„Cudowny lek przeciwko Covid” okazuje się być nic niewartym niewypałem.

„Cudowny lek przeciwko Covid” okazuje się być nic niewartym niewypałem. Czy Polska zrezygnuje z kontraktu?

Jak pisaliśmy (zob. „Niebezpieczny człowiek stręczy niebezpieczne preparaty”) premier Mateusz Morawiecki na konferencji prasowej w dniu 5 listopada br., powiedział, że Polska zakontraktowała „lek na Covid-19”, który nie otrzymał jeszcze zatwierdzenia przez Europejską Agencję Leków (EMA).

Przeprowadziliśmy dzisiaj dyskusję dotycząca jak najszybszego nabycia leków, bo coraz częściej mówi się o lekarstwach na Covid-19. To dobre wiadomości, które spływają ze świata, niemniej jednak niestety, jeszcze póki co, Europejska Agencja Lekowa nie zatwierdziła ostatecznie leków proponowanych przez firmy, które już je wyprodukowały te leki. Mam nadzieję, mam nadzieję, że nastąpi to lada dzień, lada tydzień. Polska zakontraktowała te leki, które jeszcze nie są w obiegu, i które mam nadzieję że też uratują znaczną liczbę istnień ludzkich.” – stwierdził premier.

Mamy już zawarty kontrakt z producentem leku. Pracujemy nad przyspieszeniem dostaw – mówi Wojciech Andrusiewicz, dyrektor biura komunikacji Ministerstwa Zdrowia (czytaj: Ministerstwo chorób i promowania zabójczych preparatów).

Chodzi oczywiście o nowy „lek”, o którym pijarowe ekipy producenta zadbały aby przedstawiony był medialnie jako „cudowny lek przeciwko Covid” – chodzi o kolejny antywirusowy eksperymentalny doustny preparat o nazwie handlowej „Molnupiravir” (MK-4482, EIDD-2801), firmy Merck.

Wszyscy czciciele pandemicznej narracji, zauroczeni coraz to nowszymi doniesieniami medialnymi o kolejnych super-lekach przeciwko „strasznej chorobie”, zachłysnęli się przygotowanymi przed producenta zapewnieniami o skuteczności Molnupiraviru.

Dokładnie 105 państw z dołu listy globalnej zamożności ma szanse na tanią produkcję pigułki pomocnej w leczeniu covidu. Koncern farmaceutyczny Merck przekazał im nieodpłatną licencję na środek molnupiravir, pierwotnie wymierzony w wirusy grypy. Podany wkrótce po zakażeniu SARS-CoV-2 ma o połowę zmniejszać liczbę hospitalizacji i liczbę zgonów w grupach największego ryzyka ” – z uniesieniem podaje „Polityka” i w podobnym tonie dziesiątki innych medialnych aparatów propagandowych.

Porozmawiajmy o FAKTACH

1 października firma Merck (amerykański gigant farmaceutyczny z przychodem 48 miliardów dolarów, zatrudniający 74 tysiące pracowników) ogłosiła wyniki swoich badań, jakoby osiągnięto „50% redukcję hospitalizacji i zgonów”. W niecałe dwa tygodnie po tym medialnym doniesieniu Merck złożył wniosek o udzielenie przez – przypomijny, całkowicie skorumpowaną agencjęFederal Drug Administration (federalna Agencja ds. Żywności i Leków), tzw. autoryzacji awaryjnej (Emergency Use Authorization – EUA). Byłaby to ta sama autoryzacja EUA, którą FDA wydała na inne eksperymentalne preparaty, jak „szczepionki przeciwko Covid-19”.

Według podsuniętych FDA i ogłoszonych optymistycznych wyników badań producenta, 7,3% pacjentów „chorych na Covid-19”, które otrzymały Molnupiravir musiano hospitalizować bądź zmarło, w porównaniu do 14,1% pacjentów, którym podano placebo.

Nie minęło kilka tygodni i okazało się, że badania są albo sfałszowane, albe je mylnie – celowo – zinterpretowano, celem podgrzania atmosfery. Według nowego raportu producenta z 26 listopada br., Merck donosi już nie o 50% redukcji, lecz o 30%. Oczywiście, cały czas chodzi o redukcję relatywaną RRR, a nie ARR, czyli tę którą powinno się podawać, bo to ona pokazuje w praktyce skuteczność leków.

W przypadku skuteczności Molnupiraviru, nagle w kilka tygodni spadła ona z 7,3% vs 14,1% dla placebo, do 6,8% vs 9,7% dla placebo. Po raz pierwszy producent podał też absolutną redukcję ryzyka ARR, która dla Molnupiraviru wynosi 3%.

Tak więc rządy ponad 100 państw, a w tym „walcząca z kowidem” Polska, zamówiły lek, którego rzekome zalety zostały nakręcone przez pijarowe komórki producenta oraz usłużne media, a który okazał się w swej skuteczności wielkim niewypałem.

Konferencja prasowa oznajmiająca o nowych, skorygowanych wynikach badań, byla krótka, wszak nie ma czym się chwalić. Po niej akcje firmy Merck spadły.

