Tusk ma tylko dwa ruchy: zły i gorszy.

Tusku, odejdź! Nawet zwolennicy Koalicji Obywatelskiej przyznają

25.07.2025 Adam Wielomski https://nczas.info/2025/07/25/tusku-odejdz-nawet-zwolennicy-koalicji-obywatelskiej-przyznaja/

Prof. Adam Wielomski oraz Donald Tusk.
Prof. Adam Wielomski oraz Donald Tusk. / foto: screen (kolaż)

Nawet zwolennicy Koalicji Obywatelskiej przyznają, że od powrotu do władzy półtora roku temu „Tuskowi nie idzie” i „nic nie wychodzi”. Coraz głośniej mówi się o wypaleniu premiera, braku pomysłów na cokolwiek, a jednocześnie o jego kurczowej woli trzymania się władzy, której celem jest sama… władza. Gdy w końcu z szeregów własnego zaplecza ktoś wreszcie odważy się rzucić cicho: „Tusku, odejdź!”, to jest rzeczą prawdopodobną, że zostanie to podchwycone i władza Donalda Tuska zakończy się rewolucją.

Katalizatorem procesów rozkładowych rządu Tuska była druga tura wyborów prezydenckich, gdy popierany przezeń światopoglądowy radykał Rafał Trzaskowski niespodziewanie przegrał z nikomu nieznanym jeszcze pół roku temu Karolem Nawrockim. Tusk, popierająca go część elitki politycznej, media i jego sfanatyzowani wyborcy postawili na te wybory dosłownie wszystko. Przez półtora roku Tusk tłumaczył, że rząd nic nie może zrobić, gdyż Andrzej Duda rzekomo wszystko wetuje, więc rząd jest bezradny.

Stąd impet, że gdy tylko Trzaskowski zostanie prezydentem, to nastąpi tąpnięcie. Oczywiście był to mit, gdyż dopytywani Tusk czy Trzaskowski nie bardzo potrafili powiedzieć, co to miały być za mistyczne ustawy, które miały wszystko zmienić. Naciskani, mówili, że chodzi o wykluczenie „neosędziów” – tak jakby dla przeciętnego Kowalskiego miało jakiekolwiek znaczenie, wedle jakiej procedury i ustawy został mianowany sędzia w Warszawie lub Poznaniu.

Po wyborach dowiedzieliśmy się, że mogło chodzić też o ustawę abolicyjną dla „bodnarowców” za łamanie przez nich prawa w celu odbudowy „praworządności”. Innymi słowy, żadnego projektu istotnych dla Polaków reform nie było, nie ma i prawdopodobnie nigdy od tego rządu nie będzie.

Nieważne, że ustaw nie było i nie ma – chodziło o budowanie mitu ekipy Tuska gromiącej „kaczyzm” i idącej od zwycięskich wyborów do zwycięskich wyborów. I nagle nastąpiło zderzenie ze ścianą i przysłowiowe zbieranie zębów z podłogi, w sytuacji gdy nikt nie dopuszczał ewentualności przegranej, choć sondaże i analizy wskazywały, że zwycięstwo Trzaskowskiego wcale nie jest pewne. Proszę zwrócić uwagę na osobliwość tej sytuacji: przed wyborami prezydenckimi rządził Tusk i miał pisowskiego prezydenta i po wyborach rządzi Tusk i ma pisowskiego prezydenta. Nic, ale to kompletnie nic się nie zmieniało w istniejącym układzie sił. Mimo to nastąpił przełom o charakterze psychologicznym.

Tusk przestał iść od zwycięstwa do zwycięstwa. Już przed wyborami prezydenckimi czuć było jego zadyszkę, lecz teraz zobaczyliśmy psychiczne zmiażdżenie. Zmiażdżenie żałosne, zakończone podważaniem wyników wyborów, mecenasem Giertychem opowiadającym o spiskach w lokalach wyborczych zorganizowanych przez „Jaszczura” i „Ludwiczka”. Giertych stał się dla Koalicji Obywatelskiej takim odpowiednikiem Antoniego Macierewicza dla PiS, opowiadającym o wielkim magnesie, który miał siłą ściągnąć Tupolewa na brzozę pod Smoleńskiem.

Zaklinanie rzeczywistości hasłem „Trzaskowski musi wygrać”, postawienie wszystkiego na jedną kartę bez przygotowania się na wypadek możliwej wyborczej porażki, kompromitacja w wieczór wyborczy i „dwugodzinna” kadencja Prezydenta Rafała – wszystko to razem spowodowało potężny psychologiczny nokaut. Używając kategorii bokserskich, można rzec, że Tusk jest w tej chwili cały czas liczony i nie może ustać po ciężkim ciosie. Jednak nie to jest najgorsze. Prysł mit niezwyciężonego Tuska, prysł mit, czego to Tusk nie zrobi, gdy opanuje Pałac Prezydencki. Nic nie zrobi, niczego nie opanuje. Co gorsza, zarówno wyniki wyborów prezydenckich, jak i kolejne sondaże przynoszą kolejne zapowiedzi przyszłej porażki. Tym razem w wyborach sejmowych za 2,5 roku. Trzecia Droga przestała istnieć, a sondaże nie dają jej szans wejścia do Sejmu ani razem (próg 8 proc.), ani po podziale na PSL i Polskę 2050, efektem czego są dramatyczne próby Szymona Hołowni, a to rozmów z Kaczyńskim, a to walki o utrzymanie się w fotelu marszałka sejmu, a to czegokolwiek, aby zupełnie nie zniknąć i nie zejść ze sceny politycznej. Podzielona na „zandbergistów” i „czarzaczystów” lewica także ma szansę zniknąć, co jest skutkiem słabości ogólnej oraz podziału na bolszewików i mieńszewików.

W międzyczasie Tusk zrobił sobie jeszcze problem na granicy z Niemcami, najpierw wykonując polecenia z Berlina odnośnie „inżynierów” i „doktorów” ciągnących przez Odrę z Niemiec, a potem wysyłając bodnarowców i policję na Ruch Obrony Granic. Jakieś idiotyczne zakazy latania dronów nad granicą i jej fotografowania dopełniają tylko ogólnego obrazu nędzy, rozpaczy i bezradności Donalda Tuska.

Jakie Tusk ma w tej chwili ruchy? O ile nie wydarzy się nic nieprzewidzianego, to widzę w tej chwili tylko dwa. Możliwość pierwsza to trwać i rządzić przez 2,5 roku do końca kadencji. Ale to nie będzie rządzenie. To będzie dryf bez pomysłu, bez inicjatywy politycznej, będąc tarczą strzelniczą do której będą strzelać dosłownie wszyscy, od Zandberga po Bąkiewicza. To będzie 2,5 roku cieszenia się władzą i pieniędzmi w atmosferze powszechnego znęcania się nad upadającym i chylącym się ku otchłani reżimem. Po wyborach nadejdzie czas wielkich rozliczeń, znaczonych wizytami o 6-ej rano i wyprowadzaniem kolejnych oskarżonych. Nikt z tej ekipy tego nie uniknie i nawet mdlenie na zawołanie nie pomoże znanemu Mecenasowi. Najbardziej winni będą musieli emigrować przed uchylaniem kolejnych immunitetów.

Formacja Tuska zostanie rozbita i zmiażdżona. Najpierw przez wyborców, potem przez prokuratorów-ziobrystów. Druga opcja to nie czekać, nie patrzeć jak w każdym kolejnym sondażu partie rządzące będą tracić co miesiąc 1 proc. elektoratu, aby „ustabilizować” poparcie na końcowych 15 proc. Iść na wybory przyśpieszone, przegrać je, oddać władzę, ale nie dać opozycji zdobyć większości konstytucyjnej – dopóki jest to jeszcze możliwe. Ale do uchylania immunitetów i wyprowadzania o 6.00 rano nie trzeba większości konstytucyjnej… Tusk ma tylko dwa ruchy: zły i gorszy.

“Żydzi są wrogami Polski”. Pikieta Korony i ruchu “Bronimy Polskiej Granicy” w Warszawie.

“Żydzi są wrogami Polski”. Pikieta Korony i BPG w Warszawie

https://ekspedyt.org/2025/07/24/zydzi-sa-wrogami-polski-pikieta-korony-i-bpg-w-warszawie/, 24 lipca 2025

Żydzi w diasporze i w państwie położonym w Palestynie są wrogami Polski. Są wrogami Polski i polskości pojmowanej tradycyjnie…

W Warszawie odbyła się pikieta kłamali i kłamią Przemówienie wygłosił m.in. Grzegorz Braun

Taką mieliśmy dziś obstawę na pikiecie w dniu 23.07.2025 “Kłamali, kłamią i kłamać będą”. Panowie z ruchu Bronimy Polskiej Granicy – serdecznie dziękuję za tak liczne przybycie – napisała na X Diana Ruchniewicz z Konfederacji Korony Polskiej.

Fot. Diana Ruchniewicz/X

Fragment przemówienia Grzegorza Brauna

Chciałbym jeszcze raz podyktować do protokołu. Tak, Żydzi w diasporze i w państwie położonym w Palestynie są wrogami Polski.

Są wrogami Polski i polskości pojmowanej tradycyjnie wedle cywilizowanych wzorców, wyrosłej i kształtującej się. I nie ma, nie ma takiego scenariusza, w którym byłaby jakaś linia demarkacyjna. Linia demarkacyjna, że dajmy na to, osiągniemy tę linię, to znaczy my, cofając się pod ścianę do rogu, osiągniemy tę linię i wtedy oni powiedzą no to już teraz sobie tu żyjcie po polsku.

Nie, nie ma takiej linii demarkacyjnej. Mamy zniknąć. My, Polacy tradycyjni, mają zostać Polacy eurokołchoźnicy. Polacy zglobalizowani i zjudaizowani. I na to jest promesa i do tego jest szczera zachęta. Otóż ja tej oferty ani nie przyjmuję, ani innym nie rekomenduję.

Praca państwowa, czy mundurowa, czy cywilna, sprowadza się w istocie do rozpoznawania, trafnego rozpoznawania zagrożeń i szans, i szans. Nie zmarnować szans, nie przegapić zagrożeń. I otóż w kontekście notorycznie, permanentnie celebrowanej bredni dialogu polsko-żydowskiego i tysiącletniej mniemanej wspólnoty dziejów, bo naprawdę niektórzy zdążyli w to uwierzyć.

Jeszcze raz powtarzam. Mamy do czynienia z wrogiem i z wrogiem nie zawsze musimy się nieustannie bić. Zwłaszcza, że po naszej stronie jest poważny deficyt sił i środków, organizacji, planów. To nie o to chodzi, żeby być stale w zwarciu, ale żeby rozumieć z kim mamy do czynienia.

