CZY POLSKA MOŻE BYĆ ZNOWU WIELKA?

CZY POLSKA MOŻE BYĆ ZNOWU WIELKA?

Sławomir M. Kozak oficyna-aurora/czy-polska-moze-byc-znowu-wielka

Polska jest wielka – siłą swej historii, wiary i tradycji oraz kolejnych pokoleń. Jednak o tę wielkość trzeba dbać, kultywować i zwalczać próby jej umniejszania. Po kolei.

Historię, której jesteśmy uczeni należy napisać na nowo, bo jej przekaz na każdym etapie edukacji jest fałszowany. Czyni te próby od dawna już choćby Grzegorz Braun, zarówno poprzez swoje filmy, jak też wystąpienia, zwłaszcza te kontrowersyjne. Ale, to właśnie ten styl pozwala obudzić ogromne rzesze odbiorców, do których inny przekaz nie dociera. Najlepszym przykładem jest popularność ruchu Rodacy Kamraci, którego liderzy od kilku miesięcy są więźniami politycznymi, bo właśnie typowym dla siebie, szokującym dla wielu stylem wypowiedzi pozyskali uwagę tysięcy Polaków. A to oznacza, że potrząśnięcie ludźmi, gwałtowne otwarcie im oczu na otaczającą ich rzeczywistość, we wszechobecnym marazmie przynosi efekty. Wtedy bowiem zaczyna się dyskurs, zaczyna się myślenie. Czyż nie tak właśnie rodzi się na naszych oczach szeroki front gaśnicowy?

Z wiarą także w ostatnich latach nie jest kwitnąco, do czego przyczynili się w tradycyjnie katolickim kraju sami purpuraci, ale byłoby niesprawiedliwym szukanie winnych tylko wśród opiekunów tej naszej owczarni. To prawda, dziś bardziej niż kiedykolwiek potrzebujemy Pasterzy niż pastuchów. Ale Kościół to nie jest organizacja, to organizm, który współtworzymy. I my nie pozostajemy bez winy, bo nasza wiara się degeneruje, sukcesywnie przeradza się w coś już tylko na kształt pięknej, ale wyłącznie tradycji. Dowodem na to jest nasze ciągłe wołanie „Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie”. Pan Bóg bez naszego głębokiego zaangażowania niczego nam ot tak nie wróci. Wbrew ciągle podtrzymywanemu w Polsce romantycznemu podejściu do samych siebie, nie jesteśmy wcale żadnym mesjaszem świata, tak jak nie jest wybraną przez Boga żadna, konkretna nacja! 

Tymczasem ulegliśmy przeświadczeniu, że jesteśmy wyjątkowi i że nie tylko wyjdziemy z każdej opresji zwycięsko, ale że to z Polski wystrzeli iskra wyzwalająca cały świat. Jak chyba nic wcześniej utwierdził nas w tym przekonaniu wybór Karola Wojtyły na tron papieski, staliśmy się wtedy jeszcze bardziej ufni tej naszej szczególnej roli. Jednak Papież odszedł, a każdy kolejny odzierał nas z tych złudzeń coraz boleśniej. Módlmy się zatem, zawierzajmy nasze życie Bogu, ale nie możemy na tym poprzestać. Musimy powrócić do credo św. Benedykta – a zatem – Ora et labora! Módlmy się i pracujmy! Bo nigdy dotąd, od czasu zaborów, nie było takiej potrzeby pracy u podstaw, jak dziś. Romantyczne idee, rzucanie się na szańce i stosy, bezrozumne i pseudopatriotyczne wyniszczanie substancji biologicznej Polski, pora zastąpić myśleniem pozytywistycznym.

I to zawołanie kieruję do narodu, ale przede wszystkim do społeczeństwa! Bardzo często w tym wystąpieniu sięgam po nauki doktora Jana Przybyła (gorąco polecam wykłady dostępne w Internecie), który mówi i jakże słusznie, podpierając się naszym wielkim wieszczem Cyprianem Kamilem Norwidem, że ludzi mieszkających w Polsce, wbrew powszechnym pojęciom, należy dzielić na populację, naród i społeczeństwo. Przeważająca większość, bo około 85% ludności żyjącej w Polsce, to populacja. Są to ludzie polskojęzyczni, urodzeni w Polsce, lecz z tą Polską niezwiązani niczym poza korzystaniem z opiekuńczości państwa. To ci, którzy zawsze chcą mieć, ale nigdy dać. Brak w nich działań dla dobra wspólnego, poświęceń.

Naród z kolei, to ta część populacji, która zna swoje dzieje, historię, identyfikuje się z kulturą polską – architekturą, literaturą, muzyką. Ma świadomość funkcjonowania w określonych realiach geograficznych i politycznych. Wyznaje wartości, które potrafi nie tylko utrzymać, ale i rozwijać. Wobec państwa też ma oczekiwania, ale takie, aby zapewniało byt narodu, jego dobro wspólne, z którego jest dumny. Takich Polaków jest zaledwie 13%.

I wreszcie społeczeństwo. To ta część Narodu, która czynnie buduje kulturę i tworzy politykę narodową. To grupa twórcza. Zdolna do rezygnacji z dobra własnego na rzecz dobrobytu wspólnego. Wpływająca na świadomość narodu. To zaledwie 2% osób. To właśnie one tworzą kulturę obecną w książkach, kinie, teatrze, operze czy filharmonii. To z tego powodu próbuje się wydrzeć i ten przyczółek narodowi wciskając mu nie uczące niczego, a wręcz wypaczające widzenie świata książkowe romansidła i kryminały, ociekające przemocą filmy, pornograficzne wręcz przedstawienia teatralne i muzykę chodnikową. Tym bardziej powinniśmy cieszyć się z tego, że organizatorzy dzisiejszej uroczystości zaprosili nas do obcowania z tą kulturą wysoką, jaką jest niewątpliwie koncert orkiestry symfonicznej z udziałem solisty.

Ale ta praca, do której zachęcam, powinna też przynosić wymierny efekt ekonomiczny, bo bez niego nie sposób budować dobrobytu. Dziś większość ludzi, którzy się dorobili, woli wydać pieniądze na konsumpcję i do głowy im nawet nie przyjdzie, że w naszej historii byli tacy ludzie, jak hrabia Maurycy Zamojski, który wyłożył pieniądze na rzecz Polaków będących członkami delegacji jadącej na obrady zwieńczone podpisaniem Traktatu Wersalskiego. Pozbawiony tych środków Roman Dmowski być może nie miałby okazji, by tam dotrzeć. Ale inny Zamojski, Władysław, założyciel Polskiego Towarzystwa Literacko-Artystycznego, właściciel Zakopanego, sam wpędzając się w kłopoty finansowe zakupił dla narodu polskiego Tatry Wysokie i Morskie Oko.

Polski arystokrata, mecenas sztuki Tytus Działyński zgromadził na zamku w Kórniku ogromny, wartościowy księgozbiór, którego kolejnym spadkobiercą został właśnie Władysław, włączając go z czasem do założonej przez siebie fundacji powstałej z oddanego narodowi polskiemu majątku w Wielkopolsce i Małopolsce. Jej celem było także założenie i utrzymanie naukowego instytutu dendrologicznego, ale też pomoc finansowa dla zdolnej młodzieży i upowszechnianie wiedzy rolniczej. Kto dziś myśli takimi kategoriami?

Na koniec warto podkreślić, że realizować cele narodowe, co logiczne, można tylko w państwie narodowym. Nie w jakimś tyglu, w którym musi nastąpić rozwodnienie narodowej treści. A bez państwa narodowego nie będzie istniało społeczeństwo. Bądźmy zatem Narodem, przewidujmy i twórzmy własną przyszłość. Nie traćmy już cennego czasu na przekonywanie do nas polskojęzycznej populacji, która z przyczyn oczywistych i tak wybiera sobie liderów spośród siebie, głosuje na swoich, rujnując z każdym kolejnym rokiem nasz dobrostan. Umacniajmy naszą narodową jedność. Propagujmy elitaryzm. Skupiajmy się wokół naszych celów i ideałów. Równajmy w górę!

Wreszcie – bywajmy pośród siebie. Jak dzisiaj. Norwid, w utworze (nomen omen) „Marionetki”, którego pięknej adaptacji muzycznej dokonał Czesław Niemen, nawoływał – zapomnieć ludzi, a bywać u osób! Czego Państwu i sobie życzę.

Sławomir M. Kozak

Tekst wystąpienia wygłoszonego w trakcie panelu dyskusyjnego zatytułowanego „Czy Polska może znów być wielka?”. Zjazd Tysiąclecia. Skaryszew, 18.10.2025 r.

4 x De – dechrystianizacja, depolityzacja, dezindustrializacja i dezagraryzacja Polski

4 x De – dechrystianizacja, depolityzacja, dezindustrializacja i dezagraryzacja Polski

zetjot https://www.salon24.pl/u/zetjot/1468800,4-x-de-dechrystianizacja-depolityzacja-dezindustrializacja-i-dezagraryzacja-polski

Geopolityka nigdy nie ustaje, a geostrategia sąsiadów Polski jest dobrze znana i zmierza do likwidacji Polski. Polskę można zlikwidować na kilka sposobów. Kiedyś spróbowano likwidacji i eksterminacji przy pomocy środków militarnych, teraz próbuje się innych metod, bo Polska opiera się na polskości, zaś  polskość to zbiór cech. Więc zamiast eksterminacji populacji, można ludzi pozbawić określonych cech, można je wygumkować. I tym sposobem można Polaków pozbawić polskości – pozostanie tylko skorupka pod nazwą Polska bez polskiej treści.

Zabiegi w tym kierunku można sprowadzić do 5D – pięciu zadań dekonstrukcji – dechrystianizacji, depolonizacji, depolityzacji, dezindustrializacji i dezagraryzacji.

Z żabiej perspektywy może tego nie było widać, ale z perspektywy dłuższej widać doskonale. Tusk jest realizatorem opisywanego przeze mnie rozpadu cywilizacji.

Polska jest poddawana od lat dechrystianizacji, depolonizacji, depolityzacji, dezindustrailizacji i dezagraryzacji. Jest kwestią drugorzędną czy był to proces zaplanowany czy kroczący, stopniowo adaptacyjny.

[Ludzie znający dorobek Feliksa Konecznego mówią: Celowe niszczenie Cywilizacji Łacińskiej md]

————————————————

Najpierw idzie depolityzacja – pozbawienie populacji zaangażowania  politycznego. Trzeba więc mieć stale na uwadze ostrzeżenie starożytnych Ateńczyków, którzy ludzi ignorujących politykę określali mianem idiotes. Zaangażowania politycznego można ludzi pozbawić na parę sposobów.

Najprościej można to osiągnąć odstraszając ich od angażowania się w proces polityczny przy pomocy represji. Ale represje  prowadzą do rozmaitych turbulencji i może to się skończyć  otwartym buntem. Więc można skorzystać z innej ścieżki – obrzydzając polskość na różne sposoby i budząc rozmaite kompleksy i urojone aspiracje. Może to być przemysł pogardy lub pedagogika wstydu – deprecjonujące polskość i oferujące w zamian kosmopolityczne błyskotki. W ten sposób można dokonać depolonizacji.

Depolityzacja wymagała znalezienia odpowiednich kadr do jej przeprowadzenia i działań w zakresie sfery politycznej i medialnej. Wprowadzono więc zagraniczne finansowanie przy pomocy grantów , dotacji i fundacji dla środowisk, na które można było liczyć w strukturach politycznych i medialnych. W sferze politycznej wygenerowano Tuska, a potem by go wspomóc, wygenerowano 3D. Przewidziano także likwidację opozycji przy pomocy środków represji prawnej.W sferze medialnej postawiono na kapitał obcy a najlepszym przykładem są TVN, Springer i Agora.

Nie ma lepszego przykładu dążenia do depolityzacji Polaków niż billboardy z czasów pierwszych rządów Tuska,  na których Tusk wołał: „Nie róbcie polityki, budujcie mosty”. Czy jest ktoś, kto tego nie widział ? Depolityzacja oznacza zaś odebranie suwerenności demosowi.

W tym procesie w polskiej przestrzeni politycznej instalowano bądź tworzono obcą agenturę na bazie NGOsów, a przykładem może być Klaus Bachmann. Te instytucje prowadziły przygotowanie artyleryjskie przy pomocy pedagogiki wstydu i przemysłu pogardy. Zasięg obcego finansowania ujawniła decyzja Donalda Trumpa o likwidacji funduszy USAID.

Tusk nadaje się doskonale do de-strukcji. Bo nie nadaje się do kon-strukcji. Tę cechę Tuska ujawnił Jan Rokita mówiąc o jego umiejętności wyzwalania w ludziach tego co najgorsze. I widzimy to  na obrazku:  de-polityzację, dez-industrializację i dez-agraryzację. A te wszystkie de-konstrukcje są podszyte wspólnym mianownikiem de-chrystianizacji, bo nasza cywilizacja oparta jest na chrześcijaństwie.

Najnowszym doskonałym przykładem tego, co wyzwala Tusk w ludziach jest wydarzenie, pokazujące jak wyzwala on w swoich psychofanach głupotę. Proszę zajrzeć tu:

https://wpolityce.pl/polityka/743252-ona-naprawde-to-powiedziala-komiczna-scena-z-udzialem-tuska

Wymienione kadry z Tuskiem na czele były niezbędne  w procesie dezindustrializacji, czego najlepszym dowodem była likwidacja przez Tuska przemysłu stoczniowego oraz program likwidacji projektów przygotowanych przez rząd PIS. Kolejnym etapem jest zbliżający się projekt dezagraryzacji i zastąpienia rolnictwa polskiego importem z krajów Mercosur i Ukrainy.

I tak właśnie wygląda projekt V rozbioru Polski.

Braun o tajemniczym spotkaniu Nawrockiego w USA. Z Lauderem ze Światowego Kongresu Żydów.

NASZ WYWIAD. Braun o tajemniczym spotkaniu Nawrockiego. „Kolejny policzek wymierzony w Polaków”

15.10.2025 Marek Skalski

Grzegorz Braun
NCZAS.INFO | Grzegorz Braun. / foto: PAP

Grzegorza Brauna zapytaliśmy o opinię w sprawie spotkania Prezydenta RP ze środowiskami żydowskimi w Nowym Jorku. Sprawa jest – jak zwykle – tajemnicza. Ponadto zwróciliśmy uwagę, że partia Brauna jako jedyna opcja polityczna nie otrzymała możliwości transmisji swoich materiałów na popularnym, internetowym Kanale ZERO, jak dotąd postrzeganym przez wielu Polaków jako medium niezależne, starające się być obiektywnym.

Marek Skalski: – Prezydent Karol Nawrocki, podczas swojej wizyty w USA, spotkał się z p. Ronaldem Lauderem ze Światowego Kongresu Żydów. Co mogło być tematem i przyczyną tych rozmów, jaki jest Twój komentarz w tej sprawie? Bo sprawa jest tajemnicza.

Grzegorz Braun: Sprawa się sama komentuje, bo jest to już praktyka wieloletnia, żeby nie powiedzieć wielopokoleniowa. W polityce postokrągłostołowej z Warszawy jeżdżą osoby pierwsze, drugie lub trzecie w państwie i spotykają się z Żydami, a nie chociażby z Polakami w Stanach Zjednoczonych. A jeśli spotykają się z Polakami, no to jest to oczywiście nieproporcjonalne, ponieważ rozmowy z liderami różnych organizacji żydowskich mają charakter zakulisowy. Nawet Kancelaria Prezydenta nie chwali się tym, a już na pewno nie zapowiada tych spotkań na swojej stronie. Natomiast spotkania z Polakami mają charakter publiczny, jawny. Ale to dlatego, że są to spotkania – z całym szacunkiem – do których politycznego znaczenia Warszawa nie przywiązuje wielkiej uwagi. Oczywiście znaczenie propagandowe jest istotne. Jakieś cepeliowskie kadry, jakieś stroje ludowe i też jakieś akcenty religijne. Ale to, jeśli trwa już kolejną dekadę, niestety jest kolejnym policzkiem wymierzonym w Polaków w kraju i za granicą. W Polsce, i w diasporze.

Bardzo dobre pytanie Pan postawił – „jaki był temat tej rozmowy?”. Czy z rozmowy z Ronaldem Lauderem będzie cokolwiek dla Polski?

Ja sądzę, że naprawdę już jest zbyt późno, żeby tutaj ulegać jakimkolwiek złudzeniom. Żydzi poprzez swoje państwo położone w Palestynie i również w diasporze – trzeba to jasno powiedzieć – prowadzą walkę z narodem polskim. Prowadzą walkę o nasze dobre imię! Prowadzą walkę o naszą majętność, nasze terytorium i – uwaga – rząd dusz, który sprawują za polskie pieniądze, egzekwując kolejne rytuały. Jeśli nie wprost religijne (patrz: świeczniki chanukowe w gmachach użyteczności publicznej), to quasi-religijne, obowiązkowe w kanonie poprawności politycznej. Znaki hołdu i służalczości (patrz: tekturowe żonkile w klapach marynarek), niebagatelne inwestycje – Muzeum Polin. Ale i tego im nie dosyć! Wrogo przejęte Muzeum Auschwitz-Birkenau realizujące żydowski program – hagadę holocaustu snującą międzynarodową radą oświęcimską. Nie dosyć i tego. W Warszawie za polskie pieniądze powstaje Muzeum Getta Warszawskiego.

Żeby ktoś nie myślał, że robi to tylko aktualna władza. Przypomnę, że poprzednia władza – pan minister Gliński przeznaczył 100 milionów na żydowski cmentarz w Warszawie. Który polski cmentarz, która polska nekropolia była otoczona taką troską rządzących w Warszawie?

Ostatnio też zainteresowały naszych dziennikarzy działania Kanału ZERO, popularnej telewizji internetowej. M. in. Tomasz Sommer umieścił w swoich mediach społecznościowych filmik, pt.: „Odwagi, Krzychu”! Chodzi o redaktora Krzysztofa Stanowskiego. Kanał ZERO, który według ustaleń, jakie miały miejsce kilka miesięcy temu, zaoferował, że każda z partii politycznych w Polsce otrzyma swoje „okienko” (czas dla siebie). I chciałbym wiedzieć, jak to wygląda z perspektywy Twojej i Konfederacji Korony Polskiej.

Każda partia ma okienko, tylko nie Konfederacja Korony Polskiej. Po prostu, Kanał ZERO doszlusował do kartelu przemilczenia i przekłamania. ZERO minut, ZERO sekund – takie memy widziałem na profilu Konfederacji Korony Polskiej. Ile razy można zrobić z gęby kalosz? Już wcześniej, przez lata, padały tam deklaracje o charakterze dezinformacji względem własnej publiczności, która najwyraźniej jakoś zauważała obowiązujący na mnie zapis. Redaktorzy wykręcali się sianem, do cenzorskiego zapisu dorabiali teorie.

To byłoby śmieszne – bo groteska rodzi efekt komiczny – gdyby nie było groźne. Nie ze względu na mnie osobiście, na Konfederację Korony Polskiej, ale ze względu na ćwiczenie wariantów gry, które prędzej czy później dotkną innych. I jeżeli jest przyzwolenie, jeżeli jednocześnie prowadzone jest polowanie z nagonką – kolejne wnioski na uchylenie mojego euro-immunitetu – to widać, że jest to szeroka akcja, która ma mi zorganizować czas. Tak, żebym w najbliższych sezonach maksymalną liczbę dni spędzał w sądach w Warszawie, czy w szerokiej Polsce.

Zapoznałem się z czterema takimi wnioskami. Jedna sprawa już jest procedowana, trzy następne w toku. Szanowni Państwo, to jest próba egzekucji, próba wykonania wyroku śmierci cywilnej na mnie. I powtarzam: nie idą po mnie, idą po Was! Jeżeli komuś się zdaje, że problem jest tylko w tym, że trzeba moderować własny przekaz i akomodować do warunków brzegowych; że można – tak to ujmijmy – zoptymalizować własne działanie na scenie politycznej, to znaczy że już nie tylko ma knebel, ale go nawet łyknął i uwewnętrznił.

Czy redakcja Kanału ZERO to jakoś umotywowała, wytłumaczyła? Czy nie było nawet takich prób?

