Od fasadowej demokracji do globalnego zamachu stanu

Od fasadowej demokracji

do globalnego zamachu stanu-

Ullrich Mies https://apolut.net/von-der-fassadendemokratie-zum-globalen-staatsstreich/

Wykład na 5. Sympozjum w dniu 27 kwietnia 2025 roku w Stadthalle Falkensee na temat „Niebezpieczeństwo wojny i pokój: perspektywy Europy w burzliwych czasach”

Mój krótki wykład dzieli się na następujące części:

  • Rzut oka wstecz
  • Rynkowy zamach stanu z góry: wywłaszczenie i pozbawienie praw jako wojna wewnętrzna
  • Odmowa ogólnoniemieckiej konstytucji
  • Partie przekształcają się w kastę oligarchów
  • Zamach stanu globalnych faszystów
  • Produkcja strachu i terror koronawirusa — „strategia napięcia”
  • Koronawirus był punktem zwrotnym
  • Fuzja władz i zorganizowane bezprawie
  • Kim są sprawcy — czy można z nimi zawrzeć pokój?
  • Rozszerzenie zadłużenia państwowego
  • Dokąd zmierzają globaliści?
  • Barometr zaufania
  • Żądania na nowy początek

1. Rzut oka wstecz

Kto chce zrozumieć dzisiejsze warunki, musi spojrzeć wstecz i dokładniej przyjrzeć się czasom po przełomie: Po 1989 roku świat mógł się rozwijać w pokoju, wolności i zrozumieniu między narodami. „Liberalna demokracja” jako rzekomo najwyższy etap rozwoju ludzkości wygrała konflikt systemowy. Francis Fukuyama ogłosił „Koniec historii”. Maksymalnie zarozumiale, jak dziś wiemy, ponieważ wszystko potoczyło się zupełnie inaczej, bo wszystko miało potoczyć się inaczej: centra władzy Zachodu pod przewodnictwem USA zdecydowały się na zupełnie inną drogę. Chciały wykorzystać upadek ZSRR i zniknięcie konkurencji systemowej, aby rozszerzyć niezasłużony przyrost władzy i umieścić od dziesięcioleci istniejące roszczenie USA do dominacji światowej na szczycie politycznej agendy.

Od lat narody na wszystkich poziomach odczuwają skutki nadmiernie rozciągniętego unipolarnego roszczenia USA do dominacji światowej i jego europejskich politycznych zleceniodawców/wasali.

Ludzie nigdy nie byli pytani, w jakim kierunku powinna zmierzać polityka wewnętrzna i zewnętrzna po przełomie, nie byli w nic zaangażowani. Rozwój został im narzucony, nałożony, narody zostały z tym skonfrontowane bez pytania.

2. Rynkowy zamach stanu z góry — wywłaszczenie i pozbawienie praw jako wojna wewnętrzna

Po przełomie w Niemczech zainstalowano Treuhand, zwolnioną z „rażącego niedbalstwa”, aby zprywatyzować całą gospodarkę NRD. Po zakończeniu procesu Treuhand niemiecki podatnik został obciążony około 280 miliardami DM długów, które rząd Kohla zrekompensował sięgając do funduszy emerytalnych. Żadne przedsiębiorstwo nastawione na dobro wspólne nie miało przetrwać. Rynkowa transformacja gospodarki NRD była „generalną próbą-wschód” dla późniejszej prywatyzacji, czyli likwidacji zachodnioniemieckiego majątku państwowego. Wszystko, co w jakikolwiek sposób pachniało dobrem wspólnym i majątkiem narodowym, miało zniknąć. Prywatyzowano to pod pretekstem „efektywności”, „redukcji długów” i „konkurencyjności”, co oznaczało plądrowanie lub częściową prywatyzację. „Kasy są puste” to jedno z wielu głupich haseł legitymizujących zagarnięcie naszego majątku. I tak różne rządy wrzuciły wielkie państwowe aktywa w paszczę międzynarodowego przemysłu finansowego i korporacyjnego

3. Odmowa ogólno-niemieckiej konstytucji

Ważne jest, aby zauważyć, że zjednoczenie nie odbyło się poprzez konstytuantę, lecz poprzez przystąpienie NRD do RFN na podstawie art. 23 GG w starej wersji z 1949 roku. Proces konstytucyjny dla całych Niemiec — jak przewiduje art. 146 GG — mógłby umożliwić demokratyczny udział obywateli oraz ochronę państwa socjalnego i budowę demokracji, która zasługuje na swoją nazwę.

„Ta konstytucja, która po zakończeniu jedności i wolności Niemiec obowiązuje dla całego narodu niemieckiego, traci swoją moc w dniu, w którym wejdzie w życie konstytucja uchwalona przez naród niemiecki w wolnym głosowaniu.”

Dokładnie tego procesu konstytucyjnego władze nie chciały rozpocząć. Nowa ogólnoniemiecka konstytucja oparta na orientacji na dobro wspólne z jednej strony i na rynkowym procesie globalizacji z drugiej strony wykluczałyby się nawzajem. I tak jest całkowicie logiczne, że niemiecka klasa polityczna odmawia swojemu narodowi, nawet po 35 latach, sformułowania konstytucji, jak to przewiduje art. 146 ustawy zasadniczej. Sama ta odmowa może być rozumiana jako „zamach stanu z góry” i obok prywatyzacyjnych orgii jako kolejna wojna wewnętrzna, ale to jeszcze nie koniec.

4. Partie przekształcają się w kastę oligarchów

Establishment polityczny tego kraju, analogicznie do transformacji gospodarki i społeczeństwa na przestrzeni dziesięcioleci, przekształcił się w coraz bardziej bezczelną, w dużej mierze zharmonizowaną i odciętą od opinii publicznej kastę oligarchów, która depcze po narodzie. Partie przekształciły się w kartel partyjny, syndykat, a nawet klany partyjne, które w ramach odpowiedzialności rządowej zlały się z przemysłem korporacyjnym. Cała architektura prywatyzacji została zrealizowana przez międzynarodowe, głównie anglosaskie kancelarie prawne i firmy doradcze. Liczne kancelarie przekształciły struktury legislacyjne, a tym samym legislacja de facto przesunęła się do gremiów eksperckich i lobbystów prawnych, poza jakąkolwiek demokratyczną kontrolę. Dziś ponad 70 procent wszystkich projektów ustaw jest przygotowywanych przez zewnętrzne siły.

Kasta polityczna od przełomu zdecydowała, że nie będzie już reprezentować interesów społeczeństwa i w kooperacji z przemysłem finansowym i korporacyjnym zajęła miejsce suwerena. Dlatego w okresie od 1990 roku do dziś całkowicie zmieniło się postrzeganie polityki wobec obywateli. Wybrani politycy nie postrzegają się już jako reprezentanci suwerena — jak to byłoby oczywiste w funkcjonującej parlamentarnej demokracji.

Na temat upadku zachodnich demokracji włoski filozof Paolo Flores d’Arcais pisał już w 2004 roku:

„Doświadczamy … naprawdę zderzenia cywilizacji, ale w samym Zachodzie, między demokracją jako czystym bełkotem establishmentu, który depcze swoje zasady w śmieciach codziennego rządzenia, a demokracją traktowaną poważnie z jej niezłomnymi, istotnymi żądaniami. Między partią hipokryzji a partią spójności. Między wolą dotrzymania obietnicy zawartej w konstytucji a rosnącym, niezmiernie dużą dysproporcją, która zmusi Zachód do zaprzeczenia swoim wartościom także w konstytucjach.”

Ten powolny zamach na demokrację został zakończony. Tę rozwijającą się sytuację można określić jedynie jako „przemoc strukturalną” i „zorganizowany niepokój” wewnętrzny.

5. Globalny zamach stanu — zamach globalnych faszystów

Aktualne rządy są determinowane przez ideologię (globalnego) zarządzania, w której głos społeczeństwa nie ma być już w ogóle reprezentowany i dlatego też nie występuje. Demokracja, jaką znaliśmy, została zniesiona i zastąpiona globalnym zarządzaniem wieloma interesariuszami, w którym narody nie mają żadnego głosu. „Interesariusze” to wielkie grupy interesów, „decydujący”, którzy w wyłączeniu opinii publicznej i demokratycznych procesów decydują o tym, jak świat ma wyglądać w przyszłości. To jest „przemoc strukturalna” w kontekście transnarodowym.

Ciągle te same podmioty są odpowiedzialne za globalny zamach stanu i występują przeciwko demokracji: ONZ w (publiczno-prywatnym partnerstwie) z Światowym Forum Ekonomicznym, Komisja Europejska, OECD, Bank Światowy, MFW, IZB, EBC, wielkie banki, takie jak JP Morgan Chase, UBS, Morgan Stanley, potężni aktorzy gospodarczy, kadry partyjne, rządy G20 oraz ich technokratyczno-biurowe aparaty, NATO, krajowe aparaty wojskowe i wywiadowcze, wybrane NGO, uznawani za godnych superbogaci indywidualni aktorzy, „Młodzi Globalni Liderzy” wykształceni przez Światowe Forum Ekonomiczne („zombie z probówki”), a także potężne i wpływowe fundacje, takie jak Rockefeller, Ford, Carnegie, Bill & Melinda Gates, Open Society George’a Sorosa oraz niezliczone giganty korporacyjne, takie jak Google, Amazon, Microsoft, Accenture, Mastercard, Pfizer, SpaceX, Palantir. Pełne wymienienie aktorów nie jest możliwe i musiałoby być kontynuowane przez wiele stron.

Wszyscy oni uzurpują sobie rolę aroganckich „opiekunów” narodów i w porozumieniu z militarnym-przemysłowym-wywiadowczym-finansowym-farmaceutycznym i cyfrowym kompleksem ogłosili ciała obywateli, poprzez reżimy iniekcyjne i cyfrowe ID, nowym obiektem inwestycyjnym, a samych ludzi uznali za zagrożenie dla władzy. Konsekwencją jest cyfrowe państwo nadzoru i kontroli, które w swojej faszyzowanej ostatecznej wersji obejmuje stan wyjątkowy i walkę z zamieszkami.

Funkcja obywatela w neofeudalnym świecie cyfrowym ogranicza się do płacenia podatków i opłat za usługi państwowe, które albo

• w ogóle nie są mu już udzielane,

• stają się coraz gorsze, lub za które musi dodatkowo płacić prywatnym korporacjom,

• oraz do stawiania krzyżyka co cztery lata w wyborach, w ramach których, z powodu ideologicznej jednorodności partii, nie ma już nic do wyboru.

6. Produkcja strachu i terror koronawirusa — „strategia napięcia”

Celem rządzących od wieków i dłużej było utrzymanie szerokiej populacji pod kontrolą za pomocą strachu i scenariuszy grozy. Kryzys koronawirusa wpisuje się jako perfekcyjnie zrealizowane przedłużenie terroru władzy innymi środkami. Może niektórzy pamiętają niektóre z licznych zamachów: w sierpniu 1980 roku na dworcu w Bolonii. Od tego czasu miały miejsce zamachy w Londynie, Madrycie w 2004 roku, Amsterdamie, Oslo, na Majdanie/Ukraińskim w 2014 roku, Charlie Hebdo w Paryżu w 2015 roku, w Brukseli, Nicei, Berlinie i Hanau itd. Zamachy te pozostają zazwyczaj niewyjaśnione i giną w mrokach NATO-wskich tajnych armii, operacji wywiadowczych i tajnych policji. We wszystkich zamachach chodziło o „strategię napięcia”, produkcję strachu w Europie, ale także na całym świecie.

9/11 oznaczał decydujący punkt zwrotny w operacji terrorystycznej wewnętrznej. Już w 2001 roku chodziło głównie o produkcję strachu i grozy. Rozpoczęła się planowana „wojna z terroryzmem” przeciwko krajom „osi zła”. Po tym, jak strach przed złymi islamistami na koniec 2019 roku został w dużej mierze zaspokojony, należało rozpocząć nową wielką ofensywę, która od lutego/marca 2020 roku rozwinęła się z COVID-19 jako „wojna z infekcją” — totalna wojna przeciwko wirusom. Z koronawirusem — „plandemią” — kompleks władzy uruchomił długo przygotowaną, skoordynowaną i wysoko zróżnicowaną operację psychologiczną kontroli umysłu przeciwko narodom — operację kognitywnej wojny. Ale oni nie przestają.

Podstawowym motywem terroru państwowego zawsze było wyciskanie z społeczeństw coraz wyższych środków poprzez produkcję strachu i wroga wewnętrznego i zewnętrznego. Oznacza to, że centra władzy zazwyczaj najpierw tworzą chaos, zagrożenia, kryzysy i wojny, przed którymi rzekomo chcą chronić ludzi. Produkują wojny wewnętrzne i zewnętrzne i tworzą napięcia, które rozkładają i niszczą społeczeństwa od wewnątrz. Transnarodowe bandy wojenne potrzebują napięć i gorących wojen, aby napędzać swój model biznesowy. Głośno nawołują do wojny i nieustannie poszukują wrogów.

