Eksperci branżowi twierdzą, że „liczba głowic nuklearnych zaczyna wzrastać” i wskazują kraje, które przyspieszają produkcję nowych głowic. Kraje posiadające broń nuklearną jednak już wcześniej zmodernizowały swoje arsenały.
SIPRI, czyli Sztokholmski Międzynarodowy Instytut Badań nad Pokojem jest zaniepokojony tym procesem i nowym wyścigiem zbrojeń. „Liczba gotowych do użycia głowic nuklearnych zaczyna wzrastać i jest to fakt” — powiedział Dan Smith, dyrektor SIPRI.
Ta organizacja w swoim raporcie stwierdza, że „obserwujemy wyraźną tendencję do zwiększania arsenałów nuklearnych, nasilenia retoryki nuklearnej i porzucania porozumień o kontroli zbrojeń”.
„Sygnały ostrzegawcze” przyspieszenia wyścigu zbrojeń nuklearnych nadchodzą z różnych krajów. W styczniu 2025 r. SIPRI doliczył się łącznie 12 241 głowic, w tym 9614 rozmieszczonych na stanowiskach.
Intensywna produkcja trwa zwłaszcza w Chinach. Na całym świecie oficjalnie broń jądrową posiada dziewięć krajów. Obecnie sześć z nich prowadzi programy jej modernizacji i rozwoju swoich arsenałów. Dotyczy to Stanów Zjednoczonych, Rosji i Izraela, chociaż państwo żydowskie oficjalnie nadal nie przyznaje się do posiadania broni jądrowej.
Francja ma 290 głowic, ale też nie pozostaje w tyle, bo „kontynuowała swoje programy rozwoju nowego pocisku manewrującego wystrzeliwanego z powietrza, a także odnawiała i modernizowała już posiadane systemy” – stwierdza raport SIPRI. Z kolei Wielka Brytania podobno nie zwiększyła liczby głowic jądrowych w 2024 r., ale oczekuje się, że zrobi to w najbliższej przyszłości, ponieważ kraj ten zdecydował się jeszcze w 2021 roku podnieść zasób tej broni z 225 głowic do 260.
Liderem wyścigu zbrojeń są Chiny. Kraj ten ma teraz co najmniej 600 głowic, a jego arsenał nuklearny rośnie szybciej niż jakiegokolwiek innego kraju, o około 100 nowych głowic rocznie. Takie tempo utrzymują od 2023 roku.
Także Indie i Pakistan „kontynuowały opracowywanie nowych typów systemów przenoszenia broni jądrowej w 2024 r.”, a ostatni konflikt pomiędzy tymi krajami, zapewne te prace przyspieszy. W Indiach rosną „zapasy” i kraj ten miał około 180 głowic na początku 2025 r. Pakistan dysponuje podobno „stabilną” liczbą 170 takich środków zniszczenia. Pewną tajemnicą są zbrojenia KRL-D. Korea Północna ma obecnie prawdopodobnie około pięćdziesięciu głowic i jest w stanie wyprodukować ich jeszcze 40.
Co naprawdę dzieje się w Iranie i jakie są dokładnie cele i rola USA w tym konflikcie?
Niedawny atak Izraela na Iran był, według wielu analityków, w wielu aspektach planem, nad którym pracowano co najmniej od roku. Jednak jeśli przyjrzymy się bliżej antypatii Izraela i Netanjahu wobec Iranu, okaże się, że sięga ona dziesięcioleci. W połowie lat 90. Bibi opublikował książkę, w której twierdził, że Iranowi brakuje zaledwie trzech lat do zbudowania bomby atomowej. Niedawno w nagraniu wideo twierdził, że pozostał mu już tylko rok, a jak to ujął, „być może nawet miesiące”.
Ale ta koncepcja, że Iran faktycznie buduje bombę atomową, co uzasadniałoby interwencję Zachodu, jest w najlepszym razie słaba, a w najgorszym nieszczera. To po prostu nieprawda, a nawet zachodnie media przyznały to siedem miesięcy temu.
W październiku ubiegłego roku dwóch amerykańskich urzędników powiedziało agencji Reuters: „Stany Zjednoczone nadal uważają, że Iran nie zdecydował się na budowę broni jądrowej, pomimo niedawnych strategicznych niepowodzeń Teheranu, w tym zabicia przywódców Hezbollahu przez Izrael i dwóch w dużej mierze nieudanych prób ataku na Izrael”.
W tym czasie wysoki rangą urzędnik administracji Bidena i rzecznik Biura Dyrektora Wywiadu Narodowego (ODNI) dodali do publicznych oświadczeń dyrektora CIA Williama Burnsa, który powiedział, że Stany Zjednoczone „nie widziały żadnych oznak, że irański przywódca cofnął swoją decyzję z 2003 r. o zawieszeniu programu zbrojeniowego”.
Możemy również założyć, że Trump i jego grupa jastrzębi wobec Iranu również nie widzą żadnych oznak zmiany sytuacji, choć prawdą jest, że Teheran ostatnio nie zastosował się do żądań międzynarodowych inspektorów ds. broni dotyczących dostępu do niektórych obiektów.
Jaka jest więc rzeczywistość? Co naprawdę dzieje się w Iranie i jaki jest dokładnie cel i rola Ameryki w tym konflikcie?
Aby odpowiedzieć na to pytanie, musimy po prostu spojrzeć wstecz na historię, która da nam wskazówkę, jak myśli Trump. Trump zawsze patrzy wstecz i w wielu aspektach żyje przeszłością. W latach 80., kiedy prezydent Reagan objął urząd, on, podobnie jak wielu po nim, głęboko bał się Iranu i jego wpływów militarnych w regionie. Bał się nowego reżimu islamskiego tak bardzo, że zgodził się sprzedać Teheranowi potrzebną broń, jednocześnie wspierając grupy w Libanie sprzymierzone z Iranem w zamian za wysyłanie paczek heroiny do USA samolotami Pan Am — jako sposób na zapewnienie, że amerykańscy zakładnicy w Libanie nie zostaną zamordowani. Lockerbie był jednym z tych „kontrolowanych lotów”, które poszły strasznie źle, kiedy Iran wykorzystał grupę palestyńską, aby wnieść własną walizkę na pokład lotu Pan Am 103 i zdetonować ją w odwecie na Ameryce za zestrzelenie irańskiego samolotu cywilnego kilka miesięcy wcześniej latem 1988 roku.
Strach przed Iranem to temat, nad którym powinniśmy się zastanowić. Cztery dekady przerzucania winy na Kaddafiego i Libię, które trwają do dziś, są dobrym przykładem tego, jak bardzo Zachód boi się Republiki Islamskiej i jej potencjału militarnego, chociaż można uczciwie powiedzieć, że Trump boi się mniej niż Reagan, Carter i Bush Sr. Może to jednak wynikać z jego ignorancji i kiepskich doradców, którzy go dezinformują. Albo może to być spowodowane tym, że kontrola Izraela nad amerykańską polityką zagraniczną osiągnęła nowy poziom dominacji pod rządami Trumpa, a pasożyt stał się gigantem, wysysającym krew ze swojego żywiciela i duszącym go swoim rozmiarem.
Czy możliwe, że termin, który Trump wyznaczył Iranowi, nie był w rzeczywistości jego terminem, ale terminem narzuconym przez Izrael? Czy Bibi powiedział Trumpowi: „Masz czas do 13 czerwca, a potem wdrożymy nasz plan”? Wielu sceptyków na arenie geopolitycznej jest przekonanych, że cały plan przejęcia Iranu i doprowadzenia do zmiany reżimu jest pomysłem Trumpa, ale jest to mało prawdopodobne z kilku powodów. Wierzą, że stojąc z boku i pozwalając Izraelowi przeprowadzić atak, może on chronić amerykańskich żołnierzy w regionie przed atakiem ze strony Iranu, ponieważ może wtedy, z głupim wzruszeniem ramion, twierdzić, że Izrael zrobił to wszystko sam.
Łatwo wpaść w pułapkę patrzenia wstecz na hegemoniczne ambicje Ameryki w latach 70. i 80. — okres, który Trump ceni i który przywraca do życia. Trump widzi korzyści w umacnianiu Ameryki na arenie międzynarodowej, ponieważ daje mu to okazje biznesowe, którymi może manipulować.
Nie popełnijmy jednak błędu i nie sądźmy, że myśli on podobnie jak poprzedni prezydenci USA, którzy postrzegali Bliski Wschód w taki sam sposób, w jaki Brytyjczycy postrzegali Afrykę pod koniec XIX wieku.
„Zniszczymy siedem krajów w ciągu pięciu lat, zaczynając od Iraku, następnie Syrii, Libanu, Libii, Somalii, Sudanu i na końcu Iranu” – to słynny cytat emerytowanego generała Wesleya Clarka, który w 2007 r. ujawnił Amy Goodman z Democracy Now absurdalne imperialistyczne cele kliki Busha-Cheneya.
Trumpowi brakuje pewności siebie ani umiejętności dowodzenia operacjami wojskowymi na całym świecie. Czuje się niepewnie w konflikcie. Jednak mantra „Gdziekolwiek interweniują Stany Zjednoczone, zawsze jest darmowa ropa lub gaz do kradzieży” odnosi się również do Trumpa i jego poglądu na region. Różnica polega na tym, że chce wykorzystać Izrael do wykonania całej ciężkiej pracy i podjęcia ryzyka, podczas gdy Trump, a nie Stany Zjednoczone, bierze na siebie całą chwałę i zajmuje się interesami. Dla Iranu dominacja Izraela w regionie byłaby ogromnym impulsem do skutecznego rządzenia Arabami, tak jak Turcy robili to przez 400 lat, podczas gdy Izrael może kraść i odsprzedawać swoje ogromne rezerwy ropy naftowej. Tymczasem Trump zawsze miał oko na okazje biznesowe dla siebie i swoich kolesi, zarówno z obecnym reżimem, jak i z nowym, bardziej powiązanym z Zachodem, tak jak robi to nowy reżim w Syrii. Trump niewątpliwie dałby sygnał irańskim negocjatorom, że w każdym nowym porozumieniu zdecyduje, które amerykańskie firmy będą mogły się tam zlokalizować i skorzystać z okazji biznesowych. Nawet reżim w Teheranie zasugerował, że będzie otwarty na amerykańskich inwestorów, jeśli tylko osiągnięte zostanie porozumienie.
Co się więc zmieniło? Po prostu to, że umowa, którą miał zarówno z Izraelem, jak i Iranem, wygasała. Wygasła, co wywołało reakcję Bibiego, który zaczął forsować swój plan zmiany reżimu. Tak naprawdę chodzi o energię, dlatego rafinerie ropy naftowej są bombardowane w nadziei, że reżim zamknie Cieśninę Ormuz — pułapka, w którą Trump ma wpaść, ponieważ Izraelczycy liczą, że Trump wciągnie USA w wojnę z Iranem w Zatoce Perskiej.
Wiele będzie zależało od rezerw sprzętu wojskowego, które kurczą się w alarmującym tempie. Jeśli Trump podejmie krok w kierunku ataku na Iran siłami USA w Zatoce Perskiej, automatycznie wywoła to atak na pola naftowe krajów Rady Współpracy Zatoki Perskiej, które Iran może łatwo zniszczyć.
Ale czy mają do tego rakiety?
Wiele mówi się o irańskich mega-rakietach balistycznych, hipersonicznych rakietach, które poruszają się z prędkością 13 razy większą od prędkości dźwięku i, według irańskich postów w mediach społecznościowych, nie zostały jeszcze użyte. Oczywiste jest, że Irańczycy czekają na właściwy moment, prawdopodobnie gdy zapasy Izraela będą mniejsze. Niedawny atak na rafinerię ropy naftowej w Hajfie jest znaczący, ponieważ będzie miał znaczący wpływ na izraelskie siły powietrzne, zmuszając je do zwrócenia się do Amerykanów w celu tankowania w powietrzu.
Do tej pory Izrael polegał prawie wyłącznie na atakach lotniczych, ale stopniowo traci swoje myśliwce wyprodukowane w USA, co czyni Iran pierwszym krajem, który zestrzelił dwa amerykańskie F-35. Jeśli ta tendencja się utrzyma i Iran będzie w stanie zniszczyć więcej infrastruktury wojskowej w Izraelu, jednocześnie zestrzeliwując więcej myśliwców, zasady wojny na wyniszczenie przechylają się na korzyść Teheranu. Iran nie musi wygrać wojny; musi tylko wytrwać, aby wygrać, niszcząc jednocześnie niezwykle mały arsenał Izraela (Izrael ma tylko 272 samoloty bojowe). Polityka również odegra ważną rolę, ponieważ schwytanie izraelskich pilotów jako jeńców wojennych będzie również czynnikiem decydującym o tym, kto ostatecznie okaże się zwycięzcą.
Krótko mówiąc, Izrael nie ma czasu i mocno polega na jednym asie: Trumpie.
[To już było, u Nowopolskiego. Ale treść i tytuł świetne – a nasza pamięć… – warto utrwalić MD]
Były starszy doradca Pentagonu prezydenta Trumpa i taktyczna bojowa legenda, emerytowany pułkownik Douglas MacGregor, Ph.D., w swoim liście otwartym “Drogi Prezydencie Trump, Keep America First – Not Israel First, Not First Ukraine”, zgodnie z prawdą ocenił:
W ciągu ostatnich 72 godzin Izrael rozpoczął prewencyjny atak na Iran, gdy negocjacje między Waszyngtonem a Teheranem wciąż trwały. Iran został zaskoczony.
Ale Iran szybciej odzyskał siły po momencie Pearl Harbor, niż oczekiwał Izrael. W mniej niż 18 godzin po niespodziewanym ataku Izraela, Iran odpowiedział wystrzeleniem setek pocisków balistycznych, w tym pocisków hipersonicznych, w centrum Tel Awiwu i w całym Izraelu.
Tymczasem Izraelska Żelazna Kopuła zawiodła. Izraelski wywiad zawiódł.
Teraz Netanjahu błaga Waszyngton o interwencję z amerykańską potęgą wojskową, aby uratować Izrael przed pewną porażką; to porażka Netanjahu wykonana z zachętą Waszyngtonu.
W tym samym czasie Rosja, Chiny, Pakistan i większość świata muzułmańskiego zbierają się w obronie Iranu. Zaopatrzenie, sprzęt i pomoc techniczna wlewają się do Iranu.
Czas na sprawdzenie rzeczywistości: Waszyngton spalił 12 bilionów dolarów na Bliskim Wschodzie od 2003 roku. Wynik? 7000 martwych Amerykanów. 50 000 rannych, otwarte granice i 100 000 Amerykanów umierających rocznie z powodu zatrucia fentanylem. Dziś Stany Zjednoczone mają 37 bilionów dolarów długu – ta suma nie obejmuje tak zwanego “długu agencyjnego”.
77 milionów Amerykanów głosowało na prezydenta Trumpa, ponieważ obiecał zakończyć konflikty zamorskie i zatrzymać marsz do 3 wojny światowej. Mandat Trumpa pozostaje niezmieniony: Zabezpiecz granice Ameryki, porty i wody przybrzeżne. Deportuj nielegalnych cudzoziemców, miażdż przestępców mordujących Amerykanów. Przywróć rządy prawa. Ale ani kropli amerykańskiej krwi dla obcych wojen.
Jedno izraelskie uderzenie na wyspę Kharg – gdzie wypływa 90% eksportu ropy Iranu – lub na terminale Bandar Abbas, a Iran zamyka Cieśninę Ormuz. To 20% globalnej podaży ropy naftowej.
Oznacza to zakłócone łańcuchy dostaw i niekontrolowaną inflację. Gaz osiąga 7 USD/galon z dnia na dzień. Każda pracująca rodzina jest zmiażdżona. Kierowcy ciężarówek nie mogą dostarczyć jedzenia. Gospodarka załamuje się. Po co? Więc Izrael, który rozpoczął tę szaloną wojnę, może wciągnąć Amerykanów w szerszy konflikt regionalny z potencjałem wojny nuklearnej?
Mamy 40 000 żołnierzy w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Katarze, w całej Zatoce Perskiej. To są siedzące kaczki.
Irańskie drony Shahed-136 kosztują 20 000 dolarów każdy. Amerykańskie pociski Patriot kosztowały 4 miliony dolarów za przechwytywacz. Zrób matematykę. Zużyjemy nasz inwentarz rakiet i zbankrutujemy, podczas gdy Amerykanie wrócą do domu w trumnach.
Prowadziłem amerykańskich żołnierzy pod ostrzałem do akcji. Widziałem mnóstwo trumien drapowanych flagą. Nie chcę więcej tego widzieć. Podżegacze do wojny w Waszyngtonie mieli swoje 22 lata i zawiedli. Oni kłamali. Oni zyskali, podczas gdy Ameryka krwawiła. Pora, aby ich czas się skończył.
America First oznacza AMERICA FIRST. Nie najpierw Izrael. Nie najpierw Ukraina. Nie najpierw NATO. AMERYKA PIERWSZA.
