Gietrzwałd pomnikiem historii. Żądamy, ministrze kultury ! Podpiszmy !!!

Gietrzwałd pomnikiem historii. Żądamy, ministrze kultury ! Podpisz !!! Dzisiaj zmienią świat w Gietrzwałdzie, jutro w Twoim domu.

my-narod-polski

MUR Przytomnych… zaczął tę petycję do Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego – 17.06.2023

W związku z bezczynnością całego rządu w temacie ochrony świętego miejsca jakim jest dla Polaków Gietrzwałd, a przez to cichym przyzwoleniem na jego zmianę poprzez wybudowanie tam wysypiska-składowiska śmieci przypominamy ministrowi o zadaniach jakie ma obowiązek wypełniać.

Zadaniem Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego jest wypełnianie zadań, które wynikają wprost z przepisów prawa, a wśród nich znajdujemy podtrzymywanie i rozpowszechnianie tradycji narodowej i państwowej, czy udziału w kształtowaniu estetyki przestrzeni publicznej w zakresie architektury, urbanistyki i planowania przestrzennego. Dlatego żądamy wpisania obiektów objętych petycją na listę pomników historii.

Gietrzwałd, miejsce szczególne dla wierzących i niewierzących, tam poprzez objawienia roku 1877 rozpoczęła się droga do odzyskania niepodległości. Tam Polacy pielgrzymujący z różnych zaborów ponownie zrozumieli, że tworzą jeden naród. Tam nastąpiła odnowa moralna Narodu Polskiego.

Miejsce to zasługuje na szczególną opiekę ze strony państwa polskiego, w szczególności ministerstwa właściwego do spraw kultury. Niniejszą petycją żądamy wypełnienia swojego obowiązku.

Sanktuarium, czy szlak św. Jakuba z przydrożnym krzyżem wypełnia przesłanki, aby być wpisanym na listę pomników historii, co można przeczytać na stronie internetowej ministerstwa, a mianowicie pomnikiem historii są „obiekty o szczególnych wartościach materialnych i niematerialnych”. Przesyłamy żądanie bezpośrednio na ręce ministra, a nie poprzez podległe mu instytuty i konserwatoria. Mając swoje ministerstwo, żądamy wypełnienia swoich zadań wprost, nie interesują nas procedury, tworzone po to aby nikt nie był odpowiedzialny.

Zachęcamy Polaków do poparcia naszej petycji. Dzisiaj zmienią świat w Gietrzwałdzie, jutro w Twoim domu.

=======================

jak-lidl-dostal-pozwolenie-na-budowe-centrum-w-gietrzwaldzie-w-obszarze-chronionego-krajobrazu

https://www.debata.olsztyn.pl/wiadomoci/polska/8669-polemika-architekta-z-ks-tomaszem-szalanda-n-t-obrony-gietrzwaldu-najnowsze-slajd-kafelek.html

Powrót „świątecznego samobójcy” – i to w w Centralnym Biurze Śledczym Policji (CBŚP).

Tajemnicza śmierć funkcjonariusza CBŚP. Pracował przy śledztwie przeciwko bratu komendanta głównego policji

Sebastian Białach Piotr Halicki smierc-policjanta-pracowal-przy-sledztwie-przeciwko-bratu-komendanta

Ciało Pawła znaleziono w sadzie, niedaleko domu. Funkcjonariusz CBŚP wisiał na drzewie, na smyczy swojego psa. Jego rodzina i koledzy z pracy nie wierzą, że mógł sam targnąć się na życie. Policja i prokuratura od razu uznały jednak, że to samobójstwo. Ciało skremowano, nie przeprowadzając sekcji zwłok. Jak ustaliliśmy nieoficjalnie, Paweł pracował m.in. przy sprawie karuzeli vatowskiej, w którą zamieszany jest brat komendanta głównego policji. Ostatnio policjant czegoś się bał, a napisany w jego telefonie pożegnalny SMS do żony nigdy nie został do niej wysłany.

  • Jak mówią nasi informatorzy, policjant żalił się, że sprawa, w której występuje brat komendanta Szymczyka, miała być “ukręcana”
  • — Nigdy nie uwierzę w to, że on to sobie sam zrobił. To był bardzo dobry chłopak – mówi Onetowi matka zmarłego funkcjonariusza
  • Po śmierci mężczyzny jego ciało zostało szybko skremowane, bez przeprowadzenia sekcji zwłok. Choć stało się to za zgodą rodziny, ten wątek budzi duże kontrowersje
  • Pożegnalny SMS napisany rzekomo przez policjanta miał zostać zapisany jako wiadomość robocza w jego telefonie
  • Według naszych rozmówców nikt jej jednak nie widział w jego telefonie tuż po tym, gdy odnaleziono ciało mężczyzny i stwierdzono jego zgon

Tragiczna Wielkanoc

Niedziela, 9 kwietnia 2023 r. To miał być radosny, świąteczny dzień. W jednej z podkraśnickich miejscowości podobnie, jak w wielu domach w Polsce, trwały przygotowania do wielkanocnego śniadania. Paweł wstał wcześnie rano, by pomóc swojej matce. Napalił w piecu i chciał rozłożyć stół. Kobieta upierała się, że posiłek zjedzą w kuchni, ponieważ część rodziny i tak będzie nieobecna. Brat, który na co dzień mieszka za granicą, nie przyjechał, a teściowa się rozchorowała.

Paweł uznał, że w kuchni będzie im za ciasno. Przeniósł stół do salonu i go rozłożył, by wszyscy mogli wygodnie usiąść. Barszcz był już gotowy, ale Paweł chciał jeszcze wyjść z psem na spacer. Zrobił żonie kawę, założył kurtkę, wziął smycz i wyszedł z domu. Na odchodne rzucił, że zdąży wrócić przed śniadaniem.

Kilkadziesiąt minut później jednego z sąsiadów przeraził makabryczny widok. W sadzie, nieopodal domu Pawła, na ostatnim drzewie, wisiał człowiek. Kiedy chciał sprawdzić, co się stało, pies nie pozwolił mu podejść. Bronił dostępu do swojego pana. Mężczyzna rozpoznał w nim swego sąsiada. Od razu zadzwonił do jego rodziny. Na miejsce przybiegli najbliżsi, w tym matka. Natychmiast po odcięciu smyczy, na której wisiał, zaczęli reanimację. Ciało było jeszcze ciepłe, ale Paweł już nie żył. Na miejsce wezwano karetkę, jednak nie udało się go uratować.

Służba w “polskim FBI”

Paweł służył w policji od 2011 r. Od początku kariery był bardzo zaangażowany w swoją pracę. Uwielbiał swoje zajęcie — najpierw w Warszawie, potem w wydziale kryminalnym Komendy Powiatowej Policji w Kraśniku, a na końcu w Centralnym Biurze Śledczym Policji (CBŚP). W sieci można znaleźć zdjęcia oraz artykuły z uroczystości, podczas których otrzymywał awans. Reprezentował też komendę m.in. podczas zawodów sportowych. Wyróżniał się, miał wyniki i dlatego go nagradzano.

We wrześniu 2022 r., już jako młodszy aspirant, rozpoczął pracę w Wydziale do Zwalczania Zorganizowanej Przestępczości Ekonomicznej CBŚP w Lublinie. Był bardzo z tego zadowolony, bo ta formacja to elita, określana często mianem “polskiego FBI”.

— Cieszył się z pracy w CBŚP. Mówił, że pracują tam fajni ludzie. Narzekał tylko, że musi siedzieć przy komputerze. A on lubił pracę w terenie — mówi nam żona Pawła.

Po pewnym czasie zaczęły pojawiać się pierwsze problemy. Nie jest tajemnicą, że w CBŚP brakuje rąk do pracy. Roboty jest wiele, ale chętnych już niekoniecznie. Dlatego szybko nadeszły nadgodziny i praca do późna. Po kilku miesiącach entuzjazm zaczął się ulatniać. Jak się okazało, nie tylko z powodu nadmiaru zajęć.

Brat komendanta nie trafia za kratki

22 listopada 2022 r. grupa lubelskich funkcjonariuszy CBŚP dokonała zatrzymania trzech osób podejrzanych o udział w zorganizowanej grupie przestępczej wyłudzającej ze Skarbu Państwa miliony złotych na tzw. karuzeli vatowskiej. W ręce policjantów wpadli Arkadiusz K., Grzegorz K. i 49-letni Łukasz S. Jak się później okazało, trzeci z zatrzymanych jest bratem komendanta głównego policji gen. Jarosława Szymczyka.

W kilku niezależnych od siebie źródłach ustaliliśmy, że Paweł pracował przy tej sprawie. Był w grupie, która dokonała m.in. zatrzymania jednego z podejrzanych. Jego imię i nazwisko przewija się w aktach sprawy, którą prowadzi Prokuratura Regionalna w Lublinie.

Nasze źródła w policji przekazały nam, że po kilku miesiącach Paweł zauważył, że w CBŚP jest coś nie tak. Jak mówią nasi informatorzy, mężczyzna żalił się, że sprawa, w której występował wspomniany brat komendanta, miała być “ukręcana”. Dlatego Paweł zaczął myśleć o powrocie do swojej poprzedniej pracy. — Opowiadał, że po kilku miesiącach miał już dosyć pracy w CBŚP. Mówił, że tam jest jedno wielkie matactwo. Dlatego chciał wracać do swojej poprzedniej komendy — słyszymy od osoby, która rozmawiała z nim na ten temat.

O sprawie Łukasza S. głośno zrobiło się w styczniu br., kiedy “Gazeta Wyborcza” opisała, że kompani 49-latka zostali tymczasowo aresztowani. Tylko brat komendanta głównego policji nie trafił za kraty. Według doniesień miał się za nim osobiście wstawić Jerzy Ziarkiewicz, szef Prokuratury Regionalnej z Lublina, który nakazał podwładnemu wycofać wniosek o areszt. Ziarkiewicz to jeden z najbardziej zaufanych ludzi Zbigniewa Ziobry. To właśnie do niego trafiają trudne dla obozu rządzącego sprawy dotyczące m.in. afery hejterskiej oraz mec. Romana Giertycha.

— Wspominał, że przy sprawie brata Szymczyka działy się dziwne rzeczy, np. nagle doszło do zamiany sędziów. Musiał podpisywać pewne dokumenty i miał z tego powodu dyskomfort — mówi nam osoba, która dobrze znała Pawła. — Czegoś się bał. Nie chciał powiedzieć czego, ale to było po nim widać — dodaje kolejna.

Tajemnicza śmierć

O śmierci Pawła dowiadujemy się pod koniec kwietnia br. Nasze źródło w policji, które chce zachować anonimowość, przekazało nam, że funkcjonariusz CBŚP, który pracował przy sprawie brata komendanta policji, prawdopodobnie targnął się na swoje życie, ale wokół tego zdarzenia pojawia się wiele wątpliwości.

Nic nie wskazywało na to, że policjant może mieć myśli samobójcze. Przez kilka ostatnich tygodni przeprowadziliśmy wiele rozmów z osobami, które go dobrze znały i spędzały z nim mnóstwo czasu. Wszyscy zgodnie wskazują, że to był dla nich szok. Paweł miał dobrą pracę, dom, rodzinę i plany na przyszłość.

Żona wspomina: — Jesteśmy w trakcie remontu. Dzień wcześniej kładł gładź na ścianach, przygotowywał sałatkę i jajka na święta. Mieliśmy już zaplanowane wakacje. Znałam go. To była ostatnia osoba, po której mogłabym się spodziewać takiego ruchu. Kilka miesięcy temu nie chciał być na pogrzebie osoby, która popełniła samobójstwo, bo nie mógł patrzeć na cierpienie jego dzieci — mówi Onetowi.

Matka funkcjonariusza wzdycha ze łzami w oczach: — Nigdy nie uwierzę w to, że on to sam sobie zrobił. To był bardzo dobry chłopak. Wszystkim pomagał. Nikt nigdy źle o nim nic nie powiedział. Mam w sobie wielki ból, że nie zdążyłam mu powiedzieć, jak bardzo byłam dumna, że mam takiego syna.

SMS, który nigdy nie został wysłany

Z nieoficjalnych rozmów z funkcjonariuszami służb dowiadujemy się, że Paweł miał zostawić “list pożegnalny”, w którym wyjaśnił motywy swojego czynu. Miał powoływać się w nim na rzekomą chorobę. Policjant nie chciał podobno, by jego dzieci patrzyły na to, jak cierpi. List miał być zaadresowany do żony.

Jak ustaliliśmy, w rzeczywistości to nie był list, tylko SMS, który w dodatku nigdy nie został wysłany. Miał zostać zapisany jako wiadomość robocza w telefonie funkcjonariusza. Problem w tym, że — według naszych rozmówców — nikt tej wiadomości nie widział w jego telefonie tuż po tym, jak znaleziono Pawła i stwierdzono jego zgon.

Dziwne jest również to, że komórka była jedyną prywatną rzeczą zmarłego, którą zabrała policja. W domu została m.in. kurtka, w której Paweł tego dnia wyszedł z psem na spacer. Sam aparat znajdował się w rękach policji przez kilka tygodni. Rodzina nieoficjalnie dowiedziała się, jaka była treść SMS-a.

Wątpliwości budzi sama jego treść, która miała zostać napisana ogólnikowo i oschle, co było niepodobne do charakteru zmarłego. Są w nim zwroty, których nigdy nie używał.

Rodzina i najbliżsi podkreślają też, że nie widzieli żadnej dokumentacji medycznej potwierdzającej rzekomą chorobę zmarłego. Przypominają, że w pracy wciąż przechodził testy. Gdyby coś było nie tak, nie zostałby dopuszczony do służby.

— Nic nie wiem o żadnej chorobie. Nie widziałam żadnych dokumentów, nie brał żadnych leków. Wiedziałabym, gdyby coś takiego było — podkreśla żona Pawła.

Kremacja bez sekcji zwłok

Po śmierci Pawła jego ciało zostało szybko skremowane, bez przeprowadzenia sekcji zwłok. Wszystko odbyło się za zgodą rodziny, jednak — w przypadku śmierci funkcjonariusza CBŚP — prokuratura powinna zlecić sekcję, by wykluczyć wszystkie ewentualne wątpliwości. Tak się jednak nie stało.

Potwierdza nam to ekspert, z którym rozmawialiśmy. Nie przekazaliśmy mu szczegółów sprawy, tylko informację o śmierci funkcjonariusza CBŚP.

— Procedury nie regulują tego szczegółowo, nie ma ścisłego przepisu w kodeksie postępowania karnego, ale ze względów pragmatycznych, kiedy śmiercią samobójczą ginie policjant, zwłaszcza śledczy, to autopsja jest wymagana — mówi Onetowi sędzia Dariusz Mazur, karnista z krakowskiego Sądu Okręgowego.

— To się wydaje oczywiste. Tym bardziej kiedy okoliczności śmierci są podejrzane. A w przypadku policjanta w grę może wchodzić zarówno kwestia podporządkowania służbowego i jakiegoś potencjalnego mobbingu, jednak nie tylko — wskazuje. — Poza tym policjant zajmuje się sprawami karnymi i potencjalnie wielu osobom może zależeć, żeby przestał prowadzić ich sprawę. Śmierć policjanta, zwłaszcza śledczego, zawsze będzie podejrzana — zaznacza sędzia.

O opinię poprosiliśmy również Krzysztofa Parchimowicza, prezesa Stowarzyszenia Prokuratorów “Lex Super Omnia”, od ponad 30 lat wykonującego zawód prokuratora. Jemu również nie przekazaliśmy szczegółów sprawy.

Standardowa praktyka w prokuraturze jest taka, że wykonuje się sekcję zwłok również tych osób, które nie są związane z policją czy organami ścigania. Robi się to nawet w sytuacji, gdy wszystko wskazuje na to, że śmierć była samobójcza. Prowadzi się wówczas postępowanie z art. 151 kodeksu karnego, czyli doprowadzenia człowieka do targnięcia się na własne życie, by ustalić, czy do śmierci mogły przyczynić się osoby trzecie. Efektem takiego postępowania może być wykluczenie udziału tych osób — mówi nam Krzysztof Parchimowicz.

— Formalnie dyspozycję o sekcji zwłok wydaje prokurator, który powołuje biegłego i potem bierze w niej udział. W sytuacji, kiedy rodzina tuż po zdarzeniu ma wątpliwości, że ktoś mógł targnąć się na życie, tym bardziej taką sekcję powinno się wykonać ze względu na hipotezę, że samobójcza śmierć może zostać upozorowana i że może to być efekt czyjejś zemsty, a w przypadku policjantów takie prawdopodobieństwo jest dużo większe. Opierając się na swoim doświadczenie, mogę stwierdzić, że prokuratury w przypadku nagłej śmierci są bardzo ostrożne i często zarządzają sekcję zwłok w takich przypadkach. Postępowanie, w którym odstąpiono od niej, jest niestandardowe — dodaje prokurator.

Śledztwo trwało zaledwie kilka dni

O wyjaśnienia w tej sprawie poprosiliśmy Komendę Główną Policji, Centralne Biuro Śledcze Policji oraz Prokuraturę Okręgową w Lublinie. Chcieliśmy się m.in. dowiedzieć, jakie czynności zostały wykonane, by wyjaśnić przyczyny śmierci funkcjonariusza i rozwiać wątpliwości, jakie ma jego rodzina i znajomi oraz dlaczego nie została wykonana sekcja zwłok. Zapytaliśmy też o pożegnalnego SMS-a i czy w ramach wyjaśniania sprawy badany był wątek pracy funkcjonariusza przy sprawie karuzeli vatowskiej z udziałem brata komendanta.

“Informujemy, że czynności w związku ze śmiercią funkcjonariusza wykonywała Prokuratura Rejonowa w Kraśniku. Jednocześnie informuję, że z naszych informacji wynika, że do śmierci nie przyczyniły się osoby trzecie, natomiast m.in. ze względu na dobro rodziny nie będziemy udzielać żadnych informacji dotyczących spraw prywatnych ani szczegółów postępowania” — czytamy w odpowiedzi przesłanej nam przez zespół prasowy CBŚP.

“Czynności w tej sprawie wykonuje Prokuratura Rejonowa w Kraśniku i zgodnie z przepisami (art. 156 kpk) tylko prokurator może informować o podejmowanych czynnościach procesowych. Jednocześnie z szacunku do zmarłego jak i Jego rodziny, mając na względzie dobro rodziny, nie komentujemy jak i nie udzielamy informacji odnoszących się do tej sprawy, zwłaszcza mających charakter prywatny” — pisze z kolei Biuro Komunikacji Społecznej Komendy Głównej Policji.

“Z posiadanych przez nas informacji wynika, że rodzinie udzielono wszelkiej możliwej pomocy, jak również posiada ona możliwość czynnego uczestniczenia w postępowaniu prowadzonym przez Prokuraturę. Nieprawdą jest, że wskazany funkcjonariusz prowadził postępowanie przygotowawcze lub był członkiem grupy śledczej w sprawie, o którą Pan pyta” — dodaje KGP.

Policyjna centrala prostuje to, czego nie napisaliśmy. Powtórzmy — według naszych informacji nazwisko zmarłego tragicznie policjanta przewija się w aktach sprawy brata Szymczyka, bo wykonywał w niej czynności. Np. brał udział w zatrzymaniu jednego z podejrzanych o udział w tym przestępstwie. Nie znaczy to, że prowadził postępowanie przygotowawcze lub był w grupie śledczej rozpracowującej interesy brata Szymczyka i jego wspólników.

Prokuratura Rejonowa w Kraśniku przyznaje, że było prowadzone postępowanie w sprawie wydarzeń z 9 kwietnia br., ale trwało ono niezwykle krótko.— Postępowanie było prowadzone do dnia 14 kwietnia br. Tego dnia zostało umorzone — informuje zastępca Prokuratora Rejonowego w Kraśniku Mirosław Węcławski.

— Przypuszczam, że prokurator, który brał udział w oględzinach na miejscu zdarzenia, stwierdził, że nie ma przesłanek uzasadniających podejrzenie, że doszło do popełnienia przestępstwa. Gdyby takie podejrzenie istniało, to ciało zostałoby skierowane na sekcję zwłok. Nie powiem panu, czym się kierował prokurator — dodaje zastępca prokuratora rejonowego w Kraśniku. Jak przyznaje Węcławski, nie było szans, by w tak krótkim czasie przeprowadzono sekcję zwłok oraz zbadano wszelkie okoliczności, w tym przedmioty zmarłego.

