Jak Demony gryzą się w Dolinie Krzemowej. Serio??

Dolina Krzemowa, z Peterem Thielem, przyjmuje „chrześcijański nacjonalizm” Donalda Trumpa

Alfredo Jalife-Rahme https://www.voltairenet.org/article223017.html

To rewolucja intelektualna wstrząsająca Doliną Krzemową: według supermiliardera Petera Thiela, przez pół wieku główne światowe mocarstwa wymyśliły formę globalizacji, która jest niczym więcej niż panowaniem Antychrysta. Narody znikają na rzecz instytucji takich jak Międzynarodowy Trybunał Karny i Organizacja Narodów Zjednoczonych, podczas gdy innowacje naukowe, takie jak sztuczna inteligencja, są spowalniane.

Dzisiaj konflikt geostrategiczny przeciwstawia trzy największe mocarstwa Drogi Mlecznej, które konfigurują „strategiczną stabilność” – Stany Zjednoczone/Rosja/Chiny – do której Indie mogą być z powodzeniem dodane dzięki niedawnemu przejęciu koncepcji RIC Primakova (Rosja/Indie/Chiny), która, krótko mówiąc, dałaby nowy porządek tetrapolarny.

Na Zachodzie, głównie w anglosferze prowadzonej przez Stany Zjednoczone i Unię Europejską, toczy się prawdziwa kosmogoniczna i teologiczna bitwa między upadkiem globalistycznej sorosokracji Światowego Forum Ekonomicznego w Davos, którego tymczasowym prezesem jest Larry Fink, wielki szef BlackRock, z jego kontrowersyjną Agendą 2030/przebudzony/zielony, a powrotem „chrześcijańskiego nacjonalizmu” typu suwerennego/reaganowskiego z projektem Dziedzictwo 2025.

Niemiecko-amerykański multimilioner Peter Thiel (PT) wygłosił w San Francisco cztery „prywatne” konferencje o charakterze apokaliptycznym/eschatologicznym – których treść została ujawniona przez Washington Post – w których atakuje krytyków sztucznej inteligencji (AI) Doliny Krzemowej, których opisuje jako „Legionistów Antychrysta”.

Thiel, lat 58, współzałożyciel Palantir Technologies, PayPal, Founders Fund i zewnętrzny inwestor Facebooka, z majątkiem w wysokości 26 miliardów dolarów, jest wielkim sojusznikiem wiceprezydenta JD Vance’a, „chrześcijańskiego nacjonalisty” pokolenia Y i mentora Charliego Kirka, niedawno zamordowanego.

Peter Thiel atakuje Gretę Thunberg, osławioną wyznawczynię globalistycznej sorosokracji, i Eliezera Yudkowsky’ego, krytyka dereglementacji sztucznej inteligencji w Dolinie Krzemowej, którą opisuje jako „ministranci Antychrysta XXI wieku”. Gerrit de Vynck z Washington Post nie omieszka podkreślać, że konferencje Petera Thiela to „zbieg okoliczności z powstaniem chrześcijańskiego nacjonalizmu w Stanach Zjednoczonych”. Gerrit de Vynck komentuje, że „Chrześcijanie mają różne interpretacje biblijnego Antychrysta, ale jego obraz jest często rozumiany jako wizerunek przeciwnika Boga, który pojawia się na końcu czasu”.

Reuters, rzecznik Anglo-sfery, ujawnił już niektóre z konferencji Petera Thiela w San Francisco, dodając, że obecny zwolennik Trumpa zasugerował swojemu byłemu partnerowi Elonowi Muskowi, aby nie wpadał w naiwną pułapkę oddawania swojej fortuny „lewicowym organizacjom non-profit, które zostałyby wybrane przez Billa Gatesa, według niego jednego z liderów rządu światowego” i najbliższego „Antychrysta”.

Według Gerrita de Vyncka, „jeden z najbardziej wpływowych liderów w branży sztucznej inteligencji opiera się inwigilacji rozwoju technologicznego jako religijnej bitwie, która może zintensyfikować krucjatę branżową”, przyciągająca uwagę jako „przekonujący pokaz religijności w branży, która zawsze była świecka”. Chrześcijaństwo ugruntowało ostatnio znaczącą obecność w niektórych wpływowych kręgach technologicznych, częściowo dzięki ACTS 17 Collective, organizacji non-profit zajmującej się upowszechnianiem chrześcijańskich zasad w branży technologicznej, która organizowała konferencje Thiela”.

Nawiasem mówiąc, ACTS 17 Collective bierze swoją nazwę od ACTS 17 (Akta Apostolskie 17 – to Dzieje Apostolskie), tekstu odnoszącego się do kazań apostoła Pawła do elit Aten. ACTS 17 to również akronim od Uznanie Chrystusa w Technologii i Społeczeństwie.

W marcu zeszłego roku Lauren Goode z portalu naukowego Wired opisała „Chrześcijan z Doliny Krzemowej jako tych, którzy chcą zbudować raj na ziemi”. Gerrit de Vynck wyjaśnia, że Peter Thiele „był częścią sieci elit technologicznych, które pomogły zainstalować Vance’a, jego protegowanego, na stanowisko wiceprezydenta”.

Moim zdaniem „Antychryst” Petera Thiele jest bardzo potężną manichejską metaforą biblijnej kosmogonii w Stanach Zjednoczonych, która ma głębokie konsekwencje wyborcze.

======================

Wycierają sobie gęby pojęciem „chrześcijańskich zasad”… Na ile serio?? Zobaczymy?? md

Gaz Syberii coraz bardziej chiński

Szczęśniak: Gaz Syberii coraz bardziej chiński

Podczas wrześniowej wizyty prezydenta Putina w Chinach zapadła polityczna decyzja i liderzy trzech zainteresowanych państw – Rosji, Chin i Mongolii – publicznie o tym zakomunikowali.

Postanowiono zbudować rurociąg gazowy, łączący te państwa. To przełom w negocjowanym od wielu lat projekcie „Siła Syberii 2”. Strona handlowa jest jeszcze niedopracowana, obowiązuje jako „prawnie zobowiązujące memorandum”, ale budowa rurociągu już postępuje.

[por.: Z Tianjinu i Pekinu do Władywostoku – eurazjatycki pociąg dużych prędkości nadal jedzie md]

Dzisiaj z Rosji do Chin płynie już więcej gazu ziemnego niż do Europy. Rurociągiem Siła Syberii 1, długości ponad trzech tysięcy kilometrów, do północno-wschodnich Chin dociera 38 mld metrów sześciennych gazu.  Jednak wkrótce ta szybko rozwijająca się fabryka świata (a więc i pożerająca coraz więcej energii) może przejąć całkowicie te wolumeny, z których zrezygnowała Europa.

Bruksela, pomimo zdecydowanego oporu wielu państw, skutecznie odcięła bowiem Stary Kontynent od zasobów energetycznych Wielkiej Ziemi. W tym roku dostawy rosyjskiego gazu do Europy utrzymują się jedynie dzięki Tureckiemu Potokowi. Ale Bruksela dalej czyści rynek z rosyjskiego gazu, gdyż Ursula von der Leyen obiecała to Donaldowi Trumpowi podczas audiencji (https://myslpolska.info/2025/08/15/ameryka-europa-15-0/), udzielonej jej na prywatnym polu golfowym amerykańskiego potentata.

Niewiele już tego zostało – w tym roku udział rosyjskiego gazu spadł poniżej 10% całości importu i będzie to tylko 25 mld m3. W ubiegłym roku import wyniósł 52 mld, i jeszcze wtedy było to więcej niż dostawy rosyjskie do Państwa Środka. Jednakże w szale de-rusyfikacji Unia skazuje swoją gospodarkę na drogie surowce energetyczne, jednocześnie oddając bogate syberyjskie złoża swemu największemu konkurentowi – Chinom.

W czasie wrześniowej wizyty podjęto jednak nie tylko decyzję o budowie rurociągu przez Mongolię. Uzgodniono także zwiększenie dostaw o 6 mld m3 gazu rocznie działającym już gazociągiem. Wcześniej, na trzy tygodnie przed wybuchem wojny ukraińskiej, Rosja i Chiny zawarły kontrakt na dostawy kolejnych 10 mld m3 gazu rocznie z Sachalina. To tak zwana „Siła Syberii 3”. Ten kontrakt został dzisiaj także zwiększony do 12 mld m3. Podsumowując, zakontraktowano wzrost eksportu o 18 mld m3, czyli łącznie (być może już w przyszłym roku) będzie to 56 mld m3. A jeśli dojdzie do tego 50 mld m3 ruszającej z bloków startowych „Siły Syberii 2”, rosyjskie dostawy lądem do Chin od 2030 roku przekroczą 100 miliardów. To już 2/3 niedawnych dostaw do Europy.

Dla Rosji przełomowym efektem nowego rurociągu będzie również fakt, że do Chin dotrze gaz ze złóż Półwyspu Jamał, które do tej pory były zarezerwowane dla Europy. Przeogromne tamtejsze zasoby były przeznaczone wyłącznie na zachodni kierunek. Teraz już powstaje infrastruktura, która odprowadzi je na południe – do rozwijających się (i potrzebujących energii) regionów Syberii i dalej do Mongolii i Chin.

Syberyjski gaz zaczyna zasilać rynek, który rośnie jak na drożdżach, gdy europejski kurczy się. Od 2008 roku zużycie gazu w EU zmniejszyło się o 23%, czyli prawie 100 miliardów m3 (to 5-krotność polskiego zużycia). W tym samym czasie Chiny 5-krotnie zwiększyły swoje gazowe potrzeby, zużywając o 350 mld m3 gazu więcej niż 15 lat wcześniej. To więcej niż dzisiaj zużywa całą Unia!!!

A przecież przynoszące wzrost zużycia gazu z Rosji europejskie relacje budowały się ponad pół wieku. Z Chinami można mówić jedynie o dziesięcioleciu, gdyż pierwszy kontrakt podpisano w 2014 roku, a gaz płynie od końca 2019 roku. Idzie więc Chińczykom znacznie szybciej niż nam wcześniej. A rosnące napięcia geopolityczne będą tylko zwiększać atrakcyjność dostaw lądowymi rurociągami.

Rzeczywiście, Chińczycy płacą taniej za gaz niż Europa a Rosja straciła najdrożej płacący za gaz rynek na świecie. Ale naprawdę trzeba być pozbawionym świadomości własnych interesów, żeby wytykać to Rosji, zamiast pomyśleć, że coś tu, u nas, powtarzam – u nas, coś tu nie gra. Skoro z powodów czysto geopolitycznych Europa znacznie drożej płaci za ten surowiec, to chyba coś tu nie gra.

Jeśli rezygnujesz z największych złóż i najtańszych dostaw surowców energetycznych, tracisz własny przemysł, skazując go na wysokie ceny energii, i niszczysz konkurencyjność własnej gospodarki… Przy tym oddajesz te surowce największemu konkurentowi, który wycina cię z rynków całego świata…

To chyba jednak gdzieś popełniłaś błąd, Brukselo… A może tak jak kiedyś wszystkie szaleństwa usprawiedliwiała walka ze zmianami klimatu, tak teraz niedyskutowalnym argumentem jest walka z Rosją?

Andrzej Szczęśniak

Myśl Polska, nr 43-44 (26.10-2.11.2025)

Broszury przeciwko gender „materiałem niebezpiecznym”? Przedstawiciele kampanii „Polska Katolicka, nie laicka” wyrzuceni z terenu Sejmu

Przedstawiciele kampanii „Polska Katolicka, nie laicka” wyrzuceni z terenu Sejmu

Przedstawiciele kampanii „Polska Katolicka, nie laicka” wyrzuceni z terenu Sejmu

Przed działem przepustek, przed wejściem do Sejmu

Maciej Maleszyk | 22/10/2025 https://polskakatolicka.org/pl/artykuly/przedstawiciele-kampanii-polska-katolicka-nie-laicka-wyrzuceni-z-terenu-sejmu

Próba przemycenia deprawacji seksualnej do szkół nie powiodła się. Edukacja zdrowotna – nowy przedmiot promowany przez minister Barbarę Nowacką – został odrzucony przez rodziców. Czy wygrana bitwa oznacza, że można spocząć na laurach? Absolutnie nie.

Wydana dzięki wsparciu darczyńców książka „Teoria gender: różnorodność czy totalitaryzm XXI wieku?” powędrowała już do ponad 17 tys. darczyńców Instytutu Ks. Piotra Skargi. Broszura w formie pytań i odpowiedzi, która wcześniej wzbudziła zdrowe reakcje konserwatystów we Włoszech, Francji i Holandii, stała się „cegiełką” alarmującą sumienia polskich rodziców i dziadków.

Nadszedł czas, by zaopatrzyć w nią polskich parlamentarzystów.

