Unia „zbrojnym ramieniem” WHO?


Weronika Przebierała Ordo Iuris <kontakt@ordoiuris.pl>

Szanowny Panie, jeszcze we wrześniu odbędzie się druga tura konsultacji społecznych traktatu pandemicznego WHO, w ramach którego Światowa Organizacja Zdrowia ma otrzymać kompetencje do ustalania jednej – wspólnej dla całego świata – strategii walki z pandemią, próbując naruszyć kompetencje rządów do stanowienia własnej polityki zdrowotnej. Z kolei na październik zaplanowano kolejny szczyt WHO, który będzie prawdopodobnie następnym etapem ograniczania naszej narodowej suwerenności. Eksperci Ordo Iuris wezmą udział w konsultacjach, zabierając głos i przekazując na piśmie nasze stanowisko. Chcemy także uczestniczyć w szczycie WHO w Berlinie. Liczę na to, że będziemy mogli pojawić się na miejscu, ale jeśli nie otrzymamy stosownej zgody – weźmiemy udział w wydarzeniu zdalnie. Skierujemy również pismo do polskiego Ministerstwa Zdrowia, pytając o to, kto będzie reprezentował Polskę w Berlinie i jakie będzie stanowisko polskiego rządu. Tymczasem urzędnicy UE rozpoczęli właśnie prace nad komunikatem Komisji Europejskiej, ustanawiającym „strategiczne ramy UE dotyczące zdrowia na świecie”.Wydaje się, że dokument ma dla KE znaczenie priorytetowe. Rozpoczęte dopiero konsultacje mają się zakończyć już w połowie września, a finalny projekt ma być przyjęty jeszcze w tym roku. Pośpiech Komisji jest zastanawiający zwłaszcza w kontekście coraz bardziej zaawansowanych prac nad traktatem pandemicznym WHO. Pomimo tego, że traktat pandemiczny ma poszerzać kompetencje Światowej Organizacji Zdrowia, to na tę chwilę nie ma ona ani prawa, ani narzędzi do narzucania rządom swojej polityki. Inaczej jest natomiast w przypadku urzędników Unii Europejskiej, którzy nie mają oporów, by – stosując szantaż finansowy – wymuszać konkretne rozwiązania prawne na państwach członkowskich UE. Dlatego przyjęcie unijnego dokumentu, pozostającego w korelacji z założeniami traktatu WHO, może skutkować umożliwieniem urzędnikom unijnym rzeczywistego egzekwowania postanowień traktatu. Dzięki temu Unia Europejska stałaby się swego rodzaju władzą wykonawczą prawa stanowionego przez ekspertów WHO. Nietrudno sobie wyobrazić jak to egzekwowanie mogłoby wyglądać. Wystarczy zwrócić uwagę na to, w jaki sposób eurokraci odbierają Polsce suwerenność przy pomocy mechanizmu warunkowości i funduszy pochodzących z Krajowego Planu Odbudowy.Komisja Europejska wie, że w obliczu kryzysu gospodarczego, wywołanego przez pandemię i wojnę na Ukrainie, Polska bardzo potrzebuje przysługujących nam pieniędzy z KPO. Dlatego korzystając z sytuacji, Komisja szantażuje polski rząd, używając do tego zwłaszcza pojęcia „praworządności”. W tym celu sporządzono kolejny coroczny raport o praworządności, w którym Komisja Europejska ocenia stan „rządów prawa” w każdym z państw członkowskich. Raport zawiera też po raz pierwszy zalecenia dla rządów krajowych. Komisja już zapowiedziała, że w przyszłym roku zamierza poddać ocenie realizowanie zaleceń. Tymczasem w raporcie, Polska jest krytykowana za ochronę uczuć religijnych, walkę z cenzurą w internecie, ochronę dzieci i młodzieży przed ideologiczną indoktrynacją w szkołach czy nawet wprowadzenie stanu wyjątkowego na granicy polsko-białoruskiej. Prawnicy Ordo Iuris interweniują wszędzie tam, gdzie najbardziej zagrożona jest nasza suwerenność. Zorganizowaliśmy w Brukseli międzynarodową konferencję z udziałem eurodeputowanych i przedstawiliśmy anglojęzyczny raport, zawierający zbiór naszych analiz, poświęconych zagadnieniu „praworządności”. Opublikowaliśmy szereg ekspertyz i komentarzy prawnych dotyczących Krajowego Planu Odbudowy i skutków wdrożenia „kamieni milowych”, które przyjęto w ramach umowy o KPO. Przygotowaliśmy analizę najnowszego raportu KE nt. praworządności w Polsce. Monitorujemy prace nad traktatem pandemicznym WHO oraz alarmujemy w tej sprawie polski rząd i opinię publiczną. Przekazaliśmy także Komisji Europejskiej opinię prawną w sprawie projektu „Strategiczne ramy UE dotyczące zdrowia na świecie”. Więcej na temat naszych działań napiszę poniżej. Jeżeli nadal będziemy mogli liczyć na wsparcie ludzi takich jak Pan, nasi prawnicy będą monitorować działania wszystkich organów biorących udział w tworzeniu prawa międzynarodowego i reagować na wszelkie pojawiające się z tej strony zagrożenia.Tylko w ten sposób możemy obronić polską suwerenność. Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w poniższy przycisk Traktat globalizmu, cenzury i ideologii Prawnicy Instytutu Ordo Iuris od samego początku monitorują, alarmują i biorą aktywny udział w pracach nad tekstem traktatu pandemicznego Światowej Organizacji Zdrowia.Zabraliśmy głos w trakcie pierwszej sesji konsultacji społecznych dokumentu i zwracamy uwagę rządu na konieczność zatrzymania potencjalnego ataku na polską suwerenność. Tym bardziej, że projekt traktatu to nie tylko centralna rola WHO w tworzeniu polityki zdrowotnej na świecie, ale także globalna cenzura osób wzywających do otwartej debaty naukowej na temat sposobów walki z zagrożeniem epidemicznym i… „równość genderowa”, która stała się stałym elementem większości istotnych dokumentów prawa międzynarodowego. Przeanalizowaliśmy już pierwszą wersję projektu i przesłaliśmy do Komisji Europejskiej i Rady Unii Europejskiej wniosek o udostępnienie wszystkich dokumentów, dotyczących prowadzonych negocjacji traktatu. Będziemy także obecni podczas kolejnej sesji wysłuchań publicznych, które odbędą się jeszcze w tym miesiącu. Nadal organizujemy również sprzeciw społeczny. Pod naszą petycją w tej sprawie podpisało się już prawie 30 000 osób. Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w poniższy przycisk Skąd ten pośpiech? Równolegle do prac nad traktatem WHO, będą się toczyć prace nad ogłoszonym właśnie komunikatem Komisji Europejskiej na temat „strategicznych ram UE dotyczących zdrowia na świecie”. Inicjatywa ma być „aktualizacją” przyjętego w 2010 r. Komunikatu Komisji do Rady, Parlamentu Europejskiego, Europejskiego Komitetu Ekonomiczno-Społecznego i Komitetu Regionów pt. „Rola UE w kontekście zdrowia na świecie”. Tamten dokument zapoczątkował działania Unii Europejskiej w dziedzinie ochrony zdrowia w kontekście ogólnoświatowym. Urzędnicy KE podkreślają, że tekst bardzo się „zdezaktualizował” przez ostatnie 12 lat. I rzeczywiście nie sposób nie zauważyć, że dzisiaj podobne dokumenty wyglądają zupełnie inaczej – w tym nie znajdziemy bowiem informacji na temat „zdrowia i praw reprodukcyjnych i seksualnych”, nieskrępowanego dostępu do aborcji czy „równości genderowej”. Dlatego teraz, w zapowiedzi dokumentu jest już mowa choćby o „Celach Zrównoważonego Rozwoju 2030”, wśród których znajduje się między innymi „równość genderowa”, czy „powszechny dostęp do świadczeń z zakresu zdrowia seksualnego reprodukcyjnego” i „korzystanie z praw reprodukcyjnych” (co w języku ideologów oznacza po prostu powszechny dostęp do aborcji na życzenie). W kontekście pandemii Covid-19 stwierdzono natomiast, że „systemy opieki zdrowotnej na świecie nie są wystarczająco silne i odporne, aby radzić sobie z globalnymi zagrożeniami, w tym chorobami zakaźnymi”. Komisja podkreśla, że nowy projekt ma wzmocnić „wiodącą pozycję UE i jej wkład w politykę w tym obszarze”. Dodatkowym sygnałem do niepokoju jest ekspresowe wręcz tempo przyjęcia projektu.Konsultacje społeczne ogłoszonej dopiero inicjatywy zakończą się już 19 września, a finalny dokument ma zostać przyjęty jeszcze w tym roku. Nasze stanowisko w tej sprawie zostało już przesłane do Komisji. W przekazanej KE opinii prawnej, nie tylko odnosimy się krytycznie do prób ideologizacji dokumentu i odbierania rządom krajowym suwerenności w dziedzinie polityki zdrowotnej, ale także przekazujemy propozycje konkretnych działań, jakie UE mogłaby podjąć w ramach nowej strategii. Wśród nich znalazło się między innymi zapobieganie wpływom lobby farmaceutycznego w odniesieniu do łańcuchów dostaw leków czy reforma programu kształcenia w zawodach medycznych, która pozwoliłaby na poprawę warunków pracy lekarza i jednocześnie ograniczyła możliwość ich pracy poza granicami państwa, które sfinansowało ich edukację medyczną. Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w poniższy przycisk Ryzyko chaosu w systemie prawnym Potwierdzenie tez traktatu pandemicznego w oficjalnym dokumencie UE może być o tyle niebezpieczne, że organy unijne mają już doświadczenie w narzucania państwom członkowskim swoich rozwiązań siłą, czyli w praktyce – finansowym szantażem. Doskonałym przykładem jest tu choćby Krajowy Plan Odbudowy, czyli środki finansowe, jakie powinna otrzymać Polska na odbudowę gospodarczą – po kryzysie związanym z pandemią. Choć pieniądze z funduszu dostają wszystkie państwa unijne, to w przypadku Polski, wypłata środków z KPO od początku była instrumentem finansowego szantażu. Wychodząc naprzeciw żądaniom unijnych decydentów, Polska wycofała się z istotnej części reformy polskiego systemu sądownictwa, likwidując powołaną wcześniej Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego. W czerwcu Komisja Europejska pozytywnie zaopiniowała KPO, ale szefowa Komisji Ursula von der Leyen stwierdziła, że… nie oznacza to automatycznej wypłaty środków dla naszego kraju. – Nowa ustawa nie gwarantuje sędziom możliwości kwestionowania statusu innego sędziego bez ryzyka, że zostaną pociągnięci do odpowiedzialności dyscyplinarnej. Tę kwestię należy rozwiązać, aby spełnić warunki przyznania środków z KPO i umożliwić Komisji uruchomienie pierwszej płatności – mówiła w rozmowie z polskimi mediami Ursula von der Leyen. Choć ingerowanie unijnych urzędników – niewybieranych w demokratycznych procedurach – w wewnętrzne sprawy suwerennych państw nie zaskakuje, to te słowa budzą zdziwienie. Szefowa Komisji Europejskiej domaga się bowiem w praktyce zalegalizowania swego rodzaju anarchii prawnej w Polsce. Pozwolenie na kwestionowanie statusu sędziowskiego każdego polskiego sędziego, zrodzi chaos w całym systemie prawnym. Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w poniższy przycisk Cóż to jest „praworządność”? Wypowiadając te słowa, Ursula von der Leyen powoływała się na przygotowywany przez Komisję Europejską raport o praworządności, w którym unijni urzędnicy oceniają co roku stan rządów prawa w poszczególnych państwach członkowskich UE. W przypadku Polski, Komisja zarzuciła rządowi między innymi rzekome promowanie projektu obywatelskiej inicjatywy ustawodawczej „wymierzonego w osoby LGBTIQ”.Prawdopodobnie chodzi tu o projekt, dotyczący ograniczenia możliwości propagowania działań kwestionujących wartości rodzinne – głównie przez ruch LGBT. Ta inicjatywa polskich obywateli nie była jednak w żaden sposób promowana przez polskie władze, a jedynie została – zgodnie z obowiązującym prawem – dopuszczona do procedowania w sejmie. Krytyka ze strony Komisji to zatem de facto wezwanie rządu do łamania polskiego prawa i ograniczania praw obywateli do składania obywatelskich inicjatyw ustawodawczych. W raporcie pojawiają się też po raz kolejny kłamstwa o rzekomym istnieniu w Polsce tzw. „stref wolnych od LGBT”, a jego autorzy powołują się na raport ILGA Europe – lobbystów, którzy umieścili Polskę na ostatnim miejscu w rankingu państw „tolerancyjnych dla osób LGBT”. Za oznakę problemów z praworządnością unijny urzędnicy uznali też między innymirządowy projekt ustawy dotyczący „transparentności organizacji pozarządowych”, projekt ustawy o zmianie przepisów dotyczących obrazy przekonań religijnych oraz zawetowany przez Prezydenta Andrzeja Dudę projekt chroniący szkoły przed ideologiczną indoktrynacją środowisk LGBT. Polska jest także krytykowana za brak uznawania zawartych za granicą adopcji przez pary jednopłciowe, próbę ustanowienia organu odwoławczego do cenzorskich decyzji administratorów portalów społecznościowych oraz za wprowadzenie w ubiegłym roku stanu wyjątkowego w związku z kryzysem na granicy polsko-białoruskiej. Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w poniższy przycisk Ujawniamy prawdę o unijnych manipulacjach Szukając przyczyny tak stronniczej treści raportu, warto spojrzeć na zamieszczoną na końcu dokumentu listę źródeł oraz instytucji i organizacji pozarządowych, z którymi spotykali się twórcy raportu, przy pracy nad jego zawartością. Na liście dominują takie media jak Gazeta Wyborcza, Onet, TOK FM, TVN 24 oraz organizacje takie jak Amnesty International, Fundacja Batorego, Stowarzyszenie Sędziów Polskich „Iustitia” czy Kampania Przeciw Homofobii. Nasi prawnicy także wzięli udział w spotkaniu z przedstawicielami Komisji, prezentując odmienne stanowisko na temat tego zagadnienia – oparte na przepisach prawa. Niemniej, pozostaliśmy w mniejszości. W odpowiedzi na opublikowany raport, przygotowaliśmy analizę, w której wykazujemy, że unijne traktaty nie zawierają żadnej legalnej definicji „praworządności” czy „rządów prawa”, co sprawia, że wszelkie zawarte w nim zarzuty i zalecenia są oparte na subiektywnym pojmowaniu „praworządności” przez przedstawicieli KE. Zwróciliśmy też uwagę na fakt, że Komisja jest wybiórcza i stronnicza w ocenie rzekomego upolityczniania wymiaru sprawiedliwości w państwach członkowskich. Krytykując Polskę choćby za łączenie stanowisk Ministra Sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego, unijni urzędnicy nie widzą jednocześnie żadnego problemu w tym, że w Niemczech ważne funkcje w sądownictwie sprawują politycy partii rządzącej. Przykładem może być wiceprzewodniczący grupy parlamentarnej CDU, Stephan Harbarth, który został powołany na stanowisko Prezesa Trybunału Konstytucyjnego. Co istotne, tegoroczne sprawozdanie po raz pierwszy zawierało także konkretne zalecenia, których wdrożenie ma poprawić stan praworządności w poszczególnych państwach członkowskich. Komisja już zapowiedziała, że kolejne edycje raportu „będą koncentrowały się na działaniach następczych podejmowanych w związku z tymi zaleceniami”, co może sugerować, że wkrótce Komisja przejdzie do egzekwowania swoich zaleceń. Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w poniższy przycisk Polska suwerenność jest w naszych rękach Presja rośnie i niewątpliwie będzie narastać, ale wiele razy udało nam się już zatrzymać działania europejskich federalistów i globalistów. Często jako społeczność Ordo Iuris mieliśmy spory udział w międzynarodowych zwycięstwach z potężnymi lobbystami. Dlatego nie mam wątpliwości, że musimy razem walczyć do końca. Nie ukrywam, że liczymy w tej walce także na Pana wsparcie, bo praca kompetentnych, profesjonalnych i skutecznych prawników kosztuje. Choć rozsądnie dysponujemy przekazywanymi nam środkami i minimalizujemy wszelkie wydatki to są konkretne koszty, które musimy ponieść, by na bieżąco monitorować działalność międzynarodowych organów i reagować na powracające zagrożenia. Monitorowanie prac nad traktatem pandemicznym i projektem KE, który może być jego faktyczną realizacją to miesięczny wydatek rzędu 5 000 zł. Drugie tyle musimy przeznaczyć na monitoring prac pozostałych organów unijnych. Do tego dochodzą koszty wszystkich analiz, opinii prawnych i memorandów, które nie tylko są publikowane na naszej stronie internetowej i trafiają do polskiej opinii publicznej, ale są też przesyłane do polskich polityków, eurodeputowanych oraz organów decydujących o ich procedowaniu, takich jak Komisja Europejska czy WHO. Na przygotowanie każdej takiej analizy musimy wydać co najmniej 6 000 zł. Kolejne środki musimy przeznaczyć na dotarcie z naszymi publikacjami do kluczowych polskich i zagranicznych decydentów. W najbliższym czasie musimy się także liczyć z wydatkami związanym z uczestnictwem w drugiej turze konsultacji społecznych traktatu pandemicznego oraz ewentualnym udziałem w nadchodzącym szczycie WHO w Berlinie. Chcemy być tam obecni, by mieć pewność, że Pana głos będzie usłyszany. Dlatego bardzo Pana proszę o wsparcie Instytutu kwotą 50 zł, 80 zł, 130 zł lub dowolną inną, dzięki czemu będziemy mogli konsekwentnie bronić suwerenności naszej Ojczyzny. Z wyrazami szacunku P.S. Instytucje unijne produkują każdego miesiąca tysiące stron dokumentów i odnalezienie wśród nich realnych ataków na życie, rodzinę oraz wolność i suwerenność wymaga wielu godzin mozolnej pracy naszych analityków. To wielki wysiłek i konkretny koszt, ale wiem, że musimy to robić, bo nasze zniechęcenie i zrezygnowanie z czujnego monitoringu to coś, na co radykałowie czekają najbardziej. Jeśli będziemy zmuszeni do rezygnacji z tej aktywności, polskie społeczeństwo nawet nie dostrzeże, kiedy ideologiczne postulaty zostaną wprowadzone do polskiego porządku prawnego. Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris jest fundacją i prowadzi działalność tylko dzięki hojności swoich Darczyńców.

