Kredytynizm !

Kredytynizm!

Janusz Żurek 24.10.2025 https://www.salon24.pl/u/janusz-zurek/1469577,kredytynizm


Z przemówienia (czyli polityczna „mowa-trawa”) J. Kaczyńskiego na konwencji w Katowicach zapamiętałem jedno zdanie: 
„Bez kredytu tego Świata by nie było!” 
– czyli inaczej mówiąc, bez niewolniczej pracy dla bankierów nic by na świecie nie zbudowano!

Cóż, „Z obfitości serca usta mówią”.  To zdanie pokazuje dobitnie czemu i komu, oraz jakiemu systemowi gospodarczemu według Prezesa mamy służyć! Nie, nie kapitalistycznemu! Systemem kapitalistyczny to system, którego podstawą jest akumulacja kapitału!

Ograniczanie, czy likwidacja możliwości akumulowania kapitału zmusza Polaków do niewolniczej pracy na rzecz państwa (i obdarzonymi przez państwo przywilejami oligarchów, oraz zagraniczne korporacje) i życia na kredyt!
Jaki jest stan umysłowy polityków PiS potwierdziła wypowiedź byłego ministra PiS, który zaczepiony w kuluarach przez reportera WNET na jego pytanie o możliwości zdobycia pieniędzy na realizację przyszłego programu PiS odpowiedział (mniej, więcej) tak:

  • Musimy jak najszybciej odsunąć PO od władzy, żeby zdążyć, aby ktokolwiek chciał nam jeszcze pożyczać pieniądze na nasze projekty.
  • Nic dodać nic ująć. Drugą przewijającą się myślą przewodnią rządzących (jak dotychczas  wszystkich) jest ułatwianie inwestycji obcemu kapitałowi w Polsce.
  • Jak przytomnie zauważył Song Hongbing: „Powinniście budować polską, narodową gospodarkę. Nie ma w historii przykładu, żeby państwo zbudowało swoją potęgę dzięki inwestycjom zagranicznym.”


Niestety „nasi” politycy nie wyszli jeszcze z komunizmu mimo jego obalenia (podobno) 35 lat temu!

Janusz Żurek

Końcóweczka. Neutralna. MEM-y VI.

Nowa nazwa partii to musi być i nowe logo

————————————

———————————-

———————-

———————————

——————

———————————-

==================================

==================

——————————-

————————-

——————-

—————–

Zaszufladkowano do kategorii Śmichy | Otagowano

Stolica Apostolska milczącym wspólnikiem [rozpustnika i gorszyciela] Rupnika, który nadal głosi kazania

Stolica Apostolska milczącym wspólnikiem Rupnika, który nadal głosi kazania

Data: 24 ottobre 2025Author: Uczta Baltazara 0 Commenti

Wcześniejsze teksty na temat Rupnika: https://babylonianempire.wordpress.com/?s=Rupnik

Pomimo tego, że Kongregacja Nauki Wiary ogłosiła niedawno powołanie sędziów do procesu kanonicznego przeciwko Marko Ivanowi Rupnikowi, słoweński ksiądz oskarżony o molestowanie kilku zakonnic nadal pełni swoją posługę bez żadnych ograniczeń. Nic nie wydaje się zakłócać jego swobody poruszania się ani wpływów w Kościele.

Przywileju tego – a raczej przykrywki – zapewnili mu tacy ludzie jak kardynał Angelo De Donatis, ówczesny wikariusz papieski diecezji rzymskiej, a obecnie kardynał Baldassare Reina, jego następca, który powinien sprawować nadzór nad Centrum Aletti (tj. instytucją założoną przez Rupnika w Rzymie https://it.wikipedia.org/wiki/Centro_Aletti), a które zamiast tego stało się swego rodzaju strefą eksterytorialną, wyłączoną spod jakiejkolwiek skutecznej kontroli.

Już w przeszłości, De Donatis wyróżnił się, broniąc Centrum Aletti, instytucji założonej przez Rupnika, mianując „niezależnego wizytatora”, który, daleki od bycia niezależnym, okazał się „przyjacielem-turystą”. Wynikiem owej wizyty było „uniewinnienie” Centrum, które przez lata faktycznie tuszowało liczne naruszenia ograniczeń nałożonych na słoweńskiego księdza przez Towarzystwo Jezusowe.

Tego lata, podczas gdy portal Silere non possum krytykował niestosowność „jubileuszowej wycieczki”  zorganizowanej przez arcybiskupa Gianpiero Palmieri (arcybiskupa Ascoli Piceno i San Benedetto del Tronto-Ripatransone-Montalto) do hotelu Casa Santa Severa https://www.centroaletti.com/santasevera/ należącego do Centro Aletti  (razem ze swoimi księżmi diecezjalnymi), w tym samym miejscu, ojciec Marko Ivan Rupnik głosił kazania, przyjmowany przez wiernych i księży tak, jakby nic się nie wydarzyło – w atmosferze normalności, która budzi oburzenie.

Palmieri, człowiek należący do kręgu De Donatisa, nie tylko zignorował wszelkie apele o ostrożność, ale także próbował zdyskredytować krytykę, oskarżając tych, którzy zgłaszali wątpliwości, o polemiczność i brak kompetencji do wypowiadania się w tej sprawie.

Palmieri i księża z regionu Marche przebywali w ośrodku Santa Severa w dniach 26 i 27 czerwca, podczas gdy Rupnik głosił kazania w tym samym miejscu od 29 czerwca do 3 lipca. Rekolekcjami dla Palmieriego i księży z regionu Marche kierował ojciec Ivan Bresciani, od lat zarządzający Centrum Aletti, który nie tylko nigdy nie powstrzymywał Rupnika przed łamaniem ograniczeń nałożonych przez Towarzystwo Jezusowe, ale także go chronił i wspierał. Mimo to Palmieri, zgodnie z zaleceniem De Donatisa, zdecydował się nadać mu inkardynację w diecezji Ascoli Piceno, nagradzając w ten sposób osobę, która przyczyniła się do utrwalenia zmowy milczenia.

Prawda jest taka, że Rupnik, po wydaleniu z Towarzystwa Jezusowego, potrafił stworzyć sobie idealną alternatywę. Został inkardynowany w diecezji Koper, gdzie został ciepło przyjęty przez swojego przyjaciela, biskupa Jurija Bizjaka. Procedura ta była kanoniczną farsą: kan. 269 Kodeksu Prawa Kanonicznego nakłada na biskupa obowiązek sprawdzenia prowadzenia się oraz kondycji moralnej duchownego przed przyjęciem go, ale po co sprawdzać, skoro wszyscy wiedzą, a nikt nie chce widzieć?

Rupnik nie mieszka w diecezji słoweńskiej: na stałe mieszka w Rzymie, gdzie nadal kieruje swoją „twórczością artystyczną” i głosi rekolekcje, jakby nic się nie stało, podczas gdy Stolica Apostolska milczy i nie nakłada żadnych obostrzeń.

To samo dotyczy Brescianiego, który przyjeżdża do Ascoli Piceno tylko po to, aby głosić kazania księżom, ale poza tym nadal zajmuje się swoimi interesami w Centrum Aletti. Gdyby jakikolwiek inny ksiądz został oskarżony o te same przestępstwa, już dawno zostałby zwolniony ze stanu duchownego. Rupnik natomiast pozostaje księdzem i korzysta nawet z gościnności diecezji, która go przyjęła. A gdyby jakiś ksiądz, któremu postawiono znacznie mniej poważne zarzuty, poprosił o przeniesienie do innej diecezji, spotkałby się z kategoryczną odmową. Co więcej, są dziś księża, którzy nie mogą zmienić diecezji nie z powodu skandali czy przestępstw, ale po prostu dlatego, że ich biskupi odmawiają im zgody, nawet w przypadku poważnych powodów rodzinnych.

Jest to kolejny dowód na to, że w Kościele nie ma sprawiedliwości jednakowej dla wszystkich: wszystko opiera się na grze układów, protekcji i przyjaźni. Również proces Rupnika, mimo prób przedstawienia go jako „niezależny”, od samego początku pozbawiony jest wiarygodności, ponieważ brak równości traktowania pozostaje najbardziej ewidentny, bardziej niż jakikolwiek wyrok.

Obecnie, Centrum Aletti, korzystając z ochrony, jaką nadal cieszy się, publikuje nawet na swoim kanale YouTube medytację wygłoszoną przez Rupnika latem. Ale to nie wszystko: medytacja jest płatna. Chcesz posłuchać słów „mistrza duchowego”? – Musisz zapłacić. W końcu Centrum Aletti potrzebuje pieniędzy, ponieważ jest oficjalnie biedne, bardzo biedne, choć nadal beztrosko prowadzi działalność, która ma niewiele wspólnego z Ewangelią, a coraz więcej z biznesem.

