Świątynia jerozolimska a czasy ostateczne

Zawsze Wierni nr 1/2003 (50)

Hugon Hajducki

Świątynia jerozolimska a czasy ostateczne

Kiedy w 1997 roku przy pomocy protestanckich ranczerów udało się wyhodować w Izraelu pierwszą czerwoną jałówkę, analitycy polityki bliskowschodniej potraktowali informacje serwisów prasowych z przymrużeniem oka, jako niegroźny dowcip ortodoksyjnych Żydów. Jedynie przerażony Dawid Land, publikujący w lewicowym dzienniku izraelskim „Ha’aretz” oznajmiał światu, że to zapowiedź apokaliptycznego konfliktu, który może „pogrążyć cały region w ogniu”, oraz że jałówka to „bomba na czterech nogach”!

Amerykański profesor Uniwersytetu Bostońskiego Ryszard Landes, dyrektor Centrum Studiów Millenijnych przyznał, że cechą amerykańskich elit politycznych jest pogarda, jaką darzą sprawy religijne, które – według nich – służą jedynie płytkiej instrumentalizacji, jednak zdaniem profesora są one największym podskórnym czynnikiem nowoczesnej historii. Zdaniem Landesa elity bagatelizują wpływ czynnika religijnego w nieustającym konflikcie bliskowschodnim, odczytując go jako zderzenie posługującego się hasłami religijnymi islamskiego fundamentalizmu, z broniącym swojego stanu posiadania świeckim państwem izraelskim. „W istocie mało rozumieją!” – twierdzi profesor z Bostonu1. W Europie również dominuje powyższe przekonanie, sprowadzające konflikt do racjonalnie interpretowanej rywalizacji o ropę, do geopolityki czy walki Ameryki ze światowym terroryzmem. Politycy powołujący się jednym tchem na tezy Samuela Huntingtona zapominają, że zdaniem amerykańskiego analityka przyszłe konflikty cywilizacyjne będą powodowane poruszającymi masy zasadami religijnymi.

Historia poza czasem

Wyobrażenia historyczne religijnych Żydów różnią się diametralnie od europejskich. Dla Żydów czas to odtwarzanie Bożego planu wybraństwa względem „wybranych dzieci Jahwe”; natomiast historia jest „świętym opowiadaniem”, jest haggadą, pouczającą Izraelitów, a zarazem umacniającą spoistość wspólnoty. Żydowskie poczucie czasu jest całkowicie ahistoryczne, negujące prawidła chronologii – wydarzenia splatają się, wzajemnie przenikają w planach przebywającego poza czasem Boga. Z tego powodu inskrypcje starożytnych faraonów mogą być przeczuciem XX-wiecznego holocaustu, żydowska haggada dotycząca Judyty jest zapowiedzią współczesnych prześladowań, Antioch IV Epifanes lub Haman (Es 9, 5) wcześniejszym wcieleniem Zła uosobionego ostatecznie w Hitlerze, a zburzenie Świątyni jerozolimskiej odbiciem politycznego upadku zmuszonych do życia w rozproszeniu Żydów2.

Wszystkie wydarzenia związane z historią Hebrajczyków uzyskują w ten sposób specjalny wymiar religijny, związany z wyższym statusem ontologicznym „narodu wybranego”, a historia stanowi – od ucieczki z Egiptu, poprzez niewolę babilońską i zniszczenie Drugiej Świątyni – drogę wiodącą do „pieców utrapienia” II wojny światowej (Syr 2, 5), aby dzięki ostatecznemu tryumfowi politycznemu Izraela odzyskać łaskę Jahwe i otrzymać upragnionego Mesjasza. Emil Fackenheim skonstatował: „Wygląda to tak, jakby sam szatan przez cztery tysiące lat knuł intrygi przeciw przymierzu Boga z Izraelem3. Kulminacyjnym momentem prześladowań był Holocaust, w czasie którego na mocy „eschatologicznej decyzji” niemalże dokonał się „sakralny mord” na „dzieciach wybranych przez Boga”. Edward Piotr Koch twierdzi, że Holocaust był ostatecznym wypełnieniem się mitu o wiecznym prześladowaniu i znakiem odkupienia oraz wypełnienia Bożych obietnic danych Izraelowi4. Zdanie niemieckiego publicysty potwierdza fragment nauki wygłoszonej z okazji święta Rosch Haschana w Hamburgu (20/21 IX 1990 r.):

Dla nas, Żydów, i to nie tylko Żydów w Europie, Holocaust jest punktem centralnym egzystencji (…) Wielu Żydów po Holocauście żyło w izolacji. Jednak taka postawa jest nie do przyjęcia, ponieważ jest ona na wskroś nieżydowska. Odosobnienie byłoby fałszowaniem żydostwa. Nasza nowina jest nie tylko nowiną dla Izraela, ale nauką dla wszystkich narodów, które chcą nawrócić się do Boga. Inną pokusą po Holocauście jest próba asymilacji z nieżydowskim otoczeniem. Zarówno pierwsza, jak i druga postawa jest odpowiedzią nieżydowską, bowiem ucieczka od Żydostwa oznaczałaby samounicestwienie (…) Bóg ciągle dopuszcza do męczeństwa, ale w końcu naród zostanie uratowany. Jest to na dzisiaj dobra nowina: zatem żadnych układów z niszczycielami, nawet pod przysięgą pokoju5.

Holocaust jako punkt kulminacyjny historii odwraca dotychczasowy układ, jest wejściem w nowy porządek wszechświata, który prowadzi do żydowskiego the end of history, czego zapowiedzią jest święta liczba 6 milionów ofiar z II wojny światowej. W koncepcjach teologicznych „religii Holocaustu” liczba 6 – sefira tifereth kabalistów oznacza osiągnięcie doskonałości, piękna, chwały, wspaniałości materialnej i duchowej, które jest nowym stworzeniem wszechświata. Otwiera nowy rozdział w „świętej historii Żydów”, uruchamiając cały zespół przekonań eschatologicznych judaizmu. Droga Żydów przed Holocaustem wiodła od wybrania do prześladowań, których symbolem było zburzenie Drugiej Świątyni, a kulminacyjnym momentem Holocaust w czasie II wojny światowej. Wraz z zakończeniem II wojny światowej – zdaniem holocaustystów – Żydzi otrzymali państwo w Palestynie, świadczące o przyjęciu przez Jahwe ofiary złożonej z 6 milionów, teraz przyszedł czas na odbudowę Świątyni jerozolimskiej i wskrzeszenie kultu ofiarnego, dzięki któremu Izrael wkroczy w okres eschatologiczny swojej historii, w czym sprawdzą się do końca Boże obietnice. „Oto dałem cię na światłość narodów, abyś był zbawieniem moim aż do krańców ziemi” (Iz 49, 7); „Przeto oddzielę mu bardzo wielu i łupy moczarów dzielić będzie, ponieważ wydał na śmierć duszę swoją i ze złoczyńcami został policzony” (Iz 53, 12). Cytaty te zaczerpnięte z proroctw Izajasza, które niewątpliwie dotyczą Jezusa Chrystusa, część Żydów odnosi do siebie jako zbiorowego mesjasza.

Wstęp do czasów ostatecznych

Przytłaczającą większość wydarzeń politycznych, rozgrywających się na Bliskim Wschodzie, można interpretować w kontekście żydowskiej świętej historii. Po zakończeniu arabsko-izraelskiej wojny z 1967 roku, za propagandą syjonistyczną powszechnie nazywanej „sześciodniową”, Karol Barth stwierdził: „Wydarzenia w Palestynie w roku 1948 są powtórzeniem tego, co Biblia mówi o wejściu Izraela do Ziemi Obiecanej. Nawet w gazetach możemy dziś przeczytać o tym, jak Bóg dotrzymuje swoich obietnic i pomaga swojemu ludowi6. Autor mesjanistyczno-judaistycznej broszury Ernest Schrupp stwierdza wprost: „Powrót Izraela do swojej ziemi traktujemy jako wstęp do czasów ostatecznych i dowód na trwałość Bożego wybrania7. Odbudowa niepodległego państwa żydowskiego nie tylko była zwieńczeniem wieloletnich zabiegów syjonistów, ale odczytywana była jako odzyskanie Bożej przychylności związanej z wybraństwem Żydów. „I będzie dnia owego: przyłoży Pan po wtóre rękę swą, aby posiąść ostatek ludu swego, który pozostawiony będzie od Asyryjczyków i od Egiptu, i od Petros, i od Etiopii i od Elami, i od Sennaar, i od Emat, i od wysp morskich. I podniesie chorągiew między narodami, i zgromadzi wygnańców Izraela i rozproszonych Judy zbierze z czterech stron ziemi. I zniesiona będzie zawiść Efraima, a nieprzyjaciele Judy zginą” (Iz 11, 11-13)8. Można mówić o specyficznym związku pomiędzy żydowską religią a ziemią, o „geomistycznym związku” (Tovia Ben-Chorin) opartym na kulcie historii, ziemi i języka, która kształtuje dzisiejszych Izraelczyków. „Wierność wyrośnie z ziemi, a sprawiedliwość wyjrzy z niebios” – mówi prorok Izajasz9. Powrót do „ziemi obiecanej” jest ważnym elementem wkroczenia przez Żydów na eschatologiczne ścieżki Jahwe. W 1840 roku rabin Alkalay Semlin tłumaczył zawarte w Księdze Zachariasza (Zach 1, 3) słowo teschuwa, czyli ’nawrócenie’, jako „zbiorowy powrót”, który „oznacza zgromadzenie się Izraela w ziemi naszych przodków, by tam poznać Bożą wolę i wziąć na siebie jarzmo niebiańskie. Powrót ten zapowiedziany został przez naszych proroków, mimo iż nie byliśmy tego godni10. Przekucie myśli Boga, z którego woli dochodzi do powstania żydowskiego państwa w Palestynie, powoduje nadanie Izraelowi odrębnego, wyższego statusu od innych państw na świecie. Izrael nie jest zwykłym państwem, jest „skałą Izraela” (Powt 32, 18), jest „superpaństwem”, państwem sakralnym, które zdaniem samych Żydów jako jedyne na świecie posiada w swojej nazwie imię Boga – „El” (Israel), co uprawnia do nierespektowania jakichkolwiek praw: czy to praw człowieka, czy praw międzynarodowych, ograniczając swoją politykę do bezwzględnego respektowania Bożych nakazów danych „narodowi wybranemu”, zachowania własnej ziemi i rozszerzenia swojego stanu posiadania. W ten sposób nakazy religijne tzw. mesjanizmu praktycznego (Juliusz Weil) przychodzą w sukurs politycznemu syjonizmowi.

Wraz z utworzeniem państwa izraelskiego zakończył się historyczny okres żydowskiej diaspory, ponieważ Żydzi uzyskali cel polityczny swoich dążeń. Powrót „narodu wybranego” do Erec Israel, po osiągnięciu punktu kulminacyjnego w „świętej historii”, ma dużo większe znaczenie niż dotychczasowe historyczno-mityczne tryumfy Żydów, np. powrót z niewoli egipskiej lub babilońskiej. Holocaust i utworzenie państwa Izrael jest powrotem Żydów z „Rzymu”, powrotem z współistnienia pomiędzy narodami zespolonymi uniwersalistycznymi dążeniami, do stanu wybraństwa opartego na zsakralizowanym partykularyzmie. Holocaustyści i mesjaniści żydowscy są pewni, że „powrót z Rzymu jest ostateczny – na wieki”, jest związany z „doskonałym mesjańskim zbawieniem11.

Już w 1916 roku Marcin Buber, syjonista, filozof religii i jeden z autorytetów Karola Wojtyły odczytywał utworzenie państwa żydowskiego w Palestynie jako otwarcie czasów ostatecznych, w których nastąpi całkowita judaizacja narodów na świecie, a powstałe państwo stanie się „centrum ziemi, głównym miejscem żarliwych modlitw12. Aby mogło się to ostatecznie dokonać, Żydzi muszą wskrzesić swój kult ofiarny w Jerozolimie. W tym celu musi w Jerozolimie powstać Trzecia Świątynia.

Mesjanizm a Świątynia

Świątynia w Jerozolimie posiadała i posiada nadal olbrzymie znaczenie dla mesjanistycznych poglądów charakterystycznych dla ortodoksyjnego judaizmu, który podaje swoistej interpretacji słowa zawarte w proroctwach Micheasza i Izajasza. Rabin Shalom Ben-Chorin wyjaśniał miejsce Świątyni w „świętej historii Żydów” w oparciu o tradycję talmudyczną. Odbudowa granic państwa żydowskiego w Palestynie – „Dzień, aby były budowane płoty twoje” (Mich 11, 7) – wiąże się równolegle z podjęciem działań mających na celu odbudowę Świątyni jerozolimskiej, zniszczonej przez Rzymian, co jest otwarciem czasów ostatecznych – „w ostateczne dni będzie góra domu Pańskiego przygotowana na wierzchu gór i wyniosła nad pagórki, a popłyną do niej ludy” (Mich 4, 1); odbudowa Świątyni wiązać się będzie z rozrostem granic Izraela – „Rozprzestrzeń miejsce namiotu twego i skóry przybytków twych rozciągnij, nie oszczędzaj; uczyń długie powrózki twoje, a kołki twoje umocnij!” (Izaj 54, 2-3)13; błogosławieństwo spływające na Żydów przerodzi się w tryumf nad wrogami – „Wstań a młóć córko Syjońska! Bo róg twój uczynię żelaznym, a kopyta twoje uczynię miedzianymi, i zetrzesz narody mnogie, i pobijesz Panu łupy ich i moc ich Panu wszystkiej ziemi” (Mich 4, 13); w takiej atmosferze nadejdzie mesjasz, który ostatecznie wytraci wrogów – „Podniesie się ręka twoja na przeciwników twoich, a wszyscy nieprzyjaciele wyginą” (Mich 5, 9) – Mesjasz żydowski rozstrzygnie o zwycięstwie w krwawej bitwie jaką stoczą Izraelici pod jego wodzą broniąc Jerozolimy, w której zasiądzie antymesjasz – „I ramiona od niego stać będą, i zgwałcą świątynię mocy, i odejmą ustawiczną ofiarę, a dadzą obrzydłość na spustoszenie” (Dan 11, 31); „I będzie: dnia onego uczynię Jeruzalem kamieniem ciężaru dla wszystkich narodów; wszyscy, którzy go będą podnosić, ciężko zranieni będą; i zbiorą się przeciw niemu wszystkie królestwa ziemi” (Zach 12, 3)14.

Wzniesiona na miejscu ofiary Izaaka świątynia zbudowana z rozkazu Salomona była od samego początku centralnym miejscem ofiarnego kultu żydowskiego. Wzrost jej znaczenia nastąpił po 621 r. przed Chr., kiedy to została przeprowadzona przez arcykapłana Helkiasza reforma kultu w oparciu o zapiski Księgi Powtórzonego Prawa. Reforma zakazywała dotychczasowych ofiar „na wyżynach” sprawowanych przez Lewitów, ograniczając składanie ofiary Jahwe wyłącznie w Świątyni jerozolimskiej. Tradycja późniejsza motywowała przeprowadzenie reformy stwierdzeniem, że dla jedynego Boga ofiara powinna być sprawowana w jednym miejscu. W ten sposób Jerozolima ze świątynią Salomona stała się centrum życia religijnego Żydów, a wiara stapiając się z mesjanizmem żydowskiej monolatrii czyniła z Jerozolimy również centrum życia politycznego. Zburzenie Pierwszej Świątyni przez Nabuchodonozora w 586 r. przed Chr. i rozpoczęcie odbudowy po 48 latach za zgodą króla Persji Cyrusa nie odcisnęło dużego piętna na żydowskiej tradycji religijnej. Dopiero wydarzenia związane z upadkiem Drugiej Świątyni spowodowały falę mesjanizmu.

Losy Drugiej Świątyni

Skomplikowane stosunki polityczne pomiędzy Żydami a Rzymianami były w dużym stopniu kontynuacją dawniejszego konfliktu judaizmu z hellenizmem. Żydzi pozostali negatywnie ustosunkowani do włączenia swojego narodu w obręb rzymskiego „królestwa narodów”, w ramach którego posiadaliby status równy Grekom, Trakom, Syryjczykom czy Iberom. Ernest Schrupp twierdzi, że było to niemożliwe, ponieważ „Izrael nie był (…) narodem jednym z wielu, ale szczególnym, wybranym przez Boga, który miał stać się błogosławieństwem dla innych narodów15.

Tereny Palestyny zajęte przez Rzymian były jednymi z najbardziej niespokojnych w olbrzymim Imperium. Wzrost znaczenia ekstremistycznie nastawionych mesjanistycznych zelotów, doprowadził do wybuchu w 66 roku powstania, które przekształciło się w trwającą kilka lat I wojnę żydowską. Jednym z pierwszych zarządzeń buntowników było wybicie specjalnej srebrnej monety, którą płacono podatek na Świątynię16.

Wstąpienie na tron Wespazjana oraz wysłanie do Palestyny Tytusa na czele rzymskich legionów spowodowało przesilenie polityczne. Rzymianie szybko przystąpili do oblężenia miasta, w którym wybuchły zażarte walki pomiędzy zwalczającymi się bezlitośnie stronnictwami żydowskimi. W sierpniu roku 70 Rzymianie oblegli umocnioną Świątynię, w której zamknęli się zeloci i kapłani. Pomimo nalegań Tytusa, aby oszczędzić świątynię Salomona (według relacji Józefa Flawiusza), w trakcie walk doszło do pożaru, który ostatecznie zakończył desperacką obronę. Józef opisuje ostatnie chwile obrońców:

Żydzi stawiali opór z większą zaciekłością niż zwykle, jak gdyby jedynym szczęściem dla nich było zginąć blisko świątyni i w jej obronie. Lud był ustawiony w przedsionku, rada na stopniach, kapłani w samym sanktuarium. Chociaż byli nieliczni, nie poddawali się aż do chwili, gdy nagle część świątyni stanęła w ogniu. Wtedy jedni rzucali się dobrowolnie na rzymskie miecze, inni zabijali siebie wzajemnie, przebijali się lub skakali w płomienie. Wszyscy, a zwłaszcza ci ostatni uważali, że zginąć razem ze świątynią to nie jest klęska, ale zwycięstwo, zbawienie i szczęście17.

Rzymianie w odwecie za bunt zrównali Jerozolimę z ziemią, za wyjątkiem wież pałacu królewskiego, które Tytus polecił pozostawić jako ostrzeżenie dla przyszłych buntowników. Wypełniło się proroctwo zawarte w Ewangelii św. Łukasza: „I polegną od ostrza miecza, i zapędzą ich w niewolę między wszystkie narody, a Jeruzalem deptane będzie przez pogan, aż się wypełnią czasy narodów” (Łk 21, 24).

W koncepcjach holocaustycznych zburzenie Drugiej Świątyni jest otwarciem okresu prześladowań w „świętej historii Żydów”, nastaniem „pierwszej fazy antysemityzmu18. Jest to współczesna wersja żydowskiego przekonania o powtarzalności wydarzeń historycznych. Talmud babiloński zaliczał zburzenie Drugiej Świątyni do kolejno następujących dla Żydów tragicznych wydarzeń historycznych, mających miejsce 9 dnia miesiąca ab19. Zdaniem holocaustystów, zburzenie Jerozolimy przez Rzymian spowodowało „duchowe wydziedziczenie” Izraela, którego „miejsce zajął bezprawnie Kościół chrześcijański” – jak pisze Ernest Schrupp20.

Dwie próby odbudowy

Tylko niewielka część Żydów pogodziła się z utratą świętego miejsca kultu Boga21. Przytłaczająca większość, która utożsamiała potęgę swojego narodu z istnieniem Świątyni, od samego początku rozmyślała o odbudowie Domu Bożego Jahwe. Opierając się na prawie powtarzalności wydarzeń pierwotnie sądzono, że Świątynia zostanie odbudowana po 48 latach, tak jak to się stało za panowania Cyrusa. Stąd liczne zapiski źródłowe przypisujące Hadrianowi rozpoczęcie prac budowlanych lub wydanie zgody na odbudowę Świątyni przez Żydów. Przekazy te nie mają jednak żadnego potwierdzenia w materiale archeologicznym22. Niewątpliwie pierwsze próby odbudowy Świątyni nastąpiły w czasie mesjanistycznego powstania Szymona bar Kochba w latach 131–135. Uważanemu za Mesjasza Szymonowi, do którego odnoszono fragment niezwykle silnie związanej z tradycją odbudowy świątyni Księgi Liczb (Lb 24, 17) – „Wschodzi Gwiazda z Jakuba, a z Izraela podnosi się berło”, udało się na kilka lat zdestabilizować sytuację w Imperium23. Po zajęciu Jerozolimy przez powstańców doszło prawdopodobnie do próby odbudowy Świątyni, czego poświadczenie znajduje historia w bogatym materiale numizmatycznym. W celu zebrania podatku świątynnego przystąpiono szybko do emisji specjalnej srebrnej monety (z wizerunkiem Świątyni jerozolimskiej), potrzebnej do uiszczania podatku. Ponadto źródła pisane zawierają informację o wyborze przez Szymona arcykapłana, który miał być opiekunem Świątyni. Również ówczesna Chronikon Paschale przekazuje informację o zdobyciu i ponownym zburzeniu Świątyni przez Hadriana24. Nie ma się co dziwić, Szymon bar Kochba mógł być prawdziwym Mesjaszem – według tradycji żydowskiej – wyłącznie w związku z restytucją kultu religijnego. Wszystkie jednak te informacje historyczne nie dają nam wystarczającego powodu, aby przyjąć, że powstańcy żydowscy odbudowali wówczas Świątynię.

Kolejne próby miały rzekomo być podjęte w czasach Juliana Apostaty. Za jego panowania, które powszechnie pojmuje się jako powrót do czystego pogaństwa, a które było tworzeniem religijnej syntezy – synkretyzmu – złożonego z elementów hellenistycznych, judaistycznych, a nawet chrześcijańskich, Żydzi podjęli próbę odbudowy swojej świątyni. Korzystając z czynnego poparcia cesarza Juliana, otrzymawszy od niego pieniądze ze skarbu publicznego, robotników i wszelkie potrzebne materiały, przystąpiono do budowy25. Według ówczesnych źródeł Julian Apostata sam zainteresował się żydowskim kultem religijnym, co zostało umiejętnie wykorzystane przez Żydów26. Sozomen opisuje wydarzenia z IV wieku:

A kiedy odrzekli, że po zburzeniu Świątyni jerozolimskiej ani się nie godzi, ani nie pasuje do ojczystego obyczaju, aby utraciwszy swoją stolicę praktykować to wszystko na innym już miejscu, wtedy cesarz dał pieniądze z sum państwowych i rozkazał im podnieść z gruzów Świątynię; mieli sprawować kult tak, jak to czynili przodkowie, i składać ofiary według dawnego obrzędu. (…) I zebrawszy mistrzów budownictwa zaczęli gromadzić materiały i oczyszczać teren budowy. Z tak zaś wielką ochotą nad tym się trudzili, że nawet ich niewiasty wynosiły w zapaskach na łonie ziemię z gruzem, a naszyjniki i wszelkie inne niewieście ozdoby chętnie składały na pokrycie kosztów związanych z budową. Wszelkie inne sprawy zeszły na drugi plan wobec tego przedsięwzięcia (…)27.

W czasie prac, według chrześcijańskich kronikarzy, odgruzowano i uprzątnięto plac budowy, położono kamień węgielny i przystąpiono do pracy. Jednak Żydom nie dane było jej zakończyć. Trzęsienie ziemi, wybuch ognia, który według Cyryla biskupa Jerozolimy spełniał proroctwo Daniela, powtórzone przez Chrystusa w Ewangelii św. Mateusza (Mt 24, 2), a w końcu znaki krzyża, które pojawiły się na ubraniach robotników, a których nie dało się usunąć, spowodowały ostateczny upadek żydowskich planów28. „A Świątynia w tych warunkach nie tylko że nie została wówczas odbudowana, ale uległa ostatecznej zagładzie” – podsumował całą sprawę kronikarz Sokrates29. Od tego czasu Żydzi nie byli w stanie rozpocząć odbudowy. Nastał czas tryumfu Kościoła i zmierzchu świetności Synagogi.

Trzecia Świątynia

Wraz z ponownym pojawieniem się na mapie politycznej państwa Izrael (1948), które niejako wpisuje się w zeświecczoną formułę powtarzalności wydarzeń historycznych, odżyły judaistyczne przekonania mesjanistyczne. Próba ponownej odbudowy świątyni jerozolimskiej jest faktem, którego polityczny i religijny wymiar następująco ujął profesor Tadeusz Zieliński.

(…) nieistniejąca świątynia nadal pozostawała ośrodkiem, dookoła którego krążyły myśli wygnanego ludu; i nie było wątpienia, że skoro ten lud powróci do swej dawnej siedziby, to świątynia – trzecia świątynia – powstanie na tym miejscu, gdzie stały pierwsze dwie, i jej kult – kult ofiarny – będzie wskrzeszony30.

Fryderyk May, podsumowując uparte wysiłki Żydów mające na celu utrzymanie za wszelką cenę wpływów w Jerozolimie i wyrzucenie muzułmanów z wzgórza świątynnego, pisze:

Ich (tzn. Żydów – przyp. H. H.) zrozumiałą tęsknotą jest, by móc modlić się tam wysoko, na wzgórzu świątynnym. Lecz nie na tym koniec. Wkrótce również mogłaby zostać zbudowana świątynia i pojawiłby się Mesjasz. Z tymi faktami związana jest nadzieja na prawdziwy i trwały pokój w przyszłym świecie, w którym wiara w Boga i Jego Słowo będzie centralnym punktem ludzkiego myślenia i postępowania31.

Przygotowania do odbudowy Świątyni w istocie trwają od dłuższego czasu. Ortodoksyjne grupy żydowskie przygotowują szaty i naczynia świątynne. Prowadzi się skrupulatny nabór do przyszłej kasty kapłanów. Wszystkim tym działaniom patronuje powołany w tym celu Instytut Świątynny w Jerozolimie. Prace te podsumowuje Werner de Boor pisząc, że świat będzie przeżywać powstanie Świątyni w Jerozolimie, „tak jak przeżywaliśmy powstanie «państwa Izrael» – wbrew wszelkim ludzkim przewidywaniom32.

