Murzynku Bambo, w Afryce mieszkaj ! MEM-y VI.

==============================================================

——————————

[No, ale przecież narkomanów i sprzedawców narkotyków należny bronić za wszelka cenę !!

=========================================

———————————————-

[NA Ukrainę młody nieuku.. ]

————————————-

==============================

——————————————-

————————————–

Zaszufladkowano do kategorii Śmichy | Otagowano

Jak nie Katarzyna, to król pruski

Jak nie Katarzyna, to król pruski

Stanisław Michalkiewicz 13 września 2025 http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=5892

Jak wiadomo, sukces ma wielu ojców, podczas gdy klęska jest sierotą. Mimo starań podejmowanych przez Księcia-Małżonka, który ręcznie instruował pana prezydenta Karola Nawrockiego, żeby podczas spotkania z prezydentem Trumpem nie dłubał w nosie, nie trzymał rąk w kieszeniach, nie garbił się, a na pytania odpowiadał zdaniami pełnymi treści – a zwłaszcza przez funkcjonariuszy Propaganda Abteilung, którzy wprost wyłazili ze skóry, żeby już po spotkaniu wskazać jakiś kompromitujący prezydenta Nawrockiego szczegół – stanęło na tym, że pan prezydent Nawrocki odniósł w Waszyngtonie sukces.

Sukces zaś polegał nie tylko na tym, że prezydent Trump powtórzył, iż „nigdy nie myślał” o redukcji amerykańskiej obecności wojskowej w Polsce; przeciwnie – „jak będzie trzeba”, to gotów jest tę obecność nawet zwiększyć – ale również na tym, że specjaliści od „mowy ciała”, których namnożyło się u nas bez liku, doszli do wniosku, iż prezydent Trump chyba prezydenta Nawrockiego lubi.

Co prawda dziennikarze w Gabinecie Owalnym pytali przede wszystkim o sprawy związane z tzw. aferą Epsteina – bo amerykańska opinia publiczna chciałaby się dowiedzieć, czy w fałszywych pogłoskach, wiążących prezydenta Trumpa z tą aferą jest jakieś ziarenko prawdy, czy nie ma – ale każdy przecież rozumie, że są na świecie sprawy ważne i sprawy nieważne. Oliwy do ognia dolał poza tym towarzyszący panu prezydentowi Nawrockiemu Wielce Czcigodny Adam Bielan, który otwartym tekstem ujawnił, że obywatel Tusk Donald ma w Białym Domu szlaban. Nawet jeśli Wielce Czcigodny swoim zwyczajem trochę koloryzuje, to trudno się temu dziwić, skoro obywatel Tusk Donald otwartym tekstem demaskował amerykańskiego prezydenta jako agenta Putina. Zdaje się, że Książę-Małżonek też nie jest tutaj bez winy – ale on jest w sytuacji znacznie lepszej od obywatela Tuska Donalda. Chodzi o to, że Małżonka Księcia-Małżonka, nasza Jabłoneczka, z uwagi na swoje pierwszorzędne korzenie, zawsze jest w stanie załatwić Księciu-Małżonku w Ameryce jakąś nagrodę pocieszenia. Toteż zanim jeszcze pan prezydent Nawrocki zdołał opuścić Biały Dom, Książę-Małżonek naspotykał się, z kim tylko mógł – czym nie omieszkał się pochwalić na konferencji prasowej, którą pragnąca uchodzić za obiektywną telewizja Polsat, w całości transmitowała. Najwyraźniej Książę-Małżonek też uznał, że panu prezydentowi Nawrockiemu amerykański debiut się udał, w związku z tym postanowił zaprezentować się w charakterze ojca tego sukcesu.

Było to konieczne również z tego powodu, że wprawdzie obywatel Tusk Donald też udał się w zagraniczną podróż, gwoli wzięcia udziału w spotkaniu tzw. „koalicji chętnych” – ale w sieci pojawiły się zdumiewające obrazy, jak to francuski prezydent Macron osobiście wychodzi witać każdego z przybyłych gości – a na powitanie obywatela Tuska Donalda wysyła jakiegoś urzędnika. Pewnie dlatego w niezależnych mediach głównego nurtu pojawiły się informacje, jakoby obywatel Tusk Donald odbył potem rozmowę w cztery oczy z prezydentem Macronem – ale co się stało, to się nie odstanie.

Powtórzyła się scena z kolejowej pielgrzymki „chętnych” do Kijowa, kiedy to starsi i mądrzejsi nie dopuścili obywatela Tuska Donalda do konfidencji, tylko skierowali go w miejsce odosobnione, podobno nawet – w co nie wierzę – do wagonu bydlęcego. Na domiar złego, prosto z Waszyngtonu, prezydent Nawrocki poleciał do Rzymu, gdzie konferował z szefową tamtejszego rządu, panią Meloni, a następnego dnia został, wraz z Pierwszą Damą, przyjęty przez papieża Leona XIV. Wprawdzie papież Leon XIV dlaczegoś zachowuje się tak, jakby go w ogóle nie było, ale tak czy owak, widać wyraźnie, że pan prezydent Nawrocki zamierza przejąć inicjatywę od vaginetu obywatela Tuska Donalda w zakresie polityki zagranicznej i że całkiem nieźle sobie na tym odcinku frontu radzi.

Na tym tle nie bez pewnej melancholii wypada odnotować, że polityka zagraniczna, wszystko jedno – czy w wydaniu vaginetu, czy w wydaniu pana prezydenta, polega na trzymaniu się jakiejś klamki. Obywatel Tusk Donald, najwyraźniej świadom, że jego możliwości w Ameryce są niewielkie, no a poza tym swoje wyniesienie zawdzięcza Reichsfuhrerin Urszuli Wodęleje, trzyma się klamki niemieckiej, podczas gdy pan prezydent Nawrocki – raczej amerykańskiej – a za sukces uważa zapewnienie, iż wojska amerykańskie w Polsce pozostaną, a „jeśli będzie trzeba”, to będzie ich nawet więcej. Warto w związku z tym przypomnieć, że dwa lata temu nawet Ukraina nie życzyła sobie żadnych obcych wojsk na swoim terytorium.

Teraz, to co innego; teraz prezydentowi Zełeńskiemu zmiękła rura i ratunek dla siebie widzi w „siłach pokojowych”, których wystawieniem mami go właśnie „koalicja chętnych” – tym skwapliwiej, że Rosja z góry oświadcza, że na żadne siły pokojowe z krajów NATO się nie zgodzi. Tymczasem my liczymy na Amerykanów, chociaż przecież wiadomo, że amerykańskie wojsko na pewno nie będzie słuchało rozkazów rządu polskiego, tylko własnego – i jak ten ichni rząd powie: chłopaki, tu się robi niebezpiecznie, więc wracamy do domu – to co my wtedy zrobimy?. Okazuje się, że od XVIII wieku nic się u nas nie zmieniło – jak nie Katarzyna, to król pruski.

Wracając do konferencji Księcia-Małżonka, to postawił on tam retoryczne pytanie, czy ktoś potrafi mu przedstawić chociaż jeden powód, dla którego nominacja pana Bogdana Klicha na ambasadora RP w Waszyngtonie byłaby niewłaściwa. Spieszę tedy z odpowiedzią. Pan Bogdan Klich, jak wiadomo, jest lekarzem-psychiatrą. Wysyłanie na ambasadora do Waszyngtonu akurat lekarza-psychiatrę, może być tam potraktowane, jako jakaś piekielna aluzja, a skoro już zdecydowaliśmy się trzymać amerykańskiej klamki, to trzeba takie rzeczy brać pod uwagę. Wprawdzie pan doktor Bogdan Klich w swoim czasie kierował instytutem studiów strategicznych – ale niech ta nazwa nas nie zwiedzie, bo ten cały instytut zajmował się takimi „strategicznymi” zagadnieniami, jak wpływ kultury żydowskiej na Polską – itp.

A skoro dotarliśmy do spraw żydowskich, to warto odnotować inicjatywę obywatela Żurka Waldemara, którego obywatel Tusk Donald wziął do swego vaginetu na chłopaka od mokrej roboty. Otóż obywatel Żurek pochwalił się, że wystąpił do Parlamentu Europejskiego o cofnięcie immunitetu Grzegorzowi Braunowi. Myślę, że Parlament Europejski do tego wniosku się przychyli, bo właśnie Grzegorz Braun, na forum jakiejś komisji, uczynił temuż Parlamentowi gorzkie wyrzuty, że zajmuje się „zielonymi wałami”, a tymczasem w Strefie Gazy, na oczach całego świata, dokonuje się ludobójstwo. To może jeszcze uszłoby mu płazem, gdyby nie postawił pytania, w jakim stopniu odpowiadają za to władze bezcennego Izraela, a w jakim – Żydowie żyjący w diasporze.