Video Player

00:00

01:19

https://youtube.com/watch?v=EcZv6nujUos%3Ffeature%3Doembed

Sprawa Rupnika pokazuje, jak daleko może się posunąć system kościelny, aby chronić osoby należące do właściwego kręgu. Rupnik nie jest zwykłym duchownym: jest symbolem Kościoła, który sam siebie uniewinnia, który głosi miłosierdzie, ale praktykuje faworyzowanie, który mówi o ofiarach, ale słucha tylko tych, którzy mają gruby portfel i potrafią poruszać się w korytarzach władzy. Podczas gdy wierni domagają się prawdy, słoweński ksiądz nadal głosi kazania, dekoruje sanktuaria i jest przyjmowany przez przychylnych mu prałatów.

„Kiedy ma się zapewnioną ochronę na najwyższym szczeblu, nie ma powodów do obaw” – pisał portal Silere non possum już w 2022 roku. Te słowa brzmią jak wyrok. W czasach, gdy Kościół głosi swoje zaangażowanie w walkę z nadużyciami, sprawa Rupnika pozostaje gorzkim obrazem rzeczywistości: jeśli jesteś wpływowy, nie musisz się o nic martwić.

INFO: https://www.silerenonpossum.com/it/rupnik-continua-a-predicare-il-silenzio-complice-della-santa-sede/

Śmierć Prokofjewa. I jeszcze jednego.

Dzień po śmierci Stalina, w Domu Muzyki przy ulicy Plebiscytowej w Katowicach na próbie zebrała się Wielka Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia. 

Jej dyrektor przybył na próbę w bardzo refleksyjnym i poważnym nastroju. Poprosił zespół o powstanie i zaczął od słów:

„Dziś w nocy śmierć zabrała nam wspaniałego człowieka. Straciliśmy geniusza, którego uwielbiałem i ja, i wy…Dziś w nocy zmarł wielki radziecki…”. 

Sala zamarła

... kompozytor, mój przyjaciel Siergiej Prokofjew. Proszę państwa o uczczenie jego pamięci minutą ciszy”.

Następnie zwrócił się do koncertmistrza Władysława Wochniaka: Władziu, czy to prawda, że umarł Stalin?

18 października 1879 roku w Dyneburgu urodził się bohater tej anegdoty, wybitny polski dyrygent, kompozytor i skrzypek Grzegorz Fitelberg.

===================================

mail:

W tej formie opowiedziana ta anegdota jednak traci dwa „smaczki”:
— po pierwsze: przede wszystkim trzeba wiedzieć, że Fitelberg
„serdecznie” nie znosił Stalina i specjalnie się z tym nie krył — ale
tolerowano to, bo taka postać była reżimowi potrzebna oraz ze względu
na jego „korzenie”. Tak więc „sala zamarła”, ale w zdziwieniu, że
Fitelberg „chce uczcić śmierć Stalina”
— po drugie: forma jego pytania. Podobnież on wtedy, po ogłoszeniu, że
chodzi mu o Prokofiewa, półgłosem pyta koncertmistrza: „A podobno
Stalin też umarł?”

— 
Z.B.

Postępowe podatki – paraliż postępowy. MEM-y V.

———————————————

——————————–

——————————-

—————————————-

——————————-

—————————————-

————————-

—————————————

——————————–

Zaszufladkowano do kategorii Śmichy | Otagowano

Świat według lewaków. Tolerancja !! MEM-y IV.

————————————-

—————————————————

————————————

———————————–

———————————

———————————

—————————————

————————–

Zaszufladkowano do kategorii Śmichy | Otagowano

Prevost do psychiatry czy do egzorcysty? Leon XIV eskaluje zmiany klimatu: „Kraje znikną za mniej niż pięćdziesiąt lat”

Leon XIV eskaluje zmiany klimatu:

„Kraje znikną za mniej niż pięćdziesiąt lat”

Prevost/klimaty

24 października papież Leon XIV wziął udział w spotkaniu organów Rzymskiego Synodu na temat Synodów, na którym podkreślono takie hasła jak słuchanie, uczestnictwo, dialog i integracja.

Kilkakrotnie mówił o „trosce o stworzenie” jako priorytecie misji: „Niedawno spotkałem się z biskupem z Oceanii, który powiedział mi, że zmiany klimatyczne są tak pilną kwestią, że jeśli sprawy potoczą się tak, jak się toczą, jego kraj zniknie za mniej niż pięćdziesiąt lat”.

Papież Leon XIV powtórzył, że istnieje „naglące wołanie” ludzi w różnych częściach świata, czy to z powodu ubóstwa, niesprawiedliwości, czy zmian klimatycznych.

Uczenie się od tych, „którzy być może nigdy nie będą członkami Kościoła

Mówiąc o Afryce, papież Leon XIV powiedział, że chce, aby Kościół był pomostem, zwłaszcza gdy chrześcijanie znajdują się w mniejszości obok wyznawców innych religii, takich jak islam.

Zaproponował Kościół, który słucha „mądrości, którą znajdujemy w mężczyznach i kobietach, w członkach Kościoła i tych, którzy szukają i którzy mogą nigdy nie być członkami Kościoła, ale rzeczywiście szukają prawdy”.

Kobiety zakonne jako szafarze sakramentów

Na pytanie, kiedy „mężczyźni i kobiety będą równi w Kościele”, Leon XIV odpowiedział: „Niestety, na sposób, w jaki przeżywamy naszą wiarę, często większy wpływ ma nasza kultura niż wartości ewangeliczne”.

Przedstawił również peruwiański wzór do naśladowania: „Istnieje zgromadzenie konsekrowanych kobiet zakonnych, których powołaniem jest służba w miejscach, gdzie nie ma kapłanów. W tych odległych społecznościach są one upoważnione do chrzczenia, pełnienia funkcji oficjalnych świadków w małżeństwach i niesienia obecności Kościoła ludziom, którzy w przeciwnym razie byliby go pozbawieni”.

Leon XIV chciał „odłożyć na bok bardziej złożone kwestie, które są badane przez różne grupy robocze”. Uważa on, że „prawdziwy problem leży w przeszkodach kulturowych, które wciąż istnieją”.

O przyczynach głodu w Szwecji. Sugestia.

O przyczynach głodu w Szwecji. Sugestia.

Gabriel Maciejewski

https://gabriel-maciejewski.szkolanawigatorow.pl/o-przyczynach-glodu-w-szwecji-sugestia

Wysłuchałem dziś, na swoje nieszczęście, fragmentu wywiadu jaki z Janem Rokitą przeprowadził red. Mazurek. Niesamowite. Otóż mówi w nim Jan Rokita, że jest za umową z krajami Mercosur. Bo jest ona dla nas korzystna. Zanim jednak wytłumaczył dlaczego, powiedział coś jeszcze.

Otóż nasz mędrzec uczestniczył on line w bardzo profesjonalnym seminarium ekonomicznym, gdzie mu wyjaśniono, że cła które nałożył Trump są dla Europy i Polski korzystne, albowiem Europa i Polska ma płacić mniej niż cała reszta.

I to jest ta korzyść. Inni mają gorzej po prostu. Musimy to wykorzystać.

Od miesiąca ponad nie mogę wysłać żadnej paczki do USA, bo wszystko jest clone i trzeba dopłacać jakieś horrendalne pieniądze. No, ale ci co eksportują dużo do Ameryki mogą się poczuć szczęśliwi, bo płacą mniej niż reszta. Niestety Jan Rokita nie wymienił tych osób, nie powiedział, którzy to przedsiębiorcy w Polsce pławią się w tym luksusie, w związku z niższymi cłami nałożonymi na nas przez Trumpa.

Ja co prawda nie brałem udziału on line w żadnym poważnym seminarium, a jedynie oglądałem kolejny odcinek Rodziny Soprano. I tam pokazali gościa, tego samego co ustanowił precedens w więzieniu, jak robi dla siebie miejsce w mafijnej hierarchii. Połamał ręce facetowi co strzygł trawniki w dzielnicy emerytów, w której mieszkała matka Pauliego. Bo chciał tam wsadzić swojego człowieka, który miał mu odpalać procent za to strzyżenie. Paulie się zdenerwował i dokonał akcji odwetowej zwalając protegowanego tamtego gościa z drzewa. Kompromis polegał na tym, że dzielnicę podzielono na dwie części, a ten z połamanymi rękami miał się teraz opłacać Pauliemu. I rzeczywiście wychodziło to trochę taniej niż gdyby się opłacał tamtemu. Jak widzicie oglądając jeden tylko odcinek starego serialu doszedłem do tych samych wniosków, co były minister z rządu Suchockiej po bardzo profesjonalnym seminarium.

