“Tęcza” została na lodzie! Łka. Trump zabiera fundusze lewicowym organizacjom z Polski

“Tęcza” została na lodzie! Trump zabiera fundusze lewicowym organizacjom z Polski

22.02.2025 https://nczas.info/2025/02/22/tecza-zostala-na-lodzie-trump-zabiera-fundusze-lewicowym-organizacjom-z-polski/ Autor:Waldemar Krysiak

Donald Trump oraz
Donald Trump oraz “stop LGBT”. / foto: domena publiczna (kolaż)

Od powrotu Trumpa wiele się zmienia. Jedne z największych zmian, które zawdzięczamy byłemu i ponownemu prezydentowi Stanów Zjednoczonych, to skuteczna walka z ideologią gender. Walka ta jest na tyle efektowna, że nawet polskie organizacje LGBT, które od lat promowały skrajną lewicę, zostały bez pieniędzy.

Administracja Bidena, jak się okazuje, sypała kasą nie tylko swoim rodzimym działaczom queer, ale pomagała także destabilizować politykę w Polsce. Finansowane były nawet organizacje kompletnie skompromitowane, takie jak Kampania przeciw Homofobii.

„Trump zablokował środki na pomoc zagraniczną, co uniemożliwiło działanie wielu organizacjom społeczeństwa obywatelskiego. Również tym, które walczą o prawa dla osób LGBT+ w Polsce”

– czytamy w obwieszczeniu, które KPH zamieściła w swoich mediach kilka dni temu. Kampania przeciw Homofobii wbrew pozorom, które może stwarzać jej nazwa, nie zajmowała się tylko walką z uprzedzeniami wobec gejów i lesbijek. KPH już wiele lat temu zajęła się forsowaniem legalności aborcji w Polsce, niesprawiedliwą krytyką Kościoła, promowaniem masowej migracji i polityki „otwartych granic”, i transowaniem dzieci. To również KPH współodpowiedzialna była za tworzenie raportu ILGA. Gdyby nie KPH, o wiele mniej osób poszłoby na obsceniczne parady równości, mniej ludzi dowiedziałoby się o propagandzie szerzonej przez Bartosza Staszewskiego i mniej kobiet wzięłoby udział w „czarnych marszach”. KPH od dawna szkodziła naszemu krajowi i obywatelom, którzy nie popierają progresywnego ekstremum.

Na antypolskie działania KPH składali się oczywiście lewicowi działacze.

Znaczna część finansów grupy płynęła jednak z USA za czasów administracji Bidena. Sytuacja prawna jednak w USA się zmieniła i kurek, z którego płynęła forsa na KPH, został dokręcony:

100 tys. dolarów rocznie, które trafiało do nas przez pośredników od amerykańskiego Departamentu Pracy, wydawaliśmy na rzecznictwo, szkolenia dla aktywistów, czy lokalną walkę z uchwałami anty-LGBT. Ta pula została niemal w całości wydana, ale mieliśmy obietnicę kontynuacji – kolejne 75 tys. dolarów. Chcieliśmy je przeznaczyć m.in. na wielką kampanię społeczną o związkach partnerskich. Z dnia na dzień straciliśmy 350 tys. złotych”

– dowiadujemy się jednak teraz z mediów społecznościowych KPH.

KPH nie jest też jedyną poszkodowaną przez działania Trumpa organizacją – o stratach finansowych rozpisują się też inne media, np. OKOpress, działające od lat na rzecz otwierania polskich granic nielegalnym imigrantom:

Administracja Trumpa na trzy miesiące wstrzymała środki na pomoc zagraniczną. Perspektywa wstrzymania prac i wydawania pieniędzy dotknie tysiące organizacji na świecie. „Nikt się tego nie spodziewał – ani my, ani grantodawcy. Wciąż liczymy straty”

– czytamy więc w OKOpress.

Żeby jednak rozumieć, jak pozytywne skutki dla naszej Ojczyzny mają zmiany za Oceanem, wystarczy przyjrzeć się historii KPH i dyskredytacji, którą organizacja sama na siebie ściągnęła. A żeby zrozumieć to, trzeba zacząć od agresywnych anarcho-komunistów ze Stop Bzdurom, którzy pojawili się, naszkodzili, a potem kompletnie zniknęli ze świadomości społecznej.

Stop “Stop Bzdurom”

“Stop Bzdurom” było kolektywem anarcho-komunistycznym, którego założycielami był Michał Szutowicz (ps. Margot), Zuzanna Madej (ps. Łania) oraz Maja Gaszyńska, identyfikująca się jako „Lu”. Wszystkie trzy osoby używały w różnym czasie różnych „genderowych” zaimków i twierdziły, się są jakiejś innej płci niż ta, na którą wskazywały dokumenty. Założyciele Stop Bzdurom pozostawali też rzekomo w relacji romantycznej, której szczegóły nie są znane – wiadomo jednak, że Michał przez jakiś czas uznawał się za lesbijkę, a Łanię – za swoją partnerkę.

“Stop Bzdurom” zyskało jednak swój rozgłos nie tyle dzięki swojej niestandardowej intymności, ale dzięki atakom na katolików. W czerwcu 2020 roku, Michał „Margot” Szutowicz, aktywista zdający się przewodniczyć grupie Stop Bzdurom, rozpoczął akcję przeciwko furgonetce Fundacji Pro – Prawo do Życia. Dnia 26 czerwca 2020, Margot i inni członkowie grupy zaatakowali pojazd, zamazując na nim antyaborcyjne hasła. Samochód został kompletnie zwandalizowany: zniszczono jego plandekę, połamano lustra, wyrwano tablice rejestracyjne i przebito opony auta. Akcja ta, nazwana przez lewicowych aktywistów „obywatelskim zatrzymaniem”, była tylko jednym z pierwszych głośnych incydentów, które przyniosły grupie rozpoznawalność.

“Stop Bzdurom” nie ograniczało się jednak tylko do wandalizowania katolickich pojazdów. Działacze chętnie napadli na kierowców katolickich furgonetek, wdawali się z nimi w bójki i wszczynali przepychanki z policją. Gdy nie starczyła realna przemoc, anarcho-komuniści sięgnęli po tę symboliczną. W lipcu 2020, członkowie grupy wywiesili bowiem tęczowe flagi na pomnikach w Warszawie, w tym na pomniku Mikołaja Kopernika, Syrenki Warszawskiej oraz na figurze Chrystusa.

Starcia z policją stały się częste; jedno z najbardziej znaczących miało miejsce 7 sierpnia 2020, kiedy Margot został aresztowany za wcześniejszy atak na furgonetkę. Po aresztowaniu Margot, przed siedzibą Kampanii Przeciw Homofobii zebrała się grupa protestujących, co doprowadziło do zamieszek na Krakowskim Przedmieściu. Policja aresztowała wtedy 48 osób, w tym Margot, który zostały tymczasowo aresztowany na dwa miesiące. KPH stanęła oczywiście po stronie zadymiarzy.

Kampania przeciw Homofobii zaangażowała się jednak znaczenie głębiej we wsparcie dla StopBzudrom – KPH poparła bowiem na ślepo kłamstwo o zamachu na życie Lu.

Tramwaj morderca

„Hej osoby, bardzo potrzebuję Waszej uwagi i Waszego działania. Ktoś mnie dzisiaj wepchnął na tory tramwajowe. Uprzedzając pytania – nic nie pamiętam, zareagował maszynista, nie jestem teraz sam (sic!) fizycznie nic mi nie jest. Natomiast: Strasznie się boję poruszać. Strasznie się boję cokolwiek teraz zrobić, strasznie się boję (…). W sensie, ktoś próbował mnie dzisiaj zabić? Czy za to, że mam nieco rozpoznawalny pyszczek? Za tęczowe przypinki na plecaku? Po prostu? Nie wiem, ale po prostu strasznie bym nie chciał umrzeć, tym bardziej na czyichś warunkach…”

– pisała Lu (która uważa się za mężczyznę; interpunkcja w cytacie została poprawiona – przyp. red.), zachęcając dalej, by jej zwolennicy radykalizowali się w imię genderyzmu, feminizmu i ekologizmu, i podkreślając, że nie może wskazać ani dokładnego miejsca, ani czasu, gdzie dojść miało do zamachu. Czy tak wygląda reakcja osoby, która właśnie otarła się o śmierć? Czy potencjalna ofiara nie jest w stanie podać żadnych danych na temat poważnego przestępstwa, które właśnie miało miejsce?

Sprawa od początku była podejrzana, Kampania przeciw Homofobii automatycznie jednak stanęła po stronie agresywnej aktywistki.

„Poszukujemy świadków i świadkiń (sic!) próby wepchnięcia Lu ze Stop Bzdurom pod koła
tramwaju! Osoby, które były naocznymi świadkami próby wepchnięcia Lu pod tramwaj lub
posiadają jakiekolwiek informacje proszone są o kontakt z grupą prawną KPH:
prawo@kph.org.pl

– grzmiała KPH w swoich mediach. Nawet jednak bardziej lewicowi odbiorcy wpisu zaczęli pod nim zadawać niewygodne pytania. O jaki tramwaj chodzi? Jaka była to linia tramwajowa? O której godzinie miał wydarzyć się zamach na Lu? Czy znana jest chociaż godzina albo dzielnica, gdzie doszło niby do zdarzenia? Dlaczego zachęca się do kontaktu mailowego z jakąś lewicową grupą, a nie z policją?

Zamiast konkretnych informacji, KPH zamieściło kolejną zbiórkę na rzecz Stop Bzdurom. Takich zbiórek było wiele, a każda z nich zebrała od kilku do kilkuset tysięcy, z których aktywiści rozliczyli się tylko częściowo, ironizując nawet, że część pieniędzy poszła na… pizzę i seks. I wspieranie aborcji.

ZTM kontra kłamstwa

KPH podkreślało jednak, że jest w kontakcie z ZTMem – warszawskimi tramwajami – i poszukuje nagrania z monitoringu, które miałoby udowodnić zeznania Lu.

Wtedy do akcji postanowiłem włączyć się ja, skromny autor tego tekstu, i wysłałem zapytanie do ZTMu, prosząc o szczegóły sprawy. ZTM odpowiedział bardzo szybko i zaprzeczył wersji Lu. Co więcej! ZTM zaprzeczył nawet, jakoby współpracował w tej sprawie z KPH.

„Uprzejmie informujemy, że w przedmiotowej sprawie do Zarządu Transportu Miejskiego nie wpłynęło żadne oficjalne zgłoszenie. Sytuacja nie dotyczy również zachowania pracownika stołecznej komunikacji miejskiej ani zdarzenia w pojeździe Warszawskiego Transportu Publicznego. Mając to na uwadze, informujemy, że ZTM nie prowadził w przedmiotowej sprawie żadnego postępowania wyjaśniającego w trybie skargowym. Niemniej na podstawie doniesień medialnych sprawdzone zostały raporty z tego dnia, które nie potwierdziły żadnego zatrzymania mogącego wynikać z opisanej sytuacji. W sprawie tej nie wpłynęło również zgłoszenie ze strony motorniczego”

– można było przeczytać w wiadomości od ZTMu. Szczególnie ważna była informacja, która potwierdzała, że żaden motorniczy na żaden zamach nie musiał zareagować – Lu kłamała bowiem w swojej historii, że to motorniczy uratował jej życie, hamując na czas. Poza pracownikami ZTMu nie zgłosił się też żaden świadek sprawy, a na pogłoski o zamachu na życie kobiety zareagowało Ordo Iuris.

KPH idzie w zaparte

Instytut OI złożył nawet zawiadomienie do Prokuratury Krajowej o możliwości popełnienia przestępstwa – usiłowania zabójstwa. Jednak również zawiadomienie złożone przez katolickich prawników pokazało, że nie ma dowodów na potwierdzenie historii opowiedzianej przez Lu i nagłośnionej przez KPH.

Kampania przeciw homofobii poszła jednak w zaparte i dalej broniła anarcho-komunistów, nigdy nie przepraszając za fejka, którego podała w świat. To odebrało jej wielu odbiorców, dotychczas ślepo wierzących tęczowej organizacji.

Od tych wydarzeń minęło wiele lat i niektórzy zapomnieli o szkodach, jakie wyrządziła Kampania przeciw Homofobii. Teraz jednak można cieszyć się, że KPH straciło dofinansowanie, które szerokimi strumieniami płynęło z USA. Nie ma kasy na propagandę, będzie mniej propagandy.

Taką przynajmniej można mieć nadzieje – że efekt Trumpa dosięga właśnie i naszą Ojczyznę!

Sama tego chciałaś, Europo Dyndało…

Jerzy Karwelis https://dziennikzarazy.pl/22-02-sama-tego-chcialas-europo-dyndalo/

Administrację Trumpa charakteryzuje delfickość. Jak to z przepowiedniami z ust proroczych wyroczni bywało – były one mętne i właściwie rządzili jej wyrokami interpretatorzy. Tak mamy i teraz – Trump mówi ezopowo, na okrągło, coraz mu się tam zmienia, ale też nie wiadomo do końca, bo jego rewelacje pochodzą bardziej z ust jego podręcznych, niż wprost od niego. I mieliśmy teraz wysyp takowych – raz szef Pentagonu zapodał bardzo smutną wersję przyszłej małej architektury bezpieczeństwa po pokoju (rozejmie?) na Ukrainie, raz to wiceprezydent Vance złagodził to stanowisko, potem znowu wizytujący Europę szef Pentagonu wprowadził trochę realizmu, ale raczej wokół konieczności utraty złudzeń w wykonaniu Polaków.

Z tych interpretacji powstały trzy trendy komentariatu polskiego. Niestety – oficjalny, polski dołączył do grona europejskich płaczek, coś tam bąka znowu o wartościach, nie widząc, że to inne czasy i stare już „se ne vrati”. Że Europy pomijać nie można (jak nie można, skoro właśnie jest pomijana) i żeby się wziąć razem wespół w zespół i dać odpór. Najchętniej chyba słowem. Drugi typ komentarzy, to „a nie mówiłem…”. To smutna satysfakcja tych, którzy od lat ostrzegają, że beztroska zabawa Europy, i wtórującego jej prymusika polskiego, w jazdę na gapę w tramwaju amerykańskiego bezpieczeństwa spowoduje, że bez własnych zasobów realnej siły, jak się ten tramwaj zatrzyma, zaś motorniczy wyprosi z pokładu, to się znajdziemy sami na przystanku. Za to nasi dotychczasowi partnerzy europejscy, co to kozakowali na pusto, wrzucą nas pod pierwszy lepszy tramwaj, tym razem nadjeżdżający ze wschodu. Tak, ci komentatorzy mieli rację, ale zazwyczaj konstatacja jest taka, że właściwie to już jest bardzo późno na jakąś naszą reakcję.

Ale – z kolei nie tylko nie ma nie tyle pomysłu, ale i nie ma wciąż woli polskich władz, by zdefiniować dzisiejszy polski interes w tym okresie kształtowania się naszej rzeczywistości na lata. Znowu mamy się trzymać spódnicy „starszych i mądrzejszych” nie bacząc, że ani ich interesy nie są zbieżne z naszymi, ani nie ma co się łudzić, że żyjemy pod parasolem prymatu amerykańskiego, bo ten właśnie – na Ukrainie – przegrał spektakularne starcie.