Warunkiem wstępnym rozpoczęcia prac nad budową Trzeciej Świątyni z religijnego i politycznego punktu widzenia jest odebranie muzułmanom terenów na wzgórzu świątynnym i okolicznych terenach, w celu rozpoczęcia wstępnych rytuałów związanych z „oczyszczeniem” miejsca. Tradycja przekazywana przez Talmud mówi, że w stosie drewna w miejscu, gdzie znajdował się Dziedziniec Kobiet w Świątyni, znaleziono niepogrzebane kości ludzkie, co powoduje automatycznie nieczystość rytualną wzgórza świątynnego. Gersham Gorenberg, dziennikarz i autor apokaliptycznego thrillera The End of Days (2000) podkreśla, że prawo rabinackie zakazuje wstępu Żydom na Górę Świątynną bez uprzedniego rytuału oczyszczenia33. Aby rozpocząć prace budowlane, rabini muszą oczyścić miejsce pod świątynię. Do tego celu potrzebna jest „czerwona jałówka bez skazy”, opisana w Księdze Liczb.

Najpierw jałówka, potem Mesjasz

Pierwsze informacje o narodzeniu się w Izraelu czerwonej jałówki pojawiły się w środkach masowego przekazu w 1997 roku. Zdaniem izraelskich massmediów narodziny zwierzęcia z czarno-białej krowy i ciemnobrązowego byka „w granicach biblijnego Izraela”, następujące niezwykle rzadko, były „genetycznym przypadkiem”34. Według Klaudiusza Lotta z Missisipi, amerykańskiego hodowcy bydła, krowę uzyskano poprzez interwencję genetyczną – „sztuczną hodowlę”35. Zespół rabinistycznych ekspertów, który wybrał się do kibucu Kfar Hassidim pod Hajfą orzekł, w kwietniu 1997 roku, koszerność zwierzęcia. Obecny przy oględzinach Yehudah Etzion przyznawał, że rabini byli zaniepokojeni niewielką liczbą białych włosów u badanego zwierzęcia, niemniej uznali, że jest to jałówka opisywana w Biblii. „Wyczekiwaliśmy przez dwa tysiące lat na znak Boga i teraz otrzymaliśmy go poprzez narodziny czerwonej jałówki” – powiedział Etzion36. Jednak we wrześniu 1998 roku ostatecznie stwierdzono, że zwierze jest nieczyste… Izraelskie władze wojskowe i cywilne – zdaniem publicystów „National Review” – mogły odetchnąć z ulgą po ostatecznym orzeczeniu rabinów, ponieważ wybuch apokaliptycznego konfliktu z muzułmanami został odsunięty w bliżej nieokreśloną przyszłość37.

Na ponowne narodziny kolejnej czerwonej jałówki czekano do marca 2002 roku. Według informacji w miesiąc po narodzeniu właściciel zwierzęcia porozumiał się z Instytutem Świątynnym, prosząc ekspertów rabinackich o oględziny. W piątek 5 IV 2002 roku rabini Menachem Mahover i Chaim Richman zbadali zwierzę stwierdzając, że spełnia wszystkie wymagania i nadaje się do rytuału oczyszczenia, będącego wstępnym warunkiem odbudowy. Jak podsumował amerykański „Newsweek” w 1997 roku: „najpierw jałówka, potem Mesjasz38. Dzięki jałówce, odpowiadającej rytualnym wymogom, możliwe jest wkroczenie Żydów w erę mesjanistyczną. Możliwe stało się rozpoczęcie szeroko zakrojonych przygotowań do odbudowy Świątyni, a zarazem rozpoczęcie przygotowań do mających po tym nastąpić wydarzeń politycznych. Możemy jedynie domniemywać, jaki jest związek aktualnych zdarzeń w Izraelu z działaniami Instytutu Świątynnego.

Według przekazywanej ustnie ortodoksyjnej tradycji, narodziny czerwonej jałówki bez skazy zwiastują zapowiadane przez wieki nadejście Pomazańca Bożego, narodziny żydowskiego przywódcy religijnego lub politycznego.

Ostatnia jałówka bez skazy przyszła na świat – zdaniem ortodoksów – wiek przed zburzeniem Drugiej Świątyni39. Cechy zwierzęcia i przeprowadzenie obrzędu oczyszczenia określają dokładnie przepisy rozdziału 19. Księgi Liczb. Według tekstu Biblii zwierzę musi być maści czerwonej, nie może być nigdy pokryte przez byka ani nie mogło zostać nigdy użyte do pracy w polu (Lb 19, 2). Ofiara może być dopełniona dopiero wtedy, gdy zwierze będzie miało minimum trzy lata – czytamy w artykule opublikowanym w „The Sunday Telegraph”40.

Rytuał będzie polegał na zabiciu krowy ofiarnej i skropieniu jej krwią miejsca pod budowę Świątyni; później kapłani spalą całe zwierzę, a z popiołów sporządzą specjalną miksturę (tzw. wodę oczyszczenia), służącą do rytuału fundacyjnego świątyni (Lb 19, 3-7), który w tym przypadku jest tożsamy z rytuałem oczyszczenia opisywanym w Księdze Liczb41. Dla Żydów zakończenie ofiary będzie automatycznym wejściem w nową epokę w stanie rytualnej czystości – czytamy we wspomnianym artykule42.

Instytut Świątynny z Jerozolimy poszukuje już teraz małych chłopców, którzy – za zgodą rodziców – mogliby przygotowywać się do spełnienia krwawej ofiary. Rabin Józef Elboim w wywiadzie udzielonym dziennikowi „Ha’aretz” powiedział: „Potrzebujemy trzynastu chłopców, którzy będą potrafili zabić poświęconą krowę i spalić ją w ofierze, z której popioły posłużą nam do oczyszczenia rytualnego, które spełni biblijne przepowiednie43.

Aby odrodzić współcześnie lewitów, potrzeba żmudnych przygotowań i wielkich ofiar, z którymi zapoznaje Izraelczyków rabin Elboim. Dziecko musi pochodzić z rodziny, w której nie mogło być narażone na kontakt ze zmarłymi, nawet w czasie przypadkowej wizyty w szpitalu, całe przygotowanie do odrodzenia kasty kapłańskiej odbywać się będzie w całkowitej izolacji od świata współczesnego i przy zachowaniu wszystkich przepisów o czystości rytualnej, zawartych w Księdze Liczb i Księdze Ezechiela. W oparciu o analizę Tory rabini dokładnie określili miejsce dokonania krwawej ofiary. W tym przypadku kwestie religijne wpisują się głęboko w polityczny spór izraelsko-palestyński. Miejsce wyznaczone w oparciu o wersy Księgi Nehemiasza (Neh 3, 31 – „A między salą narożną w bramie Trzody budowali złotnicy i kupcy”) i Księgi Ezechiela (Ez 43, 21 – „I weźmiesz cielca, który będzie ofiarowany za grzech, i spalisz go na miejscu odłączonym domu za świątynią”), jest tożsame z mieszczącą się blisko szczytu Góry Oliwnej Bramą Miphkad44.

Problem polega na tym, że Góra Oliwna znajduje się w rękach Palestyńczyków, a dopóki w nich pozostanie, o żadnych rytuałach oczyszczenia raczej mowy być nie może.

Po trupach do celu?

Muzułmanie wszelkie działania zmierzające do rozpoczęcia odbudowy świątyni odbierają jako zapowiedz przejęcia przez Żydów Góry Świątynnej, na której znajduje się meczet el-Aqsa i tzw. Kopuła Skały, stanowiące świętość dla muzułmanów. Tradycyjna islamska wizja końca dziejów utrzymuje, że wstępem do apokalipsy będzie odebranie tych miejsc wiernym proroka przez Żydów, co spowoduje powtórne przyjście „proroka Jezusa” i ostateczne rozstrzygnięcie konfliktu pomiędzy Dobrem a Złem. Wszelkie działania ortodoksów związane z odbudową świątyni powodują nerwowe reakcje muzułmanów. W 1990 roku w Jerozolimie wybuchły rozruchy w związku z pojawieniem się informacji o planowanym wniesieniu na Górę Świątynną kamienia węgielnego45. Podczas próby jego wniesienia w lipcu 2001 roku, co ortodoksi próbowali zrobić pod osłoną policji i wojska, wybuchły zamieszki, w których rannych zostało kilkudziesięciu Palestyńczyków oraz Żydów46. Otwarcie i udostępnienie turystom tunelu biegnącego pod Kopułą Skały w ubiegłym roku wywołało kolejną falę niepokojów w strefie Jerozolimy, ze względu na potwierdzane przez wywiad wojskowy Izraela informacje, że jest to najprostszy sposób zniszczenia meczetu. W 1985 roku w ten sposób zamachu chciało dokonać terrorystyczne ugrupowanie ortodoksyjnych Żydów „Komando ’80”, na czele którego stał cytowany już Yehudah Etzion. Służby specjalne zamach udaremniły47. Ugrupowania ortodoksyjne nie dają za wygraną. Na wiecu zorganizowanym przez ugrupowanie religijne Wiernych Góry Świątynnej 7 października 2001 roku Gershon Salomon stwierdził: „Zebraliśmy się, aby powiedzieć całemu światu, że arabska władza nad Górą Świątynną skończyła się raz na zawsze”. Przywódca wezwał Żydów do przygotowań mających na celu odbudowę Świątyni, domagając się zniszczenia meczetu el-Aqsa. „Wiemy, że żyjemy w specjalnych i ostatecznych czasach odkupienia ludu i ziemi Izraela, Góry Świątynnej i Jerozolimy. Robimy i będziemy robić wszystko aby Trzecia Świątynia została niebawem odbudowana dla chwały Boga Izraela” – powiedział Salomon48. I tym razem ortodoksom nie udało się osiągnąć celu ze względu na opór muzułmanów. Planowane wyładowanie 4,5 ton marmurowych bloków do budowy Świątyni zostało zablokowane przez policję i Palestyńczyków. Izraelski socjolog Menachem Friedman nazwał działania podejmowane przez ortodoksów „igraniem z ogniem”. Szejk Ahmed Yassin, duchowy przywódca Hamasu ostrzega, że „próba przechwycenia Góry przez żydowskich fanatyków wznieci ogień, który ich wszystkich razem pochłonie49.

Na Bliskim Wschodzie rozpoczyna się taniec śmierci. Cały Bliski Wschód siedzi na olbrzymiej beczce prochu. Wystarczy iskra, aby wysadzić w powietrze nie tylko wzgórze świątynne, ale również okoliczne państwa. Zapewnienia polityków o budowie trwałego pokoju lekceważą siłę przekonań religijnych walczących stron. Żydzi przekonani o realizacji Bożego planu zbawienia planują rzeczywiste wzniesienie Trzeciej Świątyni, będącej widomym znakiem nadejścia epoki mesjanistycznej. Ortodoksi oczekują mesjasza, który odbuduje potęgę Izraela, Żydzi reformowani marzą o nastaniu „mesjańskiej epoki pokoju i sprawiedliwości”. Oba poglądy wyrastają z przekonania, że powstanie państwa Izrael i Holocaust odwróciły „świętą historię Żydów”. W żydowskich przekonaniach eschatologicznych nadejście Mesjasza spowoduje potężny konflikt świata prowadzonego przez antymesjasza a Żydami, który rozstrzygnie się ostatecznie na polach Armageddonu. Dla mahometan apokalipsa rozpocznie się wraz z zagarnięciem Góry Świątynnej przez Żydów, kiedy powtórnie przyjdzie „prorok Jezus”, by poprowadzić islam przeciw poganom i bałwochwalcom. W tradycji eschatologicznej Kościoła pierwsza bestia będzie budowała swoją potęgę (Ap 13, 1; 13, 3-5) i uleczy swoją ranę (Ap 13, 3; 13, 12), a bestia druga zmusi narody by oddawały jej cześć (Ap 13, 12) i wszyscy otrzymają znamię, a jest to „liczba człowieka”, którą jest 666 (Ap 13, 18). Bestie zgromadzą wielką armię, która stanie na miejscu zwanym Armagedon (Ap 16,16), gdzie stoczona zostanie bitwa, będąca zapowiedzią zniszczenia „Babilonu” (Ap 18), otwierając tryumf Chrystusa na ziemi. Ω

Przypisy

  1. „National Review” z 11 IV 2002 r.
  2. Przykłady z pracy znanego holocaustycznego teologa Klemensa Thoma podaję za Religia Holocaustu – maszynopisem niepublikowanej pracy T. Gabisia.
  3. Ibidem.
  4. Zob. E. P. Koch, Begriffsklärung, „Sleipnir” III-IV 1996, s. 33-35; idem, Zur Viktimologie des Antisemitismus, „Sleipnir” V-VI 1996, s. 38-39; E. Schrupp, Izrael w czasach ostatecznych. Dzieje zbawienia i aktualne wydarzenia, Kraków b.r.w., s. 18.
  5. Ibidem, s. 63.
  6. Ibidem, s. 10; Rachimel Frydland, Co rabini wiedzą o mesjaszu?, Kraków 1997, s. 140-143, utożsamia np. dzisiejszy spór o Jerozolimę (zob. rezolucja ONZ nr 2255) z fragmentem Księgi Zachariasza: „dnia Onego uczynię Jeruzalem kamieniem ciężaru dla wszystkich narodów” (Zach. 12, 3), w podobnym tonie wypowiada się ekspremier Izraela Szymon Peres, który broniąc izraelskiej okupacji Jerozolimy powołuje się na Księgę Zachariasza: „Jerozolima pozostanie bez murów” (Zach 2, 5 – cyt. za książką Peresa), czego gwarantem wypełnienia może być wyłącznie armia izraelska. Muzułmanie jako potomkowie sułtana Sulejmana, który wzniósł mury jerozolimskie, utracili prawo do miasta. Zob. S. Peres, Nowy Bliski Wschód, Warszawa 1995, s. 155. Wojna sześciodniowa, zdaniem Frydlanda, była zapowiedziana przez proroka Ezechiela (Ez 36, 1-2). Nawet osiągnięcia rolnicze w Izraelu (Ez 36, 9), ponowne zalesianie Palestyny (Ez 36, 8) czy osiągnięcia socjalne (Zach 8, 4-5) są – zdaniem żydów – przepowiedziane w Biblii. Dla żydów wszystkie te wydarzenia mają potwierdzenie w proroctwach, są znakiem ich wybraństwa, odtwarzają „świętą historię”, nie stanowią zaś podświadomej realizacji zawartych mesjanistycznych treści.
  7. Ibidem, s. 40; Dawid Ben Gurion, „ojciec założyciel” Izraela, powiedział: „Żydzi nie otrzymali prawa do Palestyny od Wielkiej Brytanii, USA, czy ONZ. Politycznie tak, ale historycznie i prawnie mandat ten w ostateczności pochodzi z Biblii”. Schrupp stwierdza: „Izrael jest państwem, którego chciał Bóg” (s. 46).
  8. Granice nowopowstałego państwa miały być według zapowiedzi polityków syjonistycznych dokładnym odzwierciedleniem tzw. „biblijnego Izraela”, który sięga do Turcji i obejmuje połowę terytoriów Jordanii, Egiptu oraz Syrii. Zob. na ten temat: R. Garaudy, The Founding Myths of Israeli Politics, cz. 1: Theological Myths (wersja internetowa); I. Szahak, Tel Awiw za zamkniętymi drzwiami, Chicago-Warszawa 1998. Zob. też: 1 Mojż 15, 7; Joz 24, 3; Dz. 7, 3. Proroctwo Zachariasza głosi: „Zagwizdnę na nich i zgromadzę ich, bom ich odkupił; a rozmnożę ich, jak przedtem byli rozmnożeni. I rozsieję ich między narody, a z daleka wspomną na mnie i żyć będą z synami swymi, i wrócą się. I przywiodę ich z ziemi Egipskiej, i od Asyryjczyków zgromadzę ich, i do ziemi Galaad i Libanu przywiodę ich, a zabraknie dla nich miejsca. I przejdzie przez morze wąskie, i rozbije fale na morzu, i zawstydzą się wszystkie głębiny rzeki, i będzie poniżona pycha Assuru, a berło Egiptu ustąpi” (Zach 10, 8-11).
  9. Cytat podany za tłumaczeniem żydowskim z pracy E. Schruppa – Iz 45, 8; Ps 85, 12.
  10. Zob. E. Schrupp, op. cit., s. 62; R. Frydland, op. cit., s. 141, twierdzi, że powrót do Palestyny został zapowiedziany w Księdze Jeremiasza i Ezechiela (Jer 31, 10; Ez 36, 22-24). Termin teschuwa zrobił zawrotną karierę w środowiskach holocaustycznych judeochrześcijan.
  11. E. Schrupp, op. cit., s. 77.
  12. Ibidem, s. 16.
  13. Przytaczane cytaty w tłumaczeniu ks. J. Wujka SI nie oddają w pełni sensu przypisywanego im w tradycji talmudycznej. Np. powyższy cytat brzmi dosadniej w tłumaczeniu żydowskim: „Nadejdzie ów dzień, w którym twoje mury będą odbudowane, ów dzień, gdy twoja granica się rozszerzy”. Cyt. za: Schrupp, op. cit., s. 49.
  14. Ibidem, s. 49-50, 79. Schrupp pisze: „Według proroctw biblijnych, u kresu dni, świat anty-izraelski skupiony wokół Izraela, będzie poszukiwał rozwiązania kwestii izraelskiej, jednak nie drogą pokojowych, politycznych porozumień uznających państwo Izrael za ostateczne miejsce zamieszkania Żydów, ale drogą zbrojnej napaści. Państwa z obszarów islamskich, na wzór Arabii Saudyjskiej, będą tak uzbrojone przez zachodni przemysł, że wielokrotnie przewyższać będą pod tym względem Izrael. Do konfliktu dołączą się «wszystkie narody», aż dojdzie do niszczącego uderzenia na Jerozolimę. (…) Będzie to ostatnia wojna na starym lądzie, w korytarzu pomiędzy dwoma kontynentami, z Jerozolimą w centrum”. Będzie to „ostatnie utrapienie Izraela”. Ibidem, s. 79.
  15. Ibidem, s. 39.
  16. Żydzi płacili roczny podatek na Świątynię w wysokości pół sykla od osoby. Wykorzystywanie do tego celu monet rzymskich „nieczystych”, z wizerunkiem cesarza, było traktowane jako złamanie przepisu religijnego. P. Prigent, Upadek świątyni, Warszawa 1975, s. 23.
  17. Cyt. za: ibidem, s. 38.
  18. E. Schrupp, op. cit., s. 18.
  19. P. Prigent, op. cit., s. 99. Do wydarzeń tych zaliczano dwukrotne zburzenie Świątyni oraz zdobycie Betharu i zaoranie przez Rzymian miasta.
  20. E. Schrupp, op. cit., s. 18.
  21. Ci żydzi najczęściej powoływali się na Midrasz Rabba do Lamentacji, którym na rozpacz dwóch rabinów, opłakujących zniszczoną Jerozolimę, rabin Akiba zapowiada odbudowę świątyni przyrzeczoną przez Boga, skoro Pan Bóg tak dokładnie opisał wydarzenia z roku 70. Odbudowy miał dokonać sam Wszechmogący. P. Prigent, op. cit., s. 68-69; w Talmudzie kilkanaście traktatów roztrząsa problem braku kultu ofiarnego po zburzeniu świątyni. W oparciu o te traktaty część Żydów doszła do przekonania, że same spekulacje dotyczące abody (tj. kultu ofiarnego) są w oczach Jehowy abodą. Zob. T. Zieliński, Hellenizm a judaizm, Toruń 2002, s. 200-201.
  22. P. Prigent, op. cit., s. 83-84. Plany odbudowy Świątyni za czasów Hadriana potwierdza św. Jan Chryzostom, jednak – jak wskazuje szwajcarski archeolog – Żydzi sami chcieli odbudować Świątynię. Natomiast we fragmentach zapisków Jerzego Cedrenusa została zawarta informacja, że miało to nastąpić w czasie buntu, więc należy odrzucić przypuszczenia wiążące Hadriana z rozpoczęciem prac nad świątynią jerozolimską.
  23. Szymon bar Kochba (vel Kosiba; kochba oznacza ’gwiazdę’). Zob. ibidem, s. 91. W ten sposób nazywa go Frydland, op. cit., s. 92, podkreślając jednak świadomie dokonane przeinaczenie jego prawdziwego imienia.
  24. Zob. ibidem, s. 95-97.
  25. Informacje przekazuje Historia Kościoła z V w. napisana przez Sokratesa Scholastyka, ks. III, rozdz. 20, Warszawa 1986.
  26. Ibidem, ks. III, rozdz. 20; Sozomen Hermiasz, Historia Kościoła, ks. V, rozdz. 22, Warszawa 1980.
  27. Sozomen, ks. V, rozdz. 22.
  28. Ibidem; Sokrates, ks. III, rozdz. 20; św. Grzegorz z Nazjanzu, Inwektywa II przeciw Julianowi, 3-4, [w:] Mowy wybrane, Warszawa 1967. Na temat cudownych zdarzeń w czasie odbudowy II świątyni zob.: P. Janiszewski, Żywioły w służbie propagandy, czyli po czyjej stronie stoi Bóg. Studium klęsk i rzadkich fenomenów przyrodniczych u historyków Kościoła IV i V wieku [w:] Źródłoznawstwo czasów późnego antyku pod red. E. Wipszyckiej, t. III, Warszawa 2000, s. 122-128.
  29. Sokrates, ks. III, rozdz. 20.
  30. T. Zieliński, op. cit., s. 200-201. Zieliński podsumowując narastającą przed II wojną i w trakcie jej trwania emigrację Żydów do Palestyny zadaje pytania: „Czy więc będzie wzniesiona trzecia świątynia? Czy znowu «miriady» bydląt będą niszczone, jako ofiary całopalne w ogniu jej ołtarza? Czy znowu potomkowie Aarona będą brnęli aż do kostek w ich krwi gorącej? – To jest chyba nie do pomyślenia. – A więc odmówi lud posłuszeństwa Jehowie i wyraźnym przykazaniom jego Tory? – Tu właśnie tkwi tragedia syjonizmu”.
  31. Cyt. za: E. Schrupp, op. cit., s. 64.
  32. Zob. Ibidem, s. 64.
  33. P. Priegent, op. cit., s. 69. Zob. „National Review” z 11 IV 2002 r. Producentem filmu The End of Days jest Jan Anderson, człowiek silnie powiązany z żydowskim lobby finansowym w USA, aktywny działacz religijno-filozoficznego środowiska tzw. dyspensjonalistów (ang. dispensationalists), które niedawno otrzymało potężne wsparcie finansowe od Edgara Bronfamna, szefa Światowego Kongresu Żydów, oraz Abrahama Foxmana, szefa ADL. Dyspensjonaliści stanowią grupę chrześcijan głoszących trwałe wybraństwo Izraela, na którym powinno oprzeć się prowadzoną politykę światową. Zdaniem Marka Esposito z „Ewangelickiego Wolnego Kościoła” w Houston, dyspensjonaliści udzielają w oparciu o Pismo św. odpowiedzi dotyczących Boga, Izraela, Kościoła i czasów ostatecznych. Często nazywani są „teologami «Czasów Ostatecznych»” lub „chrześcijańskimi syjonistami”. Całą koncepcję opierają na przekonaniu, że ostatnim etapem czasów ostatecznych będzie potężny konflikt, rozgrywający się na Bliskim Wschodzie, który doprowadzi na polach Armageddonu do zwycięstwa Izraelitów nad siłami zła. Specyficzna, bliska „holocaustystom” ekonomia zbawienia opiera się na opozycji pojęć „zgubiony” – „uratowany”, odnoszona jest do wydarzeń historycznych i politycznych. Opozycję tę dobrze ilustruje – zdaniem dyspensjonalistów – wojna Yom Kippur z 1973 roku, kiedy Izrael, zaatakowany w swoje największe święto religijne, był poprzez swoje nieprzygotowanie do wojny przeznaczony do zniszczenia przez Jahwe. Jednak błyskotliwe zwycięstwo – uratowanie Izraela – potwierdziło nieprzerwane istnienie żydowskiego wybraństwa. Przeciwnicy tej opinii teologicznej, zwani „preterystami” (ang. preterists), w oparciu o tradycję żydowską wskazują, że wybraństwo żydowskie powodowało niemożność ataku nieprzyjacielskiego przeciw Żydom w dni świąt żydowskich, natomiast zerwanie przez Żydów przymierza zaowocowało podwójnym zniszczeniem Jerozolimy. Stąd wniosek preterystów – wybraństwo Żydów bezpowrotnie zastało zakończone. Dyspensjonaliści posiadają potężne wpływy w sferach amerykańskiej polityki zagranicznej, a jednym z ich gorących zwolenników jest Podsekretarz Stanu USA Paweł Wolfowitz. Zob. strona internetowa Dispensationalism.com; Powerful Forces Promoting „End Times” Theology, „American Free Press”, 19 VIII 2002 r.
  34. Informacja podana za MSNBC z Tel Avivu. Ortodoksi utrzymują, że w Świątyni jerozolimskiej przez wszystkie wieki jej istnienia złożono w ofierze nie więcej niż 9 czerwonych jałówek.
  35. „Global Service” z 4 III 2000 r. Szeroko zakrojone badania genetyczne prowadzone w Izraelu potwierdza „Unabhängige Nachrichten” z VI 2002, w artykule Israelische Forscher züchten federlose Hühner, przedrukowanym z „Die Welt” 23 V 2002 r.
  36. „Sunday Telegraph” z 15 IV 1997 r.
  37. „National Review” z 11 IV 2002 r.
  38. „Newsweek” z 19 V 1997 r.
  39. „Global Service” z 4 III 2000 r.
  40. „Sunday Telegraph” z 15 IV 1997 r.
  41. Na temat powagi rytuałów oczyszczających i przygotowywania specjalnego roztworu z popiołu rytualnego zwierzęcia: Die Religion in Geschichte und Gegenwart, 2002, t. V, s. 942; 948.
  42. Ibidem.
  43. Cyt. za: Reuters.
  44. Miphkad ’ołtarz’, zdaniem ortodoksów ołtarz ofiarny dla jałówki. „Global Service” z 4 III 2000 r.
  45. Informacja podana za agencją MSNBC z Tel Avivu.
  46. „Gazeta Wyborcza” z 30 VII 2001 r.
  47. „Sunday Telegraph” z 15 IV 2002 r.
  48. A New Temple In Jerusalem?, informacja agencji AP, X 1996.
  49. Ibidem.

