Koniec szkoły

Koniec szkoły

Autor: AlterCabrio, 29 czerwca 2025

To udostępnienie artykułu, zamieszczonego na gościnnych łamach portalu PCh24
w dniu 27 czerwca 2025 roku, w dzień zakończenia roku szkolnego.
Oto link do oryginalnej publikacji: LINK

Tytułowy koniec szkoły należy traktować dosłownie, bo to, co będzie po 2026 roku, nie będzie już szkołą, lecz unijną hodowlą niewolników.

=============================

Koniec szkoły

Tytuł artykułu ma znaczenie podwójne. Po pierwsze, wreszcie nadszedł koniec roku szkolnego, tej nielubianej przez nikogo pracy, zadań domowych (choć ograniczonych), wypracowań (coraz rzadziej pisanych), odpytywań (w zaniku), wierszyków na pamięć (nie uczonych), omawiania lektur (częściowo wyciętych), testów (rozwijanych ochoczo w ostatnich latach). Po drugie, od 30 lat prowadzony jest konsekwentny proces, którego fala kulminacyjna widoczna jest już gołym okiem. Ten proces to koniec szkoły, jakiej znamy, a którą cywilizacja łacińska pieczołowicie budowała od czasów starożytnej Grecji. Szkoła ta uczy dzieci mądrości i wychowuje obywatela własnego, narodowego państwa. Ażeby unaocznić ten proces wciąż nieświadomym jego uczestnikom, posłużę się kilkoma obrazkami z życia szkoły, z kilku ostatnich tygodni.

Obrazek pierwszy. Szkoła podstawowa w mieście powiatowym. Dziedziniec szkolny podczas przerwy, pani nauczycielka na dyżurze pilnuje, aby dzieciom nie działa się krzywda. Zjawia się uczeń klasy 4, sprawiający problemy, tata Bóg wie gdzie, mama sobie nie radzi. Uczeń z orzeczeniem i pod opieką wszystkich służb: psycholog, pedagog, opieka społeczna. Uczeń przybywa z deskorolką i zaczyna brewerie. Pani nauczycielka, zgodnie z wytycznymi zwraca chłopcu uwagę, aby przestał, gdyż stwarza to zagrożenie. Nauczycielka polonistka w wieku emerytalnym, poświęciła całe swojej życie zawodowe dla szkoły, a teraz poświęca swój czas dla sprawy, z powodu braku nowych nauczycieli. W reakcji uczeń wydobywa z siebie potok wyzwisk i demonstracyjnie opluwa kobietę. Sprawa trafia do pani dyrektor, pani psycholog, pani pedagog, wszystkie po licznych szkoleniach (edukacja włączająca, neuroróżnorodność, problemy psychiczne, mowa nienawiści, przemoc domowa i rówieśnicza, opanowywanie stresu). Wszystkie panie na urzędach zgodnie rozkładają ręce, mówiąc, że nic się nie da zrobić, bo taki system. Następuje wyraźna sugestia, że wina leży po stronie pani nauczycielki, która najwyraźniej nie potrafi sobie poradzić. Nieoficjalnie nauczycielka została pouczona, aby na taką okoliczność wzywała policję.

Obrazek drugi. Szkoła podstawowa w mieście wojewódzkim. Przeciętna klasa trzecia, dwadzieścia parę dzieci. Uczeń z orzeczeniem, pod stałą opieką wszystkich służb (patrz wyżej). Zaczyna ubliżać koleżankom wyzywając je od najgorszych. Pani nauczycielka w wieku przedemerytalnym, całe życie zawodowe w szkole, interweniuje, aby powstrzymać agresję słowną. W reakcji uczeń przechodzi do agresji czynnej i atakuje nauczycielkę, mierząc piąstkami w twarz. Pani nauczycielka inkasuje ciosy i w obronie własnej z trudem powstrzymuje agresora, chwytając go za rękaw. Sprawa trafia do pani dyrektor, pani psycholog, pani pedagog, wszystkie po szkoleniach (patrz wyżej).

W klasie na szczęście jest monitoring, dzięki temu pani dyrektor może ocenić, że doszło do naruszenia nietykalności cielesnej ucznia przez panią nauczycielkę. Następuje stwierdzenie, że pani nauczycielka sobie nie radzi, a w klasie występuje problem z agresją i przemocą. Pani psycholog przeprowadza w klasie szkolenie z porozumienia bez przemocy, ucząc dzieci i panią nauczycielkę wyrażania swoich potrzeb i emocji za pomocą mowy żyrafy. Panią nauczycielkę przed ewentualnymi konsekwencjami za przemoc wobec dziecka ratuje to, że na gorąco wezwała policję.

Obrazek trzeci. Szkoła podstawowa w mieście wojewódzkim. Pani nauczycielka matematyki, ponad 20 lat stażu pracy próbuje nauczać w klasach 7-8. W klasie ma 28 dzieci, z czego pięcioro z Ukrainy i dwoje z Afryki. Z pozostałych dziesięcioro ma opinie lub orzeczenia.

Z dziećmi z Afryki nie ma porozumienia, bo nie rozumieją języka polskiego, z angielskiego podstawowe zwroty. Uczniowie z Ukrainy mówią w języku ukraińskim.

Pani nauczycielka egzekwuje od nich wypowiedzi w języku polskim, na co uwagę zwraca jej pani pedagog specjalna, niedawno zatrudniona, po wszystkich szkoleniach (patrz wyżej, plus wielokulturowość). Pani pedagog stwierdza mocą autorytetu specjalisty, że nie wolno stresować dzieci, poza tym Polska jest już krajem wielokulturowym i nie można narzucać wszystkim jednej kultury. Pani nauczycielka nie może od uczniów wyegzekwować wiedzy, gdyż niedawno bardzo ograniczono jej zadawanie zadań domowych. Gdy robiła to nadal, przychodzili niektórzy rodzice z pretensjami, powołując się na prawa dzieci do wolnego czasu. Pani nauczycielka próbuje chociaż przeprowadzić temat z tymi dziećmi, które chcą się uczyć.

Musi jednak dostosować się do wszystkich orzeczeń, co jest praktycznie niewykonalne. Jest jednak dwójka rodziców, którzy skrupulatnie pilnują, aby nauczanie było dostosowane do ich dzieci. Mama dziecka z mutyzmem wybiórczym (nie mówi na niektórych lekcjach) domaga się, aby jej dziecko nie musiało odpowiadać na głos. Tata dziecka z dyskalkulią domaga się wysokich wyników z matematyki, aby jego pociecha dostała się do prestiżowego liceum. Pani nauczycielka stara się mimo przeszkód, ale rzadko ma na lekcjach komplet uczniów. Niektórzy opuszczają zajęcia, a ich rodzice hurtowo usprawiedliwiają absencję, inni uczestniczą w licznych akcjach, prowadzonych przez szkołę. Wycieczki, wyjazdy, zbiórki charytatywne, dni specjalne. Szkoła prowadzi wiele aktywności, wszyscy ciągle zajęci są czymś innym, niż uczenie się.

Obrazek czwarty. Gabinet pani dyrektor w szkole ponadpodstawowej w mieście średniej wielkości. Przed sobą ma ekran komputera, za pomocą którego jest w ciągłym kontakcie – z kuratorium, ministerstwami, starostwem, kilkoma innymi ośrodkami władzy. Na bieżąco odczytuje napływające w wielkiej ilości nowe informacje, polecenia, zarządzenia, wytyczne. Wszystkie są bardzo pilne i niesłychanie ważne. Ma obowiązek odpowiadać, reagować, wdrażać, rozsyłać do nauczycieli i rodziców. Na regałach piętrzą się szeregi kolejnych segregatorów kolejnych niezbędnych dokumentów. Trzeba przeprowadzić kolejne szkolenia: z nowych zasad ochrony małoletnich, z przeciwdziałaniu przemocy i wykluczeniu, ze wsparcia w depresji i kryzysach psychicznych, z tolerancji i mowy nienawiści, z kolejnych najnowszych zasad, zmieniających wcześniejsze nowe zasady przeprowadzania egzaminów.

Takich obrazków można mnożyć bez liku, i nie jest to coś nowego, lecz narasta ustawicznie, odkąd zaczęto w połowie lat 90-tych niekończącą się reformę edukacji pod zbiorczym hasłem „gonimy Zachód”. Każdy rząd bardzo dba o dzieci i bardzo chce pomóc. Ten obecny stara się jeszcze bardziej. Pochyla się nad problemami i widzi, że system nie działa. Dlatego chce go zreformować w ten sposób, że buduje zupełnie nowy system. Będzie więcej specjalistów pt. psycholog, pedagog, pedagog specjalny, nauczyciel wspomagający, doradca ucznia i rodziny, doradca ds. dostępności, doradca międzykulturowy, sygnalista. W nowym systemie nie przewiduje się nauczycieli przedmiotowych, ale to nie problem, będzie platforma cyfrowa i sztuczna inteligencja. Będzie też więcej empatii, psychoedukacji, szkoleń, uświadamiania. Będzie nowa podstawa programowa, a w niej – nowa wiedza, dostosowana do potrzeb rynku pracy przyszłości, zgodnie z celami UE (ludzie nazywani są tam siłą roboczą). Będzie edukacja zdrowotna, seksualna, obywatelska i klimatyczna. Dzieci będą zaopiekowane, a szkoła wreszcie zacznie skutecznie radzić sobie z przemocą w rodzinach, zapewniając współpracę wszystkich służb, policji, sądów, placówek zdrowia psychicznego ze szkołami i rodzinami. Będzie w pełni wdrożona edukacja włączająca, międzykulturowa, cyfryzacja, profil absolwenta. Wreszcie zapanuje powszechny dobrostan. Szkoła systemowa będzie tak dobra, że nie będzie już potrzeby szkół niepublicznych i edukacji domowej, zostaną więc zlikwidowane. Nauczycieli zastąpią edukatorzy, mający status funkcjonariusza publicznego, uprawnionego do wkraczania w każdej chwili do każdej rodziny. Wszystko dla dobra dzieci. W 2026 r. mamy wejść do nowego raju: Europejskiego Obszaru Edukacyjnego.

Tytułowy koniec szkoły należy traktować dosłownie, bo to, co będzie po 2026 roku, nie będzie już szkołą, lecz unijną hodowlą niewolników. Obecne problemy, przedstawione na czterech obrazkach są nie są czymś samoistnym. Chaos, który te problemy generuje stworzono celowo, aby najpierw zaburzyć to, co działało dość sprawnie, a potem, aby podstępem podstawić coś nowego. Są dwie grupy przyczyn obecnych problemów w szkole: po stronie ludzi i po stronie systemu.

Problemy po stronie ludzi wzięły się stąd, że współcześni rodzice źle wychowują dzieci, lub nie wychowują ich wcale, powierzając to zadanie ekranom. Stało się tak w dużej mierze dzięki wszechobecnym poradom tzw. specjalistów, których nazywam psychomagami. W unijnej szkole przyszłości to właśnie oni zastąpią nauczycieli jako edukatorzy. Problemy po stronie systemu wynikają z tego, że jest on całkowicie zależny od wpływów zagranicznych, głównie z instytucji ponadpaństwowych, szczególnie ONZ i UE. Ten problem też ma swoją przyczynę, po stronie ustroju państwa. III RP nie jest niepodległym państwem, lecz strukturą neokolonialną, której celem jest likwidacja Polski. Likwidacja obejmuje dwa aspekty: ustrojowy i społeczny. Likwidacja ustrojowa to wchłonięcie struktur państwa polskiego przez Unię Europejską, tak, żeby nie było już niepodległej Polski, tak samo, jak innych państw Europy. Likwidacja społeczna to usunięcie z umysłów młodych Polaków tożsamości polskiej i wprowadzenie tożsamości unijnej, i jednoczesna zmiana składu etnicznego mieszkańców Polski poprzez sprowadzanie imigrantów. Te dwa procesy likwidacyjne są możliwe dzięki trzeciemu: totalnemu ogłupieniu Polaków przez media, specjalistów i system edukacji. Proces ten nazywam debilizacją. Te problemy, które obserwujemy w szkole są właśnie skutkiem wieloaspektowej debilizacji narodu polskiego, prowadzonej celowo, planowo i konsekwentnie.

To jest opis tego, co nam robią, a w czym nieświadomie bierzemy udział, poprzez nieświadomość i brak reakcji. Pytanie zasadne, czy można to powstrzymać. Odpowiedź jest stanowcza i brzmi: tak.

Pojawia się drugie pytanie: jak. Na to też jest stanowcza odpowiedź: dopóki rządy w Polsce będą ślepo wykonywać życzenia i polecenia ośrodków spoza Polski, nic się nie zmieni. Naprawa szkoły wymaga suwerennej polityki państwa polskiego. Ta zaś wymaga fundamentu, czyli świadomości. Polacy muszą wiedzieć, że rządy prowadzą politykę zależną, i domagać się jej zmiany na niezależną. W obszarze edukacji wymaga to odrzucenia wszystkich zmian, wprowadzonych przez obecny rząd warszawski, a następnie naprawy tego, co zepsuły PRL i III RP. Oznacza to powrót do polskich wzorców pedagogicznych i do klasyki nauczania. Wiąże się to więc z radykalnym odrzuceniem niemal wszystkiego, co od kilkudziesięciu lat jest nauczane na uczelniach pedagogicznych.

Kolejne pytanie: kto ma to zrobić.

Odpowiedź też jest stanowcza. Najpierw, kto temu nie podoła. Nie zrobią tego obecne „elity” polityczne, wywodzące się z Magdalenki, rządzące III RP na zasadzie ping-ponga (raz jeden, raz drugi). Nie zrobią tego obecne kadry uczelniane, gdyż ludzie ci głęboko nasiąknęli wiedzą fałszywą i destrukcyjną, nigdy nie mieli do czynienia z wiedzą prawdziwą, odrzucają więc prawdę na wstępie. Nie zrobią tego obecne masy nauczycielskie, biernie prowadzone przez władzę do własnego poniżenia i upadku. Jedynym środowiskiem eksperckim, które chce rzeczywistej naprawy i wie, jak to zrobić są ludzie skupieni wokół Koalicji na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły (KROPS). Jest to sojusz różnych organizacji społecznych i rzeczywistych ekspertów, obejmujący szerokie spektrum środowisk niepodległościowych. Żadna prawdziwa reforma edukacji w Polsce nie będzie możliwa bez rzeczywistej współpracy ze środowiskiem KROPS. Jeśli jakaś siła polityczna, która będzie głosić naprawę edukacji nie podejmie tej współpracy, oznaczać to będzie albo działania pozorne, albo nieskuteczne, albo fałszywą flagę.

Szeroką wiedzę na temat psucia szkoły, ludzi i Polski można znaleźć w „Poradniku świadomego narodu”, wydawanym przez Instytut Wiedzy Społecznej im. Krzysztofa Karonia.

Pierwszy tom właśnie się ukazał, a jego motywem przewodnim są właśnie sprawy edukacji i wychowania. Zachęcam do poznawania prawdy, wyciągania wniosków i stosowania ich w życiowej praktyce. Zachęcam również gorąco do wspierania działań KROPS i organizacji, w niej zrzeszonych. Jest to realna rzecz, którą może zrobić od razy każdy Polak, który chce dołożyć się do ratowania Polski. Formuły działań, podejmowanych przez KROPS są różne. Kontakt i więcej informacji pod adresem www.ratujmyszkole.pl 

Bartosz Kopczyński

Instytut Wiedzy Społecznej im. Krzysztofa Karonia.

poradnik świadomego narodu-wesprzyj wydanie książki

____________

Koniec szkoły, Bartosz Kopczyński, 29 czerwca 2025

−∗−

BONUS:

Proces adopcji: Dwaj geje zagwałcili na śmierć rocznego chłopczyka.

RatujŻycie.pl

Szanowny Panie, Drogi Obrońco Życia Dzieci!

Jestem wstrząśnięty. Dwaj geje zgwałcili na śmierć rocznego chłopczyka.

27 lipca 2023 roku 16-miesięczny Preston Davey – całkowicie nieprzytomny – trafił do szpitala Blackpool Victoria w hrabstwie Lancashire w Wielkiej Brytanii. Na ciele miał ślady obrażeń, które wskazywały na wielokrotne wykorzystywanie seksualne i przemoc fizyczną. Pracownicy szpitala zawiadomili organy ścigania. Dziecka nie udało się jednak uratować – Preston zmarł jeszcze tego samego dnia.

Para gejów – 36-letni Jamie Varley (nauczyciel w szkole średniej) i 31-letni John McGowan-Fazakerley – zaledwie 3 miesiące wcześniej rozpoczęła proces adopcji Prestona.

