Fikołki: „How dare you?!”. Bill Gates wyłącza klimatyczny alarm.

„How dare you?!”. Bill Gates wyłącza klimatyczny alarm

Piotr Relich https://pch24.pl/how-dare-you-bill-gates-wylacza-klimatyczny-alarm

Wielu propagandystom klimatycznym, również tym nad Wisłą, Bill Gates zrobił ostatnio niezłe kuku. W ostatnim wpisie na swoim blogu, tuż przed konferencją COP30 w Belem, właściwie podważył wszelkie założenia narracji rozwijanej konsekwentnie od 2015 roku.

Miliarder i samozwańczy naprawiacz świata ogłosił, że zamiast radykalnie ciąć emisje CO2, lepiej przygotować ludzi na zachodzące zmiany. Jakby tego było mało, uznał mierzenie wzrostu globalnych temperatur za nie-najlepszy wyznacznik postępu w „walce z klimatem”.

Chociaż zmiany klimatyczne będą miały poważne konsekwencje – szczególnie dla mieszkańców najbiedniejszych krajów – nie doprowadzą one do zagłady ludzkości. W najbliższej przyszłości ludzie będą mogli żyć i prosperować w większości miejsc na Ziemi – wyznał Gates.

Jeden z największych promotorów tak zwanego „zrównoważonego rozwoju” z rozbrajającą szczerością przyznaje: dajcie spokój z tym katastrofizmem – nie ma aż takiego zagrożenia (zapewne przez fakt, że wyznaczone cele są i tak poza zasięgiem). Zamiast przeznaczać biliony na dekarbonizację, lepiej zapewnić ludziom lepszą opiekę zdrowotną, zainwestować w zabezpieczenia (systemy irygacyjne, zbiorniki retencyjne, regulowanie rzek, nowe, odporne gatunki roślin). Jego przekaz brzmiał: walczmy ze skutkami, zamiast zawracać kijem Wisłę w karkołomnej próbie regulacji całej planety.

Jakby tego było mało, Amerykanin wezwał pozostałych uczestników konferencji, by uderzyli się w piersi i przyznali, że dotychczasowe metody wcale nie pomogą najbiedniejszym i najbardziej narażonym na skutki zmian klimatu.

Przypomina to trochę apele twórców Wielkiego Resetu, którzy narzekali, że świat poszedł w złym kierunku, choć to przecież elity Światowego Forum Ekonomicznego w dużej mierze odpowiadały za wyznaczanie tego kierunku w przeszłości.

Bo dzisiaj do przemyślenia agendy klimatycznej wzywa człowiek, który jeszcze w 2019 roku napisał CAŁY PODRĘCZNIK o tym, jak wygrać ze zmianami klimatu. Jego refleksja obejmowała światowy transport, energetykę, produkcję żywności, „zielone” technologie, nastroje społeczne i wiele, wiele innych obszarów wymagających rzekomo drastycznej zmiany. Sam był również żywo zainteresowany postępem agendy z powodów finansowych. Inwestował gigantyczne pieniądze w innowacje (Breakthrough Energy), produkcje mięsa in vitro (Beyond Meat), ośrodki pracujące nad GMO (International Rice Research Institute), a nawet rozwiązania z zakresu geoinżynierii – takie jak próby blokady światła słonecznego czy wywoływanie deszczu.

Ale czy miliarder przypadkiem nie przyznał, że do tej pory straszono ludzi bez powodu? Półki dzisiaj uginają się od opracowań z tytułami krzyczącymi o „katastrofie”, „apokalipsie” czy „końcu świata”. Hollywood ugniatało społeczeństwa swoimi hitami („Nie patrz w górę”), największe światowe media celowo zmieniały język na bardziej niepokojący. Nagłówki straszyły zdjęciami huraganów, wysuszonych rzek, płonących lasów, wysp śmieci, wyrzucanych na brzegi zwierząt: w każdym przypadku przypominając o czekającej nas wszystkich katastrofie. Straszono, że mamy zaledwie dekadę, zanim zmiany staną się nieodwracalne.

Jeszcze pamiętamy zmanipulowaną młodzież wychodzącą na ulice w „strajkach klimatycznych”; zachęcaną nierzadko przez nie mniej otumanionych nauczycieli. W konsekwencji na naszych oczach wyrosło pokolenie żyjące w przekonaniu, że nie ma przed sobą żadnej przyszłości. Niektórzy pod wpływem alarmistycznej atmosfery drastycznie zmieniali styl życia; przestawali jeść mięso, przesiadali się na rower i „zbior-kom”, z segregowania śmieci i recyklingu stworzyli całą filozofię „zero-waste”, a w skrajnych wypadkach rezygnowali z dzieci, gdyż miałyby one dorastać w świecie skazanym na rychłą zagładę.

Tymczasem dzisiaj jeden z arcykapłanów klimatycznej apokalipsy, jakby nigdy nic stwierdza: dajcie spokój, nie ma co przesadzać! Jakby powiedziała Greta Thunberg – „How dare you?!”…

Najzabawniejsze jest jednak to, że stary zwolennik degrowthu, fan takich autorytetów zwijania gospodarki jak Vaclav Smil, dzisiaj odwołuje się do argumentu dobrobytu. Kiedy w 2018 r. w Katowicach odbywał się klimatyczny szczyt COP24, zgromadzeni na alternatywnej konferencji w Gliwicach specjaliści przekonywali, że to właśnie budowanie dobrobytu i stawianie na lokalną przedsiębiorczość jest najlepszą metodą walki z kryzysem ekologicznym. Wtedy uznawano takie podejście za „foliarstwo”. Dzisiaj, jak widać, to już mainstream.

Czyżby amerykański miliarder przyznał w końcu rację sceptykom takim jak Bjørn Lomborg, przekonującym, że katastrofizm i działanie pod wpływem strachu nie sprzyja innowacyjności? Dokładnie takie same podejście sugerował ponad pół wieku temu von Hayek, co później zaktualizował William Easterly w książce „Tyrania ekspertów”; mechanizm centralnego planowania ze strony globalnych elit i ekspertów, szantaż polityczny i strach nie jest najlepszą metodą na ratowanie świata.

Jakie płyną z tego wnioski? Gates albo nie znał konsekwencji proponowanych dotychczas działań, albo sam zaufał robionym na własne zlecenie raportom ONZ, albo – co najbardziej prawdopodobne – prawdziwe cele agendy klimatycznej pozostawały przed opinią publiczną ukryte.

W całej tej układance nie sposób nie dojrzeć ręki obecnej administracji Białego Domu. U Gatesa flaga zmieniła się bardzo szybko, gdy tylko Trump wygrał wybory. Podobnie jak u „techno-panów” z Doliny Krzemowej, którzy porzucając sztandar Demokratów, przywdziali czapki MAGA i złożyli „hołd lenny” nowemu władcy. Nie jest tajemnicą, że Gates jeszcze przed zaprzysiężeniem spotkał się osobiście Donaldem Trumpem. Później przynajmniej raz spotkał się z przedstawicielami nowej administracji.

Tymczasem Europa wciąż za punkt honoru obiera sobie bycie prymusem „zrównoważonego rozwoju”. Dobijamy portfele nowym ETS2, zarzynamy produkcję samochodów, płacimy haracz za ideologiczne fanaberie i bawimy się własnym bezpieczeństwem energetycznym, w nadziei, że zakup samochodu elektrycznego czy zwalnianie górników uratuje Polskę przed suszą czy upałami.

Podczas gdy Chiny i Ameryka odjeżdżają nam w coraz szybszym tempie, Europa dokłada wszelkich starań by stać się skansenem, uzależnionym od importu samochodów, energii, a nawet żywności. Skansenem, w którym klepie się biedę – tę samą, która jak głosi dzisiaj Gates – jest największym wrogiem ludzkości w zapobieganiu skutkom zmian klimatu.

Piotr Relich

Tak się jąkają polskojęzyczne pseudo-elity składające wieńce w Kijowie pod ścianą poległych z symboliką UPA [Błaszczak]

Błaszczak zaatakował Brauna. Potem wił się jak piskorz. „Tak właśnie się jąkają polskojęzyczne pseudoelity” [VIDEO]

4.11.2025 https://nczas.info/2025/11/04/blaszczak-zaatakowal-brauna-potem-wil-sie-jak-piskorz-tak-wlasnie-sie-jakaja-polskojezyczne-pseudoelity-video/

NCZAS.INFO | Mariusz Błaszczak i Grzegorz Braun
NCZAS.INFO | Mariusz Błaszczak i Grzegorz Braun. / Foto: screen Radio ZET/PAP (kolaż)

W ostatnich dniach szef klubu PiS Mariusz Błaszczak, pytany przez Bogdana Rymanowskiego w Radiu ZET o ewentualność współpracy z Grzegorzem Braunem, zarzucał mu prorosyjskość, ale nie był w stanie wskazać ani jednego przykładu. Sprawę skomentował poseł Konfederacji Korony Polskiej Roman Fritz.

– Dlaczego nie jesteście gotowi na sojusz z Grzegorzem Braunem? – pytał Bogdan Rymanowski.

– Dlatego że postawa Grzegorza Brauna jest postawą, która godzi w polskie interesy – odparł Mariusz Błaszczak.

– Co konkretnie ma Pan na myśli? – dopytywał dziennikarz.

– O, to długo musiałbym na ten temat mówić… – plątał się polityk PiS.

– To krótko – jeden przykład – powiedział Rymanowski.

– Bardzo wiele – utrzymywał Błaszczak.

– Co godzi w polskie interesy z tego, co robi Braun? – drążył dziennikarz.

– Bardzo wiele. No to wszystko, co dotyczy Rosji, tak bym powiedział – wydusił z siebie Błaszczak.

– Uważa Pan, że Grzegorz Braun jest agentem Putina? – pytał dalej Rymanowski.

– Proszę Pana, no to znowu wchodzimy na… – mówił Błaszczak.

Proste pytanie – wtrącił Rymanowski.

– Ja sądzę, że na niektórych wypowiedziach Grzegorza Brauna i na niektórych czynach korzysta Rosja – brnął dalej Błaszczak.

– Jakich? Konkretnie – dociekał Rymanowski.

– No to znowu wchodzimy w szczegóły. Miało być ogólnie a Pan… – ratował się polityk PiS.

– Ale ja teraz proszę o konkrety. Panie ministrze, jaki czyn Brauna jest prorosyjski czy proputinowski? – pytał dziennikarz.

– Ale zostawmy tego Brauna. Braun naprawdę nie jest najważniejszy – odparł Błaszczak.

– No dobrze, to inaczej. Ale wie Pan, są takie wyliczenia Marcina Paladego, który mówi, że jeśli chcecie mieć większość w Senacie, to nie tylko powinniście zrobić pakt senacki z Konfederacją, ale także z Braunem, bo inaczej tej większości nie będzie. Czy w związku z tym jest Pan gotowy, czy PiS jest gotowy zawrzeć pakt senacki z Konfederacją i z Grzegorzem Braunem? – pytał prowadzący.

– Ale to jest szczegół. To jest nieważne – stwierdził Błaszczak.

– To jest szczegół? – dziwił się Rymanowski.

– Tak, to jest nieważne. Wie Pan co jest ważne? – mówił dalej polityk PiS.

– Czyli posiadanie większości w Senacie jest szczegółem? – upewniał się dziennikarz.

– Tak, bo można rządzić nawet mając mniejszość w Senacie, co udowodniliśmy w drugiej kadencji Prawa i Sprawiedliwości – odparł Błaszczak.

Słowa Błaszczaka skomentował na portalu X poseł Konfederacji Korony Polskiej Roman Fritz.

===============================================

„Usiądźcie wygodnie w fotelu i wysłuchajcie co i jak opowiada na temat @GrzegorzBraun_ szef największego klubu parlamentarnego w polskim sejmie.
Tak właśnie się jąkają polskojęzyczne pseudoelity składające wieńce w Kijowie pod ścianą poległych z symboliką UPA” – skwitował.

Polityk załączył też zdjęcie Błaszczaka składającego wieńce w Kijowie.

Ewa Kurek o Tusku: „Ja już nie wytrzymuję patrząc na tego kretyna”

Ewa Kurek o Tusku: „Ja już nie wytrzymuję patrząc na tego kretyna”

, 3 listopada 2025

YouTube

Sporo lat już żyję, ale takiego kretyna, który je żurek i mówi, że za chwilę będzie zjadał to, to, to i tamto. A faceta o nazwisku Żurek uczynił… ten Żurek zrzekł się funkcji sędziego i teraz lata i robi za generalissimusa, których chce wszystkich wsadzać do więzienia i to i tamto łapać, zamykać…

Ekipa Żurka ma ochotę też na mnie. Drogi Tusku i cała ta Twoja ekipa możecie mnie w nos pocałować, proszę Państwa. (…) mam wezwanie na policję. Policjant, który przyniósł mi to, to powiedział mi tylko tyle, że chodzi o Jedwabne.

Co za ludzie, po prostu poziom kultury, poziom intelektualny tych ludzi rządzących nami jest nie do przyjęcia. Wstyd przed nami samymi i wstyd przed światem, jakie to po prostu niedouczone kołtuny dorwały się do władz.

Jeśli chodzi o Tuska (…) parę dni temu jakąś aferę rozdmuchał, że jego córka była podsłuchiwana Pegasusem. Idiota myśli, że Polacy w to uwierzą. Jego córunia po prostu dzwoniła do Giertycha, bo cała rodzina Tusków po prostu jest w łapach konia Giertycha. Naprawdę gdzie my zajdziemy? Tusk robi wszystko, żeby po prostu Polskę zniszczyć, doprowadzić do upadku i oddać po prostu w ręce Niemiaszków.

Tusk to jest Niemiec

Tak naprawdę trzeba powiedzieć, że Tusk to jest Niemiec. Ja pamiętam w 1992 roku w “Znaku” w Krakowie był taki zjazd ogólnopolski, na którym ja też byłam. Nie poznałam wtedy osobiście Tuska, ale część z tych wypowiedzi moich również, ale i Tuska jest wydrukowane i Tusk tam powiedział, że „polskość to nienormalność”.