7. Koronawirus był punktem zwrotnym

Koronawirus był — jak to określił ówczesny książę Karol — „oknem możliwości” i niczym innym jak scenariuszem wyjścia, przekształcenia i destrukcji. Nic nie miało być takie jak wcześniej. Ideologicznie zharmonizowana, transatlantycka kasta „globalistów” stanęła na czołowej pozycji w modelowanej przez siebie hierarchii. Chaos, który można zaobserwować wszędzie na świecie, podąża za nieludzkim scenariuszem transhumanistów, którzy chcą prowadzić świat przez 17 celów milenijnych ONZ w kierunku „Wielkiego Resetu” i „Czwartej Rewolucji Przemysłowej” — ogłoszonego raju Nowego Ładu Światowego: człowiek i maszyna mają się zjednoczyć, „nic nie posiadać, ale być szczęśliwym jak nigdy dotąd”.

Pojawia się tylko prozaiczne pytanie: Kto zatem posiada wszystko?

Najpóźniej od lutego 2020 roku mamy do czynienia na Zachodzie z pandemią szczególnego rodzaju, z polityczno-medialną plagą. Ta ciężka strukturalna choroba polityczna jest charakterystyczna dla zachodniego kapitalizmu typu katastrofa, jednocześnie oznacza przejście do nowego kapitalistycznego reżimu zysku i przymusu, w którym „głębokie i skorumpowane rządy” wykonują wolę globalistów i zwolenników wojen NATO, podczas gdy media mainstreamowe stały się przemysłem dezinformacyjnym i podżegającym do nienawiści.

8. Fuzja władz i zorganizowane bezprawie

W wyniku powyższych wydarzeń i arogancji władzy, obywatele byli świadkami w ciągu ostatnich 30 lat daleko idącej unifikacji władz państwowych. Władza wykonawcza zlała się z międzynarodowym przemysłem finansowym, korporacyjnym, prawniczym i doradczym. Władza wykonawcza kontroluje ustawodawstwo poprzez kierownictwo frakcji partii; przekształciła sądownictwo, organy administracyjne i kompleks medialny w narzędzia walki przeciwko siłom opozycyjnym. O separacji władz, jako podstawie funkcjonującej demokracji, nie można już w ogóle mówić.

Na tym nie koniec: aby uniknąć ścigania karnego, ideologicznie zharmonizowane klany partyjne manipulują procesem legislacyjnym, infiltrują ministerstwa sprawiedliwości, prokuratury i sądy, zapewniając sobie bezkarność dzięki immunitetowi swojego urzędowania.

Kartel partyjny zabezpieczył swoją pozycję również prawnie; w ustawie zasadniczej mówi się: Partie „uczestniczą w politycznym kształtowaniu woli narodu”, „ich wewnętrzna struktura musi odpowiadać zasadom demokratycznym”. To może oznaczać wszystko.

W prawie karnym §129 Kodeksu karnego partie zabezpieczyły się:

Mówi się tam o tworzeniu związków przestępczych:

(3) Ustęp 1 — o przestępczej organizacji — nie ma zastosowania,

„… jeśli organizacja jest partią polityczną, której Federalny Trybunał Konstytucyjny nie uznał za niezgodną z konstytucją…”

Czy to nie jest wspaniałe? Klany partyjne same piszą sobie prawo i decydują o partyjnej, brudnej polityce personalnej, o tym, kto należy do Federalnego Trybunału Konstytucyjnego.

Jednak globaliści nie całkowicie znoszą państwo narodowe, lecz nadużywają monopolu przemocy państwowej do stosowania represji wewnętrznych i do realizacji swoich fantazji podboju w wojnach na zewnątrz. W rezultacie rządy, przemysł korporacyjny i anonimowe biurokracje mutują w sieciowe, przestępcze organizacje polityczne.

Termin „CRIMINOCRACY” adekwatnie opisuje potworne syndykat władzy postmodernizmu.

Jak może system polityczny, który jest zbudowany w sposób autorytarny-antydemokratyczny od samej podstawy, przynieść coś innego niż symulację demokracji? Jak mają powstać świadomi obywatele w oparciu o system polityczny, który dręczy własne dzieci przymusem szczepień i masek, a młodzież wkrótce popycha do wielkiej wojny? Co to za państwo prawa, jeśli psychicznie zdezorientowani nosiciele nienawiści mogą swobodnie chodzić i nawoływać do wielkiej wojny przeciwko Rosji? Kanclerze Cum-Ex i BlackRock zajmują dziś w Niemczech — porównywalne postacie w innych krajach europejskich — najwyższe stanowiska w polityce. Razem z transatlantyckimi sieciami i globalnymi faszystami — jak ich nazywam — decydują o losach Niemiec i Europy.

W miarę jak kartel partyjny odrywał się od obywatela, wypowiadał umowę społeczną, promował wewnętrzne napięcia poprzez niekontrolowaną migrację, niesprawiedliwość podatkową, trwające wojny i strategię napięcia, kłamał, naciskał i coraz bardziej terroryzował, krytyczny obywatel stał się wrogiem i zagrożeniem dla samego kartelu partyjnego. I dokładnie w tym miejscu znajdujemy się dzisiaj.

Aby chronić swoją demokratycznie wolną konstrukcję państwową, oligarchowie partyjni wymyślili teraz przestępstwo „delegitymizacji państwa

Ustawa o ochronie sygnalistów (HinschG) ustanowiła punkty zgłoszeniowe, w których obywatele mają donosić na siebie nawzajem i wzajemnie się kontrolować. Nawet hitlerowcy nie wprowadzili tak okropnego prawa. Ustawą upoważniającą 2.0, tzw. ustawą o ochronie przed zakażeniami, grupa polityczna całkowicie zniosła Ustawę Zasadniczą, w tym prawa obywatelskie i prawa człowieka, aby podporządkować ją dyktatowi wysoce skorumpowanej WHO. Nowym sposobem rządzenia globalistów jest dyktatura zdrowotna oparta na reżimach zakaźnych, które można aktywować w każdej chwili.

Po operacji Koronawirus, która pochłonęła niezliczone ofiary ludzkie, zniszczyła gospodarkę i zadłużyła się na biliony dolarów, okrutny kartel przestępczy wymyślił nowe sposoby zaciągania długów, co przyniosło korzyści sektorowi finansowemu, i znalazł je, znosząc hamulec zadłużenia na rzecz gospodarki wojennej. Wzrost, inwestycje i nowe możliwości zysku dla międzynarodowego kapitału inwestycyjnego. Wojnę na Ukrainie i inne wojny należy kontynuować, aby zapewnić wsparcie militarne dla ekspansji NATO i UE na wschód, która trwa od 1999 r.

9. Kim są sprawcy — czy można z nimi zawrzeć pokój?

To globaliści. W ich skład wchodzą Wielkie Pieniądze, czyli bogaci i superbogaci, oligarchowie i plutokraci, centra akumulacji kapitału, takie jak BlackRock, Vanguard and Co., Wielkie Korporacje, w tym Big Data, Big Pharma i Big Tech, kompleks wojskowo-przemysłowo-bezpieczeństwa, służby specjalne, tajne armie, agencje PR i propagandowe oraz konglomeraty medialne. Rządy są ich partnerami we współpracy i wykonawcami administracyjnymi.

Globaliści chcą zablokować jakikolwiek powrót do jakiejkolwiek formy życia, która miałaby cokolwiek wspólnego ze znaną nam „normalnością”. Oprócz wywoływania strachu, ich formą rządów jest wywoływanie chaosu. Po dotychczasowym zniszczeniu gospodarki i społeczeństwa powrót do „normalnego” życia nie jest już w ogóle możliwy. Globaliści będą karmić i tuczyć swój reżim zakaźny skorumpowanymi politykami, naukowcami, agencjami PR, rządzącymi mediami i najemnikami propagandy tak długo, jak będzie to konieczne do wdrożenia pożądanego przez nich totalitarnego Nowego Porządku Świata. W tym systemie nie może być pokoju.

10. Wzrost długu publicznego

Przed kryzysem wywołanym koronawirusem oficjalny dług publiczny Niemiec wynosił około 2 biliony euro. Wszystkim rządom niemieckim zajęło 75 lat zgromadzenie takiej kwoty. Grupie Merkel zajęło trzy miesiące, aby podwoić dług publiczny. Nikt nie wie dokładnie, ile może wynosić rzeczywisty dług kraju, ukryty w złych bankach i innych funduszach zobowiązań UE, bo mówi się aż o 17 bilionach Euro, więc rząd niemiecki podaje jedynie około jednej siódmej oficjalnego długu publicznego.

W kontekście pandemii koronawirusa 27 państw członkowskich UE uzgodniło również pakiet budżetowy i finansowy o historycznej wartości 1,8 biliona euro. Jednak przejście na gospodarkę wojenną wymaga czegoś więcej: UE właśnie uruchomiła pakiet militaryzacji i długu wojennego o wartości 800 miliardów euro, a Niemcy uruchomiły dodatkowy pakiet dłużny o wartości 500 miliardów euro, ukryty pod pozorem programu inwestycji infrastrukturalnych i otwarty na militaryzację. Dawniej mówiono: „Skarbonki są puste”, dziś niezabezpieczone weksle są wystawione na przyszłe pokolenia. Profesjonalni kłamcy nazywają to specjalnymi aktywami.

11. Dokąd chcą dotrzeć globaliści?

Za kulisami chorób zakaźnych, zmian klimatycznych, wojen i kryzysów zmieniających świat, za sznurki pociągają globaliści. Świat ma zostać zmuszony do przejścia do Nowego Porządku Świata wolnego od demokracji.

Wszystko kręci się wokół:

• 5G/6G i powiązana technologia satelitarna. Technologia 5G/6G jest przeznaczona przede wszystkim dla wojska, które chce prowadzić wojnę na zupełnie nowym terenie. Instaluje się sieci 5G/6G, ale zupełnie ignoruje się konsekwencje dla ludzi i środowiska.

• Internetu Rzeczy (IoT), Internetu Ciał (IoB), do technologii globalnej infrastruktury społeczeństw informacyjnych,

• świat bezgotówkowy,

• totalitarne identyfikatory cyfrowe, w tym całkowity nadzór,

• Obowiązkowe programy szczepień wykorzystujące technologię genetyczną i nanotechnologiczną,

• sztuczna inteligencja w powiązaniu z posthumanizmem i transhumanizmem, łączeniem człowieka i maszyny oraz kodyfikacją praw własności/patentów,

• budowa na wielką skalę cyfrowych więzień, cyfrowych gułagów, zwanych „inteligentnymi miastami”.

Jeśli nie chcemy tego wszystkiego, ludzie muszą wziąć swój los w swoje ręce, „dorosnąć” w najprawdziwszym tego słowa znaczeniu i całkowicie uwolnić się od podszeptów tych, którzy mają władzę.

12. Barometr zaufania

Amerykańska agencja public relations Edelman co roku publikuje tzw. Trustbarometer. Od 25 lat Edelmann bada, w jakim stopniu społeczeństwo wpływa na rządy,społeczności organizacji pozarządowych i mediów. Na przestrzeni lat Edelmann zaobserwował niepokojący spadek zaufania do tych instytucji.

Agencja PR przeprowadziła ankietę wśród około 32 000 osób w 28 krajach na całym świecie. Najgorsze ogólne oceny zaufania wystawili respondenci z tzw. uprzemysłowionych krajów Zachodu.

  • W 2025 roku 69 procent ludzi na świecie było przekonanych, że rządy ich okłamują, 68 procent – ​​że kłamią liderzy biznesu, a 70 procent – ​​że media i dziennikarze.
  • Ogółem 65 procent Niemców nie ufa rządowi, 60 procent organizacjom pozarządowym, 60 procent gospodarce, 56 procent mediom i 55 procent Organizacji Narodów Zjednoczonych i UE.
  • W Niemczech tylko 14 procent respondentów jest przekonanych, że przyszłym pokoleniom może być lepiej.
  • 69 procent Niemców odczuwa umiarkowaną lub znaczną złość wobec rządu, biznesu i bogatych.

Nasuwa mi się pytanie: jak długo tzw. elity i państwo będą w stanie utrzymać się na powierzchni, skoro utraciły już niemal całkowicie zaufanie społeczeństwa? A jeśli ta tendencja się utrzyma, to moim zdaniem rządzący nie będą mieli innego wyjścia, jak tylko uczynić stan wyjątkowy i walkę z rebelią normą w funkcjonowaniu rządu.

13. Żądania nowego początku

Na koniec chciałbym podzielić się kilkoma przemyśleniami na temat kierunku, w jakim powinny pójść fundamentalne zmiany:

• Rozwiązanie partii w ich dotychczasowej formie i funkcji,

• Rozwiązanie kompleksów lobbystyczno korupcyjnych,

• Rozwiązanie służb specjalnych, a przynajmniej ich masowa redukcja,

• Rozwiązanie wszystkich umów z międzynarodową branżą prawniczą i konsultingową,

• Ponowne ustanowienie Unii Europejskiej jako „Europy narodów”,

• Wycofanie się ze współpracy wojskowej NATO, rozwiązanie wszystkich umów o stacjonowaniu wojsk,

• Wycofanie się z Banku Światowego, Międzynarodowego Funduszu Walutowego,

• Redukcja sił zbrojnych do rozmiarów potrzebnych do obrony narodowej,

• Śledztwo w sprawie spisku koronawirusowego — aresztowanie osób odpowiedzialnych za to w polityce i mediach przez policję konstytucyjną i jednostki wojskowe oraz przekazanie ich do sądu konstytucyjnego, ponieważ całkowicie skorumpowany krajobraz partyjny nie jest w stanie zbadać tej sprawy.

