Ministerstwo zdrowia Niemiec potwierdziło, że rozbieżność między liczbą cyfrowych świadectw szczepień a podanymi dawkami preparatu na Covid-19 sięga kilkudziesięciu milionów. Powodem tego nie są fałszywe karty szczepień ani niezgłoszone szczepienia – uważa resort. Sprawę opisuje w czwartek “Die Welt”.
W Niemczech kampania szczepień trwa od 13 miesięcy. W tym czasie wydano o 42,6 mln więcej cyfrowych świadectw szczepień, niż podano dawek szczepionki.
Wielomilionowa rozbieżność
Do 21 stycznia wydano 204,7 mln cyfrowych certyfikatów szczepień przeciw Covid-19 – podało federalne ministerstwo zdrowia. W tym samym czasie wykonano 162,1 mln szczepień, wliczając pierwsze, drugie i trzecie dawki łącznie, czyli o 42,6 mln mniej, niż wystawiono certyfikatów.
Jednak ministerstwo twierdzi, że na te rozbieżności “nie miało wpływu fałszowanie certyfikatów szczepień lub miliony niezgłoszonych szczepień”. Rzecznik resortu wyjaśnia ten stan “różnymi powodami”, m.in. wystawianiem duplikatów certyfikatów w przypadku ich zagubienia.
Wzrost rozbieżności
Jednak rozbieżność ta znacznie wzrosła w ostatnich tygodniach – podkreśla “Die Welt”. Według danych ministerstwa, do 15 grudnia wydano 162 397 255 cyfrowych świadectw szczepień, a według Instytutu im Roberta Kocha (RKI) podano 136 641 993 dawek szczepień. W połowie grudnia nadmiar certyfikatów wynosił nieco poniżej 26 milionów, obecnie są to już ponad 42 miliony.
– Sytuacja wymaga wyjaśnień. Rząd federalny musi niezwłocznie zapewnić jasność w tej sprawie – podkreśla rzeczniczka ds. polityki zdrowotnej Lewicy, Kathrin Vogler. – Ogromna rozbieżność między liczbami szczepień według RKI, a cyfrowymi świadectwami szczepień po raz kolejny pokazuje chaos z danymi w rządzie federalnym – skomentował Rene Springer, deputowany z ramienia AfD.
Statististicians based in England were trying to get to the bottom of strange spikes in the death rates of unvaccinated people in certain age groups. They found that the death spikes took place during vaccination campaigns, when people were not yet counted as “vaccinated”.
The exclusively-translated clip presented to RAIR Foundation USA readers is from a larger German broadcast from January 18th. The short clip (less than three minutes) features Prof. Dr. Christof Kuhbandner of Universität Regensburg detailing the findings of the British study.
Kuhbandner explains in the report how the death spike of “unvaccinated” people in certain age groups is evident in the data, which was the subject of interest among the British statisticians:
The curve of the unvaccinated has a very peculiar peak. You can see it running along and suddenly the mortality rate triples or quadruples. It always happens at different times.
Then the English statisticians asked themselves what could be behind this?
See screenshot:
Prof. Dr. Christof Kuhbandner describes the charts:
First, it was mainly the over 80-year-olds that would be vaccinated. In this age group, the death curve reaches its peak at the end of January.
The 70-year-olds were vaccinated on average one month later.
Deaths reach maximum at the end of February. Finally, in March, the 60-year-olds were vaccinated, and in parallel there was a marked increase of deaths among the unvaccinated.
The British statisticians then found that the vaccination campaigns corresponded directly with the death spikes. “They then realized that vaccination campaign was taking place in England at exactly these times,” the Professor explains.
So the question becomes: “Why are the Covid vaccine campaigns affecting the unvaccinated?” It turns out that the “people who have received the first vaccination, but had not passed the two-week mark following the first vaccination — they were listed as unvaccinated.”
Therefore, the professor concludes that the high mortality rate (death spike) was from the so-called “partially” vaccinated population:
The tripling and quadrupling of the death rate actually comes from the deaths that occurred in the vaccinated group, but they were not past the two-week mark post-vaccination.
The findings are reminiscent of a dire warning by German physician and epidemiologist Dr. Wolfgang Wodarg, as exclusively translated at RAIR:
And when they say that people lying in the hospitals are all unvaccinated…you know, the ‘unvaccinated’ are also the people who have had their ‘vaccination’ injection within the last 14 days, and they are not yet counted as vaccinated. But it is precisely in these first 14 days that the acute and severe side effects occur, that is, many people are getting sick here, rendered ill by these injections, and they count as ‘unvaccinated’, which is of course totally wrong, and which is a deliberate blind flight that is being organized epidemiologically there.
Watch: [w oryginale MD]
Transcript:
For a meeting with Prof. Dr. Christof Kuhbandner, we go to Munich in Bavaria.
He teaches psychology at the University of Regensburg. He also has published articles in international journals on the methodological aspects of the Corona pandemic.
During an analysis of the Corona data, he came across an English study which alarmed him.
The cornerstone for the English statistics group was the mortality rate.
The blue curve represents the unvaccinated. Unvaccinated people.
The orange curve represents the vaccinated persons.
However, here in the English statistics, I noticed a very interesting thing — visually.
It is something I believe is very recognizable, even for a layperson.
The curve of the unvaccinated has a very peculiar peak.
You can see it running along and suddenly the mortality rate triples or quadruples.
It always happens at different times.
Then the English statisticians asked themselves what could be behind this?
They then realized that vaccination campaign was taking place in England at exactly these times.
At the beginning of 2021, the vaccination campaign began in England.
First, it was mainly the over 80-year-olds that would be vaccinated. In this age group, the death curve reaches its peak at the end of January.
The 70-year-olds were vaccinated on average one month later.
Deaths reach maximum at the end of February. Finally, in March, the 60-year-olds were vaccinated, and in parallel there was a marked increase of deaths among the unvaccinated.
This effect appears completely absurd.
Why are the Covid vaccine campaigns affecting the unvaccinated?
They concluded that apparently in England, people who have received the first vaccination, but had not passed the two-week mark following the first vaccination — they were listed as unvaccinated.
Now we’re seeing something very troubling.
Presumably, this is the assumption of the English statisticians. The tripling and quadrupling of the death rate actually comes from the deaths that occurred in the vaccinated group, but they were not past the two-week mark post-vaccination.
Read more of RAIR’s coverage on the coronavirus vaccines: [w oryginale, dużo. MD]
We wtorek (25.01.2022) minister edukacji Przemysław Czarnek poinformował na konferencji prasowej w Sejmie, że od czwartku uczniowie klas V-VIII i szkół ponadpodstawowych przechodzą na nauczanie zdalne. Ma ono trwać do końca lutego. – Musieliśmy podjąć decyzję o ograniczeniu nauki stacjonarnej na okres ferii zimowych. Od czwartku w szkołach naukę stacjonarną będą kontynuować uczniowie z klas I-IV, przedszkola oraz zerówki – przekazał minister Czarnek. – To wszystko spowodowane jest epidemią koronawirusa. To nieco ponad dwa tygodnie nauki zdalnej. Jesteśmy przekonani, że z końcem lutego wrócimy do nauki stacjonarnej – mówił minister.
Na konferencji obecny był też po. Głównego Inspektora Sanitarnego Krzysztof Saczka. – Musimy pamiętać, że te notowane wzrosty to olbrzymie wyzwania dla służb sanitarnych. Muszą ograniczać kontakty, nakładać kwarantanny, przeprowadzać testy. By zmniejszyć to ryzyko przenoszenia się koronawirusa musieliśmy podjąć właśnie takie decyzje – mówił Saczka.
Obaj panowie byli w doskonałych humorach. Zanim rozpoczęli konferencję, zaśmiewali się do łez, co pokazano w relacji telewizyjnej. Największa pandemia od stu lat, prof. Horban straszy milionem hospitalizacji, minister Niedzielski straszy ponad 100 tysiącami zakażeń dziennie, a Czarnek i Saczka o mało nie popłakali się ze śmiechu wychodząc do ludu, któremu oznajmili, że dzieci po raz kolejny nie pójdą do szkoły. Ubaw po pachy.
Czytając komentarze na Twitterze, które pojawiły się po ogłoszeniu przez ministra Czarnka przejścia na naukę zdalną odnoszę wrażenie, że tą decyzją PiS nie strzelił sobie w stopę ani w kolano. To był strzał w skroń. Ci, którzy wierzyli, że Czarnek postawi się Niedzielskiemu i nie zgodzi się na zamknięcie szkół, właśnie przekonali się, że znikąd nadziei. Dzieciaki wracają przed komputery, żeby tam sukcesywnie głupieć i to nie wiadomo jak długo, ponieważ zapewnienia ministra o tym, że „z końcem lutego wrócimy do nauki stacjonarnej” są tak samo wiarygodne, jak jego zapowiedzi, że w szkołach nie będzie segregacji sanitarnej.
Zapowiedziane przez Czarnka we wrześniu 2021 roku jednakowe traktowanie uczniów zaszczepionych i niezaszczepionych trwało bardzo krótko i szybko zostało zastąpione specyficzną nauką hybrydową: dzieci zaszczepione na stacjonarnym, dzieci niezaszczepione na zdalnym. I nie miało znaczenia, że dzieci niezaszczepione wielokrotnie były wysyłane na kwarantannę po kontakcie z zaszczepionym nauczycielem lub uczniem, który miał pozytywny wynik testu na koronawirusa. Niezaszczepieni to podludzie, których wysyła się na naukę zdalną po kontakcie z chorym zaszczepionym. Zaszczepieni to nadludzie, którzy mogą uczyć się stacjonarnie, chociaż szczepionka nie chroni przed zakażeniem. I na to zgodził się minister Czarnek.
Zapytany przez red. Bogdana Rymanowskiego dlaczego doszło do takiej sytuacji, skoro zarażają zarówno zaszczepieni jak i niezaszczepieni, Czarnek odparł, że „jest to decyzja Rady Medycznej, która wykonałem”. – Na początku roku szkolnego rozmawiałem o tym z prof. Horbanem, z panią wiceminister zdrowia i z panem ministrem Saczką, że w naszym przekonaniu jeśli już klasa ma iść na naukę zdalną, to cała. Kwarantanna to jest co innego. Kwarantanna to jest zakaz wychodzenia z domu, poruszania się po mieście i my w to nie ingerujemy. Natomiast jeśli chodzi o naukę zdalną, to z praktycznego punktu widzenia nie jest łatwo zrealizować lekcję zdalną i stacjonarną dla jednej klasy. Poza tym, dawałem przykład, że dzieci, które widzą, że jako niezaszczepione będą mogły siedzieć w domu, wcale nie będą zachęcane w ten sposób do zaszczepienia się. I tę argumentację przyjął pan profesor Horban. Po kilku tygodniach rozmawiałem z panem ministrem Kraską, który przekazał mi informację, że jednak Rada Medyczna koniecznie chce zatrzymać dzieci zaszczepione w szkole, pomimo tego, że klasa udaje się na naukę zdalną, więc wydaliśmy wytyczne, że jeśli to tylko możliwe w szkołach, to proponujemy, żeby te dzieci przebywały w szkole. Wykonałem w pełni zalecenia Rady Medycznej, choć słusznie pan redaktor zwraca uwagę, że są osoby – wojewodowie, którzy walczą z koronawirusem na pierwszym froncie – którzy mają zarzut do nas: dlaczego osoby, które są zaszczepione i które mogą się zarazić, a zatem mogą zarażać również innych, pomimo kontaktu z osoba zarażoną i będące w ognisku zakaźnym, mają nadal przebywać w przestrzeni otwartej i zarażać innych? To jest pytanie, na które ja nie odpowiadam, bo ja nie jestem specjalistą z tej dziedziny. Może pan profesor Simon, albo inni panowie profesorowie z byłej Rady Medycznej na to pytane odpowiedzą. Ja odpowiedzi nie udzielam, bo się na tym nie znam – powiedział minister na antenie Polsatu 24 stycznia 2022 roku.