Chłopie ty jedź po prostu do swoich Niemiec, jedz tam żurek i daj nam Polakom święty spokój. Ja już nie wytrzymuję patrząc na tego kretyna, który gra na nosie Polakom i opowiada, że żurek mu smakuje. No bo ma takiego Żurka po prostu patałacha, który nie licząc się sprawią, po prostu wyprawia w Polsce to, co do pustego łba mu przyjdzie. Pewnie za te słowa będziecie chcieli mnie panowie gdzieś tam ciągać. Mam to w nosie. Takiemu Tuskowi, takiemu Żurkowi towarzyszą baby (…) niedokształcone, niedouczone.

Nowacka, po prostu wnuczka komucha wysoko ustawionego, rodzina, która się uwłaszczyła po 1989 roku, ona miss po prostu bajeru i będzie miała wszystko, a potrzebuje ludzi, wychować pokolenie Polaków, którzy będą głupi, nie będą nic rozumieć, a ona i jej akolici będą tymi dziećmi rządzić. Także proszę Państwa, naprawdę jesteśmy w sytuacji bardzo trudnej. Ja też jeszcze jako kobieta patrzę na te baby, które dorwały się do rządu. Większość z nich to tylko ma we łbie jedyne prawa kobiet, czyli prawa do aborcji i jakieś tam idiotyzmy.

Jeśli popatrzeć na Niemca Tuska, to on gra, żeby po prostu Polskę podporządkować niby nie Niemcom, ale Unii Europejskiej. A któż rządzi w tej Unii Europejskiej? Jego przyjaciółka Urszula von der Leyen, która powiedziała mu tam parę lat temu Donald jedź do Polski i masz być premierem. No i my Polacy, idioci uczyniliśmy z niego premiera, bo część otumanionego społeczeństwa na niego zagłosowała.

_________________________________________________________________________

O autorze: Redakcja

komentarz

  1. CzarnaLimuzyna 4 listopada 2025
  2. Analiza geopolityczna pani dr Ewy Kurek nie jest pełna. Brakuje szerszej i głębszej perspektywy. Pomimo tego ocena aktualnej ekipy, trafna. Nadzieja związana z Nawrockim płonna, dlatego, że jak do tej pory Nawrocki nie zdefiniował polskiej racji stanu w oparciu o realną sytuację wracając do fundamentów- do fundamentów cywilizacji łacińskiej. Tymczasem w narracji Nawrockiego brakuje wielu elementów, a zamiast nich są eksponowane wątki zaczerpnięte z obcych koncepcji geopolitycznych.
  3. Były też wstawki historyczne, w drugiej części audycji…W czasie zaborów tylko dwa procent Żydów stanęło do walki o niepodległość Polski. 98 procent Żydów pokochało zaborców – jedni Niemców, drudzy Austriaków, trzeci Rosjan. Ewa Kurek

Czy jesteśmy metodycznie i systematycznie podtruwani…?

Czy jesteśmy metodycznie i systematycznie podtruwani…?

intuicja https://www.salon24.pl/u/intuicja/1471311,czy-jestesmy-metodycznie-i-systematycznie-podtruwani

Ogólne przesłanie nie jest szczególnie odkrywcze, ale chyba po raz pierwszy zostało publicznie wyartykułowane w programie powszechnie cenionego dziennikarza, a brzmi: jesteśmy systematycznie podtruwani, brak należytego nadzoru instytucji państwowych nad tym, co fundują Polakom wielkie koncerny spożywcze.

Temat znany,  ale wywiadu mogłam wysłuchać dopiero dzisiaj.

Całość linkuję na końcu notki (ku pamięci),

  • a poniżej kilka tez wyłuskanych naprędce –  trochę od sasa do lasa, ponieważ klucz był dość nieskomplikowany:) -> zwróciły moją uwagę.

1. Największym zagrożeniem  dla naszego zdrowia są: oleje, margaryny, niedobory białka, biało sojowe;

2. Aspartam oraz glutaminian sodu – przełamują barierę krew – mózg (kontekst negatywny);

3. Histamina w wołowinie – neuroprzekaźnik przełamujący barierę krew – mózg (kontekst pozytywny);

4. Pięciokrotny wzrost zachorowań na choroby jelit (w tym  nowotwory), wzrost chorób psychicznych;

5. Sól – stosowany obecnie jodan (a  nie jodek potasu) – zabójczy; (szukać wartościowej soli)

6.  Bracia Rodzeń – warto posłuchać (obiło mi się o uszy, ale przyznam, że nie słuchałam ich podcastów);

7. Kobietom w ciąży w Polsce zaleca się kilkukrotnie niższą dawkę jodu aniżeli kobietom w ciąży w Japonii, USA;

8. Tłuszcz – OK, węglowodany – Nie OK;

9. Glin (E 173 w składzie artykułów spożywczych) w mózgu – złogi glinu u osób chorych na Alzheimera, 

10. Jajka – zdrowe (fosfolipidy) -> 3-4 dziennie, wołowina – 1x tygodniowo, mięso -> osoby starsze – 3x tygodniowo

11. Zjadamy ok. 4 kg dodatków  (konserwantów itp.) rocznie (!) – w statystykach podawane 2 kg ze względu na przepisy prawne, które pozwalają na niewykazywanie ich w składzie, jeśli nie przekraczają 2%; 

12. Branża mięsna – nie podaje składu (a wody podobno ok. 80%; wody, którą potem trzeba dosmaczyć, pokolorować itd., aby to „mięso” jakoś wyglądało, aż mnie odrzuca…);

13. Żywność PRL-owska bez porównania wartościowsza niż ta, którą nas raczą obecnie.

14. Reklamom w latach dziewięćdziesiątych wierzyło ok. 85% klientów, obecnie 65% klientów; (zaskoczenie, wydawało mi się, że już nikt reklamom nie wierzy:); oj, ten nasz naród jednak mądry nie jest:)) )

================================

=================================

Jeżeli ktoś coś więcej -> proszę, zamieszczajcie, w komentarzach, bo temat ciekawy…

===================

MD: u mnie – tylko propozycja pełnych, jasnych , ale niedługich artykułów.

Zalew Polski młodymi Ukraińcami. A tam – brak żołnierza…

„W ciągu września i października br. polską granicę przekroczyło 98,5 tys. Ukraińców w wieku 18–22 lat – średnio 1600 dziennie. To efekt zniesienia zakazu opuszczania kraju przez młodych mężczyzn w czasie wojny. Władze wyjaśniają, że celem jest umożliwienie młodym Ukraińcom podjęcia nauki lub pracy za granicą, co może przynieść korzyści całemu społeczeństwu poprzez późniejszy transfer wiedzy lub kapitału. 

To wykładnia oficjalna, ale nie sposób nie dostrzec drugiego dna tej decyzji. Kijów świadomie buduje w Polsce zalążek nowej, licznej diaspory – politycznego, gospodarczego i kulturowego zaplecza Ukrainy w samym sercu Unii Europejskiej.

Historia zna wiele takich przypadków. Izrael od dekad opiera swoją siłę na diasporze. Irlandia traktuje emigrantów nie jak utraconych obywateli, lecz jak zewnętrzne skrzydło narodu. Turcja poszła dalej – stworzyła urząd do mobilizacji Turków w Niemczech i Holandii.

Ukraina chce iść podobną drogą. Zwłaszcza że jej sytuacja jest wyjątkowa: kraj w stanie wojny, z ogromnym odpływem ludności, potrzebuje nowych kanałów wpływu, także poza swoimi granicami. Polska jako największy sąsiad i główny ośrodek wsparcia wojennego, staje się naturalnym miejscem budowy tego zaplecza.

Młodzi, mobilni, często wielojęzyczni. Zakładają własne i przejmują polskie firmy, pracują w polskich instytucjach, wchodzą w struktury organizacji pozarządowych. To tu płyną pieniądze, tu powstają ukraińskie media, tu rośnie różnorodne zaplecze. Stają się częścią polskiej przestrzeni publicznej.

Skoro proces ten nabiera tempa, potrzebne są jasne zasady gry:

– kto finansuje ukraińskie organizacje pozarządowe w Polsce,

– jak wygląda rejestr organizacji transgranicznych,

– jakie prawa i obowiązki mają obywatele Ukrainy przebywający tu długoterminowo,

– jak chronić równowagę narracyjną w sferze pamięci i kultury.

Jeśli tego nie zrobimy, nie zauważymy momentu, gdy rola gospodarza zamieni się w rolę gościa we własnym domu. Byłoby naiwnością udawać, że to proces spontaniczny i apolityczny.

Państwo ukraińskie doskonale rozumie, że diaspora to miękka siła – bezpieczna, tania i długofalowa. Wpływy bowiem mierzy się nie tylko terytorium, lecz i obecnością. Zełenski, pozwalając młodym mężczyznom wyjeżdżać, nie zrezygnował z nich – wysłał ich w misję. Misję pokojową, kulturalną, ekonomiczną – ale też polityczną. To tworzenie Ukrainy globalnej – jak mówi sam Zełenski. A więc wspólnoty obejmującej nie tylko mieszkańców kraju, ale też miliony za granicą z zadaniem bycia „ambasadorami sprawy ukraińskiej”.

======================

  1. A kto tam, na Ukrainie, będzie walczył o Ukrainę? Ma mieć jedynie silną diasporę?
  2. Dlaczego nie są traktowani jak dezerterzy?

MD

Dolnośląska policja zatrzymała Ukraińca za oszustwo „na blika”. Czemu próbowano ukryć jego narodowość? Kto nakazał?

Dolnośląska policja zatrzymała Ukraińca za oszustwo „na blika”. Próbowano ukryć jego narodowość

3.11.2025 nczas/policja-zatrzymala-ukrainca-za-oszustwo-probowano-ukryc-jego-narodowosc

policja walbrzych dolny slask ukrainiec
NCZAS.INFO | Zatrzymany Ukrainiec oraz znaleziony przy nim rzeczy i dokumenty, w tym lekko zamazany ukraiński paszport / fot. Dolnośląska Policja (kolaż)

Wałbrzyscy policjanci zatrzymali 24-letniego Ukraińca podczas oszustwa „na blika”. W oficjalnym komunikacie dolnośląskiej policji próbowano ukryć narodowość sprawcy, ograniczając się do podania, że zatrzymano „obcokrajowca”. Na zdjęciach z zatrzymania widać jednak ukraiński paszport.

Wałbrzyscy policjanci zatrzymali 24-letniego Ukraińca po tym, jak otrzymali „sygnał o popełnionym przestępstwie”.

24-latek wpadł w ręce mundurowych chwilę po tym jak odszedł od bankomatu. Przy obcokrajowcu funkcjonariusze znaleźli między innymi gotówkę, którą chwilę wcześniej wypłacił, a także potwierdzenie transakcji” – napisano na stronie dolnośląskiej policji.

Informację o oszustwie policja otrzymała 28 października o godz. 21. Funkcjonariusze ustalili miejsce popełnienia oszustwa i udali się na miejsce.

„Kiedy przyjechali pod bankomat przy ul. Kościuszki w Szczawnie-Zdroju sprawca przestępstwa jeszcze tam był. Szybkie policyjne działania doprowadziły do zatrzymania 24-latka, który był ’odbierakiem’, na gorącym uczynku przestępstwa. Mundurowi znaleźli, przy podejrzanym gotówkę, którą chwilę wcześniej wypłacił oraz potwierdzenie zlecenia wypłaty. Zabezpieczyli również między innymi różnego rodzaju karty płatnicze, dokumenty, a także telefon komórkowy” – czytamy.

Tego samego wieczora Ukrainiec trafił do wałbrzyskiej komendy. 30 października został doprowadzony do prokuratury, gdzie usłyszał zarzut udziału w oszustwie.

„Jako że sprawa ma charakter rozwojowy, a policjanci obecnie weryfikują ile osób padło ofiarą mężczyzny i to kto jeszcze brał udział w tym przestępczym procederze, dzisiaj po południu Sąd Rejonowy w Wałbrzychu zadecydował o tymczasowym aresztowaniu mężczyzny na najbliższe dwa miesiące” – poinformowała policja.

Ukraińcowi grozi za przestępstwo do ośmiu lat pozbawienia wolności.

W komunikacie policji nie wspomniano ani słowem, że to Ukrainiec. To ustalił portal kresy.pl.

„Na jednym ze zdjęć widać jednak ukraiński paszport” – wskazuje redakcja.

„Portal Kresy.pl potwierdził w rozmowie z KMP w Wałbrzychu, że sprawca jest narodowości ukraińskiej” – zaznaczyła redakcja kresy.pl.

NFZ: Katastrofa w służbie zdrowia. Odsyłani nawet chorzy na raka. Brak dziesiątków miliardów.

Katastrofa w polskiej służbie zdrowia. Odsyłani nawet chorzy na raka

03.11.2025 tysol/katastrofa-w-polskiej-sluzbie-zdrowia

Szpitale w całej Polsce wstrzymują przyjęcia nowych pacjentów — także tych wymagających pilnego leczenia onkologicznego. Planowe zabiegi przesuwane są nawet na 2026 rok, ponieważ Narodowy Fundusz Zdrowia wyczerpał roczne limity finansowania. Lekarze alarmują: sytuacja jest krytyczna.

Coraz więcej placówek odmawia nowych pacjentów

Zgłoszenia napływają z całego kraju — zwłaszcza z województwa pomorskiego. Jak informuje Naczelna Rada Lekarska, szpitale nie mają już możliwości dalszego kredytowania leczenia, dlatego zaczęły ograniczać świadczenia.

— Skoro NFZ od kilku miesięcy nie płaci, szpitale same nakładają limity. Nie są w stanie dłużej finansować terapii z własnych środków – podkreśla Jakub Kosikowski, rzecznik NRL.

Ograniczenia często są stosowane nieformalnie.

Przykład: osoby z reumatoidalnym zapaleniem stawów nie mogą rozpocząć terapii w programie lekowym — nowi pacjenci odsyłani są na przyszły rok.

Dodatkowe miliardy nie rozwiązują problemu

NFZ otrzymał w ostatnich dniach 3,5 mld zł wsparcia, co zmniejszyło dziurę budżetową do ok. 10,5 mld zł. W 2025 r. łączna dodatkowa dotacja wyniosła już 31 mld zł, a kolejne 1 mld zł ma trafić do Funduszu z obligacji.

Mimo tego prognozy są bardzo niepokojące: według Ministerstwa Zdrowia luka finansowa systemu w 2026 roku może wynieść aż 23 mld zł.
To oznacza, że ograniczenia mogą się nasilać, a dostęp do leczenia — jeszcze trudniejszy.