• Zniesienie immunitetu polityków,

• Konfiskata aktywów partyjnych lub aktywów polityków w przypadku udowodnionego naruszenia konstytucji lub prawa, a także wyrządzenia szkody publicznej,

• Kary za złamanie przysięgi urzędniczej,

• Wzmocnienie demokracji bezpośredniej,

• Ustanowienie podziału władzy,

• Całkowita reorganizacja mediów, tj. podporządkowanie ich kontroli demokratycznej społeczeństwa,

• Nowe pokolenie polityków musi wykazać się „w życiu”, musi przestrzegać zasad etycznych i moralnych, przestrzegać konstytucji i prawa oraz musi ponosić za to odpowiedzialność przed objęciem urzędu publicznego. Nie każdy pozbawiony charakteru idiota, nie każdy matoł, których jest tak wielu w środowisku rządzącej partii, powinien piastować stanowisko polityczne.

Wszystko to byłoby równoznaczne z ustanowieniem pierwszej po Zgromadzeniu Konstytucyjnym REPUBLIKI DEMOKRATYCZNEJ.

Mój wniosek:

Ani Europa, ani Niemcy, przy obecnym ustroju politycznym nie mają realnych perspektyw na przyszłość.

Tłumaczył Paweł Jakubas, proszę o jedno Zdrowaś Maryjo za moją pracę.

Źródła i notatki

[1] Paolo Flores d’Arcais, Przyjmowanie demokracji za słowo. Suweren i dysydent, Berlin 2004, s. 133

Artykuł ukazał się 11 maja 2025 roku na stronie : https://apolut.net/von-der-fassadendemokratie-zum-globalen-staatsstreich/

Miliardy od państwa za „opiekę” nad migrantami. Brytyjski biznesmen zbił fortunę.

Miliardy od państwa za kwaterowanie migrantów.

Brytyjski biznesmen zbił fortunę na napływie cudzoziemców

pch/miliardy-od-panstwa-za-migrantow

Graham King, 58 letni przedsiębiorca, znalazł się na liście 200 najbogatszych Brytyjczyków, w zeszłym roku notując znaczny wzrost zysków. Mężczyzna, obecnie już miliarder, zarobił krocie na… osiedlaniu i zaopatrywaniu migrantów.

Wraz ze skokowym wzrostem liczby wniosków o azyl w Wielkiej Brytanii, składanych przez migrantów przybywających do Zjednoczonego Królestwa, majątek Grahama Kinga wzrósł o ponad 200 milionów funtów. Rok 2023 przedsiębiorca zamknął z fortuną wartą 750 milionów. Rok później opiewała już ona na ponad miliard funtów brytyjskich. 

Tym samym 58- letni mężczyzna z Essex awansował na 154 pozycję w zestawieniu najbogatszych Brytyjczyków, sporządzonym przez „The Times”.

Jednocześnie w 2024 roku padł też „migracyjny rekord” dla Wysp brytyjskich. O azyl w Wielkiej Brytanii ubiegało się 108 tysięcy cudzoziemców, w porównaniu z 91 tysiącami rok wcześniej.   

Źródłem olbrzymiego majątku Grahama Kinga jest, jak wyjaśniał „The Sunday Times”, opieka nad migrantami – w tym zapewnianie im kwaterunku i pożywienia. Należące do Grahama przedsiębiorstwo Clearsprings swoje dochody czerpie – rzecz jasna – od państwa. Umową z firmą Grahama związane jest Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Kontrakt obowiązuje do 2029 roku i wart jest 7,3 miliarda funtów.

Fortuna biznesmena skoczyła w czasie rządów Tony’ego Blaire’a z Partii pracy.

Źródło: thetimes.com

Przetrwali dzięki wierze. Niedobitki Sybiraków z kolejną pielgrzymką na Jasną Górę.

Przetrwali dzięki wierze.

Sybiracy z kolejną pielgrzymka na Jasną Górę

https://pch24.pl/przetrwali-dzieki-wierze-sybiracy-z-kolejna-pielgrzymka-na-jasna-gore

(fot. Poznaniak1975, CC BY 3.0 , via Wikimedia Commons)

Przedstawiciele Związku Sybiraków odbyli kolejną pielgrzymkę na Jasną Górę. Jak podkreślali wciąż żyjący zesłańcy, szczególne znaczenie dla ich przetrwania w nędznych i niebezpiecznych warunkach, miała wiara święta.   

Przedstawiciele Związku Sybiraków pielgrzymowali wczoraj na Jasną Górę, by modlić się za tych, których prochy pozostały na „nieludzkiej ziemi”, oraz apelować o zachowanie pamięci o losach Polaków zesłanych na Syberię i do Kazachstanu.

– Oby ta pamięć o Sybirakach nigdy nie zaginęła, my jesteśmy jeszcze żywą historią – mówiła Małgorzata Kalańska, prezes katowickiego oddziału Związku Sybiraków. Przypomniała, że została wywieziona z rodziną na południe Kazachstanu w 1952 roku, mając zaledwie 7 lat. Urodzona na Kresach Wschodnich, wraz z rodziną została zesłana, gdyż bliscy odmówili przyjęcia obcego obywatelstwa. Jak wspominała, zabrali wtedy obraz Matki Bożej, który towarzyszył im przez wszystkie lata zesłańczej gehenny. – Ich siłą była mocna wiara w Boga – podkreśliła.

Stanisław Jurkin, prezes łódzkiego oddziału Związku Sybiraków, trafił na Syberię w 1949 roku jako 13-latek. Pochodzi z terenów dzisiejszej Litwy. Zesłano ich za „kułactwo”, czyli posiadanie własnej ziemi. – Pamiętam jak spleśniałą, kiszoną kapustę płukałem i smażyłem na śmierdzącym tramie, siostry uciekały, bo nie mogły tego zapachu znieść. Ale dzięki temu też przeżyło się – wspominał były zesłaniec. Dodał, że prawdziwą bohaterką tamtego czasu była jego młodsza siostra, która płakała z głodu po cichu, by nie przeszkadzać innym.

Eugeniusz Tyszer z Zarządu Głównego Związku Sybiraków przypomniał, że o zesłańczych losach Polacy mogli zacząć mówić publicznie dopiero po czterdziestu latach od zakończenia II wojny światowej. – Przetrwaliśmy dzięki wierze w Boga, dzięki modlitwie. Tu na Jasną Górę przyjeżdżamy, by podziękować za ocalenie – mówił. Zachęcał również do odwiedzania Golgoty Wschodu, miejsca pamięci w Bastionie św. Barbary na Jasnej Górze.

Golgota Wschodu to jedno z pierwszych w Polsce miejsc upamiętniających Sybiraków, powstałe po 1989 roku. W podziemiach bastionu znajduje się muzeum martyrologii Polaków z Kresów Wschodnich. O tragicznych losach zesłańców „opowiadają” m.in. szklane tablice oraz Obraz Matki Bożej Wygnańców Tułaczy. To autentyczny wizerunek Maryi, który podzielił los zesłańców – od Podola po Syberię, a następnie aż do Afryki. W 2009 roku został przekazany na Jasną Górę jako szczególny dar i świadectwo.

Twórcą określenia „Golgota Wschodu” był Jan Paweł II, który sam doświadczył dwóch totalitaryzmów XX wieku – nazizmu i komunizmu. Pielgrzymka Sybiraków była także wyrazem wdzięczności za możliwość publicznego dawania świadectwa i apelowania do młodych pokoleń, by nie zapominały o tych, którzy cierpieli w obronie polskości i wiary.

KAI/ oprac. FA

============================================

MD: Skandalem i tragedią jest to, że żadne rządy po 1989 nie uczyniły wszystkiego, by Polaków z wywózek, wygnanych do Rosji, potem do Sojuza, zaprosić do Ojczyzny, pomóc im wrócić z Komi, Kazachstanu, Uzbekistanu, Sybiru. Tam się wynaradawiają, umierają. W 1941 rozmawialiśmy tam jeszcze z potomkami Powstańców Styczniowych.

Zdrada ekologiczna: Jak niemieckie śmieci zalewają Polskę za cichym przyzwoleniem władz

Zdrada ekologiczna:

Jak niemieckie śmieci zalewają Polskę

za cichym przyzwoleniem władz

werka1321

Hmm. Chrześcijanka, hołdująca Wolnej Woli czyli możliwości wyboru w sposób nieprzymuszony. Miłością życia: Polska i wszystko to, co się z polskością wiąże.

W cieniu politycznych deklaracji o „zielonej transformacji” i „dbałości o środowisko”, Polska staje się europejskim śmietnikiem.

Tysiące ton niemieckich odpadów – zarówno legalnych, jak i nielegalnych – każdego roku trafiają do naszego kraju, zatruwając ziemię, wodę i powietrze. Za tą toksyczną falą stoi nie tylko niemiecki przemysł, który znalazł w Polsce wygodny kanał pozbywania się problemu, ale również polskie elity polityczne, które przez lata biernie przyzwalały, a często wręcz umożliwiały ten proceder.

Niemcy świadomie – Polska bezwolnie
Już od lat 90. niemieckie elity zdawały sobie sprawę z narastającego problemu starzejącego się społeczeństwa, kosztów przetwarzania odpadów i rosnącej świadomości ekologicznej obywateli. Zamiast inwestować w systemy utylizacji – szukały „taniej” alternatywy.

I znalazły ją… w Polsce.

W 2021 roku do naszego kraju trafiło ok. 581 tys. ton odpadów, z czego aż ponad 68% pochodziło z Niemiec – czyli niemal 400 tys. ton. W latach 2019–2021 łączny import z Niemiec wyniósł 808 tys. ton. To nie są przypadkowe liczby – to efekt systemowego działania państwa niemieckiego i kompletnej bezczynności państwa polskiego.

Nielegalne transporty: kolejne milczenie władz
Do Polski trafiają nie tylko odpady legalne, ale też te przemycane – często niebezpieczne, toksyczne. W 2022 roku ujawniono 89 przypadków nielegalnego przywozu, z czego aż 28 przypadków (ponad 4,7 tys. ton) pochodziło z Niemiec. Mimo powagi sytuacji, reakcje władz są powolne i nieskuteczne. Polska złożyła skargę do Trybunału Sprawiedliwości UE w sprawie 35 tys. ton odpadów z Niemiec, które zalegają na naszej ziemi.

Ale to działanie pozorne – bo przez cały czas inne transporty nadal przekraczają granicę, a nowe zezwolenia są wydawane. Odpowiedzialność za to ponosi Główny Inspektorat Ochrony Środowiska (GIOŚ) oraz ministerstwa środowiska i klimatu, które umożliwiły liberalizację przepisów, ograniczając obowiązek zezwoleń tylko do odpadów niebezpiecznych.

Zdrada narodowa pod płaszczykiem procedur
Odpady niemieckie trafiają do Polski legalnie, ponieważ urzędnicy podpisują stosowne dokumenty. To nie jest chaos – to sterowany proceder, w którym polskie państwo oddaje ziemię i zdrowie swoich obywateli na sprzedaż. Za pieniądze. Za stanowiska. Za „dobrą prasę” w Berlinie i Brukseli.

Czy Polska jako państwo nie jest zdolna do odmowy przyjmowania zagranicznych śmieci? Oczywiście, że jest. Ale nie chce. Bo ktoś podjął decyzję, że opłaca się zatruwać własny naród.

Skutki: zatrute środowisko, chory Naród, zysk obcych
W konsekwencji tego importu:

rosną zanieczyszczenia gleby i wód gruntowych, szczególnie w miejscach nielegalnych składowisk,
zwiększa się ryzyko chorób nowotworowych i układu oddechowego,
degradacji ulega polska ziemia rolna,
wzrasta koszt usuwania nielegalnych odpadów z budżetu państwa – czyli z kieszeni Polaków.
To wszystko przy jednoczesnym eksportowaniu przez Niemców własnego problemu – śmieci – i importowaniu przez Polaków nowotworów, bezpłodności, skażenia i społecznej degrengolady.

 
Podsumowanie: odpadkowa kolonizacja

Import śmieci to nie tylko problem ekologiczny – to symbol naszej utraty suwerenności i zdrady elit, które zamiast bronić interesu narodowego, działają jak zarządcy podległej prowincji. Polska, zamiast budować niezależność gospodarczą i energetyczną, została sprowadzona do roli taniej służby i toksycznego składowiska Europy Zachodniej.

Jeśli chcemy odzyskać kontrolę nad naszym terytorium i zdrowiem publicznym – musimy jasno nazwać winnych: polityków, urzędników, koncerny i całe układy, które pozwoliły, by wrogie państwo traktowało nas jak wysypisko.

Sunday Strip: When Pigs Can Fly – Pigeons paint

Sunday Strip: When Pigs Can Fly 

Pigeons paint

ROBERT W MALONE MD, MS MAY 11


What I love about America is that American citizens have the freedom to express themselves. For instance, they can hate on the American flag and still be welcome to live here.

That is what the First Amendment promises us. The right to free speech is written into the Constitution. This is unlike most nations in the world, where free speech is not a right.

I may not particularly like someone else’s viewpoints, but they are free to express their opinions; even so-called hate speech. 

And I am free to express my disdain.


















