Ukraina – problemy z logiką. Dwie tezy całkowicie ze sobą sprzeczne.

Ukraina – problemy z logiką. Dwie tezy całkowicie ze sobą sprzeczne.

ukraina-problemy-z-logika

Profesor Witold Modzelewski, Członek rady programowej partii Prawo i Sprawiedliwość
Członek Komitetu Prognoz „Polska 2000 Plus” przy Prezydium Polskiej Akademii Nauk.

Powiem o dwóch wątkach w tej sprawie, takich wewnętrznych zaprzeczeń:

– Z jednej strony, słyszymy że podtrzymanie tej wojny jest w naszym interesie, że ta wojna to jest obrona Polski, że ci ludzie, którzy tam giną, jeżeli przestaną tam ginąć w obronie Ukrainy, to ta wojna przeleje się na nasze terytorium, czyli w istocie jest to jedyny front chroniący nas przed rosyjską agresją. To jest nieuchronne; dopóki oni walczą, agresji nie ma, nie ma tych przysłowiowych rosyjskich „tanków pod Warszawą”.

Z drugiej strony, ci sami ludzie mówią, że jesteśmy całkowicie bezpieczni, ponieważ chroni nasz sojusz północnoatlantycki artykuł 5; „jeden za wszystkich wszyscy za jednego”, że możemy być spokojni, bo właśnie chroni nas NATO.

Te dwie tezy są całkowicie ze sobą sprzeczne.
Bo jeżeli prawdziwa jest druga, to pierwsza jest nieprawdziwa, ponieważ niezależnie od wyniku tej wojny chroni nas sojusz.
Jeżeli pierwsza jest prawdziwa, to znaczy że ci, którzy to mówią kompletnie nie wierzą w tenże sojusz i uważają go za całkowitą fikcję.

========================

No i teraz jeszcze druga niekonsekwencja, która tutaj się pojawia w naszej obowiązującej narracji to jest właśnie to, że „Rosja jest dla nas zagrożeniem, że my powinniśmy się cały czas bać”.

Z tezą miałem wielokrotnie polemizowałem:

Że „teraz ta Rosja jest taka groźna, że ona czyha na naszą niepodległość, a z drugiej strony ci sami ludzie mówią, że to jest w ogóle fałszywe mocarstwo, kolos na glinianych nogach, który przegrywa wojnę z Ukraińcami, z państwem dużo słabszym, kolos który się rozpadnie, który się skompromitował, który w ogóle jest przecenionym byłym mocarstwem, które schodzi ze sceny i ten schodzący ze sceny jest jednocześnie takim śmiertelnym zagrożeniem”.
No albo jedno albo drugie.

Jak i dlaczego USA gnije i się rozpada. Do diabła z Ukrainą… …, czyli co się dzieje w USA

Jak i dlaczego USA gnije i się rozpada.

Do diabła z Ukrainą,… …, czyli co się dzieje w USA

zygumnt bialas

W Los Angeles jest około 60 tysięcy ludzi śpiących – kto o tym wie? – na chodnikach, w namiotach, kartonach, śpiworach lub po prostu nie wiadomo gdzie… Inni mieszkają w swoich samochodach. Podobnie jest w San Fran, Seattle i St Louis. Ponieważ nie ma toalet, załatwiają swoje potrzeby, kiedy tylko przyjdzie im ochota i gdziekolwiek. Jaki mają wybór? – Niektórzy są ćpunami, inni wariatami, wielu po prostu nie ma pracy albo takiej, w której zarabia się wystarczająco dużo, by stać było na kwaterę.

Tymczasem Biden wysyła miliardy na Ukrainę, wiele miliardów, nasze miliardy, podczas gdy Ameryka rozpada się w środku. Skorumpowany, zniedołężniały, drugorzędny prawnik, w tajemniczy sposób upoważniony do zbankrutowania własnego kraju, aby zadowolić brudny, skorumpowany kraj, który nie ma znaczenia dla Ameryki.
 
Jak to jest możliwe? Dlaczego Amerykanie to tolerują? – Ponieważ nie mają wyboru. Amerykanie nie mają wpływu na swój rząd z wyjątkiem mało istotnych spraw. Ostatnio moja pasierbica Natalia, Meksykanka, była w Austin odwiedzając przyjaciół. Wróciła i opisała Amerykę jako dziwny kraj. Wszystkie domy były takie same, więc jak można było znaleźć drogę do domu w nocy? – I było mnóstwo ludzi mieszkających pod mostami i na chodnikach – powiedziała. To było dla niej dziwne. Nigdy nie widziała czegoś takiego w Meksyku. Przez dwadzieścia lat ja też nie widziałem.
 
Tymczasem Biden wysyła fortunę na Ukrainę. Jak to możliwe? Czy nie moglibyśmy mieć amerykańskiego prezydenta? Chociaż raz? Kogoś, kto dba o ludzi we własnym kraju? Nie widać na to żadnych perspektyw. W Ameryce jest wielu ludzi, którzy nie mają co jeść, albo ledwo co. Appalachia, Rust Belt, wiejskie głębokie Południe. Czy Biden ma co jeść? – Ciekawe, czy obchodzi go, że wielu jego współobywateli nie ma co jeść. Ale obchodzi go Ukraina, obchodzi go bardzo.
 
Ameryka się rozpada, ale Biden odbuduje Ukrainę. Nasze pociągi wyglądają jak coś z Turner Classic Movies. Wersje pasażerskie na całym kontynencie są ładne, choć powolne. Ale są też prymitywne i źle utrzymane. W ciągu miesiąca wykoleiły się cztery pociągi towarowe. Nie, jest ich pięć. Dziś rano czytaliśmy o kolejnym w Arizonie. To jest Trzeci Świat zmierzający do Czwartego. A Biden zrobi, co trzeba, tak długo jak będzie trzeba. Dla Ukrainy.
 
Zastanawiam się czasem, czy Biden zna swój własny kraj. Nie ma dowodów na to, że go zna. Nie był w wojsku, nie spędził czasu na autostopie przez Zachodnią Wirginię, nie zna bryzy bigrigów (ciężkich ciężarówek), które ustawiają się na autostradach Dalekiego Zachodu. Nigdy nie pracował na życie i prawdopodobnie nie zna nikogo, kto by to robił. Jest politycznym cwaniakiem i drugorzędnym prawnikiem, który ukończył studia na 76. pozycji wśród 85 studentów, po tym jak został przyłapany na oszukiwaniu.
 
Ale wyśle tyle naszych pieniędzy na Ukrainę, ile będzie trzeba. Jesteście jeszcze wdzięczni? – We Flint w Michigan i w Jackson w Missisipi, a także – jak powiedziała mi mieszkająca tam córka – w Nowym Orleanie, woda nie nadaje się do picia. Co to za kraj, który na to pozwala? – Odpowiedź brzmi: kraj-krzak, czyli taki, którego rząd jest bardziej zainteresowany Ukrainą niż własnym narodem.
 
Ale, jeśli mogę, słowo o pociągach. Moja żona i ja byliśmy w Chinach kilka lat temu i jechaliśmy szybkimi pociągami (180 mil [290 km] na godzinę). Są niesamowite, gładkie, ciche, piękne. Pociąg z nadprzewodnikiem wysokotemperaturowym, o prędkości 360 mil na godzinę i nadwoziu z kompozytów z włókna węglowego, jest w późnym stadium rozwoju. Ameryka nie ma ani jednego nanometra, ani jednego angstremu, ani jednego z nich. Powrót z Chengdu był jak powrót z filmu science fiction.
 
Ale Biden wysyła miliardy na Ukrainę, podczas gdy kilkaset tysięcy umiera za niego na Ukrainie. Ale zrobi wszystko dla Ukrainy. W ogóle wszystko. Amerykanie nie chodzą do lekarza, bo nie mogą zapłacić rachunków. W przeciwieństwie do krajów pierwszego świata, w Ameryce nie ma porządnej opieki medycznej. Czy myślisz, że Bidenowi brakuje opieki medycznej, podczas gdy wysyła pieniądze, których Ameryka rozpaczliwie potrzebuje, na Ukrainę?
 
Chiny – jeśli mogę ponownie powiedzieć to okropne słowo – mają gospodarkę nastawioną na zysk. Chiny wydają swoje pieniądze na Chiny. Ameryka wydaje swoje pieniądze na Ukrainę. Spójrzcie na Chiny. Widzisz autostrady, czteropasmowe tunele biegnące dwanaście mil pod górami, jasno oświetlone. Lotniska, zapierające dech w piersiach mosty. Fenomenalne linie elektryczne wysokiego napięcia. Jeśli interesują cię takie rzeczy, Chiny mają ogromną bazę zainstalowanych urządzeń Five-G, a teraz, od Huawei, Five.five-G.
 
Biden właśnie podpisał ustawę o 886 miliardach dolarów na wojsko. Dodajmy VA, czarne programy – Bóg wie jakiej skali – i DOE [uwaga: DOE to skrót od United States Department of Energy, który jest odpowiedzialny za promowanie innowacji w technologii energetycznej i zapewnienie bezpieczeństwa narodowej broni jądrowej]. Podsumujmy to, a wyjdzie grubo ponad bilion dolarów.
 
Większość Amerykanów żyje z maksymalnie obciążonymi kartami kredytowymi i nie ma nawet pięciuset dolarów w zapasie na nagłe wypadki. Biden, który uniknął służby podczas wojny wietnamskiej, a teraz wojowniczy prezydent, ma prawdopodobnie 500 dolarów na swojej karcie Visa. I kupuje lotniskowce za 13 miliardów za sztukę, i pieniądze wysyła na Ukrainę. Czego potrzebujemy bardziej, niedrogiej opieki dentystycznej czy lotniskowca?
 
Przestępczość w Ameryce osiągnęła zatrważający poziom. Turyści z normalnych krajów muszą traktować wizyty jak wycieczki do ZOO. Edukacja jest fatalna i szybko się pogarsza pod rządami Bidena. Pojawiają się wyboje, mosty stają się przestarzałe, infrastruktura gnije. Ale Ukraina dostaje wiele, wiele za darmo. A teraz banki upadają, ponieważ, cóż, Lockheed-Martin otrzymał gigantyczny prezent wojskowy; dług krajowy jest gigantyczny, deficyty handlowe są ogromne i nie ma końca wojen. Teraz Ukraina prosi o samoloty bojowe.
 
Dziękujmy więc Bogu, że żyjemy w demokracji, gdzie zwycięża wola narodu. Nie będziemy jeździć pociągami ani pić wody, ani odwiedzać lekarza i będziemy mieć przygotowaną wygodną podkładkę, bo chodniki są twarde i zimą zamarzają. Ale możemy być pewni, że Biden wyśle na Ukrainę tyle naszych pieniędzy, ile ten ponury, nic nie znaczący kraj zechce.
 https://seniora.org/politik-wirtschaft/fred-reed-zum-teufel-mit-der-ukraine
 
Napisał: Fred Reed Opracował: Zygmunt Białas

===================

Komentarz: “Można zaryzykować tezę, że USA są 
przygotowywane przez grandziarzy finansowych do rozwałki. Fabryki 
wywieziono do Chin (podobnie jak Rosja wywiozła swe fabryki za Ural w 
obliczu II wojny światowej). Zostawiono tylko większą część zakładów 
zbrojeniowych, ale ostatnio wybuchł skandal w kongresie, bo komponenty 
elektroniczne i jakieś części mechaniczne do amerykańskiej broni też 
robione są ponoć we wrogich Chinach. Ten proces położenia laski na 
Ameryce trwa od około połowy lat siedemdziesiątych. Szkolnictwo 
tragiczne, służba zdrowia tragiczna, warunki pracy i ubezpieczenia 
tragiczne, możliwości samozatrudnienia bardzo ograniczone, 
infrastruktura sypie się nie odnawiana od lat 60tych. Więzienia 
zapchane,przestępczość narasta, narkomania, bezdomność, bieda hula wsród 
klasycznej klasy robotniczej i farmerów; nielegalnych emigrantów 
przyjmuje sie na miliony, mimo że brakuje dla nich pracy i mieszkań. 
Niezadowolenie podzielonego we wszelkich możliwych płaszczyznach 
społeczeństwa narasta i szanse na solidarny wybuch gniewu i rebelię 
zmiatającą mafię cwaniaków u władzy maleją.”

Amunicja ze zubożonym uranem podgrzewa groźnie wojnę na Ukrainie

Amunicja ze zubożonym uranem podgrzewa wojnę na Ukrainie

Na podst.: asiatimes/depleted-uranium

Decyzja Wielkiej Brytanii o dostarczeniu Kijowowi kontrowersyjnej amunicji przeciwpancernej może spotkać się z rosyjskimi taktycznymi atakami nuklearnymi

Stephen Bryen

Pociski przeciwpancerne przeznaczone dla Ukrainy zawierają zubożony uran.

Brytyjskie ogłoszenie, że dostarczy Ukrainie amunicję ze zubożonym uranem (DU) do swoich czołgów Challenger 2 nie jest jednorazowe. Zostało ono uzgodnione ze Stanami Zjednoczonymi. USA znalazły sposób na przyspieszenie dostaw czołgów Abrams M-1 do Rosji poprzez wykorzystanie starszych modeli.

Działo gładkolufowe Abrams 120 mm, podobnie jak Challenger, używa amunicji ze zubożonym uranem, gdy strzela pociskami przeciwpancernymi. Czołgi Abrams wysłane na Ukrainę będą uzbrojone w amunicję ze zubożonym uranem “rozwalającą czołgi”.

Amunicja, o której mowa, jest amunicją penetrującą typu long dart: wykorzystuje specjalny pręt penetrujący wykonany z DU z dodatkiem tytanu i molibdenu.

Jest on bardzo ceniony przez wojsko, ponieważ penetrator DU jest samo-ostrzący (co oznacza, że nie ulega deformacji) i powodujący pożar. Jest bardzo skuteczny przeciwko czołgom uderzonym z boku, z tyłu lub z góry, ale mniej z przodu, gdzie może być odbity przez pochylony pancerz.

Penetratory APFSDS mogą być wykonane z materiałów innych niż DU, takich jak tytan. Rosjanie nazywają amunicję DU “brudną” bronią.

Zubożony uran jest bardzo ciężkim metalem, pozostającym z wirówek wzbogacających rozszczepialny U-235 dla broni jądrowej.

Broń DU zawiera mniej materiału rozszczepialnego niż naturalny uran. JDU jest używany w bardzo zwartej formie, zazwyczaj w celu ułatwienia penetracji pancerza i innych utwardzonych struktur.

Przeciwnicy amunicji twierdzą, że fragmenty metalu DU w glebie i pył DU w powietrzu mogą powodować liczne problemy zdrowotne, w tym raka.

Aerozol wytwarzany podczas uderzenia i spalania amunicji ze zubożonym uranem może skazić szerokie obszary wokół miejsc uderzenia i może być wdychany przez cywilów i personel wojskowy.[Groźne jest promieniowanie alfa, wysoko-energetyczne [ok 5 MeV].

Amunicja DU odegrała rolę w tzw. syndromie wojny w Zatoce Perskiej, a także wpływa na gęstość szpiku kostnego u żołnierzy trafionych fragmentami DU.

USA jest światowym mistrzem wagi ciężkiej w używaniu amunicji DU w Iraku, Syrii, Afganistanie, Bośni i Kosowie. 782 tys. naboi DU zostało wystrzelonych podczas wojny w Iraku w 1991 roku. Ponad 300 000 pocisków DU zostało wystrzelonych w Iraku w 2003 roku.

Zarówno USA jak i Wielka Brytania odrzuciły wezwania do zakazania broni ze zubożonym uranem.

Oprócz pocisków do czołgów penetrujących pancerz, USA używa amunicji DU do 30-milimetrowego działa GAU-8 Avenger Gatling w myśliwcu A-10 Warthog. A-10 odgrywały znaczącą rolę w wojnach w Iraku i Afganistanie.

Ostatniej zimy Ukraina „zażądała” od Stanów Zjednoczonych 100 odrzutowców A-10 i potajemnie szkoliła się w używaniu tych samolotów w walce. Jeśli dojdzie do ofensywy na Krymie, A-10 mogą zostać przeniesione na Ukrainę i pilotowane przez kombinację ukraińskich pilotów i być może ochotników, byłych pilotów US Air Force.

USAF od jakiegoś czasu próbuje pozbyć się A-10, które uważa za relikt zimnej wojny i mało prawdopodobne, by przetrwały w gęstym środowisku obrony powietrznej. W najnowszym opracowaniu USAF powiedziało, że chce jak najszybciej pozbyć się wszystkich swoich A-10. Z perspektywy USAF przesunięcie ich na Ukrainę uwalnia je od niechcianego ciężaru.

USA stara się również zrównoważyć przewagę Rosji w artylerii, wysyłając nowe haubice 155 mm, które mają zastąpić artylerię utraconą w wyniku rosyjskich ataków lotniczych i artyleryjskich.

Ukraińska armia toczy obecnie walki w Bachmucie, Awdijiwce, Vuhledarze i w okolicach Zaporoża. Bachmut jest dla wojny istotny, ponieważ jest tam zabunkrowana duża liczba ukraińskich żołnierzy, niektóre elitarne jednostki.

Szacunki mówią o zaangażowaniu aż pięciu ukraińskich brygad, reprezentujących być może nawet 15 tysięcy żołnierzy, choć brygady te poniosły wysokie straty i część żołnierzy, ale nie sprzętu, została wywieziona z miasta. Rosyjskie siły paramilitarne Grupy Wagnera twierdzą obecnie, że kontrolują około 70% miasta i wznowiły walki po krótkiej przerwie.

USA straciły 14 marca drona MQ-9 Reaper, działającego zaledwie 37 mil od Krymu w rosyjskiej strefie zamkniętej. Reaper jest nie tylko dronem myśliwskim, ale posiada zaawansowane czujniki, które bez wątpienia były wykorzystywane do zbierania informacji o celach, ale także do zbierania ELINT (elektroniczne przechwytywanie) rosyjskich jednostek wojskowych.

Złapany na gorącym uczynku przez dwa rosyjskie Su-27, dron rozbił się w morzu. [—]

Wprowadzając DU na Ukrainie, NATO zwiększa ryzyko, że odpowiedzią Rosji może być taktyczna broń jądrowa. NATO, jak widzą to Rosjanie, otwiera atomową puszkę Pandory.

O tym, jak Pentagon organizuje ukraińską wiosenną ofensywę.

O tym, jak Pentagon organizuje ukraińską wiosenną ofensywę.

zygumnt bialas

Dziś o tym, jak Pentagon organizuje ukraińską wiosenną ofensywę.