W Wielkiej Brytanii w okresie poprzedzającym finalizację adopcji dziecko przebywa z nowymi rodzicami, ale instytucje państwa wciąż przyglądają się rodzinie, aż zapadnie ostateczna decyzja o przysposobieniu dziecka. Dlaczego w tym przypadku nie dopatrzyły się niczego niepokojącego? Prawdopodobnie jak zwykle zadział tu terror poprawności politycznej, który nie pozwala wysuwać żadnych podejrzeń wobec par homoseksualnych, by nie pojawił się z kolei zarzut homofobii.

Dlatego dzieci adoptowane przez homoseksualistów nie mają znikąd pomocy…

Horror, jaki był udziałem maleńkiego Prestona, ujrzał światło dzienne kilka dni temu – gdy brytyjska prokuratura postawiła wreszcie zarzuty oprawcom.

Według prokuratury homoseksualiści: gwałcili chłopca, robili mu pornograficzne zdjęcia, zadawali ciężkie obrażenia, stosowali okrutne formy przemocy, spowodowali jego śmierć.

Czy wyobraża Pan sobie, jak straszliwie cierpiało to dziecko? Maleńkie, samotne, osaczone przez dwóch zboczeńców? Nie mogące poprosić nikogo o ratunek… Zamknięte w logice poprawności politycznej, gdzie widok pary gejów z dzieckiem ma być obowiązkowo witany z entuzjazmem. Tymczasem za zamkniętymi drzwiami miało miejsce prawdziwe piekło

Dlaczego Preston zginął? Dlatego, że w Wielkiej Brytanii lobby LGBT dopięło swego i doprowadziło do sytuacji, w której dostają dzieci do adopcji.

Zaczęli wiele lat temu. Od związków partnerskich.

Właśnie teraz w Polsce rozpoczyna się batalia o to, aby także w naszym kraju uczynić ten pierwszy krok: ustawa o rejestrowanych związkach partnerskich już powstała, a promuje ją Minister ds. Równości Katarzyna Kotula. Jest już po pierwszych rozmowach kuluarowych i pozyskuje dla swojego pomysłu coraz większe poparcie. 

Gdy rok temu przedstawiałem w Sejmie projekt #StopLGBT i opisywałem cierpienia dzieci wykorzystywanych seksualnie przez gejów, Kotula była wściekłaże te historie ujrzały światło dzienne. Chciała, aby ludzie o nich nie wiedzieli…

Teraz zupełnie poważnie chce procedować projekt w Sejmie, Senacie, a następnie przedłożyć go Prezydentowi do podpisu. Homolobby ma swoje sposoby, aby wywrzeć presję na politykach, by głosowania poszły po ich myśli, a potem… rozpocznie się presja na Prezydenta, aby zgodził się przynajmniej na niektóre zapisy ustawy.

Musimy zatrzymać to szaleństwo, inaczej polskie dzieci wkrótce podzielą los brytyjskich rówieśników. Bo związki partnerskie są właśnie po to – aby na koniec naciskać na oddawanie dzieci do ewidentnej patologii, jaką są układy homoseksualne.

Drogi Panie,

Bardzo proszę o pomoc w hamowaniu lobby LGBT. Proszę o złożenie podpisu pod petycją „NIE dla związków partnerskich”. Podpis należy złożyć online pod linkiem: 

https://twojepetycje.pl/petycja/nie-dla-zwiazkow-partnerskich/ .

Gdy już Pan podpisze petycję, bardzo proszę o przesłanie jej dalej i podanie w swoich mediach społecznościowych – niech jak najwięcej osób pomoże zatrzymać homoszaleństwo.

Jeszcze raz podaję link: https://twojepetycje.pl/petycja/nie-dla-zwiazkow-partnerskich/.

Każdy z nas może i musi zadziałać, aby nie dopuścić do wprowadzenia w Polsce związków jednopłciowych. Maleńkiemu Prestonowi nic nie wróci życia, ale musimy ratować życie tych dzieci, które mogą być kolejnymi ofiarami homoseksualistów

Z wyrazami szacunku i pozdrowieniami,

Krzysztof KasprzakKrzysztof KasprzakKrzysztof KasprzakF
Fundacja Życie i Rodzina
www.RatujZycie.pl

PS – Bardzo proszę o złożenie podpisu pod petycją – https://twojepetycje.pl/petycja/nie-dla-zwiazkow-partnerskich/ – to obecnie najgroźniejszy projekt w Sejmie.

WSPIERAM

NUMER RACHUNKU BANKOWEGO: 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230
NAZWA ODBIORCY: FUNDACJA ŻYCIE I RODZINA
TYTUŁEM: DAROWIZNA NA CELE STATUTOWE
DLA PRZELEWÓW Z ZAGRANICY:
IBAN:PL 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230
KOD SWIFT: BIGBPLPW

MOŻNA TEŻ SKORZYSTAĆ Z SYSTEMÓW DO SZYBKICH PRZELEWÓW, BLIKA LUB PŁATNOŚCI KARTAMI POD LINKIEM: https://ratujzycie.pl/wesprzyj/

RatujŻycie.pl

Odebrano im synka, bo są niepełnosprawni. „Kto będzie za dzieckiem biegał?”

Odebrano im synka, bo są niepełnosprawni.

„Kto będzie za dzieckiem biegał?”

wprost/jelenia-gora-odebrano-im-dziecko-bo-sa-niepelnosprawni.html

Mieszkanka Dolnego Śląska trafiła do szpitala w Jeleniej Górze. Urodziła tam zdrowego chłopczyka. Nie wróciła z nim jednak do domu. O rodzinnym dramacie mówi cała okolica.

Opiekunom prawnym dziecka powiedziano w szpitalu, że „nie będą dobrymi rodzicami, bo są chorzy” – tłumaczy dziennikarka Agnieszka Górniakowska. Ich synek spędził pierwsze miesiące życia nie w kochającym domu, ale w jeleniogórskim szpitalu.

– Oni mnie od razu skreślili, na samym początku, już gdy mnie zobaczyli – ocenia matka chłopczyka, który wystąpiła w programie „Reporterzy”, emitowanym na antenie TVP1.

Dramat w Jeleniej Górze. „Szpital nie będzie brał odpowiedzialności”

W szpitalu ojcu dziecka zasugerowano, by zrezygnował z synka. – „Jesteście na to i na to chorzy, pan musi opiekować się partnerką, a kto będzie za dzieckiem biegał?” – zacytował słowa personelu.

Młoda kobieta, matka, porusza się na wózku, natomiast mężczyzna choruje przewlekle. Mimo to „starają się tworzyć ciepły i zgrany dom” – słyszymy w programie. – Wyjechała z sali porodowej z uśmiechem na ustach. Wyglądało na to, że będzie wszystko dobrze, ale sprawy potoczyły się inaczej – relacjonuje mieszkaniec Dolnego Śląska.

Władze szpitala nie pozwoliły rodzicom zabrać synka do domu. Zdecydowano, że pozostanie na oddziale, o czym mieli „nie zostać poinformowani”. Jako pierwsza dowiedziała się o tym babcia. – Wszyscy lekarze zgodnie stwierdzili, że oni sobie nie poradzą. Powiedzieli, że „szpital nie będzie brał odpowiedzialności na siebie” – relacjonuje.

[A przecież właśnie wziął odpowiedzialność – taką okrutną decyzją. md]

Ustalono, że opiekunowie prawni nie radzą sobie z zapewnieniem podstawowych potrzeb chłopczykowi – nie są m.in. w stanie przewinąć go czy nakarmić. W trakcie reportażu widzimy jednak, jak ojciec zmienia synkowi pieluszkę bez większych przeszkód. Są też filmy, na których go karmi.

– Jeśli w trakcie obserwacji, co trwa kilka dni i jest całe konsylium [lekarzy – przyp. red.]. które podejmuje ws. decyzję – stwierdzone zostanie, iż istnieje ryzyko zagrożenia bezpieczeństwa dziecka, że jest deficyt i [rodzice] nie mogą sprawować opieki właściwie, mamy obowiązek zgłoszenia tego do [odpowiedniej] instytucji – tłumaczy Monika Kumaczek, zastępczyni dyrektora ds. pielęgniarstwa w Wojewódzkim Centrum Szpitalnym Kotliny Jeleniogórskiej.

Czy rzeczywiście obserwacje trwały jednak wspomniane „kilka dni”? Rodzina nagrała potajemnie rozmowę z jednym z lekarzy. Przyznaje on, że na podjęcie decyzji konsylium wystarczył krótszy czas. – Nikt nie chce takiej odpowiedzialności brać, że wydamy im dziecko. Nikt się pod tym nie podpisze, bo to jest kolejna osoba, która mówi, że „absolutnie nie” – wskazał pracownik placówki medycznej, którego głos zarejestrowano. O tym, że decyzja zapadła szybciej, świadczy także jeden z udostępnionych dokumentów z MOPS-u.

Nikt nie rozmawiał z rodzicami z Dolnego Śląska? Decyzję miano podjąć bez ich wiedzy

Nikt miał nie rozmawiać z matką, ojcem dziecka czy babcią o planach placówki. Lekarze po podjęciu decyzji, skontaktowali się drogą e-mailową z Miejsko-Gminnym Ośrodkiem Pomocy Społecznej w Lwówku Śląskim. MOPS „przychylił się do sugestii szpitala” – co stało się błyskawicznie.

– Po tym e-mailu musieliśmy szybko zadziałać. (…) Stwierdziliśmy, że z uwagi na dobro dziecka należałoby do sądu napisać wniosek o jego zabezpieczeniu – tłumaczy dyrektorka MOPS-u, Danuta Grzesiak. Zapytana czy w jej opinii było to najlepsze z wyjść, odpowiedziała „tak”. – Uważam tak na tę chwilę i w tym momencie – wskazała.

W programie wystąpił też adwokat Ernest Ziemianowicz. – Odbiór dziecka następuje bardzo szybko i bez badania tak naprawdę przyczyn oraz podstaw, natomiast powrót dziecka do domu trwa miesiącami, a może nawet latami – mówi.

Cztery miesiące później chłopczyk znalazł [taki już samodzielny !! md] nową, zastępczą rodzinę, oddaloną od biologicznego taty i mamy o 500 kilometrów. – Tęsknie każdego dnia – zapewnia ojciec. To samo czuje także młoda kobieta z niepełnosprawnością. – Nie przestaniemy walczyć – mówi.

Okrutna katownia – w szpitalu

Na fb, Łukasz Litewka

To chyba jedna z smutniejszych historii jakie przyszło mi tutaj przedstawić. 

O niesprawiedliwości społecznej i ogromnej pustce, której ja także nie potrafię zrozumieć.

Pani Patrycja i Pan Łukasz zostali rodzicami. Kobieta, która porusza się na wózku spełniła swoje największe marzenie i została mamą – urodziła Antosia, zdrowego, małego chłopca.

Mieli zostać szczęśliwą, kochającą się rodziną, ale ze szpital nigdy nie wyszli w trójkę.

„Proszę nie dotykać dziecka, ma pani brudne ręce od wózka”

„Wy jesteście na to i na to chorzy, pan musi się opiekować partnerką. A kto będzie za synkiem biegał?”

Takie i wiele innych stwierdzeń padły z ust lekarzy wobec ojca i matki po porodzie, a następnie po obserwacji (trwała dobę, zazwyczaj trwa kilka dni) podjęto decyzję, że Antoś nie dołączy do swoich rodziców, napiszmy to wprost: 

Zostanie im natychmiast odebrany. 

Oficjalny powód? Niepełnosprawność, a z obserwacji wynika, że przebieranie pieluchy trwało zdecydowanie za długo, rodzice nie potrafią obchodzić się z noworodkiem. 

Pan Łukasz tłumaczył lekarzom, że musi się wszystkiego nauczyć ponieważ pierwszy raz został tatą – bezskutecznie. 

Dziecko zostało odebrane młodym, kochającym się ludziom i przekazane rodzinie zastępczej 500 km od domu pani Patrycji i Łukasza.

I teraz słuchajcie, bo gotuje się we mnie ponad wszystko i przepraszam Was za język, ale inaczej nie potrafię: 

Jesteś kur** osobą niepełnosprawną, poruszasz się na wózku. Całe życie masz pod zasran* górkę, bo raz jakiś niedouczony idiota na ulicy z Ciebie drwi, innym razem skreślają Cię na rozmowie o pracę na samym wstępie, a każdego dnia musisz pokonywać krawężniki, schody, a dojazd do ukochanego parku jest wyprawą. 

Nie działa winda, jesteś w du***, czasami jesteś więźniem w swoim własnym domu i praktycznie każdego dnia musisz zaplanować najmniejszy szczegół by nic Cię nie zaskoczyło, a i tak negatywnie zaskakuje! 

Zakochujesz się, ktoś zakochuje się w tobie, chcecie razem stworzyć rodzinę, dom, chcecie dać nowe życie i pielęgnować je. Macie najpiękniejszy cel, który przesłania wszystko.

I kur** nie. Nie ma tak łatwo! Patologia może chlać, może nie zajmować się w ogóle dziećmi, może je bić, może się nimi nie interesować i jak te biedne dzieci mają odrobinę szczęścia, że ktoś normalny zwróci uwagę na ich cierpienie, albo sąsiad usłyszy krzyki, to może łaskawie jakaś instytucja się zainteresuje ich losem.

Jak jednak kochasz, chcesz i marzysz, a niestety zdrowie nie dopisało, to nie będziesz rodzicem, a spróbuj tylko nim być, to my Ci pokażemy gdzie jest twoje miejsce i będziesz cierpieć jeszcze bardziej niż cierpiałaś do tej pory. Bo oprócz fizyczności zabierzemy Ci jeszcze twoje jedyne szczęście. 

I to jest absurd i ogromna, kolosalna niesprawiedliwość oraz brak dania szansy tym młodym rodzicom!

Rodzice Antosia obiecali, że nie spoczną dopóki nie odzyskają dziecka. I mimo, że tam się nie przelewa, to jest najważniejsze: miłość.

Pani Patrycja powiedziała, że czuła, że lekarze skreślili ją, już na samym początku i to jest chyba najsmutniejsze w tej całej historii.

Jako poseł, ale przede wszystkim jako człowiek, deklaruje całkowitą, niekończącą się chęć pomocy: prawnie, interwencyjnie i finansowo.

Zakończenie roku szkolnego. Nauczyciele biją na alarm. Dzieci coraz bardziej „nie potrafią”.

Zakończenie roku szkolnego. Nauczyciele biją na alarm. „Nie potrafią”.

Marucha 2025-06-16 marucha/nauczyciele-bija-na-alarm

Uczniowie są przekonani, że pisanie odręczne to przeżytek.

Przedszkole. Grupa siedmiolatków samodzielnie szykuje się do wyjścia z placówki. O tej porze roku zajmuje im to pięć minut. – I jest to świetny wynik. Wychodzimy codziennie, od czterech lat – mówi Interii Małgorzata, nauczycielka pracująca w przedszkolu. Jest dumna i podkreśla, że robi z dziećmi mnóstwo ćwiczeń rozwijających motorykę.

To ważne, bo widzi, co dzieje się z przedszkolakami. – Rodzice wyręczają dzieci. Mało które ma wiązane buty, zamiast guzików w ubraniach często są napy – komentuje. I dodaje: – Wiele dzieci jest bezradnych. W przedszkolu czekają na pomoc dorosłych, bo tak są wychowywane. Rodzic goni, wszędzie się spieszy. Woli wyręczyć dziecko.

Ten problem widzą też nauczycielki szkół podstawowych.

Magdalena: – Z jednej strony niektórzy uczniowie wykonują piękne prace plastyczne, z drugiej nie potrafią posmarować kanapki masłem. Ostatnio w klasie VI wycinali siatki brył i składali je. Duża grupa miała z tym trudności.

Aleksandra: – Wiązanie butów, ubieranie się – proste czynności stają się bardzo trudne. Dzieci nie potrafią obsługiwać nożyczek. Wycięcie kółka graniczy z cudem.

Nie potrafią siebie odczytać. „To 3 czy 8?”

Efekt? W podstawówce po napisaniu kilku słów zaczyna boleć ręka. Uczniowie protestują.

Renata, polonistka: – Dzieci nie potrafią odczytać swojego pisma, a konieczność dłuższego pisania wywołuje powszechne narzekanie. Uczniowie szybko się męczą.

Nie chodzi tylko o literki, ale i o cyfry. Magdalena, matematyczka, potwierdza: – 3 zapisane niewyraźnie odczytywane jest jak 8 i uczeń jest zdziwiony, że ma zły wynik. I dodaje: – Jeśli w klasie nauczyciel odczyta odpowiedź źle, bo zamiast 6 widzi 5, to można podejść i skorygować błąd. Na egzaminie ósmoklasisty już takiej możliwości nie ma.

