UE na drodze do samo-zniszczenia: Zapowiada 90% redukcji CO2 do 2040 roku

Unia Europejska zapowiada Zielony Ład do kwadratu – 90% redukcji CO2 do 2040 roku

unia-europejska-zapowiada-90-redukcji-co2-do-2040-roku


Po tym gdy USA zakończyło zabawy w Zielony Ład, Europa została jedynym kontynentem zafiksowanym na dekarbonizacji za wszelką cenę. W związku z tym wszyscy spodziewali się, że UE zliberalizuje podejście i zrezygnuje z szalonych założeń Zielonego Ładu niszczących konkurencyjność europejskich firm. Nieoczekiwanie zamiast złagodzenia, zapowiedziano znaczne zaostrzenie klimatycznych sankcji na Europejczyków.

Rada Europejska właśnie zaproponowała drugą odsłonę Zielonego Ładu, drastycznie zaostrzając dotychczasowe cele klimatyczne. Pakiet Fit for 55, który zakładał redukcję emisji o 55% do 2030 roku, został zastąpiony nowym celem – 90% redukcji do 2040 roku. Ta radykalna eskalacja unijnej polityki klimatycznej już doprowadziła do sytuacji, w której ceny energii w Europie są najwyższe na świecie, a wygląda na to, że będzie dużo gorzej.

Przemysłowe ceny energii w Polsce, Włoszech i Wielkiej Brytanii przekroczyły 0,40 USD za kWh, podczas gdy w USA były trzy razy niższe. Chińskie przedsiębiorstwa płacą około 0,088 USD za kWh, czyli ponad cztery razy mniej niż europejskie firmy. Między 2019 a 2023 rokiem ceny przemysłowe w UE wzrosły dramatycznie: w Wielkiej Brytanii o 124%, na Węgrzech o 171%, w Polsce o 137%.

Wbrew oficjalnym zapewnieniom, Europa przechodzi już przez proces de-industrializacji. Produkcja przemysłowa w Europie spadła o 5,8% w dwunastu miesiącach zakończonych w listopadzie 2023 roku. Zużycie energii elektrycznej przez przemysł w UE spadło o 5,8% w 2022 roku i kolejne 6% w 2023 roku. Koncern Tata Steel zamyka ostatnie dwa wielkie piece hutnicze w Wielkiej Brytanii, eliminując 2800 miejsc pracy. Slovalco zamknęło hutę aluminium na Słowacji po 70 latach działalności z powodu wysokich kosztów energii. Nyrstar wstrzymał działalność zakładu cynku w Budel z powodu wysokich kosztów energii, a BASF zamknął kilka linii produkcyjnych w Niemczech.

Nowa propozycja pozwalająca na pokrycie 3% zobowiązań emisyjnych przez kredyty węglowe z krajów rozwijających się to przyznanie się do porażki. UE wprowadza coraz bardziej restrykcyjne regulacje dla własnego przemysłu, jednocześnie pozwalając sobie na “kupowanie” redukcji emisji z krajów, które nie niszczą swojej gospodarki.

Podczas gdy Europa niszczy swoją konkurencyjność, reszta świata rozwija się. Chiny zwiększyły zużycie energii elektrycznej o ponad 550 TWh, czyli o 7% w 2024 roku. Elektryfikacja w Chinach postępuje szybko – udział energii elektrycznej w końcowym zużyciu energii wynosi 28%, podczas gdy w USA 22%, a w UE jedynie 21%. Ceny energii elektrycznej dla przemysłu energochłonnego w UE w 2024 roku były średnio dwukrotnie wyższe niż w USA i o 50% wyższe niż w Chinach.

Produkcja przemysłowa w Niemczech kurczy się od 2017 roku, a spadek nabiera tempa wraz z osłabieniem konkurencyjności. Według Federacji Niemieckich Przemysłowców 20% niemieckiej wartości dodanej przemysłu jest zagrożone. Niemcy ponownie stają się “chorym człowiekiem Europy”, ale tym razem problem dotyczy całego kontynentu.

Cel 90% redukcji emisji do 2040 roku to kolejny krok w kierunku gospodarczego samobójstwa. Trzynaście z 20 europejskich instytutów badawczych AIECE nie spodziewa się, że obecne problemy energetyczne będą miały trwały wpływ na strukturę gospodarczą ich krajów, ale czy można im wierzyć, gdy fakty mówią co innego?

Polska, jako kraj w znacznym stopniu zależny od węgla, jest szczególnie narażona na destrukcyjne działanie unijnej polityki klimatycznej. Podczas gdy inne kraje mają alternatywy energetyczne, Polska zostaje zmuszona do radykalnej transformacji, która może zniszczyć podstawy jej przemysłu.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że europejska polityka klimatyczna jest prowadzona tak, jakby była projektowana przez konkurentów gospodarczych Europy. Chiny, które dominują w produkcji technologii “zielonych”, szczególnie korzystają z europejskiego samozniszczenia. Podczas gdy Europa niszczy swoją konkurencyjność kosztownymi regulacjami, Chiny rozwijają się i umacniają swoją pozycję na światowych rynkach.

Jak mówił świętej pamięci Krzysztof Kononowicz: “Nie będzie niczego”. I rzeczywiście – przy obecnej polityce klimatycznej UE, Europa stoi przed perspektywą gospodarczej zapaści. Ceny energii będą dalej rosły, przemysł będzie uciekał do krajów z tańszą energią, a zwykli obywatele zapłacą za to wszystko rachunkami, które już teraz są nie do udźwignięcia.

Jedynym racjonalnym rozwiązaniem dla Polski może być rozważenie opuszczenia tej organizacji, która przekształciła się w narzędzie gospodarczego samozniszczenia. UE to już nie wspólnota rozwoju, lecz klub szaleńców, którzy gotowi są zniszczyć wszystko w imię ideologii klimatycznej.

JKM: Należy odebrać im wszelkie zasiłki, a wówczas będą omijać Polskę szerokim łukiem.

Korwin-Mikke wydał oświadczenie. Chodzi o imigrantów. „Normalna imigracja jest wtedy, gdy przyjeżdża…”

3.07.2025 normalna-imigracja-jest-wtedy

Janusz Korwin-Mikke na konwencji Grzegorza Brauna.
Janusz Korwin-Mikke na konwencji Grzegorza Brauna. / Fot. banbye.pl/screen

Janusz Korwin-Mikke opublikował na X oświadczenie w sprawie przyczyn problemów z imigrantami. Jak stwierdził, należy odebrać im wszelkie zasiłki, a wówczas będą omijać Polskę szerokim łukiem.

Nestor polskiej prawicy wolnościowej opublikował oświadczenie dotyczące imigrantów w Polsce.

„Problemy z imigrantami mamy, bo sami je stworzyliśmy dając im zasiłki, mieszkania i utrzymanie. Rozwiązanie jest proste: przestać dawać im jakiekolwiek pieniądze, przestać zapewniać mieszkania i wyżywienie. Wtedy natychmiast się z Polski wyniosą – bo nawet teraz, gdy dostają to wszystko, często uciekają z powrotem do Niemiec” – napisał w oświadczeniu na X Janusz Korwin-Mikke.

„Rząd odbierając swoim obywatelom pod przymusem pieniądze i wydając je na nieznanych nam ludzi, którzy w dodatku często stwarzają dla nas zagrożenie – popełnia przestępstwo, za które członkowie rządu poniosą, mam nadzieję, stosowną karę” – stwierdził prezes partii KORWiN.

W komentarzu podał też przykład, jego zdaniem „normalnej imigracji”.

Normalna imigracja jest wtedy, gdy przyjeżdża p.Kazunga M’Babele, który o Polsce coś słyszał, chce tu pracować i sam się utrzymywać; imigracja socjalistyczna: przyjeżdża pakiet 20.000 ludzi, o których nic nie wiemy, którzy nie wiedzą, gdzie przyjechali, a my mamy ich utrzymywać” – napisał Janusz Korwin-Mikke.

Wysyłajmy więcej wsparcia! Dowódcy jednego ukraińskiego batalionu zdefraudowali prawie 9 mln zł

Wysyłajmy więcej wsparcia. Dowódcy ukraińskiego batalionu zdefraudowali wojskowe środki na prawie 9 mln zł

3.07.2025

Ukraina
Zdjęcie ilustracyjne. / foto: Pixabay (kolaż)

Wojskowy kontrwywiad Służby Bezpieczeństwa Ukrainy i Policja Narodowa we współpracy z Naczelnym Dowódcą Sił Zbrojnych Ukrainy ujawnili trzy mechanizmy wyłudzania środków przeznaczonych na obronność. Układ działał w rejonie Odessy, gdzie straty oszacowano na około 100 milionów hrywien (ponad 8,6 mln zł).

W obwodzie odeskim na Ukrainie SBU przeprowadziła operację antykorupcyjną w strukturach wojskowych. Zlikwidowano również trzy schematy defraudacji funduszy obronnych.

Osoby zaangażowane w układ sprzedawały „rezerwy od mobilizacji”, fałszywe dokumenty weteranów działań bojowych i paliw przeznaczonych dla wojska. Służby ukraińskie przekazały, że działania te spowodowały stratę budżetu na prawie 100 mln hrywien.

Śledczy ustalili, że organizatorem procederu był dowódca samodzielnego batalionu, który stacjonuje w obwodzie odeskim. W czasie dowództwa zaangażował w układ czterech oficerów, którzy byli jego podwładnymi. Dwóch z nich było zastępcami tego dowódcy.

W ramach jednego ze schematów, wojskowi fikcyjnie rejestrowali lokalnych przedsiębiorców i znajomych jako członków jednostki wojskowej.

„Koszt takich 'usług’ pozwalających uniknąć mobilizacji sięgał nawet 5 tysięcy dolarów amerykańskich” – napisano w aktach sprawy.

W rzeczywistości osoby te nie pojawiały się na terenie jednostki wojskowej. W zamian za fikcyjną mobilizację przekazywały miesięczne wynagrodzenie na konta bankowe dowództwa batalionu.

„Osoby te rozprowadzały podrobione zaświadczenia uczestników działań bojowych (UBI) oraz nielegalnie sprzedawały paliwo, które zgodnie z przeznaczeniem miało służyć jednostce wojskowej” – wskazuje kresy.pl.

Zatrzymano wszystkich podejrzanych. Zabezpieczono telefony i karty bankowe zawierające dowody transakcji.

„Obecnie były dowódca batalionu, dwaj zastępcy dowódcy, kierownik magazynu paliw i smarów oraz dowódca kompanii usłyszeli zarzuty. Podejrzani pozostają w areszcie. Grozi im kara do 12 lat pozbawienia wolności oraz konfiskata majątku” – czytamy.

Dokąd prowadzi nieudana kampania bombardowań Trumpa?

Dokąd prowadzi nieudana kampania bombardowań Trumpa?

Opis w j. polskim, wideo w j. angielskim

DR IGNACY NOWOPOLSKI JUL 3

1 lipca 2025 r. pułkownik Douglas Macgregor omówił geopolityczne konsekwencje nieudanej próby zamachu bombowego prezydenta Donalda Trumpa oraz bieżące wydarzenia na Ukrainie i na Bliskim Wschodzie z gospodarzem Andrew Napolitano w programie „Judging Freedom”. Poniższy artykuł podsumowuje kluczowe punkty jego analizy i rzuca światło na złożone powiązania kształtujące globalną sytuację bezpieczeństwa.

Zagrożenia ekonomiczne wynikające z narastających konfliktów

Napolitano rozpoczął od wskazania ryzyka ekonomicznego globalnych konfliktów. Rosnące wydatki rządowe, rosnące zadłużenie i słabszy dolar zagrażają stabilności finansowej Stanów Zjednoczonych, a tym samym ich obywateli. Szczególnie alarmująca jest prognoza Goldman Sachs, że cena złota może wzrosnąć do 4500 USD za uncję do 2026 r., ponieważ banki centralne i inwestorzy gromadzą złoto jako ochronę przed załamaniem waluty, inflacją i zmiennością rynku.