Wiatraki zamiast dzieci. Stawką jest przetrwanie narodu

Wiatraki zamiast dzieci. Stawką jest przetrwanie narodu

14.12.2024 Jakub Wozinski https://nczas.info/2024/12/14/wiatraki-zamiast-dzieci-stawka-jest-przetrwanie-narodu/

wiatrak dziecko
Zdjęcie ilustracyjne. / foto: Pixabay (kolaż)

Przejęcie władzy w Polsce przez obóz niemiecki to coś dużo groźniejszego niż tylko niedoprowadzenie do powstania CPK w pierwotnej formie.

Stawką w tej grze jest wręcz biologiczne przetrwanie narodu.

Służalczość i uniżoność względem Niemców obecnego obozu rządzącego to fakt dla wszystkich oczywisty, nie wymagający żadnych dalszych wyjaśnień. Zbyt często jednak nasza uwaga kieruje się ku kwestiom ściśle biznesowym czy politycznym, przez co tracimy z oczu obszary, w których to podporządkowanie okazuje się najbardziej niebezpieczne. Zagrożenie, przed którym stoi Polska, nie dotyczy więc tylko i wyłącznie rozgrywki o porty na Bałtyku, żeglugi na Odrze czy budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego, lecz także takich obszarów jak zdrowie, ochrona życia, religia czy kultura.

Zwijanie porodówek

W razie przyszłorocznego zwycięstwa w wyborach prezydenckich Rafała Trzaskowskiego Polsce grozi całkowite domknięcie systemu przez Niemcy. Odebranie im władzy może być trudne, nawet jeśli Trump zdecyduje się wymienić rządzących w Warszawie na bardziej mu sprzyjających. Niemcy dążyli do tego przejęcia przez wiele lat, m.in. inwestując w środowisko gdańskich liberałów już w latach osiemdziesiątych. Kluczowe okazało się jednak przejęcie środowiska Lewicy, które pierwotnie podporządkowane było Moskwie, lecz od dłuższego czasu finansowane jest z już głównie z Berlina.

O co dokładnie chodzi Niemcom? Wygaszenie wszelkich inwestycji infrastrukturalnych wspierających suwerennościowe aspiracje Polski to tylko część planu. Jak pokazuje planowy kryzys w służbie zdrowia, rządzący chcą najzwyczajniej w świecie uderzyć w biologiczne podstawy istnienia narodu. Nie oznacza to oczywiście, że Berlin zamierza przywrócić w Polsce obozy zagłady. Chodzi wyłącznie o taki model zarządzania w służbie zdrowia, który pod pretekstem wprowadzania zmian organizacyjnych, restrukturyzacji jednostek czy naprawiania rzekomych błędów przeciwników, przyspieszy proces wymierania polskiego narodu.

Najbardziej oczywistym przykładem jest chociażby masowa likwidacja oddziałów położniczych w całej Polsce. Zgodnie z zapowiedziami rządu gauleitera Tuska ma zniknąć aż jedna trzecia z nich, co w kontekście naszej katastrofy demograficznej przedstawia się jak wstęp do ostatecznego rozwiązania kwestii polskiej. W naszej obecnej sytuacji wysiłki rządzących powinny przecież zmierzać w kierunku wprowadzenia możliwie jak największych udogodnień dla rodzących matek, które obecnie na ogół są wciąż poddawane szpitalnemu reżimowi sanitarno-organizacyjnemu. Oddziały położnicze nie tylko nie powinny być likwidowane, ale powinno się tworzyć nowe, bo jeśli nie będą się rodziły dzieci i nie będzie się kobietom ułatwiało rodzenie, to wkrótce zniknie potrzeba utrzymywania wszystkich innych szpitalnych oddziałów – może za wyjątkiem geriatrycznych.

Planowa deprawacja

Obóz demokracji walczącej swoją polityką przybliża Polskę do scenariusza popadnięcia w spiralę depopulacji. Uzupełnieniem dla destrukcji porodówek i cięć środków dla służby zdrowia są także wysiłki na rzecz pełnej legalizacji aborcji, deprawacja młodzieży pod pozorami „edukacji zdrowotnej”, upowszechnienie lewackiej polityki równościowej oraz promocja tęczowej ideologii. W tych depopulacyjnych wysiłkach rząd jest nieustannie wspierany przez media należące do niemieckiego kapitału, w których promuje się m.in. poliamorię, prostytucję i wszelkie możliwe dewiacje seksualne.

Przebiegłość tego planu, a mamy niewątpliwie do czynienia z planem, sprowadza się do nasilenia kryzysu i zamętu w warstwie obyczajowej oraz kulturowej, w sytuacji gdy Polska znalazła się na największym depopulacyjnym zakręcie w dziejach. Funkcjonowanie tego schematu odsłoniło się najbardziej w okresie tzw. czarnych protestów z jesieni 2021 roku, gdy należące do niemieckiego kapitału gazety regionalne z grupy Polska Press bezpośrednio zaangażowały się w protesty, koordynując przekaz informacji od organizatorów i podburzając czytelników. Ów sterowany z Niemiec rzekomo spontaniczny wybuch niezadowolenia stał się niestety mitem założycielskim całego pokolenia apostatów i zwolenników aborcji.

Ktoś mógłby wprawdzie zauważyć, że w Niemczech również dominuje polityka równościowa, aborcja jest wykonywana masowo, a młodzież masowo okalecza się w imię rzekomej zmiany płci. To prawda, Niemcy również ze względu na masową imigrację i islamizację igrają ze swoim przetrwaniem, ale wciąż nie zmienia to faktu, że to niemieckie, a nie polskie elity kontrolują najważniejsze organy Unii Europejskiej. Niemiecki plan zakłada ustanowienie nowego europejskiego narodu, do którego akces zgłosić może każdy lojalny wykonawca odgórnie narzuconej polityki.

Ukryte intencje rządzących Polską wyszły na jaw szczególnie przy okazji wrześniowej powodzi. Opieszałość w uruchamianiu funduszy, skandaliczna bezczynność i co najważniejsze celowe zwalczanie projektów retencyjnych w imię ekologii udowodniły niezbicie, że długofalowa strategia zakłada degradację całych regionów Polski. Wiele mówiący jest fakt, że tragedia powodzi dotknęła w zdecydowanej większości tzw. ziem odzyskanych, których Republika Federalna Niemiec nie zrzekła się nigdy w sposób ostateczny i nie pozostawiający wątpliwości. Niemcy dokonały już faktycznej politycznej kolonizacji wielu polskich dużych miast, co pokazuje choćby ich sponsoring Campusu Polska, lecz za polityką degradacji Polski powiatowej na ziemiach zachodnich stoi dokładnie to samo dążenie.

Pielgrzymka do Berlina

Nie mniej ważnym czynnikiem od tych, które opisano powyżej, są zjawiska dokonujące się w obszarze religijnym. W tym kontekście wielce znamiennym była zorganizowana we wrześniu Ekumeniczna Pielgrzymka dla Sprawiedliwości Klimatycznej, która przy współudziale prymasa Wojciecha Polaka i przedstawicieli innych wyznań pokonała trasę z Gniezna do Berlina. Wybór Berlina jako kulminacyjnego punktu sprawiedliwości klimatycznej wydaje się wielce frapujący, choć da się go zapewne uzasadnić lokalizacją służb wywiadowczych, które patronowały całemu przedsięwzięciu.

Trwająca w Kościele tzw. droga synodalna szczególnie wielkich entuzjastów znajduje w Niemczech, a wywrotowemu duchowi przemian ulega niestety znaczna część hierarchów w Polsce. Dziś nie trzeba już prowadzić żadnego otwarcie wyrażającego wrogość Kulturkampfu, lecz jedynie umiejętnie podsycać tendencje odśrodkowe wśród wierzących. Polski Episkopat niestety coraz mniej różni się od niemieckiego.

O naszej polskiej katastrofie demograficznej mówi się bardzo wiele, ale niestety zbyt rzadko w kontekście działań podejmowanych przez Niemcy i ich podwykonawców z rządzącej koalicji. Z każdym dniem coraz bardziej oczywiste staje się to, że przeciwko nam wdrożona jest strategia nastawiona na umyślne spotęgowanie procesu depopulacji. Ogromnego wsparcia w tym zakresie udziela Unia Europejska ze swoją klimatystyczną i genderową agendą. Obciążona horrendalnymi kosztami zielonej transformacji Polska ma dokonywać eutanazji swojego przemysłu i pokrywać coraz bardziej bezludne tereny wiatrakami.

Zastrzyki na odchudzanie, panika mięsna i klapsy czyli tydzień w Nowej Normalności

Zastrzyki na odchudzanie, panika mięsna i klapsy czyli tydzień w Nowej Normalności

Autor: AlterCabrio , 22 października 2024

Dobra wiadomość jest taka, że ​​potencjalnie masowa epidemia listerii nie spowodowała jeszcze ani jednej zachorowania, a CDC nie zamierza wszczynać dochodzenia w tej sprawie.

…nieomal jakby chodziło o zaprogramowanie ludzi tak, by uwierzyli, że mięso = niebezpieczne i warunkowanie ich tak, by zaakceptowali nagłe niedobory niektórych produktów spożywczych.

−∗−

Tłumaczenie: AlterCabrio – ekspedyt.org

−∗−

W tym tygodniu w Nowej Normalności

„W tym tygodniu w Nowej Normalności” to nasz cotygodniowy [w tym przypadku, po czterech miesiącach przerwy] wykres postępu autokracji, autorytaryzmu i restrukturyzacji gospodarczej na całym świecie.

1. Wszystkie nasze problemy mogłyby zostać rozwiązane, gdybyśmy tylko dali Big Pharmie więcej pieniędzy

Kilka dni temu pisaliśmy o niezwykle dystopijnym planie Partii Pracy, który zakłada przyjmowanie łapówek od wielkich koncernów farmaceutycznych w zamian za wstrzykiwanie bezrobotnym eksperymentalnych środków.

Ale propaganda na rzecz zastrzyków odchudzających na tym się nie kończy. 14 października Sky News opublikowało tekst:

Tysiącom osób odmówiono podania szczepionki odchudzającej z powodu powolnego wdrażania przez NHS – niektórzy muszą czekać dwa lata

I dalej podaje:

Tysiące osób cierpiących na skrajną otyłość nie ma dostępu do skutecznego leczenia, ponieważ wdrażanie w ramach brytyjskiej służby zdrowia (NHS) szczepionki odchudzającej Wegovy przebiega znacznie wolniej niż planowano — wynika z badań Sky News.

Z danych pochodzących z wniosków o udostępnienie informacji wynika, że ​​do końca kwietnia lek ten przepisano zaledwie 800 osobom za pośrednictwem szpitalnych usług dot. odchudzania – mimo szacunków Ministerstwa Zdrowia, że ​​do tego czasu leczenie powinno było rozpocząć 13 500 osób.

Zakończę tę sekcję pytaniem: Dlaczego ten artykuł powstał? Czy jest tak…

a) ponieważ Sky News naprawdę współczuje pacjentom z nadwagą i chce, aby byli zdrowi i szczęśliwi?

CZY

b) ponieważ właściciele Sky News mają udziały w Big Pharmie i chcą zgarnąć te słodziutkie fundusze NHS, jednocześnie sprawiając, że ludzie będą posłusznymi permanentnymi pacjentami zależnymi od leków i zastrzyków, aby funkcjonować?

2. Kolejna panika mięsna

W USA wycofano i zniszczono tony żywności w związku z „podejrzeniem” zakażenia listerią.

Agencja AP podała dwa dni temu:

«Wycofanie z powodu Listerii obejmuje 12 milionów funtów mięsa i drobiu, część z nich trafiła do amerykańskich szkół»

Oto fajna gra, w którą możesz zagrać w domu – przeczytaj artykuł AP i strzel kielicha za każdym razem, gdy padnie w nim słowo „potencjalny”.

Dobra wiadomość jest taka, że ​​potencjalnie masowa epidemia listerii nie spowodowała jeszcze ani jednej zachorowania, a CDC nie zamierza wszczynać dochodzenia w tej sprawie.

…nieomal jakby chodziło o zaprogramowanie ludzi tak, by uwierzyli, że mięso = niebezpieczne i warunkowanie ich tak, by zaakceptowali nagłe niedobory niektórych produktów spożywczych.

Ale może jestem paranoikiem.

3. Morderstwo dziecka i „klapsy” to nie to samo

Po śmierci Sary Sharif i aresztowaniu jej rodziców oraz wujka za morderstwo, felietonistka Guardiana zadała pytanie:

«Ile jeszcze dzieci, takich jak Sara Sharif, musi zostać zabitych, zanim bicie zostanie zakazane?»

Problem z tym pytaniem jest taki, że Sara Sharif nie dostała „klapsa”. Została – rzekomo – przywiązana do kaloryfera, była przypalana papierosami i pobita na śmierć kijem do krykieta.

…co jest już bardzo nielegalne. Stąd proces.

Nic z tego nie jest tym samym, co „klaps”. Naprawdę nie powinno być potrzeby mówienia o tym, ale mimo to wzmiankujemy.

Nie chcę przez to powiedzieć, że jestem za bezwzględnym fizycznym karaniem dzieci, ale podobnie jak w przypadku wszystkich proponowanych nowych praw, powody, dla których nie powinny one obowiązywać są istotne.

W czasach, gdy rząd próbuje podważyć komórkę rodzinną, a definicje „napaści” i „przemocy” są coraz szersze, prawo, które mogłoby zezwalać na bezpodstawne ściganie zupełnie przyzwoitych rodziców, jest naprawdę złym pomysłem.

BONUS: Moment tygodnia, w którym „Oni sobie z ciebie żartują”

Może to brzmieć jak przewrotny żart z innej epoki, ale Wielka Brytania nadal próbuje zaangażować ludzi w narrację dotyczącą Skripala.

Trwające w tym tygodniu dochodzenie wykazało, że Siergiej Skripal miał wystarczająco dużo szczęścia, aby przeżyć atak z użyciem „najbardziej śmiercionośnego środka paralityczno-drgawkowego, jaki kiedykolwiek istniał” – substancji chemicznej, którą przed atakiem w Salisbury uważano za czysto teoretyczną – ponieważ ratownik medyczny przypadkowo podał mu odtrutkę na środek paralityczno-drgawkowy.

Oni naprawdę mają o nas tak nieszczególną opinię.

Nie wszystko jest takie złe…

Tak, wybory to farsa. Tak, medialne wpadki są prawdopodobnie zaplanowane, by wprawić w zakłopotanie kandydata skazanego na porażkę. Ale i tak jest to po prostu zabawne…

https://youtube.com/watch?v=eT2-ruPhzKc%3Fsi%3DdlTj9FUu-1g7LseD

*

Podsumowując, był to dość intensywny tydzień dla „nowo normalnej” gawiedzi, a nie wspomnieliśmy nawet o „przeciekach” z Iranu ani o najnowszych osiągnięciach w dziedzinie mięsa hodowanego w laboratorium.

____________

This Week in the New Normal #94, Off-Guardian, Oct 21, 2024

−∗−

W przededniu 85 rocznicy Generalnego Gubernatorstwa.

W przededniu 85 rocznicy

Stanisława Michalkiewicz „Najwyższy Czas!”    1 października 2024 michalkiewicz

„Nie ma przypadków, są tylko znaki” – powtarzał niezapomnianej pamięci ksiądz Bronisław Bozowski, kaznodzieja kościoła Panien Wizytek przy Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. Najwyraźniej proroctwa go wspierały, bo właśnie wkrótce taki znak się ukaże w postaci 85 rocznicy wydania 12 października 1939 roku przez niemieckiego kanclerza Adolfa Hitlera dekretu o utworzeniu Generalnego Gubernatorstwa, obejmującego obszar części okupowanych ziem polskich, które ani nie zostały wcielone do Rzeszy, ani też nie stały się częścią obszaru okupacji sowieckiej.

Jak wiemy, od marca ubiegłego roku, amerykański prezydent Józio Biden, w nagrodę za dobre sprawowanie, pozwolił Niemcom na urządzanie Europy po swojemu. No to jak Niemcy będą urządzali tę Europę? Jako państwo poważne z pewnością spróbują nawiązać do dwóch niemieckich projektów; pierwszego projektu Mitteleuropa z roku 1915 i drugiego – nakreślonego w ogólnych zarysach przez wspomnianego kanclerza Adolfa Hitlera, który na spotkaniu z gauleiterami w roku 1943 te ogólne zarysy przedstawił. Projekt Mitteleuropa, jak pamiętamy, polegał na tym, by na obszarze Europy Środkowej i Wschodniej zainstalować państewka pozornie niepodległe, ale de facto – niemieckie protektoraty o gospodarkach trwale niezdolnych do konkurowania z gospodarką niemiecką, tylko uzupełniających ją i peryferyjnych. Kanclerz Hitler był bardziej konsekwentny, bo uważał – i właśnie to powiedział gauleiterom – że „małe państwa nie mają w Europie racji bytu, bo tylko Niemcy potrafią Europę prawidłowo zorganizować.” Wprawdzie projekt Mitteleuropa się zawalił w roku 1918, ale to nic nie szkodzi, bo – niczym Feniks z popiołów – odrodził się 1 maja 2004 roku, kiedy to Niemcy pomyślnie przeprowadziły Anschluss do Unii Europejskiej Czech, Węgier, Słowacji, Słowenii, Estonii, Litwy i Łotwy oraz Cypru i Malty. Warto przypomnieć, że ten Anschluss w 2003 roku stręczyli Polakom nie tylko przedstawiciele obozu zdrady i zaprzaństwa z Donaldem Tuskiem na czele, ale również płomienny dzierżawca monopolu na patriotyzm Jarosław Kaczyński, nie mówiąc już o stręczycielach drobniejszego płazu, wśród których wielu okazało się dawnymi konfidentami SB. Warto dodać, że to stręczenie odbywało się w dziesięć lat po wejściu w życie traktatu z Maastricht, który zmienił formułę funkcjonowania wspólnot europejskich; odszedł od formuły konfederacji, to znaczy – związku państw – ku formule federacji, czyli państwa związkowego. To właśnie stręczyli nam w roku 2003 stręczyciele, co przypominam na wieczną rzeczy pamiątkę.

W tak zwanym „międzyczasie” to znaczy – 1 grudnia 2009 roku, wszedł w życie traktat lizboński, którego najważniejszym postanowieniem było proklamowanie nowego podmiotu prawa międzynarodowego pod nazwą „Unia Europejska”, jako europejskiego państwa federalnego. W ramach tej nowej struktury, członkowskie bantustany miały stanowić części składowe tej federacji – ale na tamtym etapie lepiej było tego głośno nie mówić, więc tylko traktat lizboński był nakierowany na systematyczne wypłukiwanie suwerenności politycznej z członkowskich bantustanów, między innymi przy pomocy „zasady lojalnej współpracy”, która zobowiązuje członkowskie bantustany do powstrzymania się od wszelkich działań, które „mogłyby zagrozić urzeczywistnieniu celów Unii Europejskiej.” Wystarczy tedy np. wpisać, że celem Unii Europejskiej jest zaprowadzenie w Europie praworządności – cokolwiek by to miało znaczyć – by niemieckie owczarki, co to obsiadły unijne instytucje, mogły swobodnie sztorcować i dyscyplinować poszczególne bantustany. Po ubiegłorocznym, marcowym pozwoleniu Niemcom na urządzanie Europy po swojemu, Reichsfuhrerin Urszula von der Leyen wystąpiła z projektem nowelizacji traktatu lizbońskiego. Obejmuje ona 270 punktów, ale najważniejsze wydają się trzy: po pierwsze – likwidacja prawa weta – która oznacza, że członkowski bantustan będzie zmuszony do robienia czegoś, co sam wcześniej uznał za sprzeczne ze swoim interesem.

Po drugie – zmniejszenie prawie o połowę, to znaczy – z 27 do 15 członków Rady Europejskiej, będącej unijnym organem władzy prawodawczej. Oznacza to, że bantustany wykluczone z Rady będą się odtąd dowiadywały z gazet, co tam starsi i mądrzejsi w ich sprawach postanowili – i wreszcie – po trzecie – zarezerwowanie 65 obszarów decyzyjnych do wyłącznej kompetencji Unii Europejskiej. Jak widzimy, przygotowania do ustanowienia IV Rzeszy pod nazwą „Unia Europejska”, są już właściwie na ukończeniu i tylko pozostaje to wszystko przeforsować.

No dobrze – ale co to oznacza dla naszego nieszczęśliwego kraju? 9 miesięcy rządów vaginetu Donalda Tuska pokazuje, że otrzymał on od Naszego Złotego Pana z Berlina zadanie zniwelowania terenu pod zainstalowanie tutaj Generalnego Gubernatorstwa, jako rodzaju niemieckiej kolonii. Przy pomocy pana Adama Bodnara, któremu z pewnością nie zadrży ręka, kiedy będzie „Lachom” demolował państwo, a który właśnie z powodu tej zalety otrzymał od Donalda Tuska fuchę ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, już od roku prowadzi tę demolkę, przeciwko której skołowany naród nawet specjalnie nie protestuje, z uwagi na ogarniający nasz nieszczęśliwy kraj kryzys przywództwa, obejmujący nie tylko środowiska polityczne, ale również – naszą niezwyciężoną armię – no i środowiska pretendujące do sprawowania przywództwa moralnego i duchowego.

W tym właśnie kierunku zmierza reforma sądownictwa, która dla zmylenia opinii publicznej nazywa się „przywracaniem praworządności”. Tak naprawdę chodzi o skompletowanie aparatu sądowniczego, który wykona każde polecenie władz Generalnego Gubernatorstwa. Proklamowanie metody „czynnego żalu”, czyli znanej z czasów stalinowskich samokrytyki, jako środka doboru odpowiednich kadr nie pozostawia co do tego najmniejszych wątpliwości. Ale na tym nie koniec, bo vaginet Donalda Tuska wkłada w ręce tego korpusu sędziów Sądu Ostatecznego narzędzie represji w postaci penalizacji „mowy nienawiści” – zaaprobowane przez pana prezydenta Dudę. Penalizacja „mowy nienawiści” może okazać się w skutkach bardzo podobna do następstw umieszczenia w kodeksie karnym Rosyjskiej Federacyjnej Republiki Sowieckiej słynnego art. 58, dotyczącego rozmaitych postaci „antysowieckiej agitacji”. Jak wiemy, miliony ludzi przypłaciły ten eksperyment jak nie śmiercią, to latami łagrów, utratą zdrowia i zmarnowaniem życia.

Ale na tym nie koniec podobieństw do Generalnego Gubernatorstwa. Jak wiadomo, jednym z narzędzi utrzymywania ludności GG w ryzach, było donosicielstwo. Uważa się, że co najmniej jedna trzecia aresztowań przez Gestapo, była skutkiem donosu. No a co my dziś mamy? Ustawę z dnia 14 czerwca br. o ochronie sygnalistów, czyli po staremu – donosicieli. Jak widzimy, system represji w GG jest właśnie domykany nie tylko od strony kadrowej, ale od wszystkich innych stron jednocześnie.

Wisienką na torcie jest powrót cenzury, która ma sprawować szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, wyposażony w prawo eliminacji „treści terrorystycznych”. A co to są „treści terrorystyczne”? Aaaa, to będzie każdorazowo zależało od społecznego zapotrzebowania i mądrości etapu. Nie potrzebuję dodawać, że od tej decyzji nie będzie odwołania, to znaczy – może nawet i będzie, ale przygotowany kadrowo i wytresowany w „czynnym żalu” sędzia już tam powinność swej służby będzie rozumiał.

W tej sytuacji pozostaje nam tylko zastanowić się nad granicami obszaru Generalnego Gubernatorstwa. Pod tym względem najważniejsze decyzje chyba jeszcze nie zapadły, więc nie wiemy, czy dokończenie procesu zjednoczenia Niemiec – jeśli przyzwolenie prezydenta Józia Bidena obejmuję również tę kwestię – będzie oznaczało powrót do granicy z 1914, czy z 1937 roku. Zresztą może być jeszcze inaczej, a to w następstwie spodziewanego przyjazdu do Warszawy Sekretarza Stanu USA, Antoniego Bliknena, który ma naszym Umiłowanym Przywódcom podać do wiadomości uzgodnienia poczynione wcześniej z prezydentem Zełeńskim w Kijowie. Podobno pan Blinken ma jakiś zbawienny plan, który przedstawić ma prezydentowi Zełeńskiemu, co to ze swej strony pewnie zaprezentuje mu kolejną wersję planu, mającego doprowadzić do ostatecznego zwycięstwa.

Biorąc pod uwagę prawo Murphy’ego, zgodnie z którym, jeśli coś może pójść źle, to na pewno pójdzie – to może oznaczać, że oprócz amerykańskiej zgody na dokończenie procesu zjednoczenia Niemiec, możemy spodziewać się również obmyślenia dla wkręconych w maszynkę do mięsa Ukraińców jakiejś terytorialnej rekompensaty za terytoria prawdopodobnie bezpowrotnie utracone wskutek „zamrożenia konfliktu” – o którym, ku irytacji prezydenta Zełeńskiego, wspominała amerykańska ambasadoressa przy NATO już w pierwszym roku wojny z Rosją. Czyż nie o tym właśnie mówił na Campusie „Polska Przyszłości” były minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułeba? Jak pamiętamy, wspomniał on o „terytoriach ukraińskich”, mając na myśli województwo podkarpackie, część województwa małopolskiego do Nowego Sącza, no i część województwa lubelskiego. Oczywiście taką rekompensatę trzeba będzie jakoś nazwać – ale od czego jest pan prezydent Duda, który już przed laty w przemówieniu z okazji 3 maja roztoczył przed nami wizję „unii polsko-ukraińskiej” w ramach „projektu jagiellońskiego”? Jednak czy taki „jagielloński” projekt mógłby być przeprowadzony bez udziału Litwy? Takie pominięcie byłoby nietaktowne, więc kulturalny pan sekretarz stanu Antoni Blinken z pewnością takiej gafy nie strzeli.