Na czym polega problem Rokity i jemu podobnych? Myślę, że ludzie ci niczego nie czytają i nie poszukują tekstów wartych przeczytania. On zresztą to powiedział wyraźnie, w odniesieniu do innej kwestii. Powiedział, że nie czyta książek o Unii Europejskiej. Innych pewnie też nie, ale tego możemy się tylko domyślać. Wszyscy politycy i komentatorzy, Rokita nie jest tu żadnym wyjątkiem, zachowują się jakby komentowali te same pakiety tekstów, które ktoś im wręczył wcześniej i opowiedział co za treść się w nich znajduje, żeby nie musieli czytać. I dlatego były minister Jan Rokita mówi, że Mercosur jest korzystny dla Polski, bo będziemy mogli sprzedawać naszą produkcję w Ameryce Południowej.

Pytam – jaką? Kwestie zaś sporne czyli wołowinę i cukier jakoś się obejdzie. Nie wiem, jak jest w wołowiną, ale mam wrażenie, że polskie cukrownie należą do Niemców i Amerykanów. O jakim więc „polskim cukrze” mówi Jan Rokita? I co chce sprzedawać do Ameryki Południowej? Znowu jabłka?

Nie widziałem, by ktokolwiek z polityków czy komentatorów dokładniej omawiał zapisy znajdujące się w umowę Mercosur i je komentował. Ja też tego nie zrobię, ale że czytam to, co chcę, a nie to co mi wciskają, coś zasugeruję. Tak, jak już pisałem Mercosur i umowa z europejskim pośrednikiem, który odbiera tanią żywność z Ameryki Południowej i sprzedaje ją w Europie, to nie jest żadna nowość.

Od połowy XIX, mniej więcej, wieku Ameryka Południowa to tak zwane „ukryte imperium”, czyli kraje podporządkowane Londynowi, w których wpływy próbują pozyskać Niemcy i Amerykanie. Londyn sprzedawał do Ameryki Południowej stal i maszyny, a także tekstylia, również z przeznaczeniem na wojskowe uniformy, a odbierał – na bardzo korzystnych warunkach – żywność. Potem tę żywność dystrybuował, również na bardzo korzystnych warunkach, w Europie. Jednym z głównych odbiorców tej żywności była Szwecja. Kraj ubogi w ziemię, ale bogaty w żelazo i technologię. Jak myślicie – dlaczego moment kiedy Wielka Brytania sprzedaje Szwedom jedzenie z ówczesnego Mercosuru, pokrywa się z tym kiedy w Szwecji, która żyje z eksportu wyrobów hutniczych, wybuchają klęski głodu? Tak dotkliwe, że szwedzki robotnik i rolnik nie ma wyjścia i musi emigrować. Jeśli nie do Ameryki, to do bliskiej Danii, gdzie zatrudnia się na farmie świńskiej i wyrzuca gnój z chlewów. Duńczycy bowiem nie kupują niczego od Anglików. Mają swoje świnie i swoją żywność bo ich kraj to jeden wielki areał uprawny. I z tego też powodu, konkurujący z Brytyjczykami w Ameryce Południowej Niemcy, odbierają im znaczną część tego areału, w krótkiej, ale bardzo krwawej wojnie.

Londyn w XIX wieku dusił wszystkich tak, że wyciekały z nich ostatnie soki, a do tego jeszcze „przypadkiem” pojawiła się w Irlandii zaraza ziemniaczana, która nie tylko doprowadziła tysiące Irlandczyków do śmierci, nie tylko wypchnęła kolejne tysiące na emigrację, ale także otworzyła rynek imperium dla słodkich ziemniaków zwanych batatami. I pewnie setki innych egzotycznych produktów, możliwych do wyprodukowania w strefie zwrotnikowej. Jeśli tak było, a było, to zadajcie sobie pytanie – jak będzie kiedy to Niemcy zamiast Anglików zaczną dziś handlować z Europą żywnością z Ameryki Południowej?

Rynek produktów rolnych to broń, wiedzą o tym wszyscy. I dwa przykłady jej zastosowania zostały omówione w naszych wydawnictwa i na blogu. Była to zaraza ziemniaczana w Irlandii i filoksera vini, którą zarażone zostały plantacje wina we Francji. Do tego można jeszcze dodać pomór jedwabników w tym samym mniej więcej czasie.

I można się oczywiście łudzić, że to są przypadki, ale nie przymusu nie ma. Można też stanąć w prawdzie.

Nie wiecie ile i jakich inwazyjnych gatunków owadów, mięczaków i pajęczaków sprowadzą dostawy Mercosuru. I nie wiecie jakie będą tego konsekwencje.

Wróćmy jednak do pośrednictwa Londynu. Gdzie kończyły się wpływy za którymi władza pośredników dewastujących rynki i wymuszających tanią sprzedaż już nie istniała? Mam na myśli wiek XIX. Sądzę, że na granicy Wielkopolski. W której w XIX wieku zaprowadzono uprawę buraka cukrowego i zbudowano wielkie zakłady przetwórcze. I dlatego, między innymi, Polska nie była przedmiotem specjalnej troski polityków i lobbystów angielskich. Bo mimo braku kredytów, mimo biedy kraj produkował tyle żywności, że ludzie jakoś żyli, niektórzy nawet w luksusie. Eksportowano wszystko na rynki Niemiec, Rosji i Austro-Węgier, a pozycja Londynu jako pośrednika słabła. Ostatecznie dobiła ten szwindel I wojna światowa. Potem o brytyjskim Mercosurze nikt nie słyszał i nie pamiętał.

Zanim to się jednak stało kraje europejskie znalazły inne źródło taniej żywności. I o tym też pisaliśmy. Były to spółdzielnie ukraińskie z Galicji, które produkowały dużo i tanio, a do tego odległość pomiędzy miejscem produkcji, a rynkiem była niewielka. I konkurencja też była słaba, bo lokalny konkurent – dwór polski – zaangażowany był w coś innego. W politykę reformy rolnej, która miała stać się podstawą nowego, odrodzonego państwa. Ukraińcom też wiele obiecywano w zamian za masło, ale niczego nie zamierzano dotrzymać.

Nie wiem, jak wyglądają te umowy z Mercosurem, ale dobrze by było, żeby ktoś je przeczytał bez entuzjazmu i bez tego szaleństwa w oku, które widać u Rokity. Może niech zrobi to Mazurek – taka propozycja. Panie Mazurku, pan sobie kupi w Wydawnictwie Muzeum Polskiego Ruchu Ludowego książkę pod tytułem „Ukryte imperium”, pan się przygotuje i „następną razą”, niech pan zada Rokicie czy innemu jakiemuś mędrcowi pytania pochodzące z tej książki. Nie o Trzaskowskiego, nie o jakieś inne, pardon, pierdolety, ale o to, czy nie ma czasem niebezpieczeństwa, że nowy pośrednik nas zagłodzi.

Bo moim zdaniem pokusa jest zbyt wielka, by z niej nie skorzystać. A także niech pan spyta jaka polska produkcja będzie do tej Ameryki wożona.

Czy uważacie, że to jest zły pomysł?

=====================================

Dziś mam takie oto książki w sklepie

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/polsko-moskiewskie-stosunki-dyplomatyczne-przelomu-xvi-i-xvii-wieku

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/kampania-polska-1939-polityka-spoleczenstwo-kultura

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/ignacy-lukasiewicz-szejk-z-galicji

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/dzieje-swietej-rusi

No i jeszcze ogłoszenie:

Stanąłem wobec pewnych wyzwań, których niestety nie przemogę bez ogłoszenia większej promocji. Nie będzie ona trwać długo. Zacznie się w najbliższą sobotę i w kolejną sobotę się skończy. Książek przecenionych będzie sporo, w tym także tych nowszych. Jeśli ktoś jest zainteresowany zapraszam od soboty. Jeśli ktoś nie jest zainteresowany może kupować książki bez promocji.

Mamy jeszcze nowość

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/czytanka-narodowa

Lewica i lewizna. Ich „idee”. MEM-y II.

——————————-

—————————

——————————————————————–

—————————————

———————————

—————————–

———————————-

—————————

————————–

Zaszufladkowano do kategorii Śmichy | Otagowano

Coś złego dzieje się w TV „wPolsce24”

Izabela BRODACKA

Po siłowym i nielegalnym przejęciu telewizji publicznej przez siepaczy koalicji 13 grudnia, powstały niezależne telewizje, które zorganizowali redaktorzy i pracownicy techniczni, bezpardonowo wyrzuceni z pracy. Tak powstała TV w Polsce 24. Znaleźli w niej miejsce wybitni, niezależni dziennikarze, którzy swym profesjonalizmem, autorytetem i znajomością warsztatu, przez lata zapracowali sobie na opinię fachowców. To, między innymi, Jacek Łęski, Tadeusz Płużański, Michał Adamczyk, czy bracia Jacek i Michał Karnowscy. Telewizja ta, w krótkim okresie zyskała dużą popularność, rozpoznawalność i w efekcie oglądalność. Przesądziły o tym niezależność, wysoka jakość programów i profesjonalizm prowadzących programy.

