Święty Józef i jego zapomniana rola w doniosłym „Cudzie słońca”

Święty Józef i jego zapomniana rola w doniosłym „Cudzie słońca”

pch24.pl/swiety-jozef

Figura św. Józefa autorstwa braci Duthoit,

19 marca Kościół wspomina świętego Józefa. Ale mało kto pamięta, że Opiekun Najświętszej Rodziny miał również swój udział w fatimskim cudzie słońca. Wydarzenia związane z ostatnim objawieniem w Fatimie są kluczowe dla zrozumienia stanu dzisiejszego świata, a więc tym bardziej istotna jest w nich rola świętego Józefa.

Po Cudzie słońca i punkcie kulminacyjnym objawienia się Najświętszej Panny, św. Józef także pojawił się trzem młodym jasnowidzom. Ksiądz John de Marchi w swojej książce Prawdziwa historia Fatimy opisuje to w ten sposób:

„Po lewej stronie słońca pojawił się św. Józef, trzymając na lewej ręce Dzieciątko Jezus. Św. Józef wyłaniał się z jasnego obłoku tylko na wysokości klatki piersiowej na tyle wystarczająco, by unieść dłoń i trzy razy uczynić, razem z Dzieciątkiem Jezus, znak krzyża nad światem. Gdy św. Józef robił znak krzyża, Najświętsza Panna stała w blasku po prawej stronie od słońca, ubrana w błękitne i białe szaty Matki Boskiej Różańcowej. Tymczasem Franciszek i Hiacynta byli skąpani we wspaniałych barwach i znakach słońca, a Łucja miała przywilej wpatrywania się w naszego Pana przybranego w czerwień jako Bożego Odkupiciela, gdy błogosławił świat, jak przepowiedziała Matka Boża. Podobnie jak święty Józef, był widziany jedynie od klatki piersiowej w górę. Obok Niego stała Najświętsza Panna, ubrana teraz w fioletowe szaty Matki Bożej Boleściwej, ale bez miecza. W końcu Najświętsza Panna objawiła się ponownie Łucji w całym swym eterycznym blasku, ubrana w proste, brązowe szaty z Góry Karmel”.

To ostatnie objawienie w Fatimie wskazuje na trzy konkretne formy nabożeństwa do Matki Bożej, do których praktykowania wzywa się nas w czasie „ostatecznej bitwy” przeciwko szatanowi. Są to nabożeństwa do Pełnego Boleści i Niepokalanego Serca Maryi, Różańca świętego oraz Brązowego Szkaplerza.

Jednakże przeogromne znaczenie ma także zwrócenie uwagi na to, że ostatnie objawienie w Fatimie kieruje nas także ku wstawiennictwu św. Józefa, którego nasz Pan skojarzył blisko z samym sobą w swoim błogosławieństwie udzielonym światu.

Ksiądz de Marchi zauważył:

„Nasz Pan, już tak bardzo obrażony grzechami ludzkości, a w szczególności znęcaniem się nad dziećmi przez urzędników rejonu, mógłby z łatwością tamtego bogatego w wydarzenia dnia zniszczyć świat. Jednakże nasz Pan nie przyszedł, by zniszczyć, ale zbawić. Zbawił świat tamtego dnia poprzez błogosławieństwo dobrego świętego Józefa oraz miłość Niepokalanego Serca Maryi do Jej dzieci na ziemi. Nasz Pan zatrzymałby wielką wojnę światową, która wówczas szalała i dał światu pokój poprzez świętego Józefa – oświadczyła później Hiacynta – gdyby dzieci nie zostały aresztowane i zabrane do Ourém”.

W święto Niepokalanego Poczęcia, 8 grudnia 1870 roku, bł. papież Pius IX, w następstwie próśb otrzymanych od biskupów z całego świata, ogłosił św. Józefa patronem Kościoła powszechnego „w tym szczególnie bolesnym czasie”, kiedy „sam Kościół jest osaczony przez wrogów z każdej strony i ciemiężony ciężkimi nieszczęściami tak, że bezbożni ludzie wyobrażają sobie, że bramy piekła wreszcie nad nim przeważają”.

Papież Leon XIII – któremu zostało objawione w roku 1884, że szatanowi będzie udzielona przez jakiś czas większa moc działania w celu zniszczenia Kościoła – ustanowił nowe nabożeństwo do św. Józefa w swojej encyklice Quamquam pluries, ogłoszonej w święto Wniebowzięcia Najświętszej Panny 15 sierpnia 1889 roku. Papież pisał:

„W okresach napięcia i próby – zwłaszcza, gdy wydaje się, że moce ciemności mają zezwolenie na każdy akt bezprawia – Kościół ma w zwyczaju błagać ze szczególnym zapałem i wytrwałością Boga, swojego Stwórcę i opiekuna, z odwołaniem się do wstawiennictwa świętych – a przede wszystkim Najświętszej Dziewicy, Matki Boga – której protekcja zawsze była najskuteczniejsza”.

Dalej wyjaśniał:

„Widzimy, że wiara, korzeń wszystkich cnót chrześcijańskich, zmniejsza się w wielu duszach; widzimy, jak zanika miłosierdzie; młode pokolenie dorasta codziennie w deprawacji moralności i poglądów; Kościół Jezusa Chrystusa jest atakowany ze wszystkich stron przez jawne siły lub przez przebiegłość; jest prowadzona nieustająca wojna toczona przeciwko Następcy Pierwszego Papieża; a same fundamenty religii są podważane ze śmiałością, która codziennie coraz bardziej nabiera na sile. W rzeczywistości sprawy te są tak dobrze znane, że nie ma potrzeby rozwodzić się nad głębokościami, na które spadło społeczeństwo w tych dniach, lub wzorcami, które teraz pochłaniają umysły ludzi. W okolicznościach tak nieszczęśliwych i niespokojnych ludzkie środki są niewystarczające i staje się konieczne, jako jedyny środek, błaganie o wsparcie ze strony Bożej mocy”.

Ponad stulecie później od ogłoszenia tej encykliki, zła wskazane przez papieża Leona XIII nasiliły się w stopniu, który był niewyobrażalny dla większości ludzi w roku 1889. Każdego dnia morduje się tysiące niewinnych dzieci z aprobatą rządów, które powinny je bronić, świętość małżeństwa jest bezczeszczona rozwodami, cudzołóstwem i antykoncepcją, a więzi pomiędzy rodzicami a ich dziećmi stają się rozmyślnie celem przeznaczonym na zniszczenie przez najpotężniejsze państwa i instytucje na świecie.

A najgorsze ze wszystkiego jest to, że sam papież jest odpowiedzialny za szerzenie się herezji, które odwodzą stado od Chrystusa ku wiecznemu potępieniu.

Papież Leon XIII zachęcał wiernych, tak jak Najświętsza Panna uczyni to dwadzieścia osiem lat później w Fatimie, by zwalczali te zła poprzez modlitwę Różańca świętego:

„Biorąc pod uwagę zbliżający się miesiąc październik, który już poświęciliśmy Maryi Dziewicy, pod tytułem Matki Bożej Różańcowej, szczerze zachęcamy wiernych do wykonywania ćwiczeń duchowych tego miesiąca, jeśli to możliwe, z jeszcze większą pobożnością i stałością niż dotychczas. Wiemy, że istnieje pewna pomoc w matczynej dobroci Dziewicy, i jesteśmy bardzo pewni, że nie na próżno pokładamy w Niej naszą ufność. Jeżeli podczas niezliczonych okazji, pokazała Ona swoją moc niosąc pomoc chrześcijanom na całym świecie, dlaczego mielibyśmy wątpić w to, że teraz odnowi swoją pomoc w postaci mocy i łaski, jeśli będziemy ofiarować Jej pokorne i nieustanne modlitwy ze wszystkich stron? Nie, wolimy wierzyć, że Jej interwencja będzie tym bardziej cudowna, ponieważ pozwoliła nam modlić się do Niej przez tak długi czas przez specjalne wezwania”.

Ale wówczas, raz jeszcze antycypując Fatimę, skierował wiernych także ku świętemu Józefowi:

„Ale My podejmujemy inny cel, do którego, w zależności od zwyczaju, Czcigodni Bracia, będzie można przejść z zapałem. Aby Bóg bardziej łaskawie wysłuchał Naszych modlitw, i aby okazał dobroć i gotowość pomocy swojemu Kościołowi, uważamy za niezwykle użyteczne dla ludu chrześcijańskiego, stale odwoływać się z wielką pobożnością i ufnością, razem z Dziewicą – Matką Boga, do Jej cnotliwego Małżonka, Błogosławionego Józefa; i traktujemy to jako najpewniejsze, że będzie to najprzyjemniejsze dla samej Dziewicy”.

Dalej papież wyjaśnia:

„Dom Boga, którym rządził Józef dzięki władzy ojca, zawarł w swoich granicach urodzony w niedostatku Kościół. Z tego samego faktu, że Najświętsza Dziewica jest Matką Jezusa Chrystusa jest Ona Matką wszystkich Chrześcijan, których urodziła na Górze Kalwarii wśród największych boleści Odkupienia; w ten sposób Jezus Chrystus jest pierworodnym wśród chrześcijan, którzy przez adopcję i Odkupienie są Jego braćmi. I z tych powodów Błogosławiony Patriarcha troszczy się o rzesze chrześcijan, którzy tworzą Kościół, jako o zawierzonych specjalnie jego powiernictwu – tę nieograniczoną rodzinę rozprzestrzenioną po całej ziemi, nad którą, ponieważ jest małżonkiem Maryi i Ojcem Jezusa Chrystusa, posiada, tak jak posiadał kiedyś, ojcowską władzę. Jest więc naturalne i godne, że Błogosławiony Józef, który zaspokajał wszystkie potrzeby Rodziny w Nazarecie i otaczał ją swoją ochroną, powinien teraz okryć płaszczem swojej niebiańskiej opieki i bronić Kościół Jezusa Chrystusa”.

W związku z tym Ojciec Święty ustanowił nową modlitwę do odmawiania po Różańcu świętym przez miesiąc październik. W jego zamierzeniu modlitwa ta miała być odmawiana nie tylko w październiku 1889 roku, ale w październiku każdego roku. Gdy przygotowujemy się do stulecia Cudu słońca, skorzystajmy z lekcji objawienia się św. Józefa w Fatimie i skierujmy do niego po pomoc i opiekę.

Święty Józefie, postrachu demonów, módl się za nami!

Matthew McCusker Źródło: LifeSiteNews Tłum. Jan J. Franczak 

***

Modlitwa do Świętego Józefa – napisana przez Papieża Leona XIII

Do Ciebie, święty Józefie, uciekamy się w naszej niedoli. Wezwawszy pomocy Twej Najświętszej Oblubienicy z ufnością również błagamy o Twoją opiekę. Przez miłość, która Cię łączyła z Niepokalaną Dziewicą Bogurodzicą i przez ojcowską Twą troskliwość, którą otaczałeś Dziecię Jezus, pokornie błagamy: wejrzyj łaskawie na dziedzictwo, które Jezus Chrystus nabył Krwią swoją i swoim potężnym wstawiennictwem dopomóż nam w naszych potrzebach. Opatrznościowy Stróżu Bożej Rodziny, czuwaj nad wybranym potomstwem Jezusa Chrystusa. Oddal od nas, ukochany Ojcze, wszelką zarazę błędów i zepsucia. Potężny nasz Wybawco, przybądź nam łaskawie z niebiańską pomocą w tej walce z mocami ciemności. A jak niegdyś uratowałeś Dziecię Jezus z niebezpieczeństwa, które groziło Jego życiu, tak teraz broń świętego Kościoła Bożego od wrogich zasadzek i od wszelkich przeciwności. Otaczaj każdego z nas nieustanną opieką, abyśmy za Twoim przykładem i Twoją pomocą wsparci mogli żyć świątobliwie, umrzeć pobożnie i osiągnąć wieczną szczęśliwość w niebie. Amen.

Litania do św. Józefa

Kyrie eleison,
Chryste eleison,
Kyrie eleison.
Chryste, usłysz nas.
Chryste, wysłuchaj nas.
Ojcze z nieba, Boże, zmiłuj się nad nami.
Synu Odkupicielu świata, Boże,
Duchu Święty, Boże,
Święta Trójco, jedyny Boże,
Święta Maryjo, módl się za nami.
Święty Józefie,
Przesławny Potomku Dawida,
Światło Patriarchów,
Oblubieńcze Bogurodzicy,
Przeczysty Stróżu Dziewicy,
Żywicielu Syna Bożego,
Troskliwy Obrońco Chrystusa,
Głowo Najświętszej Rodziny,
Józefie najsprawiedliwszy,
Józefie najczystszy,
Józefie najroztropniejszy,
Józefie najmężniejszy,
Józefie najposłuszniejszy,
Józefie najwierniejszy,
Zwierciadło cierpliwości,
Miłośniku ubóstwa,
Wzorze pracujących,
Ozdobo życia rodzinnego,
Opiekunie dziewic,
Podporo rodzin,
Pociecho nieszczęśliwych,
Nadziejo chorych,
Patronie umierających,
Postrachu duchów piekielnych,
Opiekunie Kościoła Świętego,
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, przepuść nam, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami.

P: Ustanowił go panem domu swego.
W: I zarządcą wszystkich posiadłości swoich.

Módlmy się:
Boże, Ty w niewysłowionej Opatrzności wybrałeś świętego Józefa na Oblubieńca Najświętszej Rodzicielki Twojego Syna, spraw, abyśmy oddając Mu na ziemi cześć jako Opiekunowi, zasłużyli na jego orędownictwo w niebie. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.

Czy Judenrat „Gazety Wyborczej” będzie musiał dokonać przetasowań w Korpusie Autorytetów Moralnych

Przyczynek do dyskusji

Stanisław Michalkiewicz „Najwyższy Czas!”    19 marca 2024 michalkiewicz

Oj, chyba Judenrat „Gazety Wyborczej” będzie musiał dokonać przetasowań w Korpusie Autorytetów Moralnych, bo właśnie rozpoczyna się debata na temat aborcji. Feministry z vaginetu Donalda Tuska uradziły, żeby aborcję zalegalizować; jak któraś dama zechce się wyskrobać, to wystarczy, że zgłosi się do kliniki imienia Króla Heroda, a tam wyskrobią ją dokumentnie i – jeśli dobrze zrozumiałem intencje – chyba nawet za darmo – ale tylko do 12 tygodnia po bzykaniu, a ściślej – tak zwanym „zaskoczeniu”..

Skąd te 12 tygodni – tajemnica to wielka, w związku z czym rozmaici podejrzliwcy twierdzą, że tak nakazały rabiny. Ony podliczają wszystkie spółgłoski w Torze, potem wyciągają z tej sumy pierwiastek kwadratowy, od którego odejmują światową, roczną produkcję parasoli i w ten sposób wychodzi im 12 tygodni. To jest cała straszliwa wiedza, która tradycyjnie nazywa się „kabałą”, a nowocześnie – metodą naukową – ale jak zwał, tak zwał – a ostatnie słowo tak czy owak należy do rabinów, do których z zagadkowych powodów akomodują się wszyscy mądrzy, roztropni i przyzwoici, co to rozpoznają się po zapachu. W ten oto sposób rodzą się tak zwane „standardy”, które następnie przepoczwarzają się w niewzruszone dogmaty postępactwa. Toteż pogląd o decydującym charakterze 12 tygodnia nie tylko nie jest kwestionowany przez autorytety z wiadomego Korpusu, ale i przez tak zwany „świat nauki”, czyli utytułowanych hebesów, od których nie tylko w Collegium Humanum, ale i na uniwersytetach aż się roi.

Kiedyś wdałem się z jednym takim w dyskusję, bo oświadczył, że człowieczeństwa dostępuje się przy urodzeniu. Zapytałem go, czy na minutę przed urodzeniem, mamy już do czynienia z człowiekiem, czy jeszcze ze „zlepkiem komórek” – jak twierdzi moja faworyta, Wielce Czcigodna Joanna Scheuring-Wielgus. Po namyśle zgodził się, że na minutę przed urodzeniem, to już tak, już z człowiekiem. – A na dwie minuty? – zapytałem. Po jeszcze dłuższym namyśle zgodził się, acz niechętnie, również na dwie minuty. A ja wtedy – a na trzy minuty? – I tak doszliśmy aż do początku, bo mój rozmówca, mimo coraz dłuższych namysłów, nie potrafił wskazać żadnego innego momentu. Nawiasem mówiąc, gdybyśmy na przykład mojej faworycie, Wielce Czcigodnej Joannie Scheuring-Wielgus, rozłupali głowę siekierą, to jestem pewien, że poza „zlepkiem komórek” niczego innego byśmy tam nie znaleźli. Skoro tak, to wypływają z tego dwa wnioski.

Po pierwsze – osoby zarejestrowane w Urzędach Stanu Cywilnego nie mają żadnego powodu do nadymania się wobec „zygot”, bo między taką zwyczajną „zygotą”, a zygotą wyrośniętą nie ma żadnej istotnej różnicy. Powiem więcej; zygota wyrośnięta, a zwłaszcza – przerośnięta, stwarza znacznie więcej problemów, niż zygota zwyczajna. Zajmuje więcej miejsca w przestrzeni, robi rozmaite świństwa, nie mówiąc już o głupstwach, jak na przykład – walka z klimatem, w która zygoty zwyczajne się nie angażują, a przede wszystkim – zostawia za sobą ślad węglowy, a często nawet gorszy, bo z domieszką rozmaitych cuchnących gazów. W zwiazku z tym – po drugie – nie ma żadnych przeszkód, by zalegalizować również tak zwaną aborcję opóźnioną, to znaczy – ukręcanie karku osobom już urodzonym, nawet urodzonym dawno. Skoro „kobiety” już nie mogą bez aborcji wytrzymać, to niech każdy inny ma, czego najbardziej chce. Ja na przykład chętnie przeprowadziłbym aborcję opóźnioną pewnej utytułowanej damy, której nazwiska nie wypowiem, bo myślę, że każdy wie o kogo chodzi: „stwór podeszły wiekiem, co kobietą być już przestał, a nigdy nie był człowiekiem…” – jak mówi poeta.

Wróćmy jednak do Judenratu i Korpusu Autorytetów Moralnych. Wydawałoby się, że do tego Korpusu należy pan prof. Adam Strzembosz, bo jak tylko było trzeba, to odwiedzał go jakiś funkcjonariusz Propaganda Abteilung wiadomego Judenratu, a pan profesor ćwierkał zawsze z prawidłowego klucza, dzięki czemu mikrocefale wiedziały, co myślą. Ostatnio jednak coś musiało się zaciąć w tym mechanizmie, bo pan profesor wygłosił płomienną filipikę przeciwko inicjatywie ustawodawczej vaginetu Donalda Tuska w sprawie aborcji. Powiedział, że projekt jest nie tylko niezgodny z konstytucją, ale w dodatku – „sprzeczny z nauką”. Ładny interes! Co na takie dictum powiedzą rabiny? Pal diabli konstytucję, która rabinów pewnie obchodzi tyle, co zeszłoroczny śnieg, ale „nauka”? Od kiedy to kwestionujemy naukowe metody wprowadzone przez „naukę przodującą”, którą tak cenił Ojciec Narodów, Chorąży Pokoju, Józef Stalin? Nie ma co; Judenrat będzie musiał podjąć i to w trybie pilnym, stosowne decyzje i wykluczyć pana prof. Adama Strzembosza z Korpusu Autorytetów Moralnych.

