Jak “inteligentne miasta” zamykają ludzkość w obozach koncentracyjnych

Jak “inteligentne miasta” zamykają ludzkość w obozach koncentracyjnych pod gołym niebem

My stanowimy 99% populacji, a tyranów tylko 1%.

Patricia Harrity. inteligentne-miasta-zamykaja-w-obozach-koncentracyjnych

Organizacja Stop World Control ostrzega ludzkość przed programem dominacji nad światem. Nas jest 99%, tyranów tylko 1%. Problem w tym, że większość z nas nic nie robi”. Twierdzi, że „większość ludzi w ogóle nie widzi tego, co ma tuż przed nosem”[. . . ]
Poniżej znajduje się publikacja organizacji Stop World Control zwracająca uwagę na realne i bezpośrednie niebezpieczeństwa związane z t.zw. „inteligentnymi miastami” i ostrzega, że jeśli nic z tym nie zrobimy i „utrzymamy się w tym rażącym stanie głupoty, pogrążymy się w najstraszniejszym koszmarze, jaki świat kiedykolwiek widział”.
==========================

Inteligentne miasto to środowisko miejskie, w którym wszechobecne są technologie śledzenia i gromadzenia danych, a najbardziej intymne i osobiste dane każdego człowieka są monitorowane i rejestrowane.

Chodzi o to, aby wiedzieć wszystko o wszystkich: co jesz i pijesz, gdzie chodzisz, co kupujesz, z kim się spotykasz, co myślisz, co czujesz, jakie masz poglądy, jakie masz nawyki, jaki jest twój stan zdrowia i szczepienia itp.

Wszystko. Każdy szczegół. Ten powszechny nadzór jest uzasadniony tym, że jest rzekomo niezbędny do „ocalenia planety” przed zmianami klimatycznymi. Gwarantują również, że dzięki temu Twoje życie stanie się bardziej połączone, bezpieczniejsze i zdrowsze.

Każdy aspekt życia w inteligentnym mieście będzie monitorowany za pomocą szerokiej gamy technologii gromadzenia danych: SMART światła, SMART słupy, SMART samochody, SMART dzielnice, SMART domy, SMART urządzenia, SMART energia, SMART transport i wiele innych technologii SMART. Razem stworzą wszechobecną sieć nadzoru, która będzie stale zbierać informacje o najdrobniejszych szczegółach życia ludzi.

 Inteligentne miasta tworzą internet ciał
Te zewnętrzne urządzenia SMART są synchronizowane z urządzeniami bezpośrednio podłączonymi do ludzkiego ciała, takimi jak smart zegarki na nadgarstku lub smart telefony w naszych rękach.
Urządzenia te są w stanie zbierać informacje o tym, co dzieje się w naszym ciele, a nawet dostosowywać funkcje ludzkiego ciała. W niedalekiej przyszłości zostaną one wszczepione w organizm człowieka, aby zgromadził jeszcze więcej danych i miał większy wpływ na to, co się w nas dzieje.
Dane osobowe zebrane przez miliardy urządzeń na całym świecie tworzą sieć zwaną Internet Ciała, w skrócie IoB.

Wszyscy znamy Internet Rzeczy (IoT), który daje nam dostęp do nieograniczonej ilości informacji o wszystkim. Internet ciał będzie w zasadzie taki sam, tylko będzie zbierał wszystkie osobiste i najbardziej intymne informacje o każdej osobie. Dane te będą w rękach globalnych korporacji, rządów, imperiów bankowych itp.
 
Inteligentne miasto ogranicza ruch
Aby zapewnić, że wszyscy pozostaną w obwodzie zbierania danych, podróżowanie po inteligentnych miastach będzie ograniczone do 15-20 minut od domu. Koncepcja ta dała początek określeniu „15-minutowe miasta” i została przedstawiona jako najlepszy pomysł na uratowanie planety przed zmianami klimatu.

 Wszystko, czego potrzebujesz, będzie dostępne w niewielkiej odległości, więc nikt nigdy nie będzie musiał przekraczać tego obwodu. Na dłuższych dystansach potrzebne będzie pozwolenie. Ponadto 30% obszarów dzikiej przyrody zostanie zamkniętych, aby ludzie mogli szukać szczęścia w inteligentnych miastach, zamiast iść do majestatycznej przyrody. Powstają wirtualne rzeczywistości, które mają zastąpić czas spędzany na łonie natury.

MetaVerse i wszystkie jego alternatywy są tego przykładem. Po raz kolejny „niesamowity pomysł na ocalenie planety”: zamknięcie światowej populacji w inteligentnych miastach, gdzie „cieszy się życiem” w wirtualnym królestwie.

 W inteligentnym mieście nie ma prywatności.

 Światowe Forum Ekonomiczne opublikowało na Forbes. com artykuł opisujący doświadczenia obywateli w inteligentnym mieście, nazywając je rajem na ziemi: „Dlaczego nigdy wcześniej o tym nie pomyśleliśmy? Jedną z cech będzie to, że nikt niczego nie będzie posiadał. Wszystko będzie wspólne: domy, samochody, narzędzia, a nawet ubrania. ” Na zakończenie swojego wystąpienia obywatel wyraża zaniepokojenie życiem w inteligentnym mieście: „Od czasu do czasu mam problem z tym, że nie mam prawdziwej prywatności. Nie mogę nigdzie iść, żeby ktoś mnie nie nagrywał. Wiem, że wszystko, co robię, o czym myślę i o czym marzę, jest gdzieś zapisane. Mam tylko nadzieję, że nikt nie wykorzysta tego przeciwko mnie. Ogólnie rzecz biorąc, jest to dobre życie”.

Centralnym systemem nerwowym inteligentnych miast będzie 5G. Według Sebastiana Piñery, byłego prezydenta Chile, 5G może nie tylko czytać nasze myśli, ale także umieszczać myśli i emocje w każdym z nas. Według niego stanie się centralnym systemem nerwowym społeczeństwa i gwarantuje, że dotrze do każdego gospodarstwa domowego w kraju. Co ciekawe, wszystkie słupy oświetlenia publicznego w inteligentnych miastach są również wyposażone w anteny 5G.

 Inteligentne miasta zbierają dane wszystkich mieszkańców

Dlaczego chcą, aby wszyscy żyli w inteligentnych miastach i jaka jest ich motywacja do rejestrowania każdego szczegółu o każdym z nas? Odpowiedź na to pytanie podał izraelski profesor Yuval Noah Harari, doradca Światowego Forum Ekonomicznego. Wyjaśnia: “Nowymi panami świata staną się ci, którzy posiadają dane”

Dzisiejsze bogactwo nie jest już złotem ani ropą. To są dane. Im więcej danych o populacji ma firma, rząd lub imperium bankowe, tym większa jest jego władza. Inteligentne miasta będą bezprecedensowym sposobem wykorzystania ludzkości jako ogromnego stada krów danych.

Dane osobowe będą zbierane przez cały dzień, nawet gdy śpimy. Oprócz gromadzenia ogromnych ilości danych, technologie te umożliwią również poziom kontroli, niespotykany w poprzednich cywilizacjach. Były inżynier z Doliny Krzemowej Aman Jabbi ostrzega, że inteligentne miasta będą w zasadzie obozami koncentracyjnymi pod gołym niebem: „Przekazując im swoje dane, dajesz im możliwość monitorowania i oceny twoich zachowań, które można teraz przekształcić w społeczny wynik kredytowy. Ten wynik służy następnie do określenia przywilejów, do których masz prawo w nowym społeczeństwie niewolniczym, a do których nie masz prawa. ”

Ten system kredytów społecznych jest już wdrażany w Chinach, a podczas pandemii 2020 wiele krajów wprowadziło pierwszy etap tego systemu kontroli. Podstawą tego systemu będą identyfikatory i waluty cyfrowe. Jeśli ludzie nie będą słuchać systemu lub będą go krytykować, ich wydatki zostaną zmniejszone, a dostęp do podstawowych aspektów życia zostanie zablokowany. Po raz kolejny dzieje się to w Chinach, które są polem testowym dla reszty świata.

Czy inteligentne miasta zmienią ludzki genom?

 Jednym z niepokojących faktów dotyczących inteligentnych miast jest ten, że wszystkie lampy uliczne są lampami LED, mającymi zdolność manipulowania ludzkim genomem. Za pomocą diod LED można włączać i wyłączać ekspresję genów, co może również aktywować mRNA wewnątrz ludzkiego ciała. W Internecie jest wiele badań naukowych dokumentujących ten fakt. Nasuwa się pytanie: czy to jest powód, dla którego władze nalegają, aby cała ludzkość została zaszczepiona technologią mRNA, którą można aktywować za pomocą światła LED?

Wstrzyknięcie mRNA całej ludzkości


O co tu chodzi?

Klaus Schwab, założyciel Światowego Forum Ekonomicznego, promuje program edycji ludzkich genów. Otwarcie mówi, że zmieni to, co oznacza być człowiekiem. Yuval Harari, doradca WEF, posuwa się nawet dalej twierdząc, że finansowe elity odłączą się od ludzkości, ponieważ zostaną genetycznie zmodyfikowane, aby stać się znacznie lepszymi od zwykłych ludzi. Nierówność ekonomiczna staje się nierównością biologiczną. Harari twierdzi, że elity staną się „Homo deus” – boskimi istotami lub bogami.

Gdyby wszystkie te pomysły nie były promowane na całym świecie przez ludzi i grupy, takie jak Bill Gates, Barak Obama, CNN, Facebook, ONZ, Światowe Forum Ekonomiczne i niezliczone inne elitarne organy, z pewnością pomyślelibyśmy, że to scenariusz do filmu science fiction! Ale to przerażająca rzeczywistość planowana na ogromną skalę. Na niedawnym szczycie światowych rządów w Dubaju Klaus Schwab powiedział, że ten rozwój już nie nadchodzi, ale że jest w przygotowaniu. Jego słowa brzmiały: „Przyjdą jak tsunami”.
 
“Przybędą jak tsunami”

I rzeczywiście, są one wprowadzane z pełną prędkością. Na przykład w Rio de Janeiro wymienia się 450 000 lamp ulicznych na lampy LED wyposażone w 5G [. . . ]
To samo dotyczy Londynu, Paryża i wszystkich innych dużych miast na świecie. Miliony lamp ulicznych LED 5G są umieszczane co kilka metrów na każdej ulicy w każdym mieście. Bill Gates zainwestował nawet w budowę nowego inteligentnego miasta w Arizonie, które pomieści 80 000 osób i koncentruje się wokół ogromnych centrów danych.

 Zniszczono 3 tys. gospodarstw rolnych dla inteligentnego megamiast

W Holandii rząd ogłosił niedawno zniszczenie 3000 farm, aby zrobić miejsce dla potwornego inteligentnego miasta o nazwie TriState City Network, które pomieści 40 milionów ludzi z Belgii, Niemiec i Holandii. Ich „logika” w zagarnianiu ziemi i niszczeniu zwierząt w 3 tys. gospodarstw polega na tym, że „wydzielają zbyt dużo CO2”, który „zniszczy planetę”. A przy tym zastąpienie zielonych pastwisk potwornym inteligentnym miastem jest dobre dla środowiska! Dziś większość Holandii to piękny krajobraz z zielonymi pastwiskami, wiatrakami, strumieniami i historycznymi dobrami. Jest to region wyjątkowy na świecie, naprawdę piękny i otoczony historią.

Rząd chce przekształcić ten piękny, malowniczy krajobraz w gigantyczne inteligentne miasto o nazwie Holland City[. . . ]

W Australii rząd przyjął ustawę zezwalającą na przymusowe przeprowadzki mieszkańców wsi do inteligentnych miast, jeśli ich obszar jest skażony niebezpiecznymi toksynami. Wykolejenie pociągu w Ohio pokazało nam, jak łatwo jest zanieczyścić rozległe terytorium. Czy to precedens? Zorganizowanie kilku wypadków kolejowych może spowodować, że miliony ludzi zostaną eksmitowane z obszarów wiejskich i zmuszone do osiedlenia się w inteligentnych miastach.

Ludzkość musi się obudzić

Zło tego programu jest nie do opisania. Jeszcze gorsza jest jednak uporczywa odmowa uznania przez społeczeństwo czegoś, co zagraża jego istnieniu. Zamyka oczy i interesuje się tylko powierzchowną rozrywką. Za wszelką cenę pozostają ślepi, ponieważ „niewiedza jest szczęściem”.

Jeśli pozostaniemy w tym oszałamiającym stanie głupoty, pogrążymy się w najstraszniejszym koszmarze, jaki świat kiedykolwiek widział.

Jeśli kiedykolwiek w historii świata był czas, kiedy trzeba było otworzyć oczy, to właśnie teraz. Nie stać nas na luksus chowania głowy w piasek. To nie jest teoria spiskowa, ponieważ dzieje się to na całym świecie z ogromną prędkością. Pod przykrywką pandemii we wszystkich krajach świata zbudowano miliony wież 5G. Wszędzie zamontowane są światła LED.

Wszystkie szczepionki są teraz gotowe, aby stać się mRNA, chociaż dyrektor generalny Facebooka Mark Zuckerberg został nagrany w zoomie na spotkaniu ze swoimi pracownikami, jak mówi, że szczepionki mRNA naprawdę zmieniają ludzkie DNA i RNA, a zwolennicy nie mają pojęcia, jakie inne mutacje lub zagrożenia mogą istnieć w dłuższej perspektywie.

Celem elit jest zapewnienie regularnych zastrzyków technologii mRNA całej populacji świata do końca naszych dni. Dlatego stan szczepionek będzie powiązany z naszymi walutami cyfrowymi i tożsamością cyfrową. Brak zastrzyku może zablokować dostęp do usług socjalnych i bankowych.

Co możemy zrobić, aby powstrzymać to szaleństwo? Czy jest jakiś sposób na powstrzymanie tego szaleństwa? Tak. Przede wszystkim musimy edukować członków naszej społeczności. Jedynym powodem, dla którego tyrani są w stanie to zrobić, jest ignorancja mas. Ludzie nie mają pojęcia, co ich czeka. Bez mrugnięcia okiem akceptują wszystko, co prowadzi ich do tego dystopijnego koszmaru. Naszym obowiązkiem jest informowanie ich wszelkimi możliwymi sposobami.

Proszę rozsyłać ten artykuł. Wyślij go e-mailem do swoich kontaktów, opublikuj na portalach społecznościowych i wyślij do lokalnych władz w swojej gminie. Podziel się nim szeroko.

My stanowimy 99% populacji, a tyranów tylko 1% . Problem w tym, że większość z nas nic nie robi. Większość ludzi nie chce widzieć tego, co ma tuż przed nosem. W ramionach wszczepione szczepionki, w rękach inteligentne telefony, na ulicach światła LED, w domach inteligentne liczniki, w samochodach inteligentne technologie. . . Twierdzi, że „to tylko teoria spiskowa”. Szaleństwo tego odrzucenia rzeczywistości to nic innego jak prawdziwa psychoza.

Comment les villes intelligentes vont enfermer l’humanité dans des camps de concentration à ciel ouvert wysedł 14.8-2023 na reseauinternational.net

Ukraina: Przygotowywanie awaryjnego scenariusza polegającego na obarczeniu za przegraną wojnę – Lachów. Casus Ludendorffa.

Ukraina: Przygotowywanie awaryjnego scenariusza polegającego na obarczeniu za przegraną wojnę – Lachów. Casus Ludendorffa.

Paweł Milczarek nczas

Jeśli zastosować narzędzie intelektualne zwane „brzytwą Ockhama” do analizy wydarzeń 80-lecia naszego kresowego genocydu, to trzeba przyjąć, iż kijowskie kierownictwo Ukrainy, którego reprezentantem jest prezydent Zełeński, manifestacyjnie okazuje niechęć do poprawienia relacji politycznych z rządem warszawskim. Owszem, bierze od strony polskiej wszelkie możliwe materialne, militarne i dyplomatyczne alimenty, żąda więcej, ze swej strony jednak utrzymuje ostentacyjny dystans. No i upokarza Warszawę jak tylko może.

Dlaczego? Bo musi. Bo złe relacje z Rzeczpospolitą mogą w nieodległej przyszłości uratować naddnieprzański ośrodek władzy przed gniewem i zemstą obywateli Ukrainy.

========================

W 1918 roku rządy w Rzeszy Niemieckiej niepodzielnie sprawował generał Erich Ludendorff. Nominalnie był tylko Generalnym Kwatermistrzem, ale zarówno cesarz Wilhelm, wódz naczelny Hindenburg, kanclerz Hertling, jak i rząd oraz pozostałe struktury państwa bezdyskusyjnie uznawały autorytet Ludendorffa zbudowany w 1914 roku na polach walk w Belgii i w Prusach Wschodnich.

Miał władzę, która siłę czerpała nie z formalnego stanowiska, ale z powszechnego consensusu w tej sprawie. Ludendorff był dumnym pruskim oficerem i monarchistą wiernym dynastii Hohenzollernów. Pogardzał demokracją, parlamentem, a już socjaldemokratami w szczególności. W 1918 r. po faktycznym rozpadzie Rosji wzmocnił wojska siłami ściągniętymi ze Wschodu i latem nakazał kolejną ofensywę. Poniosła ona klęskę – frontu nie udało się przełamać.

Wojska niemieckie dalej tkwiły głęboko na terytorium Francji, można nawet powiedzieć: „nieopodal Paryża”, prasa niemiecka wciąż pisała o nadchodzącym nieuchronnie zwycięstwie, ale Ludendorff wiedział: wojna wkrótce będzie przegrana. Rzesza nie miała już żadnych rezerw, a przeciwnika zaczęły masowo wspierać posiłki amerykańskie. Trzeba było prosić o pokój, nim alianci przełamią front i wyprą Niemców z terytorium Francji. Gdyby z oficjalną propozycją pokoju wystąpił cesarz, kanclerz lub dowództwo armii – byłby to koniec prestiżu tych instytucji. Społeczeństwo nieuchronnie zadałoby pytania: Po co było to wszystko? Miliony trupów na froncie, miliony kalek, głód i związane z nim choroby, ogólne zubożenie, a właściwie nędza. Dlaczego byliśmy oszukiwani? Kto za to odpowiada? Ludendorff zdecydował o skanalizowaniu tych emocji. Postanowił zdjąć winę z cesarza i dowództwa, a znaleźć zastępczego winowajcę.

Przewrót październikowy

29 września 1918 roku potajemnie rozpoczął operację przekazania władzy znienawidzonym socjaldemokratom. Oczywiście musieli się na to zgodzić i Wilhelm, i Hindenburg, i Hertling. Chodziło wszak o przebudowę całej wypracowanej jeszcze przez Bismarcka struktury zarządzania państwem. Między końcem września a 5 października, w głębokiej tajemnicy, transformacja ta została wykonana. 5 października z porannych gazet zdumieni Niemcy dowiedzieli się, że są państwem demokracji parlamentarnej, że nowym kanclerzem jest liberalny książę Maksymilian Badeński, a nowy rząd tworzą socjaldemokraci.

W tych samych gazetach, które jeszcze wczoraj donosiły o sukcesach armii, mogli przeczytać, iż nowe władze zwróciły się do prezydenta USA o rozpoczęcie rozmów o zawieszeniu broni i przyszłym pokoju.

Szok. Niewyobrażalny szok. Westchnienie ulgi, że z frontu wrócą ci, którzy jeszcze nie zginęli, że wreszcie może koniec głodu, ale i powszechne oskarżenia socjaldemokratów o zdradę armii, która przecież nie została pobita. Do dowództwa i do monarchy pretensje się nie pojawiły – ich honor i pozycja zostały ocalone.

