Polska mierzy się z gwałtownym wzrostem liczby młodych Ukraińców przekraczających granicę. Po tym, jak prezydent Wołodymyr Zełenski pod koniec sierpnia poluzował dla nich ograniczenia wyjazdowe, do Polski przybyło już blisko 100 tysięcy mężczyzn w wieku 18-22 lata.
Z danych Straży Granicznej wynika, że średnio dziennie aż 1600 Ukraińców w tym przedziale wiekowym przekracza granicę z Polską.
[A dlaczego ich wpuszczają? md]
O ile od stycznia do końca sierpnia 2025 roku granicę przekroczyło 45 300 Ukraińców w tym wieku, o tyle po decyzji Zełenskiego licznik gwałtownie przyspieszył.
W ciągu zaledwie dwóch miesięcy (od 26 sierpnia) liczba ta wzrosła do 98 500. Zmiana ukraińskiego prawa, pozwalająca mężczyznom z tej grupy wiekowej na opuszczenie kraju mimo stanu wojennego, jest odpowiedzią na napięcia społeczne i kryzys demograficzny w Ukrainie. [No słusznie: Jak brakuje ludzi, to trzeba młodych wyrzucać z kraju… MD]
W Polsce rosnąca obecność mężczyzn w wieku poborowym staje się punktem zapalnym. Konfederacja wystosowała oświadczenie, w którym zaapelowała o niewpuszczanie ich do kraju, argumentując, że „Polska nie może dalej być przystanią dla tysięcy mężczyzn, którzy powinni bronić swojego kraju, a kosztami własnej dezercji obciążają polskiego podatnika”.
Równie gorąco jest w Niemczech – część Ukraińców w wieku 18-22 lata traktuje Polskę jako kraj tranzytowy. Z danych wynika, że w październiku do Niemiec wjeżdża od 1400 do 1600 młodych Ukraińców tygodniowo. W połowie sierpnia, przed decyzją Zełenskiego, było to ok. 20 osób tygodniowo.
Premier Bawarii Markus Soeder (CSU) ostrzegł, że „solidarność wymaga jasnych reguł”. Jeszcze dosadniej wyraził się Jürgen Hardt (CDU), który stwierdził, że Niemcy „nie mają żadnego interesu w tym, by młodzi Ukraińcy spędzali czas w Niemczech zamiast bronić swojego kraju”. Prawicowa AfD domaga się wstrzymania wszelkich wypłat dla Ukraińców.
Głosy „w obronie solidarności” są coraz cichsze, choć wciąż obecne. Sebastian Fiedler z SPD apelował o cierpliwość, podkreślając, że „nie jest zadaniem Niemiec decydowanie, których młodych ludzi Ukraina wysyła na wojnę”.
Historyk dr Leszek Pietrzak wyraził przekonanie, że Episkopat Polski z ówczesnym prymasem Józefem Glempem na czele, ukrywał prawdę o tragicznej śmierci zamordowanego przez komunistyczne służby ks. Jerzego Popiełuszki, które bezskutecznie usiłowały zwerbować niezłomnego kapłana jako tajnego współpracownika.
Jak opisywał w rozmowie na kanale YouTube Jan Pospieszalski i Zakazane Historie grupa esbeków pod przywództwem Grzegorza Piotrowskiego przekazała uprowadzonego 19 października 1984 roku ks. Jerzego Popiełuszkę „grupie oficerów z Wojskowej Służby Wewnętrznej, a ci zawieźli go do przygotowanego wcześniej a znajdującego się w lesie na terenie jednostki wojskowej bunkra w Kazuniu Polskim”.
„Tam ksiądz był torturowany. Torturowali go do tego stopnia, że doprowadzili do jego śmierci” – powiedział dr Leszek Pietrzak.
Historyk zaznaczył jednak, że celem komunistycznych służb nie była śmierć niezłomnego kapłana, ale próba zwerbowania go do tajnej współpracy.
„Jednak ta grupa trzech sadystów, oficerów wojskowego kontrwywiadu, która go biła, maltretowała i usiłowała za wszelką cenę zwerbować przez kolejne pięć dni – pobiła go za bardzo, doprowadzając do jego śmierci” – mówił historyk.
Jak podkreślił dr Pietrzak – Episkopat wiedział o rzeczywistej dacie i miejscu śmierci ks. Jerzego.
„Prymas Józef Glemp co roku przyjeżdżał do bunkra w Kazuniu i tam się modlił. Dlaczego to ukrywał przez tyle lat? Dlaczego przez tyle lat pozostawano przy tej fikcji stworzonej przez Kiszczaka w trakcie procesu toruńskiego” – oznajmił historyk.
„Do tego bunkra w Kazuniu polskim przybywają też od lat ludzie, modlą się, palą świeczki, zostawiają kwiaty. Jest przekonanie, nawet wśród miejscowej ludności, że to rzeczywiste miejsce męczeństwa księdza Jerzego” – skonstatował dr Leszek Pietrzak.
Paweł, sługa Chrystusa Jezusa, z powołania apostoł, przeznaczony do głoszenia Ewangelii Bożej… /AIX/
Święty Paweł – nie pierwszy raz, tym razem zaocznie jako autor, a Päivi Räsänen za cytowanie fragmentu Pierwszego Listu do Rzymian, zostali oskarżeni z nienawiści. Oficjalnie za „agitację przeciwko mniejszości”.