Dodatkowym argumentem może być okoliczność, że pan profesor ześlizguje się na pozycje wstecznictwa, nieudolnie asekurując się nawoływaniem do „kompromisu aborcyjnego” i oczekując na „referendum”. Jak pamiętamy, kompromis aborcyjny polegał na tym, że w dni parzyste aborcja była legalna, a w nieparzyste – nie. Konkretnie chodziło o to, że aborcja była legalna w przypadku „poważnej choroby” dziecka. Nawiasem mówiąc, jest to dodatkowy argument za legalizacją aborcji opóźnionej, bo przecież dzieci zapadają na poważne choroby również po urodzeniu, nie mówiąc już o osobnikach dorosłych, których dotykają rozmaite przypadłości, których leczenie niepotrzebnie pochłania środki, za które zdrowi mogliby przecież i wypić i zakąsić. Być może niedokładnie zrozumiałem pana profesora, ale wydaje mi się, że potępiając wyrok TK, wskazujący, iż konstytucyjna ochrona życia nie jest uzależniona od tego, czy człowiek jest duży, czy mały, zdrowy, czy chory, zostawia sobie furtkę umożliwiającą powrót do wiadomego Korpusu, jak tylko kurz opadnie – ale na razie, Judenrat nie może chyba takich samowolnych wyskoków tolerować. Tym bardziej, że optując za „referendum”, przechodzi z nieubłaganego gruntu postępu na ciemnogrodzkie trzęsawisko „Trzeciej Drogi”.

Nawiasem mówiąc, skoro już referendum, to dlaczego tylko w sprawie aborcji? Dlaczego nie postawić pytania, czy by nie zalegalizować kradzieży? W końcu więcej obywateli kradnie, niż się wyskrobuje, więc rozszerzenie referendum na legalizację kradzieży wychodziłoby naprzeciw przywracaniu, a nawet rozszerzaniu demokracji oraz równości wszystkich 77 płci. Dlaczego tylko skrobiące się „kobiety” mają być uprzywilejowane, a mężczyźni, którzy dokonują ekspropriacji na przykład, by dzięki zdobytym w ten sposób środkom uzyskać una dolce sonrisa de mujer querida, narażają się na to, że będą przez lata jęczeć i szlochać w jakiś lochu, podczas gdy mujer querida nawet jak zaskoczy, to się wyskrobie? To rażąca nierówność wobec prawa, na którą zwracam uwagę Wielce Czcigodnej feministry z vaginetu Donalda Tuska, Katarzyny Kotuli.

Stanisław Michalkiewicz

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Najwyższy Czas!”.

Zielony Ład i klimatyzm to łabędzi śpiew Unii Europejskiej

Zielony Ład i klimatyzm to łabędzi śpiew Unii Europejskiej

Autor: wawel , 19 marca 2024

O tym, że Zielony Ład jest ostatecznym i niepodważalnym dowodem na to,

  1. Unia Europejska jest absurdalną instytucją
  2. Unia Europejska jest kukłą międzynarodowych lobbistów
  3. Unia Europejska forsując Zielony Ład i bezgotówkowość jest w stanie schyłkowym i na prostej drodze do tego, że wkrótce przestanie istnieć.

Warto w całości i dokładnie wysłuchać.

O autorze: wawel

Zbrodnie Izraela: UNICEF: W Strefie Gazy zginęło ponad 13 tysięcy dzieci.

18 marca 2024

UNICEF: w wojnie w Strefie Gazy zginęło ponad 13 tysięcy dzieci

pch24.pl/unicef-w-strefie-gazy-zginelo-ponad-13-tysiecy-dzieci

(Protest antyizraelski, zdjęcie ilustracyjne / Źródło: EPA/MAURI RATILAINEN / PAP)

Szefowa Agencji ONZ na Rzecz Dzieci (UNICEF) Catherine Russell poinformowała w niedzielę, że od początku wojny w Strefie Gazy zginęło ponad 13 tysięcy dzieci. Zaznaczyła, że wiele dzieci w palestyńskiej enklawie cierpi z powodu poważnego niedożywienia i „nie ma nawet siły płakać”.

Tysiące dzieci zostały ranne, a nawet nie jesteśmy w stanie określić, gdzie one się znajdują. Mogą tkwić pod gruzami… Nie zaobserwowaliśmy takiego wskaźnika zgonów wśród dzieci w prawie żadnym innym konflikcie na świecie – powiedziała dyrektor wykonawcza UNICEF Catherine Russell w programie CBS News.

Przebywałam na szpitalnych oddziałach dzieci, cierpiących na ciężką anemię i niedożywienie, na całym oddziale panuje absolutna cisza. Ponieważ dzieci, niemowlęta… nie mają nawet siły płakać – mówiła.

Russell dodała też, że transport ciężarówkami pomocy humanitarnej do Strefy Gazy wiąże się z „bardzo poważnymi wyzwaniami biurokratycznymi”.

Źródło: PAP

pap logo

https://pch24.pl/strefa-gazy-od-poczatku-wojny-zginelo-blisko-29-tys-palestynczykow/embed/#?secret=XDtmXr9Tof#?secret=mA8GX6R9bU

Szkodliwa rola CDC w próbach zmniejszenia eksplozji kiły: Ignoruje przyczyny i szkodzi dzieciom.

Szkodliwa rola CDC w próbach zmniejszenia eksplozji kiły: Ignoruje przyczyny i szkodzi dzieciom

The CDC’s Failure to Eliminate Syphilis Ignores Causes and Harms Babies

Amerykańskie Centra Kontroli Chorób (CDC) ponownie ogłaszają kryzys opieki zdrowotnej, który narasta w Ameryce. Fakty są surowe i groźne.

Kryzys dotyczy kiły – choroby wenerycznej, która atakuje osoby prowadzące rozwiązły tryb życia. Kampanie przeciwko rozwiązłości od dawna skutecznie zwiększają świadomość społeczną na temat przyczyn i skutków tej choroby. Leczenie antybiotykami również znacząco pomogło w opanowaniu choroby.

Z wysokiego poziomu 450 przypadków kiły na 100 000 osób w latach czterdziestych liczba przypadków spadła do tego stopnia, że niektórzy wierzyli, że choroba zostanie skutecznie wyeliminowana w Ameryce na przełomie XXI i XXI wieku.

Wskaźniki zachorowań teraz gwałtownie rosną z powodu „zmian kulturowych”

Jednak do tego zniknięcia nie doszło. Niski wskaźnik wynoszący poniżej 32 000 przypadków kiły w 2000 r. gwałtownie wzrósł do  ponad 207 000 w 2022 r . Problem nie znika.

Przyczyny nie są wyłącznie medyczne. Podobnie jak wiele innych spraw związanych z CDC, centra wprowadzają do swych ocen czynniki kulturowe i lewicowe, które mogą kosztować życie Amerykanów, jeśli nie zajmą się przyczynami.

Centrum podaje na przykład, że kryzys szczególnie dotyka „osoby w ciąży” i ich dzieci. Użycie terminu „osoby w ciąży” jest wymownym sygnałem, że CDC wprowadza do swojej medycyny „idee przebudzenia” [woke]. Tej nazwie towarzyszy akceptacja rozwiązłego stylu życia i praktyk, które sprzyjają rozprzestrzenianiu się kiły.

Tragedia matek w ciąży

Przypadki matek w ciąży są szczególnie tragiczne i pilne. Odsetek matek zakażonych kiłą podczas ciąży w 2022 r. wyniósł 280 na 100 000 urodzeń , w porównaniu z 87 na 100 000 urodzeń w 2016 r.

To, co czyni tę chorobę tak wyniszczającą, to fakt, że kobiety w ciąży (a nie ludzie) mogą przenieść zakażenie kiłą na swoje dzieci w łonie matki.

Choroba może mieć następujące skutki: poronienie, urodzenie martwego dziecka, ślepota, przedwczesny poród, poważne problemy zdrowotne po porodzie lub śmierć niemowlęcia. W 2022 r. chorych na kiłę dzieci urodziło się ponad 3700 , dziesięć razy więcej niż w 2012 r.

Odmowa zajęcia się przyczynami

Kiła zawsze była znana jako choroba przenoszona drogą płciową, na którą atakują osoby żyjące rozwiąźle. Wielu historyków doszukuje się jego pochodzenia w Nowym Świecie , skąd później przedostał się do Europy po powrocie Kolumba.

Logiczną strategią zmniejszenia liczby przypadków byłoby zniechęcanie do rozwiązłego życia. Takie działania rozwiązałyby problem przed jego wystąpieniem, a nie po nim.

CDC wykluczyło jednak taką strategię. Jego głównym celem jest promowanie badań stanu zdrowia osób żyjących rozwiąźle. Przedstawiciele służby zdrowia upierają się, że badania krwi osób „aktywnych seksualnie” byłyby znaczącym krokiem w obniżeniu tej liczby. [Im chodzi o kurwy. MD]

Odrzucenie tradycyjnego

[chrześcijańskiego md]

podejścia.

W ten sposób CDC odchodzi od tradycyjnego podejścia do kiły i przyjmuje program zgodny ze wszystkimi hasłami rewolucji seksualnej, która spowodowała tyle nędzy i śmierci.

Stara strategia była jasna. Nie rozwiązała problemu moralnego, ale ukazała niebezpieczeństwo zarażenia się tą chorobą, zalecając pewny sposób jej uniknięcia: powstrzymywanie się od rozwiązłości seksualnej.

Działanie polegało na szeroko zakrojonej kampanii edukacyjnej na temat niebezpieczeństw związanych z rozwiązłymi zachowaniami. Z chorobą związany był element strachu, ponieważ ludzie mogli zobaczyć konsekwencje swoich działań.

Choroba miała jednak także piętno społeczne, polegające na tym, że ludzie odczuwali niemoralny aspekt swojego zachowania. Ten strach przed wstydem odegrał również swoją rolę w kontrolowaniu tej wysoce zaraźliwej choroby.

Narzucenie infrastruktury zdrowia publicznego

Obie te zdrowe obawy pomogły ludziom uniknąć ryzykownych sytuacji.  Zmniejszało to liczbę przypadków kiły. Podejście to zależało od tętniącej życiem infrastruktury społecznej, która mogła przekazać swoje przesłanie.

Załamanie zdrowia publicznego

Jednak ta polityka już nie obowiązuje. Urzędnicy twierdzą, że infrastruktura zdrowia publicznego uległa implozji. W sytuacji rozpadu rodziny i społeczności kampanie edukacyjne stają się coraz trudniejsze.

Przede wszystkim nie ma już tego poczucia moralności publicznej ani religijnego pojęcia grzechu, które potępiałyby rozwiązłość seksualną. Relacje seksualne poza małżeństwem są obecnie głównym nurtem. Duchowni i przywódcy świeccy nie ostrzegają przed tym zagrożeniem dla społeczeństwa.

Na przykład ponad jedna trzecia  przypadków kiły występuje u mężczyzn uprawiających seks z mężczyznami, ponieważ w tej grupie, która stanowi około czterech procent męskiej populacji w Ameryce, istnieje o wiele większe prawdopodobieństwo posiadania wielu partnerów seksualnych.

Normalizowanie seksualności i eksploracji seksualnej, a nie jej oczernianie

Tym samym CDC w pełni przyjęła rewolucję seksualną jako swój przewodnik dotyczący radzenia sobie z kryzysem. Obecnie automatycznie zakłada, że wszyscy ludzie będą aktywni seksualnie i stara się kontrolować szkody, gdy konsekwencje zniszczą zdrowie – a nawet krzywdzą niewinne dzieci.

Podstawowym narzędziem zapobiegawczym jest badanie na kiłę. Urzędnicy CDC nalegają, aby zdestygmatyzować te testy. „Ludzie nie powinni mieć wyrzutów sumienia z powodu swojego zachowania lub zarażania innych.”

To destygmatyzacja polega na uznaniu są normalną seksomanii i eksploracji seksualnej [[to jest ROZPUSTY md] , a nie na jej potępianiu.Ta tendencja polega na tym, aby zamienić test w niemal mechaniczne badanie przeprowadzane po aktywności seksualnej. Polityka ta zapewnia rozwiązłe osoby i ich partnerów, że mogą kontynuować destrukcyjne relacje, które powodują choroby.

Urzędnicy wzywają do wyeliminowania czynnika strachu. Nie należy się już bać tej choroby, ponieważ leczenie antybiotykami (obecnie ich brakuje) może sprawić, że kiła zniknie. Czyny nie muszą mieć konsekwencji.

Ludzie nie muszą się już wstydzić, ale mogą z dumą głosić swoją [rozbuchaną md] seksualność podczas wizyt przypominających niemal kontrolę grypy. Wszelkie względy moralne nie wchodzą w grę.

Przede wszystkim CDC przyznaje rządowi główną rolę w walce z kiłą, zapewniając fundusze, opracowując programy i docierając do społeczności znajdujących się w niekorzystnej sytuacji. Instrukcje CDC zdołały włączyć do równania „politykę tożsamości”, obwiniając za ten wzrost nierówności ekonomiczne, a nie zachowania moralne.

Jest to problem moralny, który musi stanowić część rozwiązania. Skutkiem tej obecnej polityki CDC będzie dolanie benzyny do ognia. Pobudza nieokiełznane namiętności do większej intensywności i szkodzi dzieciom, które przeżyją aborcję.

KAMIŃSKI DO PIERDLA! Krzysztof Baliński.

KAMIŃSKI DO PIERDLA!

Krzysztof Baliński

Putin ante portas. Katastrofa goni katastrofę. A u nas? Kamiński i Wąsik, Wąsik i Kamiński. 24 marca, kilka minut po dziewiątej, doszło do szarpaniny przed wejściem do Sejmu. Funkcjonariusze straży marszałkowskiej zatrzymali grupę posłów PiS z Jarosławem Kaczyńskim na czele, którzy próbowali wprowadzić do budynku Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Ich zdjęcia z pełnymi gniewu twarzami oraz wymachującego pięściami Antoniego Macierewicza zapadają w pamięć. Nie tylko dlatego, że stały się przedmiotem drwin. Branie przez PiS na sztandar Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika i uporczywe przy nich stanie jest irracjonalne także z innego powodu: To Kamiński w znacznej mierze przyczynił się do wyborczej porażki PiS.

Mandat Kamińskiego został wygaszony po skazaniu prawomocnym wyrokiem, w związku z udziałem w tzw.aferze gruntowej. Przypomnijmy: W 2007 r. PiS oddał władzę PO. Pretekst stworzył Kamiński, który, zamiast ścigać aferzystów, zabrał się za koalicjanta w rządzie, podrzucając Andrzejowi Lepperowi świnię z odrolnieniem biedniackiej działki na Mazurach.

Z tym że wcześniej, bo 12 września, ni stąd ni zowąd, ukazało się oświadczenie żydowskiej Ligi Antydefamacyjnej. Co w nim było? Ano, że Samoobrona i LPR są antysemickimi partiami ziejącymi nienawiścią do Żydów, że ich szefowie przejawiają antysemickie fobie. Oświadczenie zawierało zalecenie: usunąć z koalicji rządowej. Kilka dni później Jarosław Kaczyński zrywa koalicję, a jego brat ogłasza nowe wybory. Potem lansuje tezę, że rząd obalono, a powodem była walka z korupcją. Tymczasem prawda wyglądała inaczej: PiS posiadało stabilną większość w Sejmie; nikt Kaczyńskiego nie obalał; sam zrezygnował z władzy. I jeszcze jedno, najważniejsze: po przejęciu władzy Tusk trzymał Kamińskiego w CBA do 13 października 2009 roku!

Jak wyglądała Policja i ABW w 2015 roku, opisywać nie trzeba, bo jej opis („Ch.., dupa i kamieni kupa”) sporządził kumpel Mariusza, Bartłomiej. Kamiński pocieszał: „Na jesieni posprzątamy ten syf”, i zapewniał: „Polskie służby są przygotowane do tego, by sprostać wyzwaniom i zapewnić bezpieczeństwo Polakom”. Do cudownego uzdrowienia służb jednak nie doszło, a Andrzej Zybertowicz, doradca prezydenta, na temat reformy służb rzucił myśl: „Izraelski Mosad dlatego jest jedną z najlepszych tajnych służb, gdyż może liczyć na współpracę osób pochodzenia żydowskiego na całym świecie”. Taka reforma cieszyć nie mogła. Efektywność pracy służb zależy bowiem od tego, kto w nich pracuje. Służby odcięte od tkanki narodowej kraju działają jak w państwie podbitym. Dlaczego zatem adeptów do pracy w służbach nie szuka się w środowiskach patriotycznych, ale wśród rodzin z antykatolicką czyli żydokomunistyczną tradycją rodzinną, i wśród mniejszości ukraińskiej? Dlaczego kandydat wywodzący się z takich środowisk spokojnie przechodzi procedurę naboru, natomiast uczestnik marszów niepodległości jest postrzegany, jako polityczny ekstremista? Odpowiedzią na te pytanie może być to, że Kamiński deklaruje się jako ateista.

„Reformując” służby nie zaglądał głęboko w metryki podległych mu funkcjonariuszy, nie pytał o nazwiska rodziców i ich stopień pokrewieństwa z Dzierżyńskim albo z Berią. I jasnym staje się, dlaczego w Polsce mamy instytucje kluczowe z punktu widzenia bezpieczeństwa w stanie permanentnego kryzysu, i dlaczego połowa funkcjonariuszy ministrstwa, właśnie przekazanego w ręce Siemoniak i Bodnara, ABW to Ukraińcy. Pamiętajmy też, że polityczne inwestycje Sorosa w Polsce(czyli tam, gdzie właśnie kogoś od władzy odsunięto i przy władzy kogoś umieszczono) dotyczą wyłącznie żydokomunyi mniejszości narodowych i że wcześniej obrabiali nas Kamiński z Wąsikiem, a teraz Bodnar z Siemoniakiem.

Dużo pisano o tym, że po ‘89 wielu funkcjonariuszy MSW przeszło na służbę CIA, BND i Mosadu. Są rozliczne i namacalne dowody świadczące o  roli wywiadu brytyjskiego w karierze Radka Sikorskiego. Dzisiaj trzeba pisać o innym, szkodliwym dla polskiej racji stanu wyczynie Kamińskiego – dopuszczenie do panoszenia się w Polsce bezpieki ukraińskiej. Bo jest rzeczą oczywistą, że Amerykanie i Brytyjczycy wykorzystują ją do modelowania sytuacji wewnętrznej naszego kraju. Jak i rzeczą oczywistą jest, że preferują Ukraińców, bo są bardziej profesjonalni, tańsi i bardziej bezwzględni. Afera z nagraniem z podkarpackiego lupanaru z udziałem b. marszałka Sejmu oraz medal ukraińskiej „Bezpeky” dla redaktora naczelnego „Gazety Polskiej”, to tylko wierzchołek góry lodowej.

