Imigracyjna hipokryzja [kłamstwa jawne] POPiS-u. Ponad sześć milionów wiz !!

Imigracyjna hipokryzja POPiS-u

22.07.2025 Tomasz Cukiernik

straż graniczna imigranci
Straż Graniczna i imigranci / fot. ilustracyjne / fot. Straż Graniczna

========================================

Proceder handlu wizami do państw Unii Europejskiej jest mocno sprofesjonalizowany i przynosi miliardowe dochody ludziom, którzy opanowali procedury prawne i zawodowo zajmują się opracowywaniem wniosków wizowych do konsulatów takich państw jak Polska. Pośrednicy załatwiający wizy działają pod przykrywką firm rekrutujących pracowników dla firm z UE, ale to fikcja. Bo oni tak naprawdę zajmują się organizacją legalnej i bezpiecznej migracji do Europy, a za skuteczne załatwienie wizy do państw takich jak Polska pobierają od Afrykańczyków około 3 tys. USD.

==================================

Zarówno za rządów tzw. Zjednoczonej Prawicy, jak i rządów zbieraniny z 15 października oficjalne stanowisko mówi, że chronione są polskie granice przed nielegalnymi imigrantami, a jednocześnie działania wskazują na coś całkowicie przeciwnego.

Z raportu Najwyższej Izby Kontroli z października 2024 roku pt. „Nadzór Ministra Spraw Zagranicznych nad działalnością konsularną” wynika, że o rządach tzw. Zjednoczonej Prawicy nie można mówić, że były antyimigracyjne.

6 milionów imigrantów

W latach 2018–2023 polscy konsulowie wydali 6 166 080 wiz dla obcokrajowców, z tego 55,5 proc. uzyskali obywatele Ukrainy, 26,6 proc. – obywatele Białorusi, a 5,8 proc. – obywatele Rosji.

Z kolei obywatelom 76 państw muzułmańskich i Afryki wydano 366 551 wiz (5,9 proc.).

Kontrolerzy NIK ustalili, że Polska wśród krajów Unii Europejskiej udzieliła najwięcej wiz na pierwszy pobyt zarówno w 2021 roku – 967 345 z 2 952 336 (blisko 33 proc. wszystkich wiz w UE), jak i w 2022 roku – 700 264 z 3 454 684 (20 proc.). Szczególnie widoczny był dominujący udział naszego kraju w liczbie udzielonych wiz pracowniczych w latach 2018–2022. Było to od 36 proc. w 2022 roku do aż prawie 60 proc. w 2021 roku. W 2018 roku było to ponad dziewięciokrotnie więcej wiz niż wydała druga w kolejności Hiszpania!

Co więcej, z kontroli NIK wynika, że konsulowie pracujący w polskich placówkach dyplomatycznych za granicą byli naciskani przez centralę w kierunku wydawania większej liczby wiz: „Ministerstwo wyznaczyło poszczególnym placówkom zagranicznym minimalne liczby rozpatrywanych wniosków wizowych oraz oczekiwało od konsulów RP stałego zwiększania liczby rozpatrywanych wniosków wizowych”, a nadto MSZ naruszało „prawo konsula do swobodnej oceny wniosków wizowych oraz przesłanek do ewentualnej odmowy wydania wiz krajowych”. Jakby tego było mało, „konsulowie informowali o negatywnej roli pośredników wizowych i o swoich wątpliwościach co do wiarygodności potencjalnych pracodawców w Polsce”.

Ten ostatni problem opisuje Marcin Janowski, redaktor internetowego kanału „Na Argumenty”. Ma on informacje z pierwszej ręki od Afrykańczyków, którzy się z nim zetknęli: „Proceder handlu wizami do państw Unii Europejskiej jest mocno sprofesjonalizowany i przynosi miliardowe dochody ludziom, którzy opanowali procedury prawne i zawodowo zajmują się opracowywaniem wniosków wizowych do konsulatów takich państw jak Polska. Pośrednicy załatwiający wizy działają pod przykrywką firm rekrutujących pracowników dla firm z UE, ale to fikcja. Bo oni tak naprawdę zajmują się organizacją legalnej i bezpiecznej migracji do Europy, a za skuteczne załatwienie wizy do państw takich jak Polska pobierają od Afrykańczyków około 3 tys. USD.

Nietrudno wyliczyć, że sprawny pośrednik, który załatwi kilkaset legalnych wiz, staje się milionerem. Dochodzi wręcz do tego, że pośrednicy składający tysiące wniosków wizowych paraliżują działalność jednostek konsularnych, bo na rozpatrzenie spraw trzeba czekać wiele miesięcy. Państwa Afryki Subsaharyjskiej notują ciągle duży przyrost demograficzny. Tamtejsze rodziny mają przeciętnie po troje lub czworo dzieci. Niestety w ogromnej części państw afrykańskich panuje korupcja i nepotyzm, a ekonomiczny poziom życia stoi dość nisko. Dlatego wielu młodych mieszkańców Afryki rozważa migrację do państw bardziej rozwiniętych, które dają perspektywę lepszego życia”.

Podobno za rządów PiS dochodziło nawet do takich sytuacji, że politycy z „zaprzyjaźnionych” krajów Zachodu lobbowali za imigracją, żeby inwestorzy od nich mieli tanią siłę roboczą w Polsce. Politycy PiS ogłaszają Polakom, że są przeciwko przyjazdom imigrantów do Polski, a w rzeczywistości wpuścili miliony obcokrajowców. W świetle powyższych liczb hipokryzją są też wpisy byłego premiera Mateusza Morawieckiego, który teraz ostrzega przed nielegalną imigracją.

Zawrócenia imigrantów

Po zmianie władzy w Polsce niemieckie służby zintensyfikowały przerzucanie imigrantów na polską stronę granicy przy milczącej akceptacji rządu Donalda Tuska. Według Konkret24 na podstawie danych MSWiA oraz niemieckiej policji przekazania migrantów przez Niemców w ramach procedury readmisji i procedury dublińskiej oraz tzw. zawrócenia od 2021 roku to łącznie prawie 17 tys. osób (wykres 1 ? nima.. md] ). Polskie władze nic z tym nie robiły, więc granicy zaczęli bronić zwykli Polacy, tworząc obywatelskie patrole i Ruch Obrony Granic. Ostatnio dołączyli do nich rolnicy. Robili to, czym powinno się zajmować państwo polskie, a się nie zajmuje. Europoseł AfD Tomasz Froelich określił to mianem polityki ping-ponga, bo imigranci wracają do Niemiec. Jego zdaniem takie patrole powinny być umieszczone na granicach w roku 2015, kiedy pojawiła się pierwsza wielka fala uchodźców, jednoznacznie opowiadając się za deportacją poza UE.

W reakcji na pojawienie się patroli premier Tusk zapowiedział, że zrobi porządek… z Polakami strzegącymi granicy. Zresztą policja już rozganiała obywatelskie patrole. Dopiero kiedy okazało się, że uśmiechniętej koalicji ostro w dół poleciały słupki sondażowe, wprowadzono wyrywkowe kontrole na granicy niemieckiej i litewskiej. Jednocześnie jednak na konferencji prasowej premier Tusk ogłosił, że wszystkie przejścia graniczne z Niemcami stały się obiektami infrastruktury krytycznej (na granicy, której do tej pory nikt kompletnie nie pilnował!). Oznacza to zakaz robienia zdjęć, filmowania i zbierania się obywatelskich patroli. W ten sposób Niemcy w spokoju będą mogli przerzucać do Polski nielegalnych imigrantów w większych ilościach. Premier Tusk zapowiedział też, że będą twarde reakcje policji i Straży Granicznej, ale nie wobec imigrantów, a wobec tych, którzy pokazaliby, co się dzieje na granicy. Zakaz filmowania oznacza, że nie będzie można dokumentować ani nielegalnych działań niemieckich funkcjonariuszy, ani pacyfikacyjnych działań polskich służb wobec patroli obywatelskich, jeśli by się tam pojawiły.

„Decyzje ws. zakazu lotów dronami przy granicy, ustanowienia zakazu fotografowania przejeść granicznych i agresywna retoryka wobec Polaków monitorujących sytuację na granicy układają się niestety w spójną całość: rząd chce walczyć nie z nadużyciami Niemców, ale z zaniepokojonymi sytuacją Polakami. (…) Egzekucja tych decyzji podniesie poziom konfliktu społecznego i wzmocni podejrzenia, że rząd po cichu kapituluje przed niemieckimi naciskami i nadużyciami” – napisał na X wicemarszałek Krzysztof Bosak. „Zadziwiające, że dziś władzy przeszkadzają Polacy strzegący polsko-niemieckiej granicy, podczas gdy zaledwie rok temu MSWiA nie kiwnęło nawet palcem, by sprawdzić potencjalne powiązania osób i organizacji działających w strefie buforowej przy granicy polsko-białoruskiej z lewicowymi środowiskami proimigracyjnymi oraz nielegalnymi agencjami pracy organizującymi zatrudnienie dla nielegalnych migrantów” – zauważa poseł Grzegorz Płaczek.

A my mamy wierzyć aktualnej władzy, że ma dobre intencje i nas uchroni przed imigrantami. Tej samej władzy, której politycy, będąc w opozycji, w czasie kryzysu na granicy z Białorusią wywołanego przez prezydenta Łukaszenkę w 2021 roku utrudniali pracę strażnikom granicznym i zapraszali nielegalnych imigrantów do Polski (posłowie Koalicji Obywatelskiej Dariusz Joński i Michał Szczerba pizzą witali imigrantów, a Franek Sterczewski biegiem próbował sforsować granicę).

Mało tego, tej samej władzy, która jako opozycja zachęcała, by nie pobierać karty do głosowania w referendum dotyczącym problemu imigracji po to, by plebiscyt stał się nieważny z powodu zbyt niskiej frekwencji. I to im się udało! Najlepsze jest to, że będące w rękach uśmiechniętej koalicji MSWiA chwali się uszczelnianiem granicy polsko-białoruskiej (wprowadzenie strefy buforowej; wielomilionowe inwestycje w modernizację bariery fizycznej i elektronicznej; budowa nowych barier elektronicznych na rzekach granicznych), a kiedy ci sami ludzie byli w opozycji, to zwalczali budowę tej bariery przez rząd Zjednoczonej Prawicy.

Czyli – kiedy utworzyli rząd, nagle zmienili poglądy o 180 proc.?! Wolne żarty! Ten rząd realizuje unijne plany masowej relokacji imigrantów do Polski tak samo, jak wykonuje unijne plany destrukcji polskiej gospodarki poprzez wprowadzenie Zielonego Ładu. I przed tym zadaniem się nie cofnie. – Jeśli chodzi o radykalnych aktywistów po polskiej stronie, to jest działanie nielegalne, z czym mierzy się także strona polska. Rozmawialiśmy o tym (…). Strona polska również zapewniła, że nie aprobuje takich praktyk, ale jest to zadanie polskiej strony, by się tym zająć. Nie ma potrzeby korzystania z porad Niemiec – powiedział przedstawiciel strony niemieckiej, tym samym nie kryjąc, że Niemcy żądają likwidacji patroli obywatelskich, aby dalej mogli wysyłać do Polski nielegalnych imigrantów.

„Rząd stanowczo wspiera masową migrację do Polski. Blokując jeden strumień migracyjny (przez Białoruś), utrzymuje otwartą „zieloną granicę” z Ukrainą oraz godzi się na masowe, nieujęte w żadnej procedurze wywózki migrantów z Niemiec do Polski. Co więcej, rząd twórczo rozwija koncepcję Centrów Integracji Cudzoziemców zapoczątkowaną przez rząd Mateusza Morawieckiego. Dzisiaj te budowane w każdym województwie ogromne ośrodki mają otrzymać bardzo niebezpieczne zadanie – ich oficjalnym celem jest „legalizacja” migrantów. Rząd zakłada zatem masową i nielegalną migrację, ale odpowiedzią nie będą deportacje i polityka szczelnych granic, lecz „legalizacja”. Dokładnie tą ścieżką szły rządy Francji, Belgii czy Holandii” – tłumaczy prof. Jerzy Kwaśniewski, prezes Ordo Iuris.

Poseł Konrad Berkowicz zaznacza, że „Tusk już dawno obiecał brukselskim elitom i Urszuli von der Leyen, że po wyborach wprowadzi pakt migracyjny. Teraz musi tylko uciszyć tych, którzy mogą mu w tym przeszkodzić – Polaków, którzy nie godzą się na zalewanie Polski cudzymi problemami. Dlatego zamiast stawić czoła migrantom, szykuje pokaz siły przeciwko własnym obywatelom”.

Wzrost przestępczości

Tymczasem mamy kolejne ofiary imigrantów. W Nowem (woj. kujawsko-pomorskie) 41-letni Polak został ugodzony nożem przez 29-letniego Kolumbijczyka, w wyniku czego zmarł. Wcześniej w Toruniu przez imigranta z Wenezueli została bestialsko zamordowana ostrym narzędziem 24-letnia Klaudia.

Wicemarszałek Bosak napisał na FB, że Wenezuelczyk „przebywał w Polsce nielegalnie, jego pozwolenie na pobyt wygasło, ale nikt go nie szukał ani nikt nie sprawdzał, co się z nim dzieje, ponieważ w Polsce nie istnieje służba czy administracja odpowiedzialna za imigrantów oraz nie istnieją żadne skuteczne systemy czy procedury kontroli i usuwania z kraju tych, którzy są tu nielegalnie. Nielegalni imigranci swobodnie przemieszczają się po naszym kraju, oczekując w teorii na różne administracyjne czynności. Zdaniem rządu wszystko jest w porządku, gdyż wszystko dzieje się w zgodzie z literą prawa, które sami tak napisali”. Państwo z kartonu.

Zamiast przestrzegać Polaków przed obcokrajowcami, na sprawę rząd założył… blokadę informacyjną. W związku z tragiczną śmiercią Klaudii pod Kancelarią Premiera odbył się protest kobiet, a w Marszu Milczenia w Toruniu uczestniczyło 10 tys. osób z całego kraju. Kilka dni wcześniej także w Zgorzelcu zorganizowano manifestację przeciwko masowej imigracji, a w Bydgoszczy – Marsz dla bezpieczeństwa. Z kolei na 19 lipca Konfederacja szykuje protesty „Stop imigrantom” w 56 miastach w całej Polsce, m.in. w Krakowie, Wrocławiu, Rybniku, Gdańsku, Bydgoszczy, Szczecinie, Toruniu, Lublinie, Warszawie, Kielcach czy Sosnowcu. „Pikieta będzie wyrazem sprzeciwu wobec polityki migracyjnej Unii Europejskiej oraz działań, które zagrażają bezpieczeństwu obywateli i przyszłości Polski. Sprzeciwiamy się narzucaniu Polsce polityki migracyjnej z zewnątrz – chcemy mieć wpływ na to, kto przekracza nasze granice i mieszka w naszym kraju. Chcemy żyć bezpiecznie – dla siebie, dla naszych dzieci, dla polskich kobiet. Nie godzimy się na to, by Polska podzieliła los wielu krajów Europy Zachodniej, gdzie niekontrolowana imigracja doprowadziła do poważnych problemów społecznych i zagrożeń dla bezpieczeństwa” – podkreślają organizatorzy.

I tak na razie w Polsce niewiele jest przestępstw w porównaniu z postępową Europą. Kolejne kraje Unii Europejskiej odnotowują rekordowe statystyki przestępczości.

