Jasna Góra. Biskupi Mering i Długosz powiedzieli prawdę. Fala nienawiści postępactwa.

Jasna Góra. Biskupi Mering i Długosz powiedzieli prawdę

Paweł Chmielewski https://pch24.pl/jasna-gora-biskupi-mering-i-dlugosz-powiedzieli-prawde/

(Bp Wiesław Alojzy Mering. FOT.:Kolanin [CC BY-SA 3.0 (https://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0)])

Morze jadu wylewa się po kazaniu bp. Wiesława Meringa na Jasnej Górze i refleksji, jaką w tym samym miejscu wygłosił bp Antoni Długosz. Liberalni katolicy nie mogą znieść, że ci dwaj hierarchowie powiedzieli kilka słów bolesnej prawdy.

Emerytowany biskup pomocniczy Częstochowy Antoni Długosz przemawiał w piątek przy okazji Apelu Jasnogórskiego. Z kolei bp Wiesław Mering, emerytowany biskup Włocławka, wygłosił kazanie w sobotę dla pielgrzymów Radia Maryja. Obaj hierarchowie odnieśli się do palącego problemu, czyli kryzysu migracyjnego – i tych, którzy ten kryzys napędzają.

Bp Antoni Długosz wskazywał, że to wielcy globaliści próbują zalać Europę islamskimi migrantami, co w oczywisty sposób niszczy tożsamość kontynentu i naraża nas na poważne problemy. Powoływał się na biskupów z Afryki – w tym kardynała Roberta Sarah – którzy przestrzegają przed przyjmowaniem każdego, kto tylko chce dostać się do Europy. Jak podkreślił, polityka całkowicie otwartych granic nie rozwiąże bynajmniej afrykańskich problemów, a Europę głęboko przemieni. Biskup przypomniał, że Polacy doskonale rozumieją, czym jest miłość bliźniego – i pokazali to przyjmując uchodźców z Ukrainy uciekających przed wojną. Czym innym jest jednak pomoc uchodźcom wojennym, a czy innym otwartość na migrantów.

Z wystąpieniem biskupa trudno byłoby się nie zgodzić. W perspektywie chrześcijańskiej wskazał na pryncypia rozsądnej polityki migracyjnej, która na widoku ma nie jakieś ideologie nienawiści do Zachodu, ale dobro narodowe – i właściwie rozumiane miłosierdzie. Fakt, że internauci – w tym niestety grono nieuczciwych intelektualnie publicystów – atakują dziś bp. Antoniego Długosza wynika chyba tylko z tego, że hierarcha „ośmielił się” zabrać krytyczny głos w istotnej kwestii życia publicznego. Coraz większa liczba Polaków pozwala sobie wmówić, że Kościół powinien milczeć w sprawach politycznych – ma być może prawo delikatnie opiniować takie kwestie jak legislacja dotycząca aborcji czy eutanazji, ale nic więcej. Jest oczywiste, że przedstawiciele Kościoła nie mają prawa do stronniczość ani politykierstwa – ale do tego nie ma prawa żaden uczciwy człowiek. Katoliccy politycy zaangażowani w walkę partyjną powinni kierować się dobrem państwa i prawdą. Zaangażowanie księży czy biskupów w życie publiczne jest zupełnie inne – ale zasady pozostają te same. Nie wolno kłamać, manipulować, zdradzać Ewangelii. Biskup Antoni Długosz podczas Apelu Jasnogórskiego dał tymczasem świadectwo wiary i rozsądku – tyle tylko, że ten rozsądek nie zgadza się z ideologicznymi założeniami polityki Donalda Tuska, stąd wielki atak na niego.

Jeszcze większą złość wywołał bp Wiesław Mering. Niektórzy nieuczciwi intelektualnie publicyści zarzucają mu, że nie mówił nic na temat Ewangelii, skupiając się na polityce. To nieprawda, ale ludzie ci przeczytali najwidoczniej tylko krótkie wyimki w mediach. Zdecydowana większość kazania biskupa była poświęcona Matce Bożej, posłuszeństwu wobec Boga, Chrystusowi.

Hierarcha odniósł się jednak również do polityki, bo – jak powiedział cytując jednego z chińskich biskupów – największą plagą współczesności jest polityka bez Chrystusa. To prawda, dlatego Kościół o polityce musi i powinien mówić. Kazanie biskupa Meringa było pod tym kątem bardzo konkretne. Ostro i zdecydowanie skrytykował rządy Donalda Tuska, oskarżając je o proniemieckość; zwrócił uwagę na strategiczny antypolonizm niemieckiej polityki – i to już od wieków; podkreślił wielkie niebezpieczeństwo związane z niekontrolowaną migracją, w tym zagrożenie brutalnymi przestępstwami, jak morderstwa.

Rządy Donalda Tuska są dla Polski katastrofą. Nie trzeba sięgać nawet po tematykę migracyjną, wystarczy wskazać na ideologię LGBT czy ludobójczą ideologię aborcyjną, której hołdują ci ludzie. Jest nie do pomyślenia, by jakikolwiek świadomy katolik popierał te rządy. Prawda, są dziś w Polsce praktykujący katolicy, którzy tego nie rozumieją i wciąż głosują na Koalicję Obywatelską. Do nich należy mówić innym językiem niż ten, po który sięgnął bp Mering.

Problem w tym, że biskup mówił do pielgrzymów z Radia Maryja. Biorąc pod uwagę adresata doskonale świadomego w kwestii moralnego zła rządów Tuska naprawdę trudno byłoby zarzucać hierarsze jakąś nieroztropność. Wiedział, do kogo mówi – i zrobił to w sposób całkowicie adekwatny.

Krytyka, jak spada na biskupa, nie uwzględnia tego fundamentalnego kontekstu. Inna rzecz, że współcześnie biskupi muszą pamiętać o jednej bardzo istotnej kwestii i tego tu chyba rzeczywiście zabrakło: niezależnie od tego, do kogo mówią, za sprawą internetu ich słowa natychmiast wytracają kontekst. Krytyka rządu jest bezwzględnie potrzebna, ale trzeba pamiętać, by uprawiać ją do bólu merytorycznie, bez nadmiernych metafor i skrótów, które zrozumiałe są dla pobożnych prawicowych katolików, ale już nie dla ludzi ogarniętych błędami liberalizmu.

Z dużą krytyką spotkał się cytat, jakim posłużył się biskup, zgodnie z którym Niemiec nigdy nie będzie Polakowi bratem. W perspektywie teologicznej to oczywiście nieprawda. Rzecz jednak w tym – i to wynika bardzo jasno z homilii – że biskup nie mówił w tym momencie o prawdzie teologicznej, ale o namacalnym i bardzo konkretnym doświadczeniu historycznym, związanym z brutalną, antykatolicką i antypolską polityką Prus Bismarcka i ludobójczą polityką Niemiec hitlerowskich.

Pewnie, że chrześcijańskim marzeniem byłoby przezwyciężenie antagonizmu między Polską i Niemcami, ale – bądźmy szczerzy – od zjazdu Bolesława Chrobrego i Ottona III w Gnieźnie minęło już trochę czasu, a cele strategiczne naszych państw po prostu się rozjechały. Biskup Mering mówił zatem o faktach, które, niestety, zbyt łatwo dały się przeinaczyć.

Dobrze, że polscy biskupi aktywnie angażują się w politykę. To rzecz konieczna, bo Chrystus jest królem nie tylko naszego życia domowego, ale całego życia społecznego. Polityka, żeby była sprawiedliwa, musi być Chrystusowa. Biskupi i księża muszą mieć odwagę nazywać po imieniu błędy, problemy i patologie. Trzeba przy tym zachować roztropność medialną, pamiętając, jak łatwo da się manipulować w sieci wyrwanymi z kontekstu słowami.

Tego jednak wszyscy się dopiero uczymy, a biskupom, którzy starają się w jasny i kategoryczny sposób ewangelizować również życie publiczne należy się wdzięczność – i przyjazna rada, a nie wulgarna krytyka, jaką uprawiają nieuczciwi intelektualnie publicyści.

Paweł Chmielewski

Bliskie spotkania III stopnia z biskupami

Bliskie spotkania III stopnia z biskupami

Stanisław Michalkiewicz „Goniec” (Toronto)    27 lipca 2025 http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=5866

Nie milkną echa myślozbrodni, jakiej dopuścił się Grzegorz Braun. Wprawdzie został potępiony ponad podziałami, bo zgodnie potępili go wierzący i niewierzący, partyjni i bezpartyjni, żywi i uma… – no, mniejsza z tym – ale nadal nie wiadomo, co z tym fantem zrobić.

Władze, to znaczy – vaginet obywatela Tuska Donalda zachowuje się w tej sprawie tak, jak Murzyni, co to na pustyni złapali grubasa. Nie wiedzieli co mu zrobić, ucięli – no, mniejsza z tym. Pewne światło na tę sprawę rzucił Naczelnik Państwa, obywatel Kaczyński Jarosław. Stwierdził, że Grzegorz Braun „zaprzeczył holokaustowi” – przy czym słowo „holokaust” Naczelnik Państwa wymówił z dużej litery. Podobnie postępował pewien handlarz bydłem, który dorobił się na sprzedaży wołów. Kiedy już się dorobił, to słowo „wół” też zawsze pisał z dużej litery.

Wracając do Naczelnika, to stwierdził on dodatkowo, że myślozbrodnia Grzegorza Brauna negatywnie rzutuje na nasze stosunki ze Stanami Zjednoczonymi. Najwyraźniej Naczelnik Państwa, podobnie jak wszyscy inni antysemici uważa, że Ameryką rządzą Żydowie, a już specjalnie kręcą prezydentem Donaldem Trumpem, który pragnąłby uchodzić za twardziela.. Coś może być na rzeczy, bo ostatnio przeczytałem energiczne dementi szefa Mosadu, który zaklinał się, że niejaki Epstein, co to – jak zwykle Żydowie – podsuwał rozmaitym twardzielom panienki i robił im tak zwane kompromitujące fotografie – na pewno nie był agentem Mosadu.

Zaraz przypomniało mi się, że „na pewno”, to wszyscy umrzemy, a poza tym – opinia księcia Gorczakowa, ministra spraw zagranicznych u cesarza Aleksandra III, co to twierdził, że nie wierzy nie zdementowanym informacjom. Ponieważ informacja, jakoby Epstein był agentem Mosadu, została energicznie zdementowana, to dzięki temu lepiej rozumiemy przyczyny, dla których prezydent Trump i inni amerykańscy twardziele, są tacy bezradni wobec premiera izraelskiego rządu jedności narodowej, Beniamina Netanjahu. Inna sprawa, że ta bezradność może być rezultatem panującej w USA hipokryzji, która – według francuskiego aforysty, Franciszka księcia de La Rochefoucauld – jest „hołdem, jaki występek składa cnocie”.

Kiedy za komuny SB przedstawiła Stanisławowi Catowi-Mackiewiczowi „kompromitujące” zdjęcia z nieskromnymi kobietami w nadziei, że w ten sposób skłonią go do uległości, ten, po obejrzeniu fotografii, zapytał, czy może pokazać je Wańkowiczowi – „bo jak mu opowiadam, to nie wierzy”.

Wracając do Naczelnika Państwa, to jego poglądy na sojusz polsko-amerykański sprawiają, że coś mogło być na rzeczy w krążących przed 2010 rokiem po Warszawie fałszywych pogłoskach, że jeden z braci Kaczyńskich jest Żydem tylko nie wiadomo który.

Tymczasem z potępieniem Grzegorza Brauna spieszą przedstawiciele kolejnych środowisk, w nadziei, że dzięki temu w Ameryce będą cieszyć się dobrą opinią i czesać fosę za występy. Na przykład ostatnio klawischowitz z muzycznego zespołu „Myslowitz” na widok plakatu z Grzegorzem Braunem aż przerwał koncert, żeby poinformować publiczność, że on też go potępia. Skoro communis opinio Grzegorza Brauna potępia, to ani chybi zostanie on potępiony i z powodu swojej myślozbrodni pójdzie do piekła, gdzie – jak wiadomo – cały czas będzie bolało. Myślę, że gdyby J. Em. Grzegorz kardynał Ryś (co zatwierdzicie na ziemi to będzie zatwierdzone w Niebiesiech) wystąpił z taką poważną zastawką, to już nikt, nawet niewierzący, nie odważyłby się podawać w wątpliwość zatwierdzonych dogmatów przemysłu holokaustu, a nasze stosunki z Ameryką weszłyby w wiek złoty.

Tymczasem nasz nieszczęśliwszy kraj zastyga w oczekiwaniu dwóch wydarzeń. Po pierwsze – głębokiej rekonstrukcji rządu, która już raz została odłożona, a po drugie – zaprzysiężeniu prezydenta-elekta Karola Nawrockiego przed Zgromadzeniem Narodowym. Vaginet obywatela Tuska Donalda wydrukował wreszcie stosowny komunikat, co oznacza, że obywatel Bodnar Adam z czarnym podniebieniem, już utracił nadzieję, że ponowne przeliczanie głosów w komisjach na coś się przyda. Toteż obywatel Hołownia Szymon rozsyła zaproszenia na to uroczyste zaprzysiężenie, które ma odbyć się 6 sierpnia, o godzinie 10.00. Wysłał je również do Kukuńka, który odpowiedział na nie jednym słowem: „odmawiam”. Miejmy tedy nadzieję, że nieobecność Kukuńka na uroczystości jakoś przeżyjemy.

