„Są naprawdę głupi”, „sprowadzają katastrofę na swoje kraje”. Trump bez litości dla europejskich przywódców

„Są naprawdę głupi”, „sprowadzają katastrofę na swoje kraje”. Trump bez litości dla europejskich przywódców

https://pch24.pl/sa-naprawde-glupi-sprowadzaja-katastrofe-na-swoje-kraje-trump-bez-litosci-dla-europejskich-przywodcow

(fot. EPA/YURI GRIPAS / POOL Dostawca: PAP/EPA.)

„Znam dobrych przywódców. Znam złych przywódców. Znam mądrych. Znam głupich. Są też naprawdę głupi” – mówił o politykach w Europie Donald Trump. Prezydent USA skrytykował postawę europejskich przywódców wobec wojny na Ukrainie i masowej migracji. Wśród nielicznych wyjątków wymienił Węgry i Polskę.

– Znam ich bardzo dobrze. Znam ich naprawdę dobrze. Niektórzy są moimi przyjaciółmi. Niektórzy są w porządku. Znam dobrych przywódców. Znam złych przywódców. Znam mądrych. Znam głupich. Są też naprawdę głupi. Ale nie wykonują dobrej roboty. Europa nie wykonuje dobrej roboty pod wieloma względamiprzyznał Trump, pytany przez POLITICO o postawę państw UE w odniesieniu do wojny na Ukrainie.

W ocenie prezydenta USA, europejskie mocarstwa „nie osiągają żadnych rezultatów” w kwestii ukraińskiej. – Gadają, ale nie osiągają żadnych rezultatów. A wojna trwa i trwa. Trwa już cztery lata, długo przed moim przybyciem tutaj (…) jedynym powodem, dla którego naprawdę mnie to obchodzi, jest to, że nie znoszę patrzeć, jak giną młodzi, piękni ludzie – powiedział.

W ocenie prezydenta USA, dalszy kierunek polityki czołowych państw UE doprowadzi do sytuacji, w której „wiele z tych krajów przestanie być krajami zdolnymi do funkcjonowania”. – Ich polityka imigracyjna to katastrofa. To, co robią w kwestii imigracji, to katastrofa – przyznał.

Jeśli spojrzeć na Paryż, to jest to zupełnie inne miejsce. Kochałem Paryż. Hm, jest to zupełnie inne miejsce niż kiedyś. Jeśli spojrzeć na Londyn, to mamy burmistrza o nazwisku Khan. Jest okropnym burmistrzem. Jest niekompetentnym burmistrzem, ale jest też okropnym, złośliwym, obrzydliwym burmistrzem. Myślę, że wykonał fatalną robotędoprecyzował.

Trump całkowicie odrzucił sugestie, jakoby interesowało go zdobycie władzy w Europie poprzez wspieranie pro-amerykańskiej opozycji w poszczególnych krajach. Przyznał jednocześnie, że udziela niektórym kandydatom wsparcia przed wyborami. W tym kontekście wymienił Viktora Orbána i prezydenta Argentyny Javiera Mileia. W Białym Domu przed czerwcowymi wyborami prezydenckimi gościł również Karol Nawrocki.

W odniesieniu do kwestii migracyjnych, Trump uważa, że niektórzy przywódcy „powinni być przerażeni tym, co robią swoim krajom”. Podkreślił, że przybysze z Afryki i Bliskiego Wschodu przynoszą „swoją ideologię”, a jako wyborcy głosują na kandydatów ze swojego środowiska. W konsekwencji dochodzi do przejęcia kraju przez obcy kulturowo żywioł. Jako przykład ponownie wskazał burmistrza Londyu, Sadiqa Khana.

Burmistrz Londynu to katastrofa. Ma zupełnie inną ideologię niż powinien. Został wybrany, ponieważ przybyło tak wielu ludzi. (…) Ale nienawidzę tego, co stało się z Londynem, i nienawidzę tego, co stało się z Paryżem – podkreślił. W jego opinii Europa „jest słaba” ponieważ chce być politycznie poprawna.

Jako wyjątek od tej reguły, prezydent USA wskazał Węgry stawiające tamę masowej migracji. – Polska również wykonała bardzo dobrą robotę w tym zakresie. Jednak większość europejskich narodów…one podupadają. Gniją – przyznał.

Źródło: politico.com

„Realistyczna” korekta. Strategia Bezpieczeństwa Narodowego USA

„Realistyczna” korekta i powrót „zasad westfalskich”. Co zawiera Strategia Bezpieczeństwa Narodowego USA?

Agnieszka Stelmach https://pch24.pl/realistyczna-korekta-i-powrot-zasad-westfalskich-co-zawiera-strategia-bezpieczenstwa-narodowego-usa/

(Oprac. PCh24.pl)

Strategia Bezpieczeństwa Narodowego (National Security Strategy), którą administracja Donalda Trumpa opublikowała 4 grudnia 2025 r. zrywa z tzw. liberalnym porządkiem międzynarodowym, którego budowniczym i strażnikiem po II wojnie światowej były same Stany Zjednoczone oraz  koryguje kurs polityki zagranicznej. Chodzi o to, odbudować siłę  wewnętrzną Ameryki, która powinna być zdolna do ograniczenia wpływów mocarstw zagrażających realizacji interesów i ambicji Waszyngtonu w świecie wielobiegunowym. Równocześnie Stany Zjednoczone wypowiadają wojnę dekarbonizacji gospodarki i Zielonemu Ładowi.

Ambicją USA jest „pozostanie najsilniejszym, najbogatszym, najpotężniejszym i najbardziej odnoszącym sukcesy krajem na świecie przez kolejne dekady”.

Już we wstępie dokumentu zaznaczono, że „Strategia to konkretny, realistyczny plan, który wyjaśnia zasadniczy związek między celami a środkami: zaczyna się od dokładnej oceny tego, co jest pożądane i jakie narzędzia są dostępne lub mogą zostać realistycznie stworzone, aby osiągnąć pożądane rezultaty”.

Strategia ustala priorytety i „nie każdy kraj, region, problem czy sprawa – jakkolwiek godna uwagi – może być przedmiotem amerykańskiej strategii”.

Zasadniczym celem Ameryki jest „ochrona podstawowych interesów narodowych”. I to „jest jedyny cel” przedstawionej strategii.

Zdaniem jej autorów, wszystkie poprzednie tego typu dokumenty, jakie pojawiły się od czasu zakończenia zimnej wojny „zawiodły”, dlatego, że były idealistyczne, a nie realistyczne. Zawierały „niejasne banały” i „często błędnie oceniały, czego powinniśmy chcieć”.

Błędnie zakładano, że Ameryka musi pozostać „policjantem świata” i że ma wystarczające zasoby, aby pełnić tę rolę. Ponadto postawiono na dalszy rozwój globalizmu i „tak zwanego wolnego handlu, które wydrążyły klasę średnią i bazę przemysłową, a od niej zależy amerykańska dominacja gospodarcza i militarna”. Nadto „pozwolono sojusznikom i partnerom przerzucić koszty obronności na Amerykanów”, a czasami także „wciągano ich w konflikty i kontrowersje”, kluczowe dla interesów tych państw, ale „peryferyjne lub nieistotne” dla interesów USA. Wreszcie, naciskano na globalny zarząd poprzez sieć instytucji międzynarodowych, „z których niektóre kierują się jawnym antyamerykanizmem, a wiele transnacjonalizmem, jawnie dążąc do zniesienia suwerenności poszczególnych państw”.

Krótko mówiąc, amerykańskie elity dążyły do „​​fundamentalnie niepożądanego i niemożliwego do osiągnięcia celu” i „podważały w ten sposób środki niezbędne do jego osiągnięcia”, to jest „charakter” narodu amerykańskiego, dzięki któremu możliwe było zbudowanie „potęgi, bogactwa i przyzwoitości” Ameryki.

Stąd konieczna stała się korekta tej polityki, aby „rozpocząć nowy złoty wiek”.

Strategia stawia trzy pytania: 1) Czego powinny chcieć Stany Zjednoczone?; 2) Jakie są dostępne środki, aby to osiągnąć?; oraz 3) Jak można połączyć cele i środki w możliwą do zrealizowania Strategię Bezpieczeństwa Narodowego?

Czego chcą Stany Zjednoczone?

Odpowiedź na to pytanie brzmi: „Przede wszystkim zależy nam na dalszym przetrwaniu i bezpieczeństwie Stanów Zjednoczonych jako niezależnej, suwerennej republiki, której rząd chroni prawa naturalne obywateli nadane przez Boga i priorytetowo traktuje ich dobrobyt i interesy. Chcemy chronić ten kraj, jego mieszkańców, jego terytorium, jego gospodarkę i jego styl życia przed atakami militarnymi i bezwzględnymi wpływami zagranicznymi, czy to szpiegostwem, drapieżnymi praktykami handlowymi, handlem narkotykami i ludźmi, destrukcyjną propagandą i operacjami wpływu, subwersją kulturową, czy jakimkolwiek innym zagrożeniem dla naszego narodu”.

W dokumencie podkreśla się konieczność zachowania pełnej kontroli nad polityką migracyjną. Amerykanie nie chcą promowanej przez oenzetowskie agendy i UE „uporządkowanej migracji”, lecz „powstrzymania” „destabilizujących przepływów ludności”.

Ponadto pragną zapewnić „odporną infrastrukturę narodową”, która nie tylko przetrzyma klęski żywiołowe, ale także wszelkie ataki i inne „zagrożenia” szkodzące narodowi i gospodarce.

Wreszcie Amerykanie chcą mieć „najpotężniejszą, najskuteczniejszą i najnowocześniejszą armię świata”, by chronić własne interesy i zapobiegać wojnom, a w razie konieczności je toczyć, „wygrywać szybko i zdecydowanie, z jak najmniejszymi stratami”.

Chcą „najsolidniejszego, najbardziej wiarygodnego i najnowocześniejszego na świecie odstraszania nuklearnego, a także obrony przeciwrakietowej nowej generacji – w tym Złotej Kopuły dla amerykańskiej ojczyzny – aby chronić naród amerykański, amerykańskie aktywa za granicą i amerykańskich sojuszników”.

USA chcą także mieć „najsilniejszą, najbardziej dynamiczną, innowacyjną i najnowocześniejszą gospodarkę świata”, która jest „fundamentem amerykańskiego stylu życia”. Styl ten „obiecuje i zapewnia powszechny i ​​szeroki dobrobyt, mobilność społeczną i nagradza za ciężką pracę”.

Bez silnej gospodarki nie ma silnej armii. Ta pierwsza zależy od silnego sektora przemysłowego, a ten można zbudować, dostosowując produkcję do potrzeb przemysłu obronnego.

Pielęgnowanie amerykańskiej siły przemysłowej musi stać się najwyższym priorytetem krajowej polityki gospodarczej” – zaznaczono w dokumencie.

Jednocześnie, Amerykanie pragną „najsolidniejszego, najbardziej produktywnego i innowacyjnego sektora energetycznego na świecie – takiego, który zdolny jest nie tylko do napędzania amerykańskiego wzrostu gospodarczego, ale także do bycia jednym z wiodących amerykańskich sektorów eksportowych”. I wcale nie porzucają paliw kopalnych, a nawet wypowiedzieli wojnę globalnej dekarbonizacji.

Nic się nie zmieniło, jeśli chodzi o ochronę własności intelektualnej przed kradzieżą z zagranicy.

Autorzy strategii zapowiadają utrzymanie „niezrównanej miękkiej siły” obiecują wywierać pozytywny wpływ na świat, „szanując odmienne religie, kultury i systemy rządzenia innych krajów”. Ale by to móc osiągnąć, konieczne jest zachowanie wiary „w inherentną wielkość i przyzwoitość” Ameryki.

Kolejna rzecz, jakiej pragną stratedzy to „przywrócenie i ożywienie amerykańskiego zdrowia duchowego i kulturowego, bez którego długoterminowe bezpieczeństwo jest niemożliwe”. Dlatego tak ważne jest pielęgnowanie patriotyzmu, docenianie i pamięć o bohaterach itp.

Kraj ma być pozostawiony przyszłym pokoleniom w lepszym stanie, niż go zastano i wszyscy Amerykanie powinni pracować dla wspólnego dobrobytu, tworząc „silne, tradycyjne rodziny, które wychowują zdrowe dzieci”.

W strategii sformułowano oczekiwania względem świata.

Czego Ameryka chce od świata?

Przede wszystkim zwraca się ku półkuli zachodniej, która ma pozostać „w miarę stabilna i wystarczająco dobrze rządzona, aby zapobiegać i zniechęcać do masowej migracji do Stanów Zjednoczonych”. Amerykanie oczekują, że kraje Ameryki Łacińskiej będą współpracować w celu zwalczania handlu narkotykami i innych transnarodowych organizacji przestępczych. Nie dopuszczą do tego, by inne mocarstwa – w domyśle Chiny, ale także Rosja – przejmowały kluczowe aktywa w państwach Ameryki Południowej. To Stany Zjednoczone zamierzają zapewnić sobie w nich „stały dostęp do kluczowych lokalizacji strategicznych”. Po prostu potwierdzono słynną doktrynę Monroe’a pochodzącą z 2 grudnia 1823 r., która ewoluowała na przestrzeni lat i dzisiaj bardziej kojarzona jest z uznaniem półkuli zachodniej za tradycyjną sferę wpływów USA.

Oczekuje się także utrzymania wolnego i otwartego Indo-Pacyfiku, zachowując swobodą żeglugi morskiej na wszystkich kluczowych szlakach, a także utrzymania „bezpiecznych i niezawodnych łańcuchów dostaw i dostępu do kluczowych materiałów”.

Jednocześnie zadeklarowano, że USA nie zrezygnują ze wspierania „sojuszników w zachowaniu wolności i bezpieczeństwa Europy, przywracając jej jednocześnie cywilizacyjną pewność siebie i zachodnią tożsamość”. Ma to o tyle istotne znaczenie, że Waszyngton zadeklarował większą aktywność, jeśli chodzi o obronę obywateli europejskich przed ograniczaniem ich podstawowych wolności, w tym wolności słowa i wyznania.

Zadeklarowano również, że USA nie dopuszczą do dominacji „wrogiego mocarstwa na Bliskim Wschodzie”, w tym nad zasobami surowców energetycznych, ale będą starali się uniknąć „wiecznych wojen”.

Wreszcie kolejny priorytet to uzyskanie przewagi nad resztą świata w zakresie technologii i regulacji odnośnie do sztucznej inteligencji, biotechnologii i komputerów kwantowych.

„To są podstawowe, żywotne interesy narodowe Stanów Zjednoczonych”. To na nich Ameryka się skupi.

Jakie mają środki, by osiągnąć cele?

Są to: elastyczny system polityczny, który można korygować, największa i najbardziej innowacyjna gospodarka świata, dzięki której możliwe jest utrzymanie „dźwigni nad innymi krajami pragnącymi uzyskać dostęp do rynku amerykańskiego”, wiodący system finansowy i rynki kapitałowe, w tym utrzymywanie statusu dolara jako globalnej waluty rezerwowej, najbardziej zaawansowany, innowacyjny i dochodowy sektor technologiczny na świecie (dzięki niemu wzmacniane są globalne wpływy Ameryki i zapewniona jest jakościowa przewaga sił zbrojnych), „najpotężniejsza i najzdolniejsza armia świata”, sieć sojuszy w różnych regionach świata, świetne położenie geograficzne z bogatymi zasobami naturalnymi, brak konkurencyjnych mocarstw fizycznie dominujących na półkuli zachodniej, granice bez ryzyka inwazji militarnej i wielkie mocarstwa oddzielone rozległymi oceanami. Inne atuty to: niezrównana „miękka siła” i wpływy kulturowe, odwaga, siła woli i patriotyzm narodu amerykańskiego, a wraz z nową administracją Donalda Trumpa przywracana jest „kultura kompetencji, wykorzeniając tzw. DEI i inne dyskryminacyjne oraz antykonkurencyjne praktyki, które degradują nasze instytucje i hamują nasz rozwój”. Uwalniane są „ogromne moce produkcyjne energii jako strategiczny priorytet w celu napędzania wzrostu i innowacji oraz wspierania i odbudowy klasy średniej”, a ponadto Ameryka się „reindustrializuje”.

Deklaruje się „przywrócenie wolności gospodarczej obywatelom poprzez historyczne obniżki podatków i działania deregulacyjne, czyniąc ze Stanów Zjednoczonych główne miejsce do prowadzenia działalności gospodarczej i inwestowania kapitału”. Z kolei inwestowanie w nowe technologie i nauki podstawowe ma zapewnić ciągły dobrobyt, przewagę konkurencyjną i dominację militarną Ameryki w przyszłości.

Zasady

Polityka zagraniczna USA ma być pragmatyczna, realistyczna, oparta na zasadach, ale nie „idealistyczna”, muskularna, ale jednocześnie nie „jastrzębia” i powściągliwa, chociaż nie „gołębia”. Ma być po prostu skuteczna.

Stawia się na negocjacje pokojowe i dyplomację, które mają doprowadzić do zakończenia konfliktów i sporów w różnych regionach świata, mogących być potencjalnym zarzewiem nowych wojen globalnych. W tym celu ma być wykorzystywana „niekonwencjonalna dyplomacja, amerykańska potęga militarna i wpływy ekonomiczne”.

Polityka zagraniczna, obronna i wywiadowcza musi opierać się na wąsko – a nie szeroko – określonym interesie narodowym, aby były szanse na realizację celów zasadniczych w zakresie bezpieczeństwa narodowego.

Zgodnie z maksymą osiągania „pokoju przez siłę”, wrogowie i konkurenci mają być odstraszani dzięki utrzymaniu „najsilniejszej gospodarki” na świecie, rozwijaniu „najnowocześniejszych technologii, wzmacnianiu zdrowia kulturowego społeczeństwa i wystawianiu najsprawniejszych na świecie sił zbrojnych”.

Inną istotną zasadą jest „skłonność do nieinterwencjonizmu” – ale nie wykluczenie go – uznając za Deklaracją Niepodległości, że inne narody są uprawnione z racji prawa naturalnego do zachowania odrębnej, a jednocześnie równej pozycji względem innych narodów.

Kolejna zasada to „elastyczny realizm”, który ma zapewnić dobre i pokojowe stosunki handlowe z innymi państwami, bez narzucania własnych zmian społecznych odrębnym kulturowo wspólnotom. Innymi słowy, Amerykanie rezygnują z narzucania własnego modelu demokracji innym krajom, które mogą mieć inne systemy rządów, chociaż nie zrezygnują z „nakłaniania podobnie myślących przyjaciół do przestrzegania wspólnych norm”.

I co chyba najistotniejsze potwierdzono to, co od dawna wiadomo, a co próbowano rozmyć wraz z forsowaniem globalizmu i sfederalizowania całego świata, w którym państwa narodowe przekażą znaczną część kompetencji na rzecz rządów federalnych w regionach, a potem jednego światowego rządu, jak to postulują federaliści związani z Grupą Spinellego, która zawiązała się wiele lat temu w Parlamencie Europejskim.

Otóż uznano prymat państw narodowych. Wskazano, że „Podstawową jednostką polityczną jest i pozostanie państwo narodowe. Jest naturalne i sprawiedliwe, że wszystkie narody stawiają swoje interesy na pierwszym miejscu i strzegą swojej suwerenności. Świat funkcjonuje najlepiej, gdy narody stawiają swoje interesy na pierwszym miejscu. Stany Zjednoczone będą stawiać własne interesy na pierwszym miejscu i – w stosunkach z innymi narodami – będą zachęcać je do stawiania na pierwszym miejscu również swoich interesów. Opowiadamy się za suwerennymi prawami narodów, przeciwko podważającym suwerenność najazdom najbardziej inwazyjnych organizacji transnarodowych, a także za reformą tych instytucji, aby wspierały, a nie utrudniały suwerenność jednostki i amerykańskie interesy”.

