ESTRADA POLITYCZNA


ESTRADA POLITYCZNA

Sławomir M. Kozak2023-04-21oficyna-aurora.pl/estrada-polityczna

U schyłku dawnych, dobrych lat, kiedy aktorzy rozpoczynali dopiero nieśmiało przygodę z telewizyjną propagandą, co w ich własnym środowisku było zrazu postrzegane, jako zajęcie mało przyzwoite, w ramach uposażenia bywali czasem obdarowywani przedmiotami swej agitacji. Ubierali się w modne stroje, obwozili promowanymi przez siebie samochodami, palili markowe cygara, popijali wysokogatunkowe trunki. Z czasem reklama spowszedniała, a dzisiejsi celebryci wdzięczą się stręcząc wyroby, których sami zapewne unikają.

Chciałbym jednak zwrócić uwagę na fakt, że popularyzowanie dóbr materialnych prowadzi często do lansowania nowych mód, stylu bycia, a co za tym idzie dalej, również poglądów. W tym, poglądów politycznych. Co ciekawe, do polityki trafiają aktorzy w chwilach przełomowych dla losów świata! Historia pokazuje, że nie są to co prawda komicy wybitni i mimo wszystko nigdy nie nagrodziła ich statuetką Oscara, mimo oczywistych umizgów samych zainteresowanych. Jednak, co trzeba przyznać uczciwie, na scenie politycznej okazują się być „nie do podrobienia”! Być może, pora przypomnieć wizerunek tego z nich, który ogromnej większości z nas kojarzy się zdecydowanie pozytywnie. Czy słusznie?

Ronald Reagan, którego Polacy zgodnie uważają za współtwórcę przemian społecznych i politycznych w naszym kraju, 40 prezydentem USA był dwukrotnie, w latach 1981-1989, mając u boku wiceprezydenta George H. W. Busha. Jak do tego doszedł? 

W r. 1932 ukończył Eureka College i rozpoczął pracę, jako komentator radiowy. 5 lat później, przeniósł się do Los Angeles, gdzie znalazł zatrudnienie w agencji aktorskiej. W r. 1940 wykupił ją Music Corporation of America (MCA), koncern medialny, założony jeszcze w r. 1924 przez potomka żydowskich imigrantów z Litwy, niejakiego Julesa Steina, zaprzyjaźnionego z Al’em Capone, która to zażyłość pozwoliła mu szybko nawiązać relacje z kalifornijskim światem przestępczym. Firma błyskawicznie rosła w siłę, stając się w latach 40. najbardziej wpływową instytucją Hollywood. Stein kierował się w swych życiowych wyborach sentymentem plemiennym i jednym ze swych podwładnych uczynił Lew Wassermana, który z marszu został osobistym agentem Reagana. Wasserman dość szybko wynegocjował dla swego podopiecznego milionowy kontrakt z Warner Brothers. W r. 1946 Wasserman został prezesem MCA, a rok później Reagan, którego aktorska gwiazda zaczęła już gasnąć, został przez niego wypromowany na szefa Gildii Aktorów Ekranowych (SAG). W książce „Dark Victory: Ronald Reagan, MCA and Mob”, jej autor Dan Moldea pisze, w jaki sposób się to odbyło.

„Pod koniec lat 40. Hollywood przesunęło swoją uwagę z infiltracji przemysłu filmowego przez mafię na infiltrację przez komunistów (tj. inną grupę Żydów). Ronald Reagan, młody aktor, który był reprezentowany przez Wassermana i MCA, był gwiazdą podczas dochodzeń i przesłuchań prowadzonych przez U.S. House Un-American Activities Committee (HUAC), służąc zarówno, jako informator dla FBI, jak i przyjazny świadek dla komisji. Po swoich dokonaniach w wojnie z komunizmem… Reagan został nagrodzony wyborem na prezesa Gildii Aktorów Ekranowych, pełniąc tę funkcję przez pięć kolejnych jednorocznych kadencji”.

Jeszcze w 1960 uważał się za zdecydowanego demokratę, ale już dwa lata później wstąpił do Partii Republikańskiej. Jak zgodnie twierdzi kilkoro autorów różnych książek, to MCA i mafijni donatorzy doprowadzili w r. 1966, i ponownie w 1970, do wygranej Reagana w wyścigu o fotel gubernatora Kalifornii. Odwdzięczył się im wkrótce, przepychając przez zgromadzenie stanu Kalifornia przepisy dające studiom filmowym ogromne ulgi podatkowe, których wartość szacowano na około 3 mln dolarów. Szczegółowo opisuje to wszystko Karl Haemers, w jednym ze swych ostatnich artykułów, sugerując m.in., że nie inaczej miała się sprawa z wyborem Reagana na urząd prezydenta USA.

„W listopadzie 1979 roku Reagan rozpoczął swoją kampanię prezydencką przemówieniem w nowojorskim hotelu Hilton. Wcześniej, w tym samym roku senator z Nevady Paul Laxalt, mający rozległe powiązania mafijne z Las Vegas, w tym z mafią żydowską poprzez postać Moe Dalitza, utworzył komitet Reagan For President.(…) Dalitz i żydowska mafia przekazali duże sumy na kampanię Reagana. Programem Reagana było ograniczenie regulacji rządowych, niskie podatki i zmniejszenie  wydatków rządowych. Głównym menadżerem kampanii Reagana był William Casey, skorumpowany biznesmen i prawnik, który był głównym doradcą w żydowskim banku inwestycyjnym Bear Stearns, gdzie przed jego bankructwem pracował również Jeffrey Epstein. Żyd Alan Greenberg, który zwerbował i awansował Epsteina, był prezesem Bear Stearns w czasie jego upadku. Casey został dyrektorem CIA u Reagana”. Autor w swoim tekście mówi wprost, że wybór Reagana w r. 1980 stanowił kamień milowy dla żydowskiego przejmowania władzy w Ameryce z rąk dominującej dotąd anglosaskiej elity protestanckiej (WASP)

„(…) Reagan manipulował prawem i polityką, która sprzyjała najpierw MCA w jej ekspansji bogactwa i władzy, przynosiła korzyści żydowskiemu syndykatowi przestępczości zorganizowanej, w tym odsuwała śledztwa i oskarżenia, a później błogosławiła całe żydowskie lobby w Ameryce zalewem polityki gospodarczej i wsparciem militarnym dla Izraela”.

Być może przywołany artykuł można uznać za jednostronny, bo każdy amerykański prezydent od początku działalności politycznej skazany jest na ośrodki wspierające kolejne kampanie, czyli ludzi mających pieniądze i dzierżących w garści media. Reagan nie miał żadnej możliwości, by urwać się z tej sieci zależności, przyznać należy jednak, że przy okazji walki z „Imperium Zła” zyskał sympatię Polaków zarówno w swych przemówieniach, kierowanych często bezpośrednio do nas i licznymi gestami solidarności z najweselszym barakiem za żelazną kurtyną. I, choć mam świadomość, że operację zwijania bloku wschodniego prowadził w ramach szerszego planu, którego beneficjentami nadal nie są moi rodacy, to przeprowadził ją skutecznie, a jego dwie kadencje prezydenckie cieszyły się ogromną popularnością, której już później nie udało się powtórzyć żadnemu jego następcy. Przygotowanie sceniczne z pewnością nie było mu przeszkodą.

Reasumując, uważam, że uczelnie przygotowujące przyszłych Hamletów do życiowej roli, powinny obok przedmiotów humanistycznych, aktorskich, psychologicznych, muzycznych (z naciskiem gry na pianinie), czy tanecznych, uwzględniać też nauki polityczne. Doradzałbym także zajęcia z podstaw meteorologii, by wiedzieć skąd wieje wiatr.

W przełomowym dla naszej historii roku 2010, w książce „Projekt Phoenix” przedstawiłem, a w nie mniej ważnym roku ubiegłym, w pozycji 

„Rocznik sadystyczny 2020/2022”,  przypomniałem swoją recenzję współczesnej sceny politycznej. Może warto się nad nią zastanowić?

Obsada przedstawienia została dawno ustalona, aktorzy doskonale wyselekcjonowani, a rekwizyty dopracowane w najdrobniejszych szczegółach. Czasem dopuszcza się, na krótkotrwałe występy gościnne, aktorów objazdowych teatrzyków i oczywiście statystów, ale dyrekcja żegna się z nimi bez większego bólu zaraz po wygaśnięciu kontraktów. Sporadycznie zaprasza się kaskaderów. A kiedy zbytnio wczuwają się w rolę zarezerwowaną dla głównego aktora, dostają najgorsze z możliwych oświetlenie, kiepskie nagłośnienie i… nie ma bisów. Jeśli jednak któremuś wpadnie do głowy chęć przejęcia administracji tej trupy, obsadzenie jej własnymi księgowymi lub wymiana dyrekcji, urywa się pod nim zapadnia. W świetle kamer i na oczach zaproszonej publiczności. Ta ostatnia nie zawsze jest wyrobiona, nie wszystko rozumie, ale nadal chce bywać zapraszana na kolejne spektakle i spotkania do foyer, i na ogół nagradza pozostającego w cieniu reżysera długotrwałą owacją na stojąco. A potem walą na to przedstawienie zwabione tragedią tłumy, napychając dyrekcji kasę wpływami ze sprzedanych biletów, aż kolejni aktorzy się nie opatrzą i nie spadną… z afiszy. Wtedy dyrekcja zmienia odrobinę repertuar oraz, co zrozumiałe, kostiumy, wprowadza kilku aktorów drugiego planu, choć całość i tak trzyma grupa liderów. Klakierzy, hojnie opłacani, czekają już w blokach startowych, ponieważ 

show must go on. A aktorzy tańczą, jak im orkiestra gra, bo żyją ciągłą nadzieją przyszłych występów na deskach  West End’u, bądź  Broadway’u. Tymczasem niektórzy mają już od dawna zapewnione lukratywne posady w moskiewskim Teatrze Bolszoj.”

Sławomir M. Kozak

Jeśli Cię jeszcze na to stać – postaw proszę Autorowi kawę https://buycoffee.to/s.m.kozak

Tu nie ma co „rozważać”

Tu nie ma co „rozważać”

Stanisław Michalkiewicz nie-ma-co-rozwazac

Afera z ukraińskim zbożem zatacza coraz szersze kręgi i wygląda na to, że może stać się motywem przewodnim kampanii wyborczej. Jest to prawdopodobne tym bardziej, że zapowiadana na wiosnę miażdżąca ukraińska ofensywa jakoś nie może się rozwinąć, a w dodatku z Pentagonu wyszły jakieś fałszywe pogłoski o dużych ukraińskich stratach i zużyciu amunicji, którego nie mogą uzupełnić pośpieszne dostawy z Zachodu. Oczywiście winni są jacyś hakerzy, którzy albo zostali przez pierwszorzędnych amerykańskich twardzieli wynajęci, żeby przy pomocy tych fake-newsów zdezorientować Putina i wciągnąć go w zasadzkę, albo nie zostali wynajęci przez żadnych twardzieli, tylko produkują fałszywe pogłoski w tak zwanym czynie społecznym.

Chodzi o to, że w tych pogłoskach nie ma ani słowa prawdy, bo prawda wygląda tak, że niezwyciężona armia ukraińska codziennie rozgramia jakiś ruski batalion i jeśli tak dalej pójdzie, to do lipca nie będzie tam już ani jednego rosyjskiego żołnierza i w ten sposób zostanie osiągnięte ostateczne zwycięstwo, o którym w proroczym natchnieniu mówił podczas wizyty w Warszawie amerykański prezydent Józio Biden – że mianowicie Ukraina “musi” wygrać. Wyraziłem wtedy przypuszczenie, że prezydent Biden najwyraźniej związał swoje osobiste losy z losem Ukrainy, w związku z czym wojna musi potrwać co najmniej do listopada przyszłego roku, kiedy to w Stanach Zjednoczonych  odbędą się wybory prezydenckie. Muszę się pochwalić – bo jak sam się nie pochwalę, to któż mnie pochwali? – że i mnie w tym wypadku wspierały proroctwa, bo właśnie prezydent Biden powiedział, że “chyba” będzie w tych najbliższym wyborach kandydował.

Najwyraźniej musi uważać się za męża opatrznościowego dla Ameryki, podobnie jak Konrad Adenauer, który został pierwszym powojennym kanclerzem Niemiec w wieku 73 lat. Prezydent Biden jest trochę starszy, bo ma już, chwalić Boga, 81 lat, ale teraz ludzie żyją długo i szczęśliwie, zwłaszcza w Ameryce, której nie deptała stopa żadnego agresora.  W takiej sytuacji jest szansa, że prezydent Biden pobije rekord Guinessa, bo Donald Trump miał zaledwie 70 lat, a Ronald Reagan – 69.  Byłby to jeszcze jeden liść do wieńca sławy – jednak pod warunkiem, że Ukraina do listopada 2024 roku wygra. Bo jeśli przegra…? Ach lepiej nawet nie rozważać takiej myślozbrodni, która w dodatku mogłaby być gwoździem do trumny prezydenckiej kariery Józia Bidena. Jest rozkaz, że Ukraina wygrać musi – i tego się trzymajmy.

“Toteż i baba w piecu drożdżowa puchnie…” – ach co ja tu plotę o jakiejś babie drożdżowej, co to puchnie w piecu, podczas gdy należy skomentować poświąteczną wyprawę pana premiera Morawieckiego do Ameryki, gwoli odbycia bliskiego spotkania III stopnia z panią Kamalą Harris. Z komunikatu wynika że stosunki się zacieśniają, z czego możemy się tylko cieszyć, bo nie ma nic gorszego, niż stosunki rozluźnione. Tedy, jeśli można tak powiedzieć – idąc za ciosem – pan premier Morawiecki uprosił panią Kamalę, żeby zwiększyła kontyngent wojska amerykańskiego w Polsce. Pani Kamala się zgodziła, więc esperons, że wkrótce wojska amerykańskie w Polsce nie będą stacjonowały w granicach dawnego zaboru pruskiego i częściowo – austriackiego – tylko również na terenie Kongresówki – żeby Putin przypadkiem sobie nie pomyślał, że się go boimy.

Tymczasem my się wcale Putina nie boimy, bo nie o Putina tu chodzi, tylko o rozważenie alternatywy, jaka się rysuje przed naszym nieszczęśliwym krajem. Jeśli kontyngent wojska amerykańskiego w Polsce jeszcze się powiększy, to myślę, że nie ma co czekać, tylko trzeba przyłączyć Polskę do Stanów Zjednoczonych. Jest tu wprawdzie jeden plus ujemny, że w ten sposób zrezygnowalibyśmy z niepodległości państwowej – ale, powiedzmy to sobie otwarcie i szczerze – że i tak zostały z niej same strzępy, a i z tymi mamy tylko same zgryzoty.

Tymczasem lista plusów dodatnich jest znacznie dłuższa i bogatsza. Po pierwsze, w takim przypadku Stany Zjednoczone nie popychałyby nas do bezpośredniej wojny z Rosją, bo same wolą wojować z Putinem do ostatniego Ukraińca. Gdyby Polacy stali się obywatelami USA, to rząd amerykański nie wpychałby nas w maszynkę do mięsa, bo zaraz byśmy zagłosowali na opozycję. To po pierwsze primo.

Drugie primo jest takie, że nie musielibyśmy płacić Stanom Zjednoczonym za dostawy broni, bo przecież ta broń stacjonowałaby na terytorium USA , a rząd musiałby instalować ją u nas za darmo, podobnie jak za darmo uzbrajać te 200 tysięcy dodatkowych żołnierzy, o których Naczelnik Państwa pragnie powiększyć naszą niezwyciężoną armię. Stałaby się ona integralną częścią niezwyciężonej armii USA i kto wie, czy w rezultacie polskie oddziały nie zostałyby wysłane do Niemiec, z czego mogłoby wyniknąć wiele korzyści również dla pana wiceministra Mularczyka, który w tej chwili prowadzi tylko ożywioną działalność epistolarną, niczym panna de Lespinasse, z tą różnicą, że ona podobno na swoje listy otrzymywała niekiedy odpowiedzi.

  Po trzecie primo – i to wydaje się w perspektywie najważniejsze – w takim przypadku Stany Zjednoczone musiałyby uchylić ustawę nr 447, bo przecież ze swego własnego terytorium żadnych roszczeń by Żydom nie wypłacały. Jak widzimy, plusy dodatnie przeważają nad plusem ujemnym, a przecież to tylko przykładowa wyliczanka. 

W takiej sytuacji przyjrzyjmy się drugiemu członowi alternatywy – żeby Polska została przyłączona do Ukrainy. To, że w piśmie „Foreign Policy” pojawiają się takie pomysły, to nie dlatego, że mają one jakikolwiek sens, tylko dlatego, że Stany Zjednoczone przy pomocy takich balonów próbnych sondują, w jakim stopniu na wyobraźnię Polaków oddziałują „post-jagiellońskie mrzonki” i czy można ich oduraczyć, żeby wkręcić w maszynkę do mięsa na wypadek, gdyby zabrakło ostatniego Ukraińca. Gdyby Polska została przyłączona do USA, tego rodzaju publikacje nigdy by się w „Foreign Policy” nie pojawiły, a gdyby nawet jakimś cudem się pojawiły, to można by tylko zapytać redaktora naczelnego, od kiedy ma te objawy.  W takiej sytuacji staje się oczywiste, że pomysł przyłączenia Polski do Ukrainy przyniósłby nam tylko krew, pot i łzy. Dlatego ktoś powinien to wytłumaczyć panu prezydentowi Dudzie, żeby się opamiętał, no i panu ministrowi Zbigniewowi Rau, żeby się nie narkotyzował rządową propagandą, tylko odzyskał poczucie rzeczywistości i rozważył nakreśloną powyżej alternatywę. Piszę, żeby ją „rozważył”, ale tylko przez grzeczność, bo liczę na to, iż pan minister Rau jest na tyle dużym chłopczykiem, żeby wiedzieć, że tu nie ma co „rozważać”, tylko załatwić sprawę, bo w przeciwnym razie ukraińscy oligarchowie zasypią nasz nieszczęśliwy kraj „zbożem technicznym” z robalami, które będą ponad podziałami obgryzały zarówno Donalda Tuska, jak i Jarosława Kaczyńskiego.

Bójcie się – kolejnej szczepionki Pfizera „przeciwko boreliozie”. Czy boreliozę wyprodukowano w wojskowych biolabach, w tym na Plum Island?

Bójcie się – kolejnej szczepionki Pfizera „przeciwko boreliozie”. Czy boreliozę wyprodukowano w wojskowych biolabach, w tym na Plum Island?

Budżet USA na zbrojenia to prawie do biliona dolarów rocznie (ang. trillion), co stanowi 40% światowych wydatków na ten cel i jest kwotą większą od wszystkich 15 kolejnych państw razem wziętych.

bibula

Koncern farmaceutyczny Pfizer sfinansował badania w ośrodku medycznym w Pennsylvanii, gdzie zespół naukowców i lekarzy sprawdza „skuteczność” nowej szczepionki „przeciwko boreliozie” (ang. Lyme disease).

Według szacunków agencji federalnej CDC („Centra Kontroli i Prewencji Chorób” – Centers for Disease Control and Prevention), stan Pennsylvania uplasowany jest w czołówce pod względem liczby przypadków boreliozy (trzecie miejsce, po stanie Maine i Vermont), stąd wybór padł na ośrodek Altoona Center for Clinical Research, w Duncansville, właśnie w tym stanie.

Pfizer od dłuższego czasu pracuje nad nowym eksperymentalnym preparatem o nazwie VLA15, który ma „ochronić” przed boreliozą. W wybranym ośrodku w Pennsylvani rozpoczęto już rekrutację osób, które mogą mieć kontakt z kleszczami i poszukuje się chętnych, w tym małe dzieci już od 5 roku życia, którym będzie się cyklicznie wstrzykiwać eksperymentalny produkt. Jest to już 3. faza badań klinicznych (oznaczona w katalogu badań jako NCT05477524), która jest ostatnią fazą przed otrzymaniem aprobaty FDA.

Badanie na grupie ryzykantów i amatorów skutków ubocznych eksperymentalnych preparatów, ma na celu sprawdzenie, czy szczepionka jest „bezpieczna i skuteczna” w zapobieganiu boreliozie u dzieci i dorosłych.

Dr Alan Kivitz z ośrodka Altoona powiedział, że „Nie mamy aktualnie szczepionki na [przeciwko] boreliozę […] Mamy szczepionki dla psów, ale nie dla ludzi, lecz teraz testujemy szczepionkę przeciwko boreliozie dla ludzi. Szukamy odpowiedzi, czy możemy udowodnić, że szczepionka, którą testujemy, zapobiegnie rozwojowi choroby, w porównaniu z osobami, które nie dostają prawdziwej szczepionki [otrzymują placebo]”.

Jak wyjaśnia dr Kivitz: „Badanie będzie polegało na serii szczepień. Szczepionkę otrzymuje się początkowo, potem dostaje się ją dwa do trzech miesięcy później, a następnie kilka miesięcy po tym. Przewiduję, że jeśli to się sprawdzi, otrzymamy coroczną szczepionkę przypominającą, tak jak w przypadku szczepionki przeciw grypie.

Jest to już kolejna próba firm farmaceutycznych, gdyż 25 lat temu kryminalna agencja FDA wydała autoryzację na szczepionkę o naziw LYMErix, firmy GlaxoSmithKline, która została po kilku latach wycofana z obrotu, a seria pozwów w wyniku poszczepionkowych skutków ubocznych została zakończona cichmi ugodami z ofiarami. Agencja FDA, zatwierdzająca leki, szczepionki i produkty medyczne [o tej kolejnej kryminalnej agencji federalnej czytaj m.in. tutaj], bardzo chętnie autoryzuje produkty firm farmaceutycznych, nawet bez konsultacji ze specjalistami, po prostu podejmując decyzje na podstawie podsuwanych przez koncerny wyników „badań”. W przeszłości, właśnie firma Pfizer, która teraz próbuje zrobić majątek na kolejnym segmencie medycznych dolegliwości, zapłaciła największą w historii karę, między innymi za fałszowanie wyników badań.

Skąd pochodzi borelioza?

