Hipokryzja holenderskich Żydów: jesteśmy za przyjmowaniem imigrantów, lecz przeciwni lokowaniu ich niedaleko naszych dzielnic !

Przedstawiciele społeczności żydowskiej zamieszkującej w południowej dzielnicy Amsterdamu wyrazili zaniepokojenie w związku z planami zakwaterowania w lokalnym ośrodku pomocy 400 uchodźców z Syrii i Iraku.

——————————

Po ogłoszeniu przez władze miasta planów przyjęcia imigrantów i ulokowania ich w budynkach rządowych, również w tych położonych kilometr od Buitenveldert, największego skupiska Żydów mieszkających w Holandii, rozległ się sprzeciw społeczności żydowskiej.

Centralny Zarząd Żydowski (CJB) jest zaniepokojony „możliwością incydentów”, a szef CJB, Ron van der Wieken, nie mógł lepiej ukazać hipokryzji środowisk żydowskich, stwierdzając: „Aby nie było żadnych wątpliwości: społeczność żydowska jest całkowicie za przyjmowaniem uchodźców wojennych, ale [w tym przypadku] mamy duże zastrzeżenia”. Te zastrzeżenia dotyczą oczywiście nie tyle przyjmowania uchodźców – bowiem łatwo jest wypowiadać gładkie zapewnienia w imieniu innych – lecz lokowania ich w dzielnicach niedaleko społeczności żydowskich.

Innymi słowy: ci, co najwięcej rozprawiają na temat „ksenofobii” i „antyimigracyjnych nastrojów” u innych, gdy skonfrontowani zostają z rzeczywistością i poddani zostają tym samym warunkom, o które nawołują, sami stają się największymi wrogami przyjmowania uchodźców. Albo jeszcze krócej o hipokryzji żydowskich działaczy: są pierwsi w narzucaniu warunków innym, a ostatni w przyjmowaniu ich przez siebie.

Jest jeszcze jeden ważny element tak często pomijany w dyskusjach nad problemem imigrantów, a chodzi właśnie o prawdziwe przyczyny rozlokowywania obcych kulturowo imigrantów wśród społeczności – tak w Europie jak i w Stanach Zjednoczonych. Otóż najbardziej zainteresowaną grupą etniczną w dywersyfikacji narodowościowo-etniczno -religijno-kulturowej są właśnie Żydzi. Jak szczerze przyznał to swego czasu Leonard S. Glickman, prezydent Hebrew Immigrant Aid Society, w odniesieniu do podnoszenia kwot przyjmowania imigrantów w Stanach Zjednoczonych: „Im bardziej amerykańskie społeczeństwo jest zdywersyfikowane, tym bezpieczniej dla Żydów.”

Opracowanie: WWW.BIBULA.COM na podstawie: NLTimes (Oct 13, 2015) | http://www.nltimes.nl/2015/10/13/jewish-leaders-say-no-to-syrian-refugees-on-anti-semitism-concern/

Operacja przerzutu ukraińskich Żydów. Przygotowali się wcześniej. Główny szlak prowadzi przez Warszawę.

Trwa wielka operacja przerzutu Żydów do „kraju przodków”. Była przygotowywana kilka tygodni przed rozpoczęciem rosyjskiej inwazji na Ukrainę – podaje „Rzeczpospolita”.

Jak podaje dziennik, główny szlak wiedzie przez Polskę. Inne przez Rumunię, Węgry i w mniejszej skali przez Mołdawię.

Centrum dowodzenia znajduje się w hotelu Novotel w centrum Warszawy, działa tu tymczasowy oddział ambasady izraelskiej, pracują przedstawiciele organizacji, w tym Agencji Żydowskiej, zajmujący się organizowaniem aliji, powrotu do kraju przodków, czyli migracji do Izraela.

„Pierwszy lot z Warszawy odbył się w poprzedni wtorek. Potem kolejne dwa. Na piątek i sobotę szykujemy następne” – powiedział „Rzeczpospolitej” Szmuel Szpak, główny menedżer operacji przerzutu, wcześniej przez cztery i pół roku szef Agencji Żydowskiej na Ukrainie (ewakuował się z Kijowa wraz z pracownikami ambasady izraelskiej pod koniec lutego).

„Mieliśmy informację”

Poinformował, że przygotowania zaczęły się pod koniec stycznia. Na uwagę gazety, że to dużo wcześniej, niż Putin zaczął wojnę, odpowiedział: „Mieliśmy informacje”.

Szmuel Szpak dodał, że jego organizacja zawczasu przygotowała schronisko przy polskiej granicy koło Lwowa. Tam trafiali ukraińscy Żydzi, których potem kierowano do sąsiednich krajów.