Plan Ludendorffa się udał. Na krótko, bo pojawił się czynnik, którego Generalny Kwatermistrz nie przewidział: gdy rozmowy o zawieszeniu broni jeszcze się toczyły, przeciw rządowi, potajemnie, wystąpili wysocy oficerowie marynarki. Nie informując rządu, wydali rozkazy o koncentracji floty wojenne i jej wyjściu w morze. To mogło oznaczać tylko jedno – samobójczą w istocie walkę, ale i zerwanie rozmów z aliantami. Jednak marynarze wiedzieli, że wojna może się skończyć w każdej chwili, nie chcieli ginąć bez sensu i 30 października się zbuntowali. Do buntu stopniowo przyłączyli się robotnicy, a także żołnierze jednostek tyłowych. I rozpoczęła się rewolucja, a potem w istocie wojna domowa. Cesarz zbiegł do Holandii, a Ludendorff do Szwecji. Jednak trzeba pamiętać, że plan Ludendorffa między 5 a 30 października działał i spełniał swoją rolę. Zniweczył go dopiero spisek admirałów.

Zełeński à la Ludendorff?

Nie można wykluczyć, że kijowski ośrodek władzy zostanie zmuszony do zawarcia pokoju z Moskwą bez odzyskania terenów, które Rosja zajęła – Zachód jest już zniecierpliwiony kosztami tej pozycyjnej wojny, a w USA zbliża się kampania wyborcza. Społeczeństwo Ukrainy – a co gorsza – wracający z frontu żołnierze zadadzą wówczas Zełeńskiemu dramatyczne pytanie: Po co było to wszystko? Polegli żołnierze i cywile, tysiące kalek, ruina kraju, depopulacja przez masową emigrację – po co? To nie lepiej byłoby trzymać się zawartych już przecież porozumień mińskich? Czy Zełeński i jego otoczenie mogą nie myśleć o scenariuszach na pierwszy dzień pokoju?

Propagandowo można to próbować rozgrywać na bardzo różne sposoby w kraju i poza nim. Realnie jednak pozostają jedynie dwie drogi: oddanie władzy konkurencyjnej grupie oligarchów i ucieczka z kraju albo, jak niegdyś Ludendorff, poszukanie zastępczego winowajcy.

I tu kolejny problem wymagający podjęcia decyzji. Obarczanie winą Ameryki odpada – Waszyngton dalej pozostanie jakimś tam zabezpieczeniem przed zakusami Moskwy. Z kolei zachowanie przychylności bogatych państw Unii Europejskiej jest niezbędne w przyszłej powojennej odbudowie. Natomiast wyjaśnieniem niezrozumiałych zachowań Kijowa wobec Warszawy jest przygotowywanie awaryjnego scenariusza polegającego na obarczeniu za przegraną wojnę Lachów. By jednak było to jako tako nośne propagandowo, stosunki polityczne Ukrainy z Polską muszą być co najmniej odległe od ideału, a najlepiej napięte.

Co by kosztowała prosta zgoda Kijowa na pochówki pomordowanych niegdyś Polaków albo zdawkowe nawet, ale oficjalne przeprosiny za ludobójstwo? Ano, rezultatem tego byłaby skokowa, a nie chciana przez kijowski ośrodek, poprawa stosunków z Rzeczpospolitą. Dokonane ostatnio (piszę 23 lipca) ostrożne (ale jednak) porównanie przez premiera Denysa Szmyhala Polski z Rosją odnośnie wywozu ukraińskiego zboża też jest przesłaniem obraźliwie jasnym. Polski, przez którą płynie nad Dniepr większość wojennego zaopatrzenia, z wrogiem. W dodatku wymieniony jest tylko nasz kraj. Słowacja, Węgry i Rumunia nie zostały nawet wspomniane.

Jak meteor przemknęła informacja, być może plotka, iż rząd Ukrainy zablokował pomysł przedstawienia społeczeństwa polskiego do Pokojowej Nagrody Nobla. Może to plotka, iż rzekomo inicjatywę tę początkowo poparli ambasadorowie USA, poprzedni i obecny. Powtarzam: może to tylko plotki, ale niezaprzeczalnym faktem jest stwierdzenie, że gdyby taki wniosek do Komitetu Noblowskiego skierował prezydent Zełeński, to bez względu na ostateczny werdykt tegoż Komitetu miałby ów wniosek wagę ogromną w światowej opinii. Nic takiego nie nastąpiło, a co by to Zełenskiego kosztowało? Ano kosztowałoby poprawą relacji z Warszawą. A tej poprawy prezydent Ukrainy najwyraźniej nie chce, co próbujemy tu wyjaśnić w najprostszy „Ockhamowski” sposób.

Jak może wyglądać propagandowa prowokacja, w której Polska zostanie oskarżona o współwinę za przegraną wojnę Ukrainy z Rosją?

Szanowni Czytelnicy, to dokładnie obojętne. Skuteczność uzasadnienia medialnego operacji Allied Force, skierowanej przeciw Serbii w 1999 roku, dowiodła, że da się to zrobić bez problemu. Środki masowego przekazu na Ukrainie są całkowicie podporządkowane władzy, co normalne w czasie wojny. Zaś propaganda Waszyngtonu i Berlina je wesprze, żeby zminimalizować swoją winę. A i Moskwa zrobi wiele w materii podważenia wiarygodności Lachów. Te wszystkie czynniki zupełnie wystarczą.

Czy powyższe rozumowanie jest prawidłowe? Nie wiem. Obym się mylił. Powtarzam: obym się mylił! Oby się to wszystko nie skończyło jak z Ludendorffem w 1918 roku. Nie mam bowiem nadziei, by w kręgach polskich władz ktokolwiek brał pod uwagę taki wariant. I oby po raz kolejny nie znalazła ilustracji stara maksyma: „Nie narzekajcie na wojnę, bo dopiero pierwszy dzień pokoju będzie straszny”.

Postępy komunizmu: Schizofrenia bez-objawowa przeszła z Sowietów do Norwegii. I robi tam postępy: Publicystę zamknięto na oddziale psychiatrycznym za kwestionowanie zastrzyków mRNA

Postępy komunizmu: Schizofrenia bez-objawowa przeszła z Sowietów do Norwegii.

Norwegia: Publicystę zamknięto na oddziale psychiatrycznym za kwestionowanie zastrzyków mRNA
https://petersweden.substack.com/p/norway-locked-man-in-psychiatric 

Najpierw słowo ostrzeżenia. Ta historia, którą za chwilę przeczytasz, jest gorsza, niż myślisz.

Nie wierzyłem, że coś takiego może się zdarzyć w demokracji. Coś takiego nie powinno nigdy mieć miejsca w demokracji. Ale z drugiej strony zaczynam zadawać sobie pytanie, czy rzeczywiście nadal żyjemy w demokracji.
Zacznijmy od początku...
Chodzi o Norwega nazwiskiem Trond Harald Haaland. Od dawna otwarcie wypowiadał się na temat Światowego Forum Ekonomicznego, zmian klimatycznych i paszportów szczepionkowych. Opublikował wiele postów na temat nadmiernej liczby zgonów, którą zaobserwowaliśmy po wprowadzeniu szczepionek mRNA.
Inaczej mówiąc, jest to człowiek, który nie wierzy mainstreamowej narracji medialnej. Myśli samodzielnie. Aktywnie krytykuje norweski system opieki zdrowotnej za to, co wydarzyło się podczas pandemii.
Między innymi na początku tego roku wysłał list do bardzo znanego lekarza w swoim regionie, żądając zaprzestania szczepień dzieci w wieku od 5 do 11 lat na Covid.

Teraz ktoś anonimowo zgłosił go policji jako „niestabilnego psychicznie”. Nie mamy pojęcia, kto to był. Może to być ktokolwiek. Z tego, co wiemy, mógł to być jakiś ekstremista z Antify, który złożył na niego doniesienie.
Następnie policja skontaktowała się z systemem opieki zdrowotnej w oparciu o tę anonimową informację.
Tylko tyle wystarczyło, aby dwóch „pracowników służby zdrowia” wraz z dwoma umundurowanymi policjantami podeszło do jego drzwi, siłą wywlokło mężczyznę i zamknęło w oddziale psychiatrycznym.
Jakie było uzasadnienie podjęcia tak drastycznych środków?
Ponieważ publikował na Facebooku „teorie spiskowe”. Teorie spiskowe, takie jak mówienie o szczepionkach mRNA i nadmiernej liczbie zgonów Klausa Schwaba oraz to, że nie wierzy on w zmiany klimatyczne spowodowane przez człowieka.

Starszy lekarz [a very senior doctor] tak wypowiedział się na ten temat:
„Kiedy jest zdrowy i stabilny, nie publikuje postów i nie interesuje się tymi tematami [między innymi sceptycyzmem klimatycznym, sceptycyzmem dotyczącym szczepionek przeciwko Covidowi]. To nie jest normalne zachowanie, które teraz okazuje, biorąc pod uwagę to, jak się czuje, kiedy jest zdrowy. jest nadal tajemniczy i podejrzany.”
Innymi słowy, zdaniem lekarza, mężczyzna nie jest „zdrowy”, gdy zamieszcza posty na temat takich rzeczy, jak powstrzymywanie dzieci przed przyjęciem szczepionki mRNA i brak wiary w oficjalną narrację na temat zmian klimatycznych.
Och, więc czy ten lekarz czytał jego posty na Facebooku? Nie, lekarz nie miał nawet konta na Facebooku!
====================
Dalej nie tłumaczę, każdy zainteresowany może przeczytać – lub przetłumaczyć. MD

IT GETS WORSE

So the police showed up at his door on the 19th of July to drag him away. I had a look at his facebook profile to see what he had posted. And to my shock, he had shared one of my posts on the very same day that he was locked up for being “mentally unstable”!

I had posted about France passing a new law so that authorities can remotely activate the camera, microphone and GPS on suspects phones.

Trond Harald Haaland shared my post with his own comment:

“Have probably done it a long time. Snowden knew about it. What if they hack your phone…stalk you and you could never prove it to anyone and be declared insane, they can do a few crazy things…nobody would believe you. They can do it all day…Maybe someone has experienced it?”

The very same day that he posted this, police showed up on his door and he was forcibly locked up.

During the time he was locked up, there was some very concerning things that happened to him. Something that shouldn’t be happening in a democracy.

He was not allowed to go outside and get some fresh air, because he “did not want to be here”. His lawyer had also requested to be there when the senior doctor had a meeting with her client, but she (the lawyer) was denied.

So to summarize what happened.

  1. The man posts things critical of the mainstream narrative on social media.
  2. Someone anonymous reports him to the police.
  3. The police reports him to the health system.
  4. Two “health care workers” and two police officers arrive at his door the same day he shares one of my posts about government surveillance.
  5. They drag him away and forcibly lock him up.
  6. He is not allowed fresh air.
  7. He is not allowed to have his lawyer present at a meeting.

Finally, after being held for 9 days, the man was let go after a jury at the Control Commission for Phsyciatric healthcare ruled that there was no justification for forcibly locking him up.

So it was ruled illegal to lock him up. Obviously.

But the fact that this could happen to begin with, and that he was locked up for 9 days is extremely worrying.

If they can do it to him, they can do it to more people as well.

And this is nothing new. In fact, in the Soviet Union they actively persecuted political dissidents and locked them up in pshyicatric hospitals after “health experts” had deemed that their political opinions meant they were “mentally unstable”.

It was just a way for the Communists to lock up dissidents and people who opposed their tyrannical regime.

And it seem to be happening again. This man was locked in a pshyicatric ward for the crime of posting political opinions that goes against the mainstream narrative.

You can read more in detail about the political persecution of dissidents in the Soviet Union in my in-depth article here: [w orig. md]

Wyznawanie prawd wiary może skutkować oskarżeniem o przestępstwo! Protestuj, póki możesz!


“Sylwia Mleczko, CitizenGO” <petycje@citizengo.org>
Wyrażanie naszych poglądów opartych na wierze chrześcijańskiej w kwestiach związanych z ludzką seksualnością i małżeństwem może potencjalnie skutkować oskarżeniem o przestępstwo.
Päivi Räsänen, oddana chrześcijanka oraz członkini fińskiego parlamentu stanie przed sądem karnym 31 sierpnia z powodu publicznego wyrażania swojej wiary, która stoi w sprzeczności z dyktatem ideologii gender oraz wpływami grupy lobbingowej LGBT w kwestii tego, co jest akceptowalnym przekazem, a co nie.
Proszę podpiszcie Państwo petycję skierowaną do Prokuratora Generalnego Finlandii Raiji Toiviainen, wzywając ją do natychmiastowego umorzenia zarzutów wobec Päivi.
PODPISZ PETYCJĘ TERAZ

Przygotujcie się Państwo na dawkę szokujących informacji.
Współczesna milicja, która grasuje w krajach zachodnich, także w Polsce, dąży do pozbawienia Państwa własnych, chrześcijańskich przekonań. Zapewne znana jest Państwu historia Päivi Räsänen, fińskiej posłanki, przeciwko której już od czterech lat toczą się sprawy sądowe. To wszystko z powodu domniemanego „przestępstwa” polegającego na głoszeniu publicznie chrześcijańskich prawd.
Półtora roku temu Sąd Okręgowy w Helsinkach umorzył wszystkie zarzuty przeciwko Päivi. Jednak teraz prokurator zaskarżył tę decyzję, otwarcie atakując doktrynę chrześcijańską, uważając ją za „zniesławiającą”.
Proces rozpoczyna się 31 sierpnia, za jedynie parę dni! Najwyższy czas, aby zabrać głos w obronie Päivi i chronić wolność wyznawania wiary bez obawy przed prześladowaniem.Nasze masowe wsparcie dla Päivi w 2021 roku miało ogromne znaczenie, ponieważ wspieraliśmy ją na każdym etapie przesłuchania przed Sądem Okręgowym.Päivi była niezmiernie wdzięczna za pomoc, którą otrzymała od każdego z Państwa i zawsze podkreślała potrzebę podziękowania CitizenGO za działania podjęte w jej obronie.
Teraz znów potrzebuje naszego wsparcia, ponieważ stanie przed sądem apelacyjnym.
Nasze znaczące poparcie dla Päivi Räsänen może wywrócić sytuację do dołu nogami. Dołączając do naszej petycji, mogą Państwo wywrzeć ogromną presję na Prokuratorze Generalnym Raiji Toiviainen i przekonać ją do wycofania zarzutów przeciwko Päivi.
Proszę, działajcie Państwo już teraz!
Podpiszcie Państwo petycję skierowaną do Prokuratora Generalnego Finlandii i zaapelujcie o natychmiastowe umorzenie zarzutów przeciwko Päivi.
Päivi Räsänen to gorliwa chrześcijanka, która publicznie wyraziła swoje poglądy na temat małżeństwa i seksualności, zgodnie ze swoimi religijnymi przekonaniami. Zamiast otwartego dialogu i pełnej szacunku dyskusji, została postawiona przed sądem.
Brzmi znajomo, prawda? 
W 2021 roku CitizenGO stanęło na wysokości zadania, wspierając Päivi Räsänen w jej walce. Domagaliśmy się natychmiastowego wycofania trzech zarzutów karnych związanych z „mową nienawiści” i byliśmy obecni w Helsinkach podczas jej procesu.Ponad 350 000 osób z całego świata złożyło swoje podpisy pod petycją w poparciu dla Päivi, które następnie przekazano jej osobiście. Petycja została również bezpośrednio dostarczona na biurko Prokuratora Generalnego Finlandii.Państwo oraz my już raz skutecznie doprowadziliśmy do uniewinnienia Päivi od wszystkich zarzutów i możemy to zrobić ponownie, gdyż staje przed kolejnym procesem 31 sierpnia, oskarżona o „podżeganie przeciwko mniejszości”.Niestety CitizenGO nie jest w stanie wygrać tej walki samodzielnie…
Potrzebujemy Państwa pomocy, aby bronić naszych chrześcijańskich wartości przed narastającym prześladowaniem w krajach zachodnich, w tym również w Polsce.Lobby LGBT dąży do narzucenia obowiązkowej ideologii, nie pozostawiając miejsca na odmienne zdanie. Jeśli ktoś ośmieli się myśleć inaczej, staje w obliczu osobistego i zawodowego upadku.
Pamiętają Państwo, jak niedawno CitizenGO angażowało się w walkę przeciwko raportowi ONZ, który sugeruje, że religia chrześcijańska narusza prawa osób LGBT?
To zagrożenie jest realne i nieuchronne, stawiając naszą wiarę chrześcijańską wprost na linii ognia. Kapłani, pastorzy, zakonnicy i zakonnice, grupy chrześcijańskie oraz wszyscy wierni mogą stawić czoła surowym konsekwencjom za wyznawanie swojej wiary.
Nawet nasze dzieci są narażone na ryzyko izolacji lub wydalenia ze szkół i uniwersytetów, jeśli ośmielą się wyrazić publicznie swoje przekonania!Nie trzeba daleko szukać, aby znaleźć kolejny przykład. Spójrzcie Państwie na naszą drogą koleżankę Caroline Farrow. Nadal tkwi w prawnym koszmarze, stawiając czoła surowym konsekwencjom, które wpływają na całą jej rodzinę. Wszystko to za wyrażenie prostej prawdy: mężczyźni są mężczyznami, a kobiety są kobietami.Pamiętajcie Państwo, sprawa Päivi pozostaje fundamentalna dla wolności słowa i prawa do swobodnego wyrażania naszych chrześcijańskich przekonań.Jej ostateczny wynik niewątpliwie posłuży jako precedens dla przyszłych sytuacji tego typu na poziomie Unii Europejskiej, a także poza nią. Dlatego ta sprawa jest tak istotna!
Pracując razem, Państwo i ja musimy stawić opór temu atakowi na naszą wiarę!A teraz, ponownie prosimy Państwa o podjęcie wysiłku w obronie wolności słowa, naszej wiary chrześcijańskiej i swobody jej praktykowania.
Do rozprawy pozostał zaledwie tydzień. Czy podpiszą Państwo tę petycję, aby wesprzeć Päivi i wywrzeć presję na Prokuratorze Generalnym Raiji Toiviainen?

Pomyślcie Państwo o konsekwencjach. Jeśli Päivi przegra swój proces, stworzy to niebezpieczny precedens, który może mieć dalekosiężne skutki na całym świecie.
Jeśli jednak nam się uda, jeśli staniemy w obronie Päivi i jej świętego prawa do wyznawania wiary, zabezpieczymy to cenne prawo dla wszystkich wierzących.Broniąc wolności Päivi do wyrażania swoich przekonań, wysyłamy w świat zdecydowany przekaz, że głos chrześcijan nie zostanie uciszony.
Państwo i ja możemy zapewnić, że chrześcijanie z całego świata będą mogli śmiało wyznawać swoją wiarę, nie martwiąc się o prześladowania czy cenzurę.
Nadal jest nadzieja, a Päivi nie jest sama. Sprawa może zostać umorzona, zanim trafi do Sądu Najwyższego. Jednak to od nas zależy, czy razem podniesiemy nasze głosy i przyczynimy się do zmiany.Czas ma kluczowe znaczenie. Pozwólmy, aby petycje z tysiącami podpisów zalały biurko Prokuratora Generalnego Finlandii, zmuszając go do ponownego rozważenia tej sprawy i zmiany swojej decyzji.
Dziękuję za wszystko, co Państwo robią,
Sylwia Mleczko z całym zespołem CitizenGO
=============================
PS Dziękujemy za podjęcie działania w obronie wolności słowa. Państwa podpis może ochronić podstawowe prawa Päivi Räsänen oraz pomóc wysłać w świat wiadomość, że cenzura i brak tolerancji nie będą akceptowane. Podzielcie się Państwo tą petycją ze swoją rodziną i znajomymi, aby wzmocnić nasz przekaz. Razem możemy zmienić wiele.
Więcej informacji:
Finlandia: Parlamentarzystka sądzona za cytowanie Biblii – uniewinniona
https://dorzeczy.pl/swiat/283213/finlandia-zapadl-wyrok-w-sprawie-paeivi-raesaenen.html
Proces za cytowanie Pisma Świętego i prawd chrześcijaństwa
https://www.vaticannews.va/pl/swiat/news/2022-01/proces-za-cytowanie-pisma-swietego-i-prawd-chrzescijanstwa.html
Więcej informacji w języku angielskim: Päivi Räsänen Court of Appeal proceedings to be delayed one year https://evangelicalfocus.com/europe/18334/paivi-rasanen-court-of-appeal-proceedings-to-be-delayed-one-year
MP Päivi Räsänen facing second trial over Biblical beliefs
https://www.christianpost.com/news/mp-pivi-rsnen-facing-second-trial-over-biblical-beliefs.html
Religion is still on trial in Finland
https://www.nationalreview.com/2023/03/religion-is-still-on-trial-in-finland

CitizenGO to społeczność aktywnych obywateli, która stara się, aby ludzkie życie, rodzina i wolność były darzone szacunkiem na całym świecie. Członkowie CitizenGO zamieszkują wszystkie kraje świata. Nasz zespół pracuje w 16 państwach na 5 kontynentach i działa w 12 językach. Więcej o CitizenGO dowiedzą się Państwo tutaj. Mogą nas Państwo także śledzić na Facebooku i Twitterze.