Przyjazny początek

15 października br. pojechaliśmy do Sejmu z książką przeciwko gender. Razem ze Stanisławem Sadowskim wzięliśmy ze sobą trzy duże torby, by wesprzeć dobrym słowem i polemiczną literaturą konserwatywnych i katolickich posłów w walce o dobro rodziny i niewinność dzieci. Tego dnia byliśmy gotowi obdarować mniej więcej połowę składu Sejmu.

Spotkanie z posłem Konfederacji – Bartłomiejem Pejo

Na dobry początek spotkaliśmy się z posłem Bartłomiejem Pejo, który przyjął nas serdecznie w budynku komisji sejmowych. Warto dodać, że kontrola bezpieczeństwa przy wejściu poszła, póki co bezproblemowo, a poseł Pejo zadowolony z otrzymania książki pochwalił przystępną formułę pytań i odpowiedzi na temat gender.

Broszury przeciwko gender „materiałem niebezpiecznym”?

Następnie przeszliśmy do Kancelarii Sejmu. Tam chcieliśmy zostawić książki o gender w przegródkach dla każdego posła – w kopercie imiennej z listem. Ale tu zaczęły się problemy…

Strażnik kazał nam otworzyć torby. Na widok przygotowanych kopert z logiem „Polska Katolicka, nie laicka” zapytał, co znajduje się w środku. Odpowiedziałem, że książki dla posłów przeciwko gender. Zaprotestował: „Takie materiały są sprawdzane na biurze podawczym – musicie je tam dostarczyć do działu obsługi korespondencji”. W toku rozmowy ostatecznie zrozumieliśmy, że zostaniemy tam poprowadzeni.

Wyrzuceni z terenu Sejmu

Tymczasem wezwano eskortę, która wyprowadziła nas z terenu Sejmu bocznym wyjściem pod pretekstem posiadania „materiałów niebezpiecznych”. Na koniec odebrano nam całodzienne przepustki – musieliśmy więc odwołać planowane spotkanie z posłem Przemysławem Wiplerem. Na odchodne jeden ze strażników zagroził Stanisławowi Sadowskiemu, że jeśli będzie nadal nagrywał całą sytuację, to spotkają się w sądzie. Jako funkcjonariusz publiczny nie ma prawa stawiać takich gróźb.

W Kancelarii Sejmu – eskorta wyprowadza nas na zewnątrz

Poza terenem Sejmu – po wyrzuceniu z Sejmu

Gotowi na kolejne wyzwania

Takie traktowanie nas tylko wzmacnia. Wciąż mamy w planach spotkania z kilkoma posłami. Chcemy być głosem sprzeciwu wobec ideologii gender i przeciwko seksualizacji dzieci w szkołach.

Ilustracja: Sąd zablokował nieograniczony pobór wody z Odry dla nowej elektrowni koło Gryfina

Sąd zablokował nieograniczony pobór wody z Odry dla nowej elektrowni koło Gryfina

Elektrownia Dolna Odra 21.10.2025, Andrzej Kraśnicki jr

Odra Wschodnia. W głębi po lewej tzw. kanał ciepły, którym elektrownia zrzuca wodę wykorzystaną do chłodzenia.

Odra Wschodnia. W głębi po lewej tzw. kanał ciepły, którym elektrownia zrzuca wodę wykorzystaną do chłodzenia.(Fot. Cezary Aszkiełowicz / Agencja Wyborcza.pl)

Elektrownia Dolna Odra Gryfino Odra Park Narodowy Doliny Dolnej Odry sąd WSA wyrok

Pozwolenie na pobór wody przez nową elektrownię koło Gryfina wydane zostało bez troski o Odrę. Orzeczenie WSA w Warszawie w tej sprawie jest na razie nieprawomocne.

Decyzja sądu to triumf Towarzystwa na rzecz Ziemi, które w marcu 2025 roku alarmowało, że nowa elektrownia pod Gryfinem, może zabrać do chłodzenia nawet 80 procent wody płynącej Odrą Wschodnią.

Nowa elektrownia w Gryfinie i ciepła Odra

[—–] bo dalej za pieniądze, nie wiem, komu.. md

Rzeka Odra uznana za istotę żywą zyskuje równe prawa z człowiekiem

Rzeka Odra uznana za istotę żywą zyskuje równe prawa z człowiekiem 

Ewa Marcinkowska myslpolska/zeka-odra-uznana-za-istote-zywa

Woda jest jednym z fundamentalnych zasobów naszej planety – pokrywa ona ponad 70% powierzchni Ziemi i stanowi warunek życia wszystkich organizmów. Odgrywa ona kluczową rolę nie tylko w ekosystemach, lecz także w gospodarce i w naszym codziennym życiu. 

Dotąd ludzkość mogła bez ograniczeń korzystać z darów, jakie daje nam natura, w tym z zasobów wodnych, jednak obecnie sytuacja ta ulega zmianie. 

Mit o dwutlenku węgla

Obliczono, że gospodarka oparta na zasobach naturalnych może przynosić większe korzyści materialne niż dotychczasowy model przemysłowy. Z tego powodu uznano, że wszystkie dobra dostarczane przez przyrodę są wartością wspólną i określono je mianem usług ekosystemowych. Natomiast program ONZ nazwany Agenda oraz wpisane w nią cele zrównoważonego rozwoju wspierają przejście z jednego systemu gospodarczego do drugiego. Jak podkreślają twórcy tych programów, zmiana ta ma chronić i rozwijać przyrodę, jednocześnie przekształcając gospodarkę w bardziej sprawiedliwą, odporną i zrównoważoną. Stąd też wynika agresywna narracja dotycząca zmian klimatycznych i redukcji emisji CO2. Dzieje się tak, chociaż powszechnie wiadomo, że dwutlenek węgla nie jest zanieczyszczeniem, lecz stanowi podstawowe źródło pożywienia dla roślin, a tym samym także dla zwierząt i ludzi. 

Początki ekofarsy 

Cała ta ekologiczna farsa – bo tak należy ją określić – rozpoczęła się w 1987 roku podczas IV Kongresu Dzikiej Przyrody (IV World Wilderness Congress). Wówczas Edmund Rothschild po raz pierwszy poruszył kwestię rzekomego kryzysu klimatycznego i stwierdził, że to dwutlenek węgla odpowiada za globalne ocieplenie wywołane działalnością człowieka. Kolejnym ważnym wydarzeniem był Szczyt Ziemi w Rio de Janeiro w 1992 roku – to tam narodziła się Agenda 21, będąca zlepkiem wcześniejszych programów. Od tego momentu, bez wiedzy i zgody społeczeństw, zaczęto wprowadzać nowy system określany mianem „nowej umowy społecznej”, zmierzający w stronę tak zwanej ekocywilizacji. 

Interes rzeki czy korporacji?

Zgodnie z tą nową doktryną wszystko, co istnieje na Ziemi – w tym wszystkie istoty żywe, rośliny, woda, ziemia czy powietrze – tworzy jeden wielki ekosystem, z wyjątkiem człowieka. W tym ujęciu my, ludzie, jesteśmy postrzegani jako dodatkowy, obcy i szkodliwy element. Taki punkt widzenia doprowadził do tworzenia nowych regulacji prawnych faworyzujących naturę i pretendujących do rangi prawa uniwersalnego. W konsekwencji następuje przystosowanie lokalnych praw do prawa międzynarodowego narzucanego z zewnątrz. Stąd ten chaos w naszym polskim systemie prawnym – ciągłe nowelizacje i wprowadzanie nowych ustaw. W ten nurt wpisuje się także kwestia wody, która jest jednym z głównych elementów celów zrównoważonego rozwoju. Na co należy zwrócić uwagę, to fakt, że obecnie w Sejmie procedowana jest propozycja ustawy przyznająca rzece Odrze „osobowość prawną przed sądem”. Jej autorzy argumentują, że dzięki temu rzeka będzie mogła dochodzić swoich praw i bronić się przed szkodliwymi działaniami człowieka. Na pierwszy rzut oka brzmi to atrakcyjnie, bo przecież wszyscy chcemy, by rzeki były czyste. Jednak w praktyce takie rozwiązanie graniczy z absurdem, ponieważ jak wszyscy wiemy, rzeka nie może stanąć przed sądem i oskarżyć człowieka o wyrządzanie jej krzywdy. Co prawda twórcy ustawy rozwiązują ten dylemat, twierdząc, że w imieniu rzeki działać będą organizacje społeczne. Jednak nikt nie bierze pod uwagę faktu, że w krajach gdzie rzeki już mają osobowość prawną, obok organizacji społecznych działają międzynarodowe kancelarie prawne powiązane z wielkim biznesem. W efekcie, pod wpływem różnorodnych nacisków, na pierwszym miejscu stawiany jest interes firm, które reprezentują, a dopiero później dobro rzeki, nie mówiąc o ludziach, którzy tam mieszkają. 

Prawo rzeki, prawo ludzi

Propozycja tej ustawy opiera się na Uniwersalnej Deklaracji Praw Rzek (Declaration of River Rights). Dokument ten, podobnie jak wiele innych mu podobnych, jest dość mętny w swojej wymowie, lecz bezwzględnie obarcza człowieka winą za zanieczyszczenie rzek i wynikające z tego negatywne zmiany środowiskowe. Niemniej jednak istotne w tym dokumencie jest to, że ta deklaracja stwierdza, iż wszystkie rzeki na świecie są istotami żywymi posiadającymi osobowość prawną przed sądem, a także posiadają podstawowe prawa. Mało tego, deklaracja ta wyraźnie stwierdza, że prawa te dotyczą nie tylko „zdrowia” samych rzek, lecz także całych ich ekosystemów, w tym źródeł, rozlewisk czy warstw wodonośnych. W ten sposób, pod hasłami ochrony przyrody, rzeki zostały uznane za istoty żywe i obdarzone osobowością prawną, co w praktyce zrównuje je w prawach z człowiekiem, a jednocześnie ogranicza podstawowe prawa ludzi. 

Rzeka ponad człowiekiem?

Należy też wyraźnie podkreślić, że deklaracja ta stanowi wzorzec, z którego – zgodnie z założeniami – rządy na całym świecie „muszą” korzystać przy opracowywaniu nowych projektów legislacyjnych. Jak widzimy, ten proces już dotarł do Polski. Wcześniej wspomniałam że, nie chodzi tylko o same rzeki, lecz także o warstwy wodonośne, przez które filtruje się woda do rzek. Oznacza to, że np. wykopanie studni z dala od rzeki, ale na jej warstwach wodonośnych, może urazić jej uczucia i zagrozić jej ekosystemowi. Taki czyn rzeka może uznać za naruszenie jej „podstawowych praw”, co może doprowadzić do postępowania sądowego i odpowiednich kar. Istnieje także duże prawdopodobieństwo, że po wejściu w życie tej ustawy zapory rzeczne, elektrownie, zakłady pracy czy siedliska ludzkie będą likwidowane albo przynajmniej będą miały ograniczony dostęp do naturalnej wody. Może to również skutkować ograniczeniem dostępu do naturalnej wody dla rolnictwa – potrzebnej do nawadniania pól, grządek czy pojenia zwierząt gospodarskich. Należy tutaj podkreślić, że w kolejce do nadania osobowości prawnej stoi już rzeka Bug i rzeka Wisła, a biorąc pod uwagę fakt, że warstwy wodonośne obejmują około dwóch trzecich terytorium Polski, w niedalekiej przyszłości możemy mieć poważne problemy egzystencjalne. 

Rzeki, lasy, góry 

Zjawisko to występuje nie tylko u nas, ale w wielu krajach rzeki, lasy czy góry są uznawane za istoty żywe. Zgodnie z tą deklaracją rzeka oraz wszystko, co ją tworzy, jest istotą żywą i posiada takie same prawa jak człowiek. Tendencję tę wzmacnia opinia Międzyamerykańskiego Trybunału Praw Człowieka z 2017 roku, w której po raz pierwszy stwierdzono, że prawo do zdrowego środowiska jest prawem autonomicznym i uwarunkowano prawa człowieka od dobrostanu przyrody. W ten sposób utworzono precedens, który ogranicza prawa człowieka i prowadzi do radykalnej zmiany hierarchii wartości na poziomie ludzkim, społecznym i prawnym. Oznacza to również przesunięcie akcentów w relacji człowiek vs. natura. Ponieważ posiadanie prawa do czystego środowiska na pewno oznacza prawo dla zwierząt, roślin, lasu czy rzek, ale niekoniecznie prawo dla człowieka. 

Korporacje górą

W projekcie tej ustawy pojawia się również odwołanie do Karty Praw Podstawowych UE, co wiąże się z ustanowieniem unijnych ram prawnych dla uznania praw natury. Twórcy projektu podkreślają, że jest to warunek wstępny do zbudowania innej niż dotychczas, rzekomo lepszej relacji między człowiekiem a przyrodą. To znaczy, że to, co od zarania dziejów było naturalne, oczywiste i dobre, obecnie zostaje uznane za złe, a wręcz zbrodnicze. Dlatego wszystko, co w jakikolwiek sposób zagraża naturze, powinno zostać bezwzględnie wyeliminowane i zastąpione nowym, jak mówią „lepszym”. Pytanie tylko – czy naprawdę lepszym? Co szczególnie niebezpieczne, przyjęcie ustawy nadającej Odrze osobowość prawną przed sądem oznaczałoby w tym zakresie dobrowolną rezygnację z naszego prawa i konstytucji na rzecz bliżej nieokreślonego prawa międzynarodowego bądź też korporacyjnych regulacji. A więc widać wyraźnie, że człowiek w tym nowym systemie zostaje stopniowo wyjęty spod ochrony własnego prawa. 

