„Jako grupa zmagająca się z wykluczeniem i dyskryminacją wyrażamy solidarność z innymi mniejszościami” – napisali kilka tygodni temu w komunikacie rozesłanym mediom wyznawcy szatana w Polsce, zapowiadając, że wezmą udział w tzw. „marszu równości”.
Na głównej stronie organizacji „Global Order of Satan” czytamy z kolei, że sataniści otwarcie wspierają wszelkie ruchy sodomickie i genderowe, gdyż „szatan nie wyklucza”. Z banerem o takiej treści pojawili się na samym marszu.
Sataniści pojawili się na tzw. „marszu równości” w Warszawie. Podczas serwisu informacyjnego prowadząca wiadomości w TVN24 połączyła się z dziennikarzem, który relacjonował Marsz Równości w Warszawie. Reporter opowiadał, jak na imprezie jest barwnie, jak fantastycznie i jaka panuje wyjątkowa atmosfera. W pewnym momencie odwrócił się i… lekko zaniemówił. Za jego plecami szli sataniści z wielkim banerem, przedstawiającym diabła.
W Marszu Równości wzięła udział organizacja satanistyczna Global Order of Satan, czyli międzynarodowa organizacja zrzeszająca satanistyczne społeczności, której – jak sami o sobie piszą – „celem jest rozwijanie ideałów satanistycznych oraz kultu własnego ja, a także ochrona tych, którzy są uciskani przez dominację religijną”.
„Tak jak w ubiegłych latach, maszerujemy razem – głośno, dumnie i bez kompromisów. Charty, demony i różki na tęczowo. Dołącz do nas i pokaż, że równość, wolność i bunt przeciw opresji to nasze wspólne wartości” – możemy przeczytać w opisie wydarzenia na Facebooku.
Co ciekawe, na liście organizacji partnerskich marszu znalazły się m.in. koncern farmaceutyczny Moderna, a także moloch biznesowy Goldman Sachs. Widocznie nie przeszkadza im promowanie zboczeń oraz satanizmu.
„Marsz Równości” został niespodziewanie zakłócony przez innych lewicowych aktywistów. Ci zablokowali przejazd jednej z ciężarówek biorących udział w pochodzie i oblali czerwoną farbą tęczowy kontener. Ich celem nie było zaszkodzenie dewiantom, ale zamanifestowali wsparcie dla Palestyńczyków, mordowanych przez żydowskich ludobójców. Zamieszanie trwało kilkanaście minut. Po nim pochód ruszył dalej, wzdłuż wyznaczonej trasy.
W marcu tego roku członkowie „kościoła” szatana intronizowali go rytualnie na króla Polski, wznosząc hasło: „Niech ciemność nas wyzwala, niech rozum nas prowadzi”.
NASZ KOMENTARZ:
Z tym rozumem coś u satanistów wyjątkowo krucho, skoro ochoczo skazują się na wieczne potępienie. Niemniej dobrze się stało, że tak jawnie afiszują się ze wsparciem ideologii sodomitów i neo-łysenkistów, a tym drugim to w ogóle nie przeszkadza. Pokazuje to z kim tak naprawdę przyszło nam walczyć.
To czyste [? najbrudniejsze !! md] zło, zło ostateczne.
Należy pamiętać, że oficjalne źródła i/lub źródła chroniące przemysł szczepionek pandemicznych będą odnosić się wyłącznie do infekcji covid. Nie przyznają, że to białko kolca SARS-CoV-2 jest czynnikiem patologicznym lub bronią biologiczną. Dlaczego?
Nie wspomną publicznie o patogeniczności białka kolca, ponieważ gdyby to zrobili, musieliby przyznać, że białko kolca, broń biologiczna , która jest we wszystkich zastrzykach przeciwko covidowi – inaktywowanych szczepionkach wirusowych, szczepionkach wektorowych wirusowych i zakodowana w szczepionkach mRNA – powoduje szkodę, którą, jak twierdzą, powoduje infekcja covidowa. Chodzi o przesiewanie propagandy w celu znalezienia ukrytej prawdy w narracji, a nie o to, by wywołać reakcję słowami, których używają. Na przykład w tym przypadku, gdy jest odniesienie do „infekcji covidowej”, należy je odczytać jako „zastrzyk covidowy”.
Jeśli SARS-CoV-2 został uwolniony lub „wyciekł” pod koniec 2019 r. lub na początku 2020 r. w celu wywołania pandemii, nie udało się, ponieważ nie wywołał pandemii, a osoby, które zostały zarażone, doświadczyły sezonowych objawów przeziębienia lub grypy.
Prawdziwa pandemia różnych chorób i schorzeń rozpoczęła się od wprowadzenia tak zwanych „szczepionek” przeciwko covidowi; krótko mówiąc, było to zakażenie przez wstrzyknięcie, co doprowadziło do pandemii zaszczepionych .
Czytając streszczenie artykułu Just the News poniżej, powinniśmy również pamiętać, że Moderna, wspólnie z amerykańskim Narodowym Instytutem Alergii i Chorób Zakaźnych („NIAID”), wysłała kandydatów na szczepionkę mRNA przeciwko koronawirusowi na Uniwersytet Karoliny Północnej w Chapel Hill 12 grudnia 2019 r., mimo że w tym czasie nie istniało żadne zagrożenie, rzeczywiste, postrzegane ani wytworzone, ze strony koronawirusa. Jest to istotne nie tylko ze względu na charakter szczepionek, ale także ze względu na miejsce ich wysłania.
Dr David Martin wielokrotnie ogłaszał, że od 2002 r. nie było naturalnie występującego koronawirusa. „[Od 2002 r.] istniał zmodyfikowany patogen. Zmodyfikowany przez Ralpha Barica z University of North Carolina w Chapel Hill, gdzie w 2002 r. opatentował on „zakaźny, wadliwy replikacyjnie klon koronawirusa” — powiedział w zeszłym roku w The Alex Jones Show . Innymi słowy, od 2002 r. Ralph Baric i inni opracowują broń biologiczną, wykorzystując koronawirusa jako platformę.
Koronawirusy są jednym z wirusów powodujących przeziębienia zimą lub wczesną wiosną. Dr Martin sugeruje, że każdego roku od 2002 r. przeziębienia przypisywane koronawirusom były wywoływane przez wirus stworzony przez człowieka. Potwierdzają to brytyjskie wytyczne dotyczące chemikaliów, biologii, radiologii i energii jądrowej („CBRN”) dla NHS, służb ratunkowych i agencji zdrowia publicznego. „Ludzkie koronawirusy obecnie nie występują naturalnie w Wielkiej Brytanii… Pierwsze wysoce patogenne ludzkie choroby koronawirusowe pojawiły się w 2003 r. (koronawirus SARS)… SARS został po raz pierwszy zidentyfikowany w południowych Chinach pod koniec 2002 r.”, stwierdzają wytyczne Public Health England .
Najwyraźniej w UE nie chcą zrozumieć, jak blisko Zełenski, Netanjahu i Trump doprowadzili świat do możliwej wojny nuklearnej. Ja dotąd nigdy nie wyjaśniono, co te trzy osoby i ich działania mają ze sobą wspólnego i co to oznacza.
Może to brzmieć dziwnie stwierdzenie, że Zełenski, Netanjahu i Trump razem znacznie przybliżyli świat do wojny nuklearnej, ponieważ Trump i Zełenski nie przepadają za sobą, a Zełenski i Netanjahu nie mają ze sobą wiele wspólnego. Ale rzeczywiście istnieją niepokojące powiązania.
Nieodpowiedzialne ‚igraszki’ Zełenskiego
Kiedy Ukraina zaatakowała 1 czerwca kilka rosyjskich lotnisk wojskowych i stacjonujące tam rosyjskie bombowce strategiczne, prawie nikt na Zachodzie najwyraźniej nie zrozumiał, co to oznacza.
Brawurowy atak dronów na rosyjskie bazy lotnicze. Płoną bombowce strategiczne
Brawurowy atak dronów na rosyjskie bazy lotnicze. Płoną bombowce strategiczne – to powtarzający się tytuł odnośnych tekstów
Bombowce strategiczne są częścią rosyjskich sił nuklearnych, a zgodnie z rosyjską (a tym bardziej amerykańską) doktryną atomową taki napad jest podstawą do ataku nuklearnego, ponieważ osłabienie sił nuklearnych jednej strony mogłoby dać drugiej stronie możliwość pierwszego uderzenia atomowego, na które strona atakowana mogłaby nie być już w stanie odpowiedzieć.
Innymi słowy: Zełenski nie tylko zaatakował rosyjskie bombowce, ale także globalną kontrolę zbrojeń nuklearnych i zaryzykował wojnę nuklearną. To jednak nie powstrzymuje europejskich mediów i polityków przed świętowaniem ataku Zełenskiego, który z radością nazywają ‚operacją Pajęczyna’.
Spekulowałem, że Zełenski niemal wywołał wojnę nuklearną; teraz jest wstępne potwierdzenie. Były brytyjski dyplomata Alastair Crooke, cytując anonimowego rosyjskiego generała, powiedział, że w tym momencie świat był bliżej wojny nuklearnej niż podczas czasu kryzysu kubańskiego. Powiedział:
„Słuchajcie, byliśmy tak blisko wymiany nuklearnej jak podczas kryzysu kubańskiego. Nigdy nie byliśmy tak blisko. Putin był wściekły. Więc nie słuchajcie ludzi, którzy mówią: ‚Och, wiecie, bagatelizujemy to’. Nie bagatelizujemy tego. Sytuacja jest bardzo poważna”.
Krótko po ataku na Ukrainę Putin i Trump odbyli rozmowę telefoniczną i według Crooke’a Putin był bardzo konkretny podczas rozmowy – ‚nie przebierał w słowach’ i był ‚dość bezpośredni’.
Crooke nie wymienił nazwiska rosyjskiego generała, ale prawdopodobnie był to emerytowany generał Jewgienij Buszynski, którego słowa zostały zacytowane niemal dosłownie przez byłego analityka CIA Larry’ego Johnsona, który obecnie bierze udział w konferencji w Moskwie.
Johnson napisał, że według Buszynkiego Putin był ‚wściekły’ i uważał atak na bombowce strategiczne za zdradę nowego układu START o kontroli strategicznej broni jądrowej przez Waszyngton.
Powodem tego jest to, że traktat wymaga, aby USA i Rosja parkowały swoje bombowce z bronią nuklearną w miejscu, w którym będą mogły swobodnie je obserwować swoje satelity obserwacyjne. To jedyny powód, dla którego rosyjskie bombowce strategiczne były tak niechronione na lotniskach, co pozwoliło Kijowowi atakować bombowce stosunkowo prostymi dronami.
Johnson podkreślił również, że USA i Rosja zbliżyły się w tym momencie do wojny nuklearnej bardziej niż od czasu kryzysu kubańskiego. Pytanie brzmi, czy Putin naprawdę wierzy Trumpowi, gdy ten twierdzi, że nic nie wiedział o przygotowaniach do ataku na Ukrainę. I właśnie tutaj w grę wchodzi Netanjahu i jego atak na Iran.
Czy Trump okłamał Putina?
Podczas rozmowy telefonicznej między Trumpem a Putinem, która miała miejsce 4 czerwca, Trump podobno poprosił Putina o mediację w negocjacjach USA – Iran w sprawie umowy nuklearnej z Iranem, z którym Rosja utrzymuje dobre stosunki, na co Putin był gotowy.
Dym nad Teheranem po izraelskim ataku /AFP/EAST NEWS
Jeśli jednak jest prawdą, że Izrael przygotowywał się do ataku na Iran od miesięcy i że Trump, jak sam teraz mówi, został o tym poinformowany, to oznaczałoby to, że Trump wiedział o izraelskich planach ataku i bezlitośnie okłamał Putina – i to w fazie negocjacji amerykańsko-rosyjskich, w których nacisk nadal był położony na odbudowę nadszarpniętego zaufania.
Oznaczałoby to oczywiście, że Putin nie uwierzyłby już ani jednemu słowu Trumpa, które dotyczyłoby ukraińskiego ataku na rosyjskie bombowce strategiczne i faktu, że Trump rzekomo nic nie wiedział o tych planach.
To tylko spekulacja i nie chcę uprawiać czarnowidztwa, ale jeśli tak jest, prawdopodobnie oznaczałoby to de facto koniec wszelkich negocjacji między Rosją a USA. Konsekwencje tego mogą być straszne dla całego świata.
Ale europejscy politycy i media świętują operację ‚pajęczą sieć’ Zełenskiego i również uważają wojnę Netanjahu z Iranem za całkowicie akceptowalną. Biegną w kierunku własnej ruiny i nawet nie zdają sobie z tego sprawy.
Były prezydent Francji Nicolas Sarkozy został pozbawiony Legii Honorowej, najwyższego francuskiego odznaczenia, po wyroku skazującego byłego szefa państwa za korupcję – wynika z dekretu, cytowanego przez AFP.