 
Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris ul. Zielna 39, 00-108 Warszawa (22) 404 38 50 www.ordoiuris.pl



Naucz swe dziecko, czym jest fisting i na czym polega!

https://stronazycia.pl/
Szanowny Panie,   do bulwersujących scen doszło w tramwajach w Poznaniu. Na umieszczonych w pojazdach monitorach dla pasażerów wyświetlał się tekst… zachęcający do oddawania się perwersyjnym praktykom seksualnym.   Artykuł pojawił się na jednym z poznańskich portali, skąd trafił na ekrany wewnątrz tramwajów. Tego typu treści przygotowywane są przez tzw. „edukatorów seksualnych” i coraz szerzej promowane wśród Polaków, również w miejscach publicznych. Co więcej, z uwagi na rozpoczęty właśnie rok szkolny spodziewamy się intensyfikacji tego typu działań nie tylko w przestrzeni publicznej, ale również w szkołach oraz w internecie. Podróżujący tramwajami w Poznaniu mogli ostatnio przeczytać na ekranach zamontowanych wewnątrz pojazdów artykuł oswajający z obrzydliwą praktykąpolegającą na wkładaniu swojej ręki do odbytu drugiej osoby. Zdjęcie monitora ze skandalicznym tekstem trafiło do internetu, gdzie wybuchła afera. Wiele osób było oburzonych, pojawiły się liczne komentarze. Jednak zarówno twórcy tego typu treści jak i władze Poznania umywają ręce. Jak powiedział mediom pracownik portalu „codziennypoznan”, na którym opublikowano wyświetlony w tramwajach tekst:   „Jest to nasz zawód i piszemy o różnych sprawach.”   Sprawa nie doczekała się żadnego komentarza ze strony prezydenta Jacka Jaśkowiaka i urzędników poznańskiego Ratusza. Zamiast reakcji w tej sprawie, nastąpiła intensyfikacja deprawacji!   Jedna z miejskich spółek, podlegająca Urzędowi Miasta Poznań, jest współorganizatorem trwającego właśnie festiwalu filmów promujących homoseksualny styl życia. Propagandowe filmy LGBT są wyświetlane nie tylko w podległym ratuszowi kinie, ale również… w przestrzeni publicznej na ulicach Poznania. Plenerowe, otwarte pokazy mają odbywać się na Placu Wolności. W repertuarze festiwalu znajdują się produkcje oswajające z perwersjami seksualnymi, a także bluźniercze i pornograficzne filmy. To jednak nie wszystko.   Współorganizatorem wydarzenia jest Grupa Stonewall – organizacja „edukatorów seksualnych”, współpracująca z władzami Poznania. Aktywiści Stonewall prowadzą „edukację seksualną” w szkołach na terenie Wielkopolski oraz organizują tzw. „parady równości” na ulicach Poznania. Jakiś czas temu organizacja wydała za pieniądze Urzędu Miasta Poznań broszurę opisującą orgie homoseksualne z udziałem młodych chłopców, jakie odbywają się w mieście. Wcześniej „edukatorzy” ze Stonewall stworzyli przy pomocy samorządowych dotacji cykl video-poradników, których celem było m.in. przygotowanie odbiorców na seks homoseksualny.   Panie MirosĹ‚awie, aktywiści LGBT, „edukatorzy seksualni” i inni deprawatorzy próbują zawłaszczyć przestrzeń publiczną, aby dosłownie wszędzie promować rozwiązłość seksualną i namawiać Polaków, szczególnie dzieci i młodzież, do oddawania się perwersjom seksualnym. Nośnikiem ich propagandowego przekazu jest już niemal wszystko. Proszę tylko spojrzeć na kolejny przykład.   W Poznaniu otwarto niedawno cukiernię, w której sprzedaje się słodycze w kształcie… genitaliów. Jak mówi jej właściciel:   „Od początku tworzenia koncepcji tego lokalu ważna była dla mnie działalność na rzecz edukacji seksualnej.”   Na czym ta „edukacja seksualna” polega w praktyce? Na możliwości zjedzenia loda lub gofra w kształcie penisa. Wie Pan jak reklamuje się ten lokal w mediach?   “Pierwszy prawdziwy porn food w Poznaniu! U nas nie ma rzeczy niesmacznych! Naszą misją jest osłodzenie tematów tabu.”   Właśnie na tym polega działalność tzw. „edukatorów seksualnych” – na oswajaniu Polaków, w szczególności dzieci i młodzieży, z rozwiązłością seksualną i perwersjami seksualnymi. To oswajanie odbywa się wszelkimi możliwymi kanałami – w mediach, w nauce, w sztuce, w modzie, a teraz już nawet w jedzeniu. „Porn food” – pornograficzne jedzenie, które ma służyć „osładzaniu tematów tabu”, to próba kolejnego przesuwania granic moralnych. Ostatecznym celem tego procesu jest całkowite zniszczenie moralności i obyczajów naszej cywilizacji.   Działania podobne do tych w Poznaniu podejmowane są na szeroką skalę także w innych miastach, m.in. w Warszawie i Wrocławiu, gdzie w ostatnim czasie również otwarto „pornograficzne” cukiernie, oraz w innych ośrodkach miejskich na terenie całej Polski. Swobodę działania dla „edukatorów seksualnych” zapewniają lokalne władze, które czynnie współpracują z aktywistami oraz dotują ich działalność grantami i dotacjami.Antymoralna rewolucja przyspiesza w Polsce również dlatego, że na poziomie krajowym politykom rządzącym brakuje zainteresowania obroną własnych obywateli, a szczególnie dzieci i młodzieży, przed deprawacją i seksualizacją. Władza zainteresowana jest za to wolontariuszami naszej Fundacji.   Kolejny wyrok usłyszał kierowca naszej furgonetki Jan – 380 zł grzywny i kosztów sądowych za ostrzeganie Polaków przed skutkami „edukacji seksualnej” naszych dzieci. Jan został skazany gdyż prowadził mobilną kampanię informacyjną za pomocą auta wyposażonego w plakaty i megafony. W ocenie sądów dwóch instancji był to „czyn społecznie szkodliwy”.   W tym samym czasie „edukatorzy seksualni” swobodnie promują wulgarność, pornografię, rozwiązłość i perwersje w przestrzeni publicznej. Korzystają przy tym z przychylności władz, które nie tylko ich dotują i wspierają, ale też prześladują naszych wolontariuszy. Kilka dni temu prezydent Katowic usiłował zakazać naszej publicznej modlitwy różańcowej i akcji informacyjnej na ulicach miasta, gdyż w tym czasie przez miasto przejść miała „parada równości” LGBT. Z podobnymi sytuacjami spotykamy się w wielu innych miastach. Co więcej, policja zamiast ścigać promotorów deprawacji, ściga nas. Większość z ponad 100 spraw sądowych, które toczą się aktualnie przeciwko działaczom naszej Fundacji, została wytoczonych z inicjatywy funkcjonariuszy policji, którzy mają najwyraźniej rozkazy z góry, aby mnożyć sądowo-administracyjne prześladowania przeciwko nam.   Obrzydliwe praktyki reklamowane w tramwajach, publiczne pokazy uliczne odrażających filmów, handel bezwstydnymi produktami, deprawacja w szkołach i mediach – to wszystko spotyka się z akceptacją władzy i służb, przez co antymoralna rewolucja może zatruwać sumienia i umysły kolejnych Polaków. Dlatego istnieje nasza Fundacja. W całym kraju oraz w internecie prowadzimy niezależne akcje informacyjne, za pomocą których docieramy do Polaków z ostrzeżeniem przed „edukatorami seksualnymi” oraz mobilizujemy społeczeństwo do aktywnej obrony naszych dzieci i naszej młodzieży.   Im więcej osób dowie się prawdy o „edukacji seksualnej” i zacznie zwracać uwagę na jej przejawy nie tylko w szkołach, ale też na ulicach miast, w mediach, w kulturze, sztuce czy modzie, tym więcej młodych Polaków uda się ocalić przed zgorszeniem. Celem deprawatorów jest wmówienie kolejnym pokoleniom, że nie istnieją granice moralne w sprawach seksualności, rodziny i relacji międzyludzkich. Można to krótko podsumować hasłem: „róbta co chceta”.   Przekaz ten płynie obecnie do Polaków na masową skalę niemal zewsząd. Jeżeli nasze społeczeństwo go zaakceptuje, będziemy mieli do czynienia z jeszcze większą falą rozwodów, aborcji, chorób wenerycznych, zaburzeń psychicznych i problemów duchowych. Zniszczy to fundament całego naszego narodu.   Już dzisiaj tysiące polskich dzieci uwikłanych jest w pornografię. Przeprowadzone w ostatnich latach na dużej próbie badania wykazały, że niemal połowa nastoletnich chłopców w Polsce korzysta z materiałów pornograficznych częściej niż raz w miesiącu, zaś ponad 10% robi to codziennie lub częściej! „Edukatorzy seksualni” i aktywiści LGBT chcą iść jeszcze dalej – jeszcze bardziej rozbudzić seksualnie dzieci i młodzież, aby oddawała się kolejnym perwersjom i nałogom. Musimy to powstrzymać. Wkrótce zamierzamy przeprowadzić kolejne niezależne kampanie informacyjne w naszych miastach. Chcemy w szczególności dotrzeć do tych rejonów Polski, gdzie deprawacja jest szczególnie promowana, czyli miast takich jak Poznań, Katowice, Warszawa, Wrocław czy Gdańsk. Musimy być także obecni w innych częściach kraju, tam gdzie antymoralna rewolucja nie zaszła jeszcze tak daleko, aby w porę ostrzec Polaków przed zagrożeniem, dzięki czemu kolejne osoby będą mogły zareagować. W naszych działaniach musimy wykorzystać furgonetki, lawety i przyczepy, wielkoformatowe billboardy, bannery i plakaty oraz megafony.   Podsumowując, w najbliższym czasie planujemy organizację co najmniej kilkudziesięciu niezależnych, ulicznych akcji informacyjnych na terenie miast Polski. Potrzebujemy na ten cel ok. 14 000 zł.   Dlatego zwracam się do Pana z prośbą o przekazanie 35 zł, 70 zł, 140 zł, lub dowolnej innej kwoty, aby umożliwić dotarcie do tysięcy kolejnych Polaków z prawdą o ogromnym zagrożeniu, jakie niesie dla naszego społeczeństwa, a w szczególności dla dzieci i młodzieży, tzw. „edukacja seksualna”.   Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667
Fundacja Pro – Prawo do życia

ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków
Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW Wie Pan jaki plan wobec Polski postawili sobie deprawatorzy seksualni? Proszę spojrzeć na jedno z haseł eksponowanych w trakcie tzw. „parady równości”: „Byliśmy. Jesteśmy. Będziemy! W Twojej szkole, pracy, rodzinie, w Twoim sklepie, szpitalu, autobusie, kościele, urzędzie i w rządzie. Zaakceptuj rzeczywistość”.   Innymi słowy – deprawacja i promocja rozwiązłości ma odbywać się dosłownie wszędzie. Akceptacja tej rzeczywistości będzie w praktyce oznaczała upadek naszego społeczeństwa oraz tragedię milionów ludzi i ich rodzin. Musimy działać aby temu zapobiec, dlatego pokazujemy prawdę i ostrzegamy przed skutkami działań deprawatorów. Bardzo Pana proszę o wsparcie tych wysiłków i umożliwienie nam dotarcia do kolejnych Polaków.
Serdecznie Pana pozdrawiam, Fundacja Pro – Prawo do życia
ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków stronazycia.pl

Pięć testów z psychologii czyli jak nas kontrolują-

Piątka z psychologii czyli jak nas kontrolują

Kategoria: Archiwum, Biologia, medycyna, Co piszą inni, Kontrowersyjne, Niekonwencjonalne, Polecane, Polityka, Polska, Pudło, Świat, Ważne

Autor: AlterCabrio, 5 września 2022 https://www.ekspedyt.org/2022/09/05/piatka-z-psychologii-czyli-jak-nas-kontroluja/?cn-reloaded=1

Świat to zagmatwane miejsce. Ludzie robią rzeczy, które nie mają żadnego sensu, myślą o rzeczach, które nie są poparte faktami, znoszą rzeczy, których nie muszą znosić, i zaciekle atakują tych, którzy próbują zwrócić im na to uwagę.

−∗−

Tłumaczenie tekstu z serwisu Off-Guardian na temat pięciu najbardziej kluczowych eksperymentów z zakresu psychologii. Jaki był ich cel, w jaki sposób zostały skonstruowane i czy nadal ktoś je przeprowadza… /AlterCabrio/

Pięć eksperymentów psychologicznych, które wyjaśniają współczesny świat

Świat to zagmatwane miejsce. Ludzie robią rzeczy, które nie mają żadnego sensu, myślą o rzeczach, które nie są poparte faktami, znoszą rzeczy, których nie muszą znosić, i zaciekle atakują tych, którzy próbują zwrócić im na to uwagę.

Jeśli kiedykolwiek zastanawiałeś się dlaczego, to trafiłeś we właściwe miejsce.

Każdy przypadkowy czytelnik alternatywnych mediów w końcu znajdzie odniesienia do Stanleya Milgrama lub Philipa Zimbardo, „eksperymentu Ascha”, a może wszystkich trzech.

„Dysonans poznawczy”, „rozproszenie odpowiedzialności” i „wyuczona bezradność” to zwroty, które przewijają się regularnie, ale skąd się biorą i co oznaczają?

Cóż, oto ważne eksperymenty psychospołeczne, które uczą nas, jak ludzie myślą, ale co więcej, faktycznie wyjaśniają, jak działa nasz współczesny świat i jak wpadliśmy w ten bałagan.

1. Eksperyment Milgrama https://www.youtube.com/embed/xOYLCy5PVgM

 https://youtu.be/xOYLCy5PVgM

Eksperyment: Zacznijmy od najbardziej znanego. Począwszy od 1963 roku, psycholog z Yale, Stanley Milgram, przeprowadził serię eksperymentów, które obecnie określa się jako Milgram Obedience Experiments.

Warunki są proste, Badany A ma przeprowadzić test pamięci na Badanym B i zaaplikować porażenie prądem, gdy popełni błąd. Oczywiście Badany B nie istnieje, a wstrząsy elektryczne nie są prawdziwe. Zamiast tego aktorzy płaczą, proszą o pomoc lub udają, że są nieprzytomni, podczas gdy Badany A jest zachęcany do dalszego stosowania wstrząsów.

Zdecydowana większość badanych kontynuowała test i aplikowała wstrząsy, pomimo cierpienia „Badanego B”.

Wniosek: W swoim artykule na temat tego eksperymentu Stanley Milgram ukuł termin „rozproszenie odpowiedzialności”, opisując proces psychologiczny, dzięki któremu osoba może usprawiedliwić lub uzasadniać wyrządzenie komuś krzywdy, jeśli uważa, że ​​to nie jest jego wina, nie będzie pociągnięty do odpowiedzialności lub nie ma wyboru.

Zastosowanie: Niemal dosłownie nieskończone. Wszystkie instytucje mogą wykorzystać to zjawisko do wywierania nacisku na ludzi, aby działali wbrew ich własnemu kodeksowi moralnemu. Wojsko, policja, personel szpitalny – wszędzie tam, gdzie istnieje hierarchia lub wyraźny autorytet, ludzie padną ofiarą rozproszenia własnej odpowiedzialności.

Adnotacja: Nakręcono całkiem przyzwoity film o Milgramie i reakcjach, jakie wywołały jego doświadczenia, pod tytułem Experimenter. W ostatnich latach nastąpił jednak poważny odwrót od tego eksperymentu, artykuły w mediach głównego nurtu atakują odkrycia i metodologię, a nowi „badacze” twierdzą, że „one nie dowodzą tego, co podejrzewasz”.

2. Stanfordzki eksperyment więzienny https://www.youtube.com/embed/TShFPParenk

Eksperyment: Tylko nieco mniej znany niż praca Milgrama jest eksperyment więzienny Philipa Zimbardo, przeprowadzony na Uniwersytecie Stanforda w 1971 roku. Eksperyment ustanawiał na tydzień pozorowane więzienie, z jedną grupą badanych oznaczonych „strażnikami”, a drugą „więźniami”.

Obie strony otrzymały uniformy, a więźniowie dodatkowo numery. Strażnikom nakazano zwracać się do więźniów wyłącznie po numerze, a nie nazwisku.

Istniało wiele innych zasad i procedur, które szczegółowo opisano tutaj.

Krótko mówiąc, w ciągu tygodnia strażnicy stawali się coraz bardziej sadystyczni, wymierzając kary nieposłusznym więźniom i nagradzając „dobrych więźniów”, aby spróbować ich podzielić. Wielu więźniów po prostu zaakceptowało nadużycia i rozpoczęły się bójki między „kłopotliwymi” a „dobrymi więźniami”.

Chociaż technicznie nie jest to „eksperyment” w najczystszym tego słowa znaczeniu (nie było hipotezy do przetestowania ani grupy kontrolnej) i być może pod wpływem „pożądanej charakterystyki”, to jednak doświadczenie ujawnia interesujące wzorce zachowań u badanych.

Wniosek: strażnicy więzienni stali się sadystami. Więźniowie stali się posłuszni. Wszystko to pomimo braku łamania prawdziwych praw, rzeczywistej legalnej władzy i rzeczywistego wymogu przebywania. Jeśli dasz ludziom władzę i odczłowieczysz tych, którzy im podlegają, to staną się sadystami. Jeśli umieścisz ludzi w więzieniu, będą zachowywać się tak, jakby byli w więzieniu.

Krótko mówiąc, ludzie będą zachowywać się tak, jak są traktowani.

Zastosowanie: Znowu bez ograniczeń. Widzieliśmy to przy okazji Covid, jeśli zaczynasz traktować ludzi w określony sposób, większość się z tym zgadza i obwinia mniejszość, która odmawia współpracy. Tymczasem siły policyjne na całym świecie nagle otrzymały nowe uprawnienia i natychmiast ich nadużyły, ponieważ osoby bez masek i niezaszczepione zostały w ich oczach odczłowieczone. Te reakcje były zaprojektowane, a nie przypadkowe.

3. Eksperyment Asch’a https://www.youtube.com/embed/iRh5qy09nNw  

Eksperyment: Kolejny eksperyment z zakresu dostosowania się, nie tak brutalny jak Milgrama czy Zimbardo, ale być może bardziej niepokojący w swoich odkryciach.

Po raz pierwszy przeprowadzony przez Solomona Ascha w latach 50. Założenia są proste: zestawiasz panel uczestników, gdzie jeden z nich jest prawdziwy i kilku fałszywych.

Badani, jeden po drugim, otrzymują serię pytań wielokrotnego wyboru, na które odpowiedź jest zawsze oczywista, a wszyscy fałszywi uczestnicy udzielają błędnej odpowiedzi. Pytanie brzmi, czy prawdziwy badany podtrzyma własną poprawną odpowiedź, czy też zacznie dostosowywać się do grupy.

Wniosek: Podczas gdy większość osób utrzymywała prawidłowe odpowiedzi, „wskaźnik błędu” w grupie eksperymentalnej wyniósł 37% w porównaniu z mniej niż 1% w grupie kontrolnej. Oznacza to, że 36% badanych w końcu zaczęło zmieniać swoje odpowiedzi, aby dostosować się do konsensusu, mimo że wiedzieli, że się mylą.

Około jedna trzecia ludzi albo udaje, że zmienia zdanie w celu dostosowania się, albo, co bardziej niepokojące, faktycznie zmienia swoje przekonania, jeśli znajdzie się w mniejszości.

Zastosowanie: ankiety inscenizowane lub wymyślone, sfałszowane liczenia głosów w wyborach, konta botów w mediach społecznościowych, kampanie astroturfingowe. Nagłówki medialne głoszą, że „każdy zna X” lub „tylko 1% ludzi myśli Y”.

Istnieje wiele narzędzi, których można użyć, aby stworzyć wrażenie fałszywego „konsensusu”, wytworzonej „większości”.

Adnotacja: Eksperyment został przeprowadzony już milion razy w dziesiątkach odmian, ale być może najciekawszym odkryciem jest to, że umieszczenie w panelu chociażby jednej osoby, która zgadza się z badanym, wydawało się zmniejszać dostosowanie o 87%. Generalnie ludzie nienawidzą być samotnym głosem, ale będą tolerować bycie w mniejszości, jeśli mają jakieś wsparcie. Dobrze wiedzieć.

4. Eksperyment dysonansu poznawczego Festingera https://www.youtube.com/embed/Q-e2k7QFU0k  

Eksperyment: Najmniej znany eksperyment na liście, ale pod pewnymi względami najbardziej fascynujący. W 1954 roku Leon Festinger stworzył eksperyment oceniający zjawisko dysonansu poznawczego. Jego konfiguracja znów była dość prosta.

Podmiot otrzymuje powtarzające się i nudne zadanie fizyczne do wykonania (pierwotnie obracanie drewnianych kołków [pegs], ale inne odmiany wykorzystują inne zadania).

Po zakończeniu zadania badany otrzymuje polecenie przygotowania następnego badanego (faktycznie asystenta laboratorium) do zadania, kłamiąc i mówiąc mu/jej, jak interesujące było to zadanie.

W tym momencie badani są podzieleni na dwie grupy, jedna grupa otrzymuje 20 dolarów za kłamstwo, druga tylko 1 dolara.

To jest prawdziwy eksperyment.

Wniosek: Po okłamaniu fałszywych badanych i otrzymaniu pieniędzy, prawdziwi badani biorą udział w wywiadzie poeksperymentalnym i rejestrują swoje prawdziwe przemyślenia na temat zadania.

Co ciekawe, opłaceni 20 dolarami generalnie powiedzieli prawdę, że zadanie było dla nich nudne i powtarzalne. Podczas gdy grupa gdzie otrzymywano jednego dolara, najczęściej twierdziła, że ​​autentycznie podobało im się to zadanie.

To jest dysonans poznawczy w działaniu.

Zasadniczo dla grupy za 20 dolarów pieniądze były dobrym powodem, by okłamać partnera w teście i usprawiedliwić własne zachowanie w swojej głowie. Jednak w przypadku grupy za dolara skąpość nagrody sprawiła, że ​​ich nieuczciwość była wewnętrznie nieuzasadniona, więc musieli nieświadomie tworzyć własne usprawiedliwienie, przekonując samych siebie, że w ogóle nie kłamią.

Podsumowując, jeśli zaoferujesz ludziom niewielką nagrodę za zrobienie czegoś, będą udawać, że się z tego cieszą lub będą wymyślać inny sposób, aby usprawiedliwić ten niewielki zysk.

Zastosowanie: Kasyna, gry komputerowe i inne interaktywne media cały czas stosują tę zasadę, oferując graczom bardzo niewiele korzyści, wiedząc, że przekonają się, że czerpią przyjemność z gry. Duże korporacje i pracodawcy mogą również opierać się na tym zjawisku, aby utrzymać niskie płace, wiedząc, że nisko opłacani pracownicy mają mechanizm psychologiczny, który może ich przekonywać, że lubią swoją pracę.

Adnotacja: Odmiana tego eksperymentu wprowadza trzecią grupę, której nie płaci się za kłamstwo. Ta grupa nie jest dotknięta dysonansem poznawczym i uczciwie ocenia zadanie, tak jak robi to dobrze opłacana grupa.

5. Drabina małp https://www.youtube.com/embed/y-PvBo75PDo  

Eksperyment: Obecnie jest to nieco kontrowersyjny dodatek do listy, ale przejdziemy do tego później. To bardzo znany eksperyment, o którym prawdopodobnie słyszałeś dziesiątki razy.

W latach 60. naukowcy z Harvardu umieścili pięć małp w klatce z drabiną pośrodku. Na szczycie drabiny leży kiść bananów, jednak za każdym razem, gdy małpa próbuje wspiąć się po drabinie, wszystkie są spryskiwane lodowatą wodą. W końcu małpy uczą się unikać drabiny.

Następnie jedna małpa jest usuwana i wprowadzana jest nowa małpa. Naturalnie idzie prosto do drabiny i zostaje zaatakowana przez pozostałe cztery małpy.

Następnie usuwa się drugą małpę i wprowadza się kolejną nową małpę. Naturalnie idzie prosto do drabiny i zostaje napadnięta przez pozostałe cztery małpy… w tym tę, której nigdy nie spryskano.

Kontynuuje się zastępowanie po kolei każdej małpy, dopóki nie usunie się małp, które kiedykolwiek zostały spryskane wodą, a jednak wszystkie odmawiają zbliżania się do drabiny i uniemożliwiają wszystkim nowym małpom zrobienie tego samego.