Nie trzeba zapewne nikogo przekonywać jak wielką i niezastąpioną rolę odgrywają w naszym kraju niezależne media w dobie kloacznego ścieku propagandy, jakimi stały się media publiczne i szerzenia przez nie dezinformacji. Ogólnie media niezależne, zwłaszcza zaś telewizje są dla rzetelnego prezentowania faktów i uczciwego oddzielania ich od opinii, ocen i komentarzy bezcenne. Rzeczywiście nowa stacja telewizyjna, w krótkim okresie funkcjonowania wyemitowała wiele programów na wysokim poziomie.

Ale jakiś czas temu powołano nową audycję, jak mówią młodzi, w modnym obecnie medialnym slangu, nowy format. Nazywa się on „Naga prawda”. Autorką i prowadzącą jest Marianna Schreiber. Tak, ta sama pani Marianna, która w ostatnich latach była niezbyt cichą bohaterką głośnych skandali, głównie obyczajowych. Była żona prominentnego polityka PIS-u, Łukasza Schreibera. Pani Marianna ogłosiła, że rejestruje partię polityczną pod kontestacyjną nazwą „Mam dość”. Partii jednak nie założyła. Zorganizowała pierwszy i zarazem ostatni wiec partyjny. Ale ku jej zdziwieniu nikt na tę imprezę nie przybył. Później podjęła walkę ze środowiskiem LGBT, zwieńczoną próbą wyrzucenia z Warszawy dziewczynki, która jadąc miejskim autobusem trzymała torbę w tęczowych barwach. Po czym pani Marianna… wzięła udział w warszawskim marszu środowisk LGBT . Inną aktywnością naszej „bohaterki” była chęć zdelegalizowania walk celebrytów w klatce, tak zwanych freak fightów. Uczestników prania się po buziach, podczas to których wydarzeń krew się leje strumieniami, a podniecona gawiedź ma niebotyczną uciechę, nazywała, nie bez racji patologią. Zarzekała się, że za żadne skarby świata nie wzięła by udziału w takim buźkobiciu i nagle … wzięła w nim bardzo głośny udział. Podczas konferencji przed walką, obrzucała swoich, całkiem spokojnych adwersarzy, bluzgami i inwektywami używając plugawego języka, który wprowadziłby w zażenowanie panie pracujące na warszawskim placyku, zwanym Pigalakiem.

No to może wystarczy tych faktów o pani Mariannie Schreiber. „Koń jaki jest każdy widzi”. Można pogłębić swoją wiedzę o tej pani. W internecie, zwłaszcza na portalu youtube jest mnóstwo informacji o niej. Informacji ją jednoznacznie kompromitujących. I osobie o takiej reputacji TV w Polsce powierza autorski program. Jako się wcześniej rzekło „Naga prawda Marianny Schreiber”. Co nieco jest na rzeczy. W zwiastunie programu jest trochę nagości, nogi i okazały dekolt pani Marianny. Ale chyba nie o taką nagość miało chodzić?

A sam program budzi zażenowanie. Kilka dni temu wyemitowano film o panu ministrze Spraw Zagranicznych, obecnie wicepremierze, Radosławie Sikorskim. Pani Marianna komentuje pokazywane wydarzenia w scenerii wietrznej Warszawy. Silny wiatr rozwiewa jej fryzurę i telewidz cierpi widząc walkę kobiety z żywiołem. Empatyczni widzowie chcieliby jakoś pomóc, osłonić panią redaktor od wiatru, albo zaproponować gumkę do związania włosów. A pani dzielnie stawia czoło wiatrowi i czyta tekst z komórki. Wyglądało to słabo. Tyle o formie. A z treścią było jeszcze gorzej.

Sam pomysł zrobienia filmu, reportażu, o Radosławie Sikorskim był znakomity. Jest to postać niezwykle ciekawa i bardzo interesująca Polaków. Od dawna wyjaśnienia wymaga jego tajemniczy wyjazd na zachód w okresie polskiego komunizmu, studia na prestiżowej angielskiej uczelni, rodzaj dyplomu, który tam otrzymał, wyjazd na wojnę do Afganistanu. Ciekawe jest również czy jako dziennikarz-korespondent rzeczywiście strzelał do Rosjan, ciekawa kariera polityczna w PIS i PO, oraz znaczenie dla jego i poglądów oraz decyzji politycznych małżeństwa z Amerykanką Ann Appelbaum. Co sprowokowało bezpardonowe kalumnie pod adresem Donalda Trumpa, agresywne atakowanie prezydenta Nawrockiego, wywołanie poważnego kryzysu w polskiej dyplomacji poprzez wysłanie do polskich ambasad na świecie kilkudziesięciu kierowników placówek bez zgody prezydenta?

Niestety program pani Schreiber nie daje odpowiedzi na te pytania. Jest bardzo słaby, zarówno w warstwie formalnej, jak i merytorycznej. Pani używa języka slangowego i robi żenujące błędy gramatyczne. Dla przykładu mówi: „władze nie mieli racji” (sic!). Używa wątpliwej jakości dowcipu, próbując być autoironiczną, niestety w fatalnym stylu, mówiąc:” pan Sikorski nie wykorzystał wielu życiowych szans, jak Marianna Schreiber”. To akurat nie jest prawdą. Biorąc pod uwagę obiektywny potencjał pana wicepremiera zaszedł on bardzo daleko i bardzo wysoko.

Zupełnie inną sprawą jest to, że on wciąż czuje się nieusatysfakcjonowany w swoich ambicjach. Chciał być prezydentem Polski, a przegrał prawybory zarówno z Bronisławem Komorowskim, jak i z Rafałem Trzaskowskim. Pani redaktorka miesza fakty z insynuacjami i pomówieniami. Rzuca oskarżenia bez poparcia faktami. Mówi o tym, że rozmawiała z wieloma politykami PO i dawnymi jego sąsiadami o Sikorskim, nikogo nie cytując. Fatalnie atakuje syna ministra, który służy w armii amerykańskiej. A fakty są takie, że ten młody człowiek ma po matce, obywatelstwo amerykańskie. Wybrał pracę i służbę w armii kraju, z którym się identyfikuje. Co w tym złego? Był kształcony ze swoim bratem w bardzo prestiżowej angielskiej szkole Eton. Rodzice wybrali dla niego określony typ kariery. Może się to nam podobać, albo nie, ale mieli do tego prawo. Ponadto USA jest naszym sojusznikiem. Nie ma tu żadnego konfliktu interesów.

Są natomiast ciekawe tematy z życia pana Sikorskiego, których pani Marianna nie podjęła. Dla przykładu tajemnicze ogromne pieniądze, które przesłał mu na konto rząd jednego z krajów arabskich „za doradztwo polityczne”. Nie jest tajemnicą, że pan Radosław Sikorski nie jest ekspertem, ani żadnym specjalistą w sprawach arabskich. Ergo, za co to honorarium? Czy Arabowie zapłacili za usługi, które sami otrzymali, czy może pośredniczyli w przekazaniu pieniędzy od innego podmiotu. Odpowiedź na to pytanie, czy choćby tylko próba dociekania w tej kwestii byłaby zapewne bardzo interesujące.

Radosław Sikorski próbował usprawiedliwiać i bronić poczynania Władimira Putina i Benjamina Netanyahu. Mówił, że Putin jest ok, że wprawdzie morduje, ale detalicznie, nie masowo. Nie życzę pani Radkowi źle, broń mnie Panie Boże, ale gdyby Putin, oby tak się nie stało, zamordował pana Sikorskiego, albo kogoś z jego bliskich, to nadal byłby fajny? Twierdził, że Natanyahu nie dokonuje zbrodni ludobójstwa mordując dzieci i cywili w strefie Gazy, że to nie podchodzi pod to określenie. Krytyczna i wnikliwa analiza takich poglądów Sikorskiego, której pani Schreiber nie podjęła, byłaby niezwykle cenna i ciekawa.

To co wydarzyło się w programie TV w Polsce 24, w programie „Naga Prawda” pani Marianny Schreiber jest typowym zjawiskiem nazywanym przez przysłowie „wylaniem dziecka z kąpielą”. Nie wykorzystano znakomitej szansy obiektywnego, profesjonalnego i wnikliwego przeanalizowania sylwetki, roli, historii i kariery bardzo ważnego polityka, który, niestety bardzo destrukcyjnie, wpływa na naszą polską rzeczywistość.

Z troski o telewizję w Polsce 24, cytując klasyka, bardzo proszę, psie Sabo i zarządzie tej telewizji, nie idźcie tą drogą.

Lewa pogoda, lewe myślenie. MEM-y I.