When I first viewed the video below – my thought was that this was close to crossing a line- making fun of Pope Leo, and I was going to pass it by.

Upon closer inspection…

I don’t know how the creator did it, but this video, produced by Demon Flying Fox, was made before the Pope was chosen. It was released seven days ago.

Now, that was incredible timing!




(The truth about livestock guardian dogs)

If you know, you know…


Malone News is a reader-supported publication. To receive new posts and support our work, consider becoming a free or paid subscriber. We are deeply grateful to the decentralized network of paid subscribers that enables us to continue doing what we do to support freedom.







Mieszko R., morderca z UW, dostał od rodziców mieszkanie w Warszawie. Jego ojciec jest prawnikiem.

Mieszko R., morderca z UW,

dostał od rodziców mieszkanie w Warszawie.

Jego ojciec jest prawnikiem

11.05.2025 nczas/mieszko-r-morderca-z-uw-dostal-od-rodzicow-mieszkanie-w-warszawie

mieszko r.
Mieszko R. / fot. Komenda Stołeczna Policji

22-letni Mieszko R. pochodzi z zamożnej rodziny. Rodzice kupili mu mieszkanie na warszawskim Rembertowie, by mógł łatwo dojeżdżać na uczelnię. Ojciec zabójcy z UW jest prawnikiem, zaś matka pracuje na jednej z pomorskich uczelni.

W środę 22-letni student wydziału prawa UW zaatakował siekierą 53-letnią portierkę, która zamykała drzwi do Audytorium Maximum. Kobieta nie przeżyła ataku i zmarła na miejscu. Ranny został również członek straży UW. [To on obezwładnił mordercę i zapobiegł dalszym zbrodniom. Służba Ochrony Państwa zaś oglądała ptaszki. md]

Teraz na jaw wychodzą kolejne informacje o 22-letnim Mieszku R.. Jak się okazuje, na biedę nie narzekał.

R. mieszkał w eleganckim apartamentowcu na warszawskim Rembertowie. Jeszcze przed studiami rodzice kupili mu mieszkanie w celu ułatwienia dojazdu na uczelnię.

„Fakt” ustalił, że zabójca mieszkał sam. Był typem cichego mężczyzny i unikał imprez oraz nie szukał kontaktu z innymi ludźmi.

– Mijaliśmy się na klatce. Nigdy nie mówił dzień dobry. Zawsze był taki nieobecny, zamyślony, unikał kontaktu wzrokowego. Żył w swoim świecie i nie należał do ludzi rozmownych. Kto by pomyślał, że taki spokojny młody człowiek zrobi coś takiego – powiedziała sąsiadka Mieszka R..

Mieszkaniec innej klatki ocenił z kolei, że 22-latek „wydawał się trochę dziwny, ale niegroźny”.

– On nie integrował się tak z ludźmi. Nie wychodził na imprezy, był cichy. Nigdy się nawet nie żalił nikomu, że ma jakiś problem. Był zdolny, ale chwilami zachowywał się tak jakby żył w innym świecie, jak obłąkany – powiedziała z kolei jedna z koleżanek Mieszka R..

– Przychodził do nas zawsze przed samym zamknięciem, żeby kupić bagietkę. Nigdy nie widziałem, żeby kupował alkohol czy inne używki. Moim zdaniem normalny chłopak. Nie zauważyłem, żeby było z nim coś nie tak. Zawsze chwilę pogadał – relacjonował z kolei pracownik pobliskiej „Żabki”.

Rodzice zabójcy są dobrze sytuowani. Ojciec jest prawnikiem, zaś matka pracuje na jednej z pomorskich uczelni.

R. czeka na rozprawę sądową. W czwartek usłyszał zarzuty zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem, znieważenia zwłok oraz usiłowania zabójstwa.

Nieoficjalnie mówi się, że znieważenie zwłok polegać miało na kanibalizmie. Nie ma jednak oficjalnego potwierdzenia tej informacji.

Za popełnione przestępstwa grozi mu nawet kara dożywotniego pozbawienia wolności.

Środowiska feministyczne wypadły poza bandę!

Środowiska feministyczne wypadły poza bandę!

10.05.2025 Julia Gubalska nczas/srodowiska-feministyczne-wypadly-poza-bande

Kaja Godek.
Kaja Godek. / foto: PAP

Próby bezprawnego grania ludzkim życiem i neutralizowania tematu aborcji przez lewicowe organizacje, wciąż są w Polsce podejmowane. Nie odnoszą jednak sukcesu, a nawet budzą społeczny sprzeciw. Z pewnością przyczynia się do tego bierność antypolskiego rządu i ludzkie dramaty, jak zabójstwo 9-miesięcznego dziecka w szpitalu w Oleśnicy. Swoje poparcie dla ochrony ludzkiego życia od poczęcia Polacy manifestowali również podczas minionego Marszu dla Życia. Red. Julia Gubalska rozmawia z panią Kają Godek, członkiem zarządu Fundacji Życie i Rodzina.

Julia Gubalska: Jak posumuje Pani ostatni Narodowy Marsz Życia, który miał miejsce 27 kwietnia? Frekwencja była zdecydowanie wysoka.

Kaja Godek: Frekwencja była wysoka i warto nadmienić, że była wielokrotnie wyższa niż różne, feministyczne spędy, które organizuje się w ostatnim czasie. Feministyczne środowiska próbują wywierać presję na polityków, ale oni cały czas żyją legendą proaborcyjnych strajków, które miały miejsce kilka lat temu i wybuchły na fali dobrze przygotowanej kampanii marketingowo-społecznej. Jeśli się na to spojrzy okiem technokraty, było zrobione to dobrze, jeśli chodzi o założenia, którymi się rządzą kampanie społeczne. Ale oprócz tego, że ktoś tym odgórnie sterował, mieliśmy też do czynienia z sytuacją wielomiesięcznego lockdownu, co na pewno miało ogromny wpływ.

Był to kolos na glinianych nogach i siła, której środowiska feministyczne nigdy potem nie odbudowały. Obserwując publiczne wydarzenia pro-life, można powiedzieć, że sympatia ludzi do obrony życia jest stała. Zawsze pojawia się kilka tysięcy osób na marszach dla życia, który odbywa się w różnych miejscach raz lub dwa razy w roku. Druga rzecz to frekwencja, którą obserwujemy na publicznych różańcach o zatrzymanie aborcji, które prowadzimy już w tej chwili w 50 miastach w Polsce. Tam też ta frekwencja co najmniej nie spada, a wielu miejscach jest coraz większa. Myślę, że dysproporcja między obrońcami życia a ruchem feministycznym jest bardzo widoczna. Podsumowując, Marsz dla życia, był to głos ludzi, którzy nie zgadzają się na politykę obecnego rządu i którzy przyszli pokazać, że się na to nie zgadzają. Dużo rodzin z dziećmi, w tym wielodzietnych i dużo ludzi, którzy żeby tam przyjść lub przyjechać z innej, odległej miejscowości, poświęcili wiele.

Nawiążmy również do protestów pod feministyczną „kliniką” aborcyjną „Abo-Tak”, przy ul. Wiejskiej. Jak te protesty przebiegają, czy przynoszą jakiś skutek lub hamują funkcjonowanie w jakiś sposób tego miejsca?

Sytuacja wokół „Abo-Tak”, czyli tej pseudoprzychodni aborcyjnej otwartej koło Sejmu, bardzo mocno obnażyła słabość środowisk aborcyjnych i feministycznych w Polsce. Przede wszystkim dokładnie pokazała przeciwną rzecz do tego, co w planach założycieli miała pokazać. „Abo-Tak” miało być miejscem, które pod Sejmem będzie może kogoś kłuło w oczy, ale będzie sobie funkcjonowało. To byłby sukces założycieli, który miał być formą szantażu, presji czy nawet terroru wobec polityków.

Pomysł środowisk feministycznych na to, jak naciskać na legalizację aborcji, jest właśnie taki: „wy nam tego nie zalegalizujecie, my i tak to robimy”. Ta strategia była stosowana we wszystkich państwach na zachodzie, gdzie legalizacja aborcji postępowała. Próba skopiowania tego mechanizmu obecnie ma miejsce w Polsce. Otwarcie „Abo-Tak” przyniosło dokładnie odwrotny od planowanego skutek. Miało być 8 marca, ale aborterki tak się wystraszyły protestów pro-life, że otworzyły 7 marca. Ludzie protestują, sąsiedzi mają dość. Aborcyjny Dream Team umiejscawiając swój ośrodek w kamienicy przy ul. Wiejskiej bardzo świadomie i z premedytacją wpakował okolicznych mieszkańców i przedsiębiorców w kłopoty, bo było wiadomo, że to jest miejsce, które będzie prowokować intensywne, właściwie nieustanne protesty. Na Wiejskiej widać, że ludzie aborcji w Polsce nie chcą i nie jest to tylko jedna czy druga organizacja pro-life, lecz przychodzą tam zwykli ludzie i mówią „nas to wkurza, zabierajcie to”. Właśnie to osiągnęły środowiska proaborcyjne, otwierając tę pseudoprzychodnię. Trudno powiedzieć, czy przychodnia rzeczywiście tam funkcjonuje.

One się chwalą, że kilkanaścioro dzieci zostało zabite, trzeba wziąć te deklaracje za prawdziwe. Z drugiej strony w tej chwili na stronach feministycznych nasi działacze, którzy tam są pod fejkowymi profilami, donoszą, że tam odbywa się wielki płacz i nie da się spokojnie iść na aborcję na Wiejską do „Abo-Tak” – właśnie przez protesty. Dość skutecznie udało się tam wywrzeć presję, prawdopodobnie nie odbywa się tam tyle aborcji, ile się miało odbywać. Wielkie marzenie, również tej polskiej lewicy, to postawić sobie ośrodki aborcyjne, zrobić strefy buforowe i zakuwać w kajdanki protestujących czy modlących się ludzi – oto tolerancja, którą wyznają lewicowe ruchy polityczne.

Czy myśli Pani, że z pomocą m.in. Państwa organizacji uda się zamknąć tę klinikę lub się ona nie utrzyma z racji na utrudnienia wynikające z nieustających protestów?

Trzeba pamiętać, że „Abo-Tak” to miejsce prowadzenia działalności gospodarczej przez Justynę W., znaną aborterkę sądzoną w Warszawie od 4 lat za pomoc w zabiciu dziecka tabletkami. „Abo-Tak” jest miejscem polegającym na sprzedaży tekstyliów, od strony formalnej. Tam zachodzi ciekawy mechanizm, ponieważ manifestacje pro-life są zgłaszane do Urzędu Miasta i legalne, na tych zgromadzeniach nie jest łamane prawo. Odbywają się one w sposób intensywny, głośny, częsty, ale jednak w sposób pokojowy. Nie dochodzi z naszej strony do aktów przemocy. Z całą pewnością projekt pt. „Abo-Tak” nie udał się feministkom i trzeba to powiedzieć już dziś. To jest przegrana środowisk feministycznych, które miały zarówno nieformalne, jak i formalne zapewnienia ze strony prokuratora generalnego, że nie będą ścigane za swoją działalność. Dlatego oświadczyły wprost, że to jest miejsce, w którym polskie prawo nie obowiązuje. Zderzyły się z obrońcami życia i trzeba powiedzieć, że właściwie już przegrały tę walkę, dlatego że to pokazuje, że nikt na tę placówkę nie czekał, nikt nie chce się z nią identyfikować, niewielu chce jej bronić i właśnie tę sytuację widzą politycy, którzy idą do pracy do Sejmu lub do kancelarii prezydenta, która jest już obok – koszmarną porażkę, jaką poniosły feministki w zderzeniu z faktami i opinią publiczną w Polsce. Dzisiejsze protesty pod „Abo-Tak” są wypełnieniem pewnych funkcji, których nie wypełniają instytucje państwa. Państwo jest bierne i wykazuje się kompletną indolencją.

Czy myśli Pani, że wysoka frekwencja na Marszu dla Życia wynikała również z dramatycznej sytuacji, jaka wydarzyła się w Oleśnicy, kiedy doszło do zabicia dziecka w 9 miesiącu ciąży?

Z całą pewnością tak. Środowiska aborcyjne wypadły za bandę. Ta aborcja miała miejsce pod koniec października ubiegłego roku, ale nikt o niej nie wiedział. Została ona nagłośniona w połowie marca przez Gazetę Wyborczą. To miała być historia, która będzie służyła do poszerzania możliwości aborcji w Polsce. Aborcja w 9 miesiącu, na dziecku które było zdolne do życia i mając świadomość, że można było wykonać cięcie cesarskie, to było zlecenie na morderstwo i było morderstwo. Gdyby matka chciała zabić noworodka, który ją denerwuje, zamiast zostawić w szpitalu i żyć swoim życiem, byłoby to dziecko zaledwie starsze o kilka dni. Środowiska aborcyjne po prostu przestrzeliły. Ogromne oburzenie i poruszenie sytuacją szpitalu w Oleśnicy, sprawiły, że ludzie się wkurzyli. Są lewicowe środowiska, które z Gizeli Jagielskiej starają się zrobić niemalże bohaterkę narodową i świadczy to tylko o tych środowiskach. Każdy, kto jej w tym momencie broni, broni rzeczy absolutnie skandalicznej. Jest to osoba, która powinna być natychmiast zatrzymana, aresztowana i sądzona za zabójstwo na niewinnym człowieku.

