Polska znów przoduje na świecie! W ilości nadmiarowych zgonów po „pandemii COVID”. Oczywiście nie ma winnych.

Polska znów przoduje na świecie! W ilości nadmiarowych zgonów po pandemii COVID i oczywiście nie ma winnych .

Covidowa masakra to największa tragedia [zdrowotna.. MD] Narodu Polskiego po II Wojnie Światowej.

https://zmianynaziemi.pl/bezcenzury/polska-najgorsza-na-swiecie-w-ilosci-nadmiarowych-zgonow-po-pandemii-covid-i-nie-ma

Źródło: Dreamstime.com

Po dwóch latach upodlania ludzi wirusem grypopodobnym okazało się, że wszystko co robiła władza było kontrprouktywne i zamiast ratować Polaków od wirusa, szalone działania rządu doprowadziły do setek tysięcy zgonów nadmiarowych. Z danych OECD wynika, że pod tym względem Polska jest najgorsza z wszystkich ujętych w zestawieniu krajów!

==================

Gdy w marcu 2020 roku rozpętała się masowa histeria związana z chińskim wirusem, nikt nie miał jeszcze świadomości, że walka jaką rządy na całym świecie zaczęły prowadzić z tak zwanym „Covidem”, była wymierzona nie tyle w wirusa co w ludzi. Jako panaceum na walkę z epidemią wirusa grypopodobnego wybrano metody, które doprowadziły do setek tysięcy zgonów w naszym kraju. Rozpoczęto stosowanie tak zwanych „lokdaunów”, zmuszono wszystkich do pajacowania w brudnych szmatkach na twarzy. Stosowano terror wobec tych, którzy odmawiali partycypacji w covidiańskich rytuałach. Wszystko to niczym w czasach Stanu Wojennego, odbywało się bez podstawy prawnej.

 Zdewastowano służbę zdrowia praktycznie wyłączając ją. Podejrzane jest to, że jeszcze w lutym 2020 roku w trybie pilnym wprowadzono tak zwane e-recepty, bez których nie dałoby się pozamykać w bunkrach lekarzy. Doprowadzono do sytuacji w której symbolem covidowej służby zdrowia stał się patyk, którym należy stukać w okno gdy chce się pomocy, a i tak może ona być udzielona tylko zdalnie. Zamknięto szpitale czym doprowadzono do sytuacji gdy na podjazdach pod nimi tłoczyły się karetki z chorymi, którym – pod pretekstem covida – nie chciano nawet przyjmować. Długo przekonywano nas, że gdyby nie państwowa służba zdrowia ludzie umieraliby na ulicach i o zgrozo właśnie państwowa służba zdrowia w czasach covidka doprowadziła do tego, że ludzie umierali na ulicach pod szpitalami.

 Żeby perfidii było nie dość, przekupiono całe środowisko medyczne oferując im tak zwane „dodatki covidowe”. Skutkowało to tym, że pandemia stała się bardzo dochodowym biznesem i nikomu [prawie… md] z tej branży chyba nie zależało na zakończeniu tego cyrku. To od tych ludzi zależało kto został zaklasyfikowany jako pacjent covidowy, a skoro za opiekę nad takowym płacono dodatkowo, testowano pacjentów do skutku randomowymi testami a gdy udawało się przypisać komuś covidka przestawano go leczyć i wysyłano do covidowej umieralni, gdzie z zapaleniem płuc wciskano – intubowano ludzi masowo stwarzając wrażenie, że respiratory służą do leczenia covida. Umieralność po intubacji była szokująco wysoka i w niektórych miejscach przeżywał 1 na 10 z rzekomych covidowych pacjentów. 

 Walczono z lekami, takimi jak Amantadyna czy Iwermektyna i zaczęto wciskać w ludzi eksperymentalne preparaty zwane szczepionkami. Jednak to nie szczepionki ucięły szalone pandemiczne dwa lata tylko wojna Rosji z Ukrainą, co obnażyło, że „król jest nagi”. W ciągu dwóch miesięcy – jak pijany od ściany do ściany – przeszliśmy drogę od sprawdzania testem uczestników Wigilli w grudniu 2021 roku do przyjmowania po domach milionów niezaszczepionych Ukraińców. Gdyby siewcy covidoweych kłamstw mieli rację powinno się to skończyć masowymi zgonami Polaków. Nic takiego nie miało miejsca.

 Za to obecnie już nawet Ministerstwo Zdrowia przyznaje to co od początku tego cyrku twierdziły „szury” – przesadna izolacja, dezynfekcja i maseczkoza, prowadzą do utraty odporności, a jej brak to więcej zachorowań na inne patogeny. Obserwujemy to obecnie gdy nierozliczeni winni z pierwszego covidka próbują nam wkręcać historię „tridemii” naganiając na szczepienia przeciw grypie. Próbują też przestraszyć ludzi kolejnymi wariantami przeziębienia covid nazywając je groteskowo na przykład Kraken, jak ostatnio. Widać wyraźnie, że siły dążące do pandemicznego zniewolenia nie odpuszczają.

Z powyższego wykresu OECD wynika, że najmniej nadmiarowych zgonów zanotowano tam gdzie odmówiono stosowania szalonej polityki covidowej, czyli w Szwecji. Było tam dziesięciokrotnie mniej zgonów tego typu na milion mieszkańców w porównaniu do Polski. 

 Covidowa masakra to największa tragedia Narodu Polskiego po II Wojnie Światowej. Winni tego stanu rzeczy dobrze zdają sobie sprawę z bezprawności swoich tragicznych działań, bo już dwukrotnie próbowali przegłosować w Sejmie tzw. ustawy bezkarnościowe i jeśli w oczy zajrzy im ryzyko odpowiedzialności karnej, z pewnością taką ustawę rzutem na taśmę przegłosują. 

A JEDNAK SIĘ KRĘCI…

A JEDNAK SIĘ KRĘCI…

Z rosnącym niedowierzaniem obserwuję w ostatnim czasie dyskusję w mediach społecznościowych dotyczącą teorii o płaskiej Ziemi.
Nie zwracałbym na to uwagi, gdyby nie to, że i mnie zaczęli pytać Czytelnicy o zdanie w tej sprawie. Z uwagi na fakt, że tego typu pytań otrzymuję coraz więcej, postanowiłem się do nich odnieść w najnowszym nagraniu z serii „Prosto z Mostu”.

Polecam wszystkim zainteresowanym i nie tylko im.

  Sławomir M. Kozak www.oficyna-aurora.pl

https://banbye.com/watch/v_LftS936Qkcts
20 minut

Z honorem lec

Z honorem lec

Sławomir M. Kozak 6.01.2023 https://aurora.info.pl/z-honorem-lec/?nws=1571569856&mws=ZGFrb3d5QG8yLnBs

Mamy nowy, 2023 rok. Przed nami kolejne miesiące, w czasie których będzie się wiele działo. Możemy śmiało, jak nigdy wcześniej stwierdzić, że oto historia dzieje się na naszych oczach. Nie wiemy jeszcze z całą pewnością, co dokładnie zwali się nam na głowy, ale – mając nadzieję na najlepsze, spodziewajmy się najgorszego.

Nie musimy sięgać do przepowiedni proroków sprzed setek lat, bo te większość z nas skrupulatnie przewertowała, tkwiąc w tym, trwającym już kilka lat, pandemonium. Lepiej byłoby posłuchać lub poczytać proroków dzisiejszych, do czego namawiałem wielokrotnie w swoich felietonach, opisujących nie tylko urojenia i plany wszechobecnych, współczesnych demonów, ale też całkiem realne działania, przejawiające się w czasie ich wcale nie skrywanych, międzynarodowych spotkań. W zasadzie przestali się z nimi kryć już na początku wieku, od kiedy rozpoczęli oswajanie nas z nieuchronnymi, ich zdaniem, zmianami, w tym ograniczaniem naszych wolności i konsekwentnym zaganianiu nas do gett, dla zmylenia przeciwnika, czyli nas wszystkich, nazywanych dziś inteligentnymi miastami.

Jak wiele razy powtarzałem, próbą generalną było przedstawienie medialne, prezentowane w telewizjach całego globu, pod nazwą „Atak na Amerykę” z roku 2001, ale to już był akt końcowy przygotowań. Dużo wcześniej otumaniło nas Hollywood, czyniąc z produktów filmowych narkotyk XX wieku, a niezwykły rozwój technologiczny doprowadził do tego, że korzystamy z niego nieprzerwanie sącząc samym sobie tę toksyczną kroplówkę poprzez coraz większe i lepsze telewizory, monitory komputerowe, tablety i smartfony. Podobnie, tą samą drogą wprowadzamy w nasze organizmy kłamliwą narrację tak zwanych newsów, czyli fałszywych doniesień medialnych, które dawno już utraciły prawo do nazywania ich informacjami, czy wiadomościami ze świata. Telewizja publiczna przestała pełnić rolę platformy dla wymiany poglądów, dyskusji o palących problemach, zarówno lokalnych, krajowych, czy ogólnoświatowych. Nie pełni tym bardziej roli oświatowej, czy wychowawczej, a wręcz przeciwnie. Dajemy się oszukiwać i degenerować, za nasze własne pieniądze, i maszerujemy w zgodnym stadzie ku nieuniknionej przepaści.

Pochylałem się nad tym wszystkim całkiem często w minionych latach, o czym pragnę przypomnieć zachęcając do zapoznania się z książką „Rocznik sadystyczny 2020/2022”. Zawarłem w niej część moich tekstów, które powstawały w okresie styczeń 2020 – grudzień 2022, stąd takie ramy czasowe zawarte są w tytule książki, przewrotnie określone mianem rocznika, może głównie z tego powodu, że ten czas tak właśnie pojmuję, jak jeden, dłużej po prostu trwający rok, w którym mimo ogromu niespotykanych wcześniej zdarzeń, wszystko działo się według wspólnego, ponurego schematu.