To pytanie nabiera ciężaru gatunkowego w świetle deklaracji Leszka Millera podczas piwa z Mentzenem. Leszek Miller powiedział, że zapytał Beniamina Netanjahu, czy bezcenny Izrael słucha się Żydów z diaspory, czy odwrotnie – Żydowie w diasporze słuchają władz bezcennego Izraela. Beniamin Netanjahu miał mu powiedzieć, że bez względu na to, czego sprawa dotyczy, decyzje podejmowane są w Tel Avivie. Toteż nic dziwnego, że Juderat już nie może doczekać się wtrącenia Grzegorza Brauna do lochu wydobywczego. A ponieważ u nas prędzej czy później, zwłaszcza pod rządami Volksdeutsche Partei, wszystko musi być na modłę niemiecką, to warto zwrócić uwagę na serię zagadkowych zgonów polityków AfD i to przed wyborami. Wprawdzie wszyscy oni mieli umrzeć śmiercią naturalną – ale tak czy owak, lepiej rozumiemy przyczyny nominacji obywatela Żurka Waldemara.

Stanisław Michalkiewicz

Co za straszna era, w której idioci rządzą ślepymi

To nasza gra!

Autor: CzarnaLimuzyna, 13 września 2025

Co za straszna era, w której idioci rządzą ślepymi.

William Szekspir

AIX

Trwa kampania zniesławiająca Polaków, którzy stawiają interes swojej Ojczyzny wyżej niż jakikolwiek inny, a tym bardziej interes wrogów Polski.

Sprawa jest tak ewidentna, że aż prawie identyczna – przypominająca podobne akcje propagandowe z czasów stalinowskich, kiedy głównym wrogiem były USA, a bezalternatywnym przyjacielem sowiecka Rosja w kształcie komunistycznego imperium ZSRR.

Każde słowo wypowiedziane przeciw Związkowi Zdradzieckiemu było piętnowane i karane. Dziś jest podobnie. Ta tragikomiczna powtórka z historii spowodowała, że po raz kolejny niektórzy nasi wrogowie zostali wywindowani na piedestał.

Tusk i Sikorski kłamią

Tusk, Sikorski et consortes nazywając Polaków trollami Putina, mówią nieprawdę. Propaganda lewicowej koalicji uderza w najbardziej patriotyczną, świadomą część społeczeństwa polskiego, która nie uważa ani Rosji Putina ani innych bytów politycznych typu Unia, Ukraina, Niemcy oraz Izraela za przyjaciół Polski. Skład naszych wrogów zasila również, nie od dziś, Potworna Brytania.

Oprócz świadomych szubrawców, w antypolskim chórze znajdują się po prostu zwyczajni głupcy nie potrafiący myśleć logicznie i myśleć, co kluczowe – po polsku.

Fakt, że Rosja walczy z naszym wrogiem czyli banderowską Ukrainą nie czyni Putina naszym przyjacielem ani nawet sojusznikiem i nie daje mu moralnego prawa do polskiego wsparcia i jakiejkolwiek pomocy, w tym prawa do masowego osiedlania się w Polsce, obywatelom Rosji. Podobnie jest z postsowiecką Ukrainą – mroczną częścią ziem zajętych od dawna przez Mordor.

Obce racje stanu. Ahistoryczne brednie

To nasza gra… to nasza wojna!

Obce racje stanu, stręczone nam od wielu lat, o których pisał Herbert, mają wiele sztandarów.

kolory sztandarów zmieniają się jak las na horyzoncie
od delikatnej ptasiej żółci na wiosnę przez zieleń czerwień do zimowej czerni

A dziś ponownie czerwono-zielony, czerwono-czarny oraz unijny wraz z „tęczowym”. Mówiąc najprościej: obce racje stanu – unijna, niemiecka, rosyjska, ukraińska, żydowska, islamska zawsze były, są i pozostaną sprzeczne z racją stanu Polski.  Sytuacja może się zmienić tylko w jednym przypadku, gdy ww. staną się Polakami, nigdy odwrotnie. Polakami w sensie narodowym i cywilizacyjnym.

O autorze: CzarnaLimuzyna

Zalew czy potop. MEM-y V.

—————–

—————————

——————————

——————————-

———————————————–

————————————

———————————

—————————–

Wlk. Brytania; Shabana Mahmood nowa minister MSW

===============================================

Zaszufladkowano do kategorii Śmichy | Otagowano

Demonstracje przerażonego satanizmu. MEM-y IV.

[To ulewa, nie, to powódź. Czego? Jawnego satanizmu. md]

=====================================

=============================

————————————-

==================================

————————————————

——————————————–

——————————————-

—————————————–

————————————

Zaszufladkowano do kategorii Śmichy | Otagowano

И страшно и смешно… MEM-y III.

————————————-

——————————–

——————————————–

Podwójne jajca: Bo już wczoraj chyba opublikowałem zdjęcie tej chałupy, po jakiejś wichurze przed rokiem. md

==============================================

=====================================

===================================

——————————————–

wyrazy miłości, pokoju i współczucia

Zaszufladkowano do kategorii Śmichy | Otagowano

Leon XIV znów “puszcza bąka”: Impreza pół-porno na Placu św. Piotra. Aaale cyce…

Leon XIV znów “puszcza bąka”: Impreza na Placu św. Piotra

12 settembre 2025Author: Uczta Baltazara

babylonianempire./leon-xiv-znow-puszcza-baka-impreza-na-placu-sw-piotra

„Grace For The World”: W sobotę 13 września 2025, w Watykanie odbędzie się bezpłatny mega-koncert

Wszystko jest gotowe do Światowego Spotkania na temat Braterstwa Ludzkiego 2025, które ma miejsce po raz trzeci. Impreza odbędzie się w piątek 12 i sobotę 13 września pod patronatem Bazyliki Świętego Piotra.

W sobotni wieczór, Plac Świętego Piotra stanie się centrum międzynarodowej imprezy zatytułowanej „Łaska dla świata”. Wyjątkowe wydarzenie przekształci Plac Świętego Piotra w światową scenę. O godzinie 20:00 czasu włoskiego Disney+ wyemituje na żywo program, który łączy w sobie uroczystości religijne i międzynarodową kulturę muzyczną.

Na scenie nie zabraknie gwiazd takiego kalibru jak Jennifer Hudson i BamBam, którzy będą dzielić scenę z Pharrellem Williamsem; pojawi się także Andrea Bocelli, John Legend, Karol G, Clipse, Teddy Swims, Jelly Roll i Angélique Kidjo. Widowisko będzie jeszcze bardziej imponujące dzięki powietrznemu pokazowi dronów i świateł przygotowanemu przez Nova Sky Stories, z obrazami inspirowanymi Kaplicą Sykstyńską. https://www.today.it/vision/musica/concerto-vaticano-grace-for-the-world-ospiti.html https://www.turismoroma.it/it/eventi/concerto-grace-world

……………….

Petycja: Odwołać występ Karol G podczas koncertu w Watykanie!

Jako osoba wierząca, zaangażowana w przekazywanie wartości chrześcijańskich, jestem głęboko zaniepokojona udziałem Karol G w koncercie „Grace for the World”, organizowanym przez Watykan 13 września 2025.

Jej przekaz artystyczny – zawierający wyraźne odniesienia do seksualności, zażywania substancji odurzających oraz estetykę promującą świeckie podejście do kobiecej emancypacji i propagującą w swojej fundacji stosowanie środków antykoncepcyjnych przez nastolatki – jest sprzeczny z zasadami czystości, szacunku i duchowości naszej chrześcijańskiej moralności, które staramy się wpajać młodym pokoleniom.

Decyzja ta ma bezpośredni wpływ na wysiłki tysięcy rodzin, które żyjąc w kulturze coraz bardziej oddalonej od wiary, walczą o wychowanie młodzieży według solidnych zasad. Obecność osoby publicznej, której twórczość jest całkowicie sprzeczna z wartościami chrześcijańskimi, może wywołać dezorientację wśród młodych ludzi i osłabić przesłanie duchowe, które Stolica Apostolska stara się przekazać.

Rozumiemy, że celem tego przedsięwzięcia jest zgromadzenie ludzi w atmosferze refleksji, wiary i braterstwa. Dlatego uważamy za niezbędne, aby zaproszeni artyści spójnie reprezentowali wartości Ewangelii. Istnieje wielu utalentowanych muzyków latynoamerykańskich, których kariera artystyczna i przesłanie są ściśle związane z misją Kościoła i mogą pozytywnie inspirować młodzież.

Apelujemy do organizatorów o uwzględnienie tych obaw, które są szeroko podzielane przez społeczność chrześcijańską – o czym świadczą reakcje w mediach społecznościowych – i wybranie osoby, która uszanuje zasady przewodnie koncertu. Wierzymy, że dzięki temu wzmocni się jego główny cel: zjednoczenie, oświecenie i odnowienie wiary uczestników.

Jako katolicy powinniśmy zabrać głos! 

Podpisz tę petycję i udostępnij ją, aby wesprzeć apel o refleksję i odpowiedzialność w wyborach artystycznych dokonywanych z okazji koncertu „Grace for the World” w Watykanie 13 września 2025. 