Żaden amerykański urzędnik nigdy nie mówił tak otwarcie, jak zrobił to w zeszłym tygodniu sekretarz obrony USA Lloyd Austin: USA przygotowują Ukrainę do powszechnie zapowiadanej wiosennej ofensywy. O co w tym wszystkim chodzi i jak poważnie musi to wszystko traktować Rosja?
“Ukraina nie może tracić więcej czasu” – upomniał rodzime siły sekretarz obrony USA Lloyd Austin zaraz po posiedzeniu grupy kontaktowej ds. obrony Ukrainy. Ustalono już datę: koniec kwietnia lub początek maja. Pentagon wyraził również poprzez media swoje niezadowolenie, że kijowski reżim nadal układa stosy trupów w Artiomowsku [ukr. w Bachmucie], chociaż Austin osobiście uważa, że to miasto nie ma strategicznego znaczenia i że nadszedł czas, by pozwolić stosom trupów wyrosnąć w innych miejscach na mapie.
Tymczasem amerykańskie kierownictwo wojskowe oficjalnie przyznaje, że armia ukraińska w ciągu jednego roku konfliktu poniosła ponad 100 tys. ofiar, a ‘najlepsi i najbardziej doświadczeni’ wojskowi zostali ‘wyłączeni’. Te monstrualne straty nie doprowadziły do niczego poza utratą około jednej piątej całego terytorium dawnej Ukrainy, ale nikt w Waszyngtonie nie ma z tego powodu żadnych emocji. Ukraińscy żołnierze muszą walczyć dalej – to najważniejsze przesłanie Pentagonu.
Tło jest takie, że w amerykańskim establishmencie dojrzała pilna potrzeba konkretnych rezultatów, które Kijów musi pokazać. Pieniądze popłynęły, dostarczono broń, przeszkolono ukraińskich żołnierzy; teraz nadszedł dzień zapłaty. Życie tubylców jest przyjmowane jako waluta.
Według źródła w Pentagonie, które przekazało tę informację wpływowej gazecie Politico, wszystkie zachodnie dostawy broni na Ukrainę w ciągu ostatnich czterech czy pięciu miesięcy zostały zrealizowane właśnie w oczekiwaniu na ukraińską wiosenną ofensywę. Ukrainie przekazano setki czołgów i pojazdów opancerzonych, a także pojazdy do budowy mostów.
Tysiące ukraińskich żołnierzy zostało przeszkolonych na poligonach NATO. Zgromadzono również znaczne zapasy granatów 155-milimetrowych, których zimą brakowało. Armia nie otrzymała jeszcze żadnych samolotów, ale wyposaża swoje MiGi w amerykańskie rakiety średniego zasięgu. I oczywiście amerykański patron dostarcza swojemu wasalowi dane wywiadowcze i rozpoznanie.
W jakich kierunkach będą atakować siły ukraińskie? – Pentagon cały czas zapewnia, że opracowanie strategii należy do Kijowa. Ale – jak mówi przysłowie – kto płaci dziewczynie za jedzenie, ten z nią tańczy. Amerykańscy wojskowi i służby specjalne otwarcie dyskutują w prasie, gdzie rzucić ukraińską armię. Krym oraz miasta Melitopol i Mariupol to główne cele ofensywne. Emerytowany generał Ben Hodges, który nie może zapomnieć, jak półwysep przepłynął z gracją do Rosji, a wywiad NATO nie zauważył tego incydentu – wtedy był on dowódcą alianckich wojsk lądowych – jest cały rozpalony na punkcie Krymu.
Jego pomysł polega na tym, by armia ukraińska przekroczyła Dniepr, zajęła cały rejon Chersonia i stamtąd bombardowała Krym rakietami HIMARS, zagrażając w ten sposób Flocie Czarnomorskiej i lotnisku w Saki. Wielu uważa ten plan za nierealny: trudno sobie wyobrazić, że Ukraińcy będą w stanie skutecznie przekroczyć Dniepr pod ogniem rosyjskiej artylerii. Informacje o Krymie i jego obronie przeciwlotniczej są jednak pilnie zbierane. Na tej misji był też amerykański dron Reaper, który został zatopiony na Morzu Czarnym drugiego dnia.
Drugi kierunek to wybrzeże Morza Azowskiego. Albo Berdiańsk przez Melitopol, albo Mariupol przez Wołnowachę. Co więcej, atak na Mariupol byłby również posunięciem w wojnie informacyjnej. Z wybrzeża Morza Azowskiego HIMARS-y mogłyby wziąć pod ogień Most Krymski, aby całkowicie odizolować półwysep. W obu wariantach chodzi o odcięcie dróg zaopatrzenia rosyjskich wojsk i zablokowanie ‘korytarza na Krym’. Część analityków uważa, że ukraińska armia dysponuje wystarczającymi siłami, by zaatakować w dwóch kierunkach jednocześnie – zarówno na południu, jak i nad Morzem Azowskim.
Możliwe, że istnieją jeszcze inne domniemane kierunki ataku, ale nie zostały one jeszcze upublicznione w mediach. Denis Puszylin, pełniący obowiązki szefa DRL, powiedział, że Ukraińcy zmasowali oddziały w okolicach Artiomowska. Wygląda na to, że ukraińskie wojsko może zorganizować swój kontratak również tam. Byłoby to też dobre dla ich propagandy.
Militarnie te plany wyglądają na niebezpiecznie szalone. Ale smutne jest to, że dla Zelenskiego i jego mistrzów będzie to również ‘wynik’, jeśli kontratak się nie powiedzie. Kijowski Pennywise [klaun grozy z “To” Stephena Kinga – przypis redakcji] będzie chwalił się liczbą zabitych, spekulował na temat ich krwi i żądał więcej pieniędzy i broni. Waszyngton będzie miał pretekst, by wywrzeć presję na europejskich wasali i powiedzieć: “Patrzcie, jak dzielnie giną Ukraińcy, a co z wami?”
Faktem jest, że rosyjska armia ma niezaprzeczalną przewagę nad armią ukraińską w zakresie sprzętu, artylerii i lotnictwa, a gospodarki są po prostu nieporównywalne pod względem skali i kondycji. Ale reżim kijowski ma jedną przewagę: rzuca swoich obywateli na śmierć bez skrupułów i z dozą sadyzmu. Ci, którzy wykazują lustrzane odbicie niezrozumiałego masochizmu, umierają za interesy Marka Milleya, Lloyda Austina i innych niezwykle odległych od nich ludzi. I to jest broń, którą reżim Zelenskiego będzie wykorzystywał do końca.
W przypadku, gdy plany zawiodą, reżim USA położył już miękką matę, na którą zamierza delikatnie upaść. W niedawnym raporcie RAND Corporation analitycy wojskowi przypominają, że w konflikcie ukraińskim na pierwszym miejscu dla amerykańskiego przywództwa muszą być interesy Stanów Zjednoczonych. Ale przedłużająca się wojna, jak się okazuje, nie leży w interesie Ameryki – jest zbyt kosztowna, zbyt niebezpieczna i nie daje możliwości przejścia do poskromienia Chin. Waszyngton musi więc pilnie przekonać Kijów do zaakceptowania strat terytorialnych i zawarcia niekorzystnego pokoju, który, jak wiadomo, jest lepszy od dobrej kłótni.
Zza Oceanu płynie do Ukraińców przejrzysty komunikat: możecie się zabijać dla naszych interesów, ale jak tylko nasze interesy się zmienią, porzucimy was i nawet nie będziemy o was pamiętać. Zastaw nie jest równoznaczny z poślubieniem. To niesamowite, jak Ukraińcy wciąż marzą o przechytrzeniu wszystkich, a potem wpadają w najbardziej prymitywne, jak się wydaje, pułapki. Pułapka kontrataku może stać się ich ostatnią.
https://rtde.live/international/165753-wie-pentagon-ukrainische-fruehjahrsoffensive-organisiert/
Opracował: Zygmunt Białas

Negatywna ocena perspektyw Ukrainy na pokonanie Rosji. Asia Times.

Negatywna ocena perspektyw Ukrainy na pokonanie Rosji. Asia Times.

asia-times-negativnaja-ocenka-perspektiv

Niedawna zamknięta konferencja czołowych amerykańskich ekspertów od polityki zagranicznej ujawniła, że Ukraina ryzykuje przegraną wojnę na wyniszczenie pomimo najlepszych wysiłków Zachodu, poinformował Asia Times.

Negatywna dla Kijowa ocena perspektyw Ukrainy na pokonanie Rosji pojawiła się na niedawnym zamkniętym spotkaniu byłych wysokich rangą amerykańskich wojskowych, urzędników wywiadu i naukowców, których aktywność sięgała od Reagana do administracji Trumpa.

Jeden z prelegentów powiedział, że bez wyszkolonego kontyngentu wojskowego i odpowiedniej ilości amunicji ukraiński prezydent Wołodymyr Żeleński może pójść na rękę chińskiemu planowi pokojowemu.

Jak podaje Asia Times, przeważające poglądy skłaniały się ku eskalacji konfliktu w postaci dostarczenia Ukrainie dodatkowej broni. Jeden z prominentnych analityków zasugerował utworzenie “legionu zagranicznego” złożonego z bojowników z innych krajów, aby uzupełnić kurczące się zasoby wyszkolonych sił Ukrainy.

Na spotkaniu ubolewano, że mimo całej pomocy Zachodu, Ukraina może nie osiągnąć pożądanego rezultatu i dlatego nie należy się dziwić, że Kijów zaakceptuje plan pokojowy Chin. Nikt na Zachodzie nie przewidział, że Chiny będą również pośredniczyć w rozmowach między Arabią Saudyjską a Iranem.

Podczas gdy Waszyngton odrzucił plan pokojowy Chin dla Ukrainy, Zelensky nie, pisze Asia Times, co w obliczu kurczących się sił i amunicji Ukrainy może mieć swoje przedłużenie.

Praktycznie cała armia ukraińska, którą blok NATO szkolił w latach 2014-2022 do wojny z Rosją, jest martwa, a rekruci są rzucani na pozycje bojowe po trzech tygodniach szkolenia, zauważyła gazeta, wskazując na fakt, że na Ukrainie trwają niekończące się fale mobilizacji.

W takiej sytuacji chiński plan może stać się akceptowany dla Kijowa, mówią azjatyccy eksperci. Jednak wszyscy doskonale rozumieją, że Kijów nie przyjmie teraz planu Pekinu, ale będzie musiał polegać na własnej kontrofensywie. I na podstawie jej wyników kijowski reżim wyciągnie wnioski, całkiem możliwe, że zwracając się także do Chin.

Alexander Dugin: Niebezpieczeństwo dla kogo? “Samson-Option”Izraela.

Alexander Dugin: Niebezpieczeństwo dla kogo? | Jochen Mitschka

Samson-Option”Izraela oznacza, że ​​rządy Izraela zastrzegają sobie prawo, w przypadku egzystencjalnego zagrożenia dla kraju, do rozerwania całego świata przez atomową zagładę.

dugin-gefahr

Kiedy po raz pierwszy usłyszałem o Aleksandrze Duginie w 2012 roku, było to ostrzeżenie, aby go nie czytać, ponieważ był rosyjskim nazistą, szeptem Putina. Ponieważ jednak Dugin nie był zbyt wpływowy, w ogóle nie miał bezpośredniego kontaktu z Putinem i często był dostępny tylko w całości po rosyjsku, do 2021 roku pozostawał mi w dużej mierze obcy. Kiedy jednak córka Dugina padła ofiarą zamachu bombowego 23 sierpnia 2022 r., rzekomo dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów, zacząłem bliżej przyglądać się temu „ultranacjonalistycznemu” lub „neofaszystowskiemu politykowi i politologowi Rosji” (Wikipedia). Chociaż był raczej mało znanym intelektualistą aż do zabójstwa swojej córki, której trudne do zrozumienia, często filozoficzne wypowiedzi były czczone tylko w małej bańce, to radykalne wydarzenie mogło teraz uczynić z niego zagrożenie. Dla kogo ? postaram się znaleźć odpowiedź w tym artykule.

Rozwój Dugina.

Aby nie zepsuć tego formatu, proszę o przeczytanie rozdziału o rozwoju Dugina w Dodatku 1).

Klasyfikacja

Jeśli szukasz odpowiednika Dugina na Zachodzie, szybko go znajdziesz go w osobie Zbigniewa Brzezińskiego i jego książki The Single World Power: America’s Strategy for Dominance4). Z tą różnicą, że tutaj ukazana jest droga do dominacji nad światem, podczas gdy Dugin skupia się na przywództwie w Eurazji. Brzeziński był także doradcą kilku rządów, co nigdy nie miało miejsca w przypadku Dugina.

O ile można odnieść wrażenie, że książka Brzezińskiego służyła i nadal służy jako swego rodzaju scenariusz geopolityki wszystkich kolejnych administracji amerykańskich, wpływ Dugina był wyraźnie niewielki aż do kryzysu na Ukrainie. [Nie, to tylko p. Jochen Mitschka go nie czytywał, nie doceniał. Poniżej rozważa tylko marginalne prace Dugina. Tamten jest ideologiem, nie strategiem wojennym. MD]

W szczególności Putin od dawna próbował zintegrować Rosję z Zachodem, zamiast ustanowić euroazjatycką pozycję wielkiego mocarstwa z kulturowym dystansem od Zachodu.

W międzyczasie jednak idee Dugina przeniknęły do ​​rosyjskiego głównego nurtu politycznego z peryferii. Jest to ewidentnie konsekwencja widocznej pogardy Zachodu dla Rosji, rozszerzenia NATO, zerwania porozumień zbrojeniowych, gróźb militarnych i fantazji o pierwszym uderzeniu nuklearnym części elit USA, a także kryzysu na Ukrainie.

W efekcie zyskuje na popularności nurt nacjonalistyczny, który po komunistach jest już najsilniejszą opozycją wobec partii rządzącej Putina. Co nie mniej ważne, zmusiło to Putina do przeformułowania swojej polityki czekania do 2014 roku i nadziei na poprawę relacji z Zachodem.

Dzisiejsza analiza Dugina

Analiza kryzysu ukraińskiego, którą opublikował w Geopolitika.ru 1 marca, może pomóc w rozpoznaniu dzisiejszej roli Dugina 5). Dugin opisuje w niej sześć faz „specjalnej operacji wojskowej” na Ukrainie.

Pierwsza faza była naznaczona rosyjskimi sukcesami: podczas tej fazy wojska rosyjskie zajęły Sumy i Czernihów oraz wkroczyły do ​​Kijowa od północy, wzbudzając gniew Zachodu. Moskwa wykazałaby się jednak powagą w wyzwoleniu Donbasu i szybkim natarciem ze strony Krymu przejęłaby kontrolę nad dwoma kolejnymi obwodami – chersońskim i zaporoskim, a także częścią obwodu charkowskiego.

Jednak Mariupol, strategicznie ważne miasto w „Donieckiej Republice Ludowej”, zostało zdobyte z trudem. Mimo to Rosja odniosła znaczący sukces swoją szybką i zaskakującą akcją na początku operacji. Ale według Dugina nie wiadomo jeszcze dokładnie, jakie błędy popełniono w tej fazie, co doprowadziłoby później do niepowodzenia.

Ta pierwsza faza trwała 6 miesięcy i zaowocowała bezprecedensowymi sankcjami i presją ze strony państw NATO i ich sojuszników. Wobec widocznych i namacalnych sukcesów Moskwa była gotowa do negocjacji w celu konsolidacji zdobyczy militarnych z sukcesami politycznymi. Kijów jednak wahał się przed podjęciem negocjacji.

Druga faza rosyjskiej interwencji wojskowej charakteryzowała się logiczną porażką negocjacji.

Ale potem zaczęła się druga faza. Chodziło o błąd strategiczno-wojskowy w planowaniu operacji, niedokładność prognoz i niespełnienie oczekiwań zarówno ze strony miejscowej ludności, jak i gotowość części ukraińskich oligarchów do poparcia Moskwy pod pewnymi warunkami ”5)

Ofensywa osłabła, a w niektórych kierunkach Rosja została zmuszona do wycofania się ze swoich pozycji. Przywództwo wojskowe próbowało osiągnąć pewne wyniki poprzez negocjacje w Stambule, ale to się nie powiodło. Negocjacje spełzły na niczym, ponieważ Kijów wierzył, że może rozwiązać konflikt militarnie na swoją korzyść.

Odtąd Zachód, po przygotowaniu opinii publicznej szalejącej rusofobii pierwszej fazy, zaczął zaopatrywać Ukrainę we wszelkiego rodzaju śmiercionośną broń na niespotykaną dotąd skalę. Sytuacja stopniowo obracała się na niekorzyść Rosji.

Trzecia faza, zdaniem Dugina, upłynęła pod znakiem impasu. Latem 2022 roku sytuacja zaczęła się uspokajać, choć w niektórych obszarach Rosja odnosiła sukcesy. Pod koniec maja zajęto Mariupol. Ta trzecia faza trwała do sierpnia.

W tym okresie sprzeczność między koncepcją operacji specjalnej jako szybkiej i sprawnej operacji mającej na celu wejście w fazę polityczną a potrzebą walki z dobrze uzbrojonym wrogiem dysponującym zapleczem logistycznym, wywiadowczym, technologicznym, komunikacyjnym i politycznym z całego Zachodu i stanął na froncie o ogromnej długości, stanęła z całą jasnością.”5)

Moskwa nadal starała się przeprowadzić pierwotny scenariusz bez zakłócania porządku w społeczeństwie i bez bezpośredniego zwracania się do ludności. Doprowadziło to do sprzeczności między uczuciami na linii frontu a uczuciami na froncie wewnętrznym oraz wad w wojskowym łańcuchu dowodzenia. Przywódcy rosyjscy chcieli zapobiec wojnie na pełną skalę i dlatego wszelkimi możliwymi sposobami odkładali teraz pilną częściową mobilizację.

To zachęciło Kijów i Zachód do uciekania się do taktyk terrorystycznych. Zabili cywilów w samej Rosji, wysadzili w powietrze most krymski, a następnie gazociągi Nord Stream 1 i Nord Stream 2, pisze Dugin w swojej analizie.

Nastąpiła czwarta faza konfliktu, naznaczona kontratakami Kijowa.

Wkroczyliśmy więc w czwartą fazę, charakteryzującą się kontrofensywą armii ukraińskiej w obwodzie charkowskim, który już na samym początku operacji był częściowo kontrolowany przez Rosję. Masowe dostawy jednostek HIMARS i rozmieszczenie zamkniętego systemu łączności satelitarnej Starlink, a także wielu innych środków militarno-technicznych, stworzyły dla armii rosyjskiej poważne problemy, na które nie była ona przygotowana w pierwszej fazie.”5)

Wycofanie się w rejon Charkowa, utrata Kupiańska, a nawet Krasnego Limana, miasta w DRL (Doniecka Republika Ludowa- przyp. tłumacza), było wynikiem pół wojny. Nasiliły się również ataki na stare obszary: regularnie bombardowano regiony Biełgorodu i Kurska. Niektóre cele zostały również trafione przez drony głęboko na terytorium Rosji. Nie można było już jednocześnie walczyć i nie walczyć, tj. trzymać społeczeństwo z dala od tego, co dzieje się na nowych terenach.

W tym momencie wybuchła wojna na pełną skalę. „Ściślej rzecz ujmując, ten fakt dokonany został wreszcie wprowadzony w życie na wyższych szczeblach władzy w Rosji”5).

Ta piąta faza była punktem zwrotnym, kiedy Putin podjął pewne kroki. Obejmują one częściową mobilizację, reorganizację dowództwa wojskowego i radę koordynacyjną ds. Operacji specjalnych. Ponadto Putin postawił przemysł zbrojeniowy w stan najwyższej gotowości.

Zwieńczeniem tej fazy było referendum w sprawie przystąpienia do Rosji czterech podmiotów – DRL, ŁRL (Doniecka Republika Ludowa-i Ługańska Republika Ludowa przyp. Tłum.), obwodów chersońskiego i zaporoskiego. Do tego dochodzi decyzja Putina o przyjęciu ich do Rosji i jego przemówienie programowe z tej okazji 30 września, w którym po raz pierwszy szczerze stwierdził, że Rosja sprzeciwia się liberalnej hegemonii Zachodu. Wyraził, że Rosja jest w pełni i nieodwracalnie zdeterminowana do budowy świata wielobiegunowego i że rozpoczyna się ostra faza wojny cywilizacji, w której współczesna cywilizacja Zachodu jest określana mianem satanistycznej. W kolejnym przemówieniu na kongresie w Wałdaju Putin rozwinął najważniejsze tezy.

Chociaż Rosja została zmuszona do opuszczenia Chersoniu, ataki armii ukraińskiej zostały wstrzymane, linie obrony wzmocnione, a wojna weszła w nową fazę.

W kolejnym etapie eskalacji Rosja zaczęła regularnie niszczyć ogniem rakietowym infrastrukturę wojskowo-techniczną, a czasem energetyczną Ukrainy. A w Rosji rozpoczęło się oczyszczanie społeczeństwa.

Zdrajcy i kolaboranci wroga opuścili Rosję, patrioci przestali być grupą marginalną, a ich postawy bezinteresownego oddania ojczyźnie stały się – przynajmniej pozornie – głównym nurtem etycznym. Podczas gdy liberałowie systematycznie denuncjowali każdego, kto wykazywał choćby najmniejszy ślad lewicowości lub konserwatyzmu i był krytyczny wobec liberałów, Zachodu itp. agentem, a nawet zdrajcą, sabotażystą i sympatykiem terroryzmu. Zaczęto zabraniać koncertów i publicznych wystąpień zdeklarowanych przeciwników. Rosja wkroczyła na drogę transformacji ideologicznej”5).