W polityce zagranicznej, obronnej i wywiadowczej istotne jest strzeżenie suwerenności przed zapędami organizacji transnarodowych i międzynarodowych oraz niektórych państw, które dążą do narzucenia cenzury.

Jednocześnie Amerykanie nie pozwolą na „operacje wywierania wpływu” przez obce mocarstwa lub podmioty i lobbing, które miałyby po raz kolejny uwikłać ich w konflikty zagraniczne, a także „cynicznie manipulowałyby” ich systemem imigracyjnym w celu „budowania bloków wyborczych lojalnych wobec zagranicznych interesów” w USA. Ameryka wytyczy własny kurs i będzie sama decydować o swoim losie, bez ingerencji z zewnątrz.

Następną zasadą jest „równowaga sił”, czyli powrót do koncertu mocarstw i budowania porządku w oparciu o zasady westfalskie promowane m.in. przez byłego sekretarza stanu i doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego Henry Kissingera. Ameryka będzie współpracować z sojusznikami i partnerami, by nie dopuścić do dominacji jakiegokolwiek państwa, które mogłoby zagrozić jej interesom. Celem jest utrzymanie globalnej i regionalnej równowagi sił.

Wreszcie polityka zagraniczna ma służyć pracownikom. Jak najwięcej ludzi ma korzystać z gospodarki dobrobytu.

Amerykanie obiecują także zachowanie sprawiedliwości, co odnoszą do sprawiedliwego handlu, sprawiedliwych sojuszy, jak i sprawiedliwego dzielenia obciążeń związanych ze wspólną obroną.

Dużą wagę przywiązuje się do kompetencji i zasług, które dają przewagę cywilizacyjną, jednoczenie wypowiadając wojnę „radykalnym ideologiom, które dążą do zastąpienia kompetencji i zasług uprzywilejowanym statusem grupowym”. Odniesiono się w ten sposób do „kultury wokeizmu” i szkoleń DEI prowadzonych przez korporacje, uniwersytety i instytucje promujące paradygmat zrównoważonego rozwoju (w tym obowiązek raportowania ESG służący wywłaszczaniu przedsiębiorstw). Zaznaczono, że uleganie tym ideologiom doprowadzi do tego, że „Ameryka stanie się nierozpoznawalna i niezdolna do obrony”.

Priorytety

Za priorytet uznano konieczność zakończenia masowej migracji. Amerykanie wskazują, że „Każdy kraj, który uważa się za suwerenny, ma prawo i obowiązek określić swoją przyszłość. W całej historii suwerenne państwa zabraniały niekontrolowanej migracji i przyznawały obywatelstwo rzadko, i tylko tym cudzoziemcom, którzy również musieli spełnić rygorystyczne kryteria”. Wskazano, że masowa migracja jest po prostu zła. Nie tylko nadwyręża zasoby krajowe, ale przyczynia się do wzrostu przemocy i przestępczości, osłabia spójność społeczną, zaburza rynki pracy i podważa bezpieczeństwo narodowe. Dlatego „era masowej migracji musi się skończyć”. Nie ma niczego istotniejszego dla bezpieczeństwa narodowego, jak zapewnienie bezpieczeństwa granic. „Musimy chronić nasz kraj przed inwazją, nie tylko przed niekontrolowaną  migracją, ale także przed zagrożeniami transgranicznymi, takimi jak terroryzm, narkotyki, szpiegostwo i handel ludźmi. Granica kontrolowana wolą narodu amerykańskiego, realizowaną przez jego rząd, jest fundamentalna dla przetrwania Stanów Zjednoczonych jako suwerennej republiki”.

Drugim priorytetem jest „ochrona podstawowych praw i wolności”, „praw naturalnych nadanych przez Boga obywatelom amerykańskim”. Stąd wypowiedziano wojnę polityce poprzedniej administracji Biden-Harris, która – pod pretekstem „ochrony demokracji” i „deradykalizacji” – wykorzystywała swoją władzę do ograniczania praw i wolności obywateli, w szczególności „prawa do wolności słowa, wolności religii i sumienia oraz prawo do wyboru i kierowania wspólnym rządem”. Są to „fundamentalne prawa, których nigdy nie wolno naruszać”. Stany Zjednoczone mają zdecydowanie opowiadać się za ich przestrzeganiem w literze i duchu, wymagając tego także od sojuszników i partnerów, którzy twierdzą, że podzielają te same wartości. „Będziemy sprzeciwiać się elitarnym, antydemokratycznym ograniczeniom podstawowych wolności w Europie, w anglosferze i resztach demokratycznego świata, zwłaszcza wśród naszych sojuszników” – wskazano.

Kolejny priorytet to dzielenie się obciążeniami i przerzucanie kosztów w związku z utrzymaniem równowagi sił w różnych regionach świata. Przypomniano sojusznikom „nowy globalny standard” ustanowiony w ramach „Zobowiązania Haskiego”, a związany z przeznaczaniem przez państwa NATO do 5% PKB na obronność. Ponadto mają one odpowiadać za bezpieczeństwo swoich regionów. „Stany Zjednoczone zorganizują sieć podziału obciążeń, której koordynatorem i podmiotem wspierającym będzie rząd amerykański”.

Zakłada się m.in. korzystniejsze traktowanie w kwestiach handlowych, dzielenie się technologią i sprzedaż broni tym krajom, które dobrowolnie wezmą na siebie większą odpowiedzialność za bezpieczeństwo w swoich regionach i dostosują swoją kontrolę eksportu do amerykańskiej.

Inny priorytet to reorganizacja przez pokój, czyli dążenie do pokojowych porozumień w regionach i krajach peryferyjnych względem bezpośrednich, kluczowych interesów Ameryki, co miałoby sprzyjać zwiększeniu stabilności i wzmocnieniu Ameryki.

Następny priorytet dotyczy zachowania bezpieczeństwa ekonomicznego jako fundamentu bezpieczeństwa narodowego. Stąd nacisk zostanie położony na „zrównoważony handel”, który ma doprowadzić m.in. do redukcji deficytów handlowych, ograniczenia barier dla eksportu, dumpingu i innych antykonkurencyjnych praktyk szkodzących amerykańskiemu przemysłowi i pracownikom. USA muszą także zapewnić sobie dostęp do kluczowych łańcuchów dostaw i materiałów niezbędnych dla obronności lub gospodarki kraju. Agencje wywiadowcze zintensyfikują monitoring kluczowych łańcuchów dostaw i zmapują postęp technologiczny, aby szybko zniwelować powstające luki i zagrożenia dla bezpieczeństwa i dobrobytu Ameryki.

Realizacja priorytetu dotyczącego zachowania bezpieczeństwa ekonomicznego wymaga także reindustrializacji. Amerykanie, którzy jeszcze do niedawna kładli nacisk na usługi mówią teraz, że „Przyszłość należy do producentów”. Dlatego „Stany Zjednoczone zreindustrializują swoją gospodarkę, przeniosą produkcję przemysłową z innego kraju oraz będą zachęcać i przyciągać inwestycje w rodzimą gospodarkę i siłę roboczą, koncentrując się na kluczowych i wschodzących sektorach technologii, które zdefiniują przyszłość”. By to osiągnąć, wykorzystają politykę celną i nowe technologie. Przemysł ma się odrodzić „w każdym zakątku” Stanów Zjednoczonych, aby, podnieść standard życia amerykańskich pracowników i zapewnić na zawsze niezależność od „jakiegokolwiek przeciwnika, obecnego ani potencjalnego, w zakresie kluczowych produktów lub komponentów”.

Ma się odrodzić przemysł zbrojeniowy dostosowany do obecnych warunków panujących na polu walki, jednoczenie produkcja powinna być nisko kosztowa na wielką skalę i dostarczać najwydajniejsze oraz najnowocześniejsze systemy i amunicję, a także relokować łańcuchy dostaw przemysłu zbrojeniowego. Żołnierze mają mieć dostęp do taniej broni, ale także do najwydajniejszych i zaawansowanych systemów do walki z wyrafinowanym wrogiem. Amerykanie nie tylko chcą odbudować swój przemysł zbrojeniowy, ale będą zachęcać do tego także sojuszników i partnerów.

I co niezwykle istotne, Amerykanie chcą zapewnić swoją dominację energetyczną na świecie, jeśli chodzi o produkcję paliw kopalnych i energię jądrową.

Waszyngton wypowiada wojnę dekarbonizacji i oczekuje, że inne kraje będą importować amerykańską energię. To między innymi dzięki temu mają pojawić się dobrze płatne miejsca pracy w Stanach Zjednoczonych, zmniejszyć się obciążenia dla gospodarstw domowych i przedsiębiorstw, postępować reindustrializacja, i pozwoli to USA utrzymać przewagę w dziedzinie najnowocześniejszych technologii, takich jak tak zwana sztuczna inteligencja. Dodatkowo eksport surowców pozwoli zacieśnić relacje z sojusznikami, ograniczając wpływy przeciwników i ochroni zdolność USA do obrony swoich wybrzeży, a nadto pozwoli – w razie konieczności – na projekcję siły.

„Odrzucamy katastrofalne ideologie zmiany klimatu i zerowej emisji netto, które tak bardzo zaszkodziły Europie, zagrażają Stanom Zjednoczonym i subsydiują naszych przeciwników”. Szczerze powiedziawszy, to ten fragment strategii ma kolosalne znaczenie dla europejskich decydentów, którzy wbrew logice i instynktowi samozachowawczemu postawili na tak zwany zrównoważony rozwój, starając się jak najszybciej zdekarbonizować się (zdeindustrializować), przyczyniając się nie tylko do drastycznego obniżenia własnego bezpieczeństwa w sytuacji uzależnienia od chińskich surowców i technologii, ale doprowadzając do ruiny coraz większe rzesze mieszkańców kontynentu europejskiego, którzy nie są w stanie udźwignąć kosztów transformacji eko-cyfrowej, generując przy tym wiele nowych problemów społecznych. 

Amerykanie zamierzają także zachować dominację w sektorze finansowym, aby móc dalej wywierać nacisk na inne państwa. Zastrzeżono przy tym, że amerykańskiej pozycji lidera „nie można traktować jako pewnik”, a zagraża jej rozwój finansów cyfrowych.

Polityka regionalna

Jeśli chodzi o politykę regionalną, uznano, że Ameryka musi skupić się na priorytetach i dlatego kluczowe jest po pierwsze potwierdzenie i egzekwowanie doktryny Monroe’a, by „przywrócić amerykańską dominację na półkuli zachodniej oraz chronić ojczyznę i dostęp do kluczowych obszarów geograficznych w całym regionie”.

Ameryka nie zgodzi się nie tylko na rozmieszczenie sił wojskowych swoich konkurentów na tym obszarze, co np. robią Chiny i Rosja w Wenezueli, Chiny w Panamie itd., ale nie pozwolą także „konkurentom spoza półkuli” na „posiadanie lub kontrolowanie strategicznie ważnych zasobów na swojej półkuli”. „To trumpowskie uzupełnienie doktryny Monroe’a jest zdroworozsądkowym i skutecznym sposobem na przywrócenie amerykańskiej potęgi i priorytetów, zgodnych z amerykańskimi interesami bezpieczeństwa”.

Polityka na półkuli zachodniej ma polegać na „werbowaniu i ekspansji”, czyli pozyskiwaniu przyjaciół i zwalczaniu migracji, przepływu narkotyków oraz wzmacnianiu stabilność i bezpieczeństwa na lądzie i morzu. Ameryka chce być preferowanym partnerem gospodarczym krajów Ameryki Łacińskiej i partnerem  bezpieczeństwa na półkuli zachodniej.

Wszystko to ma pomóc w stworzeniu „znośnej stabilności w regionie”, by powstrzymać nielegalną i destabilizującą migrację, zneutralizować kartele przestępcze i rozwijać lokalne gospodarki. Dlatego kraje podzielające priorytety USA będą nagradzane i wspierane. Podobnie, rząd USA będzie wspierać „partie polityczne i ruchy regionu, które zasadniczo podzielają  zasady i strategię amerykańską”.

W strategii jest mowa o „czterech oczywistych rzeczach”, jeśli chodzi o półkulę zachodnią. Dotyczą on dostosowania globalnej obecności wojskowej w celu stawienia czoła pilnym zagrożeniom na półkuli, odpowiedniej obecności Straży Przybrzeżnej i Marynarki Wojennej w celu kontrolowania szlaków morskich i zapobieganiu nielegalnej migracji, ograniczania handlu ludźmi i narkotykami oraz kontrolowania kluczowych szlaków tranzytowych w sytuacjach kryzysowych, a ponadto ukierunkowanego rozmieszczenia sił w celu zabezpieczenia granicy i pokonania karteli, w tym użycie śmiercionośnej siły oraz ustanowienia lub rozszerzenia dostępu do strategicznie ważnych lokalizacji.

Ameryka sięgnie do dyplomacji handlowej, ceł i porozumień handlowych, ale także będzie sprzedawać broń, prowadzić wspólne manewry i dzielić się informacjami wywiadowczymi. Miałaby powstać rozległa sieć powiązań w regionie. Kraje Ameryki Łacińskiej będą zniechęcane do współpracy z Chinami i innymi konkurentami USA. Ma to istotne znaczenie ze względu na bogactwa naturalne, do których chcą sobie zapewnić dostęp Amerykanie. Rada Bezpieczeństwa Narodowego ma nawet natychmiast rozpocząć pracę nad zmapowaniem „strategicznych punktów i zasobów na półkuli zachodniej w celu ich ochrony i wspólnego rozwoju z partnerami regionalnymi”.

Podkreślono, że brak pilnowania dostępu do zachodniej półkuli przed konkurentami w ostatnich dekadach był „strategicznym błędem”, ponieważ dominacja Ameryki na tej pokuli jest „warunkiem bezpieczeństwa i dobrobytu” USA. Dlatego – co zresztą już obserwujemy w polityce administracji Trumpa – Ameryka konsekwentnie będzie starała się wyprzeć „obce” wpływy z portów, instalacji wojskowych i kluczowej infrastruktury, szeroko rozumianych aktywów strategicznych państw Ameryki Łacińskiej.

Chociaż zaznaczają, że będzie to trudne, to jednak liczą, że argumenty ekonomiczne przekonają państwa Ameryki Łacińskiej do zmiany partnera. Tym bardziej, że wiele z nich robi interesy z Chinami czy Rosją nie dlatego, że podobają im się wyznawane przez te kraje ideologie, co raczej z powodu niskich kosztów i mniejszej liczby przeszkód regulacyjnych, ułatwiających wymianę handlową.

Do zmiany decyzji mają przekonać partnerów polityka finansowa i  zreformowany system licencjonowania nowych technologii. Ma to przyczynić się do budowania sojuszu państw pod przywództwem Ameryki w kontrze do sojuszu pod przywództwem Chin.

Urzędnicy pracujący w placówkach dyplomatycznych mają zmapować wszystkie szkodliwe wpływy zewnętrzne, wywierając presję i zachęcając kraje Ameryki Łacińskiej do zmiany partnera na USA. Mowa jest m.in., o zaktywizowaniu współpracy z rządami, aby amerykańscy przedsiębiorcy mogli przejmować ważne aktywa i prowadzić kluczowe inwestycje w regionie.

Waszyngton zawalczy o cofnięcie niekorzystnego opodatkowania dla amerykańskich korporacji, podejmie działania, by „wyprzeć zagraniczne firmy budujące infrastrukturę w regionie”.

Indo-Pacyfik kluczem

Jeśli chodzi o Azję, którą uznano za drugi istotny region, to mówi się o sprawowaniu przywództwa z pozycji siły. Stratedzy zauważyli, że globalizacja i otwarcie rynków na chińskie towary sprawiły, iż Chiny wzbogaciły się potężnie i teraz wykorzystują swoje bogactwo oraz władzę.

Tymczasem region Indo-Pacyfiku jest istotny dla całego świata, ponieważ jest „źródłem prawie połowy światowego PKB liczonego w oparciu o parytet siły nabywczej (PPP) i jednej trzeciej w oparciu o nominalny PKB”. Ten udział będzie rósł i dlatego region Indo-Pacyfiku będzie „jednym z kluczowych pól bitew gospodarczych i geopolitycznych następnego stulecia”. „Aby prosperować w kraju, musimy tam skutecznie konkurować – i tak właśnie robimy” – wskazano w strategii.

Ameryka będzie dalej budować sojusze w regionie i wzmacniać partnerstwa, by „w przyszłości przywrócić równowagę w stosunkach gospodarczych z Chinami, nadając priorytet wzajemności i uczciwości”. Handel z Chinami ma być  zrównoważony i skoncentrowany na towarach „niewrażliwych”.

Zaznacza się, że jeśli uda się USA utrzymać ścieżkę wzrostu, to stosunki handlowe z Chinami mogą być korzystne dla obu stron i przynieść gospodarkę o wartości 40 bln USD w latach 30. XXI wieku w porównaniu z obecną wartością 30 bilionów dolarów. Stratedzy szacują, że Ameryka mogłaby nawet zachować status wiodącej gospodarki świata. Jednak, musi „zdecydowane i stale skupiać się na odstraszaniu, aby zapobiec wojnie w regionie Indo-Pacyfiku. To połączone podejście może stać się skutecznym mechanizmem, ponieważ silne amerykańskie odstraszanie otwiera przestrzeń dla bardziej zdyscyplinowanych działań gospodarczych, a bardziej zdyscyplinowane działania gospodarcze prowadzą do większych amerykańskich zasobów, które pozwolą utrzymać odstraszanie w perspektywie długoterminowej”.

Waszyngton nie zrezygnuje z walki z subsydiami i wszelkimi nieuczciwymi praktykami handlowymi, które prowadzą do niszczenia miejsc pracy w USA i deindustrializacji. Będą walczyć z kradzieżą własności intelektualnej i szpiegostwem przemysłowym oraz z zagrożeniami dla łańcuchów dostaw, w tym minerałów i pierwiastków ziem rzadkich, eksportem prekursorów fentanylu, które napędzają epidemię opioidów w Ameryce, czy też z operacjami wpływu i innymi formami subwersji kulturowej.

Będą współpracować z sojusznikami i partnerami traktatowymi, by przeciwdziałać drapieżnym praktykom gospodarczym, w szczególności z Indiami, Australią i Japonią. Będą rozwijać technologie wojskowe i podwójnego zastosowania, kładąc nacisk na dziedziny, w których przewaga USA jest największa, to jest na technologie podwodne, kosmiczne i nuklearne, a także inne, które zadecydują o przyszłości potęgi militarnej, takie jak sztuczna inteligencja, komputery kwantowe i systemy autonomiczne. Będą rozwijać zasoby taniej energii.

Zapowiedziano dalszą deregulację sektora technologicznego, który pomaga w zapewnieniu cyberbezpieczeństwa i ochronie infrastruktury krytycznej, a także sektora energetycznego. Chodzi o nowe poszukiwania i eksploatację paliw kopalnych, a także innych surowców naturalnych.

Rząd położy nacisk na dyplomację America First, dążąc do zrównoważenia globalnych relacji handlowych zarówno z Europą, jak i Japonią, Koreą, Australią, Kanadą, Meksykiem i innymi krajami, by doprowadzić do zrównoważenia chińskiej gospodarki.