INFO: https://www.change.org/p/cancelar-participaci%C3%B3n-de-karol-g-en-el-concierto-del-vaticano https://silerenonpossum.com/it/droni-sulla-cupola-tartine-nei-musei-il-vaticano-in-versione-las-vegas/

https://en.wikipedia.org/wiki/Karol_G

Karol G mówi, że teksty „+57” postrzegane jako seksualizujące nieletnich zostały „wyrwane z kontekstu” https://www.latimes.com/entertainment-arts/music/story/2024-11-12/karol-g-apologizes-57-lyrics-sexualizing-minors-controversy

Męka Katji zaczęła się stopniowo. Ofiara zbrodniarzy kowidowych mówi.

https://geimpft-geschaedigt-geleugnet.de/ralf-tillenburg-katja/ich-hab-alles-nachweisen-lassen

Katja była zdrowa, kiedy w 2021 roku otrzymała pierwszą dawkę szczepionki przeciwko COVID-19. Dziś żyje z ponad 30 diagnozami, wymaga intensywnej opieki i każdego dnia walczy o przetrwanie. W rozmowie z lekarzem Ralfem Tillenburgiem i Johannesem Clasenem opisuje swoją dramatyczną historię – z pozytywnymi wynikami badań laboratoryjnych, ale bez refundacji z systemu opieki zdrowotnej. Ponieważ może udowodnić wszystkie swoje diagnozy wynikami, domaga się teraz uznania i pomocy.

Kiedy w kwietniu 2021 roku Katja otrzymała pierwszą dawkę szczepionki przeciwko COVID-19, nie miała pojęcia, że ten moment zmieni całe jej życie.

Dziś, cztery lata później, ciężko chora, pracuje w gabinecie lekarza rodzinnego Ralfa Tillenburga, który specjalizuje się w leczeniu pacjentów po szczepieniach. To, co nam opowiada, jest szokujące; siedzenie przed kamerą i opowiadanie o swoich przeżyciach ewidentnie wymagało ogromnej energii.

Katja mówi, że przed szczepieniami była zdrowa i miała jedynie alergię na nikiel. Ma obecnie ponad 30 diagnoz chorób,, z których wiele jest poważnych i nieodwracalnych.

Męka Katji zaczęła się stopniowo. Po pierwszym szczepieniu poczuła znaczące zmiany. Po drugim szczepieniu w maju 2021 roku stan się pogorszył, a trzecie szczepienie tylko pogorszyło sprawę. Niestety, wszystkie trzy serie szczepionek, które otrzymała Katja, należą do tych uznanych za szczególnie szkodliwe – co udokumentowano w tym przeglądzie. Trzy serie szczepionek Katji zostały również wymienione w analizie podejrzeń reakcji poszczepiennych i powikłań opublikowanej przez Instytut Paula Ehrlicha.

Św. Helena i Cywilizacja godności kobiety. Święto Podwyższenia Krzyża.

“Strong, independent” a Helena i krzyż

Krystian Kratiuk https://pch24.pl/strong-independent-helena-i-krzyz/

Jedną z postaci kładących istotne fundamenty pod budowę potężnej cywilizacji chrześcijańskiej była kobieta. Bardzo różniąca się jednak w spojrzeniu na to co w świecie ważne od tego, co próbuje się zaimplementować w głowach dzisiejszych kobiet.

Wiele dziś mówi się o silnych, niezależnych kobietach (strong, independent woman). O ich mocy (girl power) i niezwykłych dokonaniach na polu osobistym, zawodowym i społecznym. W XXI wieku koryfeuszom nowego feminizmu wydaje się, że po raz pierwszy w dziejach odkryli potęgę kobiety, że wyzwolili ją z jakichś rzekomych kajdan, że formując je w duchu neomarksistowskim tworzą nową, wielką cywilizację strong, independent women.

To, że źródeł i jednocześnie celów tej swoistej neo-kobiecości upatrują w odwołaniu do wspomnianego kolejnego etapu marksistowskiej walki klas, prowadzi do konkretnych konsekwencji – skoro dziś dawną walkę klas uprzywilejowanych z klasami niższymi zastąpiła walka płci, to w sposób oczywisty kobiety muszą zacząć nienawidzić mężczyzn. I ich zniszczyć.

I oto kobiety pracują, robią karierę, zdają się sobie silniejszymi niż nigdy dotąd, gardzą mężczyznami nienadążającymi za tymi zmianami i przestają wchodzić w związki, ewentualnie rozbijają je (własne i cudze), uprawiają seks z kim i kiedy chcą, nie rodzą dzieci. Ktoś złośliwy mógłby powiedzieć, że cywilizacja którą chcą budować, musi wobec tego skończyć się na następnym pokoleniu, z przyczyn całkowicie biologicznych. A tych akurat, wspierająca wszelkie zmiany na polu moralnym i kulturowym nauka (zmiana orientacji, zmiana płci, zmiana pozycji społecznej kobiety, a więc i mężczyzny, zmiana modelu rodziny) jeszcze przewalczyć nie potrafi.

Prawdziwa siła i niezależność

Znamy z historii świata jednak kobiety, które były żonami i matkami, jednocześnie będąc kobietami niezwykle silnymi, zdeterminowanymi, mocnymi. Których działanie rzeczywiście przyczyniło się do tego, że powstał nowy świat, nowa cywilizacja. Cywilizacja chrześcijańska, uwypuklająca zresztą rolę kobiety jak żadna dotąd w dziejach, wzmacniająca ją wobec cywilizacji pogańskich i wynosząca na niespotykany poziom. Cywilizacja czcząca kobietę, Maryję, jako Królową wszystkich ludzi, Królową dzieci, kobiet i mężczyzn. Również tych najpotężniejszych i najbardziej zmaskulinizowanych władców.

Taką właśnie kobietą – silną, niezależną wobec dotychczasowej historii swego rodu i całej tradycji państwa na czele którego stał jej mąż, a potem syn – była Flawia Julia Helena, małżonka cesarza Konstancjusza i matka cesarza Konstantyna. Znana nam dziś pod jednym już tylko imieniem, Helena. Święta Helena.

To właśnie z nią wiąże się obchodzone 14 września w Kościele święto Podwyższenia Krzyża. Bo to ona Go podwyższyła, to ona, w wieku grubo powyżej siedemdziesięciu lat wyruszyła w pielgrzymkę do Ziemi Świętej, czy też raczej do Ziemi Świętego, do ziemi Zbawiciela, którego ledwie kilka lat wcześniej i za swojego Pana przyjął jej syn i ona sama.

Nawrócenie Konstantyna jest znaną, nierzadko opowiadaną historią. Nie zachował się jednak żaden dokument ani świadectwo bezpośrednio opisujące chrzest czy moment konwersji świętej Heleny. Źródła mówią jedynie, że w ostatnich dekadach życia była gorliwą chrześcijanką. Najczęściej przyjmuje się, że jej nawrócenie nastąpiło po 312 r., czyli po zwycięstwie Konstantyna nad Maksencjuszem, kiedy sam Konstantyn przyjął chrześcijaństwo jako religię sprzyjającą jego panowaniu.

Około 324–325 r. Konstantyn nadał jej tytuł Augusta i powierzył jej misję w Palestynie. Ruszyła tam z cesarskim orszakiem, tytułowana już wtedy przydomkiem Augusta, i z werwą – mimo podeszłego wieku – kierowała poszukiwaniami, z pewnością pozostając pod wrażeniem ziemi, po której ledwie trzy stulecia wcześniej stąpał sam Chrystus. Z namaszczeniem ucałowała tę ziemię, nakazała rozpoczęcie szeroko zakrojonych poszukiwań i budowę kościołów.

Potwierdzenie Ewangelii

Wiara w prawdziwość wydarzeń opisanych przez Ewangelistów obudziła w Helenie wiarę w to, że poszukiwania miejsc związanych z Chrystusem mają sens, a to przyczyniło się do niezwykłych odkryć. Według Tradycji pod okiem Heleny wykopano Krzyż, do którego przybity był Chrystus, i inne krzyże. Jak ustalono, który z nich był narzędziem Męki Pańskiej? Starożytne podania mówią o cudzie dokonanym po dotknięciu chorego drewnem z tego właśnie Krzyża, w którym wciąż tkwił przynajmniej jeden z gwoździ, do którego przez stulecia wspólnego spoczywania po ziemią przykleiły się również ususzone kolce-ciernie. Jakby tego było mało, w tym samym miejscu odnaleziono również Titulus Crucis – ułamek deski z zachowanym fragmentem napisanego w trzech językach swoistego ogłoszenia, że do tego krzyża przybito ciało Jezusa Nazarejczyka, Król Żydów (INRI).

Ekipa świętej Heleny odkryła zatem Golgotę, relikwie Krzyża, ale również nieopodal Grób Pański, nad którym pragnęła wznieść bazylikę. Podróż Augusty nie ograniczała się tylko do Jerozolimy, w Betlejem udało się zlokalizować prawdopodobną grotę Narodzenia, Helena poleciła wybudować tam kościół, a na Górze Oliwnej wskazała miejsce Wniebowstąpienia – tam też stanęła bazylika. Odnaleziono i siedzibę Piłata i schody, po których iść musiał sam Chrystus. Je również przetransportowano do Rzymu.

