„Teologia Franciszka” w miejsce teologii Chrystusa. Abp Fernández, czyli „zwieńczenie tragikomedii pontyfikatu Franciszka”.

Abp Fernández, czyli „zwieńczenie tragikomedii pontyfikatu Franciszka”

„Teologia Franciszka” w miejsce teologii Chrystusa.

11 lipca 2023 zwienczenie-tragikomedii-pontyfikatu-franciszka

#abp Fernandez #Amoris laetitia #doktryna #Dykasteria Nauki Wiary #First Things #National Catholic Register

(fot. Twitter/Victor Manuel Fernandez)

Nowy prefekt Dykasterii Nauki Wiary chce, żeby wszyscy przeszli „transformację” w duchu „teologii Franciszka”.

Ma się to stać przy jednoczesnym odrzuceniu „niemoralnych metod” Kongregacji, którą kierowali wcześniej kardynałowie Ratzinger, Levada, Müller, Ladaria – oraz przy zdecydowanym zdystansowaniu się od nauczania śś. Pawła VI i Jana Pawła II.

Wybór takiej osoby na prefekta najważniejszego urzędu doktrynalnego Kościoła jest niczym innym, jak tylko „zwieńczeniem tragikomedii” pontyfikatu Jorge Mario Bergoglia; bo przecież abp Fernández, zwłaszcza jako ghostwriter Amoris laetitia, ponosi ogromną część odpowiedzialności za obecny chaos. Takie komentarze publikują prominentni publicyści na łamach „National Catholic Register” i „First Things”.

Johanathan Liedl na łamach „National Catholic Register” zwrócił uwagę, że abp Fernández przeprowadził swoisty «medialny blitz», po swojej nominacji na prefekta Dykasterii Nauki Wiary udzielając szeregu wywiadów mediom kościelnym i świeckim, w których wyłożył swoje pryncypia i zajął stanowisko na kilka szczegółowych tematów, jak na przykład inkulturacja oraz błogosławienie związków jednopłciowych.

Tej kampanii towarzyszył niecodzienny list, jaki do abp. Fernándeza wysłał sam Franciszek, wskazując, jakimi kryteriami hierarcha powinien kierować się na swoim urzędzie. Fernández, który został w międzyczasie nominowany kardynałem, sam zaprezentował się jako główny interpretator papieskiego listu. Niektórzy przypuszczali zresztą, że arcybiskup… sam napisał ten list, tak, jak wcześniej pisał część papieskich dokumentów (adhortacje Evangelii gaudium oraz Amoris laetitia, encyklikę Laudato si’).

Jonathan Liedl podkreslił, że jeżeli spróbuje się zestawić całą tę medialną aktywność abp. Fernándeza, można zauważyć kilka zasadniczych punktów. Jednym z nich jest odejście od tego, co papież Franciszek określił w liście do przyszłego prefekta mianem „niemoralnych metod” stosowanych w przeszłości przez Dykasterię Nauki Wiary. Nie wiadomo, o co tutaj dokładnie chodzi: wydaje się, że zarówno o działania Świętej Inkwizycji wobec heretyków, jak i o działania Kongregacji Nauki Wiary w ostatnich latach, kiedy dyscyplinowano błądzących teologów.

Co ciekawe, napisał Liedl, w żadnym z wywiadów abp Fernández nie wskazał na ciągłość instytucjonalną; zwracał raczej uwagę na to, że nadszedł czas przełomowego zwrotu w pracy Dykasterii. Sugeruje to odejście nie tylko od linii Świętej Inkwizycji, ale również od działalności bezpośrednich poprzedników Fernándeza: kardynałów Luisa Ladarii, Gerharda Müllera, Williama Levady – i wreszcie samego Józefa Ratzingera.

Liedl podkreślił też, że abp Fernández wskazywał zdecydowanie na konieczność uzgodnienia dokumentów Dykasterii Nauki Wiary oraz innych dykasterii kurialnych z aktualnym nauczaniem, to znaczy – z dokumentami i wystąpieniami papieża Franciszka. W jednym z wywiadów kardynał-elekt wskazał, że chodzi tutaj o zasadniczą spójność przekazu płynącego z Kurii Rzymskiej. Nie może być już tak, że z poszczególnych urzędów kurialnych wychodzą odpowiedzi, które nie uwzględniają perspektywy papieża. Kurialiści w teologii moralnej i duszpasterskiej muszą przejść „transformację” zgodną z kryteriami Franciszka. To ścisłe stosowanie się do wykładni Franciszka wiąże się też z podkreślaniem akceptacji różnorodności doktrynalnej, czego według Liedla nie można czytać inaczej, jak tylko w kontekście obecnych debat dotyczących takich kwestii jak antykoncepcja, czyny złe same w sobie, święcenia kobiet etc.

Innymi słowy można dojść do przekonania, że abp Fernández z jednej strony chce wręcz agresywnie promować nauczanie Franciszka, jednocześnie lekceważąc nauczanie jego poprzedników, zwłaszcza świętych Pawła VI i Jana Pawła II.

Jak zauważył Liedl, szczególnie wiele miejsca w swoich wystąpieniach kardynał-elekt Fernández poświęcił kwestii błogosławienia związków homoseksualnych. Przyszły prefekt Dykasterii Nauki Wiary sugerował w tej kwestii dokonanie jakiejś zmiany, choć nie wypowiedział się wprost; ostatecznie jednak w jednym z wywiadów wprost skrytykował dokument Kongregacji Nauki Wiary z 2021 roku, który ogłosił zakaz błogosławienia związków homoseksualnych ze względu na ich grzeszność. Abp Fernández stwierdził, że temu dokumentowi brakuje «zapachu Franciszka».

Na inne problemy związane z postacią abp. Fernándeza zwrócił uwagę na łamach „First Things” Dan Hitchens. W swoim artykule wskazał, że to właśnie ten arcybiskup odpowiada za kluczowe passusy w ósmym rozdziale adhortacji Amoris laetitia papieża Franciszka, które sugerują możliwość dopuszczania do Komunii świętej rozwodników w nowych związkach, nawet jeżeli ci nie żyją wstrzemięźliwie. W ósmym rozdziale, przypomniał Hitchens, pisze się jednak również szerzej o problematyce sumienia i moralności: adhortacja wskazuje, że dany człowiek może wprawdzie znać obiektywną zasadę moralną, a jednak w jego konkretnej sytuacji uznaje, że nie ma możliwości innego działania – i to pozwala mu działać tak dalej, ale już bez grzechu, choć ignoruje to obiektywną zasadę moralną.

„Co to w ogóle znaczy? Jedna interpretacja mówi, że uprawianie seksu pozamałżeńskiego jest dla niektórych ludzi po prostu nieuniknione: to smutna konieczność, jak alergia na pyłki w czasie wiosny” – wskazał publicysta. Oczywiście, z ósmego rozdziału Amoris laetitia wynikają także konsekwencje dotyczące innych obszarów niż moralność seksualna. Przykładowo Jean Vanier, przypomniał autor „First Things”, argumentował swego czasu na rzecz dopuszczalności eutanazji właśnie w oparciu o ósmy rozdział Amoris laetitia. W Watykanie pewien teolog twierdził, że Amoris laetitia narzuca nowe odczytanie Humanae vitae św. Pawła VI, tak, by w pewnych okolicznościach zaakceptować antykoncepcję. Powołując się na ósmy rozdział Amoris laetitia biskupi w Belgii wprowadzili też błogosławienie związków homoseksualnych. „I tak dalej. Za to ogromne zamieszanie abp Fernández ponosi wielką część odpowiedzialności” – wskazał Hitchens.

W homilii, jaką abp Fernández wygłosił w marcu, ubolewał nad… nauczaniem Kościoła na temat przyjmowania Komunii świętej. „Ta osoba nie może przyjmować Komunii, ta osoba nie może przyjmować Komunii… To straszne, że coś takiego stało się nam w Kościele. Dzięki Bogu, papież Franciszek pomaga nam wyzwolić się od tych schematów” – mówił kardynał-elekt. „Zasady niepozwalające komuś na przyjmowanie Komunii są, jak widać, po prostu «straszne»” – skomentował krótko Hitchens.

„Z tej intelektualnej katastrofy wyrosła wkrótce katastrofa duszpasterska. Dzięki rozdziałowi ósmemu niektóre parafie porzuciły kościelne ograniczenia dotyczące Komunii. Pewien biskup w Argentynie udzielił Komunii trzydziestu parom rozwodników w nowych związkach jednocześnie, tak jakby katolickiego nauczania już po prostu nie było. Na Malce zachęcono pary do przyjmowania Komunii, jeżeli czują się «pogodzone z Bogiem», tym samym odsuwając na bok dwa tysiąclecia dyscypliny sakramentalnej” – zauważył autor „First Things”

„Jakich cech należy oczekiwać od prefekta Dykasterii Nauki Wiary? Wysoko na mojej liście byłyby, po pierwsze, niezłomne przywiązanie do nauki Kościoła, głębokie odrzucenie błędów i dwuznaczności w kwestiach doktryny; po drugie, pewna jasność, trzeźwa mądrość, która celuje w samo serce rzeczy. Arcybiskup Fernández, w obu kwestiach, robi dokładnie przeciwne wrażenie” – ocenił publicysta.

Wybór takiego człowieka na tak wysoką pozycję jest straszliwie złym żartem, w pewnym sensie kulminacją trwającej już dekadę tragikomedii tego pontyfikatu” – podkreślił.

Źródła: ncregister.com, firstthings.com Pach

==================================

mail:

I to szyderstwo ze św. Ignacego w tle..

=====================================

ONZ atakuje katolików, Kościół i wolność religijną

Ordo Iuris

Jerzy Kwaśniewski Ordo Iuris <kontakt@ordoiuris.pl>

Szanowny Panie,
w czerwcu ukazał się raport specjalnego eksperta Komitetu Praw Człowieka ONZ poświęcony wolności religii. Dokument stwierdza, że głoszenie nauk moralnych Kościoła katolickiego na temat praktyk homoseksualnych uderza w „prawa człowieka osób LGBT”. Raport zaleca Papieżowi i innym przywódcom religijnym rewizję historycznej roli religii w „popełnieniu naruszeń praw człowieka”, doradza im poparcie dla wulgarnej edukacji seksualnej i edukacji genderowej. Na koniec, raport wzywa państwa ONZ do legalizacji bluźnierstw.Autorzy raportu atakują także podpisaną przez ponad 30 państw świata i wzmacniającą szacunek dla wolności religijnej „Deklarację Konsensusu Genewskiego”, w której uroczystym podpisaniu brali udział eksperci Instytutu Ordo Iuris – na specjalne zaproszenie administracji Prezydenta USA. Nie w smak była im także analiza, jaką przesłaliśmy „specjalnemu ekspertowi” w toku prac nad jego raportem. A byliśmy jedyną europejską, konserwatywną organizacją, która zabrała wtedy głos…Niestety ostateczny kształt publikacji potwierdził nasze obawy. Chociaż dzięki naszej interwencji dokument nie może cieszyć się z „jednomyślności” w sprawie potępienia religii, to z pewnością będzie wykorzystywany do narzucenia państwom genderowej cenzury, która uderzy w wolność religijną. Może także stanowić podstawę do wywierania ideologicznej presji na wspólnoty chrześcijańskie w sprawie zmiany nauczania na temat homoseksualizmu, tranzycji czy małżeństwa.Prawnicy Ordo Iuris będą reagować na wszelkie próby wykorzystywania raportu ONZ do wywierania presji na Polskę w celu wprowadzenia genderowych postulatów do naszego prawa.Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w poniższy przyciskJednocześnie otaczamy opieką prawną ofiary antychrześcijańskiej agresji, która wciąż przetacza się przez Polskę. W maju zamaskowany mężczyzna zaatakował w centrum Elbląga grupę ludzi odmawiających publicznie różaniec w intencji powstrzymania procederu aborcji. Agresor połamał baner ukazujący skutki aborcji, uszkodził statyw od mikrofonu, zasilacz i wysięgnik do flagi oraz groził wolontariuszowi Fundacji Pro – Prawo do życia pobiciem, jeśli natychmiast nie zakończy zgromadzenia.Reprezentujemy pokrzywdzonego. Napastnika już zatrzymano, a Policja znalazła przy nim narkotyki. Prokuratura postawiła agresorowi zarzuty uszkodzenia oraz zniszczenia mienia, kierowania gróźb karalnych, a także posiadania narkotyków. Mężczyzna został objęty dozorem policji oraz zakazem opuszczania kraju.Występujemy również w obronie dwóch księży, którzy zostali pobici najprawdopodobniej tylko dlatego, że są kapłanami i nie bali się publicznie założyć sutanny. Reprezentujemy siostrę brutalnie zamordowanego w Siedlcach franciszkanina, walcząc o ukaranie mordercy.Poczucie bezkarności i przyzwolenia na podobne napaści wzmacniają w radykalnych aktywistach sądy, które uchylają się od ścigania wandali, uniewinniają nienawistników znieważających kościoły i symbole kultu religijnego.W czerwcu Sąd Rejonowy Gdańsk-Południe umorzył postępowanie przeciwko uczestnikom gdańskiej parady ruchu LGBT z 2019 roku, którzy w trakcie wydarzenia sparodiowali procesję Bożego Ciała. Aktywiści mieli na sobie stroje imitujące szaty liturgiczne oraz nieśli przypominający monstrancję przedmiot, który ustylizowano na podobieństwo żeńskiego organu płciowego. Pomimo ewidentnie antychrześcijańskiego charakteru prowokacji, sąd uznał, że zachowanie oskarżonych nie miało na celu obrazy uczuć religijnych oraz nie dopatrzył się w nim szkodliwości społecznej.Nie mogąc pozwolić, by wulgarni prowokatorzy uniknęli kary za swoje czyny, złożyliśmy w imieniu pokrzywdzonych zażalenie na decyzję sądu. Jak zwykle, nasi prawnicy będą walczyć do końca. Liczymy, że ostatecznie wyrok zostanie zmieniony.Zwycięstwo w tej sprawie jest tym ważniejsze, że podczas zorganizowanej pod koniec maja w Gdańsku kolejnej parady środowisk LGBT, manifestanci zdewastowali jedną z najstarszych świątyń w tym mieście – Kościół św. Elżbiety Węgierskiej. Podczas procesji Bożego Ciała na warszawskim Ursynowie mężczyzna wjechał w wiernych samochodem. W ostatni poniedziałek wandale sprofanowali drogę krzyżową w Kielcach, malując sprayem symbole satanistyczne.Prawnicy Instytutu pomogą każdej ofierze podobnych aktów chrystofobicznej agresji.Budowaniu atmosfery szacunku dla chrześcijan i pokoju religijnego nie sprzyjają wypowiedzi radykalnych polityków, którzy zbijają polityczny kapitał atakując religię i Kościół. Wpisują się w nie pogardliwe słowa prezydenta Poznania Jacka Jaśkowiaka, który kilka tygodni temu przy okazji święta Bożego Ciała stwierdził, że publiczne katolickie procesje niedługo „przejdą do historii, a my będziemy je wspominać w kategoriach egzotyki lat minionych”. Tak samo należy oceniać wezwania do zakazu spowiedzi dzieci lub żądania wypowiedzenia konkordatu.Brak reakcji ze strony chrześcijan skutkowałby dalszym ośmielaniem sprawców przestępstw oraz stopniowym „opiłowywaniem” chrześcijan z ich praw. W rezultacie każdy wyznawca Chrystusa, który publicznie manifestuje swoją wiarę, modląc się na różańcu czy nosząc krzyżyk na szyi może stać się obiektem ataku radykałów.Dlatego tym ważniejsza jest czujność i natychmiastowe reakcje Ordo Iuris, a także pozytywne zakończenie każdej z wyżej opisanych spraw.Chciałbym z całą stanowczością powiedzieć, że bez wsparcia ludzi takich jak Pan nie będziemy mogli kontynuować naszej misji. Bo cała, szeroka aktywność Ordo Iuris w obronie chrześcijan i wolności religii zależna jest wyłącznie od hojności naszych Darczyńców.Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w poniższy przyciskBierność chrześcijan pomaga radykałomChcąc uświadomić Polakom skalę zagrożenia wynikającego z chrystofobii, pracujemy nad cyklem esejów dotyczących skutków postulowanego przez lewicowych polityków „opiłowywania katolików” z praw. Przez wieki ponawiał się cykl napiętnowania katolików, odbierania im wolności kultu, prześladowania, krwawych represji… Tylko naiwny mógłby powiedzieć, że takie okrucieństwa nie mogą się już powtórzyć. Dlatego tym ważniejsza jest nasza czujność i reakcje.Opublikowaliśmy już eseje dotyczące historycznych przykładów takich działań we Francji i w Meksyku. W kolejnych omówimy przypadek Irlandii, a także ewentualne konsekwencje wypowiedzenia przez Polskę Konkordatu, wycofania religii ze szkół, wprowadzenia zakazu spowiedzi, likwidacji klauzuli sumienia czy usunięcia krzyży z przestrzeni publicznej.W tekście dotyczącym Francji szczegółowo analizujemy proces stopniowego ograniczania praw katolików w trakcie rewolucji francuskiej, który doprowadził do eskalacji antychrześcijańskiej agresji i masowych mordów. Wskazujemy, że w przededniu rewolucji nastawienie społeczeństwa francuskiego do Kościoła nie było wrogie, o czym świadczą skargi zgłoszone podczas ostatnich Stanów Generalnych zwołanych przez Ludwika XVI. Jedynie 10% z nich dotyczyło postulatu zniesienia dziesięciny, 4% kasaty zakonów, a 2% wyprzedaży dóbr kościelnych.Na początku rewolucji, to sami hierarchowie kościelni wystąpili z propozycją rezygnacji z dziesięciny i nacjonalizacji majątków kościelnych. Nie zaspokoiło to jednak żądań radykałów, którzy wkrótce potem doprowadzili do kasaty zakonów oraz przyjęcia przez Zgromadzenie Narodowe Konstytucji cywilnej kleru, która podporządkowała Kościół francuski państwu, odcinając go od łączności z papieżem. Radykałowie zobowiązali duchowieństwo do zaprzysiężenia dokumentu. Opornych księży siłą zmuszano do złożenia przysięgi, a tych, którzy nie ulegli – pomimo oporu wiernych – usuwano z parafii i represjonowano.Podsycanie atmosfery nienawiści do Kościoła doprowadziło do tzw. masakr wrześniowych w 1792 r., w trakcie których podburzony przez rewolucjonistów tłum okrutnie wymordował około 12 tys. ludzi uznanych za wrogów rewolucji. Było to preludium poprzedzające zinstytucjonalizowany jakobiński terror, w ramach którego wprowadzono ustawodawstwo skazujące niezaprzysiężonych duchownych i ukrywających ich wiernych na karę śmierci. Wszelkie przejawy oporu wobec antychrześcijańskiego radykalizmu były krwawo tłumione.Z kolei w eseju poświęconym Meksykowi wskazujemy, że wprowadzenie w tym kraju antychrześcijańskiego ustawodawstwa i prześladowań katolików na początku lat dwudziestych XX w. doprowadziły do wybuchu powstania Cristeros, które zmusiło lewicowy rząd do ustępstw oraz wstrzymania mordów na duchownych i niszczenia kościołów. Niestety po zaprzestaniu walki rządzący radykałowie nie dotrzymali warunków porozumienia, represjonując i mordując blisko 5 tys. byłych powstańców.Obecnie także w Polsce podnoszone są postulaty polityczne, które miałyby doprowadzić – tak jak we Francji czy w Meksyku – do wrogiego rozdziału Kościoła i państwa wraz z ograniczaniem praw chrześcijan. Dlatego w kolejnych tygodniach opublikujemy analizy, które pokażą, że te same zapędy, które obserwowaliśmy we Francji i Meksyku, są już obecne w Polsce.Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w poniższy przyciskBronimy ofiar fizycznych napaściUświadomienie chrześcijanom zagrożenia wynikającego z ich obojętności na rosnącą agresję wobec chrześcijan jest sprawą kluczową – zwłaszcza w kontekście narastającej w Polsce atmosfery wrogości do Kościoła katolickiego, bagatelizowanej przez wielu polityków, publicystów, a nawet ludzi Kościoła, którzy zdają się nie dostrzegać kolejnych ataków na miejsca i obiekty kultu oraz na kapłanów, zakonników i tych, którzy nie boją się wyznawać publicznie swojej wiary. A takich przypadków jest niestety coraz więcej…Prawnicy Ordo Iuris świadczą bezpłatną pomoc prawną ks. Adrianowi Gałuszce, który został napadnięty pod koniec maja we Wrocławiu, gdy wracał w sutannie na plebanię po odprawieniu porannej Mszy św. Gdy przystanął na pasach, został uderzony w tył głowy przez mężczyznę, który zagroził duchownemu ponownym uderzeniem oraz wulgarnie go zwyzywał. Ks. Adrian zapytał, co mu zrobił, ale zamiast odpowiedzi otrzymał kolejny cios w głowę, w rezultacie którego jego okulary zostały połamane. Dlatego duchowny jest przekonany, że został napadnięty tylko dlatego, że był w sutannie. Wskazuje, że w tej okolicy inni kapłani padali już ofiarą ataków, będąc opluwanymi, gdy szli z sakramentem do chorych.Na szczęście zaatakowanemu kapłanowi pomogli przechodnie, którzy odciągnęli agresywnego napastnika. Mężczyzna został już zatrzymany przez policję. Okazało się, że był pod wpływem środków odurzających.Pomagamy też ks. Leonowi Czerwińskiemu z parafii Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski w Pionkach pod Radomiem. Osiemdziesięcioletni staruszek został napadnięty w biały dzień na początku maja nieopodal kościoła i plebanii, gdy ubrany w komżę i stułę wracał od chorych parafian, których odwiedzał z Najświętszym Sakramentem.Agresor przewrócił księdza Leona na ziemię i pobił go. Policja zatrzymała podejrzanego, który przyznał się do zarzucanych mu czynów.Reprezentując siostrę zamordowanego w Siedlcach franciszkanina o. Maksymiliana Adama Świerżewskiego, walczymy o sprawiedliwą karę dla jego oprawcy, któremu postawiono zarzuty zabójstwa zakonnika w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Mężczyzna zadał zakonnikowi trzy ciosy w głowę i uciekł z miejsca zdarzenia. Nieprzytomny duchowny został znaleziony dopiero po kilku godzinach. Przewieziono go do szpitala, gdzie zmarł.Wcześniej przyczyniliśmy się do skazania i podwyższenia wyroku dla mordercy ks. prałata Adama Myszkowskiego, który został zamordowany przy użyciu wyrwanej kostki brukowej. Jego oprawca został ostatecznie skazany na karę 15 lat pozbawienia wolności. Interweniując w Szczecinie, doprowadziliśmy także do skazania mężczyzn, którzy brutalnie pobili proboszcza i kustosza Bazyliki św. Jana Chrzciciela w Szczecinie, ks. dr. Aleksandra Ziejewskiego, który został zaatakowany w kościele, gdy przygotowywał się do odprawienia niedzielnej Mszy św.Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w poniższy przyciskStop bezkarności chrystofobicznych wandaliO ile w przypadkach fizycznych napaści na wiernych i duchownych, sądy stają po stronie ofiar, skazując sprawców morderstw, pobić i napaści, to gorzej jest, gdy dochodzi do ataków na miejsca i obiekty kultu. Wówczas sądy nie są tak chętne do wymierzania sprawiedliwości przestępcom.Przykładem takiej sytuacji jest wyrok Sądu Rejonowego w Poznaniu, który uniewinnił 32 aktywistów, którzy zakłócili niedzielną Mszę św. sprawowaną w poznańskiej katedrze. Po tym jak radykałowie ustawili się przed ołtarzem i zaczęli skandować proaborcyjne hasła, proboszcz katedry został zmuszony do przerwania liturgii. Pomimo tego, że zachowanie aktywistów wyczerpuje znamiona czynu zabronionego w art. 195 KK, a więc „złośliwego przeszkadzania publicznemu wykonywaniu aktu religijnego”, to sąd uniewinnił prowokatorów, twierdząc, że ich zachowanie nie było „złośliwe”.Po wniesieniu przez prokuraturę apelacji, złożyliśmy wniosek o wstąpienie do postępowania. Uczestnicząc w sprawie, przedłożymy sądowi naszą opinię prawną, w której wskażemy, dlaczego aktywiści powinni zostać ukarani za swoje zachowanie.Złożyliśmy także skargę kasacyjną w sprawie Moniki Strzępki, która została wybrana w konkursie na stanowisko dyrektora Teatru Dramatycznego w Warszawie, mimo okoliczności wskazujących na niespełnienie przez nią wymogów określonych w ogłoszeniu o konkursie. Warto przypomnieć, że chodzi o artystkę, która w ramach inauguracji swojej kadencji na stanowisku dyrektora, zorganizowała wulgarną imprezę wymierzoną w uczucia religijne katolików, podczas której w uroczystej procesji wniesiono do teatru rzeźbę żeńskiego organu płciowego ustylizowanego na podobieństwo figury Matki Bożej.Po tym, jak przekazaliśmy naszą analizę w tej sprawie Wojewodzie Mazowieckiemu, wydał on rozstrzygnięcie nadzorcze stwierdzające nieważność zarządzenia Prezydenta Warszawy powołującego Monikę Strzępkę na dyrektora Teatru Dramatycznego. Niestety, wskutek skargi warszawskiego ratusza, Wojewódzki Sąd Administracyjny uchylił rozstrzygnięcie nadzorcze wojewody.Jako uczestnik postępowania, złożyliśmy skargę kasacyjną do Naczelnego Sądu Administracyjnego, w której podnosimy między innymi, że program aktywistki był sprzeczny z wymaganiami konkursowymi. Wybór oferty tak odbiegającej od oczekiwań, to zmiana warunków konkursu, a w konsekwencji brak transparentności i równości szans, co stanowi też naruszenie przepisów regulujących przebieg takich konkursów.Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w poniższy przyciskWzmacniamy wolność religijną PolakówAby wulgarni prowokatorzy nie mogli już bezkarnie atakować chrześcijańskich świętości, musimy zmienić wadliwe prawo, które pozwala przestępcom uniknąć sprawiedliwości. W parlamencie znajduje się przygotowany przez Komitet Inicjatywy Ustawodawczej „W obronie chrześcijan” projekt ustawy nowelizującej Kodeks karny w obszarze przestępstw wymierzonych w uczucia religijne wierzących.Kilka tygodni temu ustawa miał być procedowana w Sejmie, ale – z niewiadomych przyczyn – została na kilka godzin przed głosowaniem zdjęta z porządku obrad. Chrześcijanie muszą się zaktywizować i wywrzeć na rządzących presję w celu przyjęcia dobrych zmian prawnych.Uchwalenie ustawy w obecnym kształcie jest tym ważniejsze, że po przyjęciu przez sejmową podkomisję postulowanych przez ekspertów Ordo Iuris poprawek, dokument przewiduje, że do skazania osób, które zakłócają obrzędy religijne, będzie wystarczył sam fakt zdarzenia – bez konieczności zastanawiania się nad tym, czy ich zachowanie było złośliwe czy nie.Wprowadzone do projektu zmiany zapewnią także pełną wolność wypowiedzi motywowanych religijnie, umożliwiając kościołom i ich wyznawcom głoszenie poglądów opartych na nauczaniu danego kościoła. O tym jak ważne jest przyjęcie tej nowelizacji świadczy także wspomniany raport ONZ, który uznaje, że chrześcijańskie przekonania „naruszają prawa osób LGBT”.Chcąc wzmocnić wolność religijną Polaków, przygotowaliśmy zbiór propozycji konkretnych zmian prawnych, które przedstawiliśmy podczas konferencji zorganizowanej razem z Katolicką Agencją Informacyjną w siedzibie polskiego Episkopatu. Proponujemy, aby gwarantowana w Konstytucji RP wolność sumienia uzyskała szersze umocowanie w Kodeksie pracy oraz ustawach branżowych. Pamiętając o pacjentach i pracownikach szpitali, chcemy wprowadzić rozwiązania zabezpieczające ich prawo do korzystania z opieki duszpasterskiej. Mając na uwadze szeroki zakres covidowych restrykcji w zakresie wolności religijnej, postulujemy, aby związki wyznaniowe o uregulowanym statusie prawnym mogły same decydować o ograniczeniach w zakresie sprawowania kultu. Zwracamy także uwagę na to, że w większości krajów Europy obowiązują dużo surowsze niż w Polsce warunki rejestracji związków wyznaniowych oraz przyznawania im szczególnych uprawnień, co utrudnia nowo tworzonym sektom uzyskiwanie przywilejów zastrzeżonych dla zweryfikowanych kościołów. Przedstawiamy także rozwiązania dotyczące likwidacji Funduszu Kościelnego w zamian za wyrównanie strat wyrządzonych przez władzę komunistyczną wspólnotom religijnym. Postulujemy, by uczniowie pragnący zdawać religię jako przedmiot dodatkowy na maturze, mieli taką możliwość.Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w poniższy przyciskWspólnie obronimy prawa ludzi wierzącychNasze interwencje w ONZ, udział w pracach legislacyjnych Sejmu, obrona chrześcijan i kościołów są możliwe wyłącznie dzięki wsparciu konkretnych osób – naszych Przyjaciół i Darczyńców. Dlatego dzisiaj zwracam się do Pana, szczerze opisując także koszty, jakie ponosimy na realizację tej misji.Ciągły monitoring ONZ i innych globalnych organizacji, które mogą uderzyć w Kościół i prawa osób wierzących, a także opracowywanie specjalnych analiz i zgłaszanie uwag przygotowywanych przez naszych ekspertów to koszt miesięczny co najmniej 25 000 zł.Każde postępowanie przed sądem to podróże, spotkania, analizowanie akt sprawy, sporządzenie stosownych pism procesowych, sięganie po opinie ekspertów. W efekcie, wydatki związane z postępowaniami dotyczącymi fizycznych ataków na chrześcijan lub miejsca i obiekty kultu religijnego wynoszą od 8 000 do nawet 15 000 zł za każdą podjętą sprawę. Jednak ciągły nacisk naszych prawników powoli zmienia orzecznictwo i budzi aktywność organów ścigania.Pociągnięcie do odpowiedzialności sprawcy ataków na publiczny różaniec w Elblągu wymaga zarezerwowania 10 000 zł. Podobne koszty wiążą się z każdym z postępowań, prowadzonych w obronie zaatakowanych duchownych oraz postępowaniem, w którym występujemy w imieniu siostry zamordowanego kapłana z Siedlec.Doprowadzenie do końca sprawy Moniki Strzępki, która chce zmienić zasłużony stołeczny teatr w ośrodek propagujący ideologiczne postulaty lobby LGBT, wymaga przeznaczenia na ten cel jeszcze 8 000 zł. Wynik tej sprawy może przesądzić o losie wielu publicznych placówek kultury, które chcą opanować radykałowie.Przygotowanie każdej publikacji szczegółowo analizującej propozycje zmian prawnych w obszarze wolności religijnej to koszt rzędu 12 000 zł. Tylko za ich pomocą możemy skutecznie przekonać polityków do uchwalenia prawa poszerzającego zakres wolności religijnej.Dlatego bardzo Pana proszę o wsparcie Instytutu kwotą 60 zł, 90 zł, 150 zł lub dowolną inną, dzięki czemu będziemy mogli skutecznie występować w obronie atakowanych wiernych i duchownych, walcząc o ukaranie sprawców napaści oraz ataków na kościoły i uczucia religijne Polaków.Z wyrazami szacunkuAdw. Jerzy Kwaśniewski - Prezes Instytutu na Rzecz Kultury Prawnej Ordo IurisP.S. Jeśli chrześcijanie nie będą bronić swoich praw to wkrótce zostaną zepchnięci nawet nie do swoich świątyń, które są już dziś obiektami ataków, lecz – jak pierwsi wyznawcy Chrystusa – będą musieli kryć się ze swoją wiarą w katakumbach. Nie możemy do tego dopuścić. Wierzę, że z Pana pomocą zatrzymamy falę antychrześcijańskiej agresji, wzmacniając prawa ludzi wierzących oraz pociągając sprawców przestępstw do odpowiedzialności karnej.Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris jest fundacją i prowadzi działalność tylko dzięki hojności swoich Darczyńców.
 Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iurisul. Zielna 39, 00-108 Warszawa+48 793 569 815www.ordoiuris.pl

