POLSKA DRUGIM IZRAELEM

POLSKA DRUGIM IZRAELEM

Krzysztof Baliński 190 lipca 2023

W grudniu 2010 r., podczas spotkania z Obamą, który dziękował za wsparcie w Afganistanie, ze strony Bronisława Komorowskiego padły słowa: Jeśli mamy razem iść na wielkie polowanie, to najpierw musimy mieć pewność, że nasz dom, nasze kobiety, nasze dzieci są bezpieczne. Wtedy też lepiej się poluje. Media w Polsce uznały wypowiedź za infantylną, a feministki z „Wyborczej” za seksistowską. Nikt natomiast nie oburzył się na to, że przyszłą wojnę z Iranem potraktował jak polowanie na tubylców.

24 lutego 2011 r., podczas wizyty w Jerozolimie, po wysłuchaniu mowy wojennej Benjamina Netanjahu wymierzonej w Iran, Donald Tusk oświadczył: „Izrael może liczyć na Polskę […] Mało kto was rozumie obecnie tak dobrze, jak my”. Tusk przyznał też honorowe obywatelstwo Polski Meirowi Daganowi, który, gdy był szefem Mosadu, zajmował się głównie wojną cybernetyczną i innymi tajnymi operacjami wymierzonymi w Iran.

17 września 2017 r., podczas ceremonii wręczenia nagrody im. Żabińskich, Jarosław Kaczyński wygłosił pean: „Izrael jest państwem na swój sposób wielkim i tą wielkość musimy traktować, jako dowód siły ducha, ale także, jako dowód tego, że gdzieś tam nad nami jest siła, ta najwyższa, boska, która o wszystkim decyduje, bo bez niej Izrael nie mógłby istnieć. To swego rodzaju cud naszych czasów”. Po raz kolejny swoim dziwacznym i ignoranckim wyobrażeniom co do wielkiej potęgi Izraela, dał wyraz w wywiadzie dla „Gazety Polskiej”: „Berlin potrzebowałby co najmniej dwa razy silniejszej gospodarki i przynajmniej osiem razy silniejszej armii, by zaoferować komukolwiek realną ochronę. Z całym szacunkiem dla potencjału naszego zachodniego sąsiada, ale w zderzeniu z siłą Izraela nie sądzę, by był zdolny stawiać mu czoło więcej niż jeden dzień”.

Przy okazji udziału 120 umundurowanych policjantów izraelskich w obchodach rocznicy „pogromu” w Kielcach, aktywista żydowski wyraził nadzieję, że „ci żydowscy policjanci będą wszędzie tam, gdzie dzieje się Żydom krzywda”. Kiedy oddział komandosów izraelskich wziął udział w natowskich manewrach na terenie Polski, niezalezna.pl w entuzjastycznym tonie pisała: „Na Kremlu nie będą spali spokojnie! Polska z sojusznikami zademonstrują solidarność. Do grona dołączy Izrael”. Podobnym sygnałem była obecność „wierchuszki” armii i służb specjalnych Izraela na tzw. Marszu Żywych w Oświęcimiu w kwietniu 2018 r., chociaż zgromadzenie całego dowództwa służb specjalnych w jednym czasie, w jednym miejscu i w świetle kamer, jawnie kłóci się z zasadami bezpieczeństwa. Musiało to mieć jakieś uzasadnienie – byli u siebie. Dorzućmy do tego występy premiera i prezydenta RP w rocznice wyzwolenia Obozu Auschwitz na tle izraelskich barw narodowych, gwiazdy Dawida i napisów po hebrajsku, czyli robienie za tło Izraelowi.

Po przyjęciu przez Sejm podyktowanej w siedzibie Mosadu nowelizacji ustawy o IPN, głos zabrał przedstawiciel polskiej bezpieki Maciej Wąsik: Izrael jest głównym sojusznikiem USA, które są naszym głównym sojusznikiem. Izrael jest też ostoją cywilizacji zachodniej na Bliskim Wschodzie. Trzeba sobie to jasno powiedzieć. Ten kraj ma strategicznie ogromne znaczenie dla Europy i Stanów Zjednoczonych.

Jakub Maciejewski, żydowski publicysta, żydobanderowskiego portalu „wPolityce” napisał: „Izrael jest enklawą cywilizowanego Zachodu, jego przyczółkiem na Bliskim Wschodzie, wyspą w morzu Arabów. Nie leżymy na morzu Arabów, ale leżymy pod falą rosyjską, od arabskiej dużo groźniejszą, przesyconą nienawiścią, dzikością, ale posiadającą wielką armię i broń nuklearną. Rosja współfinansuje terrorystów na polsko-białoruskiej granicy, a niektóre środowiska arabskie finansuję swoich terrorystów – świat bliskowschodniego islamu i świat rosyjski to laboratoria terroryzmu. Izrael to ostatni kraj Zachodu na wschodzie, a Polska jest państwem frontowym (…) Polskie Siły Zbrojne, tak jak izraelskie, muszą pozostać szkieletem kraju. Polska musi przyzwyczaić się do życia w stanie ciągłego zagrożenia, tak jak Izrael, a to oznacza konieczność posiadania takiej armii, że jej siła odstraszanie odwiedzie od planów ponowienia ataku nawet „najbardziej obłąkanych rosyjskich szowinistów”.

Andrzej Zybertowicz, doradca Dudy od wszystkiego: „Izrael, zewsząd otoczonych wrogimi państwami arabskimi i w zasięgu rakiet nienawidzącego go Iranu, słynie z doskonałego przygotowania do wojskowej obrony. Tajne służby Izraela uchodzą za jedne z najlepszych na świecie, a dyplomacja za jedną z najbardziej stanowczych i nonszalanckich. Żydzi mogą sobie na to pozwolić, dzięki swojemu wyjątkowemu położeniu; jako enklawa cywilizowanego Zachodu, jego przyczółek na Bliskim Wschodzie”. O tajnych służbach Izraela rzucił taką myśl: „Izraelski Mosad dlatego jest jedną z najlepszych tajnych służb, gdyż w swoich międzynarodowych akcjach może liczyć na współpracę osób pochodzenia żydowskiego na całym świecie”. Na uwagę zasługują też jego słowa: „Prawda bardzo często w polityce przegrywa. Aby polityk mógł zabiegać o prawdę, musi zachować władzę, ażeby zachować władzę, często musi ulegać siłom zewnętrznym, które na to pozwolą i w tym pomagają”.

1 grudnia 2021 r. w Belwederze odbyła się uroczystość chanukowa z udziałem rabinów. „Rola społeczności żydowskiej na przestrzeni tysiąca lat była dla Polski bardzo ważna, chcę to z całą mocą podkreślić. To jest Polin, to jest miejsce dla nas wszystkich, ukształtowane historycznie, umocowane kulturowo, w którym chcemy nadal razem żyć” – obwieścił Andrzej Duda.

George Friedman, założyciel powiązanej z CIA prywatnej agencji wywiadu Stratfort postawił tezę: „W sytuacji, kiedy za 30 lat Niemcy nie będą już potęgą gospodarczą, a Rosja znajdzie się w rozsypce, Polska, urośnie do roli regionalnej potęgi”. „Regionalnej potędze” radził iść śladem Izraela: „Polska ma dziś taką wizję bezpieczeństwa, jakby się wzorowała na maleńkiej Danii. Tymczasem powinna się wzorować na Izraelu. Izrael wydaje na obronę narodową dominującą część budżetu”.

Friedman nie przypomniał się ze swą tezą: „USA potrzebują w Europie kordonu sanitarnego”. Nie wspomniał, że Izraela ma potężne lobby w Białym Domu, którego sam jest częścią; że otrzymuje od Waszyngtonu 3 miliardy dolarów pomocy wojskowej rocznie; że to państwo, które (przy 8 mln mieszkańców) jest w stanie wystawić 170 tysięczną armię i dysponuje siłą ponad 400 tysięcy rezerwistów; że ma budżet obrony taki jak Polska, ale przeznacza go na swoją obronę, a nie na obronę Ukrainy; że inwestuje w rozwój własnego przemysłu obronnego, a nie w rozwój przemysłów obronnych innych państw, bo Polska wszystko kupuje za granicą; że ma skuteczne służby specjalne a Polska ma Kamińskiego z wąsikiem (tj. Wąsikiem Janem). Pominął też, że to państwo sprawnie zarządzane, prowadzące podmiotową politykę zagraniczną, potrafiące wykorzystać swą diasporę. Innymi słowy, Friedman kazał nam być Izraelem – państwem otoczonym przez wrogów państwem wojującym ze wszystkimi, wspieranym przez zamorskiego hegemona.

Polsce urósł konkurent. A na dwa Izraele w Europie miejsca nie ma. Zełenski ogłosił: „Jak zakończymy wojnę, to cała Ukraina będzie wyglądała jak wielki Izrael”. Anders Fogh Rasmussen, doradca Zełenskiego i b. sekretarz generalny NATO wygadał się: Ukrainę trzeba przekształcić „we wschodnioeuropejski Izrael”. W rozmowie z „FT” przyznał: „Projektując gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy, głęboko inspiruję się stosunkami USA-Izrael”. Przyznał też, że część programu „słowo w słowo” skopiował z deklaracji podpisanej w Jerozolimie przez Joe Bidena. Krótko mówiąc, to Ukraina będzie „wschodnioeuropejskim Izraelem”, któremu inne państwa, tak jak Izraelowi, zagwarantują bezpieczeństwo. W tym samym czasie w Waszyngtonie ujawniono, że USA chciałyby przekształcić Ukrainę w swój nietonący lotniskowiec, „taki sam, jak Izrael na Bliskim Wschodzie”.

W takiej sytuacji przed Polską otwierają się przygnębiające perspektywy ubogiego krewnego Ukrainy. Jesteśmy już „sługami narodu ukraińskiego”. Kiedy przerobią Ukrainę na Izrael, Kijów, już w roli „starszego brata”, od czasu do czasu sługom złoi skórę. A „Nasi” (tu przypomnę: narodowość pisze się z dużej litery) na czele z „genialnym strategiem”, dla przypodobania się „najważniejszemu sojusznikowi” w Waszyngtonie i „strategicznemu partnerowi” w Tel Awiwie – wmanewrują nas w rolę państwa służebnego, łożące na potęgę drugiego Izraela coroczny trybut i kontrybucję (tak, jak USA na Izrael).

Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło – na otarcie łez, pozwolą regionalnemu mocarstwu wziąć udział w wojnie Izraela z Iranem. No, bo co robił w Izraelu, który nie jest członkiem NATO, generał Rajmund Andrzejczak, szef sztabu generalnego Wojska Polskiego zaangażowanego w wojnę na śmierć i życie z Rosją i broniącego płotu na granicy z Białorusią? Dlaczego pozwolono szefowi sztabu generalnego Sił Obronnych Izraela, generałowi Awiwowi Kochawi na miotanie groźbami wobec Iranu, i to z terenu obozu Auschwitz? O czym rozmawiał w Polsce? Prasa izraelska podał, że o „obronności i bezpieczeństwie”. Ale nie podała, jakiego kraju, Izraela czy Polski?

W zawartym 2.12. 2016 r., tajnym porozumieniu, Polska zobowiązała się do udostępnienia Ukrainie wszystkich swoich zasobów. Czy podobnej umowy nie zawarto z Izraelem? Czy schemat z Ukrainą nie jest przygotowaniem do zaangażowania Polski w bliskowschodnią awanturę? W stosunkach polsko-żydowskich jest wiele tajemnic. Nie wiemy, na przykład, co miał na myśli prezydent Izraela, gdy przed wizytą w Warszawie stwierdził: „Oczywiście pamiętam o złożonych obietnicach i podpisanych umowach”.

Gdy Duda odbył telefoniczną rozmowę z prezydentem Iranu, posypały się na niego gromy. Najpierw zaatakował mąż Anny Applebaum. Potem „Wyborcza” napisała o „ciągotach Dudy do dyktatorów i autoryzowaniu przez niego krwawych reżimów”. Wkrótce okazało się, że to Zełenski nakazał Dudzie przekonać Persa, aby Teheran nie sprzedawał broni Rosjanom. Pomijając już to, że rozmowa stworzyła okazję do antyirańskich tyrad i dała asumpt do napuszczania Polaków na Irańczyków, zapytać należy: Jakim trzeba być dyplomatycznym matołem i Kałmukiem myśląc, że Irańczycy posłuchają Dudę prezydenta kraju, który nie ma żadnej pozycji na Bliskim Wschodzie, a gościł za to konferencję antyirańską? A tak w ogóle – czy prezydent RP musi spełniać każde polecenie jakiegoś Zełenskiego?

Ukraina, dając publicznie wyraz swemu niezadowoleniu z podejścia Tel Awiwu do dostaw izraelskiej broni, używa argumentu: izraelscy bracia mają tego samego wroga – Iran i Rosję, która pomaga Teheranowi w rozwoju broni nuklearnej w zamian za dostawy dronów. I rzeczywiście, Izrael konsekwentnie dba o dobre stosunki z Moskwą, która kontrolując przestrzeń powietrzną nad Syrią, pozwala na izraelskie naloty na cele związane z Iranem, w tym pozycje Hezbollahu na północnej granicy Izraela.

Jest też inny powód. Dał temu wyraz Netanyahu: „Mamy obawy, że każdy system, jaki damy Ukrainie, zostanie użyty przeciw nam, ponieważ może wpaść w irańskie ręce (…) Nie jest to tylko teoretycznie możliwe. To naprawdę ma miejsce z zachodnią bronią przeciwpancerną, którą mamy na naszych granicach. A więc w tym temacie musimy być bardzo ostrożni”. I jeszcze jedno – czy zachodnia broń przeciwpancerna, którą przepuścili na granice Izraela skorumpowani ukraińscy generałowie, to nie dostarczone armii ukraińskiej systemy przeciwlotnicze „Piorun”, produkowane w Skarżysku – Kamiennej?

12 września 2022 r. „Zman Yisrael” ujawnił, że dla obejścia odmowy sprzedaży Kijowowi zaawansowanej broni, izraelska firma dostarcza Ukrainie system zwalczania dronów za pośrednictwem Polski. Gazeta dodaje, że rząd izraelski, który zawsze zatwierdza dostawy takiej broni, przy pełnej świadomości, że Warszawa jest w tym procederze pośrednikiem, nie wykazał zainteresowania w storpedowaniu zakupu.

27 czerwca 2023 r. senator Lindsay Graham ujawnił, że Izrael blokuje transfer na Ukrainę dwóch posiadanych przez armię amerykańską baterii obrony antyrakietowej Iron Dome (Stalowa Kopuła lub Stalowa Mycka), którego budowę sfinansował Waszyngton (sic!). Powód – obawy, że wrażliwa technologia wpadnie w ręce wroga. Senator podpowiedział pomoc Ukrainie poprzez „przeniesienie baterii do jakiegoś innego sojusznika USA, pod kontrolą i nadzorem wojska amerykańskiego”. Jeszcze inne rozwiązanie podpowiada lobby izraelskie w Waszyngtonie: w zamian za dyplomatyczne i gospodarcze naciski Rosji na Iran, Izrael powinien po cichu zezwolić Azerbejdżanowi dostarczyć Rosji drony izraelskiej produkcji.

