74-letni były francuski chirurg, który stanął przed sądem za molestowanie seksualne 299 swoich pacjentów, przyznał się do wszystkich zarzutów. To przełom w tej sprawie. Jego ofiarami były głównie dzieci. Proces ten stał się największym procesem o molestowanie dzieci w historii Francji.
Joel Le Scouarnec został oskarżony o napaść i gwałt na pacjentach, często będących pod narkozą lub w trakcie wybudzania po operacjach, w latach 1989-2014. Proces w mieście Vannes w zachodniej Francji rozpoczął się na początku marca.
Średni wiek domniemanych ofiar wynosił zaledwie 11 lat. Były to zarówno dziewczynki, jak i chłopcy.
“Mam obowiązek mówić prawdę”
Dotychczas 74-latek przyznawał się tylko do części zarzutów. W wielu przypadkach twierdził, że po prostu wykonywał swoje obowiązki medyczne.
Podczas czwartkowego przesłuchania nastąpił przełom w tej sprawie.
Mam obowiązek mówić prawdę – powiedział Le Scoaurnec podczas czwartkowego procesu za zamkniętymi drzwiami. Jego słowa przekazał agencji AFP Maxime Tessier – prawnik byłego chirurga.
Dalsza część artykułu pod materiałem video:
Zapytałem go, czy zgadza się, że te 299 zarzutów to przestępstwa, odpowiedział “tak” – przekazał Tessier.
Przyznanie się do winy jest kluczowym krokiem umożliwiającym ofiarom pójście dalej i dobrze, że nastąpiło to na tym etapie procesu – powiedziała z kolei Frederique Giffard, prawniczka reprezentująca około 15 ofiar. Myślę, że w końcu zrozumiał, słuchając zeznań stron cywilnych w ciągu ostatnich 10 dni, że nie będzie w stanie wiarygodnie utrzymać swojego stanowiska, polegającego na dalszym zaprzeczaniu faktom w niektórych przypadkach – dodała, cytowana przez agencję AFP.
Szokujące odkrycie w domu
Joel Le Scouarnec został zatrzymany po przejściu na emeryturę w 2017 r., kiedy jego 6-letnia sąsiadka powiedziała matce, że molestował ją seksualnie, gdy bawiła się w ogrodzie.
Kiedy policja przeszukała dom mężczyzny, znaleziono 300 tys. nieprzyzwoitych zdjęć i filmów wideo przedstawiających dzieci, 70 lalek wielkości dziecka (niektóre były przykute łańcuchami), peruki oraz setki notatników i pamiętników szczegółowo opisujących akty, których się dopuścił.
W 2020 roku został skazany za gwałt i napaści seksualne na czworgu dzieci, w tym dwojgu z własnej rodziny.
Donald Trump podpisał w czwartek rozporządzenie wykonawcze o zlikwidowaniu resortu edukacji. Prezydent de facto pogrzebał ministerstwo – pisze AFP. Ale zapowiadając na konferencji prasowej jego rozmontowanie, oznajmił, że nie ucierpią „uśmiechnięte buźki dzieci”.
Rozporządzenie nakazuje szefowej ministerstwa Lindy McMahon „podjęcie wszelkich niezbędnych kroków w celu ułatwienia zamknięcia Departamentu Edukacji i zwrócenia władzy edukacyjnej amerykańskim stanom, przy jednoczesnym zapewnieniu skutecznego i nieprzerwanego dostarczania niezbędnych świadczeń i programów”. Trump ogłosił wcześniej w czwartek, że zadaniem McMahon jest zlikwidowanie własnego stanowiska.
Pozostałe fundusze resortu nie mogą „promować DEI (Diversity, Equity and Inclusion – co można przetłumaczyć jako Różnorodność, Równość i „Inkluzywność”), ani też ideologii gender”.
„Podatnicy nie będą już musieli wydawać dziesiątek miliardów dolarów na progresywne eksperymenty społeczne i przestarzałe programy” – oświadczył Biały Dom, który skrytykował też szkoły za propagowanie „radykalnych, lewicowych” idei w szkołach – relacjonuje AFP.
Trump wielokrotnie wzywał do likwidacji resortu, nazywając go „wielkim oszustwem”. Zaproponował jego zamknięcie w okresie swojej pierwszej prezydentury, ale Kongres nie podjął takich starań. Republikanie od dawna starali się uszczuplić finansowanie i wpływy resortu.
McMahon obiecała, że federalne finansowanie szkół przyznane przez Kongres w celu pomocy okręgom i uczniom o niskich dochodach będzie kontynuowane, utrzymane mają zostać pożyczki studenckie i skodyfikowane usługi dla dzieci niepełnosprawnych, ale amerykańskie media podkreślają w czwartek, że z pewnością wprowadzone przez Trumpa zmiany odbiją się na uczniach szkół w najbiedniejszych okręgach. [Tak, tak, szczególnie tych, co kuleją, biedactwa, na lewą nóżkę md]
Federalne subwencje dla takich placówek czy pomoc dla dzieci mających problemy z nauką staną pod znakiem zapytania.
Trump przyznał w zeszłym miesiącu, że będzie potrzebował poparcia Kongresu. Ministerstwo nie może zostać bowiem zlikwidowane bez przyjęcia ustawy głosami 60 senatorów, podczas gdy Republikanie dysponują w Senacie 53 miejscami.
W minionym tygodniu grupa demokratycznych prokuratorów złożyła pozew sądowy, aby zablokować likwidację resortu oraz zwolnienia prawie połowy jego personelu.
Resort edukacji nadzoruje w USA około 100 tys. szkół publicznych i 34 tys. szkół prywatnych, jakkolwiek ponad 85 proc. finansowania szkół publicznych pochodzi od władz stanowych i lokalnych. Zapewnia m.in. federalne dotacje dla szkół i programów, pensje nauczycieli zajmujących się dziećmi ze specjalnymi potrzebami, finansowanie programów artystycznych oraz wymianę przestarzałej infrastruktury. Nadzoruje również wydatkowanie 1,6 bln dolarów na pożyczki studenckie.
„Nowacka i Lubnauer na bezrobocie”
Do informacji o likwidacji resortu edukacji w USA odnieśli się m.in. poseł Konfederacji Korony Polskiej Roman Fritz oraz polityk Konfederacji Jacek Wilk.
„Wyobrażacie sobie ten wspaniały dzień, gdy urzędasy nie będą mieć wpływu na wychowanie naszych pociech? Przestaje istnieć @MEN_GOVPL, a @barbaraanowacka i @KLubnauer na bezrobocie! Dzieci wolne od deprawacji i demoralizacji! =======
„Trump zlikwidował ministerstwo edukacji.
Można? MOŻNA
Jeśli chcemy podnieść poziom nauczania, powinniśmy jak najszybciej zrobić to samo” – skwitował Jacek Wilk.
Szanowny Panie Mirosławie! Kolejny lider organizacji LGBT okazał się pedofilem. Sąd w Wielkiej Brytanii skazał aktywistę “dumy gejowskiej” za gwałt na 12-letnim chłopcu oraz tworzenie dziecięcej pornografii. Winnym podobnych zarzutów uznany został także jego homoseksualny współlokator. Podobne przypadki pedofilów LGBT wypłynęły niedawno również m.in. przed sądami we Francji oraz w USA, gdzie tzw. “małżeństwo homoseksualne” zostało skazane na 100 lat więzienia za gwałty na adoptowanych przez siebie dzieciach.
W tym samym czasie w Polsce rząd Tuska forsuje projekt ustawy o zakazie “mowy nienawiści”, w świetle którego formalnym przestępstwem zagrożonym karą więzienia będzie mówienie prawdy na temat ideologii LGBT oraz skutkach homoseksualnego stylu życia. Ustawa ta ma jeszcze bardziej nasilić represje i prześladowania, które za mówienie prawdy są w Polsce od wielu lat. Mimo że ustawy o “mowie nienawiści” jeszcze nie ma, ja już rok temu zostałem za nią skazany na rok ograniczenia wolności, gdyż podawałem do wiadomości publicznej wyniki badań naukowych na temat powiązań homoseksualnego stylu życia z pedofilią. Aktualnie toczy się przeciwko nam wiele innych procesów. Trzeba walczyć z narastającą cenzurą i mobilizować Polaków do oporu oraz do obrony swoich dzieci, swoich rodzin i naszej wolności! Stephen Ireland to współzałożyciel organizacji “dumy gejowskiej LGBT” działającej w jednej z miejscowości pod Londynem. Aktywista został kilka dni temu uznany winnym gwałtu na 12-letnim chłopcu, którego zwabił do swojego mieszkania przy użyciu aplikacji “randkowej” dla homoseksualistów. Oprócz tego Ireland odpowie za tworzenie i kolekcjonowanie dziecięcej pornografii. Winnym przestępstw o charakterze pedofilskim został uznany także jego współlokator David Sutton.
Do jeszcze bardziej wstrząsającej sytuacji doszło niedawno we Francji. Służby z Nantes aresztowały Pierre-Alaina Cottineau – wpływowego aktywistę LGBT i organizatora pierwszej, lokalnej “parady dumy gejowskiej”. Był on również zaangażowany w organizację “anty-homofobicznych” kampanii społecznych. Aktywista LGBT torturował i zgwałcił 4-letnią, niepełnosprawną dziewczynkę, pacjentkę szpitala pediatrycznego, do czego miał przyznać się w trakcie śledztwa. Aktualnie francuskie służby prowadzą szerokie dochodzenie dotyczące całej grupy pedofilskiej, o stworzenie której oskarżony został Cottineau. W świetle informacji ujawnionych kilka tygodni temu przez media, aktywista LGBT miał dopuścić się również innych przerażających czynów – miał on organizować w swoim domu spotkania pedofilów, w trakcie których gwałcili dzieci z użyciem przemocy i odurzania za pomocą substancji chemicznych. Najmłodsza z ich ofiar miała 6 miesięcy. Wszystkie przestępstwa miały być nagrywane na wideo i udostępniane w sieci.
Z kolei 3 miesiące temu przed sądem w Georgii w USA zapadł ostateczny wyrok w głośnej sprawie dwóch homoseksualistów i aktywistów LGBT. William i Zachary Zulock zawarli tzw. „małżeństwo homoseksualne”, po czym adoptowali dwóch chłopców, którzy byli braćmi. Zwyrodnialcy wykorzystywali dzieci seksualnie i dokumentowali swoje przestępstwa na pornograficznych filmach video, udostępniając nagrania w internecie innym pedofilom. Policja znalazła w ich domu 7 terrabajtów (!) plików z pedofilskimi nagraniami wideo. 19 grudnia 2024 sąd skazał ich na 100 lat więzienia bez możliwości zwolnienia warunkowego.
To kolejne tak głośne sprawy z ostatnich kilku miesięcy. Nie przebijają się one jednak do opinii publicznej, gdyż algorytmy internetowych wyszukiwarek skutecznie blokują wyszukiwanie tego typu informacji, a największe media głównego nurtu po prostu nie informują o nich swoich odbiorców. Chodzi o to, aby przykryć pedofilskie przestępstwa dokonywane w środowiskach LGBT i utrzymywać społeczeństwa Zachodu w przekonaniu, że homoseksualizm to wesoły, radosny i bezpieczny styl życia.
Nasza Fundacja od ponad 10 lat prowadzi w całej Polsce kampanię “Stop pedofilii”, w ramach której ostrzegamy przed deprawacją seksualną dzieci, informujemy o przypadkach pedofilii w środowiskach LGBT oraz prezentujemy wyniki badań naukowych na temat powiązań między pedofilią a homoseksualizmem. Jesteśmy za to prześladowani.
W ubiegłym roku zostałem skazany prawomocnym wyrokiem przez sąd w Gdańsku na rok ograniczenia wolności i 15 000 zł kary za organizację kampanii “Stop pedofilii” na ulicach Trójmiasta. W ocenie sądu “znieważyłem” w ten sposób aktywistów LGBT i utrudniłem im “działalność edukacyjną”. Kilka miesięcy po tym wydarzeniu inny sąd w Gdańsku skazał Piotra K. – byłego wiceprezydenta miasta ds. edukacji i współpracownika trójmiejskich organizacji LGBT. Piotr K., który przy pomocy aktywistów LGBT wdrażał “edukację seksualną” do szkół gdańska, molestował seksualnie nieletniego chłopca. Wyrok uprawomocnił się w styczniu br. Piotr K. publicznie zabiegał o to, aby nasza Fundacja została ukarana za organizację akcji “Stop pedofilii”.
Do podobnej sytuacji doszło w Szczecinie. Jan, kierowca naszej furgonetki “Stop pedofilii”, został skazany na 30 000 zł kary za jazdę po ulicach Szczecina. Krótko po tym do wiadomości publicznej przedostała się informacja, że jeden z liderów szczecińskiego lobby LGBT trafił do więzienia za pedofilię. Krzysztof F., bo o nim mowa, prowadził razem ze swoim homoseksualnym partnerem restaurację w centrum Szczecina, w której organizował „randki LGBT”. Był współzałożycielem Stowarzyszenia Równość na Fali, które najpierw działało pod nazwą Kampania Przeciw Homofobii Szczecin. W sierpniu 2020 roku Krzysztof F. wykorzystał seksualnie 13-letniego chłopca. Przed gwałtem usiłował podać dziecku narkotyki.
Aktualnie przeciwko wolontariuszom naszej Fundacji toczy się ponad 70 spraw sądowych, z których wiele dotyczy “przestępstwa” jakim jest informowanie Polaków o konsekwencjach aktywizmu LGBT i homoseksualnego stylu życia, a także o zagrożeniach związanych z tzw. “edukacją seksualną” dzieci. To wszystko w sytuacji, gdy prace nad formalną penalizacją “mowy nienawiści” dopiero trwają… Kilka spraw równolegle toczy się m.in. w Zielonej Górze, gdzie lokalni aktywiści LGBT pozwali nas do sądu za informowanie mieszkańców miasta o założeiach “edukacji seksualnej”. Oprócz mnie oskarżonymi w szeregu procesów są dwaj nasi wolontariusze – Adam i Adrian. Podobne sprawy mamy w całym kraju.
W tym samym czasie aktywiści LGBT piszą otwarcie o swoich “zainteresowaniach” dziećmi i młodzieżą. W 2021 roku jedna z największych grup “edukatorów seksualnych” LGBT, działająca na terenie Wielkopolski, wydała za pieniądze urzędu miasta Poznań broszurę pt. „Poznań w kolorach tęczy”, która przedstawia życie poznańskich homoseksualistów. Jeden z rozdziałów opisuje m.in. orgie z młodymi chłopcami:
„To jest naprawdę grupówka na poziomie, w pięknym apartamencie. Wielki salon z kanapą, gdzie w różnych konfiguracjach chłopcy uprawiają seks. Jest duży przeszklony prysznic, więc ci, którzy akurat chcą się umyć, są widoczni dla reszty uczestników. Te grupówki mają zresztą różną tematykę. Raz na przykład są same twinki.„
Twink w slangu LGBT oznacza młodych, kilkunastoletnich chłopców. To jest właśnie homoseksualny styl życia, z którym aktywiści LGBT oswajają polskie dzieci i młodzież poprzez “edukację seksualną”, media i uliczne “parady dumy gejowskiej”. Przyznał to m.in. Zbigniew Izdebski – koordynator powstania podstawy programowej do nowego przedmiotu “edukacja zdrowotna”, w ramach której ukrywa się przed rodzicami “edukację seksualną”. Izdebski zapytany w jednym z wywiadów medialnych, czy to prawda, że przeciętny homoseksualista ma ok. 200 partnerów seksualnych w ciągu życia, odpowiedział:
“Moje badania pokazują, ilu partnerów może mieć, ale nie musi mężczyzna homoseksualny. Mamy tu bowiem też do czynienia z dużymi różnicami indywidualnymi. Tak, około dwustu. W związku ze stylem życia mężczyzn homoseksualnych ta liczba partnerów seksualnych może szokować na tle mężczyzn heteroseksualnych. Ale to jest pewna forma obyczajowości przyjętej w tej grupie.”
Właśnie z taką “formą obyczajowości” mają być oswajane wszystkie dzieci w Polsce.To właśnie dlatego aktywiści LGBT wchodzą do szkół z “edukacją seksualną”, dlatego uruchamiają kolejne kanały w mediach społecznościowych, dlatego organizują parady “dumy gejowskiej” w przestrzeni publicznej.Wszyscy rodzice w Polsce powinni zrozumieć, że ich dzieci są celem działań deprawatorów i podjąć osobiste działania na rzecz ich ochrony. Przymusowa, systemowa deprawacja na masową skalę ma się zacząć po wyborach, kiedy to rząd Tuska wznowi prace nad obowiązkowością szkolnej “edukacji seksualnej” (od 1 września deprawacja ma być jeszcze nieobowiązkowa, ale każde dziecko domyślnie będzie zapisane na zajęcia w wymiarze 1 godziny tygodniowo od 4 klasy podstawówki). Miliony polskich dzieci i nastolatków od lat deprawowane są przez media, szczególnie poprzez wielogodzinny kontakt ze smartfonami. Dlatego pomimo represji i prześladowań nasza Fundacja kontynuuje kampanię “Stop pedofilii” w całym kraju. Za pomocą ulicznych akcji informacyjnych, przejazdów furgonetek, billboardów, megafonów, broszur(rozdaliśmy już ponad 50 000 najnowszej broszury o “edukacji zdrowotnej”) oraz działań w internecie docieramy do kolejnych osób, kształtujemy ich świadomość i mobilizujemy do walki. Pomagamy jednocześnie zgłaszającym się do nas rodzicom w takich obszarach jak szkoła, edukacja domowa i dostęp do smartfonów (prosimy o kontakt e-mailowy). Aby kontynuować te działania oraz bronić się w nadchodzących procesach przed sądami potrzebujemy w najbliższym czasie ok. 17 000 zł. Proszę, aby przekazał Pan 50 zł, 100 zł, 200 zł, lub dowolną inną kwotę, jaka jest dla Pana obecnie możliwa, i umożliwił nam dotarcie do kolejnych Polaków z ostrzeżeniami przed zagrożeniem deprawacją ich dzieci oraz wsparł naszych wolontariuszy w obronie przed prześladowaniami sądowo-policyjnymi. Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667 Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW Z wyrazami szacunku Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków stronazycia.pl
Ponad połowa dzieci w wieku 7–12 lat “korzysta” [Cudzysłów ja dodałem. Dla Autorki to jest “korzyść” … md] codziennie z serwisów i komunikatorów nieprzeznaczonych dla ich kategorii wiekowej. Strony pornograficzne są jednymi z najczęściej odwiedzanych domen przez dzieci w wieku 7–14 lat. Eksperci są zatrwożeni: dane są alarmujące i wymagają pilnej interwencji.
Na początku marca Państwowa Komisja ds. Przeciwdziałania Pedofilii opublikowała raport „Internet dzieci”, monitorujący aktywność małoletnich w sieci. Raport objął grupę dzieci w wieku od 7 do 14 lat. Okazuje się, że z internetu korzysta aż 2,6 mln dzieci, czyli 85 proc. wszystkich osób w tej grupie wiekowej. Spośród nich aż 96 proc. łączy się z siecią przez urządzenia mobilne.
Dzieci najczęściej korzystają z platform streamingowych, na których spędzają średnio dwie godziny dziennie, oraz z serwisów społecznościowych, gdzie przebywają ponad dwie godziny dziennie. Najpopularniejsze kategorie tematyczne to: kultura i rozrywka, edukacja oraz erotyka. Zarówno z kategorii kultura i rozrywka (głównie gry oraz muzyka), jak i edukacja, “korzysta” [Cudzysłów znów ja dodałem. Dla Autorki to jest “korzyść” Już nie uświadamia sobie, co to słowo znaczy… md] około 95 proc. dzieci.
Z kolei z kategorii erotyka – aż 51 proc. W raporcie czytamy, że w grudniu 2024 roku serwisy erotyczne odwiedziło co trzecie dziecko w wieku 7–14 lat.