Bp Athanasius Schneider: Synod o Synodalności podważa Bożą konstytucję Kościoła

Bp Athanasius Schneider: Synod o Synodalności podważa Bożą konstytucję Kościoła

#bp Athanasius Schneider #franciszek #herezje #Instrumentum Laboris #Kościół katolicki #Papież Franciszek #synod #synod o synodalności #synodalność

Synod o Synodalności podważa Bożą konstytucję Kościoła, objawione przez Boga prawo moralne, życie i misję Kościoła i apostolskie prawo celibatu w Kościele łacińskim. O niebezpieczeństwach zawartych w najnowszym dokumencie synodalnym z Watykanu pisze JE bp Athanasius Schneider. Portal PCh24.pl publikuje cały artykuł Biskupa.

***

Wiele pytań narosło wokół obecnego „procesu synodalnego” i stąd gwoli służby trzodzie Chrystusa chciałbym wskazać na kilka istotnych punktów Instrumentum laboris dla październikowej sesji Synodu o Synodalności. Ten „Dokument roboczy” czy też Instrumentum zdaje się podważać Boską konstytucję i apostolski charakter życia i misji Kościoła katolickiego, zastępując go wymyślonym „kościołem synodalnym”, inspirowanym głównie przez kategorie protestanckie, społeczne i antropocentryczne. Poniżej zwracam uwagę na kilka zasadniczych obszarów troski.

Podważona zostaje Boża konstytucja Kościoła

Autorytet biskupi zostaje podważony przez Instrumentum laboris na dwa zasadnicze sposoby. Po pierwsze, poprzez wezwanie do „większego zaangażowania wszystkich wiernych, a tym samym do «mniej wyłączającego» sprawowania funkcji biskupiej”1 (B 2.5, c) oraz poprzez wspieranie „rozeznawania we wspólnocie” (B 3.2, 7). Po drugie, poprzez czynienie autorytetu biskupa zależnym oraz odpowiedzialnym przed nie-hierarchicznymi ciałami doradczymi, co naśladuje instytucje świeckie (zob. B 3.3, 8).

Autorytet papieski zostaje podważony na dwa zasadnicze sposoby. Po pierwsze, poprzez sugestię, że „zbieżność kilku grup Kościołów lokalnych (synodów partykularnych, konferencji episkopatów itp.) w tej samej sprawie” powinna zobowiązywać „biskupa Rzymu do podjęcia jej w imieniu Kościoła powszechnego?” (B 3.4, c). Po drugie, poprzez sugerowanie, że „instytucje lokalne” w różnych regionach mogą „przyjmować inne podejście” niż biskup Rzymu, które on powinien akceptować (B 3.4)2.

Jednak następujące stwierdzenie Magisterium pozostaje w mocy: „Następca Piotra jest skałą, która przeciwstawiając się samowoli i konformizmowi gwarantuje bezwzględną wierność słowu Bożemu”3.

Hierarchiczna struktura Kościoła jest podważana przez dwuznaczne użycie słowa „posługa”, które jest niewłaściwie przypisywane zarówno wyświęconym jak i nie-wyświęconym, tak jak wówczas, gdy próbuje się „rozwijać w Kościele rozumienie służebności, która nie jest ograniczona do posługi święceń” (B 2.4, 6)4.

A jednak następujące stwierdzania Magisterium pozostają w mocy: „Trzeba stwierdzić, że język staje się niejasny, pogmatwany i stąd nie jest pomocy dla wyrażania doktryny wiary, jeżeli tylko, w jakikolwiek sposób, zamazana zostaje różnica «istnienia, a nie tylko stopnia» pomiędzy kapłaństwem chrzcielnym a kapłaństwem urzędowym”5. „Tylko w mocy sakramentu święceń [posługa] zyskuje pełnię i ukierunkowanie znaczenia, które tradycja zawsze jej przypisywała”6.

Hierarchiczna struktura Kościoła jest także podważana przez ustanawianie „moderatorów”, którzy będą „towarzyszyć wspólnotom… na wszystkich poziomach życia kościelnego” (pkt 42); a także czyniąc następujący priorytet: wezwanie do „do zajęcia się zagadnieniem udziału kobiet w zarządzaniu, podejmowaniu decyzji, misji i posługach na wszystkich poziomach Kościoła” (B 2.3, 3).

A jednak następujące stwierdzania Magisterium pozostają w mocy: „będzie również konieczne zapewnić, żeby na każdym poziomie – języka, nauczania, praktyki duszpasterskiej, decyzji administracyjnych – święta posługa była reprezentowana w swojej ontologicznej specyfice, która nie pozwala na podział czy niewłaściwe zastosowanie”7.

Jedność sakramentu święceń jest podważana przez „wzywanie” Kościoła do „rozważenia” wyświęcania kobiet do diakonatu: wezwanie „do ponownego rozważenia kwestii dostępu kobiet do diakonatu” (B 2.3, 4).

A jednak następujące stwierdzenie Magisterium pozostaje w mocy: „Kościół nie ma żadnej władzy udzielania święceń kapłańskich kobietom oraz że orzeczenie to powinno być przez wszystkich wiernych Kościoła uznane za ostateczne”8 oraz ponieważ sakrament święceń jest jeden, kobiety nie mogą w ogóle być sakramentalnie wyświęcane.

Objawione przez Boga prawo moralne jest podważane na trzy zasadnicze sposoby

Po pierwsze, chodzi o poważne luki w związku z nieobecnością jakiejkolwiek dyskusji o grzechu, Dziecięciu Przykazaniach oraz cnocie czystości.

Po drugie, pośrednio wspierany jest ruch LGBTQ, co wiąże się z promowaniem aktywności homoseksualnej oraz obecnej ogólnoświatowej totalitarnej „ideologii gender”. Instrumentum laboris ubolewa nad tymi, „którzy nie czują się przyjmowani w Kościele, jak… katolicy LGBTQ+” (B 1.2, a); oraz wzywa Kościół do przyjmowania tych osób, które „czują się wykluczone z Kościoła z powodu swojej uczuciowości i seksualności (np. … osoby LGBTQ+ itp.) (B 1.2, 6).

A jednak następujące stwierdzenia Magisterium pozostają w mocy: „Dla poparcia legalizacji związków homoseksualnych nie można przywoływać zasady szacunku i niedyskryminacji […]. Nieprzyznanie statusu społecznego i prawnego małżeństwa formom życia, które nie są i nie mogą być małżeńskimi, nie przeciwstawia się sprawiedliwości, ale przeciwnie, jest przez nią wymagane”9.

Po trzecie, promowana jest pośrednio niemoralność dotycząca małżeństwa, a to wówczas, gdy dokument ubolewa nad tymi, „którzy nie czują się przyjmowani w Kościele, jak rozwiedzeni i w powtórnych związkach, osoby w małżeństwach poligamicznych…” (B 1.2, a); a także gdy wzywa Kościół do przyjmowania tych osób, które „czują się wykluczone z Kościoła z powodu swojej uczuciowości i seksualności (np. rozwiedzeni w ponownych związkach, osoby w małżeństwach poligamicznych)” (B 1.2, 6).

A jednak następujące stwierdzenia Magisterium pozostają w mocy: „Gdy idzie o sferę seksualną, znamy jasne stanowisko, jakie [Jezus Chrystus] zajął w obronie nierozerwalności małżeństwa (zob. Mt 19, 3-9) oraz potępienie ogłoszone przeciwko zwykłemu cudzołóstwu serca (zob. Mt 5, 27-28)… [Czy] jest realistyczne wyobrażać sobie «permisywnego» Chrystusa w kwestii życia małżeńskiego, w obszarze aborcji, w sprawie relacji przedmałżeńskich, pozamałżeńskich, homoseksualnych? Z pewnością pierwotna wspólnota chrześcijańska, pouczona przez tych, którzy osobiście znali Chrystusa, nie była permisywna… liczne passusy w listach Pawłowych, które dotykają tych spraw (zob. Rz 1, 26ff.; 1 Kor 6, 9; Ga 5, 19)… z pewnością nie są pozbawione jasności oraz rygoru. A są to słowa inspirowane z góry. Pozostają normatywne dla Kościoła wszystkich czasów”10.

„Z tego powodu nie jest dozwolone udzielanie błogosławieństwa związkom, także stałym związkom partnerskim, które zakładają praktykowanie seksualności poza małżeństwem (czyli poza nierozerwalnym związkiem mężczyzny i kobiety, który sam w sobie jest otwarty na przekazywanie życia) […] błogosławieństwo związków homoseksualnych nie może być uznane za dozwolone, ponieważ w pewnym sensie stanowiłoby ono naśladowanie lub analogiczne odniesienie do błogosławieństwa zaślubin, wzywanego nad mężczyzną i kobietą, którzy jednoczą się w sakramencie małżeństwa, ponieważ „nie istnieje żadna podstawa do porównywania czy zakładania analogii, nawet dalekiej, między związkami homoseksualnymi a planem Bożym dotyczącym małżeństwa i rodziny”11.

Podważone są życie i misja Kościoła

Apostolski i nadprzyrodzony charakter życia i misji Kościoła jest podważany na trzy zasadnicze sposoby.

Po pierwsze, są poważne luki w postaci nieobecności dyskusji o adoracji Eucharystycznej, o Krzyżu Chrystusa, o wiecznym przeznaczeniu człowieka.

Po drugie, obecna jest zeświecczona biurokratyzacja Kościoła, promocja swoistej neopelagiańskiej herezji działania poprzez rozrost struktur i sesji spotkań, z takimi kluczowymi terminami jak „budowanie konsensusu” „podejmowanie decyzji”, używanymi tak, jakby Kościół był firmą opartą o ludzi.

Po trzecie, obecna jest subiektywistyczna „pentekostalizacja” życia Kościoła, a to wówczas, gdy przypisuje się niejasną jakość duchową taką jak „rozmowa w Duchu” (zob. pkt. 32-42), „wezwanie przez Ducha Świętego” czy „protagonizm Ducha” takim [działaniom] jak dialog między ludźmi, nieoficjalne modlitwy oraz wzajemna wymiana poglądów.

A jednak następujące stwierdzenia Magisterium pozostają w mocy: „Kościół «jest poprzez swoją własną naturę rzeczywistością odmienną od zwykłych stowarzyszeń ludzkich» i stąd «jest konieczne zapewnić, by mentalność i praktyka obecne w pewnych prądach kulturowych i socjopolitycznych naszych czasów nie były automatycznie przenoszone do samego Kościoła»”12.

Popełniane są też inne poważne szkody

Po pierwsze, podważane jest apostolskie prawo celibatu kapłańskiego w Kościele łacińskim, a to poprzez wezwanie do rozpoczęcia „refleksji nad możliwością rewizji, przynajmniej w niektórych obszarach, zasad dotyczących dostępu żonatych mężczyzn do prezbiteratu” (B 2.4, 9).

Po drugie, promuje się materialistyczną ideologię ekologii, nadając priorytet „trosce o wspólny dom” (pkt. 4) oraz poprzez twierdzenia, zgodnie z którymi „troska o wspólny dom wymaga wspólnego działania: rozwiązanie wielu problemów, takich jak zmiany klimatyczne, wymaga zaangażowania całej rodziny ludzkiej” (B 1.1, b).

A jednak następujące stwierdzenia Magisterium pozostają w mocy: „Jeśli nie szanuje się prawa do życia i do naturalnej śmierci, jeśli sztucznym czyni się poczęcie, ciążę i narodziny człowieka, jeśli poświęca się ludzkie embriony w celach badawczych, to w powszechnej świadomości w końcu gubi się pojęcie ekologii człowieka, a wraz z nim pojęcie ekologii środowiska. […] Obowiązki, jakie mamy względem środowiska, łączą się z obowiązkami, jakie mamy względem osoby jako takiej, i w jej relacjach z innymi”13.

Konkluzja

Instrumentum laboris na sesję Synodu o Synodalności w październiku 2023 roku istotowo promuje, jakkolwiek w bardziej wysublimowany sposób, te same heterodoksyjne idee, które proponuje niemiecka Droga Synodalna.

Zastępuje Jeden, Święty, Katolicki i Apostolski Kościół fantazją „kościoła synodalnego”, który jest światowy, biurokratyczny, antropocentryczny, neopelagiański oraz mętny w obszarze hierarchii i doktryny – wszystkie te cechy są przy tym maskowane pokrętnymi wyrażeniami, takimi jak „rozmowa w duchu”.

My jednak nie wierzymy w „kościół synodalny” – i nikt nie oddałby za niego życia. Wierzymy w Jeden, Święty, Katolicki i Apostolski Kościół, założony przez naszego Pana Jezusa Chrystusa. Jesteśmy wierni Jego niezmiennej Bożej prawdzie, za którą niezliczeni katoliccy męczennicy przelali krew.

29 czerwca 2023 roku, uroczystość Świętych Apostołów Piotra i Pawła

+ Athanasius Schneider, biskup pomocniczy archidiecezji Matki Bożej w Astanie

tłum. Pach

Przypisy:

1 Wszystkie cytaty z Instrumentum laboris za: https://episkopat.pl/wp-content/uploads/2023/06/POL_INSTRUMENTUM-LABORIS.pdf. 

2 W rozdziale B 3.4, do którego odwołuje się Biskup, pisze się o tym w podpunkcie „d”. Instrumentum laboris mówi jednak dosłownie nie o „innych podejściach” niż podejście biskupa Rzymu, ale o „różnych podejściach” pomiędzy instytucjami lokalnymi. Podpunkt „d” nie mówi też, że biskup Rzymu „powinien akceptować” te różne podejścia, ale stawia otwarte pytanie „jak biskup Rzymu ma wykonywać powierzoną sobie posługę jedności” w takich wypadkach. Dosłowny cytat: „W jaki sposób ma być sprawowana posługa jedności powierzona Biskupowi Rzymu, gdy organy lokalne przyjmują różne orientacje? Jakie jest miejsce na różnorodność orientacji między różnymi regionami?”. Tak samo jest w angielskiej wersji Instrumentum laboris. Wydaje się jednak, że pomimo drobnej nieścisłości intuicja Autora analizy jest słuszna. 

3 Cały cytat: „Tak jak wszyscy wierni Biskup Rzymu musi być uległy słowu Bożemu i wierze katolickiej, jest gwarantem posłuszeństwa Kościoła i — w tym znaczeniu — jest servus servorum. Nie podejmuje decyzji samowolnie, ale wyraża wolę Boga, który przemawia do człowieka w Piśmie Świętym, przeżywanym i interpretowanym przez Tradycję; innymi słowy, episkopé Prymatu ma granice, które wynikają z Bożego prawa i z nienaruszalnej boskiej konstytucji Kościoła, zawartej w Objawieniu(33). Następca Piotra jest skałą, która przeciwstawiając się samowoli i konformizmowi gwarantuje bezwzględną wierność słowu Bożemu: wynika z tego również charakter męczeński jego Prymatu, który obejmuje także osobiste świadectwo posłuszeństwa krzyżowi”. (Kongregacja Nauki Wiary, Prymat następcy Piotra w tajemnicy Kościoła, 31 października, 1998, pkt. 7). Tłum za: Vatican.va. 

4 Biskup odsyła również do punktów: B 2.2, a; B 2.2, c; B 2.2, d. We wszystkich zawarto chaotyczne użycie słowa „posługa” czy też „służebność”. 

5 Jan Paweł II, Discorso ai partecipanti all riunione promossa dalla Congregazione per il Clero, 22 kwietnia 1994. Tłum. własne. Tekst włoski: „Bisogna riconoscere che il linguaggio si fa incerto, confuso, e quindi non utile per esprimere la dottrina della fede, tutte le volte che, in qualsiasi maniera, si offusca la differenza “di essenza e non solo di grado” che intercorre tra il sacerdozio battesimale e il sacerdozio ordinato”. 

6 Tamże. Tekst włoski: „…solo in forza della Sacra Ordinazione esso ottiene quella pienezza e univocità di significato che la tradizione gli ha sempre attribuito”. 

7 Tamże. Tekst włoski: „Ma bisognerà anche garantire che ad ogni livello – nel linguaggio, nell’insegnamento, nella prassi pastorale, nelle scelte di governo – il sacro ministero sia presentato nella sua specificità ontologica, che non permette frammentazioni, né indebite appropriazioni”.

8 Jan Paweł II, Ordinatio sacerdotalis 4, tłum. za: https://opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/jan_pawel_ii/listy/ordinatio_sacerdotalis.html. 

9 Kongregacja Nauki Wiary, Uwagi dotyczące projektów legalizacji związków między osobami homoseksualnymi, czerwiec 2003. Tłum. za: Vatican.va. Pełny cytat: „Dla poparcia legalizacji związków homoseksualnych nie można przywoływać zasady szacunku i niedyskryminacji wobec każdej osoby. Bowiem czynienie różnic między osobami albo odmowa uznania prawnego czy przyznania pewnego świadczenia społecznego nie są dopuszczalne tylko wtedy, gdy pozostają w sprzeczności ze sprawiedliwością. Nieprzyznanie statusu społecznego i prawnego małżeństwa formom życia, które nie są i nie mogą być małżeńskimi, nie przeciwstawia się sprawiedliwości, ale przeciwnie, jest przez nią wymagane”. 

10 Jan Paweł II, Incontro con i giovani ad Amersfoort, Visita pastorale nei Paesi Bassi, 14 maja 1985. Tłum. własne. Włoski oryginał, nieco obszerniejszy niż passus cytowany przez biskupa: „In particolare, per quanto concerne la sfera sessuale, è nota la ferma posizione da lui presa in difesa dell’indissolubilità del matrimonio (cf. Mt 19, 3-9) e la condanna pronunciata anche nei confronti del semplice adulterio del cuore (cf. Mt 5, 27-28). E come non restare impressionati di fronte al precetto di “cavarsi l’occhio” o di “tagliarsi la mano” nel caso che tali membra siano occasione di “scandalo” (cf. Mt 5, 29-30)? Avendo questi precisi riferimenti evangelici, è realistico immaginare un Cristo “permissivo” nel campo della vita matrimoniale, in fatto di aborto, di rapporti sessuali prematrimoniali, extra-matrimoniali o omosessuali? Certo, permissiva non è stata la comunità cristiana primitiva, ammaestrata da coloro che avevano conosciuto personalmente il Cristo. Basti qui rimandare ai numerosi passi delle lettere paoline che toccano questa materia (cf. Rm 1, 26 ss; 1 Cor 6, 9; Gal 5, 19). Le parole dell’apostolo non mancano certo di chiarezza e di rigore. E sono parole ispirate dall’alto. Esse restano normative per la Chiesa di ogni tempo”.

11 Responsum ad dubium Kongregacji Nauki Wiary odnośnie udzielania błogosławieństwa związkom osób tej samej płci, luty 2021. Tłum. za: Vatican.va. Cytat wewnątrz cytatu za: Amoris laetitia, 251. 

12 Jan Paweł II, Discorso ai partecipanti… Tłum. własne. Włoski oryginał: „la Chiesa “è, per sua natura, una realtà diversa dalle semplici società umane” e che, pertanto, “è necessario affermare che non sono trasferibili automaticamente alla Chiesa stessa la mentalità e la prassi esistenti in alcune correnti culturali, socio-politiche del nostro tempo” (cf. Congr. Pro Clericis, Direttorio per il ministero e la vita dei Presbiteri, 17)”. 

13 Benedykt XVI, Caritas in veritate, 51. Tłum. za: Vatican.va. 

Abp-Vigano-msza-lacinska-i-novus-ordo-to-walka-miedzy-Chrystusem-a-szatanem

Carlo Maria Viganò, arcybiskup 

21 stycznia 2023 abp-Vigano-msza-lacinska-i-novus-ordo-to-walka-miedzy-Chrystusem-a-szatanem

 Tym wkładem chciałbym wskazać możliwe wyjście z obecnego kryzysu.

Nie byłbym „zaskoczony”, gdyby ci „nadużywający władzy apostolskiej” wkrótce „całkowicie zakazali” Mszy łacińskiej.

( LifeSiteNews ) — Poniżej znajduje się esej arcybiskupa Carlo Marii Viganò o debacie na temat  Traditionis Custodes. 

„JEDYNA nić, przez którą  RADA ZAWIESZA SIĘ” 

Odpowiedź dla Reida, Cavadiniego, Healy’ego i Weinandy’ego.

Et brachia ex eo stabunt,  

et polluent sanctuarium fortitudinis,  

et auferent juge sacrificium:  

et dabunt abominationem in desolationem. 