W latach 50. kilkunastu tysiącom obywateli ZSRR (obywateli, a nie Rosjan!) służącym w wojsku i MSW wydano polskie dowody osobiste. Gdy CIA pozyskiwała po wojnie do „pracy operacyjnej” na terenie ZSRR zbirów z OUN/UPA, to wciągnęła na listę „swych sukinsynów” także członków UPA, którzy pozostali w PRL. I czy nie dzięki temu tak wielu Ukraińców zrobiło po ‘89 kariery polityczne. I czy czystym przypadkiem jest, że w ABW, MSW, MON etniczny komponent ukraiński jest tak silny?

W listopadzie 2013 r. doszło do podpalenia budki przed ambasadą Rosji i potężnego propagandowego szczucia na środowiska narodowe. Gdy władzę objął PiS nagonka skończyła się, a minister od policji nawiązał nawet współpracę z organizatorami marszu. Jawna wrogość wróciła jednak dwa lata później. Policja, tak defensywna wobec ataków na kościoły, a nawet (jak skrzętnie odnotowała TVN) bijąca bojówkarzom Antify brawo, zmieniła postawę. Jaka była tego tajemnica? Kamiński stracił kontrolę nad policjantami, a Komenda Główna Policji zaczęła wsłuchiwać się w rozkaz Hanny Lis: „Wszystkich do pierdla”? Rząd zaczął powielać narrację poprzedników o „kibolach” i „nacjonalistach”, i mamić Polaków: z pandemią radzimy sobie kiepsko, zdusiliśmy gospodarkę, ale tylko my bronimy was przed zadymiarzami z Marszu Niepodległości. I jeszcze jedno – dla takiej narracji, rząd korzystał z osłony medialnej TVN.

Dlaczego za wrogów obrali narodowców, a nie Antifę i Lempart? Dlatego, że mentorem i wychowawcą (i dawcą genów?) Jarosława Kaczyńskiego był Jan Józef Lipski, przyjaciel mamy z czasów wspólnej pracy w Instytucie Badań Literackich (która przyznała, że jej synowie wychowywali się oraz kształtowali w oparciu o przekonania Lipskiego). 26 września 2006 r. brat Jarosława zawiesił na piersi swego wychowawcy Order Orła Białego. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że kawaler tego najwyższego odznaczenia był masonem, który całe swoje życie poświęcił na walkę z katolicyzmem i z ruchem narodowym, a w swych publikacjach obarczał wszystkich Polaków winą za zbyt małą ofiarność w pomaganiu Żydom w czasie okupacji.

Po prowokacji z podpaleniem budki, Palikot pobiegł do ambasadora Rosji z donosem na „grupę bandytów inspirowanych przez środowisko związane z PiS i Radiem Maryja, o skrajnych poglądach narodowo-katolickich” (a Leszek Miller zwrócił się do Tuska o „lustrację środowisk faszyzujących”). Niewiele od petycji Palikota różniła się napaść Mariusza Kamińskiego na organizatorów Marszu, który określił jako „manifestację elementów skrajnych i faszystowskich”. Kilka miesięcy później rosyjskie MSZ opublikowało raport, w którym przypomniało „wielotysięczną demonstrację zorganizowaną przez radykalne ruchy nacjonalistyczne”. I co najciekawsze – oparło się na dorobku „naszego” poszukiwacza faszyzmu, który atak wykonał w iście kominternowskim stylu. Bo w tradycji i nawykach przybyłych do Polski w taborach armii sowieckiej agentów, było donoszenie w ambasadzie ZSRR na polskich „nacjonalistów” i oskarżanie oponentów politycznych o faszyzm. Kamiński nie pamiętał przy tym, jak po taki sam argument sięgali Kiszczak z Geremkiem, dla których happeningi Ligi Republikańskiej miały „znamiona faszystowskich wybryków”. Nie pamiętał też, jak „Wyborcza” oskarżała Ligę o podpalenie synagogi Nożyków, a na celowniku policji politycznej znalazł się on sam.

Na taśmach z „Sowa i Przyjaciele” pojawia się dziwne zdanie Bartłomieja Sienkiewicza: Czy jest to moment na uruchomienie tego rodzaju rozwiązania, czy nie. Bo ja mam poczucie, że jest to wariant OK, World Trade scenario. Krótko mówiąc – Sienkiewicz zmontował coś na kształt podpalenia Reichstagu, jako pretekst do spacyfikowania „ekstremistów i antysemitów”, a idiota Kamiński wykonał brudną propagandową robotę, i to w sposób świadomy. I, co ciekawe, po przejęciu MSW i ABW, intrygi Sienkiewicza nie rozliczył.

W styczniu 2018 r., po emisji reportażu TVN o polskich neonazistach wznoszących toast za Hitlera w lesie pod Wodzisławiem Śląskim, w polskich mediach widzieliśmy więcej swastyk, niż w Niemczech od zakończenia wojny. „Neonaziści świętują Hitlera”, „Polska coraz bardziej brunatna”, „Warszawa europejską stolicą faszyzmu” – tak wyżywali się dziennikarze zza Odry (i zza Wzgórz Golan). Doszło do tego, że w telewizji niemieckiej odbyła się debata o „fali nazizmu w Polsce”. Tym niemniej, na ten temat nie debatował Bundestag. Debatowano za to w Sejmie… z inicjatywy Mariusza Kamińskiego.

W ślad za reportażem rozpętali nagonkę na „polskich neonazistów”, a koordynatorem całej akcji zrobili Mariusza Kamińskiego, który zapowiedział „szybką i stanowczą reakcję państwa wobec propagujących w Polsce faszyzm”. Zapewnił, też, że „zlikwiduje faszyzm i nazistowskie organizacje w Polsce”. I nie tylko zapewnił – z furią przystąpił do akcji, a listy kandydatów do delegalizacji nie ograniczył do nazistów z krzaków pod Wodzisławiem, ale sięgnął do „tych nazioli z Marszu Niepodległości”. Kolejny antypolski strzał oddał, powołując rządowy Zespół ds. przeciwdziałania propagowaniu faszyzmu, czyli do przekonywania międzynarodowej publiki, w tym Niemców: Problem z faszyzmem w Polsce jest tak poważny, że rząd zmuszony był powołać specjalną instytucję do jego zwalczania.

Na lotnisku im. Szopena w Warszawie operują uzbrojeni Izraelczycy. Mają tam swoją policję, oznakowane auta na sygnałach i wydają Polakom polecenia. Towarzyszą też wycieczkom izraelskiej młodzieży. Zasadnym zatem jest pytanie: czy w Polsce mamy do czynienia z policją w policji i tym samym z państwem w państwie? Równie zasadnym jest pytanie: Dlaczego Kamiński (i jego patron) nie uchylił ustawy 1066, która dopuszcza udział obcych formacji zbrojnych w tłumieniu zamieszek w Polsce?

Izrael słynie z tego, że oszukuje swych sojuszników. Dowodem afera Jonathana Pollarda, który przekazywał Mosadowi (i pośrednio Moskwie) najgłębsze tajemnice CIA. Problem w tym, że agenci Mosadu, którzy działali przy Pollardzie, działali także przy Kamińskim. Rafi Eitan, b. szef Mosadu, a wcześniej oficer prowadzący Pollarda pojawił się w resorcie zajmującym się cyfryzacją. Razem z nim pojawił się Yossi Ciechanover, b. dyrektor generalny izraelskiego MSW. Innymi słowy – Kamiński, pod dyktando obu agentów, powierzył klucze do bezpieczeństwa Polski i podpisał porozumienia z Izraelem w sferze bezpieczeństw. I to wtedy, gdy Netanjahu dobijał różnych targów z Putinem. Głupota, czy działania zamierzone?

Inne pytania: Dlaczego Kamiński nic nie zrobił, aby pozbyć się pośrednika w dostawach ropy z Rosji do Polski, spółki należącej do Grigorija Jankelewicza? Dlaczego bezpieczeństwo Polskich Sieci Energetycznych powierzył Mosadowi? Dlaczego dopuścił do tego, żeby biuro Jarosława Kaczyńskiego pozostało przy ulicy Nowogrodzkiej, po sprzedaniu budynku izraelskiej firmie Metropol NH? Jak to możliwe, że partia ma siedzibę w nieruchomości należącej do obcej firmy, gdzie częste wizyty składał koordynator służb specjalnych i gdzieza zamkniętymi drzwiami, na tajnych konwentyklach spotykało się kierownictwo PiS?

Gdy Polska była bita po twarzy, gdy trzeciorzędny dyplomata z drugorzędnego państewka obsobaczał prezydenta i premiera, minister od policji głównego wroga dostrzegł w użytkownikach Twittera i ich „antysemickich” wpisach. Gdy Żydzi walili Polaków w pysk na odlew, Kamiński dywagował o wadach Polaków, o ich „ciężkiej chorobie antysemityzmu”. Gdy potrzebna była odwaga, tchórzliwie merdał ogonkiem. Po rejteradzie z ustawą o IPN pozostał nam w pamięci obraz ministra o buzi zbitego psa, wystraszonego, nieporadnego, budzącego litość i odrazę zarazem. Taki obraz dopełnił prezes PiS – gdy pełnił funkcję wicepremiera ds. bezpieczeństwa, do walki z Lempart i wściekłymi macicami, wezwał na pomoc… Kluby Gazety Polskiej. Suchej nitki nie zostawili na Kamińskim blogerzy: Jest bardzo podobny do Felka Dzierżyńskiego; Uderzające podobieństwo, te ślepia mówią same za siebie.

Widmo faszyzmu krąży nad Europą – takiej uległ obsesji. Do walki z „faszystami” powołał specjalne policyjne zespoły. W ślad za tym posypały się sukcesy. W Białymstoku antyterroryści zatrzymali kibiców terroryzujących mieszkańców miasta zawołaniem „Polska dla Polaków”. ABW wtargnęło do mieszkań uczniaków protestujących przeciw islamizacji Polski. Posadzili w areszcie Brunona K., „osobę motywowaną względami nacjonalistycznymi i ksenofobicznymi”, którego jedynym terrorystycznym czynem było nazwanie Tuska „ryżym bandytą”. Słuchając wypowiedzi człowieka odpowiedzialnego za bezpieczeństwo państwa, można było odnieść wrażenie, że największym i jedynym zagrożeniem dla Polski są antysemici.

Jeszcze innym „sukcesem” było sponiewieranie Wojciecha Olszańskiego, który – gdy na kaliskim rynku palono kartkę – mówił ze sceny: „Nie będzie już nigdy Polak Żydowi niewolnikiem!”, a tłum skandował: „Tu jest Polska, a nie Polin” i śpiewał Rotę. O co zatem oskarżał Olszańskiego? O spalenie symbolu Polin? O śpiewanie Roty? A może Kamińskiego i jego patrona najbardziej ubodło to, że mówiąc o Rosji, atakował sowiecką żydokomunę i, tym samym, jej przedłużenie na gruncie polskim, czyli tych, którzy Polską faktycznie rządzą?

Dopiero z raportu Żydowskiej Agencji Praw Podstawowych dowiedzieliśmy się, że w Polsce wprowadzono system rejestrowania przestępstw z nienawiści, i że jego celem jest zapewnienie MSW pełnego wglądu do przypadków takich przestępstw oraz zbieranie informacji o wszystkich dochodzeniach prowadzonych przez policję. Z raportu wynika, że system zasilany jest danymi z Fundacji Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego i stowarzyszenia Otwarta Rzeczpospolita, które „zgłaszają incydenty antysemickie do prokuratury, policji lub innych władz w Polsce”. Nawiasem mówiąc ta ostatnia organizuje, we współpracy z Komendą Główną Policji, „Warsztaty dla przełożonych w policji”. W ich ostatniej odsłonie udział wzięło dwustu najwyższych rangą policjantów, którzy „poznawali historię holokaustu, aby móc lepiej zwalczać przestępczość z nienawiści”.

Lempart ogłosiła powołanie tymczasowego rządu, który „będzie negocjować z rządem warunki jego ustąpienia”. Prezes Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka wezwał do buntu lekarzy i sędziów. Wojnę Polsce wypowiedziała wiceprzewodnicząca Bundestagu. Do zagłodzenia Polski wezwała wiceprzewodnicząca Parlamentu Europejskiego. Medyczny Judenrat udzielił poparcia dla strajku macic. A Kamiński? W niepojętym zaślepieniu brnął w nakręcaniu spirali oskarżeń wobec antysemitów, ścigając się w tej osobliwej dyscyplinie z TVN i „Wyborczą”. Zamiast wyłapywaniem obcych agentów, zajmował się wyłapywaniem „antysemitów”, atakami na „ruskie onuce” i walką z portalem wRealu24. Ukarał też ojca, który wyprowadził do piaskownicy dzieci po 2-tygodniowej kwarantannie.

Afera wizowa to nie jest afera Piotra Wawrzyka. To jest afera Mariusza Kamińskiego. W MSW spraw wiz „pilnowała” ciągle ta sama ekipa następców Jakuba Bermana, których Kamiński nie kontrolował i nie rozliczał. To oni wydawali rocznie kilka wiz dla Polaków z Kazachstanu i kilkaset tysięcy dla Azjatów. To oni w lutym 2022 wpuścili do Polski bez żadnej kontroli 10 milionów Ukraińców (i 150 tysięcy Azjatów przebywających na Ukrainie). To oni nie uchylili przepchniętej w Sejmie przez poprzednika Kamińskiego ustawy o obywatelstwie, która umożliwia nabywanie polskiego paszportu przez osoby mające przodka z polskim obywatelstwem. A więc także potomkom Ukraińców służących w SS Galizien i wnukom Romana Szuchewycza.

Na koniec kilka pytań, retorycznych, tj. takich, na które nie dostaje się odpowiedzi:

– Co robić, żeby minister bezpieki był zadaniowany przez Polaków, a nie przez ambasadę Izraela czy Ukrainy?

– Czy nie mszczą się zaniechania pogromcy komunistów z dekomunizacją, ale nie podpowiadaną przez Komintern, nie z pytaniem, gdzie kto był tylko, co robił?

– Dlaczego przyjął „definicję antysemityzmu”, która w sposób oczywisty miała na celu „dorżnięcie watahy”, czyli tych, którym nie podobają się przywileje dla mniejszości?

– Czy nie był urabiany przy pomocy modus operandi, w którym chodzi o nieustanne mielenie tematu antysemityzmu i sprawdzanie, jak daleko można się posunąć w terroryzowaniu Polaków?

– Czy nie wiedział, że prędzej czy później, wezmą się też za niego, i też pokażą w telewizjach, prowadzonego w więziennych klapkach na posterunek prokuratury Bodnara, na oczach polskiej, żydowskiej i ukraińskiej gawiedzi?

– Czy nie wykonał posługi szabesgoja, tj. ubogiego nie-Żyda służącego za niewielkie wynagrodzenie do wykonywania czynności, które są zakazane Żydom, i co tak naprawdę w rządzie Morawieckiego „koordynował”?

To okazja do smutnych podsumowań: Buńczuczne wypowiedzi wobec Polaków i tchórzliwe milczenie wobec obcych. Zamiast walki, przymilanie się do wrogów Polski. Polacy chcieli Sobieskiego spod Wiednia, a dostali Kamińskiego i Morawieckiego, nawołującego: „Wszyscy Polacy jesteśmy biało-czerwoną drużyną”. Tymczasem potrzebne jest hasło Romana Dmowskiego: „Istnieją Polacy i pół-Polacy, a rasa pół-Polaków musi zginąć”. No i hasło: Kamiński do pierdla!

Krzysztof Baliński

Zagrożenia suwerenności. Część II: Globalizm

Zagrożenia polskiej suwerenności. Część II: Globalizm ekspedyt/zagrozenia-polskiej-suwerennosci

W przekazie głównego nurtu o globalizmie mówi się niewiele, stąd też mało kto postrzega go jako realne zagrożenie dla suwerenności państw i wolności narodów. Opinia publiczna, choć świadoma istnienia licznych ponadnarodowych organizacji, nie interesuje się kwestią kluczową, czyli do czego tak naprawdę organizacje te służą. Mało kto interesuje się też tekstami źródłowymi, a te są dla zrozumienia całego zagadnienia fundamentalne. Globalizm to nowa ideologia, która – podobnie jak wszystkie inne ideologie – dąży do hegemonii w sferze politycznej i społecznej.

Przede wszystkim należy rozpocząć od rozróżnienia pojęć globalizacji i globalizmu, które są ze sobą często mylone. Globalizacja to ogół zachodzących na świecie procesów, które prowadzą do większej współzależności państw, gospodarek, kultur, etc. Globalizm natomiast to – w interesującym nas kontekście – zbiór poglądów, który uznaje globalizację za najwłaściwszy kierunek polityczny i poprzez jej wykorzystanie chce doprowadzić do scalenia świata w jeden polityczny organizm lub szereg organizmów politycznych (np. bloków kontynentalnych) podległych instytucjom międzynarodowym.

Problem z globalizmem jest taki, że można go definiować na bardzo wiele różnych sposobów. Nas interesuje globalizm w kontekście politycznym. Trudno jest jednoznacznie orzec, czy współczesny globalizm jest ideologią, lecz stwierdzenie takie nie jest pozbawione sensu. Jeżeli przyjmiemy, że ideologia to zbiór światopoglądów, za pośrednictwem których dąży się do stworzenia holistycznej interpretacji świata oraz wizji jego przekształcenia, globalizm w nowoczesnym wydaniu zaczyna nabierać ideologicznego kształtu. Stąd też dla ułatwienia wywodu w dalszej części tekstu globalizm będzie przeze mnie określany ideologią lub neoideologią. To drugie pojęcie lepiej odzwierciedla stan jego rozwoju – podkreśla ono fakt, że globalizm to ideologia, która nie jest jeszcze w pełni wykrystalizowana, lecz cały czas formuje się pod wpływem ideologów.

Kim są z kolei ideolodzy współczesnego globalizmu? Na przestrzeni historii pojawiało się wiele postaci, które rozważały możliwość powstania czy to jednego światowego organizmu państwowego, czy też ponadnarodowej organizacji, która miałaby sprawować kontrolę nad teoretycznie niepodległymi, lecz w zasadzie całkowicie pozbawionymi suwerenności państwami. Ideowych korzeni współczesnego globalizmu można dopatrywać się już w XVIII wieku, jednakże dla lepszego zrozumienia tego czym jest globalizm współczesny, należy skupić się na ideologach globalistycznych XX i XXI wieku.