Choroba o nazwie borelioza pojawiła się po raz pierwszy w Stanach Zjednoczonych w 1975 roku w miejscowości Old Lyme (stąd angielska nazwa choroby) w stanie Connecticut, gdzie nagle grupa osób zachorowała na tajemniczą i nieznaną dotąd chorobę po ukąszeniu przez kleszcze. Kleszcze znane są od tysięcy lat, lecz dotąd ich ukąszenia nie wywoływały takich objawów i tak przewlekłych chorób. Wielu badaczy wskazuje, że choroba ta wywołana przez bakterie krętkowe Borrelia burgdorferi może być efektem badań nad bronią biologiczną. Nawet renomowane brytyjskie pismo medyczne The BMJ (dawniej British Medical Journal) informowało w 2019 roku, że kongresmen z Izby Reprezentantów Stanów Zjednoczonych wezwał Pentagon aby ujawnił on dane dotyczące badań w ośrodkach militarnych w Fort Detrick (stan Maryland) oraz Plum Island (New York), gdzie testowano kleszcze, pajęczaki i insekty w ramach broni biologicznej.

Jak wyjaśnia prof. Karl Grossman, dziennikarz śledczy przez niemal 50 lat badający pochodzenie boreliozy, laboratorium w Plum Island jest – jak mówi – „owiane tajemnicą”. Po wojnie, prowadzone było przez przygarniętego przez Stany Zjednoczone nazistowskiego naukowca, Ericha Trauba, eksperta od broni biologicznej. Tak jak inny nazistowski naukowiec, Werner von Braun, opracowywał w USA broń rakietową, Traub kontynował swoje prace nad bronią biologiczną. W III Rzeszy Traub prowadził badania w nadbałtyckim ośrodku na wyspie Riems, a w podobnie położonym ustronnym miejscu, na nowojorskiej wyspie Plum Island, Traub opracowywał amerykańską broń biologiczną mającą zatruć bydło i inne zwierzęta gospodarskie w Związku Radzieckim. W latach 1950. prace nad bronią biologiczną wymierzoną przeciwko zwierzętom w Związku Radzieckim, przekierowano na badania nad truciem zwierząt na Kubie i Korei Północnej.

I nagle, na krótko przed pojawieniem się boreliozy w USA, w 1971 roku na Kubie pojawiła się niespodziewana i niewyjaśniona choroba powodująca pomór świń.

Po latach, nawet raport rządowy U.S. Government Accountability Office (GAO) ujawnił, że niektóre patogeny opracowywane w ośrodku na Plum Island „mogą również powodować choroby i zgony u ludzi.” Według raportu GAO z 2005 roku, na Plum Island eksperymentowano z patogenami, które mogą potencjalnie powodować śmiertelne choroby u ludzi, w tym z wirusem Zachodniego Nilu, wirusem Nipah i gorączką doliny Rift.

Pytania te stawia również Kris Newby, dziennikarka i naukowiec ze Stanford University, która zainteresowała się tematem gdy sama, oraz jej mąż padli ofiarą boreliozy. W swojej książce „Bitten: The Secret History of Lyme Disease and Biological Weapons(„Ukąszony: Tajemnicza historia boreliozy i powiązania z bronią biologiczną”), cytuje ona szwajcarskiego naukowca Willy Burgdorfera, pracującego w amerykańskich biolabach, gdzie testowano kleszcze. Burgdorfer, któremu przypisuje się w 1952 roku odkrycie przyczyny boreliozy, ujawnił że borelioza jest efektem amerykańskich wojskowych prac badawczych nad bronią biologiczną. Burgorder „hodował mikroby wewnątrz kleszczy, dopuszczał kleszcze do żerowania na zwierzętach, a następnie zbierał mikroby ze zwierząt, które wykazywały poziom choroby. Choroby o jakie prosili wojskowi.” – pisze Newby.

Gdy w wywiadzie filmowanym w 2013 roku, zapytano Burgdorfera, czy patogen, który zidentyfikował jako przyczynę boreliozy, jest tym samym, czy podobnym lub pokoleniową mutacją tego, o którym pisał w 1952 r., Burgdorfer odpowiedział twierdząco.

„To, co ta książka wydobywa na światło dzienne” – pisze Newby – „to fakt, że amerykańskie wojsko przeprowadziło tysiące eksperymentów badających wykorzystanie kleszczy i chorób przenoszonych przez kleszcze jako broni biologicznej, a w niektórych przypadkach środki te wydostały się do środowiska. Rząd musi odtajnić szczegóły tych testów broni biologicznej w otwartym [pozalaboratoryjnym] terenie, abyśmy mogli zacząć naprawiać szkody, jakie te patogeny wyrządzają ludziom i zwierzętom w ekosystemie.”

Jeszcze wcześniej, bo w 2004 roku Michael Christopher Carroll opublikował książkę pt „Lab 257: The Disturbing Story of the Government’s Secret Germ Laboratory”, w której dokumentuje tajne i arcygroźne prace w wojskowych biolabach, w tym na Plum Island. Laboratorium to obrało sobie testowanie swoich produktów „w terenie”, wypuszczając je do lasów i sprawdzając możliwości rozprzestrzeniania się. Z kleszczy, w Plum Island eksperymentowano na gatunku Lone Star (Amblyomma americanum), którego siedlisko było ograniczone w tamtym czasie tylko do obszarów Teksasu i był on zupełnie nieznany w północno-wschodnich rejonach Ameryki. W końcu lat 1990 właśnie okolice Long Island, czyli w pobliżu ośrodka Plum Island, stały się największą koncentracją kleszczy w USA. Występowanie gatunku Lone Star rozniosło się i jest jednym z najczęstszych w rejonach stanów Nowy Jork, Connecticut, New Jersey i Pennsylvania.

Wojskowe, tajne laboratoria pracują nieustannie nad tworzeniem coraz groźniejszych patogenów, a w ślad za nimi firmy farmaceutyczne opracowują „terapie” na różnego rodzaju choroby i dolegliwości, z których wiele to efekt właśnie nieludzkich prac militarnych. Podkreślmy, że wbrew zwodniczej retoryce, prace w amerykańskich militarnych biolabach nie są pracami „obronnymi” (defensive), lecz wprost są to prace nad bronią atakującą, ofensywną.

Pomimo zaprzeczania, chronienia bądź przemilczania tematu przez główne media, od tego czasu amerykańskie eksperymenty militarne nad bronią biologiczną nie tylko nie ustały, ale gwałtownie przyspieszyły. Stany Zjednoczone prowadzą co najmniej 336 wojskowych laboratoriów biologicznych, ulokowanych na całym świecie, w tym nadzorowały co najmniej 26 biolaboratoria na Ukrainie, przed interwencją Rosji, która w oczywisty sposób miała prawo czuć się zagrożona.

Zagrożeni mają prawo czuć się również obywatele Stanów Zjednoczonych, oraz ludzie mieszkający na całej planecie, dokąd docierają amerykańskie militarne macki, i którzy codziennie poddawani są wszelakim eksperymentom medycznym, bez ich zgody i wiedzy.

Przypomnijmy, że budżet USA na wydatki zbrojeniowe dochodzi do biliona dolarów rocznie (ang. trillion), co stanowi 40% światowych wydatków na ten cel i jest kwotą większą od wszystkich 15 kolejnych państw razem wziętych. Stany Zjednoczone utrzymują ponad 800 baz wojskowych zagranicą, w 159 krajach, w których stacjonuje niemal 200 tysięcy żołnierzy. To Stany Zjednoczone, czyli dzisiejsze Imperium Zła, poprzez swą ekspansjonistyczną, zaborczą i piekielną politykę stanowią największe zagrożenie dla ludzkości.

Oprac. www.bibula.com
2023-04-02

Raport rosyjskiej Dumy: Tysiące Ukraińców wykorzystanych jako króliki doświadczalne do badań nad bronią biologiczną z USA, co najmniej 20 osób zmarło.

Raport rosyjskiej Dumy: Tysiące Ukraińców wykorzystanych jako króliki doświadczalne do badań nad bronią biologiczną z USA, co najmniej 20 osób zmarło.

Apr., 13. thegatewaypundit-thousands-of-ukrainians-used-as-guinea-pigs

Śledztwo rosyjskiego parlamentu w sprawie działalności amerykańskich biolaboratoriów na Ukrainie wykazało, że co najmniej 4000 Ukraińców zostało wykorzystanych jako króliki doświadczalne w amerykańskich eksperymentach z bronią biologiczną, z czego co najmniej 20 zmarło, donosi Edward Czesnokow w Komsomolskiej Prawdzie.

————–

“Co najmniej 4 tysiące Ukraińców, w większości wojskowych, stało się eksperymentalnymi królikami doświadczalnymi w ramach amerykańskich badań nad niebezpiecznymi patogenami. Tylko w charkowskim biolaboratorium podczas “eksperymentów” zmarło około 20 żołnierzy sił zbrojnych Ukrainy, a około 200 było hospitalizowanych, m.in. dlatego, że USA testowały na nich nielicencjonowane farmaceutyki” – pisze Czesznokow.

Jednym z celów było stworzenie wirusów za pomocą “sterowanej ewolucji” i zbadanie, jak miejscowi mieszkańcy zareagują na pewne patogeny.

“Sterowana ewolucja” to kryptonim badań nad bronią biologiczną typu “gain of function” [wzbogacanie funkcji], jak ujawnił przzy ukrytej kamerze dyrektor wykonawczy Pfizera Jordon Trishton Walker dla Project Veritas w filmie wydanym w styczniu br..

“Z pomocą kijowskiego reżimu, USA stworzyły około 50 biolaboratoriów na Ukrainie, gdzie przeprowadzano nielegalne eksperymenty na mieszkańcach Ukrainy”, jak twierdzi deputowana Dumy Irina Jarowaja, członek komisji śledczej ds. biolabów, która nazwała program badań biologicznych “nowym projektem Manhattan”.

Według tej deputowanej amerykańska aktywność w zakresie badań biologicznych rozpoczęła się na Ukrainie zaraz po 1991 roku od programu Nunn-Lugar prowadzonego przez Agencję Redukcji Zagrożeń Obronnych (DTRA) Pentagonu.

“Ambasada USA w Kijowie faktycznie pracowała jako placówka Pentagonu, wysyłając próbki biologiczne, w tym wirusy i patogeny, pocztą dyplomatyczną w obie strony, aby ukryć prawdę przed resztą świata”.

Yarovaya nazwała te działania “potwornym nadużyciem kanałów dyplomatycznych”.

Według blogera WarClandestine w 2005 roku ówczesny senator Barack Obama odwiedził byłe sowieckie obiekty biologiczne i chemiczne na Ukrainie i “założył amerykańskie korzenie Deep State na Ukrainie”. Po 2005 roku Black & Veatch, zleceniobiorca agencji DTRA, zbudował i zmodernizował 8 biolabów na Ukrainie, w tym biolaboratorium w Odessie do badania “patogenów, które mogą być wykorzystane w atakach bioterrorystycznych.”

Yarovaya zauważyła, że w przeddzień Majdanu w 2014 roku ukraiński parlament Werchowna Rada rozważał wprowadzenie zakazu działalności zagranicznych laboratoriów na Ukrainie. Ustawa została odłożona na półkę po sponsorowanym przez USA puczu, który był wspierany przez obecnego Wicesekretarza Stanu USA Victorię Nuland, obecnego doradcę ds. bezpieczeństwa narodowego Jake’a Sullivana i ówczesnego wiceprezydenta Joe Bidena, co potwierdziła sama Nuland w wyciekłej rozmowie telefonicznej w 2014 roku.

Po tym jak wiceprezydent Joe Biden został człowiekiem do spraw Ukrainy w administracji Obamy wiosną 2014 roku, firma Huntera Bidena Rosemont Seneca Technology Partners zainwestowała co najmniej 500.000 $ w amerykańską firmę bio-badawczą Metabiota z siedzibą w San Francisco, jak pokazują e-maile z laptopa Huntera Bidena.

Metabiota otrzymała następnie kontrakt o wartości 23,9 mln dolarów na prowadzenie biolabów na Ukrainie dla Pentagonu i CIA. Metabiota współpracowała z EcoHealth Alliance Petera Daszaka w programie PREDICT, który – jak podaje strona internetowa programu – został zainicjowany w 2009 roku w celu “wzmocnienia globalnej zdolności do wykrywania i odkrywania wirusów o potencjale pandemicznym, które mogą przenosić się między zwierzętami i ludźmi”, w tym ” rodziny koronawirusów, do której należą SARS i MERS”. Krytycy tacy jak Robert F. Kennedy Jr. zarzucają, że te “zapobiegawcze” badania są jedynie przykrywką rządu USA dla zakazanych badań nad bronią biologiczną.

Program PREDICT jest częścią programu Nowych Zagrożeń Pandemicznych (USAID Emerging Pandemic Threats) i był prowadzony przez Instytut Zdrowia UC Davis One – jak podaje jego strona internetowa.

W swojej książce “Prawda o Wuhan” były wiceprezes EcoHealth Alliance Andrew Huff zarzuca, że EcoHealth Alliance opracował wirusa SARS-CoV2 “w okresie jego zatrudnienia (od 2014 do 2016 roku)”, w ramach programu PREDICT, nad którym pracował Huff. Jak twierdzi Huff, szef EcoHealth Alliance Peter Daszak przyznał się do pracy dla CIA, która zainwestowała w EcoHealth Alliance i Metabiota poprzez firmę CIA typu venture capital In-Q-Tel.

Huff pisze, że widział również dowody “pozornego testowania eksperymentalnych leków, terapii i szczepionek na członkach ukraińskiego wojska i lokalnej ludności”.

“Do 2022 roku Ukraina planowała rozmieścić kompleksowy system wywiadu biologicznego na zlecenie Stanów Zjednoczonych” – zarzuca rosyjska deputowana Irina Jarowaja, podając powstrzymanie “możliwej ‘biologicznej agresji” jako jeden z powodów rosyjskiej inwazji na Ukrainę.

207-stronicowy raport nt. biolabów rosyjskiej Dumy zostanie teraz przesłany do zatwierdzenia przez Kreml, a następnie zostanie opublikowany do powszechnej analizy.

Źródło: GP

Link Tłyter na temat:

https://twitter.com/WarClandestine/status/1619886316371726341?ref_src=twsrc%5Etfw%7Ctwcamp%5Etweetembed%7Ctwterm%5E1619886316371726341%7Ctwgr%5Ee3191cf0294d5b8ffd9cd2798da18144da8697b7%7Ctwcon%5Es1_&ref_url=https%3A%2F%2F

www.thegatewaypundit.com%2F2023%2F04%2Frussian-duma-report-thousands-of-ukrainians-used-as-guinea-pigs-for-us-bioweapons-research-at-least-20-died%2F

https://twitter.com/Kanthan2030/status/1646128361935364096?ref_src=twsrc%5Etfw%7Ctwcamp%5Etweetembed%7Ctwterm%5E1646132283802533898%7Ctwgr%5Ee3191cf0294d5b8ffd9cd2798da18144da8697b7%7Ctwcon%5Es2_&ref_url=https%3A%2F%2F

www.thegatewaypundit.com%2F2023%2F04%2Frussian-duma-report-thousands-of-ukrainians-used-as-guinea-pigs-for-us-bioweapons-research-at-least-20-died%2F

HANDEL Z WROGIEM ?? [Pajac potrafi!!]

HANDEL Z WROGIEM ?? [Pajac potrafi!!]

Seymour Hersh trading-with-the-enemy?

Czy administracja Bidena ma pomysł na rozwiązanie konfliktu w obliczu szerzącej się korupcji w Kijowie i gromadzenia się wojsk amerykańskich na granicy z Ukrainą?

Rząd Ukrainy, na czele którego stoi Wołodymyr Zelensky, wykorzystuje fundusze amerykańskich podatników, aby drogo płacić za niezbędny olej napędowy, który utrzymuje ukraińską armię w ruchu w jej wojnie z Rosją.

Nie wiadomo, ile rząd Zelensky’ego płaci za galon paliwa, ale Pentagon płacił aż 400 dolarów za galon, aby przetransportować benzynę z portu w Pakistanie, ciężarówką lub na spadochronie, do Afganistanu podczas trwającej tam dekady amerykańskiej wojny.

Nie wiadomo też, że Zelensky kupował paliwo od Rosji, kraju, z którym i Waszyngton jest w „stanie wojny”, a ukraiński prezydent i wielu z jego otoczenia skubało niezliczone miliont amerykańskich dolarów przeznaczonych na zakup oleju napędowego.

Jeden z szacunków analityków Centralnej Agencji Wywiadowczej określił zdefraudowane fundusze na co najmniej 400 milionów dolarów w zeszłym roku; inny ekspert porównał poziom korupcji w Kijowie jako zbliżony do tego z wojny w Afganistanie, “chociaż nie będzie profesjonalnych raportów z audytu wychodzących z Ukrainy”.

“Zelensky kupuje od Rosjan olej napędowy z rabatem“, powiedział mi jeden znający się na rzeczy urzędnik amerykańskiego wywiadu. “A kto płaci za gaz i ropę? My.

Putin i jego oligarchowie zarabiają na tym miliony”.

Wiele ministerstw rządowych w Kijowie dosłownie “rywalizowało”, powiedziano mi, o założenie firm -przykrywek dla kontraktów eksportowych na broń i amunicję z prywatnymi handlarzami bronią na całym świecie, z których wszyscy zapewniają sute łapówki. Wiele z tych firm znajduje się w Polsce i Czechach, ale uważa się, że inne istnieją w Zatoce Perskiej i Izraelu. “Nie zdziwiłbym się, gdybyśmy dowiedzieli się, że istnieją inne w takich miejscach jak Kajmany i Panama, i jest w nie zaangażowanych wielu Amerykanów” – powiedział mi amerykański ekspert od handlu międzynarodowego.

Kwestia korupcji została bezpośrednio poruszona z Zelenskim podczas spotkania w styczniu ubiegłego roku w Kijowie z dyrektorem CIA Williamem Burnsem. Jego przesłanie do ukraińskiego prezydenta, jak powiedział mi urzędnik wywiadu mający bezpośrednią wiedzę o spotkaniu, było jak z filmu o mafii z lat 50-tych.

Starsi generałowie i urzędnicy państwowi w Kijowie byli wściekli na to, co postrzegali jako chciwość Zelensky’ego, więc Burns powiedział ukraińskiemu prezydentowi, ponieważ “brał większą część pieniędzy z tych pieniędzy, które trafiała do generałów”.

Burns przedstawił również Zelensky’emu listę trzydziestu pięciu generałów i wyższych urzędników, których korupcja była znana CIA i innym członkom amerykańskiego rządu. Zelensky odpowiedział na amerykańskie naciski dziesięć dni później, publicznie zwalniając dziesięciu najbardziej ostentacyjnie kradnących urzędników z listy – i robiąc niewiele więcej. “Tych dziesięciu, których się pozbył, bezczelnie przechwalało się pieniędzmi, które mieli – jeżdżąc po Kijowie w swoich nowych mercedesach” – powiedział mi urzędnik wywiadu.

=========================================

Mail :

<< “Zelensky kupuje od Rosjan olej napędowy z rabatem“, powiedział mi jeden znający się na rzeczy urzędnik amerykańskiego wywiadu. “A kto płaci za gaz i ropę? My.

Putin i jego oligarchowie zarabiają na tym miliony”. >>

To nie tylko pajac, ale i zbrodniarz.

Zresztą w tej trójce – sami zbrodniarze:

Putin sprzedaje olej, by czołgi ukraińskie .MOGŁY ZABIJAĆ Rosjan.

Zelensky  płaci Rosjanom za olej.

Pieniądze Zelenskemu dostarczają Amerykanie, świadomi sposobu ich wykorzystania.

Byle wojenka trwała.  

Jak w drugiej wojnie światowej. 

Żołnierze amerykańscy walczyli na froncie, a bank BIS w Szwajcarii zasilał gotówką Hitlera.

Tak główka (olej) pracuje.

Nawiedzenie Namiestnika

Nawiedzenie Namiestnika

Stanisław Michalkiewicz 14 kwietnia 2023 namiestnik

Antoni Słonimski wspomina, jak to przed wojną przyjechał do Warszawy Włodzimierz Majakowski, podówczas czołowy sowiecki „poeta proletariacki” („Mnie legczie czem drugim, ja Majakowski. Siżu i jem kusok konski”- Mnie lżej niż innym, ja Majakowski. Siedzę i jem kawałek koniny – pisał w okresie głodu w Sowdepii). Związek Literatów, który go podejmował, wydał na jego cześć przyjęcie w hotelu „Bristol”. Podczas kolacji Majakowski, chcąc okazać ostentacyjne lekceważenie „burżuazyjnym” formom towarzyskim, sięgnął ręką do salaterki z kiszonymi ogórkami, wyjął jeden i ostentacyjnie zakąsił. Siedzący naprzeciwko niego Słonimski sięgnął wtedy ręką do salaterki z sałatką majonezową i całą garść wepchnął sobie do ust. Na ten widok Majakowski roześmiał się i odłożył trzymany w ręku ogórek na talerzyk.

Przypomniała mi się ta historia z okazji przyjazdu do Warszawy z gospodarską wizytą w charakterze Namiestnika Pana Naszego z Waszyngtonu, ukraińskiego prezydenta Włodzimierza Zełeńskiego. Pan prezydent Duda powitał go w garniturze pod krawatem, podczas gdy prezydent Zełeński wystąpił w kostiumie w postaci podkoszulka, którego chyba nigdy nie zdejmuje. I tak dobrze, że nie pojawił się w piżamie albo w kalesonach.

Ciekawe, że pani Zełeńska, co to potrafiła w godzinę wydać w paryskim luksusowym magazynie 40 tysięcy euro, nie pomyślała o tym, żeby sprokurować sobie kostium „małej, dzielnej żony żołnierza”, tylko wystąpiła w zwyczajnym stroju, to znaczy – w sukni i płaszczu, podobnie jak pani prezydentowa Agata Dudzina. Prezydent Zełeński na „dzieńdobry” dostał od prezydenta Dudy order Orła Białego – pewnie gwoli udobruchania z powodu myśliwców MiG 29, na które strona ukraińska kręci nosem, że „przestarzałe” i w ogóle – Scheiss – i domaga się samolotów F-16. Oczywiście za darmo, bo przecież umowa z 2 grudnia 2016 roku obowiązuje. To może rzeczywiście lepiej zatkać mu usta orderem Orła Białego? To wysokie odznaczenie nikogo nie hańbi, chociaż, obok pana red. Michnika, dostali je również rozmaici konfidenci.

Wizyta prezydenta Zełeńskiego w Warszawie spadła na nas jak grom z jasnego nieba. Oficjalnie ma nam „podziękować” za darmowe dostawy broni, amunicji i tak dalej, za wzięcie na utrzymanie polskich podatników około 2 milionów „uchodźców”, no i za zapchanie polskich magazynów zbożem wtrynionym Polsce przez tamtejszych oligarchów, co to mają latyfundia powyżej pół miliona hektarów.