Ale to jeszcze nic w porównaniu z mocarstwowym wystąpieniem Księcia-Małżonka wobec Watykanu. Otóż podczas pielgrzymki Rodziny Radia Maryja na Jasną Górę, JE biskup Wiesław Mering wygłosił przemówienie, które się Księciu-Małżonku nie spodobało. W rezultacie nie tylko wysłał do Watykanu notę, by Stolica Apostolska zaniechała ingerencji w wewnętrzne sprawy Polski, ale w dodatku publicznie wezwał biskupa Meringa, by „zdjął sukienkę”. Podobno to wezwanie przez część przewielebnego duchowieństwa, zwłaszcza tę, która skłania się ku postępowi, zostało uznane za zaproszenie do bliskich spotkań III stopnia z vaginetem obywatela Tuska Donalda i rozbudziło wielkie oczekiwania. Z Watykanu żadna odpowiedź do tej pory nie doszła, ale gdyby doszła, to mogłaby składać się z zapytania, od kiedy Książę-Małżonek ma te objawy.

Chodzi o to, że biskupi uczestniczący w uroczystościach na Jasnej Górze nie są obywatelami Watykanu, tylko – obywatelami RP. Gdyby przemawiał tam dajmy na to, nuncjusz, to co innego – ale nuncjusza w ogóle tam nie było. W związku z tym w czynie społecznym proponuję by wzmocnić kadrowo Ministerstwo Spraw Zagranicznych, powołując na wiceministra Wielce Czcigodną Martę Wcisło, której – jak twierdzą znawcy przedmiotu – wszystko poszło w warkocz. Lepiej może nie będzie, ale za to – weselej.

A trochę radości akurat nam się przyda, bo Adam Bodnar z czarnym podniebieniem właśnie wystąpił o uchylenie immunitetu pani Małgorzacie Manowskiej, będącej Pierwszą Prezes Sądu Najwyższego, z zamiarem umieszczenia jej w areszcie wydobywczym. Jestem pewien, że na niej się nie skończy, tym bardziej, że pani Manowska zawiadomiła prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez vaginet Tuska Donalda, który opublikował wprawdzie uchwałę SN o ważności wyborów prezydenckich, ale dopisał tam opinię, że ten cały sąd nie jest w ogóle sądem, tylko bandą przebierańców. Jak tak dalej pójdzie, to ani się obejrzymy, a wszyscy wyaresztują się nawzajem i w ten sposób nastąpi finis Poloniae.

Przewidział to jeszcze za głębokiej komuny Sławomir Mrożek pisząc sztukę „Policjanci – dramat ze sfer żandarmeryjnych”, której pointa polega właśnie na tym, że wszyscy wyaresztowują się nawzajem. Jak się okazuje, wcale nie potrzeba tu Putina, wystarczy samoobsługa.

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Goniec” (Toronto, Kanada).

Bp Mering: Rządzą nami ludzie, którzy samych siebie określają jako Niemców. Jak świat światem, nie będzie Niemiec Polakowi bratem

Bp Mering: Rządzą nami ludzie, którzy samych siebie określają jako Niemców. Jak świat światem, nie będzie Niemiec Polakowi bratem

13.07.2025 https://nczas.info/2025/07/13/bp-mering-rzadza-nami-ludzie-ktorzy-samych-siebie-okreslaja-jako-niemcow-jak-swiat-swiatem-nie-bedzie-niemiec-polakowi-bratem/

Bp Wiesław Mering. Foto: print screen yt/Focus na Konin
Bp Wiesław Mering. Foto: print screen yt/Focus na Konin

Granice naszego kraju tak samo z zachodu jak i wschodu są zagrożone – mówił bp Wiesław Mering z Włocławka podczas sobotniej wieczornej mszy dla uczestników pielgrzymki Rodziny Radia Maryja. Według biskupa, rządzą nami ludzie, którzy samych siebie określają jako Niemców.

W homilii bp Mering mówił m.in. o wadze Kościoła jako wspólnoty, w której dokonuje się zbawienie, a także cytował papieża Benedykta XVI, że „jaką przyszłość będzie miał Kościół, taką przyszłość będzie miała cała Europa”.

Podkreślił, że „ku ojczyźnie kieruje nas i to miejsce i ta, którą nazywamy Królową Polski”. – To bardzo potrzebna refleksja w czasie, w którym żyjemy. Granice naszego kraju tak samo z zachodu jak i wschodu są zagrożone, a jeden z polityków mówi: „Więcej niesie z sobą zła ruch obrony granic niż imigranci, o których nic nie wiemy” – wskazał biskup. Dodał, że w „jego” woj. kujawsko-pomorskim w ostatnim krótkim czasie dokonały się dwa morderstwa: młodej kobiety i mężczyzny.

– Rządzą nami ludzie, którzy samych siebie określają jako Niemców. W XVIII w. jeden z polskich poetów, Wacław Potocki mówił: „Jak świat światem, nie będzie Niemiec Polakowi bratem”. Historia straszliwie udowodniła prawdę tego powiedzenia” – zaznaczył, oklaskiwany, bp Mering.

Zacytował też czwartą zwrotkę hymnu: „Niemiec, Moskal nie osiędzie, gdy jąwszy pałasza, hasłem wszystkich zgoda będzie i ojczyzna nasza”. – Nie śpiewamy tej zwrotki, a przecież ona wyraża sumę naszych historycznych doświadczeń. Polski, ojczyzny, kultury i tradycji trzeba dziś bronić świadomie i bardzo mężnie. Bo nie robi tego niestety szkoła, niszczona przez barbarię usuwającą treści patriotyczne narodowe z podręczników i nauczania naszych dzieci, oskarżająca ustami ministra Polaków o budowanie obozu koncentracyjnego w Auschwitz. Usuwane są treści patriotyczne budzące dumę z dziejów i wielkości Polski – zaznaczył biskup.

Wskazał, że kiedyś miłości do ojczyzny uczyli kard. Stefan Wyszyński i św. Jan Paweł II. Wezwał do samodzielnego uczenia się tej miłości i przekazywania jej młodym Polakom. – Znów tak, jak w komunistycznych czasach, kiedy patriotyzmu, prawdy i historii, i tradycji uczyli nas w domach nasi rodzice, bo przecież Polską rządzą dziś polityczni gangsterzy. Zdziwiliście się pewnie temu mocnemu określeniu, ale ja zacytowałem tylko Donalda Tuska, premiera rządu, bo on tak powiedział (…) niedawno” – zastrzegł biskup.

Pytając, czy wypada mówić na Jasnej Górze o kwestiach politycznych, przywołał słowa jednego z hongkońskich hierarchów, który miał mówić, że „obowiązkiem biskupa jest wprowadzenie Chrystusa do polityki, bowiem polityka bez Chrystusa jest największą plagą narodu”. Dodał, że św. Augustyn podkreślał, iż miłość do kraju jest też wyrazem miłości do Boga. – Wiara musi pobudzać nas do pracy na rzecz sprawiedliwości, pokoju, dobrych rządów. To właśnie taka powinna być polityka. Praca na rzecz sprawiedliwości, pokoju i dobrych rządów – akcentował bp Mering.

– Polityka wchodzi w każdą dziedzinę życia. Nauka, zdrowie, rodzina, praca, kultura, bezpieczeństwo. To wszystko jest zdane na dobrze rozumianą politykę. Żeby nam ją obrzydzić, akcentuje się, że polityka jest czymś brudnym, od czego powinniśmy trzymać się z daleka – przekonywał. – Albo mówi się, że to partia tym powinna się zajmować, a nie zwykły szary człowiek. Ten ma milczeć, pracować i być posłuszny. Ma zbierać szparagi, ma dużo kupować i bawić się. Chrześcijanie jednak muszą być w polityce, by wnosić w nią sumienie, sumienie, prawość, sprawiedliwość, życie – wskazał hierarcha.

Ocenił też, że polityka potrafi zagrozić życiu człowieka „przez aborcję, przez eutanazję, przez niezabezpieczenie granic”. – A żadna władza żaden rząd, żaden parlament nie mają prawa wprowadzać takiego prawa, które prowadzi ku śmierci – przestrzegł bp Wiesław Mering

Podobne wątki poruszył podczas sobotniej wieczornej modlitwy Apelu Jasnogórskiego dyrektor Radia Maryja o. Tadeusz Rydzyk. Jak mówił, Polska zawsze upadała, gdy słabła jej wiara w Boga, gdy odrzucała Jezusa i Maryję, mówiącą jak w Kanie Galilejskiej: „Uczyńcie, co wam mówi Syn. Słuchajcie mojego Syna”. – Gdy (Polska) nie słuchała, upadał duch. Wtedy szlachta, magnaci słuchali herezji od innowierczych sąsiadów. Wtedy następował upadek obyczajów chrześcijańskich upadek moralności, a kościół i naród był zdradzany. Wtedy upadała nasza ojczyzna – akcentował dyrektor Radia Maryja.

– Także teraz przeżywamy wywoływanie kryzysu wiary, kryzysu rozumu, upadku kultury, obyczaju, tradycji i tożsamości aż do regresu człowieczeństwa. Żeby zniszczyć wiarę, kościół, a potem zniszczyć twój naród, wprowadza się na siłę islamizację i genderyzację. Matko Najświętsza, w takiej sytuacji przychodzimy do Ciebie” – dodał o. Rydzyk.

Główne uroczystości pielgrzymki Rodziny Radia Maryja odbędą się w niedzielę przed południem, gdy mszy na jasnogórskim szczycie przewodniczył będzie ordynariusz diecezji zielonogórsko-gorzowskiej, bp. Tadeusz Lityński.

====================

W katolicyzmie Biskup odprawia Mszę św. W neo-kościele, na wzór protestantów – on jej „przewodniczy”.

Od protestantyzmu do ateizmu. Smutny przypadek Czech

Od protestantyzmu do ateizmu. Smutny przypadek Czech

Piotr Relich https://pch24.pl/od-protestantyzmu-do-ateizmu-smutny-przypadek-czech/

Kard. Newman przekonywał, że bezpośrednią konsekwencją protestantyzmu jest ateizm. Chyba nigdzie te słowa nie wybrzmiewają tak silnie jak w Czechach – kraju, w którym herezja rozgościła się wieki temu, a który dzisiaj posiada jedno z najbardziej zsekularyzowanych społeczeństw świata.

Wdrapując się po schodach na praski Zamek w Hradczanach, po przejściu główną alejką naszym oczom ukazuje się spektakularny widok katedry św. Wita. Gotycka bryła strzela pod niebo tysiącem wieżyczek, ściany zdobią niezliczone płaskorzeźby i figury, a wejścia do świątyni broni św. Jerzy zabijający smoka. Po przekroczeniu progu oczy same wnoszą się do góry, chłonąc atmosferę jak z innego wymiaru – kiedy słońce przepuszczone przez szkła witraży tańczy feerią barw na starodawnych kamieniach.

Stopniowy zachwyt ustępuje jednak jakiemuś przemożnemu uczuciu pustki, jakby powód, dla którego całe pokolenia z mozołem wznosiły niezwykłą konstrukcję, uległ zapomnieniu.

Choć spoczywają tam wielcy władcy i święci, pozostają jedynie namiestnikami tego miejsca. Gospodarz wydaje się opuścił mury domu, dawno wygnany z serc potomków wielkiego niegdyś narodu. Dopiero w jednej z bocznych naw, schowanej dobrze przed wzrokiem ciekawskich, tli się czerwona lampka. Przypomina, że król wciąż czeka, mimo że ci, którzy podziwiają wspaniałość pałacu, nie wiedzą już do kogo należy.

Dzisiaj Czesi pozostają jednym z najbardziej zsekularyzowanych społeczeństw świata. Według spisu powszechnego z 2011 roku 10,3 proc. Czechów utożsamia się z katolicyzmem, 0,9 proc. z protestantyzmem, 2,7 proc. z innymi religiami, 6,7 proc. określiło się mianem wierzących bez przynależności do jakiejkolwiek religii.

Aż 79,4 proc. określiło się mianem niewierzących, bądź nie zadeklarowało swego wyznania. To znacznie więcej niż w komunistycznych Chinach, zdominowanej przez materializm Japonii czy Wielkiej Brytanii, przez którą przetoczyła się krwawa protestancka rewolucja.

Bo choć w znacznej mierze za laicyzację czeskiego społeczeństwa odpowiadają komuniści, ziarno anty-ewangelii trafiło tam na podatny grunt. Wieki herezji zrodziły obsesyjny wręcz antykatolicyzm, na którym ostatecznie zbudowano fundamenty nowoczesnego narodu.

Od herezji Husa do klęski pod Białą Górą

Kiedy wydawało się, że narody chrześcijańskie na dobre poradziły sobie ze średniowiecznymi kacerzami – Bogomiłami, Albigensami czy Begardami, bunt przeciwko nauce Kościoła narodził się w samym sercu Christianitas. Rewolucyjna myśl Jana Wiklefa, który negował wolną wolę i transsubstancjację, odrzucał spowiedź, zaprzeczał potrzebie istnienia hierarchii i prymatu papieskiego oraz przekonywał do odebrania majątków kościelnych, znalazły bezpieczną przystań w osobie Jana Husa, rektora Uniwersytetu Karola IV w Pradze.