Oczywistym wnioskiem jest to, że ludzie mogą być uwarunkowani do bezmyślnego przestrzegania zasad, których nie rozumieją.

Jedynym problemem jest to, że nic z powyższego nigdy się nie wydarzyło.

Tak, to właśnie ta kontrowersja, o której wspomniałem wcześniej. Pomimo tego, że można to łatwo znaleźć w każdym zakątku Internetu, pomimo objaśniających to artykułów w czasopismach i opowiadających o tym animacji… to się nigdy nie zdarzyło. Eksperyment wydaje się całkowicie apokryficzny.

Żadnej drabiny, żadnych małp, żadnej zimnej wody.

Więc chociaż ten rzekomy eksperyment tak naprawdę nie uczy nas o mentalności stada, wyjaśnia współczesny świat, ponieważ pokazuje nam, jak łatwo mit można przekuć w rzeczywistość poprzez zwykłe powtarzanie.

BONUS: Drabina małp – reaktywacja https://www.youtube.com/embed/X6kWygqR0L8  

Zgadza się, to nie koniec, jest jeszcze jeden myk.

National Geographic faktycznie odtworzyło eksperyment z fikcyjną drabiną małp, używając ludzi:

Jeden z badanych wchodzi do poczekalni w przychodni wypełnionej fałszywymi pacjentami. Kiedy odzywa się dzwonek, wszyscy fałszywi pacjenci wstają na sekundę, a następnie zajmują miejsca.

Po kilkukrotnym powtórzeniu tego procesu fałszywi pacjenci są powoli usuwani jeden po drugim, aż pozostaje tylko obiekt eksperymentu. Następnie kolejno wprowadzani są drugorzędni prawdziwi uczestnicy.

Eksperyment ma na celu znalezienie odpowiedzi na następujące pytania:

a) Czy oryginalny badany wstanie na dźwięk dzwonka, nie wiedząc dlaczego?

b) Czy będą nadal wstawać, gdy zostaną sami w pokoju?

c) Czy nauczą wtedy tego zachowania nowych uczestników?

Odpowiedź na wszystkie trzy pytania wydaje się brzmieć „tak”.

Zatem, choć znacznie mniej naukowy niż pozostałe cztery eksperymenty, dołączam to tutaj z bardzo konkretnego powodu. Powyższy film z eksperymentu nie tylko rejestruje zachowanie dostosowawcze, ale opisuje je jako potencjalnie korzystne. Dodanie tego zachowania stadnego ratuje życie na wolności [w środowisku naturalnym] i pokazuje „jak uczymy się socjalizacji”.

Bardzo ciekawe ujęcie, nieprawdaż?

Tak więc, podczas gdy fałszywy eksperyment z małpami, który nigdy nie miał miejsca, został wykorzystany do nauczenia nas o niebezpieczeństwach mentalności stadnej, jego nieistnienie w rzeczywistości uczy nas o niebezpieczeństwach konfabulacji ze strony niepierwotnych źródeł i świadomości grupowej.

Tymczasem ten prawdziwy małpi eksperyment jest używany, aby sprzedać nam ideę, że mentalność stada jednak istnieje, ale jest potencjalnie dobrą rzeczą. Sugerując możliwość, że całość została zainscenizowana, po prostu w celu promocji zachowań dostosowawczych.

… Czy świat nie jest dziwnym i zagmatwanym miejscem?

I proszę. Oto pięć z najbardziej istotnych badań psychologicznych, jakie kiedykolwiek przeprowadzono. Miejmy nadzieję, że w przyszłości nikt nie pozostanie w ciemnościach niewiedzy, gdy te koncepcje lub eksperymenty zostaną przywołane.

Ale celem tego artykułu jest nie tylko sprawienie, abyś czytelniku zrozumiał te eksperymenty… ma również na celu przypomnienie ci, że one mają miejsce.

Ludzie rządzący, elita, 1%, „Partia”. Ludzie u władzy – nazywaj ich jak chcesz.

Oni znają te eksperymenty. Przestudiowali je. Prawdopodobnie powielali je niezliczoną ilość razy na wielką skalę i w nieetyczny sposób. Sposób, który z ledwością możemy sobie wyobrazić. Któż to wie, co dzieje się w wilgotnych, ciemnych lochach głębokiego państwa?

Pamiętaj tylko, że oni wiedzą, jak działa ludzki umysł.

  • Wiedzą, że mogą zmusić ludzi do zrobienia wszystkiego, jeśli zapewnią ich, że nie będą ponosić odpowiedzialności.
    _
  • Wiedzą, że mogą polegać na ludziach, którzy nadużyją dowolnej władzy, którą im dano, ALBO którzy wierzą, że są bezsilni, gdy ich traktować w ten sposób.
    _
  • Wiedzą, że presja ze strony podobnych zmieni umysły wielu ludzi, nawet w obliczu niezaprzeczalnej rzeczywistości, zwłaszcza jeśli sprawisz, że poczują się całkowicie samotni.
    _
  • Wiedzą, że jeśli zaoferujesz ludziom tylko niewielką nagrodę za wykonanie zadania, wymyślą własne psychologiczne uzasadnienie podjęcia go.
    _
  • Wiedzą, że ludzie będą bezmyślnie robić to, co robią wszyscy inni, nawet nie pytając o powód.
    _
  • I wiedzą, że ludzie z radością uwierzą w coś, co nigdy się nie wydarzyło, jeśli będzie się to powtarzać wystarczająco często.

Oni to wszystko wiedzą. I cały czas korzystają z tej wiedzy – Cały. Ten. Czas.

Każda reklama, którą widzisz, każdy przeczytany artykuł, każdy wydany przez nich film, każdy tekst w wiadomościach, każdy „wirusowy” post w mediach społecznościowych, każdy modny hashtag.

Każda wojna. Każda pandemia. Każdy nagłówek.

Wszystko to jest konstruowane z myślą o tych właśnie zasadach, aby wywołać określone reakcje emocjonalne, które sterują twoim zachowaniem i przekonaniami. Tak działają media, nie po to, by cię informować, nie by cię bawić… ale by cię kontrolować.

I doprowadzili to do perfekcji. Zawsze miej to na uwadze.

_______________

5 Psychological Experiments That Explain the Modern World, Kit Knightly, Sep 3, 2022

−∗−

Zbliżone tematycznie:

Covid-19 jako Eksperyment Ascha
Nazywa się to konformizmem i strachem przed nonkonformizmem, a ten wielki eksperyment może kosztować każdego z nich zdrowie, środki do życia, prawa człowieka, wolności medyczne i każdy posiadany grosz. […]

_______________

“Niech ktoś coś z tym zrobi!”
Pewnego razu powiedziano nam, że szczepionka zakończy to wszystko, jednak ograniczenia pozostają w dużej mierze bez zmian. Pozostaje ci przekonanie, że nic już tego nie naprawi. Pozbawiony nadziei na sprzeciw, […]

_______________

Wolność od strachu czyli koniec zabawy w rządowe gry umysłowe
Przez cały czas ci, którzy są u władzy – kupieni i opłacani przez lobbystów i korporacje – posuwają się naprzód ze swoimi kosztownymi programami. A „my, frajerzy”, obarczani jesteśmy rachunkami […]

_______________

Propaganda czyli jak do nas mówią
Wkrótce perswazja zamieni się w przymus, a z przymusu w jawną siłę. Jest już jasne, że podróżowanie samolotem będzie wymagało paszportów szczepionkowych, a transport publiczny, koncerty, biblioteki, restauracje i być […]

_______________

Świadomy kult ignorancji
A jeśli okaże się, że tworzenie ignorancji jest tak samo podstawową i stałą częścią życia, jak wytwarzanie wiedzy, a ponadto procesy, które ją generują, mają łatwe do zidentyfikowania struktury i […]

Władze Kalifornii zapowiadają „nieuchronne braki prądu”. Szósta gospodarka świata na skraju katastrofy

https://pch24.pl/wladze-kalifornii-zapowiadaja-nieuchronne-braki-pradu-szosta-gospodarka-swiata-na-skraju-katastrofy/

========================

A ja w Usa, przed laty, mówiłem na seminarium energo-analityków mniej więcej to, co jest tu: Obrona (tania a skuteczna) przed upałem

To samo dla ni9e lubiących czytać [a takich jest większość Amrykanów]: Tania (a skuteczna) obrona przed upałem. Prof. Mirosław Dakowski u Miry Piłaszewicz

==================

W Kalifornii we wtorek pojawiły się ostrzeżenia, że przerwy w dostawach prądu „mogą być nieuchronne”. Rośnie bowiem zapotrzebowanie na energię elektryczną, a prognozy zapowiadają rekordowo wysokie temperatury.

W normalny letni dzień w Kalifornii zapotrzebowanie wynosi około 30 tys. megawatów. W te super gorące dni sięga blisko 50 tys. megawatów – mówił w telewizji KCRA profesor energii Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley Severin Borenstein. Jest on członkiem zarządu nadzorującego system energetyczny w Kalifornii Independent System Operator (ISO).

Lokalne media nazywają temperatury notowane w Kalifornii „brutalnymi”. Zwracają uwagę, że np. w okolicach San Francisco, często oszczędzanych przed ekstremalnym upałem ze względu na bliskość zatoki i oceanu, może być prawie tak, jak najgorętszym miejscu na ziemi. Np. Danville ma osiągnąć 120 stopni Fahrenheita (48,8 st.C), tylko niewiele mniej niż 126 stopni F. (52,2 st.C) w Dolinie Śmierci. W stolicy stanu, Sacramento, przewiduje się rekordową temperaturę 115 stopni F (46,1 st.C).

System ostrzegania EEA 2 obowiązuje od godziny 16.00 do 21:00. We wtorek o 17.30 został jednak zwiększony do „czerwonego” tzw. EEA 3. Według ISO wyłączenia prądu „mogą być wówczas nieuchronne”.

Jeśli każdy zaoszczędziłby 10 proc. zużycia energii elektrycznej między godziną 16 a 22, nie mielibyśmy problemu – przekonywał Borenstein dodając, że na zużycie zdecydowanie najbardziej wpływa klimatyzacja.

Nie prosimy ludzi o wyłączenie klimatyzacji. Prosimy, aby obniżyć temperaturę o kilka stopni – zauważył Borenstein. Eksperci sugerują, żeby termostaty ustawiać pomiędzy godzinami 16.00 a 21.00 na 78 stopni F.(25,5 st. C).

Wzywają, aby unikać uruchamiania urządzeń, jak zmywarka, pralka i ładowania pojazdów elektrycznych w godzinach alertu. Sugerują, żeby to robić do 16-tej lub w nocy. (PAP)

==============

[Nie mają magazynów energii, krótkowzroczne głuptaki. A są one już tanie!!md]

Skutek będzie taki, jak zaplanowano: “Konieczność podniesienia cen energii”. MD

Zbitki metalu we krwi – czyli: A w co uwierzy stado

Zbitki metalu we krwi – czyli w co uwierzy stado

AlterCabrio https://www.ekspedyt.org/2022/09/06/zbitki-metalu-czyli-w-co-uwierzy-stado/

Teraz, gdy prawda o szczepionkach przeciw COVID wreszcie zaczyna się uwalniać, media głównego nurtu zmieniają swoją narrację i obwiniają za to wszystko prezydenta Trumpa, a podwaliny tego położyły już w 2016 roku, kiedy stado miało uwierzyć, że Trump jest dosłownie jak Hitler.

−∗−

Materiał filmowy z serwisu Forbidden Knowledge TV dotyczący szczepień przeciw c-19 i prób przekierowania odpowiedzialności za skutki uboczne zastosowania tych preparatów. Jako bonus krótka wypowiedź dr Reinera Fuellmich’a n/t obecnych liderów w życiu publicznym. /AlterCabrio/

______________***______________

TRANSKRYPCJA

Według bardzo okrojonych badań na ludziach firmy Pfizer, 87% ciężarnych matek po przyjęciu szczepienia straciło dziecko, a u tych, które przeżyły śmiertelne zastrzyki i zachowały zdolności rozrodcze, DNA ich potomstwa jest teraz na zawsze zmutowane.

Obecnie istnieje niepodważalny dowód na to, że szczepionki mRNA są śmiertelną toksyną.

Poza bezwzględnie wyniszczającym białkiem kolczastym, które pozostawia chorym każdego, kto został zaszczepiony, preparaty te dodatkowo zawierają metale. Metale, które zaobserwowano jak gromadzą się samoczynnie na zewnątrz ciała i, co najbardziej niepokojące, metale, które gromadzą się wewnątrz ciała.

Badania pokazują, że metale te znajdują się we krwi 94% osób, które otrzymały szczepionkę przeciw COVID.

A te tajemnicze konglomeraty metalu możemy w końcu znaleźć u osób zmarłych.

Na całym świecie koronerzy odkrywają, że tętnice zaszczepionych zostały zatkane tajemniczymi naroślami. Masy nieorganiczne złożone z metali przewodzących, takich jak aluminium, sód i cyna.

To najprawdopodobniej jest przyczyną wszystkich niewydolności narządów i zawałów serca – zawałów serca u naszych dzieci.

[tu fragment wypowiedzi jednej z matek -tłum.]

Według informatorów, lekarze kłamią na temat zgonów poszczepiennych, aby zarobić kilka tysięcy dolarów.

Czy to dlatego Trump naciska na śmiertelne zastrzyki?

Zabijając własne dzieci za marne milion dolarów?

Teraz, gdy prawda o śmiercionośnych szczepionkach przeciw COVID wreszcie zaczyna się uwalniać, media głównego nurtu zmieniają swoją narrację i obwiniają za to wszystko prezydenta Trumpa, a podwaliny tego położyły już w 2016 roku, kiedy stado miało uwierzyć, że Trump jest dosłownie jak Hitler.

Ty możesz sobie argumentować, że Trump jest niewinny – ale on tak nie robi.

Przechwala się tymi wszystkimi życiami, które uratował – a stado uwierzy w to, w co ma uwierzyć…

________________

The Trump Vaccine, Alexandra Bruce, August 27, 2022

______________***______________

 .

“To jest szerszy program: «Ci ludzie dosłownie próbują nas zabić»”

Dr Reiner Fuellmich: “Musimy zrozumieć, że nie możemy ufać naszym liderom, ponieważ nie są naszymi liderami. Oni przeniknęli do sądownictwa, medycyny, gospodarki i polityki. To są ich przywódcy. Możemy ufać tylko sobie”.

________________

There’s a Bigger Agenda: “These People Are Literally Trying to Kill Us”, Alexandra Bruce, September 4, 2022

−∗−

Podobne tematycznie:

Czy chcą nas zabić?
Co do kampanii masowych szczepień, jest to najbardziej maniakalnie ludobójczy projekt, jaki kiedykolwiek wymyślił człowiek. Po prostu nie ma sposobu, aby obliczyć ilość cierpienia i śmierci, z jaką przyjdzie nam […]

________________

Kto winien czyli zaczęło się wskazywanie palcem
Austriacki minister zdrowia obwinia teraz lekarzy za niepoinformowanie pacjentów o zagrożeniach dla zdrowia związanych ze szczepionkami. Ale oczywiście lekarzom nie wolno obwiniać szczepionek, więc są idealnymi kozłami ofiarnymi. […]

________________

Dr Malone: musimy się ich pozbyć
Musimy pociągnąć do osobistej odpowiedzialności wszystkich polityków, agencje zdrowia i korporacje za ich zbrodnie przeciwko ludzkości, zaszczepianie siłą naszych obywateli, atakowanie naszych dzieci, niszczenie małych przedsiębiorstw i załamywanie się gospodarki. […]

Histeryczny atak na obronę dzieci przed gender w szkołach.

Stawiamy tamę sześciokolorowemu walcowi, który rozjechał już Europę Zachodnią i rozpędza się w kolejnych krajach.

Mail nieczytelny? Zobacz wersję www

https://www.zycierodzina.pl/pomoc/2022.0906m.html

Szanowny Panie, Drogi Obrońco Życia Dzieci!

Nasza fundacja została zaatakowana za obronę dzieci przed gender w szkołach. Lewicowym działaczom i redakcjom nie podoba się oświadczenie rodzicielskie, które przygotowaliśmy i udostępniliśmy do pobierania na naszej stronie. Miłośnicy zboczeń są niezadowoleni, że pozwalamy zabezpieczyć normalną większość przed uleganiem agresywnej i roszczeniowej mniejszości. Oburzenie wylało się na łamach m.in. „Gazety Wyborczej” oraz na gejowskim portalu „Queer”. Obie redakcje relacjonują sprawę w tonie skandalu. Czy wie Pan, który fragment oświadczenia szczególnie ich zezłościł? Ten, w którym piszemy, że nie wolno zmuszać dzieci do traktowania kobiet jak mężczyzn i odwrotnie. Brzmi on następująco:

Nie wyrażam także zgody, aby moje dziecko było pośrednio lub bezpośrednio nakłaniane lub przymuszane do zwracania się do innych osób w szkole za pomocą zaimków i/lub imion innych niż wynikające z płci biologicznej danej osoby ani do traktowania jakiejkolwiek osoby na terenie szkoły w sposób sprzeczny z jej płcią biologiczną (np. w sytuacji korzystania z toalet, przebieralni i w innych sytuacjach, gdy ma miejsce podział na płci).

POBIERZ OŚWIADCZENIE

Jeszcze kilka lat temu można by wybuchnąć śmiechem słysząc o tym, że ktoś wpadnie na pomysł, że chłopiec może żądać, aby go wpuszczać do toalety dla dziewczynek.

Dziś taki jest plan lobby LGBT: wymusić na otoczeniu traktowanie dziewczynek jak chłopców i odwrotnie. Sterroryzować wszystkich wokół i wprowadzić praktykę, a następnie postawić postulat zmian w prawie. Skoro w szkołach traktuje się ludzi zgodnie z ich subiektywnym odczuciem, a nie ich właściwą biologiczną płcią, to czemu nie rozszerzyć tej praktyki na inne obszary życia? Co więcej, plastyczny umysł dziecka najłatwiej zmanipulować, więc presja na kilku- i kilkunastolatki to świetny sposób, aby zaszczepić chore genderowe postrzeganie świata.

Szanowny Panie!

Nie cofniemy się ani na milimetr. Histeryczna reakcja lewicy na treść oświadczenia pokazuje, że trafiliśmy w czuły punkt. Zabezpieczenie dzieci przed gender w szkołach jest kluczowe, jeśli chcemy, aby nie zostały zdemoralizowane. Bo sztab specjalistów od deprawacji jest gotowy do działania.

WSPIERAM

W Polsce działają liczne grupy nakierowane na to, by zwichnąć u dzieci poczucie przynależności do ich naturalnej wrodzonej płci. Nie mają żadnego problemu z tym, że skrzywdzone przez nich dzieci wpadają w depresję i popełniają samobójstwa. Nawet więcej! Grupy te chcą zabronić terapii dzieci z zaburzeń tożsamości. Im więcej samobójstw tych dzieci, tym lepiej dla ideologów LGBT. Każdej śmierci dziecka mogą potem użyć do swojej propagandy. Za każdym razem mogą forsować tezę, że dziecko zabiło się, bo otoczenie nie chciało zaakceptować jego nowej płci. Krzywda dzieci jest potrzebna, by budować piramidę kłamstw.

Normalność będzie wtedy, kiedy ludzie, którzy „nie wiedzą, jakiej są płci”, będą mogli spokojnie otrzymać pomoc terapeuty bez wysłuchiwania jazgotu lewackich mediów. Lewica nienawidzi dzieci. Zabija je poprzez aborcję, a tym, które przeżyją, proponuje okaleczenie i zadaje cierpienia psychiczne. Zmusza też otoczenie, aby wykazywało niewrażliwość na problemy z tożsamością i nie pomagało cierpiącemu dziecku wrócić do stabilności psychicznej.

Przed 18. rokiem życia nie można pić ani kupować alkoholu – ze względu na dobro dziecka. W myśl lewicowych ideologów można wtedy natomiast zmienić operacyjnie płeć, co jest procesem nieodwracalnym {}oczywiście nie „zmiana płci”, lecz kastracja itp. MD].

Czy to nie okrutne, co oferują dzieciom bezduszni ideolodzy…?

Dziś spotyka nas atak, bo stawiamy tamę sześciokolorowemu walcowi, który rozjechał już Europę Zachodnią i rozpędza się w kolejnych krajach.

WSPIERAM

Obyśmy nie znaleźli się w sytuacji, gdy za naszymi córkami wchodzi do toalety nastoletni chłopak, a jako pretekst podaje, że poczuł się kobietą.

Obyśmy nie zgodzili się na lewacki terror wobec naszych dzieci w miejscu, gdzie powinny być bezpieczne – w przedszkolach i szkołach. Obyśmy nie pozwolili uczyć ich, że muszą uznawać wynaturzenia za normę i być niewrażliwe na to, że człowiek obok nich ma problem i potrzebuje pomocy.

Serdecznie Pana pozdrawiam!


Krzysztof Kasprzak
Inicjatywa #AborcjaToZabójstwo
Inicjatywa #STOPLGBT
Fundacja Życie i Rodzina
zycierodzina.pl

Jak zniszczyć Rosję. Raport Rand Corporation z 2019 r.: Sprowokuj przeciwnika do nierozważnego ataku w celu wytrącenia go z równowagi.

Jak zniszczyć Rosję. Raport Rand Corporation z 2019 r.: Sprowokuj przeciwnika do nierozważnego ataku w celu wytrącenia go z równowagi.