I broń stanie po jego stronie, 

i zbezczeszczą świątynię mocy, 

i usuną ustawiczną ofiarę: 

i postawią tam obrzydliwość na spustoszenie. 

Dan 11:31

Z zainteresowaniem śledziłem toczącą się debatę na temat Traditionis Custodes i komentarz ks. Reida ( tutaj), w którym obala on Cavadiniego, Healy’ego i Weinandy’ego , nie znajdując jednak rozwiązania zidentyfikowanych problemów. Tym wkładem chciałbym wskazać możliwe wyjście z obecnego kryzysu.

Sobór Watykański II, nie będąc Soborem dogmatycznym, nie miał zamiaru definiować żadnej prawdy doktrynalnej, ograniczając się do potwierdzenia pośrednio – i często w formie dwuznacznej – doktryn wcześniej zdefiniowanych jasno i jednoznacznie przez nieomylny autorytet Magisterium.  Niepotrzebnie i na siłę uważano go za „sobór”, „superdogmat” nowego „soborowego kościoła”, aż do zdefiniowania Kościoła w odniesieniu do tego wydarzenia. W tekstach soborowych nie ma wyraźnej wzmianki o tym, co później zrobiono w sferze liturgicznej, przedstawiając to jako wypełnienie Konstytucji Sacrosanctum Concilium. Z drugiej strony istnieje wiele krytycznych kwestii związanych z tak zwaną „reformą”, która stanowi zdradę woli Ojców Soborowych i przedsoborowego dziedzictwa liturgicznego. 

Powinniśmy raczej zadać sobie pytanie, jaką wartość nadać aktowi, który nie jest tym, czym chce się wydawać: to znaczy, czy możemy moralnie uznać za „Sobór” akt, który poza jego oficjalnymi przesłankami – to znaczy w planach przygotowawczych sformułowanych obszernie i szczegółowo przez Święte Oficjum – okazał się wywrotowy w swoich niewymownych intencjach i złośliwy w środkach stosowanych przez tych, którzy, jak się okazało, zamierzali go użyć w celu całkowicie przeciwnym do tego, co ustanowił Kościół rady ekumeniczne ds. Ta przesłanka jest niezbędna, aby móc obiektywnie ocenić także inne wydarzenia i akty zarządzania Kościołem, które z niej wywodzą się lub do niej się odnoszą.  

Pozwól mi wyjaśnić. Wiemy, że prawo jest promulgowane na podstawie mens , to znaczy bardzo precyzyjnego celu, którego nie można oddzielić od całego systemu prawnego, w którym się rodzi. Takie przynajmniej są podstawy tego Prawa, które mądrość Kościoła przejęła od Cesarstwa Rzymskiego. Ustawodawca ogłasza ustawę w jakimś celu i formułuje ją w taki sposób, aby miała zastosowanie tylko do tego konkretnego zamiaru; będzie więc unikał wszelkich elementów, które mogłyby uczynić ustawę niejednoznaczną w odniesieniu do jej adresata, jej celu lub skutku. Celem zwołania Soboru Powszechnego jest uroczyste zwołanie Biskupów Kościoła, pod władzą Biskupa Rzymu, w celu określenia poszczególnych aspektów doktryny, moralności, liturgii lub dyscypliny kościelnej. Ale to, co określa każdy Sobór, musi w każdym przypadku mieścić się w zakresie Tradycji i nie może w żaden sposób sprzeciwiać się niezmiennemu Magisterium, ponieważ gdyby tak było, byłoby to sprzeczne z celem, który legitymizuje władzę w Kościele. To samo dotyczy papieża, który ma pełną, bezpośrednią i bezpośrednią władzę jedynie nad całym Kościołem w ramach swojego mandatu: umacniać swoich braci i siostry w wierze, paść baranki i owce stada, które Pan mu powierzył. 

W historii Kościoła, aż do Soboru Watykańskiego II, nigdy nie zdarzyło się, aby sobór mógł de facto odwołać poprzednie sobory, ani aby sobór „duszpasterski” – ἅπαξ Soboru Watykańskiego II – nie mógł mieć większego autorytetu niż dwadzieścia soborów dogmatycznych . Stało się to jednak w milczeniu większości episkopatu i za aprobatą pięciu rzymskich papieży, od Jana XXIII do Benedykta XVI. W ciągu tych pięćdziesięciu lat permanentnej rewolucji żaden papież nigdy nie zakwestionował „magisterium” Soboru Watykańskiego II, ani nie odważył się potępić jego heretyckich tez ani wyjaśnić dwuznacznych jego tez. Wręcz przeciwnie, wszyscy papieże od czasów Pawła VI uczynili Sobór Watykański II i jego realizację programowym punktem kulminacyjnym swoich pontyfikatów, podporządkowując i wiążąc swój apostolski autorytet soborowemudyktaty . Wyróżnili się wyraźnym dystansem od swoich poprzedników i wyraźnym samoodniesieniem od Roncallego do Bergoglio: ich „magisterium” zaczyna się od Soboru Watykańskiego II i tam się kończy, a następcy ogłaszają swoich bezpośrednich poprzedników świętymi tylko dlatego, że zwołali Sobór Watykański , zawarła lub zastosowała Radę. Język teologiczny dostosował się również do dwuznaczności tekstów soborowych, posuwając się tak daleko, że przyjął jako zdefiniowane doktryny rzeczy, które przed Soborem uważano za heretyckie: możemy pomyśleć o sekularyzmie państwa, który jest dziś uważany za oczywisty i godny pochwały; ireniczny ekumenizm z Asyżu i Astany; czy też parlamentaryzm komisji, Synodu Biskupów i „ścieżki synodalnej” Kościoła niemieckiego.  

Wszystko to wynika z postulatu, który prawie wszyscy przyjmują za pewnik: aby II Sobór Watykański mógł domagać się autorytetu soboru powszechnego, przed którym wierni powinni zawiesić wszelkie osądy i pokornie pochylić głowy przed wolą Chrystusa, nieomylnie wyrażoną przez Świętych Pasterzy, nawet jeśli w formie „duszpasterskiej” , a nie dogmatycznej. Ale tak nie jest, ponieważ święci pasterze mogą zostać oszukani przez kolosalny spisek, którego celem jest wywrotowe wykorzystanie soboru. 

To, co wydarzyło się na poziomie światowym podczas II Soboru Watykańskiego, miało miejsce lokalnie podczas Synodu w Pistoi w 1786 r., gdzie władza biskupa Scipione de’ Ricci – którą mógł zgodnie z prawem wykonywać poprzez zwołanie synodu diecezjalnego – została uznana za nieważną przez Piusa VI za to, że użył go in oszustwo legis , to znaczy wbrew ratio , które przewodniczy i kieruje każdym prawem Kościoła: ponieważ władza w Kościele należy do Naszego Pana, który jest jego Głową, który udziela go w zastępczej formie Piotrowi i tylko jego prawowici następcyw ramach Świętej Tradycji. Dlatego nie jest bezczelną hipotezą przypuszczać, że zgromadzenie heretyków mogło zorganizować prawdziwy zamach stanu w organie kościelnym, aby narzucić rewolucję, którą podobnymi metodami zorganizowała masoneria w 1789 r. Francji, i które modernista kardynał Suenens chwalił jako zrealizowane na soborze. Nie stoi to również w sprzeczności z pewnością boskiej pomocy Chrystusa dla Jego Kościoła: non praevalebunt nie obiecuje nam braku konfliktów, prześladowań, odstępstw; zapewnia nas o tym w zaciekłej bitwie bram piekielnychprzeciwko Oblubienicy Baranka, nie uda im się zniszczyć Kościoła Chrystusowego. Kościół nie zostanie pokonany tak długo, jak pozostanie taki, jak nakazał mu jego Wieczny Papież. Co więcej, szczególna asystencja Ducha Świętego w kwestii nieomylności papieża nie wchodzi w rachubę, gdy papież nie ma zamiaru jej użyć, jak w przypadku zatwierdzenia aktów soboru duszpasterskiego. Z teoretycznego punktu widzenia możliwe jest zatem wywrotowe i złośliwe wykorzystanie soboru; także dlatego, że pseudochristi i pseudoprophetæ , o których mówi Pismo Święte (Mk 13:22), mogli zwieść nawet samych wybranych, w tym większość Ojców Soboru, a wraz z nimi rzesze duchownych i wiernych.   

Jeśli zatem Sobór Watykański II był, jak widać, narzędziem, którego autorytet i autorytatywność zostały oszukańczo wykorzystane do narzucenia heterodoksyjnych doktryn i sprotestantyzowanych obrzędów, możemy mieć nadzieję, że wcześniej czy później powrót na tron ​​świętego i ortodoksyjnego papieża uleczy to sytuacji, uznając ją za bezprawną, nieważną i nieważną, jak Conciliabolo z Pistoi. A jeśli zreformowana liturgia wyraża te doktrynalne błędy i to eklezjologiczne podejście, które Sobór Watykański II zawierał in nuce , błędy, których autorzy zamierzali ujawnić w swoim niszczycielskim zakresie dopiero po ich ogłoszeniu, nie ma żadnego „duszpasterskiego” powodu – jak chciałby utrzymywać Dom Alcuin Reid – może kiedykolwiek usprawiedliwić utrzymywanie tego fałszywego, dwuznacznego favens hæresimobrzędu, tak całkowicie katastrofalnego w skutkach dla świętego ludu Bożego. Novus Ordodlatego nie zasługuje na żadną poprawkę, żadną „reformę reformy”, a jedynie zniesienie i zniesienie, w wyniku jej nieodwracalnej heterogeniczności w odniesieniu do liturgii katolickiej, do rytu rzymskiego, którego zuchwale twierdziłby, że jest jedynym wyrazem i niezmiennej doktryny Kościoła. „Kłamstwo musi zostać obalone, jak nalega św. Paweł, ale ci, którzy są uwikłani w jego pułapki, muszą zostać zbawieni, a nie zgubieni”, pisze Dom Alcuin, ale nie ze szkodą dla objawionej Prawdy i czci należnej Trójcy Przenajświętszej w najwyższym akcie kultu; ponieważ przywiązując nadmierną wagę do duszpasterstwa, w końcu stawiamy człowieka w centrum świętego działania, podczas gdy on powinien raczej umieścić tam Boga i paść przed Nim na twarz w adorującej ciszy. 

I nawet jeśli może to wzbudzić zdumienie zwolenników hermeneutyki ciągłości wymyślonej przez Benedykta XVI, to uważam, że Bergoglio ma choć raz zupełną rację, uznając Mszę Trydencką za nie do zniesienia zagrożenie dla Soboru Watykańskiego II, ponieważ ta Msza jest tak katolicka, że wyrzekają się wszelkich prób pokojowego współistnienia dwóch form tego samego rytu rzymskiego. Rzeczywiście, absurdem jest wyobrażanie sobie zwykłej formy montinowskiej i nadzwyczajnej formy trydenckiej dla obrządku, który jako taki musi reprezentować jedyny głos Kościoła rzymskiego – una voce dicentes– z bardzo ograniczonym wyjątkiem czcigodnych obrzędów starożytności, takich jak ryt ambrozjański, ryt lyoński, ryt mozarabski oraz minimalne odmiany rytu dominikańskiego i podobnych obrzędów. Powtarzam: autor Traditionis Custodes doskonale wie, że Novus Ordojest kultowym wyrazem innej religii – „Kościoła soborowego” – w odniesieniu do religii Kościoła katolickiego, którego Msza św. Piusa V jest doskonałym modlitewnym tłumaczeniem. W Bergoglio nie ma chęci rozstrzygnięcia sporu między linią Tradycji a linią Soboru Watykańskiego II. Wręcz przeciwnie, idea sprowokowania zerwania jest funkcjonalna w celu wykluczenia tradycyjnych katolików, czy to duchownych, czy świeckich, z „soborowego kościoła”, który zastąpił Kościół katolicki i który z trudem (i niechętnie) zachowuje swoją nazwę. Schizma, której pragnęła Święta Marta, nie jest schizmą heretyckiej drogi synodalnej niemieckich diecezji, ale schizmą tradycyjnych katolików rozdrażnionych prowokacjami bergogliańskimi, skandalami jej dworu, jej nieumiarkowanymi i dzielącymi deklaracjami( tutaj i tutaj ). Aby to osiągnąć, Bergoglio nie zawaha się pociągnąć do skrajnych konsekwencji zasad ustanowionych przez Sobór Watykański II, których bezwarunkowo przestrzega: uznać Novus Ordo za jedyną formę posoborowego rytu rzymskiego i konsekwentnie znosić wszelkie celebracja w starożytnym rycie rzymskim jako całkowicie obca dogmatycznej strukturze Soboru.

I jest bardzo prawdziwe, poza wszelkim możliwym obaleniem, że nie ma możliwości pojednania między dwiema heterogenicznymi, wręcz przeciwstawnymi wizjami eklezjologicznymi. Albo jeden przeżyje, a drugi zginie, albo jeden zginie, a drugi przeżyje. Chimera współistnienia Vetus i Novus Ordojest niemożliwe, sztuczne i oszukańcze: ponieważ to, co celebrans robi doskonale we Mszy Apostolskiej, prowadzi go w sposób naturalny i nieomylny do czynienia tego, czego chce Kościół; podczas gdy na to, co przewodniczący zgromadzenia robi we Mszy Reformowanej, prawie zawsze wpływają zmiany dozwolone przez sam ryt, nawet jeśli w nim Najświętsza Ofiara jest ważnie realizowana. I właśnie na tym polega soborowa matryca nowej Mszy: jej płynność, zdolność dostosowania się do potrzeb najbardziej odmiennych „zgromadzeń”, które mają być celebrowane zarówno przez kapłana, który wierzy w przeistoczenie, jak i manifestuje to poprzez przepisanych przyklęknięć i przez tego, kto wierzy tylko w przeistoczenie i udziela wiernym Komunii na ich ręce. 

Nie zdziwiłbym się zatem, gdyby w najbliższej przyszłości ci, którzy nadużywają władzy apostolskiej w celu zburzenia Kościoła Świętego i sprowokowania masowego exodusu „przedsoborowych” katolików, nie zawahali się nie tylko ograniczyć celebrację starożytnej Mszy, ale także całkowicie jej zakazać, ponieważ w tym zakazie streszcza się sekciarska nienawiść do Prawdy, Dobra i Piękna, która ożywiała spisek modernistów od pierwszej sesji ich idola, II Soboru Watykańskiego. Nie zapominajmy, że zgodnie z tym fanatycznym i tyrańskim podejściem, Msza trydencka została przypadkowo zniesiona wraz z ogłoszeniem Missale RomanumPawła VI i że ci, którzy nadal ją celebrują, byli dosłownie prześladowani, odrzucani, skazani na śmierć ze złamanymi sercami i pogrzebani w pogrzebach w nowym rycie, jakby przypieczętowali żałosne zwycięstwo nad przeszłością, która ma zostać ostatecznie zapomniana. I w tamtych czasach nikogo nie interesowały motywacje duszpasterskie, by odstąpić od surowości prawa kanonicznego, tak jak dzisiaj nikogo nie interesują motywacje duszpasterskie, które mogły skłonić wielu biskupów do udzielenia tej celebracji w dawnym rycie, do której duchowni i wierni pokaż konkretny załącznik. 

Pojednawcza próba Benedykta XVI, godna pochwały ze względu na tymczasowe skutki liberalizacji Usus Antiquior , była skazana na niepowodzenie właśnie dlatego, że wynikała z iluzji możliwości zastosowania syntezy Summorum Pontificum do trydenckiej tezy – oraz antytezy Bugniniego: że filozofia wizja, na którą wpłynęła myśl heglowska, nie mogła się powieść ze względu na samą naturę Kościoła (i Mszy), który albo jest katolicki, albo nie. I które nie mogą być jednocześnie mocno zakotwiczone w Tradycji i wstrząsane falami zsekularyzowanej mentalności.  

Z tego powodu jestem bardzo zaniepokojony, gdy czytam, że Msza Apostolska jest uważana przez Dom Reida za „wyraz tej prawowitej wielości, która jest częścią Kościoła Chrystusowego”, ponieważ wielość głosów jest prawnie wyrażona w ogólnej symfonicznej jedność, a nie jednoczesna obecność harmonii i zgrzytu. Zachodzi tu nieporozumienie, które należy jak najszybciej wyjaśnić i które według wszelkiego prawdopodobieństwa zostanie wyleczone nie tyle przez nieśmiały i opanowany sprzeciw tych, którzy proszą o tolerancję dla siebie, dając taką samą tolerancję tym, którzy są diametralnie przeciwni. zasad, ale raczej przez nietolerancyjne i dokuczliwe działanie tych, którzy wierzą, że mogą narzucić własną wolę wbrew woli Chrystusa Głowy Kościoła, 

A jednak, przy bliższym przyjrzeniu się, to, co dzieje się dzisiaj i co wydarzy się w najbliższej przyszłości, nie jest niczym innym jak logiczną konsekwencją przesłanek ustalonych w przeszłości, kolejnym krokiem w długiej serii mniej lub bardziej powolnych kroków, z których każdy o których wielu milczyło i zostało szantażowanych, aby je zaakceptować. Ponieważ ci, którzy zwyczajowo odprawiają Mszę trydencką, ale nadal odprawiają Novus Ordo od czasu do czasu – i nie mówię tu o księżach poddanych szantażowi, ale o tych, którzy mogli sami o sobie decydować lub mieli swobodę wyboru – ustąpili już w swoich zasadach, godząc się na to, by móc celebrować jednakowo jednego i drugiego, jakby oba były równoważne, tak jakby – dokładnie – jeden był formą nadzwyczajną, a drugi formą zwyczajną tego samego rytu. I czyż nie to, co zaszło, podobnymi metodami, w sferze obywatelskiej, z nałożeniem ograniczeń i łamaniem praw podstawowych, milcząco akceptowane przez większość społeczeństwa, terroryzowanego groźbą pandemii? Również w tych okolicznościach, z różnych motywacji, ale z podobnymi celami, obywatele byli szantażowani: „Albo się zaszczep, albo nie możesz pracować, podróżować, chodzić do restauracji”. I ile, chociaż wiedząc, że było to nadużycie władzy, posłuchali? Czy uważasz, że systemy manipulacji konsensusem są bardzo różne, gdy ci, którzy je przyjmują, pochodzą z tych samych wrogich szeregów i są prowadzeni przez tego samego Węża? Czy sądzisz, że plan Wielkiego Resetu opracowany przez Światowe Forum Ekonomiczne Klausa Schwaba ma inne cele niż te wyznaczone przez sektę Bergoglian? Szantaż nie będzie dotyczył zdrowia, ale raczej doktrynalny: ktoś zostanie poproszony o zaakceptowanie tylko Soboru Watykańskiego II i Soboru Watykańskiego kiedy ci, którzy je adoptują, pochodzą z tych samych szeregów wroga i są prowadzeni przez tego samego Węża? Czy sądzisz, że plan Wielkiego Resetu opracowany przez Światowe Forum Ekonomiczne Klausa Schwaba ma inne cele niż te wyznaczone przez sektę Bergoglian? Szantaż nie będzie dotyczył zdrowia, ale raczej doktrynalny: ktoś zostanie poproszony o zaakceptowanie tylko Soboru Watykańskiego II i Soboru Watykańskiego kiedy ci, którzy je adoptują, pochodzą z tych samych szeregów wroga i są prowadzeni przez tego samego Węża? Czy sądzisz, że plan Wielkiego Resetu opracowany przez Światowe Forum Ekonomiczne Klausa Schwaba ma inne cele niż te wyznaczone przez sektę Bergoglian? Szantaż nie będzie dotyczył zdrowia, ale raczej doktrynalny: ktoś zostanie poproszony o zaakceptowanie tylko Soboru Watykańskiego II i Soboru Watykańskiego Novus Ordo Missae , aby móc mieć prawa w Kościele soborowym; tradycjonaliści zostaną napiętnowani jako fanatycy, tak jak ci, których nazywa się „nie-szczepionkami”. 

Gdyby Rzym zakazał odprawiania starożytnej Mszy we wszystkich kościołach świata, ci, którzy wierzyli, że mogą służyć dwóm panom – Kościołowi Chrystusowemu i kościołowi soborowemu – odkryją, że zostali oszukani, tak jak stało się to z Ojcowie soborowi przed nimi. W tym momencie będą musieli dokonać wyboru, którego łudzili się, wierząc, że mogą uniknąć: wyboru, który zmusi ich albo do nieposłuszeństwa bezprawnemu rozkazowi, aby być posłusznymi Panu, albo do pochylenia głowy przed wolą Pana. tyrana, zaniedbując swoje obowiązki sług Bożych. Niech w swoim rachunku sumienia zastanowią się nad tym, jak wielu unika wspierania nielicznych, 

Tutaj nie chodzi o „przebieranie” Mszy montinowskiej tak, jak Mszę starożytną, o próbę użycia szat liturgicznych i chorału gregoriańskiego, aby ukryć faryzejską hipokryzję, która ją zrodziła; nie chodzi o wycięcie Prex eucharistica II ani celebrację ad orientem : bitwa musi toczyć się o różnicę ontologiczną między teocentryczną wizją Mszy trydenckiej a antropocentryczną wizją jej soborowej podróbki.  

To nic innego jak walka Chrystusa z szatanem. Bitwa o Mszę, która jest sercem naszej Wiary, tron, na który zstępuje Boski Eucharystyczny Król, Kalwarię, na której odnawia się ofiarowanie Niepokalanego Baranka w bezkrwawej postaci. To nie wieczerza, nie koncert, nie pokaz dziwactw ani ambona dla herezjarchów, ani podium do organizowania wieców. 

Jest to walka, która zostanie duchowo wzmocniona w ukryciu księży wiernych Chrystusowi, uznanych za ekskomunikowanych i schizmatyków, podczas gdy wewnątrz kościołów, wraz ze zreformowanym obrządkiem, zatriumfuje niewierność, błąd i hipokryzja. A także nieobecność: nieobecność Boga, nieobecność świętych kapłanów, nieobecność dobrych i wiernych dusz. Brak – jak powiedziałem w moim kazaniu na Katedrze św. Piotra w Rzymie (tutaj) – jedności między Katedrą ( cathedra ) i Ołtarz, między świętą władzą pasterzy a ich prawdziwym powodem, dla którego na wzór Chrystusa byli gotowi jako pierwsi wejść na Golgotę, aby poświęcić się za trzodę. Kto odrzuca tę mistyczną wizję własnego Kapłaństwa, w końcu sprawuje swoją władzę bez zatwierdzenia, które pochodzi tylko z Ołtarza, Ofiary i Krzyża: od samego Chrystusa, który króluje z tego Krzyża zarówno duchowymi, jak i doczesnymi władcami jako Król i Najwyższy. Kapłan. 

Jeśli tego właśnie chce Bergoglio, aby umocnić swoją przytłaczającą władzę pośród wrzaskliwej ciszy Świętego Kolegium i episkopatu, niech wie, że spotka się ze stanowczym i zdecydowanym sprzeciwem wielu dobrych dusz, które są gotowe walczyć z miłości do Pana i o zbawienie własnej duszy, którzy w chwili tak strasznej dla losów Kościoła i świata są zdecydowani nie ustępować tym, którzy chcą odwołać odwieczną Ofiarę, jakby dla ułatwienia powstania Antychrysta do przywództwa Nowego Porządku Świata. Wkrótce zrozumiemy znaczenie straszliwych słów Ewangelii (Mt 24,15), w których Pan mówi o ohydzie spustoszenia w świątyni: odrażający horror widoku zakazanego skarbu Mszy, ogołoconych z naszych ołtarzy, zamkniętych kościołów i wymuszonych potajemnych ceremonii liturgicznych . To jest obrzydliwość spustoszenia: koniec Mszy apostolskiej.

Kiedy 21 stycznia 304 13-letnia Agnieszka została doprowadzona do męczeństwa, wielu spośród wiernych i księży odstąpiło od wiary pod prześladowaniami Dioklecjana. Czy powinniśmy obawiać się ostracyzmu sekty soborowej, kiedy dziewczyna dała nam przed katem taki przykład wierności i męstwa? Jej heroiczną wierność wychwalali św. Ambroży i św. Damazy. Zadbajmy o to, abyśmy, choćby nie godni, byli w stanie zasłużyć na przyszłą pochwałę Kościoła, przygotowując się do tych prób, w których świadczymy, że należymy do Chrystusa. 

+ Carlo Maria Viganò, arcybiskup 

21 stycznia 2023 r  Sanctæ Agnetis Virginis et Martyris

Abp-vigano-msza-lacinska-i-novus-ordo-to-walka-miedzy-chrystusem-a-szatanem

Carlo Maria Viganò, arcybiskup 

21 stycznia 2023 abp-vigano-msza-lacinska-i-novus-ordo-to-walka-miedzy-chrystusem-a-szatanem

 Tym wkładem chciałbym wskazać możliwe wyjście z obecnego kryzysu.

Nie byłbym „zaskoczony”, gdyby ci „nadużywający władzy apostolskiej” wkrótce „całkowicie zakazali” Mszy łacińskiej.

( LifeSiteNews ) — Poniżej znajduje się esej arcybiskupa Carlo Marii Viganò o debacie na temat  Traditionis Custodes. 

„JEDYNA nić, przez którą  RADA ZAWIESZA SIĘ” 

Odpowiedź dla Reida, Cavadiniego, Healy’ego i Weinandy’ego.

Et brachia ex eo stabunt,  

et polluent sanctuarium fortitudinis,  

et auferent juge sacrificium:  

et dabunt abominationem in desolationem. 

I broń stanie po jego stronie, 

i zbezczeszczą świątynię mocy, 

i usuną ustawiczną ofiarę: 

i postawią tam obrzydliwość na spustoszenie. 

Dan 11:31

Z zainteresowaniem śledziłem toczącą się debatę na temat Traditionis Custodes i komentarz ks. Reida ( tutaj), w którym obala on Cavadiniego, Healy’ego i Weinandy’ego , nie znajdując jednak rozwiązania zidentyfikowanych problemów. Tym wkładem chciałbym wskazać możliwe wyjście z obecnego kryzysu.