Obejrzyj rozmowę z Justyną Kotowską:
TikTok pochłania maluchy
Autorzy raportu wyszczególnili grupę dzieci od 7 do 12 roku życia, publikując szczegółowe dane dotyczące najmłodszych użytkowników sieci. Okazuje się, że aż 1,4 mln dzieci w wieku 7–12 lat (czyli 58 proc. wszystkich dzieci w tej grupie wiekowej w Polsce) “korzysta” codziennie z co najmniej jednego serwisu społecznościowego lub komunikatora dostępnego dopiero od 13. roku życia.
Najpopularniejszą platformą w tej grupie wiekowej jest TikTok, z którego korzysta aż 760 tys. dzieci (32 proc.). Ponad 300 tys. spędza tam ponad dwie godziny dziennie, a większość najmłodszych użytkowników uruchamia aplikację od kilku do kilkudziesięciu razy dziennie.
Na drugim miejscu znajduje się Facebook – dostęp do niego ma 580 tys. dzieci (24 proc.), a na trzecim Instagram – z którego korzysta 290 tys. dzieci (12 proc.). Z kolei 900 tys. dzieci (38 proc.) codziennie korzysta z Messengera, a 720 tys. (31 proc.) z WhatsAppa.
“Sprawcy przemocy seksualnej dopiero się rozkręcają”
Współautorzy raportu z Państwowej Komisji ds. Przeciwdziałania Pedofilii określają dane jako alarmujące i rekomendują pilne interwencje w obszarze regulacji prawnych. Zwracają uwagę na konieczność stworzenia pakietu ustaw chroniących dzieci w środowisku cyfrowym.
– Dzieci korzystają z tych samych platform, co dorośli, wśród których mogą znajdować się sprawcy przemocy seksualnej – zaznacza Justyna Kotowska, wiceprzewodnicząca Państwowej Komisji.
Jak wynika z badań organizacji WeProtect, osoba chcąca skrzywdzić dziecko w przestrzeni internetowej nie potrzebuje do tego wiele czasu – wystarczy jej zaledwie kilka dni.
– Obecnie odnotowujemy najwyższy wskaźnik materiałów cyfrowych przedstawiających krzywdę dzieci (CSAM) w historii i nic nie wskazuje na to, by miało ich być mniej – mówi Kotowska. – Uważamy, że osoby stosujące przemoc seksualną wobec dzieci przy użyciu nowych technologii dopiero się rozkręcają i że niebawem będziemy mierzyć się ze znacznym wzrostem spraw dotyczących tego rodzaju czynów.
Wiceprzewodnicząca Komisji zaznacza również, że molestowanie seksualne za pośrednictwem internetu nie jest „lżejszą” formą przemocy – odbija się ono na zdrowiu psychicznym i poczuciu bezpieczeństwa ofiary, mogąc zaważyć na całym jej życiu.
Raport pokazuje, że nadmierne korzystanie z internetu może prowadzić nie tylko do zagrożeń związanych z przemocą seksualną, ale również do poważnych problemów psychicznych.
– Coraz częściej z problemami związanymi z internetem zgłaszają się do nas rodzice uczniów klas 1–3 i 4–6 – mówi psycholog i psychoterapeutka dr Agnieszka Czusz-Sudoł z Ośrodka INTRA. – Młodsze dzieci są bardziej podatne na uzależnienia, ponieważ mają mniej dojrzałą korę przedczołową, odpowiedzialną za samokontrolę. Są przez to bardziej podatne na wyrzuty dopaminy w układzie limbicznym, jakie wywołują powiadomienia, polubienia czy wiadomości.[Co za język ! Ja bym dziecka takiej pani nie powierzył..MD}
Psychoterapeutka wskazuje również na wzrost cyberprzemocy.
– Przemoc rówieśnicza w sieci to coraz częstsze zjawisko – mówi Czusz-Sudoł. – Na czatach klasowych dochodzi do obmawiania, upubliczniania zdjęć i filmów stawiających dzieci w niekorzystnym świetle, a także tworzenia upokarzających memów.
Na sygnale po dziecko w furii
Na postępujący problem uzależnienia dzieci i młodzieży od internetu wskazują nie tylko psychologowie i psychiatrzy, ale także medycy.
– Zaburzeń wśród dzieci i młodzieży jest coraz więcej – mówi Dorota Kowalska, pielęgniarka anestezjologiczna, pracująca m.in. w zespole ratownictwa medycznego. – Uważam, że zaburzenia te są związane z trybem życia i uzależnieniem od elektroniki. Nieraz wyjeżdżamy do dziecka, które wpada w szał, bo „tata zabronił komputera”.
Pielęgniarka podkreśla, że w takich przypadkach zespół ratownictwa medycznego często jest wzywany przez rodziców, którzy nie są w stanie poradzić sobie z agresją dziecka. W wielu sytuacjach konieczne okazuje się przetransportowanie go do szpitala.
– Dziecko zabierane jest do szpitala z rodzicem albo z policją. Bardzo często towarzyszy nam policja, ponieważ dziecko może być zarówno czterolatkiem ważącym 25 kilogramów, jak i 17-latkiem chodzącym na siłownię i ważącym 90 kilogramów – dodaje Kowalska.
Cały wywiad z pielęgniarką dostępny jest tutaj:
Kiedy dziecko potrzebuje pomocy?
Dr Agnieszka Czusz-Sudoł wymienia sygnały, które powinny zwrócić uwagę rodziców i skłonić ich do skorzystania z profesjonalnej pomocy.
Objawy uzależnienia od internetu:
Silne reakcje emocjonalne (złość, agresja) na próby ograniczenia dostępu do internetu.
Niepokój lub frustracja w sytuacji braku dostępu do sieci.
Zaniedbywanie obowiązków szkolnych.
Stopniowe wydłużanie czasu spędzanego online kosztem innych aktywności.
Kłopoty ze snem i koncentracją.
Objawy cyberbullyingu:
Niechęć do szkoły i obawa przed spotkaniami z rówieśnikami.
Jeśli jesteś w trudnej sytuacji rodzinnej i potrzebujesz porady psychologicznej, możesz skorzystać z infolinii Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę. Pod numerem 800 100 100 dyżurują eksperci, którzy postarają się udzielić Ci pomocy.
Źródło: Raport „Internet dzieci” powstał dzięki współpracy Państwowej Komisji ds. Przeciwdziałania Pedofilii, Fundacji „Instytut Cyfrowego Obywatelstwa”, firmy Polskie Badania Internetu oraz firmy Gemius.
Szanowny Panie Mirosławie! Minister edukacji Barbara Nowacka podpisała rozporządzenie o wprowadzeniu do polskich szkół “edukacji zdrowotnej” od 1 września tego roku. Z informacji opublikowanych przez MEN wynika, że każdy uczeń domyślnie będzie zapisany na ten przedmiot. Lekcje będą odbywały się w wymiarze 1 godziny tygodniowo. Trzeba docierać do kolejnych Polaków i uświadamiać ich, że pod nazwą “edukacja zdrowotna” kryje się wulgarna seksualizacja, oswajająca uczniów z rozwiązłością, masturbacją, aborcją, LGBT i homoseksualnym stylem życia. Odparcie zamiarów deprawatorów wobec naszych dzieci jest możliwe, ale konieczna jest do tego mobilizacja społeczna, w szczególności mobilizacja rodziców.Kilka dni temu MEN podjęło formalną decyzję – “edukacja seksualna”, ukrywająca się pod nazwą “edukacja zdrowotna”, wchodzi do szkół od 1 września w wymiarze 1 godziny tygodniowo.
Każdy uczeń od 4 klasy szkoły podstawowej ma być domyślnie zapisany na ten przedmiot, w związku z czym rodzice muszą napisać pismo do dyrekcji szkoły informujące, że nie wyrażają zgody na udział dziecka w lekcjach deprawacji. Najlepiej takie pismo złożyć już na samym początku roku szkolnego.
Niech to jednak nie usypia naszej czujności. Wypisanie dziecka z “edukacji zdrowotnej” nie spowoduje, że naszą rodzinę ominie proces deprawacji. Zarówno politycy rządu Tuska jak i powiązani z nimi “edukatorzy seksualni” i aktywiści aborcyjni mówią otwarcie – deprawacja w szkołach będzie obowiązkowa, tyle tylko, że proces ten został rozłożony w czasie ze względu na wybory i opór społeczny. Poza tym, wulgarna deprawacja oparta na ideologii LGBT w inny sposób wprowadzana jest do szkół. Np. do szkół w Poznaniu wysłano niedawno “pakiety edukacyjne” z zakresu “edukacji seksualnej”, zachęcając do organizacji już teraz takich lekcji. Podobne sytuacje mają miejsce w wielu innych miastach. Poza tym, jak już informowaliśmy, jedna z największych w Polsce grup “edukatorów seksualnych” stworzyła niedawno konspekty deprawacyjnych lekcji, do organizacji których zachęca nauczycieli w ramach godzin wychowawczych, WDŻ, apeli, zajęć z psychologiem itp. Wiele szkół od lat wpuszcza rozmaitych “edukatorów seksualnych”, którzy organizują dla dzieci lekcje o “tolerancji” lub “dojrzewaniu”, za którymi ukrywa się oswajanie z rozwiązłością seksualną i homoseksualizmem.
Innymi słowy – deprawacja seksualna wpycha się do polskich szkół na wszystkie możliwe sposoby, aby docelowo objąć WSZYSTKIE dzieci swoimi mackami. O tym również otwarcie mówią “edukatorzy seksualni”, którzy w swoich wypowiedziach sugerowali nawet, że władza polskich rodziców nad dziećmi powinna podlegać ograniczeniom właśnie z tego powodu – aby poprzez przymusową “edukację seksualną” indoktrynować dzieci wulgarnymi treściami, na kontakt z którymi dobrowolnie rodzice nigdy nie wyraziliby zgody. W ten sposób “edukacja seksualna” wygląda m.in. w Niemczech – jest obowiązkowa dla wszystkich uczniów, a rodziców, którzy odmawiają udziału dzieci w lekcjach deprawacji, karze się grzywnami i wtrąca do więzień. To właśnie w oparciu o niemieckie standardy ma być teraz prowadzona “edukacja seksualna” w Polsce. To jednak nie wszystko.
Nasza Fundacja od wielu lat podkreśla, że (anty)moralna rewolucja, która uderza w Polskę, a szczególnie w polskie dzieci i młodzież, przeprowadzana jest przede wszystkim poprzez smartfony i internet. To właśnie nieograniczony, wielogodzinny kontakt dzieci i nastolatków z mediami elektronicznymi prowadzi do destabilizacji psychiki milionów młodych ludzi, oderwania ich od wiary, Kościoła i moralności oraz zaczadzenia umysłów radykalnymi ideologiami takimi jak LGBT i gender. Wedle licznych badań, prowadzonych na dużych grupach w całym kraju, codzienną praktykę oglądania pornografii deklaruje niemal co czwarty (!!) nastolatek w Polsce (23,9%). Co piąty nastolatek wskazuje, że jego kolega lub koleżanka ogląda pornografię w internecie kilka razy dziennie (20,6%) bądź kilka razy w tygodniu (20,9%). Co więcej, zjawisko sekstingu, czyli wysyłania innym swoich rozbieranych zdjęć, jest akceptowalne wśród młodych użytkowników internetu. Co piąty z nich (18,6%) nie widzi nic złego w takim zachowaniu.
Jeszcze bardziej wstrząsające statystyki dotyczą społeczeństw Zachodu, które od dziesięcioleci są “edukowane seksualnie”. Wedle statystyk policji w Wielkiej Brytanii, w 2022 roku oficjalnie zaraportowano 107 000 przypadków przestępstw przemocy seksualnej wobec dzieci. Nieoficjalnie takich zbrodni ma być pięć razy więcej. 52% wszystkich zaraportowanych na policję przypadków pedofilii zostało zakwalifikowanych jako przemoc seksualna dziecka względem innego dziecka (child-on-child). Trzy najczęstsze przestępstwa z tej kategorii to napaść seksualna, gwałt i tworzenie pornograficznych zdjęć. Najczęstszy wiek sprawcy przemocy seksualnej w tej grupie to 14 lat (sprawcy, nie ofiary!). Lawinowo rośnie także zjawisko dziecięcej pornografii w internecie. Zdaniem brytyjskiej policji, dzieje się tak przede wszystkim z powodu pornografii samodzielnie tworzonej przez dzieci oraz coraz większej popularności smartfonów. Wedle danych ekspertów, już ponad 90% zamieszczonych w internecie treści o charakterze pedofilskim to materiały stworzone przez same dzieci (self-generated). Tak właśnie wygląda „wyedukowana seksualnie” Europa Zachodnia…
Panie Mirosławie, aby ratować polskie dzieci i młodzież przed deprawacją i ideologiami, konieczna jest odnowa moralna całego naszego narodu. Działania na rzecz tej odnowy podejmuje nasza Fundacja.
W całej Polsce organizujemy publiczne modlitwy różańcowe w intencji odnowy moralnej, powstrzymania aborcji i deprawacji. Różańcom towarzyszom akcje informacyjne, za pomocą których ostrzegamy społeczeństwo przed tymi zagrożeniami. W 2024 roku zorganizowaliśmy ok. 1 000 takich wydarzeń w całym kraju.
Za pomocą niezależnych akcji ulicznych oraz internetu docieramy do kolejnych rodziców również z naszą najnowszą broszurą ostrzegawczą na temat “edukacji zdrowotnej” w szkołach. W krótkim czasie rozdaliśmy już ponad 50 000 egzemplarzy tej publikacji. Podobna akcja miała miejsce w latach 2014 i 2015, kiedy to podjęto pierwszą próbę wprowadzenia deprawacji do polskich szkół. Wtedy w całej Polsce rozdaliśmy ponad 125 000 egzemplarzy poradnika “Jak powstrzymać pedofila?” oraz zainicjowaliśmy obywatelską inicjatywę ustawodawczą, pod którą zebraliśmy ponad 250 000 podpisów. Pomogło to zablokować działania deprawatorów na prawie 10 lat.
W ciągu ostatnich lat wiele szkół odwołało deprawacyjne zajęcia, ukrywane często przed rodzicami pod płaszczykiem lekcji o “tolerancji” i “dojrzewaniu”. Stało się tak, gdyż świadomi rodzice, dyrektorzy i nauczyciele w porę reagowali na “edukatorów seksualnych” podstępem wchodzących do placówek edukacyjnych. Świadomość ta została zbudowana przez nasze akcje uliczne, poradniki i działania w internecie.
Nieustannie ostrzegamy rodziców przed tym, aby nie dawali swoim dzieciom smartfonów i innych urządzeń z nieograniczonym dostępem do internetu. Dzieci w wieku wczesnoszkolnym i młode nastolatki nie potrafią dokonać moralnej oceny treści, którymi bombardowane są poprzez internet. Nie potrafią również zweryfikować ich prawdziwości. Właśnie na tym żerują medialni celebryci, deprawatorzy i “edukatorzy seksualni” infekując młode umysły niemoralnymi ideologiami. Do używania narzędzi jakimi są smartfon i internet każde dziecko musi dorosnąć i dojrzeć pod nadzorem rodzica. Wielu rodziców podejmuje takie działania w swoich rodzinach po kontakcie z naszymi wolontariuszami i naszymi wskazówkami na ten temat.
Wielu innym rodzicom pomogliśmy w wyborze odpowiedniej szkoły dla ich dzieci lub w przejściu na edukację domową, co pozwoliło ochronić dzieci przed wieloma zagrożeniami, umocniło relacje rodzinne i pomogło w procesie wychowania. W tych sprawach można się z nami kontaktować poprzez e-mail. Nasza działalność wywołuje prześladowania. Nasi wolontariusze atakowani są na ulicach przez aktywistów radykalnej lewicy oraz osoby podjudzone do nienawiści przez media. Przeciwko nam wytaczane są także represje sądowo-policyjne. Jak informowaliśmy w środę, tylko w ciągu jednego tygodnia w dniach 27 lutego – 6 marca odbyło się przeciwko nam 12 rozpraw i przesłuchań. Zapadły także kolejne wyroki za organizację akcji publicznych. Pomimo tych represji staramy się docierać do ludzi, kształtować ich świadomość i budzić ich sumienia. To zadanie trudne, wymagające poświęcenia, wyrzeczeń i znoszenia prześladowań. Ale właśnie to musimy robić. Nasza walka musi trwać dalej. Powstrzymanie deprawatorów jest możliwe, ale wymaga mobilizacji kolejnych osób, zwłaszcza rodziców, oraz kształtowania świadomości milionów Polaków. Na kolejne działania, takie jak uliczne akcje informacyjne, publiczne modlitwy różańcowe, druk poradników i broszur, oraz obronę przed sądami, potrzebujemy w najbliższym czasie ok. 18 000 zł. Dlatego proszę Pana o przekazanie 50 zł, 100 zł, 200 zł, lub dowolnej innej kwoty, jaka jest dla Pana obecnie możliwa, aby umożliwić nam organizację tych kampanii i dalszą walkę na rzecz odnowy moralnej Polski. Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667 Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW
Z wyrazami szacunku Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków stronazycia.pl
Zgodnie z przewidywaniami, osoba identyfikująca się jako „ministra edukacji” podpisała w ostatni czwartek projekty rozporządzeń w sprawie dwóch nowych przedmiotów – tzw. edukacja zdrowotna i tzw. edukacja obywatelska. Tak zwane, bo zawarte są w nich ukryte treści, o czym poniżej. W przygotowaniu znajduje się rozporządzenie zmieniające ramowe plany nauczania oraz rozporządzenie w sprawie szczegółowych kwalifikacji wymaganych od nauczycieli.
Pani Nowacka rozpoczynała urzędowanie pod hasłem odchudzenia podstaw programowych, aby ulżyć dzieciom, a jak dotąd dostarcza im nowych przedmiotów nauczania. Tzw. edukacja zdrowotna będzie co prawda nieobowiązkowa, ale zawdzięczamy to dwóm czynnikom – wielkiemu oporowi społecznemu oraz wyborom prezydenckim.
Możemy się spodziewać, że w niedługim czasie przedmiot ten również stanie się obowiązkowy. Póki co, trwają gorączkowe prace nad wprowadzeniem nowych przedmiotów do szkół, zwerbowaniem i przygotowaniem nauczycieli. Uruchomiono w tym celu darmowe studia podyplomowe.
Dzieje się to w sytuacji, gdy szkoły coraz bardziej odczuwają braki kadrowe nauczycieli normalnych przedmiotów nauczania. O tym jednak nie mówi się pod rządami Tuska, a za Morawieckiego przedstawiciele resortu wprost zaprzeczali istnieniu problemu. Problem jednak istnieje i staje się coraz bardziej palący, jednak od początku rewolucji w edukacji, czyli od połowy lat 90-tych konsekwentnie jest pomijany. Resort tradycyjnie zajmuje się czym innym – reformami, innowacjami, edukacją włączającą, nowymi przedmiotami, likwidacją polskiej szkoły. Tak jest w istocie – obecny rząd warszawski przystąpił do ostatecznej rozprawy z polską szkołą, aby zastąpić ją czymś innym.
Przyczyna jest zarazem prosta i skomplikowana. Jej prostota polega na tym, że skoro jesteśmy członkiem Unii Europejskiej i podpisaliśmy wszystkie cyrografy, to posłusznie i potulnie zgadzamy się na wszystkie metamorfozy i mutacje, jakim chce nas poddać unijna kamaryla. A chce ona zbudować państwo federalne, wprzód likwidując odrębność państw narodowych, a potem tożsamość narodową ludności. To stało się już tak oczywiste, że nikogo to nie dziwi, jakby wszyscy się z tym pogodzili i zaakceptowali, że nie będą Polakami, lecz obywatelami UE.
