Likwidacja gotówki? Najpierw w Nigerii, zaraz potem w Polsce?…

Likwidacja gotówki? Najpierw w Nigerii, zaraz potem w Polsce?…

likwidacja-gotowki

Bez gotówki nie kupisz tego, co chcesz, a jak pójdziesz i będziesz chciał, to władza to zablokuje, bo np. wykorzystasz „swój limit”. Te pomysły w połączeniu z pieniądzem cyfrowym są wykonalne – mówi w programie “Antysystem” Wojciech Cejrowski.

W Nigerii ludzie zostali odcięci od gotówki. Wcześniej w ramach “zachęty” do korzystania z bezgotówkowych form płatności, dostęp do waluty był stopniowo limitowany. Wybuchły protesty. Potrzebę przeprowadzenia tej operacji bank centralny argumentował licznymi fałszerstwami krajowego pieniądza, tłumacząc jednocześnie, że transformacja na walutę cyfrową zagwarantuje, że nawet jedna Naira nie będzie wyprowadzona poza system bankowy. Oficjalnie regulacje miały też na celu zachęcenie do płatności kartą, a także korzystania bankowości internetowej i aplikacji mobilnych. Wcześniej media informowały o uruchomieniu od października 2021 roku cyfrowej waluty o nazwie eNaira. Niedługo później władze Nigerii rozpoczęły przymusowe ograniczenie obywatelom płatności gotówką. Ostatecznie, pod wpływem protestów prezydent Nigerii Muhammadu Buhari 16 lutego zezwolił na przedłużenie terminu używania starych banknotów do 10 kwietnia, jednak banknotów szybko zaczęło brakować.

Ograniczenia dot. gotówki w Polsce. Lisicki i Cejrowski dyskutują

Z kolei w Polsce za niespełna rok w życie wejdą przepisy ograniczające możliwość płatności gotówką. Nowe limity płatności gotówką wejdą w życie 1 stycznia 2024 r. (rząd pierwotnie chciał zmianę wprowadzić już w 2023 r.). Wyniosą one 8 tys. zł w przypadku transakcji pomiędzy przedsiębiorcami oraz 20 tys. w przypadku transakcji na linii konsument-przedsiębiorca.

O planach dot. ograniczenia płatności gotówką rozmawiali w nowym odcinku programu “Antysystem” Paweł Lisicki, red. naczelny “Do Rzeczy” oraz Wojciech Cejrowski. – Bez gotówki nie kupisz tego, co chcesz, a jak pójdziesz i będziesz chciał, to władza to zablokuje, bo np. wykorzystasz swój limit. Te pomysły w połączeniu z pieniądzem cyfrowym są wykonalne. Jak zlikwidują gotówkę, co moim zdaniem jest niewykonalne, to już się nie da kupić niczego na rynku wtórnym. Musimy wtedy cofnąć się do wymiany towarowej – wskazywał Cejrowski.

Pan powiedział, że to niemożliwe, ale ja bym chciał wierzyć, że to niemożliwe. Tylko zobaczmy, jak kiedyś funkcjonował system finansowy. Ludzie kiedyś dostawali pieniądze do ręki, a teraz wszyscy dostają pieniądze na konta bankowe. Zresztą jeden z banków przygotował nawet kalkulator węglowy, który miał pokazać, że Ziemia zniknie, jak ludzie będą żyli jak do tej pory.

To pokazuje, że te zakusy na limity używania gotówki są coraz większe, nawet w Polsce. Chciano drastycznie ograniczyć możliwość posługiwania się gotówką – mówił Paweł Lisicki. – Uważam, że to wprowadzono w Davos i zwolennikiem tego jest premier Mateusz Morawiecki, bywalec w Davos – dodał Cejrowski.

Unią rządzą wariaci! Burdel do kwadratu. [Ależ skądże !! Marionetki satanistów].

Unią rządzą wariaci! Burdel do kwadratu. [Ależ skądże !! Marionetki satanistów].

Stanisław Michalkiewicz bezlitosny dla eurokratów.

unia-rzadza-wariaci

W Parlamencie Europejskim wariatów w sensie medycznym może być nawet większość – mówi w rozmowie z Tomaszem Cukiernikiem redaktor Stanisław Michalkiewicz. 

Przynajmniej za niektórymi aferami korupcyjnymi w Unii Europejskiej stoi Rosja. Przyznała to nawet jedna z europosłanek Zielonych. Czy to Kreml dyktuje Brukseli politykę klimatyczną?

Nie tylko Rosja przekupywała europosłów, ale i inne państwa. Zaczęło się od Kataru. Ci Katarczycy, podobnie jak Rosjanie, za darmo pieniędzy nikomu nie dadzą. W związku z tym muszą liczyć na jakieś korzyści. Trochę mnie dziwi, że akurat europosłów przekupują, bo przecież Parlament Europejski wielkiej władzy nie ma. Uchwala tylko rezolucje przeciwko trzęsieniom ziemi. To jest taki luksusowy przytułek dla byłych polityków.

Nie do końca tak jest. Akty prawne są omawiane w komisjach, a potem głosowane na forum i musi być zgoda Parlamentu Europejskiego, żeby weszły w życie.

Przypuszczam, że ci europosłowie, którzy się korumpowali, byli tylko listonoszami. Prawdziwą władzę w Unii ma Komisja Europejska. Przypuszczam, że głównym centrum korupcyjnym jest Komisja Europejska. Zresztą tam są takie postacie jak pani Vĕra Jourowá, która już raz miała epizod kryminalny właśnie korupcyjny.

Nie tylko ona i nie tylko z tej Komisji.

Tak. Być może, że to pod tym kątem są dobierani ci komisarze. Na czele z panią Urszulą von der Leyen, która była zdaje się przesłuchiwana w związku z aferą Pfizera.

Wcześniej już miała takie ciągotki, bo jako minister obrony Niemiec podejrzewana była o tego typu sprawki.

Już starożytni Rzymianie zauważyli, że nie ma takiej bramy, której by nie przeszedł osioł obładowany złotem. W Unii Europejskiej takich bram jest całkiem sporo. Korupcja jest zasadą rządzenia. W tej chwili widzimy wyraźnie nasilającą się ze strony niemieckiej, które wykorzystują w tym celu instytucje Unii Europejskiej opanowane przez rozmaite niemieckie owczarki, do dyscyplinowania członkowskich bantustanów po to, żeby – to zresztą jest wpisane do umowy koalicyjnej trzech partii tworzących aktualny rząd niemiecki – Unia Europejska stała się państwem federalnym. To już zostało zdecydowane w traktacie z Maastricht i jest konsekwentnie, cierpliwie i metodycznie realizowane.

Naczelnik państwa pyskuje, że on jest przeciwny budowie IV Rzeszy, ale to nieprawda. Przecież w 2021 roku przy pomocy kluby parlamentarnego Lewicy, bo nawet jego własne ugrupowanie mu się częściowo zbuntowało, przeforsował ratyfikację decyzji [Rady] o zasobach własnych Unii Europejskiej, która wyposażyła Komisję Europejską w dwa nowe uprawnienia. Uprawnienie do zaciągania zobowiązań finansowych w imieniu całej Unii i uprawnienie nakładania unijnych podatków. To jest milowy krok w kierunku budowy IV Rzeszy. To dlaczego mamy poważnie traktować rozmaite deklaracje naczelnika państwa? Posuwa się do bezczelności, mówiąc, że tegoroczne wybory będą wyborami pomiędzy niepodległością a niewolą. A cóż innego on nam tu naszykował? Przecież w 2003 roku on, tak jak Donald Tusk, był za Anszlusem. W 2008 roku był za ratyfikacją traktatu lizbońskiego, który amputował Polsce potężny kawał suwerenności. Te trzy przykłady są chyba wystarczające.

Afery łapówkarskie w Unii Europejskiej pojawiały się od dawna, a ostatnio tego się sporo namnożyło. Czy zgadza się Pan ze stwierdzeniem, że na tym opiera się cała unijna polityka?

W demokracji korupcja nie jest żadnym patologicznym marginesem, tylko samą zasadą rządzenia. Unia Europejska też jest tak pomyślana. Bo na czym polega pokojowe jednoczenie Europy? Na przekupywaniu biurokratycznych gangów, żeby one rezygnowały z suwerenności państwowej na rzecz IV Rzeszy. Hitler próbował to siłą narzucić, ale się nie udało i całe narody znienawidziły Niemców. Po wojnie Niemcy wpadły na znakomity pomysł, żeby zbudować IV Rzeszę metodą pokojowego jednoczenia, tzn. przekupywania biurokratycznych gangów, które rządzą poszczególnymi bantustanami. Unia Europejska siedzi na niecałych 2 proc. PKB. I jak skuteczne to jest. To jest majstersztyk.

Moim zdaniem to nie chodzi o te pieniądze z budżetu Unii Europejskiej. Chodzi o regulacje, które z budżetem Unii mogą nie mieć nic wspólnego. Regulacje, które powodują, że jedna firma z dnia na dzień może zarabiać miliardy na całym rynku unijnym.

Bardzo możliwe. Tylko ponieważ mówiliśmy o korupcji, to mówię, że Unia Europejska jest zbudowana na korupcji jako zasadzie funkcjonowania. Jeżeli ktoś wierzył, że Niemcy będą przez całe lata drenować własnych podatników, żeby dogodzić Grecji, Polsce, Słowacji czy Rumunii, to ja mu nie mogę zabronić, żeby w to wierzył, ale ja sam w to nie wierzę. Niemcy traktują budowę Unii Europejskiej jako inwestycję, która w pewnym momencie musi zacząć się zwracać. Ten moment właśnie nadszedł.

Węgiel koksujący służący do wyrobu stali Bruksela uznała za surowiec strategiczny. Tymczasem unijne rozporządzenie metanowe de facto likwiduje na terenie UE kopalnie węgla, w tym również węgla koksującego. Wygląda na rozdwojenie jaźni.

Nie rozdwojenie jaźni. I jedni, i drudzy jakieś tam fundusze korupcyjne przeznaczyli na przekupywanie komisarzy, to oni zataczają się od jednej ściany do drugiej.

Kolejne unijne regulacje pozamykają kopalnie węgla kamiennego, energetykę węglową, zakażą ogrzewania domów paliwami stałymi, opodatkują samochody spalinowe, a docelowo wyeliminują je z rynku i zmuszą właścicieli domów do drogiej termomodernizacji. Kto stoi za zieloną rewolucją w Unii Europejskiej?

Myślę, że dwie grupy. Pierwsza grupa to wariaci. W Unii Europejskiej, a szczególnie w Parlamencie Europejskim, wariatów w sensie medycznym jest więcej niż gdziekolwiek indziej. To może nawet być większość. Oni naprawdę wierzą w te wszystkie ekologiczne dyrdymały. Druga grupa to są cwaniacy, którzy wykorzystują tę naiwną wiarę wariatów w ekologiczne dyrdymały do tresury całych narodów. To zmierza do tego, żeby narzucić krajom słabym i głupim, żeby zrezygnowali z tych źródeł energii, które mają, na rzeczy korzystania ze źródeł energii, których nie mają, a które ktoś im będzie sprzedawał. To jest proste jak budowa cepa, ale tego nie można powiedzieć wprost, w związku z tym opowiada się, że trzeba ratować planetę, lansuje się niestabilne emocjonalnie panienki, jak Greta Thunberg. Ona teraz została nominowana do Pokojowej Nagrody Nobla. To pokazuje, że „głupoty powagą Najmądrzejszych wodzisz za łby”, jak to pisał Boy-Żeleński. 

Niemcy dokonały wolty w kwestii unijnego zakazu samochodów spalinowych po 2035 roku. Która opcja ostatecznie wygra?

Obawiam się – zgodnie z prawem Murphiego – jak coś złego może się stać, to na pewno się stanie. Według oficjalnych statystyk medycznych w Polsce jest 20 proc. wariatów. Myślę, że te statystyki są zaniżone, dlatego że bardzo wielu wariatów nie jest w ogóle diagnozowanych. Oni uważają, że nie są żadnymi wariatami i nie idą się badać. Jeżeli demokracja utrzyma się jeszcze przez jakiś czas, a ten odsetek wariatów będzie rósł, a będzie, bo nawet system wychowawczy temu sprzyja, to w pewnym momencie wariaci w demokracji przejmą władzę polityczną i będziemy w mocy wariatów.

Polski rząd zgadza się realizować tzw. kamienie milowe i inne narzucone przez UE regulacje, które wywrócą nam życie do góry nogami i uderzą w nas finansowo. W tym celu na szybko zmienia też ustawy, byle tylko w końcu Bruksela dała kredyty i dotacje na KPO. Wygląda na to, że te pieniądze są potrzebne nie tyle społeczeństwu, co bardziej politykom – żeby mieli co rozdawać i co rozkradać. Czy nie lepiej by było dla Polaków całkowicie zrezygnować z wszelkich unijnych pieniędzy i dzięki temu nie podlegać unijnym szantażom?

Bardzo możliwe. Mądre państwa tak właśnie robią. Szwajcaria jest trochę poważniejszym państwem niż Polska. Mimo że były podchody, żeby ona też do Unii Europejskiej się przyłączyła, to nie zrobiła tego, bo nie chce. Ale o tym trzeba było myśleć w 2003 roku, kiedy było referendum akcesyjne. Mówiłem wtedy, że Szwajcaria nie chce. To zwolennicy Anszlusu mówili: „To co innego, bo Szwajcaria jest bogatym państwem”. Odpowiadałem: „Tak, jest bogatym państwem, ale nie dlatego, że się gdzieś zapisała i spadł na nią deszcz złota, tylko dlatego, że się rządzi rozsądne”.

No to my też się rozsądnie rządźmy. Metoda przekupywania biurokratycznych gangów okazała się bardzo skuteczna. Zwrócił pan uwagę, że te kamienie milowe odwracają całe nasze życie do góry nogami. Jest to analogia z wiekiem XVIII. Do czego dążyły państwa zaborcze w Polsce, przede wszystkim Prusy i Rosja? Do tego, żeby doprowadzić Polskę do stanu całkowitego obezwładnienia. W tej chwili jest to samo. Podam dwa przykłady. W tej formule bezwarunkowej kapitulacji Polski w kwestii praworządności, co przybrało postać nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym, jest zapisane testowanie niezawisłości, tzn., że jeden sędzia może podważyć autentyczność drugiego sędziego, a jeżeli skutecznie to zrobi, to wszystkie orzeczenia zapadłe z udziałem tego sędziego już są nieważne. Bo to nie jest żaden sędzia, tylko przebieraniec. Będzie burdel do kwadratu.

Druga rzecz: ostatni wyroku TSUE w sprawie możliwości zaskarżania decyzji administracji leśnej w Polsce przez organizacje ekologiczne do sądu. Doprowadzi to do tego, że o sposobach urządzania lasu będą decydowały sądy, które się na tym przecież nie znają. Sądy się znają na tym, jak wypić i zakąsić i się skorumpować, natomiast na urządzaniu lasu raczej nie. A to one mają o tym decydować. Dojdzie do całkowitego obezwładnienia administracji leśnej. Tu kluczową postacią jest premier Mateusz Morawiecki. W 1989 roku był zarejestrowany przez enerdowską Stasi jako tajny współpracownik. [Informacje takie w 2022 roku ujawnił Leszek Szymowski, a 13 grudnia 2022 pytanie o tę sprawę publicznie z mównicy sejmowej zadał poseł Grzegorz Braun. Kwestia ta pozostała bez komentarza zainteresowanego – red.] Ponieważ po zjednoczeniu Niemiec wszystkie aktywa Stasi zostały przejęte przez BND, to ta sprawa mogła mieć dalszy ciąg. Nie wiem, czy miała, ale mogła mieć. Proszę zwrócić uwagę na to, co robi pan premier Morawiecki. On się na to wszystko zgodził: i na mechanizm warunkujący, i na dekarbonizację. Krótko mówiąc: agent niemiecki nie zrobiłby niczego lepiej. Tylko że on pokrywa te ustępstwa taką tromatadracką retoryką. Ale nie dajmy się nabrać na tę tromatadracką retorykę. Popatrzmy, co on naprawdę robi.

Co chwilę objawiane są Polakom (ale też pozostałym narodom UE) coraz bardziej absurdalne i sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem głównie „zielone” pomysły UE. Czy w ten sposób nie jest sprawdzany kres naszej wytrzymałości?

Mówiłem o tresurze. Z jednej strony wariaci, a z drugiej treserzy. Tresuje się całą ludzkość. Epidemia była znakomitym pretekstem do tresury. Obrona planety przed globalnym ociepleniem też jest znakomitym pretekstem do tresury, a myślę, że nie jest to jeszcze ostatnie słowo i znajdą się następne.

Biorąc pod uwagę te wszystkie szkodliwe unijne regulacje, o których rozmawiamy, czy nie sądzi Pan, że to, co serwuje nam Bruksela, jest znacznie gorsze niż rządy PO, PiS i postkomunistów razem wzięte? Oni nie chcieli zakazywać samochodów.

To jest porównywalne. Preteksty do tresury się zmieniają. Bolszewicy tresowali całe narody pod hasłem „dobra proletariatu”. Ta argumentacja już nie skutkuje, natomiast mnóstwo wariatów wierzy w obronę planety przed globalnym ociepleniem i że tak trzeba. Dlaczego mają nie wierzyć, skoro panna Greta dostanie Pokojową Nagrodę Nobla? Będą wierzyli jeszcze bardziej.

Czy członkostwo w Unii Europejskiej w ogóle nam się opłaca? 

Myślę, że nie. Kiedyś sobie obliczałem, ile kosztuje wybudowanie autostrad. Już ładnych parę lat temu wyszło mi, że za roczną składkę, jaką Polska wpłaca do Unii Europejskiej, można by wybudować 500 km autostrady. Łącznie z wykupem gruntów pod autostradę itd. Polska do Unii Europejskiej należy już 19 lat. To proszę sobie pomnożyć 500 km autostrady razy 19. Mielibyśmy zakończony program budowy autostrad i to bez łaski. Za własne pieniądze.

Moim zdaniem najbardziej szkodliwa nie jest kwestia składki unijnej, ponieważ ona wynosi tylko około 1 proc. PKB Polski. Znacznie bardziej szkodliwe jest to, że Unia Europejska swoimi regulacjami ingeruje w rynek, powodując nieoptymalną alokację zasobów. To powoduje o wiele większe koszty dla gospodarki niż ta cała składka.

Ależ oczywiście. Już Frédéric Bastiat w broszurze Co widać i czego nie widać to zauważył. Składkę widać, natomiast tego, o czym pan mówi, nie widać. Nikt tego nie liczy. Nie bardzo wiadomo jak. W związku z tym bilans członkostwa Polski w Unii Europejskiej może być ujemny. Tyle tylko, że nie sposób jest to udowodnić. Poza tym reszta świata do Unii Europejskiej nie należy, a proszę popatrzeć, jak ładnie się rozwija. Poza Unią Europejską jest też życie. To jest dobra wiadomość. Tyle tylko, że nasz biurokratyczny gang został tak skutecznie skorumpowany, że już nie wyobraża sobie życia poza Unią. Proszę próbować odebrać te apanaże całej tej czeredzie europosłów. Dożywotnie emerytury po jednej kadencji. Oni wydrapią panu oczy.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Tomasz Cukiernik

bigos21 marzec 2023 Dożywotnie emerytury po jednej kadencji. Tak to z pewnością jest forma legalnej korupcji. Bardzo skuteczna forma.

Szara strefa w walce z rządowym –> z UE -> obłędem anty-białoruskim.

Szara strefa w walce z rządowym – z UE – obłędem anty-białoruskim.

To miał być cios w reżim Łukaszenki. Białoruskie drewno wciąż w Polsce

cios-bialoruskie-drewno

Zakaz handlu produktami drzewnymi miał być szczególnie dotkliwy dla reżimu prezydenta Aleksandra Łukaszenki. Mimo to białoruskie drewno wciąż wyłapywane jest podczas kontroli w Polsce.

2 marca ub. roku Rada UE przyjęła pakiet restrykcji wymierzonych w Białoruś. Zablokowano eksport m.in. wyrobów tytoniowych, produktów naftowych, nawozów mocznikowych oraz produktów z drewna.

Eksport takich produktów z Białorusi do Polski nie został jednak całkowicie zastopowany. Od chwili wejścia w życie sankcji na drewno pochodzące z Białorusi dokonano 80 zatrzymań przesyłek budzących wątpliwości lub naruszających nałożone sankcje.

Białoruskie firmy[zapewne, przypuszczalnie.. .. md] obchodzą sankcje, posługując się fałszywymi dokumentami, a do eksportowania zakazanych produktów służą papiery z Kazachstanu i Kirgistanu.

W 2021 roku Kazachstan wysłał Unii drewno warte 387 tys. euro, a od stycznia do października 2022 roku aż za 22,5 mln euro – większość z tego (95%) w miesiącach po wprowadzeniu sankcji na drewno z Białorusi.

Kirgistan jeszcze rok temu wysłał Unii drewno za zaledwie 1,3 tys. euro, a od czerwca do października tego roku – już za 8,9 mln euro.

Białoruskie Centrum Śledcze [to świnie, szkodzą handlowi!! Widzę, że to pochodna zakłamanej stacji Biełsat. MD] podało nazwę polskiej firmy, która po wprowadzeniu sankcji kontynuuje bezpośrednie wpłaty do białoruskiej państwowej centrali drzewnej. Zdaniem białoruskiego niezależnego [Q.. !! od kogo?? md] portalu, firma twierdzi, że ściąga drewno z Kazachstanu.

„Za co nienawidzicie PiS-u”? [30 + 10+] odpowiedzi.