Komisja Izby Reprezentantów USA ds. Nadzoru i Reformy Rządu wszczęła dochodzenie karne przeciwko gubernatorowi Kalifornii Gavinowi Newsomowi, oskarżając go o zorganizowanie zamieszek w Los Angeles.
Komisja twierdzi, że działania Newsome’a, lub ich brak, podsyciły niepokoje, co wzbudziło poważne obawy co do jego przywództwa.
Śledztwo dotyczy również burmistrz Los Angeles Karen Bass, a członkowie komisji twierdzą, że oboje urzędników utrudniały federalne wysiłki mające na celu opanowanie narastającej przemocy. Śledztwo koncentruje się na ich domniemanej bezczynności i potencjalnej ingerencji w operacje ICE, co wywołało powszechne zamieszki w stanie. W miarę jak komisja zagłębia się w sprawę, narastają pytania o role, jakie odegrali Newsom i Bass w chaotycznych następstwach kontrowersyjnego nalotu.
Infowars.com informuje: Protesty, które wybuchły w zeszłym tygodniu, szybko przerodziły się w zamieszki, w których uczestnicy podpalali radiowozy i flagi USA, blokowali autostrady i starli się z funkcjonariuszami organów ścigania. Ci ostatni odpowiedzieli gazem łzawiącym i gumowymi kulami, odnotowano setki aresztowań, a także liczne obrażenia po obu stronach.
Przewodniczący James Comer i Clay Higgins, przewodniczący Podkomisji ds. egzekwowania prawa federalnego, obaj republikanie, wysłali listy do Newsome’a i Bassa, prosząc o przekazanie „dokumentów i komunikatów”datowanych na 1 czerwca 2025 r. i późniejszych, odnoszących się do trwających zamieszek i reakcji władz stanowych na nie.
W listach oskarżono również obu Demokratów o fałszywe twierdzenie, że „stanowe i lokalne organy ścigania mają protesty pod kontrolą” oraz o „fałszywe obwinianie” prezydenta Donalda Trumpa „za działania brutalnych zamieszek”.
Newsom wcześniej pozwał administrację Trumpa za decyzję o wysłaniu Gwardii Narodowej do Kalifornii. Sędzia okręgowy USA orzekł, że posunięcie to jest nielegalne, ale Sąd Apelacyjny wydał tymczasowy nakaz przeciwko temu orzeczeniu kilka godzin później. Na razie Gwardia Narodowa pozostaje pod kontrolą Trumpa, a nie władz stanowych, aż do rozprawy we wtorek.
W odpowiedzi na prośbę komisji biuro prasowe gubernatora Newsome’a poinformowało w poście zamieszczonym w sobotę na X, że żądane dokumenty „będą obejmować niezwykle nietypowe komunikaty z Białego Domu”.
„Jesteśmy dobrzy w kwestii przejrzystości. Czy Biały Dom powie to samo?” –dodano w wiadomości.
W pełnej goryczy wymianie zdań, jaka miała miejsce w ciągu tygodnia, Newsom opisał decyzję Trumpa o wysłaniu Gwardii Narodowej jako „krok w stronę autorytaryzmu” i „poważne naruszenie suwerenności państwa”.
Trump ze swojej strony wezwał „całkowicie niekompetentnego” gubernatora Kalifornii, aby „wziął się w garść” i „przeprosił… za absolutnie okropną robotę”, którą wykonał.
Prezydent USA zasugerował również, że poprze propozycję Toma Homana, ministra ds. granic Białego Domu, aby aresztować Newsome’a za rzekome utrudnianie federalnej kontroli imigracyjnej. [md: On tak se lubi pokrzyczeć.. Z czynami zaś krucho]
Ambasada USA w Tel Awiwie została uszkodzona podczas irańskiego ostrzału rakietowego niedługo po tym, jak Trump ostrzegł, że rozpęta piekło, jeśli Ameryka zostanie „w jakikolwiek sposób zaatakowana”
W serii aktualizacji udostępnionych na X, ambasador USA w Izraelu Mike Huckabee powiedział, że ambasada doznała „niewielkich uszkodzeń” w wyniku gradu pocisków, które spadły na Izrael w poniedziałkowy poranek.
Powiedział, że „odnotowano pewne niewielkie uszkodzenia spowodowane wstrząsami mózgu spowodowanymi przez irańskie trafienia pocisków w pobliżu oddziału ambasady… ale personel USA nie odniósł obrażeń”.
Prezydent Trump ostrzegł wcześniej, że Iran odczuje „pełną siłę” amerykańskiej armii, jeśli zaatakuje USA w trakcie konfliktu z Izraelem, pomimo doniesień, że zawetował plany Izraela dotyczące zamordowania Najwyższego Przywódcy Iranu.
Powiedział Teheranowi, że jeśli „zostaniemy w jakikolwiek sposób zaatakowani przez Iran, pełna siła i potęga sił zbrojnych USA spadnie na was na niespotykanym dotąd poziomie”.
Tymczasem amerykański lotniskowiec USS Nimitz zmierza w kierunku Bliskiego Wschodu…
=====================================
MD:
Ambasada Stanów Zjednoczonych jest w Jerozolimie,14 David Flusser Street.
Skąd wzięła się agresywna agenda Netanjahu, co oznacza „Wielki Izrael” i w jaki sposób przyczyniła się ona do przekształcenia Stanów Zjednoczonych w narzędzie permanentnej wojny na służbie znacznie mniejszego kraju?
==============================
Jak Izrael wykorzystuje USA do swojej polityki?
Żydowski reżim zbombardował irańskie obiekty nuklearne i zamordował kilkunastu naukowców zajmujących się energią atomową, negocjatorów i przywódców politycznych w serii ataków powietrznych. Jak twierdzi Netanjahu, dokonano tego w ramach „samoobrony”. Sekretarz stanu USA Marco Rubio stwierdził, że był to „jednostronny” atak Izraela. Jednakże portal antiwar.com przedstawił zupełnie inną genezę ataku, stwierdzając:
„Wysoki rangą urzędnik izraelski powiedział Jerusalem Post , że Tel Awiw i Waszyngton współpracowały, aby przekonać Teheran, że dyplomacja jest nadal możliwa, po tym jak Izrael był gotowy zaatakować Iran. Zaledwie kilka godzin przed rozpoczęciem masowego ataku Izraela prezydent Donald Trump utrzymywał, że nadal jest zaangażowany w rozmowy.
Izraelska agencja donosi, że „runda negocjacji nuklearnych między USA a Iranem zaplanowana na niedzielę była częścią skoordynowanego oszustwa USA i Izraela, mającego na celu osłabienie czujności Iranu przed piątkowym atakiem”.
Później pojawiły się jeszcze bardziej szokujące szczegóły, przeczące twierdzeniom Izraela, pro-syjnoistycznego prezydenta Trumpa i jego administracji. Barak Ravid z agencji informacyjnej Axios poinformował, powołując się na dwóch anonimowych urzędników izraelskich, że Tel Awiw dostał „ jasne zielone światło od Stanów Zjednoczonych” na rozpoczęcie bombardowań.
Źródła Axios powiedziały, że domniemany rozłam między Trumpem a premierem Izraela Benjaminem Netanjahu został skoordynowany za kulisami.
„Dwóch izraelskich urzędników twierdziło, że Trump i jego współpracownicy tylko udawali, że sprzeciwiają się izraelskiemu atakowi publicznie — i nie wyrażali sprzeciwu prywatnie”— wyjaśniono w raporcie. „Celem, jak mówią, było przekonanie Iranu, że żaden atak nie jest nieuchronny i upewnienie się, że Irańczycy na liście celów Izraela nie przeniosą się do nowych lokalizacji”.
Źródła podały, że Trump i Netanjahu omawiali atak podczas rozmowy telefonicznej w poniedziałek, 9 czerwca br.. Po rozmowie Trump oficjalnie naciskał na Netanjahu, aby nie atakował Iranu, ale była to tylko próba oszukania i zmylenia Iranu.
Ataki zostały przedstawione jako “konieczny krok” w celu zapobieżenia wzbogacaniu uranu przez Iran, który rzekomo był rozwijany w celu produkcji broni jądrowej. Tulsi Gabbard, dyrektor amerykańskiego wywiadu narodowego, oświadczyła, że Iran wielokrotnie temu zaprzeczał. Nawet gdyby doniesienia o rozwijaniu broni jądrowej okazały się prawdziwe, irańskie instalacje jądrowe znajdują się podobno pół mili pod górami i nie da się ich niezawodnie unieszkodliwić nawet przy użyciu broni jądrowej.
„Ataki na Iran mają na celu wywołanie wojny” – ostrzega brytyjsko-irańska naukowiec dr Neema Parvini. Agencja AP News potwierdziła, że irańskie obiekty nuklearne są tak głęboko, że nawet atak USA nie mógłby ich trafić.
Istnieje poważne niebezpieczeństwo, że Donald Trump zostanie wciągnięty w wojnę z Iranem. W kwietniu br., były negocjator ds. Bliskiego Wschodu, Alastair Crooke, ostrzegł: „Idziemy na wojnę”. Powiedział to w kontekście ekspansjonizmu Izraela.
W zeszłym tygodniu Iran ogłosił, że wykradł informacje dotyczące tajnego i niezgłoszonego arsenału nuklearnego Izraela, który z kolei powstał w oparciu o technologię i materiały uzyskane ze Stanów Zjednoczonych.
Iran „ poprzysiągł zemstę”, a amerykański negocjator Steve Witkoff ostrzegł przed „masowymi ofiarami” w Izraelu z powodu odwetu Iranu. Podczas gdy Izraelczycy stają w obliczu środków nadzwyczajnych, prywatny samolot premiera Izraela Benjamina Netanjahu podobno opuścił Izrael i udał się do Grecji.
Istnieją poważne obawy, że izraelskie ataki mogą doprowadzić do niekontrolowanej eskalacji, wciągając Stany Zjednoczone w konflikt regionalny lub światowy. Planowane rozmowy między USA a Iranem w sprawie deeskalacji zostały już odwołane. Jeszcze w czwartek 12 czerwca, a zatem kilka godzin przed atakami, Trump powiedział reporterom: „Słuchajcie, istnieje ryzyko poważnego konfliktu”.
Po atakach Trump zwrócił się do Iranu na portalu Truth Social z apelem o zawarcie umowy, „zanim stanie się jeszcze więcej złego”, ale jego szczerość jest wysoce wątpliwa. Premier Izraela Netanjahu ostrzegł z kolei, że „operacja ta będzie kontynuowana”.
To, co dzieje się w Iranie, wyjaśnia, dlaczego niektórzy analitycy twierdzą,, że nie ma różnicy między rządem USA i Izraela, a rząd amerykański od lat spełnia wszystkie żądania Izraela.
Netanjahu i „Wielki Izrael”
Izrael realizuje strategię militarną regionalnej dominacji od lat 70. XX wieku. Netanjahu, który kiedyś zmienił swoje imię na „ Ben Nitay ”, aby brzmieć bardziej po amerykańsku, rozpoczął budowę sieci wpływów już prawie 50 lat temu. Kiedy jego brat Yonatan zginął w ataku na Entebbe w 1976 roku, Benjamin Netanjahu założył fundację charytatywną jego imienia. Pierwszą na świecie konferencję na temat „międzynarodowego terroryzmu” zwołał już w 1979 roku w Jerozolimie Netanjahu przy wsparciu swojego ojca, Benziona Netanjahu.
Konferencja, w której uczestniczyli głównie przedstawiciele władz Izraela, USA i Wielkiej Brytanii, miała na celu zmianę strategii Zachodu z dyplomacji i negocjacji na wojnę oraz podkreśliła strategiczną rolę mediów. Spowodowało to zmianę w polityce USA pod rządami Reagana, które uznało interwencję militarną za odpowiedź na nowe zagrożenia zwiazane z „terroryzmem”. „Terroryści” to w rzeczywistości narody i organizacje, które Izrael uważał za zagrożenie dla planowanych podbojów „Wielkiego Izraela” i jego ekspansji na Bliskim Wschodzie.
Zgodnie z koncepcją Netanjahu, terroryzm nie jest już kwestią dyplomatyczną , lecz „walką cywilizacyjną” między „demokracjami” a państwami „terrorystycznymi”, przy czym same demokracje często angażowały się w akcje terrorystyczne przeciwko niewinnym cywilom, ale uzasadniały to koniecznością „samoobrony”. Jak wiemy, gorączka „walki z terroryzmem” opanowała kolejne rządy USA od 2001 roku.[W tym celu precyzyjnie zorganizowano i przeprowadzono “atak arabów” na dwie Wieże, a ta trzecia zawaliła się ze strachu? md]
Materiały z konferencji z 1979 roku zostały opublikowane w książce autorstwa Netanjahu z 1981 roku, zatytułowanej International Terrorism: Challenge and Response. Co nie mniej ciekawe, podczas drugiej konferencji z 1984 roku ojciec Netanjahu powiedział uczestnikom, że terroryści mieszkają w Syrii, Libii, Iraku i Iranie, czyli wszystkich potencjalnych przeciwnikach Izraela na jego drodze do zdominowania Bliskiego Wschodu.
Plany dotyczące celów wojny z terroryzmem zostały już dawno temu opracowane w Izraelu i polegają na szeregu wojen prewencyjnych z sąsiadami. Podobnie plan budowy „Wielkiego Izraela”, który jest dziś otwarcie celebrowany przez izraelskich ministrów, został opublikowany już ponad 40 lat temu.
Kiedy Żydzi zbombardowali iracki reaktor jądrowy Osirak w 1981 r., Reagan napisał w swoim dzienniku: „Przysięgam, że wierzę, że Armagedon jest bliski”. Izrael nie ostrzegł wcześniej USA.
W 1982 roku Oded Yinon opublikował Plan Syjonistyczny dla Bliskiego Wschodu. Na wewnętrznej stronie okładki znajduje się mapa „Wielkiego Izraela”, na której napisano, że pokazane terytoria zostały uznane przez założyciela syjonizmu, Theodora Herzla, za „Ziemię Obiecaną”. Plan ten, znany jako Plan Yinona, został ogłoszony jako „strategia Izraela na lata 80. XX wieku”. W następnej dekadzie plany te stały się elementem polityki USA.
==============================
W 1996 roku amerykańscy neokonserwatyści napisali raport dla Benjamina Netanjahu. Dokument nosił tytuł „Czysta przerwa: Nowa strategia zabezpieczenia królestwa”. Podkreślał on potrzebę ataków na Iran i Syrię, w których USA byłyby partnerem, oraz odsunięcie Saddama Husseina od władzy. W następnym roku neokonserwatyści Robert Kagan i William Kristol założyli „Project for a New American Century”. W dokumencie stwierdzono m.in.: „Musimy wzmocnić nasze więzi z demokratycznymi sojusznikami i rzucić wyzwanie reżimom wrogim naszym interesom i wartościom”.
W tej wizji na pierwszym miejscu byłby jeden demokratyczny sojusznik, a wrogie reżimy były identyfikowane od dziesięcioleci. Rok przed 11 września, we wrześniu 2000 r., PNAC opublikował książkę„Rebuilding America’s Defenses”. Jej współautorem był Donald Kagan, ojciec Roberta Kagana. W dokumencie wezwano do znaczącego zwiększenia wydatków na cele wojskowe w celu stworzenia „dominującej siły” zdolnej do zwalczania „globalnego terroryzmu”. Ostrzegano, że społeczeństwo amerykańskie nie zaakceptuje tego i że cięcia wydatków na obronność po zakończeniu zimnej wojny sprawią, że stanie się to niemożliwe.
W swojej pracy Kagan postulował całkowitą „transformację” amerykańskiej gospodarki, dyplomacji i postawy militarnej. „Proces transformacji, nawet jeśli przyniesie rewolucyjne zmiany, prawdopodobnie będzie długi, jeśli nie wydarzy się coś katastrofalnego i katalizującego – na przykład nowy Pearl Harbor” – napisał.
Rok po wydarzeniach z 11 września 2001 roku, Netanjahu zwrócił się do Kongresu jako osoba prywatna, aby wezwać Stany Zjednoczone do wojny z Irakiem, aby zapobiec rzekomemu rozwijaniu przez ten kraj broni jądrowej – lub innej broni masowego rażenia.
W ten sposób atak na WTC stał się nowym Pearl Harbor.
12 września 2002 r. Netanjahu powiedział, że USA powinny przyjąć strategię wojny prewencyjnej – i rozważyć zaatakowanie Syrii, Libii i Iranu. Netanjahu ostrzegł, że Irak i Iran są najbliżej opracowania broni jądrowej. Żadne z oskarżeń nie okazało się prawdziwe. Kilka miesięcy później Strategia Bezpieczeństwa Narodowego USA przyjęła w Artykule V doktrynę uderzeń wyprzedzających.
Jak widzimy, z powodzeniem realizuje ją także sam Izrael.