—————————————–

———————————–

——————————

..drink mine…

——————————————–

———————————-

——————————

———————————-

———————————–

————————————-

Zaszufladkowano do kategorii Śmichy | Otagowano

Braun: Mentalność aktualnej „elity” państwowej: „Są tak samo głupi”.

„Są tak samo głupi”. Braun nie przebierał w słowach [VIDEO]

25.10.2025 https://nczas.info/2025/10/25/tylko-u-nas-sa-tak-samo-glupi-braun-nie-przebieral-w-slowach-video/

Grzegorz Braun
NCZAS.INFO | Grzegorz Braun. / foto: PAP

W Krakowie odbyła się debata historyczna z udziałem Stanisława Michalkiewicza, Grzegorza Brauna, Tomasza Sommera i Marka Skalskiego. Polski poseł do PE wskazał na mentalność aktualnej „elity” państwowej.

– Dzisiaj nie ma żadnych armat. Dzisiaj lufa nagana nie jest przystawiona do skroni nikomu, a oto obok demokratyzmu, etatyzmu, modernizmu, insurekcjonizmu i judeo-idealizmu polska elita państwowa, także ta, która dziś w Katowicach się prezentuje (PiS – przyp. red.) jako bezalternatywnie prawicowa, uznała dogmat rezygnacji z niepodległości, suwerenności – ocenił.

– I oni tego nigdy w ten sposób nie wyrażą, nie sformułują takiego zdania, ale poprzez akces do innych organizacji, takich jak eurokołchoz, takich jak Pakt Północnoatlantycki, takich jak WHO i inne wrogie zdrowiu, życiu, mieniu, godności, normalności, majętności Polaków organizacje, oni uznają, że byt niepodległy Najjaśniejszej Rzeczpospolitej i funkcjonowanie suwerenne narodu polskiego nie leży w sferze ich aspiracji, nie mają takiego programu – dodał.

– Oni się chcą urządzić, w zadanych warunkach chcą się urządzić i tylko negocjują z tą mniemaną, przez siebie mniemaną, koniecznością dziejową i jaka może być monetyzacja, ta stopa jurgieltu, stopa zwrotu, ile można z tej zdrady dla siebie, dla swojego stronnictwa, ile można jeszcze odzyskać – mówił dalej Braun.

– Ja jestem zdania, że niepodległość jest możliwa, że suwerenność jest obowiązkiem a nie opcją. Obowiązkiem a nie opcją. I myślę, że są tak samo głupi ci, co sądzą, że obecne ramy geopolityczne są wieczne i dlatego nie należy wierzgać przeciwko silnym. I są równie głupi, jak ci, którzy jeszcze na przełomie lat 80. i 90. byli przekonani, że Związek Sowiecki będzie trwał wiecznie. Równie głupi jak ci, którzy uważali, że 1000-letnia Rzesza jest faktem politycznym, który bezalternatywnie zmienia rzeczywistość i dlatego trzeba się zaciągnąć, zostać volksdeutschem, zostać sowieciarzem itd. – stwierdził.

– Myślę, że tu się zgodzimy, że będąc jednak pesymistami w diagnozach bieżących, jesteśmy optymistami o tyle, że nie mamy wątpliwości, co do tego, że to wszystko nie będzie trwało, gdyż drogą północną z dalekiego Wschodu do Europy przepływają kolejne statki. To jest przebiegunowanie mapy handlu światowego i realiów geopolitycznych – skwitował polski poseł do Parlamentu Europejskiego.

Burza wokół chińskiego statku i szlaku północnego. Braun: W Polsce mamy pożytecznych [dla obcych] idiotów.

Czy imigranci to problem w Niemczech? Kanclerz Merz się nie hamuje. „Problem w krajobrazie miejskim, proszę zapytać córki”

Czy imigranci to problem w Niemczech? Kanclerz Merz się nie hamuje. „Problem w krajobrazie miejskim, proszę zapytać córki”

24.10.2025 nczas/czy-imigranci-to-problem-w-niemczech-kanclerz-merz-sie-nie-hamuje

NCZAS.INFO | Kanclerz Niemiec Friedrich Merz. Foto: PAP/DPA
NCZAS.INFO | Kanclerz Niemiec Friedrich Merz. Foto: PAP/DPA

– Proszę zapytać córki […]. Podejrzewam, że otrzyma pan dość jasną i jednoznaczną odpowiedź – powiedział kanclerz Niemiec Friedrich Merz dziennikarzowi, który pytał, czy powinien przeprosić imigrantów.

Niemcy prowadzą obecnie dość mocną politykę przeciwko nielegalnej imigracji. Jednocześnie w ostatnim czasie kanclerz Merz wskazał, że należy zająć się też ogromną ilością legalnych imigrantów i uruchomić masowe deportacje.

W minionym tygodniu w Niemczech wybuchła afera, której kanclerz się jednak nie poddał. Podczas wizyty w Poczdamie Merz powiedział, że liczba imigrantów – użył określenia „uchodźcy”, ale wiadomo, że chodzi o imigrantów – którzy przybywają do Niemiec w maju spadła.

– Ale oczywiście nadal mamy ten problem w krajobrazie miejskim i dlatego minister spraw wewnętrznych pracuje obecnie nad umożliwieniem i przeprowadzeniem repatriacji na bardzo dużą skalę – powiedział kanclerz Niemiec Friedrich Merz.

Słowa te wywołały oburzenie w społeczeństwie nafaszerowanym politpoprawnością. Wynikało z nich bowiem, że imigranci nie są ubogaceniem, lecz „problemem”. Ponadto deportacje na dużą skalę – tu ładnie nazwane „repatriacją” – to raczej domena AfD, niż rządzącej koalicji.

Niemieckie media oczekiwały przeprosin ze strony Merza, jednak ten nie tylko ich nie wystosował, lecz dolał oliwy do ognia. W poniedziałek Merz odpowiadał na pytania dziennikarzy w siedzibie swojej partii w Berlinie. Dziennikarze pytali m.in., co sądzi o krytyce na swój temat za słowa o imigrantach i czy chciałby je odwołać lub „kogoś przeprosić” albo „czy kanclerz musi przeprosić migrantów w Niemczech”.

– Nie wiem, czy ma pan dzieci. A jeśli wśród nich są córki, to proszę zapytać córki, co mogłem przez to powiedzieć. Podejrzewam, że otrzyma pan dość jasną i jednoznaczną odpowiedź – odpowiedział kanclerz Niemiec Friedrich Merz.

– Nie mam nic do odwołania. Przeciwnie i to podkreślam: Musimy tu coś zmienić. Nad tym pracuje minister spraw wewnętrznych i będziemy to wdrażać – stwierdził Merz.

– Wielu mówi to samo, ocenia i osądza. Jeszcze raz: zapytajcie swoje dzieci, zapytajcie swoje córki, zapytajcie znajomych i krewnych. Wszyscy potwierdzą, że to problem. Najpóźniej od zapadnięcia zmierzchu – powiedział w odpowiedzi na kolejne pytanie.

„Deutsche Welle” jest oburzone postawą kanclerza.

„Kanclerzowi chodzi o to, że w niemieckich miastach jest problem z wysoką przestępczością, nękaniem, a nawet napaściami na tle seksualnym. Problem ze śmieciami i zaniedbaniem. Zwłaszcza po zmroku. A jeśli Merz – jak sam twierdzi – nie ma w tej kwestii nic do odwołania, to jego zdaniem w dużej mierze winni za te warunki są migranci i uchodźcy. W końcu zmniejszenie liczby uchodźców to właśnie polityka, którą minister spraw wewnętrznych Alexander Dobrindt z bawarskiej chadecji CSU ma realizować w imieniu kanclerza” – wyjaśnia redakcja, najwyraźniej nie wierząc, że imigranci – także legalni – mogą zostać uznani za problem.

Pytanie, czy i u nas w końcu zostanie to jasno stwierdzone przez rządzących?

Sensacyjny SONDAŻ! Rekordowe poparcie Korony Brauna. Konfederacje blisko PiS

Sensacyjny SONDAŻ! Rekordowe poparcie Korony Brauna. Konfederacje blisko PiS

24.10.2025 https://nczas.info/2025/10/24/sensacyjny-sondaz-rekordowe-poparcie-korony-brauna-konfederacje-blisko-pis/

Grzegorz Braun, Jarosław Kaczyński i Sławomir Mentzen.
NCZAS.INFO | Grzegorz Braun, Jarosław Kaczyński i Sławomir Mentzen. / Fot. PAP/kolaż

Najnowszy sondaż CBOS pokazuje sensacyjne wyniki. Na trzecim miejscu utrzymuje się Konfederacja Wolność i Niepodległość, ale Konfederacja Korony Polskiej Grzegorza Brauna notuje rekordowe poparcie i znajduje się tuż za plecami partii Krzysztofa Bosaka i Sławomira Mentzena.