A problem z rozczytaniem uczniów na egzaminach faktycznie jest duży. Renata jest egzaminatorką, pomagała rozszyfrować niektóre prace ósmoklasistów, bo „trzeba było domyślić się, co zawierają”.

Dotyczy to też maturzystów. Joanna, nauczycielka ze szkoły średniej zawodowej, która też jest egzaminatorką, komentuje: – Coraz więcej jest takich prac. To jeden z powodów, dla których egzaminatorzy rezygnują. Dla mnie poprawianie wypracowań jest coraz większym koszmarem. Mam wrażenie, jakby uczniowie „odrysowywali” znaki, a nie pisali litery.

Nauczyciele winią technologię

Joanna, kontynuując temat mówi, że w szkole średniej z podejściem do „spraw manualnych” coś na rzeczy jest. – Nawet na tym etapie większość uczniów ma buty wsuwane lub na rzepy. A ci, którzy mają sznurówki, nie wiążą ich – wskazuje.

Uczy też przedmiotów zawodowych. – Mamy uczniów na praktykach i jest problem z najprostszymi rzeczami. Przykład: musimy uczyć trzymania miotły, posługiwania się szufelką, mycia półek, bo przyszli sprzedawcy powinni umieć posprzątać salę. A nie potrafią. Pracodawcy zgłaszają też, że przyszła fryzjerka nie umie trzymać nożyczek, a kucharz noża.

Według Joanny problemem są „nowe technologie”. – Uczniowie są przekonani, że pisanie odręczne to przeżytek.

Magdalena, matematyczka z podstawówki, dodaje: – Dzieci głównie spędzają czas na graniu i „ćwiczą paluszki”. Potrafią być mistrzami w tworzeniu cudownych budowli w internecie, a nie potrafią budować z klocków.

Nauczycielki pytane, czy mogą coś w tej materii zrobić, aby zachęcać do pisania i ćwiczeń manualnych, odpowiadają: nie ma na to ani czasu, ani przestrzeni. – Na sprawdzianach staramy się dawać jak najmniej zadań otwartych ze względu na swoje oczy i zdrowie psychiczne, wyjątkiem są wypracowania. Wiem, że to zabrzmi strasznie, ale jak poprawię 24 wypracowania, to czasami źle się czuję. Gdybym miała się jeszcze katować, dając zadania otwarte, gdy ich dawać nie muszę, to już bym się wypaliła.

„Nie wrzucajmy wszystkich do jednego worka”

Katarzyna Goryluk-Gierszewska, dyrektor Szkoły Podstawowej Academy International Karolkowa w Warszawie mówi Interii: nie wrzucajmy wszystkich dzieci do jednego worka. W niepublicznej placówce, którą prowadzi, problemów z zanikaniem zdolności manualnych nie ma. Jak podkreśla, wszystko zależy od tego, o jakim środowisku w kontekście tego tematu mówimy. I od świadomości rodziców.

– Jeżeli wiedzą, że zgodnie z zaleceniami WHO dziecko do drugiego roku życia nie powinno mieć kontaktu z ekranem i są uważni na to, ile czasu spędza ono przed urządzeniami cyfrowymi, sytuacja wygląda zupełnie inaczej. W tym czasie dzieci mogą rysować, wycinać, lepić – czyli wykonywać czynności rozwijające małą motorykę. Co więcej, ponieważ wielu rodziców jest zapracowanych, dzieci spędzają dużo czasu w przedszkolach, gdzie te umiejętności są systematycznie rozwijane. Efekty tego widać później na etapie szkolnym – komentuje.

Zaznacza, że dużo zależy też od podejścia nauczycieli. Jej szkoła jest kameralna. – W szkołach publicznych, zwłaszcza tych o dużej liczbie uczniów, bywa to trudniejsze. Znam rodziców dzieci w szkołach podstawowych, gdzie w ogóle nie pisze się wypracowań. Brakuje nauczycieli, mają bardzo dużo obowiązków i trudno im wszystko pogodzić – wskazuje.

– A że dzieci narzekają, że nie lubią pisać? Jasne, że tak, u nas też. Otaczający ich świat jest szybki i to im towarzyszy od urodzenia. Zatem, gdy mają usiąść i skupić się przez 20-30 minut, by coś zapisać, często protestują i wolą używać tabletów – bo to przychodzi im łatwiej. I nie ma w tym nic złego, bo nie jest równoznaczne z tym, że pisać nie potrafią – komentuje Goryluk-Gierszewska.

Uczniowie z opiniami. „To nie jest kwestia braku chęci czy staranności”

Przyznaje, że ma też uczniów piszących nieczytelnie. – Są to uczniowie z opiniami z poradni psychologiczno-pedagogicznych i z roku na rok jest ich coraz więcej. W mojej ocenie wynika to z tego, że więcej wiemy i częściej się diagnozujemy. Czyli to nie jest kwestia braku chęci czy staranności, tylko prawdopodobnie wrodzonych trudności. Wydaje się, że to nie wynika z zaniedbań związanych z nadmiernym używaniem ekranów – ocenia dyrektor.

Katarzyna Lisowska-Bojar, psycholog szkolna z Academy International, komentuje i wyjaśnia – Jeśli uczeń nadużywa smartfonu, widać to w szkole – pojawia się zmęczenie, przebodźcowanie, trudności z koncentracją. Kłopoty z pisaniem, w tym diagnozowane jako dysgrafia, mogą mieć różne przyczyny – od zaburzeń neurologicznych i percepcyjnych po obniżone napięcie mięśniowe czy trudności w koordynacji ruchowej. Zwykle nie są one efektem ubocznym korzystania z urządzeń cyfrowych, lecz mają charakter wrodzony. Dlatego nie łączyłabym ich bezpośrednio z czasem spędzanym przed ekranem.

Nauczycielki ze szkół publicznych zaznaczają, że faktycznie, wielu ich uczniów ma opinię o dysgrafii, ale nie tylko oni napotykają trudności z pisaniem. – W mojej szkole ciężko znaleźć ucznia – z opinią czy bez – który pisze wyraźnie, trzyma się linii, pamięta o znakach przystankowych – mówi Joanna.

Chwila, która staje się nawykiem

O sprawę pytamy jeszcze psycholożkę z Fundacji GrowSPACE, Paulinę Filipowicz.

– Rodzice często nie zdają sobie sprawy, że najprostsze codzienne czynności – jak wiązanie butów, malowanie kredkami czy zabawa plasteliną – mają ogromne znaczenie dla rozwoju mózgu dziecka. To właśnie one kształtują zdolności manualne, koordynację, koncentrację, a nawet umiejętności językowe i społeczne. Kiedy dzieci są w tym wyręczane, a ich czas wypełniają ekrany, rozwój ten zostaje zahamowany – wyjaśnia.

Zauważa też, że wielu rodziców daje dzieciom telefon „na chwilę”, a ta chwila staje się codziennym nawykiem. – Już kilkanaście minut dziennie może ograniczać rozwój mowy, motoryki czy koncentracji – szczególnie u najmłodszych dzieci. Zamiast telefonu warto dać dziecku kredki, kolorowankę czy książkę. Pozwolić samodzielnie się ubrać, zjeść, pomóc w kuchni.

– Dziecko potrzebuje realnego świata, dotyku, ruchu i relacji, by prawidłowo się rozwijać – i to właśnie rodzice mogą mu dać – podsumowuje psycholożka.

O roli rodziców mówią też na koniec nauczycielki z Academy International. Katarzyna Goryluk-Gierszewska: – Na pewno trzeba uwrażliwiać rodziców na trudności, które mogą pojawić się u ich dzieci. To nie oznacza niczego złego – przeciwnie, daje szansę, by odpowiednio zareagować i dziecku pomóc. Najtrudniejsze jest wtedy, gdy rodzic wypiera problem. Wciąż mamy w społeczeństwie osoby, które na samo słowo „psycholog” reagują niepokojem lub dystansem.

Katarzyna Lisowska-Bojar: – Bardzo zależy nam na tym, by rodzice byli otwarci na współpracę i nasze zalecenia – bo w szkole nie jesteśmy w stanie zrobić wszystkiego. Równie ważne jest wsparcie w domu i poświęcenie dziecku uwagi.

Magdalena Raducha
https://wydarzenia.interia.pl

Uczeni odkryli !! Yale Study Confirms There’s Nothing Like a Mother’s Lullaby

Yale Study Confirms There’s Nothing Like a Mother’s Lullaby

by John Horvat II June 10, tfp/yale-study-confirms-theres-nothing-like-a-mothers-lullaby

Yale Study Confirms There’s Nothing Like a Mother’s Lullaby
Yale Study Confirms There’s Nothing Like a Mother’s Lullaby

The right music can have a calming effect on babies. Thus, some have claimed that serene passages of classical music should be played to babies as part of their formation. However, it is not Mozart who impacts infants the most. The soothing tone of a loving mother is much more effective.

A recent study by Yale’s Child Studies Center confirmed the beneficial effect of singing to infants. Researchers sought to measure the advantages of singing over not singing.

An Experiment With Music

The study team divided 110 parents with 3-6-month-old infants into two groups. One parent group was supplied with folk songs, lyrics and literature promoting the practice of singing during the testing period. The control group received nothing.

The two groups were then asked randomly to report on their care practices. One question asked if the parents had sung to the infant. The enriched music group reported affirmatively 89 percent of the time. The control group registered just 65 percent.

The most important and predictable result was a confirmation of the positive effect of singing to the baby. Infants exposed to singing were less fussy and calmer than those not exposed. The effect was not necessarily immediate but general.

“The babies’ mood improved overall as a result of the intervention,” reported Samuel Mehr, senior author of the study. “Yet not many pediatricians are telling parents of fussy babies to sing to them.”

The researchers further concluded that parents are naturally gifted with the ability to please infants with singing. Dr. Mehr said, “Parents send babies a clear signal in their lullabies: I’m close by, I hear you, I’m looking out for you—so things can’t be all that bad.”

Tunes Tailored to Infants

Indeed, infant tunes and lullabies are especially suited to the audience. They use limited scales and rhythms and a small melodic range to accommodate the less sophisticated ears of infants. The songs often consist of a single musical line repeated many times. Such simplicity is reflected in all infant songs throughout the world, attesting to the universal infant nature.

In the quest for the best parenting techniques, this option is not often discussed. However, it makes sense. The constant effort to increase contact between parent and child is not limited to touch. An intimate relationship involving sound is also important.

A Cultural Problem: How to Create a Lullaby

The study’s findings raise another perplexing cultural issue. Today’s rushed society generally does not promote singing to babies. However, it also does not produce the songs and lullabies which are to be sung to them.

The study team had to resort to old folk songs as material to prompt the musically enriched parents to sing. There are no modern folk songs because there is no notion of folk. There is no unity among a community that gives rise to common yet simple experiences that might be memorialized in song.

Gone is the rich imagery of place and community that created conditions for lullabies. There are no points of reference like natural scenes, family connections and religious devotions that favor childhood innocence and find their place in song. In today’s confusing music scene, there is little to trigger the imagination toward temperate and pure pleasures.

In a culture of death permitting abortion, there is no universal celebration of new life that makes lullabies possible. A society full of loving mothers and fathers, not plunging birth rates, is what it will take to change things. A tender devotion to the Mother of God and Her Divine Infant will be the perfect means to awaken the desire for babies born to know, love and serve God.

Indeed, it takes much to create a lullaby, but singing whatever is available is a good start to a return to order.

The researchers confirmed what many parents know: In the battle between Mother and Mozart, the maternal lullaby always wins.

Rodzina to najlepszy możliwy wybór w życiu. „Podstawowy postulat – im więcej dzieci, tym niższy podatek”

Rodzina to najlepszy możliwy wybór w życiu.

„Podstawowy postulat –

im więcej dzieci, tym niższy podatek”

8.06.2025 nczas/rodzina-to-najlepszy-mozliwy-wybor

Rodzina. Obrazek ilustracyjny. Źródło: pixabay
Rodzina. Obrazek ilustracyjny. Źródło: pixabay

Wprowadzenie ilorazu podatkowego, promocja rodzicielstwa i zmiana społecznego wizerunku dużych rodzin – to główne postulaty uczestników XIII Ogólnopolskiego Zjazdu Dużych Rodzin „Trzy Plus”, który zakończył się w niedzielę w Zakopanem. Promujemy pracę ponad rodzicielstwo. To zły kierunek – wskazali.

„Trzeba w Polsce wykreować modę na rodzinę. Dziś młodzi ludzie często wybierają rozwój osobisty, a dziecko jawi się jako przeszkoda. Chcemy pokazać, że to nieprawda – dziecko to najlepszy możliwy wybór” – powiedziała w rozmowie z PAP Korina Bulenda-Nowak, organizatorka zjazdu Dużych Rodzin „Trzy Plus”. Podkreśliła, że matki potrafią łączyć wiele ról – rozwijają się zawodowo, są wykształcone, działają społecznie – „rozciągają dobę do granic możliwości”.

ZDR postuluje wprowadzenie ilorazu podatkowego, który uzależniałby wysokość podatku od liczby członków gospodarstwa domowego. „To podstawowy postulat – im więcej dzieci, tym niższy podatek. To byłaby realna zachęta do posiadania potomstwa” – powiedziała Bulenda-Nowak.

Uczestnicy zjazdu krytycznie ocenili świadczenie 800 plus. „Nie chcemy być postrzegani jako ci, którzy żyją na koszt państwa. Jesteśmy samowystarczalni i pragniemy być odpowiedzią na kryzys demograficzny – mądrze wybieramy przyszłość” – powiedział organizator zjazdu w Zakopanem.

Wiceprezes Związku Dużych Rodzin „Trzy Plus” Łukasz Wojdak zwrócił uwagę na potrzebę budowy kultury prorodzinnej. „Musimy stworzyć warunki, w których rodziny nie będą pogarszać swojej sytuacji finansowej tylko dlatego, że mają dzieci. Potrzebne są rozwiązania systemowe – jak choćby emerytura alimentacyjna, czyli możliwość odpisu podatkowego przez dorosłe dzieci na rzecz rodziców, którzy ich wychowali” – wyjaśnił.

Zdaniem Wojdaka, prorodzinna polityka państwa powinna obejmować także działania edukacyjne i społeczne.

„Jeśli programy rządowe premiują oddanie dziecka do żłobka ponad pozostanie z nim w domu, to w ten sposób promujemy pracę ponad rodzicielstwo. To zły kierunek – musimy mówić, że rodzicielstwo jest wartością nadrzędną” – zaznaczył Wojdak.

Rozmówcy PAP podkreślili, że niepokojące, straszne są zmiany społeczne związane z promocją aborcji.

Zjazd Dużych Rodzin „Trzy Plus” odbył się w dniach 6–8 czerwca w Zakopanem pod hasłem „Rodzina górą!”. W wydarzeniu uczestniczyły setki rodzin z całej Polski. Polska Agencja Prasowa objęła wydarzenie patronatem medialnym.

Wybory prezydenckie – znaczenie dla życia oraz normalnej rodziny

RatujŻycie.pl

Szanowny Panie, Drogi Obrońco Życia Dzieci!

Piszę dziś do Pana jako do Przyjaciela Życia i Rodziny. Piszę na chwilę przed ciszą wyborczą, w sytuacji, gdy wielu z nas doświadcza poważnej rozterki co do niedzielnego głosowania.

Z pewnością wie Pan, co mam na myśli… Kandydaci, którzy jednoznacznie deklarowali obronę życia dzieci przed aborcją i lobby LGBT, odpadli w I turze wyborów. Pozostało dwóch. Jeden jawnie proaborcyjny i zainteresowany przekazaniem licznych przywilejów dla lobby zboczeńców. Drugi – czasem mówiący pięknie o wartościach, by znów za chwilę poddawać w wątpliwość konieczność pełnej ochrony życia dzieci, zmieniający deklaracje w zależności od etapu kampanii. W ostatnich dniach Karol Nawrocki złożył jednak konkretne deklaracje:

  • Moim celem będzie wsparcie dla polskiej rodziny i zabezpieczenie jej przed niebezpiecznymi ideologiami i przymusami narzucanymi przez grupy ideologiczne. Przed takimi zjawiskami szczególnie powinny być chronione dzieci.
  • Jako Prezydent będę chronił życie od poczęcia do naturalnej śmierci.
  • Stoję na niezachwianym stanowisku, że wolność decydowania o swoich poglądach i przekonaniach, w tym wolność słowa czy prawo rodziców do wychowywania dzieci, zgodnie z własnymi przekonaniami to sprawy fundamentalne.