I otóż, zauważcie Państwo, chwała Bogu, nikt nie przedstawia Polakom wybitnych działaczy socjalistycznych, bohaterów historii XX wieku, Józefa Stalina i Adolfa Hitlera, jako naszych serdecznych przyjaciół. Nikt nie przedstawia nam ich jako naszych serdecznych przyjaciół i podległych im organizacji, jako organizacji sojuszniczych, armii sojuszniczych. No i chwała Bogu, bo to jest realistyczne rozpoznanie.

A otóż przedstawia się nam państwo żydowskie jako mniemany lotniskowiec cywilizacji europejskiej  tam na Bliskim Wschodzie, z którym my mamy odczuwać solidarność. Ten lotniskowiec dokonuje właśnie ludobójstwa, Szanowni Państwo. Dokonuje eksterminacji ludzi zdefiniowanych przez elity żydowskie jako podludzie. I my mamy być w solidarności z tym działaniem i z tym teoretyzowaniem, które dzieli ludzi na ludzi i podludzi? Nie, nie gódźmy się na to. To jest wróg.

Wróg każdego świadomego, cywilizowanego człowieka.  A z wrogiem trzeba w każdym razie mieć się na baczności. Trzeba, o ile to możliwe, trzymać się z daleka. W związku z tym branie udziału w jakichś festiwalach przyjaźni,  fundowanie kolejnych ośrodków żydowskich i dezinformacji na polskiej ziemi.

O, dzisiaj na Komisji Kultury, słuchałem transmisji, pan minister Gliński wylegitymował się całą listą muzeów, które zafundował Żydom na polskiej ziemi. I to była linia jego ataku na aktualnie rządzących, że oni jeszcze tyle Żydom nie zaoferowali, ile zdążył rząd Zjednoczonej łże Prawicy.

Na to się licytują, który z nich lepiej zrobi Żydom. To jest definicja kariery w polskiej polityce i to jest najwyraźniej plan sięgania po władzę. Kto przelicytuje wyżej, kto da więcej, a zatem kto zlicytuje sprawę polską niżej. Konfederacja Korony Polskiej nigdy nie będzie brała udziału w takich licytacjach.

Z Panem Bogiem.

Spłoną środki poronne za prawie 10 mln dolarów przeznaczone na depopulację ubogich krajów

Spłoną środki poronne za prawie 10 mln dolarów przeznaczone na depopulację ubogich krajów

https://pch24.pl/splona-srodki-poronne-za-prawie-10-mln-dolarow-przeznaczone-na-depopulacje-ubogich-krajow

Amerykańskie władze spalą środki poronne przeznaczone dla ubogich krajów o wartości 9,7 mln dolarów – poinformował w czwartek portal Axios, powołując się na Departament Stanu. USA odmówiły przekazania albo sprzedaży środków do ONZ i organizacjom pomocowym.

Jak zaznaczył portal, administracja odchodzi od udzielania pomocy zagranicznej za pośrednictwem agencji USAID. Decyzję o spaleniu środków antykoncepcyjnych i poronnych podjęto też na tle deklarowanego sprzeciwu wobec związanych z aborcją metod kontroli urodzeń.

Agencja Reutera powiadomiła, że spalone mają zostać implanty antykoncepcyjne, pigułki i wkładki domaciczne.

Departament Stanu, wyjaśniając decyzję powołał się na szereg zapisów, które mają zabraniać rządowi udzielania pomocy związanej z aborcją zagranicznym organizacjom – podał Axios.

Resort poinformował, że podjęto „wstępną decyzję o zniszczeniu niektórych środków poronnych” z kontraktów USAID. Do dystrybucji zatwierdzono jedynie „ograniczoną ilość” środków. Departament przekazał, że spalone nie będą prezerwatywy.

Według agencji Reutera środki zostaną zniszczone we Francji, dokąd będą trafią z Belgii. Proces ten będzie kosztować 167 tys. dolarów.

Departament ds. Wydajności Rządu (DOGE) rozpoczął niszczenie Agencji Stanów Zjednoczonych ds. Rozwoju Międzynarodowego (USAID) już na początku prezydentury Donalda Trumpa – podkreślił Axios. Z powodu domniemanego marnotrawstwa i oszustw w zasadzie doprowadzono do zniszczenia największej na świecie organizacji niosącej pomoc humanitarną – ocenił. Część zadań USAID przekazano Departamentowi Stanu, a setki pracowników powiadomiono o zwolnieniu albo przeniesieniu.

Źródło: PAP RoM

Morawiecki o demografii. To powinno wykluczyć go trwale z polityki

Morawiecki o demografii. Warzecha krótko:

To powinno wykluczyć go trwale z polityki [VIDEO] w oryginale

24.07.2025 https://nczas.info/2025/07/24/morawiecki-o-demografii-warzecha-krotko-to-powinno-wykluczyc-go-trwale-z-polityki-video/

Mateusz Morawiecki oraz ukraińska flaga
Mateusz Morawiecki oraz ukraińska flaga. / Foto: PAP

Mateusz Morawiecki opublikował post dotyczący katastrofy demograficznej. Oczywiście, wynika z niego, że rząd KO nic nie robi w tej kwestii, pośrednio sugerując, że za PiS było inaczej, a nie, że jego rząd w takim samym stopniu – jeśli nie większym – doprowadził do tego stanu rzeczy. Byłego pisowskiego premiera skwitował publicysta Łukasz Warzecha.

„Wczoraj Donald Tusk ogłosił ‘rekonstrukcję rządu’. Padły wielkie słowa o ‘nowym otwarciu’, ‘odpowiedzialności’ i ‘przyszłości’. Ale nie padło ani jedno zdanie o największym wyzwaniu dla Polski – o katastrofie demograficznej” – napisał na X Mateusz Morawiecki.

„Brakuje rąk do pracy, OECD ostrzega. A rząd? Milczy” – dodał.

Załączył do tego nagranie ze swoją propagandą. Jak mówi na nim Morawiecki, „nadciąga totalny kataklizm”.

– Czy mamy plan, żeby temu zapobiec? OECD bije na alarm. Prognoza jest dramatyczna – straszy Morawiecki.

Następnie mówi o zapaści demograficznej. Więcej o nagłaśnianym przez wiele, niezależnych od siebie instytucji przeczytacie m.in. w artykule poniżej.

https://nczas.info/2025/07/22/polacy-wymieraja-w-dramatycznym-tempie-to-nie-kryzys-to-zapasc/embed/#?secret=jnocWCiEV9#?secret=sLBs9FDO6g

Warto zaznaczyć, że do tej sytuacji przyczynił się w znacznym stopniu rząd PiS, w tym jako premier Morawiecki. Wprowadzenie programów socjalnych zabierających pieniądze ludziom i przeznaczenie części tej kwoty w postaci np. 800+ na osoby mające już dzieci w oczywisty sposób zmniejszało dzietność.

Osoby już mające dzieci śmiały się z osób, które próbowały zapewnić sobie ku temu warunki, biorąc od nich pieniądze. Wprowadzono przy tym wiele komplikacji prawnych, podatkowych, wywołano pisflację pod pretekstem walki z Putinem oraz zniszczono państwo gospodarczo w trakcie Wielkiej Histerii.

Wiele osób chcących mieć dzieci miało utrudnione zadanie. Wielu wybrało też emigrację do bardziej cywilizowanych krajów pod kątem traktowania obywatela.

Do wpisu Morawieckiego odniósł się m.in. Łukasz Warzecha, krótko podsumowując pisiorską propagandę.

Czy ten człowiek mógłby przestać się w końcu produkować przy każdej okazji? Siedem lat jego rządów powinno go było wykluczyć trwale z polityki. Co Pan, Panie @MorawieckiM, zrobił na rzecz demografii? Jakie macie w tej mierze osiągnięcia? Sprowadzanie imigrantów?” – skwitował Warzecha.

Niedziela: Siedlce – Msza święta i Pokutny Marsz Różańcowy za Ojczyznę

27.07.25 Siedlce – Msza święta i Pokutny Marsz Różańcowy za Ojczyznę

23/07/2025 antyk2013

Niech Będzie Pochwalony Jezus Chrystus i Maryja zawsze Dziewica.

Zapraszamy 27 lipca, niedziela, na 105 Pokutny Marsz Różańcowy ulicami Siedlec w intencji naszej kochanej Ojczyzny – Polski.

Tym razem zaczynamy o godzinie 16.00, pod Pomnikiem Św. Jana Pawła II. Msza Święta w intencji Ojczyzny zostanie odprawiona w katedrze siedleckiej o godzinie 18.00. Uwielbiając Boga w Trójcy Świętej Jedynego, modlimy się razem z Maryją Królową Polski, o Polskę wierną Bogu, Krzyżowi i Ewangelii, o wypełnienie Jasnogórskich Ślubów Narodu. Szczegóły na plakacie.

Z Panem Bogiem,

Andrzej Woroszyło

Dziś: Bielsko-Biała – Msza święta i Różańcowy Szturm do Nieba za Ojczyznę

25.07.2025 Bielsko-Biała – Msza święta i Różańcowy Szturm do Nieba za Ojczyznę

24/07/2025 przez antyk2013

Nasze Różańce święte uratują Polskę!

Zapraszamy do różańcowego szturmu modlitewnego za Kościół, naszą Ojczyznę i nasze rodziny – od godz.15.00 do Parafii Matki Boskiej Królowej Świata (Lasek Cygański).

Tylko modląc się na Różańcu Świętym i poprzez POKUTĘ możemy wybłagać tryumf Niepokalanego Serca Maryi Panny w Kościele, w Polsce, w naszych rodzinach i na całym świecie

Tulsi ogłasza kolejne dokumenty! Obama w opałach. A Epstein – niewiniątko.

Tulsi ogłasza kolejne dokumenty! Obama w opałach

Czy Deep State zostało zdemaskowane?

Tulsi ogłasza kolejne dokumenty! Obama w opałach

– szefowa wywiadu Tulsi Gabbard ujawnia

celową manipulację wyborami w USA

przez Państwo Głębokie

DR IGNACY NOWOPOLSKI JUL 23

Polityczne trzęsienie ziemi wstrząsa Stanami Zjednoczonymi: Barack Obama, niegdyś czczony jako gwiazda establishmentu, znalazł się teraz w centrum jednego z najpoważniejszych oskarżeń w historii Ameryki – ZDRADY STANU. Tym razem oskarżenia nie pochodzą od osób z zewnątrz, lecz bezpośrednio z centrum władzy: Tulsi Gabbard , pełniąca obowiązki dyrektora Wywiadu Narodowego (DNI) , potwierdziła w wywiadzie telewizyjnym, że Obama osobiście brał udział w manipulowaniu służbami wywiadowczymi po wyborach w 2016 roku.