Päivi Räsänen jest posłanką do fińskiego parlamentu od 1995 roku. W latach 2011–2015 była ministrem spraw wewnętrznych. Jest lekarką, matką pięciorga dzieci i babcią dwanaściorga wnucząt. Należy do fińskiego Kościoła luterańskiego.
W 2019 roku w poście na ówczesnym Twitterze wyraziła dezaprobatę wobec wspierania przez Kościół wydarzenia lgbt – Pride 2019, zadając następujące pytanie:
W jaki sposób doktryna Kościoła wpisuje się w ideę uczynienia wstydu i grzechu powodem do pychy? Swoje pytanie zilustrowała zdjęciem poniższego fragmentu z Biblii /Rz 1,24-27/
1 24 Dlatego wydał ich Bóg poprzez pożądania ich serc na łup nieczystości, tak iż dopuszczali się bezczeszczenia własnych ciał. 25 Prawdę Bożą przemienili oni w kłamstwo i stworzeniu oddawali cześć, i służyli jemu, zamiast służyć Stwórcy, który jest błogosławiony na wieki. Amen. 26 Dlatego to wydał ich Bóg na pastwę bezecnych namiętności: mianowicie kobiety ich przemieniły pożycie zgodne z naturą na przeciwne naturze. 27 Podobnie też i mężczyźni, porzuciwszy normalne współżycie z kobietą, zapałali nawzajem żądzą ku sobie, mężczyźni z mężczyznami uprawiając bezwstyd i na samych sobie ponosząc zapłatę należną za zboczenie.
Za tego tweeta Päivi została oskarżona o popełnienie przestępstwa. W kwietniu 2021 roku fiński prokurator generalny postawił jej trzy zarzuty „agitacji przeciwko mniejszości” na podstawie ustawy o zbrodniach wojennych i zbrodniach przeciwko ludzkości.
Policja prowadziła również dochodzenie w sprawie broszury, którą napisała dla swojego kościoła w 2004 roku, zatytułowanej: „Jako mężczyznę i kobietę ich stworzył”, dotyczącej seksualności i małżeństwa.
Päivi została oskarżona o „mowę nienawiści”, a biskup Pohjola, przewodniczący Międzynarodowej Rady Luterańskiej, został oskarżony o opublikowanie broszury autorstwa Päivi.
Zasadnicze pytanie brzmi: kto się kieruje nienawiścią? Oskarżona czy Oskarżający?
W opinii oskarżenia, przekonania Päivi, zakorzenione w Biblii i chrześcijaństwie, są pełne nienawiści i przestępcze.
Dr Päivi Räsänen i luterański biskup Juhana Pohjola, będący w centrum wieloletniego sporu prawnego o wolność słowa i wolność wyznania w Finlandii, staną przed sądem po raz trzeci 30 października 2025 r. Proces odbędzie się przed Sądem Najwyższym Finlandii, pomimo dwóch orzeczeń sądów niższej instancji na korzyść dr Räsänen i biskupa Pohjoli.
Tymczasem, Komisja Europejska dąży do uznania „mowy nienawiści” za przestępstwo na szczeblu UE, stawiając ją na równi z odrażającymi aktami, takimi jak terroryzm i handel ludźmi.
Czy ostanie zdanie jest prawdziwe? Uważam, że nie. Uzurpatorzy wcale nie dążą do uznania mowy nienawiści za przestępstwo ponieważ to oni zazwyczaj je popełniają, kierując się nienawiścią – wyrażając ją za pomocą kłamstwa, oszczerstwa oraz chęci ukarania za prawdę. W tym sensie można powiedzieć, że ich oskarżenia są bardzo często pełne nienawiści.
Premier Słowacji Robert Fico ostro krytykuje unijny system handlu emisjami ETS2, nazywając go nonsensem, który uderzy w zwykłych obywateli. Wprowadzenie tego mechanizmu w 2027 roku spowoduje gwałtowny wzrost cen gazu, paliw i transportu, zmuszając Słowaków do powrotu do ogrzewania drewnem i cofając kraj do lat 30. XX wieku.
Fico podkreśla, że ETS2 to absurdalny system, który zwiększy zanieczyszczenie powietrza, bo ludzie wrócą do przestarzałych metod ogrzewania. Wzywa kraje Grupy Wyszehradzkiej – Słowację, Polskę, Czechy i Węgry – do wspólnego blokowania jego wdrożenia. Twierdzi, że V4 powinna wrócić do czasów, gdy była silną regionalną organizacją, zdolną do obrony swoich interesów w Unii Europejskiej.
Fico wskazuje, że poprzednie rządy Słowacji, w tym te pod wodzą Eduarda Hegera i Ľudovíta Ódora, zgodziły się na ETS2 w latach 2022 i 2023, co teraz prowadzi do konfliktu z Komisją Europejską. Słowacja już zmaga się z postępowaniem w sprawie naruszenia prawa UE za opóźnianie transpozycji tego systemu do krajowego prawa. Premier zapowiada celowe opóźnienia wdrożenia, argumentując, że mechanizm ten jest szkodliwy dla gospodarstw domowych. Podkreśla, że wyższe koszty energii dotkną nie tylko Słowaków, ale wszystkich Europejczyków, osłabiając konkurencyjność przemysłu i podnosząc koszty życia.