Jest też i trzecie podejście – poczekać co się wyłoni z konkretnych propozycji. Ale wszystkie te postawy nie dają nam żadnej gwarancji realizacji naszych (niewiadomych zresztą) celów. Jesteśmy podmiotem biernym, na co długo pracowaliśmy, głównie w wykonaniu elity rządzącej, ale i też z powodu lekkomyślności suwerena, który zajmował się wyborem nieistotnych priorytetów. Przychodzi czas zapłaty za wieloletnie zaniechania i wielu chce się dalej obrażać na rzeczywistość, co powiększy tylko przyszłe i nieuniknione rachunki.       

No i mamy to. Wojna na Ukrainie dobiega powoli końca, pora więc na podsumowanie i bilans stron. Nie ukrywam, że z pewną dozą satysfakcji siadam teraz do pisania tego, ale to satysfakcja gorzka, skoro ziściły się moje (i nie tylko moje) najczarniejsze scenariusze. Warto jednak się pokusić o choćby najgorszą w rezultatach egzegezę, bo lepszy jest taki realizm niż słodzenie rzeczywistości i nagłe obudzenie się w wychodku. Tyle moich tu refleksji. Ale tekst ten dedykuję tym wszystkim mniejszym lub większym podżegaczom wojennym, którzy nie tak dawno wyzywali mnie od pacyfistów, a dziś te moje prognozy i wnioski widzą już na nagłówkach gazet, że mocarstwa tak się umawiają, zaś my – czekamy w piwnicy, aż ktoś do nas zejdzie i powie co, również w naszej sprawie, zdecydowano. Ale pojedźmy po tzw. interesariuszach tej wojny z ich własnym bilansem tego konfliktu, zaś później zobaczymy co wynika z tego w całości.

Rosja

Przypomnieć należy dwie daty. Pierwsza to wyraźne ultimatum Rosji wobec Zachodu, 17 grudnia 2021 roku Kreml wydał z siebie żądania przebudowy układu w Europie, pod wyraźnym szantażem, że jak nie – to będzie awantura na Ukrainie. Poczytajmy co tam chcieli Rosjanie:

  • nieagresji i powstrzymania się od działań, które Rosja uznaje za szkodliwe dla swojego bezpieczeństwa;
  • nierozszerzania NATO, zwłaszcza na wschód, szczególnie na obszar poradziecki;
  • nietworzenia baz i nieprowadzenia aktywności wojskowej na terytorium Ukrainy oraz innych państw poradzieckich niebędących członkami Sojuszu;
  • nierozmieszczania rakiet średniego i pośredniego zasięgu poza obszarem NATO i w rejonach, z których możliwe jest rażenie terytorium Rosji;
  • nierozmieszczania broni jądrowej poza terytorium państw ją posiadających i likwidacji infrastruktury to umożliwiającej;
  • nierozmieszczania wojsk i nieprowadzenia aktywności wojskowej na Ukrainie oraz w innych państwach poradzieckich;
  • wycofania wojsk sojuszniczych rozmieszczonych na terytoriach nowych państw członkowskich NATO po maju 1997 r. (po podpisaniu Aktu Stanowiącego NATO–Rosja);
  • wyznaczenia strefy buforowej wokół granic Rosji i jej sojuszników z Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym, gdzie niedozwolone będą ćwiczenia i inna aktywność wojskowa na poziomie brygady sił zbrojnych i wyższym;
  • niedopuszczenia przelotów ciężkich bombowców i przepływu okrętów wojennych na obszarach, z których mogłyby one razić cele na terytorium Rosji (zwłaszcza na morzach Bałtyckim i Czarnym);
  • zachowania przez samoloty bojowe i okręty wojenne państw Sojuszu określonego dystansu od analogicznych jednostek rosyjskich w przypadku ich zbliżenia się do siebie.

Zachód, a zwłaszcza USA te żądania odrzuciły, Biden pogadał z Putinem, czym tak ośmielił rosyjskiego przywódcę, że ten zaatakował 22 lutego 2022 roku Ukrainę. I tu pokazały się kolejne żądania Rosji, tym razem sprowadzone do samej Ukrainy: „demilitaryzacja, denazyfikacja, i neutralny status”. Teraz popatrzmy które z tych celów Rosja osiągnęła:

  • Demilitaryzacja – to kwestia za nie długich ustaleń warunków pokoju (rozejmu?). Zobaczymy co tam USA z Rosją ustalą, a należy się obawiać nie tylko demilitaryzacji Ukrainy, ale i naszego regionu. Bo przegrywana wojna na Ukrainie powoduje, że nie tylko trzeba się patrzeć na trzy „warunki ukraińskie”, ale i na realizację ultimatum Putina z grudnia 2021. A tam stoi między innymi jak byk – „wycofanie wojsk sojuszniczych rozmieszczonych na terytoriach nowych państw członkowskich NATO po maju 1997 r. (po podpisaniu Aktu Stanowiącego NATO–Rosja)”.
  • Denazyfikacja brzmiała na początku bardzo egzotycznie, ale pro-banderowskie inklinacje rządu w Kijowie uświadomiły światu, i przede wszystkim Polakom, że jest coś na rzeczy. Wcześniej brano to po prostu za pretekst Putina do zmiany władz w Kijowie, ale ten pretekst nabrał realnych kształtów. Tak czy siak chodziło o zmianę władz w Kijowie. Proces ten – po rozejmie i rozpisaniu odwlekanych wyborów na Ukrainie – może zostać zrealizowany i przynieść oczekiwane przez Kreml zmiany w Kijowie. Bilans bowiem wojny jest bardzo niekorzystny dla władz ukraińskich i lud może wymóc tu zmianę coraz mniej popularnej ekipy.
  • Neutralny status Ukrainy jest też za rogiem. Nikt już nie będzie obstawał (no, oczywiście oprócz Polski) za natychmiastowym przystąpieniem Ukrainy do NATO. Nawet Kijów to rozumie, choć Warszawa – nie. Jest to zwycięstwo Putina, który i tu osiągnął cele swojej wojny. NATO i tak samo jest w kryzysie, bo wojna ujawniła tu jego bezzębność w przypadku wycofania się USA. Teraz nawet nie wojska NATO będą zasiedlały jakąś strefę buforową, jeśli taka powstanie, by rozdzielić Rosję od Ukrainy.
  • Do tego należy dodać sukcesy terytorialne Rosji, które powiększyły się od czasu rozpoczęcia wojny, przebiły zdobycze z 2014 roku i nie wydają się do porzucenia w ramach jakiejś formy pokoju. Tu więc też Putin wygrał.

Samą sytuację negocjacyjną ma Kreml niezłą. To Trumpowi się spieszy do realizacji swej obietnicy, zaś czas gra na korzyść Putina. Front się zatrzymał i gnije, pomoc zachodnia praktycznie zanikła, morale w wojsku ukraińskim – poniżej poziomu linii okopów. Putin może czekać na coraz to lepsze oferty. Sankcje mu nie uwierają tak jak Zachód myślał, za to europejski Zachód tylko czeka by wrócić do business as usual. Zresztą i nie czekał z tym Zachód do końca wojny – handel z Rosją na surowce kwitł na całego, tyle, że kupowano przez pośredników, co w cudowny sposób wypłukiwało ukraińską krew z ruro- i gazociągów. Jednak jednocześnie podrażało koszty energii w Europie, ale i dawało w końcu zyski Rosji, bez względu na obchodzone sankcje. Wojna zbliżyła Rosję z Chinami, dając jej jednak – jak widać – pole manewru gry z USA. Jeśli dodać do tego społeczne poparcie wśród Rosjan dla tej wojny, brak problemów – kluczowych dla Ukrainy – z rekrutem, to bilans wojny wychodzi u Putinów na plus. Mają więcej niż chcieli zaczynając tę wojnę i mogą spokojnie podbijać cenę punktami z listy ultimatum z grudnia 2021.

USA

Celem tej wojny, a właściwie korzyścią z jej wybuchu (nie wiadomo czy nie stymulowaną) miało być osłabienie Rosji, jako niebezpiecznego potencjalnego partnera Chin. Wiadomo – w układzie trzech mocarstw, a właściwie dwóch i jednego aspirującego (Rosji) sprawa się rozgrywa o przyciągnięcie na którąś ze stron tego trzeciego. Dwóch na jednego to lepszy układ niż odwrotnie. Wydaje się, że celem USA było osłabienie potencjalnego partnera Chin, zrobienie mu na granicy krwawiącego Wietnamu, a w najlepszym razie – by poobijanego pretendenta przeciągnąć na swoją stronę. Tak wydaje się myślał Biden. I dlatego przeciągał jak długo się da trwanie tej wojny, za którą tak naprawdę płaciła Ukraina i jej naród.

Trump zauważył, że ta sytuacja raczej wpycha Rosję w ręce Chin. Bo w czasie tej wojny ta współpraca się zacieśniła, grupa BRICS się umocniła i pojawiła się kolejka chętnych do dołączenia. Rosja znalazła inne rynki zbytu na swe surowce i architektura układu światowych wpływów się zmieniła. I to mocno na niekorzyść USA. A więc Trump doszedł do wniosku (jeszcze przy wsparciu własnej opinii publicznej ), że przedłużanie tej wojny tylko pogłębia te negatywne dla USA trendy i zaczął Trump nastawać na pokój. Pytanie tylko – za jaką cenę? Ano za taką, której na pewno USA nie zapłaci. Ba – dostanie zwrot od Europy za swe „militarne inwestycje” w ten konflikt.

Bo co proponuje na razie Trump? (zobaczymy oczywiście co z tego zostanie). Po pierwsze – kwestia architektury bezpieczeństwa w Europie po tej wojnie to… sprawa Europy. USA tu się nie będą angażować, no boots on the ground. A więc w strefie demarkacyjnej, jeśli ta powstanie, wojska mają wystawić Europejczycy. Po drugie – żadnych marzeń, panowie z Kijowa, ale i Polski, o NATO, to już ustalone, myślę, że tak samo co do zwrotu terytoriów ukraińskich zajętych przez Rosjan. I zapłata – za pomoc w wojnie Ukraina udostępni swe surowcowe zasoby, zwłaszcza metali ziem rzadkich, z których USA będą mogły korzystać. Jak im się w tej prawie zamknęli Chińczycy, to sobie zrekompensują to z Ukrainą. Podkreślmy – taki rachunek wystawiła Ameryka za pomoc Ukrainie, i to jest ważna konstatacja, dla krajów, takich jak np. nasz, które pomagały na piękne oczy, zaś wszystkich tych, którzy wspominali o jakiejś rekompensacie za pomoc – wyzywali od hien cmentarnych.

Czyli – zmniejszenie do zera zaangażowania się USA w ten konflikt, od-natowienie architektury bezpieczeństwa w Europie, artykuł piąty Traktatu Północnoatlantyckiego idzie do lamusa, zero gwarancji militarnych dla Ukrainy od USA, niech Europejczycy martwią się sami. Z drugiej strony – przyjazne gesty wobec Kremla, wielka przyjaźń wielkich narodów, niewiadome koncesje geopolityczne w Europie Środkowo-Wschodniej i mglista, acz groźna przyszłość zbliżenia współpracy gospodarczej. Mroczna, bo nie wiadomo za jaką cenę do zapłacenia przez nas.

Ukraina

No, tragedia. Kraj w ruinie, połowa luda uciekła na Zachód, znowu grożą Dzikie Pola w tym regionie. Największa ofiara tej wojny, co oczywiste, jednak cena tej ofiary nie musiała być taka. Wyraźnie widać, że po pierwszej klęsce ofensywy Rosji na Kijów pojawiło się okienko możliwości godnego pokoju. No, może rozejmu, ale to, co teraz się szykuje też może być tylko rozejmem. Rozmowy w Stambule w 2022 roku uzgadniały o wiele lepsze warunki zakończenia tej wojny niż to, co leży dziś na stole. I Ukraina mogła to brać, ja bym brał w ciemno. Ale pojawili się podżegaczo -naganiacze, gęgacze, żeby dojechać Moskala. Przyjechał premier Wielkiej Brytanii, Sulivan z Białego Domu i przekonali Zełenskiego, że jedziemy dalej. I od tej pory wojna nabrała tempa, ale nie poprawiła sytuacji Ukrainy, tylko ją pogorszyła.

Moskale mówią o sobie, że Rosjanin powoli zaprzęga ale szybko jedzie. Po pierwszej porażce Rosja się ogarnęła co do doktryny tej wojny, odrobiła lekcje, poprzestawiała się ekonomicznie z zaopatrzenia „misji specjalnej” na gospodarkę wojenną, uodporniła gdzie się da na sankcje – i przetrwała. Wojna zaczęła się toczyć nie tak już optymistycznie – Kreml zrezygnował już z zajęcia Kijowa, zajął się – i to skutecznie – podbijaniem tych regionów, gdzie pod mniej lub bardziej realnym pretekstem ochrony ludności rosyjskiej, zajął tereny z dużymi zasobami surowcowymi lub takimi o dużym znaczeniu geostrategicznym.

A Ukraina wciąż wojowała, najgorzej, że z Zachodem, który najpierw podpuścił, później obiecał i na końcu nie dowiózł. Trzeba było się uganiać za każdym pociskiem, zawłaszcza, że Zachód tak się kompletnie rozbroił w strategicznym dealu Niemiec z Rosją, że na pomoc nie można było liczyć, choć i nie było z czego. Zachód był jak kiedyś komunizm z produkcją konserw mięsnych – tych nie robiono z powodu braku blachy, zresztą i tak nie było mięsa. W stosunkach międzynarodowych Zełeński brał skąd dawali, ale nie kwitował. W przypadku krótkotrwałej miłości do Polski, po jej eksploatacji widowiskowo odwrócił się do Niemiec, upatrując w nich swego geopolitycznego patrona. Z USA był zawsze jak najlepiej i kiedy Kijów zobaczył, że po zabiciu ukraińską rakietą dwóch Polaków w Przewodowie Warszawa czeka aż się Biden obudzi, by wiedzieć jak ma zareagować – Ukraina kompletnie przestała się przejmować Polską: po co zabiegać o lokaja, skoro można sprawy załatwiać z jego panem?

Najgorzej Zełenskiemu szło u siebie. Naród spylił od razu, ale i później – morales upadło. No, bo trzeba być rzeczywiście patriotą, by walczyć o kraj rządzony przez oligarchów, gnić w okopach, kiedy oligarchów synowie zamiast walczyć o kraj rozbijają się bentley’ami w luksusowych dzielnicach Europy. Do tego dochodzi jeszcze fatalne budowanie mitu założycielskiego nowej Ukrainy na po-fasztystowskich cokołach banderyzmu. Kompletnie niezrozumiałe podejście, które nie tylko zniechęca Polaków, ale i cały świat, który najpierw oklaskiwał bohatera ukraińskiego w kanadyjskim parlamencie, by potem okazało się, że gościu jest z Waffen-SS. Najgorszy dla Ukrainy jest jednak bilans rzeczywisty – zrujnowany kraj i niewiadome setki tysięcy zabitych Ukraińców. I pytanie, które się kołacze w głowach Ukraińców – po co to było? Po co było ciągnąć tę wojnę, jak można było ją skończyć dwa lata, kilka regionów i kilkaset tysięcy ofiar mniej temu? Jaki był cel i jakie są rezultaty?

Końcowym bilansem jest zrujnowany kraj, zdepopularyzowany naród, kolonia eksploatacyjna surowców dla Zachodu, kraj-bufor pomiędzy wschodem a zachodem, ziemia niczyja i dzikie pola beznadziei. I niewiadoma nowa ekipa polityczna, bo ta stara za tę postawę w wojnie zapewne zapłaci z rąk resztek narodu ukraińskiego. I – po tych wszystkich naszych poświęceniach – niewiadome relacje Polski z przyszła Ukrainą, lub tym, co z niej zostanie.                     