Obama reaguje – i zdradza samego siebie

W obliczu narastających dowodów biuro Obamy zostało zmuszone do wydania  publicznego oświadczenia – rzadkość po jego prezydenturze. Mowa w nim o „nonsensie” i „rozproszeniu uwagi”, ale właśnie ten dobór słów ujawnia skalę presji, pod jaką znajduje się były prezydent. Po raz pierwszy Obama publicznie odpowiedział na bezpośrednie zarzuty, a nie za pośrednictwem osób trzecich – i zrobił to z widoczną nerwowością.

Gabbard potwierdza: Obama nakazał przeprowadzenie nowej oceny wywiadowczej

Tulsi Gabbard nie pozostawiła wątpliwości w wywiadzie telewizyjnym: Pierwotna ocena amerykańskiej społeczności wywiadowczej, zgodnie z którą Rosja nie miała zamiaru manipulować wynikami wyborów, została następnie zrewidowana na bezpośrednie polecenie prezydenta Obamy przez ówczesnego dyrektora wywiadu narodowego, Jamesa Clappera. Celem było stworzenie mitu, że to Rosja wprowadziła Donalda Trumpa do władzy.

Gabbard dosłownie wyjaśnia:

„Prezydent Obama polecił następnie swojemu dyrektorowi wywiadu, Jamesowi Clapperowi, przeprowadzenie prac mających na celu opracowanie nowej oceny prób Moskwy wpłynięcia na wynik wyborów”.

Pierwotna ocena – że Rosja nie działała na rzecz zmiany wyniku aż do dnia wyborów – została zignorowana. Dopiero po zwycięstwie Trumpa Obama osobiście nakazał zmianę narracji. Decyzja ta była obecnie postrzegana jako kluczowy element zamachu stanu.

Ponad 100 dokumentów dowodzi celowego oszustwa

Gabbard ogłosiła publikację ponad 100 wewnętrznych dokumentów potwierdzających ingerencję polityczną. Dokumenty te szczegółowo opisują, jak wysoko postawieni członkowie ekipy Obamy – w tym obecni senatorowie i członkowie Kongresu – współpracowali z posłusznymi strukturami medialnymi, aby stworzyć scenariusz, którego jedynym celem było podważenie legitymacji Trumpa.

Podczas gdy Gabbard odwołuje się do konkretnej treści, Obama ucieka się do niejasnych sformułowań – i tym samym się obnaża.

Mit Obamy upadł

Ikona liberalnej elity stoi na krawędzi. Laureat Pokojowej Nagrody Nobla, który w czasie urzędowania uczynił z wojny dronów, inwigilacji i operacji zmiany reżimu swoją wizytówkę, w końcu stanął przed najpoważniejszym oskarżeniem, jakie można postawić byłemu prezydentowi: aktywnym spiskiem przeciwko porządkowi demokratycznemu.

Fakty są jasne. Odpowiedzialność jest udokumentowana. Atmosfera polityczna jest napięta. Obama nie ponosi już tylko odpowiedzialności moralnej – wkrótce będzie musiał odpowiedzieć przed sądem.

Punkt zwrotny w historii USA

To, co wychodzi na jaw, to nie zwykła intryga polityczna, ale szkielet tajnego reżimu. Głębokie Państwo – długo wyśmiewane jako teoria spiskowa – ujawnia teraz swoje struktury: ingerencję wywiadu, skoordynowaną dezinformację i delegitymizację demokratycznych wyników wyborów. A na szczycie: Barack Obama.

Oświadczenie jego biura nie jest zaprzeczeniem – to przyznanie się. A oświadczenia Tulsi Gabbard wyznaczają punkt, w którym system zaczyna się rozpadać.

Obama jest osamotniony. Społeczeństwo jest zaniepokojone. A prawda zaczyna nieubłaganie wychodzić na jaw.

W międzyczasie Tusli ujawnia kolejne dokumenty .

=====================================

Odsłonięty powyżej przez Tulsi model “amerykańskiej globalistycznej demokracji”, jest też naśladowanym powszechnie wzorcem w całym zachodnim imperium kłamstwa (ZIK): UE, NATO, ponadpaństwowych organizacjach pozarządowych, tzw. NGO i wszystkich “szacownych” organizacjach ponadpaństwowych (ONZ, WHO, itd.).

Wszystkie one, tak jak i “demokratyczne rządy” państw ZIK, sterowane są ręcznie przez konglomerat “służby specjalnych” (czytaj organizacji przestępczych) działających na zlecenie światowej oligarchii finansowej.

Demaskacja elementów tego zbrodniczego globalistycznego systemu, daje promyk nadziei, że również w UE i jej kolonii III RP, dojdzie wreszcie do załamania i rozpadu tego przestępczego systemu, ukrytego za kurtyną pseudo-demokratycznej demagogii.

Stąd też tak ważne dla ogółu obywateli ZIK są wszystkie działania administracji Trumpa i to pomimo wielu jej niepowodzeń i błędów!

===========================================

mail:

Kiedy szefowa 18. amerykańskich organizacji do specjalnych poruczeń, 
Tulsi Gabbard usłyszała, że leżąca na biurku Pam Bondi lista Epsteina 
czeka na publikacje,
nie wiedziała o tym, że przyjdzie czas, gdy będzie 
musiała oficjalnie oświadczyć, że nie ma takiej listy i że sprawa 
została umorzona. Takie już są meandry wielkiej polityki, więc nie 
dziwmy się takiemu przebiegowi wydarzeń.

=====================================

Departament Sprawiedliwości wycofał wszystkie zarzuty wobec lekarza chroniącego pacjentów przed śmiertelnymi zastrzykami mRNA

Dr. Kirk Moore relacjonuje po tym, jak

Departament Sprawiedliwości

wycofał wszystkie zarzuty wobec lekarza

chroniącego pacjentów przed śmiertelnymi zastrzykami mRNA

https://www.globalresearch.ca/dr-kirk-moore-doj-drops-charges-protecting-patients-lethal-mrna-shots/5895823

Wstań, sprzeciw się i nie poddawaj się

==========================

[Departament Sprawiedliwości Stanów ZjednoczonychUSDepartment of Justice, DOJ)]

==========================

W obliczu grożących mu 35 lat w więzieniu, dr. Kirk Moore odmówił naruszenia przysięgi Hipokratesa. Zamiast wstrzykiwać dzieciom i dorosłym śmiertelne zastrzyki mRNA, podawał sól fizjologiczną – z pełną świadomą zgodą „ofiar” – aby rodziny mogły uniknąć mandatów, które zagrażają ich zdrowiu, pracy, edukacji i wolności medycznej.

Rząd federalny próbował zrobić z niego przykład, kozła ofiarnego. Departament Sprawiedliwości oskarżył go o oszustwo, spisek i „zniszczenie własności rządowej” – wszystko za poszanowanie prawa jego pacjentów do wyboru.

Ale doktor. Moore nie przyjął żadnej zapłaty, nie wyrządził żadnej krzywdy i stanął przy swoich przekonaniach.

12 lipca 2025 r. – pięć dni przed rozprawą sądową – DOJ nagle umorzył sprawę w połowie postępowania karnego. Dzięki przytłaczającej presji publicznej i rzeczniczki ze strony Rep. Marjorie Taylor Greene, senator Mike Lee i Rep. Thomas Massie i wielu innych w końcu zwyciężyła sprawiedliwość.

W tym potężnym wywiadzie, Dr. Moore dołącza do mnie, by przekonywać , że warto:

  • Dlaczego zaryzykował wszystko, by chronić swoich pacjentów
  • Jak Departament Sprawiedliwości próbował uciszyć swoją obronę
  • Co tak naprawdę spowodowało umorzenie sprawy
  • Dlaczego „wstać, sprzeciw się i nie podporządkować się” jest jego przesłaniem dla każdego lekarza w Ameryce

Jego sprawa zostanie zapamiętana jako decydujący moment w walce o wolność medyczną i sprawiedliwość.

https://www.thefocalpoints.com/p/dr-kirk-moore-speaks-out-after-doj?utm_source=post-email-title&publication_id=1119676&post_id=168982360&utm_campaign=email-post-title&isFreemail=false&r=1ifz5&triedRedirect=true&utm_medium=email

Dr. Kirk Moore Speaks Out After DOJ Drops All Charges for Protecting Patients from Lethal mRNA Shots by Peter A. McCullough, MD, MPH

“Stand up, push back, and don’t comply.”

Read on Substack

Koniec polityki klimatycznej w USA. CO2 już “nie będzie powodowało ocieplenia klimatu”

Koniec polityki klimatycznej w USA. CO2 już “nie będzie powodowało ocieplenia klimatu”

24.07.2025 https://www.tysol.pl/a144084-koniec-polityki-klimatycznej-w-usa-co2-juz-nie-bedzie-powodowalo-ocieplenia-klimatu

Amerykańska Agencja Ochrony Środowiska (EPA) chce znieść niemal dwudziestoletnią opinię prawną mówiącą o tym, że emisje gazów cieplarnianych są szkodliwe dla zdrowia ludzkiego, czyli tzw. stwierdzenie zagrożenia – donosi “Washington Post”.

Fabryka - zdjęcie poglądowe Koniec polityki klimatycznej w USA. CO2 już

Fabryka

Rewolucja w polityce klimatycznej

Tak zwane stwierdzenie zagrożenia, opublikowane w 2009 r., stanowi podstawę prawną szerokiego zakresu przepisów klimatycznych zgodnie z obowiązująca w Stanach Zjednoczonych ustawą o czystym powietrzu (Clean Air Act). 

Projekt wniosku o formalne porzucenie tej polityki jest rozpatrywany przez EPA – podał “Washington Post”. W swoim oświadczeniu Agencja Ochrony Środowiska poinformowała, że wniosek zostanie opublikowany, gdy tylko Agencja go przeanalizuje, a szef EPA Lee Zeldin podpisze. 

Gruntowna reforma przepisów środowiskowych

Jak pisze “Washington Post”, Lee Zeldin zainicjował gruntowną reformę przepisów środowiskowych, ponieważ Trump zobowiązał się do ograniczenia kosztów regulacyjnych i przyspieszenia rozwoju energetyki w USA. W zeszłym tygodniu producenci chemikaliów, elektrownie węglowe i inne zakłady otrzymały zwolnienia pozwalające na ominięcie szeregu przepisów środowiskowych.

Opinia prawna mówiąca o tym, że emisje gazów cieplarnianych są szkodliwe dla zdrowia ludzkiego leży u podstaw przepisów dotyczących emisji w takich branżach jak lotnictwo, motoryzacja i energetyka. Od dawna jest ono w Stanach Zjednoczonych krytykowane przez sceptyków globalnego ocieplenia i konserwatystów, którzy argumentują, że nakazy wynikające z ustawy o czystym powietrzu (Clean Air Act) nie są odpowiednie do objęcia gazów cieplarnianych, które nie respektują granic państwowych.