Tam jest głuchy telefon. Nie ma odpowiedzi na korespondencję (którą nie ja prowadzę, tylko rzecznicy prasowi). Ludzie pozujący na niezależnych publicystów, redaktorów, liderów opinii, sami wystawiają sobie w ten sposób świadectwo. A jeszcze raz zapewniam, że to nie jest tak, że myśmy coś przegapili, wstawiliśmy lewą nogą czy się obraziliśmy, bo zapraszali nas, ale myśmy przespali – nic takiego nie zachodzi. My, Szanowni Państwo, zgodnie z ewangelicznym nakazem nastajemy w porę i nie w porę i w żadnym wypadku nie marnowalibyśmy okazji kontaktu z Państwem za pośrednictwem każdego medium. Ale właśnie jest, jak jest, dlatego cieszę się, że rozmawiamy w telewizji „Nczas”!, która jak to zdefiniował Norwid, „prawdom fałszywym się nie kłania”.

Ja to potwierdzam. Redakcja „Najwyższego Czasu!” nikogo nie będzie wykluczać. Mamy przedstawicieli różnych opcji. Oczywiście są takie opcje i tacy przedstawiciele, którzy w ogóle, nawet z obrzydzeniem, nie przyjęliby takiej propozycji. Ale jeśli chodzi o szeroko rozumianą prawicę, to jesteśmy bardzo otwarci.

=============================

Tu ludzie z NCz. podkłamują:

W energetyce mają swoich „guru”, dość wąsko myślących. Np. moich artykułów o magazynowaniu energii tak z EJ, jak i z odnawialnych – nie tylko nie publikują, ale nawet nie odpowiadają z jakich przyczyn. To nie tylko brak Kinderstube. Mirosław Dakowski

Naród polski zmierza donikąd

Zjazd Tysiąclecia. Michalkiewicz WPROST: „Naród polski zmierza donikąd” [VIDEO]

18.10.2025 https://nczas.info/2025/10/18/zjazd-tysiaclecia-michalkiewicz-wprost-narod-polski-zmierza-donikad-video/

Stanisław Michalkiewicz
NCZAS.INFO | Stanisław Michalkiewicz. / foto: screen YouTube

W Skaryszewie niedaleko Radomia odbywa się Zjazd Tysiąclecia. W pierwszej części wydarzenia upamiętniającego tysięczną rocznicę koronacji Bolesława Chrobrego, odbywa się dyskusja na temat tego, dokąd zmierza naród polski. Bierze w niej udział m.in. publicysta „Najwyższego Czas-u!” Stanisław Michalkiewicz.

Zjazd Tysiąclecia odbywa się w Villi Cyganeria w Skaryszewie niedaleko Radomia (ul. Piaseckiego 11). W harmonogramie imprezy przewidziane zostały m.in. Targi Wartościowej Książki, uroczysty bankiet z szampanem i poczęstunkiem oraz Wielką Debatę Historyczną z udziałem znanych osobistości ze świata nauki i kultury.

Czytaj więcej na temat wydarzenia: Powrót polskich elit! Grzegorz Braun zaprasza na Zjazd Tysiąclecia!

– Naród polski zmierza donikąd – ocenił Stanisław Michalkiewicz. – Zilustruję to takimi dwiema propozycjami, które ostatnio zostały przedstawione narodowi polskiemu przez jednego z jego przywódców, bo chyba tak należy traktować naczelnika państwa Jarosława Kaczyńskiego.

– Otóż Jarosław Kaczyński, który jeszcze do niedawna stręczył nam Unię Europejską, robił to ręka w rękę z Donaldem Tuskiem w 2003 roku podczas referendum akcesyjnego, następnie stręczył nam – też ręka w rękę z Donaldem Tuskiem – w roku 2008 (…) Traktat Lizboński – przypomniał.

Michalkiewicz wskazał, że Traktat odebrał Polsce dużą część suwerenności, ale to jak dużą, pozostaje niewiadomą. – Donald Tusk, który podpisał ten Traktat 13 grudnia 2007 roku w Lizbonie przyznał się, że podpisał go bez czytania. Książę-małżonek, który razem z nim ten Traktat podpisywał, pewnie też go nie czytał. Obawiam się, że większość posłów, którzy głosowali 1 kwietnia roku 2008 nad ustawą upoważniającą prezydenta do ratyfikacji tego Traktatu, też go nie czytała – dodał.

– Cóż proponuje naczelnik państwa w sytuacji, kiedy musi pięknie różnić się od Donalda Tuska, a właściwie nie bardzo ma czym? – zapytał publicysta. – Jarosław Kaczyński zaproponował, żeby porzucić opcję proniemiecką, czyli opcję prounijną, bo ona grozi germanizacją, tylko, żeby przyjąć opcję proamerykańską – wskazał Michalkiewicz.

Jak podkreślił, w tym układzie Tusk jest zwolennikiem utrzymania prounijnego kursu. Zdaniem publicysty, wynika z tego, że „istota sporu między tymi osobami pretendującymi do przywództwa politycznego nad narodem polskim sprowadza się do tego, komu właściwie najlepiej się nadstawić”.

– Jarosław Kaczyński chce się nadstawić Amerykanom, podczas kiedy Donald Tusk się nadstawia Niemcom, a obydwaj się zgodnie nadstawiają Ukraińcom – podsumował.

Zaznaczył, że z takiego podejścia „nie wynika i nie może wynikać żadna realizacja polskiego interesu państwowego, dlatego, że to ten, któremu się nadstawiamy będzie decydował o tym, co my będziemy robić, jakie zadania on nam tu przekaże do wykonania”.

Czy jesteśmy gotowi? Dżihad XXI wieku.

Fundacja Ad Arma: Czy jesteśmy gotowi? Dżihad XXI wieku

Czy jesteśmy gotowi do walki i osobistego poświęcenia?

Warto zastanowić się nad tym przez pryzmat tego, czego doświadczają aktualnie chrześcijanie w Nigerii – mordowani i prześladowani przez islamistów. Do sieci trafił manifest dżihadystów, który warto przeanalizować.

Dokument nie jest nowy, jednak w związku z nasilającymi się atakami został niedawno odświeżony publicznie na YT m.in. przez amerykańskiego pisarza Raymonda Ibrahima oraz nigeryjskiego księdza Samuela Marie. Wytyczne dla nigeryjskich islamistów wobec chrześcijan mówią m.in.:

„Bitwa zbliża się wielkimi krokami. Wzywamy wszystkich prawdziwych muzułmanów, nadszedł czas działania. Nadszedł czas na drugą Świętą Wojnę (…) Rozproszyć ich i zająć ich domy, lasy, ulice, szkoły, targowiska i działać jak szpiedzy. Będziecie cierpieć, spadnie na was deszcz, chłód i kurz, ale niebo was uhonoruje po nieuniknionych bitwach.

Nasze ataki na niewiernych muszą być totalne i przytłaczające. Musimy zacząć od zastraszenia ich oraz osłabienia ich determinacji poprzez porwania, brutalne gwałty, utrudnienia uprawy roli i podporządkowanie ich sobie przed wojną. 

Nigdy nie wolno nam toczyć wojny obronnej. Musimy przenieść walkę do domów niewiernych. Musimy wykorzystać wszystko, co mamy (…) Musimy naostrzyć naszą broń. Wszystko jest bronią. Wasze noże, ręce, samochody, cysterny z paliwem, jedzenie które sprzedajecie, domy niewiernych, których pilnujecie. Uczcie się, bądźcie gotowi i czekajcie na rozkazy.

Wykorzystujcie słabości niewiernych (…) Wykorzystując swoją wiedzę i przewagę możecie zaatakować 10-osobową rodzinę, podbić ją i zamordować jeśli zajdzie taka potrzeba.

Wojna musi się rozegrać w ojczyźnie niewiernych. Środkowy Pas [Nigerii] musi zostać całkowicie zmiażdżony (…) Przygotujcie się. Bitwa jest blisko.”

Do opinii publicznej na Zachodzie przedostają się kolejne, wstrząsające doniesienia na temat masowych mordów dokonywanych na chrześcijanach w Nigerii. Atakowane i palone są całe wioski. Masakry chrześcijańskiej ludności są tam na porządku dziennym. W Polsce ten temat nagłaśnia m.in. Fundacja Orla Straż, która wspiera chrześcijan prześladowanych przez islamistów oraz pomaga ofiarom terroru.

Komentarz Fundacji Ad Arma:

Ktoś mógłby retorycznie zapytać, gdzie są w tej sytuacji tak liczni na Zachodzie zwolennicy Black Lives Matter oraz obrońcy praw człowieka? Najwyraźniej prześladowani chrześcijanie z Afryki nie zaliczają się do kategorii ludzi, których życie ma znaczenie…

Islamiści otwarcie publikują swoim zwolennikom bardzo jasne wytyczne i plany: walczcie, bijcie się, atakujcie, gwałćcie, podbijajcie. Wszystko jest przy tym bronią i nauczcie się tej broni używać. Waszym celem są wszyscy, w tym bezbronne kobiety i dzieci.

Co na to Zachód? 

Zachód otwarcie walczy już nie tylko z własnym dziedzictwem wynikającym z religii i cywilizacji, ale też z „toksyczną męskością”, promując przy tym bezstresowe wychowanie i rozmaite ideologie, przez które kolejne pokolenia „płatków śniegu” nie są nawet pewne co do tego, jakiej są płci. Wszelka broń jest obywatelom zabierana, czego modelowymi przykładami są kraje takie jak Kanada czy Wielka Brytania, gdzie w mediach toczy się obecnie dyskusja nad tym, aby wszystkie noże kuchenne miały obowiązkowo zaokrąglone czubki.

Tendencje te najsilniejsze są w Europie Zachodniej, gdzie jednocześnie przeprowadzana jest podmiana ludności i planowane są kolejne relokacje „imigrantów”, podobnie jak dalszy transfer kolejnych „inżynierów” z Afryki i Bliskiego Wschodu na stary kontynent.

Co na to Polska?

Jesteśmy jednym z najbardziej rozbrojonych narodów, zgodnie z europejskimi wytycznymi mamy przyjąć masy „imigrantów”, a za naszą granicą trwa pełnoskalowa wojna. W związku z tym, potrzebujemy nie „socjalizmu z ludzką twarzą” i kosmetycznych zmian w UoBiA [to Ustawa o Broni i Amunicji md] , tylko pilnego, skokowego zwiększenia możliwości uzbrojenia się zwykłych Polaków poprzez uwolnienie dostępu do kolejnych rodzajów broni bez pozwoleń (na początek np. broni historycznej na amunicję scaloną czy każdej broni, która zgodnie z przepisami UE może być tylko na rejestrację czyli np. strzelby lub karabiny powtarzalne).

Niezbędna jest także dalsza praca u podstaw. Jak powiedział niedawno w rozmowie na naszym kanale Bartosz Rutkowski, prezes Fundacji Orla Straż: 

„nauczyłem mojego syna trzech rzeczy: czytać, modlić się i strzelać z karabinu.” 

Nie mamy bezpośredniego wpływu na decyzje europejskich i polskojęzycznych elit politycznych. Zróbmy więc 100% tego, na co osobiście mamy wpływ i co możemy zrobić w swoim życiu, w swojej rodzinie i w swoim lokalnym środowisku: 

– Posiadajmy broń.
– Nośmy przy sobie broń.
– Zarażajmy innych potrzebą posiadania broni.
– Bądźmy praktycznie i mentalnie gotowi do obrony siebie i innych.
– Miejmy dzieci, bo bez nich nie będziemy mieli kogo bronić i bez nich nie będzie Polski.

Jeżeli się Państwo z nami zgadzacie, prosimy o wsparcie działań Fundacji Ad Arma na rzecz przywrócenia w Polsce powszechnego dostępu do broni:

Numer konta: 64 1020 5011 0000 9802 0292 2334

Przebraże. O naszej wojnie

Przebraże. O naszej wojnie

kelkeszos https://www.salon24.pl/u/qqc1968/1466520,przebraze-o-naszej-wojnie

Wprawdzie nie wiem kogo miał na myśli Donald Tusk, określając trwającą na wschodzie wojnę mianem „naszej”, ale można mieć obawy, że dla tego konkretnego oświadczenia założył maskę człowieka reprezentującego polskie interesy. Ta mistyfikacja jest o tyle łatwa, że mieści się w pojęciach dość szerokiej publiczności, popierającej obydwie najważniejsze zwalczające się partie. Między ich elektoratami, a przynajmniej ich najtwardszymi jądrami, „naszość” wojny na Ukrainie nie podlega dyskusji i w tym zakresie kąsają swoich oponentów z wielką zaciekłością, a przy tym wspólnie i w porozumieniu. Premier zatem „ma łatwo” i bez większego ryzyka może sobie ogłaszać, że wojna z Rosją jest nasza, tym bardziej że faktycznie bardzo nas zubaża, zadłużając po uszy i na wiele pokoleń. Czynnie już zatem jesteśmy zaangażowani w obronę nie swoich granic, choć i tak możemy się póki co cieszyć, że jeszcze nie przelewamy własnej krwi za wolność i zyski „waszą i ich”. 

Nie wiem wprawdzie czy ta radość potrwa długo, bo wielu jest w Polsce ludzi, których wojna kusi, zwłaszcza wśród pokoleń, które stosując określenie Sfinksa chodzą już na trzech nogach. To trochę dziwne bo wychowywali się ci ludzie w bardzo świeżej pamięci tego czym jest wojna i kim są – bez wyjątku – nasi sąsiedzi.

Nie wiem jak jest teraz, ale w czasach mojej edukacji, w szkołach różnego szczebla i profilu popularne były „izby pamięci narodowej” gdzie gromadzono różne pamiątki przeszłości. W mojej podstawówce taka izba miała rangę szczególną. Patronem szkoły był Teodor Duracz „prawnik, obrońca komunistów” i zbiory tego szkolnego muzeum, pochodzące głównie od rodziny Duraczów były dość obfite, z głównym okazem, w postaci osobistego, oświęcimskiego pasiaka żony patrona. 

Przy szkole działała drużyna harcerska imienia Baonu „Zośka” i z wolna to harcerze zaczęli przejmować ową izbę pamięci, organizując w niej spotkania z Panią Zdzisławą Bytnarową, matką Janka „Rudego”, Stanisławem Broniewskim „Orszą”, powstańcami i żołnierzami Szarych Szeregów. Od wprowadzenia  stanu wojennego „kult patrona” zamierał, doszło nawet do wielkiego skandalu, bo nieznani sprawcy oderwali „nóżkę” od litery „r” z podpisu pod wielkim zdjęciem Teodora Duracza wiszącego w głównym korytarzu szkoły.

I oto gdy tradycja prawdziwie patriotyczna niepodważalnie zawładnęła izbą pamięci, w przeddzień dnia ludowego wojska polskiego, przypadającego 12 października, w roku 1982, czyli w środku stanu wojennego, samorząd szkolny dostał polecenie zorganizowania spotkania z kombatantem. Z różnych powodów padło osobiście na mnie. Zadanie wydawało się wyjątkowo paskudne, ale żadne starania o uniknięcie jego realizacji nie przyniosły efektu i musiałem podjąć czynności zmierzające do ponurego skutku, w postaci ględzenia jakiegoś zbowidowca o jego realnych, albo urojonych wojennych przewagach w w walce o ludową demokrację.

Pierwsze zdziwienie dopadło mnie gdy dostałem adres owego człowieka – moje podwórko, sąsiedni blok, tak zwany oficerski. Potem okazało się, że naszego gościa oczywiście znam z widzenia, a nawet na zdawkowe dzień dobry, choć nigdy nie widziałem go w mundurze, co zresztą jak się okazało miało swoje uzasadnienie, bo pracował w poważnej cywilnej instytucji, na wysokim stanowisku. Pierwsze formalne spotkanie przygotowawcze odbyliśmy w nielicznej grupie, w owej izbie pamięci właśnie i wbrew wszelkim oczekiwaniom nasz kombatant okazał się postacią niezwykłą. Na tyle, że na jakiś czas wszystkie zgromadzone w naszym szkolnym muzeum przedmioty straciły swoją moc, ustępując pola opowieści.

Opowieści człowieka z Przebraża.

To nie było bardzo dziwne, że o Wołyniu i rzezi jego mieszkańców dowiedzieliśmy się właśnie wtedy, z ust jej naocznego świadka, bo wcześniej nie było jak i od kogo. Zresztą sam nasz gość, w randze pułkownika, swoją opowieść zaczął od sceny z „Samych swoich” gdy grający Warszawiaka Witold Pyrkosz potwierdza, że „wy z zza Buga też wiele przeszli”. Dopiero w ósmej klasie podstawówki, w stanie wojennym, dowiedzieliśmy się, jak wiele.

Przebraże mogło się stać polską golgotą na miarę Katynia. Według różnych szacunków w tej ufortyfikowanej wsi schroniło się od kilkunastu do ponad dwudziestu tysięcy ludzi, zagrożonych wymordowaniem w najokrutniejszy sposób jaki sobie można wyobrazić. Opowieść o Przebrażu, z ust czynnego uczestnika walk, będącego przy tym sprawnym i surowym narratorem, wstrząsała wszystkimi, choć zapewne wielu szczegółów ów człowiek nie chciał nam przekazywać, a pewnie i nie mógł. Polska samoobrona na Wołyniu kumulowała w sobie te wszystkie cechy jakie nasz naród wykazuje w chwilach wymagających najwyższych poświęceń. Znakomita organizacja, zjednoczenie w obliczu śmiertelnego zagrożenia i wykorzystanie sprzeczności wśród wrogów, dla własnych celów. Ci ludzie wciśnięci między dwa mordercze reżimy – niemiecki i sowiecki, spotkali jeszcze gorszego wroga, z którym nie mogło się równać ani SS, ani NKWD. Ukraińską Powstańczą Armię. Pasiak pani Duraczowej, czy wspomnienia żołnierzy Szarych Szeregów zaświadczały, że Polak który wpadł w łapy morderczych organizacji niemieckich, albo sowieckich, miał jakąś szansę przeżycia. Polak w rękach UPA mógł mieć tylko skromną nadzieję na szybką śmierć. I o tym opowiedział nam nasz gość.

Obronę Przebraża organizowało trzech ludzi, a dwaj z nich – Henryk Cybulski i Józef Sobiesiak mieli ekstremalnie różne życiorysy. Jeden był zesłańcem zbiegłym z miejsca zsyłki, drugi komunistą z samego jądra NKWD. Z tym, że to właśnie sowiecki oddział partyzancki Sobiesiaka był pierwszą tarczą polskiej samoobrony, póki nie zdążyła okrzepnąć.

Największa polska samoobrona na Wołyniu, nie mogła oczywiście zostać pozostawioną bez reakcji UPA. Zniszczenie Przebraża stało się najważniejszym celem Ukraińców, zgromadzili do niego siły wielokrotnie przekraczające liczebność obrońców, a w drugim rzucie wielkie zastępy widlarzy i siekierników, mających dokonać zupełnej rzezi polskich obrońców. Ci zaś musieli zwrócić się o pomoc do sowieckiej partyzantki i ta pomoc w kluczowym momencie nadeszła. Trudno sobie wyobrazić, co by się stało, gdyby obrona pękła, bo wyobraźnia tutaj nie działa.

Wielokrotnie potem spotykałem się z naszym gościem, w końcu sąsiad. Dostałem od niego dwie książki owego Józefa Sobiesiaka, który był tak twardym enkawudzistą, że w PRL dosłużył się funkcji dowódcy wyższej szkoły politycznej LWP imienia Feliksa Dzierżyńskiego.

Jedna nosiła tytuł „Przebraże” i jej lektura zostawiła we mnie trwałe ślady. Wstrząsająca relacja z takimi szczegółami jak opis starszego polsko – ukraińskiego małżeństwa, w którym ojciec zabił syna upowca, w momencie gdy przyszedł zamordować własną matkę, bo Laszka. Druga książka to „Brygada Grunwald”, czyli dalsze losy Wołynian, z konieczności walczących w ludowym wojsku.