Uznałem jednak, że pora najwyższa spiąć te wszystkie przypadki jedną klamrą i spisać, nie dla własnej próżności, ale głównie po to, żeby je utrwalić. Dla tych, którzy zechcą po nie kiedyś sięgnąć, by zobaczyć, czy ten absurdalny świat to był jakiś koszmarny sen, czy też przydarzyło się to również innym. We wstępie do zbioru „Moje dzwony trzydziestolecia”, wydanego w Chicago w r. 1977, Stefan Kisielewski mówił o swych felietonach, że chciał, aby wypełniały one pewną lukę, jaką w jego czasach był brak historii i starał się, by były one „świadectwem swych czasów, antologią nastrojów, barw psychicznych, klimatów duchowych, a także… tematów nieobecnych (…)”. Perfekcyjnie to ujął! Poza tym, mamy tę przypadłość, że szybko zapominamy. Zbyt szybko. Odnoszę wrażenie, że staramy się w ten sposób zatrzeć w pamięci traumatyczne przeżycia, wyprzeć je z niej i nigdy do nich nie wracać. Tymczasem, nie wolno nam o nich zapomnieć. Bo, poza wszystkim innym, poza zrujnowanym w owym czasie życiem milionów ludzi na całym świecie, nie wychodzimy z tego zaklętego kręgu, a co najgorsze, widzimy, że wpadają już weń kolejne pokolenia. Ja przynajmniej to widzę, ale podejrzewam, że wiele osób dookoła też to zauważa.

Kolejne rozdziały mojej książki dobierałem w taki sposób, aby wykazać, że po pierwsze, nie zwaliło się to wcale na nasze głowy trzy lata temu, a dużo wcześniej oraz, po wtóre, że jako społeczeństwo nie dostrzegaliśmy symptomów tego trzęsienia ziemi, które nas dopadło. A były one wyraźnie słyszalne i widoczne. Od przynajmniej 20 lat. Nie cofam się zatem do jakichś odległych wieków, a do czasu, który łatwo zawiera się w życiu jednego pokolenia.

Dlaczego wreszcie w tytule znalazło się określenie „sadystyczny”? Sadyzm, w moim rozumieniu, przejawia się w czyimś okazywaniu swej wyższości, chęci dominowania, upokarzania innych i sprawowania nad innymi kontroli. Wyraźnie widzimy, że podejmowane są wobec nas próby przejęcia nad nami kontroli i to coraz silniejsze, zawężające nam zakres swobody, a my, z różną wrażliwością, ale jednak podporządkowujemy się tym działaniom. Przyzwyczailiśmy się bowiem przez lata funkcjonować w systemie określanym, jako demokratyczny i oczekujemy, że demokratyczne zasady działają dla naszego dobra. Tymczasem, w tych relacjach między dotąd pozornie demokratycznymi instytucjami państwa, każdego prawie dzisiaj, i obywatela, zaczął występować układ typowy dla ról agresor – ofiara. Być może jakaś część osób się z tą diagnozą nie zgodzi, jednak spróbujmy sobie racjonalnie wytłumaczyć to nasze uśpienie, by nie rzec otępienie i doprowadzenie nas do sytuacji, w której się znaleźliśmy. To, tzw. syndrom gotowanej żaby sprawił, że leżąc wygodnie, w coraz cieplejszym, usypiającym czujność otoczeniu nie zdołaliśmy na czas wyskoczyć z całkiem realnego już Matrixa. Czasu już nie ma, musimy powiedzieć to sobie szczerze. Ale, być może warto się jeszcze zatrzymać w zwierzęcym pędzie ku samozagładzie i zastanowić przynajmniej, czy pozostało nam już tylko „z honorem lec”?

Czołowy przedstawiciel czczonej dziś przez cynicznych spadkobierców tego typu polityki, 5 maja 1939 r. mówił, że „Jest jedna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenną. Tą rzeczą jest honor”. W pierwszych godzinach napaści sowieckiej na Polskę był już w Rumunii, a przypomnę, że obrona Warszawy trwała do ostatniego dnia września, natomiast tzw. „kampania wrześniowa”, czyli wojna obronna Polski z dwoma najeźdźcami, trwała do 6 października 1939 r.. Obawiam się, że podobnej rangi wyzwania mamy przed sobą w nadchodzącym roku. Wszystkim nam życzę, żebym się mylił.

Sławomir M. Kozak

„Dobro powraca”. Kara za ujawnienie afery pedofilskiej ?!? Obrona przez atak?!? Szef państwowej [SIC !!] komisji chce ukarać… dziennikarza !

Dobro powraca”. Kara za ujawnienie afery pedofilskiej ?!? Obrona przez atak?!? Szef państwowej komisji zgłosił… dziennikarza !

Rząd przyjął strategię demograficzną

Krystian Rusiniak https://medianarodowe.com/2023/01/04/szef-komisji-ds-pedofilii-chce-kary-dla-dziennikarza-ktory-ujawnil-afere-pedofilska/

Błażej Kmieciak, szef państwowej komisji ds. pedofilii ogłosił skierowanie do Rady Etyki Mediów wniosku przeciwko Radiu Szczecin i Tomaszowi Duklanowskiemu. Dziennikarz opisał aferę pedofilską w otoczeniu zachodniopomorskiej Platformy Obywatelskiej.

  • Dziennikarz Tomasz Duklanowski ujawnił, że skazany za pedofilię Krzysztof F. kandydował z list Platformy Obywatelskiej.
  • Szef komisji ds. pedofilii Błażej Kmieciak oświadczył, że zamierza zgłosić dziennikarza do Rady Etyki Mediów za ujawnienie personaliów ofiar.

Skazany za pedofilię Krzysztof F. był pełnomocnikiem marszałka Geblewicza, mężem zaufania Rafała Trzaskowskiego, aktywistą LGBT i terapeutą. Kandydował z list PO z hasłem „Dobro powraca”. Marszałek Geblewicz wiedział, że został on zatrzymany i postawiono mu zarzuty pedofilskie, jednak w tej sprawie zapanowała zmowa milczenia w zachodniopomorskiej PO. Mimo że jedna z ofiar – 13 letni chłopiec – to syn znanej parlamentarzystki

– napisał dziennikarz Tomasz Duklanowski.

Z kolei szef państwowej komisji ds. pedofilii [sic !!] Błażej Kmieciak na antenie Polsatu News oświadczył, że przeciwko dziennikarzowi skierowano wniosek do Rady Etyki Mediów.

Państwowa Komisja ds. Pedofilii skierowała do Rady Etyki Mediów wniosek o zbadania tej sprawy, czy standardy etyczne pięknego zawodu dziennikarza nie zostały w tym przypadku złamane

– stwierdził szef komisji ds. pedofilii Błażej Kmieciak.

Deklarację szefa Państwowej Komisji ds. Pedofili skomentował w mediach społecznościowych Tomasz Duklanowski, nazywając ją skandalem. Wskazał, że próbuje się obwinić jego, a nie Platformę Obywatelską, która chciała zatuszować aferę.

[—]

Co wolno powiedzieć – a co zrobić – w sprawie znanego, wysoko umocowanego pedofila?

Co wolno powiedzieć – a co zrobić – w sprawie znanego pedofila?

Pisemne wezwanie do Terlikowskiego. Chodzi o oskarżenia pod adresem ministra Czarnka

jmk, kas 4.01.2023, https://www.tvp.info/65480903/minister-edukacji-i-nauki-przemyslaw-czarnek-wezwal-pisemnie-tomasza-terlikowskiego-do-przeprosin-za-slowa-o-powtornym-gwalcie-na-ofierze-pedofila

Minister poprosił, by Tomasz Terlikowski „znalazł w sobie pokłady honoru” (fot. PAP/Tomasz Waszczuk)

Dzisiaj wystosowałem pisemne wezwanie do Tomasza Terlikowskiego, aby mnie przeprosił – w ten sposób szef MEiN Przemysław Czarnek odniósł się w środę w Telewizji Republika do słów Tomasza Terlikowskiego, że „uczestniczy w ponownym gwałcie” na nieletniej ofierze pedofila.

Fałszywe kazanie Terlikowskiego

Gdy ujawniono przypadek pedofilii w szeregach Platformy Obywatelskiej, jej obrońcy, z Tomaszem Terlikowskim na czele, zastosowali dokładnie tę…

zobacz więcej

W ubiegłym tygodniu Radio Szczecin ujawniło, że pełnomocnik marszałka Olgierda Geblewicza do spraw uzależnień Krzysztofa F. został skazany za pedofilię i nakłanianie dzieci do zażywania narkotyków. Jak podało Radio Szczecin, Krzysztof F. był kandydatem Platformy Obywatelskiej w wyborach do Sejmiku i mężem zaufania Rafała Trzaskowskiego.

Ofiarami była dwójka nastoletnich dzieci znanej parlamentarzystki, a do przestępstwa doszło w 2020 roku. Sprawca został skazany na 4 lata i 10 miesięcy pozbawienia wolności. Mimo że wyrok zapadł w 2021 roku, Platforma Obywatelska i jej politycy ukrywali ten fakt.

Więcej na ten temat:

Marszałek z PO o pedofilu Krzysztofie F.: Ta sprawa nie powinna być przedmiotem debaty publicznej

Zamieść sprawę pod dywan? Sprawa pedofila z Urzędu Marszałkowskiego [WIDEO]

Jeszcze w poniedziałek Radio Szczecin alarmowało, że informacje na temat pedofila i biogram wciąż można znaleźć na stronie internetowej urzędu marszałka Geblewicza.

 „We współpracy z organizacjami pozarządowymi dał się poznać jako rzetelny, pełen zrozumienia partner, nastawiony na wspólną realizację celów związanych z przeciwdziałaniem patologii społecznych w zakresie problemów wynikających z uzależnień oraz związanych ze stosowaniem przemocy” – zachwalano w nim przestępcę.

Przeczytaj też: SP wzywa marszałka Geblewicza do „honorowego złożenia dymisji”

 Część internautów skrytykowała też matkę ofiar, która ich zdaniem nie zareagowała na krzywdę wyrządzaną własnym dzieciom.

Sprawę skazania Krzysztofa F. skomentował w programie „Jedziemy” w TVP Info minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek. Minister został zapytany o stanowisko Olgierda Geblewicza, według którego „sprawa dotyczy pedofilii, a więc nie powinna być przedmiotem debaty publicznej ze względu na dobro ofiary”.