Jak wiemy, po atakach z 11 września 2001 r. rozwinął się ogromny przemysł wojny z terroryzmem. Narodził się sekurytyzm, z szerokimi uprawnieniami władz do nadzoru, które dały początek miliardowemu biznesowi monitorowania wszystkiego i cenzury. Od 2001 roku wydano od ośmiu do dziewięciu bilionów dolarów na wojny z terroryzmem. Całkowity koszt dwóch i pół dekady militaryzacji gospodarki USA szacuje się na 21 bilionów dolarów.
W Izraelu od prawie dekady funkcjonuje sieć stanowiąca swego rodzaju cyfrowy szantaż. Jednostka wywiadowcza 8200 opracowała technologię hakowania telefonów i komputerów, która została wykorzystana do wykradania danych osobowych z telefonów zachodnich prezydentów, premierów oraz urzędników Departamentu Stanu USA. Izraelską technologię wykorzystał np. Mike Waltz, który został zwolniony za próbę wciągnięcia prezydenta Trumpa w wojnę z Iranem – w interesie narodowym Izraela.
============================
Aby zrozumieć działania mające na celu zbombardowanie Iranu, należy przeanalizować sponsorowanie frakcji politycznych w USA i na Zachodzie. Członkowie Izby Reprezentantów i Senatu, którzy wiwatują na rzecz wojny, są finansowani przez machinę wojenną, której pieniądze zostały zebrane lub pożyczone na poczet podatków. To sfinansowało ich całą karierę. Geniusz [może raczej: spryt, zakłamanie… md] Netanjahu i neokonserwatystów polegał na tym, aby uczynić z celów wojennych Izraela przemysł i sprzedać go senatorom, którzy głosowaliby za jego wojnami.
Kto za to wszystko płaci? Jeśli chodzi o życie, to ludzie, których USA zabijają w niekończących się wojnach, takich jak wojna w Iraku, która pochłonęła milion ofiar.
Jeśli chodzi o gotówkę, to podatnicy USA, których pieniądze są wykorzystywane do sponsorowania maszyny śmierci.
Niestety nic nie wskazuje, by dzisiejsze Stany Zjednoczone miały zerwać się z żydowskiej smyczy. Należy raczej brać pod uwagę, że jeśli w atakach odwetowych Iranu zginą jacyś amerykańscy żołnierze lub cywile, administracja Trumpa ruszy na pełno-skalową wojnę z Teheranem. Znów w interesie żydowskim.
Last week, I was walking back from the store and saw one of those “Lost Cat” flyers taped to a pole. It had a blurry photo and dramatic phrases like “please help us find Mr. Whiskers” which for some reason made me laugh more than it should have. Maybe it was the Comic Sans. Maybe it was the fact that the cat looked like it hated everyone, including the person who made the flyer. Either way, I got the dumb idea to make one myself. But with a fake dog.
So I went home, opened up Word and made the most ridiculous flyer I could think of. I said the dog’s name was “Chunky.” I described him as “half Pomeranian, half mystery”. I used a random Google image of a scruffy little mutt with giant eyes and his tongue hanging out like he’d just seen something unseeable.
I printed out six copies and taped them around my block. It was just supposed to be funny. I never expected anything to come of it.
Until yesterday evening.
I was making dinner when I heard a knock at the door. I opened it, and this guy, probably in his 30s, pretty normal-looking, was standing there holding a leash. On the end of it was a dog.
Not just any dog.
Chunky.
The exact same scruffy, bug-eyed, tongue-out menace from the flyer.
The guy smiled and said: “I think this is your dog. I found him wandering near the park.”
I froze. My brain just… stalled. I had no idea what to say. So I said the dumbest possible thing, which was, “Chunky?!”
He nodded like that confirmed it. “Yeah! He came right up to me. I recognized him from the flyer by the laundromat.”
Now, here’s the part where a sane person would explain the situation. Tell the truth. Say: “Actually, this was a joke and that’s not my dog.”
Instead, I said “Oh my God, thank you so much.” And took the leash.
Now I have a dog.
Or something that resembles a dog. Chunky is… not right. He growled at my toaster. He barked at the fridge for 20 straight minutes and then peed on my welcome mat. He sleeps on his back with all four legs stiff like he’s trying to summon something.
I took him to the vet today, mostly to see if he had a chip. No chip. The vet looked at him for a solid ten seconds and then said “Well. That’s a dog, alright.” No follow-up. Just that.
So now I’m stuck in this weird reality where I made up a dog, and the universe handed him to me like, “Okay, let’s see what you do with this.”
Chunky is currently asleep under my bed. I can hear him snoring from here. I don’t know where he came from. I don’t know who he used to belong to. But I guess he’s mine now.
This whole situation feels like I made a meme and the meme came to life and now lives in my apartment.
This is why I shouldn’t be left alone with a printer.
Iran został zaskoczony. Ale Iran otrząsnął się po ataku na Pearl Harbor szybciej, niż Izrael się spodziewał.
Mniej niż 18 godzin po niespodziewanym ataku Izraela, Iran odpowiedział wystrzeleniem setek pocisków balistycznych, w tym pocisków hipersonicznych, w kierunku centrum Tel Awiwu i całego Izraela.
Tymczasem Żelazna Kopuła Izraela zawiodła. Izraelski wywiad zawiódł. Teraz Netanjahu błaga Waszyngton o interwencję amerykańską siłą militarną, aby uratować Izrael przed pewną porażką — porażką, którą sam Netanjahu wywołał z zachętą Waszyngtonu.
W tym samym czasie Rosja, Chiny, Pakistan i znaczna część świata muzułmańskiego wspiera Iran.
Do Iranu napływają dostawy sprzętu i pomocy technicznej.
Czas na zderzenie z rzeczywistością:
Waszyngton spalił ponad 12 bilionów [1 bln = 1012 ?] dolarów na Bliskim Wschodzie od 2003 roku. Rezultat? 7000 zabitych Amerykanów. 50 000 rannych, otwarte granice i 100 000 Amerykanów umierających rocznie z powodu zatrucia fentanylem.
Obecnie Stany Zjednoczone są winne 37 bilionów dolarów — kwota ta nie obejmuje nawet tzw. „długu agencyjnego”. Siedemdziesiąt siedem milionów Amerykanów głosowało na prezydenta Trumpa, ponieważ obiecał zakończyć wojny zagraniczne i powstrzymać marsz w kierunku III wojny światowej.
Misja Trumpa pozostaje niezmienna: zabezpieczyć granice, porty i wody przybrzeżne Ameryki. Deportować nielegalnych imigrantów, obalić przestępców, którzy gwałcą i mordują Amerykanów. Przywrócić rządy prawa. Ale ani jednej kropli amerykańskiej krwi na zagraniczne wojny.
Pojedynczy izraelski atak na wyspę Kharg — przez którą przechodzi 90% irańskiego eksportu ropy — lub terminale w Bandar Abbas, a Iran zamknie Cieśninę Ormuz. To wpłynie na 20% globalnych dostaw ropy.
Oznacza to przerwanie łańcuchów dostaw i szalejącą inflację. Benzyna wzrasta do 7 dolarów za galon z dnia na dzień. Każda pracująca rodzina jest zmiażdżona. Kierowcy ciężarówek nie mogą już dostarczać żywności. Gospodarka się załamuje. Po co? Aby Izrael, który rozpoczął tę szaloną wojnę, mógł wciągnąć Amerykanów w poważny konflikt regionalny z potencjałem nuklearnym?
Mamy 40 000 żołnierzy w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Katarze i wokół Zatoki Perskiej. Są żywymi celami. Irańskie drony Shahed-136 kosztują 20 000 dolarów za sztukę. Amerykański pocisk Patriot kosztuje 4 miliony dolarów za przechwycenie.
Zróbmy rachunek. Wyczerpujemy nasz arsenał rakietowy — i bankrutujemy — podczas gdy nasi żołnierze wracają do domów w workach na zwłoki.
Bliski Wschód jest na krawędzi. Oto, co Waszyngton musi teraz zrobić, aby rozładować konflikt:
Zwołaj nadzwyczajne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ. Zażądaj natychmiastowego zawieszenia broni i jasno powiedz, że Waszyngton sprzeciwia się zniszczeniu Iranu, Izraela lub jakiegokolwiek innego państwa na Bliskim Wschodzie.
Zażądaj, aby Izrael zaprzestał zabijania Palestyńczyków w Strefie Gazy i wycofał swoje wojska z Strefy Gazy i Zachodniego Brzegu.
Zawiesić wszelką pomoc wojskową dla Izraela, dopóki Izrael nie zgodzi się wycofać z Gazy i zezwoli na pomoc humanitarną.
Zaproponuj wysłanie sił zbrojnych z państw niezaangażowanych w celu monitorowania Gazy i Zachodniego Brzegu.
Zaproponuj, aby Stany Zjednoczone, Rosja, Chiny, Indie i Brazylia zwołały konferencję pokojową w celu rozwiązania sporu między Izraelem, Iranem i sąsiadami Izraela.
Prowadziłem amerykańskich żołnierzy do bitwy pod ostrzałem. Widziałem wystarczająco dużo trumien przykrytych flagą. Nie chcę widzieć więcej. Wojownicy Waszyngtonu mieli 22 lata. Zawiedli. Kłamali.
Oni czerpali zyski, podczas gdy Ameryka krwawiła. Czas się skończył.
America First oznacza AMERICA FIRST. Nie Izrael first. Nie Ukraina first. Nie NATO first. AMERICA FIRST.
In the last 72 hours, Israel launched a preemptive strike against Iran when negotiations between Washington and Tehran were still ongoing. Iran was caught off-guard. But Iran recovered more quickly from its Pearl Harbor moment than Israel expected. In less than 18 hours Mehr anzeigen……….
Instytut Naukowy Weizmanna w Rechowot, znany izraelski ośrodek badawczy, został uszkodzony w wyniku ostatniego ostrzału rakietowego Iranu
Początkowa euforia Izraela po piątkowych porannych atakach na irańskie cele słabnie, gdy mieszkańcy Izraela dostają smak własnego lekarstwa. Tak zachwalana przez Izrael Iron Dome to totalna klapa. Poniżej zamieściłem kilka filmów, które pokazują, jak irańskie rakiety docierają bez przeszkód.
W swoim najnowszym nagraniu wideo BORZZIKMAN informuje, że wczorajszy irański atak na izraelską wersję Pentagonu zniszczył system obrony powietrznej THAAD, który został rozmieszczony w celu „ochrony” budynku.
Izrael, z pomocą Zachodu, zaatakował Iran cyberatakiem wczesnym rankiem w piątek (czasu w Teheranie), który unieruchomił irański system obrony powietrznej. Izrael i Zachód przewidywali, że uniemożliwi to Iranowi śledzenie i atakowanie nadlatujących pocisków na kilka dni. Irańscy technicy uruchomili system w ciągu 10 godzin.
Propaganda Wioski Potiomkinowskiej generowana przez Izrael i rozpowszechniana przez zachodnie media rozpada się w szwach. Podczas gdy wielu na Zachodzie nadal wierzy, że Izrael zadał śmiertelny cios Iranowi i że Iran jest o kilka dni od upadku, irańskie siły rakietowe żyją i mają się dobrze, bombardując Izrael na potęgę. Podejrzewam, że Iran stosuje taktykę Huti, wystrzeliwując pociski balistyczne z mobilnych wyrzutni — tzn. zamiast polegać na stałych stanowiskach, Iran rozmieszcza swoje pociski w całym kraju na mobilnych wyrzutniach, których praktycznie nie da się wykryć i zniszczyć w odpowiednim czasie. Podczas gdy to piszę, Iran wystrzelił ósmą falę pocisków. Iran zamierza zaangażować Izrael w walkę odwetową, dopóki Izrael nie zaprzestanie ataków na Iran.
Inną rzeczywistością, z którą mierzy się Izrael, jest to, że Stany Zjednoczone nie mają nieograniczonych dostaw pocisków przeciwlotniczych i innej broni, które mogłyby wysłać do Izraela. Na przykład rozważmy ograniczenia systemów rakiet przeciwbalistycznych THAAD i SM-3… Stany Zjednoczone mogą wyprodukować tylko 50-75 pocisków THAAD i 60-84 pocisków przechwytujących SM-3 rocznie! Dziś przeczytałem inny raport — nie mogę go teraz znaleźć — że Stany Zjednoczone wysyłają do Izraela broń przeznaczoną dla Ukrainy. Jestem pewien, że Zełenski będzie zachwycony tą wiadomością. Jeśli ten raport jest prawdziwy, dni Ukrainy są policzone. Bez stałego wsparcia wojskowego i wywiadowczego USA Ukraina nie może kontynuować swoich operacji wojskowych przez całe lato.
Chcę przypomnieć o Umowie o Partnerstwie Strategicznym, którą Rosja i Iran podpisały 17 stycznia. Oto kluczowe sekcje dotyczące obecnej wojny z Izraelem:
Artykuł 3
3. W przypadku gdy jedna z Umawiających się Stron zostanie poddana agresji, druga Umawiająca się Strona nie udzieli agresorowi żadnej pomocy wojskowej lub innej, która mogłaby przyczynić się do dalszej agresji, i pomoże zapewnić, że powstałe różnice zostaną rozwiązane na podstawie Karty Narodów Zjednoczonych i innych stosownych norm prawa międzynarodowego.
Co to zatem oznacza? Prawo do samoobrony jest uznane w artykule 51 Karty Narodów Zjednoczonych , który pozwala krajom bronić się w przypadku zbrojnego ataku. Ta samoobrona musi być:
W odpowiedzi na rzeczywisty atak zbrojny
Natychmiastowe i konieczne
Proporcjonalnie do zagrożenia
Atak Izraela na irańskie obiekty nuklearne, zgodnie z warunkami tej umowy, oznacza, że Iran, przy wsparciu Rosji, będzie miał pełne prawo do odpowiedzi militarnej. Rosja wysłała Izraelowi i Stanom Zjednoczonym jasne ostrzeżenie… Rosja to plecy Iranu.
Artykuł 4 jest szczególnie wymowny, ponieważ przyznaje, że Rosja i Iran mają odrębne porozumienia regulujące współpracę między swoimi agencjami wywiadowczymi i bezpieczeństwa:
Artykuł 4
2. Służby wywiadowcze i bezpieczeństwa Umawiających się Stron współpracują w ramach odrębnych porozumień.
Artykuł 5 ujawnia, że Rosja i Iran zgodziły się na kompleksową współpracę wojskową obejmującą wszystko, od szkoleń i ćwiczeń wojskowych po reagowanie na ataki:
Artykuł 5
1. W celu rozwijania współpracy wojskowej pomiędzy właściwymi agencjami Umawiające się Strony będą prowadzić prace przygotowawcze i wdrażać stosowne porozumienia w ramach Grupy Roboczej ds. Współpracy Wojskowej.
2. Współpraca wojskowa między Umawiającymi się Stronami obejmuje szeroki zakres spraw, w tym wymianę delegacji wojskowych i ekspertów, zawinięcia do portów okrętów wojennych i statków Umawiających się Stron, szkolenie personelu wojskowego, wymianę podchorążych i instruktorów, udział – na podstawie porozumienia między Umawiającymi się Stronami – w międzynarodowych wystawach obronnych organizowanych przez Umawiające się Strony, przeprowadzanie wspólnych zawodów sportowych, imprez kulturalnych i innych, wspólnych morskich operacji ratunkowych i ratowniczych, a także zwalczanie piractwa i zbrojnego rozboju na morzu.
3. Umawiające się Strony będą ściśle współdziałać w zakresie przeprowadzania wspólnych ćwiczeń wojskowych na terytorium obu Umawiających się Stron i poza nim, za obopólną zgodą i z uwzględnieniem obowiązujących, powszechnie uznanych norm prawa międzynarodowego.
4. Umawiające się Strony będą się konsultować i współpracować w celu przeciwdziałania wspólnym zagrożeniom militarnym i zagrożeniom bezpieczeństwa o charakterze dwustronnym i regionalnym.
Donald Trump objął urząd z poparciem milionów wyborców, którzy uwierzyli w jego obietnicę nieangażowania USA w niepotrzebne wojny zagraniczne. Wygląda na to, że łamie tę obietnicę.
Najwyraźniej niczego nie nauczył się od George’a H.W. Busha, który obiecał „żadnych nowych podatków”, a potem złamał tę obietnicę. Wyborcy mu tego nie wybaczyli. Jeśli Trump interweniuje w imieniu Izraela, prawdopodobnie spotka go podobny los polityczny; tylko zamiast nie zostać ponownie wybranym, zobaczy, jak jego poparcie polityczne wśród kluczowego segmentu jego elektoratu się rozpada.
184 Million People, 4 Landmark Studies: mRNA Shots Are NOT SAFE FOR HUMAN USE 🚫
🩸 Autopsies. Heart Attacks. Strokes. Multi-Organ Failure — The Data Are In 👇
📍HULSCHER ET AL (n=325 autopsies): ◾️73.9% of deaths after vaccination are due to the shot. ◾️Proved a causal link… pic.twitter.com/r6vMQvQ893
— Nicolas Hulscher, MPH (@NicHulscher) June 13, 2025
Poniżej skrótowo ważne wnioski z tych badań:
184 miliony ludzi, 4 przełomowe badania:
Zastrzyki mRNA SĄ NIE BEZPIECZNE DO STOSOWANIA U LUDZI
Autopsje. Zawały serca. Udary. Niewydolność wielonarządowa — dane są dostępne:
HULSCHER ET AL (n= 325 autopsji): 73,9% zgonów po szczepieniu jest spowodowanych szczepionką.