Pani podkreślała, że w szpitalu w Oleśnicy przesłanka psychiatryczna do tego, żeby dokonywać aborcji na życzenie, była używana niejednokrotnie. Jakie działania powinny zostać podjęte, aby nie dopuścić do większej ilości przypadków aborcji na życzenie z tej przesłanki i takich dramatów, jaki miał miejsce teraz? Jakie działania w tym kierunku podejmuje Fundacja Życie i Rodzina?

Wystosowaliśmy serię pytań do szpitala w Oleśnicy. O ile odpowiadają nam na pytanie o liczbę aborcji, nie chcą udzielić informacji, ile razy podali zastrzyk z chlorku potasu dosercowo dzieciom. Nie wylistowali metody aborcji, z drugiej strony wiadomo, że to robią. Nie raportują też liczby aborcji poprzez odessanie próżniowe.

Środowiska szpitala w Oleśnicy łączy się ze środowiskiem Aborcyjnego Dream Teamu, który otworzył przychodnię „Abo-Tak”. Aborcyjny Dream Team podarował serię sprzętu do nowoczesnej aborcji szpitalowi w Oleśnicy, który jest największym centrum aborcyjnym w Polsce. Od strony szpitala w Oleśnicy słyszymy, że doskonale opiekują się kobietami, mają doskonałe warunki do rodzenia i doskonale robią aborcję. Tej narracji oczywiście nie da się wymieszać, ale próbują taki manewr przeprowadzić. Ale kiedy pada pytanie o metodę aborcji, nie chcą udzielić odpowiedzi. Jeśli oni nie będą konsekwentnie odpowiadać na pytania, skończy się do w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym, bo taka jest droga w przypadku wniosków o informację publiczną i nie będziemy tego pomijać.

Czy myśli Pani, że z tych dramatów, które wynikają z działań postępującej cywilizacji śmierci również i w Polsce w XXI wieku, można wyciągnąć jakiś cień nadziei na przyszłość? Czy przykładowo dzięki temu ruchy pro-life będą zyskiwać na poparciu?

Myślę, że już jest takie poruszenie i niedzielny Narodowy Marsz dla Życia to pokazał. Zazwyczaj ten marsz jest miejscem, na którym ludzie zachowują się trochę jak na rodzinnej zabawie: balony, dzieci, uśmiechy, miła atmosfera… Odbyłam kilkadziesiąt rozmów z uczestnikami marszu w niedzielę i dominującą emocją było wkurzenie na to, co się dzieje, a przekaz był taki: „Przeginacie i radykalizujecie ludzi. Wylecicie z tej łódki i dobrze, bo nie potrzebujemy prokuratury, która ogłasza wytyczne, że nie będzie ścigać przestępstw, ani policji, która nie ma pieniędzy na rozbijanie grup przestępczych. Nie potrzebujemy premiera, który daje zielone światło na mordowanie dzieci”. Ministerstwo Zdrowia może się zamieniać w ministerstwo zabijania, Prokuratora Generalna w adwokatów-zbrodniarzy i tego rodzaju instytucje mogą zacząć działać zupełnie przeciwnie do tego, do czego zostały powołane. Dlatego mówię, że dobrze, że ta łódka się huśta i niektórzy z tej łódki wypadną, bo wszystko, co oni robią, jest Polsce niepotrzebne.

Dziękuję Pani za rozmowę.

Gestapo w służbie demokracji kierowanej

Gestapo w służbie demokracji kierowanej

Stanisław Michalkiewicz „Goniec” (Toronto)    11 maja 2025 Michalkiewicz

Każdy kraj ma gestapo” – twierdził jeszcze przed wojną Konstanty Ildefons Gałczyński w nieśmiertelnym poemacie „Tatuś”. Skoro „każdy” – to cóż dopiero Niemcy? Gdzie, jak gdzie – ale w Niemczech gestapo być musi; Niemcy bez gestapo, to jak Cygan bez drumli. A skoro „musi być”, no to jest – i właśnie dało głos. Wprawdzie oficjalnie gestapo nazywa się tam „kontrwywiadem” – ale jak zwał – tak zwał.

U nas, dajmy na to, gestapo najpierw nazywało się „Wojskowe Służby Informacyjne”, z których potem wypączkowały aż dwie formacje: Służba Kontrwywiadu Wojskowego i Służba Wywiadu Wojskowego, a z gestapo „cywilnego”, które przyjęło nazwę UOP – też wypączkowało mnóstwo formacji: CBA, ABW, CBŚ – i tak dalej.

Więc niemieckie gestapo właśnie ogłosiło, że AfD, na którą w ostatnich wyborach głosowało ponad 20 procent niemieckich suwerenów (na zwycięskie CDU-CSU zaledwie 8 procent więcej), jest ugrupowaniem „ekstremistycznym”, które nasze hebesy, zatrudnione w charakterze dziennikarzy w niezależnych mediach głównego nurtu z uporem nazywają „ekstermistycznym”. Najwyraźniej ekstremizm kojarzy się im z eksterminacją – co w przypadku gestapo aż tak bardzo od rzeczywistości nie odbiega. Jakie konsekwencje będzie miało to gestapowskie orzeczenie – tego jeszcze nikt nie wie, bo AfD zamierza się odwoływać do niezawisłego sądu – ale tak czy owak jest to ważny krok na drodze do zwycięstwa w całej IV Rzeszy demokracji kierowanej.

Przypomina to decyzję Krajowej Rady Narodowej w początkach komuny. KRN uznała, że partii w Polsce jest za dużo; że trzy tak zwane „demokratyczne” wystarczą, w związku z czym te nadliczbowe uznała nie tylko za zbędne – ale w dodatku – zagrażające demokracji. Wnet posypały się „piękne wyroki” ówczesnych niezawisłych sądów – wiec nie jest wykluczone, że w Niemczech będzie podobnie.

A tu akurat 4 maja odbywają się wybory prezydenckie w Rumunii, gdzie faworytem jest niezatwierdzony kandydat George Simion, który wcześniej wspierał niezatwierdzonego kandydata Calina Georgescu, ostatecznie zablokowanego przez niezawisły rumuński Sąd Najwyższy, który najwyraźniej „powinność swej służby zrozumiał”. Jaki los czeka pana Simiona, gdyby się okazało się wygrał wybory? U nas pan Dariusz Korneluk, który myśli, że jest prokuratorem krajowym, zaraz by go kazał aresztować, a któryś z zaufanych sędziów, ot – na przykład pan sędzia Igor Tuleya, czy jakiś inny taki z „wolnych sądów” – zaraz wygotowałby odpowiednie papiery do aresztu wydobywczego na całą kadencję – i po krzyku. Jak będzie w Rumunii – .zobaczymy – bo że jakoś musi być – to rzecz pewna, skoro w Niemczech gestapo już zabrało głos.

Najwyraźniej Niemcy muszą być zainteresowane zwycięstwem obywatela Trzaskowskiego Rafała – bo tak poluzowały smycz obywatelu Tusku Donaldu, że zaczął ocierać się już o myślozbrodnie. Normalnie to Reichsfuhrerin Urszula Wodęleje za znacznie łagodniejsze wybryki przypomniałaby obywatelu Tusku, skąd wyrastają mu nogi – ale teraz wszystkie koła kręcą się dla zwycięstwa, więc obywatel Tusk Donald tak się rozdokazywał, że zaczął bredzić nie tylko o „deregulacji”, nie tylko o „doktrynie piastowskiej”, co to „oparta jest na sile” – ale nawet o „nacjonalizmie gospodarczym” – co wprawiło w dysonans poznawczy nawet pana marszałka „ojczyka” Hołownię. Ale to są tylko takie makagigi, o których zarówno obywatel Tusk Donald, jak i wszyscy inni zapomną już następnego dnia po wyborach. Reichsfuhrerin zatem nie przywiązuje do tego specjalnej wagi, w odróżnieniu od spraw poważniejszych, jak na przykład Trójmorze, gdzie od razu zamyka szlaban. Dlatego vaginet obywatela Tuska Donalda zbojkotował szczyt inicjatywy trójmorza w Warszawie pod pretekstem, że to „inicjatywa prezydenta Dudy”.

Tak naprawdę jednak to obywatel Tusk Donald musiał dostać cynk od Reichsfuhrerin: wiecie, rozumiecie, Tusk. Wy trzymajcie się z daleka od tego całego trójmorza i trzymajcie od tego z daleka Księcia-Małżonka – bo inaczej będzie z wami brzydka sprawa. Rzecz w tym, że zrealizowany projekt trójmorza zagrażałby trzem ważnym interesom niemieckim; podważał niemiecką hegemonię w Europie, blokowałby budowę IV Rzeszy, no i pozwoliłby państwom Europy Środkowej uwolnić się od ograniczeń nałożonych na nie przez niemiecki projekt „Mitteleuropa” z roku 1915. Dlatego właśnie Reichsfuhrerin, jeśli nawet z uwagi na zaangażowanie Niemiec po stronie obywatela Trzaskowskiego Rafała spuszcza obywatela Tuska Donalda ze smyczy i pozwala mu na myślozbrodnie w rodzaju „nacjonalizmu gospodarczego” – to w sprawie trójmorza zachowuje czujność rewolucyjną. Jestem pewien, że nowy niemiecki kanclerz Fryderyk Merz, co to ma przyjechać do Polski już 7 maja, a więc nazajutrz po formalnym objęciu urzędu czuje, że i dla Niemiec periculum in mora, więc nie ma co zwlekać z przekazaniem obywatelu Tusku Donaldu stosownych instrukcji i wskazówek.

Tym bardziej, że obywatel Nawrocki Karol poleciał do Ameryki, gdzie udało mu się sfotografować z prezydentem Trumpem. Niezależne media głównego nurtu bagatelizują ten incydent, a pułkownik Sienkiewicz Bartłomiej, ten od „ch…, d… i kamieni kupy”, powiedział nawet, że polskiego prezydenta wybierają Polacy – ale od razu widać, że „kwaśne winogrona”. Obywatel Trzaskowski Rafał już nie zdąży polecieć do Ameryki, a nawet jakby zdążył, to nie wiadomo, czy prezydent Trump znajdzie chwilę czasu, by się z nim sfotografować – ale jestem pewien, że jak tylko przyjedzie do Warszawy kanclerz Merz, to już tam obywatel Trzaskowski Rafał znajdzie sposób, żeby naciągnąć go na wspólne zdjęcie.

Tymczasem Grzegorz Braun nie tylko próbował dokonać „obywatelskiego zatrzymania” pani doktor Gizele-Mengele w szpitalu im. Króla Heroda w Oleśnicy, ale w dodatku uczestniczył w operacji zdjęcia ukraińskiej flagi z ratusza w Białej Podlaskiej. Jak wiadomo, podczas wiecu ukraińska flaga została z ratusza zdjęta i przekazana ukraińskiemu konsulatowi – ale była to kropla, która przepełniła czarę. Prezydent Białej Podlaskiej został podkręcony, żeby odprawował coś w rodzaju ekspiacyjnego odczyniania uroków, zaś piastujący w vaginecie obywatela Tuska Donalda fuchę ministra sprawiedliwości, pan Adam Bodnar z czarnym podniebieniem zapowiedział położenie kresu „bezkarności” Grzegorza Brauna. Akurat 6 maja Parlament Europejski ma głosować nad jego immunitetem i jak mu go uchyli, to tylko patrzeć, jak Grzegorz Braun zostanie umieszczony w areszcie wydobywczym, a tam już zajmie się nim gestapo, którego posiadaniem może poszczycić się każdy kraj – nawet taki nieszczęśliwy, jak nasz.

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Goniec” (Toronto, Kanada).

Ojciec Robert Prevost, przeor generalny Augustianów, obecnie Leon XIV, o „nowej ewangelizacji”.

Kiedy obecny papież Leon XIV był przeorem generalnym augustianów, przygotował tekst dla Synodu biskupów w sprawie nowej ewangelizacji, zwołanego przez Benedykta XVI w 2012 roku.


Ta wypowiedź Ojca Roberta Prevosta, O.S.A. jest nagrana jego własnym głosem w dwóch filmach, które Catholic News Service datuje na 8 listopada 2012 roku:

https://youtu.be/WttXvZt3m6k?si=lawFTuAqSA0Ihy8Z

Obecny Papież potępia rolę mediów w fabrykacji i manipulowaniu zbiorową wyobraźnią, w celu promowania antychrześcijańskich wyborów stylu życia i utożsamiania chrześcijańskiego przesłania z nieprzyjemnymi i nienawistnymi modelami i odniesieniami.

„Zachodnie media są niezwykle skuteczne w promowaniu powszechnej publicznej sympatii dla przekonań i praktyk sprzecznych z Ewangelią, takich jak aborcja, homoseksualizm i eutanazja.

W najlepszym razie media tolerują religię jako coś mdłego lub dziwacznego, o ile nie sprzeciwiają się aktywnie stanowiskom w kwestiach etycznych, które media zakładają, że są własne.

Jednakże, kiedy ludzie religijni wypowiadają się przeciwko tym stanowiskom, media stawiają religię w centrum uwagi, przedstawiając ją jako ideologiczną i niewrażliwą na rzekomo istotne potrzeby ludzi we współczesnym świecie.