3000 euro miesięcznie. Ukraina stawia na zagraniczne mięso armatnie. Gł. z Kolumbii, Chile i Brazylii.

Ukraina stawia na zagranicznych ochotników. Zobacz, skąd przybywa ich najwięcej

03.11.2025 tysol/ukraina-stawia-na-zagranicznych-ochotnikow

W obliczu coraz większych braków kadrowych na froncie z Rosją Ukraina łagodzi zasady przyjmowania zagranicznych ochotników. Najwięcej rekrutów przybywa z krajów Ameryki Południowej. Jak podaje dziennik „Die Welt”, przytaczany przez dw.com, niektóre kompanie tworzone są już niemal wyłącznie przez Kolumbijczyków, Chilijczyków czy Brazylijczyków. Wielu z nich nie ma doświadczenia wojskowego, ale ich rola staje się kluczowa dla Kijowa. [sic !! ?? md]

[Oficerowie, „doradcy”, „eksperci” – od początku – z Europy, gł. zachodniej md]

Wojsko ukraińskie na froncie Ukraina stawia na zagranicznych ochotników. Zobacz, skąd przybywa ich najwięcej

Latynoscy rekruci w ukraińskiej piechocie

Dziennikarze „Die Welt” opisują tajny ośrodek szkolenia, w którym armia Ukrainy przygotowuje obcokrajowców do walki na froncie.

• Wśród nich jest nawet 2 tysiące Kolumbijczyków.
• Dołączają także ochotnicy z Chile i Brazylii.

Po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji w lutym 2022 r. prezydent Wołodymyr Zełenski otwarcie wezwał cudzoziemców do wsparcia obrony Ukrainy. Według szacunków ukraińskiego portalu Hromadske, około 8 tys. zagranicznych ochotników zasiliło dotąd siły lądowe – 40 proc. z nich ma pochodzić z Ameryki Południowej.

Wojna dronów, ale front zdobywają ludzie

Choć Ukraina rozwija ofensywne technologie – zwłaszcza drony – to utrzymanie linii obrony nadal zależy od piechoty.
Dlatego większość nowych rekrutów z Ameryki Południowej trafia właśnie do takich oddziałów.

Armia zmaga się z brakiem żołnierzy:

• Mobilizowani są głównie mężczyźni powyżej 25. roku życia.
• Program premiowy dla 18–24-latków przynosi ograniczone efekty.

W efekcie złagodzono kryteria rekrutacji – dziś przyjmowani są także ci bez wojskowego doświadczenia.

Motywacje: pieniądze i przyszłość po wojnie

Dla wielu zagranicznych ochotników walka to szansa na społeczny awans i bezpieczeństwo rodziny.
Zagraniczny żołnierz może liczyć na ok. 3000 euro miesięcznie, czyli więcej, niż wynoszą zarobki w wojsku m.in. Kolumbii.

Mafia ukraińska idzie na całość. Oto, jak Rinat Achmetow dobrał się do Sardynii…

Oto, jak Rinat Achmetow dobrał się do Sardynii…

Data: 2 novembre 2025 Author: Uczta Baltazara

babylonianempire/oto-jak-rinat-achmetow-dobral-sie-do-sardynii

Od ponad roku, wykorzystując kompleksową sekwencję działań oraz sieć finansowanych przez siebie firm-słupów, najbogatszy człowiek Ukrainy plądruje wyspę przejmując ziemię i zabijając pasące się na niej krowy; wszystko po to, by przekształcić ją w gigantyczną fabrykę i magazyn elektryczności.

Ukraińska mafia (takiego właśnie określenia używają zarówno dziennikarze informujący o sprawie jak i mieszkańcy Sardynii) masowo wykupuje wszelkie grunty rolne, pastwiska i lasy na Sardynii.

W lipcu 2025 roku (a wcześniej w czerwcu i lipcu 2024 roku), u wybrzeży wysp Elby i Sardynii, pojawił się superjacht Rinata Achmetowa, Luminance –  za który ukraiński oligarcha zapłacił w Niemczech pół miliarda euro; wzbudził niemałą sensację, tak ze względu na swą wielkość jak i wyposażenie.

…………….

Zbudowany przez słynną niemiecką stocznię Lürssen – mistrzów stylu i innowacji w dziedzinie żeglugi – jacht Luminance ma 138,8 metra długości i 21 metrów szerokości; jego pojemność brutto wynosi 9900 GT, a zanurzenie 5,2 metra. Zaprojektowany przez firmę Espen Øino International, jeśli chodzi o wygląd zewnętrzny, oraz Zurretti Interior Design, w kwestii wnętrz, jest jednym z dwudziestu największych jachtów na świecie. Jego wartość?Szacowana jest na około 500 – 600 milionów dolarów, przy rocznych kosztach eksploatacji sięgających 50 milionów.

Przypomnijmy tu, że kapitał własny Achmetova szacowany jest na przekraczający 6 miliardów dolarów. Napędzany potężnymi silnikami MTU osiąga prędkość 20 węzłów i może pomieścić do 24 gości w 12 luksusowych apartamentach oraz 40-osobową załogę. Wyposażony w dwa lądowiska dla helikopterów, baseny, kino, centrum odnowy biologicznej oraz garaż dla łodzi motorowych, jest prawdziwą „pływającą willą” zaprojektowaną dla członków globalnej elity. https://www.superyachtfan.com/yacht/project-luminance/ https://www.boatinternational.com/yachts/the-superyacht-directory/luminance–102491 https://en.wikipedia.org/wiki/Rinat_Akhmetov

…………….

Operacje prowadzone przez Ukraińca we Włoszech:

Jakiś czas temu, we współpracy z włoskim przedsiębiorcą Gianpietro Benedettim, właścicielem grupy przedsiębiorstw hutniczych Danieli, Achmetow zainwestował 2,3 mld euro w projekt produkcji tzw. ekologicznej stali w Toskanii, angażując w tenże interes swoją ukraińską firmę Metinvest.

Dziś, koncentruje się na Sardynii, gdzie inicjuje serię projektów dotyczących instalacji tzw. ekologicznych technologii energetycznych.

Od listopada 2024, Akhmetov nabył około 400 hektarów ziemi (99 działek) na północy Sardynii (tereny od Chiaramonti do Ploaghe), na stałe lub w dzierżawie z prawem do zabudowy na najbliższe 20-40 lat. Transakcje przeprowadzone przez zostały przez spółkę-słupa o nazwie Erulagreensolar Srl założoną w Mediolanie w grudniu 2024 – posiadającą kapitał założycielski o wysokości zaledwie 10 000 euro, bez pracowników i z zerowym obrotem (tak wynika z danych Izby Handlowej i źródeł otwartych. Dodatkowe potwierdzenia „zerowego obrotu w 2023 r.” wynikają z ostatniego sprawozdania finansowego za 2023 r. https://www.ufficiocamerale.it/4517/erulagreensolar-srl?srsltid=AfmBOop2pwjKYS7UQFWjcgMM_H1D6fcpVRSkO5OGrrxGAe6-jSriyLk8& https://www.informazione-aziende.it/Azienda_ERULAGREENSOLAR-SRL) której właścicielem jest niejaki Yurij Obodovski, przedsiębiorca z – mocno podkreślaną przez Włochów – kryminalną przeszłością; Obodowski był osobą podpisującą kontrakty.

Achmetov dokonuje zakupów także za pośrednictwem swojej spółki DRI/DTEK https://en.wikipedia.org/wiki/DTEK (100% własność SCM – holdingu Achmetova o nazwie System Capital Management (SCM) https://www.scm.com.ua/en/about) https://en.wikipedia.org/wiki/SCM_Holdings.

Obecnie, Ukrainiec uzyskał prawo do realizacji pięciu projektów energetycznych na terytorium Sardynii:

Chiaramonti-Ploaghe (w pobliżu sławnej Bazyliki di Saccargia – zabytkowego kościoła romańskiego z XI w.; w wielu przypadkach projekty uniemożliwią działalności archeologów) (264,7 megawatów), https://va.mite.gov.it/it-IT/Oggetti/Info/11463

Macomer „4” (42 megawaty),

Macomer „5” (52 megawaty),

Sindia „2” (30 megawatów),

Sindia „4” (42 megawaty) https://dri-energy.com/en/italy/.

……………..

O szczegółach zakupu poinformowała witryna spółki Achmetowa:

16 grudzień 2024: «DRI (DTEK Renewables International (DRI z sidzibą w Holandii), tj. europejskie ramię ukraińskiej spółki DTEK https://en.wikipedia.org/wiki/DTEKhttps://dtek.com/en/about/ (właścicielem firmy jest SCM Holdings Achmetova) zajmujące się energią odnawialną, zrobiło ważny krok w kierunku przejęcia portfela czterech projektów energii słonecznej na Sardynii we Włoszech od hiszpańskiego dewelopera Enerland. Obydwie firmy doszły do pierwszego porozumienia w sprawie przejęcia, które ostatecznie da DRI pełną własność czterech projektów agrowoltaicznych o łącznej mocy zainstalowanej 166 MWp (razem Project Nox), zlokalizowanych w prowincji Nuoro na Sardynii (UB: czyli tam, gdzie później zidentyfikowany zostanie pierwszy przypadek bydlęcego LSD we Włoszech – o czym poniżej)». https://dri-energy.com/en/dri-and-enerland-reach-first-close-on-166mwp-portfolio-of-four-solar-power-plants-in-sardinia/

………………

Mauro Pili – burmistrz miasta Iglesias w latach 1993-99, prezydent regionu Sardynii w latach 1999, 2001-03, poseł do parlamentu włoskiego w latach 2006-18, dziennikarz zawodowy, obecnie redaktor naczelny gazety L’Unione Sarda – pilnie śledzący i dokumentujący każdy ruch Achmetova na Sardynii – komentuje:

«Włochy płacą Zełenskiemu i Ukrainie ogromne sumy pieniędzy na zakup broni, a ukraiński oligarcha, powiązany z państwowym systemem gospodarczym, przyjeżdża na Sardynię, aby kupować grunty i nabywać projekty energetyczne i spekulacyjne».

Achmetov ma być również jednym z głównych sponsorów Atlantic Councilwpływowego międzynarodowego think tanku posiadającego głębokie powiązania z sektorem zbrojeniowym. Według Mauro Pili, ta ostatnia rola plasuje go w gronie największych sponsorów przemysłu zbrojeniowego, który jest finansowany również ze środków publicznych, między innymi przez Włochy.

Inny były gubernator Sardynii, Christian Solinas publicznie określił działania Achmetova na Sardynii jako «ingerencję oligarchów Zełenskiego».

Zainteresowanie Ukraińca ziemią na Sardynii skłoniło lokalnych dziennikarzy śledczych do pogłębienia dochodzeń; udało im się odkryć wiele “ciekawych” elementów operacji.

Na video zamieszczonym poniżej, niezależny włoski dziennikarz Franco Fracassi zbiera wszystko w całość i stwierdza, że do podboju sardyńskich terytoriów, Achmetow mógł posłużyć się «zaskakującymi środkami».

Przypomina, że były właściciel Azowstalu, od 2014 r. zwolennik reżimu w Kijowie, zezwolił na umieszczenie w podziemiach zakładu nie tylko częściowo finansowanego przez siebie batalionu „Azow”, ale także bazy NATO Pit-404 (24 km, 7 pięter), która w przeszłości zatrudniała do 3000 pracowników.

W ramach owej struktury NATO znajdowało się również amerykańskie laboratorium biologiczne, formalnie należące do firmy Metabiota (działające pod kierownictwem Huntera Bidena), jedno z najważniejszych wojskowych laboratoriów biologicznych na Ukrainie, zajmujące się opracowywaniem rozmaitych wirusów.

Dziennikarz, przypominając także wczesną przestępczą fazę działalności Rinata Achmetowa, podejrzewa, że jego znajomość z Hunterem oraz powiązania z amerykańskimi laboratoriami biologicznymi pozwoliły mu użyć na Sardynii wirusa-chimery (opracowanego w roku 2016 w amerykańskim laboratorium w Bułgarii) powodującego chorobę guzowatej skóry bydła – Lumpy Skin Disease (LSD).

Fracassi mówi, że czynnikiem przenoszącym wspomnianego wirusa może być wyłącznie genetycznie zmodyfikowany komar pochodzący z “fabryk” Billa Gatesa; zauważa, że jedna z “fabryk” zmodyfikowanych genetycznie komarów pracuje od kilku lat we włoskim Terni https://www.pologgb.com/laboratorio-di-genetica-e-ecologia/. Przypomina również, że amerykańskie laboratoria działające na Ukrainie zostały rozparcelowane do innych krajów, w tym do Włoch.

Oto, jak dziennikarz nakreśla «harmonogram» operacji zrealizowanej przez Achmetova na Sardynii:

13 czerwca 2025, Achmetov, na pokładzie swego jachtu, pojawia się u wybrzeży Sardynii.

Jego ludzie, od 2 miesięcy – z pokładów dwóch helikopterów będących na wyposażeniu jachtu – eksplorują wnętrze wyspy; ich zadaniem jest wyszukanie terenów, na których – po ich zakupie – Achmetov zamierza zbudować gigantyczne farmy wiatrakowe, fotowoltaiczne oraz równie ogromne magazyny energii. W trakcie misji rozpoznawczych, fagasy orientują się szybko, że zielone przestrzenie Sardynii zajęte są w duże mierze przez hodowane (i pasące się) tam bydło.

VIDEO: Helikopter startujący z jachtu Achmetowa: https://www.facebook.com/mauro.pilibis/videos/-elicottero-ucraino-viaggi-segreti-in-sintesi1-questo-elicottero-posizionato-a-b/4060142567539510/

VIDEO: Na Ukrainie wojna, a Achmetow dyskotekuje się na swym jachcie u wybrzeży Sardynii: https://www.facebook.com/mauro.pilibis/videos/-in-ucraina-sono-in-guerra-al-molo-ichnusa-festa-grande-a-cagliari-loligarca-che/1324245259114056/

VIDEO: Operacja zrealizowana – Achmetow odpływa o świcie: https://www.facebook.com/mauro.pilibis/videos/-missione-compiuta-partenza-allalba-luminance-il-mega-yacht-da-600-milioni-di-do/1242941494192092/

Zaledwie tydzień później, tj. 21 czerwca 2025, zostaje oficjalnie zidentyfikowany pierwszy przypadek LSD we Włoszech i to nie gdzie indziej, ale na fermie bydła na Sardynii, w gminie Orani(prowincja Nuoro), czyli tam, gdzie w grudniu 2024, Achmetov poczynił «zakupy»; przypadek zostaje potwierdzony diagnostycznie przez krajowe laboratorium referencyjne w Teramo (ściśle współpracujące z biolaboratoriami amerykańskimi). https://www.unionesarda.it/news-sardegna/confermato-il-primo-caso-di-dermatite-nodulare-contagiosa-allarme-negli-allevamenti-bovini-del-nuorese-crh9y8h2 https://www.rainews.it/tgr/sardegna/articoli/2025/06/primo-caso-di-dermatite-virale-contagiosa-confermato-in-sardegna-59c12e6d-a755-44c8-b1de-eb30e078976a.html

Zaczyna się więc wybijanie nie tylko nielicznych chorych zwierząt, ale także masowe wybijanie tych, które są całkowicie zdrowe. Pod groźbą ciężkich kar wprowadzony zostaje również obowiązek szczepienia stad.