Teraz czekamy na kolejną odsłonę, może za kilka miesięcy okaże się, że skuteczność ARR wynosi w granicach 1%, czyli tyle ile wynosi skuteczność „szczepionek przeciwko Covid-19”. Jak wiemy nawet od oficjalnych władz, „skuteczność szczepionek spada” (teraz ARR wynosi drobny ułamek procenta), a więc trzeba aplikować „boostery”.

W rzeczywistości, nie było żadnej skuteczności, a osoby zaszczepione tak rozregulowały swój organizm, że są teraz mniej odporne na patogeny, częściej chorują, częściej trafiają do szpitali i umierają.

Kolejny „lek przeciwko Covid” może przejść ten sam cykl: po rozpropagowaniu i powszechnym zastosowaniu, dowiemy się, że i jego „skuteczność spada” i trzeba będzie go zażywać co miesiąc, a może i co tydzień – do końca życia. Ku uciesze właścicieli akcji oraz patologicznych wyznawców religii kowida.

Oprac. www.bibula.com 2021-11-27 https://www.bibula.com/?p=129398

Jak i na co giną Polacy po paru szprycach

Jak i na co giną Polacy po paru szprycach

Szanowny Panie Profesorze,

Kilka obserwacji z “mojego podwórka”.

1. Po 3 ch szczepieniach zmarł 64 letni znajomy (miał jak mówią bliscy “troskliwą  opiekę”, tylko z tego co się zorientowałam nie miał żadnego leczenia i po dwóch dniach polepszenia “pokonała go szpitalna bakteria”,  bliscy “zrozumieli, że był słaby to i dlatego umarł, ten sam scenariusz zgonu miało 10 osób z mojego otoczenia (nie wiem tylko, czy te osoby były szczepione, czy dostały 2 dawki, czy 1, trzeciej jeszcze wtedy nie wprowadzono). Wśród nich było kilka okazów zdrowie, no ale na “szpitalną sepsę” nie ma rady.

Tylko przy takiej histerii higienicznej skąd te szpitalne zakażenia i to w różnych szpitalach?

2. Tuż po szczepionce zmarły 3 osoby, zator, wszyscy poniżej 70-tki z dobrą kondycją fizyczną. Czwarta osoba znajoma pielęgniarka (48 lat), fanatyczka szczepień i współczesnej medycyny tuż po przebyciu choroby nowotworowej, po badaniach, po których została skierowana do pracy, zaszczepiła się, nie przeżyła tygodnia, nastąpił niesamowicie szybki i agresywny rzut nowotworowy. 

3. 2 dni temu nagle zżółkła sąsiadka, wszystko wskazuje na nowotwór trzustki (jest 6 miesięcy po drugim szczepieniu), wczoraj przyjęli ją do szpitala i jej mąż mówi, że w tym szpitalu jest z taką żółtaczką 10 osób. Przyjmujący zastanawiają się, czy to nie jakaś epidemia, nikt nawet nie pomyśli (oduczono ludzi  myślenia), że to właśnie pierwsza (może i kolejna) tura nowotworów, które nie rokują przeżycia. Mąż sąsiadki też nie wierzy, że 11 osób z żółtaczką “mechaniczną” to skutki szczepień i że zwykle tego typu żółtaczki zwiastują rychły zgon.

Nie szukam takich obserwacji, to one do mnie trafiają, ale gdyby zacząć badać problem to ….

Znajomi moich rodziców w wieku 65 plus “marli okazjonalnie”, czyli normalnie, dożywając nawet “90 +”, nie padali jak muchy.

A tu nacisk na szczepionki, z wieloma znajomymi (wykształconymi, także profesorami) nawet nie da się porozmawiać, gdyż uważają je za dobrodziejstwo, a ci anty to “głupi ludzie”.

Szczęść Boże

Ewa Kiczko

Przymus szczepień, ostre restrykcje. Władcy Świata panicznie reagują na Covid-19

Przymus szczepień, ostre restrykcje. Władcy Świata panicznie reagują na Covid-19

#covid-19 #SarS CoV-2 #szczepienia przeciwko Covid-19

(Foto w org. https://www.nasztomaszow.pl/wiadomosci/6920,idac-cmentarna-aleja)

Mimo wcześniejszych obietnic i zapowiedzi polityków, że nie będzie przymusu szczepień przeciw COVID-19, niektóre państwa już zdecydowały o ich wprowadzeniu od przyszłego roku. Inne rozważają taką możliwość. Część rządów – w związku z nasileniem infekcji – przewiduje zaostrzenie restrykcji sanitarnych. Najbardziej skrajne rozwiązania wydają się przyjmować władze niektórych regionów Australii, tworząc obozy dla osób poddawanych kwarantannie.