Nawiasem mówiąc, właśnie z tego powodu podał się do dymisji pan Kowalczyk, minister rolnictwa w rządzie „dobrej zmiany”, ale najwyraźniej jest on tylko kozłem ofiarnym, bo tu inni szatani byli czynni, a on tylko wykonywał rozkazy. Kandydat na jego następcę, były minister rolnictwa pan Ardanowski odgraża się, że „natychmiast wstrzyma” import tego zboża do Polski, ale każdy najpierw się tak odgraża, a potem przychodzą do niego panowie i powiadają jemu: „wy Ardanowski, wiecie, rozumiecie, wy lepiej bardzo u nas uważajcie, bo będzie z wami brzydka sprawa” – no i taki jeden z drugim dygnitarz już wie, czego się trzymać i odtąd jest cichy i pokornego serca.

Więc oczywiście bardzo się cieszymy, że prezydent Zełeński będzie nam dziękował, bo jak wiadomo, dobra psu i mucha – ale tak naprawdę, to po co przyjechał? Pewne światło rzuca na to publikacja, która w ostatnią niedzielę ukazała się w poświęconym polityce zagranicznej amerykańskim piśmie Foreign Policy” – żeby mianowicie Polska utworzyła z Ukrainą jedno państwo. W tej sytuacji wypada przypomnieć, że w porywie serca gorejącego, o „unii” Polski z Ukrainą bredził 3 maja ubiegłego roku również pan prezydent Duda, ale potem ktoś starszy i mądrzejszy musiał mu wyperswadować, żeby nie wychodził przed orkiestrę, tylko znał swoje miejsce w szyku, więc bredził juz przytomniej, że to niby granica polsko-ukraińska, powinna „łączyć” – cokolwiek by to miało znaczyć – a nie „dzielić”. Żeby nawet jednak „łączyła”, to najpierw jednak musiałaby istnieć, a w tej sytuacji o żadnej „unii” mowy być nie może.

Teraz jednak za pośrednictwem „Foreign Policy”, w ten niezobowiązujący sposób odezwał się Nasz Najważniejszy Sojusznik, który najwyraźniej już obmyślił dla nas świetlaną przyszłość. Mamy mianowicie podjąć suwerenną decyzję o zlaniu się w jedno państwo z Ukrainą, dzięki czemu, na wypadek, kiedy na Ukrainie zabraknie ostatniego Ukraińca, to Nasz Najważniejszy Sojusznik będzie, jak gdyby nigdy nic, prowadził wojnę z Rosją w celu jej „osłabienia”, do ostatniego Polaka. Oczywiście autor artykułu, jakiś słowacki „ekspert” od robienia ludziom wody z mózgu, roztacza przed nami niebywale ekscytujące perspektywy, tak zwane – jak to w żydowskiej gazecie dla Polaków napisał kiedyś Aleksander Smolar – „postjagiellońskie mrzonki” – że to niby do spółki z Ukraińcami rozgromimy Rosję i w ten sposób Polska będzie od morza do morza, to znaczy – od Pacyfiku po Atlantyk.

Warto w tej sytuacji przypomnieć, że podobne wizje w swoim czasie rozsnuwał Mieczysław Moczar mówiąc, że „dla nas, partyjniaków”, prawdziwą ojczyzną jest Związek Radziecki, a nasze granice – kto wie, może gdzieś hen, na Gibraltarze? Wystarczy tedy, że „ekspert” podstawi za „Związek Radziecki” Ukrainę, a za „Gibraltar” – rdzennie polskie miasto Władywostok nad Pacyfikiem, żeby dzisiejsi „partyjniacy” dostali orgazmu, jak przy jakimś zbiorowym gwałcie. Nie konfunduje ich nawet ruski jądrowy arsenał, podobnie jak statysty z rządu RP w Londynie nie konfundowało zbliżanie się Armii Czerwonej do polskiej granicy: co tam Sowieci! Strzelają amunicją angielską, a żywność mają amerykańską! – jak wspominał Stanisław Cat-Mackiewicz.

Bolesny powrót do rzeczywistości po tych marzycielskich euforiach byłby taki, że Polska – zgodnie z tym, co niedawno mówił ambasador RP w Paryżu, pan Rościszewski – „nie miałaby wyjścia”, jak włączyć się do tego konfliktu ze wszystkimi tego konsekwencjami. Z punktu widzenia Naszego Najważniejszego Sojusznika byłoby to znakomite wyjście – bo nastąpiłaby dostawa na ukraińską wojnę świeżego mięsa armatniego, w dodatku w sposób nie angażujący ani Stanów Zjednoczonych, ani w ogóle – NATO, bo procedury przewidziane w art. 5 traktatu waszyngtońskiego uruchamiane są tylko w przypadku „zbrojnej napaści” na państwo członkowskie, a nie w przypadku włączenia się takiego państwa do wojny prowadzonej formalnie przez państwa do NATO nie należące.

Czy zatem prezydent Zełeński przypadkiem nie przybył do Warszawy z gospodarską wizytą, by jako Namiestnik Pana Naszego z Waszyngtonu objawić nam naszą najbliższą i dalszą przyszłość? Jeśli tak, to nic dziwnego, że nie fatygował się nawet, by zmienić koszulę.

Oddziały położnicze w całej Ameryce są zamykane z powodu “nagłego” spadku liczby urodzeń.

Oddziały położnicze w całej Ameryce są zamykane z powodu “nagłego” spadku liczby urodzeń

maternity-wards-across-america-are-closing-down

Oddziały położnicze w całej Ameryce są zmuszone do zamknięcia z powodu gwałtownego spadku liczby urodzeń po wprowadzeniu szpryc [szczepień] .

Według raportu firmy konsultingowej Chartis, 217 szpitali w Stanach Zjednoczonych zamknęło dotychczas swoje oddziały porodowe.

Z zestawienia CNN wynika, że w ciągu ostatniego roku ogłoszono co najmniej 13 zamknięć.

Raport Chartis mówi, że stany o największej utracie dostępu do opieki położniczej to Minnesota, Teksas, Iowa, Kansas i Wisconsin – każdy z nich stracił ponad 10 placówek.

Jedną z przyczyn zamknięć jest niska ilość porodów.

Według danych opublikowanych przez March of Dime w zeszłym roku, ponad 2,2 miliona kobiet w wieku rozrodczym w USA żyje w pustyniach opieki położniczej. To zostało powiązane ze zwiększonym ryzykiem śmierci matki po porodzie.

Orkiestra, jak na Titanicu

Orkiestra, jak na Titanicu

Stanisław Michalkiewicz 12 kwietnia 2023 jak na Titanicu

Stefan Kisielewski przedstawił kiedyś różnicę między pielęgniarką polską i żydowską. Polska pielęgniarka rankiem zdaje przybyłem właśnie do szpitala doktorowi sprawozdanie, jak chorzy spędzili noc, czy wydarzyło się coś godnego odnotowania, czy też – jak to się mówi we francuskim wojsku – rien a signaler – bo w polskim wojsku za komuny w takich sytuacjach meldowało się, że „nic ważnego nie zaszło”. Tymczasem pielęgniarka żydowska wybiega naprzeciw doktora i woła: „panie doktorze, co JA przeżyłam!” Więc za pielęgniarką żydowską możemy i my dzisiaj zakrzyknać: co myśmy przeżyli!

Mam tu oczywiście na myśli wizytę ukraińskiego prezydenta Włodzimierza Zełeńskiego w raz z małżonką w Warszawie. Pan prezydent Zełeński pojawił się w swoim zwykłym kostiumie, stylizowanym na polowy mundur, co miało zrobić na nas wrażenie w związku z toczącą się na Ukrainie wojną, w której USA z sojusznikami wojują z Rosją do ostatniego Ukraińca. Pan prezydent Duda, jako cywil, wystąpił w garniturze i pod krawatem, co z kolei – a w każdym razie ja tak odczytałem tę aluzję – miało świadczyć, że jest przywódcą miłującym pokój. To pierwsze wrażenie zostało potem niestety zatarte, bo przemawiając pod Arkadami Kubickiego, pan prezydent Duda wygłosił bardzo bojowe przemówienie, robiąc przy tym miny bardzo podobne do tych prezentowanych przez Benito Mussoliniego.

Ta scena znakomicie potwierdza spostrzeżenie Konrada Lorenza, że zwierzęta wyposażone przez naturę w śmiercionośne narzędzia, rzadko kiedy walczą między sobą na śmierć i życie, bo przeważnie jeden z walczących, czując się słabszym, ratuje się ucieczką, a zwycięzca nawet go nie goni, kontentując się tą kapitulacją. Tymczasem – powiada Lorenz – zwierzęta nie wyposażone przez naturę w śmiercionośną broń, na przykład – synogarlice – nie przerywają walki aż jedna drugą zadziobie na śmierć. Pan prezydent Duda do spółki z panem premierem Morawieckim, zdążyli już przekazać Ukrainie całą posiadaną przez Polskę broń, w związku z czym nie jest w stanie skrzywdzić nawet muchy, a w tej sytuacji – w odróżnieniu od prezydenta Zełeńskiego – musi nadrabiać buńczuczną retoryką i mimiką.

Zwraca uwagę okoliczność, że wizyta prezydenta Zełeńskiego była dość nieoczekiwana, a jej powód – dosyć zagadkowy. Oficjalnym powodem było pragnienie podziękowania Polsce i Polakom, że wspierają Ukrainę wprost bez opamiętania. To jednak można było zrobić przez telefon, bez narażania prezydenta Zełeńskiego na groźbę zamachu ze strony Putina, więc możliwe, że prawdziwy powód wizyty był całkiem inny. Pewne światło rzuca na tę sprawę artykuł ogłoszony kilka dni przez wizytą w prestiżowym amerykańskim piśmie poświęconym polityce międzynarodowej „Foreign Policy”, którego autor stwierdza, że „Polska powinna jak najszybciej utworzyć z Ukrainą jedno wspólne państwo”. Uzasadnia taką konieczność pragnieniem zrealizowania koncepcji „Międzymorza”. Jednak pierwotna koncepcja „Międzymorza” była inna i nie zakładała udziału Ukrainy w tym przedsięwzięciu. W tamtej, pierwotnej koncepcji, chodziło o to, żeby państwa Europy Środkowej przeciwstawiły się w ten sposób niemieckiej hegemonii, której brzemię Polska odczuwa coraz dotkliwiej. Był to pomysł nawiązania do zapomnianej już dzisiaj koncepcji „Heksagonale” – ale uzupełnionej i poprawionej – ze Stanami Zjednoczonymi, jako protektorem. Jak pamiętamy, reakcją Niemiec na deklarację prezydenta Trumpa, że ta koncepcja bardzo mu się podoba i że USA będą ją wspierały, był niemiecki akces do „Międzymorza”, zgodny z indiańskim przysłowiem, że jak nie możesz ich pokonać, to przyłącz się do nich. Jak pamiętamy, jedynym europejskim politykiem, który z tego powodu wyraził radość, był pan prezydent Andrzej Duda.

Trudno zrozumieć, co mu się stało, ale to nieważne, bo nowa koncepcja „Międzymorza” zmierza do wciągnięcia Polski do wojny z Rosją na wypadek, gdy ostatniego Ukraińca zabraknie. Słowem – okazuje się, że pan ambasador Rościszewski już wcześniej wiedział to, czego my jeszcze nie wiedzieliśmy – że jeśli na Ukrainie coś pójdzie nie tak, to Polska „nie będzie miała innego wyjścia”, jak „włączyć się do wojny”. Nie ma przypadków, są tylko znaki – jak mawiał ś. p. ksiądz Bronisław Bozowski – więc nieomylny to znak, że Nasz Najważniejszy Sojusznik właśnie obmyślił dla nas świetlaną przyszłość, w postaci rezerwuaru mięsa armatniego w amerykańsko-rosyjskiej wojnie. Z punktu widzenia USA to byłby prawdziwy dar Niebios, bo w tej sytuacji wcale nie jest pewne, czy przewidziane w art. 5 traktatu waszyngtońskiego procedury musiałyby zostać uruchomione. Rzecz w tym, że ten artykuł wyraźnie stwierdza, że są one uruchamiane tylko w przypadku „zbrojnej napaści” na której z państw członkowskich NATO. Jeśli natomiast państwo członkowskie samo na kogoś napadnie, albo włączy się z własnej inicjatywy do konfliktu, który już się toczy, to nie będzie ofiarą czyjejś „zbrojnej napaści”, a zatem taka sytuacja nie rodzi dla USA, ani – tym bardziej – dla NATO, żadnych zobowiązań. Toteż rzecznik Rady Bezpieczeństwa Białego Domu John Kirby, po wizycie prezydenta Zełeńskiego w Warszawie oświadczył, że USA zrobią „wszystko co możliwe”, żeby zapewnić prezydentowi Zełeńskiemu „najlepszą pozycję negocjacyjną”, gdy „przyjdzie czas na negocjacje” w sprawie zakończenia wojny. O tym, kiedy ten czas „przyjdzie” nie będzie jednak decydował ani pan prezydent Duda, ani prezydent Zełeński, tylko oczywiście – Waszyngton – bo bez amerykańskiej pomocy Ukraina nie będzie w stanie wojny kontynuować.

W tej sytuacji zaniepokojenie budzi obietnica nowych dostaw na Ukrainę „Krabów” i innego uzbrojenia, które Ukraina – jak twierdzi polski rząd – „zakupiła”. Ale jak dotąd Ukraina żadnego uzbrojenia, ani w ogóle niczego w Polsce nie „kupowała”, tylko dostawała „nieodpłatnie” – zgodnie z umową zawartą przez polski rząd z rządem ukraińskim 2 grudnia 2016 roku, która cały czas obowiązuje.

Budzi to podejrzenia, że rząd okłamuje opinię publiczną, podobnie jak okłamywał ją i nadal okłamuje w sprawie wtrynionego Polsce ukraińskiego zboża, asekurując się tylko opowieściami, że chociaż za te dostawy Ukraina nie zapłaci, „bo zapłacą USA i Unia Europejska”. Ciekawe, czy w USA i w Unii Europejskiej o tym w ogóle wiedzą, nie mówiąc już o tym, czy w ogóle w tej sprawie zapadły jakieś uzgodnienia. Jak pamiętamy, Unia Europejska miała zapłacić również za zboże, a tymczasem całkiem niedawno państwa graniczące z Ukrainą na lądzie albo przez morze – z wyjątkiem Turcji, która nie dała się tak wykorzystać – właśnie wystąpiły z supliką do Unii Europejskiej, dopraszając się łaski, by chociaż częściowo zrekompensowała poniesione przez nie straty. Jeszcze bardziej zagadkowo brzmią deklaracje o „wspólnym” produkowaniu amunicji – oczywiście dl, jaka potrzeb Ukrainy. Taka wspólnota mogłaby być pierwszym krokiem na drodze do „zlania się” Polski z Ukrainą w jedno państwo – o czym 3 maja ubiegłego roku wspominał pan prezydent Duda, dopóki ktoś starszy i mądrzejszy nie przestrzegł go, by nie wychodził przed orkiestrę.

Ale teraz orkiestra właśnie zagrała.

Złocą nam rogi

Stanisław Michalkiewicz Złocą nam rogi „Goniec” (Toronto)  •  9 kwietnia 2023

No proszę! Z okazji Świąt Wielkanocnych Nasz Najważniejszy Sojusznik pomyślał o prezencie dla nas. W ostatnią niedzielę w piśmie „Foreign Policy” ukazał się publikacja, w jaki sposób przychylić nieba nie tylko Ukraińcom, ale również nam, to znaczy – Polsce. Przybrała ona postać tego, co przed kilkunastoma laty Aleksander Smolar na łamach żydowskiej gazety wyborczej dla Polaków nazwał „postajegiellońskimi mrzonkami”. Konkretnie chodzi o to, by Polska utworzyła wspólne państwo z Ukrainą. Kiedyś ziemie ukrainne wchodziły w skład Rzeczypospolitej, ale – jak pamiętamy – skończyło się to antypolskim powstaniem Chmielnickiego, w następstwie którego, po niebywałym spustoszeniu tych terenów przez Kozaków i Tatarów, tereny leżące na wchód od Dniepru zostały przez Bohdana Chmielnickiego w Perejasławiu podarowane Rosji. Potem Rosja wzięła sobie również wiele dalszych części Rzeczypospolitej, dzieląc się nią z Prusami i Austrią, co pewien wykładowca Szkoły Morskiej w Tczewie skomentował następująco: „Otczizna nasza została podielona na tri czensti. Jedną wzięli Giermańcy, drugą – Awstryjcy, a trzecią – my!

Po I wojnie światowej i wojnie polsko-bolszewickiej, część utworzonej podczas wojny przez Niemców i Austriaków Ukrainy znalazła się w granicach Rzeczypospolitej Polskiej. Skończyło się to tzw. rzezią wołyńską, to znaczy – okrutnym wymordowaniem przez UPA około 200 tysięcy Polaków, żeby w ten sposób na tych terenach zapewnić Lebensraum Ukraińcom. Jak widzimy, nie są to doświadczenia zachęcające do ponawiania takich eksperymentów.

Oczywiście amerykański redaktor naczelny niekoniecznie musi o tym wiedzieć. Jemu wystarczy wiedza o Polsce, że to „kraj bałkański, co miał króla Kościuszkę, co wynalazł kluski i że Wiedeń wyzwolił pianista Pedriuski” – żeby mógł myśleć o tym, jak najlepiej nas urządzić, to znaczy – jaką suwerenną decyzję w tej sprawie powinniśmy podjąć.

Potem z takich pomysłów biorą się wielkie nieszczęścia, ale Amerykanom wcale to nie przeszkadza pławić się w pierwotnej niewinności, że przecież chcieli jak najlepiej, jak ten niedźwiedź, co to na czole zaprzyjaźnionego zająca zabił gryzącą go muchę, ale jednocześnie roztrzaskał mu łeb. W kręgach w Polsce, które onanizują się myślą o „rozczłonkowaniu” Rosji, ten artykuł wzbudził ogromne podniecenie tym bardziej, że 5 kwietnia w naszym bantustanie zapowiedział gospodarską wizytę ukraiński prezydent Zełeński, który ma przemówić do nas, jak ma być.

Jestem pewien, że pan prezydent Duda w żadnej sprawie nie ośmieli mu się sprzeciwić, więc tak zwane „rozmowy” będą miały charakter raczej jednostronny. Prezydent Zełeński, podobnie zresztą jak inni politycy ukraińscy, podczas zagranicznych wizyt prezentuje bowiem radykalną postawę roszczeniową. Oto niedawno Polska podarowała Ukrainie za darmo wszystkie swoje samoloty marki MiG-29 – a już na Ukrainie podnoszą się głosy, że to maszyny przestarzałe i w ogóle Scheiss, więc tak naprawdę Polska powinna podarować Ukrainie swoje samoloty F-16 – oczywiście za darmo, no bo jakże inaczej? Myślę, że pan prezydent Duda to mu też obieca, w przekonaniu, że to przecież wszystko jedno, czy te samoloty ma Ukraina, czy Polska, bo 3 maja ubiegłego roku sam przecież głosił potrzebę utworzenia unii Polski z Ukrainą. Potem co prawda ktoś starszy i mądrzejszy musiał go zreflektować, bo mówił tylko, że granica Polsko-ukraińska powinna „łączyć”, a nie „dzielić” – ale jeśli nawet miałaby „łączyć” – cokolwiek by to miało znaczyć, to przede wszystkim musi istnieć, Skoro jednak Amerykanie puszczają takie śmierdzące dmuchy w „Foreign Policy”, to tylko patrzeć, jak podejmiemy suwerenną decyzję o jej zlikwidowaniu – być może jeszcze przed Świętami Wielkanocnymi, żeby udelektować prezydenta Zełeńskiego?

Tak naprawdę jednak Naszemu Najważniejszemu Sojusznikowi chodzi o co innego. Jak wiadomo, prowadzi on na Ukrainie wojnę z Rosją do ostatniego Ukraińca. Podobno na Ukrainie Ukraińców jest jeszcze całkiem sporo, zwłaszcza żołnierzy, którzy wcale nie giną, bo jeśli ktoś tam ginie, to tylko cywile, a zwłaszcza dzieci, na które Putin z jakiegoś zagadkowego powodu jest szczególnie zawzięty, podobnie jak zawzięty na dzieci, tyle, że koreańskie, był prezydent Truman, którego z tego powodu Wanda Odolska na „Fali 49” Polskiego Radia z upodobaniem nazywała „mordercą koreańskich dzieci”.

Dzisiaj tę chlubną tradycję w telewizji rządowej podtrzymuje pani red. Danuta Holecka, a w telewizji nierządnej – pani red. Anita Werner. Wyobrażam sobie, jak Wanda Odolska musi się w zaświatach radować z tej podwójnej reinkarnacji! Ale mniejsza już z tymi gwiazdami dziennikarstwa, bo tu idzie o życie. Chodzi o to, że tak naprawdę, to nie wiemy ilu jeszcze Ukraińców na Ukrainie zostało. Amerykanie jednak mogą wiedzieć lepiej, bo w końcu coś tam muszą wiedzieć – i dlatego właśnie z „Foreign Policy” wyszły wspomniane śmierdzące dmuchy na temat wspólnego, polsko- ukraińskiego państwa. Nawiasem mówiąc, jak przypuszczałem, ambasador Polski we Francji musiał chyba na ten temat coś już wiedzieć, skoro powiedział, że jeśli Ukraina nie zdoła obronić swojej niepodległości, to Polska nie będzie miała innego wyjścia, jak włączyć się do tego konfliktu. A cóż bardziej ułatwiłoby wkręcenie Polski w maszynkę do mięsa, jeśli nie ogłoszenie unii polsko-ukraińskiej?

Popatrzmy: Polska włącza się do konfliktu, chociaż nie była obiektem zbrojnej napaści – a tylko zbrojna napaść uruchamia procedury przewidziane w art. 5 traktatu waszyngtońskiego. Jeśli natomiast państwo członkowskie Sojuszu, z własnej inicjatywy włączy się do konfliktu formalnie toczonego przez państwa nie będące w Sojuszu Północnoatlantyckim, to żadne procedury przewidziane w art. 5 nie muszą być uruchamiane, dzięki czemu Stany Zjednoczone nadal mogłyby pławić się w pierwotnej niewinności i najwyżej współczuć nam w nieszczęściu na antenie „Głosu Ameryki” albo czegoś podobnego. Co tu ukrywać; nieźle to sobie Nasz Najważniejszy Sojusznik wykombinował, najwyraźniej licząc, że jak przy pomocy słowackiego „eksperta” podbije nam bębenka, to będzie mógł z nami zrobić wszystko i w każdą formę ulepić. Czy nie przypadkiem dlatego wspomniana publikacja ukazała się w Niedzielę Palmową, kiedy było już wiadomo, że prezydent Zełeński zaszczyci nas swoją obecnością i swoimi słowami powie nam, co i jak ma być?