Współczesny globalizm jest bowiem ściśle powiązany z filozoficznym ruchem transhumanizmu i niemożliwe jest analizowanie tej ideologii bez wzięcia tego czynnika pod uwagę. Podobnie jak rozwój idei Marksa powiązany był ściśle z rozpowszechnieniem się rewolucji przemysłowej w państwach Zachodu, rozwój współczesnego globalizmu wiąże się z galopującym postępem technologicznym („czwartą rewolucją przemysłową” w terminologii Klausa Schwaba). Jest to bardzo istotne z tego względu, że rozwój technologiczny w dziedzinach takich jak informatyka, genetyka, implantologia czy medycyna stanowi dla globalistów jeden z najważniejszych obszarów zainteresowania. Rozwój ten ma też być kluczowym dowodem na to, że globalizm jako ideologia jest dziś potrzebny całemu światu.

W ostatnich latach naczelne miejsca wśród globalistycznych ideologów zajęli wspomniany wyżej Klaus Schwab, założyciel i prezes zarządu Światowego Forum Ekonomicznego, oraz Yuval Noah Harari, izraelski historyk i były stypendysta Fundacji Rotschildów. Choć trudno jest powiedzieć jaką rolę realnie odgrywają ci dwaj myśliciele w ruchu globalistycznym (nie musi być to wcale rola wiodąca), to należy poważnie traktować publikowane przez nich prace, gdyż łącząc je ze sobą, możemy ideologię neoglobalizmu spiąć w jedną logiczną całość. Schwab w swoich pracach tworzy podwaliny pod ideologię globalistyczną w wymiarze polityczno-ekonomicznym, natomiast Harari w wymiarze społeczno-kulturowym. Jeżeli weźmiemy w dodatku pod uwagę fakt, że Harari należy do grona doradców Schwaba i współpracuje ze Światowym Forum Ekonomicznym, to rozważanie poglądów tych dwóch autorów zbiorczo staje się tym bardziej uzasadnione.

Stąd też na naszych łamach globalizm nazywamy czasami zamiennie pojęciem schwabizm-hararizm, nawiązując w ten sposób do terminu marksizm-leninizm.

Następnie należy określić kim są sami globaliści. Co ciekawe, środowiska globalistyczne nie posiadają swojego formalnego politycznego przedstawicielstwa. W parlamentach krajów zachodnich nigdzie nie znajdziemy Partii Globalistów, gdyż takie partie nie istnieją. Nie istnieje też (przynajmniej oficjalnie) globalistyczna międzynarodówka, choć zdaje się, że do tej roli aspiruje kilka ponadnarodowych inicjatyw ze Światowym Forum Ekonomicznym (WEF) na czele. Nie oznacza to jednak, że nie ma na świecie partii, które służą globalistycznym interesom. Zastanawiający w tym kontekście może być fakt, że zarówno podczas corocznych spotkań WEF, jak i dwóch innych istotnych globalistycznych gremiów, czyli Grupy Bilderberg i Komisji Trójstronnej, pojawiają się politycy najróżniejszych opcji politycznych (we wszystkich tych gremiach pojawiają się często te same nazwiska), dzięki czemu widać, że globaliści preferują oddziaływanie na politykę poprzez jednostki. Wielu polityków sprawujących ważne stanowiska w Unii Europejskiej oraz państwach członkowskich Unii, w młodości było wspieranych finansowo przez rozmaite organizacje i fundacje promujące globalizm, stanowiące realne narzędzie do tzw. kreowania liderów, bo tak określają ten proces sami globaliści. O sposobie kreowania „liderów” lokalnych jako skutecznej strategii politycznej pisze w swoich książkach George Soros, prominentny globalista i promotor idei społeczeństwa otwartego.

Uzupełniając wywód na temat globalistów pozwolę sobie zacytować fragment tekstu mojego redakcyjnego kolegi Bartosza Kopczyńskiego. W tekście tym red. Kopczyński globalistów określa w następujący sposób:

„Jest to grupa międzynarodowych kapitalistów o globalnym zasięgu swych interesów. Niewiele pewnego możemy o nich powiedzieć, nie znamy bowiem szczegółowych ról i ustaleń. Musimy więc polegać na wiedzy historycznej i per analogiam transponować ją na współczesność. Wynika z tego, że globalną rewolucyjną grupę inicjatywną stanowią ludzie z kilkunastu rodzin bankierskich, o przeważającym pochodzeniu korzenno – anglosaskim, których główną siedzibą są Stany Zjednoczone i Londyn. Źródłem ich władzy jest zarządzanie kreacją, emisją, przepływem i wymianą pieniądza. Większość opinii publicznej nie ma świadomości, jak długo już trwają ich zmagania ze światem i ludzkością. Moja obecna wiedza pozwala na wskazanie tego momentu, w którym zwykli bankierzy stali się globalistami, i jest to początek XIX w. Ludzie ci przekazują sobie majątki, struktury władzy, wpływy i wiedzę z pokolenia na pokolenie. W globalistycznych rodach panuje wewnętrzny konserwatyzm obyczajowy, wyraźna struktura patriarchalna, wewnętrzna solidarność oraz współpraca między rodami. Jest to modus vivendi et operandi dokładnie przeciwny do tego, który aplikują wszystkim innym ludziom. Dzięki temu dokonali tak wielkiej kumulacji majątków, władzy i wpływów. Dzięki temu tak skutecznie ingerują w rozwój ludzkości.”

Ważne jest także to o czym red. Kopczyński wspomina w dalszej części swojego tekstu, wymieniając szereg ponadnarodowych organizacji, które służą globalistom jako narzędzia do realizacji panglobalnej polityki. Obok wspomnianych już przeze mnie Światowego Forum Ekonomicznego, Grupy Bilderberg, Komisji Trójstronnej i Unii Europejskiej, na tej liście znajdują się też instytucje takie jak ONZ, OECD, WHO, Bank Światowy, Klub Rzymski czy Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Znaczenie tych instytucji dla poszerzania globalistycznych wpływów na świecie zdaje się bardzo niedoceniane przez współczesne społeczeństwa Zachodu, które zdają się kompletnie nie rozumieć tego jaką rolę te instytucje w rzeczywistości odgrywają. Tymczasem jak pisze Klaus Schwab przyszłość należy właśnie do nich.

Schwab nie postuluje oficjalnie utworzenia rządu światowego, ale jest zwolennikiem rozwiązania, które de facto oznaczałoby ni mniej, ni więcej to samo. Według niego państwa narodowe nie są w stanie rozwiązywać współczesnych problemów globalnych związanych z m.in. zagrożeniami bezpieczeństwa, zmianami klimatu, terroryzmem, ryzykiem związanym z wymknięciem się spod kontroli rozwoju technologicznego. Z tego też względu państwa narodowe powinny się stopniowo zrzekać swoich własnych kompetencji na rzecz instytucji międzynarodowych, niekoniecznie tych już istniejących. Schwab nazywa to działaniem przez „wspólną platformę”. O możliwości powstania „rządu światowego” wprost pisze z kolei Harari.

Tzw. problemy globalne stanowią klucz do zrozumienia współczesnego globalizmu. Globalistyczna narracja głosi, że ludzkość w XXI wieku znajduje się w stanie permanentnego kryzysu, który jest tak naprawdę skutkiem jej działania. Problemy, które narosły w wyniku szkodliwej działalności człowieka stanowią zagrożenie egzystencjalne dla miliardów ludzi na całym świecie. Państwa narodowe w obliczu tych wszechobecnych zagrożeń przestają według globalistów spełniać taką rolę, jaką mogły odgrywać jeszcze 50 czy 100 lat temu. Nie są one bowiem w stanie rozwiązywać problemów globalnych, a co gorsza – narodowy egoizm utrudnia międzynarodową współpracę i prowadzenie skoordynowanych działań na rzecz walki z globalnymi problemami. Wobec tego świat powinien dostosować się do tej nowej rzeczywistości i odchodząc od archaicznej formy organizacji politycznej w postaci państw narodowych, wejść w erę globalnej, ponadnarodowej współpracy.

Globalne problemy mogą rozwiązać tylko globalnie działające instytucje. Państwa narodowe powinny więc przekazać swoje własne uprawnienia na rzecz tych instytucji, aby możliwe było rozwiązanie problemów zagrażających ludzkości. Stąd też np. aby skuteczniej walczyć z przyszłymi pandemiami (dla globalistów stanowi pewnik, że będą one miały miejsce, o czym wspominają zarówno Schwab, Bill Gates, jak i sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres), państwa narodowe powinny całkowicie podporządkować swoje systemy opieki zdrowotnej Międzynarodowej Organizacji Zdrowia (WHO), która mogłaby o wiele skuteczniej wprowadzać określone rozwiązania mające pandemiom zapobiegać, np. ogólnoświatowy lockdown czy ogólnoświatowy nakaz szczepień.

Jeżeli czytali Państwo część I niniejszego cyklu [powyżej -AC] to zapewne pamiętają Państwo, że podobny model działania przyjęła na naszym kontynencie Unia Europejska. Proces federalizacyjny, czyli przekształcenie Unii w superpaństwo miałby przebiegać w dokładnie ten sam sposób – państwa narodowe niezdolne do rozwiązywania problemów w skali europejskiej i globalnej (gdyż UE także posiada takie aspiracje) powinny delegować swoje kompetencje na rzecz Komisji Europejskiej, czy też innego organu, który miałby się z niej w przyszłości wyłonić, aby ta mogła „skuteczniej” zarządzać polityką europejską. Co istotne, tego rodzaju okoliczności zostały przewidziane w obowiązującej Konstytucji RP z roku 1997.

W artykule 9 punkt 2 czytamy: „Rzeczpospolita Polska może na podstawie umowy międzynarodowej przekazać organizacji międzynarodowej kompetencje organów władzy państwowej w niektórych sprawach”.

Prawda jest jednakże taka, że globaliści już teraz posiadają ogromną kontrolę rozciągającą się na wielu kluczowych z punktu widzenia polityczno-ekonomicznego obszarach. Red. Kopczyński w swoim tekście wymienia pośród tych obszarów m.in.: organizacje ponadnarodowe, międzynarodowe, eksperckie, pozarządowe; system bankowy; globalne firmy wszystkich branż, czyli przemysł, handel, technologia; media i przemysł rozrywkowy. Poza tym wpływy globalizmu obecne są także na szeroką skalę w świecie nauki oraz w Kościele Katolickim.

Zagrożenie globalizmu dla suwerenności Polski, a w zasadzie wszystkich państw Zachodu wynika więc – podobnie jak w przypadku zagrożenia ze strony UE – z globalistycznych tendencji do demontażu państw narodowych poprzez odebranie przynależnych im kompetencji na rzecz organizacji międzynarodowych. Na ten moment nie chodzi więc o żadne proklamowanie światowego państwa czy rządu światowego, jak często w uproszczony sposób wyobrażają sobie ludzie świadomi zagrożenia ze strony globalizmu. Podobnie jak w przypadku UE jest to zagrożenie pełzające, które można by też przyrównać do powolnego gotowania żaby. Zagrożenie suwerenności państwa ze strony globalizmu nie jest gwałtowne i natychmiastowe, jak w przypadku zbrojnej agresji wrogiego państwa. To zagrożenie wynika z procesów zachodzących stopniowo, na przestrzeni wielu lat, a w obecnych czasach, w których międzynarodowy system finansowy charakteryzuje się nieustająco rosnącym zadłużeniem państw, globaliści posiadający dominujące wpływy w systemie bankowym posiadają wszelkie narzędzia ku temu, by procesy te jeszcze bardziej zintensyfikować.

Jeżeli zagrożenie wynikające z sukcesów globalizmu dotyczy państwa, to tak samo dotyczy narodu dane państwo zamieszkującego. Już dziś w warunkach systemu demoliberalnego naród posiada niewielki wpływ na to w jaki sposób kształtowane jest państwo. W warunkach globalizmu ten wpływ spadłby do zera. Oznacza to, że społeczeństwa w gruncie rzeczy zostałyby pozbawione możliwości decydowania o swoim losie, gdyż wszelkie wytyczne przychodziłyby z góry, do której nie byłoby możliwości się odwołać. Brzmi to abstrakcyjnie? Wystarczy, że wrócimy do osławionego przykładu WHO. Załóżmy, że faktycznie traktat pandemiczny WHO zostaje podpisany przez wszystkie państwa świata i w nadchodzących latach dochodzi do ogłoszenia stanu globalnej pandemii. WHO uznaje arbitralnie, że w Polsce należy wprowadzić lockdown. Jeżeli bowiem WHO posiadłoby takie kompetencje, rząd staje się tak naprawdę jedynie podwykonawcą i musi polecenia spełniać, bo traktatowo się do tego zobowiązał. Wyobraźmy sobie, że społeczeństwo polskie w zdecydowanej większości nie zgadza się z decyzją WHO, jednakże państwowe służby zobowiązane są do zaprowadzenia w narodzie posłuszeństwa. W takiej sytuacji społeczeństwo nie ma nawet możliwości wywarcia jakiejkolwiek presji na ośrodki decyzyjne, gdyż te, oddalone od Polski o tysiące kilometrów, nie za bardzo interesowałyby się zdaniem opinii publicznej.

Oczywiście jest to tylko scenariusz teoretyczny i – jak to zwykle z utopiami bywa – w praktyce niewiele miałby wspólnego z górnolotnymi założeniami. Jeżeli jednak weźmiemy pod uwagę rozwój technologiczny i możliwości likwidowania wszelkiego oporu za pomocą narzędzi cyfrowych (tak jak Trudeau postąpił z protestującymi w Kanadzie), nie jest to coś niemożliwego. Tutaj należy postawić więc pytanie o to czy globalistyczna, utopijna wizja świata pod nadzorem wielkich organizacji ponadnarodowych jest w ogóle wykonalna. Otóż odpowiedź na to pytanie brzmi: tak – dokładnie tak samo, jak możliwe było realizowanie innej globalistycznej utopii, czyli komunizmu, którego globalizm jest w dużej mierze ideowym spadkobiercą. Utrzymanie w szyku dużych, niejednolitych kulturowo obszarów możliwe jest jedynie poprzez tyranię i w tym właśnie tkwi największe zagrożenie ze strony globalizmu, że pod postacią szlachetnych haseł walki o lepsze jutro planety i dobrobyt ludzkości, kryje się realna groźba cyfrowej, technologicznej tyranii na niespotykaną w historii świata skalę.

___________

Zagrożenia polskiej suwerenności. Część II: Globalizm, Dominik Liszkowski, 23 sierpnia 2023

−∗−

Warto porównać:

Trwa batalia o polską niepodległość. Otwórzmy oczy Polakom! – Ordo Iuris
Przed nami epokowe wyzwanie. Musimy dotrzeć do wszystkich Polaków z informacją, że referendum dotyczy w rzeczywistości oddania suwerenności; że utrata niepodległości to konkretne szkody dla każdego Polaka. I tylko powszechny […]

___________

Postaw czerwonego sukna czyli o farsie politycznej
Społeczeństwo III RP jest społeczeństwem, które z punktu widzenia politycznego, z punktu widzenia zdolności do realistycznej oceny politycznej sytuacji, jest społeczeństwem skrajnie infantylnym. Po pierwsze nie potrafi ono zidentyfikować, jakie […]

___________

Jak odzyskać niepodległość. Aspekty formalne, materialne i… nasze cechy
Naród jednak nie chce odzyskiwać niepodległości z powodu dwojakiej niewiedzy: nie wie, że ją utracił, i nie wie, że nie jest narodem. Jak to rozumieć? Wydaje się sprzeczne, jednak pozornie. […]

___________

Czas nowego antysystemu
Pojęcie antysystemu należy całkowicie zredefiniować. Nowy antysystem nie może odnosić się już tylko do kontestacji systemu politycznego państwa – musi on brać pod uwagę system globalny, którego dynamiczna ewolucja zmienia […]

___________

Czerwony ład unijny czyli pełen wachlarz zakazów
Miesiąc miodowy z Unią Europejską już dawno za nami, a teraz rozwija się szara codzienność związku. Okazuje się więc, że związek ten nie jest ani z miłości, ani z rozsądku. […]

−∗−

O autorze: AlterCabrio

If you don’t know what freedom is, better figure it out now!

Zagrożenia polskiej suwerenności. Część I: Unia Europejska

Zagrożenia polskiej suwerenności

Autor: AlterCabrio , 18 marca 2024 ekspedyt/zagrozenia-polskiej-suwerennosci

Słowem, które najlepiej obrazuje dzisiejszy stan społeczeństwa polskiego jest zobojętnienie. Podczas gdy ogromna część społeczeństwa zanurza się od prawie dwóch dekad w jałowym, kompletnie rujnującym polską wspólnotowość konflikcie politycznym między dwoma partiami konsekwentnie demontującymi Państwo Polskie, szerzy się całkowita obojętność i ignorancja w stosunku do realnych problemów i niebezpieczeństw zagrażających polskiej suwerenności. Co gorsza – media podtrzymują poziom świadomości społecznej na tak żałośnie niskim poziomie, że niemożliwa stała się już normalna i merytoryczna debata publiczna.

−∗−

Zagrożenia polskiej suwerenności. Część I: Unia Europejska

Społeczeństwo polskie słysząc o zagrożeniach dla polskiej suwerenności i niepodległości instynktownie spogląda na wschód. Mało kto tymczasem zdaje sobie sprawę z tego, że Państwo Polskie nieustannie i konsekwentnie ograbiane jest z kolejnych swoich prerogatyw przez organizacje międzynarodowe, których siedziby mieszczą się w wielkich zachodnich metropoliach.

Na początku krótko odniosę się do wspomnianej kwestii wschodu, czyli kwestii rosyjskiej. Tekst ten nie ma bowiem na celu odwracania uwagi od zagrożenia ze strony Rosji, którego autor nie neguje. Zagrożenie to jednakże ma charakter, który do wyobraźni przemawia bardzo łatwo – charakter militarny. W tym cyklu natomiast zamierzam skupić się na zagrożeniach o charakterze instytucjonalnym i ekonomicznym. Te bowiem, w odróżnieniu od chociażby militarnej agresji, są często przez szerokie masy całkowicie niedostrzegane. Nie mają też charakteru gwałtownego i nie skutkują nagłą i całkowitą utratą wolności, niepodległości i suwerenności. Nie charakteryzują się przemocą i gwałtem. Zagrożenia te postępują stopniowo i za kulisami. Mają one zresztą podłoże o wiele bardziej skomplikowane i wynikają nie z lufy karabinu przystawionej do głowy, lecz precyzyjnie formułowanych aktów prawnych, napisanych w sposób, którego przeciętny człowiek często nie jest nawet w stanie zrozumieć lub właściwie zinterpretować. W tekście tym nie chodzi więc o porównywanie zagrożeń, lecz naświetlenie tych, co do których świadomość społeczna jest zdecydowanie mniejsza niż powinna być. Świadomość ta jest niezbędna, jeżeli mamy się przed nimi bronić. Pamiętajmy, że rozbiory Polski nie nastąpiły ot tak, jednego dnia, lecz były konsekwencją wielu długotrwałych i współgrających ze sobą procesów.