Następnego dnia Czarnek oświadczył, że wysyła na naukę zdalną uczniów klas V-VIII i szkół ponadpodstawowych, a naukę stacjonarną będą kontynuować uczniowie z klas I-IV, przedszkola oraz zerówki. Czyli młodsi mogą chodzić do szkoły, a starsi nie mogą. Czyżby wirus otrzymał od ministra wytyczne, żeby nie zarażał młodszych uczniów, ale minister nie powiedział mu, żeby nie zarażał starszych? A może to kolejny genialny pomysł prof. Horbana? A może chodzi o kasę, czyli zasiłki opiekuńcze dla rodziców dzieci poniżej 8 lat wysłanych na naukę zdalną?
Zamykanie szkół nie zatrzymało transmisji wirusa w zeszłym roku, gdy wszystkie dzieci były na nauce zdalnej do czerwca. Nie zatrzymało go, gdy od października kierowano niezaszczepionych uczniów na kwarantannę i naukę zdalną. Nie zatrzyma go też obecna decyzja ministra Czarnka, gdy na naukę zdalną kierowani są uczniowie starszych klas podstawówki i szkół ponadpodstawowych. Czy po dwóch latach tej paranoi minister Czarnek jeszcze tego nie zrozumiał? Zasłanianie się wątpliwym autorytetem Rady Medycznej, której zalecenia okazały się warte mniej niż papier, na którym je zapisano, nie może być żadnym usprawiedliwieniem dla ministra odbierającego dzieciom możliwość normalnej edukacji. Drugi rok trwa systemowe ogłupianie dzieci, które w błyskawicznym tempie schodzą do poziomu „pokoloruj drwala”. Co z tym zrobi minister Czarnek? Po raz kolejny obniży wymagania na egzaminach?
Koronawirus nie zniknie. Miał go zatrzymać lockdown. Nie zatrzymał. Miały go zatrzymać maski, dystans i dezynfekcja. Nie zatrzymały. Miały go zatrzymać szczepionki. Nie zatrzymały. Mamy tzw. piątą falę z rekordami zakażeń, co nie powinno nikogo dziwić przy rekordowej liczbie testów. Lekarze wysyłają na test każdą osobę z katarem lub bólem gardła. Testowane są osoby przyjmowane do szpitali. Testowane są osoby kierowane na kwarantannę. Testuje się zarówno osoby z objawami, jak i bez objawów infekcji. W sezonie grypowym to musi przekładać się na zwiększoną liczbę wykrywanych zakażeń. Minister Niedzielski straszy, że będzie nawet 140 tysięcy zakażeń dziennie. Jeśli zostanie zrobionych 460 tysięcy testów, to faktycznie taki wynik uda się wykręcić. A ile stwierdzono dziś? Ponad 50 tysięcy przy ponad 170 tysiącach testów. Gdyby zrobiono milion testów, to byłoby 300 tysięcy zakażeń.
Zamykanie szkół niczego nie zmieni. Szpagaty, które wykonuje minister Czarnek, niczego nie zmienią. Jest sezon grypowy i jak co roku mamy wzrost liczby infekcji dróg oddechowych. I tak będzie do kwietnia. A potem to samo będzie od października. I tak w koło Macieju. Czy w październiku minister Czarnek znowu będzie wysyłał uczniów na naukę zdalną tłumacząc, że on tylko wykonuje zalecenia, chociaż sam ich nie rozumie, bo nie jest specjalistą?
Kolorowanie drwala coraz bliżej. Od zamykania szkół dzieci nie będą zdrowsze. Ale z pewnością będą głupsze. Panie Ministrze, ubaw po pachy, prawda? A może jednak strzał w skroń?
W środę (19.01.2022) „minister zdrowia” Adam Niedzielski ogłosił początek piątej fali koronawirusa. Odnotowano ponad 30 tysięcy nowych zakażeń, przy czym był to rezultat ponad 120 tysięcy testów. Takiej liczby testów nie zrobiono od początku pandemii. Nic dziwnego, że Niedzielski mógł ogłosić rekord zakażeń.
Strategia „Zero Covid” jest nie tylko niemożliwa do zrealizowania, ale przede wszystkim jest zabójcza.
Obecnie sprzedawana Polakom narracja wygląda tak: wszyscy zachorują, a niezaszczepieni umrą.
Jest to oczywista bzdura. Kowid nie jest dżumą, a opowiadanie o tym, że trzeba się zaszczepić, aby przeżyć, jest kłamstwem. Nic nowego. Od dwóch lat słyszymy same kłamstwa. I od dwóch lat politycy i eksperci wmawiają nam, że jeśli będziemy robić to, co nam każą, to pokonamy pandemię. Tymczasem w ramach pokonywania pandemii stworzyli system nieleczenia, który zabija na potęgę. I nic nie wskazuje na to, żeby zamierzali wycofać się ze swoich poronionych pomysłów. Wprost przeciwnie. Na stole leży ustawa segregacyjna, która ma być podstawowym narzędziem w walce z „piątą falą”.
I ani politykom, ani ekspertom nie przeszkadza to, że założenia tej ustawy są bezsensowne z medycznego punktu widzenia, ponieważ zaszczepieni również zarażają, chorują i umierają na kowid. To oznacza, że paszporty kowidowe nie są skutecznym narzędziem w walce z pandemią. Ich jedynym celem jest dyskryminacja. A dyskryminacji zakazuje konstytucja. Zatem ustawa Hoca jest sprzeczna z konstytucją. Powinna trafić do kosza, a nie do Sejmu.
Co zatem zrobić, żeby zatrzymać tragiczny festiwal śmierci urządzony nam przez polityków i doradzających im ekspertów? Najważniejsza rzecz to odblokowanie służby zdrowia. Chorych trzeba leczyć, a nie testować i izolować. Trzeba leczyć wszystkich chorych i to na faktyczne choroby. Tymczasem leczenie jest uzależnione od wyniku testu. I okazuje się, że zapalenie wyrostka robaczkowego staje się chorobą współistniejąca, ponieważ pacjent ma pozytywny wynik testu i trafia do statystyk kowidowych, chociaż nie jest chory na kowid. O tym, jak działa ten zabójczy system piszę w książce „Kowidowe getta”, Książkę możecie kupić TUTAJ.
Aby odblokować służbę zdrowia należy znieść nakaz izolacji i kwarantanny. Natychmiast! Strategia „Zero Covid” jest nie tylko niemożliwa do zrealizowania, ale przede wszystkim jest zabójcza.
Ta strategia przyniosła już prawie 200 tysięcy nadmiarowych zgonów. Pora zmienić strategię. O tym mówiłam w CEPolska. Serdecznie zapraszam do oglądania.
Kanadyjska dziennikarka radiowa, 43-letnia Adrienne Pan zmarła 15 stycznia br. po wielomiesięcznej walce z poważnymi chorobami.
Ani media, ani rodzina nie informują co mogło być przyczyną jej nagłej zmiany kondycji fizycznej a później wycieńczającej choroby. Prześledźmy zatem kilka wydarzeń.
Adrienne Pan prowadziła codziennie od 2018 roku radiowy program Radio Active. 21 kwietnia 2021 roku pochwaliła się, umieszczając zdjęcia, że zaszczepiła się „szczepionką przeciwko Covid-19”, firmy Moderna. Co prawda – jak sama wtedy przyznała – mając zatorowość płucną lekarze odradzili jej przyjęcie preparatu firmy AstraZeneca, ale ci sami „mądrzy specjaliści” w kitlach stwierdzili, że przyjęcie preparatu firmy Pfizer bądź Moderna, będzie bezpieczne. Pomimo, że nawet oficjalne dane (z pewnością zaniżone) pokazują, że właśnie Moderna powoduje 2,5-krotnie częstsze przypadki np. zapalenie mięśnia sercowego, pani Adrienne Pan z radością przyjęła preparat Moderny.
Na antenie radia i w sieci stała się piewcą „szczepionek”, a szczególnie produktu firmy Moderna. Narzekała, że ludzie nie szczepią się, wzywała, apelowała. Stwierdziła też, że nie odczuła żadnych skutków ubocznych po zaszczepieniu się. „Jestem niesamowicie wdzięczna i cały czas nie wierzę, że jestem zaszczepiona przeciwko Covid-19 … Ludzkość może być wspaniała” – piała zwolenniczka preparatów, których pełenego składu po dziś dzień producenci nie są skłonni ujawnić.
Ostatni jej tweet pojawił się 27 maja 2021 roku i zamilkła, pomimo tego, że znana była z umieszczania około 100 tweetów miesięcznie. Jeszcze 20 czerwca na Instagramie umieściła zdjęcie urodzinowego tortu, ale nawet swoje imię wpisała błędnie.
Nie wiemy czy Pan przyjęła drugą dawkę Moderny, choć pisała wcześniej, że umówiona jest na nią 22 maja. Zniknęla jednak z anteny radiowej i zamilkła w mediach właśnie w kilka dni po planowanej dacie przyjęcia drugiej dawki.
Słuchacze dopytywali się co dzieje się ze swoją dziennikarką radiową, lecz nie otrzymywali odpowiedzi, aż do stycznia, kiedy nadeszła wiadomość, że pani Adrienne Pan zmarła po „długim pobycie w szpitalu”.
RIP
Dane ze 145 krajów pokazują jasno, że „szczepionki przeciwko Covid-19” powodują więcej „przypadków kowida” oraz zgonów
Najnowsze kompleksowe badania pokazują, że efekt „szczepionek” jest dokładnie odwrotny od oficjalnie zamierzonego i głoszonego: powodują one wzrost zachorowań na przeróżne choroby – w tym „na kowida” – oraz wzrost śmiertelności.
Np. w Stanach Zjednoczonych „szczepionki” są odpowiedzialne za 38% wzrost przypadków Covid-19 (licząc przypadki na milion) i 31% wzrost zgonów (z/na Covid). W innych państwach wskaźniki są podobne. Oto tylko kilka badań potwierdzających wzrost zachorowań i śmiertelności wśród osób zaszczepionych:
Czy w Polsce tzw. eksperci i lekarze czytają te badania, czy też jedynie czytają to co sami napisali i ich podobnie uważający koledzy? Prawdziwy rozwój nauki to ścieranie się poglądów i swobodna dyskusja, czyli to co w czasie tzw. pandemii zostało wyrugowane z przestrzeni publicznej, z mediów, z konsyliów lekarskich, a nawet z wielu pism naukowych. Lekarze, którzy en masse utracili resztki swojej reputacji i autorytetu powszechnie zalecając wstrzykiwanie niezbadanych, eksperymentalnych, szkodliwych i niebezpiecznych preparatów, powinni teraz pokornie przyjąć swoją nieroztropność i odrzucić swój zawodowy i osobisty narcyzm.
Jestem absolutnie przeciwny edukacji zdalnej, bo będziemy mieli schorowane pokolenie i przez dziesiątki lat będziemy płacili za to ogromną zdrowotną cenę — powiedział PAP prof. Piotr Kuna z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. Dodał, że taka decyzja nie ma oparcia w wiedzy, a jest jedynie emocjonalnym reagowaniem na zagrożenie.
=========================
Ekspert stwierdził, że pomysł ponownego wprowadzania edukacji zdalnej przy fali zakażeń wariantem Omikron nie ma nic wspólnego z logiką, ale jest emocjonalnym reagowaniem na zagrożenie, które nie jest poparte faktami i nauką.