Sobór Watykański II, nie będąc Soborem dogmatycznym, nie miał zamiaru definiować żadnej prawdy doktrynalnej, ograniczając się do potwierdzenia pośrednio – i często w formie dwuznacznej – doktryn wcześniej zdefiniowanych jasno i jednoznacznie przez nieomylny autorytet Magisterium.  Niepotrzebnie i na siłę uważano go za „sobór”, „superdogmat” nowego „soborowego kościoła”, aż do zdefiniowania Kościoła w odniesieniu do tego wydarzenia. W tekstach soborowych nie ma wyraźnej wzmianki o tym, co później zrobiono w sferze liturgicznej, przedstawiając to jako wypełnienie Konstytucji Sacrosanctum Concilium. Z drugiej strony istnieje wiele krytycznych kwestii związanych z tak zwaną „reformą”, która stanowi zdradę woli Ojców Soborowych i przedsoborowego dziedzictwa liturgicznego. 

Powinniśmy raczej zadać sobie pytanie, jaką wartość nadać aktowi, który nie jest tym, czym chce się wydawać: to znaczy, czy możemy moralnie uznać za „Sobór” akt, który poza jego oficjalnymi przesłankami – to znaczy w planach przygotowawczych sformułowanych obszernie i szczegółowo przez Święte Oficjum – okazał się wywrotowy w swoich niewymownych intencjach i złośliwy w środkach stosowanych przez tych, którzy, jak się okazało, zamierzali go użyć w celu całkowicie przeciwnym do tego, co ustanowił Kościół rady ekumeniczne ds. Ta przesłanka jest niezbędna, aby móc obiektywnie ocenić także inne wydarzenia i akty zarządzania Kościołem, które z niej wywodzą się lub do niej się odnoszą.  

Pozwól mi wyjaśnić. Wiemy, że prawo jest promulgowane na podstawie mens , to znaczy bardzo precyzyjnego celu, którego nie można oddzielić od całego systemu prawnego, w którym się rodzi. Takie przynajmniej są podstawy tego Prawa, które mądrość Kościoła przejęła od Cesarstwa Rzymskiego. Ustawodawca ogłasza ustawę w jakimś celu i formułuje ją w taki sposób, aby miała zastosowanie tylko do tego konkretnego zamiaru; będzie więc unikał wszelkich elementów, które mogłyby uczynić ustawę niejednoznaczną w odniesieniu do jej adresata, jej celu lub skutku. Celem zwołania Soboru Powszechnego jest uroczyste zwołanie Biskupów Kościoła, pod władzą Biskupa Rzymu, w celu określenia poszczególnych aspektów doktryny, moralności, liturgii lub dyscypliny kościelnej. Ale to, co określa każdy Sobór, musi w każdym przypadku mieścić się w zakresie Tradycji i nie może w żaden sposób sprzeciwiać się niezmiennemu Magisterium, ponieważ gdyby tak było, byłoby to sprzeczne z celem, który legitymizuje władzę w Kościele. To samo dotyczy papieża, który ma pełną, bezpośrednią i bezpośrednią władzę jedynie nad całym Kościołem w ramach swojego mandatu: umacniać swoich braci i siostry w wierze, paść baranki i owce stada, które Pan mu powierzył. 

W historii Kościoła, aż do Soboru Watykańskiego II, nigdy nie zdarzyło się, aby sobór mógł de facto odwołać poprzednie sobory, ani aby sobór „duszpasterski” – ἅπαξ Soboru Watykańskiego II – nie mógł mieć większego autorytetu niż dwadzieścia soborów dogmatycznych . Stało się to jednak w milczeniu większości episkopatu i za aprobatą pięciu rzymskich papieży, od Jana XXIII do Benedykta XVI. W ciągu tych pięćdziesięciu lat permanentnej rewolucji żaden papież nigdy nie zakwestionował „magisterium” Soboru Watykańskiego II, ani nie odważył się potępić jego heretyckich tez ani wyjaśnić dwuznacznych jego tez. Wręcz przeciwnie, wszyscy papieże od czasów Pawła VI uczynili Sobór Watykański II i jego realizację programowym punktem kulminacyjnym swoich pontyfikatów, podporządkowując i wiążąc swój apostolski autorytet soborowemudyktaty . Wyróżnili się wyraźnym dystansem od swoich poprzedników i wyraźnym samoodniesieniem od Roncallego do Bergoglio: ich „magisterium” zaczyna się od Soboru Watykańskiego II i tam się kończy, a następcy ogłaszają swoich bezpośrednich poprzedników świętymi tylko dlatego, że zwołali Sobór Watykański , zawarła lub zastosowała Radę. Język teologiczny dostosował się również do dwuznaczności tekstów soborowych, posuwając się tak daleko, że przyjął jako zdefiniowane doktryny rzeczy, które przed Soborem uważano za heretyckie: możemy pomyśleć o sekularyzmie państwa, który jest dziś uważany za oczywisty i godny pochwały; ireniczny ekumenizm z Asyżu i Astany; czy też parlamentaryzm komisji, Synodu Biskupów i „ścieżki synodalnej” Kościoła niemieckiego.  

Wszystko to wynika z postulatu, który prawie wszyscy przyjmują za pewnik: aby II Sobór Watykański mógł domagać się autorytetu soboru powszechnego, przed którym wierni powinni zawiesić wszelkie osądy i pokornie pochylić głowy przed wolą Chrystusa, nieomylnie wyrażoną przez Świętych Pasterzy, nawet jeśli w formie „duszpasterskiej” , a nie dogmatycznej. Ale tak nie jest, ponieważ święci pasterze mogą zostać oszukani przez kolosalny spisek, którego celem jest wywrotowe wykorzystanie soboru. 

To, co wydarzyło się na poziomie światowym podczas II Soboru Watykańskiego, miało miejsce lokalnie podczas Synodu w Pistoi w 1786 r., gdzie władza biskupa Scipione de’ Ricci – którą mógł zgodnie z prawem wykonywać poprzez zwołanie synodu diecezjalnego – została uznana za nieważną przez Piusa VI za to, że użył go in oszustwo legis , to znaczy wbrew ratio , które przewodniczy i kieruje każdym prawem Kościoła: ponieważ władza w Kościele należy do Naszego Pana, który jest jego Głową, który udziela go w zastępczej formie Piotrowi i tylko jego prawowici następcyw ramach Świętej Tradycji. Dlatego nie jest bezczelną hipotezą przypuszczać, że zgromadzenie heretyków mogło zorganizować prawdziwy zamach stanu w organie kościelnym, aby narzucić rewolucję, którą podobnymi metodami zorganizowała masoneria w 1789 r. Francji, i które modernista kardynał Suenens chwalił jako zrealizowane na soborze. Nie stoi to również w sprzeczności z pewnością boskiej pomocy Chrystusa dla Jego Kościoła: non praevalebunt nie obiecuje nam braku konfliktów, prześladowań, odstępstw; zapewnia nas o tym w zaciekłej bitwie bram piekielnychprzeciwko Oblubienicy Baranka, nie uda im się zniszczyć Kościoła Chrystusowego. Kościół nie zostanie pokonany tak długo, jak pozostanie taki, jak nakazał mu jego Wieczny Papież. Co więcej, szczególna asystencja Ducha Świętego w kwestii nieomylności papieża nie wchodzi w rachubę, gdy papież nie ma zamiaru jej użyć, jak w przypadku zatwierdzenia aktów soboru duszpasterskiego. Z teoretycznego punktu widzenia możliwe jest zatem wywrotowe i złośliwe wykorzystanie soboru; także dlatego, że pseudochristi i pseudoprophetæ , o których mówi Pismo Święte (Mk 13:22), mogli zwieść nawet samych wybranych, w tym większość Ojców Soboru, a wraz z nimi rzesze duchownych i wiernych.   

Jeśli zatem Sobór Watykański II był, jak widać, narzędziem, którego autorytet i autorytatywność zostały oszukańczo wykorzystane do narzucenia heterodoksyjnych doktryn i sprotestantyzowanych obrzędów, możemy mieć nadzieję, że wcześniej czy później powrót na tron ​​świętego i ortodoksyjnego papieża uleczy to sytuacji, uznając ją za bezprawną, nieważną i nieważną, jak Conciliabolo z Pistoi. A jeśli zreformowana liturgia wyraża te doktrynalne błędy i to eklezjologiczne podejście, które Sobór Watykański II zawierał in nuce , błędy, których autorzy zamierzali ujawnić w swoim niszczycielskim zakresie dopiero po ich ogłoszeniu, nie ma żadnego „duszpasterskiego” powodu – jak chciałby utrzymywać Dom Alcuin Reid – może kiedykolwiek usprawiedliwić utrzymywanie tego fałszywego, dwuznacznego favens hæresimobrzędu, tak całkowicie katastrofalnego w skutkach dla świętego ludu Bożego. Novus Ordodlatego nie zasługuje na żadną poprawkę, żadną „reformę reformy”, a jedynie zniesienie i zniesienie, w wyniku jej nieodwracalnej heterogeniczności w odniesieniu do liturgii katolickiej, do rytu rzymskiego, którego zuchwale twierdziłby, że jest jedynym wyrazem i niezmiennej doktryny Kościoła. „Kłamstwo musi zostać obalone, jak nalega św. Paweł, ale ci, którzy są uwikłani w jego pułapki, muszą zostać zbawieni, a nie zgubieni”, pisze Dom Alcuin, ale nie ze szkodą dla objawionej Prawdy i czci należnej Trójcy Przenajświętszej w najwyższym akcie kultu; ponieważ przywiązując nadmierną wagę do duszpasterstwa, w końcu stawiamy człowieka w centrum świętego działania, podczas gdy on powinien raczej umieścić tam Boga i paść przed Nim na twarz w adorującej ciszy. 

I nawet jeśli może to wzbudzić zdumienie zwolenników hermeneutyki ciągłości wymyślonej przez Benedykta XVI, to uważam, że Bergoglio ma choć raz zupełną rację, uznając Mszę Trydencką za nie do zniesienia zagrożenie dla Soboru Watykańskiego II, ponieważ ta Msza jest tak katolicka, że wyrzekają się wszelkich prób pokojowego współistnienia dwóch form tego samego rytu rzymskiego. Rzeczywiście, absurdem jest wyobrażanie sobie zwykłej formy montinowskiej i nadzwyczajnej formy trydenckiej dla obrządku, który jako taki musi reprezentować jedyny głos Kościoła rzymskiego – una voce dicentes– z bardzo ograniczonym wyjątkiem czcigodnych obrzędów starożytności, takich jak ryt ambrozjański, ryt lyoński, ryt mozarabski oraz minimalne odmiany rytu dominikańskiego i podobnych obrzędów. Powtarzam: autor Traditionis Custodes doskonale wie, że Novus Ordojest kultowym wyrazem innej religii – „Kościoła soborowego” – w odniesieniu do religii Kościoła katolickiego, którego Msza św. Piusa V jest doskonałym modlitewnym tłumaczeniem. W Bergoglio nie ma chęci rozstrzygnięcia sporu między linią Tradycji a linią Soboru Watykańskiego II. Wręcz przeciwnie, idea sprowokowania zerwania jest funkcjonalna w celu wykluczenia tradycyjnych katolików, czy to duchownych, czy świeckich, z „soborowego kościoła”, który zastąpił Kościół katolicki i który z trudem (i niechętnie) zachowuje swoją nazwę. Schizma, której pragnęła Święta Marta, nie jest schizmą heretyckiej drogi synodalnej niemieckich diecezji, ale schizmą tradycyjnych katolików rozdrażnionych prowokacjami bergogliańskimi, skandalami jej dworu, jej nieumiarkowanymi i dzielącymi deklaracjami( tutaj i tutaj ). Aby to osiągnąć, Bergoglio nie zawaha się pociągnąć do skrajnych konsekwencji zasad ustanowionych przez Sobór Watykański II, których bezwarunkowo przestrzega: uznać Novus Ordo za jedyną formę posoborowego rytu rzymskiego i konsekwentnie znosić wszelkie celebracja w starożytnym rycie rzymskim jako całkowicie obca dogmatycznej strukturze Soboru.

I jest bardzo prawdziwe, poza wszelkim możliwym obaleniem, że nie ma możliwości pojednania między dwiema heterogenicznymi, wręcz przeciwstawnymi wizjami eklezjologicznymi. Albo jeden przeżyje, a drugi zginie, albo jeden zginie, a drugi przeżyje. Chimera współistnienia Vetus i Novus Ordojest niemożliwe, sztuczne i oszukańcze: ponieważ to, co celebrans robi doskonale we Mszy Apostolskiej, prowadzi go w sposób naturalny i nieomylny do czynienia tego, czego chce Kościół; podczas gdy na to, co przewodniczący zgromadzenia robi we Mszy Reformowanej, prawie zawsze wpływają zmiany dozwolone przez sam ryt, nawet jeśli w nim Najświętsza Ofiara jest ważnie realizowana. I właśnie na tym polega soborowa matryca nowej Mszy: jej płynność, zdolność dostosowania się do potrzeb najbardziej odmiennych „zgromadzeń”, które mają być celebrowane zarówno przez kapłana, który wierzy w przeistoczenie, jak i manifestuje to poprzez przepisanych przyklęknięć i przez tego, kto wierzy tylko w przeistoczenie i udziela wiernym Komunii na ich ręce. 

Nie zdziwiłbym się zatem, gdyby w najbliższej przyszłości ci, którzy nadużywają władzy apostolskiej w celu zburzenia Kościoła Świętego i sprowokowania masowego exodusu „przedsoborowych” katolików, nie zawahali się nie tylko ograniczyć celebrację starożytnej Mszy, ale także całkowicie jej zakazać, ponieważ w tym zakazie streszcza się sekciarska nienawiść do Prawdy, Dobra i Piękna, która ożywiała spisek modernistów od pierwszej sesji ich idola, II Soboru Watykańskiego. Nie zapominajmy, że zgodnie z tym fanatycznym i tyrańskim podejściem, Msza trydencka została przypadkowo zniesiona wraz z ogłoszeniem Missale RomanumPawła VI i że ci, którzy nadal ją celebrują, byli dosłownie prześladowani, odrzucani, skazani na śmierć ze złamanymi sercami i pogrzebani w pogrzebach w nowym rycie, jakby przypieczętowali żałosne zwycięstwo nad przeszłością, która ma zostać ostatecznie zapomniana. I w tamtych czasach nikogo nie interesowały motywacje duszpasterskie, by odstąpić od surowości prawa kanonicznego, tak jak dzisiaj nikogo nie interesują motywacje duszpasterskie, które mogły skłonić wielu biskupów do udzielenia tej celebracji w dawnym rycie, do której duchowni i wierni pokaż konkretny załącznik. 

Pojednawcza próba Benedykta XVI, godna pochwały ze względu na tymczasowe skutki liberalizacji Usus Antiquior , była skazana na niepowodzenie właśnie dlatego, że wynikała z iluzji możliwości zastosowania syntezy Summorum Pontificum do trydenckiej tezy – oraz antytezy Bugniniego: że filozofia wizja, na którą wpłynęła myśl heglowska, nie mogła się powieść ze względu na samą naturę Kościoła (i Mszy), który albo jest katolicki, albo nie. I które nie mogą być jednocześnie mocno zakotwiczone w Tradycji i wstrząsane falami zsekularyzowanej mentalności.  

Z tego powodu jestem bardzo zaniepokojony, gdy czytam, że Msza Apostolska jest uważana przez Dom Reida za „wyraz tej prawowitej wielości, która jest częścią Kościoła Chrystusowego”, ponieważ wielość głosów jest prawnie wyrażona w ogólnej symfonicznej jedność, a nie jednoczesna obecność harmonii i zgrzytu. Zachodzi tu nieporozumienie, które należy jak najszybciej wyjaśnić i które według wszelkiego prawdopodobieństwa zostanie wyleczone nie tyle przez nieśmiały i opanowany sprzeciw tych, którzy proszą o tolerancję dla siebie, dając taką samą tolerancję tym, którzy są diametralnie przeciwni. zasad, ale raczej przez nietolerancyjne i dokuczliwe działanie tych, którzy wierzą, że mogą narzucić własną wolę wbrew woli Chrystusa Głowy Kościoła, 

A jednak, przy bliższym przyjrzeniu się, to, co dzieje się dzisiaj i co wydarzy się w najbliższej przyszłości, nie jest niczym innym jak logiczną konsekwencją przesłanek ustalonych w przeszłości, kolejnym krokiem w długiej serii mniej lub bardziej powolnych kroków, z których każdy o których wielu milczyło i zostało szantażowanych, aby je zaakceptować. Ponieważ ci, którzy zwyczajowo odprawiają Mszę trydencką, ale nadal odprawiają Novus Ordo od czasu do czasu – i nie mówię tu o księżach poddanych szantażowi, ale o tych, którzy mogli sami o sobie decydować lub mieli swobodę wyboru – ustąpili już w swoich zasadach, godząc się na to, by móc celebrować jednakowo jednego i drugiego, jakby oba były równoważne, tak jakby – dokładnie – jeden był formą nadzwyczajną, a drugi formą zwyczajną tego samego rytu. I czyż nie to, co zaszło, podobnymi metodami, w sferze obywatelskiej, z nałożeniem ograniczeń i łamaniem praw podstawowych, milcząco akceptowane przez większość społeczeństwa, terroryzowanego groźbą pandemii? Również w tych okolicznościach, z różnych motywacji, ale z podobnymi celami, obywatele byli szantażowani: „Albo się zaszczep, albo nie możesz pracować, podróżować, chodzić do restauracji”. I ile, chociaż wiedząc, że było to nadużycie władzy, posłuchali? Czy uważasz, że systemy manipulacji konsensusem są bardzo różne, gdy ci, którzy je przyjmują, pochodzą z tych samych wrogich szeregów i są prowadzeni przez tego samego Węża? Czy sądzisz, że plan Wielkiego Resetu opracowany przez Światowe Forum Ekonomiczne Klausa Schwaba ma inne cele niż te wyznaczone przez sektę Bergoglian? Szantaż nie będzie dotyczył zdrowia, ale raczej doktrynalny: ktoś zostanie poproszony o zaakceptowanie tylko Soboru Watykańskiego II i Soboru Watykańskiego kiedy ci, którzy je adoptują, pochodzą z tych samych szeregów wroga i są prowadzeni przez tego samego Węża? Czy sądzisz, że plan Wielkiego Resetu opracowany przez Światowe Forum Ekonomiczne Klausa Schwaba ma inne cele niż te wyznaczone przez sektę Bergoglian? Szantaż nie będzie dotyczył zdrowia, ale raczej doktrynalny: ktoś zostanie poproszony o zaakceptowanie tylko Soboru Watykańskiego II i Soboru Watykańskiego kiedy ci, którzy je adoptują, pochodzą z tych samych szeregów wroga i są prowadzeni przez tego samego Węża? Czy sądzisz, że plan Wielkiego Resetu opracowany przez Światowe Forum Ekonomiczne Klausa Schwaba ma inne cele niż te wyznaczone przez sektę Bergoglian? Szantaż nie będzie dotyczył zdrowia, ale raczej doktrynalny: ktoś zostanie poproszony o zaakceptowanie tylko Soboru Watykańskiego II i Soboru Watykańskiego Novus Ordo Missae , aby móc mieć prawa w Kościele soborowym; tradycjonaliści zostaną napiętnowani jako fanatycy, tak jak ci, których nazywa się „nie-szczepionkami”. 

Gdyby Rzym zakazał odprawiania starożytnej Mszy we wszystkich kościołach świata, ci, którzy wierzyli, że mogą służyć dwóm panom – Kościołowi Chrystusowemu i kościołowi soborowemu – odkryją, że zostali oszukani, tak jak stało się to z Ojcowie soborowi przed nimi. W tym momencie będą musieli dokonać wyboru, którego łudzili się, wierząc, że mogą uniknąć: wyboru, który zmusi ich albo do nieposłuszeństwa bezprawnemu rozkazowi, aby być posłusznymi Panu, albo do pochylenia głowy przed wolą Pana. tyrana, zaniedbując swoje obowiązki sług Bożych. Niech w swoim rachunku sumienia zastanowią się nad tym, jak wielu unika wspierania nielicznych, 

Tutaj nie chodzi o „przebieranie” Mszy montinowskiej tak, jak Mszę starożytną, o próbę użycia szat liturgicznych i chorału gregoriańskiego, aby ukryć faryzejską hipokryzję, która ją zrodziła; nie chodzi o wycięcie Prex eucharistica II ani celebrację ad orientem : bitwa musi toczyć się o różnicę ontologiczną między teocentryczną wizją Mszy trydenckiej a antropocentryczną wizją jej soborowej podróbki.  

To nic innego jak walka Chrystusa z szatanem. Bitwa o Mszę, która jest sercem naszej Wiary, tron, na który zstępuje Boski Eucharystyczny Król, Kalwarię, na której odnawia się ofiarowanie Niepokalanego Baranka w bezkrwawej postaci. To nie wieczerza, nie koncert, nie pokaz dziwactw ani ambona dla herezjarchów, ani podium do organizowania wieców. 

Jest to walka, która zostanie duchowo wzmocniona w ukryciu księży wiernych Chrystusowi, uznanych za ekskomunikowanych i schizmatyków, podczas gdy wewnątrz kościołów, wraz ze zreformowanym obrządkiem, zatriumfuje niewierność, błąd i hipokryzja. A także nieobecność: nieobecność Boga, nieobecność świętych kapłanów, nieobecność dobrych i wiernych dusz. Brak – jak powiedziałem w moim kazaniu na Katedrze św. Piotra w Rzymie (tutaj) – jedności między Katedrą ( cathedra ) i Ołtarz, między świętą władzą pasterzy a ich prawdziwym powodem, dla którego na wzór Chrystusa byli gotowi jako pierwsi wejść na Golgotę, aby poświęcić się za trzodę. Kto odrzuca tę mistyczną wizję własnego Kapłaństwa, w końcu sprawuje swoją władzę bez zatwierdzenia, które pochodzi tylko z Ołtarza, Ofiary i Krzyża: od samego Chrystusa, który króluje z tego Krzyża zarówno duchowymi, jak i doczesnymi władcami jako Król i Najwyższy. Kapłan. 

Jeśli tego właśnie chce Bergoglio, aby umocnić swoją przytłaczającą władzę pośród wrzaskliwej ciszy Świętego Kolegium i episkopatu, niech wie, że spotka się ze stanowczym i zdecydowanym sprzeciwem wielu dobrych dusz, które są gotowe walczyć z miłości do Pana i o zbawienie własnej duszy, którzy w chwili tak strasznej dla losów Kościoła i świata są zdecydowani nie ustępować tym, którzy chcą odwołać odwieczną Ofiarę, jakby dla ułatwienia powstania Antychrysta do przywództwa Nowego Porządku Świata. Wkrótce zrozumiemy znaczenie straszliwych słów Ewangelii (Mt 24,15), w których Pan mówi o ohydzie spustoszenia w świątyni: odrażający horror widoku zakazanego skarbu Mszy, ogołoconych z naszych ołtarzy, zamkniętych kościołów i wymuszonych potajemnych ceremonii liturgicznych . To jest obrzydliwość spustoszenia: koniec Mszy apostolskiej.

Kiedy 21 stycznia 304 13-letnia Agnieszka została doprowadzona do męczeństwa, wielu spośród wiernych i księży odstąpiło od wiary pod prześladowaniami Dioklecjana. Czy powinniśmy obawiać się ostracyzmu sekty soborowej, kiedy dziewczyna dała nam przed katem taki przykład wierności i męstwa? Jej heroiczną wierność wychwalali św. Ambroży i św. Damazy. Zadbajmy o to, abyśmy, choćby nie godni, byli w stanie zasłużyć na przyszłą pochwałę Kościoła, przygotowując się do tych prób, w których świadczymy, że należymy do Chrystusa. 

+ Carlo Maria Viganò, arcybiskup 

21 stycznia 2023 r  Sanctæ Agnetis Virginis et Martyris

I zjazd korona-realistów. Kowid a Kościół

16.06. I zjazd korona-realistów. Kowid a Kościół

zjazd-koronarealistow-kowid-a-kosciol

16 czerwca, dzień 1201.

Wpis nr 1190

Jak pewnie Państwo wiecie, odbył się I zjazd koronarealistów, w dniu 11.06.2023, w Warszawie. Podsumowaliśmy tam bilans kowidowy w kilkunastu obszarach. Będę sukcesywnie, w miarę ukazywania się materiałów w odcinkach tematycznych, przedstawiał Państwu relację z tych wystąpień. Dziś świadectwo księdza Wachowiaka.

Biorąc pod uwagę wszelkie ograniczenia nakładane przez hierarchię na księży, to trzeba podziękować Księdzu za odwagę.

Smutne, że – jak widać – nie ma wciąż dialogu w Kościele na temat jego postawy w czasie pandemii. I jak widać nieprędko będzie on zainicjowany. A to ważne, bo trzeba nam wiedzieć czy Kościół wyciągnął jakieś wnioski ze swych przygód kowidowych, i jeśli tak, to jakie. Bo za chwilę może się nam przydarzyć nowy kryzys wymagający jasnej postawy od Kościoła. A bez refleksji nad kowidowymi przypadkami możemy mieć znowu powtórkę z nieciekawej rozrywki.

Poniżej link do wystąpienia księdza Daniela Wachowiaka

Napisał Jerzy Karwelis

Zakulisowe ustalenia w Watykanie? Przedstawiciel patriarchatu moskiewskiego „pielgrzymuje” do Sant’Egidio

Zakulisowe ustalenia w Watykanie? Przedstawiciel patriarchatu moskiewskiego „pielgrzymuje” do Sant’Egidio

zakulisowe-ustalenia-w-watykanie

#Antonio Riccardi #dyplomacja #Matteo Zuppi #prawosławie #Sant’Egidio #Watykan #wojna

15 czerwca, podczas swojej wizyty w Rzymie, metropolita wołokołamski Antoni, przewodniczący Wydziału Zewnętrznych Stosunków Kościelnych Patriarchatu Moskiewskiego, odwiedził siedzibę Wspólnoty Sant’Egidio, znajdującą się w historycznej dzielnicy Zatybrze – poinformowano w Moskwie.

Jak twierdzą zorientowani watykaniści, założone przez „nieortodoksyjnego” prof. Riccardiego ugrupowanie nieformalnie „rozdaje karty” w papieskiej dyplomacji.

Jak podaje strona internetowa Wydziału Zewnętrznych Stosunków Kościelnych Patriarchatu Moskiewskiego metropolita Antoni spotkał się ze ścisłym kierownictwem tej wpływowej organizacji: założycielem Wspólnoty, prof. Andreą Riccardim i jej wiceprezesem, prof. Adriano Roccuccim. „Strony omówiły szereg kwestii będących przedmiotem wspólnego zainteresowania”.

Działalność grupy – skoncentrowanej na ubogich, migrantach i innych osobach ze społecznego marginesu wzbudza szereg kontrowersji.