Udowodniono związek przyczynowo-skutkowy między szczepionkami przeciwko COVID-19 a śmiercią spowodowaną przez wiele układów narządów.
ALLESSANDRIA i wsp. (n=290727):
W okresie obserwacji osoby zaszczepione dwiema dawkami odnotowały skrócenie oczekiwanej długości życia o 37% w porównaniu do populacji niezaszczepionej.
RAHELEH I IN. (n= 85 milionów):
➊ Zawał serca (+286% po drugiej dawce)
➋ Udar (+240% po pierwszej dawce)
➌ Choroba tętnic wieńcowych (+244% po drugiej dawce)
➍ Arytmia serca (+199% po pierwszej dawce) FAKSOVA ET AL (n=99 milionów):
➊ Zapalenie mięśnia sercowego (+5–10% po wstrzyknięciu mRNA)
➋ Ostre rozsiane zapalenie mózgu i rdzenia (+278% po wstrzyknięciu mRNA)
➌ Zakrzepica zatok żylnych mózgu (+223% po wstrzyknięciu wektora wirusowego)
➍ Zespół Guillaina-Barrégo (+149% po wstrzyknięciu wektora wirusowego)
NATYCHMIASTOWE wycofanie ze sprzedaży zastrzyków mRNA przeciwko COVID-19 jest niezbędne, aby zapobiec dalszym stratom w ludziach wśród milionów Amerykanów, którzy nadal je otrzymują.
W świetle przytłaczających sygnałów o bezpieczeństwie potwierdzonych w największych badaniach, jakie kiedykolwiek przeprowadzono, dalsze podawanie tych produktów stanowi obecnie masowe umyślne zabójstwo.
Zaprezentowany przez nowego sekretarza zdrowia Roberta Kennedy’ego raport ukazuje dramatyczny stan zdrowia Amerykanów.
Średnia oczekiwana długość życia w Stanach Zjednoczonych od lat pozostaje jedną z najniższych we wszystkich krajach rozwiniętych. Mimo iż w kraju tym zarabia się znacznie więcej niż w większości innych miejsc na świecie, a medycyna pozostaje na bardzo wysokim poziomie ze średnią 79,6 lat, Stany zajmują niższą pozycję niż nawet Kostaryka czy Albania.
W mediach głównego nurtu taki stan rzeczy tłumaczy się najczęściej tym, że Amerykanie bardzo lubią używki, nie mają bezpłatnego dostępu do służby zdrowia lub wręcz że posiadają swobodny dostęp do broni. W dalszej kolejności mówi się także o masowym występowaniu chorób przewlekłych, jednak winę za ich występowanie przypisuje się samym Amerykanom i ich konsumpcjonistycznemu stylowi życia.
Ostateczna decyzja o tym, co znajduje się w naszym układzie pokarmowym, zależy oczywiście od nas, ale niestety zwykły Amerykanin ma najczęściej bardzo utrudniony dostęp do żywności cechującej się dobrą jakością. Od lat wiadomo było, że amerykańskie instytucje państwowe są wyjątkowo spolegliwe wobec korporacyjnych producentów żywności, lecz trzeba było dopiero drugiej kadencji Donalda Trumpa, aby na czele Departamentu Zdrowia stanął człowiek, który wydaje się mieć odwagę i determinację potrzebną do tego, aby temu problemowi zaradzić.
Najbardziej chore pokolenie w historii
W ubiegłym tygodniu opublikowany został raport pt. „Make Our Children Healthy Again”, który już na samym wstępie porusza problem ciągłego przepływu kadr między światem korporacyjnym a waszyngtońską machiną legislacyjną. Robert Kennedy Jr. nazwał rzecz po imieniu, wskazując na problem podporządkowania prawodawstwa korporacyjnym interesom, które już nie tyle dopuszczają się nadużyć, lecz prowadzą kraj wprost ku zatraceniu.
Jak bowiem nazwać fakt, że już ponad 40 proc. nieletnich cierpi na chroniczne dolegliwości układu pokarmowego, oddechowego, autoimmunologicznego, czy też zdradza poważne dysfunkcje psychiczne? Tak złego wyniku nie było jeszcze nigdy w amerykańskiej historii, dlatego raport Kennedy’ego mówi wprost o wielkim kryzysie zdrowotnym, a amerykańskie dzieci określa mianem „najbardziej chorym pokoleniem w historii”.
Jako główne przyczyny takiego stanu rzeczy raport podaje przede wszystkim złą żywność: przetworzone produkty zawierające oczyszczone zboże, cukry, barwniki i oleje z nasion odpowiadają za aż dwie trzecie całej diety nieletnich. Oprócz tego wspomina się także o toksynach zwartych w żywności i otoczeniu czy też braku odpowiedniej aktywności ruchowej. W efekcie – stwierdza raport – już dziś aż 75 proc. młodych Amerykanów nie nadaje się do służby wojskowej (!). Jak nietrudno zauważyć, bez wprowadzenia radykalnych zmian Stanom Zjednoczonym będzie niezwykle trudno utrzymać tak wielką armię, jak do tej pory.
Nafaszerowani lekami
Za fatalny stan młodego pokolenia odpowiada jednak nie tylko zła żywność i niezdrowe nawyki. Młodzi są dziś zwyczajnie faszerowani wszelkiego rodzaju lekami posiadającymi poważne skutki uboczne. Raport stwierdza, że w USA zdecydowanie nadużywa się leków antydepresyjnych, przeciwko ADHD, antybiotyków i agonistycznych (opioidowych). Skrajnie posunięta medykalizacja medycyny przynosi szczególnie złe efekty u dzieci, które płacą za to licznymi powikłaniami i skutkami ubocznymi.
Wspólnym mianownikiem kryzysu najbardziej chorego pokolenia w dziejach USA jest oczywiście nadmierna ingerencja świata wielkiej korporacji w stanowione prawo. Robert Kennedy Jr. poprawnie wskazuje na to, że Big Pharma do spółki z branżą żywnościową i chemiczną dosłownie zawładnęły Waszyngtonem i wymuszają wprowadzanie najbardziej satysfakcjonujących je przepisów. W raporcie przytaczane są szokujące dane i informacje, m.in. o tym, jak 95 proc. członków komitetu decydującego o federalnych wskazaniach żywieniowych posiadało bezpośrednie związki finansowe z branżą farmaceutyczną i żywieniową. Dowiadujemy się również, że branża chemiczna wydała na lobbing w samym tylko 2024 r. aż 77 mln dol., a farmaceutyczna w latach 1999–2018 aż 4,7 mld dol.
Dla świata korporacyjnego idealny model biznesowy tworzy zawsze klient uzależniony od jego usług. Nie klient, który kupi jeden produkt na 10 lat lub na całe życie, lecz taki, który będzie odczuwał chroniczną potrzebę konsumpcji. Klientem, który spełnia te kryteria jest bezsprzecznie klient przewlekle chory, uzależniony lub niestabilny psychicznie. Dlatego właśnie tak szczególną opieką świat korporacyjny otacza środowisko transgenderowe, które okaleczając się w imię neomarksistowskiej ideologii, uruchamia lawinę niekończących się wydatków, coraz częściej finansowanych wprost z pieniędzy podatników.
Zasilane niewyczerpanym strumieniem pustego pieniądza molochy działają wedle zupełnie innej logiki niż zwykłe małe i średnie przedsiębiorstwa. Celem ich działalności nie jest zapewnienie konsumentom satysfakcji i dobrostanu, lecz stworzenie przy pomocy prawa mechanizmu wymuszającego korzystanie z ich usług. Póki co Robert Kennedy odważnie nazwał rzeczy po imieniu, prezentując swoim raportem swego rodzaju akt oskarżenia.
Walka z biologicznym Goliatem
Na najbardziej odważne decyzje ze strony polityka, który w kluczowym momencie kampanii prezydenckiej przekazał swoje poparcie Trumpowi, wciąż trzeba jeszcze czekać. Kilka dni temu Kennedy podległe mu Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom (CDC) wstrzymało zalecenie stosowania szczepionek mRNA na COVID u dzieci i kobiet w ciąży, utrzymując je jednak dla osób powyżej 65. roku życia.
Co jednak najważniejsze, pomimo kilku miesięcy urzędowania Robert Kennedy Jr nie zdołał jeszcze w żaden sposób zdemontować ogromnego kompleksu instytucji i specjalnych funduszy, które w swoich książkach „The Real Anthony Fauci” i „The WuHan Cover-Up” zidentyfikował jako potężny kompleks, odpowiadający za używanie broni biologicznej i chemicznej. Donald Trump wycofał wprawdzie Stany Zjednoczone ze Światowej Organizacji Zdrowia, ale Robert Kennedy Jr nadal nie dokonał żadnych fundamentalnych zmian w takich instytucjach, jak Narodowy Instytut Zdrowia (NIH), Narodowy Instytut Alergii i Chorób Zakaźnych (NIAID), czy też we wspomnianym CDC.
Kennedy jest [obok Elona Muska] najważniejszym członkiem nowej administracji, który ma za zadanie uwiarygodnić przed całym społeczeństwem to, że ekipa Trumpa rzeczywiście chce pokonać globalistyczny deep state i pokrzyżować plany wywołania ewentualnej kolejnej pandemii. Póki co Kennedy powołał do życia nowy urząd o nazwie Administration for Healthy America (AHA) oraz zarządził cięcia budżetowe i kadrowe w instytucjach, które do niedawna podlegały Anthony’emu Fauciemu. Wydaje się jednak, że to wciąż zdecydowanie zbyt mało wobec ogromnych oczekiwań wyborców. Ich cierpliwości nie da się testować zbyt długo bez poważnych konsekwencji.
Wygrała, bo wyborcy dopisywali jej nazwisko na listę
Lisa Murkowski, amerykańska polityk o polskich korzeniach, wygrała wyścig do fotela senatorskiego w stanie Alaska. Nie tylko to jest sensacją, ale przede wszystkim to, że Murkowski jest pierwszym politykiem od pół wieku, któremu udało się wygrać dzięki akcji dopisywania jej nazwiska na kartach do głosowania przez wyborców.
Amerykańskie prawo zna procedurę dopisywania kandydata ręcznie na kartach do głosowania. I w tym Murkowski upatrywała swojej szansy, bowiem przegrała prawybory w partii republikańskiej ze swoim rywalem Joem Millerem. I dlatego jej nazwisko nie znalazło się na listach wyborczych. Obywatele USA mają prawo wyjść poza to, co dają im partie, i stąd praktyka dopisywania swojego kandydata do listy na karcie do głosowania. Jest to całkiem legalne.
Murkowski ruszyła w teren, agitowała, namawiała wyborców, by dopisywali jej nazwisko na kartach wyborczych. Był jednak problem, obawiano się, że amerykańscy wyborcy niewłaściwie zapiszą nazwisko kandydatki i przez to straci ona szansę na uzyskanie zwycięstwa.
Dlatego kandydatka podczas kampanii pisała do wyborców listy, ucząc ich, jak powinni pisać trudne słowo.
– Byłaby to złośliwość losu, gdyby okazało się, że to polskie nazwisko kandydatki przekreśliło jej szanse – mówili ludzie ze sztabu Murkowski, ale teraz dodają, iż jest ogromna radość z tego zwycięstwa, bo walka była zażarta i bardzo nietypowa.
Urodzona w Ketchikan Lisa Ann Murkowski nie jest nowicjuszem w amerykańskiej polityce. Jest członkinią amerykańskiej Partii Republikańskiej. Z zawodu jest prawnikiem.
W 1998 roku została wybrana do Izby Reprezentantów stanu Alaska. W grudniu 2002 roku w dość nietypowy sposób uzyskała mandat senatorski. Otóż jej ojciec Frank Murkowski, senator USA ze stanu Alaska od 1980 roku, zdobył w wyborach w listopadzie 2002 roku stanowisko gubernatora Alaski. A to oznaczało, że musiał opuścić Senat.
Jako nowy gubernator stanu miał on jednak prawo wyznaczenia nowej osoby na opuszczone przez siebie miejsce w Senacie. Ten wskazany przez niego kandydat miałby zasiadać w Senacie, jak stanowią tamtejsze przepisy do najbliższych wyborów w 2004 roku.
Frank Murkowski nie miał wątpliwości i wyznaczył na to stanowisku swoją córkę Lisę Murkowski. Manewr ten był ostro krytykowany jako przejaw nepotyzmu. Z drugiej jednak strony Lisa Murkowski była faktycznym liderem republikańskiej większości w stanowej Izbie Reprezentantów.
Pomimo tych kontrowersji związanych ze sposobem jej wyboru Lisa Murkowski zdobyła latem 2004 roku nominację Partii Republikańskiej w wyborach do Senatu na jesieni 2004 roku. Potem było kolejne zwycięstwo, kiedy pokonała demokratycznego kontrkandydata Tony’ego Knowlesa stosunkiem głosów 49% do 45%, uzyskując tym samym mandat senatora.
W tym roku jednak nie uzyskała poparcia swojej partii i dlatego zaapelowała o dopisywanie jej nazwiska na kartach wyborczych. Szacuje się, że zrobiła to ponad połowa wyborców. Sąd zdecydował, że wszystkie karty z dopisanym nazwiskiem mają być sprawdzone. Prawdopodobnie zdecydowało polskie nazwisko kandydatki, trudne do wymówienia i jeszcze trudniejsze dla Amerykanów do napisania.
W środę rano amerykańskiego czasu agencje donosiły o tym, że Murkowski o kilka tysięcy głosów wyprzedza rywala Joego Millera. Kilkanaście godzin później Agencja Reutera ogłosiła już, iż wygraną tego pojedynku została Murkowski.
Trzeci z kandydatów do fotela senatorskiego – demokrata Scott McAdams – już nie liczył się w wyścigu. Zdobył około 20% głosów.
Joe Miller zapowiedział już wcześniej, że ustąpi z rywalizacji, jeśli liczba głosów oddanych na jego kontrkandydatkę będzie większa. Ludzie ze sztabu wyborczego Murkowski mają nadzieję i mówią o tym publicznie, że Miller dotrzyma słowa. Nie można jednak wykluczyć, że z ostatecznym ogłoszeniem zwycięstwa Murkowski trzeba będzie jeszcze poczekać, bo np. Miller zażyczy sobie, do czego ma zresztą prawo, ponownego przeliczenia głosów.
Był to pierwszy przypadek zwycięstwa w wyborach do Senatu poprzez dopisanie nazwiska kandydata w Stanach Zjednoczonych od 1954 roku.
This may be the longest essay we have ever published. However, Dr. Bock does an excellent job of making the vast array of information available on autism comprehensible. For those interested in the subject, this is essential reading.
This is a treatise if you like, on the enigma scientists have labeled autism.
Opinions expressed are those of Dr. Bock, which may or may not be aligned with the positions of the Drs. Malone or Malone.News on this topic.
By Randall S. Bock, MD
Autism’s Enigma, Clarified
Autism diagnoses are surging, touching countless families, yet the reasons remain elusive, fueling debate and confusion. The Times’ recent exploration of autism’s rise attributes the increase mainly to broader diagnostic criteria, heightened awareness, and social influences like online communities, while firmly rejecting vaccines as one potential cause. However, it downplays the role of institutional incentives (research funding, special education staffing, therapy services, and pharmaceutical interests). Conversely, the pseudonymous “A Midwestern Doctor” on Substack dives into vaccine-related hypotheses that the Times avoids. Neither fully delivers the impartial, rigorous analysis that I believe is needed to untangle autism’s complex web.
Winston Churchill once famously described the Soviet Union as “a riddle wrapped in a mystery inside an enigma.” Ironically, this phrase was repurposed in Oliver Stone’s JFK as a symbol not of clarity but of obfuscation. Like the Soviet Union or the JFK assassination, autism’s enigma may defy complete resolution, but without rigorous, transparent scrutiny, it will remain shrouded in mystery; conversely, a clear lens on the knowns, unknowns, and disputes is our only hope for clarity.
What is Autism?
Autism spectrum disorder (ASD – of which severe Autism is an overlapping subset of symptoms) is a group of developmental conditions that begin in early childhood, affecting how children communicate, interact socially, and behave. Autism looks very different from case to case. Most of the population-level risk comes from over 100 inherited gene differences, each with a small impact. Many of these gene changes affect gene regulation and synaptic function—key processes in brain development.
Autism likely involvesepigenetic mechanisms, changes in how genes are expressed without altering the DNA sequence itself. Think of the genome as a musical score: the notes don’t change, but depending on who’s conducting, it can sound like classical or rock. Similarly, a person may carry genetic risk but only develop autism if specific environmental cues “activate” the genes into certain patterns, much like in schizophrenia.