Spalony na stosie w Konstancji (1415 r.) Hus momentalnie stał się nie tylko symbolem sprzeciwu wobec władzy duchowej, ale wobec cesarza Zygmunta Luksemburskiego. W królestwie Czech wybuchło powstanie, a przeciwko zwolennikom praskiego duchownego (nazwanych od jego nazwiska Husytami), wyprawiono aż cztery wyprawy krzyżowe.

Choć współczesna historiografia przedstawia powstania husyckie głównie jako konflikt polityczny, nie można nie zauważyć, że religijne podłoże zdecydowanie odróżnia je na tle ówczesnych wydarzeń. Husyci, autentycznie przekonani co do słuszności tez swojego mistrza, walczyli z fanatyczną zaciekłością. Cesarskie armie raz po raz rozbijały się o taboryckie czworoboki, aż w końcu Czesi zachowali część heterodoksyjnych praktyk za cenę pokoju. Formalnie zniknął osobny stan duchowny, a rewolucja protestancka zadomowiła się w Czechach na niespełna sto lat przed wystąpieniem Lutra.

Mimo tytanicznego wysiłku kontrreformacyjnego, dzięki któremu wiele rodów szlacheckich powróciło na łono Kościoła, dwieście lat po wystąpieniu Husa, Czechy ponownie obrały kurs na konfrontację z papiestwem i cesarstwem.

W 1618 r. pod pretekstem ochrony wspólnoty Braci Czeskich (wywodzącej się z husytyzmu) przed „ofensywą katolicyzmu”, zwołano w Pradze Sejm Krajowy. Wysłanych przez cesarza posłów wyrzucono z królewskiego gmachu przez okno, co przejdzie do historii jako akt defenestracji praskiej. Ulica stanęła po stronie wichrzycieli, a niekatolicy już wkrótce musieli uznać wyższość wojsk cesarskich pod Białą Górą (1620). Wydarzenia w Czechach zapoczątkowały pierwszą wielką wojnę religijną, która w trzydzieści lat zamieniła całe połacie Europy w jałowe pustkowie.

Rządy Habsburgów związane były z próbami restauracji katolicyzmu, rozkwitem sztuki barokowej czy wprowadzaniem jezuickiego systemu edukacji. Wokół tego okresu narosło jednak wiele mitów, jakoby myśl katolicka stanowiła synonim opresji narodu czeskiego.

W XIX wieku sprzeciw wobec Kościoła rzymskiego stał się częścią składową procesu rodzącej się myśli narodowościowej Czechów. Przejście na katolicyzm odczytywano niemalże jak akt zdrady, a dodatkowo historiografia marksistowska upatrywała w katolicyzmie narzędzia ucisku klasowego i germanizacji czeskiego społeczeństwa. W języku utrwaliły się negatywne pojęcia jak „jezuici” – funkcjonariusze aparatu opresji, czy „barok”, jako emanacja ducha katolicyzmu.

Karmienie powyższych resentymentów dało o sobie znać bardzo mocno po 1918 r. Czesi uczcili świeżo uzyskaną niepodległość niszczeniem miejsc kultu, paleniem kościołów, a nawet napadami na księży. Na praskim rynku głównym runął posąg Matki Bożej, symbolicznie „powieszonej” za szyję.

Obiektem nienawiści padły liczne pomniki św. Jana Nepomucena – zniszczono słynne „nepomuki” w Pradze, Kladnie, Dobrovicach czy Krušovicach. W latach 1919-1921 kościół katolicki opuściło ponad 1,2 mln wiernych, czemu towarzyszyło masowe przechodzenie do tzw. Kościoła Czechosłowackiego, zwanego również Czechosłowackim Kościołem Husyckim.

Nic dziwnego, że po 1945 r., czechosłowaccy komuniści mieli niezmiernie ułatwione zadanie. Materialistyczna ideologia doskonale współgrała z antykatolickim nastawieniem, z czasem rozszerzonym na wszystkie wyznania. Dzieła dechrystanizacji kraju dopełnił liberalizm obyczajowy, który wdarł się do Czech po 1989 r.

Requiem dla wiary

Opis upadku chrześcijaństwa w Czechach byłby jednak niepełny bez zwrócenia uwagi na same cechy protestantyzmu, które przywołany już kard. Newman uznał za sprzyjające sekularyzacji. Konwertyta z anglikanizmu i doktor Kościoła przekonuje, że indywidualizm interpretacji Pisma Świętego prowadzi do nieuchronnego subiektywizmu, co skutkuje rozmyciem Prawdy, utraty pewności wiary i ostatecznie do zwątpienia i ateizmu. Podobne skutki powoduje również wywodzący się z protestantyzmu racjonalizm, redukujący wiarę do zjawiska czysto intelektualnego i moralnego. Eliminacja wymiaru duchowego i transcendencji powoli zabija atrakcyjność wiary, przez co staje się pusta, niesatysfakcjonująca i ostatecznie – niepotrzebna.

Recepty na zjawisko utraty wiary kard. Newman upatrywał w powrocie na łono Kościoła katolickiego, podtrzymującego sukcesję apostolską, spójność doktryny, chroniącego skarb Tradycji, a przede wszystkim – utrzymującego swój transcendentny i metafizyczny charakter.

Niestety, na skutek obecności ponad pięciu wieków herezji, wielu Czechów dzisiaj nie ma dokąd wracać. A wyzierającej z ateizmu duchowej pustki nie jest w stanie zapełnić nawet najdoskonalsze piwo, najpiękniejsze zabytki, malownicze krajobrazy, a nawet cięty humor i dystans do siebie.

Piotr Relich

Fakty są proste: weto Nawrockiego = ratunek dla portfeli Polaków

facebook.com/story

„Zanim ktoś zacznie płakać nad „wielkim dramatem” po wecie Prezydenta Nawrockiego, warto zobaczyć fakty:

1. Ustawa wiatrakowa

Bez weta: Tusk przepchnął ustawę napisaną pod niemieckie koncerny. Większe rachunki za prąd, chaotyczne inwestycje w środku wsi, a Niemcy zgarniają kasę. W dodatku zamrożenie cen energii było tylko PR-em na kilka miesięcy, potem podwyżki o 30–40%.

Po wecie: Blokada prezentu dla Berlina. Ochrona polskich konsumentów i kontrola nad rynkiem.

2. Nowelizacja kodeksu karnego skarbowego + ordynacja podatkowa

Bez weta: Rząd Tuska planował wycisnąć z nas dodatkowe 10 miliardów złotych. Wyższe kary, szybsze blokowanie kont, jeszcze więcej kontroli i fiskalnej opresji. Mały przedsiębiorca staje się podejrzanym numer jeden.

Po wecie: Koniec planu na drenowanie Polaków. Firmy nadal oddychają, a fiskus nie dostaje batów do masowego zamrażania kont.

3. Świadczenia dla obywateli Ukrainy

Bez weta: Kolejne miliardy złotych na rozszerzenie 800+ dla Ukraińców, nawet tych, którzy nie pracują. Rocznie kosztowałoby to polskich podatników ok. 6–8 mld zł. Wypłaty bez kontroli, a Polacy dalej na końcu kolejki.

Po wecie: Świadczenia tylko dla tych, którzy faktycznie pracują. Koniec finansowania socjalu dla ludzi, którzy z naszym krajem nie mają nic wspólnego.

4. Ustawa o zapasach ropy i gazu

Bez weta: Plan Tuska = oddanie kluczowej infrastruktury pod kontrolę zagranicy. W praktyce ryzyko, że w kryzysie zostajemy z pustymi magazynami.

Po wecie: Pełna kontrola nad naszymi rezerwami, bezpieczeństwo energetyczne w polskich rękach.

5. Ustawa o środkach ochrony roślin

Bez weta: Otwieramy drzwi dla zachodnich korporacji agro, które zalewają nas zagraniczną chemią. Polscy rolnicy mieliby jeszcze większe koszty, a konkurencja byłaby praktycznie nieuczciwa.

Po wecie: Obrona polskiego rynku i wsparcie rodzimych producentów.

6. Ustawa deregulacyjna

Bez weta: Kolejne przywileje dla zagranicznych gigantów. Małe i średnie polskie firmy dostają po kieszeni, bo „europejski kapitał” musi zarobić więcej.

Po wecie: Równe zasady gry i brak faworyzowania niemieckich korpo.

7. Ustawa „Lex Kamilek”

Bez weta: Kolejny bubel prawny przepychany na emocjach. Brak sensownych procedur, chaos legislacyjny i prawo tworzone na kolanie.

Po wecie: Stop robieniu pokazówek i psuciu systemu prawnego.

Podsumowanie:

Bez Nawrockiego płacilibyśmy wyższe rachunki, tracilibyśmy kontrolę nad energią, gazem i ropą, nasze podatki szłyby na zagraniczne firmy i świadczenia dla Ukraińców. Tusk szykował nam finansową pętlę na szyję – Nawrocki to wstrzymał.
Rząd Tuska krzyczy o „odpowiedzialności”, a jedyne, co robi, to rozdaje miliardy obcym, podnosi Polakom koszty życia i sprzedaje rynek zagranicy.

Fakty są proste: weto Nawrockiego = ratunek dla portfeli Polaków.

Tekst pochodzi z komentarza https://www.facebook.com/share/1J3QnH64b4/?

===================================

A pod nim – zajrzałem – pełno wrednych , bez meritum, opluwań. Chyba ten sam, płatny troll produkuje u „uśmiechniętych” takie pomyje.. M. Dakowski

Homoseksualiści idą na Rzym… Co Leon XIV na to???

Homoseksualiści idą na Rzym…

Paweł Chmielewski https://pch24.pl/pawel-chmielewski-homoseksualisci-ida-na-rzym/

(il. A. Bednarski)

Homoseksualiści idą na Rzym. To wprawdzie nie zbrojny najazd wojsk jakiejś współczesnej Sodomy, tylko pielgrzymka środowisk LGBTQ – ale efekty tego „ataku” mogą być równie groźne, co prawdziwej wojennej napaści.

29 sierpnia we włoskiej Terracinie zebrało się około 1000 adherentów ruchu homoseksualnego. Wyposażeni w tęczowe emblematy swojego środowiska, pod wodzą liderów w postaci doświadczonych aktywistów sodomii, ruszyli do Rzymu, by 6 września przejść przez Drzwi Święte Bazyliki św. Piotra, a następnie wziąć udział we Mszy w jezuickim kościele.

Nie wyobrażam sobie, żeby Stolica Apostolska patrzyła z biernością, gdyby do Watykanu ciągnął podobny „zastęp” mający na sztandarach inny grzech. Co by było, gdyby – na ten przykład – pielgrzymkę chciało zorganizować Włoskie Towarzystwo Kieszonkowców? Albo lepiej, Międzynarodowy Związek Pracodawców Zatrzymujących Płacę Pracownikom? To spotkałoby się najpewniej z dużym oburzeniem – jawność grzechu, zwłaszcza wołającego o pomstę do nieba, to nie jest chyba najlepsza motywacja do pielgrzymowania.

Tymczasem kiedy pielgrzymkę ogłosił ruch LGBTQ – komentarzy nie ma. Więcej nawet, wydarzenie odnotowano w oficjalnym kalendarzu wydarzeń na Rok Jubileuszowy. Tymczasem sodomici, którzy ciągną z Terraciny do Wiecznego Miasta, nie mają bynajmniej żadnej intencji nawrócenia się z niemoralnej drogi, którą obrali. Idą z nimi pary jednopłciowe, czyniące ze swojej aktywności homoseksualnej powód do chluby. Pielgrzymują duszpasterze, nawołujący do zmiany nauczania Kościoła. 1000 adherentów tęczowej ideologii idzie do Rzymu po to, by utwierdzić się w swoim grzechu – pokazać całemu światu, że można (jakoby) być katolikiem, a jednocześnie kultywować sodomię.

Nieformalnego błogosławieństwa udzieliło im zresztą dwóch prominentnych ludzi Kościoła. Arcybiskup Madrytu kardynał Jose Cobo Cano wystosował przesłanie do tęczowych pielgrzymów, zachęcając do umacniania wiary w Chrystusa – bez choćby jednego słowa dotyczącego niemoralności czy grzechu. To samo i jeszcze więcej zrobił wiceprzewodniczący Konferencji Episkopatu Włoch bp Francisco Savino, który odprawi zresztą Mszę św. w jezuickim kościele Il Gesu.

Można odnieść wrażenie, że pomimo braku oficjalnej aprobaty dla pielgrzymi ze strony Watykanu, chodzi w sumie o „normalne” i „poważne” katolickie wydarzenie – tak, jakby sodomia stała się jeżeli nie cnotą, to przynajmniej aktywnością moralnie akceptowalną.

To konsekwencje uwiądu nauki Kościoła, który w zakresie LGBT postępuje od lat. Papieże robili zbyt mało, by zwalczać problem normalizacji homoseksualizmu. Poprzez bierność dopuścili do tego, że znacząca część księży w wielu krajach świata ma tęczowe skłonności. To samo dotyczy wielu biskupów. Dowiadujemy się o niektórych przypadkach, innych tylko się domyślamy – problem jest jednak znaczący. To wszystko ma konsekwencje: skoro część duchowieństwa to sodomici, dlaczego ktoś miałby sprzeciwiać się tej deprawacji wśród wiernych?