„Chciałbym zwrócić uwagę na straty zdrowotne w dłuższej perspektywie. Mamy liczne badania naukowe i publikacje pokazujące, że lockdown i nauka w domach, a nie w szkole, powoduje praktycznie całkowity zanik aktywności na świeżym powietrzu wśród dzieci i młodzieży oraz izolację społeczną. Nie ma bowiem zajęć wychowania fizycznego i przerw na zabawę w grupie.
Do tego dochodzi utrata więzi społecznych i wyrabianie złych nawyków m.in. siedzenie przy telewizorze i komputerze. W ciągu ostatnich dwóch lat już dwukrotnie wzrosło ryzyko otyłości u dzieci na skutek lockdownu. Dwukrotnie wzrosło także ryzyko cukrzycy, nadciśnienia, chorób sercowo-naczyniowych. Nie wspominając nawet o depresji i zaburzeniach psychicznych u dzieci, których epidemię widzimy coraz wyraźniej. W konsekwencji to pokolenie będzie pokoleniem cierpiącym całe życie. Będziemy za to płacić przez kilkadziesiąt lat” – ocenił prof. Kuna.
Dodał, że siedmiodniowa kwarantanna jest za długa i nie ma oparcia w danych naukowych. W jego ocenie powinna ona zostać skrócona do maksymalnie 5 dni, bo okres inkubacji Omikronu jest ok. trzydniowy.
„Niech dzieci nawet po tym czasie będą testowane antygenowo i zdrowi uczniowie niech jak najszybciej wracają do szkoły. (…) Czeka nas w związku z nauką zdalną epidemia otyłości, cukrzycy, chorób sercowo-naczyniowych i chorób psychicznych oraz niewyobrażalny dług zdrowotny, który zaciągamy. Będzie nas to kosztowało setki miliardów złotych na ochronę zdrowia w przyszłości” – dodał prof. Kuna.
Wcześniej w rozmowie z PAP swoją negatywną opinię o pomyśle powrotu do edukacji zdalnej wyraził szef WIM gen. dyw. prof. Grzegorz Gielerak.
„Kontynuacja polityki zamykania szkół będzie niosła za sobą większe szkody i straty, niż ryzyko związane z utrzymaniem edukacji stacjonarnej. Dzieci, z racji specyficznej budowy i funkcji układu immunologicznego, dobrze radzą sobie z zakażeniem tym wirusem, przechodzą je łagodnie, ze sporadycznie występującymi powikłaniami. Natomiast mogą transmitować wirusa na inne osoby podatne, stąd trzeba po prostu szukać praktycznego rozwiązania tego problemu” – powiedział w rozmowie z PAP prof. Gielerak.
Przyznał, że są dwa rozwiązania. Pierwszym byłyby tzw. szczepienia pierścieniowe mające na celu ochronę osób grup wysokiego ryzyka ciężkiego przebiegu COVID-19 poprzez szczepienie wszystkich osób z bliskiego kontaktu oraz – w drugiej kolejności – osób kontaktujące się z bliskimi. Dzięki tej metodzie można przerwać tzw. „łańcuch zakażeń”. Drugim wyjściem – w obliczu bardzo krótkiej inkubacji Omikrona, której mediana wynosi trzy dni – jest skrócenie okresu kwarantanny dla dzieci.
„To podejście zbieżne z zaleceniami amerykańskiego CDC w odniesieniu do personelu medycznego. W szkołach moglibyśmy wprowadzić dokładnie ten sam mechanizm. Przy jednym bądź dwóch zakażeniach w klasie reszta klasy trafia na trzydniową kwarantannę. Po tym okresie wykonujemy test antygenowy, na podstawie którego wszystkie osoby niezakażone wracają do stacjonarnej edukacji. Tego rodzaju praktykę stosujemy już przecież w szpitalach, a za chwilę, w obliczu już blisko miliona osób na kwarantannie w Polsce, będzie on konieczny nie tylko w odniesieniu do dzieci, ale całej populacji” – powiedział prof. Gielerak.
Bilans korzyści i strat w związku z rozwojem epidemii w Polsce spowodowanej wariantem Omikron jednoznacznie przemawia za utrzymaniem stacjonarnej edukacji – powiedział PAP szef WIM gen. dyw. prof. Grzegorz Gielerak. Dodał, że kwarantannę dzieci można skrócić do trzech dni zakończonych testem antygenowym. Szef Wojskowego Instytutu Medycznej wskazał, że doświadczenia, jakimi dysponujemy na obecnym etapie epidemii … Czytaj dalej
Był to okres, w którym mówiono już że Big Farma ma szczepionkę, a więc badacze skupili się na tym czy to możliwe, by mieć tak szybko (bezpieczny) preparat do zaczopowania pandemii. Przeprowadzono ciekawą analizę rodzajów walki z kowidem, której szczepionka wydaje się najbardziej niepewnym środkiem, zaś wskazano na zaniedbanie podstawowej formy walki z pandemią – budowę i wzmacnianie naturalnej odporności. Po tej diagnozie następuje mrożąca krew w żyłach analiza JAKICH szkodliwych efektów ubocznych można się spodziewać z powodu przyspieszenia, a właściwie skrócenia badań nad szczepionką, które zwyczajowo trwają do… 15 lat. Zobaczmy co o tym piszą naukowcy:
„Główne środki podjęte w celu kontroli rozprzestrzeniania się koronawirusa SARS-CoV-2 (wirusa związanego głównie z COVID-19) to te, które zostały podjęte w celu kontroli rozprzestrzeniania się koronawirusa SARS-CoV w latach 2002-2003: dobra higiena i kwarantanna (lockdown). Różnica polega na skali tych środków. Obecnie w wielu krajach obowiązuje lockdown (na różnym poziomie dotkliwości), ograniczający wiele działań i firm, które obejmują zgromadzenia dużej liczby osób w bliskim sąsiedztwie. Na początku października 2020 r. nie wiadomo, jak długo te ograniczenia będą obowiązywać. Oprócz identyfikacji krótkoterminowych niekorzystnych skutków szczepionki, niniejszy artykuł identyfikuje potencjalne średnio- i długoterminowe niekorzystne skutki szczepionki, których nie można zidentyfikować w krótkoterminowych badaniach klinicznych na ludziach, charakterystycznych dla testowania skuteczności szczepionek. Aby zapewnić bezpieczeństwo szczepionki, wymagane są długoterminowe testy na ludziach w warunkach rzeczywistych (ekspozycja na wiele bodźców toksycznych). Istnieje niezgodność między przyspieszonym czasem opracowywania szczepionek, do którego dąży rząd i przemysł, a długimi czasami wymaganymi do walidacji bezpieczeństwa szczepionek.
Skuteczność szczepionek jako remedium na pandemię.
Podsumowując, trudno jest zobaczyć, w jaki sposób bezpieczne szczepionki przeciw COVID-19 można opracować i w pełni przetestować pod kątem bezpieczeństwa w skali czasu wynoszącej rok lub dwa lata, jak proponuje się obecnie. Jedyną rzeczywistą ochroną przed przyszłą pandemią COVID-19 lub jakąkolwiek inną pandemią jest ta, która, jak wykazano, działa podczas pandemii (ognisk SARS, MERS i COVID-19) oraz podczas corocznych epidemii wybuchów grypy: zdrowy układ odpornościowy zdolny do neutralizacji nadchodzących wirusów zgodnie z zamierzeniami natury. W celu przeciwdziałania pandemii COVID-19 stosuje się cztery rodzaje leczenia w różnym stopniu: zmniejszenie transmisji wirusa (kwarantanna, maski na twarz, dystans społeczny, stosowanie środków odkażających itp.); kuracje (głównie przetworzone leki przeciwwirusowe); szczepionki (w trakcie opracowywania); wzmocnienie układu odpornościowego (eliminacja toksycznych bodźców degradujących układ odpornościowy; dodanie zachowań/substancji wzmacniających odporność).
Ograniczenie transmisji wirusa może przynieść pewne korzyści, ale okazało się, że jest szkodliwe pod względem psychologicznym i ekonomicznym. Leczenie przeciwwirusowe przyniosło mieszane rezultaty i żadna terapia nie osiągnęła konsensusu w środowisku medycznym. Szczepionki są w fazie przyspieszonego rozwoju. Zmiany w stylu życia i regulacje mające na celu wzmocnienie układu odpornościowego są minimalne. Szczepionki są promowane przez sektor opieki zdrowotnej, polityków, decydentów i media głównego nurtu jako największa nadzieja na powstrzymanie pandemii COVID-19, co znajduje odzwierciedlenie w finansowaniu, jakie otrzymuje ich przyspieszony rozwój (Moderna, wiodący COVID- 19 pretendent do szczepionek, zarobił 2,48 miliarda dolarów w badaniach i rozwoju oraz finansowaniu przez rząd USA dla swojego programu). Wydaje się, że celem jest wstępna dystrybucja szczepionki do około końca 2020 r., chociaż wątpliwe jest, czy taki przyspieszony program rozwoju szczepionek obejmowałby odpowiednie średnio- i długoterminowe testy bezpieczeństwa.
Nie tak szybko
Te optymistyczne perspektywy wczesnego rozpowszechniania szczepionek w społeczeństwie są sprzeczne z historią rozwoju szczepionek, zwłaszcza szczepionek na koronawirusa. Opracowanie szczepionek, w tym ograniczone testy bezpieczeństwa, zajęło średnio 12–15 lat. Szczepionki na koronawirusy najściślej związane z pandemią/wybuchem SARS w 2002 r. i pandemią/wybuchem MERS z 2012 r. nie zostały jeszcze pomyślnie opracowane, nawet po dwóch dekadach badań. Obecne badanie przeanalizowało wiele mechanizmów wirusowych, które mogą prowadzić do szczepionek raczej zaostrzających niż osłabiających infekcję wirusową. Ogólnie rzecz biorąc, głównym problemem jest to, że wcześniejsza ekspozycja na wirusy (wywołane szczepionką) może mieć pozytywny lub negatywny wpływ na przyszłą ekspozycję na wirusy. Mogą być potrzebne lata, aby określić, jaki wynik przyniesie to działanie, zarówno w perspektywie krótkoterminowej, jak i długoterminowej. Ponadto wykazano, że wiele chorób przewlekłych wynika z ekspozycji na wirusy, a lata obserwacji w badaniach na ludziach mogą być wymagane w celu ustalenia, która z tych chorób, jeśli w ogóle, wynikałaby ze szczepionki przeciw COVID-19.”
I teraz autorzy przechodzą do analizy jakie niepożądane skutki szczepienne mogą nam umknąć jeśli skrócimy (a skróciliśmy) proces testowania szczepionek. Pokazuje to doskonale poniższy graf.