Z kolei Prokuratura Okręgowa w Lublinie tłumaczy, że to policja badała zawartość telefonu. Potwierdza nam, że znalazła się tam wiadomość mająca związek ze śmiercią policjanta.— Z okoliczności ustalonych w trakcie śledztwa nie wynikało, aby śmierć mogła mieć jakikolwiek związek z pracą funkcjonariusza — zapewnia z kolei prokurator Agnieszka Kępka, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Lublinie.

Parasol ochronny nad bratem komendanta policji

Przypomnijmy, sprawa udziału w tzw. karuzeli vatowskiej 49-letniego Łukasza S., brata komendanta głównego policji gen. Jarosława Szymczyka, wyszła na jaw na początku roku. Prowadzi on biznesy na Śląsku i w Warszawie. Jedna z firm, której jest głównym udziałowcem, zajmuje się handlem międzynarodowym, druga — sprzętem informatycznym i komputerowym. Służby zainteresowały się nimi dwa lata temu, kiedy zatrzymany został znajomy Łukasza S. — Arkadiusz K., przedsiębiorca ze Śląska, powiązany z blisko 20 firmami.

Oficjalnie sprowadzały towar z Chin, który miał następnie trafiać m.in. na Białoruś, Ukrainę i do Kazachstanu. Okazało się jednak, że to klasyczna karuzela vatowska. Elektronika, ubrania, sprzęt AGD i RTV formalnie opuszczały nasz kraj, a kupujący otrzymywał zwrot podatku VAT. Tyle że w rzeczywistości odbywało się to pomiędzy tymi spółkami. Arkadiusz K. okazał się mózgiem tej operacji, a po jego aresztowaniu Prokuratura Regionalna w Lublinie i agenci z lubelskiego CBŚP zatrzymywali kolejnych członków tej grupy przestępczej.

Tak dotarli do Łukasza S. W listopadzie ub.r. Prokuratura Regionalna w Lublinie postawiła mu pięć zarzutów, m.in. za udział w grupie przestępczej, pranie brudnych pieniędzy, fałszowanie faktur vatowskich i oszustwa dotyczące mienia znacznej wartości. Wraz z nim zatrzymano dwóch jego kompanów. Jeden ma cztery zarzuty, drugi trzy.

Ostatecznie za kratami pozostali jednak tylko oni, choć prokuratura wystąpiła do sądu o aresztowanie całej trójki. Najpierw sędzia Wojciech Smoluchowski z Sądu Rejonowego w Lublinie nie wyraził na to zgody, a kiedy prokurator prowadzący sprawę odwołał się, za bratem Szymczyka miał się wstawić Jerzy Ziarkiewicz, prokuratur regionalny w Lublinie, który został nim za czasów PiS i nakazał prowadzącemu sprawę prokuratorowi wycofać wniosek aresztowy wobec niego.

Jak ustalił Onet, kilka tygodni temu sąd zdecydował, że wszyscy podejrzani o udział w grupie przestępczej pozostaną w areszcie. Jedyną osobą, która cieszy się wolnością, jest nadal Łukasz S. Jednak śledczy chcą od niego 1 mln zł poręczenia majątkowego. Podejrzany przelał na konto prokuratury jedynie część tej kwoty.

— Prokurator prowadzący postępowanie musi ocenić sposób zachowania się podejrzanego. Na pewno należy traktować to jako wyraz chęci wykonania postanowienia, ale to też zależy od tego, jakie są jego możliwości finansowe — podkreślał prok. Andrzej Jeżyński, rzecznik prasowy Prokuratury Regionalnej w Lublinie.

Łukaszowi S. groził ponowny wniosek o tymczasowy areszt, ale wszystko wskazuje na to, że i tym razem mu się upiecze. Śledczy uznali, że wpłacenie 400 tys. zł i ustalenie hipoteki na majątku podejrzanego na kwotę 600 tys. zł w zupełności wystarczy. Brat komendanta policji dalej będzie mógł przebywać na wolności.

Z uwagi na charakter sprawy nie podajemy prawdziwych personaliów zmarłego policjanta oraz nazwy jego rodzinnej miejscowości.

Lidlu, daj żyć Gietrzwałdowi!

Lidlu, daj żyć Gietrzwałdowi!

Jerzy Szmit

autor: Fratria

Każdego roku w drugą niedzielę września błonia Sanktuarium Matki Bożej Gietrzwałdzkiej wypełniają się dziesiątkami tysięcy pielgrzymów.

Podwyższenie przy ołtarzu wypełniają duchowni, chóry pięknie śpiewają, a pod ołtarzem zasiadają świeccy dygnitarze. Odczytywanie listy obecności z ich nazwiskami i funkcjami trwa kilka minut. U stóp ołtarza rolnicy ustawiają starannie przygotowane dożynkowe wieńce. Nastrój jest podniosły, a w szeroko relacjonowane w prasie uroczystości, wpisują się księża biskupi z Polski i zagranicy, głoszący homilie poruszające najważniejsze tematy z życia religijnego i społecznego.

Wydawałoby się, że dla wszystkich zgromadzonych Gietrzwałd to nienaruszalna bezcenną wartość. Wartość, której nikt w wolnej, niepodległej Polsce nie ośmieli się umniejszyć.

A jednak.

Od kilku lat trwają zabiegi, aby w bezpośrednim sąsiedztwie Sanktuarium powstało wielkie Centrum Dystrybucyjne LIDL-a połączone z instalacją utylizacji sklepowych odpadów. Jeżeli zamiar zostanie zrealizowany to rozmiary centrum, generowany przez nie ruch drogowy i konsekwencje z tego wynikające generalnie i nieodwołanie zmienią Gietrzwałd. Zmienią dziś i dla przyszłych pokoleń.

Dzisiaj Gietrzwałd to idealnie, skomponowana w bożym duchu całość. Dla tych, co w Boga wierzą – to przede wszystkim pamiątka obecności Matki Bożej. Dla patriotów – to miejsce, w którym odżyła idea niepodległości Polski. Dla wrażliwych na piękno przyrody – cudowny warmiński krajobraz zmieniający swoje barwy i kształty w naturalnym rytmie pór roku. Przyrodnicy wskażą niepowtarzalne walory tego miejsca – wszak jest tu Obszar Chronionego Krajobrazu Doliny Pasłęka. Ludzie szukający spokoju i wyciszenia, znajdą naturalne wzgórze otoczone łąkami i lasami, zwieńczone prostym w formie architektonicznej Kościołem wypełnionym bogactwem historycznej treści. Czysta Warmia -nierozerwalna część polskiej spuścizny narodowej.

Część historii Polski

Sanktuarium w Gietrzwałdzie i całe jego bogactwo nie jest własnością tej czy innej struktury czy osoby dzisiaj zarządzającej gminą, powiatem czy innymi jednostkami. Tak jak Wawel, Jasna Góra, Zamek Królewski w Warszawie, gdańskie Stare Miasto. Gietrzwałd jest częścią historii Polski. Wszyscy z niej czerpiemy, wszyscy za nią odpowiadamy i wszyscy mamy prawo do zabierania głosu w jego sprawie.

Zwolennicy Centrum Dystrybucyjnego LIDL Gietrzwałd wyliczają korzyści i bagatelizują zagrożenia. Przekonują, że nie tworzy ono zagrożeń. Przyjrzyjmy się faktom.

Za Gazetą Gietrzwałdzką:

Powierzchnia działki pod inwestycję – 41 ha, powierzchnia zabudowy – 7 ha, powierzchnia utwardzona – 9 ha. Wymiary magazynu 440,25 m długości, 153,32 m szerokości. Wysokość (uwaga!) 24 metry, plus wentylatory. W sumie budowla będzie sięgała wysokości 161 m nad poziom morza. Wieża kościoła sanktuarium sięga 159 m n.p.m. Obiekt będzie absolutnie dominował nad Gietrzwałdem.

Do tego kilkaset tirów, przez siedem dni w tygodniu, jeżdżących zupełnie niedostosowaną do takiego natężenia drogą S 16, dodatkowy ruch aut osobowych dowożących pracowników i interesantów. Szerzej o parametrach technicznych i potencjalnych konsekwencjach centrum LIDLa napisała dr hab. Zdzisława Kobylińska w Gazecie Olsztyńskiej 16 czerwca br.

Jest oczywistością, że tego rodzaju obiekty należy lokować tam, gdzie mają zapewniony łatwy, wygodny i bezpieczny dostęp do węzłów komunikacyjnych, korytarzy drogowych i kolejowych. Tak, aby nie były obciążeniem dla otoczenia. Ta lokalizacja jest tego zaprzeczeniem.

Zwolennicy mówią o zwiększonych wpływach podatkowych. Jednak dochody Gminy należą do wysokich, a w ostatnich latach Gietrzwałd otrzymał dodatkowo poważne wsparcie ze źródeł rządowych. Władze Gminy mówią o zwiększaniu dochodów, a jednocześnie podjęły uchwałę o zwolnieniu tego typu inwestycji z podatku od nieruchomości na okres trzech lat.

Gietrzwałd graniczy z Olsztynem, a kilkuprocentowe bezrobocie nie jest poważnym problemem. Do utworzonych w sąsiednim Olsztynku zakładów pracy pracowników trzeba dowozić, bo ich po prostu brakuje.

Ogromna determinacja władz Gminy Gietrzwałd w dążeniu do utworzenia centrum dystrybucyjnego wywołała wzburzenie części mieszkańców. Podjęto próbę przeprowadzenia referendum w celu odwołania wójta. W zgodną z prawem, demokratyczną procedurę z wielkim zaangażowaniem wkroczyła prokuratura, wysyłając Policję na zbierających podpisy. Ostatecznie do referendum nie doszło. Po kilkakrotnym przeliczaniu podpisów, kilka z nich uznano za nieważne, nie dając szansy na ich uzupełnienie. Mamy zatem kolejny poważny znak zapytania wokół budowy centrum dystrybucyjnego.

Za to Rada Gminy podjęła w maju br. kuriozalną uchwałę, w której upoważniła wójta i przewodniczącego rady do ochrony interesu gminy i wójta w sprawach o naruszenie dobrego imienia gminy i dóbr osobistych wójta. Zapewne chodzi o to, aby Gmina płaciła za adwokatów chroniących wójta.

Czasami budowę Centrum Dystrybucyjnego LIDL-a w Gietrzwałdzie porównuje się do budowy drogi krajowej S 16. Nic bardziej błędnego. Są to dokładnie przeciwstawne sytuacje. Droga S 16 ma powstać w interesie milionów ludzi i dla ochrony zwierząt. W przypadku Gietrzwałdu korzyści odniosą jednostki, a miliony za to zapłacą.

Zdewastowana przestrzeń

Następnym pokoleniom przekażemy zdewastowaną tutaj przestrzeń komunikacyjną, przyrodniczą, krajobrazową, historyczną i duchową. Za kilka lat Gietrzwałd stałby się dodatkiem, jednostką pomocniczą dla LIDL-a.

Powtórzę argument, który jest nadzwyczaj celny: czy można sobie wyobrazić, aby w bezpośrednim sąsiedztwie Lourdes, Fatimy, Gwadelupe, czy któregoś z niemieckich sanktuariów maryjnych powstało działające dzień i noc, w dni powszednie i w święta centrum logistyczne? Co więcej: połączone z miejscem zwózki odpadów ze sklepów LIDLa w Polsce i zagranicy (154 tys. ton rocznie), a następnie ich utylizacji bądź dalszej dystrybucji.

Od swojego zaistnienia objawienia w Gierzwałdzie były i są spychane w cień i umniejszane. Kwestionowany jest ich wymiar tak religijny, jak i historyczny, społeczny i patriotyczny. Może dlatego, że są jedynymi uznanymi przez Kościół Katolicki objawieniami maryjnymi w Polsce?

O wkładzie Gietrzwałdu w odzyskania przez Polskę niepodległości wspaniałą książkę napisał ks. Krzysztof Bielawny. Oparł na historycznych faktach przekaz, w którym Maryja, mówiąc po polsku do gietrzwałdzkich dzieci, wlała nadzieję w serca Polaków („Jeszcze Polska nie zginęła”). A przecież była to najczarniejsza noc zaborów po upadku Powstania Styczniowego i agresywnego antypolskiego kulturkampfu na ziemiach pod panowaniem państwa pruskiego. Polska iskra zapaliła się na Warmii.

Gierzwałd, mimo że przybywa do niego około miliona pielgrzymów, jest na uboczu. Wielu twierdzi, że to jego atut. Spokój, kameralność, cudowna oprawa warmińskiej przyrody tworzą niepowtarzalną przestrzeń duchowego życia. Każdy, kto ma elementarną wrażliwość, spotka ją w gierzwałdzkim kościele, na błoniach, przy kapliczce, przy źródełku, przy stacjach drogi krzyżowej.

Sprawa lokalizacji centrum dystrybucyjnego LIDL w Gietrzwałdzie wywołuje wielkie emocje. Po obu stronach konfliktu padają słowa, oskarżenia i podejrzenia, których nie sposób akceptować. Tak pod adresem władz samorządu gminnego czy powiatowego, jak i duchownych odpowiedzialnych pośrednio i bezpośrednio za funkcjonowanie Sanktuarium. Jednocześnie zwolennicy budowy okopali się na swoich pozycjach, odmawiają dyskusji i widzą u protestujących wyłącznie złe intencje.

Oddzielmy niepotrzebnie wypowiadane słowa od tego, co najważniejsze: chcemy, aby Maryjne Sanktuarium w Gietrzwałdzie mogło dalej w sposób pełny, spokojny i niezakłócony służyć ludziom, naszej Warmii i Polsce. Czy chcemy to stracić? I w imię czego?

Na zakończenie kilka słów do kierownictwa Firmy LIDL: odstąpcie od Gietrzwałdu. Robicie w Polsce gigantyczne interesy, macie ponad 700 dużych sklepów, budujecie nowe. Pokażcie swoim klientom, że szanujecie nasze uczucia, tradycję i religię. Mały gest wielkiej firmy.

TEKST UKAZAŁ SIĘ TEŻ NA STRONIE OPINIE OLSZTYN

https://wpolityce.pl/polityka/651936-lidlu-daj-zyc-gietrzwaldowi

VS #21452

Niemcy juz kiedys pokazali jak potrafia dac zyc Polakom: ==== 1939 wrzesien; Wielun; Wizna, Bzura, okupacja, obozy koncentracyjne, Gestapo, SS; Pawiak; PW 1944 i rzez Woli oraz zagłada Warszawy. Może wystarczy tego niemieckiego pokazywania?

Tigermoth #30973

Problem polega na tym że dla co niektórych to Lidl stał się już sanktuarium .

Vpawelll #26841

A może konsumencki bojkot Lidla?

We wrześniu 1939: Niemcy i ukraińska policja zabijają, gdzie się da… Lwów w pierwszych tygodniach operacji “Barbarossa” we wstrząsających wspomnieniach

Dariusz Kaliński

https://historia2ws.blogspot.com/2023/06/niemcy-i-ukrainska-policja-zabijaja.html

Niemcy i ukraińska policja zabijają, gdzie się da… Lwów w pierwszych tygodniach operacji “Barbarossa” we wstrząsających wspomnieniach polskiego mieszkańca

Tuż po zajęciu Lwowa we wrześniu 1939 roku Sowieci zaczęli wprowadzać tam swoje porządki. Oznaczało to planowe wyniszczanie polskich elit oraz wszelkich innych “elementów kontrrewolucyjnych” poprzez masowe aresztowania i deportacje. Po agresji Niemców na Związek Sowiecki nastąpił kolejny krwawy rozdział w historii miasta. Tym razem enkawudzistów zastąpili siepacze z Einstazgruppen i współpracujący z nimi nacjonaliści ukraińscy, a ostrze represji zostało skierowane głównie przeciwko żydowskiej ludności miasta, choć nie tylko. 

Bomby niemieckie spadły na Lwów już 22 czerwca, powodując wybuch paniki wśród Sowietów. Rozpoczęła się masowa ucieczka przedstawicieli sowieckiej administracji i wojska oraz ich rodzin. Natomiast NKWD rozpoczęła egzekucje przetrzymywanych we lwowskich więzieniach aresztantów. Zamordowanych zostało wówczas 2,5-4 tys. przetrzymywanych tam osób.

O świcie 30 czerwca do Lwowa wkroczył złożony z Ukraińców batalion “Nachtigall” (“Słowik”), a kilka godzin później do miasta dotarła 1. Dywizja Strzelców Górskich Wehrmachtu. Żołnierze batalionu “Nachtigall” w sile około 350 ludzi umundurowani byli w uniformy Wehrmachtu, na które naszywali sobie niebiesko-żółty wyróżnik. Wkraczające oddziały zostały entuzjastycznie powitane przez ukraińską ludność, liczącą, że Niemcy pozwolą im na stworzenie własnego państwa. Jeszcze tego samego dnia uchwalony został “Akt odnowienia Państwa Ukraińskiego”. Zapowiedziano w nim współpracę z III Rzeszą pod przywództwem Adolfa Hitlera, sformowano też rząd złożony z członków banderowskiej frakcji Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, na którego czele stanął Jarosław Stećko, jeden z jej czołowych przywódców. Jeszcze tego samego dnia na murach lwowskich kamienic pojawiły się odezwy OUN-B, obwieszczające powstanie niezależnego, zjednoczonego państwa ukraińskiego, w których wzywali: “Lachów, Żydów i komunistów niszcz bez litości, nie miej zmiłowania dla wrogów Ukraińskiej Rewolucji Narodowej”.

1. Lwowscy cywile witają wkraczających do miasta żołnierzy niemieckich.   

Nowo utworzona milicja ukraińska już pierwszego dnia zainicjowała pogrom ludności żydowskiej, zachęcając do niego mieszkańców Lwowa. Wykorzystano przy tym wzburzenie mieszkańców miasta po odkryciu ofiar enkawudzistów w budynkach lwowskich więzień. Żydów wyciągano z domów, zgarniano z ulic i zapędzano na dziedzińce więzień NKWD. Dało tu o sobie znać pojęcie tzw. “Judeobolszewizmu“, gdyż świetnie pamiętano, że część Żydów z wielkim zadowoleniem witała Armię Czerwoną we wrześniu 1939 roku. Nikt nie myślał, że również część przedstawicieli tej narodowości padło ofiarą sowieckich represji. Ponadto w utworzonej przez Sowietów milicji nie brakło także Ukraińców. W rezultacie w lipcu 1941 roku we Lwowie doszło z inspiracji banderowców do dwóch dużych pogromów ludności żydowskiej (kolejny rozpoczął się 25 lipca), w których zostało zamordowanych od 3 tys. do 9 tys. osób. Przy czym bezpośrednio z rąk podburzonego tłumu, Ukraińców jak i incydentalnej liczby Polaków, zginęło prawdopodobnie kilkuset Żydów. Zdecydowana większość straciła życie w wyniku egzekucji dokonywanych przez żołnierzy Wehrmachtu i batalionu “Nachtigall” oraz jednostkę specjalną Einsatsgruppe C – wspartych przez ukraińską milicję. Część Żydów miało być straconych na podstawie list proskrypcyjnych, przygotowanych wcześniej przez miejscowych działaczy OUN. Wkrótce ukraińscy nacjonaliści rozpoczęli także porachunki z Polakami.

Świadkiem tych wszystkich tragicznych wydarzeń, a po części i mimowolnym uczestnikiem, był Jacek Edward Wilczur, wówczas 16-letni młodzieniec. Oto fragmenty jego dziennika, który zaczął prowadzić od pierwszego dnia rozpoczęcia operacji „Barbarossa”:      

22 czerwca

     Staliśmy przed wejściem do kina “Kopernik” przy ul. Kopernika. Nasz nauczyciel kupował bilety na poranek. Od strony dworca usłyszeliśmy wybuchy jakby pocisków artyleryjskich albo bomb. W minutę albo dwie po tym wybuchy rozległy się o wiele bliżej i usłyszeliśmy samoloty. Bomby czy pociski uderzały gdzieś blisko, bo słychać było huk i walenie się murów. Nauczyciel powiedział, że to na pewno manewry, ale mimo to już nie poszliśmy do kina. Kazał nam rozejść się do domów (…). Po powrocie dowiedziałem się, że miasto było bombardowane. Kilka domów zostało zawalonych, że są zabici i sporo rannych. Ojciec mówi, że to nowa wojna.