Co więcej, 28 sierpnia 2025 Mauro Pili informuje, że w prowincji Sassari ma powstać gigantyczny magazyn energiicentrala elektrochemiczna – «potwór» o łącznej mocy 536 megawatów zbudowany z baterii litowych, zaprojektowany przez tajemniczą brytyjską firmę.

Spółka ELEMENTS GREEN LIMITED z siedzibą w Londynie ma zamiar umieścić tam aż 655 modułów baterii kontenerowych, co będzie stanowić największy kompleks litowy, jaki kiedykolwiek stworzono we Włoszech, a według aktualnych danych może być on największym w Europie. Plany te budzą ogromny niepokój wśród lokalnej ludności ze względu na łatwość eksplodowania tego rodzaju magazynów oraz wysoką toksyczność tego skutków.

Wspomniany projekt został przedstawiony poufnie we włoskim Ministerstwie Środowiska przez kobietę o nazwisku NECHITA ECATERINA, urodzoną w VASLUI w RUMUNII, byłą pracownicę rumuńskiej spółki ATCom SCM należącej do grupy SCM Akhmetova (Fracassi określa ją jako opiekunkę ludzi starszych). (Procedury VIA (Valutazione di Impatto Ambientale – Ocena Wpływu na Środowisko) we Włoszech są często poufne w początkowej fazie, a pełna dokumentacja jest dostępna jedynie po zatwierdzeniu lub w ramach konsultacji publicznych) . Fracassi twierdzi ponadto, że spółka ELEMENTS GREEN LIMITED finansowana jest przez UMGI Achmetova.

………..

Świeżutko założona – i bez jakichkolwiek istotnych szczegółów – witryna spółki Elements Green lansuje pewną Ecaterinę: https://www.elementsgreen.com/people  https://www.elementsgreen.com/caty

………..

Kolejną spółką, finansowaną wspólnie z włoską firmą Danieli za pośrednictwem UMG Investments należącej do Achmetowa, ma być Tyrrhenian Link. Spółka ta wkracza na wyspę z projektem ułożenia kabla HVDC między Sardynią a Sycylią w celu ustanowienia połączeń elektrycznych między obiema wyspami. Na ten projekt, który budzi znaczne obawy wśród lokalnej ludności, przeznaczono środki europejskie w wysokości 500 mln euro w ramach planu REPowerEU Komisji Europejskiej. https://x.com/periucs/status/1968077004928168176

VIDEO: Na Sardynii, mafia ukraińska idzie na całość

***

Sabotaże paneli fotowoltaicznych i turbin wiatrowych na Sardynii (szybki przegląd informacji mainstreamowych na ten temat):

Na Sardynii w ostatnich latach narasta opór wobec masowych inwestycji w farmy wiatrowe i fotowoltaiczne. Protesty, podsycane obawami przed “energetycznym kolonializmem” przerodziły się w akty wandalizmu i sabotowania instalacji.

W 2024 roku, władze regionu Sardynii wprowadziły 18-miesięczne moratorium na nowe projekty, zaś w roku 2025, nową ustawę ograniczającą instalacje na 99% terytorium, co jednak nie powstrzymało napięć.

Oto chronologiczny przegląd kluczowych aktów wandalizmu, oparty na doniesieniach medialnych i relacjach z miejsca. Sabotaże często mają charakter nocny, z użyciem ognia lub narzędzi mechanicznych, i są motywowane ochroną środowiska oraz sprzeciwem wobec “inwazji” paneli i turbin.

DataTyp instalacjiLokalizacjaOpis incydentuSkutki i reakcje
Sierpień 2024Turbina wiatrowaOkolice Mamoiada (prowincja Nuoro, centrum wyspy)Nieznani sprawcy odkręcili śruby mocujące podstawę turbiny stojącej przy drodze. Odkryto to przed zawaleniem konstrukcji, co mogło spowodować wypadek.Brak obrażeń, ale blisko katastrofy. Właściciel firmy konserwującej instalację, Edoardo Melis, zgłosił sprawę na policję. Legambiente (lokalna organizacja ekologiczna) nazwała to “próba zastraszenia polityków” w kontekście sporów o lokalizacje.
Sierpień 2024Bazy turbin wiatrowychVillacidro (południe Sardynii)Podpalono osłony plastikowe na fundamentach trzech turbin w budowie (projekt firmy Vestas). Sprawcy oblali je benzyną i podpalili nocą.Uszkodzone elementy, opóźnienia w budowie. To drugi incydent w ciągu dni; prokuratura w Cagliari wszczęła śledztwo. Protestujący z komitetów obywatelskich (np. “Pratobello 24”) zebrali ponad 10 tys. podpisów pod petycją o blokadę projektów.
9 września 2024Panele fotowoltaiczne (ok. 2000 szt.)Tuili (południe Sardynii)Podpalono stosy paneli gotowych do montażu w parku fotowoltaicznym firmy Greenvolt Power. Użyto kanistrów z benzyną; pożar szybko się rozprzestrzenił.Całkowite zniszczenie paneli. To trzeci atak w ciągu tygodni; władze potwierdziły charakter umyślny. Komitety protestacyjne zaprzeczyły udziałowi, ale napięcia rosły po blokadach portowych w Oristano.
9 września 2025Panele fotowoltaiczne (ok. 5000 szt.)Viddalba (prowincja Sassari, północ Sardynii)Dwóch mężczyzn wysiadło z samochodu i podpaliło magazynowane panele w budowanym parku energetycznym firmy Avru srl (projekt dla społeczności energetycznej). Kamery uchwyciły sprawców.Zniszczono panele i wózek widłowy; straż pożarna walczyła z ogniem kilka godzin. Stowarzyszenie Saper i Fimser nazwały to “aktem przemocy przeciw OZE”. To rocznica ataku w Tuili; śledztwo trwa.

Kontekst i konsekwencje

  • Skala problemu: Do Terna (włoski operator sieci) wpłynęło ponad 800 wniosków o podłączenie farm wiatrowych i fotowoltaicznych o mocy przekraczającej 50 GW – 10 razy więcej niż potrzeba wyspy. Projekty obejmują tysiące turbin (wysokości 200-300 m) i panele na hektarach ziemi rolnej, co budzi obawy o utratę 100 tys. ha upraw i degradację krajobrazu (np. blisko nuraghów czy plaż Costa Smeralda).
  • Protesty i polityka: Takie ruchy jak “No eolico” czy “Sardegna per il No” zebrały setki tysięcy podpisów pod referendum blokującym instalacje. W 2025 r. powstała specjalna komisja regionalna ds. OZE. Sabotaże eskalują w wyniku dezinformacji medialnej (np. oskarżenia o “kolonializm energetyczny”) dokonywanej przez lokalne gazety takie  jak L’Unione Sarda. Władze apelują o pokojowe protesty, ale napięcia trwają.

……………….

Prawda jest jednak alarmująca i bynajmniej nie jest dezinformacją: „Atak wiatraków i paneli na terytorium Sardynii dotyczy 209 gmin spośród 377”. Stanowi to 55% ogółu. „To ogromna liczba, nie do przyjęcia” – mówi Piero Atzori, autor raportu, emerytowany profesor nauk ścisłych i chemii, rzecznik technicznej grupy Comitadu pro sa Nurra, która ma 2100 członków na Facebooku.

„Nadszedł czas, aby burmistrzowie i obywatele wspólnie podjęli walkę ze spekulacją energetyczną. Na lądzie i na morzu” – brzmi apel. Z kolei przedstawiciele władz lokalnych nigdy nie przestali czuć się jak na froncie: „O losie terytoriów powinny decydować społeczności lokalne, a nie ministerstwa i radni. Podkreślamy, że odnawialne źródła energii są dopuszczalne wyłącznie dla użycia własnego wyspy”.

………..

Informacja odnośnie wybijania bydła na Sardynii z 28 października 2025: Włoska Rada Stanu (najwyższy sąd administracyjny w odniesieniu do włoskiej administracji publicznej)  akceptuje odwołanie hodowczyni z Sardynii i wstrzymuje ubój zdrowych zwierząt, ponieważ jak czytamy w orzeczeniu: „nie służy to już więcej celom zapobiegawczym”.  https://www.unionesarda.it/news-sardegna/nuoro-provincia/dermatite-il-consiglio-di-stato-ferma-labbattimento-dei-capi-sani-w18kdd74

INFO: https://www.vietatoparlare.it/sardegna-tra-energia-e-geopolitica-lombra-lunga-degli-oligarchi-ucraini-parte-1/

https://www.dcnews.it/2025/08/02/noi-paghiamo-lui-si-compra-mezza-sardegna-lex-governatore-della-sardegna-prove-alla-mano-inchioda-zelensky-ecco-cosa-stanno-facendo-i-suoi-galoppini-in-questi-giorni-nella-nostra-isola/embed/#?secret=EZff9fawXK#?secret=8HuGbTzG3W

https://www.laveritarendeliberi.it/sardegna-laboratorio-del-futuro-virus-oligarchi-e-colonizzazione-green/embed/#?secret=HF6O4Gh4T3#?secret=VYzQRFx6wK

https://ilmanifesto.it/tre-episodi-in-15-giorni-rinnovabili-sotto-attacco-in-sardegna

https://www.e-gazette.it/sezione/energia/incendiano-svitano-bulloni-turbina-no-eolico-sardegna-sempre-piu-matti-pericoloso

https://www.qualenergia.it/articoli/sardegna-incendiati-5000-pannelli-fotovoltaici

Sardegna, attacco incendiario contro il parco fotovoltaico: 5mila pannelli distrutti

https://www.lindipendente.online/2025/09/10/sardegna-attacco-incendiario-contro-il-parco-fotovoltaico-5mila-pannelli-distrutti/embed/#?secret=Z7k4bvoCbn#?secret=KrMY8ObROs

https://leautonomie.it/incendio-ha-colpito-parco-fotovoltaico-in-costruzione-a-viddalba-qualenergia/embed/#?secret=DYLdPzrlnQ#?secret=BWuE1qSp2A

https://ecquologia.com/dalla-sardegna-al-mugello-sono-nate-le-brigate-fossili/embed/#?secret=ceD6FjanJO#?secret=aOBaChUA7V

https://lavialibera.it/it-schede-2347-rinnovabili_sardegna_ad_alta_tensione_scontro

https://www.unionesarda.it/news-sardegna/nuoro-provincia/dermatite-il-consiglio-di-stato-ferma-labbattimento-dei-capi-sani-w18kdd74

……………

Materiały z Sieci związane z tematem:

Klanowe struktury Ukrainy: analiza powiązań między kluczowymi grupami ukraińskiej oligarchii a rodzinami i instytucjami europejskimi i amerykańskimi – https://www.researchgate.net/publication/377442969_Clans_of_Ukraine_Analyzing_Links_Between_Key_Groups_of_the_Ukrainian_Oligarchy_and_European_and_US_Families_and_Institutions

Kim jest Yurij Obodowski?: https://antikor.info/en/articles/754070-urohenets_ukrainy_biznesmen_jurij_obodovskij_rabotaet_na_rossijskie_opg_po_obhodu_sanktsij_i_finansirovaniju_armii_okkupantov https://inview.org.uk/news/181489-billionc_from_russia_through_ukraine_how_yuriy_obodovsky_continues_to_bypass_sanctions_and_funnel_money

Myślenie wewnątrz Rosji: „Operacja Oszołomienie”. Dugin.

Myślenie wewnątrz Rosji: „Operacja Oszołomienie”

https://politcor.ru/2025/10/20/eskalatsiya-aleksandra-dugina-na-radio-sputnik-20-10-2025/?ysclid=mhfvf69kdm174270969

Rosyjski filozof i pisarz Aleksander Dugin ostrzega, że tylko kampania szoku i podziwu może zmiażdżyć arogancję Zachodu i przywrócić właściwe znaczenie Rosji.

Wywiad z Aleksandrem Duginem w programie Sputnik TV Escalation.

Prezenter:

Chciałbym zacząć od naprawdę ważnego tematu, którego znaczenie wszyscy rozumieją. Wczoraj Władimir Władimirowicz ogłosił udane testy pocisku Burewestnik – nowego pocisku zdolnego do okrążania planety przez miesiące, potencjalnie niepokojąc Zachód i każdy inny kraj. Zachodnie media, takie jak New York Times, nazwały ten pocisk „latającym Czarnobylem”, twierdząc, że zdestabilizował sytuację i skomplikował kontrolę zbrojeń. Reakcja Zachodu była bardzo silna. Jestem ciekawy: Jak ten pocisk wpłynie na równowagę sił? Jakie korzyści oferuje nam na tym etapie?

Aleksander Dugin:

Po pierwsze, muszę przyznać, że nie jestem ekspertem w dziedzinie rozprzestrzeniania broni i waham się, czy sprawiać wrażenie amatorstwa w tej dziedzinie. Jestem socjologiem, który bada geopolitykę i psychologię polityczną, więc przeanalizuję temat z tych perspektyw, być może z odrobiną filozofii.