Zdaniem Czarnka, „środowisko lewicowo-liberalne w Polsce, które jawnie opowiada się za demoralizacją, dzisiaj wstydzi się tego, że prawomocnie skazywane są osoby, które są wprost z tego środowiska i są blisko związane z liderami tego środowiska, z szefami partii bądź kandydatami na prezydenta tej partii”.

Lista pedofilów związanych z PO coraz dłuższa

Pełnomocnik marszałka ds. uzależnień Krzysztof F. został skazany na 4 lata i 10 miesięcy pozbawienia wolności za doprowadzenie małoletniego w wieku…[—-]

– To jest wstyd, który oni mają. Ale szkoda, którą ma społeczeństwo, polega na tym, że przez tak długi okres nikt o tym nie wiedział, było to ściśle ukrywane. To, że sąd w sposób niejawny rozpatrywał tę sprawę po to, żeby nie naruszać dóbr ofiary – to jest zupełnie jasne. My o ofierze też nie rozmawiamy. Mówimy nie o ofierze, ale o sprawcy – o pedofilu, który został uznany za pedofila prawomocnym orzeczeniem sądu – i jako taki powinien być pokazany, żeby wszyscy się wystrzegali kontaktu z nim, ponieważ jest niebezpieczny dla społeczeństwa – ocenił.

Dodał, iż „ukrywanie faktu, że jest to pedofil skazany prawomocnym wyrokiem sądu jest działaniem na szkodę społeczeństwa”.

Sprawdź także: Zdemaskował pedofila w PO, zarzucono mu złamanie etyki. Duklanowski odpowiada prof. Kmieciakowi

Tomasz Terlikowski na Twitterze oskarżył ministra o „uczestnictwo w nagonce na rodziców dziecka” a nawet „w ponownym gwałcie na dziecku”. W odpowiedzi Czarnek wezwał Terlikowskiego do przeprosin.

 W środę w Telewizji Republika minister Przemysław Czarnek pytany było o tę sprawę. Szef MEiN powiedział, że obdarza Terlikowskiego „chrześcijańską miłością bliźniego” i że mu wybacza. – Natomiast proszę, aby stanął na wysokości zadania, znalazł te ogromne zapewne pokłady honoru, które ma, i przeprosił – podkreślił. Czarnek powiedział, że nie mówił ani o rodzicach, ani o dziecku.

Rok Kłyma Sawura w Tarnopolu: „Powinniśmy przeprowadzić wielką akcję likwidacji polskiego elementu”.

Rok Kłyma Sawura w Tarnopolu: „Powinniśmy przeprowadzić wielką akcję likwidacji polskiego elementu”.

4 stycznia 2023 http://kresywekrwi.blogspot.com/2023/01/2011-rok-kyma-sawura-w-tarnopolu.html?m=0

2011 – Rok Kłyma Sawura w Tarnopolu, partnerskim mieście Elbląga

Dziś przypomnimy wam o inicjatorze Rzezi Wołyńskiej, mordercy…
Pułkownik Ukraińskiej Powstańczej Armii, Dmytro Klaczkiwski…
Był to także dowódca UPA-Północ, członek Prowydu OUN, czyli Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów… zbrodniarz wojenny.

Co ciekawe w latach 1939–1940 pełnił funkcję przewodniczącego Junactwa OUN, które zostało reaktywowane na Ukrainie po 1989 roku. (Tzw. Junacy UPA, to byli młodzi zwyrodniali zbrodniarze w wieku od 8 do 18 lat z tzw. Samoobronnych Kuszczowych Widdiłów, którzy będąc częścią ukraińskiej czerni, wchodzili do polskich miejscowości, które wcześniej spacyfikowały bandy UPA, a Junacy UPA, kończyli akt zbrodni, dobijając swoje polskie ofiary w sposób czasem wielokrotnie przewyższający zwyrodnialstwo starych, zaprawionych w rzeziach rezunów UPA, a następnie ograbiając do cna wymordowane przez siebie polskie ofiary banderowskiego ludobójstwa.)

Podczas III Konferencji OUN, która miała miejsce w dniach 17–23 lutego 1943, należał do działaczy wskazujących, jako największych wrogów Polaków. 

W czerwcu 1943 roku wydał tajną dyrektywę dowództwa UPA-„Piwnicz” w sprawie przeprowadzenia wielkiej akcji wymordowania polskiej ludności męskiej w wieku od 16 do 60 lat.

„(…) powinniśmy przeprowadzić wielką akcję likwidacji polskiego elementu. Przy odejściu wojsk niemieckich należy wykorzystać ten dogodny moment dla zlikwidowania całej ludności męskiej w wieku od 16 do 60 lat (…) Tej walki nie możemy przegrać, i za każdą cenę trzeba osłabić polskie siły. Leśne wsie oraz wioski położone obok leśnych masywów powinny zniknąć z powierzchni ziemi. „

Tak więc słowa rozkazu o wymordowaniu Polaków od 16 do 60 roku życia, które kilka lat temu prezydent Czech Milos Zeman przypisał Stepanowi Banderze, w rzeczywistości wypowiedział inny zwyrodnialec, a mianowicie Dmytro Kłaczkiwskij – Kłym Sawur

 

A tak dodatkowo… to ma on swój pomnik w mieście Równe… którego miastem partnerskim jest Piotrków Trybunalski, Radomski i Zabrze… natomiast drugi pomnik znajduje się w Zbarażu, który współpracuje z miastami takimi jak Bolesławiec, Głubczyce czy Miedźna. Wstyd…

 

 

 

Pomnik zwyrodniałego, ukraińskiego ludobójcy Dmytro Kłaczkiwskiego, pierwszego dowódcy UPA, w Zbarażu


 Zapomniałbym! Tarnopolska Rada Obwodowa poświęciła rok 2011 Dmytrowi Klaczkiwskiemu! 

15 Kwietnia 2011 r. Już wtedy partnerskie miasto Elbląga, Tarnopol ogłosił Rok 2011, rokiem Jewhena Konowalca, pierwszego szefa OUN i Dmytro Klaczkiwskiego, dowódcy UPA Północ, który wraz z Romanem Szuchewyczem wydał rozkaz rzezi polskiej ludności Wołynia i Małopolski Wschodniej. 

Rok 2011 był rokiem Jewhena Konowalca, pułkownika armii Ukraińskiej Republiki Ludowej, szefa Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów.

Ponadto przez cały rok odbywać się będą liczne imprezy ku czci pierwszego dowódcy Ukraińskiej Powstańczej Armii Kłyma Sawura. Takie decyzje podjęli deputowani Tarnopolskiej Rady Obwodowej 14 kwietnia.
Właściwie rok Jewhena Konowalca został ogłoszony z okazji 120 rocznicy jego urodzin.
 – Rada regionalna zaleca administracji regionalnej opracowanie i przedstawienie do zatwierdzenia listy działań mających na celu uczczenie roku bohatera i zapewnienie ich finansowania w ciągu dwóch tygodni – powiedział szef rady regionalnej Ołeksij Kajda.

Za tą decyzją opowiedziało się 66 posłów na 68 obecnych. Poparli go także regionaliści. Witalij Szafranski z frakcji Ukraińskiej Partii Ludowej podkreślił znaczenie upamiętnienia w regionie 100 rocznicy urodzin rodowitego Zbarażanina Dmytra Klaczkiwskiego, lepiej znanego pod pseudonimem Klym Sawur.
– Był pierwszym dowódcą UPA – mówi zastępca. – Po nim dowództwo nad ukraińskimi rebeliantami objął Roman Szuchewycz.

Decyzję tę poparło również 66 posłów. Zamiast tego lokalni wybrani przedstawiciele nie poparli inicjatywy libertarian, by zakazać umieszczania sowieckich symboli na instytucjach państwowych regionu.

Pomniki Klaczkiwskiego to wstyd i hańba!
Wołyń pamiętamy! i przypominamy że oprócz Polaków ginęli także Ukraińcy, Rosjanie, Ormianie, czy Żydzi, albo nawet Czesi z rąk szowinistów z pod znaku UPA!

Taką samą hańbą było również ogłoszenie przez władze Tarnopola roku pamięci tego zwyrodniałego rzeźnika naszych rodaków z Wołynia i Małopolski Wschodniej. A jeszcze większą hańbą, a nawet zdradą stanu jest utrzymywanie jakichkolwiek relacji z banderowskimi władzami Tarnopola i niesienie im jakiejkolwiek pomocy, w momencie, gdy raz po raz rzucają pod naszym adresem kolejne zniewagi w postaci, kolejnych uchwał, gloryfikujących i wynoszonych przez nie na piedestał chwały, największych morderców naszych rodaków, takich jak Dmytro Kłaczkiwśkij, Konowalec, Bandera, Szuchewycz i wielu innych bez żadnej refleksji, zastanowienia i choćby minimalnego poczucia zażenowania wobec nas, którego nie mają wcale.

I można by to wszystko skwitować uśmiechem politowania, gdyby półgłówki z elbląskiego ratusza, wodzone za nos, jak dzieci w ciemnym lesie, przez zimnych, cynicznych nazistów z Tarnopola, robiły to co robią na własny koszt i we własnym imieniu. Wiemy jednak dobrze, że tak nie jest, albowiem wszystko co czynią w swoich kundlich stosunkach z banderowskimi władzami Tarnopola, robią wyłącznie na Nasz koszt i w naszym imieniu, nie pytając nas ani o zdanie w tej kwestii, ani też nie posiadając na to żadnych plenipotencji od kogokolwiek, wierząc naiwnie, że prowadzenie takiej polityki, przyniesie im i nam wszystkim na dłuższą metę coś dobrego. Mylą się, bo tak nie będzie nigdy. Śmiertelną iluzję, w jakiej żyją, biorąc za rzeczywistość, z którą nie ma ona nic wspólnego.

Za przestrogę tym politycznym naiwniakom bez żadnej wyobraźni, niech posłużą słowa mera Lwowa, ulubieńca bezrozumnych polskojęzycznych yelit Andrija Sadowego, wypowiedziane 1 stycznia tego roku w czasie uroczystości ku czci ukraińskiego zbrodniarza wojennego Stepana Bandery, który stwierdził, iż całe obecne pokolenie Ukraińców wyrosło na kulcie tego bohatera samostijnej.