W Warszawie – jak czytamy – procedura trwa trzy doby: potwierdzenie przez ambasadę prawa do aliji, wypełnienie koniecznych dokumentów, wydanie wizy i skierowanie na lotnisko. Paszport dostaje się już w Izraelu. Dotychczas z Polski wyleciały, jak mówi Szpak, „setki” osób. A ma wylecieć kilka tysięcy.

——————–

Z kraju przodków to oni raczej wyjeżdżają. Kaganat Chazarski to tereny dzisiejszej Ukrainy.

Kiedy będą wracać – w triumfie – i w milionach – na „ziemie przodków” – Ukrainę?

Leszek Żebrowski – zarzut rasizmu jako pałka na przeciwników. Co wiemy o rasach? MaoTseTung był żydem?

Leszek Żebrowski – zarzut rasizmu jako pałka na przeciwników. Co wiemy o rasach? MaoTseTung był żydem?

16 minut

Ludzkość, jak wiadomo, dzieli się na dwie kategorie: Żydów i “gojów”.

Ludzkość, jak wiadomo, dzieli się na dwie kategorie: Żydów i “gojów”. Kryterium tego podziału jest proste, jak budowa cepa; “gojami” są wszyscy, którzy nie są Żydami. Żydzi bowiem, jak wiele innych ludów, które przechowały aż do dzisiejszego dnia anachroniczne wyobrażenia o sobie – na przykład Kanakowie, a “Kanaka” to znaczy po prostu człowiek – tylko siebie uważają za ludzi, podczas gdy wszystkich pozostałych – za istoty tylko człekopodobne.

Stanisław Michalkiewicz: https://prawy.pl/118066-stanislaw-michalkiewicz-goje-i-geje-felieton/

Tak w każdym razie pisał w broszurze “Chrześcijanin w Talmudzie żydowskim” ksiądz Bonawentura Pranajtis, który naukowo specjalizował się w hebraistyce i był uważany za jednego z najlepszych znawców Talmudu. Ponieważ nieznajomości Talmudu niepodobna mu było zarzucić, był tedy oskarżany o “tendencyjną” jego interpretację. Ale we wspomnianej broszurze, oprócz “interpretacji” są też cytaty, więc jeśli ktoś odrzuca “interpretacje” księdza Pranajtisa, to na podstawie tych cytatów może wyrobić sobie własny pogląd. Ot na przykład coś takiego: “Stworzył ich (Bóg) w kształcie ludzi na cześć Izraela, nie są bowiem stworzeni w innym celu, jak dla służenia (Żydom) dniem i nocą.”

Ciekawe, czy wybitny przywódca socjalistyczny Adolf Hitler mówiąc o “nadludziach” i “podludziach” nie inspirował się przypadkiem właśnie Talmudem? Kiedyś bowiem był on znacznie bardziej rozpowszechniony, niż teraz. Stanisław Cat-Mackiewicz wspomina, że kiedy był redaktorem wileńskiego “Słowa”, ze zdziwieniem dowiedział się, że oprócz drukarni tej gazety, posiadającej bodajże tylko dwa linotypy, jest w Wilnie drukarnia, mająca ich ponad 60. Należała ona do “Wdowy i braci Romm” i drukowała właśnie Talmudy, rozsyłane potem na cały świat.

Wspomniałem tu o Adolfie Hitlerze, który – chociaż Żydów nienawidził – paradoksalnie przyczynił się do umocnienia ich pozycji międzynarodowej. Wykorzystując współczucie świata dla Żydów po masakrze, jaka spotkała ich z rąk Niemców podczas II wojny światowej, zaczęli oni formułować wobec “gojów” coraz bardziej kategoryczne żądania, które – dzięki wpływowi, jaki uzyskali w Stanach Zjednoczonych – przybrały postać ustawy o zwalczaniu antysemityzmu w Europie. Zdefiniowane zostały tam iście orwellowskie “myślozbrodnie”, które albo już są, albo wkrótce będą karane sądownie. Jedną z takich “myślozbrodni” jest “formułowanie (…) stereotypowych opinii (…) o kontrolowaniu przez Żydów mediów, gospodarki, rządu lub innhych społecznych instytucji”. Każdy, kto był, a przynajmniej – kto słyszał o stosunkach panujących w USA, to wie, że takie “opinie”, to najprawdziwsza prawda, że Żydzi w znacznym stopniu kontrolują tamtejsze media, przemysł rozrywkowy i gospodarkę, przede wszystkim poprzez kontrolowanie sektora finansowego.

Co do kontrolowania rządów, to nie musimy wcale sięgać do przykładów amerykańskich, bo przecież nie tak w końcu dawno, rząd Izraela oficjalnie występował pod adresem Polski o odwołanie z rządu ówczesnego wicepremiera i ministra edukacji Romana Giertycha.