Cóż w związku z tym? Ano, zakładając, że granica zjednoczonych Niemiec będzie przebiegała wzdłuż linii z roku 1914, do „unii polsko-ukraińsko-litewskiej” mogą być włączone tereny należące do Wielkiego Księstwa Litewskiego, czyli Suwalszczyzna i Podlasie, z Białą Podlaską włącznie. To nie będzie żaden rozbiór, tylko jagiellońska „unia”, więc kto będzie przeciwko temu wierzgał, to zostanie uznany za ruskiego agenta i zamknięty w którymś z chwilowo nieczynnych obozów – o ile w ogóle ten eksperyment przeżyje.

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Najwyższy Czas!”.

Globalizm idei czyli co zawiera „Pakt dla Przyszłości”

Globalizm idei czyli co zawiera „Pakt dla Przyszłości”

Autor: AlterCabrio , 26 września 2024

«Zacieśnianie współpracy z interesariuszami, w tym społeczeństwem obywatelskim, środowiskiem akademickim, społecznością naukowo-techniczną i sektorem prywatnym, a także zachęcanie do partnerstwa międzypokoleniowego, poprzez promowanie podejścia obejmującego całe społeczeństwo, w celu dzielenia się najlepszymi praktykami i opracowywania innowacyjnych, długoterminowych i przyszłościowych pomysłów w celu zabezpieczenia potrzeb i interesów przyszłych pokoleń.»

−∗−

Tłumaczenie: AlterCabrio – ekspedyt.org

−∗−

Globalizm idei, czyli o czym mówi „Pakt dla Przyszłości” ONZ

Szczyt dla Przyszłości Organizacji Narodów Zjednoczonych dobiegł końca. „Wielcy i dobrzy” światowego przywództwa spotkali się na cztery dni w Nowym Jorku, aby wziąć udział w tym, co ich strona internetowa nazwała…

«niepowtarzalną okazją, która zdarza się raz na pokolenie, aby na nowo wyobrazić sobie system wielostronny i wprowadzić ludzkość na nowy kurs»

…co brzmi po prostu uroczo, wcale nie strasznie czy arogancko.

Czterodniowe wydarzenie zostało podzielone na dwa „dni działań” i dwa dni „Szczytu”.

Oba te określenia są po prostu różnymi określeniami „ludzi w garniturach, siedzących przy dużych stołach i posługujących się żargonem biurokratycznym, przy okazji robiąc poważne miny ważnych osobistości”.

W rezultacie przyjęto dokument, który nazwali „Paktem dla Przyszłości” – 81 stron zarozumiałego bełkotu, tak wypełnionego bezsensownym językiem politycznym, że staje się niemal niezrozumiałym („globalistycznym”, jak nazywa to James Corbett).

Oto losowo wybrany akapit:

«Zacieśnianie współpracy z interesariuszami, w tym społeczeństwem obywatelskim, środowiskiem akademickim, społecznością naukowo-techniczną i sektorem prywatnym, a także zachęcanie do partnerstwa międzypokoleniowego, poprzez promowanie podejścia obejmującego całe społeczeństwo, w celu dzielenia się najlepszymi praktykami i opracowywania innowacyjnych, długoterminowych i przyszłościowych pomysłów w celu zabezpieczenia potrzeb i interesów przyszłych pokoleń.»

wszystko jest w tym tonie. I ja przeczytałem to wszystko. 81 stron.

Wiem, nie ma za co.

Jeśli chodzi o rzeczywistą treść, nie ma tu żadnych nowych pomysłów. Widzieliśmy już wcześniej tę globalistyczną „listę zakupów” rzekomych „problemów”.

Zmiany klimatyczne, konflikty, brak bezpieczeństwa żywnościowego, ubóstwo, dezinformacja, mowa nienawiści. Zwykłe „problemy”, które łącznie tworzą to, co dokument nazywa „złożonymi globalnymi wstrząsami” [“complex global shocks”].

Dokument informuje nas, że „wstrząsy” te można rozwikłać za pomocą szeregu „rozwiązań”, które również nie są zaskoczeniem:

poszanowanie prawa międzynarodowego”,

rozszerzona współpraca”,

zwiększona rola ONZ

i popularne hasło post-covidowe – „interoperacyjność”.

Wszystko to można ogólnie określić mianem naszego starego przyjaciela „rządu globalnego”.

Jak można się spodziewać, dużo mówi się o pieniądzach i finansach (w końcu masowe transfery publicznych pieniędzy w prywatne ręce to sposób na pozyskanie korporacji i funduszy hedgingowych dla swojej autorytarnej sprawy). Na przykład Action 9(28)(f) obiecuje…

«…nowy zbiorowy, ilościowy cel, który ma wynieść minimum 100 miliardów dolarów amerykańskich rocznie, uwzględniający potrzeby i priorytety krajów rozwijających się [w walce ze zmianą klimatu]»

100 miliardów dolarów rocznie. Za to można kupić dużo ScienceTM [tzw. ‘Nauki’ -tłum.].

Najbardziej jaskrawo autorytarny język jest zarezerwowany dla kontroli Internetu (prawie zawsze tak jest), a cele 3 i 4 „Załącznika do Globalnego Paktu Cyfrowego” to dwa z kilku, które nie wymagają szczególnych objaśnień, a zobowiązujące do:

«Wspierania inkluzywnej, otwartej, bezpiecznej i chronionej przestrzeni cyfrowej, która szanuje, chroni i promuje prawa człowieka [oraz] promowanie odpowiedzialnych, sprawiedliwych i interoperacyjnych metod zarządzania danymi»

W załączniku podkreślono znaczenie „integralności informacji” [podkreślenie dodane]:

«33. Dostęp do istotnych, wiarygodnych i dokładnych informacji i wiedzy jest niezbędny dla inkluzywnej, otwartej, bezpiecznej i chronionej przestrzeni cyfrowej. Technologia może ułatwiać manipulowanie informacjami i ingerencję w nie w sposób szkodliwy dla społeczeństw i jednostek oraz negatywnie wpływać na korzystanie z praw człowieka i podstawowych wolności, a także na osiąganie Celów Zrównoważonego Rozwoju.

34. Będziemy współpracować, aby promować integralność informacji, tolerancję i szacunek w przestrzeni cyfrowej, a także chronić integralność procesów demokratycznych. Wzmocnimy międzynarodową współpracę, aby sprostać wyzwaniom dezinformacji i mowy nienawiści.»

Nakłada też na firmy zajmujące się technologią cyfrową obowiązek przekazywania prywatnych informacji badaczom rządowym, aby mogli oni „rozwiązywać problem dezinformacji”:

«Pilnie wzywamy firmy technologii cyfrowych i platformy mediów społecznościowych do zwiększenia przejrzystości i odpowiedzialności ich systemów [oraz] zapewnienia badaczom dostępu do danych […] w celu zbudowania bazy dowodowej na temat tego, jak radzić sobie z dezinformacją i mową nienawiści, która może służyć jako podstawa polityki, standardów i najlepszych praktyk rządowych i branżowych…»

To oznacza cenzurę i nadzór. Tak na wszelki wypadek, gdyby to nie było jasne.

A co z tym?

«Zobowiązujemy się do 2030r.: do opracowania i wdrożenia programów nauczania dotyczących umiejętności korzystania z mediów cyfrowych i informacji, aby zapewnić wszystkim użytkownikom umiejętności i wiedzę umożliwiające bezpieczną i krytyczną interakcję z treściami i dostawcami informacji oraz zwiększenie odporności na szkodliwe skutki dezinformacji i szerzenia nieprawdziwych informacji.»

A to oznacza pranie mózgu.

Bardzo przewidywalne i nieprzyjemne, ale jak już mówiłem, nic w tym nowego.

Nowe idee nie są rolą Szczytów i Paktów, ich rolą jest wzmacnianie starych idei. Zakodowanych na stałe założeń, na których opiera się klasa polityczna.

Aby kształtować konsensus.

I to właśnie zrobił Pakt dla Przyszłości – sam pakt został przyjęty bez głosowania. Dlaczego został przyjęty bez głosowania? Ponieważ dwa lata temu rezolucja ONZ A/RES/76/307 uzgodniła z góry…

«że Szczyt przyjmie zwięzły, zorientowany na działania dokument końcowy zatytułowany „Pakt dla Przyszłości”, uzgodniony wcześniej w drodze konsensusu w ramach negocjacji międzyrządowych»

Złożenie w ostatniej chwili sprzeciwu przez Rosję – popartego przez Sudan, Syrię, Iran, Białoruś i Nikaraguę – okazało się całkowicie bezcelowym, jeśli nie całkowicie teatralnym.

Niemniej jednak zasługuje to na zbadanie.

W swoim oświadczeniu przed ONZ 22 września wiceminister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Wierszynin stwierdził:

«Od samego początku osoby koordynujące prace nad projektem uwzględniały w nim tylko to, co nakazywały im głównie kraje zachodnie. Punkty sporne narastały i nigdy nie zostały rozwiązane. Żadna z naszych próśb o to, by usiąść do stołu negocjacyjnego i je omówić, nie została spełniona. To nie jest to, co jest uważane i nazywane multilateralizmem, o którym wielu lubi perorować.»

Siergiej Ławrow w charakterystycznym dla siebie, elokwentnym stylu zauważył:

«Przyszłość naszych narodów nie może zostać wymyślona w probówce z udziałem Sekretariatu ONZ i zachodnich lobbystów. Ważne jest, aby ukształtować decyzję w tej sprawie w warunkach negocjacji i osiągnąć równowagę interesów»

Jakikolwiek przejaw sprzeciwu w kwestii multilateralizmu – zwłaszcza jeśli chodzi o zmiany klimatyczne i media społecznościowe – stanowi nietypowe zerwanie z trendem całkowitej globalnej harmonii w tych kwestiach.

Czy to świadczy o rzeczywistych podziałach w światowym poparciu dla „wielkiego resetu”?

Cóż, jest to możliwe i wszyscy możemy mieć taką nadzieję, ale nie przesadzajmy. Wiemy, że Rosja popiera praktycznie każdy aspekt Wielkiego Resetu – pojęcie antropogenicznej zmiany klimatu, Agendę 2030, cenzurę, CBDC, tożsamość cyfrową i… cóż, wszystko to, co można nazwać agendą globalistyczną.

Ich sprzeciwy tutaj nie wydają się przedstawiać jakiejkolwiek zmiany w tym zakresie. Nie wydają się sprzeciwiać żadnemu z tych konkretnych działań. Podnoszą kwestie konsultacji i suwerenności narodowej, procedur i wpływów, a nie odrzucają mitów założycielskich Paktu.

Są one oczywiście ważne. Nie minimalizujmy ich.

Ale czy oznaczają one odrzucenie wartości globalistycznych?

Czy Rosja mówi „nie” Wielkiemu Resetowi, czy też mówi, że chce wdrożyć WR na własnych warunkach?

Czy to drugie rozwiązanie oznaczałoby jakieś zwycięstwo lub korzyść dla przeciętnego Rosjanina?

Czy to jest kwestia zasadnicza? Czy też jest to walka o pozycję w wielobiegunowym porządku świata? W tym kontekście milczenie Chin byłoby godne uwagi, prawda?

Czy też, mówiąc bardziej cynicznie, należy te zastrzeżenia traktować z takim samym sceptycyzmem, z jakim traktuje się ekstrawaganckie obietnice składane przez liderów opozycji, którzy wiedzą, że nigdy nie dojdą do władzy, a co za tym idzie, nie będą musieli dotrzymywać słowa?

W końcu Rosjanie wiedzą, że ich sprzeciwy nie mają większego znaczenia praktycznego, ponieważ podpisali umowę przed faktem, co sprawia, że ​​wszelkie sprzeciwy są w tym momencie czysto symboliczne. W najlepszym razie należy to uznać za akt szalonej naiwności ze strony Rosji. Kolejny autodestrukcyjny akt w niedawnej historii autodestrukcyjnych aktów.

Należy zwrócić uwagę Rosji na to, że zgoda na poparcie dokumentu, który jeszcze nie został napisany, bez względu na jego treść, nie jest może najmądrzejszym pomysłem.

Jednak jakkolwiek zinterpretujemy te obiekcje deklarowane w ostatniej chwili, okażą się one nic nie znaczące, ponieważ Pakt ma już charakter oficjalny.

Wszystkie kraje na świecie (tak, nawet te, które zgłosiły sprzeciw) formalnie zgadzają się, że problemem są mowa nienawiści i dezinformacja.

Wszystkie kraje na świecie (nawet te, które zgłosiły sprzeciw) popierają zniesienie prywatności i zwiększenie cenzury jako rozwiązanie.

Wszystkie kraje na świecie (wszystkie) zgadzają się wydawać co najmniej 100 miliardów dolarów rocznie na realizację „celów zrównoważonego rozwoju” w krajach rozwijających się.

A nawet te, które wnosiły sprzeciw, tej polityce nie sprzeciwiały się. W rzeczywistości wielokrotnie popierały tę politykę.

Żeby było całkowicie jasne –

Nie ma ani jednego głosu na tej sali, który naprawdę broniłby rzeczywistości.

Choć nie mamy jeszcze formalnego rządu globalnego, to już mamy globalizm idei, nawet jeśli istnieją pewne rozbieżności co do ich realizacji.

Tak kształtuje się rząd światowy i tak się ostatecznie narodzi – poprzez narastający konsensus fikcyjnych problemów i zbędnych, często szalonych „rozwiązań” po cichu popieranych przez wszystkie kraje świata.

_____________

A Globalism of Ideas – Inside the UN’s “Pact for the Future”, Kit Knightly, Sep 25, 2024

−∗−

Warto porównać:

„Pakt na rzecz przyszłości” czyli jak zdominować masy
Język jest bezpośredni i jednoznaczny: „Rada Bezpieczeństwa poinformuje wszystkie kraje, że jej cierpliwość dotycząca populacji dobiegła końca” i że „wszystkie kraje mają coroczne kwoty do ZREDUKOWANIA” – kwoty, które będą […]

−∗−

Ludzkość “przyjęła” kolejny pakt z diabłem zwany “paktem na rzecz przyszłości”.

Mały Słownik Języka Bestii

CzarnaLimuzyna , 24 września 2024

Pinterest (bez sygnatury)

Właśnie dowiedziałem się, że

Kolejny „kamień milowy” ludzkości, dokument o którym można powiedzieć cynicznie, że stanowi wyraz poszanowania wolnej woli człowieka. Potwierdzony w ten sposób cel:

bezpieczniejszy, bardziej pokojowy, zrównoważony i inkluzywny świat dla przyszłych pokoleń”

staje się wizją coraz bardziej realną.

Wojny przygasają, trwa walka o stabilizację liczby urodzeń. Eksperci opracowują, w pocie czoła, procedury nowych lockdownów: po sanitarnym i energetycznym (zielony ład) pora się przygotować na żywnościowy i finansowy.

Sekretarz ONZ zwany generalnym, Guterres mówi:

W obliczu wzrostu mizoginii i ograniczenia praw reprodukcyjnych kobiet rządy wyraźnie zobowiązały się do usunięcia barier prawnych, społecznych i ekonomicznych, które uniemożliwiają kobietom i dziewczętom realizację ich potencjału w każdej sferze.

Co oznaczają poszczególne sformułowania tego bełkotu będącego główną częścią składową retoryki oraz nowych dokumentów Organizacji Narodów Zniewolonych?

Warto wiedzieć, że niezmiennym jest tylko Słowo Boże. Zawiera samą prawdę. Język ludzki może służyć prawdzie lub kłamstwu. Język Bestii zmienia się nieustannie, wije jak wąż, zmieniając skórę wraz z każdą nową ideologią.

Mały Słownik Języka Bestii

Na początku był bunt zrodzony z opinii najstarszego stażem Eksperta, który namówił pierwszą kobietę do wyrwania się spod opresji mężczyzny. Walka trwa do dnia dzisiejszego.

Prawa reprodukcyjne – prawa do zabijania dzieci nienarodzonych i narodzonych, w przyszłości prawo do klonowania i eksperymentów medycznych, dowolnej tożsamości, w tym „transhumanizmu” modyfikującego ludzki organizm za pomocą implantów i inżynierii genetycznej.

Transformacja eko-społeczna – Przekształcenie poszczególnych społeczności w gromadę zielonych niewolników żyjących w cyfrowych obozach koncentracyjnych z „minimalnym śladem węglowym”, niewyczuwalnym śladem logicznego myślenia, bez śladu gotówki i indywidualnej własności.

Inkluzywny świat – świat niewykluczający, włączający i mieszający ze sobą, do konsystencji papki, rzeczy dobre ze złymi, sensowne z bezsensownymi.

Integralność informacji – Nazwa jednolitego, spójnego przekazu propagandowego osiąganego za pomocą cenzury w mediach. Już niedługo walka z „dezinformacją” będzie łatwiejsza. Algorytmy AI przeszukają całą sieć nie wyłączając skrzynek mailowych.

Multilateralizm – w tym przypadku sojusz wielu państw w budowaniu globalnego totalitaryzmu. Guterres ocenił, że międzynarodowe porozumienie, to „krok w kierunku bardziej efektywnego, inkluzywnego, sieciowego multilateralizmu”/Pakt na rzecz przyszłości/.

Inkluzywne i sprawiedliwe społeczeństwa – społeczeństwa z wydrenowanym mózgiem, w stanie anomii.

Pokojowy – tu zamiast opisu użyję cytatu z piosenki Zbigniewa Sekulskiego: Wysyłam ci gazetę, która o wszystkim kłamie. Na czołowej stronie portret diabła, On zamiast duszy złote ma medale, Mówi pokój, gdy sięga do gardła.

Ludzie wołają o globalne działania w celu rozwiązania kryzysu klimatycznego – Brednia. Nikt normalny i świadomy nie domaga się rozwiązań sztucznie wywołanego problemu, wywołanego przez energetyczny lockdown – ograniczający i zamykający dostęp do tanich źródeł energii. Pełen cytat brzmi:

“Ludzie na świecie mają nadzieję na przyszłość w pokoju, godności i dobrobycie. Wołają o globalne działania w celu rozwiązania kryzysu klimatycznego, zwalczania nierówności i zajęcia się zagrożeniami wobec wszystkich. Uważają, że ONZ jest niezbędna do rozwiązania tych wyzwań”. /Guterres/

Jest to klasyka gatunku manipulacji „Stwórz problem, a potem zaproponuj rozwiązanie”. W celu uzyskania zgody społeczeństwa na nieakceptowane zmiany, stwórz poważny kryzys, a potem zaproponuj jedyne i zbawienne rozwiązanie. Zmiany wprowadzaj stopniowo. Nie chodzi oczywiście o kryzys klimatyczny, lecz o kryzys energetyczny, bo ten znacząco podwyższa koszty życia i koszty prowadzenia działalności gospodarczej.

Podobne manipulacje opisał Chomsky.

Wprowadzenia rozwiązań totalitarnych domagają się osoby cierpiące na psychozę indukowaną (aktywiści, fanatycy) lub głupcy i beneficjenci.

Fundament zła

Wolność dla błędu i kłamstwa zrównanych w prawach z prawdą, a potem nad nią wywyższonych.

Równość czyli zakwestionowanie autorytetu Boga i naturalnej hierarchii. Zrównanie do dołu, gdzie rządzi gust barbarzyńców i percepcja głupców.

Braterstwo to poufałość i zbratanie z wyznawcami ideologii zła i fałszywych religii.

Mamy jeszcze:

Nowy Wspaniały Świat światowego rządu ONZ

Nowy Wspaniały Świat światowego rządu ONZ

Szczyt Przyszłości w ramach Zgromadzenia Ogólnego ONZ ma na celu przyjęcie Paktu dla Przyszłości, utopijnego manifestu marksistowskiego, który chce regulować każdy aspekt życia na planecie. 

MARIUSZ JAGÓRA SEP 23
 
READ IN APP
 
Póki co prezydent Argentyny Javier Milei ogłosił, że jego kraj odłącza się od tego projektu.

———————-

Od niedzieli w Nowym Jorku odbywa się Szczyt Przyszłości w ramach Zgromadzenia Ogólnego ONZ, którego celem jest przyjęcie Paktu dla Przyszłości. Jeszcze kilka dni temu projekt tego paktu zawierał plan nadania Sekretarzowi Generalnemu ONZ uprawnień nadzwyczajnych do ogłaszania globalnego stanu wyjątkowego z własnej inicjatywy i koordynowania postępowania w takiej sytuacji.

W wersji opublikowanej na stronach ONZ zapis ten zniknął.

Chodzi o tekst zawarty w trzeciej wersji propozycji w Działaniu 57: „Uznajemy potrzebę bardziej spójnej, opartej na współpracy, skoordynowanej i wielowymiarowej międzynarodowej reakcji na złożone globalne wstrząsy oraz centralną rolę Organizacji Narodów Zjednoczonych w tym zakresie. Złożone globalne wstrząsy to wydarzenia, które mają poważne zakłócenia i niekorzystne konsekwencje dla znacznej części krajów i globalnej populacji, i które prowadzą do skutków w wielu sektorach, wymagając wielowymiarowej, wielostronnej reakcji całego rządu i całego społeczeństwa. (…) Zwracamy się do Sekretarza Generalnego o przedstawienie do rozważenia przez państwa członkowskie protokołów zwoływania i funkcjonowania platform kryzysowych w oparciu o elastyczne podejścia do reagowania na szereg różnych złożonych globalnych wstrząsów, w tym kryteria uruchamiania i wycofywania platform kryzysowych, zapewniając, że platformy kryzysowe są zwoływane na czas określony i nie będą stałą instytucją ani podmiotem.”

Czy ze względu na chwilową porażkę z wprowadzeniem traktatu pandemicznego WHO, ONZ postanowiła zająć się tą kwestią za pośrednictwem Zgromadzenia Ogólnego, dając Sekretarzowi Generalnemu uprawnienia nadzwyczajne, których nie mogli uzyskać dla szefa WHO?

Zapis ten wygląda na niekonstytucyjną próba przyjęcia przepisów, które pozwalałyby organizacjom międzynarodowym naruszać suwerenność państw członkowskich przez ogłoszenie globalnego stanu wyjątkowego. W krótkim raporcie dla ekspertów, zatytułowanym “Our Common Agenda Policy Brief 2” z marca 2023 r., Sekretarz Generalny ONZ wyjaśnił szczegółowo, jakie prawa nadzwyczajne chciałby uzyskać: “Proponuję, aby Zgromadzenie Ogólne zapewniło Sekretarzowi Generalnemu i systemowi Narodów Zjednoczonych stały organ do automatycznego zwoływania i operacjonalizacji platformy kryzysowej w przypadku przyszłego złożonego globalnego wstrząsu o wystarczającej skali, dotkliwości i zasięgu. (…) Sekretarz Generalny decydowałby, kiedy zwołać platformę kryzysową w odpowiedzi na złożony globalny wstrząs. Platforma kryzysowa byłaby inkluzywna i umożliwiałaby udział wszystkich odpowiednich podmiotów, które mogłyby wnieść znaczący wkład w globalną reakcję. Powinno to obejmować odpowiednie podmioty ze wszystkich części świata, w tym sektor prywatny, społeczeństwo obywatelskie, ekspertów merytorycznych, naukowców i innych. Sekretarz Generalny byłby odpowiedzialny za identyfikację takich odpowiednich podmiotów i nadzorowanie ich wkładu w reakcję”.

Ten model koordynacji, który tak znakomicie sprawdził się podczas kryzysu związanego z koronawirusem, z korzyścią finansową dla firm farmaceutycznych i międzynarodowych koncernów informatycznych, miał zostać sformalizowany i zastosowany do wszelkich przyszłych kryzysów. Otwarta lista możliwych złożonych globalnych sytuacji kryzysowych w dokumencie Sekretarza Generalnego jest następująca:

a) zdarzenia klimatyczne lub środowiskowe na dużą skalę, które powodują poważne zakłócenia społeczno-gospodarcze i/lub degradację środowiska;

b) przyszłe pandemie z kaskadowymi skutkami wtórnymi;

c) zdarzenia o dużym wpływie z udziałem czynnika biologicznego (umyślne lub przypadkowe);

d) zdarzenia prowadzące do zakłóceń w globalnym przepływie towarów, osób lub finansów;

e) niszczycielskie i/lub destrukcyjne działania na dużą skalę w cyberprzestrzeni lub zakłócenia globalnej łączności cyfrowej;

f) poważne zdarzenie w przestrzeni kosmicznej, które powoduje poważne zakłócenia w jednym lub kilku krytycznych systemach na Ziemi;

g) nieprzewidziane zagrożenia (zdarzenia typu “czarny łabędź” – rzadkie, nieprzewidywalne wydarzenie o ogromnych konsekwencjach, które jest trudne do przewidzenia, ale ma ogromny wpływ na społeczeństwo, gospodarkę lub systemy. Pojęcie to spopularyzował Nassim Nicholas Taleb w swojej książce z 2007 roku Czarny łabędź. O skutkach nieprzewidywalnych zdarzeń).

Uzyskując prawo do ogłaszania globalnego stanu wyjątkowego, ONZ stałaby się quasi-rządem światowym, bez demokratycznej kontroli. Chociaż formalnie ONZ może jedynie wydawać zalecenia, współpracujące z ONZ potężne organizacje, jak Fundacje Gatesów i Rockefellera, Wellcome Trust, UE, MFW i Bank Światowy, WHO przeprowadziłyby ogólnoświatowe konsultacje pod egidą ONZ i postarały się by te “niewiążące” zalecenia potraktowano jako wiążące nakazy, dokładnie tak jak to stało się podczas pandemii COVID-19. Jest to o tyle niepokojące, że ONZ jest w znacznym stopniu uzależniona od darowizn od dużych korporacji i dobrowolnych składek od państw.

Należy się zatem obawiać, że quasi-światowy rząd ONZ służyłby przede wszystkim interesom potężnych globalnych korporacji i większości reżimowych państwa, tworzących większość członków ONZ. W 2023 roku, według Indeksu Demokracji The Economist Intelligence Unit, spośród 167 państw członkowskich ONZ, tylko 14,4% zostało sklasyfikowanych jako “pełne demokracje”. 29,9% określono jako demokratyczne, ale obarczone wadą (tzw. “wadliwe demokracje”) a pozostałe państwa to “reżimy hybrydowe” (20,4% krajów w rankingu), i “reżimy autorytarne”, które stanowią aż 35,3% krajów członkowskich – łącznie państwa o systemie reżimowym to 55,7% członków ONZ​. Sekretarzem Generalnym ONZ jest od 2017 roku António Guterres, portugalski polityk, były sekretarz generalny portugalskiej Partii Socjalistycznej, były premier Portugalii. Ten sam, który ogłosił zakończenie ery globalnego ocieplenia i nastanie ery globalnego wrzenia planety.