Mer Sadowy – niestety dla nas – się nie mylił. Na kulcie ukraińskich ludobójców wyrosło bowiem całe nowe pokolenie neobanderowców, gotowych iść w ślady rezunów ćwiartujących kobiety w ciąży, czy nabijających na widły niemowlęta. Cywilizowany świat ogniem i mieczem powinien wyplenić ideologię morderców z Ukrainy, na co czekają ,,polskie” władze? Na kolejny Wołyń? Ostatnie czerwone lampki alarmu palą się już ognistą barwą ostatniego ostrzeżenia! Ani grosza wsparcia dla banderowskiej Ukrainy. Jeśli ma być banderowska, niech jej nie będzie wcale, gdyż jeśli banderowska Ukraina się ostoi, nie będzie nas Polaków, jak stwierdził to jasno i bez ogródek we wrześniu 1939 roku sam prowydnyk Stepan Bandera, mówiąc:

 

 
Polacy nie chcą samostijności

Ukrainy, bo wiedzą, że tylko

Ukraina może im zadać

śmiertelny cios i rozwalić Polskę. 

 

Ale polskojęzyczne pseudo elity zarządzające nad Wisłą krajem przemarszu z woli amerykańskiego hegemona, nienawykłe do samodzielnego myślenia, jak widać nie potrafią do dziś pojąć swoimi ptasimi móżdżkami, tych jakże prawdziwych słów przywódcy OUN – UPA, które jak widać przerastają ich wyobrażenia i zdolności pojmowania, które mają bardzo, ale to bardzo ograniczone. I kolejne nie tyle już nawet zniewagi, czy splunięcia im przez banderowców w twarz, co jawne już kolejne defekacje robione prosto na ich głowy, biorą dalej za gesty przyjaźni i dobrej woli ze strony pogrobowców UPA, oblizując się przy tym z uśmiechem na twarzach, jak po degustacji czekoladek Lindta. Biedny jest naród i kraj, skazany na zagładę, mający takich sterników. Polska A.D. 2023, idąca na dno jak Titanic, którego ,,pasażerowie” robią sobie jeszcze pamiątkowe selfie, ginąc wraz z nim.

Jacek Boki – 4 Styczeń 2023 r.

Źródła:

 Facebook

На Тернопіллі проголосили Рік Коновальця і Савура 

https://te.20minut.ua/Podii/na-ternopilli-progolosili-rik-konovaltsya-i-savura-10196234.html

Prowadzenie tego bloga to moja pasja ale także wielogodzinna praca. Jeśli uważasz, że to co robię ma sens to możesz wesprzeć mnie w tym co robię, za co serca już teraz dziękuję.

PKO BP SA Numer konta: 44 1020 1752 0000 0402 0095 7431

Organizacje LGBT w Polsce działalność, finansowanie, sieć powiązań

Organizacje LGBT w Polsce działalność, finansowanie, sieć powiązań

Warszawa, październik 2019

Całość szukać tu: Fundacja Mamy i Taty

Spis treści

Wstęp

Ogólna charakterystyka organizacji

1. Podstawowe informacje 10

2. Źródła finansowania 11

3. Grantodawcy 17

4. Współpraca z samorządami 18

5. Współpraca z biznesem 19

6. Przepływy finansowe między organizacjami 20

7. Powiązania polityczne organizacji LGBT 21

8. Inne powiązania organizacji LGBT 24

9. Znaczenie kluczowych organizacji dla środowiska LGBT 25

10. Relacje osobowe i organizacyjne w środowisku LGBT 25

11. Media zainteresowane tematem LGBT 26

12. Organizacje LGBT w mediach społecznościowych 27

Kluczowe organizacje o zasięgu ogólnopolskim

I. Fundacja im. Stefana Batorego 28

II. Kampania Przeciw Homofobii 36

III. Miłość Nie Wyklucza 47

IV. Lambda Warszawa 53

V. Fundacja Replika 60

VI. Fundacja Trans-fuzja 63

Organizacje regionalne

VII. Fundacja Wolontariat Równości 70

VIII. Stowarzyszenie Grupa Stonewall 79

IX. Stowarzyszenie na rzecz osób LGBT „Tolerado” 84

X. Lambda Szczecin 91

XI. Kultura Równości 96

XII. Stowarzyszenie Stan Równości 100

XIII. Fundacja Akceptacja 103

XIV. Stowarzyszenie Queerowy Maj 107

XV. Fundacja Równość.org.pl 110

XVI. Stowarzyszenie Fabryka Równości 113

XVII. Fundacja na Rzecz Różnorodności Polistrefa 116

2XVIII. Stowarzyszenie Tęczówka 119

XIX. Prowincja Równości 123

XX. Stowarzyszenie Marsz Równości w Lublinie 126

XXI. Płocki Marsz Równości 129

XXII. Marsz Równości w Rzeszowie 132

XXIII. Stowarzyszenie Tęczowe Opole 134

XXIV. Stowarzyszenie Instytut Równości 136

XXV. Stowarzyszenie Pracownia Różnorodności 138

XXVI. Stowarzyszenie Tęczowy Białystok 141

XXVII. Stowarzyszenie Równość na Fali 144

Organizacje „tematyczne”

XXVIII. Fundacja Wiara i Tęcza 148

XXIX. Stowarzyszenie My Rodzice 150

XXX. Akceptacja Stowarzyszenie Rodzin i Przyjaciół Osób Homoseksualnych, Biseksualnych i

Transpłciowych

XXXI. Fundacja Tęczowe Rodziny 156

XXXII. Polskie Towarzystwo Prawa Antydyskryminacyjnego (PTPA) 159

XXXIII. Towarzystwo Edukacji Antydyskryminacyjnej 163

XXXIV. Stowarzyszenie Bears of Poland 168

XXXV. Fundacja REFFORM 170

XXXVI. Fundacja Cicha Tęcza 174

XXXVII. Stowarzyszenie Sistrum Przestrzeń Kultury Lesbijskiej 176

XXXVIII. Stowarzyszenie „Klub Sportowy Chilli” 179

XXXIX. Stowarzyszenie Voces Gaudii 180

IL. Stowarzyszenie Profilaktyki Zdrowotnej „Jeden Świat” 182

Wsparcie Fundacji Mamy i Taty

3Wstęp

W 2010 roku Fundacja Mamy i Taty przygotowała raport: „Przeciw wolności i demokracji. Strategia polityczna lobby LGTB w Polsce i na świecie: cele, narzędzia, konsekwencje.”

W raporcie tym Fundacja przewidywała, iż strategia lobby politycznego LGBT będzie rozwijać się w następujących kierunkach:

1.dążenie do penalizacji tzw. mowy nienawiści ze względu na orientację seksualną,

2.wprowadzenie do szkół tzw. edukacji seksualnej uwzględniającej poglądy ideologów LGBT na kwestię orientacji seksualnej,

3.zrównanie związków partnerskich z małżeństwem,

4.przyznanie parom homoseksualnym prawa do nieograniczonej adopcji dzieci.

5.zaostrzenie walki z ludźmi, środowiskami i instytucjami nie zgadzającymi się z poglądami środowiska LGBT i wyrażającymi publicznie swój sąd w tej sprawie.

Punkty te stały się otwartymi postulatami środowiska LGBT i stanowią istotną oś sporu światopoglądowego w Polsce.

Obecnie prezentujemy dokument opisujący finansowanie i powiązania polityczne organizacji LGBT.

Dobro powraca!! Wywiad z Krzysztofem Falińskim

Dobro powraca!!

Wywiad z Krzysztofem Falińskim – kandydatem do Sejmiku Województwa.

http://www.ebarlinek.pl/nowosci,artykuly,6,1,wywiad_z_krzysztofem_falinskim_k,695.html

Przedstawiamy wywiad z Krzysztofem Falińskim – kandydatem do Sejmiku Województwa.

Krzysztof Faliński, syn Józefa Jerzego Falińskiego? Czy to Pana motyw do kandydowania?

W pewnym sensie tak, nie można nie być synem własnego ojca. Ale przede wszystkim jestem Krzysztofem Falińskim, który uważa, że w dzisiejszych czasach nie można stać z boku. Nie można bezczynnie godzić się z ograniczaniem czy hamowaniem swobód i oddolnych inicjatyw.

Przez wiele lat w samorządzie współpracowałem z osobami dyskryminowanymi i wykluczonymi oraz ze wspierającymi te osoby organizacjami. Utwierdziło mnie to z jednej strony w przekonaniu o potrzebie otwartości, zrozumienia, pomagania, a z drugiej w ogromnym szacunku do pracy społecznej.

Bycie radnym daje mi szansę na wsłuchiwanie się i realne wspieranie ruchów społecznych i obywatelskich. Według mnie to właśnie w oddolnych inicjatywach, prócz najlepszej wiedzy i kompetencji społeczników, znajduje się dobro. To z niego płynie chęć niesienia pomocy i działania na rzecz potrzebujących lub na rzecz własnej społeczności.

A dobro, bezinteresowność, szacunek do pracy to wartości bardzo mi bliskie, wyniesione z domu, zaszczepione właśnie przez ojca i przez mamę, przez rodzinę. Pojedynczy dobry człowiek może wiele, ale wielu dobrych ludzi może jeszcze więcej. Chciałbym mieć szansę tych ludzi słuchać i wspierać.

Uważa Pan, że nadchodząca kadencja samorządowa to Pana czas i miejsce?

Uważam, że przeszedłem długą drogę zawodową, która pozwoliła mi nabyć wiedzę i kompetencje w obszarach bliskich mi jako człowiekowi. Chciałbym móc to wykorzystać i przydać się w miejscu, w którym ustala się ważne kierunki pracy samorządu regionalnego.

Moje doświadczenia zawodowe to w dużym stopniu praca z potrzebującymi wsparcia oraz w obszarach związanych z profilaktyką zdrowia w różnych jego aspektach. Początki mojej zawodowej drogi to Ośrodek Pomocy Społecznej w Barlinku, Środowiskowy Dom Samopomocy dla Osób z Zaburzeniami Psychicznymi, specjalistyczne usługi opiekuńcze w miejscu zamieszkania.

Później pracowałem jako inspektor ds. jakości usług medycznych w Regionalnym Szpitalu Onkologicznym w Szczecinie oraz jako specjalista ds. promocji zdrowia w Zachodniopomorskim Centrum Organizacji i Promocji Zdrowia w Szczecinie.