Według Eurostatu w Polsce jest ponad 30-krotnie mniej napaści niż w Belgii i 7-krotnie mniej kradzieży niż w Belgii czy Luksemburgu. Z kolei na każde 100 tys. mieszkańców w Polsce odnotowuje się niecałe dwa przestępstwa gwałtu, podczas gdy we Francji i Belgii – niemal 30, w Austrii – prawie 15, a w Holandii i Niemczech – 11.

I wygląda na to, że uśmiechnięci chcą, by w tych statystykach Polska doszlusowała do zachodniej Europy.

Miejmy nadzieję, że masowa imigracja będzie gwoździem do trumny rządu uśmiechniętej koalicji, a do władzy dojdą patriotyczne, propolskie siły, które się jej sprzeciwiają. A pamiętajmy, że w 2026 roku ma wejść w życie unijny Pakt Migracyjny, który doprowadzi do corocznej relokacji do Polski około 100 tys. niechcianych gdzie indziej nielegalnych migrantów. Jednocześnie przewiduje on wysokie kary finansowe (nawet do 20 tys. euro za osobę) dla krajów, które odmówią przyjęcia imigrantów.

Pasterze Kościoła – gdzie wasze sumienie?!

Pasterze Kościoła – gdzie w was sumienie?!

Autor: AlterCabrio , 21 lipca 2025

«Następny jubileusz, który nam dała do obchodzenia Boża Opatrzność, to 100 lat odzyskania przez Polskę niepodległości. Minął ten wspaniały jubileusz w kościele polskim bez większego echa, nie licząc miernego kazania ówczesnego przewodniczącego Episkopatu, w którym utyskiwał na rodaków, zamiast ich napełnić dumą i wezwać obecne pokolenia do czynów w obronie zagrożonej na nowo niepodległości. Podobnie dwa lata później, stulecie Cudu nad Wisłą, stało się zmarnowaną okazją do pokazania światu, że wobec zalewu barbarzyńskiego bezbożnictwa komunistycznego pokazaliśmy triumfujący opór i że nadal możemy to czynić wobec dzisiejszych jego jeszcze groźniejszych mutacji. Zamiast tego, woleli nasi pasterze bawić się w obostrzenia pandemiczne, wymiatające dosłownie wiernych z przybytków pańskich. Gdy to szaleństwo minęło, żaden z ludzi Kościoła nie tylko, że nie przeprosił, ale całą swą frustrację z powodu pustych kościołów z faryzejskim sumieniem wyładował na kapłanach, którzy im przypomnieli o czymś takim, jak choćby należne przeproszenie Polaków za zdradę Chrystusa w czasie pandemii.»

* * *

«Kolejne zadanie spoczywające na barkach pasterskich to, zgodnie z nauką Augustyna, świadomość, że biskupstwo to praca, a nie sam zaszczyt. Brzmiały w uszach św. Stanisława słowa Doktora Łaski, że nie jest biskupem, kto chce zajmować pierwsze miejsce, a nie przynosi pożytku. Przeciwstawienie się krzywdzie, niesprawiedliwości i złu to biskupi obowiązek. Jeśli biskup pozwoli na występki, nie sprzeciwi się błędowi i nie będzie bronił prawdy, to stanie się jej prześladowcą. Takich pasterzy surowo ganił prorok Ezechiel, nazywając ich stróżami ślepymi i psami wylegującymi się, co nie są zdolne szczekać…»

−∗−

Pasterze Kościoła – gdzie w was sumienie ?! – ks. prof. Stanisław Koczwara

−∗−

Warto porównać:

O grozę budząca tajemnico kapłaństwa! – ks. prof. Stanisław Koczwara
I raz jeszcze wbrew tezie, że wszystkie religie są drogami do Boga, z natchnionym Doktorem Świętym Efremem głoszę, że tylko wiara katolicka jest prawdziwa i jedyna. Każdy widzi dobrze, iż […]

_______________

Jako pasterze nie jesteśmy na miarę Św. Stanisława – ks. prof. Stanisław Koczwara
Niestety, musimy ze skruchą przyznać, że jako pasterze nie jesteśmy na miarę Świętego Męczennika ze Skałki. Jeśli idzie o napiętnowanie przez nich zgubnych dla narodu ustaw, wydajemy się niezdolni przeciwstawić […]

O autorze: AlterCabrio

If you don’t know what freedom is, better figure it out now!

2 komentarze

  1. AlterCabrio 21 lipca 2025
  2. Warto dziękować za takiego Pasterza. Gdyby ktoś z nas wygłosił taką mowę lub popełnił podobny tekst, to natychmiast pojawiłby się szantaż o ‘nagonce na kapłanów’. Tak, jak przez arogancję i brak troski traci życie dziecko lub kobieta w ciąży, to od razu słyszymy o ‘kolejnej nagonce na lekarzy’.
  3. AlterCabrio 21 lipca 2025
  4. W pierwszą niedzielę Wielkiego Postu słyszeliśmy na Mszy Świętej Ewangelię o kuszeniu Pana Jezusa. Szatan ofiarowywał naszemu Panu władzę nad całym światem i wszelkie dostatki, jeżeli On złoży mu pokłon. W marcu przypada rocznica „pandemii koronawirusa” – o tyle smutna, że władze Kościoła złożyły pokłon władzy świeckiej. Sprzeniewierzyły się świętemu i niepodważalnemu obowiązkowi szafowania sakramentów ludowi Bożemu. W zamian nie otrzymały nic.Kościół i „pandemia”. Rocznica bezprecedensowej zdrady

Dylematy Donalda. Porządzie.

Dylematy Donalda

2025 19 lipca, wpis nr 1366    Napisał i przeczytał Jerzy Karwelis

Jak już ewokowałem – żadnych sezonów ogórkowych nie będzie. Jest jak z chińskim przysłowiem, a właściwie przekleństwem – „obyś żył w ciekawych czasach”. I kiedy myśleliśmy, że to koniec historii, że za komuny nie było jak się nudzić, to się okazało, że da się to przebić pokowidową „nową normalnością”. I tak jest i teraz – człek myślał, że odetchnie na tych wakacjach po meandrach (m)rocznej codzienności, a tu zamiast laby mamy przyspieszenie.
Hamletowski dylemat Tuska
Zainteresowała mnie i zainspirowała kwestia, która się pojawia coraz częściej w obiegu – czy rząd Tuska dotrwa do końca kadencji? To pytania zadaje wraża opozycja ze swoimi resztówkowymi mediami, ale i pośrednio przecieka ten temat nawet do mediów „gównego nurtu”. To pytanie zakłada dwa warianty intencji zadającego. Jedna to taka czy rząd się utrzyma, a druga to taka – czy rząd będzie się chciał utrzymać?
Zacznijmy od tego drugiego wariantu. Otóż rządy kończą swoje rządy w dwóch wypadkach – kiedy nie mają większości, ale to wtedy jest wymuszone, a więc mówimy tu o pierwszym przypadku. Kiedy zaś sam rząd się podaje do dymisji? Ano wtedy kiedy myśli, że nowe rozdanie co najmniej utrzyma jego zagrożoną pozycję, jeśli nawet jej nie poprawi. Tak zrobił w 2007 roku PiS i się przeliczył.
Czy Tusk ma taką sytuację? Pośrednio ma, ale sondaże nie dają mu szansy nawet na utrzymanie swej pozycji.Jest to – przy kontynuacji swej misji i utracie poparcia – sytuacja wygrania czasu, który się jeszcze ma. Wychodzi na to, że Tuskowi spada i jest to trend utrzymujący się. Będą tylko tracić i za przepisowe dwa lata mogą mieć notowania, ale wtedy już przy urnie, nie w sondażach, o wiele gorsze niż mają teraz. A więc wypadałoby brać co jest. Ale tu pojawiają się kłopoty – no bo jak brać teraz, skoro to pewna porażka? Ale im dalej w las tym będzie gorzej. Wybiera się więc wyjście pośrednie – poczekajmy, zaraz się sytuacja zmieni, innym przestanie iść, Konfederacja też w kampanii 2023 miała naście procent i się udało zbić tę gorączkę w dwa tygodnie.
A więc poczekajmy. Ponapuszcza się koalicjantów jeden na drugiego, zdetonuje kilka parszywych wątków, zrzuci się na PiS co się da i jakoś dojedziemy do mety. A więc – od nowa, po staremu.
Jest to taktyka gnicia, ale można się i podzielić gnijącymi fruktami. W końcu efekty procesów fermentacyjnych mogą uderzyć do słabszych głów. A przez te dwa lata to można się jeszcze popaść i poumieszczać tu i tam, przy publicznym cycku. Problem w tym, że tak gnijący rządzący mając resztki świadomości swojej sytuacji orientują się, że grabią sobie na przyszłość. Taka eksploatacyjna postawa po pierwsze przyśpieszy ich klęskę, tym bardziej w wyborach za dwa lata, bo tyle ma trwać ten proceder, po drugie – zwiększy wymiar kary nałożonej przez przyszłych zwycięzców.
Zbrodnia i kary
Bo przy zmianie władzy kara będzie nieuchronna. Nie bez kozery Tusk zaraz po zwycięstwie uśmiechniętej koalicji powiedział jej działaczom: „jak przegramy wszyscy pójdziecie siedzieć”. Widownia tej smutnej nowiny odczytała dwa sygnały: walczymy o życie, zaś to „WY będziecie siedzieć”, zamiast „MY będziemy siedzieć” było już jawnym znakiem, że Donald się i tak wywinie, zaś towarzystwo – niekoniecznie. Jest to działanie mafijne – przy wejściu do camorry trzeba zabić kogoś, bo wtedy stajesz się nasz, gdyż tylko z nami unikniesz odpowiedzialności, po tym, jak złożyłeś ostateczny dowód niepodważalnej lojalności. Odcinasz tym samy sobie drogę powrotu, a więc możliwość zdrady. Taka postawa prowadzi do ciągłego eskalowania poziomu dowodów lojalności, gdyż zabawa ta wymaga ciągłego dowodzenia, że jesteśmy razem, zaś takie czyny prowadzą nieuchronnie do postępków coraz bardziej przesuwanych w kierunku odpowiedzialności już karnej. Jest więc to narkomański wyścig w samounicestwiającym się wyścigu coraz większych dawek.
Drugi wątek, to kwestia czy Tusk może zostać zmuszony do rezygnacji, czyli czy ktoś odbierze mu większość? Mając powyższe w perspektywie, że im dalej tym gorzej, jego koalicjanci też czują na plecach cień krat. Myślę, że spotkania z Hołownią Kaczyńskiego miały i ten wątek, czyli obietnicy jakiejś formy abolicji. Koalicjanci, a w szczególności  namolnie namawiany do deliktu konstytucyjnego pt. blokujmy zaprzysiężenie prezydenta-elekta Hołownia, nie chcą płacić rachunków za tę hucpę. Nie chcą też płacić rachunków politycznych, gdyż każdy dzień uczestnictwa w tej koalicji obciąża ich na tyle, że nie wiadomo czy w przyszłych wyborach w ogóle dostaną się do Sejmu.
Tak się dzieje już teraz, a co dopiero za dwa lata takiego gnicia?Teraz, kiedy Kaczyński gra również wersją „rządu technicznego”, czyli takiego, który wywróci obecny Sejm i doprowadzi do przyspieszonych wyborów, można jeszcze mówić o jakimś przebaczeniu wobec koalicjantów, zaś po przyspieszonych wyborach, a już tym bardziej tych za dwa lata – nie ma żadnych warunków do handlu przebaczeniem.
Koalicjantom wypada brać co się jeszcze im daje, a daje się raczej niewiele. Raczej właśnie odpuszczenie win, nie zaś jakieś obietnice egzotycznych koalicji w przyszłości, bo co to za pakty z partiami, które mają słabnący elektorat, zaś ich przyszłe koalicje z PiS-em, jako byłych uczestników tuskowej hucpy, stałyby się tylko obciążeniem dla twardego elektoratu partii Kaczyńskiego.
Tak czy siak jest inaczej niż sobie marzył Tusk, który zapowiadał rekonstrukcję rządu wyraźnie mrugając, że dociśnie swych koalicjantów, jakby to oni byli winni Tuskowej porażki. Koalicjanci, ale raczej ci nie z Lewicy, postawili mu się na tyle, że rekonstrukcja utknęła w martwym punkcie. Tusk jest jak mały Trump – obiecał, że ogarnie sytuację na Ukrainie w parę dni, ale mu się zbiesiły jego Putiny i przeciągają sprawę, co osłabia Donalda. W końcu okazało się na kim wisi ta większość. Bez niej nawet nie mogą podmienić marszałka Sejmu, by zrobić hucpę z zaprzysiężeniem Nawrockiego.
Czy PiS chce przyspieszonych wyborów?
Pytanie co by było lepsze dla PiS-u? Gnicie czy przyspieszone wybory? Słyszałem z tamtej strony deklaracje, że każdy dzień istnienia tego rządu to niepowetowane straty i trzeba kończyć z nimi jak najszybciej. Ale moim zdaniem są to tylko narracyjne deklaracje. PiS najbardziej zyska na dwuletnim gniciu uśmiechniętej koalicji. PiS tak, ale Polska nie. Ale licząc na partyjne interesy gnicie dwuletnie załatwiałoby sprawę raz a dobrze. Dziś PO ma jeszcze drugie, mocne miejsce i robienie teraz wyborczego resetu dawałoby jej teraz więcej niż za dwa lata. A PiS-owi marzą się, oj marzą, samodzielne rządy. A na te nie ma jednak szans, gdyż wymagałyby około 47% głosów, co przy dzisiejszym podziale elektoratu wydaje się bajaniem. Ale kto komu zabroni pomarzyć, zwłaszcza, że PiS, jak widać, niewiele zrozumiał z wyborów prezydenckich?
A braki refleksji, lub błędna interpretacja jest wmuszaną łatwizną, która idzie za triumfalizmem zwycięzców – daliśmy radę, wyciągnęliśmy Dudę 2.0 z kapelusza, Kaczyński to geniusz, co miał docenić lud wyborczy. A więc mamy poparcie, żadnych zboczeń z kursu, idziemy dobrze, o Konfie na razie milczymy, a jak dojdzie do kampanii (przyspieszonej czy regularnej), to się będziemy nawalać do krwi, zaś potem, jak nie starczy nam mandatów, to siądziemy do składania większości, tego samego dnia pracując nad tym, by partnerów opiłowywać do roli przystawek. Tak robił PiS zawsze, kiedy w swoich działaniach potrzebował wspólnika – najpierw z Samoobroną i Ligą Polskich Rodzin, później z partią Ziobry czy Gowina. Tak, że te dwa lata też mogą być dla PiS-u wyzwaniem. Ale to nie tylko jeden powód do refleksji PiS-u
Elektorat zaciśniętych zębów
Wybory pokazały początek końca pookągłostołowej gry w dupaka. Ludzie już tego nie chcą.
POPiS w wyborach prezydenckich wziął ze 60%, czyli najmniej w III RP. Ten urobek „elektoratu zaciśniętych zębów” jest do zagospodarowania i wyścig po te głosy już się zaczął. O dziwo POPiS tu się najmniej ściga, gdyż zajęty jest albo sobą, albo plemienną nawalanką jego składowych. A ludu (zwłaszcza młodego) już nie interesuje jak jedni na drugich zwalają winę za rzeczy, które tak sobie stoją jak stały, kiedy się oba plemiona o nie kłócą.
To elektorat już zrozumiał, ale POPiS nie bardzo. Kto więc weźmie to dobro, tę nową postawę, zwłaszcza, że sądząc po grupach wiekowych zagarniętych przez antysystem młodych, ten elektorat w liczbie kilkuset tysięcy za dwa lata dostanie już dowody osobiste i weźmie po raz pierwszy do rąk kartkę wyborczą.Na razie propozycję dla nich mają Mentzen z Braunem i… Zandberg. I tu się toczy walka o zagospodarowanie tej niszy. Po stronie popisowej – cisza, nie licząc kilku projektów emulacji projektu PO 2.0, na który mogą się już nabrać tylko naiwni. Jak będzie wyglądał ten proces w ciągu najbliższych dwóch lat? A jak rząd, co coraz pewniejsze, wykopyrtnie się już zaraz? Kto będzie gotowy? Na nowe inicjatywy będzie już za mało czasu, a więc rozdziobią to prawicowe kruki i wrony, do spółki z czerwonymi dzięciołami. Nowi, jeśli tacy w ogóle są, nie ogarną się. Tylko „stare” partie są zawsze gotowe do kampanii, im krótszej, tym dla nich lepszej. Po to by rywale nie zdążyli. Ale mentzeno-brauno-zandbergi mogą się ogarnąć, reszta – nie. A więc będzie jeszcze więcej tego samego, nawet przy przyspieszonych wyborach, tyle, że w innych układach. Ale, co jest zadziwiającym fenomenem, wszystkie te kalkulacje, nawet w „gównym nurcie” zakładają jednak upadek rządu Tuska i przejście wajchy władzy na druga stronę. Dlaczego to już jest pewnik?