Propozycje treści paktu przygotował stały przedstawiciel Namibii przy ONZ Neville M. Gertze, przy pomocy Antje Leendertse z Niemiec. Gertze to członek rządzącej od 1990 roku w Namibii partii SWAPO (South West Africa People’s Organization – Organizacja Ludowa Południowo-Zachodniej Afryki), która miała ścisłe powiązania z komunistycznym Związkiem Radzieckim w okresie walki o niepodległość Namibii. ZSRR zapewniał SWAPO wsparcie militarne, polityczne i materialne w walce o wyzwolenie Namibii spod kontroli południowoafrykańskiej. Wsparcie to obejmowało szkolenia wojskowe dla członków SWAPO, dostarczanie broni oraz pomoc dyplomatyczną na arenie międzynarodowej.

Nie dziwne więc, że projekt tekstu Paktu nasączony jest utopijnymi ideami marksistowskimi, a jego wydźwięk przypomina wyznanie wiary, a nie propozycję dokumentu prawa międzynarodowego. W liście skierowanym do delegatów Gertze pisze: „Uważamy, że tekst jest wyważony, ambitny, zorientowany na działanie i wybiegający w przyszłość. 60 działań wysyła krytyczne przesłanie solidarności i wspólnego działania w czasach głębokiej globalnej transformacji, mobilizując wspólne wysiłki na rzecz przyspieszenia postępów w realizacji Celów Zrównoważonego Rozwoju oraz sprostania nowym i pojawiającym się wyzwaniom i możliwościom. Staraliśmy się w jak największym stopniu odpowiedzieć na Państwa wezwanie do utrzymania poziomu ambicji Paktu, przy jednoczesnym dalszym równoważeniu języka i odzwierciedlaniu propozycji pomostowych omawianych podczas nieformalnych konsultacji”.

Ten „wyważony tekst” wzywa w „Deklaracji dla przyszłych pokoleń” do nadania  priorytetu pilnym działaniom w celu sprostania krytycznym wyzwaniom środowiskowym, a także zmianom klimatu i ich negatywnym skutkom, w oparciu o zasadę wspólnej, ale zróżnicowanej odpowiedzialności, zwracając uwagę na znaczenie koncepcji sprawiedliwości klimatycznej dla niektórych”, i wzywa do zobowiązania do budowania silniejszego, skuteczniejszego i bardziej odpornego systemu wielostronnego opartego na prawie międzynarodowym, z Organizacją Narodów Zjednoczonych w jego centrum, opartego na przejrzystości, pewności i zaufaniu, z korzyścią dla obecnych i przyszłych pokoleń. Delegaci deklarują „nowy początek multilateralizmu. Działania zawarte w pakcie mają na celu zapewnienie, że Organizacja Narodów Zjednoczonych i inne kluczowe instytucje wielostronne mogą zapewnić lepszą przyszłość dla ludzi i planety,umożliwiając nam wypełnienie naszych obecnych zobowiązań, jednocześnie stawiając czoła nowym i pojawiającym się wyzwaniom i możliwościom.”

ONZ będzie stało na straży migracji deklarując „wzmocnienie współpracy między państwami w celu zapewnienia bezpiecznej, uporządkowanej i regularnej migracji między krajami pochodzenia, tranzytu i przeznaczenia, w tym poprzez rozszerzenie ścieżek regularnej migracji, przy jednoczesnym uznaniu pozytywnego wkładu migrantów we wzrost sprzyjający włączeniu społecznemu i zrównoważony rozwój”

“Zrównoważony rozwój” powtarzany jest jak mantra (pojawia się w teście 147 razy) i brzmi jak niepodważalna doktryna wiary: „Uznajemy, że zrównoważony rozwój we wszystkich jego trzech wymiarach jest głównym celem samym w sobie i że jego osiągnięcie, nie pozostawiając nikogo w tyle, jest i zawsze będzie głównym celem multilateralizmu. Potwierdzamy nasze trwałe zaangażowanie w Agendę na rzecz Zrównoważonego Rozwoju 2030 i jej Cele Zrównoważonego Rozwoju. Będziemy pilnie przyspieszać postępy w osiąganiu celów, w tym poprzez konkretne kroki polityczne i mobilizowanie znacznego finansowania dla krajów rozwijających się (…)”. Również kwestie klimatyczne przedstawione są w sposób dogmatyczny: zmiany klimatu, utrata różnorodności biologicznej i degradacja środowiska są jednymi z największych wyzwań naszych czasów, a ich negatywne skutki są nieproporcjonalnie odczuwalne przez kraje rozwijające się i osoby znajdujące się w trudnej sytuacji. Zobowiązujemy się do przyspieszenia wypełniania naszych zobowiązań wynikających z Ramowej konwencji Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu i porozumienia paryskiego. Potwierdzamy cel temperaturowy Porozumienia Paryskiego, jakim jest utrzymanie wzrostu średniej globalnej temperatury na poziomie znacznie poniżej 2 stopni Celsjusza powyżej poziomu sprzed epoki przemysłowej i dążenie do ograniczenia wzrostu temperatury do 1,5 stopnia Celsjusza powyżej poziomu sprzed epoki przemysłowej oraz wspieranie krajów rozwijających się w adaptacji i reagowaniu na negatywne skutki zmian klimatu, uznając, że znacznie zmniejszyłoby to ryzyko i skutki zmian klimatu. Podkreślamy pilność i znaczenie redukcji emisji gazów cieplarnianych w tym krytycznym dziesięcioleciu w celu utrzymania globalnego ocieplenia”.

W tekście padają obietnice zlikwidowania na świecie głodu, biedy, wojen, nierówności, wprowadzenia powszechnego dobrobytu, mieszkań dla każdego, edukacji na najwyższym poziomie, dostępu do taniej energii itp. Pada też obietnica zreformowania Rady Bezpieczeństwa ONZ „uznając pilną potrzebę uczynienia jej bardziej reprezentatywną, inkluzywną, przejrzystą, wydajną, skuteczną, demokratyczną i odpowiedzialną”. Priorytetem jest także naprawienie historycznej niesprawiedliwości wobec Afryki, oraz traktując Afrykę jako szczególny przypadek, poprawa reprezentacji niedostatecznie reprezentowanych i niereprezentowanych regionów i grup, takich jak Azja i Pacyfik oraz Ameryka Łacińska i Karaiby.

Czy czeka nas zupełnie Nowy Wspaniały Świat? 

Póki co prezydent Argentyny Javier Milei ogłosił, że jego kraj odłącza się od tego projektu.

„Więcej klimatyzmu i genderyzmu. Mniej suwerenności”. ONZ przyjął „Pakt na rzecz przyszłości”. Jednogłośnie !!

„Więcej polityki klimatycznej i genderyzmu. Mniej suwerenności”. ONZ przyjął „Pakt na rzecz przyszłości”

wirtualny-dobrobyt-walka-z-klimatem-i-aborcja-dla-wszystkich-onz

Światowi przywódcy przyjęli w niedzielę Pakt na rzecz przyszłości – przełomową deklarację zobowiązującą do konkretnych działań na rzecz „bezpieczniejszego, bardziej pokojowego, zrównoważonego i inkluzywnego świata dla przyszłych pokoleń”.

Pakt wraz z załącznikami, Globalnym Paktem Cyfrowym i Deklaracją na rzecz przyszłych pokoleń przyjęto jednomyślnie.

Państwa członkowskie ONZ zobowiązały się m.in. do przyspieszenia realizacji Celów Zrównoważonego Rozwoju i Porozumienia paryskiego w sprawie zmian klimatu; włączania młodych w proces podejmowania decyzji; budowania silniejszych partnerstw ze społeczeństwem obywatelskim, sektorem prywatnym i władzami lokalnymi; podwojenia wysiłków na rzecz budowania i utrzymywania pokojowych, inkluzywnych i sprawiedliwych społeczeństw; zajęcia się podstawowymi przyczynami konfliktów oraz szybszego wdrażania zobowiązań dotyczących kobiet, pokoju i bezpieczeństwa.

Wchodzący w skład paktu Global Digital Compact jest pierwszym światowym porozumienie w sprawie międzynarodowych regulacji sztucznej inteligencji (AI). Deklaracja w sprawie przyszłych pokoleń koncentruje się m.in. na zapewnieniu im dobrobytu. Dokument, podkreślają źródła ONZ, stał się punktem zwrotnym, ponieważ instytucje finansowe, a nawet same Narody Zjednoczone nie znalazły rozwiązań problemów XXI wieku.

Sekretarz Generalny ONZ António Guterres podkreślił, że Pakt „otwiera ścieżki do nowych możliwości i szans”. „Ludzie na świecie mają nadzieję na przyszłość w pokoju, godności i dobrobycie. Wołają o globalne działania w celu rozwiązania kryzysu klimatycznego, zwalczania nierówności i zajęcia się zagrożeniami wobec wszystkich. Uważają, że ONZ jest niezbędna do rozwiązania tych wyzwań” – podkreślił Guterres.

Przyjęcie Paktu skomentował w mediach społecznościowych prezes Ordo Iuris, Jerzy Kwaśniewski. Jak zaznaczył, ONZ mami świat wizją globalnego zarządzania, który charakteryzuje ograniczanie podmiotowości i suwerenności narodowej. ” Więcej ONZetowskiej biurokracji, więcej międzynarodowych funduszy do utrzymania, więcej globalnych szczytów, więcej polityki klimatycznej i więcej genderyzmu.
Mniej suwerenności, mniej efektywności” – zauważył mec. Kwaśniewski.

Wielka gra imperiów. Nie wiemy jakie asy mają jeszcze w rękawie – wiemy, że grają znaczonymi kartami.

Wielka gra imperiów

Nie wiemy jakie asy mają jeszcze w rękawie – wiemy, że grają znaczonymi kartami. Nadchodzący nieunikniony kryzys będą chcieli jak najlepiej wykorzystać.

Wiedeń 22.09.2024 r.

Właściwie cały mój blog dotyczy tej wielkiej gry, która odbywa się współcześnie na naszych oczach. Dlaczego akurat taki tytuł wybrałem do dzisiejszego artykułu? Obejrzałem właśnie wywiad na YouTube Artura Kalbarczyka z europosłem Grzegorzem Braunem i tam właśnie padło to określenie.

W moim przekonaniu te imperia nie odpowiadają naszemu dotychczasowemu rozumieniu geopolitycznemu. To nie Chiny, Rosja czy USA. Naturalnie, że te państwa istnieją i biorą udział w tej grze, jednak dzisiaj mamy walkę z dwoma innymi imperiami, dla których granice państwowe nie odgrywają roli.

Imperium sprawcze, czyli ONI, według moich szacunków jest to grupa nieprzekraczająca na całym świecie 5 tysięcy osób. Nie wliczam tu współpracujących z nimi marionetek w rozumieniu rząd, czy urzędnicy ważniejszych urzędów w stylu Komisja Europejska, gdyż są to najczęściej skorumpowane miernoty wykonujące rozkazy szarych eminencji. Nie otwierają oni swoich chorych umysłów, ale jedynie kieszenie na srebrniki jako nagrodę za zdradę.

Drugie imperium, z którym walczy to pierwsze to MY – pozostali ludzie zamieszkujący tę planetę. ONI mają pieniądze – NAM wolno płacić na nich podatki.

Najwyraźniej ten „sprawiedliwy” podział nie był IM na rękę, skoro podjęli próbę przechwycenia władzy na świecie i stworzenia jednego globalnego rządu stojącego na szczycie piramidy i decydującego o tym, co wolno, a czego nie wolno osobom na niższych szczeblach tej hierarchii. Ten rząd już od dawna istnieje i czeka na przejęcie władzy nad światem.

ONI przedstawili swoje cele w 10 punktach dekalogu. Te cele można znaleźć także w książce Klausa Schwaba „COVID-19: The Great Reset” oraz w programie ONZ Agenda 2030.

„Twoje posłuszeństwo nie zna granic i z każdym dniem staje się coraz bardziej niewybaczalne”.  Tomasz Mann (1940 r.)

Wojna przejawia się na wielu płaszczyznach:

  1. Biologiczna – tworzenie fałszywych pandemii, szczepionkowa eutanazja;
  2. Medyczna – leczenie objawowe powodujące kolejne objawy;
  3. Propagandowa – jedna narracja połączona z cenzurą odmiennych poglądów;
  4. Psychologiczna – wysyłanie sprzecznych informacji, tworzenie huśtawki nastrojów;
  5. Migracyjna – zniszczenie tożsamości narodowej państw Europy i USA poprzez napływ olbrzymiej ilości obcych kulturowo młodych mężczyzn;
  6. Klimatyczna – wywoływanie paniki głównie przez sprawców zanieczyszczenia środowiska naturalnego;
  7. Na polu walki – prowokowanie wojen i przeciwdziałanie ich zakończeniu;
  8. Ideologiczna – podziały społeczne, by zająć społeczeństwo nieistotnymi sporami ideologicznymi;
  9. Rodzinna – gender, propagowanie ideologi LGBT, „wybór” płci oraz indoktrynacja dzieci;
  10. Żywieniowa – niszczenie rolnictwa i zastąpienie go produkcją niezdrowej żywności;
  11. Kontrolna – cyfryzacja, wprowadzanie globalnych dokumentów opartych na biometryce, paszporty szczepionkowe;
  12. Finansowa – CBDC cyfrowy pieniądz pozwalający kontrolować wszelkie płatności.

Te widoczne dzisiaj na każdym kroku pola walki były przygotowywane przez dziesiątki lat. Z pewnością imperium MY nie dorównuje IM w zakresie organizacji i planowania.

Prawda nie zmienia się tylko dlatego, że nie chcesz jej słyszeć!

Kim są ci ONI? Większość z nich, nie bez powodu ukrywa się w cieniu kilku nadgorliwców, takich jak George Soros, Bill Gates czy Larry Fink. Liczą się z możliwością porażki. Wtedy ci nadgorliwi pójdą na pierwszy ogień gniewnego tłumu, by zaspokoić wzburzone emocje. To imperium jest zwaśnione ich ambicjami oraz odmiennymi sposobami walki, które mimo skrupulatnego planowania wymagają ciągłych poprawek.

Nie wiemy jakie asy mają jeszcze w rękawie – wiemy, że grają znaczonymi kartami.

Nadchodzący nieunikniony kryzys będą chcieli jak najlepiej wykorzystać. Pewnie po wygranej Trumpa w wyborach amerykańskich zainicjują krach gospodarczy, właśnie po to, by ludzie kojarzyli ten kryzys z Trumpem. Sytuacja gospodarcza jest w tak dużym stopniu labilna, że wystarczy niewielki ruch, by wywołać panikę na giełdzie. Potem to już nikt nie będzie w stanie kontrolować wydarzeń.

Taki przykład z naszego podwórka obszaru decyzyjnego szefa państwa. 

Te ważniejsze decyzje przyjmuje premier od NICH bez sprzeciwu.

Nam nie pozostało nic innego, jak przygotować się na ten wielki kryzys. Macie już zapas wody nadającej się do picia?

Autor artykułu Marek Wójcik Opublikowano 22.09.2024 r. na world-scam.com

To kluczowy moment, aby powstrzymać  traktat, który ma pozbawić nas wolności i przekazać kontrolę nad decyzjami dotyczącymi zdrowia niewybieralnym, globalnym elitom.


“Sebastian Lukomski , CitizenGO” <petycje@citizengo.org>

Intensywne prace WHO na rzecz sfinalizowania Traktatu Pandemicznego odbywają się właśnie teraz, podczas 11. posiedzenia Międzyrządowego Ciała Negocjacyjnego (INB).

To kluczowy moment, aby powstrzymać  traktat, który może pozbawić nas wolności i przekazać kontrolę nad decyzjami dotyczącymi zdrowia niewybieralnym, globalnym elitom.

Ty i ja ciężko pracowaliśmy nad zablokowaniem tego traktatu, jednak oni są bardziej zdeterminowani niż kiedykolwiek, by przeforsować go pod pretekstem troski o zdrowie publiczne.

Podejmowane dziś decyzje będą miały wpływ na to, czy zachowasz swoje prawa, czy oddasz je w ręce biurokratów, którzy dbają wyłącznie o własne interesy.

Nie możemy dłużej czekać — czas ucieka, a nasze wolności są zagrożone.

Oto konsekwencje podpisania Traktatu Pandemicznego:

  • Globaliści będą decydować o szczepionkach dla Twoich dzieci, NIE TY!
  • Globaliści będą decydować o tym, gdzie możesz podróżować, NIE TY!
  • To globaliści zdecydują, jak i czy będziesz mógł praktykować swoją wiarę, NIE TY!

Wezwij Stałego Przedstawiciela RP przy ONZ w Genewie, aby stanął w obronie Twojej wolności i odrzucił Traktat Pandemiczny WHO, zanim będzie za późno. 

Udostępnij tę petycję rodzinie, znajomym i wszystkim swoim kontaktom. Zwiększmy razem nasz wpływ i brońmy naszych praw. 

Dziękuję za Twoje nieustanne wsparcie, 

Sebastian Lukomski z całym zespołem CitizenGO

WEF o Covidzie: “To był test posłuszeństwa wobec nadchodzącego Nowego Porządku Świata”

WEF o Covidzie: “To był test posłuszeństwa wobec nadchodzącego Nowego Porządku Świata” babylonianempire/wef-o-covidzie-to-byl-test-posluszenstwa-wobec-nadchodzacego-nowego-porzadku-swiata

Data: 11 settembre 2024Author: Uczta Baltazara 1 Commento

Chcieli wiedzieć, ile osób zgodzi się na całkowite przeorganizowanie swojego życia, nie opierające się na jakiejkolwiek podstawie naukowej, a jedynie na przypadkowych poleceniach, z których część graniczyła z absurdem.

Od dawna mówiłem, że projekt Covid 19 został wdrożony przez niewielką liczbę osób należących do globalistycznej klasy łupieżców z tylko jednego powodu – jako test beta dla nadchodzącego technokratycznego nowego porządku świata.

Obecnie, Światowe Forum Ekonomiczne przyznaje, że „pandemia” Covid-19 musiała się wydarzyć z tego właśnie powodu.

WEF, na stronie „My Carbon” swej witryny internetowej, z radością zamieścił następujący fragment, w którym promuje tak zwane inteligentne miasta, co jest po prostu kolejnym określeniem dla miast 15-minutowych.

Pierwszym z trzech „wydarzeń”, które według WEF musi nastąpić, zanim świat będzie zdolny do ewolucji w kierunku utopijnej wizji „inteligentnych i zrównoważonych miast”, jest zgoda na ograniczenia naszej wolności.

WEF pisze:

«1. COVID-19 był testem odpowiedzialności społecznej – miliardy obywateli na całym świecie zaakceptowały ogromną liczbę niewyobrażalnych ograniczeń na rzecz zdrowia publicznego. Na całym świecie odnotowano liczne przykłady utrzymywania dystansu społecznego, noszenia masek, masowych szczepień i akceptacji aplikacji do śledzenia kontaktów w celu zapewnienia zdrowia publicznego, co wykazało trzon indywidualnej odpowiedzialności społecznej.»

Testowali nas. O to właśnie chodziło w Covidzie. Chcieli zobaczyć, jak wielu z nas zrezygnuje z indywidualnej wolności i niezależności, stosując się do „nowej normalności”, która składała się z ograniczeń graniczących z absurdem. Dlaczego, na przykład, „bezpieczne” było robienie zakupów w Lowe’s lub Home Depot, ale niebezpieczne było robienie zakupów w małych firmach lub uczęszczanie do kościoła? Dlaczego w Michigan można było chodzić do klubów ze striptizem, ale nie można było kupić nasion ogrodowych?

WEF sugeruje w swoim powyższym oświadczeniu, że aby być „zrównoważonym”, ludzie i społeczeństwa będą musieli podporządkować się nowemu, bardziej autorytarnemu globalnemu porządkowi. Nie należy zadawać pytań. Nie odwoływać się do logiki. Po prostu należy podporządkować się.

Czy będziemy posłuszni w obliczu idiotycznych nowych praw i przepisów, takich jak noszenie pieluch na twarzy, aby powstrzymać to, co podobno jest wirusem w aerozolu, i stać sześć stóp od siebie w miejscach publicznych oraz poddawać się nigdy wcześniej nieużywanym, nielicencjonowanym zastrzykom opartym na genach mRNA? Powiedzieli, że to jest dobre dla was, więc podwińcie rękawy. Nie zadawajcie pytań. Jeśli to zrobisz, możesz stracić pracę i być traktowany jak wyrzutek społeczny. Wiele osób utraciło przyjaciół, a nawet bliskich członków rodziny w wyniku tego potwornego „testu” naszej gotowości do bezdyskusyjnego robienia tego, co nam każą.

Prawie pięć lat później, prawdopodobnie najpotężniejsze partnerstwo publiczno-prywatne non-profit na świecie, WEF, przyznaje, że wszystko to było sprawdzianem naszej woli i świętuje fakt, że większość z nas oblała test (lub zdała go śpiewająco, w zależności od tego, jak na to spojrzeć).

Chcieli dowiedzieć się, ilu z nas udowodni swoją służalczość wobec bezprawnego, faszystowskiego systemu bestii, przestrzegając „niewyobrażalnych ograniczeń”, z których wiele zostało stworzonych z powietrza, bez absolutnie żadnych dowodów naukowych na ich poparcie jakoby przyczyniały się do zdrowia publicznego.

Najwyższy biurokrata rządu USA ds. zdrowia, dr Anthony Fauci, przyznał niedawno, że za jego decyzją, by wymagać od Amerykanów dystansu społecznego sześciu stóp od siebie, nie stoi żadna nauka.

Chcieli tylko zobaczyć, ilu z nas udowodni swoją lojalność wobec „władz”, ludzi w białych kitlach lub garniturach i krawatach.

Test beta znany jako Covid-19 po raz kolejny udowodnił wiarygodność Eksperymentu Milgrama. Eksperyment ten został przeprowadzony w latach 1961-1962 przez profesora Uniwersytetu Yale, Stanleya Milgrama. Wykazał on, że przytłaczająca większość Amerykanów byłaby posłuszna prawu lub poleceniu, o którym wiedzieliby, że jest złe, gdyby polecenie pochodziło od oficjalnego autorytetu. Alarmujące 65% Amerykanów z oporami pogwałciłoby własne sumienie i wykonało rozkaz, nawet jeśli wiedzieliby, że doprowadzi to do śmierci niewinnej osoby.

Z Wikipedii :

Począwszy od 7 sierpnia 1961 r., seria eksperymentów z zakresu psychologii społecznej została przeprowadzona przez psychologa z Uniwersytetu Yale, Stanleya Milgrama, który zamierzał zmierzyć gotowość uczestników badania do posłuszeństwa wobec autorytetu, który poinstruował ich do wykonywania czynności sprzecznych z ich osobistym sumieniem. Uczestnicy byli przekonani, że pomagają w niemającym związku z badaniem eksperymencie, w którym musieli zadawać wstrząsy elektryczne „uczniowi”. Te fałszywe wstrząsy elektryczne stopniowo wzrastały do poziomów, które byłyby śmiertelne, gdyby były prawdziwe.

Eksperymenty nieoczekiwanie wykazały, że bardzo wysoki odsetek badanych w pełni zastosował się do instrukcji, przy czym każdy uczestnik osiągnął poziom 300 woltów, a 65% osiągnęło pełny poziom 450 woltów. Milgram po raz pierwszy opisał swoje badania w artykule z 1963 roku w Journal of Abnormal and Social Psychology[1]. https://en.wikipedia.org/wiki/Milgram_experiment

Poniżej znajduje się krótki film na temat eksperymentu Milgrama.

https://youtube.com/watch?v=Kzd6Ew3TraA%3Ffeature%3Doembed

Na wypadek, gdyby WEF zdecydowało się usunąć ten obciążający link o tym, że Covid jest testem publicznej zgody na tyranię medyczną https://www.weforum.org/agenda/2022/09/my-carbon-an-approach-for-inclusive-and-sustainable-cities/, wstawiam zrzut ekranu poniżej.

INFO: https://leohohmann.substack.com/p/world-economic-forum-finally-tells

9/11 – zbrodnia założycielska NWO

9/11 – zbrodnia założycielska NWO

Sławomir M. Kozak 11.09.2024 aurora9-11-zbrodnia-zalozycielska-nwo

Najmłodsi Czytelnicy nie pamiętają już nawet tego dnia. Ale, powinni poznać chociaż kilka podstawowych faktów, żeby wiedzieć, czemu (komu) zawdzięczają to wszystko, czego doświadczają dzisiaj i z czym się będą mierzyły ich dzieci w przyszłości. Tylko z tego powodu piszę te słowa, bo przecież napisałem przez ostatnich 17 lat już na ten temat tyle, ile żaden autor na świecie. Brzmi to mało skromnie, ale takie są fakty. Kto zechce, może sięgnąć do moich książek i zanurzyć się w szczegóły, których zebrałem multum. Nie będę zatem przytaczał ogólników na temat oficjalnej wersji tamtego dnia, wystarczy poszukać w sieci.

Tu, w telegraficznym skrócie o tym, czego w Wikipedii nie znajdziecie.