Nicolas Sarkozy – były prezydent Francji
Dziadek urodzony jako Aaron Mallah, był greckim Żydem pochodzącym z Salonik
Sarkozy pozbawiony Legii Honorowej
Jak zauważyła agencja, to drugi przypadek w historii Francji, kiedy przywódca państwa został pozbawiony tego odznaczenia. W 1945 r. Legię Honorową odebrano marszałkowi Philippe’owi Petain za zdradę stanu i współpracę z nazistowskimi Niemcami podczas II wojny światowej. Adwokat byłego prezydenta oświadczył, że Sarkozy „przyjmuje do wiadomości” tę decyzję. Zauważył jednocześnie, że Europejski Trybunał Praw Człowieka nie wydał jeszcze orzeczenia w sprawie jego odwołania.
W grudniu 2024 r. Sąd Kasacyjny odrzucił apelację prezydenta Francji w latach 2007-2012 od wyroku trzech lat więzienia, w tym dwóch w zawieszeniu, za korupcję i handel wpływami. W praktyce oznaczało to rok aresztu domowego i noszenie bransoletki elektronicznej, którą zdjęto w połowie maja ze względu na wiek skazanego. W styczniu Sarkozy skończył 70 lat.
Prawicowi politycy krytycznie podchodzili do idei pozbawienia Sarkozy’ego Legii Honorowej. Prezydent Francji Emmanuel Macron wyraził pod koniec kwietnia opinię, że „nie byłaby to dobra decyzja”. Jak dodał, „ważne jest, aby byli prezydenci byli szanowani”.
Czym jest Legia Honorowa?
Legia Honorowa to najwyższe francuskie odznaczenie państwowe, ustanowione w 1802 r. przez Napoleona Bonaparte i przyznawane za wybitne zasługi cywilne lub wojskowe. Zgodnie z opublikowanym w niedzielę dekretem, Sarkozy został również pozbawiony Orderu Narodowego Zasługi, ustanowionego w grudniu 1963 r. przez ówczesnego prezydenta Charles’a de Gaulle’a.
Last week, I was walking back from the store and saw one of those „Lost Cat” flyers taped to a pole. It had a blurry photo and dramatic phrases like „please help us find Mr. Whiskers” which for some reason made me laugh more than it should have. Maybe it was the Comic Sans. Maybe it was the fact that the cat looked like it hated everyone, including the person who made the flyer. Either way, I got the dumb idea to make one myself. But with a fake dog.
So I went home, opened up Word and made the most ridiculous flyer I could think of. I said the dog’s name was „Chunky.” I described him as „half Pomeranian, half mystery”. I used a random Google image of a scruffy little mutt with giant eyes and his tongue hanging out like he’d just seen something unseeable.
I printed out six copies and taped them around my block. It was just supposed to be funny. I never expected anything to come of it.
Until yesterday evening.
I was making dinner when I heard a knock at the door. I opened it, and this guy, probably in his 30s, pretty normal-looking, was standing there holding a leash. On the end of it was a dog.
Not just any dog.
Chunky.
The exact same scruffy, bug-eyed, tongue-out menace from the flyer.
The guy smiled and said: „I think this is your dog. I found him wandering near the park.”
I froze. My brain just… stalled. I had no idea what to say. So I said the dumbest possible thing, which was, „Chunky?!”
He nodded like that confirmed it. „Yeah! He came right up to me. I recognized him from the flyer by the laundromat.”
Now, here’s the part where a sane person would explain the situation. Tell the truth. Say: „Actually, this was a joke and that’s not my dog.”
Instead, I said „Oh my God, thank you so much.” And took the leash.
Now I have a dog.
Or something that resembles a dog. Chunky is… not right. He growled at my toaster. He barked at the fridge for 20 straight minutes and then peed on my welcome mat. He sleeps on his back with all four legs stiff like he’s trying to summon something.
I took him to the vet today, mostly to see if he had a chip. No chip. The vet looked at him for a solid ten seconds and then said „Well. That’s a dog, alright.” No follow-up. Just that.
So now I’m stuck in this weird reality where I made up a dog, and the universe handed him to me like, „Okay, let’s see what you do with this.”
Chunky is currently asleep under my bed. I can hear him snoring from here. I don’t know where he came from. I don’t know who he used to belong to. But I guess he’s mine now.
This whole situation feels like I made a meme and the meme came to life and now lives in my apartment.
This is why I shouldn’t be left alone with a printer.
[W związku z brutalną agresją Izraela na odległy przecież kraj, naród – umieszczam parę wspomnień. Jestem sybirakiem , ale Mamie nie udało się dotrzeć do Jangi -Jul .. Jeszcze trzy lata byliśmy w tym sowieckim piekle. MD]
Historia polskich tułaczy II wojny światowej w Iranie
30 lipca 1941 – po ataku III Rzeszy na ZSRR – między Polską a ZSRR zawarto porozumienie podpisane przez premiera rządu RP na uchodźctwie generała Władysława Sikorskiego oraz ambasadora ZSRR w Londynie Iwana Majskiego. Układ Sikorski-Majski zawarty z myślą o wspólnej walce w koalicji antyhitlerowskiej, przywracał – zerwane po agresji sowieckiej na Polskę 17 września 1939 – stosunki między oboma państwami oraz pozwolił na powstanie Polskich Sił Zbrojnych w ZSRR pod dowództwem generała Władysław Andersa. W dodatkowym protokole Stalin zagwarantował amnestię dla polskich obywateli deportowanych w latach 1939-1941 przez NKWD w głąb Związku Radzieckiego: więźniów Gułagu, przetrzymywanych w więzieniach śledczych NKWD, jeńców wojennych czy zmuszanych do pracy w kołchozach.
Wraz z Armią Andersa do Iranu dotarło 120 tysięcy wychodźców, w tym aż 40 tysięcy kobiet i dzieci. Tułaczy przyjęły m.in. Meszched, Kazwin, Isfahan, Ahwaz, Teheran. Najwięcej Polaków znalazło dach nad głową w Isfahanie, nazywanym miastem polskich dzieci. Społeczność polska w czasie swojego pobytu w Iranie była bardzo aktywna: wychodziły polskie gazety, powstały szkoły (w 1945 roku przeprowadzono nawet egzaminy dojrzałości), placówki wychowawcze i opiekuńcze dla osieroconych dzieci, celebrowano święta państwowe, urządzano zawody sportowe, powołano Towarzystwo Studiów Irańskich w Teheranie.
W 1945 roku na zaproszenie ówczesnego premiera Nowej Zelandii część Polaków wyemigrowała do tego kraju. Inni trafili do Indii, Afryki i Libanu. Niektórzy wrócili do Polski. Obecnie najważniejszym świadectwem obecności w Iranie polskich wychodźców z ZSRR w czasie II wojny światowej jest istnienie kilku polskich cmentarzy, które przetrwały dzięki zaangażowaniu irańskiego państwa. O obecności Polaków przypomina również ulica Warszawska w Teheranie.
Na wystawie prezentujemy nieznane zdjęcia archiwalne, pochodzące z prywatnych irańskich kolekcji. Ekspozycja nie tylko przypomina o życiu Polaków w Iranie, jest również hołdem dla Irańczyków, których życzliwość i gościnność zostały na zawsze w pamięci uratowanych tułaczy. Wystawa przygotowana przez Ambasadę Islamskiej Republiki Iranu w Polsce była prezentowana wcześniej w siedzibie Wspólnoty Polskiej w Warszawie z inicjatywy Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa.
Wierzę, że wrócę i tym tylko żyję, Że mnie przyjaciół powitają dłonie, Że duszę z brudów tułaczki obmyję, Kiedy mnie pierwszy polski wiatr owionie. […] (fragment wiersza Marii Niwińskiej, „Wierzę, że wrócę …”)
Po zbrojnej agresji ZSRR na Polskę 17 września 1939 r. mieszkańcy okupowanych i anektowanych przez ZSRR wschodnich ziem II Rzeczypospolitej poddani zostali brutalnym represjom. Do czerwca 1941 r. ok. 475 000 obywateli II Rzeczypospolitej dostało się w tryby radzieckiego systemu terroru (skazani i zesłani do obozów pracy przymusowej, jeńcy wojenni, wcieleni do Armii Czerwonej, wywiezieni do pracy w radzieckich fabrykach i kopalniach).
Wśród nich było ok. 320 000 osób (w literaturze przedmiotu różne dane), które w wyniku masowych deportacji trafiły do odległych łagrów w Syberii i Kazachstanie. Po napaści Niemiec na ZSRR, 30 lipca 1941 r. został podpisany układu pomiędzy Polską i ZSRR (układ Sikorski-Majski), który przewidywał powstanie armii polskiej w ZSRR pod dowództwem polskim. Dowódcą Polskich Sił Zbrojnych Rząd Rzeczypospolitej Polskiej w Londynie mianował gen. Władysława Andersa, więzionego od jesieni 1939 r. przez NKWD w Moskwie na Łubiance.
Do punktów zbiorczych koło Saratowa i Buzułuku zaczęli masowo przybywać ze wszystkich stron Związku Sowieckiego Polacy zwalniani (na mocy „amnestii” z sierpnia 1941 r.) z łagrów, więzień i miejsc zesłania. Wraz z ochotnikami do Armii Polskiej przybywały ich rodziny i inni cywile. Coraz więc poważniejsze stawały się problemy aprowizacyjne. Tymczasem Sowieci nie tylko nie zwiększali przydziałów żywnościowych dla polskiego wojska, ale je obniżali. Zaś żołnierze tymi głodowymi porcjami dzielili się jeszcze z ludnością cywilną. W obozach panował wręcz głód. Wiele osób zmarło z wycieńczenia, zimna i chorób. Na początku 1942 r. cała armia Andersa została przebazowana do środkowoazjatyckich republik ZSRR, gdzie panowała wówczas epidemia tyfusu, która pochłonęła dalsze ofiary. Jednocześnie władze sowieckie zażądały od gen. Andersa skierowania na front nieprzygotowanych jeszcze do walki polskich oddziałów. Anders zdecydowanie odmówił i rozpoczął starania o ratowanie żołnierzy i ludności cywilnej poprzez ewakuacje jej do Iranu.
Prawdopodobnie w związku z poprawą sytuacji militarnej ZSRR Stalin wyraził na to zgodę, gdyż pozbył się tym samym niechcianego sojusznika na froncie wschodnim. Łącznie w czasie ewakuacji przeprowadzonych w 1942 r. do Iranu przybyło ponad 116 000 osób, w tym ok. 40 000. ludności cywilnej. Wśród ewakuowanych było niemal 18 000 dzieci, dla których wyjazd do Iranu był prawdopodobnie jedynym ratunkiem przed śmiercią na „nieludzkiej ziemi”. Znaczna część polskich wychodźców przybyła do Iranu od strony Morza Kaspijskiego, przez port Bandar Pahlawi (obecnie Anzali). Tak wspomina to jedna z ocalałych osób: Wyczerpani ciężką pracą, chorobami i głodem, prawie nierozpoznawalni jako ludzie, zeszliśmy ze statków w porcie Pahlavi (Anzali). Tam razem uklękliśmy rzędami na piasku plażowego wybrzeża by ucałować ziemię Perską. Były nas tysiące, uszliśmy z Sybiru i byliśmy wolni. Doszliśmy do naszej upragnionej „Ziemi Obiecanej”.” (Helena Wołoch, Moje wspomnienia. Sovest, Kotlas 1998). Wychodźcy zostali rozlokowani w różnych miejscach Iranu, w tym głównie w Teheranie i Isfahanie. Wśród ocalałych znaczny odsetek stanowiło grono polskich uczonych, a zwłaszcza profesorów z Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie. Oni to, przebywając w obozach uchodźczych, podjęli myśl utworzenia w Teheranie instytucji naukowej umożliwiającej im powrót do badań naukowych. Przy poparciu Poselstwa Rzeczypospolitej Polskiej i Delegatury Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej w Teheranie powstało Towarzystwo Studiów Irańskich w Teheranie (TSIR), które rozpoczęło formalną działalność w listopadzie 1942 r. Poza prowadzeniem własnych badań naukowych członkowie Towarzystwa angażowali się w pracę kulturalno-oświatową wśród wychodźstwa polskiego i ludności perskiej.