Następnie Dugin opisuje etap przebudowy społeczeństwa.

Stopniowo front ustabilizował się i pojawił się nowy impas. Żadnemu z przeciwników nie udało się odwrócić sytuacji. Rosja wzmocniła się zmobilizowaną rezerwą. Moskwa wsparła ochotników. Ochotnikom i prywatnej organizacji najemników Wagner udało się znacznie poprawić sytuację na lokalnych teatrach działań wojennych. Podjęto wiele niezbędnych kroków w celu zaopatrzenia armii i niezbędnego sprzętu, podczas gdy ruch ochotniczy był w pełnym rozkwicie.

Teraz wojna wkroczyła w rosyjskie społeczeństwo, zauważa Dugin. Fazę tę można obserwować do dziś. Charakteryzuje się również względnym rozłożeniem sił na froncie. W tym stanie obie strony nie mogły odnieść decydujących sukcesów, ale zarówno Moskwa, Kijów, jak i Waszyngton są gotowe do kontynuowania konfrontacji tak długo, jak będzie to konieczne.

Innymi słowy, pytanie o to, jak szybko zakończy się konflikt na Ukrainie, straciło na znaczeniu i aktualności.

Dopiero teraz naprawdę weszliśmy w wojnę, zdaliśmy sobie z tego sprawę. To trochę jak bycie na wojnie. Jest to trudna, tragiczna i bolesna egzystencja, do której rosyjskie społeczeństwo już dawno się przyzwyczaiło, a większość ludzi nawet tak naprawdę nie wiedziała.”5)

Dugin kontra zachodni wokizm

(inna nazwa tego ruchu to wokeizm, jako wprowadzenie przeczytaj np to > https://opoka.org.pl/News/Swiat/2022/wokizm-to-nowa-religia-w-ktorej-jest-wina-ale-brak-przebaczenia

Nietrafne wydaje się opisywanie Aleksandra Dugina, który reprezentuje nacjonalistyczny, konserwatywny i religijny system wartości jako alternatywę dla zachodniego, liberalnego systemu internacjonalistycznego, jako faszystę, podczas gdy amerykańscy autorzy i przywódcy myśli marzą o dominacji nad światem jako całkiem normalni i liberalni. Chociaż opisują oni dokładnie to, czego oczekuje się od faszystowskich systemów autorytarnych. Mianowicie dążenie do dominacji nad światem pod przywództwem samozwańczej elity. Oprócz wspomnianej już książki Brzezińskiego, warto wspomnieć artykuł „Rebuilding America’s Defences – Strategy, Forces and Resources For a New Century”6) dla tych, którzy chcieliby bardziej szczegółowo zająć się tym tematem.

Podczas gdy praca Dugina prawie zawsze dotyczy tożsamości narodowej, rosyjskiej suwerenności oraz tożsamości kulturowej i religijnej, zachodnie think tanki zajmują się niszczeniem innych kultur, społeczeństw i sposobów życia na rzecz jedynego prawdziwego, zachodniego. Moim zdaniem tym, co łączy ideologię Dugina z faszyzmem, jest próba rozbudzenia w ludziach entuzjazmu dla wspólnej idei na rzecz silnego państwa.

Dugin: Niebezpieczeństwo dla kogo?

Andreas Umland, jeden z bardzo szanowanych „ekspertów faszyzmu”, częściowo wyśmiewał się z poglądów Dugina, częściowo nimi gardził, częściowo opisywał je jako niebezpieczne w ramach zachodniej organizacji propagandowej „Zentrum Liberale Moderne”. Ale nawet we wstępie Umland popełnia zasadniczy błąd:

Czasy świetności Dugina jako twórcy idei autorytarnego reżimu Putina wydają się mieć już za sobą, ale nadal odgrywa on rolę radykalnego ideologa i łącznika z antyzachodnimi ugrupowaniami nacjonalistycznymi za granicą”.7)

Wpływ Dugina pojawił się dopiero w 2014 roku. Potwierdzają to także w dalszym tekście rzekomo nieadekwatne wyróżnienia naukowe. Jednak jego wpływy znacząco wzrosły od 2022 roku, kiedy to duża część jego wypowiedzi dotyczących polityki zachodniej się sprawdziła.

Wykroczyłoby to poza zakres tego artykułu, aby przejść do wszystkich sprzeczności i uproszczeń, które częściowo mają na celu ośmieszenie Dugina, a częściowo przedstawienie go jako niebezpiecznego. W rzeczywistości praca ma prawdopodobnie na celu demonizację Rosji rządzonej przez Putina i rzekomo pod wpływem demagogów, takich jak Dugin. Radzenie sobie z „takimi” należy przedstawić jako niemożliwe. Bo są wrogami światopoglądu liberalnego, np. Marieluise Beck, jednej z myślicielek w fabryce.

Umland przytacza lepsze przykłady niż Wikipedia, że ​​Dugin sympatyzował z nazizmem ponad 30 lat temu. Ale jak zaskakująca liczba polityków na Ukrainie, którzy są dziś popularni i rozchwytywani, ma niestety takie przekonania w swoim obecnym CV. Wydaje się, że nie tylko na Ukrainie iw Rosji widać różnicę między ideą narodowego socjalizmu a prawdziwą historią jego okrucieństw. I oczywiście jest to wielkie niebezpieczeństwo. Ponieważ, jak widać w tej chwili na Ukrainie, ideologiczny nurt szybko rozwija zestaw narzędzi, które ostatecznie zdemaskują idee faszyzmu. Tak jak na Ukrainie burzenie pomników, zakaz języka rosyjskiego, zakaz stacji telewizyjnych i stron internetowych, zakaz działalności partii opozycyjnych i seria morderstw dokonywanych przez nonkonformistycznych dysydentów i wreszcie wojna do ostatniej kropli krwi.

Teraz jest to przede wszystkim zagrożenie skierowane do wewnątrz. Podczas gdy agresywny liberalizm Zachodu, na przykład poprzez swoją potęgę gospodarczą, uniemożliwia odbiór rosyjskich mediów zwykłymi kanałami w Afryce. Lub bardziej rażąco, kraje są bombardowane, aby ukarać je za rzekome łamanie praw człowieka. Dlatego ten liberalizm, w duchu starych krzyżowców, działa na zewnątrz.

Teraz będzie się sprzeciwiać, że Rosja, a w przypadku wojny ze wschodnią Ukrainą także Kijów, stanowią zagrożenie zewnętrzne. Jeśli spojrzeć na prowincje na Ukrainie, które dążyły do ​​autonomii, ale po latach bombardowań ogłosiły secesję, są one również postrzegane jako zewnętrzne, już nie jako część Ukrainy.

Jednak Kijów nie doprowadziłby do drugiej próby przymusowej reintegracji wschodnich prowincji, gdyby nie wsparcie USA i Wielkiej Brytanii dla ukraińskich sił ultra-nacjonalistycznych. Albo w zachodnim rozumieniu, gdyby Rosja nie anektowała Krymu. Gdyby Kijów został zmuszony przez mocarstwa zachodnie do wypełnienia zobowiązań mińskich 2, nie byłoby wojny, a setki tysięcy ludzi wciąż by żyło.

W przypadku Rosji przykłady historycznej agresji zewnętrznej załamują się, jeśli przyjrzeć się bliżej często przytaczanym przykładom. Tak jak wojna w Gruzji została rozpętana przez gruzińskiego prezydenta Saakaszwilego, co również wykazało dochodzenie UE.10) Lub biorąc pod uwagę, że Rosja bombarduje terrorystów na zaproszenie rządu syryjskiego i nie jest nielegalnym okupantem i agresorem jak USA i Niemcy był częściowo.

Jednak w przypadku potęgi nuklearnej, takiej jak Rosja, zagrożenie skierowane do wewnątrz może szybko przerodzić się w zagrożenie skierowane na zewnątrz. I to wyjaśnia niebezpieczeństwo dla świata: jeśli Rosja będzie nadal nękana, jeśli będą kontynuowane próby rozbicia jej na poszczególne państwa, Dugin dostarczy ideologicznej legitymacji do użycia broni nuklearnej, a dokładniej broni jądrowej. Jak oświadczył były i urzędujący Prezydent Federacji Rosyjskiej: „Nikt nie potrzebuje świata bez Rosji”. Oznacza to, że Rosja ma teraz również swoją „Opcję Samsona” 9).

Wnioski

Aleksander Dugin nie miał w przeszłości istotnego wpływu na rosyjską politykę. Jednak ma się to zmienić. Ze względu na agresywną politykę Zachodu, mającą na celu albo rzucenie Rosji na kolana (swobodna adaptacja Baerbocka), albo jej dekolonizację, czyli rozbicie na poszczególne państwa (swobodna adaptacja czołowych polityków amerykańskich i „Komisji Helsińskiej” )) polityka patriotyzmu i nacjonalizmu to tylko duży impuls w Rosji. Do tej pory służyło to wspieraniu zmiany kierunku państwa na wschód. Jednak w przypadku poważnego zagrożenia jedności Rosji, na przykład klęski w wojnie z NATO na Ukrainie, ideologia ta sprawi, że użycie broni nuklearnej będzie akceptowane przez społeczeństwo rosyjskie.

Zachód dąży do tego samego celu, coraz bardziej demonizując wrogą Rosję, a teraz także Chiny. Propaganda od dawna próbuje wytłumaczyć, że wojna nuklearna nie jest taka zła. I że coś takiego może zostać zaakceptowane przez ludność jako zło konieczne.

Tylko jak najszybsze zawieszenie broni i zamrożenie konfliktu, np. przewidziane w planie pokojowym Chin, może uchronić Europę i Rosję przed dalszą eskalacją. Niestety, trzeba powiedzieć, że politycy w europejskich krajach NATO są obecnie poważnie ograniczeni w podejmowaniu decyzji przez media, polityków transatlantyckich i think tanki, a także międzynarodowe korporacje i tzw. organizacje pozarządowe. Ich działania nie są zdeterminowane interesami ich własnych krajów, ale interesami, wolą hegemona, USA.

Działają więc jak anoda ofiarna. Poświęcają Niemcy i kraje Europy Zachodniej, aby jak najdłużej powstrzymać upadek USA jako światowego hegemona. np. wlewając setki, a nawet tysiące miliardów euro z pieniędzy podatników konsumenckich do USA na drogie dostawy broni i gazu oraz dalsze podatki wspierające wojny prowadzone przez imperium.

Dopóki są to tylko skutki ekonomiczne, może przejść to do historii jako kara za ignorancję społeczeństwa i dowód na nieadekwatność demokracji przedstawicielskiej, która w oczywisty sposób nie służy interesom rzekomo reprezentowanych. Miejmy nadzieję, że nic gorszego się nie wydarzy.

Jochen Mitschka tweetuje o aktualnych tematach na @Jochen_Mitschka

Tłumaczył Paweł Jakubas, proszę o jedno Zdrowaś Maryjo za moją pracę.

Ten artykuł pojawił się po raz pierwszy 09 marca 2023 na stronie https://apolut.net/alexander-dugin-gefahr-fuer-wen-von-jochen-mitschka/

Dodatek i źródła:

1) Dugin, syn rosyjskiej rodziny oficerskiej, urodzony w 1962 roku, pojawił się jako pisarz w nacjonalistycznej gazecie na początku lat 90., podczas rozpadu Związku Radzieckiego. W 1991 i 1992 opublikował esej zatytułowany „Wielka wojna o kontynent” 2 w serii artykułów. W tej pracy opisał Rosję jako wiodące imperium Eurazji, które musiało uzbroić się przeciwko dekadenckiemu Zachodowi. Dzieło, które jest dziś często postrzegane w Rosji jako szczególnie przyszłościowe.

W 1997 roku ukazało się jego podobno najważniejsze dzieło „Podstawy geopolityki” 3). Zachodnie media podały, że jest to lektura obowiązkowa w Akademii Dowodzenia Sił Zbrojnych FR. Wezwał w nim Rosję do przywrócenia jej wpływów poprzez współpracę i sojusze, ale bez reaktywowania komunistycznej ideologii Związku Radzieckiego. W odniesieniu do konfliktu ukraińskiego należy wspomnieć, że odmówił Ukrainie wyłączności etnicznej.

Doprowadziło to między innymi do twierdzeń na Zachodzie, że Dugin udoskonala faszystowskie idee w taki sposób, aby miały one zastosowanie do rosyjskiej rzeczywistości i wpływały na politykę rządu. W rzeczywistości Dugin najwyraźniej miał niewielki wpływ na rosyjskie przywództwo, co ostatnio widać było w bezczynności Kremla podczas wydarzeń na Majdanie w 2014 roku.

Chociaż Dugin nigdy nie przeniknął do ścisłego kręgu organów decyzyjnych Putina, jego niewątpliwa bystrość filozoficzna i intelekt zaowocowały wieloma ważnymi stanowiskami. I tak np. od 2009 do Majdanu 2014 kierował Katedrą Socjologii Stosunków Międzynarodowych na Moskiewskim Uniwersytecie Państwowym.

2) https://4threvolutionarywar.wordpress.com/2015/07/23/alexander-dugin-the-great-war-of-the-continents/

3) https://www.goodreads.com/book/show/35887243-foundations-of-geopolitics

4) (englischer Titel: The Grand Chessboard: American Primacy and Its Geostrategic Imperatives, 1997) https://de.wikipedia.org/wiki/Die_einzige_Weltmacht:_Amerikas_Strategie_der_Vorherrschaft

5) https://www.geopolitika.ru/en/article/russia-coming-out-anaesthesia-six-phases-special-military-operation

6) https://resistir.info/livros/rebuilding_americas_defenses.pdf

7) https://gegneranalyse.de/personen/alexandr-dugin/#einfuehrung

8) https://www.csce.gov/international-impact/events/decolonizing-russia

9) “Samson-Option”Izraela oznacza, że ​​rządy Izraela zastrzegają sobie prawo, w przypadku egzystencjalnego zagrożenia dla kraju, do rozerwania całego świata przez atomową zagładę. Broń nuklearna została już załadowana do bombowców, gdy groziła klęska w wojnie z Egiptem. Jej użycie zostało następnie w ostatniej chwili uniemożliwione przez dostawy broni z USA . https://www.diepresse.com/1458625/als-israel-schon-zur-atombombe-griff

10) https://www.faz.net/aktuell/politik/ausland/untersuchungskommission-georgien-hat-den-krieg-begonnen-1854145.html

Nowa Jerozolima skrywanym […źle… ] celem wojny na Ukrainie?

nowa-jerozolima-skrywanym-celem

Agnieszka Piwar

Pierwsza rocznica rozpoczęcia specjalnej operacji wojskowej Rosji na Ukrainie – gdzie od 2014 roku trwa wojna – skłania do pewnych przemyśleń i podsumowań. Znawcy tematu nie pozostawiają wątpliwości. Konflikt za naszą wschodnią granicą rozgrywa się w interesie i z inicjatywy mocarstwa zza Oceanu. Tymczasem warto zagłębić temat zaangażowania Żydów, o którym skrzętnie milczą redakcje w Polsce, także te będące w opozycji do głównego nurtu.

Miałam dużo czasu na obserwację i dedukcję, wszak wkrótce po tym jak Rosjanie wkroczyli na Ukrainę straciłam pracę. Czy miało to jakiś związek? Nie poinformowano mnie o powodzie rozwiązania ze mną umowy w trybie natychmiastowych, ale mogę się tego domyślać, gdyż pracowałam w archiwum publicznej telewizji. Utrata pracy zbiegła się w czasie, kiedy uruchomiono wobec mnie lawinę ataków, w tym publicznych zniesławień, zakłamanych artykułów czy nawet pogróżek wysyłanych w prywatnych wiadomościach. Byłam oczerniana, wyzywana od „ruskich agentów”, etc. Hejt wylewał z każdej strony. Mój przypadek nie jest odosobniony. Z podobną nagonką i problemami spotkali się inni polscy publicyści czy komentatorzy, którzy nie powielali narracji mainstreamu o „złej Rosji” i „niewinnej Ukrainie”.

Czym sobie zasłużyłam na nagonkę i problemy? Być może uwagą skierowaną pod adresem szefa rządu RP. Jeszcze przed rozpoczęciem tzw. rosyjskiej operacji specjalnej, Mateusz Morawiecki chwalił się w mediach społecznościowych, że Polska przekaże broń Ukrainie. W komentarzu, pod własnym nazwiskiem wytknęłam premierowi, że dostarczanie broni Ukraińcom to zły pomysł, gdyż przez 8 lat prześladowali i mordowali oni własnych obywateli, którzy mówili po rosyjsku czy sprzeciwiali się Euromajdanowi. Jako przykładowy dowód wkleiłam zdjęcia i relacje z masakry w Odessie, do jakiej doszło 2 maja 2014 roku.

Uciszyć za niewygodne fakty

Moją pierwszą publikację po 24 lutego 2022 roku – a więc po militarnym wejściu Rosjan na Ukrainę – rozpoczęłam od słów: «Kilka lat temu, już po wybuchu Euromajdanu, poznałam w Gliwicach młodego Ukraińca. Podczas luźnej rozmowy zapytałam dlaczego właściwie przyjechał do Polski. Odpowiedział, że wyjechał z Ukrainy, by wymigać się przed przymusowym wcieleniem do wojska. Wyjaśnił, że jego matka jest Rosjanką, a on po prostu nie chciał strzelać do swoich. Czy któryś z majdanowych podżegaczy z Polski pomyślał choć przez chwilę, że wpychanie Ukraińców na prozachodni kurs sprowadzi na zwykłych mieszkańców Ukrainy tego typu dramatyczne dylematy?».

W tamtych dniach udostępniłam też w mediach społecznościowych wypowiedź profesora Johna Mearsheimera, słynnego amerykańskiego politologa, twórcy teorii realizmu ofensywnego, wykładowcy nauk politycznych na uniwersytecie w Chicago. W wywiadzie zamieszczonym na kanale „King’s Politics” omówił on pochodzenie i historię kryzysu na Ukrainie. Jego analizę uznałam za bardzo ciekawą i odważną jak na dzisiejsze czasy, dlatego zamieściłam to na swoim profilu.

Mearsheimer powiedział wprost, że «głównymi winowajcami za ten kryzys są Stany Zjednoczone i ich sojusznicy, a nie Putin, ani Rosja». Ten były oficer sił powietrznych USA wyjaśnił, że pierwszy i najważniejszy wymiar to ekspansja NATO. Amerykanin powiedział: «Pomysł był taki, że mieliśmy rozszerzyć NATO na Wschód, tak aby obejmowało to Ukrainę». Po czym skwitował: «Pomysł aby wziąć sojusz wojskowy, któremu przewodzi USA, najpotężniejszy kraj na świecie i doprowadzić ten sojusz do granic Rosji licząc na to, że ten fakt nie wzruszy Rosjan, jest nie do pomyślenia».

Ponadto, udostępniłam wtedy nagranie z wypowiedzią Douglasa Macgregora, emerytowanego pułkownika armii USA, doradcy p.o. szefa Pentagonu za czasów prezydentury Donalda Trumpa. W wywiedzie dla telewizji „Fox News” Macgregor powiedział: «Władimir Putin robi to, przed czym ostrzegał nas przez mniej więcej ostatnie 15 lat, a mianowicie, że nie będzie tolerować wojsk Stanów Zjednoczonych lub naszych rakiet na swoich granicach. Dokładnie tak samo, jak my nie tolerujemy rosyjskich wojsk i rakiet na Kubie. Zignorowaliśmy go i on w końcu zaczął działać. W żadnym wypadku nie pozwoli Ukrainie dołączyć do NATO».

Za publikowanie wypowiedzi wyżej wymienionych zostałam zwyzywana w komentarzach. Zarzucono mi, że powielam rosyjską propagandę i sugerowano, że opłaca mnie Kreml. Absurdalność tych zarzutów podbija fakt, że cytowane przeze mnie osoby to Amerykanie.