Pierwszy z wymienionych to mechanizm ADE, wzmocnienie zależne od przeciwciał. Jest to mechanizm zaostrzania się choroby po otrzymaniu szczepionki. Oficjalnie odrzucany w przypadku kowida, bo ma działać podobno tylko na wirus Denga. Badano to podając osocze ozdrowieńców testowanym pacjentom i nie zaobserwowano negatywnych reakcji. Ale szczepionki mRNA nie polegają na wszczepieniu antyciał, tylko na ich wygenerowaniu przez organizm w odpowiedzi na wstrzyknięte białko kolcowe. A to różnica. W rejestracji NOP jest dużo doniesień o nagłych objawach chorobowych po zaszczepieniu. Może także dojść do osłabienia naturalnej odporności, czego jesteśmy obecnie świadkami, gdy w krajach zaszczepionych w zupełności następuje gwałtowny, rekordowy wzrost zakażeń, przewyższający ten z okresu przedszczepiennego. Następny problem to reakcje krzyżowe, bo to trzeba dużo czasu, by zbadać z jakimi innymi preparatami i chorobami i jak reaguje szczepionka. Następne to niespecyficzne objawy w działaniu systemu immunologicznego, na których wykrycie trzeba czekać także długo, bo mogą się objawić późno i to w zależności od innych czynników. Kolejne zagrożenie to Antigenic Distance Hypotesis (ADH), która zakłada możliwość negatywnej reakcji przebytej w poprzednim roku grypy na tegoroczną szczepionkę. Bystander activation to mechanizm aktywujący limfocyty zaostrzające stan zapalny, tak że dochodzi do tzw. burzy cytokinowej, kiedy mamy do czynienia z utratą tolerancji odpornościowej na własne antygeny, które organizm rozpoznaje jako wrogie i atakuje je. Kolejne niebezpieczeństwo to presja selekcyjna, to oznacza, że wirus mutuje właśnie dlatego, że spotyka się z jednym rodzajem szczepionki i ewoluuje ze swym składem, by uniknąć konkretnego wszczepionego białka, które wstrzymuje jego rozwój. Może też dojść do szkodliwego nałożenia się różnych reakcji immunologicznych.
Praktyczne dodatki do teoriiW 2020 roku, w październiku badacze nie wiedzieli jeszcze o specyficznych efektach dla szczepionek mRNA. Wywodzili swoje tezy jedynie z teorii dotyczących efektów wszelkich szczepionek z możliwym skróconym okresem badań. To była analiza jakby obok konkretnych szczepionek. Myślę, że gdyby dano więcej czasu na przebadanie tych preparatów wyszłoby na mniejszej próbie, że szczepionki powodują m.in. zakrzepicę oraz zapalenie mięśnia sercowego. Na genetyczne skutki dla następnych pokoleń pochodzących od zaszczepionych matek też będziemy musieli poczekać, z dużą dozą niepewności. Myślę, że pora skończyć tę zabawę w słowa, że to nie jest eksperyment. To, że jest czyniony na masową skalę wcale nie znaczy, że to nim nie jest. Po to się latami bada szczepionki, by na małej próbie bohaterów lub straceńczych desperatów sprawdzić jak to działa. Tego żeśmy się pozbawili z własnej woli. Wiadomo – daliśmy sobie wdrukować w głowy, że tylko szczepionka da nam normalność. A więc było oficjalne zamknięcie oczu na procedury i społeczne, stymulowane akcją propagandowo-panikarską, przyzwolenie motywowane niecierpliwością powrotu do „normalności”. W efekcie jesteśmy daleko od tej normalności z połową ludzkości, w których organizmach gromadzą się nieznane i odłożone na przyszłość efekty największego eksperymentu medycznego w dziejach świata. A z eksperymentem jak to z eksperymentem – nie każdy musi się udać, a czasem może przynieść nieoczekiwane rezultaty. Obyśmy szczęśliwie doszli do jego końca, na co się coraz bardziej nie zanosi. Tym bardziej jest niezrozumiały ciąg, aby przymuszać wszystkich do uczestnictwa w tym eksperymencie, a niechętnych wtrącać w społeczny ostracyzm i medialną infamię.
Jerzy Karwelis
https://dziennikzarazy.pl/24-01-jak-sie-farma-spieszy-to-sie-nikt-nie-cieszy/
Fuellmich ujawnia, że jego zespół wie, że firmy należące do Big Pharmy eksperymentują na nas ze śmiertelnymi dawkami szczepionek Covid. Mówi również, że pomysł „Norymberga 2.0” jest zmyśloną koncepcją, prawdopodobnie zaprojektowaną jako psy-op.
−∗−
W menu na dziś danie przedprocesowe. Materiał stanowiący uzupełnienie do artykułu ‘Czy mają się czego bać?‘, omawiającego przygotowania aktów oskarżenia w sprawach związanych z tzw. ‘pandemią covid’. Kto uczestniczy w pracach, dlaczego ‘Norymberga 2.0’ nie odbędzie się i na czym ma polegać ‘modelowy proces’, który ma ją zastąpić – o tym Reiner Fuellmich w dwóch krótkich wywiadach.
Zapraszam do lektury i oglądania.
________________***________________
Reiner Fuellmich w Brukseli, przed rozprawą
Komentarz redakcyjny TLB: Reiner Fuellmich przebywa obecnie w Brukseli. Długo oczekiwany proces, błędnie określany jako „Norymberga 2.0”, ma się rozpocząć jeszcze w tym tygodniu. Oto kilka krótkich wywiadów, których udzielił w weekend. Przeprowadzili je francuscy dziennikarze, ale nikt nie musi znać innego języka poza angielskim.
Zamieściliśmy szczegółowe uwagi do drugiego filmu, w którym Reiner daje nam interesujący wgląd w różne systemy prawne na całym świecie. Sądownictwo w Indiach i RPA jest MNIEJ skorumpowane niż na przykład w Europie.
——————————
WIDEO 1
(Proszę zignorować pierwsze 30 sekund po francusku, gdyż niezależny dziennikarz Richard Boutry przedstawia Fuellmicha.)
W tym filmie Fuellmich ujawnia, że jego zespół wie, że firmy należące do Big Pharmy eksperymentują na nas ze śmiertelnymi dawkami szczepionek przeciw Covid. Mówi również, że pomysł „Norymberga 2.0” jest zmyśloną koncepcją, prawdopodobnie zaprojektowaną jako psy-op (nasze określenie). Szeroko omawia koncepcję Operacji Spinacz [Operation Paperclip], aby lepiej wyjaśnić, co właściwie oznacza „Norymberga”. Widać, że posiada wiedzę. Ostatnie pytanie dotyczy Novaka Djokovicha, i że we Francji są dziś trzy gwiazdy – Kennedy (JFK), Djokovich i Reiner Fuellmich. Fuellmich wyraził dużą chęć by porozmawiać z Djokovichem, bo ważne jest, aby pokazywać bohaterów z prawdziwego życia, takich jak najlepsi sportowcy.
* * *
WIDEO 2
Uwagi:
Efektem lub skutkiem ubocznym pracy jego komisji z niektórymi kluczowymi biegłymi sądowymi jest to, że prawnicy z całego świata kontaktowali się z nim (od końca 2020r.). Wtedy dowiedział się o fałszerstwie testu PCR. Jego firma złożyła kilka pozwów przeciwko testowi PCR w Niemczech. Jest to najskuteczniejsza podstawa, na której można rzucić wyzwanie całej „plandemii”. W zasadzie nie było żadnej pandemii. Drugie kłamstwo to „infekcje bezobjawowe”. Złożyli więc własne pozwy i pomogli międzynarodowym kolegom zrobić to samo, kontaktując ich z tymi samymi ekspertami. .
Sąd Konstytucyjny Republiki Południowej Afryki wydaje się być niezależny. W Europie jest skorumpowane sądownictwo – po prostu taka jest część sędziów w zawodzie. Nie oznacza to jednak, że przyjmują pieniądze. Nie możemy ufać naszemu sądownictwu, więc potrzebujemy nowego, tak jak potrzebujemy nowych systemów prawa, opieki zdrowotnej, edukacji, ekonomii itp. .
Nasz pozew to „pozew modelowy” (nowego typu), pokazujący wszystkim, że musimy wziąć sprawy w swoje ręce, że da się to zrobić. Ten pozew nadal wykorzystuje dochodzenie przed wielką ławą przysięgłych, co pochodzi ze starego systemu. Ale kiedy już będziemy mieli akty oskarżenia, nastąpi prawdziwy proces wymierzenia sprawiedliwości ludziom przez ludzi. To nowy system. Pracują nad tym ludzie w Stanach Zjednoczonych, na kontynencie afrykańskim i prawie we wszystkich innych miejscach. Ale kluczową rzeczą jest, aby dać ludziom pojęcie o całym obrazie poprzez postępowanie prawne, wspierane przez FAKTYCZNYCH ekspertów, gdzie będą mogli podejmować własne decyzje. .
Daleko przed nami są Indie i być może niektóre kraje Europy Wschodniej. Indie są znacznie mniej skorumpowane niż nasze sądownictwo. Wydaje się, że ich system nadal działa. Pozew o morderstwo przeciwko Billowi Gatesowi został złożony około 2 tygodnie temu. Traktowane jest to bardzo poważnie. Może grozić mu kara śmierci. To prawda, że Bill Gates został zdemaskowany [exposed] w Indiach w 2017 roku – to nie jest fake news. Konsekwencją tego jest postępowanie sądowe przeciwko niemu. To jest proces karny. .
Od tego tygodnia 20-30 prawników współpracujących z Fuellmichem będzie przedstawiać dowody. Ale właśnie dzisiaj połączył siły z 40 innymi prawnikami z Luksemburga i około 100 z Francji. Następni zgłaszają się z Włoch – a to dopiero początek.
Reiner i Chloe dołączyli następnie do dużej demonstracji, która odbyła się wczoraj w Brukseli. Zobacz film z marszu.
Czy mają się czego bać? Bez wątpienia, prawne bitwy będą niezwykle trudne do prowadzenia, ponieważ pracuje nad tym tak wielu potężnych ludzi, którzy chronią się nawzajem. Ale to nie znaczy, że nie spróbujemy. Wręcz przeciwnie, […]
Andrzej Duda, polityk sezonowy i niemalże tak samo swojski jak wielu jego swojskich poprzedników, zastanawia się nad złamaniem prawa. W tym sensie można powiedzieć, że aktualny prezydent „Polin” szanuje wieloletnią tradycję o której TW Bolek mówił bez ogródek: „nie chcem, ale muszem”. Podobnie było z równie poważanym Bronisławem, który w równie swojskich porywach nie musiał, ale chciał, lecz na szczęście nie zawsze skutecznie.
Chodzi o ustawę o segregacji covidowej. Stanowisko prezydenta Dudy w tej sprawie wyłuszczył szef gabinetu Paweł Szrot. Z wyjaśnień urzędnika wynika, że Andrzej Duda ma zamiar wypośrodkować pomiędzy opcją ochrony dóbr osobistych obywateli a opcją ewidentnego złamania prawa.
Trzeba “wyważyć racje po stronie tych, którzy mówią, że jest to potrzebne do zwalczania tej epidemii” i tych, którzy “bronią tu prawa obywateli do ochrony danych”.
Jakiej wagi użyje Duda do wyważania pomiędzy opcją przestępczą a konstytucyjnym prawem, szef gabinetu prezydenta nie wspomniał.
Zobaczmy co powiedział “tej epidemii” Albert Bourla, szef Pfizera
Fala związana z wariantem Omikron powinna być ostatnią, która wiąże się z licznymi ograniczeniami.
Już niedługo będziemy mogli wrócić do normalnego życia, po 2 latach pandemii /businessinsider.com.pl/
Ten sam osobnik mówił niedawno, że poprzednie dawki „szczepionek’ były mało skuteczne, o ile w ogóle działały. Czy w takim razie preparaty Big Pharmy na których opiera się pomysł globalnego systemu rejestracji i inwigilacji Niewolników, są nic nie warte? Są warte miliardy dolarów, a prócz tego przecierają szlak na drodze do bezkarnego (jak na razie) stosowania inżynierii genetycznej czyniąc ją potencjalnym narzędziem depopulacji.
I to właśnie w takim kontekście należy patrzeć na wszystkie totalitarne regulacje pod szyderczym hasłem „szczepionka czyni wolnym”. Wolnym od „obostrzeń”, bo na pewno nie od choroby. Od „obostrzeń”, które w języku ludzi normalnych są segregacją i prześladowaniem.