Matka Ziemia i jej prawa

W ostatnich latach nastąpiła dynamiczna ekspansja regulacji dotyczących praw natury. W około 40 państwach świata zostały one już wprowadzone w formie umów, traktatów, ustaw, orzeczeń sądowych czy nawet zapisów konstytucyjnych. W projekcie ustawy o Odrze jako pozytywny przykład wskazuje się Ekwador, gdzie w 2008 roku prawa natury zostały wpisane do konstytucji. Co więcej, w tym kraju uznano także prawa „Pacha Mama” – Matki Ziemi – a także przyjęto Powszechną Deklarację Praw Matki Ziemi. Te wszystkie zmiany są wprowadzane pod silnym naciskiem ONZ i jej kolejnych agend. W praktyce rządy państw nie mają wiele do powiedzenia – ich rola sprowadza się tylko do przygotowania odpowiedniego gruntu pod implementację nowych, zewnętrznych przepisów, niestety kosztem praw obywateli i ich egzystencji. 

Kolonizacja pod przykrywką ochrony przyrody

W Polsce proces ten trwa już od ponad 30 lat, a dzieje się to niezależnie od opcji politycznej, która sprawuje władzę. Projekt ustawy nawiązuje także do konferencji ONZ COP15, która odbyła się w grudniu 2022 roku w Montrealu. Wówczas państwa uzgodniły cele do roku 2040, mające teoretycznie działać w zakresie globalnej ochrony i odbudowy przyrody. Zwrócono się też do Global Environment Facility (GEF) o utworzenie światowego funduszu i zwiększenie finansowania dla nowych programów ekologicznych. Warto tutaj dodać, że GEF jest to instytucja finansowa utworzona przez dynastię Rothschildów.

Natomiast wprowadzane w życie programy ekologiczne w rzeczywistości są gigantycznym mechanizmem zadłużania państw i wciągania ich w kredytową pułapkę bez wyjścia. Konsekwencją takiego działania jest stopniowe przejmowanie ziemi, a przede wszystkim zasobów naturalnych, które się w niej znajdują. Takim przykładem może być Ukraina, gdzie obecnie ten proceder ma miejsce. Innym wielkim poszkodowanym jest wspomniany wcześniej Ekwador, który w ramach rozliczeń został zmuszony do przekazania firmom finansowym jednego z najcenniejszych ekosystemów świata, jakim są Wyspy Galapagos. 

Galapagos sprywatyzowane 

Warto również zwrócić uwagę na fakt, że wśród celów COP15 na rok 2030 wymienia się skuteczną ochronę i zarządzanie co najmniej 30% światowych lądów i oceanów, ze szczególnym uwzględnieniem obszarów kluczowych dla różnorodności biologicznej i usług ekosystemowych. Innymi słowy, chodzi o tereny mające ogromny potencjał ekonomiczny, taki jak wspomniane Wyspy Galapagos. Obecnie instytucje finansowe kontrolują już około 17% światowych obszarów lądowych i 10% obszarów morskich.

Podobne wytyczne znajdziemy w raportach i programach Unii Europejskiej, gdzie również jest mowa o objęciu ochroną 30% unijnego terytorium. Jak widać, już zaplanowano, że 30% tego obszaru ma być pod czułą opieką firm finansowych, takich jak GEF. My, zwykli ludzie – jak często się sugeruje – nie potrafimy tego zrobić.  W tej kwestii nie powinniśmy mieć złudzeń – decyzje dotyczące tych terenów będą zapadały poza granicami naszego kraju. 

Ludzie jako „zasób”

Przykładem może być program Natura 2000, obejmujący około 40% powierzchni Polski. W praktyce są to obszary eksterytorialne, gdzie nie można stawiać żadnej infrastruktury, z wyjątkiem farm wiatrowych. Te zaś, wbrew narracji o ich ekologiczności, w rzeczywistości działają destrukcyjnie na środowisko. Oprócz wielotonowych fundamentów z żelbetonu, które niszczą glebę, sama konstrukcja turbin budzi poważne kontrowersje, a ich wpływ na lokalną florę i faunę jest wyraźnie negatywny. Reasumując – tereny te stają się częścią wspólną UE, a tym samym częścią wspólną globalnych zasobów. Natomiast my, ludzie, w tym bardziej sprawiedliwym ekousługowym systemie, jesteśmy sprowadzani do roli kolejnego „zasobu”. 

Niebezpieczna ustawa

Wracając do Uniwersalnej Deklaracji Praw Rzek i omawianej propozycji ustawy. Choć ustawa ta odwołuje się do szczytnego celu, jakim jest ochrona przyrody – w tym rzek, ich warstw wodonośnych, dopływów czy źródeł – w rzeczywistości kryje w sobie poważne zagrożenia. Jej podwójne dno sprawia, że może zostać wykorzystana wbrew interesom ludzi. Istnieje bowiem ryzyko, że właściciel terenu, przez który ona przepływa, bądź nawet rząd państwa, powołując się na prawo stworzone na bazie tej deklaracji, odbierze ludziom dostęp do naturalnej wody. Patrząc z tej perspektywy, staje się jasne, że uznanie Odry za „istotę żywą” nie jest ochroną samej rzeki, lecz raczej narzędziem ograniczania praw człowieka. Połączenie tych dwóch czynników jest dla nas bardzo niebezpieczne, a więc tym bardziej należy zachować ostrożność wobec tej ustawy. Mało tego – konsekwencje tej ustawy wykraczają daleko poza symbolikę. Oznacza ona nie tylko ograniczenie swobodnego dostępu do naturalnej wody, lecz także zakaz budowy tam i elektrowni wodnych, ograniczenie żeglugi barek czy łodzi, a nawet zmniejszenie ilości wody w naszych domowych kranach. 

Prawa ludzkie, prawa natury

Dlatego przy podejmowaniu jakiejkolwiek decyzji dotyczącej tej ustawy należy zwrócić baczną uwagę na fakt, że prawnicy z państw, w których podobne regulacje już obowiązują, jednoznacznie oceniają je negatywnie. Ochrona przyrody – tak, ale nie w taki sposób. Nadanie rzekom osobowości prawnej kryje w sobie również paradoks. Nie można bowiem podejmować działań prawnych w imieniu osób trzecich bez ich wyraźnej zgody. Zgodnie z tą zasadą nie można występować w imieniu drzewa czy rzeki bez ich wyraźnego upoważnienia – najlepiej w formie pisemnej. Jak wiemy, jest to niemożliwe, o tym zdaje się nie wiedzą globalistyczni wizjonerzy, którzy celowo tworzą tego rodzaju absurdy. Należy pamiętać, że człowiek jako istota rozumna i obdarzona wolną wolą ustanowił prawa dla „siebie”, które zobowiązał się przestrzegać. Trudno oczekiwać, by rzeka, trawa czy chrabąszcz mogły świadomie przestrzegać zasad ustalonych przez człowieka. Tak więc, jeżeli jakakolwiek istota żywa inna niż człowiek nie jest w stanie samodzielnie zrozumieć, respektować ani egzekwować stworzonych dla niej norm, takie prawo przestaje być prawem, a staje się pseudoprawnym bełkotem. Prawo, jakie znamy, zostało stworzone przez człowieka i dla człowieka. Natura natomiast rządzi się własnymi, niepisanymi zasadami, które oczywiście należy respektować. Prawdą jest, że człowiek od zarania dziejów żył w symbiozie z przyrodą, której jest integralną częścią. Natomiast ci, którzy najgłośniej krzyczą o ochronie środowiska, nierzadko w imię większych zysków i władzy sami je niszczą. Narracja klimatyczna doprowadziła do powstania nowej filozofii – moralności środowiskowej – w ramach której mówi się o „sprawiedliwości ekologicznej”. 

Absurdy ekocywilizacji

Najbardziej wymownym jej aspektem jest koncepcja sprawiedliwości międzygatunkowej. Wyraźnie podnoszona jest tutaj kwestia, że istoty żywe inne niż człowiek – takie jak zwierzęta czy rośliny – zasługują na sprawiedliwość, a każde z nich ma prawo do „godnego siedliska”. Wyobraźmy sobie, że trawa zaczęłaby rościć sobie prawo do godnego miejsca dla swojego bytowania, w konsekwencji człowiek utraciłby prawo do chodzenia po ziemi. Brzmi to niedorzecznie, ale właśnie takie podejście jest typowe dla zwolenników ekocywilizacji.

Co więcej, według twórców tej ideologii wszystkie zasoby naturalne na świecie powinny być sprawiedliwie rozdysponowane. Brzmi to jak żywcem wyjęte z ideologii Marxa i jego kolegów. Mało tego, zachodzi tutaj zasadnicze pytanie: co według twórców tej ideologii jest sprawiedliwe? Bo przecież sprawiedliwie jest tylko wtedy, gdy obie strony otrzymują to, czego chcą, w sposób, który nie wadzi drugiej stronie. A coś takiego w praktyce nie istnieje. Zatem kto będzie brał, a kto – z pokorą – zmuszony będzie oddawać? W ten oto sposób decydenci, zwolennicy globalizmu, skupieni przy ONZ, w wielkich korporacjach, ponadnarodowych instytucjach finansowych czy też organizacjach typu non-profit, nie tylko obiecują raz na zawsze uratować świat przed niechybną katastrofą klimatyczną, ale także chcą uwolnić ludzkość od wszelkich problemów, a zwłaszcza tych materialnych i dotyczących naszej egzystencji. 

Ewa Marcinkowska

Odpolszczenie Konkursu Chopinowskiego?

Odpolszczenie Konkursu Chopinowskiego?

22 października 2025 Marek Dyżewski

… Misją tego konkursu, wytyczoną przez jego założyciela, profesora Żurawlewa, prawie 100 lat temu, jest strzeżenie właściwej stylistyki wykonawstwa muzyki Chopina. Jeżeli konkurs wskazuje kogoś takiego jak Eric Lu, który jest moim zdaniem niemal zaprzeczeniem tej stylistyki, to tym samym sprzeniewierza się tej misji. Ja chcę zwrócić uwagę, że na przykład tak fenomenalna pianistka, jak niestety zmarginalizowana, usytuowana dopiero na czwartym miejscu Tianyao Lyu, wczoraj miała 17 lat, to jest dopiero egzemplaryczny casus tej wspaniałej szopenowskiej gry.

Chcę państwu uświadomić, że o tym, żeby oddać sprawiedliwość dziełom Chopina, trzeba przede wszystkim nawiązać do stylu gry samego Chopina. Gra Chopina stanowiła arcydzieło sui generis i właściwie bez połączenia dzieła z tym typem gry, który Chopin reprezentował, te dzieła nie przemawiają pełnym głosem, nie są w stanie przemówić pełnym blaskiem swojego piękna. I ta właśnie Tianyao Lyu, ta niezwykła elegancja jej gry, ta naturalność frazy, ten piękny śpiew fortepianowy, ta noblesse, ta szlachetność w walcach, to niesłychane wyczucie rytmiki, skomplikowanej rytmiki Fryderyka Chopina, to cieniowanie tempem, ten przepiękny właśnie poetycki wymiar….

Wyciszane polskich elementów

Chciałem zwrócić uwagę, że one są wyraźnie wyciszane i, jakby to powiedzieć, osłaniane. Dawniej konkurs rozpoczynał się hymnem, Mazurkiem Dąbrowskiego. To jest bardzo ważne, ponieważ Chopin, kończąc swoje improwizacje, zawsze wieńczył je Mazurkiem Dąbrowskiego.

Proszę Państwa, przecież ten konkurs odbywa się nie gdzieś, tylko w ojczyźnie Fryderyka Chopina, którego godłem dźwiękowym jest ten mazurek. Nie, usunięto go. Dawniej było tak, że na tle Prospektu Organowego widniały flagi uczestników konkursu krajów. Następnie widniało też popiersie Fryderyka Chopina przewiązane szarfą biało-czerwoną. Tego wszystkiego nie ma.

No i przede wszystkim koncert inauguracyjny. Bardzo pięknie grano Bacha, Poulenca, Saint-Saënsa, ale przecież ten moment, ten koncert inauguracyjny, to jest pierwsza estrada świata. Czy nie należy wtedy pokazać naszych skarbów muzycznych? Dlaczego nie wykonać powiedzmy sobie Mazura z Halki, albo na przykład Poloneza Wojciecha Killara, albo koncert Paderewskiego, fortepianowy, koncert Killara.