Zielony socjalizm w Kanadzie: Wrogie mleko.

Zielony socjalizm w Kanadzie: Wrogie mleko…

@bambkb

This Canadian Dairy Farmer reached his quota, so the government of Canada makes him dump out the rest of his milk, because of “regulations” “Canadian milk is 7$ per litre this year!!! And they still make me DUMP 30 000 litres of milk once the quota is reached – This time I’m going PUBLIC, because I want you guys to see what’s going on” What the fuck? #JustinTrudeau #Canada #Farmers

O zakulisowej władzy w USA – wyznania – ze strachem.

Mr Blue opowiada o zakulisowej władzy

Kategoria: Polityka, Świat

Autor: wawel , 22 sierpnia 2023 o-zakulisowej-wladzy

Znakomity – jak zawsze – tekst Edwarda Curtina. Tekst nie wymaga komentarza. Ale pozostawi w czytelnikach ślad na długo. Sapienti sat…

[Edward Curtin is a professor in the Sociology department at Massachusetts College of Liberal Arts.]

image

Edward Curtin

„To jest los niewolnika: nie mówić co się myśli.”

Eurypides,  Fenicjanki

“Jakiś czas temu w niedzielny wieczór, gdy właśnie zasiedliśmy z żoną do kolacji, zadzwonił telefon. Ponieważ nie rozpoznałem numeru telefonu, a była pora obiadowa, zawahałem się, czy odebrać, ale z jakiegoś przypadkowego powodu to zrobiłem. Głos po drugiej stronie był wzburzony, intensywny i pytał o mnie.

Czy mógłby mnie natychmiast odwiedzić, ponieważ miał dla mnie pilną wiadomość – pytał. Podał mi swoje nazwisko, którego nie znałem, i powiedział, że jest wielkim fanem mojej książki  Poszukiwanie prawdy w kraju kłamstw — że czytał ją wiele razy. Zastanawiał się, skąd wiem tak dużo o działaniu tego, co moglibyśmy nazwać głębokim państwem (deep state), elicie władzy, powiązaniach wywiadowczo biznesowych, zabójstwach JFK, RFK i in. Przeczytał także gazetę Op Ed, którą napisałem o Robercie F. Kennedym Jr. i również chciał ze mną o tym porozmawiać. Powiedział, że ma mi do opowiedzenia bardzo ważną historię.

Natarczywość w jego głosie była wyczuwalna.

Oczywiście byłem ostrożny, więc odłożyłem to na kilka dni. Ale Nowa Anglia to stosunkowo mały obszar, ojczyzna wielu ultrabogatych rodzin tego kraju i tradycyjna struktura władzy błękitnokrwistych. Jednak zaintrygowało mnie to, co mi o sobie opowiedział. Dlatego kilka dni później pojechałam spotkać się z nim tam, gdzie mieszkał, nie chcąc nieznanego gościa w moim domu.

Po drodze zdałem sobie sprawę, że jego nazwisko brzmiało jak sygnał alarmowy i było związane z ważną historią Stanów Zjednoczonych lat 60. Ze względu na prywatność nie ujawnię jego nazwiska.

Nazywam go Pan Niebieski. […]

Umówiliśmy się na spotkanie w kawiarni, ale kiedy już to zrobiliśmy, poprosił o rozmowę poza kawiarnią na ławce pod gołym niebem. Pierwszą rzeczą, jaką mi powiedział, było to, że nie jest z CIA. Odebrałem to na dwa sposoby: albo był z CIA, albo nie był. Ale niewiele mówiłem i słuchałem jego historii, nawet zastanawiając się, czy słusznie zgodziłem się na spotkanie z nieznajomym po tak dziwacznej rozmowie telefonicznej. Cieszyłem się, że nie siedzę z nim nad filiżankami kawy.

Zaczął od opowiedzenia mi o dziedzictwie swojej rodziny błękitnokrwistych, o tym, jak jego rodzina była powiązana ze wszystkimi wybitnymi bogatymi rodzinami, których nazwiska są bardzo znane wielu ludziom: Forbes, Morganowie, Choates, Rockefellerowie i in. Długa lista środowisk “starych pieniędzy” [odziedziczonego bogactwa określonych rodzin z klasy wyższej] i wyższych sfer dobrze połączona ze wszystkimi dźwigniami władzy politycznej i gospodarczej. Z siedzibą głównie w północno-wschodnich Stanach Zjednoczonych, ich macki rozciągają się na całym świecie ze względu na ich moc i wpływy. Uczęszczają do Yale, Harvardu, Princeton i elitarnych szkół przygotowawczych w Nowej Anglii. Od dawna zajmują ważne stanowiska w mediach, rządzie i na Wall Street. Krótko mówiąc, jego rodzina była częścią tego, co C. Wright Mills nazwał „elitą władzy”. on i dzieci z tych rodzin zostali wychowani w przekonaniu, że urodzili się, aby podejmować najważniejsze decyzje dla kraju. Rządzić. [dokładny, czysto socjologiczny i faktograficzny opis owej ukrytej struktury globalnej władzy dał w swym głośnym i obszernym dziele (Tragedy and Hope) Carroll Quigley (były profesor Georgetown University i historyk), książka jest ważna, ale niepełna a sam autor po jej opublikowaniu przestraszył się jej konsekwencji, w każdym razie książka mimo iż jednocześnie ujawniająca i zniekształcająca poprzez pominięcia – to i tak była wycofywana z księgarń przez długie ręce “deep state”; przyp. mój, wawel].

Ale pan Blue powiedział, że zawsze czuł się outsiderem, nawet będąc wtajemniczonym w tę rodzinną sieć. Wydawał się obarczony winą za coś, a kiedy opowiadał przydługą historię, trochę się niecierpliwiłem, czekając na sedno pilnej wiadomości, którą chciał mi przekazać. Ale słuchałem w milczeniu.

Opowiedział mi o tym, co zrobił przez dziesięciolecia, co było dobrą robotą, próbując naprawić szkody wyrządzone przez duże korporacje. Wydawało mi się, że zrobił to w ramach zadośćuczynienia za grzechy swojej rodziny. Od czasu do czasu przerywałem mu, prosząc o wyjaśnienie pewnych powiązań między wymienionymi przez niego ludźmi a agencjami rządowymi USA lub znanymi ludźmi mediów powiązanymi z jego rodziną. Był bardzo szczery w swoich odpowiedziach. Coraz bardziej mu ufałem, im więcej mówił.

Po około godzinie poprosiłem go, aby przekazał mi pilne wiadomości, w sprawie których dzwonił.

Dotyczyło to zabójstwa Roberta F. Kennedy’ego w 1968 roku. Powiedział, że kilkadziesiąt lat temu powiedział samemu RFK Jr., że CIA zabiła jego ojca. Powiedział, że dowiedział się o tym dwa dni po zamachu od krewnego, który był oficerem CIA. Ten krewny powiedział mu osobiście: „Wiedzieliśmy”. Kiedy zapytałem go, co to znaczy, powiedział mi, że oznacza to, że CIA zabiła senatora Kennedy’ego. Następnie prześledził powiązania tego krewnego poprzez kompleks wojsko-wywiad-przemysł-polityka-bogactwo i jak to wszystko przewijało się przez historię jego rodziny i wybitnych rodzin, z którymi był powiązany. Wymienił wiele nazwisk, w tym krewnego z CIA.

Nie byłem zaskoczony tymi wszystkimi powiązaniami, ponieważ potwierdzały one to, co już wiedziałem o wyższych szczeblach władzy i pieniędzy. Ale to był pierwszy i jedyny raz, kiedy osoba spośród nich powiedziała mi to osobiście, a ja wciąż byłem zdumiony ich potęgą i tym, jak te nazwiska były powiązane z kluczowymi wydarzeniami w historii Stanów Zjednoczonych, szczególnie tymi, w które zaangażowane były agencje wywiadowcze.

Siedzieliśmy w mieście głęboko przesiąkniętym słynnymi nazwiskami i historycznymi rezydencjami dawnych elit finansowych, a kiedy on mówił, wciąż czerpałem ze swojej wiedzy o tych ludziach, która nie była tylko akademicka, ale oparta na osobistym doświadczeniu. Siedzieliśmy w sercu miejsca, w którym te tradycyjne elity rządzące gromadziły się i socjalizowały.

Wiele lat wcześniej, w innym podobnym miasteczku w Nowej Anglii, słyszałem niezliczone historie opowiadane przez wdowę po słynnym teologu Reinholdu Niebuhrze, Ursulę Niebuhr, która lubiła wskazywać wszystkie powiązania Niebuhrów z elitami. ( Niebuhr był najsłynniejszym amerykańskim teologiem XX wieku; jego zdjęcie pojawiło się na okładce magazynu Time; wywarł wpływ na polityków różnego rodzaju; był cytowany z aprobatą i często przez Baracka Obamę, a nawet Johna McCaina; krótko mówiąc, był Bogiem-człowiekiem establishmentu podczas zimnej wojny i teologicznym fundamentem neoliberalnego państwa wojennego). Regularnie odnotowywała, jak taki a taki, jej przyjaciel i mieszkaniec okolicy (zwykle ludzie ci oprócz miejskich rezydencji mieli swoje ogromne domy letnie) – np. Adolph Berle, oficer wywiadu podczas I wojny , profesor prawa na Columbia University, ważny członek  Franklin Roosevelt’s “Brain Trust”, makler władzy zaangażowany w międzynarodowe intrygi, typowy Cold Warrior czasów zimnej wojny – zrobił to i tamto itp.

Z jakiegoś powodu podzieliła się ze mną dużą częścią swojej wewnętrznej wiedzy na temat swoich elitarnych „przyjaciół”, tak jakbym podzielał jej wartości, co nie miało wcale miejsca. Tu musiało zadziałać moje wykształcenie teologiczne. I chyba pomogło udawanie głupiego. Ale słuchałem — i dzięki temu nauczyłem się — że ludzie powiedzą ci wiele rzeczy, których nie spodziewasz się usłyszeć, jeśli uznają, że jesteś otwarty. Jej opowieści o niektórych z najsłynniejszych ludzi XX w. – Einsteinie, TS Eliocie, jej współpracownikach z Princeton i in., zawsze wymienianych po imieniu – wiele mi powiedziały o działaniu elit władzy. Czasami historie były dziwnie zabawne, jeśli nie ujawniały czegoś innego. 

Pewnego dnia podczas lunchu ze swoim synem Christopherem opowiedziała mi o swoim „przyjacielu” (wszyscy sławni ludzie byli „przyjaciółmi”), słynnym niemiecko-amerykańskim psychoanalityku Eriku Eriksonie. Powiedziała, że ​​zachęcał jej męża Reinholda, by rzucił palenie papierosów, przechodząc na duńskie cygaretki. Cytowała, jak powiedział: „Pamiętaj, co powiedział Freud, Reinhold: „Już od  bardzo dawna nie miałem niczego gorącego i mokrego ustach”.  Byłem zaskoczony, gdy ta siedemdziesięciopięcioletnia kobieta powiedziała to, wiedząc, że tak jak ja, że ​​Freud palił cygara przez całe życie.

Ale to było typowe dla dwuznaczności, z którą często opowiadała o swoich elitarnych współpracownikach i co otworzyło mi oczy na wewnętrzne funkcjonowanie klasy społecznej, której nie znałem. Zanotowałem to wszystko i nakreśliłem powiązania między różnymi organizacjami, w które zaangażowane były te elity, z których to organizacji wiele na pierwszy rzut oka nie wydawało się być zaangażowanych w operacje związane z władzą, organizacje takie jak grupy rzekomej ochrony przyrody i organizacje rzekomo utworzone w celu zwalczania występków korporacji itd. Przez dziesięciolecia widziałem więcej powiązań, niż można było uwierzyć, i wiele z nich na niewielkim obszarze geograficznym, ale wszystkie były powiązane z elitami klas wyższych i ich kontrolą nad ziemią, zasobami i mediami.

Pan Blue potwierdził to wszystko i dodał jeszcze więcej. Opowiedział mi o schronach bombowych z czasów zimnej wojny pod rezydencjami jego i innych zamożnych rodzin, powiązaniach między CIA a korporacjami, o tym, jak ci postrzegani jako „dobrzy” naprawdę pracowali dla złych, o tym, że agenci CIA i Mosadu kontaktowali się z nim, zakładając już z góry, że jest on po ich stronie, o bezproblemowych kontaktach towarzyskich między wszystkimi elitarnymi rodzinami o tak wielu nazwiskach, o miejscach związanych z operacjami operatorów „głębokiego państwa” – czyli o rzeczach, które badam od lat i są przedmiotem wielu moich ostatnich książek. Pan Blue potwierdził mi istotę tego, co odkryłem dzięki własnej pracy. I jak mu powiedziałem, zrobiłem to, studiując, badając i słuchając, czyli robiąc coś, co każdy może zrobić, jeśli ma na to ochotę.

Kilka tygodni po naszym pierwszym spotkaniu Pan Blue zgodził się na ponowne spotkanie, tym razem ze mną i osobą dokumentującą spotkanie na taśmie filmowej. Opowiadał te same historie, rozwijając wiele z nich i dodając inne. Był luźny i swobodny i rozmawialiśmy przez prawie pięć godzin. W pewnym momencie, kiedy poprosiłem go, aby powtórzył to, co powiedział mi był kilka tygodni wcześniej o swoim krewnym z CIA i co ten krewny miał na myśli, mówiąc „Wiedzieliśmy” o zabójstwie RFK, i że powiedział mi wtedy, iż miał na myśli to, że CIA zabiła Kennedy’ego – wtedy on poderwał się z miejsca i powiedział: „Nigdy tego nie powiedziałem”.

Zaskoczyło mnie to zaprzeczenie. Ale on przecież wtedy właśnie tak powiedział. Po naszej pierwszej rozmowie zapisałem dokładnie jego słowa w swoich notatkach w drodze do domu. Na pierwszym spotkaniu powiedział też, że przekazał osobiście RFK Juniorowi., że CIA zabiła jego ojca. To był jedyny moment podczas naszej długiej, pierwszej rozmowy, kiedy bardzo się zdenerwował.

Było to oczywiście jedyne wyjawienie, które go  – po czasie – przeraziło, spośród wszystkich innych historii, którymi podzielił się był ze mną. Rozumiem jego strach. Ale czas jest nieubłagany; do jego istoty należy to, że nieraz czasu nie starcza. Przychodzi taki dzień, kiedy jest już za późno, by znaleźć swój publiczny język, odnaleźć dla samego siebie język mówiący otwarcie. To dlatego ów nieznajomy pozostaje Panem Niebieskim, anonimowym dobrym człowiekiem uwikłanym w rodzinną historię, za którą próbował odpokutować. Outsider swojej hermetycznej klasy społecznej, ale wciąż do niej należący, chociaż coś w nim krzyczy i wzywa inną, obcą osobę, żeby go wysłuchała bezzwłocznie, natychmiast, ni stąd, ni zowąd.

Może kiedyś opowie to światu.”

Edward Curtin jest niezależnym pisarzem, którego prace ukazują się od wielu lat. Jego strona internetowa to  edwardcurtin.com , a jego nowa książka to  Seeking Truth in a Country of Lies.

Źródło: https://off-guardian.org/2023/08/20/mr-blue-the-cia/

image

Recykling śmieci to oszustwo globalistów

Recykling śmieci to oszustwo globalistów

recykling-smieci-to-oszustwo-globalistow

Recykling odpadów plastikowych to kłamstwo wymyślone, aby usprawiedliwić produkcję i sprzedaż większej ilości plastiku – twierdzi analityk Mariusz Jagóra.

Recykling śmieci to oszustwo globalistów? Ostatnio ponownie zrobiło się głośno o składowaniu niemieckich śmieci w Polsce. W maju 2023 wiceminister ds. klimatu Jacek Ozdoba grzmiał w sejmie, że nie do przyjęcia jest taka sytuacja, że państwo, które mieni się być proeuropejskie i proekologiczne „wywozi swój syf do innego kraju”, apelując do rządu federalnego o uprzątnięcie 35 tys. ton odpadów przywiezionych nielegalnie na teren naszego kraju – to 2 tysiące tirów ze śmieciami.

Polska złożyła do TSUE skargę na Niemcy w związku z przywozem nielegalnych odpadów. To część szerszego problemu dotyczącego mitu recyklingu, a w szczególności recykling odpadów plastikowych. Recykling odpadów plastikowych to wielkie kłamstwo wymyślone, aby sprzedać więcej plastiku – mówią eksperci branżowi – a znane wszystkim logo recyclingu to nic innego jak „proekologiczne’ narzędzie marketingowe. Szacuje się, że nie więcej niż 10% wyprodukowanego plastiku zostało kiedykolwiek poddane recyklingowi.

Stany Zjednoczone w 2021 r. osiągnęły wskaźnik recyklingu wynoszący około 5 procent dla po-konsumenckich odpadów z tworzyw sztucznych. To dwukrotnie mniej w porównaniu z deklarowanym poziomem 9,5 procent w 2014 r., ale w tym czasie Stany Zjednoczone eksportowały miliony ton odpadów z tworzyw sztucznych do Chin i liczyły je jako poddane recyklingowi, mimo że większość z nich została spalona lub wyrzucona. Spadek wiąże się z faktem, iż Chiny zmagając się z własnymi rosnącymi hałdami śmieci, przestały akceptować śmieci z importu.

Nawet Greenpeace przyznaje, że recykling tworzyw sztucznych to ślepa uliczka – z roku na rok recykling tworzyw sztucznych spada, mimo że ilość odpadów z tworzyw sztucznych rośnie.

John Tierney, amerykański dziennikarz i redaktor City Journal, a wcześniej przez trzy dekady reporter i felietonista w New York Times, napisał w 1996 roku artykuł, w którym poddał analizie wiarę w recykling, i obalając mity z nią związane, doszedł do wniosku, że jest on drogi i nieskuteczny. Tierney pisał w artykule: „W USA w 1987 r rozpoczęto wielki ogólnokrajowy eksperyment. To był rok, w którym barka o nazwie Mobro 4000 przemierzyła tysiące mil, próbując rozładować ładunek śmieci z Long Island, a jej podróż miała zaskakujący wpływ na Amerykę – obywatele najbogatszego społeczeństwa zaczęli mieć obsesję na punkcie własnych odpadów.