23 czerwca

     Nikt dzisiaj nie spał w naszej kamienicy. Zresztą w nocy trwało bombardowanie. O godzinie 5 nad ranem ogłoszono komunikat z Moskwy o nagłej napaści na Związek Sowiecki i o rozpoczęciu przez Niemców wojny. W komunikacie stwierdzono, że wojnę tę Niemcy przegrają. 

2. Lwów – czerwiec 1941 roku. 

     Z żywnością nie jest najgorzej, ale już się daje odczuwać jej brak. Można jeszcze kupić śledzie zwykłe i suszone, chleb, sól i inne produkty. Z mięsem gorzej. Co kilka godzin w którymś sklepie wydają cukier i konserwy rybne.

24 czerwca

     Rosjanie cofają się i ludzie mówią, że lada dzień do miasta wejdą Niemcy. Już w kilku punktach strzelano z okien i piwnic do wycofujących się wojsk rosyjskich. Najgorsza jest grupa nacjonalistów i dywersantów ukraińskich w śródmieściu. Zajmują kilka domów przy ul. Strzeleckiej, na pl. Strzeleckim i w domach przy kościele Panny Marii Śnieżnej. Kilku z nich Rosjanie schwytali i rozstrzelali. Inni nadal strzelają. Ukraińcy obezwładnili proboszcza parafii Matki Boskiej Śnieżnej i z okien kościelnych ostrzeliwali kolumnę wojskową na pl. Krakowskim. Rosjanie ustawili działo czołgowe do strzału w stronę kościoła, ale ludzie prosili ich, aby nie niszczyli polskiego kościoła, bo to nie Polacy ostrzeliwują kolumnę wojskową, tylko nacjonaliści ukraińscy. Oficer, czołgista, posłał żołnierzy, aby sprawdzili, kto strzela. Ukraińców wykurzono i kościół pozostał cały.

25 czerwca

     Rosjanie ogłosili, że kto z mieszkańców chce, może wycofać się razem z armią. Pociągi odjeżdżają z dworca Podzamcze i są tak przepełnione, że ludzie siedzą w oknach. Wyjeżdżają przede wszystkim rodziny urzędników i pracowników sowieckich, ale też sporo Polaków, którzy nie chcą wpaść w niemieckie ręce. Rosjanie wyraźnie wycofują się nie tylko z miasta, ale z całej Małopolski Wschodniej (…). Wycofujące się kolumny idą w szyku bojowym. Przed nimi i po bokach pod ścianami domów maszerują żołnierze z bronią skierowaną w okna domów po przeciwnej stronie ulicy. Od czasu do czasu strzelają. Obecnie, po kilku zamachach urządzonych przez nacjonalistów ukraińskich, oddziały mają się już na baczności. Jeżeli zdarzy się, że grupa wojskowa zatrzymuje się na wypoczynek, żołnierze oddają ludności swój chleb, konserwy, nierzadko i bieliznę. Miasto jest bombardowane przez samoloty (…). Wozy milicyjne codziennie zwożą zabitych do kostnic przy cmentarzach. Władze wojskowe uprzedzają, aby nie podnosić z ulicy żadnych torebek z cukierkami albo czekoladą. Podobno są dowody na to, że dywersanci niemieccy podrzucają zatrutą żywność (…). Ludzie mówią, że Stalin zapowiedział klęskę Niemiec. Nie wydaje nam się, aby to mogło szybko nastąpić, tym bardziej, że Rosjanie się wycofują.

28 czerwca

     W kilku punktach miasta ludzie rozbili i obrabowali sklepy państwowe, tak jakby już żadnej władzy nie było. Tak zrobiono tam, gdzie nie ma w pobliżu komisariatów milicji. Najbardziej głupie jest to, że rozbijają na przykład sklepy z artykułami sportowymi albo z papeterią.

     Mieszkańcy boją się jeszcze ruszać sklepy w śródmieściu, ale na peryferiach miasta mało gdzie pozostał pełny sklep. Zresztą sami sprzedawcy przychodzą cichaczem i wybierają towar.

29 czerwca   

     Dzisiaj miasto było już niczyje. Przez cały dzień widziałem dwóch żołnierzy rosyjskich. Nacjonaliści ukraińscy wychodzą z domów. Nie boja się nikogo, bo nie ma władzy w mieście. Podobno patrole niemieckie stoją już na rogatkach od strony ul. Janowskiej. Najbardziej rozgorączkowani są Żydzi, którzy boją się nie tyle Niemców, co ukraińskich faszystów. Niektórzy oddają na przechowanie sąsiadom-Polakom cenniejsze rzeczy, meble, odzież, a nawet dzieci. (…) Sąsiedzi nasi – ukraińscy nacjonaliści – takim wzrokiem patrzą na wszystkich, że można się domyślić, co by to było, gdyby mogli działać swobodnie. 

30 czerwca

     Wojska niemieckie zajęły jednocześnie miasto z kilku stron. Piechota weszła od ulicy Żółkiewskiej i Zamarstynowa, a czołgi od Gródeckiej i lasku Brzuchowickiego. Od strony Personkówki wjechali Niemcy na motocyklach i wozach pancernych. Dworce kolejowe, Cytadelę, budyni więzienne i pocztę zajęły oddziały ukraińskich nacjonalistów. Niemcy gotują w kotłach i kuchniach polowych pod gołym niebem i tu wyrzucają resztki. Wokół kotłów kręci się dużo biedoty i dzieci. W dawnym budynku NKWD można jeszcze znaleźć ziemniaki i resztki sucharów.

1 lipca 

     Dzisiaj na pl. Strzeleckim zatrzymały się samochody, a ubrany w niemiecki mundur żołnierz spytał mnie po ukraińsku, gdzie jest ul. Czwartaków i zażądał wskazania drogi. Jeden wóz pomalowany był na kolor ochronny, a drugi to kryta celtą buda, która na drzwiach szoferki miała wymalowane ważki (…). Przy ul. Czwartaków był jeden dom zajęty przez wojsko niemieckie. Przed nim stał strażnik z automatem. Podoficer dał mi paczkę papierosów, pół chleba i kazał poczekać. Po jakimś czasie wrócił z budynku z innymi żołnierzami, wśród których było dwóch cywilów. Kiedy jednemu odchyliła się poła marynarki, zauważyłem kaburę z pistoletem. Oglądali mnie przez dłuższą chwilę, a potem jeden z cywilów spytał po polsku, czy chcę zarobić.

3. Ukraińscy żołnierze batalionu “Nachtigall”.  

     Kiedy odpowiedziałem, że tak, wtedy spytał mnie, czy umiem sprzątać i trzymać język za zębami. Powiedziałem, że umiem te rzeczy, ale on wyraził wątpliwość, czy w pojedynkę dam radę utrzymać w czystości cały budynek. Poradził mi, żebym sobie znalazł jeszcze jednego mikrusa (…). Oprócz tego mamy czyścić buty i pasy skórzane. Z miasta przyprowadziłem Krzyśka, z którym się przyjaźnię. U nich jest wielka bieda. Podobnie jak w moim przypadku, Krzysiek pochodzi z zamożnej rodziny, jego rodzice mieli wcześniej majątek, folwarki. Sowieci, a potem Niemcy zabrali im wszystko. Pozwolono nam sypiać w suterenie, obok kotłowni. Jedzenia mamy dosyć i zbieramy do puszek zupę, chleb i tłuszcz. Jutro zaniesiemy to do domu. Dzisiaj trzepaliśmy chodniki i paliliśmy śmieci na podwórzu. Krzysiek mówi, że ci żołnierze nie są tacy zwykli, jeżeli mają w sypialniach chodniki i piją wino. 

2 lipca  

     Wieczorem policja ukraińska oblała benzyną i spaliła wielką synagogę żydowską na Starym Rynku. Była to wspaniała budowla. Podobno drugiej takiej nie ma w Europie. Ogień był tak silny, że w kamienicach wokół niej szyby z gorąca wgięły się do środka. Koledzy moi, którzy mieszkają w pobliżu, mówili, że do ognia wrzucono kilku Żydów.

     Od niemieckiego żołnierza otrzymałem paczkę papierosów, którą oddałem ojcu. Zarobiłem również jedną markę niemiecką za wskazanie drogi niemieckim motocyklistom.

3 lipca    

     Spaliśmy z Krzyśkiem w kotłowni, kiedy nad ranem przyjechali Ukraińcy w niemieckich mundurach. Mieliśmy sporo roboty, bo buty żołnierzy były zabrudzone gliną, błotem, a nawet kałem. Kilku z nich miało spodnie poplamione krwią. (…) Ich samochody były uwalane błotem i gliną. Tego dnia zarobiliśmy sporo chleba, sera szwajcarskiego i smalcu. Nie dają nam za prace pieniędzy, tylko żywność. Wszystko zaniosłem do domu. (…). Papierosy oddałem ojcu, który mimo trudności nie może przestać palić. Potem oddałem mamie wszystkie pieniądze, które udało mi się zebrać za czyszczenie butów żołnierzom na ul. Czwartaków. 

4 lipca  

     Dzisiaj żołnierze wyjechali późno wieczorem i widziałem jak ładowali broń. Wiemy już na pewno, że biorą udział w egzekucjach. Wracając, przywieźli ze sobą dwa samochody ubrań cywilnych, okularów, butów i teczek. Prócz tego w wozach było kilka waliz. Wszystko to zanieśli do wielkiego pokoju na parterze i kazali nam czyścić. Na ubraniach nie było krwi, ale były powalane ziemią i gliną. Podoficer kazał nam dokładnie przeglądać kieszenie i całą ich zawartość wrzucać do walizy. Wozy wróciły z Wólki, a żołnierze klęli dojazd do tej części miasta[1].

4. Zastępcą dowódcy batalionu “Nachtigall” był Roman Szuchewycz, jeden z przywódców frakcji banderowskiej OUN. Szuchewycz, od sierpnia 1943 roku dowódca UPA, odpowiedzialny jest za rzeź 100 tys. Polaków na Wołyniu i Galicji Wschodniej.  

5 lipca  

     Dzień był podły. Żołnierze dwukrotnie wyjeżdżali: raz nad ranem, a raz późno wieczorem. Po powrocie zbili mnie i Krzyśka tak, że w tym dniu nie poszliśmy nawet do pokojów po zupę. Zauważyłem, że wśród nich jest dwóch oficerów z trupimi czaszkami na czapkach i literami SS na klapach. Jeden z nich mówi po ukraińsku (…). Z drugiego wyjazdu żołnierze przywieźli sporo odzieży. Dzisiaj w czasie czyszczenia ubrań poplamiliśmy sobie ręce krwią, która częściowo zdążyła skrzepnąć. Mam trochę chleba z wczorajszego dnia, ale nie pozwalają nam z Krzyśkiem wychodzić poza budynek.    

6 lipca

     Żołnierze wyjechali w nocy, a wrócili o 7 rano i poszli spać. Buty mieli obłocone i kazali nam czyścić wnętrza wozów. W budach znaleźliśmy kilka banknotów. Czuć było ludzkimi odchodami. Pomagał nam jeden z kierowców. Kiedyśmy skończyli robotę, powiedział, że gdybyśmy komuś powtórzyli, co się dzieje w domu przy ul. Czwartaków, to zastrzelą nas i wrzucą do ustępu. W wozie znalazłem złotą obrączkę, którą oddałem szoferowi. Po południu było jakieś święto. Jeszcze w obiad posypano podwórze świeżym piaskiem. (…) Przywieziono ścięte gałązki jedliny i ozdobiono nimi wnętrza pokoi. Zamiast jednego strażnika na warcie stało dziś dwóch, w tym jeden podoficer. Po obiedzie przyjechała ciężarówka, z której wyniesiono skrzynki z wódką i winem, paczki czekolady, mięso i chleb. Kucharz z dwoma pomocnikami robili kanapki i zastawiali stoły. Przy tej okazji dostaliśmy z Krzyśkiem sporo przylepek chleba i obrzynków kiełbasy. W największym pokoju, gdzie stał stół, ozdobiono jedliną wiszący tam portret Hitlera. Około godziny 18 przyjechały trzy samochody. Wysiedli z nich oficerowie i jeden jeszcze żołnierz w mundurze, ale bez odznak. Tamci okazywali mu dużo szacunku. 

5. W lipcu 1941 roku żydowska ludność Lwowa padła ofiarą dwóch dużych pogromów, inspirowanych przez niemieckich okupantów i ukraińskich nacjonalistów. 

     Przez cały wieczór pito w budynku, a wrzaski były takie, że ludzie przystawali na ulicy. Wartownicy zmieniali się co pół godziny i szli do budynku pić. Jeden z nich – nazywali go Stećko – dał mi 100 papierosów i pudełko szprotek. Pokazał mi złoty zegarek i powiedział, że to „geschenk” za dobrą służbę dla Wehrmachtu. Kiedy wieczorem goście wyjeżdżali, stałem przy wejściu do budynku. Mężczyzna, ubrany w mundur bez dystynkcji, spytał dowódcę kompanii ukraińskiej, kim jesteśmy. (…) Późno w nocy wartownik obudził nas i zaprowadził do dowódcy. Ten spytał, czy wiem, co za wojsko zajmuje ten budynek. Powiedziałem, że Wehrmacht. Oficer kazał mi opowiedzieć o swoim domu, o rodzicach i o tym, jak to się stało, że znalazłem się na pl. Strzeleckim, kiedy stanęły tam wozy z ważkami. Potem powiedział mi, że tu stacjonował oddział armii niemieckiej, który walczył z bandami dywersantów. Obecnie oddział odchodzi na front do Rosji. Dał nam po trzy chleby i do podziału kilka konserw. Poza tym pozwolił nam wybrać sobie w magazynie po jednej parze butów.

     Powiedział nam też, że ze względu na interes armii nie wolno nam mówić nikomu o tym, co widzieliśmy, bo w przeciwnym wypadku będziemy mieli do czynienia z sądem polowym.

     Kiedy z Krzyśkiem opuszczaliśmy budynek na ul. Czwartaków, zauważyłem, że niektórzy żołnierze pakowali się, spinali wielkie torby polowe na rzemienie i czyścili walizy (…).

8 lipca  

     Niemcy wywożą autami ludzi za miasto – na piaski, koło Winnik – i tu rozstrzeliwują z karabinów maszynowych. Oprócz rozstrzeliwanych Żydów są Polacy – działacze społeczni i polityczni, młodzi księża katoliccy.

     Ukraińscy nacjonaliści stoją na rogach ulic i dokładnie przyglądają się przechodzącym. Od czasu do czasu każą komuś odejść na bok i zabierają tych ludzi. Zatrzymują również kobiety – najczęściej Żydówki, ale nie tylko. Kobiety czasem wracają, a czasem nie. W tym drugim przypadku ludzie mówią, że im ładniejsza, tym gorzej dla niej. Dziewczęta naszych sąsiadów wróciły i teraz z nikim nie rozmawiają (…).

6. Każdy, wobec którego zaistniało najmniejsze podejrzenie, że jest Żydem, był prześladowany.

9 lipca

     Niemcy zajęli i zagospodarowali budynki więzienne przy ul. Łąckiego, Zamarstynowskiej i Kazimierzowskiej. Do budynku przy Pełczyńskiej zwożą nauczycieli, pisarzy, oficerów. We Lwowie działa jakaś grupa wojskowa, która nie zabija zwykłych Żydów ani zwykłych Polaków. Ci Niemcy mają listę z nazwiskami i adresami, poza tym miejscowi nacjonaliści ukraińscy służą im informacjami. Wszystkich aresztowanych zwożą najpierw do siebie, a potem na cmentarz żydowski przy ul. Janowskiej. Rozstrzeliwuje ich specjalna grupa. (…) Ci Niemcy chodzą w zielonkawych mundurach, a niektórzy z nich mają wszyte w mankiety mundurów czarne opaski. Są również i tacy, którzy mają naszyte litery SS, a oprócz nich inni, bez żadnych odznak. Na ich samochodach wymalowane są symbole ptaków, ważek i komarów.

     Najwięcej wśród nich Ukraińców, ale jest też kilku Niemców. Każdy z nich ma oprócz automatu lub karabinu jeszcze pistolet na pasie, a wielu nosi bagnety wojskowe. Ukraińcy i Niemcy ze specjalnej grupy mordują ludzi w kilku miejscach miasta. (…) Ustawia się wówczas więźniów w dole pod pagórkiem piaskowym, a Niemcy strzelają do nich z karabinów i automatów. Po każdej salwie oficer albo podoficer dowodzący egzekucją podchodzi do lezących i każdemu strzela w głowę. Gorzej jest z ludźmi, których zabija się w budynkach policji i bojówek. Ci przed śmiercią są jeszcze bici.  

Zobacz także: Fragment niemieckiego filmu, nakręconego podczas pogromu we Lwowie w lipcu 1941 roku.

11 lipca    

     W czasie egzekucji na Kortumowych Górkach udało się jednemu z rozstrzeliwanych uciec. Obecnie ukrywa się obok nas, u sąsiada Ukraińca, który nie wyda go, bo sam jest przeciwko Niemcom. Ten uciekinier jest inżynierem chemikiem i pracował przed wojną w zakładzie naukowym Politechniki Lwowskiej. W dzień przebywa u sąsiada, a na noc przychodzi do nas i sypia na poddaszu. Z obcymi ludźmi boi się rozmawiać, ale nam opowiedział, jak to było u Ptaszników. Aresztowano go 2 lipca i wieczorem, razem z innymi, został przewieziony do budynku dawnego więzienia – Brygidek. Wszystkich tych ludzi wprowadzono do korytarza i trzymano w takim tłoku, że nie można było się ruszyć i niektórzy załatwiali na miejscu swoje potrzeby. Po pewnym czasie zaczęto ich pojedynczo wywoływać w stronę drzwi na zewnętrzny dziedziniec więzienny. Kiedy aresztant wychodził z korytarza, za drzwiami otrzymywał cios młotem w skroń. Wtedy upadał, a stojący obok Ukrainiec w mundurze Wehrmachtu – uzbrojony w karabin z nasadzonym bagnetem – przekłuwał serce i brzuch leżącego. Inni odciągali ciało i wrzucali je na stojący obok wielki wóz.

     Kiedy nasz inżynier miał dostać młotem, zjawił się jakiś oficer w mundurze Wehrmachtu, z czarną opaską wszytą w mankiety rękawa. Kazał przerwać zabijanie i odwołał na bok Ptaszników. Zaraz po tym włożono resztę zabitych na wóz, który wyjechał przez bramę od strony ul. Karnej. Inżyniera i resztę więźniów wprowadzono do korytarza. W ciągu godziny przyjechało dziesięć dużych samochodów, które stanęły obok bramy wejściowej przy Kazimierzowskiej. Do każdego wepchnięto ilu się tylko dało aresztantów, a między jednym a drugim wozem jechali na odkrytych małych samochodach Ptasznicy. Ulicami Kazimierzowską, Janowską i nowo zbudowana drogą wozy jechały na Kortumówkę i tu stanęły. Więźniów z pierwszych samochodów rozstrzelano na dole, w małym jarze. Ostatnim więźniom kazano zbiegać w dół i strzelano do nich z tyłu. W tej właśnie grupie był nasz inżynier. Kiedy ludzie zaczęli zbiegać, odezwały się z tyłu strzały, a zaraz potem krzyki trafionych ludzi. Inżynier biegł coraz dalej, aż do skraju jaru. Ponieważ nie trafiła go żadna kula, wlazł na stromą ścianę pagórka i zaczął zbiegać w dół, w stronę lasku kleparowskiego. Ptasznicy ciągle strzelali, ale w pobliżu inżyniera nie było już żadnych aresztantów. Niemcy strzelali już tylko do niego, ale była noc i zła widoczność. Inżynier wpadł w lasek, a stamtąd okrężnymi drogami przyszedł na Kleparów, skąd w przebraniu robotnika dostał się do nas.