W międzyczasie polskojęzyczna bezpieka zablokowała przed czytelnikami z Polski dostęp do mojej autorskiej strony. Po wielomiesięcznej korespondencji jeden z operatorów (z którego internetu korzystałam) wreszcie przyznał, że zablokował dostęp do mojego bloga na żądanie „uprawnionych podmiotów”, gdyż uznano, że mój blog stanowi „zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa i obronności”.

Zdumiewający powód, zważywszy na to, że w moich publikacjach opowiadam się za pokojem i przeciwko wojnie, nigdy też nie popierałam żadnej interwencji zbrojnej. Co więcej, zawsze byłam stanowczo przeciwna angażowaniu Polski w konflikt rosyjsko-ukraiński, gdyż uważam, że sprowadzi to na nas wielkie niebezpieczeństwo. Tymczasem władze w Polsce nieustannie wpychają nas w ten konflikt.

To wszystko daje solidne podstawy przypuszczać, że utrata pracy i jedynego źródła utrzymania mogła mieć związek z moimi poglądami oraz wyżej przytoczonymi komentarzami.

Prawdziwy początek wojny

Wbrew obiegowej opinii wojna na Ukrainie nie rozpoczęła się 24 lutego 2022 roku, lecz osiem lat wcześniej. Cofnijmy się zatem do Euromajdanu na Ukrainie. Przewrót został zorganizowany i sfinansowany przez Amerykanów oraz ich sojuszników z NATO. Pretekstem do rozpętania masowych protestów i obalenia władzy było niepodpisanie przez ówczesnego prezydenta Wiktora Janukowycza umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Celem Euromajdanu było osłabienie Rosji, co miało pomóc Stanom Zjednoczonych w utrzymaniu pozycji światowego hegemona.

W konsekwencji na Ukrainie przez osiem lat działy się niewyobrażalne tragedie. Dokonano licznych zbrodni na ludności cywilnej Donbasu, prześladowano rosyjskojęzycznych obywateli Ukrainy, likwidowano język rosyjski, będący dla wielu językiem ojczystym. I wreszcie, zorganizowano masakrę w Odessie, gdzie 2 maja 2014 roku bestialsko zamordowano i spalono kilkadziesiąt niewinnych osób, a kilkaset zostało rannych. Naiwny jest ten, kto uważał, że sprowokowana Rosja nie zareaguje.

Kilka lat temu, podczas konferencji prasowej zorganizowanej przez ambasadę Syrii w Warszawie, usłyszałam jak jeden z polskich uczestników przedstawił tezę, że odpalenie Euromajdanu na Ukrainie to także odwet Amerykanów za zaangażowanie Rosji w pomoc Syrii. W podobnym czasie, a konkretnie 29 listopada 2016 roku, wysłuchałam w Sejmie RP wystąpienia chińskiego ekonomisty Songa Hongbinga, autora serii książek pt. „Wojna o pieniądz”. Gość z Chin przyjechał wtedy do Polski na specjalne zaproszenie Wydawnictwa Wektory. Hongbing powiedział wówczas, że przeszkodą w budowie Nowego Jedwabnego Szlaku jest wojna w Syrii oraz możliwość rozprzestrzenienia się konfliktu na Bliskim Wschodzie na Eurazję.

Z powyższego nasuwa się następujący wniosek. Wieloletnia wojna w Syrii, zainspirowana przez USA (i sojuszników) pod fałszywą flagą, opóźniła sfinalizowanie budowy południowej gałęzi Nowego Jedwabnego Szlaku, zaś wojna na Ukrainie powstrzymuje dokończenie budowy jego północnej odnogi.

Dlaczego Amerykanom na tym tak zależało? Kiedy budowa chińskiego projektu zostanie dokończona, wówczas Państwo Środka przejmie dominującą kontrolę nad transportem lądowym. Tym samym Chiny wyprą z roli światowego hegemona Stany Zjednoczone, które kontrolują obecnie szlaki morskie. Dlatego w interesie Amerykanów jest to, aby zarówno na Bliskim Wschodzie jak i w Europie Środkowo-Wschodniej wciąż się tliło, wszak konflikty i niepokoje w tych regionach powstrzymują dokończenie wielkiej chińskiej inwestycji.

Tragedia za naszą wschodnią granicą jest więc de facto wojną amerykańsko-chińską, gdzie główny prowokator – czyli NATO «szczekające pod drzwiami Rosji» – wykorzystuje jako mięso armatnie napuszczonych na siebie Rosjan i Ukraińców.

Tymczasem znając historię Żydów, za wielce prawdopodobne należy uznać, że przy okazji rywalizacji największych mocarstw będą próbować ubić własny geszeft. Jakby nie patrzeć, w myśl zasady «gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta» niejako nadarzyła się okazja stworzenia nowego państwa na terenach objętych działaniami zbrojnymi.

Przecież historia pokazuje, że Żydzi w przeszłości wykorzystali już globalny konflikt, by ugrać dla siebie państwo. W czasie pierwszej wojny światowej syjoniści zrzeszeni potężnej organizacji pod przywództwem Dawida Ben Guriona oraz Żydzi z wpływowej amerykańskiej rodziny Rothschildów zaproponowali Brytyjczykom, że wciągną Amerykanów w wojnę. W zamian zażądali Palestyny. Brytyjczycy na to przystali i podpisali deklarację Balfoura, w której rząd brytyjski przyrzekł syjonistom Palestynę jako „narodowy dom dla Żydów”. Słowa dotrzymali i po drugiej wojnie światowej na Bliskim Wschodzie stworzono tzw. państwo Izrael.

Choćby z tego względu warto się zastanowić czy projekt utworzenia nowego państwa dla Żydów – tym razem nad Morzem Czarnym – to realny zamiar.

Nowa ziemia obiecana

Na odebranych Palestyńczykom terenach sytuacja Żydów wygląda nieciekawie. Prześladowani Palestyńczycy stawiają opór; wokół wrogo nastawione państwa arabskie; nieopodal potężny Iran, który za punkt honoru wyznaczył sobie wyzwolenie Al-Quds (Jerozolimy) spod syjonistycznej okupacji. W tej sytuacji wydaje się być zasadne, że Żydzi mogą szukać dla siebie wyjścia awaryjnego i nowego miejsca. A jeśli już, to najlepiej z żyznymi ziemiami, dochodowymi kopalniami, dostępem do morza i portów.

Taką idealną nową ziemią obiecaną mogą być właśnie tereny południowo-wschodniej Ukrainy, dawnego państwa Chazarów. Sęk w tym, że od pokoleń mieszkają tam Rosjanie i Ukraińcy. Czyżby bratobójcza wojna miała przy okazji pomóc zlikwidować wielu z nich, by wyludnić teren pod nowe zasiedlenie? Brzmi niedorzecznie? Ale przecież jeszcze bardziej niedorzeczne jest to, że każdego dnia giną tam ludzie, a Zachód – zamiast zabiegać o rozmowy pokojowe i przerwanie masakry – dostarcza coraz to więcej broni.

Przyjrzyjmy się zatem projektowi, o którym nie wypada w Polsce głośno mówić. Milczy się o tym zarówno w głównym nurcie (co oczywiste), ale także w przeciwnych kręgach (co daje do myślenia), tj. środowiskach wyrażających krytyczne stanowisko wobec obecnych władz Ukrainy i usprawiedliwiających stanowisko Rosji.

Oczywiście gdzieniegdzie zdarzą się w Polsce jednostkowe przypadki, które podnoszą ten temat. Jednak reakcja mainstreamu na ten głos do złudzenia przypomina metody, które dobrze wszyscy pamiętamy z czasów apogeum szaleństwa mniemanej pandemii.

Przechodząc do sedna sprawy. Oficjalnym wizjonerem idei związanej powstaniem Nowej Jerozolimy / Niebiańskiej Jerozolimy jest Igor Berkut. Nieliczne wzmianki na ten temat kończą się w Polsce natychmiastowym oskarżeniem o powielanie „teorii spiskowych” oraz „fake newsów”, a także szerzenie „rosyjski propagandy” i „antysemickiej nagonki”. Nerwowa reakcja świadczy o tym, że jest to bardzo niewygodny temat, który tym bardziej warto poddać analizie.

Jakie środowisko w Polsce najgłośniej obala tezę o szykowaniu Nowej Jerozolimy? Tę rolę przyjęło na siebie Stowarzyszenie Demagog. Na stronie internetowej demagog.org.pl reklamują się następująco: «Naszym głównym celem jest poprawa jakości debaty publicznej poprzez dostarczanie obywatelom bezstronnej i wiarygodnej informacji».

Na czym polega ich „bezstronność”? Możemy to wywnioskować z zakładki dotyczącej finansowania organizacji. Wśród hojnych sponsorów Stowarzyszenia Demagog znajduje się m.in. Fundacja Batorego (założona przez żydowskiego finansistę Georga Sorosa) oraz ambasada Stanów Zjednoczonych. Przy takich donatorach nie sposób oczekiwać, że mamy tu do czynienia ze środowiskiem niezależnym i wiarygodnym.

Jeśli osoby finansowane przez takie podmioty nerwowo zapewniają, że projekt Niebiańska Jerozolima to fake news, to tym bardziej powinno to skłaniać do refleksji, że coś jednak jest na rzeczy.

Oczywiście zaprzeczają też sami Żydzi. Przykładem jest Jakow Kedmi, izraelski dyplomata urodzony w Moskwie, były szef Biura ds. Łączności „Nativ” – izraelskiej rządowej organizacji zajmującej się utrzymywaniem kontaktów z Żydami mieszkającymi na obszarze postsowieckim. W wywiadzie dla kanału „Waldman-LINE” Kedmi totalnie zaprzeczył, że istnieją jakiekolwiek plany „Nowej Chazarii” czy „Niebiańskiej Jerozolimy”, nazywając to „bredniami łysej kobyły”.

Mrzonki, prowokacja czy realny plan?

Kim jest wspomniany Igor Berkut? To lider partii Wielka Ukraina, weteran wojny w Afganistanie. Berkut ma oficjalnie poglądy lewicowe, antysystemowe i mocne kontakty w Izraelu, a nawet tamtejsze obywatelstwo.

Na nagraniu udostępnionym na YouTube w 2017 roku, Igor Berkut bez ogórek opowiada o „przełomowym wydarzeniu początku 2017 roku” jakim było wylądowanie w porcie Odessy imigrantów z Izraela. «Grupa 183 żydowskich pionierów przybyła na Ukrainę z Hajfy, aby położyć pierwszy kamień pod fundament Niebiańskiej Jerozolimy na żyznej ziemi pięciu regionów południowej Ukrainy». Z zapowiedzi Berkuta, dyrektora wykonawczego projektu, wynika, że Nowa Jerozolima do 2027 roku ma się stać ośrodkiem dobrobytu dla osadników żydowskich. Według Berkuta pieniądze i decydujące przełomowe technologie dla Niebiańskiej Jerozolimy mają zostać przekazane przez największe domy bankowe i międzynarodowe korporacje, z których większość należy do Żydów.

Na portalu „Moskwa – Trzeci Rzym” [3rm.info], czytamy: «Według tego projektu Ukraina nie przestanie istnieć, nawet jeśli pozostało jej 9 czy 7 regionów. Ilu z nich pozostanie, zdecyduje naród Ukrainy. Projekt „Nowej Jerozolimy” jest następujący: 5+5+5. Pierwsze 5 lat, począwszy od 2014 roku, to rozpad i dekompozycja dotychczasowego systemu władzy, systemu edukacji publicznej (prezydent Poroszenko). Kolejne 5 lat to destrukcja i fragmentacja, która rozpocznie się po 2019 roku (prezydent Zełenski – przyp. red.). A następne 5 lat to przeformatowanie i wchłonięcie oraz ustrukturyzowanie tych nowych stowarzyszeń politycznych, geograficznych i innych, które zastąpią tę Ukrainę, jaką znaliśmy, poczynając od Ukraińskiej SRR.»
Igor Berkut zapowiada: „Według naszego projektu rok 2029 jest rokiem, w którym w szczególności zacznie istnieć projekt Nowa Jerozolima i zrobi pierwszy krok. A 15 lat to normalny okres, po którym nowe, co najważniejsze, żywotne, dobrze prosperujące, zorientowane na przyszłość formacje pojawią się w miejsce istniejących podmiotów (państwo Ukraina – red.), w tym oczywiście Ukrainy”.

I wreszcie Berkut przyznaje: „Budowa Nowej Jerozolimy na Ukrainie rozpoczęła się zamachem stanu w lutym 2014 roku. Ukraina została wyjęta spod wpływów Rosji i Chin. Z powodu konfliktu na Ukrainie nie ma rosyjskich pieniędzy. W bitwie trzech stolic zwyciężył kapitał amerykański, w większości żydowski – to pieniądze światowej społeczności żydowskiej. Żydzi wygrali tę bitwę z Rosją i Chinami, ponieważ Ukraina jest „przyszłością narodu żydowskiego na planecie Ziemia”.

Co ciekawe, o Beniaminie Netanjahu – który jest najdłużej sprawującym urząd premierem Izraela – Igor Berkut powiedział, że będzie przyszłym premierem Nowej Jerozolimy. Pikanterii dodaje fakt, że Netanjahu przyznał niedawno, iż rozważy podjęcie roli mediatora pomiędzy Ukrainą a Rosją, jeśli go o to poproszą oba walczące kraje oraz Stany Zjednoczone. Poinformował, że został poproszony o bycie mediatorem krótko po inwazji Rosji na Ukrainę w lutym 2022 roku, ale wówczas odmówił, ponieważ był wtedy liderem opozycji w Izraelu, a nie szefem rządu. Nie chciał ujawnić, kto go poprosił o podjęcie się roli mediatora, ponieważ prośba była nieoficjalna.

Ponadto, Berkut przyznaje, że wyznaczeni są już członkowie nowego rządu Niebiańskiej Jerozolimy. Jakow Kedmi, który tak żarliwie zaprzecza projektowi, ma objąć funkcję w randze ministra resortu spraw wewnętrznych.

Zwykli ludzie – tacy jak niżej podpisana – nie mają bezpośredniego dostępu do decydentów i wielkiej polityki, ani wglądu do międzynarodowych dokumentów, w tym cichaczem podpisanych porozumień. Mamy jednak do dyspozycji narzędzie jakim jest dedukcja. I za jego pomocą możemy spróbować wyprowadzić wnioski. Także te dotyczące projektu jakim jest Nowa Jerozolima.

Żyd Wołodymyr Zelenski zostaje prezydentem Ukrainy. Z dokumentów Pandory wynika, że w przeddzień wyborów zostało mu wypłacone 40 milionów dolarów przez żydowskiego miliardera Ihora Kołomojskiego za pośrednictwem kont w rajach podatkowych. Oligarchowie z Ukrainy to Żydzi wiodący luksusowe życie, podczas gdy ukraińskie społeczeństwo od lat żyje w biedzie i niedostatku. Na przełomie ostatniego roku hitem w mediach społecznościowych stał się fragment archiwalnego nagrania z imprezy sylwestrowej w Rosji, która kilka lat temu była transmitowana w rosyjskiej telewizji. Na scenie tańczył i wygłupiał się Zelenski (zanim został prezydentem był komikiem), a na widowni oklaskiwał go rozbawiony Władimir Sołowjow. Kim jest ten ostatni? To słynny rosyjski dziennikarz o korzeniach żydowskich. W swoich popularnych programach telewizyjnych na kanałach Rossija 1 i Rossija 24, z niezwykłą agresją i arogancją nieustannie podżega do konfliktu rosyjsko-ukraińskiego.

A jaka jest w tym wszystkim rola zwykłych Ukraińców i Rosjan, którzy dali się podpuścić i wykorzystać w grze? Mają ginąć na froncie. I wszystko wskazuje na to, że podobny scenariusz rozpisano też dla Polaków. A co z tymi, którzy przeżyją? W ich „leczeniu” z wojennych traum mają zapewne pomóc specjalnie wyszkoleni psychoterapeuci z Izraela. Pierwsza grupa tychże przybyła w tym celu do Polski jeszcze wiosną 2022 roku.

Żydzi już w przeszłości wykazali, że mają w największej pogardzie Rosję i narody słowiańskie, dlatego 1917 roku odpalili rewolucję bolszewicką, którą sfinansowały zachodnie banki. Dzieło zniszczenia chrześcijańskiej Rosji firmowane przez zbrodniarza Lenina przyczyniło się do śmierci milionów niewinnych ludzi, w tym głównie Rosjan, a także Ukraińców, Polaków, Białorusinów i wielu innych narodów. Przeraża, że z tej strasznej lekcji historii nikt nie wyciąga wniosków.

Agnieszka Piwar

Tekst ukazał się na stronie “Bibuła – pismo niezależne”: https://www.bibula.com/?p=139032 oraz w tygodniku “Głos”.

Ministerstwo Obrony Rosji ujawnia uczestników amerykańskich programów wojny biologicznej na Ukrainie

Ministerstwo Obrony Rosji ujawnia uczestników amerykańskich programów wojny biologicznej na Ukrainie

wojna biologiczna

Przedstawiciele ukraińskich instytucji państwowych i prywatnych firm byli zaangażowani w wojskowo-biologiczne programy USA, powiedział Igor Kiriłow, dowódca wojsk obrony radiologicznej, chemicznej i biologicznej Sił Zbrojnych Rosji.

„Ministerstwo Obrony Rosji podało już nazwiska uczestników wojskowych programów biologicznych USA <…> Dziś chcielibyśmy uzupełnić tę listę o przedstawicieli ukraińskich instytucji państwowych i firm prywatnych zaangażowanych w realizację wojskowych programów biologicznych USA” – powiedział na briefingu.

Na przykład szef Centrum Zdrowia Publicznego Wołodymyr Kurpita kierował współpracą ukraińskich specjalistów z amerykańską Agencją Redukcji Zagrożeń Obronnych (DTRA), a także organizował pobieranie próbek biologicznych od obywateli Ukrainy i ich wysyłkę za granicę. Serhiy Morhun, szef Departamentu Sanitarno-Epidemiologicznego Sił Zbrojnych Ukrainy, jest jednym z organizatorów współdziałania Ministerstwa Obrony Ukrainy z DTRA. Był on jednym z liderów projektu UP-8, nadzorującym badania nad hantawirusem. Morgun, według Kiriłowa, zastąpił Serhija Litowkę, który nadzorował zagrażające życiu i zdrowiu testy na ukraińskich wojskowych w ramach badań nad wirusem gorączki kongijsko-krymskiej i hantawirusem.

W amerykańskie badania zaangażowana była również Iryna Demczyszyna, szefowa laboratoriów referencyjnych Centrum Zdrowia Publicznego Ministerstwa Zdrowia Ukrainy. Pośredniczyła ona w kontaktach z organizacjami kontraktującymi Pentagonu – Black&Veatch i Metabiota, nadzorując realizację projektów DTRA z serii UP i TAP. Ponadto na nowej liście znaleźli się Denis Muzyka, zastępca dyrektora ds. współpracy międzynarodowej w Ukraińskim Instytucie Medycyny Weterynaryjnej Eksperymentalnej i Klinicznej, który przeprowadził większość badań w projekcie UP-4; menedżer ds. finansów i podatków w Black&Veatch Larisa Pekarska, która była zaangażowana w finansowanie projektów DTRA na Ukrainie, a także związany z nimi przepływ dokumentów Black&Veatch.

Wśród upublicznionych nazwisk znaleźli się również kierownik projektów badawczych i realizacji programów w byłym Związku Radzieckim w firmie Metabiota, Natalia Michajłowska, która współpracowała z Muzyką przy projektach UP-4, UP-9, UP-10 i raportach końcowych; oraz Igor Łoziński, kierownik laboratorium naturalnych zakażeń ogniskowych w Ukraińskim Badawczym Instytucie Epidemiologii i Higieny na Lwowskim Narodowym Uniwersytecie Medycznym, który nadzorował modernizację laboratorium do badań wojskowo-biologicznych.