Zdaniem kardynała Josepha Zena prowadzi ona „równoległą dyplomację” w Watykanie. Wedle innych niepokojących doniesień grupa kieruje się zniekształconym wyobrażeniem katolickiej doktryny i ma sekciarski charakter. Wśród związanych z nią postaci wymienić można najwyżej postawionych dostojników, m.in. kard. Matteo Zuppiego.

Rekomendowany przez mistrza masońskiego na przyszłego papieża kardynał pro-LGBT – mianowany przez Franciszka na przewodniczącego Episkopatu Włoch

Rekomendowany przez mistrza masońskiego na przyszłego papieża kardynał pro-LGBT – mianowany przez Franciszka na przewodniczącego Episkopatu Włoch

Agnieszka Szaroleta rekomendowany-przez-mistrza-masonskiego-kardynal-mianowany-przez-franciszka 25 Maj, 2022

Franciszek mianował kardynała pro-LGBT na nowego przewodniczącego Konferencji Episkopatu Włoch. Kardynał Matteo Maria Zuppi otrzymał najwięcej głosów od zgromadzonych biskupów i będzie kierował CEI przez następne pięć lat.

Zuppi jest powszechnie znany z publicznego popierania ideologii LGBT i zmiany nauczania Kościoła na temat homoseksualizmu. Między innymi napisał esej do włoskiego tłumaczenia książki  „księdza” Jamesa Martina, czołowego ideologa LGBT w modernistycznym kościele.

Franciszek, przed Zgromadzeniem Ogólnym, oświadczył, że chce, aby na czele Konferencji Episkopatu Włoch stał „kardynał z autorytetem”.

Zapewne chodzi mu o autorytet w kręgach masońskich, skoro dwa lata wcześniej Wielki Mistrz Masoński rekomendował go na przyszłego papieża.

Gioele Magaldi -Wielki Mistrz Demokratycznego Wielkiego Wschodu – w wywiadzie udzielonym w październiku 2020 roku ujawnił, że Zuppi udzielił mu „ślubu” : 

Znam jednak świat Watykanu i spośród kardynałów najbardziej szanuję Matteo Zuppiego, który zresztą udzielił mi ślubu. Byłby bardzo dobrym papieżem” – powiedział Magaldi.

Zapewne Franciszek wziął sobie do serca te rekomendacje. 

No i być może wezmą je do serca kardynałowie na przyszłym konklawe. A może ono nastąpić szybciej niż się spodziewamy.

Zuppi od dawna jest blisko związany z  pro-muzułmańską Wspólnotą Sant’Egidio.  Pełnił funkcję kościelnego generała wspólnoty angażującej się w organizację spotkań ekumenicznych w Rzymie, na wzór  międzyreligijnego spotkaniu w Asyżu w 1986 r. które odbyło się z udziałem JP II, i na którym między innymi w katolickim kościele kłaniano się posążkowi Buddy. Rekomendacje uzasadnione, w końcu to masońskie braterstwo w całej okazałości. Chrystusem nikt się już nie przejmuje. Jest potrzebny wyłącznie do promowania fałszów i kłamstw globalistów.

Żródło: chiesacattolica.it, lifesitenews.com

Różowy słoń modernizmu

Różowy słoń modernizmu

Zewnętrzne zmagania oraz znoszenie bólu i cierpienia oraz zajmowanie się tym wszystkim jest znakiem Bożego wybrania. Niesienie stanu Kościoła jest brzemieniem, podobnie oglądanie tego co dzieje się w kraju i na świecie. To jest brzemię. Jednak nie możemy nadmiernie się na tym skupiać, bo mamy być skupieni głównie na Bogu. Nie możemy dać sobie odwieść naszej uwagi od Boga

—————————-

Fr. Chad Ripperger on the State of Evil in the World Różowy słoń

(…) Prawda zostaje przeniesiona z zewnętrznej obiektywnej rzeczywistości do wnętrza a gdy się tak dzieje, staje się po prostu naszymi emocjami, które określają nasze wzorce myślenia. Jest to skutkiem pierworodnego grzechu pożądania. To się będzie działo. Jeśli uważasz że prawda jest tym co myślisz wówczas ulega ona degeneracji na poziom uczuć. Nasza kultura jest właśnie w tym miejscu. Nie możesz nikogo obrażać. Nie możesz nic mówić (…) I to jest problem poza Kościołem i w Kościele. (…)
——————————–
Po fazie powierzchowności w modernizmie i naszej kulturze zaczynamy teraz dostrzegać przejście do fazy drakońskiej. To szósty etap modernizmu. Jesteśmy na etapie drakońskim. A ów etap drakoński to moment, w którym ludzie przy władzy, co do zasad modernistyczni heretycy, wciskają ci swe poglądy do gardła zamiast autentycznego katolicyzmu. (…) W Kościele mamy tego wielkiego słonia w menażerii. Olbrzymiego. Różowego, tak przy okazji, lecz olbrzymiego.

I nie pozwala nam się o nim mówić. Nawet wspominać że jest różowy. (…) Wchodzimy w etap, w którym ludzie zamykają oczy i nie chcą nawet mierzyć się z rzeczywistością. Są zupełnie oderwani od rzeczywistości (…) Mówi się nam że to nowa wiosna. Że sprawy nigdy nie miały się lepiej a w momencie kiedy zaczynasz wskazywać – hej! uważam że mamy problem co oni robią? eliminują cię. Nie jesteś w stanie zwrócić uwagi na fakty i to jest część owej fazy drakońskiej, gdzie występuje ten rodzaj tyranii strachu, że jeśli coś powiesz wpędzisz się w kłopoty. (…)

Zatem mamy tego słonia w pokoju, mamy obok tego problemu modernistycznego upadek moralności pośród duchowieństwa, katolików, którzy nie żyją zgodnie ze swą wiarą. Odsetek katolików żyjących razem przed ślubem niemal nie różni się praktycznie wcale od ogółu populacji. Katolicy nie wydają się zbyt różnić naprawdę. Zatem ów słoń jest, mamy problem, lecz nie możesz przyznać że go mamy. Ludzie na szczycie po prostu nie są w stanie przyznać że to wszystko, to od 60 lat całkowita katastrofa (…) Jednak drugi aspekt tego słonia to (…) że musimy zaakceptować ten fakt, element owego słonia, że mamy złych ludzi na wysoko postawionych miejscach, rządzących różnymi częściami Kościoła. To jest coś co musimy po prostu przyjąć. Przykro mi, lecz jeśli wszystko co czynisz powiększa jedynie szkodę to jest złośliwość. (…) Wszystko co robią to powodowanie szkód. Propagują ludzi, którzy są otwarcie homoseksualni itp. Nic nie robią z biskupami , całkowicie schizmatyckimi lub heretyckimi w sposobie myślenia a gdy tylko kapłan chce po prostu wstać i nauczać autentycznej doktryny katolickiej zamykają mu usta (…)

Mógłbym mówić godzinami o wszystkich problemach w Kościele jednak wiecie o nich oczywiście. Nie muszę w nie wszystkie wchodzić. A następnie mamy oczywiście też władze świeckie, coraz bardziej drakońskie. Mówię każdemu że żyjemy w miękkim komunizmie, to miękka tyrania. To że urzędnicy zamykają ludziom możliwość mówienia prawdy to jest to co robią komuniści. I to że ludzie w rządzie robią wszystko by powiększać szkodę w tym kraju to jest znak złej woli (…)

Matka Boża powiedziała, że Bóg zainterweniuje, gdy będzie wydawało się, że cały świat opanował komunizm. Jesteśmy w tym miejscu. Jeśli o tym pomyślicie to “głębokie państwo”, co jest kolejną nazwą komunizmu potrafiło zamknąć w ciągu dwóch tygodni całą światową gospodarkę. To wam mówi jak są potężni i jaką wielką kontrolę mają. Żyjemy teraz w fazie miękkiej, lecz stan rzeczy się pogorszy. I oczywiście macie ten problem z biskupami, którzy w tym samym momencie, w którym władze świeckie mówią cokolwiek, odpowiadają: w porządku, tak jakby mówili: cześć! To nie jest nawet katolickie. Gdy Chrystus powiedział Apostołom: idźcie i nauczajcie wszystkie narody w istocie mówił im, że ich prawo do nauczania wszystkich narodów ma pierwszeństwo przed każdym rządem, każdą władzą świecką. Technicznie mówiąc Kościół zawsze uważał, że władza świecka nie ma władzy nad Kościołem a mimo to biskupi po prostu cały czas kapitulują, to jest poważny problem.

I tak, jak powiedziałem, mamy tego słonia w pokoju. Nikt nie chce go nazwać po imieniu. Sam fakt, że mamy teraz ten cały trans-dżenderyzm i nie ma biskupów by zapewnić przewodnictwo moralne to poważny problem (…) Fakt, że Kościół daje bardzo mało wskazówek moralnych to poważny problem.

Ponieważ to wszystko robi się coraz bardziej drakońskie i to co mnie niepokoi to fakt, że jeśli staniesz przy pulpicie i będziesz głosił nieskrępowaną prawdę w końcu cię wyeliminują. Tak właśnie jest. I teraz mamy roztropne sposoby postępowania z tym – i nieroztropne. Jednak uważam, że musimy przyjąć do wiadomości fakt, że w miarę upływu czasu dobrzy duchowni będą coraz bardziej atakowani. (…) Jednym z prawdziwych problemów wśród duchownych teraz, dobrych duchownych to brak jakiegokolwiek wsparcia od biskupów. W momencie, gdy ktoś oskarżą, a może to być najgłupsze i najbardziej absurdalne oskarżenie na ziemi, rzucają kapłana na żer przy pierwszej okazji „aby rozwiązać problem”. Nie wszyscy oczywiście, ale wielu z nich. To coś co się dzieje regularnie. A jako wierzchołek tej góry rozmawiałem raz z jednym z biskupów i on powiedział że wobec 80 % jego duchownych wysunięto jakieś zarzuty i że z tych 80 % około 3 % jest w rzeczywistości trafne. (…)

Jak mówię ludziom – jest ogólny morał tej historii. Jeśli macie dar, Bóg go wam daje i go nadużywacie, odbierze go wam i odda komuś innemu. Cały Stary Testament nam to pokazuje i widzimy to także w życiu Kościoła. I wspomniałem o tym pięć lat temu, nie wiedząc że to przybierze postać “Covid”. Po prostu dokonałem logicznego rozbioru, nie jestem prorokiem, mówię po prostu – spójrzcie jedzie pociąg i uderzy zaraz w drugi pociąg. To wam mówię. A ten pociąg to – jeśli świeccy nie przestaną przyjmować Komunii w stanie grzechu śmiertelnego, to Bóg wyciągnie korek i nie będziecie mieli regularnego dostępu do Sakramentów. I tak się stało. Nie wiedziałem że stanie się tak szybko, nie wiedziałem że będzie tak wyglądało. (…) I mówię ludziom jeśli nie przestaniecie atakować kapłanów, jeśli świeccy i biskupi nie przestaną to czynić to może dojść, nie próbuję tu prorokować po prostu mówię: możemy dojść do punktu, w którym nie będziecie mieli regularnego dostępu do kapłana. Tak może się stać i to na różne sposoby. Mogą ścigać kapłana władze świeckie, są różne rodzaje rzeczy, które mogą użyć przeciw nam. Jednak pragnę zwrócić uwagę na to, że staje się to coraz bardziej drakońskie i poważne.

Kara duchowa zawsze poprzedza karę fizyczną. Oznacza to że Bóg wychłoszcze nas duchowo, ograniczy w jakiś sposób nasze dobra duchowe, św. Jan Eudes powiedział kiedyś że najgorszą karą jaką Bóg może nałożyć na ludzi to źli kapłani. (…)

Zauważamy że demony wiedzą, że ich czas nadchodzi, wiedzą to z obserwacji dziejów ludzkości, że Bóg toleruje zejście ludzi tylko do pewnego punktu a potem mówi: dosyć. I wyciąga korek. A kara dla ludzi ma na celu przede wszystkim ich poprawę. (…) A demony wiedzą że do tego dojdzie, skąd? Ponieważ cztery grzechy wołające o pomstę do nieba są całkowicie powszechne. Umyślny mord, aborcja oraz jeśli spojrzycie na wszystkich tych ludzi poddawanych eutanazji, gdy dojdą do starości oraz wszystkie pozostałe mordy. Liczba zabijanych jest przygniatająca. (…) Pozbawianie robotników zapłaty. Czyż nakładanie na człowieka większych podatków niż Bóg pragnie nie jest defraudacją płacy robotnika? Skąd rząd wziął pomysł że ma prawo zabierać więcej niż 10 % waszego dochodu? Sam Bóg nie chce więcej niż 10 %. Czy oni myślą że są lepsi niż Bóg? To absurd.

I szczerze mówiąc to znak że oni czynią zbyt wiele, są zaangażowani w zbyt wiele rzeczy. Faktycznie, nie powinni angażować się w opiekę nad ubogimi i wdowami to powinna być rola Kościoła i osób bogatych. Nie powinni mieć tych wszystkich programów: robić tego i tego, finansować to i to. Albowiem za każdym razem to czynią muszą w tym celu zabrać pieniądze innym. I to jest pozbawianie robotnika płacy. Zatem umyślne mordy, pozbawianie robotnika płacy. Do tego sodomia, związki gejowskie. Mówię ludziom, wiecie Sodoma i Gomora krzyczały, zostały unicestwione, lecz przynajmniej nie próbowali tam robić to w postaci małżeństw. To po prostu obłęd. I

w końcu uciskanie ubogich – obserwujemy to, to co komunizm zawsze czyni, zawsze sprawia że duża część ludności staje się uboga, unicestwia zawsze klasę średnią. I do tego zmierzamy. I to wszystko szaleje. Jest dla mnie niepojęte że Bóg nie wychłoszcze nas. Zważywszy wszystkie te grzechy wołające o pomstę do nieba i wszystkie inne jakie mają miejsce że w pewnym momencie nas nie wychłoszcze. (…)

Duchowieństwo, które teraz przychodzi jest mocniejsze i pragnie poznać prawdę. Obserwuje się to nawet wśród młodych. Są przywiązani do ortodoksyjnej liturgii katolickiej i ortodoksyjnego katolickiego nauczania. Nie mają bagażu swych towarzyszy 50-60 lat starszych. Nie są przywiązani do ostatnich 50 lat. Chcą po prostu poznać prawdę. (…) Jest też inna część owego słonia, bodajże ogonowa. Żyjemy w zakrzywieniu czasowym. Tak mówię ludziom. Wiecie, ciągle nam mówią: musicie nadążyć za nowoczesnymi czasami. Jest 2023 nie lata 60-te XX wieku. Gdy słuchasz tych ludzi mówiących w Kościele i sposobu, na który pragną liturgii, tych wszystkich rzeczy, to jakby utknęli w zakrzywieniu czasowym. Ich liturgia jest z lat 60-tych XX wieku, ich szaty liturgiczne, ich kościoły, ich nauczanie, ich muzyka są z lat 60-tych XX wieku i nie jesteś w stanie ich z tego wyrwać. Utknęli tam co daje pewną wskazówkę że liturgia musi być ponadczasowa, musi być wieczna w znaczeniu, że musi się odwoływać do każdego pokolenia, niezależnie od tego co się dzieje w społeczeństwie lub Kościele. To kluczowa rzecz a jednak oni utknęli w tym zakrzywieniu czasowym i nie chcą się z tym zmierzyć. Jednak to pokolenie się starzeje i wymiera. I w końcu ludzie, którzy przedrą się przez szeregi, albowiem tylko tacy zostaną będą kapłanami ortodoksyjnymi. Będą kiepscy kapłani, zawsze będą tacy, ale to jest znak że sprawy zaczną się polepszać. Jednak ci kapłani przecierpią wiele będąc młodymi kapłanami, zanim będą mogli uczynić coś dobrego. Będą unicestwiani (…) Kościół znajduje się w pewnym sensie w toku operacji przetrwanie i zmniejsza się coraz bardziej. (…)

Jednak, jak wspomniałem, pragnę zakończyć przesłaniem nadziei. Nadzieja kryje się we wspomnianym fakcie, że nadchodzą dobrzy duchowni, młodzi ludzie (…) Demony wiedzą, że ich czas jest krótki i że tracą swój wpływ. Jednym ze znaków, że tracą wpływ jest to, iż zaczynają tracić kontrolę nad blokadą informacji. (…) Zaczynają one wychodzić na jaw. Okultystyczny oznacza ukryty i oto traci swój ukryty aspekt. Częścią tego problemu jest to że sataniści są już jawni (…) Mówią: tak, jesteśmy tu. To właśnie zrobimy. Odbędziemy nasz obrzęd w miejscu publicznym, albo: możecie go obejrzeć, nie rekomenduję tego ale jeśli chcecie zobaczyć że światowi przywódcy wydają się nie mieć problemu z tym co okultystyczne, obejrzyjcie otwarcie tunelu w Szwajcarii, kompletny rytuał. (…) I patrzysz na przywódców światowych tam i oni oglądają go jakby go widzieli setki razy. (…)

Zdaję sobie sprawę, że Kościół się kurczy ale to co pozostaje, uważam, że będzie bardziej solidne. (…) Będziemy małą, spójną bardzo silną grupką solidnych katolików, przypuszczalnie prześladowanych, gdyż Bóg pragnie dla nich zaszczytnego miejsca w niebie. Większość ludzi, jak się wydaje, nie zdaje sobie sprawy że te zewnętrzne zmagania oraz znoszenie bólu i cierpienia oraz zajmowanie się tym wszystkim jest znakiem Bożego wybrania. Niesienie stanu Kościoła jest brzemieniem, podobnie oglądanie tego co dzieje się w kraju i na świecie. To jest brzemię. Jednak możemy nadmiernie się na tym skupiać a mamy być skupieni głównie na Bogu. Nie możemy dać sobie odwieść naszej uwagi od Boga. (…)

powyższe cytaty pochodzą z wykładu ks. Rippergera

Fr. Chad Ripperger on the State of Evil in the World

Chad Alec Ripperger to amerykański ksiądz katolicki, teolog, filozof i egzorcysta. Jest dobrze znany w tradycyjnych kręgach katolickich, wygłosił wiele konferencji w całych Stanach Zjednoczonych … Wikipedia (angielski)

Kościół a komunizm

Kościół a komunizm

[Przypominam w związku z obecnym {2023} rozlaniem się „błędów Rosji” w postaci „zielonego komunizmu”. MD]

Zawsze Wierni nr 3/2021 (214) zawsze_wierni/artykul

W przeddzień II wojny światowej, 19 marca 1937 roku, w uroczystość św. Józefa, patrona Kościoła Powszechnego, papież Pius XI ogłosił swój osąd dotyczący komunizmu (nawiązujący do wcześniejszego potępienia przez niego narodowego socjalizmu) w encyklice Divini Redemptoris.

Jego poprzednik Pius IX, którego słowa papież cytuje w swym dokumencie, potępił już komunizm jako „doktrynę szkaradną i najbardziej prawu nawet naturalnemu przeciwną, która raz dopuszczona do gruntu wywróci prawa, stosunki i własność każdego, a wręcz także samą społeczność ludzką” (Qui pluribus, 9 listopada 1846, par. 16). Doktryna komunistyczna, propagująca własność wspólną oraz postulująca zniesienie własności prywatnej, uznana została za sprzeczną z prawem naturalnym.

Czy wspólne posiadanie dóbr stanowi nadużycie?

Powinno się zauważyć, że własność prywatna nie jest wymagana w sposób bezwzględny (simpliciter, jak powiedzieliby scholastycy) przez samą naturę ludzką, ale jedynie konieczna dla sprawniejszego funkcjonowania społeczeństwa (ad melius esse). Własność prywatna ułatwia życie wszystkich jednostek, zaś dobra doczesne są wówczas łatwiej i efektywniej zarządzane niż w przypadku własności wspólnotowej, ponieważ człowiek bardziej troszczy się o swą osobistą własność niż o własność wspólną. Wynika to z ograniczeń jego natury – będących konsekwencją grzechu pierworodnego.

Niemniej jednak, jako że nie wszyscy chrześcijanie są świętymi, własność prywatna konieczna jest ze względu na prawo naturalne nawet w społeczeństwie chrześcijańskim. Jedynie z pomocą szczególnej łaski „święci” z Jerozolimy I wieku, a obecnie członkowie zgromadzeń zakonnych, są w stanie żyć, wyrzekając się własności prywatnej. Komunizm, który usiłuje narzucić ten wyjątkowy stan wszystkim bez wyjątku, jest rodzajem angelizmu, naturalistyczną karykaturą łaski. Ów bezwzględny angelizm musi doprowadzić do ruiny społeczeństwo, które nie może zostać w pełni „zangelizowane” nawet przez łaskę, w ustroju chrześcijańskim.

Znane z historii przypadki funkcjonowania własności wspólnej w społeczeństwie chrześcijańskim, takie jak np. „redukcje” jezuickie w Paragwaju czy też misje francuskie w Teksasie, miały charakter jedynie tymczasowy, celem ich było nauczenie ludności tubylczej uprawy ziemi oraz rzemiosła i doprowadzenie jej stopniowo do zarządzania własnością prywatną, pobudzającą inicjatywę oraz kreatywność. Owe bardzo szczególne eksperymenty, ograniczone w czasie i przestrzeni, były raczej „szkołą pracy i własności” niż modelem dla stabilnego, rozwiniętego społeczeństwa.

Wcześniejsze potępienia komunizmu

Pius IX kilkakrotnie nawiązywał do owego błędu, potępiając go w swej encyklice Noscitis et nobiscum z 8 grudnia 1849, w alokucji Singulari quadam z 9 grudnia 1854 oraz w encyklice Quanto conficiamur moerore z 10 sierpnia 1863. Papież piętnował go jako „zbrodnicze systemy nowego socjalizmu oraz komunizmu” (1849), ubolewając równocześnie, iż „nienasycona żądza władzy i posiadania, łamiąca wszelkie zasady sprawiedliwości oraz uczciwości, popycha ludzi nieustannie do gromadzenia wszelkimi możliwymi sposobami bogactw” (1863), przez co rozumiał bez wątpienia pozbawiony wrażliwości na cierpienia ludzkie liberalizm ekonomiczny.

Pius XI cytuje również potępienie ogłoszone przez swego poprzednika, Leona XIII, piszącym o:

(…) sekcie ludzi, którzy są określani różnymi i prawie barbarzyńskimi nazwami – socjaliści, komuniści a nawet nihiliści, a którzy rozproszeni po całym świecie i związani między sobą najściślej nieprawym przymierzem już nie kryją się pod osłoną ciemności tajemnych zebrań, lecz otwarcie i pewni siebie wychodzą na światło dzienne z zamiarem przyjętym już wcześniej, rozbicia fundamentów społeczeństwa cywilizowanego. (…) Nie pozostawiają [oni] nienaruszonym czy nietkniętym niczego, co zostało mądrze postanowione boskimi i ludzkimi prawami dla bezpieczeństwa i przyzwoitości życia (Quod apostolici, 18 grudnia 1878).

Później, w encyklice Rerum novarum z 15 maja 1891, Leon XIII ponowił potępienie „socjalistów”, którzy głoszą, iż „znieść trzeba prywatną własność, a zastąpić ją wspólnym wszystkim posiadaniem dóbr materialnych i to w ten sposób, żeby nimi zarządzali bądź naczelnicy gmin, bądź kierownicy państw”. Opierając swe rozumowanie na „zasadzie własności prywatnej”, mającej swe źródło w naturze ludzkiej, osobistej naturze pracy oraz „powszechnej opinii rodzaju ludzkiego” jak również prawach rodzin, papież potwierdził „nienaruszalność własności prywatnej”.

Osąd ten rozumiany być jednak powinien z uwzględnieniem zastrzeżeń wymienianych przez ogół teologów katolickich. Nauczają oni, że w zwyczajnych okolicznościach normą jest własność prywatna, podkreślając równocześnie, iż Ziemia stworzona została przez Boga dla dobra wszystkich ludzi, co oznacza, że prywatne korzystanie z dóbr musi być ukierunkowane na dobro wspólne.

Encyklika Divini Redemptoris

W czasach tych komunizm był jedynie wywrotową teorią. Wraz z wybuchem rewolucji bolszewickiej z roku 1917 stał się praktyką, której „zasady i taktykę” Pius XI miał uroczyście potępić, napiętnowawszy już uprzednio samą doktrynę w licznych ogłoszonych przez siebie dokumentach: Miserentissimus Redemptor (8 maja 1928), Quadragesimo anno (15 maja 1931) etc. Niedawne prześladowania Kościoła w Meksyku oraz Hiszpanii skłoniły papieża do przedstawiania analizy metod „najzawziętszych wrogów Kościoła, którzy ze swego ośrodka w Moskwie kierują walką przeciw cywilizacji chrześcijańskiej” (par. 5).

Jednakże (co zdziwić może tych Czytelników, którzy obecnie dopiero odkryli encyklikę Divini Redemptoris), Pius XI potępia komunizm w głównej mierze nie dlatego, że jest on ateistyczny czy wrogi własności prywatnej, ale, jak słusznie zauważył Jean Madiran (La vieillesse du monde, 1976), ponieważ stanowi on praktyczny wyraz materializmu dialektycznego, a także metodę służącą zniewoleniu mas przez rządy oparte na nienawiści oraz strachu.

Przewidywane przez komunistów społeczeństwo bezklasowe, stwierdza papież, stanowi w istocie wyraz błędnej idei wyzwolenia. „Fałszywy ideał sprawiedliwości, równości i braterstwa w pracy przepaja bowiem całą jego (tj. komunizmu – przyp. tłum.) doktrynę i wszystkie działania pewnym błędnym mistycyzmem, który daje tłumom pozyskanym złudnymi obietnicami zapał i sugestywnie szerzący się entuzjazm” (par. 8).

Teoria „dialektycznego i historycznego materializmu”, stworzona przez Karola Marksa i uzupełniona przez Lenina, ukierunkowana jest na przyspieszenie konfliktów, które prowadzą społeczeństwo ku ziemskiemu rajowi, budowanego ludzkimi rękoma. „Dlatego dążą do zaostrzenia przeciwieństw między poszczególnymi klasami społeczeństwa i do stworzenia pozoru, że walka klasowa, z całą jej nienawiścią i szałem niszczenia, jest krucjatą w służbie rzekomego postępu ludzkości” (par. 9).