Z tych kilkukrotnych poważnych rozmów, wysnułem jeszcze jeden wniosek – ci ludzie już niczego od wschodu nie oczekiwali, dla nich ta Polska w granicach pojałtańskich była zupełnie wystarczająca. Nie chcieli żadnych powrotów, żadnych sojuszy i giedroyciowych rojeń. Może trzeba było być w Przebrażu, żeby się ich wyzbyć. Albo przynajmniej zetknąć się osobiście z kimś, kto był. Dlatego to nie moja wojna, bo takiego człowieka spotkałem. Premier Tusk z pewnością nie.

memory7 października 2025, 15:08@Republikanizm ” Po za tym jak tu straszyć Polaków ukraińskim UPA , skoro na czele tego kraju stoi Żydowina, który gdyby żył w czasie II wojny światowej, zostałby zamordowany przez Upowców dużo wcześniej , zanim Upowcy zaczęli mordować Polaków!”

Mocne, żeby nie napisać bardzo mocne!

Poniżej krótkie życiorysy siedmiu oficjalnych (muzea, pomniki, odznaczenia, ulice i inne formy upamiętnień) „bohaterów” banderlandu, faszystowsko nacjonalistycznego bardaku, który funkcjonuje dzięki usmanom, UE i Polsce. Cytując klasyka ; „Nie bądźcie obojętni, bo nawet się nie obejrzycie, jak na was, na waszych potomków, „jakaś RZEŹ WOŁYŃSKA”, nagle spadnie z nieba, nie bądźcie obojętni gdy morderców, zbrodniarzy, oprawców, degeneratów wstawiają na piedestał by zrobić z nich „bohaterów” banderlandu!

……. Michajlo DUDA Członek OUN od 1937, w 1939 skierowany na szkolenie dywersyjne do Niemiec, gdzie w 1941 wstąpił do batalionu „Roland”.W UPA od 1943, najpierw jako instruktor w szkole podoficerskiej, od czerwca 1944 organizator UPA na Pogórzu Przemyskim i w Bieszczadach. W jesieni 1944 oddziały UPA na tym terenie zostały rozformowane, a ich partyzanci skierowani do wiejskich samoobron. Powtórnie zostały sformowane w sierpniu-wrześniu 1945, po rozpoczęciu przymusowych wysiedleń ludności ukraińskiej do ZSRR.Był jednym z dowodzących podczas napadu w nocy z 19 na 20 kwietnia 1945 roku na wieś Borownica, gdzie  zostało zamordowanych około 60 Polaków, w tym 17 kobiet i 9 dzieci[1].W lipcu 1946 roku na jego rozkaz rozstrzelano w Jaworniku Ruskim 14 wziętych do niewoli żołnierzy Wojska Polskiego[2][3.

…….Mychajło Kołodziński, jeden z głównych ideologów UPA, w swojej rozprawie na temat ukraińskiej doktryny wojskowej: „Wygramy tylko wtedy, gdy wykażemy się okrucieństwem takim, że jeszcze dziesiąte pokolenie Polaków będzie się bało popatrzeć w stronę Ukrainy. Musimy być okrutni, bo inaczej nie stworzymy wrażenia kozackiego wystąpienia chłopskiego”.

….. ..DYMYTRO DONCOW, twórca koncepcji integralnego nacjonalizmu ukraińskiego (1926): To na woli (nie na rozumie), na dogmacie (nie na udowodnionej prawdzie), na nieumotywowanym porywie (a nie na regule) musi być zbudowana nasza narodowa idea, jeśli chcemy utrzymać się na powierzchni okrutnego życia. Bez przemocy i żelaznej bezwzględności niczego w historii nie stworzono. […] przemoc i wojna oto metody, przy pomocy których wybrane narody szły drogą postępu. Przemoc to jedyny sposób, pozostający w dyspozycji […] narodów zby dlę co nych przez humanizm.

………Myrosław Symczycz, były członek OUN-UPA o pseudonimie „Krzywonos”, który miał wydać rozkaz wymordowania ludności polskiej we wsi Pistyń w województwie stanisławowskim, otrzymał od Zełenskiego tytuł Bohatera Ukrainy”

…… ROMAN SZUCHEWYCZ „TARAS CZUPRYNKA”, naczelny dowódca UPA: W związku z sukcesami wojsk sowieckich konieczne jest przyspieszenie likwidowania Polaków. Muszą zostać zgładzeni całkowicie, ich wioski spalone do gruntu samego. Ludność polską należy absolutnie zniszczyć. Śmierć każdego Lacha to metr wolnej Ukrainy. Albo będzie lechicka krew po kolana, albo Ukrainy nie będzie. Musimy zatem Polaków w pień wyciąć. Powinniśmy przeprowadzić wielką akcję likwidacji polskiego elementu. Rozwiążemy sprawę polską tak jak hitler sprawę zydowską.12 października 2007 został pośmiertnie nagrodzony tytułem Bohatera Ukrainy przez prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenkę.

….DMYTRO KŁACZKIWS’KYJ „KŁYM SAWUR”, dowódca UPA na Wołyniu: nakazuję całkowitą, powszechną, fizyczną likwidację ludności polskiej. Powinniśmy przeprowadzić wielką akcję likwidacji polskiego elementu. Rozwiążemy sprawę polską tak, jak Hitler sprawę  ydowską. Likwidować ślady polskości, zniszczyć polskie chaty, zburzyć ściany kościołów, aby nie pozostały ślady, że tam kiedykolwiek ktoś żył. Jeśli cokolwiek zostanie, to Polacy będą mieli pretensję do naszych ziem.

 Rada Miejska Kijowa może nazwać jedną z ulic w stolicy imieniem nazistowskiego kolaboranta i funkcjonariusza SS Wołodymyra Kubijowycza.Informację tę podał dyrektor Ukraińskiego Komitetu Żydowskiego, Eduard Dolinsky. O sprawie pisze „Jerusalem Post”. Według Dolinskiego ulica w stolicy Ukrainy zostanie przemianowana na wniosek rady miejskiej i będzie nosić imię Kubijowycza, który w czasie Holokaustu był zaangażowany w tworzenie Waffen-SS Galizien, nazistowskiej formacji militarnej złożonej z ukraińskich ochotników. Był jednym z organizatorów i promotorów powstania ukraińskiej 14 Dywizji Grenadierów SS. Kubijowycz był gorącym zwolennikiem Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, a w kwietniu 1941 r. zażądał utworzenia na Ukrainie autonomicznego państwa, w którym nie mogliby mieszkać Polacy i Żydzi. W późniejszym okresie wojny, w 1943 roku, Kubijowycz odegrał kluczową rolę w tworzeniu Waffen-SS Galizien i publicznie ogłosił swoją gotowość do chwycenia za broń i walki w sprawie nazistowskiej.Po wkroczeniu. Armii Czerwonej do Polski w 1944 r. Wołodymyr Kubijowycz uciekł do Niemiec, a następnie do Francji.Zmarł on w Paryżu w 1985 r. „Jerusalem Post” zauważa, że jeżeli ten ukraiński zwolennik nazizmu faktycznie będzie miał swoją ulicę w Kijowie, nie będzie to pierwszy raz, kiedy Ukraina zdecyduje się go uhonorować. W 2000 roku poczta ukraińska wydała wstępnie ostemplowaną kopertę z okazji 100. rocznicy jego urodzin, a we Lwowie do dziś stoi tablica upamiętniająca Kubijowycza.

Co ciekawe sowieci o ukraińskiej proweniencji, którzy grabili, gwałcili i mordowali ludność „wyzwalanych” terenów mają również w banderlandzie swoje miejsca upamiętnień.

Można napisać, że jacy bohaterowie taki naród i jaki naród tacy bohaterowie.  Kiedy uwierzysz w realne zagrożenie – gdy przyszpilą Cię do skrzydła drzwi, a w tym czasie bandery SSyny zgwałcą ci żonę i  córkę,  poderżną im gardło, a wnuczka przybijają nożem do stołu za język przeciągnięty przez nacięcie w gardle by umierał  i nie mógł umrzeć, a ty będziesz niemym widzem w tym teatrze grozy?

Pozwolę sobie pożegnać się z Tobą przywołując jeszcze raz parafrazą wielkiego ayna narodu żydowskiego, Pana Mariana Turskiego; „Nie bądźcie obojętni, bo nawet się nie obejrzycie, jak na was, na waszych potomków, „jakaś RZEŹ WOŁYŃSKA”, nagle spadnie z nieba, nie bądźcie obojętni gdy morderców, zbrodniarzy, oprawców, degeneratów wstawiają na piedestał by zrobić z nich „bohaterów” banderlandu. Nie bądźcie obojętni.

PS. banderland inaczej ukraina są nam potrzebne jak rybie kąpielówki lub pani pracującej w usługach majtki.

Doświadczenie uczy, że własnego bezpieczeństwa nie należy powierzać innym lub budować je w oparciu o innych.

Zdrada to drugie imię Ukraińców. Od RZEZI pod BATOHEM przez RZEŹ HUMANIU,  OPERACJĘ  POLSKĄ 1937 – 1938, V ukraińska kolumna  w 1939 – 1942, RZEŹ WOŁYŃSKĄ

I wyjście tego pożal się Panie Boże komika z posiedzenia ONZ gdy przemawiał JE Prezydent Rzeczpospolitej duda anżej.

========================================

kelkeszos7 października 2025, 16:20@Republikanizm

Tak, to jest nasza wojna, bo właśnie w niej z kopytami przegrywamy naszą przyszłość. Walczymy z Rosją, która ma nas gdzieś, a sama nie jest w stanie obronić swoich najżywotniejszych interesów w miejscach dla niej newralgicznych, a w tym samym czasie ulegamy bez jakiegokolwiek oporu realnej agresji, niszczącej naszą państwowość u samych podstaw i obawiam się, że nieodwołalnie. Tylko co to Pana obchodzi, skoro dla Pana ważniejszy jest Krym dla Ukrainy, niż Gdańsk dla Polski. Zaczynam ze zgrozą zauważać, że obce wpływy są w Polsce rozgałęzione ponad miarę, umożliwiającą jakąkolwiek naszą kontrolę nad własnym państwem.

stefanplazek7 października 2025, 18:19

Ilekroć wchodzę do Castoramy na dział z narzędziami ogrodniczymi, to patrząc na zgromadzone tam piły, siekiery, noże, widły , kosy, motyki itp. myślę sobie, że tak mogłaby wyglądać izba pamięci upa.  W aresztowaniu lwowskich profesorów – w tym dwóch wujów mojego Ojca – brali udział ukraińscy policjanci, czy czym jak się teraz oficjalnie mówi, w charakterze tłumaczy. Otóż nędza tego wyjaśnienia wynika stąd, że ci profesorowie, po studiach przeważnie w Wiedniu, wszyscy co do jednego mówili po niemiecku nawet lepiej niż niejeden hitlerowski oficer, nie wspominając o jakimś zafajdanym ukraińskim pastuchu. Rzeczywiste oblicze ukraińskiej policji ukazał malowniczo Stanisław Lem w „Szpitalu przemienienia”.

========================================

goralo-baca123 8 października 2025, 00:32Kochankowie Bandery..krotki filmik dla was..i to was już spotyka :

JacekS.8 października 2025, 23:52@memory https://archiwum.ipn.gov.pl/pl/publikacje/JacekS.10 października 2025, 16:37ksiazki/12445,Kresowa-ksiega-sprawiedliwych-19391945.html

@Erevnitis istorias

Ukraina odbudowuje swoją tożsamość narodową w oparciu o banderyzm DZISIAJ.

Dzisiaj buduje pomniki banderowskim mordercom stawiając ich jako wzór do naśladowania dla dzisiejszych Ukraińców. Budując mit Bandery i UPA. To dzisiejsze państwo ukraińskie stosuje wszystkie metody wypracowane w czasach sowieckich- cenzurę i kłamstwo żeby budować mit rycerskich banderowców. Np. ocenzurowano wspomnienia ,twórcy UPA Tarasa „Borowcia „Bulby”i usunięto z nich wszystkie fragmenty krytyczne wobec OUN B, w tym słynny „List otwarty” skierowany przez Borowcia do kierownictwa OUN -B, w którym opisuje wszystkie bandyckie metody stosowane przez banderowców wobec konkurencyjnych ugrupowań ukraińskich i krytykuje mordy na ludności polskiej , czeskiej i żydowskiej.Warto dodać ,że Borowieć nie zgodził się na wykorzystanie podległych mu oddziałów do mordowania ludności żydowskiej , czego żądali od niego Niemcy.

OUN B nie miał takich oporów i wszystkie pogromy ludności żydowskiej w 41 r. Niemcy robili banderowskimi rękami. Mamy więc dzisiaj za swoją granicą, postsowieckie państwo z elitą uformowaną w Związku Sowieckim w KGB owskich szkołach, z oligarchiczną mafią, państwo które buduje poczucie narodowej tożsamości swoich obywateli, opierając się na tradycji bandyckiej organizacji sprzed 80 lat, o skrajnie szowinistycznym programie, który jest skierowany przeciw Polsce i Rosji  jako historycznym wrogom Ukrainy i albo jest Pan mało rozgarnięty, żeby zrozumieć – jakie  ma to konsekwencje dla Polski, albo płacą Panu za to , żeby udawać durnia.W pierwszym przypadku , nie warto z Panem rozmawiać , bo i tak nie zrozumie Pan żadnych argumentów, w drugim – też nie warto z Panem gadać .

JacekS.10 października 2025, 16:45@Erevnitis istorias

I jeszcze jedno , pisze Pan -„To ludziom w Rosji wtłacza się pogląd, że Ukrainiec to banderowiec i nazista- w związku z czym zabijanie ich  w tym w tym dzieci( przecież wyrosną  z nich banderowcy !) jest nie tylko  uzasadnione ale i chwalebne.” -Dobrze pamiętam wypowiedź UKRAIŃSKIEGO dziennikarza w UKRAIŃSKIEJ TV , który mówił dokładnie to co Pan przypisuje rosyjskim mediom. Mówił ,że należy wytępić Rosjan , razem z dziećmi , bo z rosyjskich dzieci wyrosną kiedyś rosyjscy imperialiści”. A te wszystkie „niebiańskie sotnie” z kijowskiego Majdanu ?-to przecież ukraiński wynalazek.Powtarzam -albo jest Pan ślepy ,albo Pan jest pospolitym opłacanym przez Kijów propagandystą.

Piast i Jagiełło, czyli o geopolityce dla opornych. I polemika.

Piast i Jagiełło, czyli o geopolityce dla opornych

Bazyli1969 https://www.salon24.pl/u/bazyli1969/1468133,piast-i-jagiello-czyli-o-geopolityce-dla-opornych

Wyglądać na coś i być czymś to dwie różne rzeczy.

M. Stiefvater

image

W powstałym w 1974 r. filmie pt. „Gniazdo” jest bardzo wymowna scena. Otóż młody Mieszko gawędzi, a właściwie spiera się z ojcem („Siemomysłem”) na temat polityki zagranicznej. Krew nie woda i nasz pierwszy historyczny władca stara się przekonać rodziciela o konieczności ekspandowania poza zmurszałe granice i chwycenia za rogi zagrożeń. Jego ojciec patrzy na te sprawy inaczej i gniewnym tonem zakazuje Mieszkowi wychylania się poza otaczające jego dziedzinę lasy, rzeki i bagna. Dla uargumentowania swej postawy powołuje się na „stare dobre obyczaje” i fakt, że za puszczą, za borem czają się… Sasy. Nie ma zatem sensu igrać z lichem.  Tym bardziej, że ono nigdy nie śpi! Cicho-sza, cicho-sza, cicho-sza… Jak mysz pod miotłą. Czy Mieszko posłuchał starego księcia? Odpowiedź znamy. Ale, ale… 

Jedną z największych bolączek sporów o przeszłość (mającą wszak zasadniczy wpływ na teraźniejszość) jest jakaś dziwna mania oskubywania dyskursu z kontekstu. A przecież nie da się postawić trafnej diagnozy i dokonać rzetelnej oceny bez uwzględnienia możliwie licznych oraz istotnych czynników. Wystawianie ocen naszym przodkom na podstawie wąskiego i lokalnego oglądu sytuacji to próby ukręcania bicza z… piasku. Krótko mówiąc: lipa! Bo czy byłaby możliwa ekspansja Hellenów na wschód, gdyby niezliczonych krain i kraików nie zjednoczył Filip, a jego syn zmagał się z Imperium Perskim nie wstrząsanym co rusz kryzysami wewnętrznymi? Czy potomek ubogiej szlachty z Korsyki, czyli Napoleon, miał szansę zasiąść na tronie Francji, gdyby nie rewolucja 1789 r.? Czy Rzymianie daliby radę stworzyć imperium, gdyby na początku drogi mieli za sąsiadów potężne organizmy państwowe a nie „autokefaliczne” plemiona? Nie, nie i nie! Znów – kontekst. To tyle tytułem wstępu.

Wczoraj albo przedwczoraj jeden z kolegów raczył popełnić notkę na temat serc sarmackich naszych przodków, w których krew – podobno –  pulsowała w takim tempie i tak chaotycznie, że z rzadka docierała do mózgów; z ogromną szkodą dla nich samych, a pośrednio i dla nas. No tak… To jedna z opinii dotyczących polskiego zaangażowania w „drakę Dzikich Pól”. Generalnie zaczyna – nie tylko na tym Forum – dominować przekonanie, iż mariaż z Litwą, a potem zawarcie Unii Lubelskiej to doskonały dowód na bezmyślność elit Polski, a potem elit polskich w Rzeczypospolitej. Te ganianie po stepach, ta przestrzeń, ci kozacy, ta wciągająca niczym bagno bezwładność. Włożyliśmy (my, Polacy) mnóstwo wysiłku, czasu, pieniędzy i krwi a efekt… Zamiast zamknąć się w granicach etnicznych i budować swój nadwiślański raj – ruszali z motyką na słońce. No co oni wyprawiali?! Gamonie! Czyżby?

Królestwo Polskie uzyskało rangę mocarstwa regionalnego po zwycięstwach pod Grunwaldem i Koronowem. Umocniło swą pozycję po długotrwałych zmaganiach z Zakonem Krzyżackim podczas tzw. Wojny Trzynastoletniej (1454-1466). Od czasu II Pokoju Toruńskiego Polska stałą się nie tylko rozgrywającym w naszej części Europy ale stała się mocarzem  w skali kontynentu. Przypadek? Dziwny zbieg  okoliczności? Wymodlenie pożytku u Boga? Nic z tych rzeczy. Stało się to możliwym przede wszystkim (bo nie wyłącznie) dzięki sojuszowi z… Litwą. Litwą, tj. najrozleglejszym państwem na naszym kontynencie. Zarządzanym przez sprawną dynastię, nie najbiedniejszym, zamieszkałym przez lud dość liczny i bitny. Sojusz z Giedyminowiczami zapewnił jako-taki pokój na wschodzie i umożliwił skoncentrowanie się na zagrożeniu północnym. A było ono niezwykle poważne, ponieważ mało brakowało, a Malbork wraz z Pragą oraz kilku mniejszymi szakalami dokonałby rozbiorów ziem nadwiślańskich już ponad sześćset lat temu. Nasi antenaci zagrali vabank i wygrali. Po Wojnie Trzynastoletniej nie istniała na tzw. bliskim nam Zachodzie żadna (sic!) siła, która byłaby w stanie zagrozić Polsce egzystencjalnie. Wprawdzie panowie z Wiednia próbowali spiskować i szukać nowych okazji do osłabienia Krakowa, lecz były to próby rachityczne i nieskuteczne. Gloria Polonia! Ale, ale… W przyrodzie nie ma zjawiska o nazwie „constans”. Panta rhei. 

Na dalekim Zalesiu zamieszkanym przez ugro-fińskich Merian, Muromców, Meszczerców, Czeremisów i resztki wschodnich Bałtów ukonstytuowało się Księstwo Moskiewskie. Jego elity składały się z potomków szwedzkich Rurykowiczów i różnoplemienny tłum. Dopiero od XII/XIII stulecia poczęli te odległe rejony zasiedlać w większej ilości Słowianie, którzy stopili się z innoplemieńcami tworząc wspólnotę nazwaną dziś Rosjanami.  Bezwzględność i terror stały się narzędziami książąt moskiewskich, a ich współpraca z Tatarami umożliwiła powolne ale systematyczne powiększanie dziedzin panów na moskiewskim Kremlu.