Obecna ekipa warszawska w wielką werwą i energią przystąpiła do dzieła likwidacji polskości, gdyż jako lewakom to właśnie wychodzi im najlepiej. W ich umysłach nie ma już państwa polskiego, a polski naród jest jak ropiejący wrzód, który trzeba szybko uzdrowić. Według nich uzdrowienie oznacza wprowadzenie do Polski wielkiej ilości imigrantów – najpierw ze Wschodu, potem z Południa, a także takie przerobienie umysłów Polaków, aby nie byli Polakami, a także by się nie rozmnażali. Ta innowacja zakłada również pozbawienie Polaków logicznego myślenia i zdolności do efektywnej pracy. Ten cel osiąga się głównie poprzez edukację włączającą, likwidację wiedzy, wymagań i ocen oraz eliminację nauczycieli przedmiotowych i nasycenie szkół nowymi „specjalistami”, zajmującymi się psychologią i pokrewnymi dziedzinami.
Jest jednak dodatkowa komplikacja, kryjąca się w procesie likwidacyjnym polskiego szkolnictwa, polegająca na niedookreśloności tego, co ma powstać zamiast Polski i polskiej szkoły. Do niedawna myśleliśmy, że będzie to Unia Europejska. Ostatnio jednak Unia jakby się powiększyła, co widać na przykładzie awantur wokół wojny ukraińskiej. Oto bowiem Wielka Brytania, wcześniej Unię opuściwszy, teraz kroczy z nią za pan brat, a łącznikiem jest Ukraina, a właściwie jej zdolności do prowadzenia wojny z Rosją. Sojusz ten jest tak ścisły, że Europa chce wejść w nowy wyścig zbrojeń, nowe zadłużenie i militaryzację całej ludności. Nie mając zresztą po temu warunków, poza zadłużaniem się, to unijna kamaryla potrafi najbardziej.
Do Europejczyków, do Polaków także jeszcze nie dotarło, że wszystko, co narodowe musi zostać poświęcone Ukrainie. Wygląda więc na to, że Unia Europejska została poszerzona o Wielką Brytanię i Ukrainę. Gdzie w tym sens, zważywszy, że państwo ukraińskie prowadzi otwarty konflikt zbrojny, a Europa robi wszystko, aby się nie skończył?
Sens kryje się pod pojęciem Paneuropy, opisanej w książce Idealizm praktyczny, napisanej przez austriackiego arystokratę, Richarda Koudenhove – Kalergi w 1925 r. Zakłada on [postuluje, propaguje md] stworzenie jednego europejskiego państwa i jednego narodu. Państwa mają zostać wchłonięte politycznie, ekonomicznie i administracyjnie przez Paneuropę, natomiast naród ma powstać w drodze eugenicznej hodowli nowej rasy negroidów, poprzez masową imigrację z Afryki i Azji.
Projekt Paneuropy spodobał się Rotszyldowi (przedstawiać nie trzeba), który polecił go Maxowi Warburgowi (Wall Street, Rezerwa Federalna), a ten podał go dalej Bernardowi Baruchowi (Wall Street, doradca kilku prezydentów USA).
Po II Wojnie Światowej USA przejęła pieczę nad Europą i gładko wprowadzała w zjednoczenie. Oficjalnie była to Europa Schumanna, nieoficjalnie Europa federalna Spinelliego (komunistyczny Manifest z Ventonene), a tajemnie – Paneuropa.
Niedawno projekt zmodyfikowano, dodając element ukraiński. Państwo to stanowi narzędzie oddziaływania globalnego kapitału w tej części Europy i rezerwuar ludności do przesiedlania. W dokumentach unijnych Ukraińcy, którzy weszli do Polski i Europy Zachodniej po 24 lutego 2022 r. nie są nazywani „refugees” – uchodźcami, lecz „displaced” – przesiedleńcami.
Teraz dopiero okazuje się, z jakiego powodu tak nagle masy ukraińskich uczniów zostały wprowadzone do polskich szkół. Teraz wiadomo, dlaczego na uczelniach prowadzi się prace nad wielokulturowością dla Polaków, dlaczego prowadzi się prace nad porównaniem podstawy programowej ukraińskiej i polskiej, dlaczego to wszystko finansuje UNICEF, ten sam, który promuje Gender Transformative Education – edukację, zmieniającą pojęcie płci, ten sam, który promuje edukację seksualną typu B wg standardów WHO, która od września wchodzi do polskich szkół. Przyczyna nazywa się Paneuropa, i zawiera ona w sobie nie tylko kraje Unii Europejskiej, ale również Wielką Brytanię i Ukrainę. W umysłach unijnej kamaryli i rządu warszawskiego już nie ma Polski i Polaków, istnieje Paneuropa i nowa rasa, a to, co jeszcze przeszkadza, należy czym prędzej przekształcić.
Temu przekształceniu sposobu myślenia i zachowań służą dwa nowe przedmioty – tzw. edukacja zdrowotna i tzw. edukacja obywatelska. Wszystko, co w edukacji zdrowotnej jest dobrego, już wcześniej było obecne w polskiej podstawie programowej. Argumenty, że nowy przedmiot nauczy zdrowych zachowań bledną w zestawieniu ze świadomością, że wiedza o zachowaniach prozdrowotnych, która była nauczana w polskiej szkole będzie teraz likwidowana w 2026 r. wraz z likwidacją polskiej podstawy programowej.
Argumenty, że nowy przedmiot nauczy ludzi zdrowego życia brzmią złowrogo, jeśli weźmie się pod uwagę, jak zdrowe życie i tzw. zdrowie społeczne postrzega WHO. Jakby tego nie nazwać, jest to życie zaszczepione, bezpłodne i kontrolowane przez władzę, i to szkoła ma być środowiskiem, w którym takie życie ma być obowiązkowo nauczane. Edukacja seksualna Polaków, tak samo, jak i pozostałych białych chrześcijan Europy ma ich przygotować do dwóch aktywności życiowych – masturbacji i prostytucji.
Już więc na poziomie odruchów popędowych mają być warunkowani do tego, aby zajmowali się przyjemnością, szli tylko tam, gdzie natychmiastowa korzyść, i by nie bronili swojego terytorium. Dla Paneuropy jest bardzo ważne, aby biali Europejczycy się nie rozmnażali, łatwiej będzie wyhodować nową rasę negroidalną, jeśli miejscowi będą wymierać bezpotomnie. Opróżnione terytorium łatwiej będzie zapełnić nową ludnością za pomocą transferów milionów z Ukrainy, Afryki i Azji. Jeśli Europejczycy sami wymrą bezpotomnie, obejdzie się bez czystek etnicznych w stylu Wołynia.
Tzw. edukacja obywatelska również jest bardzo zasadna z punktu widzenia Paneuropy. Czytamy w podstawie programowej, że tzw. edukacja obywatelska zapewni „przygotowanie uczniów do świadomego i odpowiedzialnego zaangażowania obywatelskiego w społeczeństwie demokratycznym”, że przedmiot będzie „budował i wzmacniał postawy patriotyczne młodych ludzi oparte na poczuciu tożsamości i dumie z przynależności do wspólnoty, troski o małą i dużą Ojczyznę, poczuciu odpowiedzialności za jej kształt”, będzie też kształtować „otwartość i szacunek względem innych, empatię i solidarność z innymi oraz zaangażowanie na rzecz dobra wspólnego”.
Oczywiście nie podaje się do publicznej wiadomości, jaka to będzie ojczyzna, jaka wspólnota, jacy inni, jakie dobro wspólne. Aby odszukać tą wiedzę, trzeba poszperać w licznych dokumentach, pisanych ezoterycznym językiem, stanowiących wspólny dorobek unijno – globalistyczny. Znajdziemy wtedy, że owa „edukacja obywatelska” ma źródła marksistowskie, a jej celem jest zmiana sposobu myślenia i zachowań uczniów, w ten bowiem sposób zostanie zbudowane nowe społeczeństwo nowego świata i zostanie wprowadzony socjalizm. Polscy uczniowie dostaną więc obowiązkowy „instruktarz socjalistycznej zmiany świata”, poprzez rezygnację z własnego narodu, państwa i własności prywatnej. Zamiast tego młodzi Polacy mają być gotowi na wszelkie poświęcenia dla Planety (pisanej z dużej litery – to u nich bóstwo) i uchodźców. Pod tym określeniem normalność rozumie nachodźców, przesiedlanych celowo przez unijną władzę w ramach Paneuropy.
Tkwimy już w tym po uszy, na masową skalę finansujemy rzesze przesiedleńców, w tym grupy banderowskie, umieszczone w Polsce. Pomału jednak Polacy się z tego otrząsają i dostrzegają problem. Szkoła za pomocą tzw. edukacji obywatelskiej ma utrwalić akceptację masowych przesiedleń, będzie bowiem nauczać, że to normalne i tak trzeba, a kto się nie zgadza, ten faszysta.
Poza akceptacją wymiany ludności młodzi Polacy będą uczeni zaangażowania na rzecz dobra wspólnego, co w dokumentach UE oznacza samorealizację w ramach mobilności edukacyjnej i pracowniczej, czyli systemowe przemieszczanie ludzi po całej Unii dla potrzeb gospodarki europejskiej. Ludzie w najnowszych dokumentach unijnych nazywani są wprost „siłą roboczą”. W ramach unijnej mobilności zarządzanie siłą roboczą prowadzone jest przez całe życie za pomocą narzędzi cyfrowej inwigilacji. Ostatnie dni przynoszą nam istotną zmianę, która zapewne znajdzie też odbicie w unijnych dokumentach. Paneuropa chce się zbroić, aby „wspierać” Ukrainę w wojnie z Rosją. Ma to objąć również wysyłanie na teatr walk wojsk paneuropejskich. Tak więc do przeznaczenia „siły roboczej” może za chwilę dojść „siła bojowa” Unii Europejskiej. Eliminacja rodzin, narodu, państwa i własności prywatnej jak najbardziej tu pasuje. Siła robocza i bojowa jest o wiele bardziej mobilna, gdy nie ma żadnych przywiązań poza władzą, która ich żywi pożywnym białkiem z robaków.
Choć to wszystko brzmi, jak teorie spiskowe powinniśmy się tego bać, gdyż to staje się już zagrożeniem nie tylko kulturowym, duchowym i psychicznym, ale także fizycznym. Kamaryla europejska, te ludzkie kukły, napędzane energią diabła nie cofnie się, dopóki nie napotka realnego oporu. Póki co, możemy więc spodziewać się, iż rząd warszawski będzie realizował wszystkie najbardziej szalone pomysły unijne, zarówno w polityce zagranicznej, jak też wewnętrznej.
Teraz więc należy się przygotować, że szkoła przez pewien czas będzie miejscem niebezpiecznym, gdzie zamiast wiedzy będzie indoktrynacja, deprawacja, inwigilacja i debilizacja, gdzie ponadto mogą pojawić się grupy agresywnych, bezwzględnych obcych.
Nie potrwa to jednak długo. Paneuropa się chwieje, Unia Europejska pęka w posadach i zapewne nie przetrwa wyścigu zbrojeń.
Po tym rozpadzie i okresie turbulencji, po upadku tyranii Paneuropy, po ucieczce degeneratów i zdrajców, udających rządy ujawni się pilna potrzeba odbudowy struktur państwa, w tym też szkolnictwa. Będą potrzebni ludzie z tożsamością narodową i kulturową, potrafiący myśleć i pracować. Kto więc przytomny, niech pilnuje dzieci, aby ich nie zdeprawowano, niech sam edukuje z klasycznej wiedzy, niech daje narodową tożsamość, tradycyjną moralność i wiarę przodków.
Niech szuka sojuszników w Koalicji na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły, w stowarzyszeniu Nauczyciele dla Wolności, Rodzice Chronią Dzieci i innych, wymienionych na stronie ratujmyszkole.pl. Warto też zapoznać się z poradnikami, dostępnymi na stronach Instytutu Ordo Iuris, oraz przeczytać już dostępny w sieci Poradnik świadomych rodziców. W przygotowaniu znajduje się duży Poradnik świadomego narodu. Nade wszystko zaś – nie tracić wiary, nadziei i miłości, nie dać się zabić, zdeprawować i ogłupić.
Działania rządu ws. religii w szkole są niekonstytucyjne, a nauczyciele traktowani jak “nawóz historii”. To działanie politycznie samobójcze, które może kosztować obecny obóz kampanię prezydencką i utratę władzy na długie lata – uważa prof. UW dr hab. Paweł Borecki.
Minister edukacji narodowej Barbara Nowacka podpisała rozporządzenie ws. lekcji religii w szkołach i przedszkolach. Liczba katechez w tygodniu zmniejszy się z dwóch do jednej. Zmiany wejdą w życie 1 września 2025 r.
Katechezy będą musiały być organizowane na początku lub na końcu rozkładu zajęć. Zasada nie będzie obowiązywać w tych oddziałach szkoły podstawowej, w których (na dzień 15 września) wszyscy uczniowie będą uczęszczać na lekcję religii lub etyki.
Resort edukacji ograniczył możliwość łączenia uczniów klas 1-3 szkoły podstawowej w grupy międzyklasowe podczas zajęć religii i etyki. Taka sytuacja będzie możliwa jedynie wtedy, gdy uczestnictwo w takich lekcjach zadeklaruje mniej niż siedmioro uczniów w klasie.
Rozporządzenie MEN jest aktem bezprawnym, gdyż nie osiągnięto co do jego treści wymaganego ustawowo porozumienia z Kościołem katolickim i innymi zainteresowanymi związkami wyznaniowymi – wskazało prezydium Konferencji Episkopatu Polski.
“Kościoły, zwłaszcza Kościół katolicki, nie mają już wyjścia”
Prof. UW dr hab. Paweł Borecki z Zakładu Prawa Wyznaniowego Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego spodziewa się szerokiej fali zaskarżania decyzji MEN przez Kościoły m.in. w Europejskim Trybunale Praw Człowieka oraz przez katechetów w sądach pracy.
Poniżej tekst wywiadu, który ukazał się w KAI:
Łukasz Kasper, KAI: Po publikacji przez Ministerstwo Edukacji Narodowej rozporządzenia, które redukuje liczbę godzin religii w szkole z 2 do 1 i nakazuje organizację tych lekcji tylko na początku lub na koniec zajęć, Kościołom zostaje już tylko odwołanie się do instancji międzynarodowych?
Prof. UW dr hab. Paweł Borecki: Kościoły chrześcijańskie, a przede wszystkim Kościół katolicki w Polsce i jego liderzy, ponieważ na ich barki spadł ten ciężar, ten “krzyż”, nie mają już w zasadzie innego wyjścia. Szef Rządu i podległe mu jednostki nie publikują bowiem w sposób systemowy i arbitralny wyroków Trybunału Konstytucyjnego TK). Nie opublikowano w Monitorze Polskim aktu powołania przez Prezydenta RP nowego Prezesa TK, w związku z tym ten akt nie może wejść w życie. Wyroki TK są niepublikowane a w konsekwencji tracą na tym zwykli obywatele, którzy wygrali przed Trybunałem sprawy w trybie skarg konstytucyjnych.
Panuje także chaos prawny w zakresie zasad organizowania nauki lekcji religii i etyki w szkolnictwie publicznym. Uchwała 162 Rady Ministrów z 18 grudnia 2024 r. w sprawie przeciwdziałania negatywnym skutkom kryzysu konstytucyjnego w obszarze sądownictwa de facto “wyłącza” około dwóch i pół konstytucyjnych organów państwa: Trybunał Konstytucyjny oraz Krajowa Radę Sądownictwa w ogóle, a Sąd Najwyższy częściowo. W styczniu Rząd w drodze kolejnej uchwały wyraża gotowość, w odniesieniu do Beniamina Netanjahu, naruszenia wiążącego Polskę prawa międzynarodowego dotyczącego zasad działania Międzynarodowego Trybunału Karnego. Czyli tym samym Rada Ministrów za nic ma art. 9 Konstytucji RP.
W dniu 17 stycznia br. zostało podpisane a 20 stycznia opublikowane kolejne nieuzgodnione z Kościołami rozporządzenie MEN, które w sposób zasadniczy – o 50 proc. – redukuje wymiar nauki religii w szkole. Zostało ono wydane w sposób nielegalny, jest niekonstytucyjne. Logicznym ciągiem tego rodzaju działań będzie – nie zdziwiłbym się – podjęcie za chwilę przez Rząd uchwały, analogicznie jak 12 września 1945 r., że Konkordat z 1993 r. przestał obowiązywać.
Kościoły nie mogą się doprosić przestrzegania w Polsce elementarnych zasad państwa prawnego, szczególnie zasady legalizmu, czyli praworządności, stanowiącej “kamień węgielny” zasady demokratycznego państwa prawnego. Naruszana jest w odniesieniu do katechetów i ich rodzin zasada sprawiedliwości społecznej oraz zaufania obywateli do państwa. Nie daje się tym ludziom odpowiedniego czasu na przekwalifikowanie się. Nauczyciele religii i ich bliscy znajdują się pod presją, wobec całkowicie realnej perspektywy utraty źródeł utrzymania. Traktuje się kilkanaście tysięcy nauczycieli religii, którzy stracą pracę, jak swego rodzaju “nawóz historii”. W takiej sytuacji Kościoły, zwłaszcza Kościół katolicki, nie mają już wyjścia. Jeżeli bowiem liderzy Episkopatu Polski zaniechają działań, będą za to odpowiadać wobec Boga i Historii. Bóg zapewne liderom Kościoła wybaczy, gdyż Jego miłosierdzie jest bezgraniczne. Ale Historia przywódcom Kościoła w Polsce tego nie wybaczy. W sumie Kościół katolicki w Polsce nie ma wyjścia.
Do jakich organów międzynarodowych Kościoły powinny wystąpić, aby bronić praw obywateli w sprawie lekcji religii?
Liderzy Konferencji Episkopatu Polski mogliby wystąpić do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Mają na to czas do 27 marca tego roku.
Skąd taka data?
Dlatego, że skargę można wnieść do czterech miesięcy od ostatniej czynności w sprawie, a ostatnią taką czynnością jest wyrok Trybunału Konstytucyjnego [wydany 27 listopada 2024 r. – KAI]. Polska Rada Ekumeniczna mogłaby zwrócić się Komitetu Praw Człowieka ONZ. Tu nie ma ściśle określonych terminów wniesienia skargi, ale nie można zwlekać latami.
Co można jeszcze zrobić przed sądami w Polsce?
Uważam, że Pierwsza Prezes Sądu Najwyższego powinna zwrócić się do Komisji Weneckiej o ocenę nielegalnej, w ogóle sprzecznej z europejskimi standardami państwa prawa, praktyki rządu polegającej na niepublikowaniu en bloc wszystkich orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego, zapadłych zarówno z udziałem tzw. sędziów-dublerów, jak i sędziów powołanych w pełni prawidłowo. Komisja Wenecka zajmowała już wcześniej negatywne stanowisko w odniesieniu do tego typu działań, które sporadycznie podejmowała premier Beata Szydło. Dziś natomiast mamy do czynienia z metodyczną, systemową praktyką, która stanowi pogwałcenie zasad europejskiej kultury prawnej. Chyba, że mówimy o standardach „kultury prawnej” ludów Wielkiego Stepu – Ariów, Hunów, czy Mongołów Dżyngis chana. Nie może władza wykonawcza arbitralnie blokować wejścia w życie orzeczenia sądu czy trybunału. Jest to sprzeczne z monteskiuszowską zasadą trójpodziału władz, sformułowaną jeszcze w połowie XVIII w.
Należy także pójść drogą postępowania przed sądami krajowymi. Zwalniani z pracy katecheci powinni wystąpić do sądów pracy, natomiast rodzice, katecheci, proboszczowie itp., wówczas gdy liderzy gmin, miast, czy powiatów – jeśli będą łączyć w grupy uczniów na podstawie nielegalnego i niekonstytucyjnego rozporządzenia MEN z 26 lipca 2024 r. – powinni wnieść skargi do sądów administracyjnych. Jest to całkiem prawdopodobne, że sądy administracyjne i sądy pracy wypowiedzą się w sprawie nielegalnych i niekonstytucyjnych działań resortu oświaty i poczynań Rządu RP. Będzie to w istocie rzeczy swoista “rozproszona kontrola konstytucyjności prawa”.