Europa

Tak, to koniec wożenia się na gapę. Głównie z Amerykanami. Jeszcze w pierwszej jego kadencji Niemcy się śmiali z Trumpa, w ONZ, gdy ten napominał ich, że ich projekty z Rosją skończą się źle. No, bo USA miały zatarg o hegemonię z Chinami, płaciły za ochronę Europy, a ta Europa handlowała z Rosją, budując tą współpracą przyszłego partnera Chin w starciu z Ameryką. Gdzie tu był sens do kontynuacji tej polityki w interesie USA? W dodatku Europa pluła na te straszne Stany, Jankee miały go home, co chwila. Jednocześnie pieniądze zaoszczędzone na zanikające zbrojenia Europa przeznaczała na social, pukała się w głowę nad losem Amerykanów, co to zasuwają na trzech etatach i mają dwa tygodnie urlopu w roku. No to przyszedł Trump i powiedział – barabardzo, radźcie sobie sami.

Deal europejski był dealem niemiecko-rosyjskim i po to tylko była i jest ta cała Unia. Po to, by Berlin miał organizacyjną ekspozyturę do realizacji swej europejskiej hegemonii. Pomysł był porywający – my tu mamy technologie, dostaniemy surowce od Rosji za półfree, jeszcze pohandlujemy nimi z resztą Europy, trzeba tylko zaczopować kraje z własnymi zasobami energii, najlepiej pod zielonoładowym pretekstem. Warunkiem współpracy ze strony rosyjskiej było pilnowanie, głównie przez Niemcy, demilitaryzacji Europy, na co się godziły beztroskie narody, gdyż zaoszczędzone w ten sposób środki wracały do suwerena w postaci rozbuchanego socialu. Było to więc perpetuum mobile, wszystko grało, szło jak po maśle, aż tu Putin zrobił numer i wszystko popsuł wojną na Ukrainie.

Wojna pokazała od razu egoizmy państwowe, kompletnie nierówny krok Zachodu w tym konflikcie, NATO zostało praktycznie obnażone, jako twór bezzębny, jeśli nie używa sztucznej szczęki amerykańskich militariów. Zachód nie wsparł Ukrainy, nawet gdyby chciał to nie miał na to innych niż amerykańskich środków. Wojna się zaglimziła, Unia wydała z siebie setki konferencji o niemożności, deklaracji o wzmożeniu i wyrazów poparcia. W dodatku na zasadzie wahadła – dla ciemnego ludu chyba – odbiła się wajcha w drugą stronę: niegdysiejsi europejscy poplecznicy Putina zaczęli recenzować jego zatwardziałych przeciwników, co do współczynnika onuzycmu. Zrobiło się zero-jedynkowo: żadnych rozmów z mordercą z Kremla, sankcje, ostracyzm, nawet balet ruski nie pasował, co dopiero mówiąc o Dostojewskim i Puszkinie w bibliotekach.

A pod spodem, wręcz po linią frontu, szedł business, może nie as usual, ale szedł. Sankcje na import ruskich surowców były przez Zachód ogłaszane, a jednocześnie obchodzone, z wykorzystaniem pośredników, którzy nagle stali się znaczącymi eksporterami surowców, których przecież nie wydobywali, tylko kupowali od Ruskich, doliczając marżę. I interes się kręcił, europejskie pieniądze wracały na Kreml na zakupy w wojnie, którą Zachód jednocześnie oficjalnie potępiał. Ale wszystko w Europie podrożało, w dodatku nasiliły się trendy de-industrializacji na Starym Kontynencie i kontrakt społeczny, że Europejczycy będą tu sobie spokojnie zawijać marżę w sreberka, bez pocenia się – zawalił się na oczach jednego pokolenia.

Europa nie budowała swojej siły, konsumowała tylko swoją byłą pozycję, licząc, że stan ten będzie trwał wiecznie. W dodatku przytrafiły się jej dwie rzeczy po drodze – bezwstydny już poziom aspiracji niemieckich (tak samo coraz mniej uzasadniony) do przywództwa na kontynencie (podbity przez Bidena i zakwestionowany przez Trumpa) i do tego doszło jeszcze globalistyczno-lewackie ideolo. Zielony Ład dobił (i jak widać z uporu wciąż dobija) resztki europejskiej konkurencyjności. Słaba Europa, ze „sprawdzam” Trumpa okazała się porcelanowym słonikiem byłej wielkości stojącym (?) na glinianych nogach prężenia zwiotczałych mięśni. W czasach rewolucji, nawet nie zdrowego rozsądku, ale pragmatyzmu – taka waluta ma słabiutki kurs, na który nabierają się już chyba tylko takie kraje jak Polska.

Polska

Tak właściwie to w sprawie „Polska a wojna na Ukrainie” można mieć tylko jedną satysfakcję, ale wynikającą raczej z geopolitycznego przypadku, nie zaś naszej, państwowej zapobiegliwości. Do tej pory, od lat, w roli dzisiejszej Ukrainy występowała Polska. Byliśmy „first to fight”, ale i też „first to loose”. Główne królestwo „ziem skrwawionych” było terenem ścierania się europejskich potęg, buforem i to bez względu kto z kim i o co walczył. Taki już nasz los. Polska, bez obecnej Ukrainy mogłaby podzielić jej los, też się wykrwawiać w interesie mocarstw na wojnie zastępczej dla nich, ale jak najbardziej realnej dla nas. Też bylibyśmy, jak obecnie Ukraina, obiektem poświęceń dokonywanych zza bezpiecznych biurek Zachodu, podziwiani za daninę krwi, ale z wyraźnym westchnieniem, ufff, że to nie my. Ale to nie nasza zasługa, nawet odwrotnie – nasi przywódcy wysoce starali się byśmy my, Polacy, weszli w gorącą fazę tej wojny, mając w planach nie tyle użycie naszej nieistniejącej siły, ale rachuby na silniejszych z naszej bandy, ostatecznie – posiadając plany szybkiej ewakuacji z Okęcia naszych światłych przywódców.

W bilansie jak zwykle wyszliśmy na lekkomyślnych romantyków. Jeśli Europa jeździła na gapę w tramwaju amerykańskim, to myśmy myśleli, że jak mamy dobry układ z motorniczym, to nam to ujdzie na sucho. Były to kompletnie błędne kalkulacje. Nasze pojęcie interoperacyjności na wschodniej flance NATO dało nam złudną nadzieję, że kwestie naszej suwerenności będzie wiecznie bronił najsilniejszy z bandy na naszym podwórku. A więc zarzuciliśmy chodzenie na siłownię, zaś nasze ambicje budowy własnej siły militarnej ograniczyliśmy do roli pomocniczej w armii dowodzonej przez Amerykanów. A nikt się nie zastanawiał – a jak to będzie z nami, jak się Amerykanie zawiną z Europy, bo ich rachunek kalkulacyjny się zmieni, a nawet jak się okaże, że takie stracie z Rosją – przegrali, bo tak wychodzi nam teraz?

W kraju, w którym strategią państwa nie zajmuje się ono same, ale prywatne think tanki, finansowane za pomocą portalu „Zrzutka”, nie można się spodziewać niczego innego. Wojsko stało się depozytariuszem obciachu, baletami do defilad, orzełkowania, biało-czerwonienia, w końcu – uzależnienia od zmiennej sceny politycznej, bez żadnej perspektywy strategicznej dla Polski, innej niż przetrwanie danej ekipy. W dodatku zapatrzonej w jedyne źródło swej siły, jaką po odrzuceniu sprawczości polskiego suwerena stali się zewnętrzni patroni.

Władze polskie – i to bez względu na ich zmienne kolory – zaczęły licytować nieosiągalne cele tej wojny – chciejstwo, wrzucanie wszystkiego do obcego koszyka i deklaracje, z których teraz albo się jest głupio wycofać, albo jeszcze bardziej – dalej obstawać przy fantasmagoriach. Ta ostatnia postawa – wcale nie rzadka, nawet w wykonaniu oficjeli, popycha do kolejnych konstatacji opartych na wykryciu ponownej zdrady przez niewdzięczny Zachód, potrzebie przeciwstawienia się poprzez wartości i ubolewaniu nad okropnościami pragmatyzmu. Typowe romantyczne zawodzenia, że po klęsce – oj d..a panie, boli, oj boli…

Wyszło, że nic się nie nauczyliśmy przez całą III RP. No, bo jak to jest, że nasza racja stanu została sprowadzona do osiągnięcia celów średnioterminowych – członkostwo w NATO i UE – czyli „poza” Polską, w podczepieniu się pod sojusze? To miało dwa fatalne efekty – po pierwsze uznaliśmy te cele za osiągnięte, a więc poszliśmy spać do domu, zamiast się budować pod osłoną tychże sojuszy. Po drugie – straciliśmy w sumie narzędziowość tych celów w końcu tylko średnioterminowych. Gdyby bowiem nasze cele były oczywiste i długoterminowe – zapewnienie przez państwo bezpiecznego rozwoju kraju i dobrobytu Polakom, to wiedzielibyśmy, że nasza przynależność do sojuszy, to tylko jeden krok na długiej drodze. A myśmy zatrzymali się w połowie schodów do suwerenności, by oddać się albo konsumpcji, albo emocjom wojny polsko-polskiej.

Z obecnych przesłuchów widać, że CAŁA klasa polityczna nie jest w stanie wyjść poza ten błędny paradygmat. Do tego trzeba konstatacji, że nasz główny sojusznik przegrał na naszym terenie i trzeba się samemu ogarnąć. A Trump bardziej lubi silnych partnerów niż słabych, acz lojalnych gapowiczów. Można być i członkiem NATO, i prowadzić własną politykę suwerenności, tak jak Turcja, która dokonuje projekcji własnej siły daleko poza granicami swego kraju, ale zawsze w granicach swego interesu geopolitycznego. A wydaje – uwaga! – niewiele więcej na armię, niż paździerzowo-baletowe wojsko polskie.

Trzeba nam tu głębokiego resetu, ale wydaje się, że bez zasadniczej zmiany zapyziałej już w starych koleinach obecnej sceny politycznej nie da się tego zrobić. No, bo co robią nasi rządzący i nierządzący teraz? Tuski zaszywają się z płaczliwym trupem Europy w worku suplikacji do Trumpa, żeby może nie, że trzeba by i Europa siedziała przy stole nowego ładu? A czemuż niby tak miało by być? Co ona takiego wkładać ma w te negocjacje? Jakie gwarancje? Militarne? To chyba żarty jakieś? Może jakiś sprzeciw, bo jak się jej nie uwzględni to co? Sprzeciwi się? Czym? I jak, skoro teraz prosi Trumpa, żeby jednak USA zostały bronić Europy?

Opozycja pisowska to samo, choć nie tak samo. Skandowanie „Donald Trump” w polskim Sejmie i nadzieja, że znowu się wróci i będzie po staremu. Że Donald Trump tym razem zauważy i doceni. Poklepie, powie coś o Powstaniu, może nawet naśle nowych kelnerów, którzy, tak jak starzy, wywrócą okropną Platformę. Czyli znowu ten sam błąd – przewagi obrotów wewnętrznej polityki złożone na ołtarzu strategii przetrwania. Wszystko byśmy to my znowu rządzili – my z Kaczorem na przedzie i… jakoś to będzie. Nie będzie…

Po-okrągłostołowcy niczego tu nie wymyślą. Oni są mentalnie w czasach powstania III RP, z przekonaniem, że jesteśmy słabi, więc musimy szukać zawsze patrona, zawsze jednego, bo to przecież nielojalnie grać z innymi i chodzić na różne randki. A takie Węgry, kraj o kilkakrotnie mniejszym potencjale – mogą. I żadna z pięknych i o niebo bardziej wpływowych panien się nie gniewa. Kawaler po prostu rozgrywa wszystkie swoje walory, a one – geopolityczne panienki – mają swoje interesy. A więc Orban może być i europejskim hubem importu z Chin na Unię, i człowiekiem Trumpa w Europie, mieć dobre relacje z Waszyngtonem i Unią, ba – nawet Rosją.

Czy my tak możemy? Możemy, bo mogliśmy. Ale tylko wtedy, gdyby nasze władze realizowały przede wszystkim własny interes narodowy, a nie interes zewnętrznych patronów. Czy robią to z powodów odreagowania kompleksów, czy dlatego, że ich najęto do bycia ekspozyturą obcych interesów w kraju nadwiślańskim – to prawie wszystko jedno, bo efekt jest takim sam. No, może z wyjątkiem tego, że dla zewnętrznych patronów lokalni pożyteczni idioci są tańsi w utrzymaniu, gdyż wierzą, że to wszystko naprawdę.

Co teraz?

No dobrze – co teraz, bo daliśmy tu tylko diagnozę, i to dość pesymistyczną. Jest słabo, a jak bardzo dowiemy się za jakiś czas i będzie nam to oznajmione, jak bardzo słabo. To powinno nas uczulić na ujrzenie naszej mizerii w całej rozciągłości, a widać, że nawet na to nie jesteśmy gotowi, co dopiero na skonstatowanie, że trzeba zrobić coś kompletnie innego niż robiliśmy dotąd i mieć na to pomysł. I nie chodzi nawet o to, że mental polityków tego nie ogrania, nie ogarniają tego ich interesy umocowania w starej pajęczynie zależności. Jest to marzenie, że będzie ona trwała wiecznie, a nawet jak zniknie i będzie zaplatana nowa, to my będziemy cały czas w tej starej, bo tylko ona dawała nam takie profity wyniesienia.

No, ale pomarzmy, że polski suweren się otrząsa, wychodzi z walki politycznej na poziomie czy jeden kandydat na prezydenta był sutenerem, zaś czy inny natrzaska pompek w Tatrach ile wlezie. Załóżmy więc, że stanie się taki cud. Co więc trzeba byłoby zrobić?

Po pierwsze – ale wrócimy to tego tylko na chwilę – na wiele działań jest już za późno. A czas nieubłaganie pika. Rosja przetrzymała wojnę i sankcje, i wychodzi z nich zwycięsko. Może to co widzimy, to wcale nie Jałta, bo ta była końcem wojny, ale par excellance – Monachium? Czyli Trump przywiezie nam świstek papieru z pozornym pokojem, który agresor wykorzysta tylko do pieriedyszki, by przygotować się na kolejną dogrywkę? Jak Zachód i Polska wykorzysta ten czas? Bo Amerykanie sprawdzili kozakujących Europejczyków i powiedzieli, żeby się – przynajmniej konwencjonalnie – bronili sami.

I co teraz będzie? Armia europejska? Wolne żarty – jak się znam na historii to owszem, ale za pieniądze środkowo-europejskie, zarządzane przez Niemcy, które będą wysyłały polskie mięso armatnie na front starcia Zachodu ze Wschodem. A co, może objawi się przywództwo europejskie? A widział kto-to takowe w przeciągu istnienia Unii? Prędzej to urzędnicy w śliskich zarękawkach pełnych lobbystycznych apanaży, regulatorzy bananów, zielonoładowcy, pełni frazesów o integracji i wspólnych europejskich wartościach? Innych „mężów stanu” w Unii nie widziałem. Przywódcy państw też się tu nie objawili, nie wyszli bowiem z egoizmów państwowych, gdyż to lokalny, nie paneuropejski suweren dawał im władzę.