W kontekście V4 Fico jest przekonany o wsparciu ze strony liderów innych krajów. Wspomina, że Węgry, które obecnie przewodniczą grupie, powinny zwołać spotkanie ministrów spraw zagranicznych, a potem premierów, by omówić wspólne działania przeciwko ETS2. Przypomina sukcesy V4 w przeszłości, takie jak wspólny sprzeciw wobec obowiązkowych kwot imigranckich, co pozwoliło krajom grupy uniknąć narzuconych rozwiązań. Według Fico, podobna jedność teraz mogłaby zablokować ETS2 w praktyce, nawet jeśli formalnie system został zatwierdzony na poziomie UE.
Słowacki premier łączy krytykę ETS2 z szerszym atakiem na polityki klimatyczne Unii, które jego zdaniem są nierealistyczne i autodestrukcyjne. Europejska Komisja dąży do redukcji emisji gazów cieplarnianych o 90 procent do 2040 roku w porównaniu z poziomem z 1990 roku, jednocześnie eliminując importy z Rosji w ramach sankcji związanych z Ukrainą.
Fico argumentuje, że rezygnacja z taniej rosyjskiej energii już teraz wywindowuje ceny, a ETS2 tylko pogorszy sytuację. Wspomina o wspólnym lobbingu Słowacji z kilkunastoma innymi państwami członkowskimi, który doprowadził do obietnicy KE dotyczącej stabilizacji cen energii przed wdrożeniem systemu.
Opozycja w Słowacji zarzuca Fico hipokryzję, wskazując, że europosłowie jego partii Smer nie sprzeciwiali się ETS w przeszłości. Jednak premier odrzuca te zarzuty, skupiając się na teraźniejszych zagrożeniach. Jego apel do V4 nabiera znaczenia w obliczu zmian politycznych w regionie, takich jak zwycięstwo Andreja Babiša w Czechach, który również krytykuje ETS2 i zapowiada rozmowy z polskim rządem Donalda Tuska. Polska, według Babiša, już odrzuciła ETS2, co mogłoby ułatwić wspólną akcję.
Fico widzi w odrodzeniu V4 szansę na obronę narodowych interesów przed brukselską biurokracją. Jeśli kraje grupy zjednoczą siły, ETS2 może stać się symbolem porażki unijnych ambicji klimatycznych.
To nie tylko walka o ceny energii, ale o suwerenność w decydowaniu o własnej polityce energetycznej. Miliony obywateli V4 czekają na rezultat tego sporu, który może zmienić kierunek europejskiej zielonej transformacji.
Brigitte Macron żyje w kłamstwie. Oficjalne dokumenty potwierdzają, że pierwsza dama Francji była zarejestrowana jako mężczyzna – Jean-Michel. Jej własny szef sztabu przedstawił dowody.
Dla tych, którzy uważnie się przyglądali, to nie jest objawienie – to potwierdzenie. Francuska elita o tym wiedziała. Prasa ją chroniła.
Historia zaczyna się od informatora, który nie mógł dłużej milczeć. Pracował w samym sercu Pałacu Elizejskiego, obserwował fasadę z bliska i w końcu zdecydował się ujawnić to, co nazywa “największą polityczną maskaradą we współczesnej historii Francji”.
Mówi, że Brigitte Macron nie jest tym, za kogo się podaje, że Jean-Michel nigdy nie zniknął, zmienił tylko nazwiska, twarze i role.
I tak jak w Waszyngtonie, rozgrywa się ten sam schemat: oszustwo, koordynacja i przepisywanie rzeczywistości na najwyższych szczeblach władzy.
Krytyczne dni dla Macronów.
Podczas gdy opinia publiczna we Francji gwałtownie zwraca się przeciwko parze prezydenckiej, rząd Emmanuela rozpada się, a wraz z nim ich prawnicza krucjata w obronie tożsamości Brigitte.
W tym tygodniu nowe rewelacje pokazały, że Brigitte została oficjalnie zarejestrowana jako mężczyzna w rządowej bazie danych podatkowych Francji. Dla pary, która jest już w defensywie, jest to nie tylko krępujące, ale także wybuchowe.
Co gorsza, rewelacje pochodziły od jej własnego szefa sztabu, Tristana Brome’a. W rozmowie z BFMT powiedział:
“Madame Macron, podobnie jak wielu Francuzów, ma zamiar wejść na swoją osobistą stronę na stronie podatkowej. Loguje się i widzi w prawym górnym rogu, że nie jest napisane “Brigitte Macron”, ale “Jean-Michel, tak zwana Brigitte Macron”.
Ze względu na postępującą w Polsce promocję okultyzmu i magii w środkach przekazu, środowisku szkolnym i społecznościach lokalnych, warto posiadać przynajmniej częściową wiedzę na temat szkodliwości „święta” Halloween, które wcale nie jest „niewinną zabawą”, jak wmawia Polakom Gazeta Wyborcza i inne propagandowe ośrodki żydowsko-lewicowo-liberalne.
Wbrew pozorom, promowanie w Polsce Halloween związane jest nie tylko z interesami koncernów, które chcą na tym zarobić grube pieniądz, sprzedając masę gadżetów. Obchodzony 31 października halloween (wg niektórych „Nocy Duchów”) to wprost święto pogańskie i antykatolickie. Tradycja halloween została przejęta z kultów magicznych i satanistycznych. Dlatego też jest tak gorąco promowane przez środowiska związane z „Gazetą Wyborczą”.