Ukraina: Wojna w punkcie zwrotnym

Macgregor przeanalizował sytuację na Ukrainie, która nadal eskaluje pomimo malejącej międzynarodowej uwagi. Ukraińskie ataki na Donieck brytyjskimi pociskami Storm Shadow, które spowodowały ofiary wśród ludności cywilnej, świadczą o desperacji Kijowa. Donieck i Ługańsk zostały już całkowicie wyzwolone spod ukraińskich wojsk, a rosyjskie jednostki, wspierane przez czeczeńskich bojowników, zbliżają się do Kijowa, aby postawić przed sądem członków neonazistowskiego batalionu Azow. Prezydent Władimir Putin jest pod presją, aby zakończyć wojnę szybciej, ale pozostaje oddany swojej ostrożnej, metodycznej strategii, aby uniknąć bezpośredniej konfrontacji z NATO. Macgregor przewiduje, że do końca września 2025 r. mapa Ukrainy ulegnie znacznej zmianie. Putin oczekuje również zmian politycznych w Europie, szczególnie we Francji i Niemczech, które mogłyby wpłynąć na dynamikę konfliktu.

Bombardowanie Trumpa: porażka o daleko idących konsekwencjach

Dyskusja koncentrowała się na niedawnym nalocie bombowym Trumpa, który według Macgregora został nakazany przez premiera Izraela Benjamina Netanjahu, aby wymusić zawieszenie broni. Izrael znalazł się w niepewnej sytuacji, ponieważ irańskie rakiety wyrządzały znaczne szkody, a izraelskie systemy obrony przeciwrakietowej były eksploatowane do granic możliwości. Atak, który nie spowodował żadnych ofiar wśród Irańczyków, został przedstawiony jako sukces przez Trumpa, ale Macgregor podkreślił, że konflikt wcale się nie zakończył. Podkreślił to irański kontratak na amerykańskie obiekty w Bahrajnie. Prośba o zawieszenie broni wyraźnie wyszła od Izraela, który według Macgregora był zaskoczony precyzją i niszczycielską siłą irańskich rakiet. Izraelski minister finansów ostrzegł również przed zbliżającym się załamaniem gospodarczym, jeśli konflikt będzie kontynuowany. Koszty odbudowy Izraela ostatecznie poniosą Stany Zjednoczone, a kontrakty prawdopodobnie otrzymają duże amerykańskie firmy.

Długoterminowe konsekwencje geopolityczne

Macgregor ostrzegł, że bombardowanie uczyniło ze Stanów Zjednoczonych de facto stronę wojny, która wywarła trwałe napięcia na stosunki z Iranem, Rosją i Chinami. Iran postrzegał Trumpa jako instrument Izraela, co utrudniało negocjacje. Ponadto Azerbejdżan odgrywał coraz bardziej problematyczną rolę, służąc jako baza operacyjna Izraela przeciwko Iranowi, jednocześnie narażając interesy Rosji w regionie. Turcja pod rządami prezydenta Erdogana wspierała tę dynamikę, wykorzystując Syrię jako platformę do ataków na grupy szyickie w Iraku i Iranie. Egipt, największy kraj arabski, również był pod presją. Rząd prezydenta Sisiego był ekonomiczny zależny od Stanów Zjednoczonych, co ograniczało jego zdolność do działania. Niemniej jednak ludność wrzała z powodu bezczynności wobec Izraela w konflikcie w Strefie Gazy. Macgregor podkreślił, że wizja „Wielkiego Izraela” od Suezu do Eufratu nadal kształtowała program wielu aktorów, wspieranych przez interesy finansowe w Nowym Jorku, Londynie i Waszyngtonie.

Kontrowersje wokół informacji wywiadowczych

Innym punktem było oświadczenie senatora Johna Kennedy’ego po odprawie, że Iran jest „kilka dni od” posiadania bomby atomowej. Macgregor skrytykował Kennedy’ego za to, że nie zna źródła tej informacji — czy izraelskiego, czy amerykańskiego. To rodzi pytania o wiarygodność, powiedział, biorąc pod uwagę, że Izrael wydaje podobne ostrzeżenia od dziesięcioleci. Ścisłe powiązanie amerykańskiego wywiadu i izraelskich interesów, szczególnie poprzez postacie takie jak generał Kurilla z Centralnego Dowództwa USA, wzmacnia sceptycyzm co do niezależności amerykańskiego podejmowania decyzji.

Wniosek: Niebezpieczna eskalacja

Macgregor zakończył ponurą prognozą: Stany Zjednoczone są głęboko uwikłane w konflikt, którego konsekwencje są trudne do przewidzenia. Niebezpieczeństwo rozszerzonej wojny, być może nawet z użyciem taktycznej broni jądrowej, pozostaje realne. Zależność od interesów zagranicznych i brak przejrzystości w podejmowaniu decyzji zagrażają nie tylko bezpieczeństwu narodowemu, ale także niepodległości Stanów Zjednoczonych.

Macgregor wezwał do wyciągnięcia wniosków z lekcji George’a Washingtona, który ostrzegał przed wpływem obcych mocarstw. Analiza pokazuje, że kampania bombardowań Trumpa nie tylko zakończyła się porażką militarną, ale także wmanewrowała Stany Zjednoczone w niebezpieczną pozycję geopolityczną o potencjalnie niszczycielskich konsekwencjach dla regionu i świata.

„Ale to zawsze syn rodzony…”

„Ale to zawsze syn rodzony…”

Stanisław Michalkiewicz  3 lipca 2025 http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=5851

Nie ulega wątpliwości („nie ulega wątpliwości, jak mawiała stara niania, lepiej bzykać bez miłości, niżli kochać bez bzykania”), że na czoło płomiennych szermierzy praworządności w naszym nieszczęśliwym kraju wysforował się Wielce Czcigodny „oczywiście-niewątplywie” Roman Giertych. Już dawno zasłużył on na stanowisko Pierwszego Skarżypyta Rzeczypospolitej, ale najwyraźniej nie zaspokoiło to jego ambicji i w tej chwili nie tylko jest w awangardzie najbardziej płomiennych szermierzy, wyprzedzając nawet pana ministra Adama Bodnara z czarnym podniebieniem, który w vaginecie obywatela Tuska Donalda piastuje fuchę ministra sprawiedliwości. Wielce Czcigodny obywatel Giertych Roman nie tylko domaga się ponownego przeliczenia głosów w całej Polsce, tak, żeby w rezultacie wybory prezydenckie wygrał zatwierdzony kandydat z pierwszorzędnymi, jerozolimskimi korzeniami, obywatel Trzaskowski Rafał, ale w dodatku wykrył, kto te wybory sfałszował. Podczas przesłuchania przez resortową „Stokrotkę”, Wielce Czcigodny obywatel Giertych Roman, „w poczuciu odpowiedzialności za słowo” oznajmił, że wybory prezydenckie w Polsce sfałszowali Rodacy-Kamraci, czyli przebywający w areszcie wydobywczym panowie Olszański i Osadowski. Okazało się, że zinfiltrowali oni co najmniej 18 tysięcy komisji wyborczych, co stało się przyczyną przegranej obywatela Trzaskowskiego Rafała.

Z jednej strony odkrycie Wielce Czcigodnego obywatela Giertycha Romana wynika z doświadczeń zdobytych przez bezpieczniaków, niezależnych prokuratorów i niezawisłych sędziów, którzy zgodnie z przysłowiem, iż na pochyłe drzewo wszystkie kozy skaczą, mają skłonność do tak zwanego przyklepywania wytypowanym delikwentom wszystkich możliwych zbrodni, żeby poprawić sobie statystyki – ale z drugiej strony, zaskakujący charakter odkrycia Wielce Czcigodnego obywatela Giertycha Romana, zaniepokoił bardziej umiarkowanych, chociaż też płomiennych szermierzy praworządności w naszym bantustanie, jak np. panią prof. Łętowską Ewę, a nawet niedawno odciętą od stryczka panią Gersdorf Małgorzatę. Chodzi o to, że na tak nieprawdopodobne odkrycia grono płomiennych, ale umiarkowanych szermierzy praworządności nie jest jeszcze gotowe. Może w przyszłości, kiedy „demokracja wojenna” umocni się w naszym bantustanie, płomienni, chociaż umiarkowani szermierze praworządności, bez wahania będą takich Rodaków-Kamratów wysyłać do gazu – ale teraz, to znaczy – na tym etapie – jeszcze takiej gotowości nie ma. „Panną byłam, dziecko miałam – ale co to, to nie!

Ciekawe, że swoich odkryć Wielce Czcigodny obywatel Gierttych Roman dokonuje jakby wbrew woli obywatela Tuska Donalda, który werbalnie co prawda, niemniej jednak, aż tak daleko w szermierce o praworządność się nie posuwa – chociaż od miesiąca, to znaczy – odkąd Wielce Czcigodny obywatel Gietrych Roman wstąpił na członka Volksdeutsche Partei, obywatel Tusk teoretycznie jest jego partyjnym przywódcą i choćby z tego tytułu mógłby go dyscyplinować – ale z zagadkowych przyczyn tego nie robi, pozwalajac Wielce Czcigodnemu obywatelu Giertychu Romanu na coraz to zuchwałsze dokazywanie, które – jak wspomniałem – budzi nawet zaniepokojenie w stadzie autorytetów moralnych. Ta powściągliwość obywatela Tuska Donalda wobec Wielce Czcigodnego obywatela Giertycha Romana musi mieć jakieś ważne przyczyny. Spróbujmy tedy rozebrać to sobie z uwagą.

Jak pamiętamy, obywatel Tusk Donald wprawdzie wciągnął obywatela Giertycha Romana na listę wyborczą Volksdeutsche Partei w okręgu świętokrzyskim, dzięki czemu w październiku 2023 roku obywatel Giertycb Roman stał się Wielce Czcigodnym – ale od stryczka przezornie go nie odcinał i lubelska niezależna prokuratura nadal mozolnie prowadziła przeciwko obywatelu Giertychu Romanu śledztwo w sprawie „wyprowadzenia” ze spółki „Polnord” kilkudziesięciu milionów złotych. Obywatel Giertych, nie będąc jeszcze Wielce Czcigodnym, na wieść o przybyciu prokuratora, nawet teatralnie „zemglał”, wobec czego zakłopotany prokurator odczytał mu zarzuty do sempiterny, co niezawisły sąd taktownie uznał za „nieskuteczne”. Tak czy owak obywatel Tusk przezornie nie odcinał od stryczka obywatela Giertycha Romana, chociaż był on już Wielce Czcigodny. Przełom nastąpił dopiero w styczniu 2025 roku, kiedy to lubelski prokurator, pan Andrzej Markowski, cieszący się opinią prawnika tak zdolnego, że nawet zdolnego do wszystkiego, jednym ruchem ręki umorzył śledztwo przeciwko Wielce Czcigodnemu Romanu Giertychu, twierdząc, że on „nic nie wiedział” o machinacjach jego totumfackiego, niejakiego „Foki”, przeciwko któremu śledztwo toczy się dalej jak-gdyby-nigdy-nic. Postanowienie o umorzeniu śledztwa przeciwko Wielce Czcigodnemu się uprawomocniło, bo „Polnord” chwalebnie wstrzymał się od odwoływania się od tego postanowienia. Oczyma duszy wyobrażam sobie, jak to do zarządu tej spółki zadzwonił ktoś starszy i mądrzejszy i powiedział tak: wiecie, rozumiecie, nikt nie jest bez grzechu wobec Boga ani bez winy wobec cara, więc nie składać mi tu zadnych odwołań, bo inaczej będzie z wami brzydka sprawa. Najciekawsze jest to, że obywatel Tusk Donald, który dotychczas przezornie nie odcinał obywatela Gietycha Romana od stryczka, teraz nie pisnął ani jednym słowem protestu. Dlaczego? Czy przypadkiem nie dlatego, że decyzję o nakazaniu prokuratoru Markowskiemu umorzenia śledztwa podjęła ta sama Moc, której podlega również obywatel Tusk Donald?

No dobrze – ale śledztwo, to jedna sprawa, a dokazywanie Wielce Czcigodnego Giertycha Romana w dziedzinie szermierki praworządnością, to sprawa druga. To dokazywanie wywołuje nawet wrażenie, jakby obywatel Tusk Donald milcząco godził się na rolę zakładnika Wielce Czcigodnego Giertycha Romana. Jakaż zagadkowa przyczyna może sprawić coś takiego?

Tu musimy odwołać się do literatury, a konkretnie – do drugiej części nieśmiertelnego poematu Janusza Szpotańskiego „Szmaciak w wojsku”. Jest tam scena, jak w początkach stanu wojennego, dowodzący operacją odblokowania pcimskiego kombinatu generał Tumor prosi komendanta milicji Maczugę o łagodne potraktowanie Aleksa, syna byłego sekretarza Wardęgi, co to, jako gęgacz, schronił się w kombinacie między strażującymi robotnikami:

Stary towarzysz, zasłużony,

samego jeszcze znał Stalina.