Naukowcy z Johns Hopkins University, na bieżąco analizujący przypadki zachorowań na COVID-19, twierdzą, że z powodu tej choroby zmarło już ponad 5,1 miliona osób, a zarażonych jest ponad ćwierć miliarda ludzi. Ich zdaniem jedynym skutecznym środkiem przeciwko rozprzestrzenianiu się koronawirusa SARS-CoV-2 jest powszechne szczepienie. Jednak, jak pokazują dane Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) z kontynentu afrykańskiego, gdzie mniej niż 6 proc. osób przyjęło dwie dawki wakcyny, sytuacja ludzi tam mieszkających jest nieporównywalnie lepsza niż w Europie i Stanach Zjednoczonych. Liczba zgonów Afrykańczyków stanowi zaledwie 3 proc. ogólnej liczby zgonów na świecie z powodu Covida. W przypadku Europejczyków jest to 29 proc., a w odniesieniu do Amerykanów (z obu Ameryk) – aż 46 proc.

Europejczycy najbardziej wyszczepieni i najczęściej chorują

Mieszkańcy Europy należą do jednych z najbardziej wyszczepionych na świecie – około 70 proc. ludzi przyjęło dwie dawki wakcyny. W pełni zaszczepionych jest niecałe 60 proc. obywateli USA i około połowa mieszkańców Ameryki Łacińskiej. Obecnie wraz z nasileniem się infekcji w Europie – nie tylko covidowych, ale także sezonowych – rząd Austrii jako jedyny w UE zdecydował się na ostre restrykcje sanitarne i przymus szczepień, od 1 lutego 2022 r. w przypadku wszystkich osób powyżej 18 roku życia.

Światowa Organizacja Zdrowia 23 listopada br. poinformowała, że Europa jest jedynym regionem na świecie, w którym liczba zgonów związanych z koronawirusem rośnie, pomimo stosunkowo wysokiego odsetka wyszczepienia. Są miejsca, gdzie dwie dawki wakcyny podano ponad 80 proc. obywateli. W Austrii zaszczepionych jest ponad 64 proc. mieszkańców. Jednak ze względu na przepełnienie szpitali i szybko rosnącą liczbę zgonów władze uznały, że nie ma innego wyjścia jak narzucić surowy lockdown i obowiązek szczepień.

Konstytucjonalista prof. Heinz Mayer, były dziekan prawa na Uniwersytecie Wiedeńskim, zdając sobie sprawę, że może dojść do ograniczenia wolności konstytucyjnych, tłumaczy, że z powodu „dramatycznej sytuacji” da się uzasadnić przymus szczepień. Możliwość obowiązkowej wakcynacji zaproponowali również włoscy politycy, ale na razie wstrzymali się z tak drastycznym rozwiązaniem. Od października wymagają, by pracodawcy sprawdzali przepustki szczepionkowe, potwierdzające, że ktoś się zaszczepił, przeszedł chorobę lub ma negatywny wynik testu antygenowego na koronawirusa. Obowiązek szczepień wprowadzono dla pewnych grup, w tym personelu medycznego. Z powodu odmowy przyjęcia wakcyn zawieszono nawet ponad 2 tys. medyków, ale w listopadzie odwieszono około 500 z nich. We Francji szczepienia są obowiązkowe dla pielęgniarek, lekarzy, pracowników domów opieki itp. Spotyka się to jednak ze zdecydowanym sprzeciwem obywateli.

Europejski Trybunał Praw Człowieka przygotował grunt pod ewentualne drastyczne decyzje polityków, uznając, że obowiązkowe szczepienia mogą być „konieczne w demokratycznym społeczeństwie” (orzeczenie z 8 kwietnia 2021 r. dotyczące połączonych skarg czeskich rodziców, których dzieci nie przyjęto do przedszkola ze względu na brak wymaganych szczepień przeciwko odrze i innym chorobom). Wkrótce po wyroku „eksperci” twierdzili, że można wykorzystać precedensowe orzeczenie, by uzasadnić obowiązkowe szczepienia przeciw COVID-19.

Obowiązek szczepień w Stanach Zjednoczonych

W Stanach Zjednoczonych przymus szczepień – w nieco złagodzonej formie – ma wejść w życie od 4 stycznia 2022 r. Zgodnie z federalnymi regulacjami, firmy zatrudniające co najmniej 100 pracowników będą wymagać od nich certyfikatów potwierdzających zaszczepienie lub negatywny test na COVID-19. Testy miałyby być robione raz w tygodniu, a więc nie tak jak w Niemczech – każdego dnia pracy. Amerykański rząd liczy, że dzięki wymaganiom ze strony pracodawców uda się zmusić do przyjęcia wakcyny ponad 80 mln osób. Duże koncerny – w szczególności firmy Big Tech i z branży filmowej – już wprowadziły obowiązek szczepień. Podobnie zrobiło około 400 uczelni i szkół wyższych. Część studentów wolała zrezygnować z nauki niż podporządkować się tym decyzjom administracyjnym.

Część stanów zaskarżyła regulacje federalne. Co najmniej 20 z nich, rządzonych przez Republikanów np. Floryda czy Teksas, wprowadziło kontrregulacje w stosunku do prawa federalnego, przewidujące dotkliwe kary dla pracodawców stosujących się do norm administracji Joe Bidena, czyli programu „Path Out of the Pandemic”. Nauczyciele, pracownicy służby zdrowia, policjanci i niektórzy wojskowi zdecydowanie sprzeciwiają się przymusowi szczepień. Dziesięć stanów – Missouri, Nebraska, Arkansas, Kansas, Iowa, Wyoming, Alaska, Południowa Dakota, Północna Dakota i New Hampshire – kwestionuje obowiązek szczepień dla pracowników służby zdrowia.