Wspomniał Pan Profesor o groźbie wypowiedzenia Konkordatu. Jest ona realna?
To byłoby zgodne z logiką postępowania obecnych władz, byłaby to naturalna kropka nad “i”.
Z czego może wynikać taka nieprzejednana postawa MEN i minister Barbary Nowackiej?
Szczerze mówiąc, nie wiem. Jest to moim zdaniem działanie samobójcze z politycznego punktu widzenia. Jeśli zostanie wniesiona skarga do Trybunału strasburskiego, liderzy Episkopatu Polski oczywiście poinformują o tym w stosownym czasie, na publicznej, otwartej konferencji prasowej. Tym razem – mam nadzieję – nie będzie to jednak wystąpienie rzecznika Konferencji Episkopatu Polski przysłowiowej “na ściance”, tylko oficjalna konferencja prasowa Prezydium Episkopatu Polski z przekazem do opinii publicznej o tym, że zbliżają się wybory prezydenckie i obywatele polscy “zarówno wierzący w Boga, jak i niepodzielający tej wiary, a uniwersalne wartości wywodzący z innych źródeł” powinni zastanowić się, kogo zamierzają poprzeć w tych wyborach: kandydata z tego samego obozu politycznego, z którego wywodzi się min. Barbara Nowacka czy innego?
Byłaby to zawoalowana sugestia, aby rząd nie szedł tą drogą?
Z politycznego punktu widzenia w obecnych okolicznościach poczynania Rządu mają znamiona działań autodestrukcyjnych…
… gdyż może się to odbić rykoszetem na kandydacie Koalicji Obywatelskiej na prezydenta?
Oczywiście! Zwracam uwagę na ton i argumenty, jakie padły w oficjalnym stanowisku Prezydium KEP z niedzieli 19 stycznia. Powołano się w nim nie na subiektywne, ale na obiektywne, niezależne od przekonań światopoglądowych wartości – praworządność i legalność. Nie na chęć propagowania wiary. Teraz dojdzie jeszcze jeden argument, też obiektywny, kwestia poszanowania sprawiedliwości społecznej wobec nauczycieli religii. Jeśli kilkanaście tysięcy ludzi, często mających rodziny, straci pracę, gdyż im się nie da szansy na przekwalifikowanie. Z powyższymi argumentami jest bardzo trudno polemizować. Można polemizować z argumentami światopoglądowymi, wyznaniowymi itd., ale z argumentami obiektywnymi już nie. Jeśli zwykłych ludzi i ich rodziny traktuje się – powtórzę – jak “nawóz historii” w imię założeń politycznych i ideologicznych, to jest to przejaw mentalności bolszewickiej.
Pamiętajmy, że rozporządzenie opublikowane 20 stycznia ma wejść w życie 1 września 2025 r. Liderzy Episkopatu wystąpią ponownie znowu z petycją do kompetentnego naczelnego organu państwa o zaskarżenie rozporządzenia z 17 stycznia 2025 r. do Trybunału Konstytucyjnego. Zostanie to oficjalnie podane do wiadomości publicznej tuż przed wyborami prezydenckimi i przed ciszą wyborczą. Naprawdę, ktoś w obecnym Rządzie RP przestał myśleć perspektywicznie. Opinia publiczna musi mieć świadomość, jakie będą konsekwencje jej wyboru przy urnie. To może w ostateczności kosztować cały aktualny obóz rządzący utratę władzy, utratę na długie lata…
Jak powinien zachować się zatem rząd?
Rząd ma możliwość wyjścia z tej sytuacji. Mam nadzieję, że prawnicy rządowi mają tego świadomość. Jeżeli Rada Ministrów, w trybie art. 149 ust. 2 Konstytucji RP, działając na wniosek premiera uchyli owe dwa nielegalne rozporządzenia MEN, to oczywiście będzie to kompromitujące dla pani minister Barbary Nowackiej i ma ona wtedy jedno wyjście: podać się do dymisji. Premier może tej dymisji nie przyjąć. Tu jednak chodzi o coś więcej. Jeśli Kościół katolicki teraz ustąpi, to będzie można z nim zrobić wszystko. Nastąpi wtedy całkowita zmiana modelu relacji między państwem a Kościołami i innymi związkami wyznaniowymi. Relacji, które do tej pory były, w myśl art. 25 Konstytucji RP, względnie równorzędne. Oczywiście, zawsze państwo ma w istocie przewagę nad konfesjami, Konstytucja RP z 1997 r. zakłada jednak model pewnego partnerstwa. Obecnie władze rządowe w drodze faktów dokonanych kształtują się nową koncepcję – koncepcję “góra-dół”. Czyli to my, a priori, decydujemy, a wy, wspólnoty wyznaniowe, choć czasami istniejecie dłużej niż samo Państwo Polskie, macie się podporządkować.
Taka postawa ze strony MEN wynikała zatem z przekonania, że Kościół, wobec spadku religijności i autorytetu społecznego, nie może być dla rządu już równorzędnym partnerem do rozmów, nie może więc stawiać wymagań?
Rzeczywiście, poparcie dla Kościoła katolickiego w Polsce tąpnęło po wyroku TK z listopada 2020 r. [w sprawie tzw. aborcji eugenicznej – KAI]. Ale ci, którzy mieli odejść, już odeszli. I jeszcze jeden fakt społeczny należy odnotować. Polska pod względem religijnym jest zróżnicowana. Rząd RP powinien to dostrzec. Chyba, że wyrażona w art. 1 Konstytucji RP koncepcja Polski jako dobra wspólnego wszystkich obywateli, jest kompletną fikcją. Są regiony tradycyjnie religijne i regiony zlaicyzowane. Obywateli trzeba jednak traktować w sposób równoprawny. Władze w sprawach wyznaniowych powinny zachować neutralność. Natomiast w rozporządzeniach MEN nowelizujących kwestie lekcji religii czytelna jest jedna rzecz: niechęć do religii. Celem tych rozporządzeń jest możliwie szybkie, nawet bardzo szybkie, wyrugowanie religii ze szkół.
Ale nauczanie religii w szkołach publicznych jest przecież europejskim standardem…
Kraje, w których nauczania religii, w takim czy innym trybie, nie ma w szkołach, jest wyraźna mniejszość. To bodaj tylko: Francja, Słowenia, czy Holandia. W większości lekcje religii są prowadzone. Często jest to przedmiot fakultatywny, niejednokrotnie jest to nauka o religiach, ale jest.
“Posyłam dzieci na religię” Źródło: new-pdnr.my.canva.site
Rodzice zorganizowali oddolną akcję jako odpowiedź na działania Barbary Nowackiej. Najpierw tylko w Poznaniu, teraz już w całej Polsce.
Na początku tego roku minister edukacji narodowej Barbara Nowacka podpisała rozporządzenie ws. lekcji religii w szkołach i przedszkolach, które będzie obowiązywać od przyszłego roku szkolnego, czyli od września 2025. Liczba katechez w tygodniu zmniejszy się z dwóch do jednej. Co więcej, lekcje religii będą musiały być organizowane na początku lub na końcu rozkładu zajęć.
Kto ucierpi na działaniach MEN ws. lekcji religii?
Sprawa odbiła się szerokim echem w przestrzeni publicznej. Katecheci, którzy stracą pracę, protestują. Rodzice i nauczyciele protestują. Z kolei Episkopat przekazał tę sprawę prawnikom. Abp Stanisław Gądecki w mocnych słowach ocenił działania MEN.
– Postawa minister edukacji, Barbary Nowackiej, w tym zakresie wpisuje się w okres stalinizmu. Dąży do tego, żeby wyeliminować religię ze szkoły, a w tamtym czasie, w czasach stalinowskich też zmierzano do tego, by wprowadzić taki rygor, że dopiero po 18 roku życia można wejść do kościoła, czyli tym, którzy są jeszcze niepełnoletni, nie wolno było uczestniczyć w życiu Kościoła – tłumaczył metropolita poznański ks. abp Stanisław Gądecki w rozmowie z Telewizją Trwam.
Podobnie myślą również wierni Archidiecezji poznańskiej. To właśnie w Poznaniu początek miała akcja rodziców “Posyłam dziecko na religię”, która aktualnie rozszerzyła się już na całą Polskę.
“Posyłam dziecko na religię”
– Na co dzień mam kontakt z katechetami, dyrektorami wydziałów katechetycznych. Wiele osób ze środowiska powtarzało, że źle się dzieje wokół religii, ale nie słyszymy głosu rodziców w tej sprawie. Nie wypowiadają się na ten temat, nie biorą udziału w publicznej dyskusji (…) Pomyślałam, że potrzebna jest akcja, która wyjdzie od rodziców – przyznała Agnieszka Kozłowska ze Strefie Katechety w Wydawnictwie Świętego Wojciecha w Poznaniu.
Tak powstała akcja “Posyłam dziecko na religię”. “Wspólnie pokażmy, że katecheza to coś więcej niż lekcja – to droga budowania wartości i wiary w przyszłość” – zachęcają inicjatorzy akcji, której celem jest pokazanie, że rodzice w Polsce wspierają nauczanie religii w szkołach.
Co może zrobić Rodzic?
– pobrać gotowe grafiki w różnych formatach – idealne na Facebooka, Instagrama czy Twittera; – skopiować gotowy tekst lub napisz swój, dodając #PosyłamDzieckoNaReligię; – podzielić się swoim doświadczeniem w mediach społecznościowych; – oznaczyć w komentarzu znajomych katechetów, rodziców; – zgłosić się do roli ambasadora akcji.
Materiały do pobrania oraz szczegółowe informacje znajdują się na stronie:
Boimy się praktycznie wszystkiego. Nasze lęki zostały bardzo mocno wzmocnione przez „pandemię” oraz przez wojnę za naszą wschodnią granicą. To powoduje, że wielu z nas jest po prostu sparaliżowanych; boi się o byt, o przyszłość etc. W związku z tym nie bardzo ludzie chcą mieć dzieci – mówi w rozmowie z PCh24 Marek Grabowski, prezes Fundacji Mamy i Taty.
Szanowny Panie prezesie, dlaczego w ostatnim czasie mamy do czynienia z wysypem analiz na temat katastrofy demograficznej w Polsce? Jak to jest, że ludzie, którzy przez lata bagatelizowali problem, teraz są tak bardzo poruszeni i szukają rozwiązań?
Przede wszystkim ludzie, których Pan redaktor wywołał, nie zastanawiają się, co zrobić żeby zwiększyć w Polsce dzietność, tylko co zrobić, żeby zminimalizować skutki trwającej katastrofy. Po prostu oni zaczynają dostrzegać problem, że w Polsce zaczyna brakować rąk do pracy, że przybywa emerytów i w następnych latach będzie się to tyko pogłębiać.
Niestety jest już za późno, żeby jakoś poważnie odkręcić tę katastrofę i jej skutki.
Rynek pracy ma się ponoć nieźle. Jak to jest więc z tymi „rękami do pracy” w Polsce?
Sytuacja na rynku pracy w ostatnich latach znacznie się poprawiła. Powiem więcej: rządzący i różni eksperci cieszą się, że mamy w Polsce wielu migrantów z Ukrainy, Białorusi i innych krajów. Co jakiś czas pojawiają się informacje, ile podatków ci ludzie wnieśli do budżetu państwa. Moim zdaniem nie jest to jednak trend, który długoterminowo nam pomoże, ponieważ duża część obywateli tych krajów po prostu wróci do siebie, albo wyjedzie dalej na Zachód.
Mamy do czynienia z zupełnie inną sytuacją jak ta sprzed 20 lat, kiedy miliony osób po wejściu Polski do UE wyjechało zagranicę za pracą do Anglii, do Irlandii, do Niemiec etc. Tak samo działo się w latach 80-tych, kiedy Polacy wyjeżdżali do Niemiec, do Francji, do USA i nie wrócili, co oznaczało dla Polski duże straty ludności.
Według najnowszych danych GUS liczba ludności Polski w końcu 2024 r. wyniosła 37.490 tys., co oznacza, że obniżyła się o ok. 147 tys. w stosunku do stanu z roku 2023. Oznacza to, że stale się kurczymy, że co roku nas ubywa i to jest fatalna wiadomość.
Dlaczego rynek pracy jest dla tzw. ekspertów jedynym wyznacznikiem, jeśli chodzi o dyskusję o demografii?
Dobre pytanie… Myślę, że po prostu pewne partykularne interesy są naruszane i w związku z tym mamy to „przebudzenie”… Przepraszam, „przebudzenie” to złe słowo, bo gdyby faktycznie miało ono miejsce, to oznaczałoby to, że będzie się podejmować jakiejś wysiłki czy działania, żeby tę dzietność zwiększyć. Takich ruchów jednak nie ma. Zamiast tego mamy dyskusję na temat zwiększania wydajności pracy, chociażby poprzez wprowadzanie jakichś nowych technologii.
To jednak również nie jest w stanie zminimalizować skutków katastrofy demograficznej chociażby dlatego, że są zawody typu malarz pokojowy, którego sztuczna inteligencja, nowa technologia nie zastąpi. Może kiedyś powstaną jakieś roboty, które będą w stanie coś takiego robić, ale jest to jednak pieśń przyszłości. To samo tyczy się prac budowlanych czy przemysłu, gdzie człowiek jest po prostu niezastąpiony.
Powiem brutalnie: naszym elitom, naszym ekspertom po prostu brakuje myślenia o narodzie i społeczeństwie. Siłą narodu są jego obywatele i liczba obywateli ma znaczenie. Im jest ich więcej, tym kraj jest silniejszy.
Złośliwie dodam, że największe partie w Polsce prześcigają się – może z wyjątkiem Lewicy – w szafowaniu słowem „naród”.
To prawda, tylko co z tego? To ciągle są tyko słowa, a liczą się realne działania. Czy działania polskich elit, czy działania partii rządzących w Polsce są rzeczywiście skierowane na dobro narodu? Niektóre niekoniecznie…
Jednym z elementów, jaki ma nas ocalić przed zgubnymi skutkami katastrofy demograficznej jest zrównanie, a potem podniesienie wieku emerytalnego. To ma nas uratować?
Jest to co najwyżej rozwiązanie zapychające lukę na rynku pracy. Trzeba jednak z drugiej strony zastanowić się, jak bardzo pożądani na rynku pracy są pracownicy, którzy mają lat 60, 65 lub więcej… W wielu branżach dla pracodawcy nie liczy się doświadczenie, tylko siła, sprawność i wigor pracownika, w związku z tym mając do wyboru 30-latka i 60-latka pracodawca postawi na młodszego.
Inna kwestia: od lat trwają dyskusje chociażby dotyczące kierowców czy motorniczych oraz tego, ile i jak często powinno im się robić badań. Czy to nie jest sprzeczne z ideą podniesienia wieku emerytalnego?
Czy popiera Pan podniesienie wieku emerytalnego?
To nie jest istotne, czy to popieram, czy nie, ponieważ to prędzej czy później nastąpi i tego nie unikniemy.
Ja mogę jedynie wyrazić przekonanie, że taka decyzja nie ochroni nas przed skutkami katastrofy demograficznej. W Polsce nadal w dużej mierze tak funkcjonuje rzeczywistość społeczna, że kobiety i mężczyźni na emeryturze bardzo często pomagają swoim dzieciom w wychowaniu wnuków. Podniesienie wieku emerytalnego uderzy w łączność międzypokoleniową i stworzy kolejną barierę do posiadania dzieci.
Rządzący w tym miejscu odpowiedzą Panu: „Przecież wprowadziliśmy babciowe, więc niech babcia się zwolni i zajmuje dziećmi, a matka idzie spokojnie do pracy”.
Czyli podnosimy wiek emerytalny, żeby babcia się zwolniła z pracy i zajęła wnukami? Przepraszam, ale tu nie ma elementarnej logiki ani jakiejkolwiek wizji, a w działaniach pro-demograficznych ze strony władzy to one powinny być podstawą.
Zamiast „logiki i wizji” wprowadza się kolejne programy socjalne, które w dodatku nie do końca ze sobą konweniują, które są po to, żeby być, a nie żeby osiągnąć określony cel.
Mam wrażenie, że istnieje wśród naszych elit politycznych przekonanie o jakiejś nieuchronności dziejowej, wynikający z jakiejś mieszanki heglizmu i marksizmu. Elity po prostu doszły do wniosku, że już po prostu nie da się zmienić pewnych rzeczy, że procesy antynatalistyczne posunęły się tak daleko, że nie ma sensu z tym walczyć, bo sprawa jest przegrana.
Jeżeli już na starcie ludzie ci uważają, że przegraliśmy, to w zasadzie o czym my tu w ogóle mówimy? Jeśli klasa polityczna jest przekonana o nieuchronności dziejowej katastrofy demograficznej, to rzeczywiście zostaje nam się tylko zwijać i zamknąć w swoich czterech ścianach i nic nie robić.
Kolejnym przykładem są próby wprowadzenia w Polsce legalnej „aborcji na żądanie” do 12. tygodnia ciąży, co w dodatku niektórzy okrasili hasłem… „Aborcja za życiem”. No sorry, ale nie będzie w Polsce więcej dzieci, jeżeli będą one zabijane już w łonach matek. Jeżeli coraz więcej osób traktuje aborcję jak jakąś formę antykoncepcji, no to coś jest nie tak z naszym społeczeństwem.
I tuta płynnie przechodzimy do kwestii, która przewijała się w wielu naszych poprzednich rozmowach. Chodzi mi o wpływ kultury na demografię.
Kultura i religia są tu kwestiami fundamentalnymi. Obecnie w jakiejś mierze funkcjonujemy w kulturze zaszczepionego lęku.
Boimy się praktycznie wszystkiego. Nasze lęki zostały bardzo mocno wzmocnione przez „pandemię” oraz przez wojnę za naszą wschodnią granicą. To powoduje, że wielu z nas jest po prostu sparaliżowanych; boi się o byt, o przyszłość etc, W związku z tym nie bardzo ludzie chcą mieć dzieci.
To nie jest strach! To jest lęk, który każdego dnia eskaluje. W efekcie jakże chwytliwe staje się hasło „Po co sprowadzić dzieci na tak fatalny świat?”. Jest to oczywiście błędne samo w sobie, ale coraz częściej mamy do czynienia z postawą zrozumienia i akceptacji dla takiej postawy. Skoro już za chwilę czeka nas istny Armagedon, to może nie ma co sobie zawracać głowy dziećmi.
Druga kwestia to sfera wartości. Przestano myśleć o dzieciach i w ogóle o życiu w kategorii pewnego daru. Wielu z nas nie cieszy się życiem, tylko cieszy się konsumpcją przez co nie dostrzega, nie widzi, jaką wartością, jakim darem jest życie. Skoro ludzie tego nie widzą, to nie działają na rzecz nowego życia.
Efektem kultury materialnej i niekończącej się konsumpcji są pustka i poczucie braku sensu. To są największe problemy współczesnego świata. Kiedyś sens ludzkiemu życiu nadawała wiara w Chrystusa Zmartwychwstałego. Kiedyś ludzie nie potrzebowali psychologów i psychiatrów, bo wystarczał im kapłan udzielający sakramentów. A dzisiaj? Dzisiaj zamiast do kościoła wielu woli iść do galerii handlowej…
Często słyszymy, że muzułmanie, którzy przybyli do Europy podbiją ją demograficznie. Ostatnie badania pokazują jednak, że o ile pierwsze ich pokolenie miało 4-5 dzieci, tak kolejne mają 1 lub 2 dzieci…
Czyli dalej więcej niż większość „rdzennych Europejczyków”. To pokazuje, jaka jest siła konsumpcji i materializmu, i że mało kto jest się w stanie jej oprzeć. Wszystko jest w zasadzie na wyciągnięcie telefonu. Rozmawiając z Panem mógłbym włączyć aplikację i nie przerywając zrobić zakupy w pięciu różnych sklepach, zamówić bilet lotniczy i umówić się do fryzjera.