Wprawdzie wydarzenia potoczyły się trochę inaczej, ale samo takie żądanie jest dowodem, iż Żydzi przynajmniej chcieliby mieć wpływ na kontrolowanie rządów państw “gojowskich”. Ale jeszcze lepszym dowodem takich ambicji jest fragment całkiem świeżego, bo pochodzącego z dni ostatnich, wspólnego oświadczenia organizacji żydowskich “poparcia roboczej definicji antysemityzmu międzynarodowego sojuszu na rzecz pamięci o holokauście”: Po wyliczeniu wszystkich “myślozbrodni” sygnatariusze deklaracji oświadczają: “Będziemy wykorzystywać definicję IHRA, między innymi w szkoleniach i edukacji, jako narzędzie zaangażowania i edukacji decydentów, organów ścigania, wychowawców i liderów społeczności nieżydowskich. Będziemy zachęcać do stosowania definicji IHRA, jako wskazówki dla nauczycieli, sędziów, prokuratorów i funkcjonariuszy organów ścigania w rozpoznaniu działań antysemickich lub ustaleniu, czy domniemany czyn był motywowany antysemityzmem.” Mamy tu wyłożony cały program tresury “gojów”. Żeby było zabawniej, to we wspomnianym “oświadczeniu” czytamy m.in. o “micie o międzynarodowym spisku żydowskim”. Jak widzimy, to nie żaden “mit”, tylko rzeczywista rzeczywistość. Toteż Wielce Czcigodna Wanda Nowicka, której syn pochwalał katyński mord na polskich oficerach, bo dzięki temu łatwiej było Sowietom przeprowadzić w Polsce rewolucję komunistyczną, nawołuje do “potępienia” przez Sejm kaliskiego marszu, którego kulminacyjnym momentem było groteskowe spalenie “Statutu Kaliskiego” – dokumentu, który nie obowiązuje co najmniej od 300 lat. Za tym “potępieniem” mogą pójść represje wobec każdego, kto podpadnie pod definicję antysemityzmu z IHRA, która najwyraźniej stawia znak równości między antysemityzmem i spostrzegawczością.

Może to rodzić rozmaite dysonanse poznawcze. Na przykład, gdy biją Murzynów, to bardzo źle i w swoim czasie to właśnie zarzucano Amerykanom, by wykazać wyższość ustroju socjalistycznego nad kapitalistycznym. Gdy goje biją Żydów, to jeszcze gorzej; już nic gorszego być nie może.

Jak jednak potraktować sytuację, gdy Żydów biją Murzyni? Tak właśnie było kiedyś w Nowym Jorku, gdzie Murzyni bili Żydów z inspiracji Ludwika Farrakhana, co to oskarża Żydów że wymyślili socjalizm, żeby zniszczyć Murzynów i grozi oskarżeniem ich za udział w handlu niewolnikami, co – mówiąc nawiasem – nie jest pozbawione podstaw i tak się stało całkiem niedawno w Londynie. Murzyni bowiem żadnymi definicjami IHRA się nie przejmują, podobnie jak innymi myślo -zbrodniami i na przykład w rozmowach między sobą nazywają się wzajemnie “czarnuchami”, podczas gdy biały człowiek za coś takiego wędruje za kraty. Ale każda akcja rodzi reakcję i pewnie dlatego przewodniczący Światowego Kongresu Żydów bije na alarm, że co trzeci Niemiec poniżej 25 lat ma “antysemickie” poglądy. Najwyraźniej Niemcy, w odróżnieniu od safandulskich Polaków, bardziej zdecydowanie reagują na tresurę, więc sytuacja pewnie ma charakter rozwojowy.

Na tle tego wszystkiego lepiej rozumiemy, dlaczego polscy “wychowawcy” i “liderzy” Kościoła katolickiego tak gorliwie uprawiają judaszyzm, podczas gdy niemieccy – być może ze względów, o których wspomina przewodniczący Światowego Kongresu Żydów, podlizują się “gejom”, czyli sodomczykom płci obojga. To podlizywanie się sodomczykom przybiera również postać nowej, uproszczonej teologii, według której Pan Bóg, który stworzył wszystko, a więc – również sodomczyków – a przy tym widział, że wszystko, co stworzył, było “bardzo dobre”, nie ma teraz wyjścia, tylko musi “kochać” wszystkich jak leci i na wszystko patrzeć przez palce. Prekursorem tej nowej teologii był poeta Henryk Heine, z pierwszorzędnymi korzeniami. Kiedy na łożu śmierci proponowano mu pojednanie się z Bogiem, odparł po francusku: “Dieu me pardonnera, c`est son metier”, co sie wykłada, że Bóg mi wybaczy, to Jego zawód.