Wyjdzie, że trzeba będzie ratować się samemu, a na razie pomysły są, żeby razem, solidarystycznie jechać… w przepaść. Ale, by radzić sobie samemu, trzeba będzie zrewidować praktycznie wszystko, łącznie z podległościami polityków, ścieżkami podwieszeń wydeptanymi na terenach patronów. Po pierwsze – musimy mieć spójną doktrynę obronną, czyli ustalić do jakiej wojny mamy się przygotowywać, do niej planować pobór i zakup sprzętu. Po drugie – znaleźć do tego sojuszników w nowym rozdaniu militarnym, poza NATO, a właściwie obok – bo, miejmy nadzieję, że pod atomowym parasolem amerykańskiego odstraszania. Musimy więc zbudować konwencjonalną potęgę do utarczki z Rosją. A tu można mieć paru dobrych sojuszników, bez oglądania się na Niemców a nawet Amerykanów. USA nie będą tu przeciwni, jak my tu sobie w Europie to ułożymy.

Musimy na poważnie zainwestować we własna produkcję militarną, wszystkie fundusze na klimatyczno-genderowe pierdoły przemianować na wsparcie budowy potencjału militarnego i odpornościowego. Do tego trzeba odblokować potencjał naukowo-badawczy, marnowany w PRL-owskiej strukturze niemocy. Potrzebna jest pilna realizacja systemu obrony cywilnej, gdyż ludność jest obecnie bezbronnym zakładnikiem kalkulacji wojennych, o którym się nie mówi, by się lud nie spanikował. I należy całkowicie zmienić paradygmat polskiej dyplomacji, która nie ma czepiać się obcych klamek, ale wykorzystywać nasze geopolityczne położenie i gospodarczy potencjał, które są naszym przekleństwem, gdy jesteśmy słabi, i atutem, gdy ten potencjał rozbudowujemy i wiemy co z nim zrobić.

Do tego trzeba kompletnie nowej władzy, gdyż ta przespała ważne momenty rozwoju i umacniania naszej suwerenności. Trzeba do tego także przebudzenia śpiącego giganta – suwerena, który musi wyjść z pozorów polityki, jaką jest emocjonalna wojna polsko-polska. Właśnie płacimy za nią rachunki. I jeśli się naród nie spostrzeże, to nie zapłacimy rachunków większych, tylko zbankrutujemy. Nie finansowo, ale jako suwerenny byt państwowy. Taka Polska znowu nie będzie nikomu w Europie potrzebna. Nawet Polakom. I znowu wejdziemy w ten śmiertelny rytm – utraconej Ojczyzny, bo się jej formuła nie sprawdziła lekkomyślnym rodakom, utraty suwerenności i pokoleniowych walk następnych generacji Polaków, którzy skonstatują, że jednak lepiej mieć tę swoją Najjaśniejszą, karmić własną armię, zamiast obcych i pracować na własny dobrobyt, zamiast być kolonią starszych i wcale nie mądrzejszych.

Napisał i przeczytał Jerzy Karwelis

Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.

Biały Dom żąda od krajów G7 zmiany sformułowań w oświadczeniach i zaprzestania nazywania Rosji „agresorem”

Biały Dom żąda od krajów G7 zmiany sformułowań w oświadczeniach i zaprzestania nazywania Rosji „agresorem”

Nastąpiła zasadnicza zmiana w retoryce nowej administracji USA dotyczącej oceny konfliktu na Ukrainie.

Dr Ignacy Nowopolski Feb 20, 2025 https://drignacynowopolski.substack.com/p/biay-dom-zada-od-krajow-g7-zmiany

Nie wiadomo jeszcze, czy jest to efekt negocjacji w Rijadzie, czy też po prostu zemsta Trumpa na Zełenskim za jego nieprzyjazną retorykę, ale europejskie media z niepokojem oceniają takie zmiany.

Brytyjski dziennik The Financial Times informuje, że Stany Zjednoczone sprzeciwiły się nazywaniu Rosji „agresorem” w nowym komunikacie G7 poświęconym trzeciej rocznicy rozpoczęcia specjalnej operacji wojskowej na Ukrainie. Ponadto administracja Trumpa domaga się, aby to, co się dzieje, nazywać nie „inwazją na dużą skalę”, ale „konfliktem ukraińskim”.

Amerykanie blokują ten język, ale wciąż nad nim pracujemy i mamy nadzieję na porozumienie. – FT cytuje anonimowego europejskiego urzędnika.

Ponadto dzisiaj ujawniono, że Stany Zjednoczone po raz pierwszy od 3 lat nie były współautorem antyrosyjskiego projektu rezolucji Zgromadzenia Ogólnego ONZ w sprawie Ukrainy. Dokument jest również przygotowywany na 24 lutego i wzywa Federację Rosyjską do wycofania wojsk z zajętych terytoriów. Autorami projektu rezolucji w tym roku były Wielka Brytania, Francja, Niemcy, Kanada, Szwajcaria, Polska i rusofobiczne państwa bałtyckie. Stany Zjednoczone nie brały udziału w opracowaniu dokumentu.

Financial Times uważa, że ​​zmiana retoryki Białego Domu nastąpiła po tym, jak błazen z Kijowa Zełenski skrytykował Trumpa na konferencji poświęconej bezpieczeństwu w Monachium. Źródła gazety sugerują, że żądanie nowej administracji USA złagodzenia brzmienia oświadczenia oznacza zmianę w polityce zagranicznej Waszyngtonu .

Ratunku – nadchodzi pokój!

Marek Wójcik – blog 895. Ratunku – nadchodzi pokój!

21. lutego 2025 Wiedeń

Teraz Trump chce zakończyć tę wojnę. Jednak, zamiast świętować, eurokraci i „postępowe” media krzyczą, jakby ich portfele zostały skradzione na środku Rue de la Loi. Mówią nam, że to kapitulacja, że to niesprawiedliwe wobec Ukrainy, że cała przelana krew poszła na marne. Jakby ktokolwiek wierzył, że skończy się to w inny sposób. Tak jakby ta wojna nie była wynikiem zimnej wojny słabo zamkniętej w 1990 roku, której pęknięcia otworzyły się ćwierć wieku później. Jakby Biden nie napędzał machiny wojennej, nigdy nie oferując Putinowi prawdziwych gwarancji, nigdy nie proponując realnego rozwiązania politycznego.

Cytat z artykułu na gatewayhispanic.com: Trump podpisze pokój, a UE będzie płakać nad swoją bezużytecznością. Źródło.

Naturalnie, że Ukraina była jedynie posłusznym narzędziem przeciwko Rosji w rękach USA. Można się zgodzić z Trumpem, że eksprezydent Ukrainy Zełeński rozpętał tę wojnę, jednak zrobił to na polecenie Bidena. Ten aktorzyna wmówił sobie, że może wpływać na cokolwiek, będąc wyjątkowo drogą marionetką Waszyngtonu. Aktualnie jesteśmy świadkami powtórki scenariusza z Jałty, z tym że nawet Brytyjczycy nie wezmą w tym udziału.

Największe oszustwo związane z darowiznami w historii.

Oburzone kukiełki z Komisji Europejskiej razem z nędznym komikiem krzyczą: nic o nas bez nas! Trump go home! Przecież Ukraina leży w Europie – więc to nasza sprawa. Owszem leży. W gruzach — właśnie dzięki waszej pomocy. Mogli przez trzy lata zrobić coś dla pokoju. I owszem zrobili – przegnali go do diabła, którego wizerunkiem jest dla nich Putin.

Żeby ratować wojnę, zwołali szczyt kryzysowy w Paryżu. I cóż takiego tam postanowili? Postanowili, że nie mogą się ze sobą dogadać.

Z powodu Trumpa: Macron zwołał konferencję wojenną wielkich wodzów nieliczących się w grze państw.

Przypomina to sytuację, kiedy jakiś dziennikarz zapytał Stalina, co sądzi na temat ostatniej wypowiedzi papieża? Stalin – słoneczko narodów – odpowiedział: a ile ten papież ma dywizji czołgowych? Jedyne co im pozostało to groźba, że NATO zbombarduje Waszyngton, lub przynajmniej Biały Dom. Nie zdziwiłbym się, gdyby na tak absurdalny pomysł wpadła pani Urszula v. d. L. – po polsku „wodę leje”.

USA planuje wreszcie przywrócić stosunki dyplomatyczne z Rosją. Donald Trump potrzebuje taniego gazu. Niech Europa kleci następne sankcje wobec Rosji, Trump zapowiedział zniesienie wszystkich takich restrykcji. Ciekawe kto się przebije?

Podobnie jak z cenzurą. Jeśli mamy dostęp do wiadomości ze Stanów Zjednoczonych, to żaden DSA nie ukróci dostępu do niechcianych przez brukselskich biurokratów wiadomości. Mamy przecież Głos Ameryki w formie internetowej.

Na Ukrainie zaraz po wybuchu werbalnej wojny pomiędzy Zełeńskim i Trumpem, zablokowano dostęp do Truth Social – platformy Trumpa, na której Ukraińcy mogliby się dowiedzieć, że Zełeński ma jedynie 4% wsparcia we własnym kraju.

Ludzie mogliby uczyć się na swoich błędach, gdyby nie byli tak zajęci zaprzeczaniem im.
Carl Gustav Jung.

Autor artykułu Marek Wójcik
Mail: worldscam3@gmail.com

Trump: Zełenski nie ma żadnych kart przetargowych. A Biden jest bardzo głupim człowiekiem.

Trump: Zełenski nie ma żadnych kart przetargowych. A Biden jest bardzo głupim człowiekiem.

21.02.2025 https://nczas.info/2025/02/21/trump-zelenski-nie-ma-zadnych-kart-przetargowych-biden-jest-bardzo-glupim-czlowiekiem/

donald trump
Donald Trump / fot. YT / Fox News

Ukraina nie ma żadnych kart przetargowych, ale rozgrywa je twardo – powiedział w piątek prezydent USA Donald Trump. Stwierdził też, że obecność prezydenta Wołodymyra Zełenskiego na rozmowach dotyczących zakończenia wojny „nie jest zbyt ważna” i po raz kolejny podważał winę Rosji za inwazję.

„Miałem bardzo dobre rozmowy z (Władimirem) Putinem i nie tak dobre rozmowy z Ukrainą. Oni nie mają żadnych kart do gry, ale rozgrywają je twardo” – kpił Trump podczas spotkania w Białym Domu z gubernatorami stanów.

Wcześniej podobnie sprawę komentował w radiowym wywiadzie udzielonym publicyście Fox News, Brianowi Kilmeadowi.

„Patrzyłem na niego, jak negocjował bez kart. Nie ma żadnych kart. I mam tego dość. Po prostu mam tego dość” – powiedział Trump, utyskując na żądania Zełenskiego, by zostać włączony do rozmów, które rozpoczęły się między USA i Rosją w Rijadzie.

On był na spotkaniach przez trzy lata i nic nie zostało zrobione. Więc nie sądzę, by to było zbyt ważne, by był obecny na spotkaniach” – powiedział Trump.

Prezydent USA ponownie podważał przy tym winę, jaką Rosja ponosi za inwazję. Jak przyznał, to Rosja zaatakowała Ukrainę, lecz Ukraina „nie powinna jej była pozwolić na atak”.

„Oni by nie zaatakowali, gdybyśmy mieli ludzi, którzy wiedzieli, co robią. Joe Biden jest bardzo głupim człowiekiem” – powiedzial. Trump argumentował, że Biden i Zełenski „mówili złe rzeczy”, podczas gdy on bardzo łatwo dogadałby się z Putinem i uniknął wojny.

„Za każdym razem, kiedy mówię: +o, to nie jest wina Rosji+, zawsze jestem uderzany przez fake news. Ale mówię ci, Biden mówił złe rzeczy, Zełenski mówił złe rzeczy. I zostali zaatakowani przez większe i potężniejsze państwo” – powiedział Trump.

Where Is America Headed? To Chaos or a Counter-Order?

Where Is America Headed? To Chaos or a Counter-Order?


Leaving God out of the solution will end in disaster

by John Horvat IIFebruary 21, 2025 https://www.tfp.org/where-is-america-headed-to-chaos-or-a-counter-order/?PKG=TFPE3544

Where Is America Headed? To Chaos or a Counter-Order?
Where Is America Headed? To Chaos or a Counter-Order?

For society to work normally, there must exist an order, which can be defined as a state where things are arranged and function according to their nature and purpose.

“Order is the first need of the soul,” writes Russell Kirk. “Freedom, justice, law and virtue are all very important, but order is the first and most basic need.”

 

In the case of a Christian order, this would entail things functioning according to natural law and the rule of law. Its end would be the common good, human flourishing and the greater glory of God.

Such an order is incompatible with practices like procured abortion, unnatural vice and the destruction of the rule of law. For this reason, a return to the Christian order has always been linked to moral issues that guarantee the general functioning of society, even in non-Christian nations.

A Secular Counter-Order

Liberal society established a secular counter-order. It is not properly speaking an order but only a semblance of one. It contains defects, shortcomings, laws and principles that work against society’s end and nature. It leads to ever more radical forms of liberal behavior that end up destroying authentic order.

The radical form of this liberal counter-order now manifests itself in wokism, gender theory, human extinction movements, eco-alarmism and other aberrations that conspire against what remains of the Christian order.

America is at a point where the old liberal counter-order is breaking down. The left is crumbling as its firebrand and vanguard elements demand unpopular ideologies and programs.

A Reaction, Backlash and Explosion

On the right, there is a massive reaction and backlash against the tyranny of these oppressive ideologies and the overall decay of modern society.

People are demanding a return to common sense and an elimination of the madness that has come to govern society.

The unexpected result of this clash has not been a return to order but an explosion.

Two Factors

This explosion is caused by two factors: the radical demands of the left that will not retreat. The famous metaphor of the toothpaste that cannot be put back into the tube fits a disoriented left that is doubling down on its errors.

The other factor is the partial nature of a restoration of order. It consists of spectacular and very necessary measures against the more radical elements of the liberal counter-order. However, this reaction tends to sideline the moral, cultural and family issues that guarantee the proper functioning of society. It tends to leave in place elements of the old liberal order (like procured abortion and same-sex “marriage”) that corrode society.

Godless Crusade

Despite exterior trappings of Christian symbols and rhetoric, the reaction turns the religious element into a mere “cultural identity marker” without substance. It presents the paradox of what author Tobias Kremer calls a “godless crusade.”

National conservative thinkers like Oren Cass recommend that America adopt a secularized version of virtue for its political agenda that can more widely appeal to those with little or no faith.

“By anchoring our account of virtue in an explicitly religious foundation, conservatives weaken our own cause, quiet our own voice. We are left not only ineffective in countering the left but derelict in reforming the right…” Cass writes in the very religiously-oriented First Things.

Thus, this crusade without Christ no longer relies on the powerful and dynamic force of religion, which is necessary in the fight for the restoration of society.

Chaos not Order

The result of this hurried clash of doubled-down left and partial reaction on the right is not order but chaos.

Chaos is an explosive destruction of both order and even the appearance of order. In this case, it represents the contradiction of using disorder as a means toward order.

Such a situation can lead to anarchy. An authentic restoration to order can only happen when there is an authentic moral conversion. That is where the reaction should be headed. Anything else will only lead to some counter-order or, even worse, to chaos and anarchy.