Wierząc, że na wysypiskach nie ma już miejsca, Amerykanie doszli do wniosku, że recykling jest ich jedyną opcją. Ich intencje były dobre, a wnioski wydawały się wiarygodne. Recykling czasami ma sens – w przypadku niektórych materiałów w niektórych miejscach i czasie. Jednak najprostszą i najtańszą opcją jest zazwyczaj składowanie i zakopywanie śmieci na bezpiecznym dla środowiska wysypisku. A ponieważ miejsca na wysypiskach nie brakuje (kryzys z 1987 roku był fałszywym alarmem), nie ma powodu, by czynić recykling prawnym lub moralnym imperatywem.

Obowiązkowe programy recyklingu nie są zbawieniem dla potomności. Oferują krótkoterminowe korzyści kilku grupom wpływu – politykom, konsultantom ds. public relations, organizacjom ekologicznym, korporacjom zajmującym się utylizacją odpadów – jednocześnie odwracając uwagę od prawdziwych problemów społecznych i środowiskowych. Recykling może być najbardziej marnotrawną działalnością we współczesnej Ameryce: marnotrawstwo czasu i pieniędzy, marnotrawstwo zasobów ludzkich i naturalnych”.

Tierney twierdzi, że skoro recykling jest tak kosztowny i mało skuteczny, alternatywą powinien być powrót do składowania śmieci na wysypiskach. Tym bardziej, że mimo iż to plastik jest rutynowo krytykowany, ponieważ nie ulega rozkładowi się na wysypiskach, okazuje się, że nie rozkłada się też większość innych opakowań. William Rathje, archeolog z Uniwersytetu w Arizonie, odkrył podczas wykopalisk na wysypiskach, że papier, tektura i inne materiały organiczne – choć z technicznego punktu widzenia powinny ulegać biodegradacji – mają tendencję do pozostawania nienaruszonymi w pozbawionym powietrza środowisku wysypiska.

Te zmumifikowane materiały w rzeczywistości zajmują znacznie więcej miejsca na wysypiskach niż plastikowe opakowania, które stale się zmniejszają, ponieważ producenci opracowują mocniejsze i cieńsze materiały. Kartony po sokach, które zastąpiły szklane butelki, zajmują połowę miejsca na wysypisku zajmowanego kiedyś przez butelki, a 12 plastikowych toreb na zakupy mieści się w przestrzeni zajmowanej przez jedną papierową.

A. Clark Wiseman, ekonomista z Uniwersytetu w stanie Waszyngton, obliczył, że jeśli Amerykanie będą generować śmieci w obecnym tempie przez kolejne 1000 lat i jeśli wszystkie ich śmieci zostaną umieszczone na wysypisku o głębokości 100 metrów, to do roku 3000 ta hałda śmieci wypełni kwadrat ziemi o boku 35 mil. Nie wydaje się to wielkim obciążeniem dla kraju wielkości Ameryki. Śmieci zajmowałyby tylko 5 procent powierzchni potrzebnej do budowy krajowej sieci paneli słonecznych proponowanej przez ekologów (przyp. tu jest problem inny – gdzie składować panele kiedy się zużyją).

Tysiącletnie wysypisko zmieściłoby się na jednym promilu terenów dostępnych obecnie do wypasu zwierząt w Stanach Zjednoczonych. Dodatkowo, strata będzie tylko tymczasowa. Ostatecznie, podobnie jak poprzednie wysypiska śmieci, kopce śmieci zostaną pokryte trawą i staną się niewielkim dodatkiem do 150 000 mil kwadratowych parków narodowych. Innym mitem jest marnotrawstwo niezastąpionych zasobów naturalnych.

Koronnym przykładem jest tu na przykład zarzut, że wycina się wiele drzew, aby wydać jakąś gazetę. Ale na ich miejsce zostanie posadzonych jeszcze więcej drzew. Podaż drewna w Ameryce wzrasta od dziesięcioleci, a w krajowych lasach znajduje się obecnie trzy razy więcej drewna niż w 1920 roku. “Nie zabraknie nam drewna, więc dlaczego tak bardzo martwimy się o recykling papieru?” – pyta Jerry Taylor, dyrektor ds. badań nad zasobami naturalnymi w Cato Institute. “Papier jest produktem rolnym, wytwarzanym z drzew uprawianych specjalnie do produkcji papieru. Działanie na rzecz ochrony drzew poprzez recykling papieru jest jak działanie na rzecz ochrony łodyg kukurydzy poprzez ograniczenie jej konsumpcji”.

Najtrwalszym mitem, który pozostaje popularny nawet wśród tych, którzy nie wierzą już w kryzys śmieciowy to, że lepiej jest poddawać recyklingowi niż wyrzucać. Obecnie wielu ekspertów i urzędników państwowych przyznaje, że Ameryka mogłaby po prostu zakopać swoje śmieci, ale sprzeciwiają się tej opcji, ponieważ oznaczałoby to zakończenie programów recyklingu.

Recykling, który pierwotnie był uzasadniony jako jedyne rozwiązanie rozpaczliwego problemu narodowego, stał się celem samym w sobie – celem tak ważnym, że musimy udawać, że wciąż istnieje pierwotny problem. A dlaczego recykling ma być lepszy? Zwykle uzasadnia się to oszczędnością pieniędzy i ochroną środowiska. Brzmi to rozsądnie, dopóki nie zacznie się wchodzić w szczegóły.

Program recyklingu pochłania zasoby. Wymaga dodatkowych administratorów i ciągłej kampanii public relations wyjaśniającej, co zrobić z dziesiątkami różnych produktów – recykling szkła ale nie tłuczonego, kartony na mleko do plastiku, skorupki jajek do zmieszanych a nie bio – większość osób nie zna tych zasad. Wymaga to od organów ścigania kontrolowania śmieci i wystawiania mandatów.

Przede wszystkim wymaga to dodatkowych ekip zbierających i osobnych ciężarówek. Zebranie tony surowców wtórnych jest trzykrotnie droższe niż zebranie tony śmieci, ponieważ ekipy zbierają mniej materiałów na każdym przystanku. Za każdą tonę szkła, plastiku i metalu, którą ciężarówka dostarcza do prywatnej firmy zajmującej się recyklingiem, Nowy Jork w 1996 roku wydawał 200 dolarów więcej niż w przypadku zakopania na wysypisku śmieci. Nie udaje się odzyskać tych kosztów poprzez sprzedaż odzyskanego materiału ponieważ koszty przetwarzania przekraczają ostateczną cenę sprzedaży materiałów pochodzących z recyklingu.

Program recyklingu w NY kosztuje od 50 do 100 milionów dolarów rocznie, a to tylko pieniądze pochodzące bezpośrednio z budżetu miasta. Czy kubki i talerze wielokrotnego użytku są lepsze od jednorazowych? Ceramiczny kubek może wydawać się lepszym wyborem niż kubek wykonany z polistyrenu, jednak jego produkcja wymaga znacznie więcej energii, a także każde mycie zużywa więcej energii (nie wspominając o marnowaniu wody).

Według obliczeń Martina Hockinga, chemika z Uniwersytetu Wiktorii w Kolumbii Brytyjskiej, kubek musiałby zostać użyty 1000 razy, zanim zużycie energii na jedno jego użycie zrównałoby się z kubkiem plastikowym (jeśli kubek pęknie po 900-tej kawie, lepiej byłoby użyć 900 kubków styropianowych). Bardziej bezpośredni wpływ na środowisko wykazały badania przeprowadzone w restauracjach: średnia liczba bakterii na kubkach wielokrotnego użytku, talerzach i sztućcach jest 200 razy większa niż na jednorazowych.

Analizy kosztów i korzyści dla poszczególnych produktów stają się tak zagmatwane, że nawet zagorzali ekolodzy poddają się. Po latach badań i debat na temat ekologicznych zalet pieluch materiałowych i jednorazowych, niektóre organizacje ekologiczne w końcu zdecydowały, że nie potrafią podjąć decyzji które są lepsze dla środowiska; rodzicom doradzono, aby wybierali to, co uważają za stosowne. Ta rozsądna rada powinna zostać rozszerzona na inne produkty.

Nie tylko ułatwiłoby to życie wszystkim, ale prawdopodobnie przyniosłoby korzyści środowisku. Kiedy konsumenci kierują się swoimi preferencjami, kierują się najprostszym i często najlepszym miernikiem wpływu produktu na środowisko: jego ceną.

Źródło tekstu znajduje się tutaj.

Uganda walczy z sodomickim i pseudo-ekologicznym lobby z Banku Światowego

Uganda walczy z sodomickim i pseudo-ekologicznym lobby z Banku Światowego

prezydent-ugandy-walczy-z-sodomią

W czwartek 17 sierpnia br., prezydent Ugandy Yoweri Kaguta Museveni opublikował 27-stronicowy dokument szczegółowo opisujący problemy, jakie napotkała Uganda w związku z działaniami bogatych państw Zachodu. Ujawnił, że jednym z warunków pomocy gospodarczej dla jego kraju było przyjęcie agresywnej ideologii sodomicko-gomoryckiej oraz pseudoekologicznych, fałszywych tez związanych z globalnym ociepleniem oraz tzw. “zerowym wzrostem”.

Konserwatywny prezydent Ugandy demaskuje neokomunistyczne lobby działające w Banku Światowym i rządach państw zachodnich. Jak napisał w swym oświadczeniu: -Pomoc zagraniczna i pożyczki są mile widziane i mogą być przydatne, jeśli zostały zaprojektowane i wykonane przez patriotów”. Nie są one jednak „ani decydującymi, ani niezbędnymi elementami naszej pożądanej transformacji społeczno-gospodarczej.

Dalej kontynuował: -Niedawna prowokacja i arogancja ze strony Banku Światowego na temat homoseksualistów odzwierciedla płytkość filozofii, ideologii i strategii, która koliduje z globalnymi wysiłkami zmierzającymi do osiągnięcia konsensusu dla dobra. Byliśmy gotowi wybaczyć przeszłe zbrodnie przeciwko Afryce dokonane przez imperialistów i ich lokalnych marionetek, ale ten ostatni incydent jest naprawdę nie do zniesienia.

Museveni wyjaśnił, że chociaż Bank Światowy i niektórzy zachodni partnerzy Ugandy są czasami pomocni, stawiają oni nieobliczalne warunki dla swoich pożyczek, w wyniku czego często nie poprawia się gospodarka Ugandy, zwłaszcza dlatego, że skorumpowani „neokolonialni planiści” przekupują urzędników z sektora prywatnego.

-Powinniśmy rozpocząć bezlitosną wojnę z dwoma wewnętrznymi hamulcowymi naszego sukcesu: skorumpowanymi i neokolonialnymi planistami – oświadczył. Te frakcje opóźniają nasz marsz naprzód i… muszą i zostaną zmiażdżone.

Yoweri K Museveni

@KagutaMuseveni

Ugandans and, especially the Bazukulu.   Further to my message of the 9th August, 2023, I would like to reiterate that foreign aid and loans are welcome and can be of some use if designed and executed by patriots (not neo-colonial agents), but are neither decisive nor indispensable elements for our desired social-economic transformation. On the contrary, those loans and aid packages, can be a source of distortion and stunted growth as you can see across Africa. If foreign aid and loans, are a source of social-economic transformation, why the present growing crisis of even security and stability in Africa? The only appropriate English adjective I can remember from my 14 years study of the English language (1952-1966), is: “insufferable”, that can describe some of these actors. Some of these imperialist actors, are insufferable. You have to work hard, to restrain yourself from exploding with anger. However, the provocations by the World Bank and the thoughtless homo-sexual lobby, should not provoke us into being, automatically, anti-Western. Even in the colonial times, we had supporters in the west in our anti-colonial struggle: Sir Dingle Foot,  Lord Fenner Brockway, Olof Palme, etc. Even today, there are many friendly forces in the West, but they are intimidated by these  disoriented lobbies.

=========================

Od kilku lat w Afryce Środkowej narastają nastroje antyzachodnie. Burkina Faso, Mali  i Niger były świadkami wojskowych zamachów stanu w ciągu ostatnich trzech lat, a u kolejnych sąsiadów, Czadu i Gwinei, stare rządy zostały zastąpione rządami wojskowymi w 2021 roku.

Antyzachodni kurs państw afrykańskich związany jest w sporej mierze z intensywną penetracją gospodarczą tych terenów przez Chiny. Afryka Środkowa i Zachodnia powoli sprzymierza się z powstającą koalicją BRICS (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny i RPA) w opozycji do swoich długoletnich, faktycznych suewrenów z USA, Wielkiej Brytanii i Francji.

Zwykli Ugandyjczycy wyrażają zaniepokojenie zwłaszcza w związku z agresywną homopropagandą wśród murzyńskich dzieci. Warto przypomnieć, że w 2022 roku rząd zdelegalizował organizację “Sexual Minorities Uganda”, która zatrudniała nieletnich do udziału w sodomickich i pedofilskich filmach, sprzedawanych następnie bogatym degeneratom z USA i Europy. Rząd zwalcza także propagandę mającą na celu wspieranie sodomitów, pederastów i genderystów w szkołach i innych miejscach publicznych.

Neokomunistyczne organizacje, takie jak Bank Światowy nie chcą jednak utracić wpływów w Ugandzie. Ostro atakują konserwatywnego prezydenta. W oświadczeniu Banku czytamy m.in.: Ustawa antyhomoseksualna Ugandy jest sprzeczna z wartościami Banku Światowego. Po dokonaniu przeglądu naszego portfolio w kontekście nowych przepisów, żadne nowe finansowanie publiczne [dla Ugandy – przyp. red.]  nie zostanie przedstawione naszej Radzie Dyrektorów Wykonawczych.

============================================

NASZ KOMENTARZ: Gratulujemy Ugandzie prezydenta, który jest patriotą i prawdziwym mężem stanu, dbającym o swój Naród. Chcielibyśmy, by także w Polsce rządziły osoby, które potrafiłyby zerwać sie ze smyczy zachodniej, neokomunistycznej ideologii.

Mówili, że to globcio. A na Teneryfie, w Kanadzie, w Grecji, na wyspach Morza Egejskiego – NAPRAWDĘ to PODPALACZE. Czemu NIKT nie łączy tych kropek??

Mówili, że to globcio. A na Teneryfie, w Kanadzie, w Grecji, na wyspach Morz Egejskiego – NAPRAWDĘ to podpalacze. Czemu NIKT nie łączy tych kropek??

Na Teneryfie płoną lasy, a gros aktywistów klimatycznych od razu połączyło to z globalnym ociepleniem. Miejscowe władze nie mają jednak wątpliwości, że doszło do podpalenia.

Szef władz Wysp Kanaryjskich Fernando Clavijo oświadczył w niedzielę, że policja potwierdziła, iż pożar na Teneryfie to skutek celowych działań. Nie ma jednak informacji, by ktoś został zatrzymany. Jak pisze agencja AP, dotychczas nie udało się ugasić ognia, trawiącego od wtorku popularną wśród turystów hiszpańską wyspę.

Podczas niedzielnej konferencji prasowej gubernator Teneryfy Rosa Davila podkreśliła, że choć pożar nie został opanowany, to strażakom udało się zrobić duże postępy.

Według obrony cywilnej od początku pożaru na wyspie ewakuowano w bezpieczniejsze miejsca około 26 tys. ludzi. Spłonęło już 11,6 tys. hektarów porośniętych lasem sosnowym i krzewami. Z ogniem walczy ponad 400 strażaków, do akcji skierowano również 23 samoloty i helikoptery gaśnicze. Służby ratownicze poinformowały, że jakość powietrza w 19 miejscowościach jest niewystarczająca, mieszkańcy powinni pozostać w domach, a w razie konieczności wyjścia – zakładać maski.

Pożar, uznawany za najniebezpieczniejszy od dekad, wciąż zagraża miejscowościom w rejonach górskich, trudniej dostępnych dla straży pożarnej.

==================

mail:

Przecież to samu było i jest w Kanadzie, w Grecji, na wyspach Morz Egejskiego, na Hawajach. NIKT nie łączy tych kropek??

Ani nie aresztuje podpalaczy? Czemu nie ujawnia się ich wspólnego WODZA?

Nie zakładaj, że eksperci wiedzą coś, czego ty nie wiesz

Nie zakładaj, że eksperci wiedzą coś, czego ty nie wiesz

Kategoria: Archiwum, Co piszą inni, Filozofia, Nauka, Niekonwencjonalne, Polecane, Polityka, psychologia, Świat, Ważne

Autor: AlterCabrio , 16 sierpnia 2023 ekspedyt

To rodzi kolejny problem, narzucany nam przez obecną grupę aroganckich „ekspertów”: nie powinniśmy rozmawiać ze sobą blisko i osobiście. Nie powinniśmy podróżować, żeby ze sobą rozmawiać. Czy tak ma być, ponieważ moglibyśmy połączyć nasze procesy myślowe i dowiedzieć się czegoś niewygodnego dla „ekspertów” lub o „ekspertach”?

−∗−

Tłumaczenie: AlterCabrio – ekspedyt.org

−∗−

Nie zakładaj, że eksperci wiedzą coś, czego ty nie wiesz

Chodzi o mózgi, naprawdę.

Ludzie, którzy uważają się za ekspertów w dziedzinie zdrowia publicznego i bez wątpienia ci, którzy uważają się za ekspertów w dziedzinie zmian klimatycznych, nie uważają mózgów innych ludzi za równe ich mózgom. To otwiera szeroko drzwi tym, którzy uważają się za ekspertów. Jeśli jesteś „ekspertem” i masz lepszy mózg, nie ma powodu, by mieć jakiekolwiek skrupuły przy wtrącaniu się w podejmowanie decyzji w życiu innych – nieoświeconych i gorszych – i przejmowanie czyichś praw, w tym fundamentalnych praw do decydowania za siebie o tym, co jest dla nas najlepsze i otwarcie te decyzje wyrażać.

Co dziwne, przez ostatnie prawie trzy lata wielu ludzi zgadzało się z „ekspertami”. Oznacza to w gruncie rzeczy, że wiadomość zwrotna dla „ekspertów” brzmi: „Macie rację. Nasze mózgi nie dorównują waszemu poziomowi, więc z radością pozwolimy wam podejmować za nas wszystkie decyzje. Chętnie się podporządkujemy”. To ludzki odpowiednik tego chudego, szklanego ptaka w cylindrze, który tylko kiwa głową, od czasu do czasu zanurzając dziób w szklance z wodą. Kiwa cały dzień, kiwa całą noc. Po prostu kiwa głową.

Część tego przyzwolenia można przypisać temu ciągłemu bębnieniu sugerującemu, że ta grupa „ekspertów” faktycznie zna prawdę, „naukę” [„the science”]. Owiń niezachwianą arogancję (otwarcie wspieraną przez członków tej samej, akceptowalnie wykształconej kliki, narzucającej w tych kwestiach własną samonamaszczającą arogancję, która spaja grupę) ciężką warstwą „Umrzesz, jeśli nie posłuchasz” i zrozumiałe będzie, że normalni ludzie są zastraszeni.

Wciąż jednak chodzi o mózgi.

Analogia, na którą wpadłem, aby zilustrować to, co mnie w tym wszystkim niepokoi, to obraz systemów komputerowych, które łączą komputery poprzez serwery, tworząc superkomputery. Wszyscy używamy systemów komputerowych, które łączą komputery za pośrednictwem serwerów, tworząc superkomputery. Pomyśl o wyszukiwarkach. Te wyszukiwarki, które odpowiadają na twoje pytanie w 0,0056 sekundy, robią to dzięki połączonej zdolności przetwarzania przez farmy serwerów. W moim stanie niektóre z tych farm serwerów znajdują się w pobliżu zapór na rzece Columbia, być może po to, by skorzystać z nieograniczonej mocy.

Dlaczego nie zastosujemy tego samego procesu myślowego łączącego komputer z serwerem, aby znaleźć prymitywną miarę przetwarzania informacji przez człowieka? W końcu wiele, jeśli nie większość, materialnych urządzeń, które poprawiły życie ludzi, miało więcej niż jednego rodzica. Bracia Wright jako pierwsi zademonstrowali lot z napędem silnikowym i zasługują za to na uznanie. Nie byli oni jednak wynalazcami lotek, które umożliwiają współcześnie lot. Ich zwichrzenie skrzydeł zadziałało dla Wright Flyer’a. Ale może już nie tak bardzo w przypadku [boeinga] 747.