Fogiel pyta: „Za co nienawidzicie PiS-u”? Dziambor szybko podaje 30 dobrych powodów

za-co-nienawidzicie-pis

Na tiktokowym koncie Prawa i Sprawiedliwości pojawiło się nagranie, na którym były rzecznik PiS Radosław Fogiel pyta młodych użytkowników platformy: „Za co tak naprawdę nienawidzicie PiSu? Czy wy w ogóle wiecie cokolwiek o Prawie i Sprawiedliwości?”. Politykowi odpowiedział prezes Wolnościowców – Artur Dziambor.

– Waszą nienawiść ukształtowały teksty Cypisa i Maty. Nie wiecie nic o naszych programach, o naszej polityce o tym co nam się udało zrobić przez te osiem lat – mówi do młodzieży Fogiel. – Chętnie posłucham: konkrety w komentarzach – za co tak naprawdę nienawidzicie PiSu – mówi dalej przedstawiciel partii władzy.

Młodzież politykowi nie odpowiedziała, ale zrobił to prezes Wolnościowców – Artur Dziambor. Polityk z Kaszub wymienił, za co młodzi ludzie mają prawo odczuwać niechęć do PiS-owców.

– No dobra, Radek, jak tak bardzo prosisz, to jedziemy:

  1. podatek cukrowy,
  2. podatek bankowy, podatek handlowy,
  3. podatek galeryjny,
  4. podwyżka akcyzy na alkohol,
  5. podwyżka akcyzy na papierosy,
  6. podwyżka akcyzy na e-papierosy,
  7. podatek od małpek,
  8. podatek od biurowców,
  9. podatek od budynków komercyjnych,
  10. podatek od budynków mieszkalnych,
  11. które prowadzą różne działalności,
  12. podatek od VOD,
  13. podwyżka abonamentu RTV,
  14. podwyższenie opłaty wyrównawczej do 2,7 miliarda na propagandę TVP, której nie da się wytrzymać,
  15. podwyżka opłat za wywóz śmieci,
  16. opłata wodna,
  17. opłata denna,
  18. opłata emisyjna,
  19. opłata paliwowa,
  20. opłata akcyzowa od starszych samochodów,
  21. ceny na Orlenie,
  22. upolitycznione sądy,
  23. Trybunał Konstytucyjny z waszym posłami w składzie,
  24. prokuratura na polityczne wezwanie,
  25. podsłuchy i inwigilacja,
  26. służba zdrowia – zniszczona,
  27. edukacja – zniszczona,
  28. klasa średnia – prawie zabita, i jeszcze…

W tym momencie Dziamborowi przeszkodziła jego żona:

– Spać! Idź już spać.

– Ale ja jeszcze nie skończyłem…

– Jutro skończysz.

==========================

MD:

Śpij Arturek, może masz jakieś zaniki pamięci.. Dostaniesz ciepłą owsiankę…

To ja dodam ważniejsze, tylko 10:

————————————-

Danie dupy „zielonemu komunizmowi” UE,

Obłędne podwyżki kosztów gazu, elektryczności, podatek od emisji CO2,

Brak obrony przed „ustawą 447”.

Brak obrony przed rabunkiem LASÓW,

Usilne karmienie tłumów z Ukrainy,

Zbrojenie Ukrainy, kosztem naszego wojska,

Brutalna i głupawa propaganda anty- rosyjska,

Postawienie znaku równości między „Putinem”, a Rosjanami,

Ukrywanie, że TO NIE NASZA WOJNA,

Zniszczenie, zalanie polskich kopalń węgla!

Trwanie w skandalicznej, anty-polskiej ordynacji do sejmu

Wydawanie „nadzieńdobry” ok 200 miliardów zł. na dinozaury jądrowe..

Za nie-karanie sprawców FOZZ, morderców Papały, twórcy hiper-inflacji lato 90-tych [Balcerowicz], za poziom TVP …….

– … Ale ja jeszcze nie skończyłem…

===============================

mail:

Wielokrotne odsunięcie prok. Andrzeja Witkowskiego od śledztwa ws. morderstwa ks. Jerzego 

By żyło się lepiej!! …KOLEGOM. … 4.5 minuty

By żyło się lepiej!! KOLEGOM.

4.5 minut

Operacja “Menora”, czy jakaś inna?

Stanisław Michalkiewicz operacja-menora 20. III.

W dniach ostatnich (najwyraźniej zapowiadane w proroctwach “dni ostatnie” właśnie nadeszły), rząd “dobrej zmiany” podał informację o schwytaniu przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego grupy dywersantów – jak się okazało – nie Rosjan, tylko innych: Białorusów i Ukraińców – którzy mieli “monitorować” transporty broni przez Polskę na Ukrainę a poza tym “przygotowywali” akcje dywersyjne. Żadnych szczegółów oczywiście nie podano, bo ABW, podobnie jak kiedyś SB, tradycyjnie chroni się za murami tajności.

Czemu ta “tajność” służy, tego do końca nie wiemy, więc równie dobrze może służyć realizowaniu polskich interesów państwowych, jak też – ukrywaniu łajdactw bezpieczniackich. Zaangażowanie naszych mężyków stanu w prowadzoną przez USA z Rosją na Ukrainie wojnę do ostatniego Ukraińca sprawia, że Rosja rzeczywiście mogła zwerbować tu jakichś agentów, żeby w razie potrzeby monitorowali linie kolejowe na Podkarpaciu. To oczywiście możliwe – ale właściwie po co ruskim szachistom takie wiadomości? Przecież przy pomocy choćby satelitów szpiegowskich mogą te transporty śledzić w czasie rzeczywistym i pewnie to robią, chociaż też nie bardzo wiadomo  po co, bo jak wiemy, chociaż wojna na Ukrainie trwa już od ponad roku, to jak dotąd żadna linia kolejowa nie została przez Rosjan zniszczona, a nawet – zaatakowana. W związku z tym – jak niedawno przechwalał się jakiś ukraiński dygnitarz – 98 % tamtejszych pociągów – pewnie i tych, wiozących transporty ciężkiej broni i amunicji – nie ma żadnych opóźnień. Jeśli to prawda – a chyba to prawda – to pod tym względem gorsza sytuacja panuje na kolejach polskich, chociaż Polska – przynajmniej na razie, bo jak będzie wkrótce, tego nie wiemy – nie jest objęta bezpośrednimi działaniami wojennymi. Ale być może z zagadkowych powodów ruscy szachiści rzeczywiście zwerbowali w Polsce jakichś agentów i wyznaczyli im takie groteskowe zadania, a ABW ich chwalebnie wyłapała.  Zatem to, że wiadomość podana przez rząd jest prawdziwa, jest całkiem możliwe – ale to tylko jedna z wielu możliwości.

Druga możliwość jest taka, że żadnych ruskich dywersantów nie złapano, a tylko ABW ogłosiła o przeprowadzeniu takiej operacji, żeby pod tym pretekstem porozdawać agentom ordery i premie pieniężne. Dopuszczam taką możliwość na podstawie osobistych doświadczeń z bezpieczniakami ABW. Pan red. Leszek Szymowski wykrył bowiem i podał do wiadomości, że w roku 2012 ABW przeprowadziła operację “Menora”, w której tak zwanymi “figurantami” byli: prof. Jerzy Robert Nowak, Waldemar Łysiak i ja. Ta nasza trójka miała przygotowywać na kolejną rocznicę powstania w getcie warszawskim coś tak okropnego, że nawet między sobą nawzajem utrzymywała to w tajemnicy.

Ale energiczna akcja ABW zapobiegła katastrofie, a z zagadkowych powodów żaden z “figurantów” nie został o tym nawet powiadomiony. Inna sprawa, że nie ma obowiązku informowania “figurantów” o prowadzeniu przeciwko nim sprawy operacyjnego rozpracowania, więc prawo nie zostało złamane. Ale dzięki doświadczeniom zdobytym jeszcze za pierwszej komuny, kiedy to sprawy operacyjnego rozpracowywania przeciwko mnie prowadziła SB, zanim jeszcze red. Szymowski całą rzecz ujawnił, zorientowałem się, że coś się dzieje. Oto w sieci ukazała się fałszywka z moim rzekomym zobowiązaniem do współpracy z SB. Przy pomocy szefa lubelskiego oddziału IPN – bo fałszerz używał pieczęci tego właśnie oddziału – udało się potwierdzić, że to fałszywka, a ponieważ holenderski administrator serwera w rozmowie telefonicznej powiedział mi, że może ujawnić tożsamość komputera tylko prokuraturze lub policji, złożyłem w Policji zawiadomienie o przestępstwie z pełną dokumentacją, obejmującą również opinię lubelskiego oddziału IPN, który zapowiadał również ze swojej strony, zawiadomienie prokuratury. Minęło 6 miesięcy, po czym  pani z Policji przesłuchała mnie na okoliczność faktów, które na piśmie im podałem. Kiedy zapytałem ją, czy skontaktowali się z Holendrem, odparła, żebym nie wtykał nosa w nie swoje sprawy. Na takie dictum byłem już prawie pewien, że policja chroni konfidenta ABW, który wykonywał zlecone przez nią zadanie obsrania mnie, a po upływie dalszych 6 miesięcy uzyskałem pewność, gdy prokuratura poinformowała mnie o umorzeniu śledztwa z powodu niemożności skontaktowania się z holenderskim administratorem serwera, z którym ja skontaktowałem się w minutę. Zatem również dobrze żadnych ruskich dywersantów mogło nie być, tylko bezpieczniacy z ABW wykombinowali sobie, żeby przed Świętami Wielkanocnymi podzielić trochę forsy i listków do wieńca sławy.

No dobrze – ale dlaczego do tej bezpieczniackiej spółdzielni przyłączył się również rząd “dobrej zmiany”? Myślę, że mógł to zrobić przynajmniej z dwóch powodów. Po pierwsze – mamy rok wyborczy, a w tej sytuacji co to komu szkodzi pokazać, jak rząd, za pośrednictwem ABW, własną piersią zasłania nasz nieszczęśliwy kraj przed Putinem? To mogłoby być trochę kłopotliwe, bo gwoli większej wiarygodności trzeba by tych dywersantów opinii publicznej pokazać, ale od czego mury tajności?Łukaszenka nawet już pokazał, ale nasza strona wszystko otacza mgłą tajemnicy. Śledztwo w tej sprawie prokuratura może bowiem prowadzić tak samo długo, jak śledztwo przeciwko panu Mateuszowi Piskorskiemu, który – jak pamiętamy – trzymany był w tzw. “areszcie wydobywczym” przez 3 lata, po czym wszystko zakończyło się, może nie tyle wesołym oberkiem, co po prostu zakończyło bez żadnych konsekwencji dla nikogo, jeśli nie liczyć 200 tys. złotych poręczenia majątkowego. Jeśli tedy śledztwo będzie ciągnęło się bez jakichś spektakularnych rezultatów do wyborów, to może to być wskazówka, że żadnych dywersantów nigdy nie było, tylko fachowcy od “pijaru” wymyślili taką atrakcję dla wyznawców Zjednoczonej Prawicy.

Ale to jest powód, można powiedzieć – zwyczajny – w którym nie ma żadnych elementów demonicznych.

Drugim bowiem powodem, a którym elementy demoniczności już by się pojawiły, jest próba wytworzenia w Polsce nastroju szpiegomanii po to, by pod tym pretekstem rozprawić się  ze wszystkimi, którzy nie poddają się propagandzie wymyślanej przez pierwszorzędnych fachowców z ukraińskiego Sztabu Generalnego i powtarzanej potem przez warszawskie niezależne media głównego nurtu. Jak bowiem widzimy, blokowanie przez ABW portali internetowych, jak np. portalu nczas.com, może nie wystarczyć, podobnie jak może nie wystarczyć  wyrzucenie z pracy pana doktora Leszka Sykulskiego. Gdyby tak udało się im udowodnić kolaborację z ruskimi szachistami, a zwłaszcza – patronat medialny nad dywersantami, to można by pozbyć się ich za jednym zamachem i zagwarantować w ten sposób jedność moralno -polityczną narodu – jak za Edwarda Gierka. Niezawisłe sądy zrobią, co tam będzie trzeba  i to zarówno te rządowe, jak i te nierządne, bo w tej sprawie, podobnie jak w wielu innych, między “dobrą zmianą”, a obozem zdrady i zaprzaństwa panuje całkowita jedność ponad podziałami. Toteż wszyscy przeznaczeni do odstrzału spotkają się z zarzutem: „wiecie, rozumiecie, z wami jest brzydka sprawa” – po czym zostaną umieszczeni aż do odwołania w areszcie wydobywczym, gdzie będą mogli się pocieszać, że jak zamykają, to będą wypuszczać.

Jednym z największych absurdów jest polityka zmierzająca do wyeliminowania w UE gazu, węgla i oleju opałowego.

Jednym z największych absurdów jest polityka zmierzająca do wyeliminowania w UE gazu, węgla i oleju opałowego.

Czy Unia Europejska odbierze milionom Polaków dach nad głową?

Czy nastąpią nominacje na wampirów energetycznych? Niemcy zarobią ogromne pieniądze na transformacji, a będą to pieniądze z naszych kieszeni

Prof. Wojciech Polak na-wampirow-energetycznych

Szaleństwo, które ogarnia unijnych urzędników zaczyna już uderzać w bezpośrednie podstawy naszego bytowania. Jednym z największych absurdów jest polityka zmierzająca do wyeliminowania w Unii Europejskiej paliw kopalnych: gazu, węgla i oleju opałowego. Od 2030 r. każdy nowo wybudowany budynek będzie musiał być ogrzewany „ekologicznie”, w praktyce chodzi tutaj o  urządzenia z zakresu geotermii niskotemperaturowej. Równocześnie jednak każdy kraj w najbliższym czasie będzie musiał wytypować 15-30 procent starych budynków o największym zużyciu energii (określanych pieszczotliwie jako „wampiry energetyczne”) i dokonać ich modernizacji (także do 2030 r.).

Zatrzymajmy się na tym ostatnim rozporządzeniu. Oznacza ono, że miliony Polaków mieszkających w swoich domach będzie musiało za grube pieniądze je remontować i wyrabiać dla nich jakieś ogromnie kosztowne certyfikaty (tzw. paszporty energetyczne). Ma na to tylko siedem lat. Dotyczyć to będzie także drewnianych domów np. na Podlasiu i Lubelszczyźnie i murowanych przedwojennych domostw w różnych częściach Polski, często zamieszkałych przez ludzi starszych, o nie najwyższej stopie życiowej. Można obawiać się, że część tych osób, nie dysponując pieniędzmi na termomodernizację, zostanie po prostu skazana na wysokie grzywny za brak owego „emisyjnego remontu”, a następnie wywłaszczona przez komorników (egzekwujących owe grzywny). A ich domy zmodernizują ochoczo rozmaite urzędy od emisyjności budynków, za pieniądze uzyskane od komorników sprzedających dorobek życia emerytów na cele przymusowej termomodernizacji. Propozycje unijne zakładają wprawdzie dopłaty państwa do remontów termomodernizacyjnych, ale sądzę, że wielu Polaków nie będzie nawet stać na wysupłanie sum podstawowych (do których państwo dopłacało by jakieś pieniądze). Można rozważać też inne warianty – np. zaproponowanie takim starszym ludziom „odwróconej hipoteki”. Dom zostanie zmodernizowany energetycznie, ale po ich śmierci stanie się własnością banku (najpewniej niemieckiego). W ten sposób tysiące nieruchomości polskich wpadną w obce ręce.

Podwyżki czynszów

W przypadku domów wielorodzinnych koszty ich termomodernizacji poniesie wspólnota mieszkaniowa, administracja lub spółdzielnia. Odbije się to na ogromnych podwyżkach czynszów za mieszkania.

Od razu powiem, że jestem przekonany, iż polski rząd nie dopuści do owego faktycznego wywłaszczenia milionów starszych osób, podobnie jak w ogóle do realizacji tego zgubnego planu.[hi, hi… optymista… MD] Trzeba to jednak jasno powiedzieć, zwłaszcza teraz w okresie przedwyborczym. Tak jak kiedyś PiS jasno oświadczył, że nigdy nie wprowadzi w Polsce podatku katastralnego.

Plany unii zakładają także renowację wszystkich budynków do 2040 r. Do tego roku mają być zlikwidowane wszystkie piece ogrzewane gazem, olejem napędowym i węglem. W praktyce oznacza to, że jedynym źródłem ogrzewania będzie geotermia. Koszty tego spadną głównie na obywateli. Wprawdzie publicyści-entuzjaści takich projektów twierdzą, że Polska ma być największym beneficjentem m.in. wartego 65 mld euro (nie licząc środków krajowych) Społecznego Funduszu Klimatycznego, ale nie przywiązywał bym do tego zbyt wielkiego znaczenia. Po pierwsze możemy tych pieniędzy nie dostać, pod byle pretekstem, tak jak nie dostaliśmy ani grosza na Krajowy Plan Odbudowy. Po drugie znaczącym beneficjentem tych sum (jeżeli jednak zostaną wypłacone) będą rozmaite urzędy zajmujące się emisyjnością budynków. A o tym jak kosztowna jest geotermia nikogo nie muszę przekonywać. Warto dodać, że po kilkunastu latach instalacje te wymagają wymiany.

Pomijam już szereg innych idiotycznych przepisów – jak np. nakaz montowania od 2030 r. ogniw fotowoltaicznych na wszystkich nowych domach. Trzeba je będzie zakładać nawet, gdy dach budynku permanentnie tkwi w cieniu. Dodajmy, że przerażające są biurokratyczne problemy związane z montowaniem i eksploatowaniem paneli, wielu Polaków żałuje, że wdało się w ich zakładanie.

Najbardziej skorzystają Niemcy

Podobnie jak w przypadku wielu innych absurdalnych przepisów unijnych, ich beneficjentem będą przede wszystkim Niemcy. Po agresji rosyjskiej na Ukrainie upadł niemiecki projekt korzystania z taniego (dla nich) gazu przesyłanego rurociągami po dnie Bałtyku i sprzedawania go z zyskiem całej Europie. Putin powysadzał i zniszczył rurociągi Nord Stream. [co za ślepy pan.. Ruscy by mieli sami sobie tak bardzo szkodzić?? A o roli USA i CIA, Norwegii – nie czytał?? MD] Niemcy, a za nimi posłuszne gremia unijne uznały wtedy, że gaz ziemny, podobnie jak węgiel i olej opałowy jest wybitnie nieekologiczny i wprowadziły do Europy obowiązkową geotermię. Nasz sąsiad zza Odry jest liderem w produkcji systemów ogrzewania geotermalnego i już obecnie w Polsce montuje się głównie niemieckie urządzenia w zakresie geotermii niskotemperaturowej. Niemcy zarobią więc ogromne pieniądze na owej transformacji, a będą to pieniądze z naszych kieszeni.

Polacy boją się tego wszystkiego i mają rację. Należy zrobić jak najwięcej, żeby ich uspokoić i zapewnić, że rząd polski nie dopuści do tego, żeby Unia Europejska odebrała milionom Polaków dach nad głową!

Gady i gadzie pieniądze

Gady i gadzie pieniądze

[Nie mój pogląd, jest zbyt wąski, ale .. ciekawy, a u mnie bez głupiej cenzury.. Mirosław Dakowski]

Jerzy Lubach https://niezalezna.pl/478592-gady-i-gadzie-pieniadze

Niemal rok temu napisałem dla portalu Niezależna.pl. tekst „Nasi reptilianie”, w którym starałem się przeniknąć powody tak niesłychanej nienawiści do Polski, jaką prezentują antypolskie partie totalitarnej opozycji. Doszedłem do wniosku, że to nie są po prostu wyrodki biorące forsę od wrogów za plucie na ojczyznę, ale przedstawiciele obcej rasy – reptilian, gadokształtnych kosmitów umiejących przybierać ludzkie kształty. Wierzących w ich istnienie uważa się za kompletnych szurów, no ale jak tu nie wierzyć, gdy znad markowego garnituru co rusz na moment wystaje gadzi łeb z rozdwojonym językiem? Reptilianie mogą mieć dowolne pseudoludzkie oblicze – Putina, Tuska, Scholza – ale jedno mają wspólne: to nieludzkie, zimnokrwiste spojrzenie.

Według poważnych badań przeprowadzonych w USA w 2013 r. 30 proc. Amerykanów uważa, że istnieje światowy spisek zmierzający do oddania pełnej władzy garstce pretendentów do rządzenia nami wszystkimi, a 4 proc. uważa, że to właśnie reptilianie! Bzdura totalna, nieprawdaż? Przecież nikt nie zamierza nam zabrać samochodów i przesadzić na rowerki, zamknąć w obozach koncentracyjnych – „miastach 15 minut”, nikt z bogaczy nie mówi nam, że za dużo żremy i mamy się przerzucić z mięsa na robale, nikt nie zabierze nam ogrzewania w zimie, bo to szkodzi planecie, wszystko to nam się tylko przywidziało!

Niemiecka tajna kiesa na pismaków

A tu się nagle okazuje, że gady istnieją naprawdę, co więcej, są potajemnie finansowane przez niektóre państwa – o dziwo, akurat te Polsce skrajnie wrogie – by wykonywały na ich zlecenie brudną robotę. Oto rząd naszego sojusznika w NATO i UE, Republiki Federalnej Niemiec, zmuszony był przyznać, że płacił 200 dziennikarzom zarówno mediów publicznych, jak i prywatnych za „moderowanie nastrojów społecznych”. Czyli w praktyce wszelkimi sposobami propagowanie posunięć władz, także tych ewidentnie szkodliwych dla Europy i świata, jak wspieranie przez całe dekady imperializmu rosyjskiego. Ileż to się nasłuchaliśmy niemieckich pouczeń, że Nord Streamy to prywatne przedsięwzięcie czysto biznesowe, niemające wcale zaszkodzić Ukrainie ani Polsce, że rujnowanie polskich stoczni na korzyść niemieckich czy dewastowanie polskiego sądownictwa rękami agend unijnych – to wszystko dla naszego dobra!