Indonezja, Mikronezja, Turkmenistan, Kostaryka mają albo wprowadzą przymus szczepień

Na obowiązkowe szczepienia zdecydowały się m.in. Indonezja (od lutego 2021 r.). Mieszkańcy, którzy odmówią, mogą nie uzyskać pomocy społecznej. Mogą także nie skorzystać z usług publicznych i być ukarani grzywnami. Pod koniec lipca obowiązek szczepień wprowadziła Mikronezja, mały wyspiarski kraj zamieszkały przez 100 tys. osób, a także i Turkmenistan. Na Kostaryce w listopadzie br. ogłoszono, że szczepienia przeciw COVID-19 zostaną włączone – od marca przyszłego roku – do pakietu szczepień obowiązkowych dla dzieci poniżej 12 roku życia.

W innych państwach, m. in. w Europie, obowiązek szczepień wprowadzono dla pewnych grup np. pracowników służby zdrowia (np. Grecja, Włochy, Francja) czy strażaków. Teraz jednak coraz częściej mówi się o możliwości objęcia obowiązkowymi szczepieniami większej populacji. Takie propozycje pojawiają się chociażby w Niemczech, gdzie jeszcze w lipcu kanclerz Angela Merkel deklarowała, iż nie będzie przymusu szczepień.

Szefowie rządów UE podczas spotkania w dniach 16-17 grudnia mają skupić się na omawianiu niechęci części obywateli wobec szczepień i gwałtownych protestach, do których doszło w Holandii, Belgii,czy Austrii. Bruksela obecnie zajmuje się sprawą aktualizacji cyfrowych certyfikatów COVID-19 oraz szczepieniami przypominającymi.

Brytyjczycy wyczekują i dopiero w przyszłym roku zamierzają przejrzeć przepisy sanitarne. Grecja narzuca nowe ograniczenia. Na Filipinach testuje się tabletki przeciw COVID-19 firmy Merck, a przykładowo w Japonii, czy Tajlandii epidemia wygasa i restrykcje są znoszone. Tymczasem Izrael rozpoczął podawanie wakcyny dzieciom w wieku od 5 do 11 lat.

Skupianie się na szczepieniach to zła strategia

W wielu państwach obserwuje się frustrację związaną z polityką prowadzoną przez władze. Niektórzy naukowcy kwestionują zasadność skupiania się na szczepieniach. Profesor Jean-François Delfraissy, prezes Rady Naukowej (le Conseil Scientifique), która doradza rządowi w Paryżu, broni szczepień, zaznaczając, że pomimo piątej fali i rosnącej liczby przypadków zachorowań, szczepionki nie są „porażką”. Chodzi o to, by „wiedzieć, jak ich używać”, ponieważ „tracą swoją skuteczność po pięciu lub sześciu miesiącach, stąd potrzeba trzeciej dawki przypominającej”. [No to i czwartej, piątej itd md]

Delfraissy przyznał – jak można przeczytać na stronie connexionfrance.com – że chociaż wakcyny pomagają łagodniej przejść chorobę i ograniczają ryzyko śmierci, „stosunkowo mało chronią przed infekcją i zarażaniem innych”. Proponuje, by poza masową akcją szczepionkową wprowadzić także inne metody ochrony jak np. dystansowanie, a „na koniec zastosować przepustkę zdrowotną”. – Po trzeciej dawce reakcja immunologiczna jest znacznie silniejsza, dziesięciokrotnie większa niż po drugiej dawce. Ale nie wiemy, czy będzie trwała wraz z upływem czasu – zaznacza. Przewodniczący le Conseil Scientifique „nie wyklucza możliwości, że jeśli wirus stanie się endemiczny, możemy skończyć z regularną szczepionką każdego roku, jak na grypę”.

Amerykańscy profesorowie domagają się odtajnienia dokumentacji FDA

W Ameryce grupa uczonych z renomowanych uczelni (Yale, Harvard, UCLA i Brown) wystąpiła do sądu o odtajnienie dokumentów Food and Drug Administration (Agencji ds. Żywności i Leków) w sprawie 158 893 niepożądanych zdarzeń związanych ze szczepionką Pfizer, odnotowanych w ciągu pierwszych dwóch i pół miesiąca dystrybucji wakcyny. W wyniku jej podania zaobserwowano ponad 26 tys. przypadków „zaburzeń układu nerwowego”, które dotykały głównie kobiet w wieku od 31 do 50 lat. Jak podaje portal worldnetdaily.com, który miał wgląd w pozew, o odtajnienie dokumentacji wystąpiła grupa Public Health and Medical Professionals for Transparency, skupiająca około 30 uczonych.