Niektóre ludzkie mózgi w połączeniu z innymi ludzkimi mózgami (i dużą dozą wytrwałości, eksperymentów i ciężkiej pracy) i voila! mamy lot, jaki znamy. Dodaj o wiele więcej współpracujących ludzkich mózgów, a i 747 stanie się możliwy.

To trochę większa wersja ciebie korzystającego z farmy serwerów Google ze swojego komputera. Jednak w zdecydowanej większości przypadków tworzenie materialnych wynalazków wiąże się z dużo bardziej osobistym kontaktem między współpracującymi osobami niż dostęp do Google.

To rodzi kolejny problem, narzucany nam przez obecną grupę aroganckich „ekspertów”: nie powinniśmy rozmawiać ze sobą blisko i osobiście. Nie powinniśmy podróżować, żeby ze sobą rozmawiać. Czy tak ma być, ponieważ moglibyśmy połączyć nasze procesy myślowe i dowiedzieć się czegoś niewygodnego dla „ekspertów” lub o „ekspertach”? To z pewnością zagraża innowacyjności.

Wracając do logiki komputer-serwer: jakiś czas temu opracowałem pewne liczby, aby z grubsza ocenić zdolność człowieka do przetwarzania informacji za pomocą połączonego, czy może raczej addytywnego paradygmatu mocy mózgu i procesora. W czasie, gdy pierwotnie przeprowadzałem te obliczenia, Stany Zjednoczone były nieco mniejsze, ale proporcje zmieniły się tylko po to, by podkreślić ten punkt widzenia, a te liczby są łatwe do prześledzenia.

Celem ćwiczenia jest analiza mocy mózgowej „ekspertów”. Na nieszczęście dla naszych obliczeń, ale prawdopodobnie na szczęście dla ludzkości, nie istnieje rejestr typu Eksperci To My, do którego można by uzyskać dostęp w celu być może dokładniejszej oceny „ekspertów”. Dlatego konieczna jest grupa zastępcza [proxy]. Wybranym przeze mnie ‘zastępstwem’ są osoby ze stopniem naukowym doktora.

Doktorzy nauk [PhD] mają najwyższy stopień naukowy, jaki oferuje większość dyscyplin. Przez poniższe wyliczenia nie wyrażam braku szacunku dla jakiejkolwiek osoby posiadającej stopień doktora. (Gdybym miał trochę czasu, jestem pewien, że mógłbym wymyślić listę doktorów, których aktywnie nie szanuję, ale to prawdopodobnie moja osobista sprawa i nie oznacza, że ​​nie szanuję stopnia naukowego jako takiego.) Niemniej jednak wykorzystam doktoraty jako surogat dla samonamaszczonych, samozwańczych elitarnych „ekspertów”, którzy narzucają nam swoją kontrolę.

Korzystając kilka lat temu z wyszukiwarek internetowych, dowiedziałem się, że populacja Stanów Zjednoczonych liczy 304 miliony ludzi. W tym samym czasie w Stanach Zjednoczonych było nieco ponad 5 milionów doktorów nauk (5 107 200). Jeśli usuniemy około 5 milionów doktorów z 304 milionów pełnej populacji, to zostanie nam około 299 milionów zwykłych ludzi w Stanach Zjednoczonych w tym czasie. 299 milionów nie ma doktoratów, ale mogą mieć stopnie zawodowe, magisterium, licencjat, dyplom ukończenia szkoły średniej, certyfikat GED (General Educational Development), staż czeladniczy, praktykę lub w ogóle nie mieć dyplomu. To 299 milionów w szerokim asortymencie, w tym grupa niepełnosprawnych i zbyt wielu upośledzonych umysłowo i fizycznie.

Idąc za przykładem komputer-serwer i ponieważ szanujemy stopień doktora jako szczyt akademickiej piramidy, przypiszemy wszystkim 5 milionom doktorów w USA IQ [iloraz inteligencji] idealne 200. Nawet większość doktorów uznałaby to za absurd, ale bądźmy hojni.

Teraz połączymy te 5 milionów doskonałych mózgów z doktoratem o IQ równym 200 w ludzką farmę serwerów. Skumulowane reprezentowane IQ wynosi 1 miliard (nieco więcej, ponieważ było nieco ponad 5 milionów doktorów).

Dalej jest ta sama kalkulacja dla zacofanych mas pozbawionych IQ, ledwo funkcjonujących ludzi, którzy w jakiś sposób uchodzą za normalnych, ale tylko normalnych w porównaniu ze sobą, a nie normalnych w porównaniu z „ekspertami”.

Ponieważ zacofane masy mają zaledwie normalną inteligencję – tylko przeciętną – im/nam zostanie przypisany średni IQ równy 100. Oznacza to, że jeśli my oblężeni ‘tylko normalni’ połączymy się razem w ludzką farmę serwerów, będziemy mieli całkowite IQ równe 29,9 miliarda. Miliard przez M. To 29,9 razy więcej niż skumulowana moc obliczeniowa krajowych doktorów (ponownie, zastępstwo za „ekspertów”).

Patrząc na to z innej strony, iloraz inteligencji wymagany w całej populacji nieoświeconych mas, aby dorównać skumulowanemu ilorazowi inteligencji doktorów z IQ określanym jako doskonałe, wynosi nieco ponad 3,4. Trzy przecinek cztery, nie trzydzieści cztery. Innymi słowy, jeśli normalni ludzie w kraju mają przeciętne IQ kapusty, to możemy dorównać połączonej mocy obliczeniowej doktorów z idealnym IQ – czyli „ekspertom”.

Oznacza to również, że jeśli podniesiemy nasze średnie IQ z poziomu kapusty do… powiedzmy poziomu salamandry, znacznie przewyższymy skumulowane IQ krajowych „ekspertów”.

Czy to coś znaczy w realnym świecie? Oznacza to tylko tyle, że: klasa „ekspertów” nie jest niczym specjalnym pod względem inteligencji. Jeśli już, to jest to larum dla mas w USA, aby przestały zakładać, że „eksperci” coś wiedzą. Można skorzystać z tych samych wyszukiwarek, co oni, aby poznawać fakty, a razem znacznie przewyższymy inteligencję wszystkich ekspertów razem wziętych. Nie powinniśmy być zastraszeni, ale raczej oburzeni, że ta drobna klika głównie aroganckich kontra wyjątkowo inteligentnych ludzi żądała, przy aktywnej pomocy rządu, bycia zastępczymi decydentami dla normalnych ludzi.

Trudno jednak nie być pod wrażeniem ich wysoce rozwiniętej formy protekcjonalności. Bardzo bliskiej bycia formą sztuki.

Jak napisał Richard Feynman (1965 Nobel w dziedzinie fizyki): „Nauka jest wiarą w ignorancję ekspertów”. Czas pójść w ślady Feynmana. Zapomnij o podążaniu za aroganckimi klaunami określającymi się jako „nauka”.

________________

Don’t Assume that Experts Know Something You Do Not, Eric Hussey, August 15, 2023

−∗−

Powiązane tematycznie:

Mówią do nas czyli jesteśmy projektem
(…)każdego dnia zdajemy się być coraz bardziej jak szczury. Zdani na kaprysy i łaskę szalonych naukowców oraz makabryczne fantazje rozgrywające się w czasie rzeczywistym. Rozumiem, dlaczego niektórzy ludzie (wielu ludzi) […]

________________

Dla przestraszonych nic nie jest oczywiste
„Eksperci”, którzy pracowali nad tobą przez 3 lata, nie byli ekspertami w dziedzinie leków, epidemiologii, biologii, immunologii, ani żadnej innej istotnej dziedziny. Byli ekspertami od manipulacji, nakierowywania, propagandy. […]

−∗−

Tagi:doktorzy nauk, edukacja, eksperci, Eric Hussey, filozofia, mózg, PhD, psychologia, rządy, rządy ekspertów, społeczeństwo, USA

O autorze: AlterCabrio

If you don’t know what freedom is, better figure it out now!

1 komentarz

  1. Odpowiedz
  2. pokutujący łotr 17 sierpnia 2023 godz. 00:58
  3. niezachwiana arogancja otwarcie wspierana przez członków tej samej, akceptowalnie wykształconej kliki, narzucającej w tych kwestiach własną samonamaszczającą arogancję, która spaja grupęTen artykuł to jakby pendant do nowej listy szanghajskiej, sytuującej naszych mędrców i ich uczelnie z UJ na czele, na około tysiącznym miejscu w rankingu najlepszych uczelni świata. Nie wiem, czy za tym psem jest jeszcze jakiś ogon. Może uniwersytety w Papui czy Lesotho (z całym szacunkiem dla tamtych narodowości, które na przykład potrafią nadal doskonale piec, smażyć i dusić potrawy, co poliniacy faszerowani głównie karmą z biedry, już też zapomnieli).

Pokój będzie straszny

Stanisław Michalkiewicz „Najwyższy Czas!”  •  15 sierpnia 2023 micha

W Unii Europejskiej jesteśmy i być chcemy – ale suwerenni! Taką buńczuczną deklarację złożył był całkiem niedawno Naczelnik Państwa na pikniku PiS w Bogatyni, która została wybrana z uwagi na kopalnię „Turów”, której zamknięcia żądała Republika Czeska, a władze Unii Europejskiej w postaci tamtejszych niezawisłych sądów z przyjemnością nakazały ją zamknąć. Ta buńczuczna deklaracja pokazuje, że Naczelnik Państwa liczy na ignorancję swoich wyznawców, bo podejrzewanie go, że nie wie o traktacie z Maastricht, który wszedł w życie w 1993 roku i w sposób zasadniczy zmienił formułę funkcjonowania Wspólnot Europejskich – z konfederacji, czyli związku państw, na federację, czyli państwo związkowe – byłoby niegrzeczne. A w państwie związkowym jego części składowe – czy to w postaci niemieckich landów, czy to w postaci stanów USA – nie mają suwerenności, bo są częściami składowymi państw i dopiero one są suwerenne. Zresztą sam Naczelnik Państwa osobiście przeforsował w czerwcu 2021 roku ratyfikację przez Sejm ustawy o zasobach własnych UE, która wyposażyła Komisję Europejską w prawo zaciągania zobowiązań finansowych w imieniu całej Unii oraz w prawo nakładania „unijnych” podatków. Był to – jak nietrudno się domyślić – milowy krok na drodze „pogłębiania integracji” – czyli budowy europejskiego państwa federalnego w postaci IV Rzeszy, która w dodatku została wpisana do umowy koalicyjnej trzech partii tworzących aktualny rząd niemiecki.

Przypominam o tym wszystkim, bo właśnie teraz władze UE zamierzają wylać na głowy graniczących z Ukrainą państw Europy Środkowej zimny prysznic w postaci odmowy przedłużenia embarga na ukraińskie zboże po 15 września. Tak w każdym razie informuje „Die Welt”, który chyba coś tam na ten temat musi wiedzieć, bo dodaje, że Polska „może narzekać ile tylko chce”, ale Bruksela „obstaje przy zakończeniu ograniczeń importowych”. Przekonamy się tedy, ile warte są tromtadrackie deklaracje pana premiera Morawieckiego, że Polska „i tak” przedłuży embargo. Jak bowiem pamiętamy, pan premier składał wiele takich tromtadrackich deklaracji, ale jak przychodziło co do czego, to podpisywał: i „dekarbonizację Polski” i zgodę na „mechanizm warunkujący” – co umożliwiło Niemcom finansowy szantaż wobec Polski za pośrednictwem unijnych instytucji.

W tej sytuacji mówimy Niemcom nasze stanowcze „nie”, żądając, by zaprzestali wyśpiewywać w Gdańsku piosenki, uznane za „prowokacyjne”. Chodziło o piosenkę biesiadną, której treść jest mniej więcej taka, że do gospody przybywa jegomość, gospodarze się radują, dziewczyny piszczą z uciechy, gość siada za stołem, gospodarze się radują a dziewczyny też robią swoje i chociaż z tego gościa pijak, to jednak fajny chłop. Sęk w tym, że piosenka ma refren heidi, heida, co znaczy mniej więcej tyle, co nasze oj dana, dana. Tymczasem Anna Fotyga, w czasach dobrego fartu piastująca stanowisko ministera spraw zagranicznych naszego bantustanu, zwana również „Pulardą”, kategorycznie zaprotestowała przeciwko wykonywaniu w Gdańsku „hitlerowskich przyśpiewek”. Okazuje się, że każdy walczy o Polskę, jak tam potrafi – no a pani Fotyga nie inaczej, tylko właśnie tak, to znaczy – w sferze działań pozornych i to do kwadratu, bo ta przyśpiewka jest tak samo „hitlerowska”, jak na przykład popularna w polskich kołach wojskowych „Widziałem Marynę raz we młynie” – męsko-szowinistyczna.

Jakby tego brakowało, to doradca doskonały ukraińskiego prezydenta Zełeńskiego, pan Mychajło Podolak, komentując tromtadrackie deklaracje pana premiera Morawieckiego powiedział, że Polska jest obecnie dla Ukrainy „maksymalnie bliskim partnerem, maksymalnie bliskim przyjacielem. I w zasadzie tak będzie do końca wojny. Po jej zakończeniu oczywiście będziemy konkurować, oczywiście będziemy konkurować o dostęp do tych czy innych rynków, rynków konsumenckich. I oczywiście my będziemy zajmować stanowisko proukraińskie, bronić naszych interesów, bronić ich ostro i nie tylko w stosunkach z Polską, ale w stosunkach z każdym innym państwem.

Na takie dictum Wielce Czcigodny Jacek Saryusz-Wolski podziękował panu Podolakowi „za szczerość”. Widocznie jednak ktoś starszy i mądrzejszy musiał jemu i innym mężykom stanu natrzeć uszu, bo okazało się, że pan Mychajło Podolak powiedział coś zupełnie innego, a te szczere zapowiedzi, to tylko zwyczajne kremlowskie kłamstwa. Jaka w związku z tym jest ukraińska prawda – tego na razie nie wiemy – ale nie tracimy nadziei, że w końcu zostanie nam to objawione – o ile oczywiście wcześniej nikt nie pourzyna nam głów.

Wszystko jest przecież możliwe tym bardziej, że – zgodnie z zapowiedzią prezydenta Józia Bidena – Ukraina zostanie uzbrojona po zęby, żeby nie musiała nikogo się obawiać. Nikogo – a więc nie tylko Rosji, ale przede wszystkim Polski, która przekazała Ukrainie za darmo wszystko, co tylko miała i na razie zostały u nas same długi. Co tu ukrywać; jeszcze raz potwierdziła się trafność apelu militarystów, którzy nawołują, by „korzystać z wojny, bo pokój będzie straszny”! Niestety nasi mężykowie stanu z wojny korzystać nie umieją, zresztą z pokoju – tym bardziej – podczas gdy Ukraińcy nawet na wojnie robią znakomite interesy – o czym świadczy rekordowy poziom tamtejszych rezerw walutowych – a cóż dopiero zrobią na pokoju? Dobrze to nie wygląda, bo w takim razie, kiedy już wojna się skończy, to jak będzie wyglądał ten pokój?

Tego też nikt chyba nie wie, skoro już teraz nasza niezwyciężona armia przez dwa dni się zastanawiała, czy białoruskie śmigłowce przeleciały nad Białowieżą, czy jednak nie przeleciały, tylko tamtejsi mieszkańcy mieli halucynacje? W końcu rada w radę uradzono, że jednak przeleciały, bo ktoś musiał zauważyć – nie śmigłowce, Boże broń, o tym nie ma mowy – tylko, że taka prowokacja akurat przed wyborami, to prawdziwy dar Niebios, bo dzięki temu, w ramach groźnego kiwania palcem w bucie można powysyłać niezwykle stanowcze noty. Okazało się, że i tego za mało, bo Książę-Małżonek buńczucznie oświadczył, że te śmigłowce trzeba było „zestrzelić”. Łatwo powiedzieć – ale czym, skoro wszystko zostało przekazane Ukrainie? W tej sytuacji naszej niezwyciężonej armii nie pozostaje nic innego, jak się zastanowić, żeby i pieniądze zarobić i wianuszka nie stracić. I pomyśleć, że mogłoby być inaczej, gdyby pan prezydent Duda podszepnął amerykańskiemu prezydentowi Józiowi Bidenowi, by w ramach „wzmacniania wschodniej flanki NATO”, USA sfinansowały uzbrojenie 200 tys. polskich żołnierzy, zamiast pchać forsę na Ukrainę, która dzięki temu może się dziś pochwalić rekordowym poziomem rezerw walutowych.

Bratnia „przyjaźń” polsko-ukraińska.

Bratnia „przyjaźń” polsko-ukraińska.

Marta Maciejewska bratnia-przyjazn

„Przyjaźń” polsko-ukraińska kończy się tam, gdzie Warszawa zaczyna dbać o nasze interesy. Dobitnie pokazały to ostatnie tygodnie i napięcia w stosunkach z naszym wschodnim sąsiadem.

Ledwo miesiąc minął od spektaklu pt. „pojednanie polsko-ukraińskie”, jaki odbywał się przy okazji 80. rocznicy apogeum Rzezi Wołyńskiej, a już z Ukrainy płyną donośne grzmienia, że „Polska wybiera konflikt” i winna jest pogorszeniu wzajemnych stosunków. A wszystko dlatego, że „sługa narodu ukraińskiego” porzucił, przynajmniej chwilowo, realizowanie interesów swojego pana.
Już pod koniec lipca prezydent Zełeński pogroził palcem premierowi Morawieckiemu, który oświadczył, że Polska nie otworzy swoich granic dla ukraińskich produktów rolnych po wygaśnięciu moratorium KE. Ukraiński przywódca wskazywał, że takie działanie „jest niedopuszczalne”. Wtórował mu kijowski premier Denys Szmyhal, twierdząc, że decyzja Morawieckiego jest „nieprzyjazna i populistyczna”. „Ostrzeżenia” te jednak nie nawróciły władz warszawskich na „właściwą” drogę. Ukraińcom podpadł bowiem także prezydencki minister i szef Biura Polityki Międzynarodowej Marcin Przydacz, który w TVP wygłosił niepopularną opinię, że „to, co najważniejsze dziś, to obrona interesu polskiego rolnika”. Podkreślił też, że polskie zboże musi zostać „dystrybuowane po odpowiedniej, godnej cenie”.
Na domiar złego Przydacz przypomniał Ukrainie, że „naprawdę otrzymała dużo wsparcia od Polski”. Słowa te rozjuszyły naszych wschodnich „przyjaciół” do tego stopnia, że swoje święte oburzenie wyraził zastępca szefa Kancelarii Prezydenta Ukrainy Andrij Sibiga. Co więcej, ambasador Bartosz Cichocki został wezwany na dywanik do kijowskiego MSZ. Polski dyplomata usłyszał tam jasny komunikat, że podobne wypowiedzi są „niedopuszczalne”. Sibiga grzmiał natomiast, że słowa ministra Przydacza to „próby narzucenia polskiemu społeczeństwu (…) bezpodstawnych twierdzeń, że Ukraina nie docenia pomocy z Polski”. Ocenił też, że „to oczywista gra, która służy do tego, by realizować własne interesy” – a kto, jak kto, ale Ukraińcy na tym świetnie się znają. I to akurat jest dobra wiadomość, bo właśnie realizowaniem polskich interesów powinny zajmować się polskie władze. Szkoda tylko, że jest to efekt uboczny kampanii wyborczej, a nie stała linia polityczna.