“Dzień dialogu” synkretyzmu z judaizmem – religią opartą na nienawiści do Jezusa Zbawiciela, Maryi i chrześcijan

Dziś, 17 stycznia, hierarchia [posoborowie. MD] obchodzi dzień dialogu z judaizmem, święto hipokryzji, zakłamania, i ukrywania faktów. Media klerykalne, w duchu pseudo posoborowego wykorzeniania katolicyzmu z Kościoła, są pełen ckliwych filosemickich artykułów, zachwytów nad chasydami, ekumenicznych bredni, które służą ukrywaniu bolesnej prawdy o nienawiści rasowej Żydów wobec chrześcijan wyrosłej z judaizmu.

Od wielu wrogie siły sabotujące działania Kościoła katolickiego chcą wykorzenić z Kościoła katolicyzm i zastąpić go bluźnierczym uwielbieniem dla judaizmu i religii holocaustu. Służy temu również i dzień dialogu z judaizmem.

Warto więc przypomnieć pełne mowy nienawiści wobec chrześcijan modlitwy judaistów i nauczanie Talmudu szkalujące Jezusa.

Przeklinanie chrześcijan

Żydowskie modlitwy przybliżył polskiemu czytelnikowi Paweł Lisicki w wydanej przez Fabrykę Słów książce „Krew na naszych rękach?”. Żydzi od wieków przeklinają chrześcijan, Jezusa i jego nauczanie. Dziś znane są (pochodzące od XI do XIX wieku) 124 rękopisy żydowskich anty ewangelii. W rękopisach tych Matka Boska przedstawiana jest jako prostytutka, a Jezus jako bękart i magik.

Od wieków judaiści obchody święta Purim wykorzystywali do antykatolickich ekscesów (zakazał je w IV wieku cesarz Teodozjan). W V wieku Sokrates Scholastyk opisywał, jak w 415 judaiści w Purim ukrzyżowali i zabili w czasie purimowej zabawy chrześcijańskiego chłopca.

W swoich modlitwach judaiści mianem Amalekitów (ludu wyrżniętego przez Izraelitów w Starym Testamencie) określali chrześcijan, uznając, że eksterminacja wyznawców Jezusa jest obowiązkiem religijnym.

Nienawiść do krzyża

Przez wieki judaiści demonstrowali swoją nienawiść do krzyża. Na jego widok pokazywali swoje genitalia, oddawali mocz na krucyfiksy, niszczyli przydrożne krzyże i kapliczki. Od XIII wieku judaiści profanowali hostię – wiązało się to z ogłoszeniem przez IV Sobór Laterański dogmatu o realnym przeistoczeniu i wprowadzeniu święta Bożego Ciała.

Żydowskie modlitwy z okazji judaistycznych świąt pełne były złorzeczenia wobec chrześcijaństwa. Pomimo to Kościół katolicki przeciwstawiał się nienawiści wobec Żydów. Nienawiść świeckich wobec Żydów spowodowana była żydowskim wyzyskiem ekonomicznym (między innymi lichwą i zbieraniem podatków, z których duża część trafiała do żydowskich kieszeni, a nie do państwa) i wspieraniem przez Żydów islamskiej agresji na Europę.

Katolicyzm — prawdziwy Izrael

Dość poważnym błędem jest postrzeganie judaizmu jako religii, która w niezmienionej formie przetrwać miała od czasów biblijnych Izraelitów, religii, z której wyrosnąć miało chrześcijaństwo. W rzeczywistości chrześcijaństwo i judaizm wyrosły z monoteizmu biblijnych Izraelitów. Chrześcijaństwo to przyjęcie Jezusa zapowiadanego przez biblijnych proroków i zachowanie wybraństwa bożego. Judaizm to odrzucenie Jezusa, a więc i starotestamentowych proroków oraz wybraństwa. Dziś prawdziwym i jedynym Izraelem, narodem wybranym, jest katolicyzm. Judaizm to błędna nauka, która przez wieki kształtowała się w wyniku nienawiści do Jezusa i jego nauki.

Wyrazem nienawiści do Jezusa i jego nauki jest to, jak Jezus jest opisany w Talmudzie. Ostateczna wersja Talmudu powstała w III i IV wieku. W Talmudzie znalazły się nauki żydowskie o Jezusie z pierwszych wieków. Jezus opisywany jest w Talmudzie (konkretnie w tych wersjach, które mogłyby być przeczytane przez gojów) bez podania imienia. Taka praktyka podyktowana była pogardą judaistów dla Jezusa, który zdaniem judaistów nie był godzien, by pamiętano o jego imieniu. Jezus w Talmudzie nazywany jest mianem ”peloni” czyli ”niejaki”.

Jezus w piekle?