Jak do tego doszło?

Słowem, które najlepiej obrazuje dzisiejszy stan społeczeństwa polskiego jest zobojętnienie. Podczas gdy ogromna część społeczeństwa zanurza się od prawie dwóch dekad w jałowym, kompletnie rujnującym polską wspólnotowość konflikcie politycznym między dwoma partiami konsekwentnie demontującymi Państwo Polskie, szerzy się całkowita obojętność i ignorancja w stosunku do realnych problemów i niebezpieczeństw zagrażających polskiej suwerenności. Co gorsza – media podtrzymują poziom świadomości społecznej na tak żałośnie niskim poziomie, że niemożliwa stała się już normalna i merytoryczna debata publiczna. Coraz częściej można też spotkać się z postawą, szczególnie ludzi młodych, którzy twierdzą, że kwestia polskiej niepodległości jest im w gruncie rzeczy obojętna. Nie powinno to nas dziwić, jeśli w sferze wartości postawę patriotyzmu wyparła postawa konsumpcjonizmu. Logicznym skutkiem tego procesu stała się zmiana społecznych priorytetów.

Po upadku komuny i „transformacji” ustrojowej kwestia polskiej niepodległości i suwerenności odeszła na dalszy plan. Nowe lewicowo-liberalne elity w sojuszu z post-komunistycznym elementem polskiej sceny politycznej przekonały społeczeństwo, że gwarantem przyszłej niepodległości i suwerenności Rzeczpospolitej powinny być czynniki zewnętrzne – mocarstwa i organizacje międzynarodowe. Tak oto zaprowadzono Polaków w ślepą uliczkę, wykorzystując w pełni kompleksy wychodzącego dopiero co spod sowieckiego buta społeczeństwa.

Postkolonialna mentalność Polaków ułatwiła wspomnianym elitom III RP konsekwentne osłabianie państwa i demontaż jego suwerenności. Już od lat 90. konsekwentnie i świadomie prowadzono do wyprzedaży narodowego majątku, likwidacji polskiego przemysłu, osłabienia polskiej armii, niepotrzebnej biurokratyzacji, obniżenia poziomu edukacji i szkolnictwa wyższego oraz stworzenia uprzywilejowanych warunków na rynku dla wielkich koncernów zachodnich przy jednoczesnym blokowaniu rozwoju polskiej przedsiębiorczości i powstawania klasy średniej.

Tych patologicznych zjawisk można by wymienić znacznie więcej, a wiele z nich, jak postępująca degeneracja cywilizacyjna poprzez promocję de facto antykultury w środkach masowego przekazu i instytucjach kulturalnych (tylko z nazwy) wynikało ze słabości państwa oraz słabości i braku organizacji społeczeństwa, skupionego na walce o przetrwanie w warunkach nowego, pseudokapitalistycznego ładu.

W międzyczasie kwestia niepodległości i suwerenności stała się dla Polaków czymś jak gdyby abstrakcyjnym, o czym debatować nie ma nawet potrzeby. Skuteczna propaganda mediów lewicowo-liberalnych na rzecz polskiej akcesji do struktur Wspólnot Europejskich utwierdziła tylko Polaków w przekonaniu, że „koniec historii” faktycznie nastąpił, a w strukturach unijnych czeka nas przyszłość mlekiem i miodem płynąca. Wszystko było jednak oparte na fałszywym paradygmacie – wmówiono społeczeństwu, że Państwo Polskie jest zbyt słabe, a naród zbyt zaściankowy by rządzić się samemu, ergo należy ster nad polską państwowością oddać „starszym i mądrzejszym”, czyli „dojrzałym demokracjom” Zachodu.

Niecałe 20 lat od czasu polskiej akcesji nadal ogromna część społeczeństwa żyje tymi neokolonialnymi przekonaniami, dzieląc tę samą, lub może i większą niewiarę w zdolność polskiego narodu do samostanowienia. Jednakże wielu ludzi zdążyło na szczęście otworzyć oczy, a z czasem będzie ich coraz więcej, gdyż do coraz większych rzesz zacznie docierać, że wszelkie absurdy rodzące się w Brukseli i Strasburgu, to nie przypadkowe działanie głupich ludzi, lecz metodyczna realizacja określonego planu, którym jest (docelowo) federalizacja Unii Europejskiej, tj. stworzenie superpaństwa europejskiego sterowanego przez global-socjalistyczne euroelity z niemiecko-francuskiego nadania.

Unia Europejska i federalizacja

Unia Europejska już dawno zatraciła charakter gospodarczo-politycznego związku suwerennych i niepodległych państw. Kolejne unijne traktaty takie jak traktat z Maastricht, traktat nicejski, aż po traktat lizboński konsekwentnie prowadzą Unię Europejską w stronę federalizacji, a ta wymaga jednocześnie ideologizacji (choćby po to by znacząco ujednolicić w państwach członkowskich systemy prawne). Dlaczego? Z jednej strony następuje bowiem poszerzenie kompetencji organów unijnych z Komisją Europejską na czele, z drugiej strony następuje stopniowe ograniczanie kompetencji państw członkowskich. Widać już wyraźnie, że z opisanych w 2017 roku przez Jean-Claude’a Junckera w Białej księdze w sprawie przyszłości Europy możliwych kierunków rozwoju Unii, postawiono na scenariusz zatytułowany „Robić wspólnie znacznie więcej”, a najlepszy dowód potwierdzający powyższą tezę stanowi treść umowy koalicyjnej rządu Republiki Federalnej Niemiec (SPD-FDP-Zieloni) z roku 2021, która mówi wprost, że celem integracji europejskiej powinno być „federalne, europejskie państwo związkowe, zorganizowane zgodnie z zasadą subsydiarności i proporcjonalności oraz kartą praw podstawowych” jako podstawami funkcjonowania.

Czym charakteryzowałaby się taka Unia według Junckera? M.in. wprowadzeniem w życie unii finansowej i fiskalnej, „współpracą” w zarządzaniu granicami, wspólną polityka zagraniczną zarządzaną przez centralę oraz stworzeniem Europejskiej Unii Obrony (czyt. zalążku Armii Europejskiej), budżetem „zmodernizowanym i podwyższonym, uzupełnionym o zasoby własne”, a także szybszym i skuteczniejszym podejmowaniem i egzekwowaniem decyzji.

Jak powinniśmy interpretować te mgliste założenia eurokratów? Z racji, że Biała księga opublikowana została już 6 lat temu, a docelowym terminem realizacji jej założeń miał być rok 2025, możemy z perspektywy czasu opisać to na przykładach:

  • Wprowadzenie unii finansowej i fiskalnej miałoby służyć poszerzeniu kompetencji Komisji Europejskiej, pozwalającemu jej na nakładanie i ściąganie określonych podatków, a ponadto umożliwiałoby Unii m.in. uwspólnotowienie długu (wobec czego zabiegi też już podejmowano), co oznacza, uproszczając, że wszystkie państwa musiałyby brać na siebie długi będących na skraju bankructwa państw Południa takich jak Hiszpania, Włochy i Grecja (czyli wszyscy obywatele Unii musieliby płacić za niegospodarność rządów tych krajów).
  • Aby lepiej zrozumieć utopijny charakter projektu wspólnej polityki zagranicznej i Europejskiej Unii Obrony powinniśmy przyjrzeć się jak w praktyce mogłyby one wyglądać, gdyby zostały wprowadzone w życie przed eskalacją konfliktu rosyjsko-ukraińskiego. Otóż inwazja rosyjska na Ukrainę jednoznacznie wykazała, że interesy poszczególnych państw UE bywają tak całkowicie ze sobą sprzeczne, że niemożliwe byłoby realizowanie spójnej, bezkonfliktowej i korzystnej dla wszystkich polityki zagranicznej. Jaką bowiem politykę zagraniczną prowadziłaby Komisja Europejska w kwestii wspomnianego konfliktu – niemiecką czy polską? Połączenie ich wobec fundamentalnych różnic byłoby przecież niemożliwe. Podobnie wygląda kwestia Europejskiej Unii Obrony – interesy czyjej obrony narodowej realizowałaby taka struktura?
  • Kwestia budżetu uzupełnionego o „zasoby własne” doskonale pokazuje na czym polega delegacja kompetencji z poziomu krajowego na poziom federalny. Unia Europejska nie jest przecież w stanie wygenerować jakichkolwiek „zasobów własnych” w sposób inny niż poprzez przejęcie części wpływów budżetowych poszczególnych państw członkowskich. Unia – choć wielu ciągle zdaje się tego nie pojmować – nie posiada żadnych zasobów własnych, gdyż nie jest przedsiębiorstwem, którego usługi ktokolwiek by kupował. Wszystkie pieniądze jakimi Unia dysponuje, to pieniądze pochodzące z podatków obywateli państw członkowskich. Jeżeli więc Komisja Europejska występuje uzurpacyjnie o poszerzenie zasobów własnych, to znaczy, że zwyczajnie chce zabierać państwom członkowskim kolejne miliardy z ich własnych budżetów. W jakim celu? Warto pamiętać, że z naszych pieniędzy struktury unijne opłacają już ponad 30 tysięcy darmozjadów z Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego.
  • Na czym miałoby polegać szybsze i skuteczniejsze podejmowanie decyzji? Cóż, jest to kwestia chyba najbardziej zawiła i mglista jednocześnie. Najbardziej logiczny scenariusz interpretacji tego sformułowania to przekształcenie Komisji Europejskiej w Rząd Europy – z przewodniczącym jako premierem. Jeżeli bowiem scenariusz federacyjny, pod którym podpisuje się dzisiaj Olaf Scholz, kanclerz najpotężniejszego członka Unii, miałby zostać zrealizowany faktycznie, Unia będzie potrzebowała ciała wykonawczego nadrzędnego względem rządów państw członkowskich.

Doświadczenie ostatnich lat wyraźnie pokazuje, że plany federalizacji UE wyprzedzają czasowo wszelkie założenia teoretyczne. Do przyspieszenia tego procesu bardzo zręcznie wykorzystano okres tzw. pandemii. Działania Komisji Europejskiej na przestrzeni ostatnich lat idą o wiele dalej niż zakładał nawet najbardziej „optymistyczny” scenariusz Junckera w roku 2017. Unia nie ma zresztą zamiaru zejść z raz obranego kierunku, o czym wielokrotnie wspominała p. von der Leyen i wszelkie mrzonki o reformie tej organizacji od środka mają na celu jedynie mydlić ludziom oczy, tworząc fałszywą nadzieję na to, że trendy federalizacyjne wewnątrz Unii da się odwrócić właściwymi wyborami politycznymi.

Na tym etapie należy odpowiedzieć na bardzo ważne pytanie – jak to możliwe, że podczas gdy o wizji federalizacji UE mówią od lat oficjalne dokumenty, ważni przedstawiciele Komisji Europejskiej, a w ostatnim czasie nawet przywódcy niektórych państw członkowskich, wizja ta cały czas w oczach polskich mas zdaje się czymś kompletnie niezrozumiałym i nierealistycznym, teorią spiskową ludzi z antyunijną obsesją?

W tym momencie cofnę się do tego o czym pisałem na początku tego tekstu – społeczeństwo polskie swoją wiedzę o rzeczywistości czerpie przede wszystkim z mediów, a dominującym medium w dalszym ciągu pozostaje telewizja. Sytuacja na polskim rynku medialnym jest natomiast taka, że niezliczone kanały telewizyjne, radiowe, gazety oraz portale internetowe znajdują się w rękach obcego kapitału – także niemieckiego i francuskiego. Media te tworzą więc w Polsce propagandę przychylną projektom federalizacji – realizują na terytorium polskim propagandę obcych mocarstw za pośrednictwem polskojęzycznych „dziennikarzy”. Stąd też społeczeństwo nie jest informowane o tym jak naprawdę funkcjonuje Unia Europejska, tkwiąc w mylnych przekonaniach wpojonych mu jeszcze w czasach okresu przedakcesyjnego.

Pozwolę sobie w tym miejscu rozprawić się z dominującymi w polskiej przestrzeni publicznej mitami na temat Unii Europejskiej.

Mit I: Parlament Europejski ma znaczenie

Parlament Europejski w przeciwieństwie do parlamentów krajowych nie posiada inicjatywy ustawodawczej. Jest to instytucja w gruncie rzeczy całkowicie zbędna, której istnienie ma spełniać dwa podstawowe cele: 1) z propagandowego punktu widzenia ma podtrzymywać fikcję demokracji panującej w UE; 2) stanowi niebotycznie dochodowe koryto dla polityków lokalnych, często zbliżających się już do politycznej emerytury lub też od dawna na niej będących.

Istnienie instytucji parlamentarnej z nazwy, która nie posiada inicjatywy ustawodawczej i może wpływać na organ wykonawczy (Komisja Europejska) jedynie poprzez niewiążące wezwania do działania jest swoistym absurdem do kwadratu. Parlament teoretycznie dysponuje uprawnieniami takimi jak zatwierdzanie KE i jej przewodniczącego czy prawo uchwalania wotum nieufności wobec Komisji większością 2/3 głosów, ale jak wiadomo z praktyki – linia ideowa PE i KE jest zazwyczaj tak zbieżna, że niemożliwością zdaje się sytuacja, w której Parlament korzysta z tych uprawnień.

Pozostałe uprawnienia PE typu „prawo zadawania pytań komisarzom” lub „możliwość zadawania pytań Radzie” mogą wzbudzać jedynie śmiech.

Rozwinę teraz dwa podstawowe cele istnienia Parlamentu Europejskiego, o których wspomniałem wcześniej.

Podtrzymywanie fikcji demokracji. Unia Europejska szczyci się, że jedną z jej fundamentalnych „wartości” jest demokracja. Tymczasem jedyne demokratyczne wybory do którejkolwiek ze struktur unijnych, to właśnie odbywające się co 5 lat wybory do PE. Europejczycy mają więc demokratyczne prawo wyboru europosłów, którzy na kierunek działania Unii Europejskiej nie mają żadnego realnego wpływu. Demokracja Unii jest więc kompletną fikcją, gdyż realna decyzyjność znajduje się w rękach państw w Unii dominujących, dla których wyniki wyborów do europarlamentu nie mają żadnego znaczenia.

Źródło dochodów dla polityków. Europarlament liczy sobie 705 posłów (dla porównania w 1962 roku było ich 162, lecz później nastąpił lawinowy wzrost). Pensja europosła to w przybliżeniu 10 tysięcy euro brutto (7,5 tysiąca euro na rękę). W przeliczeniu na złotówki przy obecnym kursie euro poseł taki otrzymuje więc pensję sięgającą ponad 33 tysięcy złotych miesięcznie na rękę. Przez całą kadencję (5 lat) europoseł zarabia w europarlamencie w przybliżeniu 2 miliony złotych netto.

Pokrycie pensji wszystkich europarlamentarzystów razem kosztuje europejskich podatników prawie 2 miliardy złotych brutto! Mowa tutaj o samych europarlamentarzystach określonej kadencji, a nie zapominajmy o wszystkich emerytowanych europarlamentarzystach czy pracownikach Europarlamentu, których jest znacznie więcej oraz przedstawicielach Komisji Europejskiej, którzy otrzymują jeszcze wyższe pensje. Unia Europejska jest więc maszynką do przemielania pieniędzy europejskich podatników na rzecz europejskich polityków, którzy mogą zostać milionerami jedynie przez sam fakt wybrania ich do PE.

Czy naprawdę opłaca się wydawać te wszystkie miliardy na instytucję, która cieszy się kompetencjami takimi jak „prawo do zadawania pytań”?

W ramach eksperymentu społecznego zachęcam czytelników do zadawania pytań na temat roli i funkcjonowania Europarlamentu w ramach struktur UE polskim zwolennikom Unii. Zakładam, że zdecydowana większość odpowiedzi jakie Państwo otrzymają nie będzie miała zupełnie nic wspólnego z rzeczywistością.

Mit II: Bez Unii bylibyśmy drugą Białorusią

Kolejny mit wykreowany przez europropagandę i wtłoczony w umysły Polaków sprawia, że nie są oni sobie w stanie wyobrazić sprawnego funkcjonowania Państwa Polskiego poza strukturami unijnymi. Istnieje tymczasem na terytorium Europy kilka państw, które jednoznacznie pokazują, że można nie należeć do Unii, a prosperować bardzo dobrze, czego przykładem są Szwajcaria, Islandia czy Norwegia. Co więcej, państwa te przynależą do strefy Schengen, co jednoznacznie obala kolejny mit, jakoby brak przynależności do UE uniemożliwiałby Polsce funkcjonowanie w ramach tego układu.

Ostatecznym dowodem na to, że wraz z Unią pojawił się w Polsce dobrobyt – zdaniem zwolenników UE – ma być dynamiczny rozwój polskiej gospodarki oraz infrastruktury w pierwszych latach po przystąpieniu Polski do UE. Fakty są jednak takie, że nie da się jednoznacznie stwierdzić czy rozwój ten wynikał tylko i wyłącznie z faktu, że Polska wstąpiła do Unii. Ewentualne pozytywne efekty ekonomiczne wynikające z przystąpienia Polski do UE (a obiektywnie stwierdzając, takie także były) pokryły się bowiem w czasie z dynamicznym rozwojem gospodarczym typowym dla państw, które od lat 90. przechodziły transformację ustrojową, której podstawą było odejście od kompletnie niewydolnej gospodarki centralnie planowanej. Kiedy spojrzymy na wskaźniki wzrostu gospodarczego to zobaczymy, że najbardziej stabilny długofalowo wzrost miał miejsce w latach 1993-2000, a załamanie przypadło dopiero na rok 2001 (spowolnienie trwało 2 lata). Nie jesteśmy więc w stanie jednoznacznie stwierdzić czy rozwój gospodarczy Polski bez wstąpienia do Unii Europejskiej nie wyglądałby mniej więcej tak samo jak wyglądał w rzeczywistości.

Dla porównania możemy przyjrzeć się tym państwom post-komunistycznym, które opóźniły swoje przystąpienie do UE względem Polski. Tak oto Chorwacja do czasu kryzys ekonomicznego, który bardzo mocno wpłynął na jej gospodarkę zaliczała w latach 2002-2007 konsekwentny wzrost gospodarczy wahający się między 4.1-5.7%. Tak jak wspomniałem gospodarka chorwacka wyhamowała w obliczu kryzysu finansowego, ale po odbiciu, które nastąpiło w roku 2015 nie osiągała już wzrostu gospodarczego zbliżonego do tego z lat 2002-2007 (aż do roku 2021, co miało związek z „odbiciem” po lockdownach roku 2020).