I na koniec komunizm „pozbawia człowieka wolności, a więc duchowej podstawy wszelkich norm życiowych” (par. 10). Kobietę „zaprzęga się do pracy w produkcji kolektywnej, a troskę o gospodarstwo domowe i potomstwo przerzuca na społeczność” (par. 11). Poza opisywanymi przez papieża negatywnymi skutkami komunizmu w życiu gospodarczym, ustrój ten oparty jest na terrorze, „narzucając przemocą niewolnictwo milionom ludzi” (par. 23). Trzydzieści pięć lat przed Sołżenicynem Pius XI potępił rządy oparte na inwigilacji, donosicielstwie, oraz sowieckie obozy pracy – Gułag.

Propaganda oparta na kłamstwie

Przed ogłoszeniem swego potępienia, papież piętnuje taktykę stosowaną przez propagandę komunizmu, który „ukrywając swe prawdziwe zamiary, próbował pozyskać dla siebie tłumy za pomocą wszelkiego rodzaju podstępów oraz haseł, które same w sobie były dobre i pociągające”, jak np. „pokój”, pomimo że równocześnie komunizm „ucieka się do nieograniczonych zbrojeń”. Jak zauważa Pius XI, komuniści „zapraszają katolików do wspólnego działania na polu humanitarnym czy – jak mówią – charytatywnym”, a nawet łagodzą okresowo antyreligijną legislację (par. 57).

I na koniec papież ogłasza swój surowy i zarazem zwięzły werdykt: „Starajcie się, Czcigodni Bracia, najusilniej o to, aby wierni nie dali się zwieść. Komunizm jest zły w samej swej istocie i w żadnej dziedzinie nie może z nim współpracować ten, kto pragnie ocalić cywilizację chrześcijańską” (par. 58).

Lekarstwa proponowane przez Kościół

Będąc, ze względu na swe cele duchowe, strażnikiem prawa naturalnego, Kościół powinien nie tylko potępić zwodnicze praktyki komunizmu, ale też przedstawiać stosowne środki zaradcze. Czynili to wszyscy cytowani wyżej papieże. Wedle Piusa XI chodzi po prostu o konsekwentne „wprowadzenie w życie nauki Kościoła” w obliczu zagrożenia ze strony ideologii komunistycznej (par. 39).

Zarówno ubodzy jak i bogaci muszą praktykować oderwanie od dóbr materialnych, jednakże bogaci winni praktykować również miłosierdzie oraz „realizować wymogi sprawiedliwości społecznej” (par. 51), co obejmuje tworzenie różnego rodzaju publicznych i prywatnych instytucji ubezpieczeniowych, zaś właściciele zakładów pracy powinni „stworzyć organizację skupiającą pracodawców w celu uniknięcia walki konkurencyjnej” (par. 53). Cel ten może zostać osiągnięty, wobec zaniku tradycyjnych organizacji cechowych, jedynie dzięki „zrzeszeniu związków zawodowych opartych na podstawach prawdziwie chrześcijańskich, powiązanych ze sobą i przybierających różne formy w zależności od okoliczności, czyli to, co zwie się korporacją” (par. 54).

Ostatnim remedium zaproponowanym przez Piusa XI było demaskowanie oszustw komunizmu (par. 57). Pod tym względem rada jego nie została wysłuchana, przeciwnie, w okresie powojennym duchowieństwo mówiło jedynie o współpracy z komunistami! Kościół zainfekowany został ideą ochrzczenia komunizmu, co doprowadziło do skandalicznego wyrzeczenia się jego potępienia podczas II Soboru Watykańskiego (…)

Współpraca soborowego Rzymu z Moskwą

Odnośnie współpracy soborowego Rzymu z Moskwą, abp Lefebvre zwykł był mówić: „Sobór, który podjął się odczytania «znaków czasu», zobowiązany został przez Moskwę do przemilczenia najbardziej oczywistego i najpotworniejszego z owych znaków”. Już Jan XXIII, w swej encyklice Pacem in terris (11 kwietnia 1963), rozgrzeszył komunizm ze wszelkich stawianych mu zarzutów, stwierdzając:

Któż zresztą będzie twierdził, że w tych poczynaniach, zwłaszcza jeśli są one zgodne z założeniami zdrowego rozumu i stanowią wyraz słusznych dążeń ludzkich, nie może tkwić nic dobrego i godnego uznania? (par. 159).

W świetle tego łatwo zrozumieć, że inicjatywa bp. Geralda de Proença Sigauda i abp. Marcela Lefebvre’a, mająca na celu doprowadzenie do potępienia komunizmu przez Vaticanum II, skazana była na niepowodzenie. Petycja podpisana przez 332 ojców soborowych (ostatecznie przez 454), którą dwaj wspomniani wyżej biskupi przedłożyli sekretariatowi soboru 9 listopada 1964 roku, niby przypadkiem „zawieruszyła się w szufladzie” (abp Lefebvre, Against the Heresies, s. 329).

Watykańska Ostpolitik

Dzięki owemu skandalicznemu milczeniu soboru Stolica Apostolska kontynuowała w latach 70. XX wieku swą kontrowersyjną Ostpolitik, politykę kompromisu z rządami komunistycznymi Europy Wschodniej – obsadzając stolice biskupie współpracownikami komunistów i byłymi „księżmi pokoju” (…)

Kard. Casaroli, spiritus movens Ostpolitik, w następujący sposób wyjaśniał swą strategię:

Nawet jeśli druga strona jest mniej szczera, do rozwiązania problemu niezbędna jest wnikliwa i uczciwa analiza sytuacji. Przede wszystkim zaś konieczna jest wielka cierpliwość, a podnoszenie głosu, czy też formułowanie gróźb, może jedynie zaszkodzić. [Stanowisko nasze opieramy] na fundamentalnych prawach człowieka, nie odrzucając z góry wzięcia pod uwagę szerszego kontekstu problemu religijnego, aby móc osiągnąć pewne rozwiązania praktyczne, nawet jeśli tylko tymczasowe, w sytuacji gdy – póki co – niemożliwe jest uzyskanie niczego więcej (konferencja wygłoszona we Vienne we Francji, „Fideliter”, nr 67, listopad 1978, s. 52).

Ostpolitik wciąż jeszcze czeka na kompleksową ocenę. Odpowiedzieć należy na pytania: czy upadek „żelaznej kurtyny” w roku 1989 był faktycznie jej owocem oraz czy przyniosła ona istotnie wolność Kościołowi? W naszej opinii odpowiedzi na powyższe pytania muszą być raczej negatywne.              

Za „The Angelus” grudzień 2008 tłumaczył Tomasz Maszczyk

Homoseksualny półnagi tancerz “Ludzkiego Braterstwa” Franciszka (10 czerwca). Światowe Forum Ekonomiczne: Jest “Młodym Globalnym Liderem”. Pustki na Placu św Piotra.

Homoseksualny półnagi tancerz “Ludzkiego Braterstwa” Franciszka (10 czerwca). Pustki na Placu św Piotra. Światowe Forum Ekonomiczne: Jest “Młodym Globalnym Liderem”.

…dwóch papieży… Homoseksualny półnagi tancerz

Półnagim tancerzem baletowym z La Scala, który to zaszczycił wszystkich swoim występem w trakcie “Ludzkiego Braterstwa” Franciszka (10 czerwca), okazał się nijaki Roberto Bolle, lat 48, żyjący w homo-konkubinacie z angielskim projektantem mody, Robertem Lee, lat 37.

W kwietniu 2004 Bolle tańczył na portyku Placu Św. Piotra dla Jana Pawła II. Z kolei w marcu 2009 Światowe Forum Ekonomiczne w Davos okrzyknęło go “Młodym Globalnym Liderem”.

Wydarzenie “Ludzkie Braterstwo” okazało się totalną klapą, mimo iż VaticanNews.va utrzymuje, że zgromadziły się “tysiące wiernych” (jedzie mi tu czołg?). W każdym razie zdjęcia z “miejsca zajścia” mówią same za siebie:

Pustawo…

PUSTO:





„Ojciec” pedałów jezuita ks. James Martin i bluźniercze grupy męskich “zakonnic” drag queen jawnie i uczenie gorszą dzieci. PROTESTUJ !!

„Ojciec” pedałów jezuita ks. James Martin i bluźniercze grupy męskich “zakonnic” drag queen jawnie gorszą dzieci.

STOP pro-transgenderowemu szczytowi ks. Jamesa Martina na Uniwersytecie Fordham

3 czerwca 2023 https://tfpstudentaction.org/petitions/stop-fr-james-martin-transgender-conference-fordham-university

Podpisz tam swój protest !!

Udostępnij tę petycję !!!

Dołącz do wiernych katolików w tym modlitewnym proteście, aby sprzeciwić się szczytowi ks. Jamesa Martina zatytułowanemu “Outreach 2023: LGBT Catholic Ministry Conference” na Uniwersytecie Fordham w dniach 16-18 czerwca 2023 roku.

Ks. Martin nie tylko wspiera transpłciowość dzieci, ale także popiera bluźniercze “Msze dumy” i świętokradcze “tęczowe różańce”. Krótko mówiąc, jego przesłanie jest następujące: “Zaakceptuj homoseksualizm. Obal Kościół”.

Co więcej, zamiast czcić Najświętsze Serce Jezusa w czerwcu, prelegenci na nadchodzącej konferencji będą kierować do dzieci panele zatytułowane:

Duszpasterstwo LGBTQ w szkołach średnich

Wychowanie katolickich dzieci LGBTQ

Kościół i transpłciowy katolik

Doświadczenie katolickich lesbijek

Aby dać ci wyobrażenie, dysydenccy i bluźnierczy mówcy będą obejmować:

Siostra Jeannine Gramick: Ta pro-homoseksualna zakonnica została uciszona przez Watykan w 1999 roku za jej niemoralny program w New Ways Ministry.

Niedawno wyraziła swoje poparcie dla decyzji L.A. Dodgers o uhonorowaniu bluźnierczej grupy męskich “zakonnic” drag queen na stadionie Dodger. “Oklaskuję Siostry Nieustającego Odpustu” – napisała s. Gramick. (New Ways Ministry, 27 maja 2023 r.)

Ks. Bryan Massingale: Ten ksiądz-dysydent identyfikuje się jako homoseksualista i atakuje autorytet Kościoła w bluźnierczych słowach: “Tak, z pewnością musimy przemyśleć oficjalną etykę seksualną naszego Kościoła. Ale jeszcze bardziej musimy przemyśleć Boga”. (DignityUSA, 4 lipca 2019 r.)

Ks. Donal Godfrey, SJ: Jako zwolennik homoseksualizmu, ks. Godfrey bluźnierczo sugeruje w swoim piśmie, że Bóg jest trans-płciowy. “Z pewnością wierzę, że Bóg, który jest w pewnym sensie transpłciowy, przekracza wszelkie granice i konstrukcje społeczne”. (Jesuit Higher Education: A Journal, 1 stycznia 2015)

To oburzające.

Zażądaj of Fordham-u [to na Uniwersytecie !!] , aby odwołał pro-homoseksualny szczyt o. Martina na kampusie.

Prelegenci szczytu promują poglądy nie tylko sprzeczne z Biblią, ale także z prawem naturalnym, dokumentami papieskimi, Ojcami Kościoła, Katechizmem Kościoła Katolickiego i życiem niezliczonych świętych.

Głośmy wieczną i niezmienną Bożą prawdę.

Podpisz swój protest.

Udostępnij.

Mimo deklaracji władz, kościół pw. św. Mikołaja w Kijowie nie został oddany katolikom

Mimo deklaracji władz, kościół pw. św. Mikołaja w Kijowie nie został oddany katolikom

oblaci.pl 2 czerwca 2023

Mimo deklaracji władz Ukrainy, które zapowiedziały zwrot kościoła pw. św. Mikołaja w Kijowie wiernym, świątynia ta nadal pozostaje w rękach państwa, a decyzja o jej przekazaniu jest blokowana – oświadczył proboszcz działającej tam parafii rzymskokatolickiej, Paweł Wyszkowski OMI.

Niestety, ta sprawa, która trwa tak długo, jak niepodległość naszego kraju, nie została dotąd rozwiązana. Walczymy obecnie z rosyjskim okupantem, ale ten Boży dom również jest okupowany przez prorosyjskie [??? md] , komunistyczne [??? md] decyzje, by nie oddawać tej świątyni właścicielowi, naszej parafii – powiedział na konferencji prasowej w Kijowie.

Kijowscy katolicy od lat prowadzą starania o odzyskanie świątyni, zaprojektowanej w 1909 roku przez polskiego architekta Władysława Horodeckiego. Ukraińskie władze deklarowały, że przekażą kościół wiernym 1 czerwca 2022 r.

Niezrealizowane memorandum

Nie zważając na nasze nadzieje i oczekiwania, że w naszym kraju coś zmienia się na lepsze, nasz kościół dotychczas nie został zwrócony wiernym, a memorandum nie zostało zrealizowane. Ktoś stale blokuje proces przekazania kościoła parafii. I jest to dla nas ogromna rana  – podkreślił ojciec Wyszkowski.

Ambasador Polski na Ukrainie Bartosz Cichocki zwrócił uwagę na zły stan budynku kościoła, który potrzebuje pilnego remontu i zabezpieczenia przed dalszym niszczeniem.

Uważamy w Polsce, że jest to część naszego dziedzictwa kulturowego. Nie rościmy sobie prawa własności, ale to Polacy ufundowali ten kościół i to Polak, Władysław Horodecki, go zaprojektował. Chcielibyśmy, żeby ta unikalna, jedyna w Kijowie budowla neogotycka trwała dalej i cieszyła oczy kolejnych pokoleń, a widzimy, że będzie to możliwe tylko, kiedy wróci on do prawowitych właścicieli – powiedział ambasador. – Dla nas jest faktem, że nie powrócił on dotychczas w ręce wiernych i niszczeje, a czasu do ratowania jest niewiele – podkreślił Cichocki.

Akt sprawiedliwości

Nuncjusz apostolski na Ukrainie arcybiskup Visvaldas Kulbokas stwierdził, że przekazanie kościoła św. Mikołaja wiernym będzie aktem sprawiedliwości. W jego ocenie będzie to też miało wpływ na obronę Ukrainy w wojnie, którą prowadzi przeciw niej Rosja.

Sprawiedliwy pokój i zwycięstwo dobra nad złem jest możliwy do osiągnięcia, kiedy połączymy aspekt duchowny z ludzkim. Jestem przekonany, że jeśli ta i inne świątynie zostaną jak najszybciej zwrócone katolikom i innym konfesjom, to będzie to też miało bardzo duży wpływ na obronę Ukrainy, bo jest to obrona ze strony Boga. Staniemy się w ten sposób silniejsi – powiedział.

Kościół św. Mikołaja, to neogotycka świątynia rzymskokatolicka, położona w centrum Kijowa przy ul. Wełykiej Wasylkiwskiej 75. Zbudowany w latach 1899–1909 według projektu Władysława Horodeckiego kościół był użytkowany przez katolików Kijowa do 1936 r., gdy zamknęły go władze radzieckie, przeznaczając pomieszczenia na cele gospodarcze.

Budynek potrzebuje

Zgodnie z przyjętym w 2002 r. prezydenckim dekretem o restytucji mienia kościelnego miał on zostać zwrócony Kościołowi katolickiemu jako właścicielowi pierwotnemu, ale zniknął z listy obiektów do oddania. Do niedawna przy kościele działał Państwowy Dom Muzyki Organowej i Kameralnej, który zorganizowano tam w 1978 roku, a parafia była jedynie dzierżawcą pomieszczeń dolnej kondygnacji świątyni. Tylko w niedziele i większe święta pozwalano na odprawienie nabożeństw przy głównym ołtarzu.

Wieloletnie próby przejęcia świątyni przez katolików kończyły się niepowodzeniem. Tymczasem ostatnie kapitalne remonty wykonano 40 lat temu, a z powodu niezabezpieczonej przed wibracjami linii metra, ułożonej tuż pod świątynią, budynek dosłownie zaczął się rozpadać.

Władze kościelne twierdziły, że są w stanie odrestaurować popadającą w ruinę świątynię pod warunkiem jednak, że zostanie ona oddana wiernym. Argumentowały, że sponsorzy nie zgodzą się na finansowanie odbudowy kościoła, który nie jest własnością parafii.

We wrześniu 2021 r. kościół został uszkodzony przez pożar. Zniszczeniu uległy między innymi zabytkowe organy i żyrandole oraz część wyposażenia liturgicznego. 6 listopada 2021 r. zawarto porozumienie między parafią św. Mikołaja oraz Ministerstwem Kultury i Polityki Informacyjnej Ukrainy. Porozumienie głosiło, że kościół zostanie oddany do użytku miejscowej parafii katolickiej 1 czerwca 2022 r. Tego dnia ukraiński minister kultury podczas wizyty w kościele św. Mikołaja potwierdził, że „zostanie on oddany wiernym”.

(PAP)

Czy polski Kościół jest w mocy wariatów? [pogląd optymisty]

Czy polski Kościół jest w mocy wariatów?

W.P. Chicheł 29 maj, 2023 polski-kosciol-jest-w-mocy-wariatow

Mainstreamowe media atakują Kościół Katolicki z każdej strony, ale oczywiście skupiają się tylko i wyłącznie na pedofilii czy pieniądzach. Czasami jest to nawet dobre, jeśli oparte na rzetelnych informacjach i w dobrych intencjach. Jednak to jest dopiero efekt, a nie przyczyna problemów. To właśnie sprawy, które główny nurt popiera, są największą zgubą dla katolicyzmu w naszym laicyzującym się od 1944 roku państwie, ale o tym za moment. To właśnie już wtedy trzeba szukać pewnych przyczyn problemów. To cały ruch „księży patriotów”, tych zdegenerowanych hipokrytów, bandy sodomitów, pedofilów czy alkoholików, którzy poszli na współpracę z bezpieką, jak pijawki wessali się w struktury kościelne.

To wszystko działo się przy aprobacie i pomocy masonerii z zachodu, która rozwaliła Stolicę Apostolską od środka serwując niesamowite przemiany w religii rzymskokatolickiej w ramach Soboru II Watykańskiego. Pod przykrywką odnowy kościoła dostarczono wiele niebezpiecznych treści, które następnie jako „posoborowie” doprowadziły do wręcz protestanckiej, lewicowej rewolucji. Bł. Kardynał Wyszyński dzielnie wstrzymywał przemiany w Polsce, jednak po jego śmierci nie było nikogo, kto zatrzymałby ten proces.

To ten radykalny ekumenizm dozwolił do wielu herezji w tradycji Kościoła. Stąd zeszłotygodniowe gusła o. Macieja Biskupa OP w luterańskim zborze w Warszawie, kiedy odprawiał nie wiadomo co, na ołtarzu okrytym sodomską szmatą i świecami. Nie zdziwiło mnie, że akurat to właśnie ten dominikanin tego dokonał, gdyż on często ma problemy z tożsamością religijną i zmienia się w rabina, a jego największym wrogiem jest obóz narodowy, czyli stronnictwo polityczne postulujące ideę nacjonalizmu chrześcijańskiego.

W tym przykładzie widzimy płynięcie z nurtem ścieków postępowców – Sodomia to normalność, a patriotyzm, co gorsza nacjonalizm to zło, faszyzm. Kilka dni wcześniej dowiedzieliśmy się także, że proboszcz Katedry we Fromborku sobie przeniósł tabernakulum, czyli mieszkanie żywego ciała Jezusa w świątyni, gdzieś do nawy bocznej, hen daleko od ołtarza, ponieważ księża mieli problemy z odprawianiem Novus Ordo. Szkoda, że przewielebnemu Ks. prał. kan. dr Jackowi Wojtkowskiemu nie przyszła do głowy refleksja nad tym kto jest ważniejszy – Chrystus czy wygoda kapłana – sługi!

No, żeby nie było za mało, to mój ulubiony Arcybiskup w Polsce, strażnik tradycji i powagi liturgii, Grzegorz Ryś mianował 9 nadzwyczajnych szafarek (sic!) komunii św. Powoli mamy postęp jak na zachodzie. Czas na „błogosławieństwo” związków sodomczyków i gomorytek oraz walkę o kapłaństwo kobiet. W końcu podstawy już mamy. Jeśli papież Franciszek przyzwala na takie rzeczy Niemcom czy Belgom, bo przecież „to ich wewnętrzna sprawa”. Kardynał Martini i jego grupa zwyciężyła Kościół Katolicki i od 2013 roku ich człowiek – Bergoglio rządzi w Watykanie.

To co śp. Ojciec Święty Benedykt XVI reformował, starał się zwrócić się w kierunku zapomnianej tradycji Kościoła, jak domino Argentyńczyk rozwala. Obecnie „nabożeństwa” ekumeniczne są „pobożne” i „zbliżające” do Chrystusa, a msza trydencka „mąci i dzieli katolików”. Co więcej, ci lefebryści… coraz bardziej widzę w nich ostatnią nadzieję dla cywilizacji zachodniej. Tu nie brakuje powołań, nie ulega się propagandzie LGBTQ+, dba się o liturgię, Św. Tomasz z Akwinu jest podstawą wychowania, a herezja – herezją. Natomiast widząc co się dzieje i zarazem brak jakiejkolwiek reakcji Konferencji Episkopatu Polski, Prymasa Polski czy jakiegokolwiek kardynała, autorytetów wśród duchownych, nasuwa mi się tylko jedno pytanie: Czy polskim Kościołem Katolickim rządzą wariaci?

[Pogląd, jak sądzę, naiwny, czy dziecięcy. A „masoni, żydzi, zboczeńcy”, ew. sataniści – to nie do pomyślenia, nie do napisania?? M. Dakowski]

Szokujące fakty na temat papieża Franciszka. Jego osoba budzi grozę. 16 minut. + Skandal na Lateranie.

Szokujące fakty na temat papieża Franciszka. Jego osoba budzi grozę.

16 minut 23 maj 2023

Kim naprawdę jest papież Franciszek !??

==================================================

NIEBYWAŁY SKANDAL W RZYMIE. OTO KTO ODPRAWIŁ MSZĘ W BAZYLICE ŚW. JANA NA LATERANIE

=======================================

Nigdy nie był i nie może być częścią Magisterium Kościoła dokument, który diametralnie zaprzecza zarówno Pismu Świętemu, jak i Tradycji.

BKP: Ogłoszenie Bożej anatemy – Bożego przekleństwa:

wykluczenie z Chrystusowego Kościoła biskupa Tomasza Holuba

wideohttp://vkpatriarhat.org/pl/?p=20471  https://camino-de-la-vida.wistia.com/medias/liua3j4kl0

https://rumble.com/v2hcxhe-holub.html  https://bcp-video.org/pl/wykluczenie-holuba/  

cos.tv/videos/play/43672956018136064bitchute.com/video/IkmEMqJ0Nx7i/

Na początku Wielkiego Postu heretycki biskup Holub opublikował tzw. pasterski list o obłudnym tytule: „Miłosierdzie dla rozwiedzionych”. Opublikował do niego również szczegółową instrukcję. Jej  podstawą jest heretycka adhortacja „Amoris laetitia”. Natychmiast po jej opublikowaniu czterech kardynałów wzniosło „dubia”. Ta tak zwana adhortacja pseudopapieża nie tylko unieważnia Boże prawa, ale także zaprzecza istnieniu obiektywnie obowiązujących moralnych norm. Zawiera herezje, które niszczą istotę zbawczej wiary. Następnie przeciwko temu heretyckiemu dokumentowi wypowiedziało się dziesiątki czołowych teologów i chrześcijańskich autorytetów, którzy opublikowali analizę o nazwie „Korekta”. Złożyli wniosek do Franciszka o rozróżnienie w tej adhortacji tego, co prawowierne, od tego, co heretyckie. Do dziś, a minęło już osiem lat, żadnej odpowiedzi, żadnego słuchania, żadnego rozróżnienia! Adhortacja „Amoris laetitia” jest bez wątpliwości heretycka!

Dziś dla Kościoła kopie grób wielu z tych, którzy uważają się za apostołów Chrystusa. Apostoł Jan mówi o nich: „Wielu antychrystów powstało” (1 J 2:18). Apostoł Paweł nazywa ich „fałszywymi apostołami” i „sługami szatana” (por. 2 Kor 11). Należy do nich także Tomasz Holub.

Podstawowe pytanie brzmi: czy Franciszek Bergoglio, który okupuje najwyższy urząd w Kościele, jest prawowitym papieżem? Odpowiedź jest absolutnie jasna. Heretyk, który jako arcy-kacerz przeciwstawił się Bogu, likwiduje Jego przykazania i wprowadza zbrodniczą, antychrystową pseudo-ewangelię, aby zwieść dusze, nie jest żadnym papieżem. Ściągnął na siebie wielokrotną Bożą anatemę zgodnie z Ga 1:8-9 oraz ekskomunikę latae sententiae. Urząd, według bulli dogmatycznej Pawła IV „Cum ex apostolatus officio”, sprawuje, jak okupant, nielegalnie.

Kolejne pytanie brzmi: Czy kara za pseudo-ewangelię według Ga 1:8 spada także na pilzneńskiego biskupa Tomasza Holuba? Tak, spada. Holub nadużywa władzy biskupiej i wprowadza w życie wierzących heretycki dokument „Amoris laetitia”. Ponadto, w pełnej wewnętrznej jedności z arcy-heretykiem Franciszkiem Bergoglio, promuje legalizację LGBTQ w Kościele. Przy tym termin „Q” obejmuje również morderstwa na tle seksualnym. Na Ukrainie pewien mężczyzna z Q-orientacją poderżnął gardła ponad 50 kobietom. Te i inne przestępstwa, ukryte za literą Q, mają zostać zalegalizowane przez Kościół! To satanizacja Kościoła! Nic tego faktu nie zmienia, nawet wzniosłe i pochlebne frazesy i stwierdzenia  Holuba.

Herezje arcy-heretyka Franciszka w adhortacji „Amoris laetitia” Holub wychwala jako szczyt jego tak zwanej otwartości na Boże przewodnictwo. Holub fałszywie twierdzi, że „Amoris laetitia” rzekomo jest częścią Magisterium Kościoła. Nigdy nie był i nie może być częścią Magisterium Kościoła dokument, który diametralnie zaprzecza zarówno Pismu Świętemu, jak i Tradycji.

Cytat Holuba: „Drodzy siostry i bracia, cieszę się, że dzięki swojej podatności na Boże przewodnictwo papież Franciszek tę szczególną troskę o rozwiedzionych uczynił częścią właściwego Magisterium Kościoła”.