Kto będzie drugim Izraelem w Europie, już wiemy. W takiej sytuacji zapytajmy: Kto zostanie drugą Palestyną? Czy aby nie Polska? Czy aby w całej miłości „Naszych” do Ukrainy nie chodzi o oligarchów, z których tylko jeden na 130 ma nieżydowskie pochodzenie? Warszawska ulica o „pierwszym niekomunistycznym rządzie wolnej Polski” mówiła: „Sami Żydzi tylko jeden Syryjczyk” (chodziło o ministra przemysłu Tadeusza Syryjczyka). Dziś o rządzących Ukrainą ulica kijowska mówi: „Sami Żydzi tylko jeden Tatar” (chodzi o magnata przemysłu stalowego Rinata Achmatowa). Co więcej – ci żydowscy oligarchowie mają powiązania z elitami w Polsce, i stają się powoli polskimi oligarchami. Jeśli dodamy, że w Warszawie rządzi żydokomuna, a w Kijowie żydobanderowcy, to obraz staje się pełniejszy. À propos – autorką terminu „żydobanderwoszczyzna” jest matka oligarchy i b. premiera Wołodymyra Hrojsmana.

W styczniu 2023 r. przez Kijów przetoczyła się fala aresztowań wysokich rangą urzędników oskarżonych o korupcję. Odszedł wiceminister obrony i z-ca prokuratora generalnego. Do dymisji podał się z-ca szefa kancelarii prezydenta. Wszystko po naciskach władz amerykańskich, do których docierają sygnały, że pomoc wysyłana Ukrainie jest rozkradana i że kontrola nad nią kończy się na polskiej granicy. I właśnie dlatego pora na pytanie: Czy, po zakończeniu wojny, ukraińscy oligarchowie i ukraińscy generałowie (którzy obłowili się na amerykańskiej i polskiej pomocy) nie przeniosą swych biznesów nad Wisłę? Tu kilka wiadomości z ostatniej chwili: Najbogatszy z nich, Dmytro Firtasz przejmuje biznes po Gudzowatym i kupił jego kamienicę przy Alei Szucha w Warszawie, tuż pod oknami premiera; Ruch #ToNieNaszWojna obliczył, że wartość pomocy Polski dla Ukrainy wyniosła już 54 mld euro; Narodowy Bank Ukrainy poinformował, że na dzień 1 lipca rezerwy dewizowe Ukrainy wzrosły do rekordowej historycznie wielkości 39 mld dolarów; w Senacie USA zapytano, skąd Zełenski wziął 700 mln dolarów, bo na tyle wycenił jego majątek „Forbes”.

Do sytuacji, gdy między Polską a Ukrainą była granica, powrotu nie ma. Problemy sąsiada stają się naszymi problemami, a ukraińscy oligarchowie polskimi oligarchami. O ile w Rosji finansują partie, o tyle na Ukrainie zakładają własne. Przy czym wszystkie centrowe czyli bezideowe, co stawia je w wygodnej pozycji do robienia geszeftów. Finansują ukraińskich nacjonalistów, którzy dzięki temu nabyli dziwnie nie etniczną cechę: są „wrogami Rosji”, a nie zwolennikami „Ukrainy dla Ukraińców”, i którzy Żydom nie zagrażają, ale są wystarczająco zapalczywi, by doprowadzić do wojny domowej w Polsce.

Wiedzą, że jest wojna, ale nie wiedzą, kto strzela. Ukraina godzi się z utratą Krymu i na otarcie łez zostaje drugim Izraelem. Polska, też na otarcie łez, zostaje UkroPolin – wasalnym, służebnym wobec Ukrainy państwem, otoczonym (jak Izrael) przez wrogów, aktywowanym „na gwizdek” do różnych wojen, jak nie z Rosją, to z Persją, u boku Izraela. Po Okrągłym Stole staliśmy się Rzeczpospolitą Obojga Narodów i sługami narodu żydowskiego. Po 24 lutego 2022 r. stajemy się Rzeczpospolitą Trojga Narodów i sługami narodu ukraińskiego. Ale na tym nie koniec. Taka Rzeczpospolita, składającą się z żydowskiej elity i z kilkunastu milionów niemających nic do powiedzenia Polaków, obejmie miliony przesiedleńców z Dzikich Pól, którzy (jak Hajdamacy) złupią Polskę, a Dobra Zmiana skończy w ramionach żydowskich oligarchów z Ukrainy. Tak, jak ekipa Okrągłego Stołu skończyła w ramionach Starszych Braci w Izraelu.

Krzysztof Baliński

================

Dialog dziada z obrazem

Dialog dziada z obrazem

Stanisław Michalkiewicz „Najwyższy Czas!”    18 lipca 2023 dialog

Z okazji 80 rocznicy rzezi wołyńskiej, podczas której Ukraińcy z niespotykanym okrucieństwem, któremu dziwowali się nawet Niemcy, wymordowali co najmmniej 100, a być może 150, lub nawet 200 tysięcy Polaków na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej – bo nie było przy tym księgowego, który by te ofiary policzył – odbyły się przedstawienia z udziałem JE abpa Stanisława Gądeckiego oraz pana premiera Mateusza Morawieckiego. Przedstawienie z udziałem Ekscelencji odbywało się według formuły „przemawiał dziad do obrazu – a obraz do niego ani razu”. Ekscelencja zaprezentował bowiem swemu rozmówcy grekokatolickiemu arcybiskupowi Światosławowi Szewczukowi listę polskich oczekiwań w ramach „dążenia do prawdy” i „pojednania”.

Tamten spokojnie wysłuchał tej tyrady, po czym udzielił przewielebnemu arcybiskupowi Gądeckiemu odpowiedzi wymijającej. Wspomniał tam o „obustronnych ranach”, mając pewnie na myśli podobno autentyczny przypadek, kiedy to ukraiński rezun, zarzynając kolejnego Polaka, skaleczył się w rękę – a poza tym nietrudno sobie wyobrazić, jakie katiusze musieli przeżywać biedni Ukraińcy, wyrzynając całe polskie wsie? „Ulitujcie się nad nami, biednymi zbirami” – czytamy u Dostojewskiego. Jednym słowem – pełna symetria, w całkowitej zgodności z podstawową tezą ukraińskiej polityki historycznej, według której, w 1943 roku na Wołyniu i Małopolsce Wschodniej trwała „wojna domowa”. Jest to teza oczywiście fałszywa, bo żeby można było mówić o „wojnie”, wszystko jedno – domowej, czy nie – muszą być przynajmniej dwie strony wojujące.

Tymczasem tam niczego takiego nie było. Była jedna strona mordująca i druga – mordowana, a celem tego przedsięwzięcia było stworzenie narodowi ukraińskiemu odpowiedniej przestrzeni życiowej, z której, mówiąc nawiasem – korzysta do dnia dzisiejszego, zaświadczając przed światem, że zbrodnia jednak popłaca. Krótko mówiąc, Ukrainiec nie cofnął się nawet o krok – bo jak inaczej ocenić sformułowanie, że pojednanie „wymaga wzniesienia się ponad zwykłą miarę sprawiedliwości, zwłaszcza ze strony tego, który w większym stopniu – często w sposób uzasadniony – czuje się ofiarą.” Najwyraźniej ukraiński hierarcha oczekuje, że Polacy, którzy „czują się ofiarami”, łaskawie dodając, że „często w sposób uzasadniony”, „wzniosą się ponad zwykłą miarę sprawiedliwości” – a skoro tak, to kto wie, czy nie będą musieli przyzwyczaić się do kultu Stefana Bandery? Jak pisze Stanisław Lem w „Głosie Pana” – „nawet konklawe można doprowadzić do ludożerstwa, byle postępować cierpliwie i metodycznie”.

Pewne światło na tę sprawę rzuca spostrzeżenie abpa Światosława Szewczuka, który wspominał o „balsamie Ducha Świętego”, który ma być „dialog i przebaczenie”. Tym razem wygląda na to, że dysponentem wspomnianego „balsamu” jest amerykański prezydent Józio Biden – bo nietrudno się domyślić, że przedstawienie w warszawskiej katedrze w ogólnych zarysach wyreżyserowali pierwszorzędni fachowcy z Departamentu Stanu – o czym świadczy deklaracja we wspólnym „orędziu”, że Ukraińcy tym razem walczą za wolność „naszą i waszą”. Ta podawana do wierzenia teza ukraińskiego Sztabu Generalnego stanowi znakomity pozór moralnego uzasadnienia dla prezentowanej przez Ukraińców wobec całego świata postawy roszczeniowej, a wobec Polski – nawet mocarstwowej – o czym przekonaliśmy się z wystąpień ambasadora Zwarycza i szefa ukraińskiego IPN pana Drobowycza.

Inna sprawa, że przecież nie można głośno mówić, iż Stany Zjednoczone w roku 2014 kupiły sobie Ukrainę za 5 miliardów dolarów, żeby wkręcić ją w maszynkę do mięsa i w ten sposób „osłabiać Rosję” – jak w niepojętym przypływie szczerości zeznał amerykański sekretarz obrony Lloyd Austin. No a teraz pojawiły się skrzydlate wieści, że Amerykanie prowadzą dyskretne rozmowy z Rosją – prawdopodobnie, jakby tu tę całą kłopotliwą Ukrainę jakoś korzystnie sprzedać. I co będzie, co Ekscelencje napiszą w kolejnym pojednawczym orędziu, jak już sprzedadzą?

Z kolei pan premier Morawiecki, jak przystało na polityka szykującego się do wyborów, pojechał na Ukrainę, gdzie odwiedził miejsca po dwóch wsiach wymordowanych i zrównanych z ziemią przez UPA: Ostrówki i Puźniki, gdzie zaćwierkał zgodnie z potrzebą chwili: „Nie możemy na to (to znaczy – na wbijanie przez Putina klina między Ukraińców i Polaków – SM) pozwolić szczególnie w tym czasie kiedy ukraińscy żołnierze walczą o swoją wolność i niepodległość, ale także o nasze bezpieczeństwo i naszą przyszłość”. Brzmi to niepokojąco, bo skoro Ukraińcy tak się poświęcają dla naszego bezpieczeństwa i przyszłości, to jak już kurz opadnie, pewnie przedstawią nam rachunek. A jeśli kurz nie będzie chciał opaść, to pewnie będziemy musieli dotrzymać im towarzystwa – zwłaszcza gdy na szczycie NATO w Wilnie nie dojdzie do wypracowania „jednolitej strategii wobec Ukrainy” – o czym wspominał wcześniej były sekretarz generalny NATO, a obecnie – doradca prezydenta Zełeńskiego, pan Anders Rasmussen. Pan premier Morawiecki oświadczył też, że „nie spocznie”, dopóki „ostatnia ofiara zbrodni wołyńskiej nie zostanie odszukana”.

Gdybyśmy przywiązywali wagę do tego, co mówi pan premier Morawiecki, musielibyśmy obawiać się o jego zdrowie, a nawet życie – bo trudno sobie wyobrazić, żeby pan premier wytrzymał bez odpoczynku następne 80 lat. Na szczęście nie musimy do takich deklaracji przywiązywać wagi, bo po wyborach wszystkie te zaklęcia zostaną zapomniane, podobnie jak została zapomniana deklaracja o pojednaniu między narodami polskim i rosyjskim, podpisana w sierpniu 2012 roku w Warszawie, z jednej strony przez JE abpa Józefa Michalika, a z drugiej – przez patriarchę Moskwy i Wszechrusi Cyryla. Nawiasem mówiąc, również tamta deklaracja była rezultatem słynnego „resetu”, jakiego 17 września 2009 dokonał amerykański prezydent Barack Obama, który już wtedy musiał dysponować „balsamem Ducha Świętego” i posmarował nim gdzie i kogo było trzeba. Ale potem zmienił zdanie, posmarował pięcioma miliardami dolarów Ukrainę, dzięki czemu dzisiaj „balsam Ducha Świętego” smaruje Ukraińców, a kto wie, czy również nie JE abpa Stanisława Gądeckiego?

Coś może być na rzeczy, bo kiedy ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski – jak piszą niezależne media głównego nurtu – „wtargnął” do Domu Arcybiskupów Warszawskich, gdzie JE abp Stanisław Gądecki i JE abp Światosław Szewczuk, po trudach przedstawienia w katedrze pili sobie z dzióbków, podpisując deklarację o pojednaniu, by następnie zaprezentować ją wspomnianym niezależnym mediom głównego nurtu, wezwano policję, która księdza Isakowicza-Zaleskiego i towarzyszące mu grono osób wylegitymowała. Spiritus flat ubi vult – powiadali starożytni Rzymianie, co się wykłada, że „Duch tchnie, kędy chce” – więc dlaczego miałby nie chcieć „natychać” prezydenta Józia Bidena, który z kolei inspiruje Ekscelencje, a za ich pośrednictwem – również policjantów?

W obronie szykanowanego lekarza

W obronie szykanowanego lekarza

To dr. Agata Osiniak, świetny, odważny lekarz. Takich teraz tępią..

Zbiórka W obronie szykanowanego lekarza - zdjęcie główne

W obronie szykanowanego lekarza

 Szanowni Państwo!

Jestem lekarzem pediatrą i specjalistą medycyny rodzinnej z ponad 30 letnim stażem pracy.

W mojej pracy z chorymi ludźmi zawsze przyświecają mi dwie zasady:po pierwsze nie szkodzić i ,że zdrowie chorego jest najwyższym dobrem.

Kiedy w 2020 roku ogłoszono tzw.pandemię covid-19 szybko zorientowałam się,że szeroko rozpowszechniane zalecenia i nakazy noszenia maseczek,izolacji,lockdownów,zamykania przychodni przed pacjentami itp.są kłamliwe i nie poparte żadnymi badaniami naukowymi.Po raz pierwszy w historii ludzkości lekarze zamknęli się przed chorymi ludźmi!Wiedząc to wszystko nie mogłam zachować tej wiedzy tylko dla siebie-chciałam podzielić się nią ze społeczeństwem.Takich lekarzy myślących podobnie jak ja było w Polsce kilkuset.

Jesienią 2020 roku grupa 114 profesorów,lekarzy i naukowców( w których gronie znalazłam się również ja)wystosowała list otwarty i trzy apele do rządzących,pisząc w nich między innymi,że nie ma  naukowego i medycznego  uzasadnienia dla kontynuacji stosowanych obostrzeń,noszenia maseczek ochronnych,izolacji społecznej oraz masowego stosowania niediagnostycznych testów RT-PCR,które dają wiele fałszywie dodatnich wyników.Te trzy apele wzywały do natychmiastowego zakończenia tych działań oraz przywrócenia normalnych,demokratycznych zasad funkcjonowania państwa,struktur prawnych,swobód obywatelskich oraz przestrzegania praw człowieka.Grupa ta poparła swoje zamieszczone w liście i apelach tezy,cytując liczne doniesienia naukowe oraz dane epidemiologiczne i statystyczne,oczekując jednocześnie otwartej debaty,w której wezmą udział eksperci bez jakiejkolwiek formy cenzury.

W swoich apelach środowisko naukowców i lekarzy,jakie reprezentowały osoby podpisane pod nimi,wyraziło również swoje zaniepokojenie faktem planowanych szczepień preparatami inżynierii genetycznej zawierającymi mRNA,nie będącymi tradycyjnymi szczepionkami i nigdy dotychczas nie stosowanymi u ludzi.Nie zostały one dostatecznie zbadane  więc są potencjalnie niebezpieczne,a ich skuteczność nie jest w pełni udowodniona.Noszą znamiona eksperymentu medycznego prowadzonego na masową skalę.

Apele te nie doczekały się żadnego odzewu od prezydenta,premiera,rządu czy parlamentu,ani też nie zorganizowano publicznej debaty niezależnych ekspertów.

Jedyną natomiast odpowiedzią jakiej się doczekało kilkudziesięciu profesorów i lekarzy-sygnatariuszy tych apeli,było wszczęcie postępowania wyjaśniającego przez Naczelnego Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej Naczelnej Izby Lekarskiej lekarza Grzegorza Wronę już w styczniu 2021 roku.Obecnie toczą się sprawy o ukaranie 114 profesorów i lekarzy w Okręgowych Sądach Lekarskich we Wrocławiu,Poznaniu i Gdańsku, a zarzutem wobec nas jest publiczne rozpowszechnianie  informacji niezgodnych z aktualna wiedzą medyczną i propagowanie postawy antyzdrowotnej  oraz działań na szkodę pacjentów i całego społeczeństwa.