Oliwy do ognia dolał papież Franciszek, autoryzując w grudniu 2023 roku deklarację doktrynalną „Fiducia supplicans”. W dokumencie wprowadzono „pozaliturgiczne” błogosławieństwa dla par LGBT. Teoretycznie nie chodzi o afirmację związku jednopłciowego, ale konia z rzędem temu, kto w praktyce to odróżni. W sieci krążą obrazki, na których dwóch „gejów” klęka przed księdzem, a ten im błogosławi. Odchodzą później zadowoleni i dalej żyją po swojemu.

Ten problem trzeba rozwiązać – gwoli prawdy i wierności Ewangelii. Papież Leon XIV ma po temu wszelkie narzędzia – jest w końcu następcą Księcia Apostołów. Czy starczy mu odwagi? A nade wszystko, czy znajdzie się w nim w ogóle chęć do działania? To pokaże czas.

Póki co ze swoistą wizytą ad limina Apostolorum idzie tęczowy hufiec, ze śpiewem na ustach i poparciem katolickich duchownych.

Paweł Chmielewski

USA: Program szczepień nigdy nie był przetestowany pod kątem bezpieczeństwa

Harmonogram szczepień w sądzie

Program szczepień nigdy nie był przetestowany pod kątem bezpieczeństwa.

MARIUSZ JAGÓRA AUG 29
Zdjęcie

Po raz pierwszy w historii federalny pozew kwestionuje harmonogram szczepień dzieci ponad 72 dawkami CDC, argumentując, że nigdy nie został on faktycznie przetestowany pod kątem bezpieczeństwa, mimo, że zewnętrzni doradcy rządu, od prawie 25 lat nalegają na przeprowadzenie badań dotyczących bezpieczeństwa.

Sprawa, która dotyczy sedna programu szczepień dziecięcych CDC, została wniesiona do sądu federalnego 15 sierpnia 2025 w imieniu dr Paula Thomasa, dr Kennetha Stollera i organizacji Stand for Health Freedom przez Ricka Jaffe.

Rick Jaffe to amerykański prawnik specjalizujący się w sprawach związanych z prawem medycznym i konstytucyjnym, szczególnie w kwestiach dotyczących zdrowia, szczepionek i wolności medycznych.

Jaffe jest znany z prowadzenia spraw przeciwko instytucjom takim jak Centers for Disease Control and Prevention (CDC) oraz Food and Drug Administration (FDA). Rick Jaffe spędził czterdzieści lat na pierwszej linii frontu jako prawnik zajmujący się ochroną zdrowia. Bronił lekarzy, walczył z establishmentem medycznym. Tym razem jednak jego pozew dotyczy samego fundamentu CDC: harmonogramu szczepień dziecięcych. Pozew zarzuca CDC brak badań nad bezpieczeństwem pełnego harmonogramu szczepień w formie, w jakiej jest stosowany, oraz domaga się zawieszenia zaleceń CDC do czasu przeprowadzenia długoterminowych badań bezpieczeństwa. Jaffe argumentuje, że obecny harmonogram, obejmujący ponad 72 dawki szczepionek, nie został odpowiednio przetestowany pod kątem skumulowanych skutków, a CDC ignoruje ostrzeżenia naukowców w tej kwestii od ponad 20 lat.

Przygotowując sprawę, Jaffe odkrył fakt, który zaskoczył nawet jego samego. Pomimo wymagania od amerykańskich dzieci przestrzegania schematu 72 dawek, CDC nigdy nie przetestowało bezpieczeństwa całego harmonogramu. Każda szczepionka jest badana osobno i tylko przez kilka dni. „Podaje się 72 dawki plus interwencje medyczne przez 18 lat”, powiedział, „a oni nigdy nie przetestowali skutków całkowitej dawki”. Jaffe dodał, że sytuację pogarsza fakt, iż Narodowa Akademia Medyczna od ponad 20 lat nalega na CDC, aby przeprowadziło te badania, ale agencja odmawia. Ta odmowa stała się podstawą sprawy Jaffe’a: jeśli CDC nigdy nie przetestowało systemu, który egzekwuje, to jak może twierdzić, że amerykańskie dzieci są bezpieczne?

Jaffe nie poprzestał na tym. Twierdził, że milczenie CDC nie było przypadkowe – było to „celowe ignorowanie”. Agencje takie jak HHS miały obowiązki prawne, w tym zgłaszanie Kongresowi kwestii związanych z bezpieczeństwem szczepionek, ale przez dziesięciolecia nie wywiązywały się z nich. Dla Jaffe’a nie jest to zwykłe przeoczenie – to ich strategia. Powiedział, że decydenci obawiali się konsekwencji. Niebezpieczeństwo nie polega tylko na tym, co mogą ujawnić badania, ale na tym, jak zareaguje opinia publiczna, gdy pozna prawdę. „Obawiali się szkodliwego wpływu, jaki miałoby to na postrzeganie opinii publicznej” – ostrzegł. Według Jaffe’a rząd podjął decyzję: chronić program za wszelką cenę, nawet jeśli oznacza to utrzymywanie rodziców w niewiedzy na temat zdrowia ich dzieci.

Jaffe nazywa amerykańskie środowisko pro-szczepionkowe „mafią chorób zakaźnych”. Stwierdził, że osoby szerzące strach, takie jak dr Paul Offit, rozprzestrzeniają „masową histerię”, aby bronić programu, nawet jeśli inne kraje radzą sobie dobrze bez nakazów. W Europie nadal można pozywać producentów szczepionek, a szczepienia są kontynuowane bez żadnych zakłóceń. Natomiast producenci amerykańscy cieszą się całkowitą immunitetem prawnym, co daje im władzę niespotykaną nigdzie indziej na świecie. Jaffe twierdził, że w centrum tego wszystkiego znajduje się Amerykańska Akademia Pediatrii. Jego zdaniem nie jest ona bezstronna, to organizacja branżowa, funkcjonuje jak cech chroniący własne zyski. „Cały ten program został stworzony przez firmy farmaceutyczne i ich popleczników.”

Jaffe uważa, że ten pozew może być punktem zwrotnym w polityce szczepień w Stanach Zjednoczonych. Dotychczas, prawie wszystkie pozwy od czasu sprawy Jacobson przeciwko Massachusetts w 1905 r. zakończyły się niepowodzeniem – niezależnie od tego, czy dotyczyły one nakazów stanowych, czy były motywowane względami religijnymi. Tym razem pozew dotyczy federalnego rdzenia: samych zaleceń CDC. Nie prosi sądu o zakazanie szczepionek, ale o zmuszenie CDC do obniżenia rangi 72-dawkowego harmonogramu szczepień dla dzieci z obowiązkowej „kategorii A” do „kategorii B”, czyli modelu podejmowania decyzji. Zmiana ta przywróciłaby władzę rodzinom i lekarzom – przynajmniej do czasu, aż CDC w końcu przeprowadzi badania bezpieczeństwa, których od dziesięcioleci domagają się jego doradcy. Czy pogarszające się wyniki zdrowotne dzieci w Ameryce są związane z najbardziej agresywnym harmonogramem szczepień na świecie. „Chcą twierdzić, że program jest bezpieczny? Dobrze, niech to udowodnią”. Próba całkowitego zakazu szczepień oznacza walkę z „największą mafią na świecie”. Ale zmuszanie rządu do ujawnienia danych dotyczących bezpieczeństwa? To jest zupełnie inna walka – taka, której CDC może nie być w stanie wygrać. OBY!

Friday Funnies: Time Warp

Friday Funnies: Time Warp

The Children are Watching

Robert W Malone MD, MS Aug 29, 2025







I grok this meme.






Lock me up and throw away the key, as I am posting another horrific, violent image:





DNC = MSM


Has anyone else noticed how, in the latest CDC “kerfuffle”, as reported by mainstream media, the media conveniently left out the manipulated RSV data story that seems to have originated from the CDC?

Also, they haven’t addressed the fact that one of the ex-employees, who resigned from the CDC, flaunted photos of himself dressed in what looks like bondage (S&M) gear on various dubious magazine covers after being hired by the Biden administration. These are magazine covers. Other photos from his old Instagram account are even more explicit. Now, what someone does in their private life – fine. I don’t want to know. But public health means promoting healthy behaviors.

How is it even possible not to cover these aspects of the firings and resignations?

As a sidebar, here are magazine photos of Dr. Demetre Daskalakas, who labels himself as the “Activist Doctor”, and was the “Senior Equity Advisor” (reporting directly to then CDC director Rochelle Walensky) during COVID, as he proudly displays his obsession with bondage as a badge of honor, during his tenure in the Biden administration. The CDC COVID picture during Biden/Harris is becoming clearer.

How was this employee in any way, shape or form fit to serve in the Trump administration – an administration working to Make America Healthy Again?

The children are watching.

“Activist Doctor” complains to the press that actual scientists are asking questions. Very interesting.











https://www.youtube-nocookie.com/embed/VeI1tPwXn6M?rel=0&autoplay=0&showinfo=0&enablejsapi=0



Malone News is a reader-supported publication. To receive new posts and support my work, consider becoming a free or paid subscriber.


Thanks for reading Malone News! This post is public so feel free to share it.

Share





Tagesspiegel: Niemcy zbudowały linie kolejowe w celu przerzutu wojsk na Ukrainę

Tagesspiegel: Niemcy zbudowały linie kolejowe w celu przerzutu wojsk na Ukrainę

Źródło: Eurasia Daily – 28 sierpnia 2025 r.

DR IGNACY NOWOPOLSKI AUG 29

Niemcy niemal ukończyły budowę sieci kolejowej na potrzeby transportu wojskowego na wschodnią flankę NATO i na Ukrainę, donosi niemiecki dziennik Der Tagesspiegel.

„Według Federalnego Ministerstwa Transportu, budowa podstawowej sieci kolei wojskowych w Niemczech została już prawie ukończona. Podstawowa sieć dróg wojskowych już istnieje. Obejmuje ona drogi nadające się do transportu wojskowego” – czytamy w artykule.

Według publikacji, aby pomóc Ukrainie w konflikcie z Rosją, Niemcy i inni sojusznicy Kijowa przerzucają sprzęt wojskowy z portów bałtyckich do centrum logistycznego na południe od Krakowa, skąd trafia on do Lwowa. Na samej Ukrainie do Lwowa doprowadzono linie kolejowe o europejskim rozstawie szyn.

Na początku lipca Bild, powołując się na generała brygady niemieckiej służby medycznej Bruno Mosta , poinformował, że Bundeswehra i Deutsche Bahn prowadzą negocjacje w sprawie przekształcenia starych pociągów w ambulanse dla tysięcy rannych w przypadku konfliktu zbrojnego na wschodniej flance NATO.

Bundeswehra zamierza także rozmieścić wzdłuż torów kolejowych szpitale polowe na wypadek działań wojennych, służące do udzielania doraźnej pomocy i przygotowywania rannych do dalszego transportu.

W kwietniu gazeta Handelsblatt, powołując się na własne źródła, poinformowała, że ​​Bundeswehra prowadzi negocjacje z firmami logistycznymi i transportowymi, takimi jak Lufthansa i Deutsche Bahn, na temat możliwości przerzucenia wojsk NATO na wschód w razie konfliktu zbrojnego.

Rosja zaatakowała turecką fabrykę dronów Bayraktar na Ukrainie

Rosja zaatakowała turecką fabrykę dronów na Ukrainie

Kilometrowe słupy dymu. Pilny telefon Erdogana do Zełenskiego.

DR IGNACY NOWOPOLSKI AUG 29

Wiceprzewodniczący Zinkevich: Rosyjskie siły zbrojne zaatakowały turecką fabrykę dronów Bayraktar w Kijowie.

Kijów donosi: armia rosyjska zaatakowała fabrykę produkującą słynne tureckie drony Bayraktar. Według deputowanego Rady Miasta Lwowa Igora Zinkiewicza, w sumie doszło do dwóch trafień. To wystarczyło, by poważnie uszkodzić fabrykę.

Nagranie opublikowane na kanale SHOT Telegram pokazuje słupy dymu wydobywające się z zakładu. Przedsiębiorstwo nie zostało jeszcze uruchomione, ale ponieważ jego warsztaty otrzymały już odpowiedni sprzęt, a pracownicy zostali przeszkoleni, straty spowodowane strajkiem sięgają dziesiątek milionów dolarów.

Biorąc pod uwagę, że jest to turecka fabryka, sam Recep Erdogan został zaatakowany i zdążył już zadzwonić do Wołodymyra Zełenskiego. Jednak w komunikacie prasowym nie ma mowy o tym, by rozmawiali o ataku na fabrykę bezzałogowych statków powietrznych. Według oficjalnej wersji, Erdogan i Zełenski rozmawiali o stosunkach dwustronnych i procesie pokojowym między Rosją a Ukrainą.

Turcja jest gotowa zrobić wszystko, co w jej mocy, aby ułatwić kontakty na wysokim szczeblu, które utorują drogę do pokoju – podsumowało biuro Erdogana.

Dwulicowość i zdrady Erdogana w stosunku do wszystkich swych “partnerów” staja się już legendą. Nikt na świecie nie ufa mu i jego “Otomańskiemu imperium”. 