Fakt, że ma głupawego syna,

ale to zawsze syn rodzony,

więc oszczędź Alka, bardzo proszę.

Ja ze swej strony zaraz wnoszę

pismo o awans.

Wypada tedy przypomnieć, że obywatel mec. Giertych Roman był pełnomocnikiem syna obywatela Donalda Tuska, Michała, w sprawie Amber Gold. Jak pamiętamy sprawa ta została i przez niezależną prokuraturę i przez niezawisłe sądy z Gdańska, a nawet przez sejmową komisję pod kierownictwem pani Małgorzaty Wassermann, sprawnie zamieciona pod dywan, a forsy nigdy nie znaleziono. To fakt – ale z drugiej strony – ileż pikantnych szczegółów w tej sprawie mógł poznać obywatel mec. Giertych Roman, jako pełnomocnik Tuska Michała? Czy przypadkiem nie ta okoliczność jest przyczyną, dla której Wielce Czcigodny Roman Giertych, na oczach całej Polski, trzyma obywatela Tuska Donalda mocno za krocze?

Stanisław Michalkiewicz

Życie w Absurdystanie…

Życie w Absurdystanie…

Data: 29 giugno 2025Author: Uczta Baltazara










babylonianempire/zycie-w-absurdystanie

FOTO: „Gotowi do działania w pełnym słońcu” – Zełenski i nowa logika zielonej wojny rodem z Brukseli. Montage/APA/AFP/JOHN THYS/KI/ChatGPT

Artykuł poniżej zamieszczony trafia w dziesiątkę, jako że obnaża absurdalność wysiłków zmierzających do pogodzenia i tak już ekstremalnie niedorzecznych celów klimatycznych z brutalną rzeczywistością wojny. Zabijanie i dewastacja z zachowaniem minimalnej emisji CO2.

Żyjemy w Absurdystanie – gdzie Trump zabawia się publikowaniem filmików w stylu “Bomb Iran”, ujawniających nie tyle potwierdzoną przez jego bratanka chorobę Alzheimera https://www.express.co.uk/news/us/2073050/Trump-dementia-concerns-addressed-nephew-Fred-Trump-III-warning-signs, co ogólną demencję.

Dla Zełenskiego wyłącznie czołgi zasilane energią słoneczną? – UE domaga się kontroli emisji CO2 w wojskowości

Ekologiczna amunicja, bomby neutralne dla klimatu, bombowce stealth z pompami ciepła – i pociski, które napędzane są wiatrem: Bruksela podchodzi do sprawy na poważnie. Po raz pierwszy również armie mają ujawniać swój ślad węglowy. Szefowa UE Ursula von der Leyen nie zapomniała o swoim „Zielonym Ładzie”, zainicjowanym w 2019 roku – pomimo wojny w Ukrainie.

To, co przez dziesięciolecia było uważane za „kwestię bezpieczeństwa narodowego” i dlatego było traktowane jako tabu, jest teraz częścią wielkiego planu klimatycznego: UE wzywa do większej przejrzystości w zakresie emisji CO2 przez wojsko. Tłem tego są tak zwane Rozszerzone Ramy Przejrzystości (ETF), które mają zastosowanie do wszystkich sygnatariuszy paryskiego porozumienia klimatycznego od końca 2024 r. – w tym europejskich państw NATO.

W ten sposób, emisje gazów cieplarnianych generowane przez armie, które do tej pory były ukrywane, po raz pierwszy zostaną ujawnione publicznie. Według szacunków, emisje te stanowią do 5,5 procent globalnych emisji – mniej więcej tyle, co cały międzynarodowy ruch lotniczy i morski.

W przyszłości bomby neutralne dla klimatu?

Najwyraźniej, komisarze ds. klimatu w Brukseli dostrzegają również możliwości poprawy klimatu podczas wojny: na przyszłość siły zbrojne powinny mieć nie tylko większy budżet, ale także lepszy ślad węglowy.

Każdy, kto wcześniej uważał, że wojny są wystarczająco złe, doświadcza teraz kolejnego etapu eskalacji – politycznie poprawnego i bezemisyjnego: armie państw członkowskich UE wypowiadają wojnę także zmianom klimatu.

Czy wkrótce będziemy musieli przygotować się na bomby neutralne dla klimatu, zieloną amunicję i czołgi solarne?

FOTO: „Zielone dostawy dla frontu?” – Von der Leyen, Zelenski i Rutte podczas szczytu przemysłu obronnego NATO w Hadze. APA/AFP/ANP/JONAS ROOSENS

Czyste pola bitew, ekologiczne pociski

To, co brzmi jak polityczny kabaret, jest rzeczywistością. Firmy z branży obronnej, takie jak Lockheed Martin i Thales, zobowiązały się do osiągnięcia zerowego poziomu emisji netto.

Jednocześnie niektóre armie testują wykorzystanie systemów solarnych, pomp ciepła i pojazdów elektrycznych – na przykład do zaopatrywania odległych baz. Eksperci podkreślają zalety taktyczne: urządzenia elektryczne są cichsze i nie emitują ciepła.

Jaki będzie następny krok? – Pociski przenoszone przez wiatr – popychane przez wiatr.

Zielony przełom Von der Leyen – i wojna w Ukrainie

Kiedy Ursula von der Leyen po raz pierwszy została przewodniczącą Komisji w roku 2019, w pełni zaangażowała się w zielony przełom: Dzięki „Europejskiemu Zielonemu Ładowi” Europa miała stać się pierwszym kontynentem neutralnym dla klimatu. Ochrona klimatu była zasadą przewodnią – we wszystkich obszarach polityki.

Potem nastąpił rosyjski atak na Ukrainę. Nagle, w centrum uwagi znalazły się zbrojenia, dostawy energii i polityka bezpieczeństwa. Kwestie klimatyczne zeszły na dalszy plan – a czasami były postrzegane jako przeszkoda. Obecnie, Bruksela najwyraźniej próbuje osiągnąć kwadraturę koła: uzbrojenie i neutralność CO2 mają zostać osiągnięte w tym samym czasie.

Ryzykowny eksperyment: Co to oznacza dla Kijowa?

Połączenie polityki klimatycznej i działań wojennych może stać się podwójnym wyzwaniem dla Ukrainy: Jeśli wojskowe ślady węglowe naprawdę zaczną się liczyć, dostawy broni lub projekty obronne mogą być w przyszłości utrudnione pod względem prawnym. Ekologizacja wojska może sprawić, że rozwój ukraińskiej armii będzie bardziej skomplikowany lub droższy.

Bruksela może nieumyślnie ograniczyć pole manewru Zełenskiego, narzucając nowe warunki, zwłaszcza jeśli chodzi o obronę przed inwazją Rosji, która narusza prawo międzynarodowe.

Innymi słowy: To, co zaczyna się jako idealistyczna polityka klimatyczna, w rzeczywistości wojny może stać się dla sojuszników pułapką.

Mniej emisji, więcej kontroli

Krytycy uważają, że środek ten jest spóźniony – nie z powodu kwestii czołgów, ale z powodu braku przejrzystości. Na przykład w protokole z Kioto z 1997 r. Stany Zjednoczone stworzyły lukę, która pozwalała na wyłączenie emisji wojskowych z krajowych celów klimatycznych. Chociaż teoretycznie zostało to wyeliminowane w porozumieniu paryskim, raportowanie emisji CO2 pozostało dobrowolne. Nowy ETF powinien to zmienić – przynajmniej na papierze.

Trend zmierza w kierunku zielonej wojny. Być może wkrótce nie będziemy liczyć wyłącznie tego, ile czołgów ma dany kraj, ale ile CO2 one emitują? – Ataki powietrzne będą musiały być nie tylko precyzyjne, ale także przyjazne dla klimatu.

INFO: https://exxpress.at/politik/nur-noch-solar-panzer-fuer-selenskyj-eu-fordert-co2-kontrolle-beim-militaer/

https://www.nato.int/cps/en/natohq/news_210129.htm

https://www.nogeoingegneria.com/tecnologie/carbon-capture/le-nuove-guerre-munizioni-verdi-bombe-ad-impatto-climatico-zero-bombardieri-stealth-con-pompa-a-calore-e-razzi-mossi-dal-vento/

O co diabeł wpieklił się najbardziej? Ks. Wachowiak o wielkości Matki Bożej

O co diabeł wpieklił się najbardziej?

Ks. Wachowiak o wielkości Matki Bożej

o-co-diabel-wpieklil-sie-najbardziej

ks. Daniel Wachowiak

Polskich katolików cechuje wielka pobożność maryjna. Nie wszystkim się to podoba. Pojawiają się nawet głosy krytyki, że miłość do Matki przysłania Syna. Ale czy tego rodzaju opinie mają uzasadnienie i czy można Matkę Bożą kochać za bardzo? A co sprawia, że szatan tak bardzo Jej nienawidzi? O pobożności maryjnej opowiadał ks. Daniel Wachowiak, proboszcz parafii pod wezwaniem św. Brata Alberta w podpoznańskich Koziegłowach, goszczący w „Przymierze z Maryją TV”.

Kapłan zapytany wprost czy można kochać Maryję za bardzo zasugerował, że musiałby zapytać samego Pana Jezusa, czy On ją kocha za bardzo. Zaś na pytanie można odpowiedzieć na wielu poziomach. – Po pierwsze, czym albo Kim jest miłość? Niektórym się wydaje, że jak się kocha za bardzo Pana Boga, to nie można kochać drugiego człowieka. Albo odwrotnie, że jak się kocha za bardzo człowieka, to nie można kochać Pana Boga. Przecież to się wzajemnie nie wyklucza. Powiem więcej, że kto nie umie kochać Pana Boga, ten nie potrafi kochać drugiego człowieka, nawet jakbym mu mówił w ciągu dnia, milion razy kocham cię – powiedział kapłan przypominając, że Bóg jest Miłością.

Jak ja kocham prawdziwie, to w moim sercu znajduje się miejsce dla każdego. A jak Bóg jest na pierwszym miejscu – mówiąc już słowami świętego Augustyna, czyli duchowego ojca papieża Leona XIV – wszystko inne jest na miejscu właściwym. Czyli jeżeli ktoś w pierwszym rzędzie kocha Pana Boga, to umie Maryję kochać tak, jak Pan Bóg ją pokochał. Czy trzeba czegoś więcej? – wskazał.

Kapłan podzielił się z Widzami też swoim świadectwem z czasów swojej młodości. Jako nastolatek miewał pewne wątpliwości dotyczące wiary i zadał pytanie spowiednikowi o to, czy jeśli ma wątpliwości co do pobożności maryjnej, to jest to grzech. – Jako nastolatek, patrząc na polską maryjność, zastanawiałem się jak ją ustawić na takim poziomie, że będzie ona chrystocentryczna – relacjonował.

Tu z pomocą przyszła Katechizm Kościoła Katolickiego i Ewangelia. Mowa o scenie, gdy do Pana Jezusa przychodzą krewni, a wśród nich jest Maryja. – I Pan Jezus mówi w pewnym momencie, i to brzmi bardzo szorstko: Któż jest moją matką, któż jest moim bratem, siostrą? To ci, którzy słuchają Słowa Bożego i wypełniają je. I teraz cofam się do moich lat nastoletnich. Gdy czytałem ten fragment biblijny, pomyślałem, że on jest wręcz antymaryjny, że to jest dowód na to, że pobożność maryjna, także w Polsce jest niepoukładana. Ale właśnie wówczas Katechizm Kościoła Katolickiego, nauka Kościoła otworzyły mi oczy, że ten pozornie niemaryjny fragment jest bardzo maryjny – mówił.

Jest tak, gdyż to przecież Matka Boża nie tylko wiernie słuchała Słowa Bożego, ale wypełniła je w sposób doskonały. – Kto bardziej słuchał Słowa Bożego od Maryi? Kto je bardziej wypełniał? Ja nie znajduję w historii świata nikogo poza Marią. Ona w pierwszym rzędzie tak wsłuchiwała się w to, co mówi Duch Święty, że w jej przypadku Słowo stało się Ciałem. To w Jej łonie zamieszkało Słowo Boże, które stało się Ciałem – mówił. Tak Maryja staja się dla ludzi wzorem do naśladowania, zachętą do wzbudzania pragnienia, aby kochać jej Syna i być Jego wiernym uczniem.