Amerykanie chcą zawalczyć o dobre relacje handlowe z krajami średnio zamożnymi i uboższymi, wykorzystując aktywa sojuszników, w tym Europy, Japonii, Korei Południowej o wartości 7 bilionów dolarów, a także międzynarodowe instytucje finansowe, w tym wielostronne banki rozwoju na finansowanie infrastruktury w innych państwach.

Przewaga gospodarcza Ameryki i rozwój nowych technologii ma skutecznie odstraszać przed zagrożeniami militarnymi na dużą skalę, ale wskazuje się także, że trzeba zachować równowagę sił konwencjonalnych.

Oko na Tajwan

W strategii istotne miejsce zajmuje Tajwan ze względu na dominację w produkcji półprzewodników i położenie geograficzne, zapewniające „bezpośredni dostęp do Drugiego Łańcucha Wysp i dzielące Azję Północno-Wschodnią i Południowo-Wschodnią na dwa odrębne teatry działań”.

Region ma szczególne znaczenie dla USA, ze względu na to, że „jedna trzecia globalnej żeglugi przepływa rocznie przez Morze Południowochińskie”. Stąd w interesie USA jest odstraszanie od konfliktu o Tajwan. Ameryka nie chce także „żadnej jednostronnej zmiany status quo w Cieśninie Tajwańskiej”. Ewentualna obrona Tajwanu ma się odbywać przy współpracy z sojusznikami. Oczekuje się od państw z „Pierwszego Łańcucha Wysp” lepszego dostępu do portów i innych obiektów, ważnych dla obrony. Amerykanie nie chcą dopuścić do dominacji jakiegokolwiek innego mocarstwa, które mogłoby wprowadzić opłaty za żeglugę na Morzu Południowochińskim lub zamknąć szlak.

Podobnie, jak Europejczycy, również sojusznicy Waszyngtonu z Japonii i Korei Południowej mają zwiększyć wydatki na obronę w celu zbudowania zdolności odstraszających wroga i zapewniania ochrony „Pierwszego Łańcucha Wysp”.

Stratedzy wskazali, że Ameryka także zwiększy swoją obecność wojskową na zachodnim Pacyfiku i będzie nalegać na zwiększenie wydatków na zbrojenia przez Tajwan i Australię.

Co z Europą?

Trzecim istotnym regionem jest Europa i „promowanie europejskiej wielkości”. Zauważając, że nasz kontynent nie tylko przeżywa stagnację gospodarczą, ale co istotne systematycznie „traci udział w globalnym PKB – z 25% w 1990 roku do 14% obecnie – częściowo z powodu krajowych i międzynarodowych regulacji, które podważają kreatywność i pracowitość”, o wiele gorsze jest jednak zagrożenie związane z „wymazaniem cywilizacyjnym”. „Do ważniejszych wyzwań stojących przed Europą należą: działania Unii Europejskiej i innych organizacji międzynarodowych, które podważają wolność polityczną i suwerenność, polityka migracyjna, która przekształca kontynent i wywołuje konflikty, cenzura wolności słowa i tłumienie opozycji politycznej, spadający wskaźnik urodzeń oraz utrata tożsamości narodowych i pewności siebie. Jeśli obecne trendy się utrzymają, kontynent będzie nie do poznania za 20 lat lub mniej”.

Chociaż niektóre kraje europejskie zachowają silną pozycję ekonomiczną i będą miały silną armię, stąd pozostaną „wiarygodnymi sojusznikami” Ameryki, to jednak Waszyngton oczekuje, że „Europa pozostanie europejska, odzyska cywilizacyjną pewność siebie i porzuci nieudane skupienie się na regulacyjnym duszeniu” inicjatywy ludzkiej.

Odnosząc się do braku „pewności siebie”, autorzy strategii zwracają uwagę na relacje z Rosją. „Europejscy sojusznicy cieszą się znaczną przewagą w zakresie twardej siły nad Rosją, niemal pod każdym względem, z wyjątkiem broni jądrowej. W wyniku wojny Rosji na Ukrainie, relacje europejskie z Rosją uległy znacznemu osłabieniu, a wielu Europejczyków postrzega Rosję jako zagrożenie egzystencjalne. Zarządzanie relacjami europejskimi z Rosją będzie wymagało znacznego zaangażowania dyplomatycznego Stanów Zjednoczonych, zarówno w celu przywrócenia warunków strategicznej stabilności na obszarze Eurazji, jak i w celu zmniejszenia ryzyka konfliktu między Rosją a państwami europejskimi” – wskazano.

Ameryka zaznacza, że w jej żywotnym interesie jest jak najszybsze „zakończenia działań wojennych na Ukrainie, aby ustabilizować gospodarki europejskie, zapobiec niezamierzonej eskalacji lub ekspansji wojny oraz przywrócić strategiczną stabilność z Rosją, a także umożliwić odbudowę Ukrainy”, by mogła przetrwać jako samodzielne państwo.

Wojna ta bowiem przyniosła większe uzależnienie Europy od zewnętrznych dostawców. Jako przykład podano niemiecki przemysł chemiczny, który uzależniony jest od chińskich zakładów przetwórczych, wykorzystujących rosyjski gaz. W strategii dodaje się, że europejskie państwa mają „nierealistyczne oczekiwania co do wojny prowadzonej przez niestabilne rządy mniejszościowe, z których wiele depcze podstawowe zasady demokracji, aby stłumić opozycję”.

Europejczycy, chociaż zastrzegają, że pragną pokoju, to jednak nie prowadzą polityki pokojowej, „w dużej mierze z powodu podważania przez te rządy procesów demokratycznych. Ma to strategiczne znaczenie dla Stanów Zjednoczonych właśnie dlatego, że państwa europejskie nie mogą się zreformować, jeśli będą tkwić w kryzysie politycznym”.

Chociaż Europa wciąż pozostaje „strategicznie i kulturowo istotna dla Stanów Zjednoczonych”, to jednak musi się zreformować. „Europejskie sektory, od produkcji, przez technologię, po energię, pozostają jednymi z najsilniejszych na świecie. Europa jest siedzibą najnowocześniejszych badań naukowych i wiodących światowych instytucji kulturalnych”. Ameryka nie może tego zignorować i Europa jest jej potrzebna w realizacji strategii bezpieczeństwa narodowego, ale Waszyngton oczekuje, że europejska polityka zmieni swój kurs.

Ameryka będzie „bronić prawdziwej demokracji, wolności słowa i bezkompromisowego celebrowania indywidualnego charakteru i historii narodów europejskich”. Będzie zachęcać sojuszników do promowania patriotyzmu, odrodzenia duchowego. Pochwalono w strategii „rosnący wpływ patriotycznych partii europejskich”. Waszyngton „pomoże” w korekcie kursu UE w taki sposób, aby nie dopuścić do dominacji na naszym kontynencie innego mocarstwa. „Chcemy współpracować z krajami sprzymierzonymi, które chcą przywrócić swoją dawną świetność” – dodano.

Priorytetem będzie: „przywrócenie warunków stabilności w Europie i strategicznej stabilności z Rosją; umożliwienie Europie stanięcia na własnych nogach i działania jako grupa sprzymierzonych suwerennych państw, w tym poprzez przejęcie głównej odpowiedzialności za własną obronę, bez bycia zdominowanymi przez jakiekolwiek wrogie mocarstwo; kultywowanie oporu wobec obecnej trajektorii Europy w narodach europejskich; otwarcie rynków europejskich na towary i usługi z USA oraz zapewnienie sprawiedliwego traktowania amerykańskich pracowników i przedsiębiorstw; budowanie zdrowych narodów Europy Środkowej, Wschodniej i Południowej poprzez powiązania handlowe, sprzedaż broni, współpracę polityczną oraz wymianę kulturalną i edukacyjną”. Ponadto USA są przeciwne stałemu rozszerzaniu NATO i będą zachęcać Europę do „zwalczania merkantylistycznej nadwyżki mocy produkcyjnych, kradzieży technologicznej, cybernetycznego szpiegostwa i innych wrogich praktyk gospodarczych”.

Bliski Wschód

Czwarty istotny region to Bliski Wschód, gdzie Ameryka chce przerzucić na inne państwa regionu obciążenia związane z budowaniem pokoju. O ile przez pół wieku amerykańska polityka zagraniczna priorytetowo traktowała ten region ze względu na to, że był najważniejszym dostawcą energii na świecie, a przez to także głównym teatrem rywalizacji supermocarstw, o tyle dzisiaj sytuacja wygląda zgoła odmiennie. „Dostawy energii znacznie się zdywersyfikowały, a Stany Zjednoczone ponownie stały się eksporterem netto energii. Rywalizacja supermocarstw ustąpiła miejsca rywalizacji między mocarstwami, w której Stany Zjednoczone zachowują najbardziej godną pozazdroszczenia pozycję, wzmocnioną przez prezydenta Trumpa, udaną rewitalizację naszych sojuszy w Zatoce Perskiej, z innymi partnerami arabskimi i z Izraelem”.

Chociaż wciąż jest to obszar nękany konfliktami, jednak nie jest to – jak ujęto w dokumencie – aż tak dotkliwe. Iran został znacznie osłabiony przez działania Izraela i operację prezydenta Trumpa „Młot Północy” z czerwca 2025 r. Konflikt izraelsko-palestyński „pozostaje drażliwy, ale dzięki zawieszeniu broni i uwolnieniu zakładników, wynegocjowanym przez prezydenta Trumpa, poczyniono postępy w kierunku trwalszego pokoju”. Waszyngton liczy, że uda się ustabilizować Syrię przy wsparciu ze strony Arabii Saudyjskiej, Izraela i Turcji. Miałaby ona „odzyskać należne jej miejsce jako integralny, pozytywny gracz w regionie”.

Docelowo Bliski Wschód ma być „źródłem i celem międzynarodowych inwestycji”. Nie wykluczono współpracy z partnerami z Bliskiego Wschodu w celu m.in. zabezpieczenia łańcuchów dostaw i wzmocnienia możliwości rozwoju przyjaznych i otwartych rynków w innych częściach świata, takich jak Afryka.

Ameryka zrywa z „błędnym eksperymentem” pouczania narodów, zwłaszcza monarchii Zatoki Perskiej, aby porzuciły swoje tradycje i historyczne formy rządów. Będzie pochwalać reformy, ale nie narzucać.

Kraje Zatoki Perskiej zawsze będą ważne ze względu na dostawy energii i konieczność utrzymania otwartej ​​Cieśniny Ormuz. Zapewniono przy tym, że Ameryka nie zrezygnuje ze zwalczania terroryzmu, który zagrażałby „amerykańskim interesom lub amerykańskiej ojczyźnie” oraz bezpieczeństwu Izraela. Chcą także rozszerzyć Porozumienia Abrahamowe (zawarte z inicjatywy Trumpa za jego I kadencji w celu normalizacji stosunków Izraela z krajami świata muzułmańskiego).

Porządki w Afryce

Podobna polityka ma obowiązywać w Afryce Wschodniej. USA nie zamierzają narzucać porządku liberalnego, ale będą współpracować z krajami takimi, jakimi one są w celu „łagodzenia konfliktów, wspierania wzajemnie korzystnych relacji handlowych i przejścia od paradygmatu pomocy zagranicznej do paradygmatu inwestycji i wzrostu, który pozwoli na wykorzystanie bogatych zasobów naturalnych Afryki i ich ukrytego potencjału gospodarczego”.

Ameryka zachowa czujność wobec odradzającego się terroryzmu w niektórych częściach Afryki, unikając jednocześnie jakiejkolwiek długoterminowej obecności lub zobowiązań militarnych.

Zamiast pomocy humanitarnej Amerykanie obiecują liczne korzyści z rozwoju handlu „kompetentnym, wiarygodnym państwom, które zobowiążą się do otwarcia swoich rynków na towary i usługi z USA”, głownie czyniąc inwestycje w sektor energetyczny i rozwój kluczowych surowców mineralnych. Chodzi o płynny i skroplony gaz, technologie energii jądrowej i nie tylko.

Właściwe to są główne założenia publikowanej wersji Strategii Bezpieczeństwa Narodowego USA, która ma niespełna 30 stron.

 ***

Komentarze: panika idealistów i radość amerykańskich realistów

W komentarzach płynących z różnych źródeł odnośnie tego dokumentu niezwykle istotnego, komunikującego światu, jakie są priorytety Ameryki w zakresie polityki zagranicznej i obronnej można spotkać się ze spektrum skrajności.

Przykładowo Rebecca Lissner, która pełniła funkcję zastępcy asystenta prezydenta i głównego zastępcy doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego wiceprezydenta w administracji Biden-Harris, obecnie członek Council on Foreign Relations sugeruje, że jest to pierwsza Strategia Bezpieczeństwa Narodowego, która wskazuje, że „Stany Zjednoczone mogą być skłonne do ingerencji za granicą w celu promowania nieliberalnego świata”.

„Błędem byłoby, gdyby sojusznicy lub przeciwnicy czytali Strategię Bezpieczeństwa Narodowego (NSS) prezydenta Donalda Trumpa (…), jako przewodnik po działaniach Waszyngtonu w ciągu najbliższych trzech lat. Jest ona jednak znacząca z innego powodu: pierwsza strategia bezpieczeństwa narodowego MAGA zapowiada nową wizję Stanów Zjednoczonych jako nieliberalnego supermocarstwa. Demokratyczni sojusznicy Stanów Zjednoczonych na całym świecie, a zwłaszcza w Europie, powinni wziąć ją pod uwagę” – radzi, strasząc „wyniesieniem niegdyś marginalnych poglądów do rangi najbardziej autorytatywnego oświadczenia Stanów Zjednoczonych o zamiarach strategicznych”, co jest „oszałamiającym zwycięstwem skrzydła MAGA w Partii Republikańskiej, reprezentowanym głównie przez wiceprezydenta J.D. Vance’a. Stanowi to radykalną zmianę w polityce zagranicznej USA”.

Oburza ją, że ekipa Trumpa zamierza korygować kurs polityczny UE, co ma być „wyraźnym celem amerykańskiej polityki zagranicznej”. Dwie kluczowe frazy tej strategii wszak dotyczą wspierania przez USA „rosnącego wpływu patriotycznych partii europejskich” i priorytetowe „kultywowanie oporu wobec obecnej trajektorii Europy w państwach europejskich”.

Była urzędniczka administracji Bidena, która stawiała na system ograniczania wolności obywatelskich, w tym budowę globalnego mechanizmu cenzury, obawia się zacieśnienia współpracy Waszyngtonu z krajami Trójmorza i Włochami. Dodaje, że MAGA ma „gęstą sieć powiązań z partiami rewizjonistycznymi na europejskiej skrajnej prawicy”. W jej przekonaniu „nowością jest jednak mandat do ingerencji”. Dodaje, że „Strategia i ostatnie decyzje polityczne sugerują, że Trump opracowuje zestaw narzędzi, które pomogą jego nieliberalnym sojusznikom politycznym na całym świecie”.

Niepokoi ją, podobnie jak i wielu innych analityków europejskich, kwestia braku wyartykułowania – co miało miejsce w poprzednich strategiach – państw głównych przeciwników, konkurentów. Zamiast napiętnowania ich, Trump chce z nimi współpracować i ułożyć poprawne relacje handlowe.

Analityk obawia się większej ingerencji zagranicznej USA w celu promowania światopoglądu MAGA w Europie wspieranego przez duże platformy. Poleciła przygotować się obecnym elitom liberalnym na ciężką batalię z globalną koalicją partii nacjonalistycznych. Spodziewa się nawet, że „ten strategiczny zwrot” dokonujący się w polityce zagranicznej USA „prawdopodobnie nie zakończy się wraz z jego (Trumpa) prezydenturą. Wręcz przeciwnie, jego najaktywniejszym orędownikiem w administracji jest Vance, który aspiruje do przejęcia ruchu MAGA. W obliczu ewoluującej roli Stanów Zjednoczonych, sojusznicy i partnerzy powinni rozważyć przyszłość, która odwróci postzimnowojenne dążenie Waszyngtonu do szerzenia demokracji – i zamiast tego wykorzysta znaczną potęgę Stanów Zjednoczonych, aby uczynić świat bezpieczniejszym dla nieliberalizmu” – komentowała.

Niektórzy analitycy, którzy wypowiadali się dla Council on Foreign Relations posunęli się nawet tak daleko, że zachęcili inne państwa do zignorowania amerykańskiej strategii.

Wyraźnie z niej cieszy się Greg Lawson, analityk „National Interest”, który sugeruje, że wygrał „zdroworozsądkowy realizm”.

„Administracja Trumpa słusznie przeorientowała amerykańską politykę zagraniczną na odnowę wewnętrzną, bardziej zrównoważone sojusze i ochronę półkuli. Od prawie dekady niewielka, ale rosnąca grupa analityków argumentuje, że amerykańska polityka zagraniczna potrzebuje gruntownej korekty kursu. Wraz z wczorajszym ujawnieniem Strategii Bezpieczeństwa Narodowego prezydenta Donalda Trumpa, ta szeroko zakrojona korekta kursu jest już na wyciągnięcie ręki i została jasno sformułowana” – wskazał w komentarzu z 5 grudnia.

Lawson uważa, że „Stany Zjednoczone nie mogą i nie powinny popadać w izolacjonizm”, ale „rozpaczliwie potrzebują reorientacji wobec świata takiego, jaki jest naprawdę”. Realistyczne spojrzenie sugeruje, że nie jest możliwe pożądane utrzymanie świata jednobiegunowego. Świat staje się wielobiegunowy i wbrew temu, co twierdzili „przez długi czas zachodni intelektualiści, eksperci polityczni i przywódcy polityczni”, którzy „ślepo wierzyli w wizję końca historii i momentu jednobiegunowego jako sposobu funkcjonowania świata po upadku Związku Radzieckiego w 1991 roku”, dziś już nie ma co „odgrywać roli Atlasa podtrzymującego świat”.

Realistyczna analiza polityki pokazuje, że „Stany Zjednoczone nie mogą już sobie pozwolić na politykę zagraniczną napędzaną ideologicznymi aspiracjami, instytucjonalną bezwładnością lub kojącymi iluzjami jednobiegunowości”. Zamiast idealizmu potrzebny był „realizm na miarę nowej ery rywalizacji – nie karykatura realizmu, która udaje, że Ameryka może się wycofać za oceany, ale realizm oparty na sile materialnej, strategicznej selekcji i beznamiętnym spojrzeniu na to, jak faktycznie działa polityka mocarstw”.

Jest oczywistym dla Lawsona, iż mamy powrót do koncertu mocarstw i polityki równowagi sił.

Chociaż w opinii autora, dokument nie jest doskonały, to „stanowi najważniejszy postęp intelektualny w amerykańskiej strategii globalnej od czasów administracji Nixona”.

Udało się wreszcie określić priorytety. „Chiny stanowią wyzwanie, a Indo-Pacyfik jest priorytetowym teatrem działań”. Autor przypomina, że dokładnie taką wizję przedstawił w swoich analizach, by stworzyć „strategiczne ramy łączące Stany Zjednoczone, Indie, Japonię i (w odpowiednich okolicznościach) Rosję, aby zapobiec powstaniu chińskocentrycznego porządku euroazjatyckiego”.