__________________________________________________________________

Przeterminowana szczepionka, a może… „koktajl szczepionkowy”? Półroczny Gabryś zmarł po podaniu szczepionki. NOP.

Półroczny Gabryś zmarł po podaniu szczepionki. Przychodnia wydała oświadczenie. Znana fundacja zwraca uwagę na jeden szczegół

22.10.2025 nczas/polroczny-gabrys-zmarl-po-podaniu-szczepionki-nop

Noworodek.
NCZAS.INFO | Noworodek – zdj. ilustracyjne. / Fot. Unsplash

Gabryś miał zaledwie pół roku, gdy nagle odszedł. Jak relacjonują bliscy, po obowiązkowym szczepieniu, które miało go chronić, wszystko potoczyło się błyskawicznie. Wystąpiły objawy NOP, co wymusiło transport do jednego, a potem drugiego szpitala. Niestety, serduszko chłopca zatrzymało się. Śmierć dziecka wywołała poruszenie nie tylko w Gąsawie, ale i całej Polsce. Oświadczenie wydała przychodnia, która wykonywała szczepienie.

Do zdarzenia doszło na przełomie września i października. Jak informuje Gazeta Pomorska, sześciomiesięczne niemowlę otrzymało w Niepublicznym Zakładzie Opieki Zdrowotnej w Gąsawie dawki szczepionki zgodnie z kalendarzem obowiązkowych szczepień.

Po przyjęciu preparatów u dziecka wystąpiły objawy kwalifikowane jako niepożądany odczyn poszczepienny (NOP). Stan dziecka się pogorszył, trafiło do szpitala – najpierw w Żninie, potem w Bydgoszczy. Niestety, po kilku dniach zmarło.

Sprawą zajęła się Prokuratura Rejonowa w Bydgoszczy. W toku śledztwa na jaw wyszedł szokujący fakt. Jak ustalono, jedna z partii szczepionki, którą podano dziecku, była po upływie terminu ważności.

Obecnie śledczy skupiają się na ustaleniu, czy istniał związek przyczynowo-skutkowy między podaniem przeterminowanego preparatu a tragicznym w skutkach odczynem poszczepiennym, który doprowadził do śmierci dziecka. W placówce zabezpieczono całą dokumentację medyczną. Trwają przesłuchania personelu przychodni oraz innych świadków.

CZYTAJ WIĘCEJ: Tragedia w Gąsawie. Sześciomiesięczne dziecko zmarło po szczepieniu. Płaczek grzmi i zapowiada pismo do prezydenta

Przeterminowana szczepionka, a może… „koktajl szczepionkowy”?

Głos w sprawie zabrała Fundacja Ordo Medicus. Organizacja apeluje, by nie przesądzać, że przyczyną NOP była przeterminowana szczepionka. Jednocześnie nalega na zbadanie, jak na organizm dziecka mogło wpłynąć jednoczesne podanie kilku różnych preparatów.

Radio Eska informuje, że 6-miesięcznemu dziecku, które zmarło wczoraj wkrótce po szczepieniu, podano szczepionkę między innymi przeciwko błonicy, polio i rotawirusom (nie wiadomo jakie jeszcze). Wszystkie media mainstreamowe powielają informację, że zgon mógł wystąpić ze względu na przeterminowanie szczepionki. Nikt nie wspomina, że przyczyną mógł być koktajl szczepionkowy, antygen zawarty w jednej czy kilku szczepionkach czy też adjuwanty np. glin. Producenci nie dość, że nie prowadzą badań klinicznych, w których grupa próbna jest porównywana z grupą prawdziwego placebo, to nie sprawdzają w ogóle interakcji między jednocześnie podawanymi szczepionkami czy też adjuwantami. Myślenie ludzi jest torowane zupełnie spekulatywnie w kierunku, że szczepionki są nieszkodliwe, tylko akurat ta była przestarzała. Prokurator powinien zarządzić sekcję zwłok. –

czytamy w oświadczeniu Fundacji Ordo Medicus.

Dariusz Mańkowski, prokurator rejonowy Ośrodka Zamiejscowego Prokuratury Rejonowej w Szubinie z Siedzibą w Żninie, poinformował, że została zlecona sekcja zwłok dziecka. Dodał jednocześnie, że w tego typu przypadkach na wyniki czeka się nawet kilka miesięcy.

[no pewnie, opinia publiczna powinna zapomnieć.. md]

==================================

Fundacja Ordo Medicus @OrdoMedicus

Radio Eska informuje, że 6-miesięcznemu dziecku, które zmarło wczoraj wkrótce po szczepieniu, podano szczepionkę między innymi przeciwko błonicy, polio i rotawirusom (nie wiadomo jakie jeszcze). Wszystkie media mainstreamowe powielają informację, że zgon mógł wystąpić ze względu na przeterminowanie szczepionki. Nikt nie wspomina, że przyczyną mógł być koktajl szczepionkowy, antygen zawarty w jednej czy kilku szczepionkach czy też adjuwanty np. glin. Producenci nie dość, że nie prowadzą badań klinicznych, w których grupa próbna jest porównywana z grupą prawdziwego placebo, to nie sprawdzają w ogóle interakcji między jednocześnie podawanymi szczepionkami czy też adjuwantami. Myślenie ludzi jest torowane zupełnie spekulatywnie w kierunku, że szczepionki są nieszkodliwe, tylko akurat ta była przestarzała. Prokurator powinien zarządzić sekcję zwłok.

Szczepienie dziecka (zdj. ilustracyjne)

Ze strony wiadomosci.onet.pl 44,3 tys. wyświetleń

========================

Przychodnia w Gąsawie zabrała głos

Oświadczenie w tej sprawie wydała także przychodnia w Gąsawie, w której zaszczepiono Gabrysia. Dyrektor placówki dr Beata Szczęsna sugeruje, by… na razie nie łączyć śmierci dziecka ze szczepionką.

[—-]Jest w oryginale, ale to bla-bla.. md

Na żądanie UE: Polska wprowadza neutralne płciowo ogłoszenia o pracę – KOSZMAR

Na żądanie Unii Europejskiej Polska wprowadza neutralne płciowo ogłoszenia o pracę – szykuje się biurokratyczny koszmar dla firm

polska-wprowadza-neutralne-plciowo-ogloszenia-o-prace

„Kierownik”: „osoba na stanowisku kierowniczym”. Kucharz: „Osoba specjalizująca się w dziedzinie gastronomii stosowanej”. Szambiarz -???


Od 24 grudnia 2025 roku polscy pracodawcy będą musieli stosować w ogłoszeniach o pracę nazwy stanowisk neutralne płciowo. Zamiast tradycyjnych określeń jak „kierownik” czy „kucharz” pojawią się skomplikowane konstrukcje w stylu „osoba na stanowisku kierowniczym”. To nie futurystyczna wizja, lecz rzeczywistość, która wkrótce obowiązuje w całym kraju.

Zmiany wynikają z częściowej implementacji unijnej dyrektywy o przejrzystości wynagrodzeń. Choć intencją prawodawców było zwiększenie równości płac i transparentności, przedsiębiorcy stoją przed zupełnie innym wyzwaniem. Nowe przepisy nie definiują szczegółowo, jak dokładnie ma wyglądać neutralność językowa w polskich warunkach. Pracodawcy zostali pozostawieni sami sobie w interpretacji, co może być uznane za dyskryminujące. Każde niewłaściwe sformułowanie niesie ryzyko sankcji finansowych, a osoba która poczuje się dyskryminowana może dochodzić odszkodowania w wysokości co najmniej minimalnego wynagrodzenia.

Paradoksalnie to właśnie administracja publiczna stanie przed największym problemem ze wdrożeniem tych regulacji. W urzędach funkcjonuje najwięcej tradycyjnych nazw stanowisk o męskim brzmieniu. Sektor prywatny również będzie musiał przeszkolić całe działy kadr w zakresie nowego języka równości, co generuje dodatkowe koszty i obciążenia administracyjne. Sporządzenie zwykłego ogłoszenia na mechanika czy sprzątaczkę stanie się prawnie ryzykownym przedsięwzięciem.

Nowe regulacje wprowadzają również zakaz pytania kandydatów o poprzednie zarobki oraz wymóg podawania widełek płacowych. Pracodawcy muszą też ujawniać wszystkie komponenty wynagrodzenia i świadczenia związane z pracą. Międzynarodowi eksperci zauważają, że polskie przepisy są wdrażane fragmentarycznie. Pełna implementacja dyrektywy przewidziana jest dopiero na czerwiec 2026 roku, co oznacza kolejne zmiany już za kilka miesięcy.

Inicjatorem poprawki dotyczącej neutralnych płciowo nazw stanowisk był poseł Witold Zembaczyński z Koalicji Obywatelskiej. W swoim uzasadnieniu ograniczył się do jednego zdania o potrzebie neutralności płciowej, nie przedstawiając szczegółowej argumentacji. Tymczasem firmy w Polsce borykają się z poważnymi problemami. Według danych MGBI, w 2024 roku upadło 436 przedsiębiorstw, co oznacza wzrost o ponad dziesięć procent w porównaniu z rokiem poprzednim. Dodatkowo ponad cztery tysiące firm rozpoczęło postępowania restrukturyzacyjne.

W tym trudnym dla biznesu czasie przedsiębiorcy potrzebują odciążenia i uproszczeń, nie zaś kolejnych regulacji zwiększających biurokrację. Zamiast koncentrować się na realnych problemach polskiej gospodarki, ustawodawcy serwują przedsiębiorcom ideologiczny eksperyment lingwistyczny. Pytanie brzmi: czy wprowadzanie skomplikowanych form językowych rzeczywiście przyczyni się do równości płac, czy jedynie stworzy dodatkowe pole do sporów prawnych i obciąży już zmęczonych regulacjami przedsiębiorców? Czas pokaże, ale firmy już teraz muszą przygotować się na gruntowne zmiany w procesach rekrutacyjnych.

Źródła:

https://poland-accounting.eu/2025/07/pay-transparency-from-december-202…

https://getsix.eu/human-resources-payroll-in-poland/pay-transparency-fr…

https://www.employmentlawworldview.com/poland-pay-transparency-directiv…

https://www.paygap.com/articles/polands-first-step-toward-pay-transpare…

https://accace.com/salary-transparency-in-poland

https://www.osborneclarke.com/insights/poland-eu-pay-transparency-direc…

https://www.wtwco.com/en-gb/insights/2025/07/pay-transparency-in-recrui…

https://notesfrompoland.com/2025/06/05/polish-parliament-approves-bill-…

https://trusaic.com/blog/poland-passes-pay-transparency-elements-of-eu-…

https://www.mondaq.com/insolvencybankruptcy/1621086/insolvency-and-rest…

================================

Jak nazwą:

murarz,

kominiarz,

dekarz,

nurek,

spawacz,

szambiarz

??????????????

==================================

mail:

Z dziedziny teatralnej: zetknęłam się już z (używanymi z pełną powagą) z określeniami : osoba reżyserska, osoba artystyczna,  a nawet osoba dramaturżąca !!!! 

W muzyce : osoba dyrygencka.

To jak nazwać kogoś , kto gra na konkretnym instrumencie? Osoba skrzypiąca? Osoba wiolonczeląca? Kontrabasząca? Harfiąca? 

Trump i inni zachodni „mężowie stanu” w akcji. Obłąkańcy?


Trump i inni zachodni mężowie stanu w akcji.

Świat ponownie zamarł w oczekiwana efektów wirtuozji politycznej Zachodu!
DR IGNACY NOWOPOLSKI OCT 22 

Raptowne zmiany kierunku strategicznego USA, przynajmniej w wykonaniu prezydenta Trumpa, budzą coraz więcej niepokoju wśród normalnych przywódców „globalnego południa”, takich jak BRICS. Po nagłym odwołaniu szczytu w Budapeszcie, spowodowanym zmianą pozycji Trumpa na tą popieraną przez „elity” unijne i NATO, coraz częściej mówi się o planach „zmiany reżimu” w Wenezueli. Wenezuela posiada największe na świecie rezerwy ropy naftowej i wielu innych cennych surowców naturalnych.
Z oczywistych więc względów znalazła się na celowniku USA.
Problem stanowi jednak otwartość z jaką Zachód mówi o autentycznych przyczynach planowania kolejnej agresywnej awantury.
Do tej pory ukrywał on swe zbrodnicze zamiary za zasłoną bełkotu o „wolności”, „demokracji”, „wolnego rynku”, „praw człowieka”, „zachodnich wartości” i tym podobnych bredni.
Teraz, w osobie Trumpa i nie tylko, mówi się otwarcie o rabunku zasobów naturalnych na Ukrainie (umowy zostały już podpisane), konieczności „zagospodarowania” rosyjskich surowców, ale obecnie również wenezuelskich.