Korzenie Halloween sięgają pogańskich obchodów święta duchów i celtyckiego boga śmierci. W 834 r. Papież Grzegorz IV wprowadził do Kościoła katolickiego uroczystość Wszystkich Świętych, jako pamięć o zmarłych. Celem tej uroczystości było oddanie czci wszystkim świętym w niebie, zarówno tym znanym, jak również i tym bezimiennym. Co ciekawe, do ósmego wieku Uroczystość Wszystkich Świętych obchodzono w maju.
Dziś Halloween uznawane jest za ekspansywny element amerykańskiej popkultury. W tradycji amerykańskiej „święto” to wygląda pozornie niewinnie i wydaje się być jedynie zaspokojeniem potrzeby tajemniczości, czemu sprzyja m.in. przebieranie się za czarownicę, wampira, ducha czy diabła. Należy pamiętać, że wszystkie te postacie w tradycji europejskiej związane są z osobą szatana.
Wiodącym elementem, bardzo mocno powiązanym z halloween jest wydrążona dynia, która symbolizuje dusze błąkające się w postaci ogników. Obrazy związane z halloween najczęściej przedstawiają tematy śmierci, zła, okultyzmu, czy mityczne potwory. Tradycyjnymi barwami tego „święta” są czarny i pomarańczowy. Media oraz biznes, który czerpie niemałe zyski z „nowego” święta, starają się przedstawić halloween jako niewinną rozrywkę, zabawne stroje i rekwizyty, dreszczyk emocji.
Już sama próba odpowiedzenia na pytanie, czemu służy takie „święto” pokazuje jego bezsens. Służy bowiem zabawie – jest nowym i oryginalnym sposobem spędzenia czasu. Niektórzy „nowocześni” uśmiechają się pod nosem słysząc stanowisko Kościoła katolickiego przeciwko Halloween. Uważają, że kościelna krytyka to objaw „ciemnogrodu”, podczas gdy obchodzenie Halloween ma być kwintesencją postępowości.
Ich najczęstsze argumenty mówią, że co złego jest w tym, że dzieci jeden dzień w roku bawią się w taki sposób i przebierają się w kostiumy czarownic, wampirów, upiorów, duchów, kościotrupów? Nie można tego demonizować. Takie osoby dziwią się potem, gdy wspomni się, że żydowski autor „Biblii Szatana”, Anton Szandor LaVey chwalił Halloween, twierdząc, że jest to dzień, w którym demony zyskują siłę i najłatwiej je przywołać.
Logiczne argumenty przeciwko halloween:
wiele dzieci w wieku przedszkolnych oraz wczesnoszkolnym przeżywa koszmary i lęki nocne. Działaniem nierozsądnym jest pobudzanie ich wyobraźni w zakresie nowych, możliwych straszydeł;
należy zastanowić się, w jaki sposób uzasadniać dziecku śmierć w rodzinie lub ciężką, śmiertelną chorobę, jeżeli jednocześnie banalizuje się i akceptuje wyśmiewanie bardzo poważnej rzeczywistości – umierania;
to „święto” odziera śmierć z jej powagi, każe na nią patrzeć w kategoriach festynu, ponadto nie uczy szacunku dla zmarłych, cmentarzy itd. Zauważanie faktu śmierci i umierania ludzi (w tym z najbliższej rodziny), to nie światopogląd chrześcijański, to rzeczywistość, która nas otacza i bezpośrednio dotyczy;
wielu ludzi, o różnym światopoglądzie, udaje się 1. listopada na cmentarze, żeby odwiedzić groby swoich bliskich zmarłych. Wtedy dostrzega się szczególną powagę tych dni. Można wtedy dostrzec, że życie to nie jest tylko rozrywka, sprawa, którą możemy przegapić. Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą.
halloween to promowanie i oferowanie dzieciom i młodzieży makabrycznych gadżetów;
w przypadku tragedii najbliższej rodziny osoby umierającej, przez oderwanie (i traktowanie w kategoriach zabawy) śmierci, krwi, zwłok od procesu umierania oraz u dziecka może postępować znieczulica wobec tych rzeczywistości;
niektóre dzieci nie chcą przebierać się w odrażające stroje halloweenowe – to dorośli przymuszają ich do uczestnictwa w takich zabawach;
formy obchodzenia halloween są siedliskiem ciemnoty i zabobonu.
halloween to również sztuczne podsycanie potrzeb konsumentów (zwłaszcza dzieci), którzy będą w jakiś sposób zobowiązani do zakupu dodatkowych, zupełnie bezużytecznych produktów. To po prostu próba kreowania nowego rynku zbytu dla nowych produktów.
słowiańskie grupy wyznaniowe odrzucają halloween i opowiadają się za kultywowaniem rodzimych, słowiańskich zwyczajów, związanych z tradycją Dziadów.