Fenomen upadku Tuska
Oprócz wersji akolickiej, że „nic się nie dzieje” mamy dwa warte rozważań wytłumaczenia tej sprawy – jedno lżejszego kalibru, drugie – chyba najmocniejsze z możliwych. Pierwszy wariant jako się rzekło – lżejszy, stanowi, że rząd jest słaby, bo sam Tusk jest słaby, zatrzymał się jak owad w bursztynie pomiędzy umiejętnością zdobycia władzy a nieumiejętnością rządzenia. Ma być leniwy, niekompetentny w czymkolwiek oprócz PR-u (choć i tu wyraźnie słabnie).
W gnuśnięciu mają mu pomagać jeszcze gorsi koalicjanci, którzy dostali bonus władzy nie za kompetencje, tylko, za dodanie swych mandatów do puli uśmiechniętej koalicji. Jest więc to rząd słaby, który powiedział ustami premiera, że się poprawi, czyli… weźmie sobie (też okazało się, że fatalnego) rzecznika prasowego. Na resztę rekonstrukcji przychodzi nam czekać już drugi miesiąc, co oznacza, że proces się zaciął, zaś przecieki o jego przyszłych rezultatach każą się domyślać, że dojdzie do… powiększenia rządu.Druga wersja jest czarniejsza – Tuskowi ma nie iść. W końcu nie po to sprowadzono go w brukselskim wagonie do Polski, by przyczynił się do wzmocnienia polskiego państwa. Tusk ma być narzędziem osłabienia Polski, jako gospodarczego, a przede wszystkim militarnego konkurenta Niemiec. Nie trzeba chyba tłumaczyć, że do tej przygody używana jest Unia, jako emanacja interesów niemieckich.
Narzędzi do psucia leży na polskiej ziemi co nie miara. Głównym i uniwersalnym instrumentem osłabienia pozycji Polski jest jej zadłużanie w rekordowo katastrofalnym tempie. Nic nie będzie na rozwój, a tym bardziej na militaria.
A trzeba powiedzieć, że w wyniku sytuacji wojny na Ukrainie Polska okazała się najbardziej wartościowym elementem regionu, a może i Europy (co zresztą świadczy o zapaści kontynentu w tym obszarze). I fenomen ten nie został niezauważony. Szczególnie przez Niemcy. A więc katastrofa naszych finansów to osłabienie naszych zdolności rozwojowych, ale i wpuszczenie lisa do kurnika. Efekty działania Tuska zaraz doprowadzą do przekroczenia limitów nadmiernego deficytu i – w pełnym świetle unijnego prawa – wjedzie tutaj „trojka” z Komisji Europejskiej, Europejskiego Banku Centralnego i Banku Światowego i (jak w przypadku kryzysu w Grecji) przejmie ręczne rządy nad Najjaśniejszą. I niech nikt nie myśli, że brak euro nas tu przed czymkolwiek uratuje. Nie uratuje. Jest to najprostsza droga do przejęcia bez jednego wystrzału rządów nad Polską i drogę tę właśnie umościł Tusk. Na długie lata.
Zbroimy IV Rzeszę
Wróćmy jednak do militariów. Skończył się silnik Europy, kiedy militarnie (z bombką atomową) Francja umówiła się z Niemcami, które do tego dealu dołożyły swoją gospodarkę. Niemcy sięgają bowiem po militaria. Stwierdziły, że zbudują największą armię w Europie i już zadeklarowały, że przejmują odpowiedzialność za wschodnia flankę Europy, jakby nas tam nie było. Wraca więc IV Rzesza, na razie bez wystrzału, nie ma żadnego traktatu wersalskiego do obejścia – jest jeszcze śmieszniej. Kiedy bowiem Niemcy przed II wojną zbroili się potajemnie, ćwiczyli u swych sowieckich przyjaciół, to dziś ta cała afera zbrojenia się Niemiec odbędzie się w biały dzień, za pieniądze… członków Unii, głównie ofiar III Rzeszy. Z nami włącznie.
Mamy bowiem do czynienia z militarnymi funduszami europejskim skrojonymi tak, że my – jak z KPO – będziemy się na nie składali, zaś korzystać z nich nie będziemy mogli. Zbroić się więc i za nasze będą Niemcy z Francją, będą na tym zarabiać, jednocześnie pogrążając naszą gospodarkę. Niezłe, co?
My będziemy płacili raty od niemieckich wydatków na zbrojenia, dobijali resztki naszej gospodarki jakim szaleństwem zielonego ładu, który właśnie (po wyborach, a więc można) wraca do na pełnej kurtyzanie. Żeby ten numer się udał to trzeba mieć jednak „swojego człowieka w Warszawie”. I teza, że Tusk nie dowodzi, bo nie umie, bo jest leniwy i ma jeszcze głupszych koalicjantów nabiera groźnej nieaktualności. Tak ma być, ma nie wychodzić, mamy się zadłużać, podpisywać zobowiązania na lata finansowej niewoli, pogłębiającej tylko nasz deficyt.
I, uwaga!, jest to działanie, którego efekty są nie do odkręcenia w przeciągu najbliższych dziesięciu lat. Nawet gdyby spłynął na nas wódz oświecony, zdolny i konsekwentny. Są to straty niepowetowane, w wyniku których lądujemy ostatecznie jako kolonia. A więc jest już po herbacie, bo nie wiem co jeszcze można bardziej napsuć. Ale rzeczywistość III RP zawsze mnie zaskakiwała: kiedy wydawało się, że to już dno polityczno-społecznej zapaści i gnębienia potencjału rozwoju – zawsze okazywało się, że to tylko kolejna półka otchłani, gdzie można tylko skontemplować fazę głębi naszego upadku, by dalej ruszyć w dół.
Zdążymy?
Mam więc po pierwsze nadzieję, że gwałtowny odwrót suwerena od Tuska, to jednak konstatacja tej drugiej wersji – nie to, że jest nieskuteczny, ale odwrotnie: lud większościowy chce jego odejścia właśnie za to, że intuicyjnie czuje że jest właśnie… skuteczny. Osiąga rekordowe tempo w zaprzepaszczaniu naszego dorobku i szans na rozwój, i czyni to w interesie zewnętrznych mocodawców. I to czuć w powietrzu, że tak ludzie myślą. Hucpy niemieckie z nazwami niemieckimi na Ziemiach Odzyskanych, te wystawy „naszych chłopców”, to tylko znaki nadgorliwców, ale są one symptomatyczne. I lud to widzi.
Widzi też jedną rzecz, której, poza szaleńcami, nie da się zamulić żadną propagandą. Widzi widmo wojny, na którą pójdziemy w pierwszym szeregu, dowodzeni przez niemieckich generałów, siedzących w bezpiecznych schronach zbudowanych za nasze. Skoro jesteśmy już rezerwuarem na odpadki samochodowe, wiatrakowe, czy jak ostatnio – na pomyłki migracyjne, to czemu nie mamy być zasobem mięsa armatniego?
I może dlatego – oby ten rząd skończył jak najszybciej, zanim się stanie najgorsze, bez żadnych tam wielopiętrowych kalkulacji. Może zdążymy, bo za dwa lata będą już spore przerzuty onkologiczne i żadna operacja nas już nie uratuje. A teraz może skończy się na amputacji całej kończyny i oby to był ten nieszczęsny POPiS.
      Napisał i przeczytał Jerzy Karwelis
Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.

Kard. Sarah i kard. Muller o migrantach.

Piotr Stolarczyk kardynalowie

W ostatnich tygodniach temat migracji ponownie pojawił się w dyskusji publicznej, również w Kościele w Polsce. W związku z tym zachęcam do zapoznania się z wcześniejszymi wypowiedziami dwóch kardynałów, byłych wysokich rangą urzędników Kurii Rzymskiej:

“Każdy powinien żyć we własnym kraju. Jak drzewo, każdy ma swoją ziemię, swoje miejsce, gdzie może się idealnie realizować. Dużo lepiej jest pomagać ludziom rozwijać się w ich własnej kulturze, niż zachęcać, by przyjeżdżali do Europy w pełni jej dekadencji. Posługiwanie się Słowem Bożym, aby nadawać wartość migracjom to fałszywa interpretacja. Bóg nigdy tego nie chciał.”

“Migranci, którzy przybywają do Europy, bez pracy, bez godności… Czy tego właśnie chce Kościół? Kościół nie może przyczyniać się do tego nowego niewolnictwa, jakim stała się masowa migracja. Jeśli Zachód będzie dalej szedł tą zgubną drogą, istnieje ogromne ryzyko, że, bez przyrostu naturalnego, zniknie najechany przez obcych, tak jak Rzym przestał istnieć najechany przez barbarzyńców. Ja mówię w języku afrykańskim. Mój kraj jest w większości muzułmański. Myślę, że wiem, o czym mówię.”

Kard. Robert Sarah (prefekt Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów w latach 2014–2021), fragmenty wywiadu dla tygodnika „Valeurs actuelles”

“Kościół musi bronić ludzkiej godności wszystkich ludzi, w tym nielegalnych migrantów. Należy jednak pamiętać, że nikt nie ma prawa mieszkać tam, gdzie chce. Interweniowanie w sprawie nielegalnej imigracji nie jest wcale sprzeczne z prawami człowieka.”

“W obliczu nielegalnej imigracji państwo ma prawo odesłać ludzi do krajów ich pochodzenia, jeśli nie grozi im tam utrata życia. Musimy pomagać krajom rozwijającym się, ale nie możemy myśleć, że na przykład cała ludność Afryki może przenieść się do Europy, żeby rozwiązać istniejące problemy. Państwo ma prawo do obrony swoich granic i przywrócenia praworządności. Ci, którzy giną na morzu i znajdują się w sytuacji kryzysowej, muszą zostać uratowani, ale zasady dotyczące ustanowienia legalnej imigracji to zupełnie inna sprawa.”

Kard. Gerhard Ludwig Müller (prefekt Kongregacji Nauki Wiary w latach 2012–2017), fragmenty wywiadu dla dziennika “II Tempo”

Oremus pro omnibus Pastoribus Ecclesiae.

Arcybiskup Viganò w sprawie kościoła w Gazie zaatakowanego przez Izrael

Arcybiskup Viganò przeciwko Leonowi XIV w sprawie kościoła w Gazie zaatakowanego przez Izrael

Data: 19 luglio 2025 Author: Uczta Baltazara

https://babylonianempire.wordpress.com/2025/07/19/arcybiskup-vigano-przeciwko-leonowi-xiv-w-sprawie-kosciola-w-gazie-zaatakowanego-przez-izrael

[Oryginał: https://x.com/CarloMVigano/status/1946205943898759233 ]

«Zbombardowanie kościoła Świętej Rodziny – jedynej katolickiej parafii w Strefie Gazy – stanowi kolejny bezczelny zbrodniczy atak Izraela pogwałcający prawo międzynarodowe. Sam łaciński patriarcha, kard. Pizzaballa zakwestionował szczerość słów premiera Netanjahu, który przypisał atak pomyłce, ponieważ w bezpośrednim sąsiedztwie kościoła nie ma żadnych celów.

Leon XIV ubolewa nad ofiarami ataku w Gazie, ale nie wspomina o jego autorach.

Netanjahu, odpowiedzialny za atak, dziękuje Leonowi i powtarza, że Izrael zapewnia bezpieczeństwo cywilom i miejscom świętym. Tymczasem, całkowicie bezkarnie, Izrael uderza zachodnią bronią w bezbronną ludność cywilną Gazy, atakuje Liban, Syrię, Iran.

Wielu członków izraelskiego rządu wspiera syjonistyczny projekt „Wielkiego Izraela”, ponieważ od końca XIX wieku, Mesjaszem oczekiwanym przez Żydów jest państwo żydowskie. Ideologia ta (prawdziwa „herezja” judaizmu) uważa Żydów za rasę wyższą na mocy boskiego dekretu, a na podstawie owej samozwańczej wyższości –  i wynikającej z niej niższości gojów – Izrael uważa się za uprawnionego do łamania wszelkich zasad moralnych, roszcząc sobie prawo do absolutnej bezkarności.

Żaden z prezydentów czy premierów państw będących wasalami Tel Awiwu – przede wszystkim Stany Zjednoczone Ameryki Północnej – nigdy nie odważą się odezwać ani jednym słowem, ponieważ najprawdopodobniej są szantażowani przez Mossad i jego emisariuszy.

Gdyby fakt ten dotyczył Federacji Rosyjskiej, jaka byłaby reakcja społeczności międzynarodowej?

Jak wielu jeszcze zabitych, jak wielu jeszcze rannych trzeba będzie zobaczyć, zanim Stany Zjednoczone Ameryki i cały Zachód wybudzą się z posłuszeństwa wobec państwa, które z jeszcze większą zaciekłością (i po tym, jak padło jego ofiarą) kopiuje okropności totalitaryzmu narodowo-socjalistycznego?»

FONTE: https://x.com/CarloMVigano/status/1946205943898759233

***

“Izraelski atak na kościół Świętej Rodziny w Strefie Gazy może mieć dramatyczne konsekwencje”. Tak wypowiedział się w rozmowie z TG2 (RAI), kardynał Pietro Parolin – watykański sekretarz stanu.

„Dajmy niezbędny czas, aby powiedzieli nam, co się stało” – dodał Parolin – “czy rzeczywiście był to błąd, w co można słusznie wątpić, czy też istniała wola bezpośredniego uderzenia w kościół chrześcijański, wiedząc, że chrześcijanie są elementem moderacji w kontekście Bliskiego Wschodu, a także w stosunkach między Palestyńczykami a Żydami. Mielibyśmy w ten sposób, kolejny raz z chęcią wyeliminowania jakiegokolwiek elementu, który mógłby pomóc w doprowadzeniu do rozejmu, a następnie do pokoju”.

FONTE (VIDEO): https://www.rainews.it/video/2025/07/il-cardinale-parolin-legittimo-dubitare-che-il-raid-israeliano-sulla-chiesa-di-gaza-sia-un-errore-83b707ab-9dcd-4aeb-b516-0c2029f46b0a.html

Odważna reforma imigracyjna w Portugalii: punkt zwrotny dla Europy?