/odpowiedzi z dn. 25.05.2025 na pytania KKP i sztabu G. Brauna/

Przyglądam się temu, co obecnie rządzący przepychając tzw. ustawę o mowie nienawiści chcą zrobić z polską wolnością słowa i jestem tym oburzony. I nie podpisałbym nigdy czegoś takiego.

/odpowiedź w dn. 22.05.2025 w programie „Mentzen Grilluje”/

Mamy więc deklaracje, które należy zapamiętać i z nich rozliczyć przyszłego Prezydenta Polski. Politycy, gdy dostaną się na swoją funkcję, lubią zapominać o składanych obietnicach, jednak mając w ręku powyższe deklaracje będziemy mogli wszyscy – Pan i ja – przypominać o konieczności ich realizacji, szczególnie, że w pierwszej kadencji prezydent zazwyczaj stara się wykazać przed wyborcami, by mieć szansę na drugą kadencję.

Co na pewno stanie się, jeśli wygra Rafał Trzaskowski?

Po pierwsze – natychmiast speckomisja sejmowa ruszy naprzód i dokończy prace nad czterema ustawami w pełni legalizującymi aborcję. Oni czekają tylko na zmianę prezydenta i nie ukrywają, że Trzaskowski podpisze im wszystko, co uchwalą.

Po drugie – ustawa o mowie nienawiści wraz z szaleńczymi wytycznymi Adama Bodnara wejdzie w życie. Nie będzie już żadnej możliwości obrony dzieci w szkołach przed obowiązkową demoralizacją. Także Pan będzie mógł pójść do więzienia za post na Facebooku lub wpis na grupie na komunikatorze. To, co przeżywam teraz ja – od 8 lat ścigana przez 16 gejów na drodze cywilnej w sądzie za słowo „zboczenie” – dotknie także Pana, ale mocniej – poprzez Prokuraturę, w procesie karnym, w kilka lub kilkanaście miesięcy. Lobby LGBT wymusi poprawność i wsadzi do więzienia wszystkich, którzy będą chcieli zachować zdrowy rozsądek.

Po trzecie – natychmiast zostanie uchwalona ustawa o zmianie płci – zapowiedziała to Minister Równości Katarzyna Kotula jeszcze w styczniu tego roku i tłumaczyła, że czekają tylko na swojego prezydenta.

Po czwarte – aborterzy ośmielą się jeszcze bardziej. Zbrodnie, które dziś popełnia się w Oleśnicy, będą dziać się w każdym szpitalu z oddziałem położniczym. Pseudo-przychodnie aborcyjne jak Abotak w Warszawie na Wiejskiej będą w każdym większym mieście.

Po piąte – nasza Ojczyzna nie przeżyje żadnego wielkiego katharsis i nie odbije się od dna, jak zdaje się niektórym publicystom. Zlewaczały parlament do spółki z życzliwym sobie prezydentem dociśnie Polakom śrubę i zniszczy zasoby energii, dobrych ludzi, wytresuje bezmyślne masy. Nie będzie gorzej, by potem było lepiej. Będzie gorzej, a potem jeszcze trudniej będzie wstać z kolan. Mesjanizm zawsze prowadził Polskę wprost w przepaść.

Świadoma, że nie jesteśmy w sytuacji idealnej, ale równocześnie wiedząc, że najprawdopodobniej właśnie nadszedł moment, by ratować życie polskich dzieci przed największą możliwą katastrofą, proszę, aby poszedł Pan na wybory i oddał głos przeciw Rafałowi Trzaskowskiemu. A Karolowi Nawrockiemu zapamiętał przedwyborcze obietnice, a jeśli wygra, nie ulegał euforii, patrzył prezydentowi na ręce i rozliczał go z obietnic.

Wynik wyborów będzie się ważył do ostatniej chwili. Pański głos jest kluczowy.

Obrońcy życia powinni iść na głosowanie i oddać w tych wyborach ważny głos.

Nie ulegajmy pokusie zdystansowania się od sytuacji w Polsce i pozostania w domu, bo „lepszy kandydat już odpadł”. Nie można sobie na to pozwolić.

Z wyrazami szacunku i pozdrowieniami,

Kaja Godek
Kaja Godek
Fundacja Życie i Rodzina
www.RatujZycie.pl

PS – Nie bądźmy naiwni, ale też nie uciekajmy w wygodnictwo. Pójście na te wybory i zagłosowanie przeciw Rafałowi Trzaskowskiemu jest obowiązkiem każdego prolifera.

Trzeba zatrzymać mordowanie dzieci – dlatego Trzaskowski nie może wygrać tych wyborów

Trzeba zatrzymać mordowanie dzieci – dlatego Trzaskowski nie może wygrać tych wyborów

Paweł Chmielewski https://pch24.pl/trzeba-zatrzymac-mordowanie-dzieci-dlatego-trzaskowski-nie-moze-wygrac-tych-wyborow/

Temat mordowania dzieci nienarodzonych jest praktycznie nieobecny w kampanii wyborczej przed II turą.

Tymczasem nie ma dziś bardziej istotnego sporu moralnego i cywilizacyjnego.

Rafał Trzaskowski natychmiast po zwycięstwie w I turze wyborów ogłosił, że jedną z jego pierwszych decyzji będzie ułatwienie zabijania dzieci nienarodzonych. Jak w Polsce wygląda dziś sytuacja, wiemy aż nazbyt dobrze: Gizela Jagielska z Oleśnicy zabiła niedawno chłopca zastrzykiem w serce, a kilka dni temu opowiedziała, jak innym razem pozostawiła niedobite dziecko na śmierć w męczarniach.

Rafał Trzaskowski chce, żeby morderstw dzieci nienarodzonych było w Polsce jeszcze więcej. W całej debacie politycznej w Polsce nie ma dziś bardziej obrzydliwej i zbrodniczej obietnicy niż ta, którą składa Trzaskowski, może za wyjątkiem aborcyjnych żądań ugrupowań lewicowych. Jeżeli Trzaskowski zostanie prezydentem, zgodnie z bestialskim prawem krew dzieci będzie się lała w polskich szpitalach jeszcze szerszym strumieniem.

Karol Nawrocki zapowiada, że nie podpisze ustawy, która ułatwiałaby zabijanie dzieci. Już tylko z tej perspektywy wybór dla każdego katolika jest oczywisty: na Trzaskowskiego nie można głosować i należy go aktywnie powstrzymać. To oznacza, że w tej konkretnej sytuacji konieczne jest oddanie głosu przeciw Trzaskowskiemu, czyli na Karola Nawrockiego, niezależnie od tego, co sądzi się o polityce Prawa i Sprawiedliwości, pod wieloma względami głęboko niemoralnej i złej (Covid-19; in vitro; podatki; Zielony Ład etc.).

Zaskoczyło mnie, że temat aborcji nie znalazł się w „Deklaracji Toruńskiej”, którą Sławomir Mentzen przedkłada obu kandydatom do podpisania. Szef Nowej Nadziei nie pytał o to Karola Nawrockiego; być może wyszedł z założenia, że tu poglądy prezesa IPN są jasne i tematu nie ma sensu drążyć. Temat nie pojawił się też w rozmowie z Rafałem Trzaskowskim. Czy dlatego, że równie oczywistym jest jak do mordowania dzieci nienarodzonych podchodzi Trzaskowski?

Oczekuję również jasnego głosu ze strony środowisk katolickich. Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. ks. Piotra Skargi opublikowało oświadczenie, w którym zwraca uwagę na jawną zbrodniczość postulatów Rafała Trzaskowskiego. Mam nadzieję, że analogiczne oświadczenia wydadzą także inne środowiska – a nade wszystko, że w sposób niepozostawiający wątpliwości prawdę o niegodziwości polityki Trzaskowskiego pokażą polscy biskupi.

W sytuacji, w której prezydentem Rzeczypospolitej może zostać zadeklarowany aborcjonista, nie można posługiwać się półsłówkami i rzucać ogólnych haseł. Trzaskowskiego jako wroga porządku cywilizacyjnego i moralnego ładu trzeba po prostu ostro napiętnować.

Oby tak się stało – niech zajmą się tym wszyscy katolicy, którzy mają publiczny głos, od polityków aż po biskupów. Nie możemy dopuścić do tego, by w imieniu państwa polskiego zabijano w naszej Ojczyźnie niewinne dzieci. Dość zgody i milczenia w obliczu zbrodni aborcjonistów!

Paweł Chmielewski

Dzień Matki: Święto życia, które zaczyna się w chwili poczęcia

Dzień Matki: Święto życia, które zaczyna się w chwili poczęcia

Dzień Matki: Święto życia, które zaczyna się w chwili poczęcia

Rafał Topolski | 26/05/2025 polskakatolicka/dzien-matki-swieto-zycia-ktore-zaczyna-sie-w-chwili-poczecia

W Dniu Matki nasze myśli biegną ku tym kobietom, które z odwagą i miłością odpowiedziały „tak” na dar macierzyństwa. Ich decyzja nierzadko wymagała heroizmu – stawienia czoła lękowi, presji społecznej, niezrozumieniu, a czasem nawet samotności. A jednak to one – matki – są pierwszymi strażniczkami życia. Ich „tak” daje światu istnienie, ich miłość staje się pierwszym domem dla dziecka.

Macierzyństwo nie jest jedynie biologiczną funkcją – to misja wpisana w Boży plan zbawienia. Każde życie ludzkie, od chwili poczęcia, jest cenne, chciane przez Boga i powołane do istnienia. Kościół nie przestaje przypominać, że człowieczeństwo zaczyna się nie w chwili narodzin, lecz znacznie wcześniej – w momencie poczęcia. To wtedy rozpoczyna się historia konkretnego człowieka – ze swoim unikalnym DNA, płcią, osobowością i przeznaczeniem.

Refleksje o Matkach

Niestety, w ostatnich dziesięcioleciach przemysł aborcyjny uczynił wszystko, by zaciemnić tę prawdę. Próbuje przekonać, że dziecko w łonie matki to jedynie „zlepek komórek”, a decyzja o jego życiu zależy wyłącznie od woli dorosłych. Tymczasem nauka i doświadczenie macierzyństwa pokazują coś zupełnie innego. Już w 6. tygodniu ciąży możliwe jest zarejestrowanie fal mózgowych dziecka, a jego serce zaczyna bić około 22. dnia po zapłodnieniu. Wkrótce potem reaguje na dotyk, odbiera dźwięki, rozpoznaje głosy rodziców i… zapamiętuje. W łonie matki rozwija się nie coś, lecz ktoś – istota ludzka, która potrzebuje jedynie czasu, miłości i ochrony.

W Dniu Matki szczególnie mocno brzmi w nas prawda: nie byłoby macierzyństwa bez życia i nie byłoby życia bez odwagi matek. To właśnie bicie serca dziecka jest pierwszym sygnałem, który zmienia wszystko – jest muzyką nadziei, której nie sposób zapomnieć. A jednak są tacy, którzy próbują zakłamać ten dźwięk, redukując go do „technicznego impulsu”, by usprawiedliwić aborcję. Ale serce dziecka naprawdę bije – fizycznie, rytmicznie, realnie. Każde takie bicie to świadectwo obecności osoby, której życie powinno być bezwarunkowo chronione.

Dramatyczne obrazy dzieci zabitych w wyniku aborcji – ich maleńkie stopy, ręce, twarze – milcząco krzyczą do naszego sumienia. Dziecko w łonie matki odczuwa ból, ucieka przed zagrożeniem, reaguje przyspieszonym tętnem. Czy naprawdę można wierzyć, że istota zdolna do cierpienia nie ma prawa do życia?

Współczesny świat bardzo potrzebuje odwagi matek. Tych, które – mimo trudnych warunków, nacisków czy samotności – postanawiają chronić życie. To one są bohaterkami naszych czasów. Ich „tak” dla dziecka, nawet jeśli niesie ze sobą trud i rezygnację z wygody, staje się świadectwem miłości, która pokonuje lęk.

Boskie macierzyństwo

Każde dziecko, nawet to, które odeszło przedwcześnie – przez poronienie czy aborcję – nie było anonimową „tkanką”. Było kimś. Istotą kochaną przez Boga, z duszą, sensem i powołaniem. Dlatego Kościół katolicki z taką stanowczością broni życia – nie z przekory, lecz z miłości. Święty Maksymilian Kolbe nazwał aborcję „samobójstwem ludzkości”. Głos tych świętych nie milknie, bo wciąż są dzieci, które potrzebują obrony.

Macierzyństwo nie jest ciężarem. Jest darem, jest zaszczytem, jest odpowiedzią na Boże zaproszenie do współtworzenia życia. W czasach, gdy kultura śmierci próbuje zagłuszyć głos sumienia, naszym obowiązkiem jest mówić prawdę – odważnie, wyraźnie, z miłością.

Dzień Matki to czas wdzięczności wobec tych, które przyjęły życie. Ale to także moment, w którym musimy stanąć w obronie tych, którym tego życia się odmawia. Niech nasze „tak” dla życia rozbrzmiewa głośno i czytelnie – nie tylko dziś, ale każdego dnia.

Horror w Oleśnicy: Jak podajesz ten chlorek potasu, to musisz podawać do końca, aż do momentu, kiedy zobaczysz, że serce przestało bić. Jak tego nie zrobisz dobrze, to będzie ci uciekać i będziesz musiała kłuć jeszcze raz”

RatujŻycie.pl

Szanowny Panie, Drogi Obrońco Życia Dzieci!

Zobaczyłam, jak pacjentka leży na kozetce, obok Jagielska wykonuje USG i upomina inną pielęgniarkę słowami: „jak podajesz ten chlorek potasu, to musisz podawać do końca, aż do momentu, kiedy zobaczysz, że serce przestało bić. Jak tego nie zrobisz dobrze, to będzie ci uciekać i będziesz musiała kłuć jeszcze raz”.

To było coś strasznego. Zrobiło mi się słabo, bo zorientowałam się, że właśnie przy mnie zabijane jest dziecko…

To słowa Pani Magdy, położnej, która pracowała w Oleśnicy. Odeszła z pracy, bo nie wytrzymała wszechobecnej aborcji. Teraz przerywa milczenie, a jej świadectwo przedostało się do mediów.

Jestem wstrząśnięta. Słowa byłej położnej świadczą o tym, że dzieci uciekają przed śmiertelnym zastrzykiem, tymczasem Gizela Jagielska mocno skupiała się na tym, aby skutecznie dopaść dziecko i wpompować w nie odpowiednio dużą dawkę trucizny.

To, co dzieje się w szpitalu w Oleśnicy, przekracza granice ludzkiego pojmowania. Pani Magda opuściła placówkę, bo nie mogła znieść zbrodni, których była świadkiem, a często także i uczestnikiem, choć tego nie chciała.

Potworne sytuacje, które widziała, to nie pojedyncze przypadki, ale tamtejsza codzienność. Zastrzyki z chlorku potasu – podawane prosto w serce nienarodzonego dziecka – to stała praktyka. Wszystko po to, by upewnić się, że dziecko nie urodzi się z aborcji żywe.

Przesyłam Panu jeszcze kilka fragmentów ze wspomnień byłej pracownicy szpitala.

  • Przymus wobec położnych

Okazało się, że Jagielska wykonywała aborcje na dzieciach po 22. tygodniu ciąży. One polegały więc nie na wyssaniu dziecka specjalnymi ssakami – jak to jest w przypadku młodszych dzieci, ale na wywołaniu porodu martwego dziecka. 

Dlatego my musiałyśmy przyjmować te porody. Musiałyśmy się też opiekować tymi kobietami. Dla mnie to było nie do wytrzymania. W zasadzie natychmiast podjęłam decyzję o odejściu. Ale z racji obowiązującej mnie umowy o pracę, musiałam tam jeszcze być 3 miesiące.

  • Kobiety płaczące po aborcji

Pamiętam, jak jedna z kobiet po wstrzyknięciu chlorku potasu zapytała, czy „to”, czyli aborcję, można jeszcze zatrzymać, czy da się uratować jej dziecko. Oczywiście, już było za późno. Ona już nawet dostała tabletki naskurczowe, żeby mogła urodzić martwe dziecko. Widziałam wtedy jej twarz i oczy, kiedy dotarło do niej to, co zrobiła (…). Były też kobiety, które płakały na korytarzu szpitalnego oddziału. – To było po wykonaniu aborcji. Wtedy oczywiście, otrzymywały pomoc psychologiczną, wsparcie. Ale dla mnie to było niepojęte. Z jednej strony nie wyobrażam sobie, aby tę kobietę jeszcze bardziej pogrążać w poczuciu winy, ale z drugiej strony mówić jej, że „zrobiła to, co było dla niej trudne, ale najlepsze dla niej i dla dziecka”, tego nie potrafię pojąć. A smutek i żal aż się wydzierał z tych kobiet.