Bez względu na późniejsze badania i próby podważania przekazanych przez Tradycję wydarzeń, bez względu na próby dekonstruowania legend i rozmaite wątpliwości, na brak stuprocentowych dowodów i inne utyskiwania zrzędliwych sceptyków, nikt nie jest w stanie zaprzeczyć historycznemu wydarzeniu, jakim była pielgrzymka starszej kobiety w jasnym celu – uczynienia Ziemi Świętego tym czym od tego czasu pozostaje dla wszystkich pokoleń wszystkich chrześcijan w dziejach świata, a więc Ziemią Świętą. To Helena ocaliła tamte miejsca.

I nikt nie jest w stanie zanegować, podważyć, olbrzymiego ożywienia wiary Rzymu, po tym jak matka cesarza wróciła do Wiecznego Miasta ogłaszając co widziała i co ze sobą przywiozła. To umocniło i Rzym i Kościół wchodzący wówczas, dzięki decyzji Konstantyna, w nowy etap swoich dziejów – etap końca prześladowań, etap dynamicznego wzrostu liczby kapłanów i nawróceń, etap tworzenia cywilizacji już nie rzymskiej, nie starożytnej, ale nowej, wielkiej, pięknej cywilizacji chrześcijańskiej. Do tego właśnie przyczyniła się wiara, siła, determinacja i osobista moc matki cesarza.

Cywilizacja godności kobiety

Cywilizacja chrześcijańska mogła rozwijać się i zdobywać kolejne przyczółki dzięki nawróceniu Konstantyna i Heleny, dzięki działalności i decyzjom cesarza i dzięki pielgrzymkowej i architektonicznej determinacji kobiety. Silnej kobiety, kładącej już nie tylko fundamenty i podwaliny, ale i całe konstrukcje pod budowę rzeczywiście nowego i rzeczywiście lepszego świata. Chrześcijaństwo od samego początku zmieniło spojrzenie na małżeństwo i relacje rodzinne. W świecie starożytnym kobieta bywała traktowana jak część majątku, mogła być porzucana lub zmuszana do kolejnych związków – Kościół natomiast wprowadził zasadę dożywotniej monogamii i nierozerwalności małżeństwa. Dzięki temu kobieta zyskała poczucie bezpieczeństwa, ochronę przed poligamią i przed odrzuceniem.  

Nowa religia podniosła także godność i podmiotowość kobiety. Zabrała jej piętno niewolnicy czy narzędzia do kultów seksualnych, a uznała równą wartość moralną i duchową w małżeństwie. Wdowy mogły zachować majątek i niezależność, a Kościół obejmował je specjalną opieką. Chrześcijańska moralność nakładała równe wymagania wierności na mężczyzn i kobiety, co zwiększało szacunek wobec żon i matek. Kult Najświętszej Maryi Panny sprawił natomiast, że macierzyństwo i czystość stały się wzniosłymi ideałami kulturowymi, a nie ciężarem czy powodem do pogardy.

Dzięki temu kobieta mogła odnaleźć swoje miejsce także w życiu społecznym. To właśnie chrześcijaństwo przyciągało wiele kobiet, oferując im niezależność i godność niespotykaną w innych kulturach starożytnych. Rzymianie nazywali je wręcz „religią dla kobiet”, widząc, jak wielką wagę Kościół przykładał do ich pozycji. Wspólnoty zakonne i charytatywne dawały kobietom możliwość aktywnej służby w Kościele, w opiece nad chorymi, wychowaniu dzieci, prowadzeniu przytułków i szkół.

Kościół i cywilizacja chrześcijańska stopniowo kształtowały nową, wyższą pozycję kobiety w rodzinie i społeczeństwie – kto chciałby temu zaprzeczyć w XXI wieku musiałby zostać uznany albo za skrajnego ignoranta, albo za człowieka o wyjątkowo złej woli.

Kobiecość pod krzyżem

Kilka lat po śmierci Heleny, a więc w roku 335, w Jerozolimie konsekrowano Bazylikę Grobu Świętego – w dniu 13 września. Następnego dnia, 14 września, wystawiono wiernym do adoracji relikwie Krzyża Świętego, i to właśnie uznaje się za początek święta obchodzonego w całym Kościele Powszechnym po dziś dzień. A świętą Helenę od kilkunastu stuleci przedstawia się w ikonografii jako kobietę trzymającą w rękach krzyż.

Dzisiejszy świat jednak nie zauważa tego dnia, nie uważa go za cokolwiek istotnego, nie pamięta o Helenie. Czyż może być jednak inaczej, skoro dzisiejszego człowieka krzyż nie tylko nie interesuje, nie tylko nie chciałby on jego podwyższenia, ale uważa go za swego wroga? Za symbol nie miłości, zbawienia i nadziei, ale za symbol rzekomej okrutnej opresji? Dzisiejszy świat nie chce wspominać podwyższenia krzyża, nie chce wspominać rzeczywiście silnej kobiety która go odnalazła, która rzeczywiście może być uznana za jedną z budowniczych wspaniałej cywilizacji. Dzisiejszy świat chciałby raczej ponownego zakopania krzyża. Ukrycia go. Zniszczenia.

I – w konsekwencji – ponownego upodlenia kobiety, znów, tak jak w świecie pogańskim, służącej głównie do pracy (dziś nazywanej karierą) i przygodnego seksu. Oczywiście w imię stania się strong, independent woman.

Można iść za tą ideą, odrzucając krzyż i cywilizację.

Można też wybrać krzyż i cywilizację na nim zbudowaną. Można, trzeba Go wciąż podwyższać. Walka trwa. 

Trójco, źródłem, coś żywota,
Ciebie świat niech sławi cały,
przez Krzyż Święty otwórz wrota
do zwycięstwa i do chwały!

Krystian Kratiuk

Przymus zastrzyków dla dzieci? Najnowsze dane są bezlitosne: To ZBRODNIA

Przymus zastrzyków dla dzieci? Najnowsze dane są bezlitosne

https://pch24.pl/przymus-zastrzykow-dla-dzieci-najnowsze-dane-sa-bezlitosne

Przed komisjami Kongresu Stanów Zjednoczonych odbywają się interesujące przesłuchania ukazujące wpływ wielkiego biznesu na politykę zdrowia. Rezultaty badań mocno kontrastują ze szczepionkową pseudoreligią wyznawaną przez wpływowe postaci „służby zdrowia”, także w Polsce.

Dziennikarze portalu Tarnogorski.Info zagadnęli prezesa Śląskiej Izby Lekarskiej o jego wcześniejszą wypowiedź popierająca przymus szczepienia dzieci. Doktor n. med. Tadeusz Urban to na co dzień ordynator Oddziału Położniczo-Ginekologicznego Szpitala Specjalistycznego nr 2  w Bytomiu.

– Mówi pan, że jest pan chyba zwolennikiem pomysłu, żeby dzieciaki niezaszczepione nie mogły chodzić do przedszkoli publicznych, zgadza się? – upewniał się reporter lokalnego serwisu.

– To już było – padła odpowiedź.

– I chciałby pan, żeby to wróciło?

Oczywiście – odparł prezes. I dalej dopowiada posługując się argumentem dobrze znanym z okresu tak zwanej pandemii Covid-19:

Chciałbym, żeby moje wnuki, jeżeli będą zaszczepione, były bezpieczne, a jeżeli nie będą mogły być szczepione, mogły iść do przedszkola i też były bezpieczne.

Film dokumentujący ten krótki dialog trafił do mediów społecznościowych. Odpowiedział na słowa prezesa między innymi dr nauk medycznych biolog i immunolog Piotr Witczak. Przytoczył wnioski z badań nagłośnionych ostatnio w Stanach Zjednoczonych. Porównują one podatność na rozmaite choroby dzieci szczepionych i tych, których rodzice zachowują sceptycyzm wobec rozmaitych preparatów wstrzykiwanych w Polsce na masową skalę na podstawie „kalendarza” – począwszy już od pierwszej doby po narodzeniu.

Doktor Witczak nawiązał konkretnie do waszyngtońskiej prezentacji wygłoszonej przez senatora Rona Johnsona podczas posiedzenia kongresowej podkomisji na temat wpływów Big Pharmy.

„Podczas przesłuchania Aaron Siri, główny radca prawny organizacji Informed Consent Action Network ujawnił wyniki nieopublikowanego badania przeprowadzonego przez Henry Ford Health System w Michigan. Śledzono kohortę dzieci (n=18 468) od urodzenia przez 10 lat.

– 57% zaszczepionych w porównaniu z 17% niezaszczepionych cierpiało na choroby przewlekłe.

 Ponadto zaszczepione dzieci miały:

– 496% więcej chorób autoimmunologicznych

– 453% więcej zaburzeń neurorozwojowych

– 329% więcej astmy

– 203% więcej chorób atopowych.

Leczenie tych chorób to żyła złota, dlatego poprawa bezpieczeństwa szczepień po prostu się nie opłaca! Okrutne, ale pieniądze i wpływy są ważniejsze od życia i zdrowia dzieci” – podkreślił biolog medyczny i immunolog.