Kiedy latem 2021 roku rozpętała się nachalna propaganda w mediach i placówkach oświatowych zachęcająca rodziców do szczepienia swoich dzieci bezpiecznymi,skutecznymi i dobrze przebadanymi „szczepionkami” przeciwko covid-19 znów,znając badania naukowe i oficjalne dane statystyczne i epidemiologiczne,nie potrafiłam milczeć,wiedząc,że te preparaty mRNA nie są wcale bezpieczne, nieznana jest ich skuteczność i wcale nie są dobrze przebadane( o czym oficjalnie producenci  sami piszą w ulotkach tych preparatów,zaznaczając,że ich genotoksyczność,wpływ na płodność i rakotwórczość oraz interakcje z jakimikolwiek lekami są nieznane).

Wówczas,w lipcu 2021 roku,udzieliłam wywiadu na prośbę zaniepokojonych rodziców,którzy byli zdezorientowani napływającymi do nich informacjami i przedstawiłam w nim między innymi apel Polskiego Stowarzyszenia Niezależnych Lekarzy i Naukowców do dyrektorów placówek oświatowych,nauczycieli i pedagogów o wstrzymanie promowania tzw.szczepionek przeciwko covid-19,poparty wieloma badaniami naukowymi oraz oficjalnymi danymi statystycznymi i epidemiologicznymi,potwierdzającymi nieskuteczność,brak bezpieczeństwa i brak ukończenia badań klinicznych tych preparatów mRNA-covid-19,które nigdy wcześniej nie były podawane tak szerokiej populacji.

Moje poczucie etyki zawodowej nakazuje mi informowanie pacjenta przed podjęciem jakiejkolwiek interwencji medycznej o wszystkich za i przeciw i uzyskanie jego  świadomej zgody na  taki zabieg,a zwłaszcza taki ,który wiąże się z ryzykiem i wieloma niewiadomymi.Pacjent musi mieć wybór,o tym też mówiłam w tym wywiadzie.

Już we wrześniu 2021 roku Okręgowy Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej  w Rzeszowie,lekarz Grzegorz Siteń,wszczął wobec mnie postępowanie wyjaśniające i skierował sprawę do Okręgowego Sądu Lekarskiego w Rzeszowie o ukaranie mnie,zarzucając mi,podobnie jak w poprzedniej sprawie,publiczne rozpowszechnianie informacji niezgodnych z aktualną wiedzą medyczną i propagowanie postawy antyzdrowotnej oraz działań na szkodę pacjentów i całego społeczeństwa.

Dnia 29 listopada 2022 roku zostałam ukarana przez Okręgowy Sąd Lekarski pod przewodnictwem dr n.med Zenona Piechoty karą nagany i kosztami postępowania sądowego w wysokości 1500 zł.W żadnym wypadku nie czuję się winna ponieważ stoją za mną dziesiątki badań naukowych i oficjalnych rządowych  danych statystycznych z całego świata,które przedstawiłam sądowi na obronę moich tez,w przeciwieństwie do sądu,który na poparcie swojego aktu oskarżenia wobec mnie nie przedstawił ani jednego badania naukowego ani tez opinii biegłego dotyczącej tego przewinienia zawodowego!Wobec tego złożyłam odwołanie do Naczelnego Sądu Lekarskiego w Warszawie-sprawa ta obecnie również jest w toku.

Wszystkie działania jakie podejmowałam i za które jestem szykanowana przez izby lekarskie i grozi mi utrata prawa wykonywania zawodu lekarza,robiłam dla dobra pacjentów,chcąc ustrzec ich przed podejmowaniem pochopnych i nie do końca przemyślanych decyzji w sprawie „szczepień” przeciwko covid-19,które jak już wiadomo obecnie nie chroniły przed śmiercią ani hospitalizacją z powodu covid-19,nie przerywały transmisji wirusa i spowodowały wiele śmierci i wiele działań niepożądanych u tych,którzy przyjęli te preparaty.Wiedzę naukową ,którą posiadłam na ten temat nie zostawiłam dla siebie, tylko podzieliłam się z Wami.

Dlatego zwracam się do Was z prośbą-jeżeli komukolwiek moja wiedza pomogła w podjęciu świadomej decyzji w sprawie” niezaszczepienia się” lub swojego dziecka przeciwko covid-19 o wsparcie finansowe,które jest potrzebne na pomoc prawników w mojej walce o prawdę.

Wierzę z całego serca,że prawda zwycięży!


Tutaj link do zrzutki:

https://pomagam.pl/am9trm

500 +, 800+ pobiera ponad 200 tysięcy Ukraińców

500 +, 800+ pobiera ponad 200 tysięcy Ukraińców

500+-pobiera-ponad-200-tysiecy-ukrainy

500 plus pobiera 211,8 tysięcy obywateli Ukrainy przebywających w Polsce, a świadczenie “Dobry start” przekazano do 150 tysięcy osób – poinformowało Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej.

Warunkiem przyznawania świadczeń jest legalny pobyt obywatela Ukrainy na terytorium Polski. Według danych na dzień 28 czerwca 2023 roku zawartych w Centralnej Bazie Beneficjenta wynika, iż 1 256 898 obywateli Ukrainy otrzymało jednorazowe świadczenie 300 zł.

Do otrzymania pomocy są uprawnione osoby, które wjechały legalnie na terytorium Polski w okresie od dnia 24 lutego 2022 roku oraz zostały wpisany do rejestru PESEL. Jak wskazywano w ustawie, to świadczenie “na utrzymanie, w szczególności na pokrycie wydatków na żywność, odzież, obuwie, środki higieny osobistej oraz opłaty mieszkaniowe”.

Według stanu na koniec maja br., świadczenie 500 plus pobierało 211,8 tys. osób, rodzinny kapitał opiekuńczy – 29,1 tys. osób, dofinansowanie do pobytu dziecka w instytucji opieki nad dziećmi w wieku do lat 3 w wysokości 400 zł miesięcznie – 1,3 tys. osób. Według stanu na 31 grudnia 2022 roku świadczenie “Dobry start” pobrało 150 tys. osób.

1 stycznia 2024 r. świadczenie 500 plus zostanie zastąpione kwotą 800 zł.

oprac. (kk) 17.07.2023

Nasze miliony na oazę Henryka Kowalczyka. Bogaty przelew dla „Centrum Krucjaty Wyzwolenia Człowieka”.

Nasze miliony na oazę Henryka Kowalczyka. Bogaty przelew dla „Centrum Krucjaty Wyzwolenia Człowieka”. Od nas!!

miliony-na-oaze-henryka-kowalczyka-centrum-krucjaty-wyzwolenia-czlowieka

————————–

Obok otwartego w czerwcu budynku powstały ogród z biblijnymi roślinami oraz ścieżka dydaktyczna, która ma prowadzić do „nawrócenia ekologicznego”

————————————————

…aby przeciwstawiać się „wszystkiemu, co uwłacza ludzkiej godności i poniża obyczaje zdrowego społeczeństwa”.

==================================

Mateusz Morawiecki kolejny rok z rzędu przyznał potężną dotację z rezerwy budżetowej na „Centrum Krucjaty Wyzwolenia Człowieka”. To baza konferencyjno-noclegowa w Krościenku nad Dunajcem. Zbudowana przez oazowy ruch Światło-Życie, działa w nim minister Henryk Kowalczyk. W ciągu trzech lat z rządu popłynęło tam niemal 29 mln zł.

Mateusz Morawiecki kolejny raz przyznał potężną dotację na ”Centrum Krucjaty Wyzwolenia Człowieka”, w którą angażuje się minister Henryk KowalczykŹródło: EPA, PAP, oaza.pl, fot: Oprac. WP

Premier decyzją z 26 maja 2023 r. zdecydował o przekazaniu 8 995 300 zł z rezerwy budżetowej dla Stowarzyszenia Diakonia Ruchu Światło-Życie na „Etap III budowy: Centrum Krucjaty Wyzwolenia Człowieka” – wynika z informacji Wirtualnej Polski.

Ruch oazowy nie musiał długo czekać na decyzję. Wniosek o wsparcie wpłynął do szefa rządu w połowie marca. Został rozpatrzony w mniej niż dwa miesiące.

Niemal 9 mln zł tegorocznego wsparcia, to nie jedyne środki z rezerwy budżetowej, które popłynęły do oazy. Premier sięgnął do środków zarezerwowanych na nieprzewidziane wydatki również w 2021 i 2022 roku, przelewając kolejno 9 950 000 zł i 9 979 000 zł.

Jak wynika z szacunków Wirtualnej Polski, łącznie od 2021 r. „Centrum Krucjaty Wyzwolenia Człowieka” otrzymało 29 mln zł z publicznej kasy. Ruch Światło-Życie na stronie internetowej prowadzi cały czas zbiórkę na budowę centrum. Dotychczas darczyńcy wpłacili nieco ponad 35 tys. zł. To 830 razy mniej niż wydał premier Mateusz Morawiecki.

Czym będzie centrum, na które premier przeznaczył tak gigantyczną kwotę?

„Na szczycie Kopiej Górki powstanie budynek o charakterze konferencyjno-szkoleniowym, posiadającym pokoje i miejsca noclegowe dla 120 osób. Budynek będzie posiadał sale spotkań (jedna dla 120 osób, dwie sale każda dla 50 osób) oraz zaplecze gastronomiczne w postaci kuchni i jadalni. (…) Obiekt Centrum Krucjaty Wyzwolenia Człowieka będzie służył całemu Ruchowi Światło-Życie i zapewni tak brakujące zaplecze noclegowe w tym miejscu” – czytamy na stronie internetowej oazy.

Oaza ministra Kowalczyka

O pieniądze na budowę centrum zabiegał Henryk Kowalczyk. Były wicepremier i szef resortu rolnictwa, obecnie minister bez teki, od lat działa w katolickim Ruchu Światło-Życie.

Portal oko.press – który informował o poprzednich transzach dofinansowania – podkreślał, że polityk PiS angażował się również w Krucjatę Wyzwolenia Człowieka. Ta ma wspierać walkę z uzależnieniami, m.in. alkoholizm. W myśl słów Jana Pawła II, aby przeciwstawiać się „wszystkiemu, co uwłacza ludzkiej godności i poniża obyczaje zdrowego społeczeństwa”.

oaza.pl

Projekt budynku Centrum Krucjaty Wyzwolenia CzłowiekaŹródło: oaza.pl

– Ważne jest, aby to dzieło się rozszerzało, bo w ten sposób buduje się kulturę i atmosferę trzeźwości (…) powinno być jak najwięcej osób należących do Krucjaty Wolności Człowieka, czyli takich, które w sposób dobrowolny ofiarują swoją abstynencję, dając świadectwo, i w sposób nadprzyrodzony pomagają tym, którzy są uzależnieni – to jedna z wypowiedzi Kowalczyka z czerwca 2021 roku cytowana przez portal.

Były wicepremier na placu budowy sam przyznał, że zabiegał o środki u szefa rządu.

– Bardzo się cieszę, że udało się namówić pana premiera Mateusza Morawieckiego do wsparcia tej budowli. To jest niezwykle ważne (…) Powiem szczerze, że nie trzeba było długo namawiać – mówił.

Oko.press ujawniło też, że sam Kowalczyk jeszcze jako minister środowiska dał zielone światło dla projektu Centrum Ekologii Integralnej.

Ruch otrzymał 13 mln złotych dotacji z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej na centrum edukacyjno-szkoleniowe.

Obok otwartego w czerwcu budynku powstały ogród z biblijnymi roślinami oraz ścieżka dydaktyczna, która ma prowadzić do „nawrócenia ekologicznego” – informował portal.

„Bankomat Morawieckiego”

Wnioski o dotacje i wydatki z rezerwy budżetowej prześwietlili politycy Platformy Obywatelskiej w poselskiej kontroli.

– Rezerwa ogólna budżetu państwa ma służyć pomocy ludziom. Z założenia to pieniądze dedykowane przez rząd do sytuacji nadzwyczajnych, nieprzewidywalnych, które pojawiają się nagle. Mają służyć rozwiązywaniu tych problemów – mówi Marcin Kierwiński.

Biskupi apelują do polityków i mediów przed wyborami

– Okazuje się, że w Polsce rządzonej przez PiS te pieniądze służą wyłącznie wybranym ludziom związanym z PiS. Na palcach jednej ręki można znaleźć projekty, które niwelują skutki nadzwyczajnych okoliczności – dodaje sekretarz generalny PO.

Ruch Światło-Życie jest katolicką organizacją, popularnie nazywaną Oazą lub ruchem oazowym. Jej korzenie sięgają lat 50.

Władze ruchu są wybierane przez biskupów, z kolei majątek organizacji jest majątkiem Kościoła. Ruch działa na dwóch poziomach – centralnym i diecezjalnym. Osoba odpowiedzialna za szczebel centralny powoływana jest przez Konferencję Episkopatu Polski.

Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wieść się niesie po Azji, inżynierowie i eseiści się już pakują… PR & Citizenship in Poland | Poland Visa For Pakistani & Indian | Poland Work Permit….

Wieść sie niesie po Azji, inżynierowie i eseiści się już pakują….

PR & Citizenship in Poland | Poland Visa For Pakistani & Indian | Poland Work Permit | Student Visa

Data premiery: 15 lip 2023 #StudyInPoland #PolandVisa #WorkPermit

To obtain PR and citizenship in Poland, you will need to follow specific procedures and meet certain requirements.

Permanent Residency Permit (Czasowa Karta Rezydencji): After living legally in Poland for 5 years, you can apply for a permanent residency permit.

Citizenship: After holding a permanent residency permit for a certain period (typically three years), you may be eligible to apply for Polish citizenship.

Call us if you are interested to study or work in Poland.

🇪🇺 Twelve Consultants – Europe Office

Ukraina, „nasz brat”,  wprowadza zakaz importu drobiu i jaj z całej Polski

Ukraina wprowadza zakaz importu drobiu i jaj z całej Polski

W związku z wystąpieniem w województwie podlaskim „gniska rzekomego pomoru drobiu”, władze Ukrainy decyzją z dnia 13 lipca 2023 r. wprowadziły zakaz importu z całego terytorium Polski jaj wylęgowych, żywego drobiu oraz produktów i surowców pochodzących z drobiu.

Wyjątek stanowią produkty [—-]

Wyjaśnienie Prokuratury : Morawiecki i Niedzielski “nie podlegają orzecznictwu polskich sądów karnych”… [???]. A art. 198 konstytucji?

Wyjaśnienie Prokuratury : Morawiecki i Niedzielski “nie podlegają orzecznictwu polskich polskich sądów karnych”…

Premier i Minister Zdrowia “nie podlegają orzecznictwu polskich polskich sądów karnych”. Kuriozalna odmowa wszczęcia śledztwa za bezprawne zamknięcie gospodarki

premier-i-minister-zdrowia-nie-podlegaja-orzecznictwu-polskich-polskich-sadow-karnych

Wielki “odlot” warszawskiej Prokuratury Rejonowej Śródmieście. 

Przedsiębiorcy chcieli ścigania premiera Mateusza Morawieckiego i Ministra Zdrowia Adama Niedzielskiego za bezprawne zamknięcie gospodarki, przy pomocy nielegalnych rozporządzeń.

Prokuratura Rejonowa Warszawa Śródmieście 12 kwietnia 2021 r. odmówiła wszczęcie sprawy uzasadniając, że “sprawcy nie podlegają orzecznictwu polskich sądów karnych”.

Opozycja powinna jak najszybciej zażądać od Prokuratura Generalnego informacji jakim sądom podlegają sprawcy.