Ukrainiec szybko jednak dodał, że owa gra „nie ma nic wspólnego z rzeczywistością” i zarzucił Warszawie manipulację. Zakomunikował także – do wiadomości „sług narodu ukraińskiego” – jaka jest „prawda”. Otóż „jest nią przyjazny i otwarty dialog między prezydentami Ukrainy i Polski, którzy mają wysoki poziom wzajemnego zrozumienia i zaufania”. Szkoda tylko, że przyjaźń prezydenta Dudy z prezydentem Zełeńskim nijak nie przekłada się na realizację polskich interesów. Nowe światło na tę kwestię rzucają słowa rzecznika ukraińskiego MSZ, który wyjaśnił, że „przyjaźń ukraińsko-polska jest o wiele głębsza niż celowość polityczna”. A skoro tak, to już wiadomo, że będziemy Ukraińcom pomagać za wszelką cenę. Co więcej, ostrzegł, że „żadne deklaracje nie przeszkodzą nam we wspólnym dążeniu do pokoju i budowaniu wspólnej europejskiej przyszłości”.
Wygląda jednak na to, że – przynajmniej przed zbliżającymi się wyborami – władzom warszawskim od tej „przyjaźni” polsko-ukraińska aż się ulewa. Nawet sam premier rządu warszawskiego wyraził opinię, że wezwanie polskiego ambasadora do MSZ w Kijowie było „błędem”, choć pewnie niedługo dowiemy się, że takie błędy przyjaciołom się wybacza. Zapewnił też, że „interes żadnego innego państwa nigdy nie będzie stał ponad interesem Rzeczypospolitej”, co ze strony szefa rządu warszawskiego brzmi dość paradnie.
Widać, że zmiana wajchy nastąpiła także w polskim MSZ, który zdecydował się wezwać na dywanik ambasadora Ukrainy. Pech jednak chciał, że Wasyl Zwarycz nie przebywał wówczas w naszym kraju i ostatecznie na rozmowę udał się charge d’affaires ambasady Ukrainy. Nie przeszkodziło to stronie ukraińskiej, by po raz kolejny zrugać Polaków. Dyplomata stwierdził, że „nie ma nic gorszego, niż gdy twój wybawca żąda od ciebie opłaty za ratunek, nawet gdy krwawisz”. Przykład najwyraźniej idzie z góry, bowiem ukraiński ambasador już nam pokazał, że szczyt bezczelności leży w jego zasięgu. Nie dość przypomnieć, że w rocznicę Krwawej Niedzieli „oddawał hołd wszystkim cywilnym ofiarom – obywatelom II RP, pomordowanym na okupowanych przez III Rzeszę terenach w latach II wojny światowej” (ani słowa o winnych tej zbrodni, ukraińcach). Wówczas Konfederacja domagała się, by Zwarycz został uznany w Polsce za persona non grata, lecz władze warszawskie udawały, że to tylko deszcz pada.
Mimo pojawiających się z rzadka symptomów otrzeźwienia, polska dyplomacja w relacjach z Ukrainą wciąż liczy, że wschodni „przyjaciel” łaskawym okiem spojrzy na nasze, wyrażane nieśmiało, oczekiwania. I choć po spotkaniu w polskim MSZ jego wiceszef Paweł Jabłoński przyznał, że wypowiedzi strony ukraińskiej „szkodzą dobrym relacjom”, to jednocześnie zapewnił, że Polska wciąż będzie wschodniego sąsiada wspierać. Jak się możemy domyślać, bezwarunkowo. W zamian „Polska oczekuje od Ukrainy gotowości do uwzględnienia naszego stanowiska m.in. w sprawie ochrony polskiego rolnictwa, ale też innych kwestii”. W przypływie szczerości Jabłoński ocenił, że wypowiedzi, jakie padały ze strony ukraińskiej, „miały niewłaściwy, niepotrzebny charakter”. Ujawnił także tajemnicę poliszynela, że „w niektórych sprawach trudniej nam osiągnąć porozumienie”. Wskazał tu na kwestię ukraińskiego zboża oraz nierozliczonego ludobójstwa i blokowanych ekshumacji ofiar Rzezi Wołyńskiej.
W reakcji na warszawskie próby zawalczenia o własny interes prezydent Zełeński oświadczył, że Ukraińcy „doceniają historyczne wsparcie Polski, która wraz z nimi stała się prawdziwą tarczą Europy”. Jednocześnie pospieszył z wyjaśnieniem, że na tej tarczy żadnego pęknięcia być nie może. Odnotował też „różne sygnały, że polityka czasami próbuje być ponad jednością, a emocje ponad fundamentalnymi interesami narodów” i zaordynował, co następuje. A mianowicie, że w stosunkach polsko-ukraińskich „emocje zdecydowanie powinny opaść”. O tym, że w ukraińskiej polityce liczy się pragmatyzm i zimna kalkulacja mówił też doradca Zełeńskiego Mychajło Podolak. „Ukraina będzie uważać Polskę za swego bliskiego przyjaciela do zakończenia wojny, a potem między krajami rozpocznie się konkurencja” – przyznał szczerze.
Z kolei ukraiński publicysta Jurij Panczenko walkę władz warszawskich o polski interes złożył na karb kampanii wyborczej i prorokował, że ten ponad dwumiesięczny okres będzie czasem „trudnych relacji”. Zauważył też, że „inwazja na pełną skalę zmusiła polskie władze do zapomnienia o pretensjach wobec Kijowa”. Trudno się z nim nie zgodzić, wszak od lutego 2022 roku słyszymy, że Ukraińcy walczą za „wolność waszą i naszą” i nie wolno teraz od nich niczego wymagać. Panczenko podkreślił, że Polska jest „jednym z liderów”, jeśli chodzi o wsparcie dla Ukrainy. Wskazał też na zjawisko, które dla władz warszawskich może wydawać się szokujące, że „każde wsparcie ma swoje granice”, więc „oczekiwano, że z czasem polska polityka wobec Ukrainy powinna stać się bardziej pragmatyczna”. Odnotował jednak, że do niedawna „tylko polityczne marginesy” w Polsce mogły sobie pozwolić na wygłaszanie takich tez. Ubolewał też, że Polska może w końcu zacząć zgłaszać „swoje roszczenia” i to jeszcze przed końcem wojny. Wysnuł więc wniosek, że to Warszawa „wybiera konflikt” artykułując swoje interesy. Widać zatem, że Ukraińcy w polityce nie kierują się jakąś mityczną „przyjaźnią”, ale twardą niemiecką Realpolitik.
Władze warszawskie zrobiły już wiele, by pokazać kto tu jest sługą, a kto panem. Kijów natomiast regularnie uświadamia nam, że bratnia „przyjaźń” będzie trwała dopóty, dopóki Polska będzie Ukrainie potrzebna. Przy czym relacja ta polega przede wszystkim na oddawaniu Ukraińcom wszystkiego, czego tylko zapragną, zaś wszystkie próby wybicia się w tych stosunkach na niepodległość kończą się złowrogim pogrożeniem ukraińskim palcem.

Czy „zbiorowy” Putin jest pod kontrolą globalistów. To samo dotyczy „zbiorowego Zełeńskiego”. Dziwna wojna na Ukrainie.

Czy „zbiorowy” Putin jest pod kontrolą globalistów. To samo dotyczy „zbiorowego Zełeńskiego”.

Dziwna wojna na Ukrainie
Anthony Ivanowitz 14.08.2023r. o-w-trawie-piszczy
Był taki polityk w „polskim” Sejmie, który widziany na schodach sprawiał wrażenie, że albo wchodzi na schody, albo z nich schodzi. Nikt tego nie wiedział na pewno.
Identyczne refleksje mam obserwują „wojnę” na Ukrainie. Nie wiadomo kto tą wojnę wygrywa czy przegrywa, zaś działanie armii Rosji jest co najmniej zdumiewające.
Otóż dysponując możliwościami łatwego zniszczenie szlaków przerzutowych amunicji i broni z krajów NATO na Ukrainę, Rosjanie tego nie robią. Gigantyczne dostawy uzbrojenia docierają na Ukrainę bez przeszkód, choć w kilka godzin można by ten proceder ukrócić bombardują kilka linii kolejowych i kilkanaście dróg na granicy z Polską.
Jak to wyjaśnić?
Wyjaśnienie jest [chyba md] tylko jedno:
Wojna na Ukrainie to ustawka- drugi etap depopulacji- której głównym celem jest stworzenie światowego straszaka, który usprawiedliwia niszczenie gospodarek państw „białego” człowieka. Winny tej destrukcji jest oczywiście Putin i Rosja, tak to przedstawia chazarska propaganda!
Aby ten rosyjski straszak był skuteczny, wojna musi trwać w nieskończoność, co wymaga ciągłych, niczym nie zakłóconych dostaw broni i amunicji na Ukrainę, oraz ciągłych dostaw „siły żywej”, czyli mięsa armatniego z całego świata.
Jeśli „zbiorowy” Putin na to pozwala, to znaczy, że jest sterowany i pod kontrolą globalistów. To samo dotyczy „zbiorowego Zełeńskiego”. Obaj grają do jednej bramki!
Amerykański Newsweek podał, iż w wyniku wielowątkowego dziennikarskiego śledztwa ustalono, że agencja CIA już trzy miesiące przed wojną rosyjsko-ukraińską wiedziała o nadchodzącej wojnie i ustalała z Rosją reguły gry. (źródło: szokujace-fakty-ws-wojny-na-ukrainie-rosji-i-usa
Czy trzeba aż “wielowątkowego, dziennikarskiego śledztwa” aby dostrzec prawdę “bijącą po oczach”, taką, że “wojna” na Ukrainie to ustawka? 
Żyjemy w rzeczywistości podstawionej nam przez media, na co daje się nabierać większość ludzi w tym tak zwani „analitycy” i blogerzy, w tym niestety również ci  z Neona, onanizujący się “wojną” na Ukrainie od rana do wieczora.
Oto plan globalistów na depopulację ludności świata:
Pandemia- wojna na Ukrainie- sztucznie wywołany krach gospodarczy w państwach „białego” człowieka usprawiedliwiany “wojną” Na Ukrainie. Oczekiwany przez mafię depopulacyjną efekt przedstawionego scenariusza: chaos- bieda- głód-masowa śmiertelność spowodowana szczepionkami i biedą.
I na końcu upragniona przez nich DEPOPULACJA!
Taka jest zaplanowana przez globalistów kolejność wymordowania większości ludzi na Ziemi.
Jesteśmy na drugim etapie (wojna na na Ukrainie) i początkach etapu trzeciego: krachu gospodarczego w krajach „białego” człowieka. Przed nami pozostałe następne „atrakcje”, w tym zapowiedziana przez WHO na rok 2024 następna pandemia choroby o jeszcze nie ustalonych objawach!!
Zostaną one zrealizowane nie napotykając żadnego oporu ze strony ofiar, gdyż te są tak otumanione przez chazarskie media, że nie mają pojęcia co się wokół nich dzieje!

Propaganda przed-wyborcza PiS-u; ale akurat TE dane o UE – chyba prawdziwe.

Propaganda przed-wyborcza PiS-u; ale akurat dane – chyba prawdziwe.

Otwartość na imigrantów a liczba przestępstw. Statystyki gwałtów, zabójstw i napaści w UE [TABELE – w oryginale]

tvp.info 13.08.2023,

Barometr nastrojów w krajach, które otworzyły swoje drzwi dla imigrantów, wychyla się ponad miarę. Podobnie – statystyki kryminalne. Na antenie TVP Info przytoczono najnowsze dane na temat odnotowanych przestępstw.

Kradzieże

Belgia jest także niechlubnym liderem jeśli chodzi o unijne statystyki dotyczące kradzieży. W przeliczeniu na 100 tys. mieszkańców odnotowano tam ponad 1914 tego typu przestępstw. Na drugim miejscu jest Luksemburg ze wskaźnikiem na poziomie 1712, a trzecia Holandia – 1362. Tuż za tymi krajami plasują się Niemcy – 1307 kradzieży; i Austria – 1276. 

Polska daleko w tej statystyce z wynikiem 260. 

Zabójstwa

Kolejna kategoria to zbrodnie umyślnego zabójstwa – również w przeliczeniu na liczbę mieszkańców. Na czele stawki Finlandia, Cypr i (ponownie) Belgia – z kolejno wskaźnikami: 1,63; 1,62 i 1,55 na 100 tys. mieszkańców. Nieco mniej zbrodni odnotowano we Francji (1,16) i Szwecji (1,07). W Polsce to 0,7. 

Gwałty

Ostatnia tabela dotyczy gwałtów. Francja i Belgia są zdecydowanymi niechlubnymi liderami. W pierwszym z tych krajów potwierdzono 29,38 gwałtów w przeliczeniu na 100 tys. mieszkańców, a w drugim – 29,25. 

Kolejne są: Austria (14,93), Luksemburg (12,62), Holandia (11,06) i Niemcy (10,91). W Polsce wskaźnik ten wynosi 1,99. 

Europejski Zielony Ład – piramida kłamstwa

Europejski Zielony Ład – piramida kłamstwa

Jacek Musiał zielony-lad-piramida-klamstwa

Spekulacyjny handel świadectwami emisyjnymi CO2 doprowadził do sytuacji, że UE wdała się w wykańczanie konkurencji wewnątrz UE pod pretekstem fałszywej teorii globalnego ocieplenia od węgla.

Część Pierwsza

DEFINICJE

Media szermują całą gamą określeń dotyczących zmian w energetyce, jakie tworzone były na terenie Unii Europejskiej, w Stanach Zjednoczonych i w ciałach ONZ. 

Najbardziej znane to:

  1. Transformacja energetyczna (niem. Energiewende) – lansowana w Niemczech od 1980 roku populistyczna idea całkowitej rezygnacji Niemiec z energii atomowej, węgla i ropy naftowej, z przejściem na niskoemisyjne źródła energii, które na dodatek miały by być tanie, niezawodne i przyjazne dla środowiska. 
  2. Europejski Zielony Ład (European Green Deal) – zbiór inicjatyw Komisji Europejskiej pochodzący z roku 2019 i przypieczętowany przez Radę Europy, ukierunkowanych na osiągnięcie neutralności klimatycznej do 2050 roku. 
  3. 3. Fit for 55 – pakiet aktów prawnych Komisji Europejskiej z 2021 roku, związanych z redukcją emisji CO2 w Unii Europejskiej. 

Kompletny harmonogram zdarzeń wiodących do zapędzenia Unii Europejskiej w ślepy zaułek przedstawił w swoim referacie „Historia globalnego o…” na konferencji w Dychowie w maju 2023 roku profesor dr hab. Marian Miłek. 

PODSTAWA TEORETYCZNA DZIAŁAŃ POLITYKÓW EUROPEJSKICH

Podstawą teoretyczną aktywności polityków w latach 1980 -2021, była, jak się wydaje, wiedza, jaką posiadali z filmu „Niewygodna prawda”, pochodzącego z 2006 roku, powstałego z inicjatywy Ala Gore’a – wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych, a także z wytycznych pisanych pod kontrolą Rajendry Pachauriego, przewodniczącego IPCC przy ONZ, a przyjaciela Ala Gore’a. Informacje te utwierdzały polityków w przeświadczeniu, że przyczyną globalnego ocieplenia miałby być dwutlenek węgla. 

Jak udało się wykazać w szeregu artykułów (m.in. Kurier WNET, ABC Niepodłeglość , a wkrótce będzie przedstawione w formie książkowej), działalność człowieka jest ewidentną przyczyną globalnego ocieplenia, przyczyn jest kilka, nie jest nią jednak fałszywie oskarżony dwutlenek węgla. 

GŁĘBSZA HISTORIA TEORII CO2-CENTRYCZNEJ GLOBALNEGO OCIEPLENIA

  1. Interes ZSRR / Rosji.

Jak zostało opisane w innych artykułach, najważniejszym źródłem dezinformacji o powodowaniu przez dwutlenek węgla globalnego ocieplenia był około połowy u. wieku najprawdopodobniej Kirył Kondratiew, dyrektor Instytutu Fizyki Atmosfery w Leningradzie. Celem dezinformacji było takie przekonanie zachodnich społeczeństw, aby same doprowadziły do dekarbonizacji, deindustrializacji, a w konsekwencji – demilitaryzacji Zachodu. 

W latach 70. ub. wieku Niemcy stawały się potęgą w budowie elektrowni atomowych, co budziło obawy Rosji, że Niemcy, pomimo umów międzynarodowych, mogą w pewnym momencie wykorzystać swoje elektrownie do produkcji plutonu niezbędnego do broni atomowej. Dziś już nie jest tajemnicą, że blok wschodni finansował wtedy (i jeszcze do bardzo niedawna) w Niemczech ruchy tzw. ekologiczne. Ponieważ według wspomnianej, sfałszowanej teorii gaz ziemny miałby mniej szkodzić na globalne ocieplenie (choć w rzeczywistości jest odwrotnie, co zostało wykazane w innych artykułach), ZSRR, kusząc niskimi cenami gazu ziemnego, zyskał na wiele lat jego zbyt w Niemczech i innych krajach europejskich, jednocześnie niebezpiecznie uzależniając je od tego źródła energii. W lutym 2022 cały świat się przekonał, że faktycznym, dalekosiężnym celem polityki Putina było takie uzależnienie Zachodu, aby stał się bezbronny militarnie i można było posunąć się do szantażu „Ukraina za gaz” w rewizjonistycznej polityce odbudowy imperium radzieckiego.

2. Interesy Stanów Zjednoczonych.

Drugim kamieniem milowym był pomysł Ala Gore’a, aby zamiast zaprzeczać kłamstwu ekologicznemu, zrobić na nim interes. Założył w Chicago giełdę handlującą pozwoleniami do emisji dwutlenku węgla Climate Exchange PLC, CCX . Handlując CO2, czyli „niczym”, przy obrotach rzędu bilionów $, zysk z prowizji może sięgać miliardów. Ważnymi graczami w całej aferze byli Maurice Strong, Richard Sandor, szereg firm i międzynarodowych banków. Próba dekarbonizacji w Stanach Zjednoczonych dała oręż przemysłowi wydobycia gazu ziemnego do niszczenia swojej konkurencji – węgla jako surowca energetycznego. Chora konkurencja wewnętrzna to radość dla nieprzyjaciół. Obecnie w związku z dekarbonizacją Unii Europejskiej otwiera się dla Stanów Zjednoczonych rynek dla sprzedaży elektrowni atomowych. Ponieważ działania Komisji Europejskiej narzuciły rygory czasowe ostatecznej dekarbonizacji, nabywcy elektrowni muszą się spieszyć, a wtedy nie ma czasu na negocjowanie ceny przez nabywców. 

Kolejnym interesem dekarbonizacji Europy mogła być obawa, że Rosja wchłonie Unię Europejską, jak to zostało przedstawione w profetycznej powieści George’a Orwella Rok 1984, co w przypadku obserwowanego do niedawna zbliżenia UE i Rosji, wzajemnych uzależnień i ekspansji Rosji na Zachód stawało się coraz bardziej realne, a wtedy już Ameryce przestało zależeć na silnej Europie, więc akceptowała, że sobie idzie w ślepy zaułek dekarbonizacji. 

  1. Interesy ChRL.

Dekarbonizacja Zachodu wprost prowadziła do przenoszenia tzw. wysokoemisyjnego przemysłu do Chin, a więc do nieprawdopodobnego wręcz wzrostu gospodarczego tego kraju. Dzięki temu Chiny uzyskują właśnie dominację gospodarczą w świecie. 

Podobnie jak Rosja również ChRL prowadzi ekspansję gospodarczą w krajach trzeciego świata, zastępując neokolonializm zachodni – własnym. Analitycy sugerują, że ChRL przygotowuje się również do ekspansji terytorialnej, w pierwszej kolejności na Tajwan. Dekarbonizacja, deindustrializacja i demilitaryzacja Zachodu są w tej sytuacji bardzo na rękę Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej. Lobbystą interesów ChRL w obszarze ONZ był m.in. Maurice Strong.