Najgorsze zaś, że choć teraz dopiero Niemcy zmuszone to były przyznać oficjalnie, w istocie wszystko to uprawiają wobec sąsiadów od ładnych już paru stuleci, a cały ten proceder ma w historiografii od lat 60. XIX w. dźwięczną nazwę: Reptilienfonds, czyli fundusze gadzinowe. Wymyślił je twórca Rzeszy Niemieckiej, kanclerz Otto von Bismarck, anektując pieniądze wcielonego do niej na siłę Królestwa Hanoweru i wykorzystując je całkowicie bezprawnie do opłacania napastliwych artykułów pod adresem króla zbiegłego do Francji i jego tamtejszych protektorów, a później wobec wszystkich innych „wrogów Rzeszy”.

Definicja gadziny

W 1869 r. usiłował zalegalizować tę pozaprawną praktykę w pruskim parlamencie, co zablokowała opozycja, choć kanclerz wywodził: „Wydaje mi się, że zasługujemy na państwa wdzięczność, gdyż oddani jesteśmy pościgowi za złośliwymi gadami aż do głębi ich nor, by obserwować, co knują”.
Opozycyjna prasa zmieniła jednak znaczenie słowa „gady”, odnosząc je nie do prawdziwych ani mniemanych wrogów Niemiec, ale właśnie do przekupionych przez władze publicystów. Sam fundusz zaś zyskał miano gadziego. Rozgoryczony takim postrzeganiem w jego mniemaniu jak najbardziej słusznych działań w interesie państwa Bismarck skarżył się w 1876 r.: „Jak powstało określenie gad? Ja gadami określałem tych ludzi, którzy z ukrycia intrygują przeciw naszej polityce, przeciw polityce państwa. A obecnie zmieniono znaczenie tego słowa, gadami zaś nazywa się właśnie tych, którzy wyrażają to, do czego dąży rząd”.

Podsumujmy: Reptilienfonds, fundusze gadzinowe, naprawdę istnieją, to tajne niemieckie fundusze rządowe wykorzystywane w celach politycznych do kupowania wpływów i opłacania przychylności prasy bądź wypłat łapówek. Wszystko zaś w równie zbożnym jak u Bismarcka celu powołania nowej Rzeszy pod płaszczykiem UE.

Reptilienpresse, czyli polskojęzyczne gadzinówki

I kilka ciekawych faktów – ujawniona z musu w Bundestagu lista 200 „gadzinowych” publicystów „nie obejmuje dziennikarzy opłacanych przez Federalną Służbę Wywiadowczą”. A były kanclerz Bundesrepubliki Gerhard Schröder, sługus Putina w gazowym podboju Europy, do 1 marca ubiegłego roku, czyli już po napaści Rosji na Ukrainę, był nadal doradcą w spółce medialnej Ringier AG, będącej właścicielempolskich rzekomo mediów – „Faktu”, „Newsweeka” i Onetu, które mają zwyczaj rozczulać się np. nad ciężkim losem żołnierzy Wehrmachtu w okupowanej Polsce i prześladowaną wielką kulturą rosyjską, a o Polsce mają do powiedzenia wszystko co najgorsze. Podczas okupacji Niemcy także oferowali polskim podludziom z Generalnego Gubernatorstwa dostęp do wiedzy o wielkości Rzeszy dzięki polskojęzycznym gazetom, słusznie przez Polaków zwanym gadzinówkami.

Tu pojawia się nowy aspekt – wszak ktoś te gadzie pieniądze zarabiał, pisząc antypolskie paskudztwa, wówczas przeciw polskiemu rządowi na uchodźstwie, dziś przeciw świętemu papieżowi. Wielbiciele twórczości J.R.R. Tolkiena wiedzą, że miano „Gadziego Języka” nosiła jedna z najpodlejszych postaci jego sagi, szpieg zaprzedanego złu czarodzieja Sarumana, przez lata zatruwający zwątpieniem dusze mieszkańców Rohanu jako główny doradca ich króla. Rozesłane po bastionach oporu „gadzie języki” ostatnio niezwykle nasiliły swoją działalność w naszym kraju.

Gad gadowi krzywdy nie zrobi

I nic w tym dziwnego, bo z samotnych Okopów Świętej Trójcy Polska w ostatnich latach w przyspieszonym tempie przekształca się w czołowe ogniwo stworzonego przez siebie i rosnącego w siłę sojuszu podobnie „zacofanych obyczajowo” państw Trójmorza, czyli wschodniej flanki NATO, coraz ściślej współpracującej z broniącą się przed rosyjską barbarią Ukrainą. Wszystko to usiłują na zlecenie swych mocodawców deprecjonować lokalne „gadzie języki”, u nas np. pod podłym a nieprawdziwym hasłem „To nie nasza wojna!”.[Oj, nie nasz, kolego, nie nasza.. Mirosław Dakowski]

Ostatnio mogliśmy się zaś dowiedzieć, że polityka niemiecka i na tym polu ma swój podwójny cel: broń Boże nie ukrzywdzić Rosji, a dowalić Ukraińcom i oczywiście Polakom. Niemcy chcą bowiem skreślenia siódmego punktu tzw. konkluzji Rady Europejskiej rozesłanych do państw członkowskich w celu negocjacji. W punkcie tym znalazł się zapis o „pełnym poparciu Unii Europejskiej na rzecz ustanowienia międzynarodowego mechanizmu rekompensat za szkody i straty, a także zebranie dokumentacji z dowodami oraz roszczeniami w odniesieniu do szkód spowodowanych przez Rosję”. Zapis głosił też konieczność wykorzystania na potrzeby odbudowy Ukrainy zamrożonych i przejętych aktywów rosyjskich.
Niemcy żądają wykreślenia tego fragmentu, proponując własny zapis o „potrzebie powstania mechanizmu rejestrowania strat spowodowanych przez Rosję”. Czyli w istocie – żadnych pieniędzy za rosyjskie zbrodnie dla Ukrainy! Czy ta lojalność wobec rosyjskiego wspólnika może dziwić, gdy Niemcy nie chcą wszak płacić nam za swe własne nierównie większe zbrodnie? Która z „polskich” gadzinówek jako pierwsza weźmie się do usprawiedliwiania takiego stanowiska gadów? Co ja mówię – Herrenvolku!
Nikt wszak nie odwołał „für Deutschland”, choć Opposition Führer udaje, że nigdy tego nie powiedział. Gadzie pieniądze wcale im nie śmierdzą, choćby na banknotach jako główny bankier podpisał się sam Lucyfer.

===========================

Valdu Pedescou 17.03.2023

Prawdopodobnie owe fundusze nie ograniczają się do mediów. Wywłaszczenie Polaków w latach 90. z państwowego przemysłu i rolnictwa mogło być finansowane gadzinowymi funduszami na łapówki, szantaże i inne środki nacisku/podstępu.

Punkt potrójny 

Punkt potrójny 

Izabela Brodacka 18. III.2023.

Punkt potrójny na diagramie fazowym występuje tam, gdzie spotykają się krzywe przejścia ciała stałego, cieczy i gazu. To punkt, w którym wszystkie trzy fazy mogą współistnieć i jest on inny dla każdej substancji. Woda osiąga swój potrójny punkt tuż powyżej temperatury zamarzania (0,01 °C) i pod ciśnieniem 611,73 Pa. W punkcie potrójnym woda jednocześnie wrze i zamarza.

W punkcie potrójnym i tylko w nim substancje współistnieją we wszystkich swoich stanach skupienia.

Punkt potrójny traktuję jako metaforę pewnego stanu społeczeństwa, stanu w którym -moim zdaniem- obecnie się znajdujemy. Społeczeństwo traktowane jako zbiór chaotycznie poruszających się jednostek ludzkich podlega prawom statystyki. Podobnym do praw termodynamiki statystycznej opisującej stan gazu. Modelem gazu jest tak zwany gaz doskonały, który jest właśnie zbiorem chaotycznie poruszających się i zderzających cząstek. Gazy rzeczywiste zachowują się jak gaz doskonały tylko w określonych warunkach ciśnienia i temperatury.

Na prawomocność tej metafory społeczeństwa wskazuje język, w którym często pojawiają się zwroty wzięte wprost z podręcznika fizyki. Na przykład: „atmosfera sali sejmowej osiągnęła punkt wrzenia”.

Wychodząc z punktu potrójnego można osiągnąć każdą fazę, każdy stan skupienia danej substancji. Jeżeli jednak opuścimy punkt potrójny – skazani jesteśmy na dualizm. Na przemianę stanu ciecz -ciało stałe. Albo ciecz- para. Społeczeństwo polskie znajdowało się w punkcie potrójnym w czasie transformacji ustrojowej. Współistniały wtedy i współgrały rozmaite koncepcje, ugrupowania i światopoglądy w istocie całkowicie sprzeczne.

Chaotycznie poruszające się cząsteczki gazu można, pomimo ograniczenia jakim jest druga zasada termodynamiki czyli niemożliwość perpetuum mobile drugiego rodzaju, nakłonić do wykonania pracy makroskopowo użytecznej, na przykład do poruszania tłoka maszyny parowej.

Drobiny ludzkie jak uczy doświadczenie historyczne też można zmusić (nakłonić) do określonych sposobów zachowania, do działania w pożądany sposób. Jeżeli opuścimy punkt potrójny dokonaliśmy wyboru- mamy do czynienia tylko z dwiema fazami współistnienia materii. Mamy skraplanie i parowanie, albo topnienie i krzepnięcie. Opuszczając punkt potrójny okresu transformacji ustrojowej społeczeństwo straciło możliwość legendarnej trzecie drogi. Skazało się na dryfowanie pomiędzy kapitalizmem i socjalizmem, a właściwie pseudo -kapitalizmem i pseudo- socjalizmem.

Obecnie też jesteśmy  w punkcie potrójnym. Koegzystują (może nawet tylko mentalnie) populiści, socjaliści, zamordyści,  liberałowie i tradycjonaliści. Jest to równie rzadkie jak równoczesne wrzenie i zamarzanie wody, które można obserwować właśnie w punkcie potrójnym. Społeczeństwo nakłaniane do hołdowania zasadzie:„ róbta co chceta” niespodziewanie dowiaduje się, że ktoś ma zamiar ustalać ile białego chudego sera ma prawo rocznie zjeść obywatel, czyli dowiaduje się, że ma podlegać skrajnie zamordystycznym i w dodatku absurdalnym prawom. Polacy, którzy wchodzili do UE przede wszystkim dla swobody poruszania się po świecie dowiadują się, że mają być zamknięci w gettach, a wszystkie sprawy życiowe mają załatwiać  w obszarze o promieniu wyznaczonym przez 15 minut marszu. Tego wymaga program „miasta 15 minutowe”, w którego wdrażanie zaangażował się Trzaskowski. Podobno zapisał już Warszawę do organizacji C40. Nie wiemy ile za to płacimy. Nie wiemy co nam naprawdę szykują zielone ludziki. Na marginesie- kwadrans, podobnie jak rok świetlny, stał się w ten sposób jednostką odległości, a nie czasu.

Zauważmy, że założenia klimatyczne prowadzące do utopijnego celu redukcji emisji dwutlenku węgla podpisał premier Mateusz Morawiecki. Tak więc niezależnie od tego, która z głównych sił politycznych znajdzie się po wyborach przy władzy, Polskę może czekać zielony totalitaryzm, czyli totalitaryzm wprowadzany pod ekologicznymi hasłami.

Podobny sposób wciągania ludzi w na pozór neutralne lecz brzemienne w skutkach decyzje nazywa się: „stopa w drzwiach”. Przeciętna amerykańska pani domu myśli sobie:  „cóż szkodzi wpuścić do mieszkania przypadkowego domokrążcę? Przecież i tak nie mam zamiaru niczego kupować”.  Zaczyna tego żałować za późno, gdy rzekomy domokrążca okaże się seryjnym mordercą.

Przeciętny polityk myśli sobie:  „cóż szkodzi podpisać jakieś tam ogólnie sformułowane deklaracje i zobowiązania.” Przecież nikt nie będzie się tym przejmował ani do tego stosował. Na podobnej zasadzie ludzie wstępowali kiedyś do PZPR. Nie chcieli mieć ograniczanych możliwości działania. Uważali, że deklaracje ideowe to tylko: „ mowa trawa do chińskiego ludu przez zamknięty lufcik”. Nie brali pod uwagę, że gdy lufcik się otworzy ukaże się  w nim lufa karabinu. Na tej samej zasadzie- jak sadzę –  Lech Kaczyński podpisał traktat w Lizbonie. W przeświadczeniu, że traktat zawiera ogólnikowe brednie, których nikt nie będzie przestrzegał. Na tej samej zasadzie Morawiecki podpisał zieloną agendę. Tak głupią, że tylko wariat traktowałby te wszystkie deklaracje poważnie. [Musze dodać: Oj, niepoprawna optymistką jest Autorka.. M. Dakowski].

Te brednie okazały się jednak groźną ideologiczną bronią.

Robert Beno Cialdini w książce  „Wywieranie wpływu na ludzi” („Influence: Science and Practice”) podaje sześć  podstawowych metod wywierania tego wpływu. Opierają się one na głęboko wdrukowanych w psychikę ludzką zasadach takich jak „zasada wzajemności” czy „zasada konsekwencji”. Jeżeli powiedziało się A -trzeba powiedzieć B. Jeżeli poparło się jakiś program- to dla zachowania twarzy należy brnąć dalej. Jeżeli zebrało się trujące grzybki trzeba je zjeść, bo szkoda byłoby chodzenia po lesie. Takimi trującymi grzybkami okazały się dobrodziejstwa Unii Europejskiej i jej zielona agenda. Marksizm udając zgon przemalował się na zielono. Miliony ofiar były tylko ubocznymi skutkami czerwonego marksizmu.

Miliony ofiar są natomiast oficjalnym programem marksizmu zielonego, gdyż jest nim depopulacja w imię zrównoważonego rozwoju.

Jesteśmy obecnie w punkcie potrójnym. I mamy jeszcze- tak sądzę – możliwość ucieczki z tej drogi.

Morawiecki: Rezygnacja z polityki klimatycznej jednoznaczna z wyjściem z UE. I slogany niefachowca o EJ. Polska w kleszczach.

Morawiecki: Rezygnacja z polityki klimatycznej jednoznaczna z wyjściem z UE. I slogany niefachowca o EJ.

Adam Zygiel 15 marca rezygnacja-z-polityki-klimatycznej

Gdybyśmy chcieli zrezygnować z polityki klimatycznej UE, byłoby to jednoznaczne z wyjściem z Unii Europejskiej – ocenił premier Mateusz Morawiecki. Stwierdził, że nie da się “wepchnąć w narracje Poleksitu”.

===========================

W podkaście Jakuba Wiecha “Elektryfikacja” premier Mateusz Morawiecki był pytany, dlaczego w Polsce brakowało węgla.

Ponieważ od wielu lat byliśmy zmuszani do tego, aby zamykać kopalnie węgla. Przypominam sobie różne przemowy naszych szanownych oponentów w Sejmie, którzy apelowali, żeby zamykać kopalnie węgla kamiennego jeszcze szybciej, żeby dostosować się do tych mód współczesności jeszcze szybciej – wskazał premier, dodając, że “to dopiero wielki kryzys energetyczny końcówki roku 2021 i całego 2022 r. doprowadził do tego, że szereg elektrowni węglowych zostało na powrót uruchomionych w Europie Zachodniej i energetyka węglowa na krótko odzyskała swoją rentowność”.

Zdaniem szefa rządu “brutalna polityka” klimatyczna Unii Europejskiej, prowadzi do tego, że koszty uprawnień do emisji 1 tony CO2 znowu oscylują wokół 100 euro, a to spowoduje, że energetyka węglowa nie będzie opłacalna.

Ponieważ polityka klimatyczna UE jest rdzeniem polityki gospodarczej całej UE i wszyscy, którzy znają się na UE, wiedzą, że gdybyśmy sobie chcieli wyjść z polityki klimatycznej, tak po prostu zrezygnować z polityki klimatycznej UE, byłoby to jednoznaczne z wyjściem z Unii Europejskiej de facto – stwierdził Morawiecki. Zwrócił uwagę, że ci, którzy tak mówią, “radykałowie, z jednej czy drugiej strony, albo świadomie, albo nie świadomie chcą nas wepchnąć w narracje Poleksitu”.

[Wychodź, synku, wychodź co prędzej, nim ten idiotyzm się zawali z hukiem!! MD]

Ja nie dam się wepchnąć w narrację Poleksitu i wolę manewrować między tymi skałami, czasami ostrymi wystającymi skałami ponad wody. I co nam się do tej pory całkiem nieźle udaje, niż dać się wpuścić w taką pułapkę – podkreślił Morawieckie

Premier, pytany był też o to czy to oznacza, że nie popiera “narracji zniesienia ustawą dyrektywy ETS”, odpowiedział: To nie jest możliwe w planie europejskim. To proponują ci, którzy albo nie mają wiedzy, albo mają po prostu złą wolę w tej kwestii.

Ile powstanie elektrowni jądrowych w Polsce?

Premier powiedział także, że bardzo wierzy w projekt polskiej elektrowni jądrowej. Dlatego ruszyliśmy “z kopyta” z tym projektem i nie tylko w jednej odsłonie, ale w trzech, a wkrótce może nawet w czwartej – powiedział.

Przypomniał, że pierwszy projekt, państwowy, będzie realizowany razem z amerykańskim Westinghouse i “prawdopodobnie Bechtel, który jest w kooperacji z Westinghouse”. Drugi projekt będzie realizowany przez partnera koreańskiego z podmiotami prywatnymi: ZE PAK oraz PGE. Trzeci – wymienił premier – to projekt SMRów, czyli małych reaktorów jądrowych, rozwijany przez GE Hitachi i Orlen Synthos Green Energy.

Jest pełne wsparcie regulacyjne ze strony państwa polskiego w realizacji tych projektów – zapewnił premier.

Pytany, dlaczego jest tak wielu partnerów przy polskim programie energetyki jądrowej, premier odpowiedział: “czasami dzieje się tak dlatego, że inicjatywa poszczególnych partnerów jest tak wiarygodna i jednoznaczna, że ona uprawdopodabnia powstanie tych projektów w kilku obszarach”.

Premier zwrócił też uwagę, że stopień zaawansowania poszczególnych projektów jest różny. Np. partnerzy francuscy też rozwijają SMRy, ale nie są tak zaawansowani jak GE Hitachi, który ma technologię 3+. Ten projekt nie jest tylko projektem na deskach kreślarskich, ale projektem, który w 2029 r. ma szansę ujrzeć światło dzienne, już pierwszy reaktor ma szansę powstać na świecie, a wkrótce potem będą powstały takie reaktory w Polsce. Potrzebujemy takich reaktorów kilkadziesiąt – wskazał szef rządu.

Podobnie jest z partnerem koreańskim, który w Zjednoczonych Emiratach Arabskich wybudował elektrownie jądrowe, o czasie, w budżecie przyzwoitym, podczas gdy – niech się nie gniewają na mnie partnerzy francuscy – (…) elektrownia francuska w Olkiluoto w Finlandii czy Flamanville w Normandii była budowana o wiele dłużej niż założenia pierwotne i budżet był wielokrotnie przekroczony. I wreszcie partner amerykański, Westinghouse – to przecież jeden z największych dostawców rozwiązań dla energetyki jądrowej na świecie, bardzo wiarygodny partner, z którym rozmawialiśmy od 6 lat – powiedział premier.

Dopytywany, czy uwagi o partnerze francuskim należy traktować jako deklaracje, że nie będzie zaangażowany do trzeciej elektrowni, premier zapewnił, że tak nie jest i ta sprawa jest otwarta. Nie wykluczamy zaangażowania partnerów francuskich, ale nie wykluczamy również zaangażowania partnerów amerykańskich dla trzeciej lokalizacji elektrowni jądrowej. Ta kwestia jest cały czas jeszcze przedmiotem analiz technicznych, biznesowych, energetycznych, ale z drugiej strony – powiem bardzo jednoznacznie – jest również związana z przemyśleniami politycznymi – stwierdził Morawiecki.

Nowa Jerozolima skrywanym […źle… ] celem wojny na Ukrainie?

nowa-jerozolima-skrywanym-celem

Agnieszka Piwar

Pierwsza rocznica rozpoczęcia specjalnej operacji wojskowej Rosji na Ukrainie – gdzie od 2014 roku trwa wojna – skłania do pewnych przemyśleń i podsumowań. Znawcy tematu nie pozostawiają wątpliwości. Konflikt za naszą wschodnią granicą rozgrywa się w interesie i z inicjatywy mocarstwa zza Oceanu. Tymczasem warto zagłębić temat zaangażowania Żydów, o którym skrzętnie milczą redakcje w Polsce, także te będące w opozycji do głównego nurtu.

Miałam dużo czasu na obserwację i dedukcję, wszak wkrótce po tym jak Rosjanie wkroczyli na Ukrainę straciłam pracę. Czy miało to jakiś związek? Nie poinformowano mnie o powodzie rozwiązania ze mną umowy w trybie natychmiastowych, ale mogę się tego domyślać, gdyż pracowałam w archiwum publicznej telewizji. Utrata pracy zbiegła się w czasie, kiedy uruchomiono wobec mnie lawinę ataków, w tym publicznych zniesławień, zakłamanych artykułów czy nawet pogróżek wysyłanych w prywatnych wiadomościach. Byłam oczerniana, wyzywana od „ruskich agentów”, etc. Hejt wylewał z każdej strony. Mój przypadek nie jest odosobniony. Z podobną nagonką i problemami spotkali się inni polscy publicyści czy komentatorzy, którzy nie powielali narracji mainstreamu o „złej Rosji” i „niewinnej Ukrainie”.