14 lipca      

     Właściwie nie ma zwyczajnych egzekucji. Niemcy i ukraińska policja zabijają, gdzie się da, nawet w bramach domów. Wystarczy o kimś powiedzieć, że był komsomolcem albo że jest Żydem, a już takiego zastrzelą albo zatłuką na śmierć kolbami i kopniakami. Na pl. Krakowskim Ukraińcy zabili dwóch chłopców-Polaków, o których ktoś powiedział, że na pewno są Żydami. Okazało się potem, że byli Polakami, a rodzice ich mieli dozorcówkę przy ul. Legionów. Ukraińscy nacjonaliści i niemiecka policja wyszukują spisy organizacyjne partii, Komsomołu, a nawet szkolnych organizacji pionierskich. Według znalezionych list wybierają z domów ludzi – często młodych chłopców i dziewczęta. Najpierw biją ich i wypytują o nazwiska i adresy innych, a następnie rozstrzeliwują na łyczakowskich piaskach, w Winnikach i na cmentarzu Janowskim. Zdarza się, że przed egzekucją gwałcą dziewczęta. Po mieście chodzą ukraińscy nacjonaliści i szukają rosyjskich i polskich książek. Rozbijają drzwi do bibliotek, czytelni i wypożyczalni, wynoszą książki na ulicę, a następnie palą je. W ten sposób zniszczyli już wiele bibliotek i prywatnych zbiorów. Spalono nawet książki z bibliotek szkolnych, zbiory książek w internatach i bursach.

7. Tablica upamiętniająca Romana Szuchewycza, umieszczona na budynku przy ulicy Dowbusza 2 we Lwowie. Zbrodniarz jest powszechnie honorowany na Ukrainie, a jedna z tablic jego pamięci znajduje się na budynku… polskiej szkoły we Lwowie.    

28 lipca     

     Nadal trwają egzekucje – giną przede wszystkim Żydzi, ale rozstrzeliwują również Polaków. Niemcy wezwali wszystkich posiadaczy paszportów zagranicznych do stawienia się w urzędzie gubernatora celem ich przedłużenia. We Lwowie było sporo takich osób. Niemcy wyznaczyli kilka różnych terminów dla obcokrajowców. Tych, którzy się zgłosili, podzielono na kilka grup. Żydów-posiadaczy paszportów angielskich, czeskich, austriackich rozstrzelano w Brygidkach i na Janowskim cmentarzu. Kilku obywateli amerykańskich zwolniono, ale kazano im się meldować raz w tygodniu w budynku gestapo przy Pełczyńskiej. Ludzie mówią, że najlepiej traktowani są obywatele państw południowoamerykańskich. W mieście zostało trochę Rosjan, którzy nie zdążyli wycofać się z armią. Część z nich zgłosiła się na wezwanie władz niemieckich i otrzymała dokumenty tożsamości. Nie wszyscy jednak się zgłosili, ponieważ są i tacy, których Niemcy rozstrzelaliby od razu. Ci żyją, różnie kombinując. Nie są zameldowani nigdzie i w wypadku przechwycenia ich są rozstrzeliwani jako dywersanci. Często też starają się dostać w głąb Ukrainy, gdzie istnieją oddziały partyzanckie. Niektórzy znaleźli sobie miejsce przy rodzinach i pracują – przeważnie u prywatnych osób. Są i tacy, którzy umarliby z głodu, gdyby nie pomoc Polaków…

W okupowanym Lwowie Jacek Edward Wilczur stracił całą rodzinę, zamordowaną przez Niemców. Po ich śmierci wstąpił do Armii Krajowej, gdzie został egzekutorem. Zabijał “za mamę i braci” – jak twierdził. Następnie został jednym z najmłodszych żołnierzy Świętokrzyskiego Zgrupowania AK, dowodzonego przez legendarnego majora Jana Piwnika ps. “Ponury”. Był także członkiem Batalionów Chłopskich. Podczas Akcji Burza służył w 1. Batalionie 2. Pułku Piechoty AK Eugeniusza Kaszyńskiego “Nurta”. Po wojnie przez krótki czas służył w ludowym Wojsku Polskim, skąd zbiegł do 1. Dywizji Pancernej generała dywizji Stanisława Maczka. Jednak w 1947 roku wrócił do kraju. Przez następne lata był pracownikiem śledczym Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce, historyk, prawnik, autor kilkudziesięciu książek historycznych. W pracy naukowej zajmował się m.in. zagładą dzieci podczas ostatniej wojny światowej, zbrodniami niemieckiego wywiadu, był także prekursorem badań nad słynnym podziemnym kompleksem Riese. Pod koniec lat 80-tych przyczynił się do oskarżenia i skazania na śmierć w Jerozolimie ukraińskiego zbrodniarza Iwana Demianiuka. Jacek Edward Wilczur zmarł w Warszawie w 2018 roku.   

***

Źródła fotografii:

  1. Narodowe Archiwum Cyfrowe.
  2. Narodowe Archiwum Cyfrowe. 
  3. Domena publiczna.
  4. Domena publiczna. 
  5. Domena publiczna.
  6. Wikimedia Commons CC BY-SA 3.0 de.
  7. Wikimedia Commons CC BY-SA 4.0. 

Bibliografia:

  • Christopher Hale: Kaci Hitlera. Brudny sekret Europy, Kraków 2012.
  • Dariusz Kaliński: Bilans krzywd. Jak naprawdę wyglądała niemiecka okupacja Polski? Kraków 2018.
  • Lech Kempczyński: uKraina zbrodni, Warszawa 2017.
  • Sławomir Koper, Tomasz Stańczyk: Ostatnie lata polskiego Lwowa, Warszawa 2019.
  • Czesław Łuczak: Dzieje Polski 1939-1945. Kalendarium wydarzeń, Poznań 2007.
  • Ryszard Torzecki: Sprawa ukraińska w czasie II wojny światowej na terenie II Rzeczypospolitej, Warszawa 1993.
  • Joanna Wieliczka-Szarkowa: Czarna księga Kresów, Kraków 2011. 
  • Jacek E. Wilczur: Do nieba nie można od razu, Warszawa 2002.    

[1] Tego samego dnia nad ranem oprawcy z Einsatzgruppe C SS-Brigadeführera Otto Rascha zamordowali na Wzgórzach Wuleckich 22 polskich profesorów lwowskich uczelni. Współudział w tym mordzie członków batalionu „Nachtigall” od lat budzi liczne dyskusje. Kiedy w 2011 roku w miejscu kaźni odsłonięto pomnik, zwrócono uwagę, że na tablicach jest mowa o profesorach „lwowskich”, ale ani słowa, że byli oni Polakami, co było głównym motywem ich zabójstwa, a nie fakt, że pracowali we Lwowie.

Miażdżący raport o systemowych ograniczeniach niezależności Najwyższej Izby Kontroli

Miażdżący raport o systemowych ograniczeniach niezależności Najwyższej Izby Kontroli

19 czerwca 2023 nik.gov.pl-raport-o-systemowych-ograniczeniach-niezaleznosc-

IDI (z ang. INTOSAI Development Initiative) – niezależny organ międzynarodowej organizacji zrzeszającej instytucje i urzędy kontrolne z całego świata INTOSAI. W ramach Inicjatywy na rzecz rozwoju w Międzynarodowej Organizacji Najwyższych Organów Kontroli INTOSAI ukończył prace nad raportem o systemowych ograniczeniach niezależności NIK dokonywanych przez najważniejsze instytucje państwa polskiego.

Wnioski z raportu są druzgocące. Międzynarodowy zespół ekspertów na podstawie zebranych stanowisk i dowodów, analizy przepisów prawa i stanów faktycznych ustalił, że w Polsce powstało zagrożenie naruszenia szeregu istotnych zasad przyjętych w Meksykańskiej Deklaracji Niezależności Najwyższych Organów Kontroli [INTOSAI P-10]. Mowa łącznie o czterech zasadach, tj.

  • Zasada 2 – Niezależności – rozumianej jako niezależność szefów NOK (Najwyższych Organów Kontroli) i członków instytucji kolegialnych, w tym bezpieczeństwo kadencji i immunitet,
  • Zasada 3 – Swobody wykonywania zadań ustawowych – szeroki mandat i swoboda w wykonywaniu funkcji NOK,
  • Zasada 4 – Nieograniczonego dostępu do informacji w toku kontroli,
  • Zasada 8 – Autonomii finansowej i zarządczej/administracyjnej oraz dostępności odpowiednich zasobów ludzkich, materialnych i pieniężnych,

co jest najgorszym wynikiem w dotychczasowej historii funkcjonowania mechanizmu Szybkiej Obrony Niezależności Najwyższych Organów Kontroli – SIRAM.

W ocenie IDI doszło do naruszenia zasad niezależnej kontroli państwowej. W raporcie zwrócono uwagę, że zagrożeniem dla sprawnego funkcjonowania kontroli państwowej w Polsce są następujące kwestie:

Znaczne opóźnienia w wyborze członków Kolegium NIK i Dyrektora Generalnego NIK

Zwrócono uwagę na fakt niepowoływania w skład Kolegium NIK kandydatów zgłaszanych przez Prezesa NIK Mariana Banasia oraz brak powołania Dyrektora Generalnego NIK. W okresie od 30 sierpnia 2019 roku do 11 lipca 2022 roku, Prezes NIK Marian Banaś dziewięć razy zwracał się do Marszałka Sejmu i złożył 34 wnioski o powołanie nowych członków Kolegium NIK. Tylko siedmiu kandydatów uzyskało pozytywne opinie Komisji Kontroli Państwowej i w konsekwencji zostało powołanych przez Marszałka Sejmu do Kolegium NIK. Prezes NIK zwracał się także z wnioskiem o wyrażenie zgody na powołanie Dyrektora Generalnego NIK. W tym wypadku Marszałek Sejmu skierowała wniosek do sejmowej komisji ds. kontroli państwowej w celu wyrażenia przez komisję opinii o zgłoszonym przez Prezesa NIK kandydacie. Tymczasem ustawa o NIK w art. 21 ust. 2 stanowi, że „Prezes Najwyższej Izby Kontroli, za zgodą Marszałka Sejmu powołuje i odwołuje Dyrektora Generalnego…”. Zatem kandydat na stanowisko Dyrektora Generalnego nie podlega opinii sejmowej komisji ds. kontroli państwowej. Na podstawie negatywnej opinii ww. komisji, w dniu 23 lutego 2022 Marszałek Sejmu odrzuciła wniosek Prezesa NIK o powołanie Dyrektora Generalnego NIK.

Z raportu IDI możemy się dowiedzieć, że powyższe działania uniemożliwiają NIK sprawne realizowanie konstytucyjnych i ustawowych powinności opartych na poszanowaniu zasady niezależności. Powyżej wskazana ingerencja w działalność NIK godzi tym samym w praworządność. Wakat na stanowisku Dyrektora Generalnego NIK powoduje, że większość zadań naturalnie przypisanych temu stanowisku, wykonuje Prezes NIK. Oznacza to nadmierne obciążenie Prezesa NIK obowiązkami z obszaru wewnętrznego funkcjonowania Izby, które nie są związane z istotą działania NIK, czyli z kontrolą państwową.

Ingerencja w czynności kontrolne realizowane przez kontrolerów NIK

Zespół badający sprawę w ramach mechanizmu Szybkiej Obrony Niezależności Najwyższych Organów Kontroli – SIRAM zwrócił uwagę także na przypadki ograniczeń jakie napotykają kontrolerzy NIK w przeprowadzaniu kontroli. Chodzi o przypadki utrudniania i udaremniania kontroli w sprawach cieszących się szczególnym zainteresowaniem opinii publicznej. Raport skupia się na dwóch kontrolach P/22/013 Realizacja działań w zakresie poprawy bezpieczeństwa paliwowego w sektorze naftowym oraz P/22/012 Wybrane wydatki spółek z udziałem Skarbu Państwa i fundacji tworzonych przez te spółki oraz gospodarka finansowa i realizacja celów statutowych fundacji tworzonych przez te spółki. Przypadki tych kontroli były szeroko omawiane podczas posiedzenia komisji sejmowej ds. kontroli państwowej i dotyczyły kwestii odmowy udostępnienia poszczególnych dokumentów przez jednostki kontrolowane w ramach kontroli realizowanych między innymi w PKN Orlen i podmiotach powiązanych. Mimo jednoznacznych opinii przedstawicieli doktryny prawa, orzeczeń sądowych i zasad logicznego rozumowania, część dokumentów nadal nie została udostępniona kontrolerom NIK. Zapis przebiegu posiedzenia jest dostępny na stronie sejmowej[1].

Konkluzje raportu IDI bezpośrednio odnoszą się do powyższych problemów. Ograniczenia z jakimi borykają się kontrolerzy NIK we wskazanych kontrolach, według oceny IDI, stanowią naruszenie zasady 3 i 4 Meksykańskiej Deklaracji Niezależności Najwyższych Organów Kontroli.

Ograniczenia finansowe NIK

W raporcie wiele uwagi poświęcono także kwestii zapewnienia finansowej niezależności NIK. Zgodnie z ósmą zasadą Deklaracji z Meksyku w sprawie niezależności najwyższych organów kontroli, najwyższe organy kontroli powinny otrzymać zasoby ludzkie, materialne i finansowe niezbędne do ich właściwej działalności. Tymczasem, 25 października 2022 roku, sejmowa komisja ds. kontroli państwowej wprowadziła poprawkę do budżetu NIK na rok 2023 zmniejszającą wynagrodzenia pracowników NIK o łącznej wartości blisko 51 milionów złotych. W tym samym czasie Państwowa Inspekcja Pracy otrzymała 15% podwyżkę, a budżet Kancelarii Prezesa Rady Ministrów wzrósł o 80%.

Brak odpowiedniego finansowania wpływa negatywnie na proces rekrutacji w NIK, co ma bezpośrednie przełożenie na prawidłowe funkcjonowanie NIK w kontekście realizacji konstytucyjnych zadań. W 2022 roku nie rozstrzygnięto 21 procesów rekrutacyjnych, co stanowiło ok. 35% wszystkich rekrutacji. Jednym z powodów odrzucenia ofert przez kandydatów było zbyt niskie wynagrodzenie. W ocenie ekspertów IDI – choć nie ma podstaw do formalnego stwierdzenia naruszenia ww. ósmej zasady Deklaracji z Meksyku – to brak zapewnienia NIK odpowiednich środków finansowych może znacznie ograniczyć zdolności NIK do wykonywania swoich obowiązków. Niemniej, IDI w konkluzji raportu rekomenduje, aby właśnie przez wzgląd na rangę NIK jako naczelnego i niezależnego organu kontroli państwowej, zapewnić NIK poziom finansowania adekwatny do realizowanych powinności konstytucyjnych i ustawowych.

Zachęcamy do zapoznania się z pełną treścią raportu w wersji angielskojęzycznej oraz po polsku.

Protest w Nidzicy. Rolnicy odkryli kolejne 5000 ton pszenicy z Ukrainy.  Pociągi z kukurydzą i pszenicą z Ukrainy w Strzelinie.

Protest w Nidzicy. Rolnicy odkryli kolejne 5000 ton pszenicy z Ukrainy.  Pociągi z kukurydzą i pszenicą z Ukrainy w Strzelinie.

Monika Chlebosz 21-06-2023, farmer-protest-w-nidzicy-rolnicy-odkryli-kolejne-wagony-z-ukrainskim-zbozem

Po raz kolejny rolnicy wyszli na ulice w proteście przeciwko napływowi ukraińskiego zboża.  W Nidzicy zablokowali pociąg z ukraińskim zbożem.

Dzisiejsze wyjście rolników na ulice to kolejna część protestu, który odbył sie dwa dni temu we Wrocławiu. Protest został zorganizowany po tym, jak dolnośląscy rolnicy odkryli, że w Strzelinie, 9 czerwca, rozładowano w elewatorze 40 wagonów kukurydzy z Ukrainy. 

Rolnicy odkryli, że do firm przyjeżdżają transporty kukurydzy i zboża (z Ukrainy – przyp. red.). Chcą sprawdzić, czy to jest legalne. Wiemy, jak trudna jest sytuacja, niedługo żniwa. Ta sprawa musi być załatwiona. Minister Telus obiecał, że jeżeli nie wywiezie zboża, poda się do dymisji. Sprawdzamy – mówił Piotr Borys, poseł KO.

W środę przeprowadzę wraz z moim kolegą Jerzym Borowczakiem kontrolę poselską w KAS i GIS, żeby sprawdzić, co dokładnie znalazło się w Strzelinie i czy zostało przebadane – dodał Borys.

Zablokowany pociąg z ukraińskim zbożem

Rolnicy zablokowali pociąg z ukraińskim zbożem, który podjechał na bocznicę pod jeden z zakładów w Nidzicy. Jak mówią rolnicy, jest w nim około 5000 ton pszenicy. 

5000 ton pszenicy zza wschodniej granicy

Gospodarze są oburzeni – w końcu minister obiecał, że ukraińskie zboże przestanie wjeżdżać na teren naszego kraju. Podczas poniedziałkowego protestu rolnicy mówili o tym, że tylko w bliskiej okolicy Nidzicy zlokalizowali pociągi z kukurydzą i pszenicą pochodzącą z Ukrainy.

Renesans „okupacyjnej policji granatowej”? „Nigdy więcej” –Polski ???

Renesans „okupacyjnej policji granatowej”? „Nigdy więcej” –Polski ???

Renesans „okupacyjnej policji granatowej”?

Kategoria: Archiwum, Kontrowersyjne, Niekonwencjonalne, Polecane, Polityka, Polska, Ważne CzarnaLimuzyna renesans-okupacyjnej-policji-granatowej

Ewaryst Fedorowicz, felietonista znany z wielu myślozbrodni regularnie przypomina: milicja! (nie poprawiać – policja, to była przed wojną). To prawda. Przed wojną, nie ukraińską, lecz przed Drugą Wojną Światową istniało niepodległe państwo polskie, a w nim policja. Zamierzchłe czasy, ale dopóki Ministerstwo Prawdy nie ukróci tych resentymentów, można tak mówić.

Po 1989 roku przywrócono starą nazwę „policja”, która zastąpiła w mowie i piśmie komunistyczną „milicję”. W mowie i piśmie, bo w innych sprawach wiele nie zmieniono. Podstawowa funkcja milicji jaką była obrona demokracji socjalistycznej została poszerzona o obronę dobrego samopoczucia nowego proletariatu wynalezionego przez Szkołę Frankfurcką. Grzechem zaniedbania byłoby przemilczenie narodu obranego za przewodni oraz dokooptowanych w ramach postępowego parytetu innych ras.

Nowe okoliczności historyczne

Po 1989 roku insygnia realnej władzy, o których już wspominałem – kijek i marchewka, uroczyście wyjechały z Moskwy i bez stacji przystankowej w Warszawie zostały przekazane nowym ośrodkom decyzyjnym na zachodzie. Swego czasu nawet toczył się spór czy za zgodą i wiedzą czy bez zgody i wiedzy „demokratycznej większości”. Spór był ciekawy, ale biorąc pod uwagę stanowisko ekspertów od mniemanologii ubogacającej rzeczywistość aksjomatem, że prawda nie istnieje, nie ma sensu go toczyć. Tym bardziej, że rzecz dotyczy prawdy historycznej, a ta, i tu znów posłużę się cytatem, „leżała pośrodku”.

Ale to już było i nie wróci więcej, bo dziś, nie leży już pośrodku, lecz po stronie Niemców, Ukraińców i Żydów.

A Polska? Polsce jako humanitarnemu mocarstwu przypadła zaszczytna rola wykarmienia tej “prawdy” do samego końca.

Certyfikaty, szkolenia i doktoraty Instytutu Orwella

W każdym razie milicja zachowała swoją politycznie poprawną orientację, która, jak już wiemy, może się zmieniać zachowując cały czas swoją świeżość wobec nowych historycznych wyzwań. Nowa milicja jako ważna instytucja nowego ładu została dość dobrze przysposobiona do swojej roli. Po wieli szkoleniach  zrzuciła starą skórę i oblekła się w nową korzystając z rad wielu renomowanych ośrodków ubogacających. Jednym z nich jest organizacja ”Nigdy więcej”.