Wydaje mi się, że Trump, pod wpływem neokonserwatystów, stworzył błędne postrzeganie pozycji Rosji w konflikcie na Ukrainie, naszych możliwości, interesów, wartości i tego, co jesteśmy, a czego nie jesteśmy gotowi zrobić. Nie możemy znaleźć wspólnej płaszczyzny z Trumpem, który jest przekonany, że presja, groźby lub podniesienie głosu są wystarczające, aby zakończyć konflikt na Ukrainie. Musi on porzucić to przekonanie i zmienić swój sposób myślenia. Trudno to osiągnąć samymi słowami. W Anchorage odbyły się negocjacje, spotkania między naszym prezydentem a Trumpem. Jest impulsywnym człowiekiem, który żyje chwilą, jest zły i agresywny, ale szanuje siłę i zdecydowane reakcje. Rozumiemy, że wypróbowaliśmy różne podejścia do komunikowania się z nim, ale on odmawia przyjęcia „miękkiego” podejścia. Postrzega każdy rodzaj uprzejmości jako oznakę słabości.

Kiedy mówimy: „Jesteśmy otwarci na dialog”, on myśli, że jesteśmy bezsilni, by kontynuować wojnę. Kiedy proponujemy kompromis, on odpowiada: „Tylko na naszych warunkach: zawieszenie broni, wtedy to rozwiążemy”. Zasadniczo błędem jest postrzeganie Rosji, głównej potęgi nuklearnej, militarnej i gospodarczej, jako podległej, jak protektorat, taki jak Europa, Ukraina czy Izrael. Rozpoznaliśmy to. Ani uprzejmość, ani deklaracje, ani rozsądne formuły nie działają na to. Postrzega uprzejmość jako słabość, rozsądek jako tchórzostwo, a gotowość do kompromisu jako poddanie się. To jest całkowicie złe i nigdy nie było dobre. Musimy wykazać się naszą siłą. Prezydent Władimir Władimirowicz użył słowa oshelomlenje („szok”, „oszałamiający”), odnosząc się do tej kwestii – Zachód musi być zszokowany naszymi działaniami. Test Burewestnika, nazwany „Latającym Czarnobylem”, jest krokiem w tym kierunku. Ale to nie wystarczy; musimy iść dalej.

Musimy zastraszyć Zachód, ponieważ zabrakło im racjonalnych argumentów. Tylko coś naprawdę przerażającego może zmusić ich do mówienia z Rosją na równych warunkach.

Prezenter:

Czy fakt, że Burevestnik może pozostawać w powietrzu przez długi czas i jest prawie niemożliwy do śledzenia lub zestrzelenia, nie jest wystarczająco przerażający sam w sobie?

Aleksander Dugin:

Chodzi o to, że Zachód postrzega nasze oświadczenia ze sceptycyzmem. Studiowałem zachodnią prasę: wielu opisuje Burewestnika jako blef, broń fantasy, wątpi w jej zalety i jest przekonanych, że znajdą środki zaradcze. Tak będzie zawsze: nasze pokazy siły spotykają się z oskarżeniami o nieufność i oszustwo. Dmitry Seims słusznie podkreśla: Aby przezwyciężyć blefowanie, konieczny jest prawdziwy pokaz siły.

Zachód blefuje umiejętniej: skromne osiągnięcia są przesadzone jako „wielkie przełomy”. Trump mówi w bombastycznym stylu: „Świetnie! Wspaniały! Absolutnie!” Jego retoryka, pełna mocy i pewności siebie, urzeka ludzi jak kobra hipnotyzuje królika. Nasze 35 lat dyplomacji opierało się na innym fundamencie: „Unikajmy konfliktów, znajdźmy kompromisy i rozważmy nasze interesy”. Odpowiedź: „Świetnie, zmiażdżymy cię!”

Precyzyjne uderzenia, które pozostawiają irański program nuklearny nietknięty, są przedstawiane jako zwycięstwa. Media to chwytają, a sam Trump wierzy, że Iran jest „na kolanach”. Są to samospełniające się przepowiednie: ogłaszają „niszczący atak”, przedstawiają sfabrykowany wynik i działają w wirtualnej rzeczywistości. Nasze rewelacje i argumenty nie robią wrażenia. Porażki Trumpa są ogłaszane zwycięstwami i otrzymują relacje medialne.

Musimy zaatakować wrażliwy punkt, którego nie można zignorować. Nie mam pojęcia, co to będzie. Prezydent mówi o oszołomieniu: Zachód musi być zszokowany. Uruchomiliśmy Burevestnik, ale nie było reakcji. Nawet jeśli się boją, twierdzą, że Rosja blefuje, jej gospodarka jest słaba, sankcje są skuteczne, a aktywa mogą zostać zajęte. Stoimy w obliczu piekła. Trump, choć wygląda lepiej, praktycznie toczy wojnę Bidena. Ciągle mówi: „To nie jest moja wojna”, ale zachowuje się tak, jakby to była jego własna. Wkrótce powie: „To jest moja wojna i wygram ją w jeden dzień”. Musimy ostro zmienić naszą retorykę. Oni nie przestrzegają formalności, podczas gdy my nadal grzecznie przyjmujemy ciosy. Kirill Dmitriev, w duchu Gorbaczowa, próbuje znormalizować stosunki z USA, ale postrzegają to jako białą flagę, kapitulację.

Prezenter:

Następnie omówimy wizytę Kirilla Dmitriewa, przewodniczącego Rosyjskiego Funduszu Inwestycji Bezpośrednich, oraz normalizację – lub jej brak – stosunków rosyjsko-amerykańskich. Chcę wrócić do uwag na temat Oszołomienia. Wcześniej sugerował Pan, że to może być początek „Operacji Oszołomienie”, powiązanej z atakami na infrastrukturę na Ukrainie. Co to za „Operacja Oszołomienie”? Czy ma Pan na myśli pokaz siły z naszymi pociskami na polu bitwy?

Aleksander Dugin:

Ponownie, nie jestem ekspertem od broni, ale studiuję zbiorową świadomość. Czasami mały, precyzyjnie ukierunkowany dron może mieć większy wpływ niż zniszczenie całej infrastruktury Ukrainy, zwłaszcza jeśli to zniszczenie nie zostanie zauważone.

Żyjemy w świecie symboli i obrazów, w którym nie ma bezpośredniego związku między naszą siłą a jej postrzeganiem. Nie mówię ci, co atakować – modele muszą być obliczone. Na przykład, z Zełenskim – to jedna rzeczywistość; bez niego – to zupełnie inna rzeczywistość. Są pewni, że nie będziemy w stanie tego pokonać. Ich celem nie jest wyzwolenie Ukrainy, ale prowadzenie wojny z nami przez innych. Tak długo, jak istnieje Zełenski, nawet jeśli jest sam, jest to zintegrowane z ich propagandą i wszystko staje się „fantastyczne, cudowne”. Zniszcz infrastrukturę – oni to ukryją. Wojsko widzi prawdziwe mapy i zdjęcia satelitarne, ale społeczeństwu, które decyduje o sankcjach lub atakach, pokazują zmanipulowane zdjęcia. 

Manipulowanie rzeczywistością nie jest nowe; to postmodernistyczne podejście Zachodu w ciągu ostatnich 30 lat. Operacja wojskowa jest nieskuteczna bez wsparcia mediów, bez uderzających obrazów, nawet bez obrazów generowanych przez sztuczną inteligencję. Połączenie działań wojskowych, polityki, wyjaśnień, obrazów wizualnych i demonstracji jest wymagane, aby przekonać publiczność. Jeśli to nie jest pokazane, to tak, jakby to się nigdy nie wydarzyło.

Nie byliśmy przygotowani na tego rodzaju wojnę – to dla nas nowe wyzwanie. Mierzymy sukces liczbą zabitych i wyzwolonym terytorium, ułaskawiając naszych wrogów, przygotowując „gest dobrej woli” dla 20 000 morderców w kotle. To, czego potrzebujemy, to akt buntu, który jest wymierzony w naszych przeciwników, a nie w nas samych. Wymaga to nie tylko strategii wojskowej, ale także opanowania mediów. Aby ogłuszyć Zachód, zwłaszcza w kontekście eskalacji Trumpa, musisz zmusić ich do krzyku: „To jest przerażająco fantastyczne, Rosjanie przekroczyli wszystkie granice!” – podczas gdy oni nadal nalegają, że jesteśmy słabi, nie posuwamy się naprzód, unikamy zdecydowanych działań i nie robią ustępstw.

Ale są działania, których retoryka nie może zniekształcić. Muszą zostać zastosowane. Metody istnieją.

Prezenter:

Wspomniał Pan o atakach na Bankova [Street]. Czy to jest zaskakujący czynnik?

Aleksander Dugin:

Atak na Bankową był tak dużo dyskutowany, że stracił sens. Nie wiem, co to będzie – malutki dron, elektroniczny gołąb, niezrozumiały element mikroskopowy, czy Burewestnik schodzący z nieba. Być może malutki komar wyeliminuje Yermaka i Budanova, albo coś bardziej fundamentalnego. Nie podejmuję decyzji; nie znam naszych możliwości i nie udzielam rad. Osoby odpowiedzialne muszą podjąć decyzję. Ale: niebezpiecznie jest ogłaszać oszołomienie i nie ogłuszyć.

Nasza retoryka się wyostrza, pokazujemy nasze możliwości, a ludzie czekają na nasz następny ruch. Musimy ogłuszyć naszych wrogów, aby byli naprawdę zszokowani. Monitoruję reakcję Zachodu – milczą na temat Oreshnika i Burewestnika. Trump nie wydaje się zaniepokojony.

W tej przerażającej grze domagania się losu ludzkości analizuję jej psychologię, socjologię, geopolitykę, a nawet najmniejsze gesty. Ale nie ma ogłuszenia.

Jeszcze nie skończyliśmy. Naszym celem nie jest przekonanie ich naszą mocą, ale potrząśnięcie nimi. Jeśli Trump powie: „To nie jest moja wojna”, odetnie ich kanały wsparcia i zostawi Europejczyków samych sobie, to zaskoczymy niektórych. Musimy wstrząsnąć Albionem, Paryżem i kanclerzem Merzem. Atak nieznanych dronów zaniepokoił ich, ale ich nie wstrząsnął. Potrzebne jest coś niesamowitego. Musimy przestać żywić złudzenia, że potraktują nas poważnie. Jesteśmy silniejsi, bardziej niebezpieczni i potężniejsi niż oni myślą. Musimy to udowodnić, a to jest operacja oszołomienie. Jak dotąd nie ma żadnych rezultatów. Musimy kontynuować.

Prezenter:

Proszę pozwolić, że wyjaśnię: Kyryll Budanov jest na liście terrorystów i ekstremistów. Chciałbym dodać do Pańskich uwag: Trump powiedział: „Oni nie bawią się z nami, a my nie bawimy się z nimi”. Co to może oznaczać?

Aleksander Dugin:

Nic. Jak mały kaszel. Moglibyśmy powiedzieć to samo: „My gramy, oni grają.” Kiedy Trump nie ma nic do powiedzenia, zrobi jakiś absurdalny komentarz, który ma sens, ale nie ma sensu. To oznacza, że go nie zaskakujemy. Kiedy go zaskoczymy, będzie mówił spójnie. Na razie jest to jego zwykły trolling – interpretuj go tak, jak chcesz; on nawet nie rozumie, co mówi. Jego determinacja, aby eskalować do nowej eskalacji nuklearnej, nie została złamana. Niestety.

Prezenter:

Mam jeszcze jedno ostatnie pytanie dotyczące „Operacji Oszołomienie”. Na przykład, gdyby Jermak lub Zełenski zostali usunięci, jak Pan wspomniał, czy nie sądzi Pan, że europejskie media i politycy natychmiast wykorzystaliby to do stworzenia wizerunku męczennika i wyjaśnienia swoim obywatelom, że istnieje teraz bezpośrednie zagrożenie wymagające przygotowań do wojny z Rosją? Obecnie manipulują faktami, aby namalować niejasny obraz, a to zapewniłoby im idealne narzędzie.

Aleksander Dugin:

Być może tak będzie. Ale jeśli ktoś chce walczyć z nami, to rozpocznie wojnę, niezależnie od tego, czy znajdzie pretekst, czy nie. Nie nalegam na konkretne decyzje. Operacja Oszołomienie została ogłoszona i uważam, że jest to terminowa i poprawna decyzja. Jednak charakter operacji to wyłączny autorytet Naczelnego Wodza i przywództwa wojskowo-politycznego. Niczego nie sugeruję ani nie narzucam – po prostu przedstawiam przykłady.

Ale pamiętajmy o tym: jeśli ich nie ogłuszymy, przygotują się do wojny skuteczniej i szybciej. Mówimy: „Teraz ich ogłuszymy”, ale nie działamy. Następnie sami przeprowadzą prowokację – wysyłając „komara” do Zełenskiego, obwiniając Rosjan i nas za wszystko. Operacje pod fałszywą flagą są standardową praktyką we współczesnej polityce. Jeśli nie będziemy działać, zrobią to za nas i użyją tego przeciwko nam.

Rzeczywistość straciła swoją wiarygodność – już nie istnieje. Wszystko zależy od pozorów. Brakuje obrazów mocy. Mówią, że Rosjanie są niebezpieczni, ale nieistotni. Grozimy, ale jesteśmy bezradni. To toruje drogę do ich agresji: obrazu bezwzględnego, ale słabego wroga, takiego jak Saddam Husajn czy Hamas. Wabią nas w tę pułapkę, a my nie stawiamy oporu. Powtarzamy: „Jesteśmy pokojowi, nie chcemy atakować”. Odpowiadają: „Są słabi, ukrywają swoje groźby, boją się, że zostaną zdemaskowani”. To jest jednostronna wojna informacyjna.

Istnieją rzadkie możliwości – kilka, ale istnieją – które mogą podważyć ich strategię ataku informacyjnego. Musimy zaatakować ich bańkę informacyjną, a nie Zachód czy Ukrainę. Ta bańka jest niebezpieczna: tworzy obraz, który usprawiedliwia prawdziwą wojnę przeciwko nam – jak pociski Tomahawk i atomowe okręty podwodne, o których wspomniał Trump. Wierzą, że ataki takie jak ten na Iran zmuszą nas do poddania się. Im bardziej deklarujemy: „Nie będziemy atakować, będziemy przestrzegać zasad”, powstaje tym silniejsze wrażenie naszej słabości. Wzięliśmy 20 000 ukraińskich żołnierzy do niewoli, wymieniamy ich, tworzymy warunki – to jest postrzegane jako słabość. Jak możemy to zmienić? Ale to jest konieczne.