Holub brutalnie kłamie wierzących i naraża ich zbawienie. Pytamy, czym jest ta otwartość na Boże przewodnictwo? Może intronizacja demona Pachamamy w Watykanie? Albo poświęcenie Franciszka demonom i szatanowi w Kanadzie pod przewodnictwem szamana? To nie jest podatność na Boże przewodnictwo, to jest podatność na przewodnictwo duchem kłamstwa i śmierci. W zależności od tego przewodnictwa, Holub promuje również sakramenty dla rozwiedzionych. W ten sposób ciągnie do zguby wszystkich, którzy dają się nim oszukać.

W odniesieniu do Eucharystii Boże słowo mówi: „Kto je i pije niegodnie, wyrok sobie spożywa i pije (1 Kor 11: 29-30). Bóg przez proroka Izajasza ostrzega przed takimi zwodzicielami, jak Bergolio i Holub: Zwodzicielami się stali przywódcy tego narodu, a ci, którym przewodzą, zgubili się” (Iz 9:15).

Jeśli chodzi o tak zwane rozróżnienie, którym Bergoglio w adhortacji odrzucił Boże przykazania, zobaczmy, jak rozróżnia on a jak rozróżnia apostoł Paweł. Bergoglio odebrał jako Boże przewodnictwo to, że pozwolił poświęcić się szatanowi i demonom pod przewodnictwem szamana gwiżdżącego na kości dzikiego indyka. Natomiast św. Paweł, kiedy spotkał podobnego szamana na Cyprze, miał zupełnie inną podatność na Boże przewodnictwo. Natychmiast pokarał szamana: O, synu diabelski, pełny wszelkiej zdrady i wszelkiej przewrotności, wrogu wszelkiej sprawiedliwości, czyż nie zaprzestaniesz wykrzywiać prostych dróg Pańskich?” (Dz 13:10).

Te słowa w pełni odnoszą się nie tylko do szamana, ale jeszcze bardziej do obecnego pseudo-papieża, a także do odstępcy Tomasza Holuba. Obaj zdradzili Chrystusa i Jego Ewangelię i obaj są sługami diabła. Jest to właściwe rozróżnienie w duchu apostoła Pawła.

Następnym szczytem demagogii i manipulacji Holuba, który prowadzi duszę szeroką drogą do potępienia, jest to, że nazywa tę drogę zagłady szerokością Bożej miłości.

Cytat Holuba: „I modlę się, aby i w naszej diecezji ta ponownie odkryta szerokość Bożej miłości i Bożego miłosierdzia stała się dla każdego z nas powodem do duchowej radości i głębokiej wdzięczności”.

Holub zaprzecza tym grzech, zwodzi ludzi, odwodzi ich od Boga i drogi zbawienia, a to, rzekomo, ma być powodem do duchowej radości i głębokiej wdzięczności. On robi z uczciwych księży i wierzących głupców i śmieje się im w twarz. Manipuluje pojęciem Bożego miłosierdzia, ale milczy, że warunkiem Bożego miłosierdzia jest prawdziwa skrucha. Wierząca kobieta, zdezorientowana wypowiedziami Holuba, napisała:

„Mam pytanie, jak mam wytłumaczyć słowa «papieża» o Komunii Świętej? Jestem po rozwodzie i mieszkam z innym mężczyzną. Gdybym miała przyjąć Komunię Świętą, byłoby to świętokradztwo. W liście pasterskim biskupa Holuba i jego wskazówkach jest napisane, że od teraz jest to możliwe. Ale boję się, że popełnię grzech. Proszę o radę”.

Ta wierząca kobieta nazywa grzech grzechem i świętokradztwo świętokradztwem, podczas gdy Holub uważa grzech i świętokradztwo za nic.

Zarówno Bergoglio, jak i Holub tragicznie oszukują wiernych i systematycznie wciągają ich w proces odstęstwa od Boga. Do takich fałszywych apostołów, którzy nawet twierdzą, że w imieniu Jezusa czynili cuda i znaki, Jezus wyraźnie mówi: Odstąpcie ode Mnie wszyscy dopuszczający się niesprawiedliwości! Nie znam was” (Łk 13:27).

Co apostoł Jan mówi na pytanie, czy należy modlić się za zatwardziałych heretyków, takich jak Bergoglio i Holub? Apostoł Jan wskazuje: „Istnieje taki grzech, który sprowadza śmierć. W takim wypadku nie polecam, aby się modlili” (1 J 5:16). Grzech, który sprowadza śmierć, jest grzechem przeciwko Duchowi Świętemu.

Jednak księża będą zmuszeni, mimo że Holub sprowadził na siebie przekleństwo, nadal wymieniać jego imię w Liturgii. Jak w tym momencie wierzący mogą oddzielić się od przekleństwa, które przechodzi na tych, którzy są w jedności z Holubem? Niech po cichu powiedzą: „Anatema!”, a w ten sposób, zgodnie z Ga 1:8, zjednoczą się z Bożym stanowiskiem i uchronią się przed przekleństwem.

Jakie konsekwencje niesie dla biskupa Tomasza Holuba Boża anatema, czyli przekleństwo, które sam na siebie sprowadził? Nie należy już do Ciała Chrystusa – Kościoła. Sam się wykluczył. On ale urzędu dobrowolnie nie opuści. Wierni nie powinni brać go za prawowiernego biskupa. Muszą być świadomi, że on jest religijnym oszustem z duchem apostoła Judasza. Jego pochlebne pasterskie listy i inne dyrektywy są nieważne i szkodliwe. Biskup Holub nie jest apostołem Chrystusa, ale apostołem antychrysta.

Swoją apostazję publicznie ujawnił łamiąc prawa Boże i propagując niemoralną sodomię. Poprzez tak zwane błogosławieństwo Holuba Bóg nie błogosławi, ale działa duch kłamstwa i śmierci. Z Holuba przechodzi przekleństwo na tych, którzy jemu wewnętrznie podporządkowują się i słuchają go. Księża i wierzący, którym zależy na zbawieniu dusz, muszą wiedzieć, że biskup Holub jest pod Bożą anatemą zgodnie z listem do Galatów 1,8-9.

+ Eliasz

Patriarcha Bizantyjskiego Katolickiego Patriarchatu

+ Metodiusz OSBMr              + Tymoteusz OSBMr

biskupi-sekretarze

Zwolennik Bergoglio Tomasz Holub został wydalony z Kościoła

vkpatriarhat.org/en/?p=22925  /english/

vkpatriarhat.org/it/?p=9767  /italiano/

vkpatriarhat.org/fr/?p=16309  /français/

vkpatriarhat.org/es/?p=12937  /español/

Oh, QR… – Znamię Bestii: Księża we Francji otrzymają elektroniczne „celebrety”. Będą mieć specjalny kod…

Oh, QR… Znamię Bestii: Księża we Francji otrzymają elektroniczne „celebrety”. Będą mieć specjalny kod…

ksieza-elektroniczne-celebrety-specjalny-kod

Wszyscy katoliccy duchowni we Francji mają otrzymać elektroniczne celebrety z kodem QR oraz osobistym numerem identyfikacyjnym. Ma to pomóc w poświadczaniu tożsamości kapłana – oraz w pozyskiwaniu informacji o ewentualnych ograniczeniach dotyczących jego posługi.

Każdy duchowny posiada celebret, czyli dokument poświadczający, że został ważnie wyświęcony oraz że jest związany z jakąś diecezją albo wspólnotą i może sprawować sakramenty. Francuscy biskupi zdecydowali się wprowadzić elektryczne celebrety oraz karty identyfikacyjne dla wszystkich duchownych w kraju: biskupów, księży, zakonników, diakonów. Dokumenty będą oparte na cyfrowym katalogu księży oraz na systemie kodów QR.

Biskupi pierwszą decyzję w sprawie elektronicznego celebretu podjęli w listopadzie 2021 roku, a później potwierdzili ją w listopadzie roku następnego. Dzięki temu celebrety mają w całej Francji zostać ujednolicone; będzie też łatwiej je aktualizować, niż w przypadku celebretów papierowych (ważnych tylko przez rok).

Celebret będzie mieć formę karty identyfikacyjnej, takiej jak nowe francuskie dowody osobiste; będzie wyposażony w kod QR, który będzie można zeskanować smartfonem. Celebret będzie zawierać też osobisty identyfikator duchownego.

Zeskanowanie kodu QR wykaże, czy dany duchowny nie ma żadnych ograniczeń w zakresie sprawowania posługi. Nie będzie za to informacji o danych osobowych ze względu na przepisy o ich ochronie. Szczegółowe informacje będą dostępne po wpisaniu czterocyfrowego kodu danego duchownego.

O okazanie elektronicznego celebretu będą mogli prosić wszyscy nadzorujący wydarzenia religijne (zgromadzenie, pielgrzymka, Msza). Jeżeli duchowny nie okaże celebretu, nie będzie mógł uczestniczyć w tych wydarzeniach jako kapłan.

Na celebrecie znajdą się następujące informacje:
– nazwisko oraz imię;
– data i miejsce urodzenia;
– data i diecezja święceń;
– kod QR;
– numer identyfikacyjny.

Po zeskanowaniu kodu QR ukażą się następujące dane:
– aktualne dane kontaktowe i funkcje;
– upoważnienia i ograniczenia dotyczące wykonywanych posług.

Wpisanie kodu pozwoli na uzyskanie informacji dotyczących szczegółowych zezwoleń i ograniczeń:
– publiczna celebracja Eucharystii;
– głoszenie kazań;
– chrzczenie;
– spowiedź/indywidualne rozmowy duszpasterskie;
– śluby;
– pogrzeby;
– sakrament namaszczenia chorych;
– nadzór nad grupami młodzieży;
– przebywanie sam na sam z nieletnimi;
– uczestnictwo w audycjach telewizyjnych, radiowych lub internetowych;

– inne przypadki.

Informacje będą aktualizowane przez władze diecezjalne.

Źródło: eglise.catholique.fr

W katedrze we Fromborku przed głównym ołtarzem zgasła już „wieczna lampka”. V2 burzy. Zjazd KEP.

W katedrze we Fromborku przed głównym ołtarzem zgasła już „wieczna lampka”. V2 burzy. Zjazd KEP.

UrzędnicyKurii Archidiecezji Warmińskiej kłamią. BEZCZELNIE.

Marcin Austyn nie-o-remont-chodzilo-w-katedrze

Nie o remont chodziło! Znamy oficjalne powody przeniesienia tabernakulum we fromborskiej katedrze

Głosy zaniepokojonych wiernych potwierdziły się i tabernakulum w katedrze we Fromborku zostało przeniesione z głównego do bocznego ołtarza. Tak zmiana kierunku sprawowania liturgii stała się faktem.

I, jak się okazuje, powodem zmian nie był remont, a sprawa umiejscowienia tabernakulum nie jest tymczasowa – jak wcześniej próbowano tłumaczyć.

Przypomnimy. Do PCh24.pl zgłosili się zaniepokojeni wierni, którzy alarmowali, że w Archikatedrze we Fromborku mają zajść poważne zmiany. Jak wskazywali, ze starego, zabytkowego ołtarza, zaplanowano usuniecie tabernakulum, bo „przeszkadza ono w odprawianiu Mszy Św. twarzą do ludu”.

W dotychczasowym układzie celebracje sprawowane były ad orientem (kapłan i wierni znajdowali się po tej samej stronie ołtarza, zwróceni w jego stronę).

To już przeszłość. Tabernakulum zostało przeniesione na boczny ołtarz, a kierunek celebracji został zmieniony. Wobec faktu, że dotychczasowe wyjaśnienia sprawy były dość niejasne (o czym za chwilę), skierowaliśmy do kancelarii parafii katedralnej oficjalne zapytanie. Odpowiedź otrzymaliśmy… z Kurii.

***

„Szczęść Boże!
Do redakcji pch24.pl napływają zdjęcia i relacje dokumentujące usunięcie tabernakulum z ołtarza w katedrze. Stało się to, choć na początku maja pracownica kancelarii przekazała nam informację, że żadne zmiany nie są prowadzone.
Jako, że brak jest oficjalnych informacji o poczynionych zmianach, a to budzi niepokoje wśród wiernych, uprzejmie proszę o możliwie szeroką informację, tak by sprawę jednoznacznie wyjaśnić.
Czym spowodowane są wspomniane zmiany?
Czy mają związek z remontem, obchodami kopernikańskimi czy docelową zmianą kierunku sprawowania liturgii?
Czy zmiany dokonane są w porozumieniu ze służbami konserwatorskimi?
Czy tabernakulum zostało przeniesione na stałe czy czasowo?
Gdzie obecnie znajduje się tabernakulum?
Czy planowane są także inne zmiany w katedrze, które mogą potencjalnie zaskoczyć wiernych?
Z Panem Bogiem,
Marcin Austyn, PCh24.pl”

***

Dzień dobry,
w odpowiedzi na Pana zapytania pragnę poinformować, że zmiany dokonane we fromborskiej katedrze podyktowane są dostosowaniem przestrzeni sakralnej do wymogów dokumentów Soboru Watykańskiego II i Ogólnego Wprowadzenia do Mszału Rzymskiego. Wszystkie prace w katedrze prowadzone są pod nadzorem Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Obecnie tabernakulum zostało przeniesione do bocznego ołtarza, by ułatwić wiernym skupienie na osobistej modlitwie.
Pozdrawiam
Ks. Marcin Sawicki
Rzecznik Kurii Archidiecezji Warmińskiej”

***

Czemu służyło zamieszanie? [I oszukiwanie?? md]

To zupełnie inne wyjaśnienie, niż to z początku maja 2023 roku. Skontaktowaliśmy się wówczas z kancelarią katedralnej parafii pytając o plany przeniesienia tabernakulum. Wierni twierdzili, że już trwają przygotowania do przenosin, że zgasła już „wieczna lampka”, a sprawa ma być „załatwiona” przed czerwcowym zjazdem KEP, który ma zawitać do Fromborka.

Co usłyszeliśmy? Że tabernakulum jest na swoim miejscu i na nim pozostanie. Że owszem, są plany jego tymczasowego przeniesienia – ale tylko na czas remontu. Zaś termin prac nie jest jeszcze ustalony, gdyż trwają formalności w tym zakresie. Co więcej, wspomniana lampka miała zgasnąć, gdyż prowadzone były prace elektryczne i czasowo prąd został wyłączony.

Tyle tylko, jak dopowiedzieli już wierni będący z nami w kontakcie, owe prace były związane m.in. z przeniesieniem owej lampki. O tym kancelaria oczywiście nie wspomniała. Natomiast kilka razy usłyszeliśmy zapewnienie, że „wszystko pozostaje na swoim miejscu”.

Nie wiemy z jakiego powodu przyjęto taką politykę informacyjną. Być może chciano dokonać zmian bez rozgłosu i protestów wiernych. Wszak trwają obchody „kopernikańskie”. Już 21 maja 2023 r. w katedrze odbędą się centralne obchody 480. rocznicy śmierci Mikołaja Kopernika oraz wydania jego traktatu De revolutionibus orbium coelestium (O obrotach sfer niebieskich). O godz. 11.00 zostanie odprawiona uroczysta Msza Święta, na którą zaproszono najwyższe władze państwowe. Mszy Świętej przewodniczyć ma ks. abp Józef Górzyński, Metropolita Warmiński, homilię zaś wygłosi ks. abp Stanisław Budzik, Metropolita Lubelski. Msza Św. będzie transmitowana na kanale TVP Polonia – można zatem będzie zobaczyć co zmieniło się w katedrze.

Po Soborze Watykańskim II w archikatedrze były już podejmowane próby zmiany miejsca przechowywania Najświętszego Sakramentu. I zawsze w obronie centralnego jego miejsca stawali wierni. Czy tym razem historia się powtórzy?

W Archikatedrze we Fromborku chcą usunąć tabernakulum. W tle sesja plenarna KEP.

W Archikatedrze we Fromborku chcą usunąć tabernakulum. W tle sesja plenarna KEP.

Niepokojące doniesienia z Fromborka. Chodzi o kierunek celebracji liturgii? W tle sesja plenarna KEP i remont.

W Archikatedrze we Fromborku chcą usunąć tabernakulum.

1 maja 2023 chca-zniszczyc-oltarz-we-fromborku-sesja-plenarna-kep/

Portal PCh24.pl dowiedział się od wiernych archidiecezji warmińskiej, że w Archikatedrze we Fromborku mają zajść poważne zmiany. Ze starego, zabytkowego ołtarza, planuje się usunąć tabernakulum, gdyż przeszkadza ono w odprawianiu Mszy Św. twarzą do ludu. W tej chwili celebracje we fromborskiej katedrze odprawiają się w tradycyjnej formie ad orientem, co oznacza, że kapłan i wierni znajdują się po tej samej stronie ołtarza i są zwróceni w jego stronę.

Teraz tabernakulum ma zostać usunięte i przeniesieniu do Kaplicy Polskiej. Jest to osobne pomieszczenie, znajdujące się pod organami poza nawą główną. Wedle uzyskanych przez PCh24.pl informacji, sprawa jest nagląca, gdyż 13 czerwca br. we Fromborku ma się odbyć Sesja Plenarna Konferencji Episkopatu Polski. 

Nieco inaczej sprawę przedstawia parafia katedralna. Jak usłyszeliśmy, tabernakulum jest na swoim miejscu i na nim pozostanie. Owszem, są plany jego tymczasowego przeniesienia – ale tylko na czas remontu. Termin prac jednak nie jest jeszcze ustalony, gdyż trwają formalności w tym zakresie.

Dopytaliśmy też o doniesienia zaniepokojonych wiernych, jakoby już trwały przygotowania do przenosin, a przy ołtarzu zgasła wieczna lampka. I rzeczywiście taka sytuacja miała miejsce, gdyż – jak usłyszeliśmy – prowadzone były prace elektryczne i czasowo prąd został wyłączony. Pracownik kurii w rozmowie z PCh24.pl kilkukrotnie zapewnił, że „wszystko pozostaje na swoim miejscu”.

***

Warto w tym miejscu przypomnieć, że zarówno Ogólne Wprowadzenie do Mszału Rzymskiego (dalej: OWMR), Instrukcja Inter Oecumenici i wszystkie dokumenty Soboru Watykańskiego II wyraźnie mówią, że celebrowanie twarzą do ludzi jest zalecane wyłącznie w przypadku kościołów nowobudowanych. Nigdzie nie ma wzmianki o przerabianiu ołtarzy w kościołach już istniejących.

Jedyny przepis z OWMR stanowi:

„303. W nowo budowanych kościołach winien być wzniesiony tylko jeden ołtarz, który w zgromadzeniu wiernych będzie oznaczał jednego Chrystusa i jedną Eucharystię Kościoła. Gdy zaś w kościołach już istniejących dawny ołtarz jest tak ustawiony, że utrudnia uczestnictwo wiernych, a nie może być przeniesiony bez naruszenia wartości dzieła sztuki, należy zbudować inny ołtarz stały, artystycznie wykonany, i poświęcić go zgodnie z Pontyfikałem. Przy tym tylko ołtarzu należy odtąd sprawować święte obrzędy. Aby zaś uwaga wiernych nie odrywała się od nowego ołtarza, dawny ołtarz nie powinien być specjalnie przyozdabiany.”

Godnym uwagi jest fakt, że zarówno w Katedrze krakowskiej na Wawelu jak i Kaplicy Cudownego Obrazu na Jasnej Górze kierunek celebracji i miejsce Tabernakulum nie zostały nigdy zmienione i raczej nikt sobie tego nie wyobraża.

Czy ołtarz w Archikatedrze Fromborskiej utrudnia wiernym uczestnictwo we Mszy Św.?

W historii Archikatedry we Fromborku próby przeniesienia miejsca przechowywania Najświętszego Sakramentu wystąpiły po Soborze Watykańskim II już kilkakrotnie, ale za każdym razem parafianie zażądali przywrócenia Tabernakulum na centralne miejsce ołtarza i sprawowania Liturgii w kierunku wschodnim. Czy teraz uda się wyrzucić tabernakulum do kąta? Będziemy informować o dalszych losach tej sprawy.

Ukrywanie Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej





Ukrywanie Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej.
Chris Ferrara : the Third Fatima Secret cover-up (Ukrywanie Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej) 
[przypominam.. md]  https://www.bitchute.com/video/hXGN6THGWw9p/

Dziękuję John, wielebni księża, Wasze Ekscelencje. Dziękuję za przywilej ponownego zwrócenia się do was. Ten temat będzie raczej kontrowersyjny, nawet bardziej niż to o czym mówiłem wczoraj. Być może niektórzy z was odbiorą to o czym zamierzam mówić jako poważne oskarżenie. Chciałbym odnieść się do tego oskarżenia bezpośrednio, na końcu tej prezentacji. Mam nadzieję, że będę w stanie je przedstawić w sposób, który pozwoli nam podejść do tego bez wrogości albo urazy, w stosunku do osób, stojących na czele Kościoła, ale raczej ze zrozumieniem tego, w jaki sposób rozwinął się problem, o którym dzisiaj będę mówić.
Tematem mojego wystąpienia jest Trzecia Tajemnica Fatimska i kontrowersje, związane z najnowszymi odkryciami wokół niej. Te kontrowersje to oczywiście kwestia, czy władza kościelna, faktycznie upubliczniła pełną treść Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej.
Istnieje pewna grupa w Kościele. Ta grupa, na przestrzeni lat, wskazywała na rzeczy, o których zdecydowana większość członków Kościoła nie wie, którymi się nie interesuje lub też do których podchodzi ze sceptycyzmem. Jedną ze spraw, o których mówiła ta niewielka grupa na przestrzeni ostatnich 30 lat, jest to, że Paweł VI nigdy nie zabronił odprawiania tradycyjnej mszy łacińskiej i że każdy kapłan w Kościele, ma prawo odprawiać tradycyjną mszę łacińską.
I oczywiście papież Benedykt XVI potwierdził, że tak w istocie jest. W swoim liście apostolskim "Motu Proprio", powiedział, że tradycyjna msza łacińska nigdy nie została zniesiona a w swoim liście wyjaśniającym, stwierdził, że nigdy nie została zabroniona. I że nigdy nie była potrzebna zgoda, by odprawiać tę mszę.
Było coś jeszcze, o czym ta mała grupa mówiła przez lata - że podczas konsekracji Rosji, trzeba wymienić nazwę "Rosja". Że nie można konsekrować narodu, jeśli się go nie wymieni [z nazwy].
Na podstawie tych dwóch przykładów, można powiedzieć, że ta grupa ma skłonność do wskazywania rzeczy oczywistych. Niektórzy określają tę grupę różnymi obraźliwymi nazwami. Ta grupa nazywana jest "tradycjonalistami" lub "fatimistami" lub "ekstremalnymi tradycjonalistami" lub "fatimitami" lub inną obraźliwą nazwą. Osobliwą cechą tej grupy jest to, że to o czym mówi, okazuje się prawdą, jak w przypadku tradycyjnej mszy, która nie została zabroniona, Rosji, która nie została konsekrowana. Zwyczajne stwierdzenie oczywistości.
Ta grupa, "tradycjonaliści" lub "fatimici", jakkolwiek byś jej nie nazwał, do której też się zaliczam, od lat mówiła, że czegoś brakuje w tym, co Watykan upublicznił w czerwcu roku 2000 [jako Trzecią Tajemnicę Fatimską]. Że muszą istnieć jeszcze słowa, wypowiedziane przez Matkę Bożą do widzących dzieci, które wyjaśniają wizję biskupa w bieli, zabitego na wzgórzu, na obrzeżach zrujnowanego miasta, którą Watykan opublikował w czerwcu roku 2000 i o której powiedział, że to całość Trzeciej Tajemnicy.
Nie - stwierdziła ta grupa. Czegoś tu brakuje. Matka Boża z pewnością musiała wyjaśnić co ta wizja oznacza. Co doprowadziło do tego, że papież został zabity na obrzeżach na wpół zrujnowanego miasta. Dlaczego miasto jest pełne ciał. Dlaczego miasto jest zrujnowane. Jakie to miasto. Kto zabił tych wszystkich ludzi. I kto zabił papieża na obrzeżach miasta, na szczycie wzgórza. Czegoś tu brakuje. 
Okazuje się, że tak, jak ta grupa miała rację, w kwestii mszy łacińskiej, która nie została zakazana, Rosji, która nie została konsekrowana, tak samo ma rację w tym przypadku [Trzeciej Tajemnicy]. Zagadka [ujawnienia] została rozwiązana. Mamy naocznego świadka, arcybiskupa Capovilla, Loris F. Capovilla, osobistego sekretarza Jana XXIII, który ujawnił jednemu spośród mówców, uczestniczących w tej konferencji, Solideo Paolini, że w rzeczywistości istnieją dwie różne koperty, zawierające Trzecią Tajemnicę Fatimską i dwa różne teksty, składające się na Trzecią Tajemnicę Fatimską.
Pierwsza koperta zawiera wizję, która została ujawniona 26 czerwca roku 2000, a druga koperta, zawiera tekst, którego treści jeszcze nie ujawniono. Ale arcybiskup Capovilla potwierdził a Watykan nie zaprzeczył, że istnieją dwie koperty. Pierwsza koperta, mówi arcybiskup, zawsze znajdowała się w apartamencie papieskim, w biurku do pisania Jana XXIII, w zabytkowym biurku. W tak ważnym zabytku, że biurku nadano nazwę. Nazwano je "Barbarigo".
 Arcybiskup powiedział, że w [pierwszej] kopercie jest tekst, który znajduje się w biurku "Barbarigo" i Watykan nie zaprzeczył temu. 
A więc zagadka jest rozwiązana. Wiemy, że istnieje brakujący tekst [Trzeciej Tajemnicy]. Teraz pytaniem jest, co zawiera ten tekst. Co się w nim znajduje. Mała grupa "tradycjonalistów", "fatimitów" i "ekstremistów", jak zwykle, "dodaje dwa do dwóch i otrzymuje cztery". To do czego doszli to kolejne stwierdzenie oczywistości, co ten brakujący tekst musi zawierać. Jak oni do tego doszli? Po prostu spojrzeli na istniejące dowody, ponieważ wiele osób mówiło o tym, co jest w pierwszej kopercie, znajdującej się w biurku "Barbarigo". I wiele osób ujawniło, w taki czy inny sposób, zawartość tego tekstu. 
Pierwszą z nich, był papież Pius XII. W 1931 roku, kiedy jako Monsignor Pacelli, był Sekretarzem Stanu Papieża Piusa XI, przyszły papież Pius XII, wypowiedział następujące słowa na temat przesłania Fatimy. Chcę, byście zapamiętali ten cytat, gdyż jest jednym z najważniejszych dowodów, ponieważ jest to absolutnie zadziwiające, że papież wygłosił to w 1931 roku.
Oto, co powiedział: "jestem zmartwiony, słowami Matki Bożej, skierowanymi do małej Łucji z Fatimy. Ta konsekwencja z jaką Maryja, odnosi się do zagrożeń, które czyhają na Kościół, jest bożym ostrzeżeniem, przed SAMOBÓJSTWEM, które grozi, w przypadku zmiany wiary, liturgii, teologii i duszy [Kościoła]".
Następnie przyszły papież mówi: "słyszę wszędzie wokół mnie, innowatorów, którzy chcą zdemontować 'Świętą Kaplicę', zgasić płomień powszechności Kościoła, odrzucić jego ozdoby i sprawić, by poczuł wyrzuty sumienia z powodu swojej historycznej przeszłości". 
Potem [przyszły] papież ostrzega, przed tym, co nadciąga nad Kościół. Mówi: "nadejdzie dzień, kiedy cywilizowany świat zaprze się swojego Boga, kiedy Kościół zwątpi, jak zwątpił Piotr. Kościół będzie kuszony, by uwierzyć, że człowiek stał się Bogiem. W kościołach, chrześcijanie na próżno będą szukać wiecznej lampki, wskazującej miejsce, gdzie Bóg na nich czeka. Będą pytać, jak Maria Magdalena, płacząca nad pustym grobem: 'gdzie Go zabrano?' ".
Tak o przyszłości Kościoła mówił [przyszły] Pius XII, na 31 lat przed Soborem Watykańskim II. Mówił to w odniesieniu do przesłania, które siostra Łucja, otrzymała od Matki Bożej. Mówił o tym, w odniesieniu do przesłania Fatimy. Mówił, że przesłanie Fatimy, dotyczy kryzysu w Kościele, spowodowanego samobójstwem zmiany liturgii, teologii i duszy Kościoła.
Przeczytałem oryginalny francuski tekst, oświadczenia papieża. Posiadam biografię papieża, autorstwa Monsignor’a Roche, który spisał tę rozmowę, w której papież złożył to oświadczenie. Nie ma wątpliwości, że [papież] złożył to oświadczenie! 
Dzięki temu oświadczeniu z 1931 roku, wiemy, że w tekście przesłania fatimskiego, jest coś na temat zmian w liturgii, zmian w teologii, zmian w duszy Kościoła, na temat czasów, w których w kościele parafialnym, ludzie nie znajdą wiecznej lampki. Jeśli chodzi o Amerykę, mogę potwierdzić, że istnieje wiele kościołów, z czasów po Soborze Watykańskim II, w których nie znajdziecie wiecznej lampki i w których będziecie mogli zapytać, podobnie jak Pius XII: 'gdzie Go zabrano?', gdzie jest Bóg w Postaci Eucharystycznej? To niezwykłe proroctwo, wypełniło się a przyszły papież, powiązał to z przesłaniem Fatimy. 
Tak więc wiemy, że Trzecia Tajemnica musi zawierać odniesienie do zmian w liturgii, teologii i duszy Kościoła, ponieważ pierwsze dwie tajemnice, które były znane już od lat dwudziestych XX wieku, w ogóle o tym nie mówiły! Tak więc to o czym papież Pius XII mówił [w 1931 roku], musi stanowić część Trzeciej Tajemnicy, nie znanej światu w 1931 roku. To oczywisty wniosek, gdy weźmiemy pod uwagę dostępne dzisiaj dowody.