Nazwa jest pomysłowa. Dotychczasowa działalność tego środowiska pozwala przypuszczać, że pełne brzmienie jest następujące: „Nigdy więcej Polski”. Sympatycy i wolontariusze w mediach społecznościowych dopowiadają: Nigdy więcej Polski katolickiej, narodowej, faszystowskiej, ksenofobicznej, antysemickiej, antyszczepionkowej. Nie tylko można, ale trzeba do tego dorzucić: precz z homofobią, nacjonalizmem, racjonalizmem, kurwofobią i opresyjną moralnością. Precz z wydobywaniem węgla, hodowlą zwierząt, grzybobraniem, zrywaniem leśnych owoców. Precz z mową nienawiści!

Szkolenie na temat mowy nienawiści

Ani się obejrzeliśmy, a tu historia nam się powtórzyła i dożyliśmy czasów powstania „policji granatowej” XXI wieku. Dobrze wyszkolonej i lojalnej wobec władzy szanującej standardy tolerancji represywnej. Szkolenia przeprowadza stołeczny Ratusz, a także władza centralna. Pomaga również strona żydowska, Muzeum POLIN  z Fundacją Dialog Pheniben.

Strategia podkreśla potrzebę  przeciwdziałania nienawiści w sposób holistyczny i z pełnym poszanowaniem wolności opinii i wypowiedzi, przy jednoczesnej współpracy z odpowiednimi interesariuszami

Interesariusze nie reprezentują polskiej racji stanu, stąd skojarzenie z policją granatową z czasów okupacji wydaje się być uzasadnione wobec tych funkcjonariuszy, którzy nadgorliwie wykonują wszystkie sugestie. Podczas tragicznego (ludobójczego) początku pierwszej Unii Europejskiej – niemieckiej Mitteleuropy, wśród policji granatowej byli polscy patrioci i kolaboranci.

Kończę cytatem:

„Walka z mową nienawiści i przestępstwami z nienawiści jest jednym z priorytetów działania polskiej Policji. (…) Międzynarodowy Dzień Przeciwdziałania Mowie Nienawiści (International Day for Countering Hate Speech) to święto, które przypada 18 czerwca. W związku z rosnącym na całym świecie zjawiskiem mowy nienawiści Zgromadzenie Ogólne ONZ przyjęło rezolucję A/RES/75/309 w sprawie “promowania dialogu międzyreligijnego i międzykulturowego oraz tolerancji w przeciwdziałaniu mowie nienawiści” ustanawiającą dzień 18 czerwca Międzynarodowym Dniem Przeciwdziałania Mowie Nienawiści”.

Taką mamy policję.

Tagi: kurwofobia, mowa nienawiści, Renesans „okupacyjnej policji granatowej”?

‘400 tys.+’ rocznie”inżynierów i lekarzy” ma ubogacić Polskę !! – Z Ukrainy, Bliskiego Wschodu (Arabia Saudyjska, Iran, Katar, Kuwejt, Turcja, ZEA), Kaukazu (Armenia, Azerbejdżan, Gruzja), Azji (Pakistan, Indie, Tajlandia, Kazachstan, Uzbekistan, Wietnam), także Nigerii i Mołdawii.

400 tys.+’ rocznie“inżynierów i lekarzy” ma ubogacić Polskę !! – Z Ukrainy, Bliskiego Wschodu (Arabia Saudyjska, Iran, Katar, Kuwejt, Turcja, ZEA), Kaukazu (Armenia, Azerbejdżan, Gruzja), Azji (Pakistan, Indie, Tajlandia, Kazachstan, Uzbekistan, Wietnam), a także Nigerii i Mołdawii.

Mail:

Szanowni Panie Profesorze,

Pozwalam sobie zwrócić Pana uwagę na fundamentalny projekt PIS, wymierzony w Polskę i Polaków, realizowany po cichu, na poziomie działań administracyjnych.     

Najważniejszym, mającym zmienić Polskę na zawsze i nieodwracalnie, ale bardzo skromnie skrywanym przez PIS nowym “programem społecznym” jest projekt ułatwień wizowych (otwarcia granic) po to, by importować corocznie 400 000 + “inżynierów i lekarzy” z krajów takich jak Nigeria i Pakistan. Jest to program całkowitej przebudowy struktury etnicznej kraju, pod pretekstem problemów rynku pracy. Tego samego rynku pracy, który ma jeden z najniższych odsetek wakatów w UE.  

PIS odejdzie, mniejszości, przestępczość, problemy społeczne pozostaną NA ZAWSZE.

Biorąc pod uwagę zakładaną skalę wydaje się, że celem jest osiągnięcie zachodnich standardów rozbicia, atomizacji i “ubogacenia” społeczeństwa w ciągu zaledwie kilku lat.

Kiedy Polacy będą iść do referendum w sprawie kilku tysięcy przysłanych przez EU uchodźców w tym samym czasie napływać już będą do nas setkami tysięcy muzułmanie i afrykanie. 

Zaplanowali import na skalę przemysłową:  160 urzędników wydawać będzie codziennie 70 wiz każdy (11 200 dziennie). Skala tego przedsięwzięcia nie ma precedensu. 

Warto by potencjalni wyborcy wiedzieli na kogo i za czym mają głosować.

Dla wszystkich tych co nienawidzą Polski i brzydzą polskością jest to chyba dobra rekomendacja.  

Całość w Rzeczpospolitej:

Z wyrazami szacunku PZ

[poniżej tekst z Rzepy md]

================================

Łatwiejszy wjazd do Polski dla obywateli ponad 20 państw . Nie mniej niż 400 tys. osób rocznie”.

Ministerstwo Spraw Zagranicznych chce dopuścić kolejne kraje do ubiegania się o wizę bezpośrednio w polskim MSZ, a nie w konsulacie.

Szymon Cydzik 20.06.2023 rzepa-latwiejszy-wjazd-do-polski-dla-20-panstw

Dziś taką możliwość mają – na mocy rozporządzenia ze stycznia 2021 r. – tylko Białorusini. Projekt przewiduje zaś rozszerzenie jej na obywateli wielu innych krajów – Ukrainy, ale także: państw Bliskiego Wschodu (Arabia Saudyjska, Iran, Katar, Kuwejt, Turcja, ZEA) Kaukazu (Armenia, Azerbejdżan, Gruzja), Azji (Pakistan, Indie, Tajlandia, Kazachstan, Uzbekistan, Wietnam), a także Nigerii i Mołdawii.

– Mamy bardzo duży problem ze sprawami wizowymi, zwłaszcza jeśli chodzi o obywateli państw, które nie są „bliskie” Polsce – mówi adw. Joanna Torbé-Jacko, ekspert od prawa migracyjnego w Business Centre Club. – Dlatego każde uproszczenie procedur wizowych jest pożądane przez przedsiębiorców – dodaje.

I wskazuje, że zapotrzebowanie na pracowników jest duże, szczególne w branżach typowo „męskich” (budownictwo, spawalnictwo, transport).

– Tego zapotrzebowania nie zaspokoją imigranci z Ukrainy, których znaczna część to kobiety – wyjaśnia. – Od początku wojny przedsiębiorcy w tych branżach nie obserwują napływu pracowników zagranicznych, ale wręcz ich duży odpływ e.

W uzasadnieniu projektu oraz ocenie skutków regulacji wyraźnie wskazano, że jego celem jest właśnie odpowiedź na potrzeby rynku pracy. I choć trudno oszacować liczbę osób, które skorzystają z możliwości dostania łatwiej wizy, to w OSR przyjęto, że będzie to „nie mniej niż 400 tys. osób rocznie”.

Osoby wykonujące pracę w blisko 40 zawodach będą mogły otrzymać wizę uprawniającą do pracy poza kolejnością – wynika z projektu MSZ.

– Możliwość ubiegania się o wizę nie poprzez konsulaty, ale bezpośrednio przez MSZ jest dużym ułatwieniem – podkreśla mec. Joanna Torbé-Jacko. I dodaje, że pożądanym krokiem byłoby też rozszerzenie procedury świadczeniowej na te kraje, czyli uproszczenie możliwości wykonywania pracy.

Ponadto możliwość wnoszenia o wizę bezpośrednio w MSZ znacznie ułatwia jej przedłużenie. Obywatele Białorusi i Ukrainy będą mogli się w ten sposób ubiegać nie tylko o wizę polską, ale także o wizę Schengen, m.in. w celach turystycznych, odwiedzin u rodziny lub znajomych czy udziału w imprezach sportowych, a także prowadzenia działalności kulturalnej i udziału w konferencjach, jak również we wszystkich innych celach przewidzianych w ustawie o cudzoziemcach. Wyjątkiem będzie wykonywanie zadań służbowych przez przedstawicieli organu państwa obcego lub organizacji międzynarodowej. Z kolei dla obywateli innych państw uproszczona procedura będzie możliwa tylko w celu podjęcia pracy lub prowadzenia działalności gospodarczej, studiów lub prowadzenia badań naukowych, korzystania z Karty Polaka, pobytu czasowego w celu łączenia rodzin i przeniesienia wewnątrz przedsiębiorstwa.

Wprowadzenie nowej procedury odciąży co prawda placówki dyplomatyczne we wskazanych krajach, ale spowoduje konieczność zwiększenia zatrudnienia w samym MSZ. W tym roku ma to być osiem dodatkowych etatów, w następnym 20, potem 50 i 60, aż do łącznej liczby 160 etatów. Każdy będzie rocznie obsługiwał ok. 70 wniosków dziennie, przez ok. 200 dni. [—-]

Do czego zmuszono dzieci w podstawówce? [video]


Do czego zmuszono dzieci w podstawówce?

Mariusz Dzierżawski <pomagam@stopaborcji.pl>
Fundacja Pro-Prawo do życia
Szanowny Panie,
 w związku z tzw. „miesiącem dumy gejowskiej” do internetu trafiają kolejne filmy i zdjęcia przedstawiające to, co aktywiści LGBT robią z dziećmi. Szczególnie poruszające jest nagranie z jednej ze szkół podstawowych w Kanadzie. Widać na nim, jak małe dzieci wchodzą do szkoły witane przez szpaler nauczycieli machających flagami LGBT. W środku cała szkoła przystrojona jest w tęczową symbolikę homoseksualnego aktywizmu – tęczowe flagi, transparenty, ubrania, a nawet tęczową bramę na szkolnym korytarzu. 
Tak będą wyglądać szkoły również w Polsce jeśli nie będziemy działać i mobilizować naszego społeczeństwa do oporu. Już teraz zaczyna się u nas dziać to, do czego na masową skalę dochodzi na Zachodzie. Podczas „parady równości” w Zielonej Górze przed dziećmi wystąpił transseksualista śpiewający wulgarny utwór o pornograficznej treści! Musimy walczyć i budzić świadomość Polaków, zanim będzie za późno.
Do szokujących wydarzeń, w trakcie których zmuszono małe dzieci do celebrowania „dnia dumy gejowskiej”, doszło w szkole podstawowej „St. Matthew School” w Kanadzie. Wchodzące do budynku szkoły dzieci zostały przywitane przez nauczycieli machających tęczowymi chorągiewkami. Tego dnia cała szkoła była udekorowana barwami reprezentującymi homoseksualny styl życia. Oprócz wielkich flag LGBT wiszących na ścianach, widać specjalną bramę w kształcie tęczy ustawioną na szkolnym korytarzu, przez którą przechodzą dzieci w asyście ubranych na tęczowo nauczycieli. Następnie uczniowie szkoły podstawowej wzięli udział w propagandowym spotkaniu z transseksualistą, które odbyło się w szkolnej auli. Nie był to pojedynczy, skrajny incydent. W związku z tym, że lobby LGBT obchodzi na całym świecie czerwiec jako „miesiąc dumy gejowskiej”, do internetu bez przerwy trafiają nowe zdjęcia i filmy ukazujące kolejne szkoły i instytucje zmuszające dzieci do świętowania „gejowskiej dumy”. 
Jedna ze szkół podstawowych w Vancouver zorganizowała nawet własną, mini „paradę równości” (!), w trakcie której dzieci szły razem z nauczycielami po swojej dzielnicy machając flagami LGBT. W Kanadzie zostało to zarządzone odgórnie. Minister oświaty kanadyjskiej prowincji Ontario wystosował do dyrekcji wszystkich szkół specjalny list, w którym nakazał placówkom świętowanie „dumy gejowskiej”. W jednym z rejonów Ontario rada szkolna, sprawująca nadzór nad ponad 50 szkołami podstawowymi, podjęła decyzję o tym, że wszystkie placówki mają obowiązkowo wywiesić flagi LGBT w dniu 1 czerwca. Jak podają media, spotkało się to z reakcją niektórych rodziców, którzy podjęli decyzję o nieposłaniu dzieci do szkoły tego dnia. Problem w tym, że „miesiąc dumy gejowskiej” trwa 30 dni, a propaganda LGBT i tak jest obecna przez wszystkie dni nauki w roku, gdyż większość środowiska pedagogicznego przesiąknięte jest tęczową propagandą, która nakazuje afirmować homoseksualny styl życia na każdym kroku.
Wielu rodzicom w Kanadzie nie pozostaje już nic innego, jak przenieść swoje dzieci do jakiejś prywatnej szkoły (co często jest niemożliwe z uwagi na bardzo wysokie koszty lub brak odpowiednich placówek w swoim miejscu zamieszkania) lub do edukacji domowej. Muszą oni jednocześnie stanąć do walki, gdyż jeśli tego nie zrobią, w ogóle nie będzie dokąd uciekać. 
Przekonali się o tym Niemcy, którzy w zasadzie nie mają już możliwości obrony swoich dzieci przed systemową deprawacją. Od dziesięcioleci w Niemczech wulgarna „edukacja seksualna” jest zawarta w podstawie programowej i obowiązkowa we wszystkich szkołach. W trakcie lekcji uczniów zachęca się do masturbacji, rozwiązłości seksualnej i oddawania się aktom homoseksualnym oraz namawia do oglądania pornografii i eksperymentów seksualnych. Za nieposłanie dziecka na tego typu zajęcia grożą kary grzywny i więzienia. Kilka lat temu grupa rodziców z Nadrenii Północnej-Westfalii odmówiła udziału swoich dzieci w lekcjach „edukacji seksualnej”, bo podręcznik do tego przedmiotu uznali za pornograficzny i niechrześcijański. Rodziców najpierw ukarano grzywnami, a ci, którzy nie chcieli zapłacić, trafili do więzienia. Co więcej, sprawa trafiła przed Europejski Trybunał Praw Człowieka, który oddalił skargę rodziców twierdząc, że nie mają oni prawa zwalniać dzieci z „edukacji seksualnej” z powodu swoich przekonań! Warto w tym miejscu zaznaczyć, że edukacja domowa w Niemczech jest co do zasady zabroniona, więc rodzice praktycznie nie mają możliwości ucieczki przed deprawacją ich dzieci. Opisywaliśmy już na naszej stronie przykłady zdrowych i normalnych rodzin z Niemiec, których dzieci zdeprawowały się pod tą wszechogarniającą presją. 
Jeśli my w Polsce również nie staniemy do walki, to już wkrótce przed zorganizowaną, systemową i narzuconą z góry deprawacją dzieci nie będzie dało się uciec lub schować. Wielu Polaków usprawiedliwia swoją bierność i uspokaja swoje sumienia myśląc, że rewolucja moralna w jakiś sposób ominie ich rodzinę. Daje to bardzo złudne poczucie bezpieczeństwa. Polscy aktywiści LGBT publicznie oznajmiają, że ich żądaniem jest, aby we wszystkich przedszkolach i szkołach w Polsce odbywała się „edukacja seksualna”. Już teraz takie zajęcia odbywają się w wielu placówkach na terenie całej Polski, a działaniom tym otwarcie sprzyjają liczni politycy i prezydenci miast tacy jak prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak czy prezydent Wrocławia Jacek Sutryk, którzy wspierają i dotują propagandę LGBT wśród dzieci i młodzieży. 
Deprawacja w szkołach zbiega się z organizowanymi na ulicach miast tzw. „paradami równości”, w trakcie których naraża się dzieci na wulgarne ekspozycje o charakterze seksualnym. Do takiego wydarzenia doszło m.in. w Zielonej Górze. Przy okazji „parady równości”, która niedawno odbyła się w tym mieście, zorganizowano „występ artystyczny” LGBT. Najpierw przed dziećmi zatańczył mężczyzna przebrany za kobietę, po czym na scenę wszedł aktywista LGBT, który zaśpiewał niezwykle wulgarną piosenkę o pornograficznej, seksualnej treści. 
O sprawie głośno było w mediach. Już teraz dochodzi w Polsce do wydarzeń takich jak w Kanadzie, Niemczech czy USA, tylko jeszcze na mniejszą skalę. Aktywiści LGBT nie ukrywają, że docelowo wszyscy Polacy, szczególnie dzieci i młodzież, mają być przymusowymi odbiorcami ich propagandy, oswajającej z rozwiązłością seksualną, homoseksualnym stylem życia i zniesieniem norm moralnych w relacjach między ludźmi. Tęczowi rewolucjoniści zrealizowali już swoje cele w wielu krajach Zachodu. Zrealizują je również w Polsce, jeśli będziemy bierni i nie stawimy im skutecznego oporu. Aktualnie polskie dzieci są deprawowane na kilku płaszczyznach, przede wszystkim: – Poprzez media, zwłaszcza platformy społecznościowe, na przeglądaniu których dzieci i nastolatki spędzają wiele godzin dziennie za pomocą swoich smartfonów z nieograniczonym dostępem do internetu. – Poprzez zarażonych wulgarnością, rozwiązłością i propagandą rówieśników. Już teraz dochodzą do nas przejmujące głosy wielu rodzin z różnych rejonów Polski, szczególnie z dużych miast, że w najbliższym środowisku ich dzieci, takim jak np. szkolna klasa, w ogóle nie ma innych rodzin, które w podobny sposób wychowują dzieci. – Poprzez instytucje takie jak szkoły, które wpuszczają do środka aktywistów LGBT i deprawatorów seksualnych, czego najczęściej w ogóle nie są świadomi rodzice. Deprawacyjne zajęcia odbywają się w wielu placówkach, często pod przykryciem „warsztatów o dojrzewaniu” lub „lekcji o tolerancji”. – Poprzez wydarzenia w przestrzeni publicznej, takie jak „parady równości”, w trakcie których dzieci wystawiane są na wulgarne ekspozycje o charakterze seksualnym i oswajane z homoseksualnym stylem życia.Akcja informacyjna na ulicy [foto]Walczmy o przyszłość naszego społeczeństwa, szczególnie o dzieci i młodzież! Jeśli nic nie zrobimy, Polska będzie wyglądać podobnie jak kraje Zachodu
Aktualnie już ponad 25% młodzieży w Stanach Zjednoczonych identyfikuje się jako LGBT. Najbardziej szokujące liczby dotyczą młodych dziewcząt, z których blisko 40% (!) deklaruje „biseksualizm” lub brak pewności co do tego, jakiej są płci.
Z kolei we Francji 22% przedstawicieli pokolenia Z (urodzonych w 1997 r. i później) identyfikuje się jako LGBT. Przede wszystkim musimy budzić świadomość Polaków, zwłaszcza rodziców, i mobilizować nasze społeczeństwo do działania. Temu służą nasze ogólnopolskie kampanie społeczne. Za pomocą niezależnych akcji informacyjnych docieramy do Polaków i ostrzegamy przed zagrożeniem. Jako społeczeństwo nie możemy stać i przyglądać się biernie. Kolejne osoby muszą zaangażować się w walkę i podjąć osobiste decyzje w zakresie obrony swoich rodzin przed zgorszeniem. Aby mogły to zrobić, potrzebują ukształtowania swojej świadomości i wsparcia. 
W najbliższym czasie zamierzamy zorganizować akcje m.in. w: Warszawie, Krakowie, Toruniu, Wrocławiu, Szczecinie, Gdańsku, Sopocie, Elblągu, Olsztynie, Ełku, Radomiu, Lublinie, Bydgoszczy, Siedlcach, Białymstoku, Poznaniu oraz szeregu innych miast. Musimy być także aktywni w internecie. Potrzebujemy na te działania ok. 11 000 zł. Dlatego zwracam się do Pana z prośbą o przekazanie 35 zł, 70 zł, 140 zł, lub dowolnej innej kwoty, aby umożliwić organizację kolejnych akcji informacyjnych, w ramach których budzimy sumienia i kształtujemy świadomość Polaków, mobilizując nasze społeczeństwo do działania w obronie dzieci.
Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667
Fundacja Pro – Prawo do życia
ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków
Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW
Aktywiści LGBT chcą, aby przed promowaną przez nich deprawacją nie było ucieczki. O prawdziwości tych żądań przekonali się już mieszkańcy Niemiec, Kanady czy niektórych stanów USA takich jak Kalifornia, gdzie wulgarna deprawacja połączona z dewastacją własnej tożsamości została narzucona odgórnie. Nas Polaków czeka to samo, jeśli nie podejmiemy walki i osobistych decyzji na temat skutecznej ochrony dzieci w swoim miejscu zamieszkania. Dlatego raz jeszcze proszę Pana o pomoc i zaangażowanie w nasze działania.
Serdecznie Pana pozdrawiam,Mariusz Dzierżawski
PS: Do powodzenia naszych akcji w sposób szczególny przyczyniają się Patroni naszej Fundacji, czyli osoby regularnie wspierające nas finansowo. Więcej o naszym programie patronackim w linku.Fundacja Pro – Prawo do życia
ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków stronazycia.pl

25.06.23 Siedlce – Msza święta i 80 Pokutny Marsz Różańcowy za Ojczyznę

25.06.23 Siedlce – Msza święta i 80 Pokutny Marsz Różańcowy za Ojczyznę

20/06/2023przez antyk2013

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus i Maryja zawsze Dziewica!

