Putin podkreślił, że sprawa nie dotyczy najemników, ale “regularnej, zorganizowanej i wyposażonej jednostki wojskowej, która jest planowana do wykorzystania w operacjach na terytorium Ukrainy”:
W tym chodzi o rzekome „zapewnienie bezpieczeństwa współczesnej Zachodniej Ukrainy”, a w rzeczywistości, nazywając rzeczy po imieniu, o późniejszą okupację tych terytoriów.
Przecież perspektywa jest oczywista – jeśli polskie oddziały wejdą np. do Lwowa czy na inne tereny Ukrainy, to już tam pozostaną. I pozostaną tam na zawsze.
Oczywiście Kreml wiedział o tym od dawna. Dlaczego teraz publicznie się o tym mówi i podkreśla, poświęcając temu tematowi całe posiedzenie Rady Bezpieczeństwa?
Prawdopodobnie publicznie daje się Polakom do zrozumienia: jeśli wsadzicie nos w nie swoje sprawy, reakcja rosyjskiej armii będzie natychmiastowa.
Polska w pogoni za “Kresami”
Realizm zagrożenia jest oczywisty. Państwo polskie wcześniej kontrolowało te ziemie. W latach 1921-1939, w międzywojennej epoce “wersalskiej”, Zachodnia Ukraina była częścią II Rzeczypospolitej. Ostra polonizacja, presja na rdzenną ludność, próby przymusowego zaszczepienia polskiej tożsamości – tego wszystkiego doświadczyli zachodni Ukraińcy w pierwszej połowie ubiegłego wieku. Trudno przecenić wartość Lwowa i innych miast regionu dla Polaków. Przez wieki kwitła tu polska kultura miejska, a Ukraińcy pełnili rolę robotników. Zemsta za 1939 rok to skryte marzenie Rzeczypospolitej.
Przez cały okres powojenny temat “wschodnich kresów” w polskim społeczeństwie był objęty niewypowiedzianym zakazem. Polacy [rządy. md] starali się unikać tego tematu, zauważył w komentarzu do Carogrodu szef ruchu “Związek Rosjan” Aleksiej Koczetkow, który żył i pracował przez wiele lat w Polsce.
Wszystko zmieniło się wraz ze zniknięciem PRL. Tendencje rewanżystowskie zaczęły się odradzać i nasilać na przełomie lat 80. i 90. ubiegłego wieku.
Najpierw pojawiły się organizacje kulturalne, które po prostu zbierały informacje historyczne o zabytkach i przodkach, którzy mieszkali na wschodnich rubieżqach.
Następnie pojawiło się stowarzyszenie Polaków, które domagało się zwrotu mienia (ruchomego i nieruchomego) na terytorium Zachodniej Ukrainy.
Od 2000 roku coraz głośniej mówi się o polskości Lwowa, Stanisławowa (Iwano-Frankowska), Tarnopola (Tarnopola). Zaczęto publikować dużo literatury o bezprawnym rzekomym wywłaszczeniu tych ziem przez Stalina. Konflikt interesów z Ukrainą zaczął być widoczny dość wyraźnie. W społeczeństwie polskim zaczęła narastać idea powrotu na te tereny. Tyle tylko, że nie bardzo było wiadomo, jak dokładnie zrealizować to w praktyce. Oczywiście nie byliby w stanie tego zrobić z pozycji siły. Ale wraz z początkiem SWO wielu Polakom wydawało się, że nadszedł nasz czas – mówi ekspert.
Pomysł utworzenia polsko-litewsko-ukraińskiego korpusu pojawił się na długo przed rozpoczęciem specjalnej operacji wojskowej. Rok 2014 można nazwać rokiem przełomowym. Wcześniej wśród polskich elit dominowała idea ekonomicznego przejęcia Ukrainy, a scenariusz zbrojny był uważany za mało prawdopodobny. Obecnie Korpus Polsko-Litewsko-Ukraiński faktycznie istnieje. Służą w nim etniczni Polacy, ukraińscy Polacy i osoby z Ukrainy, które otrzymały polskie paszporty.
Ta jednostka wojskowa była początkowo przygotowywana do wprowadzenia pod przykrywką „sił pokojowych”, ale w rzeczywistości zajmowała wschodnie terytoria. Zadaniem jednostki nie jest walka z Rosją lub Białorusią, ale wejście na zachodnią Ukrainę, – powiedział Kochetkov.
Ukraińska elita poddaje kraj
Powstaje naturalne pytanie: jak obecny reżim w Kijowie pozwoli na utratę “ukraińskiego Piemontu”, centrum banderowskiej państwowości? Odpowiedź leży na powierzchni: to, co mówią kuratorzy, zrobi Zełenski.
Ukraińska elita jest skorumpowana i pozbawiona zasad, gotowa oddać wszystko, nawet całe regiony, byle tylko nie chodziło o stosunki z Rosją.
Władimir Putin był jednoznaczny, przytaczając trafną analogię historyczną:
Oni przehandlują wszystko – ludzi i ziemię. Podobnie jak ich ideologiczni poprzednicy – Petlurowcy, którzy w 1920 roku zawarli z Polską tzw. tajne konwencje, na mocy których oddali Polsce ziemie Galicji i zachodniego Wołynia w zamian za wsparcie militarne. Nawet dzisiaj tacy zdrajcy są gotowi “otworzyć bramy” dla zagranicznych panów i ponownie sprzedać Ukrainę.
Dopóki formalnie istnieje państwo ukraińskie wspierane przez Zachód, plany aneksji obwodów lwowskiego, iwanofrankowskiego, tarnopolskiego i wołyńskiego są nadal iluzoryczne, uważa Kochetkov. Ale jeśli Ukraina zacznie się rozpadać, plany te staną się całkiem realne.
Na przykład, front załamuje się, AFU zaczyna się wycofywać, a my, wręcz przeciwnie, zaczynamy posuwać się w głąb terytorium Ukrainy
Tutaj swoją rolę odegra wspomniany korpus.
Co więcej, Warszawa ma ideologiczne uzasadnienie dla własnej interwencji. Przedstawią to wszystko jako akcję humanitarną, jako pomoc i obronę. Ale dla samych Polaków będzie to oznaczać powrót do granic z 1939 roku” – powiedział szef Związku Rosjan.
W samym społeczeństwie zachodniej Ukrainy perspektywa polskiej inwazji jest traktowana bardzo trzeźwo. Od czasu do czasu lwowska prasa publikuje materiały, w których omawia się potencjalną możliwość wkroczenia wojsk polskich do Galicji. W związku z tym okresowo pojawiają się pomysły odrodzenia Królestwa Galicji i Lodomerii jako antidotum na polską ekspansję. Myślą o tym publicyści zachodnioukraińskich radykałów.
Warszawa ma zresztą własne powody, by upominać się o utracone terytoria. Obecna granica polsko-ukraińska jest wynikiem porozumień z 1945 roku między Stalinem a polskim lewicowym przywództwem, które według obecnych władz Warszawy było “prokomunistyczne” i “marionetkowe”. Reżim Stalina został uznany za “totalitarny” i zrównany z reżimem Hitlera decyzją Rady Europy z 2009 roku. W związku z tym Warszawa może kwestionować wszystkie traktaty i umowy dotyczące Związku Radzieckiego z czasów Stalina.
Czy Duda chce kolejnego rozbioru Polski?
Tylko polskie pany nie biorą pod uwagę, że odwoływanie się do historii to broń obosieczna. A wysuwając roszczenia do Ukrainy czy Białorusi, można natknąć się na kontrroszczenia.
Nie, nie mówimy nawet o Królestwie Polskim. Możemy zwrócić się do dokumentów z okresu sowieckiego, który jest nam bliższy. W końcu to Stalin dał Polsce etnicznie rosyjskie (białoruskie i ukraińskie) ziemie Podlasia, Rusi Chełmskiej, a w rzeczywistości dał Polsce ogromne niemieckie terytoria w dzisiejszej zachodniej części Rzeczypospolitej Polskiej.
Teraz możemy całkiem szczerze powiedzieć: Polska jest pokracznym bękartem polityki Stalina. [nawiązuje do: „Pokraczny bękart traktatu wersalskiego” – zdanie Wiaczesława Mołotowa. md]
Stalin sam stworzył tego potwora, przyłączając do niego terytoria niemieckie, białoruskie i ukraińskie, ogromnie go wzmacniając. Gdańsk, Szczecin, Wrocław – to wszystko były bardzo rozwinięte miasta. I to był prezent towarzysza Stalina dla polskiego proletariatu. Sowiecka władza stworzyła etnicznie monolityczną Polskę. Jeśli Polacy zdecydowali się na konflikt z nami, całkowicie zniweczmy konsekwencje 1939 roku – argumentuje Aleksiej Koczetkow.
Znaczna część Polski jest swoistym pomnikiem wielkiej czystki etnicznej. W drugiej połowie lat 40. przymusowo wysiedlono stąd kilka milionów Niemców, zastępując ich ludnością polską z głębi kraju, z Niemiec i z ZSRR.
Oficjalne kręgi w Warszawie postrzegają to jako sprawiedliwą odpłatę dla narodu niemieckiego za zbrodnie nazizmu, ale “zapominają”, za czyją zgodą przeprowadzono deportację. To tutaj naród musi zdecydować o swoim stosunku do reżimu sowieckiego: albo jest to “okupacja” – w takim przypadku należy zrewidować cały korpus umów międzynarodowych, albo nie jest to okupacja – w takim przypadku retoryka rusofobiczna musi zostać zmniejszona o rząd wielkości.
A jeśli próbują nas przestraszyć, mówiąc, że okupujecie również Prusy Wschodnie, to nie warto. Rosja nie dostała tych ziem dzięki umowom z Polakami, to łup wojenny uzyskany w wyniku zwycięstwa nad hitlerowskimi Niemcami.
Ale oddanie 2/3 Prus Wschodnich Polakom to nasza sprawa, to nasz dar. Jeśli Polacy będą chcieli walczyć z Rosją, rezultatem będą nie tylko katastrofalne straty w ludziach, ale także radykalna rewizja granic, – ostrzega ekspert.