„Przesadzanie i nierównowagi w Rosji”

Autor : Manlio Dinucci Global Research, 03 września 2022

=======================

Poniżej znajduje się artykuł Manlio Dinucci opublikowany 25 maja 2019 r., który zawiera podsumowanie Raportu think-tanku Rand Corporation, zatytułowanego: Overextending and Unbalancing Russia .

Sprowokuj przeciwnika do nierozważnego ataku w celu wytrącenia go z równowagi, a następnie zniszcz go. To nie jest opis wydarzeń z maty judo, ale plan przeciwko Rosji opracowany przez Rand Corporation, najbardziej wpływowy thinktank w USA. Z zespołem tysięcy ekspertów Rand zachwala się jako najbardziej wiarygodne na świecie źródło wywiadu i analiz politycznych dla przywódców Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników.

Rand Corp szczyci się tym, że przyczynił się do opracowania długoterminowej strategii, która umożliwiła Stanom Zjednoczonym wygranie zimnej wojny, zmuszając Związek Radziecki do konsumowania własnych zasobów gospodarczych w strategicznej konfrontacji.

To właśnie ten model z tamtej epoki zimnej wojny był inspiracją dla nowego planu Overextending and Unbalancing Russia, opublikowanego przez Rand [1].

Według ich analityków Rosja pozostaje silnym przeciwnikiem Stanów Zjednoczonych w pewnych fundamentalnych sektorach. Aby poradzić sobie z tą opozycją, USA i ich sojusznicy będą musieli realizować wspólną długofalową strategię, wykorzystującą słabości Rosji. Tak więc Rand analizuje różne środki, za pomocą których można zrównoważyć Rosję, wskazując dla każdego z nich prawdopodobieństwo sukcesu, korzyści, koszty i ryzyko dla USA.

Analitycy Rand szacują (w roku 2019), że największą słabością Rosji jest jej gospodarka, ze względu na jej duże uzależnienie od eksportu ropy i gazu. Dochody z tego eksportu można zmniejszyć poprzez zaostrzenie sankcji i zwiększenie eksportu energii Stanów Zjednoczonych. Celem jest zmuszenie Europy do zmniejszenia importu rosyjskiego gazu ziemnego i zastąpienia go skroplonym gazem ziemnym transportowanym drogą morską z innych krajów.

Innym sposobem destabilizacji rosyjskiej gospodarki w dłuższej perspektywie jest zachęcanie do emigracji wykwalifikowanej kadry, zwłaszcza młodych Rosjan o wysokim poziomie wykształcenia.

W sferze ideologicznej i informacyjnej należałoby sprzyjać wewnętrznej kontestacji, a jednocześnie podkopywać zewnętrzny wizerunek Rosji, wykluczając ją z forów międzynarodowych i bojkotując organizowane przez nią międzynarodowe imprezy sportowe.

W sferze geopolitycznej uzbrojenie Ukrainy umożliwiłoby USA wykorzystanie głównego punktu zewnętrznej słabości Rosji, ale należałoby to dokładnie obliczyć, aby utrzymać Rosję pod presją bez popadania w poważny konflikt, który by ona wygrała.

W sektorze wojskowym USA mogłyby odnieść w ten sposób duże korzyści, przy niskich kosztach i ryzyku, zwiększając liczbę wojsk lądowych z państw NATO działających jako siły antyrosyjskie.

USA będą mogły cieszyć się dużym prawdopodobieństwem sukcesu i dużymi korzyściami, przy umiarkowanym ryzyku, zwłaszcza inwestując głównie w bombowce strategiczne i rakiety dalekiego zasięgu skierowane przeciwko Rosji.

Wyjście z traktatu INF i rozmieszczenie w Europie nowych pocisków nuklearnych średniego zasięgu wycelowanych w Rosję wiązałoby się z dużym prawdopodobieństwem sukcesu, ale wiązałoby się również z dużym ryzykiem.

Rozważając każdą opcję, aby uzyskać pożądany efekt – konkludują analitycy Rand – Rosja zapłaciłaby najcięższą cenę za konfrontację, ale USA musiałyby też zainwestować ogromne środki, które w związku z tym nie byłyby już dostępne na inne cele. Jest to również ostrzeżenie przed nadchodzącym poważnym wzrostem wydatków wojskowych USA/NATO na niekorzyść budżetów socjalnych.

To jest przyszłość, którą planuje dla nas Rand Corporation, najbardziej wpływowy think tank Deep State – innymi słowy podziemne centrum realnej władzy opanowane przez oligarchie gospodarcze, finansowe i wojskowe – które determinuje strategiczne wybory nie tylko w USA, ale w całym świecie zachodnim.

„Opcje” określone w planie są w rzeczywistości jedynie wariantami tej samej strategii wojennej, której cenę w postaci poświęceń i ryzyka płacimy wszyscy.

Ten artykuł został pierwotnie opublikowany w Il Manifesto. Przetłumaczył  Pete Kimberley.

Manlio Dinucci jest pracownikiem naukowym GlobalResearchCenter

Oryginalnym źródłem tego artykułu jest Global Research

Prawa autorskie © Manlio Dinucci , GlobalReasearch, 2022
Za tłumaczenie i redakcję tekstu w języku polskim: Jan Rybski


Komentarz JR:

Rozważaliśmy, nie ukrywam, opcję “dogrania” przez Rosję jej Specjalnej Operacji Wojskowej rozpoczętej 24 lutego br na Ukrainie z Bestią. Powyżej cytowany Raport ostatecznie rozwiewa prawdopodobieństwo tego scenariusza. Mieli rację liczni rosyjscy geopolitycy (Rosjanie z krwi i kości) niezłomnie twierdząc, że dla anglosaskiej z miejsca zamieszkania (USA i UK, ale i Niemiec), chazarskiej z pochodzenia i kabalistycznej z religii Bestii Rosja od czasów Romanowów stanowiła i stanowi nadal najważniejszego i najtrudniejszego do pokonania wroga, którego należy zniszczyć na drodze do opanowania, czytaj: zniewolenia całego świata.

Masońska Rewolucja Październikowa się udała – imperium rosyjskie zostało przejęte i podporządkowane, ale potem ze Stalinem poszło coś nie tak; mason Gorbaczow (RIP) stworzył warunki pod grabież Rosji, pijany Jelcyn to przyklepał i tak dobrze już szła ta grabież Rosji chazarskim rosyjskim pobratymcom Bestii (90% rosyjskich tak zwanych oligarchów to Żydzi, podobnie jak ukraińskich), aż tu wygląda na to, że zimny i wyrachowany czekista Putin urwał się jej ze smyczy i zaczął grać własną grę. Ale może grał on ją od początku skrywając ją za grą pozorów? Co za pech… Stoimy na pewno w obliczu bardzo ciekawej i ostatecznej rozgrywki. Jak dalece “wspaniali chłopcy” z Rand nie przewidzieli obecnego scenariusza, w którym świat przestał być nagle jednobiegunowy a oś świata przeniosła się na Wschód, pokazują ostatnie konwulsyjne ruchy Bestii na Ukrainie i w samych Stanach Zjednoczonych.

Bestia już wie, że przegrała tą grę o władztwo nad światem. Kwestią jest tylko, jaką ofiarę ten świat za tą porażkę ma złożyć… Gra ta o tyle dla nas powinna być interesująca, że w jej wyniku zadecydują się losy Polski: czy będzie suwerennym i niepodległym bytem na mapie świata, czy też  zostanie tego bytu pozbawiona i stanie się ponownie “hipotezą teoretyczną”, jak mawiał Stalin w Jałcie o Polsce, nie zważając przytomnie na zdanie odmienne swoich kłamliwie i dla pozorów zaangażowanych w sprawę Polski tymczasowych sojuszników.

Ale, czy Polska będzie po upadku Bestii sprowadzona do roli pozbawionej własnego bytu państwowego “hipotezy teoretycznej”, czy też obroni, ba, wzmocni swe niepodważalne miejsce w sercu Europy – zależy przede wszystkim od nas samych. Czas zatem wrogom naszej Ojczyzny, tym zbrodniczym zdrajcom z rządu warszawskiego powiedzieć BASTA!   

-- 
Serdecznie pozdrawiam

Jan Rybski

Nowy straszny świat Yuvala Harariego.[TO TAKI PEDAŁ- ANTYCHRYSTEK]

Nowy straszny świat Yuvala Harariego

https://www.bibula.com/?p=136026

Wielu z nas jeszcze rok temu nie wiedziało o istnieniu Yuvala Noaha Harariego. Dzisiaj taka niewiedza jest znacznie trudniejsza. Dbają o to postępowe media, które przedstawiają Harariego jako proroka nowej epoki, która nieuchronnie nadejdzie w najbliższym czasie. Poglądy Harariego dotyczą sfery bezpośrednio wiążącej się z działalnością Fundacji Pro – Prawo do życia, dlatego przedstawię je pokrótce i powiem o konsekwencjach, które z nich wynikają.

Harari jest ateistą, a jego stosunek do religii dobrze oddaje cytat: Gdy tysiąc ludzi przez miesiąc wierzy w jakąś zmyśloną opowieść, jest to fake news. Gdy miliard ludzi wierzy w nią przez tysiąc lat, jest to religia. (21 lekcji na XXI wiek Źródło: s. 301.)

Yuval Harari nie praktykuje więc żadnej religii, praktykuje za to homoseksualizm, weganizm i uprawia jogę. Przekonania religijne jakieś ma, bo jest przekonany, że człowiek nie ma wolnej woli, a „…życie ludzkie jest pozbawione jakiegokolwiek znaczenia. Ludzie są wytworem ślepych procesów ewolucyjnych, które funkcjonują bez celu i zamysłu”.

Proroków, głoszących bezsens i rozpacz było w minionych wiekach wielu, można by więc uznać, że nie ma sensu słuchać kolejnego pyszałka, któremu wydaje się, że jest bogiem. Niestety, nadęci pychą durnie wielokrotnie pokazali, że potrafią zmieniać świat na gorsze, a doświadczenia XX wieku są pod tym względem przerażające.

Harari pogardza większością ludzi, podobnie jak Lenin czy Hitler, ale niektórym potrafi schlebiać: Przez całe tysiąclecia kapłani, rabini i mufti tłumaczyli, że ludzie nie są w stanie własnymi siłami opanować głodu, zarazy i wojny. Potem pojawili się bankierzy, inwestorzy oraz przemysłowcy – i w ciągu dwustu lat udało im się właśnie to zrobić. (Homo deus).

Ogólnie życie ludzkie, zdaniem Harariego, jest bez sensu, ale bankierzy, inwestorzy oraz przemysłowcy rozwiązali problemy, które nękały ludzkość, więc możemy im zaufać. Trudno się dziwić, że człowiek, który głosi takie poglądy, zdobył zaufanie bankierów, inwestorów (kiedyś nazywało się ich spekulantami) i przemysłowców. Dzięki nim Yuval Harari jest w każdym miejscu, gdzie dociera Internet.

Również Mateusz Morawiecki, z zawodu bankier, wyraził swoje zaufanie do Harariego, jadąc do Poznania, aby z Hararim się sfotografować i wrzucić zdjęcie do mediów społecznościowych.

A co ze zwykłymi ludźmi? Dla nas Harari nie ma dobrych wiadomości. Ludzie odegrali już swoją rolę w ewolucji wszechświata, a teraz naszą rolę w rozwoju przejmą algorytmy i „sztuczna inteligencja”. My, którzy nie załapiemy się do kasty „bogów”, którym technologia zapewni nieśmiertelność, będziemy skazani na bezsensowną wegetację, bo nie będziemy już potrzebni. Aby pomóc nam znieść mękę istnienia Harari zaordynuje nam kombinację gier komputerowych oraz narkotyków.

Proponowane rozwiązanie problemu bezużytecznych mas wydaje się „mądrością etapu”, póki jeszcze mocodawcy Harariego nie zdobyli pełni władzy. Kiedy to nastąpi, będzie można ostatecznie pozbyć się ludzi, czyli pasożytów niszczących środowisko. Największym zagrożeniem dla globalnego prawa i porządku są właśnie ci, którzy wierzą w Boga i Jego wszech ogarniające plany”. Ci pójdą na pierwszy ogień.

Na „ostateczne rozwiązanie” przyjdzie czas. Na razie przyjaciele Harariego jako pasożyty traktują dzieci w łonach matek i starców. Dla nich ofertą jest aborcja i eutanazja. Nami globaliści zajmą się później.

Mariusz Dzierżawski

Za: Strona Życia (5 września, 2022)


KOMENTARZ BIBUŁY: „Yuval Harari nie praktykuje więc żadnej religii, praktykuje za to homoseksualizm, weganizm i uprawia jogę.” W tym podsumowaniu, Autor pisząc o „żadnej religii”, pomija jedną kluczową kwestię, mianowicie tę, że Harari jest Źydem, „niepraktykującym”, jak to się mówi określając każdego niemal Żyda, który – chce czy nie chce, dopóki nie wyrzeknie się szatańskiego ducha  – jest wyznawcą myśli zawartych w Talmudzie. To po pierwsze, a po drugie, nie wątpimy, że tenże „niepraktujący żadnej religii” jest głęboko zakorzeniony w Religii Holokaustu, którą de facto wyznaje jak każdy współczesny Żyd.


Wesprzyj naszą działalność[BIBUŁY MD]

Drżyjcie! Walczmy!! Unia Europejska chce jeszcze bardziej przyspieszyć „zieloną transformację”

https://nczas.com/2022/09/06/drzyjcie-unia-europejska-chce-jeszcze-bardziej-przyspieszyc-zielona-transformacje/
Unia Europejska twierdzi, że musi jeszcze bardziej przyspieszyć tzw. zieloną transformację. Komisarz UE ds. energii stawia na pakiet Fit for 55, który prowadzi do zubożenia społeczeństwa.
Zielony komunizm Źródło: Twitter

Przyspieszenie wprowadzenia pakietu Fit for 55 tłumaczone jest teraz wojną na Ukrainie. Wspomniana komisarz Kadri Simson uważa, że osiągnięcie celów tzw. Europejskiego Zielonego Ładu w zakresie energii miało zająć jedno pokolenie, ale ostatnie wydarzenia w Ukrainie „nasze plany w tym zakresie nieco utrudniły”.

– Teraz zmierzamy ku uniezależnieniu się od paliw kopalnych z Rosji. Dlatego musimy jeszcze bardziej przyspieszyć zieloną transformację w kierunku odnawialnych źródeł energii. To jest nie tylko ambitny scenariusz dla klimatu, ale też dla bezpieczeństwa energetycznego Europy – twierdzi.

Simson wskazała, że unijna dyrektywa o efektywności energetycznej, którą chce zaproponować Komisja, wprowadzi całkowicie nowe ramy odniesienia systemu promującego odnawialne źródła energii w gospodarce.

– Dzięki nowej regulacji zostanie stworzony zintegrowany system, który jeszcze bardziej poszerzy ambitne plany, jeśli chodzi o ciepłownictwo, chłodnictwo, przemysł i transport, tak aby nasza przyszłość klimatyczna była zrównoważona – przekonywała komisarz.

– Kryzys klimatyczny sprawia, że nasze cele musimy realizować jeszcze szybciej, niż nam się wcześniej wydawało i musimy działać we wszystkich obszarach – twierdziła Simson.

Co to jest Fit for 55?

Unijny pakiet „Fit for 55” zakłada, że do 2050 roku Unia Europejska osiągnie tzw. neutralność klimatyczną. Ponadto do 2030 roku emisja dwutlenku węgla ma być zredukowana o 55 proc. w stosunku do poziomu z 1990 roku. Pakiet „Fit for 55” to integralna część polityki Europejskiego Zielonego Ładu.

Dotyczy ona wielu dziedzin unijnej gospodarki – od energetyki, po transport, rolnictwo i podatki.

W kwestii transportu na przykład oznacza to całkowite przestawienie europejskiego przemysłu motoryzacyjnego na produkcję aut elektrycznych i zarazem uśmiercenie – poza skrajnymi wyjątkami – napędów spalinowych. Efekt tego będzie taki, że na elektryki mało kogo będzie stać.

O tym, jakie skutki przyniesie unijna polityka energetyczno-klimatyczna, na którą rządy POPiS posłusznie się zgadzają, pisaliśmy w „Najwyższym Czasie!” wielokrotnie. Poniżej tekst z października 2021 roku, który – niestety – już okazuje się proroczy.

Hongkong – dobrowolny przymus szczepień na kowid i rozwojowy system pełnej kontroli. [popr.!!]

HongkongHongkong – dobrowolny przymus szczepień na Covid-19 i rozwojowy system pełnej kontroli.

Stan: wrzesień 2022

Warto bacznie przyglądać się temu, co dzieje się w Hongkongu, byłej brytyjskiej kolonii,

a teraz porcie wolnocłowym wydzielonym jako specjalna strefa administracyjna Chińskiej Republiki Ludowej z ograniczoną autonomią i większymi swobodami

niż w Chinach, n.p. dostępem do Internetu bez blokowania stron, których władze

w Pekinie nie lubią.

Obecnie można bez kłopotu opuścić Hongkong, trudno jednak wjechać.

Chociaż w większości krajów świata ograniczenia kowidowe zostały wycofane

lub zawieszone, w Chinach, włącznie z Hongkongiem nadal obowiązuje

kwarantanna po przyjeździe i jeśli się wjeżdża do Hongkongu z każdego regionu świata

z wyjątkiem terytorium Chin, wpuszczane są z niewieloma wyjątkami jedynie osoby,

które posiadają dowód „pełnego zaszczepienia”, a więc otrzymały z reguły 3 zastrzyki

lub dowód bycia ozdrowieńcem w połączeniu z zastrzykami,

muszą przedstawić negatywny test PCR oraz dowód rezerwacji siedmiodniowego

pobytu w jednym z wydzielonych hoteli, które przyjmują tylko na kwarantannę:

https://www.coronavirus.gov.hk/eng/inbound-travel.html

Podczas kwarantanny oraz jeszcze 4 dni po jej zakończeniu trzeba poddać się

obowiążkowym testom PCR.

W samym Hongkongu szczepienia są dobrowolne, z czego wynika, że jeśli

ktoś opuści Hongkong bez poddania się „szczepieniom”, to żeby powrócić

musi „zaszczepić” się za granicą lub pożegnać się z Hongkongiem na dobre,

co zresztą wielu czyni, jak n.p. znany dziennikarz po dziesiątkach lat:

https://www.scmp.com/comment/opinion/article/3187982/farewell-hong-kong-you-are-part-who-i-am?module=most_viewed&pgtype=homepage

W obecnej sytuacji do Hongkongu wjeżdżają tylko ci, którzy naprawdę muszą.

Rzadko turysta pozwoli się zamknąć na tydzień i poddać ograniczeniom

nawet jeśli jest „zaszczepiony”. Przymus jest absolutnie dobrowolny.

Izolacja Hongkongu włącznie z systemem kwarantanny skutecznie zapobiegała

zakażeniom kowidowym do grudnia 2021 roku i przestała być skuteczna

z chwilą pojawienia się wariantu Omikron.

Do kwietnia 2022 roku zaraziły się Omikronem się według oficjalnych danych

ponad milion osób, a być może nawet połowa mieszkańców, skutkiem czego osiągnięty

został stan odporności populacyjnej i liczba zakażeń znacznie spadła.

We wrześniu 2022 roku skumulowana liczba zakażeń wynosiła

według oficjalnych danych około 1 milion czterysta tysięcy spośród około

siedmiu milionów mieszkańców:

https://www.coronavirus.gov.hk/eng/5th-wave-statistics.html

Ponad 6 milionów mieszkańców jest „zaszczepionych” co najmniej dwoma

dawkami. Używa się szczepionek firm BioNtech oraz Sinovac. Ta ostatnia

nie jest preparatem mRNA, a co za tym idzie nie ma działań niepożądanych,

jakimi obarczone są preparaty mRNA, jest jednak równie mało skuteczna.

Istnieje nadal obowiązek noszenia maseczek nawet na zewnątrz, do którego

stosuje się przeważająca większość mieszkańców i zakłada je szczelnie

opinając nos i umożliwiając swobodny powrót wydychanego dwutlenku węgla

do płuc:

Nie spotyka się protestów i demonstracji przeciwko wprowadzonym

ograniczeniom sanitarnym, co wydaje się dziwne wobec faktu, że mieszkańcy

Hongkongu jeszcze 3 lata temu brali udział w masowych i często agresywnych

demonstracjach domagając się pełnej niepodległości i uznania Hongkongu za państwo.

Zamieszki zakończyły się po wprowadzeniu tzw. Ustawy o bezpieczeństwie narodowym,

z dnia 30-go czerwca 2020 r. (https://www.isd.gov.hk/nationalsecurity/eng/pdf/NSL_Booklet.pdf) ,

która w połączeniu z ograniczeniami sanitarnymi praktycznie

uniemożliwia przeprowadzenie legalnych demonstracji.

W odróżnieniu od wydarzeń sprzed 3-4 lat, które odbywały się z zakulisowym

lub otwartym poparciem rządów państw zachodnich, głównie USA i Wielkiej Brytanii,

tym razem żaden z tych rządów nie poprze demonstracji, jakich sam przeciw

własnej takiej samej polityce niedawno doświadczył i może doświadczać będzie.

Obecnie Hongkong rejestruje się około 10000 zakażeń kowidowych dziennie, co

wskazuje na nieskuteczność „szczepień” oraz środków mających zahamować

rozprzestrzenianie się wirusa, jak noszenie maseczek, kwarantanna, izolacja

i śledzenie dróg infekcji za pomocą aplikacji na smartfony oraz wykonywane testy.