Czym sobie zasłużyłam na nagonkę i problemy? Być może uwagą skierowaną pod adresem szefa rządu RP. Jeszcze przed rozpoczęciem tzw. rosyjskiej operacji specjalnej, Mateusz Morawiecki chwalił się w mediach społecznościowych, że Polska przekaże broń Ukrainie. W komentarzu, pod własnym nazwiskiem wytknęłam premierowi, że dostarczanie broni Ukraińcom to zły pomysł, gdyż przez 8 lat prześladowali i mordowali oni własnych obywateli, którzy mówili po rosyjsku czy sprzeciwiali się Euromajdanowi. Jako przykładowy dowód wkleiłam zdjęcia i relacje z masakry w Odessie, do jakiej doszło 2 maja 2014 roku.

Uciszyć za niewygodne fakty

Moją pierwszą publikację po 24 lutego 2022 roku – a więc po militarnym wejściu Rosjan na Ukrainę – rozpoczęłam od słów: «Kilka lat temu, już po wybuchu Euromajdanu, poznałam w Gliwicach młodego Ukraińca. Podczas luźnej rozmowy zapytałam dlaczego właściwie przyjechał do Polski. Odpowiedział, że wyjechał z Ukrainy, by wymigać się przed przymusowym wcieleniem do wojska. Wyjaśnił, że jego matka jest Rosjanką, a on po prostu nie chciał strzelać do swoich. Czy któryś z majdanowych podżegaczy z Polski pomyślał choć przez chwilę, że wpychanie Ukraińców na prozachodni kurs sprowadzi na zwykłych mieszkańców Ukrainy tego typu dramatyczne dylematy?».

W tamtych dniach udostępniłam też w mediach społecznościowych wypowiedź profesora Johna Mearsheimera, słynnego amerykańskiego politologa, twórcy teorii realizmu ofensywnego, wykładowcy nauk politycznych na uniwersytecie w Chicago. W wywiadzie zamieszczonym na kanale „King’s Politics” omówił on pochodzenie i historię kryzysu na Ukrainie. Jego analizę uznałam za bardzo ciekawą i odważną jak na dzisiejsze czasy, dlatego zamieściłam to na swoim profilu.

Mearsheimer powiedział wprost, że «głównymi winowajcami za ten kryzys są Stany Zjednoczone i ich sojusznicy, a nie Putin, ani Rosja». Ten były oficer sił powietrznych USA wyjaśnił, że pierwszy i najważniejszy wymiar to ekspansja NATO. Amerykanin powiedział: «Pomysł był taki, że mieliśmy rozszerzyć NATO na Wschód, tak aby obejmowało to Ukrainę». Po czym skwitował: «Pomysł aby wziąć sojusz wojskowy, któremu przewodzi USA, najpotężniejszy kraj na świecie i doprowadzić ten sojusz do granic Rosji licząc na to, że ten fakt nie wzruszy Rosjan, jest nie do pomyślenia».

Ponadto, udostępniłam wtedy nagranie z wypowiedzią Douglasa Macgregora, emerytowanego pułkownika armii USA, doradcy p.o. szefa Pentagonu za czasów prezydentury Donalda Trumpa. W wywiedzie dla telewizji „Fox News” Macgregor powiedział: «Władimir Putin robi to, przed czym ostrzegał nas przez mniej więcej ostatnie 15 lat, a mianowicie, że nie będzie tolerować wojsk Stanów Zjednoczonych lub naszych rakiet na swoich granicach. Dokładnie tak samo, jak my nie tolerujemy rosyjskich wojsk i rakiet na Kubie. Zignorowaliśmy go i on w końcu zaczął działać. W żadnym wypadku nie pozwoli Ukrainie dołączyć do NATO».

Za publikowanie wypowiedzi wyżej wymienionych zostałam zwyzywana w komentarzach. Zarzucono mi, że powielam rosyjską propagandę i sugerowano, że opłaca mnie Kreml. Absurdalność tych zarzutów podbija fakt, że cytowane przeze mnie osoby to Amerykanie.

W międzyczasie polskojęzyczna bezpieka zablokowała przed czytelnikami z Polski dostęp do mojej autorskiej strony. Po wielomiesięcznej korespondencji jeden z operatorów (z którego internetu korzystałam) wreszcie przyznał, że zablokował dostęp do mojego bloga na żądanie „uprawnionych podmiotów”, gdyż uznano, że mój blog stanowi „zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa i obronności”.

Zdumiewający powód, zważywszy na to, że w moich publikacjach opowiadam się za pokojem i przeciwko wojnie, nigdy też nie popierałam żadnej interwencji zbrojnej. Co więcej, zawsze byłam stanowczo przeciwna angażowaniu Polski w konflikt rosyjsko-ukraiński, gdyż uważam, że sprowadzi to na nas wielkie niebezpieczeństwo. Tymczasem władze w Polsce nieustannie wpychają nas w ten konflikt.

To wszystko daje solidne podstawy przypuszczać, że utrata pracy i jedynego źródła utrzymania mogła mieć związek z moimi poglądami oraz wyżej przytoczonymi komentarzami.

Prawdziwy początek wojny

Wbrew obiegowej opinii wojna na Ukrainie nie rozpoczęła się 24 lutego 2022 roku, lecz osiem lat wcześniej. Cofnijmy się zatem do Euromajdanu na Ukrainie. Przewrót został zorganizowany i sfinansowany przez Amerykanów oraz ich sojuszników z NATO. Pretekstem do rozpętania masowych protestów i obalenia władzy było niepodpisanie przez ówczesnego prezydenta Wiktora Janukowycza umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Celem Euromajdanu było osłabienie Rosji, co miało pomóc Stanom Zjednoczonych w utrzymaniu pozycji światowego hegemona.

W konsekwencji na Ukrainie przez osiem lat działy się niewyobrażalne tragedie. Dokonano licznych zbrodni na ludności cywilnej Donbasu, prześladowano rosyjskojęzycznych obywateli Ukrainy, likwidowano język rosyjski, będący dla wielu językiem ojczystym. I wreszcie, zorganizowano masakrę w Odessie, gdzie 2 maja 2014 roku bestialsko zamordowano i spalono kilkadziesiąt niewinnych osób, a kilkaset zostało rannych. Naiwny jest ten, kto uważał, że sprowokowana Rosja nie zareaguje.

Kilka lat temu, podczas konferencji prasowej zorganizowanej przez ambasadę Syrii w Warszawie, usłyszałam jak jeden z polskich uczestników przedstawił tezę, że odpalenie Euromajdanu na Ukrainie to także odwet Amerykanów za zaangażowanie Rosji w pomoc Syrii. W podobnym czasie, a konkretnie 29 listopada 2016 roku, wysłuchałam w Sejmie RP wystąpienia chińskiego ekonomisty Songa Hongbinga, autora serii książek pt. „Wojna o pieniądz”. Gość z Chin przyjechał wtedy do Polski na specjalne zaproszenie Wydawnictwa Wektory. Hongbing powiedział wówczas, że przeszkodą w budowie Nowego Jedwabnego Szlaku jest wojna w Syrii oraz możliwość rozprzestrzenienia się konfliktu na Bliskim Wschodzie na Eurazję.

Z powyższego nasuwa się następujący wniosek. Wieloletnia wojna w Syrii, zainspirowana przez USA (i sojuszników) pod fałszywą flagą, opóźniła sfinalizowanie budowy południowej gałęzi Nowego Jedwabnego Szlaku, zaś wojna na Ukrainie powstrzymuje dokończenie budowy jego północnej odnogi.

Dlaczego Amerykanom na tym tak zależało? Kiedy budowa chińskiego projektu zostanie dokończona, wówczas Państwo Środka przejmie dominującą kontrolę nad transportem lądowym. Tym samym Chiny wyprą z roli światowego hegemona Stany Zjednoczone, które kontrolują obecnie szlaki morskie. Dlatego w interesie Amerykanów jest to, aby zarówno na Bliskim Wschodzie jak i w Europie Środkowo-Wschodniej wciąż się tliło, wszak konflikty i niepokoje w tych regionach powstrzymują dokończenie wielkiej chińskiej inwestycji.

Tragedia za naszą wschodnią granicą jest więc de facto wojną amerykańsko-chińską, gdzie główny prowokator – czyli NATO «szczekające pod drzwiami Rosji» – wykorzystuje jako mięso armatnie napuszczonych na siebie Rosjan i Ukraińców.

Tymczasem znając historię Żydów, za wielce prawdopodobne należy uznać, że przy okazji rywalizacji największych mocarstw będą próbować ubić własny geszeft. Jakby nie patrzeć, w myśl zasady «gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta» niejako nadarzyła się okazja stworzenia nowego państwa na terenach objętych działaniami zbrojnymi.

Przecież historia pokazuje, że Żydzi w przeszłości wykorzystali już globalny konflikt, by ugrać dla siebie państwo. W czasie pierwszej wojny światowej syjoniści zrzeszeni potężnej organizacji pod przywództwem Dawida Ben Guriona oraz Żydzi z wpływowej amerykańskiej rodziny Rothschildów zaproponowali Brytyjczykom, że wciągną Amerykanów w wojnę. W zamian zażądali Palestyny. Brytyjczycy na to przystali i podpisali deklarację Balfoura, w której rząd brytyjski przyrzekł syjonistom Palestynę jako „narodowy dom dla Żydów”. Słowa dotrzymali i po drugiej wojnie światowej na Bliskim Wschodzie stworzono tzw. państwo Izrael.

Choćby z tego względu warto się zastanowić czy projekt utworzenia nowego państwa dla Żydów – tym razem nad Morzem Czarnym – to realny zamiar.

Nowa ziemia obiecana

Na odebranych Palestyńczykom terenach sytuacja Żydów wygląda nieciekawie. Prześladowani Palestyńczycy stawiają opór; wokół wrogo nastawione państwa arabskie; nieopodal potężny Iran, który za punkt honoru wyznaczył sobie wyzwolenie Al-Quds (Jerozolimy) spod syjonistycznej okupacji. W tej sytuacji wydaje się być zasadne, że Żydzi mogą szukać dla siebie wyjścia awaryjnego i nowego miejsca. A jeśli już, to najlepiej z żyznymi ziemiami, dochodowymi kopalniami, dostępem do morza i portów.

Taką idealną nową ziemią obiecaną mogą być właśnie tereny południowo-wschodniej Ukrainy, dawnego państwa Chazarów. Sęk w tym, że od pokoleń mieszkają tam Rosjanie i Ukraińcy. Czyżby bratobójcza wojna miała przy okazji pomóc zlikwidować wielu z nich, by wyludnić teren pod nowe zasiedlenie? Brzmi niedorzecznie? Ale przecież jeszcze bardziej niedorzeczne jest to, że każdego dnia giną tam ludzie, a Zachód – zamiast zabiegać o rozmowy pokojowe i przerwanie masakry – dostarcza coraz to więcej broni.

Przyjrzyjmy się zatem projektowi, o którym nie wypada w Polsce głośno mówić. Milczy się o tym zarówno w głównym nurcie (co oczywiste), ale także w przeciwnych kręgach (co daje do myślenia), tj. środowiskach wyrażających krytyczne stanowisko wobec obecnych władz Ukrainy i usprawiedliwiających stanowisko Rosji.

Oczywiście gdzieniegdzie zdarzą się w Polsce jednostkowe przypadki, które podnoszą ten temat. Jednak reakcja mainstreamu na ten głos do złudzenia przypomina metody, które dobrze wszyscy pamiętamy z czasów apogeum szaleństwa mniemanej pandemii.

Przechodząc do sedna sprawy. Oficjalnym wizjonerem idei związanej powstaniem Nowej Jerozolimy / Niebiańskiej Jerozolimy jest Igor Berkut. Nieliczne wzmianki na ten temat kończą się w Polsce natychmiastowym oskarżeniem o powielanie „teorii spiskowych” oraz „fake newsów”, a także szerzenie „rosyjski propagandy” i „antysemickiej nagonki”. Nerwowa reakcja świadczy o tym, że jest to bardzo niewygodny temat, który tym bardziej warto poddać analizie.

Jakie środowisko w Polsce najgłośniej obala tezę o szykowaniu Nowej Jerozolimy? Tę rolę przyjęło na siebie Stowarzyszenie Demagog. Na stronie internetowej demagog.org.pl reklamują się następująco: «Naszym głównym celem jest poprawa jakości debaty publicznej poprzez dostarczanie obywatelom bezstronnej i wiarygodnej informacji».

Na czym polega ich „bezstronność”? Możemy to wywnioskować z zakładki dotyczącej finansowania organizacji. Wśród hojnych sponsorów Stowarzyszenia Demagog znajduje się m.in. Fundacja Batorego (założona przez żydowskiego finansistę Georga Sorosa) oraz ambasada Stanów Zjednoczonych. Przy takich donatorach nie sposób oczekiwać, że mamy tu do czynienia ze środowiskiem niezależnym i wiarygodnym.

Jeśli osoby finansowane przez takie podmioty nerwowo zapewniają, że projekt Niebiańska Jerozolima to fake news, to tym bardziej powinno to skłaniać do refleksji, że coś jednak jest na rzeczy.

Oczywiście zaprzeczają też sami Żydzi. Przykładem jest Jakow Kedmi, izraelski dyplomata urodzony w Moskwie, były szef Biura ds. Łączności „Nativ” – izraelskiej rządowej organizacji zajmującej się utrzymywaniem kontaktów z Żydami mieszkającymi na obszarze postsowieckim. W wywiadzie dla kanału „Waldman-LINE” Kedmi totalnie zaprzeczył, że istnieją jakiekolwiek plany „Nowej Chazarii” czy „Niebiańskiej Jerozolimy”, nazywając to „bredniami łysej kobyły”.

Mrzonki, prowokacja czy realny plan?

Kim jest wspomniany Igor Berkut? To lider partii Wielka Ukraina, weteran wojny w Afganistanie. Berkut ma oficjalnie poglądy lewicowe, antysystemowe i mocne kontakty w Izraelu, a nawet tamtejsze obywatelstwo.

Na nagraniu udostępnionym na YouTube w 2017 roku, Igor Berkut bez ogórek opowiada o „przełomowym wydarzeniu początku 2017 roku” jakim było wylądowanie w porcie Odessy imigrantów z Izraela. «Grupa 183 żydowskich pionierów przybyła na Ukrainę z Hajfy, aby położyć pierwszy kamień pod fundament Niebiańskiej Jerozolimy na żyznej ziemi pięciu regionów południowej Ukrainy». Z zapowiedzi Berkuta, dyrektora wykonawczego projektu, wynika, że Nowa Jerozolima do 2027 roku ma się stać ośrodkiem dobrobytu dla osadników żydowskich. Według Berkuta pieniądze i decydujące przełomowe technologie dla Niebiańskiej Jerozolimy mają zostać przekazane przez największe domy bankowe i międzynarodowe korporacje, z których większość należy do Żydów.

Na portalu „Moskwa – Trzeci Rzym” [3rm.info], czytamy: «Według tego projektu Ukraina nie przestanie istnieć, nawet jeśli pozostało jej 9 czy 7 regionów. Ilu z nich pozostanie, zdecyduje naród Ukrainy. Projekt „Nowej Jerozolimy” jest następujący: 5+5+5. Pierwsze 5 lat, począwszy od 2014 roku, to rozpad i dekompozycja dotychczasowego systemu władzy, systemu edukacji publicznej (prezydent Poroszenko). Kolejne 5 lat to destrukcja i fragmentacja, która rozpocznie się po 2019 roku (prezydent Zełenski – przyp. red.). A następne 5 lat to przeformatowanie i wchłonięcie oraz ustrukturyzowanie tych nowych stowarzyszeń politycznych, geograficznych i innych, które zastąpią tę Ukrainę, jaką znaliśmy, poczynając od Ukraińskiej SRR.»
Igor Berkut zapowiada: „Według naszego projektu rok 2029 jest rokiem, w którym w szczególności zacznie istnieć projekt Nowa Jerozolima i zrobi pierwszy krok. A 15 lat to normalny okres, po którym nowe, co najważniejsze, żywotne, dobrze prosperujące, zorientowane na przyszłość formacje pojawią się w miejsce istniejących podmiotów (państwo Ukraina – red.), w tym oczywiście Ukrainy”.

I wreszcie Berkut przyznaje: „Budowa Nowej Jerozolimy na Ukrainie rozpoczęła się zamachem stanu w lutym 2014 roku. Ukraina została wyjęta spod wpływów Rosji i Chin. Z powodu konfliktu na Ukrainie nie ma rosyjskich pieniędzy. W bitwie trzech stolic zwyciężył kapitał amerykański, w większości żydowski – to pieniądze światowej społeczności żydowskiej. Żydzi wygrali tę bitwę z Rosją i Chinami, ponieważ Ukraina jest „przyszłością narodu żydowskiego na planecie Ziemia”.

Co ciekawe, o Beniaminie Netanjahu – który jest najdłużej sprawującym urząd premierem Izraela – Igor Berkut powiedział, że będzie przyszłym premierem Nowej Jerozolimy. Pikanterii dodaje fakt, że Netanjahu przyznał niedawno, iż rozważy podjęcie roli mediatora pomiędzy Ukrainą a Rosją, jeśli go o to poproszą oba walczące kraje oraz Stany Zjednoczone. Poinformował, że został poproszony o bycie mediatorem krótko po inwazji Rosji na Ukrainę w lutym 2022 roku, ale wówczas odmówił, ponieważ był wtedy liderem opozycji w Izraelu, a nie szefem rządu. Nie chciał ujawnić, kto go poprosił o podjęcie się roli mediatora, ponieważ prośba była nieoficjalna.

Ponadto, Berkut przyznaje, że wyznaczeni są już członkowie nowego rządu Niebiańskiej Jerozolimy. Jakow Kedmi, który tak żarliwie zaprzecza projektowi, ma objąć funkcję w randze ministra resortu spraw wewnętrznych.

Zwykli ludzie – tacy jak niżej podpisana – nie mają bezpośredniego dostępu do decydentów i wielkiej polityki, ani wglądu do międzynarodowych dokumentów, w tym cichaczem podpisanych porozumień. Mamy jednak do dyspozycji narzędzie jakim jest dedukcja. I za jego pomocą możemy spróbować wyprowadzić wnioski. Także te dotyczące projektu jakim jest Nowa Jerozolima.

Żyd Wołodymyr Zelenski zostaje prezydentem Ukrainy. Z dokumentów Pandory wynika, że w przeddzień wyborów zostało mu wypłacone 40 milionów dolarów przez żydowskiego miliardera Ihora Kołomojskiego za pośrednictwem kont w rajach podatkowych. Oligarchowie z Ukrainy to Żydzi wiodący luksusowe życie, podczas gdy ukraińskie społeczeństwo od lat żyje w biedzie i niedostatku. Na przełomie ostatniego roku hitem w mediach społecznościowych stał się fragment archiwalnego nagrania z imprezy sylwestrowej w Rosji, która kilka lat temu była transmitowana w rosyjskiej telewizji. Na scenie tańczył i wygłupiał się Zelenski (zanim został prezydentem był komikiem), a na widowni oklaskiwał go rozbawiony Władimir Sołowjow. Kim jest ten ostatni? To słynny rosyjski dziennikarz o korzeniach żydowskich. W swoich popularnych programach telewizyjnych na kanałach Rossija 1 i Rossija 24, z niezwykłą agresją i arogancją nieustannie podżega do konfliktu rosyjsko-ukraińskiego.

A jaka jest w tym wszystkim rola zwykłych Ukraińców i Rosjan, którzy dali się podpuścić i wykorzystać w grze? Mają ginąć na froncie. I wszystko wskazuje na to, że podobny scenariusz rozpisano też dla Polaków. A co z tymi, którzy przeżyją? W ich „leczeniu” z wojennych traum mają zapewne pomóc specjalnie wyszkoleni psychoterapeuci z Izraela. Pierwsza grupa tychże przybyła w tym celu do Polski jeszcze wiosną 2022 roku.

Żydzi już w przeszłości wykazali, że mają w największej pogardzie Rosję i narody słowiańskie, dlatego 1917 roku odpalili rewolucję bolszewicką, którą sfinansowały zachodnie banki. Dzieło zniszczenia chrześcijańskiej Rosji firmowane przez zbrodniarza Lenina przyczyniło się do śmierci milionów niewinnych ludzi, w tym głównie Rosjan, a także Ukraińców, Polaków, Białorusinów i wielu innych narodów. Przeraża, że z tej strasznej lekcji historii nikt nie wyciąga wniosków.

Agnieszka Piwar

Tekst ukazał się na stronie “Bibuła – pismo niezależne”: https://www.bibula.com/?p=139032 oraz w tygodniku “Głos”.

Bój to jest już naprawdę ostatni i nie może nas w nim zabraknąć. Agresja zielonego KOMUNIZMU.

Bój to jest już naprawdę ostatni i nie może nas w nim zabraknąć. Agresja zielonego KOMUNIZMU.

Co zrobi premier Morawiecki?