Już w kilka godzin po ataku wmówiono światu, że dokonali go islamscy wrogowie Ameryki, muzułmanie z organizacji Al-Kaida, której przewodził wówczas Osama Bin Laden. Ten zarzut wyartykułował w studio NBC, o 12:46 tego dnia, w dwie godziny po zawaleniu Północnej Wieży kompleksu WTC, Paul Bremer – od 1999 roku przewodniczący Narodowej Komisji ds. Terroryzmu. Zapewniał o tym ze stoickim spokojem, choć w obu budynkach tego ranka znajdowało się 400 jego pracowników, o których słowem nie wspomniał, a których losów każdy mógł się domyślać. „To dzień, który zmieni nasze życie” – powiedział. I wiedział, co mówi. Dwa lata później został szefem koalicyjnej administracji Iraku, odpowiedzialnym za wszelkie polityczne i gospodarcze kwestie związane z odbudową tego kraju, zaatakowanego i zrujnowanego w ramach tzw. „wojny z terrorem”. Jak spożytkowano bilion dolarów, który przeznaczono na jego odbudowę, nie wiadomo do dziś. Do dziś też rząd Stanów Zjednoczonych Ameryki nie wyjawił dlaczego nigdy nie wydał listu gończego za Bin Ladenem, którego rzekomo amerykańskie służby dopadły po 10 latach poszukiwań. Nigdy też nie postawiono mu żadnych formalnych zarzutów.

Dwie godziny, to rzeczywiście dość szybko, ale byli przecież tacy, którzy wiedzieli dwa miesiące wcześniej, jak nowojorski spekulant na rynku nieruchomości Larry Silverstein, który wydzierżawił wtedy na 99 lat obie wieże. Zdążył je jeszcze ubezpieczyć na kwotę 7 miliardów. W umowie znalazła się szczęśliwie klauzula ubezpieczająca WTC „od ataków terrorystycznych”, co w owym czasie nie było praktyką częstą. Nie tylko je uzyskał, ale zbudował później w tym miejscu budynek One World Trade Center, który od tej pory zarabia kolejne miliardy.

Ale co tu mówić o dwóch miesiącach, skoro ze dwa lata wcześniej rozpoczęły się zapewne prace nad scenariuszem do filmu „The Lone Gunmen”, w którego pilotażowej części w pełni załadowany Boeing 727 miał rozbić się o WTC, stając się tym samym narzędziem w rękach rządowych konspiratorów, dążących do wywołania wojny i zwiększenia zysków armii. Spiskowcy winą za zamach obarczali w filmie cudzoziemskich terrorystów. Film pojawił się na kanale Fox TV już 4 marca 2001 roku. Jego producentem był Arnon Milchan, pracownik służb specjalnych Izraela. Kiedy wspominałem o tym kilkanaście lat temu, okrzyczany byłem zwolennikiem teorii spiskowych, dziś informacje o tym osobniku znaleźć już można w oficjalnych opracowaniach wielu autorów i publicystów, w tym emerytowanych pracowników Mosadu.

Cóż jednak znaczą owe dwa lata wobec lat ponad dwudziestu?! A przecież właśnie w roku 1980 pojawił się wywiad, którego Michael’owi Evans’owi udzielił Isser Harel, założyciel wszystkich kolejnych służb izraelskich, szef Shai jeszcze przed powstaniem państwa – w roku 1944, dyrektor Shin Bet od roku 1948 i Mosadu do 1962, a w latach 1962-1963 dowódca w wywiadzie wojskowym Aman. Ten raczej dobrze zorientowany oficer powiedział wówczas, że islamski terroryzm uderzy wcześniej, czy później w Amerykę, a konkretnie w jej falliczny symbol. „Waszym największym fallicznym symbolem jest Nowy Jork, a jego najwyższy budynek będzie fallicznym symbolem, w który uderzą”. Evans przytoczył tę wypowiedź w książce „The American Prophecies, Terrorism and Mid-East Conflict Reveal a Nation’s Destiny”, która ukazała się na rynku w styczniu 2001 roku. Pomijając wszelkie inne aspekty, dowodzi to też tego, że jest to szajka ewidentnych zboczeńców.

Takich „profetycznych” sygnałów można przytaczać dziesiątki, część z nich przywołuję na stronach moich książek o tym szczególnym dniu, który odcisnął się tragicznym piętnem na dziejach całego świata, również na losach naszego kraju. Bo przecież dołączyliśmy wtedy do tej diabolicznej koalicji, doskonale rozumiejąc wezwanie z przemówienia prezydenta Busha, napisanego mu zresztą przez neokonserwatystę Davida Fruma, mówiące, że „albo jesteście z nami, albo z terrorystami”. Frum, którego dziś nazwalibyśmy już wprost globalistą, był też autorem innego, słynnego określenia „oś zła”, sformułowanego pięć miesięcy później, a odnoszącego się do Iraku, Iranu i Korei Północnej.

Od tego pamiętnego wtorku sprzed blisko ćwierćwiecza, w tzw. „wojnie z terrorem” zginęło ponad milion ludzi. Część moich rodaków nadal zapewne wierzy, że Amerykę zaatakowali wtedy Talibowie z jaskiń Afganistanu, uzbrojeni w nożyki do cięcia kartonu, których później dosięgnęła karząca ręka sprawiedliwości.

Niektórzy wiedzą, że to absurd, bo chodzili do dobrych szkół w czasach jeszcze przed kolonialnych i potrafią myśleć. Choć i w tej grupie dominuje przekonanie, że ta operacja była z rodzaju „inside job”, bo taką wersją zdarzeń kanalizuje się tych szczególnie dociekliwych. Cóż jednak oznacza owo „wewnętrzne działanie”? Amerykańskie? Z pewnością, nie można zarzucić takiej zbrodni Amerykanom wiernym swojemu państwu. Wszystko wskazuje na projektowanie i udział w niej ludzi, którzy Ameryki w sercach nie nosili. Ale chciałbym podkreślić, że przypisywanie tego ataku konkretnej nacji, co bywa często stosowane, jest podobnie nieusprawiedliwione, jak objaśnianie zbrodni katyńskiej sprawstwem czysto rosyjskim. To poczynania konkretnego grona osób, które łączy wspólnota interesów przede wszystkim, ale też przekonania, latami podsycane posłuszeństwo plemienne, nienawiść do religii, wierność ideologii trockistowskiej. Dopiero wszystkie te elementy tworzą wizerunek tych, którzy z kilkoma amerykańskimi zdrajcami, dokonali tego przewrotu. Bo też był to przewrót, swoisty zamach stanu, w wyniku którego ta ekipa, budująca przez lata swoją pozycję w amerykańskim systemie politycznym, przemyśle zbrojeniowym, a zwłaszcza w kręgach wywiadu, nie wypuściła już, wtedy przejętej władzy, po dziś dzień. A, żeby im się to udało, musieli kilkadziesiąt lat wcześniej, w odstępie kilku lat, wyeliminować największych swoich wrogów – Johna i Roberta Kennedy’ch. Też współpracując. O tym piszę w swojej najnowszej książce, która ukaże się już jesienią tego roku.

Nikt zapewne nie miał w Polsce okazji poznać raportu Szkoły Zaawansowanych Studiów Wojskowych Armii Stanów Zjednoczonych, w którym napisano, że podejrzenia, co do roli Izraela powinny być naturalne dla każdego, kto jest świadomy reputacji Mosadu jako wywiadu, który jest „bezwzględny i przebiegły. Jest w stanie zaatakować siły USA i sprawić, by wyglądało to na działanie Palestyńczyków/Arabów”. Słowa te przywołał dzień przed zamachem, 10 września 2001 roku, Washington Times. Dlaczego? Czy autorzy, zarówno raportu, jak i cytującego go artykułu, byli wariatami? Przyjęcie takiego założenia byłoby wysoce dla nich krzywdzące. I jedni, i drudzy działali już wówczas na popularyzację opcji „inside job”, jako dzieła jakiejś zdegenerowanej, szaleńczej grupki amerykańskich odszczepieńców. Aby, jeśli nawet nie „kupi” się wersji o Talibach, nie brać pod uwagę nikogo innego, niż rodzimych zdrajców. Tym bardziej, że kolejne fakty zaczęły układać się z czasem coraz czytelniej w obrazek mozolnie budowany z kolorowych puzzli.

Kolorowo ubrani byli mężczyźni, tańczący radośnie podczas pierwszej eksplozji na dachu furgonetki, którą przejechali wkrótce kilka przecznic dalej, by kontynuować zabawę, robiąc sobie przy tym zdjęcia z płonącymi wieżami w tle. Byli widziani przez różnych świadków, a pewna kobieta nie wytrzymała tego widoku i powiadomiła policję. Zgłoszenie przywołała tego samego popołudnia stacja NBC News. Mówiło o „białej furgonetce, dwóch lub trzech facetach w środku. Wyglądają, jak Palestyńczycy i krążą wokół budynku”. Policja wkrótce wydała list gończy za „pojazdem prawdopodobnie związanym z atakiem terrorystycznym w Nowym Jorku. Biała furgonetka marki Chevrolet z 2000 roku, z rejestracją New Jersey i logo „Urban Moving Systems” na tylnych drzwiach, widziana w Liberty State Park, Jersey City, NJ, w momencie pierwszego uderzenia odrzutowca w World Trade Center. Trzy osoby z furgonetki widziano świętujące po pierwszym uderzeniu i późniejszej eksplozji”. Kiedy ich zatrzymano, okazało się, że było ich pięciu: Sivan i Paul Kurzberg, Yaron Shmuel, Oded Ellner oraz Omer Marmari. Braci Kurzberg zidentyfikowano natychmiast, jako funkcjonariuszy Mosadu. Raport FBI, dziś już dostępny, mówi że „pojazd został przeszukany przez psa szkolonego do szukania materiałów wybuchowych i dało to wynik pozytywny”. Szef firmy zajmującej się przeprowadzkami (oczywista przykrywka), Dominik Otto Suter, odleciał nie niepokojony przez nikogo, już 14 września do Tel Awiwu. Pozostali „studenci” opuścili USA trochę później, a już w Izraelu opowiadali z uśmiechem o swoich przygodach, przed kamerami jednej z tamtejszych stacji telewizyjnych.

Takich studentów było zresztą wtedy w Stanach około 200. Ponad 30 z nich zidentyfikowano na długo przed 9/11, wraz ze stu innymi mieszkali w Hollywood. Studiowali rzekomo sztukę. Jedna z takich grup studiowała ją w praktyce, na 91 piętrze nowojorskiej Wieży Północnej. Określała się mianem grupy Gelatin, wywodziła się podobno z Austrii i w ramach „sztuki ulicznej” usunęła całe okno, po czym wystawiła poza nie drewniany taras. Żeby zrozumieć, jaką rolę mógł odegrać ten kawałek rusztowania, należy pamiętać, że eksplozja spowodowana rzekomym uderzeniem Boeinga 767 w Wieżę Północną miała miejsce między 92, a 98 piętrem. A, choć ich działania miały miejsce rok wcześniej, to i tak, co najmniej zagadkowo wyglądały używane przez nich wtedy manekiny, które uwieczniono na jednym z filmów, w dniu zamachów. Już po wszystkim, „studenci” twierdzili, że… śledzili arabskich ekstremistów. Zaprawdę, byli blisko. Jeden z nich, Hanan Serfaty mieszkał w bezpośrednim sąsiedztwie apartamentu zajmowanego przez głównego herszta zamachowców, Mohameda Atty. Tyle, że to on, a nie ów „zamachowiec”, zdołał wypłacić ze swego konta ponad 100 000 dolarów, w ciągu trzech miesięcy przed atakami. Jak podał w roku 2009 magazyn New York Times, niejaki Ali al-Jarrah, kuzyn „porywacza” samolotu UAL 93, 25 lat funkcjonował pod przykrywką, jako izraelski agent infiltrujący palestyński ruch oporu i Hezbollah.

Piętra od 93 do 100 w Wieży Północnej zajmowała firma Marsh & McLennan, której dyrektorem generalnym był Jeffrey Greenberg, syn bogatego syjonisty (i finansisty George’a W. Busha) Maurice’a Greenberga, który był jednocześnie właścicielem Kroll Inc, firmy odpowiedzialnej za bezpieczeństwo całego kompleksu WTC 11 września 2001 roku. Greenbergowie byli również ubezpieczycielami Bliźniaczych Wież i 24 lipca 2001 roku podjęli całkiem przytomnie środki ostrożności polegające na reasekuracji zawieranego wówczas kontraktu. W listopadzie 2000 roku, do zarządu Marsh & McLennan dołączył wspominany przeze mnie wcześniej Paul Bremer. Spośród 400 zatrudnionych w jego firmie osób, 11 września zginęło blisko 300.

Jeśli mówimy o ochronie, to nie sposób nie wspomnieć o tym, że oba samoloty, które podobno rozbiły się o WTC, wystartowały z lotniska Logan w Bostonie, gdzie za bezpieczeństwo odpowiedzialna była firma International Consultants on Targeted Security (ICTS), mająca siedzibę w Izraelu, a zarządzana przez Menachema Atzmona, skarbnika partii Likud, z której wywodzi się zresztą Benjamin Netanjahu.

Tych „niewytłumaczalnych” powiązań z jednym, konkretnym śladem, mógłbym przytaczać bez liku, bo spędziłem nad ich poszukiwaniem i analizowaniem kilkanaście lat. Zapewne nie pomogło mi to w mojej karierze zawodowej, która urwała się nagle i w sposób ewidentnie zmanipulowany. Od pięciu już lat pozostaję bez pracy, której byłem pasjonatem i walczę w sądzie o możliwość powrotu. Jednak, jak wiadomo, sądy nasze są wolne. Cokolwiek miałoby to znaczyć. Ale, przynajmniej żyję. Inni nie mieli tyle szczęścia, choć nie zajmowali się pracą o podwyższonym ryzyku, jak na przykład księgowi badający manko w wysokości 2,3 biliona dolarów na kontach Departamentu Obrony USA, poza milionem, o którym wspomniał na jeden dzień przed zamachami, 10 września 2001 roku, Donald Rumsfeld. Analitycy finansowi z Resource Services Washington (RSW) mieli niezwykłego pecha, bo właśnie w ich biura w Pentagonie „wleciał” nazajutrz samolot, którego części nie odnaleziono do dziś. 34 pracowników RSW i 12 innych etatowych księgowych najlepiej strzeżonego budynku świata zginęło wpatrując się w komputery.

Jedyny z nich, którego nie było tego dnia w pracy, nie umknął i tak przeznaczeniu. Bryan C. Jack, wybitny matematyk i główny analityk odpowiedzialny za budżet obronny Ameryki znalazł się bowiem tego dnia na pokładzie samolotu AA 77, lecąc służbowo do Kalifornii. Ten właśnie Boeing 757, jak twierdzą z uporem od 23 lat media głównego ścieku, uderzył w budynek Pentagonu, w miejsce, gdzie na co dzień przy swoim biurku Bryan zwykł zarabiać na chleb.

P.S.

W roku 2006, Rob Balsamo, jeden z amerykańskich pilotów powołał do życia organizację Pilots For 9/11 Truth (P4T). Jak napisał wtedy na głównej stronie „Pilots for 9/11 Truth to organizacja zrzeszająca profesjonalistów lotniczych i pilotów z całego świata, którzy zebrali się w jednym celu. Jesteśmy zaangażowani w poszukiwanie prawdy o wydarzeniach z 11 września 2001 roku. Nie przedstawiamy teorii, ani nie wskazujemy winnych. Skupiamy się na ustaleniu prawdy o tym fatalnym dniu w oparciu o solidne dane i fakty – ponieważ 11 września 2001 roku był katalizatorem wielu wydarzeń kształtujących nasz dzisiejszy świat – a rząd Stanów Zjednoczonych nie wydaje się być otwarty na informacje i fakty”.

Rob zaprosił mnie do udziału w organizacji rok później, gdy wydałem swoją pierwszą książkę na temat 9/11. Dzięki niemu mogłem do kolejnych tytułów dołączać filmy, które powstawały pod marką P4T. Ostatniego z nich nie zdążyłem umieścić w kolejnej książce, która dopiero miała powstać. Rob odszedł na wieczną, błękitną wartę, filmu nie przetłumaczyłem, książki nie napisałem.

Dziś myślę jednak, że pewnie chciałby, aby Jego praca nie poszła na marne i z tego powodu, mimo braku polskich napisów, umieszczam film zatytułowany SKYGATE na swojej stronie. Osoby nie znające języka angielskiego proszę o wybaczenie tej niedogodności, pozostałe zachęcam gorąco do obejrzenia materiału, ponieważ lepszego i bardziej profesjonalnego podsumowania tego, co kryje się za pojęciem „9/11”, nigdzie nie znajdziecie.

Wszystkich, którzy zechcą wspierać moje dalsze wysiłki w przybliżaniu prawdy o manipulatorach niszczących życie milionów ludzi, proszę o zwyczajowe postawienie kawy, za który to gest serdecznie z góry dziękuję. I zapraszam do pozostania blisko Oficyny Aurora.

Sławomir M. Kozak

Ku zagładzie – szlakiem przetartym przez Ukrainę?

Ku zagładzie szlakiem przetartym przez Ukrainę

III RP pierwsza w kolejce na „szlak”

DR IGNACY NOWOPOLSKI SEP 10
 
READ IN APP
 

W najnowszym wywiadzie, amerykański ekspert militarny Brian Berletic, omawia stan konfliktu na Ukrainie,  a także jego przyczyny i prawdopodobne konsekwencje.

Całość wywiadu, w języku angielskim, znajduje się tu:

==============================

Stwierdza on, między innymi, że ukraiński atak na rosyjski Kursk, przyspieszył tylko nieuniknioną katastrofę militarną Kijowa, w postaci załamania się frontu donieckiego.

Nie jest moją intencją opisywać jego obszerne wywody i wyjaśnienia w obszarze strategii wojskowej, a jedynie skupić się na autentycznych przyczynach obecnego konfliktu i nieodwracalnych skutkach.   

W  18 minucie przekazu stwierdza on bez ogródek, że Zachód doskonale zdawał sobie zawsze sprawę z niezdolności Kijowa w dziele pokonania Rosji.  Dysproporcje militarne, demograficzne i przemysłowe były tak wielkie, że marzenie banderowców o  wiktorii nad Kremlem, były zawsze czystą fantazją.

Zachód, jak zawsze, z zimnym cynizmem użył Kijowa jako instrumentu w dziele osłabienia Rosji, tak by kolejne konflikty „proxy” dawały lepsze rezultaty.  Takie stopniowe drążenie „rosyjskiej opoki”.

Według Briana, już na obecnym etapie, konflikt jest przesądzony na korzyść Kremla, ale Zachód będzie popychał Kijów do dalszej walki dosłownie „do ostatniego Ukraińca”, jak długo będą tam chętni do ginięcia za waszyngtońskie interesy.

Stopień zniszczenia Ukrainy jest tak duży, że pozostałe na jej terytorium około kilkunastu milionów osób, będzie miało poważne trudności z przetrwaniem nadchodzącej zimy.

Truizmem jest stwierdzenie, że taka rutynowa strategia Zachodu ( na przestrzeni wieków) jest wyzuta z jakichkolwiek hamulców moralnych.  Zachód NIGDY nie kierował się moralnością, a zawsze własnymi partykularnymi interesami, maskowanymi kłamstwem, hipokryzją i cynizmem.

Reszta świata, dawała się jak dotąd nabierać na tą strategię.

Gwałtowne załamanie głównego hegemona, Stanów Zjednoczonych, we wszystkich obszarach funkcjonowania, zarówno materialnego, jak i duchowego, a właściwie jego całkowitego zaniku, zmusiły Zachód do coraz brutalniejszego działania, bez zbędnych kamuflaży i ceregieli.   

Stąd też bierze się narastające tempo odsuwania się reszty świata, od zbankrutowanego i szatańskiego w swym już nie maskowanym obrazie, Zachodu.

Na nieszczęście, Polska jest już głęboko zintegrowana, w formie kolonii, z najbardziej zdeprawowanym elementem ZIK (zachodniego imperium kłamstwa), jakim jest Unia Europejska.

Wykorzystując historyczne pretensje Polaków w stosunku do Kremla, przy całkowitym braku jakichkolwiek autentycznych narodowych elit, globalistyczna administracja III RP z łatwością prowadzi Polskę i Polaków ku pełnowymiarowemu konfliktowi z Rosją.  Fakt, że poprzednia administracja, udając do dziś „polskich patriotów”, była i jest gorącym zwolennikiem konfliktu z Rosją, ułatwia pełną akceptację społeczeństwa, do podążania, wytartą już przez banderowców, ścieżką.

Przy czy, nie można mieć nawet cienia wątpliwości, że efekt tej „krucjaty”, będzie dla Polski równie katastrofalny jak dla banderowszczyzny.

Sex afera z Klausem Schwabem w roli głównej ?

Czym naprawdę jest Światowe Forum Ekonomiczne w Davos i dlaczego jest tak groźne?!

6.09.2024 Marcin Rola czym-naprawde-jest-swiatowe-forum-ekonomiczne-w-davos-i-dlaczego-jest-tak-grozne

Klaus Schwab, założyciel Światowego Forum Ekonomicznego
Klaus Schwab, założyciel Światowego Forum Ekonomicznego. Zdjęcie ilustracyjne / Foto: Foundations World Economic Forum, CC BY 2.0, Wikimedia Commons

Nie milkną echa po gigantycznej aferze ze słynnym Klausem Schwabem w roli głównej. Czyżby jak zwykle „szury i foliarze” mieli rację wobec tych ludzi? Co planują ci niebezpieczni globaliści wobec nas, zwykłych, wolnych ludzi, którzy chcą po prostu normalnie żyć?

Sex afera z Klausem Schwabem w roli głównej? Czyżby najciemniej było pod latarnią?

O szokującej sprawie poinformował dziennik „Wall Street Journal”. Sześć pracownic organizacji przekazało, że były molestowane przez menedżerów wyższego szczebla. Dwie inne miały być molestowane przez tzw. gości VIP. Kilka źródeł słynnej amerykańskiej gazety podało, że molestowania wobec niemal każdej kobiety, z którą współpracował, miał dopuszczać się sam Klaus Schwab. Szef Forum Ekonomicznego miał notorycznie wygłaszać komentarze na temat wyglądu kobiet z seksualnym podtekstem. Czytamy również, że co najmniej sześć pracownic zostało zwolnionych lub w inny sposób ukaranych za zajście w ciążę i udanie się na urlop macierzyński. Gazeta pisze też o rzekomym rasizmie panującym w organizacji. Ponoć grupa czarnoskórych pracowników złożyła skargę, w której zarzucają, że wyższe szczeble menadżerskie miały zwracać się do czarnoskórych pracowników, używając słowa „czarnuch” (angielski odpowiednik nigger). Według skarżących czarnoskórzy pracownicy nie mogli liczyć na awans zawodowy. Jak już wiemy Schwab przestał być zarządzającym słynnym spędem globalistów z Davos. Czyżby to nie koniec jego kłopotów?

Czym jest globalistyczny szczyt Światowego Forum Ekonomicznego w Davos?

Ano właśnie, czym naprawdę jest, bo niby to zwykłe, niepisane, nawet nie międzynarodowe i nieoficjalne spotkanie, a trudno nie odbierać go jako jakiegoś globalnego spędu najważniejszych ludzi na świecie, którzy ten świat nam układają. Tak właśnie w rzeczywistości jest, bo zauważmy, że wszystko, o czym mówią tam zgromadzeni, praktycznie po czasie się ziszcza.

Od kwestii mniemanej pandemii po wojny, kończąc na likwidacji gotówki, samochodów spalinowych czy globalnych szczepień, wszystko to było omawiane na tym globalistycznym spędzie, zazwyczaj zanim te wszystkie sprawy się wydarzyły, więc możemy domniemywać – a ja jestem totalnym zwolennikiem tej teorii – że tam właśnie pisze się scenariusze na kolejne lata. Przypominam, że to, co wydarzyło się w 2020 roku ws. tzw. pandemii, było dokładnie opisane jeszcze przed rokiem 2010 w specjalnym raporcie fundacji Gatesa. Jak wiemy, Bill Gates ostro koleguje się od lat z Klausem Schwabem, twórcą Forum w Davos.

Zauważmy, kto bierze udział w tym zlocie – najważniejsi ludzie na świecie: prezydenci, premierzy, ministrowie, miliarderzy, światowy biznes – po prostu PANOWIE ŻYCIA I ŚMIERCI. Od nas byli Mateusz Morawiecki, gdy ten był jeszcze premierem za rządów PiSu i Andrzej Duda. Panowie oczywiście chwalili się tym, że rozbroili polską armię. Prezydent Duda, jak widzieliśmy, z uśmiechem na ustach mówił publicznie, że jest dumny z rozbrojenia polskiej armii oraz jak to cudownie, że zabrali żołnierzom sprzęt (bo zabierali aktualnie funkcjonujący, z którego obecnie korzystają polscy żołnierze), bo nie mamy żadnych rezerw. Wybaczcie, ale jak dla mnie to jest kryminał, by rozbrajać własne państwo, nie mając ze sprzętu nic w zamian.

Przypomnijmy, że to właśnie w Davos najprawdopodobniej zapadały wszystkie antynaukowe i bezprawne kwestie a propos mniemanej pandemii CYMBAŁA-19. Pamiętacie dyrektora generalnego gigantycznego koncernu farmaceutycznego Pfizer, który bredził na temat słynnej szczepionki, która miała być panaceum na wszystko, a wyszło jak zwykle.

Nowy Porządek Świata wg. Klausa Schwaba

Konkludując, spęd w Davos jest bardzo niebezpiecznym, groźnym zjawiskiem, które w mojej opinii zagraża światowemu ładowi i porządkowi. Właśnie zauważmy, że przez wszystkich non stop odmieniany jest tam przez wszystkie przypadki Nowy Porządek Świata. Czym on jest? Ano właśnie tym, że czeka nas CHOROBA, WOJNA, GŁÓD i ŚMIERĆ, jak w Czterech Jeźdźcach Apokalipsy, jeśli nie powstrzymamy tych szaleńców spod znaku Schwaba czy Harariego, którzy bredzą o tym, że depopulacja to zbawienie dla świata. Miejmy nadzieję, że jednak afera seksualna ze Schwabem w roli głównej pozwoli wielu ludziom inaczej spojrzeć na tych zboków.

POLSKA W RUINIE a SŁAWA UKRAINIE

[Cóż… przypominam… MD]

Krzysztof Baliński 25 maj 2022

Koszt obsługi polskiego długu rośnie w szalonym tempie. W 2021 roku wyniósł 29 miliardów zł. W tym roku wyniesie 49 miliardów. W kolejnym 20 miliardów więcej [69 !! md], co oznacza, że więcej pieniędzy włożymy do portfeli międzynarodowych lichwiarzy niż na utrzymanie armii.