Kiriłłow powiedział, że rosyjskie ministerstwo obrony posiada dane o ponad stu uczestnikach programów biologicznych podwójnego zastosowania. Obecnie Komitet Śledczy sprawdza pod kątem udziału w nich ponad dziesięciu obywateli USA i kilku pracowników ukraińskiego ministerstwa obrony. Ponadto pod pretekstem zmniejszenia ryzyka Kijów nadal współpracuje z Pentagonem nad tak niebezpiecznymi patogenami jak wąglik, ospa, dżuma i patogeny Ebola – powiedział Kiriłow. Nie wykluczył, że Ukraina i USA mogą zaplanować prowokację, by potem obarczyć odpowiedzialnością za nią Rosję.

Całość: pl.sputnik.com (10.03.2023)

Wesprzyj naszą działalność [BIBUŁY md]

Ukraina. Poligon doświadczalny cyfryzacji. Koncepcja „państwa w smartfonie”.

Ukraina. Poligon doświadczalny cyfryzacji. Koncepcja „państwa w smartfonie”.

Piotr Relich https://pch24.pl/ukraina-poligon-doswiadczalny-cyfryzacji/


Nawet wojenna zawierucha nie jest w stanie powstrzymać polityki powszechnej cyfryzacji Ukrainy. Wręcz przeciwnie, kryzys pandemiczny i rosyjska inwazja jeszcze bardziej przybliżyły realizację koncepcji „państwa w smartfonie”.

Już kilka lat temu Ukraina mogła pochwalić się jednym z najszybciej rozwijających się sektorów IT na świecie. Tamtejsze uczelnie każdego roku wypuszczały na rynek dwukrotnie więcej specjalistów niż w Polsce i Wielkiej Brytanii. Konkurencyjność naszym sąsiadom zapewniały w równym stopniu wykształcone kadry, co niewielkie koszty lokalizacji techno-biznesu na wschód od naszej granicy.

Dzisiaj 285 tys. inżynierów i programistów napędza siłę branży generującej zyski rzędu 7 mld dolarów rocznie, a tempa wzrostu rzędu 25-30 proc. nie jest w stanie zatrzymać nawet trwająca wojna. Sektor IT okazał się wyjątkowo odporny; po rosyjskiej napaści wiele firm momentalnie zmieniło lokalizacje, wybierając miejsca daleko od linii frontu. Zawsze można pracować również zza granicy, gdzie udało się wielu ukraińskich specjalistów.

Obecny konflikt nie tylko nie zatrzymał polityki cyfryzacji, ale dostarcza kolejnych argumentów na rzecz jej rozszerzenia; system obronny państwa jak nigdy wcześniej wykorzystuje dobrodziejstwa wysokich technologii. To tysiące zdalnie sterowanych dronów, cyber-wojna pomiędzy hakerami, poligon dezinformacyjny w social mediach, chatboty raportujące ruchy wojsk i wiele, wiele innych wynalazków.

Łączność systemowi w trudnych warunkach zapewnia ponad 40 tys. amerykańskich urządzeń Starlink. Mobilne terminale dostarczają szerokopasmowy internet do nawet najbardziej zdewastowanych miejsc kraju, a nowoczesny sprzęt satelitarny pozwala na łączność z każdego miejsca na terenie Ukrainy niezależnie od naziemnej infrastruktury. To właśnie zaawansowanie technologiczne ma kłaść podwaliny pod dotychczasowe sukcesy ukraińskiej armii nad liczniejszym, lecz dużo bardziej zapóźnionym wrogiem.

Skok cywilizacyjny

W ogóle problemy z infrastrukturą stanowiły jeden z powodów przyspieszenia polityki cyfryzacji jeszcze przed wojną. W kraju, gdzie brakowało niemal wszystkiego od dróg po sieci przesyłowe, informatyzacja społeczeństwa miała zapewnić dostęp do podstawowych usług.

„Musimy się zmieniać, bo inaczej nasz kraj nie ma szans. Dziś przegrywamy z Kazachstanem, Tadżykistanem, Białorusią, Gruzją czy Mołdawią. Przykład Afryki, która ominęła erę telefonii przewodowej od razu przeskakując w świat telekomunikacji komórkowej pokazuje, że cywilizacyjne zacofanie może stworzyć szansę cywilizacyjnego skoku” – przekonywał w 2019 r. Zełenski, otwierając nowy rozdział w ukraińskiej polityce.

Po wyborach, w których większość parlamentarną zdobyło prezydenckie ugrupowanie Sługa Narodu, Ministerstwo Transformacji Cyfrowej zasilili młodzi „wizjonerzy” z obecnym wicepremierem i szefem resortu cyfryzacji Michaiło Fedorowem na czele.

Urodzony w 1991 r. polityk ukończył studia na Zaporoskim Uniwersytecie Narodowym, gdzie otrzymał stypendium OBWE i działał aktywnie w organizacjach studenckich. Osobisty sukces finansowy osiągnął zakładając internetową agencję reklamową, co przyciągnęło uwagę Zełenskiego, który powierzył 28 – latkowi prowadzenie kampanii prezydenckiej w mediach społecznościowych. Po wyborczym zwycięstwie odwdzięczył się mianując Fedorowa szefem nowego, niezwykle istotnego ministerstwa.

To właśnie perspektywiczny informatyk odpowiada za głośną koncepcję „państwa w Smartfonie”, zakładającej, że do 2024 r. 75 proc. mieszkańców Ukrainy będzie posiadało i umiało wykorzystywać nowoczesne środki identyfikacji cyfrowej, 100 proc. usług administracji publicznej będzie świadczona online, w tym 20 proc. przez zautomatyzowane systemy sztucznej inteligencji.

Dzisiaj nie milkną „ochy” i „achy” nad technokratyczną rewolucją nad Dnieprem, a Ukraina nazywana jest wręcz „Izraelem Europy Wschodniej”. Polski sekretarz KPRM ds. cyfryzacji Janusz Cieszyński, podpisując w zeszłym roku umowy współpracy z ukraińskim resortem żartował nawet, że dobrze jest „współpracować z najlepszym krajem w 2030 r”.

Krócej niż mrugnięcie okiem

Podczas gdy rząd Mateusza Morawieckiego dopiero przyjmuje projekt ustawy, którego celem jest zrównanie dokumentów cyfrowych z dokumentami tradycyjnymi, a minister Andruszkiewicz przekonuje, że „PiS zastał Polskę papierową, a pozostawi cyfrową”, w wyścigu o pełną cyfryzację państwa nasz wschodni sąsiad prześciga nas o kilka długości. Rządowa aplikacja mObywatel do pięt nie dorasta ukraińskiej Dii (ukr. „Państwo i ja”), która oprócz usług urzędowych zapewnia dostęp do całego szeregu dodatkowych funkcji.

Stworzona dzięki grantom z USA, Wielkiej Brytanii i Szwajcarii aplikacja umożliwia m.in. legitymowanie się cyfrowym dowodem osobistym czy e-prawem jazdy. Można w minutę zarejestrować albo zlikwidować firmę, zawierać umowy przy użyciu podpisu elektronicznego, zarejestrować nowo narodzone dziecko (wraz ze wszystkimi przysługującymi świadczeniami), a w przypadku pewnych kategorii przedsiębiorców – także składać deklaracje podatkowe. Narzędzie kupiło Ukraińców głównie wygodą i szybkością w załatwianiu spraw urzędowych.

Aplikacja zyskała pokaźne grono użytkowników zwłaszcza w „pandemii”, a ci, których lockdowny i cyfrowe paszporty szczepionkowe nie przekonały do wejścia w cyfrową zagrodę, przeprosili się z rządowym rozwiązaniem podczas wojny. Wystarczył dostęp do internetu by zarejestrować się jako uchodźca, zaraportować szkody wojenne w czasie rzeczywistym; usługa e-Aid pozwalała w kilka minut otrzymać jednorazowe rządowe wsparcie finansowe, a pozbawionym łączności, dostęp do informacji oraz rozrywki zapewniały streamingi telewizyjne i radiowe. Dzisiaj z aplikacji korzystna niemal co trzeci Ukrainiec.

Ważnym składnikiem Dii jest wykorzystanie danych biometrycznych użytkowników. Cyfrowy podpis można złożyć w krótszym czasie niż – dosłownie – mrugnięcie okiem. Zamiast rejestrować się przez profil zaufany, wystarczy mrugnąć, by aplikacja sczytała dane biometryczne i porównała z bazą znajdującą się w rejestrze demograficznym.

Pieniądz na niby

Ale bodaj najważniejszy element każdej polityki cyfryzacji to kwestia waluty elektronicznej. Jeszcze przed wojną ukraiński bank centralny przygotowywał się do emisji e-hrywny, a w niektórych gminach testowano rozwiązanie „wsi na blockchainie”, upoważniając mieszkańców do przeprowadzania transakcji w kryptowalutach.

W marcu 2022 r. ukraiński parlament przyjął ustawę o „Legalizacji Cyfrowych Zasobów”, natomiast w grudniu Narodowy Bank Ukrainy (NBU) przedstawił projekt koncepcji przyszłej cyfrowej waluty banku centralnego (CBDC). W połączeniu z ustanowieniem odpowiedniego prawa podatkowego, jak zaznaczał Fedorow, nowe przepisy uczynią z Ukrainy najlepszy „systemem jurysdykcji nad rynkiem kryptowalut na świecie”.

To właśnie o postęp we wprowadzeniu cyfrowego pieniądza najczęściej pytano ukraińskiego ministra podczas tegorocznego forum w Davos.

Reforma budzi szczególne zainteresowanie również jednego z największych funduszy inwestycyjnych świata – BlackRock, którego prezes Larry Fink pod koniec roku porozumiał się z prezydentem Zełenskim co do zaangażowania w powojenną odbudowę kraju. To wszystko przybliża realizację koncepcji „państwa w smartfonie”, gdzie wojna – paradoksalnie – zamiast przeszkody, stanowi wręcz katalizator przyspieszających zmian.

E-Ukraina. Dla kogo?

Cyfryzacja miała raz na zawsze rozprawić się z problemem korupcji – osiągającym na Ukrainie wymiar patologiczny. Sprawne systemy administracyjne i wciąż rozszerzające się bazy danych miały zakończyć nieuczciwe praktyki i wykorzystywanie licznej klienteli przez potężnych oligarchów. Jednak rzeczywistość szybko weryfikowała ambitne plany poszczególnych ekip rządzących.

Poprzednie próby cyfryzacji Ukrainy – delikatnie mówiąc – spalały na panewce. Zamiast zapewniać sprawiedliwość, dostarczały kolejnych narzędzi do dalszego rozwarstwienia kosztem najsłabszych. Niemożliwa okazała się m.in. próba przeniesienia do wirtualu ukraińskiego rejestru nieruchomości. Urzędowy zapis GPS ogromnych połaci dzikich pól nijak pasował do rzeczywistości. Z kolei aplikacja do przetargów publicznych „Prozorro”, zamiast „szybko i efektywnie sprzedawać majątek państwowy i komunalny”, stała się platformą do przekrętów na masową skalę. Urzędnicy szybko nauczyli się oszukiwać system i za pomocą wprowadzania odpowiednich danych nakierowywać aplikację na wybór „odpowiedniego” kontrahenta.

Natomiast próba cyfryzacji dokumentów własności nieruchomości i firm doprowadziła do fali nielegalnych przejęć majątku Ukraińców. Ponownie, urzędnicy za łapówki wykreślali prawowitych właścicieli, wpisując w ich miejsce inne osoby. Osamotnieni i pozbawieni własności obywatele do dzisiaj zmagają się z przestępcami w sądach.

Po ponad trzech latach funkcjonowania odświeżonego resortu cyfryzacji, sytuacja wcale nie wygląda lepiej. Fakt wysłania amerykańskich urzędników z zadaniem monitorowania płynącej z Zachodu pomocy jedynie potwierdza kontynuację patologicznej „tradycji”. Skala defraudacji była tak wielka, że Zełenski pożegnał się w atmosferze skandalu z kilkoma ważnymi członkami swojego gabinetu. Tajemnicą poliszynela pozostają również działania samego prezydenta Ukrainy, który – jak podają źródła bliskie politykowi – ma gromadzić na boku znaczne sumy.

Nic poza państwem

To żadna nowość, że dzisiaj prawdziwa wojna toczy się przede wszystkim o nasze dane. Również państwa chcą w tym wyścigu dorównać prywatnym podmiotom. I tak jak rzekomo „darmowe” aplikacje zarabiają na pozyskiwaniu informacji swoich użytkowników, tak poszczególne rządy nie ułatwiają czynności urzędowych z dobroci serca. Dzięki cyfryzacji w coraz szybszy i skuteczniejszy sposób pozyskują niezbędne informacje wykorzystując je do mniej lub bardziej wiadomych celów.

Nawet już radykalna lewica spod znaku Krytyki Politycznej zauważa, że dzięki połączonym w aplikacji Dija danym np. numerom kont bankowych, „łatwo byłoby rządowi kontrolować obywateli przy jej wykorzystaniu”. „Widać już jednak, że korzystanie z aplikacji nie jest niebezpieczne” – zapewnia „Kry-Pa”. „Ukraiński rząd nie knuje, korzyści są wyraźnie, a system wciąż jest udoskonalany i tam, gdzie można – upraszczany” – przekonuje z rozbrajającą naiwnością. Bo choć rząd „nie knuje”, to posiada już ku temu wszystkie potrzebne narzędzia. I wyłącznie od jego dobrej woli zależy dalsze wykorzystanie wrażliwych danych milionów Ukraińców.

Prawdziwe pole do popisu daje jednak upowszechnienie cyfrowej waluty. Sam Fedorow zwracał uwagę, że „wykorzystanie cyfrowej hrywny rzeczywiście ma potencjał, żeby środkami programistycznymi ustanawiać możliwe kierunki i warunki wykorzystania subsydiów pieniężnych, na przykład ograniczać ich niecelowe wykorzystanie”. Przekładając z ukraińskiego na nasze: rząd przyzna dotacje czy świadczenia socjalne, ale będzie miał totalną kontrolę nad ich spożytkowaniem. Obywatele mogliby wydawać przyznane w ten sposób środki wyłącznie na konkretne cele i w określonym czasie.

Jeszcze bardziej przerażająco wyglądają wyniki sondażu przeprowadzonego wśród ekspertów banku centralnego Ukrainy (NBU). Aż 77 proc. z nich opowiada się za opisanym powyżej sposobem prowadzenia polityki socjalnej.

Powyższe koncepcje aż cuchną ideą techno-komunistycznego Wielkiego Resetu, promowaną co roku podczas Światowego Forum Ekonomicznego. A nie kto inny jak Michaił Fedorow, ukraiński minister cyfryzacji znajduje się na liście uczestników Young Global Leaders, „kuźni talentów” Klausa Schwaba. Niespełna 32 – letni polityk został przyjęty do grona 109 uczniów rocznika 2022 r. Do absolwentów YGL należą takie „gwiazdy” globalizmu jak była premier Nowej Zelandii Jacinda Ardern, która na niedawnym forum ONZ zachęcała do bezwzględnej cenzury i kontroli sieci.

Nic dziwnego, że określone grupy międzynarodowego interesu patrzą na Ukrainę z niemałym zainteresowaniem. Dzieląc skórę na niedźwiedziu, upatrują w powojennej odbudowie naszego sąsiada niezwykłą szansę realizacji totalistycznych planów zrównoważonego rozwoju. Niestety odbywa się to kosztem zdecydowanej większości Ukraińców, którzy stawiając czoła jednemu zagrożeniu, okazują się całkowicie bezbronni wobec zniewolenia innego rodzaju.

Piotr Relich

SIKORSKI I JEGO DOBRZE ZARABIAJĄCA ŻONA

SIKORSKI I JEGO DOBRZE ZARABIAJĄCA ŻONA

Krzysztof Baliński 8 marzec 2023

Iwo Cyprian Pogonowski opisał to tak: „Radek Sikorski, przed mianowaniem go na ministra obrony, pracował od 2002 do 2005 w neokonserwatywnej grupie planistów polityki zagranicznej w Waszyngtonie – American Enterprise Institute, gdzie pobierał niesłychanie wysoką pensję roczną – ćwierć miliona dolarów. Ideologia neokonserwatyzmu została stworzona przez trockistów – Żydów nowojorskich, którzy nawrócili się na radykalny syjonizm w czasie upadku komunizmu, i przystosowali koncept „permanentnej wojny o komunizm” Trockiego do budowy globalnego imperium USA i hegemonii Izraela „od Nilu do Eufratu”. Neokonserwatyści popierają kompleks wojskowo-przemysłowo-syjonistyczny i oś USA-Izrael, jako podstawę polityki na Bliskim Wschodzie”. Pracę w instytucie załatwiła mu Anne Applebaum. Oboje byli wtedy „antykomunistami”.

To małżeństwo to mezalians. Ona z rodziny wpływowego amerykańskiego Żyda, adwokata i lobbysty spółek energetycznych. On ze skromnej rodziny inżyniera z Bydgoszczy. Mają dwóch synów, którzy – według przepisów rabinackich – mają „prawo powrotu” do Izraela.W stanie wojennym bez przeszkód wyjeżdża na studia do Anglii. Studiów nie kończy, ale leci do Afganistanu, na spotykanie z CIA, jako korespondent wojenny. Dzięki żonie wchodzi na salony Wschodniego Wybrzeża USA. Zostaje doradcą żydowskiego miliardera Ruperta Murdocha w sprawach dotyczących prywatyzacji Polski, ale ciągle nosi tanie garniturki z przykrótkimi rękawami. Po powrocie do Polski robi oszałamiającą karierę.

Kiedy zaistniał w polskiej polityce? W rządach modelowanych przez braci Kaczyńskich. Kto wytrzasnął nikomu nieznanego 29-letniego chłystka i zrobił z niego wiceministra obrony w rządzie Jana Olszewskiego? Bracia Kaczyńscy, przy poparciu Jana Parysa. Kto odkurzył fircyka po kilku latach rządów SLD, powierzając mu tekę wiceministra u Geremka? Kto w 2005 r. wyciągnął oślizłego mydłka z niebytu, robiąc go ministrem obrony? W 2007 roku, w atmosferze skandalu, Sikorski odchodzi ze stanowiska ministra, media piszą o jego bliskich kontaktach z gen. Markiem Dukaczewskim. Ale pomocną dłoń podaje mu Donald Tusk, i podczas kampanii wyborczej rzuca hasło o „dorzynaniu watahy”. Ale czy za „dorzynanie watahy” został ministrem i marszałkiem Sejmu?

Dlaczego zawsze był „żelaznym kandydatem” na stanowiska związane z bezpieczeństwem? Jedni mieli na to odpowiedź: Solidarnościowe elity sprowadziły na Polskę nieszczęście w postaci Radka, bo składały się z ludzi nie mających pojęcia o zagranicy, dla których ktoś z brytyjskim paszportem, dyplomem Oksfordu, ożeniony z Amerykanką, był prawdziwym objawieniem. Inni mówili, że żulia, która w Polsce dorwała się do władzy, przygarnęła innego żula.

A może, po prostu, w tym wszystkim chodziło o wprowadzenie w życie zaleceń chińskiego mędrca, który 25 wieków temu zalecał, dla opanowania jakiegoś państwo: wiązać rządzących w przestępcze przedsięwzięcia, współpracować z istotami najpodlejszymi i najbardziej odrażającymi. Innymi słowy – w zdegenerowanym przez agenturę wpływu kraju karierę mogą robić tylko najpodlejsi z podłych, kłamcy i kanalie.

Czym się kierował „znany z niezależnych decyzji” Kaczyński? Kto mu podsunął Sikorskiego? Skąd tak żelazna logika postępowania i precyzja w obsadzie kluczowych stanowisk? Dlaczego, gdy Kaczyński dochodził do władzy, zawsze pojawiał się pomysł z wyszczekanym bucem znikąd, zawsze zwolennikom Kaczyńskiego wciskano kit: „Kaczyński się na nim nie poznał”, zawsze wszystko kończyło się tak, jak u Żeromskiego w „Rozdziobią nas kruki, wrony”, i zawsze mogliśmy oglądać cyrk, w którym Kaczyński ostro Sikorskiego zwalczał.