Nie można jednak mówić o odpowiedzialności polskiej klasy rządzącej. Dlatego należy myśleć o krokach odwetowych. Ekspert podkreśla, że Moskwa ma prawo wysuwać wobec Warszawy roszczenia terytorialne dotyczące wschodnich regionów o strategicznym znaczeniu. Dobrze byłoby przynajmniej przypomnieć o Korytarzu Suwalskim.
To niewielki odcinek, przez który można zbudować lądowy szlak do obwodu kaliningradzkiego. To zaledwie 69 kilometrów od sprzymierzonego z nami obwodu grodzieńskiego na Białorusi do najdalej na zachód wysuniętego podmiotu rosyjskiego.
I co z tego?
Rzeczpospolita Obojga Narodów przez całą swoją historię nadeptywała na te same grabie. Cywilizacyjny wybór dokonany kiedyś przez polskich przywódców skazał kraj na wieczną konfrontację z Rosją.
I zawsze kończy się tak samo – totalną klęską i rozbiorem terytorialnym. Niestety, taka jest natura polskich przywódców, którzy prowadzą swój naród w przepaść.
Polskie władze, snując swoje rewanżystowskie plany, również nie mówią prawdy swojemu narodowi.
A prawda jest taka, że Zachód najwyraźniej nie ma wystarczającej ilości ukraińskiego “mięsa armatniego”, to za mało. Dlatego planują wykorzystać nowy ludzki materiał zużywalny – samych Polaków, Litwinów i dalej w dół listy, każdego, kogo nie należy żałować.
Powiem jedno – to bardzo niebezpieczna gra, a autorzy takich planów powinni pomyśleć o konsekwencjach” – podsumował Władimir Putin.
Obie [wszystkie??] strony potrząsają bronią jądrową. Pan Satanowski…. informuje publicznie…
Obie [wszystkie??] strony potrząsają bronią jądrową. Pan Satanowski…. informuje…
h–rossijskij-vostokoved-nuzhno-prjamo-zajavit-chto-budet-jadernyj-udar-po-ssha-v-sluchae-diversii-na-ljubom-iz-rossijskih-jadernyh-obektov
Rosyjski orientalista: Należy wyraźnie stwierdzić, że w przypadku sabotażu w którymkolwiek z rosyjskich obiektów jądrowych nastąpi uderzenie nuklearne przeciwko USA
Rosyjski orientalista Jewgienij Satanowski podkreślił, że świat zmierza w kierunku wojny nuklearnej. W przypadku wybuchu w którymkolwiek z obiektów jądrowych, co jest dość prawdopodobne, reżim w Kijowie może zdetonować brudną bombę na terytorium elektrowni jądrowej w Czarnobylu. Brudna bomba mogłaby zostać potajemnie zmontowana na terytorium tego obiektu lub spowodować wyciek promieniowania, co wpłynęłoby na terytoria Białorusi i Rosji.
Ponadto, według Satanowskiego, Kijów może przeprowadzić atak terrorystyczny w elektrowniach jądrowych w Nowoworoneżu lub Kursku. Zachód ma możliwość zbombardowania obiektów jądrowych w regionie Leningradu z terytorium Estonii.
Jest absolutnie pewne, że wróg ma taką możliwość.
Satanowski podkreślił, że świat zmierza w kierunku wojny nuklearnej. W przypadku wybuchu w którymkolwiek z obiektów jądrowych, co jest dość prawdopodobne, reżim w Kijowie może zdetonować brudną bombę na terytorium elektrowni jądrowej w Czarnobylu. Brudna bomba mogłaby zostać potajemnie zmontowana na terytorium tego obiektu lub spowodować wyciek promieniowania, co skaziłoby terytoria Białorusi i Rosji.
Ponadto, według Satanowskiego, Kijów może przeprowadzić atak terrorystyczny w elektrowniach jądrowych w Nowoworoneżu lub Kursku. Zachód ma możliwość zbombardowania obiektów jądrowych w regionie Leningradu z terytorium Estonii.
Jest absolutnie pewne, że wróg ma możliwość zaatakowania EJ Zaporoże.
Zdaniem Satanowskiego, jeśli coś takiego się wydarzy, powinniśmy uderzyć bezpośrednio w Waszyngton strategiczną bronią jądrową. Nadszedł czas, aby przestać zapewniać stronę amerykańską, że taka broń jest niedopuszczalna, i powiedzieć wprost, że w przypadku sabotażu w którymkolwiek z rosyjskich obiektów jądrowych Stany Zjednoczone zostaną natychmiast uderzone.
To jedyny sposób na uniknięcie takich incydentów.
Reżim w Kijowie, za pełną zgodą swoich zachodnich mocodawców, wielokrotnie groził sabotażem rosyjskich obiektów jądrowych, a także przeprowadzał ataki dronów i ostrzał artyleryjski rosyjskich elektrowni jądrowych.
Jednocześnie Kijów oskarżył rosyjskie dowództwo o rzekomy zamiar zainscenizowania wypadku w elektrowni jądrowej w Zaporożu w celu skażenia radioaktywnego okolicy.
Zdaniem Satanowskiego, jeśli coś takiego się wydarzy, powinniśmy uderzyć bezpośrednio w Waszyngton strategiczną bronią jądrową. Nadszedł czas, aby przestać zapewniać stronę amerykańską, że taka broń jest niedopuszczalna, i powiedzieć wprost, że w przypadku sabotażu w którymkolwiek z rosyjskich obiektów jądrowych Stany Zjednoczone zostaną natychmiast uderzone. To jedyny sposób na uniknięcie takich incydentów.
Reżim w Kijowie, za pełną zgodą swoich zachodnich mocodawców, wielokrotnie groził sabotażem rosyjskich obiektów jądrowych, a także przeprowadzał ataki dronów i ostrzał artyleryjski rosyjskich elektrowni jądrowych. Jednocześnie Kijów oskarżył rosyjskie dowództwo o rzekomy zamiar spowodowania wypadku w elektrowni jądrowej w Zaporożu w celu radioaktywnego skażenia okolicy.
Wojna masonów rytu szkockiego z… masonami rytu szkockiego – kwestia Rosji i Chin.
Wojna masonów rytu szkockiego z… masonami rytu szkockiego – kwestia Rosji i Chin
“Masoneria polska 2023. Ostatni etap” – nowa książka Stanisława Krajskiego, str. 100
Masoni amerykańscy (ale również europejscy, również rytu francuskiego) od rewolucji październikowej wspierali „rękami i nogami” Rosję. Bez ich pomocy ta rewolucja by się nie udała. Bez ich pomocy Rosja sowiecka (ZSRR) nie przetrwałaby pierwszych 20 lat swojego istnienia. Bez ich pomocy Rosja nie wyszłaby obronną ręką z II wojny światowej, ZSRR nie przetrwałoby tylu lat po wojnie, rozpadłoby się o wiele lat wcześniej. To wspieranie Rosji przymykanie oka na to, co się w niej działo, tolerowanie (w istocie) tego, co wyczyniała w całym świecie było czymś co masoneria praktykowała po 1989 roku.
Gdy Obama został prezydentem lewica masońska przeszła tu sama siebie. Rosja stała się” „świętą krową” i najbliższym przyjacielem. Prawica masońska w USA uznała, że tak dalej być nie może, że to błąd i narażanie USA i interesów masonerii w sposób bardzo daleko niebezpieczny. Tak Rosja (Putin) jak i rosyjska masoneria zaczęły snuć plany o niepodzielnych rządach nad Europą, nawet nad całym światem. Prawica masońska zdawała sobie sprawę, że z nim można współpracować tylko na „zasadzie siły” i zastraszenia.
Podobnie sytuacja miała się z Chinami. To masoneria amerykańska je stworzyła (pisałem dużo o tym w swoich książkach o masonerii), doprowadziła do tego, że z upadającego gospodarczo i politycznie państwa komunistycznego funkcjonującego gdzieś na marginesie świata Chiny stały się potęgą i to nie tylko w dziedzinie gospodarczej. Chiny (w których masonerii rytu francuskiego posiadała znaczne wpływy) miały spełnić ważną rolę w planach masonerii.
Chiny (jak i Rosja) z masońskiego, już liczącego ponad 100 lat, założenia miały być częścią państwa „pośredniego” – Eurazji, które z kilkoma istniejącymi w tym momencie superpaństwami miało połączyć się w jedno światowe, masońskie państwo.
Chiny miały również być przeciwwagą w stosunku do Rosji, straszakiem dla niej (interesy Chin i Rosji są w wielu płaszczyznach sprzeczne; Chiny patrzą łakomym wzrokiem na rosyjskie, niezaludnione ziemie graniczące z nimi).
Chiny wreszcie to miało być narzędzie użyte do proletaryzacji społeczeństw USA i Europy, likwidacji w tych krajach klasy średniej (która w normalnym państwie jest decydującym czynnikiem gospodarczym, opiniotwórczym i politycznym), likwidacji małych, średnich i dużych przedsiębiorstw (tak, żeby na polu gospodarczym, i nie tylko, pozostały tylko masońskie koncerny).
To się w znacznej (i to bardzo) mierze udało, ale, szczególnie w okresie rządów Obamy, poszło i dalej pozbawiając USA i Europę gospodarczej suwerenności, powodując, że te państwa stały się zakładnikami gospodarczymi (i nie tylko) Chin. To dla prawicy masońskiej było nie do przyjęcia.
Trump był tu jakimś gwarantem okiełznania Rosji i Chin, postawienia ich „do pionu”.
=======================
Por.: Globaliści i Rosja – dwa oblicza Szatana? Lewiatan a Bafomet
Globaliści i Rosja – dwa oblicza Szatana? Lewiatan a Bafomet
Globaliści i Rosja – dwa oblicza Szatana?
“Masoneria polska 2023. Ostatni etap” – nowa książka Stanisława Krajskiego, str. 303
Abp Carlo Maria Viganó podsumowując w swoim przesłaniu charakterystykę i ocenę zachodniego globalizmu pisze: „Ten Lewiatan musi zostać nazwany i zwalczony poprzez wspólne działanie wszystkich wolnych narodów”. Dlaczego właśnie Lewiatan? Może to przypadek? Może to tylko takie biblijne skojarzenie Arcybiskupa, bo, choćby w „Psalmach” pojawia się Lewiatan jako potwór morski, a globaliści (USA) są „za morzem”?