Kiedy w starożytnym Rzymie kapłani już wytypowali byka na ofiarę dla Jowisza Najlepszego i Największego, to zanim go zaszlachtowali, najpierw złocili mu rogi. Kto wie, czy byk nie był z tego powodu szalenie dumny i wiele sobie po tych złotych rogach nie obiecywał – ale wszystkie te ceremonie kończyły się dekapitacją byka i jego holokaustowaniem na ołtarzu.

Nasz Najważniejszy Sojusznik najwyraźniej próbuje tej samej sztuczki z nami.

RYCERZE PYTIASZA

RYCERZE PYTIASZA

 Sławomir M. Kozak

www.oficyna-aurora.pl2023-04-07

rycerze-pytiasza

Kiedy dwa lata temu w tzw. mediach alternatywnych pojawiła się informacja, że przedsiębiorcy „chcieliścigania premiera Mateusza Morawieckiego i Ministra Zdrowia Adama Niedzielskiego za bezprawne zamknięcie gospodarki, przy pomocy nielegalnych rozporządzeń”, wszyscy zamarli w oczekiwaniu na ciąg dalszy. A ten nastąpił już 12.04.2021 r., kiedy Prokuratura Rejonowa Warszawa Śródmieście odmówiła wszczęcia postępowania twierdząc, że 

„sprawcy nie podlegają orzecznictwu polskich sądów karnych”.W rozkrzyczanym dotąd Internecie zapadło niezręczne milczenie, które trwa do dziś.

Cóż, są na tym świecie przypadki, które się najmądrzejszym filozofom nie śniły. Opowiem o jednym z nich.

Rycerze Pytiasza, to organizacja braterska i tajne stowarzyszenie założone w Waszyngtonie 19.02.1864 r. To pierwsza organizacja tego typu, która otrzymała statut na mocy ustawy Kongresu Stanów Zjednoczonych. Została powołana do życia przez Justusa H. Rathbone’a, zainspirowanego sztuką irlandzkiego poety Johna Banima o legendzie 

Damona i Pytiasza, podkreślającej ideały lojalności, honoru i przyjaźni, stanowiące główne zasady zakonu. Jeszcze 20 lat temu, posiadał on ponad 2000 lóż w Stanach Zjednoczonych i na całym świecie, z łączną liczbą członków przekraczającą 50 000. Niektóre loże spotykają się w strukturach określanych jako Zamki Pytyjskie. Pośród „rycerzy” odnajdziemy mnóstwo polityków, sędziów i prezydentów amerykańskich, z których wymienić warto choćby takie nazwiska, jak 

William McKinley

Nelson A. Rockefeller, czy 

Franklin D. Roosevelt.

To z tego korzenia wyrósł w r.1890, po pierwszej konferencji państw amerykańskich w Waszyngtonie, Międzynarodowy Związek Republik Amerykańskich. 20 lat później, w 1910 r., powstała tzw. Unia Panamerykańska, która w 1948 przekształciła się w Organizację Państw Amerykańskich (OPA), zrzeszającą obecnie 35 krajów. Ale, jeszcze w r. 1902 powołano do życia Panamerykańskie Biuro Sanitarne, którego głównym zadaniem miało być kontrolowanie rozprzestrzeniania się pomiędzy państwami potencjalnych epidemii. Wraz z powstaniem OPA, weszło w jego struktury. Organizowało konwencje zdrowotne i formułowało umowy sanitarne między państwami członkowskimi. W r.1958 przyjęło nazwę 

Panamerykańskiej Organizacji Zdrowia (PAHO). Jest zatem najstarszą tego typu instytucją, określaną mianem „organizacji wyspecjalizowanej” w ramach OPA.

W r.1945 powstała Organizacja Narodów Zjednoczonych (ONZ), a w 1948 

Światowa Organizacja Zdrowia (WHO). To wtedy zawarto w Bogocie tzw. 

traktat między-amerykański o pokojowym załatwianiu sporów, w którym znalazł się zapis o współpracy, z zachowaniem pełnej niezależności pomiędzy OPA i  ONZ, a tym samym PAHO i WHO. Od tej pory, mamy więc dwie współpracujące ze sobą struktury, z których jedna zarządza wszystkimi państwami Ameryki, a druga resztą świata. 

Tymczasem, już w r.1930, na konferencji w Hadze, utworzono Bank Rozrachunków Międzynarodowych (BIS), którego pierwotnym zadaniem miało być zarządzanie środkami wynikającymi z reparacji wojennych Niemiec po I WŚ. Na siedzibę banku wybrano szwajcarską Bazyleę.

Tak się jednak złożyło, że bank okazał się być przydatnym w kolejnych latach. Głównymi architektami banku byli Montagu Norman, prezes Banku Anglii, i 

Hjalmar Schacht, prezes Banku Rzeszy. Członkami założycielami BIS były banki centralne Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec, Włoch, Belgii oraz konsorcjum banków japońskich. Udziały zaoferowano także Rezerwie Federalnej, ale USA, nieufne wobec wszystkiego, co mogłoby naruszać ich narodową suwerenność, odmówiły wówczas ich przyznania. Zamiast tego udziały objęło konsorcjum banków komercyjnych: J. P. Morgan, First National Bank of New York i First National Bank of Chicago. BIS ma obecnie 63 udziałowców, którymi są banki centralne. M.in. Narodowy Bank Polski, Europejski Bank Centralny i Bank Światowy, ale dołączył też System Rezerwy Federalnej. BIS, to bank wymyślony i prowadzony przez bankierów i tylko dla bankierów. To sam szczyt piramidy finansowej świata.

Po zakończeniu II WŚ politycy nie próżnowali. Już 29.12.1945 r. Kongres USA przegłosował ustawę, na mocy którejpewna liczba zagranicznych i międzynarodowych organizacji mogła być zwolniona w USA z płacenia podatków, obostrzeń dotyczących przekraczania granicy i pobytu na ziemi amerykańskiej,czyli korzyści przynależnych dotąd dyplomatom, w tym immunitetów 

(IOIA). Do chwili obecnej, na tej liście uprzywilejowania znalazło się 76 instytucji międzynarodowych i banków, na czele z BIS, a należy w tym miejscu podkreślić, że państwa członkowskie OPA i ONZ, których jest 190, zobowiązały się honorować zapisy tej ustawy u siebie. To oznacza, że organizacje korzystają z ochrony IOIA wszędzie tam, gdzie mają swoje siedziby. Najciekawszym jednak kruczkiem prawnym ustawy jest zapis dający tym organizacjom możliwość przekazywania posiadanych przywilejów współpracującym z nimi podmiotom, firmom, uczelniom, ośrodkom badawczym, poszczególnym osobom, włącznie z ich rodzinami! 

Urywek tych praw cytuję poniżej:

– mienie i ich aktywa nie podlegają pozwom i żadnym formom postępowania sądowego, z których korzystają rządy innych państw;

immunitet na przeszukanie i zajęcie mienia oraz aktywów, gdziekolwiek się znajdują i przez kogokolwiek są przechowywane;

– nienaruszalność archiwów;

– zwolnienie z wszelkich form podatków;

– wjazd dla urzędników, pracowników i członków ich rodzin bez kontroli celnych;

– funkcjonariusze i pracownicy są zwolnieni z wszelkich działań prawnych lub pozwów dotyczących działań związanych z pracą;

– zakaz rejestracji cudzoziemców lub pobierania odcisków palców od pracowników i członków ich najbliższej rodziny oraz rejestracji agentów zagranicznych.

Oczywiście, do tych zapisów wnoszone są aktualizacje, podpisywane nowe porozumienia, bo czas się globalistom kończy, a życie przyspiesza, zwłaszcza w ostatnich latach. W 2016 r. OPA i PAHO podpisały deklarację o współpracy w zakresie Agendy 2030, a w 2022 administracja Bidena uruchomiła tzw. „America Health Corps”, by umożliwić Big Farmie pozyskanie 500 000 specjalistów w dziedzinie zdrowia publicznego, nauki i medycyny w ich regionie, w przeciągu 5 lat. OPA współpracuje z 465 podmiotami, które wymieniają się informacjami i współdziałają w tworzeniu rozporządzeń rządowych oraz międzynarodowych. Już w 2001 OPA podpisała umowę o współpracy z firmą Microsoft, a w 2021 r. 

z Facebookiem. Immunitetem cieszą się takie firmy, jak GAVI, założona w 2000 r. przez małżeństwo Gatesów, nad którą parasol tego przywileju roztoczył 

UNICEF, ale już od 2009 objęta jestochroną prawną Szwajcarii, podobnie zresztą, jak ich kolejna firma – Global Fund, którą uruchomili w 2002 do spółki z 

Kofi Annanem i ekonomicznym „geniuszem” 

Jeffreyem Sachsem. Skoro jesteśmy w Szwajcarii, nie sposób nie wspomnieć o europejskiej organizacji badań nuklearnych 

CERN, która mając immunitet szwajcarski, a od 2004 r. dodatkowo francuski, sama objęła ochroną prawną stowarzyszone w niej 23 państwa członkowskie.

Wszystkie, poruszane tu wątki, rozwinięte będą w książce „Łzy Anioła”, która ukaże się jesienią br., a w niniejszym tekście, z braku miejsca, zaledwie je sygnalizuję. Jak widzimy, w dzisiejszym świecie coraz mniej postaw rycerskich, koniunkturaliści mogą się co najwyżej załapać na pozycję giermków, a pospólstwu pozostaje słuchać legend o honorze.

Sławomir M. Kozak

Jak i dlaczego USA gnije i się rozpada. Do diabła z Ukrainą… …, czyli co się dzieje w USA

Jak i dlaczego USA gnije i się rozpada.

Do diabła z Ukrainą,… …, czyli co się dzieje w USA

zygumnt bialas

W Los Angeles jest około 60 tysięcy ludzi śpiących – kto o tym wie? – na chodnikach, w namiotach, kartonach, śpiworach lub po prostu nie wiadomo gdzie… Inni mieszkają w swoich samochodach. Podobnie jest w San Fran, Seattle i St Louis. Ponieważ nie ma toalet, załatwiają swoje potrzeby, kiedy tylko przyjdzie im ochota i gdziekolwiek. Jaki mają wybór? – Niektórzy są ćpunami, inni wariatami, wielu po prostu nie ma pracy albo takiej, w której zarabia się wystarczająco dużo, by stać było na kwaterę.

Tymczasem Biden wysyła miliardy na Ukrainę, wiele miliardów, nasze miliardy, podczas gdy Ameryka rozpada się w środku. Skorumpowany, zniedołężniały, drugorzędny prawnik, w tajemniczy sposób upoważniony do zbankrutowania własnego kraju, aby zadowolić brudny, skorumpowany kraj, który nie ma znaczenia dla Ameryki.
 
Jak to jest możliwe? Dlaczego Amerykanie to tolerują? – Ponieważ nie mają wyboru. Amerykanie nie mają wpływu na swój rząd z wyjątkiem mało istotnych spraw. Ostatnio moja pasierbica Natalia, Meksykanka, była w Austin odwiedzając przyjaciół. Wróciła i opisała Amerykę jako dziwny kraj. Wszystkie domy były takie same, więc jak można było znaleźć drogę do domu w nocy? – I było mnóstwo ludzi mieszkających pod mostami i na chodnikach – powiedziała. To było dla niej dziwne. Nigdy nie widziała czegoś takiego w Meksyku. Przez dwadzieścia lat ja też nie widziałem.
 
Tymczasem Biden wysyła fortunę na Ukrainę. Jak to możliwe? Czy nie moglibyśmy mieć amerykańskiego prezydenta? Chociaż raz? Kogoś, kto dba o ludzi we własnym kraju? Nie widać na to żadnych perspektyw. W Ameryce jest wielu ludzi, którzy nie mają co jeść, albo ledwo co. Appalachia, Rust Belt, wiejskie głębokie Południe. Czy Biden ma co jeść? – Ciekawe, czy obchodzi go, że wielu jego współobywateli nie ma co jeść. Ale obchodzi go Ukraina, obchodzi go bardzo.
 
Ameryka się rozpada, ale Biden odbuduje Ukrainę. Nasze pociągi wyglądają jak coś z Turner Classic Movies. Wersje pasażerskie na całym kontynencie są ładne, choć powolne. Ale są też prymitywne i źle utrzymane. W ciągu miesiąca wykoleiły się cztery pociągi towarowe. Nie, jest ich pięć. Dziś rano czytaliśmy o kolejnym w Arizonie. To jest Trzeci Świat zmierzający do Czwartego. A Biden zrobi, co trzeba, tak długo jak będzie trzeba. Dla Ukrainy.
 
Zastanawiam się czasem, czy Biden zna swój własny kraj. Nie ma dowodów na to, że go zna. Nie był w wojsku, nie spędził czasu na autostopie przez Zachodnią Wirginię, nie zna bryzy bigrigów (ciężkich ciężarówek), które ustawiają się na autostradach Dalekiego Zachodu. Nigdy nie pracował na życie i prawdopodobnie nie zna nikogo, kto by to robił. Jest politycznym cwaniakiem i drugorzędnym prawnikiem, który ukończył studia na 76. pozycji wśród 85 studentów, po tym jak został przyłapany na oszukiwaniu.
 
Ale wyśle tyle naszych pieniędzy na Ukrainę, ile będzie trzeba. Jesteście jeszcze wdzięczni? – We Flint w Michigan i w Jackson w Missisipi, a także – jak powiedziała mi mieszkająca tam córka – w Nowym Orleanie, woda nie nadaje się do picia. Co to za kraj, który na to pozwala? – Odpowiedź brzmi: kraj-krzak, czyli taki, którego rząd jest bardziej zainteresowany Ukrainą niż własnym narodem.
 
Ale, jeśli mogę, słowo o pociągach. Moja żona i ja byliśmy w Chinach kilka lat temu i jechaliśmy szybkimi pociągami (180 mil [290 km] na godzinę). Są niesamowite, gładkie, ciche, piękne. Pociąg z nadprzewodnikiem wysokotemperaturowym, o prędkości 360 mil na godzinę i nadwoziu z kompozytów z włókna węglowego, jest w późnym stadium rozwoju. Ameryka nie ma ani jednego nanometra, ani jednego angstremu, ani jednego z nich. Powrót z Chengdu był jak powrót z filmu science fiction.
 
Ale Biden wysyła miliardy na Ukrainę, podczas gdy kilkaset tysięcy umiera za niego na Ukrainie. Ale zrobi wszystko dla Ukrainy. W ogóle wszystko. Amerykanie nie chodzą do lekarza, bo nie mogą zapłacić rachunków. W przeciwieństwie do krajów pierwszego świata, w Ameryce nie ma porządnej opieki medycznej. Czy myślisz, że Bidenowi brakuje opieki medycznej, podczas gdy wysyła pieniądze, których Ameryka rozpaczliwie potrzebuje, na Ukrainę?
 
Chiny – jeśli mogę ponownie powiedzieć to okropne słowo – mają gospodarkę nastawioną na zysk. Chiny wydają swoje pieniądze na Chiny. Ameryka wydaje swoje pieniądze na Ukrainę. Spójrzcie na Chiny. Widzisz autostrady, czteropasmowe tunele biegnące dwanaście mil pod górami, jasno oświetlone. Lotniska, zapierające dech w piersiach mosty. Fenomenalne linie elektryczne wysokiego napięcia. Jeśli interesują cię takie rzeczy, Chiny mają ogromną bazę zainstalowanych urządzeń Five-G, a teraz, od Huawei, Five.five-G.
 
Biden właśnie podpisał ustawę o 886 miliardach dolarów na wojsko. Dodajmy VA, czarne programy – Bóg wie jakiej skali – i DOE [uwaga: DOE to skrót od United States Department of Energy, który jest odpowiedzialny za promowanie innowacji w technologii energetycznej i zapewnienie bezpieczeństwa narodowej broni jądrowej]. Podsumujmy to, a wyjdzie grubo ponad bilion dolarów.
 
Większość Amerykanów żyje z maksymalnie obciążonymi kartami kredytowymi i nie ma nawet pięciuset dolarów w zapasie na nagłe wypadki. Biden, który uniknął służby podczas wojny wietnamskiej, a teraz wojowniczy prezydent, ma prawdopodobnie 500 dolarów na swojej karcie Visa. I kupuje lotniskowce za 13 miliardów za sztukę, i pieniądze wysyła na Ukrainę. Czego potrzebujemy bardziej, niedrogiej opieki dentystycznej czy lotniskowca?
 
Przestępczość w Ameryce osiągnęła zatrważający poziom. Turyści z normalnych krajów muszą traktować wizyty jak wycieczki do ZOO. Edukacja jest fatalna i szybko się pogarsza pod rządami Bidena. Pojawiają się wyboje, mosty stają się przestarzałe, infrastruktura gnije. Ale Ukraina dostaje wiele, wiele za darmo. A teraz banki upadają, ponieważ, cóż, Lockheed-Martin otrzymał gigantyczny prezent wojskowy; dług krajowy jest gigantyczny, deficyty handlowe są ogromne i nie ma końca wojen. Teraz Ukraina prosi o samoloty bojowe.
 
Dziękujmy więc Bogu, że żyjemy w demokracji, gdzie zwycięża wola narodu. Nie będziemy jeździć pociągami ani pić wody, ani odwiedzać lekarza i będziemy mieć przygotowaną wygodną podkładkę, bo chodniki są twarde i zimą zamarzają. Ale możemy być pewni, że Biden wyśle na Ukrainę tyle naszych pieniędzy, ile ten ponury, nic nie znaczący kraj zechce.
 https://seniora.org/politik-wirtschaft/fred-reed-zum-teufel-mit-der-ukraine
 
Napisał: Fred Reed Opracował: Zygmunt Białas

===================

Komentarz: “Można zaryzykować tezę, że USA są 
przygotowywane przez grandziarzy finansowych do rozwałki. Fabryki 
wywieziono do Chin (podobnie jak Rosja wywiozła swe fabryki za Ural w 
obliczu II wojny światowej). Zostawiono tylko większą część zakładów 
zbrojeniowych, ale ostatnio wybuchł skandal w kongresie, bo komponenty 
elektroniczne i jakieś części mechaniczne do amerykańskiej broni też 
robione są ponoć we wrogich Chinach. Ten proces położenia laski na 
Ameryce trwa od około połowy lat siedemdziesiątych. Szkolnictwo 
tragiczne, służba zdrowia tragiczna, warunki pracy i ubezpieczenia 
tragiczne, możliwości samozatrudnienia bardzo ograniczone, 
infrastruktura sypie się nie odnawiana od lat 60tych. Więzienia 
zapchane,przestępczość narasta, narkomania, bezdomność, bieda hula wsród 
klasycznej klasy robotniczej i farmerów; nielegalnych emigrantów 
przyjmuje sie na miliony, mimo że brakuje dla nich pracy i mieszkań. 
Niezadowolenie podzielonego we wszelkich możliwych płaszczyznach 
społeczeństwa narasta i szanse na solidarny wybuch gniewu i rebelię 
zmiatającą mafię cwaniaków u władzy maleją.”

Fauci kłamał a dzieci umierały: Tajne dokumenty CDC potwierdzają, że 120 tys. dzieci, nastolatków i młodych dorosłych “zmarło nagle” w USA do października 2022.

Fauci kłamał a dzieci umierały: Tajne dokumenty CDC potwierdzają, że 120 tys. dzieci, nastolatków i młodych dorosłych “zmarło nagle” w USA do października 2022 roku po “awaryjnym” dopuszczeniu do użytku szczepionek Covid

fauci-lied-120k-children-died 25 marzec 2023.

Raz po raz w ciągu 2021 roku, dr Anthony Fauci, stał na podium, jasne światła reflektorów dodawały mu prawdomówności,, gdy stawał przed narodem. Pewną ręką trzymał fiolkę ze szczepionką Covid-19 firmy Pfizer, obiecując, że będzie ona kluczem do ochrony Ameryki i jej dzieci przed “śmiertelną” chorobą Covid-19, która rzekomo miała spustoszyć kraj.

Jednak mało kto wiedział, że prawda o bezpieczeństwie szczepionki Covid została zakopana głęboko w kłamstwach i oszustwach Fauci’ego oraz w poufnych dokumentach rządu USA i firmy Pfizer.

Fauci używał propagandy, kłamstw i manipulacji, aby zmusić rodziców do zaszczepienia swoich dzieci.

Jednak ciężar utraconych istnień szybko spadł na niego i na naród, ponieważ tajny raport Centrum Kontroli Chorób (CDC) ujawnił, że prawie pół miliona dzieci i młodych dorosłych zmarło w ciągu roku od jego fatalnego ogłoszenia, a ponad 118 000 z tych zgonów podejrzewa się jako niebezpieczne skutki uboczne szczepionki Covid.

Raport CDC powinien wywołać powszechne oburzenie i znaleźć się na pierwszej stronie każdej większej gazety. Zamiast tego jednak, spotkał się i nadal będzie spotykał z głuchym milczeniem. Pomimo oszałamiającej liczby zgonów, raport zostanie pogrzebany i zamieciony pod dywan.

Media głównego nurtu, pochłonięte pracą w nadgodzinach, aby odwrócić uwagę opinii publicznej propagandą na temat wojny na Ukrainie, rzekomych zmian klimatycznych i kryzysu kosztów życia, nie zwróciły i nie zwrócą uwagi na niszczące konsekwencje oszustwa dr Anthony’ego Fauci.

Opinia publiczna będzie nadal utrzymywana w niewiedzy, a rząd Stanów Zjednoczonych będzie się zwijał, aby ukryć swój własny udział w tragedii. Dr Fauci po cichu ogłosił przejście na “emeryturę” w sierpniu 2022 roku.

To wszystko jest biznes jak zwykle i po prostu kolejny dzień w biurze. Ale jest to również szokująca porażka przejrzystości i odpowiedzialności, a mieszkańcy Stanów Zjednoczonych powinni być na zawsze prześladowani przez życie utracone w wyniku skandalu ze szczepionką Covid.

W porównaniu z innymi krajami rząd Stanów Zjednoczonych był fatalny w publikowaniu odpowiednich i aktualnych danych, które pozwoliły nam przeanalizować konsekwencje wprowadzenia zastrzyków Covid-.

W końcu jednak udało nam się na nie natknąć dzięki instytucji znanej jako Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OEC).