Sympatia dla antychrześcijańskich wyborów stylu życia zachęcanych przez media jest tak genialnie i pomysłowo zakorzeniona w opinii publicznej, że kiedy ludzie słyszą chrześcijańskie przesłanie, nieuchronnie wydaje się ono ideologicznie i emocjonalnie okrutne, w przeciwieństwie do rzekomego humanitaryzmu antychrześcijańskiej perspektywy.

Duchowni katoliccy głoszący [prawdę] przeciwko legalizacji aborcji lub redefinicji małżeństwa, są przedstawiani jako ideologiczni, surowi i niewrażliwi.

Ale nie z powodu tego, co zrobili lub powiedzieli, ale dlatego, że opinia publiczna porównuje swoje przesłanie z łagodnym, współczującym tonem sfabrykowanego przez media wizerunku ludzi uwięzionych w moralnie złożonych sytuacjach życiowych, podejmujących decyzje przedstawiane jako zdrowe i dobre.

Dzieje się tak na przykład w sposobie, w jaki alternatywne rodziny, w tym te złożone z par tej samej płci, które adoptowały dzieci, są teraz reprezentowane w serialach telewizyjnych i filmach.

Jeśli nowa ewangelizacja ma skutecznie przeciwdziałać temu medialnemu zniekształceniu religii i etyki, duchowni, kaznodzieje, nauczyciele i katecheci będą musieli być znacznie lepiej poinformowani o kontekście ewangelizacji w świecie zdominowanym przez środki masowego przekazu.

Ojcowie Kościoła zaoferowali potężną odpowiedź na niechrześcijańskie i antychrześcijańskie nurty literackie i retoryczne aktywne w Cesarstwie Rzymskim, które definiowały religijne i etyczne obrazy tamtych czasów.

Wyznania Augustyna, z jego kluczowym obrazem cor inquietum [niespokojne serce]:

„Stworzyłeś nas dla Siebie, Panie, a nasze serca będą niespokojne, aż znajdą ukojenie w Tobie”.

Określił, w jaki sposób chrześcijanie i niechrześcijanie na Zachodzie na nowo pojęli przygodę z religijnym nawróceniem.

W Mieście Boga św. Augustyn wykorzystał historię spotkania Aleksandra Wielkiego ze schwytanym piratem, aby wyśmiewać rzekomą moralną legitymację Cesarstwa Rzymskiego.

Ojcowie święci, w tym Jan Chryzostom, Ambroży, Leon Wielki i Grzegorz z Nyssy, nie byli wielkimi retorykami, ponieważ byli wielkimi kaznodziejami; oni byli wielkimi kaznodziejami, ponieważ byli wielkimi retorykami.

Innymi słowy, ich ewangelizacja zakończyła się sukcesem w dużej mierze dlatego, że rozumieli podstawy komunikacji społecznej odpowiednie dla świata, w którym żyli.

W związku z tym szczegółowo rozumieli techniki, za pomocą których światowe centra władzy świeckiej manipulowały popularnymi religijnymi i etycznymi obrazami swoich czasów.

Ponadto Kościół powinien oprzeć się pokusie przekonania, że może konkurować z nowoczesnymi środkami masowego przekazu, zamieniając świętą liturgię w spektakl.

W tym względzie Ojcowie Kościoła, tacy jak Tertulian, przypominają nam dzisiaj, że wizualny spektakl jest domeną stulecia i że naszą misją jest wprowadzenie ludzi w naturę tajemnicy jako antidotum na spektakl.

W związku z tym ewangelizacja we współczesnym świecie musi znaleźć odpowiedni sposób na przeorientowanie uwagi opinii publicznej ze spektaklu na tajemnicę”.

( Ojciec Robert Prevost, obecnie Papież Leon XIV )

Pałac czy Pajac Kultury? Propozycja Sebastiana Pitonia [VIDEO]

Pałac czy Pajac Kultury?

Propozycja Sebastiana Pitonia [VIDEO]

11.05.2025 Autor:Sebastian Piton

https://nczas.info/2025/05/11/palac-czy-pajac-kultury-propozycja-sebastiana-pitonia-video/

Propozycja architektoniczna Sebastiana Pitonia. Foto: print screen X/ Sebastian Pitoń
Propozycja architektoniczna Sebastiana Pitonia. Foto: print screen X/ Sebastian Pitoń

Jeszcze w XIX wieku sztuka była definiowana jako tworzenie piękna. Piękno zaś było efektem wysokiego stopnia harmonizacji – dążenia do doskonałości. Po pierwszej wojnie światowej piękno zaczęto spychać z piedestału. Obecnie w sztukach „pięknych” ostała się tylko nazwa, która nic nie znaczy, bo „nie to piękne, co piękne, tylko to, co się komu podoba…”.

Feliks Koneczny, polski historiozof, tworząc pojęcie pięciomianu cywilizacyjnego, czyli pięciu celów, do których dążyć powinna cywilizacja, właśnie pojęcie piękna umieścił w centrum. Jako łącznik – zwornik pomiędzy światem ducha a światem materii. Przypomnę, że w świecie materii wartościami, o które powinniśmy dbać, są według Konecznego dobrobyt i zdrowie, a w świecie ducha: prawda i dobro.

Zdjęcia nowo otwartego Muzeum Sztuki Współczesnej obiegły Internet, wywołując  zdziwienie, jak brzydka może być architektura. Po ostatnio silnie nagłaśnianym bananie przylepionym do ściany taśmą montażową, który to banan odgrywał rolę wielkiego dzieła sztuki, wydawało się, że opinia publiczna nie jest w stanie się już niczym zadziwić. A jednak… Biały klocek, wyglądający jak barak dla robotników czy pudło po butach, zrobił wrażenie.

W jednej z branżowych gazet trafiłem na opinię, że budynek nie podoba się nikomu, co najlepiej świadczy o tym, że jest dziełem wybitnym. Dlaczego? Bo ludzie mają zły gust. Gdyby się komuś spodobał, to by było ryzyko, że nie jest to wielkie dzieło, a tak mamy co do tego pewność. Poważnie tak napisali. Szybko wygooglowałem artykuły na temat konkursu na to cudo i z przerażeniem doszedłem do wniosku, że wybrano jeden z lepszych projektów.

Jako działacz społeczny i architekt postanowiłem zadziałać. Kilka lat wcześniej robiłem razem z synem Klemensem model łuku triumfalnego Bitwy Warszawskiej 1920 roku. Wystarczyło go dokończyć i zaprojektować elewację, którą obudowałem nieszczęsne pudło. Żeby pokazać zupełnie inny kierunek, w jakim architektura powinna iść, ustawiłem na szczycie Pałacu Kultury posąg Matki Boskiej Łaskawej – patronki stolicy.

Kloc Trzaskowskiego obudowany klasycyzującą elewacją, łuk triumfalny Bitwy Warszawskiej i Matka Boska na szczycie PKiN zrobiły na naszych lewakach podobne wrażenie jak banan za 6 milionów dolarów na nas – prawakach. Piekło zawyło. „Gazeta Wyborcza” połknęła haczyk i zrobiła mi reklamę. Dziękuję. Postanowiłem iść za ciosem i przeprojektować cały Plac Defilad. Projektem zainteresował się polski poseł do Eurokołchozu Grzegorz Braun. Zatem zakasałem rękawy i zacząłem się dobrze bawić. Żeby jednak mieć świadomość, wokół jakiego budynku wyczyniam moje architektoniczne swawole, postanowiłem się bliżej przyjrzeć Pałacowi Kultury.

Pałac Kultury

Jedni go nienawidzą i chcieliby go wysadzić w powietrze jak wielce szanowny redaktor Tomasz Sommer. Inni chwalą jego architektoniczną ponadczasowość, jak na przykład autor tego tekstu. Pałac Kultury jest dziełem radzieckiego zespołu architektów pod przewodnictwem Lwa Rudniewa.

W artykule „Polskie inspiracje w architekturze PKiN” Marcin Skup pisał:

Stylistyka pałacu realizuje program założeń sztuki socrealizmu, czyli w dużej mierze „przepracowania spuścizny klasycznej” oraz architektury narodowej w stylu, a socjalistycznej w treści. Aby architektura PKiN była narodowa w formie, architekci radzieccy wybrali się w podróż po Polsce, która odbyła się między 30 września a 15 października 1951 roku. Zwiedzono Kraków, Sandomierz, Kazimierz, Toruń, Chełmno, Puławy, Płock, Nieborów, Kielce, Żelazową Wolę, Nieszawę, Czerwińsk, Krasiczyn, Przemyśl, Tarnów, Książ Wielki. Warto wspomnieć, że architekci byli zachwyceni Polską, gdyż nigdy wcześniej nie byli „na zachodzie”! Sama podróż i postulaty architektury narodowej w formie były wysunięte przez zespół polskich architektów pod przewodnictwem Józefa Sigalina. Warto przytoczyć cytat z jego książki, który obrazuje, w jakiej atmosferze projektowany był Pałac Kultury:

„W ich pracowni w Moskwie ściany były wręcz wytapetowane wielkimi fotografiami całości, detali; właśnie detali. «U nas tu – Polska». Tak bardzo chcieli zrobić architekturę polską, «żeby się Polakom podobała». Przypominam – był to wczesny okres realizmu socjalistycznego w architekturze. A Rudniew lubił soczystość, różnorodność, bogactwo, malowniczość…”

Warto zauważyć iż symbolika jawnie nasączona ideologią socjalistyczną pojawiła się tylko w kilku elementach stanowiących znikomą część ogromu całej budowli, Pałacu  nigdy nie zdobiła czerwona gwiazda, nigdy przed PKiNem nie stanął Józef Stalin.

Architektura Pałacu Kultury jest kompilacją wielu mniej czy bardziej czytelnych cytatów z polskich zabytków. Attyki na niższych skrzydłach obiektu są ewidentnie wzorowane na krakowskich Sukiennicach, a attyki w wyższych partiach głównej bryły to cytaty z Kazimierza Dolnego i Zamościa. Zwieńczenie Pałacu nawiązuje do Pałacu Brühla, Bramy Floriańskiej i ratusza w Chełmnie, a wejście główne to cytat z Teatru Wielkiego w Warszawie. Klińce sklepień nisz na rzeźby to często obecny w polskiej architekturze detal, występujący między innymi w Pałacu Staszica.

Gdybyśmy uwolnili się od wszystkich negatywnych konotacji, to musielibyśmy dostrzec, że nasz stary poczciwy Pałac Kultury to kawał dobrej architektury i mieliśmy naprawdę sporo szczęścia, że ma w sobie tyle cytatów z polskiej architektury. Krytycy powiedzą, ze jest on symbolem dominacji sowieckiej nad Polską. Wybudowane w okolicy wieżowce są z kolei symbolem podboju Polski przez międzynarodową finansjerę, równie wrogi nam, Polakom, twór co Rosja Sowiecka. Nikt jednak nie domaga się ich wyburzenia. A czy ich budowniczowie zadali sobie jakikolwiek trud, by zbudować obiekty nawiązujące do naszej polskiej tradycji architektonicznej? Pytanie pozostawiam bez odpowiedzi, bo wszyscy wiemy, jaka ta odpowiedź jest.

Kwartał, na którym stoi Pałac kultury, przez 70 lat stał praktycznie niezagospodarowany. Wielokrotnie architekci próbowali zaproponować otoczenie Pałacu tkanką miejską. W większości przypadków projekty te bardziej przypominały próby wstydliwego ukrycia haniebnego symbolu poprzedniej epoki niż racjonalne wykorzystanie jego potencjału i przede wszystkim uznanie faktu, iż Pałac stanowi i powinien stanowić silną dominantę. A jego architektoniczny styl powinien być kontynuowany przez obiekty architektoniczne tworzące jakikolwiek układ urbanistyczny sąsiadujący z Pałacem.

Najnowsza koncepcja zagospodarowania Placu Defilad obejmuje wybudowanie dwóch obiektów, z czego pierwszy – słynny biały klocek Trzaskowskiego – już stoi, a drugi – czarny kontener udający teatr – właśnie wchodzi w fazę realizacji. Zauważyłem na wizualizacjach tego projektu ciekawy efekt. Wszędzie w tle majaczy elegancka bryła Pałacu, kontrastując z minimalistycznymi bryłami nowych obiektów. Bez tego Pałacu w tle nowe budynki byłyby tylko brutalnymi pudłami szpecącymi przestrzeń. Mając jednak Pałac w bezpośrednim sąsiedztwie, niejako karmią się jego architektoniczną dojrzałością. Ciekaw jestem, czy autorzy tych wizualizacji zdawali sobie sprawę, że nowa architektura bez Pałacu nie istnieje i zupełnie się nie broni. Bo jest obiektywnie brzydka.

Moja Propozycja

Kompozycja Pałacu Kultury tworzy w sposób naturalny zalążki trzech placów. Pierwszy przed głównym wejściem od strony ulicy Marszałkowskiej i dwa boczne, od Alei Jerozolimskich i ulicy Świętokrzyskiej.

Głównym akcentem placu od ulicy Marszałkowskiej byłby łuk triumfalny dedykowany Bitwie Warszawskiej 1920 roku. Skoro świat uznał, że to jedna z dziesięciu najważniejszych bitew w historii, to się tego trzymajmy. Symbol zwycięstw z potęgami Wschodu. Centralnym obiektem placu od strony ulicy Świętokrzyskiej byłby monument upamiętniający Bitwę pod Grunwaldem, świadczący o tym, że potrafimy się obronić przed zjednoczonymi siłami Europy. Centralnym zaś obiektem placu od Alei Jerozolimskich byłby łuk upamiętniający wiktorię wiedeńską, pokazujący, że i z ekspansją islamu dajemy sobie radę.