Na szczególną uwagę zasługuje właśnie aplikacja na smartfony LeaveHomeSafe:

https://www.leavehomesafe.gov.hk/en/

Polega ona na tym, że telefon rozpoznaje kody QR, które wywieszone są

wszędzie identyfikując prawie każdy budynek, biuro, sklep, instytucje

publiczne i na podstawie tej identyfikacji zapisuje na smartfonie gdzie

i kiedy kto przebywał.

Hongkong jest usiany takimi kodami na zielonym tle:

W pierwszej wersji wprowadzonej w roku 2020 funkcja tej aplikacji ograniczała się do

tego, że jeśli ktoś zaraził się kowidem, miał obowiązek wysłać o tym informację

z tej aplikacji do centrum kontroli zakażeń, zaś jeżeli znajdował się w tym samym

czasie w miejscu, gdzie przebywał ktoś zakażony, otrzymywał na tę aplikację

ostrzeżenie i ewentualnie nakaz poddania się testowi.

Wprowadzenie tej aplikacji spowodowało praktycznie obowiązek posiadania

i noszenia przy sobie smartfonów.

Bez smartfona z aplikacją praktycznie nie można wejść do żadnej restauracji

jak i do wielu miejsc publicznych. Właściciele lub personel porządkowy zostali

zmuszeni do podjęcia kontroli i nie wpuszczają osób, które nie mają smartfonów

z tą aplikacją. Jeśli n.p. właściciel restauracji nie zafunduje sobie takiego kodu QR,

i nie będzie kontrolować klientów, to może zwijać interes. Kody QR mają

również taksówkarze, bo każdy pasażer przecież może być zarażony albo się zarazić.

Aplikacja odczytuje i zapisuje kody również wtedy gdy nie ma połączenia z Internetem

lub gdy włączony jest tryb samolotowy. Używając smartfona bez karty działającego

w trybie samolotowym można uniknąć przyjemności, z jakimi związane jest

przyznanie się do zakażenia lub przypadkowe znalezienie się w pobliżu osoby

zakażonej.

Najnowsza wersja tej aplikacji umożliwia oczywiście absolutnie dobrowolnie

wgranie kodu QR, który otrzymuje się jako dowód „zaszczepienia”.

Jeśli kod „szczepienia” nie jest wgrany, po wskanowaniu kodu restauracji

czy urzędu pojawia się odstraszająco brzydki obrazek oznajmiający brak

zapisu „szczepienia”

:

Skutek jest taki, że można nie być wpuszczonym n.p. do restauracji czy kawiarni.

Co innego, gdy w aplikacji jest kod będący dowodem „pełnego zaszczepienia”.

Na ekranie smartfonu pojawia się ładny niebieski kod QR:

Pilnujący porządku skanuje ten kod swoim aparatem i już można usiąść i zamówić

smażony ryż, pieroszki, zupkę z kluseczkami krewetkowymi lub inne przysmaki.

Podczas jedzenia wolno nawet zdjąć maseczkę!

Jak sadzę, doświadczenia zbierane obecnie w Hongkongu w trakcie plandemii zostaną

wykorzystane w przyszłości do innych ważnych celów nie tylko w Hongkongu,

lecz również pomogą bardzo w dalszym rozwoju systemów kontrolnych

w innych krajach azjatyckich, amerykańskich i oczywiście europejskich.

Klausula Schfap

There is no climate emergency

World Climate Declaration plus all signatories in pdf

Climate science should be less political, while climate policies should be more scientific. In particular, scientists should emphasize that their modeling output is not the result of magic: computer models are human-made. What comes out is fully dependent on what theoreticians and programmers have put in: hypotheses, assumptions, relationships, parameterizations, stability constraints, etc. Unfortunately, in mainstream climate science most of this input is undeclared.

To believe the outcome of a climate model is to believe what the model makers have put in.  This is precisely the problem of today’s climate discussion to which climate models are central. Climate science has degenerated into a discussion based on beliefs, not on sound self-critical science. We should free ourselves from the naïve belief in immature climate models. In future, climate research must give significantly more emphasis to empirical science.

There is no climate emergency

A global network of over 1200 scientists and professionals has prepared this urgent message. Climate science should be less political, while climate policies should be more scientific. Scientists should openly address uncertainties and exaggerations in their predictions of global warming, while politicians should dispassionately count the real costs as well as the imagined benefits of their policy measures.

Natural as well as anthropogenic factors cause warming

The geological archive reveals that Earth’s climate has varied as long as the planet has existed, with natural cold and warm phases. The Little Ice Age ended as recently as 1850. Therefore, it is no surprise that we now are experiencing a period of warming.

Warming is far slower than predicted

The world has warmed significantly less than predicted by IPCC on the basis of modeled anthropogenic forcing. The gap between the real world and the modeled world tells us that we are far from understanding climate change.

Climate policy relies on inadequate models

Climate models have many shortcomings and are not remotely plausible as global policy tools. They blow up the effect of greenhouse gases such as CO2. In addition, they ignore the fact that enriching the atmosphere with CO2 is beneficial.

CO2 is plant food, the basis of all life on Earth

CO2 is not a pollutant. It is essential to all life on Earth. Photosynthesis is a blessing. More CO2 is beneficial for nature, greening the Earth: additional CO2 in the air has promoted growth in global plant biomass. It is also good for agriculture, increasing the yields of crops worldwide.

Global warming has not increased natural disasters

There is no statistical evidence that global warming is intensifying hurricanes, floods, droughts and suchlike natural disasters, or making them more frequent. However, there is ample evidence that CO2-mitigation measures are as damaging as they are costly.

Climate policy must respect scientific and economic realities

There is no climate emergency. Therefore, there is no cause for panic and alarm. We strongly oppose the harmful and unrealistic net-zero CO2 policy proposed for 2050. If better approaches emerge, and they certainly will, we have ample time to reflect and re-adapt. The aim of global policy should be ‘prosperity for all’ by providing reliable and affordable energy at all times. In a prosperous society men and women are well educated, birthrates are low and people care about their environment.

Epilogue

The World Climate Declaration (WCD) has brought a large variety of competent scientists together from all over the world*. The considerable knowledge and experience of this group is indispensable in reaching a balanced, dispassionate and competent view of climate change.

From now onward the group is going to function as “Global Climate Intelligence Group”. The CLINTEL Group will give solicited and unsolicited advice on climate change and energy transition to governments and companies worldwide.

* It is not the number of experts but the quality of arguments that counts

World Climate Declaration plus all signatories in pdf

World Climate Declaration AMBASSADORS

NOBEL LAUREATE PROFESSOR IVAR GIAEVER NORWAY/USA
PROFESSOR GUUS BERKHOUT / THE NETHERLANDS
DR. CORNELIS LE PAIR / THE NETHERLANDS
PROFESSOR REYNALD DU BERGER / FRENCH SPEAKING CANADA
BARRY BRILL / NEW ZEALAND
VIV FORBES / AUSTRALIA
PROFESSOR JEFFREY FOSS † / ENGLISH SPEAKING CANADA
JENS MORTON HANSEN / DENMARK
PROFESSOR LÁSZIÓ SZARKA / HUNGARY
PROFESSOR SEOK SOON PARK / SOUTH KOREA
PROFESSOR JAN-ERIK SOLHEIM / NORWAY
STAVROS ALEXANDRIS / GREECE
FERDINAND MEEUS / DUTCH SPEAKING BELGIUM
PROFESSOR RICHARD LINDZEN / USA
HENRI A. MASSON / FRENCH SPEAKING BELGIUM
PROFESSOR INGEMAR NORDIN / SWEDEN
JIM O’BRIEN / REPUBLIC OF IRELAND
PROFESSOR IAN PLIMER / AUSTRALIA
DOUGLAS POLLOCK / CHILE
DR. BLANCA PARGA LANDA / SPAIN
PROFESSOR ALBERTO PRESTININZI / ITALY
PROFESSOR BENOÎT RITTAUD / FRANCE
DR. THIAGO MAIA / BRAZIL
PROFESSOR FRITZ VAHRENHOLT / GERMANY
THE VISCOUNT MONCKTON OF BRENCHLEY / UNITED KINGDOM
DUŠAN BIŽIĆ / CROATIA, BOSNIA AND HERZEGOVINA, SERBIA AND MONTE NEGRO


To RZĄDY AKTYWNIE DZIAŁAJĄ NA NASZĄ SZKODĘ, NISZCZĄC WSPÓŁCZESNE SPOŁECZEŃSTWA I CHCĄC ZNIEWOLIĆ WSZYSTKICH LUDZI W TOTALITARNYM ŚWIECIE

To NASZ RZĄD AKTYWNIE DZIAŁA NA NASZĄ SZKODĘ, NISZCZĄC WSPÓŁCZESNE SPOŁECZEŃSTWO I CHCĄC ZNIEWOLIĆ WSZYSTKICH LUDZI W CYFROWYM, KONTROLOWANYM PRZEZ SIEBIE TOTALITARNYM ŚWIECIE

Dr Michael Yeadon: Najważniejsza wiadomość, jaką kiedykolwiek napisałem

Autor: Dr Mike Yeadon. Opublikowano w Global Research, 2 września 2022

Za tłumaczenie i redakcję tekstu w języku polskim: Jan Rybski

za: https://www.globalresearch.ca/dr-michael-yeadon-most-important-single-message-ive-ever-written

Moi Drodzy, wszyscy, którzy nerwowo się rozglądają i pytają: „Co się, do cholery, dzieje?”

Mam nadzieję, że to pytanie, tak postawione, nie jest to zbyt obsesowe. To, co się wokół nas dzieje, jest z pewnością przerażające, ale wierzę, że nadal jesteśmy po właściwej stronie tej katastrofy i jeśli wystarczająco dużo z nas zda sobie sprawę z tego, co dzieje się, teraz i tutaj, czyli wszędzie w demokratycznym świecie, możemy naprawić tę sytuację. Naprawdę nie mamy dużo czasu. 

Jestem bowiem pewny, że nadchodząca zima prawdopodobnie zmieni wszystko, bezpowrotnie. Na gorsze. Stąd ta pilna i niezwykła prośba.

Wszystko, co się dotychczas wydarzyło i nadal dzieje, staje się znacznie prostsze w zrozumieniu i ma sens tylko wtedy, gdy zmusimy się do myślenia o rzeczach niemożliwych.

Jeśli przyjmiecie, teoretycznie tylko, stanowisko, że NASZ RZĄD AKTYWNIE DZIAŁA NA NASZĄ SZKODĘ, NISZCZĄC WSPÓŁCZESNE SPOŁECZEŃSTWO I CHCĄC ZNIEWOLIĆ WSZYSTKICH LUDZI W CYFROWYM, KONTROLOWANYM PRZEZ SIEBIE TOTALITARNYM ŚWIECIE, to wszystko ułoży się Wam w logiczną i spójną całość. I w niczym nie będzie przesady. I wszystko będzie do siebie pasować.

Nawet jeśli Wasza natychmiastowa odpowiedź zabrzmi, że to absurd – spróbujcie pomyśleć tak chociaż przez jeden dzień. I obserwujcie bacznie, co się wokół Was dzieje…

Proszę Was dalej, abyście przyjęli, nadal czysto teoretycznie, że ​​media main-streamowe, kontrolowane przez zaledwie sześć globalnych korporacji, są wszystkie sprzymierzone z jedną globalną organizacją, o której wszyscy słyszeliście, i że nieustannie Was okłamują i robi to od ponad 2,5 roku. To samo dotyczy Internetu, kontrolowanego przez jeszcze mniejszą liczbę globalnych korporacji, a także tych wszystkich pozostałych podmiotów, sprzymierzonych również z tą samą globalną organizacją.

Ja jestem pewien, że to prawda. Jestem pewien, ponieważ wszystko zaczęło się od naukowego oszustwa związanego z wirusem, co zostało rozszerzone o nieustanną kampanię strachu, nałożenie środków znanych z góry jako bezużyteczne, które zrujnowały gospodarkę i zrujnowały społeczeństwo obywatelskie, a następnie zmusiły większość ludzi do zaakceptowania bezużytecznych, niepotrzebnych, nieskutecznych i celowo niebezpiecznych zastrzyków. Oczywiście jest to odrażająca zbrodnia. Nic takiego nigdy w historii na podobną skalę się nie wydarzyło.

Przez 41 lat zajmowałem się naukami przyrodniczymi, od szkoły i uniwersytetu do pozycji odnoszącego sukcesy dyrektora generalnego firmy biotechnologicznej. Między innymi byłem szefem działu badań i rozwoju na całym świat, pełniąc jednocześnie funkcję wiceprezesa działu zajmującego się alergiami i chorobami układu oddechowego koncernu farmaceutycznego Pfizer (1995-2011).

I nie mam absolutnie żadnych podstaw, żadnej motywacji, aby powiedzieć coś, o czym nie jestem na 100% pewien. A teraz jestem pewny. Gdyż to wszystko działo się „na moim pokładzie”, dotyczy mojej specjalizacji i mojego doświadczenia zawodowego.

Proszę Was zatem abyście się zastanowili dobrze nad tym, co w tej sprawie dotychczas, od samego początku, od momentu wybuchu tej hucpy covidowej, powiedziałem.

Udzieliłem w tym czasie ponad 70 wywiadów, wszystkie zostały ocenzurowane. W ich wyniku zostałem paskudnie pomówiony. Ta ich negatywna propaganda skierowana skierowana przeciwko mojej osobie mówi Wam najlepiej, do czego są oni zdolni, aby zniszczyć autorytet człowieka-naukowca, który nie ćwierka z ich klucza.

Wielu z  Was pyta, dlaczego w przeszłości ludzie nie opierali się tyranom. Częściowo był to wynik strachu. Ale tutaj chodzi o coś znacznie więcej.Chodzi o to, że normalni ludzie, tacy jak Ty i ja, po prostu nie mogą sobie wyobrazić, że ci ludzie, którzy nam to wszystko zrobili i nadal robią, mogą być aż tak źli. My nadal ufamy ludziom. I tak powinno być. Bo większość ludzi jest dobra. Niewielu jest naprawdę przerażająco strasznych, złych. Ale niektórzy, niestety, są. 

To ta nasza niezdolność do uwierzenia w to, co się wokół nas dzieje, była i jest prawdziwą przyczyną, która tak naprawdę powstrzymywała i powstrzymuje nas nadal od sprzeciwu – nawet teraz, w momencie, kiedy już powinniśmy to zrobić, kiedy dowody na tą zbrodnię i oznajmianą nam przez nich wolę jej kontynuacji były i są już tak jednoznaczne i znane. Ale jeszcze nie zapukały do ​​naszych drzwi, do naszych rodzin… Na co jeszcze czekamy?…

A oni przychodzą po Ciebie i Twoje dzieci. To jest pewne, bo to się dzieje… Może jeszcze nie na progu Twoich drzwi, ale bliżej i bliżej…  Mamy już wiele dowodów na ich długoterminowe, cierpliwe planowanie…Następne dochodzą każdego dnia. 

Tak mi przykro, że nie mogę zrobić dla Was więcej.

Teraz zależy to od Ciebie. Naprawdę, ja sam nie wiem, co jeszcze mogę zrobić…

Najlepsze życzenia i szczere podziękowania,

Dr Michael Yeadon

Brytyjski piłkarz, Matt Le Tissier: Dlaczego młodzi sportowcy umierają, i dlaczego świat zdaje się tego nie zauważać?

Ryzyko zapalenia mięśnia sercowego u młodych mężczyzn było 133 razy większe po przyjęciu preparatu Pfizera.

https://pch24.pl/brytyjski-pilkarz-dlaczego-mlodzi-sportowcy-umieraja-a-swiat-zdaje-sie-zauwazac/

Znany piłkarz, Matt Le Tissier, wyraził swoje ubolewanie nad faktem, że świat ignoruje niepokojący wzrost zgonów wśród sportowców od momentu wprowadzania przymusu zastrzyków mających zapobiegać zachorowaniu na koronawirusa.

Były członek reprezentacji Wielkiej Brytanii uznał za skandaliczny fakt, iż nie podejmuje się dochodzeń w sprawie nagłego wzrostu liczby zgonów sportowców, którzy przyjęli tzw. szczepionki przeciw COVID-19.

Widziałem tak wielu ludzi, tak wiele incydentów młodych, sprawnych, zdrowych sportowców, którzy upadali na boisku – mówił Le Tissier Steyn na antenie telewizji GBNews. – I to po prostu nie jest normalne, a jednak media wydają się to normalizować i wydaje się, że nikt nie zwraca uwagi na ten ogromny wzrost, który ma miejsce i myślę, że to, że władze odpowiedzialne za te sporty nie zauważają tego albo nie wzywają do śledztw jest absolutnie skandaliczne – kontynuował.

Piłkarzy podkreślił, iż jego zdaniem skutki, jakie wywiera akcja wyszczepiania podpadają pod przestępstwo. Powiedział też, że kontaktuje się z władzami organizacji sportowych, aby przedstawiać dowody na niepokojące działania koncernów i rządów w tym zakresie.

Brytyjskie media stosują cenzurę prewencyjną w temacie szkodliwości wspomnianych zastrzyków. LifeSiteNews podaje przykład, jak inny piłkarz, Trevor Sinclair, komentował w radiu TalkSport zasłabnięcie Johna Flecka na boisku. Gdy zaczął mówić o możliwej przyczynie, to jego mikrofon został odcięty zanim zdążył wypowiedzieć słowo „szczepionka”, całość została zaś później wycięta przed emisją.

Jak przypomina kanadyjski portal, dane o szkodliwości promowanych przez koncerny zastrzyków zaczynają docierać do czasopism naukowych. M. in. w „Journal of the American Medical Association” wykazano, że ryzyko zapalenia mięśnia sercowego u młodych mężczyzn było 133 razy większe po przyjęciu preparatu Pfizera.

Źródło: lifesitenews.com

Rosja i Ukraina doszły do porozumienia w kwietniu 2022… i wtedy interweniowała Wielka Brytania.

https://www.bibula.com/?p=135957

Naczelną dewizą imperiów i państw poważnych jest prowadzenie polityki zgodnej z obranym kierunkiem interesów państwowych. Nie inaczej zachowywała się w swej historii Wielka Brytania, która wszelkimi sposobami – włącznie z manipulacją, kłamstwem, propagandą czy szantażem, czyli dostępnymi narzędziami polityki – dążyła do realizacji swych celów.

Klasycznym już niemal przykładem dla każdego kto kojarzy podstawowe wydarzenia prowadzące do wybuchu II wojny światowej, są „gwarancje” udzielone II RP przez Wielką Brytanię, które odsunęly widmo hitlerowskiego ataku na Wyspy i skierowały najostrzejsze pierwsze fazy wojny przeciwko Polsce. Te pozbawione jakichkolwiek podstaw gwarancje i papierowe zapewnienia bez pokrycia, zostały naiwnie i romantycznie kupione przez władze polskie.

Trudno jest winić Wielką Brytanię, jej polityków i sprawny aparat administracyjny, za to że nie kierowała się i nie kieruje moralnymi pryncypiami i że konsekwentnie realizuje egoistyczne założenia. W polityce dominuje siła pozbawiona moralności, i tylko strony słabe, niewyrobione, łatwo ulegające iluzji, a może po prostu kierowane przez głupie jednostki, nie są w stanie tego zrozumieć i ulegają złudzeniom „trwałych sojuszy”.

Niemiecki plakat propagandowy z czasów II wojny światowej. Jakże celny, gdy spojrzy się na tamte czasy jako globalną rozgrywkę mocarstw, z Polską w roli całopalnej ofiary. I jakże symboliczny w czasach dzisiejszych…

===========================

Tak jak sytuacja sprzed II wojny światowej oddaliła od Wielkiej Brytanii pierwszą konfrontację wojenną, dając czas na dozbrojenie, na sterowanie innymi, na ocenę sytuacji jako obserwator, tak i w czasach dzisiejszych Wielka Brytania podobnie dba o swoje interesy. Interesy, które są definiowane w salonach i publicznie realizowane przez quasi-wybieralnych polityków, niekoniecznie od razu jednak rozpoznajemy, czy w pełni rozumiemy.

Taka też sytuacja ma miejsce w obecnie prowadzonej wojnie amerykańsko-rosyjskiej na Ukrainie.

Toczący się od wielu lat marsz rozszerzający granice NATO i okrążający Rosję, zastopowany został poprzez rozpoczęcie operacji specjalnej, która nabrała charakteru wojny lokalnej.

W tym starciu, wojska ukraińskie poniosły klęskę, która w magiczny sposób przemieniana jest przez zachodnie media w zwycięstwo ukraińskich herojów. Jednak obiektywnie oceniając sytuację, Zełensky gotowy był zawrzeć z Rosją rozejm i przyjąć warunki pokojowe.

Miało to miejsce w kwietniu 2022 r., kiedy negocjatorzy obydwu stron wstępnie zgodzili się na przyjęcie następujących warunków:

  1. Rosja wycofuje swe wojska na pozycje sprzed 23 lutego, czyli opuszcza terytorium Ukrainy (poza kontrolowanym Donbasem i Krymem);
  2. Ukraina wycofuje się z dążenia do członkostwa w NATO.

Jak widać, pokój był w zasięgu ręki i obydwie strony kierowały się w stronę pokojowego rozstrzygnięcia konfliktu.

Warto również dodać, że dokładnie w tym właśnie czasie (25 marca br), watykański Franciszek wraz z wieloma biskupami na świecie, dokonał tzw. konsekracji Rosji i Ukrainy, i jakkolwiek w żaden sposób nie wypełnia to próśb Matki Bożej Fatimskiej, to przecież trudno jest zaprzeczyć, aby publiczna modlitwa tego rodzaju nie mogła nie wpłynąć pozytywnie na duchową sferę ludzkości.