Według Talmudu Jezusa i jego naukę należy zapomnieć i odrzucić, bo Jezus miał być oszustem, zdrajcą i niewiernym. Autorzy Talmudu opisując Jezusa, parodiują opowieści ewangeliczne, nadając im odmienne przesłanie. W Talmudzie judaiści deklarują swoją dumę z zabicia Jezusa, z racji na to, że Jezus był, zdaniem twórców Talmudu, bluźniercą i bałwochwalcą. Według nauk Talmudu Jezus i jego uczniowie mieli trafić do piekła, gdzie Jezus mam przez wieczność cierpieć męki przebywając w kotle gotującego się kału.

Talmud głosi, że Jezus był bękartem, synem rzymskiego żołnierza ”Pantery” lub „Pandery” (słowo to brzmi podobnie po hebrajsku jak dziwka, mit nieizraelickiego pochodzenia Jezusa pochodzący z Talmudu rozpowszechniali też niemieccy narodowi socjaliści, którzy nie kryli, że inspiracją dla nazizmu były rasizm żydowski). Jezus, według Talmudu, miał poznać arkana magii w Egipcie i wykorzystywać diabelską czarną magię do dokonywania cudów. Maryja matka Jezusa, według Talmudu, miała być prostytutką i fryzjerką, a więc Jezus, zgodnie z naukami Talmudu, był synem dziwki.

Według Talmudu nie było niepokalanego poczęcia, Jezus był równie niemoralny, jak jego matka – według Talmudu Maria Magdalen była nie tylko kochanka Jezusa, ale i jego siostra, z którą Jezus współżył, gdy ta miała okres i którą miał zdradzać z innymi kobietami.

Tematykę nienawiści Talmudu do Jezusa w poruszył Piotr Zychowicz w swojej rozmowie (zamieszczonej w pracy „Żydzi”) z Peterem Schäferem (autorem książki ”Jesus in the Talmud”). Zdaniem Petera Schäfera Talmud (napisany w duchu polemiki z Ewangeliami) głosił, że Jezus był bękartem, synem Panthery i Maryi. Według Talmudu Jezus miał mieć dzieci ze swoja kochanką Marią Magdaleną i miał być czarnoksiężnikiem. Nie da się ukryć związków talmudycznych treści o Jezusie z treściami gnostyckimi i heretyckimi. Według Talmudu Jezus został przez Żydów ukamienowany, a jego zmasakrowane zwłoki powieszono na drzewie. Talmud negatywnie też oceniał chrześcijan jako bałwochwalców, uprawiających rytualne orgie seksualne, kanibali zjadających dzieci. Antychrześcijańskie treści w Talmudzie były w pierwszych wiekach paliwem dla prześladowań chrześcijan, jakie dokonywali Żydzi.

Treści zawarte w Talmudzie a dotyczące Jezusa opisał w książce „Żydowskie dzieje i religia” Izrael Szahak. Według Izraela Szachaka Talmud i inne pisma talmudyczne zawierają wiele bluźnierstw pod adresem Jezusa. Pisma talmudyczne i Talmud zarzucają Jezusowi, że był zboczeńcem seksualnym, głoszą, że Jezus za karę będzie gotował się w odchodach, dodają po imieniu Jezusa „niechaj sczeźnie imię tego niegodziwca”.

Talmud zdaniem Izraela Szahaka nakazuje publiczne palenie Nowego Testamentu, nakaz ten jest do dzisiaj aktualny i praktykowany. „23 marca 1980 roku spalono w Jerozolimie, ceremonialnie i pod auspicjami Jad Leachim, żydowskiej organizacji religijnej, subsydiowanej przez izraelskie Ministerstwo ds. Wyznań, setki egzemplarzy Nowego Testamentu”.

Żydzi, by nie dopuścić do publikacji książek obnażających bluźnierstwa Talmudu, przekupywali władze, by zakazały rozpowszechniania takich tekstów.

Jan Bodakowski https://medianarodowe.com/2022/01/17/bodakowski-dzis-dzien-dialogu-z-judaizmem-religia-oparta-na-nienawisci-do-jezusa-i-chrzescijan/