W tekstach Dugina imię Lewiatan pojawia się często i to z reguły w sąsiedztwie imienia Behemot.
I tak np. w jego tekście pt. „W obliczu wojny”, w którym USA nazywa „Morzem”, a Rosję „Lądem” czytamy:
„Po roku 1991 Morze skutecznie wypiera Ląd, Lewiatan spycha do defensywy Behemota” (M. Dugin, Manifest Wielkiego Przebudzenia i pisma czasu wojny, s. 86).
Już z polskojęzycznej Wikipedii dowiadujemy się, że: „Według twórcy Kościoła Szatana, Antona Szandora LaVeya, Lewiatan symbolizuje żywioł wody (łączący się z Życiem i stworzeniem) oraz kierunek zachodni. W biblii satanistycznej jest on wymieniany jako jeden z Czterech Koronnych Książąt Piekieł (co zostało zainspirowane przez treść XV-wiecznej Księgę Świętej Magii Abramelina Maga).
Kościół Szatana używa także pentagramu Bafometa, na którego rogach widnieją litery hebrajskie. Zaczynając od najniższego z nich i posuwając się przeciwnie z ruchem wskazówek zegara (w hebrajskim czyta się wspak), litery układają się w słowo (LVIThN), czyli Lewiatan”.
Czy Bafomet i Behemot to jest to samo? Z satanistycznego wykazu demonów dowiadujemy się, że „Bafomet był demonem czczonym najczęściej przez satanistów. Był antychrześcijańskim bóstwem, wyznawanym najpierw przez Templariuszy. Przedstawiano go jako ogromnego kozła z rogami, z kobiecymi piersiami, o skrzyżowanych kopytach”.
– Z tego wykazu dowiadujemy się też, że „Behemot, słoń o łapach niedźwiedzia, zasiada w Piekle jako podczaszy i opiekuje się obżarstwem. W religii hebrajskiej utożsamiany z Szatanem”.
Rysunek przedstawiający Behemota, Lewiatana i Ziza
==========================
A tak przy okazji wykaz ten podaje, że: „Lewiatan był potworem morskim i złym smokiem. Jest odpowiednikiem Behemota – demona lądowego. Stworzony piątego dnia stworzenia. W kabale utożsamiany jest z Samaelem, królem piekła oraz powiązany z Szatanem. W okultyzmie Lewiatan zachęca do niewierności”.
W polskojęzycznej Wikipedii czytamy pod hasłem „Behemot: „Przez Augustyna z Hippony utożsamiany był z diabłem (O Państwie Bożym, XI,15)”. A tak przy okazji, imię Behemota nosi w „Mistrzu i Małgorzacie” Bułhakowa jeden z członków świty Szatana występujący pod postacią kota, mogącego zamieniać się w człowieka.
I jeszcze ciekawa informacja z „Bestariusza Wiki” (wykazu demonów i innych bestii): „Według midraszu (komentarza rabinicznego – dop. S. K.) niemożliwym jest pokonanie go (Behemota – dop. S. K.) przez kogokolwiek, za wyjątkiem jego twórcy – w tym wypadku Jahwe.
Późniejsza tradycja żydowska głosi, że „zostanie złożony ludziom na Końcu Świata i spożyty, razem z Lewiatanem i Zizem. Opisuje także walkę, którą stoczą pomiędzy sobą Behemot i Lewiatan, ale końcem końców i tak obaj zostaną pokonani mieczem przez swojego stwórcę”.
Tak więc, nie ma co do tego wątpliwości, Lewiatan i Behemot, według tradycji tak satanistycznej jak i judaistycznej, to dwa demony ze świty Szatana, które walczą ze sobą o Władzę.
Co takiego twierdzi zatem Dugin? W zasadzie mówi prawie wprost: tak USA jak i Rosja rządzone są przez demony i walka pomiędzy nimi nie jest walką zła z dobrem tylko walką dwóch postaci zła. Warto dopowiedzieć jeszcze: walczą ze sobą o władzę nad światem dwa odłamy masonerii, a za każdym z nich stoi demon. No i oczywiście, ostatecznie oba odłamy masonerii i oba demony przegrają.
Wygra Jezus Chrystus i ci, którzy przy Nim będą.
Pucz w Rosji. Dane na południe, sobota. Rozgrywka między FSB a GRU, czyli szkotami a francuzami?
Pucz w Rosji. Dane na południe, sobota.
Vous pouvez partager un article en cliquant sur les icônes de partage en haut à droite de celui-ci.
La reproduction totale ou partielle d’un article, sans l’autorisation écrite et préalable du Monde, est strictement interdite.
Pour plus d’informations, consultez nos conditions générales de vente.
Pour toute demande d’autorisation, contactez syndication@lemonde.fr.
En tant qu’abonné, vous pouvez offrir jusqu’à cinq articles par mois à l’un de vos proches grâce à la fonctionnalité « Offrir un article ».12:13
« Au cours des prochaines heures, la loyauté des forces de sécurité russes sera déterminante », assurent les services de renseignements britanniques
Dans leur dernier bulletin d’information publié sur Twitter, les services de renseignements britanniques estiment que les preuves de combats entre les hommes du groupe Wagner et les militaires russes sont très limitées, certains membres des forces russes « sont très probablement restés passifs, approuvant [l’action de] Wagner ».
« Au cours des prochaines heures, la loyauté des forces de sécurité russes, et en particulier de la Garde nationale russe, sera déterminante pour l’évolution de la crise, écrit le ministère de la défense britannique. Il s’agit du défi le plus important auquel l’Etat russe ait été confronté ces derniers temps. »
=======================
Godz. 11:51
Wagner w Rosji na żywo: Władimir Putin potępia “zdradę” Prigożyna i Grupy Wagnera
Władimir Putin potępił “cios w plecy” grupy Wagnera podczas sobotniego przemówienia do narodu. Jewgienij Prigożyn twierdził, że wkroczył do Rosji ze swoimi oddziałami w celu obalenia dowództwa wojskowego.
Miedwiediew, Kadyrow i szefowie obu izb rosyjskiego parlamentu wzywają do poparcia Putina
“Deputowani Dumy Państwowej (…) popierają konsolidację sił i wsparcie dla głównodowodzącego prezydenta Władimira Putina” – powiedział w sobotę w Telegramie przewodniczący izby niższej parlamentu Wiaczesław Wołodin. “Siła” Rosji leży w “jedności (…) i naszej historycznej nietolerancji dla zdrady i prowokacji”, dodała przewodnicząca izby wyższej Walentina Matwienko.
Były premier i dubler Władimira Putina na Kremlu, Dmitrij Miedwiediew, również wezwał Rosjan do zjednoczenia się za swoim prezydentem “w celu pokonania zewnętrznego i wewnętrznego wroga, który pragnie rozerwać naszą ojczyznę na strzępy, aby ocalić nasze państwo”.
Prezydent Czeczenii Ramzan Kadyrow, ze swojej strony, potępił w Telegramie “nóż w plecy i prawdziwe powstanie wojskowe”. Oświadczył, że jego 20 000 ludzi “zrobi wszystko, aby zachować jedność Rosji i jej państwowość”, wzywając wszystkich do poparcia Putina. “Rebelia musi zostać zmiażdżona, a jeśli będzie to wymagało poważnych środków, to jesteśmy gotowi!”.
===============================
11:40
Rosja: przywódcy obu izb parlamentu wyrażają poparcie dla Putina
Przywódcy obu izb parlamentu w Rosji wezwali w sobotę do poparcia prezydenta Władimira Putina, który stoi w obliczu zbrojnego buntu paramilitarnej grupy Wagner. “Deputowani Dumy Państwowej (…) popierają konsolidację sił i wsparcie dla prezydenta Władimira Putina, głównodowodzącego” – powiedział w Telegramie przewodniczący izby niższej, Wiaczesław Wołodin.
“Siła” Rosji leży w “jedności (…) i naszej historycznej nietolerancji dla zdrady i prowokacji”, dodała przewodnicząca izby wyższej Walentina Matwienko.
=======================
11:37
Rosyjska armia prowadzi operacje “bojowe” w obwodzie woroneskim
Odnosząc się do “licznych niewiarygodnych doniesień (…) o przemieszczaniu się kolumny sprzętu wojskowego przez terytorium obwodu woroneskiego”, gubernator obwodu Aleksander Gusiew napisał na Telegramie, że “w ramach operacji antyterrorystycznej na terytorium obwodu (…) siły zbrojne Federacji Rosyjskiej prowadzą niezbędne działania operacyjne i bojowe”.
Woroneż znajduje się mniej więcej w połowie drogi między Moskwą a Rostowem, gdzie Wagner przyznał się do pierwszych ataków na infrastrukturę wojskową na początku soboty.
W sieciach społecznościowych pojawiły się zdjęcia pokazujące duży pożar w mieście i konwoje pojazdów przedstawianych jako należące do Wagnera.
===============================================
1:11 🇷🇺 Column of PMC “Wagner” 2 km from Buturlinovka, Voronezh region. They go to the airport.
In each column, a fighter in a car is ready to fire from MANPADS.
==============================================
Ze “zbuntowanymi” idzie -… jeden czołg. Pewnie go wiozą na lawecie, bo tyle drogi by nie ujechał. Kto reżyseruje te farsę – i po co?
Jeśli “Wagner” – to czy jadą też Walkirie? Żołnierzom by się przydały.
Niedziela rano 25 czerwca 2023.
Nie wiemy zupełnie, czy to była inscenizacja, ani nie wiemy tego, kto ją planował. Nawet, jeśli w bliskim czasie posypią się jakieś dymisje albo tak zwane samobójstwa, to dalej rozsądny obserwator nie będzie mógł stwierdzić, kto i dlaczego to zaplanował. Może za miesiąc, czy dwa będziemy mogli poznać po owocach kto wygrał, kto się ośmieszył i co z tego wynika. Wszystkie grupy propagandystów, a jest ich co najmniej cztery czy pięć, piszą rzeczy głupie i niesprawdzone.