Odważna reforma imigracyjna w Portugalii: punkt zwrotny dla Europy?

IIIRP; z jakiego tytułu III RP, która nigdy nie posiadała kolonii ma przyjmować kolorowych emigrantów? 

DR IGNACY NOWOPOLSKIJUL 21

W zaskakującym i nieoczekiwanym rozwoju wydarzeń Portugalia, często postrzegana jako potulny członek Unii Europejskiej, uchwaliła gruntowną reformę imigracyjną, która wstrząsnęła całym kontynentem. Ta przełomowa ustawa, uchwalona przez portugalski parlament w lipcu 2025 roku, oznacza radykalną zmianę w stosunku do dotychczas hojnej polityki imigracyjnej kraju, poprzez usunięcie luk prawnych i wprowadzenie surowszych zasad dotyczących zezwoleń na pobyt i obywatelstwa. Reforma, wprowadzona przez centroprawicowy rząd wspierany przez nacjonalistyczną partię Chega, sygnalizuje rosnący opór wobec niekontrolowanej imigracji w Europie i rodzi pytania o to, czy inne kraje pójdą w jego ślady. Niniejszy artykuł analizuje szczegóły reformy imigracyjnej w Portugalii, jej implikacje oraz szerszy kontekst tej sejsmicznej zmiany polityki.

Koniec luki prawnej dotyczącej „wyrażenia zainteresowania”

Podstawą portugalskiej reformy imigracyjnej jest zniesienie tzw. mechanizmu „wyrażenia zainteresowania” – systemu, który wcześniej pozwalał nieudokumentowanym migrantom na wjazd do kraju i późniejsze ubieganie się o legalny pobyt po przedstawieniu umowy o pracę i opłacaniu składek na ubezpieczenie społeczne. System ten, określany przez krytyków jako jeden z najbardziej hojnych w Europie, uczynił Portugalię magnesem dla niekontrolowanej imigracji. Dziesiątki tysięcy osób skorzystało z tego systemu, aby wjechać do kraju, co doprowadziło do przeciążenia służb publicznych, wzrostu przestępczości i destabilizacji całych społeczności.

Nowe przepisy likwidują tę lukę prawną. Od teraz imigranci chcący ubiegać się o status rezydenta muszą posiadać ważną wizę przed wjazdem do kraju. Przekraczanie granicy, na przykład z Hiszpanii, bez odpowiednich dokumentów i oczekiwanie szybkiej legalizacji to już przeszłość. „Ciao, até já, bye”, jak trafnie ujęto w oryginalnym transkrypcie – era otwartych drzwi dobiegła końca.

Tło: Kraj na granicy

Portugalia, mały kraj z gospodarką mocno obciążoną długiem, w ostatnich latach coraz bardziej odczuwała konsekwencje liberalnej polityki imigracyjnej. Podczas gdy zamożni imigranci podnieśli ceny nieruchomości dzięki kontrowersyjnemu programowi „Złotej Wizy”, opieka społeczna została przeciążona kosztami opieki nad nielegalnymi imigrantami. Portugalska klasa średnia, często korzystająca ze stałych dochodów lub kredytów hipotecznych o zmiennym oprocentowaniu, znalazła się w pułapce między tymi dwoma skrajnościami – zamożnymi nowoprzybyłymi a rosnącą klasą niższą.

Frustracja społeczna narastała wraz z nagłymi zmianami w dzielnicach, wzrostem przestępczości i osiągnięciem granic możliwości systemów opieki zdrowotnej i społecznej. Wybuchły protesty nie tylko przeciwko polityce imigracyjnej, ale także przeciwko ekonomicznym obciążeniom wynikającym z zobowiązań międzynarodowych, takich jak wsparcie finansowe dla Ukrainy, które spotkało się z krytyką w Portugalii.

Zmiana polityczna: Chega i zwrot konserwatywny

Siłą napędową tej reformy jest centroprawicowy rząd premiera Luísa Montenegro, socjaldemokraty, który działał pod presją sił konserwatywnych. W szczególności kluczową rolę odegrała partia Chega, kierowana przez André Venturę. Ventura i jego partia stali się głośnymi zwolennikami zaostrzenia polityki imigracyjnej i od lat nawołują do położenia kresu „chaosowi w imigracji”, jak ujął to Pedro Darte, nowy minister ds. parlamentarnych Portugalii. To oświadczenie, że „konieczne jest położenie kresu chaosowi w imigracji”, zostało przez wielu okrzyknięte powrotem do prawa i porządku.

To niezwykłe, że nawet część socjaldemokratycznego rządu, tradycyjnie znanego z bardziej liberalnego stanowiska, poparła reformę. To pokazuje, jak głęboko zakorzeniona jest w portugalskim społeczeństwie potrzeba zmian. Nawet w kraju uważanym za jeden z najbardziej postępowych w Europie, cierpliwość społeczeństwa osiągnęła swoje granice.

Opór z lewej strony

Nie wszyscy zgadzają się z reformą. Partia Komunistyczna i skrajnie lewicowy blok w Portugalii zagłosowały przeciwko poprawce, ostrzegając, że doprowadzi ona do kryminalizacji ubóstwa. Krytycy tego stanowiska, jak widać w transkrypcji, oskarżają komunistów o usprawiedliwianie nielegalnej imigracji, ignorując jednocześnie obciążenia dla narodu portugalskiego. „Trzeba być szalonym, żeby wierzyć tym idiotom” – głosi oryginał, co jest oznaką narastającej frustracji lewicową retoryką, która często głosi różnorodność i współczucie, ignorując jednocześnie rzeczywiste problemy obywateli.

Efekt domina dla Europy?

Portugalska reforma rodzi pytanie, czy może wywołać efekt domina w Europie. Kraje takie jak Włochy i Dania już zaczęły zaostrzać swoje przepisy azylowe, podczas gdy Francja zmaga się z masowymi zamieszkami, a Holandia z upadkiem rządu z powodu sporów imigracyjnych. Portugalia, od dawna uważana za wzór liberalnej polityki imigracyjnej, może teraz służyć jako wzór dla innych krajów borykających się z podobnymi problemami.

Reforma pokazuje, że nawet w krajach postępowych nastroje ulegają zmianie, gdy ciężar niekontrolowanej imigracji staje się zbyt duży. „Jeśli Portugalia, jeden z najbardziej postępowych krajów w Europie, w końcu powie dość, co powstrzymuje resztę Europy przed zrobieniem tego samego?” – trafnie pyta transkrypt.

Rola mediów: propaganda i milczenie

Ciekawym aspektem debaty jest sposób relacjonowania wydarzeń przez media – a raczej jego brak. W transkrypcji ostro skrytykowano zwłaszcza CNN Portugal. Portugalczycy, jak twierdzą, postrzegają nadawcę jako maszynę propagandową, która szerzy zachodnie narracje i reprezentuje interesy globalistów. Warto zauważyć, że CNN Portugal zignorowało na swojej stronie głównej reformę imigracyjną, jeden z najważniejszych tematów w kraju, zamiast tego relacjonując błahe tematy, takie jak rzekome zmiany w formule Coca-Coli.

Sceptycyzm wobec mediów wzmacniają anegdoty, takie jak ta, gdy prezenter CNN przerwał generałowi mówiącemu prawdę o konflikcie na Ukrainie, mówiąc: „Mylisz się”, bez merytorycznego uzasadnienia. Takie incydenty wzmacniają wrażenie, że główne media manipulują opinią publiczną, zamiast relacjonować wydarzenia obiektywnie.

Sygnał dla globalistów

Reforma imigracyjna Portugalii to coś więcej niż zmiana polityki krajowej – to wyraźny sygnał dla elit globalistycznych, które od dawna przedstawiały otwarte granice i niekontrolowaną imigrację jako nieuniknione. Reforma pokazuje, że nawet w kraju uważanym za socjalistyczny i postępowy, głosy obywateli zmęczonych ciężarem imigracji są słyszalne.

Pozostaje pytanie, czy inne kraje europejskie pójdą w ślady Portugalii. Rosnąca presja ze strony ruchów nacjonalistycznych i coraz większe rozczarowanie społeczeństwa mogą zmusić kraje takie jak Hiszpania, Francja i Belgia do ponownego przemyślenia własnej polityki. Portugalia, jak to ujęto w transkrypcji, „dała globalistom środkowy palec”. Czy ten akt buntu się przyjmie, czas pokaże.

Wniosek

Reforma imigracyjna w Portugalii stanowi punkt zwrotny nie tylko dla samego kraju, ale potencjalnie dla całej Europy. Znosząc zasadę „wyrażenia zainteresowania” i wprowadzając surowsze przepisy imigracyjne, Portugalia wysłała wyraźny sygnał: cierpliwość obywateli się wyczerpała, a zapotrzebowanie na prawo i porządek rośnie. Chociaż reformę forsowały siły konserwatywne, takie jak partia Chega, poparcie części socjaldemokratycznego rządu pokazuje, że pragnienie zmiany jest głęboko zakorzenione w społeczeństwie.

Nadchodzące miesiące pokażą, czy śmiały krok Portugalii zainspiruje inne kraje do podjęcia podobnych działań. Jedno jest pewne: w czasie, gdy Europa zmaga się z wyzwaniami społecznymi, gospodarczymi i politycznymi, jakie niesie ze sobą imigracja, Portugalia wywołała debatę, która szybko nie ucichnie.

Zadania czytelników mojego portalu. I portali podobnych.

Zadania czytelników mojego portalu. I portali podobnych.

Mirosław Dakowski

Po cóż się męczę, codziennie go ożywiając, karmiąc?

Od strony admina widać, że codziennie otwieracie państwo 20 do 30 tysięcy artykułów.

Informatycy mi mówią, że stałych czytelników [ to jest czytających codziennie lub co drugi dzień] jest ponad 10 tysięcy, może 12 000, może 15 000.

Zaś osób znających ten portal, wchodzących na niego czasem, jest podobno 120 do 150 tysięcy. A pająków i botów?

Zastanówmy się, jaki jest nasz wspólny cel?

Mój jest prosty: Usiłowanie dostarczenia prawdy, głównie ważnej prawdy, po odcedzeniu otaczającego nas zewsząd brudu, kłamstwa, złej woli itp.

Jak zwykle przy pracy filtrów, nigdy nie uzyskamy sterylnej czystości. Zdarzało się, że przepuszczałem jakiś bzdet, czy opinię przewrotną, a szkodliwą. Dostawałem oburzone maile, w 9 na 10 przypadków słuszne. Brud czy farfocle usuwałem. Czytelników przepraszałem.

Ale…

Dostaję często od zszokowanych ludzi maile zasmucone, nieszczęśliwe, „oj, w takim razie wszystko stracone, niesie nas ku przepaści “

Lub: “oni mają potęgę, na przykład “fermy botów”, by kreować “opinię publiczną”.

Por: PsyWar: AI Bots Manipulate Your Feelings, Your own Mind Koniecznie przeczytaj. Jeśli nie znasz języka – to się go naucz. Bo tylko 30% czytelników otwiera artykuły z ang. tytułem…

=====================

Odpowiadam: Gówno prawda !! Brzydkie słowo po to, by naprawdę człowieka zainteresować.

.

Nie wolno nam jojczyć czy tylko narzekać.

Na końcu i tak przecież zwycięży Ten, który jest Prawdą, Drogą i Życiem!!

Walczmy!

Ale większość czytelników zadowala się czytaniem, jakby dla siebie!

Otóż nie!

Jesteśmy tą biblijną „resztą”, te 5 czy 10 procent ludzi, którzy serio szukają prawdy.

Musimy więc, to cośmy przeczytali i zrozumieli – rozprowadzać.

Głównie jednak do tych, co mają odwrotne do naszych pojęcia o tym co dobre, co korzystne, co właściwe, czy nawet – co przyzwoite.

Mówisz w telefonie: „Zostawmy te sprawy, bo przestaniemy być przyjaciółkami”. NIE !! Łagodnie pytaj, przekonuj. Od tego jesteś!!

Nie wystarczy narzekać, że znajoma X wywiesiła baner Dupiarza na płocie. Trzeba do niej pojechać i łagodnie pytać o sprawy istotne.

Oczywiście najpierw należy sobie zapisać te istotne pytania, bo w ferworze rozmowy, a na pewno będzie ona gorąca, one „się zapominają “.

Tu na przykład:

– T. chcę – i w Warszawie to wykonuje – „miast 15 minutowych”.

Czy naprawdę chcesz być tak zamknięta, ograniczona? Czy chcesz zrezygnować z kominka czy kotła na drewno, które dają ciepło za darmo? A naprawdę są w 100% ekologiczne? [netto zero CO2 i SO2].

– T. chcę edukacji seksualnej w szkołach.

Czy chcesz tego dla twoich dzieci czy wnuków? Mają sobie dyskutować o perwersjach i porno? I przekazywać filmiki?

– T. deklaruje i chce dostępnej dla wszystkich i bezkarnej aborcji.

Czy naprawdę chcesz, by Zosia dała dupy i potem się wyskrobała? I na przykład odeszła do Aborcyjnego Dream Teamu?

Itp

Podsumowując:

Takie strony nie są tylko po to, by cię uspokoić, czy rozśmieszyć.

Są po to byś proste zasady dostępne dla każdego, zwane cywilizacją łacińską – przywracał wśród bliskich a skołowanych.

Ad maiorem Dei gloriam

Niezależna komisja apostołów powołana w święto Pesach, w sprawie zdrady Judasza

Niezależna komisja apostołów

powołana w święto Pesach,

w sprawie zdrady Judasza

https://gabriel-maciejewski.szkolanawigatorow.pl/niezalezna-komisja-apostolow-powolana-w-swieto-pesach-w-sprawie-zdrady-judasza

Gabriel Maciejewski

W mojej, bardzo subiektywnej ocenie, kardynał Ryś jest zdrajcą i szantażystą. Nawołuje w ostatnim liście pasterskim, by wierni mówili językiem jezusowym, a następnie zapowiada powołanie niezależnej komisji, która ma zbadać, kto w diecezji łódzkiej dopuszczał się molestowania nieletnich. To nie jest język jezusowy. I kardynał Ryś nie ma mocy, by określać dokładnie co nim jest, bo sam traktuje Ewangelię wybiórczo.

Taki sposób traktowania Pisma jest znany i służy on do dewastacji faktów, fałszowania intencji i wskazywania zasługi tam, gdzie jej nie ma, jest za to podstęp. Służy także temu, by odbierać głos innym, którzy nie mogą się wylegitymować autorytetem hierarchicznym, ani naukowym, a także publicystycznym. A wszystkie te atuty posiada ekscelencja. I przemawia do ludu z tych wyżyn. Czy lud powinien go słuchać? Nie, bo ma własny rozum, a jego pasterz ma nieczyste intencje. I wie w dodatku, że jeśli lud go posłucha, zrobi jeden krok dalej, nie będzie odwrotu.

Wszystkie dzisiejsze ważne sprawy przestaną mieć znaczenie, bo życie nasze zamieni się w przedpiekle. Z którego ani kardynał Ryś, ani żaden inny hierarcha nas nie wyrwą, przeciwnie – będą nas prowadzić coraz głębiej w te infernalne korytarze, gdzie będzie coraz więcej dylematów, coraz więcej nie dających rozstrzygnąć się rozumem spraw, aż wreszcie na samym końcu spotkamy imć Lucyfera, a on nas powita wesołym okrzykiem i zapyta – jak tu trafiliście, bracia? Ci zaś, którzy się w tę wędrówkę wybiorą, bo ja nie zamierzam, będą oglądać się lękliwie wokół i nie znajdą odpowiedzi na to proste przecież pytanie.