Polskie przyczółki Józia Bidena

Wygląda na to, że ani prezydent Józio Biden, ani jego pierwszy minister Antoni Blinken z pierwszorzędnymi korzeniami białostockimi, ani też Nasz Nowy Złoty Pan z Berlina, nie mogą się zdecydować, co z tą Polską w końcu zrobić. Jedno wydaje się pewne – o czym poinformował nas pretendujący do stanowiska ambasadora USA w Warszawie pan Brzeziński – że USA będą pilnowały, by w Polsce nikt już się nie ośmielił sprzeciwić sodomitom. W Ameryce już tak jest, więc nic dziwnego, że tamtejsi aktywiści próbują podciągnąć do tego ideału wszystkie państwa sojusznicze. Tak, jakby nie mieli innych, większych zmartwień. Może zresztą nie mają, bo – jak to mówią Rosjanie – „ot żyru biesiatsia”, czyli od dobrobytu wariują. Esperons, że jednak nie jest aż tak tragicznie, bo poza komunistyczną awangardą, w Ameryce jest jeszcze całkiem sporo ludzi normalnych, którzy kontaktu z rzeczywistością nie utracili. Wprawdzie jest to założenie zuchwałe, ale może należy do nich również prezydent Józio Biden. Jak pamiętamy, w czerwcu oddał Naszej Złotej Pani Polskę w arendę, w związku z czym Donald Tusk dostał zadanie zagospodarowania w imieniu Rzeszy tego podarowanego Lebensraum. Sęk w tym, że nie do końca wiadomo, jaki jest jego zasięg. Oto bowiem do Kongresu USA nie został zaproszony Donald Tusk, tylko jego polityczny konkurent w obozie zdrady i zaprzaństwa, Rafał Trzaskowski. Obsrał on tam Polskę – bo po to właśnie go zaprosili – ale przecież Donald Tusk też potrafiłby Polskę obsrać. Nie o samo obsranie tutaj więc chodziło, tylko o wskazanie, że Donald Tusk nie jest Najukochańszą Duszeńką Naszego Najważniejszego Sojusznika. Najwyraźniej w Ameryce uważają, że Rafał Trzaskowski nie jest przez Niemców trzymany na takiej krótkiej smyczy, jak Donald Tusk. Czy to prawda – to rzecz do dyskusji – ale powiedzmy, że prawda.

Jeśli tak, to znaczy, że podarowane Naszej Złotej Pani Lebensraum nie jest nieograniczone i że mimo oddania jej Polski w arendę, Nasz Najważniejszy Sojusznik chciałby jednak jakieś przyczółki sobie w Polsce zostawić na wypadek, gdy formacji Naczelnika Państwa powinie się noga. Nawiasem mówiąc, Naczelnik Państwa, chociaż przecież gotów w podskokach spełniać, a nawet zgadywać amerykańskie życzenia – o czym przekonaliśmy się podczas prac nad ustawą nr 447 – musiał się już znudzić tamtejszym komunistom, którzy nie mogą się już doczekać, by cały świat, a jeśli nawet nie cały, to przynajmniej tę część, którą kontrolują, przerobić na jeden wielki darkroom. Jak wiadomo, jest to pozbawiona wszelkiego światła kanciapa, do której wchodzą sodomici i rżną się z kim popadnie, raz paciakując w popielnik, a zaraz potem – w otwór gębowy – co ponoć dostarcza im niezapomnianych przeżyć.

Jeśli tak byłoby rzeczywiście, to by znaczyło, że „senator wypadł łaski” i nie pomoże mu nawet organizowanie w Warszawie zjazdów partii przez jakieś nieporozumienie nazywanych „prawicowymi”, podczas gdy tak naprawdę chodzi o różne ugrupowania socjalistyczne, zarówno narodowe, jak i internacjonalne. Na przykład taki Front Narodowy. Kiedyś odwiedziłem jego główną siedzibę w Paryżu i poprosiłem o materiały programowe, które mi podarowano. Zorientowałem się, że FN jest ugrupowaniem narodowo-socjalistycznym, oczywiście bez żadnej niemieckiej demoniczności, bo pani Maryna przed Żydami skacze dziś z gałęzi na gałąź, a jego program można streścić w krótkich żołnierskich słowach: socjal tak – ale tylko dla Francuzów.

Taka to ci prawica, zresztą taka sama, jak Prawo i Sprawiedliwość, które nawet już nie ukrywa, że chce doprowadzić do całkowitego ekonomicznego uzależnienia obywateli od państwa. To już stopniowo się dokonuje, a kropkę nad „i” może postawić „Polski Ład”, w następstwie którego coraz większa część dochodów obywateli nie będzie brała się z pracy, tylko z rządowych zasiłków. Ukoronowaniem może być minimalny dochód gwarantowany, będący przecież marzeniem Lewicy.

Jeśli tedy Nasz Najważniejszy Sojusznik znajdzie sobie u nas nowe Najukochańsze Duszeńki, które namaści na Naszych Umiłowanych Przywódców, to musi odpowiednio rozdzielić zadania. Otóż pan Trzaskowski może dostać zadanie politycznego zagospodarowania „kobiet” i sodomitów, w czym ma już sporą eksperiencję, natomiast pan Hołownia, który też jest amerykańskim wynalazkiem, najwyraźniej dostał zadanie zagrodzenia Konfederacji drogi do władzy. Jak bowiem wiadomo, Konfederacja w polityce zagranicznej sprzeciwia się robieniu na życzenie Naszego Najważniejszego Sojusznika głupstw w rodzaju zabawy w mocarstwowość z udziałem pani Swietłany Cichanouskiej. Doprowadziła ona bowiem do wepchnięcia Aleksandra Łukaszenki wraz z całą Białorusią w objęcia Putina, który już ich z tych objęć nie wypuści, do spacyfikowania przeciwników Aleksandra Łukaszenki na oczach bezradnych kibiców z całego świata i do wyaresztowania na Białorusi polskich działaczy.