Od samego początku istnienia Moskwa wykazywała niemal wyjątkową agresywność. Rozpychała się na wszystkie strony świata (dzięki usłużności wobec Złotej Ordy) i gdy w 1380 r. na Kulikowym Polu poczyniła pierwszy krok ku emancypacji nic już nie było w stanie zatrzymać jej ekspansji. W ciągu kilku dziesięcioleci podbiła Baszkirów, Karelów, Permiaków, a następnie spacyfikowała kwitnącą do tej pory Republikę Wielkiego Nowogrodu, Chanat Kazański, Astrachański i Syberyjski. Rozkwitała w kolorze juchy. I z takim przeciwnikiem przyszło mierzyć się naszym sojusznikom, czyli Wielkiemu Księstwu Litewskiemu. A był to spór o wszystko. Jeszcze do czasów księcia Witolda dotychczasowa litewska przewaga zamieniła się w równowagę.

Koniec XV i początek następnego stulecia odsłoniły siłę Moskali. Tak np. po kolejnej wojnie (1503 r.) Litwa utraciła na rzecz Moskwy… 1/3 terytorium. Dopiero sławna bitwa pod Orszą (1514 r.) zatrzymała zwycięski pochód wschodniego sąsiada. Ale tylko na chwilę. I na nic się zdały przewagi litewskie wspierane przez wojska polskie. Ba! Nie wystarczały prawdziwe popisy umiejętności i hartu ducha wojsk litewsko-polskich, gdy np. w bitwie pod Newlem (1562 r.) przeciw 25 000 Moskali stanął Stanisław Leśniowolski z 1200 jazdy i 300 piechoty i… wygrał! Moskwa przełykała i takie klęski. Kąsała i czekała na możliwość zadania decydującego ciosu. A miała ku temu możliwości…

image

Olbrzym i…

image

…karły.

W 1517 r. jedna z krakowskich oficyn wydawniczych „wypuściła” na rynek „Opis Sarmacji azjatyckiej i europejskiej”. Maciej z Miechowa, który był autorem tej pracy dobrze znał stosunki panujące na wschód od granic Litwy. Nie tylko z lektury uczonych ksiąg, lecz również od polskich i litewskich wojaków, polityków i kupców ale także od bardzo licznych uciekinierów z Wielkiego Księstwa Moskiewskiego. Trzeba w tym miejscu wyrazić wielki szacunek naszemu rodakowi, bo już pięc wieków temu dostrzegał zagrożenie moskiewskie i niezwykłą intuicją rysował potrzebę przeciwdziałania zapędom Moskwy. Widział także, że wschodni rywal był w owym czasie najgroźniejszym, a motywował to w ten sposób:

„Księstwo Moskiewskie jest krainą bardzo długą i bardzo szeroką, gdyż od Smoleńska do Moskwy jest 100 mil (tzw. niemieckich, tj. 1 mila to 7,4 km), a od Moskwy do Wołogdy też 100 mil. Od Wołogdy do Ustiugi jest 100 mil, od Ustiugi do Wiatki 100 mil. A te  400 mil to jest wszystko terytorium Księstwa Moskiewskiego…” […] W skład Księstwa Moskiewskiego wchodzi wiele poszczególnych księstw. Jest księstwo, czyli ziemia moskiewska, z której idzie na wojnę 30 tysięcy zbrojnej szlachty, chłopów zaś 60 tysięcy. Jest księstwo, czyli ziemia twerska, z której dotąd szło na wojnę 40 tysięcy szlachty. […] Księstwo Chołmskie, które wystawia 7 tysięcy żołnierzy, Księstwo Zubczowskie wystawiające 4 tysiące i Księstwo Klińskie wystawiające 2 tysiące… […] Jest Księstwo Riazańskie, z którego wychodzi na wojnę 15 tysięcy zbrojnej szlachty. […] Jest też ziemia kazańska, zwana Ordą, zamieszkana przez Tatarówi wystawiająca 30 tysięcy wojska…”

 Już niebawem siły Moskwy powiększyły się o zasoby ludzkie Księstw Wierchowskich, Wielkiego Nowogrodu, Astrachania itd., itd. Mrowie! Z tej przyczyny, gdy Polska z Litwą, a potem Rzeczypospolita wysyłała w bój 10 lub 15 tysięcy wojaków to naprzeciw niej – nie raz i nie dwa – stawały siły dwu, trzy albo nawet kilkanaście razy liczniejsze. 

Trzeba zaznaczyć, że ok. połowy XVI stulecia najliczniejszym państwem na naszym kontynencie była Francja. Liczba jej ludności miała sięgać 16 milionów. Na obszarze Rzeszy, czyli Cesarstwa, żyło 12 milionów ludzi, zamieszkujących… setki księstw, hrabstw, biskupstw i wolnych miast. Na Płw. Apenińskim egzystowało jakieś 11 milionów ludzi. A na obszarze Rzeczypospolitej (od 1569 r.) jakieś 7,5 do 8 milionów. W tym jakieś 3,5-3,8 miliona rdzennych Polaków. Natomiast pod władzą wielkich książąt moskiewskich, a następnie carów jakieś 10,5 do 11,5 miliona. To oczywiście szacunki i o ile są one w miarę bliskie prawdzie w przypadku Europy, o tyle mogą być one znacząco różne od realiów w przypadku Moskwy. 

Spróbujmy wejść w skóry XVI wiecznych polskich statystów i spojrzeć z ich perspektywy na zagadnienia geopolityczne. Obraz jaki wyłania się z takiego eksperymentu dla wszystkich rozsądnych obserwatorów musi (!) być tylko jeden. Otóż z punktu widzenia Krakowa (a później Warszawy) widać było wyraźnie, iż w dobie Unii Lubelskiej (a nieco wcześniej takoż) pierwszoplanowym zagrożeniem była Moskwa. Nie rozbity i pogrążony w religijnych sporach Zachód, a właśnie Wschód. To tam wielcy książęta i carowie ogłaszali się panami Trzeciego Rzymu. To tam powstała i realizowana była idea zbierania ziem ruskich (uwaga!: Iwan Groźny uważał, że Ruś sięga aż po „Białą Wodę”, czyli… Wisłę). To tam cały ustrój państwa podporządkowany był ekspansji militarnej. To tam wszyscy mieszkańcy (włącznie ze szlachta/bojarami) byli li tylko narzędziami w rękach wielkiego księcia/cara. I z takim przeciwnikiem przyszło zmierzyć się naszym przodkom. 

Czy zatem „galopowanie polskich Sarmatów” po Dzikich Polach oraz inwestowanie w nie można uznać za dowód na brak politycznego rozsądku albo nawet głupotę naszych antenatów? W żadnym razie! Od Kazimierza Jagiellończyka, poprzez Zamoyskiego i Batorego, po Sobieskiego główna linia postępowania polegająca na powstrzymywaniu wschodniego zagrożenia była prawidłowa i uzasadniona. Rzecz jasna popełniono mnóstwo błędów. Czasami godnych kary głównej. Jednak zasadniczo starano się postępować zgodnie z kanonami dobrze rozumianej geopolityki. Przyczyna porażki albo nawet klęski leżała gdzie indziej. Nie znaleziono sposobu na skuteczne wprzęgnięcie żywiołu ruskiego w machinę Rzeczypospolitej. Można było zastosować w odpowiednim czasie przekonywanie i dialog. Można było wykorzystać siły rdzennej Polski do spacyfikowania elementów buntowniczych. Można było wreszcie przekupić ród kozacki ziemią i wykorzystać go do obrony interesów Rzeczypospolitej. Z różnych przyczyn to się nie udało. Ale Polska, ta Polska etnograficzna, dzięki „hasaniu po Dzikich Polach” uzyskała jedną, bezsprzeczną i zbawienną korzyść. Granica Rosji sięgnęła Bugu w roku 1795,  a nie półtora czy dwa wieki wcześniej. To dało nam czas na konsolidację, unowocześnienie i powstanie nowoczesnego narodu, obejmującego wszystkie warstwy społeczne. I to można, ba!, trzeba  nazwać tryumfem polskiej geopolityki. Jej odwiecznym imperatywem jest bowiem to, że aby skutecznie walczyć z jednym przeciwnikiem (np. z Zachodu) musimy mieć zapewniony spokój z drugiej flanki (np. ze Wschodu).

Ponadto trzeba być aktywnym. I dzięki Bogu wiedział o tym już   Mieszko I, który przyjął zasadę, iż aby przetrwać trzeba samemu pisać scenariusze, a nie odgrywać role pisane nam przez obcych. Amen!

e.

PS Wyjaśnienie przekazu notki dla Koleżanki @gini…

image

————————–

Obrazy wykorzystywane wyłącznie jako prawo cytatu w myśl art. 29. Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych

===========================

mail:

Oczywiście,
ekspansję Polski na wschód zorganizowała Austria.
Nie przypadkiem stolica Królestwa Polskiego była tuż przy granicy 
austriackiej.
Skutkiem tego Polska zaniedbała sprawę odzyskania Śląska.
Dlatego wieczną bolączką Polski był brak pieniądza.
Bogactwo śląskich kopalń służyło Habsburgom.

Rzekomo potężna Polska nie umiała uporać się ani z hanzeatyckim Gdańskiem 
ani z Prusami.

Nieprawdziwe są analogie podane w artykule.

Azja Mniejsza została skolonizowana w czasach homeryckich,
i dzięki temu mozliwe były podboje Aleksandraa Macedońskiego.

Historyczny Rzym założyli królowie etruscy.
Dali oni miastu nie tylko nazwę, symboliczną wilczycę,
mit o Eneaszu,
ale i alfabet i cywilizację.
Płodność rodzin tubylczych była jednak na tyle silna,
że zwyciężyła łacina, a Etruria wymarła.

Opowieść o trzecim Rzymie stworzyli nie Rosjanie, ale papieże.
Zoe Paleolog została adaptowana przez Pawła II.
Jego następca Sykstus IV wyswatał ją z moskiewskim władcą Iwanem III, 
zwanym Srogim.
Ślub Zoe z iwanem odbył się per procura w Rzymie 1 czerwca 1472 r.
Zoe miała liczne potomstwo.
Jej córką była Helena, żona Aleksandra Jagiellończyka.

W stepie szerokim. Dlaczego upadła Rzeczpospolita Obojga Narodów

W stepie szerokim. Dlaczego upadła Rzeczpospolita Obojga Narodów

kelkeszos https://www.salon24.pl/u/qqc1968/1467782,w-stepie-szerokim-dlaczego-upadla-rzeczpospolita-obojga-narodow

W trudnych czasach porozbiorowych, gdy przetrwanie narodu pozbawionego bytu politycznego, stało się przedmiotem troski jego rzeczywistych elit, znalazło się wielu „ojców założycieli” różnych gałęzi myśli społecznej, bez których trudno sobie wyobrazić polską naukę. Niestety ludzie ci, przytłoczeni ogromną przewagą stronnictw insurekcyjnych, nie funkcjonują w naszej historycznej świadomości i o ile ci, bez przerwy krzyczący „do broni!” mają w każdej polskiej mieścinie place, pałace i ulice ich imienia, a także masę pomników i tablic ku czci, o tyle ci wzywający do powściągliwości, pracy i nauki, są zupełnie zapomniani, a przy tym bardzo często oskarżani o kapitulanctwo, albo wręcz zdradę. 

Dorobek twórców naszej ekonomii politycznej – Fryderyka Skarbka, socjologii – Józefa Supińskiego, czy psychologii – Michała Wiszniewskiego, trzymamy zatem w od lat zamkniętych szufladach, do których nikt nie zagląda.

Józef Supiński miał to nieszczęście, że swoją świetną „Szkołę polską gospodarstwa społecznego” wydał tuż przed wybuchem powstania styczniowego, dlatego nie trafiła w podgrzewane przez wzmożonych patriotów nastroje społeczne, choć już po katastrofie powstania stała się „biblią” pozytywistów, co zresztą potwierdził sam Bolesław Prus w „Lalce”, gdy przygotowującemu się do rozmowy z Wokulskim Łęckiemu, wkłada w ręce właśnie dzieło Supińskiego.

Jeszcze mniej niż o Supińskim wiemy o Michale Wiszniewskim, niezwykłej postaci, zasłużonej między innymi pierwszą profesjonalną „Historią Literatury Polskiej”. Wiszniewski jak wielu mu współczesnych starał się przy tym poznać Europę i zbadać mechanizmy nią rządzące, z opcją wykorzystania sprzeczności między mocarstwami dla podniesienia sprawy polskiej. Zrobił na zachodzie, zwłaszcza we Włoszech dużą karierę, a przy tym był bardzo czynnym publicystą, dzięki czemu pozostawił po sobie kilka świetnych dzieł, w tym pięknie wydaną w Warszawie w 1848r. „Podróż do Włoch, Sycylii i Malty”.

Swoją peregrynację po Półwyspie Apenińskim zaczął w Trieście, ale głównym celem pierwszej części podróży była Wenecja, której poświęcił Wiszniewski bardzo wiele uwagi, nie ukrywając przy tym, że inspirowała go pewna analogia w dziejach dwóch Rzeczpospolitych – polskiej i weneckiej, które niemal równocześnie zeszły ze sceny dziejów, wcześniej przeżywszy dni wielkiej potęgi i chwały.

Jedną z najbardziej dojmujących obserwacji w porównaniu tych dwóch państw jest różnica ich potencjałów, najwyraźniej podkreślona we fragmentach dotyczących opisu weneckiego arsenału: 

Niegdyś w arsenale weneckim pracowało szesnaście tysięcy robotników, znanych w historii weneckiej pod nazwiskiem Arsenalotti. Wenecja przy końcu piętnastego wieku miała czterdzieści tysięcy majtków i trzysta trzydzieści wielkich okrętów wojennych, kupieckich zaś okrętów trzy tysiące jeszcze przy końcu wieku dwunastego.

A Rzeczpospolita Obojga Narodów? Ogromny kraj, potężnym obłym cielskiem zapychający wielkie przestrzenie środkowej i wschodniej Europy, do morza przylegający nędzną wypustką, ze wszystkich stron zagrożoną przez wrogów i zakorkowaną przez niemal eksterytorialne miasto, trzymające za gardło większość handlu tego „imperium”, zasiedlone niemal w całości przez element etnicznie obcy. Na dodatek ten kolos nie miał własnej floty, wszelkie morskie operacje opierając na siłach zewnętrznych.

Dlaczego Polska, tak zależna od obrotu towarowego opartego na handlu wiślanym, nie była w stanie wytworzyć minimalnego choćby zasobu pozwalającego na eksploatację własnych portów?

Bo rozpuściła się w wielkim stepie, gdzie polskość to były tylko enklawy w dzikim i wrogim żywiole, a to wrzucenie wszelkich zasobów w „wielki step” tak dezintegrowało strukturę społeczną, że kraj nie był w stanie wytworzyć własnego mieszczaństwa, z konieczności opierając się w jego funkcjach na elementach etnicznie obcych, które wprawdzie stworzyły sobie u nas raj, ale za cenę ogromnego upośledzenia 90% jego mieszkańców.

To właśnie te przygnębiające „zawołane ziemiańskie stolice”, w których straszyły „bram cztery ułomki, klasztorów dziewięć i gdzieniegdzie domki”, to przy tym najbardziej porażające świadectwo, czym była rozpuszczona w „wielkim stepie” i tracąca tam swoje zasoby Polska. Cena była okrutna, bo wynikała z wepchnięcia Polaków jako narodowej wspólnoty w objęcia niszczącego ją azjatyckiego Naddnieprza. 

Efektem był brak państwowości z koniecznymi jej atrybutami, jak skarb, wojsko, flota, sądy i możliwość egzekwowania wyroków. W zamian stepowa anarchia ze stolicami „królewiąt” do złudzenia przypominających dzisiejszych oligarchów zza wszystkich naszych wschodnich granic.

Taki kraj jest łatwym łupem tych, którzy wiedzą, czemu służy dostęp do morza, a Europa to cywilizacja morska, bo nawet Moskale to wiedzieli, budując Petersburg i Odessę.

W chwili upadku Rzeczpospolitej Obojga Narodów, nie mającej żadnej liczącej się własnej warstwy kupieckiej, Rosjanie mieli zrzeszonych w gildiach przeszło 100 tysięcy kupców, autochtonicznego głównie pochodzenia. Z czym mieliśmy do nich startować, mając za sąsiadów jeszcze gorszych, bezwzględniejszych i o niebo lepiej zorganizowanych Niemców?

Rzeczpospolita Wenecka upadła w 1797r. Jej sławnego „Bucentaura” podburzony przez francuskich rewolucjonistów  lud wenecki własnoręcznie spalił ( resztki podobno przywłaszczył Napoleon ). Jak ogromnym było bogactwo „Królowej Adriatyku”, świadczy to, że Anglikom, głównym sprawcom krachu weneckiego handlu, opłacało się rozbierać kupione od upadłych rodzin weneckich pałace, po to aby je burzyć i wydobywać pale, na których stały, tyle warte było to drewno. U nas stepowy wicher pozostawił po swoim przejściu bardzo niewiele pamiątek.

Prawowici spadkobiercy upadłej Polski, szukając sposobów odrodzenia państwa, szli wieloma drogami, z których obecnie cenimy tylko jedną, pozostałe mając w zupełnym niepoważaniu, albo absolutnej niepamięci, przy czym jakakolwiek próba dyskusji czy przypominania faktów w naszych porozbiorowych dziejach zadziwiających, wiąże się z wielkim ryzykiem, bo w Polsce deklinację rzeczowników zaczynamy od wołacza, a nie od mianownika.

Dlatego wielu spraw nie potrafimy analizować bez gniewu i uprzedzeń.

Kończąc zatem złożonym pytaniem, czy jesteśmy sobie w stanie wyobrazić taką formę polskiej państwowości, w której:

1. Budżet ma wielką nadwyżkę, a przy tym finansuje najlepszą armię na świecie i wielkie inwestycje infrastrukturalne?

2. Kraj ma nadwyżki w handlu z Rosją i Niemcami i wysyła towary do Chin?

3. Liczba ludności rośnie o przeszło 20% w ciągu dziesięciu lat?

4. Wyższe uczelnie kształcą światowej klasy fachowców we wszystkich dziedzinach?

5. Z Niemiec zjeżdżają się dziesiątki tysięcy fachowców?

6. Zaawansowanie techniczne pozwala na produkcję stali lepszej od szwedzkiej?

7. Prawo własności jest nienaruszalne, a sądownictwo osiąga stopień sprawności gdzie indziej nie znany?

mam świadomość, że trafi ono w próżnię.

A jednak, choć trudno to sobie wyobrazić, to taka forma naszej państwowości istniała. Tyle, że wyłącznie na ziemiach etnicznie polskich, bez tego nieznośnego szukania szczęścia tam gdzie nas nie chcą i gdzie w dystansie zawsze są tylko krew, pot i łzy.

Ale co to obchodzi naszych historyków? I w ogóle kogokolwiek?

Na co leczyli się Ukraińcy w Polsce? Ministerstwo Zdrowia podało, że do czerwca to kosztowało 2.5 miliarda. A może 4,3 mld złotych?

Na co leczyli się Ukraińcy w Polsce? Ministerstwo Zdrowia podało, ile to kosztowało

https://wpolsce24.tv/zdrowie/na-co-najczesciej-leczyli-sie-ukraincy-w-polsce,49498

Od początku wojny na Ukrainie Polska wydała ponad 2,48 mld złotych na leczenie naszych sąsiadów – wynika z danych Ministerstwa Zdrowia. Ukraińcy najczęściej korzystali ze świadczeń w obrębie podstawowej opieki zdrowotnej, położnictwa, ginekologii, okulistyki, chirurgii i stomatologii. Dziś kończy się ten etap i w życie wchodzi istotna zmiana.

Do tej pory Ukraińcy mieli prawo do korzystania z publicznych świadczeń opieki zdrowotnej na podstawie specustawy z 12 marca 2022 r. o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym.

Prezydent Karol Nawrocki podpisał nowelizację ustawy, której przepisy ograniczają wypłatę świadczenia 800 plus i dostęp do bezpłatnej opieki zdrowotnej dla Ukraińców, którzy nie pracują w naszym kraju. Zmiany wchodzą w życie 1 października. 

Na co leczyli się Ukraińcy?

Jak wynika z informacji Ministerstwa Zdrowia przekazanych portalowi Interia, od początku wojny do 30 czerwca 2025 r. udzielono łącznie 4,298 mln świadczeń. Skorzystało z nich 609 025 obywateli Ukrainy.