Skrzydła kompleksu od Alei Jerozolimskich i ulicy Świętokrzyskiej zajmują wielokondygnacyjne parkingi, które dają komfort odwiedzającym, że nie trzeba będzie szukać miejsc parkingowych. Do parkingów przylegają galerie handlowe w eklektycznym stylu, w którym widać przenikające się elementy kultury Zachodu i Wschodu. Wszak znajdujemy się na styku tych dwóch światów. Centralnym punktem każdej z dwóch galerii jest półotwarty plac, nad którym góruje organiczna wieża. Przestrzeń wokół idealnie nadaje się na knajpki i restauracje. Jest to miejsce, w którym można z ogrodów na dachach przedostać się niżej do galerii. Brama pomiędzy zielonym światem stworzonym na dachach i bajkową przestrzenią galerii.

Jak już powiedziałem, na dachach obiektów zaprojektowałem park, który daje możliwość podziwiania Warszawy z innej perspektywy. Poruszanie się na poziomie dachów jest interesujące samo w sobie, a pomieszanie tej przyjemności z przebywaniem wśród zieleni i klasycyzującej architektury zwiększa tylko atrakcyjność tego przeżycia. Obiekty położone w centrum zespołu to muzea związane z historią Polski i polską kulturą. Formy architektoniczne  to eklektyzm tworzony podobnie jak sam Pałac kultury – poprzez inspirację tym, co można uznać za polskie.

Figura Matki Boskiej wieńcząca szczyt Pałacu i figury aniołów mogą dzisiaj wśród zsekularyzowanego społeczeństwa wywoływać niezrozumienie. Chrześcijaństwo jest jednak naszym głównym dziedzictwem. I tak naprawdę to brak figur świętych, aniołów czy Maryi powinien się nam wydawać niestosowny. Podsumowując, jest to dzielnica dla turystów – jak mówił popularny slogan – z kraju i ze świata. Dzielnica do zwiedzania, do zanurzenia się w polskości – dzielnica, w której Polak może poczuć dumę z tego, że jest Polakiem, a turysta respekt przed potężnym Narodem Polskim.

Wirusolog z Wuhan zeznaje, że Fauci stworzył COVID jako „broń biologiczną, która zabije miliony”

Wirusolog z Wuhan zeznaje, że Fauci stworzył COVID jako

„broń biologiczną, która zabije miliony”

Naukowiec z Wuhan oskarżył Fauciego o udział w spisku mającym na celu zabicie milionów ludzi na całym świecie przy użyciu broni biologicznej.

DR IGNACY NOWOPOLSKI MAY 11

Według dr Chao Shana tajny sojusz Fauciego z Komunistyczną Partią Chin i jego rola w Instytucie Wirusologii w Wuhan były częścią mrożącego krew w żyłach planu depopulacji, który był widoczny na pierwszy rzut oka.

Pojawiają się bezpośrednie relacje wielu wysoko postawionych sygnalistów — w tym osoby z EcoHealth Alliance i byłych analityków wywiadu, którzy ryzykują życie, aby ujawnić prawdę o człowieku, którego nazywają współczesnym doktorem Josefem Mengele.

Ułaskawienia prewencyjne nie obejmują tych przestępstw.

Tylko w ciągu ostatnich kilku tygodni Biały Dom po cichu opublikował na swojej stronie internetowej obciążające dokumenty — potwierdzające to, co wielu z nas wiedziało od lat: Fauci odegrał kluczową rolę w spowodowaniu pandemii COVID na świecie.

Zaledwie kilka dni temu prezydent Trump podpisał rozporządzenie wykonawcze całkowicie zakazujące badań nad zyskiem funkcji (metodyką stosowania broni biologicznej), wymieniając nazwisko Fauciego i oskarżając go o tajne projektowanie „Frankenwirusów” w zagranicznych laboratoriach biologicznych, wirusów mających na celu przekształcanie łagodnych chorób w broń masowego rażenia.

Fauci wielokrotnie zaprzeczał, jakoby NIH finansował badania w Wuhan w Chinach.

Jednak The Intercept uzyskał 900 stron dokumentów z Wuhan dzięki pozwowi FOIA, z których wynika, że ​​Fauci bezwstydnie skłamał przed Kongresem na temat swojej roli w finansowaniu badań nad zyskiem funkcji.

„Niespodzianka, niespodzianka” – powiedział senator Rand Paul po ujawnieniu. „Fauci znów skłamał”.

Senator Tom Cotton przyłączył się do Paula, wzywając do wszczęcia śledztwa i postawienia Fauciego przed sądem za krzywoprzysięstwo – nie wspominając o drobnej sprawie kierowania i finansowania badań nad bronią biologiczną o charakterze wojskowym w zagranicznym laboratorium biologicznym.

„Fauci wiedział” – tweetował Cotton. „Należy go przesłuchać i postawić przed sądem z całą surowością prawa”.

Image

Nic dziwnego, że Fauci błagał Bidena o radykalne, prewencyjne ułaskawienie – niespotykaną dotąd ochronę przed federalnym procesem.

Teraz starszy naukowiec z niesławnego Instytutu Wirusologii w Wuhan potwierdził najgorsze obawy Fauciego i ujawnił prawdopodobnie największą próbę zatuszowania sprawy w XXI wieku.

Dr Chao Shan, wielokrotnie nagradzany wirusolog, który pracował pod bezpośrednim nadzorem Anthony’ego Fauciego, twierdzi, że COVID-19 nie był tragicznym wypadkiem.

To było zaprojektowane.

Broń biologiczna — finansowana przez amerykańskich podatników, opracowana we współpracy z armią amerykańską i Komunistyczną Partią Chin i nadzorowana przez samego Fauciego.

To naprawdę trudna lista wrogów.

Dr Shan wiedział, że prawda może kosztować go życie. Dlatego zostawił ostatnie ostrzeżenie zaufanemu współpracownikowi:

„Jeśli zniknę – powiedz światu, co się naprawdę wydarzyło”.

A potem… zniknął.

Żadnego śladu. Żadnego ciała. Żadnego wyjaśnienia.

Dziennikarka śledcza Jennifer Zeng, znana z artykułów na temat zbrodni Komunistycznej Partii Chin, rzuca światło na to, kim naprawdę był dr Shan i dlaczego jego zeznania są nie tylko wiarygodne, ale i kluczowe.

Na szczęście dla Ludzkości, jak zauważa dr Huff, Fauci i globalistyczna kabała nie byli zbyt subtelni. Jeśli to miała być broń biologiczna, to nie była zbyt skuteczna. Powoduje śmierć i choroby milionów, ale całkowicie nie usunęła ludzi z powierzchni Ziemi, choć depopulacja i gwałtowny spadek narodzin jest klarownie widoczny w statystykach, którymi nie chwalą się globalistyczni władcy świata.

Fauci i reszta zbrodniarzy, nadrabiała brak precyzji arogancją. Zostawili swoje odciski palców na całym miejscu zbrodni. I teraz nadchodzi czas na ich ukaranie!

Dangerous Games at Fort Detrick

Dangerous Games

The BSH-4 facility at Fort Detrick is a danger to the American public

ROBERT W MALONE MD, MS MAY 10

This image is from „People’s Daily Online,” which is the official newspaper of the Central Committee of the Chinese Communist Party (CCP) . It is used for educational purposes only.

At a BSL-4 high-security risk laboratory located at Fort Detrick, an army base in Frederick, MD, during March 2025 there was a serious incident involving two laboratory workers. It is reported that one of the workers poked holes in the high biocontainment suit of another worker, potentially exposing the latter to at least one dangerous pathogen, although the specific pathogen was not disclosed.

Dr. Richard H. Ebright reports that the NIH BSL-4 facility at Ft. Detrick is contractor-staffed and contractor-operated. So, neither NIH nor military staff were directly involved in the incident. He found evidence that this facility was staffed and operated through a $116 million minority-set-aside contract to a Native Hawaiian LLC contractor located in an office park in Orlando, Florida. 

These sorts of contracting arrangements are common in the DoD, and reflect preferential award ranking conferred to companies that are native American-owned, which has resulted in a rather odd business model of shell small minority-owned company prime contractors under which the usual larger contractors operate as subcontractors. The small minority-owned company prime contractor is granted a few years to operate with these special privileges and then typically folds, a new company is formed with the same basic ownership, the special privileges then apply to the newco for the same period, and the cycle repeats itself. This works for the large corporate “subcontractors” as it provides them some legal cover in terms of compliance with burdensome Federal Acquisition Regulation contract terms and conditions. A win-win for all concerned except taxpayer, government, and warfighter.

A BSL-4 laboratory is the highest level of biocontainment designed for work with the most dangerous and exotic pathogens. There are reportedly only fourteen Biosafety Level 4 (BSL-4) laboratories in the United States. The level of training and skill required to work in these labs is extensive, and there are relatively very few people with the skills needed to work directly with such pathogens. Furthermore, Personnel must pass FBI-led security risk assessments (SRAs) to handle Tier 1 agents like anthrax.

These are the types of pathogens housed in the facilities, most are considered tier 1 pathogens, which are considered the most deadly:

Generated by CHAT-GP3

These facilities are supposedly for the development of new vaccines, as it is the official narrative that bioweapons research in the United States ended in 1969. Research yielding new technologies or information with the potential for both benevolent and harmful purposes is referred to as „dual-use research.” The justification for bio-weapons research is therefore carefully parsed to suggest that there are alternative, more benign reasons for conducting this research. But the dual-use narrative doesn’t account for the anthrax research that led to the weaponized anthrax spore leaks that were associated with the anthrax attacks in 2001. 

What is commonly written about that attack is that the anthrax used was the Ames strain of Bacillus anthracis. This strain is known as a highly virulent laboratory strain that was originally isolated from a cow in Texas in 1981. It is widely used by the U.S. Army for vaccine development and challenge studies due to its potency. Although it was reported that the anthrax was weaponized, there is little information available on why anthrax was being weaponized at Fort Detrick in 2021, which was done so by making it capable of being aerosolized. Once aerosolized, anthrax then becomes a weapon capable of mass destruction via a variety of weapons platforms. Anthrax is relatively easy to weaponize, and has been used in biological attacks globally during the twentieth century.

Following the anthrax attacks of 2001 that resulted in five deaths, Congress significantly strengthened oversight of select agents by passing the USA PATRIOT Act in 2001 and the Public Health Security and Bioterrorism Preparedness and Response Act of 2002 requiring HHS & USDA to publish regulations for possession, use, and transfer of select agents. However, these regulations only include requirements for registration, security risk assessments, restricted access, security, biosafety, restricted experiments, incident response, training, transfers, records, inspections, notification of theft, loss, or release, and civil penalties. These regulations are tricky, and a careful analysis suggests that they do not appear to specify what these agents can’t be used for. 

The weaponized anthrax was actively being manipulated in 2001 by Dr. Ivins and his staff at Fort Detrick. There is not a chance in heck that making anthrax a respiratory pathogen is necessary for development of a vaccine. Hence, the work being conducted on anthrax in 2001 was not bio-defense or dual-use but bio-weapons research. Those writing of the anthrax attacks at the time somehow miss this logical conclusion. Just what the heck was the army lab doing – making anthrax a weapon of mass destruction? 

After this event, Congress appointed Dr. Anthony Fauci to head the BSL-4 laboratory at Fort Detrick, which was repositioned under NIAID, and in compensation for this added responsibility awarded him a substantial raise with specific pay adjustments for his biodefense-related work. When he retired in 2024, he was earning almost half a million dollars a year.

So, what was and is now going on at the BSL-4 lab at Fort Detrick lab is anyone’s guess. 

Fast forward to this year’s “incident.” An incident that potentially could have resulted in a mass casualty event. This criminal act was not disclosed to the head of NIH, Dr. Jay Bhattacharya, until weeks after it occurred. When he was alerted (after the fact), he closed down the laboratory and announced the incident to the press.

The titillating aspect of this crime is that this was a “lover’s spat.” The two co-workers involved were in a toxic relationship that had turned sour. But how is it even possible that a person with advanced safety training in BSL-4 laboratory techniques and having passed the FBI’s pass FBI-led security risk assessments, surreptitiously poke holes in another’s containment suit? 

Now, we don’t know what pathogens they were working on, but… At the very least, this should have triggered a police investigation and arrest. 

If the intent was to cause serious bodily harm, the accused should face charges of aggravated assault or assault with a deadly weapon, both of which are felonies. If the pathogen(s) being worked with were deadly, charges might have even included attempted manslaughter or murder, even attempted mass murder. Of note, Dr. Richard Ebright asserts on X that the co-worker did try to murder the other worker. 

However, a search of arrest records or reports from Frederick County, MD, reveals no such arrest records. Which certainly makes one wonder. What the heck is going on at that military base?

The incident is not isolated; it is part of a broader pattern of safety lapses at Fort Detrick, with additional (details undisclosed) incidents reported in 2024. These repeated breaches have highlighted what officials and outside experts carefully describe as a „poor culture of safety” at the facility. Problems cited include poor documentation of select agents (dangerous pathogens), discrepancies between inventory logs and actual stock levels, and a general lack of psychological screening for personnel handling high-risk materials. 