  • Fałszywa żałoba po zamordowanym dziecku

To było coś, co spowodowało, że zwątpiłam w człowieczeństwo. W trakcie wywoływania czynności skurczowej kobieta wskazuje mi na ramkę i prosi, abym odcisnęła stópkę dziecka. To miała być pamiątka zabicia własnego dziecka. Koszmar, z którego do dziś nie potrafię się do końca otrząsnąć.

Oto relacja naocznego świadka – osoby, która miała ratować życie, a zmuszana była do asystowania przy jego odbieraniu.

Szpital w Oleśnicy zamienił się w ośrodek aborcyjny.
Późne aborcje wykonywane są systematycznie, a dzieci zabijane są sadystycznymi metodami.
Personel jest uciszany, a opinia publiczna ma nie znać szczegółów.

Dlatego Fundacja Życie i Rodzina walczy w sądzie z tym szpitalem.

Żądamy ujawnienia, ile dzieci zostało uśmierconych chlorkiem potasu, a ile metodą próżniową. Domagamy się prawdy o tym, kto jest producentem śmiercionośnego specyfiku i do jakich wskazań zarejestrowano preparat, który zabija się dzieci. Szpital kluczy i próbuje ukryć te informacje.

Tej walki nie wygramy sami.

Jestem zaniepokojona, bo obecnie nasze wydatki są wyższe niż wpływy. A koszty postępowań, kampanii informacyjnych, ulicznych i materiałów są ogromne. Dlatego zwracam się do Pana z prośbą o pomoc, gdy stajemy naprzeciw czystemu złu.


Proszę o wsparcie tej walki DZISIAJ.

Szacuję, że do zamknięcia miesiąca zabraknie nam 14 tysięcy złotych i jest to kwota, którą muszę pozyskać jak najszybciej.

Czy może Pan przekazać sumę, o której wysokości sam Pan zdecyduje

na poniższe dane:

Fundacja Życie i Rodzina

Numer konta:

47 1160 2202 0000 0004 7838 2230. 

Kod SWIFT: BIGBPLPW.

Można też skorzystać z Blika/wpłat kartami kredytowymi/ systemem przelewowym pod następującym linkiem

www.RatujZycie.pl/wesprzyj.

Piszę właśnie do Pana, bo wiem, że jest Pan osobą wrażliwą na okrucieństwo, jakiego dopuszczają się wobec dzieci aborterzy. I proszę o hojność.

Nie pozwólmy, by szpitalne ściany skrywały zbrodnię. Nie pozwólmy, by sadyści w ciszy mordowali dzieci.

Z wyrazami szacunku i pozdrowieniami,

Kaja Godek
Kaja GodekKaja Godek
Fundacja Życie i Rodzina
www.RatujZycie.pl

PS – Jeszcze raz bardzo proszę o wsparcie finansowe dla działań Fundacji. Jak sam Pan widzi, sytuacja w Oleśnicy jest krytyczna.

WSPIERAM

NUMER RACHUNKU BANKOWEGO: 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230
NAZWA ODBIORCY: FUNDACJA ŻYCIE I RODZINA
TYTUŁEM: DAROWIZNA NA CELE STATUTOWE
DLA PRZELEWÓW Z ZAGRANICY:
IBAN:PL 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230
KOD SWIFT: BIGBPLPW

MOŻNA TEŻ SKORZYSTAĆ Z SYSTEMÓW DO SZYBKICH PRZELEWÓW, BLIKA LUB PŁATNOŚCI KARTAMI POD LINKIEM: https://ratujzycie.pl/wesprzyj/

 

Jedno śpi na balkonie, drugie w kuchni

Jedno śpi na balkonie, drugie w kuchni

Autor: AlterCabrio , 20 maja 2025

«Życie godziwe, sensowne oparte jest na prawdzie. Prawdzie wyartykułowanej w zasadach, spostrzeżeniach, prawach życia Bożego, duchowego. Dlatego od podejmowania decyzji jest prawda, wierność wymaganiom prawdy, czyli rozumność. Uczucia, jak ozdobnik, występują w życiu człowieka, ale uczucia nie są czynnikiem decyzyjnym. Dlatego wierność zobowiązaniom, obowiązkom stanu jest nieodwołalna. I nie można życia swojego opierać na zachciankach, uczuciach i zmysłowości. Trzeba się opierać na Bogu, prawdzie, obowiązkach stanu, na przysięgach nieodwołalnych, na zobowiązaniach niezbywalnych, które są integralną częścią życia ludzkiego.»

«Dlatego przysięga np. małżeńska jest na dobre i na złe aż do śmierci. Nie do rozwodu, nie do zdrady, nie do kryzysu, nie do nieporozumienia. Na tym rzecz polega, że życie małżeńskie, może jak droga krzyżowa, ale we dwoje i do końca. Do końca, który wyznacza Pan Bóg. W przeciwnym razie następuje nie tylko zdrada wzajemna przez rozdzielenie się, ale jest to katastrofa rodzinna, społeczna, narodowa. Dlatego, że pewna ilość rozwodów, w dużej ilości, powoduje, że naród traci charakter, a ludzie są zagrożeni wiecznym potępieniem.»

−∗−

Jedno śpi na balkonie, drugie w kuchni

Rozmawiają: Edyta Paradowska, ks. Marek Bąk

Seksualny socjalizm kontra katolicyzm. Chcą dobrać się do psychiki dzieci, aby wychować wiernych janczarów, komsomolców i hunwejbinów.

Seksualny socjalizm contra katolicyzm

Autor: AlterCabrio , 16 maja 2025

Wszystkie totalitarne reżimy zawsze starają się dobrać do psychiki dzieci, aby wychować wiernych janczarów, komsomolców i hunwejbinów. Dlatego etyka wychowawcza, oparta na cnotach moralnych różnicuje, co można pokazać w zależności od wieku i dojrzałości. Do tego jednak potrzeba używać prawego rozumu, oświeconego łaską Bożą. Jest jednak inna droga, kabalistyczna, w której rzeczywistość jest konstruowana, w zależności od aktualnych pożądań. Tą drogą poszła filozofia idealistyczna, co dziś wydaje zatruty owoc postmodernizmu. Dzięki temu duża część intelektualistów uznała, że obiektywna prawda i rzeczywistość nie istnieją, mogą więc za pomocą słów konstruować dowolne byty, w zależności od potrzeb.

−∗−

Seksualny socjalizm contra katolicyzm

Zamieszczamy artykuł, który ukazał się dnia 16 maja 2025 roku na internetowych łamach PCh24, jako głos w polemice wokół przedmiotu Edukacja zdrowotna.

W dniu 14 maja 2025 r. Prezydium Konferencji Episkopatu Polski wystosowało list w sprawie nowego przedmiotu szkolnego Edukacja zdrowotna, adresowany do polskich rodziców, w większości katolików. List ostrzega o zagrożeniach ze strony nowego przedmiotu i apeluje do rodziców, aby nie zgadzali się na udział swoich dzieci w tych zajęciach, określając je jako demoralizujące.

Prezydium KEP, zajmując swoje stanowisko przywołuje kilka istotnych uzasadnień: szkodliwość dla prawidłowego rozwoju dzieci i młodzieży; ryzyko demoralizacji i deprawacji; niezgodność z polskim prawem; zagrożenie dla długofalowych interesów rodziny; niezgodność z nauczaniem Kościoła Katolickiego oraz z objawionym prawem Bożym.

Treść tego listu wychodzi naprzeciw oczekiwaniom obrońców dzieci, rodzin i interesu narodu, walczących ze szkodliwymi działaniami MEN, zrzeszonych w ponad 80 organizacjach społecznych, tworzących Koalicję na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły (KROPS). Należy podkreślić, że pasterze powołali się nie tylko na względy ludzkie – prawo stanowione, dobro nieletnich i interes społeczny, ale również na względy Boskie – Magisterium Kościoła, natura stworzenia i prawo Boże.

Czytaj też:

debilizacja-kabalistyczna zemsta na chrześcijaństwie-cz. VI

Ten katolicki głos spotkał się z natychmiastową reakcją ze strony sił, promujących edukację seksualną dla dzieci. Fakty wskazują, że nieformalnym rzecznikiem tego obozu stał się jeden z bardziej znanych mainstreamowych publicystów, identyfikujący się jako katolik, Tomasz Terlikowski. Jego wpis z mediów społecznościowych został opublikowany na internetowych łamach portalu Więzi (wiez.pl) jako artykuł pt. Biskupi w sprawie edukacji zdrowotnej mijają się z prawdą.

Warto odnieść się do tego głosu, nie tylko dla potrzeb polemiki w konkretnej sprawie, ale również dla zrozumienia charakteru i stron walki o rząd dusz, jaka toczy się w Polsce i w ogóle w chrześcijańskim świecie. Argumentacja Terlikowskiego jest bowiem typowa dla określonego światopoglądu, z którym katolicy wciąż się zmagają, a którego dotąd w pełni nie pojęli. Należy więc przyjrzeć się temu dokładnie.

Odrzucenie hierarchii i Tradycji

Tomasz Terlikowski odmawia biskupom, tworzącym Prezydium KEP kompetencji do wypowiadania się w omawianych kwestiach, gdyż według p. redaktora nic nie wiedzą o realnych problemach dzieci. Należy odeprzeć tą tezę. Biskupi nie opisali swoich osobistych doświadczeń, lecz ocenili bardzo ważną społecznie kwestię, obejmującą cały naród polski, z punktu widzenia Magisterium Kościoła, Tradycji i moralności.

Urząd Nauczycielski Kościoła ma nie tylko prawo, ale przede wszystkim obowiązek wypowiadać się w tych kwestiach. W materii, o której wypowiedzieli się biskupi mają za sobą dwa tysiące lat doświadczeń wychowawczych ludzi i narodów, aktualne opinie licznych specjalistów, zdrowy rozsądek, przykłady fatalnych doświadczeń państw Zachodu, polskie prawo stanowione, katolicką naukę społeczną, katolicką etykę wychowawczą, świadectwa świętych, Tradycję i nade wszystko Ewangelię.

To odrzucenie, którego dokonuje p. redaktor jest tym samym, którego dokonał Luter, odrzucając hierarchię i Tradycję Katolicką. Podstawą twierdzeń p. redaktora jest bycie rodzicem i dziennikarzem, zaangażowanym w ochronę małoletnich. Bycie rodzicem jest faktem obiektywnym, bycie dziennikarzem i osobiste zaangażowanie kwestią subiektywnego wyboru. Podobnie dla Lutra jego „chcę” ważyło więcej, niż całe Magisterium.

Naturalizm

Redaktor Terlikowski wstydzi się za Kościół tak zwyczajnie, po ludzku, jednocześnie identyfikując się jako katolik. Powinien więc włączyć perspektywą Boską, i w swoim wstydzie uwzględnić też liczne przykłady nadużyć i heretyckich zachowań, toczących Kościół w dobie synodalnej, zaprzeczające wprost bóstwu Chrystusa i prawdziwości wiary i nauki katolickiej jako jedynej pewnej drogi do zbawienia, zaś Kościoła jako jedynego dysponenta sakramentów. Pan Redaktor woli jednak swoje własne odczucia jako osobiste prawo naturalne. Powinien więc konsekwentnie określać się „Ja, Tomasz Terlikowski”, a nie „Ja, katolik”. Jedna z kluczowych zasad masońskich brzmi: „Bóg i moje prawo”.

Stygmatyzacja przeciwnika

Pan redaktor twierdzi, że biskupi „mijają się z prawdą”, zarzucając im, że albo kłamią, albo nie rozeznali sprawy, dając upust własnym obsesjom i sugerując, że list Prezydium jest propagandą wyborczą. P. redaktor, gdyby zechciał, mógłby sprawdzić, na jakich podstawach oparli się biskupi. Poza prawym rozumem, rozpoznającym prawdę otrzymali bardzo dużo merytorycznych argumentów, które bez wątpienia stanowią o szkodliwości nowego przedmiotu. Wystarczy spytać biskupów, lub chociaż zwrócić się do KROPS lub Ordo Iuris, które dokonały dogłębnych analiz.

Pan redaktor woli jednak sugerować złą wiarę, posuwając się nawet do oskarżenia biskupów o „pseudoreligijną troskę”. Stała strategia komunistów polega na tym, że swoich przeciwników publicznie oskarżają o swoje własne intencje.

Tym gorzej dla faktów

Pan redaktor podważa wnioski, zawarte w liście Prezydium, twierdząc, że w programie Edukacji zdrowotnej nie ma żadnych treści niebezpiecznych dla dzieci. To twierdzenie można łatwo obalić, czytając zawartość podstawy programowej, a także Standardy edukacji seksualnej w Europie WHO z 2010 r. Znajduje się tam bardzo dużo treści bardzo groźnych dla psychiki dzieci i młodzieży. Bierze się to stąd, że nie są jeszcze dojrzali i nie mają odporności psychicznej ludzi dorosłych, łatwo więc ulegają wpływom.

Wszystkie totalitarne reżimy zawsze starają się dobrać do psychiki dzieci, aby wychować wiernych janczarów, komsomolców i hunwejbinów. Dlatego etyka wychowawcza, oparta na cnotach moralnych różnicuje, co można pokazać w zależności od wieku i dojrzałości. Do tego jednak potrzeba używać prawego rozumu, oświeconego łaską Bożą. Jest jednak inna droga, kabalistyczna, w której rzeczywistość jest konstruowana, w zależności od aktualnych pożądań. Tą drogą poszła filozofia idealistyczna, co dziś wydaje zatruty owoc postmodernizmu. Dzięki temu duża część intelektualistów uznała, że obiektywna prawda i rzeczywistość nie istnieją, mogą więc za pomocą słów konstruować dowolne byty, w zależności od potrzeb.

Normalizacja zła

Pan redaktor jednak przyznaje, że kwestie reprodukcyjne zajmują w przedmiocie Edukacja zdrowotna 5-10%. Kwestie reprodukcyjne, cóż za eufemizm, to już nie prokreacja, tylko reprodukcja. A może raczej anty-reprodukcja, bo młodzi ludzie więcej dowiedzą się o tym, jak się nie reprodukować, niż o prokreacji. O tym, co tam jeszcze jest, odsyłam do opracowań KROPS i Ordo Iuris, skupmy się na logice wywodu.

Wyobraźmy sobie kanapkę w postaci bułki z masłem, sałatą, pomidorem i szynką. Zatruta jest tylko szynka, ale to zaledwie cienki plasterek, mniej nawet, niż 5% całej objętości kanapki. Czy p. redaktor zaleciłby taką zdrowotna przekąskę swoim dzieciom, czy komukolwiek?

To, co w Edukacji zdrowotnej dodano do deprawacji, a co nie jest szkodliwe jest już obecne o aktualnej podstawie programowej, którą jednak MEN chce usunąć w 2026 r. Skupiamy się na seksedukacji, ale tam jest jeszcze wychowanie do szczepionek. Czy p. redaktor przekona Polaków, że wszystkie strzykawki z WHO również są zdrowe?

Redaktor udziela nam jednak sporo pożytecznej wiedzy, dowiadujemy się bowiem, jakie są główne potrzeby dzieci i młodzieży. Przemoc w Internecie, przemoc rówieśnicza, przemoc seksualna, narzędzia do obrony przed przemocą, hejt, grooming, stereotypizacja cielesności, anoreksja, depresja, potrzeba poznania ciała i zdrowia.

To są bardzo różne kategorie, część już jest ujęta w tradycyjnych przedmiotach, część jest patologią życia społecznego. Co więc powinni robić prawodawcy – opowiadać dzieciom o patologii, czy zwalczać przyczyny patologii? Przedmiot Edukacja zdrowotna pod pozorem informacji wprowadza dzieci w takie patologie, o których dowiedziałyby się dopiero za kilka lat, budząc przedwcześnie niezdrową ciekawość.

Nigdzie natomiast w przedmiocie Edukacja zdrowotna nie ma wskazania wprost – że coś jest moralnie złe i należy unikać tych zachowań, i w ogóle sytuacji, w których mogą wystąpić. Przeciwnie, pozorując informację, dokonuje się normalizacji, po to, aby młodzi ludzie potrafili sobie radzić z patologią jako normalnością. Jednocześnie władza, która ustanawia taką wiedzę nie stara się usunąć przyczyn patologii, jakimi są powszechny dostęp do szkodliwych treści i powszechna w mediach promocja zachowań niemoralnych. Władza nie stara się usunąć zła z życia społecznego, tylko pod pozorem profilaktyki przyzwyczajać do zła. Nigdzie też nie ma wskazań, jak się zachowywać moralnie, a tylko, jak się zabezpieczyć.