Drugim istotnym priorytetem jest położenie nacisku na geoekonomię i związaną z tym odbudowę amerykańskiej bazy przemysłowej. Dziś bowiem „globalna konkurencja zmieniła się z czysto militarnej konfrontacji w rywalizację o łańcuchy dostaw, platformy technologiczne i moce produkcyjne”. Strategia łączy „bezpieczeństwo narodowe z polityką przemysłową, odpornością łańcuchów dostaw, zaawansowaną produkcją i przywództwem technologicznym. NSS zasadniczo uznaje, że siła ekonomiczna jest formą siły strategicznej. Nie jest to zmiana retoryczna. To uznanie, że strategia zaczyna się w kraju”.

Ponadto „NSS przyjmuje również niezwykle pragmatyczne podejście do sojuszy”, które nie są nienaruszalne, ale stanowią instrumenty prowadzenia polityki. Nie mają one być „wsparciem moralnym” czy „retorycznym”, lecz „realną siłą”, bez „pasożytowania” na Ameryce i moralizowania. Liczy się trzeźwa ocena sytuacji i realny podział obciążeń, a także wyznaczenie i realizacja realnych celów. Nikt bowiem nie ma nieograniczonych zasobów.

„Co być może najważniejsze, NSS 2025 ogólnie przyjmuje formę realizmu opartego na zdrowym rozsądku, którego od dawna brakowało w amerykańskiej strategii. Dokument nie obiecuje przekształcenia świata na obraz Ameryki. Nie oferuje transcendentnych misji ani krucjat moralnych. Zamiast tego proponuje świat, w którym Stany Zjednoczone realizują swoje interesy poprzez siłę, rozwagę i selektywne zaangażowanie. To również wpisuje się w neo-nixonowskie podejście: gotowość do dyplomatycznego zaangażowania, nawet z trudnymi państwami, do wykorzystywania nacisków zamiast pouczeń i do stawiania rezultatów ponad pozory” – wskazał analityk.

Autor ma zastrzeżenia do tego, że strategia „nie idzie wystarczająco daleko”, jeśli chodzi o politykę wobec Rosji, która musi być „zdystansowana od Chin, aby uniknąć dalszej konsolidacji osi chińsko-rosyjskiej, prawdziwego geopolitycznego koszmaru, który zagraża równowadze sił w Eurazji i na świecie. Takie posunięcie byłoby koncepcyjnie powtórzeniem dyplomacji trójkątnej, którą Nixon i Kissinger tak skutecznie stosowali w latach 70. XX w.”

Powraca próba ugłaskania Rosji, aby nie sprzymierzała się z Pekinem. Koncentracja zaś na półkuli zachodniej (nowe „Trump Corollary” do doktryny Monroe’a) ma pomóc w zwalczaniu problemów wewnętrznych rozsadzających Amerykę, związanych z masowym napływem migrantów i „odwróconą wojną opiumową opartą na fentanylu”, a jednocześnie dąży się do przywrócenia amerykańskiej dominacji na strategicznym „podwórku” USA, zamiast oddawania Chinom kluczowych terytoriów.

Lawosn uważa, że strategia jest „w miarę spójna”, zakłada „odnowienie wewnętrzne” Ameryki i odrzuca „ideologiczne awanturnictwo na rzecz strategicznej powściągliwości”, kładąc nacisk na kształtowanie równowagi sił w regionie Indo-Pacyfiku i ponowną kalibrację sojuszy, w obliczu słabnącej Europy.

„Przez wiele lat analitycy polityki zagranicznej i obronności, działający w duchu America First, słusznie obawiali się, że Stany Zjednoczone dryfują bez strategicznego kompasu, wiedzione nawykami, ideologią i instytucjonalną bezwładnością. NSS 2025 jest sygnałem, że ten dryf może wreszcie dobiegać końca” – ocenia analityk, który podkreśla, że wiele teraz zależy od tego, jak te cele będą realizowane.

Autor wskazał, że z pewnością jest to „po raz pierwszy od pokolenia amerykańska wielka strategia, która opiera się na fundamencie, spójnym intelektualnie, strategicznie realistycznym i zgodnym z rzeczywistym światem geopolitycznym, a nie z wyobraźnią naiwnych idealistów”.

„Ostatecznie NSS to nie tylko dokument programowy. To strategiczna korekta – taka, którą realistyczni analitycy od dawna uznają za konieczną – i której Stany Zjednoczone nie mogą dłużej odwlekać”, konkluduje.

Europejscy analitycy udają najczęściej, że są zaskoczeni takim postawieniem rzeczy przez Amerykanów, widząc potencjalne zarzewie różnych konfliktów. Ubolewają z powodu niejasnego stanowiska wobec agresywnej Rosji i chęci pomagania przez USA „partiom nieliberalnym”.

Zasadnicza zmiana a polskie strategie

Oczywistym jest natomiast, że zasadnicza korekta USA polega na odejściu od polityki klimatycznej i dekarbonizacji świata. Przynajmniej na obecnym etapie wkraczania w coraz bardziej zaciętą  rywalizację państw, Amerykanie stawiają na skroplony gaz, na jego eksport i eksploatację paliw kopalnych, które mają przynieść obniżkę cen energii, tak bardzo potrzebną w procesie transformacji cyfrowej. Z dawnej eko-cyfrowej transformacji pozostawiają jedynie cyfrową, w której chcą zachować dominację. W przeciwieństwie do Europy i obecnej ekipy rządzącej w Polsce, która w tym roku przedstawiła dwa kluczowe dokumenty strategiczne: długo oczekiwaną „Koncepcję Rozwoju Kraju 2050” (KRK 2050) i „Strategię Rozwoju Państwa do 2035 r.”

Ten pierwszy dokument miał być zaprezentowany pod koniec 2023 roku, określając ścieżki rozwoju na następne 30 lat. Dokument ostatecznie pojawił się w maju 2024 roku, a Rada Ministrów go zatwierdziła 25 lipca 2025 roku.

Jako „dokument-drogowskaz dla planowania rozwoju państwa mającym dać szeroki kontekst w dłuższej perspektywie czasowej” snuje wyidealizowaną wizję państwa polskiego, jakie pojawi się w 2050 r., koncentrując się na szybszej realizacji założeń polityki klimatycznej UE, dekarbonizacji i zrównoważonym rozwoju, zakładając jeszcze szybsze odchodzenie od paliw kopalnych i bolesną transformację w innych sektorach niż energetyczny, tj. zwłaszcza w transporcie, przemyśle, rolnictwie oraz logistyce i budownictwie, przez co tylko osłabi potencjał polskiego przemysłu.

Podobnie drugi dokument, najnowsza „Strategia Rozwoju Państwa do 2035 r.”, która powstała w związku z dynamicznie rozwijającą się sytuacją na arenie międzynarodowej (kryzys migracyjny, „pandemia Covid-19” i atak Rosji na Ukrainę), zakłada budowę odporności na kryzysy i szybką mobilizację zasobów, ale nie ma alternatywnego scenariusza dotyczącego – już wcześniej przecież obserwowanej – wojnie wypowiedzianej przez USA dekarbonizacji.

W Strategii zaznacza się, że „Dekarbonizacja krajowej i globalnej gospodarki jest niezbędna dla ochrony klimatu, a sprawnie przeprowadzona może być także korzystna dla wzrostu gospodarczego i jakości życia obywateli” (s. 27). Na poparcie tej tezy przywołuje się badania Międzyrządowego Panelu ds. Zmian Klimatu, a więc ciała politycznego, który forsuje „konsensus naukowy”, jakoby działalność człowieka przyczyniła się do wzrostu emisji gazów cieplarnianych, tym samym odpowiadając za ocieplenie się klimatu i rzekomo związane z tym ekstremalne zjawiska naturalne takie, jak fale gorąca, susze, pożary, gwałtowne cyklony czy intensywne opady.

Strategia ta przewiduje konsekwentną – aż do bólu – realizację Europejskiego i Polskiego Zielonego Ładu.

Dobrze, że prezydent Nawrocki nie zdecydował się na przyjęcie trzeciego ważnego dokumentu, to jest nowej przedłożonej latem 2025 roku przez rząd Tuska Strategii Bezpieczeństwa  Narodowego, która całkowicie abstrahowała od zwrotu USA.

Dziś kluczowi gracze, chcąc zapewnić sobie jak najlepszą pozycję na arenie międzynarodowej, sięgają do coraz bardziej bezkompromisowych działań, w tym do naruszania granic i suwerenności innych państw. Nie przejmują się, tak jak Polska, transformacją energetyczną, a w okresie zaciekłej rywalizacji uruchamiają potężne złoża paliw kopalnych. Stany Zjednoczone, nasz główny sojusznik, idą jeszcze dalej, kwestionując sens prowadzenia polityki klimatycznej. Nie tylko wycofały się z porozumienia paryskiego w sprawie klimatu z 2015 roku, lecz również wypowiedziały wojnę dekarbonizacji i finansowemu „kartelowi klimatycznemu” narzucającemu firmom zasady raportowania ESG (w tym DEI).

Amerykanie, którzy zbudowali liberalny porządek oparty na demokracji, wolnym handlu i instytucjach wielostronnych, zdając sobie sprawę, że obecnie ponoszą z jego powodu raczej szkody, sami postanowili go zakłócić, kwestionując przy tym jego zasady.

Świat staje się wielobiegunowy. Waszyngton przeciwstawia się chińskiemu modelowi budowania z krajami BRICS „wspólnoty wspólnego przeznaczenia” (Community of Common Destiny). Oferuje alternatywny model pod swoim przywództwem. Wyraźnie przy tym pozostaje na kursie kolizyjnym z unijną wizją rozwoju świata. Ta bowiem koncentruje się na polityce klimatycznej, osiągnięciu zrównoważonego rozwoju, zgodnie z Agendą ONZ i forsowaniu rewolucji w dziedzinie praw człowieka (ekocentryczny paradygmat i rewolucyjna koncepcja praw podstawowych natury degradująca człowieka).

Wydaje się jednak, że zwycięża wizja powrotu do westfalskiego porządku opartego na prymacie państw narodowych i utrzymywaniu równowagi sił w regionach i na świecie, przy czym Amerykanie zdecydowali się na powstrzymywanie dekarbonizacji. Zdają sobie bowiem sprawę, że jako kraj, który dysponuje ogromnymi rezerwami paliw kopalnych, będących źródłem dobrobytu od dziesięcioleci, nie mogą popierać tak zwanej zielonej transformacji energetycznej, sprzyjającej hegemonii Chin. One wszakże dominują w dziedzinie „zielonych technologii”.

Ameryka sama nie ma ani zasobów, ani siły, by zachować dominację na świecie. Musi odbudować swoją potęgę. Sekretarz stanu, Marco Rubio stwierdził, że „nie jest normalne, aby świat miał po prostu jednobiegunową potęgę”. „To była anomalia. Był to efekt zakończenia zimnej wojny, ale ostatecznie trzeba wrócić do punktu, w którym istniał świat wielobiegunowy, wiele wielkich mocarstw w różnych częściach planety. Z tym mierzymy się teraz”. Podobnie widzi to większość opinii publicznej. Z tego też powodu zmieniają się również priorytety Ameryki.

W związku z decentralizacją władzy na arenie międzynarodowej, pojawiają się zarówno szanse, jak i ryzyka dla innych podmiotów państwowych.

Można powiedzieć, że powoli zaczyna ziszczać się postulat byłego sekretarza stanu i obrony USA Henry’ego Kissingera z 2014 r. o przywracaniu ładu globalnego, który uwzględniałby interesy silnych państw narodowych i powrocie do zasad kształtujących porządek westfalski w 1648 roku. Chodzi o zbiór zasad określających „granice dopuszczalnej interwencji” i równowagę sił, która powściągałaby zapędy innych podmiotów politycznych, chcących uzyskać przewagę.

W analizie Kissingera kluczowe dla zachowania porządku na świecie okazują się dwa pojęcia: suwerenność i nieingerencja. Zasada równowagi sił jest natomiast sposobem na zarządzanie systemem międzynarodowym.

Na rok przed swoją śmiercią Kissinger podkreślał, że wciąż państwa narodowe, a nie instytucje ponadnarodowe ani podmioty niepaństwowe, pozostają głównymi graczami na arenie międzynarodowej. Najistotniejsza w sferze polityki międzynarodowej pozostaje rywalizacja państw o wpływy. UE, będąc ponadnarodową strukturą bez granic, jawi się jako utopia. Dlatego, zdaniem Kissingera, „byłoby nierozważne i niebezpieczne oczekiwać, że reszta świata pójdzie w ślady Europy”.

Agnieszka Stelmach

Izrael „kupuje” 1000 syjonistycznych „pastorów” z USA

Izrael „kupuje” 1000 syjonistycznych pastorów z USA

11.12.2025 https://wolnemedia.net/izrael-kupuje-1000-syjonistycznych-pastorow-z-usa

1000 chrześcijańskich pastorów syjonistycznych ze Stanów Zjednoczonych odwiedza Izrael w ramach podróży finansowanej przez izraelskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych

Grupa ponad 1000 amerykańskich pastorów i wpływowych osób związanych z chrześcijańskim syjonizmem spędziła tydzień w Izraelu w ramach wycieczki, której wszystkie koszty pokryło izraelskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych — poinformowała we wtorek izraelska gazeta „Haaretz”.

Po raz pierwszy w historii państwo Izrael nawiązało oficjalną współpracę z tysiącem strategicznych pastorów, aby powierzyć im rolę ambasadorów w walce z antysemityzmem i dotarciu do młodzieży ich pokolenia” – powiedział Mike Evans, pastor ewangelicki, który pomógł zorganizować tę podróż, w wywiadzie dla CBN News. „Obecnie trwa wojna ideologiczna, w której Izrael przegrywa, więc potrzebuje ewangelików i syjonistów, aby walczyć w tej wojnie ideologicznej” – dodał Evans.

Chrześcijańscy syjoniści, tacy jak Evans, wierzą, że współczesne państwo Izrael ma prawo do wszystkich ziem historycznej Palestyny, w tym okupowanego przez Izrael Zachodniego Brzegu, w oparciu o „Biblię”. Pogląd ten ma swoje korzenie w dyspensacjonalizmie, chrześcijańskiej teologii opracowanej w Stanach Zjednoczonych w XIX wieku.

Pogląd ten jest sprzeczny z tysiącletnią tradycją chrześcijańską, ponieważ odrzuca go Kościół katolicki, Kościół prawosławny i wiele wyznań protestanckich, ale ma on znaczący wpływ na politykę zagraniczną Stanów Zjednoczonych. Podczas przemówienia do zgromadzonych pastorów w stanowisku archeologicznym Shiloh na Zachodnim Brzegu Evans odniósł się do ostatnich wypowiedzi wiceprezydenta JD Vance’a i prezydenta Trumpa na temat niepoparcia aneksji terytorium palestyńskiego przez Izrael, które nazywa Judeą i Samarią.

„Powiedział pan, że polityka administracji zakłada, że Zachodni Brzeg nie zostanie zaanektowany przez Izrael. Panie wiceprezydencie, kochamy pana i kochamy Amerykę, ale polityka Boga, który stworzył Amerykę, i polityka Boga, który dał tym ludziom tę ziemię, zakłada, że Judea i Samaria są ziemią biblijną” – głosi Evans. „Osiemdziesiąt procent historii biblijnych pochodzi z Judei i Samarii. Nie naciskajcie więc na Izrael, aby oddał Judeę i Samarię nielegalnym, radykalnym islamskim wrogom Żydów” – powiedział, dodając, że ruch MAGA opiera się na „Biblii” i „na Bogu tej księgi, Bogu Izraela”.

Chociaż amerykańscy ewangelicy zawsze stanowili solidną bazę wsparcia dla Izraela, poparcie to maleje, co jest częścią ogólnej tendencji wśród Amerykanów spowodowanej brutalną kampanią Izraela w Strefie Gazy. „W ruchu ewangelikalnym w Ameryce rozwija się nowotwór, ponieważ ludzie uważają, że Izrael nie ma znaczenia i że nasze relacje z Izraelem nie mają nic wspólnego z »Biblią«. Jest to bardzo niebezpieczne” – powiedział ambasador USA w Izraelu Mike Huckabee podczas szczytu w wywiadzie dla CBN News.

Izraelskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych podjęło inne kroki, aby wpłynąć na amerykańskich chrześcijan, w tym wydało miliony dolarów na kampanię propagandową skierowaną do kościołów ewangelickich w Stanach Zjednoczonych, nazwaną „największą kampanią geofencingową w historii Stanów Zjednoczonych”, projekt ujawniony w federalnym zgłoszeniu zgodnie z ustawą o rejestracji agentów zagranicznych.

Szczyt pastorów w Izraelu zakończył się „mianowaniem” przez Huckabee uczestników „ambasadorami”, którzy mają wspierać państwo Izrael. Podczas pobytu w Izraelu do pastorów przemówił premier Izraela Benjamin Netanjahu, który powiedział im: „Powstańcie i dajcie się policzyć. Mówcie prawdę. Przemawiajcie do młodych ludzi. Zabierajcie głos, abyście zostali policzeni. Liczę na was i wiem, że zrobicie to, co należy. Takie jest nasze przeznaczenie”.

Na podstawie: Haaretz.com, CBN.com
Źródło zagraniczne: News.AntiWar.com
Źródło polskie: Nieznane.info

NATO wychodzi z NATO ??

NATO wychodzi z NATO!

Republikanin Massie złożył wniosek o wystąpienie USA z NATO.

DR IGNACY NOWOPOLSKI DEC 11

“NATO to relikt zimnej wojny. Powinniśmy wycofać się z NATO i wykorzystać te pieniądze do obrony naszego kraju, a nie krajów socjalistycznych” – powiedział Massie w oświadczeniu.”

Wbrew pozorom nie jest to tak absurdalne jakby mogło się wydawać. Pomimo całej amerykańskiej degrengolady, kraj ten jest bardzo daleko ponad obłąkaną i szaloną Europą, która już porzuciła nawet kosmetyczne pretensje do jakichkolwiek norm cywilizacyjnych.

W takiej sytuacji najłatwiej jest USA opuścić zbankrutowany euroatlantycki blok i zająć się swymi interesami.

Europejscy globaliści doprowadzili kontynent do bankructwa, de-industrializacji, antagonizmu z największymi swymi sąsiadami: Rosją i zamorską Ameryką. Sprowadzili do Europy monstrualną liczbę jej wrogów, mieszkańców byłych kolonii.

Teraz koncentrują się rozpętaniu bezpośredniej wojny z Rosją. Wojny, której ani Europa, ani USA, ani obie „potęgi” razem nie są w stanie wygrać. Mogą jedynie doprowadzić do nuklearnej katastrofy na skalę globalną.

Stąd też wynika pozornie paradoksalne posunięcie Waszyngtonu.

Odcinając się od UE i NATO, Stany Zjednoczone gwarantują sobie przetrwanie w nadchodzącym konflikcie.

Aby zniszczyć Europę i zamienić ją w popiół, Rosja nie będzie używać broni nuklearnej, bo ma wystarczający potencjał rakiet hipersonicznych, które są nieprzechwytywane, a skutki ich uderzenia są identyczne do użycia arsenału nuklearnego, za wyjątkiem skażenia.

We własnym interesie Rosja nie użyje broni nuklearnej, bo nie chce skażenia w swym sąsiedztwie.

Gdyby Ameryka współpracowała z NATO i UE, nie można by wykluczyć scenariusza wciągnięcia jej do nadchodzącej wojny z Europą. A wtedy scenariusz nuklearny byłby więcej niż prawdopodobny.

Po „rozwodzie” z Europą, sytuacja zmieni się diametralne. Może ona przyglądać się z założonymi rękami, jak europejscy globaliści popełniają zbiorowe samobójstwo ze swymi poddanymi.