Konfederacja opowiada się w polityce międzynarodowej za elastycznością, by nie zostać zakładnikiem własnej propagandy, co niestety przytrafiło się Naczelnikowi Państwa. Nie chce on brać przykładu choćby z Wiktora Orbana, który w niewolę własnej propagandy nie popadł – i właśnie dlatego nie został zaproszony przez prezydenta Józia Bidena na demokratyczny sabat w Ameryce, w odróżnieniu od Polski, której prezydent nadskakuje Żydom w sposób budzący zażenowanie i niesmak obywateli, co to jeszcze nie stracili rozumu. Wreszcie Konfederacja w sprawach gospodarczych prezentuje program odmienny od „bandy czworga”, która licytuje się, ile to wyda pieniędzy. Konfederacja nie zamierza nikomu pieniędzy dawać, ale nie zamierza też ich odbierać, poza konieczność państwową. Linia Konfederacji w polityce międzynarodowej mogłaby położyć kres instrumentalnemu traktowaniu Polski przez naszych sojuszników, którym oczywiście nie może się to podobać, a linia tej partii w polityce wewnętrznej mogłaby doprowadzić do odblokowania w Polsce narodowego potencjału gospodarczego, zablokowanego przez kapitalizm kompradorski, którego najtwardszym jądrem jest bezpieka, przez postępującą biurokratyzację państwa i przez niemiecki projekt „MittelEuropa” z 1915 roku. To też nie może się nikomu podobać, bo po co pozwalać na odblokowanie w Polsce narodowego potencjału gospodarczego? Niech pozostanie chorym człowiekiem Europy i świata, dzięki czemu pomiatać nim będzie mogła nawet banda przebierańców z Luksemburga. Toteż panu Hołowni powierzone zostało zadanie przelicytowania Konfederacji, w związku z czym zaprezentował właśnie szalenie radykalny program fiskalny: zmniejszenie podatków i uproszczenie systemu fiskalnego. To bardzo ładnie – ale, o ile mi wiadomo, nie powiedział, czy utrzyma rozbudowany przez PiS socjal, czy go zlikwiduje, albo przynajmniej ograniczy. Jeśli nie – to nieomylny to znak, że jego rewolucję podatkową śmiało można włożyć między bajki. Jest tam m.in. zapowiedź obniżenia stawki VAT do 7 proc. Dokładnie taki sam warunek na mój wniosek postawiła w 1993 roku Unia Polityki Realnej rządowi panny Suchockiej, przeciwko któremu poseł Alojzy Pietrzyk zgłosił votum nieufności. Prof. Geremek ten warunek odrzucił, nawiasem mówiąc, nie informując o tym swego koalicjanta, czyli KL-D, wskutek czego rząd upadł. Po wielu miesiącach rozmawiałem o tym z panem prof. Modzelewskim, który powiedział mi, że stawka 7 procent byłaby za mała, bo w przypadku VAT 5 procent pochłaniają koszty jego poboru. Ale pan Hołownia nie musi tego wiedzieć, bo w roku 1993 miał zaledwie 17 lat, a chłopcy w tym wieku zdobywają pierwsze doświadczenia z panienkami i ani im w głowie jakieś podatki.

Stanisław Michalkiewicz http://michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=5084

Loża B’nai B’rith protestuje przeciw upamiętnieniu Polaka zastrzelonego za podanie wody Żydom przywiezionym do Treblinki. Prezesi loży Andrzej Friedman i Sergiusz Kowalski.

W czwartek (25.11.2021) Instytut Pileckiego upamiętnił Jana Maletkę, który zginął za to, że podał wodę Żydom przywiezionym do Treblinki. W miejscu jego śmierci, na terenie byłej stacji kolejowej we wsi Treblinka, odsłonięto kamień z tablicą z napisami po polsku i angielsku: „Pamięci Jana Maletki zamordowanego przez Niemców 20 sierpnia 1942 roku za pomoc Żydom. Pamięci Żydów zamordowanych w niemieckim nazistowskim obozie zagłady w Treblince”.

Maletka miał 21 lat. Pochodził z Mińska Mazowieckiego. Decyzją niemieckich władz okupacyjnych został skierowany do Małkini, gdzie pracował jako robotnik kolejowy. Wraz z nim do tej pracy skierowano jego 22-letniego brata Stanisława i 20-letniego kolegę Remigiusza Pawłowicza. Mieszkali w wagonach pracowniczych przy żwirowni w Treblince.