Wszelkie brednie akolitów „nowego porządku” zasługują na dwa miejsca docelowe: na kosz od śmieci lub jako załącznik do akt Norymberga 2,0.
COVID-19 deaths and autopsies Feb 2020 to Dec 2021
Release date: 17 January 2022
Table 1: Number of deaths where COVID-19 was the only cause mentioned on the death certificate, 1 February 2020 to 31 December 2021, by sex and age group, England and Wales
Age group
Males
Females
<1
1
0
1-4
0
0
5-9
0
0
10-14
0
1
15-19
1
0
20-24
4
1
25-29
12
3
30-34
24
7
35-39
42
15
40-44
52
24
45-49
87
43
50-54
138
52
55-59
234
92
60-64
254
102
65-69
279
119
70-74
357
204
75-79
395
252
80-84
492
402
85-89
470
533
90+
520
971
===============================
A już tak – w tym samym dokumencie, ale dzień później, 18 stycznia:
Please supply how many people have died from COVID-19 alone with no underlining health issues, from November 2019 to December 2021.
We said
Thank you for your request.
ONS are responsible for the production of mortality data for England and Wales, this is derived from death certificates in the process of death registration.
For mortality figures where COVID-19 was the sole cause of death, please see: Pre-existing conditions of people whose death was recorded with an underlying cause of COVID-19, this dataset can be found in section 8 of the Monthly mortality analysis bulletin. This dataset provides a greater insight into the leading pre-existing cause of death groups, for deaths occurring in England and Wales, in 2020 and the first three quarters of 2021 that were due to COVID-19.
We do not hold COVID-19 data for 2019. The first death involving COVID-19 in England and Wales was registered in March 2020.
Please see ‘table 1a, row 28’ (2020) and ‘table 1, row 29 (2021)’ for deaths where COVID-19 was listed as the underlying cause, but had no other pre-existing conditions recorded on the death certificate, England and Wales. Table 1b represents these figures for England and table 1c figures are for Wales.
This publication will be updated quarterly. COVID-19 deaths involving pre-existing conditions is split by broad age groups between 1-64 and 65+.
Please see below for death registrations for 2020 and 2021 (provisional) that were due to COVID-19 and were recorded without any pre-existing conditions, England and Wales.
2020: 9400 (0-64: 1549 / 65 and over: 7851)
2021 Q1: 6483 (0-64: 1560/ 65 and over: 4923)
2021 Q2: 346 (0-64: 153/ 65 and over: 193)
2021 Q3: 1142 (0-64: 512/ 65 and over: 630)
We have not yet finalised analysis for 2021 Q4. This is currently scheduled for release on 23 February 2022.
As such, the some of the information you have requested is considered exempt under Section 22(1) of the Freedom of Information Act 2000, whereby information is exempt from release if there is a view to publish the information in the future. Furthermore, as a central government department and producer of official statistics, we need to have the freedom to be able to determine our own publication timetables. This is to allow us to deal with the necessary preparation, administration and context of publications. It would be unreasonable to consider disclosure when to do so would undermine our functions.
A vaccine could meet the companies’ benchmark for success if it lowered the risk of mild Covid-19, but was never shown to reduce moderate or severe forms of the disease, or the risk of hospitalization, admissions to the intensive care unit or death.”
For the past two years, I’ve been demonstrating that the SARS-CoV-2 virus is a fake. It doesn’t exist. Now let’s enter the bubble where people assume the virus is real, and examine a few of the major crimes and contradictions that exist inside that lunatic bubble.
by Jon Rappoport January 21, 2022 (To join our email list, click here.)
I wrote and posted this piece while the clinical trials of the COVID vaccine were in progress. It reveals how and why those trials were doomed to fail. They did fail. Since then, nothing has changed.
The vaccine makers DESIGNED a series of clinical trials that, even on their own terms (“the virus is real, fear the virus”) were destined to be a complete flop.
PART ONE:
Peter Doshi, associate editor of the medical journal BMJ, and Eric Topol, Scripps Research professor of molecular medicine, have written a devastating NY Times opinion piece about the ongoing COVID vaccine clinical trials.
They expose the fatal flaw in the large Pfizer, AstraZeneca, and Moderna trials.
September 22, 2020, the Times: “These Coronavirus Trials Don’t Answer the One Question We Need to Know” [1]:
“If you were to approve a coronavirus vaccine, would you approve one that you only knew protected people only from the most mild form of Covid-19, or one that would prevent its serious complications?”
“The answer is obvious. You would want to protect against the worst cases.”
“But that’s not how the companies testing three of the leading coronavirus vaccine candidates, Moderna, Pfizer and AstraZeneca, whose U.S. trial is on hold, are approaching the problem.”
“According to the protocols for their studies, which they released late last week, a vaccine could meet the companies’ benchmark for success if it lowered the risk of mild Covid-19, but was never shown to reduce moderate or severe forms of the disease, or the risk of hospitalization, admissions to the intensive care unit or death.”
“To say a vaccine works should mean that most people no longer run the risk of getting seriously sick. That’s not what these trials will determine.”
This means these clinical trials are dead in the water.
They are only designed to show effectiveness in preventing “mild cases of COVID,” which nobody should care about, because mild cases (cough, fever) naturally run their course and cause no harm. THERE IS NO NEED FOR A VACCINE THAT PREVENTS MILD CASES.
The leading vaccine clinical trials are useless, irrelevant, misleading, and deceptive.
Now let’s go deeper. Read the next section from the Times piece, and then I’ll make comments.
“The Moderna and AstraZeneca studies will involve about 30,000 participants each; Pfizer’s will have 44,000. Half the participants will receive two doses of vaccines separated by three or four weeks, and the other half will receive saltwater placebo shots. The final determination of efficacy will occur after 150 to 160 participants develop Covid-19…”
Here’s how it works. The vaccine companies are looking for a total of 150 mild COVID cases to occur, combined, in the two groups— those receiving the placebo and those receiving the vaccine. How would that happen? The researchers believe “the coronavirus is spreading everywhere” and it will pounce on some of the volunteers in the clinical trial.
Let’s say that, during the trial, 100 people receiving the placebo develop mild COVID-19, and only 50 people receiving the vaccine develop mild COVID.
The vaccine companies would say, “We just proved the vaccine is 50% effective in preventing COVID, and that’s all we need to do, in order to win emergency authorization from the FDA. Release the vaccine. Inject the world.”
The outcomes for 150 people equal “let’s shoot up seven billion people.” That’s staggering.
But it gets even worse. The magic number of 150 COVID cases? How is a COVID case defined? The authors of the Times piece have the answer:
“In the Moderna and Pfizer trials, even a mild case of Covid-19 — for instance, a cough plus a positive lab test — would qualify and muddy the results. AstraZeneca is slightly more stringent but would still count mild symptoms like a cough plus fever as a case.”
But wait. The NY Times itself recently published an article [2] stating that up to 90% of US COVID cases could very well be false positives—in other words, not cases at all. Why? Because the diagnostic PCR test, as it is performed by many labs, is too sensitive. It registers “positive for COVID” when it shouldn’t.
So, in these vaccine clinical trials, the whole process of determining that “150 people developed COVID-19” is completely unreliable, useless, absurd, and nonsensical. On the one hand, a positive PCR test is unreliable and means nothing. On the other hand, a cough and fever (“mild COVID”) are nothing to worry about, and don’t require a vaccine at all. We’re talking about 150 cases of “who cares.” That’s what the COVID vaccine is designed to prevent.
“So the magic number is 150? That’s the number that will decide the immediate fate of the planet?”
“Of course.”
“And these 150 people, who you say develop mild COVID-19…no one should care, because those symptoms cure themselves, and no vaccine is needed.”
“Correct.”
“And come to think of it, the people receiving the vaccine in the clinical trials could develop symptoms indistinguishable from mild COVID-19, as a result of the effects of the vaccine.”
“Yes, that’s right.”
“But you’re very confident in the success of the vaccine.”
“Indeed.”
“Why?”
“I have to be confident. If we’re exposed as incompetent frauds, our bottom line will take a huge hit. And we’ll wind up in prison.”
“Thank you, sir. And that’s tonight’s news. Make sure you take the vaccine, everyone. It’s vital. This is Fred J Clown, for CBS-NBC-ABC-CNN-FOX-PBS-AP-Reuters and all official news sources East, West, North, and South. The News, brought to you by Venom-X-2, a medicine that has only 463 adverse effects. Ask your doctor if Venom is right for you.”
PART TWO: THE DEVIOUS TRICK:
Now I’m going to go over the vital information again, but this time I’m going to show you how…
The vaccine companies can use the fatal flaw in their protocol design to…
Actually win approval of their COVID vaccine.
Stick with me. This is big.
Only 150 people are needed to make the major clinical trials of a COVID vaccine look like a success.
Out of 30,000 volunteers in a trial, researchers are waiting for 150 people to “come down with COVID-19.” MILD cases. They assume this will happen because they believe the coronavirus is everywhere, and it’ll infect their volunteers.
Of course, their definition of a mild case of COVID-19 is meaningless. Cough plus fever, and a positive PCR test. The test spits out false positives like a rigged slot machine, and the visible mild symptoms could result from flu, polluted air, or too many candy bars.
Nevertheless, the researchers are waiting for a total of 150 people to “catch a mild case of COVID.” When that number is reached, everything stops.
Now comes the big moment. How many of those 150 COVID cases occurred in the group that received the vaccine, and how many in the group that received the placebo shot of salt water?
Let’s say only 50 COVID cases occurred in the vaccine group, and 100 in the placebo group. The researchers pop champagne corks. They say, “Look, the vaccine is 50% effective at preventing COVID, and that’s all we need to win emergency authorization from the FDA.”
BUT suppose 75 cases occurred in the vaccine group and 75 in the placebo group? No good. No good at all. No way to call the vaccine effective.
Now comes the “reshaping of the data.”
HERE WE GO.
The researchers say, “Wait. Thirty of the COVID cases in the vaccine group were REALLY just adverse reactions to the vaccine. They weren’t cases of COVID. You see, the vaccine can cause symptoms that are indistinguishable from mild COVID. Cough, fever, chills. ACTUALLY, there were only 40 cases of COVID in the vaccine group. There were 110 in the placebo group. The vaccine IS effective. We’re good. We’re golden. We can get emergency authorization from the FDA right now to shoot up everybody.”
Vaccine manufacturers HAVE KNOWN ALL ALONG that they could pull this trick.
Why leave things to chance?
Why risk a few hundred billion dollars of profit on a random distribution of mild COVID cases among the volunteers in their clinical trials?
The definition of a mild COVID case is EXACTLY what the vaccine manufacturers needed. It enabled them to hatch a plan, to make sure they didn’t fail.
They could pawn off a MILD case of COVID as a reaction to the vaccine. They could fake that without causing ripples. The FDA would say, “The vaccine reactions aren’t serious. All right, no problem. We’ll approve this vaccine for emergency use.”
However…If the manufacturers designed their clinical trial protocol to prevent serious cases of COVID, they would be waiting to see 150 cases of really sick people to occur. That might never happen.
If it did happen, and the manufacturers had to pull their devious switcheroo trick and blame the vaccine for some of these SERIOUS cases…
They would have to tell the FDA that their vaccine was causing life-threatening pneumonia; and the FDA, under a lot of scrutiny these days, would find it very difficult to overlook that.
FDA: “We can’t approve this vaccine. It could cause a few million cases of dire pneumonia…”
The vaccine companies didn’t make a titanic stupid mistake in their protocol design. In gearing the protocol to prevent MILD COVID cases, they did what they did on purpose. It allows them to “reshape their data” and win FDA emergency approval for their vaccine.