Kiedy chodziłem do gimnazjum nauczycielka zaproponowała, że podczas „Wychowania do życia w rodzinie” puści nam film „Niemy Krzyk”. Praktycznie cała klasa zareagowała słowami: „Nie będziemy oglądać morderstwa”. Dzisiaj osoby w wieku 15, 16 lat chodzą na „czarne marsze”, a gdyby nauczyciel zaproponował im obejrzenie „Niemego krzyku”, to prawdopodobnie straciłby pracę. Co się stało, że mamy tak diametralną zmianę?
Odpowiem następująco: niedawno przy okazji dosyć ważnej konferencji we Włoszech dotyczącej okaleczania dzieci przez środowiska transgenderowe odbyłem bardzo dużo ciekawych rozmów z Włochami. Pytali mnie oni, jak to jest możliwe, że mając tak wybitnego rodaka, jakim jest Jan Paweł II, w Polsce niszczy się jego pomniki, kościoły oblewa farbą, usuwa religię ze szkół etc.
„U nas w Rzymie rządzą komuniści, którzy nie tak dawno odnowili pomnik papieża z Polski. U nas we Włoszech, nawet w tych miastach, w których rządzą masoni są pomniki i tablice ku pamięci Jana Pawła II i nikomu to nie przeszkadza, a u Was się to niszczy, dlaczego?”, pytali.
To była taka przykra dla mnie uwaga, ale słuszna. Jedyne, co mogłem powiedzieć, to były dwa słowa „nie wiem”. I tak również odpowiem na Pana pytanie: nie wiem. Mogę się tylko domyślać, że jest to pokłosie choroby duszy, na którą cierpi coraz więcej z nas. Inaczej nie jestem w stanie tego wytłumaczyć.
Mam jednak nadzieję, to ważne szczególnie w Roku Jubileuszowym, że nastąpi odnowa. Najpierw każdego z nasz, następnie naszych rodzin, w końcu społeczeństwa.
Wbrew twierdzeniom heglistów i marksistów nie jesteśmy zdeterminowani, czyli możemy wspólnie odkręcić złe trendy. Trzeba zacząć od leczenia ducha, następnie walki o kulturę, dopiero na końcu myśleć o rozwiązaniach socjalno-ekonomicznych.
Przesyłamy Panu wybrane artykuły, które ukazały się na portalu Fundacji Życie i Rodzina www.RatujZycie.pl.
Jakie są skutki edukacji seksualnej? Tragiczne: dzieci gwałcą dzieci. Na całym świecie w 2024 roku zamordowano poprzez aborcję 73 miliony ludzi. Dane i tak nie obejmują aborcji tabletkami z aptek, zatem ofiar może być jeszcze więcej. Po zwycięstwie Donalda Trumpa USA odważnie odrzucają lewicowy dyktat. O konieczności skończenia z cenzurą mówił wiceprezydent USA JD Vance na konferencji o bezpieczeństwie w Monachium.
Tymczasem w Polsce sądy wciąż prześladują obrońców życia, jak ostatnio w Starogardzie Gdańskim, gdzie matka została skazana za ostrzeganie przed aborterem.
Zapraszamy do lektury.
Alfred Kinsey – promotor zboczeń
Przedstawiamy sylwetkę człowieka, który wskutek nierzetelnych badań zawyżył statystyki aktywności homoseksualnej. Alfred Charles Kinsey traktował chrześcijańską moralność jako ograniczenie, promował pedofilię i wszelkie zboczenia seksualne ukryte dziś pod skrótem LGBT.Czytaj dalej >
Depresja i samobójstwa wśród homoseksualistów
Homoseksualiści są grupą narażoną na depresję i samobójstwo. I to pomimo że społeczeństwa coraz bardziej obojętnieją na zjawisko par jednopłciowych. Także pomimo tego, że rządy sprzyjają wypaczeniom seksualnym. Pomimo miesięcy dumy i celebrytów promujących LGBT.Czytaj dalej >
Czy homoseksualizm może być wrodzony?
Orientacji się nie wybiera, jestem taki od zawsze, człowiek tak ma. Podobne słowa często powtarzają ci, którzy uważają, że można urodzić się homoseksualistą. Czy to możliwe, że geny decydują o preferencjach seksualnych człowieka? Czy homoseksualizm może być wrodzony? Przejrzyjmy dostępne badania.Czytaj dalej >
Tragiczne skutki edukacji seksualnej
Edukacja seksualna jest w Polsce wprowadzana jako edukacja zdrowotna. W ostatnim czasie pod wpływem protestów Minister Edukacji Barbara Nowacka oświadczyła, że na początek przedmiot nie będzie obowiązkowy. Czy jednak możliwość wypisania dziecka z zajęć rozwiąże problem? Przykłady z Zachodu pokazują, że lekcje seksu w szkołach, nawet nieobowiązkowe, powodują ogromne zagrożenia dla dzieci i młodzieży. Skutki edukacji seksualnej są opłakane.Czytaj dalej >
W 2024 roku oszałamiająca liczba niewinnych dzieci zginęła z powodu barbarzyńskiej praktyki aborcji. Według Worldometer, popularnego serwisu gromadzącego globalne statystyki, na całym świecie zamordowano poprzez aborcję aż 73 miliony dzieci.Czytaj dalej >
Prezydent Trump ułaskawia proliferów
23 stycznia 2025 r. prezydent Donald Trump spełnił obietnicę złożoną w czasie kampanii prezydenckiej i ułaskawił 23 proliferów. Administracja Bidena więziła ich i przetrzymywała w aresztach po oskarżeniach wniesionych przez Departament Sprawiedliwości. Prześladowania były możliwe dzięki specjalnej ustawie FACE, która pozwalała przeganiać obrońców życia spod klinik aborcyjnych.Czytaj dalej >
W USA wracają dwie płcie
Już w pierwszym dniu swojej prezydentury Donald Trump podpisał przełomowe rozporządzenie. Nosi ono tytuł „Obrona kobiet przed ekstremizmem ideologicznym i przywrócenie biologicznej prawdy w rządzie federalnym”. Dokument stwierdza, że rząd Stanów Zjednoczonych będzie rozpatrywał tylko dwie płcie – żeńską i męską. W ten sposób w USA mamy powrót do normalności i obalenie lewackiej polityki narzucającej ideologię gender.Czytaj dalej >
Światowa Organizacja Zdrowia to skorumpowana instytucja realizująca cele całkowicie sprzeczne z ochroną życia czy zdrowia. WHO promuje aborcję i LGBT, jak również rości sobie prawo do zarządzania życiem i zdrowiem ludzi. Narzuca lewicową ideologię, zupełnie nie respektując suwerenności granic państw narodowych.Czytaj dalej >
JD Vance przeciw cenzurowaniu obrońców życia
Amerykański wiceprezydent JD Vance w Monachium podczas Konferencji o Bezpieczeństwie zrugał państwa Unii Europejskiej za stosowanie cenzury. Zwrócił uwagę m.in. na kwestię wolności słowa i prawa do pokojowego protestu. Poruszył m.in. problem tzw. stref buforowych wokół klinik aborcyjnych. Mówił także o proliferach skazanych za pokojowe protesty przed ośrodkami aborcyjnymi w Wielkiej Brytanii i Szkocji.Czytaj dalej >
Policja filmuje Publiczny Różaniec o zatrzymanie aborcji
Po co policja filmuje Publiczny Różaniec o zatrzymanie aborcji? To pytanie stawiają sobie wszyscy, którzy widzą nagranie z ostatniej soboty z Placu Biegańskiego w Częstochowie. Bo funkcjonariusze z tutejszej komendy przy ul. Popiełuszki nie odpuszczają. Mimo zimna i dużych opadów śniegu wysłali w sobotę technika, który przez całą modlitwę stał naprzeciw księdza i wiernych i nagrywał, jak ludzie się modlą.Czytaj dalej >
Jeśli podoba się Panu to, co robimy, prosimy o wsparcie modlitewne i finansowe. Fundacja Życie i Rodzina podejmuje wszystkie działania za życiem, wolnością i normalnością dzięki hojności Darczyńców. Dziękujemy za każdą modlitwę, gest życzliwości i wpłatę.
NUMER RACHUNKU BANKOWEGO: 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230 NAZWA ODBIORCY: FUNDACJA ŻYCIE I RODZINA TYTUŁEM: DAROWIZNA NA CELE STATUTOWE DLA PRZELEWÓW Z ZAGRANICY: IBAN:PL 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230 KOD SWIFT: BIGBPLPW
MOŻNA TEŻ SKORZYSTAĆ Z SYSTEMÓW DO SZYBKICH PRZELEWÓW, BLIKA LUB PŁATNOŚCI KARTAMI POD LINKIEM: https://ratujzycie.pl/wesprzyj/
PILNE! Seksualizacja dzieci wraca – zatrzymaj to raz na zawsze!
CitizenGO – rozpoczął tę petycję do Minister Edukacji Barbary Nowackiej – 2025/02/17
Uwaga rodzice i nauczyciele! Nie dajcie się oszukać Barbarze Nowackiej!
Minister Barbara Nowacka chciała wprowadzić do szkół obowiązkową edukację seksualną już od września 2025 roku. Jednak dzięki naszemu masowemu sprzeciwowi i ogromnej presji społecznej rządzący się wycofali. Nie dlatego, że nagle zaczęli szanować rodziców albo zmienili zdanie – po prostu boją się przedwyborczego skandalu!
Ale nie dajmy się oszukać! To nie jest koniec tej walki. Nowacka już zapowiedziała, że to tylko kwestia czasu, a jej ministerstwo nie zrezygnowało z planu przeforsowania tego przedmiotu obowiązkowo. Ich strategia jest prosta: czekają, aż ludzie przestaną protestować, aż temat ucichnie. Jeśli teraz nie zareagujemy, zaraz po wyborach wróci to w jeszcze gorszej formie i będzie za późno!
Dlatego właśnie TERAZ jest moment, by powstrzymać ich na dobre!
Mamy w rękach potężne narzędzie – trwające konsultacje publiczne. To nasza szansa, by raz jeszcze wywrzeć ogromną presję i sprawić, że rządzący nie odważą się wrócić do tego pomysłu. Każdy mail wysłany do ministerstwa, każdy podpis pod petycją to dowód, że nie zapomnieliśmy i nie pozwolimy na deprawację naszych dzieci.
Podpisz petycję i wyślij automatyczny mail do ministerstwa teraz! Już raz ich zatrzymaliśmy – zróbmy to ponownie! Nie dajmy się oszukać politycznym sztuczkom i nie pozwólmy, by po wyborach było za późno. Działajmy, póki oni są w defensywie!
=========================
16 sekund temuMarzena P. Polska
18 sekund temuAndrzej Nowak N. Kanada
19 sekund temuJolanta K. Polska
21 sekund temuRobert K. Polska
21 sekund temuBarbara K. Polska
Szanowna Pani Minister,
W związku z trwającymi konsultacjami publicznymi wyrażam stanowczy sprzeciw wobec planów wprowadzenia do szkół przedmiotu „edukacja zdrowotna”. Nie ma zgody na program, który budzi poważne kontrowersje, ingeruje w sferę wychowania należącą do rodziców i może nieść negatywne skutki dla psychiki oraz rozwoju dzieci.
Wprowadzanie wrażliwych treści związanych z seksualnością w oderwaniu od dojrzałości emocjonalnej i psychicznej uczniów to niebezpieczny eksperyment, który może przynieść więcej szkody niż pożytku. Istnieje uzasadniona obawa, że program zamiast edukować, wprowadzi chaos, wystawiając dzieci na treści, które nie są adekwatne do ich wieku i etapu rozwoju. Coraz więcej badań wskazuje, że zbyt wczesna ekspozycja na zagadnienia związane z aktywnością seksualną może prowadzić do wzrostu problemów psychicznych, obniżonego poczucia własnej wartości, a nawet większej podatności na wykorzystywanie.
Dodatkowo, program ten w sposób nieuprawniony ingeruje w konstytucyjne prawa rodziców do wychowywania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami. Seksualność i wartości związane z relacjami międzyludzkimi to tematy wyjątkowo wrażliwe, które powinny być przekazywane przez rodziców w sposób dostosowany do ich światopoglądu oraz dojrzałości dziecka. Wprowadzanie takich treści do programu szkolnego bez realnej konsultacji społecznej i bez uwzględnienia woli rodziców jest nie do zaakceptowania.
Niepokój budzi również fakt, że „edukacja zdrowotna” ma zastąpić „Wychowanie do życia w rodzinie” – przedmiot, który od lat pomaga uczniom budować dojrzałe podejście do relacji, odpowiedzialności i rodzicielstwa. Eliminacja tego programu i zastąpienie go narracją koncentrującą się wyłącznie na biologicznych aspektach seksualności osłabia przekaz dotyczący budowania trwałych relacji, szacunku oraz odpowiedzialności za drugiego człowieka.
Edukacja powinna wspierać rozwój dzieci w sposób zrównoważony, uwzględniający zarówno aspekt fizyczny, jak i emocjonalny oraz moralny. Szkoła nie może narzucać kontrowersyjnych treści, które podważają prawa rodziców, prowadzą do przedwczesnej seksualizacji najmłodszych i wywołują niepotrzebne konflikty społeczne.
Wzywam do całkowitego wycofania tego projektu i pozostawienia rodzicom pełnej kontroli nad edukacją swoich dzieci w zakresie tak delikatnych kwestii. Państwo nie powinno przejmować roli rodziców ani zmuszać dzieci do uczestniczenia w zajęciach, które mogą stać w sprzeczności z ich wychowaniem i wrażliwością.
Oczekuję, że mój głos zostanie uwzględniony w procesie konsultacji, a Ministerstwo Edukacji Narodowej podejmie decyzję zgodną z rzeczywistym dobrem dzieci oraz z poszanowaniem praw rodziców.
MEN planuje kolejną rewolucję w polskich szkołach. W ministerstwie powstał właśnie zespół ds. “edukacji klimatycznej”, którego celem jest wprowadzenie elementów “nauki o klimacie” do każdego przedmiotu szkolnego. Zjawisko to ma wiele nazw i określeń: “klimatyzm”, “ekologizm”, “zielony ład” czy “zrównoważony rozwój”. Wielu Polaków myśli, że chodzi o segregację śmieci, czyste powietrze, sprzątnie lasów i ograniczenie użycia plastiku. Tymczasem fundamentem tzw. “zrównoważonego rozwoju” jest redukcja światowej populacji poprzez aborcję i antykoncepcję. Jak twierdzą ideolodzy klimatyzmu: mniej ludzi = czystsze środowisko. W trosce o klimat należy więc zamordować przez aborcję jak najwięcej dzieci i wmówić społeczeństwu, że chęć posiadania potomstwa to brak odpowiedzialności za naszą planetę.
Rząd Tuska postanowił wyciszyć na czas kampanii wyborczej temat wprowadzania do szkół przymusowej “edukacji seksualnej”, która od 1 września ma ukrywać się pod nazwą nowego przedmiotu “edukacja zdrowotna”. Rządowi propagandziści zalecają politykom unikanie tego tematu z uwagi na protesty rodziców i rosnący opór społeczny, wywoływany m.in. przez ogólnopolskie kampanie prowadzone przez naszą Fundacje. Liderzy KO mówią jednak, że obowiązkowa deprawacja w szkołach będzie, tyle tylko, że po wyborach i wprowadzana etapami.
Kilka dni temu Ministerstwo Edukacji poinformowało, że teraz będzie za to otwarcie wprowadzać do szkół “edukację klimatyczną”. Jak powiedziała wiceminister edukacji Joanna Mucha:
“Edukacja klimatyczna jest nam wszystkim niezwykle potrzebna. Nie chcemy tworzyć oddzielnego przedmiotu edukacja klimatyczna, chcemy, by edukacja klimatyczna pojawiała się na każdym przedmiocie.”
Aby wprowadzić elementy “edukacji klimatycznej” do każdego przedmiotu szkolnego w MEN powołano specjalny zespół, który ma rekomendować zmiany w podstawach programowych oraz szkolić nauczycieli. W skład tego zespołu weszli m.in. aktywiści klimatyczni i ekologiczni.
Panie Mirosławie, na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że nie ma to nic wspólnego z “edukacją seksualno-zdrowotną”. Nic bardziej mylnego. “Edukacja klimatyczna” doskonale uzupełnia się z “edukacją seksualną”.
Wiele osób myśli, że “klimatyzm” to segregacja śmieci, sprzątnie lasów, czyste powietrze czy rzekomo ekologiczne źródła energii. Gdy mowa o “zrównoważonym rozwoju” liczni eksperci i komentatorzy medialni koncentrują się przede wszystkim na takich kwestiach jak ograniczenia sprzedaży aut spalinowych, tzw. “strefach czystego transportu”, zakazach ogrzewania własnego domu piecem czy łamaniu innych wolności obywatelskich.
Tymczasem podstawową i fundamentalną kwestią stojącą za koncepcją “ekologizmu”, “klimatyzmu” i “zrównoważonego rozwoju” jest dążenie do redukcji populacji na całym świecie poprzez aborcję, antykoncepcję oraz upowszechnianie wśród ludzi bezdzietności.
Ideolodzy i aktywiści klimatyzmu twierdzą od wielu dziesięcioleci, że świat rzekomo czeka ogromna katastrofa z powodu przyrostu naturalnego. Niektórzy najbardziej radykalni klimatyści mówią otwarcie, że człowiek jest rakiem na ciele Matki Ziemi (!) i porównują narodziny kolejnych dzieci do rozwoju nowotworu w organizmie.
Jak możemy przeczytać na stronie jednej z brytyjskich organizacji klimatycznych:
„Możesz chronić dzieci i walczyć ze zmianami klimatycznymi oraz systematyczną degradacją środowiska jednocześnie, odmawiając prokreacji!”
Powstrzymanie się od posiadania dzieci jest zdaniem klimatystów:
„najbardziej istotną decyzją, jaką człowiek może podjąć w celu odwrócenia zmian klimatycznych”.
Jak relacjonuje poglądy ekologistów polskojęzyczny portal Onet:
“W decyzji o posiadaniu potomka coraz więcej osób bierze pod uwagę kontekst środowiskowy, w tym szczególnie konsekwencje dla klimatu. Nieprzypadkowo. Z danych opublikowanych w 2017 r. wynika, że decyzja o nieposiadaniu dziecka redukuje potencjalne emisje gazów cieplarnianych o około 58 t. (…) Wniosek jest jeden: chcesz dbać o przyszłość planety – zrezygnuj z posiadania dzieci.”
Poddane takiej indoktrynacji i praniu mózgów społeczeństwa Zachodu faktycznie wyrzekają się posiadania dzieci. Nie chcą jednak rezygnować z rozwiązłości seksualnej, intensywnie promowanej często przez te same środowiska, które propagują klimatyzm.
Dlatego to właśnie w kontekście klimatyzmu i “zrównoważonego rozwoju” uknuto termin “praw seksualnych i reprodukcyjnych”, które to “prawa” oznaczają po prostu swobodny dostęp do aborcji. Warto w tym momencie przypomnieć, że w propagandzie aborcjonistów dziecko w łonie matki określane jest mianem “pasożyta”. Jak ostatnio informowaliśmy, posłanka lewicy Anna Maria Żukowska porównała połknięcie pigułki aborcyjnej do “tabletki odrobaczającej”. Narracja aborcjonistów do złudzenia przypomina narrację klimatystów o tym, że człowiek to “rak” na ciele naszej planety.
Wdrażanie “praw reprodukcyjnych i seksualnych”, czyli upowszechnianie aborcji, ma rzekomo przyczynić się do ratowania środowiska. Jak stwierdzono w Deklaracji Celów Zrównoważonego Rozwoju ONZ, czyli tzw. “Agendzie 2030”, do roku 2030 należy na całym świecie:
“Zapewnić powszechny dostęp do świadczeń z zakresu zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego, w tym planowania rodziny [czyli aborcji].”
W imieniu Polski Deklarację “Agenda 2030” podpisał Prezydent RP Andrzej Duda.