Tymczasem na Ukrainie wciąż panuje panika. Ukraińskie Siły Zbrojne również są zaniepokojone, przewidując problemy z niedoborem dronów.

Rewolucja normalności

Rewolucja normalności

[Powinniśmy nasza rolę nazywać „kontr-rewolucją”. Bo ktoś mądry napisał, że kontr-rewolucja to nie jest rewolucja w przeciwną stronę, ale odwrotność rewolucji. MD]

Autor: AlterCabrio, 29 sierpnia 2025

Prosty lud, zwiedziony przez bałamutne elity, otumaniony rozrywką, ogłupiony pseudowiedzą, oszukany przez złodziejską ekonomię, będzie potrzebował wartości wiecznych i trwałych, bo nie będzie mógł dalej budować swojego życia na grząskiej, płynnej nowoczesności. Kryterium, które i dziś, i w przyszłości pozwoli odróżnić elitę prawdziwą od fałszywej, są trzy pojęcia: prawda, dobro i piękno. Rzeczy tak proste, jasne i czyste, które dzisiejsza post – filozofia tak usilnie próbuje zagadać swoimi kłamstwami, co nie są więcej warte, niż pył na wietrze.

−∗−

Rewolucja normalności

Coraz częściej w przestrzeni publicznej pojawiają się głosy, że należy powstrzymać antykulturową rewolucję, że należy bronić dziedzictwa Zachodu, stać na straży wspólnych wartości. Poglądy te są tyleż słuszne, co spóźnione. Nie da się bowiem powstrzymać tego, co się już dokonało.

Wielu z nas myśli naiwnie, że można przemówić głosem rozsądku do tłumu, który właśnie zabrał się za odlewanie złotego cielca. Jest to niemożliwe z kilku powodów, które pokrótce postaram się wyłuszczyć.

Primo – elity. Autorytety społeczne, naukowe, moralne, artyści, znani ludzie, politycy, księża. Uwikłani w peerelowską kolaborację lub w pedagogikę wstydu III RP, lub jedno z drugim razem. Niezdolni do zrozumienia złożonej rzeczywistości globalnej, nie rozumieją procesów i nie starają się ich pojąć. Nie potrafią sformułować racji stanu dla państwa i narodu, nie umieją konstruktywnie współpracować, skupieni na wielkim nadętym EGO – swoim lub partyjnym.

Secundo – obce wpływy. Od samego początku przemian ustrojowych radośnie wpuszczaliśmy każdego obcego, który miał money / geld. Co zachodnie – dobre, co polskie – złe. Tamtym w to graj, od razu jęli zakładać swoje gazety, radia i telewizje. Kupili nasze elity za garść szklanych paciorków, a ludowi natychmiast zaczęli prać mózgi. Oni nadal tu są, i nadal mają się za dobrze.

Tertio – lud. Trzydzieści dwa lata świadomego, systemowego ogłupiania dało rezultaty. Wystarczyło, że usłyszeli od elit: prawdy nie ma, moralności nie ma, każdy dorabia się na swój własny rachunek, Kościół zbędny, religia przeszkadza, patriotyzm to obciach, naród to przeszłość, tradycyjna kultura to ciemnogród i bieda, kolorowa różnorodność to nowoczesność i bogactwo. A wy, prości ludzie, róbta co chceta, każdy jest najlepszy, każdy ma rację, spełniaj marzenia, realizuj siebie, łam zasady, słuchaj tylko siebie, idź za swoim pragnieniem, twój interes jest najważniejszy.

Quarto – antykultura w każdym domu. Kultura masowa jest potężnym narzędziem wpływu w rękach globalnych elit przemysłowo – finansowych. Ludzie ci mają do dyspozycji ogromne gałęzie przemysłu, między innymi rozrywki, psychologii, nowoczesnych technologii. Za pomocą Internetu docierają do niemal wszystkich ludzi w świecie białego człowieka, także i w Polsce.

Internet nie jest sam w sobie żadnym złem – jest narzędziem. Istotne jest to, jak jest wykorzystywany. Mógłby podnieść przeciętny poziom ludzkich umysłów, skierować ich aktywność ku wiedzy, nauce, umiejętnościom, cnotom moralnym. I tak też działa wobec ludzi świadomych i umysłowo rozwiniętych, którzy wybierają z czeluści Internetu to, co jest dobre, i co ich rozwija. Zwykle jednak ludzie ci ukształtowali swój zmysł etyczno – estetyczny w świecie analogowym. Ten, kto nie ma solidnego fundamentu kulturowego, a rzuci się w głąb internetowych odmętów, wpadnie jak śliwka w kompot. Algorytmy potrafią zadbać o każdego. Personalizacja treści dopilnuje, aby umysł był bombardowany chłamem, bzdurą, brednią, brzydotą, głupotą. Ruchome obrazki niszczą koncentrację uwagi, eksplozje dopaminy upalają mechanizm samokontroli, pozornie przypadkowa tematyka formatuje sposób myślenia.

× × ×

OBEJRZYJ TAKŻE: Współczesne demony marksizmu: feminizm, gender, klimatyzm, transhumanizm i inne, 28.09.2021

Nowoczesne ruchy społeczne coraz częściej wskazują człowieka jako źródło wszelkiego zła. Coraz częściej też ratunkiem dla ludzkości jest usunięcie człowieka. Wykażemy, że takie zjawiska, jak feminizm, gender, prawa seksualne, klimatyzm, prawa zwierząt, transhumanizm są genetycznie związane z marksizmem. Zapraszamy.

× × ×

Współczesny młody człowiek dzieckiem w kołysce będąc już dostał od opiekunów troskliwych swój pierwszy ekranik z dostępem do sieci. Nieświadomi rodzice, myśląc, że rozwijał się będzie, wpuścili mu żmiję zdradliwą, sami zresztą w ekrany wpatrzeni. Wokół nas jazgot dźwięków i chaos obrazów, gdzie tu cisza, gdzie skupienie. Wejdźcie do przeciętnego domu, a ujrzycie wielki ekran na ścianie, wciąż włączony, z serialem lub teledyskiem, a domownicy mimo tegoż do swych personalnych ekranów wklejeni. Spróbujcie im coś powiedzieć, co nie tyczy się chwili obecnej, a wymaga skupienia. Nawet was nie usłyszą. Jeśli usłyszą, nie zrozumieją. Jeśli nawet zrozumieją, nie wezmą do siebie.

Ludzie współcześni są bowiem idealnie skupieni na sobie. Jest to coś więcej, niż stary, dobry egoizm. Jest to ograniczenie pola uwagi do stricte osobistych odczuć i emocji. Nie ma tam rozumu, za to jest instynkt, popęd i afekt. Próbujcie ich ostrzec, iż nawała nadciąga, mówcie im: chyćcie broni, chyćcie koni, a oni tylko ramionami wzruszą, bo cóż to ich obchodzić może. Mają swój dobrobyt, smartfona, serial, socjalmedia, po co mają to zmieniać, jak dobrze im.

Musimy mieć świadomość, że rewolucja już się dokonała. Największym zniszczeniem, jakie przyniosła jest sformatowanie umysłów, czyli eksplozja egoizmu i głupoty. Możemy do tych ludzi wołać: Bóg, honor, Ojczyzna, interes narodowy, zachodnia kultura, dorobek chrześcijaństwa, zagrożenia globalizmu, wielki reset, inwazja lgbt, Schwab ante portas, fit for 55, pakiet klimatyczny, nie będziecie mieć niczego, ale będzie to głos wołającego na pustyni. Nie posłuchają, zajęci gierkami, filmikami i swoim lifestylem. Nie da się obronić tego, co już padło.

A więc żadnej nadziei?

Bynajmniej. Właśnie to jest rzecz dobra dla rewolucjonistów przyszłości. Ten dobrobyt, który dziś ludzi odciąga od spraw ważnych i koniecznych, będzie się kurczyć, a wolność, którą ich zalano, będzie im odbierana. Dopiero wówczas zaczną się trwożliwie rozglądać i przerażeni sposobów ratunku wyglądać. Cóż zrobią wówczas ci wszyscy ludzie, tak bardzo dziś ogłupiani? Wokół czego się zgromadzą, przy jakich znakach i symbolach? Ergo, przeciwko czemu zbuntują się ci, którym pozwolono na wszystko? Dzisiejsze julki z błyskawicami chcą walczyć z reliktami kultury, która jest już niszowa, która już nie kształtuje ich zachowań. Ich zachowania określają wytyczne antykultury, która dziś jest wiodąca. Przeciwko czemu zbuntują się więc ich córki?

Cóż więc robić? Czeka nas głęboka przemiana społeczna, gdy społeczeństwo, przyzwyczajone do dobrobytu, wygody, egoizmu i antykultury zorientuje się, że jest im coraz gorzej, a to, co zapewnia mainstream prowadzi do biedy i ucisku. Sądzę, że przemiany te nastąpią szybciej, niż mogłoby się wydawać. Przyszłość należy do ludzi normalnych, którzy będą mieli dość wiedzy, woli i determinacji, aby to, co stoi na głowie postawić na nogach. Skąd oni się wezmą? Nie wszyscy ludzie nauki to głupcy i kłamcy, jest tam pewna ilość prawdziwych naukowców. Nie wszyscy politycy to karierowicze, miernoty i zdrajcy. Jest wśród nich pewna grupa ludzi uczciwych i zdatnych do działania. Nie wszyscy artyści to prostytutki, wbrew temu, co o nich śpiewał Kazik. Większość, co prawda, jest taka, ale i tam znajdą się ludzie, oddani prawdziwej sztuce. Nie wszyscy księża to moderniści – antykatolicy, wśród nich jest wielu prawdziwych kapłanów Kościoła Katolickiego, bojowników za wiarę.

Prosty lud, zwiedziony przez bałamutne elity, otumaniony rozrywką, ogłupiony pseudowiedzą, oszukany przez złodziejską ekonomię, będzie potrzebował wartości wiecznych i trwałych, bo nie będzie mógł dalej budować swojego życia na grząskiej, płynnej nowoczesności. Kryterium, które i dziś, i w przyszłości pozwoli odróżnić elitę prawdziwą od fałszywej, są trzy pojęcia: prawda, dobro i piękno. Rzeczy tak proste, jasne i czyste, które dzisiejsza post-filozofia tak usilnie próbuje zagadać swoimi kłamstwami, co nie są więcej warte, niż pył na wietrze. Te pojęcia będą w niedalekiej już przyszłości jednoczyć tych ludzi, którzy zechcą im służyć, a którzy dziś ulegają różnym partyjnym narracjom. Runą one wszystkie, gdy okaże się, że każdy tamtejszy król cały czas był nagi.

Tak więc nil desperandum – przyszłość to normalność. Nie wyglądajmy zbawców, co na białych koniach przybędą, wolność nam niosąc. Nie czekajmy, aż uśpieni rycerze z Giewontu powstaną.

To my jesteśmy rewolucją – ci normalni, co wyznają prawdę, dobro i piękno.

____________

Rewolucja normalności, Bartosz Kopczyński, 4 lipca 2022

USA: Zamordował trzy osoby w 1992.Ale jeszcze potem 33 lata sobie pożył. Kolejna kara śmierci dla mordercy wykonana.

Zamordował trzy osoby, córka i lewacy próbowali go ratować. Sprawiedliwa kara śmierci dla mordercy została wykonana

[Ale jeszcze potem 33 lata sobie pożył… md]

29.08.2025 https://nczas.info/2025/08/29/zamordowal-trzy-osoby-corka-i-lewacy-probowali-go-ratowac-sprawiedliwa-kara-smierci-dla-mordercy-zostala-wykonana/

Morderca Curtis Windom poniósł sprawiedliwą karę śmierci. Foto: zdjęcie policyjne
Morderca Curtis Windom poniósł sprawiedliwą karę śmierci. Foto: zdjęcie policyjne

Mężczyzna skazany za zabójstwo trzech osób na Florydzie, w tym swojej dziewczyny i jej matki, został w czwartek stracony przez podanie śmiertelnego zastrzyku. Była to jedenasta egzekucja w tym stanie w 2025 roku – poinformowała CBS News.

59-letni Curtis Windom uznany za zmarłego w więzieniu stanowym Florydy niedaleko Starke, został skazany za morderstwa popełnione 7 listopada 1992 roku w okolicach Orlando. Ofiarami byli: jego dziewczyna Valerie Davis, jej matka Mary Lubin oraz Johnnie Lee, który, jak twierdził Windom, był mu winien 2000 dolarów.

Jak zauważa agencja AP, pomimo desperackich wysiłków, w tym córki skazanego oraz petycji z ponad 5000 podpisów, Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych odrzucił jego apelację. Obrona argumentowała, że problemy psychiczne Windoma nie zostały należycie uwzględnione podczas rozprawy sadowej.

Wzrost liczby egzekucji na Florydzie w tym roku jest, według rzecznika stanowego Departamentu Więziennictwa, wynikiem fali wyroków śmierci podpisanych przez republikańskiego gubernatora Rona DeSantisa.

Według danych Centrum Informacji ds. Kary Śmierci (DPI), w 2025 roku wykonano w Stanach Zjednoczonych 30 egzekucji w 10 stanach.

24 z nich odbyły się przy użyciu śmiertelnego zastrzyku, a trzy za pomocą stosunkowo nowej metody, jaką jest asfiksja azotowa.