Szermowanie zapisami i cytatami z Ewangelii i Starego Testamentu, nie może przysłaniać nam spraw prostych i czytelnych, a te są następujące: przybysze z Ameryki Południowej nie są uciekinierami. Są tu sprowadzani do pracy przez ludzi, którzy uczestniczą w jakimś globalnym programie oszczędzania, zapewne nie pierwszym takim, przeprowadzanym na Ziemi. My tego nie potrafimy skojarzyć, albowiem wiedza istotna jest poza nami i tłumaczy nam się ich pobyt tutaj poprzez Ewangelię właśnie, gdzie nie ma o nich ani słowa, a nie poprzez historię i ekonomię, jakby należało czynić.

Kolejna kwestia: przybysze z Afryki są sprowadzani za pieniądze, z których się ich okrada. Na miejscu mówią im, że są w kraju, czy też regionie, gdzie w zasadzie wszystko mogą, a nawet jeśli zrobią coś naprawdę głupiego, nie będzie to miało znaczenia. Ludzie ci nie mają dobrych intencji, a słów kardynała Rysia nie potrafiliby zrozumieć, nawet gdyby im je odczytano w ich własnym języku. Nie są inżynierami, lekarzami, czy ekonomistami, za to niektórzy z nich są przestępcami i to oni decydują o tym, jakiej dynamiki nabiera grupa, w której się znajdują.

Kolejna kwestia: Europa powoli wycofuje się w paktu migracyjnego, proces ten będzie przyspieszał, a nasz kraj ma być jednym z etapów tego wycofywania, czyli jeśli nie uda się wyrzucić niechcianych gości do miejsc skąd przybyli trzeba ich wywieźć do Polski, a ewentualny sprzeciw Polaków spacyfikować hagadami o moralności, obowiązku chrześcijan wobec bliźnich i innymi podobnymi historiami. Tymczasem nie mamy przed sobą uciekinierów, ale ludzi siłą i decyzjami administracyjnymi wyrzucanych za wschodnią granicę Niemiec.

Kolejna sprawa: nawet jeśli przyjmiemy, że islam jest religią pokoju, mamy prawo wyrazić kwestię następującą – nie chcemy u siebie islamu. Koniec i kropka. Nie chcemy go i już. I niech kardynał Ryś przestanie nam tę religię reklamować, bo ona się nam wcale nie podoba. Tym bardzie go nie chcemy, im bardziej bogate arabskie kraje nie przyjmują swoich braci w wierze i nie dają im zakwaterowania oraz pieniędzy na różne wydatki.

W przeciwieństwie do kardynała Rysia, kojarzymy co nieco z historii i nie mieszamy jej ze Słowem Bożym, które dotyczy każdego z nas indywidualnie. Wiemy więc, że islam w Europie był i nie kończyło się to dla europejskich chrześcijan dobrze. I nie inaczej będzie tym razem. Nie kupujemy podstępnej retoryki kardynała Rysia, szczególnie zaś formuły – miejcie odwagę milczeć! To jest dialektyka diabelska, bo nawet nie marksistowska. Kardynał chce uciszyć wiernych za pomocą swojego autorytetu, a do tego jeszcze straszy swoich księży komisją niezależnych ekspertów, która – w razie gdyby któryś miał inne zdanie niż ekscelencja – zbada jego stosunek do nieletnich w czasie pełnienia posługi i nauczania religii.

Niech czym prędzej ekscelencja ujawni nazwiska członków tej niezależnej komisji, żebyśmy się mogli zapoznać z ich dokonaniami i dotychczasową karierą, a także postawić im kilka istotnych pytań.

Oczywiście drwię, nikt nie będzie z nami rozmawiał, bo nie jesteśmy godni tego, by z nami rozmawiać. Taki jest istotny sens wypowiedzi kardynała Rysia. Ludzie zaś, których wstawi do tej swojej komisji, będą zachowywali się jeszcze gorzej niż on. Jezus Chrystus nie powoływał, o ile pamiętam, żadnych komisji i nie prowadził śledztwa w sprawie Judasza i ewentualnej zdrady. Po prostu wskazał zdrajcę przed swoją męką. Czy to się ekscelencji nie układa w pewną metaforę? Mnie się układa, ale jej nie opiszę, bo nie jestem aż tak bezczelny.

Żyjemy w czasach, kiedy – jak za komuny czy Hitlera – odbiera nam się prawo głosu. Bo moglibyśmy powiedzieć coś, czego nie przewiduje plan zmiany globalnej ekonomii, ani niemieckie układy z islamem. Jedyne co jeszcze możemy robić to zadawać głupie i wyrażające bezradność pytania, trochę podobne do tych, które ja tu postawiłem, w wymowie jednak inne. Te pytania to – dlaczego oni zabijają? Czy to czasem aby nie podejrzane? Dlaczego kwota dzienna na ich utrzymanie jest większa niż niejedna miesięczna emerytura? I podobne sprawy, wyznaczają one dziś przestrzeń naszej wolności, i to jest więcej niż żałosne. My nie możemy stawiać dziś pytań ludziom, którzy nie mają moralności i nie są z nami we wspólnocie. Jeśli bowiem ktoś dla jakichś marnych zysków sprowadza tu pracowników z Ameryki Południowej, to nie jest członkiem wspólnoty. Chce ją zdewastować powołując się przy tym na wzrost PKB, czyli argumentuje tak samo, jak Balcerowicz przed swoją sławną reformą. Nie możemy dopuścić do tego, by podobna dewastacja przewaliła się przez nasz kraj, bo nie wyjdziemy z tego żywi. I nie osiągniemy życia wiecznego, co nam już zapowiedział ekscelencja Ryś.

Przede wszystkim musimy zmienić język debaty, nie możemy mówić o projektach globalnych, które realizowane mają być naszym kosztem, tak jakby chodziło o indywidualne wybory, w których decydujemy czy przyjąć pod dach pielgrzyma. To nie jest ta sytuacja. I kardynał dobrze o tym wie. Ucisza więc nas, a podobnie czynią ci, którzy mają narzędzia, by obecny stan rzeczy opisać, czyli ekonomiści i historycy. Jeśli tego nie zrobią, my to zrobimy – tutaj.

Na dziś to tyle. Postanowiłem przedłużyć promocję o jeden dzień. Zakończy się ona jutro.

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/zydzi-w-polsce-sredniowiecze

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/swieta-katarzyna-sienenska

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/jerzy-ossolinski-biografia-ludwik-kubala

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/jerzy-ossolinski-biografia-ludwik-kubala

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/indie-w-plomieniach

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/wczesna-historia-ubezpieczen-w-tym-umowy-pozyczki-morskiej

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/porwanie-krolewicza-jana-kazimierza-gabriel-maciejewski

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/wojna-domowa-w-polsce

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/ludzie-zakonu

Znaczenie piękna wobec (nie)skromności stroju

Znaczenie piękna wobec (nie)skromności stroju

(pixabay.com )

Wedle aforyzmu: „czasy mamy ciężkie, a obyczaje lekkie”. Skąd jednak bierze się wysyp „lekkich” zachowań? W artykule postaram się uzasadnić na przykładzie nieskromnej, wakacyjnej mody (zarówno damskiej, jak i męskiej), że zasadniczą przyczyną zjawiska jest zagubienie głębszego znaczenia piękna we współczesnym społeczeństwie.

Była amerykańska modelka Kim Alexis, nawiązując do błędów moralnych w swojej karierze, stwierdziła: „Jeśli kobieta ubiera się frywolnie, wysyła światu taką oto wiadomość: «Patrzcie na mnie, uganiajcie się za mną, pożądajcie mnie. Jestem łatwa i każdy może mnie mieć». (…) Skromny ubiór mówi światu: «Szanuję siebie i wymagam szacunku od innych». Można być modną i atrakcyjną bez konieczności noszenia zbyt krótkich czy prześwitujących strojów”.
Powyższa wypowiedź obrazuje, że dobór stroju odbija czyjeś wnętrze i wpływa także, jak inni postrzegają daną osobę. Patrząc z kolei od strony filozoficznej, wnętrze osoby (świadomie dla niej samej bądź nieświadomie) skrywa, jaki on albo ona mają stosunek do piękna. W artykule omówiłem znaczenie piękna z dwóch perspektyw: klasycznej filozofii realistycznej oraz teologii katolickiej.

Czym jest piękno?

Wesprzyj nas już teraz!

25 zł

50 zł

100 zł

Starożytni Grecy używali dwóch terminów odnoszących się do piękna: kállos i kalós. Pierwszy jest rzeczownikiem i nakierowuje raczej na wymiar zewnętrzny piękna, jak urok i pociągający wygląd; natomiast kalós to przymiotnik opisujący przede wszystkim piękno moralne i duchowe.

Do spuścizny greckiej nawiązywali twórczo Doktorzy Kościoła Katolickiego. Św. Tomasz z Akwinu zwraca uwagę, że piękno jest nierozerwalnie związane z dobrem. Z perspektywy filozoficznej dobro stanowi dla człowieka cel, do którego on zmierza i o nie zabiega. Piękno stanowi z kolei inną właściwość bytu (przedmiotu, osoby); jest formą i obrazem dobra, które odbieramy poprzez zmysły, choć jego samego nie posiadamy.

Dla przykładu piękno gór, które może stanowić dobro wycieczki wakacyjnej, nie wymaga, aby je dotykać fizycznie czy silnie odczuwać wszystkimi zmysłami. Wystarczy samo doświadczenie budzącego zachwyt krajobrazu.

Rewolucja w postrzeganiu piękna w nowożytnej kulturze

Współczesny Polak żyje w zrewolucjonizowanym społeczeństwie, jeśli chodzi o znaczenie piękna w kulturze głównego nurtu, co przekłada się także na modę. Wymienię tego kilka przejawów.

Piękno uległo zsubiektywizowaniu – dowolny strój, którego oglądanie wzbudza w kimś zadowolenie na poziomie zmysłów, miałby być rzekomo piękny. Jednakże nie dlatego coś jest obiektywnie piękne, że ktoś tak zadecyduje, choćby był to nawet poczytny magazyn, lecz dlatego, że coś jest dobre i spełnia określone kryteria piękna. Wśród takich obiektywnych kryteriów znajdują się pełnia, czyli pewna doskonałość danego bytu (przykładowo budowany dom musi zostać wykończony, mieć dach itp., żeby był całościowo piękny jako dom), proporcja, czyli zachowanie harmonii i, zgodnie z klasycznym ujęciem, blask, czyli pewna promieniująca jasność od istniejącego dobra.

Filozof Piotr Jaroszyński zauważa, że w polskiej kulturze zmienił się tzw. ideał piękna. Kiedyś utożsamiano go z pięknem duchowym, w tym moralnym, religijnym, intelektualnym. Piękno wedle realizmu filozoficznego ma swoje źródło w istniejących bytach, np. w budzącej zachwyt roślinie, a dopiero wtórnie może być wyrażone za pomocą sztuki. W przeszłości głębiej rozumiano, że przeżycie kontemplacji piękna wykracza daleko poza przyjemność zmysłową. Doświadczeniu piękna może towarzyszyć, z jednej strony, wzruszenie, a nawet łzy szczęścia, a z drugiej smutek z powodu własnej znikomości i kruchości. Ostateczną przyczyną piękna jest wedle klasycznej filozofii realistycznej Absolut (czyli w ujęciu teologicznym Bóg).

Tymczasem ideał piękna we współczesnej kulturze głównego nurtu stanowi wedle Jaroszyńskiego wytwór artysty, który uzewnętrznia wartość estetyczną – niezwiązaną z realnie istniejącym bytem. Twierdzi się obecnie, że natchnienie kierujące artystą jest rzekomo niezależne, wskutek czego nie wolno go poddawać prawom i normom, zarówno etycznym, jak i religijnym (inaczej krępowałoby to rzekomo sztukę).

We współczesnej kulturze liberalnej do podstawowych wartości zalicza się (specyficznie rozumianą) wolność jednostki, w tym wolność do autoekspresji. Społeczeństwo budowane na wartości wolności powinno być na pierwszy rzut oka bardzo zindywidualizowane, także w wymiarze estetycznym. Jednak przy bliższym przyjrzeniu się okazuje się, że znacząca część konsumentów dość bezrefleksyjnie kopiuje przekaz mediów i sezonową modę. Jaskrawym tego przykładem może być historia upowszechnienia damskiego kostiumu bikini.

Dwuczęściowy, kąpielowy kostium został zaprezentowany w 1946 r. Jego projektant Louis Réard nie mógł znaleźć modelki, która zaprezentowałaby się w tak skąpym stroju, dlatego zatrudnił do tego striptizerkę. Réard nazwał swój strój „atomowym kostiumem”, nawiązując do prób jądrowych na atolu Bikini pośrodku Pacyfiku. Bikini było po początkowo uważane za gorszące i zakazano go w różnych krajach, jak: Hiszpania, Włochy, Australia czy w niektórych stanach w USA. Strój uznał za gorszący także papież Pius XII.

Konsumizm, rozumiany jako hedonistyczna konsumpcja dóbr, czego przejawem jest uzależnienie części społeczeństwa od często zmieniającej się mody, nie stanowi wyłącznie spontanicznego zjawiska rynkowego. Edward Bernays, pionier public relations (PR), wprowadził teoretyczne podstawy pod konsumpcjonizm w USA już w latach 20. XX wieku. Ten wpływowy amerykański myśliciel, inspirowany Z. Freudem, zaproponował techniki psychologiczne, aby stymulować wewnętrzne, nieuświadomione pragnienia lub obawy, i nasycać je później produktami masowymi.

Przykładowo palenie papierosów przez kobiety, wcześniej uważane w społeczeństwie amerykańskim za obrazoburcze, zaczęto przedstawiać w reklamie jako symbol wyzwolenia kobiet, co napędziło ich sprzedaż. Można przez analogię zapytać: czy Polacy, którzy przybierają stroje, masowo produkowane przez koncerny odzieżowe, z zamiarem, żeby pokazać się w miejscach publicznych, np. panowie noszący koszulki odsłaniające w części tors i ramiona, są rzeczywiście samosterowni i oryginalni w swoich wyborach?

Społeczna rola pięknego stroju

Na podstawie funkcji, które spełnia społecznie strój, można wartościować, co wypada, a czego nie wypada założyć. Piękno łączy się tutaj ze skromnością. Skoro człowiek rozpoznaje, że ma części ciała prywatne (związane z miejscami intymnymi), to w sferze publicznej wypada je zakryć, jak również zasłonić pobliskie fragmenty. Przykładem tego jest dobór sukienki u kobiety, aby zasłaniała nogi przynajmniej do kolan.

Kultura wysoka dąży generalnie do zakrywania „mniej szlachetnych” części ciała, np. wspomniane ramiona u mężczyzn, aby spojrzenie koncentrowało się na osobie, kierowało ku twarzy. Jest jasne, że spojrzenie na pewne części może wzbudzać silniej pożądliwość, stąd wypada – w sferze publicznej – je zakryć.
Wybór odpowiedniego stroju wymaga wewnętrznej wolności i pewnej mądrości, a w dzisiejszych czasach może być niekiedy wręcz przejawem odwagi. Jak zauważa Katechizm Kościoła Katolickiego: „czystość domaga się osiągnięcia panowania nad sobą […]. Alternatywa jest oczywista: albo człowiek panuje nad swoimi namiętnościami i osiąga pokój, albo pozwala zniewolić się przez nie i staje się nieszczęśliwy”.