Kto jest właścicielem dzieci

Pan redaktor bardzo popiera dbałość szkoły o tzw. zdrowie psychiczne. Pomyślmy, czy tym powinna zajmować się szkoła. Czy raczej nie dostarczaniem wiedzy przedmiotowej i umiejętności? Czy władza ma określać, co to znaczy zdrowie fizyczne, psychiczne i seksualne, dobre samopoczucie, dobre odżywiane, zdrowy ruch? Czyżby ludzie sami już nie potrafili zdrowo żyć i odżywiać się, nawiązywać relacji, kochać się, rodzić i wychowywać dzieci? O tym wszystkim teraz ma informować urzędnik państwowy? A co jeśli do szkół napłynie fala zboczeńców, którzy ukończą kursy z Edukacji zdrowotnej? Kto ochroni nasze dzieci przed edukatorami? Kto nas ochroni przed szkołą, która nie naucza wiedzy, tylko dba o nasze samopoczucie? Czy już nikt nie będzie miał prawa do nostalgii, bo wszyscy będą musieli się uśmiechać?

Zaprawdę, p. redaktor chyba nadmierną ufność pokłada w tych, którzy zabiorą się do układania życia naszych dzieci po nowemu. Szkoła nie jest właścicielem dzieci, ani państwo, ani nawet rodzice. Ci ostatni są tylko powiernikami, a przykazane mają, aby prowadzić swoje dzieci, aż dorosną i dojrzeją, i tak ich wychować, aby dążyły do zbawienia wiecznego duszy. Dobrostan psychofizyczny nie powinien być celem, tylko środkiem do celu. Nowa edukacja chce natomiast usunąć wszystko, co było i zastąpić to dobrostanem, a to sprawi, że dzieci tak wychowane nie będą potrafiły starać się o dobrobyt.

Co to za światopogląd

Przegląd głównych tez p. redaktora pozwala zidentyfikować, jaki światopogląd stoi za takimi przekonaniami. To myślenie socjalistyczne, w którym człowiek nie ma własnej duszy ani własnej wolności, jest zaledwie częścią całości, trybikiem w machinie społecznej. Ta machina to państwo, które jest właścicielem wszystkiego – środków produkcji, transportu, ziemi, zasobów, ludzi, sumień. Rodzice nie mają tu praw rodzicielskich, a jeno obowiązki wobec państwa. Państwo określa sposób wychowania, kontroluje rodziców i odbiera dzieci, gdy uzna, że wychowują niewłaściwie. To znaczy, jeśli nie dbają o zdrowie młodych obywateli – fizyczne, psychiczne, społeczne, seksualne, reprodukcyjne. Jeśli nie informują o aborcji, nie fundują antykoncepcji córkom, nie pozwalają na różnorodne relacje emocjonalne i seksualne.

Tak stanowią zasady WHO, to wdraża UE, w tym kierunku idzie polska edukacja – do Europejskiego Obszaru Edukacyjnego. Niechże p. redaktor o tym poczyta i wypowie się. Póki co jednak, wypowiedzi mamy inne, i tak się składa, że są one całkowicie zbieżne z celami sił, dążących do budowy państwa europejskiego, a to zakłada likwidację narodów i rodzin, aby stworzyć jednolity zasób ludzki. Edukacja zdrowotna jest częścią tego planu. W państwie socjalistycznym istnieje tylko jedna siła, która może wyznaczać cele życia – jest nią władza. Analizując przeróżne wypowiedzi ludzi o poglądach socjalistycznych, znajdziemy ten sam wątek – całkowita zgodność z opinią władzy, rozdającej dobra. Money talks.

Czytaj też:

sprawa Judasza

Zachęcamy do lektury Poradnika świadomych rodziców:

poradnik świadomych rodziców – całość do pobrania

Opracowanie nt. edukacji seksualnej:

edukacja seksualna odkryta – całość do pobrania

Należy coś doradzić Czytelnikom, zwłaszcza tym, którzy czytają „Więzi” i inne media mainstreamu. Zawsze należy badać, czy ten, kto się ładnie uśmiecha, poza uśmiechem nie skrywa drugiego oblicza truciciela.

________________

Seksualny socjalizm contra katolicyzm, Bartosz Kopczyński, 16 maja 2025

−∗−

BONUS:

Wypisujcie dzieci z edukacji zdrowotnej, grozi im demoralizacja! KROPS wspiera stanowisko biskupów

Popieramy apel z listu Prezydium KEP skierowany do rodziców, aby wypisywali dzieci z edukacji zdrowotnej ze względu na grożącą im demoralizację. Jest to możliwe do 25 września – przypomina Koalicja na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły, która wsparła głos biskupów przypominających m.in. że seksualność ujmowana na tym przedmiocie w oderwaniu od kontekstu małżeństwa i rodziny, otwiera drogę do promocji genderowej koncepcji płci, łamie obowiązujące w Polsce prawo oraz i jest sprzeczne z nauczaniem Kościoła.

==============================================================

Poniżej publikujemy pełną treść stanowiska.

Warszawa, dnia 16 maja 2025 r.

Koalicja na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły

www.ratujmyszkole.pl

koalicjars@nauczycieledlawolnosci.pl

STANOWISKO KOALICJI NA RZECZ OCALENIA POLSKIEJ SZKOŁY

WS. UCZESTNICTWA DZIECI W ZAJĘCIACH Z EDUKACJI ZDROWOTNEJ

1. Wyrażamy nasze pełne poparcie dla stanowiska Prezydium Konferencji Episkopatu Polski zawartego w liście z dnia 14 maja br. na temat edukacji zdrowotnej. W liście jest mowa o tym, że seksualność jest ujmowana na tym przedmiocie w oderwaniu od kontekstu małżeństwa i rodziny, że otwiera on drogę do promocji genderowej koncepcji płci, łamie obowiązujące w Polsce prawo oraz że jest sprzeczny z nauczaniem Kościoła. Całkowicie zgadzamy się z tą oceną. Koalicja na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły od wielu miesięcy przedstawia opinie zgodne z tym stanowiskiem, organizuje spotkania, konferencje i manifestacje, wyrażając sprzeciw wobec wprowadzenia edukacji zdrowotnej do podstawy programowej.

2. Popieramy apel z listu Prezydium KEP skierowany do rodziców, aby wypisywali dzieci z edukacji zdrowotnej ze względu na grożącą im demoralizację. Jest to możliwe do 25 września. Obawiamy się jednak, że w kolejnych latach przedmiot ten może stać się obowiązkowy ze względu na pierwotne plany MEN, których modyfikacja została wymuszona w 2025 r. przez kampanię wyborczą oraz powszechny sprzeciw społeczny. Podkreślamy, iż ewentualna obowiązkowość stanowiłaby naruszenie konstytucyjnych praw rodziców zagwarantowanych w Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej w art. 48 ut. 1 i 53 ust. 3, a także w wiążących Polskę aktach prawa międzynarodowego.

3. Apelujemy o odnoszenie się do faktów w dyskusji o edukacji zdrowotnej. Jest faktem, iż w podstawie programowej przedmiotu widnieje zapis, zgodnie z którym uczeń „omawia kwestie prawne i społeczne związane z przynależnością do grup osób LGBTQ+ (lesbijek, gejów, biseksualistów, osób transseksualnych, queer (czytaj: kłir) i innych osób „nie-hetero-normatywnych”. Jest faktem, że wśród kwestii prawnych i społecznych „grup osób LGBTQ+” są m.in. żądania prawa do tzw. “małżeństw jednopłciowych”, do homo-adopcji, do wpisu w urzędowych dokumentach płci deklarowanej w miejsce płci biologicznej. Wśród tych kwestii jest też postulat odrzucenia wszelkich norm w sferze płciowości i seksualności – tak należy rozumieć słowo queer. Pomijanie tych faktów – jak to czynią zwolennicy edukacji zdrowotnej – uniemożliwia rodzicom świadome podjęcie decyzji o ewentualnym udziale ich dzieci w tych zajęciach. Rzeczową dyskusję poważnie utrudniają przy tym wypowiedzi, w których zwolennicy przedmiotu eksponują swoje emocje, osadzają siebie w roli „katolickich ekspertów od wychowania”, a wobec adwersarzy kierują dyskredytujące epitety i argumenty ad personam, które nie mają merytorycznej wartości.

4. Żądamy od Ministerstwa Edukacji Narodowej wycofania ze szkół przedmiotu edukacja zdrowotna. Wprowadzenie tego przedmiotu nie ma racji bytu. Od szeregu lat kilka szkolnych przedmiotów podejmuje obszernie kwestie zdrowia. Ponadto tematykę tę podejmują programy wychowawczo-profilaktyczne i różnego rodzaju projekty edukacyjne realizowane w szkołach. Edukacja zdrowotna powiela te treści. Znaczące jest także to, że wprowadzenie do szkół edukacji zdrowotnej nie zostało poprzedzone żadnymi naukowymi analizami ani badaniami.

5. Żądamy od Ministerstwa Edukacji Narodowej przywrócenia przedmiotu wychowanie do życia w rodzinie. Przedmiot ten podejmuje temat seksualności w kontekście miłości, małżeństwa i rodziny i jest zgodny z polskim porządkiem prawnym. Porusza wiele kwestii dotyczących zdrowia i profilaktyki. Jest to przedmiot oceniany pozytywnie przez uczniów i ich rodziców, co dokumentują m.in. badania przeprowadzone przez Instytut Badań Edukacyjnych w latach 2014-2015.

6. Żądamy od Ministerstwa Edukacji Narodowej przestrzegania prawa, na którego naruszenie zasadnie zwraca uwagę Prezydium KEP, wskazując, iż: „Wizja seksualności i płci obecna w Edukacji zdrowotnej jest niezgodna z polskim systemem prawnym. Konstytucja wyraźnie podkreśla, że małżeństwo, rodzina, macierzyństwo i ojcostwo pozostają pod ochroną państwa. Ponadto w prawie oświatowym widnieje wiele zapisów zobowiązujących instytucje państwowe do działań prorodzinnych. Polskie prawo jednoznacznie przyjmuje istnienie dwóch płci: męskiej i żeńskiej. Wprowadzana do szkół tzw. Edukacja zdrowotna łamie wszystkie tego typu przepisy prawne, a w dłuższej perspektywie zmierza do zmiany polskiego prawa – na prawo antyrodzinne i destabilizujące płeć”.

7. Wobec kwestii tak ważnej społecznie, dotyczącej rzeszy polskich rodziców, których dzieci są w wieku szkolnym, wyrażamy nadzieję, iż ze słusznym stanowiskiem Prezydium KEP zostaną zapoznani wszyscy wierni w Polsce. Niech w każdej polskiej parafii wybrzmią słowa: „Nie wolno Wam zgodzić się na systemową deprawację Waszych dzieci, która ma być prowadzona pod pretekstem tzw. edukacji zdrowotnej. W trosce o wychowanie i zbawienie, apelujemy, abyście nie wyrażali zgody na udział Waszych dzieci w tych demoralizujących zajęciach”.

8. Zwracamy się do wszystkich podmiotów – w szczególności do Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, Marszałka Sejmu, Marszałka Senatu, posłów, senatorów, Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego – w których gestii pozostaje złożenie do Trybunału Konstytucyjnego wniosku o zbadanie zgodności z Konstytucją i ustawami ministerialnych rozporządzeń, o niezwłoczne podjęcie działań mających na celu skierowanie do Trybunału Konstytucyjnego wniosku o zbadanie konstytucyjności oraz zgodności z ustawą z dnia 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, rozporządzeń Ministra Edukacji wprowadzających do podstawy programowej kształcenia ogólnego przedmiot edukacja zdrowotna i jednocześnie usuwających z niej zajęcia wychowania do życia w rodzinie.

Koordynatorzy i Rada KROPS

Hanna Dobrowolska, Ruch Ochrony Szkoły

Agnieszka Pawlik-Regulska, Stowarzyszenie Nauczycieli i Pracowników Oświaty „Nauczyciele dla Wolności”

Bartosz Kopczyński, Towarzystwo Wiedzy Społecznej w Toruniu

mec. Marek Puzio, Fundacja Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris

Sebastian Zuber, Stowarzyszenie Serce Wolności

dr Zbigniew Barciński, Stowarzyszenie Pedagogów NATAN

Mirosława Chmielewicz, Centralna Diakonia Społeczna Ruchu Światło-Życie

Magdalena Czarnik, Stowarzyszenie Rodzice Chronią Dzieci

Jolanta Dobrzyńska, Ruch Ochrony Szkoły

mec. Jerzy Kwaśniewski, Fundacja Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris

Marcin Perłowski, Centrum Życia i Rodziny

Sławomir Skiba, Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi

______________

Wypisujcie dzieci z edukacji zdrowotnej, grozi im demoralizacja! KROPS wspiera stanowisko biskupów