Zaszufladkowano do kategorii O Świat | Otagowano

Friday Funnies: Chainsaw Massacre – Bureaucracy thrives in darkness

Friday Funnies: Chainsaw Massacre –

Bureaucracy thrives in darkness

Robert W Malone MD, MS Feb 21, 2025
















https://www.youtube-nocookie.com/embed/hIIuG-k53SI?rel=0&autoplay=0&showinfo=0&enablejsapi=0




(True story) – From Grok:

I assume you’re referring to “Norman,” the AI developed by MIT researchers in 2018 to demonstrate the impact of biased data on artificial intelligence. Norman was trained exclusively on violent and gruesome image captions from a Reddit forum focused on disturbing content, deliberately avoiding the use of actual images due to ethical concerns. The goal was to show how the data fed into an AI can shape its behavior and outputs, rather than the algorithm itself being inherently flawed.

Named after Norman Bates from Alfred Hitchcock’s Psycho, this AI was designed to perform image captioning—a process where it generates textual descriptions of images. After its training, researchers tested Norman with Rorschach inkblot images, comparing its responses to those of a “standard” AI trained on more neutral data. The results were striking: where a typical AI might see “a group of birds on a branch” or “a vase with flowers,” Norman interpreted the same inkblots as “a man electrocuted to death” or “a man shot dead in front of his screaming wife.” These grim outputs underscored the experiment’s point about data-driven bias.




Another gud video by Dominic.

“The Office of Communications, commonly known as Ofcom, is the government-approved regulatory and competition authority for the broadcasting, telecommunications and postal industries of the United Kingdom.”


DOGE Elona Muska wykrył potężną aferę. Do pobierania świadczeń socjalnych uprawnionych jest 398 milionów osób.

DOGE Elona Muska wykrył potężną aferę. „To może być największe oszustwo w historii”

20.02.2025 https://nczas.info/2025/02/20/doge-elona-muska-wykryl-potezna-afere-to-moze-byc-najwieksze-oszustwo-w-historii/

Elon Musk.
Elon Musk. / Fot. PAP/Abaca

Zespół Departamentu Efektywności Rządowej (DOGE) Elona Muska USA znalazł gigantyczną aferę dotyczącą świadczeń socjalnych. W Social Security Administration (SSA) odnaleziono ponad 12 milionów osób zarejestrowanych jako uprawnione do socjalu mających ponad 120 lat, a zdarzają się nawet osoby mające ćwierć tysiąca lat. Rekordzista jest starszy, niż Stany Zjednoczone. Ponadto na nieprawidłowości wskazuje też liczba uprawnionych do świadczeń, która jest większa od liczby obywateli kraju.

DOGE przeanalizował dane w SSA pod kątem ewentualnych nadużyć i marnotrawstwa. Jak się okazało, bardzo słusznie.

Okazało się, że uprawnionych do socjalu w USA jest ponad tysiąc osób mających rzekomo 220-229 lat. Jedna osoba ma prawie ćwierć tysiąca lat.

Rekordzistą jest osoba mająca rzekomo 360 lat. Jest więc starsza od samych Stanów Zjednoczonych o ponad 100 lat.

„Według bazy danych Social Security, to są liczby osób w każdej grupie wiekowej z polem śmierci ustawionym na FAŁSZ! Może Zmierzch jest prawdziwy i jest wiele wampirów pobierających zabezpieczenie socjalne” – skomentował na X szef DOGE’a Elon Musk.

Oprócz wieku ludzi pasującego do mitologii sumeryjskiej, gdzie poszczególni władcy mieliby rządzić po kilkaset lat, pojawia się jeszcze inny problem. W rejestrach SSA do pobierania świadczeń socjalnych uprawnionych jest 398 milionów osób.

Tymczasem liczba obywateli USA wynosi 341 mln. Tak wynika z rejestru US Census Bureau.

„To może być największe oszustwo w historii” – podkreślił Musk.

SSA nie skomentowało tych doniesień.

Z informacji Białego Domu wynika, że DOGE do tej pory pomógł oszczędzić 3,4 mld dolarów. Stało się to m.in. dzięki anulowaniu kontraktów i dotacji DEI (1 mld dolarów), anulowaniu kontraktów Departamentu Edukacji (881 mln) i odebraniu środków FEMA na zakwaterowanie dla nielegalnych imigrantów w Nowym Jorku (59 mln dolarów).

Teoretycy spiskowi mieli rację we wszystkim – i co teraz?

Teoretycy spiskowi mieli rację we wszystkim – i co teraz?

Autor: AlterCabrio , 19 lutego 2025

Widziałem wystarczająco dużo, aby wiedzieć, że to, co dzieje się dzisiaj, jest naprawdę bezprecedensowe. Jesteśmy na rozdrożu. W czasie, w którym rzeczywistość nie jest już odrzucana dla zbiorowego komfortu, a „spisek” staje się faktem historycznym. To ekscytujący czas, aby żyć, ale także potencjalnie niebezpieczny.

−∗−

Tłumaczenie: AlterCabrio – ekspedyt.org

−∗−

Teoretycy spiskowi mieli rację we wszystkim – i co teraz?

Przez wiele lat ekonomiści alternatywni i „teoretycy spiskowi” twierdzili, że według dowodów istniała zorganizowana przestępcza klika realizująca długofalowy plan wykorzystania i ostatecznego zniszczenia kultury zachodniej. Zasugerowaliśmy, że znaczna część tego planu była finansowana z naszych własnych podatków, podczas gdy instytucje rządowe i organizacje pozarządowe były wykorzystywane jako narzędzia inżynierii społecznej.

Przez 20 lat odkąd zacząłem działać w ruchu wolnościowym (lub ruchu patriotycznym), widziałem korupcję przekraczającą wyobrażenia, a wszystko to osiągnęło punkt kulminacyjny w latach 2020-2023, kiedy wielu z nas walczyło z narzucaniem totalnej tyranii medycznej i masowej indoktrynacji przebudzonych [woke]. Nawet po tym zaskakującym orwellowskim okresie nadal nazywano nas teoretykami spiskowymi, ale świadomość społeczna szybko się zmienia.

Widziałem wystarczająco dużo, aby wiedzieć, że to, co dzieje się dzisiaj, jest naprawdę bezprecedensowe. Jesteśmy na rozdrożu. W czasie, w którym rzeczywistość nie jest już odrzucana dla zbiorowego komfortu, a „spisek” staje się faktem historycznym. To ekscytujący czas, aby żyć, ale także potencjalnie niebezpieczny.

Moja teoria zawsze była taka, że ​​gdy domek z kart runął, a prawda została ujawniona szerszej publiczności, cała masa sceptyków, którzy nazywali nas „skrajnymi wariatami” i „foliarzami”, nagle zaczęła twierdzić, że „widzieli to od samego początku”. Tak, teoretycy spiskowi mieli rację, w KAŻDEJ kwestii. Prawda wychodzi na jaw w wielkim stylu, ale co to oznacza dla przyszłości?

Czy Ameryka poradzi sobie z prawdą?

Niedawne rozwiązanie USAID i otwarte śledztwa w sprawie licznych agencji federalnych otworzyły puszkę Pandory. Ukryte finansowanie, w które zaangażowane są te instytucje (w tym milionowe łapówki dla różnych mediów informacyjnych i platform propagandowych) to, moim zdaniem, zaledwie czubek ogromnej góry lodowej, która może zatopić system USA szybciej niż Titanica.

Grupa DOGE Elona Muska dopiero zaczęła zanurzać palce u stóp w ciemnych wodach Skarbu Państwa, Medicaid, systemu opieki społecznej i Departamentu Obrony. Wszyscy wiemy, że w tych głębinach czają się przerażające potwory. Nie bierze się nawet pod uwagę ukrytych działań kontrolerów Rezerwy Federalnej.

Media establishmentu twierdzą, że USAID stanowi tylko 1% całkowitego budżetu federalnego, jakby to czyniło marnotrawstwo budżetu akceptowalnym. Ale jeśli jest tyle złego zarządzania i gerrymanderingu [manipulacja granicami okręgów wyborczych -AC] w mniejszej organizacji, takiej jak USAID, to wyobraź sobie, ile oszustw jest w reszcie rządu federalnego?

Przez lata wielu z nas w alternatywnej ekonomii zastanawiało się, czy nasz naród byłby w stanie poradzić sobie z odkryciem, że niemal wszystko w naszym systemie jest fałszywe. Połowa kraju to podejrzewa, ale co by się stało, gdybyśmy mieli twardy dowód – niezbity dowód?

USAID jest tym niezbitym dowodem, dowodem śmierci, ale to tylko jedno z wielu pochowanych ciał, które mają zostać odkryte. Prawdziwe ujawnienia nadejdą, gdy DOGE odkryje, jak bardzo polityka USA jest kierowana i kontrolowana przez podmioty SPOZA naszego kraju.

Co się stanie, gdy zbadają liczne sieci finansowe i polityczne powiązane z WEF, DAVOS, Bankiem Światowym, MFW, BIS i międzynarodowymi think tankami, takimi jak CFR, Tavistock, Atlantic Council, Ford Foundation, Rockefeller Foundation i Open Society Foundations? Co z wpływami inwestycyjnymi Black Rock, Vanguard, Goldman Sachs, JP Morgan itp.?

Kiedy wyjdzie na jaw globalistyczna ręka stojąca za karuzelą gotówki, kiedy rząd cieni stanie się konkretnym i niezaprzeczalnym faktem, czy społeczeństwo wpadnie w panikę?

Lewica polityczna jest wrogiem wolności i moralności. Tak, ale jeszcze większym problemem jest to, że są użytecznym narzędziem dla potężnych interesów elit. To kartel, oligarchia współpracująca, aby obalić zachód od środka i zastąpić go czymś nowym. Nową ideologią i nową gospodarką, która skutecznie zamieniłaby większość populacji w nieświadomych poddanych.

Zaledwie cztery lata temu WEF chwalił się nadejściem „4. rewolucji przemysłowej”, powstaniem „społeczeństwa bezgotówkowego”, „piętnastominutowymi miastami” i „gospodarką współdzielenia”. I, ​​jak teraz wiemy, wiele z tych projektów było opłacanych z naszych podatków. Globaliści byli tak przekonani, że mają ludność w garści. Myśleli, że wygrali.

Dopiero dzięki niestrudzonym wysiłkom aktywistów ruchu wolnościowego i konserwatystów na całym świecie plan został zakłócony, a globaliści zmuszeni do odwrotu. Jednak walka jest daleka od zakończenia. Istnieje kilka ważnych problemów, którymi należy się zająć, wkraczając w erę przejrzystości. Oto, co prawdopodobnie wydarzy się dalej…

Wściekły sabotaż lewicy politycznej

Instytucje rządowe są skutecznie audytowane przez Administrację Trumpa, a Demokraci są wściekli. Dlaczego? Ponieważ oni (i garstka neokonserwatystów) doskonale wiedzą, co ten audyt wykaże. Sędziowie aktywiści i postępowi politycy będą utrudniać i ingerować w proces tak bardzo, jak tylko będą mogli. Cała ich struktura władzy zależy od stałego defraudowania środków podatników i nieustannego furkotu drukarek do pieniędzy.

Dla tych, którzy nie rozumieją, o co to całe zamieszanie z USAID, proponuję, aby zbadali programy ESG i to, co tam robią. USAID było zasadniczo narzędziem globalnego ESG (E – Środowisko, S – Społeczna odpowiedzialność i G – Ład korporacyjny, bezsensowny akronim zaprojektowany, aby ukryć program globalnego socjalizmu) i wydawało niewiarygodne sumy pieniędzy, aby szerzyć propagandę przebudzenia w każdym aspekcie naszego społeczeństwa.

Lewicowe działania prawne nie zrobią wielkiej różnicy w dłuższej perspektywie, ale i tak będą próbować wprowadzać opóźnienia. Te opóźnienia zostaną wykorzystane do kupienia czasu na medialną manipulację. Oni idą pełną parą, aby błędnie przedstawić DOGE jako jakiś rodzaj totalitarnego bytu „niszczącego demokrację”, jednak totalniacy nigdy nie dążyli i nigdy nie będą dążyć do przejrzystości rządu. Nie w tym jest rzecz. Totalniacy ZAWSZE dążą do niejasności i okultystycznej tajemnicy wokół swoich działań. Lewacy, poprzez swoje własne działania, są demaskowani jako prawdziwi totalitaryści.

Demokraci i establishmentowe organizacje pozarządowe będą nadal próbować podsycać niepokoje społeczne i będą używać naiwnych przebudzonych jako mięsa armatniego w tej walce. Wszystko, aby odwrócić uwagę opinii publicznej od dowodów ich przestępczości. Należy spodziewać się przemocy i terroryzmu.

Kryzys gospodarczy jest nieunikniony – obwinią Trumpa

Szerokie cięcia budżetowe są niezbędne do ratowania gospodarki w perspektywie długoterminowej, ale są również mieczem obosiecznym w perspektywie krótkoterminowej. Na przykład statystyki PKB USA w dużej mierze opierają się w swoich obliczeniach na wydatkach rządowych (nie powinny, ale tak jest). Wydatki rządowe stanowią około 36% PKB naszego kraju – to metodologia stosowana w ostatnich dekadach, aby nasza kondycja gospodarcza wyglądała na silniejszą, niż jest w rzeczywistości.

Gdy Trump przeprowadzi rozległe cięcia wydatków rządowych, to z kolei sprawi, że będzie wyglądało, jakby PKB gwałtownie spadało. Lewicowcy będą twierdzić, że polityka Trumpa rozbija system finansowy.

Na dodatek od jakiegoś czasu ostrzegałem, że administracja Bidena angażuje się w złożoną manipulację danymi. Teraz, gdy Biden odszedł, prawdziwe dane już wychodzą na jaw i nie są dobre. Liczby dotyczące inflacji i zatrudnienia z ery Bidena są „korygowane”, jak przewidywałem, pokazując znacznie słabszą gospodarkę niż pierwotnie głoszono. Następne są statystyki detaliczne i PKB.

Amerykanie będą musieli odbyć przyspieszony kurs na temat funkcjonowania gospodarki i tego, kto stoi za kryzysem, w przeciwnym razie lewicowe media będą miały używanie, słysząc zrewidowane statystyki.

Czy świat inwestycji poradzi sobie z prawdą?

Kiedy poziom oszustw w systemie USA zostanie w pełni ujawniony, czy inwestorzy wpadną w panikę? Czy wycofają swoje pieniądze z rynków USA, które od dawna są sztucznie wspierane przez fundusze rządowe i interwencje banku centralnego? To są zasadne pytania, które musimy rozważyć. Prawda musi wyjść na jaw niezależnie od tego. Niczego nie da się naprawić, dopóki źródło zgnilizny nie zostanie odkryte. Niemniej jednak mantra pt. „ignorancja jest błogosławieństwem” jest tą, którą Ameryka żyje od dawna.

Myślę, że Amerykanie są zdesperowani by poznać prawdę i zdesperowani do reform, ale zmiana na skalę, z którą się mierzymy, zawsze niesie ze sobą chaos. Sugeruję, aby konserwatyści i patrioci odpowiednio się przygotowali.

Zerwanie więzi z rządami kierowanymi przez globalistów

W miarę jak proces przejrzystości postępuje w USA, musimy wziąć pod uwagę, że Europa, Wielka Brytania, Australia i Kanada wciąż są pod hipnozą tej kliki. Za granicą postępują zmiany. Wielka Brytania, Niemcy i Francja zaczynają obserwować rozkwit ruchów konserwatywnych, ale globaliści są zdeterminowani, aby nie dopuścić do ich politycznego rozwoju.

Podejrzewam, że w nadchodzących latach zobaczymy napięte lub zerwane więzi z wieloma byłymi sojusznikami, ponieważ będą oni represjonować swoich obywateli i pokazywać swoje prawdziwe autorytarne oblicze. Widzimy to już w Wielkiej Brytanii, Niemczech, Francji i Rumunii, między innymi.