Piękny strój, dobrany odpowiednio do konwencji i okoliczności spotkania (pogoda, miejsce itd.) oraz pozycji danego człowieka (jego wieku czy pełnionej funkcji), chroni relacje z innymi osobami. Patrząc szerzej, skromny strój wspiera tzw. dobro wspólne, czyli pomaga, aby relacje międzyludzkie oparte były na łagodności, zaufaniu, szacunku. W perspektywie indywidualnej skromny strój (nie mylić z pruderyjnością) przyczynia się do wewnętrznej harmonii, szczęścia. Estetyka ubioru powinna współgrać z ludzką naturą, w tym z tożsamością płciową, a nie ją bagatelizować albo się jej wręcz przeciwstawiać, jak to próbują wielokroć czynić projektanci mody.
Co świadczy z kolei o brzydkim stroju? To dobór takiego ubrania, które nie łączy się z dobrem wewnętrznym (moralnym, religijnym) lub zewnętrznym (estetycznym). Dla przykładu kobieta ubrana w krótkie szorty w centrum miasta nie spełnia dobra w wymiarze moralnym; niezależenie od tego, czy ma ona zgrabną figurę, taki strój nie odpowiada także harmonii eleganckiego, godnego wyglądu kobiety.

Czy współcześnie głoszona teologia uwrażliwia na piękno?

Wśród części katolików w Polsce można zauważyć wyraźne odejście od Tradycji – związanej w sferze ubioru z roztropną gorliwością o wstydliwość, która chroni czystość wśród wiernych – na rzecz swoistego „konserwatyzmu bez fundamentu duchowego”. Przez taki konserwatyzm rozumiem pewien umiar w doborze stroju, wobec tego co obecnie promuje rewolucyjna moda, jednak owa postawa jest jednocześnie pozbawiona korzenia – chrześcijańskiego ducha mądrości i pokory, który sprzeciwia się określonym krojom (por. 1 Tym 2,9-10; J 17,14-19). Innymi słowy, dzisiejszy „konserwatywny” katolik przypomina w obyczajach liberała sprzed jednego czy dwóch pokoleń.
Ad exemplum: dawniej nie wypadało, aby dorosły mężczyzna czy nawet młodzieniec, chodził po mieście w krótkich spodenkach. Współcześnie taki strój zdarzało mi się niestety widzieć wśród panów, na szczęście dość sporadycznie, nawet na niedzielnych Mszach Świętych.

Chciałbym generalnie zauważyć, że zasada złotego środka zawodzi w doborze ubrań, jeśli ktoś ma do wyboru wyłącznie nieskromne fasony. Polacy żyją w społeczeństwie, w którym media głównego nurtu i koncerny odzieżowe od lat promują bezwstyd, a w niektórych przypadkach otwarcie rewolucję seksualną. Dla przykładu „mini mała czarna” stała się klasycznym strojem nastolatek i kobiet na różnego rodzaju uroczystościach. Tymczasem krótkość minispódniczki upowszechniła się wraz z postępami rewolucji seksualnej lat 60. i 70. XX wieku (pokolenie wcześniej takie krótkie kroje kojarzono z małymi dziewczynkami, z racji ich ruchliwości, albo… z córami Koryntu).
Do istoty misji Kościoła należy m.in. troska o bliźniego, walka z zaślepieniem rozumu, jakie wprowadza grzech w życie osobiste i społeczne. Z racji przyjętej objętości artykułu nie próbowałem omawiać przyczyn, dlaczego w Kościele katolickim zbyt mało mówi się o godnym stroju i brakuje jasnych wytycznych dla wiernych (w tym potępień konkretnych krojów z racji ich obcisłości czy krótkości). Z pewnością potrzeba reform w obszarze mody czy, mówiąc wprost, roztropnej, przede wszystkim oddolnej, kontrrewolucji. (Ostatnie duże i formalne reformy w Kościele, tj. Sobór Watykański II, miały przecież miejsce jeszcze przed impetem rewolucji ’68 roku, jak i epoką kapitalizmu neoliberalnego).

Warto przywołać uniwersalną zasadę – ostatecznego celu, którą powinien kierować się wierny w kwestiach obyczajowych, w tym przy zakupie części garderoby. Człowiek jest stworzony i skierowany do swego celu ostatecznego, do Boga. Dlatego zarówno sam człowiek, jak i jego czyny, powinny odbijać w sobie doskonałość Bożą, głosząc według swoich możliwości cześć i chwałę Stwórcy. Zatem kupowanie ubrań w myśl zasady „moda dla mody” odciąga człowieka od celu ostatecznego, jest sprzeczne z prawym rozumem, który potrafi panować nad namiętnościami. Gdy modę poddaje się prawu Bożemu, nie traci ona na wartości, ale doskonali się i uszlachetnia.
Jak zauważył tomista o. Mieczysław Krąpiec – pragnienie miłości i poszukiwanie prawdy są następstwem i konkretną odpowiedzią na niespodziewane przeżycie piękna. Ostatecznie bowiem nasze pragnienia zostaną doskonale zaspokojone dopiero, gdy zobaczymy Boga bezpośrednio, twarzą w twarz. Piękno jest daną nam już teraz, niewielką i niedoskonałą, zapowiedzią owego doskonałego spotkania i spełnienia.

Motywacyjne postscriptum: papieże czy inni hierarchowie wzywali wielekroć wiernych do roztropnego okazywania sprzeciwu nieskromnej modzie. (Sztuka zwracania uwagi drugiemu obejmuje dobór takich środków, aby kogoś nie ośmieszyć w towarzystwie, żeby mówić życzliwie, a nigdy nie traktować drugiego „z góry”). Na przykład papież Pius XII w przemówieniu z 1941 r. zachęcał młode dziewczęta, aby w grupie podejmować działania na rzecz promocji godnego stroju. Podobny przekaz jest realizowany w różnych częściach Polski, z inspiracji kapłanów czy świeckich. 

Jan Wudkowski

=================

Przypominam , że Feliks Koneczny wyodrębnił pięć cech – quincunks wyodrębniających cywilizacje: Dobro, Prawda, Piękno, Zdrowie i Dobrobyt.

Dopiero obecnie czciciele i niewolnicy szatana wprowadzają sztuczną anty-cywilizację – globalizm.

Kto stworzył dzisiejszych „polityków”? Zasadniczym problemem III RP jest FAŁSZYZM.

Kto stworzył dzisiejszych „polityków”?

Autor: CzarnaLimuzyna , 21 lipca 2025

AIX

Najpierw aktualności…

W maskach antyfaszymu: Prounijni faszyści, anarchiści, Lgbt

W minioną sobotę różne odłamy lewicy; rzecz biorąc ogólnie: silni razem, nienawidzący razem i najgłupsi razem zakładając maski antyfaszyzmu, zorganizowali antypolskie pikiety. Mało liczne zgromadzenia kontestowały, jak zwykle, polskość i patriotyzm, wzywając do otwarcia granic dla przedzierających się siłą lub podstępem intruzów.

Krzyczący z nienawiścią na widok polskiej flagi „precz z faszyzmem” lub „precz z rasizmem”, reagujący histerycznie z powodu hasła Polak w Polsce Gospodarzem są kolejną warstwą historycznego nawozu rzuconego pod ideę całkowitej likwidacji Polski. Nie pierwszy raz margines moralny i intelektualny wspiera antypolskie działania naszych zewnętrznych i wewnętrznych wrogów.

Niemniej jednak sytuacja jest poważna. Nie z powodu aktywności antypolskich środowisk, lecz z powodu wciąż za małej świadomości polskiego narodu podatnego na partyjne wytyczne, które spłycają i ograniczają protesty.

W tej sytuacji mogę jedynie powtórzyć swój postulat z 2012 roku:

”Nie obalajmy Tuska, zmieńmy paradygmat systemu”

Oznacza to automatyczne „obalenie”, razem z Tuskiem, wszystkich opcji targowicy kryjących się pod partyjną fasadą z Kaczyńskim, Morawieckim, Sikorskim oraz wszystkich polityków lewicy w KO i poza nią.

Ostatnio los dał nam kolejny raz, na złotej tacy, łatwe rozróżnienie kto jest kim. Nie wyobrażam sobie, aby ktokolwiek z tych, którzy dziś merdają jęzorkami, potępiając  Grzegorza Brauna, popierając równocześnie naszych śmiertelnych wrogów, w chwili próby opowiedział się za Polską.

Każda z tych zdegenerowanych koterii specjalizuje się w kolaboracji z tymi lub owymi: jedni z Niemcami, Ukrainą i antypolska Unią, drudzy z USA, wszyscy z Izraelem, a także z antypolską  Brytanią.

Jak widać zasadniczym problemem III RP jest F A Ł S Z Y Z M.

Fałszyzm nie został stworzony przez Tuska. On powstał razem z III RP tworząc wszystkich „polityków”.

Tagi:cała Polska śpiewa z nami, fałszyzm, maski antyfaszyzmu, nie obalajmy Tuska!, prouniji faszyści

O autorze: CzarnaLimuzyna Wpisy poważne i satyryczne

2 komentarze

  1. kolejarz 21 lipca 2025
  2. Brawo CzarnaLimuzyno, po stokroć brawo! Fałszyzm, jakże celne określenie wszelkiej maści targowiczan i anty Polaków, z aktualna ekipą włącznie. Kaczyński ze swymi akolitami równorzędnie. Ukrócenie tych dwu gangów w dostępie do władzy, znacznie by oczyściło przedpole polityczne. Bardzo celne określenie, fałszyzm.
  3. CzarnaLimuzyna 21 lipca 2025
  4.  – w odpowiedzi do: kolejarz 07:33
  5. Cieszę się, że się zgadzamy w tej dość zasadniczej kwestii, chociaż powinienem dodać do niej ponadczasowe: “Wy macie diabła za ojca i chcecie spełniać pożądania waszego ojca. Od początku był on zabójcą i w prawdzie nie wytrwał, bo prawdy w nim nie ma. Kiedy mówi kłamstwo, od siebie mówi, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa”. Ponadczasowe i ponadnarodowe modus operandi plemion kainowych.

Korwin-Mikke apeluje do prof. Zolla. „Powiedz, że ci sztylet jakiś mason przyłożył do pleców”

Korwin-Mikke apeluje do prof. Zolla. „Powiedz, że ci sztylet jakiś mason przyłożył do pleców” [VIDEO]

21.07.2025 https://nczas.info/2025/07/21/korwin-mikke-apeluje-do-prof-zolla-powiedz-ze-ci-sztylet-jakis-mason-przylozyl-do-plecow-video/

Janusz Korwin-Mikke
Janusz Korwin-Mikke / Foto: screen X

Janusz Korwin-Mikke w krótkim nagraniu zwrócił się do prof. Andrzeja Zolla. Odniósł się w nim do niedawnej wypowiedzi prawnika, który proponował, by decyzję o stwierdzeniu ważności wyborów prezydenckich podjęło Zgromadzenie Narodowe.

– Myślę, że Zgromadzenie Narodowe jest takim organem władzy państwowej, które powinno podjąć w tej sytuacji decyzję o ważności wyborów. Nie tylko przyjąć ślubowanie, ale stwierdzić ważność wyborów – mówił prof. Zoll.

Zdaniem byłego prezesa Trybunału Konstytucyjnego i byłego Rzecznika Praw Obywatelskich, Zgromadzenie Narodowe powinno dopuścić do głosu Adama Bodnara – ministra sprawiedliwości, Prokuratora Generalnego i senatora KO – czyli członka Zgromadzenia, który „przedstawiłby te zarzuty, które ma w stosunku do Izby Kontroli (Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych – przyp. red.) i niech Zgromadzenie Narodowe podejmie decyzję i stwierdzi ważność wyborów”.

Prof. Zoll utrzymywał, że „zamknęłoby to jakąkolwiek dyskusję dotyczącą prawidłowości wyboru pana Nawrockiego”. – Myślę, że to jest w interesie także urzędu prezydenta i tej osoby, która ten urząd sprawuje – dodał.

Zauważono, że takiego rozwiązania w historii Polski nie było, jednak według prawnika „czasami są takie sytuacje, kiedy precedens musi wystąpić”. – Znaleźliśmy się w sytuacji niecodziennej i powinno się ją rozwiązać. Uważam, że należy wykorzystać tę możliwość, żeby to Zgromadzenie Narodowe wypowiedziało się co do ważności wyborów – dodał.

Do jego słów w krótki nagraniu, w bardzo osobistym tonie, odniósł się Janusz Korwin-Mikke.

– Andrzej, przecież chodziliśmy razem do Reytana. Byliśmy tacy dumni, że potomek rodu słynnych krakowskich prawników chodzi do warszawskiego liceum. Byliśmy dumni, że jesteś prezesem Sądu Najwyższego. I teraz coś ty zrobił? – zwrócił się do prof. Zolla.

– Jednym zdaniem przekreśliłeś dorobek całego swojego życia – skwitował. Zachęcił także prof. Zolla, by pomyślał o swoich przodkach i zastanowił się, „jak im spojrzy w oczy”. – Pomyśl o swoim synu, jak on się będzie tłumaczył, że jego ojciec nie zna podstawowych pojęć prawnych – dodał.

– Pomyśl o tych młodych prawnikach, którzy uczą się, studiują i słyszą to, co powiedziałeś. Przecież ty, prawnik, chcesz przekazać oczywiste uprawnienia władzy sądowniczej, chcesz przekazać władzy ustawodawczej. Temu gronu krzykaczy wiecowych w Sejmie. Przecież to wstyd! – skwitował Korwin-Mikke.

Dalej padły jeszcze mocniejsze słowa. Spuściłeś do kibla dorobek pięciu pokoleń swojej rodziny – podsumował polityk.

Andrzej, tego tak nie można zostawić. Powiedz, że ci sztylet jakiś mason przyłożył do pleców, że upili cię czy że zahipnotyzowali. No tego tak nie można zostawić – zakończył.

Ataki migrantów narzędziem zmiany struktury etnicznej Europy

Ataki migrantów narzędziem zmiany struktury etnicznej

21.07.2025 Julia Gubalska https://nczas.info/2025/07/21/ataki-migrantow-narzedziem-zmiany-struktury-etnicznej/

imigranci białoruś inwazja
Imigranci na polsko-białoruskiej granicy / fot. ilustracyjne / foto: YT: NBC News

Niepewna sytuacja związana z zagrożeniem migracyjnym na granicy polsko-niemieckiej zdaje się przybierać formę konfliktu hybrydowego. W Polsce już mieliśmy do czynienia z przykładami przestępczych działań obcokrajowców, którzy od dłuższego czasu przebywali w naszym kraju. Bartosz Kopczyński, prawnik, publicysta i wnikliwy analityk życia społecznego, postanowił głębiej przyjrzeć się tym procesom w rozmowie z redakcją „Najwyższego Czasu!”.

Julia Gubalska: Czy w obliczu kryzysu ekonomicznego i demograficznego istnieje Pana zdaniem jakiekolwiek racjonalne uzasadnienie na przerzucanie do Polski migrantów z krajów Trzeciego Świata?