Tegoroczne potrzeby pożyczkowe w budżecie państwa prognozowano na 222 mld zł. Dzisiaj wiadomo, że przez 100 miliardów wydatków związanych z uchodźcami będą o kilkadziesiąt miliardów wyższe. Instytutu Gospodarki Światowej w Kilonii opublikował ranking krajów wspierających Ukrainę. Wynika z niego, że Polska jest na drugim miejscu, zaraz po USA, a w relacji do PKB (pominąwszy maleńką Estonię) na pierwszym. Przy czym 1/10 to pomoc humanitarna, a reszta finansowa.

I tak: w lutym rząd przyznał Ukrainie 1 mld euro kredytu (a faktycznie darowizny), a w marcu NBP udzielił pomocy bankom ukraińskim w wysokości 4,5 miliarda zł, wykupując bezwartościowe hrywny.

Jeśli ktoś sądzi, że polska polityka zagraniczna oderwana jest od wszelkiej logiki, nie myli się. Mylą się jednak ci, którzy sądzą, że już osiągnęliśmy dno. Ostatnie dni przynoszą przykłady decyzji wręcz absurdalnie sprzecznych z fundamentalnymi interesami Polski. Chodzi o sankcje wobec Rosji, które faktycznie uderzają w Polskę. Ostatnie dni obfitują też w kolejne deklaracje przedstawicieli rządu na temat tego, co jeszcze należy zrobić dla Ukrainy. Zadajmy sobie zatem fundamentalne pytanie: W imię czego państwo realizuje politykę zagraniczną?

Wbrew bajdurzeniom telewizji Kurskiego (no i Lecha w Tbilisi), Polsce nic nie grozi. Kanonem polskiego interesu narodowego i tym samym podstawowym celem polityki zagranicznej, nie jest zatem bezpieczeństwo militarne, lecz ekonomiczne. I każde posunięcie na niwie dyplomacji oceniane powinno być pod kątem, czy przyczynia się do rozwoju gospodarczego Polski, czy podnosi poziom życia Polaków.

„Ukraińcy potrzebują broni. Czego mogą spodziewać się od Polski?” – takie pytanie w rozmowie z Euronews usłyszał szef polskiego rządu. Otrzymali od nas wiele broni. Byliśmy bardzo hojni, jeśli chodzi o to, jak wiele różnych rodzajów uzbrojenia dostarczamy Ukrainie, od czołgów po różnego rodzaju pociski przeciwlotnicze – odparł. Zaznaczył, że łącznie przekazaliśmy broń o wartości 1,7 mld dol. (8 mld zł). Takie wsparcie będziemy dalej kontynuować i wzmacniać. Dopytywany o dalszą pomoc powiedział: Prawie każdego dnia otrzymujemy od nich listę tego, czego potrzebują, i albo staramy się załatwić sprawę sami, ale też próbujemy koordynować wysiłki wielu innych państw.

W tyle nie odstawał Duda: „czekam na telefon prezydenta Zełenskiego i wykonuję jego życzenia”, a minister zdrowia zapowiedział: Gotowi jesteśmy do przyjęcia 10 tysięcy rannych. Tego samego dnia z Kliniki Kardiologicznej w Aninie odezwał się b. minister zdrowia (ten sam, który podczas pandemii zapewnił Polakom „teleporady”), z dumą informując: „Cieszę się, że serce polskie bije w ukraińskiej piersi”. A wiedzieć trzeba, że polscy pacjenci czekają na serce dawcy 14 miesięcy, że pod koniec ubiegłego roku w kolejce czekało 360 pacjentów i że koszt transplantacji to 150 tys. zł.

18 maja Polska odniosła kolejny sukces militarny – przekazała za darmo siódmemu eksporterowi broni na świecie (i największemu eksporterowi broni do Rosji) kilkaset sprawnych, niedawno zmodernizowanych do standardów NATO czołgów i wozów opancerzonych. Polska jest z największym przegranym tej wojny, stała się państwem frontowym NATO, do głosu w Europie doszła siła militarna, którą Polska dysponuje w znikomym zakresie, sojusznik chce załatwić coś naszymi rękami, NIK ocenia, że „nie istnieją zdolności operacyjne polskiej armii”, i w takiej sytuacji, zamiast zbroić się na potęgę, zbroimy Ukrainę i przeznaczamy na uchodźców więcej miliardów niż na cały budżet obronny.

Do dyspozycji Ukrainy oddali wszystkie zasoby gospodarcze, wojskowe, polityczne, dyplomatyczne. Interes Ukrainy uczynili priorytetem finansów publicznych i całej administracji państwowej.Hojnie opłacają na koszt podatnika obcy element koczujący w Polsce. Dla ratowania żydowskich oligarchów są gotowi do utworzenia UkroPolin, nie pomni tego, że Polska w takim związku byłaby dawcą organów. Ukraińcy, którzy zaczęli uważać się za naród wybrany, domagają się różnych świadczeń: moralnych, politycznych i materialnych. A nasi politycy, mimo że też z narodu wybranego, padają przed nimi plackiem. Krótko mówiąc – Polska w ruinie, ale sława Ukrainie. À propos Dudy i Morawieckiego – zachodzimy w głowę, jak można łączyć skrajny filosemityzm ze skrajną pro-ukraińskością. Bo to przecież nikt inny jak ich jedna ulubiona nacja – Ukraińcy, wymordowała podczas wojny 450 tysięcy przedstawicieli ich drugiej ulubionej nacji – Żydów.

Ambasador Ukrainy w Warszawie jest za „całkowitym embargiem na rosyjskie źródła energii, na gaz, ropę i węgiel, tak jak zrobiła to Polska”. Kolejną rzeczą, której się domaga, to odcięcie połączeń komunikacyjnych Rosji. „Musimy zamknąć granicę rosyjską i białoruską” – nakazywał. Ukraińscy uchodźcy wojenni zablokowali przejście graniczne w Kukurykach, co uderzyło bezpośrednio w polskich kierowców zmuszonych do stania w kilkudziesięcio-kilometrowych kolejkach. Wcześniej Ukraina zablokowała wjazd do Polski 36 składów pociągów z Chin, powodując ogromne straty PKP Cargo. Z informacji, jakie ujawnił dziennik „Rzeczpospolita” wynika, że Ukraina domaga się od Polski 200 tysięcy zezwoleń na międzynarodowe przewozy ciężarowe (równocześnie blokując przepustowość przejść granicznych po stronie ukraińskiej dla polskich ciężarówek), a ambasador Ukrainy podkreślił, że jego kraj jest zdeterminowany, aby bronić interesów swoich przewoźników, bo brak zezwoleń „krępuje ukraińską wymianę handlową i ogranicza wzrost gospodarki kraju”.

Sankcje przyczyniły się do ogromnych problemów polskich przedsiębiorstw operujących na wschodzie, w tym w Kazachstanie i innych krajach Azji Środkowej. Ograniczyły import z Rosji i Białorusi o 90 procent. Straty ponosi sektor transportu i logistyki, który jest naszą narodową specjalnością i odpowiada za 6 proc. PKB. Polska traci swój ogromny atut w postaci korzystnego położenia geograficznego i wszystkie profity z racji tranzytowego położenia, a tranzyt i handel przejmują firmy z krajów z poza Unii, które nie są objęte sankcjami, z Turcji, z Bałkanów iz samej Ukrainy. Zapadająca gospodarcza żelazna kurtyna wyłącza nas w niebezpieczny sposób z sieci drogowych i kolejowych połączeń łączących Europę z całą Azją.

I tu pytanie: Czy polski interes gospodarczy wymaga zrywania kontaktów z Białorusią i Rosją, tj. państwami, poprzez które przebiegają główne kontynentalne korytarze handlowe do Chin? Czy sami, zamiast myśleć o sobie i naszych interesach z własnej woli musimy ograniczać sobie możliwości prowadzenia samodzielnej polityki?

Pomoc niesiona uchodźcom może posłużyć za studium pewnego kuriozum – przywilejów, udogodnień i ułatwień, które polskie państwo zastosowało wobec Ukraińców, nie doświadczył nigdy żaden polski obywatel, ani tym bardziej przedsiębiorca. Nagle okazało się, że polskie państwo potrafi świadczyć błyskawiczną i wszechstronną pomoc, znaleźć w budżecie miliardy, uruchomić lawinę bezpłatnych świadczeń, zwolnień i punktów obsługi oraz uczynić interesy wybranej grupy ludzi priorytetem finansów publicznych i całej administracji państwowej. Chciałoby się, aby rząd takie zabiegi przekierował ku rodzimym przedsiębiorcom, aby polski w pierwszej kolejności przeznaczył pieniądze na rzecz Polaków, na edukację polskich dzieci, na obronę polskich granic. No i na sprowadzenie Polaków z Kazachstanu.

Wszyscy mają własną narrację – z wyjątkiem Polski. My przyjęliśmy za swoją narrację ukraińską. Wszyscy kierują się w stosunkach międzynarodowych własnym interesem, definiują go i bronią – z wyjątkiem Polski. My obraliśmy za motto polityki zagranicznej „Jesteśmy sługami narodu ukraińskiego”.Ukraina, państwo upadłe, z 31-letnią zaledwie tradycją państwowości, które nawet nie jest podmiotem politycznym w tym konflikcie, zachowuje się wobec Polski jak polityczne mocarstwo – dyktuje wszystkie dyplomatyczne decyzje, wmawia Polakom, że nie tyle broni siebie, ile Polski, całej Europy i cywilizowanego świata. W dodatku Polski nie szanuje, a nawet nią gardzi. Także Morawiecki bajdurzy: „Na tamtych szańcach Ukraińcy walczą za nas”, a słowa „wojna na Ukrainie to nie nasza wojna” uznaje za zdradę stanu.

Tymczasem nie jedno motto polityki zagranicznej podsuwa nam Orbán: W tym konflikcie Węgry stoją po stronie Węgier; Węgierskie władze muszą dbać o węgierskie interesy, bo nikt tego za nich nie zrobi; W naszym interesie jest uniknięcie roli pionka poświęconego w obcej grze; W tej wojnie nie mamy nic do zyskania, a stracić możemy wszystko.

Wystarczy tylko wstawić w miejsce „Węgry” słowo „Polska”.

Rząd kraju miodem i mlekiem płynącego prowadzi rabunkową gospodarkę finansową, przeznacza 20 procent budżetu na pomoc dla innego kraju, dzieli się z nim PKB.Jak nazwać taki rząd? Szabrowniczy, łupieżczy, jak owe hordy tatarsko-mongolskie napadające z Dzikich Pól? Anna Moskwa: „Polska jest gotowa zapewnić na Ukrainie ciągłość dostaw energetycznych. Derusyfikacja dostaw zarówno po stronie polskiej, jak i ukraińskiej jest naszym stałym wyzwaniem”. Grażyna Bandych (szef kancelarii Dudy): „Ukraina dostaje od Polski to, o co prosi”. Arkadiusz Mularczyk (europoseł PiS) „Nie ważne, ile zapłacimy za gaz, byleby nie był to rosyjski gaz”. Piotr Woźniak (b. minister gospodarki): „Póki nie przestaniemy kupować ropy z Rosji będziemy mieć ukraińską krew na rękach”. Jarosław Kaczyński: Nas stać, bo jesteśmy 3 razy bogatsi od Ukrainy i nie będziemy chodzić po prośbie”.

Przypomnijmy, że niedawno ten sam idiota ekonomiczny wymusić chciał tzw. piątkę dla zwierząt, która – gdyby weszła w życie – kosztowałaby polską gospodarkę setki milionów złotych (i przejęcie hodowli zwierząt futerkowych przez Ukraińców). Czy te sprzeczne z polską racją stanu słowa nie są przestępstwem? Czy nie wyczerpują jako żywo znamion czynu karalnego? Artykuł 231 KK jednoznacznie mówi, że jeśli funkcjonariusz publiczny nie dopełni obowiązków i naraża przez to państwo na szkodę, wówczas w grę wchodzi czyn karalny ścigany z urzędu.

Nie dość, że traktują nas jak zaplecze finansowe, to domagają się, i to skutecznie, pełnego zatrzymania polskiej gospodarki. Szef MSZ Ukrainy po rozmowie z Morawieckim: Omawialiśmy kwestię zablokowania handlu między Rosją, a innymi państwami, który przechodzi przez terytorium Polski. Doceniłem przywództwo w rezygnowaniu z rosyjskich nośników energii. Cieszymy się z przywództwa Polski w tej kwestii. Bardzo dużo zostało już zrobione przez stronę polską w sferze wzmocnienia zdolności obronnych Ukrainy, ale wojna trwa, konieczne są kolejne wysiłki, kolejne kroki. JESTEŚMY SŁUGAMI NARODU UKRAIŃSKIEGO – rzekło polskie MSZ ustami ryżego rzecznika (ciągle na polskim etacie!). Wiceminister Paweł Jabłoński: My jesteśmy gotowi do tego, żeby w tej sprawie działać w każdy możliwy sposób, który będzie przede wszystkim uzgodniony z Ukrainą. Jeżeli Kijów będzie chciał, my będziemy gotowi. Najważniejsze będą oczekiwania samej Ukrainy. Wcześniej ten sam osobnik zapewniał: Nikt dziś na Ukrainie nie ma wątpliwości, że Polska udzieli Ukrainie wszelkiej pomocy, jaka będzie niezbędna. I nie przyszło otrzeźwienie, że wychodzimy na świrów, że Polska wybiega przed szereg, że jest jedynym kraje, który faktycznie wprowadza sankcje, że sama Ukraina pozostaje pierwszym partnerem handlowym Rosji, a ukraińscy oligarchowie robią w Moskwie wielkie biznesy.

Morawiecki zapowiedział: „Polska będzie kontynuowała wsparcie na rzecz uchodźców, przynajmniej o wartości 3,4 mld euro do końca tego roku. Te pieniądze trafią na wspieranie mieszkalnictwa, transportu i na inne sposoby wsparcia”. Zadeklarował też, że Polska będzie w dalszym ciągu oferować bezpłatne szkolnictwo, transport, dostęp do rynku pracy oraz dostarczać pomoc o wartości 100 mln euro w postaci artykułów higienicznych, leków, a także tymczasowych domów, które będą wznoszone w Ukrainie. Przyznał, że nasze systemy logistyczne pozwalają na podejmowanie dużo bardziej skutecznych transportów pomocy. „Dzięki temu możemy docierać do najdalej oddalonych lokalizacji na Ukrainie. Codziennie ciężarówki jadące z pomocą z Polski docierają do wszystkich miast i miasteczek w Ukrainie”.

Ostatnie dni obfitowały w deklaracje przedstawicieli rządu na temat tego, co jeszcze zrobią dla Ukrainy. Właściwie nie ma dnia bez zapowiedzi olbrzymich wydatków:

– 5 maja w Warszawie, z inicjatywy Polski, odbyła się międzynarodowa konferencja darczyńców na rzecz Ukrainy. Morawiecki wyraził pogląd, że „wszyscy powinniśmy być wdzięczni Ukraińcom za niezwykłe męstwo i odwagę. Wiemy, że bronią na barykadach nie tylko swojej wolności, ale też bezpieczeństwa i pokoju całej Europy”. Zwracając się do Zełenskiego rzekł: „W dalszym ciągu będziemy was wspierać w każdy możliwy sposób. Wspieramy Ukrainę w bardzo wielu wymiarach, między innymi na szczeblu politycznym, pomocy wojskowej, jak i pomocy humanitarnej”. Przyznał się, że Polska przekazała Ukrainie ponad 180 tysięcy ton pomocy humanitarnej. Ukraina potrzebuje 12 ton pomocy humanitarnej codziennie. Taką informację otrzymaliśmy od naszych przyjaciół z Ukrainy. W tej chwili tylko trzy tysiące ton takiej pomocy jest dostarczane; to mniej niż 25 procent potrzeb – biadolił.

– 16 maja Michał Dworczyk (pierwotnie Mychajło Dworczuk) zapowiada (w Kijowie), że Polacy sfinansują dwa nowe programy pomocowe realizowane bezpośrednio na Ukrainie. Po spotkaniu z wicepremier Ukrainy ogłosił: Bardzo się cieszę, że mogliśmy omówić te założenia, które zgodnie z decyzją premiera Morawieckiego będą realizowane: programy dobroczynne dla kobiet-żołnierzy uwolnionych z niewoli rosyjskiej i program stałej pomocy dla sierot, dla tych dzieci, które straciły ojców zabitych przez Rosjan. Wg Ukrainki, „program skierowany do kobiet ma objąć pomoc materialną, w tym mieszkaniową, ponieważ wiele osób straciło domy. Szczegółowa forma pomocy będzie indywidualnie dostosowywana do każdego przypadku. Każda z nich przeżywa inną osobistą tragedię i ból. Komuś może być potrzebna pomoc psychologiczna, komuś innemu zwyczajnie potrzebna jest pomoc materialna, jak kobietom z Mariupola czy innych terytoriów tymczasowo okupowanych, które nie mają gdzie mieszkać”.

– 5 maja inkryminowany Dworczyk zapowiedział:„Gdy otrzymamy środki z KPO powinniśmy pewną częścią wspomóc Ukrainę”. A wiedzieć trzeba, że w ramach KPO z unijnego budżetu na lata 2021-2027, który ma wspomóc gospodarkę po pandemii, Polska ma do dyspozycji 76 miliardów euro.

– 18 maja Anna Moskwa ogłosiła w Kijowie: Z polskich rezerw, w ramach pomocy przekażemy dla armii ukraińskiej 25 tysięcy ton benzyny (o wartości 200 mln zł). Kilka tygodni wcześniej Polska przekazała 50 tysięcy ton oleju napędowego (760 cystern, 12 składów pociągów). Moskwa zaznaczyła, że prowadzone są prace mające na celu zwiększenie przepustowości polsko-ukraińskiej granicy, jeśli chodzi o przesyłanie paliw i dodała: „Tak dobrej współpracy pomiędzy polskimi i ukraińskimi spółkami paliwowymi jeszcze nie było”. Nie dodała natomiast, że znaczną część tych dostaw rozkradziono. I jeszcze jedno – kluczowe decyzje gospodarcze rząd ogłasza nie w Warszawie, ale w Kijowie!

– Ruszyła wypłata 500+ dla obywateli z Ukrainy – informuje „Dziennik Gazeta Prawna”. Prawie 700 tysięcy ukraińskich dzieci wnioskowało o 500+. Do 12 maja zostało wypłacone 266 mln zł, a 13 maja – kolejne 110,3 mln zł. Kwoty są wypłacane z wyrównaniem, czyli za więcej niż jeden miesiąc – tłumaczy rzecznik ZUS. I dodaje, że wypłata w ramach kolejnego naboru będzie realizowana od czerwca 2022 r. do maja 2023 r.

Rozpoczęła się wielka rozgrywka o podziałów łupów z funduszu odbudowy Ukrainy. Z wielu stron słychać rojenia na temat intratnego udziału Polski, który miałby dla naszej gospodarki ożywczy, wręcz zbawienny wpływ. Tymczasem „Business Insider Polska” podaje, jaką ofertę dotyczącą zaangażowanie się Polski przygotowuje resort wicepremiera Jacka Sasina. „Chcemy stworzyć spójną koncepcję pomocy Ukrainie w odbudowie po wojnie. To będzie plan, który powinien zostać przyjęty przez rząd, a później zawieziony do Kijowa, aby tam skonsultować nasze możliwości z potrzebami Ukrainy” – powiedziała osoba zaangażowana w przygotowanie strategii. „Włączenie w ten plan spółek Skarbu Państwa jest także zobowiązaniem politycznym ze strony polskiego rządu, że nasza pomoc zostanie zrealizowana, że nikt nie porzuci jakiegoś projektu czy nie zejdzie z placu budowy albo z jakiegoś innego powodu się nie wycofa”. Tymczasem Ukraińcy oczekują, że Polska wyłoży na to swoje pieniądze. I wszystko wskazuje, że nie odwzajemnią się preferencjami dla polskiego biznesu, a zostawią Polskę ze zbankrutowaną gospodarką, z olbrzymimi długami, z milionami przesiedleńców, z ukraińską mafią i przemytnikami broni.

Ponadto, jeśli polscy politycy mówią jasno, że Ukraina walczy za nas, broni przed Rosją, to bardzo łatwo wyobrazić sobie sytuację, że po wojnie do Warszawy przyjeżdża Zełenski i mówi: Obroniliśmy was, to teraz dawajcie forsę! 

Polska to kraj na progu bankructwa, z 2 bilionami długów, z 2 milionami młodych wygnanych za chlebem, ze zrujnowanymi finansami, galopującymi cenami i opieką zdrowotną w rozpaczliwym stanie. To równocześnie państwo przypisujące sobie rolę herolda pomocy dla obcego państwa, wprowadzające do systemu edukacji i zdrowia 3 miliony obywateli tego państwa, którzy odbierają nam mieszkania, pracę, szkolne ławki, łóżka szpitalne. Politykom państwa, które na tej wojnie traci najwięcej, nie szczędzi komplementów państwo, które na tej wojnie zyskuje najwięcej. Mark Brzeziński, w wygłoszonym na Uniwersytecie Warszawskim wykładzie powiedział: „Polska jest uważana za humanitarne supermocarstwo, jestem dumny, że jestem ambasadorem USA w mocarstwie humanitarnym”. W tym samym czasie amerykański Senat zatwierdził pomoc dla Ukrainy w wysokości 40 miliardów dolarów, dla Polski nie wydzielił nawet centa. Na szczęście jest UE i nie będzie „wspomożenia Ukrainy pewną częścią środków z KPO”. Na szczęście są Niemcy, które ratują nas przed jeszcze większą katastrofą, bo nie dają sobie zniszczyć, połączonej tysiącami więzów z gospodarką Polski, własnej gospodarki. Na szczęście jest NATO, które powstrzymuje szaleńców.

Dziwna to wojna. A może inny jest jej cel, i nie jest nim tylko Ukraina? W doskonale przygotowanej i skoordynowanej akcji Polska jest ograbiana z resztek zasobów i zasiedlana milionami przesiedleńców. Czy to nie z nią toczy się niewypowiedziana wojna? Czy nie chodzi o Majdan w Polsce, w którym pochodzącym z polskich Kresów i warszawskich Nalewek dywersantom Sorosa sekunduje Bruksela, „zielone ludziki” z TVN i YouTube?

Czy to nie ta ferajna stanowi większe zagrożenie dla Polski niż Putin i Łukaszenko razem wzięci? Czy nie chodzi o kaskadę wydarzeń: zdruzgotany gospodarczo kraj z rozgrodzonymi granicami, przez które przelewają się nieprzerwanie hordy obcych; chaos i zamieszki (ale nie Ukraińców z Polakami, lecz między Polakami). Kto stoi za tym, że Polska „w ciemno” popiera Ukrainę i bierze ją na kroplówkę finansową? Czy to nie państwo polskie ponosi największe straty wojenne? Czy to nie Polska ginie? Czy to nie ono jest w trakcie ostatniego etapu wrogiego przejęcia, metodą grabieży jego finansów i potęgowania chaosu?

Porażka Ukrainy w toczącej się wojnie to sprawa oczywista. Co robić, aby nie ucierpiało bezpieczeństwo Polski. Czy mają sens dostawy polskiej broni, która i tak nie zmieni wyniku wojny, a obciąża budżet państwa i sprowadza zagrożenie wojenne? Czy zamiast dolewania benzyny do ognia (tj. paliw dla armii ukraińskiej) nie lepiej stać się orędownikiem pokoju? Nie bójmy się myśleć o naszych interesach. Powiedzmy wreszcie – To nie nasza wojna.

Co robić, gdy Polacy, największe ofiary wojny z wielkim entuzjazmem, własnymi rękami likwidują sobie państwo, gdy polska klasa polityczna jest wyjątkowo jednomyślna w proukraińskim amoku, a drobne animozje wynikają jedynie z licytowania się, kto jest bardziej proukraiński, i kto da Ukraińcom więcej? Pozbycie się zdrajców i obcych agentów nie wchodzi w rachubę. Nie ma też koniunktury na odbudowanie elity zdolnej do prowadzenia suwerennej polityki zagranicznej. Pozostaje jedynie sporządzanie list hańby z nazwiskami tych, którzy przyczyniają się do ruiny Polski.

No i czas najwyższy przywrócić słowo „ZDRADA”, a Morawieckiemu (i Dudzie) powiedzieć: иди нахуй

Faszyzm 2.0 –> Feudalizm 2.0

Faszyzm 2.0 – Feudalizm 2.0

Martwimy się o ciebie, bo twoje myśli są błędne i wyrządzają ci krzywdę”.

Autor: AlterCabrio , 6 września 2024 https://ekspedyt.org/2024/09/06/faszyzm-2-0-feudalizm-2-0/

Mam nadzieję, że ludzie uświadomią sobie, że od pewnego czasu żyjemy w epoce globalnego faszyzmu 2.0. I w przeciwieństwie do faszyzmu z początków XX wieku, faszyzm 2.0 jest forsowany przez interesy korporacyjne współpracujące z rządem krajowym, a nie przez rząd krajowy współpracujący z interesami korporacyjnymi.

A bitwą, którą teraz toczymy, jest powstrzymanie faszyzmu 2.0 zanim wejdziemy w nową erę feudalizmu 2.0. Bo tam właśnie zmierzamy, i to dość szybko.

−∗−

Opracowanie: AlterCabrio – ekspedyt.org

−∗−

Faszyzm 2.0 –> Feudalizm 2.0

Część 3 serii Paula Lancefielda „Faszyzm 2.0”,

przeczytaj części 1 i 2 TUTAJ i TUTAJ.

Teraz w tym trzecim artykule z serii chcę nawiązać do tego, co zaczęliśmy już omawiać. Jak nasze zamknięte i kontrolowane serwisy mediów społecznościowych przetwarzają teraz każdy post za pomocą LLM.

Moim celem dzisiaj nie jest udowodnienie powiązań i korupcji narracji podawanej masom za pośrednictwem mediów społecznościowych. Takie dochodzenie samo w sobie mogłoby być tematem całej książki.

Dzisiaj chciałbym raczej posiać ziarno.

Wielu czytelników tego tekstu zgodzi się z moim poglądem, że wkroczyliśmy w epokę faszyzmu 2.0. Jeśli jednak jeszcze nie jesteście tego świadomi, jeśli jeszcze nie rozpoznaliście tej wszechobecnej i spójnej propagandy, mam nadzieję, że zaczniecie to zauważać.