Musimy wprowadzić mechanizmy, które uwzględniają wymiar informacyjny. Ich kłamstwa nie są nieszkodliwe – prowadzą do ataków rakietowych na nasze terytorium. Następnie musimy zareagować stanowczo. Integrują wszystko w swoją narrację – pokój, stanowczość, negocjacje, zdecydowane działanie. Jak możemy przerwać ich wojnę informacyjną w tym krytycznym momencie? Musimy powstrzymać agresję, do której Zachód coraz bardziej się zbliża. Równowaga między racjonalnością a siłą wymaga precyzyjnego dostrojenia. Eskalacja lub niekończące się unikanie jest równoznaczne z poddaniem się.

To jest sztuka wojny, wysoka polityka, sztuka walki o suwerenność i interesy narodowe. Polityka to walka o istnienie – kategoria filozoficzna. Niektórzy władcy posiadają tę sztukę, podczas gdy inni sieją spustoszenie. Nie wolno nam spoczywać na laurach – nad nami gromadzą się burzowe chmury. Nadszedł czas, aby szukać sojuszników na potencjalną wojnę.

Proponuję ustanowienie sojuszu wojskowego z Chinami: Jeśli Zachód zrozumie, że atak na nas wywoła reakcję naszych sojuszników, to ich zniechęci. Jeśli ich uwaga przesunie się na Tajwan, musimy wspierać Chiny. Jesteśmy na skraju zrobienia tego. Rosja i Chiny są wielkimi potęgami gospodarczymi, geopolitycznymi i militarnymi. Musimy wzmocnić nasze więzi z Indiami i innymi krajami.

Testem lakmusowym jest agresja USA na Wenezuelę i Kolumbię. Jeśli zmienią tam reżimy, stanowi to dla nas zagrożenie. To jest ich doktryna Monroe, ich „Ukraina” i nie przestaną. Sukces zwiększy ich zaufanie do ich zdolności do działania przeciwko nam i Chinom. Musimy zintensyfikować nasze geopolityczne wysiłki w Ameryce Łacińskiej. Jeśli pozwolimy Trumpowi łatwo zmienić tam reżimy, nasza sytuacja się pogorszy.

Prezenter:

Więc czy powinniśmy dostarczyć broń?

Aleksander Dugin:

Do wszystkich – Iran, Hezbollah, Wenezuela. Aktywnie, masowo, nieskrępowanie, tak jak robią to USA. W tym samym czasie powiedzmy: „Jesteśmy za pokojem, Trump, jesteś świetny, ale to jest biznes”. Maduro płaci za pociski Oreshnik i systemy obrony powietrznej – to umowa. Jak powiedział Trump, „To umowa”. Jeśli żyjesz z wilkami, wyj jak wilk. To jest oszołomienie.

I mówimy: „Nie będziemy wspierać Hamasu, Hezbollahu, osiągniemy porozumienia w Syrii, pomożemy Iranowi z daleka, nie będziemy tworzyć sojuszy wojskowych w ramach BRICS”. To sprawia, że jesteśmy „Czeburaszkami” – nie przerażającymi, szalonymi postaciami z kreskówek przygotowującymi się do ataku. Zachód przedstawia wojnę z Rosją jako kreskówkę.

Teraz musimy zakłócić ich „kreskówkowy” plan wojenny. Trump jest silny w swojej ideologii MAGA, ale działa potwornie, nie na nasz koszt. Nasza stawka leży nie tylko w linii styku, ale także w globalnej pozycji Rosji. Jesteśmy biegunowym przeciwieństwem, a na Bliskim Wschodzie musimy zająć stanowisko wobec naszych przyjaciół i wrogów, zawrzeć sojusze i zapewnić pomoc wojskową i finansową z oczekiwaniem wzajemności. Dotyczy to Afryki, Azji i Ameryki Łacińskiej. Wielkie mocarstwo dba o wszystko, nawet o Falklandy. 

Czy mamy zasoby?

Jeśli nasze zasoby są niewystarczające, każde przemieszczenie będzie nas kosztować naszą suwerenność. Jesteśmy otoczeni, a wróg zażąda więcej – kolonizacji Rosji. Zachód mówi o tym dzień i noc, tworząc zasoby dla naszego upadku – spiski, operacje zmiany reżimu. Jeśli pokażemy słabość – Afryka, Ameryka Łacińska, Bliski Wschód, Azja nie będą nasze. Wtedy powiedzą: „Syberia nie jest twoja, Kaukaz Północny nie jest twój”.

Zachodnia hegemonia to maszyna działająca w nowych, sieciowych rzeczywistościach. Sztuczna inteligencja jest doskonałym przykładem. Podobnie jak Elon Musk, przyjmujemy go, nie rozumiejąc, że ma w sobie osadzone liberalne miny lądowe. Może eksplodować jak pagery Hezbollahu. Nie rozumiemy skali konfliktu, w który jesteśmy obecnie zaangażowani. Nie rozumiemy strony technicznej, rekrutacji opartej na dotacjach naszej nauki, kultury i gospodarki. Zachód zinfiltrował nas i pozostawił tylne drzwi w każdej instytucji – demokracji, wolnego rynku. W latach 90. przekazaliśmy klucze do miasta wrogowi. I nadal nie wyzwoliliśmy się w pełni. Walczymy na każdym poziomie, w tym na poziomie informacyjnym, ale nie zawsze wiemy jak. Uważamy, że konflikt może być lokalny, ale jest globalny.

Prezenter:

Myślimy w dobrej wierze, ale świat nie jest na to gotowy. Wspomniał Pan o sojusznikach i Chinach. Chcę wyjaśnić: obecna wizyta Donalda Trumpa i jego nadchodzące spotkanie z Xi Jinpingiem 30 października – czego powinniśmy się po tym spodziewać? Niektóre media donoszą, że Trump będzie próbował przekierować energię Chin z dala od Rosji.

Aleksander Dugin:

To jest częściowo powód, dla którego on tam się udaje, ale nie tylko dlatego. Trump porzucił swoją filozofię MAGA i przyjął neokonserwatywne stanowisko. Jest narzędziem w rękach ludzi takich jak Lindsey Graham. Jego celem jest budowanie sojuszy w Azji Południowo-Wschodniej za pomocą gróźb, łapówek i ofert, których, jego zdaniem, Chiny nie mogą odmówić. To jest wojna. Mówi: „Konkuruję z Chinami”, ale walczy z nami. Biden, Obama, neokonserwatyścy – to jest dzisiejszy Trump.

Trump nie tylko walczy z Chinami; zawiera umowy przeciwko nam. Jest mało prawdopodobne, że Xi Jinping podejmie radykalne środki przeciwko nam, ale musimy pracować, aby temu zapobiec. Musimy zbudować silne partnerstwo z Chinami. Nasz prezydent pracuje nad tym niestrudzenie, ale mechanizmy rosyjskiej polityki czasami nie są w stanie dostosować się do tych wyzwań – są zbyt powolne, biurokratyczne i uciążliwe. Putin zachowuje się jak bohater, jakby od niego zależał los ludzkości, ale jego instrukcje toną w papierkowej robocie, a pionowa struktura staje się pozioma. Musimy przyspieszyć nasze sojusze z tymi, którzy podzielają wielobiegunowy program – militarnie, ekonomicznie i strategicznie. Operacja Oszołomienie ma kilka faz: dokonywanie pozytywnych kroków w globalnej polityce, zdobywanie nowych przyjaciół i wspieranie sojuszników.

Wizyta Trumpa jest wrogim posunięciem. On knuje i zawiera umowy przeciwko nam. Uważa, że ma kontrolę, ale Rosja jest suwerennym państwem i nie będzie mu posłuszna. Jest uwikłany w nasz konflikt, oczekując łatwego zwycięstwa. Europa również narzeka, ale podąża za neokonserwatystami. I to jest niebezpieczne.

UE: Dacia płaci karę za zbyt tanie samochody…

Dokąd prowadzi polityka Unii Europejskiej? Dacia płaci karę za zbyt tanie samochody!

Tomasz Nowicki 2025-11-02 https://francuskie.pl/dacia-kara-za-tanie-samochody

Dacia Sandero,

Dacia i kara za zbyt tanie samochody? Tak, proste auta z najtańszymi silnikami muszą płacić karę za swoje emisje. Polityka klimatyczna Unii Europejskiej w tym względzie przypomina eksperyment — piękny w teorii, katastrofalny w praktyce.

Weźmy grupę Renault. Producent o bogatej historii, z marką Dacia jako tanią marką, która w pewnym sensie jest jednak kulą u nogi.

Bo o ile Dacia sprzedaje się znakomicie i przynosi Renault solidne zyski, o tyle w unijnej księgowości ekologicznej wypada jak uczeń, który zapomniał pracy domowej. Średnia emisja nowych Dacii to 112 gramów CO₂ na kilometr, podczas gdy Bruksela na te lata pozwala tylko 97. „Kilka gramów różnicy, cóż to za problem?” – zapyta ktoś zapewne. Otóż problem jest ogromny, bo każdy gram powyżej limitu kosztuje… 95 euro. I to nie od floty, ale od każdego sprzedanego auta.

Tak, tak — wystarczy jedno Sandero (najpopularniejszy samochód Europy od wielu lat) i już mamy kłopot, drodzy państwo. A ten model sprzedaje się rewelacyjnie. Kłopot mnoży się w miliony a raczej miliardy euro… Miliardy! Za to, że kupujesz tani, prosty i ekonomiczny samochód. Jak Dacia dołoży systemy redukcji dwutlenku węgla to … będzie droga. Żegnaj tania motoryzacjo.

Dacia ma problem – żeby samochód był tani, nie może mieć skomplikowanego napędu. Ale wtedy emituje za dużo, czyli dostaje karę.

Grupa Renault ma oczywiście sposób na obejście tego problemu. To tak zwany „pooling”, czyli unijna wersja handlu powietrzem. Jeśli masz za dużo CO₂, możesz po prostu kupić trochę czystego sumienia od sąsiada, który sprzedaje dużo elektryków. Bruksela oczywiście udaje, że to wszystko dla dobra planety. A przemysł – cóż, stara się przeżyć, przeliczając każdy gram i każdy bonus jak w kasynie.

Dacia w tym wszystkim wygląda jak uczciwy robotnik, który pracuje po godzinach, a i tak dostaje mandat za to, że jego buty są brudne. Bo jak ma zejść poniżej 97 gramów, skoro jej siłą jest prostota i niska cena? Elektryczna Dacia Spring jest, owszem, tania i nie emituje nic – ale zdecydowanie nie wystarczy, by uratować średnią całego koncernu. A że nowej wersji Springa nie będzie od razu, Renault musi nadrabiać sprzedażą elektrycznych modeli R4, R5, Scénic i Mégane E-Tech.

Bogatsi kupują drogo aby niekoniecznie zamożni kupili taniej?

Innymi słowy: bogatsi kupują drogie elektryki, żeby biedniejsi mogli dalej jeździć tanimi Daciami. Nowa wersja solidarności europejskiej? Nie, po prostu absurd!

Unia Europejska nie chce emisji, ale pozwala na handel zielonymi certyfikatami

To wszystko prowadzi do jednej konsekwencji: samochody drożeją, a Europa traci zdrowy rozsądek. Kiedyś tanie auto z benzynowym silnikiem było normą – dziś to niemal akt oporu wobec biurokracji. Producenci zaczynają przenosić fabryki do Maroka, Turcji czy Serbii, gdzie można jeszcze mówić o konkurencyjności. A my, Europejczycy, mamy coraz mniej wyboru i coraz więcej dopłat, limitów, certyfikatów i kar.

W efekcie powstaje groteska: koncerny sprzedają niezbyt chciane i drogie elektryki, by uniknąć kar za tanie auta, a klient, który chciał po prostu nowego Dustera za rozsądne pieniądze, dostaje wykład o „neutralności klimatycznej do 2050 roku”.

Ręce opadają. I żeby nie było – widzę mnóstwo plusów Unii Europejskiej. Ale jako miłośnik motoryzacji naprawdę nie mogę przejść do porządku nad takim podejściem do samochodów. 

„Inteligentny” odkurzacz szpieguje właścicieli.

Zablokował szpiegowanie i odkurzacz przestał działać. Historia jak z Black Mirror


Daniel Górecki 2 listopada 2025

ithardware.p/zablokowal_szpiegowanie_odkurzacz_historia_black_mirror

Inżynier o imieniu Harishankar odkrył, że jego inteligentny odkurzacz iLife A11 nie tylko gromadził ogromne ilości danych o jego domu, ale, ku jego zaskoczeniu, też został zdalnie wyłączony po tym, jak właściciel zablokował komunikację z serwerami producenta.

Zaczęło się niewinnie. Harishankar, ciekawy jak działa jego robot sprzątający, postanowił przeanalizować ruch sieciowy wychodzący z odkurzacza. Szybko odkrył, że urządzenie nieustannie wysyła logi i dane telemetryczne do producenta, mimo że nigdy nie wyraził na to zgody. Zaniepokojony, zablokował na swoim routerze adresy IP serwerów zbierających dane, pozostawiając jednak dostęp do aktualizacji i oprogramowania. Początkowo wszystko działało, ale po kilku dniach odkurzacz odmówił posłuszeństwa. Urządzenie przestało się uruchamiać, jakby ktoś zdalnie je „uśmiercił”.

Harishankar odkrył, że jego inteligentny odkurzacz został zdalnie wyłączony po tym, jak właściciel zablokował komunikację z serwerami producenta.

Serwis bezradny, właściciel zdeterminowany

Inżynier wysłał sprzęt do autoryzowanego serwisu. Tam technicy bez problemu włączyli odkurzacz i nie zauważyli żadnych usterek. Po odesłaniu urządzenia do domu sytuacja się powtórzyła: kilka dni pracy i ponowna awaria. Po kilku takich rundach serwis odmówił dalszej naprawy, tłumacząc, że sprzęt jest już po gwarancji.

Wtedy Harishankar postanowił wziąć sprawy w swoje ręce, rozebrał odkurzacz na części i rozpoczął śledztwo.