Niestety, właśnie w tym momencie kiedy istniała możliwość zawarcia pokoju, interweniowała Wielka Brytania.

Dowiadujemy się o tym nieco przypadkowo i pokątnie, choć z najlepszych źródeł.

Oto nijaka Fiona Hill (l. 57) – urodzona w Wielkiej Brytanii, lecz naturalizowana w USA; b. dyrektor amerykańskiej rządowej Rady Bezpieczeństwa Narodowego, czyli odpowiedzialna za bezpieczeństwo USA; specjalistka od spraw europejskich i rosyjskich – napisała na łamach wpływowego pisma Foreign Affairs (wrzesień/październik 2022), artykuł pt „Świat, którego pragnie Putin”, w którym to tekście przekazuje tę kluczową informację.

Jak pisze Hill (artykuł napisany wspólnie z Angelą Stent (l.75), profesor Georgetown University, która jest również specjalistką od spraw rosyjskich, członkinią Narodowej Rady ds Wywiadu – National Intelligence Council):

„Według wielu byłych wysokich urzędników amerykańskich, z którymi rozmawiałyśmy, w kwietniu 2022 roku rosyjscy i ukraińscy negocjatorzy wydawali się wstępnie uzgodnić zarys wynegocjowanej tymczasowej ugody: Rosja wycofałaby się do swojej pozycji z 23 lutego, kiedy to kontrolowała część regionu Donbasu i cały Krym, a w zamian Ukraina obiecałaby nie starać się o członkostwo w NATO i zamiast tego otrzymać gwarancje bezpieczeństwa od szeregu krajów.”

According to multiple former senior U.S. officials we spoke with, in April 2022, Russian and Ukrainian negotiators appeared to have tentatively agreed on the outlines of a negotiated interim settlement: Russia would withdraw to its position on February 23, when it controlled part of the Donbas region and all of Crimea, and in exchange, Ukraine would promise not to seek NATO membership and instead receive security guarantees from a number of countries.

Screenshot source: Foreign Affairs

Co prawda artykuł napisany jest w typowym antyputinowskim i antyrosyjskim stylu, a Autorki celowo niedopowiadają wiele faktów i zaciemniają obraz, ale nie ulega wątpliwości, że mają wystarczające koneksje i wiedzę o zakulisowych wydarzeniach.

Zatem, gdy pokój był w zasięgu ręki i kompromisowego podpisu, na scenę wkroczył nie kto inny jak Boris Johnson (wpychany w wiele pułapek przez swoją kolejną żonę Carrie Symonds – złego duch Jonhsona i Wielkiej Brytanii), który 9 kwietnia oznajmił, że obiecuje Ukrainie pomoc militarną o wartości 100 milionów funtów oraz ekonomiczną pomoc w wysokości pół miliarda funtów, plus gwarancje na kolejne miliard funtów pożyczki. Gwarancje te zostały kupione przez Zełenskiego, jego otoczenie i poparte amerykańską militarną filantropią.

Bowiem celem skonsolidowanych działań amerykańsko-brytyjskich, wraz z serwilistycznymi „państwami sojuszniczymi” – na czele z Polską – nie jest zawarcie pokoju, nie jest międzynarodowa zgoda, nie jest stabilność i rozwój gospodarczy społeczeństw. Celem jest rozognianie sytuacji, kreowanie konfliktów i dalsze rozszerzanie strefy militarnych wpływów. Rosja stoi temu na przeszkodzie, Rosja nie ulega (przynajmniej nie w pełni) globalistycznym, masońskim siłom, Rosja jest duchową kością niezgody dla rewolucjonistów amerykańskich pragnących podpalić świat.

LM

Oprac. www.bibula.com
2022-09-03

Kłamstwo totalnej wolności. Musimy używać rozumu, inaczej czeka nas zagłada. Proces zgubnego absolutyzowania człowieka.

Kłamstwo totalnej wolności. Musimy używać rozumu, inaczej czeka nas zagłada. Proces zgubnego absolutyzowania człowieka.

https://pch24.pl/klamstwo-totalnej-wolnosci-musimy-uzywac-rozumu-inaczej-czeka-nas-zaglada/

W filozofii nie chodzi o to, aby ludzie wiedzieli, co inni myślą, ale żeby znali prawdę rzeczy.

Współczesna „kultura Zachodu” proponuje człowiekowi absolutną autonomię moralną. Twierdzi się, że to sam człowiek jest ostatecznym źródłem wszelkiego prawa. Dlatego, na przykład, gdy dwie osoby na coś się zgadzają, przestają jakby obowiązywać jakiekolwiek zasady czy normy moralne – w końcu to ich autonomiczna zgoda miałaby być najwyższą wartością.

O tym problemie i o sposobach na jego przezwyciężenie mówił w rozmowie z PCh24 TV prof. Paweł Skrzydlewski, filozof, znawca myśli św. Tomasza i Feliksa Konecznego, rektor Akademii Zamojskiej.

„Kryzys zaczął się od kryzysu metafizycznego. To porzucenie realistycznego sposobu poznania świata. Temu zaczęło towarzyszyć działanie zmierzające do zabsolutyzowania człowieka. Ostatecznym wyjaśnieniem tego zagadnienia będzie zwrócenie uwagi na działanie złego ducha. To się ostatecznie kończy tym, że w sercu człowieka pojawia się diabelskie zawołanie non serviam, nie będę służył nikomu – żadnemu Bogu, żadnemu zewnętrznemu autorytetowi” – powiedział prof. Skrzydlewski.

„Klasyczna metafizyka budowała nasze racjonalne życie. Pokazywała realny porządek. Na Zachodzie zerwano z nią z jednej strony za sprawą protestantyzmu, który postawił objawienie również pana Boga pod pręgierzem indywidualnego rozsądku i wolności sumienia. Z drugiej strony dokonało się to za sprawą Kartezjusza i całej tradycji, w której przedmiotem poznania stała się idea, czyli to, co istnieje w świadomości. Odkąd filozofowie zaczęli poznawać i myśleć swoje myśli, nastąpiło zerwanie kontaktu człowieka z rzeczywistością. Rozpoczęła się tendencja by widzieć w sobie, po pierwsze, kreatora Boga, kreatora norm i kogoś, kto przez nic nie jest mierzony, nie jest uwarunkowany, kto jest absolutem. W ostatecznym rozrachunku to jest ten proces zgubnego absolutyzowania człowieka” – stwierdził rektor Akademii Zamojskiej.

„Człowiek się wyalienował. Doszło do zgubnej emancypacji. Człowiek uznał siebie za Boga. To ubóstwienie wydaje się ostatecznie być głównym źródłem wszystkich naszych współczesnych kłopotów” – dodał.

Jednym z głównych propagatorów tej absolutyzacji człowieka był Jan Jakub Rousseau. „To wszystko zaczęło się w epoce Oświecenia. Jak pamiętamy z historii filozofii, pojawił się Jan Jakub Rousseau. Człowiek, który nigdzie nie studiował, był samoukiem i straszliwym rozpustnikiem. Człowiek, który dał nowożytnej Europie koncepcję człowieka, która legła u podstaw tej absolutyzacji i autonomizacji. […] To jest koncepcja człowieka jako istoty nieskalanej, doskonałej, bez grzechu pierworodnego. Według Rousseau człowiek rodzi się jako dobry i nosi w sobie naturę, która się sama rozwinie. Taka jednostka według Rousseau powinna mieć nieskrępowaną wolność. Skoro jest doskonała, to nikt nie może nią kierować; będzie robić, cokolwiek chce, bo cokolwiek chce, jest dobre. Ta naturalistyczna i angelizująca człowieka wizja weszła do pedagogiki, polityki i życia społecznego. Stała się podstawą indywidualizmu i liberalizmu. Na tej kanwie pojawił się autonomizm, który mówi, że jeśli jest jakaś zewnętrzna norma, która miałaby być wzorem i determinantem dla człowieka, to jest to zawłaszczanie ludzkiej wolności,

zniszczenie ludzkiej autonomii i pogwałcenie godności człowieka” – powiedział prof. Paweł Skrzydlewski.

Jak wskazał, Jan Jakub Rousseau nie był oryginalny; czerpał z myśli Tomasza Hobbesa i innych; był myślicielem niesamodzielnym, eklektycznym, którego wielkość polega na tym, że sprawnie używał języka i był zdolny wypowiadać paradoksy. Dalej prof. Skrzydlewski wskazał na dorobek filozoficzny Immanuela Kanta. „To w jakiejś mierze wybrzmiewa też u Kanta w jego słynnym zawołaniu – niebo gwiaździste nade mną, a prawo moralne we mnie. Ono może być różnie interpretowane, ale u Kanta oznacza generalnie, że to ja sam stanowię zasadę swojego działania. Kant był przecież wielkim orędownikiem autonomii podmiotu moralnego. Ostatecznie doprowadziło to do wielkiego osamotnienia człowieka, totalitaryzmów, nihilizmu kultury Zachodu” – ocenił rozmówca PCh24 TV.

Zapytany, jak w takim razie wskazywać współczesnemu człowiekowi na konieczność powrotu do racjonalności, zwrócił uwagę na konieczność konfrontowania się z rzeczywistością.

„Można przede wszystkim odwoływać się do doświadczenia. Ojciec Święty Benedykt XVI zwracał uwagę, że człowiek zaczyna używać rozumu, kiedy przychodzi do człowieka jakieś poważne zło. Tym złem dla człowieka będzie na przykład śmierć. Trzeba się odwoływać do zdrowego rozsądku. Zdrowy rozsądek pokazuje nam, że umrzemy. Rodzi się pytane, czy śmierć jest absolutnym końcem, czy też początkiem nowego życia” – powiedział.

„Powrót do normalności musi się dokonać poprzez przywrócenie człowiekowi racjonalności. Wydaje mi się, że to wymaga w pierwszej kolejności odcięcie człowieka od toksycznych mediów, które w dużej mierze zabierają nam nie tylko czas, ale również rozum. Gdy popatrzymy na świat, na jego ład i porządek, to prędzej czy później pojawia się w nas myśl o przyczynie tego wszystkiego. Dojdziemy w końcu do wniosku, że tą przyczyną jest Bóg, Absolut, który powołuje świat do bytu oraz nadaje mu porządek i dobroć oraz nieustannie utrzymuje ten świat w istnieniu. Jeżeli człowiek uzyska w sobie takie rozumienie rzeczywistości, łatwo mu dostrzec hierarchię dobra” – wskazał dalej filozof.

„Powrót do dostrzeżenia tego, że jesteśmy zdeterminowani nie tylko własnymi sądami i własną hierarchią dobra, ale również obiektywnym porządkiem, on może się dokonać w pierwszej kolejności poprzez odcięcie człowieka od wszystkich alienujących go elementów kultury, w drugiej poprzez powrót do poznawania rzeczywistości” – zaznaczył. „Tutaj ogromną rolę pełni religia i płynące ze strony Pana Boga różnego rodzaju łaski, które otwierają nas na używanie rozumu i uległość wobec Pana Boga i Jego daru, jakim jest rzeczywistość i tkwiąca w niej hierarchia dobra” – uzupełnił.

Na koniec red. Paweł Chmielewski zapytał, czy da się przywrócić kulturze Zachodniej wymaganą racjonalność bez sięgnięcia do myśli Arystotelesa poprzez nauczanie św. Tomasza z Akwinu. W odpowiedzi prof. Paweł Skrzydlewski zwrócił uwagę na fundamentalność dorobku Akwinaty.

„Kochamy św. Tomasza i będziemy go czytać, bo jest u niego prawda – on do prawdy prowadzi. Dzięki Leonowi XIII, Piusowi XI, naszemu papieżowi św. Janowi Pawłowi II, który pisał encyklikę Veritatis splendor, mamy wskazanie, że są pewne osoby w dziejach kultury Zachodu, które mają znaczenie fundamentalne. Akwinata to nie tylko największy filozof, jakiego ziemia nosiła, to nie tylko największy teolog, ale to również człowiek, który uratował naukę, teologię i cywilizację Zachodu” – powiedział filozof. „Pamiętajmy o słynnym komentarzu Akwinaty do dzieła Arystotelesa, który mówi, że w filozofii nie chodzi o to, aby ludzie wiedzieli, co inni myślą, ale żeby znali prawdę rzeczy. Rzeczywistość ma swoją prawdę, chcemy poznać prawdę o człowieku, prawdę o Bogu, prawdę o rzeczywistości. Św. Tomasz tego nas uczył” – podsumował rektor Akademii Zamojskiej.

Więcej w nagraniu. https://pch24.tv/non-serviam-czy-jest-moralnosc-bez-boga/

Zielone piekło i gra w zielone.

Izabela Brodacka 2 IX. 2022.

Dwa tygodnie sierpnia spędziłam na „bezludnej wyspie” czyli na Czaplaku. Czaplak jest niewielką niezamieszkałą wysepką na Jezioraku.  Przebywają na nim z rzadka i krótko tylko żeglarze. Bywałam na Czaplaku w różnych warunkach, miedzy innymi w listopadzie przy sztormowej pogodzie i ze złamanym jarzmem steru mojej żaglówki ale nie będę państwa męczyć tymi opowieściami ( dosłownie) z mchu i paproci.

Choć warunki biwakowania na Czaplaku w połowie sierpnia nie są zbyt surowe ciekawa jestem czy wytrzymałaby taki biwak którakolwiek z gorących obrończyń wszystkich istot żywych czy gwałconych  krów, a także którykolwiek ze zwolenników zielonego ładu, zielonej energii czy innej postaci gry w zielone. Czy atakowany przez stada komarów odnosiłby się do tych istot z niesłabnącą miłością?  Czy zrezygnowałby z tłuczenia kąsających go w lesie ślepaków?  Jak zareagowałaby na spotkanie z larwą kałużnicy, która wcale nie jest sympatycznym ani ładnym zwierzątkiem albo z rzęsorkiem  (nie mylić z rzęsistkiem ) drobnym jadowitym ssakiem, który pogryzł kiedyś boleśnie na Czaplaku znajomego żeglarza.

Świat przyrody choć piękny nie jest bynajmniej tak idylliczny jak to wyobrażają sobie niektórzy jego obrońcy. Szczególnie ci, którzy bronią przyrody z ekranu telewizora lub zza ministerialnego biurka. Trzeba zrozumieć i przyjąć do wiadomości, że świat oparty na łańcuchu pokarmowym nie może być przyjazny dla wszystkich bez wyjątku istot żywych. Jak to napisał Czesław Miłosz w wierszu: „ Do pani profesor w obronie honoru kota i nie tylko” (z okazji artykułu „ Przeciw okrucieństwu” Marii Podrazy- Kwiatkowskiej):

Natura pożerająca, natura pożerana

Dzień i noc rzeźnia dymiąca od krwi

I kto ją stworzył? Czyżby dobry bozia?

Tak, niewątpliwie, one są niewinne

Pająki, modliszki, rekiny, pytony

To tylko my mówimy okrucieństwo.

Jak się przekonałam zniechęcona miłośniczka przyrody może się skutecznie ewakuować z Czaplaka nawet uszkodzoną łódką, w listopadzie, przy sztormowej pogodzie.

O tym, że dzika przyroda może być jednak śmiertelnie groźna dla człowieka przekonał się na własnej skórze młody entuzjasta Raymond Maufrais. Zafascynowany dziką przyrodą Raymond Maufrais podjął samotną przeprawę przez gujańską dżunglę, by przedostać się do masywu górskiego Tumuc-Humac. Ślad po nim zaginął, a nad rzeką Tamouri odnaleziono tylko opuszczony biwak oraz dziennik Raymonda. Został on wydany, również w Polsce, pod tytułem “Zielone piekło”. Ostatnia notatka Maufrais pochodziła z 13 stycznia 1950 roku. Jak napisał w pamiętniku przymuszony głodem niepotrzebnie zabił i próbował zjeść swego ukochanego psa. Szlak, który przebył, pozostał do dziś nieodkryty, a zagadka jego śmierci niewyjaśniona.

Umieściłabym tę pozycję na liście obowiązujących lektur szkolnych.

Może nie powstałyby wówczas równie utopijne i nonsensowne ustawy jak „ piątka dla zwierząt”. Może wilki nie byłyby tak bezwarunkowo chronione, niezależnie od szkód, które wyrządzają. Pani Dora, o której jakiś czas temu pisałam, zrezygnowała z hodowli owiec po tym gdy wilki wypatroszyły w jej obejściu kotne samice. To nieprawda, że szlachetne wilki zabijają tylko tyle ile są w stanie zjeść. Pani Dora zbierała resztki owiec i ich martwe płody po całym podwórzu. W Gładyszowie wilki zagryzły ostatnio starego, łagodnego psa znajomej i wałęsają się bez przeszkód po wsi. Inna znajoma hodująca pod lasem konie strzela regularnie w kierunku wilków z dubeltówki starając się jednak żadnego nie trafić. To wystarcza żeby trzymać je w ryzach i zniechęcić do wizyt w stadninie.

Bezmyślni obrońcy wszystkich istot żywych nie chcą przyjąć do wiadomości, że taki program jest po prostu niewykonalny. Zawsze dokonuje się wyboru. Wybiera wilki ze szkodą dla owiec, wybiera kornika ze szkoda dla drzewostanu Puszczy Białowieskiej. Nie twierdzę, że obrońcy przyrody dosłownie występowali w obronie kornika. Wydawało się im tylko, że jak to mówią -natura sama sobie poradzi. Podobno inwazja kornika w puszczy zaczęła się od kilkunastu zarażonych drzew, które należało wyciąć wbrew ideologii. Teraz inwazja kornika jest nie do opanowania.

To samo dotyczy regli tatrzańskich. Z historycznych względów są one monokulturą więc są podatne na wszelkie zarazy i łatwo dają się powalić przez halny. Na to nie mamy już żadnego wpływu natomiast chore drzewa należy konsekwentnie usuwać wbrew wszelkim lewackim teoriom. Bo tak rozumiana ochrona przyrody to nie nauka i nie praktyka lecz szkodliwa utopijna lewacka ideologia.  „Wszelkie istoty żywe” zastępują w tej ideologii marksistowski proletariat a troska o nie służy wyłącznie terroryzowaniu społeczeństwa. Szczególnie, że do tych istoto żywych nie zalicza się człowieka w stadium prenatalnym. 

Jest jeszcze jeden aspekt wszelkich „zielonych ładów”, bardziej racjonalny z punktu widzenia ich beneficjentów lecz bardziej szkodliwy dla społeczeństw. Te zielone łady sprowadzają się do gry w zielone czyli są trikiem umożliwiającym łupienie obywateli pod rzekomo szlachetnym celem. Coś tak bezczelnie absurdalnego jak handlowanie, a nawet spekulowanie  pozwoleniami na emisję CO2 przypomina mi nieodmiennie sprzedawanie nad Sekwaną puszeczek z powietrzem z Paryża. Kosztowały bodajże 15 franków i pasjami kupowali je niczym nie przymuszeni turyści z demoludów. Wyraźnie brakowało im świeżego powietrza, lecz raczej w życiu społecznym i w polityce niż na ulicy. 

Jedynym konsekwentnym rozwiązaniem byłoby wszczepienie wszystkim ludziom chlorofilu i umożliwienie im w ten sposób asymilacji. Wobec osiągnięć biotechnologii wydaje się to zupełnie możliwe.

Pozostaje otwartym problem co zrobić z wszystkimi istotami mięsożernymi. Trzeba je byłoby chyba dla ich własnego dobra i dla szczęśliwej przyszłości zielonej planety wykończyć. Byłoby to jednak sprzeczne z ideą bioróżnorodności. Wszczepienie chlorofilu na przykład tygrysom i nakłonienie ich do rezygnacji z nawyków żywieniowych byłoby zdecydowanie trudniejsze.

A przede wszystkim zabrakłoby wkrótce niezbędnego przecież do asymilacji CO2 .

Nieszczęście dla świata, nadzieja dla katolików. Dr Teluk o Apokalipsie i czasach ostatecznych

#apokalipsa #czasy ostateczne #Pismo święte #św. Jan #Tomasz Teluk

W powszechnym obiegu Apokalipsę utożsamia się z Armagedonem, czyli z końcem świata mającym nastąpić na skutek kataklizmów naturalnych, wojen, plag i tragedii, co musi napawać lękiem. Jeśli dołożymy do tego obraz z popkultury, który przedstawia tego rodzaju nieszczęścia, to rzeczywiście można się przestraszyć. Taki obraz nie ma jednak nic wspólnego z chrześcijańską wizją Apokalipsy – mówi w rozmowie z PCh24.pl dr Tomasz Teluk, prezes Instytutu Globalizacji.

Czy jest Pan gotowy na koniec świata, na apokalipsę?

Dla większości przedstawicieli mojego pokolenia koniec świata nadchodzi z momentem śmierci i w ten sposób kończy się świat. Natomiast apokalipsa jest czymś zupełnie odmiennym, jest końcem Wszechświata, jest końcem wszystkiego, co poznali ludzie.

Apokalipsa to kwestia przyszłości i nie mnie jest dociekać, kiedy ona nastąpi, ponieważ jak mówił Syn Boży: „Zaprawdę, powiadam wam: Nie przeminie to pokolenie, aż się to wszystko stanie. Niebo i ziemia przeminą, ale słowa moje nie przeminą. Lecz o dniu owym lub godzinie nikt nie wie, ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko Ojciec” (Mk 13, 30–32).