Polega ona na tym, że skazany wdycha czysty azot, który wypiera tlen z płuc, co prowadzi do utraty przytomności i śmierci z powodu braku tlenu w organizmie. Alabama była pierwszym stanem, który zastosował tę metodę egzekucji w styczniu minionego roku.

Od czasu wejścia do UE, rozprzestrzeniła się u nas epidemia grantozy

Od czasu wejścia do UE, rozprzestrzeniła się u nas epidemia grantozy

29.08.2025 https://www.tysol.pl/a145633-monika-malkowska-od-czasu-wejscia-do-ue-rozprzestrzenila-sie-u-nas-epidemia-grantozy

„Ekofeminizm w praktyce osób artystycznych z Ameryki Południowej”

=================================

Dotacje z KPO dla branży HoReCa, a raczej reakcje rodaków stały się kolejną okazją do zamanifestowania politycznych sympatii. Nieważne, czy ktoś coś dla siebie ukręcił, czy też nie miał pojęcia, że za plecami obywateli rozdawana jest ogromna kasa – istotne, żeby murem za obecną władzą, bo tylko pisiory piszczą o jakiejś aferze.

I znów emocje rozkołysały łajbę zwaną Polską. Jak kiedyś ośmiorniczki, tak tym razem winę za antyestablishmentowe wzmożenie ponoszą jachty, klub swingersów i… ziemniak, a raczej jego muzeum i laboratorium pyry odpornej na stresy.

Wszystkie te ekstrawagancje przysłoniły osobliwości na niwie sztuki.

Epidemia grantozy

Tymczasem beneficjentami wiadomego programu są też artyści. Przecież sztuka to coraz bardziej biznes, do prowadzenia którego trzeba sporo talentu. Mniejsza o kreatywny imperatyw, trzeba umieć wyczuć koniunkturę. Jak za czasów socu, współczesna twórczość musi płynąć z politycznym nurtem.

Od czasów wejścia Polski do UE rozprzestrzeniła się u nas epidemia grantozy. To taka sprytna metoda zarabiania na życie nie pracą, lecz podaniami. Wystarczyło opanować sekrety wypisywania aplikacji z użyciem słów kluczy. Po ich użyciu gremia decydenckie zawsze miękną, a kasa płynie z budżetu miejskiego, obywatelskiego czy publicznego.

Teraz nadarzyła się ekstra okazja: dotacje z KPO. Tu obowiązywała zasada ta sama, co zawsze – właściwe opisanie docelowych projektów. Inna sprawa, że do mało kogo dotarły informacje o możliwości starania się o te bonusy. Ale są tacy, którzy dostają cynk na czas lub sami co dzień przeczesują rządowe strony w poszukiwaniu ukrytych w nich skarbów. Ten nazywał się „program wspierania działalności podmiotów sektora kultury i przemysłów kreatywnych na rzecz stymulowana ich rozwoju”. Źródełko tryskało krótko, ledwie dwa tygodnie. Nabór wniosków zakończył się tuż przed północą 26 czerwca 2025 r.

Środki na kulturę

KPO dla Kultury miało służyć „wzmocnieniu instytucji kulturowych i osób związanych z sektorem kreatywnym poprzez modernizację oraz wprowadzenie nowych technologii”. Pula grantów wynosiła 34 194 000 zł. Komu powierzono ocenę aplikacji (których napłynęło 7842)? Zespołowi z Narodowego Instytutu Muzyki i Tańca. Owo ciało zadecydowało o wsparciu 1328 wnioskodawców w kategorii sztuki wizualne; 1314 z dziedziny muzyka; teatr zebrał tylko 789 akceptacji; taniec – ledwo 231.

Nie było żadnych kryteriów, więc artyści poluzowali wodze fantazji i wystrzelili pomysłami, przy których dofinansowanie na muzeum ziemniaka wydaje się naprawdę przyziemne. NIMiT nie wymagał od aplikujących konkretów, wystarczyło nader ogólnie naszkicować swe zamiary. Byle z użyciem trafnych haseł. Podam przykłady: „Ekofeminizm w praktyce osób artystycznych z Ameryki Południowej”; „Rozpoczęcie szkolenia zawodowego w kierunku scenografii i hierarchii scen intymnych w teatrze”; „Inwestowanie w rozwój osobisty w celu przygotowania do studiów za granicą”.

Zadanie dla bystrzaków – odszukać w tej słownej magmie szyfr do mamony.

Koniec szczepionkowego przymusu w USA! Agencja FDA zamyka drzwi do masowych szczepień przeciw COVID

Koniec szczepionkowego przymusu w USA! Agencja FDA zamyka drzwi do masowych szczepień przeciw COVID-19

https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/koniec-szczepionkowego-przymusu-w-usa-agencja-fda-zamyka-drzwi-do-masowych-szczepien


Amerykańska Agencja Żywności i Leków (FDA) wprowadziła w środę radykalne zmiany w dostępie do szczepionek przeciwko COVID-19, kończąc ich autoryzację awaryjną i zawężając kryteria kwalifikacyjne, co de facto wyklucza większość zdrowych dorosłych i dzieci z możliwości otrzymania szczepionki.

Sekretarz Zdrowia i Opieki Społecznej Robert F. Kennedy Jr., znany ze swojego sceptycyzmu wobec bezpieczeństwa szczepionek, stwierdził w oświadczeniu, że nowe zasady opierają się na “nauce, bezpieczeństwie i zdrowym rozsądku”. Decyzja jest drastycznym odejściem od polityki poprzedniego rządu, który jeszcze w latach 2021-2022 wprowadzał zakrojone na szeroką skalę nakazy szczepień i zwalniał osoby odmawiające przyjęcia preparatu.

Zgodnie z nowymi wytycznymi, osoby powyżej 65. roku życia nadal będą uprawnione do otrzymania szczepionek, jednak młodsi dorośli i dzieci będą musieli udowodnić, że cierpią na schorzenia takie jak astma czy otyłość, które zwiększają ryzyko poważnego przebiegu choroby. To potencjalnie eliminuje dostęp do szczepionek dla szerokich grup społeczeństwa.

“Autoryzacje awaryjne dla szczepionek przeciwko COVID-19, wykorzystywane niegdyś do uzasadnienia szerokich nakazów dla ogółu społeczeństwa podczas administracji Bidena, zostały teraz unieważnione” – napisał Kennedy na platformie X (dawniej Twitter). “FDA wydała teraz zezwolenie na wprowadzenie do obrotu szczepionek dla osób o podwyższonym ryzyku: Moderna (od 6. miesiąca życia), Pfizer (od 5. roku życia) i Novavax (od 12. roku życia)” – dodał.

Decyzja oznacza, że szczepionki firm Pfizer i Moderna nie będą już dostępne dla wszystkich dzieci niezależnie od czynników ryzyka. Jednocześnie stawia pod znakiem zapytania finansowanie szczepień dla osób, które nie kwalifikują się do nowych kategorii ryzyka – ubezpieczyciele często opierają swoje decyzje o pokryciu kosztów szczepionek na zaleceniach CDC.

Krok ten jest częścią szerszej strategii Kennedy’ego, który od objęcia stanowiska wprowadził szereg kontrowersyjnych zmian w polityce zdrowotnej USA. W czerwcu zwolnił wszystkich 17 członków Komitetu Doradczego ds. Praktyk Szczepiennych (ACIP) przy CDC i zastąpił ich własnymi nominatami, wśród których znalazło się kilku znanych sceptyków szczepionkowych.

Decyzja FDA i Kennedy’ego wywołała ostrą krytykę ze strony środowisk medycznych. Amerykańska Akademia Pediatrii określiła ograniczenia jako “głęboko niepokojące” i podkreśliła, że szczepionki powinny być dostępne dla wszystkich dzieci w wieku od 6 miesięcy do 23 miesięcy. Organizacja wydała nawet własne wytyczne, zalecające szczepienia przeciwko COVID-19 dla wszystkich dzieci w tej grupie wiekowej, ignorując nowe stanowisko rządu.

Eksperci medyczni” ostrzegają, że ograniczenie dostępu do szczepionek może mieć poważne konsekwencje dla zdrowia publicznego, szczególnie w obliczu rzekomo rosnącej liczby przypadków COVID-19 w USA. Dane nadzoru z projektu WastewaterSCAN sugerują, że poziomy wirusa wynoszą obecnie około połowy tego, co podczas szczytowego okresu ubiegłorocznej fali, ale odpowiadają szczytowi z lata 2023 roku.

Kennedy broni swojej decyzji, twierdząc, że “Amerykanie domagali się nauki, bezpieczeństwa i zdrowego rozsądku”, a nowe ramy dostarczają wszystkich trzech elementów. Dla wielu jednak [lewaków md] jest to niepokojący sygnał, że polityka zaczyna przeważać nad nauką w kwestiach zdrowia publicznego.

Źródła:

https://www.statnews.com/2025/08/27/fda-covid-vaccines-kennedy-rescinds-emergency-use-authorization/
https://www.theepochtimes.com/us/fda-revokes-emergency-authorization-for-covid-19-vaccines-5887018
https://www.nbcnews.com/health/health-news/fda-approves-fall-covid-shots-new-restrictions-rfk-jr-rcna227569
https://www.cnbc.com/2025/08/27/fda-covid-vaccine-authorization–rfk.html
https://thehill.com/policy/healthcare/5473277-covid-vaccine-emergency-use-fda-rfk/

Bartosz Kopczyński: Pseudozdrowotna indoktrynacja już w szkole. Rodzicu, bądź czujny!

Bartosz Kopczyński: Pseudozdrowotna indoktrynacja już w szkole. Rodzicu, bądź czujny!

https://pch24.pl/bartosz-kopczynski-pseudozdrowotna-indoktrynacja-juz-w-szkole-rodzicu-badz-czujny

(PCh24TV)

Kolejne rządy III RP przyzwyczaiły nas do zaskakujących zmian w szkołach. W najbliższych latach zmian ma być jeszcze więcej i będą one jeszcze głębsze.

Wiąże się to z celowym i planowym procesem likwidacji państwa polskiego, aby wtłoczyć Polaków do federalnej Unii Europejskiej w charakterze niewolniczej siły roboczej.

W dniu 1 września 2025 r. zacznie się nauczanie dwóch nowych przedmiotów: Edukacja obywatelska i Edukacja zdrowotna. Ten pierwszy ma na celu zmienić naturalną tożsamość narodową polską w sztuczną unijną, a także przyzwyczaić polskie dzieci, że przez całe życie mają realizować interesy globalistów, a nie swoje. Edukacja obywatelska jest jednak obowiązkowa i póki co dzieci muszą uczęszczać.

Drugi natomiast przedmiot – Edukacja zdrowotna – w roku szkolnym 2025/2026 jest nieobowiązkowy, co oznacza, że rodzice mogą złożyć w sekretariacie szkoły stosowne oświadczenie i sprawić, że ich dzieci nie zostaną poddane pseudo-zdrowotnej indoktrynacji. 

Wypisz dziecko z edukacji zdrowotnej

Kliknij TUTAJ i pobierz wzór pisma, wypełnij i złóż w szkole

Termin mija 25 września!

Skąd jednak tak zdecydowane słowa? Przecież rządowi  specjaliści zapewniają, że to dla dobra dzieci, że wreszcie młodzi Polacy poznają prozdrowotną wiedzę, dowiedzą się o zagrożeniach, w tym medialnych i cyfrowych i jak im przeciwdziałać, poznają tajniki profilaktyki, zaznajomią się z najlepszymi sposobami odżywiania, zdrowym trybem życia, ochroną zdrowia psychicznego, budowaniem relacji, no i oczywiście z kwestiami dotyczącymi życia i zdrowia seksualnego. Jest to bowiem ważna sprawa, dlatego rząd musi zadbać, aby młodzi Polacy byli właściwie wyedukowani w tych kwestiach. Gdzie w tym problem, przecież  przedmiot został bardzo starannie przygotowany przez najlepszych specjalistów, według najnowszej wiedzy naukowej. Ci, którzy krytykują przedmiot Edukacja zdrowotna, z pewnością nie czytali podstawy, nie znają się, są religijnymi fanatykami, sprzeciwiają się nauce i żądają powrotu zacofanego ciemnogrodu…

Tak głosi prorządowa propaganda.

Spróbuję wyjaśnić krytykę przedmiotu „Edukacja zdrowotna”. Powody są dwojakie – dotyczące nauczanych treści i samego założenia.

Większość komentatorów skupia się na treściach, więc i ja od nich zacznę. Wśród nich największą uwagę przykuła i emocje wzbudziła tzw. edukacja seksualna. Na tym tle toczyła się medialna bitwa, dzięki której przedmiot jest w nadchodzącym roku szkolnym nieprzymusowy. Mainstream rządowy, do spółki z Tomaszem Terlikowskim ogłosił, że dzięki tej wiedzy dzieci będą szczęśliwe jako dorośli, a wszystkich krytyków podsumował krótko, że to prymitywy, zaślepieńcy, oszołomy i religijni fanatycy.

Tymczasem staranna lektura szczegółów przedmiotu oraz jego źródeł szokuje. Źródłem edukacji seksualnej jest program WHO, ujęty w dokument „Standardy edukacji seksualnej dla Europy”, stworzony do spółki z Niemcami i ogłoszony w 2010 r.