Bartosz Kopczyński: To wszystko jest jak najbardziej racjonalne, mimo że wydaje się chaotyczne i sprzeczne. Zapewnienia rządów są wewnętrznie sprzeczne, ale to charakterystyczne dla wszystkich ekip w historii III RP. Dla PRL-u też, chociaż w stosunku do obecnego układu władzy tzw. komuna była dość poczciwa, bo nie trzeba było aż tak bardzo kłamać. A teraz podobno jesteśmy wolni i mamy niepodległość. To samo co u nas robią rządy w prawie wszystkich państwach Zachodu. Jest to projekt, który w Polsce też ma się teraz odbyć. W skrócie można go określić terminem „Paneuropa”, który szerzej wyjaśniłem w mojej książce „Poradnik świadomego narodu”.

Chodzi o nowy kształt Europy wynikający z planów utworzenia państwa światowego. Planów bardzo starych, sięgających na pewno starożytności, które zostały skrystalizowane na początku XVII wieku. Od tamtego czasu trwają konsekwentne działania, które prowadzą do utworzenia państwa światowego. Problemem jest Europa, w której są państwa narodowe i narody. Politycznie można zlikwidować państwa narodowe poprzez podbój lub w ramach takiego projektu jak Unia Europejska, ale dopóki istnieje naród świadom swojej odrębności, który ma swój język, swoją kulturę i wiarę w swoich przodków, to on prędzej czy później tę wolność odzyska. To właśnie próbuje się teraz zmienić.

Unia Europejska, wspólny rynek europejski i globalizacja są zjednoczeniem ekonomicznym na niekorzyść narodów. Najpierw narody są zwabiane rzeczywistymi korzyściami – to tak jak działają dilerzy, którzy dają działkę za darmo, a potem już trzeba stać się ich niewolnikiem. Eksploatacja i wyzysk nie są jednak ostatecznym celem. Ten sprowadza się do ujednolicenia ludności, a warunkiem jego realizacji jest likwidacja państw narodowych i samych narodów.

Chodzi o to, żeby Europejczycy – ci, którzy tworzą narody – nie zakładali rodzin, rozwodzili się i nie mieli, nie chcieli lub nie mogli mieć dzieci. To się robi na różne sposoby. Są smugi na niebie albo dodatki w żywności i wodzie. Nie wiemy dokładnie, co jest i gdzie, ale wiemy, że coś jest. Rządy państw europejskich nie są rządami swoich narodów, tylko podstawionymi kreaturami. Wyjaśniam w „Poradniku”, że podstawowa substancja, z jakiej są ulepione te kreatury, to mówno. Takie „elity” ulepione z mówna tworzą rządy. To ludzie pod każdym względem nikczemni i podli, którzy w dużej mierze w ogóle nie są Polakami, tylko mają inne pochodzenie, które ukrywają.

Ludzkość wciąż się rozmnaża – choć dziś coraz częściej mamy do czynienia ze związkami mieszanymi rasowo i kulturowo. Trudno więc uwierzyć w wizję, według której przyszłość należeć będzie wyłącznie do dzieci elit. Znacznie bardziej realny jest scenariusz narodzin nowej rasy…

Swój ciągnie do swego. Jeśli chłopak ma możliwość wyboru partnerki ze swojego narodu, to naturalne, że i dziewczyna w podobnej sytuacji najchętniej wybierze chłopaka z własnej grupy. Oczywiście jest teraz pewne zainteresowanie egzotyką. Raczej może zajść innego rodzaju mieszanie się ras – na skutek gwałtów. Jeżeli przeanalizujemy historię, to szczególnie tam, gdzie nie było etyki chrześcijańskiej, na podbitym terenie wytracało się tak całe narody. Mężczyzn się zabijało, można ich było okaleczyć i wykastrować, żeby nie spłodzili potomstwa, ewentualnie sprzedać do niewolniczej pracy w kopalni. Kobiety i dzieci również sprzedawano w niewolę, przy czym kobiety gwałcono. Gwałt na kobietach jest sposobem zmiany struktury etnicznej – to znamy z historii, zresztą również tej niedawnej.

Tak zachowywała się Armia Czerwona, która wręcz miała na to przyzwolenie. Szczególnie Niemki były masowo gwałcone, chociaż oczywiście Polki też. Znam to z opowieści mojej śp. teściowej, która mieszkała na terenach zajmowanych przez sowietów. Młode dziewczyny były przebierane za staruszki, żeby się nimi nie interesowano.

Teraz mamy to samo. Są ludzie z innych kręgów kulturowych, w których kobieta nie może być sama. Kiedy nie ma swojego macho, to znaczy, że jest zdobyczą. W ogóle nie wolno jej samej wychodzić – musi być pod nadzorem swojej rodziny. A na Zachodzie, w tym w Polsce, przecież kobiety chodzą sobie normalnie po ulicach i wykonują różne prace. Dla ludzi, których tu sprowadzono na masową skalę i sprowadza się nadal, jest to wyzwanie. Oni wiedzą, że mają przywileje u władzy, która ich tutaj sprowadziła i pozwala im na więcej niż miejscowym, którzy się bronią. Władza prześladuje mężczyzn miejscowych – jest to odpowiednik kastrowania w starożytności, a nawet jeszcze w średniowieczu. Więc cała zniewolona przez władzę populacja mężczyzn nie może się bronić…

Jest to też bezpośrednie sprowadzanie niebezpieczeństwa na kobiety.

To się będzie działo i stanie się dla nas wszystkich nową codziennością. Posłużę się dwoma ostatnimi przykładami z mojego województwa. W Nowym – niewielkim, przyjemnym miasteczku, które znam – doszło do bójki z Kolumbijczykami, gdzie jeden Polak zginął, a dwóch zostało rannych. Chłop z chłopem w polskiej kulturze się pobiją, a później się rozejdą. Obcy czują, że mogą sobie pozwolić na więcej, chociaż u nich też panuje zamordyzm. Natomiast nasza policja i sądy są nastawione w taki sposób, że bezpiecznie ma być dla obcych, a dla nas ma być niebezpiecznie. Jak my będziemy się bronić, to my będziemy źli i prześladowani przez służby. Oczywiście, że dla kobiet kończy się czas beztroskiej imprezy. Nie będzie można sobie chodzić bezpiecznie w nocy.

Tu nie chodzi tylko o powrót nocą z imprezy. Czasami wraca się nawet samej późno z pracy, tak jak 24-letnia Klaudia w Toruniu, która nie spodziewała się, co ją czeka.

Ona była barmanką i wracała krótko po północy z pracy. W parku blisko centrum dorwał ją młody facet z Wenezueli z chęcią czynności seksualnych, a wcześniej śrubokrętem wykuł jej oczy. W gangach, które są w Ameryce Południowej, stosuje się takie praktyki, żeby oślepiona ofiara nie mogła rozpoznać sprawcy. Zrobił, co chciał. Rozmawiając z ludźmi, dowiedziałem się, że był on po prostu w dzikim szale i po drodze każdego by zabił. Nie mówimy o czymś naturalnym, tylko dzikiej żądzy, w której wszystko można zrobić. Tam jest taki temperament. Mamy tych ludzi dużo – zaczęli przyjeżdżać do nas od 2015 roku, czyli tzw. dobrej zmiany. Tylko nam mydlono oczy, że coś tam zabroniono, natomiast w rzeczywistości ten proceder narastał. W tej chwili mężczyźni są zagrożeni nożami. Kobiety zresztą też, a dodatkowo gwałtami.

Dziękuję za rozmowę.

=======================================================

Zapraszamy do zapoznania się z książką Bartosza Kopczyńskiego „Poradnik świadomego narodu. Księga I. Historia debilizacji”. Poniżej prezentujemy fragment lekcji 35 pt. „Szkoła, praca, imigracja”, który bardzo dobrze koresponduje z tematem powyższej rozmowy:

Prywaciarze skarżą się od lat, ale nikt ich nie słucha. Politycy słuchają globalistów, nauczyciele (nauczycielki głównie) słuchają propagandy, jak wszyscy. Wszyscy równo wolą nie dostrzegać, kto pracuje w naszym pięknym kraju, kto utrzymuje całą gospodarkę w ruchu, kto zaspokaja większość potrzeb ludności. To prywaciarze, nasza rodzima kasta niedotykalnych, niezauważani lub pogardzani przez resztę społeczeństwa, również przez środowisko nauczycielskie, dla którego to, co dzieje się tuż po szkole, czyli w pracy, jest czystą abstrakcją. Nie wiedzą, czego tam trzeba, i nie chcą wiedzieć. Słuchają bzdur psychopedy i wcielają to w życie. Z drugiej strony, prywaciarze nie mają pojęcia, co robi się w szkołach. Nawet jednak gdyby wiedzieli, to nie mają jednolitej reprezentacji, aby wywrzeć jakikolwiek wpływ na rząd, który jest tu jedyny władny naprawić to szybko.

Prywaciarze mają dwa główne problemy z pracownikami. Problem pierwszy to ich brak. Wielu Debiutantów nie garnie się do pracy, nawet za porządne pieniądze. Wolą wyjechać do dużego miasta, pójść na pseudo-studia, zrobić nikomu niepotrzebny dyplom, zostać prekariatem [z połączenia słów precarity (précarité) i proletariat] i narzekać, że świat ich nie docenia.

Tymczasem roboty nie ma kto robić: w budowlance, rolnictwie, przemyśle, usługach. Problem drugi to nieprzydatność tych ludzi do pracy. Ci, co już przychodzą, nie mają nie tylko podstawowej wiedzy i umiejętności czy etosu pracy, ale nawet podstawowej przyzwoitości. Horda zdegenerowanej, bezużytecznej tłuszczy – ot co. Nie chcą słuchać, wymądrzają się, pyskują, aroganccy, niesłowni, niesolidni, otępieni, zmieniają pracę z kwiatka na kwiatek, tylko narzekają, a sami od siebie niczego nie wymagają. Narobią problemów, ukradną czas i energię, niczego pożytecznego nie zrobią i zanim czegokolwiek się nauczą, to sami odejdą po krótkim czasie albo trzeba będzie ich na zbity pysk wyrzucić.

Co ma więc zrobić zdesperowany polski prywaciarz, który ma robotę do zrobienia, a tu podatki, kredyty, koszta, ZUS? Nasze Julki i Oskarki do roboty się nie garną, bo rozmemłani i zepsuci, ale z boku już podsuwają się Artem, Serhij, Sofija i Masza, a z czasem też zaczynają pojawiać się Mohammad i Abdul. Robotę jednak trzeba zrobić, skoro tamtym robić się nie chce, to już trudno, niech robią ci, im chociaż zależy – pomyśli prywaciarz, i nie ma za bardzo innego rozwiązania.

Tak celowo urządzono nam życie. Oczywiście zwykły polski prywaciarz nie ma głowy do tego, aby przewidzieć, kiedy nowym pracownikom przestanie zależeć na pracy w Polsce, a zacznie – na podboju Polski. Od takich myśli są ci, którzy sterują systemami. Jeśli więc taki właśnie jest stan rzeczy, oznacza to, że komuś na tym właśnie zależy. Zwykli Polacy nie mogą liczyć na siły oficjalne, muszą zatem zacząć rozwiązywać problemy społeczne samodzielnie. Wbrew pozorom to wykonalne, o czym będzie mowa w dalszych rozdziałach mojego poradnika.

Książkę Bartosza Kopczyńskiego „Poradnik świadomego narodu. Księga I. Historia debilizacji” można zamówić w naszej księgarni: sklep-niezalezna.pl

„Teoria” gender: Różnorodność czy totalitaryzm XXI wieku?

„Teoria gender: różnorodność czy totalitaryzm XXI wieku?” – książka, która demaskuje ideologię zagrażającą naszym dzieciom

„Teoria gender: różnorodność czy totalitaryzm XXI wieku?” – książka, która demaskuje ideologię zagrażającą naszym dzieciom

Rafał Topolski | 21/07/2025

Współczesny świat przeżywa cichą, lecz dramatyczną rewolucję. Toczy się walka o najgłębszą prawdę o człowieku – prawdę, którą Bóg objawił już w Księdze Rodzaju: „Stworzył mężczyznę i niewiastę” (Rdz 1,27). Dziś ta oczywistość staje się przedmiotem ideologicznej wojny, prowadzonej z niespotykaną dotąd zaciekłością.


Na oczach zdezorientowanego społeczeństwa ideolodzy gender usiłują wymazać naturalne różnice między mężczyzną a kobietą, zastępując prawdę o ludzkiej tożsamości arbitralną „różnorodnością płci kulturowych”. W miejsce wychowania do życia w rodzinie promuje się edukację seksualną, która oderwana od moralności i odpowiedzialności, prowadzi do chaosu, relatywizmu i duchowej pustki.

Właśnie dlatego powstała nasza książka „Teoria gender: różnorodność czy totalitaryzm XXI wieku?”. Jej celem jest nie tylko analiza zjawiska, ale także merytoryczna obrona chrześcijańskiej wizji człowieka. To publikacja, która może stać się niezastąpionym narzędziem w rękach rodziców, nauczycieli, liderów opinii i polityków, którzy nie chcą bezczynnie przyglądać się destrukcji ładu moralnego i społecznego.


Książka, która odpowiada na pytania i daje konkretne argumenty

To nie jest kolejna teoretyczna analiza. Ta książka została starannie przygotowana, by odpowiadać na konkretne pytania, które dziś zadają sobie tysiące Polaków. W jasny, przejrzysty sposób objaśnia, czym tak naprawdę jest ideologia gender i jakie są jej duchowe oraz społeczne konsekwencje. Ukazuje również, jak się jej przeciwstawić – spokojnie, racjonalnie i z mocą prawdy.

Rodzice, którzy czują, że ich dzieci są zagrożone przez nową ideologię znajdą tu wsparcie i konkretne narzędzia. Nauczyciele, którzy nie godzą się na promowanie postaw sprzecznych z ich sumieniem, otrzymają silne argumenty. Politycy i samorządowcy, którzy chcą działać w duchu wartości chrześcijańskich, znajdą fakty i źródła, które mogą wykorzystać w debacie publicznej.

W obronie niewinności – świadectwa rodziców i nauczycieli

Naszą misję potwierdzają liczne głosy zaniepokojonych rodzin i pedagogów. Anna, matka czwórki dzieci, napisała:
 „Wiele osób nie jest świadomych duchowych zagrożeń, na jakie jesteśmy narażeni. Cieszę się, że podejmujecie ten temat – potrzebujemy materiałów, które pomogą nam się bronić”.

To z myślą o takich osobach powstała ta książka. Również nauczyciele, jak Damian i Joanna, którzy obawiają się nadchodzących zmian w programach nauczania, pytają nas o pomoc. To oni stoją na pierwszej linii frontu – w salach lekcyjnych, gdzie dzieci codziennie spotykają się z przekazami podważającymi ich tożsamość.

8 sposobów promocji ideologii gender przez UE

Ideologia gender to nie niewinna zabawa – to totalna rewolucja

Z pozoru chodzi o równość i tolerancję. Ale w rzeczywistości gender to nowa forma ideologicznego totalitaryzmu, który próbuje stworzyć człowieka od nowa – nie jako obraz Boży, lecz jako plastyczną jednostkę, której tożsamość zależy od nastroju lub aktualnych trendów.

Efekty już są widoczne:
 • Mężczyźni w kobiecych toaletach.
 • Chłopcy w szatniach dziewcząt.
 • Wzrost przypadków naruszania granic w instytucjach kobiecych.
 • Coraz częstsze operacje zmiany płci u nastolatków – mimo dramatycznych konsekwencji psychicznych.

To rzeczywistość, która może wkrótce stać się naszą codziennością, jeśli nie zareagujemy.