Niemal w połowie przypadków chodziło o świadczenia podstawowej opieki zdrowotnej. 19 proc. stanowiły świadczenia w ramach ambulatoryjnej opieki specjalistycznej, najczęściej dotyczyły one położnictwa i ginekologii (176,9 tys.), okulistyki (46,2 tys.) oraz chirurgii ogólnej (37,2 tys.). Kolejną grupą najczęściej udzielanych świadczeń były stomatologiczne (522,9 tys.) oraz rehabilitacja lecznicza (325,9 tys.). 

W ramach leczenia szpitalnego odnotowano 301,6 tys. świadczeń. Najwięcej związanych było z pediatrią, chemioterapią, kompleksową opieką nad pacjentkami z nowotworem piersi, chorobami wewnętrznymi oraz chirurgią dziecięcą.

Ile to kosztowało?

Ile od początku wojny kosztowało leczenie uchodźców z Ukrainy? Z danych MZ przekazanych Interii wynika, że do czerwca 2025 r. koszty wyniosły 2 484 594 576,67 złotych. 

Kwota ta różni się od tej podawanej w uzasadnieniu dołączonym prezydenckiego projektu ograniczenia świadczeń dla tej grupy narodowościowej. Tam cenę świadczeń oszacowano na  4,3 mld złotych.

Od 30 września dorosłym obywatelom Ukrainy, którzy nie opłacają składek i nie pracują w Polsce, nie będzie już przysługiwać m.in.: leczenie i rehabilitacja uzdrowiskowa, programy zdrowotne i programy lekowe, leczenie stomatologiczne, przeszczepy i endoprotezy, operacje usunięcia zaćmy, refundowane leki i wyroby medyczne na receptę. Zmiany nie dotyczą dzieci, które do 18. roku życia zachowują prawo do korzystania z tych świadczeń.

Szacunkowa „oszczędność” dla budżetu państwa ma wynieść około 75 milionów złotych w 2026 roku.

źr. wPolsce24 za Interia

JAK ŁATWO ZOSTAĆ „POLAKIEM”

Krzysztof Baliński

Każdego, kto czuje się Polakiem, musiał zbulwersować czyn Witalija Mazurenko, który w poczuciu pełnej bezkarności znieważył więziennym, wulgarnym żargonem prezydenta Rzeczypospolitej. Podobne emocje wzbudziła Natalia Panczenko, która komentując nastroje antyukraińskie w Polsce pogroziła: „kiedy co 10 mieszkaniec Polski jest Ukraińcem to wzrastanie wrogości między Ukraińcami a Polakami jest bardzo niebezpieczne. Na terytorium Polski zaczną się walki, podpalenia sklepów, domów”. W sieci podniosły się głosy, że ukraińskie chamy powinni być surowo ukarani i wydaleni z Polski. Tymczasem okazało się, że mają już polskie obywatelstwo i są „Polakami” i że w dodatku Panczenko dostaje w polskiej telewizji honorarium za opluwanie Polaków.

Jeszcze bardziej oburzało, że w tejże telewizji nawoływała Ukraińców do nabywania polskiego obywatelstwa: „Społeczność ukraińska jest świetnie zorganizowana, ale dobrze by było, gdyby mieli swoją reprezentację w Sejmie. Ale do tej pory o tym nie myśleliśmy, pewnie dlatego, że większość z tych osób nie ma obywatelstwa polskiego”. Zdradziła przy tym, że jeszcze przed wybuchem wojny w Polsce mieszkało 2,5 mln Ukraińców, „i te osoby już obywatelstwo dostają”. A Panczenko to nie byle kto. To liderka społeczności ukraińskiej w stolicy, działaczka finansowanej przez Sorosa fundacji, szefowa organizacji o wszystko mówiącej nazwie Majdan-Warszawa. I co ważne – wyznaje pogląd, że gdy rzeźnicy z UPA nabijali polskie dzieci na sztachety płotów, to „walczyli razem z Polakami o niepodległą Ukrainę”.  

Ukraińców zachęcać nie trzeba, bo okazuje się, że już dziesiątki jeśli nie setki tysięcy polskie obywatelstwo ma, a rządzący Polską nie potrafią doliczyć się, ile obywatelstw rozdali. 23 lipca w Sejmie, podczas posiedzenia Komisji Mniejszości Narodowych, rozpatrzono informację ministra spraw wewnętrznych na temat sytuacji mniejszości ukraińskiej w Polsce. Reprezentujący ministra Andrzej Rudlicki, wygadał się: „Obowiązująca ustawa o obywatelstwie daje niemalże automatyczne obywatelstwo osobom, które określony w ustawie czas przebywają w Polsce”. Za komentarz niech służą wpisy internautów: To nawet nie sabotaż, to zbrodnia. Ewenement na skalę światową. Obywatelstwo z automatu i bezwarunkowo; Przecież to było pewne, kwestią było tylko od kiedy dostaną obywatelstwo; Może od razu połączymy się z Ukrainą, po co kombinować.

Przypomnijmy, jak Ukrainiec może zostać „Polakiem”. Od uchwalenia w kwietniu 2009 r. Ustawy o obywatelstwie funkcjonują dwa główne sposoby uzyskania obywatelstwa. Pierwszy to „Nadanie obywatelstwa przez prezydenta”. Ta procedura nie jest ograniczona przepisami, nie stawia żadnych warunków, a decyzja zależy wyłącznie od prezydenta. Drugą ścieżką jest „Uznanie za obywatela polskiego przez wojewodę” i tak o obywatelstwo może starać się cudzoziemiec, który co najmniej 3 lata legalnie przebywa w Polsce na podstawie zezwolenia na pobyt stały. Tu przypomnienie: Wcześniej o obywatelstwie decydował wyłącznie prezydent, a myk z metodą „Na wojewodę” wymyśliła PO, i obywatelstwo można sobie wychodzić u każdego z 16 wojewodów. Zmiana jest rewolucyjna – obywatelstwo z aktu łaski i przywileju stało się prawem, które można dochodzić przed sądem. Bo jeśli wojewoda odmówi, delikwent odwołuje się do sądu administracyjnego i prawie zawsze wygrywa. Tak, więc każdy, komu przyznano prawo stałego pobytu ma do obywatelstwa ustawowo zagwarantowane prawo.

Że tak jest, potwierdza „Ukrainian in Poland”, portal wyspecjalizowany w udzielaniu porad Ukraińcom koczującym w Polsce, jak najłatwiej otrzymać polski paszport. Odradza metodę „Na prezydenta”, bo jej wadą jest, że prezydent podejmuje decyzję według własnego uznania i bez ścisłych terminów, że nie ma możliwości odwołania od odmowy i że trzeba przedstawić silne argumenty. Portal zaleca natomiast sposób „Na wojewodę”, bo trzeba spełnić tylko warunki związane z okresem legalnego przebywania w Polsce oraz znajomością j. polskiego.

Jednak na pierwszym miejscu zaleca metodę „Na Kartę Polaka”. Otóż w 2007 r. Sejm uchwalił Ustawę o Karcie Polaka z myślą o tych, którzy po wojnie zostali za wschodnią granicą. Ustawa stanowi jasno i wyraźnie: „Jest to dokument potwierdzający przynależność do Narodu Polskiego”. Z tym że przy jego wydawaniu dochodzi do wielu nadużyć, a skala przekrętów jest tak wielka, że w większości posiadaczami karty zostają… etniczni Ukraińcy. Dziś Kartą legitymuje się 200 tysięcy osób, służby konsularne pracują nad milionem nowych wniosków, a zalecania z Warszawy są jasne: żadnych utrudnień, żadnych sprawdzeń, brać wszystkich jak leci. Problem w tym, że Karta umożliwia jej posiadaczowi złożenie od razu wniosku o stały pobyt w Polsce, a rok pobytu wystarcza, by mieć polskie obywatelstwo.

W 2013 r. rządzące wówczas PiS (lub rządzące lobby żydowskie i ukraińskie?) przepchnęło w Sejmie ustawę o cudzoziemcach. Prace nad nią prowadzono w trybie pilnym, a jej projekt był ściśle tajny. Do czego się tak spieszyli i co chcieli ukryć? Z MSW docierały tylko głosy, że „zachodzi potrzeba poprawy rozwiązań prawnych dotyczących dostępu cudzoziemców do polskiego rynku pracy w interesie polskich pracodawców, jak również ułatwienie pozyskiwania przez inwestorów strategicznych pracowników zza granicy”. Rzeczywiste intencje zdradził Dziennik Gazeta Prawna: „Specjalne prawo dla imigrantów z Ukrainy. Rząd chce ułatwić osiedlanie się Ukraińców na stałe w Polsce. Chodzi o zachęcanie do uzyskiwania kart stałego pobytu oraz obywatelstwa. A Dziennik Gazeta Polska dorzucił: „Nowa polityka migracyjna ma być nastawiona głównie na Ukraińców. Ułatwi im osiedlania się w Polsce”.

Za ustawą krył się Michał Dworczyk, który wcześniej złowieszczo zapowiedział „uproszczenie procedur i możliwości związanych z osiedleniem się w Polsce wszystkich potomków mieszkańców I i II Rzeczypospolitej, którzy deklarują związek z Polską”. Wyraźnie mówił o „potomkach obywateli”, a nie potomkach obywateli narodowości polskiej, co jednoznacznie oznaczało, że chciał ułatwić masowe osiedlanie się Ukraińców w Polsce. Przepisy ustawy jasno stwierdzają, że nie dotyczy ona Polaków, którzy znaleźli się poza krajem po zmianie granic w 1945 roku, ale daje możliwość, a nawet zachęca do przeniesienia się do Polski tych, którzy mają przodka z polskim obywatelstwem, a więc potomkom Ukraińców służących w SS Galizien i wnukowi Romana Szuchewycza.

Dlaczego Polacy nie wiedzą, jaka jest skala rozdawania obywatelstwa? Wiemy tylko, że w 2024 r. otrzymała je rekordowa liczba cudzoziemców, że ponad połowa z nich to Ukraińcy oraz że w ciągu minionych 10 lat prawa obywatelskie uzyskało 40 tysięcy Ukraińców. Rzeczywista liczba nowych „Polaków” jest jednak wielokrotnie wyższa. Liczby nie obejmują bowiem tych, którzy uzyskali obywatelstwo drogą procedury określonej jako „Przywrócenie obywatelstwa polskiego”, czyli uzyskania obywatelstwa przez potwierdzenie, że osoba ma przodków, którzy posiadali polskie obywatelstwo i jest w rzeczywistości obywatelem polskim. 

To ta procedura sprawia, że uzyskanie obywatelstwa jest bardzo proste, a przeszkody administracyjne łatwe do pokonania. Wystarczy złożyć do wojewody dokumenty potwierdzające, że pochodzi się w linii prostej od obywatela polskiego takie, jak polski dowód osobisty lub paszport, akty stanu cywilnego (w tym te wydane przez obce państwa, a więc także przez „urzędy” ukraińskie), wyciągi z ksiąg parafialnych i gminnych, książeczkę wojskową. No i wnieść kilkudziesięciozłotową opłatę skarbową.

Z taką procedurą dotychczas spotykaliśmy się w przypadku osób pochodzenia żydowskiego, a nie mówi się, że podobny modus operandi stosują Ukraińcy, bo bardzo wielu z nich ma przodków, którzy mieszkali na wschodnich terenach II RP i tym samym byli obywatelami polskimi. Ilu z nich zostało w ten sposób „Polakami”, nie wiemy. Ale musi być ich o wiele więcej niż beneficjentów tradycyjnych sposobów uzyskiwania obywatelstwa. W rezultacie polskim obywatelem łatwiej jest dziś zostać Ukraińcowi, niż etnicznemu Polakowi z kazachskich stepów, bo żeby zostać repatriantem trzeba spełnić wiele warunków, a potomek Bandery i wnuk Szuchewycza nie musi żadnego.

Do obywatelstwa polskiego zachęca Ukraińców to, że nie tracą ukraińskiego. Rzecz przy tym znamienna – do niedawna prawo ukraińskie zakazywało posiadania podwójnego obywatelstwa, ale zakaz nie było przestrzegany w odniesieniu do Ukraińców przesiedlonych do Polski. Przypomnijmy, że pierwszy pomajdanowy rząd w Kijowie był pełen zagranicznych najemników z nadanym pospiesznie obywatelstwem ukraińskim. Najemnikami z Polski byli: Sławomir Nowak, który został szefem ukraińskiej państwowej agencji drogowej; Wojciech Balczun (minister aktywów państwowych), który został prezesem ukraińskiego przedsiębiorstwa kolejowego oraz Krzysztof Bondaryk (b. szef ABW, dziś organizator Systemu Bezpiecznej Łączności Państwowej), którego ukraińska bezpieka zatrudniła jako doradcę. Inkryminowani ukraińskie obywatelstwo otrzymali bez zrzeczenia się polskiego.

Kilka tygodni temu prezydent Ukrainy podpisał ustawę o wielokrotnym obywatelstwie. Podczas Światowego Kongresu Ukraińców ogłosił jej ograniczenie do krajów wskazanych w wykazie, i że pierwszy kraj objęty nowymi przepisami to Polska. Nie mamy informacji, czy Zełenski porozumiał się w tej sprawie z Dudą, chociaż od dłuższego już czasu cyrkulowała informacja o istnieniu jakiejś tajnej umowy dopuszczającej podwójne obywatelstwo dla Ukraińców osiedlanych w Polsce. Czy ustawa ma związek z Niebiańską Jerozolimą nad Dnieprem i Ukropolin nad Wisłą? Tego nie wiemy, ale opozycja w Kijowie nazwała ją „projektem likwidacji narodu ukraińskiego”. Dodajmy, że do Polski, przez otwarte jak wrota stodoły granice, wjechało 35 tysięcy Ukraińców w pierwszym tygodniu obowiązywania edyktu Zełenskiego zezwalającego mężczyznom w wieku 18-22 lat na wyjazdy za granicę oraz że wg MON Ukrainy 1,5 miliona Ukraińców (w tym kilkaset tysięcy w Polsce) unika służby wojskowej przebywając za granicą.

„Oni liczą, że w ten sposób pozyskają nowych wyborców. No to za chwilę będą mieli swoją partię i przepchną Banderę” – tak bloger komentował incydent w Sejmie. I miał rację. Potwierdza to Natalia Panczenko, która zachęcając Ukraińców do nabywania polskiego obywatelstwa rzuciła apel: „Dobrze by było, gdyby Ukraińcy mieli swoją reprezentację w Sejmie. Powoli dojrzewamy do tego, żeby partia polityczna powstała”. Ukraiński politolog Witalij Kulik uważa, że „w ciągu kilku lat kilkaset tysięcy Ukraińców zyska polskie obywatelstwo, a jako wyborcy będą mogli realnie wpływać na sytuację w kraju, walczyć o ukraińskie interesy i wejść w politykę, w tym na listy konkretnej partii, walczącej o interesy Ukraińców”. Także portal „Ukraińska Prawda” zakłada, że 80 proc. Ukraińców z zezwoleniami na pobyt w Polsce będzie ubiegać się o paszport, „co może wpływać na wyniki w wybranych okręgach i stwarza możliwość pierwszej reprezentacji ukraińskiej w Sejmie w 2027 r.”. Wtóruje im Ołena Babakowa: „W najbliższych latach ukraińscy imigranci mogą odegrać znacząca rolę w kształtowaniu krajobrazu politycznego Polski”. I tu postawmy pytania: Czy będzie można wygrać wybory bez poparcia Ukraińców? Na kogo będą głosować, gdy wielu z nich miało dziadka w SS Galizien, a na czele rządu stoi folksdojcz, który miał dziadka w Wehrmachcie? Czy za dwa lata to nie PSL będzie w Sejmie języczkiem u wagi, ale mająca duże zdolności koalicyjne partia kierująca się interesem ukraińskim?

Co zatem robić? Rzeczą najpilniejsząjest wprowadzenie moratorium na przyznawanie obywatelstwa oraz zmiana konstytucji, bo pozbawienie obywatelstwa osobnika szkodzącego Polsce nie jest możliwe, choćby nawet taki targnął się na życie prezydenta, który mu obywatelstwo przyznał. Tu problemem jest, że włodarze Polski, co prawda, myślą o zmianie konstytucji, ale nie w kwestii obywatelstwa, lecz wpisania wiecznej przyjaźni polsko-ukraińskiej”, jako obowiązującej.

Pilnie dokonać nowelizacji ustawy o obywatelstwie, gdyż obecna nie przeciwdziała nadużyciom. Ale nie „poprzez przywrócenie wymogu znajomości języka polskiego i podwyższenie opłat administracyjnych”, jak zapowiada to (kpiąc z Polaków) rząd. I nie tak, jak Karol Nawrocki, bo podpisując nowelizację ustawy o pomocy Ukraińcom, którzy wtargnęli do Polski po 24 lutego 2022 r. (chodzi o jakieś milion osób), ograniczył nieco socjalne przywileje, ale przedłużył obowiązywanie ustawy. A to oznacza, że o polskie obywatelstwo będą mogły ubiegać się setki tysięcy Ukraińców, gdyż właśnie mijają trzy lata ich pobytu w Polsce.

Cofnąć decyzje administracyjne, jakimi są „uznanie za obywatela” przez wojewodę. Polskie prawo dopuszcza przypadki, w których wydaną przez organ administracji publicznej decyzję można uchylić lub zmienić (i to w każdym czasie), jeżeli przemawia za tym interes społeczny, a nawet wydać nową w trybie tzw. autokontroli czyli naprawienia swojego błędu. Jakim sposobem? Poprzez zweryfikowanie, czy wnioskodawca spełnił wszystkie warunki, czy wojewoda dopełnił zasady staranności. A także poprzez sprawdzenie, czy inkryminowany dostał się do Polski legalnie, czy nie miał zakaz wjazdu do Strefy Schengen, czy został przyłapany na nielegalnej pracy, czy został prześwietlony przez służby. W takich przypadkach „uznanie za obywatela” powinno być nie tylko anulowane, ale delikwent deportowany.

Dać prezydentowi prawo pozbawienia obywatelstwa cudzoziemca szkodzącemu naszemu państwu. Niech wzorem będzie uchwalona w II RP ustawa z zapisem: „Obywatel polski, może być pozbawiony obywatelstwa, „jeżeli […] utracił łączność z państwowością polską”, i z uzasadnieniem, że „celem ustawy jest podniesienie godności obywatelstwa polskiego, a przede wszystkim pozbycie się elementu niepewnego, destrukcyjnego, z obywatelstwem szemranym, których nosicieli z państwem łączy jedynie paszport”. Wydaje się przy tym, że odwołanie do sanacyjnego prawa powinno przyjść bez większego trudu prezydentowi i jego otoczeniu, bo – jak określił to Grzegorz Braun – PiS to grupa rekonstrukcyjna sanacji z dzielnicy Żoliborz.

Anulować przyznane Karty Polaka, bo wbrew postanowieniom ustawy, Karta nie „potwierdza przynależność do Narodu Polskiego”, bo przy jej wydawaniu dochodzi do wielkich nadużyć, bo drogą podrabiania dokumentów i ich „kupowania” oraz korupcji funkcjonariuszy polskich konsulatów w większości jej posiadaczami zostali etniczni Ukraińcy. A przede wszystkim dlatego, że polskie prawo pozwala jej posiadaczowi od razu złożyć wniosek o stały pobyt w Polsce i po roku mieć polskie obywatelstwo.

Co zrobić jeszcze? Symbolicznie pozbawić obywatelstwa wszystkich, którzy brali czynny udział w tym przestępczym procederze, poprzez sporządzenie listy hańby odpowiedzialnych za to funkcjonariuszy państwa wszystkich szczebli, listy, która objęłaby potomków tych, których w MSW ulokował Berman i Kiszczaka. Bo w gmachu przy ul. Rakowieckiej spraw „pilnuje” ciągle ta sama od dekad ekipa, których nikt nie kontroluje i nie rozlicza, którzy przepuścili przez granice z Ukrainą bez żadnej kontroli miliony Ukraińców, którzy napisali ustawę fundującą Ukraińcom pełny wikt i opierunek, i to bez żadnej kontroli. Bo żeby zostać jej beneficjentem wystarczyło przyjechać sobie do Polski z dowolnego zakątku świata (niekoniecznie z Ukrainy!) i posiadać ukraiński paszport lub dowód osobisty. Na czele takiej listy powinien znaleźć się Andrzej Duda, bo nie można zapomnieć, kiedy na przejściu granicznym wrzeszczał: „W ciągu ostatnich dni przyjęliśmy uchodźców z Ukrainy, którzy pochodzą ze 170 państw na całym świecie. Przyjmiemy wszystkich, którzy będą tego potrzebowali.  Do Polski wpuszczani są wszyscy mieszkańcy Ukrainy, wszyscy uchodźcy, zarówno ci, którzy mają paszporty, jak i ci, którzy nie posiadają dokumentów. Wszyscy z przejścia granicznego mogą odjechać autobusami w głąb Polski”.