———————————–

Gdyby wybory parlamentarne odbywały się w najbliższą niedzielę, udział w nich wzięłoby 62 procent uprawnionych do głosowania, a ogólne zainteresowanie partycypacją w wyborach wyraziło aż 79 proc. badanych.

Biorąc pod uwagę jedynie zdecydowanych wyborców, do Sejmu weszłoby sześć ugrupowań. Najwięcej osób zagłosowałoby na Koalicję Obywatelską, którą wskazało 31,2 proc. zdecydowanych respondentów.

Na drugim miejscu znalazłoby się Prawo i Sprawiedliwość z wynikiem 28,1 proc.

Podium zamyka tradycyjnie Konfederacja WiN, na którą zagłosowałoby 12,4 proc. osób.

Tuż za jej plecami znalazła się jednak Konfederacja KP, która uzyskała rekordowe poparcie na poziomie 9,9 proc. badanych.

Warto zauważyć, że na obie Konfederacje chce w sumie głosować aż 22,3 proc. badanych, podczas gdy PiS notuje niespełna 6 pkt proc. lepszy wynik. To kolejne badanie, które potwierdza, że sytuacja na umownej prawicy zaczyna się coraz bardziej wyrównywać.

https://nczas.info/2025/10/24/korona-brauna-w-pakcie-z-pis-i-konfederacja-jednoznaczne-stanowisko-niestety-to-jest-skutek/embed/#?secret=B4xNvDE4Pg#?secret=UOhDlEScVX

Do parlamentu dostałyby się jeszcze Nowa Lewica oraz Partia Razem. Na pierwsze z lewicowych ugrupowań zagłosowałoby 6,5 proc. osób, a na drugie 5,2 proc.

Progu wyborczego nie przekroczyłyby ugrupowania do niedawna tworzące Trzecią Drogę. Na Polskie Stronnictwo Ludowe wskazało 3,3 proc. respondentów, a na Polskę 2050 2,5 proc.

1 proc. badanych zagłosowałby na inną part

Czy UE akceptuje akty terrorystyczne przeciwko własnym państwom członkowskim?

Czy UE akceptuje akty terrorystyczne

przeciwko własnym państwom członkowskim?

Rainer Rupp apolut.net/begrusst-die-eu-terrorakte-gegen-ihre-eigenen-mitgliedstaaten

Komentarz Rainera Ruppa

Wczesnym rankiem 20 i 21 października 2025 r. w Unii Europejskiej niemal jednocześnie doszło do dwóch poważnych aktów sabotażu: Eksplozje spowodowały poważne zniszczenia w rafineriach ropy naftowej na Węgrzech i w Rumunii. Na Węgrzech eksplodowała rafineria MOL w Százhalombatta, która przetwarza głównie rosyjską ropę naftową – rzadki wyjątek w UE, gdzie większość krajów znacznie ograniczyła import z Rosji od czasu inwazji na Ukrainę w 2022 r. W Rumunii eksplodowała rafineria Petrotel-Łukoil w Ploeszti, spółka zależna rosyjskiej firmy Łukoil.

W ataku w Rumunii zginęła co najmniej jedna osoba, a na Węgrzech wybuchł duży pożar, który udało się opanować bez ofiar. Rafineria MOL potwierdziła, że ​​pożary są pod kontrolą, a przyczyna jest badana. Premier Węgier Viktor Orbán zapewnił ludność, że dostawy paliwa do kraju są bezpieczne.

Te dwie rafinerie mają szczególne znaczenie polityczne, ponieważ przetwarzają rosyjską ropę naftową – praktykę, która jest postrzegana, zwłaszcza na sąsiedniej Ukrainie, ale nie tylko tam, jako wspieranie rosyjskiej machiny wojennej. Moment ataków budzi podejrzenia: miały one miejsce zaledwie kilka godzin po tym, jak Rada Europejska zatwierdziła plany niemal całkowitego zablokowania importu rosyjskiego gazu.

Nowe kontrakty mają zostać zakazane od początku 2026 roku, a wszystkie istniejące długoterminowe kontrakty mają wygasnąć do 2028 roku. Podobny zakaz importu ropy naftowej spodziewany jest wkrótce. Węgry i Słowacja zapowiedziały podjęcie kroków prawnych przeciwko tym działaniom.

Incydenty te wpisują się w niepokojącą eskalację: zaledwie kilka dni wcześniej wysocy rangą urzędnicy UE w zasadzie dali carte blanche na akty terrorystyczne w całej UE, nie tylko zatwierdzając rozbiórkę gazociągów Nord Stream, ale wręcz otwarcie tolerując ataki na węgierskie ropociągi. Polski minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski zwrócił się z tą uwagą bezpośrednio do swojego węgierskiego odpowiednika, Pétera Szijjártó, co stanowi wyraźną prowokację, która eskaluje napięcia w UE.

Poniższy wpis użytkownika „X” (dawniej Twittera) z 21 października 2025 r. zwięźle podsumowuje absurdalność sytuacji:

Wygląda na to, że… UE rozpoczęła wojnę terrorystyczną przeciwko własnym państwom członkowskim z pomocą państwa spoza UE. Tak. To szaleństwo już zaszło tak daleko. I to czyste szaleństwo, bez wątpienia. Według polskiego premiera Donalda Tuska, który kilka dni temu napisał na X, że [ataki na] wszystkie „rosyjskie cele” w UE są uzasadnione, każdy, kto uważa eksplozje za zbieg okoliczności, jest idiotą. Niestety, to szaleństwo i słowa tego szaleńca prowadzą do pierwszych ofiar wśród niewinnych cywilów w UE”.

Ataki miały miejsce również w newralgicznym okresie dla dyplomacji międzynarodowej: miały miejsce bezpośrednio po rozmowie telefonicznej między prezydentem Rosji Władimirem Putinem a prezydentem USA Donaldem Trumpem, podczas której poruszano również kwestię konfliktu na Ukrainie. Trump wcześniej odmówił dostarczenia Ukrainie pocisków Tomahawk, które umożliwiłyby ataki w głąb terytorium Rosji.

Według doświadczonych obserwatorów, ataki terrorystyczne na dwie rafinerie na Węgrzech i w Rumunii były desperacką reakcją ukraińskiej służby bezpieczeństwa SBU, działającej w czasie, gdy wojna na Ukrainie grozi niepomyślnym zakończeniem dla Kijowa. Te ataki terrorystyczne w krajach UE są próbą wywarcia presji na oba kraje, aby zrezygnowały z rosyjskiego paliwa, mimo że jest ono kluczowe dla ich gospodarek, zwłaszcza węgierskiej. Z perspektywy Polski i Ukrainy akty terrorystyczne były swego rodzaju „pośrednim atakiem na Putina”, a zatem uzasadnionym, mimo że w ich wyniku zginęła niewinna osoba.

Podobieństwa do wcześniejszych aktów sabotażu są oczywiste, takie jak eksplozje gazociągów Nord Stream 1 i 2. Sprawcy – dwaj Ukraińcy – poszukiwani przez niemiecką Prokuraturę Federalną jako podejrzani na podstawie europejskiego listu gończego zostali aresztowani w Polsce i we Włoszech, ale ekstradycja do Niemiec, gdzie toczą się postępowania w sprawie zarzutów sabotażu infrastruktury krytycznej, została odrzucona zarówno przez Polskę, jak i Włochy. W Polsce podejrzany został zwolniony przez sąd po tym, jak polski minister spraw zagranicznych okrzyknął go bohaterem ruchu oporu przeciwko Putinowi.

To gra prowadzona przez psychopatów, których patologiczna nienawiść do Rosjan zaćmiła im umysły.

W tym procesie zatracono zdrowy rozsądek. UE grozi, że stanie się zakładnikiem fanatyków gotowych poświęcić własnych obywateli. Jak Unia Europejska upadła tak nisko?

Demokratura Unii Europejskiej.

Ta tak zwana Unia Europejska ma tyle samo wspólnego z demokracją, co z unią. Rzekoma „unia” to reżim autokratycznie rządzony przez polityczne marionetki, które transnarodowe interesy kapitałowe wepchnęły na najwyższe stanowiska w Komisji Europejskiej. Naturalnie, interesy kapitałowe osób stojących za Komisją są egzekwowane przeciwko narodom państw członkowskich. Żaden członek Komisji Europejskiej nie jest demokratycznie wybierany i nie może być pociągnięty do odpowiedzialności ani odwołany przez narody państw członkowskich. Niemniej jednak ci ludzie uchwalają wiążące przepisy dotyczące handlu zagranicznego dla wszystkich państw członkowskich, nakładają sankcje na mocy Karty Narodów Zjednoczonych, które naruszają prawo międzynarodowe, na przykład wobec Rosji, Iranu i innych krajów, i domagają się, aby wszystkie państwa członkowskie przestrzegały ich pod groźbą surowych kar finansowych. To samo dotyczy dyrektyw Komisji Europejskiej dotyczących „Zielonego Ładu” i jej histerii klimatycznej dotyczącej CO2, która z jednej strony skutecznie zainicjowała deindustrializację niemieckich i europejskich ośrodków przemysłowych, a z drugiej strony zasila budżet Komisji Europejskiej miliardami euro z podatków od emisji CO2.