FDA zawnioskowała z kolei, by odtajnienie 329 tys. stron dokumentacji miało miejsce, ale dopiero po 55 latach. Powodowie wskazali, że chcą się zapoznać z danymi jak najszybciej, by upewnić się, czy szczepionki Pfizera są rzeczywiście „bezpieczne i skuteczne”. Pełnomocnik uczonych, adwokat Aaron Siri zauważył, że „trudno sobie wyobrazić większą potrzebę przejrzystości niż natychmiastowe ujawnienie dokumentów, na podstawie których FDA wydała zezwolenie na dopuszczenie na rynek produktu, który obecnie miałoby przyjąć 100 milionów Amerykanów pod groźbą zaprzepaszczenia kariery, utraty dochodów, statusu żołnierza i innych gorszych konsekwencji”.

Pfizer „ze względu na dużą liczbę spontanicznych zgłoszeń zdarzeń niepożądanych” nie był w stanie dokumentować i przetwarzać wszystkich, stąd wydał zalecenia „rozpatrywaniu poważnych przypadków”. Większość zgłoszeń zdarzeń niepożądanych pochodziła z USA i dotyczyła 29 914 kobiet w porównaniu do 9 182 mężczyzn. Większość była w wieku od 31 do 50 lat. Wiek 6876 osób był nieznany. Spośród zgłoszonych przypadków niepożądanych 25 957 zdarzeń sklasyfikowano jako „zaburzenia układu nerwowego”, obserwowane głównie u płci żeńskiej.

Niedawno kobiety, które doznały poważnych problemów poszczepiennych (po podaniu różnych wakcyn przeciw COVID-19), Brianne Dressen, Kellai Rodriguez i Suzanna Newell, opowiedziały o tragicznych dla nich skutkach szczepienia podczas panelu zorganizowanego przez republikańskiego senatora Rona Johnsona w Waszyngtonie. Udział wzięli w nim uczeni, pacjenci i leczący ich lekarze. Wystąpienia wszystkich panelistów dostępne są na stronie Stowarzyszenia Lekarzy i Chirurgów Amerykańskich. Amerykańskie Centrum Zapobiegania Chorobom (CDC) podaje z kolei, że z powodu przyjęcia szczepionek przeciw COVID-19 zmarło ponad 18 tys. osób.

Na początku października br. trzech naukowców firmy Pfizer nagranych w dochodzeniu Project Veritas przyznało, wbrew twierdzeniom doktora Fauciego, głównego doradcy ds. polityki zdrowotnej amerykańskiego prezydenta, że naturalna odporność jest lepsza od odporności zapewnianej przez szczepionki. Dr David Nabarro, specjalny wysłannik WHO ds. COVID-19, wskazuje, że nie można polegać wyłącznie na strategii szczepień. – Nigdy wcześniej tego nie robiono i byłoby to naprawdę niewłaściwą strategią zdrowia publicznego – mówił w parlamencie brytyjskim.

Wynalazca technologii szczepionek mRNA, dr Robert Malone sugeruje, by zwrócić pilną uwagę na surowe ograniczenia swobód obywatelskich wprowadzone w Australii, Kanadzie, a ostatnio w Austrii. Jego zdaniem koronawirus w coraz większym stopniu staje się „platformą do realizacji innych programów”. Przestrzega przed „przyszłym globalnym totalitaryzmem”. Zasugerował także, że rządy opanowuje „psychoza” i wierzą, że szczepionki są skuteczne. Tymczasem „najwyraźniej tak nie jest”. Zgodnie ze strategią Światowej Organizacji Zdrowia, zaktualizowaną jesienią tego roku, do połowy 2022 r. zaszczepionych ma być 70 proc. mieszkańców naszej planety. Obecnie WHO pilnie apeluje o przekazanie jak największej liczby szczepionek na Czarny Kontynent.

Agnieszka Stelmach https://pch24.pl/przymus-szczepien-ostre-restrykcje-swiat-panicznie-reaguje-na-covid-19/

Powiedz: Gibraltar…

Powiedz: Gibraltar…

Jest taka anegdotka, niebezpieczna, gdy pozna ją żona:

Mąż wraca nad ranem z nocnej eskapady. Otwiera mu żona i mówi: „Piłeś”, on – „Nie piłem”. Ona: „To powiedz Gibraltar”, On: „Dobra, piłem”.

A więc dziś zajmiemy się Gibraltarem (kurcze, nawet jak się pisze, to ciężko). Jest to mała brytyjska enklawa na Półwyspie Pirenejskim. Ma swoją administrację, nieliczną ludność upchaną na niewielkim terytorium. Idealna retorta do badań kowidowych. No i co my tam mamy? Ano, po pierwsze – fenomen, zaszczepionych jest tam 113% populacji (wszyscy miejscowi plus przyjezdni z Hiszpanii do  roboty). Jednym słowem marzenie ministra Niedzielskiego. Kowida tam właściwie nie było, coś tam im podskoczyło w sierpniu, a teraz hop. Krzywa zakażeń wystrzeliła w niebiosa. No i rząd wprowadził obostrzenia i nici ze Świąt.