Do wyników badania odniósł się też na X epidemiolog Nicolas Hulscher, dodając:

„U niezaszczepionych dzieci nie stwierdzono ŻADNYCH przypadków dysfunkcji mózgu, ADHD, trudności w uczeniu się, niepełnosprawności intelektualnej ani tików. Najważniejsze badanie dotyczące bezpieczeństwa szczepionek, jakie kiedykolwiek zatajono”.

Oryginalny tytuł badania brzmi: Impact of Childhood Vaccination on Short- and Long-Term Chronic Health Outcomes in Children: A Birth Cohort Study.

Źródła: Twitter (X), Tarnogorski.Info

RoM

We are engaged in a war in which God and humanity stand on one side, and liberalism on the other.

John-Henry Westen <lsn@news.lifesitenews.com>


By now you will have seen that Charlie Kirk, the founder of Turning Point USA and an amazing spokesman for life and family, was shot – murdered – assassinated – on Wednesday, September 10.

The suspect is now in custody.

Kirk was doing one of his regular Q&A sessions on campus at Utah Valley University when he was shot in the neck.

He was taken to hospital and pronounced dead soon after.

Many on the Left have been expressing joy at the murder of a man whose life’s work was to have respectful conversations with those who disagreed with him.

Charlie thought that the best way to avoid violence and civil war was to discuss differences openly. He thought that if people could sit down and listen to each other, solutions could be found.

But many on the Left are not interested in debate or discussion. They don’t want to hear other opinions.

They want to suppress, censor, imprison, and even kill, those who disagree with them.

And this is not new.

For more than two centuries liberal and socialist revolutionaries have imposed their ideologies by shedding rivers of innocent blood.


We have to understand that we are engaged in a war in which God and humanity stand on one side, and liberalism on the other.

Liberalism is the ideology with which man says to God, “I will not serve. I will not recognise the order that you have created.”

Liberalism says, “man is the measure of all things, man is like unto God”. Yet in abandoning God liberal ideology leads to man being treated as less than a beast.

Those who are celebrating Charlie Kirk’s death today are not seeing him as a human being, but a man who deserved to die because he opposed their rebellion against God.

The response of most people however has been different, whether they agreed with Charlie Kirk’s views or not.

Most people will feel sorrow that a life has been cut short so short. They will grieve for a wife, who saw her husband killed in front of her, and for two children who will grow up without their father.

Like many people, I was deeply distressed by one video in particular. It showed his three-year old daughter running towards him at a recent event, with such love and joy, and then being caught up in his arms.

Now she will never see him again.

That should make us weep, and it should make us angry.

A lifelong loss has been inflicted on the family of Charlie Kirk. But in their loss we see reflected the countless horrors that liberalism has inflicted on our society.

Truly, the number of their victims are too many to count.

Charlie Kirk travelled America telling the truth about abortion. He knew that every abortion kills a human being, made in the image and likeness of God.

More than one billion babies have been murdered by liberal and socialist governments over the last century.

Each of these babies was created by God and known and infinitely loved by him as an individual. But our liberal society cast these precious babies away, as worth less than trash.

We cannot continue to live like this. We must not tolerate any longer the liberal war against that which is most precious and most beautiful.

And abortion is only one of the evils inflicted on our society by liberalism. Children are being corrupted and mutilated, the elderly and disabled are being put down like animals, and those who dare to defend the vulnerable risk being persecuted and imprisoned.

One thing is clear. Liberalism must be defeated once and for all.

But our methods are not their methods.

Their methods are lies, hatred, and violence.

Our methods must be truth, love, and prayer.

And now our courage to proclaim the truth, the fire of our love, and our commitment to prayer, must be stronger than ever before.

We must be absolutely uncompromising in exposed the bloodthirsty liberal agenda which has as its goal the killing and mutilation of innocent human beings.

We must be absolutely uncompromising in our opposition to the global totalitarian structures which are being put in place to suppress true speech and prevent us from living and worshipping according to God’s law.

We must be absolutely uncompromising in telling the truth about ideologies which threaten the peace and stability of the world.

And we must be absolutely uncompromising in our opposition to the false pastors who work to corrupt the Catholic faith and keep souls from knowing and loving Jesus Christ.

The truth is that by obscuring the truth of Christ, these men do the most evil of all.

While we tell the truth without fear or favor, we must also beabsolutely uncompromising in our adherence to the law of charity.

We must love our enemies and pray for their salvation. We must never forget that those who oppose us, no matter what evil they may do, are made in the image and likeness of God, and are called, with us, to one eternal destiny.

We must never fall into the trap of dehumanizing our enemies as they dehumanize us. Christ died to redeem and save all mankind, no matter how deep into sin we may have fallen.

But while Christ said, “love your enemies” he did not say “you have no enemies.”

We have enemies. And they want us dead.

Now is the time to stand and fight, if not for ourselves, then for those – like Charlie Kirk’s daughter – who cannot defend themselves.

Weakness in this fight is a betrayal of the vulnerable.

Weakness means more dead babies.

Weakness means more mutilated children.

Weakness means more young men like Charlie Kirk will pay the ultimate price.

Pope St Pius X is supposed to have said:

“All the strength of Satan’s reign is due to the easygoing weakness of Catholics.”

The time for such weakness is over.

Today LifeSiteNews recommits itself to the truth. We will defend life, we will defend the family, we will defend freedom.

And, through Sign of the Cross Media, we will expose the truth about the war against the Church, no matter the cost.


If you would like to support our mission, you can do donate to LifeSiteNews or Sign of the Cross Media.

Every donation will help protect the weak and build a better world for our children.

But most of all I ask you to join me in prayer for Charlie Kirk and for his wife, children, family and friends. May God give them his peace.

And may God bless you and keep you safe,

John-Henry Westen
CEO and Editor-in-Chief

LifeSiteNews
Sign of the Cross Media


PS: If you prefer, you can mail your donation to our U.S. or Canadian offices, or call (888) 419-6165.

US MAILING ADDRESS
LifeSiteNews.com  
4 Family Life Lane  
Front Royal, VA 22630  

CANADIAN MAILING ADDRESS
LifeSiteNews.com  
157 Catharine St N, Unit 2  
Hamilton, ON L8L 4S4

Rękas: Najwyższy czas zacząć się bać

Rękas: Najwyższy czas zacząć się bać

myslpolska/rekas-najwyzszy-czas-zaczac-sie-bac

Analizując incydent dronowy, powinniśmy przede wszystkim odpowiedzieć sobie na podstawowe pytanie: czy w interesie władz w Kijowie jest przystąpienie innych państw do wojny z Rosją? Tak czy nie? 

I od razu wszystko zrobi się czytelniejsze. 

Pokój za wszelką cenę

Faktycznie zresztą jedyną niejasną kwestią pozostaje już tylko wyjaśnienie czego jeszcze trzeba, by przekonać Polaków, że ta wojna musi się skończyć jak najszybciej i za każdą cenę? Zwłaszcza – mówiąc brutalnie – dopóki tę cenę zapłaci przede wszystkim Ukraina. 

Jak dotąd pozorni realiści uzasadniali swoje poparcie dla kontynuowania wojny pokrętną konstrukcją, w typie „im dłużej to trwa, tym lepiej, bo Moskwa jest czymś zajęta, bo Rosjanie [w wersji hard Rosjanie i Ukraińcy] się wykrwawiają, więc subiektywnie nasze bezpieczeństwo rośnie” itp. Tymczasem wydarzenia, takie jak ostatni incydent, potwierdzają tylko, że Polska i Polacy nie są bezpieczni jak długo po sąsiedzku trwa konflikt zbrojny, z wszystkimi jego planowanymi i przypadkowymi konsekwencjami. To dlatego właśnie jak najszybsze zawarcie porozumienia pokojowego jest także w polskim interesie, a upór w odwlekaniu nieuchronnego, czyli ostatecznej klęski Kijowa, tylko zwiększa zagrożenie, także dla Polski. 

Oczywiście też Polska nie ma wpływu na moment i formę zakończenia wojny, choć pozornie paradoksalnie, mogłaby go mieć, ogłaszając pełną neutralność, wycofując się z własnej pomocy dla Kijowa, uniemożliwiając używania polskiego terytorium i infrastruktury dla przekazywania pomocy wojskowej Ukrainie, a także solidarnie z Węgrami blokując na forum UE (a także NATO) wszelkie inicjatywy na rzecz kontynuacji wojny. Domagajmy się realistycznego i szybkiego pokoju, bo następny nalot może nie być fake’owy.

Kto wypuścił drony?

Ważne też, byśmy z obecnego etapu kryzysu wyciągnęli poważniejsze wnioski niż tylko, że jesteśmy silni, zwarci i gotowi wobec agresji w formie gigantycznej armady 19 nieuzbrojonych dronów. Oprócz uświadomienia zagrożenia i unikania dalszej eskalacji konieczne jest zrozumienie kontekstu międzynarodowego. Ukraina nie jest wszak samodzielnym podmiotem międzynarodowym, próby wciągnięcia Polski do wojny nie są więc samowolą Kijowa, ale wyrażają interes wciąż wpływowej części zachodniego establishmentu, odpowiedzialnego za obecny konflikt.