These companies have no intention of failing, starting over, and spending a year recruiting 30,000 new volunteers. They want success and money now. They want to win the race.
And they will win, if the truth isn’t known and shared widely.
EPILOGUE:
The punchline.
Every “expert,” in August 2021, is instructed to say the vaccine is definitely protecting people against severe illness and hospitalization. This is their promotional message to the world.
“Yes, even if you’re vaccinated, you could become infected with the virus, you could develop COVID, and you could pass the virus to other people, BUT you must take the shot. It will protect you from becoming severely ill.”
As you can see from what I’ve written above, this is a straight-out lie.
It was always a fantastic lie, from the beginning of COVID vaccine development, because the design of the clinical trials had nothing to do with preventing serious illness.
W Wlk. Brytanii linie lotnicze i operatorzy lotnisk domagają się usunięcia restrykcji dotykających podróżnych.
Testowanie pasażerów nie ma sensu, kiedy dobowa liczba przypadków zakażenia koronawirusem przekracza 200 tys. i statystycznie jedna na 25 osób w kraju jest zakażona, więc testowanie osób przylatujących lub wylatujących z niego nie ma realnego wpływu na sytuację pandemiczną.
Zasady dotyczące testowania wprowadzono, gdy na Wyspach było znacznie mniej zakażeń – średnio 40-50 tys. dziennie, a ich dobowa liczba rosła powoli, bo dominującym wariantem była mniej zakaźna Delta.
W grudniu minister zdrowia, p. Sajid Javid, przyznał, że kiedy Omikron stanie się dominujący, będzie mniejsza potrzeba utrzymywania restrykcji w podróżowaniu.
Teraz linie lotnicze przypominają o tych słowach. Związek przewoźników lotniczych Airlines UK uważa, że utrzymywanie obecnych środków oznacza dla branży finansową katastrofę, ograniczenia i wymogi zmniejszające popyt na latanie oraz podważające zaufanie konsumentów.
Zniesienia testów dla podróżnych domaga się też Manchester Airports Group (MAG), operator lotnisk m.in. w Manchesterze i Londynie.
Brytyjski tygodnik naukowy BMJ wystosował apel o natychmiastowe opublikowanie pełnych danych dotyczących wszystkich „szczepionek przeciwko Covid-19”, argumentując że dalsze przetrzymywanie i chowanie tych kluczowych informacji przed opinią publiczną „jest moralnie nie do obrony”.
British Medical Journal (teraz przemianowany na BMJ), jedno z najstarszych pism medycznych na świecie, w obszernym odredakcyjnym artykule opublikowanym 19 stycznia, wezwało agencję rządową FDA do publikacji posiadanych danych pochodzących z badań klinicznych nad „szczepionkami przeciwko Covid-19”. Dane te „powinny być w pełni i natychmiast dostępne do wglądu publicznego” – apelują: główny edytor pisma, Kamran Abbasi, redaktor naczelny Peter Doshi oraz była redaktor naczelny Fiona Godlee.
Niedopuszczalne opóźnienie
Redaktorzy wzywają amerykańską „Agencję Żywności i Leków” (Food and Drug Administration – FDA) do natychmiastowego ujawnienia wszystkich danych przekazanych agencji przez firmy farmaceutyczne. Na podstawie tych danych FDA wydała w lutym 2020 roku tzw. awaryjną autoryzację (EUA) na produkty tych firm, rozreklamowane jako „szczepionki przeciwko Covid-19”, a w sierpniu 2021 roku tzw. pełną autoryzację (BLA). Pomimo, że od ponad roku dokonuje się wyszczepianie społeczeństw tymi „zatwierdzonymi” preparatami, dotychczas nie został opublikowany pełny skład tych produktów, tak jak nie są znane szczegółowe dane z przebiegu tzw. badań klinicznych prowadzonych przez producentów, zakresu badań, obranych metodologii oraz końcowych wyników.
Tysiące przemilczanych ofiar „szczepionek”
Gdy agencja FDA w obliczu nacisków sądowych oraz żądań podpieranych ustawą o jawności informacji (FOIA), opublikowała wreszcie drobną część danych, były one tak wybuchowe, że już na podstawie tych szczątkowych informacji można sądzić, iż ukrywanie może świadczyć o kryminalnych działaniach – tak producenta (firmę Pfizer), jak i samej agencji FDA.
Redaktorzy BMJ zaznaczają, że z opublikowanych w listopadzie 2021 r. przez FDA zaledwie 91 stron (!) materiałów pochodzących z badań nad „szczepionkami” (z 450 tysięcy otrzymanych przez jednego tylko producenta, firmę Pfizer) wynika, że podczas pierwszych 3 miesięcy szczepienia społeczeństwa amerykańskiego, miało miejsce 1200 zgonów i dziesiątki tysięcy poważnych zdarzeń niepożądanych. Warto zaznaczyć, że w tym samym czasie oficjalnie funkcjonujący system VAERS mający śledzić skutki niepożądane, nie zanotował żadnego zgonu i agencje rządowe, „eksperci medyczni” oraz wszystkie media nieustannie wpajały społeczeństwom mantrę o „bezpiecznych i skutecznych szczepionkach”.
Jak piszą redaktorzy: „Kluczowe badanie szczepionek przeciw Covid firmy Pfizer zostało sfinansowane przez firmę oraz zaprojektowane, przeprowadzone, przeanalizowane i opracowane przez pracowników firmy Pfizer [i] firma oraz kontraktowe organizacje badawcze, które przeprowadziły to badanie, trzymają wszystkie dane.”
FDA przeznaczyło na zapoznanie się z przesłaną dokumentacją „badań” nad produktem firmy Pfizer zaledwie 108 dni, w ciągu których rzekomo przeprowadzono „intensywną, solidną, pełną i kompletną weryfikację i analizę dokumentów” celem upewnienia się co do tego, że „szczepionka Pfizer jest bezpieczna i skuteczna”. Jednak gdy FDA została wezwana w pozwie sądowym do opublikowania tych danych, stwierdziła, że potrzebuje na to… 75 lat., choć jej „dogłębne badania” zajęły zaledwie około trzy miesiące. FDA skłonna była do publikacji danych, na podstawie których przyznała autoryzację, lecz stwierdziła, że jest w stanie publikować jedynie 15-20 stron dziennie, co przy 450 tysiącach stron miało trwać do 2096 roku. Na szczęście sąd nie zgodził się na dalsze naigrywanie się z obowiązującego prawa – mówiącego, że FDA musi niezwłocznie opublikować dane po udzieleniu autoryzacji – i nakazał publikację w tempie 55 tysięcy stron na miesiąc. Miejmy nadzieję, że agencja FDA podporządkuje się wyrokowi sądowemu.
Opublikować wyniki badań nad „szczepionkami” wszystkich producentów! Natychmiast!
Jak zauważają redaktorzy BMJ, wyrok sądowy dotyczy produktu niestety tylko jednego producenta, „szczepionki” firmy Pfizer, natomiast wyniki badań „szczepionek” innych producentów są dalej wielką skrywaną tajemnicą. Wynika to z obowiązujących przepisów zwalniających producentów nie tylko z odpowiedzialności za swoje wyroby, ale nawet konieczności publikowania danych. Wszystkie dane pozostają „tajemnicą biznesową” i nie ma żadnego mechanizmu prawnego nakazującego publikację danych. Dopiero po tzw. pełnym zatwierdzeniu „szczepionki”, czyli uzyskaniu autoryzacji BLA, społeczeństwo może mieć dostęp do przesłanych do agencji FDA przez producenta danych. Jak wiemy, dotychczas tylko produkt firmy Pfizer uzyskał „pełną autoryzację” i dlatego nie można zmusić, ani pozostałych producentów „szczepionek” (Moderna i Johnson&Johnson) do publikacji danych, ani agencję FDA.
Innymi słowy: od roku na całym świecie dokonuje się wyszczepiania ludzkości produktami, o których wiemy tylko tyle ile sam producent chciał ujawnić. A ten, zwolniony z jakiejkolwiek, nawet szczątkowej odpowiedzialności, nie ma obowiązku ani korzyści z dzielenia się swoją kryminalną działalnością.
Wielka korupcja
I również na kryminalna przeszłość wielkich korporacji farmacetycznych zwracają uwagę redaktorzy BMJ pisząc, że to właśnie „Big Pharma jest najmniej zaufaną branżą” i zaznaczają, że „co najmniej trzy z wielu firm produkujących szczepionki przeciw Covid-19 miały procesy karne i cywilne zakończone karami bądź ugodami, które kosztowały ich miliardy dolarów”.
Oczywiście problem z wielką korupcją na styku firm farmaceutycznych i agencji rządowych nie jest żadną nowością. Redaktorzy BJM przypominają, że „już 12 lat temu wzywaliśmy do natychmiastowych publikacji danych pochodzących z badań”. Jak widać były to wołania do osób (agencji) celowo i z premedytacją zatykających uszy. Nie ma w tym nic dziwnego, wszak co najmniej 45% (niektóre źródła podają nawet 75%) całego budżetu federalnej agencji FDA pochodzi od… firm farmaceutyczych, czyli że agencje regulujące działanie Big Pharma są w sumie przez nie finansowane. Trudno mówić jest zatem o obiektywizmie badań, a w ślad za tym o bezpieczeństwie produktów.
Konkluzja jest tylko jedna: należy natychmiast opublikować wszystkie dane, a na podstawie dotychczasowych informacji o przerażającym działaniu „szczepionek” trzeba uznać je za najbardziej szkodliwe produkty farmaceutyczne w historii. Jako niebezpieczne i szkodliwe należy natychmiast zaprzestać ich rozprowadzania.
Dziś będzie o lekarzach i od razu muszę zaznaczyć dwie rzeczy. Po pierwsze znam ich bardzo wielu i o tych co znam nie mogę złego słowa powiedzieć. Ale to wcale nie znaczy, że u nich się dobrze dzieje, gdyż nie jestem zwykły widzieć tylko to i wiedzieć tylko o tym, czego sam wyłącznie doświadczyłem. Po drugie – nie za często zdarza mi się zaglądać do cudzych kieszeni, ale w przypadku czegoś co jest traktowane jak służba, lecz wynagradzane z publicznych środków, robię sobie wyjątek.
Od dawna uważałem, że polscy medycy zarabiają za mało. Że muszą dobrabiać, wchodząc w system szarości, czyli współtworząc go, gdzie czasami trudno rozróżnić co jest praktyką prywatną a co jest robione w sferze państwowej. Oddziały szpitalne to często prywatne folwarki ordynatorów z podległościami jak w średniowiecznej hierarchii typu suweren-wasal. Tak było od dawna, naród-pacjent się do tego przyzwyczaił, odtwarzając siłą rzeczy narzucone mu reguły gry. Pojawiły się dwie alternatywne rzeczywistości: prywatna i państwowa i co zamożniejsi nigdy nie przebywali w tej drugiej, żyjąc w pewnej nieświadomości, co do realiów, dopóki nie było tak ciężko, że system prywatny, co ma w zwyczaju, nie przesyłał do systemu publicznego co cięższych (i droższych) przypadków.
Kowid zrównał te obie sfery. Biedny czy bogaty (z małymi wyjątkami, patrz: Janda) równo został potraktowany przez system. Na początku ten nagle zdemokratyzowany lud nawet bił brawo po balkonach Kwarantanny Pierwszej. Pamiętam (nie mogę znaleźć w internecie kopii) nawet jak kompletnie bezradna wtedy Unia Europejska (gdzież te czasy zamienione na kowidową butę, pamięta kto?) miała dzień bicia brawek nawet u siebie na sali obrad. Biliśmy brawo na wyrost, w podzięce, że cały system zadziałał (?) i w nadziei, że ktoś stoi na straży. Czy stał – to już osobna sprawa.