Research shows that the brains of people with autism often have unique features, though these can vary widely from person to person. Commonly, children with autism experience faster brain growth in early life, especially in areas like the frontal lobe (involved in planning and social behavior) and the amygdala (linked to emotions as a “danger detector”). This overgrowth, noted between 1–14 months, can make it harder for different brain regions to “talk” to each other effectively, leading to challenges in processing information or emotions. Instead of a city that developed organically, it’s more like a centrally planned boomtown (E.g. China’s ghost cities)—roads laid down too fast, towers built in haste, and entire sectors left misaligned and underused.
Another shared trait is an imbalance in brain chemicals, like glutamate and GABA, which act like the brain’s gas and brake pedals. In autism, there’s often too much “gas” (excitation) and not enough “brake” (calming), which can explain sensory sensitivities or trouble focusing. Genes also play a big role—specific ones affect how brain cells connect; however, not everyone with autism has the same brain differences. Some have more pronounced changes in the cerebellum (affecting movement and coordination), linked to reduced Purkinje cells, while others show unique patterns via inflammation’s elevated cytokines. As a “spectrum”, autism’s underlying brain differences and their expression(s) are disparate and individualized.
Decoding Confounding Factors, Diagnostic Shifts, and Vaccine Debates
These diagnostic labels don’t point to a single cause—only broad categories. Are we seeing an epidemic of biology, or semantics? As the term “mental retardation” gave way to “intellectual disability,” some cases were reclassified under autism’s expanding umbrella. Autism once overlapped heavily with ID; now it captures a far more diverse patchwork of traits, many without cognitive impairment.
The Genetic Roots of Autism
Genetics play a significant role in autism, but not as dominantly as once thought. One early twin study (1977) showed identical twins (same DNA) were seven times more likely to share an autism diagnosis than fraternal twins. Yet, even identical twins don’t always align—in up to half of cases, one has autism and the other does not, suggesting genes are influential but not the sole factor.
Hallmayer’s 2011 California twin study, though often cited, involved 192 twin pairs but with only a 17% participation rate (of those asked)—raising concerns about selection bias. Its strength lies in a careful parsing of genetic versus environmental causation using (unlike prior studies’ Falconer’s formula) the ACE model of Additive Genetic, Common Environment, Unique Environment factors.
By contrast, a 2017 Swedish study analyzed millions of sibling and twin records, estimating heritability between 83% and 87%, with tighter statistical confidence but less fine-grained control. These studies illustrate a trade-off: precision in small samples versus power in large datasets. Together, they define the outer limits within which autism’s genetic component resides — shaped by method, scale, and erstwhile definitons. The table below shows twin and family studies’ presumed genetic component’s falling between Steffenburg’s 91% and Hallmayer’s 38%.
Autism Twin Study Concordance (and other Familial Pairing) Table:
Note: ACE estimates are direct for Hallmayer and Sandin; the others are post hoc approximations. Falconer’s formula (h² ≈ 2 × [rMZ − rDZ]) estimates heritability; interpret early studies cautiously due to small samples and diagnostic variability.
Smartphone browsers may not visually capture the entire table. Please see here(including links to the studies).
In a hybrid model, both wide in scope and fine in partitioning — Gaugler et al.(using the Population-Based Autism Genetics and Environment Study “PAGES”)estimated 52% of autism risk’s from genetic variants. Gaugler leveraged SNP-genotyping and diverse family relationships, aiming to break down genetic risk into its components, finding influence roughly split between “genes you inherit” (A) … and…” complex gene interactions” (D), “new gene changes” (N), “family environment” (C), and “unique life experiences” (E).
Hallmayer’s study reported a relatively low heritability estimate (~38%) but with a wide (lack of) confidence interval—reflecting the limitations of its small, selective sample.
In contrast, Gaugler’s SNP-based and case-control design yields a higher but more statistically stable estimate.
This boxplot, drawn from Gaugler’s Swedish cohort data, shows a clear rise in autism prevalence across birth cohorts from 1980 to 1999. It’s consistent with diagnostic broadening, increased awareness, or real environmental shifts. As definitions change and milder cases are included, heritability estimates may appear lower—not because genes matter less, but because the diagnostic category itself has expanded.
Here’s a rough mapping, somewhat consistent temporally.
The Solomonic (un)happy medium indicates more than half of autism risk is genetically set by the time of birth; however, that assessment comes with caveats. Please observe this side-by-side:
NB: No diagnosis appears in either graph’s lower right half because even purely environmental factors (e.g. a house fire) would likely impact both DZ twins, keeping such data points above the diagonal.
Autism occupies a mixed-influence zone: genetically weighted, yet with implicit environmental triggers; not unlike schizophrenia, bipolar disorder, and Tourette’s.
The Expanding Umbrella: How Autism’s Definition Grew
I. A History of Autism
One plausible explanation for the rise in autism diagnoses is the broadening of diagnostic criteria and increased awareness, but this shift also reflects a profound historical transformation in the concept itself. In 1911, Eugen Bleuler coined “autism” to describe excessive fantasy and hallucinations in severe schizophrenia, a meaning that persisted through the 1950s.
This overlap expanded the diagnostic net, potentially reclassifying children with co-occurring traits. Additionally, individuals previously deemed “retarded” (sic) were subsumed under the (“severe” end of the) autism spectrum, inflating prevalence without a true increase in abnormality cases. Sociologist Gil Eyal in The Autism Matrix views these diagnostic shifts as ultimately beneficial. Earlier diagnosis means earlier access to services: speech therapy, behavioral interventions, educational support; ideally helping those children develop better communication, social skills, and independence than previously.
II. Out of Institutions, Into Categories
The decline of U.S. mental institutions may have played an indirect role in the rise of autism diagnoses—not by causing autism, but by reshaping how society categorized and responded to developmental differences once kept out of public view. Conditions previously confined to large custodial settings became newly visible, newly labeled, and (in the case of schizophrenia) medicated: Hello, Thorazine! (1953).
From 1955 to 2005, residents in public mental hospitals dropped from over 500,000 to under 100,000. This shift, more abrupt for those with serious mental illness, reflected changing legal standards, new pharmaceuticals, and an optimistic vision of “community integration.” For individuals with intellectual or developmental disabilities, the transition was slower and more deliberate—often focused on preventing new institutionalizations rather than discharging existing residents. But in both cases, the cultural shift was profound: from seclusion to exposure.
Before the 1960s, terms like “feebleminded,” “retarded,” or even “idiot savant” might have earned what we now call “autistic” – while “idiot” itself was both replaced by “retarded”, and then transformed into a mild insult.
And of course, “retarded” is now a pejorative as well, replaced by “ID”, intellectual disability.
Not everyone (back then) was a Gary Cooper with Albert Einstein’s mind and HL Mencken’s wit. As institutional care waned, these individuals entered broader diagnostic frameworks, potentially inflating autism’s labeling prevalence – separate from any independent potential increase in cases, per se.
This 1915 illustration starkly illustrates how intellectual and developmental differences were once categorized with terms now considered deeply offensive—“idiot,” “imbecile,” “moron”—yet these labels existed because same or similar variations in cognitive and adaptive functioning were present, just framed in a harsher, cruder way.
None of this implies that institutionalization was desirable—many facilities were underfunded, degrading, or worse. But it does suggest that part of autism’s modern profile arose not from new biology, but from new visibility.
III. From Severe to Subtle: The Shift Away from Intellectual Disability
In the early 1990s, autism was more tightly linked to mental retardation, now called “intellectual disability”.
In 1992, 72% of autism cases (3,210 out of 4,446) were associated with intellectual disability (ID). By 2005, that share had dropped to just 37% (10,410 out of 28,046). As this graph (adapted from King and Bearman’s 2009 study) shows, …
… autism without ID increased more than 13-fold—from 1,236 to 17,636 cases—while autism with ID rose just over threefold.
From 1992 to 2005, the U.S. population grew just over 10%, yet intellectual disability (ID) diagnoses rose by 54%, and autism with ID nearly tripled. That spike in autism’s most severe form points to more than shifting definitions—it may reflect real changes in early neurodevelopment. Still, confounding factors—like rising immigration, language barriers, and struggling school systems—could distort these figures. Before drawing conclusions, we need better data, sharper metrics, and more objective classification.
IV. More Diagnosed, Less Severe
Swedish researchers tracked autism severity in 13-year-olds, finding that as diagnoses rose, the average symptom score steadily declined, suggesting institutional pressure to have “autism” capture milder cases. (chart clarified by @cremieuxrecueil).
Sweden’s autism is classified within an “ESSENCE” -framework (“Early Symptomatic Syndromes Eliciting Neurodevelopmental Clinical Examinations”); wherein ADHD, tics, movement disorders, and epilepsy also rise in prevalence. A cynic might analogize autism diagnoses’ rise to the more recent surge in gender dysphoria. Such expansions fuel jobs in special education.
V. Institutional Incentives and Diagnostic Pressures
The “psychiatric and mental health industrialization complex,” particularly within schools, amplifies this trend. Financial incentives for special education, therapies, and clinical services create perverse pressures for over-diagnosis, as funding and resources often hinge on an autism label.
Additionally, families often gain from an ASD diagnosis, accessing benefits unavailable otherwise. The Social Security Administration reports a 154% increase in SSI recipients with ASD from 2004 to 2014 (to 28% of mental disorder cases), providing up to $943 monthly in 2024.
These map-comparisons show how autism rates grew across U.S. states from 2003 to 2011 (darker blue means more kids were diagnosed, jumping from as low as 0.1% to over 2% in some places). Many states had policies that gave schools extra money for finding kids with autism (again, darker blue); e.g., the Northeast’s, the Rust Belt’s and Virginia’s “rewarded” autism-rates climbed. Michigan’s diagnoses (when rewarded) spiked to 1.5% by 2007; but, unrewarded, the rates dropped (NB: acknowledging, this is not a simple one-to-one explanation – as (e.g.) Minnesota’s autism rates increased without reward-incentive).
This kind of geographic disparity suggests we’re not just mapping a condition—we’re mapping responses to incentives. Take a look at (unrelated, but analagous) methadone distribution by state: supposedly the samedisease (sic)of narcotic addiction for some reason “requires” ten times more methadone in Rhode Island than in Texas or Missouri. Wisconsin uses four times the dose of neighboring Iowa.
…California’s autism caseload has nearly quadrupledsince 2011: outpacing the national diagnosis rate for school-age children, which “only” doubled. The excess suggests bureaucratic inflation and system-driven incentives (or something “in the air” in California)– not just rising prevalence.
““What we call autism has itself changed to become a broader category (and with) the growth in private clinicians’ offering diagnosis — it has become an industry.”
VII: Is Severe Autism’s Mainstream Schooling Merely Costly Babysitting?
“Everyone talks about the weather, but nobody does anything about it,” wrote Charles Dudley Warner in 1897.
Some realities (e.g., the weather) do not yield to our words, hopes, or policy interventions—no matter how loudly or persistently we speak around them. Severe autism is one of them. Despite decades of advocacy, legislation, and funding, the outcomes for the most profoundly affected remain largely unchanged. The National Council on Severe Autism’s Jill Escher (in our conversation) put it bluntly: for many severely autistic students, special education is “little more than glorified babysitting,” teaching daily living skills, not academics. The Individuals with Disabilities Education Act (IDEA) programs cost schools a fortune: specialized staff, autism-specific classrooms; yet Escher calls the system “completely irrational,” a “jerry-rigged” relic from a pre-autism-epidemic era.
Cui bono? Schools get funding; teachers’ unions lock in jobs; parents receive stipends; service providers cash in — but many severely autistic individuals remain dependent; moreover with the worry of “falling off a cliff” into underfunded Medicaid care at age 21 – and/or with the (inevitable) demise of their caretaking parents.
To be clear, without doubting the dedication of families or educators, one can acknowledge that “full inclusion” backfires. Severely autistic children disrupt classrooms. My own son’s middle school class, in the mid-2000s, was regularly derailed by persistent, involuntary, loud outbursts of vocal “stimming” of a severely autistic teen despite his omnipresent aide.
Might group homes be a more humane, realistic answer for such cases? Escher praises California’s relatively strong system, which offers tailored care and vocational programming—serving needs without disrupting others. This isn’t abandonment; it’s honesty. Just as 60-year-olds don’t train for the NBA, we shouldn’t pretend that the most severe autism fits the academic model. Margaret Thatcher’s warning still applies: eventually, you run out of other people’s money. We risk Cloward–Piven -style overload: collapsing systems with unsustainable burdens, unless we build something rational now.
VIII: The Rising Cost of Special Education, and Its Limits
Not every student in special education is autistic, but nearly every autistic student—especially those with severe cases—is in special ed. Today, about 15% of U.S. public school students receive special education services. That’s doubled from 8% in the late 1970s, and the numbers keep growing. Of those in special ed, roughly 12% have autism.
The staff structure at my local middle school today is worlds apart from my own public school experience in 1960s New York City. Back then, one teacher handled 30 students, with five or six such classes per grade, grouped by achievement level. The entire school ran with just a principal, assistant principal, secretary, nurse, and two janitors. My local middle school currently has only ~35% staff as core teachers, while ~65% are ancillary.
These programs are expensive. In 2020, school districts spent nearly $39 billion on special education services—averaging over $13,000 per student (on top of the baseline ~$19,000 per student). If every state spent like the highest-spending ones, total special ed costs would reach $180 billion a year. This added burden isn’t trivial, leaving the other 85% to share increasingly strained resources: overcrowded classrooms; fewer offerings in gifted, vocational, and core subjects. We cannot serve anyone well by exhausting the system.
A “War Against Boys”? Autism’s Male Impact
Autism has long shown a stark male predominance: roughly 3 or 4 boys diagnosed for every girl.
ADHD follows a similar trend, with boys diagnosed at a 2.5 to 1 ratio. These disparities were noted as early as Leo Kanner’s 1943 paper, well before today’s educational culture took hold. The biological sex differences remain; but the extent to which they are ( potentially mis-) interpreted and acted upon has shifted.
Christina Hoff Sommers’ The War Against Boys argues that modern schools, increasingly feminized and focused on chat, collegiality, and conformity, may mismatch boys’ neurodevelopmental traits — often more intense, trial-and-error, and less socially oriented — leading to over-diagnosis of conditions like autism and ADHD when boys’ behaviors deviate from these expectations.
This persistent male predominance has sparked a counter-movement, especially among feminist scholars, who argue that autism in girls is under-recognized. They propose that girls “camouflage” their symptoms—adeptly mimicking social cues to blend in—though this leads to a curious contradiction: if autism impairs social reciprocity, how can one convincingly fake it? As the old joke goes, “sincerity—once you can fake that, you’ve got it made.” Mind you, some of these same scholars in peddling “sex contextualism” essentially dispute binary sex, undercutting their argument(s).
Male and female brains diverge from birth, a pattern seen across the animal kingdom — male mosquitoes prioritize mate-seeking, females blood-feeding — reflecting distinct evolutionary prerogatives. Simon Baron-Cohen’s“extreme male brain theory” suggests autism reflects an extreme male-typical profile, where “systemizing outstrips empathizing”.
Yet it’s important to recognize that autism is not strictly deficit-based. It’s also associated with positive traits such as pattern recognition and attention to detail. Moreover, long-term outcomes vary widely, with some autistic individuals’ achieving independence, relationships, employment, and relative happiness.
A First World Puzzle? Autism’s Global Disparities
Autism spectrum disorder (ASD) is highly prevalent in high-income countries, but in sub-Saharan Africa, with nearly 1 billion people, it’s rarely diagnosed…
“A review of the global prevalence of autism did not identify any data from sub-Saharan Africa, even though this region has a population of nearly 1 billion, 40% of whom are children younger than 14 years.”
… and rarely discussed. Google-searches for “autism” in Kenya, Congo, Zimbabwe are near zero and static these last few measurable decades.
Limited psychiatric infrastructure and a focus on urgent issues like HIV, malaria, and food insecurity overshadow ASD. Autism is a “first-world problem,” amplified by wealthier nations’ resources, omphaloskeptic tendencies, and broad diagnostic criteria.
Africa’s ASD absence may be underdiagnosis rather than lower incidence. Anthropologist Richard Grinker, who has studied autism cross-culturally, argues that autism exists everywhere—but is recognized only where diagnostic tools, institutional priorities, and cultural interpretations align. Over 90% of studies come from Europe, the Americas, and the Western Pacific. Entire regions like Africa and the Eastern Mediterranean are effectively data voids, despite the (presumed) global nature of the disorder.
China, with over 1.4 billion people, remains strikingly absent from global autism discourse, with a self-proclaimed rate of only one-third ours. The condition is labeled 自闭症(“self-enclosure disorder”) or 孤独症 (“lonely disorder”), but these are not seen as quirks or mere differences—they imply dysfunction, weakness, and detachment from societal duty. Diagnosed children are sometimes called 来自星星的孩子—“children from the stars”—but this poetic phrase belies the harsh stigma families face. Chinese society sees autism as a mark of shame or failure; to be downplayed, not spotlighted.
Comparing same-wealth/ same-health societies could reveal if cultural or economic factors drive these trends. Cross-cultural-, cross-national- will be more difficult, given the absence of baseline data, terms, and agreements of importance.