OEC to organizacja międzyrządowa zrzeszająca 38 krajów członkowskich, założona w 1961 roku w celu stymulowania postępu gospodarczego i światowego handlu. I z jakiegoś powodu przechowują one bogate dane na temat nadmiernej liczby zgonów. Dane te można znaleźć dla siebie tutaj.

Poniższy wykres został stworzony na podstawie danych znalezionych w bazie OEC. Dane te zostały dostarczone do OEC przez amerykańskie Centra Kontroli Chorób (CDC). I pokazuje nadmiar zgonów wśród dzieci i młodych dorosłych w wieku 0-44 lat w całych Stanach Zjednoczonych według tygodnia w 2020 i 2021 roku.

Oficjalne dane ujawniają, że nastąpił niewielki wzrost nadwyżki zgonów wśród dzieci i młodych dorosłych, gdy domniemana pandemia Covid-19 uderzyła w USA na początku 2020 roku.

Jednak wraz z wprowadzeniem zastrzyku Covid, można było oczekiwać, że zgony znacznie spadły wśród tej grupy wiekowej w 2021 roku. Zamiast tego jednak stało się coś zupełnie odwrotnego.

Nadmiar zgonów wśród dzieci i młodych dorosłych był znacznie wyższy w każdym tygodniu w 2021 roku niż w 2020 roku, z wyjątkiem tygodni 29 i 30. Ale potem, w tygodniu 31, stało się coś drastycznego, co spowodowało, że nadmiar zgonów znacznie wzrósł wśród dzieci i młodych dorosłych.

A oficjalne dane przedstawione przez CDC, niestety pokazują, że trend ten utrzymał się w 2022 roku.

Najnowsze dane udostępnione przez CDC obejmują do 40 tygodnia, czyli tygodnia kończącego się 9 października, przy czym należy zaznaczyć, że ostatnie tygodnie danych mogą ulec zmianie. Ale jak widać z powyższego, 2022 był również znaczącym rokiem dla nadmiaru zgonów wśród dzieci i młodych dorosłych.

Dla porównania, oto jak dotychczasowe dane za rok 2022 mają się do danych do 40 tygodnia w roku 2020 i 2021.

Dane źródłowe.

CDC potwierdziło, że w 2022 roku było do tej pory o 7 680 więcej nadwyżkowych zgonów wśród dzieci i młodych dorosłych, niż w tym samym przedziale czasowym w 2020 roku w szczycie rzekomej pandemii Covid-19.

Rok 2021 był jednak zdecydowanie najgorszy, z 27,227 większą liczbą nadmiernych zgonów do 40 tygodnia po wprowadzeniu zastrzyku Covid, niż to, co miało miejsce w 2020 roku w szczycie rzekomej pandemii Covid.

Poniższy wykres przedstawia oficjalne dane CDC dotyczące wszystkich zgonów i nadmiaru zgonów wśród dzieci i młodych dorosłych w całych Stanach Zjednoczonych przed wprowadzeniem szczepionki Covid-19 oraz po wprowadzeniu szczepionek Covid-19 14 grudnia 2020 roku.

Powyższe dane ujawniają, że w roku 2022 do tej pory odnotowano jedynie 1 352 mniej nadwyżkowych zgonów wśród osób w wieku 0-44 lat w 40. tygodniu niż to, co miało miejsce w 51. tygodniu 2022 r., mimo że rok 2020 był rzekomym szczytem pandemii COVID i obejmował również dodatkowe 11 tygodni zgonów.

Jednak najbardziej niepokojące liczby ujawnione na powyższym wykresie to ogólna liczba zgonów i nadwyżki zgonów wśród dzieci i młodych dorosłych od czasu wprowadzenia zastrzyków Covid-19.

Prawie pół miliona osób w wieku od 0 do 44 lat niestety zmarło od 51 tygodnia 2020 roku, a to spowodowało zdumiewającą liczbę 117 719 nadmiarowych zgonów w stosunku do średniej pięcioletniej 2015-2019.

Średnia długość życia w USA od 2020 roku wynosiła 77,28 lat. Jeśli mamy wierzyć oficjalnej narracji, że Covid jest śmiertelną chorobą to być może moglibyśmy się zgodzić, że 231 987 dzieci i młodych dorosłych w wieku do 44 lat umierających w 2020 roku skutkujących 40 365 nadwyżkami zgonów było straszną konsekwencją tej choroby.

Ale jeśli mamy wierzyć oficjalnej narracji, że zastrzyki Covid są bezpieczne i skuteczne, to jak można wyjaśnić dalszy wzrost liczby zgonów wśród dzieci i młodych dorosłych zarówno w 2021 jak i 2022 roku?

Wiemy, że miliony Amerykanów zostało zmuszonych do otrzymania zastrzyków i wiemy, że miliony rodziców zostało zmuszonych do zmuszenia swoich dzieci do otrzymania tych samych zastrzyków.

Odpowiedź leży w fakcie, że oficjalna narracja jest jawnym kłamstwem. Szczepionki Covid nie są ani jednym, ani drugim.

Dane dostarczone przez CDC, które niewiarygodnie trudno było znaleźć, dają nam jedynie wskazówki, że tak wiele zgonów wśród młodych Amerykanów miało miejsce. Ale dalsze dane opublikowane przez rząd Wielkiej Brytanii potwierdzają to.

Jednym z dowodów potwierdzających to jest raport opublikowany 6 lipca 2022 roku przez brytyjski Office for National Statistics, który jest agencją rządową Wielkiej Brytanii.

===============

mail:

Kiedy podobny raport zostanie ogłoszony w Polsce.
Tak przecież naśladują Amerykę.

Amunicja ze zubożonym uranem podgrzewa groźnie wojnę na Ukrainie

Amunicja ze zubożonym uranem podgrzewa wojnę na Ukrainie

Na podst.: asiatimes/depleted-uranium

Decyzja Wielkiej Brytanii o dostarczeniu Kijowowi kontrowersyjnej amunicji przeciwpancernej może spotkać się z rosyjskimi taktycznymi atakami nuklearnymi

Stephen Bryen

Pociski przeciwpancerne przeznaczone dla Ukrainy zawierają zubożony uran.

Brytyjskie ogłoszenie, że dostarczy Ukrainie amunicję ze zubożonym uranem (DU) do swoich czołgów Challenger 2 nie jest jednorazowe. Zostało ono uzgodnione ze Stanami Zjednoczonymi. USA znalazły sposób na przyspieszenie dostaw czołgów Abrams M-1 do Rosji poprzez wykorzystanie starszych modeli.

Działo gładkolufowe Abrams 120 mm, podobnie jak Challenger, używa amunicji ze zubożonym uranem, gdy strzela pociskami przeciwpancernymi. Czołgi Abrams wysłane na Ukrainę będą uzbrojone w amunicję ze zubożonym uranem “rozwalającą czołgi”.

Amunicja, o której mowa, jest amunicją penetrującą typu long dart: wykorzystuje specjalny pręt penetrujący wykonany z DU z dodatkiem tytanu i molibdenu.

Jest on bardzo ceniony przez wojsko, ponieważ penetrator DU jest samo-ostrzący (co oznacza, że nie ulega deformacji) i powodujący pożar. Jest bardzo skuteczny przeciwko czołgom uderzonym z boku, z tyłu lub z góry, ale mniej z przodu, gdzie może być odbity przez pochylony pancerz.

Penetratory APFSDS mogą być wykonane z materiałów innych niż DU, takich jak tytan. Rosjanie nazywają amunicję DU “brudną” bronią.

Zubożony uran jest bardzo ciężkim metalem, pozostającym z wirówek wzbogacających rozszczepialny U-235 dla broni jądrowej.

Broń DU zawiera mniej materiału rozszczepialnego niż naturalny uran. JDU jest używany w bardzo zwartej formie, zazwyczaj w celu ułatwienia penetracji pancerza i innych utwardzonych struktur.

Przeciwnicy amunicji twierdzą, że fragmenty metalu DU w glebie i pył DU w powietrzu mogą powodować liczne problemy zdrowotne, w tym raka.

Aerozol wytwarzany podczas uderzenia i spalania amunicji ze zubożonym uranem może skazić szerokie obszary wokół miejsc uderzenia i może być wdychany przez cywilów i personel wojskowy.[Groźne jest promieniowanie alfa, wysoko-energetyczne [ok 5 MeV].

Amunicja DU odegrała rolę w tzw. syndromie wojny w Zatoce Perskiej, a także wpływa na gęstość szpiku kostnego u żołnierzy trafionych fragmentami DU.

USA jest światowym mistrzem wagi ciężkiej w używaniu amunicji DU w Iraku, Syrii, Afganistanie, Bośni i Kosowie. 782 tys. naboi DU zostało wystrzelonych podczas wojny w Iraku w 1991 roku. Ponad 300 000 pocisków DU zostało wystrzelonych w Iraku w 2003 roku.

Zarówno USA jak i Wielka Brytania odrzuciły wezwania do zakazania broni ze zubożonym uranem.

Oprócz pocisków do czołgów penetrujących pancerz, USA używa amunicji DU do 30-milimetrowego działa GAU-8 Avenger Gatling w myśliwcu A-10 Warthog. A-10 odgrywały znaczącą rolę w wojnach w Iraku i Afganistanie.

Ostatniej zimy Ukraina „zażądała” od Stanów Zjednoczonych 100 odrzutowców A-10 i potajemnie szkoliła się w używaniu tych samolotów w walce. Jeśli dojdzie do ofensywy na Krymie, A-10 mogą zostać przeniesione na Ukrainę i pilotowane przez kombinację ukraińskich pilotów i być może ochotników, byłych pilotów US Air Force.

USAF od jakiegoś czasu próbuje pozbyć się A-10, które uważa za relikt zimnej wojny i mało prawdopodobne, by przetrwały w gęstym środowisku obrony powietrznej. W najnowszym opracowaniu USAF powiedziało, że chce jak najszybciej pozbyć się wszystkich swoich A-10. Z perspektywy USAF przesunięcie ich na Ukrainę uwalnia je od niechcianego ciężaru.

USA stara się również zrównoważyć przewagę Rosji w artylerii, wysyłając nowe haubice 155 mm, które mają zastąpić artylerię utraconą w wyniku rosyjskich ataków lotniczych i artyleryjskich.

Ukraińska armia toczy obecnie walki w Bachmucie, Awdijiwce, Vuhledarze i w okolicach Zaporoża. Bachmut jest dla wojny istotny, ponieważ jest tam zabunkrowana duża liczba ukraińskich żołnierzy, niektóre elitarne jednostki.

Szacunki mówią o zaangażowaniu aż pięciu ukraińskich brygad, reprezentujących być może nawet 15 tysięcy żołnierzy, choć brygady te poniosły wysokie straty i część żołnierzy, ale nie sprzętu, została wywieziona z miasta. Rosyjskie siły paramilitarne Grupy Wagnera twierdzą obecnie, że kontrolują około 70% miasta i wznowiły walki po krótkiej przerwie.

USA straciły 14 marca drona MQ-9 Reaper, działającego zaledwie 37 mil od Krymu w rosyjskiej strefie zamkniętej. Reaper jest nie tylko dronem myśliwskim, ale posiada zaawansowane czujniki, które bez wątpienia były wykorzystywane do zbierania informacji o celach, ale także do zbierania ELINT (elektroniczne przechwytywanie) rosyjskich jednostek wojskowych.

Złapany na gorącym uczynku przez dwa rosyjskie Su-27, dron rozbił się w morzu. [—]

Wprowadzając DU na Ukrainie, NATO zwiększa ryzyko, że odpowiedzią Rosji może być taktyczna broń jądrowa. NATO, jak widzą to Rosjanie, otwiera atomową puszkę Pandory.

Krach SVB wymierzony w dolara – ostatni element amerykańskiej jedności. Przed nami burzliwe dni.

Krach SVB wymierzony w dolara – ostatni element amerykańskiej jedności. Przed nami burzliwe dni.

John Horvat II meltdown-targets

W spolaryzowanej Ameryce zaufanie do dolara jest jedyną rzeczą, która wciąż łączy ludzi. Jako prawny środek płatniczy dla wszystkich długów, publicznych i prywatnych, każdy musi zaakceptować ten środek wymiany niezależnie od ideologii. Jak na ironię, powszechne użycie dolara ułatwia szaloną kulturę, która rozbija kraj.

Krach Silicon Valley Bank (SVB) i innych banków pokazuje kruchość systemu bankowego, który jest podstawą kultury, którą generuje. Panowanie dolara może stanąć pod znakiem zapytania.

Kryzys zaufania

Amerykański system „fiat money” zależy od ważnego dobra, cenniejszego niż złoto: zaufania. Złożony system kontroli, równowagi i zabezpieczeń pieniądza musi przekonać ludzi, że dolary są godne zaufania, a zatem stabilne i wartościowe. Jednak system ten może się rozpadać, gdy zaufanie słabnie. W SVD i Signature Bank wystraszeni deponenci, wyczuwając brak bezpieczeństwa, pobiegli odzyskać swoje pieniądze.

W miarę rozprzestrzeniania się kryzysu, spadek zaufania zagraża teraz całej bankowości. Nikt [z postronnych md] nie wie, jak głębokie są problemy. Jeśli kłopoty w SVD, szesnastym co do wielkości banku w kraju z ponad 200 miliardami dolarów w aktywach, prześlizgnęły się pod radarem regulacyjnym, to nikt nie zgadnie, jakie inne chore giganty finansowe również uniknęły wykrycia.

Jeśli Barney Frank, współautor niesławnej ustawy Dodda-Franka, która miała zreformować Wall Street po kryzysie kredytów hipotecznych sub-prime z 2008 roku, zasiadał w zarządzie upadłego nowojorskiego Signature Bank, to kto może ufać w wiedzę zarządu jakiejkolwiek instytucji finansowej?

Duch burzliwego nieumiarkowania

Specjaliści twierdzą, że SVB i inne banki, takie jak upadły Credit Suisse, to tylko wierzchołek góry lodowej. Ten kryzys sięga głęboko. To tak, jakby wewnątrz systemu uwolnił się jakiś wzburzony duch, który sieje spustoszenie i wywołuje niepokój.

Prawdziwa przyczyna kryzysu wskazuje na problem moralny, a nie na brak zasad regulacyjnych. Ten moralny nieład można nazwać frenetyczną nieumiarkowaniem – niespokojnym i lekkomyślnym duchem wewnątrz ponowoczesnej gospodarki i kultury, który podsyca popęd do zrzucania uzasadnionych ograniczeń i zaspokajania nieuporządkowanych namiętności.

Do tej pory ten burzliwy nurt frenetycznego nieumiarkowania służył do rozdrobnienia amerykańskiej kultury na tysiąc kierunków, gdy Amerykanie podążali za swoimi nieuporządkowanymi pasjami. Pieniądze – wolne od niskich stóp procentowych, pieniądze stymulacyjne, pieniądze deficytowe, pieniądze z helikoptera, pieniądze z zysku, pieniądze z luzowania ilościowego – utrzymują wszystko w jednym miejscu.

Doskonała burza

Teraz 15-letnie panowanie Fedu nad łatwą gotówką dobiega końca. Nie ma już bilionowych łatek, którymi można by przykryć panujący wszędzie nieporządek i niepokój.

Duch burzliwego nieumiarkowania przenika każdy zakamarek świata finansów. Instytucje bankowe znajdują nowe ekspozycje i lewarowane ryzyka, które mogą wysłać fale uderzeniowe falujące przez system i niszczące go. Wszystko jest skalibrowane tak, aby prosperować w czasach łatwego pieniądza, ale żałośnie nieprzygotowane na trudności finansowe.

Wściekłość tego szalonego nieumiarkowania jest teraz uwalniana przeciwko infrastrukturze finansowej, która pomogła wytworzyć spolaryzowane społeczeństwo. Wokół dolara tworzy się oczywista burza. Ameryka może wkrótce stanąć w obliczu drastycznych konsekwencji rosnących stóp procentowych, destrukcyjnych strategii inwestycyjnych ESG, które przyspieszają udzielanie pożyczek sub-prime na projekty “budzące zaufanie”, rządowych rachunków za nadmierne stymulowanie inflacji, lekkomyślnych federalnych wydatków na deficyt i zbliżającego się apokaliptycznego niewypłacalności rządu z powodu walki o pułap zadłużenia. Ten destrukcyjny duch może zniszczyć światowe zaufanie do dolara.

Moralny wybór

Rozwiązaniem nie jest więcej zhańbionych regulacji Barneya Franka. Frenetyczne przywary świata finansów są takie, że ludzie za każdym razem znajdą sposoby na ich obejście. Podobnie jak stare, nowe regulacje będą tylko karać uczciwych, rozbijać małe i średnie banki i konsolidować te “zbyt duże, by upaść”.

Amerykanie stoją przed moralnym wyborem. Muszą albo powściągnąć swoje nieuporządkowane namiętności, albo zmierzyć się z dramatycznymi konsekwencjami dalszej fragmentacji i ruiny. Siatka bezpieczeństwa w postaci zaufania do dolara nie będzie już służyła do stłumienia bólu. Dolar będzie dzielił, a nie jednoczył.

Przez tak długi czas dolar był siłą napędową szalonego nieumiarkowania. Teraz może stać się ofiarą własnych ekscesów. Niestety, przejście od frenetycznego nieumiarkowania do ostrożnej powściągliwości nie jest łatwe. Czasami tylko szkoła ciężkiego uderzenia pozwala przekazać właściwe przesłanie.

Przed nami burzliwe dni.

Agresja zboczeńców w Polsce za pieniądze z USA. A cóż to takiego, do kurwej waszej maci: LGBTQI+ ???.

Agresja zboczeńców w Polsce za pieniądze USA.

Stany Zjednoczone będą finansowały promocję LGBTQI+ w Polsce

A cóż to takiego, do kurwej maci: LGBTQI+ ???

stany-zjednoczone-promocje-lgb

Amerykańska misja dyplomatyczna w Polsce będzie finansowała promocję LGBTQI+. Ambasada USA w Warszawie informuje na jakie kwoty mogą liczyć biorcy grantów.

Nawet 50 tys. dolarów może przekazać amerykańska ambasada w Polsce na projekty związane z promocję LGBTQI+. Kolejny już raz misja dyplomatyczna USA w Warszawie prezentuje się jako reprezentant tego środowiska.

„Misja USA w Polsce ogłasza nabór wniosków o granty do $50.000 na programy, których celem jest wspieranie społeczności LGBTQI+ w Polsce” – czytamy we wpisie ambasady Stanów Zjednoczonych w Polsce zamieszczonym w mediach społecznościowych.

Misja USA w Polsce ogłasza nabór wniosków o granty do $50.000 na programy, których celem jest wspieranie społeczności LGBTQI+ w Polsce. Szczegółowe informacje na temat konkursu i sposobu ubiegania się o grant znajdują się tutaj: https://t.co/mwAuFmFYfy pic.twitter.com/cGsW0zDPvR

— US Embassy Warsaw (@USEmbassyWarsaw) March 23, 2023

To już nie pierwszy raz, gdy okazuje się, że ambasada USA poza interesem Amerykanów realizuje także w Polsce interes środowisk LGBTQI+.

Rok temu ambasador USA Mark Brzezinski z okazji tzw. Miesiąca Dumy Gejowskiej zaprezentował Otwarty List Poparcia dla społeczności LGBTQI+.

„Wyrażamy uznanie dla ciężkiej pracy społeczności LGBTQI+ i innych społeczności w Polsce i na całym świecie, jak również dla pracy wszystkich ludzi, których celem jest zapewnienie przestrzegania praw osób LGBTQI+ oraz innych osób stojących przed podobnymi wyzwaniami, a także zapobieganie dyskryminacji, w szczególności tej motywowanej orientacją seksualną czy tożsamością płciową” – mogliśmy przeczytać w deklaracji.

O tym, jak Pentagon organizuje ukraińską wiosenną ofensywę.

O tym, jak Pentagon organizuje ukraińską wiosenną ofensywę.

zygumnt bialas

Dziś o tym, jak Pentagon organizuje ukraińską wiosenną ofensywę.