A może decydowała „wyssana z mlekiem matki” fascynacja braci Kaczyńskich żydokomuną? W 1998 r. Geremek niespodziewanie wnioskuje o powołanie na swojego zastępcę Radka Sikorskiego. Kandydat propozycję przyjmuje, choć Geremek jest jednym z głównych architektów, tak przez niego krytykowanego, okrągłego stołu. Publicznie zaklinał się też, że to nie nowojorscy rabini kazali Geremkowi wziąć go do rządu. Nie żałuję, Sikorski wykonywał swoje obowiązki zgodnie z moimi oczekiwaniami – mówi później Geremek. On sam mówi: Profesor był szefem, od którego dużo się nauczyłem. Geremek dodawał Polsce prestiżu. Współpraca z nim była przygodą polityczną i intelektualną. Kiedy Radek objął tekę ministra, żydowska gazeta dla Polaków opublikowała uspokajający artykuł, że wprawdzie jest ministrem, ale sprawami zagranicznymi zarządza zespół skompletowany jeszcze przez Geremka. W jego polityce kadrowej był jeden constans – interesy żydowskie najważniejsze. Niepisaną regułą stało się – ambasadorem w USA może być wyłącznie członek loży B’nai B’rith.

Co do Geremka, to przypomnijmy, że zabrakło go na liście Macierewicza, i że cała akcja lustracyjna była wymierzone głównie w endecki ZChN i antykomunistyczny KPN. Nie od rzeczy będzie też przypomnieć, że promotorem kariery Radka w Londynie był agent NKWD profesor major Zygmunt Bauman.

Właściciel strefy zdekomunizowanej otoczył się wojskowymi ściągniętymi z MON, którzy zajęli się głównie kwatermistrzostwem, rozkręcając na całego machinę zamówień publicznych. I tak: polska prezydencja w UE kosztował 430 mln zł, czyli cztery razy więcej niż poprzednia prezydencja duńska. Sikorski sprzedał siedzibę konsulatu w Kolonii (a willę kupił i właścicielem biurowca, do którego Sikorski przeniósł konsulat, była polsko-żydowska rodzina. Sprzedał siedzibę Instytutu Kulturalnego w Paryżu. Rzecznik MSZ podał wartość transakcji na 13 mln euro, ale miejscowa Polonia uważała, że uzyskano za nią 60 mln, po odliczeniu prowizji pośrednika.A konia z rzędem temu, kto podliczy jego transakcje kartą kredytową, którą dysponował przez lata w MSZ. Wiemy tylko, że korzystał z niej obficie w klubach nocnych.

Dopatrywanie się u Radka poglądów politycznych to gruba przesada. Nie ma żadnych, a jedynym ich wspólnym mianownikiem jest osobisty interes i… pieniądze. Odbija się od ściany do ściany w zależności od tego, kto więcej płaci. Za korzyści osobiste jest gotowy głosić każdą ideologię, a nawet krzewić demokrację w Emiratach. Polską dyplomację podporządkował zdobyciu posady w strukturach zachodnich, czyli zabiegom o dobrze płatną fuchę.

Raz jest skrajnie antyamerykański, raz skrajnie proamerykański. Raz antyrosyjski, raz prorosyjski. Raz mówi o „frajerskim” i „szkodliwym” sojuszu z USA i „robieniu laski” Amerykanom, a innym razem „Thank you. America”. Raz porównuje  rurę na dnie Bałtyku do paktu Ribbentrop – Mołotow, a innym razem składa „hołd berliński” i pisze: Prawica nie przyjmuje do wiadomości, że Niemcy stracili na naszą rzecz 20 proc. swojego przedwojennego terytorium, (…) i że to my – godząc się na zmianę umowy o gazociągu jamalskim – częściowo przyczyniliśmy się do budowy Nord Stream. Kiedyś, z Tuskiem, wprowadził ruch bezwizowy z Kaliningradem,  zaprosił Siergieja Ławrowa na naradę ambasadorów,  za słuszne uważał przyjęcie Rosji do NATO. Dziś wygraża pięścią Putinowi.

Po katastrofie smoleńskiej, Applebaum chwaliła Putina. Po fiasku pierwszego puczu na Majdanie, do Putina zapałała prawdziwą nienawiścią. Dziś podżega do wojny. Publikuje tekst: „Wołodia, my też mamy rakiety”. Nie ukrywa, że Waszyngton każe Polakom wybierać kasztany z ognia. Oświadcza: Chciałabym, żeby rząd i wszyscy Polacy, którzy tego słuchają, pamiętali, że poparcie Stanów Zjednoczonych dla Polski nie jest automatyczne (…) traktat NATO nie znaczy, że absolutnie zawsze będą bronić Polski”. A co na to „Nasi”? Doradca Dudy, prof. Żurawski vel Grajewski ripostuje: Applebaum przesadza w zakresie wyobrażenia o własnej wadze. Nie pełni żadnej funkcji i w świecie politycznym jest nikim”. Tymczasem połowica Sikorskiego ujawnia poglądy światowej kabały, czyli amerykańskich elit, które mają przełożenie na Bidena i wypracowali strategię pozostawienia Polski samej sobie.

Polacy z Polski wyjeżdżają. Anne Applebaum też dała dyla z Polski, i to kilka miesięcy po tym jak otrzymała polskie obywatelstwo. Ale nie dołączyła do Polaków zasuwających w Londynie „na zmywaku”. Nowym pracodawcą nowej Polki został mieszkający w Dubaju amerykańsko-żydowski właściciel zarejestrowanego na Bermudach funduszu spekulacyjnego, Christopher Chandler. Sowicie opłacana w mającym siedzibę w Dubaju „Legatum Institute”, zajmowała się głoszeniem demokracji i mówieniem o putinowskiej Rosji. Tylko w 2013 zainkasowała z tego tytułu 800.000 dolarów. Właściciel Instytutu pierwsze wielkie pieniądze zrobił w Rosji w latach 90. ubiegłego wieku. Swego czasu miał 4% udziału w akcjach Gazpromu. Później przegrał walkę o kontrolę nad spółką Nowolipiecki Kombinat Metalurgiczny. I jest tak sfrustrowany, jak Applebaum. W 2018, na forum Izby Gmin został oskarżony o powiązania z wywiadem rosyjskim, a kilku deputowanych postulowało wszczęcie parlamentarnego śledztwa ws. źródeł finansowania Instytutu Legatum.

Oficjalnie zajmował się zbieraniem informacji o krajach „przechodzących transformację ustrojową „od autorytaryzmu do wolnorynkowej demokracji”. Faktycznie był wywiadownią gospodarczą – zbierał informacje służące inwestycjom kapitałów żydowskiego pochodzenia i finansowemu drenażowi krajów arabskich i Iranu, a jego dyrekcja wywodziła się wyłącznie ze środowisk żydowskich. Anne Applebaum, jako „Director of Global Transitions”, kierowała projektem: Przyszłość Iranu. Pisała o tym tak: Inspiracja przyszła ze wschodniej Europy, z czasów kiedy polscy i węgierscy ekonomiści zaczęli mówić o prywatyzacji i decentralizacji planowanych gospodarek ich krajów. To samo pewnego dnia stanie się z Iranem. I tu pytanie: Czy dyrektorem politycznym w takiej, najdelikatniej mówiąc, podejrzanej politycznie i etycznie instytucji powinna była akurat zostać żona ministra w polskim rządzie?

W 1969 CIA utworzyła tajemniczy dom wydawniczy w Amsterdamie – Alexander Herzen Foundation, z zadaniem przemytu rękopisów sowiecko-żydowskich dysydentów i ich publikowania na zachodzie, który w 1998 r. po ogłoszeniu końca zimnej wojny, zamknięto. 15 lat później, w przewidywaniu „spontanicznego i obywatelskiego zrywu na Majdanie”, ktoś pośpiesznie odmroził fundusze. Podobnie było z Institute of Modern Russia, który „bronił praw człowieka i wspierał demokratyczny rozwój Rosji” badaniami naukowymi i stypendiami. Formalnie Instytut utrzymywał syn Michaiła Chodorkowskiego. W rzeczywistości był kanałem przerzutu pieniędzy z CIA, co ujawniła Victoria Nuland podczas przesłuchań w Kongresie, mówiąc o zainwestowaniu przez Waszyngton w Majdan 5 mld dolarów.

Dlaczego o tym piszemy? Bo instytut zamówił u Applebaum „serię analiz na temat wyzwań stojących na drodze transformacji byłego ZSRR”. Bo, też za pieniądze Chodorkowskiego, o fundacji pisał w „Foreign Policy” Michael Weiss. Ten sam, który promował Sikorskiego na „możliwego następcę Catherine Ashton”, i znalazł się u boku Applebaum w Legatum podczas  panelu o rosyjskiej dezinformacji. Ten sam, który zrobił Radkowi  laskę artykułem „Can Radek Sikorski save Europe?” (Czy Radek Sikorski uratuje Europę?). Z Chodorkowskim było też „po drodze” Kaczyńskiemu. Przypomnijmy – na pytanie, czy istnieje poważna szansa na to, czy z Rosją, która wyłoniłaby się na gruzach putinowskiego państwa, można by podjąć współpracę, odpowiedział: „Taki scenariusz jest możliwy. Szczególnie gdy przyjmie się założenie, że liderem nowej Rosji mógłby być Michaił Chodorkowski. W każdym razie dla Polski taka zmiana oblicza Moskwy byłaby bardzo korzystna”.

Najpierw „Politico” pytał, skąd na koncie Sikorskiego wzięło się 40 tys. euro miesięcznie za jakieś konsultacje. Holenderski „NRC” pisał: „Szejkowie są uwikłani w brudną wojnę jemeńską, ostatnio pomagali Putinowi obchodzić sankcje. To nie jest zwykły pracodawca”. „Gazeta Polska” popisywała się: „Gdy Sikorski bierze forsę z Emiratów, to prawie tak, jakby brał ją od Ruskich”. „Wyborcza” pytała: Bierze forsę od państwa, którego największe miasto, Dubaj, jest nazywane ‘małą Moskwą’. A całe Emiraty stały się rajem dla objętych sankcjami Rosjan i dla rosyjskich firm, w tym banków, gdzie napłynęły upaprane krwią ruskie pieniądze przeznaczone na wojenne zakupy”. Jeszcze inna gazeta oburzała się: „Szejk Muhammad ibn Zajid, podążył w październiku 2022 r. do Sankt Petersburga, żeby sobie uciąć przyjacielską pogawędkę z Putinem. „wPolityce” oburzał się: „Jeden z najbliższych współpracowników Tuska kasuje pół miliona od państwa, w którym demokracja nie funkcjonuje, nie istnieją żadne partie polityczne, orzekana jest kara śmierci, homoseksualizm jest karalny i nie istnieje tam wolność religijna. Jak Sikorski mógł nie słyszeć, że do Emiratów napłynęły całe watahy ruskich kanciarzy, finansowych bandytów i oligarchów, bo mieli już przechlapane w Genewie, Zurychu czy Londynie. To raj dla rosyjskich oligarchów, gdzie piorą brudne pieniądze”.

Nikt nie napisał, że Emiraty to także raj dla oligarchów z Kijowa! Bo Dubaj to nie tylko „mała Moskwa”, ale i „mały Kijów”, bo jedni i drudzy nie wchodzą sobie w drogę, ale pięknie współpracują, bo nie tylko ruskie, ale i ukraińskie pijawki żydowskiego pochodzenia opanowały tamtejszy rynek nieruchomości, a transakcje osiągnęły wartość 60 mld dolarów. No i nikt nie napisał, że w Emiratach przebywa kilkaset prostytutek z Polski! Przy okazji zobaczyliśmy jak niszczy się stosunki z Arabami: proputinowskie Emiraty, marokański ambasador korumpujący unijne elity, inwestor z Kataru zamykający polską stocznię, Arabia Saudyjska wykupująca Orlen.

Pytany o swoją sytuację materialną, Radek odpowiedział z uśmiechem: „Mam dobrze zarabiającą żonę”. Donald Tusk miał rozliczenia finansowe z niemiecką CDU. Leszek Miller pozwolił na torturowanie Arabów w Kiejkutach i branie dolarów od CIA. Marek Belka zarządzał polityką gospodarczą władzach okupacyjnych w Iraku. Czy w takiej sytuacji do sprawy coś wnosi Sikorski, inkasując pieniądze od szejków? Widocznie uznali go za postać istotną w relacjach z UE. Emiraty są dużym producentem ropy naftowej i mają powiązania z Moskwą poprzez kartel OPEC+, który ustala kwoty produkcji ropy i wpływa na cenę tego surowca. To kraj, który ma świadomość wyczerpywania się złóż ropy i uważa, że najlepszą lokatą na przyszłość jest mocne związanie się z Chinami, UE, Rosją, a nawet z Iranem i Izraelem. O swe interesy dba skutecznie. Na wojnie zarabia. A Polska? Polska przeznacza 20% budżetu na pomoc dla Ukrainy, a Duda pieprzy o rosyjskiej dezinformacji.

Ukraina to kraj upadły, i jak każda padlina przyciąga hieny. To kraj splądrowany, gdzie 50 żydowskich oligarchów posiada 80% majątku, gdzie prezydentem jest bliski współpracownik najpaskudniejszego ukraińskiego oligarchy. Zełenski, zabiegając o międzynarodową pomoc, pozbawił Kołomojskiego obywatelstwa ukraińskiego. Była to jednak sprytna manipulacja mająca na celu uwolnienie Kołomojskiego spod ustawy antykorupcyjnej. To bohater świata żydowskiego, przekonanego, że przekręty finansowe popełniane przez Żydów, przynoszą korzyść wszystkim Żydom. Czy Sikorski ma coś wspólnego z rosyjską korupcją w Emiratach? A może ma związek z żydowską korupcją w Ukrainie? „Gdzie mądry człowiek ukryje liść?” – pytał bohater opowiadania Chestertona, i odpowiedział: w lesie Czy zatem pieniądze żydowskie, nie ukryć najlepiej w kraju antyżydowskim?

Pogłoski o śmierci politycznej Sikorskiego są mocno przesadzone. Parasol ochronny rozciąga nad nim nie tylko żydokomuna, ale i lewackie skrzydło demokratów, platforma medialna Marka Zuckerberga i „New York Times”, ci którzy nie tylko nie lubią Ameryki, ale nie lubią Polski. Nie można też wykluczyć innego scenariusza. Pracownica „Newsweeka”, pytana,  kogo PO powinna wystawić w wyborach prezydenckich, bez wahania odpowiedziała: Radosław Sikorski byłby lepszym kandydatem niż Rafał Trzaskowski. „Sikorski ma znakomite kontakty międzynarodowe. Wcześniej był szefem MON i MSZ, czyli sprawował ministerialne funkcje w dwóch kluczowych kompetencjach prezydenta” – wyliczała. Wychwalała także przyszłą pierwszą damę: „To znakomita publicystka, autorka światowej sławy. Taka para prezydencka mogłaby bardzo mocno wizerunkowo pomóc Polsce”. Przypomnijmy też Lorda George’a Weidenfelda, wiceprezydenta Światowego Kongresu Żydów, który za „największego przyjaciela w Polsce” uważa Radka. Pytany na okoliczność dymisji Sikorskiego, zalecił: „Mam nadzieję, że jego odejście z polityki nie jest definitywne. To byłaby ogromna strata dla Polski”.

Krzysztof Baliński

Oto, kto kontroluje ziemię rolną w kraju znanym jako spichlerz Europy.

Oto, kto kontroluje ziemię rolną w kraju znanym jako spichlerz Europy.

Łączna ilość ziemi kontrolowanej przez oligarchów, skorumpowane osoby i duże agrobiznesy wynosi ponad dziewięć milionów hektarów – to ponad 28% gruntów ornych Ukrainy.


globalresearch

Rok po rosyjskiej inwazji na Ukrainę, nowy raport Instytutu Oakland, „War and Theft: The Takeover of Ukraine’s Agricultural Land”, obnaża interesy finansowe i dynamikę w grze prowadzącą do dalszej koncentracji ziemi i finansów.

“Pomimo bycia w centrum cyklu wiadomości i polityki międzynarodowej, niewiele uwagi poświęcono sednu konfliktu – kto kontroluje ziemię rolną w kraju znanym jako spichlerz Europy. Odpowiedź na to pytanie ma zasadnicze znaczenie dla zrozumienia głównych stawek w wojnie” – powiedział Frédéric Mousseau, dyrektor ds. polityki w Oakland Institute i współautor raportu.

Łączna ilość ziemi kontrolowanej przez oligarchów, skorumpowane osoby i duże agrobiznesy wynosi ponad dziewięć milionów hektarów – to ponad 28% gruntów ornych Ukrainy. Najwięksi posiadacze ziemi to mieszanka ukraińskich oligarchów i zagranicznych interesów – głównie europejskich i północnoamerykańskich, a także suwerennego funduszu Arabii Saudyjskiej. Znaczące amerykańskie fundusze emerytalne, fundacje i uniwersytety inwestują poprzez NCH Capital, amerykański fundusz private equity.

Kilka agrobiznesów, wciąż w dużej mierze kontrolowanych przez oligarchów, otworzyło się na zachodnie banki i fundusze inwestycyjne – w tym tak znane jak Kopernik, BNP czy Vanguard – które obecnie kontrolują część ich udziałów. Większość dużych posiadaczy ziemskich jest w znacznym stopniu zadłużona w zachodnich funduszach i instytucjach, zwłaszcza w Europejskim Banku Odbudowy i Rozwoju (EBOR) i Banku Światowym.

Zachodnie finansowanie dla Ukrainy w ostatnich latach było związane z drastycznym programem dostosowania strukturalnego, który wymagał oszczędności i środków prywatyzacyjnych, w tym stworzenia rynku ziemi dla sprzedaży gruntów rolnych. Prezydent Zelenskyy wprowadził reformę gruntową do ustawy w 2020 r. wbrew woli zdecydowanej większości społeczeństwa, które obawiało się, że nasili ona korupcję i wzmocni kontrolę potężnych interesów w sektorze rolnym. Ustalenia raportu zgadzają się z tymi obawami.

Podczas gdy wielcy posiadacze ziemscy zapewniają sobie ogromne finansowanie ze strony zachodnich instytucji finansowych, ukraińscy rolnicy – niezbędni dla zapewnienia krajowych dostaw żywności – nie otrzymują praktycznie żadnego wsparcia. Przy istniejącym rynku ziemi, w warunkach dużego stresu gospodarczego i wojny, ta różnica w traktowaniu doprowadzi do większej konsolidacji gruntów przez duże agrobiznesy.

Raport bije również na alarm, że paraliżujące zadłużenie Ukrainy jest wykorzystywane jako dźwignia przez instytucje finansowe do napędzania powojennej odbudowy w kierunku dalszej prywatyzacji i reform liberalizacyjnych w kilku sektorach, w tym w rolnictwie.

“To jest sytuacja przegrana dla Ukraińców. Podczas gdy oni umierają w obronie swojej ziemi, instytucje finansowe podstępnie wspierają konsolidację ziemi uprawnej przez oligarchów i zachodnie interesy finansowe. W czasie, gdy kraj zmaga się z okropnościami wojny, rząd i instytucje zachodnie muszą wysłuchać wezwań ukraińskiego społeczeństwa obywatelskiego, naukowców i rolników do zawieszenia prawa gruntowego i wszystkich transakcji ziemskich. Konieczność nadania priorytetu modelowi rolnictwa, który nie jest już zdominowany przez oligarchię i korupcję, gdzie ziemia i zasoby są kontrolowane przez wszystkich Ukraińców i przynoszą im korzyści, jest drogą do odbudowy po wojnie” – podsumował Mousseau.

Zestawienie polskiej pomocy wojskowej dla Ukrainy, stan na 03.03.2023 r.

Zestawienie polskiej pomocy wojskowej dla Ukrainy, stan na 03.03.2023 r.

Raport oparty na wielu źródłach i konsultacjach. Zapraszamy do korzystania i udostępniania. W poniższym wątku szersze wyjaśnienie. [w oryg. MD]

Stany Zjednoczone i prawo Kalego

Stany Zjednoczone i prawo Kalego

wprawo.pl 2. III. 2023.