Nowy smartfon króla

Centrum Życia i Rodziny
Szanowni Państwo, 
 wracając z jednego ze spotkań z rodzicami i wychowawcami, przypomniałem sobie „Nowe szaty króla”. Chyba wszyscy znamy tę baśń Andersena, która, obok krytyki próżności i głupoty, tak barwnie ośmiesza społeczny konformizm. Wszyscy doskonale widzą nagość swojego władcy, ale prawdę wypowiada dopiero nieuwikłane w żadne społeczne konwenanse dziecko.
 Przypomniałem sobie tę opowieść, bynajmniej nie ze śmiechem. Bo podczas wspomnianego spotkania wraz z obecnymi tam rodzicami doszliśmy do smutnego wniosku: większość rodziców wie, jak szkodliwe jest nadużywanie smartfonów, ale jak przychodzi co do czego – wycofuje się, pozostawiając dziecko w szponach technologii. 
 Kiedy opowiedziałem jednemu z biskupów o naszej kampanii zachęcającej do wprowadzenia ograniczenia użytkowania smartfonów w szkole, odpowiedział swoją historię. Odwiedzał pewną starą znajomą, u której akurat przebywał wnuczek. Dziecko – jak to dziecko – domagało się uwagi babci: biegało, rozrabiało, przeszkadzało w rozmowie. Ale babcia doskonale wiedziała, co zrobić: dała wnuczkowi swój smartfon.
I jak powiedział mi duchowny: „dzieciak zniknął na 2 godziny”.
 Nasuwa się zatem odpowiedź równie oczywista, co ponura: tak po prostu jest łatwiej…
Kiedy opowiedziałem tę historię na spotkaniu, zgromadzeni rodzice przyznali mi rację. Jednocześnie podziękowali i sami wskazywali, że musimy z naszymi „antysmartfonowymi” treściami docierać wspólnie do kolejnych osób! zdjecie dzieci z telefonami WSPIERAM CENTRUM ŻYCIA I RODZINY
 Pisałem to już Państwu kilkakrotnie: Polska jest w europejskim ogonie, jeśli chodzi o walkę z nadużywaniem smartfonów przez dzieci. Bo obecnie rządzący, poza „gadaniem” – nic z tym problemem nie robią. Niektórzy co najwyżej bezczelnie próbują wykorzystać niepokojące statystyki w swojej kampanii prezydenckiej, tylko po to, aby podbić sobie słupki popularności.
 Piotr Mieczkowski z Digital Europe opublikował na jednym z portali społecznościowych dosadny raport, z którego jasno wynika, że Polska jest w mniejszości, jeśli chodzi o smartfonowe restrykcje w szkołach.
 W 15 krajach Unii Europejskiej został wprowadzony pełny zakaz smartfonów w szkołach. W 5 krajach trwają procesy legislacyjne na poziomie rządu. W 8 – w tym w Polsce – szkoły mają autonomię w zakresie zakazów
W całym świecie pod koniec 2023 roku w 30% systemów edukacyjnych istniał zakaz smartfonów w szkołach. Rok później urosło było to już 40%.
  Otrzeźwienie postępuje. Szkoda, że nie w Polsce. 
Gdy rząd tylko „gada” i „obiecuje”, my – działamy. Od kilku lat spotykamy się z rodzicami z całej Polski, aby zwrócić ich uwagę na problemy i zagrożenia wynikające z nadużywania elektroniki przez dzieci i młodzież. Nie można było nie mówić o smartfonach podczas kampanii „Stop narkotykowi pornografii!”, której skutkiem było złożenie w Sejmie ponad 200 000 podpisów pod projektem chroniącym małoletnich przed dostępem do takich treści. Tylko w ostatnim miesiącu uczestniczyłem w konferencji w Trzebnicy, pt.: „Smartfonizacja – szansa czy zagrożenie dla edukacji?”.  Ale staramy się dotrzeć z tym przekazem także do młodych. Pisałem Państwu jakiś czas temu, że już kilkakrotnie miałem przyjemność rozmawiać na ten temat z uczniami w szkole. Już niedługo – o czym jeszcze Państwu napiszę – będziemy mieli okazję opowiedzieć o tym problemie przed jeszcze większym młodym audytorium.   WSPIERAM CENTRUM ŻYCIA I RODZINY Ale jeździmy po Polsce, nie tylko, aby przestrzegać przed wirtualnym nałogiem. Od kilku miesięcy uświadamiamy rodziców na temat zagrożeń związanych z przedmiotem edukacja zdrowotna, który ma się on pojawić w szkołach już od września tego roku. Przypomnę, że dzięki skutecznemu oporowi koordynowanemu przez Koalicję na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły, którą współtworzymy, przedmiot ten będzie – póki co – funkcjonował w formie nieobowiązkowej. Ale nie łudźmy się – docelowo ma objąć wszystkich uczniów. Często tak właśnie zaczyna się dyktat wprowadzany po cichu. Najpierw w niewielkim zakresie – tylko po to, by potem eskalować ze zdwojoną siłą.  W przypadku edukacji zdrowotnej sytuacja jest nieco inna niż w przypadku nadużywania smartfonów.
 Wielu rodziców wciąż pozostaje w głębokiej nieświadomości co do szkodliwych treści, które znajdują się w podstawie programowej tego przedmiotu.  
Rząd mami rodziców, przekonując, że ich dzieci będą dzięki tym lekcjom bardziej świadome w kwestii swojego zdrowia, lepiej się odżywiać i… mniej korzystać ze smartfonów (sic!). 
Tymczasem manipulacja nowego programu polega na tym, że patologiczne zachowania seksualne przedstawiane są jako norma. Na forum całej klasy poruszane będą zagadnienia intymne, związane z prywatną i wstydliwą sferą
Wystarczy spojrzeć w statystyki z zachodnich państw, gdzie podobne treści nauczane są już od lat. Obserwujemy wzrost przemocy seksualnej wśród dzieci, wzrost liczby nastoletnich ciąż, a w związku z tym – aborcji. Młodzi ludzie coraz częściej mają problemy psychiczne i zaburzenia tożsamości. W skrajnych przypadkach mogą być to nawet dążenie do zmiany płci i próby samobójcze.  Taka edukacja nie będzie skutkować rozwojem społeczeństwa, ale jego degeneracją i zagładą!
 Dlatego nie spoczniemy w walce o usunięcie tego przedmiotu ze szkół nawet w jego dobrowolnej formie! 
Kontynuujemy nasze wyjazdy, aby zaznajamiać Polaków – a szczególnie rodziców – z opłakanymi skutkami polityki edukacyjnej obecnego rządu. Ale także zachęcać, aby składali oświadczenia o rezygnacji z udziału ich dzieci w zajęciach. 
Tylko w ostatnim miesiącu przejechaliśmy kilka tysięcy kilometrów i spędziliśmy godziny w trasie. Byliśmy w Nasielsku, Poznaniu, Krakowie, Łowiczu, Pomiechówku, Trzebnicy, Jaśle. Przed nami spotkania w Zakroczymiu, Leoncinie, Nowym Dworze Mazowieckim, Wrocławiu, Wieliczce i Wschowej.
O nich wszystkich możecie Państwo dowiedzieć się z naszych mediów społecznościowych. 
Ale to także praca „na miejscu”: udało się nam wspólnie w ramach Koalicji na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły przygotować specjalną stronę internetową, na której rodzice znajdą wszelkie informacje o na temat szkodliwości edukacji seksualnej, jak wypisać z niej dziecko i jak zaangażować się, aby przekonać do tego samego innych rodziców.
 Te działania nie byłby możliwe, gdyby nie Państwa zaangażowanie i wsparcie finansowe. Koszty transportowe, a także koszty pracy grafików i informatyków przygotowujących plakaty na spotkania czy wspomnianą stronę – nie są małe. Efekty są naprawdę dobre, ale będą takie w przyszłości, jeśli wsparcie z Państwa strony będzie nadal kontynuowane.
Dlatego bardzo Państwa proszę o pomoc w ochronie dzieci przed demoralizującymi treściami i wsparcie naszych działań datkiem 50 zł, 100 zł, 200 zł lub nawet większym. Dzięki temu wsparciu dotrzemy do jeszcze większej liczby nieświadomych zagrożenia rodziców!  
CHCĘ WSPOMÓC SPOTKANIA DLA RODZICÓW! 
Jeśli sami jesteście Państwo zainteresowani zaproszeniem nas na konferencję, spotkanie, wykład, prosimy o informację. 
 Z pewnością niejedno środowisko potrzebuje jeszcze tego typu wydarzeń, by lepiej zrozumieć wagę problemu i nadchodzących zmian. Będąc zaś poinformowanym, można w efektywniejszy sposób przeciwdziałać negatywnym skutkom.  A skutki są już takie, że przez brak poczucia własnej tożsamości oraz przez sprzeczny przekaz przekazywany przez szkołę, dzieci nie potrafią odnaleźć się w świecie, w życiu rodzinnym i społecznym. 
Wierzę, że uda się nam wspólnie wygrać walkę o polską młodzież 
 Serdecznie pozdrawiam Marcin Perłowski - Dyrektor Centrum Życia i Rodziny, Wiceprezes Zarządu 
PS. Historia już niejednokrotnie pokazała, że wspólna działalność na rzecz wolności i prawdy może zmienić bieg wydarzeń. Solidarna batalia o los młodzieży to coś, co musimy kontynuować. Razem jesteśmy w stanie odwrócić szkodliwe trendy i uratować naszą młodzież przed deprawacją! Warto podjąć ten trud, ponieważ wiele jest do wygrania, bo aż przyszłość naszego narodu.

PS2. Adres strony internetowej, o której pisałem, to TakDlaEdukacji.pl 
 WSPIERAM DZIAŁANIA CENTRUM ŻYCIA I RODZINY!
 Dane do przelewu:Centrum Życia i Rodziny
Skrytka pocztowa 99, 00-963 Warszawa 81
Nr konta: 32 1240 4432 1111 0011 0433 7056, Bank Pekao SA
Z dopiskiem: „Darowizna na działalność statutową Centrum Życia i Rodziny”
SWIFT: PKOPPLPW
IBAN: PL32 1240 4432 1111 0011 0433 7056
Centrum Życia i Rodziny
Skrytka Pocztowa 99, 00-963 Warszawa
tel. +48 22 629 11 76

Demografia a dziewictwo, czystość i wierność małżeńska.

Regina Poloniae, Mater Gratiarum, ora pro nobis!

Mirosław Dakowski. 11 luty 2020

W cywilizacji Łacińskiej, obejmującej dużą większość narodów rozwiniętych, przez stulecia pielęgnowano instytucję sakramentalnego małżeństwa, a więc też odróżnianie odrębnej a tradycyjnej rolę męża i ojca, żywiciela i obrońcy oraz żony i matki, wychowawczyni i opiekunki. Te role wyrosły z naturalnych ról mężczyzny – myśliwego i wynalazcy, oraz kobiety- rodzicielki i strażniczki ogniska domowego.

Taką rolę rodziny ugruntował w Swym Objawieniu Jezus Chrystus.

Co najmniej od stulecia obserwujemy podważanie, podgryzanie tych wartości. W pierwszych dziesięcioleciach 21 wieku rodzina sakramentalna nie jest już celem życia „zbiorowości” [bo i pojęcie narodu jest dezawuowane], żyjącej w erze Postępu laickiego i technicznego. Planista nowego porządku świata [New World Order] wypromował singli, partnerów, aborcję jako „zabieg”, wiele różnych zboczeń, 78 płci i dużo tym podobnych absurdów.

Cieszymy się, że z wnętrza piekielnego Planned Parenthood w USA podniosła się i wyrwała jedna z dyrektorek, Abby Johnson. Film Nieplanowane, jak też jej książka pod tym samym tytułem, koniecznie powinny być oglądane, czytane i propagowane. Ale jest to krzyk z wnętrza tego ciężko już chorego społeczeństwa. Abby sama, jak większość [???] amerykanek, żyła z chłopem bez ślubu, skrobała „przypadkowe wyniki”. Chwała jej za to, że to współczesne zbrodnicze bagno opisała i z nim odważnie walczy.

Statystyki mówią już jednak o ponad miliardzie ludzi zamordowanych w ostatnim stuleciu.

Spójrzmy głębiej.

Narody, w tym kierunku przez wroga indoktrynowane, przestały się rozmnażać. Z jednej strony w sowietach, później Rosji, w Chinach, w obu Amerykach, w t.zw. „Europie”. Porównaj Summary of Reported Abortions Worldwide, through August 2015 i uaktualnienia.

Mordowanie bezbronnych stało się głównym sposobem antykoncepcji i polityki rządów. Były i są lata i kraje gdzie 2/3 dzieci jest zabijanych zgodnie z tamtejszym prawem. Percentage of Pregnancies Aborted by Country

Poza tym, cywilizacja białego człowieka stała się tak chorą, że kobiety przestały rodzić [bo już nie mówi się o rodzinie i jej roli]. Bolesnym dla nas przykładem jest Polska, gdzie około 1989-90 współczynnik dzietności gwałtownie spadł z około trzech do 1.8, potem nawet do 1.3. Przypominam, że do przetrwania narodu współczynnik ten musi być trwale co najmniej około 2.2, a dla jego zdrowego rozwoju około 3. Teraz, w 2019 , jest ok. 1.45… Według prognoz GUS-u z lat 60-tych ubiegłego wieku powinno nas teraz być 60-70 milionów. A od trzech dziesięcioleci telepiemy się na ok. 40 milionach. Z perspektywą już oficjalnie [nie byle kogo, bo ONZ-u] jedynie około 20 milionów pod koniec wieku.

Jak obserwujemy, próby rządu naprawy sytuacji w postaci np. 500+ nie wpływają na ten współczynnik w sposób znaczący.

Możemy jednak, więc musimy dotrzeć głębiej, do podstawowych przyczyn.

1. Towarzystwa trzeźwości i wstrzemięźliwości rozwinęły się pod zaborami półtora wieku temu od dołu. Wielka była rola błog. Honorata Koźmińskiego.

Szydził z nich, choćby w Słówkach, Boy. Pisywał ładnie i lekko, ale nie wiedziałem w młodości, że był też pedałem, oraz człowiekiem żyjącym w seksualnych trójkątach i czworokątach. Bardzo więc nam, narodowi szkodził i zaszkodził.

Teraz więc, nie u progu katastrofy, ale w trakcie jej trwania, możemy i musimy od dołu rozwinąć ruchy, stowarzyszenia młodych idących za wskazaniami Chrystusa, zachowujących i promujących dziewictwo, czystość, też wstrzymujących się od alkoholu, narkotyków i podobnych świństw. Takie ruchy istnieją już i rozwijają się w Ameryce [to uwaga dla lubiących czerpać z obcych wzorów].

2. Możliwe i konieczne jest też dowartościowanie sakramentu małżeństwa katolickiego z jego potrójną przysięgą: miłości, wierności i uczciwości małżeńskiej.

Pewność, że taka wzajemna potrójna przysięga jest wartością uznawaną i umacnianą przez Kościół i rządy da, przywróci rodzinie trwałość i szacunek. Dzieci będą więc, tak jak i były kiedyś, dumą i chwałą rodziny, a ich dobre wychowanie – głównym celem. Tylko powrót na stałe do Chrystusa może to zapewnić.

Przecież tylko w stabilnej, bezpiecznej rodzinie mogą małżonkowie chcieć i mieć dużo dzieci. Tylko więc, gdy taki model rodziny przeważy, osiągniemy szansę na przeżycie Narodu.

Te dwa radykalne kroki możemy wykonywać od dołu. Wiem, że moją stronę czytają dziesiątki, może setki księży, mam na to dowody, listy. Rozwińmy, rozwińcie księża propagandę tych dwóch kroków. Kazania, nauki, broszury, rozmowy z innymi księżmi. To wszystko jest dostępne, przeprowadzenie chyba nie trudne.

Gdy takie stowarzyszenia staną się silniejsze, dostrzegą je również nasi Biskupi. Teraz są oni uwikłani w demokratyczno-biurokratyczną sieć Konferencji Episkopatu Polski, tak jak i w innych krajach niby katolickich.

Ale katastrofa moralna jest bezpośrednio powiązana z katastrofą demograficzną. To Biskupi zauważą, nawet biskupi-urzędnicy. Jako następcy apostołów staną więc na czele odnowy moralnej, odnowy znaczenia dziewictwa i rodziny katolickiej. Zdecydują się więc do powrotu do swojej przyrodzonej roli Dobrych Pasterzy powierzonej sobie trzody katolików, rodzin katolickich. Czas, byście, ekscelencje, wydali Listy Pasterskie do swoich owieczek, odczytywane we wszystkich podległych im parafiach.

Przywrócenie czci i szacunku dla dziewictwa i czystości przed-małżeńskiej, oraz czci dla małżeństwa katolickiego jest konieczne, ale jest też możliwe.

To jest też ostateczny, już jedyny sposób przeciwdziałania katastrofie demograficznej, katastrofie cywilizacyjnej, w tym trwającej katastrofie cywilizacji Łacińskiej.

===================

PS. Do Kolegów z innych portali: Kopiujcie to, proszę, posyłajcie do swoich biskupów i znajomych księży, zachęcajcie do tego Czytelników. Pokonajmy [nie istniejącą przecież] cenzurę.

Z Panem Bogiem !

“Wszystko co uczyniliście jednemu z tych braci Moich najmniejszych, Mnieście uczynili”

Fundacja Pro-Prawo do życia
“Wszystko co uczyniliście jednemu z tych braci Moich najmniejszych, Mnieście uczynili” 
Jezus zdradzony przez najbliższych, fałszywie oskarżony, skazany na śmierć przez tchórzy i nienawistników, umarł w męczarniach. Chłopiec imieniem Felek został podobnie potraktowany w szpitalu w Oleśnicy. Ministrowie Tuska wcielili się w role sanhedrytów Kajfasza. 
Niewinny musiał umrzeć. 
Historia nie skończyła się w Wielki Piątek. Chrystus zmartwychwstał i obiecał nam zmartwychwstanie. Zło na Krzyżu zostało pokonane. 
Pamiętajmy o zwycięstwie naszego Króla, również wtedy, kiedy widzimy bezkarność zbrodni możnych tego świata i cierpienia najmniejszych. 
Zwycięstwo już się dokonało. Niech pamięć o nim rozpala nas do walki w obronie najsłabszych.
 Błogosławionych Świąt życzy Fundacja Pro-Prawo do ŻyciaKartka z życzeniami [foto]Fundacja Pro – Prawo do życia
ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków
stronazycia.pl

Jest sposób: Rodzice wypisują dzieci z przychodni. Nie chcą płacić kar za brak szczepień.

Rodzice wypisują dzieci z przychodni. Nie chcą płacić kar za brak szczepień

https://niezalezna.pl/polska/rodzice-wypisuja-dzieci-z-przychodni-nie-chca-placic-kar-za-brak-szczepien/541702


Na początku kwietnia inspektorzy sanepidu rozpoczęli kontrole kart szczepień dzieci i nastolatków. W tym samym czasie do placówek medycznych zaczęły wpływać prośby o wypisanie najmłodszych pacjentów. Jaki jest tego cel? W praktyce dziecko znika z radarów państwa – informuje “Dziennik Gazeta Prawna”.

Zbyszek Kaczmarek – Gazeta Polska

Jak wynika z informacji przekazanych DGP przez dyrektorów placówek podstawowej opieki zdrowotnej, przed uruchomieniem przez głównego inspektora sanitarnego powszechnego spisu szczepień deklaracje dotyczące rezygnacji z usług przychodni były rzadkością i trafiały się raz na kilka miesięcy.

“Dziś jest ich co najmniej kilka w tygodniu. Tylko w ubiegłym miałam informacje o siedmiu. A są przychodnie, które mają ich nawet po 10” – wyjaśnia cytowana przez “DGP” Bożena Janicka, prezes Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia. Joanna Zabielska-Cieciuch, ekspert Porozumienia Zielonogórskiego i lekarka rodzinna z Białegostoku, informuje z kolei o dwóch–trzech deklaracjach składanych w tygodniu.

“Mamy już kilkanaście przychodni, które mierzą się z takim zjawiskiem” – zaznacza.

Zdaniem Tomasza Zielińskiego, lekarza i współwłaściciela przychodni, jest to sposób na ukrycie dziecka przed systemem obowiązkowych szczepień ochronnych.