Modern Life and the Autism Curve
Several societal and biological factors may contribute to autism rates, either directly or indirectly. The trend toward older parental age is significant. Advanced paternal and maternal age is associated with increased risks of genetic mutations and conditions like gestational diabetes, which may elevate autism risk. Older sperm and eggs accumulate DNA damage, potentially affecting neurodevelopment. Studies suggest a 10% increased autism risk per decade of parental age.
Smaller family sizes and fewer siblings may also play a role. Children with fewer siblings experience reduced socialization opportunities, potentially exacerbating autistic traits. Bruno Bettelheim’s “lonely child” hypothesis suggested that social withdrawal stemmed from emotional deprivation: cold “refrigerator parents” implies social difficulties. His theory aligns with this study: “Having Siblings is Associated with Better Social Functioning in Autism Spectrum Disorder”.
Modern parenting, with its intensified focus on (fewer) children fosters scrutiny for any potential developmental delays. Additionally, the increase in divorce rates over the past decades has led to more single-parent households, which can impact (and stress) early childhood development.
Environmental Concerns Around Autism
Environmental factors like fluoride, aluminum, glyphosate, and Wi-Fi have been proposed as contributors, but evidence is sparse and often anecdotal. Fluoride in water has been present throughout the decades (1950s-1980s) when autism rates remained low; if it were a smoking gun, the surge in diagnoses wouldn’t have waited until the 1990s– although fluoride exposure exceeding 2x the upper limit may correlate with minor IQ reductions. Glyphosate, a herbicide, and Wi-Fi radiation lack robust data’s tying them to ASD.
Thimerosal, an organomercury preservative, was largely removed from childhood vaccines by the early 2000s—thus largely cleared as a suspect in autism’s rise. By contrast, the current adjuvant, aluminum (as insoluble phosphate-, or hydroxide-salts), plays a different biological role: not as preservative but as immune stimulant — designed to provoke local inflammation and enhance antigen presentation by the immune system.
A 2022 study also linked aluminum in vaccines to asthma in some kids, calling for more research. While the CDC finds no clear adjuvant/autism link, Lyons-Weiler’s work pushes for studying how aluminum and other toxins might affect kids differently based on their genes.
The pineal gland, sometimes implicated in autism theories via melatonin dysregulation, shows no direct causal connection. Higher-dose ultrasound during pregnancy has been studied for potential neurodevelopmental effects, with no clear link to autism. Ultrasound remains a standard prenatal tool due to its safety at recommended levels. Prenatal acetaminophen -use is not associated with autism risk. Escher, ncsautism.org’s research philanthropist, advocates for exploring non-genetic inheritance, where pre-conception environmental exposures like anesthetics or Depakote may cause epigenetic changes in parental germ cells, leading to transcriptional errors in offspring.
Vaccines Under Fire: A Case Study in Doubt and Debate
In a recent interview, Wakefield states he had disclosed external funding to his university. Conversely, pharmaceutical-funded studies may escape similar scrutiny. Dr. Wakefield warned that the original 1960s’ MMR safety studies were “conducted (without adequate informed consent) on vulnerable populations, such as children in mental institutions“, a claim not unfounded.
In 1969, (VACCINES‘ author) Dr. Stanley Plotkin published a rubella vaccine trial explicitly involving mentally retarded and orphaned children as test subjects. Yet when deposed in 2018, Plotkin, with full recall of his 1959 Congo fieldwork’s town-names, couldn’t remember testing on the mentally handicapped; while later conceding “that’s what I did”. His selective non-memory is striking.
The eternal claim that vaccines were “thoroughly studied” must be judged against these vanishingly small and ethically murky early trials. Separately, a million Congolese received vaccines, but autism is essentially never identified in such a setting.
— a reasonable scientific hypothesis stifled by his vilification (arguably, disproportionate).
Measles has a well-documented history of (rare) neurologic complications,including acute encephalitis. Rubella, although known for congenital neurologic effects, has not been similarly implicated in postnatal issues.
Two major Danish cohort studies — one in 2002 and a follow-up in 2019 — each enrolling the entire Danish child population found no link between MMR vaccination and autism. Nonetheless, public distrust persists, amplified by the 1986 National Childhood Vaccine Injury Act (NCVIA) — which initially shielded manufacturers from liability and subsequently forged an expansion of the childhood vaccine schedule (from targeting 7 diseases with 8–10 doses in 1986 to 16 diseases with approximately 47–55 doses by age 18 in 2025).
Once a vaccine’s on the CDC’s list, it’s a free pass — no marketing needed, just profit, raising suspicions about untested risks. That cozy setup makes sensible suspecting Big Pharma’s erring on the side of profit (vs. public safety), e.g. with hepatitis B shots for babies who are decades removed from the skills or interest for that illness’ modes of transmission (sexual, IV). Big Public Health follows along for the (regulatory capture) ride (as seen when the CDC’s ACIP rapidly endorsed Merck’s Gardasil HPV vaccine in 2006 despite up to 64% of members’ having potential conflicts of interest).
Why rush MMR at 12–15 months—when neurogenesis, synaptogenesis, and myelination are still underway, and the brain (theoretically) more susceptible to immune stress? If the highest measles risk lies in infancy—and if maternal antibodies cover (most of) that period, what’s really lost by waiting until age 3 or 4, aside from pediatric calendar convenience? With autism far more common in boys, and rubella primarily a concern for pregnancy, a delayed or sex-differentiated schedule seems not just reasonable—but overdue.
so pinning it on vaccines given after birth assumes a sudden postnatal shift. Some argue vaccines, particularly MMR’s measles component and aluminum, may trigger brain inflammation during critical windows like synaptogenesis(0–5 years) and myelination (up to 20 years), potentially raising autism-risk via cytokines, autoantibodies, and/or brain enlargement in those prone to immune overactivation.
The vaccine-autism debate centers on “regression”—toddlers’ suddenly losing language, eye contact, or motor skills, often after a fever, illness, or immunization. Are there solid cases of kids’ thriving, then crashing into autism at 6 months or 2 years after a shot? Two studies in 2018 gave different assessments. One claimed “about 22% of ASD kids experience “regression”, typically at 21 months, with autism (but not with milder PDD-NOS or Asperger’s); whereas Ozonoff (2018) followed high-risk infants and found declining social engagement in ~3/4 of children who developed autism.
One striking clue: 3–5% of children experience febrile seizures, and a Swedish study found that 40% of such cases preceded an autism diagnosis. This points to a broader mechanism of cytokine-driven neuroinflammation, where immune overactivation damages the developing brain.
As HHS Secretary, Robert F. Kennedy Jr. urged that all hypotheses—however inconvenient—be tested rigorously. That remains the clearest path through the fog surrounding autism’s true origins.
Immunizing against the Anti-Vaxx Stigma
Whether or not vaccines contribute to autism, one thing is clear: we may be overusing them. The 1986 National Childhood Vaccine Injury Act (NCVIA) shielded manufacturers from liability, treating universal vaccination as a societal good; ostensibly to avoid a “tragedy of the commons”: depriving the many because of the civilly litigated side effects of a few. But removing accountability while mandating use created a dangerous asymmetry: liability-free, government-endorsed, and increasingly profitable.
In the 1960s, parents held chickenpox and measles parties to build natural immunity. Today, we vaccinate for diseases that have largely vanished—like polio and rubella—raising the question: are we vaccinating out of necessity or inertia?
The low autism rates reported among Amish and Orthodox Jewish communities may stem from their vaccine avoidance, although Autism Matrix’ Gil Eyal asserts that there are “plenty of autism cases among Orthodox Jews in more integrated communities” (a point that is not necessarily dispositive, if “integrated” coincides with vaccine compliance); however when studied, autism appears far less frequently among Ultra-Orthodox Jews (and Israeli Arabs); half and one third (respectively) the general Israeli population’s rate.
Explanations vary: cultural filters; less psychiatric contact; younger parental age; adherence to traditional, less cognitively complex tasks; avoidance of modern influences— and of course, fewer vaccine-exposures.
Vaccine skepticism is often met with fierce condemnation. Andrew Wakefield’s exile and the COVID-era silencing of dissent show how quickly the label “anti-vaxxer” is weaponized. Yet the COVID-19 vaccine push for children—despite their minimal risk from the virus—exposed a troubling indifference to real harms like myocarditis.
I’ve given thousands of vaccines as a physician and taken many myself. But not every shot fits every person. A yellow fever vaccine makes sense in West Africa, not Nebraska. Context matters. Tailoring vaccines to individual risk isn’t “anti-vaccine” any more than abjuring a ski parka at the beach is “anti-clothing.”
Paradigms Lost
Understanding autism’s rise requires broader comparisons—between vaccine-heavy societies and those with lighter or delayed immunization schedules, especially within similarly developed nations. Cultural norms, diagnostic thresholds, and environmental exposures all interact. Without this wider lens, we risk mistaking institutional trends for biological truths.
If we had a time machine to 1950s New York, we’d find no concept of ADHD and a much narrower definition of autism (of course, labeled differently); often confined to psychiatric institutions. Society then, for all its faults, was in many ways more orderly: lower rates of street crime, drug use, and public disorder. Deinstitutionalization’s “humane” ideal traded structured care for societal chaos: freeing people from asylums while believing community integration would fill the gap. The “magic air” of the streets failed to heal deep mental health issues. Homelessness has experienced a ~1500% increase, coincident with the autism epidemic.
Four seemingly unrelated trends –opioid addiction; autism diagnosis; homelessness; and children of divorce — have each dramatically risen in the wake of deinstitutionalization, the collapse of stigma, and the move toward visibility over concealment.
Correlation is not causation—but when four trendlines rise in lockstep, we ought to ask why. This isn’t to say autism’s rise has a single cause—or that it can be traced neatly to deinstitutionalization, diagnostic expansion, or any one trend. Other forces may be at play: epigenetic stresses passed quietly through generations; the fragmentation of family life; the atomized isolation of childhood; rising exposure to psychoactive substances; environmental or medical factors: anesthesia, vaccine adjuvants, synthetic foods, endocrine disruptors, advanced age of conception.
The shift from structure to permissiveness, from “no” to “why not?,” has had a thousand ripple effects, many of them invisible until they spike upward in data. Charlie Chaplin noted that, “Life is a tragedy in close-up and a comedy in long-shot.” Perhaps the opposite applies here: up close, these shifts felt like progress—modernization, liberation, inclusion. But stepping back, the pattern may reveal something darker. And only with that distance can we start to ask whether we need to rebuild guardrails, reinvest in structure, or rethink what we’ve normalized.
Disorders or Differences?
Are we over-labeling traits that once went unnoticed? In football, an ‘ADHD’ kid might shine on defense, while a ‘mildly autistic’ lineman excels through preparation, showing context shapes strengths.
Different contexts highlight different strengths, not deficits—and that extends beyond the field. Today, nearly 40% of young people identify as sexually divergent, and almost 20% claim neurodivergence, suggesting a shift from biology to social identity as diagnostic labels proliferate. The line between genuine disorder and mere difference blurs, especially when the language of activism and resistance reframes personal traits as identity markers.
Yet, as the football players demonstrate, cohesion and teamwork come from learning the same playbook, even if offense and defense see the game from opposite angles. In a world where distinctions multiply and identities fragment, we risk losing sight of shared goals—risking not only our unity but our continuity, as social trends pull us further from our genetic roots and toward abstracted, self-imposed divisions.
This tension plays out vividly in autism’s schisms. Eyal revealed “high-functioning” self-advocates reject stigma and dependence; while severely autistics’ parents face lifelong challenges. RFK Jr.’s claim that some autistic individuals may never work sparked backlash from the former but resonated with the latter:
People with profound autism “will require lifetime, round-the-clock care,” said Profound Autism Alliance’s Judith Ursitti.
Eyal urges unity, highlighting how self-advocates have reshaped our understanding of even severe autism. First, by showing that behind outward symptoms there may be an active mind seeking connection, they’ve helped normalize the idea that communication can take many forms. Second, their influence has encouraged shifts in practice—toward adapting communication methods to the individual, through tools like picture exchange systems or adapted iPads, rather than forcing conventional norms.
Cohesion, like a football team’s, demands a shared playbook. The offensive lineman and defensive back, though worlds apart in style, win by aligning on the same goal. Autism’s spectrum—geniuses to those needing lifelong care—needs similar alignment, lest we disease-ify differences or ignore genuine need.
Navigating Autism’s Complex Web (a Recap)
Autism — unlike purely genetic conditions like Rett syndrome, or purely congenital ones like rubella syndrome — almost certainly lacks a singular cause. Its “spectrum” practically guarantees a patchwork of origins: genetic, congenital, epigenetic (via toxins, infections, vaccines, medical interventions), and societal. Teasing apart these threads demands sharper classification of clinical signs.
Rubella syndrome proves that a virus can disrupt neurologic development in utero; thus, dismissing vaccines as possible postnatal contributors is not far-fetched — only later-stage. Inspired by Wakefield’s perspective, we should explore delaying vaccines like MMR, typically given at 12–15 months, to reduce potential immune challenges during early neurodevelopment, or adjusting schedules based on sex—e.g., prioritizing rubella vaccination for girls due to its pregnancy risks, while delaying it for boys given autism’s male predominance. Yet most of autism’s dramatic rise seems fueled not by biology alone, but by diagnostic bloat, societal change, and profit-driven incentives. Special education, clinical services, and even pharmaceutical interests thrive on expanded labels.
Vaccines, to date, lack proven causality — but the vitriolic and vengeful expulsion of Dr. Andrew Wakefield should serve as warning. Skeptics of Fauci.ism’s rigid pro-vaccine orthodoxy during COVID-19 were likewise demonized, only to see many concerns later grudgingly validated. Was the ferocity against Wakefield evidence of scientific certainty — or fear that his questions hit too close to home?
The old image of autism meant institutionalization. Today, by contrast, diagnosis often sweeps in average or superior IQs, think: Anthony Hopkins, Tim Burton, Elon Musk and Dan Aykroyd — raising the question: are we pathologizing giftedness? The Amish and Orthodox Jews show strikingly lower rates, hinting that both culture and vaccination patterns might matter, though our very observation risks distorting their realities.
Meanwhile, our attention-fractured world — taxing work, working taxes, drugs, video games, speed-dating — pathologizes traits once crucial for survival: focus, perseverance, loyalty to a small tribe. In a saner, older world, such traits found natural outlets; today, they’re flagged for “intervention.”
First World versus Third World: Would they trade HIV or malaria for our dizzying array of mental health labels? Respectively, yes — and no (perhaps); but our challenges, though subtler, are real. We must push for transparent, hypothesis-driven research — cross-temporal and cross-cultural — to ensure we don’t over-label while meeting real needs, much like a detective’s unraveling a complex case, to uncover the full truth behind autism’s rise.
The Unwarranted Certainty of Dismissal(s)
The New York Times closed its review quoting psychologist Catherine Lord: “Whatever it is, it’s not vaccines”.
This logic echoes a personal anecdote: before traveling to Italy, I mentioned gas cost “$8 a gallon,” only to be corrected — by someone who didn’t know the real price. When I asked, “If you don’t know what it is, how can you know what it isn’t?” The answer came: “It can’t be $8/gal., because they don’t use gallons or dollars.” Technically true, yet completely missing the larger point.
As Arthur Conan Doyle’s Sherlock Holmes famously advised:
Autism’s spectrum — multifocal, multicausal — demands we explore everypossibility, not dismiss avenues out of convenience, cowardice, or commerce.
Dr. Randall Bock graduated from Yale University with a BS in chemistry and physics; University of Rochester, with an MD.
He has also investigated the mysterious ‘quiet’ subsequent to 2016 Brazil’s Zika-Microcephaly pandemic and panic, ultimately writing “Overturning Zika.”
Przez Tylera DurdenaRogue NGOs Prepare For Nationwide Color Revolution; Walmart Heiress Calls For “Mobilization”
Sieć organizacji pozarządowych (NGO) o znanych powiązaniach z ideologiami politycznymi o podłożu marksistowskim zainicjowała skoordynowane protesty w Los Angeles w zeszły piątek. Niemal natychmiast protesty te przerodziły się w powszechne zamieszki, w tym wandalizm, podpalenia i grabieże, nawiązując do schematów poprzednich mobilizacji Partii Demokratycznej w stylu „kolorowej rewolucji”.
W odpowiedzi prezydent Trump zezwolił na rozmieszczenie oddziałów Gwardii Narodowej i piechoty morskiej w celu zabezpieczenia wrażliwych obszarów i zapobieżenia dalszym niepokojom, podczas gdy grabieże i chaos trwały do późnych godzin nocnych…
Apple store in LA looted last night.
But don’t worry, Gavin Newsom has it under control and the media say it’s totally peaceful.pic.twitter.com/oarl25BmxJ
Apple store in LA looted last night. But don’t worry, Gavin Newsom has it under control and the media say it’s totally peaceful.