Od ponad 25 lat w Polsce mamy dziką orgię zaprzeczania zbrodniom nazistowskim

Decyzje w Polsce podejmują jakieś gremia, o których my nie wiemy [VIDEO]

24.07.2025 https://nczas.info/2025/07/24/sommer-decyzje-w-polsce-podejmuja-jakies-gremia-o-ktorych-my-nie-wiemy-video/

W środę przed Sejmem odbyła się zorganizowana przez środowisko Konfederacji Korony Polskiej Pikieta przeciwko oszczerstwom wobec Polski i Polaków. Głos zabrał m.in. redaktor naczelny „Najwyższego CZAS!”-u Tomasz Sommer.

– Padły ostatnio oskarżenia z różnych gremiów o zaprzeczanie zbrodniom nazistowskim. Ja oczywiście uważam, że to przestępstwo kryminalne, jakiemu przypisano taki desygnat to jest oczywiście dziki skandal, niemniej jednak zaprzeczanie zbrodniom nazistowskim, to też jest skandal – wskazał Sommer.

https://nczas.info/2025/07/16/tylko-u-nas-braun-wyzywam-kazdego-kto-mnie-potepil-do-debaty-lista-jest-dluga-video/embed/#?secret=vlRjdpKiLF#?secret=9S1FwrzVNw

Dowcip polega na tym, że od ponad 25 lat w Polsce mamy właściwie dziką orgię zaprzeczania zbrodniom nazistowskim, konkretnie zbrodni jedwabieńskiej – podkreślił.

Historyk przypomniał, że w tej „orgii” uczestniczą m.in. były prezydent Aleksander Kwaśniewski, był premier Jerzy Buzek czy rabin Michael Schudrich. – Można powiedzieć, że mamy do czynienia z masowym zaprzeczaniem zbrodni nazistowskiej i co? – pytał retorycznie.

https://nczas.info/2025/07/10/zbrodnia-w-jedwabnem-ataki-zydostwa-na-polakow-i-naciski-wysokich-ranga-politykow/embed/#?secret=xFMlf6GVcx#?secret=WEmodS9J3X

– Czy ktokolwiek z tych dygnitarzy kiedykolwiek trafił przed sąd? Nie trafił. Dlaczego? Dlatego że zaprzeczanie jedno jest dozwolone, a zaprzeczanie drugie jest zakazane. I teraz: kto podejmuje decyzję ws. zaprzeczania? Podejmują jakieś gremia, o których my nie wiemy i one pozwalają na to, że prezydenci Polski, premierzy, zaprzeczają zbrodni nazistowskiej i wtedy to jest dobre, a jak ktoś inny zaprzecza jakiejś innej zbrodni nazistowskiej – chociaż tego nie robi – to to jest złe – skwitował Sommer.

Portki w dół!

Portki w dół!

Stanisław Michalkiewicz www.magnapolonia.org)    24 lipca 2025

http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=5864

Niebieskim oznajmiona cudem i poprzedzona głuchą wieścią między ludem rekonstrukcja vaginetu obywatela Tuska Donalda oddala się w mglistość, jak zresztą większość jego wspaniałych planów. Obywatel Tusk Donald odgrażał się, że vaginet zostanie odchudzony, że odejdzie co najmniej 20 procent dygnitarzy, co to – jak pisze poeta – „z pustego w próżne przelewają, a sobie na konto” – ale tak to już bywa z vaginetami koalicyjnymi, że każdemu z koalicjantów trzeba dać jakąś trafikę, gdzie mógłby przychylać nieba znękanemu ludowi. Rzeczywiście vaginet obywatela Tuska jest bardzo liczny, chociaż nie rekordowo, bo rekord należy do vaginetu panny Hanny Suchockiej, który powstał po przejściowym vaginecie obywatela Pawlaka Waldemara, co to podczas „nocnej zmiany” na głos przepowiadał sobie, co ma zrobić po obaleniu rządu premiera Olszewskiego: „czyszczę sobie MSW…” – i tak dalej.

Ale i vaginet obywatela Tuska Donalda budzi respekt. Razem z premierem liczy 27 ministrów – ale to jeszcze nic, bo najliczniejszą armię dygnitarzy tworzą wiceministrowie, których jest 89 – i każdy ma oczywiście pełne ręce roboty. Ot na przykład teraz – Lewica chciałaby, żeby przydzielić jej „mieszkalnictwo”. „Niech mi chociaż dyferencjał dadzą!” – śpiewał Kazimierz Grześkowiak w piosence „To je moje”. No ale inni też by chcieli przychylać ludowi nieba – każdy na swoim odcinku – wskutek czego dług publiczny rośnie, jak na drożdżach. Według Ministerstwa Finansów, które przecież raczej zainteresowane jest pomniejszaniem długu niż jego rozdymaniem, na koniec kwietnia br. wynosił on ponad 1750 miliardów złotych, a powiększa się w tempie prawie 10 mld miesięcznie. Inni twierdzą jednak, że dług publiczny Polski powiększa się o miliard złotych dziennie. Jak tam jest, tak tam jest; w każdym razie tak rządzić, to potrafi każdy głupi – i dlatego właśnie twierdzę, że vaginet obywatela Tuska Donalda to najgłupsza ekipa przy władzy od czasów Bolesława Chrobrego.

Zapowiedź rekonstrukcji vaginetu wywołała oczywiście tak zwane „wrzenie” w koalicji – a każdy dygnitarz próbuje dowieść, że jego obecność w vaginecie jest dla Polski niezbędna. Wprawdzie trudno sobie wyobrazić, żeby w następstwie rekonstrukcji rządu zlikwidowane zostało Ministerstwo Spraw Zagranicznych, ale najwyraźniej jaskółczy niepokój musiał udzielić się nawet Księciu-Małżonku. Między nami mówiąc, gdyby akurat to ministerstwo zostało zlikwidowane, to nikt nie zauważyłby różnicy, bo – jak powszechnie wiadomo – prowadzenie polityki zagranicznej Nasi Umiłowani Przywódcy mają surowo od naszych sojuszników zakazane – ale MSZ trwa siłą inercji, również ze względu na tak zwaną „godność narodową”. Teraz jednak, kiedy w koalicji „wrze”, również Książę-Małżonek zrobił pokazuchę, demonstrując nie tylko samodzielne politykowanie, ale nawet – politykowanie mocarstwowe. Pretekstem stała się pielgrzymka Radia Maryja na Jasną Górę, podczas której biskup Wiesław Mering i biskup Antoni Długosz dopuścili się myślozbrodni, wprawdzie nie tak strasznej, jak to zrobił Grzegorz Braun, niemniej jednak wypowiedzieli „niedopuszczalne słowa, które godzą w fundamentalne zasady godności człowieka”. Tak w każdym razie głosi nota, którą ambasador naszego nieszczęśliwego kraju przy Watykanie przekazał tamtejszemu szefowi protokołu dyplomatycznego. Ale nie tylko o opis myślozbrodni chodziło, bo Książę-Małżonek zażądał również, by Watykan zaprzestał ingerowania w polskie sprawy wewnętrzne.

Na razie nie ma jeszcze odpowiedzi z Watykanu i nie wiadomo, czy w ogóle będzie, bo na mieście krążą fałszywe pogłoski, iż tamtejsze władze uznały, iż Książę-Małżonek sobie zażartował, jak niegdyś Nikita Chruszczow na spotkaniu z kołchoźnikami. – Jak wam się żyje – zażartował towarzysz Chruszczow? – Znakomicie – zażartowali kołchoźnicy. Jeśli by jednak Watykan na wspomnianą notę odpowiedział, to mógłby co najwyżej zapytać Księcia-Małżonka od kiedy ma te objawy. Chodzi o to, że gdyby myślozbrodni na Jasnej Górze dopuścił się, dajmy na to, nuncjusz apostolski w Warszawie, to taka nota miałaby przynajmniej jakieś uzasadnienie.

Tymczasem obydwaj biskupi nie reprezentowali Watykanu. Są obywatelami polskimi i wypowiadali się w granicach wolności słowa, zagwarantowanej konstytucyjnie. Wolność słowa zaś polega m.in. na tym, że dopuszczane do dyskursu publicznego są również opinie, które innym się nie podobają. Tedy wysyłając do Watykanu wspomnianą, mocarstwową notę, Książę-Małżonek zwyczajnie się wygłupił. To nie byłaby tragedia, bo prawdopodobnie wszyscy na świecie wiedzą, że największą zaletą Księcia-Małżonka jest wiązanie krawatów i że w tej dziedzinie rzeczywiście ociera się o genialność, podczas gdy z innymi zaletami jest znacznie gorzej.

Ot na przykład podczas ostatniej narady w eurokołchozie, kto ma zapłacić za amerykańską broń dla Ukrainy, podobno właśnie Książę-Małżonek zaproponował, by w tym celu ukraść pieniądze z zamrożonych w UE aktywów rosyjskich. Podobno był bardzo ze swojego pomysłu zadowolony, aż dopiero ktoś starszy i mądrzejszy zwrócił mu uwagę, że byłoby to sprzeczne z prawem międzynarodowym. Najwyraźniej tedy Książę-Małżonek mógł nie zdawać sobie z tego sprawy, bo podobno studiował w Anglii teologię stomatologii, czy jakąś podobno do niej dyscyplinę, dzięki czemu myśli, że nabrał eksperiencji w sprawach watykańskich.

Najgorsze są nieproszone rady, ale w czynie społecznym, dla dobra Polski, radziłbym, żeby mimo planowanej rekonstrukcji vaginetu obywatela Tuska, MSZ zostało wzmocnione kadrowo – ale nie kimś w rodzaju pana red. Wrońskiego, tylko poprzez zaangażowanie w charakterze doradczyni doskonałej Wielce Czcigodnej Marty Wcisło, o której wieść gminna głosi, że wszystko u niej poszło w warkocz. Pani Marta charakteryzuje się poczuciem godności w stopniu porównywalnym do pani Anny Fotygi, więc może odradziłaby Księciu-Małżonku kierowanie do biskupa Meringa apelu, by „zdjął sukienkę”. W dzisiejszych czasach bowiem taka propozycja może być uznana za zaproszenie do bliskich spotkań III stopnia – a od tej strony jeszcze Księcia-Małżonka do tej pory nikt o nic nie podejrzewał.