Niestety w świecie nie brak ludzi, którzy nienawidzą Matki Bożej, bluźnią przeciwko Niej. Dokonywane są ataki na miejsca kultu, niszczone są figury – tego rodzaju zdarzenia mają miejsce także w Polsce. Zasadnym więc wydaje się pytanie o źródło, o inspiracje togo rodzaju zachowań.

Jak popatrzymy na demona, diabła, złego ducha, szatana, to wiemy o tym, że on jako duch nie może się rozmnażać, że swoich zwolenników musi poszukiwać wśród stworzenia Bożego. I znów mówiąc językiem teologii, wpieklił się szatan, gdy się dowiedział, że to stworzenie Boże może jednak współ-stwarzać świat. Diabeł nie może rodzić, a człowiek może. Dlatego od początku diabeł kusi człowieka, szczególnie w sferze intymnej, w której rodzi się drugi człowiek. Natomiast jeśli chodzi o Matkę Bożą, to ona wśród stworzenia najbardziej wpiekla demona. I ja trochę wczuwając się w to, co może zły duch czuć, ja go rozumiem. Bo jeżeli ktoś ma diabelskie myślenie, bo w istocie jest tym, który się ciągle sprzeciwia Bogu, to pojmuje, dlaczego tak mocno nienawidzi Maryi. Bo to „podłe stworzenie”, tylko stworzenie, nie dość, że mogło urodzić, to jeszcze urodziło Syna Bożego i naprawiło to, co zepsuła nasza matka Ewa i nasz ojciec Adam. I te wszystkie ataki, choćby na rzeźby Matki Bożej, są pochodną tego, o czym ja teraz w języku teologicznym mówię. Z tym, że każdy przypadek człowieka, który tego dokonuje, pewnie jest inny, ale źródło jest, wydaje mi się, w tym, co przed chwilą zwerbalizowałem – podkreślił.

Całą rozmowę można wysłuchać w serwisie YouTube na kanale Przymierze z Maryją TV:

Renegaci [Kalkstein] wydali komendanta „Grota”

Tadeusz Płużański: Renegaci wydali komendanta „Grota”

03.07.2025 tysol/tadeusz-pluzanski-renegaci-wydali-komendanta-grota

30 czerwca 1943 r. komendant główny Armii Krajowej generał Stefan Rowecki został aresztowany na ul. Spiskiej w Warszawie. Do dziś krąży wersja, że „Grot” wpadł wskutek niemieckiego nasłuchu, zainstalowanego w konspiracyjnych lokalach AK. Faktycznie wsypała go trójka zdrajców.

Agent gestapo

Emigracyjny historyk Tadeusz Żenczykowski w książce „Generał Grot u kresu walki” przybliża nam tamte wydarzenia: „Wszystkie poprzednie, długotrwałe usiłowania gestapo trafienia na ślad «Grota» zawodziły. Głównym powodem była niemożność znalezienia informatorów w aparacie organizacyjnym Komendy Głównej AK lub wprowadzenia do tego środowiska własnych agentów. Sytuacja zmieniła się gwałtownie po aresztowaniu w kwietniu 1942 r. młodego i sprawnego w swej działalności pracownika wywiadu AK Ludwika Kalksteina”.

Kalkstein wpadł w ręce gestapo w „kotle” konspiracyjnego lokalu. W ciągu kilku miesięcy pobytu w więzieniu – z własnej woli, bez przymusu – oświadczył najpierw, że czuje się Niemcem i wpisano go na folkslistę, a następnie został agentem gestapo. Jego zadaniem było rozpracowywanie Armii Krajowej. Aby ułatwić mu zadanie, Niemcy rozpuścili wersję o jego śmierci.

Kim był Ludwik Kalkstein?

Urodzony w 1920 r., pochodził ze spolszczonej rodziny pruskiej. Jego protoplasta, Krystian Ludwik Kalkstein, w XVII wieku został stracony w Królewcu za ucieczkę z Prus i działalność przeciwko elektorowi pruskiemu na rzecz Polski (wątek ten był zresztą kanwą serialu telewizyjnego „Czarne chmury” – przypuszcza się, że autorem scenariusza był Ludwik Kalkstein). W 1940 r. Wstąpił do Związku Walki Zbrojnej i trafił do grupy wywiadu Armii Krajowej „Stragan”. Odnosił błyskotliwe sukcesy, czego dowodem był Krzyż Walecznych, awans na podporucznika i stanowisko dowódcy siatki wywiadowczej „H” (od pierwszej litery jego pseudonimu „Hanka”). Była to specjalna, licząca około 300 osób grupa, podlegająca „Straganowi”.

Do współpracy z Niemcami Kalkstein namówił swych poprzednich współpracowników z AK, którzy uniknęli „wsypy”: ówczesną narzeczoną, a późniejszą żonę Blankę Kaczorowską, ps. „Sroka” i szwagra Eugeniusza Świerczewskiego, ps. „Gens”. Ten ostatni, przedwojenny major rezerwy i krytyk teatralny, był żołnierzem II Oddziału (wywiadu) Komendy Głównej AK. Bohdan Urbankowski w swojej „Czerwonej mszy” napisał, że Świerczewski „za cenę zwolnienia z getta donosił na Polaków i wyszukiwał Żydów ukrywających się na aryjskich papierach”.

Generał Stefan Rowecki, ps. „Grot”, po aresztowaniu na ul. Spiskiej, zakuty w kajdany został przewieziony do siedziby gestapo na Szucha, a następnie przetransportowany samolotem do Berlina. Stamtąd trafił do obozu koncentracyjnego w Sachsenhausen, gdzie trzymano go w ścisłej izolacji. Według niepotwierdzonych informacji generał został rozstrzelany na wieść o wybuchu Powstania Warszawskiego, najprawdopodobniej kilka minut po godz. 3.00 w nocy z 1 na 2 sierpnia 1944 r., na osobisty rozkaz Himmlera. Z kolei IPN ustalił datę śmierci komendanta na dni 2–7 sierpnia 1944 r.

Szpiegowanie Iranu: Jak MI6 zinfiltrowało MAEA. [Izrael też, już wcześniej].

Szpiegowanie Iranu: Jak MI6 zinfiltrowało MAEA

Data: 2 luglio 2025 Author: Uczta Baltazara

babylonianempireszpiegowanie-iranu-jak-mi6-zinfiltrowalo-maea/

Ujawnione poufne akta wskazują, że Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej była infiltrowana przez doświadczonego brytyjskiego szpiega, który przypisywał sobie zasługi za nałożenie sankcji na Iran. Dokumenty te zwiększają wiarygodność oskarżeń Republiki Islamskiej o to, że agencja nuklearna [MAEA] potajemnie współpracowała z jej wrogami.

Słynny brytyjski agent MI6 zinfiltrował Międzynarodową Agencję Energii Atomowej (MAEA) działając na zlecenie Londynu, jak wynika z dokumentów, do których dotarł portal The Grayzone. Agent ten, Nicholas Langman https://en.wikipedia.org/wiki/Nicholas_Langman, jest weteranem wywiadu, który przypisuje sobie zasługi za pomoc w zorganizowaniu wojny gospodarczej Zachodu z Iranem.

Tożsamość Langmana po raz pierwszy pojawiła się w dziennikarskich relacjach dotyczących jego roli w odpieraniu oskarżeń, że brytyjski wywiad odegrał rolę w śmierci księżnej Diany. Później został oskarżony przez greckie władze o nadzorowanie porwania i torturowania pakistańskich migrantów w Atenach.

W obu przypadkach brytyjskie władze wydały cenzorskie nakazy zabraniające prasie publikowania jego nazwiska. Jednak greckie media, które nie miały takiego obowiązku, potwierdziły, że Langman był jednym z pracowników MI6 wycofanych z ambasady Wielkiej Brytanii w Atenach. https://www.tanea.gr/2005/12/29/greece/apesyran-ton-praktora-meta-to-fiasko

Grayzone odkryło życiorys brytyjskiego czeladnika operacyjnego w zbiorze wyciekłych dokumentów szczegółowo opisujących działalność Torchlight https://uk.linkedin.com/company/torchlightgroup https://tagintdev.com/, płodnego brytyjskiego oddziału wywiadu. Życiorys wieloletniego oficera MI6 ujawnia, że „kierował dużymi, międzyagencyjnymi zespołami w celu zidentyfikowania i powstrzymania rozprzestrzeniania się technologii broni jądrowej, chemicznej i biologicznej, w tym za pomocą innowacyjnych środków technicznych i sankcji”.

W szczególności agent MI6 twierdzi, że „pracował nad zapobieganiem proliferacji broni masowego rażenia poprzez… wsparcie dla [MAEA] i Organizacji ds. Zakazu Broni Chemicznej [OPCW] oraz poprzez międzynarodowe partnerstwa na wysokim szczeblu”.

W swoim życiorysie Langman przypisuje sobie odegranie znaczącej roli w organizacji systemu sankcji wobec Iranu poprzez „budowanie wysoce skutecznych i wzajemnie wspierających się relacji w całym rządzie oraz z wyższymi rangą amerykańskimi, europejskimi, bliskowschodnimi i dalekowschodnimi kolegami w zakresie strategii” w latach 2010-2012. W swojej biografii chwali się, że to osiągnięcie „umożliwiło [osiągnięcie] wielkiego sukcesu dyplomatycznego irańskiego porozumienia nuklearnego i sankcji”.

Wpływ, jaki Langman miał wywierać na MAEA, dodaje wagi irańskim zarzutom, że międzynarodowy organ ds. regulacji nuklearnych zmówił się z Zachodem i Izraelem w celu podważenia suwerenności Iranu. Irański rząd twierdzi, że MAEA dostarczyła izraelskiemu wywiadowi tożsamość czołowych naukowców nuklearnych, umożliwiając ich zabójstwo, a także dostarczyła krytycznych informacji wywiadowczych Stanom Zjednoczonym i Izraelowi na temat obiektów nuklearnych, które zbombardowali podczas ataku wojskowego w czerwcu tego roku.

12 czerwca, pod kierownictwem sekretarza generalnego Rafaela Grossiego, MAEA wydała wyraźnie upolityczniony raport, w którym wykorzystano wątpliwe zarzuty z przeszłości, aby oskarżyć Iran o naruszenie traktatu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej. Następnego dnia Izrael zaatakował ten kraj, zabijając dziewięciu naukowców nuklearnych, a także wielu najwyższych urzędników wojskowych i setki cywilów.

Były wiceprezydent Iranu ds. strategicznych Javad Zarif wezwał do zwolnienia Grossiego z MAEA, oskarżając go o „podżeganie do rzezi niewinnych w kraju”. 28 czerwca tego roku irański rząd zerwał stosunki z MAEA, odmawiając wpuszczenia jej inspektorów do kraju.

Podczas gdy irańscy urzędnicy mogli nie mieć pojęcia o zaangażowaniu w działalność MAEA tak szemranej postaci jak Langman, dla Teheranu prawdopodobnie nie będzie zaskoczeniem, że rzekomo wielostronna agencja została zainfekowana przez zachodnią agencję wywiadowczą.

Nazwisko Langmana objęte oficjalnym brytyjskim nakazem cenzury

W roku 2016, Langman został uhonorowany tytułem Companion of the Order of St Michael and St George, czyli tym samym tytułem, który nadano fikcyjnemu brytyjskiemu szpiegowi Jamesowi Bondowi. Do tego czasu domniemany tajny agent posiadał wątpliwe wyróżnienie publicznego „bycia spalonym” jako pracownik MI6 przy dwóch różnych okazjach.