Wiele krajów rozpoczęło swoje strategie kowidowe, gdzie system zdrowia był jednocześnie narzędziem, ale i granicą wyznaczającą progi wydolności podjętych działań. Główny problem z lekarzami był taki, że – pomijając strategie władz państwowych – do ich uzasadnienia wytaszczono przed ekrany ludzi w fartuchach, i to na nich w dłuższej perspektywie padła społeczna odpowiedzialność za działania kowidowe w obszarze zdrowia publicznego. To nie tylko niesławna Rada Medyczna, ale i wielu lokalnych „bohaterów” wygenerowanych przez zaciąg kowidowych celebrytów, którzy mieli ewidentny ciąg na szkło. A że z mediami jest tak, że trzeba codziennie budować napięcie od nowych progów, mieliśmy do czynienia z eskalowaniem narracji ze strony uznanych sław lekarskich. A ci odwrotnie niż w znanym wierszyku przestraszali, tumanili, by w końcu – śmieszyć. I wszystko to poszło na konto medyków.
System zdrowia się zamknął, głównie z powodu procedur, ale i przyjęcia przez środowisko wygodnej formuły teleporad, co oznaczało, że aby się leczyć trzeba było być zdrowym. Przypadek ciężki, gdyż i sam system nie dawał jasnych wytycznych JAK i CZYM leczyć pacjenta. Zwłaszcza na podejrzane wyglądało sekowanie wszelkich potencjalnych i istniejących lekarstw, których można było użyć, a co najmniej spróbować. Mieliśmy więc do czynienia z sytuacją zero-jedynkową: „leczenie” teleporadą albo szpital, a tam i tak nie leczono, tylko czekano czy pacjentowi zaskoczy układ odpornościowy, z rezerwą respiratorową w tle. Do tego doszły okrutne praktyki związane z testowaniem przy przyjęciu do szpitala i nieszczęście gotowe. Doszło do nadmiarowych zgonów na niespotykaną skalę i zaniku społecznego szacunku do lekarzy. Jak do tego dodać „ustawę o dobrym samarytaninie”, która de facto zdejmowała z medyków odpowiedzialność za swoje błędy, głównie zaś zaniechania, to można było zobaczyć, że i struktura, i pojedynczy lekarze nie wytrzymali ciśnienia. Ciśnienia pokusy.
W internecie zaczęły krążyć całe zestawy filmików jak to się na oddziałach kowidowych (z nudów?) bawi personel, jednocześnie wylewając krokodyle łzy swoich medialnych przedstawicieli, jak to jest trudno i że ludzie (coraz bardziej niefrasobliwi) umierają. Aż przyszła szczepionka. Okazało się, że jedyne lekarstwo (?), w dodatku aplikowane (czego się nie robi) w trakcie pandemii. I to już właściwie zakończyło sprawę kwestii leczenia czymkolwiek. Medycy stali się gremialnie ambasadorami szczepiennej dobrej nowiny. Choć zaraz okazało się, że procent niezaszczepionego personelu jest zaskakująco spory, i to w wielu „rozwiniętych” krajach. Tam władza obostrzeniami i wywalaniem z pracy chciała przymusić do szczepień ten, świadomy przecież jak nikt inny, element ale poszło źle. Zwolniono tysiące lekarzy, np. w USA i Wielkiej Brytanii, system się bez nich kompletnie załamał i trzeba było władzom ugiąć karku i przyjąć ich z powrotem.
Ostatnio wyszły
kolejne kwiatki. Pieniądze. Wcześniej o tym taktycznie nie mówiono. Była służba, misja, ba – niech im tam się płaci, mamy wirusa wszędzie a oni na pierwszym froncie. Pomijam czy tak bardzo na pierwszym froncie. Idzie bowiem równolegle z falami pandemicznymi inna fala. Kiedy ta pandemiczna opada powstają pomysły, żeby chociaż wtedy odejść od dodatków kowidowych dla służby zdrowia. Wtedy (zawsze) podnosi się, szybko tłumiony pieniędzmi, postulat ze strony środowisk medycznych, że jak nie będą płacić to nie będziemy leczyć. Bo się boimy. Pomijam kwestię misji, ale okazuje się, że jak się zapłaci, to wirus nie taki straszny. Że ginie po 16.00, kiedy magicznym sposobem lekarz państwowy przeradza się w praktykę prywatną. Ale chciałem przypomnieć, że w takim kontekście to pacjent ma poczucie, że płaci tyle samo, zaś usługę ma gorszą i jeszcze go wyśmiewają ludzie w fartuchach przed ekranami, że debil się za późno zgłosił. Ale czy pacjent płaci tyle samo?
No niby składka jest ta sama (niektórym wzrosła w ramach Nowego Ładu, żarcik taki, głupi) ale czy służba zdrowia dostaje tyle samo? No nie:
Wydaliśmy na kowida ponad 28 miliardów więcej niż normalnie, nie chcę nawet – nie tu miejsce – dywagować czy sensownie. To znaczy, czy przyniosło to dobry efekt, bo pieniądze to jedno, a zaangażowanie (patrz obniżona bezkarność w ramach „dobrego samarytanina”) i procedury to drugie. Chodzi o strukturę, czyli ZA CO płacimy więcej. Popatrzmy: za przekształcenie oddziału na kowidowy (duża kasa i to od razu do decydentów), ale zejdźmy niżej – do personelu: POZ dostaje dodatek za wymazanie kowida, szpital za podpięcie do respiratora, czy za wypisanie aktu zgonu. I w przypadkach jednostkowych mamy takie kwiatki, gdzie np. pacjent z ostrym zapaleniem wyrostka, bezobjawowo pozytywny jest pacjentem liczonym (i traktowanym) jak kowidowy.
Ten system działa tak, jak ktoś celnie opisał na podstawie analogii do samochodu: „Znacie warsztat samochodowy który ma większy zysk gdy nie naprawia samochodów i dostaje dodatkowe pieniądze jak uda mu się przetrzymać pojazd na warsztacie bez naprawy a bonus jak uda się je zezłomować? Ja też nie. To czemu lekarze tak właśnie mają”.
Ja wiem, że nasza służba zdrowia stoi już na emerytach, którzy wcale nie muszą. Nie wiem czy do tak ważnej kontynuacji działalności zawodowej zmusza ich sytuacja materialna czy posłannictwo. Pewnie i to, i to. Ale moim zdaniem system jest korumpowany i poddaje się temu bez żalu. Kiedy władza dochodzi do konstatacji, że idzie (trzeba wywołać – niepotrzebne skreślić) jakaś fala, to system wie co robić. Skieruje większe ilości pacjentów na testy (wystarczy tylko zmienić wytyczne), te automatycznie wyprodukują „skoki” zakażeń, bo im częściej mierzymy tym częściej wychodzi prawda, że większość z nas to przeszła.
To z kolei generuje falę w szpitalach, którą też można (ostatni widzieliśmy ten proceder) łatwo wykazać jako falę niezaszczepionych płaskoziemców, potem mamy już szpitalne procedury, nie chcę nawet myśleć, żeby stymulowały one szybsze kładzenie pod respirator. W końcu klasyfikacje pacjentów Z kowidem jako absolutnie zakaźnych, na opisie zgonów NA kowid skończywszy. Każdy z tych etapów jest bodźcowany finansowo. Stąd się potem biorą takie kwiatki, jak w Wadowicach, gdzie lekarz zarobił ponad pół miliona w 10 miesięcy.
Jeszcze raz – ja jestem za tym, żeby lekarze zarabiali porządnie. Piszę to również we własnym interesie. System zdrowia i przed kowidem był bardzo drogi, z czego niewiele ściekało do medyków, stąd budowa alternatywnego systemu opieki, drugi raz za pieniądze pacjentów. Ale te zostały jeszcze dodatkowo zdublowane.
I co dostaliśmy w zamian? Kowidozę, rzecz jasna. Inne, tańsze w procedurach jednostki chorobowe – poznikały. Jeśli za tym idą państwowe pieniądze, to system sam wie co robić. Ma interes, by kowid falował i by ta zabawa trwała bez końca.
Watykański Sekretarz Stanu, Pietro Parolin, i jego zastępca, arcybiskup Edgar Peña Parra, dwaj sztywni apostołowie Covid, przeszli testy na COVID-19 z pozytywnymi wynikami, donosi Edward Pentin.
Parolin wykazuje objawy. Obaj otrzymali trzy szczepionki Covid.
Watykan Franciszka jest sztywnym reżimem Covid, który narzuca przymusowe szczepienia. Parolin i Peña są w stałym kontakcie z Franciszkiem.
Wojciech Cejrowski, podróżnik z Kociewia, który obecnie mieszka na ranczu w USA, opowiadał w radiu Wnet o teoriach spiskowych, które okazały się prawdą.
– Oglądałem kilka dni temu, przechodząc do Ameryki płynnym krokiem, zestawienie teorii spiskowych z zeszłego roku bądź sprzed dwóch lat, teorii spiskowych, które w tej chwili są oficjalną wykładnią – powiedział Wojciech Cejrowski w Radiu Wnet.
Podróżnik zastanawiał się, czy Joe Biden zostanie zbanowany na FB, tak jak setki innych stron, które głoszą teorie spiskowe, bo „w tej chwili Biden sieje te teorie jako oficjalną wykładnię razem z drem Faucim”.
Podróżnik zaczął wymieniać teorie spiskowe, które ostatecznie okazały się prawdą. – Już przyznali, że [koronawirus] pochodzi [z Wuhan] – powiedział Cejrowski.
Kolejna teoria, którą wymienił podróżnik z Kociewia to „maski na pysku”. Cejrowski stwierdził, że „w Afganistanie mają lepiej, bo tylko kobieta ma zasłaniać twarz, a mężczyźni nie muszą”. – Tutaj też CDC uznało, że rzeczywiście te maseczki […] powiedziała, że jak ktoś zakłada taką maseczkę, to jest jak ozdoba na twarzy – powiedział podróżnik. – To nic nie daje. To daje psychologicznie lepsze samopoczucie i dlatego wylansowaliśmy maski.
– Kolejna teoria spiskowa, że od noszenia masek ci się jęczmienie pod oczami będą pojawiały, bo wydychasz nie w tę stronę […] i przeróżne tego typu choroby skórne pod maską – przywołuje Cejrowski.
– To też było tępione. Lekarze tracili pracę z tego powodu, a dzisiaj „a nie noście tych masek, bo to ozdoba na twarzy, a w dodatku szkodliwa” – mówił podróżnik.
Słynny Kociewiak podał także przykład oficjalnych przewidywań, które z kolei okazały się nieprawdziwe. – 23 grudnia we czwartek na Polsacie podano informację płynącą ze źródeł oficjalnych, że w ciągu 4 tygodni do szpitali może trafić 1 milion osób. No i co? Trafił? Nie trafił – powiedział Cejrowski.
Podróżnik uznał takie strasznie przed wigilią za „bardzo nieodpowiedzialne” i stwierdził, że „taki ekspert powinien wylecieć z roboty”.
Według najnowszych brytyjskich danych rządowych, podczas tzw. pandemii koronawirusa zmarło o wiele mniej osób „na Covid-19” niż podawały media, a nawet oficjalne raporty.