In 2019, CDC Director Robert Redfield closed Fort Detrick after an inspection revealed leaks and mechanical issues in a newly installed chemical system meant for decontaminating wastewater at the facility. These safety concerns heightened worries about possible releases of dangerous biological agents, leading the CDC to pause research activities at the site until the problems were addressed.

The details of the shutdown were not publicly disclosed at the time, with the CDC citing national security as the reason for keeping information about the closure private. This lack of transparency raised public concern and prompted requests for more information regarding possible health and safety risks associated with the laboratory. The facility reopened by the end of March 2020 (!! Key date relevant to the COVID timeline) after resolving the remaining wastewater issues.

Notably and admittedly a rabbit hole, but some of the above research was sourced from CHAT-GPT3. So, as usual, the references were reviewed to weed out the propaganda. The main reference source that emerged was the official newspaper of the CCP. For a mind-blowing exercise of alternate reality theories to the origins of the SARS-CoV-2 virus, read that article linked above and then the following article titled: “Politicians told to stay out of virus origins debate.” Notably, several inaccuracies are present in those articles, including the claim that the USA has never ratified the bioweapons convention and is the only country not to do so. Once one finds such errors, the entire document becomes suspect. 

Back to the story at hand…

Dr. Bhattacharya, Director of NIH, wrote on X that the

“ongoing investigation revealed a pattern — going back to the Biden administration — of safety not taken as seriously as it ought. So with Sec. Kennedy’s blessing, I immediately ordered all work to halt & all dangerous pathogens secured. I won’t reopen the lab until I am satisfied that it can be done with zero risk to public safety. No more lab-generated pandemics!”

It is unclear when NIH will give the green light to reopen this BSL-4 laboratory, but this event is yet another warning signal that bio-defense and bio-weapons research must be largely shut down. 

What we do know is that in this instance, NIH acted quickly and responsibly to not only address the issue but to alert the American people transparently. Or as transparently as a classified incident such as this can be reported on.

It is time to not only end all gain-of-function, it is time to stop dangerous dual-use research, which includes both bio-defense and bio-weapons development. Human beings are imperfect, become psychologically unhinged from time to time, and can be prone to a wide range of dangerous instincts and actions. Highly pathogenic organisms and high-pressure scientific research have repeatedly led to containment “errors” and mistakes that put the entire population at risk. 

Is the juice really worth the squeeze?

Pigułki poronne 22 razy bardziej niebezpieczne !

RatujŻycie.pl

Szanowny Panie, Drogi Obrońco Życia Dzieci!

W Stanach Zjednoczonych opublikowano właśnie bezprecedensowe badanie, które powinno wstrząsnąć opinią publiczną na całym świecie. Think tank Ethics and Public Policy Center (EPPC, po polsku Centrum Etyki i Polityki Publicznej) przeanalizował dane z 865 000 aborcji tzw. „farmakologicznych” dokonanych w latach 2017–2023.

To największe badanie efektów aborcji tabletkami. A co ważniejsze, oparte nie na ankietowaniu pacjentek, ale na twardych danych z bazy roszczeń ubezpieczeniowych.

Wyniki są szokujące: prawie 11% kobiet doświadczyło poważnych powikłań, takich jak sepsa, krwotok czy infekcja, w ciągu 45 dni od zażycia mifepristonu.

To aż 22 razy więcej, niż podaje amerykańska Agencja Żywności i Leków (FDA), która opierała się na znacznie mniejszych i mniej wiarygodnych próbach badawczych i podawała ryzyko na poziomie 0,5%.

Nowe badanie pokazuje, że pigułki poronne to śmiertelne preparaty. Są zaprojektowane tak, aby zabić dziecko, a oprócz tego jako skutek uboczny niosą ryzyko śmierci lub utraty zdrowia przez matki.

Tymczasem w Polsce środowiska przestępców aborcyjnych prowadzą nielegalny handel i przemyt tych niebezpiecznych środków. Dla zysku narażają kobiety i pomagają im zabijać dzieci. W centrum Warszawy, na ulicy Wiejskiej, w bezpośrednim sąsiedztwie Sejmu, otworzyli ośrodek Abotak, gdzie promują i umożliwiają przeprowadzanie aborcji chemicznej przy pomocy nielegalnie zdobytych pigułek.

Fundacja Życie i Rodzina prowadzi kampanię przeciw tej działalności. Gdy organy państwa milczą, my jesteśmy na pierwszej linii frontu.

Muszę Pana poinformować o niebezpiecznym precedensie. Komenda Stołeczna Policji na swoim oficjalnym koncie w serwisie X (dawny Twitter) pisze, że regularnie podejmuje interwencje w związku z sytuacją pod Abotakiem.

Proszę zwrócić uwagę, że pisze wprost o tym, że w Warszawie otwarto przychodnię aborcyjną. To absolutnie szokujące, że instytucja powołana do ścigania przestępstw, przyjmuje do wiadomości, że powstał ośrodek nakierowany na łamanie prawa. I o tym ośrodku pisze jakby nigdy nic, jak o każdej innej placówce.

Jesteśmy obecnie w sytuacji, gdy nienarodzone dzieci nie mają znikąd żadnej pomocy. Wszelkie instytucje państwa zostały przejęte przez zwolenników aborcji i nawet Policja akceptuje przestępców aborcyjnych i nie planuje im przeszkadzać w zabijaniu.

W tej sytuacji nasze protesty są jedynym sposobem, aby odstraszyć od Abotaku młode dziewczyny, które mogą chcieć przyjść tam na aborcję. W ten sposób ratujemy życie dzieci, a aborcjonistom dobitnie pokazujemy, że nie ma zgody na ich bezprawie.

Bardzo Pana proszę o wspieranie protestu:

– modlitwą,

– przekazywaniem dalej informacji o sytuacji pod Abotakiem,

– finansowo, abyśmy mogli pokryć wszelkie wydatki związane z protestami.

Wspieram


Razem zatrzymajmy aborcyjny terror.

Z wyrazami szacunku i serdecznymi pozdrowieniami,

Kaja GodekKaja GodekKaja Godek
Fundacja Życie i Rodzina
www.RatujZycie.pl

PS – Pigułki poronne zabijają dzieci, ale mogą też zabić matkę. Protest przeciw Abotakowi jest koniecznością. Dziękuję, że Pan nas wspiera.

WSPIERAM

NUMER RACHUNKU BANKOWEGO: 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230
NAZWA ODBIORCY: FUNDACJA ŻYCIE I RODZINA
TYTUŁEM: DAROWIZNA NA CELE STATUTOWE
DLA PRZELEWÓW Z ZAGRANICY:
IBAN:PL 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230
KOD SWIFT: BIGBPLPW

MOŻNA TEŻ SKORZYSTAĆ Z SYSTEMÓW DO SZYBKICH PRZELEWÓW, BLIKA LUB PŁATNOŚCI KARTAMI POD LINKIEM: https://ratujzycie.pl/wesprzyj/

RatujŻycie.pl

Nowe porzekadło

Szanowni Państwo! 

Oto dziewiętnasty w tym roku SOBOTNIK,

Nowe porzekadło 19/2025(723)

     Zabłocki tym się wsławił, że źle wyszedł na mydle. Tusk na kłamstwach wychodzi całkiem dobrze. Jako łgarz nie ma sobie równych. Zdumiewa to, jak wielu w jego łgarstwa wierzy. Dlatego należałoby upamiętnić ten fenomen, przekazując potomnym porzekadło: „Łże jak Tusk”.

     Trzaskowski jako vice-tusk powinien być zadowolony, jeśli ktoś doceni go nie tylko jako dupka, za jakiego sam się uważa, ale również jako łgarza. Spieszmy się obdarowywać go tym „komplementem”, bo za tydzień może zostać to uznane za naruszenie ciszy wyborczej, albo mowę nienawiści.

      Tylko czy jeszcze w państwie Tuska obowiązują jakieś zasady? No, może, ale tylko takie, jak on je rozumie. Jeśli tego nie ukrócimy, każdy może trafić do więzienia, bo po wypuszczeniu przestępców, kimś cele trzeba zapełniać. Najlepiej takimi ciemniakami, co to jeszcze usiłują przestrzegać dziesięciorga przykazań i z tym się nie kryją.

Pozdrawiam 

Małgorzata Todd 

Ten i wcześniejsze numery są tu, wystarczy kliknąć> www.mtodd.pl

Ultraliberalny program gospodarczy Grzegorza Brauna ?

Ultraliberalny program gospodarczy Grzegorza Brauna ?

Przemysław Załuska

Patriotyczny i katolicki kandydat na prezydenta proponuje ultraliberalny program gospodarczy, w duchu laissez faire, zapożyczony od protestantów i starszych braci w wierze. Proponuje demontaż państwa poprzez likwidację podatków (PIT, CIT, ZUS), podważając materialny fundament istnienia wspólnoty narodowej i państwa. Jest to w istocie program któremu daleko do katolickiej optyki.
Nikt nie lubi płacić podatków, one zawsze, w każdych okolicznościach są „za wysokie”. Tak też uważała np. polska szlachta nie chcąc łożyć na obronę Rzeczpospolitej … ze skutkiem wiadomym.

System podatkowy można reformować, starać się obniżać obciążenia, można proponować zastąpienie jednych obciążeń innymi (np. CIT podatkiem obrotowym), ale prosta likwidacja podatków oznacza także likwidowanie państwa, i to nie tylko marnotrawstwa jego aparatu czy być może zbędnych funkcji ale także likwidację tych żywotnie istotnych.
Istnieje katolicki program gospodarczy, i nie, nie chodzi o program posoborowy, ani nawet korporacjonizmu, ale program sformułowany przez najlepszych ekonomistów swych czasów, scholastyków takich jak Leonardus Lessius, a następnie myślicieli takich jak biskup Ketteler czy Heinrich Pesch. Sprowadza się on do tego, że rynki są pożyteczne, gdy zaprzęgnięte do pożytecznej działalności, uwzględniającej dobro wspólne.
Liberalizm proponuje paradygmat oparty o dogmatyczną wiarę, iż cokolwiek podmioty czynią na wolnym rynku jest to zawsze dobre…

Otóż wiemy z doświadczenia, że tak nie jest. Widzimy jak destruktywną władzę posiadają dziś korporacje. Jeśli pozwolić firmom dodawać chemiczne trucizny do żywności, to one, w obliczu konkurencji, by obniżyć koszty, będą to czynić, kosztem zdrowia konsumentów – patrz casus USA. Jeśli pozwolić firmom na monopolizację rynku to one to czynią, zawyżając następnie ceny i obniżając jednocześnie jakość. W niektórych zaś sytuacjach, na wybranych rynkach, państwowa własność może dać lepsze wyniki niż prywatna. Kluczem jest tutaj myślenie o dobru wspólnym. Kategoria ta powinna być katolikom bliska, ale w naszych krajowych okolicznościach, po dekadach liberalnej propagandy, tak nie jest.
W konsekwencji mieniący się katolickim kandydat na prezydenta proponuje w sferze gospodarczej myślenie o Polakach jako o zatomizowanej masie wzajemnie skaczących sobie do gardła jednostek, których nic nie łączy. Jak to niby się ma do wizji Narodu, Wspólnoty, Tradycji? „Konserwatywni liberałowie” pokroju Korwina Mikke pokazali, także na osobistym przykładzie, że nie może być tak, iż człowiek w domu deklaruje moralność, przywiązanie do wartości, wiary i wspólnoty, a w pracy, w swojej firmie, na rynku staje się chciwym drapieżnikiem bez sumienia, bo taką postawę proponuje mu liberalizm. Ostatecznie, chcąc być tym drugim, odrzucić musi wiarę i moralność także w domu i sferze osobistej.

Czas by w końcu egzorcyzmować liberalne miazmaty i odrzucić liberalne pseudo-dogmaty w życiu społecznym i praktyce ekonomicznej. Przynajmniej po stronie która mieni się patriotyczną i katolicką.

==========================

M. Dakowski

Trochę łagodzę, czy wyjaśniam:

Grzegorz Braun wg viki to polonista z wykształcenia, reżyser, scenarzysta, nauczyciel akademicki i publicysta.

Nie jest ekonomistą. Jednak – gdyby miał władzę [gdy będzie miał władzę? ] – uważam, że z całą pewnością dopuści do decyzji ekonomicznych prawdziwych, patriotycznych i utalentowanych ekonomistów. Mieliśmy ich w ostatnim trzydziestoleciu i mamy ciągle sporo. Pewien jestem, że nie grozi nam „prostą likwidacją podatków”, a jeśli coś takiego powiedział – to się przejęzyczył – w pośpiechu jakiejś debaty. Na pewno jest wrogiem dyktatu korporacji, ale chętnie odda decyzje gospodarcze w ręce ludzi, małych społeczności, przedsiębiorców. Kiedyś, dawno temu, miałem okazję i przyjemność z nim o tym rozmawiać. Jest państwowcem, więc demontaż państwa nam nie grozi.

Oby on i jego ekipa mogła wreszcie zaprezentować pełny program gospodarczy ! I wcielić go w życie.

PS. Nie mieszajmy czynów i poglądów JKM z GB!!