Najpierw, w 2001 roku, dziennikarz Stephen Dorril ujawnił, że Langman przybył do Paryża na kilka tygodni przed śmiertelnym wypadkiem samochodowym księżnej Diany w tym mieście 31 sierpnia 1997 roku, a następnie został oskarżony o prowadzenie „operacji informacyjnych” w celu odparcia powszechnych publicznych spekulacji, że brytyjski wywiad był odpowiedzialny za jej śmierć. https://cryptome.wikileaks.org/mi6-sd36.htm

Następnie, w 2005 roku, został formalnie oskarżony przez greckie władze o współudział w uprowadzeniu i torturowaniu 28 Pakistańczyków w Atenach. Pakistańczycy, wszyscy pracownicy migrujący, byli podejrzani o kontakty z osobami oskarżonymi o przeprowadzenie zamachów bombowych 7/7 w Londynie w lipcu 2005 roku. https://www.islamophobiawatch.co.uk/spies-lies-and-censorship/

Brutalnie pobici i zastraszeni bronią w ustach, ofiary „były przekonane, że ich przesłuchujący byli Brytyjczykami”. Kiedy greckie media wskazały Langmana jako agenta MI6, który nadzorował torturowanie imigrantów, brytyjskie serwisy informacyjne powszechnie zastosowały się do rządowego D-notice – oficjalnego nakazu cenzury – i ukryły jego tożsamość podczas informowania o skandalu. https://socialistworker.co.uk/news/immigrants-tortured-in-greece-as-mi6-watched/

Londyn stanowczo zaprzeczył jakiemukolwiek brytyjskiemu zaangażowaniu w torturowanie migrantów, a ówczesny minister spraw zagranicznych Jack Straw odrzucił oskarżenie jako „kompletny nonsens”. W styczniu 2006 roku Londyn przyznał jednak, że funkcjonariusze MI6 rzeczywiście byli obecni podczas torturowania Pakistańczyków, choć urzędnicy podkreślali, że nie brali oni czynnego udziału w ich aresztowaniu, przesłuchaniach czy znęcaniu się nad nimi.

Po wycofaniu się z Aten Langman powrócił do Londynu, by kierować Departamentem ds. Iranu w brytyjskim Ministerstwie Spraw Zagranicznych, co podkreśla jego znaczenie dla MI6 i sugeruje, że brytyjski rząd nie miał żadnych skrupułów co do jego rzekomo brutalnych metod gromadzenia dowodów.

Brytyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych ściśle współpracuje z MI6, którego agenci używają go jako przykrywki, podobnie jak CIA robi to z placówkami dyplomatycznymi Departamentu Stanu.

Człowiek MI6 ds. Iranu przypisuje sobie zasługi za strategię „maksymalnego nacisku”

Kierując Departamentem ds. Iranu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych w latach 2006-2008, Langman nadzorował zespół starający się „rozwinąć zrozumienie” „programu nuklearnego” irańskiego rządu.

Nie jest jasne, na czym dokładnie polegało to „zrozumienie”. Z dokumentu jasno wynika jednak, że Langman następnie „wzbudził zaufanie” do tej oceny wśród „agencji europejskich, amerykańskich i bliskowschodnich” w celu „opóźnienia programu [sic] i skłonienia Iranu do negocjacji”. Odniesienie do „agencji Bliskiego Wschodu” zdecydowanie sugerowało współpracę MI6 z izraelskim wywiadem Mossad.

W kwietniu 2006 r. Teheran ogłosił, że po raz pierwszy z powodzeniem wzbogacił uran, choć urzędnicy zaprzeczyli, jakoby zamierzał to zrobić w celach wojskowych. To wydarzenie mogło wywołać interwencję Langmana.

Islamska Republika odrzuciła wszelkie sugestie, jakoby miała ambicje posiadania broni nuklearnej. Jej zaprzeczenia zostały potwierdzone przez amerykański National Intelligence Estimate z listopada 2007 r., w którym wyrażono „wysokie przekonanie, że jesienią 2003 r. Teheran wstrzymał” wszelkie badania nad bronią jądrową. Ocena ta pozostawała niezmieniona przez kilka lat i była podobno podzielana przez Mossad, pomimo ciągłych deklaracji Benjamina Netanyhaua, że Iran jest na krawędzi opracowania broni jądrowej.

Działania Langmana na rzecz MAEA pokrywają się z sankcjami nałożonymi na Iran

Postawa międzynarodowych rządów wobec Iranu uległa gwałtownej zmianie w latach 2010-12. W tym okresie państwa zachodnie i instytucje międzyrządowe zainicjowały szereg surowych środków karnych wobec tego kraju, podczas gdy Izrael zintensyfikował swoje śmiercionośne tajne operacje przeciwko irańskim naukowcom nuklearnym.

Okres ten dokładnie pokrywał się z kadencją Langmana w Centrum Przeciwdziałania Proliferacji brytyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Z jego biografii wynika, że wykorzystywał to stanowisko do wywierania wpływu na MAEA i inne organizacje stowarzyszone z ONZ w celu podsycania kampanii globalnej wrogości wobec Iranu.

W czerwcu 2010 roku, Rada Bezpieczeństwa ONZ przyjęła Rezolucję 1929, która zamroziła aktywa irańskiego Korpusu Strażników Rewolucji i zakazała zagranicznym instytucjom finansowym otwierania biur w Teheranie. Miesiąc później administracja Obamy przyjęła ustawę o kompleksowych sankcjach wobec Iranu, odpowiedzialności i dezinwestycjach. Zapoczątkowało to globalny łańcuch sankcji naśladowanych przez wasali Waszyngtonu, którzy często nakładali jeszcze bardziej rygorystyczne środki niż te nałożone przez ONZ i USA.

W marcu 2012 roku, UE jednogłośnie zagłosowała za wykluczeniem irańskich banków z międzynarodowej sieci bankowej SWIFT. W październiku tego samego roku blok nałożył najsurowsze jak dotąd sankcje, ograniczając handel, usługi finansowe, energię i technologię, a także zakazując europejskim firmom ubezpieczania irańskich przedsiębiorstw.

BBC informujące o sankcjach przyznało, że europejscy urzędnicy jedynie podejrzewali Teheran o dążenie do opracowania broni jądrowej, ale brakowało im konkretnych dowodów. Za kulisami, agent MI6 Langman przypisywał sobie zasługi za pomoc w legitymizacji zarzutów wobec Iranu.

Porozumienie nuklearne kładzie podwaliny pod wojnę

W następstwie prowadzonej przez Zachód kampanii izolowania Iranu w latach 2010-2012 w związku z jego rzekomym programem zbrojeń nuklearnych, administracja Obamy wynegocjowała w lipcu 2015 r. porozumienie znane jako Wspólny Kompleksowy Plan Działania (JCPOA). Zgodnie z warunkami JCPOA, Republika Islamska zgodziła się ograniczyć swoją działalność w zakresie badań jądrowych w zamian za złagodzenie sankcji. W kolejnych latach MAEA uzyskała praktycznie nieograniczony dostęp do kompleksów nuklearnych Teheranu, rzekomo w celu upewnienia się, że obiekty te nie są wykorzystywane do rozwoju broni jądrowej.

Jednocześnie, inspektorzy MAEA zebrali ogromne ilości informacji na temat tych obiektów, w tym zdjęcia z kamer, dane pomiarowe i dokumenty. Od tamtej pory rząd Iranu oskarżył Agencję o dostarczenie Izraelowi ściśle tajnych profili swoich naukowców nuklearnych. Wśród nich znajduje się ojciec chrzestny irańskiego programu nuklearnego, Mohsen Fakrizadeh, który po raz pierwszy został publicznie wymieniony w groźnej prezentacji PowerPoint z 2019 roku autorstwa izraelskiego premiera Benjamina Netanjahu. W następnym roku Mossad zabił Fakrizadeha w biały dzień za pomocą zdalnie sterowanego karabinu maszynowego.

Wewnętrzne dokumenty MAEA, które wyciekły w czerwcu tego roku, wskazywały, że sekretarz generalny MAEA Rafael Grossi cieszył się znacznie bliższymi relacjami z izraelskimi urzędnikami, niż wcześniej było to znane, i sugerowały, że wykorzystał swoje zażyłe stosunki z Tel Awiwem, aby zapewnić sobie obecne stanowisko.

Podczas wywiadu z 24 czerwca z Marthą MacCallum, prowadzącą program Fox News, Grossi nie zaprzeczył, że „900 funtów częściowo wzbogaconego uranu zostało przewiezione do innego miejsca w pobliżu Isfahanu”. Zamiast tego dyrektor MAEA zapewnił: „Nie mamy żadnych informacji na temat miejsca pobytu tego materiału”.

Na długo przed tym, jak Grossi wspiął się na szczyt MAEA z zachodnim i izraelskim wsparciem, agencja została spenetrowana przez agenta brytyjskiego wywiadu, który w swojej biografii wziął odpowiedzialność za inżynierię ataku gospodarczego Zachodu na Iran.

MAEA nie odpowiedziała na e-mail od The Grayzone, w którym prosiła o wyjaśnienie jej relacji z Langmanem i MI6.

INFO: https://thegrayzone.com/2025/07/01/spying-iran-mi6-infiltrated-iaea/

A policja jest zwycięska !!

Olkuscy policjanci zabezpieczyli podrobione „Pokemony”

https://gazetaolkuska.pl/olkuscy-policjanci-zabezpieczyli-podrobione-pokemony/

Funkcjonariusze z Wydziału Kryminalnego Komendy Powiatowej Policji w Olkuszu zabezpieczyli 17 pluszowych zabawek z podrobionymi znakami towarowymi znanej serii „Pokemon”: towar należał do jednego z mieszkańców powiatu olkuskiego i mógł być przeznaczony do sprzedaży.

[—-]

pozostało 9/10 artykułu…. bla… bla…

Pfizer’s Delayed Myocarditis Study

Pfizer’s Delayed Myocarditis Study

A little bit of knowledge can be a dangerous thing

ROBERT W MALONE MD, MS JUL 2

This headline has garnered so much attention on social media that I was asked to participate in an interview last night to discuss the topic. First, I had to clarify that I cannot be interviewed about ACIP issues without prior clearance from HHS Communications. Once that was understood, at 6:00 PM (dinner time!) I dialed in via Zoom, and we talked on the record. No, I do not know if or when the interview will be aired. Before the interview, as usual, I did the necessary diligence to avoid embarrassing myself due to ignorance, keeping in mind the first rule of social media. 

It is often better to stay quiet and have people wonder if you are ignorant than to tweet and remove all doubt.

Let’s dive into the details. I think that this particular situation provides a great example of how bias, combined with insufficient background and subject matter experience, can lead to unjustified clickbait headlines. This is a chronic problem on both sides of the mRNA “vaccine” safety debate, one which makes it so, so much harder to get to the bottom of all of this. 

I will try to explain so that most can understand, but it may get a little technical. The nuances of clinical research study design and implementation are complicated. Please try to stick it out, if for no other reason than it does lead back to some statements from CDC’s Captain Dr. Sarah Meyer (CDC/NCEZID) during her recent presentation titled “COVID-19 safety update” regarding long-term outcomes from COVID-19 mRNA product myocarditis. Consider that an embedded easter egg.

To illustrate how much traction this article received, below is a clipped post from Canadian influencer Liz Churchill, which has garnered about a million views as I write this. Now, I have no issues with Liz Churchill. She follows me, pretty sure I follow her. She often posts content I find interesting. She does tend towards being a bit strident, and like many (particularly some Canadians), she has been radicalized by what we all have experienced during the COVIDcrisis. But for the sake of discussion, let’s look at Mr. Frank Bergman’s alarming Slay News article that she was posting about from the point of view of the question in her “X” post. Rephrasing and dialing the rhetoric back a bit, Liz basically poses the question, “Why is it legal for Pfizer to delay this study until 2030?”

As a starting point, when asked to comment with a video record, my first reaction was to go along with this narrative. Pfizer and FDA had clearly previously attempted to keep adverse event data concerning the “Comirnaty” mRNA product from independent scrutiny for a very long period of time, and it took legal action and a court order to get those data released.

Querying Grok on the topic with the question “Did Pfizer and FDA try to hide adverse event data about Comirnaty?” yielded the following summary conclusion:

While delays in data release and trial oversight issues raised suspicions, there’s no conclusive evidence that Pfizer or the FDA systematically hid adverse event data. The FOIA process, though slow, followed legal protocols, and adverse event reports were publicly accessible, with limitations clearly stated. However, skepticism persists due to the initial timeline, whistleblower allegations, and distrust in institutional transparency.

Well, that is one AI’s interpretation of events. I personally take a bit darker view of what happened in light of the assertion that it would require until 2076 to release these documents. Still, in the end, the data were disclosed, as I had suggested to Steve Bannon the War Room Posse was recruited to review the documents. Feminist writer, PhD Dr. Naomi Wolff (neither trained nor experienced in science or medicine), then published her summary of their findings. 

I think that we can all agree that, in the context of Pfizer, FDA, and Comirnaty, “distrust in institutional transparency” is an understatement. When viewed through that experience, this Slay News headline appears as the same three players coming together again to rub salt into the gaping wound of public trust. I admit that was my reaction when I saw posts about the article. Here they go again. What arrogance! New administration, and still the same old… stuff. Kick the can down the road to avoid accountability. Yawn. Old news. Move on to the next click.