Nie stanie to na drodze tak pożądanej przez Trumpa i Putina strategicznej współpracy wymierzonej w Chiny. W opublikowanej w listopadzie tego roku przez Biały Dom nowej strategii, wszystko jest klarownie przedstawione. Ale prawdomówne media wolą milczeć na ten temat niż ukazywać „całą nagą prawdę” o kompletnym bankructwie Europy i NATO!

Tak więc ten pozorny paradoks jest po prostu manifestacją tego, że Waszyngton zaczyna wracać do zmysłów!

I to jest bardzo dobre! Dla niego!

Nieujawnione zapisy strategii USA. „Odciągnąć Polskę od Unii Europejskiej, wspierać partie, ruchy oraz intelektualistów i działaczy kultury”

Nieujawnione zapisy strategii USA. „Odciągnąć Polskę od Unii Europejskiej, wspierać partie, ruchy oraz intelektualistów i działaczy kultury”

10.12.2025 https://nczas.info/2025/12/10/nieujawnione-zapisy-strategii-usa-odciagnac-polske-od-unii-europejskiej-wspierac-partie-ruchy-oraz-intelektualistow-i-dzialaczy-kultury/

Stany Zjednoczone powinny działać na rzecz odciągnięcia Polski, a także Austrii, Węgier i Włoch od Unii Europejskiej – napisał portal Defense One, powołując się na dłuższą wersję najnowszej strategii bezpieczeństwa narodowego USA.

W niepublikowanej wersji strategii „proponuje (się) też nowe sposoby sprawowania przywództwa na arenie międzynarodowej oraz inne podejście do wywierania wpływu na przyszłość Europy” – podał Defense One, założony w 2013 r. amerykański portal poświęcony obronności i bezpieczeństwu Stanów Zjednoczonych.

W przypadku Starego Kontynentu stosunki USA miałyby skoncentrować się na współpracy z kilkoma państwami „w celu odciągnięcia ich” od Unii Europejskiej. W grupie tych krajów znalazły się: Polska, Austria, Węgry i Włochy.

„Powinniśmy wspierać partie, ruchy oraz intelektualistów i działaczy kultury dążących do suwerenności i zachowania/przywrócenia tradycyjnego europejskiego stylu życia” – podkreślono w dokumencie cytowanym przez Defense One.

W niepublikowanej wersji strategii mowa jest też o stworzeniu nowego międzynarodowego formatu współpracy o nazwie Core 5 (C5), który obejmowałby USA, Chiny, Rosję, Indie i Japonię – bez udziału UE ani żadnego państwa wchodzącego w jej skład. Grupa miałaby zająć się m.in. kwestią bezpieczeństwa na Bliskim Wschodzie.

W oficjalnej, opublikowanej w piątek strategii bezpieczeństwa narodowego USA, podkreślono, że polityka USA w sprawie Europy powinna traktować jako priorytet m.in. powrót do stabilności strategicznej w relacjach z Rosją, umożliwienie Europie wzięcia odpowiedzialności za własną obronę i zapobieganie dalszemu rozszerzaniu NATO.

Minęły już czasy, kiedy Stany Zjednoczone podtrzymywały cały porządek światowy jak Atlas” – napisano w dokumencie, zapowiadając przeniesienie odpowiedzialności za bezpieczeństwo w poszczególnych regionach na sojuszników Ameryki.

W dokumencie mowa jest też o odrzuceniu „niefortunnej koncepcji globalnej dominacji” USA, przy równoczesnym zapewnieniu „równowagi sił”, by żadne inne mocarstwo nie osiągnęło pozycji dominującej. Dotyczy to również Europy, która w dokumencie jest mocno krytykowana.

Putin: “USA kupują uran w Rosji; dlaczego innym zabrania się kupowania rosyjskich węglowodorów?”

Putin: “USA kupują uran w Rosji;

dlaczego innym zabrania się

kupowania rosyjskich węglowodorów?”

Data: 9 dicembre 2025 Author: Uczta Baltazara babylonianempire/putin-usa

Wskazując na hipokryzję Donalda Trumpa, prezydent Rosji Władimir Putin stwierdził, że Stany Zjednoczone nadal kupują od Rosji uran, kluczowy surowiec do produkcji paliwa do reaktorów jądrowych, jednocześnie wywierając presję na Indie, aby zaprzestały importu surowców energetycznych od Moskwy. W ekskluzywnym wywiadzie dla India Today, Putin, który przebywał w New Delhi z dwudniową wizytą, podkreślił, że Indie powinny cieszyć się tym samym przywilejem, jeśli Stany Zjednoczone mają prawo kupować paliwo od Rosji.

„Stany Zjednoczone nadal kupują od nas paliwo jądrowe do swoich elektrowni jądrowych. To również jest paliwo, surowiec energetyczny. To jest uran dla elektrowni jądrowych działających w Stanach Zjednoczonych” – powiedział Putin w wywiadzie przed swoją pierwszą od czterech lat wizytą w Indiach.

Rosja jest drugim co do wielkości dostawcą wzbogaconego uranu do Stanów Zjednoczonych, co stanowi około 25% jego sprzedaży. Oczekuje się, że w tym roku, Rosja zarobi około 1,2 miliarda dolarów na sprzedaży uranu do Ameryki. W 2024 roku, Rosja zarobiła około 800 milionów dolarów na eksporcie uranu do Stanów Zjednoczonych.

Przedstawiając tę kwestię jako problem sprawiedliwości i równowagi strategicznej, Putin powiedział, że omówi tę sprawę z Trumpem.

„Jeśli Stany Zjednoczone mają prawo kupować od nas paliwo, dlaczego Indie miałyby być pozbawione tego prawa? Jest to kwestia wymagająca dokładnego zbadania i jesteśmy gotowi omówić ją i przedyskutować z prezydentem Trumpem” – podkreślił Putin.

„SANKCJE NIE MAJĄ WPŁYWU NA WSPÓŁPRACĘ ENERGETYCZNĄ”

W wywiadzie Putin utrzymywał, że partnerstwo energetyczne Rosji z Indiami jest stabilne i nie ma na nie wpływu zachodnich sankcji. „Nasza współpraca energetyczna z Indiami pozostaje niezmieniona pomimo obecnej sytuacji, przejściowych zmian politycznych, a nawet tragicznych wydarzeń na Ukrainie” – zapewnił rosyjski przywódca.

Ostre uwagi Putina pojawiły się w momencie, gdy Indie znalazły się pod presją Trumpa, aby ograniczyć import rosyjskiej ropy. Stany Zjednoczone twierdzą, że umożliwia to Rosji wytrzymanie presji sankcji gospodarczych ze strony Zachodu i kontynuowanie wojny z Ukrainą, która wkracza w czwarty rok.

W sierpniu Trump nałożył na Indie dodatkowe cło w wysokości 25% za zakup rosyjskiej ropy, zwiększając łączną taryfę do 50%. Kwestia ta pogorszyła stosunki między dwoma sojusznikami, ale od tego czasu sytuacja uległa poprawie.

Rosja jest dostawcą 35% importowanej przez Indie ropy naftowej, w porównaniu z 1-2% sprzed wojny na Ukrainie.

Ministerstwo Spraw Zagranicznych zwróciło wcześniej uwagę na podwójne standardy Stanów Zjednoczonych, wskazując, że Ameryka nadal importuje z Moskwy sześciofluorek uranu dla swojego przemysłu jądrowego oraz pallad do pojazdów elektrycznych.

CO PUTIN POWIEDZIAŁ O MODIM I WOJNIE NA UKRAINIE

Podczas 100-minutowego wywiadu Putin pochwalił również styl przywództwa premiera Modiego i jego inicjatywę „Make in India”, nazywając ją „praktyczną” i potężną siłą kształtującą współpracę między Rosją a Indiami. „Premier Modi jest bardzo wiarygodną osobą. Indie mają szczęście. On żyje Indiami” – powiedział Putin.

W kwestii wojny na Ukrainie Putin podkreślił, że to Kijów rozpoczął konflikt pod wpływem Zachodu, a Moskwa zakończy go po osiągnięciu swoich celów.

INFO: https://www.indiatoday.in/india/story/if-us-has-right-to-buy-fuel-from-us-why-shouldnt-india-have-the-same-privilege-putin-calls-out-hypocrisy-2830923-2025-12-04

https://babylonianempire.wordpress.com/2023/06/16/stany-zjednoczone-nadal-wydaja-miliardy-dolarow-na-rosyjski-uran/embed/#?secret=3QsOYVubPn#?secret=ky7zUJjbLZ

Condividi:

Radykalna zmiana kursu: Dokument strategii bezpieczeństwa narodowego prezydenta Trumpa

Zmiana kursu w USA

paulcraigroberts/a-change-in-course-president-trumps-2025-national-security-strategy

8 grudnia 2025

Zmiana kursu: Dokument strategii bezpieczeństwa narodowego prezydenta Trumpa 

Autor analizy: Paul Craig Roberts

Jeśli dokument prezydenta Trumpa dotyczący strategii bezpieczeństwa narodowego na rok 2025 ma jakiekolwiek znaczenie, a mam nadzieję, że ma, Unia Naukowców Atomistyki może cofnąć wskazówkę zegara zagłady o kilka godzin.

Jeśli strategia prezydenta Trumpa przetrwa opór grup interesu i ideologicznej lewicy Partii Demokratycznej, a jego następcy będą ją kontynuować, prezydent Trump rzeczywiście zmienił bieg Ameryki i świata.

Dokument popiera wiele punktów, które poruszałem od dziesięcioleci. Do niektórych z nich przejdę za chwilę, ale najpierw najważniejsze jest porzucenie w dokumencie doktryny Wolfowitza o amerykańskiej hegemonii.

Zamiast tej doktryny sprzyjającej wojnie, strategią Trumpa jest podejście do świata oparte na konkurencyjności gospodarczej. Najważniejsze jest zawarte w dokumencie wezwanie do przywrócenia strategicznej stabilności między Rosją a Stanami Zjednoczonymi i Europą. Brak strategicznej stabilności między Zachodem a Rosją to droga do wojny nuklearnej. Zatem podejście Trumpa do bezpieczeństwa narodowego odnosi się do najbardziej fundamentalnej kwestii naszych czasów.

W dokumencie stwierdzono, że amerykańskie elity błędnie i destrukcyjnie postawiły na globalizm i tak zwany „wolny handel”, który wyjałowił klasę średnią i bazę przemysłową, od której zależy amerykańska potęga gospodarcza i militarna, i przyznano, że to polityka offshoringu amerykańskich miejsc pracy w przemyśle zbudowała chińską gospodarkę.

\Dokument krytykuje amerykańskie elity polityczne za powiązanie amerykańskiej polityki z siecią międzynarodowych instytucji, z których wiele kieruje się antyamerykanizmem i trans-nacjonalizmem, który wyraźnie dąży do rozpuszczenia suwerenności poszczególnych państw w Wieży Babel. Aby zapewnić sobie sukces, Ameryka musi być bezkompromisowa w stosunku do przeszłości i teraźniejszości kraju. Musimy odzyskać naszą pewność siebie, nadszarpniętą przez elity intelektualne. Musimy odwrócić się od wysiłków liberałów, by zniszczyć naszą wiarę w siebie poprzez głoszenie poczucia winy i spójności narodowej z otwartymi granicami.

Dokument uznaje znaczenie zdrowia duchowego i kulturowego oraz ludzi dumnych ze swoich osiągnięć i bohaterów. Wysiłek liberalnej lewicy, by stworzyć kulturę samokrytyki i poczucia winy, jeśli się powiedzie, doprowadzi do porażki kraju. Dokument odrzuca liberalno-lewicową politykę DEI. Bez systemu opartego na zasługach Stany Zjednoczone nie będą w stanie konkurować na świecie i zostaną pominięte przez innych.

Dokument wyraża zaniepokojenie poczuciem własnej wartości i tożsamości Zachodu w Europie, których słabość, w połączeniu z niskim wskaźnikiem urodzeń i masową imigracją, grozi Europie cywilizacyjnym wymazaniem . Jeśli obecne tendencje się utrzymają, Europa za 20 lat lub krócej będzie nie do poznania.

Dokument nie jest idealny. Unika on przypisywania Waszyngtonowi jakiejkolwiek odpowiedzialności za konflikt na Ukrainie. Nie łączy też offshoringu amerykańskiej produkcji z deficytem handlowym USA. Niemniej jednak jest to o wiele lepsza strategia niż cokolwiek, czego spodziewałem się po Waszyngtonie. Jeśli polityka bezpieczeństwa narodowego Trumpa wpłynie na jego podejście do negocjacji z Putinem, wkrótce powinniśmy znaleźć rozsądne rozwiązanie.

paulcraigroberts/a-change-in-course-president-trumps-2025-national-security-strategy

podała: Rebeliantka

Sunday Strip: Overvaxxer Derangement Syndrome (ODS)

Sunday Strip: Overvaxxer Derangement Syndrome (ODS)

Narrative shift complete

Dr. Robert W. Malone Dec 07, 2025




The European Commission fined Elon Musk’s X Platform €120 million ($140 million) on December 5, 2025, for not following transparency rules under the Digital Services Act (DSA).

The main complaints were:

  • Deceptive Blue Checkmarks: X’s policy of selling blue verification badges for $8/month (via X Premium) without rigorous identity checks. This accounted for €45 million of the fine. It is important that the EU track each and every user for non-PC speech
  • Inadequate Advertising Repository: X failed to maintain a transparent database of ads, including details on payers, targeting, and content.
  • Restricted Data Access for Researchers: X did not provide adequate access to public platform data, hindering studies on content moderation, algorithms, and systemic risks.

The DSA claims this penalty is relatively modest, signaling an initial warning – but plans to fine billions more if X is non-compliant.







New word for the day: OVERVAXXER

Words matter: So let’s reach consensus on a concise definition of overvaxxer to include in a dictionary, and then work get it into the lexicon of everyday Americans.

Overvaxxer Derangement Syndrome (ODS)

ODS pronunciation: /ō′dē-əs/

extra points for those that understand the meaning of “double entendre”. Double extra points for those that understand why this is relevant.
















Malone News is a reader-supported publication. To receive new posts and support my work, consider becoming a free or paid subscriber.


Thanks for reading Malone News! This post is public so feel free to share it.

Share






National Security Strategy: Zaskakująco trzeźwa ocena współczesnej Europy ze strony Białego Domu: Największymi wrogami Europy jest Unia Europejska i NATO.

National Security Strategy: \

Zaskakująco trzeźwa ocena współczesnej Europy

ze strony Białego Domu:

Największymi wrogami Europy

jest Unia Europejska i NATO!

================

Źródło: https://www.whitehouse.gov/wp-content/uploads/2025/12/2025-National-Security-Strategy.pdf

DR IGNACY NOWOPOLSKI DEC 7

Unijne dyrektywy spowodowały obniżenie się europejskiego PKB z 25% udziału globalnego w 1990 do 14% dziś.

Katastrofalna polityka Unii przyczyniła się nie tylko do upadku gospodarczego, ale również, politycznego, społecznego, wzrostu totalitaryzmu, destabilizacji w stosunkach z mocarstwową Rosją, a co najważniejsze, upadku cywilizacyjnego i kulturowego.

Źródła tego tkwią w polityce migracyjnej, która powoduje, że za maksimum 20 lat wiele europejskich państw przestanie być „europejskimi”, ale obco kulturowymi. Jednym z wielu tego efektów, będzie dalszy dysonans z NATO, jako euro-atlantycką strukturą.

Dalsze podważanie poszczególnych państw członkowskich, przez ponadnarodowe struktury europejskie w coraz większym stopniu będzie skutkować pozbawianiem narodów wolności, suwerenności, narodowych cech, upadkiem demograficznym i godności narodowej.

Celem Stanów Zjednoczonych jest zakończenie wojny na Ukrainie i stabilizacja kontynentu.

Biorąc pod uwagę obecny kierunek w polityce Unii, jest mało prawdopodobne, by poszczególne państwa były samowystarczalne w zakresie polityki bezpieczeństwa. USA będzie starać się stabilizować sytuację na kontynencie, a nie eskalować konflikt militarny.

USA wita z zadowoleniem wzrost znaczenia patriotycznych partii w niektórych państwach Europy i ich wysiłków w zabezpieczeniu narodowego i kulturowego ich dziedzictwa.

Aby móc wypełnić te zadania niezbędna jest stabilizacja stosunków z Rosją, jako fundament europejskiego bezpieczeństwa.

Pragniemy budowy zdrowych i prosperujących państw w Europie Wschodniej i zaprzestania przez NATO niekończącej się ekspansji w tym kierunku.

Poniżej cytaty z oryginalnego tekstu dokumentu.

Continental Europe has been losing share of global GDP—down from 25 percent in 1990 to 14 percent today—partly owing to national and transnational regulations that undermine creativity and industriousness.

The larger issues facing Europe include activities of the European Union and other transnational bodies that undermine political liberty and sovereignty, migration policies that are transforming the continent and creating strife, censorship of free speech and suppression of political opposition, cratering birthrates, and loss of national identities and self-confidence.

Should present trends continue, the continent will be unrecognizable in 20 years or less

As such, it is far from obvious whether certain European countries will have economies and militaries strong enough to remain reliable allies. Many of these nations are currently doubling down on their present path. We want Europe to remain European, to regain its civilizational self-confidence, and to abandon its failed focus on regulatory suffocation.

It is a core interest of the United States to negotiate an expeditious cessation of hostilities in Ukraine, in order to stabilize European economies, prevent unintended escalation or expansion of the war, and reestablish strategic stability with Russia, as well as to enable the post-hostilities reconstruction of Ukraine to enable its survival as a viable state.

A large European majority wants peace, yet that desire is not translated into policy, in large measure because of those governments’ subversion of democratic processes. This is strategically important to the United States precisely because European states cannot reform themselves if they are trapped in political crisis.

American diplomacy should continue to stand up for genuine democracy, freedom of expression, and unapologetic celebrations of European nations’ individual character and history. America encourages its political allies in Europe to promote this revival of spirit, and the growing influence of patriotic European parties indeed gives cause for great optimism.

Over the long term, it is more than plausible that within a few decades at the latest, certain NATO members will become majority non-European. As such, it is an open question whether they will view their place in the world, or their alliance with the United States, in the same way as those who signed the NATO charter.

Reestablishing conditions of stability within Europe and strategic stability with Russia;

Building up the healthy nations of Central, Eastern, and Southern Europe through commercial ties, weapons sales, political collaboration, and cultural and educational exchanges; • Ending the perception, and preventing the reality, of NATO as a perpetually expanding alliance; and • Encouraging Europe to take action to combat mercantilist overcapacity, technological theft, cyber espionage, and other hostile economic practices.

Trump diagnozuje: Europie grozi wymarcie cywilizacyjne.

Donald Trump atakuje Unię Europejską i twierdzi, że Europie grozi wymarcie cywilizacyjne

7/12/2025 – zmianynaziemi/trump-twierdzi-ze-europie-grozi-wymarcie-cywilizacyjne

Prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump zaskoczył świat nową strategią bezpieczeństwa narodowego, w której Europa jawi się jako słaby i niepewny sojusznik. Dokument, opublikowany cicho w piątek 5 grudnia 2025 roku, zawiera ostre słowa pod adresem Unii Europejskiej i państw kontynentu. Trump, podpisując wstęp do 33-stronicowego raportu, podkreśla, że Ameryka musi skupić się na własnych interesach. Europa, według niego, dryfuje ku przepaści, a jej problemy wykraczają poza gospodarkę – dotykają samej istoty tożsamości.