Polska również wykonuje w tym zakresie tylko rozkazy z Zachodu. Rozkazy najwyraźniej coraz bardziej sprzeczne i chaotyczne w związku z pogarszającą się sytuacją militarną i katastrofą polityczno-gospodarczą reżimu Władimira Zełenskiego. Nawet prezydent Andrzej Duda potwierdził przecież niedawno to, czego i tak powszechnie się domyślano – że według inspiratorów tej wojny Polska ma być następna.

A decyzja w tej sprawie dopiero się waży i nie będzie podjęta ani w Kijowie, ani nawet w Warszawie, tylko gdzieś pomiędzy Londynem, Berlinem i Waszyngtonem. Pośpiech, z jakim zwłaszcza Londyn i Berlin rzuciły się deklarować werbalne poparcie jasno wskazuje, że mieliśmy do czynienia z rosyjskimi dronami, zapewne sterowanymi bądź przekierowanymi czy przepuszczonymi przez Ukraińców, ale na bezpośrednie zlecenie zachodnioeuropejskich podżegaczy. Tych samych, którzy też stopniowo oswajają nas z perspektywą nieuchronnej wojny.

Oswajanie z wojną

Drony, podrywanie samolotów, nocne alarmy, przegląd roczników do poboru, pogadanki na temat obronności w zakładach pracy, opowiadanie o dostępie do schronów (30 lat temu zmienionych na bary kebabowe) – to jak déjà vu maseczek: wiadomo, że nie ochronią, ale jaki robią klimat! 

Zwraca przy tym uwaga istotna różnica. Polaków straszy się rosyjską agresją, jednak tak, żebyśmy się za bardzo nie przestraszyli, za to brzęknęli szabelką, zabili w tarabany i poczuli się odpowiednio zmotywowani do „Hu, ha, sam ich tu, z nami im tak łatwo nie pójdzie!”. A może nawet „Hajda na Królewiec!”? Z kolei społeczeństwa zachodnie (np. angielskie) oswaja się z wojną na krzepiąco, w duchu „kochaj swojego sierżanta!” i „czołgi są fajne!”. Wojsko ma stać się fancy i cool, nie są to jednak akcje werbunkowe. To militaryzacja przestrzeni publicznej, jednak bez domagania się ofiar. Kolejne obchody zakończenia wojen światowych nie były tym razem poświęcone typowemu wspominaniu ofiar, angielskich, szkockich, walijskich i irlandzkich chłopców poległych w okopach nad Sommą, zniszczeń czasu Blitza czy marszów śmierci brytyjskich jeńców na Malajach. Wojny w wersji dla mieszkańców Zachodu mają znów być wyobrażalne, akceptowalne, fajne i zawsze zwycięskie. Czyżby dlatego, że ginąć mają na nich ci inni?

A jeśli będziemy walczyć sami?

Co bowiem, jeśli ta wojna, z którą nas tak intensywnie oswajają, nie byłaby zbrojnym konfliktem NATO – Rosja – tylko starciem Polska – Rosja, bez bezpośredniego zaangażowania innych członków paktu (co jest w pełni dopuszczalne i możliwe bez naruszania jego litery)? Jaka byłaby polska strategia obronna w takiej sytuacji?  W jakim stopniu politycznie, militarnie i gospodarczo jesteśmy przygotowani na samotną walkę, tylko obok kijowian i przy rozdzielanym między nas i Ukraińców wsparciu zachodnim?

To jest bardzo dobry moment, by zastanowić się nad odpowiedzią na to pytanie.

Konrad Rękas

Friday Funnies: “With a high degree of certainty, we have him” [no nie bój się to MEM-y]

Friday Funnies: : “With a high degree of certainty, we have him”

ROBERT W MALONE MD, MS SEP 12
 
READ IN APP
 

For those that haven’t seen this breaking news:

22-year-old Tyler Robinson is currently in custody for the assassination of Charlie Kirk, after his Father and Minister Turned Him In!



“With a high degree of certainty, we have him – in custody.”

– President Trump




“Charlie Kirk wasn’t killed because he spoke. He was killed because our children listened.”



The memes are a little difficult this week – on one hand, we have all seen so many Charlie Kirk tributes and memes. What more can be said or read? This sadness is here in our hearts, and it is not going away any time soon.

But on the other hand, other news and memes seem trivial in comparison.

But maybe we all just need to relax and laugh a bit. So here goes…



Our enemies who reside in the USA must be fought using the law and truth, not violence.

But we have God, our American spirit, and righteousness on our side; we will prevail against evil.






We can argue the numbers shown – skewing up or down, but who can guess what this represents?







Wait- does that meme above mean that Joe Biden lost again?







CRUSHING IT!


Vape shops - "sklepy z waporyzatorami". I tak nie wiem co to znaczy; i nie chcę się dowiedzieć MD
===========================


Malone News is a reader-supported publication. To receive new posts and support my work, consider becoming a free or paid subscriber. To our paid subscribers, your dollars help keep us going. Thank you!

Upgrade to paid


Thanks for reading Malone News! This post is public so feel free to share it.

Share









Invite your friends and earn rewards

If you enjoy Malone News, share it with your friends and earn rewards when they subscribe.

Invite Friends

Mocny głos kardynała Saraha w obronie Polski! Chodzi o rząd Tuska i działania Nowackiej

Mocny głos kardynała Saraha w obronie Polski! Chodzi o rząd Tuska i działania Barbary Nowackiej

https://pch24.pl/mocny-glos-kardynala-saraha-w-sprawie-polski-chodzi-o-rzad-tuska-i-dzialania-barbary-nowackiej

Ograniczanie religii w szkołach, promocja genderyzmu w ramach edukacji zdrowotnej – Kościół katolicki mówi temu wszystkiemu zdecydowane NIE. Polscy biskupi stawiają od dawna sprawę jasno, a teraz otrzymali mocny głos poparcia ze strony kardynała Roberta Saraha.

====================================

O współczesnych zagrożeniach dla człowieka i znaczeniu nauczania św. Jana Pawła II mówił dziś w Warszawie kard. Robert Sarah. Były prefekt Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów był gościem konferencji na temat miejsca polskiego katolicyzmu w Europie i w świecie, zorganizowanej z okazji 1000-lecia koronacji Bolesława Chrobrego przez Zakon Rycerski Świętego Grobu w Jerozolimie (bożogrobców).

Pochodzący z Gwinei purpurat zwrócił uwagę, iż święty Jan Paweł II przypomina nam, że chrześcijaństwo jest fundamentem zachodniej antropologii. Mówiąc o człowieku wskazuje na znaczenie jego czynów i odpowiedzialności. Przeciwstawia się wizjom oddzielającym człowieka od jego tożsamości cielesnej, teoriom jakoby dopuszczalne byłoby oddzielanie płci biologicznej od płci kulturowej (gender). Jednocześnie wskazuje na znaczenie duchowości dla rozwoju naszego człowieczeństwa. „Im bardziej bowiem zbliżamy się do Boga, tym bardziej stajemy się ludźmi” – podkreślił kard. Sarah.

Były prefekt Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów podkreślił znaczenie wychowania duchowego i moralnego człowieka. „Moralność, w przeciwieństwie do tego, czego czasami doświadczaliśmy, nie jest ani kajdanami, ani potwierdzeniem wzajemnego zachowania prowadzącego do problematycznych czynów. To ona pozwala żyć swobodnie i działać w sposób odpowiedzialny wobec obiektywnych norm, które obiecują życie” – wskazał prelegent. Jednocześnie wyraził ubolewanie, że współcześnie „wszystko jest robione po to, aby pozbawić życie duchowe w Bogu wszelkiej głębi, między innymi poprzez ograniczenie nauczania religii dla dzieci i młodzieży.

„Nie ma nadziei bez poszanowania życia duchowego. Nie ma prawdziwej relacji człowieka z Bogiem bez Boga. Nie ma prawdziwej godności ludzkiej ani poszanowania życia ludzkiego bez poszanowania Stwórcy, którym jest Bóg” – powiedział kard. Sarah.

Były prefekt Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów zauważył, że niekiedy także w życiu kościelnym mieszają się ignorancja, niejasności dotyczące współczucia, szkodliwe zamieszanie intelektualne i relacyjne. „Jest to nie do pomyślenia w myśli Jana Pawła II. W przeciwnym razie osoba… pozostaje sama i w pustce ze sobą, gdzie wszystko wydaje się możliwe i dozwolone w świecie bez ograniczeń, sprzyjającym niespójnościom, wobec których wykazuje się pobłażliwością. Przytoczył słowa Jana Pawła II apelującego do młodych Polaków: „Pozostańcie wierni temu dziedzictwu! Uczyńcie je podstawą swojego wychowania! Uczyńcie je przedmiotem szlachetnej dumy! Przechowajcie to dziedzictwo! Pomnóżcie to dziedzictwo! Przekażcie je następnym pokoleniom!”.