Można by cieszyć się, że zachodnia maska „dobrego wujka” ostatecznie spadła z Zachodu, ale ta nieokrzesana otwartość rodzi podejrzenia, że Zachód ostatecznie pogrążył się w demonicznym obłędzie.
Biorąc pod uwagę jego niczym nie umniejszone możliwości nuklearne, musi napawać to resztę świata strachem, a nawet paniką.
Biorąc za przykład, najnowszą ofiarę, Wenezuelę, ewentualna próba zmiany reżimu Maduro, może wywołać niekontrolowane konsekwencje w całej Ameryce Łacińskiej, która nawet bez tego ekstremalnie nienawidzi USA.
W Wenezueli, jak i większości krajów Ameryki Łacińskiej, równowaga władzy zależy od multum organizacji paramilitarnych z których niektóre parają się przemytem narkotyków.Amerykańska próba zainstalowania w Caracas swojego agenta, którym jest tegoroczna laureatka „Pokojowej Nagrody Nobla”, Maria Corina Machado https://tvn24.pl/swiat/pokojowa-nagroda-nobla-2025-maria-corina-machado-laureatka-kim-jest-st8692570, może spowodować katastrofalną reakcję na całym kontynencie. Reakcję, której nie będą w stanie kontrolować Stany Zjednoczone.
Oznaczać to będzie destabilizację kolejnego wielkiego regionu, po Bliskim Wschodzie i Europie Wschodniej.
Jak wiemy z całej historii Ludzkości, wojny zaczynają się jednostronnymi decyzjami władców, ale kończą się pod wpływem zewnętrznych czynników i zwykle nie tak, jak na to liczyli „mężowie stanu”.
Świadomość tego powoduje ostrożne milczenie nie tylko Rosji, ale Chin i innych państw BRICS. Milczenie nie oznacza paraliżu działań, a jedynie próbę nie drażnienia obłąkańców, przynajmniej do granic praktycznych możliwości.

W mym odczuciu granice te są już bardzo blisko!
A co nastąpi po nich????

Prawa dla zwierząt. Tortury dla dzieci?

Fundacja Pro-Prawo do Życia
Szanowny Panie! 
Sejm przeważającą liczbą głosów przyjął kilka dni temu zakaz hodowli zwierząt na futra, a miesiąc temu zakaz trzymania psów na łańcuchu.
Równolegle zdecydowana większość polskiej klasy politycznej popiera „hodowlę” ludzi w ramach procederu in vitro oraz przyzwala na torturowanie i mordowanie dzieci poprzez aborcję. 
Przed nami do wykonania ogromna praca u podstaw – budzenie sumień, kształtowanie świadomości i mobilizacja do tego, aby wreszcie objąć wszystkie dzieci w Polsce pełną i dającą się egzekwować ochroną prawną.Prawa dla zwierząt. Tortury dla dzieci? [foto]W piątek Sejm przyjął zakaz hodowli zwierząt na futra. Za projektem, oprócz KO, Lewicy i PSL, głosowało także ponad 100 posłów PiS, w tym tacy politycy jak Jarosław Kaczyński. Jak powiedział poseł PSL Andrzej Grzyb:

„Nie ma akceptacji społecznej dla tego całego procesu.”

Z kolei miesiąc temu Sejm przyjął zakaz trzymania psów na łańcuchu. Jak powiedział po głosowaniu Jarosław Kaczyński, który poparł projekt:

„zmieniła się epoka, pod pewnymi względami na lepsze.”

Dlaczego w ogóle o tym piszemy?

Czołowi przedstawiciele polskiej klasy politycznej cieszą się, że coraz lepszą ochronę prawną otrzymują w Polsce zwierzęta. W tym samym czasie, w wyniku decyzji politycznych podejmowanych przez te same osoby, coraz gorszą ochronę mają ludzie, a w szczególności dzieci w łonach matek.

Gdy „nie ma akceptacji społecznej” dla hodowli zwierząt na futra, jest pełna akceptacja społeczna dla „hodowli” ludzi dokonującej się w niemoralnej i grzesznej procedurze in vitro. W trakcie in vitro najpierw dochodzi do pozamałżeńskich aktów seksualnych (masturbacja w celu oddania nasienia), potem do eugenicznej selekcji ludzi i wielokrotnych morderstw poczętych w ten sposób dzieci w początkowych fazach ich życia, a na koniec do przechowywania zarodków w chłodniach, gdzie są zamrażane na okres nawet dwudziestu lat. Po jakimś czasie zawartość beczek z dziećmi wylewa się do kanalizacji.  

Szczegóły tego procesu opisywaliśmy na naszej stronie m.in. w 2023 roku, kiedy Sejm przyjął finansowanie in vitro ze środków publicznych, a ustawę podpisał prezydent Andrzej Duda.
Zmarła niedawno śp. Wanda Półtawska mówiła, że in vitro to „grzech Lucyfera”, który chciał zastąpić Pana Boga. Diabelską „zabawą” jest tworzenie dzieci w laboratorium i przyznawanie sobie przez to bożych kompetencji.  

Zgodnie z przyjętym niedawno przez Sejm kolejnym prawem, pies nie będzie mógł być trzymany na łańcuchu, a zgodnie z przygotowaną przez PiS poprawką do tej ustawy, pies ma mieć również prawnie zagwarantowany codzienny ruch poza kojcem. W tym samym czasie legalne w Polsce jest mordowanie dzieci w łonach matek na żądanie aż do końca ciąży. Wystarczy przyjść do szpitala z zaświadczeniem od lekarza. 

Pół roku temu w cała Polska mówiła o nagłośnionym przez naszą Fundację morderstwie w Oleśnicy, gdzie chłopczyk o imieniu Felek został brutalnie zamordowany w 9-tym miesiącu ciąży poprzez zastrzyk w serce z chlorku potasu. Wielokrotnie informowaliśmy także o innych, przerażających praktykach, do których dochodzi w tym szpitalu, np. do abortowania dzieci za pomocą maszyn ssących, które rozrywają maleńkie ciała dzieci na strzępy wysysając je z łona matekDo internetu trafiło nawet nagranie z takiej aborcji w Oleśnicy, na którym widać jak maszyna wypełnia się krwią i szczątkami zamordowanego dziecka. 

W 2011 roku nasza Fundacja po raz pierwszy przedstawiła obywatelski projekt ustawy „Stop aborcji”. Od tego czasu miliony Polaków podpisały się pod kolejnymi projektami ustaw, których celem było zakazanie lub ograniczenie aborcji. Wszystkie te projekty zostały odrzucone. 
Przez ostatnie 14 lat zabrakło woli politycznej do tego, aby objąć dzieci ochroną prawną. Zamiast tego, przyznaje się kolejne prawa zwierzętom.

Dlatego musimy wciąż nieustannie działać i organizować kolejne akcje, aby przebudzić sumienia Polaków, w tym polityków, i doprowadzić do wprowadzenia w Polsce skutecznego i dającego się egzekwować zakazu aborcji.

Jak wygląda obecna sytuacja, w której się znajdujemy?

Aborcyjna koalicja Donalda Tuska (KO, Lewica, PSL) to partie otwarcie pro-aborcyjne, które chcą jeszcze bardziej upowszechnić dzieciobójstwo w Polsce. Członkowie tej krwawej koalicji kłócą się między sobą na temat szczegółów wdrażania kolejnych ułatwień w zabijaniu dzieci.

Prawo i Sprawiedliwość to partia „kompromisu aborcyjnego” – politycy tego ugrupowania werbalnie są „za życiem”, ale przez 8 lat swoich rządów nie tylko nie zrobili nic dla realnej ochrony dzieci, ale również dali przyzwolenie na rozwój zorganizowanych grup przestępczych handlujących na ogromną skalę tabletkami aborcyjnymi oraz na aktualną sytuację prawną, w ramach której aborcja w szpitalach legalna jest do końca ciąży na żądanie. Czołowi politycy PiS mówią otwarcie, że jeśli wrócą do władzy to nie zamierzają obejmować dzieci w łonach matek ochroną prawną. 

Konfederacja, która wedle aktualnych sondaży wyborczych może po następnych wyborach wejść w koalicję rządzącą z PiS, ma wielu polityków „pro-life”. Jednak ugrupowanie jako całość nie postuluje zmian w zakresie objęcia dzieci ochroną prawną. Program wyborczy Konfederacji milczy na temat aborcji, a wpływowi politycy tej formacji również mówią otwarcie, że nie zamierzają zmieniać prawa w sprawie aborcji.
Jak powiedział kilka miesięcy temu Krzysztof Bosak: 

„5,5 roku jesteśmy w Sejmie i nie złożyliśmy w tej sprawie [aborcji] żadnego projektu. Gdybyśmy chcieli, to byśmy to już 10 razy zrobili. Wiemy, że jest to temat ekstremalnie delikatny i nie wprowadziliśmy tego ani do programu, ani do kampanii wyborczej.”

Mamy więc ogromną pracę u podstaw do wykonania – przebudzić sumienia Polaków, aby aborcja stała się dla naszego społeczeństwa czymś nie do pomyślenia i aby jak najszybciej została skutecznie zakazana. Musimy pamiętać, że jak nauczał papież Jan Paweł II:

„Naród, który zabija własne dzieci, jest narodem bez przyszłości.”

Możemy uratować Polskę, polskie dzieci i nasz naród. Odwrócenie sytuacji jest możliwe. Przykład wielu stanów USA, gdzie zamykane są kolejne ośrodki śmierci gdyż aborcja jest zakazywana, pokazuje że można dzisiaj skutecznie walczyć z mordowaniem dzieci. Potrzeba do tego działania, głoszenia prawdy i modlitwy.
Nasza Fundacja organizuje kolejne akcje i publiczne różańce w całej Polsce. Jeszcze w tym tygodniu, od dzisiaj do niedzieli 26 października, akcje odbędą się m.in. w: Bydgoszczy, Warszawie, Elblągu, Grodzisku Mazowieckim, Dęblinie, Ełku, Gdańsku, Słomnikach, Szamotułach, Ciechanowie, Łomży, Bielsko-Białej, Mielcu, Zgierzu, Poznaniu, Strykowie, Augustowie, Gorzowie Wielkopolskim, Białymstoku, Suwałkach i Kielcach.
Już teraz planujemy działania na kolejne miesiące.  

Naszym celem jest organizacja ponad 80 akcji ulicznych miesięcznie, a do tego kolejnych kampanii billboardowych, wystaw oraz przejazdów furgonetek. W ten sposób dotrzemy z prawdą o aborcji i modlitwą do wielu nowych osób. Kolejne akcje to dla nas duże wyzwanie logistyczne, organizacyjne i finansowe. W najbliższym czasie potrzebujemy ok. 17 000 zł.
Dlatego proszę Pana o przekazanie 50 zł, 100 zł, 200 zł, lub dowolnej innej kwoty, jaka jest dla Pana w obecnej sytuacji możliwa, aby umożliwić nam te działania i przebudzenie świadomości kolejnych osób w sprawie mordowania dzieci w łonach matek. Razem możemy sprawić, aby aborcja stała się dla Polaków czymś nie do pomyślenia.
Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667
Fundacja Pro – Prawo do życia
ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków
Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW

Z wyrazami szacunku, 
Mariusz Dzierżawski | Fundacja Pro-Prawo do Życia
Fundacja Pro – Prawo do życia
ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków
stronazycia.pl

„Związki nieformalne”, to tylko mydlenie oczu! Prawnik Ordo Iuris miażdży projekt

Związki nieformalne, to tylko mydlenie oczu!

Prawnik Ordo Iuris miażdży projekt

https://pch24.pl/prawnik-miazdzy-ustawe-o-tzw-zwiazkach-nieformalnych-punktuje-konkretne-bledy

Ustawa o związkach nieformalnych to zamaskowana forma walki o związki partnerskie. Parom jednopłciowym oraz parom nieformalnym różnej płci nie należą się tymczasem żadne przywileje, które należą się tylko małżeństwu. Mówił o tym w PCh24 TV mec. Rafał Dorosiński z Instytutu Ordo Iuris. 

Jest to próba wprowadzenia swego rodzaju związków partnerskich – bez używania tego określenia – powiedział mec. Rafał Dorosiński w rozmowie z Pawłem Ozdobą. 

Promotorzy tej nowej regulacji chcą sprawiać wrażenie, jakoby nie chodziło o związki partnerskie, ale o jakiś pakiet udogodnień, które nie budzą kontrowersji. To jest strategia marketingowa. Niektórzy przedstawiciele koalicji rządzącej mówią wprost, że chodzi o to, żeby projekt został przegłosowany, a później będą stopniowo rozszerzać regulacje – wskazał.

Jak wyjaśnił prawnik, nowe prawo ma rzekomo umożliwić odwiedziny w szpitalu; ale dzisiaj jest już to dostępne – można upoważnić dowolną osobę do uzyskania informacji o stanie zdrowia.

Dodatkowo w proponowanych regulacjach zawarto też „bynajmniej nie udogodnienia, ale przywileje związane z małżeństwem”. Wymienił tu kwestie podatkowe i spadkowe.