W ostatnim czasie słowo apokalipsa jest nadużywane. Wywołał Pan apokalipsę globalnego ocieplenia, a ja dodam od siebie apokalipsę Odry, apokalipsę w sklepach z powodu braku cukru etc. Zapytam wprost: po co?

To element inżynierii społecznej, która zmusza człowieka, aby żył w strachu. Jeśli ktoś czerpie wiedzę tylko z programów informacyjnych, z telewizji etc., to rzeczywiście może żyć w takim lęku, bo jednego dnia straszy się go suszą stulecia, upałami, a gdy dwa następne dni pada deszcz, to straszy się go powodziami.

Apokalipsa to księga strachu czy księga nadziei?

W powszechnym obiegu Apokalipsę utożsamia się z Armagedonem, czyli z końcem świata mającym nastąpić na skutek kataklizmów naturalnych, wojen, plag i tragedii, co musi napawać lękiem. Jeśli dołożymy do tego obraz z popkultury, który przedstawia tego rodzaju nieszczęścia, to rzeczywiście można się przestraszyć. Taki obraz nie ma jednak nic wspólnego z chrześcijańską wizją apokalipsy.

Gdyby chrześcijanie znali Pismo Święte to nie baliby się na przykład globalnego ocieplenia, bo w Apokalipsie nie ma ani słowa, że świat skończy się w wyniku globalnego ocieplenia. Jest tam wręcz coś zupełnie odwrotnego. Już w Księdze Rodzaju mamy przyrzeczenie, że Ziemi już nigdy nie zaleje potop, taki jak spotkał Noego.

Gdyby chrześcijanie znali Pismo Święte, gdyby znali Apokalipsę to nie ferowaliby jakichś swoich wyroków. Możemy w przestrzeni publicznej napotkać bowiem amatorskie analizy, w których autorzy twierdzą, że skoro mieliśmy do czynienia z zarazą, to teraz czas na głód i śmierć. Gdyby ktoś przeczytał Apokalipsę, a zwłaszcza fragment o czterech jeźdźcach apokalipsy i o tym, w jakiej kolejności Pan Bóg otwierał pieczęcie, to wiedziałby, że wojna i głód następują przed zarazą. Jeśli ktoś utożsamia zarazę z Apokalipsy z tzw. pandemią koronawirusa to musiał wiedzieć, że będzie ona trwała do pewnego czasu, że w pewnym momencie po prostu się skończy, natomiast kolejne etapy klęsk zapowiadanych przy końcu świata są związane przede wszystkim z męczennikami chrześcijaństwa, z uciskiem Kościoła w dniach ostatecznych i to rzeczywiście zaczyna dziać się na naszych oczach.

Nie mam jednak wątpliwości, że Apokalipsa jest księgą nadziei. Apokalipsa jest bowiem finalnym Objawieniem sensu historii. Apokalipsa jest również bramą do życia wiecznego i wszystko, co dzieje się w tym czasie zmierza ku ostatecznemu zwycięstwu zbawionych. Apokalipsa mówi nam o wejściu do Chwały Boga, do niebiańskiej Liturgii Baranka, która każdego dnia ma miejsce przed Tronem Bożym.

Dla chrześcijan jest więc księgą pocieszenia. Księgą, która obrazuje nam finał historii zbawienia; nadzieję dla wszystkich opieczętowanych, czyli ochrzczonych; nadzieję dla wszystkich, którzy słuchają Słowa Bożego i są w Kościele.

Apokalipsa powinna być więc czytana ku pokrzepieniu serc.

Czy powinniśmy mówić o księdze św. Jana „Apokalipsa”? Powiem szczerze, że mnie osobiście dużo bardziej podoba się angielskie określenie, czyli „Objawienie” czy też „Proroctwo” św. Jana.

Apokalipsa to szczególne Objawienie. Apokalipsa to szczególne Proroctwo, jakie miał najbardziej umiłowany uczeń Chrystusa, który jako jedyny nie umarł śmiercią męczeńską.

Apokalipsa to, powtórzę, Objawienie ku pokrzepieniu serc. Przypomnę, że tylko w Kościele Apokalipsa św. Jana jest księgą kanoniczną, a w prawosławiu już na przykład nie.

Dlaczego?

Ponieważ teologowie Kościoła katolickiego uznali, że jest to księga tak doniosła, która zawiera tak wiele cennych informacji dla wiernych, iż powinna należeć do kanonu.

Jeśli przyjrzymy się całej strukturze Apokalipsy, to rzeczywiście znajdujemy tego potwierdzenie.

Mamy tam bowiem konkretną strukturę, która prowadzi nas do finału, jakim jest życie z Chrystusem w chwale i oglądanie Boga twarzą w twarz, mianowicie: najpierw ta księga jest przepełniona symboliką. Następnie ma miejsce pouczenie wobec siedmiu Kościołów. Dalej następuje Liturgia przed Tronem Boga. Potem mamy zrywanie kolejnych pieczęci, siedem trąb, wizję kobiety i smoka. Później przechodzimy do walki Bestii z Barankiem, a na koniec mamy Sąd Ostateczny, siedem czasz, opis Jerozolimy Niebieskiej, walkę eschatologiczną, jaka będzie się toczyć etc. To wszystko prowadzi nas do wiecznego szczęścia, do miasta, które ma być naszym portem docelowym.

To też jest bardzo ciekawe. Zwykle utożsamiamy sobie Raj z jakąś idyllą, z ogrodem rajskim, z łąkami i potokami, natomiast w Apokalipsie św. Jan pisze bardzo wyraźnie, że czeka na nas miasto Jerozolima Niebieska, w której zamieszkają wierni do końca chrześcijanie.

Tak więc będziemy mieszkali w mieście, a nie na wsi.

Dlaczego św. Jan przeciwstawia Jerozolimie Babilon?

Jerozolimie jest przeciwstawiony Babilon jako miasto ziemskie, które czeka upadek; które jest rządzone przez wielką nierządnicę pijaną krwią. Babilon to miasto, gdzie nie słyszy się Pieśni Liturgicznej, tylko same pieśni żałobne, bo po prostu czeka je niechybna zakłada.

Babilon jest metaforą cywilizacji dobrobytu, luksusu, hedonizmu musi czekać upadek.

To dzieje się na naszych oczach. Dawniej utożsamiano Babilon z wieloma miejscami, najczęściej z Rzymem, gdzie ginęli chrześcijanie, i który był stolicą rozwiązłości, rozpusty, zabójstw i grzechu. Dzisiaj taką niechlubną rolę odgrywają wielkie metropolie. Jeśli przyjrzymy się, co dzieje się w tych miastach, to możemy powiedzieć, że mamy do czynienia z dziedzictwem Babilonu, dziedzictwem w którym panuje zło, dlatego każde z tych miast czeka upadek.

Emiliano Jimenez Hernandez, autor książki „Apokalipsa”, która ukazała się nakładem Instytutu Globalizacji, zwraca uwagę, że Apokalipsy św. Jana nie można czytać osobno, że do jej zrozumienia trzeba znać całe Pismo Święte. Dlaczego?

Pismo Święte jest pewną całością. Jeśli sięgniemy do wydań Biblii z przypisami i odnośnikami, to modląc się w ten sposób możemy poruszać się po całym Piśmie Świętym, które prowadzi nas logicznie i konsekwentnie od Starego do Nowego Testamentu i odwrotnie. Każdy fragment wynika z innego i jest spójny.

Ponadto Pismo Święte należy czytać w kluczu chrystologicznym. Chrystus jest centrum Objawienia w Piśmie Świętym. W Starym Testamencie Izrael jest „ćwiczony” przez Boga, dostaje Dziesięć Przykazań przez co może poznać swój grzech, że nie jest w stanie wypełniać Dekalogu, tylko będzie cały czas grzeszył, przez co Pan Bóg zsyła ratunek w historii zbawienia – zapowiadanego przez proroków Mesjasza. Właśnie w tym kluczu należy odczytywać księgi prorockie czy psalmy.

Mamy także Ewangelię, w której działa i naucza Chrystus Pan. Mamy opis czasu budowania Kościoła w Dziejach Apostolskich i Listach Apostolskich. Wreszcie mamy finał zawarty w Apokalipsie. To jest właśnie logika Pisma Świętego.

Apokalipsy nie wolno czytać wyrywkowo. Trzeba to robić posługując się pewnym językiem biblijnym, który ma swoją symbolikę i znaczenie zakorzenione w pewnym kontekście historycznym. Na tym jest zbudowana teologia i trzeba ją poznać, aby właściwie rozumieć Pismo Święte. Kościół katolicki daje nam ku temu wszelkie narzędzia i dzięki temu możemy poznać tę świętą księgę.

Czy można powiedzieć, że św. Jan Apostoł był nie tylko natchnionym, ale i prze-inteligentnym i prze-mądrym człowiekiem? Przecież w każdym zdaniu, w każdym słowie nawiązuje do całego Pisma Świętego, co sugeruje, że znał je na pamięć.

Ewangelia według świętego Jana jest niesamowita, niezwykle szczegółowa. Jak się ją czyta, to z zwraca się uwagę, że różni się ona od trzech pozostałych tym, że człowiek czuje się, jakby przebywał w tym czasie z Chrystusem i był świadkiem tych wydarzeń. Tak mocno i wiernie oddaje nam św. Jan to, co Chrystus przeżywał i głosił.

Apokalipsa z kolei oddaje grozę, doniosłość i wspaniałość dzieła zbawienia, które jeszcze przed nami. Święty Jan rzeczywiście posiadał Objawienie w sercu. Nie wiem czy był tak pobożnie wykształconym żydem, że znał na pamięć Pismo Święte, czy zostało mu to w nadprzyrodzony sposób objawione. Wiem jednak, że Chrystus przyszedł, aby wypełnić Pismo, wypełnić wszystko to, co zostało zapowiedziane w Starym Testamencie, a Apokalipsa jest jakby antycypacją tego wszystkiego, co zostało zapowiedziane w Nowym Testamencie. Jest tym, co nas czeka. Jest wielkim triumfem w historii zbawienia, realizacją planu miłości, który Bóg ma wobec każdego z nas i to jest dla nas duże pocieszenie.

W Apokalipsie często pojawia się słowo pieczęć. Pieczęć w Starym Testamencie była symbolem władzy. Także po dzień dzisiejszy pieczęcią poświadcza się prawdę. Notariuszem tej prawdy w historii zbawienia jest sam Bóg i my – chrześcijanie – będąc opieczętowani Słowem Bożym, które czytamy przez całe nasze życie, będąc opieczętowani sakramentem Chrztu Świętego i Duchem Świętym mamy Boga za gwaranta historii zbawienia.

Jest to bardzo poważna obietnica, którą Pan Bóg daje nam na Chrzcie Świętym – że będziemy zbawieni, i którą dotrzymuje w dniu naszej śmierci, w dniu narodzin do życia wiecznego.

Bardzo często można przeczytać komentarze, analizy, których autorzy zastanawiają się, czy żyjemy w czasach ostatecznych. Jakie jest Pana zdanie na ten temat – czy to są już czasy ostateczne?

Czasy ostateczne zaczęły się z chwilą Wniebowstąpienia Chrystusa. Wtedy narodził się Kościół, na który Pan Bóg zesłał Ducha Świętego i od tego czasu trwają czasy ostateczne, które też mają swoją logikę, swoją historię i swoje konsekwencje.

Odpowiadając więc wprost na Pana pytanie: tak, jesteśmy w okresie czasów ostatecznych.

Rozmaici teologowie wskazują, że dochodzi już do finalnej fazy czasów, jakie poprzedzają Apokalipsę. Pisał o tym między innymi abp Fulton Sheen, że kończy się era niereligijna, a zaczyna era duchowej konfrontacji Chrystusa z Antychrystem, który opanował umysły całego świata i ta walka toczy się na naszych oczach. Mamy rozmaitych wizjonerów jak siostra Łucja z Fatimy, która przepowiedziała, że w czasach ostatecznych rozegra się walka o rodzinę i rzeczywiście my to obserwujemy. Siły zła, cywilizacja śmierci chcą zniszczyć rodzinę, chcą zniszczyć kobietę jako dawczynię życia. Chcą zniszczyć dzieci, ich seksualność, a nawet ich płeć. Dlatego na podstawie tych znaków możemy stwierdzić, że wchodzimy bardzo mocno w czasy apokaliptyczne.

Świadczy o tym także liczba chrześcijan męczenników. Jeszcze nigdy w historii nie było ich tak wielu. Świadczą o tym statystyki Kościoła i organizacji zajmujących się prześladowaniem chrześcijan. Ta krew woła o to, żeby Baranek już przyszedł.

Może w związku z tym warto wystosować ponownie siedem listów do Kościołów, jak zrobił to św. Jan na początku Apokalipsy? Wywołany przeze mnie Emiliano Jimenez Hernandez zwraca uwagę, że to nie jest przeszłość, tylko nasza współczesność, że to się wciąż dzieje…

Kościół nieustannie przeżywa kryzysy. Na szczęście wciąż jeszcze są stosowane upomnienia wobec wiernych, wobec poszczególnych Kościołów w różnych krajach.

Widzimy również wiele trudności w miejscach, gdzie władza episkopatu wymyka się władzy Stolicy Piotrowej, gdzie władzę w Kościele przejmują świeccy, którzy chcą po swojemu zmieniać Kościół czy nawet modyfikować doktrynę w oderwaniu od posłuszeństwa Rzymowi.

Urząd nauczycielski Kościoła cały czas stosuje napomnienia i ta nauka mądrości płynącej z Apokalipsy z pewnością jest nieustannie głoszona. Inna sprawa: czy my to słyszymy? Współczesny chrześcijanin też ma tendencję, żeby nie słuchać głosu Kościoła, nie słuchać papieża, być mądrzejszym od biskupów, wyrywkowo traktować wiarę i zachowywać tylko to, z czym się zgadza. Takie pojmowanie wiary jak supermarketu, gdzie każdy może kupić to, co mu się podoba jest błędem i musi zostać odrzucone.

Kiedy ostatni raz słyszał Pan kazanie na kanwie Apokalipsy św. Jana? Ja powiem szczerze, że nie pamiętam i odnoszę wrażenie, że w Kościele jest swego rodzaju niechęć do mówienia o Apokalipsie, o czasach ostatecznych czy o piekle.

Niestety zgadzam się z Panem. W Kościele jest tendencja, że księża przyjmują postawę moralizatorską. Są oni tego uczeni w seminariach i dlatego podczas kazań najczęściej można usłyszeć moralizm, który w dodatku ma być podkreślany charakterystycznym tembrem głosu, jaki słyszymy z ambony.

Natomiast są okresy w roku liturgicznym, kiedy czyta się Księgę Apokalipsy i księża, którzy mają stary dobry zwyczaj, aby w swoich kazaniach sięgać do czytań z danego dnia wyjaśniają wiernym tę symbolikę apokaliptyczną.

Przyznam szczerze, że dawno nie słyszałem jednak kazania, które dotykałoby Apokalipsy i rzeczywiście księża unikają wzorem społeczeństw zachodnich mówienia o tym, żeby zbytnio nie straszyć, żeby nie przypominać o grzechu, o piekle, o tym, że świat się kończy, że istnieje śmierć. Jest to fałszywe założenie, bo śmierć tak czy siak przyjdzie po każdego z nas.

Może więc powinniśmy modlić się słowami, którymi kończy się Apokalipsa św. Jana, czyli „Marana tha – Przyjdź, Panie Jezu!”?

„Marana tha – Przyjdź, Panie Jezu”. Tymi słowami modlimy się szczególnie w czasie Adwentu, ale nic nie przeszkadza, żebyśmy modlili się nimi przez cały czas. Jeśli wierzymy w to, co objawił nam Syn Boży, to powtórne przyjście Pana Jezusa nie jest czymś strasznym, przerażającym tylko czymś pożądanym i oczekiwanym; czymś, co kończy nasz ziemski trud do pielgrzymowania; czymś, co jest bramą naszego wiecznego szczęścia.

Pierwsi chrześcijanie modlili się w ten sposób, ponieważ byli przekonani, że czas powtórnego nadejścia Chrystusa jest tuż przed nimi i byli naprawdę szczęśliwi z tego powodu. Także i my powinniśmy mieć tę samą postawę i oczekiwać spotkania z Bogiem tym bardziej, że dużo istnieje większe prawdopodobieństwo jest, iż momentem spotkania z Bogiem będzie po prostu nasza śmierć.

Tylko nieliczni będą mieli przywilej doświadczenia apokalipsy naocznie.

Bóg zapłać za rozmowę.

https://pch24.pl/niezbednik-na-apokalipse-8-rzeczy-ktore-musisz-miec-na-czas-ataku-mocy-ciemnosci/embed/#?secret=b2ink3ZkiO

Artykuł z “Nature”: Czy drobne skrzepy krwi mogą być przyczyną długich, zagadkowych objawów COVID?

Czasopismo “Nature” opublikowało artykuł zwracający uwagę na epidemię “Długiego Covida”, która może się wiązać ze skrzepami krwi.

Nature  |  Vol 608  |  25 August 2022, pp. 662-664

Ludzie tacy jak Lara Hawthorne, brytyjska ilustratorka, która wzięła trzy zastrzyki i “czuła się całkiem chroniona”, cierpią teraz na dziwne choroby związane z zakrzepami spowodowanymi przez zastrzyki.

Hawthorne powiedziała “Nature”, że od miesięcy choruje na różne “często wyniszczające objawy”, w tym ciągłe bóle uszu, szumy w uszach, przekrwienie, bóle głowy, zawroty głowy, palpitacje serca i bóle mięśni, aby wymienić tylko kilka.

W wielu dniach Hawthorne czuje się tak osłabiona, że ledwo może wstać z łóżka, co jej lekarze przypisują “długiemu kowidowi
“, w przeciwieństwie do zastrzyków, które otrzymała.

Obawiając się, że drobne skrzepy krwi w całym ciele są często winne objawom long covid, takim jak te, Hawthorne dotarła do lekarza w Niemczech, który specjalnie leczy ludzi takich jak ona, używając rozcieńczalników krwi i procesu typu dializy, aby filtrować i oczyszczać krew.

Ponieważ jest teraz tak wielu ludzi chorych i umierających od zastrzyków, Hawthorne jeszcze nie otrzymała odpowiedzi. Najwyraźniej istnieje długa na milę lista oczekujących z nazwiskami ludzi, którzy wzięli zastrzyki, myśleli, że są “chronieni”, a teraz cierpią dzień w dzień na wszelkiego rodzaju choroby.

“Nie chcę czekać na swoje zdrowie, kiedy czuję się tak okropnie” – skarżył się Hawthorne w “Nature”.

Jak długo nauka będzie „zdumiona” oczywistymi zdarzeniami niepożądanymi po wstrzyknięciu?

Badacze są podobno „zdumieni długimi Covidami”, ponieważ nie mogą dowiedzieć się, co ją powoduje – ponieważ nie chcą nawet brać pod uwagę możliwości, że to strzały są winne.

Coraz większa liczba osób, które przyjęły szczepienie, doświadcza stale rosnących skrzepów w ich ciałach, które spowalniają i zatrzymują przepływ krwi, ostatecznie prowadząc do śmierci.

Istnieje nawet ruch na Twitterze o nazwie „#teamclots”, który podnosi świadomość problemu, ale oczywiście wyklucza się zastrzyki, które są jedyną logiczną przyczyną tych skrzepów.

Niektórzy zdesperowani ludzie uciekają się do własnych środków na te skrzepy, na które establishment naukowy już krzyczy, przestań! Bo takie zabiegi są podobno niesprawdzone.

„Mamy teraz trochę rozproszonych kawałków dowodów” – mówi Danny Altmann, immunolog z Imperial College London, o tak zwanym długim Covidzie. Altmann, podobnie jak jego koledzy, nie odważy się wiązać tego ze strzałami.

“Wszyscy jesteśmy skupieni, aby spróbować połączyć to w jakiś konsensus. Jesteśmy od tego tak daleko. To bardzo niesatysfakcjonujące.”

“Nature” wciąż odnosi się do skrzepów jako skrzepów krwi, mimo że pojawiły się dowody sugerujące, że skrzepy tworzące się wewnątrz ciał “w pełni zaszczepionych” są metaliczne, wśród innych dziwnych, niekrwistych substancji.

To prawie tak, jakby szczepionki powodowały, że ciała ludzi tworzą nieżyciowe skrzepy z obcych substancji, które są zawarte w fiolkach ze “szczepionką” lub przez nie produkowane.

“Nature” przyznaje, że pod mikroskopem te skrzepy przypominają “ładny talerz spaghetti” z “okropnym, ziarnistym i ciemnym” wyglądem “takim, jaki można uzyskać, jeśli spaghetti zostanie w połowie ugotowane i pozwolimy mu się skleić”, cytując Douglasa Kella, biologa systemowego z Uniwersytetu w Liverpoolu.

Kell i jego koledzy zebrali materiał sugerujący, że fibryna w skrzepach źle się złożyła, tworząc klejopodobną “amyloidową” wersję samej siebie.

“Jeśli pierwszy z nich zmieni swoją konformację, wszystkie inne muszą za nim podążać” – mówi Kell, zauważając, że proces ten przypomina składanie prionów, które może prowadzić do takich stanów jak choroba Creutzfeldta-Jakoba.

Źródło: NATURE study confirms: Triple-vaccinated developing clots associated with “long covid”

Od Soboru Watykańskiego II do ciężarnych mężczyzn. Szlak diabolicznego szaleństwa

Robert Morrison https://www.bibula.com/?p=135937

Można sobie wyobrazić świat, w którym życie po prostu staje się stopniowo gorsze, nie stając się przy tym coraz bardziej absurdalne, ale nie jest to opis świata, w którym żyjemy dzisiaj. Nasz Kościół i świat stały się zdumiewająco gorsze od czasu, gdy Franciszek przedstawił nam swoją bluźnierczą Pachamamę w październiku 2019 roku, a każdy następny nikczemny krok niósł ze sobą kolejny aspekt absurdu. Być może nie słyszymy głośnego śmiechu demonów ale z pewnością to robią.