Właśnie na tym będzie polegać “edukacja klimatyczna” forsowana w szkołach przez MEN. Ideologicznym fundamentem takiej “edukacji” jest przekonanie, że narodziny kolejnych ludzi to zagrożenie dla środowiska i planety, w związku z czym na całym świecie musi zapanować powszechny dostęp do aborcji.
Trzeba przy tym zaznaczyć, że najwięksi propagatorzy klimatyzmu i “zrównoważonego rozwoju”, tacy jak np. miliarder Bill Gates, to jednocześnie sponsorzy deprawacji seksualnej i aborcyjnego przemysłu śmierci, dotujący ośrodki aborcyjne i aktywistów LGBT setkami milionów dolarów. Jednocześnie ci sami miliarderzy mają całe floty prywatnych odrzutowców oraz luksusowych samochodów spalinowych i osobiście w ogóle nie przejmują się tym, jak wiele CO2 emitują do atmosfery.
Co powinniśmy robić w związku z kolejnymi rewolucjami szykowanymi w polskiej oświacie?
Publicznie głosić prawdę, modlić się, zmieniać świadomość społeczną, budzić sumienia Polaków, ostrzegać przed zagrożeniami oraz wspierać rodziców w wychowaniu dzieci.
Nasza Fundacja w całym kraju organizuje niezależne kampanie informacyjne oraz modlitwy różańcowe. Ostrzegamy przed skutkami aborcji oraz forsowania ideologii, propagandy i deprawacji do polskich szkół. Każdego dnia na ulicach polskich miast tysiące ludzi widzi nasze bannery, billboardy i transparenty, a także słyszy nagrania z megafonów. W rezultacie naszych akcji wiele szkodliwych zajęć i lekcji szkolnych było odwoływanych po interwencji rodziców. Coraz więcej grup i środowisk rodziców mobilizuje się lokalnie i łączy siły w walce o bezpieczeństwo swoich dzieci. Kolejni rodzice kontaktują się z naszą Fundacją prosząc o wsparcie w tematach takich jak wybór szkoły dla dziecka, przejście na edukację domową czy zasady używania smartfonów przez dzieci. Z pomocą naszych wolontariuszy tysiące ludzi regularnie modli się publicznie w swoich miejscowościach o odnowę moralną Polski.Szerokim echem odbiły się w minionych miesiącach m.in. nasze wystawy, które zorganizowaliśmy w szeregu miejscowości na terenie Wielkopolski (Konin-Chorzeń, Brzeźno, Posada, Cienin Kościelny, Budzisław Kościelny, Sompolno, Ślesin, Kuchary Kościelne i Kuny). Wystawom prezentującym prawdę na temat aborcji towarzyszyła kampania billboardowa przy trasie DK92 Konin – Koło. O naszych działaniach głośno było za sprawą lokalnych mediów, polityków, samorządowców oraz aktywistów aborcyjnych, którzy usiłowali powstrzymać nasze działania. Dzięki temu zasięg naszych akcji był bardzo duży i dotarliśmy do tysięcy osób. Podobne działania prowadziliśmy w innych rejonach kraju, m.in. na Podkarpaciu. Musimy kontynuować te kampanie. W 2024 roku zorganizowaliśmy takich publicznych akcji ulicznych ponad 1 000 w całej Polsce. Do setek tysięcy ludzi dotarliśmy za pomocą internetu, pomimo ograniczeń, blokad i “banów” nakładanych przez korporacje zarządzające mediami. Chcemy, aby naszych kampanii ulicznych i sieciowych było jeszcze więcej, aby dotrzeć do kolejnych osób. Niezbędna jest do tego stała i regularna pomoc naszych darczyńców. Tylko w najbliższym czasie potrzebujemy ok. 16 000 zł. Dlatego proszę Pana o przekazanie 50 zł, 100 zł, 200 zł, lub dowolnej innej kwoty, jaka jest w obecnej sytuacji dla Pana możliwa, aby umożliwić nam dalsze działania i organizację kolejnych kampanii społecznych, które obudzą sumienia Polaków i zmobilizują nasze społeczeństwo do działania. Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667 Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW Z wyrazami szacunku Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków stronazycia.pl
Naszym obowiązkiem jest przygotowanie uczniów do życia w zmieniającym się świecie – powiedziała wiceminister edukacji Joanna Mucha, informując o powołaniu zespołu ds. edukacji klimatycznej. Zagadnienie to ma się pojawiać na każdym przedmiocie – dodała wielokrotnie skompromitowana urzędniczka.[to ta, m.inn. od trzeciej ligi hokeja na lodzie. md]
„Nie chcemy tworzyć oddzielnego przedmiotu edukacja klimatyczna; chcemy, by pojawiała się na każdym przedmiocie,w określonym oczywiście zakresie” – powiedziała Mucha podczas konferencji prasowej.
Podkreśliła, żeedukacja klimatyczno-środowiskowa ma być holistyczna i interdyscyplinarna, ponadprzedmiotowa, a jednocześnie lokalna oraz by dawała uczniom poczucie sprawczości. Chodzi m.in. o to, by dzieci rozejrzały się „w swojej małej ojczyźnie i z niej czerpały zasoby edukacyjne związane z klimatem”.
Zdaniem Muchy, konieczne będą szkolenia dla nauczycieli w tym zakresie. Zajmie się tym 36 osób, m.in. tzw. popularyzatorzy i aktywiści, edukatorzy ekologiczni.
Wiceszefowa MEN zapytana przez dziennikarzy, ile godzin w semestrze będzie zajmie klimatyczna propaganda, zaznaczyła, że trudno jest to określić.
Niestety, zgodnie z zapowiedziami MEN, 1 września 2026 r. nowa podstawa programowa wejdzie do klas I i IV szkół podstawowych oraz do przedszkoli, a rok później – 1 września 2027 r. – do szkół ponadpodstawowych.
Chyba, że wcześniej odsuniemy tych wariatów od władzy.
Ktoś puka do drzwi. Otwierasz. W drzwiach mały chłopiec. W rękach duży karabin. Chłopiec zaczyna strzelać. Przeładowuje. Wchodzi do mieszkania. Morduje resztę rodziny. Ten koszmar to tylko ilustracja.
Niestety podobne tragedie to już rzeczywistość w Europie Zachodniej. Imigranckie gangi coraz częściej rekrutują nieletnich jako płatnych morderców. Te dzieci to najczęściej imigranci z Bliskiego Wschodu i Afryki.
Jak już wiadomo, Polska ma wkrótce otworzyć swoje drzwi dla uchodźców z dalekich krajów. Czy sprowadzimy sobie ten sam problem?
================
Dzieci strzelają do dzieci
Młodociany chłopak o korzeniach imigranckich włamał się niedawno do jednorodzinnego domu pod Sztokholmem. Na kanapie spał 40-letni mężczyzna. Seria z karabinu zakończyła jego życie. Strzały obudziły resztę rodziny. Zaczęli krzyczeć. Młody zabójca znalazł ich na piętrze – przerażoną kobietę z 2-letnią córeczką na rękach. Rozkazał kobiecie odwrócić się do niego tyłem. Dwie serie z karabinu w plecy uciszyło jej błagania o życie. W małej sypialni obok, cichusieńko, siedziała 5-letnia dziewczynka. Jej zabójca nie znalazł.
Kobieta i jej dziecko, chociaż ciężko ranne, przeżyły swoją egzekucję. Ich mąż i ojciec zginął na miejscu.
Za każdą zabitą osobę morderca miał otrzymać 150 tys. koron szwedzkich (ok. 56 tys. zł). Nie otrzymał jednak zapłaty za to zlecenie. Bo wszedł do niewłaściwego domu – gdzie strzelał do niewłaściwych ludzi. Ale małoletni zabójca szybko nadrobił straty. Na drugi dzień zastrzelił dwie kobiety – też na zlecenie.
Biznes rośnie – szybko też rośnie liczba ofiar
Coraz więcej osób w Europie ginie z rąk nieletnich o podłożu migracyjnym. W ciągu ośmiu miesięcy w 2023 r. zamordowano za pieniądze 31 obywateli Szwecji. W 2024 r. (w tym samym okresie) już 102 mieszkańców Szwecji zginęło z rąk małoletnich płatnych morderców.
Zwykle chodzi o porachunki między gangami. Przestępcy zatrudniają nieletnich, bo nie grożą im kary. Młodociany morderca nie trafia do więzienia, ale do domu poprawczego. Tam mieszka razem z innymi nieletnimi członkami gangów. Szwedzcy eksperci mówią, że takie domy są idealnym polem rekrutacyjnym dla gangów.
Imigranckie gangi coraz częściej też zatrudniają dzieci z zaburzeniami psychicznymi. Takie dzieci wzbudzają mniej podejrzeń podczas zbliżania się do celu.
Nieletni mordercy już zabijają za pieniądze także w Danii, Norwegii i Hiszpanii. Również tam sprawcy pochodzą z rodzin imigranckich, a gangi, które zlecają im zbrodnie, wywodzą się z Tunezji czy Turcji.
Policja hiszpańska aresztowała ostatnio dwuosobową spółkę – ojca i jego 14-letniego syna. Chłopak był odpowiedzialny za rekrutację płatnych zabójców. Najmował wyłącznie imigranckie dzieci z Afryki Północnej. Za każde zabójstwo chciał płacić im od 20 tys. euro (ok. 85 tys. zł) do 50 tys. euro (ok. 213 tys. zł). W tym wypadku do zatrzymania doszło zanim popełniono zbrodnię.
Kto chce zastrzelić kogoś w Sztokholmie?
Imigranckie gangi ogłaszają się na mediach społecznościowych. „Kto chce zastrzelić kogoś w Sztokholmie?” – otwarcie pyta jedno z takich ogłoszeń na Telegramie. A jeśli karabin jest za duży dla danego chłopaka, to zawsze można spróbować granatem. Za wrzucenie granatu do mieszkania dzieci w Danii mogą zarobić 70 tys. koron (ok. 40 tys. zł).
Tak – każdy dzieciak gotowy zabić drugiego człowieka za pieniądze ma równą szansę na tym rynku pracy.
Trzeba tutaj także dodać, że coraz częściej nieletni z rodzin migracyjnych nie czekają na nowe ogłoszenia – już same kontaktują gangi, szukając zleceń na płatne morderstwa. Dotyczy to zwłaszcza chłopaków mieszkających w domach opieki, choć nie tylko. Do przestępstw garną się nawet nieletni z dobrych domów.
Nie mogę się doczekać mojego pierwszego trupa
Szwedzka policja donosi, że w wielu przypadkach młodocianym zabójcom „całkowicie brakuje empatii”. Podczas przesłuchań zachowują całkowity spokój. Często na wszystkie pytania odpowiadają obojętnym głosem: „Bez komentarza”.
„Bracie, nie mogę się doczekać mojego pierwszego trupa” – powiadomił swojego szwedzkiego zleceniodawcę 11-letni chłopiec na Instagramie. Jak później tłumaczył, chciał pokazać, że się nie boi…
A oto w jaki sposób jedno z imigranckich dzieci przedstawiło się szwedzkim obywatelom: „Nie obchodzi mnie moje własne życie – więc dlaczego ma mnie obchodzić życie innych ludzi czy też życie tego całego społeczeństwa?”.
Warto tutaj także przytoczyć słowa Trevora Phillipsa, brytyjskiego Przewodniczącego Komisji Do Spraw Różnorodności i Praw Człowieka: Przestępstwa są często popełniane przez „zbrutalizowane pokolenie dzieci”, które przybywają do Europy z „rozdartych wojną regionów Afryki”. „Przyjmujemy takie dzieci – a następnie oczekujemy, że będą zachowywać się jak wszyscy inni”.
Wkrótce w Polsce?
Polska ma wkrótce otworzyć swoje granice dla uchodźców z Bliskiego Wschodu i Afryki.
Niewykluczone więc, że wraz z nimi przyjadą do Polski imigranckie gangi, które będą najmować imigranckie dzieci do „brudnej roboty” – od handlu narkotykami aż po morderstwa za pieniądze.
Czy naprawdę pozwolimy naszym politykom zrobić z Polski kraj Trzeciego Świata?
Piotr K. były wiceprezydent Gdańska ds. edukacji, skazany za pedofilię. Wdrażał edukację seksualną.
Szanowny Panie! Piotr K., były wiceprezydent Gdańska ds. edukacji, który wdrażał w gdańskich szkołach program “edukacji seksualnej”, został we wtorek 21 stycznia prawomocnie skazany za pedofilię. Sąd drugiej instancji potwierdził, że Piotr K. wykorzystał seksualnego małoletniego. Przestępca najprawdopodobniej uniknie jednak kary więzienia, gdyż dostał wyrok w zawieszeniu. Piotr K. brał udział w akcji złożenia zawiadomienia do prokuratury, po którym zostałem skazany za organizację akcji “Stop pedofilii” w Gdańsku. W ramach tej akcji ostrzegaliśmy rodziców przed skutkami “edukacji seksualnej”. Sądy w Gdańsku uznały, że ostrzeganie przed „edukacją seksualną” i jej skutkami stanowi zniesławienie „osób LGBT” i skazały mnie na rok ograniczenia wolności i grzywnę. Tak właśnie wygląda w praktyce walka z pedofilią – walczy się przede wszystkim z mówieniem prawdy o pedofilii, a nie z pedofilami. Teraz taką samą “edukację seksualną”, jaką Piotr K. wdrażał w Gdańsku, rząd Tuska planuje wprowadzić do szkół w całej Polsce.Od 1 września rząd Tuska planuje wprowadzić do wszystkich szkół w Polsce “edukację seksualną”, mającą ukrywać się pod nazwą nowego przedmiotu “edukacja zdrowotna”. W minionych latach próby wprowadzenia do szkół tego typu “edukacji” wielokrotnie były podejmowane na szczeblu samorządowym, szczególnie w dużych miastach rządzonych przez polityków KO i Lewicy. Jednym z takich miast był Gdańsk.
Kilka lat temu do gdańskich szkół wprowadzono program “edukacji seksualnej” o nazwie Zdrovve Love, napisany na podstawie niemieckich Standardów Edukacji Seksualnej w Europie i przy współpracy z organizacjami LGBT. Jedną z osób odpowiedzialnych za wejście tego programu do szkół był Piotr K., pełniący wówczas funkcję wiceprezydenta Gdańska ds. edukacji.
W związku z tym, nasza Fundacja rozpoczęła na terenie Gdańska kampanię społeczną “Stop pedofilii”, w ramach której informowaliśmy rodziców o zagrożeniach związanych z “edukacją seksualną” oraz o wynikach badań naukowych na temat powiązań między homoseksualizmem a pedofilią. Piotr K. był jedną z osób, które aktywnie zabiegały o to, abyśmy zostali skazani za organizację akcji „Stop pedofilii”.
Piotr K. jako wiceprezydent Gdańska oficjalnie poparł zawiadomienie do prokuratury, jakie przeciwko naszej Fundacji złożyli aktywiści LGBT z organizacji Tolerado domagający się ukarania nas w związku z furgonetkową akcją „Stop pedofilii” na ulicach Gdańska. W lutym 2019 r. aktywiści LGBT wraz z wiceprezydentem Piotrem K. zorganizowali w Gdańsku specjalną konferencję prasową, podczas której zapowiadali złożenie donosu do prokuratury. W trakcie konferencji głos zabrała m.in. Marta Magott, wiceprezes Tolerado, która powiedziała:
„…czujemy się jako osoby homoseksualne bezpośrednio dotknięci jakimikolwiek sugestiami próbującymi zestawić nas z osobami wykorzystującymi seksualnie dzieci.„
Gdy Marta Magott mówiła te słowa, tuż obok niej stał Piotr K., który został kilka dni temu skazany prawomocnym wyrokiem sądu za seksualne wykorzystanie małoletniego.
W wyniku działań prawnych podjętych z inicjatywy Piotra K. i aktywistów homoseksualnych z Tolerado, w styczniu 2024 r. zostałem skazany prawomocnym wyrokiem sądu w Gdańsku za organizację kampanii “Stop pedofilii” na ulicach Gdańska. W opinii sądu, nasza kampania mogła utrudniać aktywistom LGBT „działalność edukacyjną”. Teraz, niemal równo rok po tym wydarzeniu, sąd wydał prawomocny wyrok na Piotra K. potwierdzając, że molestował on seksualnie nieletniego.
Wyrok, jaki zapadł na mnie za organizację kampanii “Stop pedofilii” w Gdańsku to 1 rok ograniczenia wolności w wymiarze 20 godzin miesięcznie oraz 15 000 zł grzywny. Za udział w gdańskiej akcji “Stop pedofilii” sąd skazał również naszego wolontariusza Adriana, który usłyszał wyrok pół roku ograniczenia wolności i 5 000 zł grzywny. ———–
Wyrok, jaki zapadł na Piotra K., to m.in. 1 rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata (co oznacza, że pozostaje on na wolności) oraz 5 000 zł zadośćuczynienia dla ofiary.
Panie Mirosławie, tak właśnie wygląda w praktyce walka z pedofilią w Polsce – walczy się z osobami i organizacjami, które publicznie mówią prawdę o tym zjawisku, a nie z pedofilami dopuszczającymi się przestępstw seksualnych wobec dzieci.
Do podobnej sytuacji jak w Gdańsku doszło w Szczecinie, gdzie na karę 30 000 zł grzywny został skazany nasz wolontariusz Jan za organizację mobilnej kampanii “Stop pedofilii”. W ocenie sądu, przestępstwem popełnionym przez Jana było samo sugerowanie, że osoby związane z ruchem LGBT mogą mieć coś wspólnego z pedofilią. Tymczasem miesiąc przed tym wyrokiem na światło dzienne wyszła informacja o tym, że jeden z liderów lobby LGBT w Szczecinie trafił do więzienia za pedofilię. Krzysztof F., bo o nim mowa, prowadził razem ze swoim homoseksualnym partnerem restaurację w centrum Szczecina, w której organizował „randki LGBT”. Był współzałożycielem Stowarzyszenia Równość na Fali, które najpierw działało pod nazwą Kampania Przeciw Homofobii Szczecin. W sierpniu 2020 roku Krzysztof F. wykorzystał seksualnie 13 letniego chłopca. Przed gwałtem usiłował podać dziecku narkotyki. Pedofil Krzysztof F. startował w wyborach samorządowych z listy Koalicji Obywatelskiej w Szczecinie. W tych samych wyborach, również z list Koalicji Obywatelskiej, startował szczeciński aktywista LGBT, który doniósł na Jana twierdząc, że sugerowanie powiązań między osobami związanymi z ruchem LGBT a pedofilią to przestępstwo.
Prześladowania sądowe to element wielkiej rewolucji (anty)moralnej, która jest prowadzona w Polsce. Od 1 września rząd Tuska planuje wprowadzić do polskich szkół “edukację seksualną” opartą o stworzone w Niemczech Standardy Edukacji Seksualnej w Europie. Te same Standardy były podstawą “edukacji seksualnej” w szkołach Gdańska. Taka “edukacja” zakłada oswajanie dzieci z rozwiązłością seksualną, masturbacją, pornografią, homoseksualizmem oraz rozmaitymi patologiami seksualnymi. W ten sposób niszczy się naturalną u dzieci barierę wstydu, co czyni najmłodszych łatwiejszymi ofiarami pedofilów i skłania dzieci do eksperymentów seksualnych. Warto w tym momencie przypomnieć, że Zbigniew Izdebski, koordynator “edukacji zdrowotnej” w polskich szkołach, to uczeń i współpracownik seksuologa Andrzeja Jaczewskiego, który publicznie popierał legalizację seksu dorosłych z dziećmi. Izdebski jest także współpracownikiem zagranicznych instytucji, które w przeszłości uwikłane były we wstrząsające afery pedofilskie.