Czas na działanie – zanim będzie za późno

Musimy spojrzeć na tę sytuację z duchowej perspektywy. Gender to nie tylko kwestia kulturowa czy pedagogiczna. To walka o duszę człowieka. To diabelski plan zniszczenia Bożego porządku, którego fundamentem jest rodzina oparta na związku mężczyzny i kobiety.

Dlatego naszym celem jest, aby książka „Teoria gender: różnorodność czy totalitaryzm XXI wieku?” trafiła do jak największej liczby osób. Do rodziców, nauczycieli, katechetów, dyrektorów szkół i osób zaangażowanych w życie publiczne. Do wszystkich, którzy nie zgadzają się na indoktrynację dzieci, ale potrzebują wsparcia, by się jej skutecznie przeciwstawić.

Atak na wolność religijną i rodzinną: Dlaczego holenderska ustawa o terapii konwersyjnej musi zostać odrzucona

Zróbmy to razem

Właśnie rozpoczęły się wakacje – to idealny moment, by książka trafiła do tych, którzy w letnim czasie poszukują wartościowych lektur i narzędzi formacyjnych. Zadbajmy o to, by znalazła się w rękach odpowiednich osób jeszcze przed rozpoczęciem nowego roku szkolnego.

To nasza wspólna misja. Brońmy prawdy o człowieku. Brońmy dzieci przed ideologiczną przemocą. I przypomnijmy światu, że człowiek – stworzony jako mężczyzna i kobieta – jest darem Boga, a nie produktem kulturowej manipulacji.

Kliknij poniżej, aby otrzymać swój egzemplarz książki i pomóc w jej rozpowszechnieniu ->

Archetypiczne reakcje tych, którzy trwają w kłamstwie, na tych, którzy niosą prawdę.

Archetypiczne reakcje tych,

którzy trwają w kłamstwie,

na tych, którzy niosą prawdę.


Odrzucając prawdę, człowiek stacza się od filozofii bytu (Arystoteles, św. Tomasz) przez filozofie niebytu, (Kant, Hegel, Nietzche) do filozofii odbytu (Środa, Hartman, gender studies).

=====================================

[Może się przydać do analizy reakcji współczesnych politycznych faryzeuszy i współczesnego dziennikarskiego motłochu na wypowiedź Grzegorza Brauna o pewnych niewygodnych prawdach historycznych]

Ferdynand Dembowski

1. Kamienowanie

„Porwali więc kamienie, aby rzucić w Niego.” (J 8,59; 10,31)

Archetyp: Zniszczyć, by nie usłyszeć.

Gdy prawda rani sumienie lub obnaża fałsz, człowiek sięga po przemoc fizyczną, wierząc, że unicestwienie głosiciela przywróci równowagę wewnętrzną. Prowadzi od integracji negatywnej przez dezintegrację pozytywną do integracji pozytywnej.

2. Spisek na życie

„Od razu odbyli naradę, jak by Go zgładzić.” (Mk 3,6; J 5,18)

Archetyp: Zamknąć usta prawdzie.

Prawda, która zagraża strukturom władzy, nie jest zwalczana argumentem, lecz kalkulacją. Najskuteczniejszą kontrą staje się eliminacja.

3. Oskarżenie o opętanie i bluźnierstwo

„Ma w sobie złego ducha i odchodzi od zmysłów.” (J 10,20; Mt 12,24)

Archetyp: Demonizacja głosiciela.

Kiedy nie da się zaprzeczyć sile słów, pozostaje oczernienie ich źródła – uczynienie proroka szaleńcem lub wspólnikiem sił ciemności.

4. Zatykanie uszu

„Zatknęli sobie uszy i rzucili się na niego.” (Dz 7,57 – paralela, św. Szczepan)

Archetyp: Odmowa przyjęcia.

Odruchowa reakcja na prawdę, której nie sposób znieść – nie logiczne obalenie, lecz emocjonalna blokada: „nie chcę słyszeć, więc nie istnieje”.

6. Gorszenie się i odrzucenie

„I powątpiewali o Nim. I gorszyli się z Niego.” (Mt 13,57)

Archetyp: Zbyt bliska, by była prawdziwa.

Znajomość pochodzenia Jezusa staje się przeszkodą – prorok nie mieści się w kategoriach „swoich”. Prawda nie może pochodzić z Nazaretu.

7. Szyderstwo i śmiech

„I wyśmiewali Go.” (Mk 5,40)

Archetyp: Zredukować do absurdu.

Kiedy słowa przekraczają granice wyobraźni, reakcją staje się szyderstwo – śmiech jako mechanizm obronny wobec tego, co domaga się wiary.

8. Podchwytliwe pytania

„Naradzali się, jak by Go pochwycić w mowie.” (Mt 22,15)

Archetyp: Zasadzka rozumu.

Zamiast słuchać w duchu prawdy, człowiek traktuje ją jak grę retoryczną. Pytanie staje się narzędziem pułapki, nie poznania.

9. Milczenie i zdumienie

„Zdumieni Jego odpowiedzią, zamilkli.” (Łk 20,26; Mk 3,4)

Archetyp: Bezradność wobec światła.

Prawda objawia się z taką siłą, że nie pozostaje nic poza milczeniem – nie sprzeciw, lecz niemota rozumu wobec niepodważalnego.

10. Zarzuty o łamanie Prawa

„Nie jest od Boga, bo nie zachowuje szabatu.” (J 9,16; Mt 12,2)

Archetyp: Uwięzić prawdę w literze.

Zamiast rozpoznać ducha Prawa, człowiek staje się jego strażnikiem – litera zabija, gdy żywe słowo próbuje w niej oddychać.

11. Przewrotne przypisanie zła dobru

„Wyrzuca złe duchy mocą Belzebuba.” (Mt 12,24)

Archetyp: Przypisać światłu ciemność.

To najgłębszy opór wobec Objawienia – nazwać Boga diabłem. Grzech przeciw Duchowi Świętemu, polegający na odrzuceniu Jego samego jako źródła dobra.

12. Polityczny spisek Sanhedrynu

„Lepiej, żeby jeden człowiek zginął za lud.” (J 11,50–53)

Archetyp: Zabić sprawiedliwego dla spokoju ogółu.

Cyniczna kalkulacja maskowana religijnym językiem. System dąży do samozachowania, nawet kosztem prawdy – zwłaszcza wtedy, gdy prawda żąda przemiany.

13. Fałszywa troska o rodzinę

„Twoja Matka i bracia stoją na dworze i chcą mówić z Tobą.” (Mt 12,47–50)

Archetyp: Etyka sentymentalna jako wymówka.

Wobec niemożności odparcia słów Jezusa, próbuje się zawstydzić Go przez apel do tradycyjnych powinności rodzinnych. Ale Chrystus odpowiada, że więź duchowa, nie biologiczna, wyznacza prawdziwą bliskość: „Któż jest moją matką, i którzy są moimi braćmi? Ten, kto pełni wolę Ojca.”

14. Ucieczka Jezusa

„Jezus ukrył się i wyszedł ze świątyni.” (J 8,59)

Archetyp: Wycofanie się Światła.

Gdy serce jest zamknięte, prawda uchodzi. Bóg nie zmusza. Świętość nie zostaje tam, gdzie jest deptana. Po wyjściu pozostaje pustka.


Wniosek. Odrzucając prawdę, człowiek stacza się od filozofii bytu (Arystoteles, św. Tomasz) przez filozofie niebytu, (Kant, Hegel, Nietzche) do filozofii odbytu (Środa, Hartman, gender studies).

Izrael ostrzelał katolicką parafię w Gazie. Papież Leon XIV apeluje o powstrzymanie barbarzyństwa

20 lipca 2025 https://pch24.pl/izrael-ostrzelal-katolicka-parafie-w-gazie-papiez-leon-xiv-apeluje-o-powstrzymanie-barbarzynstwa-wojny/

Izrael ostrzelał katolicką parafię w Gazie. Papież Leon XIV apeluje o powstrzymanie barbarzyństwa wojny

(Papież Leon XIV, fot. EPA/FABIO FRUSTACI Dostawca: PAP/EPA.)

Papież Leon XIV zaapelował o powstrzymanie barbarzyństwa wojny. W szczególny sposób zwrócił uwagę na doniesienia z Bliskiego Wschodu i Strefy Gazy. Wyraził ból z powodu ataku armii Izraela na tamtejszą katolicką parafię Świętej Rodziny.

Po zakończeniu niedzielnej modlitwy „Anioł Pański” i udzieleniu apostolskiego błogosławieństwa, papież Leon XIV zaapelował do światowych przywódców o zakończenie wojen. Przebywający w Castel Gandolfo papież przywołał zdarzenia z ostatnich dni ze Strefy Gazy, gdzie doszło do ataku izraelskich sił militarnych, które ostrzelały parafię Świętej Rodziny.

„W ostatnich dniach nadal dochodzą dramatyczne wieści z Bliskiego Wschodu, zwłaszcza z Gazy. Pragnę wyrazić mój głęboki ból z powodu ataku armii izraelskiej na katolicką parafię Świętej Rodziny w mieście Gaza” – wskazał papież.

„Jak wiecie w miniony czwartek spowodował on śmierć trojga chrześcijan i poważne obrażenia innych osób. Modlę się za ofiary – Saada Issę Kostandiego Salameha, Foumię Issę Latifa Ayyada oraz Najwę Ibrahim Latif Abu Daoud – i w szczególny sposób pragnę zapewnić ich rodziny oraz całą wspólnotę parafialną o mojej bliskości. Niestety, ten akt jest kolejnym wśród nieustających ataków militarnych wymierzonych przeciwko ludności cywilnej oraz miejscom kultu w Gazie” – powiedział Ojciec Święty.

Ponownie wzywam do natychmiastowego wstrzymania barbarzyństwa wojny oraz do pokojowego rozwiązania konfliktu” – zdecydowanie podkreślił Leon XIV.

Jednocześnie zaapelował do “społeczności międzynarodowej” [a co to takie??? md] o przestrzeganie prawa humanitarnego, a także poszanowanie obowiązku ochrony ludności cywilnej. Papież przypomniał również o obowiązującym zakazie kar zbiorowych, niekontrolowanego użycia siły i przymusowych przesiedleń ludności.

„Naszym umiłowanym chrześcijanom Bliskiego Wschodu chcę powiedzieć: podzielam wasze poczucie bezradności wobec tej tak dramatycznej sytuacji. Jesteście w sercu Papieża i całego Kościoła. Dziękuję Wam za świadectwo wiary. Niech Najświętsza Maryja Panna, Niewiasta Wschodu, Jutrzenka Nowego Słońca, które zajaśniało w dziejach ludzkości, zawsze Was chroni i prowadzi świat do świtu pokoju” – powiedział papież Leon XIV.

Źródło: KAI, Vatican News

Ostry obraz rosnącej przestępczości cudzoziemców w Polsce i Europie.

Imigranci w Polsce. Dramatu w Lubinie można było uniknąć?!

Bosak: Tak kończy się odrzucanie postulatów Konfederacji [VIDEO]

20.07.2025 https://nczas.info/2025/07/20/imigranci-w-polsce-dramatu-w-lubinie-mozna-bylo-uniknac-bosak-tak-konczy-sie-odrzucanie-postulatow-konfederacji-video/

Krzysztof Bosak, interwencja poselska na granicy z Niemcami.
Krzysztof Bosak. / Fot. FB/krzysztofbosak.fb

—————————-

Nie wydawać wiz ludziom karanym w ich własnych państwach !

==================================

Wicemarszałek Sejmu z Konfederacji Krzysztof Bosak na łamach Kanału Zero przedstawił ostry obraz rosnącej przestępczości cudzoziemców w Polsce i Europie. Polityk nie szczędzi gorzkich słów pod adresem obecnej polityki migracyjnej.

Bezpieczeństwo Polaków, nasze interesy, nasza racja stanu i porządek w naszym państwie muszą być dla nas na pierwszym miejscu i będą na pierwszym miejscu – oświadcza Bosak na początku swojego wystąpienia. To materiał w Kanale Zero przygotowany w całości przez Konfederację Wolność i Niepodległość.

Polityk podkreśla, że jego ugrupowanie nie zamierza milczeć w kwestii przestępczości imigrantów, mimo oskarżeń o „rozniecanie nienawiści”.

Bosak przywołuje konkretny przykład z Lubina na Dolnym Śląsku, gdzie „imigrant, cudzoziemiec, przebywający w Polsce jak najbardziej legalnie, który przyjechał tu do pracy z kraju, który podobno wykazuje z nami tę mityczną bliskość kulturową, a więc z Mołdawii zgwałcił koleżankę”. Jak się okazało, sprawca był wcześniej skazany za zabójstwo w swoim kraju i odbył 8-letnią karę więzienia.

CZYTAJ WIĘCEJ: Napaść i gwałt w hotelu pracowniczym. Jeden z obywateli Mołdawii wcześniej skazany za zabójstwo

„Politycy rządzącej koalicji odrzucili poprawkę Konfederacji, aby nie wydawać wiz ludziom karanym w ich własnych państwach. Gdyby ta poprawka przeszła być może dałoby się uniknąć tragedii jak ta z Lubina na Dolnym Śląsku, o której mówię w poniższym nagraniu. Odrzucanie postulatów Konfederacji w sprawie imigracji to narażenie ludzi na niebezpieczeństwo” – podkreślił Bosak.

Przestrzegając przed masową imigracją Bosak przywołał przykład Szwecji. – W 2022 roku aż 60% skazanych za morderstwo miało zagraniczne pochodzenie, a stanowią oni zaledwie 27% populacji – podał.

W kategorii śmiertelnej przemocy gangów i przemocy ulicznej imigranci stanowią 100% w Szwecji. (…) W latach 2000 do 2015 aż 60% skazanych za brutalne wykorzystanie kobiet – to taki eufemizm na gwałt – to imigranci z pierwszego lub drugiego pokolenia – dodał.

Bosak przywołał również dane z Hiszpanii, gdzie „dwa razy częściej, ponad dwa razy częściej imigranci popełniają przestępstwa niż zwykle w Hiszpanii”. Według barcelońskiej Straży Miejskiej „aż osiemdziesiąt procent przestępstw popełnionych w mieście popełniają cudzoziemcy”.

Skala wzrostu imigracji w Polsce. Postulaty legislacyjne

Bosak alarmuje o gwałtownym wzroście liczby imigrantów w Polsce. – Jeszcze w 2002 roku, a więc ponad 20 lat temu, mieliśmy w Polsce zaledwie 100 tysięcy imigrantów. Wystarczyło, że minęło 22 lata i ze 100 tysięcy zrobiło się 2,5 miliona. 25 razy wzrosła w ciągu zaledwie 20 lat liczba imigrantów – podkreśla.

Polityk przypomina o odrzuconych przez większość sejmową projektach Konfederacji. – My przedstawiliśmy projekt poprawki, aby nie wydawać wiz tym, którzy byli karani w swoich własnych państwach. Większość rządząca uznała ten pomysł za zbyt kontrowersyjny – ubolewał.

Bosak domaga się również uchwalenia projektu „dającego prawo funkcjonariuszom Straży Granicznej i żołnierzom, by na granicy używali broni”. – Nie może być tak, że prawo jest tak skomplikowane, że żołnierz czy funkcjonariusz sam nie wie, czy ma prawo tej broni użyć, czy nie – przekonuje.

Oni się nie boją. Nie boją się, dlatego, że nasi żołnierze, nasi funkcjonariusze na granicy muszą stać z zawiązanymi rękami, nie mogą użyć broni, którą dostali do rąk – uważa Bosak.