Tom Wysi @tom_wysi

Wyznawcy PiSu może mi wytlumacza, na jakiej podstawie wierzą że PiS to polska partia?? Budźcie sie, Polska nie rządzą Polacy, a mafia która nawet przed polskim prawem nie odpowiada…

Zdjęcie

====================================

mail:  Polecam Art. 198 konstytucji :

  1. Za naruszenie Konstytucji lub ustawy, w związku z zajmowanym stanowiskiem lub w zakresie swojego urzędowania, odpowiedzialność konstytucyjną przed Trybunałem Stanu ponoszą: Prezydent Rzeczypospolitej, Prezes Rady Ministrów, Prezes Najwyższej Izby Kontroli, członkowie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, oraz członkowie Rady Ministrów, Prezes Narodowego Banku Polskiego, osoby, którym Prezes Rady Ministrów powierzył kierowanie ministerstwem, oraz Naczelny Dowódca Sił Zbrojnych.

Adam Niedzielski jest za aborcją. Kombinuje, jak zamordować jak najwięcej dzieci.

ZiR
2023.0715m
https://www.zycierodzina.pl/pomoc/2023.0715m.html

Szanowny Panie, Drogi Obrońco Życia Dzieci!

Adam Niedzielski jest za aborcją. Zamiast zajmować się tym, aby jak najwięcej osób miało dostęp do wysokiej jakości usług medycznych i aby Polacy byli zdrowi i żyli jak najdłużej, Niedzielski kombinuje, jak zamordować jak najwięcej dzieci.

Właśnie powołał specjalny zespół, którego zadaniem jest opracować standardy zabijania nienarodzonych. Już sama nazwa zespołu mówi, jakie cele przed nim stoją: Zespół ds. opracowania wytycznych dla podmiotów leczniczych w zakresie procedur związanych z zakończeniem ciąży.

Nie jest to zespół ds. opracowania standardu ochrony życia. Nikt nawet tego nie udaje.

Niedzielski chce obejść wyroki Trybunału Konstytucyjnego z 1997 r. (aborcja z przyczyn społecznych) oraz z 2020 r. (aborcja eugeniczna). Śmieje się w twarz milionowi Polaków, którzy podpisali się pod inicjatywą #ZatrzymajAborcję i żądali ochrony życia chorych dzieci. Śmieje się w twarz Episkopatowi, który popierał inicjatywę i wzywał do usunięcia z polskiego prawa aborcji eugenicznej.

Ten sam minister:

zmuszał do przyjmowania szczepionek skażonych aborcją,

żądał od naszej Fundacji informowania obywatelek Ukrainy, które dzieci można w Polsce legalnie mordować.

Zwolennik mordowania ma otrzymać pierwsze miejsce na liście wyborczej PiS w okręgu 38 (Piła).

DOŚĆ!

Jest już petycja do Adama Niedzielskiego, aby natychmiast odszedł z polityki. Nie powinien już nigdy więcej zajmować jakiegokolwiek stanowiska publicznego.

Przeproś i odejdź! To słowa, które kierują sygnatariusze petycji wprost na biurko Ministra Zdrowia. Każdy podpis pod petycją to nowy mail do sekretariatu Adama Niedzielskiego.

Proszę Pana o podpisanie petycji pod linkiem:

https://twojepetycje.pl/petycja/niedzielski-przepros-i-odejdz-z-polityki/

oraz o przesłanie jej dalej do jak największej liczby osób.

Niech Polska stanie za życiem!

To naprawdę pilna sprawa. Są wakacje, a Niedzielski celowo korzysta z letniego spowolnienia, aby za plecami Polaków wprowadzić możliwość aborcji na każdym poczętym dziecku.

Ratujmy dzieci zagrożone aborcją. Podpisujmy petycję „Niedzielski, przeproś i odejdź”.

Serdecznie Pana pozdrawiam!

Kaja Godek
Podpis

Kaja Godek
Inicjatywa #ZATRZYMAJABORCJĘ
Inicjatywa #STOPLGBT
Fundacja Życie i Rodzina
zycierodzina.pl

PS – Z pewnością powie Pan: nie tylko powinien odejść, ale i stanąć przed sądem. Zgadzam się. I wiem, że gdy odejdzie, łatwiej będzie ścigać Niedzielskiego jak każdego obywatela.

Ponownie podaję link do petycji, proszę podpisać i przesłać dalej: https://twojepetycje.pl/petycja/niedzielski-przepros-i-odejdz-z-polityki/.

WSPIERAM

NUMER RACHUNKU BANKOWEGO: 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230
NAZWA ODBIORCY: FUNDACJA ŻYCIE I RODZINA
TYTUŁEM: DAROWIZNA NA CELE STATUTOWE

DLA PRZELEWÓW Z ZAGRANICY:

IBAN:PL 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230
KOD SWIFT: BIGBPLPW

MOŻESZ TEŻ SKORZYSTAĆ Z SZYBKICH PRZELEWÓW ONLINE:

LUB SKORZYSTAĆ Z PŁATNOŚCI KARTĄ:

#ZatrzymajAborcję

Osioł na moście czyli teoria reaktancji. [Poradnik dla władzę trzymających].

Osioł na moście czyli teoria reaktancji. [Poradnik dla władzę trzymających].

Izabela Brodacka 15 lipca 2023

W dzieciństwie zabawiano mnie opowieścią w jaki sposób Arab postępuje z osłem, który nie chce przejść przez most. Otóż Arab ciągnie osła za ogon udając, że nie chce dopuścić aby zwierzak przez ten most przeszedł. Wtedy uparty osioł na złość Arabowi przez most skwapliwie przechodzi. To były- jak pamiętam – opowieści dydaktyczne, którymi mnie karmiono gdy prezentowałam tak zwany ośli upór wobec poleceń dorosłych.

Z prawdziwymi osłami i ich narowami nie miałam do czynienia lecz wiele lat jeździłam na torze wyścigowym jako tak zwany jeździec amator. Jak wiele amatorek miałam kłopoty z trzymaniem koni podczas treningu. Otóż młode, dobrze karmione konie pełnej lub czystej krwi czyli folbluty i araby lubią galopować szybko. Jednak w czasie treningu koń nie może iść pełnym galopem, powinien iść galopem skróconym, czyli kentrować. Taki konik potrafi tak silnie ciągnąć wodze (w języku wyścigowym cugle), że po  kentrze jeździec nie może złapać oddechu, nie ma nawet siły rozluźnić mu popręgu. Jeżeli ktoś nie utrzyma konia i pozwoli mu ponosić, czyli iść pełnym galopem wyprzedzając inne konie, może to skończyć się wypadkiem, poza tym jest szkodliwe dla nóg konia. Doświadczeni jeźdźcy zawsze mi mówili, że bierze cugiel czyli ciągnie koń mocno trzymany i radzili zaczynać kenter na długim cuglu. „Jak na starcie złapiesz konia za łeb to się buntuje i zaczyna drzeć”- mówili.

To wszystko opisuje stworzona przez Jacka Brehma teoria reaktancji czyli teoria oporu psychicznego. Jej podstawą jest twierdzenie, że ludzie i zwierzęta reagują oporem na odebranie im swobody działania. Przez przekorę podejmują działania dla nich niekorzystne. Jak mówi ludowe porzekadło: „na złość tatuniowi niech mi uszy zmarzną”. Koń „złapany za łeb” czuje bolesny ucisk wędzidła ale gdy „weźmie cugiel i drze” wędzidło uciska go jeszcze  mocniej i musi go bardziej boleć. Wbrew ludzkiej, a może końskiej logice jednak tak właśnie koń postępuje.

Teoria reaktancji tłumaczy  również wyjątkową atrakcyjność rzeczy zabronionych  czyli „zakazanych owoców”. Psychologowie twierdzą, że charakterystyczne reglamentowanie seksu służyło we wszystkich kulturach podniesieniu jego atrakcyjności. Rewolucja seksualna przyniosła seksualności człowieka niepowetowane szkody zmniejszając atrakcyjność aktu seksualnego i sprowadzając go do banalnej fizjologii. Efektem tego jest wzrost we wszystkich społecznościach liczby osób aseksualnych, czyli zupełnie nie zainteresowanych seksem, a także liczba dewiacji, a przede wszystkim pedofilii. 

Teoria reaktancji może również tłumaczyć pewne polityczne wybory ludzi, szczególnie te dla nich niekorzystne, a praktyka reaktancji może służyć do manipulowania społeczeństwem. Uczciwie przyznaję, że do tych rozważań zainspirował mnie bardzo interesujący komentarz Witolda Gadowskiego.

Wszyscy pamiętają chyba niesławną panią Beatę Sawicką posłankę  PO, która w 2007 roku publicznie opowiadała o kręceniu lodów przy prywatyzacji służby zdrowia, dała się sprowokować agentowi Tomkowi i przyjęła z jego rąk łapówkę. Opublikowane taśmy z rozmowy Sawickiej z Tomkiem jednoznacznie ją obciążały, a poza tym oszustwa w służbie zdrowia dotykają przecież każdego obywatela. Powinno to zatem zapewnić wygraną PiS. Tymczasem po stronie Sawickiej opowiedzieli się jak na przekór nawet twardzi zwolennicy PiS  i opublikowanie tych taśm tylko partii zaszkodziło.

Tłumaczy to właśnie teoria reaktancji. Ludzie identyfikowali się z Sawicką, nie dlatego, że- jak twierdzili niektórzy publicyści- są sami mentalnie łapówkarzami i złodziejami, lecz na przekór zbyt nachalnemu przekazowi. Czyli – „na złość tatuniowi”. Efekty reaktancyjne mogą odegrać znaczącą rolę przy nadchodzących wyborach. Korzystanie z nich wymaga jednak dużego wyczucia. We wszystkich działaniach jest pewna granica, cienka czerwona linia, której przekroczenie wywołuje ten efekt. Na przykład pospieszne uchwalenie „lex anty-Tusk” napędziło moim zdaniem Tuskowi uczestników jego marszu. Ludzie – jak ten koń wyścigowy –  nie lubią gdy zbyt mocno chwyta się ich za łeb i biorą wtedy cugiel galopując często bez sensu, w nieokreślonym kierunku. Co ciekawe nieprawdopodobne chamstwo organizatorów marszu i opowiadających się po stronie opozycji artystów nie spowodowało tego efektu. Jak widać nie przekroczyli oni w ten sposób tej cienkiej, czerwonej, symbolicznej linii. Chamstwo czy wulgarny język nie naruszają poczucia wolności obywateli, nie chcą się oni czy nie potrafią zastanowić co się za tym chamstwem kryje.

Dobrym przykładem reaktancji jest właśnie obecny opór przeciwko powołaniu komisji do zbadania wpływów rosyjskich w Polsce. Taka komisja powinna przecież powstać już 30 lat temu.  W czasach Solidarności wszyscy poparliby ją bez zastrzeżeń.  Dużo się zmieniło przez te 30 lat. Naiwny entuzjazm zastąpiły gry polityczne. Ci najbardziej naiwni popierający kiedyś bezwarunkowo reformy Balcerowicza, Wałęsę, Mazowieckiego, Michnika i Geremka poczuli się oszukani. Oni nie zaufają już nigdy szlachetnym deklaracjom. Raz oszukani -każdego polityka będą uważali za oszusta, manipulatora i gracza. Komisję badającą wpływy rosyjskie w Polsce też uważają za grę polityczną, za narzędzie które może posłużyć do eliminacji przeciwników. I wbrew własnym interesom, „na złość tatuniowi” identyfikują się z góry z tymi skrzywdzonymi i jak Beata Sawicka poniżonymi. 

Inny przykład reaktancji to wyjątkowo duży przypływ chętnych do uczestniczenia we mszy trydenckiej odprawianej w kaplicy bractwa Piusa X w Radości po tym jak biskup Życiński nazwał lefebrystów szkodliwą sektą. [Dodam: A po haniebnych rekomendacjach kowidowych episkopatu – znów podwoiła się liczba wiernych – i kapłanów.. M. Dakowski]

Również wyraźny przyrost słuchaczy Radia Maryja po skrytykowaniu tego radia i oczernianiu Rydzyka przez gazetę Wyborczą oraz TVN. 

W okresie przedwyborczym prawa strona sceny politycznej powinna skorzystać z wyjątkowo dobrego doradcy PR. Trzeba bardzo uważać żeby nawet przypadkowo nie wywołać efektu reaktancji. Żeby ludzie nie poczuli się ograniczani w ich poczuciu wolności osobistej. Żeby im nie narzucano postaw i poglądów.

O wolność dla harcerki skazanej na więzienie za sprzeciw wobec LGBT! Podpisz PETYCJĘ do prezydenta Dudy

Wolność dla polskiej harcerki skazanej na więzienie za sprzeciw wobec LGBT! Podpisz PETYCJĘ do prezydenta Dudy

#LGBT #mafia LGBT #Marika #Poznań #Układ zamknięty

Układ zamknięty wraca w tęczowych barwach… Sąd w Poznaniu skazał 21-letnią wówczas harcerkę na 3 lata bezwzględnego więzienia za sprzeciw wobec promowania niebezpiecznej neomarksistowskiej ideologii podczas tzw. marszu LGBT. Za wyszarpnięcie „tęczowej” torby z rąk uczestniczki parady dziewczyna odbyła już rok kary pozbawienia wolności. Wykonywanie wyroku zostało tymczasowo przerwane po interwencji Instytutu Ordo Iuris. Sygnatariusze petycji liczą, że [żądają, by… md] prezydent Andrzej Duda zakończy[-ł] sądowy skandal ułaskawiając Marikę.

Do rzadko spotykanego nadużycia doszło rok temu w poznańskim sądzie. Harcerka Marika, która wyraziła sprzeciw wobec gwałcenia moralności publicznej oraz deprawowania dzieci i młodzieży na ulicach swego miasta, została skazana na… 3 lata bezwzględnego pozbawienia wolności.

Sądowi nie przeszkadzał przy tym fakt, że dziewczyna nie wchodziła wcześniej w kolizje z prawem i nie była karana. Tak zwany wymiar sprawiedliwości nie wziął również pod uwagę tego, iż sprawcy znacznie poważniejszych czynów, ale związani z lobby aborcyjnym i homoseksualn0-genderowym, bynajmniej nie otrzymują chociażby zbliżonych kar.

„W sierpniu 2020 r. w Poznaniu odbywał się tzw. marsz równości. Marika, wraz z trzema innymi osobami, w geście sprzeciwu wobec promowania skrajnie lewicowych ideologii, usiłowała wyszarpać kobiecie torbę w barwach ruchu LGBT. W następstwie została oskarżona o rzekomy rozbój i próbę kradzieży przedmiotu o wartości 15 zł i skazana na 3 lata bezwzględnego pozbawienia wolności” – czytamy na stronie Instytutu Ordo Iuris, który przedsięwziął kroki prawne w celu uwolnienia skazanej. 

Jak to możliwe, że pod tak niewielkim zarzutem – podczas gdy lewicowym działaczom uchodzą na sucho nawet ataki na policjantów – dziewczyna została umieszczona w więzieniu, aby odsiedzieć wyrok trzech lat pozbawienia wolności? Jedynym tropem – poza samym faktem sprzeciwu wobec ideologii chronionej obecnie przez „rządy demokratyczne” – jest to, że Marika jest byłą działaczką Młodzieży Wszechpolskiej.

Członkostwo w tej patriotycznej organizacji zostało na sali rozpraw podane jako jedyna „okoliczność obciążająca”. Poza tak kuriozalnym pretekstem oskarżyciel nie był w stanie wskazać nic, co miałoby przemawiać za koniecznością odebrania jej wolności.

Wobec tak oczywistej dysproporcji w interpretowaniu prawa rodzice poszkodowanej przez poznański sąd zwrócili się z wnioskiem do prezydenta Andrzeja Dudy o jej ułaskawienie.