Raport oskarża Unię Europejską o naruszanie wolności politycznej i suwerenności państw członkowskich. Twierdzi, że brukselska biurokracja tłumi wolność słowa, a samobójcza polityka migracyjna zmieniają oblicze kontynentu. Bez zmian, ostrzega dokument, niektóre narody z NATO staną się w ciągu dwóch dekad mniejszością w swoich krajach. To grozi „wymazaniem cywilizacyjnym”, jak nazywa to waszyngtoński dokument. 

Trump nie ukrywa, że Stany Zjednoczone powinny wspierać „patriotyczne partie” w Europie, by zatrzymać ten proces. Chodzi o ugrupowania, które domagają się wzmocnienia granic i ograniczenia wpływu Brukseli – te same, które w Niemczech czy Francji zyskują na popularności wśród niezadowolonych wyborców. Ta retoryka nie jest nowa dla Trumpa. Od lat powtarza, że europejscy liderzy są pasożytami, którzy nie płacą dość na obronę. W strategii ta krytyka nabiera kształtu oficjalnej polityki. 

Ameryka nie będzie dłużej gwarantem bezpieczeństwa kontynentu. Kraje europejskie mają przejąć główną odpowiedzialność za swoją obronę, w tym wywiad i systemy rakietowe. To wyzwanie rzucone NATO, które Trump wielokrotnie nazywał przestarzałym. Dokument wzywa też do szybkiego zakończenia wojny na Ukrainie, krytykując europejskich polityków za nierealne oczekiwania. Ich rządy, często mniejszościowe, jego zdaniem ignorują wolę większości pragnącej pokoju.

Reakcje w Europie są gwałtowne. Niemiecki minister spraw zagranicznych Johann Wadephul stwierdził, że Stany Zjednoczone pozostają kluczowym partnerem w kwestiach bezpieczeństwa, ale nie będą dyktować zasad wolności słowa czy organizacji społeczeństw. „Nie potrzebujemy lekcji od nikogo”, dodał. Włoch Nathalie Tocci, szefowa think tanku Istituto Affari Internazionali, oskarżyła Waszyngton o rozbijanie jedności kontynentu przez popieranie nacjonalistów, którzy rzekomo mają powiązania z Rosją. 

Były premier Szwecji Carl Bildt napisał w mediach społecznościowych, że strategia Trumpa plasuje się bardziej na prawo niż europejska skrajna prawica. Eksperci porównują tezy do propagandy Kremla, która od lat przedstawia Unię jako zagrożenie dla suwerenności. Gdyby się nad tym zastanowić może się rzeczywiście okazać, że PRL rzekomo całkowicie dyspozycyjny względem Moskwy był bardziej niepodległy i suwerenny niż III RP całkowicie zależna od Brukseli.

Paradoksalnie, to nie pierwsze starcie Trumpa z Europą w tym roku. Latem 2025 roku chwalił negocjacje handlowe, w których Unia zobowiązała się kupić amerykańską energię za 750 miliardów dolarów i zainwestować 600 miliardów w USA do 2028 roku. Zlikwidowano cła na towary przemysłowe z Ameryki, co miało napędzić eksport. Teraz jednak ton się zmienił. Strategia podkreśla, że Europa musi otworzyć rynki na amerykańskie towary, ale nie może liczyć na bezwarunkowe wsparcie militarne. 

Trump widzi nasz kontynent jako balast – gospodarka w stagnacji z powodu ideologicznych projektów typu Zielony Ład, agresywna retoryka wobec Rosji, a do tego polityka, która osłabia tradycyjne więzi międzyludzkie.

Co to oznacza dla relacji transatlantyckich? Dokument odwraca porządek świata po II wojnie światowej, kiedy Ameryka budowała sojusz z Europą przeciw ZSRR. Teraz priorytety to Ameryka Łacińska i Indo-Pacyfik. 

Strategia przywraca Doktrynę Monroe, wzmacniając wpływy w półkuli zachodniej, i tonuje ambicje wobec Bliskiego Wschodu. Europa, choć wciąż ważna strategicznie, musi udowodnić wartość. Bez tego grozi jej izolacja – nie tylko od USA, ale i od globalnych łańcuchów dostaw. 

Źródła:
https://www.nytimes.com/2025/12/06/world/europe/trump-europe-strategy-document.html
https://www.theguardian.com/us-news/2025/dec/05/civilisational-erasure-us-strategy-document-appears-to-echo-far-right-conspiracy-theories-about-europe
https://www.reuters.com/business/finance/trump-strategy-document-revives-monroe-doctrine-slams-europe-2025-12-05/
https://www.reuters.com/business/finance/us-strategy-document-says-europe-risks-civilisational-erasure-2025-12-05/
https://www.nytimes.com/2025/12/05/world/europe/trump-europe.html
https://www.politico.eu/article/donald-trump-warns-europe-faces-civilizational-erasure/
https://www.abc.net.au/news/2025-12-06/trump-warns-europe-faces-civilisational-erasure/106109888
https://www.npr.org/2025/12/05/g-s1-100893/trump-national-security-strategy-foreign-policy
https://www.politico.com/news/2025/12/05/trump-reveals-national-security-strategy-western-hemisphere-europe-00678265
https://www.theguardian.com/world/live/2025/dec/06/eu-europe-latest-news-updates-russia-ukraine-war
https://www.bbc.com/news/articles/c04vdengk3do
https://www.whitehouse.gov/fact-sheets/2025/07/fact-sheet-the-united-states-and-european-union-reach-massive-trade-deal/
https://www.cnn.com/2025/12/05/europe/trump-national-security-plan-europe-latam-intl
https://www.bloomberg.com/news/articles/2025-12-05/trump-says-europe-risks-being-wiped-away-unless-societies-change

Nowa Strategia Bezpieczeństwa Narodowego USA oznacza znaczącą zmianę w priorytetach.

Niedawno opublikowana Strategia Bezpieczeństwa Narodowego USA oznacza znaczącą zmianę w amerykańskich priorytetach.

whitehouse.gov/National-Security-Strategy

1️⃣ Ameryka na pierwszym miejscu.
USA formalnie wracają do myślenia w duchu doktryny Monroe’a — skupiając się przede wszystkim na zabezpieczeniu własnej półkuli. Obejmuje to przesunięcie zasobów wojskowych z Europy, Bliskiego Wschodu i części Azji na zagrożenia takie jak masowa migracja, kartele i niestabilność w Ameryce Łacińskiej.

2️⃣ Chiny nie są zagrożeniem 
Chiny nie są już określane jako największe zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego. Zamiast tego, USA postrzegają Pekin głównie jako:
• konkurenta ekonomicznego
• ryzyko dla łańcuchów dostaw
• potęgę regionalną, której USA chcą zapobiec w dominacji nad Azją

3️⃣ Tajwan nie jest już „kluczowym interesem”.
USA twierdzą, że powstrzymanie konfliktu o Tajwan jest ważne — ale nie jest już najwyższym priorytetem.
Dokument otwarcie przyznaje:
• Chiny wkrótce mogą przewyższyć USA militarnie w regionie
• obrona Tajwanu może stać się niemożliwa, jeśli sojusznicy nie zwiększą własnych zobowiązań wojskowych

4️⃣ Koniec ideologicznych krucjat.
Po raz pierwszy od dekad polityka zagraniczna USA wyraźnie odrzuca próbę szerzenia demokracji lub przebudowy społeczeństw za granicą.
Zamiast tego USA deklarują chęć pragmatycznych relacji nawet z krajami o odmiennych systemach politycznych.

5️⃣ Walka z Chinami staje się ekonomiczna.
Chiny nie są już przedstawiane jako wróg definiujący zagrożenie cywilizacji, lecz jako silny konkurent gospodarczy, z którym trzeba sobie radzić poprzez odbudowę amerykańskiej potęgi w kraju, a nie prowadzenie niekończących się walk za granicą.
Celem jest „wygranie przyszłości gospodarczej”, a nie pokonanie Chin militarnie.
Strategia przyznaje:
• cła od 2017 roku nie zadziałały — Chiny się dostosowały
• USA nie są wystarczająco silne i potrzebują koalicji ekonomicznej do rywalizacji.

To rodzi oczywiste napięcie:
Jak stworzyć koalicję antychińską: narzucając sojusznikom cła i żądając od nich większych wydatków na obronę?

Strategia Ameryki uległa fundamentalnej zmianie. Nowa hierarchia priorytetów:

1️⃣ Ochrona ojczyzny i granic
2️⃣ Dominacja na półkuli zachodniej
3️⃣ Odbudowa siły gospodarczej
4️⃣ Zarządzanie — a nie konfrontacja z Chinami

Era globalnego policjanta i promowania demokracji oficjalnie się zakończyła.
Co najbardziej zdumiewające, strategia odrzuca starą misję narzucania demokracji na świecie. Koniec z przygodami zmiany reżimów, koniec z globalistycznymi fantazjami o przekształcaniu całych narodów. Stany Zjednoczone teraz dążą do praktycznych, pokojowych relacji z innymi państwami, niezależnie od ich wewnętrznych systemów.

Zaszufladkowano do kategorii O Świat | Otagowano

Polska pupilem USA? Strach jeży włosy na głowie!

Polska pupilem USA? Strach jeży włosy na głowie!

Doradca Donalda Trumpa rozpływa się nad Polską. „Dołączy do nas, aby zająć należne jej miejsce”.

DR IGNACY NOWOPOLSKI DEC 4

Według doniesień polskojęzycznych mediów „głównego nurtu”, Polska znów awansuje do grona „prymusów”.

Dla tych, którzy nie pamiętają sławetnego roku 1989, w którym to Polska „odzyskała niezależność”, przypominam, że natychmiast została Ona mianowana „prymusem” wśród byłych sowieckich wasali z Europy Środkowej, których wchłonęło Zachodnie Imperium Kłamstwa, a konkretnie UE.

W miarę przekształcania się Polski w trzeciorzędną unijną kolonię, zapomniano o tym pięknym tytule.

Dlatego też, z przerażeniem skonstatowałem fakt tego, że Moja Ojczyzna staje się „przyjacielem USA”!

Poniżej cytaty z polskojęzycznych elektronicznych szmatławców głównego nurtu.

polska/doradca-donalda-trumpa-rozplywa-sie

Amerykanie zorganizują na swoim terenie spotkanie największych gospodarek świata. Zaproszenie dostaną “przyjaciele, sąsiedzi i partnerzy” — zapowiedział Marco Rubio sekretarz stanu USA. Przy tej okazji sporo ciepłych słów padło o Polsce.

Stany Zjednoczone, które 1 grudnia przejęły przewodnictwo w grupie G20, zapowiedziały, że Polska zostanie zaproszona na przyszłoroczny szczyt w Miami.

Marco Rubio, sekretarz stanu USA, podkreślił, że nasz kraj zasługuje na miejsce w gronie największych gospodarek świata.

Stany Zjednoczone po raz pierwszy od 2009 roku będą gościć w przyszłym roku 20 największych gospodarek świata — zaznaczył Rubio w opublikowanym w środę komunikacie.

Sekretarz stanu napisał, że “szczyt G20 w 2026 roku będzie okazją, by docenić wartości innowacyjności, przedsiębiorczości i wytrwałości, które uczyniły Amerykę wielką i które wyznaczają ścieżkę do dobrobytu dla całego świata”.

Wiele lat temu sekretarz stanu USA, Henry Kissinger wypowiedział znamienną i niezwykle trafną sentencję:

Niebezpiecznie jest bycie wrogiem Stanów, jedyne co jest jeszcze bardziej groźnie, to bycie ich przyjacielem”.

Setki amerykańskich agentów, marionetek na kluczowych stanowiskach, zdrajców swych własnych narodów, itd. przekonało się już o tym na własnej skórze. Wielu dopiero się o tym przekona.

W kolejce czekają już Jarosław Kaczyński, Wladimir Zelenski, itd.

Lech Kaczyński już się o tym przekonał, jak Saddam Hussein, Osama bin-Laden i cała plejada innych.

Dlatego z głębokim niepokojem obserwuję „zaloty” amerykańskiego globalisty i członka deep state „premiera USA” Marco Rubio w stosunku do Naszej nieszczęsnej Ojczyzny.

Czyżby nasz nowy Prezydent Karol Nawrocki, już sprzedał się Zachodniemu Imperium Kłamstwa?

Jego ostatnie obraźliwe zachowanie w stosunku do węgierskiego Premiera Viktora Orbana, może to sugerować.

W tysiącletniej polskiej historii nie brak zdrajców i głupców.

Można więc spokojnie założyć, że Pan Nawrocki jest kolejnym z nich.[oby nie… md]

Jednakowoż moment do zdrady jest wyjątkowo niefortunny, zarówno dla Polski, jak i ewentualnych zdrajców.

Zachodnie Imperium Kłamstwa z USA na czele znajduje się na ekspresowej autostradzie do zagłady.

Wielka szkoda, że polityczne hieny, masowo okupujące polską „scenę polityczną”, nie są w stanie tego pojąć.

Stwierdzenie Rubio, że „innowacyjność, przedsiębiorczość i wytrwałość uczyniły Amerykę wielką”, zakrawa na kpinę. Zbrodnie, kłamstwa i finansowe manipulacje uczyniły Amerykę jednym z największych zbrodniarzy w historii świata. That is it!

Równie komiczna jest jego „pochwała” odnośnie „wielkości polskiej gospodarki”.

Na obecnym etapie „rozwoju” polska gospodarka z trudem produkuje opakowania, w które wkłada się importowane produkty. That is it!

Jednakowoż w dzisiejszej transformacji geopolitycznej, Nasza Ojczyzna pod mądrymi i patriotycznymi rządami, mogłaby ponownie znaleźć się w czołówce państw świata, zamiast w czołówce neokolonialnych rabów Zachodniego Imperium Kłamstwa.

Trump o imigrantach. „Ich kraj śmierdzi, nic nie robią, tylko narzekają”. Somalijczycy w USA wyłudzili ponad 1 mld dolarów.

Trump ostro o imigrantach. „Ich kraj śmierdzi, nic nie robią, tylko narzekają”

3.12.2025 https://nczas.info/2025/12/03/trump-ostro-o-imigrantach-ich-kraj-smierdzi-nic-nie-robia-tylko-narzekaja/

Donald Trump
NCZAS.INFO | Donald Trump. / foto: domena publiczna

Prezydent USA Donald Trump oświadczył we wtorek, że nie chce imigrantów z Somalii w Stanach Zjednoczonych, dodając, że niczego nie wnoszą, a ich kraj „śmierdzi”. Skomentował w ten sposób doniesienia o masowych wyłudzeniach publicznych pieniędzy przez somalijskich imigrantów w Minnesocie.

– Słyszałem, że Somalijczycy oszukali to państwo na miliardy dolarów, miliardy każdego roku, miliardy dolarów. I nic nie wnoszą. Jakieś 88 proc. jest na zasiłkach. Nie chcę ich w naszym kraju – powiedział Trump podczas wtorkowego posiedzenia gabinetu w Białym Domu.

– Będę z wami szczery? Ktoś powie: „Och, to niepoprawne politycznie”. Nie obchodzi mnie to. Nie chcę ich w naszym kraju. Ich kraj nie jest dobry z dobrych powodów. Ich kraj śmierdzi i nie chcemy ich w naszym kraju – dodał.

Jak zaznaczył, to samo może powiedzieć o innych krajach. Prezydent nie wymienił ich z nazwy.

Jak stwierdził, kraj będzie zmierzał w złą drogę, jeśli „nadal będzie wpuszczać śmieci”.

– Ilhan Omar (lewicowa kongreswoman pochodząca z Somalii – PAP) jest śmieciem. Jej przyjaciele to śmieci. To nie są ludzie, którzy pracują. To nie ludzie, którzy mówią: Chodźmy, chodźmy, zróbmy to miejsce wspaniałym. To ludzie, którzy nic nie robią, tylko narzekają – powiedział.

Trump odniósł się w ten sposób do tematu wykrycia wielomilionowych oszustw i wyłudzeń świadczeń socjalnych przez podmioty związane z somalijskimi imigrantami w Minnesocie. Choć sprawa miała być znana od lat, ostatnio zyskała rozgłos dzięki artykułom w „New York Times” i prawicowej prasie.

Według federalnego prokuratora Josepha Thompsona, jak dotąd postawiono zarzuty w sprawach opiewających łącznie na ponad 1 mld dolarów. Dotyczą one m.in. świadczenia fikcyjnych usług socjalnych.

Ze względu na skalę oszustw gubernator Minnesoty Tim Walz anulował niektóre programy społeczne w stanie, będącym głównym skupiskiem uchodźców z Somalii.

Według portalu „City Journal”, prowadzonego przez konserwatywnego aktywistę Christophera Rufo, część z pieniędzy wysyłanych przez Somalijczyków do rodzin w kraju trafia w ręce terrorystycznej organizacji al-Szabab. W poniedziałek minister finansów Scott Bessent ogłosił wszczęcie dochodzenia w tej sprawie.

Trump zaostrzył retorykę wobec imigrantów z krajów „trzeciego świata” – a we wtorek mówił też o krajach „czwartego świata” po zamachu na dwójkę żołnierzy Gwardii Narodowej w Waszyngtonie przez imigranta z Afganistanu. W ostatnich dniach zapowiedział m.in. całkowity zakaz migracji z tych państw, a także pozbawienie obywatelstwa naturalizowanych Amerykanów, którzy „podważają spokój”.

Według telewizji CBS, administracja Trumpa rozważa rozszerzenie liczby krajów objętych zakazem wjazdu z 19 do 30

Co młodzi amerykańscy izolacyjności sądzą o reszcie świata? [gadanie]

  • Co amerykańscy izolacyjności sądzą o Ukrainie i Polsce?
  • Jakie mogą być następstwa rozmów pokojowych dot. wojny na Ukrainie?
  • Czy pozycja Wołodymyra Zelenskiego się chwieje?
  • Jakie są największe problemy ukraińskiej armii?

Odpowiedzi na te oraz wiele innych pytań udzielił w rozmowie z Patrycjuszem Wyżgą Daniel Szeligowski, analityk, kierownik programu Europa Wschodnia w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych oraz gość kolejnego odcinka programu „didaskalia”!

Serdecznie zapraszamy do oglądania.

00:00:00 Najlepsze fragmenty

00:02:02 Amerykańscy izolacjoniści

00:15:55 Sytuacja na Ukrainie

00:25:40 Rozmowy pokojowe

00:35:32 Kwestia wyborów

00:50:00 Akceptacja dla zawieszenia broni

01:00:22 „Putin musi pozbyć się Zelenskiego”

01:04:09 Problemy ukraińskiej armii

01:09:40 Ukraina vs. propozycje pokojowe

01:21:35 Dwa scenariusze dla Ukrainy

01:26:29 News na żywo: Jermak odchodzi

Jermak odchodzi, co teraz zrobi Zełenski? [A co – jego mocodawcy i opiekunowie?]

I co teraz?

Jermak odchodzi, co teraz zrobi Zełenski?

Andriej Jermak, niemal wszechwładny szef sztabu Zełenskiego, „podał się do dymisji” po nalotach NABU. W Kijowie może teraz wybuchnąć chaos, ponieważ doprowadzi to do redystrybucji władzy.