Jak wyjaśnił, przywileje przyznane małżeństwu są związane z jego szczególną pozycją i funkcją społeczną. Nie ma powodów, by przyznawać je innym rodzajom związków, w tym związkom jednopłciowym.

Związki nieformalne są z definicji instytucją niestabilną, którą można w łatwy sposób rozwiązać, podkreślił. Nie ma tu wymogu wierności. Zupełnie inaczej jest w małżeństwie, które zasadza się na stabilności i wierności. Wprowadzanie swoistej „alternatywy” dla małżeństwa po prostu małżeństwo osłabia. Jak podkreślił, w retoryce przedstawicieli ruchu feministycznego czy ruchu LGBT idea osłabienia małżeństwa poprzez stworzenie alternatyw w postaci związków nieformalnych jest stałym punktem; chodzi o to, żeby małżeństwo stało się tylko jedną z wielu dostępnych opcji.

Ten proces obserwujemy w krajach, które wprowadziły związki partnerskie, na przykład we Francji – widać tam spadek odsetka osób w małżeństwie, a wzrost w związku partnerskim. Ma to ogromne konsekwencje społeczne; jedną z nich jest mniejsza dzietność tej części populacja, która zawarła związek partnerski – zaznaczył.

Według mec. Rafała Dorosińskiego wprowadzanie takich rozwiązań, jak związki nieformalne, jest wprost sprzeczne z polską racją stanu w kontekście katastrofalnej sytuacji demograficznej.

Powinniśmy promować małżeństwa, a nie tworzyć alternatywne ścieżki, których konsekwencją będzie mniejsza dzietność – podkreślił.

Jak podkreślił, faktyczne zainteresowanie związkami partnerskimi wśród osób homoseksualnych jest bardzo niewielkie – to najwyżej 5 proc. z całej tej grupy. W istocie związki partnerskie mają

Prawnik z Instytutu Ordo Iuris krytycznie ocenił też pomysłu wprowadzenia ustawy o osobach najbliższych. W jego ocenie może to stać się prawnym przyczółkiem dla związków partnerskich – kilka pozornie drobnych rozwiązań, które będą się później rozrastać, tworząc faktycznie wspomnianą wcześniej alternatywę wobec małżeństwa.

Więcej w nagraniu.

Gazeta Wyborcza:„Grzegorz Braun nakręca antysemicką nagonkę”. Polskie dzieci z Wrześni jednak NIE zaśpiewają żydowskich pieśni po niemiecku w kościele katolickim.

Wyborcza utyskuje na „antysemicką nagonkę” i „prawicowy hejt”. Dzieci z Wrześni nie zaśpiewają po niemiecku. „Nastąpiło pewne otrzeźwienie”

22.10.2025 wyborcza-utyskuje-na-antysemicka-nagonke-i-prawicowy-hejt-dzieci-z-wrzesni-nie-zaspiewaja-po-niemiecku-żydowskich pieśni

NCZAS.INFO | Grzegorz Braun w chwilę po zgaszeniu gaśnicą chanukii w Sejmie. Zdjęcie: PAP
NCZAS.INFO | Grzegorz Braun w chwilę po zgaszeniu gaśnicą chanukii w Sejmie. Zdjęcie: PAP

„Gazeta Wyborcza” utyskuje, że „Grzegorz Braun nakręca antysemicką nagonkę”, a przez „prawicowy hejt” organizatorzy odwołali wydarzenie. O co tak naprawdę poszło?

We Wrześni miało odbyć się wydarzenie „Wrzesiński Ambasador Kultury Muzycznej”. Jednym z jego elementów miał być koncert, podczas którego w katolickim kościele polskie dzieci miały śpiewać… żydowskie pieśni religijne w języku niemieckim. Koncert miał się odbyć 26 października 2025 r. Jego organizatorem była Fundacja Dzieci Wrzesińskich.

Takie połączenie wzbudziło szereg kontrowersji. Po pierwsze Września zapisała się w historii Polski m.in. strajkiem dzieci przeciwko germanizacji. Po drugie zaś śpiewanie religijnych żydowskich pieśni w katolickiej świątyni wielu wydawało się nie na miejscu, zwracano uwagę, że jest to rodzaj profanacji. Sprawę nagłośnił m.in. Dawid Mysior, prowadzący swój kanał na YouTube.

„To miało być kolejne zaproszenie i to miał być projekt w wyjątkowym miejscu – we Wrześni, w miejscu narodzin w 1821 roku Louisa Lewandowskiego, najsłynniejszego kompozytora muzyki synagogalnej, którego utwory śpiewane są do dzisiaj w synagogach na całym świecie” – napisał Jakub Stefek, organista i doktor sztuki, związany kiedyś m.in. z Muzeum POLIN.

Louis Lewandowski po latach zapomnienia miał zostać Muzycznym Ambasadorem Wrześni” – dodał.

Niestety 17-19 października projekt, jego Organizatorzy, my jako artyści, wiele osób i instytucji zaangażowanych, a także duchowieństwo na czele z Prymasem Polski, sprawującym honorowy patronat, padliśmy ofiarą histerycznej, antysemickiej kampanii, rozpętanej najpierw na skrajnie prawicowym kanale na YouTube, a potem podchwyconej przez Grzegorza Brauna, posła do Parlamentu Europejskiego, który nie pierwszy raz okrywa hańbą imię Polski na świecie” – grzmiał.

Ostatecznie wydarzenie, składające się z dwóch koncertów, wykładu autora posta na temat muzyki synagogalnej oraz warsztatów muzycznych zostało odwołane.

„Z wielką przykrością odwołujemy zaplanowany wykład na temat życia Louisa Lewandowskiego oraz koncert jego utworów w Kościele Farnym we Wrześni w dniach 25 i 26 października 2025 r. Decyzję tę podjęliśmy mając na względzie dobro i bezpieczeństwo osób występujących i wybierających się na to wydarzenia. Fala hejtu i gróźb oraz zapowiedzi zakłócenia wydarzeń ze strony organizacji antysemickich pod adresem wszystkich współorganizatorów projektu (…) jaka do nas dotarła jest rzeczą niezrozumiałą i niemieszczącą się w kulturze chrześcijańskiej” – oświadczyła Fundacja Dzieci Wrześnieńskich.

Polskie dzieci jednak NIE zaśpiewają żydowskich pieśni po niemiecku w kościele katolickim, do czego przyczynił się «skrajnie prawicowy kanał na YouTube»” – napisał Dawid Mysior, autor kanału Sprawki.

„Z jednej strony bardzo się cieszę, że nie będzie profanowania świątyni i plucia na historię Strajku Dzieci Wrzesińskich” – zaznaczył.

Z drugiej… smuci mnie, że są na świecie ludzie na tyle GŁUPI, że dziś są zawiedzeni czy wręcz zszokowani, że zacofany polski lud nie chciał ich muzyki synagogalnej” – skwitował.

„Polskie dzieci miały śpiewać po niemiecku w kościele katolickim? Niech najpierw żydowskie dzieci zaśpiewają po polsku pieśni katolickie w niemieckiej synagodze. Arkę na przykład,)” – skomentował Tomasz Sommer.

———————————————————-

Tomasz Sommer @1972tomek

Polskie dzieci miały śpiewać po niemiecku w kościele katolickim? Niech najpierw żydowskie dzieci zaśpiewają po polsku pieśni katolickie w niemieckiej synagodze. Arkę na przykład,)

Dawid Mysior @dawidmysior 20 paź

Polskie dzieci jednak NIE zaśpiewają żydowskich pieśni po niemiecku w kościele katolickim, do czego przyczynił się „skrajnie prawicowy kanał na YouTube”. Z jednej strony bardzo się cieszę, że nie będzie profanowania świątyni i plucia na historię Strajku Dzieci Wrzesińskich.

Zdjęcie

Zdjęcie

Mirosław Dakowski

===================================

Do sprawy odniósł się także Grzegorz Braun. „Brawo my! Polskie dzieci w katolickim kościele we Wrześni miały śpiewać po niemiecku żydowską pieśń chanukową – sic. Po nagłośnieniu sprawy przez red. ⁦@dawidmysior⁩ nastąpiło pewne otrzeźwienie władz szkolnych i kościelnych #StopJudaizacjiPolski ” – napisał.

Grzegorz Braun @GrzegorzBraun_

Brawo my! Polskie dzieci w katolickim kościele we Wrześni miały śpiewać po niemiecku żydowską pieśń chanukową – sic. Po nagłośnieniu sprawy przez red. ⁦

@dawidmysior

⁩ nastąpiło pewne otrzeźwienie władz szkolnych i kościelnych #StopJudaizacjiPolski

Ze strony poznan.wyborcza.pl

8 596 wyświetleń

==================================

Atak na Brauna przypuściła przy tej okazji „Gazeta Wyborcza”. Zasugerowano m.in., że po wystąpieniu Brauna na wiecu we Wrześni organizatorzy otrzymali „falę gróźb”.

„Gdy wszystko było już dopięte na ostatni guzik, pojawiły się zapowiedzi zakłócenia imprezy przez antysemickie organizacje” – czytamy dalej.

Jakie były to „groźby” – nie wiadomo. Koordynator wydarzenia i szefowa Rady Fundacji Dzieci Wrześnieńskich Krzysztofa Krupińska wyjaśniła natomiast w rozmowie z „Wyborczą”, że do instytucji zaangażowanych w przedsięwzięcie zaczęły napływać maile z wyrazami protestu i oburzenia. – Ich autorzy pisali, że nie zgadzają się, by dzieci śpiewały żydowskie pieśni po niemiecku w katolickiej świątyni. Były też zapowiedzi pikiety – ujawniła.

– Pod wypływem tych maili wycofała się szkoła muzyczna i ośrodek kultury ze swoimi chórami. Wśród rodziców dzieci też pojawiły się kontrowersje, bo hasła Brauna padły na podatny grunt – grzmiała.

– Pozostał nam chór i goście z Berlina, a tych z kolei nie chcieliśmy narażać na nieprzyjemności – dodała.

– Punktem kulminacyjnym imprezy miał być niedzielny koncert we wrzesińskiej farze z udziałem chóru berlińskiej synagogi i jej kantora, Isidoro Abramowicza. Ja też miałem grać na organach utwory Lewandowskiego – mówił cytowany przez „Wyborczą” dyrektor artystyczny imprezy dr Stefek.

– Natomiast na sobotę planowany był mój wykład o Lewandowskim i koncert przygotowany przez nauczycieli ze szkoły muzycznej we Wrześni, w którym miały brać udział dzieci z tej szkoły i z tamtejszego ośrodka kultury. W ich repertuarze pojawiła się piosenka chanukowa po niemiecku, bo tak zapisał ją Louis Lewandowski – zaznaczył.

Największe przekręty dietetyczne XXI wieku. „Zdrowa” żywność jako narzędzie manipulacji

Największe przekręty dietetyczne XXI wieku. Żywność jako narzędzie manipulacji

Autor: Redakcja, 21 października 2025

“Rymanowski Live”

– Kim pani jest, pani profesor, bo różnie o pani mówią?

– Przez niemal 10 lat byłam „oszołomem”…

Prof. dr hab. inż. Grażyna Cichosz – technolog żywności i specjalista bezpieczeństwa zdrowotnego żywności i żywienia. Wieloletni wykładowca na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. Autorka wielu publikacji i opracowań naukowych. Jej zdaniem

„obecne zalecenia żywieniowe nie mają nic wspólnego z profilaktyką zdrowia. Przy niedoborach białka, witamin, związków mineralnych, zwłaszcza przy nadmiarze składników o działaniu prozapalnym, zachowanie zdrowia jest mało prawdopodobne”.

Jak zaczęłam cytować Uniwersytet Stanforda zamiast „konsensusu tłuszczowego”, to żadna redakcja nie odważyła się tych samych prac, (przedtem cenzurowanych- przypis red.) tych samych prac odrzucić.

– W PRL-u mieliśmy lepszą żywność, przed 1989 rokiem?

– Oczywiście, że tak

Rosja, Chiny i geopolityczne uwarunkowania antyhumanizmu

Rękas: Rosja, Chiny i geopolityczne uwarunkowania antyhumanizmu

Jednym z najważniejszych wyzwań współczesnej geopolityki i geoekonomii jest konieczność dostrzeżenia ich humanistycznego wymiaru. 

Postępująca od lat 80-tych XX wieku finasjalizacja relacji stosunków międzyludzkich nieuchronnie doprowadziły do postawienia fundamentalnych pytań: jak daleko można się posunąć, komercjalizując ludzkie życie? Jak wiele z człowieczeństwa można wystawić na sprzedaż, by dana osoba pozostała dalej człowiekiem?

Czy istniejemy poza siecią?