Na czele Rady Naukowej Towarzystwa, a zarazem Zarządu stał prof. Stanisław Kościałkowski (1881-1960), historyk, prof. Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie. Funkcję tę pełnił do końca marca 1945 r. Wówczas wraz z wieloma innymi członkami TSIR wyjechał do Bejrutu. Działalność samego Towarzystwa zakończyła się jesienią 1945 r. Rok ten przyniósł bowiem całkowitą likwidację polskich obozów uchodźczych w Iranie i ewakuację pozostałych jeszcze Polaków do Libanu. Profesor Kościałkowski zaś udając się na dalszą tułaczkę zdołał zabrać ze sobą część dokumentów wytworzonych przez TSIR oraz kompletowane przez Towarzystwo różne druki polskie wydane w Iranie. Materiały te, opracowane i zabezpieczone (m.in. przez autorkę), przechowywane są w Papieskim Instytucie Studiów Kościelnych w Rzymie (Pontificio Istituto di Studi Ecclesiastici), kierowanym przez ks. dra Hieronima Fokcińskiego SJ. Obecnie, dzięki życzliwości Księdza Rektora, z którym Archiwum Państwowe w Gdańsku od wielu lat współpracuje (w ramach pomocy instytucjom polonijnym organizowanej przez Naczelną Dyrekcję Archiwów Państwowych, z wykorzystaniem funduszy pochodzących z programu Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego) przedstawiamy wybór materiałów ulotnych z zespołu archiwalnego Towarzystwo Studiów Irańskich w Teheranie – sygn. 4. przechowywanych w Instytucie, a obrazujących różnorodną aktywność społeczności polskiej w czasie pobytu w Iranie. Mamy nadzieję, że wystawa będzie dobrym uzupełnieniem do lekcji historii o polskich tułaczach II wojny światowej, z których tak niewielu wróciło do kraju. Zapraszamy ! Opracowanie i zdjęcia: dr Lidia Potykanowicz-Suda
Polski wojskowy cmentarz katolicki Dulab we wschodnim Teheranie
Polakom nie wolno zapomnieć, że stosunki polsko-irańskie liczą ponad 560 lat. Były zawsze oznakowane sympatią i wzajemnością, a poziom wręcz szlachetności osiągnęły podczas 2 wojny światowej, gdy Iran, choć nie był stroną w wojnie, przyjął około 120 tysięcy Polaków, ewakuowanych z ZSRR po podpisaniu układu Sikorski-Majski. Układ ten, zawarty z myślą o wspólnej walce w koalicji antyhitlerowskiej, przywracał zerwane po agresji sowieckiej na Polskę 17 września 1939 stosunki między oboma państwami oraz pozwolił na powstanie Polskich Sił Zbrojnych w ZSRR pod dowództwem gen. Władysław Andersa. W dodatkowym protokole Stalin zagwarantował “amnestię” (cudzysłów, bo przecież byli ofiarami a przestępcami – przyp. PŁ) dla polskich obywateli deportowanych w latach 1939-1941 przez NKWD w głąb Związku Radzieckiego: więźniów Gułagu, przetrzymywanych w więzieniach śledczych NKWD, jeńców wojennych czy zmuszanych do pracy w kołchozach.
Polscy uchodźcy z ZSRR, Iran 1942 r.
Pierwsi Polacy w marcu 1942 r. dotarli do Iranu – nazywanego przez nich „krajem Ariów” (Irańczycy etnicznie nie są Arabami, lecz starożytnym narodem Persów). Ewakuacja zakończyła się w sierpniu tego samego roku. Wśród ewakuowanych Polaków było około 45 tysięcy cywilów, w tym 13 tysięcy dzieci. Wielu z nich zmarło wkrótce po przybyciu do Iranu (5,7% ogółu) z powodu niedożywienia i chorób przywiezionych z ZSRR (dezynteria, tyfus, malaria).
Polscy uchodźcy, zarówno wojskowi jak i cywile, trafiali głównym szlakiem wyjścia z Sowietów przez Turkmenistan do obozów przejściowych w Iranie, najważniejszy z nich w Pahlevi (obecnie Bandar-e Anzali), skąd byli kierowani do walk na frontach wojennych Palestyny i Afryki, gdzie jako 2 Korpus Polski stanowiły trzon Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie.
Grupa polskich żołnierzy w Iranie, 1942
Inne znajdowały się m.in. w miejscowościach Meszched, Kazwin, Ahwaz czy Teheranie. Najwięcej cywilów, w tym polskich dzieci, przyjął obóz w Isfahanie, nazywanym „miastem polskich dzieci”. Warunki w obozach były dobre, władze irańskie dbały o właściwe zakwaterowanie, opiekę medyczną i wyżywienie tułaczy. Również ludność irańska okazywała wsparcie Polakom, dostarczając im jedzenie i odzież.
Podczas pobytu w Iranie, społeczność polska była bardzo aktywna: wychodziły polskie gazety, powstały szkoły (w 1945 roku przeprowadzono nawet egzaminy dojrzałości), placówki wychowawcze i opiekuńcze dla osieroconych dzieci, celebrowano święta państwowe, urządzano zawody sportowe, powołano Towarzystwo Studiów Irańskich w Teheranie. W 1945 roku na zaproszenie ówczesnego premiera Nowej Zelandii część Polaków wyemigrowała do tego kraju. Inni trafili do Indii, Afryki i Libanu, wielu pozostało w Iranie.
Polskie sieroty wojenne w Isfahanie, Iran, 1942
Dzięki opiece irańskiego państwa, zachowało się do dziś parę polskich katolickich cmentarzy, będących obecnie najważniejszym świadectwem obecności w Iranie polskich wychodźców z ZSRR w czasie II wojny światowej. Największy to Dulab, znajdujący się we wschodniej części Teheranu, liczne polskie kwatery znajdują się też na cmentarzu ormiańskim w Isfahanie.
Polakom nie wolno o tym zapomnieć! Niestety, zamiast okazania wdzięcznej pamięci, rząd PiSowski wykazując się niebywałą wprost ślepotą dyplomatyczną, zezwolili na zorganizowanie w Warszawie w dniach 13-14 lutego 2019 r. konferencji antyirańskiej. Warunkiem wstępnym było nieatakowanie imienne żadnego państwa. Mimo to reprezentant USA Mike Pence a także przedstawiciele Izraela urządzili sobie podczas konferencji prawdziwy sabat antyirański, próbując zmontować międzynarodową koalicję przeciw Iranowi. Irański MSZ zareagował na to przypomnieniem polskiemu rządowi, że “podczas gdy Iran ratował Polaków w czasie II wojny światowej, obecnie (Polska) jest gospodarzem rozpaczliwego antyirańskiego cyrku”.
Owoce tego antyirańskiego cyrku – w tym również tamtej nieszczęsnej konferencji – mamy dziś w postaci zaatakowania Iranu przez Izrael w sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi. Jest to potężnym zapalnikiem kolejnej potężnej wojny w tym regionie. Oby nie światowej…
Grupa czołowych naukowców w Niemczech ogłosiła, że istnieją dowody na to, że „szczepionki” mRNA przeciwko Covid spowodowały znacznie więcej zgonów niż sam wirus.
Podnieśli alarm po odkryciu ukrytych w oficjalnych danych rządu niemieckiego dowodów potwierdzających, że nadmierna liczba zgonów była spowodowana przez „szczepionki” mRNA, a nie przez COVID-19.
To szokujące badanie stanowi kolejne potwierdzenie , że wskaźniki nadmiernej śmiertelności nie wzrosły podczas pierwszych fal pandemii, pomimo oficjalnych doniesień o gwałtownym wzroście „liczby zgonów z powodu COVID-19”.
Jednakże wskaźniki nadmiernej śmiertelności gwałtownie wzrosły, ale stało się tak dopiero po udostępnieniu społeczeństwu „szczepionek” mRNA przeciwko Covid.
Co ciekawe, badanie wykazało, że największy wzrost śmiertelności w okresie pandemii nie był spowodowany przez COVID-19, ale przez falę grypy pod koniec 2022 roku.
Liczba zgonów gwałtownie wzrosła, ponieważ ludzie umierali na grypę po otrzymaniu „szczepionek” mRNA przeciwko Covid.
Wyniki recenzowanego badania opublikowano w czasopiśmie GSM Hygiene and Infection Control .
Badanie analizuje nadmierną śmiertelność we Frankfurcie nad Menem w latach 2020–2023.
Największy wzrost śmiertelności w tym okresie nie był spowodowany przez COVID-19, ale przez falę grypy pod koniec 2022 roku.
Co nam to mówi o skuteczności środków zaradczych w obliczu pandemii, wpływie masowych szczepień i wiarygodności narracji dotyczących zdrowia publicznego?
W badaniu tym przyjęto podejście uwzględniające współczynnik standaryzowanej śmiertelności (SMR) uwzględniające wiek i analizujące trendy śmiertelności we Frankfurcie w latach 2016–2023.
Autorzy korzystali z danych pochodzących z Miejskiego Urzędu Statystycznego, Heskiego Urzędu ds. Zdrowia i Opieki oraz Instytutu Roberta Kocha.
Ich metodologia uwzględniała zmiany demograficzne związane z wiekiem, co pozwalało na szczegółową ocenę nadmiernej śmiertelności.
Porównano tygodniowe wskaźniki zgonów z przewidywanymi wskaźnikami śmiertelności z lat ubiegłych, ze szczególnym uwzględnieniem sezonów grypy, wzrostu zachorowań na COVID-19 i fal upałów.
Co ciekawe, w badaniu przeanalizowano siedem fal COVID-19, rozróżniając fazę przedszczepioną (szczep z Wuhan, 2020) i fazę poszczepienną (Omicron, 2022).
Kluczowym elementem ich analizy było równoległe uwzględnienie epidemii grypy oraz letnich fal upałów, które historycznie mają wpływ na trendy śmiertelności.
Wyniki te przeczą powszechnie przyjętym zasadom.
We Frankfurcie nie odnotowano statystycznie istotnego wzrostu śmiertelności w latach 2020 i 2021 (SMR odpowiednio 0,976 i 0,998), czyli w szczytowym okresie pandemii oraz występowania najbardziej zjadliwych szczepów SARS-CoV-2.
Tak, dotyczyło to również burzliwych wczesnych fal COVID-19, zanim pojawiły się „szczepionki”.
Jednak druga fala – pod koniec 2020 r. i na początku 2021 r. – przyniosła krótkotrwały, ale znaczący wzrost śmiertelności (SMR 1,106, +274 zgony), szczególnie w ośrodkach opieki nad osobami starszymi.
Późniejsze fale pandemii, w tym te zdominowane przez warianty Delta i Omikron, nie doprowadziły do nadmiernej śmiertelności.
Następnie w 2022 r. nastąpił gwałtowny wzrost śmiertelności wśród w pełni zaszczepionej populacji.
Jednakże ten wzrost nie był spowodowany przez COVID.
Zamiast tego winowajcą była fala grypy wśród populacji zaszczepionej przeciwko COVID-19 pod koniec roku, która spowodowała wzrost SMR o 1,250 (+188 zgonów w ciągu zaledwie sześciu tygodni).
Ten pojedynczy sezonowy wybuch grypy okazał się bardziej śmiertelny niż wszystkie fale COVID-19 razem wzięte.
Wyniki potwierdzają, że osoby, które otrzymały „szczepionki” mRNA przeciwko Covid, miały osłabiony układ odpornościowy, co sprawiało, że infekcje grypy były znacznie bardziej śmiertelne dla „zaszczepionych”.
Naukowcy zadają również pytanie, czy interwencje niefarmaceutyczne (NPI) mogły odegrać rolę w gwałtownym wzroście liczby zgonów.
Zauważają, że działania nieregularne, takie jak blokady, noszenie maseczek i zachowywanie dystansu społecznego, mogą obniżyć naturalny poziom odporności społeczeństwa na powszechnie występujące wirusy, takie jak grypa czy przeziębienie.
W Szwecji, która w dużej mierze odrzuciła lockdowny i nakazy „szczepień”, odnotowano podobną lub nawet niższą skorygowaną o wiek nadwyżkę śmiertelności niż w Niemczech (Ioannidis i in., 2023).
Dowody wskazują, że drakońskie środki wyrządziły jedynie szkody.
Badanie to podważa dominującą narrację na temat COVID-19.
Chociaż druga fala pod koniec 2020 r. i na początku 2020 r. charakteryzowała się zwiększoną śmiertelnością, lata pandemii jako całość nie przyniosły znaczącego wzrostu liczby zgonów we Frankfurcie.Ponadto podwyższona śmiertelność odnotowana została głównie w ośrodkach opieki nad osobami starszymi, a jak wykazały późniejsze badania , liczba zgonów gwałtownie wzrosła dopiero po „zaszczepieniu” pacjentów.
Najbardziej niszczycielską przyczyną zgonów w tym okresie nie był Covid, ale grypa, która miała miejsce pod koniec 2022 roku.
Tymczasem powszechne szczepienia i restrykcyjne środki pandemiczne miały, w najlepszym razie, nieistotny wpływ na ogólne trendy śmiertelności.
Jeśli szczepionki i ograniczenia były ostateczną tarczą chroniącą przed nadmierną liczbą zgonów, dlaczego śmiertelność pozostała stabilna po powszechnych zakażeniach wirusem Omikron?
I dlaczego śmiercionośna epidemia grypy w 2022 r. przyćmiła wszystkie fale zachorowań na COVID-19, mimo że populacja była częściowo zaszczepiona?
W obliczu coraz głośniejszych apeli o retrospektywną ocenę środków zaradczych w obliczu pandemii w Niemczech, badanie frankfurckie stanowi kluczowy dowód, którego nie należy ignorować.
Tymczasem Kanada właśnie potwierdziła, że dawki przypominające mRNA przeciwko Covid wywołały wzrost liczby zgonów wśród osób, które otrzymały te „szczepionki”.
Jak podaje portal Slay News , przyznanie się rządu Kanady do tego faktu zostało zawarte w raporcie Agencji Zdrowia Publicznego Kanady (PHAC).