Nie chodzi mi w tym momencie o to by na siłę udowadniać, że gospodarczo wyglądalibyśmy lepiej gdybyśmy do Unii Europejskiej nie wstąpili – nigdy się tego tak naprawdę nie dowiemy. Chodzi jedynie o walkę z wykreowanym mitem, jakoby przystąpienie do Unii było historyczną koniecznością, bez której nie uniknęlibyśmy biedy i zastoju. Jak pokazuje powyższy przykład Chorwacja nie będąc członkiem Unii w latach 2005-2007 (przed kryzysem) nie rozwijała się gospodarczo jakoś dramatycznie gorzej niż Polska. Warto wspomnieć też, że Rumunia, która przystąpiła do UE w roku 2007, notowała wzrost na poziomie 10.3% w roku 2004 czy 8% w roku 2006. Do osiągnięcia takich wskaźników nie był jej potrzebny zastrzyk funduszy z UE.

Mit III: Unia jest gwarantem polskiego bezpieczeństwa

Wbrew powtarzanemu często frazesowi, Unia Europejska nie jest sojuszem militarnym i obecność w niej nie stanowi z tego względu jakiejkolwiek gwarancji udzielenia realnego wsparcia w przypadku agresji zbrojnej na nasz kraj. Politycy, którzy wygłaszają tego typu stwierdzenia zwyczajnie wykorzystują fakt, że przynależność wielu krajów do UE pokrywa się z przynależnością do NATO, które – teoretycznie – jest zobowiązane do udzielenia militarnego wsparcia każdemu zaatakowanemu członkowi. Z militarnego punktu widzenia Unia Europejska nie jest więc żadnym gwarantem bezpieczeństwa Polski i nie istnieje żaden realny dowód na to, że nasza obecność w jej strukturach zmieniałaby cokolwiek w zachowaniu pozostałych państw członkowskich w przypadku konfliktu.

Podsumowanie

Unia Europejska stanowi raczkujące zagrożenie dla niepodległości Państwa Polskiego, gdyż oficjalnym kierunkiem jej działania jest federalizacja, która wiąże się ze stopniowym ograbieniem z kompetencji państw narodowych, a w konsekwencji ich likwidacją (lub zamianą w eurolandy, co w gruncie rzeczy oznacza to samo), aby nie stały one na przeszkodzie realizacji interesów sił taką federacją zarządzających. Jednym z podstawowych celów federalizacji Unii ma być podporządkowanie państw Europy Środkowo-Wschodniej dyktatowi najważniejszego unijnego państwa, które dysponuje w Unii największymi wpływami, czyli Republice Federalnej Niemiec. W aktualnym stanie rzeczy, przy istniejącej ciągle procedurze weta (do którego zniesienia otwarcie się dąży, co zgodne jest z jednym z punktów Junckera – usprawnieniem i przyspieszeniem procesów decyzyjnych) mniejsze państwa mogą w dalszym ciągu, mniej lub bardziej skutecznie, spowalniać lub blokować niemieckie inicjatywy.

Oczywiście nie jest powiedziane, że projekt federalizacji Unii zostanie „domknięty”. Wiele zależy od politycznych wyborów Europejczyków w najbliższych latach, które z punktu widzenia tegoż projektu będą kluczowe. Nie jest też powiedziane, że superpaństwo europejskie miałoby objąć wszystkich jej aktualnych członków. Być może presja federalizacyjna ze strony Niemiec i Komisji Europejskiej spowoduje implozję Unii, gdyż niektóre państwa w obawie o własne interesy i własną suwerenność mogą wówczas podjąć próbę wyjścia z unijnych struktur, jak uczyniła to kilka lat temu Wielka Brytania.

W całym tekście nie poruszyłem nawet kwestii ideologicznych zagrożeń płynących z poszerzania prerogatyw europejskiej centrali, a jest to kolejna, bardzo obszerna kwestia, która stanowi zagrożenie już nie tylko dla integralności naszego państwa, lecz także integralności naszej narodowej kultury i tożsamości. Unia Europejska jest dziś bowiem zdominowana ideologicznie przez nurty skrajnie lewicowe i nic nie wskazuje na to by ten stan rzeczy miał się w najbliższych latach zmienić. Nic więc dziwnego, że projekt federalizacji Unii całkowicie zgrywa się z jej orientacją ideologiczną. Lewica od czasów Marksa nie zmieniła się bowiem pod względem jednoznacznej wrogości do państw narodowych, które w jej optyce należałoby jak najszybciej odstawić na śmietnik historii.

Na koniec warto zwrócić na uwagę, że federalizacja Unii Europejskiej doskonale wpisuje się w założenia współczesnego globalizmu, który stanowi kolejne ukryte zagrożenie dla państw narodowych. O globalizmie jednak więcej w części II.

___________

Zagrożenia polskiej suwerenności. Część I: Unia Europejska, Dominik Liszkowski, 9 sierpnia 2023

Rodzina psuje się od głowy. O męstwie i męskości.

Można odnieść wrażenie, że chodzi głównie o to, że mężczyzna ma być po prostu słaby. I to nawet nie w kontekście fizycznym: ma być zwyczajnie miałki, hedonistyczny, egoistyczny i nieodpowiedzialny.

Współczesny mężczyzna akceptuje równość, partnerstwo, a męskość nie oznacza dominacji, lecz współdziałanie i demokratyczność. Ponadto akcentowane są nie tylko cechy męskie, ale również kobiece. Wśród nowego modelu męskości wymienia się także takie cechy jak: nastawienie na konsumpcję, preferowanie etyki przyjemności, a nie etyki pracy, osobowość narcystyczną i dbałość o własne ciało – opisuje na łamach portalu „Zatoka Piękna”, psycholog i seksuolog Ewa Ciesielska.

Dnia 16 marca 2024 15:49 Marcin Perłowski | Centrum Życia i Rodziny napisał(a):

Czytaj onlineCentrum Życia i Rodziny
Szanowni Państwo,
Wczorajsza Męska Droga Krzyżowa za Życiem, w której wzięło setki mężczyzn z Warszawy i okolic, skłoniła mnie do refleksji na temat… męstwa i męskości. 
Zacznę od przytoczenia kilku tytułów artykułów.
Toksyczna męskość – jak obsesja męskości wpływa na chłopców i mężczyzn
„Nie spotkałam żadnego konkretu, jest po prostu dno”. Młode Polki narzekają na facetów. Może wymagają za wiele?
Współcześni mężczyźni: płaczą, ale tęsknią za sprawczością
To zaledwie mała próbka tego, jak dziś kulturowo postrzegana jest męskość.
„Toksyczna męskość” i „obsesja męskości” od razu wskazują, że męskość jest niebezpieczna, groźna i z gruntu zła. Jednocześnie dwa kolejne tytuły naprowadzają nas na to, że współcześni mężczyźni są do niczego i nie spełniają wymagań kobiet, a co więcej – sami nie potrafią zdecydować, kim są i czego chcą.
Taki obraz ochoczo suflują nam dziś media – zwłaszcza te lewicowe – i myślę, że nie jest to działanie przypadkowe.Społeczne oczekiwania wobec mężczyzn uległy w ostatnich dekadach olbrzymim przeobrażeniom. Można wręcz powiedzieć, że wywróciły się o 180 stopni, i to, co niegdyś uchodziło za atut dziś jest nieomal przestępstwem.
Cechy tradycyjnie uważane za typowo męskie, jak siła, sprawczość, decyzyjność, przywództwo uznawane są za „toksyczne” i niepasujące do świata, w którym królować ma „matriarchat”. Jaki więc ma być nowoczesny mężczyzna?
Współczesny mężczyzna akceptuje równość, partnerstwo, a męskość nie oznacza dominacji, lecz współdziałanie i demokratyczność. Ponadto akcentowane są nie tylko cechy męskie, ale również kobiece. Wśród nowego modelu męskości wymienia się także takie cechy jak: nastawienie na konsumpcję, preferowanie etyki przyjemności, a nie etyki pracy, osobowość narcystyczną i dbałość o własne ciało – opisuje na łamach portalu „Zatoka Piękna”, psycholog i seksuolog Ewa Ciesielska.
Można odnieść wrażenie, że chodzi głównie o to, że mężczyzna ma być po prostu słaby. I to nawet nie w kontekście fizycznym: ma być zwyczajnie miałki, hedonistyczny, egoistyczny i nieodpowiedzialny.
Być może zapytają Państwo jednak: jaki byłby w tym cel? Jaki cel zbudowania takiego etosu męskości mogłyby mieć środowiska lewicowe?
Zapewne znają Państwo powiedzenie „ryba psuje się od głowy”? Pozwolę sobie nieco je sparafrazować, aby unaocznić ten cel: rodzina również psuje się od głowy.
Doprowadzenie do kryzysu męskości – a chyba nikt nie ma wątpliwości, że właśnie z tym zjawiskiem się mierzymy – destrukcja obrazu mężczyzny w kulturze i w społeczeństwie, to działanie wymierzone wprost w rodzinę.
Przytoczę Państwu pewne dane:tylko 19% młodych mężczyzn, którzy wychowywali się bez ojca, ukończyło college;podobnie 19% badanych, którzy nie mieli kontaktu z biologicznym ojcem, nie znalazło stałej pracy do 29. roku życia.aż 31% młodych mężczyzn pochodzących z rodzin niepełnych trafiało do aresztu, a 21% do więzienia przed ukończeniem 20. roku życia.Oczywiście są to dane z badań prowadzonych w USA, jednak również badania polskie prowadzą do podobnych wniosków: wychowanie w pełnej rodzinie jest najlepszym czynnikiem zabezpieczającym przed problemami edukacyjnymi, psychicznymi, uzależnieniami i angażowaniem się w zachowania ryzykowne czy przestępczość. Co więcej: pełna rodzina działa w tym względzie większe znacznie lepiej niż pochodzenie etniczne, edukacja czy wsparcie socjalne ze strony państwa.
Kultura, w której ojcowie nie są obecni w życiu dzieci, jest zatem – z punktu widzenia całego społeczeństwa – skrajnie niekorzystna.
A jednak właśnie taką kulturę budują obecne trendy!Pomagam promować dobre wzorce męskości!Mężczyźni, chłopcy, którzy dopiero kształtują swoje charaktery, otrzymują jasny sygnał: nie możesz być męski! Mężczyzna silny, zdecydowany, aktywny i sprawczy to już nieaktualny, niemodny wzorzec.
Nie muszę chyba przekonywać Państwa, że budowanie przyszłości na takim wychowawczym fundamencie to budowanie na piasku.
Środowiska lewicowe, które, jak doskonale zdają sobie Państwo sprawę, cieszą się wsparciem największych mediów, prowadzą nas wprost do katastrofy: społeczeństwa „Piotrusiów Panów”, wiecznych chłopców, niezdolnych do wzięcia na siebie jakiejkolwiek odpowiedzialności i uciekających, gdy tylko pojawią się jakieś trudności.
Zabrzmi to paradoksalnie, ale dla nich kryzys męskości to… najlepsza recepta na kryzys kobiecości, kryzys wychowania i destrukcję rodziny!
I być może w tym momencie zastanawiają się Państwo, czy da się jeszcze temu zaradzić. Czy widząc ten ogromny problem, jesteśmy w stanie przedstawić mężczyznom jakiś inny wzorzec? Pokazać dobrą alternatywę?
Tak – i przypomnę, że Centrum Życia i Rodziny robi to już od kilku lat.
Takim wzorem mężczyzny jest dla nas Święty Józef, którego liturgiczną uroczystość będziemy obchodzić już za kilka dni.
To postać uosabiająca wszystkie te cechy, które dziś są tak systemowo osłabiane i które próbuje się wyplenić, a jednocześnie taka, której z pewnością nie można zarzucić „toksyczności”.
Święty Józef, przyjmując dane mu powołanie do bycia ziemskim opiekunem Jezusa i mężem Matki Bożej, wykazał się odpowiedzialnością, odpornością w obliczu trudności i prawdziwą męską siłą – nie agresją, ale siłą charakteru. Co więcej, jest uosobieniem etosu pracy, tak często zamienianego dziś na etos przyjemności. Daleko mu do egoistycznego i nastawionego na łatwą przyjemność chłopca.
Tego świętego przybliżaliśmy Polakom od kilku lat, bo choć jego kult jest u nas dość rozpowszechniony, to częściej widzimy go jako patrona spraw zawodowych albo orędownika w poszukiwaniach dobrego męża. Warto jednak spojrzeć na Józefa jeszcze od innej strony.
Centrum Życia i Rodziny jeszcze w 2021 roku rozpoczęło kampanię „Dzień Ojca na nowo”, w której postulowaliśmy ustanowienie obchodów Dnia Ojca w dniu wspomnienia Świętego Józefa, czyli 19 marca. W ten sposób chcieliśmy przedstawić tego wielkiego świętego jako patrona ojców i mężczyznę, który może być nowym wzorem męskości. Najlepszym wzorem – nie tylko na dzisiejsze czasy.
Kampania cieszyła się zresztą dużym zainteresowaniem naszych Przyjaciół, zebraliśmy ponad 74 000 podpisów, a nasz apel trafił na ręce ówczesnej Marszałek Sejmu Elżbiety Witek. Ze strony polityków otrzymaliśmy zapewnienia, że sprawa jest na dobrej drodze, a szanse na to, że Sejm przyjmie odpowiednią uchwałę, są spore.
Ale wszystko zmieniło się wraz z… nadchodzącymi wyborami. Najpierw procedowanie naszego apelu niespodziewanie zwolniło, a popierający tę inicjatywę politycy jakby nabrali wody w usta. I nie myliliśmy się – we wrześniu otrzymaliśmy oficjalny dokument, podpisany przez Wicemarszałka Włodzimierza Czarzastego, informujący, że prace nad petycją zostały zakończone i nie będzie ona dalej procedowana.
Oczywiście, to była bardzo rozczarowująca decyzja…
Ale to logiczne: Święty Józef zdecydowanie nie jest na rękę wielu politykom: tak tym lewicowym, ale jak i tym z reprezentującym miałki środek.
Oni przecież promują albo zgadzają się na aborcję, pigułkę „dzień po”, związki partnerskie – a więc wszystko to, co pozwala mężczyznom uciekać od zobowiązań i odpowiedzialności.
Jak mieliby jednocześnie wskazywać jako ich patrona świętego, który pokazuje, że właśnie postawa odpowiedzialności i poświęcenia dla innych jest najważniejsza?
Ale my, mimo tego niepowodzenia, nie zamierzamy się poddać!Chcę powrotu prawdziwej męskości!Promowanie prawdziwej, tradycyjnej męskości oraz odpowiedzialnego i zaangażowanego ojcostwa to wciąż jedno z kluczowych zadań w społeczeństwie, w którym na dobre już rozgościło się pokolenie wiecznych chłopców.
Jak pisałem Państwu ostatnio, wspieramy inicjatywy promujące męskość, i jednoczymy siły ze ruchami i wspólnotami zrzeszającymi mężczyzn. Mamy wspólne priorytety, a razem zyskujemy zdecydowanie większą siłę przebicia.
Męska Droga Krzyżowa za Życiem, która wczoraj przeszła ulicami Warszawy i Krakowa, to przykład takich inicjatyw, które dają świadectwo, że współczesny mężczyzna nie musi być miałkim, hedonistycznym chłopcem.
Nie musi uginać się przed krzykami feministek, które wymagają od mężczyzn tylko tego, by zamilkli i uniżenie oddali im ich rzekome „prawa”, z których nadrzędnym jest oczywiście „prawo” do zabijania dzieci w ich łonach.
Dziękuję wszystkim z Państwa, zwłaszcza Panom, którzy przyłączyli się do naszej wspólnej modlitwy. Dziękuję za to, że pokazaliśmy, że obrona życia jest sprawą mężczyzn i ich życiowym powołaniem!To jednak oczywiście nie koniec.
Chciałbym zachęcić Państwa do promowania Świętego Józefa jako wzoru mężczyzny. 
Na naszej stronie DzienOjca.pl wciąż dostępne są nasze materiały: książka z rozważaniami na temat tego patrona męskości, a także jego piękny wizerunek.
Namawiam Państwa do zamawiania ich dla siebie albo jako podarunku dla rodziny czy znajomych. Bądźcie Państwo ambasadorami najlepszego wzoru męskości w swoich środowiskach!
Planujemy już kolejne działania społeczne przywracające prawidłowy etos męskości. Oczywiście nie jest to łatwe – mierzymy się z wieloletnią kampanią niszczenia jej, w warunkach, w których popkultura i media przesiąknięte są już ideologią „antymęskości”.
Dlatego chciałbym prosić Państwa o wsparcie naszych działań promujących prawidłowy wzorzec mężczyzny, a także wspierających wychowanie chłopców do męskości datkiem w wysokości 50 zł, 100 zł czy 200 zł lub nawet większej.Wspieram takie działania!Taka zmiana kulturowa nie dokonuje się oczywiście z dnia na dzień. Odwrócenie tych niekorzystnych trendów to praca zamierzona na lata. Dlatego tak ważne jest, byśmy rozpoczęli ją już teraz.
Nie możemy pozwolić na to, aby w dorosłość wchodziły kolejne pokolenia „Piotrusiów Panów”, skoncentrowanych na sobie i niezdolnych do wzięcia odpowiedzialności za innych.
To kryzys nie tylko męskości, ale całego społeczeństwa, bo mniej silnych mężczyzn to też mniej stabilnych, trwałych małżeństw, więcej rozbitych rodzin, dzieci pozbawionych ojców.
To więcej żyć utraconych w wyniku aborcji, bo bardzo często to właśnie nieodpowiedzialny, niedojrzały mężczyzna stoi za ostateczną decyzją matki o zabiciu dziecka.
Bycie mężczyzną to wielkie zadanie i wspaniałe powołanie!
Serdecznie Państwa pozdrawiam
Wspieram działania Centrum Życia i Rodziny!
Dane do przelewu:
Centrum Życia i Rodziny
Skrytka pocztowa 99, 00-963 Warszawa 81Nr konta: 32 1240 4432 1111 0011 0433 7056, Bank Pekao SAZ dopiskiem: „Darowizna na działalność statutową Centrum Życia i Rodziny”
SWIFT: PKOPPLPWIBAN: PL32 1240 4432 1111 0011 0433 7056

Afera w stolicy! O Strefie Czystego Transportu. Badania robiła fundacja promocji elektryków.

Afera w stolicy! Oto dokumenty o Strefie Czystego Transportu. „Warszawa postanowiła użyć zasponsorowanych badań” [VIDEO]

afera-w-stolicy-o-strefie-czystego-transportu-warszawa 18.03.2024

Protest przeciwko Strefie Czystego Transportu.
Protest przeciwko tzw. Strefie Czystego Transportu. / Fot. PAP

Warszawa wprowadza tzw. ekologiczne rozwiązania za sprawą klimatycznych lobbystów. Badania, na które powoływał się stołeczny ratusz i na podstawie których wprowadzona zostanie tzw. Strefa Czystego Transportu, przeprowadziła i zapłaciła za nie fundacja związana z promocją drogich samochodów elektrycznych.