Szaleństwo nie narodziło się na Soborze Watykańskim II, ale istnieje  wyjaśnienie, dlaczego to trzyletnie wydarzenie posłało Kościół i świat na drogę diabelskiego szaleństwa. Musimy po prostu zrozumieć konsekwencje faktu, że Bóg powierzył Kościołowi katolickiemu zachowanie i rozpowszechnianie Jego prawdy:

Idąc tedy, nauczajcie wszytki narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna, i Ducha świętego, nauczając je chować wszytko, com wam kolwiek przykazał. A oto ja jestem z wami po wszytkie dni aż do skończenia świata.” Mt 28, 19,20

Jak to już zostało dokładnie udokumentowane, postępowi dywersanci przejęli Sobór, aby udaremnić Jego misję na dwa kluczowe sposoby: w dużej mierze Kościół porzucił wysiłki na rzecz nawracania dusz na katolicyzm i zaczął pozwalać na nauczanie błędu obok prawdy. Nie trzeba być katolikiem, by pojąć naprawdę zdumiewającą naturę soborowych zmian – miliony katolików (być może setki milionów) przeszły od myślenia, że trzeba wierzyć w niezmienne nauki Kościoła, by być zbawionym, do myślenia, że wszyscy chrześcijanie są zbawieni, a Kościół nie ma monopolu na prawdę.

Tę całkowitą zmianę podejścia można potraktować jako  swego rodzaju eksperyment. Jeśli Bóg naprawdę ustanowił Kościół katolicki, aby strzegł i rozpowszechniał Jego prawdę, to zmiany te powinny przynieść katastrofalne skutki; jeśli natomiast Kościół jest jedynie organizacją stworzoną przez człowieka, to wysiłki zmierzające do dostosowania Jego nauki do świata powinny przynieść pozytywne, a przynajmniej mieszane rezultaty.

Eksperyment SW II rzeczywiście przyniósł rozstrzygnięcie. Każdy wskaźnik stanu zdrowia Kościoła – apostazje, uczestnictwo we Mszy Świętej, powołania, małżeństwa, chrzty, akceptacja nauczania Kościoła, itd. – okazał się fatalny dla tych, którzy zaakceptowali soborowe nowości. Natomiast, każdy z tych wskaźników zachował zdrowie lub uległ poprawie u tych, którzy trzymali się tego, czego Kościół zawsze nauczał.

Niestety, tylko niewielka część katolików zachowała tradycyjne wierzenia i praktyki Kościoła. W związku z tym większość katolickiego i niekatolickiego świata doświadcza skutków decyzji Kościoła, który pozornie zmienił swoje nauczanie, bo przecież prawdziwy Kościół nigdy nie może się tak zmienić. Zamiast otrzymywać Bożą prawdę bezpośrednio (dla katolików) lub w mniejszym stopniu pośrednio (dla niekatolików) od Kościoła, większość ludzi na świecie została doprowadzona do przekonania, całkiem błędnego, że Kościół katolicki nie twierdzi już, że posiada niezmienną prawdę.

Możemy myśleć, że to pozorne porzucenie obiektywnej prawdy jest nieistotne, ale wyobraźmy sobie, jak wyglądałoby to na polu matematyki, gdzie wiemy, że 2+2=4. Dzięki pracowitości szatana i tych, którzy w jego imieniu przeniknęli do Kościoła, widzieliśmy moralny i teologiczny odpowiednik następującego procesu jaki miał miejsce w Kościele:

– Od Pięćdziesiątnicy do SW II: 2+2=4

– Od SW II do Franciszka: 2+2= 4, 5, a czasem 6

Pierwsze lata okupacji papiestwa przez Franciszka: 2+2= co tylko chcesz (kim jesteśmy, żeby to oceniać?!).

– Od Pachamamy do dziś: 2+2= cokolwiek innego niż 4 (a każdy kto mówi, że to 4, jest zacofany!).

W oczach Franciszka i jego pochlebców wszyscy są zbawieni i godni szacunku i miłości; z wyjątkiem tradycyjnych katolików, którzy podtrzymują prawdy, za które tak wielu męczenników oddało swoje życie.

Kiedy blisko miliard katolików akceptuje ten poziom absurdu, wyniki nie mogą być dobre. Wielu z tych, którzy powinni przekazywać światu Bożą prawdę, porzuciło zasadę niesprzeczności i przyjęło niedorzeczne kłamstwa na temat zestawu wierzeń, które rzekomo są im najdroższe.

Tak więc, zamiast katolików, którzy będą walczyć na śmierć i życie o niezmienną prawdę, mamy teraz katolików takich jak Franciszek, Biden, Pelosi, Fauci, Trudeau, Cuomo i Aleksandria Ocasio-Cortes.  Od tych niezłomnych mistrzów obłędu otrzymujemy takie oto demoniczne absurdy:

– Prezydentura Bidena

– Wszystko o synodzie Franciszka na temat synodalności (a właściwie wszystko o Franciszku)

– Fakt, że nieskuteczne i niebezpieczne szczepionki są nadal obowiązkowe dla wielu ludzi (w tym dzieci)

– Fakt, że Watykan entuzjastycznie wspiera antykatolicką politykę globalistyczną, jednocześnie atakując tych, którzy chcą być prawdziwie katoliccy

– Przejście na dietę opartą na robakach, aby uratować świat przed krowimi wzdęciami

– Niekończąca się obsesja na punkcie prowadzenia śledztwa w sprawie Trumpa i jego zwolenników i jednoczesne zaniechanie dochodzenia w sprawie klientów Jeffreya Epsteina

– Mężczyźni w ciąży

– Fakt, że tak wielu ludzi, w tym prawie wszyscy na stanowiskach kierowniczych, wydają się myśleć, że to szaleństwo jest w porządku, tak długo jak otrzymują za to poklask i uznanie

Każdy z nas mógłby zapewne dodać kilka innych orwellowskich absurdów, które przed laty wydawałyby się nie do pomyślenia.

Jeśli zastanawiamy się, dlaczego szatan i jego globaliści upierają się przy forsowaniu tych szaleństw, wystarczy, że rozważymy słowa doradcy Światowego Forum Ekonomicznego, Yuvala Harari, z 2018 roku:

Prawda i władza mogą podążać razem tylko do pewnego punktu. Prędzej czy później idą własnymi drogami. Jeśli chcecie władzy, w pewnym momencie będziecie musieli rozpowszechniać fikcje. Jeśli chcecie kierować się prawdą, w pewnym momencie będziecie musieli wyrzec się władzy. Jeśli będziecie mówić prawdę – na przykład o źródłach waszej władzy-  rozgniewacie sojuszników, zniechęcicie zwolenników lub podkopiecie harmonię społeczną. . . . Dlatego, jeśli marzycie o społeczeństwie, w którym króluje prawda, a mity są ignorowane, nie macie co liczyć na Homo sapiens. Lepiej spróbujcie szczęścia z szympansami.” (z artykułu LifeSite z 18 sierpnia 2022 r.)

Chcą zdominować świat, więc muszą zniszczyć prawdę. Robią to poprzez karmienie nas obłędem, którego duża część jest dziś produkowana w Rzymie.

Bolesna rzeczywistość jest taka, że SW II opróżnił  umysły katolików z Bożej Prawdy, a szatan z radością wypełnił te puste miejsca.  Agenci Szatana nigdy nie muszą wyjaśniać żadnego z tych kłamstw; po prostu oskarżają każdego, kto je kwestionuje o bigoterię i nienawiść. Jeśli naciska się na wyjaśnienie, mogą zaoferować tylko więcej  kłamstw.

 Możemy też z łatwością wskazać kilka przyczyn, dla których Kościół i świat ogromnie ucierpiały z powodu porzucenia przez katolickich pasterzy niezmiennej prawdy:

– Porzucając katolicką prawdę,  wiele dusz utraciło łaski, które w przeciwnym razie by otrzymały

– Zamiast systematyzować swój intelekt i wolę w oparciu o Bożą prawdę, większość współczesnych katolików przyzwyczaiła się do akceptowania niedorzecznych sprzeczności

– Wynikający z tego nawyk akceptowania niedorzeczności i sprzeczności kaleczy intelekt i wolę wielu dusz, które powinny być największymi promotorami prawdy

– W różnych dziedzinach, zwłaszcza w katolickim systemie edukacji, zdeformowani katolicy zanieczyszczają intelekt i wolę niekatolików, którzy w przeciwnym razie mogliby skorzystać z przykładu prawidłowo uformowanych katolików

Patrząc z tej perspektywy, zrozumiałe jest, że Bóg dozwala  Kościołowi i światu ponosić zgubne konsekwencje bezczelnego porzucenia Jego prawdy.

Jest na to rada: musimy bezwzględnie powrócić do Bożej prawdy. Wracając do analogii matematycznej, nie naprawimy obecnej sytuacji błagając władze o pozwolenie na to, aby wyraziła zgodę na 2+2= wszystko, łącznie z 4. Nie. Musimy nalegać z miłosierdziem w sercu, że 2+2=4 i nic więcej.

Chociaż możemy zrozumieć emocjonalny urok szukania rozwiązań kompromisowych, to jednak doszliśmy do punktu, w którym szatan wykorzysta je wszystkie na swoją korzyść. Niezależnie od tego, czy mają dobre intencje, czy są „kontrolowaną opozycją”, ci, którzy opowiadają się za stopniowym powrotem do prawdy, są jak  ratownicy, którzy wyprowadzają dzieci z jednej płonącej klasy do innej płonącej klasy. Są gorzej niż bezużyteczni, ponieważ te biedne dusze mogły znaleźć prawdę, gdyby nie zostały wykolejone przez fałszywe rozwiązania.

Musimy rozpoznać szaleństwo i pomóc innym zrobić to samo. Ale kiedy już rozpoznamy szaleństwo, nie będzie zbyt wielu korzyści z samego wpatrywania się w ciemność. Bóg dopuszcza to diabelskie szaleństwo, abyśmy zrozumieli, że musimy powrócić się do Niego jako święci. Jeśli  duszące nas szaleństwo nie zaalarmuje nas o potrzebie oddania wszystkiego, co mamy, naszemu Stwórcy i Odkupicielowi, to co wtedy się stanie? 

Nie ma większego znaczenia to,  co naszym zdaniem stanie się w ciągu najbliższych kilku miesięcy czy lat. Szatan wzywa swoich żołnierzy do walki i Bóg wzywa swoich żołnierzy do walki. Ci, którzy próbują to przesiedzieć w domu lub pójść na kompromis z szaleńcami, w rzeczywistości dobrowolnie stają się pożytecznymi idiotami szatana i to nie skończy się dla nich dobrze. Ci z nas, którzy wiedzą, że świat jest prawie całkowicie pochłonięty przez diabelskie szaleństwo, muszą zachowywać się tak, jakby Bóg dawał nam ostatnią szansę na powrócenie  do Niego jako święci. Co w tym momencie mamy do stracenia?

Niepokalane Serce Maryi, módl się za nami!

Robert Morrison

Tłum. Sławomir Soja

Źródło: The Remnant (August 31, 2022) – „From Vatican II to Pregnant Men: Bounding Down the Path of Diabolical Insanity”

================

Wesprzyj naszą działalność [BIBUŁY md]

Kolejni Irokezi przed maszynką do mięsa

Stanisław Michalkiewicz 1 września 2022 http://michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=5241

Jak zauważył Franciszek ks. de La Rochefoucauld, tylko dlatego Pan Bóg nie zsyła na ziemię drugiego potopu, bo przekonał się o całkowitej bezskuteczności pierwszego. Nieubłaganie zbliża się 83 rocznica wybuchu II wojny światowej, która rozpoczęła się od napaści Niemiec na Polskę. Ta napaść została poprzedzona zawartym 23 sierpnia 1939 roku paktem „Ribbentrop-Mołotow”, a podstawie którego Armia Czerwona 17 września „wkroczyła” na wschodnią część Polski. Z zagadkowych przyczyn Naczelny Wódz, marszałek Edward Rydz-Śmigły, zanim uciekł za granicę, wydał rozkaz, by „z Sowietami nie walczyć”.

Dlaczego Polsce wolno było walczyć z Niemcami, a z Sowietami – już nie – tajemnica to wielka, na którą pewne światło rzucają dwa wydarzenia. Pierwsze – to wizyta delegacji brytyjskiego sztabu imperialnego („były czasy, przed wojną, panietego!”) w Moskwie, podczas której marszałek Edmund Ironside próbował namówić Stalina do udziału w antyniemieckiej koalicji. Jak bowiem twierdzi Stanisław Cat-Mackiewicz, Wielka Brytania nie prowadziła wojen inaczej, jak w koalicji, której jest politycznym kierownikiem. Jeśli takiej koalicji stworzyć się nie uda, to Wielka Brytania wojny nie zaczyna, chyba, że już musi, bo ktoś ją zaatakował, jak to było np. na Falklandach – ale i wtedy starała się przynajmniej o nihil obstat ze strony amerykańskiego sekretarza obrony Aleksandra Haiga. Ojciec Narodów propozycji marszałka Ironside nie odrzucił, a tylko zwrócił uwagę, że ZSRR nie ma wspólnej granicy z Niemcami, więc jakże w tych warunkach Armia Czerwona miałaby wejść w kontakt bojowy z Wehrmachtem? Gdyby jednak Armia Czerwona obsadziła zachodnią granicę Polski – aaa, to co innego! Ponieważ Wielka Brytania zaledwie w kwietniu 1939 roku udzieliła Polsce enigmatycznych „gwarancji”, to marszałek Ironside taktownie tej propozycji do Warszawy podobno nie przekazał, dzięki temu wszyscy sanacyjni dygnitarze myśleli, że z tymi gwarancjami, to wszystko naprawdę.

Że tak właśnie było, przyznał to 5 lat później ówczesny Naczelny Wódz, gen. Kazimierz Sosnkowski w rozkazie do żołnierzy, którego pierwsze zdanie brzmiało: „Żołnierze! Mija pięć lat odkąd Polska, wysłuchawszy zachęty rządu brytyjskiego, stanęła do samotnej walki z Niemcami.Ponieważ nic tak nie gorszy, jak prawda, toteż generał Sosnkowski za ujawnienie tej wielkiej tajemnicy, został zmuszony do ustąpienia ze stanowiska Naczelnego Wodza, w jego miejsce zajął generał Tadeusz Bór-Komorowski, który żadnych pretensji pod adresem Wielkiej Brytanii już nie ośmielił się wysunąć, chociaż po tragicznym doświadczeniu Powstania Warszawskiego pewnie zdawał sobie sprawę, że było ono drugim etapem wkręcania Polski przez Wielką Brytanię w maszynkę do mięsa. Bo dzięki owej „zachęcie” – jak napisał generał Sosnkowski – pierwszy raz Polska została w tę maszynkę wkręcona właśnie we wrześniu 1939 roku. To, że maszynką kręcili Niemcy i Sowieci, niczego nie zmienia, bo samo wkręcenie zawdzięczamy naszej ówczesnej brytyjskiej „Sojuszniczce”. Najlepiej jest bowiem wojować ze swoim wrogiem rękoma jakichś Irokezów, którzy nie tylko myślą, że to wszystko naprawdę, więc kiedy zostaną pomyślnie wkręceni, to nawet się biją.

Od tamtej pory minęły lata, zmieniło się – jak pisze poeta – „oblicze świata”, ale mechanizm wkręcania mniej wartościowych Irokezów w maszynki do mięsa się nie zmienił. Kiedy w końcu 2013 roku prezydent Obama postanowił, czy też starsi i mądrzejsi postanowili za niego, zresetować swój poprzedni „reset” w stosunkach amerykańsko-rosyjskich z 17 września 2009 roku, USA przekazały Irokezom w Kijowie ponad 5 miliardów dolarów na przeprowadzenie „Majdanu”. Ujawniła to niechcący pani Victoria Nuland, która nie tylko maczała w tym palce, ale o której piszą, że tak naprawdę nazywa się Nudelman, a zamężna jest z trockistą nazwiskiem Robert Kagan.

To właśnie był początek wkręcania przez USA w maszynkę do mięsa ukraińskich Irokezów – bo poprzednia, „pomarańczowa rewolucja”, była tylko przygotowaniem na Ukrainie żerowiska dla starego żydowskiego grandziarza finansowego Jerzego Sorosa, który – jak ujawnił brytyjski „Guardian” – sypnął na ten cel 20 mln dolarów, za które zwolennicy Wiktora Juszczenki i pięknej Julii mieli i pieczone i smażone, dzięki czemu mogli nie tylko porzucić na kilka tygodni zajęcia zarobkowe, ale i wypić i zakąsić. W ten sposób ukraińscy Irokezi dostali się pod okupację tak zarwanych „oligarchów”, z których jeden, z pierwszorzędnymi korzeniami, nazwiskiem Igor Kołomojski, nawet wynalazł im charyzmatycznego przywódcę w osobie również pierwszorzędnie ukorzenionego Włodzimierza Zełeńskiego.

I dopiero wtedy Amerykanie zaczęli wkręcać ukraińskich Irokezów w maszynkę do mięsa.

Bo „Majdan” oznaczał, iż USA wysadziły w powietrze ustanowiony na szczycie NATO w Lizbonie 20 listopada 2010 roku, a wynegocjowany uprzednio z Moskalikami porządek polityczny, którego najważniejszym postanowieniem było proklamowanie strategicznego partnerstwa NATO -Rosja, którego najtwardszym jądrem było strategiczne partnerstwo niemiecko-rosyjskie, a jego kamieniem węgielnym – podział Europy na strefę rosyjską i strefę niemiecką. Moskalikowie skorzystali z tej okazji i oskubali Ukrainę z Krymu oraz otworzyli w organizmie tego państwa krwawiącą ranę w postaci zbuntowanych obwodów: donieckiego i ługańskiego.

Ale w czerwcu ub. roku do Europy przyleciał amerykański prezydent Józio Biden, do tego stopnia szczelnie obstawiony przez Żydów, że bez ich pomocy chyba nie wie, czy na świecie jest noc, czy dzień. Ten spotkał się dwukrotnie z zimnym ruskim czekistą Putinem i coś mu musiał powiedzieć, bo od tego momentu rozpoczęły się rosyjskie przygotowania do inwazji Ukrainy. Czy przypadkiem Józio nie powiedział Putinowi, że USA przeforsują przyjęcie Ukrainy do NATO i pod ruskim nosem zainstalują rakiety, podobnie jak to w 1962 roku zrobił Chruszczow na Kubie, 90 mil do USA? Na taką możliwość wskazuje ogłoszony przez Putina cel inwazji na Ukrainę w postaci „demilitaryzacji” tego państwa, to znaczy – wyeliminowania możliwości, by kiedykolwiek stało się ono członkiem NATO.

Krótko mówiąc, Moskaliki wolałyby przywrócić porządek lizboński, jeśli nawet nie towarzyszyłoby temu przywrócenie strategicznego partnerstwa NATO-Rosja.

Jaki był z kolei polityczny cel Ameryki? Wyjaśnił to sekretarz stanu z pierwszorzędnymi białostockimi korzeniami, pan Antoni Blinken, że tak naprawdę chodzi o osłabienie Rosji. Jeśli można tego dokonać poprzez wkręcenie w ruską maszynkę do mięsa ukraińskich Irokezów, no to czegóż chcieć więcej? Amerykanie nie tylko sami podsyłają Irokezom coraz to więcej broni, ale każą to robić też swoim wasalom, wśród których przodownikiem socjalistycznego współzawodnictwa jest oczywiście Polska. Na szczęście tym razem to nie my, tylko Irokezi ukraińscy, zostali wkręceni w maszynkę do mięsa, co nawet budzi moje współczucie tym bardziej, że Amerykanie wojują tam z Rosją do ostatniego Ukraińca – ale niepokój wzbudza to, że kiedy – co nie daj Boże – Ukraińców by zabrakło, albo stracili chęć do walki, to Nasi Sojusznicy już kombinują, jakby tu wkręcić w maszynkę do mięsa kolejnych Irokezów.

Oto szef Brytyjskiego Komitetu Obrony, pan Tobiasz Ellwood oraz amerykański kongresman, Adam Kinzinger oświadczyli niedawno, że „celowe i umyślne” uszkodzenie przez Rosję elektrowni atomowej w Zaporożu, zostałoby uznane za „atak Rosji na NATO” i pretekst do zastosowania art. 5 traktatu waszyngtońskiego. Dopiero teraz możemy zrozumieć, dlaczego od marca br. kiedy to Rosja okupowała tę elektrownię, tak intensywnie nam wmawiano, że natychmiast zaczęła ostrzeliwać ją z armat – bo Ukraińcy tam przecież nie strzelają. Czyżby w sytuacji, kiedy zabraknie ostatniego Ukraińca, Nasi Sojusznicy już zaplanowali, którego następnego Irokeza zaczną wkręcać w maszynkę do mięsa? Nie jest wykluczone, że nasz sanacyjny rząd, inclus z prezydentem Dudą, którego prezydent Zełeński udelektował ostatnio zmianą koszuli, będzie takim dowodem zaufania połechtany w samą łechtaczkę.

No a potem? A potem Adam i cholera, a potem Juliusz i suchoty, o Filareci, biedne dzieci, kochany kraju zloty!