     Zapraszam 25 czerwca, niedziela, na 80 Pokutny Marsz Różańcowy ulicami Siedlec w intencji naszej kochanej Ojczyzny – Polski.

     Uwielbiając Boga w Trójcy Świętej Jedynego modlimy się  razem z Maryją Królową Polski, o Polskę wierną Bogu, Krzyżowi i Ewangelii, o wypełnienie Jasnogórskich Ślubów Narodu.

Będziemy szczególnie modlić się o pokój w Polsce, na Ukrainie i na całym świecie. O to aby wszyscy ludzie żyli w miłości do bliźniego, bez przemocy, oszustw i manipulacji. Abyśmy wszyscy cieszyli się z daru życia nie egoistycznie tylko dla siebie, ale postępowali w sposób przyjazny innym ludziom, nie tylko swojemu narodowi, ale także myśleli o innych narodach. Wszyscy jesteśmy równi, wszyscy jesteśmy dziećmi jednego Ojca, który jest w niebie. 

     Zaczynamy o 14,00 , pod Pomnikiem Św. Jana Pawła II. Kończymy Mszą Św. która rozpocznie się o godzinie 16,00 w katedrze siedleckiej.

 Z Panem Bogiem,

Andrzej Woroszyło

Share

23.06.23 Łomża – Pokutna Procesja Różańcowa

23.06.23 Łomża – Pokutna Procesja Różańcowa

20/06/2023przez antyk2013

Krucjata Różańcowa za Ojczyznę prosi:
Z Maryją Królową Polski módlmy się
o Polskę wierną Bogu, Krzyżowi i Ewangelii,
o wypełnienie Jasnogórskich Ślubów Narodu


Jako przedstawiciele Kościoła walczącego wychodzimy na Procesję Różańcową o wierność Bogu, Krzyżowi, Ewangelii
i wypełnienie Ślubów Jasnogórskich Narodu a Chrystus Król został INTRONIZOWANY przez władze!
23 czerwca ok. godz.19:00

wyruszymy spod kościoła św. Andrzeja Boboli w Łomży aby Bogu dziękować, czynić pokutę i prosić o wszystko co potrzebne do zbawienia a pod figurą Chrystusa Króla zawierzymy Ojczyznę oraz NASZE INTENCJE Chrystusowi Królowi i Jego Matce

O godz.18:00 Msza Św. w intencji Ojczyzny i PODJĘCIA przez naród POKUTY bo Polska poganieje i wymiera!

Króluj nam Chryste, w Polsce i wszędzie!

Krucjata Różańcowa za Ojczyznę
DOŁĄCZ: https://krucjatarozancowazaojczyzne.pl/

XVIII Narodowy Marsz dla Życia i Rodziny za nami! Przeczytaj relację, obejrzyj zdjęcia !

Centrum Życia i Rodziny
Szanowni Państwo!
Serdecznie Państwu dziękuję!
XVIII Narodowy Marsz dla Życia i Rodziny za nami! Moja pierwsza myśl związana z tym wydarzeniem to właśnie ogromna wdzięczność.
Dziękuję wszystkim naszym gościom, którzy przybyli na Marsz. To szczególna radość, bo w tym wyjątkowym dniu, kiedy mówiliśmy właśnie o wartości rodziny i wielkim darze, jakim są dzieci, na Placu Zamkowym widziałem takie żywe świadectwa.
Piękne, liczne rodziny, zarażające uśmiechem i miłością wszystkich wokół. Ojcowie niosący pociechy w ramionach, wesołe maluchy biegające wokół mam. To widok, który napawa nadzieją, bo przecież o takie odważne w miłości i szczodrości rodziny apelowaliśmy poprzez nasze tegoroczne hasło: „Dzieci przyszłością Polski”.
Ale oprócz młodych rodzin z małymi dziećmi licznie dopisali też seniorzy, którzy jak zawsze byli dla nas świadectwem tego, że rodzina i małżeństwo, ale też żywa wiara – to fundamenty na całe życie.
Dziękuję za Państwa piękny przykład i zaangażowanie!Wspieram takie wydarzenia!I choć pogoda wyjątkowo nie dopisała, zmoczył nas obfity deszcz, a Marsz przeszedł pod parasolami, to myślę, że zgodzą się Państwo ze mną, że udało nam się pokazać siłę rodzin. Bo rodzinie niestraszne są żadne burze, razem przejdzie przez wszystko.
Dziękuję również tym, którzy wspierali nas duchowo. Wiem, że niekiedy z różnych powodów dotarcie na Marsz nie jest łatwe, nawet mimo szczerych chęci. Ale świadomość, że są ludzie, którzy popierają ideę marszową, są głęboko zaangażowani w obronę życia i rodziny, naprawdę wiele znaczy. Zwłaszcza w czasie, gdy te wartości są tak deprecjonowane.
Dziękuję za te wszystkie wyjątkowe momenty – wspólne świętowanie na Placu Zamkowym, wysłuchanie świadectw naszych gości, a wśród nich w tym roku byli m.in. pani kurator Barbara Nowak, przedstawiciel międzynarodowej inicjatywy 40 Days for Life Tomislav Čunović i prezes Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi – Sławomir Olejniczak.
W czasie Marszu dla Życia i Rodziny mieliśmy także okazję modlić się wspólnie w intencji nienarodzonego życia, a także przyjąć zobowiązanie duchowej adopcji. Wreszcie dziękuję za wspólny przemarsz Krakowskim Przedmieściem i za świadectwo, które wszyscy razem daliśmy.Szanowni Państwo,
tego pięknego i wyjątkowego wydarzenia nie byłoby bez naszych Sympatyków i Przyjaciół.
Niejednokrotnie pisałem Państwu, jak wiele sił i środków pochłania każdorazowo organizacja Marszu dla Życia i Rodziny. I chciałbym podkreślić, że również w tym roku mogliśmy liczyć na wsparcie i życzliwość tych, dla których wartości życia, małżeństwa i rodziny są najważniejsze.
To pomoc Przyjaciół Centrum Życia i Rodziny sprawiła, że relację z tego wydarzenia pokazywały liczne ogólnopolskie, ale także i zagraniczne media, dzięki czemu świadectwo zgromadzonych tam rodzin dotarło do milionów Polaków!
Serdecznie Państwu za to dziękuję!
A szczególne wyrazy wdzięczności kieruję do tych, którzy przekazują nam comiesięczne datki. To niezawodne, regularne wsparcie pozwala nam działać sprawnie i planować tak duże przedsięwzięcia, jak Marsze dla Życia i Rodziny.Wspieram Marsze dla Życia i Rodziny!Przypominam, że obszerne relacje z Marszu – pełną galerię zdjęć, wywiady i świadectwa – mogą Państwo znaleźć na naszym portalu Marsz.info.
***
Na zakończenie tej wiadomości chciałbym zaprosić wszystkich Państwa z Krakowa i okolic do wzięcia udziału w tamtejszym Marszu dla Życia i Rodziny. Odbędzie się on w najbliższą niedzielę, 25 czerwca – wydarzenie rozpocznie się na Placu Matejki o godz. 12.00. Więcej informacji znajdą Państwo TUTAJ.Jeszcze raz dziękuję za Państwa obecność, wsparcie i zaangażowanie!
Serdecznie Państwa pozdrawiam
Wspieram działania Centrum Życia i Rodziny!
Dane do przelewu:
Centrum Życia i Rodziny
Skrytka pocztowa 99, 00-963 Warszawa 81Nr konta: 32 1240 4432 1111 0011 0433 7056, Bank Pekao SAZ dopiskiem: „Darowizna na działalność statutową Centrum Życia i Rodziny”
SWIFT: PKOPPLPWIBAN: PL32 1240 4432 1111 0011 0433 7056
Centrum Życia i Rodziny
Skrytka Pocztowa 99, 00-963 Warszawatel. +48 22 629 11 76

Obowiązkowe szczepionki dla dzieci a wskaźnik autyzmu.

Obowiązkowe szczepionki dla dzieci (liczba według roku)

[z: https://anthony.neon24.org/post/172488,mordujemy-was-bo-nam-za-to-placa-lekarze md]

1983 – 10 szczepionek
2013 – 32 szczepionki
2022 – 74 szczepionki

Wskaźnik autyzmu:

1983 – 1 na 10 000
2013 – 1 na 88
2022 – 1 na 36
2025 – szacunkowo 1 na 2

Tak zwana pandemia covid 19 odsłoniła kurtynę dotychczas szczelnie zasłoniętą. Co zobaczyli zdumieni i przerażeni ludzie?

Tak zwana pandemia covid 19 odsłoniła kurtynę dotychczas szczelnie zasłoniętą. Co zobaczyli zdumieni i przerażeni ludzie?

Anthony Ivanowitz 20.06.2023r. mordujemy-was-bo-nam-za-to-placa
Zobaczyli świat takim jakim on jest naprawdę a nie takim jak im pokazywali w telewizorach przez dziesiątki lat.  Świat brutalnej przemocy uprawianej przez rządy na swoich społeczeństwach pod pretekstem pandemii.
Świat gdzie źródłem prawa jest policyjna pała, w którym takie pojęcia jak praworządność, prawa człowieka, konstytucje, swobody obywatelskie, demokracja  – to puste hasła, nic nie znaczące.
Wszelkie instytucje przedstawicielskie, demokratycznie wybrane, obróciły się przeciwko swoim wyborcom.  Większość kościołów  różnych wyznań  ( w tym Kościół rzymsko katolicki) w osobach swoich kapłanów skurwiła się  i ochoczo  “wskoczyło w buty” naganiaczy szczepionkowych, sowicie opłacanych przez szatański system. Zhańbił się  papież nawołujący do szczepień nieznaną berbeluchą zawierającą tkanki abortowanych płodów ludzkich, zhańbili się księża na całym świecie robiąc to samo i udostępniając kościoły jako miejsca szprycowania. Z tej przestępczej kompromitacji i żałosnego pohańbienia kościół rzymsko katolicki już się nie podniesie!! Ich działanie w czasie tak zwanej pandemii pokazało, że są sługami szatana!!
Większość ludzie na całym świecie okazała się durniami, którzy przyłączyli się do władz popierając represje i zamordyzm szczepionkowy i którzy sami poddali się dobrowolnie szczepieniom nie widząc ani co te szczepionki zawierają ani jak one wpłyną na ich zdrowie w przyszłości!
Obraz za kurtyną przeraża, pokazuje prawdziwe oblicze ludzi, groźnych drapieżników gotowych rzucić się do gardeł przedstawicielom własnego gatunku.



Jednocześnie nastąpiło otrzeźwienie pewnej części społeczeństw, które dostrzegły przerażające realia i próbowały im przeciwdziałać!
Szczególnie haniebną rolę we wprowadzeniu faszystowskiego zamordyzmu odegrali lekarze i tak zwani naukowcy. To oni stali się bezpośrednimi wykonawcami  ludobójczych szczepień oraz masowego ogłupiania ludzi by zmusić ich do poddania się szprycowaniu.

Środowisko to zhańbiło się ostatecznie i nieodwołalnie, tylko nieliczni z nich zachowali twarz i wiarygodność, a nawet dostrzegło, że przez dziesiątki lat wyznawało kłamliwą teorię szczepień i prowadząc edukację na uczelniach medycznych zachęcało do tego kolejne pokolenia lekarzy.

Jednym z nich był Profesor Sucharit Bhakdi.  Jest  on światowej sławy naukowcem, od 3 lat opluwanym i szkalowanym przez światowe media głównego nurtu, gdyż przeciwstawił się oficjalnej kampanii dezinformacji.  Jest najczęściej cytowanym naukowcem w mediach elektronicznych i periodykach medycznych  w historii Niemiec.
Już w marcu 2020r przejrzał kłamstwo kowidowe i ostrzegał przed zabójczymi szprycami.
Wszelkie jego przewidywania dotyczące pseudo pandemii covid 19 oraz ludobójczych szczepień sprawdziły się.
Tak zwana pandemia otworzyła mu oczy i przyznał, że prze 30 lat ogłupiał studentów medycyny bredniami o dobrodziejstwie szczepień. W jednym z wywiadów powiedział:
„..Przez 30 lat uczyłem niewłaściwie. Pilnie musimy w podręcznikach zrewidować rozdziały dotyczące szczepień.
Cały przemysł szczepionkowy to gigantyczne oszustwo, prawdopodobnie największe i najniebezpieczniejsze wszechczasów oszustwo szczepionkowe w medycynie, a to, czego jesteśmy teraz świadkami, to szczyt, końcowy produkt tego oszustwa”.
Link z  wypowiedzią jest poniżej.

Www.achern-weiss-bescheid.de/2022/12/14/prof-sucharit-bhakdi-ich-habe-30-jahre-lang-das-falsche-gelehrt


Znalazło się jeszcze kilku innych naukowców światowej sławy, którzy mieli odwagę i honor złożyć podobne wyznanie jak profesor Bhakdi, na przykład 
  dr Paul Marik, jeden z najbardziej znanych lekarzy i naukowców na świecie.

Dr Paul Marik nie jest zwyczajnym lekarzem. Ten były już profesor i były już doktor, zajmował drugie miejsce na świecie wśród cytowanych lekarzy-naukowców w swojej specjalności: intensywnej terapii. Dr Paul Ellis Marik poświęcił całe swoje zawodowe życie ratując ludzi i opracowując materiały dla studentów i lekarzy. W wywiadzie którego udzielił niezależnej witrynie internetowej powiedział:
“..Ja, tak samo jak większość lekarzy, byłem ogłupiony i zindoktrynowany i wierzyłem w oficjalną narrację. Pierre [Kory – jeden z pionierskich i odważnych lekarzy, którzy walczyli ze szczepionkami przeciwko Covid], był dużo szybszy, jak byłem wolniejszy, lecz z czasem też powoli dochodziłem do informacji. Wtedy nie mieliśmy pojęcia co zawierają te szczepionki, nie wiedzieliśmy co się dzieje, były niewystarczająco przetestowane i byliśmy okłamywani. Z czasem stało się coraz bardziej klarowne, że to było jedno wielkie wstrętne kłamstwo, że te szczepionki nie są ani bezpieczne, ani skuteczne. I gdy coraz to nowe dane zaczęły napływać i widzieliśmy dane z VAERS i innych systemów, stawało się to coraz bardziej jasne. (…) Ani jednej żyjącej duszy na tej planecie nie rekomendowałbym tych szczepionek. Ani jednej osobie. Jest niemożliwe abym się mylił. Kowid w pełnym świetle pokazał całą korupcję, która miała miejsce wcześniej. Teraz, kiedy powracam myślami do przeszłości i zastanawiam się, to widzę, że większość rzeczy, których się nauczyłem w uczelni medycznej to nieprawda. Ponieważ wierzyłem [ciałom regulacyjnym], które są zwyrodniałe i skorumpowane przez Big Pharma – wielkie korporacje farmaceutyczne. Zatem właściwie to co musiałem zrobić w ciągu ostnich 6 miesięcy, ostatniego roku, to „oduczyć się” wszystkiego czego nauczyłem się na uczelni medycznej, ponieważ Big Pharma kłamie….”(całość wywiadu tutaj: https://anthony.neon24.org/post/171280,dlaczego-lekarze-dali-sie-oglupic-propagandzie-kowidowej )

Wśród “nawróconych” lekarzy czy naukowców  nie było chyba ani jednego z Polski który by nie był wyznawcą religii szczepionkowej. Wszyscy oni są wyznawcami religii szczepionkowej i jeśli protestowali to na na gruncie bredni wirusowo szczepionkowej.  Zdecydowana większość z nich wzięła udział w zbrodni kowidowej, a kilkudziesięciu (czy może kilkuset) mordowało ludzi  za pomocą respiratorów!
Dlaczego to robili? Bo im za to zapłacili!

Przedstawiony obraz który ukazał się oczom ludzi po odsłonięciu telewizyjnej kotary covidowej przeraża. My ludzie jako gatunek jesteśmy nieudanym tworem Stwórcy, bestią doskonałą, nie mającą sobie równych na Ziemi.
Co jeszcze ta bestia zwana człowiekiem wymyśli aby zniszczyć własny gatunek, niebawem zobaczymy!

Anthony Ivanowitz 20.06.2023r. www.pospoliteruszenie.org

Ludzkość tak jak król jest naga …

============================

… i bynajmniej nie ma wyglądu młodego Apollo czy Venus, lecz jest obrzydliwą staruchą czy człekokształtnym rozkładającym się knurem o odrażającym wyglądzie.
Wielokrotnie twierdziłem, że ZŁO jest banalnie proste do przewidzenia i to co stało się w trakcie oszukańczej i zbrodniczej plandemii tak samo dzieje się obecnie w czasie tej dziwnej wojny za naszą wschodnią granicą, która za chwilę zawita do nas, bo nie wyrażamy żadnego sprzeciwu, a wręcz przeciwnie – chcemy bawić się w wojnę !
Na całym świecie miliardy mniej czy bardziej “wykształconych debili” pozakładało sobie szmaty na pyski, pobiegło nawet “poza kolejnością” wyszprycować się jakąś berbeluchą oraz zgodziło się dosłownie zniewolić totalnym bezprawiem, bo tak im czarci pomiot w ich pustych jak dzban czerepach zamienił szare komórki dosłownie w g ó w n o !
Po raz kolejny powtarzam – wystarczyło trzy lata temu globalnie OLAĆ nakaz masoneczkowy, a całą plandemię szlag by trafił już na samym starcie.
Tak się jednak “z woli ludu pracującego i niepracującego miast i wsi całego świata” nie stało, więc teraz czarci pomiot już wie, że może z ludzkością zrobić dosłownie WSZYSTKO, a ta durniejsza niż pantofelek “ludzkość” potulnie podporządkuje się każdej niewoli i tyranii jaką jest sobie czarci pomiot wyobrazić.
A co do “oddziałów covidowych” to w necie było mnóstwo filmików jak sobie pracownicy “służby zdrowia” tańczą po pustych korytarzach i bawią z radości spowodowanej wpływem na ich konta bankowe gigantycznej mamony.
A jak któryś pacjent-gamoń jeszcze nie wie o co chodzi to niech sobie spojrzy na ten obrazek:
https://www.dakowski.pl/mordujemy-was-bo-nam-za-to-placa/

PS: w polskiej “służbie zdrowia” cały czas trwa maseczkowy terror w wykonaniu lekarzy, którzy zmuszają pacjentów jak i również pielęgniarki, które najchętniej by ich same nie zakładały ani od nikoggo nie wymagały, do zakładania maseczek.
Oczywiście jak zawsze – NIE WSZYSCY lekarze dali się totalnie ogłupić, bo jest trochę takich co połapali się w czym rzecz, ale muszą pchać swój wózek do przodu, bo gdzie pójdą i za co będą żyć ? …
KST

Ustawa wywłaszczeniowa – antypolscy zarządcy wraz ze swoimi poplecznikami wypowiedzieli Polakom wojnę. Interweniujmy u senatorów !!

Ustawa wywłaszczeniowa antypolscy zarządcy wraz ze swoimi poplecznikami wypowiedzieli Polakom wojnę.