W odpowiedzi parlamentu raport PHAC ujawnia, że liczba zgonów gwałtownie wzrosła u osób, którym podano trzecią i czwartą szczepionkę mRNA przeciwko Covid.
Jak wynika z odpowiedzi PHAC, śmiertelność obywateli, którym podano szczepionkę, była znacznie wyższa w porównaniu do osób niezaszczepionych.
Iran został zaskoczony. Ale Iran otrząsnął się po ataku na Pearl Harbor szybciej, niż Izrael się spodziewał.
Mniej niż 18 godzin po niespodziewanym ataku Izraela, Iran odpowiedział wystrzeleniem setek pocisków balistycznych, w tym pocisków hipersonicznych, w kierunku centrum Tel Awiwu i całego Izraela.
Tymczasem Żelazna Kopuła Izraela zawiodła. Izraelski wywiad zawiódł. Teraz Netanjahu błaga Waszyngton o interwencję amerykańską siłą militarną, aby uratować Izrael przed pewną porażką — porażką, którą sam Netanjahu wywołał z zachętą Waszyngtonu.
W tym samym czasie Rosja, Chiny, Pakistan i znaczna część świata muzułmańskiego wspiera Iran.
Do Iranu napływają dostawy sprzętu i pomocy technicznej.
Czas na zderzenie z rzeczywistością:
Waszyngton spalił ponad 12 bilionów [1 bln = 1012 ?] dolarów na Bliskim Wschodzie od 2003 roku. Rezultat? 7000 zabitych Amerykanów. 50 000 rannych, otwarte granice i 100 000 Amerykanów umierających rocznie z powodu zatrucia fentanylem.
Obecnie Stany Zjednoczone są winne 37 bilionów dolarów — kwota ta nie obejmuje nawet tzw. „długu agencyjnego”. Siedemdziesiąt siedem milionów Amerykanów głosowało na prezydenta Trumpa, ponieważ obiecał zakończyć wojny zagraniczne i powstrzymać marsz w kierunku III wojny światowej.
Misja Trumpa pozostaje niezmienna: zabezpieczyć granice, porty i wody przybrzeżne Ameryki. Deportować nielegalnych imigrantów, obalić przestępców, którzy gwałcą i mordują Amerykanów. Przywrócić rządy prawa. Ale ani jednej kropli amerykańskiej krwi na zagraniczne wojny.
Pojedynczy izraelski atak na wyspę Kharg — przez którą przechodzi 90% irańskiego eksportu ropy — lub terminale w Bandar Abbas, a Iran zamknie Cieśninę Ormuz. To wpłynie na 20% globalnych dostaw ropy.
Oznacza to przerwanie łańcuchów dostaw i szalejącą inflację. Benzyna wzrasta do 7 dolarów za galon z dnia na dzień. Każda pracująca rodzina jest zmiażdżona. Kierowcy ciężarówek nie mogą już dostarczać żywności. Gospodarka się załamuje. Po co? Aby Izrael, który rozpoczął tę szaloną wojnę, mógł wciągnąć Amerykanów w poważny konflikt regionalny z potencjałem nuklearnym?
Mamy 40 000 żołnierzy w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Katarze i wokół Zatoki Perskiej. Są żywymi celami. Irańskie drony Shahed-136 kosztują 20 000 dolarów za sztukę. Amerykański pocisk Patriot kosztuje 4 miliony dolarów za przechwycenie.
Zróbmy rachunek. Wyczerpujemy nasz arsenał rakietowy — i bankrutujemy — podczas gdy nasi żołnierze wracają do domów w workach na zwłoki.
Bliski Wschód jest na krawędzi. Oto, co Waszyngton musi teraz zrobić, aby rozładować konflikt:
Zwołaj nadzwyczajne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ. Zażądaj natychmiastowego zawieszenia broni i jasno powiedz, że Waszyngton sprzeciwia się zniszczeniu Iranu, Izraela lub jakiegokolwiek innego państwa na Bliskim Wschodzie.
Zażądaj, aby Izrael zaprzestał zabijania Palestyńczyków w Strefie Gazy i wycofał swoje wojska z Strefy Gazy i Zachodniego Brzegu.
Zawiesić wszelką pomoc wojskową dla Izraela, dopóki Izrael nie zgodzi się wycofać z Gazy i zezwoli na pomoc humanitarną.
Zaproponuj wysłanie sił zbrojnych z państw niezaangażowanych w celu monitorowania Gazy i Zachodniego Brzegu.
Zaproponuj, aby Stany Zjednoczone, Rosja, Chiny, Indie i Brazylia zwołały konferencję pokojową w celu rozwiązania sporu między Izraelem, Iranem i sąsiadami Izraela.
Prowadziłem amerykańskich żołnierzy do bitwy pod ostrzałem. Widziałem wystarczająco dużo trumien przykrytych flagą. Nie chcę widzieć więcej. Wojownicy Waszyngtonu mieli 22 lata. Zawiedli. Kłamali.
Oni czerpali zyski, podczas gdy Ameryka krwawiła. Czas się skończył.
America First oznacza AMERICA FIRST. Nie Izrael first. Nie Ukraina first. Nie NATO first. AMERICA FIRST.
In the last 72 hours, Israel launched a preemptive strike against Iran when negotiations between Washington and Tehran were still ongoing. Iran was caught off-guard. But Iran recovered more quickly from its Pearl Harbor moment than Israel expected. In less than 18 hours Mehr anzeigen……….
Jednym z najczęściej powtarzanych publicznie postulatów jest propozycja byśmy trzymali poziom. Albo narzekanie, że coś jest poniżej poziomu. Po wczorajszym kapiszonie związanym z opublikowaniem nagrań Tuska i Giertycha znów pojawiły się takie wskazania, a także inne – by Tusk zniknął z życia publicznego, bo nie trzyma poziomu.
No cóż, Tusk na pewno nie zniknie, albowiem on dobrze wie, że poziomu nie ma. Jest magma, półprzezroczysta w dodatku. Żeby istniał ten cały, mityczny poziom, czyli zasady, poniżej których się nie schodzi, bo człowiek jest zdegradowany, muszą być strażnicy poziomu. Ludzie, którzy decydują, kto jest, a kto nie jest na poziomie. I ludzi takich przejęła KO. To są wszyscy artyści i pracownicy wyższych uczelni z tytułami profesorskimi. Oni wyznaczają poziom, a gwarancję tego iż czynią dobrze daje im Tusk. Bo tak naprawdę o niego chodzi i gwarancje, których udziela. To prowadzi nas do wniosku, że poziom w istocie to bezkarność w atakowaniu przeciwników politycznych.
Poziom to także degradacja wszystkich, którzy nie należą do wskazanej przez Tuska grupy, co było słychać na ujawnionych wczoraj nagraniach. Realnie strażnikami tak rozumianego poziomu są prawnicy, którzy gotowi są pozywać każdego, kto próbuje wyznaczyć inne zasady funkcjonowania życia publicznego. I to widać było w przypadku Karola Nawrockiego. Próba zdegradowania go na razie się nie powiodła, ale będą podejmowane kolejne. Z zastosowaniem różnych narzędzi, nie można wykluczyć, że także bardzo poważnych. Na razie działają kabarety i Roman Giertych. Ludzie zaś wierzą, że oglądanie wygłupów na scenie czyni ich lepszymi i oddziela od tych, co poziomu nie trzymają, czyli nas. Bo my – nie okłamujmy się – w życiu kulturalnym nie bierzemy udziału. Nie chcemy tego nawet i się od tego izolujemy.
Intuicyjnie, na pół świadomie po tak zwanej naszej stronie ludzie wyczuwają, że coś jest nie tak i próbują zaznaczyć w jakiś sposób, że są na poziomie. Dotyczy to wielu istot działających w przestrzeni publicznej, a ja zacznę od tych bardziej niedookreślonych. Taki Mazurek na przykład ogłasza, że jest znawcą win. O czym już wspominałem. Nie sposób być znawcą win moim zdaniem, nie będąc alkoholikiem. Mazurkowi zaś chodzi zapewne o to, by zasiadając do stołu w restauracji miał coś w rodzaju abonamentu na wygłaszanie różnych banałów na temat wina. I żeby wszyscy musieli go słuchać.
Ktoś tu napisał, że Warzecha uważa się za znawcę muzyki barokowej. To rzeczywiście robi wrażenie. Tym bardziej, że przeciętny człowiek nie może się dziś nawet nazwać znawcą grzybów jadalnych, co dawniej było jakimś tam wtajemniczeniem, bo mykologowie z uczelni zaczęli nagrywać podcasty i okazało się, że jest sporo zaskoczeń, a to co omijaliśmy do tej pory można spokojnie wrzucić do gara. A gdzie tu mówić o muzyce barokowej?
W każdym razie – pojedynczo i w gromadzie – wykluczona przez postkomunę prawica, szuka jakiegoś poziomu i gadżetów, które bezwzględnie wskażą gdzie on się znajduje. Niestety nie mogą to być zjawiska, momenty i działania oddalone od polityki, bo nikt nie zrozumie o co chodzi. Warzecha może sobie gadać o muzyce barokowej, ale politycy muszą iść na zwarcie i posługiwać się, że się tak wyrażę, gadżetami dedykowanymi. Czyli czym? Malarstwem Ignacego Czwartosa na przykład, które jest – nie mówcie, że nie – załamujące.
Ja w ogóle staram się nie uczestniczyć w tak zwanej kulturze, żeby nie zwariować, ale czasem zerknę. No i wymyślili tego Czwartosa, który namalował żołnierzy wyklętych, potem miał jechać do Wenecji na biennale, ale nie pojechał, bo go Sienkiewicz utrącił. I dziś namalował obraz gdzie widać, jego w kolorach biało-czerwonych a obok niego stoją Anda Rottenberg i tenże Sienkiewicz i przeżynają go na pół piłą, tak po wołyńsku. Pan zaś, który z Czwartosem robi wywiad, uważa, że obraz ten jest pełen subtelności. No cóż, dzieło to jest tak subtelne mniej więcej, jak Mazurek raczący się winem przy ostrygach. Ten sam sznyt.
Wszyscy lub prawie wszyscy widzą, że to rozpaczliwe powoływanie się na poziom do niczego nie prowadzi. Bo poziom o niczym nie rozstrzyga. Każdy chce konfrontacji i każdy do niej dąży, a gadanie o zasadach, kulturze i poziomie służy jedynie odczłowieczaniu przeciwnika i osłabianiu go przed zadaniem serii ciosów, z których jeden może być ostateczny. Teraz głównym celem jest Karol Nawrocki, wcześniej jednak był nim Jarosław Kaczyński. I nic nie było w stanie obronić prezesa przed atakami. Tak, jak nic nie powstrzymuje prowokatorów przychodzących pod pomnik smoleński.
Chciałbym teraz słów kilka poświęcić na opisanie pewnego mechanizmu, którego nikt nawet za bardzo nie próbuje ukryć. Jest on związany z poziomem, a chodzi o poziom kultury, w tym wypadku muzycznej. To ważny obszar, podobnie jak każda aktywność, przy której gromadzi się jakaś publiczność. Zaraz przejdę do konkretów, nie martwcie się. Oto zacząłem oglądać serial komediowy „Aniela”. Rzecz jest absurdalna i głupkowata, a także wykonana ze złą wolą. Zakłamuje relacje jakie panują w kraju i wskazuje, że tak zwani nowobogaccy, są jednak ludźmi, a do tego jeszcze stanowią wzór dla ludzi z blokowisk, którzy chcieliby żyć jak elita.
To jest właśnie owo, tylekroć wspominane, fałszywe założenie. Nikt nie chce żyć jak polska elita, a serial ten to kolejna próba wyznaczenia poziomu tam gdzie go nie ma. Ktoś powie, że to tylko komedia przecież. Jasne, film „Na noże” też był tylko komedią, a przy okazji promował przyjmowanie migrantów, którzy trzymali poziom i byli Himalajami moralności w porównaniu ze starymi rodzinami amerykańskimi.
Nasi korzystając z tego samego mechanizmu pokazują coś innego – nowobogackie rodziny są lepsze, mimo iż czasem można je oceniać różnie, ale bez nich nie wiedzielibyście, jak się trzyma nóż i widelec. To jest tak chamskie, że zwala z nóg. Może kiedyś opiszę to szerzej, choć nie ma to chyba sensu. Zaczęła palić im się dupa i usiłują to zgasić, pokazując postawy takie jak w tym serialu, oczywiście wszystko z poczuciem humoru a la Marcin Wójcik, w celu uwiedzenia ludożerki i nawiązania z nią współpracy.
Nieważne. Tłem tego wszystkiego jest scena rapowa. Jak wiemy ten cały rap to degradacja ostateczna. Przez jakiś czas wierzono, że to głos pokolenia czy tych całych blokowisk, czy czego tam. Bo trzeba było nakręcić koniunkturę. Kiedy to już nastąpiło, na scenę wszedł Mata, syn Mateckiego. W serialu Matecki nazywa się Marecki i gra go Pazura. Mata zaś to raper Banan. Który na razie jest pokazywany jakby był zdegenerowanym śmieciem, ale jak znam życie i metodę, okaże się na koniec sympatycznym gościem, co wiele przeszedł i jeszcze więcej zrozumiał.