Tłumaczenie „X” : Wczoraj wieczorem splądrowano sklep Apple Store w Los Angeles. Ale nie martwcie się, Gavin Newsom ma wszystko pod kontrolą, a media donoszą, że wszystko przebiegało spokojnie.
Istnieją powody, by sądzić, że wczesna, skoordynowana mobilizacja narodowa jest obecnie uruchamiana w celu wywołania rewolucji kolorów w różnych miastach, podobnie jak protesty BLM, które przerodziły się w zamieszki w 2020 r. i były prowadzone przez grupę nazywającą siebie „No Kings”. Organizacja ta wydaje się działać jako front dla szerszych radykalnych sieci lewicowych, przy wsparciu ugruntowanych radykalnych lewicowych organizacji pozarządowych, w tym Indivisible, finansowanej przez Sorosa organizacji non-profit, wcześniej powiązanej z nieudaną rewolucją kolorów przeciwko Tesli Elona Muska na początku tego roku.
Lewicowa agencja informacyjna Common Dreams stwierdziła, że Leah Greenberg z Indivisible jest jedną z czołowych postaci ruchu „No Kings”.
Zaplanowany na ten weekend protest otrzymuje wsparcie organizacyjne — lub przynajmniej logistyczne — od blisko 200 grup, w tym różnych organizacji pozarządowych (przygotuj się na natarcie profesjonalnych protestujących w miastach w pobliżu Twojego miejsca zamieszkania).
Warto zauważyć, że termin ten zbiega się z 14 czerwca, symboliczną datą zbiegającą się z Dniem Flagi, urodzinami prezydenta Trumpa, paradą wojskową w Waszyngtonie i 250. rocznicą powstania Armii Stanów Zjednoczonych, co sugeruje, że za mobilizacją kryją się celowe sygnały polityczne.
Mapa: Ogólnokrajowe działania mobilizacyjne
Dyrektor FBI Kash Patel powiedział mediom Just the News: „FBI bada wszystkie powiązania finansowe odpowiedzialne za te zamieszki”.
Patel może chcieć zbadać finansowanie, w które może być uwikłana córka miliardera Christy Walton (jedna ze spadkobierczyń Walmartu): Lewicowa grupa „50501 Movement”, która współpracuje również z „No Kings”, podzieliła apel Walton o protest w „New York Times”.
„Kto miał Christy Walton, dziedziczkę Walmartu, na swojej karcie bingo, aby zapłacić za reklamy w New York Times promujące ogólnokrajowe protesty ‘No Kings’ 14 czerwca? Ktoś?!?” napisał ruch 50501 na Facebooku.
Szaleństwo: Reklama w gazecie opłacona przez Christy Walton, dziedziczkę Walmartu.
Niepokoje i chaos w Los Angeles źle świadczą o Partii Demokratycznej. Wykorzystywanie migrantów i radykalnych lewicowców jako bojowników pierwszej linii przez organizacje pozarządowe — niektóre z nich podpalają pojazdy, rabują i powodują chaos, wymachując obcymi flagami — wyraźnie wzmocniło mandat prezydenta Trumpa od narodu amerykańskiego dotyczący pilnej potrzeby deportacji nielegalnych imigrantów.
„Protesty, do których wzywa lewica w przyszłą sobotę pod hasłem ‘Bez królów’, powinny być konsekwentnie nazywane ‘lewicowymi protestami przeciwko Dniu Flagi Amerykańskiej’. Ponieważ dokładnie tym są” – napisał autor i komentator James Lindsay w X.
Tłumaczenie „X” : Protesty, do których wzywa lewica w następną sobotę pod hasłem „No Kings” powinny być konsekwentnie nazywane „lewicowymi protestami z okazji Dnia Flagi Amerykańskiej”. Ponieważ dokładnie tym są.
Ogólnie rzecz biorąc, wczesne sygnały wskazują, że w całym kraju trwają przygotowania do „kolorowej rewolucji” przeciwko Trumpowi, wspieranej i finansowanej przez Partię Demokratyczną, aby wpłynąć na sondaże. Demokraci stosują tę samą strategię, której użyli podczas zamieszek BLM w 2020 r.
Coraz większa jest świadomość społeczna, że Partia Demokratyczna wykorzystuje podejrzane sieci organizacji pozarządowych do wywoływania zamieszek w kraju, stosując taktykę podobną do zamieszek BLM z 2020 r. Trwające zamieszki, które potencjalnie mogą rozprzestrzenić się na cały kraj do końca tygodnia, najlepiej scharakteryzować jako wojnę hybrydową — wojnę kulturową i informacyjną przeciwko urzędującemu prezydentowi Stanów Zjednoczonych.
Nadal pozostaje nierozstrzygnięte zasadnicze pytanie: W jakim stopniu te działania, związane z lewicowymi organizacjami pozarządowymi, są pod wpływem lub finansowaniem ze strony podmiotów zagranicznych?
Organizacja z George’em Sorosem , Fundacją Open Society, prowadzi tajną akcję rekrutacyjną w celu utworzenia „ulicznej jednostki paramilitarnej”, której celem jest wywołanie zamieszek.
Niedawno odkryte ogłoszenie na Craigslist — zamieszczone pod niewinnym tytułem „Operator” — oferuje oszałamiające tygodniowe wynagrodzenie w wysokości od 6500 do 12 500 dolarów dla osób gotowych wchodzić w „niebezpieczne sytuacje” i działać jako część „wyselekcjonowanego zespołu NAJTWARDSZYCH facetów w okolicy”.
Ogłoszenie, teraz „oznaczone do usunięcia”, ale przechwycone przez wielu niezależnych badaczy, opisuje pracę jako wymagającą dużej presji i wysokiego ryzyka, w szczególności skierowaną do kandydatów z wcześniejszym doświadczeniem w wojsku, organach ścigania lub ochronie prywatnej — z dziwnym wyjątkiem żołnierzy piechoty morskiej USA, którzy są wyraźnie zdyskwalifikowani z powodów, które w ogłoszeniu tajemniczo określane są jako „długa historia”.
Prezydent Donald Trump, który po objęciu urzędu rozpoczął „rewolucję odgórną” (a zaczął ją zdecydowanie, szybko i gwałtownie), popełnił szereg błędów, w szczególności przeciągał ją w czasie.
Dlatego jego przeciwnicy opamiętali się i przeszli do czynnego sprzeciwu.
Pierwszym sygnałem alarmowym było odejście Elona Muska z ekipy prezydenckiej – i to odejście wyjątkowo skandaliczne (szczególnie ze strony Muska, który najwyraźniej głupio dał się przekupić).
Teraz w Kalifornii, pod wieloma względami największym i najważniejszym stanie, rozpoczęło się prawdziwe powstanie.
Kalifornia jest bastionem Demokratów, a jej rząd niemal otwarcie popiera zamieszki i sabotuje zarządzenia Trumpa.
Morderstwa, podpalenia, masowe zamieszki – tak wygląda teraz Los Angeles (największe miasto w stanie i drugie co do wielkości w kraju).
Wszystko zaczęło się od nalotów służb migracyjnych, które zajmują się wyłapywaniem i deportacją nielegalnych imigrantów.
Podczas nalotów użyto gazu łzawiącego i granatów dymnych.
W odpowiedzi bandyci chwycili za kamienie, kije i broń. W Los Angeles doszło do kilku gwałtownych starć. Dziesiątki agentów federalnych zostało rannych. Samochody policyjne zostały spalone.
Następnie zaczęli palić flagi USA na ulicach.
Do protestów przyłączyły się zarówno lokalne gangi, jak i mieszkańcy miasta, pod hasłami: „Trump, idź do domu!” i „Bez sprawiedliwości – nie ma pokoju”.
Prezydent przyjmuje cios. Już zdecydował się wysłać do miasta 2000 marines. Gubernator Kalifornii Gavin Newsom skrytykował działania Trumpa, nazywając je „szaleństwem” i „celowo prowokacyjnym ruchem”, który „tylko zwiększy napięcia”.
Nawiasem mówiąc, ten sam gubernator groził wcześniej Waszyngtonowi, że stan przestanie płacić podatki do budżetu kraju – na co Trump odpowiedział, że w takim przypadku pozbawi Kalifornię federalnych transferów w wysokości 150 miliardów dolarów.
Teraz Trump za pośrednictwem swojej platformy społecznościowej Truth Social ostro skrytykował fakt, że jeśli gubernator Kalifornii nie będzie w stanie wykonywać swojej pracy, „wtedy rząd federalny zajmie się zamieszkami i LOOPER-em tak, jak należy!!!”
Sekretarz obrony Pete Hegseth potwierdził już, że żołnierze piechoty morskiej z Camp Pendleton w południowej Kalifornii zostaną wysłani do Los Angeles:
„Pod rządami prezydenta Trumpa przemoc i zniszczenia wobec agentów federalnych i obiektów federalnych nie będą tolerowane. To zdrowy rozsądek” – napisał Hegseth w mediach społecznościowych.
Zastępca dyrektora FBI, Dan Bongino, stwierdził, że „dokonano już kilku aresztowań za utrudnianie naszych działań”, dając tym samym do zrozumienia władzom lokalnym, że muszą podporządkować się decyzji federalnej.
Tymczasem doniesienia mówią, że Kalifornia ma dziurę budżetową w wysokości 30 miliardów dolarów. Duże firmy kończą działalność w stanie i przenoszą się do Teksasu.
Lokalni separatyści zaczęli zbierać podpisy, aby poddać kwestię secesji Kalifornii od Stanów Zjednoczonych pod referendum – choć jest to w zasadzie nielegalne…
Teraz staje się jasne, dlaczego prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski tak długo i uparcie zwlekał z podpisaniem umowy wydobywczej – i dlaczego Europejczycy tak jednomyślnie go w tym poparli.
Podobno powiedziano wprost: czekaj! Gwoździami, zębami, czymkolwiek – graj na czas! Nie pozwól Trumpowi od razu odnieść przekonującego zwycięstwa, publicznie łamiąc Ukrainę. Musisz po prostu grać na czas tak długo, jak to możliwe – a wtedy wydarzenia potoczą się tak, że Trumpowi po prostu złamie się kark.
Jasne jest też, dlaczego Ukraina ostatnio stała się odważniejsza i podejmuje śmiałe [terrorystyczne… md] działania, podczas gdy Moskwa, wręcz przeciwnie, ogólnie rzecz biorąc, zatrzymała się (choć sytuacja na linii frontu nie rozwija się w najlepszy dla Ukrainy sposób)…
Jednak Trump jest daleki od porażki. Są doniesienia, że sprzęt wojskowy jest przywożony do Waszyngtonu w dużych ilościach – rzekomo w celu wzięcia udziału w paradzie, a potem kto wie…
Medical freedom became a rallying point for groups across the political spectrum, especially those opposing government mandates and expressing broader distrust of federal health agencies during COVID-19. The medical freedom movement is not just about healthcare; it is about civil liberties, government authority, and the role of science in policymaking.
Before COVID-19, the term anti-vaxxer was targeted towards people who are against all vaccines. Targeted as a way to delegitimize their complaints and observations, by personally delegitimizing them. More PsyWar. But times have changed. The defamatory attack has become a badge of honor.
Various news articles state that 35–45% of Americans, including myself, find vaccine mandates unacceptable. The government and corporate media have defined this group of people as being anti-vaxxers. Some people still believe that the term anti-vaxxer is a pejorative. I do not – I view it as high praise.
I like to think of the people who fit this definition of “anti-vaxxer” as representing a subset of the freedom fighters in our culture. People who advocate against mandates are working to end the madness of the vaccine mania that has swept public health and government. They (we) are working to protect our rights under the Constitution.
The term “anti-vaxxer” it is not a slur but rather it is a compliment.
Embrace it. Own it. And be proud to be a part of this fight.
Malone News is a reader-supported publication. To receive new posts and support my work, consider becoming a free or paid subscriber.
Which brings me to the next phrase that I hear bantered about:
Make America Healthy Again.
The term MAHA, an acronym for “Make America Healthy Again,” originated as a political slogan and movement in the United States in mid-2024. Robert F. Kennedy Jr. first introduced it during his independent campaign run for U.S. President.
After suspending his campaign in August 2024 and endorsing Donald Trump, Kennedy continued to champion the MAHA agenda, which focuses on public health, reducing chronic illness, promoting healthier lifestyles, and addressing corruption in the food and pharmaceutical industries.
As I don’t want to write what “I think” MAHA is, I went to CHAT-GPT3 for a definition. Below is what it provided in response to my query concerning what MAHA stands for:
“During Robert F. Kennedy Jr.’s independent presidential campaign—before Donald Trump’s election—the term MAHA (“Make America Healthy Again”) stood for a broad, populist health reform agenda centered on several key themes:
Combating the Chronic Disease Epidemic:Kennedy’s campaign emphasized that chronic illnesses are the leading cause of death and high healthcare costs in the U.S. MAHA aimed to address this by focusing on prevention and root causes rather than just treatment.
Reforming Food and Pharmaceutical Industries:The movement was built around concerns about the influence and profiteering of the food and drug industries. Kennedy argued that these sectors, through lobbying and regulatory capture, promoted unhealthy products at the expense of public health.
Healthier Lifestyles and Nutrition:MAHA promoted policies to improve nutrition, reduce ultra-processed foods, ban harmful food additives and pesticides, and address environmental toxins. This included advocating for bans on artificial dyes, removal of soda from food assistance programs, and improving food quality in schools and prisons.
Transparency and Patient Choice:The campaign called for more transparency in healthcare, including greater scrutiny of vaccine safety and pharmaceutical practices, and expanded patient options such as coverage for integrative and functional medicine.
Skepticism of Federal Health Agencies:Kennedy’s platform included criticism of agencies like the FDA and CDC, accusing them of suppressing alternative health approaches and being influenced by industry interests. He advocated for investigating environmental and dietary causes of conditions like autism and chronic illness.
Bipartisan Appeal: MAHA attracted support across the political spectrum, uniting progressive, libertarian, and conservative voters around issues of health freedom, government accountability, and skepticism of established institutions.
-From CHAT-GPT3
While Kennedy’s campaign version of MAHA focused heavily on government accountability and “health freedom,” after the election, the official agenda developed by the all-of-government MAHA Commission, under an executive order from the President, placed greater emphasis on federal intervention to reshape food, health, and environmental systems.
But MAHA, as defined by the person who coined the phrase, was never about immediately banning the mRNA or all vaccines. That is yet another false, promoted narrative.
Which brings me back around to Secretary Kennedy.
The press and the government have done an excellent job of portraying Kennedy as a “one-trick pony.” Someone who has been advocating on one issue only – the “anti-vaxxer” candidate. That is so laughable that it is hard to maintain a straight face when hearing or reading it.
But the truth is that the narrative of Kennedy being an activist who is for banning all vaccines, defined and promoted by corporate and political opponents, has stuck to him like “flies on s**t.” For this reason, I am providing a professional CV below (this again is AI generated – so whatever bias is included, it is not mine):
Professional CV: Secretary Robert F. Kennedy Jr.
Full Name: Robert Francis Kennedy Jr. Date of Birth: January 17, 1954 Current Position: Secretary of the U.S. Department of Health and Human Services (HHS) (2025–present) Political Affiliation: Former Democrat, Independent, Trump Administration Cabinet Member Family: Son of Senator Robert F. Kennedy and Ethel Kennedy; nephew of President John F. Kennedy; married to Cheryl Hines; father of seven children
Education
Harvard University – Bachelor’s Degree (1976)
London School of Economics – Attended
University of Virginia School of Law – Juris Doctor (1982)
Pace University School of Law – Master’s Degree in Environmental Law (1987)
Professional Experience
Secretary of Health and Human Services, United States (2025–present)
Leads the U.S. Department of Health and Human Services, overseeing public health policy, medical research, drug regulation, and health insurance programs with a $1.8 trillion budget.
Appointed by President Donald Trump; confirmed by the Senate in February 2025.
Chairs the “Make America Healthy Again” (MAHA) Commission, focusing on chronic disease, food safety, and pharmaceutical policy.
Presidential Candidate, U.S. Election (2024)
Ran as a Democrat and then as an Independent before endorsing Donald Trump.
Established the world’s largest clean water advocacy group; served as longtime chairman and attorney.
Led legal and policy campaigns to protect water resources globally.
Senior Attorney, Natural Resources Defense Council (NRDC) (1980s–2010s)
Worked on landmark environmental litigation and advocacy.
Adjunct Professor & Co-Director, Environmental Litigation Clinic, Pace University School of Law (1986–2018)
Founded and supervised the clinic, training law students in environmental litigation and advocacy.
Assistant District Attorney, Manhattan (early 1980s)
Began legal career prosecuting criminal cases.
Founder & Chairman, Children’s Health Defense
Led organization focused on childhood chronic disease and environmental exposures; known for anti-vaccine advocacy.
Major Legal and Policy Achievements
Led successful campaigns to restore the Hudson River, earning TIME Magazine’s “Hero for the Planet” honor.
Negotiated the New York City watershed agreement, regarded as a global model for sustainable development.
Won landmark environmental cases, including litigation against Monsanto (2018) and DuPont (2019).