Ja nawet nie chcę wnikać czemu tak się dzieje. Niech mądrzejsi ode mnie spróbują wytłumaczyć ten fenomen. Jak mam taki wpis i próbuję dociec przyczyn, to zaraz się dowiaduję, że nie umiem liczyć, wykresy nie uwzględniają wpływu rocznej produkcji parasoli o czym ja, ignorant, oczywiście nie wiem. A więc pozostawiam to innym, będąc pewnym, że i tak będą udawać, że nic się dzieje jeżeli nie wymyślą jakiegoś piruetu, że wszystko w porządku i tak miało być. A więc dowiemy się, że Gibraltar to za mała próbka, że może tamtejsze małpy to roznoszą, no – wszystkiego kowidowego.

No dobra. Powiedzmy, że Gibraltar to nie jest dobra próbka, ale w takim razie przelećmy się po świecie i zobaczmy czy tylko tamci tam tak odstają. No, bo jeśli potwierdzi się to w innych krajach, to trudno będzie zbić argumenty, że jednak coś jest nie tak. Głównie ze szczepionkami. Bo ja jestem świadkiem, szczególnie tego nie szukając, napływu wieści z kolejnych krajów, a to o nagłym wzroście zakażeń, nawet w porównaniu z takimi samymi okresami z czasów nieszczepiennych, a to ze wzrastającym odsetkiem kowidowych chorych zaszczepionych. Te dane są zamilczane, lub – co gorsza – manipulowane w oficjalnym przekazie, który jest prosty: uratują nas tylko szczepienia. I każda statystyka, że tak nie jest ma być albo przemilczana, albo atakowana.

Zaznaczę, że nie jestem antyszczepionkowcem, jak większość ludzi o to dzisiaj oskarżana. Ba – Jezu jak bym chciał, żeby tak było, żeby była szczepionka, która jest skuteczna, zabija wirusa w lot i można skończyć to lockdownowe szaleństwo. Ale moje pożądanie tego stanu nie może zamykać mi oczu na fakty, z których nawet się nie cieszę, choć je przepowiadam w tym „Dzienniku”. Za cenę braku satysfakcji, że miałem rację, z chęcią oddałbym wolność sobie i światu. Ale diabełek racjonalizmu krytycznego siedzi mi na ramieniu i ciągle szepcze. Kurcze, z takim podejściem powinienem być wątpiącym naukowcem, czyli ideałem tej dziedziny. No bo tu rzeczywistość skrzeczy.  A więc jak Bolek i Lolek w serii „Dookoła świata”, zakręćmy globusem.

Czesi, bracia nasi turoszowi. Przy wyszczepieniu na poziomie 60% (ciut „lepiej” niż my) mają dziś rekord dzienny na poziomie 22.000 zakażeń, w porównaniu z analogicznym okresem roku ubiegłego, kiedy przy braku szczepionek zakażeń było 11.000.

Dania. 57% hospitalizowanych na kowida to w pełni zaszczepieni. Oczywiście, jak u nas, od razu odzywają się dyżurni tłumacze, że Szczepany przechodzą koronę lekko, ale niedowiarki od razu pytają – to co robią z tymi lekkimi przebiegami w szpitalu?

Irlandia. 93% zaszczepionej populacji i rekord zakażeń. Rząd przywraca obostrzenia. To jest koszmar jakiś, bo to jest wyganianie choroby przez włożenie chorego do pieca. Już dawno świat wie, że te lockdowny i kwarantanny WŁAŚNIE PROKURUJĄ takie stany, czyli obniżają odporność i człeka położy byle wirus, którego przed laty nawet by nie zauważył.

No, bo wychodzi z badań, że akcja szczepienna sobie, a wirus sobie. Opublikowano właśnie w European Jurnal of Epidemiology artykuł, z którego po badaniach przeprowadzonych (bagatela!) w 68 krajach i 2947 hrabstwach USA nie dopatrzono się żadnego wpływu na transmisję wirusa oraz intensywność przechodzenia tej choroby. No, ale gdyby tak było, to wykresy byłyby płaskie, a rosną i to w wykonaniu zaszczepionych. Pojawiają się naukowe podejrzenia, że dochodzi do zadziałania mechanizmu ADE czyli… lepszej penetracji wirusa z powodu poddanie chorego szczepieniu. Wtedy te wzrosty zdawałyby się logiczne.

Ale kręćmy dalej. Belgijski minister zdrowia potwierdza, że zaszczepieni stanowią 70% hospitalizowanych z powodu koronawirusa. Hopla – Wielka Brytania – pięć razy więcej zgonów wśród podwójnie zaszczepionych niż wśród niezaszczepionych. Niemcy? Barabardzo: dzienne zakażenia w roku 2020 – 14.580, w roku szczepiennym: 53.627 zakażonych, przy 70% zaszczepionych jeden raz i dwukrotnie – 68%. No i Singapur (my favorite), kraina wzorcowa jeśli chodzi o strategię kowidową, luźne podejście, niewiele zakażeń, ale jak się zaczęli szczepić