Skazać na symboliczną banicję wszystkich, którzy otwarli Polskę na przestrzał, którzy wygenerowali ruch na wschodniej granicy i stworzyli popyt na „uchodźców” oraz tych, którzy sterowali wielką akcją przesiedleńczą, nieodwracalnie zmieniającą strukturę etniczną Polski i którzy robią wszystko, żeby Ukraińcy zostali w Polsce na zawsze. Mateusza Morawieckiego, który przed wybuchem wojny zapowiedział: „Jesteśmy gotowi na przyjęcie 4-5 milionów uchodźców”. Mariusza Kamińskiego, który złożył zobowiązanie: „Przyjmujemy wszystkich, kto będzie chciał”. No i ministra, który ustami swego ryżego rzecznikazłożył haniebną deklarację: Jesteśmy sługami narodu ukraińskiego. No i coś więcej – bo nie może być tak, jak z byłym ministrem zdrowia, któremu za doprowadzenie do przedwczesnej śmierci 200 tysięcy Polaków, zamiast szubienicy, obili tylko gębę.

Jest źle, a nawet – jak głosi napis umieszczany na tarczach dawnych zegarów słonecznych – Jest już później, niż myślisz. Najwyższy czas na działania, bo jeśli istnieje powód do „wyjścia na ulice”, to jest nim zaistnienie z całą mocą kwestii ukraińskiej, osiedlanie milionów Ukraińców, panoszenie się obcego żywiołu i obce flagi wszędzie. Albo oni albo my. To bój o przetrwanie. To zderzenie dwóch żywiołów wzajemnie się wykluczających. Na obronę Polski z pozycji innej, niż „słudzy narodu ukraińskiego” liczyć nie możemy. Tylko pomarzyć można, aby Radek Applebaum powiedział: Jesteśmy sługami narodu polskiego”. Trudno też wyobrazić sobie w takiej roli autora słów „Polska to nienormalność”. Mówmy, zatem o narodowości renegatów. Pytajmy, kto ma w swym wyborczym programie przywrócenie granicy z Ukrainą. Nie pozwólmy oszukać się po raz kolejny. Niech, chociaż raz, Polak będzie mądry przed szkodą a nie po szkodzie.

Krzysztof Baliński

Źródła dobrobytu i nędzy – czyli dlaczego Polska popada w ruinę

Na stronie rządowej pojawił się raport o pomocy dla Ukrainy w latach 2022-2023.

Państwo ma tyle pieniędzy ile ukradnie pracującym Polakom.

A ponoć naród jest Suwerenem! Zobaczmy zatem, jak nasi reprezentanci gospodarują pieniędzmi suwerena. Nie wspomnę o stratach – w zerwaniu stosunków gospodarczych z Białorusią i Rosją, imporcie bezcłowym z UA , niszczeniu rynku pracy poprzez zatrudnianie Ukraińców, przez co pracodawcy nie widzieli potrzeby podniesienia pensji. A zagrożenie bezpieczeństwa Polaków? Powiedzmy sobie prawdę – to że w Polsce jest wiele produktów droższych niż w DE, to że nie podnosi się II progu finansowego żeby łapać Polaków, to że na każdym kroku wprowadza się krypto podatki jak kaucje na butelki przy braku dostatecznej ilości butelkomatów (Vacik idzie dla Nie-Rządu a reszta zagranicę!) itd to efekt bratniej pomocy Ukrom. Zobaczmy wycinki z raportu:

taki przelicznik dla zabawy – ile pensji minimalnych netto składa się na miliard złotych 284808 pensji 🙂

Tu akurat wątpliwy dar:

Pomagamy nawet zwierzętom domowym Ukraińców:

A tego dziady nie liczą , więc pasowałoby dodać do tego zakup nowych czołgów i jakoś zbilansować to

Tak na szybko min 24mld złotych czołgi K2 w zamian za oddane za darmo Ukrom ( nie liczę że nie mamy przeszkolonych rezerwistów , nie liczę zaplecza do tych czołgów , nie liczę że w czasie wojny NA PEWNO Korea dostarczy nam części – przecież Korea jak Słowacja jest za miedzą

Abramsy (które przez swoją wagę nie mogą przejechać przez olbrzymią cześć mostów i wiaduktów w PL – spoko spoko w razie Wojny sie ję ewakuuje do Niemiec)

Raport TU:

Powered By EmbedPress

Braun: To już było w 1939 r. Warszawa gotowa jest na wszystko

Braun: To już było w 1939 r. Warszawa gotowa jest na wszystko

10.10.2025 https://nczas.info/2025/10/10/tylko-u-nas-braun-to-juz-bylo-w-1939-r-warszawa-gotowa-jest-na-wszystko-video/

NCZAS.INFO | Popularność Grzegorza Brauna wywołuje coraz większy popłoch wśród reprezentantów narzuconego nam systemu. / Foto: PAP
NCZAS.INFO | Popularność Grzegorza Brauna wywołuje coraz większy popłoch wśród reprezentantów narzuconego nam systemu. / Foto: PAP

W rozmowie z Markiem Skalskim polski poseł do Parlamentu Europejskiego wskazał na czyhające na Polskę jego zdaniem zagrożenia. Chodzi m.in. o wojnę na Ukrainie.

– Potwierdziły się moje niewesołe przewidywania sprzed lat i mianowicie Angela Merkel nominowała Polaków na winowajców wojny ukraińskiej. To się właśnie wydarzyło, a ja przestrzegałem i naprawdę tutaj nie chwalę się jakąś specjalną przenikliwością, bo do tego nie potrzeba było żadnego daru prorokowania, żeby to przewidzieć, że najpierw zostaniemy płatnikami, żyrantami, że nas będą próbowali wpychać pod ciężarówkę z gruzem, a na koniec jeszcze nominują nas na winowajców – tak jak pojawiła się ta narracja w wypowiedziach, których był już cały szereg, Włodzimierza Putina i innych polityków i publicystów rosyjskich – Polska jako winowajca II wojny światowej z kolei – wskazał Braun.

– I jedno i drugie – i to, co Putin i to, co Merkel – jest oczywiście osnute na pewnych faktach. Jest faktem, że Warszawa niereprezentująca polskiego interesu, polskiej racji stanu, a reprezentująca – i wtedy, w historii XX w. i dzisiaj – interes co najwyżej jakiejś sitwy, jakiejś grupy trzymającej władzę, jakiejś czy to zjednoczonej łże-prawicy, czy grupy rekonstrukcji historycznej sanacji, czy teraz uśmiechniętej demokracji walczącej z Polakami, ta Warszawa po prostu gotowa jest na wszystko, gotowa jest wszystko sprzedać, gotowa jest wszystko zaryzykować po to, żeby nirwana władzy, wpływów, żeby trwała wiecznie – ocenił.

I do pary z tym faktem, fakcikiem Angela Merkel nominuje Polaków na winowajców wojny ukraińskiej – dodał.

Jeszcze zwróćmy uwagę – i zwracają i będą zwracać na to uwagę panowie posłowie Skalik, Fritz, Zawiślak, koło Konfederacji Korony Polskiej w Sejmie – publikacja Klausa Bachmanna z ostatnich dni i taki, moim zdaniem, balonik próbny, czy polskie złoto nie będzie bardziej bezpieczne poza granicami Polski. Może Berlin, może Londyn (…) – to też już było w 1939 r.: epopeja polskiego złota, płk. minister Ignacy Matuszewski, bohaterskie działania, złoto uratowane. Dla kogo? No dla Francuzów i Anglików uratowane – przypomniał.

Gdyby polskie złoto wylądowało gdzieś, choćby w tym Frankfurcie nad Menem (siedziba Europejskiego Banku Centralnego – przyp. red.), no to zmieni się może układ władzy, zmienią się treści politycznie poprawnych przekazów propagandowych Unii Europejskiej, Polska znowu zostanie nominowana na zakałę demokracji europejskiej, bo przecież to był tutaj w swoim czasie stały cykl debat, właściwie na każdym posiedzeniu była mowa o tym, jak tam demokracja w Polsce niedomaga. No i wówczas mogłoby się okazać, że dla dobra Polaków i dla dobra demokracji europejskiej trzeba położyć rękę na tym polskim złocie – dodał.

A skoro Warszawa, notabene również od prawej do lewej, cała ta koalicja podżegaczy wojennych, koalicja covidowo-chanukowa głosowała i nawet podżegała do tego, żeby kłaść ręce, przez Unię Europejską, na finansach, na rezerwach, na pieniądzach tych, których UE nominuje na wrogów, przede wszystkim Rosji i skoro to zostało przegłosowane – to zamrażanie, a potem nawet przekierowywanie na potrzeby Ukraińców jakichś tam odsetek, a niektórzy by chcieli, żeby nawet i kapitałów rosyjskich, gdzieś tam na Zachodzie ulokowanych, to byłby to precedens, który mógłby być przeciwko nam łatwo wykorzystany – ocenił.

– Rzucam hasło: ręce precz od polskiego złota. Nie idźmy na tę wojnę – skwitował Braun.

https://rumble.com/embed/v6xugfy/?pub=4

To jest wasza wojna, degeneraci, wasza grabież Polski – czerwony i zielony ład

To jest wasza wojna, degeneraci, wasza grabież Polski – czerwony i zielony ład

Autor: CzarnaLimuzyna, 9 października 2025

To jest wasza wojna, degeneraci, wasza wojna z Polską, wasza grabież i inne przestępstwa łącznie z najgorszymi – zdradą i kolaboracją. To jest wasz czerwony i wasz zielony ład. Wasz pakt migracyjny, wasi „goście” – potencjalni gwałciciele i mordercy szmuglowani do Polski z którejkolwiek strony by nie byli.

Teza o “naszej wojnie” na Ukrainie jest antypolską brednią, która ma stwarzać pozór usprawiedliwienia gigantycznego procederu okradania Polski i narażenie jej na tragiczne skutki dalszej eskalacji.

Hitler gdy zaatakował Stalina w 1941 roku nie stał się naszym sojusznikiem i na odwrót: Stalin wbrew propagandzie ani przez chwilę nie był naszym sojusznikiem, co udowodnił w latach 1943,44,45.

Banderowska Ukraina na pewno nie jest mniejszym wrogiem Polski niż Rosja. Jedyną różnicą są większe możliwości militarne Rosji. Ukraina ma natomiast V kolumnę w Polsce, której Rosja nie ma. Na pewno nie w takiej skali.

Wnioski powinny być jednoznaczne: nasi wrogowie biją się między sobą bez naszego udziału i bez naszej pomocy dla którejkolwiek ze stron.

Wojna przeciw Polsce

Wojna z Polską została już dawno rozpoczęta, a zdrajcy, nie pierwszy raz, stają po stronie naszych wrogów – na zmianę – raz po stronie Rosji, innym razem po stronie Niemiec, Ukrainy i państwa położonego w Palestynie.

Niestety, większość polskiego społeczeństwa zdezerterowała z frontu tej wojny – wojny przeciw Polsce. Olbrzymia część, co jest ogromnym dramatem, w ogóle jej nie zauważa, a niektórzy zajęli pozycję po stronie atakującej Polskę.

A co mają na temat do powiedzenia “ukraińskie onuce” i “prorosyjska” Marta Czech?

Dżin UE, także w Częstochowie: Burzy dworce a buduje Kody Kreskowe.

W 1996 roku oddano do użytku w Częstochowie nowy dworzec PKP. Nowoczesna, estetyczna, funkcjonalna, nienachalna, zharmonizowana z otoczeniem budowla decyzją nieznanych sprawców przeznaczona została do wyburzenia.

Powstrzymanie tego barbarzyństwa z piekła rodem leżało w gestii samorządu miasta, gminy, powiatu i wojewody Śląskiego. Sam pomysł narodził się zapewne w chorych umysłach decydentów z PKP. gdyż PKP jest inwestorem. Dodajmy, że już w roku 1994 plac przed dworcem przyjął nazwę Plac Rady Europy.

Centralną część unicestwianego dworca, wypiętrzoną ponad poziomem torów, wspartą na wspaniały metalowej konstrukcji [wiele tysięcy ton metalu] stanowiły ogrzewane: poczekalnia z kasami, a dalej, w przejściu na perony, po obydwu stronach, kaplica, księgarnia, punkty gastronomiczne i inne.

U naszych sąsiadów Niemców wszystko co łączy się z koleją jest skarbem narodowym, nietykalnym. U nas wyburza się [ile to kosztuje?] funkcjonujący obiekt, który można wpisać na listę dziedzictwa i wznosi Scheisse – gigantyczny Kod kreskowy.

Przesłanie: Podróżny, pielgrzymie, dla nas jesteś tylko kodem.

Tę haniebną destrukcję prowadzi się z narażeniem życia robotników, którzy pracują wbrew wszystkim zasadom BHP. Na przykład niszczą żelazną konstrukcję nad czynną trakcją wysokiego napięcia. To napięcie może przecież zabić przy najmniejszej nieuwadze.

Plac-Rady-Europy-w-Czestochowie–1-pazdziernika

===============================

Spirytyści

Zinkiewicz: Spirytyści*

Do poważnych refleksji i zastanowienia skłania końcowa wypowiedź prezydenta Karola Nawrockiego, w której twierdzi, że rozmawia z duchem marszałka Józefa Piłsudskiego: „Wielokrotnie rozmawiamy ze sobą, właściwie każdego dnia. Wojna polsko-bolszewicka roku 1920 i obecna sytuacja międzynarodowa po ataku Federacji Rosyjskiej, o parlamencie rozmawiamy” – mówi prezydent Nawrocki w wywiadzie udzielonym Bogdanowi Rymanowskiemu dla Radia ZET.

Ponadto poraża treść wystąpienia premiera Donalda Tuska na Warsaw Security Forum w Warszawie, 29 września, w którym mówi o trwającej wojnie za naszą wschodnią granicą, że jest to „nasza wojna”. Dodatkowo opublikowano je na oficjalnym kanale Donalda Tuska. Porusza też treść filmu Na pierwszej linii: Co powinno znaleźć się w plecaku ewakuacyjnym? Opublikowanego na oficjalnym kanale Kancelarii Premiera.

Dachy Lubelszczyzny

Wraz z histerią dronową ostatnich tygodni nie tylko Polacy dowiadują się o rzekomym ataku rosyjskich dronów typu second hand ze sklejki i styropianu, naprawionych przy pomocy taśmy klejącej. Jeden z nich wylądował na klatce z królikami. Nieustraszona flota powietrzna przy pomocy lotnictwa wojskowego, w tym F-35, rozwaliła dach wiejskiej chałupy, niewypałem wystrzelonym z tegoż samolotu. Jednocześnie w powietrzu krążył wojskowy samolot-cysterna w celu zapewnienia paliwa walecznej flocie powietrznej. W ONZ grzmiał polski przedstawiciel, pokazując całemu światu fotografię chłopskiej chałupy z uszkodzonym dachem, twierdząc, że jest to zbrodniczy atak Federacji Rosyjskiej na Polskę: „Głos zabrał także Marcin Bosacki. – Niebo nad moim krajem zostało celowo naruszone. Wiemy, że to nie była pomyłka – podkreślił. Wiceszef MSZ pokazał dowody – zdjęcia dronów, które spadły w Polsce. Na niektórych widać rosyjskie napisy. Pokazał także zdjęcie zniszczonego domu w Wyrykach”czytamy.

Ukraińsko-polska propaganda za publiczne pieniądze

Jeszcze dalej posunął Włodzimierz Iszczuk, dziennikarz, publicysta i redaktor naczelny portalu Jagiellonia.org oraz czasopisma „Głos Polonii”. Specjalizuje się on w geopolityce, stosunkach międzynarodowych, wojnie informacyjno-psychologicznej oraz przeciwdziałaniu rosyjskiej propagandzie, która ma na celu dezinformację i destabilizację. Twierdzi w artykule swojego autorstwa, że Kreml przyznał się do ataku na Polskę! Europa milczy, Putin eskaluje wojnę przeciw NATO. W stopce tego portalu między innymi znajduje się następująca informacja: „Rejestracja: Świadectwo Seria ЖТ Nr 171/548 Р wydane 09.10.2012 r. przez Główny Departament Sprawiedliwości w obwodzie żytomierskim”. Ponadto jesteśmy informowani, że projekt ten finansowany jest ze środków polskiego MSZ.

Göring wiedział

Opisany powyżej stan rzeczy wymaga wyjaśnienia. Z pomocą przychodzi Hermann Göring, który w trakcie pobytu w więzieniu podczas procesów norymberskich udzielił wywiadu: „Oczywiście, ludzie nie chcą wojny. Dlaczego jakiś rolnik miałby ryzykować życie, skoro najlepszym wyjściem z wojny jest powrót do swojej farmy, gdy jest się cały i zdrowy? Oczywiście, ludzie nie chcą wojny. Oczywiście, nikt nie chce wojny w Rosji, Anglii, Ameryce, ani nawet w Niemczech. To oczywiste. Ale ostatecznie politykę ustalają przywódcy kraju. A przekonanie ludzi do poparcia tej polityki to prosta sprawa. I nie ma znaczenia, czy jest to demokracja, komunizm, parlament, czy faszystowska dyktatura”. Dziennikarz ripostował: „Ale demokracja ma jedną różnicę: ludzie mają możliwość wypowiadania się za pośrednictwem wybranych przez siebie przedstawicieli”. Na co Göring spokojnie odpowiedział: „To oczywiście bardzo dobrze, ale niezależnie od tego, czy ludzie mają głos, czy nie, zawsze można ich zmusić do posłuszeństwa”. To łatwe: „po prostu powiedz im, że są atakowani. A potem oskarż tych, którzy chcą pokoju o brak patriotyzmu i narażanie kraju na niebezpieczeństwo. To działa” (fragment z książki G. M. Gilbert, Dziennik norymberski, Wydawnictwo Świat Książki, 2012).

Zestrzeliwać! 

Jak wynika z sondażu dla Onetu, aż 67% Polaków popiera zestrzeliwanie rosyjskich myśliwców naruszających przestrzeń powietrzną NATO. Inaczej uważa jedynie 8,7% badanych! Taki sondaż przeprowadzono nie bez powodu, ponieważ w Polsce zaproponowano zmianę prawa ograniczającego lokalną armię. Warszawa chce uzyskać prawo do zestrzeliwania obiektów w powietrzu bez porozumienia z NATO.

W praktyce oznacza to, że Polska straci podstawę do wsparcia ze strony NATO w przypadku rozpoczęcia bezpośredniego starcia militarnego z Rosją. Analityk Strategy&Future Albert Świdziński w filmie na YouTube NATO bezsilne wobec Rosji? wyjaśnia obecną rolę NATO i to czego możemy się spodziewać od Paktu Północnoatlantyckiego w przypadku konfliktu zbrojnego. Oceniając elity rządzące, Świdziński twierdzi, że w Polsce nie ma mężów stanu: „Polską rządzą ludzie o mentalności oszustów nabierających stare babcie na drogie garnki. (…) Tacy oszuści doprowadzili Polskę do katastrofy w roku 1939 i uciekli z kraju”.

Raport Najwyższej Izby Kontroli (NIK) z marca 2024 roku wskazuje, że w Polsce tylko niecałe 4% mieszkańców może liczyć na miejsce w schronach i ukryciach w przypadku zagrożenia, a stan techniczny większości obiektów jest zły lub bardzo zły (patrz raport NIK: W schronie się nie schronisz). Zaistniała sytuacja obliguje mnie do uzupełnienia treści mojego snu, który w małym tylko zarysie opisałem w felietonie Jeźdźcy Apokalipsy.