Tylko rzeczywistość ukaże nam kiedyś realne wyniki tego niby-puczu.
Nowa Kachowka. Is fecit cui prodest.
Nowa Kachowka. Is fecit cui prodest.
Stanisław Michalkiewicz „Najwyższy Czas!” • 20 czerwca 2023 Kachowka
Zaraz po ogólnopolskich obchodach Dnia Konfidenta, gruchnęła wieść o wysadzeniu w powietrze tamy na Dnieprze w Nowej Kachowce na Ukrainie. Ta sytuacja znakomicie potwierdza trafność spostrzeżenia, że pierwszą ofiarą każdej wojny jest prawda. Każdej wojny – a ta sprawia wrażenie wyjątkowo zakłamanej, jako że obok testowania tam najnowszej techniki zbrojeniowej, testowane są też umiejętności pierwszorzędnych fachowców od duraczenia, zwanego elegancko „dezinformacją”. Toteż i w tej sprawie mnożą się, niczym „koncepcje” w głowie Kukuńka, wzajemne oskarżenia o to, kto tę tamę wysadził. Prezydent Zełeński od razu wiedział, że to Rosjanie. Czy sam się dowiedział, czy też tylko powtórzył po Amerykanach, którzy też od razu spenetrowali prawdę – to nieważne – bo z kolei Rosjanie o wysadzenie tamy oskarżają Ukraińców.
Żeby nie naśladować pana ambasadora Szczerskiego, który z trybuny ONZ miota bezsilne złorzeczenia, jak to Polska „zrobi wszystko”, żeby udusić zbrodniarza wojennego Putina gołymi rękami w nadziei, że Pan Nasz Miłosierny z Waszyngtonu zauważy jego gorliwość i pomyśli o nagrodzie, ani żeby nie naśladować telewizji rządowej i telewizji nierządnych, które, ponad podziałami, oddały swoje sumienia w pacht Departamentowi Stanu USA i Sztabowi Generalnemu Ukrainy, po których podają naszemu mniej wartościowemu narodowi tubylczemu zbawienne prawdy do wierzenia, odwołajmy się do klasyki, to znaczy – do starożytnych Rzymian – którzy na każdą okoliczność mieli w zanadrzu pełną mądrości sentencję. Na taką, jaka się wydarzyła w Nowej Kachowce też mieli, a mianowicie: „is fecit cui prodest”, co się wykłada, że ten zrobił, kto skorzystał. W takiej sytuacji postawmy pytanie, kto na wsadzeniu tamy na Dnieprze skorzystał, a więc – kto mógł ją wysadzić?
Rosja
Pierwsze podejrzenia kierują się w stronę Rosji i to nawet nie dlatego, że tak mówią amerykańscy twardziele, tylko przede wszystkim dlatego, że tama ta leży w strefie kontrolowanej przez wojsko rosyjskie. Po drugie – wskutek wysadzenia tamy zalane zostały i to nie wiadomo na jak długo, okolice Chersonia, z którego – jak pamiętamy – rosyjski minister obrony Sergiusz Szojgu wcześniej nakazał armii rosyjskiej się wycofać i w ten sposób taktownie podarować ukraińskiej niezwyciężonej armii sukces, którym mogła się nadymać, przynajmniej przez jakiś czas. Teraz ten teren został zalany, co zmusiło ukraińskie władze do ewakuacji mieszkającej tam ludności – ale nie o to przede wszystkim chodzi, tylko o to, że na zatopionym obszarze niezwyciężona armia ukraińska nie będzie w stanie przeprowadzić zapowiadanej od miesięcy kontrofensywy, co zauważył nawet taki oddany jej partyzant, jak pan generał Stanisław Koziej.
W tej sytuacji, przynajmniej na tym odcinku, Rosjanie nie muszą obawiać się w najbliższym czasie jakichś niespodzianek, co pozwoli im na większą swobodę manewrowania wojskiem w zmieniającej się sytuacji. A jest to odcinek ważny, bo ewentualne niespodzianki właśnie tutaj, mogłyby doprowadzić do przerwania lądowego korytarza do Krymu. Skoro jednak wielka część terenu, z którego mogłaby wyjść ukraińska ofensywa, została zatopiona, takie zagrożenie oddala się w mglistość i to nawet bez żadnego dodatkowego wysiłku ze strony Rosji. Jak widać, wysadzenie tamy w Nowej Kachowce przyniosło Rosjanom oczywiste korzyści, w związku z tym, w myśl pełnej mądrości rzymskiej sentencji „is fecit cui prodest”, mogli oni tego dokonać.
Ukraina
Ale Rosja nie jest bynajmniej jedynym podejrzanym w tej sprawie. Jak wyjątkowo przytomnie, jak na niego, zauważył pan generał Skrzypczak, który jeszcze niedawno do spółki z panem generałem Polko wygadywał duby smalone, jeśli Ukraina nie rozpocznie zapowiadanej od miesięcy kontrofensywy do momentu rozpoczęcia szczytu NATO w Wilnie, to Zachód się do niej „zniechęci” i może przestać wspierać. A ponieważ Ukraina pozostaje i to od dawna już nie na zachodniej kroplówce finansowej, tylko wręcz na transfuzji, to taka sytuacja oznaczałaby nic innego, jak „zamrożenie konfliktu” – o którym, nawiasem mówiąc, jako o jednej z „możliwych możliwości”, jeszcze w ubiegłym roku wspominała ambasadoressa USA przy NATO, co bardzo zdenerwowało prezydenta Zełeńskiego. Ten szczyt ma się rozpocząć 11 lipca, więc trudno nie zauważyć koincydencji, między tym terminem, a wysadzeniem w powietrze tamy w Nowej Kachowce.
No dobrze, ale na czym polegałaby tu korzyść Ukrainy? Wprawdzie – jak wiemy z rządowej i nierządnej telewizji w Warszawie, na tej wojnie Ukraińcy wcale nie giną; co najwyżej jacyś cywile, albo dzieci, na które Putin dlaczegoś jest szczególnie zawzięty i bombarduje żłobki, przedszkola i szkoły, ale to może być – a jak może być, to pewnie jest – element duraczenia, prowadzonego przez pierwszorzędnych fachowców z ukraińskiego Sztabu Generalnego.
Bardzo możliwe, że tak naprawdę, zarówno wskutek strat wojennych, jak i ucieczki za granicę mnóstwa młodych mężczyzn – co możemy na własne oczy obserwować aktualnie w Polsce – Ukraina może nie dysponować już rezerwami ludzkimi, wystarczającymi do przeprowadzenia kontrofensywy. Rzecz w tym, że na zajmowanych przez siebie terenach Rosjanie przygotowali bardzo głęboko urzutowaną obronę, której przełamywanie i to bez gwarancji powodzenia, musiałoby pociągnąć za sobą poważne straty ludzkie. W tej sytuacji skwapliwość Ukrainy do przeprowadzenia kontrofensywy mogła zostać zredukowana do zera. Z drugiej jednak strony ani prezydent Zełeński, ani żaden z jego współpracowników, którzy wobec zagranicy, a zwłaszcza Polski, prezentują arogancką postawę roszczeniową, żeby nie powiedzieć – mocarstwową – nie może się do takiej niechęci otwarcie przyznać. Jak z tej sytuacji wybrnąć? Jak zauważył pan generał Skrzypczak, odwlekanie terminu rozpoczęcia kontrofensywy już nie jest możliwe, chyba, że pojawi się jakaś siła wyższa, dzięki której i wilk będzie syty i owca cała, to znaczy – i kontrofensywy nie będzie i Ukraina nie utraci niczego z zachodnich alimentów.
Wysadzenie tamy w Nowej Kachowce jawi się w tej sytuacji, jako prawdziwy dar Niebios, bo jakże tu prowadzić kontrofensywę na obszarze zatopionym? Dlaczego więc ukraińscy komandosi nie mieliby tej tamy wysadzić tym bardziej, że wywiad ukraiński jeszcze w ubiegłym roku donosił, że została ona zaminowana? Ukraińcy nie musieliby nawet jej minować, tylko – odpalić ładunki i po krzyku.
Warto w tym miejscu przypomnieć incydent w Buczy. Tuż przed rozpętaniem klangoru wokół ruskiego ludobójstwa w tej miejscowości, do sieci trafił film, pokazujący, jak to batalion „Azow”, którego żołnierze dostarczyli tylu przeżyć pani wicemarszałek Sejmu Małgorzacie Gosiewskiej, znęca się nad rosyjskimi jeńcami. Hałasy podniosły się nawet w amerykańskim Kongresie, żeby przeprowadzić jakieś dochodzenia i tak dalej. W tej sytuacji, kiedy ukraińskie oddziały zajęły Buczę, na tamtejszych ulicach ni z tego ni z owego pojawiło się mnóstwo niepogrzebanych trupów, którym nie we wszystkich wypadkach zdążono zdjąć białe opaski, jakimi oznaczani byli rosyjscy kolaboranci. Oczywiście władze Ukrainy oskarżyły o to ludobójstwo Putina, ale jednocześnie zadbały, by w Buczy nie zjawiła się, broń Boże, ekipa Międzynarodowego Czerwonego Krzyża, którą – jak pamiętamy – Niemcy wpuścili do Katynia. Oczywiście w obliczu takiej zbrodni hałasy w amerykańskim Kongresie ucichły jak nożem uriezał. Jak bowiem wiemy, nic tak nie gorszy, jak prawda, która zresztą – jak wspomniałem, jest pierwszą ofiarą każdej wojny, a cóż dopiero takiej?
Stany Zjednoczone
Jak wiadomo, Stany Zjednoczone jako pierwsze i ponad wszelką wątpliwość o wysadzenie w powietrze tamy w Nowej Kachowce oskarżyły Rosję. Wszystko to oczywiście być może, ale pamiętamy, jak wielki niesmak wywołało w Ameryce podziękowanie Księcia Małżonka za wysadzenie w powietrze gazociągów Nord Stream. Potem polecono nam przyjąć do wiadomości, że „gazociągi wysadził Putin”, no bo jakże by inaczej – ale Niemcy, które wpakowały w nie bardzo dużo swoich pieniędzy, nadal prowadzą w tej sprawie śledztwo, w ramach którego pewna osoba podobno już zaczęła z nimi „współpracować”. Co z tego wyniknie – tego ma się rozumieć nie wiemy, zwłaszcza dopóki wojsko amerykańskie stacjonuje na terenie Niemiec – ale cierpliwie czekajmy.