Zagadnienia, które jeszcze niedawno należały raczej do sfery science-fiction – dziś muszą być poważnie rozpatrywane przez odpowiedzialnych kierowników polityki. W szczególności dotyczy to narodów nie poddających się łatwo dominującym trendom cywilizacyjnym i przywiązanych do własnych wartości. Musimy zrozumieć, że postępująca cyfryzacja naszego funkcjonowania jako podmiotów rynkowych: podatników, pracowników, pracodawców – stopniowo skupia naszą uwagę właśnie na objawach naszej aktywności istniejących wyłącznie cyfrowo, w internecie. W realiach obecnego stadium kapitalizmu coraz trudniej jest nam udowodnić, że zwyczajnie istniejemy, jeśli nie przedstawimy w tym zakresie dowodów naszej aktywności w sieci, w systemie bankowym, a najlepiej osobnego cyfrowego ID, w ramach którego dane te są gromadzone i podlegają dalszej komercjalizacji i obrotowi handlowemu.

Faktycznie w ramach obecnego etapu kapitalizmu istniejemy jako modele, monitorowane, finansjalizowane i komercjalizowane przez algorytmy, górnolotnie nazywane obecnie AI. Umówmy się, gdyby ktokolwiek z uczestników niniejszej konferencji zniknął bez śladu – platformy sprzedażowe oraz społecznościowe, na których jest zalogowany byłyby bez większego trudu zdolne do wykreowania profilu klienckiego kontynuującego zwyczaje, zakupy i dane wyszukiwania zaginionego. Jest to absolutny klucz do zrozumienia na jakim etapie kapitalizmu znajdujemy się obecnie. W rzeczywistości nie są już potrzebni na masową skalę wytwórcy, w każdym razie na pewno nie w Europie, ale także – paradoksalnie – w coraz mniejszym zakresie potrzebni są konsumenci.

Nie będzie jak dawniej

Podobno generałowie zawsze przygotowują swoje kraje do wojen, które już zostały przegrane. Podobnie rzecz się ma z ekonomistami; są gotowi tylko na historyczne kryzysy. Choć skutki globalizacji i mechanizmów dla uproszczenia nazywanych niegdyś liberalizmem-reaganizmem-thatcheryzmem są oczywiste już od kilku dekad – głównonurtowa ekonomia skupia się na łataniu dziur dochodowych rosnącą spiralą zadłużenia, zaś politycy coraz wyraźniej przychylają się do poglądu, że kolejna wojna światowa wydaje się zupełnie akceptowalną alternatywną dla nieuchronnej katastrofy.

W tych okolicznościach podstawowym problemem Rosji jest, że jej rządzący chcieliby, żeby było jak poprzednio, a Chin, że wolałyby, żeby nic się nie zmieniło w stosunku do stanu obecnego.

Obie to postawy, niestety, grzeszą anachronizmem. Patrząc z perspektywy Zachodniej Europy, gdzie mieszkam, można sobie wprawdzie wyobrazić dwa scenariusze:

  1. W ramach pierwszego gwarantem obecnego modelu kapitalizmu byłby dostęp do tanich surowców energetycznych, dostarczanych przez Rosję, ale oznaczałoby to zakończenie absurdalnej co do samej zasady wojny na Ukrainie,
  2. W ramach drugiego modelu – nie sprzecznego z pierwszym – dla tzw. transformacji energetycznej i stopniowego wzmocnienia sektora tzw. energii ze źródeł odnawialnych absolutnie niezbędna jest kooperacja z Chinami, produkującymi niezbędne komponenty dla zaawansowanych instalacji off i on-shore oraz mobilności elektrycznej. Nie mówiąc już o tym, że to wciąż Chiny i kontrolowane przez Pekin szlaki komunikacyjne gwarantują trwanie konsumpcyjnego modelu kapitalizmu, zaopatrywanego przez fabryki Azji Południowo-Wschodniej.

A jednak scenariusze te, pomimo oczywistych wielostronnych korzyści i gwarancji stabilności – nie są realizowane.

Oni już nie potrzebują ludzi

Nasi panowie zachowują się tak, jakby w jakimś szaleńczym odruchu nie potrzebowali ani rosyjskiej energii, ani chińskich REE i azjatyckiej produkcji. Sytuacja wygląda, jakby Zachód po prostu już więcej nie potrzebował zwykłych ludzi, jakoś tam pracujących, coś tam konsumujących, po prostu do tej pory funkcjonujących codziennie jako może wstydliwy, ale niezbędny element systemu.

Co zatem, jeśli staliśmy się zbędni? Jeśli już nie musimy ani pracować na większe zyski naszych panów, ani kupować, by zapewniać stabilność obrotu finansowego? Jeśli wartość pieniądza tak dalece oderwała się od pracy, że nikt już nie zauważa tego związku, bo ważniejsze jest oprocentowanie obrotu kapitałowego? Czy jesteśmy pewni, że chodzi tylko o przyznanie nam dodatkowego czasu na aktywność sportową lub artystyczną? A może po prostu staliśmy się już zbędnym kosztem?

Paradoks polega na tym, że codziennie społeczeństwa Zachodu są karmione newsami o tym jak wielkim zagrożeniem dla ich stylu życia są Rosja i Chiny. Tymczasem to właśnie Moskwa i Pekin robią najwięcej, by uratować choćby resztki konsumpcyjnego kapitalizmu, gwarantującego przy okazji pewną stabilność stosunków międzynarodowych. Moim zdaniem zresztą dwa najbardziej obiecujące mocarstwa świata popełniają w ten sposób błąd, ponieważ tego co było nie da się uratować.

Inny system światowy

Rosja i Chiny stoją dziś przed gigantycznym wyzwaniem, które być może przekracza horyzont elit politycznych tych krajów. Jakakolwiek forma stabilizacji, normalizacji, rzekomego powrotu do wcześniejszych relacji, suflowana przez obecną administrację Stanów Zjednoczonych – byłaby katastrofą i kapitulacją. Czy jednak w Moskwie i (zwłaszcza) w Pekinie znajdą się siły zdolne do stworzenia alternatywnego systemu, innego niż liberalny (co ważne dla Rosji), ale zachowującego elementy globalne (co jest kluczowe dla Chin)?

Alternatywa nie sprowadza się wyłącznie do wojny światowej i zniszczenia ludzkości jaką znamy (przy zachowaniu życia, majątku i poziomu życia górnego 1%). Odrzucenie związanej z Moskwą i Pekinem wizji stworzenia systemu, który korzystałby łącznie ze wzorców zarówno wolnej wymiany handlowej (jak w Chinach) i wspólnotowości (jak historycznie w Rosji) oznaczałoby katastrofę i oddanie pola czemuś, co z braku lepszych nazw nazywa się transhumanizmem, gdy ja wolę nazwę antyhumanizm. Człowiek, który nie jest ani producentem, ani konsumentem, po prostu przestanie być potrzebny jako byt – wszak wystarczy, by aktywny był tylko jego awatar, wykonujący podstawowe i wymagane funkcje rynkowe!

Rosja i Chiny mogą zatem nie chcieć się widzieć w roli cywilizacyjnej, wręcz gatunkowej. Zarówno w Moskwie, jak i Pekinie bardzo silne są tendencje, by „po prostu robić interesy”, co jednak dowodzi raczej naiwności niż realizmu. Niestety, ale już nie będzie „jak dawniej”.

Ostatnim pytaniem zostaje zatem czy po wszystkich stronach są jeszcze ludzie zdolni zawrzeć wielostronnie korzystne umowy oparte na rachunku ekonomicznym, biorąc pod uwagę szanse na przetrwanie człowieczeństwa w formie jaką znamy – czy też to wszystko uczyni algorytm uznający ludzkość za nieistotny punkt w kosztorysie.

Konrad Rękas

Wystąpienie na konferencji Cooperation between Europe and Russia in the New Geopolitical Context: Reconciliation or Continued Confrontation? zorganizowanej przez Rosyjską Akademię Nauk we współpracy z serbskim Centrum Studiów Geostrategicznych w Moskwie, 17 października 2025 r.

Burza wokół chińskiego statku i szlaku północnego. Braun: W Polsce mamy pożytecznych [dla obcych] idiotów.

Burza wokół chińskiego statku. Braun: W Polsce mamy pożytecznych idiotów. Są anglosaskimi, żydowskimi, ukraińskimi lokajami

22.10.2025 https://nczas.info/2025/10/22/burza-wokol-chinskiego-statku-braun-w-polsce-mamy-pozytecznych-idiotow-sa-anglosaskimi-zydowskimi-ukrainskimi-lokajami/

NCZAS.INFO | Popularność Grzegorza Brauna wywołuje coraz większy popłoch wśród reprezentantów narzuconego nam systemu. / Foto: PAP
NCZAS.INFO | Popularność Grzegorza Brauna wywołuje coraz większy popłoch wśród reprezentantów narzuconego nam systemu. / Foto: PAP

Burza wokół chińskiego statku, płynącego z pomocą rosyjskich lodołamaczy, który ma zawinąć do portu w Gdańsku. Do sprawy odnieśli się m.in. Stanisław Żaryn, Rafał Otoka-Frąckiewicz oraz Grzegorz Braun.

„Statek Istanbul Bridge to kolejny już statek handlowy płynący z Chin do Europy szlakiem północnym. Fakt, że Chiny utrzymują a nawet intensyfikują tę drogę morską, a portem docelowym był Gdańsk, generuje poważne zagrożenia dla Polski. Jesteśmy wciągani w niebezpieczną współpracę” – ocenił na portalu X Stanisław Żaryn.

„Fakt, że polski port był portem docelowym świadczyć może o tym, że Chiny będą chciały mocniej wciągać Polskę we współpracę, co oznaczało będzie wzmocnienie pozycji chińskiej w Polsce. A to wiąże się ze strategicznymi zagrożeniami dla RP” – grzmiał.

„Polska została wciągnięta w de facto wspólną operację chińsko-rosyjską, bowiem trasa północna jest nie do przejścia bez pomocy rosyjskich okrętów i lodołamaczy. Otwarcie się na współpracę będzie generowało wobec powyższego problemy. Nie bez znaczenia jest fakt, że w ostatnich tygodniach w Polsce szereg wizyt odbył szef MSZ Chin” – wyliczał.

Do słów byłego rzecznika służb specjalnych odniósł się Rafał Otoka-Frąckiewicz, parafrazując jego wypowiedź. „Zrobimy wszystko co w naszej mocy, żeby towary z Chin transportowane przez Szlak Północny nie trafiały do Gdańska. Hamburg powinien być ich ostatnim portem tak, żeby ani grosz z wrażej chińskiej gospodarki nie trafił nad Wisłę” – ironizował publicysta.

„Należy także pamiętać, że 150 statków które skorzystało z tej trasy w tym roku to nic przy samym Kanale Sueskim, który mimo licznych blokad i zagrożeń odnotował spadek frachtu o 70%, a i tak przepuścił ponad 20 tysięcy statków” – dodał.

„Kanał Sueski należy więc zbombardować by zadać ostateczny cios Chinom” – napisał.

„Otwartym pozostaje pytanie co zrobić z Przylądkiem Dobrej Nadziei. Tutaj swoją ufność pokładam w globalnym ociepleniu i odparowaniu tamtejszej wody morskiej – @StZaryn, były rzecznik polskich służb specjalnych” – zakończył Otoka-Frąckiewicz.

Rafał Otoka Frąckiewicz @rafalhubert

Zrobimy wszystko co w naszej mocy, żeby towary z Chin transportowane przez Szlak Północny nie trafiały do Gdańska. Hamburg powinien być ich ostatnim portem tak, żeby ani grosz z wrażej chińskiej gospodarki nie trafił nad Wisłę. Należy także pamiętać, że 150 statków które skorzystało z tej trasy w tym roku to nic przy samym Kanale Sueskim, który mimo licznych blokad i zagrożeń odnotował spadek frachtu o 70%, a i tak przepuścił ponad 20 tysięcy statków. Kanał Sueski należy więc zbombardować by zadać ostateczny cios Chinom. Otwartym pozostaje pytanie co zrobić z Przylądkiem Dobrej Nadziei. Tutaj swoją ufność pokładam w globalnym ociepleniu i odparowaniu tamtejszej wody morskiej –

@StZaryn, były rzecznik polskich służb specjalnych.

Stanisław Żaryn @StZaryn 20 paź

Statek Istanbul Bridge to kolejny już statek handlowy płynący z Chin do Europy szlakiem północnym. Fakt, że Chiny utrzymują a nawet intensyfikują tę drogę morską, a portem docelowym był Gdańsk, generuje poważne zagrożenia dla Polski. Jesteśmy wciągani w niebezpieczną współpracę.

============================

Zdjęcie

149,1 tys. wyświetleń

===========================

Do kwestii chińskiego transportu odniósł się też polski poseł do PE Grzegorz Braun. – Ma potwierdzenie w praktyce trafna diagnoza Romana Dmowskiego sprzed stu lat, że nie brak u nas takich, co bardziej Rosji nienawidzą niż Polskę kochają. Zwrócę Państwu uwagę na to, że kiedy rozmawiamy, to północną drogą, wzdłuż super-kontynentu eurazjatyckiego płynie do Europy kolejny transport z Chin, to akurat turecki statek, rosyjskie lodołamacze – mówił na antenie wPolsce 24 Braun.