Żaden amerykański urzędnik nigdy nie mówił tak otwarcie, jak zrobił to w zeszłym tygodniu sekretarz obrony USA Lloyd Austin: USA przygotowują Ukrainę do powszechnie zapowiadanej wiosennej ofensywy. O co w tym wszystkim chodzi i jak poważnie musi to wszystko traktować Rosja?
“Ukraina nie może tracić więcej czasu” – upomniał rodzime siły sekretarz obrony USA Lloyd Austin zaraz po posiedzeniu grupy kontaktowej ds. obrony Ukrainy. Ustalono już datę: koniec kwietnia lub początek maja. Pentagon wyraził również poprzez media swoje niezadowolenie, że kijowski reżim nadal układa stosy trupów w Artiomowsku [ukr. w Bachmucie], chociaż Austin osobiście uważa, że to miasto nie ma strategicznego znaczenia i że nadszedł czas, by pozwolić stosom trupów wyrosnąć w innych miejscach na mapie.
Tymczasem amerykańskie kierownictwo wojskowe oficjalnie przyznaje, że armia ukraińska w ciągu jednego roku konfliktu poniosła ponad 100 tys. ofiar, a ‘najlepsi i najbardziej doświadczeni’ wojskowi zostali ‘wyłączeni’. Te monstrualne straty nie doprowadziły do niczego poza utratą około jednej piątej całego terytorium dawnej Ukrainy, ale nikt w Waszyngtonie nie ma z tego powodu żadnych emocji. Ukraińscy żołnierze muszą walczyć dalej – to najważniejsze przesłanie Pentagonu.
Tło jest takie, że w amerykańskim establishmencie dojrzała pilna potrzeba konkretnych rezultatów, które Kijów musi pokazać. Pieniądze popłynęły, dostarczono broń, przeszkolono ukraińskich żołnierzy; teraz nadszedł dzień zapłaty. Życie tubylców jest przyjmowane jako waluta.
Według źródła w Pentagonie, które przekazało tę informację wpływowej gazecie Politico, wszystkie zachodnie dostawy broni na Ukrainę w ciągu ostatnich czterech czy pięciu miesięcy zostały zrealizowane właśnie w oczekiwaniu na ukraińską wiosenną ofensywę. Ukrainie przekazano setki czołgów i pojazdów opancerzonych, a także pojazdy do budowy mostów.
Tysiące ukraińskich żołnierzy zostało przeszkolonych na poligonach NATO. Zgromadzono również znaczne zapasy granatów 155-milimetrowych, których zimą brakowało. Armia nie otrzymała jeszcze żadnych samolotów, ale wyposaża swoje MiGi w amerykańskie rakiety średniego zasięgu. I oczywiście amerykański patron dostarcza swojemu wasalowi dane wywiadowcze i rozpoznanie.
W jakich kierunkach będą atakować siły ukraińskie? – Pentagon cały czas zapewnia, że opracowanie strategii należy do Kijowa. Ale – jak mówi przysłowie – kto płaci dziewczynie za jedzenie, ten z nią tańczy. Amerykańscy wojskowi i służby specjalne otwarcie dyskutują w prasie, gdzie rzucić ukraińską armię. Krym oraz miasta Melitopol i Mariupol to główne cele ofensywne. Emerytowany generał Ben Hodges, który nie może zapomnieć, jak półwysep przepłynął z gracją do Rosji, a wywiad NATO nie zauważył tego incydentu – wtedy był on dowódcą alianckich wojsk lądowych – jest cały rozpalony na punkcie Krymu.
Jego pomysł polega na tym, by armia ukraińska przekroczyła Dniepr, zajęła cały rejon Chersonia i stamtąd bombardowała Krym rakietami HIMARS, zagrażając w ten sposób Flocie Czarnomorskiej i lotnisku w Saki. Wielu uważa ten plan za nierealny: trudno sobie wyobrazić, że Ukraińcy będą w stanie skutecznie przekroczyć Dniepr pod ogniem rosyjskiej artylerii. Informacje o Krymie i jego obronie przeciwlotniczej są jednak pilnie zbierane. Na tej misji był też amerykański dron Reaper, który został zatopiony na Morzu Czarnym drugiego dnia.
Drugi kierunek to wybrzeże Morza Azowskiego. Albo Berdiańsk przez Melitopol, albo Mariupol przez Wołnowachę. Co więcej, atak na Mariupol byłby również posunięciem w wojnie informacyjnej. Z wybrzeża Morza Azowskiego HIMARS-y mogłyby wziąć pod ogień Most Krymski, aby całkowicie odizolować półwysep. W obu wariantach chodzi o odcięcie dróg zaopatrzenia rosyjskich wojsk i zablokowanie ‘korytarza na Krym’. Część analityków uważa, że ukraińska armia dysponuje wystarczającymi siłami, by zaatakować w dwóch kierunkach jednocześnie – zarówno na południu, jak i nad Morzem Azowskim.
Możliwe, że istnieją jeszcze inne domniemane kierunki ataku, ale nie zostały one jeszcze upublicznione w mediach. Denis Puszylin, pełniący obowiązki szefa DRL, powiedział, że Ukraińcy zmasowali oddziały w okolicach Artiomowska. Wygląda na to, że ukraińskie wojsko może zorganizować swój kontratak również tam. Byłoby to też dobre dla ich propagandy.
Militarnie te plany wyglądają na niebezpiecznie szalone. Ale smutne jest to, że dla Zelenskiego i jego mistrzów będzie to również ‘wynik’, jeśli kontratak się nie powiedzie. Kijowski Pennywise [klaun grozy z “To” Stephena Kinga – przypis redakcji] będzie chwalił się liczbą zabitych, spekulował na temat ich krwi i żądał więcej pieniędzy i broni. Waszyngton będzie miał pretekst, by wywrzeć presję na europejskich wasali i powiedzieć: “Patrzcie, jak dzielnie giną Ukraińcy, a co z wami?”
Faktem jest, że rosyjska armia ma niezaprzeczalną przewagę nad armią ukraińską w zakresie sprzętu, artylerii i lotnictwa, a gospodarki są po prostu nieporównywalne pod względem skali i kondycji. Ale reżim kijowski ma jedną przewagę: rzuca swoich obywateli na śmierć bez skrupułów i z dozą sadyzmu. Ci, którzy wykazują lustrzane odbicie niezrozumiałego masochizmu, umierają za interesy Marka Milleya, Lloyda Austina i innych niezwykle odległych od nich ludzi. I to jest broń, którą reżim Zelenskiego będzie wykorzystywał do końca.
W przypadku, gdy plany zawiodą, reżim USA położył już miękką matę, na którą zamierza delikatnie upaść. W niedawnym raporcie RAND Corporation analitycy wojskowi przypominają, że w konflikcie ukraińskim na pierwszym miejscu dla amerykańskiego przywództwa muszą być interesy Stanów Zjednoczonych. Ale przedłużająca się wojna, jak się okazuje, nie leży w interesie Ameryki – jest zbyt kosztowna, zbyt niebezpieczna i nie daje możliwości przejścia do poskromienia Chin. Waszyngton musi więc pilnie przekonać Kijów do zaakceptowania strat terytorialnych i zawarcia niekorzystnego pokoju, który, jak wiadomo, jest lepszy od dobrej kłótni.
Zza Oceanu płynie do Ukraińców przejrzysty komunikat: możecie się zabijać dla naszych interesów, ale jak tylko nasze interesy się zmienią, porzucimy was i nawet nie będziemy o was pamiętać. Zastaw nie jest równoznaczny z poślubieniem. To niesamowite, jak Ukraińcy wciąż marzą o przechytrzeniu wszystkich, a potem wpadają w najbardziej prymitywne, jak się wydaje, pułapki. Pułapka kontrataku może stać się ich ostatnią.
https://rtde.live/international/165753-wie-pentagon-ukrainische-fruehjahrsoffensive-organisiert/
Opracował: Zygmunt Białas

Adding wokeness: Oregon promotes teacher program to subtract ‘racism in mathematics’ [źródło+foto]

Adding wokeness: Oregon promotes teacher program to subtract ‘racism in mathematics’

[Umieszczam oryginał, każdy nieuk może sobie przetłumaczyć maszynowo. Moja reakcja – nagłosy oburzenia, że „to niemożliwe, to ponury żart !!”.

======================

Sam Dorman, Fox News wokeness-oregon-promotes-program-to-subtract-racism-in-mathematics/

The Oregon Department of Education (ODE) recently encouraged teachers to register for training that encourages “ethnomathematics” and argues, among other things, that White supremacy manifests itself in the focus on finding the right answer.

An ODE newsletter sent last week advertises a Feb. 21 “Pathway to Math Equity Micro-Course,” which is designed for middle school teachers to make use of a toolkit for “dismantling racism in mathematics.” The event website identifies the event as a partnership between California’s San Mateo County Office of Education, The Education Trust-West and others. 

Part of the toolkit includes a list of ways “white supremacy culture” allegedly “infiltrates math classrooms.” Those include “the focus is on getting the ‘right’ answer,” students being “required to ‘show their work,’” and other alleged manifestations.

“The concept of mathematics being purely objective is unequivocally false, and teaching it is even much less so,” the document for the “Equitable Math” toolkit reads. “Upholding the idea that there are always right and wrong answers perpetuate objectivity as well as fear of open conflict.”

The ODE, led by Colt Gill, confirmed the letter to Fox News. ODE Communications Director Marc Siegel also defended the “Equitable Math” educational program, saying it “helps educators learn key tools for engagement, develop strategies to improve equitable outcomes for Black, Latinx, and multilingual students, and join communities of practice.”

An associated “Dismantling Racism” workbook, linked within the toolkit, similarly identifies “objectivity” — described as “the belief that there is such a thing as being objective or ‘neutral’” — as a characteristic of White supremacy.

Instead of focusing on one right answer, the toolkit encourages teachers to “come up with at least two answers that might solve this problem.” 

It adds: “Challenge standardized test questions by getting the ‘right’ answer, but justify other answers by unpacking the assumptions that are made in the problem.”

It also encourages teachers to “center ethnomathematics,” which includes a variety of guidelines. One of them instructs educators to “identify and challenge the ways that math is used to uphold capitalist, imperialist, and racist views.”

The newsletter surfaced amid a broader uproar over critical race theory and diversity training sessions in government entities. For example, a media frenzy erupted last year after a controversial graphic on “whiteness” surfaced from National Museum for African American History and Culture.

The museum’s graphic broke the “aspects and assumptions of whiteness” into categories such as “rugged individualism” and “history.” For example, under “future orientation,” the graphic listed “delayed gratification” and planning for the future as ideas spread by White culture.

The training promoted by Oregon references a 2016 workbook titled “Dismantling Racism.” 

“We do not claim to have ‘discovered’ or to ‘own’ the ideas in this workbook any more than Columbus can claim to have discovered or own America,” the workbook reads in one section. 

It’s unclear to what extent, if at all, teachers would be involved with this particular workbook, created by the group DismantlingRacism.org, but it appeared to form part of the foundation for the course’s material.

“The framework for deconstructing racism in mathematics offers essential characteristics of antiracist math educators and critical approaches to dismantling white supremacy in math classrooms by visualizing the toxic characteristics of white supremacy culture,” the toolkit reads before linking to both the workbook and a paper on “white supremacy culture.”

The toolkit adds that “building on the framework, teachers engage with critical praxis in order to shift their instructional beliefs and practices toward antiracist math education. By centering antiracism, we model how to be antiracist math educators with accountability.”

In one section of the “Dismantling Racism” workbook, the argument is made that “only white people can be racist in our society, because only white people as a group have that power.” Another section seems to justify anti-cop sentiments. 

“In some cases, the prejudices of oppressed people (‘you can’t trust the police’) are necessary for survival,” it reads.

That particular workbook seems to take a decidedly anti-capitalist tone as well. 

“We cannot dismantle racism in a system that exploits people for private profit,” it reads. “If we want to dismantle racism, then we must build a movement for economic justice.” One of the graphics includes protesters calling for taxes on corporations. Quotes are also featured from Howard Zinn, a self-described socialist, and Marxist revolutionary Che Guevara, although the quotes are more generally about activism rather than economics.

Anti-racism curricula have received an array of criticism and support.

For example, political scientist Carol M. Swain told Fox News’ Laura Ingraham last week that certain curricula “put forth by Black Lives Matter and being embraced in too many places is really destructive of the Black community and the Black family and racial justice.”

Angela Onwuachi-Willig, an expert on critical race theory at Boston University School of Law, told the Boston Globe that critical race theory helped people understand the complexity of race – beyond “simple” narratives that they may have been taught.

“Racism is not extraordinary,” she continued. “Race and racism are basically baked into everything we do in our society. It’s embedded in our institutions. It’s embedded in our minds and hearts.”

Attorney M.E. Hart, who has conducted these types of training sessions, told The Washington Post that the training helped people live up to “this nation’s promise – ‘We hold these truths to be self-evident, that all men are created equal.’”

Matematyka w USA; to nie jest surrealistyczny żart. To komunistyczna REALNOŚĆ.

Matematyka w USA; to nie jest surrealistyczny żart. To komunistyczna REALNOŚĆ.

To-subtract-racism-in-mathematics

W kilku amerykańskich stanach wdrażane są nowe zasady nauczania matematyki, by „nie utrwalała imperialistycznego i kapitalistycznego świata”, jak napisano w wytycznych „Droga do równej edukacji matematycznej: Demontaż rasizmu w nauczaniu matematyki”. Opracowano je przy wsparciu fundacji Gatesów.

„Skupianie się na uzyskiwaniu rozwiązań i prawidłowych odpowiedzi należy do toksycznych cech białej supremacji”.

Wymaganie przez nauczycieli pokazywania prac domowych i zeszytów to przejaw „białego paternalizmu”. W ogóle stawianie wymagań jest rasistowskie, bo dla różnych kultur różne są właściwe poziomy znajomości matematyki. Nauczyciel zaś powinien uwzględniać różnice kulturowe i językowe, bo ma uczniów różnych ras czy odmiennego pochodzenia etnicznego i społecznego. Jednym nauka tego przedmiotu idzie lepiej, innym gorzej i to jest niesprawiedliwe.

Dlatego też w szkołach zostaną zlikwidowane kursy i dodatkowe zajęcia dla lepszych i bardziej zainteresowanych, bo tylko pogłębiają nierówności.

——————————————————————————–

Z tego, co wynika z mojego oglądu tej sprawy, to nie jest surrealistyczny żart. To jest aktualna lewicowa rzeczywistość. Objaw lewicowego obłędu zwiastującego czasy, których porównanie z czasami Stalina będzie niestosowne, bo czasy stalinowskiego terroru i ideologicznej ekspansji stalinizmu wyglądają jak czasy swobody i głębokiej intelektualnej refleksji.

Ale może jednak to jest żart, a ja jestem nierozgarnięty młot?

Pozdrawiam Cię, Jerzy 

================

Ktoś:  Dziękuje, ciekawe.

Jerzy : Ciekawe? A co cię tak “zaciekawiło”? Dla mnie, jeśli to nie jest jakiś surrealistyczny żart ze sporym przegięciem, to jest objaw lewicowego obłędu zwiastującego czasy, których porównanie z czasami Stalina będzie niestosowne, bo czasy stalinowskiego terroru i ideologicznej ekspansji stalinizmu wyglądają jak czasy swobody i głębokiej intelektualnej refleksji. A dla Ciebie to jest, q&wa, “ciekawe”! A może również dla ciebie nauczanie matematyki to objaw “socjalnej opresji”?

Syjonistyczny spisek przeciwko Kennedy’emu. TRZEJ MOGĄ DOCHOWAĆ TAJEMNICY, JEŚLI DWAJ Z NICH SĄ MARTWI.

Syjonistyczny spisek przeciwko Kennedy’emu.

MARK H. GAFFNEY  the-zionist-coup-against-kennedy
TRZEJ MOGĄ DOCHOWAĆ TAJEMNICY, JEŚLI DWAJ Z NICH SĄ MARTWI.


Ostatnie kilka lat to bolesny czas dla tych z nas, którzy są na tyle starzy, by pamiętać lata 60. Przez całe swoje życie obserwowałem, jak mój kraj podupada pod każdym względem. Był to  męczący, powolny i prawie niezauważalny proces ale odczuwalny  niczym jak tortury. Kto by dziesięć lat temu przypuszczał, że będziemy teraz na skraju wojny nuklearnej z Rosją? Każdego dnia przeglądam wiadomości i Internet z nadzieją i modlitwą o pojawienie się ruchu pokojowego. Ale gdzie oni są? Nawet w czasie, gdy wydarzenia eskalują i rozpędu nabiera wojna w Europie Wschodniej, nie widzę żadnych transparentów, żadnych protestujących na ulicach i bardzo mało dowodów na to, że ludzie rozumieją, co się wokół nich dzieje. Nigdy nie przypuszczałem, że do tego dojdzie.

II wojna światowa zakończyła się ~78 lat temu, a dziś nie pozostał przy życiu prawie nikt, kto by to pamiętał. Czy naprawdę musimy przeżywać koszmary historii co trzecie lub czwarte pokolenie tylko dlatego, że ludzie nie żyją wystarczająco długo, aby zachować przerażające wspomnienia poprzedniej wojny?

Pojawia się we mnie pewien sprzeciw wobec takiego wyjaśnienia,  jako zbytniego uproszczenia. Jest jeszcze jedna przyczyna takiej sytuacji:  nasz naród został pozbawiony praw obywatelskich, został tak ogłupiony i zdemoralizowany przez ponad 15 lat nieustającej propagandy (w tym nienawiści do Rosji), że nie jest już w stanie myśleć logicznie, ani działać na rzecz odbudowy ojczyzny.

Moim zdaniem najlepszą miarą naszego upadku jest fatalna jakość naszego przywództwa, zwłaszcza na szczeblu centralnym. Jeśli to prawda, to musimy zapytać: jak do tego doszło? W artykułach, które czytam i podczas rozmów z przyjaciółmi, często widzę/słyszę, że spirala upadku zaczęła się od zabójstwa Johna F. Kennedy’ego. Zgadzam się z tym i uważam za oczywiste, że od tego czasu prawowita władza w naszym kraju znajduje się pod obstrzałem.

Ostatnio, po przeczytaniu niezwykłej książki francuskiego pisarza Laurenta Guyenota, Od Jahwe do Syjonu (2020), zostałem zmuszony do zmodyfikowania moich poglądów na temat zabójstwa JFK. Autor jest wybitnym biblistą i napisał najbardziej przenikliwą analizę syjonizmu, jaką kiedykolwiek czytałem. Jak wielu Amerykanów, tak i ja kiedyś wierzyłem, że za zamachem na JFK stały CIA i włoska mafia.

Teraz jednak zweryfikowałem tę znaną narrację, jako kolejną teorię spiskową.

Przez lata badałem morderstwo JFK na sposób niemal histeryczny, powracając do sprawy raz po raz. Prawda jednak pozostawała nieuchwytna z powodu fałszywych tropów, błędnych kierunków i sprzecznych narracji, których celem – musimy to zrozumieć – jest zatarcie faktów i utrzymanie nas w ignorancji. Jednak pomimo tej całej kontroli umysłów i propagandy, dowody na to, że wiceprezydent Lyndon Johnson (LBJ) zaaranżował zamach na Johna F. Kennedy’ego, są coraz mocniejsze. Przedstawię teraz niektóre z najistotniejszych wniosków, sedno tego, czego się dowiedziałem.

Powszechną wiedzą było to, że prezydent Johna F. Kennedy zamierzał zrezygnować z Johnsona podczas  zbliżającej się kampanii prezydenckiej w 1964 roku. Mniej znany jest fakt, że Johnson nie tylko miał zostać zastąpiony kimś innym, ale groziła mu kara więzienia. Podczas pierwszej kadencji brata, prokurator generalny Robert Kennedy dowiedział się wiele o przestępczej działalności Johnsona. RFK zaczął przekazywać te dowody do senackiej Komisji Regulaminowej. Na kilka godzin przed zamachem w Dallas, komisja wysłuchała  zeznań o tym, że Johnson otrzymał 100 000 dolarów łapówki za zawarcie kontraktu z teksańską firmą General Dynamics z Ft. Worth na budowę samolotu myśliwskiego F-111. (Roger Stone, The Man Who Killed Kennedy, 2013, s. 198)

Istniały również dowody na to, że Johnson otrzymał kolejną dużą łapówkę od teksańskiego biznesmena, Billie Sol Estesa.  Johnson ostrzegł Estesa, że Kongres wkrótce przyjmie ustawę, która pozwoli płacić farmerom za nieuprawianie bawełny. W tym czasie kraj miał ogromną nadwyżkę bawełny, a jej nadmiar powodował spadek cen. Estes szybko wykorzystał informację, dzierżawiąc setki tysięcy akrów teksańskiej ziemi uprawnej, co “uprawniało” go do milionowych dotacji. Później przyznał, że osobiście dostarczył Johnsonowi walizkę z 200 000 dolarów w gotówce jako zapłatę za informację. (James T. Tague, LBJ and the Kennedy Killing, 2013, s. 400)

Magazyn “Life” również zbierał dowody na temat podejrzanych interesów Johnsona i miał zamiar opublikować artykuł na ten temat w następnym numerze. Dziś niewielu Amerykanów zdaje sobie sprawę, że w chwili zabójstwa JFK, Johnson stał w obliczu skandalu korupcyjnego i prawdopodobieństwa postawienia zarzutów przez prokuraturę. Gdyby fakty wyszły na jaw, kariera polityczna LBJ byłaby skończona. Wiceprezydent Johnson zapobiegł temu, usuwając człowieka, który stał na jego drodze do władzy. (The Man Who Killed Kennedy, s. 199)

Kilku teksańskich współpracowników Johnsona, w tym jego sekretarz Bobby Baker i Billie Sol Estes, ostatecznie trafiło do więzienia. Po latach, Estes zeznał przed teksańską Wielką  Ławą Przysięgłych, że Johnson zlecił zabójstwo co najmniej sześciu osób, w tym swojej siostry. Siostra Johnsona, Józefa, najwyraźniej za dużo piła, miała za dużo romansów i wiedziała o wiele za dużo o sfałszowanych wyborach w 1948 roku, które wyniosły Lyndona do Senatu USA. W 1951 roku, płatny zabójca, Mac Wallace, został skazany za jedno z tych morderstw. Tylko dzięki umiejętnościom Johnsona w manipulowaniu teksańskim systemem sądowniczym, Wallace wykpił się pięcioletnim wyrokiem w zawieszeniu.

Jeśli brzmi to dla was niewiarygodnie, to wyobraźcie sobie jaka była moja reakcja. Co by nie pomyśleć,  jest to jednak prawda (LBJ and the Kennedy Killing, str. 395 – 400).
Jedne z najbardziej obciążających zeznań przeciwko Johnsonowi złożyła prostytutka Madeleine Brown; jego kochanka przez dwadzieścia jeden lat i matka jednego z jego trojga jego nieślubnych dzieci. W późniejszych latach, Brown swobodnie rozmawiała z badaczami tematu o tym, co wiedziała. W 1988 roku powiedziała Jamesowi T. Tague, że w Sylwestra 1964 roku, mocno odurzony Johnson opowiedział jej paskudną historię o tym, jak zaaranżował zabójstwo Kennedy’ego. (LBJ and the Kennedy Killing, s. 321)

Czy możemy jej wierzyć? Czy zeznania prostytutki są wiarygodne? Nieżyjący już autor James T. Tague uważał, że tak. W swojej książce z 2013 roku “LBJ and the Kennedy Killing” Tague stwierdził, że choć początkowo odrzucił historię Brown jako niewiarygodną, to z biegiem lat, gdy dokopywał się głębiej, był w stanie potwierdzić niemal wszystko, co mu powiedziała. Tague był w Dallas w dniu śmierci Kennedy’ego. Stał w pobliżu wiaduktu Dealey Plaza, gdy do tego doszło, i został lekko ranny przez mały kawałek betonu, który poleciał mu w twarz, gdy zabłąkany pocisk uderzył w pobliski krawężnik. Doświadczenie to wywarło na Tague tak głębokie wrażenie, że spędził następne czterdzieści lat, prowadząc śledztwo w sprawie zabójstwa Kennedy’ego. Jego książka to lektura obowiązkowa. (LBJ and the Kennedy Killing, s. 353-356)

 W noc poprzedzającą zabójstwo Kennedyego, w ogromnym podmiejskim domu  Clinta Murchison, miało miejsce istotne spotkanie. Było to przyjęcie urodzinowe z kolacją i drinkami na cześć J. Edgara Hoovera, dyrektora FBI, którego wieloletnia przyjaźń z Murchisonem jest dobrze udokumentowana. Hoover i jego homoseksualny partner Clyde Tolson (druga osoba w FBI) byli częstymi gośćmi na słynnym torze wyścigowym Murchisona w La Jolla w Kalifornii. Obaj panowie byli hazardzistami i uwielbiali wyścigi konne.