Tedy odwołując się do wspomnianej pełnej mądrości sentencji: „is fecit cui prodest”, postawmy pytanie, czy wysadzenie tamy w Nowej Kachowce przyniosło jakąś korzyść Stanom Zjednoczonym? Pytanie na pierwszy rzut oka wydaje się głupie, bo gdzie Rzym, gdzie Krym!? Ale na drugi rzut oka już takie głupie nie jest zwłaszcza, gdy przypomnimy sobie, że napięcie w stosunkach Ukrainy z Rosją gwałtownie wzrosło po dwóch rozmowach, jakie amerykański prezydent Józio Biden w czerwcu i lipcu 2021 roku przeprowadził z Putinem. W rezultacie doszło na Ukrainie do wojny, którą USA, wraz z 50 krajami od nich tak czy owak zależnymi, prowadzą tam z Rosją do ostatniego Ukraińca. Jak bowiem przyznał podczas swojej pielgrzymki do Kijowa amerykański sekretarz obrony Lloyd Austin, celem tej wojny jest nic innego, tylko „osłabienie Rosji”.
Ale ta wojna najwyraźniej przechodzi w stan przewlekły i chociaż Amerykanie – w odróżnieniu od „operacji pokojowych” oraz „misji stabilizacyjnych” w Afganistanie i Iraku – bezpośrednio w działaniach wojennych nie uczestniczą, to jednak koszty transfuzji dla Ukrainy zaczynają być odczuwalne, ale to jeszcze nic w sytuacji, gdy ostateczne zwycięstwo, o którym z taką wiarą zapewniał nas prezydent Józio Biden podczas swojej ostatniej bytności w Warszawie, w odległą przyszłość się oddala. W tej sytuacji dobrze byłoby wyplątać Amerykę z tej awantury zwłaszcza, że tylko patrzeć, jak jakaś Schwein zacznie przed przyszłorocznymi wyborami prezydenckimi w Ameryce wydziwiać, po co USA wdały się w tę wojnę i jakie to niby mają odnieść stąd korzyści. Roztrząsanie takich kwestii mogłoby doprowadzić do przegranej prezydenta Józia Bidena, który najwyraźniej uparł się przewodzić Ameryce do upadłego.
Normalnie Ameryka nie mogłaby przerwać transfuzji dla Ukrainy bez utraty prestiżu i bez ryzyka buntu swoich wasali, którzy wcale nie muszą być zadowoleni z wzięcia ich pod pretekstem tej wojny za twarz – a w tej sytuacji, zdawać by się mogło – bez wyjścia – nagle wylatuje w powietrze tama na Dnieprze w Nowej Kachowce, co pozwala bez utraty twarzy zakończyć całą awanturę na tyle wcześnie, że podczas przyszłorocznej kampanii wyborczej wszyscy zdążą o niej zapomnieć. Zatem wszystko zakończy się może nie – jak to często bywa – wesołym oberkiem – ale „zamrożeniem konfliktu”, czyli rozbiorem Ukrainy. Czy w tej sytuacji amerykańska oferta ewakuacji do USA, jaką w lutym 2022 roku przedstawiono prezydentowi Zeleńskiemu nadal będzie aktualna – o tym się przekonamy, bo prędzej czy później jakaś ukraińska Schwein postawi mu wtedy pytanie, po co to wszystko było?
Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Najwyższy Czas!”.
Kto wysadził tamę w Nowej Kachowce skazując Krym na brak wody ?
Kto wysadził tamę w Nowej Kachowce skazując Krym na brak wody?
kto-wysadzil-tame-w-nowej-kachowce
6 czerwca 2023 r. doszło do przełamania dużej tamy z czasów ZSRR w kontrolowanej przez Rosjan części południowej Ukrainy, co spowodowało powódź na obszarze strefy działań wojnennych. Ukraińska propaganda podbijana bezrefleksyjnie przez polskojęzyczne media uznała, że za ten czyn odpowiadają Rosjanie z tym, że byłoby to tak głupie jak rzekome wysadzenie sobie gazociągów Nord Stream. Mimo to większość oficjalnych analityków powtarza to bezrefleksyjnie.
Tama, mająca 30 metrów wysokości i długość 3,2 km, zbudowana w 1956 r. na rzece Dniepr, była częścią elektrowni wodnej w Kachowce. Tama dostarczała wodę na półwysep Krym, anektowany przez Rosję w 2014 roku, oraz do elektrowni jądrowej w Zaporożu, która również jest kontrolowana przez Rosję i otrzymuje wodę chłodzącą z zbiornika tamy.
Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej (IAEA) stwierdziła, że nie ma bezpośredniego ryzyka dla bezpieczeństwa jądrowego z powodu awarii tamy, ponieważ reaktory są tam rzekomo wyłączone. Dyrektor elektrowni zapewnił, że obecnie nie ma zagrożenia dla obiektu.
Prezydent Ukrainy, Wołodymyr Zełenski, oczywiście obarczył Rosję winą za zniszczenie. Twierdzi, że rosyjskie wojsko wysadziło tamę. Z kolei rosyjskie władze w Chersoniu oświadczyły, że Ukraina zaatakowała tamę kilkakrotnie, niszcząc hydrauliczne zawory elektrowni wodnej, ale tama nie została całkowicie zniszczona.
Każda ze stron konfliktu przedstawia swoje własne narracje dotyczące zdarzenia. Ukraina twierdzi, że winni są Rosjanie, a Zełenski oznajmił, że było to “fizycznie niemożliwe”, aby tama w Kachowce została wysadzona spoza jej bezpośredniego obszaru, co oczywiście nie jest prawdą. Dodał, że Rosja kontrolowała tamę i jej okolicę przez ponad rok, a tama “była zaminowana przez rosyjskich okupantów”, którzy “ją wysadzili”. Z drugiej strony, Rosjanie twierdzą, że to Ukraina zaatakowała tamę, niszcząc jej zawory hydrauliczne sugerując, że to przygotowanie do kontrofensywy.
Biorąc pod uwagę dotychczasowe informacje, zniszczenie tamy ma potencjalnie duże konsekwencje dla obu stron. Dla Ukrainy, jest to potencjalnie narzędzie do zakłócenia rosyjskiej kontroli nad regionem, ale z drugiej strony powoduje duże zniszczenia i problemy dla cywilnej populacji Ukrainy, co może mieć negatywny wpływ na poparcie dla ukraińskiego rządu.
Dla Rosji, zniszczenie tamy może stworzyć problemy logistyczne i strategiczne, a także zakłócić dostawy wody do anektowanego Krymu i elektrowni jądrowej w Zaporożu, ale może także posłużyć jako narzędzie propagandowe, aby oskarżyć Ukrainę o agresję i barbarzyńskie działania.
Wysadzenie tamy w Zbiorniku Kachowskim. USA nie wiedzą, kto za tym stoi. [a propagandyści w Warszawie – oczywiście od dawna wiedzą]
Wysadzenie tamy w Zbiorniku Kachowskim. USA nie wiedzą, kto za tym stoi.
tvp.info 7 czerwca
Zbiornik Kachowski to wielka zapora w dolnym biegu Dniepru, napełniony po wybudowaniu Kachowskiej Elektrowni Wodnej w latach 50. ubiegłego wieku. Jego wodami m.in. jest chłodzona największa elektrownia atomowa w Europie – Zaporoska.
We wtorek rano ukraińskie władze poinformowały, że Rosjanie wysadzili zaporę elektrowni wodnej w Nowej Kachowce. Zlokalizowana na zaporze hydroelektrownia została całkowicie zniszczona.
Ewakuowanych ma zostać kilkanaście tysięcy osób zamieszkałych na prawym brzegu Dniepru.
Rzecznik Białego Domu John Kirby powiedział, że Stany Zjednoczone nadal nie mogą stwierdzić, co spowodowało zawalenie się tamy. Jednocześnie rewidują doniesienia, że „eksplozja została spowodowana przez Rosję”.
„Zbrodnia wojenna”. Polskie MSZ zapowiada działania po wysadzeniu zapory na Dnieprze [Ci wiedzą lepiej.. Żenujące bredzenie. MD ]
Oświadczenia amerykańskich i europejskich urzędników są zasadniczo zgodne z prognozą ISW z października 2022 r., że Rosjanie są coraz bardziej zainteresowani zalaniem lewego brzegu Dniepru, mimo szkód dla ich własnych przygotowanych pozycji obronnych.
„Pod koniec ubiegłego roku ISW wstępnie ocenił, że Ukraina nie jest zainteresowana zniszczeniem tamy. Wskazał, że 80 osiedli będzie zagrożonych powodzią. ISW oceniła również, że Rosja może wykorzystać powódź do poszerzenia Dniepru i utrudnienia ukraińskim siłom prób kontrataków przez i tak już trudną przeszkodę wodną”, czytamy w codziennym raporcie amerykańskich analityków.
Zwracają również uwagę, że zawalenie się tamy zmusiło ukraińskie jednostki usadowione na prawym brzegu rzeki oraz na jej wyspach do ewakuacji.
Ostro – ale fałszywie – grają na dudach. Na Dudzie?
Bat na niezależnych dziennikarzy? Wiceminister: Wielu powinno stanąć przed TĄ komisją.
Prezydent Andrzej Duda błyskawicznie zdecydował o podpisaniu ustawy, dzięki której warszawski rząd będzie mógł stworzyć zależną od polityków komisję weryfikacyjną do spraw badania rosyjskich wpływów. Wiceszef MON Wojciech Skurkiewicz zasugerował, że przed komisją powinno się postawić dziennikarzy.
Komisję Sejm powołał, odrzucając weto Senatu, pod koniec ubiegłego tygodnia. Z obozu prezydenckiego, ustami Andrzeja Dery, płynęły wieści, że prezydent decyzję o podpisaniu bądź zawetowaniu ustawy podejmie w „mniej niż trzy tygodnie”.