Od 2004 roku jestem związany zawodowo z Urzędem Marszałkowskim Województwa Zachodniopomorskiego w Szczecinie, gdzie zajmowałem stanowiska od inspektora po dyrektora, cały czas w obszarze profilaktyki oraz spraw społecznych. Obecnie jestem Pełnomocnikiem Marszałka ds. Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Praca urzędnika wyższego szczebla dała mi możliwość diagnozowania problemów i potrzeb społecznych oraz kreowania zintegrowanej polityki wsparcia zarówno osób potrzebujących, jak i działających na ich rzecz organizacji pozarządowych.

Ale pełną świadomość problemów, dysfunkcji, zagrożeń dała mi praca terapeuty. Jestem psychoterapeutą, specjalistą terapii uzależnień, trenerem interpersonalnym, trenerem procesów grupowych. Wiedzę i doświadczenie zdobywałem m.in. w Instytucie Psychologii Zdrowia w Warszawie, Dolnośląskim Centrum Psychoterapii we Wrocławiu, Centrum Podejścia Skoncentrowanego na Rozwiązaniach w Warszawie, Krajowym Centrum ds. AIDS, Stowarzyszeniu Na Rzecz Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie „Niebieska Linia”, Polskim Towarzystwie Psychologicznym. Jako terapeuta pracowałem w Zachodniopomorskim Towarzystwie Rodzin i Przyjaciół Dzieci Uzależnionych „Powrót z U” w Szczecinie, a obecnie w Centrum Terapeutycznym Symetria w Szczecinie.

Moja praca zawodowa i terapeutyczna to obszary bardzo trudne, często związane z ludzką krzywdą i cierpieniem. Uzależnienie, przemoc, dyskryminacja, wykluczenie społeczne. To obliguje mnie do stałej pracy nad sobą. Uczy empatii, wrażliwości, równowagi.

[—]

Prawie 25 lat pracy w różnych obszarach, to bogaty dorobek. Co uznaje Pan za swój największy sukces? Ma Pan na swoim koncie nagrody, wyróżnienia?

Nigdy nie przywiązywałem wagi do nagród, nie jestem typem kolekcjonera. Nie było czasu aby się o nie starać, zgłaszać czy aplikować. Jak na tyle lat pracy nie ma ich wiele. Ale jest taka, która cieszy mnie szczególnie. Jest to złota „Czerwona Kokardka”. To wyróżnienie przyznawane za działania na rzecz poprawy jakości życia osób żyjących z HIV, chorych na AIDS oraz za działania profilaktyczne w dziedzinie HIV i AIDS w Polsce. „Czerwona kokardka” jest symbolem solidarności z osobami żyjącymi z HIV i AIDS, ich rodzinami i bliskimi. Złote odznaczenie przyznawane jest przez grono nosicieli i osób chorych. Z dumą znalazłem się w gronie innych odznaczonych, wśród których są na przykład pani Jolanta Kwaśniewska czy ksiądz Arkadiusz Nowak. To odznaczenie jest dla mnie naprawdę ważne. Myślę, że podobnie ucieszyłby mnie jedynie Order Uśmiechu.

To chyba dość daleko idąca skromność. Są przecież sukcesy związane z Pana realnym wpływem na rozwiązania prawne, np. zmiany dotyczące sprawców przemocy w ustawie o przemocy w rodzinie. Jest zaszczepienie na teren naszego województwa idei terapii skoncentrowanej na rozwiązaniach. Są ciekawe wojewódzkie kampanie społeczne dotyczące jazdy pod wpływem alkoholu, niekontrolowanego zażywania leków bezreceptowych czy używania substancji psychoaktywnych. Są wykłady dla słuchaczy uniwersytetu trzeciego wieku. Jest praca biegłego sądowego. Nie ma zatem powodu do takiej skromności. Może mniej skryty będzie Pan w opowiedzeniu, co Pana fascynuje prywatnie?

Mam to szczęście, że moje prywatne zainteresowania łączę w dużym stopniu z działalnością zawodową. Interesują mnie obszary związane z psychologią, psychoterapią, profilaktyką uzależnień. Pracuję społecznie, prowadząc stowarzyszenie „Równość na Fali”, nastawione na przeciwdziałanie wszelkim przejawom dyskryminacji. Mam szczęście współpracować ze świetnymi ludźmi o podobnych zainteresowaniach. Bardzo lubię ludzi, bardzo lubię też zwierzęta. Z racji licznych obowiązków mogę zapewnić opiekę jedynie mało wymagającemu kotu, ale bardzo kocham psy. Ostatnio organizowałem warsztaty dla właścicieli agresywnych psów. Z zainteresowaniem śledzę działania na rzecz dzikich zwierząt, np. ochrony wilków. Moją pasją w czasie wolnym są od zawsze podróże. Lubię odwiedzać inne kraje, poznawać inne kultury, smakować nowych kuchni. Z tego smakowania zrodziła się moja kolejna pasja – gotowanie. Od ponad roku prowadzę w Szczecinie własną restaurację – Marshal food. [—]

Jak zachęci Pan wyborców do oddania na siebie głosu?

Staram się być dobrym i uczciwym człowiekiem, wierzę w dobro w innych ludziach, wierzę w bezinteresowność, w czyste intencje. Chcę słuchać, widzieć, wiedzieć i pomagać. Liczę na głosy tych wyborców, którzy zgadzają się ze mną, że dobro powraca.

[Artykuł sponsorowany] 15-10-2018 Redakcja

8.01.2023 – Biłgoraj, Warszawa – comiesięczne Msze Święte za Ojczyznę i Pokutne Marsze Różańcowe

08.01.2023 – Biłgoraj, Warszawa – comiesięczne Msze Święte za Ojczyznę i Pokutne Marsze Różańcowe

02/01/2023 przez antyk2013

Z Maryją Królową Polski modlić się będziemy o Polskę wierną Bogu, Krzyżowi i Ewangelii, o wypełnienie Jasnogórskich Ślubów Narodu

BIŁGORAJ – w każdą drugą niedzielę miesiąca w kościele pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny o godz. 18.00 Msza Święta za Ojczyznę i Pokutny Marsz Różańcowy!

WARSZAWA – zapraszamy na comiesięczny Pokutny Marsz Różańcowy, który już od 9 lat odbywa się w stolicy. Rozpoczynamy Mszą Świętą o godz. 8.00 w kościele św. Andrzeja Apostoła i św. Brata Alberta na pl. Teatralnym 20, po niej udajemy się ulicami Warszawy pod Sejm RP.

Zgodnie ze słowami Najświętszej Dziewicy Maryi (zawartych we wszystkich uznanych objawieniach) modlitwa na Różańcu Świętym jest ostatnim ratunkiem dla świata. To jest FAKT – władze tego świata, odrzucają Boga a na Jego miejsce intronizują zachcianki człowieka (lub w najlepszym wypadku sentymentalnie celebrują humanizm).

Trasa naszego comiesięcznego Pokutnego Marszu Różańcowego w Warszawie:  Po drodze z placu Teatralnego idziemy ogarniając modlitwą Różańca Świętego ważne instytucje i ministerstwa położone przy Krakowskim Przedmieściu, modlimy się za Prezydenta RP pod jego siedzibą, skręcamy w  ul. Świętokrzyską by modlić się pod Ministerstwem Finansów, później przy pl. Powstańców Warszawskich 7 dochodzimy do budynku TVP, gdzie mieszczą się główne studia informacyjne telewizji publicznej (przez dziesięciolecia komunizmu i liberalizmu siejących nienawiść oraz kłamstwa). Modlić się będziemy o konieczne zmiany w mediach i nawrócenie środowisk dziennikarskich. Kierujemy się później w stronę placu Trzech Krzyży i na ul. Wiejską aby ogarnąć modlitwą władze ustawodawcze naszego Kraju. Zakończenie Pokutnego Marszu Różańcowego będzie pod Sejmem i Senatem RP (wcześniej podejdziemy pod ambasadę Kanady, gdzie Panu Bogu i Jego Matce zawierzać będziemy Mary Wagner, która toczy samotny bój o przestrzeganie prawa Bożego w Kanadzie).

Będziemy się modlić o ustanie kłamliwych ataków na nasz Kościół i Ojczyznę, o nawrócenie nieprzyjaciół i pojednanie ludzi, narodów i państw na fundamencie prawdy, aby wobec ofiar zbrodni i ludobójstwa nastąpiło sprawiedliwe zadośćuczynienie za zło jakiego doświadczyli od prześladowców. Będziemy modlić się także o to by dla wszystkich narodów, dawniej i dziś zamieszkujących ziemie Rzeczypospolitej i Europę Środkowo Wschodnią, Jezus Chrystus był  j e d y n ą  Drogą, Prawdą i Życiem, o to też by na ziemiach nasączonych krwią ofiarną poprzednich pokoleń umocniona została święta wiara katolicka, poza którą nie ma zbawienia, by porzucone zostały błędne wyznania i religie wiodące na bezdroża nienawiści.

Share

Prezydenckie plany na 2023 r. Wśród priorytetów wizyta w Davos, do Schwaba po wytyczne !

Prezydenckie plany na 2023 r. Wśród priorytetów wizyta w Davos, do Schwaba po wytyczne !

https://m.pch24.pl/prezydenckie-plany-na-2023-r-wsrod-priorytetow-wizyta-w-davos/

Na początku roku prezydent uda się do Szwajcarii, gdzie weźmie udział w WEF – World Economic Forum – w Davos – zapowiedziała szefowa KPRP Grażyna Ignaczak-Bandych. Wizyta prezydenta na imprezie Klausa Schwaba to jeden z głównych punktów programu na 2023 rok. 

Jak zapowiedziała szefowa prezydenckiej kancelarii, uczestnictwo Andrzeja Dudy w forum stojącym za ideą Wielkiego Resetu COVID-19 będzie „okazją, wzorem lat ubiegłych, na oficjalne i mniej oficjalne rozmowy z ważnymi gospodarczo partnerami”.