Wielce Czcigodny Biedroń, czy inny Śmiszek – to co innego – ale Książę-Małżonek? Ładny interes! W dodatku w ten sposób naraża się na ewentualną radę wzajemną biskupa Wiesława Meringa, który mógłby mu zacytować wezwanie Wojciecha Cejrowskiego, z którego przed laty zasłynął podczas Ciemnogrodu na Kociewiu: „Podatki w dół i portki w dół!” Jak wiadomo, chodziło o to, że wtedy łatwiej sprawdzić, czy ktoś przeprowadził sobie drobną operację chirurgiczną. Aż strach pomyśleć, jaki klangor by się wtedy podniósł, aż po same nozdrza Najwyższego. Ajajajajajajajaj!

Stanisław Michalkiewicz

Dziewictwo jest lepsze niż małżeństwo. To prawda, której zaprzecza herezja egalitaryzmu

Dziewictwo jest lepsze niż małżeństwo. To prawda, której zaprzecza herezja egalitaryzmu

https://pch24.pl/dziewictwo-jest-lepsze-niz-malzenstwo-to-prawda-ktorej-zaprzecza-herezja-egalitaryzmu

Dziewictwo i życie bezżenne jest lepsze od małżeństwa. To prawda, którą głosi katolicyzm! Tylko rewolucyjny egalitaryzm, z gruntu wrogi wszelkim hierarchiom, nie chce zgodzić się na takie postawienie sprawy. Ojcowie i Doktorzy Kościoła, papieże i sobory – wiedzieli, jak jest naprawdę. Pisze o tym amerykański publicysta, Thomas V. Mirus.

Jak pisze Mirus na łamach „The Catholic Culture”, w dzisiejszych czasach nie ma takiej możliwości, by przypomnieć, że celibat jest lepszy od małżeństwa – i nie obrazić przy tym wielu katolików.

Nawet jeżeli poczyni się różne zastrzeżenia, ludzi po prostu denerwuje stwierdzenie, że jeden stan życia jest lepszy od drugiego.

Autor przypomina, że jest to jednak stara chrześcijańska prawda – głoszona nie tylko przez Ojców i Doktorów Kościoła, ale również przez „papieża rodziny” Jana Pawła II.

W Familiaris consortio święty papież pisał: „[D]ziewictwo świadczy o tym, że Królestwo Boże i jego sprawiedliwość są ową cenną perłą pożądaną nad wszelkie, nawet największe wartości, której człowiek winien szukać jako jedynej wartości ostatecznej. Dlatego też Kościół w ciągu swych dziejów zawsze bronił wyższości tego charyzmatu w stosunku do charyzmatu małżeństwa, z uwagi na jego szczególne powiązanie z Królestwem Bożym”.

Autor przypomniał, że tak samo rzecz ujmował Pius XII w „Sacra virginitas”. Innymi słowy, dziewictwo jest lepsze niż małżeństwo, a zresztą – wskazał – wszyscy jesteśmy powołani do celibatu, bo w Królestwie Bożym nie będziemy żyć w związkach małżeńskich.

„Zatem małżeństwo istnieje po to, by wydawać na świat osoby żyjące w celibacie. Kiedy coś istnieje tymczasowo i częściowo dla celu, który jest trwały i uniwersalny, cel jest lepszy niż rzecz, przez którą cel ten jest osiągany. Małżeństwo istnieje również w tym świecie, aby dać obraz niebiańskiej (celibatowej) uczty weselnej Baranka. W życiu przyszłym obraz przeminie, a pozostanie jedynie rzeczywistość. To, co obraz przedstawia, jest lepsze niż obraz. Logika jest niezaprzeczalna” – podkreślił.

Dzisiejsza niechęć do uznania wyższości dziewictwa nad małżeństwem, pisze amerykański autor, wynika z rewolucyjnego egalitaryzmu. „Największym zwycięstwem szatana w epoce nowożytnej było przekonanie ludzi, że hierarchia jest opresyjna, a to, co wyższe, zagraża godności tego, co niższe. Nawet wielu katolików unika słów „wyższe” i „lepsze” z obawy, że może to poniżać dobra niższego rzędu” – napisał.

Hierarchia tymczasem, pisze, jest dobra – „jest ustanowiona przez Boga, pełna miłości i hojności”. „To, co wyższe, chroni i obejmuje błogosławieństwem to, co niższe”, dodaje. Egalitaryści, wskazuje Mirus, marnują swoje życie, dążąc dumnie do równości – i nie zauważają najgłębszych dóbr swojego stanu.

Bez hierarchii, zauważa, „porządek wszechświata i właściwe uporządkowanie naszego życia są niezrozumiałe”. Przyjęcie hierachii „jest niezbędne, aby zniszczyć pychę, główną wadę współczesnego świata”. Hierarchia „uderza w samo sedno niechęci szatana do Boga, w przyczynę upadku naszych pierwszych rodziców”.

Nie można odrzucać hierarchii, nie skazując się jednocześnie na duchową mizerię – albo na coś jeszcze gorszego, puentuje autor.

Źródło: catholicculture.org Pach

“List pasterski” czyli wycieranie sobie Pismem św. na doraźny użytek

“List pasterski” czyli wycieranie sobie Pismem św. na doraźny użytek

https://teologkatolicki.blogspot.com/2025/07/list-pasterski-czyli-wycieranie-sobie.html

O wypowiedziach tej osoby była już mowa kilkakrotnie (tutaj i tutaj). Obecnie wygląda na to, że pozostaje on wierny swojej linii czyli oszukiwaniu publiczności, aczkolwiek poziom oszukiwania staje się coraz podlejszy. Tym podlejszy, że w formie “listu pasterskiego” nakazanego do przeczytania w niedzielę w parafiach, przez co rażenie staje się szczególnie perfidne.

Przy tej okazji należy wspomnieć, że – praktykowany chyba jedynie w Polsce – zwyczaj zastępowania homilii niedzielnej listem biskupa, konferencji biskupów czy nawet rektora KUL jest nadużyciem liturgicznym.

Homilia nie jest i nie powinna być odczytem, nawet niezależnie od mądrości czy braku mądrości odczytywanego tekstu, lecz ma być żywym, realnym nauczaniem wiary katolickiej podanym przez tego, który wygłasza. Mówiąc “nowocześnie”: ma być świadectwem wiary duszpasterza w danym miejscu i danej chwili, nawet jeśli jest on osobiście mniej mądry czy mniej inteligentny niż autor “listu pasterskiego”.

Kard. Ryś w swoim “liście pasterskim” na ostatnią niedzielę (20 lipca 2025) próbuje stworzyć pewien pozór homilii, przywołując czytania mszalne (z obrzędu Novus Ordo). Chciał widocznie sprawić wrażenie, że wszystko jest w porządku. Oczywiście biskup jako pierwszy ma prawo i obowiązek nauczania, a to nauczanie deleguje kapłanom do sprawowania tam, gdzie w danej chwili, w danej celebracji nie jest obecne. Z tego nie wynika jednak w żaden sposób, by miał prawo zastępować homilię, która jest częścią liturgii, swoim listem. 

Przejdźmy do treści owego “listu duszpasterskiego”, który zresztą wzbudził już sporo głosów krytycznych, nawet protestów. Póki co, nie zauważyłem krytyki teologicznej, a przecież powinna być ona kluczowa. 

Twierdzenie, jakoby Abraham w dzień po obrzezaniu wyczekiwał gości przy wejściu do namiotu, świadczy nie tylko o zupełnej ignorancji egzegetycznej, lecz o braku uważnego czytania Pisma św., przy tym to o bardzo bujnej a wypaczonej fantazji. O obrzezaniu Abrahama, jego syna i domowników jest mowa w poprzednim rozdziale (Rdz 17). Rozdział 18 zaczyna się od zdania, że Bóg ukazał się Abrahamowi, i nie ma tutaj żadnego odniesienia do chronologii. Jeśli ktoś twierdzi, że poszczególne rozdziały opisują poszczególne dni, to ani nie wie o specyfice Księgi Rodzaju (i w ogóle textów biblijnych), ani nie czyta choćby zdroworozsądkowo. 

Podobnie jest z Rysiową “interpretacją” miejsca, gdzie znajdował się Abraham. Nie trzeba mieć obfitej wiedzy geograficznej i historycznej, by wiedzieć, że w skwarze dnia wewnątrz namiotu jest najgoręcej, a wejście do namiotu daje zarówno cień jak też przewiewność. Nie ma więc podstaw budowanie narracji, jakoby Abraham dlatego znajdował się w tym miejscu, ponieważ chciał być gotowy na przyjęcie przybyszów. 

Owszem, ten fragment Księgi Rodzaju jest zwłaszcza w teologii i egzegezie wschodniej niekiedy nazywany “gościnnością Abrahama”. W tle znajdują się oczywiście ówczesne zwyczaje czyli typowa wschodnia gościnność, którą należy jednak rozumieć prawidłowo w kontekście kulturowo-historycznym.

Mamy tutaj do czynienia ze społecznością plemienną, która jest oczywiście różna od społeczeństwa państwa czy nawet już miasta. Plemię jednoczyły więzy krwi bardziej niż terytorium. Ktoś spoza pokrewieństwa, a zwłaszcza ktoś z innego środowiska kulturowego, nie mógł stać się członkiem plemienia, lecz najwyżej albo niewolnikiem, albo tymczasowym gościem. Plemiona nie dzieliły się swoim terytorium czy posiadłością, lecz albo brały obcych jako klasę niższą i służebną, albo przyjmowały jedynie jako podróżnych czyli na krótkotrwały pobyt. Nie było to więc nigdy przyznawanie im praw właściwych dla członków plemienia, ani tym bardziej stawianie obyczajów obcych na równi z własnymi.

Słynna gościnność wschodnia była więc wyznaczeniem i kulturalnym wyrażeniem granic swojego plemienia i też swojego terytorium, a nie naiwną otwartością na roszczenia przybyszów niezależnie od ich intencyj i zamiarów. 

Analogicznie należy powiedzieć: Jeśli by ktoś chciał przyjąć do swojego domu, na własnych koszt, dając mieszkanie i utrzymanie, kogoś obcego, gwarantując przy tym, iż ten obcy nie wyrządzi krzywdy ani komuś w rodzinie, ani tym bardziej komuś spoza rodziny, to sprawa byłaby zupełnie inna niż kwestia w obecnej dyskusji co do przyjmowania nielegalnych imigrantów z zagranicy.

Powyższe wymogi są wymogami minimalnymi.

Należałoby dodać aspekt pożytku społecznego obecności takiej osoby. Jeśli by np. dana osoba zamierzała szerzyć np. fałszywy kult czy fałszywą ideologię, stanowiąc przy tym zagrożenie dla osób czy społeczności spoza rodziny czy wręcz państwa, to byłby to również powód dla państwowej ingerencji w prywatne prawo przyjęcia danej osoby czyli niedozwolenia na takie przyjęcie.

Według katolickiej doktryny społecznej bowiem granicą praw indywidualnych jest zawsze dobro innych osób i to nie tylko materialne lecz także, a nawet przede wszystkim duchowe.