Najbardziej niebezpieczny jest moment, gdy myślisz, że wygrywasz

Elity establishmentu są jak wampiry. Podejrzewam, że cała mitologia wampirów sprzed wieków opiera się na prawdziwych i złych zbrodniach elit z przeszłości. Wykorzystują swoje bogactwo i wpływy, aby zdobyć przyczółek w twoim kraju, mieście lub wiosce. Stosują podstęp, aby zdobyć zaufanie i sprawować władzę. Rozprzestrzeniają ciemność i korupcję jak nowotwór, a następnie żerują na populacji według własnej woli, udając dobroczynnych przywódców.

Ale te pasożyty muszą jednak zostać zaproszone przez ludzi. Społeczeństwo musi, w pewnym sensie, wyrazić zgodę na własną wiktymizację. Musimy świadomie ignorować ich działania. Nasza apatia postrzegana jest jako zgoda. Światło słoneczne jest podstawowym lekarstwem, a gdy jest uwalniane wampiry uciekają. Na koniec, jeśli wszystko inne zawiedzie, potrzebny jest osinowy kołek w serce, aby je wykończyć. Może to być kołek przysłowiowy lub jak najbardziej prawdziwy.

Audyty skorumpowanego systemu są światłem słonecznym. Niezależny patriotyczny bunt jest kołkiem wbitym w serce, jeśli wszystko inne zawiedzie.

To, że zło zostało ujawnione, niekoniecznie oznacza, że ​​ustanie lub zniknie. Często te osaczone stworzenia walczą jeszcze mocniej, a ich misją jest pociągnięcie ciebie za sobą. Wielka prawda często poprzedza najciemniejsze dni i upadek epok. Ponieważ rząd cieni po raz pierwszy w historii staje w obliczu niepewności, kto wie, jak zareaguje lewiatan?

______________

Conspiracy Theorists Were Right About Everything – Now What?, Brandon Smith, February 19, 2025

Abp. Vigano: Mam nadzieję, że CIA ujawni kulisy abdykacji Benedykta XVI

18 lutego 2025 https://pch24.pl/abp-vigano-mam-nadzieje-ze-cia-ujawni-kulisy-abdykacji-benedykta-xvi/

Abp. Vigano: mam nadzieję, że CIA ujawni kulisy abdykacji Benedykta XVI

(Benedykt XVI / fot. H. Elvir Tabakovic, Can. Reg. / Propstei St. Michael, Paring / Wikimedia Commons)

Donald Trump popisał rozporządzenie w sprawie odtajnienia akt CIA dotyczących zabójstw politycznych w USA, m.in. byłego prezydenta Johna F. Kennedy’ego. Arcybiskup Carlo Maria Vigano, wyraża nadzieję, że światło dzienne ujrzy również sprawa tajemniczej abdykacji Benedykta XVI. 

Dokument nakłada obowiązek przedstawienia prezydentowi w ciągu 15 dni planu odtajnienia wszystkich dokumentów na temat zabójstw, lecz nie mówi, kiedy miałyby one zostać opublikowane. Trump zażądał odtajnienia akt CIA dotyczących zabójstw Johna F. Kennedy’ego, jego brata Roberta Kennedy’ego oraz działacza na rzecz praw ludności czarnoskórej, Martina Luthera Kinga.

To poważna sprawa – powiedział Trump w Gabinecie Owalnym. – Wiele osób czeka na to bardzo długo, latami, dziesięcioleciami. Wszystko zostanie ujawnione – dodał.

Do działań Donalda Trumpa nawiązał abp. Carlo Maria Vigano. “Ekskomunikowany” hierarcha wskazał na związki struktur amerykańskiego tzw. głębokiego państwa (deep state), z kościelnymi organizacjami humanitarnymi. Jak wykazało śledztwo Departamentu ds. Wydajności Rządu (DOGE), z amerykańskich pieniędzy obficie korzystała Jezuicka Służba Uchodźcom (JRS), zaangażowana w promowanie masowej migracji. W ramach dotacji z Amerykańskiej Agencji Rozwoju Zagranicznego (USAID) i innych agencji federalnych, JRS otrzymywała rocznie ponad 35 milionów dolarów.

Zdaniem Vigano, sprawa USAID to zaledwie niewielki fragment wpływu amerykańskich struktur na agendę Watykanu. Hierarcha zastanawia się też, czy lewicowo-liberalny deep state mógł mieć wpływ na abdykację Benedykta XVI, której konsekwencją był wybór Franciszka i niebywały postęp w Kościele procesów zbieżnych z globalistyczną agendą: promocji walki ze zmianą klimatu, masowej migracji, dialogu międzyreligijnego czy sanitaryzmu. 

Mam wielką nadzieję, że nowy dyrektor CIA będzie chciał zweryfikować istnienie planu „deep state” mającego na celu wyeliminowanie Benedykta XVI, aby na Tronie Piotrowym zasiadł emisariusz elity z Davos – mówi Vigano.

Watykaniści jednoznacznie wskazują, że Benedykt XVI zrezygnował w wyniku problemów zdrowotnych oraz przekonania, że Pan Bóg już wkrótce zabierze go do siebie. Już w 2010 r. w książce-wywiadzie z biografem papieskim Peterem Seewaldem „Światło świata”, ówczesny papież zapowiedział, że skorzysta z możliwości rezygnacji, gdy tylko jego siły nie pozwolą mu już na sprawowanie urzędu Piotrowego.

Benedykt XVI zmarł 31 grudnia 2022 r. w Watykanie. Sprawował urząd papieski w latach 2005-2013.

Źródło: lifesitenews.com / własne PCh24.pl
PR

Kandydat na prezydenta Rumunii Calin Georgescu zapowiada zakaz działalności „sieci Sorosa”.

Kandydat zapowiada zakaz działalności „sieci Sorosa”. Musk zachwycony.

18.02.2025 https://nczas.info/2025/02/18/kandydat-zapowiada-zakaz-dzialalnosci-sieci-sorosa-musk-zachwycony/

Calin Georgescu
Calin Georgescu. / foto: Wikimedia, Mihaipinteac, CC BY 4.0

Kandydat na prezydenta Rumunii Calin Georgescu zapowiada zakaz działalności „sieci Sorosa” w kraju. Inicjatywa ta spodobała się Elonowi Muskowi, co główny nurt odczytuje już jako „mieszanie się w rumuńską kampanię”.

————-

Inevitable West @Inevitablewest

BREAKING: Călin Georgescu announces that on his first day as president, he will ban the entire Soros network in Romania “We have ways to do this. We know who they are, it’s very clear.”

Zdjęcie

34,7 mln wyświetleń

——————

W grudniu 2024 roku rumuński Trybunał Konstytucyjny unieważnił wybory prezydenckie z 24 listopada, które w pierwszej turze wygrał „niewłaściwy” kandydat, czyli właśnie Georgescu. Jako oficjalny powód podano „wykrycie nieprawidłowości” w kampanii, tj. rzekomy wpływ Rosji na wybory.

Do sytuacji niedawno odniósł się wiceprezydent USA J.D. Vance. Oskarżenia o dezinformację do praktyk z czasów sowieckich. „Jeśli boicie się własnych wyborców, Ameryka nie może nic dla was zrobić” – stwierdził Vance.

Tymczasem europejscy politycy całkiem otwarcie przyznają, że „wariant rumuński” może być powtórzony w innym kraju, jeśli wybory pójdą nie po myśli systemu.

==========================

Unijny dygnitarz wygadał się. Unieważnienie wyborów w Rumunii to ICH robota. Zapowiada kolejne [ w Niemczech].

11.01.2025

Thierry Breton.
Thierry Breton. / Fot. © European Union, 2025, CC BY 4.0 , Wikimedia Commons

Mówią to już otwartym tekstem. Były komisarz Unii Europejskiej Thierry Breton zapowiedział, że w przypadku niewłaściwych wyników wyborów parlamentarnych w Niemczech zrobi się tak, jak w Rumunii, czyli unieważni wybory.

Zachowajmy spokój i egzekwujmy nasze przepisy w Europie, gdy istnieje ryzyko ich obejścia i gdy mogą, jeśli nie będą egzekwowane, prowadzić do ingerencji. Zrobiliśmy to w Rumunii i oczywiście będziemy musieli to zrobić, jeśli zajdzie taka potrzeba, w Niemczech – oświadczył Breton w wywiadzie dla francuskiej telewizji.

W Rumunii powołano się na rzekomą ingerencję Rosji w wybory, a w Niemczech będzie grana karta Elona Muska. Bliski współpracownik Donalda Trumpa kilkukrotnie publicznie stwierdził, że „tylko AfD może uratować Niemcy”. Wśród europejskich elit takie wyrażanie opinii jest niedopuszczalne. Oczywiście gdyby w miejsce prawicowej AfD podstawić inną partię, wszystko byłoby w porządku.

Zdaniem Bretona działalność Muska, w szczególności platformy X, w razie czego będzie można uznać za „ingerencję w wybory”. No chyba, że wyniki będą takie „jak należy”, wtedy ingerencji nikt się nie dopatrzy.

Komentarze po zapowiedzi anulowania wyborów w Niemczech

Zapowiedź Bretona skomentował węgierski europoseł András László. „Główny nurt UE odmawia poszanowania norm demokratycznych (…) Niezwykle przerażające! Kiedy 10 milionów dolarów zostało nielegalnie przekazane węgierskiej lewicy na kampanię wyborczą w 2022 roku, elity w Brukseli milczały. Kiedy ambasada USA w Budapeszcie zaczęła przekazywać fundusze lewicowym mediom, elity w Brukseli milczały. Kiedy węgierski parlament przyjął ustawę o ochronie suwerenności, aby zapobiec takiej dalszej ingerencji, Komisja Europejska pozwała Węgry. Komisarze przyjmowali jednak George’a Sorosa przy wielu okazjach w Komisji Europejskiej na oficjalnych spotkaniach. Organizacje pozarządowe, które lobbują w UE, otrzymują jego fundusze.

Teraz, gdy pojawił się kolejny miliarder, Elon Musk, który odważył się jedynie wyrazić swoją opinię na temat polityki europejskiej na korzyść jednej lub drugiej strony politycznej, tak zwane liberalne elity chcą anulować demokrację, jeśli nie spodoba im się wynik wyborów. I szczerze mówią o tym, że właśnie to zrobiły ostatnio w Rumunii. Potrzebujemy zmian w Brukseli! Musimy bronić naszych demokracji i naszej suwerenności!” – napisał.

Elon Musk skomentował to krótko: „Właśnie tak”.

Trump’s Energy Secretary Torches the Climate Hoax

Trump’s Energy Secretary Torches the Climate Hoax in Just Two Minutes

February 7, 2025 https://rairfoundation.com/trumps-energy-secretary-torches-climate-hoax-just-two/

The U.S. Senate has just confirmed Chris Wright as Secretary of Energy, and the climate alarmists are already panicking. Wright, a straight-talking energy expert, is set to dismantle the disastrous Biden-era climate agenda that has strangled American industry while enriching global elites.

A longtime critic of climate hysteria, Wright has made it clear: there is no climate crisis. In a 2023 video posted on his LinkedIn page, he didn’t hold back, calling climate activists “scaremongers” [panikarze] and likening Biden’s energy policies to the failed communism of the Soviet Union.

“People who are driving policy—the media, politicians—they’ve never bothered to learn anything about climate change, and they don’t seem to appreciate at all that the cost and affordability of energy is fundamental to human well-being. It always has been, everywhere and always,” Wright declared.

“These two ignorances—the importance of energy and the real facts about climate change—are driving a massively destructive movement. Not just destructive to economic well-being but also to science itself. I speak in schools, and this hysteria is turning young people away from actual science. Science is about questioning and challenging, not blindly accepting top-down mandates that justify pre-determined political goals.”

Wright obliterated the so-called “energy transition,” revealing that despite $2 trillion [2*1012] in subsidies and two decades of relentless propaganda, the world’s reliance on fossil fuels has barely changed.

In 2000, global energy consumption from fossil fuels was 86%. In 2020, after all the green energy hysteria, it was still 84%.

“That is not an energy transition at all,” Wright said bluntly.

He first exposed this scam at the 2021 National Conservatism Conference, where he called out politicians and the media for their blatant ignorance of real climate science. Wright’s stance is clear: the green agenda is not about saving the planet—it’s about control and wealth redistribution.

Under Wright’s leadership, America is on the brink of an energy revolution—one that prioritizes affordability, reliability, and economic strength over globalist fantasies and taxpayer-funded scams. The climate cartel is running out of time. The American people are waking up.

They’re not saving the planet. You’re being robbed.

Vance o Europie. „To jest orwellowskie i wszyscy muszą odrzucić to szaleństwo”.

Vance znów ostro o Europie. „To jest orwellowskie i wszyscy muszą odrzucić to szaleństwo”

18.02.2025 https://nczas.info/2025/02/18/vance-znow-ostro-o-europie-to-jest-orwellowskie-i-wszyscy-musza-odrzucic-to-szalenstwo/

Wiceprezydent USA James David Vance. Fotot: PAP/DPA
Wiceprezydent USA James David Vance. Fotot: PAP/DPA

Wiceprezydent USA JD Vance ostro skrytykował przepisy kryminalizujące wypowiedzi w internecie. Odniósł się do niemieckich działań, ale podobnie sytuacja wygląda w wielu europejskich państwach, także w Polsce pod batutą uśmiechniętego rządu Donalda Tuska.

W programie telewizyjnym „60 Minutes” na antenie CBS wyemitowano reportaż z Niemiec. Dziennikarka Sharyn Alfonsi towarzyszyła niemieckiej policji podczas porannego nalotu na dom obywatela oskarżonego o opublikowanie „rasistowskiej karykatury”. Sześciu uzbrojonych funkcjonariuszy przeszukało jego mieszkanie, konfiskując telefon i komputer.

To jedna z ponad 50 podobnych akcji przeprowadzonych jednocześnie w całych Niemczech. W Polsce ostatnio podobne naloty miały osoby, które „groziły” w internecie Jerzemu Owsiakowi.

Niemieckie władze otwarcie przyznają, że kryminalizują obraźliwe wypowiedzi w internecie. Według danych przedstawionych w reportażu, co najmniej 750 Niemców zostało oskarżonych o nielegalne wypowiedzi online. Przestępstwem może być nawet nazwanie polityka obraźliwym słowem czy rozpowszechnianie fałszywych cytatów.

„Obrażanie kogoś nie jest przestępstwem, a kryminalizacja wypowiedzi może poważnie obciążyć relacje europejsko-amerykańskie. To (działanie Niemiec – red.) jest orwellowskie i wszyscy w Europie i USA muszą odrzucić to szaleństwo” – podsumował Vance, komentując telewizyjny reportaż.

Insulting someone is not a crime, and criminalizing speech is going to put real strain on European-US relationships.

This is Orwellian, and everyone in Europe and the US must reject this lunacy. https://t.co/WZSifyDWMr

— JD Vance (@JDVance) February 17, 2025

Kolonizacja Ukrainy przez USA? Donald Trump: Ja tylko chcę odzyskać moje pieniądze.

Nadchodzi ekonomiczna kolonizacja Ukrainy przez USA? Donald Trump: ja tylko chcę odzyskać moje pieniądze 

Tomasz Kolanek https://pch24.pl/nadchodzi-ekonomiczna-kolonizacja-ukrainy-przez-usa-donald-trump-ja-tylko-chce-odzyskac-moje-pieniadze

Wyłączny dostęp do połowy ukraińskich metali rzadkich oraz dostęp do infrastruktury naftowej, gazowej i portów – te żądania znalazły się w „zaproponowanym” przez USA Ukrainie „porozumieniu”. O sprawie informuje RMF FM powołując się na ustalenia brytyjskiego „Telegraph”.