Jak poinformowała Ignaczak-Bandych, zaplanowano również udział prezydenta Dudy w V Konferencji ONZ w Katarze. „Trwają także intensywne przygotowania do szczytu NATO. Zaplanowany jest również udział w Szczycie Inicjatywy Państw Trójmorza w Bukareszcie. Ponadto kontynuowana będzie dotychczasowa polityka w Afryce i Azji, która to związana jest z wymianą gospodarczą oraz odkrywaniem nowych rynków zbytu dla polskich produktów” – podkreśliła szefowa KPRP.

===========

Co naprawdę wydarzyło się w Davos? Oto plan globalistów na najbliższe lata

Kompletny odlot! Światowe Forum Ekonomiczne zaleca… podniesienie cen paliw, aby „ratować demokrację”

Cień zbrodniczej bredni

Cień zbrodniczej bredni

Stanisław Michalkiewicz „Najwyższy Czas!”  •  3 stycznia 2023 http://michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=5313

Skazanie doktora Zbigniewa Martyki przez Sąd Lekarski w trybie kiblowym na roczne zawieszenie prawa wykonywania zawodu, wywołało spory rezonans w części opinii publicznej. Konkretnie w tej części, która czuje się zaniepokojona postępami komunistycznej rewolucji, jaka przewala się przez Amerykę Północną i Europę, a której elementem była tresura podjęta przy okazji i pod pretekstem epidemii zbrodniczego koronawirusa. Promotorzy komunistycznej rewolucji zintensyfikowali pod tym pretekstem tresurę całych narodów do zachowań stadnych. Jak wiadomo, taka tresura jest tym skuteczniejsza, im bardziej masowy przybiera charakter, dlatego też każdego, kto próbuje się z tresury wyłamać, promotorzy rewolucji energicznie piętnują przy pomocy zwerbowanych na tę okazję hunwejbinów, wśród których – jak się okazuje – znalazł się też Sąd Lekarski.

Charakterystyczna przy tym jest recydywa stalinowskich metod, o których renesansie świadczył nie tylko wyrok, ale również jego uzasadnienie. Doktor Martyka został bowiem skazany za „głoszenie poglądów niezgodnych z aktualnym stanem wiedzy medycznej”. To uzasadnienie jest absurdalne z samej swojej istoty, bowiem nauka polega między innymi na kwestionowaniu aktualnego stanu wiedzy, bez czego niemożliwy były jakikolwiek postęp. Gdyby „aktualny stan wiedzy” w zakresie medycyny nie był kwestionowany, gdyby nie głoszono poglądów z tym stanem sprzecznych, to pewnie do tej pory w akademiach medycznych uczono by najskuteczniejszych formuł zamawiania chorób lub ich odczyniania przy pomocy guseł.

Jestem pewien, że mnóstwo ludzi byłoby z tego zadowolonych, bo mogliby się z tego doktoryzować, habilitować, podobnie jak za pierwszej komuny doktoryzowali się i habilitowali z centralizmu demokratycznego, a więc czegoś, czego nigdy nie było, nie ma i nie będzie. Wtedy też tworzyły się hierarchie, w ramach których funkcjonowały również sądy, pilnujące, by nie pojawiły się jakieś zagrażające temu stanowi rzeczy idee. Na straży tamtego porządku stała partia i jej zbrojne ramię w postaci Służby Bezpieczeństwa, która z każdym niepokornym jegomościem robiła tak zwany porządek. W czasach stalinowskich na przykład, nazywało się to „kontrrewolucyjną agitacją”, która mogła obejmować nie tylko spiżowe prawdy, zatwierdzane i podawane masom do wierzenia na kolejnych zjazdach partii, ale też spiżowe prawdy naukowe, na przykład – fantasmagorie ulubieńca Józefa Stalina, Trofima Łysenki, który przez Ojca Narodów został uznany za przedstawiciela nowej postępowej nauki, mianowicie – „nauki przodującej”. Kto w tę przodującą naukę powątpiewał, to znaczy – nie okazywał na jej widok odpowiedniego entuzjazmu, a co gorsza – jeśli ośmielił się podawać w wątpliwość ustalone przez nią raz na zawsze spiżowe prawdy, to mógł wylądować w dole z wapnem, a w najlepszym razie – dostać dziesięć lat łagru, który nauczyłby go pokory wobec osiągnięć nauki przodującej.

Pan doktor Martyka w dole z wapnem jeszcze nie wylądował, ani nawet w łagrze w Gostyninie, ale przecież jesteśmy dopiero na początku drogi, więc wszystko dopiero przed nami. W koszmarnych czasach XIX-wiecznych nikomu takie metody dyskusji naukowych jeszcze nie przychodziły do głowy, bo z poglądami sprzecznymi z aktualnym stanem wiedzy dyskutowano na sympozjonach i bez udziału sądów, czy bezpieki. Teraz jednak płomienni szermierze wolności badań naukowych, czy w ogóle – wolności słowa – podkulili pod siebie ogony i pochowali się w mysie dziury – bo oficerowie prowadzący najwyraźniej surowo przykazali im siedzieć w domu.

Jakże zresztą inaczej, kiedy przez Europę i Amerykę Północną znowu kroczy w triumfalnym pochodzie nauka przodująca, której koryfeusze, przyglądając się niewielkiej przestrzeni między swymi nogami, co i rusz odkrywają coraz to nowe płcie, z czego powstaje straszliwa wiedza, obrastająca nie tylko w prężne i cwane kadry, ale również w dogmaty, na straży których coraz częściej zaczynają stawać policje, prokuratury i niezawisłe sądy, przywołujące niedowiarków do porządku przy pomocy oskarżeń o uprawianie „mowy nienawiści”? A co to jest ”mowa nienawiści”? To proste, jak budowa cepa. „Mowa nienawiści”, to wypowiedzi i poglądy sprzeczne, a przynajmniej odstające od zatwierdzonych przez rozmaite Judenraty – między innymi przez Judenrat „Gazety Wyborczej”. Bo odpowiednią atmosferę – podobnie jak w czasach stalinowskich – tworzą postępowe media, sterowane niechybnymi rękami potomstwa przedstawicieli ówczesnej awangardy ludu pracującego miast i wsi. O tej chwalebnej ciągłości świadczy nie tylko kontynuacja kadrowa, ale również mechanizm propagandy, polegający na tym, by nadzorcy i kaci prezentowali się w charakterze ofiar.

Oto niedawno minęła kolejna rocznica zamordowania prezydenta Rzeczypospolitej Gabriela Narutowicza. Z jakichś sekretnych przyczyn prezydent Narutowicz nie został – w odróżnieniu od innych polityków II Rzeczypospolitej – potępiony i skazany na damnatio memoriae przez żydokomunę, ale nawet zachował w PRL swoje ulice. Z okazji tej kolejnej rocznicy, na łamach swojej gazety, głos zabrał pan redaktor Adam Michnik, piętnując „szczujnie”, czyli psiarnie, jakie trzymała endecja, a teraz trzyma Ciemnogród, prześladujący szlachetny Jasnogród, którego najlepszym przedstawicielem w naszym bantustanie jest właśnie Judenrat „Gazety Wyborczej”. To był właśnie przykład tego, znanego z czasów stalinowskich, mechanizmu komunistycznej propagandy, polegającego na tym, że organizatorzy polowań na czarownice użalają się nad swoim losem zwierzyny łownej.

Bo przecież jest publiczną tajemnicą, że w ostatnich 30 latach nie było ani jednej nagonki na osoby lub środowiska broniące swobody wypowiedzi i swobody badań naukowych, w której Judenrat wspomnianej gazety nie odgrywałby zgodnej z leninowskimi normami życia partyjnego, roli jej organizatora, a przynajmniej – uczestnika – jeśli organizatorem został wcześniej kto inny – na przykład stary żydowski grandziarz finansowy, nawiasem mówiąc – współwłaściciel spółki wydającej wspomnianą żydowską gazetę dla Polaków. Judenrat tradycyjnie stoi w awangardzie walki z „homofobią” i innymi orwellowskimi myślo-zbrodniami. Zgodnie ze swoim przeznaczeniem stanął tedy po stronie gówniarstwa z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, które oskarżyło o rozliczne myślo-zbrodnie panią prof. Ewę Budzyńską i zażądało usunięcia jej z uczelni.

Powtórzyła się w ten sposób historia z czasów stalinowskich, kiedy to ówcześni hunwejbini zainicjowali nagonkę na prof. Władysława Tatarkiewicza pod pretekstem wygłaszania przez niego „czysto politycznych wystąpień o charakterze wyraźnie wrogim budującej socjalizm Polsce”. Teraz pretekst był inny; już nie „kontrrewolucyjna agitacja”, tylko myślo-zbrodnie na tle moczopłciowym. Gówniarstwo z Uniwersytetu Śląskiego nie chciało słuchać opinii sprzecznych z rozpowszechnionymi w środowiskach gówniarskich, które – jak to gówniarstwo – w czasach stalinowskich i teraz było i jest bardzo podatne na spiżowe prawdy głoszone przez kontynuatorów Trofima Łysenki, którzy tym razem doskonalą się w genderactwie i innych zbrodniczych bredniach, kładących się coraz gęstszym cieniem na polskich uniwersytetach. I władze Uniwersytetu Śląskiego tchórzliwie przyznały rację gówniarstwu. Tchórzliwie – bo pewnie w obawie, że w przeciwnym razie ich również wytupie ono z sal wykładowych. Tak właśnie działa mechanizm szczujni w służbie komunistycznej rewolucji, której (…) Judenrat „Gazety Wyborczej”, podobnie jak inne Judenraty, pełni „z okiem bystrym i ręką niechybną”.

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Najwyższy Czas!”.

UE: Plany zielonych komunistów w akcji: Czeka nas węglowa masakra i obowiązkowe remonty budynków

UE: Plany zielonych komunistów w akcji: Czeka nas węglowa masakra i obowiązkowe remonty budynków

https://zmianynaziemi.pl/comment/666019#comment-666019

Źródło:

Najbliższe lata przyniosą dla nas wszystkich znaczące i niekorzystne zmiany.  Czeka nas szalona dekarbonizacja i obowiązkowa renowacja energetyczna budynków na ogromną skalę. Do tego rozważa się limity CO2 dla każdego, które mają być liczone przez banki na podstawie naszych transakcji. Rysuje się przed nami świat, który wygląda jak fabuła dystopijnego serialu Black Mirror.