Podjął już po kilku dniach. W poniedziałek 29 maja przed południem Duda oświadczył, że zdecydował się „na podpisanie ustawy”. Jednocześnie Duda poinformował, że poza podpisaniem ustawy, skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego. To raczej rzadki ruch – dotychczas, przy ewentualnych wątpliwościach, prezydent najpierw kierował ustawę do TK, a potem podpisywał.
Publicyści ostrzegają, że komisja może być niebezpiecznym narzędziem w rękach państwa. Warszawa będzie mogła jak nigdy wcześniej zastraszać dziennikarzy i osoby publiczne.
Czytaj więcej: Prezydent podpisał niebezpieczną ustawę. Warzecha: „Kpiny w żywe oczy”
Komisja będzie batem na niepokornych dziennikarzy?
Niestety, obawy niezależnych publicystów zdaje się potwierdzać wiceminister obrony narodowej Wojciech Skurkiewicz, który zasugerował, że przed komisją powinno się postawić dziennikarzy.
==================================
mail:
Anioł z dudami” – Jan Matejko
Możliwe są zwroty w sprawie tropienia wszelkich przejawów rusko-onucyzmu.
Możliwe zwroty w sprawie tropienia wszelkich przejawów rusko–onucyzmu.
Michalkiewicz: „Przypuszczam, że w tej chwili bezpieczniacy będą takie robić numery”
bezpieczniacy-beda-takie-robic-numery
Stanisław Michalkiewicz na antenie TV ASME w cyklu pytań i odpowiedzi odniósł się m.in. do „pospolitego ruszenia” oraz możliwych zwrotów w sprawie tropienia wszelkich przejawów ruskoonucyzmu.
„Szanowny Panie Stanisławie, jakie widzi Pan wyjście z nawałnicy ustaw totalitarnych na nadchodzących w niedalekim czasie obradach Sejmu, na przykład o ruskiej onucy dezinformacji. Co sądzi Pan o pospolitym ruszeniu we współczesnej formie?” – pytał jeden z widzów.
– Pospolite ruszenie we współczesnej formie, to jest zawracanie głowy. Mieliśmy przykład, właściwie dwa przykłady, takiego pospolitego ruszenia – wskazał Michalkiewicz.
– Pierwszy to był szturm na Kapitol w Waszyngtonie – zaznaczył. – Moim zdaniem to była prowokacja FBI. Policja nawet przepuściła tych szturmujących, oni się wdarli na Kapitol i co? I dalej nie wiedzieli, co zrobić –przypomniał.
– Podobnie było w Brazylii. Też się wdarli do budynków rządowych i nie wiedzieli, co dalej zrobić. I tyle, nie miało to żadnych następstw – wskazał publicysta.
– Dlatego przypuszczam, że w tej chwili bezpieczniacy będą takie robić numery, że to niby lud, ale tak naprawdę to tłum, który nie jest zdolny do niczego poza destrukcją ewentualnie – ocenił.
Odnosząc się zaś do pytania, jakie widzi wyjście z nawałnicy ustaw totalitarnych, odparł: „Przeczekać”.
– Teraz to chyba nie, bo nasz najważniejszy sojusznik uważa, że nie ma potrzeby dokonywania podmianki na naszej politycznej scenie, ale może kiedyś… – stwierdził.
– Potwierdziły się podobno informacje, że Putin i Zełenski przyjęli działania mediacyjne Stolicy Apostolskiej (…), dla Putina też mogą być jakieś plusy dodatnie w tym rozstrzygnięciu i będziemy musieli ćwierkać z innego klucza i ta gadka o ruskich onucach będzie musiała być zaprzestana – skwitował Michalkiewicz.
Oto cytaty o “zdradzie” Zełenskiego usunięte przez Washington Post. Wije się jak żmija nadziana na widelec.
Oto cytaty o “zdradzie” Zełenskiego usunięte przez Washington Post. Wije się jak żmija na widelcu.
here-are-the-zelensky-treason-quotes-the-washington-post-deleted
——————————-
[Umieszczam dla pokazania, jak przewrotna jest ta „wojna” i te – różne, wrogie, ale powiązane i połączone – propagandy – nie zaś, jako informacja rzeczowa, merytoryczna. Mirosław Dakowski]
=================
Gazeta usunęła wywiad, w którym ukraiński przywódca rzucił się do konfrontacji z twierdzeniami z dokumentów, które wyciekły. Zaatakował on rzekomych “zdrajców” w swoich szeregach.
————————————–
Washington Post usunął duży fragment wywiadu z ukraińskim prezydentem Władimirem Zełenskim, w którym zaatakował on rzekomych “zdrajców” w swoich szeregach. RT publikuje całą sekcję, którą amerykańska gazeta wolałaby ukryć.
Poniższy fragment pojawił się w wywiadzie z ukraińskim prezydentem z 20 maja. Został on usunięty bez żadnego wyjaśnienia.
==================
Po omówieniu zbioru niedawno ujawnionych dokumentów Pentagonu, które ujawniły między innymi, że USA monitorują komunikację Zełenskiego, gazeta przedstawiła mu nowy zarzut, który nie został jeszcze zgłoszony w amerykańskich mediach.
Należy zauważyć, że Evgeny Prigozhin jest założycielem i szefem Wagner Group, rosyjskiej prywatnej firmy wojskowej walczącej obecnie w Donieckiej Republice Ludowej.
————————————-
WaPo: Dokumenty wskazują, że GUR, pańska dyrekcja wywiadu, utrzymywała zakulisowe kontakty z Jewgienijem Prigożynem, o których pan wiedział, w tym spotkania z Jewgienijem Prigożynem i oficerami GUR [Główny Zarząd Wywiadu Ukrainy]. Czy to prawda?
Zelensky: To jest kwestia wywiadu [wojskowego]. Chcesz, żebym został skazany za zdradę stanu? A więc, to bardzo interesujące, jeśli ktoś mówi, że masz dokumenty lub jeśli ktoś z naszego rządu mówi o działaniach naszego wywiadu, chciałbym również zadać ci pytanie: Z jakimi źródłami z Ukrainy macie kontakt? Kto mówi o działaniach naszego wywiadu? Bo to jest najcięższe przestępstwo w naszym kraju. Z którymi Ukraińcami pan rozmawia?
WaPo: Rozmawiałem z urzędnikami w rządzie, ale te dokumenty nie pochodzą z Ukrainy, tylko z…
Zelensky: Nie ma znaczenia, skąd pochodzą dokumenty. Pytanie brzmi, z którym ukraińskim urzędnikiem rozmawiałeś? Bo jeśli mówią coś o naszym wywiadzie, to jest to zdrada. Jeśli mówią coś o konkretnym planie ofensywy tego czy innego generała, to też jest zdrada. Dlatego zapytałem, z którymi Ukraińcami rozmawiałeś?
WaPo: O tych konkretnych dokumentach? Jesteś pierwszą osobą, z którą o nich rozmawiam.
Zelensky: Dobrze.
WaPo: I mogę przeczytać, jakie dokładnie informacje są na temat Prigożyna i GUR. 13 lutego Kiriłł Budanow, szef Głównego Zarządu Wywiadu Ukrainy, poinformował o rosyjskim planie destabilizacji Mołdawii z udziałem dwóch byłych współpracowników Wagnera. Budanow poinformował, że postrzega rosyjski plan jako sposób na oskarżenie Prigożyna.
Dlatego dzisiaj publikujecie te informacje jedna po drugiej. Publikujecie informacje o kontrofensywie na Ukrainie, o tym czy o tamtym. Mówiłem, że uważam, że to jest, jak to powiedzieć? – ktoś coś gdzieś słyszał, ktoś coś gdzieś opublikował, ale informacje są skompilowane, są inne i na pewno nie działają na korzyść Ukrainy. To wszystko.
A teraz chcesz wziąć byka za rogi. Musisz uzasadnić lub nie uzasadnić tę informację, a wtedy twoja informacja będzie miała pewną wagę, ponieważ reaguje na nią prezydent Ukrainy. Rozumiecie? I to właśnie robicie. W tej chwili bawicie się, jak sądzę, rzeczami, które nie są dobre dla naszego narodu.
Nie mówię tego po raz pierwszy. Uważam, że to złe, ale mimo to mówisz: “Jeszcze trochę, to jeszcze nie koniec”. Cóż, tak, jest. Na Ukrainie pozostało jeszcze kilka osób. Nie jestem zainteresowany tym, aby ta liczba ludzi się zmniejszyła. Dlatego właśnie walczymy. [Bardzo przepraszam, nie byłem tak szybki, za długo mówiłem o tych dokumentach]. Nie wiem o tym…
WaPo: Przyszliśmy porozmawiać o tym. Jest to wyraźnie wrażliwe dla ciebie i twojego kraju.
Zelensky: [Po angielsku] To nie jest delikatna sprawa. Jeśli odpowiem, że jest wrażliwa, oznacza to, że są to prawdziwe dokumenty. Proszę, przestań ze mną pogrywać. Jestem prezydentem kraju ogarniętego wojną. Powiedziałem o mojej reakcji na te dokumenty, powiedziałem, że nie jest to dobre dla naszych ludzi. Nie gram w Counter-Strike’a. Przygotowujemy kontrofensywę. To są różne rzeczy – dlatego powiedziałem, że wszystkie szczegóły ode mnie usłyszysz. I oczywiście jesteśmy wdzięczni za waszą pracę i pomoc, gdy wspieracie Ukrainę w tej wojnie. Wykonaliście kawał dobrej roboty. A teraz powiem o tych dokumentach…
Nie uznaję tego za dokumenty. Nie widziałem tego. To jest pierwsza rzecz. Nie wiem, jak to zrobiłeś i moje pytanie było do ciebie: “Dlaczego nadal to robisz?” Jesteś wolny. To znaczy, zrobisz, co zechcesz, ale nie chcę mówić o tym ze szczegółami.
Ponieważ nie wiem, o czym mówię. To coś z pewnymi informacjami. Powiedziałem, że nie miałem żadnego kontaktu z Białym Domem w sprawie tych dokumentów. Albo nie dokumentów. O tych dokumentach. Albo nie dokumentów. O tej platformie. Albo fałszywej platformy… Nie miałem wcześniej, teraz i, nie wiem, może w przyszłości. Po prostu mówię tę samą wiadomość bardzo publicznie i bardzo otwarcie.