Do dokumentów dotarli działacze warszawskich struktur związanych dziś z Januszem Korwin-Mikkem. O dane wnioskował Jacek W. Bartyzel, a miasto po wielu tygodniach zwłoki wreszcie je wydało.

Przedstawię wam informację, która była dla mnie porażająca i jestem zdziwiony, że żadne ogólnopolskie media o tym nie mówią. Okazało się, że miasto stołeczne Warszawa zleciło badania przed wprowadzeniem Strefy Czystego Transportu fundacji na rzecz promocji pojazdów elektrycznych tak rozpoczyna nagranie osoba analizująca dokumenty.

Badanie zostało ufundowane przez tę fundacje. Warszawa nie zapłaciła ani złotówki za badanie przed tak dużym projektem, który wpływa na życie tysięcy warszawiaków. Oba badania, na które powoływał się warszawski ratusz przed konsultacjami dotyczącymi Strefy Czystego Transportu w Warszawie, powstały z inicjatywy fundacji promocji pojazdów elektrycznych – mówi dalej i cytuje zapisy dokumentów.

Jak przekonuje, lobbyści mają cel we wprowadzeniu STC, bo dzięki temu duża część floty samochodowej w Warszawie zostanie wymieniona na elektryki. Poddaje też w wątpliwość jakość przeprowadzanych badań. Zaznacza, że dane zawarte w dokumentach mogą być nawet prawdziwe, ale dobrane są w odpowiedni sposób.

Tak samo producenci garnków, które byłyby drogo sprzedawane podczas spotkań emerytom, też mogliby zasponsorować badania, gdzie te garnki byłyby przedstawione w samych superlatywach i pewnie te informacje też byłyby nawet prawdziwe w tym badaniu. Jednak dane byłyby w taki sposób dobrane, aby nie przedstawiałyby drugiej strony, drugiego aspektu – np. opłacalności – albo alternatyw w postaci tańszych, ale równie dobrych garnków – porównuje.

Miasto stołeczne Warszawa postanowiło użyć zasponsorowanych badań, nie przeprowadziło żadnych niezależnych badań. Jest to szokujące dla mnie – podkreśla.

Przedstawia jeszcze jeden punkt zapisu umowy m.st. Warszawy z Fundacją Promocji Pojazdów Elektrycznych. Okazuje się, że obie strony „zobowiązują się do nie podejmowania żadnych czynności, które mogłyby zagrozić powodzeniu założeń programu Strefy Czystego Transportu oraz zobowiązują się do zachowania lojalności względem siebie.

Jak miasto Warszawa mogło podpisać taką umowę? Jak miasto Warszawa mogło postawić nas mieszkańców przed faktem dokonanym? Jak miasto Warszawa mogło użyć sponsorowanego badania i oprzeć tak znaczący projekt o te badanie? – pyta retorycznie. Ma nadzieję, że tematem zajmą się ogólnopolskie media, ale na to byśmy nie liczyli.

Prezesem Fundacji Promocji Pojazdów Elektrycznych jest Marcin Korolec, który kręci się przy polityce. W poprzednim rządzie Tuska był m.in. ministrem środowiska czy pełnomocnikiem rządu ds. polityki klimatycznej. Dziś jest także prezesem Instytutu Zielonej Gospodarki. No i wykonuje „badania”, na podstawie których politycy prowadzą m.in. antysamochodową politykę pod pretekstem „walki z globalnym ociepleniem”. Z taką polityką próbuje walczyć Korwin-Mikke, proponując zamiast tego stricte wolnościowe podejście.

Żydowski interes: Drukują steki na drukarkach 3D. Z soi i grochu, ciecierzycy, buraków. Sprzedają głupim gojom po 40 dol. A zdobyli w tym roku od inwestorów 170 mln dol.

Żydowski interes: Drukują steki na drukarkach 3D. Z soi i grochu, ciecierzycy, buraków. Sprzedają głupim gojom po 40 dol. A zdobyli w tym roku od inwestorów 170 mln dol.

money/mieso-z-drukarek-i-grochu

“To mięso, po prostu jest wytwarzane w inny sposób”: Redefine Meat zdobył w tym roku od inwestorów 170 mln dol.

——————————-

Izraelska firma Redefine Meat nawiązała współpracę z importerem Giraudi Meats, który ma zająć się dystrybucją jej steków w Europie. Przedsiębiorstwo z Tel Awiwu chce zaoferować Europejczykom “mięso” produkowane za pomocą ogromnych drukarek 3D – informuje Reuters.

Redefine Meat specjalizuje się w wytwarzaniu “mięsa” roślinnego. Izraelska firma wykorzystuje do jego produkcji sojowe i grochowe proteiny, ciecierzycę, buraki, drożdże oraz olej kokosowy. Co ciekawe, produkty, które imitują mięso, są drukowane przez drukarki 3D.

Nasz produkt to mięso, ma te same cechy, po prostu jest wytwarzany w inny sposób – przekonuje Eshchar Ben-Shitrit, dyrektor Redefine Meat. – Fakt, że nasze produkty są teraz sprzedawane przez Giraudi Meats, czyli importera, który oferuje również wysokiej jakości mięso, pokazuje, że nie są to wyłącznie alternatywne produkty wegańskie – dodaje.

Produkty firmy są już znane w Europie

Steki, w których specjalizuje się firma, są już dostępne w kilku krajach, m.in. w Wielkiej Brytanii, Holandii i Niemczech. Izraelczycy chcą iść jednak dalej.

Redefine Meat zdobył w tym roku od inwestorów 170 mln dol. Pieniądze przeznaczył m.in. na rozbudowę fabryki w Holandii, a po nawiązaniu współpracy z importerem liczy na umocnienie się na europejskim rynku. Dzięki uruchomieniu nowej linii produkcyjnej w Holandii, możliwości produkcyjne przedsiębiorstwa będą wynosić 15 ton dziennie.

Plany ma ambitne, ale zrealizować je nie będzie łatwo. Jak wskazuje Reuters, w ostatnim czasie zainteresowanie roślinnymi alternatywami mięsa spadło. W obawie przed recesją i inflacją wielu konsumentów zaczęło kupować tradycyjne mięso.

Roślinne steki w tym miesiącu trafią do Europy

Redefine Meat zapowiada, że jeszcze w październiku ruszy z dystrybucją mięsa do sklepów i restauracji we Francji. Następnie chce wejść do Włoch, Grecji i Szwecji. Na tym nie poprzestanie. Planuje ruszyć ze sprzedażą w kilkunastu krajach europejskich.

W tej chwili jej “mięso” jest dostępne w ok. 1000 europejskich restauracji. Jak podaje Reuters, za kilogram steków Redefine Meat płacą one ok. 40 dol. (ok. 196 zł).

Robot (pralka?) otrzymał[a?] tytuł profesora honoris causa uczelni Collegium Humanum [Tumanum?]. Hucpa – z kardynałami i prezydentami. 32 tys. studentów.

Robot humanoidalny otrzymał[a?] tytuł profesora honoris causa uczelni Collegium Humanum. [Tumanum?]

– Czy ten ptak kala gniazdo, co je kala

Czy ten , co mówić o tym nie pozwala?

Cyprian Kamil Norwid

– Prędzej złodziej przyzna się, że ukradł, niż profesor, że głupstwo powiedział. Aleksander Fredro

Robot humanoidalny otrzymała tytuł profesora honoris causa uczelni Collegium Humanum

Posted on 17 marca, 2024 by jw [Józef Wieczorek]

Takiej uczelni to świat może nam pozazdrościć. Rektora także. https://pl.wikipedia.org/wiki/Pawe%C5%82_Czarnecki 

W wieku 26 lat też otrzymał tytuł profesora honoris causa – Krasnodarski Uniwersytet Kultury i Sztuk

– a wieku 44 lat  uznany za szefa zorganizowanej grupy przestępczej siedzi, tyle, że nie w fotelu rektorskim.
===================================
Inauguracja roku akademickiego 2023/24 w nowej siedzibie Collegium Humanum miała dodatkową atrakcję. Mika – robot humanoidalny i zarazem prezes firmy Dictador otrzymał[a] tytuł profesora honoris causa uczelni. „Dokonaliśmy aktu, który nie miał precedensu w historii szkolnictwa wyższego w Polsce i na świecie” – mówi prof. dr hab. Paweł Czarnecki, rektor Collegium Humanum. Więcej na: https://shorturl.at/hit03

===================

Polska Agencja Prasowa : Collegium Humanum otwiera nową siedzibę. Gwiazdą uroczystości robot z tytułem profesorskim

Mieści się przy al. Jerozolimskich 133A w Warszawie.

===============================

Rektor: prof. dr. ab. Paweł Czarnecki otwiera. Zaszczycili: Kardynałowie, w tym zagraniczni, biskupi [Trzech duchownych w czerwonych czapeczkach, chyba kard. Nycz poświęca], premier i prezydent Czech Václav Klaus, Irena Santor [doktor honoris causa Collegium Humanum[ i jakiś Cugowski [ma tytuł honorowego profesora Collegium Humanum (2022)].

======================================

Collegium Humanum otwiera nową siedzibę. Gwiazdą uroczystości robot z tytułem profesorskim:

=======================================================

przy al. Jerozolimskich 133A:

To właśnie Studenci, Wykładowcy i Pracownicy współtworzą Uczelnię, a dbałość o dobre imię i interesy tej społeczności stanowią wartości będące dla Władz Uczelni najwyższym priorytetem.

prof. CH. dr hab. Ilona Makowska
Rektor Collegium Humanum

===================================

Co oznacza prof ch? [ch(- -) ?]. Nie! To:

=======================================================

pap-mediaroom.pl/nauka-i-technologie/collegium-humanum-otwiera-nowa-siedzibe-w-warszawie-gwiazda-uroczystosci-robot

26 października [2023] odbyła się inauguracja roku akademickiego w Collegium Humanum, największej uczelni niepublicznej w Polsce, połączona z otwarciem pierwszego własnego campusu w Alejach Jerozolimskich 133a w Warszawie. Nowa siedziba to 9-kondygnacyjny budynek o powierzchni 12 tys. m2, wyposażony w nowoczesną infrastrukturę cyfrową.

Założone w 2018 r. Collegium Humanum aktualnie kształci ok. 32 tys. studentów, z czego ponad 9 tys. rozpoczyna naukę na pierwszym roku. Zajęcia są prowadzone w formie stacjonarnej oraz online. Uczelnia należy również do najbardziej umiędzynarodowionych – oprócz campusów w kilku miastach Polski jest obecna w Austrii, Słowacji, Czechach i jako jedyna uczelnia nie tylko polska, ale i europejska – w Uzbekistanie.

Braun: „Gramy z szulerami w trzy karty”. A sejmik podkarpacki się sPRUT-ał.

Braun: „Gramy z szulerami w trzy karty, znaczone. Trzeba wyjść, dlatego że za chwilę nie będzie już czego zabrać” [VIDEO w oryginale]

A sejmik podkarpacki się sPRUTał.

braun-gramy-z-szulerami-w-trzy-karty

Prezes Konfederacji Korony Polskiej podczas spotkania w Tarnobrzegu mówił m.in. o unijnej polityce oraz konsekwencjach, jakie przez nią poniosą Polacy.

W ocenie Brauna spełnianie zielonych norm narzucanych przez Unię Europejską to „droga do zniewolenia i wywłaszczenia”.

Jeżeli za chwilę nie będziecie państwo mogli ani kupić, ani sprzedać domu, mieszkania, jeśli nie wystaracie się wcześniej o wydumane certyfikaty zeroemisyjności – mówię wydumane, dlatego że osobno by o tym można długo mówić, to wszystko jest pic na wodę, fotomontaż, to wszystko jest marksizm, leninizm, łysenkizm (…), tylko że nie na czerwono a na zielono, od czasu do czasu na tęczowo dla naszych dzieci w szkołach – mówił Braun.

Polityk podał też przykład jednej z podkarpackich szkół, która „z cicha pęk” realizuje tęczowy program. – To jest oczywiście wychowanie do tolerancji, akceptacji, respektu wzajemnego. No i na początku, w klasach wstępnych, to są takie nieszkodliwe i niewskazujące rzeczy, ale od klas wyższych szkoły podstawowej wychodzi szydło z wora, okazuje się, że chodzi o propagandę dewiacji seksualnych. I to się dzieje u nas na Podkarpaciu. To się nie dzieje gdzieś tam w ludowej republice Kanady, w jakiejś Belgii, w tych witrynach wystawowych demokracji liberalnej, zachodniej – to się dzieje u nas – wskazał.

– To się działo przez ostatnie lata. Mocnym akcentem było przyjęcie przez sejmik podkarpacki – bo niektórzy myślą, że władze samorządowe z tym nie mają nic wspólnego, że bezeceństwo tam się sączy gdzieś z Brukseli, przez Warszawę, ale nasza chata z kraja, co może mieć z tym wspólnego samorząd? No tyle może mieć z tym wspólnego, ile miał u nas na Podkarpaciu. Sejmik przyjął uchwałę PRUT – Podkarpacie Regionem Utrwalonej Tolerancji. Co to znaczy w praktyce? W praktyce to znaczy, że jeżeli choćby czyjeś wątpliwości budziły parady sodomitów i promotorów, propagatorów sodomii na ulicach naszych miast, to nie ma do kogo pójść, dlatego że to już zostało podciągnięte do rangi polityki – dodał.

– I odszczekali poprzednią uchwałę, która bardzo ładnie ujmowała tę wolę obrony normalności w przestrzeni publicznej – przypomniał Braun.

– Kto ich do tego zachęcił (…)? Rząd zjednoczonej łże-prawicy z Warszawy, minister z PiS-u – nie z jakichś czerwonych, lewackich i tęczowych jaczejek, tylko z PiS-u. Dzwonił z Warszawy, że nie będzie pieniędzy z Brukseli, z eurokołchozu jak nie odszczekacie tej poprzedniej swojej uchwały – dodał.

No odszczekali, pieniędzy żadnych nie dostali, ale mamy tolerancję na Podkarpaciu – skwitował Braun.

W dalszej części mówił m.in. o zielonej polityce unijnej. – Sprzeciwialiśmy się tym wszystkim Zielonym Ładom, całej tej polityce Fot for 55, czyli docelowo macie stracić swoje domy, swoje mieszkania, swoją majętność, macie zostać niewolnikami, bo nie ma wolności bez majętności. Pod jakim pretekstem? No pod takim pretekstem, że ratujemy matkę Ziemię, dlatego za wszystko musimy przepłacać. Nie postawisz, rodaku Polaku, nowego domu i nie sprzedasz starego i nie kupisz starego, jeżeli on nie będzie wyposażony w te jakieś łże-certyfikaty koszerności klimatycznej, wydumane za górami, za lasami – wskazał.

– Jeśli komuś się zdaje, a niektórym chyba dalej się zdaje, że z tym się jakoś można uporać, że można się jakoś ułożyć, to to jest smutne złudzenie. Nie da się wygrać w tę grę. Ta gra jest tak zaprojektowana, żebyśmy przegrali. To jest jak wejście do kasyna, kto idzie do kasyna, kto sądzi, że wygra, kto ma metodę ? Z kasynem nikt jeszcze nie wygrał – ocenił.

– Gramy z szulerami w trzy karty, znaczone. Trzeba wyjść, dlatego że za chwilę nie będzie już czego zabrać, nie będzie z czym wychodzić, nie będzie czego wynosić – dodał.

Oto zdjęcia prowokatora z protestu rolników.

Zdemaskowano rządowego prowokatora z protestu rolników magnapolonia

Bartłomiej Graczak – dziennikarz prowadzący kanał na YouTube, przedstawił, że mężczyzna, który podczas protestu rolników w Warszawie rzucał kostką brukową, chwilę wcześniej… rozmawiał z nim i chwalił pracę policji.

Zdemaskowano rządowego prowokatora z protestu rolników. Nakręcony przez dziennikarza mężczyzna chwalił pracę policji i mówił o jej profesjonalizmie. Następnie, w trakcie protestu rolników, rzucał w kierunku funkcjonariuszy kostką brukową.

Dziennikarz skojarzył twarz osoby, która – jak widać na jednym z nagrań w sieci – rzuca kostką brukową w czasie protestu rolników w Warszawie. Okazało się, że Graczak niedługo wcześniej rozmawiał z tym mężczyzną – wówczas po prostu nagrywał on zgromadzenie i nie chciał odpowiedzieć na pytanie Graczaka, czy popiera protest rolników, czy też nie.

-Oglądam po prostu. Przyglądam się. Bardzo piękna praca policji. Profesjonalnie, naprawdę — mówił mężczyzna w rozmowie z Graczakiem.

Rozmawiałem z prowokatorem na proteście rolników 6 marca w Warszawie

Na końcu były dziennikarz TVP zwrócił się do widzów: -Jeśli ktoś z Was rozpoznaje osobę z nagrania, to zgłoście go na policję, bo chyba jeszcze nie wiedzą, że go szukają — powiedział.

NASZ KOMENTARZ: W świecie pełnym kamer i smartfonów, władzom coraz trudniej przeprowadzać antypolskie prowokacje. Rzecz jasna – nie zamierzamy ubolewać z tego powodu.

Czy można poprawić totalitarny „zielony ład” na lepszą wersję?

Czy można poprawić totalitarny „zielony ład” na lepszą wersję?

Autor: CzarnaLimuzyna , 17 marca 2024 ekspedyt

Czerwono-brunatny ład nazywany dla zmylenia użytecznych idiotów “zielonym” jest kluczowym kamieniem milowym współczesnego totalitaryzmu. Poprzedni jego wariant, komunizm był nazywany “ustrojem szczęśliwości społecznej”, dzisiejszy globalizm “ratuje ziemię”.

Każdy totalitaryzm od czasów Rewolucji francuskiej maskuje się,  zdobywając zwolenników przy pomocy specyficznej nowomowy. Każdy „nowy rodzaj” totalitaryzmu, każda nowa mutacja ma nowy rodzaj postępowej idei, którą trzeba obowiązkowo wdrażać albo… albo… śmierć!

We Francji alternatywą była śmierć, w socjalistycznych, nazistowskich Niemczech również była to śmierć, w komunizmie sowieckim – śmierć, w komunizmie globalnym również szykują nam śmierć.

Liberté, Égalité, Fraternité ou la Mort

Wolność dla błędu, szaleństwa i herezji albo śmierć

Równość kosztem utraconej wolności i złupionej własności albo śmierć

Braterstwo z całym złem tego świata albo śmierć

Bądź nam bratem oraz swatem, oddaj swoje dzieci nam zboczeńcom albo…

” Bądź moim bratem albo cię zabiję” – powiedział złośliwie, trafiając w sedno pewien francuski literat i wolnomularz z okresu Ogłupienia, członek Akademii Francuskiej.