Już nie surrealizm

Pod koniec sennej wizji znalazłem się nad jeziorem Pusty Staw w Gdańsku, nieopodal mojego miejsca zamieszkania. W wodzie, przy brzegu, twarzami skierowanymi do dołu, w dużej ilości, leżały ludzkie zwłoki z plecakami na plecach. Po pewnym czasie ten sam sen z podobnym zakończeniem nad brzegiem jeziora powtórzył się. I o ile wydawał się on wówczas przy pisaniu felietonu Jeźdźcy Apokalipsy surrealistyczny i został przeze mnie z tego powodu pominięty, o tyle obecnie w zaistniałej sytuacji stanowi pewną klamrę spinającą mój sen w logiczną całość. Wyjaśnia, że ludzie, którym rządzący proponują ucieczkę z plecakiem, w przeciwieństwie do rządzących, nie mają gdzie się podziać! Gdzie mają uciekać? Do lasu, a może na drzewo?

Na wojnę bez emerytur?

W kontekście innych wydarzeń medialnych, pojawiły się rozważania na łamach Dziennika.pl autorstwa redaktor Agnieszki Maj (23 września) Emerytury w czasie wojny będą wypłacane? Przepisy nie dają 100 proc. pewności: „Co będzie z wypłatą emerytur w czasie wojny? Ponieważ sytuacja geopolityczna staje się coraz bardziej niestabilna, rząd rozważa różne scenariusze i wprowadza zabezpieczenia. Zapewnia także, że polski system emerytalny jest przygotowany na czas kryzysu. Ma zabezpieczenia cyfrowe i prawne, które umożliwią kontynuację wypłat”.

Rodzi się wysokiej rangi pytanie: czy to oznacza, że mamy się spodziewać, iż sam fakt ogłoszenia w przyszłości wypowiedzenia Rosji wojny lub aktywnego, kinetycznego przystąpienia Polski do wojny za naszą wschodnią granicą, grozi nam zawieszeniem wypłaty naszych emerytur? Tymczasem ludzie w podeszłym wieku, jak ja i moja małżonka, mamy opuścić nasze mieszkanie, wziąć plecaki ucieczkowe i udać się w siną dal, w nieznane? Do lasu? Na drzewo?

Jak we wrześniu 1939

W zaistniałej sytuacji, zachodzi pewna analogia, podobieństwo. We wrześniu w 1939 roku, po wejściu hitlerowskich wojsk do Gdyni, kazano Polakom opuścić zajmowane mieszkania, zostawić klucze w drzwiach, wziąć podręczny bagaż i udać się w nieznane. Jak mi wiadomo, zamieszkała na Pomorzu rodzina Tusków nie miała wówczas w 1939 roku tego typu problemów. Należy wziąć pod uwagę jeszcze jeden aspekt polityki prowadzonej przez nadwiślańskich politykierów, wynikający z polskiego i międzynarodowego prawa. Zmobilizowani zostaną na zaplanowaną przez nich wojnę wyłącznie obywatele polscy – Polacy. Natomiast przebywający w Polsce tak zwani ukraińscy uchodźcy, objęci sowitą opieką z naszych podatków, pozostaną poza zasięgiem mobilizacyjnym, jako cudzoziemcy – obywatele obcego państwa – Ukrainy. Nadwiślańscy spirytyści wywołujący ducha wojny chytrze to zaplanowali!!!

Eugeniusz Zinkiewicz

* Spirytyści – zwolennicy spirytyzmu, nawiązujący do ducha przeszłości. Sięgający w przeszłość w zaświaty. Do hadesu, królestwa cieni, piekła…

Ukraińska siatka przemytnicza rozbita. Straż Graniczna ujawnia szczegóły

Ukraińska siatka przemytnicza rozbita. Straż Graniczna ujawnia szczegóły śledztwa

https://www.fronda.pl/a/Ukrainska-siatka-przemytnicza-rozbita-Straz-Graniczna-ujawnia-szczegoly-sledztwa,247857.html


Funkcjonariusze Straży Granicznej rozbili zorganizowaną grupę przestępczą, która zajmowała się nielegalnym sprowadzaniem cudzoziemców do Polski. Wśród zatrzymanych znalazło się troje obywateli Ukrainy – w tym małżeństwo z Gdyni oraz kobieta z Przemyśla. Według ustaleń śledczych, grupa mogła pomóc w nielegalnym przekroczeniu granicy nawet kilkuset osobom, w tym obywatelom Białorusi, Ukrainy i Gruzji.

Jak poinformowała Straż Graniczna, 1 października w Gdyni zatrzymano 44-letniego Ukraińca i jego 42-letnią żonę. Dzień później, w ramach działań koordynowanych z Bieszczadzkim Oddziałem Straży Granicznej, w Przemyślu wpadła trzecia podejrzana – 51-letnia obywatelka Ukrainy.

Zatrzymani są podejrzani o udział w zorganizowanej grupie przestępczej zajmującej się nielegalnym przekraczaniem granicy. Śledztwo w tej sprawie nadzoruje Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Śródmieście.

Z ustaleń śledczych wynika, że członkowie grupy tworzyli w Polsce fikcyjne spółki i składali w urzędach fałszywe oświadczenia o zamiarze powierzenia pracy cudzoziemcom. Dzięki temu legalizowali pobyt i ułatwiali wjazd obcokrajowcom, którzy nie mieli prawa przekraczać granicy.

Według Straży Granicznej, w ten sposób nielegalnie sprowadzono do Polski 134 obywateli Białorusi, 839 Ukraińców oraz 2 Gruzinów. Cudzoziemcy uzyskiwali pozory legalnego zatrudnienia, co umożliwiało im dłuższy pobyt na terytorium Unii Europejskiej.

Podczas przeszukań w mieszkaniach i biurach podejrzanych funkcjonariusze zabezpieczyli telefony, laptopy, nośniki pamięci oraz karty płatnicze. Na jednym z komputerów znaleziono konto kryptowalutowe, na którym zgromadzono środki o wartości ponad 6300 dolarów amerykańskich.

Oprócz tego zabezpieczono 22 630 złotych, 4 278 dolarów i 935 euro w gotówce, które – jak podejrzewają śledczy – mogły pochodzić z przestępczej działalności.

Wobec całej trójki sąd zastosował trzymiesięczny areszt tymczasowy. Straż Graniczna nie wyklucza kolejnych zatrzymań w ramach rozszerzonego śledztwa, które obejmuje również wątek prania pieniędzy oraz współpracy z innymi grupami zajmującymi się przemytem ludzi.

Rzecznik Straży Granicznej poinformował, że działania prowadzone są przy współpracy z Zarządem Operacyjno-Śledczym Komendy Głównej SG oraz Morskim Oddziałem SG.

– Sprawa ma charakter rozwojowy. Zgromadzone materiały dowodowe wskazują na istnienie rozbudowanej struktury zajmującej się procederem legalizacji pobytu cudzoziemców – przekazał rzecznik SG.

Według śledczych, zatrzymani mogli być jedynie częścią większej sieci powiązań obejmującej zarówno Polskę, jak i kraje Europy Wschodniej.

— Straż Graniczna (@Straz_Graniczna) October 6, 202

Namnożyło się przypadkowych zbieżności! Ujemne i dodatnie plusy ruskiej prowokacji

Namnożyło się przypadkowych zbieżności!

Ujemne i dodatnie plusy ruskiej prowokacji

26.09.2025 Autor:Stanisław Michalkiewicz https://nczas.info/2025/09/26/namnozylo-sie-przypadkowych-zbieznosci-ujemne-i-dodatnie-plusy-ruskiej-prowokacji/

Stanisław Michalkiewicz.
Stanisław Michalkiewicz. / foto: screen YouTube

Ale się namnożyło tych przypadkowych zbieżności! Ledwo tylko w naszym nieszczęśliwym kraju rozpoczęły się ćwiczenia wojskowe pod tytułem „Żelazny Obrońca”, które polegały na tym – co sam widziałem, jadąc 6 września w strugach deszczu z Warszawy w kierunku Pomorza Zachodniego – że sznury pojazdów wojskowych przemieszczały się tu i tam. W tych samych strugach deszczu na terytorium naszego nieszczęśliwego kraju, naruszając przedtem naszą przestrzeń powietrzną, runęło 19 ruskich dronów.

A runęło dlatego że – jak poinformowało DORSZ, czyli Dowództwo Rodzajów Sił Zbrojnych – trzy spośród nich zostały chwalebnie zestrzelone przez naszą niezwyciężoną armię, podczas gdy reszta zwyczajnie spadła tu i tam, gdzie zlokalizowali je przypadkowi przechodnie albo i służby, które oczywiście zaraz zostały zmobilizowane, żeby nikt, a zwłaszcza zimny ruski czekista Putin sobie nie pomyślał, że ktokolwiek może naruszać przestrzeń powietrzną naszego nieszczęśliwego kraju bez odpowiedniej, to znaczy – „adekwatnej” reakcji służb. To znaczy większość została zlokalizowana, podczas gdy mniejszość nadal jest energicznie poszukiwana,– ale oczywiście zostanie znaleziona, co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości („nie ulega wątpliwości, jak mawiała stara niania…”) – bo wiadomo, że na czym jak na czym, ale na naszych niezawodnych służbach można polegać jak na Zawiszy, więc wystarczy tylko trochę poczekać i wszystko będzie gites tenteges.

„Nie dotykać!”

Zaraz tedy w nienależnych mediach głównego nurtu zaczęły pokazywać się poradniki dla obywateli, jak mianowicie mają się zachować, kiedy tylko usłyszą nadlatującego ruskiego drona. Broń Boże, go nie dotykać ani się do niego nie zbliżać, tylko od razu poszukać ukrycia, najlepiej najbliższego, przygotowanego zawczasu przez troskliwe służby, no a potem zadzwonić na alarmowy numer 112 i czekać na przybycie służb, które z ruskim dronem zrobią – jak to się mówi – porządek i po krzyku. To znaczy niezupełnie po krzyku, bo na ostentacyjną ruską prowokację, zaraz energicznie odpowiedziała partia i rząd. Rząd, słodszymi od malin ustami wicepremiera i ministra obrony Władysława Kosiniaka-Kamysza, co to jeszcze niedawno obiecywał, że każdy żołnierz będzie miał w plecaku własnego, osobistego drona – oświecił nas i uspokoił, że „państwo” tym razem „zdało egzamin” – bo podobno wszystkie drony były od samego początku śledzone i tylko przed upadkiem zniknęły z ekranów (to dlatego niektórych do dzisiaj nie można znaleźć) – ale to dlatego, że musiały lecieć za nisko. Ze mnie żaden ekspert, ale w czynie społecznym doradzałem, żeby za pośrednictwem Stolicy Apostolskiej, która dla pokoju gotowa jest na wszystko, zwrócić się do zimnego ruskiego czekisty Putina, żeby sprawił, by drony nadlatywały trochę wyżej, a wtedy nasza niezwyciężona armia nie tylko śledziłaby je aż do momentu upadku, ale, kto wie? – może nawet by niektóre zestrzeliła? Wygląda jednak na to, że pan prezydent Karol Nawrocki podczas wizyty w Watykanie najwyraźniej o tym zapomniał – no i w rezultacie mamy to, co mamy.

Natychmiast uruchamiać!

Oczywiście w naszym fachu nie ma strachu i obywatel Tusk Donald natychmiast zażądał uruchomienia art. 4 traktatu waszyngtońskiego, który został niezwłocznie uruchomiony. Dotyczy on rozkazu, by państwa NATO natychmiast zaczęły się ze sobą konsultować – co się zaczęło i trwa aż do dnia dzisiejszego. Niezależnie do tego nasz nieszczęśliwy kraj zażądał zwołania posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ, w której Rosja ma prawo weta – no i takie posiedzenie wkrótce podobno się odbędzie. Co z tego wyniknie – trudno zgadnąć, bo ruscy szachiści twierdzą, że Polska nie przedstawiła „wiarygodnych dowodów”, że drony były ruskie i w ogóle. Oczywiście nie ma co słuchać tych kłamstw, bo wiadomo, że Rosjanie nic tylko kłamią, podczas gdy my – w odróżnieniu od nich – mówimy prawdę, więc jak jest rozkaz, że drony były ruskie, to były i n’en parlons plus.

Ta wskazówka jest tym ważniejsza, że obywatel Tusk Donald od razu ostrzegł, iż każdy, kto będzie rozpowszechniał ruską dezinformację i nie wierzył w zatwierdzoną wersję wydarzeń, gorzko tego pożałuje. Co konkretnie się z nim stanie, tego taktownie już nie powiedział, ale i bez tego nietrudno się domyślić, że obywatel Żurek Waldemar od razu umieści takiego delikwenta w areszcie wydobywczym, gdzie będzie jęczał i szlochał, niechby i 3 lata – jak Mateusz Piskorski – dopóki go stamtąd nie wypuści niezawisły sąd, nawet nie przedstawiając mu zarzutów. Niech się cieszy, że żywy, zdrowy, jak to w demokratycznym państwie prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej.

A czas po temu był najwyższy, bo na mieście zaczęły pojawiać się fałszywe pogłoski, że te wszystkie drony to były takie wabiki. Chodzi o to, że ruscy szachiści, zanim zaatakują demokratyczną Ukrainę, to najsampierw puszczają chmary tych wabików, które są skonstruowane ze sklejki i tylko motor mają żelazny. Na radarach wyglądają tak samo jak drony bojowe, więc ukraińska niezwyciężona armia natychmiast otwierała do nich ogień z kosztownych kartaczy, z których każdy kosztuje ciężkie dolary – no a potem, kiedy już nadlatywały drony właściwe, tych kosztownych kartaczy już nie miała, więc po staremu strzelała bez prochu. Tak było do tej pory. Ale w nocy z 9 na 10 września Ukraińcy nie strzelali do wabików, tylko pozwolili im przelecieć bez przeszkód aż do naszego nieszczęśliwego kraju.

Część z nich leciała nad Białorusią i podobno Białorusy nawet ostrzegali Polskę – ale kto by tam wierzył Białorusom, którymi kieruje znienawidzony Aleksander Łukaszenka, podczas gdy my, jeśli już komuś wierzymy, to tylko pani Swietłanie Cichanouskiej, z którą jeszcze pan prezydent Duda zabawiał się w mocarstwowość. Nawiasem mówiąc, pan Andrzej Duda, jak tylko przestał być prezydentem naszego nieszczęśliwego kraju, zaraz nabrał odwagi i między innymi przyznał, że w Przewodowie to spadła ukraińska rakieta, co to zabiła dwóch obywateli – ale prezydent Zełenski surowo przykazał mu mówić, że to rakieta ruska, dzięki czemu rodziny ofiar nie dostały żadnego odszkodowania – bo od kogo?

Teraz już prezydent Zełenski panu Andrzejowi Dudzie żadnych rozkazów chyba nie wydaje – ale przecież na Andrzeju Dudzie orszak naszych dygnitarzy się nie kończy, więc z tym akurat nie ma problemu. Toteż ukraiński minister, jak tylko nastał poranek dnia pierwszego, zaraz przypomniał, że Ukraina od samego początku wojny domagała się, by państwa za jej zachodnią granicą zestrzeliwały ruskie drony nad Ukrainą i w ten sposób wciągały się do wojny z Rosją, odciążając ukraińskich oligarchów od nadmiernych kosztów. Jak tam teraz będzie, tak tam będzie; zawsze jakoś będzie, bo jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było – mawiał dobry wojak Szwejk.

Kto pożałuje?

Oczywiście w tych fałszywych pogłoskach nie ma ani słowa prawdy – co podkreślam, zwłaszcza w świetle deklaracji obywatela Tuska Donalda, że każdy, kto będzie rozpowszechniał ruską dezinformację, gorzko tego pożałuje. Nawiasem mówiąc, przy pozorach wojny na wyniszczenie, jaką niby prowadzą przeciwko sobie obydwa nasze polityczne gangi, jak tylko przychodzi co do czego, to okazuje się, że bez słów porozumiewają się ponad podziałami. Oto Naczelnik państwa Jarosław Kaczyński, którym specjalnie wstrząsnęła ruska prowokacja, jako że dokonała się ona w momencie, gdy zdrowe siły przygotowywały się do uroczystych obchodów kolejnej miesięcznicy smoleńskiej, nieubłaganym palcem wskazał, że ta ruska prowokacja z dronami jest wodą na młyn tych wszystkich antypolskich sił, którym uroczyste obchody kolejnych miesięcznic smoleńskich się nie podobają. Niby si duo dicunt idem, non est idem, ale przecież nietrudno zauważyć, że Naczelnik Państwa, co prawda swoimi słowami, mówi jednym tekstem z obywatelem Tuskiem Donaldem, który przecież też jest nieugiętym sługą narodu ukraińskiego, dla którego oddałby ostatnią koszulę, ściągniętą z polskiego podatnika. Okazuje się, że zimny ruski czekista Putin, który w swoim czasie z dnia na dzień zlikwidował epidemię zbrodniczego koronawirusa, jest dobry na wszystko.

Nie tylko na ładną, niewinną panienkę, ale nawet na zakończenie w naszym nieszczęśliwym kraju wojny polsko-polskiej, dzięki czemu teraz zarówno siły zdrowe, jak i te niezdrowe, zwrócą się ku wspólnemu wrogowi, czyli wszystkim Konfederacjom. Czegóż chcieć więcej?

Pułapki zachodniego multikulturalizmu i jak ich uniknąć w Europie Wschodniej

Pułapki zachodniego multikulturalizmu i jak ich uniknąć w Europie Wschodniej

Konrad Rękas https://myslpolska.info/2025/09/23/rekas-pulapki-zachodniego-multikulturalizmu-i-jak-ich-uniknac-w-europie-wschodniej/

Będąc Polakiem mieszkającym w Szkocji, jestem częścią tej wielomilionowej diaspory środkowoeuropejskiej, która została celowo i planowo relokowana do zachodniej Europy celem utrzymania obecnego modelu kapitalizmu. By wypchnąć te miliony Polaków, Bułgarów, Rosjan z Pribałtyki, a także Węgrów, Rumunów i innych, nasze własne kraje zostały zdewastowane neoliberalnymi tak zwanymi reformami gospodarczymi. 

Zniszczono nasze przemysły, stworzono strukturalne bezrobocie, wywołano inflację, a wszystko to zabezpieczono gigantyczną korupcją i demoralizacją elit politycznych i biznesowych. Ale nasze narody są silne. Nie tylko umiemy pracować, znacznie wydajniej niż to się wydaje nowej klasie nowych panów, ale także umiemy obserwować. Umiemy rozpoznawać kłamstwa i fałsze rządzących, a zatem posiadamy umiejętności, z których wykastrowano zachodnie społeczeństwa. Mówiąc wprost: zachowaliśmy nasz instynkt obronny, chroniący nasze społeczności przed wrogiem zewnętrznym, jak i wewnętrznym.

Wracają nie dlatego, że się poprawiło

Przyjechałem na tę znakomitą konferencję ze Szkocji. Na Wyspach Brytyjskich wciąż żyje około 750 tysięcy polskich imigrantów (i około 120 tysięcy migrantów z Bułgarii). Liczba Polaków w UK spadła w ciągu ostatnich 5 lat o blisko 250 tysięcy. Oficjalne opracowania winią za to BREXIT, wystąpienie UK z Unii Europejskiej, nieoficjalnie dostrzegamy wpływ fejkowej pandemii COVID-19, spowolnienia gospodarki w wyniku lockdownów oraz niepokoju wywołanego pandemicznym zamknięciem granic i niepewnością o rodziny w kraju.

Faktem jest też jednak, że wielu środkowo-Europejczyków wraca do domów nie dlatego, że w Polsce, Bułgarii czy Rumunii tak się poprawiło, ale dlatego, że nie chcą mieszkać w Bangladeszu czy Ghanie. Oblicza miast Zachodniej Europy zmieniają się z roku na rok, co wiąże się z pogarszaniem poczucia bezpieczeństwa ludności miejscowej, jak i imigrantów europejskich, dotąd z powodzeniem integrujących się z kulturą angielską, szkocką, francuską czy niemiecką. Co jednak mają uczynić polscy czy bułgarscy imigranci zarobkowi, gdy zamiast tradycyjnej kultury narodu-gospodarza, bez wątpienia uprawnionego do ustalania reguł – narzuca się im całkowicie obcy wzorzec sztucznie wykreowanego multikulturalizmu i neoliberalnej, globalistycznej ideologii?