Znajomość tych tekstów nie wystarcza jednak, aby zrozumieć, czym naprawdę jest edukacja seksualna. Trzeba pójść do źródeł, do poglądów i życiorysów twórców tej wiedzy. Okazuje się wówczas, kto stworzył edukację seksualną, która wlewa się do polskich szkół po tym, jak od 30 lat zalewa kraje Zachodu. Ci tzw. naukowcy, na których powołują się współcześni specjaliści prawie wszyscy byli dewiantami, zboczeńcami, degeneratami, przestępcami, najpodlejszymi kreaturami.

W charakterze przykładu można wspomnieć trzy nazwiska: Wilhelm Reich, Alfred Kinsey, Michel Foucault, było takich jednak dużo więcej. Tych ludzi bardzo interesowały wszelkie zboczenia i bardzo chcieli dobrać się do młodzieży i dzieci, pod hasłem badań naukowych, opieki, wsparcia psychicznego, rozwoju potencjału, edukacji. Zawsze jednak chodziło o gwałt niezaspokojonej chuci na niewinnej istocie. To nie tylko zaspokojenie seksualne, lecz także absolutna władza, dominacja i posiadanie.

Dewianci pseudonaukowi niewiele by jednak zdziałali, ich zboczone marzenia nie stałyby się obowiązkowym programem dla szkół, gdyby nie otrzymali wsparcia wielkiego kapitału. Dostali fundusze i możliwości działania na uczelniach w USA i Europie, a potem ich „dorobek” został wykorzystany do przeprowadzenia rewolucji seksualnej, najpierw na Zachodzie, potem na całym świecie. Przyczyna jest stara jak świat: władza. Globaliści wiedzą, jak zaburzyć życie narodów, aby były niewydolne gospodarczo, niezdolne do obrony, poddające się manipulacji, skolonizowane przez obce siły, okupowane politycznie, skłócone, podatne na propagandę. Zalać pornografią, podważyć normy moralne, zalać konsumpcją, zdemoralizować rozdawnictwem, zmolestować seksualnie. Zaburzeni ludzie to zaburzone rodziny, a w konsekwencji narody w kryzysie i upadające państwa. Na takie podłoże społeczne można z łatwością wprowadzić hordy obcych z dalekich stron, społeczeństwo nie będzie się bronić. To wszystko po to, aby nie było państw narodowych, tylko federalna Unia Europejska, używająca ludzi jako masową, najtańszą siłę roboczą.

Skorumpowane rządy podpisały umowy, wzięły granty i pozwoliły globalistom na wszystko, udając, że to dla dobra własnych narodów, rodzin i dzieci. W taki sposób edukacja seksualna wprowadzona została do szkół i wyparła normalne przedmioty nauczania. Tak realizuje się debilizacja świata zachodniego. W ramach tej edukacji dzieci dowiadują się o zboczeniach jako normalności, zachęcane są do wyrażania siebie i do praktycznych zastosowań wiedzy szkolnej. Normalność natomiast traktowana jest jako jedna z wielu możliwości, z którą jednak należy uważać, bo może szkodzić. Zepsucie moralne, rozpusta, zboczenia, dewiacje, czyli to wszystko, co szkoła zwalczała od swych początków, nagle stało się przez szkołę nauczane i wymagane. W Polsce mamy to dostać na razie od IV klasy szkoły podstawowej, ale w innych, bardziej „postępowych” krajach Zachodu wprowadza się zepsucie już od przedszkola. W taki sposób władza molestuje seksualnie dzieci za pomocą szkoły. Zbrodnia zyskała status niezbędnej wiedzy naukowej.

Dzieci od początku swojego rozwoju są celowo zaburzane, aby jak najszybciej wchodziły w praktyki seksualne, aby były otwarte na masturbację, prostytucję, zmiany orientacji i płci, otwarte relacje z różnorodnymi partnerami wszystkich płci i orientacji, by nie miały żadnych ograniczeń w korzystaniu z seksualności. W szczególności mają odrzucić takie ograniczenia, jak rodzina i prokreacja. Szczęśliwy człowiek przyszłości nie ma co prawda posiadać rodziny, własności i wpływu na władzę, ale ma się samorealizować w sferze seksualnej. Jedyne problemy, wskazywane przez edukację seksualną to stereotypy kulturowe i uprzedzenia, czyli normy moralne, które trzeba odrzucić. Małżeństwo jest wspominane w kontekście rozwodu, a ciąża traktowana jako zagrożenie na równi z HIV. Profilaktyka zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego polega na stosowaniu zabezpieczeń przed ciążą i chorobami za pomocą środków mechanicznych, chemicznych i hormonalnych. Dziewczęta informuje się, gdzie i jak mogą się dowiedzieć i skorzystać z usług antykoncepcji i aborcji. Podstawowy więc zarzut wobec nowego przedmiotu brzmi, że zwalcza rodzinę, moralność i prokreację, a promuje rozwiązłość, sterylizację i aborcję.

Jest to podawane jako wiedza szkolna dla dzieci, co oznacza dążenie do likwidacji narodu.

Zwolennicy „Edukacji zdrowotnej” twierdzą jednak, że to nie ma znaczenia, bo obejmuje tylko 8% podstawy programowej przedmiotu, a cała reszta to wiedza o zdrowiu, w tym dbałość o dobrostan   psychiczny. Na to trzeba odpowiedzieć, że w ramach szkoły nie powinno być niczego, co deprawuje dzieci i młodzież, nawet więc 1% byłoby za dużo. Dobrostan psychiczny i tzw. wsparcie w kryzysach psychicznych w ramach zająć szkolnych najczęściej realizowane jest przez ludzi, którzy sami zmagają się z takimi problemami, a zarazem są ich współsprawcami u innych.

Dużo mówi się o problemach psychicznych młodzieży, ale nie wskazuje się przyczyn. Jedyny wniosek mainstreamu to jeszcze więcej specjalistów, jeszcze więcej terapii. Tymczasem wzrost tych problemów jest wprost proporcjonalny do przyrostu tzw. specjalistów i ich terapii. Nie należy mylić skutku z przyczyną – tzw. specjaliści i ich terapie nie są reakcją na problem, tylko źródłem problemu, jednym z kilku, o których ani ci specjaliści, ani politycy nie chcą mówić. Edukacja zdrowotna ma nastawić młodych ludzi w ten sposób, aby regularnie chodzili do tzw. specjalistów, którzy mają być dostępni w szkole zamiast tradycyjnych nauczycieli. To nie ma jednak nikomu w niczym pomóc, lecz uzależnić. Psychoterapia jest jednym z narzędzi sprawowania władzy, tym bardziej niebezpiecznej, bo niewidzialnej.

Poza uzależnieniem od psychoterapii młodzi ludzie mają nabrać nawyków przyjmowania wszystkich szczepionek, zalecanych lub nakazanych przez WHO. Szczepienie się ma być tak oczywiste, jak dziś antybiotyki. Coś ci dolega, albo nawet nic nie dolega, ale idź do specjalisty, on ci pomoże. Da ci leki, po których ujrzysz świat przez różowe okulary, i strzykawkę, dzięki której unikniesz zabójczej infekcji. Dzięki opiece, jaką roztoczy nad tobą władza, będziesz mógł żyć.

Zarzuty co do treści doprowadziły nas w końcu do najważniejszego zarzutu, ogólnie pomijanego, zarzutu co do samej koncepcji. Treści prozdrowotne, podawane w nowym przedmiocie nie są niczym nowym, istnieją od lat w innych przedmiotach. To, co dodano nowego, to zrównoważony rozwój, psychoterapie, seksualizację i uzależnienie od władzy. Nowe przedmioty nauczania, tak samo, jak przygotowywana wielka „reforma” edukacji idą konsekwentnie w stronę socjalizmu.

Jest to taki ustrój społeczny, w którym jednostka – człowiek nie dysponuje sobą, lecz w każdym aspekcie życia zależy od społeczności. Społeczność zaś jest prowadzona przez władzę w sposób absolutny. Władza zaś nie pochodzi z narodu ani nawet z kraju, lecz z zagranicy, z wielkich instytucji ponadnarodowych.

Taka oto władza chce decydować o wszystkim, co dotyczy ludzi: co jest dla nich dobre, co zdrowe, jak mają żyć, co jeść, gdzie mieszkać, co robić, gdzie pracować, kiedy i z kim uprawiać seks, kiedy, z kim i czy w ogóle mieć dzieci. Władza, która chce decydować za ludzi, jak mają żyć, zechce też decydować, jak długo mają żyć. I to jest ostateczny powód, dla którego należy wypisać dziecko z edukacji zdrowotnej, a potem zmienić władzę na narodową. Więcej przydatnej wiedzy znajdą państwo w publikacji „Poradnik świadomego narodu”.

Bartosz Kopczyński

Towarzystwo Wiedzy Społecznej

Wypisz dziecko z edukacji zdrowotnej

Kliknij TUTAJ i pobierz wzór pisma, wypełnij i złóż w szkole

Termin mija 25 września!

Brytyjski Bobby: Zgwałcił dziecko i oskarżył je o „transfobię”

Zgwałcił dziecko i oskarżył je o „transfobię”

28.08.2025 https://www.tysol.pl/a145733-zgwalcil-dziecko-i-oskarzyl-je-o-transfobie

W ostatnich dniach Wielka Brytania została wstrząśnięta zbrodniami Jamesa Bubba, byłego policjanta z Metropolitan Police, który po dokonaniu serii brutalnych przestępstw ogłosił się “osobą transseksualną”.

Smutna dziewczynka. Ilustracja poglądowa Zgwałcił dziecko i oskarżył je o

27-letni mężczyzna został uznany winnym gwałtu i napaści seksualnej na 12-letnią dziewczynkę oraz innej na dorosłą kobietę. Co jeszcze bardziej bulwersujące: Bubb twierdził, że atak na dziecko był wynikiem obraźliwych słów dziewczynki, która nazwała go „mężczyzną w sukience”, oraz że jego ADHD miało sprawić, że zapomniał o jej wieku.

Ochotnik

James Bubb, mieszkający w Chesham w Buckinghamshire w środkowej Anglii, dołączył do Metropolitan Police we wrześniu 2020 roku. Pracował w zespole Central West, ale jego kariera trwała niecałe 4 lata: 30 kwietnia 2024 roku mężczyzna został aresztowany.

Kilka miesięcy po aresztowaniu Bubb zmienił natomiast swoje imię i nazwisko na Gwyn Samuels i publicznie ogłosił, że identyfikuje się jako „trans kobieta”. Możliwe, że mężczyzna odkrył wtedy swoją „prawdziwą tożsamość”, możliwe, że zrobił to w nadziei na lżejszy wyrok – nie da się w żaden sposób tego stwierdzić, ponieważ nie istnieją żadne obiektywne testy na transseksualizm.

Proces sądowy odbył się w Amersham Law Courts, gdzie Bubb był sądzony pod swoim pierwotnym imieniem i z użyciem zaimków męskich. Przestępstwa miały miejsce zanim ogłosił swoją nową tożsamość płciową, sąd zdecydował więc, że w kontekście zarzutów należy odnosić się do jego biologicznej płci. Ta decyzja wywołała oburzenie, zwłaszcza wśród aktywistów gender, którzy uważają, że „tożsamość płciowa” powinna być respektowana niezależnie od czasu jej deklaracji. Wielu z nich stanęło więc w obronie przestępcy, starając się wywrzeć medialny nacisk na władze, by te podporządkowały się genderowemu sposobowi widzenia świata.

Ofiary

Bubb spotkał swoją pierwszą ofiarę, 12-letnią dziewczynkę, w 2018 roku na platformie do czatów wideo Omegle. „Para” spotkała się osobiście kilka miesięcy później na festiwalu chrześcijańskim, gdzie Bubb pracował jako wolontariusz. Dziewczynka nosiła bransoletkę dla dzieci, co jasno wskazywało na jej wiek, jednak Bubb zignorował to, rozpoczynając z nią relację. Oskarżony wielokrotnie ją molestował, a jeden z incydentów miał miejsce publicznie. Molestowanie było na tyle oczywiste, iż przechodzień, który wszystko widział, przerwał atak, zmuszając Bubba do szybkiego poprawienia ubrania.

Druga ofiara, dorosła kobieta, poznała Bubba online, gdy miała 18 lat. Między styczniem 2018 a lutym 2023 roku Bubb utrzymywał z nią przerywany, przemocowy związek. Kobieta zeznała później, że Bubb wykorzystywał techniki szkoleniowe policji, by ją zastraszać.

Najbardziej szokującym elementem sprawy jest jednak obrona Bubba, który swoją własną ofiarę oskarżył o… „transfobię”.

Gwałciciel stwierdził bowiem podczas procesu, że to 12-letnia dziewczynka go „maltretowała” (ang. abused), ponieważ nazwała go „mężczyzną w sukience”. „To nie jest coś, co robi troskliwa osoba” – stwierdził mężczyzna, starając się w ten absurdalny sposób oczernić dziecko.

Gwałciciel podkreślał także, że to jego ADHD sprawiło, że zapomniał o jej wieku.

Wyrok

Ława przysięgłych, po sześciu godzinach i 32 minutach deliberacji, uznała Bubba za winnego gwałtu na dziecku poniżej 13. roku życia, wielokrotnych napaści na 12-letnią dziewczynkę, molestowanie tej samej dziewczynki i gwałt na dorosłej kobiecie. Ostateczny wyrok w tej sprawie zostanie ogłoszony w grudniu tego roku.