Doceniając jednak szczerość ww. zacytuję rzecz kolejną:

Biskup z Saint-Brieuc, w mowie pogrzebowej na śmierć Marii Teresy, wykręcił się w bardzo prosty sposób z rozbioru Polski: „Skoro Francja nic nie powiedziała na ten rozbiór, i ja zrobię tak jak Francja, też nic nie powiem“

A dziś?

Albo utrata wolności i własności albo śmierć

Bądź zeroemisyjny albo ci uprzykrzymy życie aż do śmierci, każdego dnia, po trochu

Ostatnio mogliśmy usłyszeć: buntujecie się? No, dobrze, „zielony ład” do poprawki, śmierć do poprawki, rozłożymy ją wam na raty. Waszą wolność i własność uszczuplać będziemy wolniej i łagodnie, dzień po dniu, a pot, krew i łzy wycierać sobie będziecie dopłatami.

Czerwono-brunatny ład

Czerwono-brunatny ład nazywany dla zmylenia użytecznych idiotów zielonym jest kluczowym kamieniem milowym współczesnego totalitaryzmu. Poprzednie jego warianty: komunizm i nazizm były nazywane

Komunizm „ustrojem sprawiedliwości społecznej”

A istniejące w nim pozornie

Demokracja „demokracją socjalistyczną”

Sprawiedliwość „sprawiedliwością społeczną”

Przewodnia Idea socjalistów niemieckich (nazizm) była określana „walką o przestrzeń życiową”

Dzisiejsza demokracja jest nazywana „demokracją liberalną” do której pasuje jak ulał nazwa zdegenerowana (bez wartości) w której prawa człowieka, kobiet i mniejszości są w praktyce przywilejem i prawem do bezkarnego czynienia zła, „prawem” przyznanym najbardziej pogrążonym, w rożnych patologiach, środowiskom.

Czy czerwono-brunatny ład jest nielegalny?

Tak. Jego głoszenie i realizacja są nielegalne z punktu widzenia artykułu 13 Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej, a także artykułu 256 Kodeksu Karnego. Szkopuł w tym, że od dłuższego czasu są one nieprzestrzegane pod płaszczykiem fałszowania związku pojęcia z desygnatem za pomocą nowomowy. Zasada prawna określająca rozdział państwa od lewicy jest martwa. Totalitarna lewica rządzi, a co gorsza jest to fakt, który przechodzi do porządku dziennego, nie pozostawiając żadnego echa w rozumach i sumieniach ogłupionej większości.

Każdy wymieniony przeze mnie totalitaryzm był przedstawiany przez propagandę jako ustrój szczęśliwości społecznej – teraźniejszej lub przyszłej. Podobnie jest z czerwono-brunatnym ładem nazywanym zielonym, wprowadzanym dla rzekomego dobra planety i rzekomego dobra ludzkości kosztem tej samej ludzkości pozbawianej wolności i własności – żelaznej zasady każdego totalitaryzmu.

Cytat z podstawy programowej Unii (implementacja z manifestu komunistycznego Spinellego):

Nowe państwo a z nim nowa prawdziwa demokracja powstanie dzięki dyktaturze rewolucyjnej partii. Europejska rewolucja musi być socjalistyczna.

A co się stanie z własnością prywatną? „Zostanie zlikwidowana” albo… „rozszerzona”. Nietrudno sobie wyobrazić kto zyska a kto straci. „ Gospodarcza samowystarczalność” również zostanie zlikwidowana, a także zgodnie z zapowiedziami samowystarczalność finansowa obywateli – będzie bezpieczniej, a każda transakcja będzie odbywać się w unijnej posiadającej certyfikat bezpieczeństwa, chmurze. „Żyć i umierać” w zgodzie z przepisami, a tych na pewno nie zabraknie.

Co zrobią rolnicy?

Rolnicy są kolejną grupą, która poczuła czerwony nóż na gardle. Czy dadzą się przekupić? Czy dadzą się po raz kolejny ogłupić starym socjalistycznym żargonem, którego parafraza brzmi: totalitaryzm-tak, wypaczenia-nie czyli „Zielony ład do poprawki”?

Tymczasem, bezczelność eurokołchozu jest odwrotnie proporcjonalna do społecznego buntu.

Unia Europejska pod naporem rolników zmieni Zielony Ład. (…) Komisja Europejska ma się zobowiązać, że nie będzie w tym roku kar dla rolników, którzy nie spełnią norm środowiskowych czy klimatycznych. Oznacza to, że takim rolnikom nie będą zmniejszane dopłaty bezpośrednie./Rzeczpospolita/

Jak widać narracja propagandowa została utrzymana. Podstawowe dogmaty jawnego już totalitaryzmu pozostały nienaruszone. Temperatura gotowania żaby nadal wzrasta

Kończę cytatem, który będę przypominać aż do skutku czyli aż prawda dotrze pod strzechy.

Każdy kto zakazuje na terenie RP wydobycia węgla, (…) ogranicza hodowlę zwierząt, roślin, uprawę ziemi, każdy jest rodowodem spokrewniony z bestialskimi ideologiami III Rzeszy Niemieckiej” – ks. prof Tadeusz Guz

===================================

O autorze: CzarnaLimuzyna Wpisy poważne i satyryczne

CzarnaLimuzyna 17 marca 2024 godz. 19:42

Wychodząc poza bańkę informacyjną czyli wchodząc w obszar głównej narracji przypomnę kryteria, które wymienił Norman Davies wedle których diagnozowany jest totalitaryzm. Okazuje się, że są spełnione prawie wszystkie warunku porządku totalitarnego zbieżnego z dzisiejszym nowym porządkiem:pseudonauka:

twierdzenie, że ideologia opiera się na „fundamentalnych prawach nauki”;
utopijne cele;
rozbudowana biurokracja;
propaganda;
„wróg dialektyczny”;
psychologia nienawiści: kreowanie i podsycanie nienawiści;
monopol w dziedzinie sztuki, estetyzacja władzy;
cenzura prewencyjna;
fabrykowanie informacji (dezinformacja);
ludobójstwo i przymus;
kolektywizm (w życiu społecznym);
nihilizm moralny (dążenie do celu z pominięciem zasad etycznych
).

Nie zgadza się np. z naruszeniem “demokracji liberalnej”, którą Davies uznaje za coś pozytywnego i określa to: “pogarda dla liberalnej demokracji”Osoby bystre od razu skojarzą kim jest “wróg dialektyczny” i za co odpowiada antykultura, cancel culture, które próbują zawłaszczyć do końca m.in. sztukę. Nietrudnym jest również skojarzyć punkt: “psychologia nienawiści: kreowanie i podsycanie nienawiści” ze szkoleniami z nienawiści czyli tresowaniem odpowiednich służb w słusznych reakcjach i nazywaniu prawdy “mową nienawiści”.

Japońscy badacze ostrzegają: Ogromne ryzyko związane z transfuzją krwi od osób zaszczepionych mRNA na Covid

Wiadomości dotyczące COVID-19 :

Pandemia Covid-19, ogłoszona przez Światową Organizację Zdrowia (WHO) w 2020 r., pobudziła bezprecedensowe wysiłki na rzecz opracowania i wdrożenia programów szczepień genetycznych na całym świecie. Szczepionki genetyczne, szczególnie te wykorzystujące technologię mRNA, okazały się potężnymi narzędziami w walce z infekcją SARS-CoV-2. Pojawiły się jednak obawy dotyczące potencjalnego ryzyka związanego z transfuzją krwi u osób, które otrzymały szczepionki mRNA przeciwko Covid-19. W niniejszym raporcie z wiadomościami na temat COVID-19 zagłębiamy się w zawiłości szczepionek genetycznych, ryzyko, jakie mogą one stwarzać w scenariuszach transfuzji, a także proponuje szczegółowe środki mające zaradzić tym obawom.

Zagrożenia związane z transfuzją krwi od osób zaszczepionych mRNA na Covid-19

Zrozumienie szczepionek genetycznych i mechanizmów działania
Szczepionki genetyczne, w tym szczepionki mRNA opracowane przez wiodące firmy farmaceutyczne, takie jak Pfizer-BioNTech i Moderna, działają poprzez wprowadzenie materiału genetycznego kodującego antygeny wirusowe, takie jak kolec białka SARS-CoV-2 do komórek gospodarza. Wywołuje to odpowiedź immunologiczną, która przygotowuje organizm do rozpoznania i zwalczania wirusa po ekspozycji. Chociaż szczepionki te wykazały skuteczność w zapobieganiu zakażeniom COVID-19, pojawiające się dowody sugerują potencjalne ryzyko związane z ich stosowaniem, szczególnie w odniesieniu do zdarzeń zakrzepowych po szczepieniu, powikłań sercowo-naczyniowych i zaburzeń narządów ogólnoustrojowych.

Zagrożenia związane z transfuzjami krwi od biorców szczepionek genetycznych
Niedawne badania przeprowadzone przez instytucje takie jak Uniwersytet Medyczny Asahikawa, Szpital Uniwersytetu Medycznego w Tokio, MCL Corporation w Kioto, Szpital Okamura Memorial, Uniwersytet Naukowy w Tokio i Kokoro Medical Corporation w Japonii uwydatniły ryzyko związane z transfuzją krwi od biorców szczepionek genetycznych. z transfuzjami krwi u osób, które otrzymały szczepionki mRNA przeciwko Covid-19. Zagrożenia te obejmują spektrum potencjalnych powikłań, w tym między innymi: –

Nieprawidłowości we krwi : badania wykazały przypadki trombocytopenii, zaburzeń zakrzepowych i nieprawidłowej morfologii czerwonych krwinek u biorców szczepionki genetycznej. Badanie mikroskopowe próbek krwi od osób zaszczepionych mRNA ujawniło nieprawidłowe wyniki, budząc obawy co do potencjalnej toksyczności białek kolczastych i składników szczepionki.

-Zaburzenia odporności : Szczepionki genetyczne mogą prowadzić do powikłań o podłożu immunologicznym, w tym imprintingu immunologicznego, wzmocnienia zależnego od przeciwciał i zmian w zmianie klasy immunoglobulin. Zjawiska te mogą wpływać na reakcję układu odpornościowego na kolejne infekcje, potencjalnie zwiększając podatność na niektóre patogeny lub reakcje autoimmunologiczne.

-Powikłania neurologiczne:Istnieje coraz więcej dowodów sugerujących, że białko kolców wytwarzane przez szczepionki genetyczne ma właściwości neurotoksyczne i może przenikać przez barierę krew-mózg. Budzi to obawy dotyczące powikłań neurologicznych u biorców szczepionki i podkreśla potrzebę stosowania szczepionki Thoro   .
Proponowane środki i zalecenia
W odpowiedzi na zidentyfikowane ryzyko proponuje się następujące środki i zalecenia w celu złagodzenia potencjalnych szkód i zapewnienia bezpieczeństwa transfuzji krwi z udziałem biorców szczepionki genetycznej:

– Kompleksowe protokoły testów: Opracuj i wdrażaj rygorystyczne protokoły testów w celu oceny bezpieczeństwa produktów krwiopochodnych pochodzących od biorców szczepionek genetycznych. Obejmuje to badanie przesiewowe pod kątem białek kolczastych, składników szczepionki, markerów immunologicznych i wskaźników potencjalnej neurotoksyczności w celu zidentyfikowania wszelkich działań niepożądanych.

-Wytyczne regulacyjne: Należy ustanowić jasne wytyczne regulacyjne regulujące pobieranie, przetwarzanie, przechowywanie i transfuzję produktów krwiopochodnych od biorców szczepionek genetycznych. Wytyczne te powinny określać ścisłe protokoły kontroli dawców, etykietowania produktów i zgłaszania zdarzeń niepożądanych w celu zwiększenia bezpieczeństwa i odpowiedzialności.

-Długoterminowy monitoring i nadzór: Przeprowadzić długoterminowe badania monitorujące i nadzorujące w celu śledzenia skutków zdrowotnych i potencjalnych powikłań związanych z transfuzjami krwi od biorców szczepionek genetycznych. Obejmuje to monitorowanie zdarzeń zakrzepowych, zaburzeń o podłożu immunologicznym, objawów neurologicznych i innych działań niepożądanych.

-Świadomość i edukacja społeczna: Zwiększanie świadomości społecznej i edukacji na temat zagrożeń i korzyści związanych ze szczepionkami genetycznymi, transfuzjami krwi i zaburzeniami układu odpornościowego. Obejmuje to dostarczanie dokładnych informacji pracownikom służby zdrowia, pacjentom i ogółowi społeczeństwa, aby ułatwić podejmowanie świadomych decyzji i praktyk zdrowotnych.

-Przepisy prawne – Należy zmienić przepisy ustawowe i wykonawcze, tak aby wszystkie źródła krwi do transfuzji były oznakowane z informacją, czy pochodzą ze źródeł zaszczepionych czy nieszczepionych, a biorcy powinni mieć prawo do odrzucenia dowolnego rodzaju krwi, z którą nie czują się komfortowo.

Wniosek
Ryzyko związane z transfuzją krwi od osób zaszczepionych mRNA na Covid-19 stanowi poważny problem wymagający proaktywnych środków i kompleksowych strategii. Wdrażając solidne protokoły testów, wytyczne regulacyjne, długoterminowe monitorowanie i inicjatywy w zakresie edukacji publicznej, możemy złagodzić potencjalne szkody oraz zapewnić bezpieczeństwo i dobre samopoczucie osób otrzymujących produkty krwiopochodne od biorców szczepionek genetycznych. Aby stawić czoła tym wyzwaniom i wspierać kulturę bezpieczeństwa w medycynie transfuzyjnej w obliczu zmieniających się strategii szczepień i krajobrazu chorób zakaźnych, niezbędna jest współpraca instytucji opieki zdrowotnej, organów regulacyjnych, badaczy i społeczeństwa.

Wyniki badania opublikowano na serwerze preprintów i obecnie są poddawane recenzji.
https://www.preprints.org/manuscript/202403.0881/v1

Aby uzyskać najnowsze wiadomości dotyczące wirusa COVID-19 , loguj się do serwisu Thai Medical News.

Z 500 mln euro, na zwiększenie produkcji amunicji artyleryjskiej do Polski popłynie 0,42% .Sukces Donka.

Polska porażka amunicyjna. Strumień europejskich pieniędzy nie zasili naszej zbrojeniówki

Maciej Miłosz dziennikarz DGP gazetaprawna

Z 500 mln euro, które KE przeznaczyła na zwiększenie zdolności europejskiego przemysłu zbrojeniowego do produkcji amunicji artyleryjskiej do Polski popłynie mniej niż pół procenta

Zwiększenie zdolności europejskiego przemysłu do produkcji amunicji artyleryjskiej – to główny cel unijnego programu Act in Support of Ammunition Production (ASAP). Komisja Europejska właśnie przyznała granty w wysokości ok. 500 mln euro (ponad 2 mld zł), które są podzielone na pięć obszarów, w ramach których ma się zwiększyć m.in. produkcja korpusów czy materiałów wybuchowych. Jest to dofinansowanie, co oznacza że jeszcze więcej w te przedsięwzięcia zainwestuję koncerny zbrojeniowe. „Oczekuje się, że dzięki wsparciu ASAP do końca 2025 r. Europa osiągnie roczne zdolności produkcyjne pocisków amunicji w wysokości 2 mln” piszą unijni urzędnicy. Obecnie ten potencjał szacuje się na niecały milion sztuk rocznie.

Ten program powstał w odpowiedzi na rosyjską inwazję na Ukrainę, po tym gdy okazało się, że w Europie produkuje się zdecydowanie za mało pocisków artyleryjskich 155 mm, z których korzystają m.in. polskie armatohaubice Krab czy koreańskie K9.

Wczoraj ogłoszono listę 31 projektów, które zostaną dofinansowane. Zdecydowanie największą pulę zgarną różne spółki potentata Rheinmetall (węgierska, hiszpańska czy niemiecka), które otrzymają ponad 100 mln euro. Biorąc pod uwagę, że właśnie rozbudowują swoje zakłady na Węgrzech czy w Niemczech nie jest to żadnym zaskoczeniem. Prawie 70 mln euro dofinansowania otrzyma norweski Chemring Nobel SA, a różne podmioty związane z fińsko – norweską Nammo. To czołówka

—————-

[dalej, łobuzy, chcą za pieniądze. To pies z nimi tańcował. MD]

=======================================

Aha, o tym samym jest w Poilytyce:

Z 500 mln euro z unijnego programu mającego na celu zwiększenie produkcji amunicji 121 mln euro trafi do Niemiec, 22 mln do oddziału niemieckiego Rheinmetall na Węgrzech, jak również 25 mln do oddziału tej firmy w Hiszpanii. 87 mln euro otrzyma Norwegia, Polska natomiast… jedynie 2,1 mln euro. Szokującą sytuację opisał m.in. „Dziennik Gazeta Prawna”, a skomentowali m.in. politycy PiS. „Donald ‘Król Europy’ Tusk załatwił dla Polski całe 0,42% z unijnego programu produkcji amunicji” – napisał na platformie X były szef MON Mariusz Błaszczak.

Unia Europejska przeznaczy 500 mln euro na program Act in Support of Ammunition Production (ASAP). Jak sama nazwa wskazuje, jego głównym celem jest zwiększenie zdolności zbrojeniówki krajów UE do produkcji amunicji artyleryjskiej. Najciekawszy w całej sprawie jest sposób rozdysponowania 500 mln euro.

Wczoraj ogłoszono listę 31 projektów, które zostaną dofinansowane. Zdecydowanie największą pulę zgarną różne spółki potentata Rheinmetall (węgierska, hiszpańska czy niemiecka), które otrzymają ponad 100 mln euro.(…)Na tym tle bardzo słabo wypadają zakłady z Polski. Jedyny grant wywalczył wchodzący w skład Polskiej Grupy Zbrojeniowej Dezamet. Jego wartość to 2,1 mln euro. To oznacza, że do polskiego przemysłu zbrojeniowego popłynie mniej niż pół procenta z 500 mln rozdysponowanych przez KE

— pisze na łamach „DGP” Maciej Miłosz. Choć źródło dziennikarza w PGZ przekonuje, że negocjacje z KE wciąż trwają, to Miłosz zwraca uwagę, że środki z tego programu na lata 2023-2025 zostały już rozdysponowane, co oznacza, że jeżeli nie dojdzie do powiększenia budżetu, Polska nie dostanie już ani eurocenta więcej.

„Największym beneficjentem Niemcy i niemieckie firmy”

Donald „Król Europy” Tusk załatwił dla Polski całe 0,42% z unijnego programu produkcji amunicji. Inicjatywa Komisji Europejskiej jest słuszna i potrzebna. Tylko dlaczego z przekazanych 500 mln euro dla europejskich firm zbrojeniowych na zwiększenie produkcji amunicji artyleryjskiej, Polska otrzymuje zaledwie ok. 2,1 mln euro? Niemieckie firmy dostaną ok. 85 mln, a węgierskie 27 mln — skomentował na platformie X były szef MON, poseł PiS, Mariusz Błaszczak.