Analiza sprzętu ujawniła, że iLife A11 to zaawansowany komputer na kółkach. W środku znajdował się procesor AllWinner A33 z systemem TinaLinux, mikrokontroler GD32F103 oraz zestaw czujników: lidar, żyroskopy, enkodery. Inżynier stworzył własne złącza PCB, napisał skrypty w Pythonie i sterował odkurzaczem przez komputer, a nawet stworzył joystick z Raspberry Pi, by prowadzić urządzenie ręcznie. Wszystko działało, co potwierdziło, że problem nie leży w sprzęcie, lecz w oprogramowaniu.

iLife A11

Odkurzacz z rootem bez hasła

Wtedy Harishankar odkrył coś niepokojącego. Odkurzacz posiadał aktywny Android Debug Bridge (ADB), czyli narzędzie dające pełen dostęp do systemu, bez żadnego hasła ani szyfrowania. Producent dodał jedynie prowizoryczny „zabezpieczacz”, który rozłączał ADB po kilku sekundach od uruchomienia. Dla doświadczonego inżyniera obejście tego było dziecinnie proste. Po uzyskaniu pełnego dostępu do systemu odkrył, że urządzenie korzysta z Google Cartographera, by tworzyć trójwymiarową mapę domu użytkownika w czasie rzeczywistym. I choć to normalne dla robotów sprzątających, problemem było to, że wszystkie dane były przesyłane do serwerów producenta, bez jasnej zgody użytkownika.

„Ubity” za nieposłuszeństwo

Najbardziej niepokojące odkrycie przyszło później. W logach systemowych Harishankar natrafił na komendę „kill”, wysłaną dokładnie w momencie, gdy jego odkurzacz przestał działać. Po cofnięciu tej instrukcji i ponownym uruchomieniu robot ożył. Oznaczało to jedno: producent zdalnie zablokował urządzenie, ponieważ nie mogło się połączyć z jego serwerami telemetrycznymi. Gdy odkurzacz pracował w serwisie, był resetowany i działał poprawnie.

Po powrocie do domu, gdy ponownie trafił na zablokowaną sieć, został znów „uśmiercony”. „Ktoś (lub coś) zdalnie wydał rozkaz zabicia mojego urządzenia. Nieważne, czy był to automat czy człowiek. Efekt był ten sam: sprzęt obrócił się przeciwko właścicielowi” – napisał Harishankar.

Smart urządzenia – wygoda czy zagrożenie?

Inżynier ostatecznie odzyskał kontrolę nad swoim odkurzaczem. Dzięki modyfikacjom może teraz działać w pełni lokalnie, bez kontaktu z serwerami producenta.

Jednak jego historia stawia poważne pytania o bezpieczeństwo i prywatność użytkowników IoT.

Tanie „inteligentne” sprzęty często nie mają mocy obliczeniowej, by analizować dane samodzielnie, dlatego przesyłają wszystko do chmury. Ale gdy dane użytkownika stają się dla producenta warunkiem działania urządzenia, granica między zwykłym sprzątaniem a szpiegowaniem zaciera się niebezpiecznie szybko.

Na koniec Harishankar podzielił się radą, która powinna trafić do każdego, kto ma w domu inteligentne urządzenia: „Nigdy nie podłączaj sprzętów IoT do swojej głównej sieci Wi-Fi. Traktuj je jak obcych w swoim domu”.

„COVID-19”: Cenzura na rozkaz z NATO. Kangury w walce.

Cenzura na rozkaz z NATO

Marek Wójcik 2. listopada 2025 cenzura-na-rozkaz-z-nato

Sonia Elijah jest niezależną brytyjską dziennikarką śledczą. Pracowała wcześniej dla BBC. Dzięki wnioskowi złożonemu na podstawie ustawy o dostępie do informacji publicznej do brytyjskiego Departamentu Nauki, Innowacji i Technologii (DSIT), ujawniła cenne informacje. Departament przyznał, że NATO odegrało kluczową rolę w cenzurze związanej z COVID-19.

Rząd odmawia podania dalszych szczegółów. Niemniej jednak odpowiedź stanowi kolejny dowód na to, że COVID-19 był operacją (lub ćwiczeniami) wojskową. Z wczorajszego artykułu na tkp.at: NATO brało udział w cenzurze COVID-19. Źródło.

18 marca 2020 r. Pracownicy ochrony NATO sprawdzają temperaturę Sekretarza Generalnego NATO Jensa Stoltenberga po jego przybyciu do Kwatery Głównej NATO.

Wcale nie taka tajna operacja militarna pod kryptonimem „COVID-19”, była kontrolowana przez – ponoć obronny – pakt NATO. Tajna była strategia testowania broni masowego rażenia na całym świecie. Jedynym wrogiem i zarazem celem tej wojny była ludzka populacja naszej planety. Najważniejszą bronią tej wojny była informacja. Zagrożenie, jakim straszono w słuchającym rozkazów mediach, było wirtualne – jedynie panika wywołana masową manipulacją strachem, była autentyczna. Jej przyczyny zmyślone. Nie było żadnych wycieków z laboratorium, infekcja na targu „krogulcowym” to bujda, były jedynie te same choroby, które każdego roku pojawiają się, gdy przyjdzie sprzyjająca dla nich pora.

Wystarczy, że wstaniemy, a ich mała gra się skończy.

Jedynym czym różnił się czas plandemii od innych okresów, była masowa dezinformacja medialna. Codzienne komunikaty o ilości zmarłych i zakażonych, służyły właśnie tworzeniu atmosfery zagrożenia epidemiologicznego.

Ponad 100 lat minęło od pierwszej próby zainfekowania świata przez amerykańskie wojsko.

Kto dzisiaj pamięta o milionach ofiar szczepionkowej zbrodni sprzed ponad wieku? Media podają jedynie, że ofiarą „pandemii” hiszpańskiej grypy padło 25 milionów ludzi. Podobne liczby kursują wokół ofiar kowidozy. Obraz świata poddającego się bezmyślnie eksperymentom powodującym śmierć jest trudny do przyjęcia, dlatego tak wiele osób po prostu się tym nie interesuje.

Odnoszę wrażenie, że zwierzęta mają lepiej wykształcony instynkt samozachowawczy niż człowiek. Popatrzcie, jak zareagował australijski kangur na halloweenową tradycję:

Autor artykułu Marek Wójcik
Mail: worldscam3@gmail.com

Sunday Strip: Hamming Around [for a cure]. (Nie bój się ! Zabawne MEM-y, uczą o USA)

Sunday Strip: Hamming Around

for a cure.

DR. ROBERT W. MALONE NOV 2










Dominic is over the target!.









Malone News is a reader-supported publication. To receive new posts and support my work, consider becoming a free or paid subscriber.

Upgrade to paid


Thanks for reading Malone News! This post is public so feel free to share it.

Share



25 tys. dolarów za dziecko. Tak homoseksualiści i pedofile „zamawiają” ludzi-ofiary w Kanadzie.

25 tys. dolarów za dziecko. Tak homoseksualiści „zamawiają” ludzi w Kanadzie

https://pch24.pl/25-tys-dolarow-za-dziecko-tak-homoseksualisci-zamawiaja-ludzi-w-kanadzie

(PCh24.tv)

Współczesne niewolnictwo i handel ludźmi ma się dobrze w Kanadzie. Pośrednik usług surogacyjnych Canadian Fertility Consulting opublikował ogłoszenie, w którym poszukuje matek do urodzenia dzieci parom jednopłciowym. Za zrealizowanie „zamówienia”, kobieta może otrzymać nawet 25 tys. dolarów.

Czy jest lepszy dowód na pokazanie, że surogacja redukuje życie ludzkie wyłącznie do wartości transakcyjnej? 

Zostań surogatką i wywrzyj trwały wpływ na czyjeś życie” – głosił reklama CFC na Facebooku. „Otrzymasz do 25 tys. dolarów i ogromną radość z powodu pomocy parom, które nie mogą począć dziecka, w realizacji ich marzenia o posiadaniu rodziny (…) Zostań surogatką dla par LGBTQ+” – dodano.

Organizacja zapewnia, że matka dziecka nie poniesie również żadnych dodatkowych kosztów z własnej kieszeni, co może wskazywać, że w przeszłości dochodziło na tym tle do nieporozumień.

Oprócz ułatwiania surogacji parom heteroseksualnym, organizacja działa na rzecz pozyskiwania dzieci dla „par tej samej płci pragnących stworzyć biologiczną więź [sic!! md] ze swoim dzieckiem” oraz „samotnych rodziców gotowych do samodzielnego rodzicielstwa”.

Kanadyjska organizacja publikuje swoje ogłoszenie surogacyjne, jakby chodziło o kolejną usługę dostępną ma rynku. Tymczasem proceder jest zakazany w wielu krajach świata, a Organizacja Narodów Zjednoczonych wezwała do globalnej kryminalizacji macierzyństwa zastępczego.

W swoim raporcie ONZ ostrzegła, że proceder sprzyja dewaluacji życia ludzkiego, co jest sprzeczne z Powszechną Deklaracją Praw Człowieka, która gwarantuje każdemu człowiekowi prawo do życia oraz wolność od niewolnictwa i handlu ludźmi.

Tymczasem organizacje surogacyjne – jak podaje ONZ – powszechnie stosują „taktyki przymusu, takie jak zachęty finansowe, groźby podjęcia działań prawnych lub wycofanie wsparcia zarówno dla matki, jak i dziecka”, aby dokonały aborcji dzieci, które okazały się ostatecznie niechciane przez klientów. Surogacja sprzyja również pedofilii, pozwalając na „nabywanie” dzieci przez skazanych przestępców seksualnych, omijając przepisy prawa adopcyjnego. Raport Reduxx ze stycznia 2025 r. ujawnił przerażającą historię skazanego pedofila, który prowadził „międzynarodowe imperium surogatek”.

Źródło: lifesitenews.com
PR

https://pch24.pl/onz-ostro-potepia-surogacje-to-sprzedaz-dzieci-i-wspolczesne-niewolnictwo/embed/#?secret=1sesBIhaGd#?secret=3vnGHFA2En

Z Sokółki przez Sybir na Antypody. Nie-[zwykłe] historie ofiar komunistycznego okrucieństwa

[To było celowe, więc zwykłe. Zmieniam trochę tytuł, bo jestem jedną z niewielu już żyjących ofiar zwykłych bolszewickich wywózek, 10 lutego 1940 roku. MD]

=====================

Z Sokółki przez Sybir na Antypody. Niezwykłe historie ofiar komunistycznego okrucieństwa

https://pch24.pl/z-sokolki-przez-sybir-na-antypody-niezwykle-historie-ofiar-komunistycznego-okrucienstwa

(Zdjęcie ilustracyjne Oprac. PCh24.pl)

W tym roku mija 85 lat od rozpoczęcia sowieckich wywózek. Boleśnie dotknęły one ponad miliona Polaków. [No, więcej. Ale tut.: „historycy mieli i mają utrudnienia w dokładnej analizie. md]. I moja rodzina nie mało wycierpiała wskutek tego komunistycznego okrucieństwa. Cała rodzina Stanisława Skwarko, sędziego z Sokółki i bliskiego kuzyna mojego dziadka, trafiła na Sybir tylko dlatego, że byli oni przedstawicielami polskiej inteligencji.     

Dzięki więzom rodzinnym, a głównie z opowieści dziadka i rodowych dokumentów, dość dobrze znam historię sędziego grodzkiego Stanisława i jego rodziny. Historia ta jest bardzo ciekawa. Szczerze mówiąc, doskonale nadawałby się na scenariusz dobrego filmu akcji.

Otóż Stanisław Skwarko urodził się w roku 1898 w miejscowości Równe na Kresach ówczesnej Rzeczypospolitej. Jego ojciec Tadeusz był urzędnikiem Kolei Petersburskiej, dlatego wraz z rodziną kilkukrotnie zmieniał miejsce zamieszkania. W końcu osiadł w Sokółce, najbardziej znanej współczesnym z Cudu Eucharystycznego, który miał tu miejsce w październiku 2008 roku.

Pracownicy kolei solidnie wówczas zarabiali. Dlatego Tadeusza Skwarko było stać na to, żeby jego żona Paulina (ciocia mojego dziadka Kazimierza Białousa) nie musiała pracować zarobkowo, a do tego stać ich było na wykształcenie swojej czwórki dzieci. Ich syn Stanisław ukończył wydział prawa na Uniwersytecie Wileńskim i został sędzią Sądu Grodzkiego w Sokółce. Tam poznał miłość swojego życia – Krystynę, nauczycielkę  języka polskiego w sokólskim gimnazjum. Miłość została odwzajemniona, więc w roku 1931 w kościele św. Antoniego odbył się piękny ślub, a potem huczne weselisko. Wkrótce przyszły na świat ich pociechy, z którymi małżonkowie podzielili się swoimi imionami – Krystyna (1932) oraz Stanisław (1934).

Już w roku 1930 sędzia Stanisław Skwarko wybudował w Sokółce, w pobliżu kościoła św. Antoniego, duży dwupiętrowy dom. Miał on funkcję mieszkalną, a jednocześnie sądową. Na górze było mieszkanie sędziego i jego rodziny, zaś na dole sędzia wynajmował władzom państwowym sale na rozprawy sądowe, które zresztą sam prowadził. Podobnie wówczas funkcjonowały sądy grodzkie we wszystkich niedużych miastach Polski. Ministerstwa sprawiedliwości nie było stać na budowanie tam i utrzymywanie własnych budynków sądów.

„Dwupiętrowy budynek z wysokimi filarami z przodu. Na dole jest sąd, a na górze nasze mieszkanie. Podwójne drzwi z pokoju rodziców otwierają się na balkon. Mama i tata stoją blisko siebie. Mama trzyma mnie czule na rękach. Tato patrzy z uśmiechem na nas obie. Tak zapamiętałam nasze rodzinne szczęście” – czytam we wspomnieniach Krystyny Skwarko – po mężu Tomaszyk, mojej kuzynki, której nie miałem szczęścia poznać.   

Te szczęśliwe lata rodziny sędziego, niczym ostry nóż, przecina wybuch II wojny światowej i sowiecka agresja na Polskę. Krystyna ma wówczas siedem lat, jej brat Stanisław pięć. Bolszewickie okrucieństwo najpierw dotyka ojca rodziny. Wkrótce po zajęciu Sokółki przez Armię Czerwoną sędzia Stanisław Skwarko zostaje aresztowany przez NKWD. Najpierw jest maltretowany w więzieniu NKWD w Białymstoku, a w maju wywieziony zostaje do ciężkiego łagru w Workucie na Syberii. [Nie, Workuta leży w republice Komi, więc w Europie . md]

Sowieci nie darowali też rodzinie sędziego. Niedługo po jego deportacji i oni zostali zapakowani do bydlęcego wagonu. „W wagonie było ciemno. Nic nie było widać, słuchać tylko było stękanie i szlochanie. Odgłosy nieszczęścia rozlegały się z każdej strony. Niektórzy modlili się inni płakali. Gdy oczy przyzwyczaiły się już trochę do mroku, zauważyłam że wagon jest pełen ludzi. Pomyślałam sobie czy właśnie tak jest w piekle, tak tłoczno, śmierdząco i gorąco?” – tak Krystyna zapisała swoje wspomnienia z bydlęcego wagonu.