Tego wieczoru Johnson dotarł dopiero dobrze po północy, gdy goście się już rozjeżdżali. Mała grupa osób zebrała się w osobnym pokoju za zamkniętymi drzwiami. Brown powiedziała Tague, że czekała w salonie, a kiedy spotkanie w końcu dobiegło końca, Johnson podszedł, ścisnął jej rękę i szepnął do ucha: “pojutrze ci Kennedy już nie będą mi sprawiać kłopotów”. (LBJ and the Kenneddy Killing, s. 356)

Madeleine Brown zajmowała kierownicze stanowisko w firmie reklamowej w Dallas. Powiedziała znajomemu, że w dzień pracuje w reklamie, a w nocy jako call girl. Była wysokiej klasy prostytutką i poznała wielu wpływowych i bogatych mężczyzn w teksańskim światku. Była znana z tego powodu oraz z powodu jej związku z Johnsonem. Brown znała wszystkich obecnych na przyjęciu u Murchisona i zidentyfikowała dwadzieścia pięć osób, które zostały na późniejszym spotkaniu za zamkniętymi drzwiami.

Jej lista nazwisk pierwotnie pojawiła się w książce Roberta Gaylona Rossa z 2001 roku “The Elite serial Killers”. Tague przyznaje, że Brown piła tamtej nocy. Przyznaje, że jej lista wymaga dalszej weryfikacji. Wyjaśnienie, kto wyszedł wcześniej, a kto został na późnym nocnym spotkaniu jest kluczowe, ponieważ ta druga grupa była współwinna zabójstwa Kennedy’ego.

Kucharz i lokaj Murchisona potwierdzili niektóre nazwiska, podobnie jak Robert Gaylon Ross, który był przyjacielem Tague. Nie zamierzam omawiać każdego nazwiska z listy, a jedynie te, które moim zdaniem są najważniejsze. Oto lista.

H. L. Hunt, miliarder naftowy.Gubernator Teksasu John ConnallyDyrektor FBI J. Edgar Hoover.Clyde Tolson, zastępca Hooveraburmistrz Dallas Earle Cabellbyły burmistrz Dallas R. L. ThorntonSzeryf hrabstwa Dallas Bill DeckerJack RubyCarlos MarcelloStrażnik Teksasu i szeryf USA Clint PeoplesW. O. Bankston, lokalny dealer samochodowyJoe Yarbrough, przedsiębiorca budowlanyGeorge Brown, z Brown and Root
Amon G. Carter Jr.John Currington, doradca H. L. Hunta.John McCloy, przewodniczący Rady Stosunków ZagranicznychB. R. Sheffield, budownictwo wojskoweCliff Carter, dyrektor wykonawczy Komitetu Narodowego DemokratówJoe Civello, mafia z DallasLarry Campbell, przedstawiciel Jimmy’ego HoffyDon Smith, dyrektor generalny toru wyścigowego Del Mar.Mac Wallace, płatny zabójca

Zauważmy, że na liście znajduje się gubernator Teksasu John Connally, burmistrz Dallas Earle Cabell, były burmistrz R. L. Thornton i szeryf hrabstwa Dallas Bill Decker. Poprzez Cabella i Deckera, Johnson kontrolował również szefa policji w Dallas Jesse’ego Curry’ego i szefa wydziału zabójstw Willa Fritza.

Nazwisko gubernatora Connally znalazło się na liście, a jego rola była kluczowa. To właśnie Connally  zaprosił prezydenta Kennedy’ego do Teksasu. Pojawił się jednak problem, ponieważ szef Białego Domu, Jerry Bruno, nalegał na inną trasę przejazdu, która nie obejmowała Dealey Plaza, gdzie planowano zamach. Kiedy Connally nie chciał ustąpić w sprawie trasy, spór nabrzmiał do tego stopnia , że Biały Dom poprosił Billa Moyersa, ówczesnego zastępcę dyrektora Korpusu Pokoju, o próbę mediacji w celu znalezienia rozwiązania. Moyers był blisko zarówno Connally’ego jak i Johnsona. Dopiero gdy Connally zagroził całkowitym odwołaniem wizyty prezydenckiej, Biały Dom w końcu ustąpił i zgodził się na trasę przez Dealey Plaza. (The Man Who Killed Kennedy, s. 222-223)

Kolejna awantura również dotyczyła Connally’ego, choć tylko pośrednio. Wczesnym wieczorem 21 listopada, Kennedy wezwał Johnsona do swojego apartamentu w hotelu Rice w Houston. Doszło do ostrej kłótni o miejsca zajmowane w kolumnie samochodowej następnego dnia w Dallas. Johnson chciał, by Connally jechał z nim w obawie o jego bezpieczeństwo. Kennedy chciał jednak pokazać jedność partii i nalegał, by z Johnsonem jechał senator Ralph Yarborough.  Był on liderem liberalnego skrzydła Partii Demokratycznej w Teksasie, podczas gdy Johnson przewodził konserwatywnym demokratom. Oznaczało to, że Connally siedziałby z Kennedym w głównym pojeździe, narażając go na poważne obrażenia lub śmierć. Kennedy wygrał ten spór. Wściekły Johnson podobno wybiegł z pokoju.

Mimo ryzyka, Connally zrobił, co mu kazano. Był posłusznym wyrobnikiem Johnsona od czasu sfałszowanych wyborów w 1948 roku, kiedy to pełnił funkcję szefa kampanii Johnsona. Johnson chwalił się przy jakiejś okazji: ‘Mogę zadzwonić do Johna Connally’ego o północy, i jeśli powiem mu, żeby przyszedł i wyczyścił mi buty, to przybiegnie’. Kłótnia Johnsona z Kennedym w Houston wyjaśnia, dlaczego przybył on do Murchisona dopiero po północy. (Robert A. Caro, Means of Ascent, 1990, s.118)

Obecny był również Amon G. Carter, Jr, właściciel Ft. Worth Star Telegram, gazety o największym nakładzie w Teksasie. Carter był również właścicielem radia WBAC i sieci telewizyjnej, Kanału 5 (NBC 5).

W spotkaniu uczestniczył również J. Edgar Hoover. Był on długoletnim sojusznikiem Johnsona i jego rola była kluczowa: Hoover miał zarządzać tuszowaniem sprawy. FBI kontrolowała gromadzenie dowodów i kierowała śledztwem w kierunku ustalonej wcześniej narracji o samotnym zamachowcu.

Zwróćmy uwagę, że poprzez wyżej wymienione osoby, Johnson kontrolował rząd stanowy i lokalny, miejsce planowanego zamachu, egzekwowanie prawa, media i tuszowanie sprawy. LBJ miał wszystko pod kontrolą.
 Johnson miał również nieograniczone wsparcie finansowe ze strony sektora naftowego. Potentat naftowy H. L. Hunt był obecny na spotkaniu i bez wątpienia podzielał antypatię swojego przyjaciela Clinta Murchisona do prezydenta Kennedy’ego. Obaj panowie mogli stracić miliony, jeśli Kennedy wprowadziłby zapowiadany  plan zmniejszenia lub wyeliminowania ulgi z tytułu wyczerpania zasobów ropy naftowej. Caroline Kennedy Schlossberg stwierdziła kiedyś, że jej matka Jackie Kennedy Onassis była przekonana, że za zabójstwem jej męża stoją teksańscy nafciarze (LBJ and the Kennedy Killing, s. 353).

 Na spotkaniu był obecny przynajmniej jeden z wykonawców zamachu, Mac Wallace, który, jak wspomniano, był wcześniej skazany za morderstwo. Po latach okazało się, że niezidentyfikowany wcześniej odcisk palca, który policja wydobyła z kartonu na szóstym piętrze Texas Book Depository, pasuje do odcisków Wallace’a pobranych w czasie jego procesu o morderstwo w 1951 roku. (Jesse E. Curry, JFK Assassination File, 1969, s. 53; zob. też Barr McClellan, Blood. Money & Power: How LBJ Killed JFK, 2003; zob. też LBJ and the Kennedy Killing, s. 392)

Obecny był również człowiek, który zastrzelił Lee Harveya Oswalda: Jack Ruby. Powszechnie wiadomo, że Ruby był gangsterem i zawsze zakładałem, że to oznacza włoską odmianę mafii. Ale myliłem się. Ruby naprawdę nazywał się Jacob Leon Rubenstein i był synem żydowskich imigrantów z Polski. Ruby miał powiązania z żydowskim podziemiem kryminalnym. Według byłego detektywa Departamentu Policji Los Angeles Gary’ego Weana, Rubin przyjaźnił się z gangsterem z Los Angeles Mickey’em Cohenem, który zastąpił Benjamina “Bugsy’ego Siegela” Siegelbauma na stanowisku szefa mafii żydowskiej na Zachodnim Wybrzeżu.

Detektyw Wean zgromadził obszerne dossier na temat Cohena i twierdzi, że w 1946 roku, kiedy po raz pierwszy spotkał Rubyego w Los Angeles, ten jechał razem z Cohenem w dużej czarnej limuzynie. Rok później Wean został przedstawiony Rubyemu w klubie nocnym w LA znanym jako Harry’s Place. (Gary Wean, There’s a Fish in the Courthouse, 1987, s. 681)

W swojej autobiografii Mickey Cohen opisuje  jak zauroczył się syjonizmem. Wspomina jak po II wojnie światowej zaczął wysyłać kontrabandę wojskową i nadwyżki broni do Irgunu. (Mickey Cohen, In My Own Words, 1975, s. 91-92)

Cohen znał osobiście szefa Irgunu, Menachema Begina, którego poznał, gdy terrorysta ukrywał się w Kalifornii. W tym czasie Begin był poszukiwany w Izraelu/Palestynie za wysadzenie hotelu King David w 1946 roku. Pozostawał na marginesie politycznym aż do wojny sześciodniowej w 1967 roku, kiedy to premier Levi Eshkol zaprosił go do “rządu jedności narodowej”. To oznaczało “rehabilitację” Begina. W późniejszym czasie dokonał politycznego powrotu i został nawet premierem Izraela.

 Ruby był również związany z “prezesem zarządu”, Meyerem Lansky, ojcem chrzestnym mafii żydowskiej. Ruby posiadał udziały w kasynie Lansky’ego, Colonial Inn, położonym na północ od Miami Beach. (Jim Marrs, Crossfire, 1989, str. 392)
Lansky był również syjonistą z silnymi powiązaniami z Izraelem. Lansky był głównym sponsorem Izraela i Ligi Antydefamacyjnej (ADL). Jego córka Mira Lansky Boland została później wysokim urzędnikiem ADL. (Steven Fox, Blood and Power: Organized Crime in Twentieth Century America, 1989, s. 314).

Chciałbym mieć wystarczająco miejsca, by odpowiednio opisać Meyera Lansky’ego. Jednak oddanie mu “sprawiedliwości” zapełniłoby całą książkę. Lansky był długoletnim wspólnikiem osławionego ‘Lucky’ Luciano. Odegrał kluczową rolę w zaaranżowaniu historycznych spotkań w 1943 roku pomiędzy Luciano a amerykańskim Biurem Wywiadu Marynarki Wojennej (ONI). W tym czasie Luciano odbywał karę 30-50 lat więzienia w Nowym Jorku za uprawianie sutenerstwa. Marynarka Wojenna potrzebowała pomocy syndykatu Luciano, aby chronić amerykańskie porty i statki przed niemieckim sabotażem i atakami, co stało się  poważnym problemem. Układ zawarty podczas spotkań z Luciano, w których pośredniczył Lansky, osiągnął zamierzony cel.

Później mafijne powiązania Luciano zapewniły sukces amerykańskiej inwazji na Sycylię i obalenie Benito Mussoliniego. Po wojnie, w rewanżu za wyświadczone zasługi,  Stany Zjednoczone złagodziły wyrok Luciano i deportowały go do Włoch. Mussolini nienawidził mafii i prawie  ją zlikwidował w latach 30-tych. Jednak fatalny w skutkach kompromis rządu USA z Luciano umożliwił jej odrodzenie. W ciągu dwóch lat Luciano odbudował  handel heroiną na większą skalę niż kiedykolwiek.  Lansky tymczasem, zarządzał sprawami finansowymi Luciano w USA. (Alfred W. McCoy, The Politics of Heroin, 1972, str. 28 – 45

W latach 1949-1950 Lansky pomógł także Luciano założyć osławione French Connection, które zajmowało się przetwarzaniem i transportem tureckiego opium do Marsylii, gdzie było przetwarzane na heroinę, a następnie wysyłane do USA. Sieć nie była wyłącznie żydowska i obejmowała elementy sycylijskiej/włoskiej mafii Luciano, a nawet mafii korsykańskiej. Ale to Lansky zajmował się finansami i organizował pranie zysków. Sieć Lansky-Luciano “prosperowała” przez wiele lat i spowodowała ogromną eksplozję narkomanii w amerykańskich miastach. Duża część heroiny docierała do USA przez Kubę i Florydę. Transportem zajmował się inny sojusznik Lansky’ego, rodzina Trafficante z siedzibą w Tampie. (The Politics of Heroin, str. 44-45)

Duża część zysków wracała do Europy, gdzie była “prana” przez szwajcarskie banki. Po “wypraniu” pieniądze wracały do USA lub trafiały jako inwestycje gdzie indziej. Lansky, czarodziej w “praniu” nielegalnych pieniędzy, korzystał z wielu szwajcarskich banków, w tym jednego, którego był właścicielem, Exchange and Investment Bank of Geneva. Podobny pomysł zrealizował ortodoksyjny rabin, Tibor Pinchas Rosenbaum, zakładając  Międzynarodowy Bank Kredytowy (ICB) w Genewie. (The Politics of Heroin, str. 45; patrz także Michael Collins Piper, Final Judgement, 2004, rozdziały 7, 11 i 12))

ICB był bankiem żydowskim. Rosenbaum był również współzałożycielem Światowego Kongresu Syjonistycznego i dyrektorem (oraz skarbnikiem) Agencji Żydowskiej. ICB miał reputację banku przyjmującego depozyty od każdego, bez zadawania zbędnych pytań. Różne ministerstwa rządu izraelskiego miały konta w tym banku, m.in. Mossad, Ministerstwo Obrony i Histadrut, izraelska federacja pracy. Swoje konto posiadała Israel Corporation, wspierana przez rząd firma deweloperska. Według raportu w New York Times,  rząd izraelski korzystał z ICB do zakupów broni i do “pomocy w kierowaniu funduszy z międzynarodowej społeczności żydowskiej do Izraela” (Clyde H. Farnsworth, “A Global Bank Tangle and its Lost Millions”, The New York Times, 9 kwietnia 1975).

Czy Izrael używał wypranych z narkotyków pieniędzy do finansowania transakcji zbrojeniowych, lub nawet do finansowania ultra tajnego programu broni jądrowej Izraela? Jest to możliwe. Swego czasu, Szymon Peres podobno wezwał Rosenbauma i zażądał 7 milionów dolarów w ciągu 24 godzin “dla bezpieczeństwa narodowego Izraela”. Rosenbaum zastosował się do żądania i dostarczył fundusze w ciągu jednej nocy. Biorąc pod uwagę tego rodzaju działalność, nie zaskakuje, że ICB upadł w latach 1974-1976 wśród zarzutów o okradanie klientów i plądrowanie aktywów. Historia ta jest tak poplątana, że przypomina wycieczkę Alicji z Krainy Czarów w dół króliczej nory. (“A Global Bank Tangle and its Lost Millions”)

Z bardzo nielicznymi wyjątkami, badacze zamachu na JFK zazwyczaj przemilczali niemal pewny udział żydowskiego podziemia przestępczego w zbrodni stulecia. To musi się zmienić z powodu, który powinien być dla wszystkich oczywisty. Na początku lat 60-tych, krucjata prawna prokuratora generalnego Roberta Kennedy’ego przeciwko przestępczości zorganizowanej stanowiła poważne i bezpośrednie zagrożenie dla przestępczej organizacji Meyera Lansky’ego w USA. W 1961 roku Departament Sprawiedliwości Kennedy’ego osadził w więzieniu Mickeya Cohena, przedstawiciela Lansky’ego na Zachodnim Wybrzeżu, i oskarżył go o uchylanie się od płacenia podatków. (Wyatt Reid, Inside Mob Boss Mickey Cohen’s flashy Reign as the King of Los Angeles, August 6, 2022, posted at https://allthatsinteresting.com/mickey-cohen )

W 1963 roku departament sprawiedliwości RFK miał na celowniku także inną postać z kręgu Lansky’ego, Carlosa Marcello, który zarządzał holdingiem Lansky’ego w Nowym Orleanie.  Marcello był już raz deportowany, a w 1963 roku próbowano to zrobić ponownie. Żydowska mafia z pewnością miała motyw, by pozbyć się Kennedy’ego. To się nazywa instynkt samozachowawczy. Nie byłem więc zaskoczony, gdy dowiedziałem się, że nazwisko Marcella znajduje się na liście gości Murchisona. (Hank Messick, Lansky, 1971, s. 86 – 87)

Podobno nad drzwiami motelu Marcello w Nowym Orleanie wisiał szyld. Napis brzmiał: TRZEJ MOGĄ DOCHOWAĆ TAJEMNICY, JEŚLI DWAJ Z NICH SĄ MARTWI. Chociaż rzeczywista rola Marcella w zamachu na JFK pozostaje niejasna, jednym z prawdopodobnych powodów jego obecności w Dallas było reprezentowanie Lansky’ego.

Z kolei rola Jacka Ruby’ego była bardzo dostrzegalna. Ruby powiedział swojemu obrońcy Williamowi Kunstlerowi, że zabił Oswalda “dla Żydów”. Przyznanie to jest tak szokujące, że zdobyłem egzemplarz autobiografii Kunstlera tylko po to, by potwierdzić, że Ruby to powiedział. Nie ma pomyłki, cytat można znaleźć w książce Kunstlera czarno na białym, dosłownie. Ale nie mniej szokujące były krętactwa Kunstlera, kiedy próbował przenicować ten komentarz i zmienić jego znaczenie. (William Kunstler, My Life as a Radical Lawyer, 1996, s. 158-160)

Kunstler opisał Rubina “jako jednego z najbardziej zdezorientowanych i zagmatwanych ludzi, jakich kiedykolwiek spotkałem. Ale Ruby wydaje mi się całkowicie normalny w wywiadzie z 1965 roku. ( https://youtu.be/pooxqYBIlEw ) Zauważmy, że na końcu Ruby wspomina, że gdyby Adlai Stevenson był wiceprezydentem, zamach na JFK nigdy by się nie wydarzył. Jaśniej nie można tego było określić. To Stevenson był faworytem Kennedy’ego na stanowisko wiceprezydenta w 1960 roku. Jednym słowem, Ruby obwinia Johnsona o zabójstwo Kennedy’ego.

Według Petera Dale Scotta, jednym z pierwszych telefonów, jakie Ruby wykonał po aresztowaniu Oswalda, był telefon do Ala Grubera, współpracownika Mickey Cohena. (Peter Dale Scott, Deep Politics and the Death of JFK, 1993, s. 143)

Moim zdaniem Ruby został zobowiązany przez LBJ, by zabić Oswalda. Ale jest też możliwe, a nawet prawdopodobne, że Ruby potrzebował dodatkowej “perswazji”, aby uspokoić swoje nerwy. Każda decyzja mafii o zleceniu zabójstwa prezydenta USA musiała pochodzić z samej góry. Mógłby to być Luciano, ale Luciano zmarł w poprzednim roku. W listopadzie 1963 roku szefem wszystkich szefów został Meyer Lansky. Ale Lansky nigdy nie przekazałby takiej wiadomości osobiście. Delegowałby to zadanie komuś bliskiemu Ruby’emu. Nie mógł to być Cohen, który wciąż był za kratkami.
Jak ujęła to Gail Raven, była przyjaciółka Rubyego i tancerka w jego klubie Carousal: “Nie miał wyboru….Jack miał szefów, tak jak wszyscy inni”. Zauważmy, że Raven odnosi się do ‘szefów’, a nie do szefa. (Arnaldo M. Fernandez, “The Hit Man And The Mobster: Jack Ruby And Santos Trafficante”, zamieszczone na stronie jack-ruby-and-santos-trafficante )

Dorothy Kilgallen prawie rozlewa mleko

Dorothy Kilgallen była jedną z najinteligentniejszych dziennikarek, które pisały o zamachu na Kennedy’ego. Była też jedną z najodważniejszych. Przez wiele lat Kilgallen była stałą bywalczynią popularnego telewizyjnego teleturnieju What’s My Line, w którym wykazywała się umiejętnością szybkiego myślenia. Kilgallen miała talent do odkrywania prawdziwej tożsamości zaproszonych gości. Była również autorką cotygodniowej kolumny informacyjnej, którą publikowało 200 gazet. Specjalnością Kilgallen były ciekawostki z Hollywood, głośne sprawy sądowe i nierozwiązane morderstwa. W latach 50-tych Kilgallen cieszyła się statusem gwiazdy.
Była też dziennikarzem śledczym z instynktem myśliwego. Po zabójstwie Kennedy’ego,  Kilgallen była pierwszą dziennikarką, która zakwestionowała oficjalną narrację o samotnym zamachowcu. Zrobiła to w felietonie, zamieszczonym tydzień po zamachu. 29 listopada 1963 roku napisała: “Sprawa jest zamknięta, prawda? Chciałabym wiedzieć, jak w takim dużym, sprawnym mieście jak Dallas, człowiek taki jak Jack Ruby, prowadzący lokal ze striptizem, mógł wchodzić i wychodzić z siedziby policji jak z klubu fitness w czasie, gdy mała armia stróżów prawa sprawowała “ścisłą opiekę” nad Oswaldem… To dlatego tak wielu ludzi mówi, że jest “coś dziwnego” w zabójstwie Oswalda, coś dziwnego w sposobie prowadzenia jego sprawy, jest wiele braków w oficjalnym raporcie…”.
Później,  gdy Kilgallen uczestniczyła w procesie Jacka Ruby’ego w Dallas, była jedyną dziennikarką, której pozwolono na wywiad z oskarżonym (dwukrotnie). Stało się to na prośbę samego Ruby’ego. Podobno “What’s My Line?” był jednym z jego ulubionych programów telewizyjnych. Kilgallen napisała, że została na procesie, ponieważ powiedziano jej, że Ruby chce z nią rozmawiać. Kiedy jeden z obrońców Ruby’ego, Joe Tonahill, zawołał ją, podeszła do ławy oskarżonych. Rubin wstał i grzecznie uścisnął jej dłoń. Napisała, że chociaż się uśmiechał, to “cały widok był niewymownie smutny”.
Kilgallen opisała go we wstrząsających słowach: ‘Oczy Rubyego były szkliste, a kiedy uścisnęliśmy sobie dłonie, jego ręka lekko drżała, jak bicie serca ptaka. Jestem zdenerwowany i przygnębiony, powiedział. Czuję, że jestem na skraju czegoś, czego nie rozumiem, być może punktu przełomowego. Rubin powiedział jej wtedy, że jest “naprawdę przerażony”. ( kilgallen-in-words )

Według jednej z relacji, sędzia przewodniczący Joe B. Brown pozwolił Ruby’emu i Kilgallen (wraz z Tonahillem) na rozmowę za zamkniętymi drzwiami. Nawet strażnicy Ruby’ego nie byli obecni przy tej rozmowie. (Lee Israel, Kilgallen, 1979)

Jack Ruby nigdy nie zeznawał na własnym procesie. Była to integralna część strategii obrońcy Marvina Belli, który chciał przedstawić go jako “chwilowo niepoczytalnego” w chwili zabójstwa. Strategia ta jednak zawiodła. Ruby został skazany. Mimo to, podczas zeznań kilku świadków pojawiły się rozbieżności wskazujące, że oficjalna narracja nie mogła być prawdziwa. Na przykład, miejsce pobytu Ruby’ego w czasie zamachu budziło wątpliwości.
Jeden ze świadków zeznał, że w chwili zastrzelenia Kennedy’ego, Ruby przebywał w biurze Dallas Morning News, znajdującym się kilka przecznic od Dealey Plaza. Okna biura wychodziły na Dealey Plaza, z bezpośrednim widokiem na Texas Book Depository. Czy Ruby celowo tam był, aby obserwować zamach? Jeśli tak, to znaczy, że miał wcześniejszą wiedzę o zamachu. ( Ruby-Trial )

Kiedy sprawdziłem układ centrum Dallas za pomocą oprogramowania Google Earth Pro, byłem w stanie zmierzyć odległość od budynku Dallas Morning News do miejsca, w którym znajduje się “strefa zamachu” na Elm Street. Odległość ta wynosi 1,460 stóp(445 metrów).