20 sierpnia 1942 roku wszyscy trzej pracowali na stacji w Treblince, gdy ok. 10 rano przybył pociąg z transportem Żydów. Mężczyźni ruszyli w kierunku wagonów z wiadrem wody. Jeden z wartowników zaczął do nich strzelać. Maletka zginął na miejscu, jego bratu i koledze udało się uciec.

– Wiemy, że tuż przed swoją śmiercią Jan Maletka szykował się do ślubu. Chciał otworzyć nowy etap swojego życia. Wraz ze swoim bratem i przyjacielem wielokrotnie widzieli Żydów duszących się w bydlęcych wagonach. Pomagali im wielokrotnie. Tym razem w Jana wycelował niemiecki funkcjonariusz – mówiła podczas uroczystości wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego prof. Magdalena Gawin.

– To jest pamięć o człowieku, który za to, że był przyzwoity, musiał zginąć. (…) Na pytanie dlaczego to robią, podobno Jan miał powiedzieć przyszłej teściowej: „Jak się słyszy ten straszny krzyk, nie można być obojętnym” – mówiła Zofia Łopacka, bratanica Jana Maletki

W uroczystości, oprócz księży katolickich i duchownego ewangelicko-augsburskiego, wziął też udział rabin Yehoshua Ellis, który w imieniu społeczności żydowskiej odmówił modlitwę za zmarłych. Wszyscy zebrani uczcili minutą ciszy Jana Maletkę oraz wszystkie ofiary obozu zagłady Treblinka II i obozu pracy Treblinka I, a także inne ofiary niemieckiego okupanta.

Maletka został upamiętniony w ramach prowadzonej przez Instytut Pileckiego akcji „Zawołani po imieniu”. To projekt poświęcony Polakom zamordowanym za niesienie pomocy Żydom w czasie okupacji niemieckiej. Celem projektu jest „przywrócenie pamięci o ludziach, których imiona i nazwiska zbyt długo pozostawały niewypowiedziane, a którzy wykazali się odwagą, empatią, a także zwykłą ludzką solidarnością”.

Upamiętnienie Jana Maletki nie spodobało się Żydom z loży B’nai B’rith. 29 listopada 2021 roku w „Gazecie Wyborczej” pojawił się ohydny atak na Polskę i Polaków sygnowany przez byłego prezesa loży Andrzeja Friedmana i obecnego prezesa Sergiusza Kowalskiego.

– Polska polityka historyczna sięgnęła granic obrzydliwości. Tym razem w wykonaniu wiceministry kultury Magdaleny Gawin, która odsłoniła w Treblince – uwaga, w Treblince! – pomnik Polaków ratujących Żydów. Magdalenie Gawin, jej szefowi Piotrowi Glińskiemu oraz nadszefowi obojga pragniemy przypomnieć, że w obozie zagłady w Treblince zagazowano nas ok. 900 tys., a udział Polaków na rampie polegał głównie na sprzedawaniu wody za dolary, złoto i brylanty – czytamy w tym paszkwilu.

– Zanim Polska zacznie stawiać pomniki dla Polaków na cmentarzach żydowskich, musi sobie przypomnieć o Żydach zamordowanych przy udziale Polaków. Byli, oczywiście, Polacy sprawiedliwi wśród narodów, którzy zapłacili życiem za pomoc Żydom. Zasługują na wieczną pamięć i uznanie za odwagę i piękny czyn – ale nie na tamtej rampie! – piszą Friedman i Kowalski.

– Jak nisko upadły polskie władze w swej nędznej próbie zaspokojenia apetytów wyborców pragnących uwierzyć w tę heroiczną fantazję. Część naszych przyjaciół i krewnych przeżyła Auschwitz. Nikt nie przeżył Treblinki – napisali członkowie loży B’nai B’rith.

Niemcy zastrzelili Polaka za podanie wody Żydom wiezionym na śmierć. Według Żydów upamiętnienie tego Polaka jest „obrzydliwością”. Nie ma w słowniku ludzi kulturalnych słów, które mogłyby dostatecznie obelżywie określić to żydowskie postępowanie.

Źródło informacji: Instytut Pileckiego, Twitter, TVP Info, Gazeta Wyborcza

[Umieszczam tę wiadomość z ogromnym bólem: Z Andrzejem Friedmanem przed czterema dekadami przyjaźniliśmy się i ufali sobie. M. inn. wspólnie szmuglowaliśmy „anti-sowietczinu” do Sowietów. Potem został dobrym lekarzem, neurologiem, —————

A później, niespodzianie, prezesem B’nai B’rith.. I tu widzimy smutny KONIEC EWOLUCJI. Mirosław Dakowski]