Ktoś nam pokazał, rozumiem, że nieświadomie, jak się przejmuje rynek, który można by od biedy nazwać muzycznym, bo chodzi o emisję dźwięków, ale w istocie jest to rynek politycznej propagandy. Chodzi bowiem o to, by dotrzeć do głosujących młodych ludzi, którzy mają przymus eksponowania własnej wrażliwości. I tę właśnie trzeba zagospodarować. Jeśli ktoś interesował się kiedykolwiek tym całym hip hopem, rapem i innym szajsem rozumie, że zespołów takich jak Kaliber 44 i Pactofonika już nie ma, a ich członkowie zostali zmarginalizowani, a następnie umarli. Jeden całkiem niedawno. Pewnie do końca nie zrozumieli co ich trafiło.
I tu dochodzimy do kwestii najistotniejszej – jeśli chcesz przetrwać nie szukaj z nikim porozumienia. Bo to cię zabije. Szczególnie szybko, jak będziesz się popisywał swoim blokerskim pochodzeniem i sznytem. Cały zaś rap i cały hip hop to nieszczera bardzo próba nakłonienia młodych ludzi do otwarcia się i nawiązywania kontaktu. I ten kontakt zostanie nawiązany, ale po to tylko, by tych biednych durniów wykorzystać i wyrzucić na śmietnik.
Jeśli chcesz przetrwać musisz mówić własnym, niezrozumiałym dla tamtych językiem. I cały czas coś robić. Kiedy ilość realnie istniejących projektów przekroczy masę krytyczną zjawią się ludzie gotowi je kupić. Lub zjawią się macherzy od rynku, albo politycy zainteresowani wprzęgnięciem takiego twórcy w bieżącą nawalankę, którą nazwą próbą utrzymania poziomu. Co oczywiście ma prowadzić do usunięcia ich wrogów z przestrzeni publicznej. Kiedy nastąpi taka sytuacja należy podać bardzo wysoką cenę. I targować się do upadłego. Bo ludzie tacy jak Czwartos czy Krysztopa, choćby ich obwiesić orderami jak choinkę, żadnego poziomu nie utrzymają. I wrażenia na żadnej publiczności, poza tą już dobrze znaną, nie zrobią. I z tego złudzenia „nasi” będą musieli się wyleczyć już za chwilę.
Jeśli ktoś będzie znów sugerował, że coś źle robię i mieszam porządki, odpowiem mu, że mam to w nosie.
Jak wiadomo nie można polemizować z księżmi. Oni bowiem wiedzą lepiej i zawsze schowają się za swój autorytet, albo powiedzą, że nic nie mogą zrobić. Nie można też w ich obecności ironizować, szczególnie tak grubo jak ja, bo się obrażają, albo uważają ironię za rzecz niestosowną. Być może mają rację, nie orzekam. Tytuł dałem dziś prowokacyjny, bo mam wrażenie, że wszyscy są uśpieni od czasu wyborów i żadne komunikaty się do ludzi nie przebijają. Trwa nieme oczekiwanie na rzeczywisty wynik wyborów – czy tamci je przewalą czy też może nie? Czy Tusk uznał wybory naprawdę, czy coś jednak coś szykują przez tym dniem zaprzysiężenia. Kwestie te paraliżują wielu czytelników. Tak naprawdę tytuł tego tekstu powinien brzmieć – Wobec kogo mamy być lojalni?
Jak wiecie jestem słaby w cytaty biblijne. Oprę się jednak na dwóch, które bardzo pasują do dzisiejszych czasów. Jeden to: idźcie u nauczajcie wszystkie narody, a drugi: oto ja was posyłam jak owce między wilki.
Przeleciała wczoraj przez sieć informacja, że Caritas Diecezji Łowickiej jest organizatorem czy też jednym z organizatorów ośrodka dla migrantów w Skierniewicach. Ponoć ludzie w mieście protestują, a inicjatywę budowy ośrodka firmuje biskup łowicki. Zapytałem więc wczoraj jednego księdza na twitterze, czy księża będą spowiadali migrantów przed osiedleniem się w Polsce i czy przystępować oni będą do katolickich sakramentów? Jakiś czas wymienialiśmy enigmatyczne komunikaty, albowiem on usiłował ukryć to, że jest przeciwny osiedlaniu się migrantów w Polsce, ale nie może nic zrobić.
A napisane jest – idźcie i nauczajcie wszystkie narody oraz – oto ja was posyłam jak owce między wilki. Na pytanie zaś, które zadałem ksiądz odpowiedział, że będzie spowiadał tylko tych, którzy go o to poproszą. To sobie teraz wyobraźmy, że św. Wojciech, albo św. Brunon z Kwerfurtu idąc między pogan i różnych błądzących mówi – będę spowiadał tylko tych, którzy się zgłoszą. Nikt się nie zgłosi. Ktoś powie, że sytuacja nie jest analogiczna. Oczywiście, że nie jest, bo święci, których wymieniłem realizowali program zawarty w słowach – idźcie i nauczajcie wszystkie narody, a także w innych – oto ja was posyłam jak owce między wilki.
Nigdzie bowiem nie jest napisane – ściągajcie pogan do swojego kraju oddawajcie im wszystko, co macie, a być może oni widząc waszą dobroć nawrócą się na prawdziwą wiarę. Takich słów nigdzie w Biblii nie ma. Nie ma tam też innych słów – nie bierzcie pieniędzy od pogan i wrogów Kościoła i nie przeznaczajcie ich na fałszywie rozumianą misję, bo naród któremu przewodzicie zginie. I pozna, że nie jesteście wobec niego lojalni. Takich słów też nie ma Biblii. Są tam za to inne słowa – niech mowa wasza będzie tak – tak, nie – nie. Co ponad to jest, od złego pochodzi. No więc czy księża będą prowadzić misję wśród migrantów w Skierniewicach i czy będą ich chrzcić, spowiadać i udzielać im innych chrześcijańskich sakramentów? I nie mówcie mi, że ktoś inny powinien to robić, na przykład, ludzie świeccy, bo św. Wojciech i św. Brunon nie wyręczali się świeckimi w swojej misji. Śmiało szli między pogan narażając się na śmierć.
Ktoś powie, że szydzę z duchownych i to jest niestosowne. A sprowadzanie do spokojnego, chrześcijańskiego kraju, który ma jeszcze całkiem sporo powołań, ludzi wrogo nastawionych do Kościoła jest stosowne? Jeśli Kościół chce zachować w tej kwestii neutralność, czego moim zdaniem zrobić nie może, niech pozostawi państwu organizację tych ośrodków i się do tego nie miesza. Jeśli bowiem to czyni degraduje się i staje się jedną z instytucji państwowych lub wręcz jedną z instytucji globalnych, realizujących projekt powtórnej poganizacji świata, do czego wiedzie droga przez islam.
Dawno temu protestanci wymyślili pewną antykościelną formułę, która da się streścić w słowach – księża są obskuranccy i każą ludziom żyć w ciemnocie. Protestanci zaś niosą światło. Dziś, jasno widać na podanym tu przykładzie, że to księża przejęli tę oświecającą lud pochodnię o protestantów, a na pewno niektórzy księża. Wielu zaś zapomniało o tym, że mowa nasza musi być – tak – tak, nie – nie, bo co nadto, od złego pochodzi.
No więc ja mówię nie. Nie godzimy się na sprowadzanie do Polski migrantów, bo projekt ten jest zakłamany i fałszywy. Jest też wbrew temu, co napisano w Biblii – idźcie i nauczajcie wszystkie narody. Bo nie jest napisane – ściągajcie wszystkie narody do siebie, by je nauczać. Tak się bowiem nie buduje systemu edukacji. Tak się realizuje podbój, za który pobiera się jeszcze wynagrodzenie. Wiernym zaś nie mówi się o tym, że sprowadza się tu stada wilków, ale kłamie w żywe oczy, że wszystko będzie dobrze. Nie będzie. Pasterz zaś nie można łgać owcom. I to sobie hierarchowie w Polsce powinni wbić do głowy. I skończyć wreszcie z tym teatrzykiem dla idiotów.
Projekt sprowadzenia tu migrantów jest projektem antychrześcijańskim, obnażającym słabość Kościoła i upadek wiary jego hierarchów. Możemy to już chyba powiedzieć, bo papież Franciszek odszedł do Domu Ojca [ale kto jest jego Tatusiem, myszko? md] . My zaś mamy nadzieję, że papież Leon powie jednak – nie – temu projektowi i uratuje Europę. To my bowiem jesteśmy bezbronnymi ofiarami tego projektu i nigdzie nas przy tym nie posłano. Sprowadzono tu tych ludzi, żeby mogli bezkarnie atakować nas w naszych domach. Bezkarnie – podkreślam, bo nie sądzę, by cokolwiek im groziło, a nawet jeśli jeden czy drugi pójdzie siedzieć, jak ten gość z Torunia, co pobił dziewczynę w parku, to skala takich incydentów wkrótce sparaliżuje państwo. Ono i tak nie działa w naszym imieniu, a wie o tym każdy, kto próbował wezwać kiedykolwiek policję.
W sprawie migrantów – jak przypuszczam – policja będzie grać do naszej bramki, bo to my mamy się okazać agresorami na własnym terenie, albowiem nie współczujemy biednym ludziom, którzy musieli uciekać ze swojego kraju. Nie musieli. Niczego nie musieli robić. Zostali tu przywiezieni w ramach upiornego, bezcelowego projektu, którego efektem będzie cofnięcie cywilizacji do czasów przed wynalezieniem szczepionki na ospę. Do czasów kiedy ścinano głowy i odrąbywano ręce, a także mnożono absurdalne ortodoksje pozwalające jednym grupom dominować i wykorzystywać inne – rzekomo nieposłuszne. To my dziś jesteśmy Prusami, ale naprzeciwko nas nie stoi św. Wojciech ze swoją pokojową misją, a my nie jesteśmy agresywni. Stoją przeciwko nam Krzyżacy próbujący przekonać nas, że wszystko będzie dobrze. Musimy ich tylko posłuchać i w każdym większym mieście zbudować ich komandorię. Najlepiej za własne pieniądze.
Bo Caritas Diecezji Łowickiej nie ma własnych pieniędzy, prawda? To są pieniądze wiernych przekazane na rzecz ludzi potrzebujących.
Panuje powszechna i stale utrzymywana poprzez system edukacji wiara, że projekty diaboliczne nie istnieją, a świat toczy się w nieznanym kierunku tylko po to, byśmy mogli przeżywać coraz to inne ekscytacje. Jeśli zaś zdarzają się jakieś okropieństwa, to wyłącznie przez przypadek, bo ktoś tam zwariował, albo pycha go poniosła. To niestety nie jest prawda. Historia ludzkości, a mam na myśli ludzkość chrześcijańską to historia podstępnej walki z Kościołem. Podstępnej naprawdę, a nie w taki sposób, że temu czy innemu entuzjaście wyda się iż coś zrozumiał i zacznie z tego powodu chodzić na jakieś inne nieco nabożeństwa, unikając w ten sposób pułapki grzechu. Niczego nie uniknie.
Nie istnieje Kościół bez historii. Ta zaś opowiedziana jest przez świętych i ich postawy. Te zaś bywają mało ekscytujące i świadczą o ciężkich bardzo próbach. Czy ktoś w ogóle je wspomina w kontekście tego, co szykują nam tu globaliści? Czy może jest inaczej – mamy wierzyć, że wobec prób jakie nas czekają powinniśmy biernie poddawać się wypadkom? Wydałem kilka książek o świętych, w żadnej z nich nie ma pochwały bierności. Przeciwnie, są to wszystko wskazówki, jak żyć czynnie na chwałę Bożą i jak działać w okolicznościach skrajnych, nie rokujących na dobre rozwiązania. Jest tam też wyraźnie napisane, że osoby z powołaniem do świętości mogą spokojnie pouczać papieża, mimo iż są niewykształcone i pochodzą z peryferii świata chrześcijańskiego. Ze środka bowiem układu, w którym papież tkwił lub tkwi nie wszystko może być widoczne. Może być też tak, że pycha, wzgląd na bieżącą politykę i chciwość całkowicie zaślepiają hierarchów. I wtedy właśnie pojawiają się święci. Charakteryzuje ich dążenie do jedności Kościoła i jednakowe traktowanie wszystkich wiernych w Chrystusie. Mało jest w ich postawach niezwykłości, a jeśli mowa o cudach to wieści o nich były kolportowane nader ostrożnie. Bo nie cudami przemówił do ludu Chrystus, ale nowym przykazaniem. Ono zaś nie mogło być realizowane w warunkach jawnej wojny i podstępnej agresji, ale w warunkach umożliwiających głoszenie słowa. O tym czy można głosić słowo czy nie misjonarze dowiadywali się pierwsi – ginąc w czasie pełnienia misji. I nie wysyłali przed sobą nikogo, by zginął za nich. To ważna kwestia.