Celowe niszczenie edukacji – źródła i zagrożenia.

Celowa dekonstrukcja edukacji – źródła i zagrożenia. Bartosz Kopczyński

Autor: AlterCabrio , 12 kwietnia 2025

«To wszystko wchodzi do szkół. Właściwie już weszło. I zmieniło sposób myślenia części personelu szkół. Części środowisk nauczycielskich. Na Zachodzie bardziej niż u nas. U nas to tylko niektóre osoby mają na to podatność, inne osoby nie wiedzą. Większość nauczycieli nawet o tym nie wie. Coś tam słyszeli, ale nie zmienia to sposobu ich myślenia. Na szczęście. To jest dobra strona obojętności środowiska nauczycielskiego na to, co się dzieje. To znaczy są odporni na przyjmowanie prawdy, którą my głosimy, ale są również odporni na przyjmowanie fałszu. Są zajęci głównie dobrostanem.»

«Na przykład nie mają nauczycieli. I to piszą w tym monitorze. Nie ma nauczycieli w całej UE, nie tylko w Polsce. Nie mają. Nikt nie chce iść do takiej szkoły, gdzie przychodzą w ramach inkluzji z nożami, ci uczniowie i studenci z innych obszarów kulturowych. I to jest problem dla nich. Jak chcą sobie z tym poradzić? W ramach mobilności edukacyjnej po prostu zabierać nauczycieli z innych krajów. Oni to piszą wprost. Tak będą sobie radzić. Nauczyciele będą przejeżdżać z jednego kraju unijnego do drugiego. Tak będą rozwiązywać braki nauczycieli. Czy sobie rozwiążą? No, nie rozwiążą. To nie ma szans się udać. Co im się uda? Uda im się zdegenerować, zdezorganizować, a być może nawet zlikwidować szkołę, tę, którą jeszcze mamy. W różnych krajach unijnych już to zrobili. Jest teraz pralnia. I to, co będzie dalej się z tym działo będzie ściśle związane z UE i jej dalszymi losami. Jakie mogą być dalsze losy Unii Europejskiej? Jest jeden los Unii Europejskiej – rozpad. Tylko kwestia kiedy to nastanie i czy się to wydarzy w formule pokojowej.»

«Unia trzeszczy, Unia się rozpada. Unia ma w tej chwili jedną nitkę, na której wisi. Cała polityka unijna w tym roku została powieszona na jednej nitce. A ona się nazywa: zagrożenie rosyjskie.»

−∗−

Celowa dekonstrukcja edukacji – źródła i zagrożenia | Bartosz Kopczyński | Bytom 12.04.2025

Dlaczego edukacja jest dziś systematycznie niszczona? Kto za tym stoi i jakie są skutki tego procesu dla dzieci, rodzin i przyszłości narodu?

Bartosz Kopczyński przedstawi źródła, mechanizmy i cele stojące za destrukcją systemu edukacyjnego.

Spotkanie odbędzie się w ramach cyklu pod wspólnym hasłem:
Destrukcja Europy – jak z niej wyjść? Czas na Program Wolnej Polski.

Poruszane tematy:
– Geopolityka
– Naród
– Rodzina
– Psychologia
– Edukacja

BONUS:

“NIE DLA PATOEDUKACJI! – KONFERENCJA

Zapraszamy na naszą trzecią konferencję o reformie edukacji. Tym razem poruszamy temat edukacji włączającej i projektowania uniwersalnego.

Indoktrynacja czy edukacja? – prof. Paweł Skrzydlewski

−∗−

To wydarzyło się naprawdę. 9-miesięcznemu chłopcu wstrzyknięto truciznę prosto do serca.

To wydarzyło się naprawdę.

9-miesięcznemu chłopcu wstrzyknięto truciznę prosto do serca.


Filip Marinov <petycje@citizengo.org>

Zamiast się bezpiecznie urodzić — został zabity. W polskim szpitalu.

Miał na imię Felek i powinien teraz żyć.

Jego serce biło. Coraz mocniej.

Miał 37 tygodni — do narodzin brakowało zaledwie kilku dni.

Miał rzęsy. Poruszał się. Kopał.

Poznałby głos swojej mamy.

Ale zamiast się urodzić…

Wbili mu igłę prosto w klatkę piersiową.

Zatrzymali jego serce.

Nie w ukryciu, bez poczucia wstydu.

Tylko w biały dzień. W szpitalu, w Polsce, w Oleśnicy. 

A potem dyrekcja szpitala… uśmiechnęła się.

I powiedziała mediom:

„Znowu kolejna wielka sprawa wypłynęła a propos niewykonania aborcji, która oczywiście skończyła się tym, że my z zespołem oczywiście ją wykonaliśmy”.

— Gizela Jagielska, zastępca dyrektora szpitala w Oleśnicy, 

Żadnych przeprosin.

Żadnego pogrzebu.

Żadnej sprawiedliwości.

PODPISZ TERAZ, aby nigdy więcej nie doszło w Polsce do takiej tragedii. 

Jeśli jesteś matką — wyobraź sobie, że to Twój syn.

Jeśli jesteś ojcem — wyobraź sobie, że powiedziano ci, że nigdy go nie zobaczysz.

Jeśli jesteś dziadkiem lub babcią — wyobraź sobie, że nigdy nie przytulisz swojego wnuka.

Tylko cisza. Jakby nigdy nie istniał.

To właśnie spotkało małego Felka.

Jest jednym z wielu dzieci zabitych w Oleśnicy.

To nie jest „aborcja”. 

To system, który z kliniczną precyzją zabija nienarodzone dzieci — i nazywa to „opieką zdrowotną”.

Dlatego prosimy Cię — nie jako organizacja, nie jako obcy ludzie. 

Ale jako Polacy, którzy jeszcze wierzą, że życie ma wartość.

Domagamy się od prokuratury:

  • postawienia zarzutów karnych wszystkim osobom, które przyczyniły się do śmierci dziecka,
  • wystąpienia do sądu o zakaz wykonywania zawodu dla lekarzy uczestniczących w procederze,
  • złożenia wniosku o odwołanie dyrekcji szpitala, która dopuściła do tego bestialstwa.

Tutaj nie wystarczą łzy. Potrzebny jest Twój głos. Domagaj się sprawiedliwości dla małego Felka. 

Nie musisz zgadzać się z nami we wszystkim. Nie musisz być religijny. Nie musisz mieć takich samych poglądów. Ale jeśli wierzysz, że zabicie 9-miesięcznego dziecka jest złem — proszę, nie milcz.

Podpisz.

To wszystko, co nam zostało. Dla Felka. Dla każdego dziecka, które nigdy nie otrzymało imienia. Dla Polski – naszej ukochanej ojczyzny.

Twój podpis wywiera presję na prokuraturę, by rozliczyła winnych — a prawo wreszcie chroniło życie nienarodzonych dzieci w Polsce.

Podpisz teraz — i przekaż tę wiadomość komuś, na kim Ci zależy. 

Dziękuję za Twoje wsparcie i walkę o życie niewinnych,

Filip Marinov z całym zespołem CitizenGO

PS Nie udało nam się uratować Felka. Ale wciąż możemy ocalić inne dzieci.

 Proszę — podpisz i przekaż tę wiadomość dalej. 

Więcej informacji:

https://www.olesnica24.com/artykul/26005,prokuratura-wszczela-dochodzenie-w-sprawie-aborcji-w-szpitalu-w-olesnicy

https://wpolityce.pl/kraj/726021-olesnica-dokonano-aborcji-w-dziewiatym-miesiacu-ciazy

https://www.radiomaryja.pl/informacje/w-szpitalu-w-olesnicy-zabito-nienarodzone-dziecko-ktore-wkrotce-mialo-przyjsc-na-swiat

Poganie usiłują odebrać naszym dzieciom Spowiedź Świętą. Protestuj.


“Filip Marinov, CitizenGO” <petycje@citizengo.org>

Już jutro [we czwartek] politycy mogą zrobić krok w stronę odebrania naszym dzieciom świętego prawa do spowiedzi.

Jeśli im się uda, ta absurdalna inicjatywa może szybko przerodzić się w niebezpieczne “prawo” – takie, które odbierze nam cenną część wiary, tradycji i naszych praw jako rodziców.

To nie jest tylko petycja – to bitwa o duchową przyszłość naszych dzieci.

Jako rodzic nie mogę pogodzić się z myślą, że moje dziecko mogłoby zostać pozbawione sakramentu spowiedzi świętej.

Politycy muszą jasno usłyszeć, że to rodzice – nie rząd – mają prawo decydować, co jest najlepsze dla ich dzieci.

Nie czekaj, aż będzie za późno – razem możemy to zatrzymać, ale potrzebujemy Twojego głosu teraz.

Podpisz i udostępnij tę petycję. Stańmy razem w obronie naszej wiary, naszych tradycji, a przede wszystkim – praw naszych dzieci.

PODPISZ PETYCJĘ 

Dziękuję Ci za Twoje wsparcie i za walkę o prawa najmłodszych,

Filip Marinov z całym zespołem CitizenGO

PS Nie zwlekaj – lewicowi maniacy chcą odebrać Twojemu dziecku sakrament spowiedzi. Twój podpis może to powstrzymać! 

Poniżej wiadomość, którą wysłałem wcześniej:


Chcą odebrać naszym dzieciom prawo do wiary i przyjmowania świętych sakramentów!Propozycja zakazu spowiedzi dla dzieci to bezprecedensowy atak na prawa rodziców i wolność religijną. Nie możemy pozwolić, by państwo decydowało za nas, jak wychowujemy nasze dzieci!Powiedz posłom głośno i wyraźnie: Ręce precz od naszej wiary i sakramentów! 
Podpisz teraz i stań w obronie wiary naszych dzieci.

PODPISZ PETYCJĘ 
==============================

Czy wyobrażasz sobie, że rząd decyduje za Ciebie, jak masz wychowywać swoje dzieci?

Czy można dopuścić do sytuacji, w której państwo zakazuje dzieciom spowiedzi, odbierając im dostęp do jednego z najświętszych sakramentów?

To nie fikcja – to dzieje się właśnie teraz w Polsce.

Do Sejmu trafił szokujący projekt ustawy, który dąży do kryminalizacji spowiedzi dla nieletnich, rażąco naruszając wolność religijną, prawa rodziców i Konstytucję RP.

Kto stoi za tym skandalicznym atakiem?

Rafał Betlejewski – performer znany z drwin z ludzi wierzących i szerzenia fałszywych informacji o Kościele. Wspiera go kontrowersyjny poseł KO Marcin Józefaciuk, samozwańczy neopoganin, który przywrócił ten projekt do Sejmu, mimo że został już odrzucony w 2022 roku.

Ich narracja jest pełna kłamstw. Twierdzą, że spowiedź to „przemoc psychiczna” i że dzieci nie powinny uczyć się odróżniania dobra od zła. Jednocześnie nie mają żadnych zastrzeżeń wobec radykalnej edukacji seksualnej, ideologii LGBT i ingerencji aktywistów w intymność dzieci.

Musimy działać TERAZ, zanim będzie za późno! Komisja do Spraw Petycji wkrótce rozpatrzy ten projekt. Jeśli nie zareagujemy, może on zyskać poparcie i zagrozić fundamentom naszej wiary!

Dlatego proszę – podpisz petycję już dziś! Zażądaj od posłów natychmiastowego odrzucenia tego skandalicznego ataku na wolność religijną. 

Betlejewski w swojej petycji powiela fałszywe oskarżenia wobec katolików i Kościoła. Twierdzi na przykład, że „spowiedź przedwcześnie konfrontuje dzieci z błędnym rozumieniem dobra i zła, zanim jeszcze w pełni rozwinięte zostaną ich zdolności do rozumienia własnych czynów”.

Co za hipokryzja! 

Sprzeciwia się nauczaniu dzieci rozróżniania dobra i zła, twierdząc, że nie są na to gotowe. Jednak gdy chodzi o radykalną edukację seksualną, nauczanie o masturbacji i antykoncepcji czy ingerowanie w intymne życie dzieci przez edukatorów seksualnych, transwestytów i działaczy ideologii LGBT – nie widzi w tym żadnego problemu.

Dlatego odrzucenie tej fałszywej propozycji jest absolutnie konieczne:

  • Spowiedź to prawo, a nie „nadużycie” – jest aktem wolnej woli, a nie przymusu. Żadne dziecko nie jest do niej zmuszane, w przeciwieństwie do radykalnej edukacji seksualnej, która jest im narzucana bez zgody rodziców.
  • Spowiedź pomaga, a nie szkodzi – uczy odpowiedzialności moralnej, autorefleksji i wspiera rozwój osobisty. Czy powinniśmy zakazać egzaminów szkolnych lub wizyt u lekarza tylko dlatego, że mogą budzić stres u dzieci?
  • Księża są przygotowani, by wspierać, a nie krzywdzić – w przeciwieństwie do aktywistów wkraczających do szkół, przechodzą wieloletnie szkolenie z psychologii i rozwoju dzieci, aby mądrze je prowadzić i pomagać im w dojrzewaniu moralnym oraz duchowym.
  • Stopniowe niszczenie wiary: Zakaz spowiedzi to nie tylko atak na jeden sakrament, ale także cios w Pierwszą Komunię Świętą, podważenie chrześcijańskich fundamentów, naruszenie konstytucyjnych praw rodziców i próba wymazania wiary z polskiego społeczeństwa.

Dołącz do nas i wezwij posłów do odrzucenia tej skandalicznej propozycji zakazu spowiedzi dla dzieci! Podpisz petycję już teraz i stań w obronie wolności religijnej! 

To nie jest pojedyncza inicjatywa – to część szeroko zakrojonego ataku na religię w przestrzeni publicznej, uderzającego przede wszystkim w dzieci.

Zaczęło się od drastycznych działań minister Nowackiej: usuwania wiary z programów nauczania, ograniczania lekcji katechezy i narzucania dzieciom radykalnej edukacji seksualnej. Teraz idą o krok dalej – chcą odebrać im prawo do spowiedzi.

To systematyczne wypieranie wiary i wartości chrześcijańskich z życia publicznego. 

Ustąpienie w tej chwili oznacza zgodę na stworzenie niebezpiecznego precedensu – otworzy to drogę do jeszcze większych ograniczeń wolności religijnej, uciszenia wierzących rodzin i odebrania naszym dzieciom prawa do wychowania w wierze.

Jeśli nie sprzeciwimy się teraz, co będzie następne? Co jeszcze spróbują nam odebrać? Zamkną usta księżom? Zakażą chrztów? Zamkną kościoły? 

Natomiast zwycięstwo będzie ogromnym krokiem w obronie wolności religijnej, praw rodziców i duchowego dobra naszych dzieci. Ocalimy sakramenty, które stanowią fundament naszej wiary, i pokażemy, że nie pozwolimy na ingerencję w nasze wartości i tradycje.

Jest nadzieja – ale tylko jeśli zaczniemy działać teraz! Potrzebujemy tysięcy podpisów, aby pokazać, że nie pozwolimy odebrać sobie naszych praw i wolności!

Twój głos może wiele zmienić! Podpisz petycję i wezwij posłów — członków Komisji do Spraw Petycji do natychmiastowego odrzucenia tego skandalicznego projektu! 

Dziękuję Ci za Twoje zaangażowanie w obronę naszych podstawowych praw i wolności,

Filip Marinov z całym zespołem CitizenGO

==================================

PS Uwierz mi, ta sprawa jest niezwykle ważna. Chodzi o przyszłość naszych dzieci, ich prawo do wychowania w wierze oraz dostęp do najświętszych sakramentów, które są fundamentem naszej tradycji i tożsamości.

 Nie pozwól, by Twój głos został pominięty – podpisz teraz i udostępnij petycję swoim bliskim. 

==================================

Więcej informacji:

Spowiedź tylko dla pełnoletnich? Do Sejmu trafiła petycja

https://polskieradio24.pl/artykul/3461081,Spowiedz-tylko-dla-pelnoletnich-Do-Sejmu-trafila-petycja

Tekst petycji skierowanej do sejmu przez Betlejewskiego

https://www.sejm.gov.pl/sejm10.nsf/agent.xsp?symbol=PETYCJA&NrPetycji=BKSP-155-X-304/24

Będzie zakaz spowiadania dzieci a więc i pierwszej komunii w dzieciństwie? Petycja procedowana w Sejmie

https://www.infor.pl/prawo/nowosci-prawne/6819722,bedzie-zakaz-spowiadania-dzieci-a-wiec-i-pierwszej-komunii-w-dziecinstwie-petycja-procedowana-w-sejmie.html