Kroki prawne podejmuje także Instytut Ordo Iuris, który zwrócił się do Prokuratora Generalnego o przerwanie odbywania kary oraz anulowanie pozostałego czasu, jaki Marika miałaby spędzić w więzieniu. Instytut zawnioskował również o ułaskawienie, a ponadto przygotował wystąpienie do prezydenta Andrzeja Dudy. Petycję można podpisać pod tym linkiem.

Jak dotąd działania Instytutu okazują się skuteczne, gdyż Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro, po pozytywnej opinii sądu, interweniował i doprowadził do przerwania odbywania wyroku oraz wypuszczenia Mariki na wolność.

Magdalena Majkowska

@MagdaMajkowska

Marika jest tymczasowo na wolności! Prokurator Generalny po wniosku @OrdoIuris

zarządził przerwę w karze do czasu zakończenia postępowania ułaskawieniowego. Rozmawiałam z nią – jest już w domu razem z bliskimi. Teraz czekamy na decyzję @AndrzejDuda

wolnoscdlamariki.pl

Wolność dla Mariki – Podpisz petycję!

Jak czytamy w petycji, „to co ją spotkało jest oburzające i urągające nawet najsurowszemu poczuciu sprawiedliwości. Szarpiąc za torbę, Marika nie spowodowała straty materialnej ani nie wyrządziła krzywdy fizycznej jej właścicielce, która uprawniałaby sąd do wydania wyroku bezwzględnego pozbawienia wolności”.

„Również kwalifikacja czynu Mariki jest nieracjonalna. Nie była to próba kradzieży. Motywacją dziewczyny był jej sprzeciw wobec ideologicznych postulatów ruchu LGBT” – dodają autorzy.

Ustalenia Instytutu Ordo Iuris wskazują na ewidentne uprzedzenia ideologiczne ze strony wymiaru sprawiedliwości. Nie sposób nie ulec wrażeniu, że wymierzając taką karę, poznański sąd nie kierował się jedynie oceną samego czynu, ale również względami ideologicznymi oraz osobistym stosunkiem do światopoglądu oskarżonej. Nie tylko wskazano członkostwo w Młodzieży Wszechpolskiej jako rzekomą okoliczność obciążającą, ale także odmówiono oskarżonej obrońcy z urzędu, a na końcu okazało się, że nie złożyła ona apelacji…

Jakby tego było mało, „po osadzeniu w zakładzie karnym została umieszczona w jednej celi z kobietą, która obnosiła się z odmienną orientacją seksualną oraz przebierała za mężczyznę. Na teren zakładu karnego pozwolono wnieść jednej ze współosadzonych torbę z tęczowym emblematem, podczas gdy jej prośby o pozwolenie na posiadanie chociaż jednej sukienki są za każdym razem odrzucane” – czytamy na stronie Ordo Iuris.

Instytut zwraca uwagę, że sądy w Polsce wykazują się rażącą dysproporcją, stosując łagodne kary wobec aktywistów LGBT i absurdalnie surowe dla osób z przeciwnej strony tego istotnego dla przyszłości Polski sporu o moralność i przyzwoitość.

Poczucie niesprawiedliwości orzeczenia w sprawie 24-letniej Mariki potęguje fakt nierównego traktowania przez sądy różnych grup społecznych. Kilka tygodni temu zapadł wyrok w głośnej sprawie aktywistów LGBT, którzy dokonali linczu na wolontariuszach Fundacji Pro-Prawo do życia. Agresywni chuligani zatrzymali furgonetkę należącą do fundacji, zamalowali i pocięli plandekę, zamazali tablice rejestracyjne, poprzebijali opony, wyłamali lusterka, a wreszcie pobili wolontariusza, który wyszedł z samochodu, by nagrać całe zdarzenie. Jeden z agresorów miał w rękach nóż. Wówczas najbardziej agresywne osoby zostały skazane na ograniczenie wolności w postaci wykonywania nieodpłatnych prac społecznych oraz karę pieniężną. W uzasadnieniu wysokości kary trzech lat pozbawienia wolności wymierzonej Marice sąd zaś wskazał, że niczym nie uzasadnione w przedmiotowej sprawie byłoby wymierzenie oskarżonej kary niższej, które mogłoby być odbierane społecznie w kategoriach bezkarności i osłabiałoby społeczne przekonanie o nieuchronności kary za popełnione przestępstwo. W ocenie Sądu jedynie bezwzględna kara pozbawienia wolności stanowi adekwatną reakcję na popełniony przez oskarżoną czyn i jest w stanie zmusić ją do krytycznej oceny swojego zachowania. W tym kontekście widać wyraźnie, że mamy do czynienia ze stosowaniem różnych kryteriów wobec osób po różnych stronach sporu światopoglądowego – czytamy w petycji do prezydenta Dudy.

„W efekcie surowego wyroku poznańskiego sądu, może dojść do zniszczenia życia wchodzącej w dorosłość osoby. 24-letnia Marika już od ponad roku przebywa w zakładzie karnym. W związku z tym była zmuszona przerwać studia. Pod znakiem zapytania stanęło jej dalsze wykształcenie i przyszłość zawodowa. Musiała zawiesić swoje plany założenia rodziny oraz odłożyć rehabilitację po złamaniu kostki, do którego doszło na krótko przed osadzeniem w zakładzie karnym. Dziewczyna wchodząc do zakładu karnego nie była w stanie poruszać się samodzielnie. Chodziła o kulach. Zaniedbania w rehabilitacji mogą negatywnie odbić się na jej zdrowiu w przyszłości” – piszą autorzy petycji, apelując do Polaków, aby nie pozostawali bierni wobec dramatu dziewczyny, o której śmiało można powiedzieć, że jest więźniem politycznym w wojnie, jaką ideologia LGBT wytoczyła cywilizowanym społeczeństwom.

Źródła: wolnoscdlamariki.pl / ordoiuris.pl

================================

mail:

Jak można mówić o ułaskawieniu niewinnej osoby.
Przecież ten wyrok jest skandaliczną parodią prawa.

Cała prawda o dzisiejszej Polsce.

Czy Mateusz Jakub Morawiecki zarejestrowany przez Stasi jako tajny współpracownik „Jacob” vel „Student” to ten Mateusz Morawiecki czy jakiś inny? –

Czy Mateusz Jakub Morawiecki zarejestrowany przez Stasi jako tajny współpracownik „Jacob” vel „Student” to ten Mateusz Morawiecki czy jakiś inny? –

Braun z wnioskiem formalnym ws. premiera Morawieckiego. Marszałek Witek wyłączyła mu mikrofon

braun-z-wnioskiem-formalnym-ws-premiera

Podczas ostatniego posiedzenia Sejmu poseł Grzegorz Braun po raz kolejny przypomniał, że w przestrzeni publicznej pojawiły się informacje dotyczące tajnego współpracownika Stasi Mateusza Jakuba Morawieckiego.

Nie jest jasne, czy chodzi o aktualnego premiera RP czy też o inną osobę o tych samych imionach i nazwisku.

Dobrze się składa: jest pan premier Morawiecki, jest minister bezpieki Kamiński, wiceminister Wąsik. Wnoszę, pani marszałek, o przegłosowanie wyłączenia jawności posiedzenia – gdyż sprawa związków Mateusza Jakuba Morawieckiego z sowiecką niemieckojęzyczną bezpieką wymaga wyświetlenia – po to, aby pan minister jeden z drugim mógł bez skrępowania i obawy naruszenia tajemnic państwowych zreferować, jak postępuje wyjaśnianie tej sprawy powiedział z mównicy sejmowej poseł Konfederacji Grzegorz Braun.

Czy Mateusz Jakub Morawiecki zarejestrowany przez Stasi jako tajny współpracownik „Jacob” vel „Student” to ten Mateusz Morawiecki czy jakiś inny? – dodał.

– Myślę, że Sejm potrzebuje pilnie informacji na ten temat, ponieważ rzuci ona światło na asertywność… – Braunowi nie dane było jednak dokończyć tej wypowiedzi, gdyż marszałek Witek wyłączyła mu mikrofon. Mimo to poseł wciąż przemawiał z mównicy. Jego słów jednak nie słychać na nagraniu. Nie zapisano ich także w sprawozdaniu stenograficznym z posiedzenia.

Marszałek Witek za to kontynuowała program posiedzenia, nie odnosząc się w ogóle do wniosku posła Brauna.

– Dziękuję bardzo. Proszę państwa, powracamy do rozpatrzenia punktu 2. porządku dziennego: Sprawozdanie komisji finansów publicznych o poselskim projekcie ustawy o zmianie ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych oraz ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych – mówiła.

Le Monde UJAWNIA: Francja szkoli w Polsce ukraińskich żołnierzy

Le Monde UJAWNIA: Francja szkoli w Polsce ukraińskich żołnierzy

francja-szkoli-w-polsce-ukrainskich-zolnierzy

Francuski dziennik Le Monde ujawnia, że od pół roku działa w Polsce tajny obóz, w którym Francuzi szkolą\ ukraińskich żołnierzy.

Obóz szkoleniowy, o którym piszą francuskie media, miał powstać w lutym. Od tego czasu przeszkolono w nim co najmniej 1600 ukraińskich żołnierzy.

Sprawę długo utrzymywano w ścisłej tajemnicy i zdecydowano się na jej ujawnienie dopiero przy okazji wizyty w Polsce francuskiego ministra obrony Sébastiena Lecornu.

– Te szkolenia będą trwały tak długo, jak będzie to konieczne – poinformował paryski minister.

W sumie oficjalnie od początku wojny na Ukrainie Paryż wyszkolił 5200 żołnierzy, w tym 1600 w Polsce i 3600 na terytorium Francji.

Nie wiadomo, gdzie znajduje się ośrodek szkoleniowy, który istnieje w Polsce. Wiadomo jednak, że nad Wisłą przebywa 120 francuskich instruktorów i 80 osób z personelu pomocniczego. Francuzi mają mieszkać w namiotach, a Ukraińcy w stałych kwaterach.

Planowo Francuzi szkolą ok. 500 Ukraińców przez pięć tygodni. Według zapowiedzi Paryża, szkolenia będą trwały „tak długo, jak będzie tego wymagała sytuacja na froncie”.

RYCERZ NIEZŁOMNY?

RYCERZ NIEZŁOMNY?

Sławomir M. Kozak 2023-07-07 oficyna-aurora

Jak mawia znany publicysta (można rzec – klasyk), państwa dzielą się na poważne i pozostałe. Stąd, mimo znajomości mizerii najpoważniejszego z nich, coraz częściej określanego mianem stanów złajdaczonych, ocena jego polityków ma sens w czasach, w których los reszty świata może od nich zależeć.

O szemranej rodzince obecnego lokatora Białego Domu pisałem obszernie w książce „TerraMar Utopia Elit”, na długo przedtem, zanim zaczęli o niej mówić tak zwani dziennikarze głównego nurtu. Pozostawię zatem wyciąganie grzechów Bidena dyżurnym żurnalistom, a sam kontynuuję przyglądanie się pozostałym, potencjalnym zbawcom Ameryki i świata. Wspominałem już o kandydacie Demokratów Robercie Kennedy’m, zatem pora pochylić się tym razem nad gubernatorem Florydy – Ronem DeSantis, konkurującym z poprzednim jeszcze prezydentem o rząd dusz republikańskich. W świadomości międzynarodowej zaistniał, jako  zdecydowany obrońca dzieci, sprowadzanych w marzeniach śliniących się globalistycznych starców do roli bezwolnych zabawek erotycznych i dawców organów. To, zaiste wielka rzecz, bezdyskusyjnie godna pochwały w tym zalewie wszechobecnych degeneratów. A plenią się przecież, także u nas, niczym chwasty. Tym bardziej, postawa gubernatora DeSantis, dająca wyraźny sygnał i odpór międzynarodowym dewiantom, cieszy. Z zadowoleniem przyjmowaliśmy też jego zdecydowany sprzeciw wobec bezczelnej propagandy dilerów zachęcających ludzi do przyjmowania trucizn za ich własne zresztą pieniądze i sygnalizowania uległości wobec systemu z maskami na twarzach. Sprzeciw wobec tych poniżających praktyk jest gwarantem masowego poparcia dla polityka pod każdą szerokością geograficzną, co można dostrzec również na naszej scenie politycznej. Obawiam się jednak, że poważne państwo nie mogło tego nie przewidzieć, a co za tym idzie, taka postawa może być tylko cyniczną, populistyczną zagrywką. Z wielką radością udam się do Canossy, jeżeli moje obawy okażą się płonne. 

Póki co, nie przymierzam się jednak do bloków startowych, bo chciałbym się wpierw przekonać, że przeszłość ma DeSantis niczym nieskalaną. Tymczasem, w jego biogramie umieszczonym na Wikipedii istnieje kilka luk. Jak zawsze – więcej ich w polskojęzycznym wydaniu, z którego dowiadujemy się, że „po ukończeniu liceum, w latach 1997–2001 studiował historię na Uniwersytecie Yale, który ukończył tytułem B.A magna cum laude”, ale pominięto już zapis z wersji anglojęzycznej mówiący, iż należał tam do bractwa Delta Kappa Epsilon. Polski czytelnik może przejść nad tym faktem do porządku dziennego, traktując tego typu stowarzyszenia, jako nieszkodliwe dziwactwo amerykańskich studentów, jednak ich oddziaływanie na politykę amerykańską, a co za tym idzie światową, jest nie do przecenienia. Wskazywać na to może choćby to, że 14.06.2022 r. Wikipedia umieściła w informacji o tajnym stowarzyszeniu Uniwersytetu Yale – St. Elmo, iż DeSantis był w nim zrzeszony, a usunęła ten zapis już nazajutrz, 15-ego i obecnie nie ma o tym nawet wzmianki. Czytamy tam, że „St. Elmo’s jest członkiem ‘konsorcjum starożytnej ósemki’, które obejmuje siedem innych stowarzyszeń na Yale: Skull and Bones, Scroll and Key, Wolf’s Head, Book and Snake, Elihu, Berzelius oraz Mace and Chain”. Warto wspomnieć, że właśnie na przełomie lat 2021/2022 zaczęto wymieniać nazwisko gubernatora Florydy w kontekście nadchodzących wyborów prezydenckich.

Nazwa „St. Elmo” została po raz pierwszy użyta w 1889 r. w Kapitule Omicron Delta Phi na Uniwersytecie Yale i opierała się na historycznych powiązaniach St. Elmo i Zakonu Kawalerów Maltańskich. Krzyż Kawalerów Maltańskich został przyjęty jako emblemat Delta Phi w 1833 roku. Zakon Maltański funkcjonuje do dziś i uznawany jest za suwerenny podmiot prawa międzynarodowego, a jego nieruchomości w Rzymie i na Malcie mają status eksterytorialności. Jak czytamy w Wikipedii – „Zakon jest stroną umów międzynarodowych, utrzymuje stosunki dyplomatyczne, bierze udział w życiu dyplomatycznym, konferencjach międzynarodowych, działa jako obserwator w różnych organizacjach (ONZ, UNESCO, UNICEF, Unia Łacińska). Jednak nie można mówić o wyłącznym obywatelstwie zakonu – istnieje ono obok macierzystego. Zakon wydaje własne znaczki pocztowe, własne tablice rejestracyjne dla samochodów służbowych (o kodzie SMOM); ma też swoją walutę, którą jest scudo (…) W Polsce do zakonu należy 160 osób, w tym politycy, m.in. Marcin Libicki, czy Łukasz Szumowski. Od 2004 zakon utrzymuje swoją ambasadę w Warszawie.” Polecam zajrzenie na polską stronę Zakonu, gdzie znajdziemy m.in. mapę, która „wskazuje stolice krajów, w których Zakon Maltański prowadzi projekty medyczne, społeczne i humanitarne (podkr. – smk)”.