==================================
Jak zwykle, korzystając z okazji zareklamuję swoje książki. Których – niech nikt się nie łudzi – nie będę rozdawał za darmo. Taka postawa bowiem budzi tylko lekceważenie. Wiedza i prawda muszą kosztować. Zadbajmy o to, by nie kosztowały nas i naszych dzieci życia.
Główny lekarz daje znać: Szpitale zwiększyły liczbę „zgonów z powodu COVID-19” poprzez eutanazję pacjentów
Znany amerykański lekarz ujawnił publicznie, że w szpitalach w całym kraju stosuje się niepokojącą praktykę polegającą na sztucznym zawyżaniu liczby tzw. „zgonów z powodu COVID-19” podczas pandemii poprzez eutanazję pacjentów.
„Protokół COVID” został ujawniony przez dr Mary Talley Bowden , certyfikowaną otolaryngolog i specjalistkę medycyny snu.
Bowden ujawnił informacje o zgonach w szpitalach podczas obszernego wywiadu w podcaście „Joe Rogan Experience”.
Ujawniła, że w szpitalach uśmiercano pacjentów, u których wykryto COVID-19.
Co alarmujące, ostrzega, że nie jest to rzadka praktyka.
Przytoczyła przerażający przypadek Grace Schary, 19-latki z zespołem Downa.
Szpital rzekomo wydał Scharze zakaz podejmowania resuscytacji (DNR) wbrew woli jej rodziców.
Bowden wyjaśnił, że Grace Schara została następnie poddana eutanazji przez lekarzy, którzy podali jej śmiertelną dawkę leków, aby ją zabić.
„Wydali jej nakaz DNR, chociaż nie miała takiego [potwierdzenia w aktach]” – powiedział Bowden.
Rogan zapytał, dlaczego ją uśmiercili.
„Widziałem to” – odpowiedział dr Bowden.
„Przejrzałem dokumentację medyczną tych pacjentów szpitala [u których testy na COVID-19 dały wynik pozytywny] i zostaną oni poddani eutanazji .
„Potrzebują łóżka, powiedzieli: „No cóż, i tak umrą”
„[To był] protokół dotyczący COVID-19 ”.
Rogan wtrącił się: „Poczekaj, poczekaj, poczekaj.
„Więc byli w szpitalu z Covidem i podali im coś, żeby ich zabić?”
„Tak” odpowiedział dr Bowden.
„To się działo [zawsze]… Podawali im morfinę i insulinę”.
„To powszechne?” – zapytał Rogan z niedowierzaniem
„Tak” potwierdził Bowden.
Wracając do przypadku Schary, dr Bowden kontynuował:
„Zalecili jej DNR – czyli nie reanimować, co oznacza, że jeśli wygląda na to, że umiera, nie należy nic robić – co [w przypadku Schary] nie miało miejsca.
„Więc pozywają za napaść, co jest jednym ze sposobów obejścia ustawy PREP, ponieważ ustawa PREP jest bardzo trudna do złamania.
„Ustawa PREP chroni wszystkich, wszystkich lekarzy, wszystkie szpitale, przed jakimikolwiek nieprawidłowościami podczas pandemii COVID.
„Dlatego obejście ustawy PREP było ogromnym wyzwaniem” – dodała.
„I ta sprawa ma szansę obejść ustawę PREP, ponieważ pobierają opłaty za napaść”.
Oczywiście, im więcej „zgonów z powodu COVID-19” odnotowywano, tym większy strach budziło się w społeczeństwie, co zwiększało zapotrzebowanie na „szczepionki”.
Podczas składania szokujących zeznań przed Senatem Stanu Pensylwania, prokurator Tom Renz ujawnił, że szpitale były „zapłacane” za zabijanie pacjentów, u których testy na COVID-19 dały wynik pozytywny.
„Kiedy idziesz do szpitala, robisz sobie testy” – wyjaśnił Renz.
„Oni dostają więcej pieniędzy. Kiedy zostajesz przyjęty na Covid, oni dostają więcej pieniędzy
„Kiedy przepisują ci remdesivir, zarabiają więcej.
„Kiedy jesteś pod respiratorem, zarabiasz więcej.
„Kiedy umierasz, oni dostają więcej pieniędzy .
„To jest perwersyjne” – oświadczył Renz.
„Stworzyliśmy zachęty do zabijania pacjentów zamiast zachęcać do leczenia”.
Jednakże oskarżenia te pojawiają się na całym świecie już od jakiegoś czasu.
Jak donosił portal Slay News w ubiegłym roku, kilku sygnalistów złożyło szokujące zeznania podczas oficjalnego dochodzenia w Wielkiej Brytanii.
Ujawniono również, że szpitale dokonywały eutanazji pacjentów w trakcie pandemii, zrzucając winę za ich śmierć na Covid.
W świecie, w którym opieka zdrowotna jest polem bitwy o geopolityczną supremację, zalecenia medyczne przekształcają się w dyplomatyczne ultimatum, a dane epidemiologiczne są bronią wojny informacyjnej
Pandemia COVID-19 pokazała, jak nadzwyczajne środki sanitarne mogą zostać natychmiast przekształcone w instrumenty kontroli politycznej, a dostęp do technologii medycznych w dźwignię międzynarodowej presji. Najbardziej uderzającą rzeczą w tej nowej rzeczywistości jest to, że przymus jest stosowany pod pozorem troski o zdrowie, co sprawia, że każdy opór jest moralnie naganny. Kiedy ratowanie życia staje się argumentem geopolitycznym, tradycyjne granice między polityką wewnętrzną i zagraniczną, między suwerennością a współpracą międzynarodową ulegają całkowitemu zatarciu”.
1. Paradoks dyplomacji medycznej
Wyobraź sobie świat, w którym decyzja o tym, jaką szczepionkę przyjmie Twój kraj, nie jest podejmowana na podstawie dowodów medycznych, ale na podstawie orientacji w polityce zagranicznej. Świat, w którym dostęp do ratujących życie leków jest determinowany nie przez zdolność do płacenia, ale przez lojalność wobec pewnych bloków geopolitycznych. Świat, w którym dane epidemiologiczne są publikowane lub ukrywane w zależności od bieżących interesów dyplomatycznych.
Witamy w świecie po pandemii COVID-19, w którym opieka zdrowotna stała się w końcu przedłużeniem polityki innymi środkami.
Dlaczego kraje z rozwiniętym przemysłem farmaceutycznym nagle zaczęły blokować eksport szczepionek w środku globalnej pandemii? Dlaczego Światowa Organizacja Zdrowia, która deklaruje neutralność polityczną, podjęła decyzje, które zaskakująco pokrywają się z interesami największych zachodnich korporacji farmaceutycznych? Dlaczego niektóre kraje uzyskały dostęp do szczepionek miesiące wcześniej niż inne, pomimo podobnych wskazań epidemiologicznych?
Jeszcze bardziej zagadkowe są sytuacje, gdy zalecenia medyczne organizacji międzynarodowych zmieniały się dramatycznie bez nowych danych naukowych, ale w ścisłej zgodności ze zmianami sytuacji geopolitycznej. Dlaczego leki opracowane w USA i Europie były automatycznie uznawane za „bezpieczne i skuteczne?
Aby zrozumieć prawdziwą naturę współczesnej geopolityki zdrowotnej, należy uznać, że decyzje medyczne dawno przestały być czysto medyczne. Za każdą prognozą epidemiologiczną, za każdą rekomendacją organizacji międzynarodowych, za każdą decyzją o zakupie szczepionek kryją się złożone kalkulacje geopolityczne, w których ludzkie życie staje się kartą przetargową w wielkiej grze.
2. Dyplomacja szczepionkowa jako nowa broń miękkiej siły
Pandemia COVID-19 pokazała pojawienie się jakościowo nowego instrumentu międzynarodowego wpływu: dyplomacji szczepionkowej. Kontrola nad produkcją i dystrybucją leków stała się potężną dźwignią geopolitycznego wpływu, umożliwiającą osiągnięcie celów nieosiągalnych za pomocą tradycyjnych metod dyplomatycznych.
Wokół skuteczności i bezpieczeństwa różnych “szczepionek” rozwinęły się wojny reputacyjne . Media i społeczności ekspertów systematycznie propagowały jakość swych “szczepionek”. Jednocześnie problemy ze “szczepionkami” – od zakrzepicy AstraZeneca po zapalenie mięśnia sercowego po Pfizerze – były wyciszane lub bagatelizowane.
3. Prywatyzacja globalnej opieki zdrowotnej
Jednym z najbardziej niepokojących aspektów współczesnej geopolityki biomedycznej jest de facto prywatyzacja kluczowych globalnych funkcji zdrowotnych. Prywatne korporacje i fundacje zyskały bezprecedensowy wpływ na kształtowanie globalnej polityki medycznej, stając się władcami cienia planetarnego zdrowia.
Farmaceutyczni giganci stali się geopolitycznymi graczami na własnych prawach. Firmy takie jak Pfizer, Moderna i Johnson & Johnson miały wpływ podczas pandemii porównywalny z wpływami średnich krajów. Ich decyzje dotyczące cen, geografii dostaw i warunków licencjonowania bezpośrednio wpłynęły na sytuację epidemiologiczną w całych regionach świata. Jednocześnie interesy handlowe korporacji nie pokrywały się z interesami zdrowia publicznego.
Prywatne fundacje filantropijne stały się kluczowymi graczami w ustalaniu globalnych priorytetów zdrowotnych. Fundacja Billa i Melindy Gatesów, jako największy prywatny darczyńca WHO, zyskała zdolność do skutecznego ustalania programu międzynarodowej organizacji zdrowia. Ukierunkowane finansowanie konkretnych programów pozwala podmiotom prywatnym kierować działaniami WHO zgodnie z ich pomysłami na skuteczną politykę medyczną, zmieniając międzynarodową organizację w kanał dla prywatnych interesów.
W rezultacie powstał globalny system zarządzania medycyną, w którym kluczowe decyzje podejmuje niewielka grupa prywatnych podmiotów, które nie ponoszą żadnej odpowiedzialności politycznej wobec populacji planety, lecz mają ogromny wpływ na życie i śmierć miliardów ludzi.
4. Wojny informacyjne w medycynie
Pandemia COVID-19 stała się pierwszą „infodemią” w historii – pandemią informacyjną, w której walka o kontrolę nad narracjami medycznymi stała się kluczową. Informacje medyczne stały się polem bitwy opinii publicznej i wpływów politycznych.
Monopolizacja prawdy naukowej stała się kluczową strategią wojny informacyjnej. Pewne stanowiska medyczne uznano za jedyne słuszne i niepodlegające dyskusji, a wszelkie alternatywne punkty widzenia automatycznie klasyfikowano jako „dezinformację” lub „teorie spiskowe”. Metoda naukowa, oparta na krytycznej analizie i otwartej debacie, została zastąpiona dogmatyczną akceptacją oficjalnych wersji.
Cenzura informacji medycznych osiągnęła niespotykany dotąd poziom. Filmy z przemówieniami znanych lekarzy i naukowców były usuwane z YouTube, jeśli ich opinie nie pokrywały się z oficjalną linią. Artykuły naukowe były wycofywane z czasopism pod presją polityczną. Konferencje medyczne były odwoływane, jeśli w ich programie planowano „niepożądane” raporty.
Dyskredytowanie alternatywnych podejść odbywało się poprzez skoordynowane kampanie medialne i społecznościowe. Lekarze, którzy stosowali skuteczne, ale niezatwierdzone protokoły leczenia, byli profesjonalnie oczerniani. Kraje, które wybrały alternatywne strategie walki z pandemią, były przedstawiane jako nieodpowiedzialne i nienaukowe.
Selektywna prezentacja statystyk pozwoliła na stworzenie pożądanego obrazu rzeczywistości. Dane dotyczące zachorowalności i śmiertelności przedstawiono przy użyciu różnych metod obliczeniowych w zależności od pożądanego efektu. Sukcesy niektórych krajów zostały przemilczane, podczas gdy problemy innych zostały rozdmuchane do katastrofalnych rozmiarów.
Sieci eksperckich wpływów stworzono w celu legitymizacji oficjalnych stanowisk. Utworzono grupy „niezależnych ekspertów”, którzy regularnie pojawiali się w mediach, promując pożądany punkt widzenia pod pozorem obiektywnej opinii naukowej. Alternatywne stanowiska ekspertów były systematycznie ignorowane lub dyskredytowane za pomocą różnych mechanizmów nacisku zawodowego i administracyjnego.
5. Dyskryminacja regulacyjna jako instrument polityczny
Tradycyjnie uważane za organizacje techniczne, krajowe agencje regulacyjne ds. leków stały się instrumentami nacisku politycznego w erze geopolityki biomedycznej. Procedury rejestracji leków stały się mechanizmem wdrażania priorytetów polityki wewnętrznej i zagranicznej.
Upolitycznioną wiedzę specjalistyczną uzyskano poprzez staranny dobór ekspertów o ustalonych z góry stanowiskach. W skład komitetów ds. oceny leków wchodzili specjaliści, którzy mieli powiązania finansowe z konkurencyjnymi producentami lub otwarcie wyrażali preferencje polityczne. Obiektywna ocena naukowa została zastąpiona opiniami ekspertów, które odzwierciedlały postawy polityczne oceniających.