Unia Europejska nie odpuszcza ze swoim szalonym planem popełnienia ekonomicznego samobójstwa. Zachowujemy się niczym wyznawcy jakiegoś kultu, którzy mają tak wyprane mózgi, że celowo się zabijają dla wyznawanej ideologii głoszonej przez charyzmatycznego guru. Z czymś takim mamy właśnie do czynienia w Europie, która postanowiła zniszczyć swój przemysł i dobrobyt mieszkańców. Obłędne działania dotkną kolejnych dziedzin życia co może uczynić życie w zielonym komunizmie UE równie nieznośnym jak kiedyś życie w czerwonej komunie ZSRR.

 Dekarbonizacja stała się obsesją unijnych decydentów. Ich zdaniem 75% zasobów budowlanych w UE jest nieefektywnych energetycznie i będzie musiała być dostosowana do nowych norm. Długoterminowy cel jest taki, że każdy istniejący budynek w UE do 2050 r. będzie bezemisyjny.

Każdy kraj członkowski ustanowi wkrótce „Krajowy Plan Renowacji Budynków”. Co 2 lata będą wymagane sprawozdania z postępów prac. Wejdą w życie „paszporty renowacji”, które będą udostępniane właścicielom budynków. Przed nami renowacje budynków na ogromną skalę. Każdy budynek będzie posiadał świadectwo charakterystyki energetycznej wg. unijnego wzoru. Każde ogłoszenie sprzedaży lub wynajmu mieszkania musi mieć w treści zawartą klasę energetyczną. Świadectwo energetyczne będzie musiało wisieć w widocznym miejscu w każdym budynku publicznym!

 Nowe budynki będą musiały posiadać stacje ładowania samochodów elektrycznych oraz miejsca dla rowerów. Będzie promowane przejście na „miękką mobilność” czyli przesiadkę na rower. Mamy być biedni jak Chińczycy 30 lat temu i pedałować wszędzie siłą własnych mięśni. 

 Od 2030 każdy nowy budynek, również mieszkalny, będzie musiał być bezemisyjny, zgodnie z wytycznymi UE. Co rozumiane jest jako bezemisyjność? Ma to być dom niegenerujący emisji gazów cieplarnianych, ogrzewany ze źródeł odnawialnych wytwarzanych na miejscu lub w pobliżu (wiatr, słońce, energia geotermalna, biomasa). Powstaną też tak zwane „normy portfela hipotecznego” czyli mechanizmy motywujące wierzycieli hipotecznych do ulepszania energetycznego budynków objętych hipotekami oraz do zachęcania potencjalnych klientów do zwiększenia efektywności energetycznej ich nieruchomości.

 Każdy nowy budynek będzie miał obowiązek przedstawienia „śladu węglowego”. Wielki plan renowacji budynków obejmie przegląd krajowych zasobów budowlanych. Każde państwo członkowskie będzie przedkładać swój plan renowacji budynków. Zapowiadane są konsultacje społeczne na szeroką skalę. Jedynymi budynkami wyłączonymi z programu renowacji będą budynki obronne, sil zbrojnych, miejsca religijne, obiekty tymczasowe oraz budynki wolnostojące do 50m2.

 Nowe budynki będą musiały posiadać panele fotowoltaiczne. Każdy nowy budynek mieszkalny deweloperski będzie musiał posiadać instalację wbudowanego okablowania dla co najmniej 50% miejsc parkingowych, aby umożliwić zamontowanie stacji ładowania w każdym momencie. Obowiązkowe będą również parkingi dla rowerów.

Każdy budynek w UE będzie miał swoje oznaczenie energetyczne od A do G jak sprzęt AGD. Najwyżej będzie klasa A0 oraz A+ – budynek bezemisyjny wnoszący pozytywny wkład netto do sieci energetycznej. Od 2025r. każdy nowy budynek mieszkalny będzie musiał posiadać system inteligentnego ciągłego monitorowania i sterowania dystrybucją, magazynowaniem i wykorzystaniem energii. Państwa UE ustanowią kary za naruszanie dyrektywy. Przewidziane kary mają być skuteczne, proporcjonalne i odstraszające.

 Zakazane będzie opalanie domów węglem czy drewnem. Zdelegalizowane zostaną kominki a z czasem również piece gazowe. Jedyną preferowaną metodą ogrzewania będzie prąd elektryczny. Nad naszymi domami będą latały drony, które będą sprawdzały czy ktoś nie ośmiela się ogrzewać spalaniem czegokolwiek, a po wykryciu dymu posesję nawiedzą smutni panowie z policji lub straży miejskiej. 

 Doprowadzi to do tego, że ludzi nie będzie stać na posiadanie domów i będę się ich pozbywać przenosząc się do blokowisk. Taki jest zresztą długoterminowy cel klimatystów, którzy chcą stworzyć „15 minutowe miasta”, czyli getta dla nas z których nie będzie wolno wyjechać. Klimatyczne lockdowny są częścią planu tych niebezpiecznych ludzi.

 Chcą nas pozbawić samochodów, domów, każdemu z nas przydzielić limit CO2 a niepokornym wyłączać cyfrową walutę CBDC, która zostanie wdrożona w najbliższym czasie po likwidacji gotówki. Jesteśmy na kursie i ścieżce do ziszczenia się scenariusza, który uczyni życie w UE prawdziwym koszmarem.

Jeśli nic nie zrobimy, a nic na to nie wskazuje, że coś z tym zrobimy, to po prostu zostaniemy zniszczeni, albo zmuszą nas do ucieczki z Europy…

Ambasady Opiekuńcze i Stypendyści Cioci Stasi

Ambasady Opiekuńcze i Stypendyści Cioci Stasi

Ewaryst Fedorowicz https://ekspedyt.org/2023/01/01/ambasady-opiekuncze-i-stypendysci-cioci-stasi/

Gdyby ktoś mnie zapytał, co jest fundamentem rozwoju społeczeństwa (obywatelskiego w szczególności), odpowiadałbym, że system stypendialny.

Bo to on pozwala zwalczyć wykluczenie, dzięki zastąpieniu powszechnie używanych kluczy wytrychami, którymi otwiera przed stypendystami wszystkie drzwi, furtki (i sejfy).

Stypendia Cioci Stasi może nie miały prestiżu (czytaj – pijaru ) stypendiów Fulbrighta, które dostawały nadzieje komunistycznej wierchuszki i takichż służb, ale ich wartość (użyjmy terminologii  biznesowej) rynkowa, była nie mniejsza, zaś zaletą – dyskrecja, co pozwalało uniknąć niepotrzebnego uczucia zażenowania, że w pięciu się po szczeblach kariery, korzystało się z jakiejkolwiek, choćby tylko stypendialnej, pomocy.

Poziom kształcenia stypendystów Cioci Stasi był tak wysoki, że nawet Babuszka Łubianka kiwała siwą głową z uznaniem.

I czasem nawet wyrywało się jej spod wąsa (bo ta Babuszka wąsata była)  – wot, maładiec!

A kadra Cioci Stasi potrafiła zrobić wszystko:
nawet z baby chłopa!

Doskonale to było widać na pływaczkach i innych kulomiotkach, że o takich drobiazgach, jak przerobienie byle historyka na specjalistę od… (a, nie wchodźmy w szczegóły, bo może się okazać, że wchodzi się w szczegóły – a wychodzi bokiem), ledwo wspomnę.

Rzecz jasna, stypendyści Cioci Stasi mieli gwarancje uznawania ich certyfikatów w szeregu krajów, bo od takich tuzów, nikt rozsądny nie śmiałby żądać nostryfikacji.

U Cioci Stasi jej stypendyści mieli, można by rzec, jak u mamy, a nawet babci:

– bo ciocina czuła opieka  rozciągała się na pokolenia, co pomagało w przystosowywaniu do zmieniających się wymagań i okoliczności, spowodowanych przez różne transformacje, konwergencje czy inne teatrzyki dla Ciemnego Ludu.
Nic zatem dziwnego, że bez względu na przydzieloną im ścisłą specjalizację, stypendystów Cioci Stasi cechował charakterystyczny dla wyznawców, religijny wręcz zapał, a bez względu na to, czy obowiązywał aktualnie porządek stary – czy już nowy, ich motto było jedno:

Wojna motorem postępu!

Co przy rozwiązywaniu najbardziej skomplikowanych case studies wyrażało się w recepcie:

najlepszym rozwiązaniem zawsze była wojna!

To i jest.

***

Ja  już wiele razy (i wciąż bezskutecznie) tłumaczyłem, że tak strategicznie położony i (wciąż) bogaty kraj jak ten Nad Wisłą, nie może pozostać niezaopiekowany.
No nie może i basta,  bo nawet nie ma przeproś, a tym bardziej zmiłuj.
Nie może!

Toteż opiekę nad nim sprawują Ambasady (opiekuńcze).

Jak to było w „Psach”?

Czasy się zmieniają,  ale ambasador zawsze jest w komisjach!
No, może niedokładnie zacytowałem, ale żem w wieku senioralnym, to mi wolno.

To znaczy – jeszcze wolno.

***

Żyjemy (jeszcze przez parę miesięcy) w świecie wartości, wśród których (oprócz jumanej na lewo – i na lewo, bo nie na prawo, kasy), mocno reklamowane są te tradycyjne.

A w Kraju nad Wisłą, wielowiekową tradycją jest system stypendialny, który liczy sobie dobrych (czyżby?) parę setek lat!

Najprecyzyjniej rolę stypendiów w I Rzeczpospolitej można wyjaśnić na przykładzie rozbiorów Polski, nad którymi kolejne pokolenia  propagandystów leją gadzie (bo krokodyl gadem jest) łzy, ledwie muskając rolę Ambasad Opiekuńczych w sprawnym przeprowadzeniu zagłady Rzeczpospolitej  przez polski system prawny (a jak!)

Ale po kolei:

Rozbiór nr 1:

Na żądanie ambasadora rosyjskiego  von Stackelberga, posła pruskiego Gédéona Benoît i posła austriackiego Karla Reviczky`ego, został zwołany przez Stanisława Augusta, na dzień 19 kwietnia 1773 roku Sejm Rzeczypospolitej, na którym zamierzano przeprowadzić legalizację rozbiorów.