  1. Interesy Indii.

W okresie działalności Rajendry Pachauriego w IPCC przy ONZ dzięki kłamstwu ekologicznemu, że CO2 szkodzi klimatowi na Zachodzie (tak, jakby dwutlenek węgla w powietrzu znał granice) oraz dlatego, że Indie nie zostały zmuszone do spekulacyjnego handlu emisjami CO2, niszczącego gospodarki, doszło, podobnie jak w przypadku ChRL, do transferu przemysłu ciężkiego i nieprawdopodobnego rozwoju gospodarczego Indii (oczywiście również kosztem Zachodu). Pochodzące z IPCC Rajendry Pachauri’ego, a rozpowszechniane na Zachodzie informacje, że to nadmierna populacja odpowiada za nadmierne emisje CO2 i globalne ocieplenie, zasiały na zachodzie ruchy depopulacyjne. W ten sposób na własną prośbę Zachód ogarnięty został już czterema procesami: dekarbonizacją, deindustrializacją, demilitaryzacją i depopulacją.

Można to nazwać polityką 4D. Tym samym czasie Rajendra Pachauri zapewnił swojej ojczyźnie prawdziwą eksplozję demograficzną, dzięki czemu Indie stały się najludniejszym krajem na świecie (obecnie około 1,4 mld) i do tego z 3 razy większą gęstością zaludnienia niż w Chinach. Wyludniające się miasta europejskie to Lebensraum dla imigrantów także z przeludnionych Indii i ekspansja kultury wschodniej, zastępująca tę tradycyjną, lecz wymierającą.

  1. Interesy partykularne krajów Unii Europejskiej. 

Dopuszczając na swój teren spekulacyjny handel świadectwami emisyjnymi CO2 , Komisja Europejska, Rada Europy i (chyba zdezorientowany) Parlament Europejski doprowadziły do sytuacji, że Unia Europejska, zamiast konkurować z państwami zewnętrznymi, na ćwierć wieku wdała się w wykańczanie konkurencji wewnątrz Unii Europejskiej pod pretekstem fałszywej teorii globalnego ocieplenia od węgla.

Do największych przegranych można tu zaliczyć Polskę, która, jak nadgorliwy uczeń, zamiast unowocześniać swój przemysł, ochoczo go likwidowała za nagrodę – płynące (albo tylko obiecane) dopłaty z Unii Europejskiej – przysłowiową miskę soczewicy. Wystarczy spojrzeć do Rocznika Statystycznego, porównując, którą potęgą gospodarczą była Polska jeszcze w 1980 roku, a jakie miejsce w rankingu zajmuje obecnie.

Wygrywamy w walce z propagandą LGBTQ+ szerzoną przez „obudzone” [WOKE] korporacje. Teraz nie jest im już do śmiechu.  

Wygrywamy w walce z propagandą LGBTQ+ szerzoną przez „obudzone” korporacje. 

Jestem George Christensen, dyrektor ds. kampanii w CitizenGO i z ogromną radością informuję o naszych niedawnych sukcesach w walce przeciwko radykalnej propagandzie LGBTQ+ promowanej przez „obudzone” korporacje.

Jak Państwo wiecie, CitizenGO koncentruje się na promowaniu i obronie życia, wolności oraz rodziny, a dzięki Państwa nieustannemu wsparciu robimy duże postępy i zyskujemy przewagę. 

Burzymy status quo i powoli przekształcamy społeczeństwo w takie, które szanuje te najważniejsze wartości.

Nasze kampanie przeciwko wydarzeniom „Pride Nite” organizowanym przez Disney, promocjom piwa Bud Light przez aktywistę transpłciowego Dylana Mulvaneya oraz sprzedaży przez firmę Target artykułów związanych z ruchem LGBTQ+ dla dzieci (nawet niemowląt!) nie pozostały niezauważone.

Lewicowe media głównego nurtu, kiedyś lekceważące problem, obecnie informują, że wiele firm wycofuje się z radykalnej propagandy LGBTQ+ ze względu na szkody w reputacji i słabe wyniki finansowe.

CNBC tak napisała ostatnio w jednym nagłówku: „Bojkoty rzadko przynoszą rezultaty – ale sprzeciw wobec społeczności LGBTQ+ zmusza firmy do trudnych wyborów”.

Amerykański portal PBS zauważył, że „sprzeciw zmusił niektóre firmy do przemyślenia swojego podejścia do ruchu Pride”, podczas gdy Axios podkreślił zadziwiającą „utratę wartości rynkowej w wysokości 28,7 miliardów dolarów” wśród trzech firm promujących radykalną agendę LGBTQ+.

NewsWeek również doniósł, że „marki, które ostatnio były przedmiotem krytyki w internecie, nie angażowały się w mediach społecznościowych w pierwszym dniu tzw. Miesiąca Dumy LGBTQ+”.

Podzielenie się taką wiadomością cztery lub pięć lat temu wydawałoby się niemożliwe.

Wówczas rozpoczynaliśmy kampanię przeciwko gigantycznym korporacjom takim jak Disney i Netflix, które otwarcie promowały (i nadal promują) indoktrynację LGBTQ+ oraz seksualizację dzieci w swoich filmach i programach telewizyjnych. Nie brali nas poważnie i śmiali się z nas.

Teraz nie jest im już do śmiechu. 

Teraz boją się nas i Państwa. Gratulujemy!

Nasze wysiłki przynoszą owoce, ale walka się nie skończyła. Batalia przeciwko radykalnej propagandzie LGBTQ+ trwa i potrzebujemy Państwa wsparcia bardziej niż kiedykolwiek.

Dzielcie się Państwo naszymi e-mailami, podpisujcie nasze petycje i stawajcie po naszej stronie. Razem możemy skutecznie bronić życia, wolności i rodziny.

Dziękuję za Państwa wsparcie,

George Christensen z całym zespołem CitizenGO

PS Szala zwycięstwa w walce o dzieci i rodziny przeciwko radykalnej propagandzie LGBTQ+ zaczyna się przechylać na naszą stronę i z Państwa pomocą wygramy tę walkę.

Więcej informacji w języku angielskim:

Boycotts rarely work — but anti-LGBTQ+ backlash is forcing companies into tough choices (CNBC)

https://www.cnbc.com/2023/06/22/the-business-of-boycotts-what-can-corporate-america-do.html

Some retailers pull back Pride plans after conservative backlash (PBS)

https://www.pbs.org/newshour/show/some-retailers-pull-back-pride-plans-after-conservative-backlash

When pride and profits collide: Companies struggle with anti-gay backlash (CBS News)

https://www.cbsnews.com/chicago/news/pride-and-profits-collide-companies-anti-gay-backlash/

The financial toll of right-wing backlash: At least $28B in market value (Axios)

https://www.axios.com/2023/06/16/corporate-america-pride-backlash-stocks

US companies remove Pride Month campaigns over right-wing backlash (ABC Australia)

https://www.abc.net.au/radionational/programs/drive/us-companies-remove-pride-month-campaigns-right-wing-backlash/102446974

Major Brands Silent About Pride Month After Backlash (NewsWeek)

https://www.newsweek.com/brands-silent-lgbtq-pride-month-backlash-1804097

Wyborcy: ‘Nigdy nie zapomnimy’ – czyli covidowe barwy lewicy. Czy tylko ??

‘Nigdy nie zapomnimy’ czyli covidowe barwy lewicy

Kategoria: Archiwum, Biologia, medycyna, Co piszą inni, Polecane, Polityka, Polska, Pudło, Świat, Ważne

Autor: AlterCabrio

, 12 sierpnia 2023

W dzisiejszych czasach lewicowcy szybko zmieniają temat lub wręcz zaprzeczają swoim autorytarnym działaniom podczas covidu. To ma sens, oni postrzegają następne wybory jako decydujące i chcą, aby ludzie zapomnieli, że z powodu ich polityki prawie straciliśmy to, co pozostało z naszych praw konstytucyjnych. Ale znów, nie możemy pozwolić, aby te rzeczy rozpłynęły się w eterze.

−∗−

Tłumaczenie: AlterCabrio – ekspedyt.org

−∗−

Nigdy nie zapomnimy: lewica pokazała swoje prawdziwe autorytarne barwy podczas covid

Kiedy wracam myślami do pierwszych dni lockdownów spowodowanych pandemią covid, podejrzewam, że większość ludzi, nawet wielu konserwatystów i zwolenników ruchu wolnościowego, miała zdrowotne obawy co do skutków wirusa i potencjalnego wstrząsu strukturalnego, gdyby [wirus] okazał się być tak śmiercionośnym, jak początkowo twierdziła Światowa Organizacja Zdrowia. Gdyby covid miał wskaźnik śmiertelności z powodu infekcji wynoszący 3% lub więcej, jak ostrzegali światowi urzędnicy ds. zdrowia, szkody byłyby na tyle istotne, aby zmienić nasz świat na wiele lat.

Każdy, kto nie był chociaż częściowo zaniepokojony katastrofą biologiczną (lub wojną biologiczną), był prawdopodobnie idiotą. Każdy, kto był mądry, był przygotowany. Jednak po kilku miesiącach rozprzestrzeniania się wirusa i po pierwszej fali danych naukowych kilka faktów stało się oczywiste:

1) Lockdowny nie powstrzymały rozprzestrzeniania się wirusa, po prostu niszczyły naszą gospodarkę.

2) Maski były bezużyteczne i nie zapobiegały przenoszeniu wirusa.

3) IFR [wskaźnik śmiertelności z powodu infekcji] dla covid wyniósł zaledwie 0,23%, co nie uwzględnia wszystkich zgonów z powodu współzachorowalności, które zostały fałszywie oznaczone jako zgony covidowe.

4) Szczepionki nie zapobiegły transmisji u milionów ludzi. W wielu przypadkach nie zapobiegły zakażeniu, a wiele zaszczepionych osób zmarło z powodu wirusa. A ponadto osoby niezaszczepione z naturalną odpornością były lepiej chronione niż te, które przyjęły szczepionkę i dawki przypominające.

5) Badania pokazują, że szczepionki powodują niebezpieczne skutki uboczne w znacznie większym stopniu niż przyznało to CDC.

Wszystko, co powiedzieli nam urzędnicy państwowi podczas pandemii, było kłamstwem. To nie był błąd, to nie było biurokratyczne zamieszanie, to było kłamstwo. Nawet po tym, jak te informacje stały się dostępne, ONI KONTYNUOWALI – trzymali ludzi w zamknięciu, trzymali ich w maskach, a nawet próbowali przymusowo zaszczepić populację. Było kilku republikańskich polityków, którym również udzieliła się ta panika, wielu z nich to neokonserwatyści (fałszywi konserwatyści). Jednak większość Czerwonych Stanów szybko zniosła ograniczenia po upublicznieniu sprzecznych danych. W międzyczasie Niebieskie Stany wyglądały śmiesznie i paranoicznie, gdy desperacko trzymały się nakazów.

Uważam, że jedynym powodem, dla którego Biden, Demokraci i globalistyczne instytucje w końcu się zatrzymali, nie było to, że zdali sobie sprawę, że ich nauka jest błędna. To dlatego, że zdali sobie sprawę, że miliony konserwatystów i niezależnych były gotowe rozpocząć działania zbrojne z powodu nakazów i wiedzieli, że przegrają.

Nawet dzisiaj, kilka miesięcy po tym, jak Biden został zmuszony do ostatecznego zniesienia w kraju stanu wyjątkowego z powodu covid, wciąż jest wielu ludzi biegających w maskach, wciąż izolujących się w swoich domach i wciąż narzekających w mediach społecznościowych, że opinia publiczna odeszła od histerii związanej z pandemią. Skąd bierze się to zachowanie? I dlaczego tak wielu Amerykanów (głównie lewicowców) poddało się tej autorytarnej modzie na lockdowny i przymusowe szczepienia?

Chcę tutaj zbadać psychikę takich ludzi, ponieważ uważam, że naturalną skłonnością dzisiejszej opinii publicznej jest szybkie odejście od dyskomfortu związanego z okropnymi wydarzeniami i ignorowanie głębszych implikacji. Nie możemy od tego odejść, ponieważ ostateczny problem nigdy nie został rozwiązany. Ci sami lewicowcy i globaliści nigdy nie zostali napomnieni za swoje zachowania, nigdy nie musieli przyznać, że się mylili i BĘDĄ ponownie próbować tych samych drakońskich środków w przyszłości, jeśli pozostawi się ich bez kontroli.

Oto, co moim zdaniem wydarzyło się podczas szaleństwa kultu covid…

Przydatna broń przeciwko konstytucji

W dzisiejszych czasach lewicowcy szybko zmieniają temat lub wręcz zaprzeczają swoim autorytarnym działaniom podczas covidu. To ma sens, oni postrzegają następne wybory jako decydujące i chcą, aby ludzie zapomnieli, że z powodu ich polityki prawie straciliśmy to, co pozostało z naszych praw konstytucyjnych. Ale znów, nie możemy pozwolić, aby te rzeczy rozpłynęły się w eterze. Oto lista najgorszych przewinień ze strony lewicowców i globalistów podczas tej pandemii:

Kłamali na temat skuteczności lockdownów.

Kłamali na temat skuteczności masek.

Kłamali na temat skuteczności szczepionek.

Kłamali na temat tego, jak obszerne były testy szczepionek przeciwko covid.

Kłamali na temat „pandemii niezaszczepionych”.

Wymusili lockdowny NA ZEWNĄTRZ, gdzie zarażenie się wirusem jest prawie niemożliwe.

Próbowali umieścić ludność w areszcie domowym.

W niektórych stanach uruchomili ustawodawstwo, aby zbudować „obozy covidowe” w USA.

W niektórych krajach zbudowali obozy covidowe, nie tylko dla podróżnych, ale dla wszystkich.

Spiskowali, aby ukryć liczne dowody łączące laboratorium Wuhan w Chinach z wybuchem epidemii.

Oni (rząd i Big Tech) spiskowali, aby wykorzystać media społecznościowe jako narzędzie do masowej cenzury sprzecznych danych.

Wykorzystywali algorytmy za pośrednictwem wyszukiwarek, aby ukryć wszelkie sprzeczne informacje.

Jak otwarcie przyznało wielu lewicowców, celem było takie utrudnienie życia niezaszczepionym, aby ostatecznie ulegli, aby przeżyć. W ten sposób elity establishmentu i lewicowcy mogli twierdzić, że ludzie „zgłosili się” na ochotnika do szczepień i nikogo nie zmuszano. Tak naprawdę mieli na myśli to, że nikt nie był zmuszany pod groźbą użycia broni, ale wszyscy wiedzieliśmy, że to zagrożenie zaraz nastąpi. W rzeczywistości sondaże wykazały, że duży procent Demokratów był skłonny całkowicie odrzucić Kartę Praw [Bill of Rights] i wypowiedzieć wojnę niezaszczepionym…

Wreszcie zdecydowana większość lewicowców poparła zarządzenia Bidena dotyczące paszportów szczepionkowych dla pracowników w firmach zatrudniających 100 lub więcej pracowników, co ostatecznie doprowadziłoby do paszportów szczepionkowych dla wszystkich. To zniszczyłoby konstytucję, jaką znamy, i stworzyłoby społeczeństwo, w którym udział ekonomiczny jest całkowicie kontrolowany przez rząd. Należy pamiętać, że wszystko to było usprawiedliwione wirusem o niewielkiej średniej śmiertelności wynoszącej 0,23%.

Ponieważ lewica polityczna widzi Kartę Praw jako przeszkodę w realizacji większości swoich celów politycznych, twierdzę, że po prostu postrzegali pandemię jako narzędzie, które mogliby wykorzystać do usunięcia ochrony konstytucyjnej, której i tak zawsze chcieli się pozbyć.

Chorzy psychicznie opanowali kraj

Szacuje się, że około 23% populacji USA cierpi na co najmniej jedną chorobę psychiczną. Średnio około 3% populacji cierpi na epizody psychotyczne, a 1% populacji to pełnoobjawowi psychopaci (niezdolni do empatii i czerpiący radość z cierpienia innych). Ameryka to chory kraj pełen ludzi z zaburzeniami psychicznymi i obecnie nie ma możliwości rozwiązania tego problemu.

Zamiast tego, zgodnie z lewicową metodologią, chorzy psychicznie są wywyższani, ubóstwiani i uzdolnieni, podczas gdy brutalni przestępcy są wielokrotnie wypuszczani na ulice. Rzuć okiem na wszystkie główne miasta na zachodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych, w których panuje postępowa polityka, i zobacz niepokojący upadek. Ale co to ma wspólnego z medyczną tyranią w czasach covid?

Lewica polityczna używa chorych psychicznie jako pałki, łatwego w manipulacji narzędzia chaosu. Podczas lockdownów i ograniczeń establishment i media podsycały płomienie paranoi. Same w sobie nie mają mocy. Potrzebują oszalałego tłumu jako broni, aby reszta kraju bała się i trzymała w ryzach. Potrzebowali dobrej, małej Stasi, która zawsze obserwowała, zawsze korygowała, zawsze krzyczała na tych bez masek, atakowała tych, którzy nie chcieli się zaszczepić i kpiła z tych, którzy mówili o naukowych sprzecznościach.

W zamian establishment sprawił, że chorzy psychicznie czuli się jak normalni ludzie. Przez krótką chwilę najbardziej niestabilni i narcystyczni ludzie na planecie poczuli się, jakby to ONI byli po właściwej stronie historii i racjonalności. To była pasożytnicza pętla sprzężenia zwrotnego, która prawie zniszczyła ostatnie oznaki Ameryki.

Malutcy tyrani żebrzący o resztki ze stołu globalistów

Generalnie na świecie są dwa rodzaje ludzi – ci, którzy chcą władzy nad innymi, i ci, którzy chcą, aby po prostu zostawić ich w spokoju. Postępowa ideologia wydaje się być wylęgarnią „malutkich tyranów”: ludzi, którzy nie mają indywidualnej władzy, mają niewielkie osiągnięcia i żadnych wpływów, ale wciąż są dotknięci obsesją mikrozarządzania otaczającym ich światem. Ci ludzie postrzegają kryzys i nadmierne działania rządu jako szansę, a nie zagrożenie.

Są też ludzie, którzy postrzegają swoją egzystencję jako tak mało interesującą i pozbawioną ekscytacji, że mają tendencję do przeżywania nieszczęść i konfliktów zastępczych. Postrzegali epidemię covid-19 i lockdowny jako moment, który nadał ich życiu „sens”. Tak, to smutne i żałosne, ale w taki właśnie sposób wielu ludzi radzi sobie z zapomnieniem i brakiem zasług.

Ci oportuniści nie chcieli końca pandemii. Chcieli, żeby to trwało wiecznie, ponieważ gdyby tak było, mogliby się utuczyć zmianą władzy establishmentu. Mogliby zbierać resztki ze stołu globalistów i, niczym padlinożercy, ucztować na trupie naszej Republiki. Motyw? Samolubna próżność. I już.

Wszystko to równie dobrze może się powtórzyć. Ci wielcy tyrani i ci malutcy tyrani wciąż tam są, czekając na następny kryzys. Następne wydarzenie z wybuchem paniki, aby odwrócić uwagę opinii publicznej. Kolejne wydarzenie z wirusem jest mało prawdopodobne, ale wydaje się, że chcą wykorzystać zmiany klimatyczne, wojnę i zawirowania gospodarcze jako kolejny wielki przycisk „resetu”. Koniec końców, będzie musiała nastąpić dramatyczna zmiana w sposobie interakcji zwolenników wolności z autorytarną lewicą. Oczywiste jest, że nie możemy dzielić tego samego kraju ani tej samej cywilizacji. Nasze wartości są zasadniczo sprzeczne. To tylko kwestia czasu, zanim pojedyncza iskra wznieci burzę.