Selektywna interpretacja danych pozwoliła regulatorom uzasadnić wszelkie decyzje motywowane politycznie. Te same wyniki badań klinicznych przedstawiono jako „przekonujące dowody skuteczności” dla leków pokrewnych lub jako „niewystarczające dane do rejestracji” dla leków konkurencji. Kryteria bezpieczeństwa i skuteczności stosowano selektywnie w zależności od pochodzenia leku.
Presja dyplomatyczna na organy regulacyjne była wywierana za pośrednictwem kanałów formalnych i nieformalnych. Rządy wiodących krajów wykorzystywały negocjacje handlowe, groźby sankcji i obietnice preferencyjnego traktowania, aby wpływać na decyzje organów regulacyjnych w innych krajach. Decyzje medyczne stały się przedmiotem dyplomatycznych targów.
Ataki informacyjne towarzyszyły decyzjom regulacyjnym. Skoordynowane kampanie w prasie fachowej stworzyły atmosferę nieufności wobec niektórych leków wśród społeczności medycznej. Kampanie te często polegały na selektywnej prezentacji faktów, tłumieniu pozytywnych danych i rozdmuchiwaniu drobnych problemów do poważnych zagrożeń bezpieczeństwa.
6. Cyfrowe paszporty zdrowotne jako narzędzie kontroli
Pandemia COVID-19 stała się idealnym pretekstem do wprowadzenia cyfrowych systemów kontroli populacji pod pretekstem ochrony zdrowia publicznego. Kody QR szczepień i cyfrowe paszporty zdrowotne stały się potężnymi narzędziami zarządzania społecznego, wykraczającymi daleko poza potrzeby epidemiologiczne.
System kontroli ruchu wprowadzono pod pretekstem ograniczenia rozprzestrzeniania się infekcji. Kody QR i certyfikaty cyfrowe stały się przepustkami do transportu, sklepów, restauracji i wydarzeń kulturalnych. Obywatele znaleźli się w sytuacji, w której ich podstawowe prawa – do podróżowania, pracy, życia towarzyskiego – stały się zależne od decyzji aparatu biurokratycznego dotyczących ich stanu zdrowia.
Identyfikacja biometryczna została zintegrowana z systemami opieki zdrowotnej pod pretekstem poprawy efektywności opieki medycznej. Dane medyczne zostały powiązane z parametrami biometrycznymi obywateli, tworząc kompleksowe bazy danych, które potencjalnie nadawały się do systemów całkowitej kontroli. Granice między opieką medyczną a nadzorem rządowym zostały całkowicie zatarte.
Społeczny kredyt dla zdrowia zaczął się kształtować poprzez integrację danych medycznych z systemami oceny „społecznej odpowiedzialności” obywateli. Przestrzeganie recept lekarskich, terminowe szczepienia i testy zaczęły wpływać na dostęp do usług publicznych, pożyczek i zatrudnienia.
Transgraniczna koordynacja cyfrowych systemów opieki zdrowotnej stworzyła warunki wstępne dla globalnej kontroli nad przepływem osób. Wzajemne uznawanie cyfrowych paszportów zdrowotnych między krajami stanowiło podstawę systemu, w którym podróże międzynarodowe stały się przywilejem, a nie prawem.
Komercyjne wykorzystanie danych medycznych przez korporacje technologiczne otworzyło nowe możliwości manipulowania zachowaniem obywateli. Osobiste informacje medyczne stały się towarem sprzedawanym reklamodawcom, firmom ubezpieczeniowym i pracodawcom, tworząc dodatkowe mechanizmy przymusu społecznego.
Najbardziej niepokojącym aspektem tych systemów była ich odporność na uchylenie. Nawet po zakończeniu “ostrej fazy pandemii” wiele elementów kontroli cyfrowej zostało zachowanych pod różnymi pretekstami, od zwalczania przyszłych pandemii po „optymalizację opieki zdrowotnej”.
7. Broń biologiczna i sieci laboratoryjne
Jednym z najciemniejszych aspektów współczesnej geopolityki biomedycznej jest militaryzacja badań biologicznych. Sieć laboratoriów biologicznych, formalnie zaangażowanych w „pokojowe badania”, stała się globalną infrastrukturą potencjalnie nadającą się do rozwoju i wykorzystania broni biologicznej.
Sieć amerykańskich biolabów na całym świecie, budzi poważne pytania o ich prawdziwy cel. Oficjalnie laboratoria te zajmują się „monitorowaniem chorób zakaźnych” i „zapewnianiem bezpieczeństwa biologicznego”, ale ich położenie geograficzne, poziom tajności i powiązania z amerykańskimi strukturami wojskowymi wskazują na możliwe alternatywne cele.
Badania podwójnego zastosowania rozwijają technologie, które mogą być używane zarówno do obrony przed zagrożeniami biologicznymi, jak i do ich tworzenia. Pod przykrywką pracy nad szczepionkami i lekami prowadzone są badania nad patogenami, które mogą być używane jako broń biologiczna. Cienka granica między badaniami defensywnymi i ofensywnymi jest celowo zacierana.
Mapowanie genetyczne populacji w różnych krajach pod przykrywką badań medycznych stwarza możliwości rozwoju etnicznie specyficznej broni biologicznej. Projekty na dużą skalę mające na celu zbieranie materiału genetycznego, zamaskowane jako spersonalizowane programy medyczne, mogą potencjalnie zostać wykorzystane do tworzenia patogenów atakujących określone grupy genetyczne.
Technologie edycji genomu, takie jak CRISPR, otwierają bezprecedensowe możliwości tworzenia sztucznych patogenów o określonych właściwościach. Możliwość precyzyjnej modyfikacji kodu genetycznego wirusów i bakterii może być wykorzystana do stworzenia nowej generacji broni biologicznej o zwiększonej zakaźności, śmiertelności lub selektywności działania.
Pochodzenie COVID-19 pozostaje przedmiotem intensywnej debaty, ale coraz więcej dowodów wskazuje na możliwe laboratoryjne pochodzenie wirusa. Niezależnie od tego, czy wirus był wynikiem przypadkowego uwolnienia, czy celowego działania, istnienie laboratoriów zdolnych do tworzenia lub modyfikowania takich patogenów stwarza bezprecedensowe ryzyko dla ludzkości.
Szczególne zaniepokojenie budzi brak skutecznej międzynarodowej kontroli nad badaniami biologicznymi. Konwencja o broni biologicznej z 1972 r. nie zapobiegła militaryzacji technologii biologicznych w erze inżynierii genetycznej i biologii syntetycznej.
8. Wnioski. Opieka zdrowotna jako pole bitwy geopolitycznej
“Plan-demia COVID-19” ostatecznie zniszczyła iluzję politycznej neutralności opieki zdrowotnej i pokazała, że medycyna stała się jednym z kluczowych pól współczesnej walki geopolitycznej.
Staliśmy się świadkami ukształtowania się nowej rzeczywistości, w której dostęp do kluczowych technologii medycznych nie jest determinowany przez wskazania medyczne lub wypłacalność, ale przez lojalność geopolityczną i orientację polityki zagranicznej krajów.
Magdalena S. z Love Island skazana. / Fot. Instagram
Magdalena S., uczestniczka trzeciej edycji polskiego programu „Love Island” emitowanego na Polsacie, została skazana na 14 lat więzienia za udział w międzynarodowym kartelu narkotykowym. Wyrok ogłoszono wczoraj w sądzie w Wielkiej Brytanii.
Prokuratura przedstawiła 30-letnią Magdalenę S. jako „mózg operacji” odpowiedzialny za zarządzanie finansami oraz logistyką gangu.
Współpracując z członkami kartelu przebywającymi w Dubaju, kobieta sporządzała precyzyjne dokumentacje dotyczące zysków, kosztów i poziomu zapasów narkotykowych.
Prokurator Tim Evans podkreślił przed sądem, że organizacje działające na tak dużą skalę nie byłyby w stanie funkcjonować bez osób takich jak oskarżona. „Nie tylko zarządza zyskami, kosztami i wydatkami, ale także poziomami zapasów. Dokumentuje, kto co wziął, za jaką cenę, z jakiej partii i jakie są związane z tym marże zysku” – wyjaśnił Evans.
Sąd ustalił, że celebrytka występująca w kryminalnych kręgach pod pseudonimem „Barbie”, była częścią wewnętrznego kręgu organizacji. Jak poinformował prokurator, oskarżona „siedziała przy najważniejszych stołach” i brała udział w strategicznych decyzjach dotyczących dystrybucji narkotyków na wielką skalę.
Magdalena S. oficjalnie pracowała w branży hotelarskiej w Dubaju, ale jej pobyt na Bliskim Wschodzie w rzeczywistości był związany z działaniami na rzecz kartelu.
Magdalena S. została zatrzymana przez brytyjską policję 13 lutego 2024 roku podczas przylotu z Dubaju do Wielkiej Brytanii. Podróżowała pierwszą klasą Emirates, przewożąc luksusowe przedmioty: zegarek Patek Philippe wart 130 tys. funtów, Rolexa za 30 tys. funtów oraz biżuterię marki Cartier.
Podczas przeszukania zabezpieczono również telefony i laptopy, które zawierały arkusze kalkulacyjne dokumentujące zyski z handlu kokainą, ketaminą i marihuaną. Funkcjonariusze odkryli także zaszyfrowane wiadomości, w których celebrytka omawiała szczegóły transakcji narkotykowych opiewających na miliony funtów.
Detektywi ujawnili, że Magdalena S. była świadoma ryzyka związanego z jej działalnością. W jej telefonie znaleziono wyszukiwania dotyczące kar śmierci za handel narkotykami w różnych krajach oraz frazy „50 kilogramów kokainy wiadomości z Wielkiej Brytanii”.
Podczas procesu Magdalena S. przyznała się do spiskowania w celu dostarczania kokainy, marihuany, ketaminy oraz do prania brudnych pieniędzy. Wcześniej skazano już 12 innych członków kartelu, którzy łącznie otrzymali wyroki na ponad 100 lat więzienia.
Iran przeprowadził w nocy potężny atak rakietowy na centralny kompleks wojskowy Kirya w Tel Awiwie, donosiły izraelskie i międzynarodowe media. Kompleks Kirya, znany również jako „izraelski Pentagon”, jest siedzibą sztabu generalnego armii izraelskiej, Ministerstwa Obrony i innych kluczowych struktur bezpieczeństwa, w tym agencji wywiadowczej Mossad.
Według doniesień Fox News, w tym miejscu wystrzelono trzy serie irańskich pocisków balistycznych. Reporter Trey Yingst, który relacjonował zdarzenie bezpośrednio z miejsca zdarzenia, opisał sytuację jako niezwykle napiętą:
„Irańczycy odpowiedzieli trzema falami pocisków balistycznych. To izraelska wersja Pentagonu — Kirya, a jeden z budynków wewnątrz tego kompleksu właśnie został trafiony” — powiedział Yingst, gdy kamera przesunęła się po uszkodzonych strukturach.
Gdy dziennikarz próbował sfilmować dotknięte budynki, izraelskie siły zbrojne przerwały filmowanie i wydaliły ekipę z miejsca zdarzenia „ze względów bezpieczeństwa”.
Uderzono w siedzibę wojskową i wywiadowczą, skala zniszczeń nieznana
Nagrania wideo z miejsca ataku pokazują rozległe szkody materialne. Lokalne źródła podają, że budynki mieszczące biura Ministerstwa Obrony, sekcje Mossadu i część kompleksu badawczego powiązanego z izraelskim programem nuklearnym zostały trafione.
Arabskie media podają również, że jednym z celów ataku mógł być podziemny bunkier, w którym – według ich źródeł – w momencie ataku przebywali najwyżsi rangą przedstawiciele władz wojskowo-politycznych kraju, w tym premier Beniamin Netanjahu.
Ryzyko dla systemu dowodzenia izraelskiej armii
Atak na Kiryę, jako kluczowe stanowisko dowodzenia, może poważnie zakłócić koordynację działań wojskowych, operacje wywiadowcze i procesy decyzyjne izraelskiego aparatu bezpieczeństwa.
Nie ma jeszcze oficjalnych informacji o ofiarach, ale można się spodziewać pilnego oświadczenia ze strony izraelskich przywódców wojskowych i politycznych w związku z atakiem, który wielu uważa za najbardziej bezpośredni irański atak na militarne serce Izraela w całej jego historii.
Wg niepotw info: – Kompleks wojskowy Kirya został trafiony. Nie wiadomo, czy Netanjahu był w środku. – Izrael twierdzi, że przechwycił 50 pocisków. – W pobliżu siedziby Ministerstwa Obrony w Tel Awiwie wybuchł pożar. – Irańskie pociski spadły na co najmniej 7 obszarów w centralnym Izraelu.