Skazany za pedofilię Piotr K. odpowiadał za edukację i wdrażanie “edukacji seksualnej” do szkół. To nie pierwszy taki przypadek. Benjamin Levin był wiceministrem edukacji kanadyjskiej prowincji Ontario i doradcą premier Ontario Kathleen Wynne, która jest lesbijką i działaczką LGBT. Pod ich kierownictwem napisano program szkolnej „edukacji” seksualnej dla dzieci. Niedługo po tym, gdy program wprowadzono do szkół, Benjamin Levin został aresztowany przez policję. W jego domu znaleziono dziecięcą pornografię. Levin był bardzo aktywny na pedofilskich stronach internetowych, gdzie jako ekspert z zakresu „edukacji seksualnej” doradzał innym pedofilom. Udzielał instrukcji, jak przygotować dzieci na seks i jakich technik manipulacji użyć, aby obejść naturalne u dzieci blokady i zahamowania.
To właśnie takiemu środowisku najbardziej zależy na tym, aby dzieci były “edukowane seksualnie”. Taka “edukacja” to zarówno deprawacja jak również metoda uzyskania łatwego dostępu do pozbawionych poczucia wstydu dzieci. Nauczanie masturbacji, ekspresji seksualnej i wyrażania zgody na seks nie jest potrzebne dzieciom. Jest potrzebne pedofilom. Trzeba stanąć do walki, aby powstrzymać deprawatorów i uniemożliwić im wprowadzenie deprawacji do polskich szkół.W tym celu organizujemy w całej Polsce niezależne kampanie społeczne, których celem jest budzenie świadomości i mobilizowanie do działania. Takie akcje przynoszą konkretne skutki. Program “edukacji seksualnej” wdrożony w szkołach Gdańska przez Piotra K. i aktywistów LGBT został szybko wygaszony przez miejskie władze z powodu protestów rodziców. Jak przyznała Gazeta Wyborcza, program zakończono z powodu działań takich organizacji jak nasza Fundacja oraz oporu świadomych rodziców. Teraz podobnie musi się stać z ogólnopolskim programem “edukacji zdrowotnej”, który rząd Tuska chce wprowadzić do wszystkich szkół od 1 września. Trzeba mobilizować kolejne osoby poprzez uliczne akcje informacyjne, kampanie furgonetkowe, billboardy, broszury ostrzegawcze oraz działania w internecie. Na prowadzenie tych akcji w najbliższym czasie potrzebujemy ok. 17 000 zł. Dlatego proszę Pana o przekazanie 50 zł, 100 zł, 200 zł, lub dowolnej innej kwoty, jaka jest dla Pana w obecnej sytuacji możliwa, aby umożliwić nam organizację kolejnych działań budzących świadomość rodziców i powstrzymanie planów deprawatorów, którzy chcą wprowadzić “edukację seksualną” do polskich szkół.
Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667 Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW
Z wyrazami szacunkuFundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków stronazycia.pl
KROPS alarmuje: MEN wróci do obowiązku edukacji zdrowotnej. To zamiar łamania praw rodzicielskich
(Oprac. GS/PCh24.pl)
Nie wyrażamy zgody na krzywdzenie części uczniów poprzez wprowadzenie nieobowiązkowego szkodliwego przedmiotu edukacja zdrowotna do polskich szkół przy jednoczesnej likwidacji przedmiotu wychowanie do życia w rodzinie – podkreśla Koalicja na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły. A jak dodaje, sugestia Barbary Nowackiej o planowanej zamianie przedmiotu na obowiązkowy w kolejnym roku szkolnym, jest szczególnie groźna i wskazuje na zamiar łamania praw rodzicielskich w niedalekiej przyszłości!
Pod naporem społecznym Barbara Nowacka, minister edukacji, zadeklarowała wycofanie się resortu z pomysłu wprowadzenia obowiązkowego przedmiotu „edukacja zdrowotna”. Pomysł jednak zostaje – na razie w postaci lekcji nieobowiązkowych. Kolejne decyzje mają zapaść w kolejnym roku, po ewaluacji. Celem, z którego najwyraźniej MEN nie chce rezygnować, a jedynie odsuwa ów fakt w czasie, jest obowiązkowość przedmiotu.
Stanowisko, wobec takich zapowiedzi MEN, zajęła KROPS, wskazując, że było i nie będzie zgody na deprawację uczniów w ramach edukacji zdrowotnej – czy to w formie obowiązku czy dobrowolności.
Koalicja wskazuje, że wciąż aktualny zostaje postulat pozostawienia w podstawie programowej kształcenia ogólnego przedmiotu wychowanie do życia w rodzinie, w którym edukacja seksualna osadzona jest w kontekście małżeństwa i rodziny. To oznacza brak zgody na wprowadzanie do szkół nowego przedmiotu „edukacja zdrowotna”, obejmującego edukację seksualną osadzoną w kontekście zdrowia. KROPS upomina się też o poszanowanie konstytucyjnej zasady pierwszeństwa wychowawczego rodziców, poprzez pozostawienie dobrowolnymi tych zajęć w szkołach, które obejmują tematykę wychowania w dziedzinie życia seksualnego (edukacji seksualnej).
„Zawarta w wystąpieniu minister Barbary Nowackiej w dn.16.01 w audycji RMF sugestia o planowanej zamianie przedmiotu na obowiązkowy w kolejnym roku szkolnym jest szczególnie groźna i wskazuje na zamiar łamania praw rodzicielskich w niedalekiej przyszłości!” – alarmuje Koalicja.
„Nie mamy wątpliwości, że obecna władza, po roku wyborów prezydenckich, ponowi próbę wprowadzenia do szkół permisywnej edukacji seksualnej w ramach zajęć obowiązkowych. Dlatego jako Koalicja na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły zachęcamy do sprzeciwu oraz do wytrwałej, aktywnej postawy wszystkich, którym na sercu leży dobro polskiej młodzieży oraz poszanowanie praw wychowawczych rodziców. O przykładowych formach aktywności można przeczytać na naszej stronie internetowej: www.ratujmyszkole.pl” – czytamy.
Stanowisko poparli Hanna Dobrowolska, Ruch Ochrony Szkoły, Bartosz Kopczyński, Towarzystwo Wiedzy Społecznej, Agnieszka Pawlik-Regulska, Stowarzyszenie „Nauczyciele dla Wolności”, Marek Puzio, Instytut na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris, Sebastian Zuber, Stowarzyszenie Serce Wolności. Poparcie dla działań KROPS wyraziło również Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi.
Poniżej prezentujemy pełną treść dokumentu.
***
Warszawa, dnia 16 stycznia 2025 r.
Stanowisko KROPS w kwestii nieobowiązkowej edukacji zdrowotnej
Wobec informacji przekazanej 16.01.2025 r. przez minister Barbarę Nowacką w kwestii nieobowiązkowości edukacji zdrowotnej w 2025 r. Koalicja na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły podtrzymuje swoje stanowisko wyrażone w formalnej petycji do MEN z 21.08.2024 r. podpisanej przez 64 organizacje społeczne.
W petycji jasno wyartykułowaliśmy trzy postulaty:
1) pozostawienie w podstawie programowej kształcenia ogólnego przedmiotu wychowanie do życia w rodzinie, w którym edukacja seksualna osadzona jest w kontekście małżeństwa i rodziny;
2) niewprowadzanie do szkół nowego przedmiotu „edukacja zdrowotna”, obejmującego edukację seksualną osadzoną w kontekście zdrowia;
3) poszanowanie konstytucyjnej zasady pierwszeństwa wychowawczego rodziców, poprzez pozostawienie dobrowolnymi tych zajęć w szkołach, które obejmują tematykę wychowania w dziedzinie życia seksualnego (edukacji seksualnej).
Każdy z powyższych punktów ma istotne znaczenie dla wychowania młodych pokoleń w sposób niezagrażający ich spokojnemu rozwojowi psychofizycznemu oraz w duchu konstytucyjnych wartości, wyrażonych w szczególności w art. 18 Konstytucji RP. Nie wyrażamy zgody na krzywdzenie części uczniów poprzez wprowadzenie nieobowiązkowego szkodliwego przedmiotu edukacja zdrowotna do polskich szkół przy jednoczesnej likwidacji przedmiotu wychowanie do życia w rodzinie. Zawarta w wystąpieniu minister Barbary Nowackiej w dn.16.01 w audycji RMF sugestia o planowanej zamianie przedmiotu na obowiązkowy w kolejnym roku szkolnym jest szczególnie groźna i wskazuje na zamiar łamania praw rodzicielskich w niedalekiej przyszłości!
Koalicja na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły w pełni podziela stanowisko Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia, wyrażone liście otwartym do wicepremiera Władysława Kosiniaka Kamysza ws. przedmiotu “Wychowanie do życia w rodzinie”. W stanowisku tym Federacja zwraca uwagę, że istotą problemu związanego z wprowadzeniem do szkół nowego przedmiotu o nazwie „edukacja zdrowotna” jest nie tylko zapowiadana obligatoryjność nowych zajęć, poświęconych m.in. tematyce seksualności, ale także usunięcie z podstawy programowej zajęć wychowania do życia w rodzinie, w ramach których edukacja seksualna osadzona jest w kontekście małżeństwa i rodziny.
Nie mamy wątpliwości, że obecna władza, po roku wyborów prezydenckich, ponowi próbę wprowadzenia do szkół permisywnej edukacji seksualnej w ramach zajęć obowiązkowych.
Dlatego jako Koalicja na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły zachęcamy do sprzeciwu oraz do wytrwałej, aktywnej postawy wszystkich, którym na sercu leży dobro polskiej młodzieży oraz poszanowanie praw wychowawczych rodziców. O przykładowych formach aktywności można przeczytać na naszej stronie internetowej: https://www.ratujmyszkole.pl/
Koordynatorzy KROPS
Hanna Dobrowolska, Ruch Ochrony Szkoły,
Bartosz Kopczyński, Towarzystwo Wiedzy Społecznej,
Agnieszka Pawlik-Regulska, Stowarzyszenie „Nauczyciele dla Wolności”,
Marek Puzio, Instytut na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris,
Szanowni Państwo, Czyżby Ministerstwo Edukacji przestraszyło się głośnego sprzeciwu społecznego wobec skandalicznych planów wprowadzenia obowiązkowej wulgarnej edukacji seksualnej od podstawówki aż po liceum?Jeśli wierzyć słowom minister Barbary Nowackiej, to politycy poważnie analizują, czy edukacja zdrowotna ma być przedmiotem obowiązkowym czy fakultatywnym. Edukacja zdrowotna powinna być obowiązkowa, ale rozważamy różne rozwiązania – odpowiedziała spytana o obligatoryjność tego przedmiotu.Nie wiemy w tym momencie, czy te deklaracje są prawdziwe czy może są tylko kolejną próbą osłabienia naszej czujności i demobilizacji. Pragnę zapewnić, że nie damy się zaskoczyć. Nie pozwolimy na to!Wspieram takie działania! Te sygnały tylko potwierdzają, że politycy boją się tego sprzeciwu, który już wywołał potężną falę oporu wobec deprawacyjnego kursu ministerstwa edukacji i zmusił polityków do reakcji, a być może także do zmiany planów.Nie tak dawno pisałem Państwu o tym, ale powtórzę: rządzący, ci „uśmiechnięci” politycy, doskonale pamiętają naszą determinację z 2019 roku, kiedy wspólnie zablokowaliśmy haniebną „Deklarację LGBT+” Rafała Trzaskowskiego. Tym bardziej w obliczu zbliżającej się kampanii prezydenckiej zależy im na wyciszeniu nastrojów.Stąd drżą na samą myśl o protestach pod budynkami administracji publicznej i szkołami! Boją się, że w przestrzeni wirtualnej ich miałka narracja o „reformach” edukacji nie przebije się przez miażdżące ekspertyzy członków Koalicji na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły! Wreszcie: że tysiące Polaków wyjdzie na ulice w Marszach dla Życia i Rodziny, aby zdecydowanie powiedzieć władzy, że nie zgadzają się na seksualizację swoich dzieci! Resort bardzo nie chce, aby w Polsce powtórzyły się sceny, które nie tak dawno wydarzyły się pod szkołami za oceanem. Leave our kids alone – pod tym hasłem rodzice razem z nauczycielami w USA i Kanadzie protestowali przeciwko deprawacji dzieci i młodzieży, nie wpuszczając do swoich szkół seksedukatorów. A taki scenariusz jest jak najbardziej możliwy już od września tego roku w polskich szkołach, jeśli ministerstwo nie ustąpi i nie zmieni swoich planów. Wbrew kłamstwom lewicowego kierownictwa MEN, które próbuje pokazać, że za protestami stoi „jedna czy druga organizacja” – nasz głos jest SILNY! Ogromne zaangażowanie zatroskanych rodziców, nauczycieli oraz ekspertów, którzy połączyli swoje wysiłki w obronie fundamentalnych swoich praw, zalewając zastrzeżeniami i protestami ministerstwo, ukazało ogromną jedność społeczeństwa w tej sprawie.Tę jedność i naszą determinację pokazaliśmy dobitnie na wielkiej manifestacji, która odbyła się 1 grudnia ub.r. na Placu Zamkowym w Warszawie, gdzie wspólnie protestowaliśmy pod hasłem „TAK dla edukacji, NIE dla deprawacji”. Tym wydarzeniem wykrzyczeliśmy głośno, że nie pozwolimy zamknąć sobie ust i przeciwstawimy się z całą mocą rządowym propozycjom, które mogą na zawsze zniszczyć przeszłość naszych dzieci! Nie mogę pominąć heroicznej pracy, którą wykonuje Koalicja na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły! Ten potężny sojusz, skupiający rodziców, nauczycieli, pedagogów i dziesiątki ekspertów z ponad 80 organizacji społecznych, w tym Centrum Życia i Rodziny, powstał wiele miesięcy temu w odpowiedzi na nadciągający atak na nasze dzieci. Podkreślam to, gdyż minister Barbara Nowacka i jej zwolennicy zarzucali nam wielokrotnie, że nasza argumentacja opiera się na… zabobonach! To KŁAMSTWO: naszą odpowiedzią jest merytoryczny głos profesjonalistów: naukowców, pedagogów, nauczycieli i psychologów. Bazując tak na badaniach, jak i własnym doświadczeniu, nieustannie udowadniają szkodliwość tych zmian, wprowadzanych siłą i z pogwałceniem konstytucyjnych praw rodziców. Wskazują jasno, że prowadzą one do obniżenia poziomu nauczania i bezpieczeństwa w polskich szkołach oraz do naruszania autorytetu nauczycieli! Pragnę zapewnić, że naszą pracę będziemy kontynuować i to na jeszcze większą skalę, aby dotrzeć z prawdą o niszczeniu edukacji do jak największej ilości gmin i powiatów w całym kraju.W dalszym ciągu będziemy alarmowali opinię publiczną o szkodliwych skutkach planów MEN. Przygotujemy kolejne opracowania i materiały, aby przeciwstawić się tej ideologicznej skrajnie lewicowej ofensywie i wypromujemy je w mediach, zwłaszcza społecznościowych. Ponadto dołożymy wszelkich starań by rozwijać sieć Szkół Przyjaznych Rodzinie, wspierając pro-rodzinne placówki. Do programu dołączają kolejne przedszkola i szkoły: każdego miesiąca wysyłamy im materiały dla nauczycieli i informujemy o zagrożeniach wiążących się z zapowiadanym przedmiotem.I, jak wspomniałem wcześniej, wyjdziemy z tym tematem „na ulice”: tak stając w pikietach pod urzędami, jak również idąc w Marszach dla Życia i Rodziny!Wreszcie, objeżdżamy cały kraj, aby spotykać się z rodzicami i nauczycielami: w ciągu najbliższego miesiąca odwiedzimy Pomorze, Sądecczyznę i Górny Śląsk. Będziemy wygłaszać prelekcje i prezentować poruszający film „To nic takiego”, który ujawnia prawdziwe korzenie edukacji seksualnej. Dokument ten dostarcza fachowej wiedzy każdemu, kto na poważnie przejmuje się przyszłością młodego pokolenia i pomaga odpowiedzieć na pytanie, czy wprowadzenie tak radykalnych zmian w edukacji jest rzeczywiście konieczne.Niezmiernie cieszy nas fakt, że otrzymujemy kolejne zaproszenia by mówić głośno, jak wiele szkód może wyrządzić dzieciom i młodzieży edukacja zdrowotna. Zrobimy, co w naszej mocy, by dotrzeć wszędzie tam, skąd płyną do nas zaproszenia. Serdecznie za nie wszystkie dziękuję! Abyśmy mogli dotrzeć w każde z tych miejsc i kontynuować pozostałe nasze działania, potrzebujemy bardzo Państwa wsparcia i pomocy. Mam głębokie przekonanie, że wszystkie te wydarzenia, począwszy od knowań ministerstwa, konfrontacji w mediach, po publiczne spotkania, wiece i marsze, sprawiają, że polscy rodzice budzą się, by odpowiedzialnie wziąć w swoje ręce sprawę wychowania i ochrony dzieci.Jak dobrze Państwo wiedzą, podróże po całym kraju, noclegi w hotelach i przygotowywanie wszelkich materiałów, w tym ich druk, są bardzo kosztowne. Pragnę zaznaczyć, że nie pobieramy żadnych opłat za prowadzenie wykładów i spotkań. Robimy to wszystko z poczucia misji i wiary w to, że razem możemy zatrzymać te szaleńcze plany polityków! Dlatego bardzo Państwa proszę o wsparcie naszych działań dotyczących zablokowania edukacji seksualnej kwotą 50 zł, 100 zł, 200 zł lub 500 złotych, a nawet większą. Nie dajmy skrzywdzić naszych dzieci! Wspieram ochronę polskich dzieci! Ostatnie doniesienia medialne pokazują, że nasz głos jest słyszany, a presja, którą wywieramy na ministerstwo, może przynieść bardzo dobre owoce. Dlatego nasze zaangażowanie będzie miało wpływ na to, co nas czeka w najbliższych tygodniach i miesiącach, a przede wszystkim: jak będzie wyglądała polska szkoła od września 2025 r. Nastał CZAS RODZICÓW: każdy z nas ma swoją, bardzo ważną rolę do odegrania!Niech każda decyzja, którą podejmujemy, kształtuje przyszłość, którą pragniemy przekazać naszym dzieciom. Serdecznie pozdrawiamWSPIERAM DZIAŁANIA CENTRUM ŻYCIA I RODZINY! Dane do przelewu:Centrum Życia i Rodziny Skrytka pocztowa 99, 00-963 Warszawa 81 Nr konta: 32 1240 4432 1111 0011 0433 7056, Bank Pekao SA Z dopiskiem: „Darowizna na działalność statutową Centrum Życia i Rodziny”
Szanowny Panie! Co się stanie, jeśli nie powstrzymamy w Polsce postępujących planów systemowej deprawacji dzieci oraz całego społeczeństwa? Czeka nas to samo, co spotkało już “wyedukowane seksualnie” społeczeństwa Europy Zachodniej – ogromna fala pedofilii oraz innych przestępstw seksualnych. Statystyki dotyczące liczby przypadków pedofilii w krajach takich jak Francja, Niemcy czy Anglia budzą przerażenie. Dla przykładu – we Francji średnio co 3 minuty (!) dziecko pada ofiarą przemocy seksualnej. W Wielkiej Brytanii szacuje się, że co roku 500 000 dzieci to ofiary przemocy seksualnej. Agencje policyjne takie jak Europol i Interpol bez przerwy rekwirują miliony kolejnych filmów i zdjęć pedofilskich. Dlatego trzeba mobilizować Polaków, w szczególności wszystkich rodziców, do walki o bezpieczeństwo swoich dzieci.Rząd Tuska planuje objąć wszystkie dzieci w szkołach przymusową “edukacją seksualną” już od 1 września tego roku. Jednym z propagandowych argumentów podawanych za obowiązkiem takiej “edukacji” jest konieczność przeciwdziałania ryzykownym zachowaniom seksualnym, przemocy seksualnej itp. “Wyedukowane seksualnie” dzieci mają rzekomo być świadome rozmaitych zagrożeń i mają potrafić właściwie na nie reagować.