Dodał, iż papież Leon XIV podczas modlitwy Anioł Pański 17 sierpnia 2025 r. powiedział, że o dobro trzeba umieć walczyć, że „dobro nie zawsze spotyka się z pozytywną reakcją otoczenia. Co więcej, niekiedy właśnie dlatego, że jego piękno drażni tych, którzy go nie przyjmują, ci, którzy je pełnią, spotykają się z ostrym sprzeciwem, a nawet znęcaniem się i przemocą. Postępowanie w prawdzie kosztuje”. Drodzy przyjaciele, na wzór św. Jana Pawła II i św. Augustyna, którzy stawiali czoła problemom swojego świata, swojej epoki, kontynuujmy myślenie i działanie w służbie dobra i Bożej prawdy zgodnie z Ewangelią i tradycją – zachęcił zgromadzonych kard. Robert Sarah.

Źródło: KAI Pach

Gizela Jagielska ma nowe makabryczne zajęcie: Kastrowanie kobiet, oczywiście za ciężkie pieniądze.

RatujŻycie.pl

Szanowny Panie, Drogi Obrońco Życia Dzieci!

Gizela Jagielska będzie ubezpładniać kobiety chirurgicznie. Do zabiegu kwalifikuje w swojej prywatnej przychodni – koszt kwalifikacji to 500 złotych. Nie jest na razie znany koszt samego zabiegu. 

Fundacja Życie i Rodzina składa w tej sprawie zawiadomienie do Prokuratury, gdyż takie zabiegi są nielegalne.

=======================

Nie wiedziałem, nie wierzyłem. Sprawdziłem pod “kastrowanie kobiet“: Obejmuje ona podwiązanie jajowodów (z wycięciem części jajowodów lub bez). Możliwa jest także sterylizacja histeroskopowa oraz histerektomia (usunięcie macicy).

==================================

Być może zastanawiał się Pan, co słychać u najbardziej zaciekłej polskiej aborterki? W czerwcu musiała ona ustąpić ze stanowiska dyrektora ds. medycznych w Powiatowym Zespole Szpitali w Oleśnicy. Pozostała w placówce jako szeregowy pracownik.

Sprawa zbiegła się z podjęciem śledztwa w Prokuraturze Rejonowej w Oleśnicy w sprawie aborcji wykonanej z przyczyn psychiatrycznych, po której pacjentka popadła w głębokie problemy właśnie natury psychiatrycznej. Fundacja Życie i Rodzina składała zawiadomienie w tej sprawie dokładnie rok temu, a w maju organy ścigania poinformowały, że podjęto śledztwo. Pod lupą śledczych znajdują się także sprawy innych aborcji, w tym na Felku – dziecku gotowym do porodu, które Jagielska zabiła zastrzykiem z chlorku potasu.

Wspieram

Skąd wiem, że Jagielska bierze się za ubezpładnianie kobiet? Aborterka zareklamowała swoje usługi tak:

Cześć z Was odwiedza mnie właśnie po to, aby dzieci nie mieć. I dlatego daję Wam do wyboru (podkreślenie KG) WSZYSTKIE metody antykoncepcji. Również takie, które wymagają sali operacyjnej.

Dodała też kilka infantylnych, wesołych emotikonów oraz obrazy z Centrum Medycznego Ars Medis, gdzie stoi w kitlu, gotowa do prowadzenia operacji.

Sprawa jest jasna: te sterylizacje są z wyboru pacjentki. Pozbawianie ludzi zdrowia na życzenie jest w Polsce nielegalne. 

Fundacja Życie i Rodzina składa zawiadomienie do Prokuratury w sprawie reklamowania oraz wykonywania zabiegu zakazanego prawem.

Wspieram

Szanowny Panie, w Fundacji śledzimy uważnie kolejne poczynania szpitala w Oleśnicy oraz samej Gizeli Jagielskiej. Śledzimy, reagujemy, interweniujemy w instytucjach państwa. A także archiwizujemy materiały na przyszłość. Żądamy rozliczenia wszystkich aborcyjnych zbrodniarzy już teraz. A jeśli teraz to nie nastąpi, to gdy zmieni się władza, zażądamy ponownie.

A zmiana w kierunku konserwatywnym przechodzi teraz przez cały świat.

Wytrwajmy razem w obronie życia dzieci.

Z wyrazami szacunku,

Kaja Godek
Kaja GodekKaja Godek
Fundacja Życie i Rodzina
www.RatujZycie.pl

PS – Jesteśmy na pierwszej linii, bo wojna przeciw życiu trwa i trzeba stawiać opór złu. Dziękuję, że jest Pan z nami i wspiera Fundację w tym dziele.

Feliks Koneczny: „Imię Sobieskiego znane było całemu światu”… W rocznicę Odsieczy Wiedeńskiej

„Imię Sobieskiego znane było całemu światu”… W rocznicę Odsieczy Wiedeńskiej

https://pch24.pl/imie-sobieskiego-znane-bylo-calemu-swiatu-w-rocznice-odsieczy-wiedenskiej

W rocznicę Odsieczy Wiedeńskiej prezentujemy fragmenty pracy profesora Feliksa Konecznego pt. „Tło cywilizacyjne odsieczy wiedeńskiej”. Tekst eseju z roku 1933 publikujemy dzięki uprzejmości wydawnictwa Prohibita, które w roku 2018 wydało tekst krakowskiego historiozofa.

Imię Sobieskiego znane było całemu światu chrześcijańskiemu i muzułmańskiemu. Nie tylko było, lecz i jest znane; rozgłos był tu istotnie gońcem prawdziwej sławy historycznej, rosnącej z wiekami, przechodzącej wciąż do nowych ludów, obejmującej całą ziemię. Nawet na niebo nie można spojrzeć, by się z nim nie spotkać, bo tam błyszczy gwiazdozbiór, nazwany przez Heveliusa „tarczą Sobieskiego”. Wyszczególniany nieraz łaską królewską „wielki Gdańszczanin czuł się synem Polski i otwarcie się przyznawał do narodu i do społeczeństwa polskiego”. Towarzyszy Janowi III blask wielki i dziwny, jedyny niemal w historii, iż pochodzi z wdzięczności. To za ocalenie „chrześcijaństwa i cywilizacji”! Czyż może być czyn bardziej powszechno-dziejowy?

(…)

Król porwał za sobą kwiat narodu polskiego; były to zaciągi i służba ochotnicza, nieobjęta żadnym obowiązkiem wobec państwa i jego ustaw. Trzeba pamiętać, że pod Wiedeń ruszyła armia z Polski, armia narodowo polska, lecz nie będąca wcale armią Królestwa Polskiego. Sam Sobieski mógłby był powiedzieć o sobie: optimis placuere satis est [wystarczy podobać się najlepszym-red.].

(…)

I tak pod protektoratem Innocentego XI stanęło przymierze zaczepno-odporne, dnia 31 marca 1683 roku zawarte pomiędzy Polską a cesarzem Leopoldem I. Obie strony zobowiązały się podjąć walkę z Turcją i nie zawierać pokoju, jak tylko wspólnie; gdyby zaś zagrożony był Wiedeń lub Kraków, zajdzie obowiązek udzielenia wzajemnie bezpośredniej pomocy zbrojnej.

Warunek ten stał się w tym samym jeszcze roku aktualny. Cesarscy jak mogli tak uganiali się z Turkami, ale mogli nader mało, a o stoczeniu walnej jakiej bitwy nie myśleli, póki by nie nadciągnął Sobieski; wojska niemieckie nie chciały złączyć się w jedną armię, póki król nie nadejdzie. Uważano, że trzeba jak największej naraz siły, tudzież, że trzeba wodza wsławionego, respektowanego przez nieprzyjaciela.

Jan III był desygnowany na wodza naczelnego. Budził zaufanie; samo imię jego podnosiło ducha. Znany był całemu światu, jako pogromca Turków, pierwszy i jedyny ich pogromca, albo on lub też przynajmniej który z hetmanów jego szkoły. Ileż zwycięstw już odniósł! Jego wyprawa na czambuły tatarskie w roku 1672 stała się przedmiotem podziwu największych w Europie znawców sztuki wojennej, a zwycięstwo chocimskie z listopada 1673 roku dało powód do wielkich uroczystości w papieskim Rzymie i z polecenia papieskiego weszło do brewiarzy polskich diecezji. A niedawno dopiero świetna kampania i koronacja aż po zwycięstwie!

Nadspodziewanie nastąpił w Polsce istny wybuch powszechnego zapału. Rezydenci włoscy nie znajdują słów, żeby to opisać. Zebrało się znacznie większe wojsko, niż z początku przypuszczano, a wciąż przybywało jeszcze żołnierza e molta nobilta volontaria [wielu szlachciców – ochotników-red.].