[—-]

Reszta w oryginale, bo długie,a istota tu już jest md]

Why the American Left Is in Big Trouble

Why the American Left Is in Big Trouble

by John Horvat IIJuly 2, 2025 https://www.tfp.org/why-the-american-left-is-in-big-trouble/?PKG=TFPE3619

Why the American Left Is in Big Trouble
Why the American Left Is in Big Trouble

The left always likes to portray itself as the angry party. It defines itself by its ability to champion causes that recall the French Revolution’s trilogy of liberty, equality and fraternity and a mob storming the Bastille.

Wherever there are restrictions—even legitimate ones—the left calls for liberation and license. Where differences appear—even natural ones of talent or effort—the left denounces them as injustice and demands absolute equality. The angry party is always looking for a good revolution to incite or a crisis not to waste.

However, this angry party image is now in trouble in America. Since the last election, the left has been rudderless, disoriented and uninspired. It has gone from being the party of clamor to that of whining. There is no thunder on the left, only incoherent rants.

A Global Populist Movement

This lack of direction is a sign that something major has gone awry. It is not a matter of tweaking, framing or re-messaging. Some observers suggest that the world is transitioning from one historical epoch to another. The debate shifted, and the left was left behind.

The New York Times editorial writer David Brooks describes the current phenomenon as “a world-shifting political movement” affecting both the left and the right. He compares it to the Communist Revolution, the New Deal, the Sixties, feminism, the LGBTQ+ revolution and other key movements that marked modernity.

He calls this massive shift the “global populist movement.” It is characterized by a general distrust of social structures, governmental programs and institutions. People consider everything to be “rigged, corrupt and malevolent.” They question everything, harbor social resentment and demand signals of trust.

A Failure to Adapt

Brooks thinks conservatives have taken note of this new movement and begun to adapt. However, most rank-and-file leftists did not get the memo and cling to old, exhausted models and rhetoric that no longer reflect how things have changed.

Between lattes, the left’s wealthy liberal elites are still looking for downtrodden masses to hail. They are stuck with outdated leftist scripts that are too worn to refresh. They claim to speak in the name of “the people,” with whom they rarely associate.

The Wrong Focus

Angry leftist narratives have always focused on attacking power structures based on the erroneous Marxist idea that everything can be reduced to power and money. They automatically divide society into haves and have-nots. Every problem can be resolved by taking money away from those who have too much and throwing it, as government funding, at those they deem have too little.

Since the sixties, the left has concentrated on infiltrating and conquering the institutions of power: academia, media, industry, culture and government. It has succeeded fabulously and used its new-found power to redistribute wealth and suppress the right.

The problem with taking over institutions of power is that one becomes identified with them. Together with power, the left also assumed complacent and bourgeois attitudes.

Thus, the left neglected the “proletariat” of ordinary Americans and adopted a new, more learned and sophisticated one with an alphabet soup of LGBTQ-type causes associated with identity politics. From its positions of influence and control, the left became woke and imposed a cancel culture on all who stood in their way.

Responding to Cancel Culture

In response, the right complained bitterly of this oppression, took up the cause of working (not woking) class Americans, proposed credible alternatives and won elections. It spoke to voters in a language they could understand and reassured them that they mattered.

However, from the comfort of its ivory towers, movie studios and corporate C-suites, the left’s response to electoral defeat has been to return to its tired and spent rhetoric. The problem is that the left cannot return to its angry politics against the establishment because it is now that establishment.

This leftist establishment is disconnected from the American reality and mesmerized by an alternative woke reality. To put it bluntly, in 2024 electoral terms, the left now represents they/them, not you.

Return to the Culture

Thus, conservatives have successfully shifted the debate from the economic field to the cultural one. Accordingly, before the left can propose anything credible in the economic field again, it will need to reconnect with the culture first. David Brooks claims, “The left can’t get a hearing until they get the big moral questions right: faith, family, flag, respect for people in all social classes.”

In other words, what Mr. Brooks is saying is that if the left ever wants to win again, it must stop being yesterday’s angry left. In this historical movement of resentment and distrust, the left has become the easy target of an army of forgotten and aggrieved voters.

The only way to placate them is for the left to change. It must speak to voters in soft, reassuring and patriotic language to earn the trust of the man on the street. Its radicals need to tone down their message and pronoun usage. They must eat less organic avocado toast and more apple pie.

Read About the Prophecies of Our Lady of Good Success About Our Times

The left must rein in its woke activists who, like trans athletes, are running unfairly and far ahead of a public that only wants normalcy. It must get its pseudo-champions to return their ill-gotten trophies.

Such a dramatic shift might mean throwing corrupt union cronies, border haters, tree huggers and police defunders under the bus.

Mr. Brooks argues that mastering such contradictions is what it will take for the left to navigate “the tectonic shift” that lies ahead.

That is why the left is in big trouble. To survive, it must rewire its DNA. The party born of rage that feeds on unbridled passions must now go lite. It is an existential challenge. Mr. Brooks is asking the left to come up with a new identity and grand narrative that will “take decades.”

This new image that Mr. Brooks prescribes as a remedy will make many angry leftists angry. It is not only that they see no need to change, but they also don’t know how to make it happen. They will double down on their old turf of Marxist boilerplate. The left cannot understand why David Brooks says that, at the height of power, having full mastery of the institutions and believing itself victorious, it must “think anew.”

What Mr. Brooks did not mention is that the anger of the radicals might turn to despair when they finally realize the left has nothing new about which to think.

Warszawa Trzaskowskiego słono zapłaci za ideologiczny teatr. Znów chcą bluźnić Zbawicielowi.

Warszawa Trzaskowskiego słono zapłaci za ideologiczny teatr.

Plac Zbawiciela znów pod tęczowym sztandarem

2.07.2025 warszawa-trzaskowskiego-slono-zaplaci-za-ideologiczny-teatr

Tęcza na Placu Zbawiciela.
Poprzednia tęcza na placu Zbawiciela. / Fot. Qkiel, CC BY-SA 4.0, Wikimedia Commons

Warszawski plac Zbawiciela znów stanie się areną ideologicznych eksperymentów – tęczowi aktywiści dopięli swego i za 700 tysięcy złotych z miejskiej kasy powróci tam kontrowersyjna tęczowa instalacja.

Przypomnijmy: kolorowy łuk pojawił się na placu Zbawiciela już kilkanaście lat temu.

Od początku budził ogromne emocje, był wielokrotnie podpalany, a jego obecność wymagała nie tylko stałego monitoringu, ale nawet specjalnych zabezpieczeń, jak zraszacze czy farby ochronne. Dla jednych był to „symbol równości”, dla innych – jawna prowokacja, która kpi z tradycji i religii, zwłaszcza w sąsiedztwie kościoła Najświętszego Zbawiciela.

W czasach, gdy Warszawa zmaga się z realnymi problemami – od dziurawych dróg po niedoinwestowaną służbę zdrowia – władze miasta lekką ręką przeznaczają 700 tysięcy złotych na instalację, która już wcześniej okazała się być magnesem dla konfliktów i kosztownych napraw. Zamiast inwestować w potrzeby mieszkańców, środki idą na projekt, który – jak pokazuje historia – raczej dzieli niż łączy warszawiaków.

Środowiska lesbijek, gejów, biseksów i zmiennopłciowców od lat forsują powrót tęczy na plac Zbawiciela, zgłaszając projekt do Budżetu Obywatelskiego niemal co roku. Tym razem Homokomando zgłosiło tęczę do projektów ogólnomiejskich i się udało. W tego typu głosowaniach nie bierze udziału zbyt wielu mieszkańców i najwyraźniej tęczowi aktywiści zmobilizowali wystarczającą liczbę osób. Wystarczyło 6811 głosów, by wydać z kieszeni warszawiaków 700 tysięcy złotych.

Dla wielu mieszkańców powrót tęczy to nie wyraz tolerancji, lecz kolejna odsłona ideologicznego teatru, w którym tradycja i religia mają ustąpić miejsca narzucanej z góry „różnorodności”. Nieprzypadkowo instalacja wraca właśnie na plac Zbawiciela – miejsce, które przez lata było symbolem warszawskiej tożsamości, a teraz staje się polem walki światopoglądowej.

====================================

Czemu pedalstwo pod wodzą Dupiarza musi koniecznie bluźnić Zbawicielowi?

MD: Zrobili tym razem z substancji trudno palnych. Cóż, należy z mocnych sikawek oblewać szybkoschnącą czarną farbą. Do skutku.

A „siły zbrojne” dupiarza powinien od interwencji powstrzymać zwarty tłum modlących się warszawiaków.

Marko Perković „Thompson” – chorwacki artysta, ale również fenomen artystyczno-społeczny

Piotr Doerre: Geny kamieni

https://pch24.pl/piotr-doerre-geny-kamieni

(Fot: DADO RUVIC / Reuters / Forum)

In principio erat Verbum, et Verbum erat apud Deum, et Deus erat verbum (Na początku było Słowo i Słowo było u Boga i Bogiem było Słowo) – słowami z Ewangelii według świętego Jana, deklamowanymi silnym, męskim głosem przy wtórze monumentalnej muzyki rozpoczyna swoje koncerty, które gromadzą dziesiątki tysięcy młodych ludzi.

Jako swego emblematu od lat używa krzyża świętego Benedykta ze słowami egzorcyzmu, a w swych piosenkach opowiada o historii ojczyzny i jej wierności Bogu, a przede wszystkim deklaruje silne przywiązanie do religii katolickiej. Znienawidzony przez lewicę i poddany ostracyzmowi przez główne media, mimo to pozostaje najpopularniejszym piosenkarzem w Chorwacji, a jeden z jego utworów pełni funkcję nieformalnego hymnu narodowego, wyśpiewywanego przez kibiców ze łzami w oczach na największych imprezach sportowych.

Marko Perković „Thompson” to nie tylko charyzmatyczny chorwacki artysta, ale również nieposiadający chyba odpowiednika w żadnym innym kraju fenomen artystyczno-społeczny. To bodaj jedyny przykład muzyka rockowego reprezentującego tak wysoki poziom wykonawstwa, a zarazem spójną, zdecydowanie chrześcijańską i patriotyczną tożsamość, budowaną zarówno przez osobistą postawę, jak i konsekwentną twórczość tekściarską oraz wizerunek sceniczny, który jednocześnie cieszy się tak szeroką rzeszą zwolenników zarówno pośród reprezentantów swego własnego pokolenia, jak i najmłodszych słuchaczy. Właśnie trwają przygotowania do rekordowego koncertu – ponoć największego w historii pod względem liczby sprzedanych biletów. Jego organizatorzy spodziewają się na zagrzebskim Hipodromie pół miliona widzów, czyli niemal trzynastu procent mieszkańców Chorwacji!

Żołnierz-poeta

Kariera muzyczna Marka Perkovicia zaczęła się podczas wojny o niepodległość Chorwacji, w której wziął udział będąc dwudziestopięciolatkiem jako członek oddziału ochotniczego sformowanego w rodzinnej miejscowości Čavoglave. O tej maleńkiej wiosce położonej na skalistej ziemi Dalmatyńskiej Zagory i stoczonej w jej obronie bitwie z oddziałami serbskimi świat usłyszał właśnie dzięki pierwszemu wielkiemu przebojowi „Thompsona”, który świeżo założonemu zespołowi ofiarował swój bojowy pseudonim, zyskany dzięki staremu rozklekotanemu pistoletowi maszynowemu z czasów drugiej wojny światowej, jakim przyszło mu walczyć.

Ogarnięta falą patriotycznego wzmożenia cała Chorwacja śpiewała piosenkę Bojna Čavoglave, zaczynającą się od patriotycznego pozdrowienia: Za dom spremni! (Za dom, gotowi!), używanego w latach czterdziestych XX wieku przez ustaszy, co ściągnęło na głowę Perkovicia oskarżenia o szerzenie faszyzmu. Jednak toczący krwawe boje o niepodległość swego kraju Chorwaci nie widzieli niczego zdrożnego w nawiązaniach do tradycji własnego ruchu narodowego z początku wieku.

W roku 1995 Marko wziął jeszcze udział w operacji „Burza”, w ramach której wojska chorwackie odbiły zajmowaną wcześniej przez Serbów Krajinę, a po nastaniu pokoju poświęcił się nagrywaniu z zespołem kolejnych płyt, do których muzyczne inspiracje czerpał z tak różnych źródeł, jak zespoły AC/DC i Nightwish, hercegowińscy wykonawcy folkowi, nawet… szwedzka ABBA.