Chrześcijańskie argumenty przeciwko halloween:
cała symbolika i atmosfera halloween otwiera człowieka na pewną rzeczywistość, której istnienie wielu ludzi kwestionuje, a jednak ona istnieje i zagraża człowiekowi,
używanie, podczas zabawy, symboliki związanej z magią i ze śmiercią oswaja społeczeństwa z okultyzmem i przyczynia się do powstawania w zachodniej kulturze irracjonalnego nurtu, czego przejawami stają się duże ilości pieniędzy wydawane przez Europejczyków na usługi wróżek i jasnowidzów, przykładowo w przypadku zaginięcia jakiejś osoby policja czasami korzysta z usług jasnowidzów i jest to uważane przez dużą część społeczeństwa za właściwą postawę,
wdrażanie dzieci, młodzieży i części dorosłych w przyzwolenie na praktyki okultystyczne, choćby pod pozorem zabawy „przekupywanie duchów” należy uznać za niezgodne z nauką Kościoła,
sama atmosfera halloween bliższa jest naszym wyobrażeniom piekła niż nieba. W niebie przecież nie ma hasających diabełków, potworów, kościotrupów, wróżek i czarownic,
niepokojące jest to, że z uśmiechem na ustach rodzice przebierają swoje dzieci za wiedźmy, śmierć, szkielety, kościotrupy, wilkołaki i wysyłają je w ciemność ulicy gdzie te aniołki, które mają służyć Bogu, powtarzają pogański rytuał druidzkich satanistycznych kapłanów;
Biblia Szatańska wyraźnie mówi, że halloween (noc z 31. października na 1. listopada ) jest największym świętem satanistycznym, dlatego też Kościół katolicki utożsamia halloween z kultem szatana,
jak wytłumaczyć dziecku, że w czasie, w który powinniśmy dedykować świętej pamięci naszych świętych, ludzie bezmyślnie urządzają czarne bankiety, kryminalne kolacje i popołudnia dla dzieci w makabrycznych strojach i maskach,
W Piśmie Św. można przeczytać: „Wszystko badajcie, a co szlachetne – zachowujcie! Unikajcie wszystkiego, co ma choćby pozór zła” (1 Tes 5, 21-22)
jak wytłumaczyć dziecku kwestię szacunku dla zmarłych w uroczystość Wszystkich Świętych, jeżeli dzień wcześniej ośmiesza się rzeczywistości eschatologiczne,
1 listopada obchodzimy uroczystość Wszystkich Świętych, wtedy dziękujemy Bogu za dar świętości. Niekiedy uroczystość tę błędnie utożsamia się z Dniem Zadusznym, przypadającym 2 listopada, kiedy wspomina się wszystkich wiernych zmarłych. Wówczas Kościół stara się otoczyć modlitwą i wspomóc zmarłych, którzy cierpiąc w czyśćcu, oczekują na udział w społeczności zbawionych. Halloween dla dziecka jest zarówno pewnym wstępem (przypada w wigilię Wszystkich Świętych), jak i kanwą do rozumienia tych uroczystości (banalizacja śmierci, duchy, straszydła); sprowadzanie obecnych w naszej kulturze tych, wielkich świąt: Wszystkich Świętych i Dnia Zadusznego do tzw. “święta zmarłych”, połączone z propagowaniem halloween może niebezpiecznie kojarzyć te katolickie tradycje np. ze spirytyzmem, który jest nie do pogodzenia z wiarą katolicką. Pogańskie w swojej istocie obchody wigilii Uroczystości Wszystkich Świętych praktykowane przez ludzi uznających się za chrześcijan zubażają ich duchowo.
promotorzy halloween koncentrują się najbardziej na dzieciach i młodzieży, które – ze względu na wiek oraz nieznajomość problematyki duchowych zagrożeń – chętniej przyjmują atrakcyjnie opakowaną, ale duchowo niebezpieczną ofertę halloween,
w Polsce halloween obecny jest w domach kultury, czy szkołach i często łączy się z propagowaniem okultyzmu (np. wróżbiarstwa).
Wszyscy ludzie „załapią” się na 2. listopada (będą wtedy wspominani, jako zmarli). Warto jednak podkreślać dzieciom, że powinny podejmować wysiłki i starania, aby starać się „załapać” się na 1. listopada (i być wspominanym, jako święci).
Warto się zastanowić, czy rzeczywiście akceptujemy ten kierunek wychowania naszych dzieci, czy nie lepiej odważnie protestować przeciwko przejawom Halloween w szkole i innych instytucjach, w których przebywają nasze dzieci. Powinniśmy oprzeć się inwazji toksycznej duchowości, spirytyzmu, praktyk „soft” satanizmu i pokazać piękno naszej wiary, która nie potrzebuje takich urozmaiceń.
Okultyzm coraz szerzej wchodzi w świat cyfrowy. Dzisiejsi ezoteryczni magowie to programiści tworzący skrypty i kody. Choć te formy magii, zakazanej przez Boga w pierwszym przykazaniu, są nowe, to cele pozostają te same – wpływać na rzeczywistość i przejąć od Stwórcy władzę nad stworzeniem.
Widząc nowe duchowe zagrożenie kilkuset egzorcystów z całego świata, którzy wzięli udział w XV Światowym Kongresie Międzynarodowego Stowarzyszenia Egzorcystów we Włoszech, w wydanym po jego zakończeniu komunikacie, ostrzegają przed „zagrożeniami okultyzmu, spirytyzmu, New Age, parapsychologii oraz powiązaniem neo-okultyzmu z rozwojem sztucznej inteligencji i tworzeniem dzięki niej form praktyk magicznych”.