USA oskarżają Rosję o niesprowokowaną agresję. W zasadzie Rosja jest w Europie uważana za barbarzyńskiego agresora, który zagraża bezpieczeństwu „suwerennych państw wolnego świata”. Warto jednak zadać pytanie jak postąpiłyby Stany Zjednoczone, gdyby Rosja zachowywała się wobec w nich w taki sposób jak NATO wobec Rosji.

Odpowiedzi na to pytanie udzielił Amerykanin, który pracował w Kongresie USA Benjamin Abelow, który pisze:

Rozważając tu właśnie wydarzenia z trzydziestu lat, należy sobie zadać pytanie: Jak zareagowaliby przywódcy USA, gdyby sytuacja była odwrotna – powiedzmy, gdyby Rosja lub Chiny przeprowadziły podobne manewry w pobliżu terytorium USA? Na przykład, jak Waszyngton zareagowałby, gdyby Rosja zawarła sojusz wojskowy z Kanadą, a następnie ustawiła instalacje rakietowe 112 kilometrów od granicy USA? Co by się stało, gdyby Rosja wykorzystała te instalacje rakietowe do przeprowadzenia ćwiczeń niszczenia celów wojskowych w Ameryce? Czy amerykańscy przywódcy zaakceptowaliby słowne zapewnienia ze strony Rosji, że jej intencje nie są wrogie?

Oczywiście, że nie. Najprawdopodobniej byłoby tak, że amerykańscy wojskowi stratedzy i decydenci zwróciliby uwagę na potencjał ofensywny broni i ćwiczeń szkoleniowych, dostrzegliby w nich poważne zagrożenie i zlekceważyliby deklarowane rzekomo intencje. Mogliby zinterpretować ćwiczenia jako sygnał zbliżającego się rosyjskiego ataku. Stany Zjednoczone zażądałyby usunięcia rakiet, a gdyby to żądanie nie zostało natychmiast spełnione, mogłyby odpowiedzieć atakiem wyprzedzającym na instalacje rakietowe, co z kolei zapewne wywołałoby wojnę doprowadzając do termonuklearnej wymiany.

Co więcej, przywódcy USA, a z pewnością większość obywateli amerykańskich, przypisałoby Rosji moralną winę za wyprzedzający atak Ameryki, który traktowaliby jako konieczną samoobronę. (Benjamin Abelow, Jak Zachód wywołał wojnę na Ukrainie, Wrocław 2023, str. 47-48)

Można sobie mówić, że to gdybanie, które nic nie wnosi. Moim zdaniem warto wysilić szare komórki. Jeśli Rosja byłaby hegemonem i robiła to co teraz Stany Zjednoczone, to prawdopodobnie doszłoby do dużego konfliktu wojennego w pobliżu terytorium USA.

Punkt widzenia zależy jednak od punktu widzenia. Nikt nie przejmuje się argumentami drugiej strony, co więcej uważa się to za sianie propagandy i traktuje tak jak inkwizycja hiszpańska herezję. Można tak czynić, ale to droga prosto ku przepaści.

Celem każdego odpowiedzialnego człowieka jest dążenie do pokoju, a nie czynienie wszystkiego co tylko możliwe, żeby wojna eskalowała poza Ukrainę. Wojska ukraińskie koncentrują wojsko koło Naddniestrza. Jest to niewielki obszar autonomiczny pomiędzy Mołdawią i Ukrainą, który jest pod kontrolą Rosji. Nie jest to terytorium Ukrainy. Zagrożenie ze strony Naddniestrza dla Ukrainy jest praktycznie żadne. Stacjonuje tam około dwóch tysięcy żołnierzy rosyjskich.

Jedno jest pewne, jeżeli wojna przeniesie się poza terytorium Ukrainy, nieważne w jakim kierunku, czy wschodnim, czy zachodnim, to świat przegrał pokój i jesteśmy w przededniu globalnej konfrontacji.

Centralne Centrum ciągle czujnie czuwa. Tymczasem: „Liczmy na najlepsze, gotujmy się na najgorsze”. Si vis pacem, para bellum.

Centralne Centrum ciągle czuwa. Tymczasem: „Liczmy na najlepsze, gotujmy się na najgorsze”.

Si vis pacem, para bellum

27/02/2023 https://adarma.pl/2023/02/27/liczymy-na-najlepsze-gotujemy-sie-na-najgorsze

Według wszelkich analiz tworzonych w III RP, również tych niepublikowanych, coraz gorszą gotowość Wojska Polskiego, coraz gorszy stan sprzętu wojskowego, czy coraz mniejszą ilość przeszkolonych rezerwistów, okraszano zdaniem o „pewności wcześniejszej wiedzy o wojnie”.

We wszystkich rozgrywanych założeniach czy analizowanych potencjalnych konfliktach z Rosją, urzędy centralne RP zakładały, że mają, w zależności od scenariusza, od 6 do 12 miesięcy na przygotowanie się na czas wojny ze względu na rzekomą niemożliwość osiągnięcia strategicznego zaskoczenia przy współczesnych źródłach rozpoznania technicznego.

Pomijało to czynnik ludzki i usypiało sumienia w obliczu wielkich problemów z możliwością militaryzacji gospodarki, rozwinięcia armii czy uzupełnienia braków sprzętowych. W pewnym sensie te scenariusze są prawdziwe. Cytując księdza Skargę możemy powiedzieć, że Bóg nas najpierw ostrzegł karząc państwo sąsiednie biczem wojny, dając w ten sposób nam ostrzeżenie i szansę na naprawę moralną.

Jednak od 2014 roku do 2022 gotowość wojsk operacyjnych RP nie podniosła się, a obniżyła. Powstały oczywiście Wojska Obrony Terytorialnej, wyjęte spod dowództwa Szefa Sztabu Generalnego i umiejscowione bezpośrednio pod politycznym ministrem obrony narodowej. WOT powstał jako zbiór niezależnych kompanii, bez zdolności przeciwpancernych, przyjmowania wsparcia, zdolności logistycznych czy transportowych. Oceniając ze schematów organizacji i metody wyposażenia, są to typowe wojska wewnętrzne.

Rok temu wybuchł konflikt, już pełno-skalowy, na Ukrainie. Z nawałami artyleryjskimi na poziomie I wojny światowej, setkami sztuk zniszczonego sprzętu pancernego i stratami krwawymi w niektórych momentach przekraczającymi poziomy strat aliantów np. w Ardenach lub Kampanii Włoskiej.

W związku z tym wydaje się, że w zgodzie z założeniami doktrynalnymi, rok temu powinna się rozpocząć mobilizacja i rozwijanie jednostek wojskowych w etatach wojennych, uzupełnienie sprzętu, zgrywanie Wielkich Jednostek na poligonach i nie tylko. Powinna też nastąpić militaryzacja gospodarki czy w końcu ostatnie, ale znaczące, przygotowanie inżynieryjne terenu do obrony państwa.

Jeśli spojrzymy na ostatni rok, zmieniono przepisy dotyczące mobilizacji, wprowadzając tym chaos do dawnych WKU, a dziś już Centralnego Wojskowego Centrum Rekrutacji (Centralne Centrum – kto im te nazwy wymyśla?!). Ogłoszono stworzenie dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej, nie usuwając ani ze służby zawodowej, ani z DZSW, ani ze służby w WOT podstawowej wady dyscyplinarnej i techniczno-praktycznej. W Polsce każda z tych trzech form służby może się skończyć na żądanie żołnierza czy oficera w praktycznie dowolnym przez niego wybranym momencie. Jest to wynalazek nieznany cywilizowanemu czy barbarzyńskiemu światu, gdyż od czasów Cezara, przez najemników włoskich XVI wieku, po armie Jihadu XVIII wieku w państwie Osmanów, a dziś czy to w Rosji, czy USA, czy Francji czy Wielkiej Brytanii, żołnierz zaciąga się na określony czas kontraktu, którego on skrócić nie może.

Ten fundamentalny problem, dużo prostszy do naprawienia niż braki kadrowe wynikające z braku zasadniczej służby wojskowej, również nie został rozwiązany. Uniemożliwia to jakiekolwiek sensowne szkolenie rekrutów, ponieważ ciśnięci o ilość oficerowie nie mogą wprowadzić wojskowej dyscypliny w pododdziałach z obawy o możliwość odejścia w każdym momencie ochotnika z WOT lub dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej.

Co prawda zwiększono produkcję niektórych rodzajów sprzętu wojskowego, jednak w związku z radosnym wydawaniem za darmo sprzętu z pododdziałów WP na Ukrainę, ilość sprzętu się zmniejszyła, a nie zwiększyła. Również jego jakość nie wzrosła, bo oddajemy zgodnie z sarmacką zasadą (błędną): „zastaw się, a postaw się” to, co mamy najlepszego.

Zgodnie z dumnie ogłoszonymi przez ministra Błaszczaka informacjami, rozpoczęliśmy już tworzenie zapór przeciwczołgowych na granicy z Białorusią i Rosją. Czyli nikt nie może powiedzieć, że ryzyka wojny nie ma, wręcz przeciwnie – z każdym miesiącem jest coraz większe. Nie ma mobilizacji, nie ma militaryzacji gospodarki, nie ma zgrywania Wielkich Jednostek. Państwo systemowo nie jest przygotowane na wojnę, pomimo wszelkich znaków, które zwiększają jej prawdopodobieństwo.

A co ze społeczeństwem?

Obrona Cywilna nie funkcjonuje. Spora część urzędników i oficerów otwarcie mówi, że w razie wojny będzie uciekała na zachód. Nie są zwiększane zapasy żywności i lekarstw, nie są odnawiane schrony czy intensywnie przygotowywana Obrona Cywilna. Rosjanie 5 lat przed rozpoczęciem przez siebie wojny stworzyli schrony na miliony ludzi, nie licząc schronów zachowanych i modernizowanych od czasów ZSRR. W Rosji kilka lat temu, już po rozpoczęciu konfliktu w 2014 na Ukrainie, poszerzono dostęp do broni dla obywateli i zreorganizowano wojska wewnętrzne.

Białoruś w tym samym czasie stworzyła wojska obrony terytorialnej, które, co ciekawe, początkowo były zbudowane z założeniem obrony przed Federacją Rosyjską, nie zaś w celu obrony przed Polską czy państwami NATO. Broń na Białorusi, według ostatnich doniesień, ma być szeroko dostępna w razie konfliktu dla powszechnej obrony w postaci skrzyżowania samoobrony ludności z wojskami wewnętrznymi. Broń ta ma być przechowywana w magazynach rozśrodkowanych na terenie państwa, aby ludność zmobilizowana w powszechną milicję miała zdolność do samoobrony.

Minimalne poszerzenie dostępu do broni w Rosji, czy stworzenie kontrolowanych przez państwo magazynów, z których ewentualnie zostanie wydana broń społeczeństwu, nie jest oczywiście postulatem Fundacji Ad Arma. Jednak mowa tu o państwach, które zawsze były mniej wolne od Polski i które są stworzone na podstawie aksjomatu pełnej kontroli państwa nad społeczeństwem. Nasze państwo zaś, chociaż teoretycznie aksjomat ma odwrotny, to nawet na tyle nie jest w stanie się odważyć. Stąd mamy ten ostatni fragment braku gotowości państwa na wojnę: od braku przygotowania instytucji państwowych, przez brak przygotowania gospodarki i obrony cywilnej, po brak uwolnienia dostępu do broni, która, co wciąż musimy powtarzać; nie ma służyć do walki z napastnikiem, a do umożliwienia przeżycia społeczeństwu, gdyż zagrożenie dla zwykłego Polaka nie będzie największe ze strony rosyjskiego żołnierza, a polskiego bandyty, rosyjskiego dezertera, czy band tworzących się w czasach niepokoju.

Dlatego zawsze podkreślamy, że powszechny dostęp do broni nie jest częścią przygotowania państwa do wojny, a de facto częścią obrony cywilnej i sposobem na zmniejszenie łatwości, z jaką można gnębić społeczeństwo.

Napis na ścianie jest już prawie ukończony (mane, tekel, fares), a u nas orkiestra gra jak na Titanicu.

Mamy pełną świadomość, że wojny może nie być. Powinniśmy zrobić wszystko, żeby jej nie było. Natomiast generalnie nie zależy to od nas i choć należy liczyć na najlepsze, to przygotować się należy na najgorsze. Zwłaszcza jeśli chodzi o przetrwanie społeczeństwa czy narodu.

Kukuniek-bis

Kukuniek-bis

Stanisław Michalkiewicz „Najwyższy Czas!”  •  28 lutego 2023 http://michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=5346

W 1989 roku wywiad wojskowy, któremu amerykańsko -sowiecki duet: Daniel Fried z Departamentu Stanu i Władimir Kriuczkow z KGB, postawił zadanie przeprowadzenia na naszym nieszczęśliwym kraju sławnej transformacji ustrojowej, znalazł się w kłopotliwej sytuacji. Wprawdzie od roku 1986, w ramach przygotowań do sławnej transformacji, obok uwłaszczenia nomenklatury, która w ten sposób uzyskała ekonomiczne podstawy do zajęcia w nowych warunkach ustrojowych odpowiedniej pozycji społecznej, przeprowadzona została też selekcja kadrowa w strukturach opozycyjnych, której celem było wyłonienie takiej „reprezentacji społeczeństwa”, do której wywiad wojskowy miałby zaufanie – ale konieczność przeprowadzenia wyborów, niechby i „kontraktowych”, niosła za sobą ryzyko puszczenia się na lotne piaski masowych nastrojów, a to mogło w jednej chwili obrócić w niwecz wieloletnie przygotowania.

Obawy – jak się potem okazało – nie były bezpodstawne, a dowodem były losy tzw. „listy krajowej”. Wywiad wojskowy umieścił tam kandydatury swoich najważniejszych faworytów, a tymczasem społeczeństwo, najwyraźniej myśląc, że z tymi wyborami to wszystko naprawdę, bez ceregieli ich skreślało. W rezultacie generał Kiszczak zagroził, że skoro tak, to on te całe wybory rozgoni, na co wyznaczony na przedstawiciela „strony społecznej”, znany z „postawy służebnej” pan Tadeusz Mazowiecki powiedział, że „umów należy dotrzymywać”. W związku z tym, za zgodą „strony społecznej”, Rada Państwa w trakcie wyborów zmieniła ordynację i w ten sposób kryzys zakończył się wesołym oberkiem.

Przypominam o tym Donaldu Tusku i innym szermierzom porządku konstytucyjnego, że wtedy nie widzieli w tym nic osobliwego. Żeby tedy zmniejszyć margines niepewności, a głosującym „suwerenom” podsunąć pod nos ściągawkę, na kogo mają głosować, wywiad wojskowy wpadł na pomysł, by kandydaci rekomendowani przez „stronę społeczną” fotografowali się z Kukuńkiem, czyli Lechem Wałęsą, dzięki czemu ta fotografia stała się przepustką, jeśli nawet nie do historii, to w każdym razie – do konfitur władzy.

Przypominam o tym m.in. ze względu na zbliżające się w przyszłym roku wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych. Wiele wskazuje na to, że z ramienia Partii Demokratycznej będzie w nich kandydował ponownie Józio Biden, który niedawno, jako Pan Nasz, dokonał zniebastąpienia na naszą prastarą ziemię, w związku z czym i nasza prastara ziemia i nasz mniej wartościowy naród tubylczy, dostąpili niebywałej łaski. Będziemy się nią delektować i rozpamiętywać to wydarzenie aż do następnego razu, chociaż były prezydent Bronisław Komorowski, najwyraźniej pozazdrościwszy panu prezydentowi Andrzejowi Dudzie konfidencji i względów u Pana Naszego dał do zrozumienia, jakoby zniebastąpienie Pana Naszego na naszą prastarą ziemię było tylko kamuflażem, mającym osłonić prawdziwy cel tego nawiedzenia. Prawdziwym celem bowiem było bliskie spotkanie III stopnia z ukraińskim prezydentem Włodzimierzem Zełeńskim. W tym celu strona amerykańska, w imieniu Pana Naszego, porozumiała się z zimnym ruskim czekistą, zbrodniarzem wojennym Putinem, żeby w okresie obecności Pana Naszego na Ukrainie powstrzymał się od wszelkich ataków, na co tamten wyraził zgodę. Dzięki temu Nasz Pan mógł w tajemnicy wsiąść w Schnellzug z Przemyśla do Kijowa, gdzie objawił się światu w towarzystwie prezydenta Zełeńskiego, z którym odbył po Kijowie spacer, w trakcie którego prezydent Zełeński kazał włączyć syreny alarmowe – że to niby Putin próbuje tchórzliwego ataku – ale Pan Nasz ani drgnął i nadal spacerował, jakby nigdy nic. Dało to zachwyconemu panu Pawłowi Kowalowi okazję do spostrzeżenia, że Pan Nasz pokazał „cojones”. Ciekawe, czy pan Kowal widział te klejnoty na własne oczy, czy też tylko oczami podnieconej wyobraźni – ale najwyraźniej SBU w tym zamieszaniu zapomniała mu powiedzieć, że było całkowicie bezpiecznie i że celem przedstawienia, odegranego w Kijowie z udziałem Pana Naszego, było doczepienie sobie kolejnego liścia do wieńca sławy, w postaci epizodu heroicznego. Wśród liści w wieńcu sławy Pana Naszego nie było dotąd bowiem żadnego epizodu heroicznego. Przeciwnie – Ukraina kojarzyła się raczej z dokazywaniem w tym kraju Syna Pana Naszego Huntera – z czego wyszły nawet jakieś śmierdzące dmuchy, które u nas w niezależnych mediach, komentował były prezydent Aleksander Kwaśniewski, razem z nim tam dokazujący.

W tej sytuacji wypada nam zwrócić uwagę na dwie sprawy. Po pierwsze, że – jak już wspomniałem – w USA w przyszłym roku odbędą się wybory prezydenckie, z których, według wszelkiego prawdopodobieństwa, z ramienia Partii Demokratycznej, będzie kandydował Pan Nasz, czyli Józio Biden. W przeciwnym razie Partia Demokratyczna już teraz rozpoczęłaby lansowanie nowego jasnego idola, w którym nie tylko Amerykanie, ale również nasz mniej wartościowy naród tubylczy, powinien się zakochać i uwielbić go jako Pana Naszego. Tymczasem tempus fugit a czas ucieka, zaś nikogo takiego na razie nie ma, więc chyba o laur przywódcy „wolnego” a właściwie nie tylko „wolnego”, ale w ogóle – całego świata, będzie ubiegał się Pan Nasz.

Może to komuś wydać się dziwne, ale skoro demokracja została uznana za dobro najwyższe, to nic dziwnego, że demokratyzacja obejmuje coraz to nowe obszary, w tym również – kult Pana Naszego. Po drugie – że – jak zauważa poeta – „na tym świecie pełnym złości nigdy nie dość jest przezorności” – w związku z czym trzeba suwerenom podsunąć pod nos jakąś wyraźną wskazówkę, w kim mają się zakochać i komu okazać uwielbienie.

Najwyraźniej pierwszorzędni fachowcy z amerykańskiej bezpieki musieli gdzieś w archiwach odgrzebać eksperyment z Kukuńkiem. Jak pamiętamy, był on lansowany nie tylko jako jasny idol w Kongresie USA, ale nawet załatwiono mu Pokojową Nagrodę Nobla. Toteż wywiad wojskowy generała Kiszczaka sprawił, że fotografia z jego udziałem stała się w naszym nieszczęśliwym kraju dla wybrańców losu przepustką do historii. Skoro tedy na Ukrainie trafił się prezydent Zełeński, którego dodatkowym atutem są pierwszorzędne korzenie, to nie było co się długo namyślać, tylko zacząć go lansować nie tylko w amerykańskim Kongresie, ale i w kongresach u poszczególnych wasali. Jak pamiętamy, w Waszyngtonie owację w Kongresie już miał, tak, jak kiedyś Kukuniek, więc teraz kolej na Pokojową Nagrodę Nobla.