Roman Motoła boj-to-jest-nasz-juz-naprawde-ostatni

Gdy komunizm wywracał spory kawałek świata pod hasłami wyzwolenia proletariatu, ten ostatni mógł chociaż zaprotestować, co skwapliwie zresztą od czasu do czasu czynił. Nowi komuniści ratują Ziemię i klimat, bo te będą siedzieć cicho, przynajmniej do czasu. W rolę Związku Sowieckiego coraz bardziej wciela się i wczuwa Unia Europejska, za którą do końca – własnego lub jej – podążać będą nasi przywódcy. Właśnie zapewnił nas o tym po raz kolejny sam premier Morawiecki.

Ponieważ polityka klimatyczna UE jest rdzeniem polityki gospodarczej całej UE i wszyscy, którzy znają się na UE, wiedzą, że gdybyśmy sobie chcieli wyjść z polityki klimatycznej, tak po prostu zrezygnować z polityki klimatycznej UE, byłoby to jednoznaczne z wyjściem z Unii Europejskiej de facto  to świeże jeszcze słowa szefa polskiego rządu wypowiedziane w rozmowie z Jakubem Wiechem. Mateusz Morawiecki nie widzi możliwości opuszczenia Unii Europejskiej i wprost to ogłasza, podkreślając:  Ja nie dam się wepchnąć w narrację polexitu i wolę manewrować między tymi skałami, czasami ostrymi wystającymi skałami ponad wody. I co nam się do tej pory całkiem nieźle udaje, niż dać się wpuścić w taką pułapkę.

Czy takie deklaracje zwiększają nasze pole manewru w „negocjacjach” z Brukselą w jakiejkolwiek kwestii, czy też wręcz przeciwnie? To nie zagadka, ale truizm.

Jednak w twardym postanowieniu trwania przy Unii utwierdzają nas zgodnie wszystkie duże siły polityczne. Przekonał się o tym nie tak dawno znany pisarz, a przy tym zwolennik PiS.

Zero mięsa, zero nabiału, zero samochodów, 3 sztuki ubrania rocznie, podróż samochodem raz na 3 lata. To ambitny plan, na jaki zgodził się Trzaskowski w programie 40 Cities. Tak ma wyglądać życie zwykłych obywateli w 2030 r. pod rządami światłych, progresywnych elit. Super!” – szydził ów pisarz [Piekara md] na Twitterze po tym jak „Dziennik Gazeta Prawna” opisała szczegóły założeń rzekomo ekologicznej polityki zadeklarowanej przez włodarzy wielu światowych metropolii.

Bezlitośni internauci odpowiedzieli przypomnieniem informacji zamieszczonej na łamach „Rzeczpospolitej” w grudniu 2020: „Mateusz Morawiecki zrezygnował z drugiego weta. Cel klimatyczny zaakceptowany”. Podtytuł artykułu głosił zaś: „UE obniży emisję CO2 o 55 procent do 2030 roku. Polska po ciężkich negocjacjach zaakceptowała ten ambitny cel”. – Odrzucanie Europejskiego Zielonego Ładu oznaczałoby ustawienie się na marginesie i innego rodzaju kłopoty, to plan w którym warto uczestniczyć nawet za pewną cenę – przekonywał niespełna pół roku później szef PiS, wówczas wicepremier Jarosław Kaczyński.

Z kolei we wrześniu 2021 głośno było o zdjęciu z anteny w trybie „last minute” przez szefostwo Telewizji Republika wywiadu Ewy Stankiewicz z ówczesnym rządowym pełnomocnikiem ds. infrastruktury energetycznej państwa Piotrem Naimskim. Światło dzienne zdołała jednak ujrzeć i do dzisiaj krąży po „internetach” krótka zapowiedź rozmowy. Ten szokujący dialog ujawnił, że Polska zobowiązała się w tajemnicy przed opinią społeczną do systemowego wyłączania kopalń oraz elektrowni węglowych. Powstał nawet już wówczas szczegółowy harmonogram dekarbonizacji kraju leżącego przecież na „czarnym złocie”. – Czy to nie jest samobójstwo? (…) jeśli 70 procent energii w Polsce pochodzi z węgla, to najtańsza energia w Europie – pytała wzburzona dziennikarka.

– Gdyby nie było dzisiaj tych uwarunkowań płynących z naszego członkostwa w Unii Europejskiej, to można byłoby tak do tego podejść, ale mamy takie uwarunkowania – brzmiała odpowiedź Naimskiego.

A zatem, płacz i płać polski użytkowniku prądu, upadaj polska firmo, bo jesteśmy w Unii Europejskiej – to komunikat dla tubylców od posłów, senatorów i prezydenta wybranych między innymi ze względu na głoszone wszem i wobec hasła niezłomnej obrony tutejszej branży górniczej oraz dotychczasowego systemu energetycznego.

W optyce polityków, przynależność Polski do Unii Europejskiej jest więc czymś nienaruszalnym i niepodlegającym dyskusji, i to niezależnie od okoliczności. Jeśli traktujemy członkostwo w tej strukturze jako dogmat i poświęcamy (właśnie w tej chwili) bezpieczeństwo energetyczne oraz ekonomiczne polskich rodzin (na przykład poprzez limity emisyjne ETS, wspomniane zamykanie kopalń i elektrowni węglowych, zakaz produkcji i rejestracji samochodów spalinowych od 2035 r., wkrótce niezwykle kosztowne dla wielu certyfikaty energetyczne budynków i tak dalej), to czy istnieje w ogóle jakaś granica, za którą Zjednoczona Prawica, Platforma Obywatelska, Lewica, Polskie Stronnictwo Ludowe, Partia Razem czy Polska 2050 powiedzą: „stop, na to nie możemy się zgodzić!”? Z dotychczasowego doświadczenia trzeba powiedzieć, że niestety, takiej granicy nie ma.

Prowadzimy więc – i to niezależnie od tego, kto aktualnie jest w posiadaniu zewnętrznych znamion władzy – bezalternatywną politykę spełniania wszelkich zachcianek eurokratów. Czasem, tak jak w obecnym momencie, odbywa się to jedynie przy akompaniamencie pseudo-patriotycznego hałasu utrzymanego w retoryce „nie oddamy ani guzika”. Jednak w świetle faktów i czynów są to tylko nic nieznaczące didaskalia, telewizyjna szopka noworoczna, czy też raczej – całoroczna.

Założenie, że bezalternatywność udziału Polski do UE jest już dostatecznie mocno wdrukowana w świadomość tubylców, musi być jednak poparte na mocnych podstawach. Istotnie: skoro totalna propaganda „pandemiczna” – której trwanie mierzyć możemy zaledwie w miesiącach bądź dwóch, trzech latach – okazała się tak skuteczna, dlaczego wątpić, iż „poza Unią nie ma zbawienia”? Bądź co bądź, w tej kwestii nasze mózgi permanentnie prane są z użyciem wszelkich dostępnych środków już z górą od dwóch dekad.

Brakuje jedynie „kropki nad i” w postaci wpisania wiecznej przynależności do gwiezdnego raju na karty naszej Konstytucji. Znamy już podobny zabieg i dla wielu z nas powrót do przeszłości nie byłby niczym zaskakującym. Jak mówią historyczne źródła, 10 lutego 1976 roku zadekretowano wprowadzenie do ustawy zasadniczej deklaracji mówiącej, iż Polska jest państwem socjalistycznym, PZPR – przewodnią siłą społeczeństwa w budowie socjalizmu, zaś PRL w swej polityce umacnia przyjaźń i współpracę ze Związkiem Socjalistycznych Republik Radzieckich.

Każdy kto to kwestionował, nie stawał się równoprawnym uczestnikiem publicznej debaty, ale wrogiem ludu i pensjonariuszem zakładów karnych – wichrzycielem, szaleńcem, wyrzutkiem mogącym zapomnieć o przyzwoitej pracy, karierze naukowej, zagranicznych wyjazdach.

Retoryka i mentalność entuzjastów Unii Europejskiej jest już niemal bliźniaczo podobna do niegdysiejszych wielbicieli sowieckiego Wielkiego Brata. Socjalistyczne zawracanie kijem Wisły (a obecnie także Renu, Sekwany, Tagu i innych) znów odbywa się pod hasłami nowoczesności i postępu. I jak zawsze – rządy „się wyżywią”, zapłacą szaraczkowie.

“Zrównoważony rozwój” wywróci nasz świat do góry nogami

“Zrównoważony rozwój” wywróci nasz świat do góry nogami

Tomasz Cukiernik zrownowazona -katastrofa

Cena polskiej energii z węgla brunatnego jest ponad 10 razy niższa od cen, które notujemy obecnie.

==============================

Zrównoważony rozwój to eufemizm totalnej rewolucji społecznej. Rezultatem będzie spauperyzowanie społeczeństwa, które inwigilowane będzie na każdym kroku, by w zarodku gasić wszelkie bunty.

Zrównoważony rozwój to coś innego niż rozwój optymalny, najszybszy, który poprzez wolny rynek może zapewnić społeczeństwu coraz większy dobrobyt. Zrównoważony rozwój to rozwój kierowany nie przez rynkowe siły i uczestników tego rynku – firmy i konsumentów, a przez planistów i innych urzędników. To rozwój wyhamowany, koncesjonowany. „Zrównoważony rozwój to jest inna nazwa pomysłu, żeby gospodarką zarządzali urzędnicy. Jeżeli rozwój ma być zrównoważony, to musi być zaplanowany przez centralnego planifikatora, bo inaczej nie da się tego zrobić. To nic innego jak komuna. IV Rzesza [przyszła Unia Europejska] nie może się specjalnie różnić od III Rzeszy, a III Rzesza była państwem socjalistycznym, o czym możemy się przekonać chociażby z lektury pamiętników Alberta Speera, który coś tam o III Rzeszy musiał wiedzieć” – mówi Stanisław Michalkiewicz.

Ślad węglowy nowym bożkiem

Premier Mateusz Morawiecki odmienia zrównoważony rozwój przez wszystkie przypadki. I nie jest to zbieg okoliczności. A to dlatego, że polityka zrównoważonego rozwoju jest agendą ONZ, ale i Unii Europejskiej. To nadrzędny cel Brukseli. Nowym bożkiem stał się tzw. ślad węglowy, a do 2050 roku unijna gospodarka ma być zeroemisyjna. Politykę tę uskuteczniają unijne instytucje, takie jak Parlament Europejski, Komisja Europejska i Europejski Komitet Ekonomiczno-Społeczny. Niestety zrównoważony rozwój został wpisany również do polskiej konstytucji (artykuł 5). W dodatku o związanej ze zrównoważonym rozwojem sprawiedliwości społecznej mówi artykuł 2 tej ustawy zasadniczej, a o społecznej gospodarce rynkowej – artykuł 20.

Zrównoważony rozwój dąży nie do wzrostu dobrobytu, a do sprawiedliwości społecznej, która z prawdziwą sprawiedliwością ma niewiele wspólnego. Realizowanie sprawiedliwości społecznej oznacza, że najwięcej nie zyska ten, kto najbardziej się napracuje. Nie uzyska on nawet proporcjonalnie więcej od tego, co niewiele nie robi. Najbardziej pracowitemu zostanie najwięcej ZABRANE, by znaczną część z tego oddać temu, który nic nie robi. Zrównoważony rozwój de facto hamuje rozwój gospodarczy. W takiej bowiem sytuacji, nikomu nie opłaca się więcej pracować i inwestować, skoro i tak nie będzie mógł skorzystać z owoców własnego wysiłku.

„Wszystkich zwolenników tzw. zrównoważonego rozwoju łączy utylitarne podejście i wiara, że będą w stanie zbudować światowy system równowagi, w którym zostanie ustabilizowana liczba ludności, a także poziom produkcji oraz konsumpcji. Środowiska te nie tylko odrzucają paradygmaty rozwoju ekonomicznego i innowacyjności, a wraz z nimi sensowność odnoszenia się w kształtowaniu polityk publicznych do takich wskaźników życia gospodarczego jak tempo wzrostu Produktu Krajowego Brutto, ale także nie akceptują obecnego poziomu ludności globu. Zrównoważona, w ich wizji przyszłego świata liczba ludności, powinna siłą rzeczy być niższa niż obecnie” – pisze Agnieszka Stelmach we wprowadzeniu do swojego raportu Zrównoważony rozwój. Zaklęcie globalistów, instrument totalnego zniewolenia.

Jaki jest cel?

„Program zrównoważonego rozwoju, nad którym pracuje się już od dawna, ma z założenia pomóc krajom zachodnim utrzymać kontrolę nad gospodarką światową, bo kraje rozwijające się szybko nadrabiają dystans, który je od nich dzielił” – zauważa Stelmach. Po to właśnie Unii Europejskiej jest potrzebny Europejski Zielony Ład. Dzięki niemu kraje biedniejsze, takie jak Polska, zostały zmuszone do tego, by zrezygnować z surowców, których mają pod dostatkiem (węgiel kamienny i brunatny), na rzecz surowców, których nie mają (wstępnie gaz ziemny, a potem uran) oraz z taniej energii opartej na węglu, z której mogłyby korzystać nie tylko na miejscu, wytwarzając tanie towary, ale i mogłyby ją eksportować.

Dr Tomasz Sommer, redaktor naczelny tygodnika „Najwyższy Czas!” w mediach społecznościowych pyta, „dlaczego polska klasa polityczna zniszczyła energetykę? Bo Niemcy dali parę groszy? Cel tych wszystkich »zielonych ładów« jest przecież tak naprawdę jeden – sztucznie podnieść ceny energii w Polsce, aby Polska nie zarobiła na jej eksporcie. A cena polskiej energii z węgla brunatnego jest realnie ponad 10 razy niższa od cen, które notujemy obecnie. Niemcy wpadli na szatański pomysł – zlikwidują polską energetykę węglową, a w zamian sprzedadzą nam ruski gaz. Dzięki temu będą nas kontrolować. Na to zgodził się Mateusz Morawiecki. A Kaczyński nie zaprotestował. Było to jednoczesne poddanie się i Niemcom, i Rosji. Teraz, w związku z wojną, ten plan się zawalił. Mimo to Morawiecki z Kaczyńskim brną dalej w to szambo. Tak, to oni są osobiście odpowiedzialni za podwyżkę cen energii”. Z kolei Stelmach dodaje, że „Niemcy propagują paradygmat zrównoważonego rozwoju i Czwartą Rewolucję Przemysłową, ponieważ chcą zachować pozycję światowego lidera innowacji i produkcji”.

Co więcej, Zielony Ład spowoduje, że energia z paliw kopalnych będzie bardzo droga albo nie będzie jej wcale. W zamian kraje naszej części regionu mają kupować drogie technologie OZE (fotowoltaika, pompy ciepła) z Niemiec i innych krajów Europy Zachodniej. Jak pisze Stelmach, dekarbonizacja ma „z założenia zachować przewagę ekonomiczną krajów, które wyrosły jako potęgi po II wojnie światowej i opracowały nowe technologie Odnawialnych Źródeł Energii (OZE), sekwestrowania i składowania dwutlenku węgla pod ziemią, szeroko pojętej geoinżynierii (wpływanie na pogodę), produkcji sztucznego mięsa, szczepionek nowej generacji itp.”. Tymczasem okazuje się, że OZE mają niewiele wspólnego z czystym wytwarzaniem energii: „Do najbardziej szkodliwych substancji emitowanych przez przemysł fotowoltaiczny należą związki fluorowe, kilkadziesiąt razy bardziej aktywne niż dwutlenek węgla. (…) Popularnym sposobem utylizacji paneli jest spalanie, podczas którego do atmosfery lub wód gruntowych mogą przedostawać się toksyczne pierwiastki”.

Standardy ESG

Unia Europejska wdraża do swojego systemu prawnego zrównoważony rozwój m.in. pod pseudonimem standardów ESG (ang. Environmental, Social and Corporate Governance). Najważniejszymi unijnymi aktami prawnymi w tym zakresie są: rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2020/852 w sprawie ustanowienia ram ułatwiających zrównoważone inwestycje, potocznie nazwane Taksonomią UE oraz dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) sprawozdawczości przedsiębiorstw w zakresie zrównoważonego rozwoju 2022/2464. Jak przypomina na swojej stronie Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości, wymienione rozporządzenie odnosi się do inwestycji, które mają być zrównoważone i zapewniać znaczący wkład w realizację co najmniej jednego z sześciu celów środowiskowych. Z kolei dyrektywa dotyczy obowiązkowego raportowania, które musi zawierać informacje z trzech zakresów: środowiskowego, czyli związanego ze środowiskiem naturalnym, w tym oddziaływaniem na klimat, społecznego, czyli związanego z ludźmi, na których organizacja ma wpływ, tj. z pracowników, kontrahentów, klientów, społeczność lokalną itd. oraz ładu korporacyjnego – związanego z zarządzaniem. Cała ta szczegółowa sprawozdawczość będzie obwarowana obowiązkowym audytem przez wyznaczone podmioty certyfikacyjne oraz umieszczaniem raportu w oficjalnej bazie raportów. Niewypełnianie tej regulacji będzie skutkowało karami finansowymi.

To oczywiste, że standardy ESG muszą sztucznie generować dodatkowe koszty i powodować oddalenie się od optymalnej alokacji zasobów. Bo gdyby standardy ESG sprawiały bardziej efektywną alokację zasobów i tańszą produkcję, to bez tej całej filozofii zrównoważonego rozwoju dawno by zostały wprowadzone. Nic takiego się nie stało. Dlatego z punktu widzenia inżynierów społecznych konieczny stał się przymus. Efekt będzie taki, że firma wdrażająca standardy ESG stanie się mniej konkurencyjna, ponieważ nie będzie działała w sposób, który zapewnia jak największy zysk, a przecież to jest celem istnienia każdego biznesu. Tak samo jak priorytetem funkcjonowania firm nie jest dawanie pracy związkowcom czy płacenie podatków (świetnie bez tego dałyby sobie radę), nie jest również ratowanie planety czy redukowanie biedy i emisji dwutlenku węgla do atmosfery. Przeciwna teza to bełkot. Zresztą według raportu PwC ESG — miecz Damoklesa czy szansa na strategiczną zmianę kwestie ESG wpływają na wycenę spółek na polskim rynku. Niemal 30 proc. badanych jest w stanie obniżyć wycenę lub zrezygnować z inwestycji w sytuacji, kiedy ryzyka ESG są zbyt wysokie (Pb.pl). Inaczej mówiąc, standardy ESG to kolejna unijna szkodliwa regulacja wrzucona na plecy zmagających się z coraz większym ogromem bzdurnych przepisów firm działających na terenie Unii Europejskiej.

To może zadziałać właściwie tylko w jednej sytuacji – w razie metodycznej i nachalnej propagandy, która zrobi ludziom wodę z mózgu. Będzie wmawiała, że dla dobra ludzkości muszą kupować droższe i gorsze produkty wytwarzane przez firmy przestrzegające ESG. Tak samo jak wcześniej dla zysków pewnych firm cwaniacy propagowali tzw. fair trade. Niemyśląca i bezrefleksyjna większość się na to nabierze. Tak samo jak już wmówiono społeczeństwom, że dla ratowania planety należy rezygnować z wygodnych samochodów spalinowych na rzecz niewygodnych i drogich elektrycznych, lotów samolotami, taniej energii i kupować drogą żywność. Widać, że propaganda czyni cuda.

W ramach zrównoważonego rozwoju realizowanego przez Europejski Zielony Ład Unia Europejska wytoczyła swoje działa nie tylko przeciwko firmom, ale także przeciwko rolnictwu, a tym samym wszystkim konsumentom. Bruksela chce o 25 procent zwiększyć ilość gruntów przeznaczanych na rolnictwo ekologiczne, a przecież rolnictwo ekologiczne jest znacznie mniej wydaje. Unia zamierza także zmniejszyć pogłowie zwierząt hodowlanych. Oba te działania oznaczają radykalny wzrost cen produktów spożywczych.

Katastrofalne rezultaty

Niektóre z tych działań utrudniających ludziom życie już odczuwamy, a to dopiero początek: zakazy wjazdu do miast, likwidacja parkingów, zakazy lotów na razie na krótkie dystanse, zakazy jedzenia mięsa i nabiału, ograniczenie nabywania ubrań, przymus niewygodnej elektromobilności, obowiązkowe termomodernizacje budynków, przymusowe OZE, zakazy kotłów na paliwa stałe. Wszystkie te regulacje to niewiarygodne ograniczanie naszej wolności, które jeszcze w latach 90. byłyby nie do pomyślenia. Po drugie, polityka ta (np. cały ten ETS, czyli opodatkowanie dwutlenku węgla) prowadzi do podnoszenia kosztów życia. Właśnie z jej powodu ceny paliw i energii elektrycznej szybują ostro w górę, co skutkuje wzrostem cen nie tylko transportu i ogrzewania, ale wszystkich towarów i usług. „Stale trzeba będzie liczyć się z rosnącymi kosztami utrzymania. Inflacja będzie napędzana nie tylko przez regionalne wojny i konflikty, ale przede wszystkim wskutek wielkiej akcji finansowania inwestycji związanych z klimatem i w celu »naprawy« systemu finansowego. Koszty transformacji już przerzuca się na obywateli”, pisze Stelmach. Co więcej, by zrealizować cele klimatyczne, Komisja Europejska proponuje też wprowadzenie minimalnych (czytaj: wysokich) stawek podatkowych na ogrzewanie i transport, co dodatkowo podniesie ich ceny. Jakby tego było mało, w 2022 roku Rada Unii Europejskiej osiągnęła porozumienie w sprawie reformy ETS i pakietu Fit for 55 odnośnie redukcji gazów cieplarnianych z rolnictwa, budynków i odpadów: „Mają one również być włączone do systemu handlu pozwoleniami na emisje, narażając obywateli na stały wzrost kosztów rachunków i duże wahania cen”.