Przełom w jego karierze stanowiły wydane już w XXI wieku albumy E, moj narode (Ach, mój narodzie) i Bilo jednom u Hrvatskoj (Dawno temu w Chorwacji), które zapewniły mu wielką popularność. Takie przeboje jak Dolazak Hrvata (Przybycie Chorwatów) opowiadający o pradziejach narodu i jego poszukiwaniu własnej ziemi, Kletva Kralja Zvonimira (Klątwa króla Zwonimira) – o niedoszłym krzyżowcu zdradzonym przez współziomków, Duh ratnika (Duch wojownika) – o żołnierzach przelewających krew za Ojczyznę – trafiały w gusta Chorwatów, którzy pragnęli pogłębiać wiedzę o własnej tożsamości, dopiero co odzyskawszy niepodległość.

Z kolei piosenki takie, jak E moj narode (Ach, mój narodzie) – o sytuacji katolickiego narodu gnębionego przez antychrystów i masonów, komunistów, jednych i drugich, czy Moj dida i ja (Mój dziadek i ja) – o przyjaźni wnuka i jego dziadka – prostego i twardego mężczyzny – odpowiadały na zapotrzebowanie wsparcia wartości narodowych i rodzinnych, bezpardonowo atakowanych przez lewicowe elity polityczno-medialne, które w Chorwacji – podobnie jak w innych krajach postkomunistycznych – przejęły kontrolę nad sferą oficjalnej kultury i mediami.

Prawdziwym wyzwaniem dla tych mediów stała się popularność kolejnego przeboju „Thompsona” – Ljepa li si (Jakżeś piękna) – nastrojowej ballady z folkowymi brzmieniami sławiącej urodę… chorwackiego krajobrazu. Ta z pozoru zupełnie banalna, łatwo wpadająca w ucho piosenka przeszłaby zapewne niezauważona, gdyby nie to, że jej tekst pośród krain geograficznych składających się na Chorwację wymienia Herceg-Bośnię, czyli zamieszkałą w większości przez Chorwatów Hercegowinę, wchodzącą w skład federacji Bośni i Hercegowiny. Z tego też powodu utwór został uznany za „nacjonalistyczny” i zakazany w większości stacji radiowych, co jeszcze zwiększyło jego popularność i sprawiło, że prawicowo zorientowani kibice piłkarscy uznali go za swój hymn.

Nie pomogły kolejne zakazy UEFA i innych władz – Ljepa li si do dziś śpiewają tłumy na wszystkich imprezach sportowych, a kiedy w roku 2018 piłkarska reprezentacja Chorwacji zajęła drugie miejsce w mistrzostwach świata i lewicowe władze Zagrzebia nie zezwoliły na oficjalne wykonanie piosenki przez Perkovicia na placu Bana Jelačicia – w centralnym punkcie miasta – sami piłkarze z kapitanem Luką Modriciem na czele zaprosili piosenkarza do swego autobusu i odśpiewali wraz z nim „kontrowersyjny” przebój.

Jeśli jednak ktoś myślał, że popularność „Thompsona” ograniczy się do środowisk prawicowych i kibicowskich, srogo się zawiódł. Nowe utwory, takie jak Ako ne znaš šta je bilo (Jeśli nie wiesz, jak to było) – przywodzący pamięć wojny o niepodległość, czy Oluja (Burza), wydany w trzydziestą rocznicę operacji o tej samej nazwie, śpiewane są jak kraj długi i szeroki przez nastolatków nagrywających filmiki na YouTube, a nawet przez… klapy, czyli męskie zespoły śpiewające a capella tradycyjne pieśni rybackie.

Gwiazda show-bizmesu

Bywając od czasu do czasu w Chorwacji, wielokrotnie miałem okazję doświadczyć fenomenu popularności „Thompsona”, choćby wówczas, gdy zupełnie obcy ludzie pozdrawiali mnie na ulicy, słysząc odtwarzany w moim aucie przebój Geni kameni (Geny kamieni), mówiący o tożsamości zbudowanej na kamienistej chorwackiej ziemi, łączący ostre, niemal heavymetalowe riffy z motywami ludowych pieśni. Albo kiedy pewien sprzedawca w Cavtacie nie chciał ode mnie pieniędzy, widząc, że noszę koszulkę z wizerunkiem Perkovicia, a kelner w zadarskim barze zaoferował mi darmowy napój, bo zanuciłem refren kultowego Bojna Čavoglave.

Kilka lat temu miałem też okazję doświadczyć atmosfery wielotysięcznego koncertu „Thompsona” w niewielkiej wiosce Klinča Sela pod Zagrzebiem, urzeczony widokiem tłumów nastolatków powtarzających za wokalistą słowa refrenu innego jego przeboju: Neću izdat ja Boga nikada (Nigdy nie zdradzę Boga), a podczas Marszu dla Życia w stolicy kraju nie mogłem wyjść ze zdumienia, widząc ponad osiemdziesięcioletnie babcie fotografujące się z Markiem i ze wzruszeniem dziękujące mu za to, co robi dla kraju.

Gdy wreszcie udało mi się spotkać z „Thompsonem” w siedzibie katolickiego Stowarzyszenia „Vigilare” i przeprowadzić z nim wywiad, ogromne wrażenie wywarła na mnie jego skromność, otwartość i pogoda ducha, przy emanującej z niego równocześnie męskiej sile i twardości.

Nic dziwnego – pomyślałem sobie – że ludzie tak za nim przepadają. Każdy chciałby mieć takiego przyjaciela – do tańca, bitki i różańca.

Gdyby Chorwacja nie była niezbyt bogatym, postkomunistycznym krajem na granicy południowej i środkowej Europy, a Chorwaci niewielkim, zaledwie czteromilionowym narodem, o Marku „Thompsonie” Perkoviciu mówiłby cały świat. Gdyby artysta tego formatu pojawił się w Anglii, Francji czy nawet we Włoszech, a na dodatek wykonywał swoje utwory po angielsku czy w innym „zachodnim” języku, to nawet zakładając, że byłby zwalczany przez cały międzynarodowy show-biznes, z pewnością mógłby się cieszyć milionami fanów na całym globie.

Czy jednak „Thompson” mógłby się narodzić pod inną szerokością geograficzną, skoro – jak się wydaje – to właśnie katolicka tożsamość i trudna historia jego ojczyzny, które ukształtowały zarówno jego osobowość, jak i twórczość, decydują o fenomenie jego popularności pośród rodaków?

Piotr Doerre

Tekst został opublikowany w dwumiesięczniku „Polonia Christiana” – nr 105 (lipiec-sierpień 2025)

Aby zamówić numer zadzwoń: +48 12 423 44 23

Ks. prof. Bortkiewicz: Chrystus nie oddał życia za zaimki osobowe, ale za każdego mężczyznę i każdą kobietę

Ks. prof. Bortkiewicz: Chrystus nie oddał życia za zaimki osobowe, ale za każdego mężczyznę i każdą kobietę

chrystus-nie-oddal-zycia-za-zaimki-osobowe-ale-za-kazdego-mezczyzne-i-kazda-kobiete

(fot. prtscr/youtube/ Radio Maryja)

Chrystus nie oddał życia za zaimki osobowe, Chrystus oddał życie za kobietę i mężczyznę, za osobę ludzką. Bóg stworzył człowieka mężczyzną i kobietą, nie zaimkami osobowymi – podkreśla na antenie „Radia Maryja” ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr. Etyk i moralista skomentował ekscesy związane z niedawną manifestacją środowisk LGBT+ w Warszawie, wskazując na satanistyczne i anty-teistyczne źródła obserwowanych postaw.

Przypomnijmy, w niedzielę 15 czerwca odbyła się w Warszawie „Parada Równości” środowisk homoseksualno-genderowych. W tym roku imprezę „uświetniło” jawne uczestnictwo satanistów z organizacji Global Order of Satan Polska. Wśród uczestników znalazł się również prowokator przebrany za demona z przymocowanymi do maski nóżkami dziecka. Swoją kreację określił jako „demon Aborcjel”.

Do skandalu odniósł się ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr. Na antenie „Radia Maryja” wskazał na satanistyczne inspiracje marksizmu oraz bazującego na nim neo-marksizmu kulturowego, którego przykładem jest subkultura LGBT+.

Marks był satanistą i w gruncie rzeczy wiara, którą wyznawał, to była wiara satanistyczna, dlatego była tak radykalnie antyteistyczna – nie ateistyczna, ale antyteistyczna. Ideologia marksistowska od początku była antyteistyczna. Wyrażało się to w tej wersji komunizmu sowieckiego (…) w XX wieku, wyraża się to dzisiaj w tzw. neo-lewicy, neo-marksizmie, który jeszcze bardziej dobitnie manifestuje swój charakter satanistyczny (…) dla nas, katolików, sprawa jest to fundamentalnie ważna, ponieważ ci ludzie demonstrują w sposób radykalny swój sprzeciw wobec Boga – Stworzyciela i Odkupiciela człowieka – zaznaczył gość „Aktualności dnia”.

W ocenie kapłana, środowiska związane z ideologią gender zakłamują podstawowe prawdy o człowieku, a tym samym o jego Stwórcy.

Chrystus nie oddał życia za zaimki osobowe, Chrystus oddał życie za kobietę i mężczyznę, za osobę ludzką. Bóg stworzył człowieka mężczyzną i kobietą, nie zaimkami osobowymi (…). To nie jest sprawa banalna. Przekonujemy się, że naprawdę toczy się walka w węzłowym punkcie istnienia chrześcijaństwa i mają miejsce próby unieważnienia chrześcijaństwa – podkreślił duchowny.

Źródło: radiomaryja.pl PR

Ludobójstwo jak intratny biznes. Izrael błyskawicznie „sprząta” w Strefie Gazy

Ludobójstwo jak niezły biznes.

Izrael błyskawicznie

„sprząta” w Strefie Gazy

(fot. EPA/HAITHAM IMAD Dostawca: PAP/EPA.)

W Strefie Gazy wyburzanie palestyńskich osiedli i domów jest nie tylko elementem izraelskiego ludobójstwa, ale też po prostu niezłym interesem – przekonuje na łamach „Interii” dziennikarz, fotograf i publicysta Filip Springer.

Trwająca od 2023 r. interwencja izraelskich sił zbrojnych w Strefie Gazy w niemal dwa lata zamieniła większość obszaru zamieszkiwanego przez 2 mln ludzi w gruzowisko. Nieustanne ostrzały i bombardowania sprawiły, że z domów mieszkalnych, szpitali czy miejs kultu nie pozostał kamień na kamieniu. Według obliczeń WHO, aż 92 proc. infrakstruktury mieszkalnej nie nadaje się do ponownego zamieszkania. W Strefie zalega aż 50 mln ton gruzu – dwa razy więcej niż w powojennej Warszawie.

Springer ujawnia, że na miejscu gruzowisk, z których przesiedlono Palestyńczyków trwają nieustanne prace budowlane. Dniem i nocą słychać dźwięk włączonych buldożerów, w mgnieniu oka sprzątających wojenny krajobraz. Za każdy „posprzątany” budynek, forma budowlana liczyć może 1,5 tys. dolarów + ochronę izraelskiej armii. Publicysta wskazuje zdumiewającą skalę zniszczeń, nieporównywalną z jakąkolwiek sytuacją w historii najnowszej. 

Izrael dosłownie starł z powierzchni ziemi nie tylko takie miejscowości jak Chuza’a (miasto wielkości Parczewa, Kruszwicy czy Ciechocinka), ale Rafah liczące przed wojną 275 tys. mieszkańców. Całkowicie nieistnieje już Bajt Lahija – ponad 100 tys. (Kalisz, Koszalin, Legnica, Tarnów), czy obóz dla uchodźców Dżabalija 56 tys. (Pabianice, Świdnica, Wejherowo, Zgierz).

Springer nie ma wątpliwości, że masowe niszczenie miast, w których żyli Palestyńczycy stanowi część zorganizowanej czystki etnicznej. 