O horrorze obecnego pontyfikatu – dyplomatycznie.

O horrorze pontyfikatu w Watykanie – dyplomatycznie.

Aktualne trendy pontyfikatu papieża Franciszka.

=======================

Większość paragrafów jest przerażająca! Są tam jednak zwłaszcza dwa ustępy, które, jak sądzę, wyrażają intencję całego dokumentu, a w szczególności pragnienie zmiany samej istoty Kościoła katolickiego

==================================

Wywiad z przełożonym generalnym Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X, ks. Dawidem Pagliaranim FSSPX aktualne-trendy-pontyfikatu-franciszka

Czcigodny Księże Przełożony, niedawno przypadała 10. rocznica wyboru papieża Franciszka na Stolicę Piotrową. Co, w opinii Księdza, stanowiło najważniejsze wydarzenie tych kilku ostatnich lat?

Trudno nie zauważyć, że po jego dwóch głównych oraz nowatorskich ideach: miłosierdzia, rozumianego jako „powszechna amnestia”, oraz nowej moralności, opartej na szacunku do Ziemi jako „wspólnego domu całej ludzkości”, ostatnie lata były zdominowane przez ideę synodalności. Nie jest to zupełnie nowa idea1, jednak papież Franciszek uczynił ją osią swojego pontyfikatu.

Idea ta jest tak wszechobecna, że wielu ludzi przestało się nią zbytnio interesować, choć stanowi ona kwintesencję dojrzałego i pełnego modernizmu. Z punktu widzenia eklezjologii rewolucja synodalna ma wywrzeć na Kościół poważny wpływ i dogłębnie przeobrazić jego hierarchiczną strukturę, jego funkcjonowanie, a przede wszystkim nauczanie wiary.

Dlaczego ludzie stali stracili zainteresowanie synodalnością?

Być może była ona postrzegana jako problem wyłącznie krajów niemieckojęzycznych lub też – zachowując wszystkie proporcje – jako problem zasadniczo belgijski, a świadomość jego uniwersalnego wymiaru z czasem zanikła. Jest pewne, że Niemcy odgrywali szczególną rolę w procesie synodalnym, jednak sam problem dotyczy Rzymu – a więc jest powszechny, dotyczy Kościoła katolickiego jako całości.

Jak zdefiniowałby Ksiądz proces synodalny?

Przede wszystkim ten proces jest raczej konkretną rzeczywistością niż wcześniej zdefiniowaną doktryną. Jest on zagmatwaną metodą czy też „praktyką”, która została przyjęta bez wcześniejszej znajomości wszystkich możliwych skutków. Mówiąc konkretnie, stanowi on wyraz pragnienia postawienia Kościoła „na głowie”. Kościół nauczający nie uważa się już za depozytariusza Bożego Objawienia, którego jest strażnikiem, ale za grupę biskupów w jedności z papieżem, którzy słuchają wiernych, a zwłaszcza głosów z peryferii, przywiązując szczególne znaczenie do tego, co mogłyby postulować najbardziej wyalienowane jednostki. Jest to Kościół, w którym pasterze stają się owcami, a owce – pasterzami.

U źródła tej idei leży przekonanie, że Bóg nie objawia się poprzez Pismo św. i Tradycję, których strażnikiem jest hierarchia Kościoła, ale poprzez „doświadczenie ludu Bożego”. Właśnie dlatego proces synodalny rozpoczął się od konsultacji z wiernymi wszystkich diecezji świata. W oparciu o te dane konferencje biskupów sporządziły podsumowania, których owocem była opublikowana kilka miesięcy temu pierwsza synteza rzymska.

Jakie jest znaczenie idei, wedle której Bóg objawia się i daje poznać swoją wolę poprzez doświadczenia ludu Bożego?

Ta idea stanowi fundament całego gmachu modernizmu. Na potępieniu tej błędnej idei dotyczącej Objawienia św. Pius X oparł swoją encyklikę Pascendi dominici gregis. Jeśli wiara, zamiast odwoływać się do Pisma św. i Tradycji, jest redukowana do doświadczenia – najpierw jednostkowego, a następnie wspólnotowego – to wówczas jej treść, a w konsekwencji ustrój Kościoła, mogą podlegać wszelkim możliwym ewolucjom. Doświadczenie – z samej definicji – dotyczy pewnego momentu lub okresu czasu. Jest to rzeczywistość pojawiająca się w czasie i w historii, która ze swej natury ma charakter ewolucyjny. W analogiczny sposób w życiu każdego z nas występuje ruch, a więc to życie ewoluuje.

Taka wiara-doświadczenie, z konieczności podlegająca ewolucji zgodnie ze zmianą świadomości i potrzebami kolejnych etapów historycznych, jest stale „wzbogacana” o nową treść, a równocześnie odrzuca to, co nie jest już aktualne. W ten sposób wiara staje się rzeczywistością przede wszystkim ludzką, związaną – podobnie jak historia ludzkości – z coraz to nowymi i zmieniającymi się warunkami. W dłuższej perspektywie niewiele pozostaje z tego, co wieczne, transcendentne i niezmienne. Jeśli wciąż mówimy o Bogu i Kościele katolickim, to te dwie rzeczywistości stają się projekcją tego, co doświadczenie może odczuć hic et nunc. W nieunikniony sposób zmienia się sens oraz zakres tych dwóch pojęć, wraz ze wszystkimi innymi dogmatycznymi elementami naszej wiary. Stopniowo są one wchłaniane przez to, co jest jedynie światowe i zmienne. Ich znaczenie ewoluuje wraz z ludzkością oraz jej doświadczeniem Boga. Ta idea nie jest nowa, jednak proces synodalny stanowi nową kulminację jej zakresu.

Co mógłby nam Ksiądz powiedzieć na temat wspomnianej przed chwilą „syntezy rzymskiej”?

Mam tu na myśli dokument opublikowany w październiku 2022 r., zatytułowany Rozszerz przestrzeń twego namiotu2. Jest to dokument roboczy etapu kontynentalnego synodu, a więc przeznaczony dla biskupów spotykających się na poszczególnych kontynentach3. Jest on prezentowany jako wyraz sensus fidei wiernych, zaś biskupom zaleca się, aby go czytali „oczami ucznia, który uznaje go za świadectwo drogi nawrócenia w kierunku Kościoła synodalnego, który uczy się ze słuchania, jak odnowić swoją misję ewangelizacyjną w świetle znaków czasu”4. Tak więc oczekuje się, że to właśnie na podstawie tego rzekomego wyrazu sensus fidei wiernych biskupi będą wyciągali wnioski i podejmowali ostateczne decyzje.

Jednak treść tego dokumentu oraz zawarte w nim sugestie są po prostu katastrofalne. Nie ma w nim praktycznie niczego, co mogłoby zostać uznane za wyraz wiary katolickiej. Przeciwnie, większość sugestii zaleca transformację Kościoła w całkowicie nową jakość. Możemy poniekąd zrozumieć, że wierni, a nawet księża – zwłaszcza obecnie – głoszą różne dziwaczne opinie, jest jednak całkowicie niedopuszczalne, żeby takie twierdzenia znalazły się w syntezie opracowanej przez watykański Sekretariat Generalny synodu.

Czy w tej syntezie są jakieś ustępy, które należy uznać za szczególnie niebezpieczne?

Niestety, trzeba powiedzieć, że większość paragrafów jest przerażająca! Są tam jednak zwłaszcza dwa ustępy, które, jak sądzę, wyrażają intencję całego dokumentu, a w szczególności pragnienie zmiany samej istoty Kościoła katolickiego w wyniku procesu synodalnego. Przede wszystkim, w odniesieniu do władzy, można dostrzec wyraźne pragnienie akceptacji Kościoła, który funkcjonowałby odwrotnie niż w sposób tradycyjny i w którym Kościół nauczający nie miałby już czego nauczać: „Ważne jest budowanie synodalnego modelu instytucjonalnego jako eklezjalnego paradygmatu dekonstrukcji władzy piramidalnej, która uprzywilejowuje jednoosobowe zarządzanie. Jedyną słuszną władzą w Kościele musi być władza miłości i służby, na wzór Pana”5.

Możemy się zastanawiać, czy mamy tu do czynienia z herezją, czy też po prostu z pustosłowiem, którego nie potrafimy bliżej sklasyfikować. Heretyk w istocie wciąż w coś „wierzy” i wciąż może mieć jakieś pojęcie o Kościele, nawet jeśli jest ono wypaczone. Tu jednak mamy do czynienia z ideą Kościoła, który byłby nie tylko niespójny, ale również – by posłużyć się współczesnym określeniem – „płynny”. Proponuje się Kościół bez doktryny, bez dogmatów, bez wiary, Kościół, w którym nie jest już potrzebna żadna władza do nauczania czegokolwiek. Wszystko rozpływa się w duchu „miłości i służby”, choć nikt nie wie, co to w istocie oznacza – o ile faktycznie coś oznacza – oraz do czego zmierza.

Wspomniał Ksiądz również o drugim szczególnie niebezpiecznym fragmencie.

Zgadza się. Jest też drugi ustęp, który wydaje mi się wyrażać ducha całego tekstu, a równocześnie prawdziwą atmosferę tych kilku ostatnich lat pontyfikatu papieża Franciszka: „Świat potrzebuje «Kościoła wychodzącego», który odrzuca podział na wierzących i niewierzących, który zwraca się ku ludzkości i oferuje jej, zamiast doktryny czy strategii, doświadczenie zbawienia, «przepełnienie darem», który odpowiada na wołanie ludzkości i przyrody”6. Jestem przekonany że ten krótki fragment posiada znacznie głębszy sens i znaczenie, niż mogłoby się to na pierwszy rzut oka wydawać.

Odrzucanie podziału na wierzących i niewierzących jest z pewnością szaleństwem, choć w obecnym kontekście należy to uznać za logiczne. Jeśli wiara nie jest już rzeczywistością autentycznie nadprzyrodzoną, wówczas zmieniają się sama racja bytu oraz misja Kościoła, ustanowionego, aby tę wiarę zachowywał i głosił. Jeśli bowiem wiara jest tylko jednym z wielu doświadczeń, jak można przedstawiać ją jako lepszą i twierdzić, że powinna być powszechnie przyjmowana? Po prostu uczucie-doświadczenie nie może odpowiadać prawdzie absolutnej – posiada jedynie wartość opinii, która nie może być już prawdą w tradycyjnym sensie tego słowa. Logicznie prowadzi nas to do odrzucenia podziału na wierzących i niewierzących. Pozostaje jedynie ludzkość, z jej oczekiwaniami, opiniami i pragnieniami; ludzkość, która jako taka nie rości sobie prawa do niczego nadprzyrodzonego.

Zatem Kościół oferuje ludzkości nauczanie, które nie odpowiada już przekazowi transcendentnego Objawienia. Kościół ogranicza się do proponowania okrojonej i pozbawionej elementów nadprzyrodzonych „ewangelii”, która staje się księgą refleksji i pocieszenia, dopasowaną do wszystkich bez żadnej różnicy. W tej perspektywie rozumiemy, jak nowa teologia i nowa moralność ekologiczna, przedstawione w Laudato si’, są oferowane ludzkości, która nie potrzebuje już nawrócenia i w której nie ma już podziału na wierzących i niewierzących.

Środki masowego przekazu podkreślają zwłaszcza uwagę, jaką synod poświęca związkom osób tej samej płci. Jak Ksiądz postrzega ten problem?

Nie ulega wątpliwości, że ogólnoświatowa presja w tej sprawie przekłada się na proces synodalny. Wywiera się presję, żeby Kościół stał się bardziej otwarty na tych ludzi i wrażliwy na ich potrzeby uczuciowe, zwłaszcza po tym, jak otwarto dla nich drzwi poprzez ogłoszenie adhortacji Amoris laetitia. Jest to jedna ze spraw, co do których oczekiwania są największe. Z jednej strony możemy odnieść wrażenie, że władze Kościoła potwierdzają niemożliwość błogosławienia takich par – np. odpowiedź Kongregacji Nauki Wiary z marca 2021 r.; natomiast z drugiej strony obserwujemy przypadki udzielania im błogosławieństwa – przy czym niekiedy przychodzą one do kościoła, aby otrzymać błogosławieństwo po zawarciu świeckiego związku w ratuszu.

Kilka miesięcy temu biskupi flamandzcy opublikowali nawet oficjalny obrzęd błogosławieństwa takich par; do tej pory Watykan nie zareagował na tę inicjatywę. Według biskupa Antwerpii Ojciec Święty wiedział o tym, jednak postanowił nie podejmować żadnych kroków. Poważne i jawnie rewolucyjne zmiany w tej kwestii postulują również biskupi niemieccy. Wszystko to w nieunikniony sposób wywołuje reakcje niektórych biskupów oraz wiernych. Wielu innych ogranicza się jednak do biernej obserwacji.

W ten sposób powstaje pewna dialektyka, pewne zamieszanie – zarówno w tej dziedzinie, jak i w wielu innych – które powodują, że wszyscy w naturalny sposób oczekują na wypowiedź kompetentnej władzy… Władza ta może – gdy dane kroki wydają się jej zbyt pochopne – wyhamowywać takie inicjatywy; jednak może też zaaprobować je i pozwolić, aby sprawy potoczyły się własnym biegiem, aż ostatecznie będzie można mówić o lokalnych „tradycjach” i zwyczajach. Niekiedy tradycyjna doktryna Kościoła jest potwierdzana, a nawet określana jako niezmienna, co dodaje otuchy konserwatystom. Równocześnie w innych przypadkach władza powołuje się na potrzeby duszpasterskie, stosując „cudowne” miłosierdzie, które godzi rzeczy nie do pogodzenia. W ten sposób tradycyjne zasady moralne, tak jak i wiara, stają się opcjonalnymi opiniami. Jest to typowe dla władzy, która nie opiera się już na transcendentnych zasadach, ale wykazuje wrażliwość na oczekiwania chwili – i jest zdecydowana je spełnić, kierując się względami czysto pragmatycznymi.

Należy jednak zrozumieć, że to wszystko nie skończy się w jakimś konkretnym momencie. Taki sposób sprawowania władzy przypomina mechanizm funkcjonowania współczesnych demokracji: coś, czego nie można zaaprobować dziś, zostanie zaaprobowane jutro, kiedy za sprawą tej samej dialektyki i pod wpływem nowych nacisków i precedensów sytuacja do tego dojrzeje, a umysły ludzi zostaną stosownie przygotowane. Jest to krótki opis mechanizmu uruchamianego przez synodalność – i pokazuje, dlaczego mamy tu do czynienia z najdoskonalszym przykładem modernizmu.

Ogłoszony niedawno reskrypt papieża Franciszka potwierdził, że każdy nowy kapłan pragnący odprawiać Mszę trydencką musi uzyskać stosowne pozwolenie Stolicy Apostolskiej. Ponadto, żeby móc odprawiać tradycyjną Mszę św. w kościele parafialnym, również należy uzyskać jej zgodę. Jak Ksiądz ocenia te decyzje?

Myślę, że nie trzeba być szczególnie doświadczonym ekspertem, aby dostrzec wyraźną chęć wyrugowania tradycyjnej Mszy św. Wspomniany reskrypt, opublikowany w lutym 2023 r., podobnie jak list apostolski Desiderio desideravi z czerwca 2022 r., mają na celu maksymalne ograniczenie posługiwania się tradycyjnym mszałem, a także odstraszenie wszystkich, którzy pragnęliby go używać. W takich okolicznościach trudno mi sobie wyobrazić, aby jakikolwiek młody kapłan miał odwagę prosić Stolicę Apostolską o zgodę na odprawianie Mszy trydenckiej. Czy nam się to podoba, czy też nie, od czasu motu proprio Traditionis custodes ta Msza została w Kościele praktycznie zakazana. Jak ostatnio przypomniał nam kard. Roche, wraz z soborem „zmieniła się teologia Kościoła”7, a w konsekwencji także jego liturgia, gdyż stanowi ona wyraz tej teologii.

W tej sytuacji różne wspólnoty Ecclesia Dei odczuwają zaniepokojenie oraz niepewność co do swej przyszłości. Słyszy się, że niebawem ma zostać ogłoszony nowy dokument papieski dotyczący właśnie ich. Co mógłby nam Ksiądz powiedzieć na ten temat?

Nic nie wiem na temat takiego dokumentu. Myślę jednak, że nie można przeżywać swego kapłaństwa w sposób satysfakcjonujący godząc się z tym, iż nad naszą głową nieustannie wisi miecz Damoklesa. Nie można też żyć w pokoju, ciągle zajmując się wszelkiego rodzaju pogłoskami. Kapłan powinien żyć zjednoczony ze swoją Mszą, nie musząc zastanawiać się, czy jutro jego przełożeni pozwolą mu ją odprawiać. Ma troszczyć się przede wszystkim o dzielenie się z innymi duszami tym wielkim skarbem, bez nieustannej obawy, że sam zostanie go pozbawiony, czy też żyjąc nadzieją na cud, który pozwoli mu wybrnąć z obecnej, niepewnej sytuacji. Naprawdę nie sądzę, żeby Boża opatrzność pragnęła tego rodzaju sytuacji.

Ponadto – niestety – członkowie tych instytutów, podobnie jak wielu innych księży, którzy pragną odprawiać Mszę w tradycyjnym rycie, żyją w takim strachu, że są zmuszeni zachowywać milczenie na temat bieżących wydarzeń z życia Kościoła. Bardzo dobrze wiedzą, że w dniu, w którym zaczęliby wyrażać zastrzeżenia wobec tego, co dziś dzieje się w Kościele, na ich karki mógłby spaść miecz Damoklesa – a kard. Roche gotów jest im w każdej chwili o tym przypomnieć! Mówię to z całą miłością: ta sytuacja rodzi permanentną dychotomię między sferą liturgii a sferą doktryny, co stwarza niebezpieczeństwo, że ci kapłani będą żyć w zakłamaniu, które ich nieuchronnie sparaliżuje, gdy staną wobec konieczności publicznego wyznania swej wiary. Właśnie z tego powodu, zwłaszcza w pewnych krajach, reakcję przeciwko szaleństwu drogi synodalnej można zaobserwować – paradoksalnie – raczej w środowiskach nieprzywiązanych do tradycyjnego mszału.

A jak Ksiądz widzi przyszłość Bractwa św. Piusa X?

Widzę ją po prostu jako wierną kontynuację tego, co czyniło ono do tej pory. Bractwo musi zajmować się bieżącymi sprawami Kościoła, nie przywiązując wagi do pogłosek o tym, co taki a taki kardynał powiedział w zaufaniu takiemu a takiemu seminarzyście, co mogłoby się wydarzyć w Kościele czy też nawet co mogłoby spotkać nas… Musimy żyć ponad tym wszystkim.

Dla dobra Kościoła katolickiego Bractwo musi zachować i zapewniać swoim kapłanom oraz wiernym możliwość sprawowania tradycyjnej liturgii oraz uczestnictwa w niej. Równocześnie w dalszym ciągu musi strzec tradycyjnej teologii katolickiej, która tej liturgii towarzyszy i która ją podtrzymuje. Nikt, kto wciąż jeszcze posiada sensum catholicum, nie może wyrzec się tej doktryny. Parafrazując kard. Roche’a, wprowadzona przez sobór zmiana w doktrynie stanowiła w istocie inspirację dla nowej Mszy! Mamy obowiązek dochować wierności zarówno Mszy, jak i doktrynie katolickiej, równocześnie zachowując pełną swobodę do przeciwstawiania się błędom oraz tym, którzy ich nauczają. Ostatecznie, jeśli liturgia jest z definicji publiczna, to również wyznawanie wyrażanej przez nią wiary ma charakter publiczny.

Dziś bardziej niż kiedykolwiek musimy być świadomi, że tradycyjna liturgia w Kościele katolickim ma również związek z moralnością, której zasad nie mamy prawa zmieniać. Wszechmogący Bóg w centrum naszej religii umieścił krzyż oraz prawdziwą ofiarę. Nikt nie może osiągnąć zbawienia bez krzyża i bez tej ofiary. Nikt nie może osiągnąć zbawienia akceptując, w imię fałszywej miłości i fałszywie rozumianego miłosierdzia, wszelkiego rodzaju zgorszenia. Zbawienie daje tylko jeden rodzaj miłości – ponieważ istnieje tylko jedna prawdziwa miłość, która oczyszcza: miłość krzyża, miłość odkupienia, miłość okazana nam oraz przekazana przez Chrystusa Pana, a którą On nazwał caritas. Ta miłość nie może jednak istnieć bez wiary ani bez tych, którzy jej nauczają.

Wywiad z przełożonym generalnym Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X, ks. Dawidem Pagliaranim FSSPX, przeprowadzony przez FSSPX.Actualités w Menzingen 5 maja 2023 r., w uroczystość św. Piusa V.

Źródło

Przypisy

  • 1 Proces synodalny rozpoczął się bezpośrednio po II Soborze Watykańskim, od czasu którego odbyło się ponad tysiąc synodów diecezjalnych – często z udziałem świeckich, co stanowi całkowitą nowość. Papież Franciszek precyzował koncepcję synodalności od początku swego pontyfikatu: najpierw poprzez interpretację sensus fidei oraz pobożności ludowej jako źródła Objawienia (por. Evangelii gaudium, par. 119–120), a następnie poruszając kwestię synodalności bardziej otwarcie w swojej Mowie z okazji 50 rocznicy utworzenia synodu biskupów (17 października 2015). Na tej podstawie Międzynarodowa Komisja Teologiczna zredagowała tekst Synodalność w życiu i misji Kościoła, przedstawiający podstawy teoretyczne procesu, którego świadkami jesteśmy obecnie.
    Synod o synodalności można więc postrzegać jako praktyczne zastosowanie, w skali całego Kościoła, idei głoszonych i rozwijanych w trakcie obecnego pontyfikatu, a które stanowiły punkt wyjścia dla wielu eksperymentów podejmowanych od czasu Vaticanum II.
  • 2 Cytat z Iz 54, 2 – przyp. red.
  • 3 Zorganizowano siedem oddzielnych grup kontynentalnych, osobno dla obu Ameryk oraz dla Bliskiego Wschodu.
  • 4 Rozszerz przestrzeń twego namiotu, par. 13. Wszystkie cytaty za: https://www.diecezja.kielce.pl/sites/default/files/etap_kontynentalny.pdfprzyp. tłum.
  • 5 Ibidem, par. 57.
  • 6 Ibidem, par. 42.
  • 7 Kard. Roche powiedział, że „teologia Kościoła zmieniła się. Wcześniej kapłan, oddalony od wiernych, reprezentował ich wszystkich. Byli oni niejako kierowani przez tego, który jako jedyny odprawiał Mszę św. [Dziś jednak] liturgię sprawuje nie tylko kapłan, ale razem z nim także ci, którzy są ochrzczeni. I ta konstatacja jest wręcz przełomowa” (audycja w BBC Radio 4, 19 marca 2023).