Czy to ostrzeżenie ma odniesienie w rzeczywistości internetu? Jak najbardziej. „To już jest pewne: cyber-okultyzm to nie science fiction, to rzeczywistość, która dzieje się na naszych oczach… Magia i technologia – dwa światy, które wydają się przeciwstawne. Jedno jest starożytne, tajemnicze i intuicyjne. Drugie – nowoczesne, logiczne i oparte na algorytmach. A jednak w XXI wieku te dwa nurty zaczynają się spajać w nową formę ezoteryki. Cyber-okultyzm to fascynująca ewolucja ezoteryki”– czytamy na jednym z portali, który propaguje ezoterykę.
Współczesna ezoteryka coraz częściej splata się z cybernetyką, tworząc niepokojące zjawisko zwane cyber-okultyzmem. Używane są tu jeszcze inne nazwy jasno wskazujące na łączenie ezoteryki z AI w świecie cyfrowym – „technomagia, mistycyzm algorytmiczny, cyfrowa alchemia”. „Techno-magowie twierdzą, że programowanie to nowoczesna sztuka hermetyczna, a kodowanie to współczesne rytuały” – napisano na jednym z portali okultystycznych.
W epoce internetu coraz więcej osób poszukuje duchowych doświadczeń online. Tym bardziej, iż wielu odchodzi z Kościoła, wielu zaprzestało praktykowania wiary i korzystania z sakramentów. Człowiek, jako istota mająca potrzeby duchowe, jeżeli nie zaspokaja ich u czystego źródła chrześcijańskiej wiary, staje się łatwym celem różnego rodzaju syndykatów zła – szerzących okultyzm, spirytualizm czy ezoterykę. Coraz częściej egzorcyści informują o uzależnieniach demonicznych a nawet przypadkach opętań, które zaczęły się od korzystania z tych praktyk magicznych, serwowanych za pośrednictwem internetu.
Dziś najwięcej „dusz” można złowić siecią internetową, bo z niej korzysta większość z nas. Dobrze, że wie o tym coraz więcej katolików, którzy tworzą w celu dobrych połowów m.in. portale, podkasty, webinary, promujące wartości ewangeliczne. Jednak na tym internetowym, globalnym łowisku są też typy spod ciemnej gwiazdy, które doskonale wiedzą co robią. „Czy magia i technologia mogą współistnieć, a może nawet wzajemnie się wzmacniać? W końcu, jeśli myśli mają moc sprawczą, a internet łączy miliardy umysłów w jedną sieć – czy nie stworzyliśmy właśnie nowego wymiaru duchowego” – pisze jeden z guru półświatka ezoterycznego.
Już od dłuższego czasu istnieją cyfrowe ciemne świątynie, rytuały w rzeczywistości wirtualnej i AI odgrywające rolę współczesnych wyroczni. Narzędzia takie jak tarot AI, astrologia algorytmiczna czy cyfrowe sigile są coraz bardziej popularne i wciągają jak bagno. Instruktorzy wróżenia tarotem na portalach społecznościowych mają filmy, które posiadają po kilkaset tysięcy, a nawet pół miliona stałych obserwatorów.
Cyber okultyzm i zaprzęganie sztucznej inteligencji do praktyk magicznych jest na usługach antyludzkiego, można śmiało go nawet nazwać – satanistycznego, trans humanizmu, który bardzo trafnie opisał ks. kardynał Gerhard Müller. „W trans humanizmie człowiek musi ostatecznie ustąpić gdyż został uznany za przestarzały etap poprzedzający nadchodzący cyberświat, w którym przywództwo przejęły by hybrydy biotechnologiczne. Wtedy naturalna ludzka inteligencja będzie mogła, jak pisał C.S Lewis „tarzać się przed sztuczną inteligencją jak pies u stóp swojego pana” – ostrzega kardynał Müller.
Najbardziej narażonymi na szkodliwe działanie praktyk okultystycznych są dzieci i młodzież. Nieświadome zagrożenia wysyłają SMS-y z klątwami na swoich kolegów czy koleżanki. W internecie praktykują wróżby czy wywoływanie duchów. Grają w gry komputerowe, przesiąknięte okultyzmem i ezoteryką, które są pierwszym etapem wprowadzenia do ciemnego demonicznego świata.
Trzeba więc ogromnej czujności ze strony rodziców, by chronić dzieci przed tymi praktykami, które swe źródło mają w okultyzmie i są mocnym sprzeniewierzeniem się temu, co niesie ze sobą chrzest.
Nie powinniśmy jednak ulegać rozpaczy czy lękom, bo jak napisał św. Paweł „Albowiem nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości oraz trzeźwego myślenia”. Włoski egzorcysta ks. R. Salvucci w swojej książce pt.Jasne słowa na temat ciemnej rzeczywistości, wskazuje na bardzo istotną zależność: Im bliżej jesteśmy Boga i więcej modlitwy kierujemy do Niego w intencji naszych małżonków, dzieci, naszych rodzin i innych osób, tym bardziej skuteczną roztaczamy nad nimi „duchową żelazną tarczę”, przez którą pociski wroga nie będą mogły przebić się.
Tak bardzo ważne jest więc, by zadbać o częstą spowiedź, udział w Eucharystii, modlitwę indywidualną, szczególnie Różaniec i rozważanie Słowa Bożego, które jest jak pisze św. Paweł „żywe i skuteczne, ostrzejsze niż wszelki miecz”! Będąc bowiem w stanie łaski uświęcającej, jesteśmy chronieni my i nasze rodziny mocą samego Chrystusa.