Tymczasem jest odwrotnie. “Edukacja seksualna” to oswajanie dzieci i młodzieży z patologiami seksualnymi i rozwiązłością seksualną. Przerażające efekty tej “edukacji”, prowadzonej od dziesięcioleci zarówno w szkołach jak i za pomocą masowych mediów głównego nurtu, obserwujemy na Zachodzie. Oto kilka przykładów.
Francja:
Co roku we Francji 160 000 dzieci pada ofiarą przemocy seksualnej. Średnio jedno dziecko co 3 minuty – powiedziała Gabrielle Hazan, szefowa komórki francuskiej policji zajmującej się zwalczaniem przemocy wobec nieletnich. Francuska policja otrzymuje 700 zgłoszeń dziennie na temat treści o charakterze przestępczym dotyczącym dzieci wymienianych w internecie. Każdego dnia prawie 440 dzieci staje się ofiarami przemocy seksualnej, ale policja podejmuje faktyczne interwencje tylko w małej części przypadków – przyznaje Gabrielle Hazan.
Niemcy:
Wedle oficjalnych statystyk niemieckiej policji, w 2022 roku ofiarą pedofilów padło w Niemczech ponad 17 000 dzieci poniżej czternastego roku życia. To 46 ofiar pedofilów dziennie. W 2022 roku niemiecka policja odnotowała ponad 42 000 przypadków związanych z pornografią dziecięcą. Jak oficjalnie przyznał Johannes-Wilhelm Roerig, Pełnomocnik rządu Niemiec do spraw seksualnego wykorzystywania dzieci, publikowane dane dotyczą jedynie przypadków zgłoszonych na policję bądź przez nią wykrytych. “W rzeczywistości liczby są znacznie wyższe. Myślę, że należy je pomnożyć przez 10” – powiedział Roerig (liczby pomnożone przez 10 dają szacunkowo podobną skalę zjawiska pedofilii co we Francji).
Anglia:
W okresie 2022/2023 policja w Anglii i Walii oficjalnie zarejestrowała ponad 105 000 przypadków przemocy seksualnej wobec dzieci, w tym gwałtów, napaści seksualnych i nakłaniania do dziecięcej prostytucji. Są to oczywiście dane oficjalne dotyczące zaraportowanych przypadków. Wedle opublikowanego na stronach brytyjskiego rządu raportu, szacuje się, że każdego roku 500 000 dzieci pada ofiarą jakiejś formy przemocy seksualnej.
W całej Europie lawinowo rośnie również zjawisko dziecięcej pornografii. Kilka lat temu w Hiszpanii aresztowano członków największej w tym kraju grupy pedofilskiej. Pedofilom skonfiskowano komputery, telefony i twarde dyski z 16 terabajtami pedofilskich materiałów zawierającymi 2 400 000 (!) zdjęć i filmów dokumentujących gwałty na dzieciach w wieku 0-8 lat. Tego typu akcje regularnie organizowane są przez służby takie jak Interpol i Europol, a w trakcie kolejnych zatrzymań konfiskuje się setki tysięcy pedofilskich materiałów. Wedle danych brytyjskiej organizacji IWF, w ciągu dwóch lat od 2020 do 2022 r. liczba nielegalnych zdjęć i filmów przedstawiających wykorzystywanie seksualne dzieci wzrosła dziesięciokrotnie.
Tak właśnie wygląda “wyedukowana seksualnie” Europa.
Wedle stworzonych w Niemczech “Standardów Edukacji Seksualnej w Europie”, zgodnie z którymi ma przebiegać także przymusowa “edukacja seksualna” polskich dzieci w szkołach, każde dziecko już od urodzenia jest istotą seksualną i ma prawa seksualne. Dlatego dzieci już od wieku 0-4 lat należy oswajać z masturbacją, homoseksualizmem oraz “różnymi rodzajami związków”. Nieco starsze dzieci mają wiedzieć o pierwszych doświadczeniach seksualnych, przyjemności seksualnej i antykoncepcji oraz posiąść umiejętność wyrażania zgody na seks. W trakcie “edukacji seksualnej” oswaja się także uczniów z oglądaniem pornografii przekazując im, że jest to coś moralnie właściwego i dobrego, należy tylko “rozsądnie” z pornografii korzystać. “Edukacja seksualna” oswaja także uczniów z patologicznymi, wulgarnymi i pełnymi przemocy praktykami seksualnymi takimi jak sadomasochizm.
Tak “wyedukowany seksualnie” człowiek staje się niewolnikiem własnych popędów i namiętności, nie odróżnia dobra od zła oraz ma zdestabilizowaną psychikę. Jakie społeczeństwo mogą tworzyć tak “wyedukowane” osoby? Wedle danych Europolu, średnio co 2 minuty w Unii Europejskiej na policję zgłaszane jest przestępstwo o charakterze seksualnym, takie jak gwałt, napaść lub molestowanie. W tym wszystkim zwraca uwagę niezwykle wysoki odsetek pedofilów wśród dzieci i nastolatków oraz dzieci uwikłanych w oglądanie i dystrybucję dziecięcej pornografii. Zdaniem szefa niemieckiego Federalnego Urzędu Kryminalnego blisko 41% osób, które wymieniają treści pornograficzne i pedofilskie w internecie, to osoby niepełnoletnie. Z kolei brytyjskie statystyki mówią o tym, że nawet 52% przypadków przestępców seksualnych to nieletni w wieku 10-17 lat.
“Wyedukowane seksualnie” dzieci gwałcą i krzywdzą inne dzieci.
Nie możemy dopuścić do tego, aby Polska wyglądała tak samo, jak zdeprawowana moralnie Europa Zachodnia. Jeśli nic nie zrobimy, również w Polsce będą setki tysięcy ofiar pedofilów. Tymi ofiarami będą dzieci, dlatego w sposób szczególny musimy mobilizować do działania rodziców. Rewolucja anty-moralna i deprawacja została wprowadzona na Zachodzie przy bierności społeczeństwa, o czym przekonały się najbardziej katolickie kraje takie jak Irlandia, których obywatele byli całkowicie uśpieni i nie reagowali wobec promocji rozwiązłości, homoseksualizmu, “edukacji seksualnej” i aborcji. Opowiadali nam o tym ze szczegółami nieliczni irlandzcy wolontariusze, których szkoliliśmy w trakcie kampanii referendalnych w tym kraju – większość społeczeństwa Irlandii była całkowicie nieświadoma zagrożeń, a ludzie, którzy byli ich świadomi, nie reagowali. Szczególnie bierne były elity i osoby posiadające wpływ na innych. Dlatego w całej Polsce nasza Fundacja organizuje niezależne kampanie społeczne, których celem jest głoszenie prawdy i zmobilizowanie społeczeństwa do walki z deprawacją. Rząd Tuska planuje już od 1 września objąć wszystkie dzieci obowiązkową “edukacją seksualną” w szkołach, prowadzoną wedle stworzonych w Niemczech “Standardów Edukacji Seksualnej w Europie.” To, czy deprawatorom uda się zrealizować ten plan, zależy od oporu Polaków, w szczególności od oporu rodziców. Proszę Pana, aby pomógł Pan nam organizować kolejne niezależne kampanie w całym kraju – akcje uliczne, publiczne modlitwy różańcowe (w 2024 r. przeprowadziliśmy ich ok. 1 000), kampanie billboardowe, przejazdy furgonetek. Chcemy być też aktywni w internecie oraz pomagać wszystkim tym, którzy zgłaszają się do nas i chcą działać, poprzez organizację kursów i szkoleń dla wolontariuszy. Bierność doprowadziła Zachód do upadku, dlatego my musimy walczyć i mobilizować kolejne osoby do działania. Może Pan przekazać 50 zł, 100 zł, 200 zł, lub dowolną inną kwotę, jaka jest dla Pana w obecnej sytuacji możliwa, aby umożliwić nam w ten sposób podjęcie kolejnych działań na rzecz budowania w Polsce oporu wobec systemowej deprawacji, ratowania dzieci oraz walki o przyszłość naszego narodu. Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667 Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW
Z wyrazami szacunku
Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków stronazycia.pl
Przedstawiamy autorską analizę edukacji seksualnej, jaka grozi polskim dzieciom i młodzieży. Oto, z czego składa się zbawcza jakoby wiedzą, którą rząd warszawski, działając pod dyktando kamaryl unijno – globalnych chce obowiązkowo uszczęśliwić Polaków.
−∗−
Edukacja seksualna odkryta – całość do pobrania
Przedstawiamy autorską analizę edukacji seksualnej, jaka grozi polskim dzieciom i młodzieży. Oto, z czego składa się zbawcza jakoby wiedzą, którą rząd warszawski, działając pod dyktando kamaryl unijno – globalnych chce obowiązkowo uszczęśliwić Polaków.
Mało jest zniszczenia umysłów i spustoszenia relacji międzyludzkich, jakie już dokonało się na skutek antykultury, podawanej przez media i Internet. Teraz demoralizacja ma znaleźć się w szkole jako obowiązkowy przedmiot nauczania. Docelowo mają zniknąć tradycyjne przedmioty, a w zakresie kształcenia ogólnego mają pojawić się trzy nowe: edukacja seksualna, ukryta dla niepoznaki pod nazwą edukacji zdrowotnej, edukacja obywatelska i edukacja psychospołeczna. Łącznie mają stanowić główny trzon systemowego modułu powszechnej debilizacji.
Podajemy Państwo jak na tacy edukację seksualną, rozebraną na części, przeanalizowaną i podsumowaną. Teraz Państwo będziecie wiedzieć, czego unikać i z jakiego powodu. Cały tekst dostępny jest jako dokument pdf pod poniższym linkiem. Jest to zarazem fragment i zapowiedź większej publikacji, przygotowywanej do druku, pt. Poradnik świadomego narodu. Przypominamy też wcześniejszy Poradnik świadomych rodziców. Najlepiej czytać obydwie publikacje razem.
Przymusowa “edukacja seksualna”, którą rząd Tuska planuje objąć wszystkie dzieci w szkołach, ma być oparta na wynikach “badań naukowych”. Jakie to “badania”? Zbigniew Izdebski, koordynator podstawy programowej do nowego przedmiotu, jest od lat powiązany z Instytutem Kinseya. Założyciel tego Instytutu Alfred Kinsey współpracował z hitlerowskim zbrodniarzem Friedrichem von Balluseckiem, komendantem okupowanych przez Niemców w trakcie II wojny światowej miast Tomaszów Mazowiecki i Jędrzejów. Balluseck odpowiada za liczne zbrodnie na Polakach, w szczególności za seryjne gwałty na polskich dzieciach, opisane ze szczegółami w dziennikach przekazanych następnie do “badań” Kinseyowi. Balluseck wybierał sobie schwytane polskie dzieci do gwałtów dając im wcześniej “wybór” – seks albo komora gazowa. Wspomnienia zbrodniarzy takich jak Balluseck Alfred Kinsey przekształcił następnie w “dane naukowe” na temat seksualności dzieci. Właśnie tego typu “badania” stoją za współczesną “edukacją seksualną”. Seksuolog prof. Zbigniew Izdebski, którego rząd Tuska mianował koordynatorem zespołu tworzącego podstawę programową do obowiązkowej “edukacji seksualnej” w szkołach, jest nazywany “polskim Kinseyem”. Sam Izdebski to długoletni współpracownik Instytutu Kinseya – seksuologicznej instytucji “naukowej”. W 2010 roku Gazeta Wyborcza opublikowała artykuł pod tytułem “Nasz człowiek w Instytucie Kinseya”, w którym napisano:
“Wyróżnienie to zostało przyznane Profesorowi jako wyraz uznania dla jego pracy badawczej oraz wkładu w rozwój naukowy Instytutu Kinsey’a. Prof. Izdebski jest jedynym Polakiem, którego zaproszono do tego grona badaczy.”
Co to za Instytut i kim był Alfred Kinsey?
Kinsey to amerykański biolog, który prowadził badania nad owadami, a następnie zajął się “badaniami seksuologicznymi”. Kinsey znany był z licznych homoseksualnych relacji ze swoimi studentami i współpracownikami. W trakcie wyjazdów ze studentami organizował m.in. “sesje grupowego onanizmu”. Kinsey ożenił się z kobietą, z którą pozostawał w “otwartym związku” – zarówno on jak i ona wchodzili w seksualne relacje z innymi osobami.
Jego najbardziej znanymi publikacjami są tzw. Raporty Kinseyaopublikowane w latach 1948 i 1953. Wedle “badań” Kinseya, ponad połowa Amerykanów zdradza swoje żony, a 26% Amerykanek mężów. Kinsey twierdził też, że 10% Amerykanów to homoseksualiści, a 37% miało w swoim życiu przynajmniej jedno doświadczenie homoseksualne. Z “badań” wynikało też, że wielu młodych Amerykanów utrzymuje stosunki seksualne ze zwierzętami.
Skąd Kinsey wziął te liczby, które nawet dzisiaj są radykalnie zawyżone, a co dopiero gdy odnieść je do społeczeństwa lat 30-40 XX wieku?
Alfred Kinsey na swoją grupę “badawczą” wybrał przede wszystkim… przestępców seksualnych, do których miał łatwy dostęp w więzieniach, homoseksualistów, prostytutki płci obojga i ochotników, którzy chętnie opowiadali o swoim życiu seksualnym. Nic dziwnego, że przy tak dobranych respondentach, raporty stworzyły obraz zakłamanej i rozwiązłej Ameryki. Wyniki “badań” przeprowadzone na takiej właśnie grupie przełożono następnie na całe społeczeństwo amerykańskie. Na tej podstawie ogłoszono konieczność dalszego “wyzwolenia seksualnego”, a Raport Kinseya dostarczył paliwa rozpętanej wkrótce obyczajowej rewolucji seksualnej.
Alfred Kinsey uważał też, że maleńkie dzieci, już noworodki, są zdolne do “pełnych przeżyć seksualnych”. Na jakiej podstawie doszedł do takich wniosków? Skąd uzyskał dane mówiące o tym, że dzieci już od pierwszych dni swojego życia są “gotowe na seksualną aktywność”? Współpracował z pedofilami, którzy gwałcili dzieci i opisali mu wszystko ze szczegółami.
Jednym ze współpracowników Alfreda Kinseya był Friedrich von Balluseck. To niemiecki prawnik i nazista, od 1930 roku członek Oddziałów Szturmowych NSDAP. W trakcie wojny Balluseck był komendantem okupowanego przez Niemców Tomaszowa Mazowieckiego, a następnie komendantem Jędrzejowa. Korzystając ze swojej funkcji dopuścił się licznych zbrodni na Polakach, w szczególności seksualnego wykorzystywania polskich dzieci. Friedrich von Balluseck z pedantyczną dokładnością prowadził dziennik, w którym szczegółowo opisał dokonane przez siebie gwałty na polskich dzieciach. Zgodnie z powojennymi doniesieniami prasowymi, Balluseck dawał schwytanym dzieciom “wybór” – “albo komora gazowa, albo ja”.
Po wojnie Friedricha von Ballusecka okrzyknięto “najważniejszym pedofilem w kryminalnej historii Berlina”, odpowiedzialnym za “seksualne wykorzystywanie dzieci przez ponad trzy ostatnie dziesięciolecia”. Balluseck nawiązał kontakt z Alfredem Kinseyem, któremu przekazał swój dziennik. Kinsey prosił hitlerowca o dokumentacje pedofilskich zbrodni i sugerował mu, aby “był ostrożny” i “pilnował się”, pomagając tuszować przestępstwa Ballusecka.
Kinsey współpracował także z innymi pedofilami. Zebrane od nich informacje przekształcił następnie w “dane naukowe” dotyczące seksualności dzieci. Jego współpracownicy i kontynuatorzy przyznali, że Kinsey zachęcał pedofilów do molestowania dzieci i przesyłania do Instytutu Kinseya informacji o pedofilskich zbrodniach. Właśnie to, razem z ankietami przeprowadzanymi wśród gwałcicieli, prostytutek i przestępców seksualnych, dało fundamenty dla współczesnej seksuologii i “edukacji seksualnej”.
Stworzone w Niemczech Standardy Edukacji Seksualnej, wedle których ma być prowadzona “edukacja seksualna” w polskich szkołach, zakładają, że dziecko jest “istotą seksualną” od początku swojego życia, dlatego “edukację seksualną” trzeba prowadzić już od urodzenia, oswajając dzieci z masturbacją i homoseksualizmem. Standardy Edukacji Seksualnej zakładają również, że w dzieciach w wieku 6-9 lat należy rozwijać umiejętność wyrażania zgody na seks. Warto w tym momencie przypomnieć, że Zbigniew Izdebski to uczeń prof. Andrzeja Jaczewskiego, który opowiadał się za legalizacją seksu dorosłych z dziećmi. Zdaniem Jaczewskiego, dobrowolne i świadome kontakty seksualne dorosłych z dziećmi od 9 roku życia nie powinny być karalne, a pedofile są rzekomo często dobrymi wychowawcami. Pogląd ten zbiega się z niemieckimi wytycznymi mówiącymi, że 9-letnie dzieci powinny uczyć się o pierwszych doświadczeniach seksualnych i wyrażaniu zgody na seks. W tym kontekście istotna jest także informacja, że Zbigniew Izdebski jako pierwszy Polak w historii został uhonorowany medalem przez Niemieckie Towarzystwo Społeczno-Naukowych Badań nad Seksualnością (DGSS) za „szczególne zasługi w dziedzinie badań nad seksualnością człowieka i edukację seksualną”. Prezesem DGSS był homoseksualista Helmut Kentler, który w ramach „eksperymentu seksuologicznego” przez 30 lat przekazywał bezdomne dzieci do adopcji pedofilom.
Andrzej Jaczewski nazwał Zbigniewa Izdebskiego, swojego ucznia i współpracownika, “polskim Kinseyem”. Teraz, ten “polski Kinsey” odpowiada za stworzenie podstawy programowej do przymusowej “edukacji seksualnej”, którą rząd Tuska chce objąć wszystkie dzieci w szkołach już od 1 września.
Wedle ujawnionej przez MEN podstawy programowej, powstałej pod kierunkiem Zbigniewa Izdebskiego, dzieci już od 4 klasy szkoły podstawowej mają uczyć się m.in. o masturbacji, LGBT, różnych “orientacjach seksualnych” i “tożsamościach” płciowych, rodzajach związków nieformalnych i homoseksualnych, rozwodach, aborcji, antykoncepcji, bezdzietności, popędzie seksualnym, wyrażaniu zgody na seks oraz różnych formach aktywności seksualnej.
Taka “edukacja” już po wakacjach ma być przedmiotem obowiązkowym. To, czy plany deprawatorów wejdą w życie, zależy od oporu społecznego i stopnia świadomości Polaków, przede wszystkim rodziców. Dlatego nasza Fundacja w całym kraju organizuje niezależne akcje i kampanie informacyjne, w trakcie których docieramy do społeczeństwa z prawdą na temat ogromnego zagrożenia, jakim jest systemowa “edukacja seksualna” polskich dzieci. W najbliższym czasie zamierzamy uruchomić m.in. nową kampanię billboardową, w ramach której pokażemy kto stoi za “edukacją seksualną” i planami deprawacji uczniów. Nowy rok chcemy także rozpocząć kolejnymi akcjami ulicznymi, w tym publicznymi różańcami połączonymi z działaniami informacyjnymi. W 2024 roku takich akcji udało nam się przeprowadzić blisko tysiąc w całej Polsce, teraz chcemy, aby było ich jeszcze więcej. Wciąż trwa także dystrybucja tysięcy naszych broszur ostrzegawczych na temat nowego przedmiotu wchodzącego do szkół. Planujemy też nowe akcje z użyciem furgonetek na ulicach, a także cykl ostrzegawczych materiałów informacyjnych w mediach społecznościowych. W najbliższym czasie potrzebujemy na te działania ok. 19 000 zł. Dlatego proszę Pana o przekazanie 50 zł, 100 zł, 200 zł, lub dowolnej innej kwoty, jaka jest dla Pana w obecnej sytuacji możliwa, i umożliwienie nam dalszej walki o powstrzymanie planów deprawacji polskich dzieci. Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667 Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW Z wyrazami szacunkuFundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków stronazycia.pl