Anti-Spiegel 28 listopad 2025 Thomas Röper https://anti-spiegel.ru/2025/jermak-geht-was-macht-selensky-jetzt/

Zaledwie kilka godzin temu informowałem o rewizjach przeprowadzonych przez Narodowe Biuro Antykorupcyjne Ukrainy (NABU) w mieszkaniu Jermaka i jego biurze w Administracji Prezydenta Ukrainy. Kilka godzin później Zełenski ogłosił w swoim nocnym wystąpieniu wideo, że Jermak złożył rezygnację. To, czy Jermak rzeczywiście zrezygnował z własnej woli, czy też został do tego „zmuszony”, pozostaje kwestią spekulacji.

Posunięcie to było od dawna oczekiwane i było tym głośniej oczekiwane w Kijowie po rewizjach NABU w mieszkaniu i biurze Jermaka. Jermak był de facto drugim najpotężniejszym człowiekiem w kraju; niektórzy uważali go wręcz za faktycznego władcę Ukrainy. Umiejętnie wykorzystał swoją pozycję szefa sztabu Zełenskiego do konsolidacji władzy, ponieważ to on pociągał za sznurki w służbach wywiadowczych, rządzie, ministerstwach, agencjach, przedsiębiorstwach państwowych itd. Narobił sobie w Kijowie wielu wrogów, którzy od dawna domagali się jego dymisji.

Po tym, jak afera korupcyjna ujrzała światło dzienne i ujawniono, że opublikowane nagrania rozmów skorumpowanych urzędników zawierały jednoznaczne dowody na udział Jermaka w tym procederze, apele o zwolnienie Jermaka przez Zełenskiego stawały się coraz głośniejsze, nawet w jego własnej grupie parlamentarnej. Jednak niecały tydzień temu Zełenski zwołał posłów swojej partii i stanowczo odrzucił te żądania.

W ostatnich miesiącach pojawiły się również powtarzające się doniesienia ze Stanów Zjednoczonych wyrażające dezaprobatę dla Jermaka. Lista przeciwników Jermaka rosła zarówno w Ukrainie, jak i poza nią, a liczba jego zwolenników malała. Doniesienia prasowe z ostatnich tygodni i miesięcy sugerowały, że Jermak ma już tylko jednego otwarcie popierającego go przyjaciela: Zełenskiego.

Niecały tydzień temu Zełenski był jedyną osobą, która otwarcie go wspierała. Nic dziwnego, skoro Zełenski potrzebował struktur władzy stworzonych przez Jermaka, aby utrzymać w ryzach narastającą krytykę swojej polityki.

Stany Zjednoczone zwiększają presję.

NABU powstało w 2016 roku pod presją Stanów Zjednoczonych i jest de facto podporządkowane rządowi USA. NABU zatrudnia agenta FBI, który nadzoruje jego pracę i bezpośrednio przekazuje „życzenia” Waszyngtonu.

Kiedy 10 listopada NABU ujawniło bombę w sprawie największej jak dotąd oficjalnie potwierdzonej afery korupcyjnej na Ukrainie, publikując nagrania skorumpowanych urzędników, którzy omawiali, jak oszukali firmę energetyczną Energoatom na sto milionów dolarów za pomocą sfałszowanych faktur, w Kijowie wybuchły niepokoje. NABU stopniowo publikowało kolejne nagrania przez pięć dni, zwiększając presję na Zełenskiego, a następnie wstrzymało działalność.

Dla wszystkich jest jasne, że te publikacje były sygnałem od Stanów Zjednoczonych do Zełenskiego. To, czego dokładnie administracja Trumpa oczekiwała od Zełenskiego, pozostaje kwestią spekulacji, ale ponieważ wkrótce potem ogłoszono plan pokojowy Trumpa, celem przecieków prawdopodobnie było zachęcenie Zełenskiego do pójścia na kompromis. Jednak Zełenski jak dotąd nie wykazał chęci kompromisu, a w szczególności Jermak publicznie określił „czerwone linie” dla Ukrainy, co należy interpretować jako wyraźną krytykę planu Trumpa.

Piątkowe przeszukania w rezydencji Jermaka nie były zatem prawdziwym zaskoczeniem. Świadczą one o wzroście presji ze strony rządu USA, a NABU przeszukało nawet biura w prezydenckiej rezydencji Zełenskiego. Presja na Zełenskiego rośnie.

W szczególności Jermak publicznie określił „czerwone linie” dla Ukrainy, co należy interpretować jako wyraźną krytykę planu Trumpa. 

Zełenski znacznie osłabiony

Jednak rząd USA prawdopodobnie (na razie) nie jest zainteresowany dyskredytacją samego Zełenskiego poprzez publiczne śledztwa korupcyjne, ponieważ prawdopodobnie woli osłabionego, a zatem łatwiejszego do kontrolowania Zełenskiego, niż nowego ukraińskiego przywódcę, który może być bardziej nieprzewidywalny.

Zełenski zdaje się na to liczyć, ponieważ oficjalnie podtrzymuje swój sprzeciw wobec planu Trumpa, nawet jeśli formułuje swoje odrzucenie tak dyplomatycznie, jak to tylko możliwe. To trochę jak gra w pokera między rządem USA a Zełenskim, w której rząd USA próbuje zmusić Zełenskiego do uległości, ale ten dzięki wsparciu UE potrafi się oprzeć, a Zełenski zakłada, że ​​rząd USA nie posunie się tak daleko, by ujawnić własną korupcję za pośrednictwem NABU.

Przeszukania w rezydencji Jermaka pokazują jednak, że rząd USA jest w pełni gotowy zaatakować bliskie otoczenie Zełenskiego i, w razie potrzeby, siać chaos w Kijowie, gdyby Zełenski nadal się buntował.

W każdym razie Zełenski jest osłabiony politycznie i narobił sobie wielu wrogów na Ukrainie. Zełenski został osłabiony politycznie przez śledztwa korupcyjne. Utrata Jermaka oznacza również utratę realnej władzy, ponieważ teraz pojawia się pytanie, czy znajdzie się ktoś, kto będzie w stanie szybko przejąć i kontrolować sieć władzy zbudowaną przez Jermaka.

Ukraińskie media donoszą, że nowy premier Ukrainy, Swiridenko, ma przejąć stanowisko Jermaka, ale nie zostało to jeszcze potwierdzone. Wymagałoby to jednak jej rezygnacji ze stanowiska premiera, co mogłoby również oznaczać kolejną rekonstrukcję rządu na Ukrainie.

Negocjacje z USA

Kolejnym dowodem na to, że USA chciały pozbyć się Jermaka i zwiększyć presję na Zełenskiego, jest fakt, że przeszukania w rezydencji Jermaka miały miejsce zaledwie dzień przed kolejną planowaną rundą rozmów amerykańsko-ukraińskich. Jermak wcześniej przewodził tym rozmowom jako szef delegacji ukraińskiej.

W swoim wystąpieniu wideo, w którym ogłosił rezygnację Jermaka, Zełenski ujawnił również, kto będzie teraz kierował negocjacjami, które delegacja ukraińska ma odbyć w sobotę ze specjalnym wysłannikiem Trumpa, Witkowem, i zięciem Trumpa, Kusznerem.

Delegacji ukraińskiej będzie teraz przewodzić szef ukraińskiego Sztabu Generalnego i sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego Ukrainy. Tym drugim jest Rustem Umerow, który również odgrywa rolę w aferze korupcyjnej i może stać się kolejnym celem NABU (Narodowego Biura Antykorupcyjnego), jeśli Ukraińcy nadal będą sprzeciwiać się woli USA.

„Fatalna kombinacja”

Powagę sytuacji ilustruje tweet polskiego premiera Tuska, który napisał na X, że spotkanie premiera Węgier Orbána z Putinem w piątek było „fatalną kombinacją”, podczas gdy ukraińskie negocjacje z Witkoffem pogrążone były w „chaosie”, a Kijów przeżywał „kryzys polityczny”.

W UE, gdzie afera korupcyjna powinna zostać całkowicie zignorowana, osłabienie Zełenskiego jest naturalnie postrzegane z dużym niepokojem. W końcu UE może wspierać Zełenskiego w kontynuowaniu wojny z Rosją tylko wtedy, gdy sam Zełenski będzie się tego domagał i nie ulegnie presji ze strony USA.

Co naloty na Jermaka mają wspólnego z pokojowym planem Trumpa?

Thomas Röper https://anti-spiegel.ru/2025/was-die-durchsuchungen-bei-jermak-mit-trumps-friedensplan-zu-tun-haben/

Bitwa za kulisami?

Co naloty na dom Jermaka mają wspólnego z pokojowym planem Trumpa?

Dziś rano ukraińskie Narodowe Biuro Antykorupcyjne przeprowadziło naloty na domy i biura Andrija Jermaka, szefa administracji prezydenckiej Zełenskiego. Naloty są prawdopodobnie bezpośrednio związane z pokojowym planem Trumpa i mają na celu zwiększenie presji na Zełenskiego.

Anti-Spiegel 28 listopad 2025

Często poruszałem kwestię, że skandal korupcyjny na Ukrainie jest prawdopodobnie bezpośrednio powiązany z nowym planem pokojowym Trumpa. Powodem tego jest fakt, że Narodowe Biuro Antykorupcyjne Ukrainy (NABU), które prawie trzy tygodnie temu zaczęło publikować nagrania audio, w których osoby bliskie Zełenskiemu omawiają, jak oszukają ukraińską firmę energetyczną Energoatom na co najmniej sto milionów dolarów za pomocą sfałszowanych faktur za prace budowlane, zostało założone przez rząd USA w 2016 roku i jest kontrolowane przez rząd USA. Oznacza to, że publikacje te zostały dokonane co najmniej za przyzwoleniem rządu USA, a prawdopodobnie nawet na jego polecenie.

Przez pięć dni NABU publikowało drobne informacje, pogrążając polityczny Kijów w chaosie i wywierając ogromną presję na Zełenskiego, po czym wstrzymało się z ich publikacją. Zaledwie kilka dni później ujawniono nowy plan pokojowy Trumpa, którego treść Zełenski uznał za głęboko nie do przyjęcia.

Nie trzeba być jasnowidzem, żeby dostrzec związek: rząd USA ewidentnie chciał wywrzeć presję, publikując zarzuty korupcyjne w bliskim otoczeniu Zełenskiego, mając nadzieję, że skłoni go do zaakceptowania planu pokojowego. Stało się tak, ponieważ wisiała w powietrzu niewypowiedziana groźba, że ​​NABU ujawni kolejne nagrania audio i inne dowody dotyczące jeszcze bliższych współpracowników Zełenskiego, a w szczególności jego szefa sztabu, Andrieja Jermaka, i potwierdzające jego udział w korupcji. NABU prawdopodobnie posiada nagrania potwierdzające udział Zełenskiego.

Wiedziano już, że Jermak odgrywa rolę w nagraniach. Skorumpowani urzędnicy zwracali się do siebie, używając pseudonimów w nagraniach, a także wspomniano o roli pewnego „Ali Baby”, co odnosi się do Jermaka, którego pełne imię brzmi Andriej Borisowicz Jermak. „Ali Baba” pochodzi od inicjałów jego imion, A. B.

Jermak od dawna uważany jest za siłę stojącą za tronem w strukturze władzy Zełenskiego na Ukrainie, ponieważ sprawuje kontrolę nad służbami wywiadowczymi, agencjami rządowymi, przedsiębiorstwami państwowymi i parlamentem. Jermak kontroluje Ukrainę tak wszechstronnie, że niektórzy w Kijowie uważają jego, a nie Zełenskiego, za prawdziwego władcę.

W parlamencie, gdzie Jermak narobił sobie wielu wrogów i ma niewielu przyjaciół, od dawna pojawiają się wezwania do dymisji Zełenskiego. Oczywiście żądania te stały się jeszcze głośniejsze po ujawnieniu korupcji, ale Zełenski jak dotąd odmawia podporządkowania się i kurczowo trzyma się Jermaka. Jest to zrozumiałe z perspektywy Zełenskiego, ponieważ bez Jermaka Zełenski prawdopodobnie straciłby kontrolę nad krajem.

Jermak jest również zagorzałym przeciwnikiem planu Trumpa i przewodniczył delegacji ukraińskiej podczas ostatnich negocjacji z delegacją USA, w tym z sekretarzem stanu USA Rubio, w Genewie. Nic więc dziwnego, że kontrolowana przez rząd USA agencja NABU przeszukała w piątek rano zarówno mieszkanie, jak i biuro Jermaka.

Fakt, że NABU przeprowadziło już pierwsze przeszukanie w administracji prezydenckiej Zełenskiego, można z pewnością interpretować jako ostrzeżenie skierowane osobiście do Zełenskiego.

==========================

md:

A czemu nie wezmą się za głównego Srula – rabusia?? On jest tam celowo wsadzony, jako reprezentant tak sił Izraela, jak i finansów z USA?

Chyba najbliższe dni dadzą rozwiązanie tej ciekawej łamigłówki

Douglas Macgregor ostrzega [?] przed wojskowym zamachem na Ukrainie

Douglas Macgregor ostrzega przed

wojskowym zamachem na Ukrainie

zygmuntbialas/douglas-macgregor-ostrzega-przed-wojskowym-zamachem-na-ukrainie

Według byłego doradcy Pentagonu Douglasa Macgregora, na Ukrainie przygotowywany jest wojskowy zamach stanu mający na celu obalenie Wołodymyra Zełenskiego. Otwarcie mówi się o natarciu wojsk ukraińskich na Kijów. Jednocześnie Waszyngton przygotowuje ponoć ucieczkę Zełenskiego do Izraela.

A zaczęło się tak: 2022 rok – Wiele firm na całym świecie oferuje świece modlitewne z wizerunkiem Zełenskiego stylizowanego na Jezusa Chrystusa. Niektóre z nich miały być przeznaczone ‚na szczytny cel’, a zyski miały ‚trafić na Ukrainę’.

Wysiłki USA zmierzające do znalezienia politycznego rozwiązania konfliktu na Ukrainie mogą wkrótce okazać się nietrafione. Płk Macgregor uważa, że Ukraina stoi na krawędzi wojskowego zamachu stanu. Według niego ukraińskie siły zbrojne mogą wkrótce ‚obrać kurs na Kijów’, aby obalić Zełenskiego. Macgregor uważa również, że Waszyngton może przygotowywać ucieczkę byłego prezydenta.

Udzielił tych ostrzeżeń w kilku wywiadach, w tym z profesorem  Glennem Diesenem na swoim kanale YouTube oraz z Danielem Davisem na kanale Deep Dive. Macgregor mówi o otwartych rozmowach na Ukrainie na temat ewentualnego marszu sił zbrojnych na stolicę. W wywiadzie z Glennem Diesenem wyjaśnił:

„Teraz toczy się otwarta dyskusja o natarciu wojsk ukraińskich na Kijów w celu pozbycia się Zełenskiego i jego skorumpowanego rządu. Dlatego nie jestem pewien, czy którykolwiek z tych fantastycznych pomysłów na porozumienie pokojowe – jakiekolwiek porozumienie, które Waszyngton opracowuje, a następnie uzgadnia z Europejczykami – jest nadal realny, a nawet aktualny. Wydarzenia rozwijają się szybciej, niż Zachód jest w stanie nadążyć”.

‚Wszystko się wali’ – pułkownik o sytuacji reżimu w Kijowie

Ekspert dostrzega gwałtowne osłabienie ukraińskiego systemu przywództwa. W rezultacie opinia publiczna zaczyna lepiej rozumieć prawdziwą naturę relacji między Zachodem a Rosją:

„Wszystko się wali. Cała sieć oszustw, głęboko zakorzeniona na Zachodzie, rozpada się. Wszyscy politycy, którzy byli hojnie opłacani za podtrzymywanie mitu, że Ukraina walczy z agresywną i niebezpieczną Rosją, znikają. Ponieważ Rosja nie jest zainteresowana wojną z nami – państwami zachodnimi – i nigdy nie była”.

USA mogą przygotowywać odejście Zełenskiego

W rozmowie z Danielem Davisem Macgregor poszedł jeszcze dalej. Uważa, że możliwe jest, że Waszyngton przygotowuje plan wywiezienia Zełenskiego i jego otoczenia z kraju: „Myślę, że trwają przygotowania do wysłania Zełenskiego i jego otoczenia do Izraela”. Według eksperta były prezydent mógłby tam skorzystać z immunitetu.

Zełenski jest obecnie ‚jedną nogą na Ukrainie, a drugą już na pokładzie samolotu’ – powiedział Macgregor. Wcześniej amerykański ekonomista Jeffrey Sachs oskarżył Waszyngton o zorganizowanie zamachu stanu na Ukrainie już w 2014 roku. Przypomniał, że w lutym 2014 roku wspierany przez USA zamach stanu doprowadził do odsunięcia od władzy prezydenta Wiktora Janukowycza.

Śledztwa w sprawie korupcji przeciwko otoczeniu Zełenskiego

Jednocześnie Ukraina rozszerza śledztwa korupcyjne przeciwko osobom bliskim Zełenskiemu. W centrum uwagi znajduje się biznesmen Timur Mindicz – jeden z najważniejszych finansistów prezydenta.

Jest on oskarżony o korupcję w związku z zakupem dronów dla ukraińskich sił zbrojnych przez firmę Fire Point. Śledztwo dotyczy również przestępczych praktyk na rynku energetycznym. Mindicz opuścił już Ukrainę [udając się przez Polskę do Izraela – przypis ZB]. (udając – uciekł. md)

https://freedert.online/europa/263174-ex-pentagon-berater-warnt-vor-militaerputsch-gegen-selenskij

Opracował: Zygmunt Białas

Pearl Harbor pod Białym Domem?

Pearl Harbor pod Białym Domem

28.11.2025 https://wolnemedia.net/pearl-harbor-pod-bialym-domem

Tytuł tego artykułu może odstraszać czy też zniechęcać czytelników polskich do zapoznawania się z nim, bo przecież co nas tutaj nad Wisłą interesuje jakaś tam Ameryka Północna? Jeżeli jednak przeczytacie państwo ten tekst, zrozumiecie, że jego treść jest niezwykle dla nas istotna. Dla nas mieszkańców Europy Środkowej.

Dwa dni temu w stolicy USA Waszyngtonie doszło do strzelaniny. Niby nic nowego i nadzwyczajnego – Stany Zjednoczone to przecież kraj strzelanin. Jest jednak coś, co musi przykuwać uwagę: ofiarami strzelaniny byli żołnierze, natomiast zamachowcem był współpracownik CIA. Prosty schemat się więc tutaj nasuwa: CIA to ci źli, wojsko to ci dobrzy. Byłoby to zgodne z administracją Trumpa, którą przede wszystkim popierają wojskowi a wywiad jest przez Trumpistów, MAGA-owców i innych tego typu nazywany siedliskiem zła, złowrogim głębokim państwem. Wytwory wyobraźni Trumpistów są tutaj jednak mało istotne. Istotniejsze są fakty.

Otóż do strzelaniny pod Białym Domem, z udziałem agenta CIA i żołnierzy Gwardii Narodowej, dochodzi w przeddzień zatwierdzenia przez Trumpa Strategii Bezpieczeństwa Narodowego i Strategii Obronnej USA. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że ich treść będzie podobno rewolucyjna. Tak, nie ewolucyjna, lecz rewolucyjna.

Otóż pierwszeństwa nie ma mieć wojna z terrorem, która już w pierwszej administracji Trumpa nie miała pierwszeństwa. Pierwszeństwa nie mają mieć również mocarstwa konkurencyjne – Rosja i Chiny – a przynajmniej to pierwsze. Priorytet uzyskać ma obrona terytorium USA oraz problem chiński. Krótko mówiąc: po części mocarstwa, jednak po części obszar doktryny Monroe – zachodnia półkula. A gdzie islamski terroryzm? Cóż, daleko.