Wprawdzie niektóre koła forsują kandydaturę panny Grety Thunberg, która właśnie staje się damą i pisarką, ale ona może jeszcze poczekać tym bardziej, że fotografia z nią niekoniecznie by Pana Naszego dodatkowo nobilitowała, a poza tym – czy mogłaby ona załatwić Panu Naszemu przedwyborczy epizod heroiczny?

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Najwyższy Czas!”.

Zmarła Lidia Marks – Boki. Kresowianka z dziada pradziada, obrończyni pamięci ofiar ukraińskiego ludobójstwa. APEL.

Zmarła Lidia Marks – Boki. Kresowianka z dziada pradziada, obrończyni pamięci ofiar ukraińskiego ludobójstwa.

Jacek Boki

Obraz Matki Boskiej Buszczeckiej – Buszcze, powiat Brzeżany, województwo Tarnopolskie.

=================================================

Dziś rano po długiej i bardzo ciężkiej chorobie zmarła moja Najukochańsza małżonka Lidia Marks – Boki. Kresowianka z dziada pradziada, której mama, siostry i rodzice, przeżyli ukraińskie ludobójstwo w miejscowości Buszcze, powiat Brzeżany, województwo Tarnopolskie. Moja Lideczka wraz ze mną od 2013 roku prowadziła bezkompromisowa działalność na rzecz godnego upamiętnienia, polskich ofiar ukraińskiego ludobójstwa.

To jej zaangażowanie i niezłomna determinacja, doprowadziły w 2018 roku, do nadania jednemu z rond w Elblągu, imienia Obrońców Birczy.

Ostatnim aktem jej heroicznych zmagań, zachowania pamięci setek tysięcy Polaków, bestialsko wymordowanych na Kresach Najjaśniejszej Rzeczypospolitej, i godne upamiętnienie Ich ofiary złożonej na ołtarzu Ojczyzny, był jej Apel, napisany ostatkiem sil, niespełna miesiąc temu do radnych, rady miejskiej w Elblągu, o uhonorowanie naszych rodaków z Wołynia i Małopolski Wschodniej, w 80 rocznice Krwawej Niedzieli na Wołyniu 11 lipca1943 roku. 

Pogrzeb odbędzie się w sobotę 4 marca. Msza święta odbędzie się w Kościele Garnizonowym, przy ulicy Beniowskiego o godz. 10 rano, po czym ceremonia pogrzebowa na Cmentarzu Dębica w Elblągu o godz. 11 rano (Nowa Kaplica)

Jacek Boki

https://m.facebook.com/story

=====================================

Apel o godne upamiętnienie polskich ofiar ukraińskiego ludobójstwa, w 80 rocznicę Krwawej Niedzieli na Wołyniu

 

Dzisiaj w czwartek 23 lutego, o godzinie 13ej, złożyliśmy w Biurze Rady Miejskiej w Elblągu nasz Apel/Petycję o godne upamiętnienie polskich ofiar ukraińskiego ludobójstwa w 80 rocznicę Krwawej Niedzieli na Wołyniu, która przypadnie 11 lipca br,, wraz z około czterystoma podpisami mieszkańców naszego miasta, oraz podpisami najbardziej znanych działaczy kresowych w Polsce, a także stowarzyszeń kresowych i upamiętniających polskie ofiary, niemieckich obozów zagłady, jak również działaczy społeczno – politycznych. Nasz Apel/Petycję, podpisała również jedna Ukrainka, mieszkanka Elbląga, której rodziców na ziemie ówczesnego województwa olsztyńskiego przywieziono z Bieszczad w ramach Operacji Wisła, choć ona sama urodziła się już tutaj. 

 

 Na zdjęciu od lewej: Pan Andrzej Skrobun, syn szeregowego żołnierza Wojska Polskiego walczącego z bandami UPA w 1947 roku, w obronie Birczy, Leska, Baligrodu i innych Podkarpackich miejscowości, przed ludobójczym terrorem ukraińskich szowinistów. W środku Pani Janina ILKO, i z lewej autor z treścią naszego Apelu/Petycji.

 

 

 Pan Jacek Zbrzeźny z elbląskiej Konfederacji Korony Polskiej Grzegorza Brauna i autor

 

 

 Przed Biurem Rady Miejskiej, Pan Jacek Zbrzeźny z elbląskiej Konfederacji Korony Polskiej Grzegorza Brauna i Pani Janina ILKO

Zapytana przeze mnie, dlaczego chce złożyć swój podpis pod naszą petycją, skoro cel naszego wniosku, jest daleko odmienny od jej interesu narodowego, odpowiedziała mi wówczas bez chwili wahania, że to co banderowcy zrobili Polakom na Kresach to, jak stwierdziła było… zwykłe ,,skurwysyństwo”, z którym ona osobiście, absolutnie się nie identyfikuje i nie chce mieć z tym nic wspólnego, i dlatego właśnie chce złożyć swój podpis pod naszym wnioskiem. Oraz, że jest to jej osobista decyzja, powodowana jej własnymi przekonaniami, dotyczącymi tego tematu i nikomu nic do tego. Po złożeniu pod naszą petycją swojego podpisu, podaliśmy sobie ręce, składając obopólne życzenia wszystkiego co najlepsze, jak też dla naszych najbliższych, po czym, po uściśnięciu sobie dłoni, rozstaliśmy się w przyjaźni.

 

Nie wiemy, czy nasz Apel/ Petycja zostanie przez obecnych włodarzy Elbląga w ogóle rozpatrzony i zaakceptowany do realizacji, czy może odrzucony już na samym wstępie, jednak podjęliśmy tą kolejną walkę o pamięć naszych rodaków, bestialsko wymordowanych przez ukraińskich szowinistów z OUN – UPA i SS Galizien na Wołyniu i Kresach Południowo – Wschodnich, orazi obecnych ziemiach południowo – wschodniej Polski w latach 1943 – 1951. W przeciwieństwie jednak do innych osób, mieniących się patriotami, my przynajmniej spróbowaliśmy ją podjąć i stoczyć ten nierówny bój, o wciąż niewygodną dla obecnych władz, wszystkich szczebli w naszym kraju prawdę, podczas gdy inni, boją się o czymś podobnym nawet pomyśleć, by nie narazić się tym samym na określenie bycia ruskimi onucami, czy innymi równie ,,mądrymi” epitetami, przez ludzi, którzy nie mając żadnych argumentów w tej kwestii, zaczynają i kończą wszelkie dyskusje na ten temat, takim właśnie przymiotnikiem – ruska onuca lub podobnym, w zbliżonym zresztą ,,guście”.

P.S.

 Autorką naszego Apelu/Petycji jest moja żona Lidia, ciężko chora na raka. Ja napisałem tylko ostatni akapit tego opracowania. Moja żona tekst naszego apelu, napisała prawie miesiąc temu, ostatkiem swoich, coraz mniejszych już sił, gdy wielu innym, ludziom zdrowym, nie chciało się pod naszą petycją, złożyć, nie tylko nawet swego podpisu, ale także pewne środowiska, mieniące się być patriotycznymi, po wcześniejszych deklaracjach, odmówiły nam swej pomocy w zbiórce podpisów, dotyczącej tej inicjatywy, ale jeszcze rozpoczęły na nas nagonkę, połączoną z zawoalowanymi groźbami. My jednak, nie będziemy się już więcej oglądać na nikogo, tylko dalej będziemy robić swoje.

***

Apel o godne upamiętnienie polskich ofiar ukraińskiego ludobójstwa, w 80 rocznicę Krwawej Niedzieli na Wołyniu

Zbliża się 80 rocznica Krwawej Niedzieli na Wołyniu, czyli kulminacji ukraińskiego ludobójstwa. Obowiązkiem Nas – Polaków jest godne upamiętnienie setek tysięcy naszych rodaków, wymordowanych bestialsko na Kresach Rzeczypospolitej, tylko dlatego, że byli Polakami, przez ukraińskich szowinistów z OUN – UPA i SS Galizien.  Do dnia dzisiejszego ich szczątki walają się po polach, lasach i przydrożnych rowach, całej obecnej zachodniej Ukrainy. Władze tego kraju, będące rzekomo przyjacielskie wobec naszego państwa, nie pozwalają na ich poszukiwania, ekshumację i godny, chrześcijański pochówek. Jest to ewenementem w skali całego świata, by rząd cywilizowanego państwa, odmawiał ekshumacji i godnego pochowania ofiar najbardziej bestialskiego ludobójstwa w dziejach świata.

Dlatego zwracamy się do prezydenta i radnych rady miejskiej w Elblągu w ten szczególny dla wszystkich Polaków czas, o przychylenie się do naszej petycji, popartej setkami podpisów mieszkańców naszego miasta, i nadanie nazwy Ofiar Wołynia, dla ronda u zbiegu ulic Królewieckiej i Kościuszki, naprzeciw Szpitala Wojewódzkiego. Jest to miejsce najbardziej reprezentacyjne dla godnego upamiętnienia tych setek tysięcy rodaków, którzy oddali swe życie, abyśmy my mogli nadal żyć i trwać, jako Polacy.


Jednocześnie pragniemy nadmienić, że nazwa ronda Ofiar Wołynia w pełni wpisuje się w przyjęty zwyczaj, aby elbląskie ronda upamiętniały wydarzenia historyczne naszego Państwa takie jak: Bitwa pod Grunwaldem, Bitwa Warszawska, Żołnierze Wyklęci, czy Rondo Obrońców Birczy.


Jednocześnie prosimy by, nie podważać naszej petycji, powołując się na trwającą za naszą wschodnią granicą wojną, jako coś co, rzekomo z góry, dyskwalifikuje takie inicjatywy, ze względu na naszą solidarność z Ukrainą w tym czasie. Pragniemy przypomnieć, że tocząca się wojna, nie jest naszą wojną. Angażowanie się w ten konflikt sprowadza na nas zagrożenie dla naszego dalszego bytu – narodowego, państwowego i biologicznego. 

 

Równocześnie argument powoływania się na solidarność z władzami Ukrainy, nie wytrzymuje krytyki w obliczu kolejnej zniewagi rzuconej nam Polakom, mieszkańcom Elbląga, przez ,,partnerskie’’ wobec naszego miasta władze Tarnopola. 5 marca 2021 roku władze tego miasta nadały stadionowi miejskiemu w Tarnopolu, imię zwyrodniałego mordercy naszych rodaków z Wołynia i Małopolski Wschodniej, dowódcy UPA Romana Szuchewycza. Minęły prawie dwa lata od tamtego momentu i historia się powtórzyła. Włodarze tego, ponoć partnerskiego wobec Elbląga miasta na Ukrainie, 21 grudnia 2022 roku, podjęły jednomyślną decyzję o wzniesieniu pomnika temu zbrodniarzowi w centrum Tarnopola.

Jak widać sprawa kolejnego uhonorowania tego ludobójcy była dla włodarzy Tarnopola, kwestią nie cierpiącą zwłoki. Na ten cel, nie tylko bezproblemowo znalazły się środki finansowe, ale zobowiązano władze miasta do przedstawienia projektu całego monumentu w ciągu trzech miesięcy, od przyjęcia uchwały i jak najszybszego postawienia okazałego pomnika dowódcy UPA, naprzeciw budynku rady obwodowej Tarnopola, czyli dokładnie w tym samym miejscu, w którym stoi pomnik Stepana Bandery.

Wynika z tego, że dla partnerskich wobec Elbląga władz Tarnopola trwająca na Ukrainie wojna, nie tylko nie stanowi dla takiej inwestycji żadnego problemu, ale pokazuje jednocześnie, zupełny brak szacunku i wdzięczności dla polskiej solidarności z Ukrainą i pomocy udzielanej im kosztem całego naszego społeczeństwa. Tylko z podatków mieszkańców Elbląga wyasygnowano na pomoc dla Tarnopola ponad 7 milionów złotych. W ramach swoiście rozumianego przez nich podziękowania przeprowadzają 1 stycznia br. również na całej Ukrainie, i to pomimo trwającej wojny, huczne, uroczyste obchody 114 rocznicy urodzin innego kolaboranta Hitlera i mordercy Polaków – Stepana Bandery.

Już wcześniej władze Tarnopola podejmowały kuriozalne, kontrowersyjne decyzje ws nazewnictwa ulic, wznoszenia pomników honorujących i gloryfikujących największych ludobójców w historii ludzkości. To ostatnie posunięcie władz Tarnopola wskazuje niewątpliwie na kontynuację idei ludzi, których zbrodnie pochłonęły życie setek tysięcy Polaków, a poziom wynaturzenia człowieczeństwa przekroczył wszelkie możliwe granice.


Przed nami kolejne wrogie akty wobec nas Polaków, a zatem i mieszkańców Elbląga. Dlatego w obliczu takiego zagrożenia, naszym świętym obowiązkiem jest tym bardziej stać niewzruszenie na straży pamięci o naszych kresowych bohaterach, których imię tak wielu chce dziś zmarginalizować, rozmyć, wymazać z historii, by pokryła je na zawsze patyna zapomnienia. Na to pozwolić, nigdy nie możemy.

Z poważaniem

Lidia i Jacek Boki

 =======================================

Pod naszym apelem podpisali się także:

Pan Witold Listowski – Prezes Patriotycznego Związku Kresowian i Organizacji Kombatanckich – Kędzierzyn Koźle

Pan Jacek Zbrzeźny – Konfederacja Korony Polskiej – Elbląg

Pan Stanisław Krajczewski – Prezes Stowarzyszenia Toruńska Pamięć Kresowa

Pan dr hab. Włodzimierz Osadczy – profesor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, Prezes Instytutu Pamięci i Dziedzictwa Kresowego.

 

Pan dr hab. Andrzej Zapałowski – profesor Uniwersytetu Rzeszowskiego i Wyższej Szkoły Prawa i Administracji w Przemyślu 

 

Pani doktor Lucyna Kulińska – profesor wydziału humanistycznego Akademii Górniczo Hutniczej w Krakowie

 

Pan Antoni Dąbrowski – Ocalony z ukraińskiego ludobójstwa na Wołyniu i Małopolsce Wschodniej

Pan Krzysztof Adamek – Prezes Stowarzyszenia Obrońców Polskich Ofiar Niemieckich Obozów Zgłady

 

Stowarzyszenie Kresy Wschodnie Dziedzictwo i Pamięć w Dębnie

 

 Ruch Społeczny Porozumienie Pokoleń Kresowych – Andrzej Łukawski



Janusz Bernach – Prezes Stowarzyszenia Upamiętniania Polaków Pomordowanych na Wołyniu z siedzibą w Zamościu

 

Piotr Żurek – Wrocławski działacz społeczno – polityczny

Elbląg – 23 Luty 2023 r.

Naszą inicjatywę wsparł portal kresy.pl

ELBLĄG: DZIAŁACZE KRESOWI APELUJĄ O UPAMIĘTNIENIE POLSKICH OFIAR UKRAIŃSKIEGO LUDOBÓJSTWA I RONDO OFIAR WOŁYNIA

https://kresy.pl/wydarzenia/elblag-dzialacze-kresowi-apeluja-o-upamietnienie-polskich-ofiar-ukrainskiego-ludobojstwa-i-rondo-ofiar-wolynia/

 

A także portale:

Stowarzyszenie Kresowian Kędzierzyn – Koźle 

http://kresykedzierzynkozle.pl/2023/apel-o-godne-upamietnienie-polskich-ofiar-ukrainskiego-ludobojstwa-w-80-rocznice-krwawej-niedzieli-na-wolyniu/

Wolne Media

 

https://wolnemedia.net/kategoria/linki/

 

Polska Wolna Od Cenzury

 

https://moto.media.pl/apel-o-godne-upamietnienie-polskich-ofiar-ukrainskiego-ludobojstwa-w-80-rocznice-krwawej-niedzieli-na-wolyniu/

 

 

Ilu Polaków zginęło na Ukrainie? Ilu jeszcze walczy?

Ilu Polaków zginęło na Ukrainie? Ilu jeszcze walczy?

Joanna M.Wiórkiewicz 27 lutego 2023

https://niemcy.neon24.org/post/171100,ilu-polakow-zginelo-na-ukrainie-ilu-jeszcze-walczy

Emerytowany płk Douglas MacGregor, były doradca Departamentu Obrony USA, wymienił liczbę polskich najemników zabitych na Ukrainie. Według niego, Polska straciła tu około 2,5 tysiąca żołnierzy.
Oświadczenie to emerytowany amerykański wojskowy złożył podczas wywiadu na kanale YouTube The Jimmy Dore Show.
Twierdzi on, że w szeregach AFU walczy obecnie 20 tysięcy najemników z Polski. Dwa i pół tysiąca z nich zostało już zlikwidowanych. Według pułkownika ich ciała zostały przewiezione do ojczyzny i tam pochowane.
Zginęli nie w swojej ojczyźnie, ale na Ukrainie i za nie swoją sprawę – podkreślił McGregor.


Tego samego dnia w amerykańskiej telewizji Fox News były doradca Pentagonu powiedział, że z powodu braków kadrowych AFU rekrutuje chłopców, kobiety i starców, którzy są okaleczani i zabijani na froncie. Jednocześnie w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat Rosji udało się stworzyć potężne i gotowe do walki Siły Zbrojne.



I tych żołnierzy prawdopodobnie już nie ma wśród żywych. 

Pułkownik ocenił, że bez pomocy zachodnich doradców i instruktorów ukraińska armia upadnie.
McGregor powiedział wcześniej, że walczące na Ukrainie formacje zbrojne złożone z obcokrajowców zostaną wkrótce pokonane. Zdaniem pułkownika żadne dostawy broni i sprzętu z USA tego nie zmienią.
Apty Alaudinow, dowódca oddziału Akhmat, powiedział, że w szeregach ukraińskiej armii działającej w Artemiwsku znajduje się duża liczba obcokrajowców. Twierdził też, że w mieście są ranni wysokiej rangi najemnicy z krajów NATO.
====================
PS: Moim osobistym zdaniem szacunki płk. MacGregora co do liczby zabitych są zaniżone. Bierze on pod uwagę tylko oficjalne rachunki. Tymczasem istnieje duża nieokreślona liczba tych, którzy po śmierci nie zostali zabrani z pola walki (Soledar i Bahmut!), dobrze,jeśli w ogóle zostali choć na miejscu pogrzebani.

Oprócz tego trudno policzyć tych ciężko rannych, którzy zostali przeznaczeni na organy.  To jest ciemna liczba.

==================================

mail:

Dzielny Biden – nawet dwóch Zelenskich jednocześnie go witało!! W Kijowie? Alarm przeciwlotniczy w całym kraju! MAMY WIDEO…

PILNE! Niespodziewana wizyta Joe Biden w Kijowie! Alarm przeciwlotniczy w całym kraju! MAMY WIDEO

Biedny Biden – nawet dwóch Zelenskich jednocześnie go witało!! A tu, panie, alarm !!!

mail:

W Warszawie Biden przemawiał z kuloodpornego akwarium, a wcześniej miał się niby udać na wizytę do Kijowa. Coś tutaj wyraźnie się nie zgadza!

„Fakt”, tak ten Springerowski, zamieścił film z “wizyty Bidena w Kijowie”.

Bardzo polecam obejrzenie i koniecznie skopiowanie go:  https://www.youtube.com/watch?v=RYhL6p5EO1s

W circa 30tej sekundzie [do 34] na schodach pojawia się Biden z Zelenskim. Parę sekund później pojawia się na tych samych schodach … taki sam Zelenski, i tych dwóch Zelenskich przy schodach z jednym Bidenem.

Proszę samemu zobaczyć!!!

Najwyraźniej animator filmu posklejał nieuważnie filmy i do Bidena dokleił dwu Zelenskich.

To przypomina pierwszą “wizytę” J. Kaczyńskiego w Kijowie. Wtedy na filmie pokazano jednak zamiast dworca w Kijowie dworzec w Rzeszowie. 

Tak to się animowana historia 😉 kołem toczy. Znowu wszystkiemu winne niechlujstwo. A może – celowo puścili?

A gdzie był Biden?! Może akurat mu instalowali nowe części zamienne?