Ewa Nowak <ewanowak21@yahoo.com

W dniu 16 czerwca 2023 r. antypolscy zarządcy wraz ze swoimi poplecznikami wypowiedzieli Polakom wojnę.

Druk 3238 – Projekt zmian w prawie geologicznym i górniczym został przyjęty w III czytaniu przez 268 zdrajców:

– 236 zdrajców głosowało za zmianami,

– 32 zdrajców wstrzymało się od głosowania.

7 posłów nie głosowało, mam nadzieję, że mają dobre usprawiedliwienie swojej nieobecności w tak ważnej sprawie dla Polski i Polaków.

Każdy głos: „za” lub „wstrzymuje się” jest zdradą Polski i Polaków, bo „psim obowiązkiem” naszych pracowników jest ochrona naszych interesów, bezwzględna lojalność w stosunku do nas i bezwzględne przestrzeganie Konstytucji.

Skąd pochodzą w/w:

– 227 zdrajców z PIS,

– 3 zdrajców z Lewicy,

– 23 zdrajców z KP,

– 4 zdrajców z Porozumienia,

– 2 zdrajców z Kukiz’15,

– 3 zdrajców z PS,

– 3 zdrajców z Wolnościowców,

– 3 zdrajców z Niezależnych.

Wnioskodawcą Projektu jest Pan Mateusz Morawiecki, do reprezentacji zarządu oddelegowano Ministra Klimatu i Środowiska Annę Moskwę, adres: ul. Wawelska 52/54, 00-922 Warszawa.

Dla usystematyzowania co oznacza dla Polski i Polaków przyjęcie tej ustawy (Druk 3238):

1. Ustanowienie ochrony wszystkich złóż w Polsce na czas nieograniczony bez prawa zabudowy.

2. Wywłaszczenie bez odszkodowania ze swojej ziemi Polaków mieszkających i posiadających pola uprawne nad złożami i miejscami zatłaczania pod ziemię spalin z cementowni, elektrowni, spalarni śmieci itp.

Obszar taki według map obejmie 2/3 terytorium Polski. Nie pozwoli na remonty i rozbudowę domów, nie pozwoli na budowę nowych domów na działkach obecnie budowlanych.

3. Powoduje, że wody pitne podziemne, jako złoża strategiczne mogą być oddawane przez Głównego Geologa Kraju koncernom do eksploatacji. Woda może być dobrem wydzielanym.

4. Zagraża zdrowiu i życiu wielu ludzi i zwierząt poprzez zatłaczanie pod ziemię „pseudo CO2”, którymi będą spaliny sprężane pod bardzo wysokim ciśnieniem do postaci płynnej, gdzie z objętości 2,8 m3 rozprężać się będą do objętości 1000 m3 w czasie 1 sekundy. Można to porównać do składowania co 1 sek. miny przeciwczołgowej przez przewidywane lata (ok. 2 100 000 ton/rok – tylko z jednej Elektrowni Bełchatów a pozostałe cementownie i inne elektrownie?). 

5. Odbiera samorządom prawo do rozwoju swoich ojczyzn przez zakaz zabudowy terenów nad złożami, które przez jedna osobę – Głównego Geologa Kraju będą uznane za strategiczne (nawet piaski kwarcowe)

6. Wykluczy Samorządy z uczestnictwa w procesie wydawania koncesji, wartość gruntów, budynków publicznych nad złożem objętym ochroną spadnie do zera.

7. Karze samorządy, które nie ujawnią złóż w studiach i planach miejscowych od 30 tys. zł do 120 tys. złotych – czyli nakazuje płacić społecznościom lokalnym kary za to, że nie chcą oddać koncernom naszych dóbr.

8. Umożliwia korumpowanie samorządowców poprzez płacenie za sporządzanie planów miejscowych przez koncerny.

9. Powoduje, że koncesja jest ostatecznym aktem prawnym, który nie daje możliwości zaskarżenia jej do Sądu przez właścicieli nieruchomości i samorządy.

10. Przewiduje odszkodowania za możliwość niekontrolowanej erupcji spod ziemi tych spalin, możliwość wystąpienia trzęsień ziemi, duszenia ludzi i zwierzą, w niespotykanej w Polsce skali. 

11. Wyklucza na zawsze możliwość wykorzystania taniej i czystej energii geotermalnej w Polsce na wszystkich obszarach, pod którymi zatłaczane będą spaliny. 

Z uwagi na powyższe bardzo Was proszę abyście przekierowali swoją całą energię na senatorów, bo żaden z nich NIE MA PRAWA zagłosowania za tym haniebnym i niezgodnym z naszą Konstytucją projektem.

Zalejcie ich email’ami, odwiedźcie ich w biurach, kup herbatniki i idź zapytaj jakie ma zdanie i jaki ma zamiar oddać głos w tej sprawie.

UWAGA:

– nie wolno nikomu wchodzić do domu, bo narażasz się na zarzut naruszenia miru domowego,

– odwiedziny mogą mieć miejsce tylko raz aby nie narazić się na zarzut nękania (np. w poniedziałek Janek, a we wtorek Kazik),

– nie zachowujemy się głośno aby nie narazić się na zarzut zakłócania porządku publicznego.

Opór ma sens i możemy to zatrzymać ale to jest właśnie ten moment kiedy musimy stanąć wszyscy razem ponad kłótniami i podziałami. Tu chodzi o realne i bezpośrednie zagrożenie życia i zdrowia naszego i naszych Rodzin oraz istnienia naszej własności !!!

Adresy email senatorów (kopiuj, by wysłać maila zbiorowego):

biuro@senatorarndt.pl, bpbernacki@gmail.com, biuro@halinabieda.pl, biuro@bierecki.senat.pl, biuro@blaszczyk.senat.pl, biurosenatorskiebober@gmail.com, senator@jacekbogucki.pl, biurosenatorskie@marekborowski.pl, biuro@b-borusewicz.pl, biuro@biurosenatorskie.pl, biuro@marcinbosacki.pl, biurosenatorskiekbrejza@gmail.com, biuro@jacekbury.pl, kontakt@jerzychroscikowski.pl, biuro@alicjachybicka.pl, senator@czarnobaj.senat.pl, biuro@grzegorzczelej.pl, senator.czerwinski.biuro@gmail.com, biuro@senatorczudowska.pl, biuro@dobkowski.senat.pl, senator@dowhan.pl, senator.arturdunin@gmail.com, biuro@wiktordurlak.pl, Jerzy.Fedorowicz@onet.eu, biurogliwice@frankiewicz.pl, biuro@ewagaweda.pl, platforma.koszalin@gmail.com, senator.godyla@gmail.com, biuro@stanislawgogacz.pl, biuro.golba@gmail.com, biurosenatorskie@agnieszkagorgonkomor.pl, tomasz.grodzki@senat.gov.pl, biuro@januszgromek.pl, Senator.Gromko@gmail.com, senator.hamerski@gmail.com, biuro@hibner.pl, biurojmj@gmail.com, biuro@jazlowiecka.senat.pl, michal.kaminski@senat.gov.pl, s.karczewskibiuro@wp.pl, biuro@kazimierzkleina.pl, biuro@klich.pl, andrzej@kobiak.bydgoszcz.pl, senator.koc@gmail.com, biuro@kochan.senat.pl, biuro@kolacz-leszczynska.pl, wladyslaw_komarnicki@wp.pl, senator@komorowski.senat.pl, senatorkonieczny@gmail.com, kontakt@tadeuszkopec.pl, senatorkopiczko@gmail.com, biuro@kraska.home.pl, biuro@krzysztofkwiatkowski.com.pl, senator.stanislaw.lamczyk@gmail.com, filipl@wp.pl, pabianice@senatorluczak.pl, senatorlyczak.biuro@wp.pl, biuro@majer.senat.pl, biuro.maleckalibera@gmail.com, senator.robertmamatow@wp.pl, biuro.marekmartynowski@wp.pl, biuro@matecka.senat.pl, antonimezydlo.biuro@op.pl, Gabriela.Morawska-Stanecka@senat.gov.pl, senator.kmjg@gmail.com, boguslawa.orzechowska@gmail.com, biuro.stanislawozog@gmail.com, biuro@pajakandrzej.pl, biuro@januszpecherz.pl, senator.pek@gmail.com, biuro@wojciechpiecha.eu, biurosenatorskie@plura.pl, biuro@aleksanderpociej.pl, biuro@zdzislawpupa.pl, biuro@jadwigarotnicka.pl, biurorusiecki@tlen.pl, biuro@slawomirrybicki.pl, kontakt@sagatowska.net, biurosenatorskie@joannasekula.pl, biuro@sewerynski.pl, biuro@skurkiewicz.pl, kslon@op.pl, biuro.senator@interia.pl, szejnfeld.biuro@gmail.com, biuro@senatorszwed.pl, senatorrafalslusarz@gmail.com, biuro@swilski.senat.pl, biuro@tobiszowska.senat.pl, wadim@tyszkiewicz.senat.pl, biuro@ujazdowski.pl, biuro@wcisla.senat.pl, biuro.senatorskie@kazimierzwiatr.pl, wlosowicz.jacek@gmail.com, szajac@wp.pl, senator@jozefzajac.pl, biuro@zdrojewska.senat.pl, biuro@zdrojewski.info, wojciechziemniak@wp.pl

Dla polskich katolików diabeł wymyślił PiS

Dla polskich katolików diabeł wymyślił PiS

Kategoria: Archiwum, Polecane, Polityka, Polska, Ważne, Wiara

Autor: CzarnaLimuzyna , 19 czerwca 2023

Błądzenie jest rzeczą ludzką, ale dobrowolne trwanie w błędzie jest rzeczą diabelską

Aby rozpocząć niespotykaną przedtem w historii operację ostatecznego przekształcenia ponad 30 milionowego narodu o chrześcijańskich korzeniach w zbiorowisko pozbawionych tożsamości niewolników potrzebny był „prawicowy” i “katolicki” szyld oraz stojący za nim ludzie tworzący rzekomą alternatywę dla zła.

PiS nie jest projektodawcą ustaw „rozbiorowych” /resetowych/

Wspomnianą operację przeprowadzaną na żywym organizmie od 8 lat realizują ludzie specjalnie wybrani. Jednak to nie oni są „elitą” czyli grupą pomysłodawców. Jako osobnicy małoduszni i “lewoskrętni”, rzadko posługujący się rozumem i sumieniem, lecz kojarzeni, o zgrozo, z prawicą, doskonale nadają się do realizacji najgorszych planów. Polska w tym momencie ma już system partyjny bardzo podobny do zachodniego: lewicę podzieloną na część jawną i zakamuflowaną, nazywaną łże prawicą. Ktoś zapyta jak to możliwe, aby tak marny kamuflaż wciąż działał. Działa za każdym razem, powtarzany jak zaklęcie niezliczoną ilość razy „Zjednoczona prawica” przez wszystkie media głównego ścieku.

Jak już wspomniałem PiS nie jest projektodawcą ustaw rozbiorowych. On je tylko zatwierdza. PiS będzie potrzebny jako główna siła targowicy dopóki w społeczeństwie będzie się tkwić potencjalne zarzewie narodowego oporu. Jest potrzebny, aby udawać opór i chęć “dobrej zmiany”. Niektórzy widząc przynajmniej część tej katastrofy i cześć lodowej góry wyznaczającej kierunek „zrównoważonego niedorozwoju” lub inaczej: czujący coraz mocniejszy żar bijący od przepaści ględzą o wyborze zła mniejszego.

Zło które przyszło do Polski dzięki PiS okazało się największe w całym 30 letnim okresie trwania „PRL bis”, uruchamiając kostkę domina. Zło, które w następnej swojej kadencji przyjdzie z PiS lub z jego „przeciwieństwem” może okazać się jeszcze większe.

Rozum jest wzrokiem duszy

To druga sentencja ze Św. Augustyna, którą cytuję z pamięci. Czyniąc z niej pożytek można stwierdzić, iż  rozum może mieć utrudnione działanie przy braku znajomości faktów. Błąd na wejściu (nieprawdziwe dane) powodują błąd na wyjściu (nieprawdziwe sądy i opinie). Nie znając prawdy czyli nie potrafiąc dostrzec niezgodności naszych sądów i opinii z faktami, dokonujemy złych wyborów.

  • PiS podpisał wszystkie diabelskie certyfikaty określane mianem „klimatycznych”, zgodnych z polityką Wielkiego Resetu.
  • PiS „dołożył swoje” czyli był kolejną formacją, której polityka doprowadziła do największej katastrofy demograficznej w historii Polski.
  • Formacja antynarodowych socjalistów utrzymała patologiczny system finansowania usług zdrowotnych oraz akceptuje dyktat BigPharmy w ramach obowiązujących procedur w polskiej medycynie.
  • PiS doprowadził do powstania największego zadłużenia w całej historii Polski.
  • Formacja Kaczyńskiego i Morawieckiego spowodowała dramatyczny wzrost śmiertelności w Polsce w nadmiarowej skali ponad 200 tys. ofiar w wyniku wprowadzenia zbrodniczego lockdownu.
  • Ogólnie: “oddaje wolność, własność, życie, zdrowie Polaków ponadnarodowym organizacjom przestępczym”.

Nie wymieniam wszystkiego, ale to wystarczy, aby ocenić i określić poparcie dla tej formacji mianem głupoty albo nazwać przejawem złej woli. Reszta zawiera się w tytule.

========================================

MD:

Jednak jesteśmy krótkowzroczni: To „brat .:.” Geremek narzucił amatorom w sejmie w 1989 ordynację „proporcjonalną”.
To ona, wymyślona dopiero w końcu XIX wieku w Belgii przez socjalistów, daje władzę wybierania do parlamentu „pupilków prezesa”. Dlatego POPiS tak boi się pisania o ordynacji naturalnej – Jednomandatowych Okręgach – bo w nich można wybrać NAJLEPSZEGO w powiecie. Jeśli musimy żyć w pseudo-demokracji, to walczmy o JOW.

Polscy decydenci nie przestają zadziwiać swoją naiwnością i krótkowzrocznością.

Polscy decydenci nie przestają zadziwiać swoją naiwnością i krótkowzrocznością.

Jadwiga Emilewicz tworzy katalog polskich inwestycji w odbudowę Ukrainy.

emilewicz-katalog-polskich-inwestycji-w-odbudowe-ukrainy

Polscy decydenci nie przestają zadziwiać swoją naiwnością i krótkowzrocznością. Tym razem z co najmniej dyskusyjnym pomysłem wychyliła się Jadwiga Emilewicz, pełniąca funkcję pełnomocnika rządu ds. polsko-ukraińskiej współpracy rozwojowej.

Jadwiga Emilewicz ujawniła, że zaczęła tworzyć listę inwestycji na Ukrainie, które mają realizować po zwycięskiej wojnie polskie firmy. Lista ta ma wkrótce zostać przekazana stronie ukraińskiej.

-Zależy mi na tym, żeby rodzimych przedsiębiorców kontaktować z ukraińską administracją odpowiedzialną za postępowania przetargowe, ale także z ukraińskimi partnerami biznesowymi – powiedziała.

Źródło: wpolityce.pl

NASZ KOMENTARZ: Z jednej strony mamy tu do czynienia z klasycznym dzieleniem skóry na żywym niedźwiedziu, czyli Rosji. Wojna wciąż się toczy i wcale nie jest pewne, że Ukraina ją wygra. Ostatnie wydarzenia na froncie skłaniają raczej do ostrożnego podejścia – ukraińska, zapowiadana od dawna kontrofensywa, trwa już bez mała dwa tygodnie i osiąga mizerne rezultaty, przy jednoczesnych, ogromnych stratach własnych.

Równie dobrze wojnę może wygrać Putin, a wtedy w odbudowę zniszczeń zaangażują się firmy chińskie i indyjskie, nie polskie. Pamiętamy słynną mapkę regionów, które miały przypaść poszczególnym krajom w dziele odbudowy. Polska miała zyskać obwód doniecki, który do dziś jest w około połowie kontrolowany przez wojska rosyjskie. Z drugiej strony, na tej wojnie, jak na razie, Polska wyłącznie traci, a jeśli nawet dojdzie do zwycięstwa Ukrainy, nasz udział w odbudowie ograniczy się przede wszystkim do nowego drenowania kieszeni Polaków na rzecz tejże odbudowy.

Kokosy zbiorą z kolei przede wszystkim firmy francuskie, niemieckie i amerykańskie. Nie mamy co do tego najmniejszych wątpliwości.

[Czyżby?? A izraelskie to pikuś?? md]

CO SOBIE JESZCZE NEGOCJUJĄ?

CO SOBIE JESZCZE NEGOCJUJĄ?

Krzysztof Baliński

Na początek trochę historii. 24 lutego 2011 r. rząd udał się, w prawie pełnym składzie, do Izraela. O czym tam obradowali? W lakonicznych komunikatach mowa była o „kwestiach bezpieczeństwa”. Tylko Szewach Weiss opisał atmosferę, w jakiej przebiegały rozmowy – tak dobrą, że na koniec spotkania razem śpiewali. Oprócz współpracy wojskowej, omawiano sytuację w służbie zdrowia, czyli prywatyzację polskich szpitali. Czy oba segmenty rozmów dotyczyły tego samego? Tego nie wiemy, chociaż pojawiły się spekulacje, że broń z Izraela nie trafi do Polski, za to zapłata za nią trafi do Izraela, na konta mafii „przemysłu Holokaustu”. Po wizycie sprawy uległy przyspieszeniu – Tusk skierował do wojewodów tajne zarządzenie, by w trybie administracyjnym oddawali mienie żydowskie zgłaszającym się „spadkobiercom”, niemającym dokumentów umożliwiających przeprowadzenie postępowania sądowego. Zareagował też uchwaleniem ustawy o rozszerzeniu tajemnicy państwowej, z zapisami umożliwiającymi bezwzględne utajnienie wszystkich umów i porozumień, poprzez klauzulę, że nie będą one publikowane. Najwyraźniej to także musiał uradzić z Netanjahu.

„Times of Israel” pochwalił polskie władze za to, że 50 tysięcy obywateli Izraela, którzy urodzili się w Polsce i mogą udowodnić, że są ofiarami nazistowskich lub sowieckich represji będzie mogło pobierać comiesięczną rentę. Urzędnik polskiego MSZ uzasadnił to tak: „Do miesięcznych świadczeń kwalifikuje się każdy mieszkający w Izraelu, kto urodził się jako obywatel polski i ucierpiał podczas wojny pod okupacją niemiecką. To samo dotyczy kolejnej okupacji – sowieckiej – do roku 1956. Na przykład żołnierz Armii Czerwonej, który podczas marszu na zachód zatrzymał się w Polsce i poślubił polską obywatelkę, a następnie po wojnie wyjechał z kraju do Związku Sowieckiego. I jeśli poza Polską w Związku Sowieckim urodziło się dziecko, i to dziecko cierpiało w Związku Sowieckim, to dzisiaj może ubiegać się o status weterana wojennego lub osoby prześladowanej”. Przekaz wzmocnił Robert Brown z HEART: „Do świadczeń rządu polskiego kwalifikuje się 50 tysięcy obywateli Izraela ocalałych z Holokaustu – w tym ich małżonkowie, jak również urodzeni po wojnie w komunistycznej Rosji”, czyli praktycznie każdy Żyd, który wyemigrował z Polski, w tym bandyta z UB postrzelony przez żołnierza wyklętego.

Na ten temat wypowiadały się wyłącznie organizacje zajmujące się restytucją mienia. Inkryminowany Robert Brown, mówiąc o rentach w samych superlatywach, podkreślił, że będzie „kontynuował poszukiwanie dróg pomocy ofiarom holokaustu i ich spadkobiercom w odzyskaniu własności w Polsce, która została rozszabrowana w czasie holokaustu”. Gideon Tylor ze Światowej Organizacji Restytucji Mienia pochwalił się, że to jego organizacja negocjowała rozwiązanie z polskim rządem przez sześć miesięcy. Z kolei „Jewish Week of New York” powoływał się na urzędników „zajmujących się restytucją mienia”.