Żona, córka i syn sędziego latem 1941 roku trafiają do kołchozu „Tukaj” w rejonie  dalekiego, syberyjskiego Krasnojarska. „W kołchozie powiedziano nam, że tu, pracując dla matki Rosji, umrzemy” – wspomina Krystyna Skwarko Tomaszyk. I tak by pewnie było, jej mama pochodziła z rodziny inteligenckiej, była nauczycielką polskiego, więc ciężka fizyczna praca, pewnie w ciągu kilku lat doprowadziłaby ją do śmierci, a dzieci, sowieckim zwyczajem, trafiły by do komunistycznego domu dziecka.

Mieli jednak wiele szczęścia gdyż już jesienią 1941 roku dla wywiezionych Polaków ogłoszono amnestię na mocy układu Sikorski – Majski. Krystyna Skwarko spakowała więc tobołki, wzięła małą Krysię i Stasia, a potem ruszyła na poszukiwanie tworzącej się na południu ZSRR Armii gen. Andersa. Po długiej i ciężkiej wędrówce znaleźli swoich. „Każdy kto opuścił sowiecki kołchoz, łagier czy więzienie gnał na południe do Andersa. Jedni jechali w bydlęcych wagonach, inni na wozach, jeszcze inni tłukli się pieszo, żeby tylko wyjść z Sowietów” – wspomina Krystyna Skwarko Tomaszyk.

Udało się, mama Stanisława z dwójką swoich dzieci, razem z tysiącami innych matek i dzieci, wychodzą z Armią Andersa z „nieludzkiej ziemi”, jak sami ją nazwali sybiracy. Wchodzą do pierwszej krainy wolności, którą jest dla nich Iran i jego stolica Teheran. Tu czeka na nich wspaniała niespodzianka – spotykają ojca rodziny Stanisława, który również skorzystał z amnestii i jest już żołnierzem Armii Andersa. „Pamiętam nasze spotkanie, pełne łez szczęścia. Mama zobaczyła tatę jak maszerował ze swoim oddziałem do koszar. Krzyknęła: Stachu. Tato nas zobaczył. Z jego oczy zaczęły płynąć łzy. Mama też płakała – tym jednak razem ze szczęścia” – opowiada pani Krystyna.

Wraz z Armią Andersa z ZSRR wyszło około 20 tysięcy polskich dzieci. Wiele z tych dzieci było sierotami, których rodzice zginęli na Sybirze inne zgubiły się rodzicom, jeszcze inne były zagrożone całkowitym osieroceniem, gdyż miały tylko ojców, którzy pod wodzą gen Andersa toczyli śmiertelny bój z Niemcami. Rząd Rzeczypospolitej Polskiej na uchodźctwie, postanowił utworzyć sierocińce dla polskich dzieci.

Pierwszy powstał w mieście Isfahan w Iranie. A jego kierowniczką została Krystyna Skwarko, która z wykształcenia była polonistką. W polskich sierocińcach swój nowy dom znalazło 2,5 tysiąca dzieci. W Iranie te domy dziecka funkcjonowały aż do 1944 roku. Później, z powodu wojny domowej w tym kraju, dzieci zostały podzielone na kilkaset osobowe grupy, które przetransportowano do ośrodków zorganizowanych w Indiach, Nowej Zelandii, Meksyku i koloniach brytyjskich w Afryce.

31 października 1944 roku statek z 733 polskimi sierotami i ich opiekunami dociera do Nowej Zelandii. Polski sierociniec powstaje w miasteczku Pahiatua, położonym 160 km na północ od stolicy Nowej Zelandii – Wellington. Jego dyrektorką zostaje pani Krystyna, żona sędziego Skwarko, który przebywszy swój szlak bojowy, wraca do rodziny. „Tato pracował w biurze administracyjnym, mama została kierowniczką szkoły chłopców. Godziny mamy pracy nigdy się nie kończyły, ona była mama dla wszystkich chłopców z tej szkoły” – wspomina pani Krystyna Skwarko Tomaszyk.

Większość z dzieci i personelu polskiego ośrodka w Pahiatua, w skład którego wchodziły m.in. szkoła, kino, teatr, nie wróciło do Polski. Podobnie rodzina moich kuzynów Skwarków, nie wróciła do Sokółki, tworząc swój nowy dom w Nowej Zelandii. Zresztą w Sokółce nie mieli już domu, gdyż w roku 1945 zawłaszczyły go władze komunistyczne, urządzając w nim szkołę.

Wprawdzie po roku 1990 syn sędziego – Stanisław Skwarko odzyskał ten bardzo zaniedbany rodzinny budynek, ale tylko po to, aby zaraz go sprzedać. Dziś mieści się tam znana w całej Sokółce, i nie tylko, bardzo klimatyczna lodziarnia i kawiarnia „Stara Szkoła”. Pięknie wyremontowany budynek, wrócił do życia. Jestem wdzięczny szefostwu „Starej Szkoły” za to, że na jednej ze ścian umieścili, oprawioną w ramki, historię pierwszych właścicieli dawnego budynku sądu grodzkiego, czyli rodziny sędziego Stanisława Skwarko.

Stanisław i jego żona Krystyna do końca życia prowadzili ośrodek dla polskich dzieci w Pahiatua w Nowej Zelandii i byli aktywnymi działaczami polonijnymi. Spoczywają na cmentarzu katolickim w mieście Canberra w Australii, do której z Nowej Zelandii wyjechał ich syn Stanisław. Był on znanym paleontologiem z dwoma doktoratami uniwersytetów w Canberrze i Warszawie.

Jego starsza siostra Krystyna Skwarko Tomaszyk ukończyła wydział psychologii na Uniwersytecie w Wellington  w Nowej Zelandii.

Miała bogate życie zawodowe. Była m.in. doradcą w rządowym Departamencie Opieki nad Maorysami, doradcą ds. małżeńskich i doradcą dla Organizacji Opieki nad Intelektualnie Niesprawnymi. Była też nauczycielką, wolontariuszką w Khalighat – w Domu Śmierci Matki Teresy w Kalkucie, niezależną pisarką, tłumaczem i autorką wielu artykułów, redaktorem i wydawcą miesięcznika-biuletynu „Contact”, prezesem Koła Polek w Wellington i członkiem  Stowarzyszenia Polaków Nowej Zelandii. Zmarła w roku 2020. Pochowana jest na cmentarzu katolickim w Wellington.   

Adam Białous

Męczeństwo chrześcijan w Nigerii – za przyzwoleniem rządu i mocarstw !!

Prawdziwe ludobójstwo nie ma miejsca w Strefie Gazy, lecz w Nigerii

Autor: AlterCabrio, 2 listopada 2025

W obliczu największego natężenia konfliktów na świecie od czasów II wojny światowej Nigeria stała się krajem najbardziej niebezpiecznym dla chrześcijan. Skoordynowane powstania islamistyczne zabiły tam ponad 52 000 wiernych w ludobójczej kampanii czystek religijnych, która spotkała się z obojętnością świata i przyzwoleniem rządu.

−∗−

Tłumaczenie: AlterCabrio – ekspedyt.org

−∗−

Ignorowane: prawdziwe ludobójstwo nie ma miejsca w Strefie Gazy, lecz w Nigerii

————————————————–

W obliczu największego natężenia konfliktów na świecie od czasów II wojny światowej Nigeria stała się krajem najbardziej niebezpiecznym dla chrześcijan. Skoordynowane powstania islamistyczne zabiły tam ponad 52 000 wiernych w ludobójczej kampanii „czystek” religijnych, która spotkała się z obojętnością świata i przyzwoleniem rządu.

Globalny poziom konfliktów osiągnął najwyższy poziom od czasów II wojny światowej, napędzany wzrostem liczby powstań terrorystycznych, wstrząsami politycznymi i wojnami na pełną skalę na Ukrainie, w Strefie Gazy, Sudanie i dziesiątkach innych regionów. Według Instytutu Badań nad Pokojem (Peace Research Institute), w 35 krajach toczy się 61 aktywnych konfliktów.

«W długiej i brutalnej historii prześladowań religijnych, Nigeria ma teraz swój własny, ponury rozdział, z nieustającymi pogromami chrześcijan. Nigeria jest najludniejszym krajem na kontynencie afrykańskim i stała się tyglem cierpienia dla swojej chrześcijańskiej mniejszości.»

Islamscy rebelianci atakują nocą, podpalając domy, gdy rodziny śpią. Podczas niedzielnych nabożeństw atakują kościoły, strzelając do całych zgromadzeń. Napadają na chrześcijańskie wioski rolnicze, mordując mężczyzn, gwałcąc kobiety i porywając dzieci. To skoordynowane akty religijnego oczyszczenia, w których ocaleni są zmuszani do przejścia na islam lub giną.

Przemoc wobec chrześcijan w Nigerii na przestrzeni lat tylko się nasiliła. Według nigeryjskiej organizacji Intersociety, od 2009 roku zamordowano ponad 52 000 chrześcijan, a ponad 20 000 kościołów zostało zbezczeszczonych lub zniszczonych.

Nie są to odosobnione przypadki.

«W 2024 roku w Nigerii zginęło 4100 chrześcijan, co stanowiło 82% wszystkich męczeństw chrześcijan na świecie. Do sierpnia 2025 roku liczba ta przekroczyła 7000

Ten wzrost odzwierciedla nie tylko kryzys bezpieczeństwa, ale także pogłębiający się schemat prześladowań, który można by nazwać ludobójstwem. Podczas gdy Kościół upamiętnia każde męczeństwo modlitwą i pamięcią, Ciało Chrystusa w Nigerii wciąż cierpi z powodu ran, które wołają o sprawiedliwość, solidarność i globalne świadectwo.

Global Christian Relief i inne organizacje monitorujące sytuację na świecie uznały Nigerię krajem najbardziej niebezpiecznym dla chrześcijan. Tytuł ten odbija się echem w cichej pustce ogólnoświatowej obojętności.

Za tymi okrucieństwami stoi sieć islamistycznych grup ekstremistycznych, do których należą Boko Haram, milicje Fulani i dziesiątki innych frakcji powiązanych z ISIS i Al-Kaidą. Ich skoordynowane kampanie niszczą społeczności chrześcijańskie nie tylko w Nigerii, ale na całym kontynencie afrykańskim w alarmującym i nieustającym tempie.

Milczenie świata przypomina ciszę Wielkiego Piątku, gdy niesprawiedliwość sięgała zenitu i była traktowana jako codzienność, a cierpienie i śmierć były na porządku dziennym. Nigeryjskie wspólnoty chrześcijańskie doświadczają jednych z najgorszych prześladowań w czasach nowożytnych, a mimo to „świat” nie przyjmuje tego do wiadomości.

Przed ustąpieniem z urzędu w 2020 roku administracja Trumpa podjęła działania, umieszczając Nigerię na liście „krajów szczególnego zagrożenia” (CPC) Departamentu Stanu. Lista CPC pozwalała na nakładanie sankcji gospodarczych w celu wywarcia presji na rząd Nigerii, aby chronił chrześcijan i inne mniejszości religijne przed przemocą.

Jednak w 2021 roku administracja Bidena usunęła Nigerię z listy CPC, mimo że masakry nasiliły się.

W rezultacie rząd Nigerii, poprzez umyślny współudział lub rażące zaniedbanie, umożliwił kontynuowanie tych okrucieństw w sposób niepohamowany. Brak reakcji jest zdradą obywateli.

W odpowiedzi na trwającą masakrę w Nigerii, koalicja przywódców religijnych, na czele której stała Nina Shea z Centrum Wolności Religijnej Instytutu Hudsona, wysłała 15 października petycję do prezydenta Trumpa, potępiając traktowanie mniejszości religijnych przez rząd Nigerii i wzywając Trumpa do ponownego włączenia Nigerii na listę CPC. Wśród sygnatariuszy znaleźli się arcybiskup katolicki San Francisco Salvatore Cordileone, prezes Family Research Council Tony Perkins, prezes Focus on the Family Jim Daly i dziesiątki innych osób.

Petycja jednoznacznie stwierdza, że ​​rząd Nigerii „bezpośrednio narusza wolność religijną, egzekwując islamskie przepisy o bluźnierstwie, które przewidują karę śmierci i surowe wyroki więzienia dla obywateli różnych wyznań. Rząd Nigerii wyraźnie toleruje również bezlitosną agresję, szczególnie wobec chrześcijańskich rodzin rolniczych, ze strony bojowników, muzułmańskich pasterzy Fulani, którzy najwyraźniej dążą do islamizacji Pasa Środkowego”.

Ten kryzys wykracza poza geopolitykę i politykę zagraniczną i rozpaczliwie potrzebuje moralnego imperatywu. Jak stwierdza św. Paweł w 1 Liście do Koryntian 12,26: „Jeśli cierpi jeden członek, cierpią wszystkie inne członki”. Jako członkowie Ciała Chrystusa, chrześcijanie są powołani do dawania świadectwa, zabierania głosu i działania, aby położyć kres okrucieństwom szerzącym się w Afryce.

Bez interwencji ludność chrześcijańska w wielu regionach będzie musiała liczyć się z wysiedleniem [ wymordowaniem.. md] w ciągu jednego pokolenia.

Nie myśl, że to nie może się tu zdarzyć.

______________

Off the radar: The real genocide is not taking place in Gaza, but in Nigeria, Greg Maresca, October 24, 2025

−∗−

Warto porównać:

Ponad 1000 syryjskich chrześcijan zamordowanych i ukrzyżowanych
Syria upadła w grudniu ubiegłego roku i dzieje się to, czego się spodziewano… Chrześcijanom i mniejszościom dano trzy możliwości: nawrócić się, uciekać lub zostać wymordowanym. Po raz kolejny islamiści z […]

_____________

O tym się prawie nie mówi…
Na całym świecie jest jedna grupa mniejszościowa, która jest uciskana, prześladowana i brutalnie atakowana o wiele bardziej niż którakolwiek inna. Ale media głównego nurtu nigdy się tym nie zajmują, ponieważ […]