„Wstępne szacunki sugerują, że straty Ukrainy wyniosłyby więcej niż niemieckie reparacje po I wojnie światowej i więcej niż kary nałożone na Niemcy i Japonię po przegraniu II wojny światowej”, czytamy.

Według brytyjskiego dziennika ewentualna zgoda Kijowa na propozycje Waszyngtonu będzie oznaczać „ekonomiczną kolonizację Ukrainy przez USA”.

„Na mocy porozumienia Amerykanie mieliby przejąć 50 proc. przychodów Ukrainy z wydobycia zasobów, a także 50 proc. wartości wszystkich kontraktów, które Kijów miałby zawierać z innymi krajami. Ta klauzula oznacza: najpierw zapłać nam, a potem nakarm swoje dzieci”, informuje „Telegraph” cytując anonimowe źródło.

„W rezultacie, gdyby porozumienie zostało podpisane, Waszyngton uzyskałby kontrolę nad większością ukraińskiej gospodarki surowcowej i będzie miał wyłączne prawo do ustalenia metod, kryteriów, warunków i zasad dotyczących wszystkich przyszłych licencji udzielanych przez Kijów”, dodaje gazeta.

Donald Trump powiedział w Fox News, że Ukraina „zasadniczo zgodziła się” przekazać 500 mld dolarów w swoich surowcach. Ostrzegł też, że jeśli Kijów odrzuci umowę, Ukraina może zostać podana Rosji „na tacy”.

– Mogą zawrzeć umowę. Mogą nie zawrzeć umowy, ale pewnego dnia mogą stać się Rosjanami lub nie. Ja chcę odzyskać swoje pieniądze – podkreślił prezydent USA.

Według informacji „Telegraph” propozycja Amerykanów wywołała w Kijowie prawdziwy szok.

Źródło: RMF FM, rmf24.pl

Siedzimy już tylko na widowni

Łukasz Warzecha https://pch24.pl/lukasz-warzecha-siedzimy-juz-tylko-na-widowni/

Siedzimy już tylko na widowni

Nie chcę nikogo straszyć, ale spełnił się scenariusz może nie najgorszy, lecz jeden z tych naprawdę złych: Polska w momencie nagłego przyspieszenia geopolitycznego znalazła się w defensywie, bez planu, bez koncepcji, w stanie wewnętrznej dysfunkcji i przede wszystkim bez żadnego wpływu na sprawy, które będą nas dotyczyły.

Udział pana premiera Tuska w poniedziałkowym spotkaniu, które w ramach paniki dyplomatycznej ma się zająć reakcją na poczynania administracji Donalda Trumpa, niczego nie zmienia. Udział nie oznacza wpływu na cokolwiek. Niestety, w tym konkretnym wypadku może natomiast oznaczać gotowość do włączenia Polski w potencjalnie fatalne w skutkach przedsięwzięcie w postaci deklaracji uczestnictwa polskich żołnierzy w misji stabilizacyjnej po zakończeniu walk.

Chyba jeszcze nigdy w historii III RP Polska nie znalazła się wobec wydarzeń tak bardzo z – proszę wybaczyć bardzo kolokwialne i brutalne określenie – spuszczonymi spodniami. Nietrudno zidentyfikować powody tego stanu rzeczy.

Pierwszym jest prometejska, bezmyślna polityka, jaką postanowił prowadzić rząd PiS po 24 lutego 2022 r. I o ile można zgodzić się, że w ciągu pierwszych kilku miesięcy trwania wojny szybka pomoc dla Ukrainy miała znaczenie i była uzasadniona, to później tego uzasadnienia dla pomocy w takiej formie i bez żadnych warunków już nie było. Jednocześnie do pewnego momentu Polska miała możliwość oddziaływania na sytuację, przede wszystkim za sprawą naszego hubu transportowego pod Rzeszowem, ale także poprzez inne poczynania, o których zapewne wiadomo mniej. Przypomnijmy choćby, że najprawdopodobniej właśnie dzięki polskiej współpracy ukraińskiemu agentowi udało się uniknąć zatrzymania w związku z akcją wysadzenia Nord Stream II i częściowo Nord Stream I (nie są to jakieś spiskowe teorie, ale wersja zdarzeń dość szczegółowo opisana przez The Wall Street Journal w sierpniu ubiegłego roku).

Polska po prostu w każdej możliwej sytuacji szła Ukrainie na rękę – całkowicie bezwarunkowo. Ukrainie – a więc w dużej mierze również administracji Bidena w jej sposobie prowadzenia wojny zastępczej i jej podtrzymywania. Mając w ręku atuty bez porównania większe niż nieduże, położone pod tym względem znacznie mniej korzystnie Węgry, byliśmy w bez porównania mniejszym stopniu podmiotem tej gry niż państwo kierowane przez Viktora Orbána.

Ale za to bulgotaliśmy wręcz z samozadowolenia. Pamiętam doskonale czas, gdy Polska zachłystywała się swoją rzekomą sprawczością, zaś komentariat snuł wizje Warszawy zastępującej Berlin jako środek ciężkości Europy. W tamtym czasie ludzie apelujący o trzeźwość umysłu wyzywani byli publicznie od sukinsynów. Pamiętam też marzycielskie książki o „wielkiej Polsce”, przypominające słynną broszurę ambasadora Łukasiewicza „Polska jest mocarstwem” z 1938 r. Brak realizmu w ciągu pierwszych kilkunastu miesięcy wojny na Ukrainie zapędził nas w zaułek, z którego wyjścia już nie było. Nie łudźmy się oczywiście – Polska nigdy nie byłaby w tej wojnie zastępczej graczem pierwszoplanowym, był jednak czas, gdy mogliśmy wypracować sobie miejsce w drugim, najdalej trzecim planie i dzisiaj z tej pozycji skorzystać. Nie wykorzystaliśmy tego i dzisiaj mamy miejsce na dalekim rzędzie na widowni. Tego już nie zmienimy.

Dlatego jeśli teraz chcemy ratować sytuację w skali, na jaką nas stać, powinniśmy skupić się na celach, które są w naszym zasięgu, pozbywając się na dobre złudzeń o rozstawianiu pionków na globalnej szachownicy. Choć wiem, że niełatwo jest ograniczyć własne złudzenia, a wielu Polaków ma wpisane w głowę, że nasze państwo stoi w jednym rzędzie z Wielką Brytanią czy Niemcami.

Pierwszą i podstawową sprawą jest zdecydowane, jasne i jednoznaczne stwierdzenie, że polscy żołnierze w żadnych okolicznościach nie zostaną wysłani na Ukrainę. Jasne postawienie tej sprawy ma również znaczenie negocjacyjne. Amerykanie z całą pewnością będą na nas w tej kwestii naciskać, ale będą to niestety również robić Brytyjczycy czy Francuzi. Jeśli polski rząd zabezpieczyłby się klarownym, publicznym postawieniem tej kwestii, zawsze może odpowiedzieć wywierającym presję, że nie może złamać danej obywatelom obietnicy bez narażenia się na fatalne skutki sondażowe.

Do wysłania naszych sił do pilnowania rozejmu na Ukrainie (abstrahując od faktu, że ogólna liczba żołnierzy musiałaby być ogromna) nikt nie może nas zmusić. Ryzyko, jakie się z tym wiąże, byłoby gigantyczne, bo prowokacji mogliby chcieć dokonać nie tylko Rosjanie, ale też sami Ukraińcy. Żadna z potencjalnych korzyści – a liczące się w jakikolwiek sposób mogliby zaoferować tylko Amerykanie – nie równoważy ryzyka. Problem polega na tym – i jest to problem natury ogólniejszej – że polska polityka zagraniczna jest nie tylko dramatycznie reaktywna, ale też potężnie uzależniona od prymitywnych schematów, obowiązujących w polityce wewnętrznej. Mówiąc w niewielkim uproszczeniu: PiS będzie niewolniczo proamerykański, a już zwłaszcza przy republikańskim prezydencie; strona przeciwna będzie podatna na naciski ze strony tych europejskich krajów, gdzie rządzi mainstream – Wielka Brytania, Francja i Niemcy to takie państwa, a to one będą się starały wykorzystać linię Waszyngtonu do wypromowania wizji jednolitej europejskiej armii (Wielka Brytania nie jest państwem UE, więc jej rola w tej sprawie nie jest jasna), z gruntu szkodliwej dla naszego kraju.

Druga kwestia, nad którą powinniśmy pracować już teraz – to naprawdę ostatni moment – to strategia zabezpieczenia Polski przed napływem skrajnie zdemoralizowanych, straumatyzowanych, bezwzględnych i naznaczonych nieleczonym PTSD byłych ukraińskich żołnierzy. O tym zagrożeniu niedawno wspomniał marginalnie – i po niewczasie – pan prezydent Duda, ale żaden z polityków – w tym żaden z kandydatów na prezydenta – nie podejmuje tematu, mimo że tu mamy dość duże pole manewru. Można się jednak obawiać, że obudzimy się z ręką w nocniku.

Jest wreszcie kwestia relacji z Ukrainą po zakończeniu działań zbrojnych. Tu niestety w polskiej elicie politycznej nadal obowiązuje dogmat (z wyłączeniem Konfederacji), że Polska musi wspierać ukraińskie członkostwo w UE i NATO. Z oboma zaś wiążą się potężne zagrożenia dla naszego kraju.

Czy zabezpieczenie przynajmniej części opisanych wyżej polskich interesów jest możliwe? Tak. Czy to się stanie? Wątpię. Najpewniej będzie jak zawsze: reaktywność, populizm na wewnętrzny użytek, a na koniec naszą nawę prąd zaniesie w kierunku, jaki wyznaczą silniejsi.

Łukasz Warzecha

Montana: Szczepionki genetyczne, czyli mRNA, to najbardziej destrukcyjne i śmiertelne produkty medyczne w historii ludzkości

Kolejny stan chce zakazu preparatów mRNA. „Najbardziej destrukcyjny produkt medyczny w historii”

https://nczas.info/2025/02/17/kolejny-stan-chce-zakazu-preparatow-mrna-najbardziej-destrukcyjny-produkt-medyczny-w-historii/

W stanie Montana w USA szykuje się zakaz stosowania preparatów mRNA. Projekt zakazu przedstawił Republikanin Greg Kmetz. Jak stwierdził, „to najbardziej destrukcyjne i śmiertelne produkty medyczne w historii ludzkości”.

Legislatura w Montanie dyskutuje nad House Bill 371. Projekt zaproponował republikański przedstawiciel Greg Kmetz z poparciem kilkunastu innych Republikanów. Projekt zakłada zakaz podawania ludziom preparatów mRNA. Naruszenie tych przepisów byłoby jednak uznane jedynie za wykroczenie.

Dotyczy to przede wszystkim szpryc na Covid-19. W trakcie prac są również preparaty na inne wirusy układu oddechowego.

W piątek podczas wysłuchania w komisji sądowniczej Izby Reprezentantów zwolennicy projektu wskazali, że preparaty mRNA powodują groźne skutki uboczne i mogą mieć nadal nieznane długoterminowe skutki. Ponadto są w stanie „przenosić się” na inne osoby.

Lekarka rodzinna Miles City i członek Montana Medical Freedom Alliance wprost nazwała je „najbardziej destrukcyjnymi i śmiertelnymi produktami medycznymi w historii ludzkości”.

Szczepionki genetyczne, czyli szczepionki mRNA, to najbardziej destrukcyjne i śmiertelne produkty medyczne w historii ludzkości. Proszę was o poparcie tej ustawy, abyśmy mogli powstrzymać dalsze szkody, niepełnosprawność i śmierć naszych obywateli – stwierdziła

Przeciwnicy projektu, część lekarzy i instytucji powiązana z wielkim przemysłem farmaceutycznym zarzuca oczywiście projektowi „dezinformację”. Powtarza przy tym slogany o tym, jak to wiele instytucji medycznych – którym zarzucano korupcję – zapewniały, iż te są „skuteczne i bezpieczne” mimo informacji od samych producentów.

Wśród „hitów” apologetów nieprzebadanych preparatów można wskazać, co powiedziała Heather O’Hara, wiceprezes Montana Hospital Association. Jej zdaniem wśród wszystkich nieszczęść, które spadną na ludzkość w wyniku zakazu jest m.in. utrudnienie w leczeniu raka trzustki, płuc, prostaty i mózgu.

House Bill 371 zakłada niewielką karę za podanie mRNA. Jest to grzywna 500 dolarów za każdy przypadek oraz poddanie kontroli zawodowej.

Kellog spotka się z Dudą. W Pałacu Prezydenckim albo mają ludzi za idiotów, albo sami nimi są [raczej:i/i].

Kellog spotka się z Dudą. To nie do wiary, co wmawiał prezydencki urzędnik

17.02.2025 https://nczas.info/2025/02/17/kellog-spotka-sie-z-duda-to-nie-do-wiary-co-wmawial-prezydencki-urzednik/

Szef Biura Polityki Międzynarodowej w Kancelarii Prezydenta Wojciech Kolarski poinformował, że we wtorek prezydent Andrzej Duda spotka się z generałem Keithem Kellogiem, pełnomocnikiem prezydenta USA Donalda Trumpa do spraw Ukrainy.

Kolarski pytany w poniedziałek w RMF FM z czyjej inicjatywy odbędzie się to spotkanie powiedział, że to strona amerykańska była zainteresowana rozmową.

– Powiem nawet, że były pewne problem kalendarzowe, ale stronie amerykańskiej na tym zależało i jutro w godzinach popołudniowych dojdzie do spotkania – doprecyzował.

Kolarski zwrócił też uwagę, że będzie to jedyne spotkanie jakie generał Kellog odbędzie w Europie z przywódcą państwa. Twierdził też, że jest to „dowód na to, jakim szacunkiem cieszy się prezydent Andrzej Duda”.

– Konsekwentna polityka prezydenta Dudy prowadzona przez lata, budowania transatlantyckich relacji i bardzo dobre relacje z prezydentem Donaldem Trumpem, jego otoczeniem i z nową administracją skutkują tym, że pełnomocnik prezydenta ds. Ukrainy, który jedzie rozmawiać o warunkach zawarcia pokoju chce poznać stanowisko prezydenta Andrzeja Dudy – przekonywał Kolarski.

Prezydent powie to, co konsekwentnie przedstawia na arenie międzynarodowej od samego początku. To znaczy, Rosja nie może wygrać tej wojny – oświadczył.

Dopytywany co to oznacza, Kolarski odpowiedział, że „to kwestia negocjacji, co to znaczy w szczegółach”.

Natomiast Rosja nie może wygrać tej wojny, co znaczy, nie może odnieść sukcesu. Rosjanie nie mogą być przekonani, po zawarciu pokoju, że było warto zaatakować bez powodu, bez przyczyny i rozpocząć brutalną agresję na niepodległe państwo – kontynuował Kolarski.

Jak widać, wizytacja wasala podnoszona jest do rangi „nagrody” za „konsekwentną politykę”. Zapewne dyktowaną właśnie przez Waszyngton, którą Warszawa bez oporu realizowała.

Jednak wmawianie nadal, iż „Rosja nie może wygrać tej wojny” w obliczu aktualnej sytuacji pokazuje, że w Pałacu Prezydenckim albo mają ludzi za idiotów, albo sami nimi są. Nie jest to bowiem nic innego, jak głośno wyrażane myślenie życzeniowe.