Stelmach zauważa, że ponieważ cały ten przymus i gwałtowne wzrosty cen mogą nie przypaść do gustu zdecydowanej większości społeczeństwa, społeczni inżynierowie już się przygotowują na ogólny bunt przeciwko tym uderzającym w ludzi przepisom: „W ramach rozwiązań zrównoważonego rozwoju proponuje się także »odporne miasta« przygotowane na rebelie społeczne, które »nie rozlewają się na zewnątrz«, czyli są zwarte pod względem zasięgu. Istotą jest zagęszczanie, ograniczanie zabudowy jednorodzinnej, tworzenie miast tzw. krótkich odległości (ścieżki rowerowe, elektryczne auta i co najwyżej komunikacja publiczna). Skromniejsza powierzchnia mieszkań, mniejsze odległości między budynkami, różnorodność kulturowa (wymieszanie mieszkańców dzielnic), budownictwo socjalne i spółdzielcze, szkoły integracyjne (chodzi rzekomo o budowanie spójności społecznej) to także elementy polityki zrównoważonych miast”.

Te wszystkie działania są możliwe tylko dlatego, że cywilizacja za pomocą wolnego rynku osiągnęła taki poziom dobrobytu, który powoduje, że znaczna część społeczeństwa może się zajmować pracami niepotrzebnymi i nieproduktywnymi, a nawet szkodliwymi z ekonomicznego punktu widzenia. To przede wszystkim urzędnicy, który nie tylko uskuteczniają szczegółowe planowanie miast, niepotrzebne „inwestycje” i coraz bardziej powszechną inwigilację. To także politycy, którzy wdrażają takie absurdy, jak sztuczny „rynek” handlu emisjami czy ESG. W działaniach tych bardzo istotny jest dla nich monitoring, raportowanie, inwentaryzacja emisji, czyli znowu obciążanie firm dodatkowymi obowiązkami i przerabianie tych informacji przez biurokratyczne systemy. Coś, czym nikt w ogóle nie powinien zaprzątać sobie głowy. W ten sposób marnotrawi się zasoby nie tylko ludzkie, a tym samym ogranicza dalszy wzrost dobrobytu społeczeństw. Żeby jeszcze te działania miały sens, a niestety ich rezultaty będą katastrofalne.

LASY: To atak gospodarczy Niemiec [UE] na Polskę. [a 447 to pikuś?]…

Dyrektor Generalny Lasów Państwowych: To atak gospodarczy

atak-gospodarczy

Dyrektor Generalny Lasów Państwowych: Atak ma ma podłoże gospodarcze. Cała narracja o ochronie przyrody to tylko zasłona dymna

Nie mam wątpliwości, że atak na lasy ma przede wszystkim podłoże gospodarcze. Cała narracja o ochronie przyrody to tylko zasłona dymna. Nie możemy się temu biernie przyglądać – powiedział dyrektor generalny Lasów Państwowych Józef Kubica w wywiadzie opublikowanym w środę w „Gazecie Polskiej”.

Kubica odniósł się w rozmowie m.in. do uwagi dziennikarza, że „w ostatnich dwóch dekadach mieliśmy kilka prób zmiany systemu gospodarowania lasami i wywrócenia stolika, a teraz do wszystkiego dołączają instytucje międzynarodowe”.

Rzeczywiście nie sposób nie zauważyć, że przez ostatnich 30 lat wewnętrzne ataki na Lasy Państwowe okazywały się nieskuteczne. Za każdym razem, gdy ktoś snuł intrygi i próbował sięgnąć po polskie lasy, to opór społeczeństwa był tak duży, że się to ostatecznie nie udawało. Myślę, że to dlatego towarzystwo, które nadal jest zainteresowane robieniem biznesu na upadku Lasów Państwowych, udało się do swoich kolegów za granicą— ocenił.

Rola wyroku TSUE

Uzyskali to wsparcie w sposób widoczny. Najpoważniejszą kwestią jest wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Szczególnie niebezpieczny jest element zaskarżania Planów Urządzania Lasów. Ten mechanizm może faktycznie oznaczać, że zostanie zablokowana gospodarka leśna- powiedział.

Zwrócił uwagę, że „to wszystko dzieje się tuż po tym, jak komisja ENVI w Parlamencie Europejskim – przy poparciu polityków PO i PSL – zagłosowała za tym, by przenieść kompetencje z krajów członkowskich na poziom całej wspólnoty”.

Dzieje się to mimo, że traktat lizboński stanowi wprost, że gospodarka leśna to wyłączna kompetencja państw członkowskich. Okazuje się że urzędnicy brukselscy chcą z tylnego fotela zarządzać lasami w Polsce. Efekty będą opłakane, podobnie jak miało to miejsce w Puszczy Białowieskiej— ocenił.

Pytany, czy widzi grupy interesu zainteresowane zdestabilizowaniem Lasów Państwowych, Kubica stwierdził, że nie ma wątpliwości, że atak ma przede wszystkim podłoże gospodarcze.

Cała narracja o chronię przyrody to tylko zasłona dymna. Nie możemy się temu biernie przyglądać— zaznaczył.

================================================

Podłoże gospodarcze -raz . Kolejny sposób by wykazywać nadrzędność TSUE nad polską polityką -dwa . Metoda na znalezienie synekur dla zielonych pasożytów -trzy. Marcin1111

Czy już wiemy dlaczego od kilku lat CODZIENNIE w mediach (wyborcza, tvn, wp, onet itd.) oczerniani są polscy leśnicy? Czy już wiemy w jakim celu i w czyim interesie przeprowadzono akcję „Rospuda” i akcję „Puszcza Białowieska”? Czy już wiemy, dlaczego dzisiaj forsowane jest kłamstwo o „pierwotnej puszczy karpackiej” rzekomo wycinanej przez polskich leśników? Obudźmy się, Polacy! Jozin #34212

Chodzi o uwalenie bardzo dochodowego przemysłu drzewnego i meblarskiego ! Pracę straci pół miliona Polaków ! Andrzej67. #26839

Ten wyrok [… ] sędziowskich TSUE ma na celu całkowite zablokowanie jakichkolwiek inwestycji w Polsce, bo zawsze, przy jakiejkolwiek budowie, trzeba jakąś roślinkę zniszczyć, więc ekoświry będą mogły zablokować WSZYSTKO.

Polsce grożą nowe zabory. Czy można jakoś to zatrzymać ?

Polsce grożą nowe zabory. Czy można jakoś to zatrzymać ? 

Adam Białous polsce-groza-nowe-zabory


Po unijnych próbach narzucenia nam swojego antychrześcijańskiego oblicza, zmuszania Polski do legalizacji aborcji, eutanazji i związków homo, teraz eurokraci próbują zagrabić nasz majątek narodowy, aby wpędzić Polaków w niewolę gospodarczą.  

Eurokraci rządzący w UE idą coraz dalej w swoich próbach uczynienia z Polski kraju, który można maksymalnie eksploatować gospodarczo. Jednym z pierwszych kroków w tym kierunku było wprowadzenie handlu emisją CO2. Ogromne haracze płacą do unijnej kasy, dokładnie dla Europejskiego Systemu Handlu Emisjami, nasze elektrownie i inne duże zakłady przemysłowe. Tak naprawdę te grube miliardy pochodzą z kieszeni obywateli, czyli naszych portfeli, gdyż aż 60 procent rachunku, który płacimy za prąd, stanowią właśnie koszty nabycia uprawnień do emisji CO2. Jak tak dalej pójdzie, każą nam płacić za powietrze, którym oddychamy.

A spójrzmy na zagraniczne (zachodnioeuropejskie) sieci handlowe, które dominują w naszym kraju i każdego roku wyprowadzają z niego miliardy złotych. Czy to nie jest wyzysk? W ubiegłym roku 20 największych sieci handlowych w Polsce, wciąż dominuje w tym zestawieniu portugalska Biedronka, odnotowało przychody w wysokości prawie 200 miliardów złotych. Przy czym podatki, które te zagraniczne sieci płacą w Polsce są bardzo, a nawet „mega małe”.

Zgodnie z raportem „Francuskie firmy w Polsce”, zaprezentowanym przez Związek Przedsiębiorców i Pracodawców (ZPP), liczne francuskie przedsiębiorstwa w ogóle nie płacą w Polsce podatku CIT, lub jest on odprowadzany w marginalnej wysokości. Przykładowo sieć Auchan w ciągu  4 lat (2016 – 19) osiągnęła w naszym kraju przychody, które przekraczają 51 mld zł, a równocześnie odprowadziła zaledwie niespełna 1,8 mln zł podatku dochodowego. Stanowi to zaledwie 0,004 procent przychodów sieci! Jakiś czas temu władze próbowały ukrócić to monstrualne wyprowadzanie pieniędzy z Polski, lecz okoniem stanęła UE, już wówczas pokazując swoje drapieżne oblicze.

Prawdziwym kuriozum jest blokowanie przez unijnych urzędników należnych Polsce pieniędzy m.in. z Krajowego Planu Odbudowy czy programów regionalnych. Eurokraci stawiają przy tym naszemu państwu jakieś kosmiczne warunki. A to żeby zmieniać, tak jak im się podoba, praworządnie przyjęte ustawy, a to żeby stawiać ludziom pod oknem szkodliwe dla zdrowia elektrownie wiatrowe. Nie można tego nazwać inaczej, jak tylko brudnym szantażem.

Natomiast ostatnie zakusy unijnych ideologów, żeby zawłaszczyć nasze ogromne dobro narodowe, czyli lasy i puszcze, to po prostu szczyt chorej zachłanności. Najpierw, ok. miesiąc temu, Komisja Ochrony Środowiska Naturalnego, Zdrowia Publicznego i Bezpieczeństwa Żywności Parlamentu Europejskiego wydała pozytywną opinię nt. zmian traktatów, które przeniosłyby kwestię leśnictwa z kompetencji krajowych do wspólnych UE. Oznacza to, że szefom UE roi się, iż będą w pełni kontrolować nasze lasy, które są skarbem nie tylko narodowym, ale i bardzo dochodowym. Na lasach w dużej mierze opiera się polski przemysł, szczególnie meblarski, ale i wiele innych gałęzi gospodarki.

W sumie lasy zajmują ponad 30 procent powierzchni Polski. UE, ogarnięta swoją nieopanowaną chciwością, chce więc przejąć kontrolę nad jedną trzecią terytorium naszego państwa. Aby to uczynić eurokraci z Brukseli zrobili w ostatnich dniach kolejny krok. Jest nim wydanie kuriozalnego wyroku przez Trybunału  Sprawiedliwości UE. Pozwala on, aby tzw. organizacje ekologiczne, szczególnie te międzynarodowe, mogły zaskarżać do sądów suwerenną gospodarkę Lasów Państwowych, a dokładnie plany zagospodarowania lasu. To sparaliżowałoby całą leśną gospodarkę. Gdy się słyszy o takich werdyktach, to na myśl przychodzą sceny opisane w książkach Orwella.

W branży drzewnej pracuje 500 tysięcy Polaków. Jeżeli dopuścimy, aby zaborcze plany UE weszły w życie, duża część tych osób, zasili szeregi bezrobotnych. Do góry wystrzelą też ceny drewna, które i tak są już bardzo wysokie. Na np. drewniane meble będzie stać jedynie najbogatszych. Zdrożeje też znacznie budowa domu czy innego budynku, gdyż więźby dachowe powstają z drewna, tak zresztą jak drzwi i dobrej jakości okna. Unia Europejska takimi swoimi zakusami na polski majątek, chce nas wpędzić w biedę. Można śmiało rzec -realizują werdykty UE, a będziesz zimą chodził w porwanych sandałach.

Do nędzy i komunikacyjnego wykluczenia prowadzą też unijne dyrektywy dotyczące całkowitego zakazu produkcji i używania aut z silnikami spalinowymi. Przecież prąd nie tanieje, a ceny małego „elektryka” rozpoczynają się od sumy 100 tysięcy złotych. Już  teraz, według sondaży, około 50 procent Polaków mówi, że nie stać ich na kupno samochodu elektrycznego. A jak wskazuje przykład Norwegii, tanieć te samochody nie będą. W bogatej Norwegii sprzedaż elektryków spadła w tym roku o 95 procent, po tym jak wprowadzono na nie 25 procentowy podatek VAT. Również naprawa elektryków jest o wiele droższa niż samochodów spalinowych. Szczególnie kiedy „padnie” bateria. Najtańsza kosztuje około 40 tysięcy złotych, a koszt jej bardzo skomplikowanej wymiany, może sięgnąć kosztu samej baterii!     

Kolejną bolesną prawdą, w zderzeniu z pomysłami UE, jest to, że nie ma u nas odpowiedniej infrastruktury ładowania pojazdów elektrycznych, a trzeba je często ładować, gdyż mają nieduży zasięg, szczególnie zimą. Mało też kto wie, że podziemne garaże np. pod galeriami, biurami, nie są przystosowane do parkowania tam elektryków. Bowiem gdyby jakiś się zapalił, mógłby wzniecić pożar, którego konwencjonalnymi środkami, czyli za pomocą systemów przeciwpożarowych zamontowanych w tych garażach, nie uda się ugasić, a to grozi śmiercią wielu osób. Dlatego też firmy posiadające takie masowe garaże, zaczynają wprowadzać zakaz wjazdu samochodów elektrycznych.

Podczas nachalnego wciskania nam samochodów elektrycznych, jednocześnie Unia Europejska chce przyspieszyć zamykanie polskich kopalń, które dostarczają węgiel do naszych elektrowni. Wiadomo przecież, że elektrownie węglowe są w Polsce głównym producentem energii elektrycznej. Bez nich cały nasz narodowy przemysł, i nie tylko on, by padł. Tymczasem po cichu Parlament Europejski pracuje nad projektem dyrektywy, która wprowadzi limit emisji metanu przy wydobyciu węgla. Polska miałaby cztery lata na dostosowanie się do unijnego drakońskiego limitu, co jest niemożliwe do wykonania, bo na to nie pozwalają obecne technologie. „Mamy wprowadzić taką technologie, której na świecie nie ma, żebyśmy nie emitowali pewnej wielkości metanu, która jest zapisana w dyrektywie i to powoduje, że w 2027 roku kopalnie PGG praktycznie przestają funkcjonować” – ostrzegał w Radio Maryja europoseł Grzegorz Tobiszowski.

Jak zwykle eurokraci za nie wykonanie ich dyrektywy, grożą wielkimi karami. Polskiej Grupie Górniczej, jeśli nie wypełni dyrektywy metanowej, unijni urzędnicy wyliczyli już roczną karę na poziomie 1,5 miliarda złotych. Szefowie polskich kopalń ostrzegają, że jeżeli rząd zgodzi się na unijną dyrektywę, to będą musieli zamknąć 9 zakładów, co byłoby dramatem dla górników, ale i dla całego społeczeństwa, bo bardzo mocno uderzyło by to w gospodarkę. Eurokraci muszą być zaślepieni ideologią ekologizmu, bądź nienawiścią do Polski, skoro nawet w czasach ogromnego kryzysu energetycznego, wciąż produkują dyrektywy, które mają na celu zmniejszenie produkcji energii.

Najwyraźniej lewicowe siły, które rządzą w Unii Europejskiej systematycznie realizują plan zniszczenia Polski. Próbują nam narzucić swoje chore ideologie LGBT czy ekologizmu, zmusić nas do całkowitej zgody ustawowej na zabijanie nienarodzonych i ludzi u kresu życia. Teraz dołączyły do tej ofensywy uderzenia w polską gospodarkę oraz majątek narodowy. Przy czym próby złamania ducha w narodzie wciąż się nasilają. Świadczy o tym zintensyfikowanie w ostatnim czasie ataków na Kościół i jego autorytety. Lewackie siły, które sobie uwiły żmijowe gniazdo w strukturach UE, dobrze wiedzą, że nie da się zniszczyć Polski, jeżeli najpierw nie zniszczy się Kościoła, który jest jej sercem.

Uderzenie w Kościół i Polskę jest silne, co świadczy o tym, że nasz kraj jest wciąż niezdobytą przez lewactwo twierdzą, broniącą chrześcijańskiej wiary.

Jeżeli, tak jak nasi przodkowie, mocno będziemy się trzymać Boga i jego praw, wyjdziemy z tej duchowej wojny zwycięsko. Pamiętajmy, co powiedział Chrystus do św. Faustyny „Polskę szczególnie umiłowałem, a jeżeli posłuszna będzie woli mojej, wywyższę ją w potędze i świętości”.

Niech te słowa naszego Zbawiciela zagrzewają nasze serca do walki. Życzę sobie i wszystkim Polakom, abyśmy okazali się godni spełnienia, tej wspaniałej Bożej obietnicy.    

Kolejny krok, aby osoby odpowiedzialne za tragiczne wydarzenia minionych trzech lat poniosły odpowiedzialność karną.

Dr Martyka pozywa Pawła Grzesiowskiego. Jak medialny ekspert uzasadni swe tezy przed sądem?

Kolejny krok, aby osoby odpowiedzialne za tragiczne wydarzenia minionych trzech lat poniosły odpowiedzialność karną.

dr-martyka-pozywa-grzesiowskiego

„Do Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa został złożony zapowiadany akt oskarżenia przeciw dr Pawłowi Grzesiowskiemu. Pan doktor teraz będzie musiał przed sądem udowodnić, iż podważałem podstawową wiedzę medyczną oraz zaprzeczałem oczywistym metodom zapobiegania chorobom zakaźnym” – poinformował w mediach społecznościowych dr n. med. Zbigniew Martyka.

Jak dodał, „przed sądem karnym nie wystarczy jedynie opinia pana pediatry, aby zdyskredytować wypowiedzi zakaźnika z wieloletnim doświadczeniem, które w każdym przypadku poparte były konkretnymi badaniami naukowymi”.

Akt oskarżenia dotyczy wypowiedzi Pawła Grzesiowskiego z 21 grudnia 2022, w której – w ocenie oskarżyciela – pomówił go o podejmowanie działań stanowiących zagrożenie dla pacjenta, a jego poglądy ocenił jako podważające wiedzę medyczną.

Chodzi o słowa Grzesiowskiego: „Lekarz, który podważa podstawową wiedzę medyczną, zaprzecza oczywistym metodom zapobiegania chorobom zakaźnym takim jak, nie wiem, izolacja czy kwarantanna czy właśnie szczepienia, testy, powoduje zagrożenie dla pacjenta i to jest najważniejsze” oraz „szerzenie poglądów antyszczepionkowych, antymaseczkowych, antycovidowych jest ewidentnym zagrożeniem dla pacjentów”.

Dr Martyka uznał, że słowa te narażają go na utratę zaufania potrzebnego do zajmowania stanowiska kierownika oddziału zakaźnego w Dąbrowie Tarnowskiej oraz wykonywania zawodu lekarza.

W informacji o złożeniu pozwu dr Martyka podkreślił, że jest to „kolejny krok, aby osoby odpowiedzialne za tragiczne wydarzenia minionych trzech lat poniosły odpowiedzialność karną”.

Dr Martyka wyjaśnił też dlaczego pozew pojawił się z małym opóźnieniem. Jak napisał, „konieczne było wcześniejsze sporządzenie odwołania od niesławnej, grudniowej decyzji Okręgowego Sądu Lekarskiego w Krakowie oraz profesjonalne przygotowanie się do kolejnej rozprawy – tym razem w Poznaniu – gdzie w procesie zbiorowym będzie sądzonych kilkudziesięciu lekarzy, którzy ośmielili się podpisać apel, aby ostrożnie podchodzić do nieprzebadanych produktów mRNA oraz by nie zmuszać ludzi do przyjmowania tych preparatów”.

Jak dodał, „niestety okazało się, że apelowanie o wolny wybór dla pacjentów w tej jakże ważnej sprawie dotyczącej ich zdrowia jest, wg izb lekarskich, ogromną winą, za którą należy co najmniej zawiesić prawo wykonywania zawodu”.

Kwaśniewski na I Sekretarza !

Kwaśniewski na I Sekretarza !

Stanisław Michalkiewicz „Goniec” (Toronto)  •  12 marca 2023 Kwachu

Już nie bardzo było wiadomo, czym się ekscytować po odlocie Pana Naszego do ciepłych krajów, bo spory naszych Umiłowanych Przywódców o to, którego więcej kocha Pan Nasz miłosierny, czy nawet o różnicę łajdactwa już mało kogo ekscytują. W takiej sytuacji każde wydarzenie jest na wagę złota, a zwłaszcza takie, w którym występuje nieboszczyk. A właśnie tak się zdarzyło, że 16-letni młodzieniec odebrał sobie życie. Może nawet i to nikogo by nie ruszyło, bo w Polsce tylko w roku 2022 odnotowanych zostało 2 tysiące zamachów samobójczych osób poniżej 18 roku życia, ale tym razem stało się inaczej. Samobójcą był bowiem nie byle kto, tylko syn Wielce Czcigodnej posłanki Koalicji Obywatelskiej, który w dodatku kilka lat temu był molestowany, niestety nie przez księdza, tylko jakiegoś cywila. Gdyby bowiem przez księdza, to można by kampanię moralnego oburzenia połączyć z zarządzonym przez Judenrat obsrywaniem Jana Pawła II, no ale nie ma rzeczy doskonałych. Taki nieboszczyk to i tak prawdziwy dar Niebios nie tylko dla polityków, którzy bez przerwy muszą dokładać nowego paliwa pod kocioł, ale również dla przemysłu molestowania, który w ten sposób otrzymał potężny impuls rozwojowy.