No, a jak tam Polska? No, my świecimy się jako… zielona wyspa. U nas to odwrotnie, na przekór światu. Podobno 97% w szpitalach to niezaszczepieni, ale jak się podłubie, to i 35% zaszczepionych się znajdzie na szpitalnych łóżkach. No, powinni tu do nas przyjeżdżać, uczyć się, gamonie. Polak potrafi. Są trzy wyjścia: do wyboru. Pierwsze – kupiliśmy jakąś berbeluchę po taniości, jakąś sól fizjologiczną i u nas się nic nie dzieje a tam padają jak muchy (wariant odwrotny – to MY mamy prawdziwą szczepionkę). Drugi wariant to taki, że polski materiał jest lepszy niż jakieś tam geny leszczy ze świata. Po prostu Polak na to lepiej reaguje a jego organizm zwalcza koronę w trymiga. Chociaż raz przydała nam się przepowiednia, że „Polak to lepszy gość”. No, jest jeszcze trzecia możliwość, nawet się boję wymieniać – kręcą na statystykach. A że kręcą to ja już widziałem… w kwietniu zeszłego roku, czyli 3 tygodnie po rozpoczęciu pandemii. Potem poznałem Pawła Klimczewskiego, który dostarczył mi i światu dowodów mojej intuicji.   

A liczbowo jak jest u nas? No rośnie, ale powoli, czyli wolniej niż w wymienionych krajach. Chociaż jak się zestawi rok do roku konkretne dni, to mamy na przykład: 17 listopada (nieszczepiennego) 2020 roku zakażeń 19.152, zgonów – 357, w tym samym dniu roku szczepiennego 2021: 24.239 zakażeń i zgonów 463. Tak że tak… Moim zdaniem i tak kręcą przy statach. O tym jak to robią napiszę za parę dni, ale materiały już zebrane i jest ciekawie.

No i teraz mamy tak. Twarde, niepokojące dane leżą na stole, ale nie masz bracie szans zobaczyć debaty na ten temat. Eksperci walą głupa i coraz bardziej dostarczając jakichś niesamowitych wygibusów do mediów, by wytłumaczyć niewytłumaczalne, niż próbują dociec źródła tych niepokojących zjawisk. Sam remanent tych stawań na antylogicznej głowie przysparza o jej ból, bo aż zęby zgrzytają, gdy się tego słucha lub to czyta. Ale niech się wiją. Tu zwycięża u mnie sadyzm nabyty. Widzieć tych wszystkich profesorów, którzy udają, że nie widzą tego słonia stojącego w rogu salonu. I próbując w dodatku dokonać tego szpagatu z pozycji (para)naukowych. I wyzywając swych zakneblowanych przecież antagonistów od zabobonnych foliarzy.

Jerzy Karwelis

Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.

Za: Dziennik zarazy (21listopada) | https://dziennikzarazy.pl/21-11-powiedz-gibraltar/ https://www.bibula.com/?p=129339

Jednak niezaszczepieni nie przenoszą?

Jednak niezaszczepieni nie przenoszą?