Powiedziałem to tobie, niektórym dziennikarzom i wielu liderom. Kiedy mnie o to zapytali, powiedziałem, że to nie jest dla nas dobre. Co mogę powiedzieć? Nie jest dobrze. Nie wiem, czy to fałszerstwo, czy jakiś procent – nie wiem, co to jest. I nie wiem, kto tego potrzebuje i o co toczy się gra. Nie wiem po co. To wszystko. Dla mnie to nie jest poważne. To brzmi jakby ktoś powiedział, ktoś coś usłyszał… na, ponieważ “mamy z nim interesy”.
Poleciłeś Budanovowi, aby poinformował prezydenta Mołdawii Maia Sandu, a Budanov powiedział ci, że GUR poinformował Prigożina, że zostanie uznany za zdrajcę, który współpracuje z Ukrainą.
Dokument mówi również, że Budanow oczekiwał od Rosjan wykorzystania szczegółów tajnych rozmów Prigożyna z GUR i spotkań z oficerami GUR w Afryce….
Zelensky: Słuchaj, szczerze mówiąc, po prostu coś czytasz, coś mówisz. Po prostu nie rozumiem, skąd to masz, z kim rozmawiasz i tak dalej. Mówisz o tym, jak poznałem Budanowa. To sugeruje, że – jak to ująć? Wygląda na to, że masz ludzi, którzy mają jakieś nagrania lub masz jakieś dowody lub masz coś, bo tak to wygląda. Ponownie robisz, przepraszam, to, co robiłeś wcześniej. Ujawniasz jakieś informacje, które nie pomagają naszemu państwu w ataku i nie pomagają nam w obronie naszego państwa.
Więc nie do końca rozumiem, o czym mówisz. Nie do końca rozumiem wasz cel. Czy waszym celem jest pomoc Rosji? To znaczy, że mamy różne cele. Jeśli nie siedzę z nimi przy jednym stole, to nie do końca rozumiem, o czym rozmawiamy. Każde z tych pytań po prostu demotywuje Ukrainę i demotywuje niektórych partnerów do pomocy Ukrainie. Cóż, tak czy inaczej, po prostu nie rozumiem waszego celu.
WaPo: Naszym celem nie jest pomaganie Rosji.
Zelensky: Cóż, wygląda to inaczej.
WaPo: Nikt nie przekazał nam tych informacji osobiście. Były one zawarte w dokumentach, które wyciekły, a które wskazują, jak powiedziałem wcześniej, że Stany Zjednoczone was podsłuchują.
Zelensky: A jeśli masz tajne dokumenty, to znaczy, że ktoś ci je dał. Jeśli masz dostęp do dokumentów, ktoś ci je dał. Dzisiaj, w świecie nowoczesnych technologii, kiedy masz dostęp, niekoniecznie ktoś ci go dał. Ty masz dostęp. Teraz cytujesz niektóre dokumenty jako oryginały, nie rozumiejąc odpowiedzialności za to, mówisz tylko o pewnych informacjach. Dla mnie jest to niezrozumiała informacja, ale w tym, w naszym dialogu, chcę zrozumieć, dlaczego to robisz.
Powiedziałem na początku naszej rozmowy, że uważam, że program telewizyjny, który został uruchomiony, uruchomiony w dziedzinie informacji, pomaga – nie wiem komu, ale pomaga Rosji, na pewno nie pomaga Ukrainie. Jesteś zaangażowany w kontynuowanie tej historii. I dlatego pytam, czy to wasz wybór i czy uważacie, że Federacji Rosyjskiej trzeba pomóc w różnych sferach – że spodziewali się ukraińskiej kontrofensywy w dowolnym kierunku, aby wiedzieli, kiedy nadejdziemy, aby znali nasze potężne siły i co planujemy, co robi nasz wywiad? Cóż, jeśli tak jest, to…
WaPo: Powiedziałbym, że te dokumenty wyciekły, nie przez nas, i były w Internecie na czacie przez tygodnie.
Zelensky: Nie były w internecie, były częścią czegoś. My, normalne społeczeństwo, nie mieliśmy do tego dostępu. Nie mogliśmy. A potem, jak sądzę, zaczęły pojawiać się informacje, że częściowo opublikujemy wszystko inne. Myślę, że to twoja sprawa – albo twojej redakcji, albo kogokolwiek.
Nie chcę nikogo urazić, nie wiem. Dlatego dzisiaj publikujecie te informacje jedna po drugiej. Publikujecie informacje o kontrofensywie na Ukrainie, o tym czy o tamtym. Mówiłem, że uważam, że to jest, jak to powiedzieć? – ktoś coś gdzieś słyszał, ktoś coś gdzieś opublikował, ale informacje są skompilowane, są inne i na pewno nie działają na korzyść Ukrainy. To wszystko.
A teraz chcesz wziąć byka za rogi. Musisz uzasadnić lub nie uzasadnić tę informację, a wtedy twoja informacja będzie miała pewną wagę, ponieważ reaguje na nią prezydent Ukrainy. Rozumiecie? I to właśnie robicie. W tej chwili bawicie się, jak sądzę, rzeczami, które nie są dobre dla naszego narodu.
Nie mówię tego po raz pierwszy. Uważam, że to złe, ale mimo to mówisz: “Jeszcze trochę, to jeszcze nie koniec”. Cóż, tak, jest. Na Ukrainie pozostało jeszcze kilka osób. Nie jestem zainteresowany tym, aby ta liczba ludzi się zmniejszyła. Dlatego właśnie walczymy. [Bardzo przepraszam, nie byłem tak szybki, za długo mówiłem o tych dokumentach. Nie wiem o tym…
WaPo: Przyszliśmy porozmawiać o tym. Jest to wyraźnie wrażliwe dla ciebie i twojego kraju.
Zelensky: [Po angielsku] To nie jest delikatna sprawa. Jeśli odpowiem, że jest wrażliwa, oznacza to, że są to prawdziwe dokumenty. Proszę, przestań ze mną pogrywać. Jestem prezydentem kraju ogarniętego wojną. Powiedziałem o mojej reakcji na te dokumenty, powiedziałem, że nie jest to dobre dla naszych ludzi. Nie gram w Counter-Strike’a. Przygotowujemy kontrofensywę. Wiesz, to są różne rzeczy – dlatego powiedziałem, że wszystkie szczegóły ode mnie usłyszysz. I oczywiście jesteśmy wdzięczni za waszą pracę i pomoc, gdy wspieracie Ukrainę w tej wojnie. Wykonaliście kawał dobrej roboty. A teraz powiem o tych dokumentach…
Nie uznaję tego za dokumenty. Nie widziałem tego. To jest pierwsza rzecz. Nie wiem, jak to zrobiłeś i moje pytanie było do ciebie: “Dlaczego nadal to robisz?” Jesteś wolny. To znaczy, zrobisz, co zechcesz, ale nie chcę mówić o tym ze szczegółami.
Ponieważ nie wiem, o czym mówię. To coś z pewnymi informacjami. Powiedziałem, że nie miałem żadnego kontaktu z Białym Domem w sprawie tych dokumentów. Albo nie dokumentów. O tych dokumentach. Albo nie dokumentów. O tej platformie. Albo fałszywej platformy… Nie miałem wcześniej, teraz i, nie wiem, może w przyszłości. Po prostu mówię tę samą wiadomość bardzo publicznie i bardzo otwarcie.
Powiedziałem to tobie, niektórym dziennikarzom i wielu liderom. Kiedy mnie o to zapytali, powiedziałem, że to nie jest dla nas dobre. Co mogę powiedzieć? Nie jest dobrze. Nie wiem, czy to fałszerstwo, czy jakiś [jego] procent – nie wiem, co to jest. I nie wiem, kto tego potrzebuje i o co toczy się gra. Nie wiem po co. To wszystko. Dla mnie to nie jest poważne. To brzmi jakby ktoś powiedział, ktoś coś usłyszał….
==========================
mail, RW:
Jak pamiętamy, to sam Putin wskazał Zelenskego jako kandydata
odpowiedniego na prezydenta republiki Ukraińskiej.
Zelenski nie znał wtedy ukraińskiego i zapowiadał realizację umowy
minskiej.
Od początku akcji specjalnej, czyli “przewrotnej wojny” (MD) rosyjski
gaz i ropa naftowa płyną na Ukrainę, podobnie jak zaopatrzenie frontu z
Rzeszowa przez nienaruszony system komunikacyjny.
Natomiast Polska zaludniła się milionami Ukraińców, którzy zostali
przesiedleni z rejonów nie objętych żadnymi działaniami wojennymi.Zdolność obrony powietrznej Kijowa jest zagrożona.
Zdolność obrony powietrznej Kijowa jest zagrożona.
Albo ukraińska obrona powietrzna jest bliska załamania, albo jest w stanie zestrzelić rakiety „Kinzhal” – nie sposób połączyć obu narracji.
Ukr.: “Zestrzelenie sześciu rosyjskich ponaddźwiękowych pocisków manewrujących Kindżał to niewiarygodny sukces sił powietrznych Ukrainy”.
=================================
Lucas Leiroz de Almeida kievs-air-defense-capability-threatened
Global Research, 18 maja 2023 r
Niedawne rosyjskie ataki na strategiczne cele ukraińskie ujawniły rzeczywistość, o której mówiło już wielu ekspertów wojskowych: ukraińska obrona powietrzna jest bezbronna. Pomimo całej zachodniej pomocy i nieustannych dostaw broni, Kijów wydaje się niezdolny do ulepszenia swojego systemu obronnego, pozostając łatwym celem dla działań bojowych Rosji. Śledzenie i zestrzeliwanie rosyjskich rakiet i dronów stało się trudnym zadaniem dla sił ukraińskich, którym wciąż nie udaje się powstrzymać rosyjskiej broni przed dotarciem do celów.