Izraelowi nie chodzi tylko o likwidację celów. Nieopancerzone koparki w Chuzie nie likwidowały przecież bojowników Hamasu. One miały zlikwidować miasto, tak aby ludzie, którzy w nim żyli, nie mogli do niego wrócić. To znana praktyka stosowana podczas wszystkich czystek etnicznych. Bo jeśli tutaj w Polsce, na spokojnej jeszcze póki co północy zastanawiamy się, czy mieszkanie jest prawem czy może już tylko towarem (a może tym i tym jednocześnie), to są i zawsze były takie miejsca na świecie, gdzie mieszkanie – dostęp do niego, traktowano jako narzędzie represji i segregacji. A pozbawiając ludzi domów, zmuszano ich do odejścia z ziemi, na której byli niechciani – zauważa.

Źródło: interia.pl PR

PRZEBUDZENIE – Poradnik świadomego narodu – Bartosz Kopczyński

PRZEBUDZENIE – Poradnik świadomego narodu – Bartosz Kopczyński

Autor: AlterCabrio , 2 lipca 2025

Publikacja “Poradnik świadomego narodu” jest pierwszą od międzywojnia kompleksową próbą analizy współczesności oraz syntezy na przyszłość. Bartosz Kopczyński porusza pełne spektrum problemów społecznych, wychodząc od jednostki i jej kondycji. Analiza procesów obejmuje to, co wpływa na ludzi, rodziny, narody, państwa, gospodarkę, religię i geopolitykę, z uwzględnieniem kontekstu polskiego. Autor podejmuje wyzwanie odnalezienia sprawców procesów, ich zamiarów, mocnych stron, słabości i możliwych scenariuszy najbliższej przyszłości.

Synteza zaś wskazuje recepty dla państwa i narodu polskiego – jak ułożyć stosunki międzynarodowe, zreformować politykę wewnętrzną, odbudować edukację, odeprzeć antykulturę, odwrócić wektor demografii, wychować lepsze pokolenie, rechrystianizować Europę, zapewnić Polsce drogę stabilnego i bezpiecznego rozwoju oraz nauczyć się na błędach. Punktem wyjścia zawsze jest człowiek, stąd wiele uwagi Autor poświęca ludzkiej duszy i osobistej postawie życiowej.

Wydawca książki:
Instytut Wiedzy Społecznej im. Krzysztofa Karonia

−∗−

PRZEBUDZENIE – Poradnik świadomego narodu – Bartosz Kopczyński

=====================================

Gorzki kąsek. I co przyszło Chazarom z tej wojny?

Gorzki kąsek. I co przyszło Chazarom z tej wojny?

Autor: pokutujący łotr , 2 lipca 2025

Mapa udanych ataków irańskich na Izrael podczas wojny 12-dniowej, zwana “mapą Larry’ego Johnsona”

Mimo usilnych starań izraelskich cenzorów, aby ukryć zniszczenia, jakie Iran wyrządził Izraelowi gradem pocisków balistycznych podczas wojny 12-dniowej, dostępne już są  informacje, które obalają mit, że Izrael miał niezwyciężoną obronę powietrzną. Ta mapa ujawnia miejsca, które były celem ataku Iranu. Na podstawie nagrań wideo z ataków w Hajfie i Tel Awiwie uważam, że mapa dokładnie przedstawia ogromną skalę irańskiego ataku.

Po raz pierwszy w swojej historii Izrael poniósł tak duże straty.

Według różnych doniesień izraelskich mediów, zniszczenia objęły budynki mieszkalne, infrastrukturę naukową (np. laboratoria w Instytucie Weizmanna w Rechowot), kompleks Ministerstwa Obrony Izraela i centra handlowe, takie jak Giełda Papierów Wartościowych w Tel Awiwie. Iran uderzył również w cel wojskowy w pobliżu Centrum Medycznego Soroka w Beer Szewie. Centrum medyczne zostało uderzone falą uderzeniową, która spowodowała rozległe uszkodzenia konstrukcyjne, wyciek chemikaliów i dziesiątki obrażeń. Izraelska prasa twierdziła, że ​​był to bezpośredni atak na Centrum Soroka, ale fakt, że nikt nie zginął, podważa to twierdzenie.

Iran uderzył również w następujące obszary mieszkalne, rzekomo atakując izraelskich oficerów wojskowych i wywiadowczych: Bat Jam: 9 zabitych, ~200 rannych; zniszczone wysokie budynki mieszkalne. Ramat Gan: dziewięć zniszczonych budynków, setki przesiedlonych. Hajfa i Tel Awiw: ataki w pobliżu kwater głównych wojska („Kirya”) i dzielnic cywilnych. Iran spowodował również poważne szkody w porcie w Hajfie i porcie w Aszdodzie (uwaga, nie miałem żadnych informacji o tym ostatnim, kiedy pisałem wczoraj), a także w rafineriach w Hajfie i Aszdodzie.

Izrael utrzymywał całkowitą niewiedzę na temat szkód w swoich obiektach wojskowych i wywiadowczych, ale miejsca wskazane na powyższej mapie wskazują, że Iran prawdopodobnie odniósł podobny sukces, jaki zaobserwowano w Hajfie i Tel Awiwie.

W sieci krąży wiele zdjęć i  filmów pokazujących Tel Awiw — przed i po. Centrum miasta to w wielu miejscach morze ruin. Izrael poczuł na własnej skórze, co zrobił Palestyńczykom w Strefie Gazy; jest to gorzki kąsek.

Fragment  komentarza Larry’ego C. Johnsona (z 27.06.25)


Larry C. Johnson jest byłym oficerem CIA i analitykiem wywiadu, a także byłym planistą i doradcą w Biurze Zwalczania Terroryzmu Departamentu Stanu USA. Jako niezależny wykonawca przez 24 lata prowadził szkolenia dla amerykańskiej wojskowej społeczności operacji specjalnych. Obecnie prowadzi stronę internetową Sonar21

Szok związany z rozsiewaniem wirusa: Niezaszczepieni ludzie chorują po kontakcie z zaszczepionymi.

Szok związany z rozsiewaniem wirusa:

niezaszczepieni ludzie chorują po kontakcie z zaszczepionymi

– Lekarze ostrzegają przed gwałtownym wzrostem zachorowań

Źródło: https://www.midwesterndoctor.com/p/what-weve-learned-from-a-year-of?hide_intro_popup=true

DR IGNACY NOWOPOLSKI JUL 2

Ukryte niebezpieczeństwo po szczepieniu – kiedy organizm staje się przekaźnikiem

Od „teorii spiskowej” do rzeczywistości medycznej? To, co kiedyś uważano za absurdalne straszenie, jest teraz przedmiotem badań naukowych: tak zwanego zrzucania — możliwego przeniesienia składników szczepionki na osoby niezaszczepione. Przez rok anonimowy lekarz A Midwestern Doctor i inni specjaliści medyczni, w tym dr Pierre Kory, analizowali ponad 1500 raportów od osób dotkniętych chorobą .

Ich wniosek: Zjawisko jest prawdziwe — i alarmujące.

Objawy bez zastrzyku

Od czasu wprowadzenia szczepionki mRNA niezliczona liczba osób, które nigdy nie zostały zaszczepione przeciwko COVID-19, zgłaszała tajemnicze objawy — często krótko po bliskim kontakcie z niedawno zaszczepionymi osobami. Objawy:

  • Nieregularne lub nagłe miesiączki , nawet u kobiet w okresie menopauzy lub dziewcząt przed okresem dojrzewania
  • Bóle głowy, objawy grypopodobne, wysypki skórne, szumy uszne, obrzęk węzłów chłonnych , wypadanie włosów, przewlekłe zmęczenie
  • A w niektórych przypadkach: półpasiec, zaburzenia snu, a nawet reakcje u zwierząt domowych

Niektórzy zgłaszają również dziwny zapach w pobliżu niedawno zaszczepionych kolegów lub członków rodziny – metaliczny, słodki zapach, który osoby dotknięte chorobą kojarzą z objawami.

Kontakt seksualny, ślina, oddech – drogi przenoszenia?

Szczególnie uderzające jest to, że wiele z tych przypadków ma miejsce po kontakcie seksualnym z zaszczepionymi partnerami — okoliczność ta rodzi pytania o możliwe drogi transmisji. Najczęstszą teorią naukową jest to, że po szczepieniu organizm wytwarza  eksosomy — małe pęcherzyki, które mogą zawierać białko kolca. Mogą one przedostać się do innych organizmów poprzez oddech, skórę lub płyny ustrojowe .

Badanie z 2023 r. udokumentowało, że niezaszczepione dzieci zaszczepionych rodziców miały przeciwciała przeciwko białku kolca — bez bycia kiedykolwiek zakażonymi lub szczepionymi . Jedyne wyjaśnienie: transmisja od rodziców .

Cenzura zamiast nauki

Przez długi czas temat wypadania włosów był uważany za tabu. Osoby dotknięte problemem, które wypowiadały się publicznie, były wyśmiewane, usuwane, blokowane lub określane jako szalone – nawet przez kolegów po fachu.

Teraz jednak liczba lekarzy traktujących ten problem poważnie rośnie – i szukają rozwiązań.

Niektórzy obecnie zalecają takie środki jak:

  • Terapie przeciwzapalne
  • Zabiegi detoksykacyjne na bazie składników odżywczych (NAC, glutation, witamina C, zeolit)
  • Unikaj bliskiego kontaktu z osobami, które niedawno zostały zaszczepione – nawet w życiu codziennym

Prawda przenika przez blokadę

Autorzy badania pilnie wzywają do otwartej debaty na temat długoterminowych skutków szczepionek opartych na mRNA , w tym dla osób trzecich. Prawdziwym problemem nie jest samo zrzucanie, ale utrata zaufania w instytucjach zdrowia publicznego.

„Zbyt długo nas okłamywano. Ci, którzy po prostu chcieli wiedzieć, co dzieje się z ich ciałami, byli wyśmiewani. Prawda zaczyna teraz wychodzić na jaw — i jest to niewygodne”.

Badanie 1500 przypadków nie jest ostatecznym dowodem , ale jest mocnym sygnałem ostrzegawczym. Osoby, u których wystąpiły objawy bez szczepienia, nie są już odosobnionymi przypadkami — ale raczej częścią większej układanki. A ta układanka podnosi fundamentalne pytania dotyczące paradygmatu szczepień w XXI wieku.

Na Plac Zbawiciela ma wrócić „tęcza” LGBT. Poparło 6811 pedałów. Protestujmy !

Na Plac Zbawiciela wróci „tęcza” LGBT

02.07.2025 https://www.tysol.pl/a143051-na-plac-zbawiciela-wroci-tecza-lgbt

Wygląda na to, że niedługo na Plac Zbawiciela w Warszawie wróci instalacja kojarzona z LGBT. Projekt „Nowa Tęcza”, oficjalnie nazwany „Łukiem LGBT+”, został wybrany do realizacji w ramach Budżetu Obywatelskiego 2026. To czwarta próba przywrócenia tego symbolu – tym razem zakończona sukcesem.

„Tęcza” na placu Zbawiciela w Warszawie, 2014 r. Na Plac Zbawiciela wróci

„Tęcza” na placu Zbawiciela w Warszawie, 2014 r. / Wikipedia CC BY-SA 3.0 / Adrian Grycuk

Pierwsza tęcza powstała w 2011 roku

Pierwsza wersja „Tęczy” powstała w 2011 roku jako projekt artystyczny Julity Wójcik. Najpierw pojawiła się w Brukseli, później w Warszawie – na Placu Zbawiciela. Mimo deklaracji o rzekomym „uniwersalnym przesłaniu radości i przymierza” od początku była przedmiotem kontrowersji, na skutek czego była wielokrotnie podpalana, a jej obecność w przestrzeni publicznej wywoływała skrajne reakcje. W końcu została całkowicie usunięta.

„Nowa Tęcza” ma być odporna na zniszczenia

Tym razem konstrukcja ma być bardziej trwała i wykonana z materiałów „jak najmniej palnych”. Nowy łuk – w przerwanej formie – ma nawiązywać do dawnych kształtów, ale jednocześnie unikać dosłownego powtórzenia. Koszt projektu to 700 tys. zł. W ramach tego samego pomysłu planowane jest także wywieszanie tęczowych flag w każdej dzielnicy Warszawy podczas Miesiąca Dumy.

Głosowanie rozstrzygnęli mieszkańcy

Projekt poparło 6811 warszawiaków. Inicjatorzy z organizacji LGBT, przekonują, że „tęcza jest symbolem walki z dyskryminacją i powinna na stałe zagościć w przestrzeni miejskiej”. Jednak nie wszyscy mieszkańcy podzielają to spojrzenie, a zdaniem wielu komentatorów instalacja znów stanie się powodem społecznych napięć.