AlterCabrio https://www.ekspedyt.org/2021/11/15/jednak-nie-przenosza/

Można założyć, że gdyby CDC zamierzało zmiażdżyć prawa obywatelskie i indywidualne osób z naturalną odpornością przez wydalenie ich ze szkoły, zwolnienie z pracy, odwołanie ze służby wojskowej lub jeszcze coś gorszego, to CDC miałoby przynajmniej jakiś dowód na to, że istnieje chociaż jeden przypadek niezaszczepionego, naturalnie odpornego osobnika przenoszącego wirusa COVID-19 na inną osobę. Jeśli tak myślisz, popełniasz błąd.
−∗−
W menu na dziś kolejne danie o odporności. Jak może wynikać z poniższego felietonu, CDC (odpowiednik polskiego sanepidu) w sposób niebezpośredni przyznało, że osoby niezaszczepione, które przeszły chorobę noszącą nazwę covid i uzyskały naturalną odporność ozdrowieńca, prawdopodobnie nie zarażają już innych osób. A przynajmniej CDC nie posiada dowodów, aby było inaczej.
Zapraszam do lektury.
_______________________***_______________________
Brak dowodów, że osoby z naturalnie nabytą odpornością przenoszą COVID-19
Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom (CDC) twierdzi, że nie posiada żadnych danych o osobach z naturalnie nabytą odpornością, które przenosiłyby wirusa wywołującego COVID-19.
Jesienią CDC otrzymało prośbę od prawnika w imieniu Informed Consent Action Network o dokumenty „odzwierciedlające każdy potwierdzony przypadek osoby, która: (1) nigdy nie otrzymała szczepionki przeciwko COVID-19, (2) była wcześniej zarażona COVID-19, wyzdrowiała, a następnie była ponownie zarażona oraz (3) przeniosła SARS-CoV-2 na inną osobę po ponownym zakażeniu”.
SARS-CoV-2 to inna nazwa wirusa KPCh (Chińska Partia Komunistyczna), który powoduje COVID-19.
Wiadomo również, że osoby, które wyzdrowiały z COVID-19, mają pewien stopień naturalnej odporności na wirusa.
W odpowiedzi z 5 listopada, która została niedawno opublikowana, CDC stwierdziło, że nie ma żadnych dokumentów dotyczących tego zapytania. CDC również potwierdziło The Epoch Times, że ich Centrum Operacji Kryzysowych nie znalazło żadnych zapisów odpowiadających na to zapytanie.
Agencja odmówiła podania informacji, czy w okresie od 5 do 12 listopada znaleziono jakąkolwiek dokumentację, informując The Epoch Times, aby złożyło wniosek o dostęp do informacji na podstawie Freedom of Information Act [FOIA – Ustawy o dostępie do informacji]. The Epoch Times złożyło taki wniosek.
„Można by założyć, że gdyby CDC zamierzało zmiażdżyć prawa obywatelskie i indywidualne osób z naturalną odpornością przez wydalenie ich ze szkoły, zwolnienie z pracy, odwołanie ze służby wojskowej lub jeszcze coś gorszego, CDC miałoby przynajmniej jakiś dowód na to, że istnieje chociaż jeden przypadek niezaszczepionego, naturalnie odpornego osobnika przenoszącego wirusa COVID-19 na inną osobę. Jeśli tak myślisz, popełniasz błąd” – powiedział w poście na blogu Aaron Siri, prawnik, który szukał danych w imieniu sieci [ICAN].
To ujawnienie ze strony CDC spowodowało odpowiedzi od kilku ekspertów medycznych, w tym dr Marty Makary’ego [Instytut Johnsa Hopkinsa], który powiedział, że to uwypukla, jak mało danych udostępniła agencja na temat ozdrowieńców. Makary wezwał CDC do upublicznienia danych na temat wszelkich reinfekcji, które doprowadziły do ​​hospitalizacji lub śmierci, w tym informacji na temat chorób współistniejących u pacjentów lub ich braku.
„Działania CDC powinny być przejrzyste, jeśli chodzi o dane dotyczące naturalnej odporności. Zamiast tego otrzymujemy jakieś okruchy z wniosków FOIA takich jak ten” – napisał na Twitterze.
CDC ustala niewiele sztywnych zasad, ale jej wytyczne okazały się niezwykle wpływowe podczas pandemii COVID-19. Praktycznie wszyscy urzędnicy narzucający nakazy szczepień przeciwko COVID-19 usunęli możliwość odmowy szczepionki przez osoby, które mogą udowodnić, że przeszły COVID-19 i wyzdrowiały, choć wielu powołuje się właśnie na stanowisko CDC jako powód odmowy.
Urzędnicy w całym kraju wezwali ludzi do zaszczepienia się, twierdząc, że ochroni to osoby wokół nich.
„Zaszczepienie się to najlepszy sposób, aby chronić siebie i innych wokół siebie, zwłaszcza że bardziej zaraźliwa odmiana Delta rozprzestrzenia się w całym kraju” – stwierdziła dr Rochelle Walensky, dyrektor CDC, w oświadczeniu wydanym latem.
Ale już niedługo potem, podczas wystąpienia telewizyjnego, powiedziała, że ​​szczepionki „nie mogą już zapobiegać przenoszeniu” wirusa.
Ponad 100 badań potwierdza charakter naturalnej odporności, która prawdopodobnie zapewnia podobną lub nawet lepszą ochronę w porównaniu ze szczepionkami przeciw COVID-19, w tym izraelskie badania w warunkach codziennej praktyki lekarskiej [real-world study]. Ale urzędnicy agencji promowali dwa własne badania, argumentując, że nawet ci, którzy mają naturalną odporność, powinni zostać zaszczepieni, gdyż [jak twierdzili] naturalna odporność nie okazała się tak trwała jak szczepienie.
Eksperci są podzieleni w tej sprawie. Niektórzy zgadzają się ze stanowiskiem CDC, podczas gdy inni twierdzą, że osoby z naturalną odpornością powinny jednak rozważyć przyjęcie pojedynczej dawki szczepionki. Ale są też tacy, którzy zalecają, aby większość lub wszyscy z naturalną odpornością nie poddawali się szczepieniu.
W informacji opublikowanej na początku tego miesiąca, CDC stwierdziło, że ​​naturalna odporność i szczepionki zapewniają ochronę przez co najmniej sześć miesięcy. W swoim krótkim oświadczeniu nie wspomnieli nic o transmisji wirusów.
__________________
CDC: No Record of Naturally Immune Transmitting COVID-19, Zachary Stieber, November 13, 2021
Uzupełnienia:
92 badania naukowe potwierdzają naturalnie nabytą odporność na covid-19
Nie powinniśmy narzucać nikomu szczepionek przeciw covid, gdy dowody wskazują, że naturalnie nabyta odporność jest równa lub silniejsza i lepsza od istniejących szczepionek. Zamiast tego powinniśmy szanować prawo do integralności […]
__________________
Naturalna czy poszczepienna alias czego się boją gangsterzy
Kluczowe pytanie w tej bańce brzmi: czy odporność nabyta w sposób naturalny, uzyskana przez zakażenie wirusem, jest równoważna lub lepsza od odporności nabytej w wyniku szczepienia? Odpowiedź na to pytanie […]
__________________
Odporności stadnej nie będzie czyli państwo (nad)opiekuńcze w akcji
Obecnie występuje kolejny problem z logiką powszechnych szczepień i jest to problem polegający na tym, że to, co w rzeczywistości robimy, to selekcja wirusów poprzez ewolucję. Wybieramy wirusy tak, aby […]