Innymi słowy:

Nawet jeśli ktoś chce przyjąć obcego do swojego domu i na swoje utrzymanie, bez obciążania w jakikolwiek sposób kosztami społeczności czy budżetu państwa, to ma prawo to uczynić jedynie wtedy, gdy ten obcy nie stanowi zagrożenia także dla dobra duchowego innych osób, czy to w danej rodzinie czy tym bardziej w szerszej społeczności. 

Oczywiście jest kwestia stwierdzenia tego zagrożenia. Są jednak dość proste kryteria, zarówno indywidualne jak też wspólnotowe.

Indywidualne to zwłaszcza zdolność i chęć do pracy, odpowiedni poziom moralny na poziomie przynajmniej prawa naturalnego.

Do kryteriów wspólnotowych należy zwłaszcza wyznawana ideologia oraz religia. Jeśli dana osoba wyznaje ideologię czy religię sprzeczną choćby w jednej kwestii z prawem naturalnym, to stanowi to ewidentne zagrożenie przynajmniej dla dobra duchowego innych osób i tym samym powód do odmowy pobytu takiej osobie ze strony społeczności i państwa, nawet jeśli ktoś chciałby prywatnie “ugościć” daną osobę. 

Szczególnie perfidne jest przywoływanie tego fragmentu z Księgi Rodzaju w kwestii nielegalnych imigrantów wobec zdania w 18,2-3:

A oddawszy im pokłon do ziemi, Abraham rzekł: O Panie, jeśli darzysz mnie życzliwością, racz nie omijać Twego sługi!

Jak łatwo dostrzec już choćby zdroworozsądkowo w kontekście, a jak wykładają to wszyscy Ojcowie Kościoła i teologowie, Abraham oddał tutaj cześć Bogu, nie obcym przybyszom. Według św. Augustyna byli to aniołowie posłani przez Boga. Inni Ojcowie Kościoła dodają, że w przybyciu tych trzech wysłańców Bożych nastąpiło pierwsze objawienie Trójjedności Boga, na co wskazują słowa Abraham skierowane do przybyszów w liczbie pojedynczej (“Panie”, “Twego”), nie w mnogiej.

Jeśli kard. Ryś w tych przybyszach widzi jakąkolwiek analogię do nielegalnych imigrantów, to albo nie potrafi czytać prostych słów ze zrozumieniem, zwłaszcza z uwzględnieniem egzegezy katolickiej i ogólno-chrześcijańskiej, albo po prostu bezczelnie oszukuje publiczność licząc na jej niezdolność do rozumienia prostych zdań. 

Kard. Ryś zmyśla, że Abraham “miał pragnienie gościnności“, czyli jakby tylko czekał, aby kogoś obcego ugościć. Nic z tego nie ma w tekście biblijnym. Nie ma też niż o “śmiertelnikach”, lecz jest mowa o trzech “mężczyznach” (Septuaginta: τρεις ανδρες). Text talmudycznych masoretów nie może być miarodajny, ponieważ jest skażony fałszerstwami antychrześcijańskimi. 

Kłamstwem jest zwłaszcza czasowe oddzielenie ukazania się Boga Abrahamowi od ujrzenia owych trzech “mężów”. Pierwsze zdanie (Rz 18,1) jednoznacznie łączy jedno z drugim przez składnię. Nie ma więc następstwa czasowego, lecz jest to opis jednego zdarzenia:

Objawienie Boga wydarzyło się w nawiedzeniu przez wysłańców Bożych, których liczba – według zgodnego zdania Ojców Kościoła i teologów chrześcijańskich – jest objawieniem Trójjedności Boga, zresztą stanowczo odrzucanej przez judaizm i islam. 

Kłamstwem jest także, jakoby Abraham ugościł “trzech obcych wędrowców”. Wszak poznał w nich kogoś, kogo nazwał “Panem” i oddał cześć okazywaną Bogu. 

Podobnie ma się rzecz z przywołaniem słów Pana Jezusa z Ewangelii św. Mateuszowej.

Otóż wystarczy czytać ten fragment (Mt 25, 31-45) ze zrozumieniem w kontekście bliższym i dalszym, by dostrzec, jak fałszywe i przewrotne jest posługiwanie się tymi słowami przez kard. Rysia.

Gdy bowiem Pan Jezus mówi i głodnych, łaknących, obcych, nagich, chorych i uwięzionych, jakby utożsamiając się z nimi, to z całą pewnością nie ma na myśli kogoś, kto płaci przemytnikom kilka tysięcy dolarów, żeby dostać się do Europy i tam żyć na koszt ludzi uczciwie pracujących.

Takie utożsamienie – prezentowane regularnie przez pseudo-katolickich pachołków lewaków i globalistów – jest fałszujące właściwy sens tych słów Ewangelii i bluźniercze względem Jezusa Chrystusa. 

Kolejnym szczytem fałszu i absurdu jest powiązanie goszczenia Pana Jezusa w domu Marty, Marii i Łazarza z przyjmowaniem nielegalnych imigrantów.

Czyżby kard. Ryś twierdził, że Pan Jezus był dla tej rodziny obcym przybyszem, domagającym się mieszkania i utrzymywania? Przecież to jest tak potężne zakłamanie i absurd, że nawet nie wymaga żadnego komentarza. 

Fałszem jest także twierdzenie, jakoby według katolickiej doktryny społecznej każdy miał prawo imigrować i osiedlać się tam, gdzie ma ochotę.

Otóż nie ma takiej zasady w całym nauczaniu Kościoła, a Ryś nie jest też w stanie wskazać dokumentu Magisterium, który by takową zasadę podawał.

Wręcz przeciwnie, gdyż z głównych zasad Magisterium w kwestiach społecznych – czyli subsydiaryzmu i solidaryzmu – wynika dokładnie coś innego, mianowicie konieczność odpowiedniej proporcji i harmonii między prawami i obowiązkami indywidualnymi z jednej strony, a prawami i obowiązkami zbiorowymi z drugiej.

Innymi słowy:

Z katolicką doktryną społeczną wprost sprzeczna jest praktyka polegająca na przyjmowaniu osób niechętnych i niegotowych i niezdolnych do odpowiedniego wkładu w dobro społeczeństwa i państwa, a nawet wręcz zagrażających temu dobru, przynajmniej przez życie na koszt społeczeństwa i państwa, gdyż do tego sprowadza się pobyt większości imigrantów przyjmowanych w Europie od dziesięcioleci. Do tego dochodzi zagrożenie realne życia i zdrowia, a przede wszystkim zagrożenie duchowe poprzez nawet nie ukrywany zamysł przejęcia Europy przez islam. 

Nie mniej fałszem jest twierdzenie, jakoby z jedności rodzaju ludzkiego wynikało prawo do dowolnego osiedlania się gdziekolwiek.

Otóż oprócz jedności rodzaju ludzkiego jest także podstawowa, ustanowiona przez Boga komórka społeczeństwa jaką jest rodzina. Rodzice, zwłaszcza ojciec rodziny, ma obowiązek zabezpieczyć byt i bezpieczeństwo swojej rodzinie. Analogicznie każda społeczność i państwo, które powinno być rodziną rodzin, ma obowiązek zabezpieczyć swoim obywatelom i rodzinom bezpieczeństwo zarówno materialne jak też dobro duchowe, popierając prawdziwą religię, jaką jest religia katolicka.

Wynika z tego prawo i obowiązek nieprzyznawania takich samych praw osobom spoza danego społeczeństwa i państwa, zwłaszcza gdy zagraża to bezpieczeństwu kogokolwiek w państwie.

Owszem, w sytuacjach nadzwyczajnych, gdy ktoś obcy jest zmuszony chronić swoje życie, wolno a nawet należy udzielić mu koniecznego schronienia tymczasowego, oczywiście na zasadach gościa i też z obowiązkiem uczciwej pracy na swoje utrzymanie.

Z całą pewnością z jedności rodzaju ludzkiego nie wynika darmowe, bez jakichkolwiek zobowiązań dzielenie się dobrostanem, a to choćby z tego powodu, że taka sytuacja demoralizuje zarówno przybysza jak też własnych obywateli przyzwyczajanych w ten sposób mentalnie do życia na czyjś koszt, co jest niczym innym jak kradzieżą. 

Ostatni temat “listu pasterskiego” to komisja ds. badania pedofilii w Kościele.

Właściwie nie ma to nic wspólnego z pierwszym tematem. To jest zapewne zagranie taktyczne. Kard. Ryś ma zapewne świadomość, że swoją linią w pierwszym temacie nie znajdzie ani uznania ani poparcia u większości Polaków, a nawet wręcz przeciwnie. Dlatego postanowił włączyć temat, który gwarantuje mu powszechne i szerokie poparcie i uznanie publiczności. Nie ma to oczywiście nic wspólnego z autentyczną troską o ofiary – rzeczywiste czy rzekome – tego typu czynów ze strony przedstawicieli hierarchii Kościoła. Mógł już dawno podjąć odpowiednie kroki, zresztą podane już od wielu lat w wytycznych wydanych przez Stolicę Apostolską.

Czynności komisji, którą stworzył i prowadził dotychczas abp Wojciech Polak – zresztą poplecznik poglądowy abpa Rysia – sprowadzały się do podlizywania się lewacko-liberalnym środowiskom i mediom, aż do zawożenia rzekomych ofiar pedofilii do Rzymu na spotkanie z Franciszkiem, tudzież do obłożenia wszystkich duchownych podatkiem na rzecz funduszu, z którego mają być wypłacane zadośćuczynienia rzeczywistym bądź rzekomym ofiarom.

Już sam pomysł takiego podatku jest przewrotny i podły. Wszak jakim prawem ktoś ma sięgać do kieszeni kogoś niewinnego na rzecz płacenia za kogoś winnego (rzeczywiście bądź rzekomo)?

To jest dość podłe działanie dla zapewnienia sobie sympatii i poklasku zarówno lewacko-liberalnych środowisk i mediów jak też naiwnej gawiedzi nie ogarniającej, na czym sprawa polega.

Według tej podłej zasady wymyślonej przez abpa Polaka i jego ekipę wszyscy duchowni w Polsce przez płacenie owej daniny muszą de facto uznać swoją winę ja występki – rzeczywiste bądź rzekome – znikomego odsetka przedstawicieli duchowieństwa. Zaiste przewrotne działanie, zwłaszcza w wykonaniu najwyższych przedstawicieli hierarchii Kościoła w Polsce. 

Mamy więc do czynienia niestety z następnym, a tym razem szczególnie głośnym epizodem działalności Grzegorza Rysia, która niestety nie odbiega od jego dotychczasowych fałszerskich poczynań nawet jeszcze z okresu krakowskiego przed karierą w hierarchii. Szczytu kariery sięgnął za poprzedniego pontyfikatu, co też nie jest przypadkiem. Tym bardziej potrzebny jest trzeźwy sprzeciw, wykazujący fałsz i błędy. 