(…)

Chętnie szli daleko poza granice państwa, z zapałem; nastąpiło istne „poruszenie” szlachty, czego nie zdołało dokazać tyle innych spraw narodowych. Ruszył za Sobieskim prawdziwie cały kwiat narodu polskiego, albowiem była to wyprawa religijna. Korona była wówczas niemal wyłącznie katolicka, Polak innowierca należał do rarytasów; tylko na Litwie byli liczniejsi – ale też Litwy nie było wcale w armii Sobieskiego.

Nie darmo Janowi III nadawano u nas przydomek rex orthodoxus [Król prawowierny-red.], z jakim spotykamy się często w drukach współczesnych. Chowany przez rodziców nie tylko pobożnie, ale też nabożnie, należał od wczesnej młodości do bractwa różańcowego, w soboty suszył, miał przez ojca nakazanych sporo modlitw na co dzień, gdy go z bratem Markiem wyprawiono na Akademię Krakowską i Mszy św. słuchał codziennie. Z magnackich domów takie wychowanie rozchodziło się po dworach i dworkach. Cała szlachta była orthodoxa, cała podobna do swego króla.

(…)

Wszyscy współcześni – a cudzoziemcy bardziej, niż Polacy – zdziwieni byli nadzwyczajną szybkością pochodu pod Wiedeń. Pilno było, bardzo pilno; wiemy od znawców, że Wiedeń nie byłby się już mógł trzymać dłużej, jak pięć dni. Ale armię popędzała także ambicja Sobieskiego.

(…)

Stan rzeczy pod Wiedniem pojmie w lot każdy laik, spojrzawszy na plan tego miasta. Turcy właściwie byli już w Wiedniu, i broniło się tylko śródmieście, „innere Stadt”, obwiedzione murami. Bronił się jeszcze stary Wiedeń; nowszy, rozszerzony przedmieściami, był w ręku tureckim. Favoriten zasypane było tureckimi namiotami (zrazu wezyrskimi), a królewicz Jakub notuje, jako „Turcy zburzyli jakieś miasto żydowskie, zwane Leopoldstadt”.

Rodzajem broni i sposobami wojowania uzupełniały się wzajemnie wojska polskie i niemieckie. „Wszędzie do naszych wojsk dodano fuzylierów i piechoty niemieckie, a do niemieckich nasze konne chorągwie”.

(…)

Spotkał się tedy Jan III pod Wiedniem z dawnym swym kontrkandydatem do tronu, Karolem Lotaryńskim, który odnosił się do króla wzorowo, a król wyraża się o nim z całym uznaniem, dodając uwagę, że ten książę wart lepszego losu, tj. że najzupełniej godzien tronu. Ale nie spotkał się król z „wielkim elektorem”, który na Węgry również osobiście nie przybywał.

Nie było pod Wiedniem jeszcze kogoś, a nieobecność ta razi jeszcze mocniej: nie było wojska litewskiego, nie przybył Michał Pac. Zbierali się tak leniwie, tak posuwali się żółwim marszem, iż król nie mógł już dłużej na nich czekać i musiał bez Litwy odbyć wyprawę. Odsiecz wiedeńska jest dziełem samej tylko Korony.

Nasuwa się zestawienie z potrzebą grunwaldzką, 1410 roku, kiedy to nie bylibyśmy sobie dali rady bez Litwy; ale w roku 1683 obeszliśmy się bez niej doskonale, uczyniliśmy więc wielkie postępy pod względem państwowym i militarnym.

(…)

Za szczęśliwego poczytywał się każdy, komu królowa zezwoliła zrobić sobie odpis z listu, otrzymanego od króla, który znaczył swój pochód i zwycięstwo korespondencją z „Marysieńką”. A sławny list, pisany w nocy z 12 na 13 września, datowany „w namiotach wezyrskich”, kopiowany był na papierze naoliwionym, żeby przerysowywać literę za literą; w ten sposób powstawały facsimilia tego listu, głoszącego, jak to „Bóg i Pan nasz na wieki błogosławiony dał zwycięstwo i sławę narodowi naszemu, o jakiej wieki przeszłe nigdy nie słyszały”. Ambicja zaspokojona. A w liście do Ojca św. używa sławnych wyrazów historycznych, czyniąc z nich chrześcijański wariant: Venimus, vidimus, Deus vicit [Przybyliśmy, zobaczyliśmy, Bóg zwyciężył-red.].

Wiadomo, jak go ściskano, całowano, „generałowie w ręce w nogi”, a regimenty krzyczały: Ah unser brave Koenig! Wjeżdżającemu nazajutrz do miasta chcieli wszyscy wołać: vivat! – „ale to było znać po nich, że się bali oficerów i starszych swoich. Gromada jedna nie wytrzymała i zawołała vivat! na co widziałem, że krzywo patrzano”.

Zaczyna się długi szereg rozczarowań. Powszechnie wiadomo, jak kręcono potem z ceremoniałem. Cóż dziwić się cesarzowi, skoro biskup wiedeński zachował się bardzo dziwnie. „Ja zaś do biskupa wiedeńskiego w ten sens napisałem, że ponieważ już do inszej przyjeżdżam dyecezyi, a od ciebie nie miałem żadnej przynajmniej wspólnej congratulacyi, że P. Bóg poszczęścił chrześcijanom, więc ja tobie winszuję, że tenże P. Bóg przywrócił cię Pasterzu do zgubionych już prawie owieczek twoich; nie mam dotąd i na to responsu” – tj. do 28 września, w 16 dni po zwycięstwie!

Longum esset enumerare [Długo by wyliczać można-red.], ile potem przykrości doznał bohater za to, że odbył jeszcze zwycięską kampanię węgierską, z tą sławną w historii wojen bitwą pod Parkanami, gdzie jednego dnia, źle obsłużony wywiadami, doznał klęski, lecz nie opuścił miejsca, i na trzeci dzień odniósł triumfalne zwycięstwo, które on sam cenił bardziej od wiedeńskiego.

(…)

A za to wszystko „chorzy nasi na gnojach leżą i niebożęta postrzeleni”, a król nie może się doprosić „szkuty jednej”, żeby ich przewieść Dunajem do Preszburga [Bratysławy-red.] i tam leczyć własnym kosztem! „Wozy nam rabują, konie gwałtem biorą”. W połowie października dopiero nadeszli „ludzie X. Brandenburskiego, nam należący”. Widoczne było, że radziby się pozbyć z Węgier króla polskiego, choć zwycięskiego.

Przyczyna tkwiła zapewne w obawach, żeby Sobieski nie stał się na Węgrzech popularnym i w końcu… królem węgierskim; on lub królewicz. Już pod koniec października, pisze król, jako „ten naród ustawicznie ręce wznosi do P. Boga za nami, nam się w protekcję oddaje…”.

„Wręcz mówią Węgrowie, że jeżeli chcą żebyśmy odstąpili protekcji tureckiej, niechże weźmiemy polską i niech jedno z nimi będziemy. Król występował z pośrednictwem pomiędzy cesarzem a Toekelym, zanosiło się na jakiś układ; faktem jest, że Jan III, przygotowywał na Węgrzech leże zimowe, ażeby z wiosną 1684 roku dalej zwalczać Turków, wypędzić ich z Węgier i z Podola, a potem z Bałkanu. Czyż w razie powodzenia miał oddawać zdobywane na Turkach kraje innym w niewolę? Węgrzy przecież uważali panowanie habsburskie za niewolę.

(…)

Straszna zaiste jest przyczyna, dlaczego zakończył udział swój w kampanii węgierskiej takim zgrzytem. Oto wojsko Sobieskiego nie zimowało na Węgrzech, trzeba było wrócić do domu…

Dlaczego? Jak zwykle było przyczyn kilka, w które tu nie sposób bliżej wchodzić, ale szala została przeważona czymś okrutnym, bo zrobili to swoi. Można powiedzieć, że z Węgier króla wypędziła Litwa.

Nareszcie, gdy myślano już o leżach zimowych, wojsko litewskie zdążyło nadejść. Byłoby lepiej, gdyby byli wcale nie przyszli! Wobec ludności Górnych Węgier zachowali się jakby nieprzyjaciele: łupili, rozpościerając swe zagony aż po Morawy. Narobili dużo kłopotów i jeszcze więcej wstydu. Król właśnie zmawiał się o rozejm z Toekelym na hiberny, a według wszelkiego prawdopodobieństwa kryły się za tym jakieś układy polityczne, „ale się nam wszystek pomieszał traktat tym postępkiem wojska litewskiego”. W następnym liście, z 20 października, pisze: „Poczty albo umyślnych, aby rozstawić przez węgierską ziemię, impracticabile, ile za tem litewskiego wojska Węgrów zirytowaniem; myśmy też tu jeszcze nic z Tekolim nie skończyli”.

Ludność zaczęła teraz traktować Polaków, jako wrogów i gwałtowników, których należy przepędzić. Czyż miano prowadzić wojnę z ludem, by wymusić sobie hiberny i zostawić na Węgrzech łupieżników? Król wrócił do domu, kampanię ukończył, a raczej przerwał, bo już na Węgry nie powrócił.

(…)

Esej został po raz pierwszy opublikowany w miesięczniku „Ateneum Kapłańskie”, zeszyt 2, sierpień-wrzesień 1933 r.