Kościół z flagą LGBT. Zdjęcie ilustracyjne. / Foto: Pixabay
W niedzielę niemiecka publiczna telewizja ZDF transmitowała na żywo „katolickie nabożeństwo o charakterze queerowym”. Niemieckie media chwalą się, że oglądało to 690 tys. widzów.
„W niedzielę telewizja publiczna ZDF po raz pierwszy w historii niemieckiej telewizji transmitowała queerowe nabożeństwo katolickie” – podaje portal dw.com.
Można domyślać się tylko, że chodzi o jakiś rytuał podszywający się pod katolicyzm, który odprawiła osoba będąca formalnie kapłanem, ale faktycznie z katolicyzmem niemająca w rzeczywistości nic wspólnego.
W Kościele katolickim nie ma bowiem „queerowych nabożeństw”, a niemieckie duchowieństwo od lat podejmuje działania, za które jeszcze pół wieku temu ekskomunika byłaby nadawana w ekspresowym tempie.
Pełnomocnik Episkopatu Niemiec ds. współpracy z ZDF Sabrina Sieber przekazała, że transmisję oglądało 692 tys. osób. To nieco wyższa oglądalność, niż zwykle. – Udział w rynku wyniósł 9,1 procent – powiedziała Ewangelickiej Agencji Prasowej (epd) Sieber.
Hucpa miała miejsce w kościele św. Anny w Münster-Mecklenbeck. Odbyła się pod hasłem „Kim jestem… dla Ciebie?”. Zorganizowała ją grupa Queer-Gemeinde Münster.
Według DW jest to „jedna z najstarszych wspólnot queerowych w Niemczech”. W rzeczywistości jest to organizacja z Munsteru, która zrzesza LGBT i nadaje im niby-chrześcijański wydźwięk łączony z aprobatą dla dewiacji seksualnych i atakuje chociażby płeć, nazywając to „dyskryminującą klasyfikacją”.
W kościele, w którym miała miejsce hucpa zebrało się 200 osób. Przedstawicielka niemieckiego episkopatu przekonywała, że większość reakcji była „bardzo pozytywna”.
– Szczególnie na Instagramie i Facebooku pojawiło się wiele polubień i pozytywnych komentarzy – twierdziła Sieber i dodała, że negatywne opinie „pojawiły się jedynie sporadycznie”. Tu warto wspomnieć, że nie tak dawno Niemcy przyznali, że muszą uważać z wyrażaniem swoich prawdziwych opinii, więc nic dziwnego, że krytyki było mało.
Szwajcarski biskup Marian Eleganti krytykuje Watykan za zainstalowanie sali modlitewnej dla muzułmanów w Watykańskiej Bibliotece Apostolskiej.
Powiedział LifeSiteNews.com 28 października, że islam jest ekspansywny, „chce absolutnej dominacji” i jest „z natury nietolerancyjny”: „Spowodował, że chrześcijaństwo znika wszędzie”.
Biskup Eleganti zapytał, dlaczego muzułmanie muszą modlić się w Watykanie, skoro w Rzymie są duże meczety.
Dodał, że odwrotnie, nigdy nie pozwolono by chrześcijanom na założenie kaplicy w Mekce, najświętszym miejscu islamu, gdzie mogliby odprawiać Mszę.
Co więcej, islam jest „celowo pomyślany w sensie antychrześcijańskim”: „Jest to całkowite zaprzeczenie boskiego synostwa Jezusa i jego absolutnego znaczenia jako pośrednika między człowiekiem a Bogiem Ojcem”.
Islam „zaprzecza Trójcy Świętej”, a „chrześcijanie na całym świecie cierpią prześladowania z rąk muzułmanów”.
Watykan przedstawia „czysto emocjonalną religię: jesteśmy przyjaźni, otwarci i tolerancyjni, mamy przyjazną kulturę i jesteśmy otwarci na dialog”. Ta „emocjonalna religia nie traktuje już poważnie prawdy i różnic, ponieważ w prawdzie jest tylko jedność. Wszystko inne jest iluzją”, powiedział.
NCZAS.INFO | Flaga Niemiec. Zdjęcie ilustracyjne. / foto: Pixabay
Zespół Szkolno-Przedszkolny nr 4 we Wrocławiu nakazał dziś przyjść uczniom ubranymi w barwy niemieckie. W placówce zapowiedziano „fotobudkowy dzień Niemiec”.
Na stronie internetowej Szkoły Podstawowej nr 40 we Wrocławiu – należącej do ZSP nr 4 – opublikowano ogłoszenie z przypomnieniem o planowanym na dziś wydarzeniu. Uczniowie zmuszeni są odziać się w barwy niemieckiej flagi: Czarne, czerwone i żółte barwy.
„Tego dnia w naszej szkole będą królować trzy kolory – czarny, czerwony i żółty! Załóżcie coś w tych barwach, żebyśmy wszyscy razem stworzyli super, kolorową atmosferę! Będą robione zdjęcia, więc naprawdę opłaca się być przebranym i pokazać, jak fajnie można się bawić” – napisano na zsp4wroc.pl.