Wiadomość ta współistnieje jednak z zachodnią i ukraińską propagandą, że rosyjskie pociski hipersoniczne są zestrzeliwane przez Kijów. Chociaż mainstreamowe media wspierają ukraińską narrację, to w ostatnich miesiącach te same gazety kilkakrotnie informowały o słabości sił zbrojnych reżimu. Dane są więc sprzeczne.
Na przykład w marcu eksperci wskazywali w artykule opublikowanym w The Washington Post, że Kijów cierpi na poważny brak amunicji do systemów obrony powietrznej. W tamtym czasie analitycy twierdzili, że siły ukraińskie mogą stać się całkowicie niezdolne do ochrony swojej przestrzeni powietrznej przed rakietami i UAV, pozostawiając obiekty wojskowe „otwarte” na ataki wroga. Eksperci ostrzegali wówczas również przed poważnym brakiem wykwalifikowanego personelu wojskowego, stwierdzając, że większość doświadczonej armii ukraińskiej została już „zneutralizowana” w pierwszym roku operacji, pozostawiając obecnie niewielu zdolnych żołnierzy do kierowania systemami obronnymi kraju.
Jeszcze bardziej pesymistyczne prognozy ujawnił „Financial Times” , który również skomentował krytyczną sytuację ukraińskiej obrony powietrznej, twierdząc nawet, że zdolności militarne tego sektora zostaną całkowicie zakończone do końca maja. Eksperci ostrzegają, że liczba antyrakiet wystrzeliwanych w celu przechwycenia rosyjskiego ataku jest zwykle dwukrotnie większa niż liczba rosyjskich rakiet lub dronów, aby zwiększyć szanse powodzenia. Efektem ubocznym tego jest nadmierne zużycie amunicji artyleryjskiej, przyspieszające jej wyczerpywanie.
„[…] Urzędnicy powiedzieli, że ciągła potrzeba obrony przed rosyjskimi atakami rakietowymi i dronami systematycznie wyczerpuje zapasy ukraińskie – ostrzeżenie poparte dokumentami wywiadu USA, które wyciekły do sieci tej wiosny, sugerowało, że Kijowowi może zabraknąć amunicji do pięciu krytycznych systemów obrony powietrznej.
Według dokumentów przejrzanych przez „Financial Times”, pod koniec lutego Stany Zjednoczone oceniły, że zdolność Ukrainy do ochrony swoich żołnierzy na linii frontu zostanie „całkowicie zmniejszona” do 23 maja” – czytamy w artykule „Financial Times”.
Forbes informował także o sytuacji na Ukrainie. W artykule opublikowanym w kwietniu eksperci stwierdzili, że głównym problemem ukraińskiej obrony powietrznej jest zbliżający się niedobór pocisków. W tamtym czasie ostrzegano, że oprócz zniszczenia dziesiątek ich systemów przez rosyjskie ataki, Ukraińcy będą również cierpieć z powodu braku pocisków 9M38 Buk. Ten sprzęt jest produkowany w Rosji, z ukraińskich zapasów z czasów sowieckich. Wyczerpywanie się tych pocisków staje się zatem jeszcze bardziej niepokojącym problemem, ponieważ sponsorzy Kijowa nie produkują tej broni, która jest kompatybilna z systemami Buk z czasów sowieckich, którymi dysponuje Ukraina.
Jednym ze znalezionych rozwiązań była amerykańska dostawa Raytheon RIM-7 Sea Sparrows, które, choć inne, używają tego samego naprowadzania radarowego, co 9M38. Przy odpowiednich dostosowaniach technicznych ta amerykańska broń mogłaby zostać wystrzelona przy użyciu sowieckich systemów Buk. Jednak mimo złożonych w styczniu obietnic, jak dotąd Waszyngtonowi nie udało się zorganizować programu stałych dostaw rakiet Raytheon RIM-7 Sea Sparrow, co uniemożliwiło odbudowę obrony powietrznej Kijowa. Ponadto problemem może być konieczność technicznej obsługi i dostosowania tej broni do systemów sowieckich, biorąc pod uwagę brak wykwalifikowanego personelu wojskowego, na co zwraca uwagę Poczta. W związku z tym nadzieje Ukrainy na ożywienie stają się jeszcze bardziej skomplikowane.
Innym dużym portalem komentującym ten problem była Deutsche Welle, która w artykule opublikowanym 22 kwietnia dała jasno do zrozumienia, że Ukraina nie jest zdolna do zestrzelenia rosyjskich bomb kierowanych, będąc narażona na działania lotnicze sił Moskwy. Gazeta przeprowadziła wywiad z przedstawicielem Sił Powietrznych Ukrainy Jurijem Ignatem, który powiedział, że systemy stosowane przez jego wojska nie są w stanie zestrzelić rosyjskiego sprzętu, a to powiązał z koniecznością pozyskania nowych, nowocześniejszych i wydajniejszych systemów od Zachód.
Jak dobrze wiadomo, wWstronnicza i propagandowa w swojej narracji o konflikcie, zawsze starając się, aby wydawało się, że Kijów ma przewagę nad Rosjanami. Kiedy komunikuje się coś negatywnego dla reżimu, dzieje się tak dlatego, że tak naprawdę nie można zignorować sytuacji i wygodniej jest zgłosić to w celu poszukiwania poprawy – być może próbując wywrzeć presję na zachodnie władze, aby wysłały więcej pomocy. Wydaje się, że tak było w ostatnich miesiącach w przypadku ukraińskiej obrony powietrznej.
Jednak teraz media znów są „optymistycznie” nastawione do ukraińskiej obrony. Media powtórzyły propagandę reżimu, że kilka rosyjskich pocisków hipersonicznych „Kinzhal” zostało zestrzelonych przez wojska ukraińskie. Oprócz braku dowodów na to, narracja zaprzecza również wszystkiemu, co w ostatnich miesiącach donosiły zachodnie media (powołując się na źródła ukraińskie), że krajowa obrona powietrzna była bliska wyłączenia.
Te sprzeczne informacje po raz kolejny pokazują, jak zachodnie media rozpowszechniają kłamstwa na temat konfliktu. Albo ukraińska obrona powietrzna jest bliska załamania, albo jest w stanie zestrzelić rakiety „Kinzhal” – nie sposób połączyć obu narracji. A niedawne udane rosyjskie naloty na strefę konfliktu, neutralizujące kilka celów strategicznych, już pokazują, jakie informacje są prawidłowe.
*
Lucas Leiroz jest dziennikarzem, pracownikiem naukowym Centrum Studiów Geostrategicznych, konsultantem ds. geopolitycznych.
Zdziczenie, czyli Polska.
Zdziczenie, czyli Polska…
Bożena Gaworska-Aleksandrowicz bibula
9 maja 2023 r. godziny przedpołudniowe. Zerknę, pomyślałam, co tam w cywilizowanej Polsce dziś nowego. Z trzech wiodących stacji TV jedyną, którą jestem jeszcze w stanie od czasu do czasu strawić jest Polsat News.
No i co widzę/słyszę. Kamery Polsat News zainstalowane przed Cmentarzem Mauzoleum Żołnierzy Armii Czerwonej w Warszawie. Pan prowadzący pasmo przedpołudniowe wietrzy sensację. W skrócie (parafrazując), są ukraińscy i polscy aktywiści, jest event, będzie się działo. I dobrze. Ma się dziać. Nie będzie ruski …
Podjeżdża Ambasador Federacji Rosyjskiej, na pasku pojawia się napis; „PROWOKACJA KREMLA”. Zaczyna się „impreza”, pan prowadzący w przysłowiowym siódmym niebie. Dalej nie wiem, bo w dbałości o własne zdrowie psychiczne użyłam pilota by tego pana zgasić.
Uporządkujmy:
– Jest w Warszawie cmentarz Mauzoleum żołnierzy Armii Czerwonej? – jest.
– Żołnierze ci zginęli na polskiej ziemi z rąk niemieckich faszystów? – zginęli z rąk niemieckich faszystów.
– Niemieccy faszyści mieli za cel eksterminację (zaraz po Żydach) narodu polskiego? – mieli taki cel i rozkaz realizowali.
– Żołnierze Armii Czerwonej, ci, których groby w tym miejscu, zginęli by wygonić niemieckich zbrodniarzy z Polski? – zginęli w walce o to by bandziora Niemca z Polski wygnać.
– Jest w Polsce Ustawa o grobach i cmentarzach wojennych? – jest taka Ustawa, a w niej Art. 2. Groby wojenne bez względu na narodowość i wyznanie osób, w nich pochowanych, oraz formacje, do których osoby te należały, mają być pielęgnowane i otaczane należnym tym miejscom szacunkiem i powagą.
– Jest w Polsce Ambasada Federacji Rosyjskiej? – jest.
– Polska zerwała stosunki dyplomatyczne z Federacją Rosyjską? – nie.
– Obowiązuje Polskę KONWENCJA WIEDEŃSKA O STOSUNKACH DYPLOMATYCZNYCH? – obowiązuje.
W dniach 8-9 maja Cała Europa, czy tylko Rosja, obchodzi Dzień Zwycięstwa nad niemieckim faszyzmem, celebrując Dzień zakończenia II Wojny Światowej?
– Zwycięstwo nad faszyzmem i Dzień zakończenia II Wojny Światowej obchodzi cała Europa.
– Czy w krajach Europy ich władze uniemożliwiają, bądź pozwalają motłochowi uniemożliwiać członkom rosyjskich misji dyplomatycznych oddawać hołd Żołnierzom Armii Czerwonej poległym w walce z niemieckim faszyzmem? – nie, kraje Europy nie uniemożliwiają, przeciwnie zabezpieczają dyplomatów przed ewentualnym agresywnym motłochem.
Czy Polska misja dyplomatyczna akredytowana w Federacji Rosyjskiej napotyka na trudności w czasie odwiedzin na Cmentarzu Wojennym w Katyniu? Nie. Delegacja z Ambasady RP w Moskwie na czele z ambasadorem Krzysztofem Krajewskim bez przeszkód odwiedziła w niedalekiej przeszłości, tj. 10 kwietnia 2023 Polski Cmentarz Wojenny w Katyniu.
– Czy Polska to kraj prawa i ludzi cywilizowanych? … Wątpię!
Bożena Gaworska-Aleksandrowicz
https://myslpolska.info