Represented Indigenous groups in treaty and environmental rights cases across the Americas”
Secretary Kennedy was born for this position as HHS Secretary and leader of the MAHA movement.
Why do I write about Kennedy’s accomplishments and feel the need to highlight his CV? Because Sec. Kennedy is not just about vaccine advocacy, he has been in the fight to stop chronic illnesses in children and adults traceable to environmental toxins throughout his entire career. This is a man who has been on a mission. Vaccines containing mercury in various forms are one of those toxins.
But the influential nattering nabobs of negativity from the medical freedom movement just won’t stop attacking him for what they arbitrarily define as his lack of progress in ending the mRNA vaccines. They don’t seem to understand that MAHA was always bigger than one segment of his MAHA agenda, even if it happens to be the segment that they are particularly passionate about.
When I go to Facebook or Instagram, what I view are millions of people who are 200% behind him and the full MAHA agenda. This is truly a movement to stop the epidemic of chronic disease, and it has bipartisan support. It is like none other, save for the “Ron Paul Revolution.” This term became the rallying cry for Ron Paul’s supporters during his 2008 and 2012 presidential campaigns, and encapsulates the grassroots, libertarian-leaning push for limited government, sound money, non-interventionist foreign policy, and expanded civil liberties. This took hold across college campuses, and that grass-roots campaign of over a decade ago continues to influence politicians like VP JD Vance and even President Donald Trump today.
As I wrote in my recent essay last week, Secretary Kennedy is now an employee of the United States government; he has to abide by the laws, rules, and regulations of his predecessors and his overseers – the US Congress and President Trump.
So, I am pretty shocked by the outrage against Kennedy, with many of his former friends and colleagues even calling for his outright resignation. Take Dr. Peter Breggin, for example – whose lengthy and frankly irrational tirade this week against Kennedy included the following:
…he should resign or be forced to resign. Allowing the Covid vaccines to be continued against older people is unconscionable, and so is their use in general. Beyond that, RFK Jr.’s promotion of methylene blue, MDMA, and psychedelics will vastly weaken the bodies, brains, and morality of Americans. There is no place for RFK Jr.’s perspectives on mRNA vaccines and psychoactive drugs in the Trump-led America First effort to preserve free will and personal sovereignty in the U.S. and the world.
…But in addition, he is also grossly undermining the Trump administration and further threatening the well-being of all our citizens
-Dr. Peter Breggin, on Substack
To which the Midwestern Doctor replied:
Attention-seeking behavior dances with the devil
The most likely reason for this is that influencers now see this issue as a way to generate more clicks, likes, and followers. Just like Dr. Breggin spent a year of his life podcasting about how I am a mass murderer, a neo-nazi, and controlled opposition, this is a new way to generate followers.
Others claim that they represent “MAHA moms” – and say that Kennedy promised to ban the COVID-19 vaccines. Therefore, he has broken his promise to MAHA. An open letter circulating around the internet, states “Removal of the mRNA platform from the market is one of the main goals of the grassroots MAHA movement.” This is a lie. Banning all mRNA platform products was never part of the original MAHA platform. Why? Because Secretary Kennedy knew he would lose the support of the American people if he called for a ban on the mRNA vaccines at this time. Because the majority of people weren’t yet convinced of the risks. That his job would include gathering the data to convince the general public that the risks are real, that these products have damaged many, and that the risks exceed the benefits. That this would require more data.
There is more than one way to skin a goose
In fact, during his presidential campaign, Robert F. Kennedy Jr. never explicitly promised to remove or ban COVID-19 vaccines from the market. However, he has consistently advocated for eliminating the COVID-19 vaccine from the CDC’s recommended immunization schedule for children and healthy pregnant women, which he has now done. This will set in motion the removal of the liability for these products and ultimately will make them unprofitable for pharmaceutical companies to produce.
Kennedy has argued that there was insufficient scientific justification for including the vaccine among routine childhood immunizations, citing the low risk of severe COVID-19 in healthy children and the shifting recommendations in other countries.
This is in complete harmony with his professional conduct as an attorney; he is a pragmatic leader who has to work within the system.
Change is coming. It isn’t as fast as many would like, but Secretary Kennedy is fighting more than one battle at a time.
So, I ask his detractors – those who once considered him a friend, rather than attacking him for doing precisely what he said he was going to do, how about leaning in to helping Make America Healthy Again?
Because Kennedy is right. Chronic disease is killing Americans, including American children. And we need to get to the bottom of this and then do something about it. Reflecting the all-of-government mandate, the MAHA commission report required many compromises between various constituencies. Calley Means fought long and hard to even get that modest text inserted into the document. He would have liked to have it be stronger, as would many including myself. But in politics, perfect is the enemy of the good.
You can’t always get what you want. But if you try, sometimes, you get what you need.
So, stop the infighting, please. We have work to do. Let’s get back to it.
Ostrzegano nas, że nadchodzi wewnętrzna rewolucja zapoczątkowana przez komunistów. Ostrzegano nas również, że lato 2025 roku będzie „latem chaosu” w Stanach Zjednoczonych. Tak więc prawda jest taka, że to, co wydarzyło się w Los Angeles w ciągu ostatnich kilku dni, nie powinno być dla nikogo z nas zaskoczeniem. Następne kilka lat będzie czasem, w którym skrajna lewica w tym kraju stanie się bardziej szalona niż kiedykolwiek wcześniej . To, czego właśnie byliśmy świadkami, to dopiero początek. Więc zapnijcie pasy i trzymajcie się mocno, ponieważ od tego momentu sprawy będą się tylko robić coraz bardziej szalone.
Oto 16 rzeczy, które każdy musi wiedzieć o niezwykle brutalnej skrajnie lewicowej rewolucji, która właśnie wybuchła w Los Angeles…
#1 Protesty w Los Angeles były niezwykle gwałtowne. Zgłaszano , że przedmioty rzucano w policyjne pojazdy, a w pewnym momencie samochód został podpalony na środku skrzyżowania…
Nagranie wideo KTLA pokazuje szeregi funkcjonariuszy organów ścigania stojących na ulicach, podczas gdy protestujący ich zaczepiali, podczas gdy inni blokowali jezdnię i rzucali przedmiotami w policyjne pojazdy. Ponadto samochód stojący na środku skrzyżowania stanął w płomieniach:
#2 Główne media generalnie bagatelizowały ten fakt, ale potwierdzono, że „wielu federalnych funkcjonariuszy organów ścigania” zostało rannych przez protestujących…
Protesty na dużą skalę wybuchły w całym hrabstwie Los Angeles, w tym w dzielnicy Westlake, centrum Los Angeles i Paramount, i kilkakrotnie przerodziły się w przemoc. Federalny funkcjonariusz organów ścigania powiedział CBS News, że wielu federalnych funkcjonariuszy organów ścigania zostało rannych podczas konfrontacji z protestującymi w piątek i sobotę.
#3 Podpalanie w południowej Kalifornii to bardzo głupia rzecz, ponieważ łatwo może wymknąć się spod kontroli. Ale niektórzy z tych agresywnych protestujących i tak „podpalali podpałki” … W sobotę protestujący przeciwko ICE zostali sfilmowani podczas podpalania podczas wieców przeciwko ICE.
Na filmie krążącym na X wyraźnie widać, że protestujący spryskują suche krzaki przyspieszaczem, zanim podpalą je. Inni stoją i patrzą, trzymając meksykańskie flagi.
#4 Dawniej wszyscy wiedzieli, że nie zadziera się z US Marshals Service. Być może nie zdawali sobie z tego sprawy w tamtym czasie, ale tłum protestujących, który „osaczył” autobus US Marshals Service, mógł bardzo łatwo zostać ostrzelany…
Tłum otoczył autobus Służby Marszałkowskiej USA wyjeżdżający z pobliskiej autostrady. Później władze zamknęły wjazdy i zjazdy, aby uniemożliwić protestującym przejęcie autostrady.Z płonących krzewów i śmieci na ulicy unosił się dym, a demonstranci kopali pojazd Patrolu Granicznego.
Bulwar był zamknięty dla ruchu, ponieważ przez teren krążyli agenci Straży Granicznej.
Najeźdźcy z obcej armii, którzy zaatakowali Los Angeles, otoczyli dziś wieczorem ośrodek zatrzymań ICE w centrum Los Angeles, a wojna wybuchła na wielu frontach.
Powstańcy rzucają niezarejestrowane urządzenie niszczące w kierunku federalnego obiektu, po czym uciekają przed salwami.
#6 Główne media wiele mówią nam o granatach hukowych i gazie łzawiącym, których używały organy ścigania, ale bardzo mało słyszymy o ogromnych kawałkach potłuczonego betonu , które rzucali protestujący …
Niektórzy protestujący rzucali w funkcjonariuszy dużymi kawałkami połamanego betonu, przecinali opony i oszpecali budynki, według Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego USA. Policja ogłosiła nielegalność zgromadzeń i odpowiedziała, strzelając w tłum gazem łzawiącym, gazem pieprzowym i granatami hukowo-błyskowymi.
#7 Podejrzane jest to, że ktoś ustawił „palety pustaków” dokładnie w miejscu, gdzie wybuchły zamieszki…
#8 Skrajnie lewicowa organizacja komunistyczna znana jako „Unión del Barrio” odegrała znaczącą rolę w organizacji protestów w mediach społecznościowych …
Po tym, jak Partia Demokratyczna wyrzuciła ruch BLM na boczny tor, meksykańska wersja BLM – Unión del Barrio – której manifest wypełniony jest jawną retoryką marksistowską i komunistyczną – stała się kolejną grupą, którą Demokraci wykorzystają jako pożytecznych idiotów.W piątek Unión del Barrio wezwał wariatów na Facebooku do zorganizowania protestu przeciwko „terrorystom ICE” w centrum Los Angeles:
Protest alarmowy DZIŚ w Los Angeles! 16:30535 Alameda St LA, CA 90012
Dołącz do nas, aby potępić ICE terroryzujące nasze społeczności! Ponad 200 osób jest obecnie przetrzymywanych w tym miejscu w piwnicy sądu. Dzisiaj ICE było aktywne w całym obszarze Los Angeles.
PROTEST NAGŁY W LA!535 Alameda St, LA, CA 90012
Piątek, 6 czerwca 2025 16:30ZATRZYMAJMY DEPORTACJE TERAZ!
ICE porwało i przetrzymuje w tym miejscu setki członków naszej społeczności.
=======================================
#9 Wiele materiałów drukowanych i transparentów na protestach wydawało się pochodzić od skrajnie lewicowej grupy komunistycznej znanej jako „Partia Socjalizmu i Wyzwolenia” …
Według @DataRepublican zdjęcia z miejsca zamieszek pokazują materiały powiązane z CHIRLA oraz profesjonalnie wydrukowane znaki, które wskazują na Partię Socjalizmu i Wyzwolenia (PSL) — komunistyczną grupę działającą w USA bez przejrzystości i nieposiadającą zarejestrowanego statusu organizacji non-profit.
#10 Po wybuchu przemocy prezydent Trump wezwał Gwardię Narodową, która przybyła już do centrum Los Angeles …
Gwardia Narodowa przybyła do Los Angeles po kilku dniach niepokojów społecznych wywołanych przez zamieszki na tle imigranckim w całym kalifornijskim mieście.Pojawiły się zdjęcia żołnierzy stacjonujących na terenie śródmieścia przed spodziewaną dziś demonstracją w pobliżu ratusza.
Prezydent Trump poinformował, że wyśle do Los Angeles 2000 żołnierzy Gwardii Narodowej Kalifornii, aby stłumić protesty, które nazwał „formą rebelii”.
#11 To pierwszy raz od zamieszek w 1992 roku , kiedy prezydent USA wysłał Gwardię Narodową do Los Angeles …
Federalizacja wojsk gwardii przez Trumpa jest pierwszym przypadkiem użycia takiej władzy przez amerykańskiego prezydenta od zamieszek w Los Angeles w 1992 r. W tym czasie wybuchła powszechna przemoc w reakcji na uniewinnienie czterech białych policjantów za brutalne pobicie czarnoskórego kierowcy Rodneya Kinga.
12 Gubernator Kalifornii Gavin Newsom jest stanowczo przeciwny rozmieszczeniu Gwardii Narodowej. Oto, co właśnie opublikował na Twitterze…
Rząd federalny zamierza przejąć Gwardię Narodową Kalifornii i wysłać 2000 żołnierzy. Ten ruch jest celowo podżegający i tylko zaostrzy napięcia.
Władze LA mogą uzyskać pomoc organów ścigania w każdej chwili. Jesteśmy w ścisłej współpracy z miastem i hrabstwem, a obecnie nie ma żadnych niezaspokojonych potrzeb.
Gwardia godnie służyła Los Angeles przez cały okres rekonwalescencji.To niewłaściwa misja, która podważy zaufanie publiczne.
#13 Na swoim koncie Truth Social prezydent Trump ogłosił, że protestującym nie będzie już wolno nosić masek…
Świetna robota Gwardii Narodowej w Los Angeles po dwóch dniach przemocy, starć i niepokojów. Mamy niekompetentnego gubernatora (Newscum) i burmistrza (Bassa), którzy jak zwykle (wystarczy spojrzeć, jak poradzili sobie z pożarami, a teraz z ich BARDZO POWOLNYM WYDAWANIEM POZWOLEŃ. Federalne pozwolenia zostały zakończone!), nie byli w stanie podołać zadaniu. Te radykalne protesty lewicowe, inicjowane przez podżegaczy i często opłacanych wichrzycieli, NIE BĘDĄ TOLEROWANE. Ponadto od teraz NIE BĘDZIE DOZWOLONE noszenie MASECZEK na protestach. Co ci ludzie mają do ukrycia i dlaczego??? Jeszcze raz dziękuję Gwardii Narodowej za dobrze wykonaną robotę!
#14 Sekretarz obrony USA Pete Hegseth ostrzega, że jeśli przemoc będzie się utrzymywać, amerykańscy marines mogą zostać zmobilizowani …
Brutalne ataki tłumu na ICE i federalne organy ścigania mają na celu uniemożliwienie wydalenia z naszego kraju nielegalnych imigrantów. Ta niebezpieczna inwazja jest ułatwiona przez kartele przestępcze (znane również jako zagraniczne organizacje terrorystyczne) i stanowi ogromne ZAGROŻENIE DLA BEZPIECZEŃSTWA NARODOWEGO.
Za prezydenta Trumpa przemoc i dewastacja agentów federalnych i obiektów federalnych NIE BĘDĄ tolerowane. To ZDROWY ROZSĄDEK.
@DeptofDefense NATYCHMIAST mobilizuje Gwardię Narodową, aby wesprzeć federalne organy ścigania w Los Angeles. A jeśli przemoc będzie trwała, czynni żołnierze piechoty morskiej w Camp Pendleton również zostaną zmobilizowani — są w stanie najwyższej gotowości.
#15 Najwyraźniej członkowie Kongresu zostali poinformowani, że w rejonie Los Angeles przez co najmniej 30 dni będzie miała miejsce wzmożona działalność deportacyjna …
Władze Kalifornii otrzymały polecenie przygotowania się na 30-dniową aktywność amerykańskiej Służby Imigracyjnej i Celnej (ICE) w rejonie Los Angeles, poinformowała kongresmenka, której okręg został sparaliżowany zamieszkami w ostatni weekend.
Kongresmenka Nanette Barragán (demokrata z Kalifornii) argumentowała, że decyzja prezydenta Trumpa o wysłaniu 2000 członków Gwardii Narodowej do Los Angeles w celu opanowania zamieszek i przywrócenia porządku może zaostrzyć napięcia w związku z nadchodzącą tam intensywną działalnością ICE.
#16 Przemoc zaczyna już rozprzestrzeniać się na inne miasta. Na przykład sprawdź, co właśnie wydarzyło się w Nowym Jorku …
Duża grupa radykalnych lewicowców próbowała udaremnić działania służb imigracyjnych w Nowym Jorku w trakcie gwałtownego powstania w całym kraju.
Aresztowano wielu podejrzanych po tym, jak „protestujący” zablokowali pojazdy służbowe przed amerykańskim Sądem Imigracyjnym i zaatakowali funkcjonariuszy na ulicy.
Nagrania nakręcone przez lokalnych dziennikarzy pokazują funkcjonariuszy Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego (DHS) rozbrajających blokadę i wydających agitatorom rozkaz „cofnięcia się”.
Na zdjęciu widać zamaskowanych osobników rzucających przedmiotami w kierunku furgonetki Służby Imigracyjnej i Celnej, po czym stają przed nią z rękami na masce.
Nie ma szans, żeby administracja Trumpa ustąpiła.
W końcu imigracja jest dla prezydenta Trumpa sprawą numer jeden.
Oczywiście nie ma szans, żeby radykalna lewica miała ustąpić. [no, chyba, że dostanie porządnie po zadzie; to kucną.. MD]
Można się więc spodziewać znacznie większej liczby protestów i przemocy.
Rozpoczęła się wewnętrzna rewolucja, a to oznacza, że w najbliższych dniach na ulicach Ameryki zapanuje niewiarygodny chaos.