Rewolucja przeciw złodziejstwu już trwa. Ale w USA. Zróbmy w Polsce!!

DOGE po polsku. Rewolucja przeciw złodziejstwu już trwa

17.02.2025 Tomasz Sommer https://nczas.info/2025/02/17/doge-po-polsku-rewolucja-przeciw-zlodziejstwu-juz-trwa/

Gdyby rok temu ktoś powiedział, że zaraz po wyborach w Stanach Zjednoczonych zacznie się wielka dekomunizacja, to chyba nie byłoby nikogo, kto nie zacząłby się pukać w czoło. Tymczasem fakty są takie, że ta dekomunizacja, prowadzona przy pomocy super-urzędu DOGE właśnie na naszych oczach, czyli jak to się obecnie mówi: „w czasie rzeczywistym” – trwa. Polska powinna pójść tą samą drogą.

Amerykańskiej dekomunizacji przyświeca świadomość, że głównym celem rządu i jego kontrahentów jest osobisty zarobek uczestników tych organizacji, więc rząd powinien działać tylko tam, gdzie jest absolutnie i bez wątpliwości potrzebny. Im w danej dziedzinie jest mniej potrzebny, tym więcej marnotrawi.

Pierwsze urzędy idą pod nóż

– Marnotrawstwo każdego urzędu oceniam na średnio 25 proc. – twittował szef DOGE Elon Musk. – 15 proc. to zwykłe marnotrawstwo, a 10 proc. to korupcja. Oznacza to, że likwidacja 25 proc. wydatków jest możliwa od ręki. Natomiast zdecydowana większość urzędów jest po prostu niepotrzebna, więc budżet można zmniejszyć znacznie bardziej radykalnie – konkludował.

Pierwsza duża instytucja, jaka poszła pod nóż, to USAID, która, jak się okazało, zajmowała się głównie sponsoringiem lewactwa na całym świecie, w tym w Polsce, za bagatela 60–80 miliardów dolarów rocznie.

– Cięcia będą szły nie w dziesiątki, nie w setki miliardów, tylko w biliony dolarów – zapowiada Musk, który chce zmniejszyć amerykańskie wydatki budżetowe w ciągu dwóch lat o 30–50 proc. Czy podobny proces możliwy jest w Polsce?

Zmniejszyć budżet o połowę

Oczywiście jest to nie tylko możliwe, ale natychmiast potrzebne. Zwłaszcza gdy w tym roku okazało się, że rząd właściwie nie panuje już na budżetem, więc lekką ręką zaprojektował astronomiczny wręcz deficyt na poziomie ok. 50 proc. zaplanowanych przychodów. Szczegółowe obliczenia możliwych redukcji budżetu prezentowaliśmy w „Najwyższym CZAS!”–ie kilka razy, ostatnio piórem Tomasza Cukiernika. W warunkach polskich redukcję budżetu można by wprowadzić oczywiście najłatwiej podczas projektowania nowego budżetu, czyli niejako z góry.

Technika Muska jest jednak inna niż zmiany poprzez nowe budżetowanie. DOGE działa poprzez analizowanie działania poszczególnych instytucji i zamrażanie ich szkodliwych czy nieefektywnych działań. Rzeczywiście, może się okazać, że taka taktyka „aktywnego audytu” jest znacznie skuteczniejsza, bo przecież urzędy, które nie zostaną zmienione strukturalnie, gdy tylko nacisk na nie ustanie, natychmiast zaczną znowu się rozrastać. Innymi słowy, trzeba w nich zbudować mechanizm wydajności, a te, które są całkowicie bezużyteczne, po prostu zlikwidować całkowicie.

Jak się odbywa owo „zaszczepianie wydajności”? Ekipa Muska z zewnątrz porównuje zadania zlecone danej instytucji do wykonywanych przez nią działań i eliminuje działania, które ze zleceniami nie mają nic albo mało wspólnego, wraz z przypadającymi na nie budżetem i personelem. Jeśli zadania jakiejś instytucji nie są wykonywane w ogóle, ma ona być likwidowana w całości.

Jak to może działać w Polsce

Jak taki proces może działać w Polsce? W analogiczny sposób. Jeśli polski DOGE zajmie się np. Uniwersytetem Warszawskim, instytucją o budżecie 2,2 mld złotych, to musi stwierdzić, czy poszczególne wydziały realizują cele naukowe, czy polityczne i te polityczne zamknąć. Następnie sprawdzić, dlaczego uniwersytet o największej w Polsce renomie finansuje się sam tylko na poziomie niewiele ponad 4 proc., wreszcie przeanalizować stan majątkowy uczelni – przede wszystkim pod względem wykorzystania posiadanych nieruchomości. Taki audyt z całą pewnością wykaże, iż nieruchomości są źle wykorzystywane. W sumie odpolitycznienie, uelastycznienie i właściwe skosztorysowanie działania tej uczelni może zapewne bez większego problemu zmniejszyć dopłaty do niej o kilkadziesiąt procent.

Podobnie jest z niemal wszystkimi instytucjami polskiego państwa. Warto przy okazji przypomnieć, że obecnie w jego strukturze istnieje instytucja, która może wykonywać nieco zbliżone działania – tą instytucją jest NIK. Jednak tzw. wnioski pokontrolne prezentowane przez NIK realnie są tylko postulatami, które nie mają wpływu na rzeczywiste działanie instytucji, a ich kierownictwo realnie może je po prostu zignorować.

Od DOGE do likwidacji podatków dochodowych

Polski DOGE powinien rozpocząć działania od odpolitycznienia instytucji nauki i kultury. W tych sferach oszczędności można jednak zaoszczędzić tylko kilkadziesiąt miliardów złotych. Ich odpolitycznienie jest konieczne. Ważne jest jednak, że to tam produkowana jest socjalistyczna i komunistyczna propaganda, która wpływa potem na politykę państwa. Po odcięciu lewackiej propagandy od finansowego i instytucjonalnego zaplecza należy przejść do cięć w sferach najbardziej koszto-chłonnych – czyli w sferze „socjalu”, służby zdrowia oraz obronności. Te trzy działy obecnego państwa kosztują podatników w obecnym budżecie ponad 400 miliardów. Znaczące zmniejszenie tego obciążenia może nastąpić tylko poprzez likwidację głównych transferów socjalnych, takich jak np. 800 plus. Ważne jest także stopniowe przerzucenie kosztów obsługi długu na funkcjonariuszy i członków partii, które ten dług zaciągnęły. W 2025 r. koszt obsługi długu publicznego to aż 75,5 miliarda zł, co stanowi ponad 12 proc. przychodów. Te pieniądze powinni spłacać ci ludzie, którzy ten dług zaciągnęli.

Obniżenie wydatków budżetowych o mniej więcej połowę spowoduje, że będzie można w pierwszym kroku całkowicie zlikwidować podatki dochodowe, czyli PIT i CIT, natomiast w kolejnym kroku znacznie obniżyć VAT. Docelowo podstawowym podatkiem powinna być akcyza, a dodatkowym, podatek od sprzedaży. Likwidacja ogromnej biurokracji związanej podatkami dochodowymi oraz oczywiście samego podatku, nie tylko pozostawi w kieszeniach podatników ok. 200 miliardów złotych, ale spowoduje także uwolnienie rąk do pracy, które obecnie związane są czynnościami urzędniczymi.

Stopniowa likwidacja ZUS

Oczywiście likwidacja podatków dochodowych musi być połączona ze zmianą sposobu finansowania ZUS–u, który jest obecnie powiązany z podatkami dochodowymi. Można to uczynić w dwóch krokach: najpierw zaproponować chętnym rezygnację z ZUS–u w zamian za zaprzestanie pobierania składek, co pociągnie za sobą finansowanie świadczeń z ZUS tylko ze składek tych, którzy pozostaną w systemie. Docelowo ubezpieczenia emerytalne powinny być tylko dobrowolne i kapitałowe, bez gwarancji państwowych.

Rewolucja przeciw złodziejstwu już trwa

Oczywiście scenariuszy dekomunizacji państwa może być wiele i mitem jest twierdzenie, że da się je szczegółowo i z góry zaplanować – jest to bowiem popadanie w błąd gospodarki planowanej. Właśnie dlatego skuteczność działania DOGE musi wynikać właśnie z każdorazowego rozeznania sytuacji. Jednak to rozeznanie musi być oparte o dwie podstawowe zasady: jeśli instytucja nie realizuje celów, musi zostać w całości zlikwidowana, jeśli zaś generuje bezsensowne koszty, to musi być pozbawiona środków, które takie bezsensowne wydatki umożliwiają. A zarówno katalog celów instytucjonalnych, jak i ogólny budżet państwa, muszą być radykalnie ograniczone.

Rewolucja przeciwko wielkiemu państwu podatkowemu się rozpoczęła. Czas, by Polska się w nią włączyła.

Sunday Strip: The Platypus Conspiracy – Another fact check down the drain. [Nie bój się ! MEMY].

Sunday Strip: The Platypus Conspiracy –

Another fact check down the drain

Robert W Malone MD, MS Feb 16, 2025








Now for something completely different.






The above meme is a little misleading.

Do not remain silent”

John Kiriakou, the CIA whistleblower who exposed the agency’s torture program under Bush, is no longer in prison. He was released in 2015, after serving a 30-month sentence.

As a CIA officer, he was convicted for exposing the CIA’s “enhanced interrogation program” (otherwise known as…?) to interrogate al-Qaeda prisoners, having passed classified information to a reporter.

Despite the release of the Senate Intelligence Committee’s report in 2014 detailing the CIA’s use of torture, there has been a lack of accountability for those involved in the program. No CIA officers were charged with torture related to the CIA’s “enhanced interrogation” program.

After his release, Kiriakou has expressed that his time in prison was “worth every day” because the revelations about the CIA’s use of torture led to Congress enacting a specific ban on waterboarding and other torture techniques used at black sites.

Kiriakou’s advice to potential whistleblowers is “Do not remain silent”








If the debt isn’t brought under control, the USA’s name will be written on the side of the Titanic—not the Democratic Party.

Believe it or not, I greatly empathize with federal workers who are losing their jobs. It is a terrible situation to be in. And yes, the chaos is terrible – but at this point in time, I don’t see any other way out of the financial mess that USA has gotten into.

The Democrats are going down because they believe that an inflated government, that borders on socialism, is the right and proper way of the world. The Democrats believe that the USA collapsing under its own debt can’t possibly happen. That the US government can spend, spend, spend and borrow money at an unprecedented rate without any repercussions.

The Democrat party is wrong for America and the people know it.











“A Tourism Video For Australia (Made By A New Zealander)”

https://www.youtube-nocookie.com/embed/0Wo4sEMoauU?rel=0&autoplay=0&showinfo=0&enablejsapi=0


God creating the platypus:

God: Right, so what do we have left?

Angel: Umm a little bit of everything, Sir..

God: Yep. Throw it in there.

Angel: …all of it?…

God: Did I stutter?

Then God said: “Just make sure it lays eggs AND produces milk, so it can make its own custard….”


Wait for it…

https://www.youtube-nocookie.com/embed/P9FRxokO2so?rel=0&autoplay=0&showinfo=0&enablejsapi=0




Odwilż na linii USA – Białoruś

Odwilż na linii USA – Białoruś

https://myslpolska.info/2025/02/16/odwilz-na-linii-usa-bialorus/

Amerykanie rozmawiają nie tylko z Rosją. Wysoki rangą urzędnik Departamentu Stanu USA Christoper W. Smith spotkał się w środę z prezydentem Białorusi Aleksandrem Łukaszenką. Jak informuje „New York Times” – jest to pierwszy taki przypadek od pięciu lat.

Bez wątpienia oznacza to wielką zmianę w polityce Stanów Zjednoczonych. Spotkanie Amerykanów z prezydentem Aleksandrem Łukaszenką odbyło się w Mińsku. Po tych rozmowach doszło do uwolnienia trojga więźniów: Andreja Kuznieczyka, Aleny Mauszuk i amerykańskiego obywatela, którego nazwiska nie ujawniono. Wszyscy uwolnieni zostali przekazani stronie amerykańskiej na granicy z Litwą. Według mediów Stany Zjednoczone są gotowe do złagodzenia sankcji nałożonych na białoruskie banki oraz na eksport potasu, ważnego składnika nawozów, którego Białoruś jest głównym producentem.

Szef MSZ Rosji Siergiej Ławrow i sekretarz stanu USA Marco Rubio podczas rozmowy telefonicznej uzgodnili, że będą utrzymywać regularny kontakt, w tym w ramach przygotowań do rosyjsko-amerykańskiego spotkania na najwyższym szczeblu czyli spotkania prezydentów Władimira Putina i Donalda Trumpa. Kilkadziesiąt godzin wcześniej Rosja potwierdziła, że odbyła się rozmowa między prezydentami Trumpem i Putinem. Siergiej Ławrow powiedział, że jest zaskoczony reakcją świata na rozmowę Putina i Trumpa: „Uważają ją za coś niezwykłego. To była normalna, elementarna rozmowa między dwoma dobrze wychowanymi, uprzejmymi ludźmi”. Rosyjski minister spraw zagranicznych wyraził nadzieję, że rozmowa między przywódcami USA i Rosji otrzeźwi przedstawicieli Zachodu [Unii], którzy zapomnieli, jak prowadzić dialog.

Sekretarz stanu USA Marco Rubio, doradca prezydenta ds. bezpieczeństwa narodowego Mike Waltz i specjalista od polityki Bliskiego Wschodu Steve Witkoff w najbliższych dniach udadzą się do Arabii Saudyjskiej na rozmowy z przedstawicielami Federacji Rosyjskiej. Tematem ma być zbliżenie stanowisk na rzecz zakończenia wojny na Ukrainie. Jak podkreśla prasa, nie jest przypadkiem to, że wybrano na miejsce rozmów państwo należące do grupy BRICS.

Specjalny wysłannik Stanów Zjednoczonych do spraw Ukrainy i Rosji gen. Keith Kellogg stwierdził w Monachium, że „Europy nie będzie bezpośrednio przy stole negocjacyjnym w sprawie zakończenia wojny na Ukrainie”.
Według czterech amerykańskich urzędników, na których powołuje się NBC, administracja Trumpa zasugerowała Ukrainie przyznanie USA praw do eksploatacji 50 proc. metali ziem rzadkich – o czym informuje Interia. Były prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski podobno odrzucił amerykańską propozycję, uznając, że nie gwarantuje ona ochrony ukraińskich interesów. Uważa on, że ciągle może liczyć na pomoc krajów Unii Europejskiej i Wielkiej Brytanii. Jest to zaskakujące, ponieważ ukraińscy urzędnicy powiedzieli, że Zełenski od dawna popiera pomysł wymiany „krytycznych zasobów” na dalsze wsparcie USA, nazywając ten pomysł częścią „Planu zwycięstwa” – o czym informowała wspomniana Interia.

Sekretarz obrony Pete Hegseth powiedział w tym tygodniu, że wojska amerykańskie nie zostaną rozmieszczone w Ukrainie w ramach jakichkolwiek gwarancji bezpieczeństwa dla tego kraju. Z kolei Vance stwierdził w czwartkowej rozmowie z „The Wall Street Journal”, że wysłanie wojsk na Ukrainę przez USA „zostanie rozważone”. Konserwatywna prasa w Stanach Zjednoczonych stanowczo opowiada się za pozostawieniem „sprawy ukraińskiej Ukraińcom”.

Łukasz Jastrzębski