Jedyną instytucją Unii Europejskiej, która przynajmniej prezentuje światu pozory pseudodemokratycznej fasady, jest Zgromadzenie, fałszywie działające pod nazwą „Parlament UE”. Fałszywy Parlament UE nie może równać się z prawdziwym parlamentem pod wieloma istotnymi względami.

Każdy prawdziwy parlament ma prawo inicjatywy ustawodawczej, co oznacza, że ​​nowe projekty ustaw powstają w parlamencie, które ostatecznie – jeśli uzyska większość – stają się ustawami. W Parlamencie Europejskim nic takiego nie istnieje. Może on jedynie – i tylko przez kilka lat – zatwierdzać lub odrzucać dyrektywy Komisji Europejskiej.

Unia Europejska została utworzona na mocy Traktatu z Maastricht. Traktat ten został podpisany w Maastricht 7 lutego 1992 roku i wszedł w życie 1 listopada 1993 roku. Zastąpił on dotychczasowe Wspólnoty Europejskie (takie jak EWG) przede wszystkim ściślejszą unią polityczną. Narody Europy otrzymały obietnicę przyszłości pełnej dobrobytu, bezpieczeństwa i pokoju. Niemniej jednak elity nie ufały decyzjom zwykłych ludzi. Unia Europejska została utworzona bez udziału społeczeństwa, tj. bez jednolitego, ogólnounijnego referendum. Zamiast tego, UE została utworzona przez rządy państw członkowskich i ich parlamenty narodowe, które odzwierciedlają odpowiednie większości rządowe.

Tylko trzy państwa UE przeprowadziły referendum, a większość referendów nie była przytłaczająca i nie poparła nowej unii politycznej.

Dania: Pierwsze referendum w czerwcu 1992 roku (nie, 50,7% głosów). Po intensywnych i manipulacyjnych działaniach „perswazji” z pomocą mediów, w maju 1993 roku odbyły się drugie wybory, w których 56,7% głosów było za.

Referendum w Irlandii, które miało na celu uwolnienie się spod jarzma dawnego kolonizatora, Wielkiej Brytanii, w czerwcu 1992 roku przyniosło wyraźne 69,1% głosów za UE.

Z kolei referendum we Francji we wrześniu 1992 roku ponownie przyniosło zawężony wynik, zaledwie 51,0%.

Co stało się z Unią Europejską od tego czasu, która rzekomo koncentrowała się na „wspólnych wartościach”? Ambitny projekt „Unii” nie tylko obiecywał pokój, bezpieczeństwo i dobrobyt poprzez wzrost gospodarczy, ale także miał funkcjonować jako unia polityczna „na równych prawach” z supermocarstwem USA i rosnącymi w siłę Chinami. Jednak krytyczna analiza na pierwszy rzut oka ukazuje inny obraz:

Zamiast pokoju, UE prowadzi wojnę zastępczą z Rosją i angażuje się w politykę agresji i zbrojeń, która pochłania ogromne sumy pieniędzy oszczędzane na wydatkach społecznych.

Zamiast dobrobytu i wzrostu mamy w UE de-industrializację, stagnację i recesję, a jedyne, co szybko rośnie, to ubóstwo i bezrobocie.

Zamiast bezpieczeństwa, UE, ze swoją polityką migracyjną, którą narzuciła wszystkim swoim członkom – z wyjątkiem Węgier i Polski, które stawiały temu zdecydowany opór – nie tylko stworzyła powszechny klimat niepewności, który jest poparty rzeczywistymi danymi dotyczącymi wykładniczego wzrostu liczby przestępstw z użyciem przemocy i innych przestępstw kryminalnych w ciągu ostatnich 10 lat.

Jednocześnie ponadnarodowa konstrukcja Komisji Europejskiej, centralnej władzy w Brukseli, ugruntowała swoją pozycję jako surowy strażnik blokowy, dyscyplinując państwa członkowskie grzywnami i sankcjami za naruszenia przepisów, zmuszając je w ten sposób do przestrzegania linii wyznaczonej przez Brukselę. Jednocześnie nasiliły się niekończące się spory między państwami członkowskimi o zasoby, kompetencje i ideologie.

UE jako „Unia Kary

Nie jest już harmonijną orkiestrą płynącą z Brukseli, lecz raczej chaotyczną bijatyką, w której matriarcha Komisji smaga nieposłusznych, aby utrzymać w całości Unię Europejską wielkiego biznesu. W istocie, Komisja Europejska w Brukseli uosabia system wymiaru sprawiedliwości w sprawach karnych UE i jednocześnie pełni rolę egzekutora, gdy państwa lekceważą jego niepisany i zmienny „porządek oparty na zasadach”.

Traktaty UE stanowią, że Komisja wszczyna postępowania w sprawie naruszeń prawa UE. Postępowania te rozpoczynają się od ostrzeżeń, ale mogą szybko doprowadzić do wysokich grzywien lub zamrożenia funduszy. W 2025 roku przybrało to konkretną formę: na przykład Komisja wszczęła postępowania przeciwko 18 państwom członkowskim za niedopełnienie obowiązku transpozycji dyrektywy UE w sprawie ścigania naruszeń sankcji (w szczególności wobec Rosji) do prawa krajowego w terminie – termin upłynął 20 maja.

Do krajów dotkniętych tą sytuacją należą Niemcy, Francja i Włochy, którym obecnie grożą potencjalne grzywny sięgające milionów.

Podkreśla to, jak Bruksela ogranicza suwerenność państw. Ci, którzy nie wdrożą dyrektyw Komisji, muszą zapłacić lub wnieść pozew do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości (TSUE). UE stosuje podobnie surowe podejście w dziedzinie praworządności. Roczne sprawozdanie Komisji na temat praworządności z lipca 2025 roku ostrzega przed „brakiem postępów” w kilku krajach, w tym na Węgrzech i w Polsce, gdzie rzekomo ograniczana jest wolność mediów i niezależność sądownictwa. W tych przypadkach Komisja zamroziła fundusze UE. W lutym 2025 roku jedna z takich grzywien nałożonych na Węgry wyniosła 443 mln euro – pieniądze przeznaczone na infrastrukturę, ale obecnie wykorzystywane przez Komisję jako narzędzie nacisku przeciwko suwerennym Węgrom.

Nawiasem mówiąc, w skargach UE nie ma wzmianki o ograniczeniach, a nawet prześladowaniach wolności słowa i wolności mediów w „najlepszych Niemczech w historii”.

Krytycy słusznie postrzegają Komisję jako „karną UE”, która nieproporcjonalnie uderza w mniejsze państwa wschodnie, podczas gdy większe, takie jak Francja, z deficytem przekraczającym PKB (ponad 3%), otrzymują znacznie łagodniejszy cios. Represyjne podejście Unii Europejskiej coraz bardziej wywołuje oburzenie w państwach członkowskich, które są piętnowane.

Wewnętrzne spory UE zamiast wspólnych wartości

Wewnętrzne konflikty w UE są jeszcze bardziej zaognione. Stanowi to sieć dwustronnych tarć, które osłabiają UE od wewnątrz i grożą jej rozpadem w perspektywie średnioterminowej. Zamiast solidarnej pomocy opartej na „wspólnych wartościach”, dominuje scenariusz „wszyscy na wszystkich”, napędzany migracją, niedoborami energii, problemami fiskalnymi i geopolityką.

Na przykład w 2025 roku doszło do eskalacji napięć wokół dyrektywy w sprawie migracji i azylu (Pakt 2024). Kraje takie jak Węgry i Polska blokują wdrożenie tej dyrektywy UE, odrzucając kwoty uchodźców, co prowadzi do otwartych oskarżeń ze strony Włoch i Grecji, które czują się osamotnione.

Dziewięć państw – w tym Włochy, Belgia i Polska – zaatakowało nawet Europejski Trybunał Praw Człowieka w liście otwartym w maju 2025 roku za priorytetowe traktowanie ochrony migrantów; wezwano do zaostrzenia stanowiska wobec „instrumentalizowanej migracji” z państw trzecich.

Pod względem ekonomicznym wielcy gracze spierają się nawzajem: Francja i Włochy naciskają na złagodzenie hamulca zadłużenia, który Niemcy i Holandia określają mianem „południowego dobrobytu” – spór ten osiągnął punkt kulminacyjny na posiedzeniu Rady Europejskiej w Brukseli w październiku 2025 roku.