Opublikowane właśnie dane, pochodzące z Narodowego Biura Statystyk (Office for National Statistics – ONS), których ujawnienie zostało wymuszone w ramach ustawy o jawności informacji (Freedom of Information – FOI), jednoznacznie pokazują, że w Anglii i Walii„na kowid” zmarło, w ciągu niemal dwóch lat sześć tysięcy osób.
W akcie zgonu osób zmarłych pomiędzy 1 lutym 2020 roku a 31 grudniem 2021 roku, jako pojedynczy powód śmierci wpisano „Covid-19” u 6183 osób. Przyglądając się jeszcze dokładniej opublikowanym danym wynika z nich, że w ciągu niemal 2 lat „na koronawirusa” zmarły 833 osoby poniżej 63 roku życia, a poniżej 40 roku życia – 111 osób.
Czyli, dla zmarłych rocznie 400 osób w wieku produkcyjnym, zamknięto całą gospodarkę, pozamykano wszystkich ludzi w domach, rozpętano panikę, wprowadzono absurdalne restrykcje, nienaukowe „środki ochronne” i wmówiono społeczeństwom niebezpieczeństwo „koronawirusa”.
Testuj, testuj, będzie więcej…
Przypomnijmy, że osoby „zmarłe na Covid-19” zaklasyfikowano do tej kategorii na podstawie testów, które już w swych założeniach nie mogą służyć do celów klinicznych, a dodatkowo w praktyce były ustawiane na poziomy replikacji przekraczające wszelkie normy. (Np. w Wielkiej Brytanii powszechnie stosowano w testach RT-PRC wskaźnik multiplikacji CR powyżej 40, a już przy poziomie 26 każdy wynik jest fałszywy i wykrywa albo szumy instrumentu, a w najlepszym przypadku fragmenty jakiegokolwiek patogenu występującego w nosogardzieli, np. po przebytym nawet kilka tygodni wcześniej katarze.)
Patrząc jeszcze głębiej w opublikowaną statystykę widzimy, że w ciągu dwóch lat zmarły „na Covid” 3 osoby w wieku do 19 lat (w tym jedno dziecko w wieku poniżej roczku).
I z tego tytułu „autorytety medyczne” oraz rządowi „specjaliści” nawołują do wyszczepiania dzieci i młodzieży! Przeciwko chorobie, która nawet według oficjalnych statystyk jest niemal niegroźna, zaś każde wyszczepianie, a tym bardziej eksperymentalnym preparatem zwanym „szczepionką przeciwko Covid-19” niesie ze sobą znacznie większe skutki śmiertelne i powoduje więcej następstw chorobowych niż rzekome zagrożenie „koronawirusem”.
Grypa groźniejsza niż „koronawirus”
Warto również przypomnieć, że według np. British Medical Journal „grypa sezonowa zabija w Anglii i Walii corocznie do 25 tysięcy osób” (BMJ Dec 2, 2006), zatem porównując tę liczbę ze statystycznymi zgonami 3 tysięcy osób rocznie „na Covid-19”, to „koronawirus” wygląda na niegroźną falę grypową.
Tym bardziej, że nie zastosowano, ani środków prewencyjnych (witamina D, świeże powietrze, ruch, prawidłowe odżywianie), ani wczesnego leczenia ogólnie-dostępnymi, tanimi lekarstwami (jak np. znana od 40 lat Iwermektyna czy znana od 70 lat Hydroxychloroquina – oba lekarstwa rekomendowane przez Światową Organizację Zdrowia i aplikowane miliardy razy na świecie, lecz w początkach tzw. pandemii po prostu administracyjnie zakazane). Gdyby zastosowano prewencję i wczesne leczenie oraz w przypadku hospitalizacji nie stosowano „lekarstw” w rodzaju Remdesiviru – silnej trucizny – to można spodziewać się, że liczba ofiar spadłaby może i 20-krotnie, do 100-200 osób rocznie.
Coraz bardziej przejrzyste dane wyłaniające się po latach propagandy rządowej i medialnej – tak w Wielkiej Brytanii, jak i we wszystkich krajach świata – pokazują, że społeczeństwa były nie tylko trzymane zdala od prawdziwych faktów i liczb, ale były celowo, świadomie i z premedytacją oszukiwane.
Medialne wytwórnie informacji
Jednym z zasadniczych elementów stworzenia psychozy społecznej było medialne zrównanie liczby „zakażeń”, najczęściej na podstawie tzw. testów (choć bywało że i bez nich), z autentycznymi zachorowaniami. W odniesieniu do zachorowań najczęściej dotyczyły one przypadków chorobowych z symptomami przypominającymi sezonową grypę, zaś w innych przypadkach zdegenerowane środowiska lekarskie zaczęły je przypisywać „kowidowi” powiększając statystykę a przy okazji i wpływy do budżetów szpitali. Zrównano „zakażenia” z medycznym terminem przypadku (case), który zaczęto używać ze zmienioną definicją. Epatowano widzów na całym świecie nadawanymi non-stop histerycznymi programami wtłaczającymi kłamstwa i to w zadziwiającym stopniu globalnie zsynchronizowanymi w treści i formie.
Prym w tych medialnych manipulacjach wiodły główne agencje informacyjne, z Thomson Reuters i BBC na czele. Oprócz tych trujących źródeł, wielką rolę odegrał „licznik przypadków” prowadzony przez Worldmeters, firmę o tajemniczych powiązaniach i nieznanych sposobach przetwarzania informacji o „przypadkach koronawirusa” na świecie. Na początku tzw. pandemii strona internetowa Worldometers plasowała się w pierwszej dwudziestce najbardziej odwiedzanych stron na świecie (wliczając do tej klasyfikacji takie strony jak Google, Apple, Microsoft i cały gąszcz stron pornograficznych). Z kolei wiele „naukowych modeli”, w tym słynne modele mające przewidywać rozwój wydarzeń opracowywane przez „renomowany” uniwersytet Johns Hopkins University w Baltimore, jak również rządowe strony wielu państw prezentujących swoje „obliczenia” porównawcze (co robiły np. Wielka Brytania czy Hiszpania) były oparte na licznikach Worldometers.
Oprócz zupełnie niekompatibilnych źródeł tworzenia liczników, nieznanych działaniach algorytmów czy – oczywiście zawsze możliwej – manualnej manipulacji, inną kwestią jest brak jednoznaczności nawet w oficjalnych danych poszczególnych państwowych statystyk. Gdy jedne rządy opierały swoje dane na niejednoznaczych „zakażeniach”, inne brały pod uwagę jedynie przypadki potwierdzone przez lekarzy, a jeszcze inne uwzględniały inne wskaźniki. Te zupełnie nieporównywalne dane spływały z różnych krajów w różnym tempie i bardzo często były kumulowane na najniższych szczeblach (np. jednym razem jako dane dzienne, innym razem jako tygodniowe), by potem podsyłane jeszcze wyżej i jeszcze bardziej przetasowane i pomnożone, wreszcie zostały wyssane przez takie fabryki informacji jak Worldometer, które prezentowane w telewizjach straszyły widzów, a nawet samych demiurgów informacji.
Jeden etap za nami, nadejdzie kolejny
Wykonawcy pandemicznych rozkazów płynących – z dotychczas nie do końca odkrytych źródeł – zaczynają dzisiaj przebąkiwać o „nieścisłościach”, politycy zaczynają wycofywać się z narzuconych restrykcji, niektóre tzw. autorytety medyczne i inni propagandyści zaczynają usprawiedliwiać się z wypowiedzianych słów – wszystko to wskazuje na przejście do kolejnego etapu resetu ludzkości. Na tym właśnie wprowadzanym etapie doświadczymy kilkumiesięcznego uspokojenia społeczeństw, które otrzymają kontrolowaną swobodę i w wirze zmieniającego się świata oraz spragnionych rozrywek szybko zapomną o pandemicznej przeszłości, a wtedy nadejdzie jeszcze większa „plaga”, zresztą już teraz zapowiadana przez Wielkich Manipulatorów.
Wraz z nią wprowadzone mają być kolejne etapy przebudowy świata, z cyfrową walutą, cyfrową identyfikacją, kontrolą i monitoringiem oraz skutecznym ograniczeniem internetowej ekspresji.
Jeśli pozwolimy na to ułaskawiając obecnie rządzących i wszystkich winnych dotychczasowych zbrodni. No i jeśli w międzyczasie globalni planiści nie zdecydują się na rozpętanie wojen.
W Polsce odbył się kolejny protest przeciwko segregacji sanitarnej i obowiązkowi szczepień. Tym razem manifestanci przeszli ulicami Lublina. Z mocnym przekazem do protestujących zwrócił się ratownik medyczny.
Protest odbył się pod hasłem „Stop przymusowi szczepień, biedzie i bezprawiu”. Zorganizowali go przedstawiciele Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Wiedzy o Szczepieniach STOP NOP.
Uczestnicy zebrali się przed lubelskim zamkiem z transparentami, gdzie odbyły się przemówienia, a następnie przemaszerowali pod lubelski Ratusz.
Protest w Lublinie. Wypowiedź ratownika medycznego
Jednym z przemawiających był Robert Oleniacz, ratownik medyczny, którego zwolniono z pogotowia ratunkowego w Lublinie. Oto, co miał do powiedzenia:
– Jestem ratownikiem medycznym, 10 lat pracowałem w tym mieście jako ratownik medyczny. Nie możecie mieć za złe innym ratownikom, którzy są tutaj na marszu również, przebrani, bo po prostu nie mogą tego powiedzieć, co ja teraz mówię. Dlatego, że zrobią to co ze mną, czyli zwolnią ich – rozpoczął ratownik.
– Kiedy ujawniłem zgon poszczepienny zostałem po prostu zwolniony. W raporcie przeczytali mi każde moje poczynanie na Facebooku. Zostałem oczyszczony z zarzutów, dlatego że nagrania wysyłałem w wiadomościach prywatnych, a nie publicznie. Dlatego nic nie mogli mi zrobić. Proszę państwa, kto jak nie my, widzimy co się dzieje. Ja nadal pracuję, nie powiem gdzie – kontynuował.
– Ale robiąc w trakcie 12 godzin 14 wyjazdów, nigdy nie widziałem tyle arytmii, tyle migotań przedsionków, ile jest teraz, tyle zaburzeń neurologicznych, udarów. Dlaczego o tym się nie mówi? Kardiologie są pozapychane. Rozumiecie ludzie, co się dzieje? Pozapychane, tyle zatorów.
Jedną z haniebnych rzeczy, którą musiałem wykonać, to przed świętami wielkanocnymi, szpital tymczasowy, który jest tutaj w Lublinie, został zapchany, wtedy kiedy przyjechał pan minister zdrowia z premierem. Został zapchany, tak żeby za kamerami było widać pacjentów. Pacjenci zostali zwiezieni przez ratowników ze Szpitala Specjalistycznego nr 1 do szpitala tymczasowego. My ratownicy zwoziliśmy tam pacjentów, a po wizycie premiera i ministra zdrowia z powrotem ich odwoziliśmy do SPSK1.
Medycy się nie szczepią, dlatego kombinujemy jak możemy. Najpierw medycy, potem cała reszta. Medycy sobie jakoś poradzą, ale nie każdy sobie poradzi – relacjonował ratownik (cytat za: lublin112.pl).
Protestujący mieli wiele transparentów, w tym m.in.: „Dziś paszporty, jutro getta”, „Paszport szczepionkowy – pierwszy krok do chińskiego społecznego systemu punktacji kredytowej”, „Ręce precz od naszych dzieci”, „Wolność to nie przywilej – to prawo”.
Ponadto wnosili hasła „Stop segregacji sanitarnej”, „Stop z medyczną inkwizycją”, „Norymberga, Norymberga, Norymberga” czy „Norymberga dla zbrodniarzy”.