Teraz zagadka: który kraj traci najwięcej na wycofywaniu USA na półkulę zachodnią, a jego istnienie zależy wyłącznie od dobrej woli Waszyngtonu? Jeżeli pomyśleliście państwo, że Izrael to mieliście racje. Największym przegranym wycofywania USA na zachodnią półkulę jest Izrael. Ale w doktrynach tych może też być coś jeszcze. Coś, co wynika z powyższego. Otóż sekretarz wojny Hegseth w marcu roku bieżącego nakreślił tymczasowe wytyczne, według których kraje wrogie interesom USA, oprócz Chin i półkuli zachodniej, mają być tłamszone przez sojuszników Waszyngton, a nie samych Amerykanów. A więc w przypadku Bliskiego Wschodu przez Izrael. USA więc sygnalizują jasno zmniejszanie wsparcia dla porządków bliskowschodnich.

I tym momencie, już po zatwierdzeniu dwóch strategii przez Kongres a tuż przed zatwierdzeniem ich przez Trumpa, pod nosem Trumpa agent CIA, Afgańczyk, dokonuje zamachu terrorystycznego na amerykańskich wojskowych. Jak należy to rozumieć?

Cóż, bardzo prosto: islamski terroryzm jest wciąż zagrożeniem i USA nie mogą wycofywać się z Bliskiego Wschodu. Kto jest więc głównym beneficjentem tej strzelaniny pod Białym Domem? Oczywiście Izrael. Ale także Arabia Saudyjska czy też Zjednoczone Emiraty Arabskie. Jak wiemy, kraje te często ze sobą współpracują, na przykład przeciwko słabym wobec Iranu amerykańskim Demokratom.

Nie wierzycie państwo? Oto chyba najbardziej znana syjonistyczna propagandzistka z USA Laura Loomer.

Wpis oczywiście ma usprawiedliwiać ludobójstwo w Strefie Gazy. Jednak fakt, że szefowa wywiadu narodowego Tulsi Gabbard także podnosi larum o radykalny islamski terroryzm, sugeruje nam, że powiew nowej wojny z terrorem może być wkrótce odczuwalny. Albo chociaż wojenki.

„Z całego serca modlę się za żołnierzy Gwardii Narodowej stanu Wirginia Zachodnia, którzy zostali postrzeleni przez radykalnego islamskiego terrorystę z Afganistanu i nie będą mogli spędzić Święta Dziękczynienia w gronie swoich bliskich” – napisała w serwisie „X”.

Dlaczego jednak tak bardzo istotne jest to, że szefowa wywiadu narodowego USA wspomina islamski terroryzm w kontekście zamachowca? Otóż Jednostka 03, szwadron śmierci CIA, dla którego pracował Afgańczyk, zajmowała się… likwidacją „terrorystów”, czyli wrogów amerykańskiej dominacji nad Afganistanem. Generalnie Talibów. Jednostki Zero, szwadrony śmierci CIA, nazywano także „zespołami ds. zwalczania terroryzmu”.

Pogromca terrorystów radykalnym islamskim terrorystą?

Jest coś jednak jeszcze. Otóż kompromitacja wywiadu.

Jeżeli pamiętacie państwo późną wiosnę 2025 roku i wojnę Iranu z Izraelem to pamiętacie zapewne, że wywiad USA był przeciwko wojnie. Iran nie posiada wojskowego programu nuklearnego — tak mówiła w marcu wspomniana już Tulsi Gabbard. A do budowy bomby potrzebuje jeszcze trzy lata — brzmiały tezy służb szpiegowskich USA. Fanatyczny Syjonista Trump jednak nic sobie z tych doniesień nie robił i wsparł żydowską agresję, a potem sam dokonał agresji na islamską republikę, bombardując jej cywilny program jądrowy. Stwierdził, że Gabbard mówiąca o nieposiadaniu przez Iran wojskowego programu nuklearnego, się myli.

Ale wywiad był nie tylko przeciwko wojnie z Iranem w 2025 roku. Był także przeciwko wojnie z Iranem w 2019 roku, hamując zapędy Trumpa, Wówczas ten miał twierdzić, że CIA nie zna się na rzeczy. A więc on, oligarcha z Nowego Jorku, jest w wywiadzie lepszy. Mniej więcej to samo co w roku bieżącym.

Ten żałosny kabaret był jednak sygnałem, że wywiad będzie przez syjonizm podważany. Przypomnijmy, że w 2003 roku CIA także była przeciwko wojnie z Irakiem, którą napędzali żydowscy neokonserwatyści z Biura Planów Specjalnych w Pentagonie. Amerykański wywiad był więc 3-krotnie przeciwko wojnom Stanów Zjednoczonych w interesie reżimu syjonistycznego.

I teraz, być może w czasie całkowitej redefinicji amerykańskiej obronności i bezpieczeństwa na rzecz Chin i Ameryki Łacińskiej, współpracownik wywiadu amerykańskiego dokonuje ataku na Gwardzistów Narodowych pod samym nosem Trumpa.

Przecież to oczywista kompromitacja amerykańskich służb szpiegowskich. W czyim interesie była ona? Stanów Zjednoczonych? Bynajmniej. Jednak prosyjonistycznych kręgów w USA już tak. Koncernów zbrojeniowych? Zapewne. Lecz przede wszystkim była w interesie Izraela. Izrael jest głównym beneficjentem próby ponownego przekierowania polityki zagranicznej i obronnej USA na Bliski Wschód i szerzej na Afganistan, skąd zamachowiec Rahmanullah Lakanwal pochodził. Ale także uzasadniania tym zamachem ludobójstwa Palestyńczyków.

Oczywiście skompromitowani zostali także Demokraci, którzy tego terrorystę do USA sprowadzili. Ale przyznacie państwo: agent CIA zabija amerykańskich żołnierzy — to nie brzmi korzystnie dla amerykańskiego wywiadu.

Co jednak ma to wspólnego z Polską i Europą Środkową?

Otóż jak wiemy, w słownikach języka angielskiego w USA nie ma słowa pokój. Kiedyś udawali, że takie słowo tam istnieje, jednak od 2025 roku maska została zrzucona i nawet Departament Obrony zmieniono na Departament Wojny. Oznacza to, że USA cały czas muszą gdzieś prowadzić wojny. A więc napadać, mordować i grabić, bo taka jest idea każdej wojny. Przekierowanie uwagi USA na Amerykę Łacińską i Chiny i odciągnięcie jej od Bliskiego Wschodu jest niezwykle korzystne dla Polski. Po pierwsze, bo polscy żołnierze nie pojadą na amerykańskie wojny – niby dlaczego mielibyśmy zabijać jakichś Wenezuelczyków? Po drugie, bo USA nie będą tworzyć kolejnych mas imigrantów do Europy. Po trzecie więc i najważniejsze: im więcej wojen USA w Azji Wschodniej i w Ameryce Łacińskiej, tym mniej w Europie Wschodniej.

Odwrócenie uwagi USA, w ramach nowych strategii obronności i bezpieczeństwa, od Europy i Bliskiego Wschodu, jest więc dla nas korzystne. Tak, są jakieś aspekty rządów Trumpa dla nas korzystne. Przynajmniej teoretycznie. Jednak powrót USA na Bliski i Środkowy Wschód, w ramach np. Afganistanu, jest oczywiście niekorzystny, bo tworzy pretekst dla jakiejś kolejnej koalicji chętnych, w którą amerykańska nadwiślańska agentura może nas czasami chcieć wciągać. A kolejna wojna może otworzyć nowe szlaki migracji, biorąc pod uwagę, że chociażby stolicy Iranu Teheranowi zaczyna brakować wody. Jak wiemy, o wodę Iran prowadzi wojnę właśnie z Afganistanem.

Zamach z Waszyngtonu był więc dla nas niekorzystny. Miejmy nadzieję, że nie zmieni jednak polityki USA i nie spowoduje powrotu do syjonistycznej farsy pod tytułem wojna z terroryzmem, w ramach której, jak pamiętamy, terroryści wspierani przez CIA walczyli z terrorystami wspieranymi przez Pentagon.

W przypadku tego zamachu należy rozpatrzyć jeszcze jedną opcję: obecny szef CIA John Ratcliffe jest znany z miłości do Izraela. Serwis „The Grayzone” nazwał dyrektora CIA „stenografem Mossadu”, czyli osobą prowadzącą izraelską politykę. Informacje te pochodzą od urzędnika Białego Domu Trumpa, który izolował przeciwników wojny z Iranem.

Ratcliffe miał dostarczać administracji sfabrykowane dane wywiadowcze odnośnie Iranu, celem legitymizacji wojny. Dyrektor Wywiadu Narodowego USA Tulsi Gabbard, koordynująca działania całej wspólnoty wywiadowczej Stanów Zjednoczonych, mniej więcej w tym samym czasie, lecz trochę wcześniej twierdziła, jak już wspomniałem, że Iran nie ma programu wojskowych zbrojeń jądrowych. A więc że nie ma podstaw do wojny.

Czyżby więc ktoś chciał, aby i w CIA terroryzm islamski powrócił na świecznik? Ja nic nie sugeruje. Ja tylko głośno myślę.

Autorstwo tekstu i zrzutów ekranów: Terminator 2019
Źródło: WolneMedia.net

Źródłografia

1. https://thegrayzone.com/2025/06/21/trump-cia-director-ratcliffe-and-centcoms-kurilla-mossad-stenographers-iran/

2. https://www.cfr.org/expert-brief/america-first-meets-national-security-and-defense-strategies

3. https://www.o2.pl/informacje/strzelanina-w-waszyngtonie-zamachowiec-wspolpracowal-z-cia-7226377368541920a

4. https://www.latimes.com/world/middleeast/la-fg-cia-pentagon-isis-20160327-story.html

5. https://wolnemedia.net/w-oczekiwaniu-na-izraelska-falszywa-flage/

6. https://www.tehrantimes.com/news/508560/CIA-director-acknowledges-Iran-s-peaceful-nuclear-stance

7. https://x.com/LauraLoomer

8. https://x.com/DNIGabbard/status/1994032726400278921

9. https://edition.cnn.com/2025/06/17/politics/israel-iran-nuclear-bomb-us-intelligence-years-away

10. https://www.ndtv.com/world-news/us-intelligence-refutes-israel-says-iran-3-years-from-making-nukes-report-8691749

11. https://www.politifact.com/article/2025/jun/23/Tulsi-Gabbard-Iran-nuclear-weapon-Donald-Trump/

12. https://wydarzenia.interia.pl/zagranica/news-strzelanina-w-waszyngtonie-nie-zyje-postrzelona-gwardzistka,nId,22461452

13. https://theintercept.com/2022/11/20/taliban-afghanistan-zero-unit-migrants/

Friday Funnies: Free Stuff! Just get in line… [nie bój się, analfabeto]

Friday Funnies: Free Stuff!

Just get in line…

DR. ROBERT W. MALONE NOV 28








True story:








A fun fact: according to recent registration data, Washington DC records a grand total of five percent Republican voters.



So… hundreds of thousands of federal employees have effectively been forced to stop remote working in 2025 (in partial or full-time capacity). 

One can just imagine what the new normal at any Federal office in DC now looks like…



This week’s most absurd headline:

YELLOW JOURNALISM 

Over in Mainstream Media LA-LA land, the advocacy journalism continues. Where “journalists” are blaming President Trump for the horrific shooting of the two National Guardsmen, and writing that more National Guardsmen will be targeted, because they shouldn’t be there. Yep – liberals are blaming President Trump…
Pretzel logic from the press… at this point, why should we expect anything more?

In response to the shooting, President Trump is putting 500 more National Guardsmen on duty in DC. 

I for one, believe this is the correct response – This President of the United States doesn’t back down to threats and violence. Jill and I drive up to DC fairly frequently, and it certainly feels safer to us these days than before the President took action.

Polski konspekt, English video; Douglas MacGregor: NATO Lost the War – Empire of Lies Collapses

[Umieszczam, zachęcony tekstem Pokutujący łotra obok. Wydawało mi się zbyt „mocne” … md]

==============

Polski konspekt, English video; Douglas Macgregor: NATO Lost the War – Empire of Lies Collapses

Zachodnie Imperium Kłamstwa rozpada się na naszych oczach, ale jego „przywódcy” z uporem kontynuują swą księżycową narrację! 

DR IGNACY NOWOPOLSKI NOV 27

Pomimo, że wydarzenia na Ukrainie toczą się z zawrotną szybkością, zachodni „przywódcy” pozostają w swym obłąkanym świecie iluzji, tak jakby negowanie realiów mogło wpłynąć na ich zmianę.

Ukraińska armia praktycznie się rozpadła, a niektórej jednostki maszerują na Kijów, prawdopodobnie w celu usunięcia zbrodniczego reżimu żydowskiego „prezydenta” Zełenskiego. Nikt nie ma już żadnych wątpliwości, że dopóki żydo-banderowcy kontrolują Kijów, na jakiekolwiek inicjatywy pokojowe nie ma co liczyć. Ukraińcy zdali sobie wreszcie sprawę, że w czasie gdy oni się całkowicie wykrwawili, stracili swą gospodarkę i de facto kraj, żydowski reżim Zełenskiego rabował miliardy „pomocy militarnej” i lokował na swych kontach, lub w nieruchomościach. Teraz ta zbrodnicza banda znajduje się „jedną nogą” na pokładzie prywatnych samolotów, gotowych do odlotu do Izraela, gdzie zgodnie z jego prawodawstwem, nie wydaje się żydów gojom, nawet tych, którzy popełnili największe zbrodnie.

Z drugiej strony europejscy „przywódcy” NATO & UE”, nawet na milimetr nie zbaczają z dotychczasowego kursu, za wszelką cenę podtrzymując narrację wojenną w stosunku, do oczywistego zwycięzcy, jakim mieni się RF.

Dynamika zmian na polu walki jest tak gwałtowna, że nie są oni w stanie nawet zareagować na zachodzące zdarzenia.

Cały teatr wojny rozpada się na naszych oczach. Natomiast ci „politycy”, którzy są sowicie wynagradzani za utrzymywanie fikcyjnej narracji, nawet nie spowalniają swych oczywistych kłamstw.

Imperium kłamstwa rozpada się.

Elektorat zaczyna rozumieć, że autentyczne bezpieczeństwo można uzyskać w Europie tylko w postaci ułożenia poprawnych stosunków z Moskwą.

Niedługo niemiecka AfD przejmie władzę w Berlinie i zacznie budować nowe mosty pomiędzy Moskwą i Berlinem.

Poważną sprawą jest to, że UE & NATO odchodzi od retoryki „wspierania Ukrainy”, do retoryki „bezpośredniej kinetycznej konfrontacji z RF”.

Globaliści rządzący Europą chcą za wszelką cenę utrzymać się przy władzy nawet kosztem wojennej katastrofy.

Estoński głupiec Kaja Kallas biegająca po świecie i opowiadająca głupoty na temat „rosyjskiego zagrożenia”, zostanie w końcu wyśmiana w miarę wzrostu świadomości unijnego elektoratu.

Czy jednak nastąpi to na czas? Trudno prorokować.

W każdym bądź razie, utrzymanie tego totalnego zakłamania w Europie nie jest możliwe na dłuższą metę i dlatego podkreślam raz jeszcze, że Imperium Kłamstwa upada!

Z drugiej strony Rosja nie ma najmniejszego zamiaru atakować Europę, a nawet wchłaniać zachodniej banderowskiej Ukrainy ze Lwowem.

Nikt przy zdrowych zmysłach nie chciałby się wpakowywać w europejskie kłopoty, a poza nimi nie ma w Europie nic godnego uwagi.

Stąd też wynika rosyjska powolna strategia militarna.

Rozpad UE i NATO, można mierzyć tygodniami, miesiącami, a nie latami czy dekadami.

Wydaje mi się, że zarówno Polakom, jak Niemcom zaczynają świtać myśli o przymusowej deportacji Ukraińców z tych krajów i wysłaniu ich na front wschodni, zamiast maszerowania w ich imieniu do rosyjskiej maszynki do mielenia mięsa armatniego.

Istnieje też prawdopodobieństwo, że Ukraińcy zaczną terrorystyczne ataki w tych krajach jako „zemstę za zdradę ukraińskich interesów”.

Uważam, że propozycja Miedwiediewa dotycząca przyłączenia zachodniej Ukrainy do Polski, staje się coraz bardziej pociągająca. Zwłaszcza, że trzeba mieć na uwadze następujący rozpad struktur Europejskich (UE & NATO).

Im szybciej się to stanie, tym lepiej, by nie „kusić” europejskich złodziei perspektywą zrabowania rosyjskich aktywów z centralnego Banku w Brukseli i przekazania ich zorganizowanej przestępczej klice z Kijowa, którą de facto są gangsterzy Zełenskiego.

To co pozostało z tzw. „Ukrainy” jest tylko zorganizowaną grupą przestępczą. Jeśli więc, Europejczycy nie przejawią aktywności w stabilizacji tego co zwie się obecnie „Ukrainą”, to nie pozostanie żadnej alternatywy poza wspomnianym już planem Miedwiediewa.

Należy podkreślić, że również Rosjanie chcą stabilizacji tego terytorium i stąd wyniknął Plan Miedwiediewa. Dotyczy to nie tylko Ukrainy, ale także państw ościennych jak Niemcy czy Polska, z którymi RF musi mieć w miarę normalne stosunki.

Tak więc z każdym dniem Imperium Kłamstwa rozpada się coraz bardziej i będzie to miało konsekwencje wyborcze. Globaliści utraca władzę.

Ale na tym nie koniec problemów Europy. Miliony kolorowych emigrantów, których sprowadzili globaliści, to beczka prochu z zapalonym lontem, która może doprowadzić do rewolucji, wojny domowej, czy powstania. Najlepszym tego przykładem jest Brytania, która bliska jest społecznemu wybuchowi.

NATO rozpada się już na naszych oczach, a zastąpią go regionalne europejskie sojusze, które już tworzą się w wschodniej części UE.

Ameryka jest kontrolowana przez globalnych oligarchów finansowych, którym leży na sercu jedynie ilość dolarów na kontach. Jest to głęboko skorumpowany system „finansowego kapitalizmu”. Aby Ameryka odzyskała suwerenność i mogła zacząć odbudowę swej gospodarki, ci ludzie muszą odejść. Nieunikniony upadek dolara, jako waluty rezerwowej powinien to skatalizować, co nie znaczy że odnowa amerykańskiej gospodarki powiedzie się.

Obecnie USA nie mają de facto rządu, ale „koncern finansowy”, który myśli jedynie o wzbogaceniu się nielegalnym sposobami. Pod tym względem przestępcza organizacja pod nazwą „Ukraina”, jak ulał pasuje do swego największego pryncypała : Stanów Zjednoczonych.

Z tego też powodu, Ameryka nie jest w stanie pomóc Europie w jej katastrofalnym położeniu i zaoferować czegokolwiek racjonalnego!

Z militarnego punktu widzenia, o ile klęska USA w Afganistanie, była postrzegana, jako poważne potknięcie NATO, to sromotna klęska Sojuszu w wojnie proxy z Rosją na ukrainie, stanowi kompletny blamaż i kompromitację. Mit „najpotężniejszego sojuszu militarnego w historii świata” rozpadł się jak domek z kart.

Wszystkie pozostałe kłamstwa Imperium rozpadają się żałośnie na oczach świata!