Ten wątek rozwinę zapewne w innym opracowaniu, tu – z braku miejsca – przejdę do kolejnych punktów życiorysu Ronalda DeSantis, o których wspomina się w mediach bardzo pobieżnie. Otóż, w maju 2015 r., kiedy był już kongresmanem, jego 30-letnia siostra Christina z objawami udaru trafiła do szpitala, gdzie po kilku dniach zmarła. Była wówczas, od 5 lat, konsultantem finansowym firmy KPMG, świadczącej usługi audytu, doradztwa podatkowego i prawnego. Firma zatrudnia na świecie ponad 265 000 osób, z czego choćby w Polsce, w kilku biurach regionalnych – 2100. Narzeczonym Christiny był Stephan Pasiewicz, były pracownik brytyjskiego giganta bankowego Coutts, którego klientem była m.in. królowa Anglii. Pasiewicz współpracował ponoć z amerykańskim Departamentem Sprawiedliwości w sprawie malwersacji banku i prania brudnych pieniędzy, które to dochodzenie zakończyło się w 2015 r. ugodą i zapłatą przez bank 80 mln dolarów kary.

W życiu Rona DeSantis znaczącą rolę odgrywa także kolejna Christina, będąca jego rzecznikiem prasowym w nadchodzących wyborach – 33-letnia panna Pushaw. Jak na swój wiek, życiorys ma zaiste imponujący. NBC News, która może być co prawda stronnicza w stosunku do prezydenckiego kandydata, podaje, że „pracowała jako wolontariuszka dla byłego prezydenta Gruzji Micheila Saakaszwilego, sojusznika prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, w latach 2018-2020, skupiając się na potrzebie wolnych i uczciwych wyborów w tym wschodnioeuropejskim kraju”. Pamiętamy, że za Saakaszwilim stoi, jakże dobrze nam znany, George Soros. Zrobiło się wokół niej głośno, kiedy zorientowano się, że nie zarejestrowała się według wymogów tzw. FARA ( Foreign Agents Registration Act), który to „wymaga rejestracji i ujawniania informacji przez ‘agenta zagranicznego zleceniodawcy’, który bezpośrednio lub za pośrednictwem innej osoby w Stanach Zjednoczonych angażuje się w ‘działalność polityczną’ w imieniu zagranicznego zleceniodawcy; działa jako doradca ds. public relations zagranicznego zleceniodawcy, agent ds. reklamy, pracownik służb informacyjnych lub konsultant polityczny; pozyskuje, zbiera, wypłaca lub przekazuje datki, pożyczki, pieniądze lub inne wartościowe rzeczy na rzecz lub w interesie zagranicznego zleceniodawcy, albo reprezentuje interesy zagranicznego zleceniodawcy przed jakąkolwiek agencją lub urzędnikiem rządu USA”.

Póki co, nie mamy pewności, czy Ron DeSantis pozostaje pod czyimkolwiek wpływem i czy jest rycerzem jakiegokolwiek zakonu, więc warto mieć nadzieję, że jego aktywność ma charakter szczery, a on sam okaże się jednak rycerzem niezłomnym.

Sławomir M. Kozak

Pułk Azow szkoli(-ł?) się we Wrocławiu…??

Mail:

Korpus Narodowy – nazistowska część Azowa, celebrująca masowe mordy Polaków i Żydów jest oficjalnie trenowana w Polsce we Wrocławiu. Organizacja nazistowska, która zaatakowała partie polityczne, organizacje żydowskie i policję dobrze się bawi we Wrocławiu, i robi się z nich tam bohaterów

Oprócz tego Korpus Narodowy był współorganizatorem pochodów dla uczczenia rocznicy śmierci Romana Szuchewycza, na którym padło hasło „Lwów nie dla polskich panów” na stronie Korpusu Narodowego ukazał się artykuł, w którym ludobójstwo na Wołyniu jest określone jako sztuczne i wymyślone przez stronę polską, a wszelkie polskie roszczenia w sprawie Wołynia są „bezpodstawne”. Proponują także, aby w odpowiedzi na polskie upamiętnienie rzezi wołyńskiej, Rada Najwyższa Ukrainy uchwaliła prawo pociągające Polskę do odpowiedzialności za zbrodnie na Ukrainie.

02:20

Kto zapłaci za czołgi, które Warszawa przekazała Ukrainie? Nie wiedzą: Premier, Min. Obrony, Ministerstwo Aktywów Państwowych ani Prezydent !

Kto zapłaci za czołgi, które Warszawa przekazała Ukrainie? Nie wiedzą: Premier, Min. Obrony, Ministerstwo Aktywów Państwowych, ani Prezydent !

Sprawa czołgów, które Warszawa dała Ukrainie. Płaczek UJAWNIA: „To wszystko zaczyna wyglądać bardzo źle”

sprawa-czolgow-ktore-warszawa-dala-ukrainie

Grzegorz Płaczek, który wygrał prawybory Nowej Nadziei na Śląsku, ujawnia, że nawet głowa państwa nie wiem, kto zapłaci za czołgi, które Warszawa sprezentowała Ukrainie.

DOBIŁEM DO ŚCIANY! To wszystko zaczyna wyglądać bardzo źle” – pisze na swoim Twitterze Grzegorz Płaczek.

Opisuje swoją batalie o to, by dowiedzieć się, kto będzie płacił za czołgi, które Warszawa dała Ukraińcom.

„Spytałem Kancelarię Prezesa Rady Ministrów i Pana Mateusza Morawieckiego: KTO ostatecznie zapłaci za czołgi, które Polska przekazała Ukraińcom? Mówimy o setkach milionów złotych. Podobno Unia miała sypnąć groszem i pomóc Polsce… W odpowiedzi, Kancelaria Pana premiera przekierowała mnie do ministerstwa Pana ministra Błaszczaka” – opisuje pierwszy krok Ślązak.

Płaczek postanowił więc drążyć dalej: „Ministerstwo Obrony Narodowej w swojej odpowiedzi przekierowało mnie z powrotem do Pana premiera i zasugerowało jednoczesny kontakt z Ministerstwem Aktywów Państwowych (MAP). Poszedłem tym tropem…”.

W MAP polityk usłyszał, że ministerstwo „nie posiada tych informacji”. „Zaczyna się robić ciekawie – pomyślałem” – opisuje Płaczek.

Zwróciłem się zatem z grzecznym zapytaniem do Pana prezydenta Andrzeja Dudy: KTO KONKRETNIE w Polsce nadzoruje i kontroluje koszty i zasady przekazywania czołgów Ukrainie?” – relacjonuje dalej zwycięzca prawyborów na Śląsku.

„I teraz uwaga… Właśnie otrzymałem odpowiedź od Pana prezydenta, iż Prezydent nie posiada żądanych informacji– pisze dalej Płaczek.

„Wygląda zatem na to, że ani KPRM, ani MON, ani MAP, ani Pan prezydent nie znają odpowiedzi na podstawowe pytania dot. przekazywanego polskiego uzbrojenia Ukraińcom. Jeśli zatem środowisko i politycy PiS-u nie znają odpowiedzi – to kto zna?” – zastanawia się polityk.

Płaczek zwrócił się do mediów głównego nurtu, by „ponad podziałami” zajęły się tą sprawą, bo „to wszystko… zaczyna dziwnie wyglądać”.

Kolejne ubogacenie: Gwałt i zabójstwo w Koszalinie. Oskarżony Ukrainiec – recydywista.

Kolejne ubogacenie: Gwałt i zabójstwo w Koszalinie. Oskarżony Ukrainiec -recydywista.

ms 2023-06-04 gwalt-i-zabojstwo-ukrainiec

Ukraińca Andrieja K. prokuratura rejonowa oskarża o zgwałcenie i zabójstwo 30-letniej rodaczki, której ciało znaleziono w wiacie śmietnikowej w Koszalinie. Chce, by za zbrodnię odpowiedział w warunkach recydywy – poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej Ryszard Gąsiorowski.

Akt oskarżenia przeciwko Andriejowi K. skierowała do Sądu Okręgowego w Koszalinie prowadząca śledztwo prokuratura rejonowa. 48-latek, jak podał prok. Gąsiorowski, jest oskarżony o to, że w nocy z 13 na 14 marca 2022 r. w wiacie śmietnikowej przy ul. Moniuszki w Koszalinie zgwałcił i zabił 30-letnią rodaczkę Marię P.

– Zadał jej pięścią ciosy w twarz, przewrócił na ziemię, przyduszał ją, doprowadził przemocą do obcowania płciowego, jednocześnie do licznych obrażeń ciała. Pokrzywdzona zmarła na skutek krwotoku do dróg oddechowych, udławiła się własną krwią – mówił prokurator.

Oskarżony w śledztwie nie przyznał się do zarzucanych mu czynów.
– Potwierdził tylko, że znał 30-latkę, która od kilku lat mieszkała i pracowała w Koszalinie. To była znajoma jego syna, który jest na Ukrainie. To ona pomagała oskarżonemu w sprawach urzędowych, w przesyłaniu zarobionych pieniędzy w Polsce synowi. Potwierdził, że widzieli się wówczas, 13 marca, ale tylko ze sobą rozmawiali i się rozstali. Twierdził, że jej nie pobił i nie zgwałcił, że to musiał zrobić ktoś inny – powiedział prok. Gąsiorowski.
Zaznaczył, że te wyjaśnienia uznane zostały przez prokuratora, który prowadził postępowanie i skierował do sądu akt oskarżenia, za „niewiarygodne, sprzeczne z opiniami biegłych, zeznaniami świadków i sprawstwo nie budzi wątpliwości”.

Prok. Gąsiorowski dodał przy tym, że materiał dowodowy poparty został ekspertyzami biegłych z zakresu biologii, chemii, genetyki, traseologii, medycyny sądowej oraz analizy kryminalistycznej danych teleinformacyjnych. Andriej K. został przebadany psychiatrycznie i nie stwierdzono u niego zaburzeń, mogących wpłynąć na jego poczytalność w chwili popełniania zarzucanej mu zbrodni.
Prokuratura ponadto wystąpiła do odpowiednich władz Ukrainy o nadesłanie danych o karalności Andrieja K. Otrzymała je i wynika z nich, że 48-latek był dwukrotnie skazywany za pobicie ze skutkiem śmiertelnym. Ten drugi raz, w już w warunkach recydywy, w 2012 r. na 9 lat pozbawienia wolności. Z ukraińskiego więzienia wyszedł w 2019 r.

– Śledczy porównali jego wyjaśnienia z linią obrony przyjętą, gdy odpowiadał za przestępstwa popełniane w Ukrainie. Dopatrzono się zbieżności w próbie pozorowania udziału w przestępstwie innych osób – przekazał prok. Gąsiorowski.

Zaznaczył, że prokuratura, kierując do sądu akt oskarżenia, wskazała także, że chce, by Andriej K. za zabójstwo Marii P. odpowiadał w warunkach recydywy.
– Prokurator zastrzega, że oskarżony dotychczas nie był karany na terenie Polski, ale sąd okręgowy powinien wziąć pod uwagę, że oskarżony był karany w Ukrainie. [—]
Andriej K. od 17 marca 2022 r. jest tymczasowo aresztowany. Grozi mu dożywocie.

=======================

mail: Chyba wypuszczą, zasugerują, by może rzadziej gwałcił. Bo się zmęczy, zapoci…

=====================

mail2: A przecież takiego należy jak najszybciej powiesić.

=================================

mail3: Odesłać tam, skąd przyjechał. W końcu zamordował rodaczkę. Po co go tu jeszcze utrzymywać.

=============

mail4: ale w kajdanach..

Sodomia „pojednania”

Sodomia „pojednania”

Stanisław Michalkiewicz   13 lipca 2023 sodomia

Właśnie z udziałem Episkopatu Polski rozpoczęła się sodomia pojednania polsko-ukraińskiego. Muszę powiedzieć, że Episkopat w takich pojednaniach zaczyna chyba nabierać rutyny. W sierpniu 2012 roku, trzy lata po tym, gdy z łaski prezydenta USA Baracka Obamy, Polska 17 września 2009 roku przeszła spod kurateli amerykańskiej pod kuratelę „strategicznych partnerów” tzn. Niemiec i Rosji – Episkopat ręką JE abpa Józefa Michalika podpisał wraz z patriarchą Moskwy i Wszechrusi Cyrylem, deklarację o pojednaniu między narodami polskim i rosyjskim. No a teraz – z ukraińskim.

Czy ta deklaracja unieważni tamtą, zgodnie z zasadą: lex posterior derogat priori tym bardziej, że mężny naród ukraiński akurat wojuje z podłym narodem rosyjskim, w czym my nie tylko mu kibicujemy, ale na podstawie umowy podpisanej 2 grudnia 2016 roku przez pana Antoniego Macierewicza – podówczas tubylczego ministra obrony narodowej – udostępniamy Ukrainie nieodpłatnie zasoby całego naszego bantustanu? Nie jesteśmy w tym odosobnieni, dzięki czemu – jak poinformowały właśnie ukraińskie władze – walutowe rezerwy Ukrainy osiągnęły rekordowo wysoki poziom ponad 30 mld dolarów. Wyobrażam sobie, jak ta wiadomość musiała ucieszyć tamtejszych parchów-oligarchów.

Wróćmy jednak do sodomii pojednania polsko-ukraińskiego. Mowa jest tam o „tragedii”, nad którą oczywiście wszyscy ubolewamy, ale ubolewanie, to jedna rzecz, a przebaczenie, to rzecz druga – toteż „przebaczamy i prosimy o przebaczenie”. Problem polega na tym, że nie bardzo jest komu przebaczać, ponieważ strona ukraińska wcale nie poczuwa się do winy. Świadczy o tym zarówno ukraińska ocena wydarzeń, jakie przed 80 laty rozegrały się na Wołyniu i Małopolsce Wschodniej – że miała tam miejsce „wojna domowa”, a nie żadne „ludobójstwo”, z którego trzeba by się kajać – jak i okoliczność– że strona ukraińska projektodawców i wykonawców tej „tragedii” wynosi – może jeszcze nie na ołtarze, chociaż na drodze podlizywania się banderowcom pewnie i tego doczekamy – ale na pomniki – jak najbardziej. Jest to zrozumiałe tym bardziej, że współczesna Ukraina korzysta z ówczesnego ludobójstwa na Polakach, które miało dostarczyć Ukraińcom „przestrzeni życiowej” (po niemiecku – Lebensraum) – no i dostarczyło – co Polska z podkulonym ogonem przyjmuje do wiadomości.

Nie tylko przyjmuje do wiadomości, ale w dodatku tradycyjnie już wyrzeka się wymordowanych podówczas obywateli polskich. Władze polskie zachowały milczenie w roku 1937, kiedy to za kordonem NKWD przeprowadzała „operację polską”, w następstwie której około 100 tys. Polaków, co to znaleźli się po niewłaściwej stronie traktatu ryskiego straciło życie, a drugie tyle zostało deportowanych na syberyjską poniewierkę – ale to byli tylko Polacy, a nie polscy obywatele. Tymczasem Polacy mordowani w 1943 roku na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej przez Ukraińców, którzy może i byli „szowinistami”, a może tylko Ukraińcami – byli obywatelami Rzeczypospolitej, ale Rzeczpospolita w roku 1943 ich się też wyrzekła – tym razem nie ze strachu przed Stalinem, tylko – przed Churchillem.

Jak pisze w swoich pamiętnikach Adam hr. Ronikier, Delegatura Rządu na Kraj kategorycznie zabroniła Radzie Głównej Opiekuńczej organizowania polskiej samoobrony, chociaż – jak świadczy przykład z Równego, gdzie dwaj działacze RGO załatwili z niemieckim Kreishauptmanem broń i amunicję dla Polaków, a następnie rozprowadzili ją po rejonie, Polacy nie tylko potrafili utrzymać Ukraińców w ryzach, ale zaprowadzili bezpieczeństwo i porządek na tym obszarze.