Mam nadzieję, że zaczniecie dostrzegać, iż nasze gazety zamieszczają jedynie te artykuły, które wspierają narracje promujące globalistyczne pragnienie naprawy rynków napędzanych polityką. Nigdy artykuły, które temu przeczą. Podobnie media społecznościowe (obecnie X w mniejszym stopniu) ograniczają posty, gdy są krytyczne wobec pożądanej polityki. Ale dla pewności pozwólcie, że podam dwa przykłady niedawnego tłumienia wiadomości, które pasują do tego wzorca.

W całej Europie demonstrują rolnicy. Demonstracje dotyczą głównie kosztów i nacisków ekonomicznych na rolnictwo. A w samym sercu tego rozgoryczenia znajdziemy kolejną politykę korzystną dla globalistów w ramach jednego z ich tematów zainteresowań.

Nawozy, krytykowane za produkcję wysokoemisyjną, są teraz mocno opodatkowane przez UE, co podnosi koszty dla rolników. W rezultacie wielu z nich jest zmuszanych do zamknięcia działalności, a ich ziemie są przejmowane przez globalistycznych miliarderów i fundusze inwestycyjne.

Każdy, kto oglądał serial Amazona Clarkson’s Farm, będzie wiedział, jak bardzo branża rolnicza jest obecnie pod presją. Ale która grupa ludzi wykupuje ziemię od rolników z całej Europy, którzy nie mogą już pozwolić sobie na kontynuowanie działalności? Globalni miliarderzy i globalistyczne fundusze inwestycyjne, oczywiście. Sam podatek od nawozów grozi zamknięciem działalności przez wielu rolników. Stanowi on znaczną część ich wydatków i jest główną pozycją na liście powodów, dla których demonstrują rolnicy.

Według kandydata na prezydenta RFK Jr., BlackRock (za pośrednictwem swoich holdingów DuPont, Cargill i Monsanto) posiada obecnie 30% wszystkich gruntów rolnych na Ukrainie.

Przeczytaj to jeszcze raz. Ale to BlackRock promuje również system punktacji ESG [E – Środowisko (z ang. environmental), S – Społeczna odpowiedzialność (z ang. social responsibility) i G – Ład korporacyjny (z ang. corporate governance) -tłum.] stosowany w całej branży finansowej, aby „ważyć” firmy pod kątem tego, jak bardzo są „etyczne”.

Aby uzyskać wysoki wynik, przedsiębiorstwa muszą mieć na przykład aktywną politykę różnorodności, równości i inkluzywności, mieć niski wpływ na środowisko itp. (BlackRock przewodniczy wielu głównym komitetom ds. punktacji ESG). Rzeczywiście, jest to kolejny czynnik powodujący wzrost kosztów rolnictwa. Uzyskanie „dobrego” wyniku ESG kosztuje pieniądze, a dostawy rolnicze ogólnie rzecz biorąc odnotowują wzrost kosztów z tego powodu.

Ale czy uważasz, że BlackRock, firma, która promuje tę punktację ESG, dobrowolnie płaci wyższe podatki od nawozów w związku z ich rolnictwem na Ukrainie? Chyba nie musisz zgadywać jaka jest odpowiedź. Nie płacą. Więc tak naprawdę, jeśli chodzi o globalistów, nie ma to nic wspólnego z ekologią czy etyką.

Skłaniałbym się raczej ku sugestii, że jest to używane jako narzędzie, aby zabrać wszystko, co mają farmerzy. Czy ten mechanizm został opracowany dziesięć lat temu jako część wielkiego planu na zapleczu sali konferencyjnej BlackRock, można oczywiście dyskutować. MacDonalds prawie na pewno nie zaczynał działalności z zamiarem uczynienia fast foodów uzależniającymi. Jednakże to system ewoluował mimo wszystko. A w tym przypadku dzieje się to w następstwie nierównowagi sił, a przychody, które zasilają spajającą ten system stronę, są tak duże, że wynik idzie tylko w jedną stronę.

Rzeczywiście ci ludzie są niezwykle biegli w tym, jak sprawić, by wszystko szło w jedną stronę. I proszę zauważyć, jak minimalne były relacje prasowe na temat protestów rolników i szkód wyrządzonych rolnictwu przez podatki rolne. Protesty rolników są jednak znaczące. Kwestie są głębokie, a nawet historyczne. Traktory zjeżdżają masowo do miast w całej Europie. A jednak otrzymują skąpe relacje telewizyjne i prasowe. Dlaczego?

Rozważmy inny jaskrawy przykład tłumienia wiadomości. Ten dotyczący szczepionek przeciwko covid. To niezwykle istotna wiadomość, że szczepionki mRNA charakteryzowały się strasznym profilem bezpieczeństwa. Jednak osoby, które to relacjonowały, miały zablokowane konta w mediach społecznościowych. Wielu z nich to doświadczeni naukowcy, którzy cieszyli się dobrą opinią, mieli odpowiednie publikacje i nie mieli żadnych konfliktów interesów. Jak jednoznacznie wykazały tzw. Pliki Twittera, zostali oni zaatakowani i poddani uciszaniu [de-boosting], blokowaniu [shadow banning] lub całkowitemu wykluczeniu [ban].

Spotkałem się z tym osobiście. Jestem konserwatystą od urodzenia i czytelnikiem Telegraph, a mimo to zostałem wykluczony z komentowania [materiałów] Telegraph, ponieważ ciągle, uprzejmie, ale stanowczo, wskazywałem na ich hipokryzję w odniesieniu do szczepionek mRNA i na fakt, że Telegraph otrzymywał sponsoring od Fundacji Gatesa. Ciągle zwlekali z publikacją zweryfikowanych faktów o szkodliwości szczepionek, mimo że takie historie są bardzo ważne dla opinii publicznej.

Badania nastawienia opinii publicznej pokazują, że zaufanie do szczepionek mRNA spadło do niezwykle niskiego poziomu, więc nie jest tak, że czytelnicy Telegraph nie są tego świadomi. Jednak mimo to, w zestawieniu z faktem, że czytelnicy nie wierzą już w narrację, prasa nie mówi prawie nic.

Na koniec, od początku 2021r. szeroko rozpowszechniono nagranie rozmowy na Zoomie między dr Andrew Hillem a dr Tess Lawrie, w której ujawniono od środka korupcję procesu naukowego, a co potwierdza, w jaki sposób system tłumił pozytywne wyniki dotyczące skuteczności iwermektyny. Zgodnie z prawem USA szczepionki mRNA nie mogłyby uzyskać zezwolenia na użycie w nagłych wypadkach [EUA] wymaganego dla „Operacji Warp Speed” (projekt administracji Trumpa mający na celu przyspieszenie dostaw szczepionek), gdyby można było wykazać, że dostępna jest skuteczna alternatywna metoda leczenia covid. Rozmowa wideo na Zoomie pokazuje całą tę historię. Jednak źródłem tej korupcji jest spółka zależna Fundacji Gatesa, a żadna duża agencja informacyjna nie poruszyła tej historii.

Wspomniane wideo jest oskarżeniem ze strony dra Hilla według wszelkich obiektywnych miar. Autentyczność materiału jest oczywista dla każdego, kto to ogląda, i dostarcza podstawowych dowodów „z pierwszej ręki”, więc w żaden sposób nie można go przedstawić jako teorii spiskowej lub dezinformacji. Według wszelkich obiektywnych miar media powinny były uznać to za wielki sensacyjny news.

Ostatecznie szczepionki mRNA zostały już wstrzyknięte większości populacji w Europie i USA, a użyto podstępu, aby uzyskać dla nich autoryzację. Jednak wszystkie główne wiadomości dotyczące skuteczności iwermektyny zostały stłumione, pomimo przytłaczających dowodów na to, że jest inaczej.

Podałem dwie lub trzy przykładowe wiadomości, które moim zdaniem były oczywistymi kandydatami do relacjonowania. Istnieje niezliczona ilość innych przykładów i w każdym przypadku tendencyjność ma jeden kierunek. Jeśli jakaś historia może podważyć narrację wspierającą preferowane przez globalizmy zyski oparte na polityce, po prostu nie jest publikowana.

Ogólnie rzecz biorąc, interwencje polityczne odnoszące się do listy tematów będących przedmiotem zainteresowania globalistów można porównać do węża strażackiego podłączonego niczym syfon do kieszeni biednych, klasy średniej oraz małych i średnich przedsiębiorstw na całym Zachodzie.

Mam nadzieję, że ludzie uświadomią sobie, że od pewnego czasu żyjemy w epoce globalnego faszyzmu 2.0. I w przeciwieństwie do faszyzmu z początków XX wieku, faszyzm 2.0 jest forsowany przez interesy korporacyjne współpracujące z rządem krajowym, a nie przez rząd krajowy współpracujący z interesami korporacyjnymi.

A bitwą, którą teraz toczymy, jest powstrzymanie faszyzmu 2.0 zanim wejdziemy w nową erę feudalizmu 2.0. Bo tam właśnie zmierzamy, i to dość szybko.

Wcześniej w tym artykule wspomniałem, jak LLM są wykorzystywane przez firmy mediów społecznościowych do kontrolowania treści i jak możliwość monitorowania przez LLM jest gotowa do integracji z agencjami zewnętrznymi. Nie ma wątpliwości, że istnieją plany, aby to zrobić. Możesz być pewien, że te plany zostaną ubrane w miły język wypełniony „troskliwymi słowami”.

Ton wypowiedzi będzie brzmiał: „Martwimy się o ciebie, bo twoje myśli są błędne i wyrządzają ci krzywdę”.

Zakończę więc, wskazując na artykuł w BMJ, opublikowany w styczniu, na temat tego, jak LLM mogą być wykorzystane do zwalczania wahania wobec szczepień. Artykuł został umieszczony w kontekście uznania przez WHO takiego wahania przed szczepieniami za jedno z „10 największych zagrożeń dla zdrowia na świecie” (globalne bezpieczeństwo zdrowotne, pamiętajmy, znajduje się na liście tematów globalistów):

„Wahanie przed szczepieniami to stan niezdecydowania pomiędzy przyjęciem lub odmową szczepienia. Jest to dynamiczne i specyficzne dla kontekstu wyzwanie, które zmienia się w zależności od czasu, miejsca i rodzaju szczepionki. Jest […] trudne do przewidzenia i jeszcze trudniejsze do rozwiązania. Ponadto pojawienie się dezinformacji w zakresie zdrowia publicznego, zwłaszcza w czasie kryzysów, takich jak pandemia covid-19, wymaga szybkich reakcji opartych na danych”.

Nie powinniśmy popadać w spiski. Nie wszystko w tej inicjatywie musi być złe. Ja, Paul Lancefield, cztery lata temu przyjąłbym to za dobrą monetę i nie znalazłbym w tym nic złowrogiego. I rzeczywiście jestem pewien, że nie ma nic złowrogiego w autorach – choć obawiam się, że mogą być trochę ślepi na prawdziwe zagrożenie.

Ale dla mnie dzisiaj jest to ilustracja roli, poprzez którą LLM będą coraz bardziej kształtować naszą komunikację, pod wpływem struktur władzy, które determinują ich przekaz. Struktur władzy, które w stylu Derrena Browna, użyją zdolności do stosowania sugestii na masową skalę. Niektórzy mogą to uznać za pocieszające. W świecie, w którym żyjemy dzisiaj, osobiście uważam tę myśl za przerażającą.

______________

Fascism 2.0 – Feudalism 2.0, Paul Lancefield, Aug 25, 2024

Globalizm to niewolnictwo gospodarcze

https://www.zerohedge.com/geopolitical/globalism-economic-slavery

Globalizm to niewolnictwo gospodarcze

Życie w najbliższej przyszłości

DR IGNACY NOWOPOLSKI SEP 6
 
READ IN APP
 

Nigdy niczego nie będzie posiadał.   Wynajmuje swoją sypialnię, meble i skromne rozrywki. Co miesiąc  cyfrowe konto  powiązane z jego  cyfrowym identyfikatorem  otrzymuje określoną liczbę  jednostek waluty cyfrowej banku centralnego. To, ile otrzyma, zależy od liczby godzin przepracowanych w rządowej pracy, od tego, jak bardzo rząd ceni jego pracę, od tego, ile rząd opodatkowuje go za przywilej korzystania z publicznej infrastruktury i od tego, ile jego z dochodu rząd uzna za przeznaczone do redystrybucji dla innych obywateli w potrzebie. Po odliczeniu podatków, czynszów, mediów i innych różnorodnych opłat miejskich, stanowych, federalnych i międzynarodowych od jego zarobków, ma on niewielki — jeśli w ogóle — dochód dyskrecjonalny.  

Jeśli zdecyduje się zaoszczędzić dochód, aby zainwestować go w swoją przyszłość, rząd informuje go, że jego cyfrowe jednostki walutowe banku centralnego znikną w ciągu dziewięćdziesięciu dni.   Jeśli spróbuje kupić coś, co rząd zakazał, straci to, co obecnie posiada. Jeśli zrobi coś, co rząd uzna za sprzeczne z jego dobrostanem, jego  wynik oceny kredytowej społecznej spadnie, a część jego dochodu dyskrecjonalnego zniknie. Co kilka tygodni na ekranie wideo w jego mieszkaniu pojawia się cyfrowy lekarz (działający na sztucznej inteligencji) ze szczegółową listą wszystkich „niezdrowych” rzeczy, które zrobił od czasu ich ostatniej interakcji. Zostaje poinformowany, że część jego tymczasowych oszczędności zostanie przekazana obywatelom o zdrowszych nawykach. Jego monitor zdrowia AI informuje go, że musi natychmiast zgłosić się do najbliższego centrum dystrybucji farmaceutycznej, aby mógł otrzymać najnowsze „szczepionki”. Niedopełnienie tego obowiązku spowoduje dezaktywację wszystkich elektronicznych urządzeń rozrywkowych i trwały ślad w jego historii kredytowej społecznej.

Jest niezadowolony, a ponieważ nadzorca ds. sztucznej inteligencji w stanie wykrył jego niezadowolenie, monitor wyświetlacza w jego mieszkaniu zachęca go do znalezienia osobistego sensu poprzez „dołączenie do walki z globalnym ociepleniem”.   Przez jakiś czas właśnie to robi. Uczestniczy w spotkaniach społeczności w swoim budynku mieszkalnym, na których urzędnicy rządowi mówią o znaczeniu „ratowania planety” poprzez „nieposiadanie niczego”. Rozmawia z anonimowymi nieznajomymi (botami?) na platformie mediów społecznościowych stanu i wszyscy zgadzają się, że poświęcenia, których dokonują, aby uratować świat, są zdecydowanie tego warte. Pewnego ranka budzi się i odkrywa, że ​​jego ocena kredytowa wzrosła i że został nagrodzony kilkoma dodatkowymi jednostkami cyfrowej waluty banku centralnego. Mimo to nasz przyszły człowiek pozostaje niezadowolony.

Pewnego dnia syreny wyją, a na monitorze jego mieszkania migają wiadomości:  kraj jest w stanie wojny . Słucha uważnie, ale nie potrafi zorientować się, które obce narody atakują. Zaufani prezenterzy informują go, że pokój, dobrobyt i wolność są zagrożone. Wychodzi ze swojego małego mieszkania i widzi innych samotnych lokatorów, którzy są podekscytowani i rozmawiają z entuzjazmem o nadchodzących bitwach. Wraca do środka i widzi swojego przełożonego AI, który informuje go, że został osobiście wybrany do ochrony ojczyzny przed jej wrogami. Po raz pierwszy od wielu lat nasz przyszły człowiek czuje się żywy.  

Wkrótce trafia do obozu szkoleniowego, gdzie cieszy się regularnymi ćwiczeniami, dyscypliną i koleżeństwem. Sześć miesięcy później on i jego nowi przyjaciele zostają wysłani za granicę.   Dziwne, że przez cały ten czas nikt nie wyjaśnił, z kim właściwie będą walczyć. Wie tylko, że toczą wojnę z „autorytarnymi przywódcami”, którzy chcą „zabrać nam demokrację”. W jego obozie panuje oczekiwanie i niekończące się rozmowy o przygodach. Potem, gdy wszyscy najmniej się tego spodziewają, z góry atakuje grzmiący rój dronów. Nikt nie ma czasu, żeby zareagować. Eksplozje zdają się nadchodzić znikąd. Widzi ciała swoich przyjaciół rozrywane na strzępy. Potem wszystko robi się ciemne.

Budzi się w szpitalu ciężko ranny, zostaje nazwany bohaterem, a później odesłany do domu.   Kiedy przybywa, zauważa kolejki po chleb przed rządowymi centrami dystrybucji genetycznie zmodyfikowanej żywności, . Słyszy, jak żebrak na ulicy żartuje, że powinni nazywać je „ kolejkami owadów ”, ponieważ to wszystko, co jest do jedzenia.

   Dowiaduje się, że ktoś inny wprowadził się do jego starego mieszkania, ale ze względu na służbę wojskową oferuje mu się nowe. Jest mniejsze i ma jeszcze mniej mebli niż to, które stracił. Zdaje sobie sprawę, że większość jego byłych sąsiadów nigdy nie wróciła z wojny i że wielu przybyszów mieszkających teraz w ich mieszkaniach wygląda i brzmi jak ludzie, z którymi kazano mu walczyć za granicą. Nic nie ma sensu. Jego obrażenia go dręczą. Czuje się jeszcze bardziej zagubiony i samotny niż przed pójściem na wojnę. Jego przełożony AI informuje go, że został dodany do listy osób uważanych za „potencjalnych terrorystów krajowych”. Pozostanie na tej liście utrudni mu pracę i życie.

Pewnego dnia jego cyfrowy lekarz pyta, czy chciałby pomocy w pokojowym zakończeniu swojego życia.   „Możesz uratować innych”, mówi mu, „trwale zmniejszając swój ślad węglowy”. W agonii zastanawia się: „Jak do tego doszło?”

Najkrótsza odpowiedź dla naszego przyszłego przyjaciela brzmi tak:  rządy porzuciły solidne pieniądze . Zastąpiły złote monety papierowymi walutami. Uczyniły nielegalnym prowadzenie swobodnej działalności gospodarczej przez zwykłych obywateli i zażądały, aby w transakcjach gospodarczych używano banknotów emitowanych przez rząd. Następnie dali prywatnym bankom centralnym prawo do drukowania tych papierowych banknotów, kiedykolwiek uznają, że będzie to dobre dla gospodarki.  

Czyją gospodarkę  chronią bogaci bankierzy centralni — Wall Street czy obywateli?

   Choć rzekomo obciążone są obowiązkami finansowymi w celu maksymalizacji zatrudnienia i minimalizacji inflacji, banki centralne działają jako manipulatorzy rynkowi i drukarze pieniędzy dla rządów, które one wydają w nadmiarze. Zwiększając podaż papierowej waluty, cena dóbr konsumpcyjnych rośnie. Jednak cena akcji giełdowych również rośnie. Te aktywa kapitałowe nie zyskują żadnej realnej wartości, ale ich rosnące ceny dają iluzję wzrostu gospodarczego. Wiele złych firm, które nigdy nie przetrwałyby na wolnym rynku, staje się lukratywnymi okazjami inwestycyjnymi na fałszywych rynkach. Łatwe pieniądze utrzymują firmy, które nie generują żadnej wartości rynkowej. Kto traci najwięcej w tym sztucznym układzie? Najbiedniejsi ludzie, którzy nie mają akcji i tylko ograniczone oszczędności gotówkowe. Obserwowali, jak stu dolarowy banknot ukryty pod ich materacami traci większość swojej wartości w ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat.

Ani waluty fiducjarne, ani banki centralne nie mają żadnego funkcjonalnego miejsca w wolnych społeczeństwach.   Rządy, które manipulują wartością pieniądza, manipulują rynkami i okradają pracujących biedaków. Najbogatsi kończą na posiadaniu wszystkiego, podczas gdy wszyscy inni próbują balansować na linie długów konsumenckich, kredytów hipotecznych, długoterminowych pożyczek i rosnącej perspektywy niewypłacalności.   Ten świat, który zbudowały elity finansowe i polityczne, jest niezrównoważony. Jest to również rodzaj niewolnictwa ekonomicznego.

Ponieważ jest niezrównoważony, ci, którzy odnieśli największe korzyści z jego powstania, zrobią wszystko, co konieczne, aby przetrwać jego upadek. Upadek dolara nie ma znaczenia, jeśli ci, którzy kontrolują dziś system finansowy, kontrolują cyfrowe waluty banku centralnego przyszłości. Rażące nierówności i szerząca się bieda nie mają znaczenia, jeśli rządy potrafią przekonać niezadowolonych obywateli, że zmiany klimatu, choroby i wojna wymagają od nich posiadania mniejszej ilości rzeczy i poświęcenia większej ich ilości. Rosnący gniew opinii publicznej nie ma znaczenia, jeśli ci, którzy mają armie, potrafią cenzurować wypowiedzi, ograniczać dostawy żywności, podżegać do wojen i więzić dysydentów.  

Zastanów się: ile z powyższej historii wydaje się obce, a ile boleśnie znajome? Twoja odpowiedź powie nam, ile czasu nam zostało.

Szaleństwo normalności

Szaleństwo normalności

https://www.manova.news/artikel/der-wahnsinn-der-normalitat-5

DR IGNACY NOWOPOLSKI SEP 6
 
READ IN APP
 

Dzięki zaangażowaniu nauki faszystowskie wzorce i struktury myślowe zyskują na popularności, czego większość ludzi nie rozpoznaje jako takich.

Żyjemy w stanie wyjątkowym, który nie tylko został uznany za regułę, ale staje się coraz bardziej dotkliwy. Przynajmniej takie wrażenie odnosi coraz więcej osób. Sytuację tę charakteryzują z jednej strony zagrożenia, które ogłaszano w krótkim odstępie czasu – globalne ocieplenie, „pandemia”, Rosja przedstawiana jako wróg – a z drugiej strony nieuzasadnione wymagania dotyczące zachowania, materialnego i straty psychiczne, których żąda się jako ofiar w imię solidarności w obliczu takich niebezpieczeństw. W takich kontekstach często mówi się o „nowej normalności” – co oznacza, że ​​trzeba się do tego przyzwyczaić. Z drugiej strony sprzeciw, a nawet opór stawiają w obozie wroga wewnętrznego, który rzekomo jako agent wroga zewnętrznego wbija nóż w plecy walczącym solidarnie. Trudno zignorować fakt, że taki stan ma coś wspólnego z metabolizmem psychicznym społeczeństwa. Ale co dokładnie, trudno ogarnąć.

Chociaż nie brakuje prób osiągnięcia tego celu, nadal oczekuje się wyjaśnienia koncepcji. Ponadto jednowymiarowy układ współrzędnych, który zbyt długo był używany do zapewnienia orientacji, coraz częściej zawodzi.

Dzieje się tak nie tylko dlatego, że wiele rzeczy jest dziś określanych jako „lewicowe” i „postępowe”, co ma niewiele wspólnego z stanowiskami lewicowymi, ale także dlatego, że niektóre rzeczy uważane za „prawicowe” lub „konserwatywne” są obecnie równie wypaczone.

przez Rainera Fischbacha

Nowy traktat ONZ w sprawie cyber-przestępczości jest bliski legalizacji pornografii dziecięcej.

Nowy traktat ONZ w sprawie cyber-przestępczości jest bliski legalizacji niektórych form pornografii dziecięcej.

Traktat, który ma na celu zwalczanie przestępstw internetowych, może w rzeczywistości sprawić, że posiadanie materiałów erotycznych z udziałem dzieci będzie legalne, jeśli zostanie uznane za „prywatne” lub powstałe „za obopólną zgodą”.

Pozwoliłoby to również na legalizację treści o jednoznacznie seksualnym charakterze, w tym obrazów dzieci generowanych przez sztuczną inteligencję lub materiałów udostępnianych przez same dzieci.
ONZ mocno naciska na te wyjątki, argumentując, że dzieci mają „prawo” do rozwijania relacji seksualnych, nawet z dorosłymi!Czy możesz uwierzyć, że doszło do czegoś takiego?Sam pomysł wdrożenia takich przepisów  jest przerażający — to krok w kierunku normalizacji zachowań, które nigdy nie powinny być tolerowane. Nie możemy na to pozwolić.
Czy podpiszesz tę pilną petycję, domagając się, aby Prezydent RP , Andrzej Duda i przedstawiciele RP przy ONZ odrzucili ten niebezpieczny traktat na zbliżającym się Zgromadzeniu Ogólnym ONZ, które rozpocznie się 10 września? 
Czas ma niezwykle istotne znaczenie. Mamy tylko 72 godziny na powstrzymanie tego szaleństwa!
Jeśli ten traktat zostanie przyjęty, pozbawi on ochrony, która obecnie zapewnia bezpieczeństwo naszym dzieciom, a jednocześnie umożliwi oprawcom wykorzystywanie luk prawnych.
Musimy działać teraz, aby zapewnić, że ten traktat nigdy nie zostanie przyjęty.

Dziękujemy za wsparcie nas w tej krytycznej walce, Ignacio Arsuaga z całym zespołem CitizenGO 
P.S. Bezpieczeństwo naszych dzieci jest zagrożone, a sami nie możemy go obronić. Prosimy o podzielenie się tą petycją z rodziną, przyjaciółmi i znajomymi, aby rozpowszechnić tę wiadomość. Powstrzymajmy ten traktat, zanim będzie za późno! 

Grzegorz Braun: “Projekt Globalizacji” tworzony celowo, to nie “wypadki przy pracy”. 16 minut.

O eurokołchozie i chrześcijaństwie. Grzegorz Braun wyjaśnia wątpliwości

Wystąpienie polskiego Posła do PE i Prezesa Konfederacji Korony Polskiej Grzegorza Brauna podczas I Zjazdu Kobiet Prawicowych w dniach 24-25.08.2024 w Krakowie.

16 minut.

================================

Migawki:

Instytucje tworzące “Projekt Globalizacji” tworzą to celowo, to nie “wypadki przy pracy”.

Nieprawda, że “globalizacja da się naprawić!”.

Kij jest grubszy o wiele mocniejszy od marchewki.

MOC – dla niewielu, a fasadowo, dla sług – szeroka oferta korupcyjna