Toteż poruszone zostały Moce, zarówno te Niebieskie w osobie katolika zawodowego, pana red. Terlikowskiego, który z tego powodu natychmiast doznał „wściekłości”, jak i te Piekielne w postaci rozmaitych politycznych ambicjonerów, którzy na rozdrapywaniu ran pragną zaistnieć w roku wyborczym. Ponieważ pan Trzaskowski właśnie skierował był do tak zwanej „laski” projekt ustawy o zrobieniu porządku z rządową telewizją – żeby ją skasować i zostawić tylko telewizję nierządną – to oburzenie opinii publicznej, a zwłaszcza autorytetów moralnych, co to na sygnał oburzają się, na co tam akurat trzeba, skierowało się oczywiście przeciwko telewizji rządowej.

Toteż kiedy pani Magdalena Ogórek próbowała przeprowadzić tam apologetyczny program o gospodarczych sukcesach rządu „dobrej zmiany”, dzięki któremu Polska rośnie w siłę, a ludzie – przynajmniej niektórzy – żyją dostatniej, niczym za Edwarda Gierka, goście reprezentujący obóz zdrady i zaprzaństwa nie chcieli nawet tego słuchać, tylko usiłowali od razu zmienić temat na rozpamiętywanie tragedii 16-latka, którą zamierzali ukazać na tle szalejącej nietolerancji nie tylko wobec „kochających inaczej”, którzy niedługo zaczną spółkować po kościołach podczas nabożeństwa, ale i wobec osób molestowanych, które, niekiedy po wielu latach, przypominają sobie, że przecież były „gwałcone” i to po „kilkaset razy”, a niezawisłe sądy sypią piękne wyroki, dzięki czemu nie tylko molestowani mają czym obetrzeć sobie łzy, ale i prześwietna palestra, a wraz z nią – cały wymiar sprawiedliwości. I słusznie – bo cóż wynagradzać w tych zepsutych czasach, jeśli nie siostrzane i braterskie współczucie? Kogo w takiej sytuacji mogą jeszcze obchodzić gospodarcze sukcesy rządu „dobrej zmiany”, kiedy jest wyraźny rozkaz, czym należy się na tym etapie interesować?

A właśnie zaczęła się kampania wyborcza, w której ugrupowania tworzące „bandę czworga”, podobnie jak to było w roku 2019, będą się licytowały, ile to która wyda forsy, żeby obywatelom przychylić nieba. Wyraźnym sygnałem, że licytacja się rozpoczęła, była deklaracja znanego liberała Donalda Tuska, który zapowiedział, że gdy tylko w Polsce obejmie władzę („Gdy tylko w Polsce obejmę władzę, szereg surowych ustaw wprowadzę. Za krowobójstwo, za świniobicie, będę odbierał mienie i życie” – odgrażał się Gnom w słynnej „Rozmowie w kartoflarni”, prowadzonej ze słynnym ukraińskim poetą Tarasem. Z kolei Taras, jak pamiętamy, zachwalał Gnomowi życie na Ukrainie: „Kiszonek mnogo na Ukrainie. Bywa, że mija za dzionkiem dzionek, a tam nic nie ma, oprócz kiszonek”).

Najwyraźniej Putin o tym chyba nie wie, wskutek czego wojna na Ukrainie weszła już na dobre z fazę przewlekłą, przyjmując postać wojny pozycyjnej. Więc Donald Tusk zapowiedział, że gdy tylko w Polsce obejmie władzę, to zaraz zacznie rozdawać mieszkania na kredyt w ogóle nieoprocentowany. Zwracam uwagę, że mamy dopiero początek marca, a wybory mają być na jesieni. W tej sytuacji tylko patrzeć, jak Naczelnik Państwa, albo pan premier Morawiecki zamacha rękami i powie, że jak tak, to rząd będzie rozdawał mieszkania w ogóle bez żadnego kredytu. I co wtedy zrobi Donald Tusk? Nie ma rady; będzie musiał obiecać, że jak tak, to on z kolei takie mieszkania za darmo, to znaczy – na koszt państwa – wyposaży w kuchnię, pralkę, zmywarkę i lodówkę i resztę mebli. Jestem pewien, że na takie dictum ze strony Donalda Tuska, Naczelnik Państwa ogłosi, że rząd tę lodówkę wszystkim obywatelom zapełni, nie zapominając przy tym o dodaniu pół litra do obiadu, który oczywiście też będzie darmowy.

Podkreślam to, żeby pokazać ewolucję poglądów Donalda Tuska, którego poznałem 1 lipca 1989 roku na zjeździe towarzystw gospodarczych i środowisk liberalnych w Gdańsku. Wtedy uważał on jeszcze że nie ma darmowych obiadów, ale teraz najwyraźniej odszedł od tych sprośnych błędów Niebu obrzydłych i uważa, że nie tylko są darmowe obiady, ale darmowe mieszkania i wszytko inne. W tej sytuacji będzie starał się nadal przelicytowywać Naczelnika Państwa, co nie jest zadaniem łatwym – aż nadejdzie termin wyborów, które tę licytację zakończą. Po ich szczęśliwym zakończeniu obywatele będą pocieszać się nadzieją, że nasi Umiłowani Przywódcy o wszystkich obietnicach przedwyborczych zapomną. W przeciwnym razie państwo zostałoby tak zadłużone, że w rezultacie lichwiarska międzynarodówka mogłaby przejąć jego zasoby na własność bez jednego strzału – o czym niedawno mówił pan prezydent Duda, uzasadniając konieczność realizacji programu zbrojeniowego. Chodzi o to, żebyśmy nie musieli walczyć.

Nooo, to jest do załatwienia; jeżeli lichwiarska międzynarodówka przejmie na własność zasoby całego państwa, to czy będzie jeszcze o co walczyć? Zresztą, co by na to powiedział Nasz Najważniejszy Sojusznik, który przecież nie dla zabawy przyjął ustawę nr 447?

W tym zatroskaniu pojawiło się światełko w tunelu w postaci poparcia, jakiego trzej ambasadorowie udzielili kandydaturze urodzonego w czepku Aleksandra Kwaśniewskiego na I Sekretarza NATO. Powiadają, że co ma wisieć – nie utonie. Aleksander Kwaśniewski zawsze chciał być I Sekretarzem – jak nie KC PZPR, to ONZ, jak nie ONZ, to przynajmniej NATO. Temu pragnieniu podporządkował wszystko, z interesami państwowymi Polski włącznie, toteż nie jest wykluczone, że tym razem może mu się udać. Ma za sobą co najmniej dwa atuty. Po pierwsze – jak prezydent naszego bantustanu nie sprzeciwił się zainstalowaniu tajnego więzienia CIA w Starych Kiejkutach, więc Nasz Najważniejszy Sojusznik, bez którego aprobaty posada I Sekretarza NATO nie może być obsadzona, może być zainteresowany tym, by objął ją kandydat zdolny do wszystkiego.

Poza tym Aleksander Kwaśniewski kolegował w zarządzie ukraińskiej firmy gazowej Burisma Holding z synem obecnego prezydenta USA Hunterem Bidenem, gdzie razem kręcili lody, o których kremlowska propaganda opowiada teraz cuda-cudeńka. W tej sytuacji trochę się dziwię, że tylko trzech ambasadorów poparło tę kandydaturę. Ale poczekajmy jeszcze trochę, a pewnie kolejni ambasadorowie się zreflektują i Aleksander Kwaśniewski wreszcie zostanie I Sekretarzem.

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Goniec” (Toronto, Kanada).

To kolejna powtórka. A jak III Rzesza towarzysza Hitlera i Goebbelsa grillowała Kościół Katolicki..

To kolejna powtórka. A jak III Rzesza towarzysza Hitlera i Goebbelsa grillowała Kościół Katolicki..

Notka archiwalna pt. Goebbels, OKO. press, TVN24 i katolicy czyli Niemcy 1937 i Polska 2018.

pink-panther  

200 lat temu, w Wigilię Bożego Narodzenia w 1818 r. po raz pierwszy wykonana została kolęda w języku niemieckim „Cicha noc”, która szturmem zdobyła serca wiernych Kościoła Katolickiego. Ale nie tylko, bo śpiewali ją pod Stalingradem także żołnierze Wehrmachtu nieznanego wyznania. Kolęda nie była niemiecka tylko austriacka i zagrano ją w czasie pasterki w Obersdorf bei Salzburg.

Ale siła perswazji czyli inaczej reklamy zrobiła swoje i dzisiaj przypisywana jest Niemcom.  Atmosfera Wigilii 1938 r. w Niemczech 120 lat później była nie tak idylliczna, chociaż zapewne kolęda „Cicha noc” została na pasterce we wszystkich kościołach niemieckich – zaśpiewana.
A wszystko dlatego, że Papież Kościoła Rzymsko Katolickiego Pius XI kilka miesięcy wcześniej ośmielił się stanąć na drodze postępu wdrażanego żelazną ręką towarzysza kanclerza III Rzeszy Niemieckiej Adolfa Hitlera i jego wiernego speca od propagandy dr Josefa Goebbelsa.

Kamieniem obrazy było ogłoszenie przez Papieża Piusa XI w Watykanie w 14 marca 1937 r. i niezwłoczne odczytanie w niemieckich kościołach w Niedzielę Palmową 21 marca 1937 r. Encykliki „Mit brennender Sorge” ( Z palącą troską).

W wielkim skrócie można powiedzieć, iż Papież Pius XI zawarł w niej nie tylko „zażalenie” na łamanie postanowień konkordatu, ale też bezpośrednio skrytykował ideę wyższości rasy i państwa jako bałwochwalstwo oraz wzywa do tego, aby przepisy prawa stanowionego były zgodne w naturalnym prawem Bożym. Zaznacza również prawa rodziców do wychowywania swoich dzieci w duchu wiary, którą sami wyznają.
Ale okazało się, że odczytanie tego dokumentu niemieckim katolikom było dla niemieckich ówczesnych władz jak wybuch granatu w twarz.

Papież OŚMIELIŁ SIĘ pouczać w sprawach moralności i prawa Hitlera i jego całe nazistowskie otoczenie akurat wtedy, kiedy oni już POCZULI MOC.

Płynęli cichutko na fali od czasu Traktatu z Rapallo z 1923 r, z Rosją Sowiecką ale „nurt niemieckiej rzeki” przyspieszył mocno np. od czasu gdy np. pan Ford z USA wykupił w 1929 r. 80% udziałów w firmie Opel i dzięki przyjaznej postawie burmistrza Kolonii otworzył tam w maju 1931 r. fabrykę samochodów Forda o zdolności docelowej 125 tysięcy sztuk na rok. I tak:

1) 7 marca 1936 r. wojska niemieckie wkroczyły do Nadrenii, łamiąc postanowienia wersalskie,

2) w dniach 1-16 sierpnia 1936 r. odbyły się w Berlinie Igrzyska Olimpijskie, będące gigantycznym przedsięwzięciem propagandowym nazistów, zakończonym pełnym sukcesem,

3) 20 sierpnie 1936 r. wprowadzono w Niemczech dwuletnią powszechną służbę wojskową,

4) 25 października 1936 r. Hitler zawarł z Mussolinim, największym antyklerykałem włoskim traktat o przyjaźni Niemiec i Włoch,

5) 28 października 1936 r. dokonał się pierwszy oblot bombowca Dorniera Do19,

6) 8 grudnia 1936 r. zwodowany został pancernik „Gneisenau”,

7) 21 grudnia 1936 r. dokonano pierwszego oblotu samolotu wojskowego Junkers Ju 88,

8) 30 stycznia 1937 r. Hitler ogłosił wycofanie podpisu Niemiec pod Traktatem Wersalskim.
W obliczu takiej mocy pouczenia jakiegoś „klechy z Watykanu”, który nie ma żadnych dywizji, jak zauważył przytomnie największy sojusznik kanclerza Hitlera do 22 czerwca 1941 r. towarzysz Stalin – musiały się spotkać z adekwatną odpowiedzią. I się spotkały.

W dniu 28 maja 1937 r. , kiedy akurat założone zostało słynne państwowe niemieckie przedsiębiorstwo Volkswagen, do narodu niemieckiego przemówił sam minister propagandy III Rzeszy dr Josef Goebbels. Ale nie w sprawie samochodów dla każdego Niemca.

Powiedział natomiast minister propagandy III Rzeszy, co następuje : „… Są przypadki molestowania seksualnego, które wychodzą na światło dzienne każdego dnia w przypadku znaczniej ilości kleru katolickiego. Niestety, nie jest to kwestia przypadków indywidualnych, ale zbiorowy (kolektywny) moralny kryzys, który być może historia kultury ludzkiej nigdy nie znała w tak przerażającym i wprawiającym w moralną konfuzję – wymiarze. Liczni księża i świeccy przyznali się. Nie ma wątpliwości, że tysiące przypadków, które zwróciły uwagę wymiaru sprawiedliwości stanowią jedynie niewielką część całej prawdy, jeśli się uwzględni że wielu molestujących było objętych ochroną i ukrywanych przez hierarchię….”.

Na tym jednym przemówieniu się nie skończyło. Był to fragment większej kampanii, o czym pisze m.in. w swojej książce „Historia Homoseksualizmu w Europie. Tom II: Berlin, Londyn, Paryż;1919-1939” na stronach 231-233 w tomie II „The end of a Dream: The German Model Blows up” pani Florence Tamagne .

W dniu 30 maja 1937 r. dr Josef Goebbels wystąpił w Berlinie w Deutschland Halle przed publicznością w liczbie 25 tysięcy i rozwinął temat poruszony w dniu 28 maja. Powiedział m.in. :”… Przerażający i ohydny fenomen moralnej dekadencji, dla którego nie można znaleźć odpowiednika w całej historii ludzkości (…) Przestępcze zboczenia katolickiego kleru zagrażają fizycznemu i moralnemu zdrowiu naszych młodych ludzi. Oświadczam przed narodem niemieckim, że ta plaga będzie radykalnie wypleniona i, jeśli Kościół jest zbyt słaby, Państwo zrobi to…”.

Jak dodała od siebie pani Florence Tamagne, :”… Przemówienie było przerywane wielokrotnie przez tłum krzyczący:”… Powiesić ich! Zniszczyć ich!…”.

Goebbels wg książki Petera Longericha „Goebbels. Biography” na stronie 333 miał zanotować w swoim Dzienniku, że Hitler dyktował mu fragmenty przemówień w wojnie przeciwko klerowi katolickiemu odnośnie procesów o molestowanie seksualne.

Zanim doszło do moralnych uniesień dr Goebbelsa i 25 tysięcy nazistowskich aktywistów w Hali Niemiec w Berlinie, nagonka na katolicki kler w Niemczech rozwijała się wg wytycznych  memorandum trzyosobowego zespołu Gestapo z dnia 8 kwietnia 1937 r. autorstwa  Josefa Meisingera , Regirungsrata Haselbachera and SS- Sturmbannfuehrera Hartla.

W samych landach nadreńskich błyskawicznie zostało wszczętych prawie tysiąc śledztw  przeciwko braciom zakonnym. Jak pisze wspomniana pani Tamagne, zgodnie z planem nagonki, każdy szczegół każdego śledztwa był podawany do publicznej wiadomości aby podtrzymywać powszechne oburzenie a artykuły propagandowe oparte na twierdzeniach naukowych były publikowane.

Ogółem 100 tysięcy egzemplarzy broszury pt. „Musisz poznać ich i ich uczynki” było w dystrybucji a niejaki Burghard Assmuss napisał dzieło pt.” Życie zakonne. Ujawnienie Rozpusty w Klasztorach”, które III Rzesza błyskawicznie wydała w 1937 r. Było ono pełne oszczerstw na temat życia zakonników.
Ze wspomnianego tysiąca śledztw sądowych ok. 300 okazało się „ślepymi zaułkami”, 150 zakonników zostało uprzedzonych i zdołało zbiec a 150 posiadało immunitety.

Wg francuskiego dziennika Le Temps z 16 maja 1937 r. oskarżenia zostały złożone lub były w przygotowaniu przeciwko: Franciszkanom w Waltbraitbach, Aleksjanom z Neuss i z Kolonii- Lindentahl, Zakonom Kapucynów i Benedyktynów, Braciom Miłosierdzia z Monabou.

Z powodu zapewne pośpiechu oraz „skali zadania” dochodziło do nieoczekiwanych przez Gestapo sytuacji na salach rozpraw.

W przypadku zakonników ze wsi Waldbraitbach w Palatynacie, opiekujących się upośledzonymi w lokalnym szpitalu, Gestapo wybrało na świadka oskarżenia jednego z podopiecznych opóźnionych w rozwoju. Kiedy prokurator polecił świadkowi, aby rozejrzał się po sali i wskazał sądowi człowieka, który go zwabił i próbował namówić do robienia rzeczy nieprzyzwoitych, świadek się rozejrzał i wskazał pana Przewodniczącego Sądu. Sprawa została oddalona.

Jak napisał na str. 133 książki pt. The Pink Triangle. The Nazi War against Homosexuals” New York, Holz& Cie, 1986 ( Różowy Trójkąt. Wojna nazistowska przeciwko homoseksualistom) :”… Sąd w Paderborn uniewinnił katolickiego opata Sommera, który był oskarżony o nieprzyzwoitość. Świadkowie odwoływali swoje zeznania podczas rozprawy przed sądem. Prokurator żądał 9 miesięcy więzienia. W Münster, Westfalia, opat Deitmaring, ksiądz z Hoetmaer, oskarżony o nieprzyzwoitość, również został uniewinniony z braku dowodów. W tej sprawie prokurator żądał 3 do 5 lat więzienia…”.

Na stronie 233 „Historii Homoseksualizmu w Europie. Tom II. Berlin, Londyn, Paryż 1919-1939” pani Tamagne podsumowuje antykatolicką kampanię Goebbelsa i Hitlera następująco: „… Antykatolicka kampania była prowadzona do roku 1941. Do roku 1936 wszystkie młodzieżowe organizacje katolickie zostały zakazane. Zakonnicy zostali wyrzucenie z ponad 35 klasztorów. W 1941 r. Goebbels zamknął wszystkie katolickie magazyny i gazety. Między 1937 a 1945, ponad 4000 księży zmarło w obozach koncentracyjnych od tortur, chorób i głodu…”.
Czego pani Tamagne nie pisze, to to, że w liczbie „ponad 4 tysięcy księży katolickich zmarłych w niemieckich obozach koncentracyjnych” – 85% byli to polscy księża, którym Goebbels nie stawiał zarzutów „molestowania seksualnego”. Wystarczyło, że byli „POLSKIMI księżmi”.

Na tej samej stronie pisze ona, że :”…Kampania antykatolicka Hitlera, Goebbelsa i niemieckich prokuratorów oraz sędziów w sprawach o rzekome przestępstwa seksualne katolickich księży i zakonników – nie zakończyła się oczekiwanym sukcesem: z około 20 tysięcy niemieckich księży – skazanych zostało 57. Spośród „zwykłego duchowieństwa” w liczbie ok.4 tysięcy – tylko 7 zostało skazanych. W końcu na ok. 3 tysięcy braci zakonnych – skazanych zostało 170, głównie franciszkanów. Między 1933 a 1943 mniej niż 0,5% z 22,4 mln niemieckich katolików odeszło z Kościoła…”.

Wracając do niezwykle ‘wyrazistych” przemówień Ministra Propagandy III Rzeszy i bliskiego współpracownika Hitlera, to te mowy coś nam przypominają. Nie tylko nam zresztą.

Pewien bloger amerykański, który też cytował na swoim blogu fragmenty tych przemówień zwrócił uwagę na fakt, że gdyby nie wiedział, że to mowy Goebbelsa, przypisywałby je gazecie New York Times.

Ten bloger to brat Gordon J. MacRae a notka z 12 maja 2010 r. nosiła tytuł „Katolicki skandal i Trzecia Rzesza: Wzrost i spadek Moralnej Paniki”.

Termin „MORALNA PANIKA” został ukuty w latach 70-tych XX w. przez socjologów aby zdefiniować zjawisko „sztucznie wywoływanego alarmu społecznego poprzez wyolbrzymianie faktów (amplifikacja), przesadzanie w podawaniu liczb oraz wielokrotne „odkrywanie” tego, co opinia publiczna już znała wcześniej . Mamy zatem do czynienia z sytuacją, gdy zjawisko o znikomych rozmiarach zostaje wyolbrzymione do poziomu „problemu społecznego”.

I te cechy „moralnej paniki” spełniała w 100% antykatolicka kampania podjęta w 1937 r. przez Josefa Goebbelsa przeciwko księżom i zakonnikom katolickim w III Rzeszy.

Pisał o tym zagadnieniu Massimo Introvigne w artykule pt.”Goebbels i operacja „księża pedofile” w dniu 16 kwietnia 2010 r. w L’Avvenire”, oficjalnej gazecie biskupów włoskich.
Massimo Introvigne zwrócił uwagę, że o szykującej się „operacji” przeciwko Kościołowi Katolickiemu informował m.in. świeckiego aktywistę katolickiego w Bawarii Josefa Müllera (po wojnie minister sprawiedliwości Bawarii) – dyskretnie, ówczesny szef kontrwywiadu wojskowego Wilhelm Canaris.

Temat bowiem wywołali sami biskupi niemieccy, a konkretnie błogosławiony Klemens August von Galen biskup Münster, który w dniu 2 lipca 1936 r. na wszystkich Mszach świętych wyrażał „ból i smutek” z powodu „wstrętnych zbrodni” w związku z wydarzeniami w Waldbreitbach. Biskupi zaś opublikowali 20 sierpnia 1936 r. list pasterski, w którym „potępili tych odpowiedzialnych” i „podkreślili chęć współpracy Kościoła z trybunałami państwowymi”.

Ale państwo Hitlera i Goebbelsa było, jakie było i Minister Propagandy Rzeszy i dzięki publicznemu „samooskarżaniu” katolickiego episkopatu Niemiec w indywidualnych przypadkach – z pieśnią na ustach rozpoczął akcję „paniki moralnej” przeciwko całej Instytucji Kościoła.