Na koniec jeszcze istotna uwaga.

Otóż autor tegoż “list pasterskiego” usiłuje stworzyć wrażenie, jakoby przedstawiał czystą Ewangelię czyli nauczanie Kościoła (niby w ramach i według wzoru “gościnności” Abrahamowej oraz Chrystusowej zasady traktowania “obcych”). Co jest oczywiście kłamstwem, wobec wskazanych powyżej faktów.

Faktycznie zabiera on głos w aktualnej debacie społeczno-politycznej, opowiadając się jednoznacznie po stronie tych, którzy forsują i popierają przyjmowanie i osiedlanie nielegalnych imigrantów w Polsce i nie tylko, czyli środowisk skrajnie lewackich i antychrześcijańskich. Z pozycji wysokiego urzędu w hierarchii, który piastuje, niestety może wyrządzić szkodę wielu umysłom nieświadomym zakłamania i ślepo ufającym w kompetencję i prawowierność osoby na takim urzędzie.

Dzięki Bogu jednak podniosło się sporo głosów, głównie katolików świeckich. Oby też nie brakowało głosów teologów i duchownych, dających prawdziwą orientację katolikom oraz szukającym prawdziwego nauczania Kościoła. 

Autor: sacdrdjo o lipca 22, 2025

https://teologkatolicki.blogspot.com/2025/07/list-pasterski-czyli-wycieranie-sobie.html

Negacjonista, rewizjonista czy…patriota? O Grzegorzu Braunie.

Negacjonista, rewizjonista czy…patriota? O Grzegorzu Braunie.

Jarosław Luma https://konserwatyzm.pl/luma-negacjonista-rewizjonista-czypatriota-o-grzegorzu-braunie/

Przerwany wywiad…

Nie wiem skąd właściwie wzięła się afera związana z wywiadem Grzegorza Brauna dla Radia Wnet. Nie rozumiem powodu tak dużego zainteresowania kilkoma zdaniami wypowiedzianymi przez tego znanego ale jeszcze mało wpływowego posła. Chcę się jednak tego dowiedzieć, korzystając z własnej ścieżki myślowej. Taki mały wewnętrzny dialog.

Jak wiemy Radio Wnet w dniu 10 lipca 2025 r. prowadziło, w osobie p. red. Łukasza Jankowskiego, wywiad z p. Grzegorzem Braunem. Pan Poseł użył takiego oto zdania: ,,mord rytualny to fakt, a dajmy na to Auschwitz z komorami gazowymi to fake”. To oburzyło p. redaktora Jankowskiego i po krótkiej wymianie zdań przerwał wywiad. Przy okazji oczywiście pokazał jak to jest ogromnie oburzony takimi ,,antysemickimi” stwierdzeniami p. Posła.

Właściwie to taki przerwany wywiad powinien przejść bez echa. Ten ,,skrócony” z przyczyn subiektywnych, krótki wywiad, stał się znany niemalże całemu światu. Zdarza się, że goście wychodzą ze studia radiowego czy telewizyjnego. Potem słyszymy w jakimś komentarzu, że taka sytuacja miała miejsce.

Zapytuję więc sam siebie: to skąd takie oburzenie? Jeżeli p. Braun mówi nieprawdę, to w prosty sposób można mu to udowodnić. Są historycy, dziennikarze, pasjonaci w wystarczającej liczbie, by p. Posła intelektualnie ,,wdeptać w ziemię”. Jest jednak jeszcze na tym etapie jeden problem: p. Poseł nie zdążył przedstawić swoich argumentów, bo wywiad został przerwany. Mimo to jednak powszechne potępienie zalało zarówno polskie, jak i światowe media.

Nawet sam p. Prezes Kaczyński nie krył oburzenia, a to już nadaję sprawie rangę arcyważnej i mówi nam, po której stronie barykady ukrywa się ta, podobno prawicowa, partia.

Kontynuacja u Pospieszalskiego.

Kilka dni później p. Grzegorza Brauna przepytywał red. Jan Pospieszalski. Rozmowa była długa i mogliśmy się dowiedzieć, że p. Braun ma sporo wątpliwości co do faktów prezentowanych w nauce i w przestrzeni publicznej, w tym także w edukacji, związanych z Holokaustem, Jedwabnem i ogólnie pojętymi stosunkami polsko-żydowskimi. Obaj Panowie cytowali fragmenty raportów, dokumentów i wspomnień świadków tamtego, jakże okrutnego, okresu historii. Do porozumienia oczywiście nie doszli ale dało się zauważyć, że p. Pospieszalski dążył do jakiegoś ,,pokajania się”, przeprosin ze strony Brauna, czego oczywiście ten ostatni nie uczynił, bo i nie mógł.

O co więc chodziło p. Braunowi? Czy jego wypowiedź podlega pod ustawę o IPN dotyczące „kłamstwa oświęcimskiego”? Mówią one bowiem (te przepisy), że za zaprzeczanie takim zbrodniom grozi kara nawet trzech lat pozbawienia wolności. Pan Braun jednak nie zaprzeczał zbrodniom niemieckim ale wątpił w liczbę ofiar żydowskich, podawanych publicznie i co jakiś czas zmienianych, co akurat nie jest dziwne, bo nie mamy ,,precyzyjnych” wyliczeń oraz zachowanej dokumentacji (raporty, statystyki, sporządzane przez Niemców). Każdy może więc szacować według własnego klucza. I druga wątpliwość p. Brauna to sprawa komór gazowych.

Czy Niemcy takowe zbudowali w Auschwitz, czy w Birkenau? Czy w ogóle ktoś badał sprawę istnienia komór gazowych: w jakich obozach istniały, w jakiej liczbie, etc.? Czy te obecne, istniejące w muzeum Auschwitz, zostały zbudowane po wojnie? Takie wątpliwości na pewno nie są zaprzeczeniem zbrodniom niemieckim więc nie podlegają ustawie. To o co tutaj chodzi – zapytam naiwnie? Odpowiadam: chodzi o dwa problemy, z których jeden dotyczy żydowskiej ,,polityki historycznej”, a drugi to zwykły przyziemny interes grup politycznych walczących o to, by dokonać w Polsce zmian, zostawiając wszystko po staremu i przy okazji wykluczyć z życia publicznego wszelkie ruchy antysystemowe. A Korona Grzegorza Brauna ostatnio rośnie w sondażach.

Co do ,,polityki historycznej” to wpływowe lobby nie pozwoli na jakiekolwiek wątpliwości dotyczące Holokaustu, bo to niweczy narzucone światu interpretacje historii, w której naród żydowski niewątpliwie ucierpiał i to bardzo, ale razem z nim cierpieli nie mniej Polacy czy Rosjanie, ale widocznie są to narody mało istotne jeżeli chodzi o znaczenie historii martyrologii. Z narzucaną polityką historyczną wiążą się też potężne interesy finansowe, choćby słynna ustawa 447, wisząca nad nami jak miecz Damoklesa oraz coraz bardziej agresywna polityka ,,nowej świadomości” u Niemców, chcących przerzucić winę za swoje zbrodnie na innych, w tym przypadku na Polaków.

I drugi aspekt tej sprawy: komu przeszkadza p. Braun i kto korzysta z tych wypowiedzi p. Posła, próbując odesłać go do politycznego kąta? Odpowiadam: Prawo i Sprawiedliwość oraz… Konfederacja. Niespodzianka? Ależ w żadnym wypadku. Poparcie partii p. Brauna czyli Konfederacji Korony Polskiej rośnie, co stanowi zagrożenie i dla tandemu Bosak/Mentzen (odbiera im po prostu głosy), i dla PIS-u, który liczy na przyszły sojusz z Konfederacją, a nie z ,,radykalnym”, kontrowersyjnym ,,hepenerem” Braunem. Oburzenie więc jest wielkie, co widać choćby po reakcji tub propagandowych Kaczyńskiego czyli Telewizji Republika czy w wPolsce24 oraz po ,,zimnej” reakcji niektórych prawicowych publicystów.

Reakcja tzw. antysystemu była dwojaka. Jedni uznali, że p. Grzegorz Braun postąpił właściwie, bo poruszył temat wrażliwy, który w badaniach historycznych jakby zamarł kilkadziesiąt lat temu i jest opanowany przez jedną ,,narrację”. A drudzy przyznali p. Braunowi rację ale stwierdzili, że i czas był nie ten (a kiedy jest właściwy?) i tematyka niepotrzebnie drażni polskie i światowe elity, bo po co ponownie się narażać na razy ze strony prożydowskich sił.

Osobiście obie postawy rozumiem, ale popieram tę pierwszą, bo jestem historykiem i stawiam na prawdę w badaniach historycznych. Nie rozumiem tematów tabu w rozumieniu przeszłości. Każdy fragment naszej przeszłości powinien podlegać skrupulatnym badaniom amatorów, pasjonatów i zawodowych historyków, których przecież tylu mamy, wszak rocznie nasze uczelnie opuszcza setki magistrów historii i archeologii. Może czas zacząć badać te tematy, które elity uznały za kontrowersyjne i na nowo je ,,podważyć”, by nauka zyskała jakiś postęp. A przy okazji konieczna jest korekta wiedzy historycznej, przekazywanej w szkole w podręcznikach do historii.

Kim jest więc Grzegorz Braun? Negacjonista, rewizjonista, patriota? Pierwszego określenia nie lubię ale drugie na myśl przywołuje mi człowieka, który wątpi czyli podważa a więc myśli i ma odwagę. Zgodnie z definicją: ,,Rewizjonista to osoba, która kwestionuje, krytykuje i dąży do zmiany utrwalonych poglądów, zasad, tradycji, lub ustaleń, szczególnie w dziedzinie historii, ideologii lub polityki. W kontekście historycznym, rewizjonista to ktoś, kto analizuje i interpretuje wydarzenia historyczne inaczej niż powszechnie przyjęta narracja.”

Postawa rewizjonisty jest więc postawą na wskroś patriotyczną, bo poszerza pole do odkrywania prawdy, a jak wiemy fałszywa historia jest matką fałszywej polityki. Tkwimy więc dalej w zafałszowanej interpretacji naszych dziejów, spisanych przez zwycięzców ostatniej wojny.

A czy p. Braun wybrał odpowiedni czas na rewizję mało zbadanych wydarzeń historycznych? Hm, ile lat jeszcze będziemy żyli w złudzeniu, że nie teraz, za szybko. Nie rozliczajmy Ukraińców z rzezi wołyńskiej, bo trwa wojna, nie badajmy Jedwabnego, bo lobby żydowskie jest zbyt silne i zrobi nam krzywdę. Kolejne tematy, których poruszać nam nie wolno, to: Holokaust, udział Żydów w aparacie władzy do 1956 roku, wydarzenia marcowe, finansowanie Solidarności w l. 80-tych, wpływy wywiadów niemieckiego, izraelskiego, amerykańskiego, rosyjskiego, etc. na tworzenie elit III RP.