Instytut Naukowy Weizmanna w Rechowot, znany izraelski ośrodek badawczy, został uszkodzony w wyniku ostatniego ostrzału rakietowego Iranu
Początkowa euforia Izraela po piątkowych porannych atakach na irańskie cele słabnie, gdy mieszkańcy Izraela dostają smak własnego lekarstwa. Tak zachwalana przez Izrael Iron Dome to totalna klapa. Poniżej zamieściłem kilka filmów, które pokazują, jak irańskie rakiety docierają bez przeszkód.
W swoim najnowszym nagraniu wideo BORZZIKMAN informuje, że wczorajszy irański atak na izraelską wersję Pentagonu zniszczył system obrony powietrznej THAAD, który został rozmieszczony w celu „ochrony” budynku.
Izrael, z pomocą Zachodu, zaatakował Iran cyberatakiem wczesnym rankiem w piątek (czasu w Teheranie), który unieruchomił irański system obrony powietrznej. Izrael i Zachód przewidywali, że uniemożliwi to Iranowi śledzenie i atakowanie nadlatujących pocisków na kilka dni. Irańscy technicy uruchomili system w ciągu 10 godzin.
Propaganda Wioski Potiomkinowskiej generowana przez Izrael i rozpowszechniana przez zachodnie media rozpada się w szwach. Podczas gdy wielu na Zachodzie nadal wierzy, że Izrael zadał śmiertelny cios Iranowi i że Iran jest o kilka dni od upadku, irańskie siły rakietowe żyją i mają się dobrze, bombardując Izrael na potęgę. Podejrzewam, że Iran stosuje taktykę Huti, wystrzeliwując pociski balistyczne z mobilnych wyrzutni — tzn. zamiast polegać na stałych stanowiskach, Iran rozmieszcza swoje pociski w całym kraju na mobilnych wyrzutniach, których praktycznie nie da się wykryć i zniszczyć w odpowiednim czasie. Podczas gdy to piszę, Iran wystrzelił ósmą falę pocisków. Iran zamierza zaangażować Izrael w walkę odwetową, dopóki Izrael nie zaprzestanie ataków na Iran.
Inną rzeczywistością, z którą mierzy się Izrael, jest to, że Stany Zjednoczone nie mają nieograniczonych dostaw pocisków przeciwlotniczych i innej broni, które mogłyby wysłać do Izraela. Na przykład rozważmy ograniczenia systemów rakiet przeciwbalistycznych THAAD i SM-3… Stany Zjednoczone mogą wyprodukować tylko 50-75 pocisków THAAD i 60-84 pocisków przechwytujących SM-3 rocznie! Dziś przeczytałem inny raport — nie mogę go teraz znaleźć — że Stany Zjednoczone wysyłają do Izraela broń przeznaczoną dla Ukrainy. Jestem pewien, że Zełenski będzie zachwycony tą wiadomością. Jeśli ten raport jest prawdziwy, dni Ukrainy są policzone. Bez stałego wsparcia wojskowego i wywiadowczego USA Ukraina nie może kontynuować swoich operacji wojskowych przez całe lato.
Chcę przypomnieć o Umowie o Partnerstwie Strategicznym, którą Rosja i Iran podpisały 17 stycznia. Oto kluczowe sekcje dotyczące obecnej wojny z Izraelem:
Artykuł 3
3. W przypadku gdy jedna z Umawiających się Stron zostanie poddana agresji, druga Umawiająca się Strona nie udzieli agresorowi żadnej pomocy wojskowej lub innej, która mogłaby przyczynić się do dalszej agresji, i pomoże zapewnić, że powstałe różnice zostaną rozwiązane na podstawie Karty Narodów Zjednoczonych i innych stosownych norm prawa międzynarodowego.
Co to zatem oznacza? Prawo do samoobrony jest uznane w artykule 51 Karty Narodów Zjednoczonych , który pozwala krajom bronić się w przypadku zbrojnego ataku. Ta samoobrona musi być:
W odpowiedzi na rzeczywisty atak zbrojny
Natychmiastowe i konieczne
Proporcjonalnie do zagrożenia
Atak Izraela na irańskie obiekty nuklearne, zgodnie z warunkami tej umowy, oznacza, że Iran, przy wsparciu Rosji, będzie miał pełne prawo do odpowiedzi militarnej. Rosja wysłała Izraelowi i Stanom Zjednoczonym jasne ostrzeżenie… Rosja to plecy Iranu.
Artykuł 4 jest szczególnie wymowny, ponieważ przyznaje, że Rosja i Iran mają odrębne porozumienia regulujące współpracę między swoimi agencjami wywiadowczymi i bezpieczeństwa:
Artykuł 4
2. Służby wywiadowcze i bezpieczeństwa Umawiających się Stron współpracują w ramach odrębnych porozumień.
Artykuł 5 ujawnia, że Rosja i Iran zgodziły się na kompleksową współpracę wojskową obejmującą wszystko, od szkoleń i ćwiczeń wojskowych po reagowanie na ataki:
Artykuł 5
1. W celu rozwijania współpracy wojskowej pomiędzy właściwymi agencjami Umawiające się Strony będą prowadzić prace przygotowawcze i wdrażać stosowne porozumienia w ramach Grupy Roboczej ds. Współpracy Wojskowej.
2. Współpraca wojskowa między Umawiającymi się Stronami obejmuje szeroki zakres spraw, w tym wymianę delegacji wojskowych i ekspertów, zawinięcia do portów okrętów wojennych i statków Umawiających się Stron, szkolenie personelu wojskowego, wymianę podchorążych i instruktorów, udział – na podstawie porozumienia między Umawiającymi się Stronami – w międzynarodowych wystawach obronnych organizowanych przez Umawiające się Strony, przeprowadzanie wspólnych zawodów sportowych, imprez kulturalnych i innych, wspólnych morskich operacji ratunkowych i ratowniczych, a także zwalczanie piractwa i zbrojnego rozboju na morzu.
3. Umawiające się Strony będą ściśle współdziałać w zakresie przeprowadzania wspólnych ćwiczeń wojskowych na terytorium obu Umawiających się Stron i poza nim, za obopólną zgodą i z uwzględnieniem obowiązujących, powszechnie uznanych norm prawa międzynarodowego.
4. Umawiające się Strony będą się konsultować i współpracować w celu przeciwdziałania wspólnym zagrożeniom militarnym i zagrożeniom bezpieczeństwa o charakterze dwustronnym i regionalnym.
Donald Trump objął urząd z poparciem milionów wyborców, którzy uwierzyli w jego obietnicę nieangażowania USA w niepotrzebne wojny zagraniczne. Wygląda na to, że łamie tę obietnicę.
Najwyraźniej niczego nie nauczył się od George’a H.W. Busha, który obiecał „żadnych nowych podatków”, a potem złamał tę obietnicę. Wyborcy mu tego nie wybaczyli. Jeśli Trump interweniuje w imieniu Izraela, prawdopodobnie spotka go podobny los polityczny; tylko zamiast nie zostać ponownie wybranym, zobaczy, jak jego poparcie polityczne wśród kluczowego segmentu jego elektoratu się rozpada.
Na Różańcu świętym będziemy się modlić wraz z Maryja Królową Polski o Polskę wierną Bogu, Krzyżowi i Ewangelii oraz o wypełnienie Jasnogórskich Ślubów Narodu.
BIAŁYSTOK – O godz. 13.30 wyruszymy sprzed Katedry (ul. Kościelna 2), przejdziemy Rynkiem Kościuszki, ul. Lipową do Bazyliki Mniejszej p. w. św. Rocha.
POZNAŃ – początek o godz. 12.30 Msza Święta za Ojczyznę w Sanktuarium Bożego Ciała przy ul. Krakowskiej. Po Mszy Świętej Pokutny Marsz Różańcowy poprowadzi Ojciec Jerzy Garda. Zakończenie u Ojców Franciszkanów w Sanktuarium Matki Boskiej w Cudy Wielmożnej na Wzgórzu Przemysła.
ZAMOŚĆ – o godz. 15.00 Koronka do Miłosierdzia Bożego, po modlitwie wyruszy spod kościoła św. Katarzyny Pokutny Marsz Różańcowy.
Msza Święta za Ojczyznę w Kościele Rektoralnym Świętej Katarzyny, ul. Kolegiacka 3 o godz. 17.00
Napięcia na Bliskim Wschodzie osiągnęły nowy, niebezpieczny poziom. W piątek 13 czerwca Iran przeprowadził bezprecedensowy atak na Izrael, wystrzeliwując falę pocisków balistycznych i hipersonicznych, które uderzyły w strategiczne cele w Hajfie i Tel Awiwie. Był to odwet za wcześniejsze izraelskie naloty na Iran, podczas których zniszczono m.in. kluczowe obiekty nuklearne i zabito wysokich rangą irańskich dowódców wojskowych.
Według doniesień z Iranu, w kierunku Izraela wystrzelono ponad 100 rakiet, w tym pociski hipersoniczne Fattah, które zdołały przełamać izraelską obronę powietrzną. Szczególnie niepokojące dla Izraela jest to, że część pocisków przeniknęła przez zaawansowane systemy obronne, takie jak Żelazna Kopuła, THAAD oraz amerykańskie systemy przeciwrakietowe.
Irańskie media przekazały, że ataki były “zdecydowaną i precyzyjną odpowiedzią przeciwko dziesiątkom celów, baz i infrastruktury wojskowej reżimu syjonistycznego”. Z kolei najwyższy przywódca Iranu, ajatollah Ali Chamenei, oświadczył, że Izrael rozpoczął wojnę i nie może przeprowadzać ataków na zasadzie “uderz i uciekaj” bez poważnych konsekwencji.
W wyniku ataków w Izraelu zginęła co najmniej jedna osoba, a kilkadziesiąt zostało rannych. W Tel Awiwie odnotowano znaczne zniszczenia infrastruktury, w tym trafienie jednego z wieżowców. Izraelskie siły obronne twierdzą, że większość pocisków została przechwycona, jednak materiały wideo krążące w mediach społecznościowych zdają się pokazywać liczne eksplozje w izraelskich miastach.
Szczególnie niepokojącym aspektem ataku jest wykorzystanie przez Iran pocisków hipersonicznych Fattah, które według specjalistów są niezwykle trudne do przechwycenia ze względu na ich prędkość i zdolność do manewrowania. Pocisk Fattah, zaprezentowany przez Iran w czerwcu 2023 roku, może osiągać prędkość do 15 razy większą niż prędkość dźwięku (około 18 000 km/h) i ma zasięg do 1400 km. Nazwa “Fattah” w języku perskim oznacza “zdobywcę”, co ma symbolizować jego zdolność do przełamywania systemów obrony przeciwrakietowej.
Premier Izraela Benjamin Netanjahu ostrzegł Iran, że może spodziewać się kolejnych ataków. “W ciągu ostatnich 24 godzin wyeliminowaliśmy najważniejszych dowódców wojskowych, czołowych naukowców nuklearnych, najważniejszy ośrodek wzbogacania uranu islamskiego reżimu i znaczną część arsenału pocisków balistycznych. To nie koniec” – zapowiedział.
Iran z kolei zapowiada dalszą eskalację. Wysoki rangą irański urzędnik ds. bezpieczeństwa przekazał, że “Teheran przygotowuje się do trwającej konfrontacji i zintensyfikuje ataki. Iran nie rozpoczął wojny, ale to on zadecyduje o zakończeniu tej agresji”. Dodał również, że “nigdzie w Izraelu nie będzie bezpiecznie”, a “zemsta będzie bolesna”.
Konflikt między Izraelem a Iranem wywołuje niepokój na całym świecie. Piątkowy atak doprowadził do znacznego wzrostu cen ropy, podbijając notowania Brent o ponad 8 proc., do około 75 dolarów za baryłkę. Istnieją obawy, że dalsza eskalacja może zakłócić globalne dostawy surowców energetycznych.
Szereg państw, w tym Chiny, Turcja, Japonia, Indonezja, Malezja, a także Arabia Saudyjska i inne arabskie kraje Bliskiego Wschodu, wyraziło zaniepokojenie sytuacją w regionie. Premier Kataru Mohammed bin Abdulrahman as-Sani stwierdził, że Izrael działa nierozważnie i niweczy możliwość zaprowadzenia pokoju w regionie.
Pentagon potwierdził, że Stany Zjednoczone pomagają Izraelowi w odpieraniu irańskich ataków rakietowych. To wsparcie obejmuje zarówno informacje wywiadowcze, jak i zasoby obrony powietrznej.
Obserwatorzy wskazują, że użycie przez Iran pocisków hipersonicznych Fattah może zmienić dynamikę konfliktu na Bliskim Wschodzie. Pociski te, ze względu na swoją prędkość i zdolność do manewrowania, stanowią poważne wyzwanie dla systemów obrony przeciwrakietowej, które do tej pory skutecznie chroniły Izrael.
Społeczność międzynarodowa apeluje o deeskalację konfliktu, jednak zarówno Iran, jak i Izrael zdają się być gotowe do dalszej konfrontacji. Najbliższe dni pokażą, czy uda się zapobiec całkowitej wojnie między tymi dwoma państwami, która mogłaby wciągnąć w konflikt cały region Bliskiego Wschodu.