Obywatele drugiej kategorii

Jak zapewne większość z Was widziała w niezależnych mediach – w Anglii trwają obecnie zarówno oddolne protesty przeciw nielegalnej imigracji, jak i spontaniczne demonstracje na rzecz narodowych symboli, przede wszystkim angielskiej flagi z krzyżem św. Jerzego. Protestujący krytykują przede wszystkim najbardziej skrajne przykłady brytyjskiej polityki migracyjnej. Osławiony nielegalny imigrant / poszukiwacz azylu chwilę po wyjściu z łodzi na ziemię angielską dostaje kieszonkowe w wysokości £3000. Najeźdźcy są prowadzeni do zlokalizowanych od razu na brzegach gigantycznych namiotów stanowiących salony mody, z markowymi ubraniami, dostają opłacone smartfony, a następnie są lokowani w 4- i 5-gwiazdkowych hotelach w centrach większych i mniejszych miast, albo dostają mieszkania i domy wynajmowane im przy zerowym czynszu przez prywatne firmy opłacane przez rząd brytyjski.

Wszystko to dzieje się na oczach Anglików, Walijczyków, Szkotów zmuszonych do korzystania na co dzień z food banków w związku z dramatycznym wzrostem kosztów życia, zwłaszcza cen energii, usprawiedliwianym najpierw przeciwdziałaniem pandemii, a następnie wojną na Ukrainie i „moralną racją” sankcji przeciw Rosji. Nie trzeba dodawać jak negatywne reakcje budzi taka celowa dyskryminacja rodzimej ludności. Anglicy, Francuzi, Niemcy czują się w teoretycznie własnych krajach jak obywatele drugiej kategorii, w dodatku ponoszący koszty utrzymywania tych drugich.

Równocześnie zaś oficjalna linia polityki kulturowej państw zachodnich nastawiona jest na afirmację kultur przybyszów, przy deprecjonowaniu, pomniejszaniu, ośmieszaniu i zakazywaniu rodzimych tradycji. Wielu z Was słyszało zapewne o tej angielskiej nastolatce zamkniętej po lekcjach, do której dyscyplinarnie wezwano ojca i straszono relegowaniem ze szkoły, bo na dzień „Pokaż dumę ze swojej kultury” przyszła w sukience z brytyjską flagą. To samo spotyka w całym kraju dzieci chcące przypomnieć wysiłek walijskich górników, angielskich robotników, szkockich farmerów, którzy przecież zbudowali swoje kraje, do których dzisiaj obcy przybywają jak po swoje!

Multikulturalizm wartością absolutną

Nie znaczy to jednak, że obecne władze nie mają żadnych własnych treści do promowania. Oczywiście mają i robią to bardzo aktywnie. Tyle tylko, że mówimy o modelu nieakceptowalnym ani przez przybyszów, często pochodzących z bardzo tradycyjnych środowisk, zwłaszcza islamskich, ani tym bardziej przez ogół lokalsów. Wizja świata 62 płci, dowolnie zmienialnych oświadczeniem woli, w którym przebrany facet wchodzi za twoją 10-letnią córką do przebieralni na basenie nie odpowiada nikomu, kto jest odpowiedzialny za swoich bliskich. A jednak jest to jedyna obowiązująca wizja zachodniego multikulturalizmu. Kilka lat temu szkocka niezależna blogosfera zgodnie broniła polskiego nastolatka, który w szkockiej państwowej szkole ośmielił się stwierdzić, że zna tylko dwie płcie i więcej nie ma, podczas gdy miejscowy nauczyciel zapominając o bezstresowym wychowaniu krzyczał: „Za twoją szkołę płaci rząd, a rząd wie lepiej ile jest płci! Więc jak ci się nie podoba, to możesz wynosić się ze szkoły i z tego kraju!”.

I nagle okazało się, że prawa imigranta, którymi tak świeci się w oczy miejscowym nie są najważniejsze. Najważniejsza jest bowiem odgórnie narzucana ideologia, w ramach której płeć, narodowość, rasa są opcjonalne, a niezmienna jest tylko dominacja klas posiadających, globalistycznych plutokratów.

Zachodni liderzy najpierw stłamsili własne narody, ograniczyli je cenzurą, polityczną poprawnością, wszechobecną kontrolą, równocześnie sprowadzając miliony imigrantów i licząc na ich wykorzenienie, dające szanse na stworzenie Nowych Ludzi, bez tradycji, bez historii, bez kultury. Obserwujemy potężną zmianę nie tylko etnograficzną, nie tylko gospodarczą i społeczną, a nawet cywilizacyjną. To zmiana w samej esencji rozumienia czym jest człowieczeństwo. Jak silnie nasza egzystencja zakorzeniona jest w tradycji, w rodzinach, we wspólnocie narodowej i jako mocno wszystkie nasze wybory prowadzą nas lub odwodzą od celu ostatecznego, jakim są Bóg i nasze Zbawienie wieczne. 

Przestańmy powtarzać błędy Zachodu

To właśnie tej świadomości mamy zostać pozbawieni w efekcie oddziałujących na nas mechanizmów inżynierii społecznej. Narody Środkowej i Wschodniej Europy wciąż zachowały jednak swoją witalność, swój instynkt samozachowawczy, swoją zdolność samoobrony i potencjał odrodzenia. Narody Zachodu patrzą więc często na nas nie jako na rywali, ale jako na nadzieję. „Wy jesteście inni, to nie o was nam chodzi!” – słyszałem wiele razy od Anglików protestujących przeciw imigracji. Sama masowa imigracja rzecz jasna w ogóle nie jest niczym dobrym, ani dla narodów gospodarzy, ani dla nacji zmuszanych do mobilności. Ważne jest jednak wyciąganie wniosków z błędów popełnionych przez innych. Politycy w Polsce, Bułgarii, na Węgrzech czy w Rumunii lubią obłudnie powtarzać jak chętnie przyjęliby powrót imigrantów czy jednak robią cokolwiek, by nasze własne państwa stały się lepszymi miejscami do życia? Czy raczej przeciwnie, kompradorskie zarządy Polski, Bułgarii i innych wykonują posłusznie wszystkie polecenia globalistów, wysyłają naszych rodaków jako tanią siłę roboczą, a w zamian przyjmują przybyszów z Bliskiego Wschodu, Kaukazu, Azji Środkowej, no i z Ukrainy, poddanej wyjątkowo bolesnej lekcji zachodnich przemian?

Najnowsza historia Europy Zachodniej była i jest dla nas wszystkich lekcją jakich błędów nie popełniać, jakie szkodliwe działania blokować, póki jeszcze jest czas i póki nasze domy są wciąż nasze. Musimy bronić i zostawić naszym dzieciom polską Polskę i bułgarską Bułgarię.

Konrad Rękas

Wystąpienie na międzynarodowej konferencji „Wyzwania dla wschodnioeuropejskiego tradycjonalizmu”, zorganizowanej przez partię Odrodzenie w Warnie 20-22. września 2025 roku.

UE & Polska; wstrząśnij przed użyciem

UE & Polska; wstrząśnij przed użyciem

Społeczna sytuacja w Unii na progu jej ostatecznego upadku.

DR IGNACY NOWOPOLSKI SEP 25

Unia, która została zapoczątkowana na zachodzie Europy w skromnej postaci „Wspólnoty Węgla i Stali”, jak komórki rakowe w początkowym stadium, nie powodowała negatywnych symptomów w ciele pacjenta.

Zachodnioeuropejskie społeczeństwa, jak każdy syty i pewny swej „wyjątkowości” organizm, bezmyślnie i spokojnie konsumowały dobra materialne, które dostarczała im przewaga technologiczna i neokolonialne struktury Zachodniego Imperium Kłamstwa.

Po zwycięstwie w zimnej wojnie, Unia wchłonęła postkomunistyczne państwa Europy Środkowej, takie jak Polska.

Stymulacja gospodarcza uzyskana z podboju tych nowych kolonii, jeszcze bardziej rozbestwiła społeczeństwa zachodu.

Teraz już nic nie było w stanie zakłócić sytego poczucia własnej „wyjątkowości” jako „exceptional peoples”.

W tzw. “nowej Europie” / „wschodniej Unii Europejskiej”, pychę zachodnich Europejczyków, równoważyła głupota i serwilizm ich „wschodnich członków”.

Oni również bezmyślnie delektowali się „zachodnim dobrobytem”. Tyle że nie bezpośrednio, a poprzez telewizory z nowymi „arcydziełami” Hollywoodu i innego barachła.

Z czasem jednak, globalistyczni władcy unijni, rozpoczęli modyfikację społeczną, gospodarczą i polityczną w kierunku „komunistycznego raju”.

Truizmem, jest w tym miejscu uwaga, że globalizm jest niczym innym, jak najwyższą formą komunizmu. Neo-bolszewicy nim rządzący pochodzą w linii prostej do „sowieckich komisarzy”, włączając w to nawet samo nazwanie.

Jak historia uczy, komunizm nie był dobrym modelem gospodarczym i bez agresji militarnej, sam rozpadł się pod ciężarem własnej nieefektywności.

Los neo – bolszewickiej Unii, był więc od samego początku przesądzony.

W odniesieniu do Sowietów (Czerwonej Rosji) i Imperium Romanowów (Rosji Białej), należy podkreślić, że ich gospodarka polegała na agresji wymierzonej w sąsiadów i rabunku ich bogactwa. Ofiarą tej polityki padła też mocarstwowa Polska, poprzez Jej rozbiory w końcu XVIII wieku we współpracy z niemieckimi sąsiadami – zbrodniarzami i rabusiami.

W tym miejscu wypada dać odpór współczesnym rusofilom i germanofilom, takim jak Scott Ritter, Douglas Macgregor i inni, którzy bazują na wiedzy uzyskanej od swych europejskich nauczycieli, takowych jak Niemcy czy Rosjanie.

Rosjanie, jako naród są bardzo utalentowani we wszystkich dziedzinach, w przeciwieństwie do Zachodnich „exceptional peoples”, którzy przy pomocy przebiegłej propagandy wmówili to kłamstwo o sobie w całą Ludzkość.

Niestety Rosjan i Rosję zabija powszechny nałóg alkoholizmu. Ma on głębokie korzenie historyczne.

Rozpaczliwą tego przyczynę ilustruje rosyjskie powiedzenie: „W Rosji nie ma ani jednego człowieka, który JEDNOCZEŚNIE byłby rozumnym, wesołym i trzeźwym”.

Doskonale rozumiał to jedyny naprawdę wielki i mądry Car Aleksander II, który wychowany w polskiej kulturze, od dzieciństwa posługiwał się językiem polskim i otaczał się Polakami, słusznie twierdząc że Rosjanie nie nadają się do rządzenia. W „nagrodę” został on zabity w zamachu, przez polskiego szlachcica – rewolucjonistę Hryniewieckiego, co utorowało drogę do władzy satrapy Aleksandra III i Mikołaja II.

O ile postać Hryniewieckiego ilustruje polską głupotę polityczną, o tyle Rosjanie do dziś nienawidzą Aleksandra II.

Należy jednak oddać sprawiedliwość Narodowi Rosyjskiemu, który w momentach egzystencjonalnego zagrożenia, potrafi dać z siebie wszystko. Taką sytuację mamy dziś przed oczyma.

Dziś również mamy profesjonalnych przywódców na Kremlu z Putinem na czele. Nie jest to co prawda wielkie osiągniecie przynajmniej w porównaniu do ich zachodnich adwersarzy; najgorszego gatunku kretynów, imbecyli, zboczeńców i narkomanów.

Ponieważ ci powyżej wymienieni mają całkowitą władzę nad populacją Zachodu, to jedyna nadzieją dla ich społeczeństw jest ewentualna rewolucyjna zmiana na „pozycjach elitarnych” wszelkiego szczebla.

Jeśli nie nastąpi to w najbliższej przyszłości, to Zachód legnie w gruzach wraz ze swą zdegenerowaną cywilizacją.

Niestety ciągle muszę przypominać o drugiej alternatywie. Jaką jest miecz Damoklesa wiszącej nad głowami Ludzkości w postaci jądrowego Armagedonu.

Módlmy się wszyscy, aby tytułowym „wstrząsem przed użyciem”, była rewolucja na Zachodzie a nie nuklearna anihilacja Ludzkości!

Ekstradycja Ukraińca odpowiedzialnego za wysadzenie Nord Stream. Wsypie Sikorskiego i Dudę?

Ekstradycja Ukraińca odpowiedzialnego za wysadzenie Nord Stream. Wsypie Sikorskiego i Dudę?

25.09.2025 nczas/ekstradycja-ukrainca-odpowiedzialnego-za-wysadzenie-nord-stream-wsypie-sikorskiego-i-dude

nord stream 2 eksplozja radoslaw sikorski andrzej duda
Eksplozja Nord Stream 2 na Bałtyku oraz Radosław Sikorski i Andrzej Duda / fot. ilustracyjne / fot. YT / DW Documentary / PAP (kolaż)

W Niemczech wkrótce ma zeznawać główny podejrzany o wysadzenie nitek gazociągu Nord Stream 2. Oczy wszystkich zwracają się ku niemu oraz ku Radosławowi Sikorskiemu, który chciał nie ukarania, a azylu dla terrorysty. Być może Ukrainiec „wsypie” też ówczesnego prezydenta Andrzeja Dudę.

Zniszczenie Nord Stream

26 września 2022 roku nastąpiła eksplozja na dnie Bałtyku. Zniszczono trzy z czterech nitek rurociągów Nord Stream, którymi gaz płynął do Niemiec.

Cztery tygodnie wcześniej Rosja wstrzymała wszelkie dostawy tą drogą. Oczywiście, narracja rządu była taka, że to Rosjanie wysadzili rurociąg, a kto twierdził inaczej, ten „ruska onuca”. Zupełnie bez znaczeniu w pisiorskiej propagandzie było, że rurociąg był szalenie opłacalny zarówno dla Rosji jak i Niemiec.

Niemieccy śledczy ustalili, że sprawcami ataku byli Ukraińcy. Była to siedmioosobowa grupa, którą wykazała federalna prokuratura generalna, policja federalna i Federalny Urząd Kryminalny (BKA). Prokuratura nazwała atak „antykonstytucyjnym sabotażem”. W 2024 roku sprawę zaczęli badać niemieccy dziennikarze. Szybko dotarli do polskiego wątku.

PO-PiSowski wątek w zamachu

Polska pomogła Wołodymyrowi Ż., jednemu z ukraińskich sprawców ataku. To trener nurkowania i technik urządzeń klimatyzacyjnych. Mieszkał w Pruszkowie pod Warszawą.

„Na dodatek działo się to w ważnym dla stosunków polsko-niemieckich czasie. Wtedy, gdy miały się one poprawić po latach rządów PiS. Jak pisał w jednym z tekstów śledczych poświęconych wybuchowi tygodnik 'Der Spiegel’, Niemcy zajmujący się tą sprawą, zakładali, że mogą liczyć na pomoc Polski, 'bo u władzy jest znowu Donald Tusk, którego uważali za poważnego i przede wszystkim skłonnego do współpracy’” – podaje „Rzeczpospolita”.

Finałem „dobrych relacji” miało być spotkanie ówczesnego kanclerza Niemiec Olafa Scholza z władzami III RP w Warszawie 2 lipca 2024 roku. Wypadła jednak „blado”. Według niektórych komentatorów, „na postawę niemieckiego kanclerza wpływ miała sprawa Wołodymyra Ż.”

Zarzuty Niemiec wobec rządu III RP

„’Der Spiegel’ twierdził, że w czasie spotkania Tuska z Scholzem (precyzyjniej 'na marginesie konsultacji międzyrządowych’) stało się dla Niemców jasne, że Polska nie chce im pomóc, mimo że wystawili za Ukraińcem europejski nakaz aresztowania. 'A nawet więcej: Polacy najwyraźniej ostrzegli stronę ukraińską’” – relacjonuje rp.pl.

Dziennikarze z publicznej telewizji ARD wprost ogłosili, że władze w Warszawie „miesiącami” blokowały współpracę z niemieckimi śledczymi. Innymi słowy, rząd KO krył Ukraińców.

Europejski nakaz aresztowania za Ukraińcami

Kilka dni przed wizytą kanclerza w Warszawie niemiecka prokuratura wystawiła europejski nakaz aresztowania za Ukraińcami. Do Polski wysłano nakaz 21 czerwca ws. Wołodymyra Ż.

Kilka dni po wizycie Olafa Scholza, 6 lipca o świcie, Wołodymyr Ż. uciekł na Ukrainę. Zdaniem niemieckich śledczych przekroczył granicę w samochodzie na dyplomatycznych ukraińskich numerach, za którego kierownicą siedział attaché wojskowy. Polska prokuratura zapewniała później agencję Reuters, że nakaz aresztowania miał do niej dotrzeć po 6 lipca” – czytamy.

Niemieckie służby były wściekłe. Według „Der Spiegel”, polskie władze miały zapytać, „dlaczego mielibyśmy go zatrzymywać” i że „dla nas to bohater”.

Azyl dla Ukraińca w Polsce

„Rzeczpospolita” powołując się na „dobrze poinformowane źródła” podała, że minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski „powtarzał w rozmowach, że byłby gotowy przyznać Wołodymyrowi Ż. azyl w naszym kraju i nagrodzić go orderem”.

„Jednocześnie polskie władze podkreślają, że Wołodymyrowi Ż. niczego jeszcze nie udowodniono, wciąż jest jednym z podejrzanych” – podaje redakcja.

Sikorski wymijająco odpowiadał na pytania, kto miał stać za atakiem, zanim pojawił się jego wątek. Redakcja „Rzeczpospolitej” zapytała, „czy mogą za tym stać Ukraińcy?”.

– Uważam, że zrobił to ten, kto miał interes – odpowiedział Radosław Sikorski, jednocześnie sugerując, że to Amerykanie stali za atakiem, bo mieli wiedzieć o planach wysadzenia Nord Stream, ale nic z tym nie zrobili.

Ekstradycja szefa zamachowców do Niemiec

Obecnie na ekstradycję z Włoch do Niemiec czeka Serhij K. Został zatrzymany w tym kraju miesiąc temu. Jest uważany za członka grupy, która wysadziła nitki Nord Stream.

„Jeden z podejrzanych, Wsiewołod K., nie żyje – zginął, walcząc na froncie przeciw Rosjanom. On był najlepiej znany Niemcom, bo brał udział w szkoleniu wojskowym w Bawarii. Za pozostałą szóstką rozesłano nakazy aresztowania” – podaje redakcja.

Serhij K. pojechał do Włoch z rodziną na wakacje. Dotarł tam przez Polskę, co podkreślają niemieccy dziennikarze. W połowie września włoski sąd zgodził się na ekstradycję S. do Niemiec.

Nie wiadomo, kiedy jednak ekstradycja będzie miała miejsce. Adwokat Ukraińca zapowiedział zaskarżenie decyzji do wyższej instancji. Z kolei w niemieckich mediach jest wyraźnie wyrażane oczekiwanie, że ekstradycja odbędzie się w przyspieszonym trybie. Organy prawne Niemiec i Włoch mają bowiem dobrą współpracę.

Niemieccy śledczy nie mają dowodów, że Ukraińcy działali na zlecenie ukraińskiego rządu. Natomiast jasne są dla nich powiązania z wojskiem i ukraińską esbecją. Według nich, Serhij K. – koordynator akcji wysadzenia gazociągów – był oficerem Służby Bezpieczeństwa Ukrainy.

„Były szef niemieckiego wywiadu BND August Hanning rzucił w 2024 r. oskarżenie na prezydentów Wołodymyra Zełenskiego i Andrzeja Dudę. Mówił w 'Die Welt’, że mieli się porozumieć w sprawie zamachu na rurociąg” – wskazuje „Rzeczpospolita”.

Premier Donald Tusk na X odpowiadając na ten komentarz stwierdził, że wszyscy „inicjatorzy i patroni Nord Stream 1 i 2” powinni dziś „przepraszać i siedzieć cicho”.

Serhijj K. może zostać skazany w Niemczech na 15 lat więzienia. Może liczyć na niższy wyrok, jeśli ujawni szczegóły operacji. A to z kolei może uderzyć w osoby rządzące III RP, zarówno dziś jak i wówczas, gdy rządził PiS.