No a teraz zarówno władze Rzeczypospolitej, ofuknięte niedawno przez pana Drobowycza z ukraińskiego IPN, ze swej strony ofuknęły księdza Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, który za prezydenta Lecha Kaczyńskiego sam jeden sprzeciwił się prowokacyjnemu marszowi banderowców przez Polskę do Monachium. Episkopat, zamiast skorzystać z okazji, by przynajmniej siedzieć cicho, gdy nie starcza mu odwagi by powiedzieć prawdę – leje krokodyle łzy nad „tragedią” w ramach sodomii „pojednania” z udziałem ukraińskiego duchowieństwa z tamtejszego kościoła narodowego, który ani myśli wyrzekać się kultu Stefana Bandery. Ciekawe, jak daleko jeszcze zaprowadzi Przewielebnych Księży Biskupów ten sojusz ołtarza z tronem?

Bo nie ulega wątpliwości – chociaż o tym nie trzeba głośno mówić – że to nikczemne i tchórzliwe postępowanie aktualnych polskich władz państwowych i kościelnych, jest następstwem nacisków ze strony Stanów Zjednoczonych, które dla banderowców mają stosunek tradycyjnie wyrozumiały, jeśli nawet nie cieplejszy. Po wojnie wybaczyły im kolaborację z Hitlerem, co prawda dość jednostronną, niemniej jednak, podczas gdy winowajcy znacznie drobniejszego płazu wędrowali na szubienicę, albo do lochu.

Przyczyna była prosta; Anglosasi, którzy przedstawicieli innych narodów, a zwłaszcza narodów Europy Wschodniej w ogóle nie uważają za równych sobie ludzi – chociaż nigdy się do tego nie przyznają – uznali banderowców za znakomity materiał dla potrzeb dywersji wobec Związku Sowieckiego podczas „zimnej wojny”, w związku z tym nawet Żydom nie pozwalają powiedzieć na nich złego słowa. Świadczy o tym choćby miłująca prawdę pani Anna Applebaum, nasza „Jabłoneczka”, która banderyzm rozgrzeszyła, jako istotny składnik ukraińskiej tożsamości narodowej. Z kolei za komuny Ukraińcy „budowali socjalizm”, więc na wypominanie im jakiegoś Bandery czy Szuchewycza, ani Stalin, ani Chruszczow, ani Breżniew nie dawali przyzwolenia. Dlatego ukraińska diaspora w USA i Kanadzie została ideologicznie i politycznie zdominowana przez banderowców.

Kiedy byłem w Ottawie, zapytałem prezesa Kongresu Polonii Kanadyjskiej, który z przedstawicielami Światowego Związku Ukraińców w Toronto prowadził jakieś rozmowy, czy w tym Związku jest reprezentowany jakiś inny kierunek polityczny poza banderowskim, na co odparł, że nie tylko, że żadnego innego nie ma, ale w dodatku – „niechby spróbował być!”. Więc teraz, kiedy Amerykanie w 2014 roku za 5 miliardów dolarów kupili sobie Ukrainę, a teraz kombinują, jakby tu ją jakoś korzystnie sprzedać, banderowcy nie tylko są nadal pod amerykańską ochroną, ale Nasz Pan Miłosierny z Waszyngtonu najwyraźniej kazał podkulić chwosty swoim wasalom, co oni w podskokach właśnie wykonują. Z kolei politycy ukraińscy przez te lata doskonale opanowali sztukę obcinania kuponów politycznych i finansowych od prezentowania Ukrainy na terenie międzynarodowym, jako państwa specjalnej troski. Podobne to jest do upośledzonego na umyśle dziecka, któremu przezorniej będzie się nie sprzeciwiać, bo nigdy nie wiadomo, co wtedy zrobi – czy poderżnie gardło sobie, czy może całej rodzinie, a potem podpali dom. Toteż nikt się nie sprzeciwia, tyko z miedzianym czołem żyruje wszelkie łgarstwa tamtejszej „polityki historycznej”.

Wdzięczność i pokora w stylu ukraińskim – a skromność głowy naszego urokliwego bantustanu.

Wdzięczność i pokora w stylu ukraińskim – a skromność głowy naszego urokliwego bantustanu.

Radosław Piwowarczyk wdziecznosc-i-pokora-w-stylu-ukrainskim

Już na początku wileńskiego szczytu NATO, prezydent Andrzej Duda w rozmowie z mediami stanowczo zadeklarował, że Polska „nie załatwia nic dla siebie”, ale dla NATO i jego wschodniej flanki oraz, a jakżeby inaczej, dla Ukrainy.

Szczególnego wydźwięku nadaje tej wypowiedzi fakt, iż miała ona miejsce w osiemdziesiątą rocznicę „Krwawej Niedzieli”, a więc apogeum zbrodni ukraińskich nacjonalistów dokonanej na Polakach.

Kiedy warszawski prezydent załatwiał sprawy Ukrainy w dawnym mieście Rzeczypospolitej, ukraiński ambasador w Polsce, zapewne w geście dozgonnej wdzięczności, postanowił obrazić polską pamięć historyczną.

Skromność głowy naszego urokliwego bantustanu, podczas prezydentury której „Polska nie załatwia nic dla siebie, tylko dla NATO, dla wschodniej flanki NATO, także dla państw bałtyckich, dla innych państw, które są naszymi sąsiadami w tej wschodniej części” oraz, oczywiście, Ukrainy, budzi wręcz podziw. Być może prezydent lepiej sprawdziłby się w roli „pierwszego dżentelmena”, wszak to właśnie partnerkom i partnerom głów państw przypada w udziale działalność charytatywna. Kto wie, czy gdyby inaczej zgięła się historii sprężyna, to podczas wileńskiego szczytu NATO prezydent Duda nie odnosiłby równie spektakularnych sukcesów jak podczas gry w bingo z Billem Clintonem.

Niektórzy mogą powiedzieć, że żadna to różnica, czy prezydent zabiega o interesy Polski, czy wschodniej flanki NATO, jedno i drugie przekłada się na wzmocnienie bezpieczeństwa naszego kraju. Nie są to jednak stany równoznaczne. Istotną różnicę stanowi to, czy Polska otrzyma broń lub inne środki bezpieczeństwa, np. w postaci transferu technologii, i sami będziemy decydować o tym, kiedy i jak ich użyć, czy też nasz obszar wzmocniony zostanie siłami NATO, nad którymi kto inny będzie sprawował kontrolę, a bezpieczeństwo Polski będzie zależne od łaski sojuszniczych urzędników.

Wypowiedź prezydenta Dudy pokazuje też naiwność, z jaką głowa państwa podchodzi do polityki zagranicznej, a co dobitnie zostało ukazane w polsko-ukraińskich relacjach, które są dwustronne jedynie w ten sposób, że jedna strona daje, a druga bierze.

Aż nadto dobrze widać to było w ostatnich dniach. W rocznicę kulminacji ukraińskiego ludobójstwa na Polakach przedstawiciele polskiej delegacji, na czele z prezydentem Dudą, podnosili „ukraińskie oczekiwanie, by wystosowane zostało formalne zaproszenie Ukrainy do Sojuszu”.

W zamian za to ukraiński ambasador w Polsce Wasyl Zwarycz zamieścił na Twitterze bezczelny wpis, w którym stwierdził, iż oddaje hołd „obywatelom ІІ RP, pomordowanym na okupowanych przez III Rzeszę terenach w latach II wojny światowej”. Do tweeta załączone było zdjęcie pomnika Rzezi Wołyńskiej, ale ze słów dyplomaty nie dowiemy się jakim ofiarom oddawał hołd, ani kto ich mordował. Nie pada nawet tak eufemistyczne określenie, jak „ofiary Wołynia”, na które „zdobył się” prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.

Niezależnie od oczekiwań polskiej dyplomacji, sprawy Ukrainy i tak były wśród najważniejszych tematów dwudniowego szczytu, a obietnice dla naszego wschodniego sąsiada są całkiem spore. Wskazano trzy aspekty, które pozwolą na „zbliżenie Ukrainy do NATO”, a więc: wieloetapowy program wsparcia, utworzenie rady NATO-Ukraina, a także rezygnacja z tzw. Membership Action Plan, czyli specjalnego programu, przez który musiała przejść Polska, ale też inne państwa bloku wschodniego, a który to polega na przedkładaniu przez potencjalnego przyszłego członka corocznych sprawozdań dotyczących przygotowań do akcesji i obejmujących takie kwestie, jak obronność, gospodarka, polityka czy prawo.

Ukraina takiego programu nie będzie musiała przechodzić, a zwolennicy tego rozwiązania twierdzą między innymi, że ukraińska armia w związku z dozbrajaniem przez zachód znacznie się zmodernizowała, a tamtejsi żołnierze od ponad roku regularnie ćwiczą na sprzęcie używanym przez państwa Sojuszu. Perspektywa dołączenia Ukrainy do NATO, wobec trwającej wojny, która zdaniem części ekspertów może utknąć w miejscu, a więc będziemy obserwować naprzemienne ataki i kontrofensywy oraz związane z tym niewielkie zmiany linii frontu, nie wydaje się szczególnie bliska. Może się przecież okazać, że Ukraina do NATO będzie dołączać i dołączać, w miarę jak trwać i trwać będzie wojna za naszą wschodnią granicą, i w przewidywalnej przyszłości status akcesji Ukrainy do NATO się nie zmieni. Jeżeli natomiast wojna się zakończy i naddnieprzański kraj dołączy do Sojuszu, to ze względu na ułatwianie jego drogi do NATO może okazać się najsłabszym aliantem.

Ukraina co prawda do Sojuszu nie dołączyła, ani nawet nie otrzymała zaproszenia, ale – coby prezydent Zełenski tak całkiem smutny nie wracał do ostrzeliwanego Kijowa – kraje G7 udzieliły jej gwarancji bezpieczeństwa, do których chęć dołączenia ogłosiły już kolejne państwa. Ponadto kilka państw zapowiedziało dalsze wspieranie militarne napadniętego przez Rosję kraju. Ukraiński prezydent, który, podobnie jak inni oficjele tego kraju, już nie raz popisywał się niemałą zuchwałością, również i tym razem stwierdził, iż rezultaty wileńskiego szczytu są dobre, ale nie idealne.

Niektórym taka roszczeniowa postawa już najwyraźniej zbrzydła. Brytyjski minister obrony, Ben Wallace, wygłosił podczas szczytu zaskakujące zdanie, iż Ukraina powinna pamiętać, że przekazywane jej uzbrojenie pochodzi często z zasobów własnych darczyńców i byłoby miło, gdyby Ukraińcy okazali trochę wdzięczności zamiast kolejnych żądań.

To wywołało kolejną arogancką reakcję Zełenskiego, który w odpowiedzi stwierdził, że Ukraińcy mogą co rano po przebudzeniu „dziękować ministrowi osobiście”. Tym, co przyświeca polityce zagranicznej uzależnionej od zachodu Ukrainy, z pewnością nie są umiar, skromność i pokora.

Niezależnie od tych wszelkich uprzejmości nie można mieć wątpliwości co do tego, że wsparcie dla Ukrainy będzie trwało. Wyraził to jasno w swym przemówieniu prezydent Joe Biden. Przywódca USA, mówiąc o dołączeniu naszego wschodniego sąsiada do NATO, stwierdził, że „to się stanie”, a później zadeklarował, że „nasze zobowiązanie wobec Ukrainy nie osłabnie”. Możemy się jedynie domyślać, że nie miał na myśli tylko Stanów Zjednoczonych, ale wszystkich aliantów.

Być może niektóre kraje będą kręcić nosem na dalsze wspieranie Ukrainy i będą starały się ugrać coś dla siebie, jednak USA nie powinny mieć większego problemu ze znalezieniem „sługi”, który niezależnie od okoliczności, chętnie doszlusuje do czołówki darczyńców na rzecz Ukrainy, byleby tylko ktoś poklepał go po plecach.