Co to oznacza? To oznacza, że przebiegunowaniu ulega mapa handlu światowego i w Polsce mamy pożytecznych idiotów i może cynicznych lokai, którzy chcieliby udaremnić czerpanie przez Polskę zysków właśnie z tego faktu – dodał.

Jeżeli Gdańsk miałby stać się portem docelowym tej północnej drogi, no to byłby to czysty zysk dla Polski. Ale są tacy, dla których to jest zmartwieniem, bo są anglosaskimi, żydowskimi, ukraińskimi lokajami i lojalnymi eurokołchoźnikami, którzy wykonują politykę Niemiec, która wolałaby, żeby te statki zawijały do portu, dajmy na to, w Hamburgu, a nie w Gdańsku – stwierdził.

Dzień, w którym polityk staje przed św. Piotrem…

Dzień, w którym polityk staje przed św. Piotrem…

–  Dzień dobry, mówi polityk – Tak, spodziewam się, że pójdę do nieba.
– Cóż… mówi św. Piotr – to trochę niepewne. Widzisz, mamy tak mało doświadczenia z politykami, bo prawie nikt tu nie przychodzi. Chcielibyśmy cię mieć, ale diabeł też, dlatego zawarliśmy z nim układ.
Polityk wygląda na trochę przestraszonego więc św. Piotr kontynuuje:
– Teraz spędzisz dzień w piekle. Potem dostaniesz dzień w niebie, a potem musisz wybrać, gdzie chcesz być na całą wieczność.


Święty Piotr idzie prowadzi do windy. Jadą w dół bardzo, bardzo długo.
W końcu winda zatrzymała  się przed dużą bramą, a tam diabeł stoi, by powitać polityka.
– Wejdź do piekła, zaprasza diabeł. – Tu dzieje się życie. RAI-RAI!!!
Polityk widzi ogromne pole golfowe, na którym przebywa wielu jego byłych kolegów. Pole jest idealne, cudownie ciepło, a małe demony serwują chłodne napoje.
Później przychodzi czas na pyszne jedzenie i piękne kobiety. Polityk może tylko przebierać. Nagle dzień się kończy i musi wrócić do biura św. Piotra.
Następnego dnia dociera do nieba. Tam również zostaje ciepło przyjęty. Zostaje przebrany za anioła i otrzymuje piękną harfę.
Przez resztę dnia unosi się z obłoku na obłok. Słyszy śpiew ptaków i je najpyszniejsze owoce podawane przez urocze anioły.
Wieczorem zrobiło mu się trochę niedobrze od wszystkich zjedzonych owoców, ale szybko mu przeszło. Anioły wciąż grały na każdym obłoku, a on był już naprawdę zmęczony uwielbieniem i muzyką harfy.
W końcu pojawił się św. Piotr.
– Byłeś już po jednym dniu wszędzie – powiedział św. Piotr. – Co wybierasz?
– Nigdy bym o tym wcześniejn nie pomyślał – powiedział polityk – ale piekło zdecydowanie pasuje do mnie najlepiej.
Święty Piotr próbuje go przekonać, żeby został, ale on chce zejść na pole golfowe i do pięknych kobiet.
Kiedy zszedł z powrotem do piekła i drzwi windy się otworzyły, zobaczył płomienie i siarkę. Śmierdziało tam, ludzie płakali i wili się z bólu wszędzie.
– Ale, ale… – pyta polityk – Gdzie jest pole golfowe? Gdzie są napoje, jedzenie i piękne panie…??
– Ach, to… – uśmiechnął się diabeł.– Wczoraj prowadziliśmy kampanię. Dziś na nas głosowałeś!

W stronę Nowej Normalności. Powolne dryfowanie.

W stronę Nowej Normalności

Autor: AlterCabrio, 21 października 2025

Większość ludzi nie dostrzega powolnych zmian, ponieważ zostali skutecznie wyszkoleni, żeby tego nie robić. Taka jest natura prania mózgu, indoktrynacji i technik stosowanych w ramach operacji psychologicznych, stosowanych w edukacji naszych dzieci, a także powszechnie w mediach. Powiedziano to milion razy, nie jesteśmy już tak dobrzy w krytycznym myśleniu i kwestionowaniu naszych doświadczeń, jak kiedyś.

−∗−

Tłumaczenie: AlterCabrio – ekspedyt.org

−∗−

Powolne dryfowanie w kierunku nowych norm

Agenda posuwa się tak wolno, że wszystko, za czym się kryją, w końcu stanie się faktem, ale nikt nie uzna tego za cokolwiek dziwnego. To jak włośnica, która powoli wgryza się pod skórę niczego niepodejrzewającego psa, powodując poważną infekcję, a biedne zwierzę nie ma pojęcia, że to ​​tam jest.

Pamiętam, jak będąc dzieckiem, po raz pierwszy zetknąłem się z techniką, której astronomowie używają do odróżniania planet od gwiazd. Planety faktycznie się poruszają, choć dla ludzkiego oka bardzo powoli, gwiazdy się nie poruszają, więc astronomowie opracowali pomysłową metodę zwaną porównaniem mrugnięć, aby wykryć ten ruch.

Rejestrując klisze fotograficzne tego samego pola gwiazd w odstępie dni lub tygodni, mogli załadować te obrazy do komparatora błyskowego [blink comparator], urządzenia, które szybko przełączało się między nimi. Gwiazdy stałe pozostawały nieruchome, ale planeta, ze względu na swoją orbitę wokół Słońca, przesuwała się nieznacznie, sprawiając wrażenie, jakby przeskakiwała w tę i z powrotem w oku obserwatora.

Dlaczego o tym wspominam? Bo przypomina mi to, jak trudno jest zaobserwować zmiany, jeśli zachodzą powoli (np. powolny ruch planety). Pomyśl o rosnącej roślinie. Możemy patrzeć na nią godzinami i nie widzieć, jak rośnie. Ale bądźcie spokojni, rośnie. Są gatunki, których wzrost można obserwować (niektóre gatunki bambusa i roślina o nazwie kudzu), ale to trudne. Rozumiecie, o co chodzi.

Mimo wszystko, ludzie są raczej kiepscy w wykrywaniu jakichkolwiek zmian, nie tylko fizycznych. Rzeczy muszą się szybko zmieniać, żebyśmy je zauważyli. Agenda jest bardzo cierpliwa i nie tylko indoktrynuje ludzi, by byli mniej uważni na zmiany (jak robi to już od dziesięcioleci), ale same zmiany zazwyczaj następują dość wolno. Choć nie zawsze.

Fiasco covid-19 z pewnością nastąpiło szybko. Ale tak naprawdę to był tylko eksperyment. Skutki covid-19, maseczek, lockdownów, szczepionek itp. następują powoli. I większość ludzi ich nie zauważa.

Oznacza to, że większość ludzi nie zauważa spadku IQ u dzieci z powodu zniszczenia systemu szkolnictwa podczas lockdownów, większość ludzi nie zauważa przyspieszenia diagnoz raka, większość ludzi nie zauważa zakłóceń w łańcuchu dostaw prowadzących do wzrostu cen i zmniejszenia ilości, większość ludzi nie zauważa ogólnego spadku zdolności poznawczych spowodowanego szczepionką, większość ludzi nie zauważa spadku wskaźnika urodzeń.

I tak w kółko. A jeśli w końcu to zauważą, prawdziwa przyczyna dawno zniknie im z pamięci. Po prostu zrzucą winę na Trumpa.

Tak naprawdę to nie sądzę, aby trzeba było być niezwykle bystrym obserwatorem, żeby to zauważyć. Większość ludzi nie dostrzega powolnych zmian, ponieważ zostali skutecznie wyszkoleni, żeby tego nie robić. Taka jest natura prania mózgu, indoktrynacji i technik stosowanych w ramach operacji psychologicznych, stosowanych w edukacji naszych dzieci, a także powszechnie w mediach. Powiedziano to milion razy, nie jesteśmy już tak dobrzy w krytycznym myśleniu i kwestionowaniu naszych doświadczeń, jak kiedyś.

Kiedy ludzie słyszą o przyjaciołach, u których zdiagnozowano raka i którzy następnie zmarli, nie uważają tego za nic niezwykłego. Albo przynajmniej nie przypisują tego niczemu innemu niż temu, do czego zostali przyuczeni.

A co z kampanią „dzieci też miewają udary”, mającą na celu uświadomienie nam wszystkim, że nagła śmierć dziecka z powodu udaru to „normalna sprawa” [business as usual] i nie powinno nas niepokoić? „To się zdarza non stop” – mówią nam. „Po prostu tego nie zauważyliście”. Nie zliczę, ile razy ludzie kpili z mojej wzmianki o tysiącach sportowców, którzy zmarli na zawał serca na boisku w ciągu ostatnich pięciu lat.

Wzruszają ramionami i mówią: „To nic nowego. Zawsze tak było”. Kiedy pokazuje im się dowody przeczące temu stwierdzeniu, ponownie wzruszają ramionami i pytają: „Skąd wiesz, że ta informacja jest prawidłowa?”. Wszystko to jest wynikiem skutecznego treningu, który pozwala im nie zauważać czegoś jako nietypowego.

Często się zastanawiam, czy jest sens ciągłego skakania jak Kurczak Mały, krzycząc, że świat się kończy. Nikt nie zauważy, że to się stało, dopóki to się nie stanie. A nawet wtedy większość ludzi (przynajmniej wielu) nie będzie się tym przejmować. Po prostu powiedzą coś głupiego, na przykład: „No, co zrobisz?”, „To postęp” albo „Wszystko po staremu”.

Może jednak lepiej po prostu płynąć z prądem ścieków do szamba i dołączyć do grona ślepych lemingów. Niewiele możemy zrobić, żeby to powstrzymać, chyba że wszyscy zgodzą się na nadchodzącą nicość – tylko my, zgryźliwce, najwyraźniej wiemy, że jesteśmy w mniejszości z naszymi poglądami.

Niestety, niewiele jest nadziei, której można by się uchwycić. Jak widać to po reakcjach na każdy artykuł, który piszę i który daje choćby odrobinę nadziei nieobliczalnej administracji Trumpa. Tak jak w orwellowskiej powieści „Rok 1984”, nawet ruch opozycyjny Partii Wewnętrznej, kierowany przez Emmanuela Goldsteina, rzekomego przywódcę podziemnego Bractwa, mógł być iluzją zaaranżowaną przez Partię, mającą na celu uwięzienie dysydentów. Goldstein, przedstawiany jako zdrajca i były członek Partii Wewnętrznej, jest prawdopodobnie sfabrykowanym kozłem ofiarnym, wykorzystywanym do kanalizowania buntu w kontrolowanej narracji, co sugeruje, że wszelka nadzieja pokładana w postaciach takich jak Trump może być w podobny sposób zmanipulowaną mirażem, mającym na celu utrzymanie władzy w rękach państwa głębokiego [Deep State].

Orwell w całym swoim dziele sugerował, że Bractwo rzeczywiście było wymysłem państwa i całkiem możliwe, że nim było. A Trump, oczywiście, może być również marionetką agendy. Skoro więc nie ma nadziei w najwyższych szczeblach rządu światowego, to po co tracić tyle czasu na próby budzenia lemingów? Cóż, ja osobiście nie przestanę robić tego, co robię. Być może sytuacja nieco się zmieni, tak jak moje intensywne zainteresowanie Nowym Porządkiem Świata zaczęło się, gdy zorganizowane oszustwo plandemii pokazało, że dzieje się coś złowrogiego. Teraz, gdy wybryki agendy nie są już tak oczywiste, a komentarze takie jak mój tracą zainteresowanie, może warto trochę odpuścić i skupić się na mojej książce o kobietach Czajkowskiego. Kto wie.

Po tym wszystkim, co powiedziałem, mam wątpliwości, czy te nikczemne zmiany w agendzie pozostaną subtelne i niezauważone. W końcu covid był dość jawny (choć ludzie nadal nie zauważyli, czym tak naprawdę był). A kilka innych rzeczy dzieje się dość wyraźnie. Niesamowite, ile wysiłku potrzeba, żeby lemingi to zauważyły. I jest to jeden z powodów, dla których agenda nie musi wkładać wiele wysiłku, aby utrzymać sprawy w tajemnicy.

W miarę upływu czasu, agenda może niweczyć te wysiłki. Jeśli jednak lemingi zaczną masowo zamieniać się w zgryźliwców, to agenda może mieć problem. Z drugiej strony, może być już za późno, aby lemingi zdołały skutecznie się postawić, co widzieliśmy już wielokrotnie w historii.

Gdy masy znajdą się pod kontrolą, osoby sprawujące nad nimi władzę mogą zrobić niemal wszystko, co zechcą — i tak szybko, jak im wygodnie.

C’est la vie.

_________________

Slow Drift to New Norms, Todd Hayen, Oct 19, 2025