______________

Never Forget: Leftists Showed Their True Authoritarian Colors During Covid, Brandon Smith, August 11, 2023

−∗−

Powiązane tematycznie:

Czy lewica ma prawo wtrącać się do polityki? Część pierwsza [2014]
Jednym z najsilniej działających tabu, które spętało umysł, a tym samym możliwość skutecznego działania u przeciętnego „prawicowca”, jest pogląd polegający na tym, że lewica ma prawo do istnienia w „demokratycznym porządku” świata. […]

______________

Czy lewica ma prawo wtrącać się do polityki? Część druga [2022]
Czy istnieje prawicowa wersja kradzieży? Czy istnieje prawicowa wersja morderstwa? Jedni odpowiadają, że tak, inni mówią, że w momencie popełnienia przestępstwa dana osoba traci status osoby prawej. A co oznacza słowo “prawy” według słownika PWN? […]

______________

Dekonstrukcja czyli inwazja, ucisk i opętanie
Globalizm i postępowy autorytaryzm w Stanach Zjednoczonych suną naprzód od dłuższego czasu, ale dopiero w ciągu ostatnich dziesięciu lat ten program stał się bardziej oczywisty dla ogółu społeczeństwa. Podczas covidowych lockdownów i nakazów ludzie wreszcie byli świadkami prawdziwych intencji lewicy politycznej, która szeroko popierała drakońskie restrykcje i wzywała do brutalnych kar dla osób, które odmówiły ich przestrzegania. […]

______________

Powrót Resetu czyli kiedy spróbują ponownie
Reset, czasem nazywany czwartą rewolucją przemysłową, byłby początkiem nowej, przerażającej epoki feudalizmu. To powrót do modelu oligarchów i chłopów, powrót do zniewolenia. Przeciętnemu człowiekowi pozwolono by na pracę, ale tylko […]

−∗−

====================================

mail:

Co to znaczy lewica?
Za tzw. pandemią stał rząd amerykański, Watykan, a w Polsce PiS.
Jeśli to jest lewica, to gdzie jest prawica?

A to wszystko nie minęło, dopiero się rozkręca.

Podjąłem decyzję o przyjęciu rezygnacji ministra Adama Niedzielskiego – przekazał we wtorek po południu premier Mateusz Morawiecki. Szef rządu ogłosił, że nową szefową resortu zdrowia ma zostać Katarzyna Sójka.

Chcę podziękować panu ministrowi Adamowi Niedzielskiemu za podjęcie się tej funkcji, kiedy to wybuchła światowa pandemia i pojawiły się nowe dodatkowe zadania” – podkreślono w komunikacie Kancelarii Premiera. 

Poseł Katarzyna Sójka (PiS) podczas tzw. pandemii otwarcie mówiła, że “antyszczepionkowców należy wyłapywać i szczepić”.

Koniec dominacji USA? Fatalna iluzja. CBDC.

Koniec dominacji USA? Fatalna iluzja. CBDC.

Ernst Wolff 7 sierpnia 2023 roku ende-der-us-dominanz-ein-fataler-irrtum

Koniec dolara amerykańskiego i towarzyszący mu koniec dominacji USA nad światem są coraz częściej przywoływane w mediach głównego nurtu, a także w niektórych mediach alternatywnych. Często prognozie towarzyszy aluzja do wzrostu chińskiego juana lub oczekiwanie na wspólną walutę emitowaną przez kraje BRICS.

Taki pogląd ma niewiele wspólnego z rzeczywistością. Zakłada, że ​​często autodestrukcyjna polityka amerykańskiego przywództwa i coraz bardziej oczywista niekompetencja personelu Białego Domu, kierowanego przez cierpiącego na rosnącą dezorientację prezydenta, są wskaźnikami upadku imperium USA.

Ale tak nie jest. Oba wydarzenia pokazują tylko, że rzekomo najpotężniejszy człowiek na świecie i jego sztab to nic innego jak narzędzia znacznie silniejszej potęgi w tle, której interesy muszą reprezentować bez żadnych zastrzeżeń.

Tą silniejszą siłą jest cyfrowy kompleks finansowy największych zarządzających majątkiem z Wall Street i gigantów IT z Doliny Krzemowej. Udało im się przejąć kompleks militarno-przemysłowy jakieś trzy dekady temu i stać się najpotężniejszym kartelem, jaki kiedykolwiek znał świat. To właśnie ten kartel, a nie Biały Dom decyduje, w jakim kierunku powinni podążać politycy i jakie działania podjąć – na całym świecie.

W swoim powstaniu kompleksowi cyfrowo-finansowemu udało się podporządkować lub uczynić instrumentami swojej dominacji najważniejsze organizacje międzynarodowe. Należą do nich Organizacja Narodów Zjednoczonych, Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW), Bank Światowy, Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) i główne banki centralne, w tym ich międzynarodowa organizacja parasolowa, Bank Rozrachunków Międzynarodowych BIS, a także fundacje, takie jak Fundacja Billa i Melindy Gatesów oraz Światowe Forum Ekonomiczne.

Wszystkie te organizacje pracują obecnie na pełnych obrotach nad najważniejszym projektem dla kompleksu cyfrowo-finansowego: wprowadzeniem nowego systemu monetarnego opartego na cyfrowych walutach banku centralnego, angielskiego: Central Bank Digital Currencies lub CBDC. Ich rozwój postępuje skokowo. Obecnie 130 krajów przygotowuje się na różnych etapach do ich wprowadzenia – ale żaden rząd nie informuje o tym swoich obywateli.

Jest ku temu powód: nowe pieniądze oznaczają nic innego jak ustanowienie cyfrowej dyktatury, w której populacja jest w 100 procentach podporządkowana sojuszowi firm IT, zarządzających aktywami i kontrolowanych przez nich banków centralnych.

Ponieważ taka dyktatura nie zostałaby dobrowolnie zaakceptowana przez większość obywateli, osoby odpowiedzialne uciekają się do wypróbowanej i przetestowanej metody: ukrywają swoje prawdziwe intencje i odwracają uwagę dotkniętych nimi osób od ich planów – na przykład poprzez ukierunkowane rozpowszechnianie dezinformacji.

Właśnie o to chodzi, kiedy media głównego nurtu przekonują ludzi, że dolar i imperium USA się skończyły i że wkrótce przejdziemy do wielobiegunowego świata, w którym poprzedni przegrani zapewnią więcej sprawiedliwości i lepsze współistnienie z nową walutą.

Z drugiej strony faktem jest, że dolar jest celowo niszczony, ponieważ kompleks cyfrowo-finansowy wykorzystuje ostatnią fazę poprzedniego systemu monetarnego do jego kontrolowanego zniszczenia i jednocześnie przygotowuje nowy, w tle, znacznie wydajniejszy system kar, który w bezprecedensowy sposób ograniczy wolność ludzi.

Tak więc dla tych, którzy dzisiaj zacierają ręce, ponieważ wierzą, że dominacja dolara może ustąpić systemowi walutowemu kontrolowanemu przez BRICS i uczynić świat lepszym i sprawiedliwszym miejscem, rzeczywistość wkrótce wyrwie ich z marzeń.

Tłumaczył Paweł Jakubas, proszę o jedno Zdrowaś Maryjo za moją pracę.

Pytania na Referendum odrzucone przez Jarosława Kaczyńskiego

Pytania na Referendum odrzucone przez Jarosława Kaczyńskiego

Kategoria: Archiwum, Polecane, Polityka, Polska, Pudło, Ważne

Autor: CzarnaLimuzyna 11 sierpnia 2023

Referendum- Horrendum Wyborcze 2023

Kampania wyborcza w Polsce polega na tym, że poszczególne mafie polityczne licytują która z nich bardziej załagodzi skutki swojej wieloletniej polityki. Nic nie mówią o likwidacji przyczyn, lecz cały czas o łagodzeniu objawów.

Wczoraj, Jarosław Kaczyński zaprezentował pierwsze pytanie w ramach manipulacji wyborczej. Przy okazji nie omieszkał sam sobie zaprzeczyć, mówiąc nieprawdę i wpisując się tym samym w obowiązującą w głównym nurcie manipulacji i „narracji wyborczych” – normę.

Głos obcych polityków, w tym niemieckich nie ma żadnego znaczenia

Glapiński, Morawiecki, Schwab

Być może, szef antynarodowych socjalistów, wykluczył z tego grona polityków “zaprzyjaźnionych”, w tym żydowskich, ukraińskich, amerykańskich oraz wbrew ogólnej deklaracji, niemieckich czyli tych, których prezydent Duda zaliczył do przyjaciół oraz tych, których słucha się premier Morawiecki, ze szczególnym wskazaniem na wodzirejów ze Światowego Forum Ekonomicznego (WEF) z sympatycznym Klausem Schwabem na czele.

Nie będę dalej dywagować.

Postanowiłem zaprezentować zestaw kilku pytań na Referendum, których nie chce zamieścić PiS.

  • Czy jesteś za przerwaniem Wielkiego Resetu (realizacji: Agendy 2030, energetycznego lockdownu – czy jesteś za unieważnieniem wszystkich pakietów klimatycznych, przywracając korzystanie z naturalnych i tanich źródeł energii?
  • Czy jesteś za wyproszeniem z Polski wszystkich osób niepracujących, żyjących na koszt Polaków, w tym niepracujących mężczyzn w wieku poborowym z Ukrainy?
  • Czy jesteś za zmianą zapisów zawartej w 2016 roku w tajemnicy przed opinią publiczną umowy nakładającej na Polskę zobowiązanie do nieodpłatnego przekazywania Ukrainie strategicznych zasobów polskiego uzbrojenia [link]. Nie chodzi o świadczenie pomocy humanitarnej!
  • Czy jesteś za wszczęciem śledztwa w sprawie 250 tys. zgonów nadmiarowych spowodowanych wprowadzeniem nieuzasadnionego i tragicznego w skutkach lockdownu w „Służbie Zdrowia”?
  • Czy jesteś za ukaraniem osób odpowiedzialnych za promocję toksycznych preparatów „big-pharmy” oraz za malwersacje środków finansowych z budżetu państwa?
  • Czy jesteś za prawnym zakazem głoszenia ideologii totalitarnych zawierającej m.in. elementy neomarksizmu (“antykultury”) i „zielonego faszyzmu” w formie promocji gender i rzekomej ochrony klimatu? Czy jesteś za karaniem molestowania nieletnich w formie „edukacji seksualnej” będącego wstępem do pedofilii?

Jeżeli zgadzasz się z tym, że to właśnie takie pytania powinny znaleźć się w szykowanym na październik zestawie wyborczym, podaj dalej.

PROPAGANDA. Abyśmy nie ulegali po raz kolejny zaczadzeniu.

Sławomir M. Kozak https://www.oficyna-aurora.pl/aktualnosci/propaganda,p735409420

PROPAGANDA

Większość z nas doskonale zna nazwisko Zygmunt Freud, bo też temu żydowskiemu twórcy psychoanalizy poświęcono mnóstwo opracowań, a jego koncepcje eksploatowane są do znudzenia w rozlicznych książkach i filmach, po dziś dzień. Ale, zapewne mniej osób kojarzy postać jego siostrzeńca, którym był Edward Bernays, twórca propagandy i pionier imagistyki społecznej, czyli mówiąc potocznie – public relations. Zakładam, że jego dokonania powinny znać miliony absolwentów, jakże niestety popularnych u nas szkół uczących tzw. marketingu i zarządzania. Tym bardziej dziwi, że w polskiej wersji Wikipedii, tradycyjnie już, nie ma nawet wzmianki o najważniejszej jego pracy, czyli książce zatytułowanej „Propaganda”, którą wydał  w roku 1928. Pisał w niej, że „cokolwiek ma znaczenie społeczne, czy to w polityce, finansach, produkcji, rolnictwie, działalności charytatywnej, edukacji czy w innych dziedzinach, musi odbywać się za pomocą propagandy”. Bernays wskazywał, że manipulowanie opinią publiczną jest niezbędną częścią demokracji, w której jednostki są z natury niebezpieczne dla pazerności elit, jednak mogą być wykorzystywane i kierowane przez te same elity dla ich własnych korzyści ekonomicznych. „Jeśli zrozumiemy mechanizm i motywy grupowego myślenia, możliwe będzie kontrolowanie i regulowanie mas zgodnie z naszą wolą, bez ich wiedzy”.

Ale, zanim Bernays dokonał swych rewolucyjnych zmian na rynku marketingu korporacyjnego, o których można gdzieniegdzie poczytać, odegrał niebagatelną rolę w świecie polityki i w pewien sposób jego dzieło towarzyszy nam wszystkim nieprzerwanie od ponad stu lat. Otóż, prezydent Woodrow Wilson, od którego jego mocodawcy oczekiwali wprowadzenia USA do I wojny światowej, borykał się właśnie z opinią publiczną, która nie podzielała woli ówczesnej, międzynarodowej banksterki, w tym zakresie. W roku 1917 Wilson powołał więc do życia tzw. Komitet Informacji Publicznej, w którym pierwsze skrzypce odegrał właśnie Bernays. 

To wtedy, popularne się stały, autoryzowane przez Wilsona, wystąpienia grup (Four Minute Men) propagujących konieczność amerykańskiego zaangażowania w europejski wysiłek wojenny. Ich członkowie (ponad 75 000 osób) mogli przekonywać w teatrach (w antraktach), restauracjach, na placach całej Ameryki, do konieczności wejścia USA do wojny. Na swe wystąpienia mieli 4 minuty, stąd ich nazwa. W działania te zaprzęgnięto 200 000 szkół. W czasach bez Internetu i telewizji wysłuchało tych nawoływań około 400 milionów osób. Straszono Niemcami powszechnie, zabronione zostało wystawianie jakichkolwiek sztuk, czy koncertów, w których prezentowana była muzyka takich sław, jak Bach, Beethoven, czy Mozart. Ba, zmieniano nazwy potraw i tak, na przykład kiszona kapusta (sauerkraut) stała się kapustą wolności (liberty cabbage), a niemiecki owczarek (German Shepherd) zmienił bez swej wiedzy nazwę na owczarka alzackiego. Departament Sprawiedliwości powołał do życia Amerykańską Ligę Ochrony, szukającą nieprawomyślnie myślących i zwolenników ruchów antywojennych, przekazując ich dane do FBI. Tych ścigających, jakbyśmy dziś powiedzieli,  niemieckie onuce, było ponad ćwierć miliona ludzi w ponad 600 miejscowościach USA. Jak zatem widzimy, wszystko już w historii było. Czy zapobiegło to wymordowaniu milionów ludzi 20 lat później?

Bernays był zresztą obecny także na rozmowach pokojowych w Paryżu, w r. 1918. Bez przesady możemy uznać, że to dzięki jego działalności narodziła się fałszywa idea wprowadzenia demokracji w Europie, jakże skuteczna w odwracaniu poglądów społecznych. Z pewnością, Edward Bernays stał się ojcem marketingu wojennego, który wykorzystywany był przez amerykańskiego hegemona również w kolejnej wojnie światowej, jak i wszystkich następnych misjach „stabilizacyjnych” i „pokojowych” na naszym globie. To z jego nauk korzystano tworząc, ciągle obecne nie tylko w USA, gabinety cieni zarządzające polityką z drugiego, niewidocznego rzędu.

Nie chcę opisywać roli, jaką w ciągu stulecia odegrała propaganda, poprzez książki, prasę, kino i telewizję („film jest najważniejszą ze sztuk” – W. I. Lenin), a także niedoceniony jeszcze ogromny rynek gier komputerowych. Pomysł, by o tym zaledwie wspomnieć, przyszedł na fali corocznego rozpamiętywania zysków i strat, jakie stały się udziałem Powstania Warszawskiego, na temat których licytuje się nadal mnóstwo osób. Te spory będą trwały długo, być może nigdy się nie skończą, bo przecież, poza osobistym nadal podejściem do tego zagadnienia wielu Polaków, są one wykorzystywane cynicznie przez animatorów polskiej sceny politycznej. Animozje te podgrzewane są celowo. 

Pomijając wszystkie, niezwykle ważne argumenty przemawiające za nieuchronnością wybuchu walk w Warszawie w r. 1944, nie mogę się jednak nie odnieść do tego, który mówił o konieczności powstania, by świat usłyszał o niedoli polskiej i przetarł wreszcie oczy. Miałby wobec tego być ów zryw powstańczy argumentem propagandowym! Pominę miałkość tego założenia, choćby w konfrontacji ze znanym już wówczas doskonale zerowym odzewem „cywilizowanego świata” na likwidację żydowskiego getta w tym samym przecież mieście, zaledwie rok wcześniej. „Świat” miał to wszystko w głębokim poważaniu, bo nie kieruje się emocjami, a interesami polityków, którzy realizują stawiane przed nimi wymagania ich rządców.

Jakże inaczej sternicy międzynarodowej sceny politycznej potrafili przekuć na sukces tragiczne wydarzenia amerykańskie z 11.09.2001 r.! Wszelkie kolejne wojny, trwające także w chwili obecnej, są kuponami odcinanymi od owego dramatu. Tamtego dnia zginęło około 3000 osób. 

Gdybyśmy podeszli do strat poniesionych przez naród polski, pomijając zrujnowanie stolicy, anihilację dóbr kultury, zniszczenie dorobku pokoleń, statystycznie – tyle samo cywilnej ludności Warszawy ginęło każdego dnia!Ale nie jednego dnia, kiedy w wyniku kilku eksplozji runęły trzy budynki WTC (1, 2, 7) i kawałek muru Pentagonu, a przez niekończące się dla tych, którym udało się cudem przeżyć, 63 dni i noce tej hekatomby! W Warszawie kamienice waliły się w morze ruin, grzebiąc na zawsze ludzi nie przez kilka minut w odstępie dwóch godzin, a przez ponad dwa miesiące!

Pomijam fakt, że poza jednym przypadkiem morderstwa na tle rabunkowym, nawiasem mówiąc na Polaku, 11.09.2001 r. w stolicy przestępczości, jaką był wówczas Nowy Jork, nie odnotowano ani jednego przypadku rozboju, grabieży, ani gwałtu. Nie chcę przywoływać doskonale udokumentowanych zbrodni tego typu, które były udziałem cywilnej ludności Warszawy w ciągu dwóch, letnich miesięcy roku 1944. Są powszechnie znane.

Czy „świat” spojrzał na nasz dramat ze zrozumieniem? Oto, czym jest propaganda, zarówno ta kierowana wobec własnego narodu, jak i krzycząca kłamliwymi tytułami mediów na użytek reszty świata. I niech mi nikt nie próbuje tłumaczyć, że w 2001 to był akt terroryzmu, bo to oczywiste. To zawsze jest efekt terroru. 

Terroryzm polega na użyciu siły lub przemocy fizycznej przeciwko osobom lub własności z pogwałceniem prawa, mające na celu zastraszenie i wymuszenie na danej grupie ludności lub państwie ustępstw w drodze do realizacji określonych celów. Działania terrorystyczne mogą dotyczyć całej populacji, jednak najczęściej są one uderzeniem w jej niewielką część, aby pozostałych obywateli zmusić do odpowiednich zachowań. Terroryzm skutkuje zwiększaniem podziałów i zaognianiem konfliktów między grupami co prowadzi do pogarszania nastrojów w społeczeństwie i wzrostu poparcia liderów politycznych chcących go zwalczać (…)”.

Polecam moim rodakom, by w te szczególne, sierpniowe dni, zastanowili się nad tą definicją. Ale też w październiku, może nawet bardziej wtedy, gdy milkną powstańcze piosenki na stołecznych festynach, z dawno odbudowanych kamienic znikają biało-czerwone flagi i plakaty z uśmiechniętą buzią małego powstańca w zbyt dużym hełmie. Abyśmy nie ulegali po raz kolejny zaczadzeniu propagandą. 

Sławomir M. Kozak