Zgodnie z brytyjskim prawem za gwałt na dziecku poniżej 13. roku życia mężczyzna podlega karze dożywotniego więzienia, z minimalnym wymogiem odbycia co najmniej 7 lat. Za gwałt na osobie dorosłej grozi mu minimum 4-7 lat więzienia. Eksperci przewidują, że Bubb może otrzymać wyrok w przedziale od 15 lat do dożywocia.

Niedziela. Siedlce – Msza święta i Pokutny Marsz Różańcowy za Ojczyznę

31.08.25 Siedlce – Msza święta i Pokutny Marsz Różańcowy za Ojczyznę

27/08/2025przez antyk2013

Niech Będzie Pochwalony Jezus Chrystus i Maryja zawsze Dziewica.

Zapraszamy 31 sierpnia, niedziela, na 106Pokutny Marsz Różańcowy ulicami Siedlec w intencji naszej kochanej Ojczyzny – Polski. Zaczynamy tym razem o godzinie 16,00, pod Pomnikiem św. Jana Pawła II. Msza Święta w intencji Ojczyzny zostanie odprawiona w katedrze siedleckiej o godzinie 18.00. Uwielbiając Boga w Trójcy Świętej Jedynego, modlimy się razem z Maryją Królową Polski, o Polskę wierną Bogu, Krzyżowi i Ewangelii, o wypełnienie Jasnogórskich Ślubów Narodu. Szczegóły na plakacie.

Z Panem Bogiem,

Andrzej Woroszyło

Ślub Mary Wagner, kanadyjskiej obrończyni życia

Ślub Mary Wagner, kanadyjskiej obrończyni życia

Zdjęcia ze ślubu Mary Wagner

W piątek 22 sierpnia 2025 r., w święto Najświętszej Maryi Panny Królowej, odbył się ślub Mary Wagner, znanej kanadyjskiej działaczki prolife z Rickiem St. Denisem. O uroczystości poinformowała matka panny młodej. Serdecznie gratulujemy młodej parze. Życzymy też Mary i Rickowi wiele szczęścia i powodzenia na wspólnej drodze życia!

Mary Wagner spędziła łącznie 6 lat w więzieniu za cichą modlitwę w intencji nienarodzonych i rozdawanie symbolicznych czerwonych i białych róż w klinikach aborcyjnych. Mimo wielokrotnych aresztowań kobieta wciąż odważnie walczy o życie dzieci oraz stara się pomagać kanadyjskim matkom.

Sakrament we wspomnienie NMP Królowej

Uroczystość zawarcia związku małżeńskiego przez Mary i Ricka odbyła się 22 sierpnia. To ważny dla katolików dzień, w którym obchodzone jest wspomnienie Najświętszej Maryi Panny Królowej. Święto to zostało ustanowione przez papieża Piusa XII w 1954 roku na mocy encykliki Ad caeli Reginam w setną rocznicę ogłoszenia dogmatu o Niepokalanym Poczęciu Maryi. Zgodnie z papieskim zarządzeniem w tym dniu tradycyjnie odbywa się co roku odnowienie poświęcenia ludzkości Niepokalanemu Sercu Maryi.

Wiadomość o zaślubinach Kanadyjki wywołała szereg entuzjastycznych komentarzy ze strony obrońców życia na całym świecie, którym znana jest niezłomna postawa Mary i jej oddanie sprawie pro-life.

Wybranek Mary, Rick St. Denis to kanadyjski katolik, kawaler. Para zdecydowała się na skromną ceremonię. Panna młoda ubrana była w długą białą suknię z delikatnym koronkowym trenem, a pan młody w tradycyjny garnitur z muszką. Obydwoje wyglądają razem na bardzo szczęśliwych. I tego im życzymy!

Obrona życia w Kanadzie: wyjątkowa misja

Aborcja w Kanadzie jest dozwolona do ostatniego dnia ciąży, a wokół placówek aborcyjnych utworzono tzw. strefy buforowe, w obrębie których zakazane jest edukowanie kobiet na temat aborcji, proponowanie im wsparcia, a nawet modlitwa. Kanada jest jedynym krajem na świecie bez oddzielnej ustawy aborcyjnej: w tym zakresie nie obowiązują właściwie żadne regulacje, a aborterzy robią, co chcą. W 2020 roku zabito tam około 74 000 dzieci.

Działalność prolife jest więc tam szczególnie potrzebna, ale i szczególnie niebezpieczna.

Widać to najlepiej na przykładzie Mary Wagner, która za modlitwę w intencji ochrony życia nienarodzonych i wręczanie ciężarnym kobietom róż oraz ulotek informujących o wartości życia ludzkiego była wielokrotnie aresztowana i łącznie spędziła 6 lat w więzieniu. Mimo to nie ustaje w realizowaniu swojej misji.

Niech Bóg błogosławi jej zarówno w dalszej działalności, jak i w życiu rodzinnym!

Tekst: Anna Nowak

=================================

Poczta Polska wyemitowała znaczki z wizerunkiem Mary Wagner [w 2015 roku md]

Czy z hołotą da się współpracować?

Czy z hołotą da się współpracować?

28.08.2025 https://nczas.info/2025/08/28/czy-z-holota-da-sie-wspolpracowac/

Prezydent Karol Nawrocki i premier Donald Tusk. Zdjęcie ilustracyjne. Źródło: PAP
Prezydent Karol Nawrocki i premier Donald Tusk. Zdjęcie ilustracyjne. Źródło: PAP

Żadnej kohabitacji w Polsce nie będzie i jest to wiadomość zła dla Polaków. Prezydent Karol Nawrocki wyraził nadzieję, że „w najbliższych pięciu latach Rady Gabinetowe będą nie tylko forum wymiany myśli, lecz także miejscem systematyzowania mechanizmów naszej współpracy – z myślą o Polkach i Polakach oraz o rozwiązywaniu spraw istotnych dla naszej Ojczyzny”.

Pierwsza Rada Gabinetowa zaczęła się jednak od typowych „chłopięcych” złośliwości premiera Donalda Tuska, a skończyła „chlewem” w internecie jego akolitów. „Plemienność” krajowych polityków zaczyna wychodzić bokiem…

Wpisy, zwłaszcza niektórych polityków Koalicji 13 grudnia, pokazały poziom ich politycznej kultury. Wybraliśmy kilka „typowych” wpisów. I tak Tomasz Trela komentował spotkanie tym, że „Premier Tusk zmiażdżył Prezydenta Nawrockiego spokojem, wiedzą, danymi, osiągnięciami rządu i skutecznością w działaniu. My robimy, oni tylko mówią!”.

Trela ciągle nie dochodził do siebie i przeżywał nadal: „Karol Nawrocki nie dorósł do żadnej funkcji publicznej. Początek Rady Gabinetowej pokazuje to dobitnie. Kacyk Kaczyńskiego, nie Prezydent RP”.

„Basenowy” Dariusz Joński pisał: „Dzisiejsza Rada Gabinetowa pokazuje, że Prezydent Nawrocki to nie tylko prezydent w podkoszulku, ale też w krótkich spodenkach. Sroga lekcja od Premiera Tuska”.

Były opozycjonista, „prawicowiec”, który zasłynął „jurnością” i nawet łamał kanapy z dostarczanymi mu paniami lekkich obyczajów, czyli Stefan Niesiołowski pojechał w obrażaniu głowy państwa po całości: „Batyr zwołał RG i się naciął. Ktoś o wyglądzie i manierach żula bredzącego o sprawach, których nie rozumie. Z drugiej wiedza, inteligencja premiera. Zła wiadomość dla Nawrockiego, bo wiatraki będą i tak powstawać i to najlepsza riposta na plany podpalania Polski i recydywy PiS”. Tu działa zapewne podobny syndrom „odrzuconego kochanka”, jak w przypadku Romana Giertycha…

Poseł PO Krzysztof Brejza: „Ktoś złośliwy musiał podpowiedzieć K. Nawrockiemu pomysł z Radą Gabinetową Premier Tusk mistrzowsko orze populistyczne kłamstwa”. Nie inaczej „posłanka” Karolina Pawliczak: „Panie Nawrocki #RadaGabinetowa, to nie ustawka! Trzeba być zawsze przygotowanym. Zderzył się pan z faktami i liczbami. Powinien pan częściej korzystać z politycznych korepetycji i nauki, którą przekazał panu dziś Pan Premier @donaldtusk”.

Tylko Tomasz Lis martwił się, że owa „orka” może zostać niezauważona, ale to podobno już wina… Polaków: „Co z tego że Tusk jest inteligentny i kompetentny, a Nawrocki ani jedno ani drugie? Trzaskowski też w przeciwieństwie do Nawrockiego był inteligentny i kompetentny. W kraju, w którym, wg badań, 40 procent to funkcjonalni analfabeci, a 60 procent nie jest w stanie przeczytać ze zrozumieniem nawet prostego tekstu, wrażenia i sympatie są ważniejsze niż inteligencja i kompetencja”.

Dodajmy, że i „drugie plemię” też interpretowało spotkanie Rady Gabinetowej po swojemu i też było o „orce”, chociaż w drugą stronę. Jednak Koalicji 13 grudnia nie przebili. Zapowiadane są jednak kolejne „rolnicze” pojedynki i posiedzenia Rady. Może będzie jeszcze bronowanie, ale żadnego zasiewu raczej się nie doczekamy…

Rola byłego „imperium brytyjskiego” w obecnych procesach globalistycznych

Rola byłego „imperium brytyjskiego” w obecnych procesach globalistycznych

Zwłaszcza w odniesieniu do Rosji są one katalizowane historyczną nienawiścią wynikającą z wielowiekowej rywalizacji kolonialnej w południowo-zachodniej Azji.

DR IGNACY NOWOPOLSKI AUG 28

Najwybitniejszy przemysłowiec przedrewolucyjnej Rosji, Aleksander Guczkow, który przeszedł do historii, jako oficjel przyjmujący abdykację Cara Mikołaja II, był zapalonym antropologiem: (https://pl.wikipedia.org/wiki/Aleksandr_Guczkow)

W szczególności studiował poziom robotników w swych zakładach przemysłowych Rosji i ówczesnym fenomenie industrialnym Brytanii.

W jaki sposób, mały wyspiarski naród, pozbawiony większych talentów, był w stanie podbić niemal cały świat?

W swych pracach naukowych, Guczkow, studiował te zagadnienie. Między innymi doszedł do empirycznego wniosku, że jego rosyjscy robotnicy znajdowali się na wyższym poziomie cywilizacyjnym niż brytyjscy.

Nie jest celem tego artykułu dyskutowanie Jego prawidłowych tez. Nie jest też celem udowadnianie pyszałkowatym Anglikom, że stworzyli oni wyjątkowo marną kulturę.

Nadmienię tylko, że Guczkow wsławił się tezą, że „ Anglicy są niczym więcej niż uczłowieczonymi małpami”.

=============================================

Powyższy rys historyczny potrzebny mi jest do nawiązania do dnia dzisiejszego i kolejnego brytyjskiego fenomenu. Został on w ostatnich dniach wyjaśniony przez Scotta Rottera, inspektora broni w ONZ i specjalistę w zakresie broni strategicznej USA.

Zwrócono się do niego z zapytaniem na czym polega fenomen globalnego angażowania się brytyjskich służb specjalnych MI6?

Dziś, kiedy nikt nie próbuje nawet negować transformacji Wysp Brytyjskich w drugie, równie brudne i niechlujne Indie, totalnego krachu gospodarczego, 70 tysięcznej „imperialnej” (ragtag) armii i marginalnego znaczenia geopolitycznego, szpony brytyjskiego wywiad widać dosłownie wszędzie.

Scott Ritter zapewne nigdy nie słyszał o Guczkowie, ale jego wyjaśnienie prowadzi do identycznej konkluzji.

Brytyjczycy nie są w stanie zrezygnować ze swej obecnie urojonej „imperialnej wielkości” i próbują ją rozprzestrzeniać via Amerykańskie Imperium, co oznacza ciągłą i ścisłą kolaborację z żydowskim Mossadem i CIA.

Przy czym Ritter konstatuje istotną różnicę pomiędzy agentami CIA i MI6. Jego wiedza jest równie empiryczna jak Guczkowa. Ze względu na swą pozycję w ONZ, współpracował on na co dzień z agentami obu organizacji.

Pozwolę sobie z pamięci zacytować jego stwierdzenie: „ O ile agenci CIA to w większości alkoholicy, o tyle ci z MI6 są zawsze trzeźwi. Prawie każdy pracownik CIA, po całym dniu łajdactw i zbrodni, upija się do nieprzytomności by zagłuszyć swe sumienie. Brytyjczyk z MI6 nawet nie mrugnie wykonując najbardziej łajdackie zadania. Jest po prostu pozbawiony sumienia”.

Oczywiście banda MI6 nie jest wyjątkiem w brytyjskim społeczeństwie, ale stanowi jego reprezentację.

To tłumaczy ich wielowiekowe sukcesy. Bo tylko istoty bez duszy i sumienia, mogą dokonywać z zimną krwią takiego ogromu zbrodni.

Również ich wielowiekowa kolaboracja z żydami nie jest wynikiem przypadku, ale naturalnej wspólnoty biologicznej.