„Jeśli nie macie ubrań w tych kolorach, spokojnie – możecie założyć akcesoria, np. czapkę, szalik czy opaskę. Liczy się dobry nastrój i chęć do zabawy! A to jeszcze nie wszystko – klasy 8 przygotowały fotobudki, w których będziemy pozować w barwach Niemiec! Niech cała szkoła tego dnia tętni energią i niemieckimi barwami” – czytamy.
Wydarzenie organizowane jest w ramach corocznego „Tygodnia Języków Obcych”. W poprzednich latach uczniowie byli zmuszani do ubierania się w barwy innych państw, np. Ukrainy, Zjednoczonego Królestwa czy też Polski.
W ubiegłym roku program zakładał cztery dni, które poświęcono poszczególnym krajom z zajęciami i elementami kultury kojarzonej z tymi państwami. Rok wcześniej szkoła z inicjatywy samorządu zorganizowała akcję „Przebieramy się w kolory”. Klasy losowały po kolorze. Uczniowie, którzy wzięli udział w akcji byli zwolnieni z odpowiedzi.
Dziś w SP nr 40 pojawią się fotobudki przygotowane przez ósmoklasistów. Uczestnicy będą mogli wykonać pamiątkowe zdjęcia w barwach niemieckich.
Akcja spotkała się z ostrą krytyką w sieci. Wiele osób podkreśla, że nakazywanie dzieciom ubieranie się w barwy obcego państwa jest trudne do wyobrażenia sobie w odwrotnej sytuacji. Ponadto ubieranie się w barwy Niemiec w Polsce kojarzy się wyjątkowo źle, co jest zrozumiałe.
Co jednak ważniejsze, a jednak nie wybrzmiewa, pokazuje to, jak marnowane są publiczne pieniądze oraz czas dzieci. Przymus chowu dzieci zwany „obowiązkiem edukacji” uzasadniany jest tym, że dzieci muszą „odebrać wykształcenie”.
Jeśli ktoś z rodziców dziecka z tego „dobrodziejstwa” w formie przygotowanej i zaakceptowanej przez urzędników nie skorzysta, aparat państwowy posiada szereg sankcji wobec rodziców, z odebraniem dziecka włącznie. Placówka zaś utrzymywana jest z pieniędzy pod przymusem odbieranych ludziom w ramach podatków.
I tak oto dzień ten finansowany jest z pieniędzy publicznych, a czas dzieci, który mógłby zostać wykorzystany albo na rozwój czegoś sensownego lub na odpoczynek, marnowany jest na jakieś akcje wewnątrzszkolne, by – jak sama szkoła przyznaje – tworzyć „kolorową atmosferę” i by „fajnie się bawić”.
Podczas zakończonej niedawno XIX edycji Konkursu Chopinowskiego Piotr Pawlak zachwycił swoimi umiejętnościami muzycznymi. Gra Polaka ujęła publiczność i zaskarbiła sobie prawdziwy zalew wyrazów podziwu dla artysty. Polski pianista nie ma powodów do wstydu wśród najlepszych muzyków świata… ale nie wstydzi się również wiary. O otwartym okazywaniu religii mówił podczas niedawnego wywiadu.
W rozmowie dla zagranicznego portalu OSV news maestro wystąpił po swoich występach na XIX Konkursie Chopinowskim . Do prestiżowej rywalizacji zakwalifikował się on bez eliminacji ze względu na zajęcie drugiego miejsca w Ogólnopolskim Konkursie Pianistycznym im. Fryderyka Chopina w Warszawie (2020).
Tuż przed jego półfinałowym występem w tegorocznej edycji wydarzenia, we wtorek 11 października, widzowie mogli dostrzec, jak artysta modlił się na różańcu. Jak wyjaśniał podczas rozmowy z OSV news Piotr Pawlak, podobne zachowanie było dla niego „całkowicie naturalne”.
– Modlę się przed każdym występem. Zawsze proszę o wsparcie, bo to, co robimy jako muzycy w jakiś sposób przekracza nasze ludzkie zdolności. Więc, mimo że wiedziałem, że na backstage’u były kamery, po prostu zrobiłem to, co zawszę robię. Nie ukrywam swojej wiary i nie ukrywam, że zawsze proszę Boga o pomoc – mówił utalentowany pianista w rozmowie z zagranicznym medium.
– Ludzie często mi mówią, że są głęboko poruszeni moją grą, że doświadczają czegoś duchowego, nawet religijnego, mimo, że muzyka nie jest czymś samym w sobie sakralnym. Muzyka dotyka naszych zmysłów głęboko, pozwalając sięgnąć do piękna ludzkiej duszy – wyznał podczas wywiadu Piotr Pawlak.
W czasie rozmowy pianistę zapytano o radę dla młodych, którym z trudem przychodzi przyznanie się do katolicyzmu. W odpowiedzi muzyk zaznaczył, że nawet drobne gesty religijne mają istotną wartość. – Nic złego nie może wyniknąć z okazywania naszej wiary. Nawet drobne gesty pokazują, że chrześcijanie wciąż tu są i, że wierzymy w Kogoś nad nami, kto nam pomaga – odpowiadał artysta.
W wywiadzie Piotr Pawlak przyznał również, że wciąż bliskie jest mu nabożeństwo do Św. Judy Tadeusza, którego obrał sobie na patrona przy sakramencie bierzmowania.