Ktoś pomyślałby, że naziści to ostatni ludzie skłonni do molestowania seksualnego nieletnich. A tymczasem w artykule pana George’a Winstona z dnia 27 kwietnia 2018 r. opublikowanym na portalu www.warhistoryonline.com dowiadujemy się,  iż w mieście Bielefeld otworzona została wystawa pod tytułem „Ciemna strona Hitlerjugend” (albo podobnie), na której udostępnione zostały materiały pokazujące nieoczekiwane skutki uczestniczenia chłopców i dziewcząt niemieckich w nazistowskich zjazdach w Norymberdze np. w roku 1936.

Jednym z tych skutków imprezy typu „mix-gender” , jak nazywa to autor było ok. 900 nieplanowanych ciąż wśród niemieckich nastolatek w wieku poniżej lat 18 – po słynnym Zjeździe w Norymberdze w 1937 r. nie 9 czy 90 ale 900. Kto molestował czy wręcz gwałcił te dziewczęta? No chyba nie katoliccy księża czy zakonnicy właśnie stający przed licznymi trybunałami z oskarżenia o molestowanie seksualne nieletnich podopiecznych.

No i słynna reżyser zaangażowana Leni Riefenstahl nic nie nakręciła na ten drażliwy temat.

Ale i nasze media zaangażowane, z Der Onet i Gazetą Wyborczą na czele – milczą jak zaklęte na ten temat. Podobnie jak na temat tego, że słynny Oskar Dirlewanger od 1923 r. w NSDAP i doktor nauk a także bojówkarz SA – stracił doktorat i 2 lata z życiorysu w 1934-1936 – za gwałt na 13-letniej członkini Bund Deutscher Mädel (BMD) a w czasie okupacji jako członek SS od 1940 r. u Odilo Globocnika w Lublinie miał problemy nie tylko z powodu żydowskiej kochanki ale też z powodu specyficznego „hobby” polegającego na wstrzykiwaniu 14-letnim Żydówkom jakiejś trucizny i przyglądanie się jak umierają.

A 27 kwietnia 2016 r. Julian Robinson w Daily Mail online napisał artykuł pod bardzo znamiennym tytułem: „ Ofiary pedofilskiej sekty prowadzonej przez jednookiego niemieckiego nazistę i torturowani/molestowani codziennie dziecięcy niewolnicy przez 30 lat w Chile mają nadzieję na sprawiedliwość”. Chodziło o słynną „kolonię Dignidad” założoną w 1961 r. w Parral w Chile przez Niemca i nazistę Paula Schaeffera oraz grupę jego niemieckich nazistowskich koleżków.

No ale o tym mogą pisać Brytyjczycy a minister Steinmayer musi grzecznie potakiwać, że to „nie była jasna karta w historii Niemiec” a w III RP – w temacie „pedofilii” jest „monokultura”: podejrzani czyli winni są – wyłącznie –księża katoliccy. Ewentualnie zakonnicy. Albo biskup.

Kampania antykatolicka w Polsce roku 2018 ma wiele a może wszystkie cechy „paniki moralnej” wywołanej przez Goebbelsa Ministra Propagandy III Rzeszy w roku 1937-1941.

Od kilku lat takie media polskojęzyczne jak Der Onet, TVN, TVN24, gazownia – regularnie i często powracają do „proboszcza z Tylawy” albo „biskupa z Dominikany”. Liczby „kleru katolickiego molestującego dziewczynki i chłopców” są rozdymane a rzekome naukowe „autorytety”, jak niejaki Lew Starowicz, robią zaocznie analizy psychologiczne nieznanym sobie księżom czy zakonnikom.

Niejaki Hartmann z Uniwersytetu Jagiellońskiego w wywiadach krzyczy o „7% pedofilskich księży katolickich” ale źródeł tej liczby oczywiście – nie podaje. To jest wymysł.
Der Onet, TVN24 „podrzucają” różne „pomysły” zupełnie świeżo uaktywnionym „organizacjom pozarządowym”, jak np. konieczność „zadośćuczynienia finansowego ofiarom księży pedofili” – przez polski Kościół Katolicki jako instytucję, która „jest odpowiedzialna”.

Ciekawe, że nikt dotychczas nie rzucił pomysłu, żeby ścigać finansowo firmy np. z branży budowlanej, jak np. Mostostal, Budimex czy lokalne „przedsiębiorstwa budownictwa przemysłowego” – bo w więzieniach z prawomocnymi wyrokami za pedofilię siedziało lub siedzi kilkudziesięciu „budowlańców”.
No i firmy Kulczyka podobno budowały autostrady, to może niech płacą za “drogowców”.

Zleceniodawcy czyli: Open Society, Sigrid Rausig Trust czy Fundacja im. Stefana Batorego – nie „podrzucili pomysłu” ?

Bo trzeba Państwu wiedzieć, że ostatnio na czoło peletonu ścigającego w III RP „polskich księży pedofili” wysunęła się fundacja i/lub portal OKO.Press sponsorowana w wysokości łącznej ponad 1 mln zł r wg swojego sprawozdania finansowego za rok 2017 przez wyżej wymienione podmioty.

Portal OKO.press jest „tytułem prasowym zarejestrowanym w rejestrze dzienników i czasopism, prowadzony przez Sąd Okręgowy w Warszawie pod numerem Pr 19832.

Wydawcą tego „medialnego przedsięwzięcia” jest Fundacja Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO”, zarejestrowana 10 marca 2016 r. przez najlepszych specjalistów od kontrolowania moralności Polaków a Kościoła Katolickiego w szczególności: Helenę Łuczywo (córkę towarzysza Ferdynanda Chabera, który od 1929 r. był członkiem KPP a w okresie 1939-1941 „we władzach okupacyjnych sowieckich we Lwowie”, zaś tuż po wojnie w II Departamencie Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego w Centralnym Biurze Kontroli Prasy a potem w Komitecie Centralnym PZPR przez całe lata – zastępca kierownika Wydziału Propagandy i zastępca kierownika Wydziału Prasy i Wydawnictw do emerytury w 1967 r.), Seweryna Blumsztajna (którego przedstawiać nie trzeba), Jacka Rakowskiego, Jana Ordyńskiego i Piotra Pacewicza „filara Gazety Wyborczej”.

Nawiasem Helena Łuczywo i Seweryn Blumsztajn nadal występują w KRS jako wspólnicy firmy Agora Holding Spółka z o.o. KRS 0000035128 zarejestrowanej w 2001 r. a ponadto Helena Łuczywo jest w organie nadzorczym Fundacji im. Stefana Batorego (wraz z Henrykiem Woźniakowskim i Agnieszką Holland), w organie nadzoru Fundacji Nagrody Literackiej NIKE – KRS0000096461 (wraz z Michnikiem) i w organie nadzoru Fundacji „Centrum im. Profesora Bronisława Geremka” KRS 0000319089 (wraz z m.in. Różą Marią Barbarą Grafin Von Thun und Hohenstein).

W Radzie Fundacji OKO.press zasiada m.in. znana i kochana pani prof. Monika Płatek a wraz z nią takie autorytety broniące nas przed złowrogim Kościołem Katolickim jak: prof. Marcin Król, Jarosław Kurski, Jerzy Baczyński oraz Jacek Kucharczyk.
Prezesem tego interesu jest Piotr Pacewicz a zadania, jakie sobie postawili oficjalnie założyciele to: „ochrona i pomnażanie dorobku Rzeczypospolitej Polskiej jako demokratycznego państwa  prawnego, strzeżenie zasad demokracji oraz wolności i praw człowieka i obywatela”
Czym się to całe OKO.press zajmuje z najwyższym zaangażowaniem widać,  kiedy się wrzuci do gugla “OKO press pedofilia księży”, jakieś 10 artykułów z ostatnich miesięcy i dwa spore 2 artykuły z grudnia 2018. A rok 2018 jeszcze się nie skończył.
Wczoraj czyli 19 grudnia 2018 r. niejaki Artur Nowak popełnił dzieło pt. „Polski Episkopat boi się spotkania z ofiarami pedofilii. Ale Watykan każe!”.

Na pierwszy rzut powiało grozą, skoro to sam „Watykan każe” ale już w pierwszym zdaniu jest info, że to jacyś „organizatorzy Komitet Organizacyjny zaplanowanej na luty narady wszystkich episkopatów o pedofilii w Kościele zaapelował, by ich przewodniczący spotkali się wcześniej z ofiarami nadużyć. Polscy hierarchowie dotychczas nigdy tego nie zrobili, a list z postulatami Fundacji “Nie lękajcie się” od 8 miesięcy pozostaje bez odpowiedzi. Teraz prymas Polak powinien w końcu odpisać..”.

A jaka jest „lista postulatów fundacji Nie lękajcie się”? A proszę bardzo:„…Ofiary żądają:

    Utworzenia komisji złożonej z pokrzywdzonych, fachowców (psychologów, prawników) pod patronatem osoby godnej zaufania.  Komisja pracowałaby nad sprawami związanymi z prewencją oraz ustaleniem liczby pokrzywdzonych i sprawców.
    Przyznania odszkodowań.
    Wglądu w akta procesów kanonicznych.
    Usunięcia z wytycznych Episkopatu punktu 14., według którego całą odpowiedzialność karną oraz cywilną przestępstwa  seksualne wobec nieletnich ponosi sprawca jako osoba fizyczna.
Realizacja tych postulatów to kwestia czasu. Na całym świecie powstały raporty, dotyczące nadużyć, a wiele kościołów lokalnych wykupiło polisy, które mają je ubezpieczyć od odpowiedzialności za szkody wyrządzone przez pedofilów w sutannach. Polskich biskupów też to czeka….”.
I dodam od siebie : żeby Adrian Zandberg z Blumsztajnem mogli zbierać na tacę w katolickich kościołach w Polsce. I żeby Nadredaktor mógł zasiadać w konfesjonałach.
Państwo rozumieją: powtórka z amerykańskiej rozrywki: „komisja pokrzywdzonych 40 lat temu ministrantów, plus fachowcy czyli np. Lew Starowicz z Jankiem Hartmanem plus sędzia Tuleya pod patronatem „osoby godnej zaufania”. No to tylko może być Nadredaktor.
A żeby temat nie „ostygł” to 6 grudnia 2018 r. niejaki Sebastian Klauziński, który udzielał się w Newsweeku i udzielał wywiadów dla Die Welt, popełnił artykuł pt. „Prałat Jankowski, czyli ksiądz pedofil modelowy”. No bomba. Wyroku nie ma, ale jest „fakt prasowy”, na podstawie którego zapewne sąd ma zasądzić „odszkodowanie”.
No to na zakończenie coś z działań telewizji TVN24: na stronie internetowej Ministerstwa Sprawiedliwości zostało zamieszczone oświadczenie następującej treści:”… Nieprawdziwe informacje telewizji TVN24”:
Ministerstwo Sprawiedliwości oświadcza, że telewizja TVN24 w programie „Czarno na białym” wyemitowała 1 października 2018 roku reportaż o Rejestrze Sprawców Przestępstw na Tle Seksualnym (rejestr pedofilów), w którym zawarte są nieprawdziwe informacje i manipulacje. Mimo wielokrotnych publicznych wyjaśnień, sprostowań i komunikatów Ministerstwa Sprawiedliwości telewizja TVN24 powiela kłamstwa, jakoby w rejestrze pedofilów celowo ukryto czy pominięto księży.


W reportażu „Czarno na białym” wypowiada się m.in. Pani Poseł Joanna Scheuring -Wielgus, która twierdzi, że „faktem jest, iż ominięto albo specjalnie ukryto księży (w rejestrze) pedofilów”. To nieprawda. Umieszczenie w rejestrze, zarówno w części jawnej, jak i niejawnej, zależy tylko i wyłącznie od kwalifikacji czynu sprawcy dokonanej przez sąd i zawartej w wyroku.
Nieprawdą jest, że rejestr stworzono w taki sposób, by nie trafiali tam księża pedofile. Rejestr funkcjonuje w sposób automatyczny – trafiają tam skazani na podstawie wyroków sądów, konkretnych artykułów i paragrafów Kodeksu karnego, zgodnie ze ściśle określonymi przepisami ustawy z 13 maja 2016 r. o przeciwdziałaniu zagrożeniom przestępczością na tle seksualnym, na mocy której wprowadzony został Rejestr Sprawców Przestępstw na Tle Seksualnym. Nie miała i nie ma tu żadnego znaczenia profesja skazanego czy przynależność do jakiejś grupy społecznej.
Jeśli Pani Poseł Joanna Scheuring-Wielgus publicznie nie wycofa swoich nieprawdziwych stwierdzeń, Minister Sprawiedliwości podejmie wobec niej odpowiednie kroki prawne….”.
Jak państwo widzą, otacza nas dzisiaj w III RP rzeczywistość medialna, w której wynajęci przez nieznane instytucje i nieznane osoby czy nawet państwa – gryzipiórki oraz aspirujący politycy z „niszy nisz” – do znudzenia tłuką w głowy ciemnemu ludowi w Polsce, że jego najgorszym wrogiem są „księża pedofile” i że jedyna rzeczywistość, jaka istnieje, to „zły Kościół Katolicki” i „jeszcze gorszy polski Kościół Katolicki”.
A artystycznie „oprawia” tę politgramotę rodem z Wydziału Propagandy KC PZPR i MBP i nie bójmy się tego słowa „mów dr Goebbelsa” – artysta Smarzowski z filmem „Kler”, w którym jest zawarta stara mądrość, że „diabeł się ubrał w ornat i ogonem na Mszę dzwoni”.

============================
CZĘŚĆ II Grillowanie Kościoła Rzymsko Katolickiego w Polsce czyli jak użyć degenerata , renegata i Holendra do zniszczenia wizerunków największych Polaków czasów współczesnych.

 
https://opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/pius_xi/encykliki/mit_brennender_sorge_14031937.html
http://thesestonewalls.com/gordon-macrae/catholic-scandal-and-the-third-reich-the-rise-and-fall-of-a-moral-panic/
https://books.google.pl/books?


https://books.google.pl/books?id=dbSBBAAAQBAJ&pg=PT350&lpg=PT350&dq=goebbels++catholic+priests+paedophiles&source=bl&ots=_t2RHOtJyy&sig=R5J219VejCB9EljjraIwNVIanfg&hl=pl&sa=X&ved=2ahUKEwjWnuKJ4pffAhVloosKHWEgBlIQ6AEwCXoECAIQAQ#v=onepage&q=goebbels%20%20catholic%20priests%20paedophiles&f=false
http://thesestonewalls.com/gordon-macrae/catholic-scandal-and-the-third-reich-the-rise-and-fall-of-a-moral-panic/
https://www.cesnur.org/2010/mi-goebbels_en.html
https://www.dailymail.co.uk/news/article-3561040/Victims-paedophile-sect-led-one-eyed-German-Nazi-oversaw-daily-torture-abuse-child-slaves-three-decades-Chile-hope-finally-justice-legal-bid.html
http://thesestonewalls.com/gordon-macrae/catholic-scandal-and-the-third-reich-the-rise-and-fall-of-a-moral-panic/
https://oko.press/polski-episkopat-boi-sie-spotkania-z-ofiarami-pedofilii-ale-watykan-kaze/
https://www.gov.pl/web/sprawiedliwosc/nieprawdziwe-informacje-telewizji-tvn24-2018-10-02
https://books.google.pl/books?id=P5vODgAAQBAJ&pg=PT23&lpg=PT23&dq=goebbels++catholic+priests+paedophiles&source=bl&ots=7ltZr16dC3&sig=5yRazUgyERqhxNVFw6aakS62rss&hl=pl&sa=X&ved=2ahUKEwiT3q6Nh5jfAhUwNOwKHaOpARk4ChDoATAAegQIAhAB#v=onepage&q=goebbels%20%20catholic%20priests%20paedophiles&f=false
https://www.warhistoryonline.com/world-war-ii/dirlewanger-a-child-molester-violent-alcoholic-sadist-war-criminal-was-kicked-to-death-by-hisguards.html
https://www.warhistoryonline.com/war-articles/bielefeld-museum-nazi-youth.html
https://www.dailymail.co.uk/news/article-3561040/Victims-paedophile-sect-led-one-eyed-German-Nazi-oversaw-daily-torture-abuse-child-slaves-three-decades-Chile-hope-finally-justice-legal-bid.html
https://rejestr.io/krs/35128/agora-holding
https://oko.press/polski-episkopat-boi-sie-spotkania-z-ofiarami-pedofilii-ale-watykan-kaze/
https://oko.press/ksiadz-jankowski-pedofil/

https://seminarium-krakow.pl/seminarium/absolwenci/

https://inwentarz.ipn.gov.pl/advancedSearch;jsessionid=3210EF76E8BADF394C76BC9632882F45?q=&page=670&grupaAktotworcyId=3&aktotworcaId=3977&podzespolId=9677&typ=3

https://mnzp.pl/czasy-chorob-i-nieszczesc-pomoc-ksiecia-biskupa-adama-sapiehy/

https://pl.wikipedia.org/wiki/Ksi%C4%85%C5%BC%C4%99co-Biskupi_Komitet_Pomocy_dla_Dotkni%C4%99tych_Kl%C4%99sk%C4%85_Wojny

https://dziennikpolski24.pl/piata-kolumna-w-sutannach/ar/2612356

https://pl.wikipedia.org/wiki/Karol_Wi%C4%99ckowski

https://inwentarz.ipn.gov.pl/showDetails?id=1991305&q=&page=670&url=[grupaAktotworcyId=3|aktotworcaId=3977|podzespolId=9677|typ=3]

https://inwentarz.ipn.gov.pl/showDetails?id=1991306&q=&page=670&url=[grupaAktotworcyId=3|aktotworcaId=3977|podzespolId=9677|typ=3]

https://inwentarz.ipn.gov.pl/showDetails?id=1991307&q=&page=670&url=[grupaAktotworcyId=3|aktotworcaId=3977|podzespolId=9677|typ=3]

https://tygodnik.tvp.pl/66938096/bezmiar-ignorancji-i-zlej-woli

W Polsce podano do tej pory 58 milionów śmiercionośnych i chorobotwórczych preparatów

W Polsce podano do tej pory niemal 58 milionów śmiercionośnych i chorobotwórczych preparatów

bibula

Od 27 grudnia 2020 r., czyli od dnia, w którym rozpoczęto w Polsce podawanie śmiercionośnych i chorobotwórczych preparatów rozprowadzanych i reklamowanych jako „szczepionki przeciwko COVID-19”, podano 57 921 737 szczepionek – podaje rządowy Serwis Rzeczypospolitej Polskiej, gov.pl

„Pierwszą dawkę” tzw. szczepionki przyjęło 22,871,039 osób, zaś liczba osób „w pełni zaszczepionych” – cokolwiek kryje się pod tą niemedyczną, bezpodstawną i barbarzyńską klasyfikacją – jest 22 miliony 642 tysiące 926 osób, według raportu z 11 marca 2023 r.

Tzw. dawkę przypominającą przyjęło na wieczną pamiątkę do swego organizmu 15,105,188 osób, zaś w „pełni zaszczepione” zostały 22 642 774 osoby.

Poza przerażającymi statystykami, świadczącymi o głupocie ludzkiej idącej w parze z naiwnością i uległością wobec propagandy, jedynym w miarę budującym wskaźnikiem jest liczba osób, które przyjęły trzecią dawkę, a na ten samobójczy akt zgodziło się 192,136 osób, co w porównaniu z dziesiątkami milionów pierwszych dawek, jest bardziej rozsądne.

W dziennej liczbie szczepień – a okazuje się, że ten kryminalny proceder dalej trwa w najlepsze – przoduje województwo wielkopolskie, z 961 szaleńcami, a najbardziej trzeźwi są mieszkańcy świętokrzyskiego, z 16 hazardzistami. W przeliczeniu na liczbę mieszkańców, świętokrzyskie dalej prowadzi w świadomości i odpowiedzialności, z liczbą wykonanych szczepień na 10 tys.mieszkańców, wynoszącą 0,13. W tym województwie przybywa zatem jeden „w pełni zaszczepiony” dziennie.

Najgłupsi w tym rankingu pozostają mieszkańcy województwa wielkopolskiego, ze wskaźnikiem 2,75 na 10 tys. mieszkańców. Na drugim miejscu są mieszkańcy woj. mazowieckiegoo, ze wskaźnikiem 0,67.

W magazynach zalega niemal 25,5 miliona dawek trucizny reklamowanej jako „szczepionka przeciwko COVID-19”.

Kryminaliści stręczący tzw. szczepionkę, a wśród nich dalej dzierżący najwyższe stanowiska polityczne w Polsce oraz w gremiach medycznych, zezwoliły we wrześniu 2022 r. na przyjmownaie „drugiej dawki przypominającej” przez wszystkie osoby w wieku powyżej 12 lat. Od października 2022 r. zabójcy dopuścili aplikowanie „szczepionki” dzieciom w wieku 5-11 lat, zaś od 12 grudnia 2022 r. ludobójcy dopuścili aplikowanie zabójczego preparatu dla dzieci w wieku od 6 miesięcy do 4 lat.

Niech Niebiosa dla tych decydentów politycznych i medycznych „ekspertów”, specjalizujących się w uśmiercaniu ludzi a szczególnie bezbronnych dzieci, pozostaną niedostępne, a ich mentor i władca, przyjmie ich do swego piekielnego hadesu.

Oprac. www.bibula.com
2023-03-11
na podstawie „Raport szczepień przeciwko COVID-19” – Serwis Rzeczypospolitej Polskiej gov.pl (2023.03.11)