Tylko jednorazowa wypłata 100 euro dla 50 tysięcy oznaczała wydatek 20 milionów złotych miesięcznie. W 2014 roku beneficjentów „porozumienia” między Tuskiem i Gideonem było 50 tysięcy, ale holokaustowa mafia uelastyczniła definicję „ofiar Holokaustu” – rozciąga ją na wszystkich Żydów, którzy przeżyli II wojnę oraz zalicza do ofiar „tych, którzy zginęli, ale i także tych, którzy się z tego powodu nie urodzili”. No i podpiera się mądrością Elie Wiesela: „Nie wszystkie ofiary były Żydami, ale każdy Żyd był ofiarą”. Przy takim podejściu jest oczywiste, że liczba beneficjentów polskich rent rośnie w postępie geometrycznym, a dziura w budżecie wynikająca z uprawnień emerytalnych i rentowych staje się tak wielka, że czyni z Polski finansowego bankruta.

I jeszcze jedno: Polska wypłaca od dawna obywatelom Izraela, którzy uciekli z Polski wysokie resortowe emerytury (de facto za zbrodnie popełnione na Polakach), ale gdy 1 października 2017 r. weszła w życie tzw. ustawa deubekizacyjna, która radykalnie obniżyła emerytury i renty funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa, nie objęła pobierających takie świadczenia żyjących w Izraelu. Równocześnie Muzeum Holocaustu w Waszyngtonie zgłosiło żądania nieograniczonego dostępu do zasobu archiwalnego IPN. I tu pytania: Do czego Muzeum potrzebne są dokumenty wytworzone przez organa bezpieczeństwa PRL i czy ustawa nie objęła Izraelczyków dlatego, że ich teczki z archiwów IPN wyparowały?

W listopadzie 2016 r. w Tel Awiwie pojawił się rząd Beaty Szydło. Pojawiły się też spekulacje, że chodzi o finansową kombinację: pieniądze na odbudowę armii przeznaczyć, pod przykrywką kontraktów zbrojeniowych, na spłatę roszczeń, a stojących temu na przeszkodzie wyrzucić z rządu. I tak się stało – podmieniono nie tylko ministra obrony, ale i premier, którą po podpisaniu tajnych umów potraktowano na zasadzie „Murzyn zrobił swoje, murzyn może odejść” i podmieniono na bankstera, którego nominację gazety izraelskie powitały: „Bankowiec o żydowskich korzeniach na czele polskiego rządu”. Taki sam schemat można zastosować przez zawyżenie wartości kontraktów. No, bo dlaczego minister Błaszczak bez szemrania kupuje wszystko, co mu Żydzi każą i wcale się nie targuje? W tym miejscu postawmy pytanie: Jak to jest, że Grecja wydaje na armię dwa razy mniej niż Polska, a siły lądowe ma półtora razy większe, lotnictwo trzy razy większe, a flotę wojenną osiem razy większą?

12 września 2022 „Zman Israel”, hebrajskojęzyczna wersja „Times of Israel” ujawniła, że izraelska firma zbrojeniowa dostarcza Ukrainie za pośrednictwem Polski systemy zwalczania dronów, aby obejść odmowę Izraela sprzedaży zaawansowanej broni do Ukrainy dla walki z Rosjanami, i że izraelskie ministerstwo obrony udaje, że nie wie o pośrednictwie Warszawy w tym procederze. Gazeta przypomniała, że ministerstwo „sprzeciwia się” sprzedaży Kijowowi takich systemów, bo Izrael dąży do zachowania więzi z Rosją, głównie z uwagi na rosyjską obecność wojskową w Syrii, gdzie lotnictwo izraelskie regularnie atakuje związane z Iranem cele oraz dlatego, że Rosja ma wielką społeczność żydowską.

Wiemy, dlaczego wizyty rządu w Izraelu i to, co tam uzgodniono, zostały owiana tak wielką dyskrecją i mają dla Polaków pozostać tajemnicą po wsze czasy. Nie wiemy natomiast, z kim Tusk i Szydło się spotkali. Przypomnijmy: ustawa o zwrocie mienia gmin wyznaniowych żydowskich ostatecznego kształtu nabrała i została przepchnięta w Sejmie, dopiero po ściągnięciu do Izraela Aleksandra Kwaśniewskiego i Włodzimierza Cimoszewicza, gdzie spotkali się z przedstawicielami Światowego Kongresu Żydów. Na obu wywierano tam naciski, dla wpisania do ustawy WJRO, jako jednego z beneficjentów zwracanego majątku. Do defraudacji mienia państwowego doszło więc przy pomocy prostego triku. Ale czy tylko?

Beacie Szydło przydarzyła się w Izraelu przygoda – kolizja z pojazdami kolumny rządowej. Że była to próba zastraszenia, niech świadczy żałośliwy ton jej oficjalnych wystąpień oraz meldunek złożony Netanjahu, że będzie ze zdwojoną energią zwalczała „antysemityzm”. Innymi słowy, powodowana panicznym strachem zobowiązała się prześladować obywateli polskich wskazanych przez rząd izraelski. Rezultat widoczny był natychmiast – sąd skazał Piotra Rybaka na 10 miesięcy bezwzględnego więzienia za spalenie „kukły Żyda” podczas manifestacji sprzeciwiającej się żydowski roszczeniom.

Dawid Jabłoński, twórca kanału TerraPeuta zwrócił uwagę na zawartą z Izraelem umowę nt. zabezpieczeń społecznych stypulującą, że emerytury i renty wyliczone w Izraela są wypłacane przez ZUS w Polsce. Umowa długo utrzymywana była w tajemnicy – podpisano ją 22 listopada 2016, a opublikowano w Dzienniku Ustaw w maju 2021, czyli 5 lat później. A mamy w niej takie smaczki: Emerytury i renty, które Izraelczycy pobierają w Polsce, są wyliczane w Izraelu; Strona polska nie ma prawa weryfikować wiarygodności wniosków emerytalnych przedkładanych przez stronę izraelską; Wszystkie koszty związane z obsługą wniosków ponosi strona polska; Pobierający świadczenia nie muszą przebywać na terenie Polski. Co w umowie najbardziej poraża? Zasada wzajemności. Bo Polacy nie przenoszą się do Izraela, nie uzyskują masowo izraelskich paszportów, do Izraela nie wybierają się też polscy Żydzi, bo w Polsce da się dobrze żyć, chociażby (tak, jak Engelking) z „antysemityzmu Polaków”. No i musieliby mieszkać w kibucach, pod gradem rakiet Hamasu. Ponadto Izrael dokonuje starannej selekcji imigrantów – nie dopuszcza nie nadających się do służby w izraelskim wojsku i policji, starych, niedołężnych i schorowanych emerytów, obciążających izraelski system emerytalny.

O tym, że umowa została ewidentnie skonstruowana pod kątem Izraelczyków i że negocjatorzy z Polski bez szemrania przyjęli propozycje Izraelczyków, świadczy dosłowne, czyli kiepskie i pospieszne tłumaczenie z hebrajskiego. Umowa stwarza pole do wielkich nadużyć. Jaki jest jej ukryty cel? Zachęca do masowego osiedlania się w Polsce. Jest mostem finansowym zbudowanym dla uchodźców z Izrael w przypadku wojennej zawieruchy na Bliskim Wschodzie. To coś w rodzaju mostu powietrznego, którym za rządu Mazowieckiego przerzucono do Izraela przez lotnisko Okęcie kilkaset tysięcy sowieckich Żydów, z tym, że nie będzie chodziło o zapowiedziany przez Morawieckiego wielki powrót Polaków ze „zmywaku” w Londynie i repatriantów z Kazachstanu. To wreszcie ukryty sposób na wydrenowanie z Polski odszkodowań za mienie pożydowskie.

Przy okazji wyszło na jaw, że istnieje jakaś „nowa” specjalna umowa polsko-ukraińska, że Ukraińcowi wystarczy przepracować choćby kilka godzin i odprowadzić jedną składkę, aby zdobyć uprawnienia do pobierania 1588,44 zł., że świadczenia dla Ukraińców stają się dla naszego systemu zabezpieczeń społecznych ogromnym obciążeniem i że budżet państwa dopłaca do systemu 80 mld zł. Krótko mówiąc – ZUS wziął sobie na barki nie tylko połowę izraelskich emerytów, ale i połowę ukraińskich emerytów. I tu pytanie: Dlaczego na siedzibie polskiego ZUS jest tylko flaga Ukrainy, a nie flaga Izraela?

W połowie czerwca 2020 Izrael zawiesił wyjazdy edukacyjne uczniów szkół średnich do Polski. Tamtejsze ministerstwo edukacji uzasadniło to tym, że pojawiły się problemy z bezpieczeństwem uczniów, a polski MSZ tym, że Polska nie mogła dłużej akceptować ochroniarzy uzbrojonych w broń palną, którzy towarzyszyli żydowskiej młodzieży. Trwające półtora roku negocjacje uwieńczyła wizyta izraelskiego ministra Elli Cohena. Treść umowy z Polską ujawniły władze Izraela – na terenie Polski izraelskie wycieczki mają być chronione przez polskie prywatne firmy ochroniarskie, ale dopuszczono obecność agentów ochrony z Izraela, po uprzednim tego zgłoszeniu i uzasadnieniu.

Szef polskiego MSZ nie krył radości: „Wzmacniamy polsko-izraelskie relacje, dla wspólnego bezpieczeństwa. Porozumienie gwarantuje także stronie polskiej możliwość organizacji polskich wizyt edukacyjnych w Izraelu na tych samych zasadach”. Problem w tym, że o wizytach polskiej młodzieży w Izraelu nikt nie słyszał, i oświadczenie należy rozumieć: polska młodzież z „Nigdy Więcej” i z Muzeum Polin, na koszt polskiego rządu i w towarzystwie opłacanych przez Polskę ochroniarzy izraelskich, będzie zwiedzać Instytut Jad Waszem. Umowa wskazuje, że jej celem jest edukacja młodzieży obu krajów i zawiera.

Umowa nie zmieniła nic. Stworzyła za to okazję do antypolskich wystąpień. Przedmiotem krytyki stało się między innymi rekomendowane do zwiedzania Muzeum Polaków Ratujących Żydów podczas II wojny światowej im. Rodziny Ulmów w Markowej. Wg Jad Waszem, wśród zalecanych do zwiedzania instytucji są muzea poświęcone „żołnierzom wyklętym, którzy dopuszczali się mordów na Żydach. Wycieczki muszą zachowywać „pełną wierność historyczną, w tym rolę Polaków w prześladowaniach, wydawaniu i mordowaniu Żydów podczas Holokaustu”. Według profesor Havi Dreifuss, ekspozycje w tych muzeach „ignorują udokumentowane aspekty udziału Polaków w mordowaniu Żydów”.  A sam Elli Cohen ni stąd, ni zowąd pogroził: „Nigdy więcej antysemityzmu, nigdy więcej dyskryminacji innych ludzi, nigdy więcej chęci anihilacji Żydów na świecie. Musimy pamiętać, do czego może doprowadzić nienawiść, rasizm i antysemityzm.

Cohen przypomniał, że jego kraj wspierał „Solidarność” i aspiracje Polaków do wolności w okresie reżimu komunistycznego. I rzeczywiście – W połowie lat 70., CIA poszukując kontaktów z opozycją w Polsce, zwróciła się do Mosadu. Ronald Reagan przyznał, że miliony dolarów przekazane zostały „opozycji demokratycznej” za pomocą siatki Mosadu. Wg Krzysztofa Wyszkowskiego, Amerykanie z CIA do dostarczenia pieniędzy wykorzystali siatkę agenturalną Mosadu w „S”, co spowodowało, że pieniądze docierały głównie do jednej frakcji opozycji i to było widać gołym okiem – ci dofinansowani odróżniali się od polskiej biedoty. Do takich niecnych podejrzeń skłania też nadanie honorowego obywatelstwa Polski b. szefowi Mosadu.

Na swój sposób „aspiracje Polaków do wolności w okresie reżimu komunistycznego” wspierali ziomkowie Cohena zza Oceanu. We wrześniu 1985 r. Wojciech Jaruzelski spotkał się w Nowym Jorku z Davidem Rockefellerem, którzy nastręczył mu partnerów wśród opozycji, i nie przypadkiem wydarzenia roku ‘89 zwane są brutalnie przez organizacje żydowskie „Układem Jaruzelski-Geremek”. Po formalnym odzyskaniu niepodległości Polacy kilkakrotnie padli ofiarą rabunku na wielką skalę, sądząc, że to niezbędne koszty transformacji ustrojowej, a nie skutek zawartej pod auspicjami Rockefellera umowy. I nie ma znaczenia, że umowa była niepisana. Ma znaczenie, że jest kropka w kropkę realizowana przez wszystkie ekipy rządzące Polską. W 1992 zawarta została tajna umowa między Bankiem Światowym i NBP o zamrożeniu na parę lat stopy wymiany między dolarem a złotym. Było rzeczą oczywistą, że osoby znające tę tajemnicę uzyskały stukrotne „przebicie”. A kto był doradcą ówczesnego prezesa NBP? Prezes Centralnego Banku Izraela Michael Bruno.

2 grudnia 2016 r. a więc ładnych kilka lat przed wojną na Ukrainie, rząd polski zawarł z rządem ukraińskim umowę, ujawnioną dopiero 3 lata później, która zakłada nieodpłatne przekazania uzbrojenia, produktów podwójnego zastosowania i mienia niebojowego pochodzącego z zasobów sił zbrojnych jednej ze stron, zarówno w sprzęcie bojowym i niebojowym, wojskowym i cywilnym”, czyli praktycznie wszystkich zasobów, jakimi dysponuje Państwo Polskie, bez wyznaczania górnej granicy pomocy. Umowa ma zasadnicze dla Polski znaczenie. Zawiera postanowienia, które rujnują nasz kraj, pozbawiają go suwerenności, pozwalają na przejęcie wszystkich zasobów ekonomicznych Polski. Ujawnienie umowy nie wywołało zainteresowania opozycji sejmowej. Czy nie dlatego, że sprawa po cichu została uzgodniona między rządem i opozycją? Czy schemat ukraiński nie jest przygotowaniem do innego schematu – udostępnienia wszystkich zasobów naszego państwa Izraelowi? Odnotujmy też, że nasz cherlawy minister obrony w swych kontaktach z odpowiednikami w Tel Awiwie i Waszyngtonie coraz częściej rozmawia o Iranie.

W stosunkach polsko-żydowskich jest wiele tajemnic. Tajemnicą pozostaje, dlaczego Duda nie przeegzaminował prezydenta Izraela, gdy ten oświadczył: „Oczywiście pamiętam o sprawie żydowskich roszczeń majątkowych wobec Polski oraz o złożonych obietnicach i podpisanych umowach”. Gdy w trakcie kampanii wyborczej Duda mówił, że nie poprze wypłaty odszkodowań za pożydowskie majątki, na łamach „Haaretz” głos zabrał Jojne Daniels: „Tak nie myśli i podjęte zobowiązania zrealizuje”. To, że więcej dowiadujemy się od naszych „żydowskich przyjaciół”, niż od własnego rządu, to nie przypadek. To forma nacisku na włodarzy Polski, którzy mają wiedzieć, że od niczego się nie wywiną, bo wszelkie tajne ustalenia zostaną ujawnione. Mówimy umowy „nierównoprawne”, „asymetryczne”, tak jakby chodziło o źle wynegocjowane, a chodzi o świadomie popełnioną zdradę stanu. I jeszcze jedno: Jeśli jakaś grupa osób dogaduje się za kulisami, to czy nie jest to spisek, czyli przestępstwo?

W ciągu ostatnich trzech dekad Polska odniosła sukces gospodarczy. Okupiony został potem i łzami, pauperyzacją społeczeństwa, masową emigracją zarobkową, przejęciem znacznej części majątku przez międzynarodowych lichwiarzy. Dziś, dzięki „złożonym obietnicom i podpisanym umowom”, ten skromny sukces jest zaprzepaszczany. A w dodatku nie wiemy, co sobie jeszcze negocjują.

Krzysztof Baliński

===============================

“Europejskie wartości” w Warszawie? Sataniści maszerowali w paradzie LGBT…

“Europejskie wartości” w Warszawie? Sataniści otwarcie maszerowali w paradzie LGBT

#LGBT #Rafał Trzaskowski #satanizm #tzw. parada równości #Warszawa

Wyznawcy ideologii LGBT coraz mniej kryją się ze swymi koneksjami na „europejską” miarę… Podczas niedzielnego marszu, który przemową otwierał prezydent Rafał Trzaskowski, pojawili się członkowie sekty satanistycznej, bez wstydu eksponujący swoje symbole w otoczeniu dzieci.

Wzburzenie na Twitterze wzbudziła obecność sekty satanistycznej Global Order of Satan Polska (czyli oddział polski organizacji Światowy Porządek Szatana) na tegorocznej paradzie homoseksualni-genderowej.

Swoim uczestnictwem w warszawskim pochodzie LGBT w mediach społecznościowych pochwalili się sataniści z Global Order of Satan Polska. W paradzie szli razem z Ateistyczną Fundacją im. Kazimierza Łyszczyńskiego. Warszawo, miasto bohaterze, ale upadłaś

wpolityce.pl

Sataniści na paradzie LGBT! To “wartości” Trzaskowskiego?

Swoim uczestnictwem w warszawskim pochodzie LGBT w mediach społecznościowych pochwalili się sataniści z Global Order of Satan Polska.

W przeciwieństwie do odbywającego się tego samego dnia Marszu dla Życia i Rodziny, który nie wzbudził zainteresowania władz miejskich, tu osobiście pojawił się prezydent Rafał Trzaskowski. Podczas przemowy inaugurującej tę gorszącą imprezę mówił o wspólnych „wartościach” łączących europejskie miasta, w których odbywają się tzw. parady równości.

Sataniści paradowali w „doborowym” otoczeniu – obok Ateistycznej Fundacji im. Kazimierza Łyszczyńskiego, Partii Razem oraz… Banku Paribas.

Jak widać owa instytucja finansowa nie ma problemu nie tylko z eksponowaniem swego logo podczas gwałcącej moralność publiczną maszkarady, ale nawet z występowaniem obok zdeklarowanych czcicieli szatana.

Jeden z użytkowników Twittera kąśliwie skomentował ten fakt, udostępniając zrzut ekranu z profilu dyrektora banku, przedstawiającego się jako Przemek Gdanski. Nie dziwota, BNP ma prezesa zaimkarza – czytamy, co odnosi się do zaimków he/him zapisanym w sposób, w jaki ruch LGBT określa przynależność do „różnych płci”.

Źródło: Twitter

Przemek Gdanski (he/him)

chief EMPOWERMENT officer at BNP Paribas Bank Polska, Head of Territory for BNP Paribas Group Companies in Poland (

TVPInfo i podobne kłamią, głupio i bezczelnie: „Inflacja wyhamowała. Z tygodnia na tydzień coraz taniej”…

TVPInfo kłamie, głupio i bezczelnie: „Inflacja wyhamowała. Z tygodnia na tydzień coraz taniej”…

inflacja-w-polsce-w-czerwcu-2023-z-tygodnia-na-tydzien-coraz-taniej

Inflacja hamuje. Inflacja wyhamowała.. [To które zdanie prawdziwe?? md]

[A „wolniejszy wzrost” to całkiem co innego, niż „obniżka”. M. Dakowski]

[Oto, jak bredzą:]

================

Analiza paragonów pokazuje, że z tygodnia na tydzień za zakupy płacimy mniej, nie tylko za sprawą sezonowości produktów.

Portal Businss Insider regularnie sprawdza wartość koszyka składającego się z tych samych produktów. „Od pewnego czasu wartość naszego koszyka, który składa się z 14 artykułów, wyraźnie spada. Między 7 a 13 czerwca całe zakupy kosztowały 131,10 zł. Jeszcze tydzień temu było to niemal 135 zł. W rekordowym badaniu na przełomie kwietnia i maja koszyk kosztował aż 139,49 zł” – czytamy.

Nie bez znaczenia jest też sezonowość produktów, m.in. pomidorów i ziemniaków. „W sklepach 1 kg pomidorów malinowych kosztuje 12,32 zł, a to o ponad 12 proc. mniej niż tydzień wcześniej. Jeszcze wyraźniej widać, że pełną parą ruszyły już zbiory wczesnych ziemniaków. W sklepach 1 kg ziemniaków kosztuje teraz nieco ponad 3 zł, o niemal 18 proc. mniej niż tydzień wcześniej”pisze portal. Obniżka ceny ziemniaków była największą w zestawieniu. [—]