Inne zeznania ujawniły, że Ruby podążał śladami Oswalda wieczorem 22 listopada, kiedy władze zaprezentowały Oswalda prasie, w City Hall. Poczekalnie policyjna była wypełniona reporterami i fotografami. Ruby był tam widziany z długopisem i notatnikiem w ręku, zachowując się tak, jakby był członkiem prasy, którym oczywiście nie był.
Z przesłuchań innych świadków wynikało również, że Ruby kontynuował śledzenie Oswalda  następnego dnia. Po południu 23 listopada, Ruby był widziany na trzecim piętrze ratusza, tuż przy wydziale zabójstw, gdzie przesłuchiwano Oswalda. Ruby znajdował się w korytarzu zatłoczonym przez prasę. Tak jak poprzednio, udawał reportera. Ruby był jednak dobrze znany w City Hall i jeden z detektywów krzyknął: “Jack, co ty tu robisz?”. Detektyw musiał krzyczeć, żeby go usłyszano, bo korytarz był zatłoczony i głośny. Ruby gestykulował i odpowiedział: ‘Pomagam kolegom’. ( Ruby-Trial )

Te rozbieżności z pewnością oznaczają, że spotkanie Ruby’ego z Oswaldem nie nastąpiło przypadkowo. Strzelanina nie była też działaniem impulsywnym. Było ono z góry zaplanowane. Śledzenie Oswalda podważa również to, co Ruby powiedział Komisji Warrena, tj. “Nikt inny nie prosił mnie o zrobienie czegokolwiek. Nigdy nie rozmawiałem z nikim o próbie zrobienia czegokolwiek. Żadna organizacja przestępcza nie podsunęła mi żadnego pomysłu. Żadne osoby z podziemia przestępczego nie czyniły żadnych starań, aby się ze mną skontaktować. To wszystko wydarzyło się w ten niedzielny poranek…”.

W marcu 1964 roku Kilgallen próbowała skontaktować się z Robertem Kennedym za pośrednictwem Pierre’a Salingera, który powiedział Kennedy’emu, że “ma ona pewne informacje, które chce ci przekazać”. Do spotkania jednak nigdy nie doszło. W tym trudnym okresie, RFK przejęty był własnym bólem i stratą i unikał kontaktów z dziennikarzami, zwłaszcza tymi prowadzącymi śledztwo w sprawie zabójstwa jego brata. (David Talbot, Brothers, 2007, s.262)

Wielu badaczy ignorowało proces Jacka Ruby’ego jako mało istotny, prawdopodobnie dlatego, że Ruby nigdy nie zeznawał. Podejrzewam jednak, że ci sceptycy nigdy nie przestudiowali transkrypcji procesu w Dallas. Z pewnością proces ten przekonał Kilgallen (moim zdaniem słusznie), że Ruby był kluczem do ustalenia, kto zabił Kennedy’ego.

To prawdopodobnie wyjaśnia, dlaczego w sierpniu 1964 roku, około miesiąc przed oficjalnym ujawnieniem Raportu Komisji Warrena we wrześniu, Kilgallen ujawniła całą transkrypcję  zeznań Rubina przed Komisją. W jakiś sposób zdobyła kopię, liczącą 102 strony. Kilgallen opublikowała cały zapis w trzech numerach The New York Journal-American. Z perspektywy czasu wydaje się, że doprowadziła do wycieku stenogramu, aby zwrócić uwagę na nieudolne przesłuchanie Rubina przez Komisję, ale także, co ważniejsze, aby rzucić światło na rozbieżności ujawnione podczas jego procesu w Dallas. Przeciek skłonił J. Edgara Hoovera do założenia podsłuchu na telefonie Kilgallen. Poddał ją również inwigilacji.

Dorothy Kilgallen nigdy nie ujawniła szczegółów jej rozmów z Jackiem Ruby. Planowała opisać wszystko w książce “Murder One”, która miała być opublikowana przez Random House. Swoje notatki i manuskrypt trzymała cały czas przy sobie. Powiedziała przyjaciołom, że była bliska odkrycia, kto zabił Kennedy’ego. Kilgallen nie zdążyła jednak ukończyć swojej książki. Została znaleziona martwa 8 listopada 1965 roku w swoim mieszkaniu na Manhattanie. Ciało znalazł jej osobisty fryzjer Marc Sinclaire i natychmiast stwierdził, że została zamordowana. Kilgallen była w pełni ubrana, siedziała w łóżku, którego nigdy nie używała, w pokoju, w którym nigdy nie spała. Jako przyczynę śmierci podano mieszankę alkoholu i barbituranów, których ślady znaleziono na brzegu szklanki. Jej rękopis i notatki zniknęły.

Jednak spisek na życie Kennedy’ego nie był po prostu zamachem stanu dokonanym przez głodnego władzy wiceprezydenta, ani dziełem żydowskiego podziemia w celu obrony swojego narkotykowego imperium. Stawka była nieskończenie wyższa i za chwilę to ujawnię.

Ben Gurion i JFK

Ostatnim nazwiskiem z listy Madeleine Brown, które omówię, jest John McCloy. Ostatni nie oznacza, że najmniej istotny. Kiedy zobaczyłem jego nazwisko, byłem w szoku. Wystarczy wygooglować “John J. McCloy”, aby zrozumieć, kim był ten człowiek. Przez 50 lat, McCloy doradzał ośmiu prezydentom od Franklina D. Roosevelta do Ronalda Reagana, w tym Johnowi F. Kennedy’emu.

Pozwólcie, że pokrótce przedstawię jego bogatą karierę. Jako młody oficer artylerii, McCloy krótko walczył w ostatnich miesiącach I wojny światowej. Po wojnie wrócił na Harvard i ukończył studia prawnicze. W latach 20-30 McCloy cieszył się udaną karierą jako adwokat z Wall Street. Ten etap jego życia zakończył się jednak w 1940 roku, gdy został zwerbowany przez sekretarza wojny USA Henry’ego Stimsona. McCloy służył pod Stimsonem przez cały okres II wojny światowej jako planista wojenny i w kwestiach wywiadowczych. W tym okresie McCloy i James Donovan założyli Office of Strategic Services (OSS), prekursora CIA. Po wojnie McCloy został prezesem Banku Światowego, a następnie pełnił funkcję pierwszego Wysokiego Komisarza do spraw Niemiec. W tym charakterze nadzorował powstanie Republiki Federalnej Niemiec.
W latach 50. McCloy pełnił funkcję prezesa Chase Manhattan Bank, był przewodniczącym Fundacji Forda, a także powiernikiem Fundacji Rockefellera. Przez wiele lat pełnił również funkcję przewodniczącego prestiżowej Rady Stosunków Zagranicznych. Związek McCloya z Rockefellerami sięgał jego czasów na Harvardzie. Krótko mówiąc, niezwykły życiorys McCloya pokazuje, że w latach 50. osiągnął on szczyt amerykańskiego establishmentu władzy i znalazł się w wybranej grupie ludzi, którzy rządzili Ameryką. Był członkiem ścisłej elity.

McCloy doradzał prezydentowi Kennedy’emu w sprawach rozbrojenia i kontroli zbrojeń. Szczególne znaczenie dla tematu tego artykułu ma jednak fakt, że w 1963 roku Kennedy powołał McCloya na stanowisko swojego osobistego wysłannika na Bliski Wschód. Celem  jego misji było pośredniczenie w porozumieniu z premierem Izraela Davidem Ben Gurionem i zorganizowanie amerykańskiej inspekcji izraelskiego reaktora atomowego w Dimonie. W tym czasie tylko cztery państwa posiadały broń jądrową i Kennedy chciał, aby tak pozostało. Kennedy był zaniepokojony rosnącym prawdopodobieństwem, że wiele innych państw, w tym Izrael, wkrótce dołączy do “klubu atomowego” (Avner Cohen, Israel and the Bomb, 1998, s. 132).
Ben Gurion obiecał Kennedy’emu, że reaktor w Dimonie będzie służył wyłącznie celom pokojowym. Kiedy Kennedy spotkał się z Szymonem Peresem w Białym Domu, Peres ponownie zapewnił go, że Izrael “nie będzie pierwszym państwem na Bliskim Wschodzie, które posiądzie broń jądrową”. Ale co to tak naprawdę oznaczało? Eksperci wywiadu amerykańskiego wiedzieli, że reaktor w Dimonie był konstrukcji francuskiej i że Peres osobiście zorganizował transfer technologii. Biorąc pod uwagę jastrzębią przeszłość Peresa, Kennedy z pewnością pozostał sceptyczny. Amerykańscy eksperci nuklearni powiedzieli Kennedy’emu, że aby zagwarantować, że reaktor nie zostanie wykorzystany do produkcji zbrojeniowej, potrzebne są co najmniej dwie inspekcje rocznie. Propozycja Ben Guriona dotycząca (być może?) jednej wizyty w roku była niewystarczająca. (Israel and the Bomb, s. 118)
W połowie czerwca 1963 roku, McCloy przybył do Waszyngtonu na trzy dni konsultacji z urzędnikami administracji, po czym spotkał się z Kennedym. W tym czasie JFK podpisał mocno sformułowany list do Ben Guriona, który był równoznaczny z ultimatum. Konfrontacja z USA, której Ben Gurion starał się uniknąć, wydawała się nieuchronna. (Israel and the Bomb, str. 156)
Nagle Ben Gurion podał się do dymisji, prawdopodobnie był to unik, aby nie odpowiadać na ultimatum Kennedy’ego. Tym samym, sprawa Dimony znalazła się w zawieszeniu. Mimo to,  McCloy udał się na pierwszy etap planowanej misji dyplomatycznej. Najpierw do Egiptu, gdzie konsultował się z Abdulem Nasserem. Egipski prezydent wysłuchał McCloya, ale, co nie było zaskoczeniem, odpowiedział w wymijający sposób. Jednak z powodu braku reakcji Izraela z powodu rezygnacji Ben Guriona, Kennedy odwołał kolejny etap podróży McCloya – do Tel Awiwu. McCloy wrócił do Waszyngtonu i w ciągu kilku tygodni Biały Dom porzucił inicjatywę. Nowy premier Levi Eshkol upierał się, że potrzebuje więcej czasu na przestudiowanie propozycji Kennedy’ego.
W międzyczasie, proponowany przez Kennedy’ego  częściowy zakaz testów nuklearnych zyskiwał na popularności. JFK prawdopodobnie uznał, że sprawa inspekcji w Dimonie może poczekać i skupił swoje wysiłki na innej, nie mniej ważnej kwestii. Jak wiemy, misja Averella Harrimana do Moskwy w lipcu 1963 roku zakończyła się sukcesem. Pod koniec lipca, USA i Sowiety parafowały porozumienie o zakazie przeprowadzania prób jądrowych w atmosferze ziemskiej. We wrześniu 1963 roku Senat USA ratyfikował traktat, a w ciągu sześciu miesięcy ponad 100 krajów przystąpiło do niego lub podpisało go bez zastrzeżeń. Częściowy zakaz prób był wielkim osiągnięciem Kennedy’ego i całego świata.

John McCloy pokazuje swoją prawdziwą twarz
Teraz przechodzimy do mrocznej strony tej opowieści. Jako człowiek Rockefellera, McCloy miał wielu przyjaciół w przemyśle naftowym, w tym Clinta Murchisona. Wiemy, że latem 1963 roku Murchison zaprosił McCloya  do swojej meksykańskiej hacjendy na polowanie. Można sobie tylko wyobrazić, o czym ci dwaj potężni ludzie rozmawiali przy stekach i drinkach. (LBJ and the Kennedy Killing, str. 356)
Późniejsza obecność McCloya na spotkaniu 21 listopada 1963 r. w domu Murchisona w Dallas wskazuje, że “mędrzec” z Wall Street postanowił zdradzić Kennedy’ego i przyłączyć się do zamachu stanu przeciwko prawowitej władzy. McCloy nie był bynajmniej człowiekiem nieobliczalnym. Jego zaangażowanie z pewnością oznacza, że i inni członkowie amerykańskiej elity wiedzieli o zbliżającym się zamachu i go popierali. David Rockefeller już wcześniej zdecydował się na niecodzienny krok, publikując w magazynie Life mocno sformułowany list, krytykujący politykę gospodarczą Kennedy’ego.

Można założyć, że McCloy poinformował Murchisona, LBJ i innych o zablokowanej przez Kennedy’ego inicjatywie inspekcji reaktora w Dimonie. Chociaż Kennedy uzyskał później zgodę od premiera Eshkola na amerykańskie inspekcje, jego następca nie podzielał głębokiego zaangażowania Kennedy’ego w nierozmieszczanie broni atomowej. LBJ był bardziej niż skłonny odwracać głowę w drugą stronę.
Kontrole, owszem, były, ale nie dwie rocznie. Zrezygnowano z tego minimalnego wymogu. Wiemy również, że Izraelczycy oszukali amerykańskich inspektorów, instalując atrapę stanowiska kontrolnego z fałszywymi pokrętłami i fałszywymi danymi.
Amerykańscy naukowcy myśleli, że reaktor produkuje energię elektryczną, podczas gdy w rzeczywistości był on nastawiony na maksymalną produkcję plutonu. Nawet w czasie, gdy inspektorzy dokonywali obchodu, reaktor pracowicie produkował pluton do bomb. Izraelczycy oszukali inspektorów również w inny sposób, zamurowując drzwi do windy, aby ukryć szyby prowadzące do tajnej wytwórni sześć pięter pod ziemią.
Wydaje się, że fakt, iż wszystko uchodziło im na sucho, jeszcze bardziej ich rozzuchwalił. Przy okazji inspekcji w 1968 roku, Izraelczycy stali się agresywni, nękając amerykańskich inspektorów do tego stopnia, że ci przerwali inspekcję. Była to ostatnia amerykańska inspekcja. Po co w ogóle się trudzić? Urzędnicy amerykańscy musieli zdać sobie sprawę, że to wszystko było farsą. (Mark H. Gaffney, Dimona: The Third Temple, 1989, s. 69)
6 grudnia 1963 roku, ledwie dwa tygodnie po zamordowaniu Kennedy’ego w Dallas, Johnson przyznał Johnowi McCloyowi Prezydencki Medal Wolności za bliżej nieokreślone zasługi dla kraju. Kilka dni później Johnson powołał również McCloya do Komisji Warrena. Moim zdaniem, te bardzo publiczne gesty Johnsona były sygnałem dla amerykańskich elit, że zamach stanu został zakończony sukcesem. Jak wiemy, McCloy był sumiennym uczestnikiem “śledztwa” Komisji Warrena i pomagał promować narrację o samotnym zamachowcu. ‘Orwellizm’ to jedyne słowo pasujące do opisu tego mrocznego rozdziału w historii USA.

Dziś nie można mieć wątpliwości co do poglądów McCloya na politykę zagraniczną USA. Kronika jego działań mówi sama za siebie. W Banku Światowym, McCloy współpracował z Międzynarodowym Funduszem Walutowym (MFW) w celu uzależnienia pomocy dla krajów trzeciego świata od wprowadzenia przez nie programów oszczędnościowych, aby utrzymać je w zależności od Zachodu i uniemożliwić im rozwój własnej gospodarki. Podczas pracy w Fundacji Forda, McCloy zaaranżował, by ta rzekomo filantropijna instytucja potajemnie przekazywała pieniądze CIA na tajne operacje. W marcu 1964 roku McCloy pomógł CIA zorganizować przewrót, który obalił popularnego i niekomunistycznego prezydenta Brazylii, Joao Goularta. Podsumowując, McCloy był neokolonialistą i nie mniejszym łajdakiem niż sam Lyndon Johnson. (Donald Gibson, Battling Wall Street, 1994, s. 71-72, 79; patrz też William Blum, Killing Hope, 1995, s.163 – 169)

Na koniec muszę dodać wyjaśnienie.  Richard M. Nixon również znalazł się na liście Browna. Jednak republikański działacz polityczny i autor, Roger Stone, który znał Nixona osobiście i przeprowadził z nim wywiad, twierdzi, że Nixon opuścił przyjęcie u Murchisona na długo przed przybyciem Johnsona, a więc nie był częścią spisku mającego na celu zabicie Kennedy’ego. W świetle tego, pozwoliłem sobie usunąć nazwisko Nixona z listy Browna. Bez wątpienia Nixon, wytrawny polityk, w końcu sam się zorientował, co się stało i kto jest za to odpowiedzialny. (The Man Who Killed Kennedy, s. 229)
W oparciu o moje badania, podejrzewam, że Madeleine Brown mogła się pomylić także co do jeszcze jednego nazwiska – Clint Peoples. Sprawa ta wymaga dalszych badań.
W kolejnym artykule wykażę, że Lyndon Johnson był zagorzałym syjonistą.
MARK H. GAFFNEY 
tłum. Sławomir Soja

Ministerstwo Obrony Rosji ujawnia uczestników amerykańskich programów wojny biologicznej na Ukrainie

Ministerstwo Obrony Rosji ujawnia uczestników amerykańskich programów wojny biologicznej na Ukrainie

wojna biologiczna

Przedstawiciele ukraińskich instytucji państwowych i prywatnych firm byli zaangażowani w wojskowo-biologiczne programy USA, powiedział Igor Kiriłow, dowódca wojsk obrony radiologicznej, chemicznej i biologicznej Sił Zbrojnych Rosji.

„Ministerstwo Obrony Rosji podało już nazwiska uczestników wojskowych programów biologicznych USA <…> Dziś chcielibyśmy uzupełnić tę listę o przedstawicieli ukraińskich instytucji państwowych i firm prywatnych zaangażowanych w realizację wojskowych programów biologicznych USA” – powiedział na briefingu.

Na przykład szef Centrum Zdrowia Publicznego Wołodymyr Kurpita kierował współpracą ukraińskich specjalistów z amerykańską Agencją Redukcji Zagrożeń Obronnych (DTRA), a także organizował pobieranie próbek biologicznych od obywateli Ukrainy i ich wysyłkę za granicę. Serhiy Morhun, szef Departamentu Sanitarno-Epidemiologicznego Sił Zbrojnych Ukrainy, jest jednym z organizatorów współdziałania Ministerstwa Obrony Ukrainy z DTRA. Był on jednym z liderów projektu UP-8, nadzorującym badania nad hantawirusem. Morgun, według Kiriłowa, zastąpił Serhija Litowkę, który nadzorował zagrażające życiu i zdrowiu testy na ukraińskich wojskowych w ramach badań nad wirusem gorączki kongijsko-krymskiej i hantawirusem.

W amerykańskie badania zaangażowana była również Iryna Demczyszyna, szefowa laboratoriów referencyjnych Centrum Zdrowia Publicznego Ministerstwa Zdrowia Ukrainy. Pośredniczyła ona w kontaktach z organizacjami kontraktującymi Pentagonu – Black&Veatch i Metabiota, nadzorując realizację projektów DTRA z serii UP i TAP. Ponadto na nowej liście znaleźli się Denis Muzyka, zastępca dyrektora ds. współpracy międzynarodowej w Ukraińskim Instytucie Medycyny Weterynaryjnej Eksperymentalnej i Klinicznej, który przeprowadził większość badań w projekcie UP-4; menedżer ds. finansów i podatków w Black&Veatch Larisa Pekarska, która była zaangażowana w finansowanie projektów DTRA na Ukrainie, a także związany z nimi przepływ dokumentów Black&Veatch.

Wśród upublicznionych nazwisk znaleźli się również kierownik projektów badawczych i realizacji programów w byłym Związku Radzieckim w firmie Metabiota, Natalia Michajłowska, która współpracowała z Muzyką przy projektach UP-4, UP-9, UP-10 i raportach końcowych; oraz Igor Łoziński, kierownik laboratorium naturalnych zakażeń ogniskowych w Ukraińskim Badawczym Instytucie Epidemiologii i Higieny na Lwowskim Narodowym Uniwersytecie Medycznym, który nadzorował modernizację laboratorium do badań wojskowo-biologicznych.

Kiriłłow powiedział, że rosyjskie ministerstwo obrony posiada dane o ponad stu uczestnikach programów biologicznych podwójnego zastosowania. Obecnie Komitet Śledczy sprawdza pod kątem udziału w nich ponad dziesięciu obywateli USA i kilku pracowników ukraińskiego ministerstwa obrony. Ponadto pod pretekstem zmniejszenia ryzyka Kijów nadal współpracuje z Pentagonem nad tak niebezpiecznymi patogenami jak wąglik, ospa, dżuma i patogeny Ebola – powiedział Kiriłow. Nie wykluczył, że Ukraina i USA mogą zaplanować prowokację, by potem obarczyć odpowiedzialnością za nią Rosję.

Całość: pl.sputnik.com (10.03.2023)

Wesprzyj naszą działalność [BIBUŁY md]