Jeżeli nie ruszymy przeszłości, to błędnie zrozumiemy teraźniejszość i w przyszłości łagodnie przejdziemy w niewolę tych, którzy nie mają złudzeń i bezwzględnie realizują własne interesy.

Jarosław Luma

Kardynał Müller: Katolicyzm w Niemczech umiera – biskupi podporządkowani władzy politycznej

https://gloria.tv/post/E1DL6QiEpKhR4oDQdzRxsXngS

Kardynał Müller: Katolicyzm w Niemczech umiera – biskupi podporządkowują się władzy politycznej

Kardynał Gerhard Müller skrytykował niemieckich biskupów za brak obrony prawa do życia nienarodzonych dzieci.

W oświadczeniu opublikowanym 23 lipca odniósł się do toczącej się w Niemczech debaty na temat tego, czy ekstremistyczna lewicowa aktywistka Frauke Brosius-Gersdorf – która stwierdziła, że godność ludzka “zaczyna się dopiero w momencie narodzin” – powinna zostać sędzią niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego.

Według kard. Müllera, takie stwierdzenie pochodzi “z pustej głowy ideologa i lodowatego serca strasznych prawników”.

Kardynał zauważył, że niemieccy biskupi unikali udzielenia jasnej odpowiedzi na rzecz życia. Zamiast tego stawiają na pierwszym miejscu sojusze polityczne i obawy o potencjalne reakcje opinii publicznej.

I: “Różnica między dobrym pasterzem a najemnikiem staje się widoczna, gdy biskup postrzega siebie nie jako urzędnika państwowego aż do emerytury, ale jako sługę Chrystusa aż do męczeństwa”.

Kardynał Müller pisze o “śmierci katolicyzmu” w Niemczech, gdzie pseudo-synodalna ścieżka wydaje się być inspirowana bardziej przez Judith Butler niż Edytę Stein i bardziej przez Karola Marksa niż Johna Henry’ego Newmana.

Kardynał Müller marzy o biskupach – mianowanych przez kogo? – uwalniając się od spowodowanej przez siebie zależności od ideologicznych i politycznych walk o władzę.

Demografia walcząca. Trzeba zakazać propagandy antynatalistycznej!

Demografia walcząca.

Trzeba zakazać propagandy antynatalistycznej!

MOCNA ROZMOWA w PCh24 TV

https://pch24.pl/demografia-walczaca-trzeba-zakazac-propagandy-antynatalistycznej-mocna-rozmowa-w-pch24-tv

[Na obrazku mężów i ojców małowato... md]

Propaganda wroga rodzinie i dzietności musi zostać zakazana – dla ochrony moralności publicznej i dla przetrwania polskiego narodu. Mówił o tym w PCh24 TV Michał Adam Szymański. 

Gościem PCh24 TV był Michał Adam Szymański, prawnik i publicysta. Autor napisał niedawno artykuł pt. „Prawo kontra antynatalizm. Pora na demografię walczącą”, który opublikował na łamach „Nowego Ładu”. Stawia w nim w tezę, że państwo powinno penalizować publiczne wypowiedzi o charakterze antynatalistycznym.

O tej sprawie Michał Adam Szymański rozmawiał z red. Pawłem Chmielewskim.

Szymański wskazał, że Polska jest na światowym dnie, gdy idzie o liczbę urodzeń. Znacząco więcej dzieci rodzi się nawet w Syrii, kraju od lat ogarniętym wojną domową. W Europie prowadzimy w negatywnym peletonie, na świecie gorzej jest w Korei Południowej, ale to niemal wszystko – Polska wymiera praktycznie najszybciej na świecie.

W roku 2100 według prognoz ONZ mieszkańców Polski ma być około 14 milionów – ale tylko w części będą to Polacy, bo ONZ zakłada dużą migrację każdego roku. Poza tym, ONZ przyjęła nierealistyczne dane – dzietność jest tak naprawdę mniejsza, niż założyła organizacja, więc ostateczny „wynik” może być jeszcze gorszy.

Gość PCh24 TV wskazał, że pomimo tak dramatycznego kryzysu demograficznego, czołowe polskie serwisy informacyjne „regularnie dostarczają tzw. kontentu, który przedstawia rodzinę i dzieci w szczególności jako problem”. Promuje się prostytucję, zdrady małżeńskie, różnego rodzaju szkodliwe zachowania – szkodliwe nie tylko z punktu widzenia nauczania Kościoła katolickiego, ale po prostu zdrowego rozsądku.

Według Michała Adama Szymańskiego należałoby takich treści po prostu zakazać, korzystając z cywilizacyjnej normy, jaką jest ograniczanie wolności słowa, kiedy ta wolność godzi w dobro wspólne.

W Polsce, przypomniał, tak samo jak w Europie, wolność słowa nie jest nieograniczona. Mamy różne ograniczenia tej wolności, jak choćby zakaz promowania ideologii totalitarnych czy zakaz obrażania uczuć religijnych. Są też przepisy, które zabraniają obrażać wartości narodowe, jak na przykład znak Polski Walczącej.

Michał Adam Szymański stwierdził, że propagowanie antynatalizmu, czyli sianie niechęci do posiadania dzieci, godzi w moralność publiczną, a poniekąd także w bezpieczeństwo państwa. Konstytucja Rzeczpospolitej, wyjaśnił, opiera się na chrześcijańskim systemie etycznym, który jest podstawą polskiej tradycji i kultury. W związku z tym propagowanie antynatalizmu po prostu godzi w ten porządek i jako takie mogłoby zostać zakazane na gruncie konstytucji. W jego ocenie jest też możliwe, by utworzyć kategorię bezpieczeństwa demograficznego. Mówi się dziś o bezpieczeństwie energetycznym, bezpieczeństwie militarnym, bezpieczeństwie żywnościowym, cyberbezpieczeństwie – można byłoby więc mówić również o bezpieczeństwie demograficznym, bo chodzi tu przecież o biologiczne [i kulturowe md] przetrwanie narodu. Stąd potencjalnie zakaz propagandy antynatalistycznej można byłoby oprzeć również o zapisy konstytucji mówiące o możliwości ograniczenia wolności słowa dla ochrony bezpieczeństwa publicznego.

Według prawnika należałoby zatem stworzyć „jawny, czytelny katalog treści, które są penalizowane”, obejmujący na przykład „przedstawianie w negatywnym świetle instytucji rodziny, rodzicielstwa, macierzyństwa” i tak dalej. W jego ocenie „z perspektywy techniki legislacyjnej stworzenie takich przepisów byłoby jak najbardziej możliwe”, a propaganda antynatalistyczna byłaby do uchwycenia tak, by w praktyczny sposób te przepisy stosować, bez narastania jakichś większych wątpliwości.
Michał Adam Szymański zaapelował też do prawicy, by nie bała się ograniczać wolności słowa, kiedy jest to potrzebne dla ochrony moralności i porządku publicznego.

Niektórzy prawicowcy twierdzą, że tak nie można, bo wtedy lewica zacznie robić to samo; ale lewica już to robi, wskazał prawnik, dlatego nie ma na co czekać; potrzeba działać, bo stawką jest w zupełnie dosłownym sensie – przetrwanie Polski.

Więcej w nagraniu.

Prof. Bogusław Wolniewicz: Odrzucamy fałsz urojonej „tradycji judeochrześcijańskiej“

Prof. Bogusław Wolniewicz: Odrzucamy fałsz urojonej „tradycji judeochrześcijańskiej“

, 24 lipca 2025

Jesteśmy dalej czy bliżej? Dalej czy bliżej osiągnięcia celów – paru dóbr politycznych, o których powiedział prof. Bogusław Wolniewicz na II Kongresie Nowej Prawicy, w Warszawie, 23 marca 2014 r.

Fragmenty

Czego chcemy – my, prawa strona polskiej sceny politycznej? Chcemy paru dóbr politycznych…

Więc po pierwsze: chcemy Polski – to znaczy, Polski niepodległej. Nie tej kolonii obcego kapitału, jaką jest obecnie: zarządzanej przez kompradorskie gangi, z nami w roli białych Murzynów.

Po drugie: chcemy państwa – to znaczy, państwa silnego, lecz ograniczonego.

Po trzecie: chcemy pełnej wolności słowa – to znaczy, bez ograniczania jej podstępnymi klauzulami, jak kryminalizacja tzw. „mowy nienawiści“. Wolne słowo ma być obyczajne – ale nic ponadto.

Po czwarte: chcemy poszanowania polskiej kultury i jej tysiącletniej tradycji – dziś zuchwale deptanej przez zastępy tęczowej międzynarodówki.

I wreszcie po piąte: żądamy szacunku dla świętej wiary chrześcijańskiej. Dość bluźnierstw! Z tej naszej wiary wyrosła wielka cywilizacja Zachodu i ma ją nadal za swój duchowy trzon. Cywilizacja nasza jest w samym swoim normotypie chrześcijańska – nie inna.

Odrzucamy fałsz urojonej „tradycji judeochrześcijańskiej“. Nigdy takiej nie było, zmyślono ją na poczekaniu trzydzieści lat temu. Judaizm to Talmud. A Talmud na naszą cywilizację wpływu nie wywarł żadnego, był w niej ciałem obcym. Wspólnota jego wyznawców trwała przez tysiąclecia obok naszej – osobno, choć na tym samym terytorium. Podziwiamy niezłomność tego wytrwania.

Nie godzimy się jednak na dorabianie przez nich sobie cudzym kosztem sztucznej glorii. „Judeochrześcijaństwo“ to chytry chwyt. Lewactwo godzi we wszystkie pięć naszych dóbr, by na zniwelowanym po nich miejscu postawić swoją nową wieżę Babel: ustrój totalnego „humanizmu“, czy jak sami go zwą „humanizmu globalnego“. (To taka nowa nazwa komuny.)

Z tą czwartą (IV), tęczową międzynarodówką współdziałają od lat nasze władze państwowe z premierem i prezydentem na czele – lub są nawet wprost jego ekspozyturą. Świeżym przykładem jest nikczemny wyrok Sądu Najwyższego skazujący znanego profesora wszechnicy jagiellońskiej na przepraszanie dwu rozwydrzonych młokosów za to, że skarcił okazany przez nich brak szacunku dla szkoły i krzyża.

*

Nasz cel polityczny rysuje się więc wyraźnie: Polska – niepodległa; państwo – silne; słowo – wolne; odrębność narodowa – zachowana; chrześcijaństwo – we czci.