W obszarze autonomii strategicznej toczy się wewnętrzna wojna: kraje Europy Wschodniej, takie jak Polska, domagają się większej ilości broni przeciwko Rosji, podczas gdy kraje Europy Południowej, takie jak Hiszpania, koncentrują się na ochronie klimatu – konflikty te paraliżują plany zbrojeniowe UE.

A grecko-turecki spór, relikt dziesięcioleci, rozgorzeje ponownie w 2025 roku: Ateny oskarżają Ankarę o ingerencję w sprawy Cypru, co prowadzi do gróźb nałożenia przez UE sankcji wobec Turcji – w tym przypadku państwo członkowskie, Grecja, wykorzystało UE jako broń w Brukseli.

Te wewnętrzne zmagania nie są zbiegiem okoliczności, lecz raczej symptomem unii zbudowanej na kompromisach, które dawno się rozpadły. Komisja Spraw Zagranicznych w październiku 2025 roku omawiała nie tylko domniemane zagrożenia zewnętrzne ze strony Rosji, ale także to, jak napięcia dwustronne między państwami członkowskimi (np. w sprawie importu energii z Norwegii) osłabiają UE. Do tego dochodzą narastające protesty antyimigracyjne, ostatnio w ośmiu krajach – od Francji po Szwecję.

Co pozostało z dawnej świetności i obietnic UE? Paradoksalny byt, wymuszona jedność i chaos jako norma. Bruksela karze z biurokratyczną precyzją, aby utrzymać pozory jedności, ale siły odśrodkowe, coraz bardziej napędzane interesami narodowymi państw członkowskich, stają się coraz trudniejsze do opanowania. To unia sprzeczności rozdarta do szpiku kości. Nawet próby brukselskich eurokratów, by utrzymać UE w jedności cementem wspólnych obaw przed Rosją i Chinami, ostatecznie zawiodą z powodu tych wewnętrznych sprzeczności.

Rainer Rupp

Tłumaczył Paweł Jakubas, proszę o jedno Zdrowaś Maryjo za moją pracę.

Artykuł ukazał się 24 października 2025 roku na stronie : apolut.net/begrusst-die-eu-terrorakte-gegen-ihre-eigenen-mitgliedstaaten

Atrybut awansu

Szanowni Państwo! 

Oto czterdziesty pierwszy w tym roku SOBOTNIK.

Atrybut awansu 41/2025(745

     Gdzie, jak gdzie, ale na dworcu kolejowym duży i punktualny zegar jest wyjątkowo potrzebny, bo może zabraknąć nawet paru sekund na sprawdzenie czasu w komórce. Ale i tu Bążurek odnosi sukces. W ramach powszechnego wprowadzania chaosu, na dworcu Gdańskim zegary od roku pokazują godziny obowiązujące może w Moskwie, albo Berlinie, ale na pewno nie w Warszawie.
     Od czasu wynalezienia zegarów, ludzkość poczyniła ogromny postęp. Prócz tych na wieżach kościelnych, zaczęto produkować domowe, a z czasem kieszonkowe, na które stać było tylko bogatych. Później zegarek na przegubie dłoni stał się popularny, bo wygodny, a ponadto nadal stanowił widomy znak dostatku. Radzieccy „oswobodziciele” najchętniej wyzwalali Polaków z tego atrybutu „pańskości”, nosząc po kilka zegarków na ręku. Taki specjalny znak przynależności do „klasy robotniczej”.
     Zdawać by się mogło, że w dobie smartfonów zegarek na ręku wyjdzie z mody. Nic podobnego. Im wyżej jesteś w hierarchii władzy, zwłaszcza mafijnej, tym droższy musisz nosić zegarek. Możesz nie znać się na niczym, musisz tylko umieć odróżnić drogi zegarek od taniej podróbki.

Z pozdrowieniami

Małgorzata Todd www.mtodd.pl

Wyższość norki i jenota nad Polakiem

Wyższość norki i jenota nad Polakiem

W Polsce jak zwykle liczą się emocje, a nie chłodna kalkulacja. W połowie października Sejm uchwalił nowelizację ustawy o ochronie zwierząt, która zakłada zakazanie hodowli zwierząt na futra. Zgodnie z nowelą przedsiębiorcy prowadzący fermy będą zobowiązani do wygaszenia działalności do końca 2033 roku, a ci, którzy zrobią to do 2031 roku, będą mogli uzyskać odszkodowanie. Ośmioletni okres przejściowy to absolutne minimum, niezbędny czas by hodowcy mogli na przykład pospłacać zaciągnięte kredyty.

Za uchwaleniem nowelizacji opowiedziało się 339 posłów, 78 było przeciw, a 19 wstrzymało się od głosu. Znaczna część z głosujących z całą pewnością zdawała sobie sprawę z bzdurności tej ustawy. Ale lis, jenot czy norka w klatce ściska serce wyborcy, a ten kieruje się w swoich wyborach najczęściej emocjami. Chociaż są tacy, co uwierzyli w swoją dobroczynną misję – jak odrealniony już dzisiaj całkowicie lider PiS-u Jarosław Kaczyński. W ten sposób zarżnięto właśnie kolejna polską branżę.

Czy zwierzątka z klatek wrócą na wolność i będą wesoło brykać niczym te z ilustracji w pismach Świadków Jehowy? Oczywiście, że nie – bo popyt przez to się nie zmniejszy. Produkcja przeniesie się do innych, konkurencyjnych państw na przykład na Ukrainę. Straci polska gospodarka, a co za tym idzie polski budżet. A więc my wszyscy – Polacy. Pracę straci kolejnych 20 000 Polaków. Wzrosną długi Polaków i zyskają bankierzy i lichwiarskie firmy pożyczkowe. Zarobią po raz kolejny również niemieckie firmy, tym razem utylizujące odpady zwierzęce.

Politycy w Polsce lubią uszczęśliwiać ludzi. Cieszy się aktywista lub aktywiszcze ekologiczne, juleczka od wstawiania serduszek w mediach społecznościowych, niezależna mama psiecka z wieczornym kieliszkiem wina, ale również bankier z Wall Street, niemiecki przedsiębiorca i ukraiński cwaniak. Nasi politycy to prawdziwi szczęściodajcy. Tylu uradowanych za jednym razem! Przypomniał mi się fragment wiersza Jerzego Czecha „Margrabia Wielopolski”:

„Tu rozsądku rzadko się używa
A jedno, co naprawdę umiemy
To – najpiękniej na świecie przegrywać!”

Udało się po raz kolejny przegrać w imię absurdalnych idei. Logiczne byłoby teraz podjęcie walki z producentami wyrobów skórzanych, rzeźniami, masarniami, mleczarniami, pasiekami, fermami kurzymi i no i oczywiście hodowcami karpia. Przecież to wszystko możemy sprowadzać z Niemiec i Ukrainy!

Ale to zapewne musi jeszcze trochę poczekać. Teraz przyszła pora na poważną grę i ostateczne rozwiązanie kwestii węgla i stali. Unia Europejska zatoczyła koło. Na mocy traktatu paryskiego w 1952 roku powstała Europejska Wspólnota Węgla i Stali, która dała podwaliny pod projekt nazwany Unia Europejska. Ta zaś opętana liberalno-lewackimi wirusami, które połączyły się z zwykłym łapówkarstwem i złodziejstwem zarzyna właśnie ostatnie kopalnie i huty w Polsce. Chińczycy, Amerykanie, Rosjanie czy Hindusi muszą patrzeć na tych brukselskich szaleńców z ogromnym obrzydzeniem.

Zwijanie Polski trwa. Obserwujemy codzienne rytualne zarzynanie naszej ojczyzny i pchanie nas ku cudzej wojnie. Nie ma się co łudzić, że będzie lepiej. Zarówno Platforma Obywatelska z przystawkami, jak i Prawo i Sprawiedliwość działały, działają i zapewne będą działać wspólnie na rzecz likwidacji resztek ocalałego polskiego przemysłu, w imię irracjonalnych koncepcji odchyleńców z Brukseli. Dokładnie tak jak było w przypadku przemysłu futrzarskiego.

Cały POPiS powinien iść won! Wszystkie te post-solidaruchy wraz z resztą bękartów politycznych III RP powinny trafić do więzień i do śmietnika historii. Tak się zapewne jednak niestanie, bo za nimi stoją wielcy i wpływowi – instytucje międzynarodowe, banki, fundacje, loże i koterie. Ci z Platformy będą dalej odgrywać rolę zbawców przed ciemnogrodzkimi zakusami Kaczyńskiego. Zaś ci z PiS-u dzielnie walczyć z gorszycielskimi liberałami od Tuska. W sprawach istotnych będą działać ręka w rękę – solidarnie. Błazen z dworu króla Zygmunta I Starego Stańczyk gdzieś w zaświatach patrzy smutno na Polskę.

Łukasz Jastrzębski