Odzyskajmy młodych dla Polski

Ordo Iuris
Szanowny Panie,
raz po raz daje się w Polsce słyszeć lament z powodu zawłaszczania młodego pokolenia przez ideologię gender, subkulturę LGBT i radykalną lewicę. We współczesnym świecie zmiany społeczne postępują błyskawicznie. Kilka lat temu amerykańska firma badawcza Pew Research Center uznała Polskę za światowego lidera w tempie laicyzacji młodego pokolenia.
 Jak to zwykle bywa, wielu stawia ponure diagnozy, a tylko niewielu proponuje rozwiązania.Dlatego Ordo Iuris, ze wsparciem ponad 100 naukowców z całego świata oraz dzięki pomocy naszych Przyjaciół i Darczyńców, zainicjowało śmiały projekt odbudowy młodych elit w Polsce.Założona przez nas uczelnia Collegium Intermarium ma już ponad 70 absolwentów, a obecnie kształci się w niej ponad 200 kolejnych słuchaczy. To nie tylko młodzież, ale także nauczyciele szkół średnich i wykładowcy innych uczelni, korzystający z naszej oferty studiów podyplomowych. Wszyscy opuszczają mury Collegium Intermarium bogatsi o wnikliwe zrozumienie współczesnej wojny cywilizacji życia i cywilizacji śmierci – gotowi do dalszego zaangażowania po stronie prawdy. Jednak to wciąż zbyt wolne tempo!
Bo naszym konkretnym celem jest dotarcie z formacją intelektualną do całego pokolenia młodych Polaków. Jeśli pilnie nie odzyskamy młodego pokolenia – Polska, jaką znamy, stanie się jedynie mglistym wspomnieniem. Tym bardziej, że wyższej edukacji zagraża dobrze znana z Zachodu „kultura wykluczenia”. W Stanach Zjednoczonych młodzi ludzie boją się przecież otwarcie przyznać, że „istnieją dwie płcie”, a na wiodących uniwersytetach publicysta Matt Walsh – w głośnym filmie „What is a women?” – nie mógł od nikogo uzyskać jasnej odpowiedzi na pytanie „Kim jest kobieta?”
Aby polska młodzież mogła kształcić się w poważnej atmosferze umiłowania prawdy, musimy sami zbudować uczelnię, która to umożliwi. I musimy w tym dziele polegać na własnej determinacji i poczuciu odpowiedzialności narodowej rodaków. Już w następnych pokoleniach, Ojczyzna będzie nam za to wdzięczna, a my z dumą pokażemy kolejnym rocznikom absolwentów nazwiska naszych Darczyńców zdobiące mury akademickiej twierdzy wolności, prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna.Dlatego potrzebujemy Pana wsparcia. Właśnie teraz. Gdy Collegium Intermarium staje na nogach i dynamicznie rozwija swoje oddziaływanie na młode pokolenie.
Nic dziwnego, że rozwój naszej uczelni wzbudza wściekłość wśród radykałów. Gazeta Wyborcza nie raz już pisała, że mamy jedynie kilku studentów. Tymczasem w rzeczywistości, otworzyliśmy filie Collegium Intermarium w Poznaniu i Lublinie. Zorganizowaliśmy szereg konferencji i debat naukowych – także międzynarodowych. Zainicjowaliśmy współpracę z uczelniami z Francji, Hiszpanii, Węgier i Ukrainy. Na długich stypendiach gościliśmy wybitnych profesorów ze Stanów Zjednoczonych, Francji, Grecji, Serbii. Naukowcy Collegium Intermarium publikują artykuły w renomowanych czasopismach naukowych.Na stacjonarnych studiach prawniczych studiują już dwa roczniki przyszłych prawników. Oprócz elitarnych studiów dziennych, uruchomiliśmy także cztery kierunku studiów podyplomowych – w tym międzynarodowe studia L.LM z zakresu praw człowieka.
W tym roku chcemy też otworzyć dwa nowe kierunki studiów licencjackich – w tym studia z dziennikarstwa, na których profesjonalnego i etycznego dziennikarstwa będą uczyć praktycy. Mowa o dziennikarzach i publicystach, którzy nie tylko odnieśli zawodowy sukces, ale pozostali też wierni prawdzie – tacy jak Wojciech Sumliński, Łukasz Warzecha, Cezary Krysztopa, Rafał Ziemkiewicz czy Paweł Lisicki. Wśród nowych kierunków znalazły się także interdyscyplinarne studia humanistyczne „artes liberales” oraz anglojęzyczne studia dotyczące biznesu, zarządzania i prawa międzynarodowego.
Rosnące grono naukowców entuzjastycznie wspierających Collegium Intermarium pracuje w centrach badawczych, takich jak Centrum Filozofii Klasycznej, Centrum Edukacji Klasycznej, Centrum Badań nad Zachodnią Cywilizacją, Centrum Wiara i Nauka, Centrum Badań nad Rodziną i Demografią, Centrum Badań nad Solidarnością Europejską, Centrum Badań nad Sztuczną Inteligencją i nowo otwarte Centrum Badań i Studiów nad Państwem i Prawem Ukrainy.
Wierzę, że obecny rozwój Collegium Intermarium, o którym napiszę Panu więcej poniżej – to dopiero początek. Choć ataki na naszą uczelnię nie ustają, nie zamierzamy się poddać. Nadal będziemy robić swoje. A wtedy konsekwencja i wytrwałość w budowaniu uczelni, przyniosą konkretne owoce.
Dlatego będę Panu bardzo wdzięczny za przekazanie dalej informacji o ofercie studiów na Collegium Intermarium Pana bliskim i znajomym – zwłaszcza tegorocznym maturzystom, których dzisiejsze wybory determinują naszą przyszłość.Bez finansowego wsparcia ludzi takich jak Pan, ten wyjątkowy projekt nie będzie mógł zostać zrealizowany. A jeżeli trudu budowy Collegium Intermarium nie podejmie nasze pokolenie, szansa na odbudowę patriotycznej – oddanej prawdzie, życiu, rodzinie i wierze – elity nigdy się nie ziści.
Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w przycisk [jerst w oryginale md]
Kłamstwa i manipulacje radykałów
Collegium Intermarium od samego początku jest obiektem ataków ze strony mediów wspierających agendę radykalnych ideologii. Powtarzające się ataki skupiają się przede wszystkim na umniejszaniu skali działalności uczelni.Autorzy kłamliwych artykułów powielają dezinformację na temat liczby osób, studiujących na Collegium, próbując porównywać liczbę osób, studiujących na naszej uczelni z liczbą studentów, kształcących się na istniejących od lat uniwersytetach i uczelniach wyższych.
Tymczasem Collegium Intermarium to nie tylko uczelnia młoda, która dopiero rozpoczyna swoją działalność, ale także uczelnia, która od samego początku miała być uczelnią elitarną, nastawioną nie na ilość studentów, ale na jakoś kształcenia.W przeciwieństwie do wielu polskich uniwersytetów i uczelni prywatnych, naszym celem nie jest masowa „produkcja” żywych narzędzi do różnych dziedzin przemysłu i biznesu oraz posiadaczy wyższego wykształcenia, dla których studia są tylko drogą do zdobycia niezbędnego do podjęcia pracy dyplomu.
Na Collegium Intermarium chcemy kształcić wszechstronnie wykształconych, świadomych obywateli, którzy dzięki kompleksowemu wykształceniu będą zdolni do wzięcia udziału w debacie publicznej i współtworzenia przyszłej elity narodu. Nasza uczelnia wyróżnią się wolnością debaty akademickiej i dążeniem do poszukiwania prawdy, a nie umiejętności trafiania w klucz poprawnych odpowiedzi na egzaminach.
Wierzymy, że dzięki temu przyczynimy się do podniesienia intelektualnego poziomu debaty publicznej oraz wzrostu wiedzy i samoświadomości społeczeństwa.

Prawo to nie tylko przepisyFlagowym kierunkiem Collegium Intermarium są dziś stacjonarne, magisterskie studia prawnicze, które wyróżniają się na tle studiów prawniczych na innych polskich uczelniach kompleksowym, wszechstronnym i interdyscyplinarnym kształceniem. Nasi studenci poznają podstawy filozofii, myśli społecznej, etyki, retoryki, erystyki i ekonomii. Zdobywają doskonałą znajomość prawa międzynarodowego i najważniejszych zagadnień gospodarczych. Dzięki temu nasi absolwenci będą nie tylko biegli w znajomości przepisów prawa, ale również będą doskonale przygotowani do pełnienia odpowiedzialnych ról społecznych i zajmowania najwyższych stanowisk w świecie prawa, biznesu, nauki, polityki, mediów, organizacji międzynarodowych i organów administracji publicznej.Poza tym, studia prawnicze na Collegium Intermarium to także koncentracja na praktycznych aspektach wykonywania zawodu prawnika. Nasi studenci pracują na zanonimizowanych aktach procesowych, uczestniczą w symulacjach rozpraw sądowych, kształcąc się pod okiem doświadczonych i uznanych adwokatów, radców prawnych, sędziów oraz parlamentarzystów, liderów politycznych i społecznych z kraju i zza granicy, którzy swoją działalnością realnie wpływają na otaczającą nas rzeczywistość prawną.
Collegium Intermarium jest odpowiedzią na jedną z głównych bolączek studiów prawniczych na większości polskich uczelni, jaką jest masowy model kształcenia, który utrudnia rozwijanie indywidualnych zdolności studentów, obniżając w efekcie jakość kształcenia. Dlatego – nawiązując do klasycznych wzorców akademickich – zapewniamy zindywidualizowane kształcenie oparte na relacji mistrz-uczeń. Wraz z rozpoczęciem nauki, każdemu studentowi przydzielany jest tutor, który przeprowadza go przez proces kształcenia. Dobór tutora jest dokonywany w oparciu o zainteresowania i intelektualne potrzeby studenta. Do podjęcia się obowiązków tutora zapraszane są także osoby formalnie niezwiązane z uczelnią – adwokaci, radcowie prawni, sędziowie, mediatorzy, menadżerowie, liderzy społeczni oraz naukowcy polscy i zagraniczni.
Studia prawnicze na Collegium Intermarium mają charakter elitarny, bo tylko w takim modelu można kształcić elity.
Otwieramy nowe kierunki studiów
Od nowego roku akademickiego planujemy otworzyć trzy nowe kierunki studiów licencjackich: Dziennikarstwo i nowoczesna komunikacja społeczna, Interdyscyplinarne studia humanistyczne „Artes liberales” oraz anglojęzyczne, zaoczne studia licencjackie na kierunku Business, Management and International Law.
W ramach studiów dziennikarskich chcemy wprowadzić wiele elementów, których nie ma na innych uczelniach, a które powinny stanowić fundament wiedzy każdego dziennikarza. Mowa tu między innymi o zajęciach z retoryki i erystyki. Absolwenci naszego kierunku będą wyposażeni w wiedzę z zakresu ekonomii, historii, filozofii czy etyki – szczególnie ważnej w czasach fake newsów, przekłamań, manipulacji i dziennikarstwa nastawionego przede wszystkich na wywoływanie emocji. Wśród wykładowców znajdą się przede wszystkim dziennikarze i publicyści, którzy będą dzielić się ze studentami wiedzą ściśle związaną z praktyką dziennikarską.
W ramach promocji nowego kierunku zorganizowaliśmy debatę na temat obecnych i przyszłych wyzwań, stojących przed dziennikarzami. W debacie udział wzięli cenieni publicyści – Rafał Ziemkiewicz, Paweł Lisicki i Cezary Krysztopa, którzy również współtworzą kadrę wykładowców na nowym kierunku.
Z kolei Interdyscyplinarne studia humanistyczne „Artes liberales” to unikatowy na polskim rynku edukacyjnym kierunek, nastawiony na interdyscyplinarne zgłębianie wiedzy z zakresu podstaw europejskiej kultury, sztuki, historii i filozofii. To studia łączące zajęcia z różnych dyscyplin naukowych, które pozwalają na całościowy wgląd w istotę Europy klasycznej. Studia „Artes liberales” mają być uzupełnieniem typowego wykształcenia, jakie otrzymują absolwenci polskich uczelni.
Natomiast Business, Management and International Law to kierunek, który łączą w sobie elementy typowej wiedzy ekonomicznej i nauki o zarządzaniu z podstawami prawa międzynarodowego. To unikatowy kierunek, praktycznie nie występującym w ofercie polskich uczelni wyższych. Jego absolwenci będą doskonale przygotowani do pełnienia odpowiedzialnych ról społecznych – menedżerów i szefów nowoczesnych przedsiębiorstw (również międzynarodowych).
Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w poniższy przycisk
Unikalne kierunki studiów podyplomowych
Oferujemy także studia podyplomowe na kierunkach, które nie mają swoich odpowiedników na innych polskich uczelniach.Kształcimy nauczycieli etyki na kierunku „Etyka cnót i realnego dobra w dobie ponowoczesności”.
 Wobec rosnącego zapotrzebowania na nauczycieli etyki w polskich szkołach – to najpopularniejszy obecnie kierunek na Collegium Intermarium. 
W ramach piątej już edycji tego kursu, istnieje możliwość bezpłatnego studiowania – dla pierwszych 25 zgłoszonych.Po raz kolejny będziemy także organizować kurs „Europa klasyczna: polityka – kultura – sztuka debaty”, który w pierwszym roku naszego istnienia był jednym z najbardziej obleganych kierunków na uczelni. To kurs, który pozwala zdobyć kluczową wiedzę na temat politycznych, filozoficznych i kulturowych fundamentów cywilizacji europejskiej i jej kluczowych instytucji.
Kontynuujemy także organizację międzynarodowych studiów LL.M z zakresu praw człowieka. W tym unikalnym programie wzięli do tej pory udział słuchacze z Polski, Austrii, Włoch, Francji, czy Słowacji, którzy w trakcie dwuletniego kursu poznawali teoretyczne i filozoficzne podstawy i źródła międzynarodowego systemu praw człowieka oraz odbywali warsztaty advocacy, umożliwiające nabycie umiejętności aktywnego angażowania się w działalność na rzecz ochrony praw człowieka.Kolejny rok pełen cennych inicjatyw
Organizowaliśmy szereg konferencji i debat naukowych. W ubiegłym roku były to chociażby konferencje na temat nowoczesnych metod ścigania przestępczości internetowej, sytuacji geopolitycznej Europy w obliczu napaści Rosji na Ukrainę oraz – organizowana we współpracy z Akademią Zamojską – konferencja z cyklu „Odkrywać wiecznotrwałe” na temat „nieprzemijającej nowości chrześcijaństwa”.
Ten rok rozpoczęliśmy od styczniowej konferencji na temat obfitego dziedzictwa Papieża Benedykta XVI. W ramach cyklu Wykładów Otwartych im. Feliksa Konecznego, bp prof. dr hab. Michał Janocha wygłosił wykład pt. „Powrót do Sacrum. Jerzy Nowosielski”. Odbyły się także dwa wykłady otwarte z cyklu „św. Tomasz z Akwinu dziś”. Pierwszy pod tytułem „Nieprzemijająca nowość myśli Akwinaty”. Drugi pod tytułem „Czy dusza ludzka ma płeć? Głos Akwinaty w sprawie dyskusji wokół gender”. 
Po raz drugi włączyliśmy się w obchody Święta Chrztu Polski, organizując konferencję na temat chrześcijańskiego dziedzictwa naszego narodu.Zorganizowaliśmy także interdyscyplinarną konferencję naukową poruszającą skomplikowaną problematykę eutanazji z punktu widzenia prawa, medycyny, socjologii, filozofii czy antropologii oraz międzynarodową konferencję o kryzysie energetycznym w Europie Środkowo-Wschodniej.
W lutym odbywała się Zimowa Szkoła Intermarium, w ramach której młodzi ludzie z Bułgarii, Węgier i Polski spotkali się wspólnie, by rozmawiać o przyszłości naszego regionu i swoich państw oraz nawiązywać relacje, które zaowocują pogłębieniem współpracy międzynarodowej środowisk studenckich regionu Międzymorza. Pozytywne reakcje uczestników wydarzenia skłoniły nas do kontynuacji programu. Dlatego w sierpniu, w Krakowie odbędzie się Szkoła Letnia Intermarium.
Uczelnie odwiedzali także wybitni naukowcy, współpracujący z Collegium Intermarium – dr Grégor Puppinck, dr Stephen Baskerville, dr Dragan Dakić i prof. Jane Adolphe.
Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w poniższy przycisk
Wspólnie zbudujmy Collegium IntermariumWe wrześniu zorganizujemy kolejną ważną konferencję naukową w związku z 30. rocznicą ogłoszenia encykliki „Veritatis Splendor”.
 Referat wygłosi na niej Jego Eminencja kard. Gerhard Müller – były prefekt Kongregacji Doktryny Wiary. W październiku zorganizujemy Festiwal Nauki Klasycznej.Pracujemy także nad uruchomieniem studiów pedagogicznych oraz wydawnictwa Collegium Intermarium i międzynarodowego czasopisma naukowego, dotyczącego spraw istotnych dla regionu Międzymorza.
Collegium Intermarium to projekt rozpisany na lata, a plany są ambitne. Ich realizacja nie będzie jednak zależała tylko od nasze determinacji, ale także od skali wsparcia tej inicjatywy – także ze strony Przyjaciół i Darczyńców Instytutu Ordo Iuris, którzy są świadomi tego, jak ważna jest edukacja młodego pokolenia.Funkcjonowanie uczelni wyższej to gigantyczne koszty – rocznie ponad… 3,5 mln złotych!
Inaczej niż w przypadku Instytutu Ordo Iuris, który całą swoją działalność opiera na darowiznach od polskich rodzin – w przypadku Collegium możemy sfinansować część kosztów działalności z dostępnych dla wszystkich polskich placówek edukacyjnych środków publicznych na badania i programy kształcenia. Jednak pomagają one w sfinansowaniu tylko niektórych projektów.
Przed wiekami budowa uczelni finansowana była przez monarchów i możnych, którym na sercu leżał los Ojczyzny. Wierzę w to, że dzisiaj w pomoc w finansowaniu kuźni przyszłych elit narodu, włączą się także ludzie, którzy rozumieją jak kluczowa dla naszej przyszłości jest dobra edukacja młodego pokolenia.
Dlatego serdecznie zachęcam Pana do finansowego włączenia się w misję Collegium Intermarium i przekazania na rzecz uczelni darowizny w wysokości 60 zł, 90 zł, 150 zł lub dowolnej innej, dzięki czemu będziemy mogli kształcić nowe elity w duchu naszych wspólnych ideałów.
Z wyrazami szacunkuAdw. Jerzy Kwaśniewski - Prezes Instytutu na Rzecz Kultury Prawnej Ordo IurisP.S. Serdecznie proszę też Pana o przekazanie informacji o działalności Collegium Intermarium wszystkim, którzy mogą być zainteresowani naszą ofertą – zarówno kształceniem na studiach dziennych, jak i studiach podyplomowych, pozwalających na uzupełnienie swojej wiedzy i wykształcenia. Wszelkie informacje na temat oferty edukacyjnej Collegium Intermarium, znajdują się na stronie internetowej www.collegiumintermarium.org
.Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris jest fundacją i prowadzi działalność tylko dzięki hojności swoich Darczyńców.
 Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iurisul. Zielna 39, 00-108 Warszawa+48 793 569 815 www.ordoiuris.pl