Jednocześnie mocarstwa utworzyły wspólny fundusz korupcyjny, z kasy którego miano opłacać przychylność posłów i senatorów.
Z funduszu tego przekupiono 60 posłów i 9 senatorów,

którzy zawiązali konfederację, by nie dopuścić do zerwania sejmu i łatwiejszego przeforsowania akceptacji traktatów podziałowych.

Marszałkiem konfederacji koronnej został Adam Poniński, całkowicie oddany Rosji. Jako marszałka konfederacji Wielkiego Księstwa Litewskiego wyznaczono Michała Hieronima Radziwiłła.

Obradom sejmu przewodniczył Poniński, który otrzymywał z ambasady rosyjskiej stałą roczną pensję w wysokości 24 000 dukatów tj  prawie 15 mln obecnych złotych.

***

To dopiero rozgrzewka, bo dochodzimy do pozycji
Rozbiór nr 2:

a/Wstęp, czyli sejmiki

Na sejmikach, tłumy biednej szlachty,
przekupione za cenę 10, 20 lub 30 złp na głowę
,
wybierały bez jakiejkolwiek dyskusji posłów desygnowanych uprzed­nio przez rosyjskich agentów i śpiesznie uchwalały instrukcje zaaprobowane przez ambasadora rosyjskiego Sieversa,

aby jak najszybciej znaleźć się przy suto zastawionych stołach, gdzie przy akompaniamencie wystrzałów z armat rosyjskich pito i wi­watowano na cześć króla i imperatorowej.

b/Rozwinięcie, czyli rozbiorowy Sejm Grodzieński

Przywódcy tego zgromadzenia:

hetman Kossakowski, jego brat, biskup inflancki Józef Kossakowski; dwóch marszałków konfederacji targowickiej Pułaski i Zabiełło, marszałek sejmu Bieliński, hetman Ożarowski, szambelan królewski Karol Boscamp i pozostali — to ludzie, którzy zajmowali się uprzednio reżyserią sejmików i
którzy przez cały czas trwania obrad sejmowych brali ogromne sumy ze wspólnej wówczas rosyjsko-pruskiej kasy.

Przynajmniej 17  posłów korzystało z tego samego źródła dochodów,

podczas gdy
większa liczba niepozornych i biednych deputowa­nych sprzedała swe głosy za sumy nieco skromniejsze już w czasie wyborów albo otrzymywała sporadyczne „zasiłki” w późniejszym okresie.

Ambasador Rosji Sievers chciał załatwić sprawę jak najoszczędniej, tak aby
wybór jednego posła nie kosztował więcej niż 500 dukatów.

Dla wielu z nich Sievers przygotował
bezpłatne wyżywienie, mieszkanie i pojazdy, a przy jego stole nieustannie kłębił się tłum głodnych najemników.

Krótko mówiąc, nie popełniamy omyłki stwierdzając, że
od połowy – do dwóch trzecich posłów
miało finansowe zobowiązania wobec mocarstw, których żądaniom powinni się przeciwstawiać.

***

Puenta, czyli główny stypendysta:

Nie radzę zapinać pasów, bo wszyscy jesteśmy po świątecznym ucztowaniu, ale proponuję skupić się jeszcze przez chwilę, bo warto:
Stanisław August Poniatowski(przydział służbowy władca Rzeczypospolitej – ostatni)

Według dokumentów znalezionych w ambasadzie rosyjskiej, zdobytej podczas insurekcji kościuszkowskiej,

za swoje wierne usługi  dostał on w latach 1764-1771   154 000 dukatów.

W czasie przeprowadzania I rozbioru Stanisław August
wziął ponadto z kasy wspólnej dworów Rosji, Austrii i Prus, utworzonej na przekupienie posłów sejmu delegacyjnego sumę 6000 dukatów co razem daje 160 000 dukatów.

Jest to obecnie
równowartość 560 kg złota lub prawie 100 mln dzisiejszych złotych. (160 000 x 3,5g x 177,30 zł) [sprawdzam: 1 kg Au= 260 tys, 560 kg = prawie 150 milionów. Drobiazg. Nie warto się sprzeczać. MD]

Ale nie samą gotowizną był król wynagradzany:

Po I rozbiorze Polski, jako nagrodę za zatwierdzenie traktatu rozbiorowego,
król uzyskał spłatę swoich długów, których wysokość w znacznej mierze podał fikcyjną. Pieniądze te zostały wypłacone podstawionym przez niego fikcyjnym wierzycielom, którzy byli jego zausznikami.

Dostał  także

wysokie honorarium za potajemne wyrzeczenie się, na rzecz carycy Katarzyny II, prawa do nadawania urzędów państwowych i dystrybucji starostw.

Delegacja sejmowa w ramach rekompensaty za dobra królewskie zagarnięte przez państwa zaborcze
przyznała jemu i jego dziedzicom starostwa białocerkiewskie, bohusławskie, kaniowskie i chmielnickie.

Podczas II rozbioru

w czasie obrad sejmowych
Stanisław August otrzymał z rąk ambasadora rosyjskiego nie mniej niż 35 000 dukatów
 (Robert Howard Lord)

Posłowie z partii królewskiej brali pieniądze za pośrednictwem Stanisława Augusta, który na odjezdnym z Grodna
wyliczył każdemu z nich po kilkaset złotych

a gdy w kasie królewskiej były pustki petent otrzymywał czysty blankiet na królewski order św. Stanisława (nazywany orderem zdrajców), za który można było dostać 300 dukatów.

Choć T. Korzon  wycenia króla Stasia wyżej  i twierdzi, że za drugi rozbiór Polski Stanisław August
otrzymał 58 000 dukatów – tj 35 mln dzisiejszych złotych

Na koniec formalność, czyli zabezpieczenie Stypendysty w trakcie i po III rozbiorze:

Po ostatecznym wyjeździe z Warszawy i przybyciu 1 stycznia 1795 do Grodna,
na utrzymanie króla przeznaczył Repnin  11.000 dukatów. miesięcznie, co potwierdziła Katarzyna.

A później dodała jeszcze
na utrzymanie pań, które towarzyszyły królowi  2000 dukatów,
tak że
miesięcznie od 1 stycznia 1795 pobierał 13.000 dukatów.

Na drogę do Petersburga otrzymał
50.000 dukatów
.

W Petersburgu przeznaczono mu rocznie
po 200.000 dukatów.

Skąd wiem?

No z pewnością nie z żadnego Instytutu Gaucka, a stąd (wszystko zapisane kursywą, to cytaty)

DZIEJE  ZDRADY  W  POLSCE

Konferencja  naukowa, Tarnów 25.11.2012r.

https://ak.diecezja.tarnow.pl › Referat_zdrada_OK

***
I dlatego prosiłbym  nie dać zawracać sobie w karnawałowym czasie głów, jakimś Studentem.

Tagi: Ambasady Opiekuńcze, DZIEJE  ZDRADY  W  POLSCE, Jurgielt, Stypendyści Cioci Stasi

O autorze: Ewaryst Fedorowicz

Niedzielski: O przysiędze Hipokratesa nie słyszał. Potrzebna „Ustawa o jakości”.

Niedzielski: O przysiędze Hipokratesa nie słyszał. Potrzebna „Ustawa o jakości”.

… priorytetem w pierwszym kwartale 2023. Następnie Krajowa Sieć Onkologiczna.

[Czyli takie sprawy trzeba regulować ustawą,  nie wystarczy przysięga Hipokratesa]

2 stycznia 2023 https://www.rynekzdrowia.pl/Polityka-zdrowotna/Niedzielski-ustawa-o-jakosci-priorytetem-w-pierwszym-kwartale-2023-Nastepnie-Krajowa-Siec-Onkologiczna,240897,14.html

Absolutnym priorytetem jest ustawa o jakości i bezpieczeństwie pacjenta. Jest to krok milowy dla reformy systemu opieki zdrowotnej, która daje gwarancję wzrostu nakładów finansowych i wynagrodzeń – podkreśla w rozmowie z „Rzeczpospolitą” minister zdrowia Adam Niedzielski.

  • Ustawa o jakości i bezpieczeństwie pacjenta priorytetem legislacyjnym Ministerstwa Zdrowia na pierwszy kwartał 2023 roku. Wśród najważniejszych działań jest również Krajowa Sieć Onkologiczna
  • – Po wdrożeniu KSO chcemy wprowadzić analogiczne rozwiązanie w przypadku kardiologii. Planujemy także wprowadzić opiekę koordynowaną na poziomie POZ-u – mówi Adam Niedzielski w rozmowie z „Rzeczpospolitą” 
  • Szef resortu zdrowia wyliczył pomysły zdrowotne znajdujące się w programie wyborczym Prawa i Sprawiedliwości

Ustawa o jakości priorytetem działań Ministerstwa Zdrowia

Absolutnym priorytetem jest ustawa o jakości i bezpieczeństwie pacjenta – podkreśla Adam Niedzielski, wyliczając plany legislacyjne Ministerstwa Zdrowia na pierwszy kwartał 2023 roku.

– Jest to krok milowy dla reformy systemu opieki zdrowotnej, która daje gwarancję wzrostu nakładów finansowych i wynagrodzeń. Wreszcie zwiększone nakłady mają także dać poczucie komfortu dla pacjenta. Zgodnie z tą ustawą będziemy monitorować nie tylko kliniczne wskaźniki jakości leczenia, ale również jakość obsługi pacjenta – tłumaczy szef resortu.

Pytany o zmiany w programach onkologicznych i opóźnienie wdrożenia Krajowej Sieci Onkologicznej tłumaczy, że „program onkologiczny jest realizowany systematycznie”, a KSO jest „związana z drugim priorytetem legislacyjnym”. Jak podkreśla, ustawa ta „stanie na najbliższym posiedzeniu rządu”.

[—-] dalej teki soc-bełkot, że klawiatura się mi zbuntowała. MD

„Kolejny, dobrze wydany milion dolarów” przez TVP. Życzenia noworoczne dla narodu wybranego i komunistycznej awangardy.

Życzenia noworoczne dla narodu wybranego i komunistycznej awangardy

CzarnaLimuzyna https://ekspedyt.org/2023/01/01/zyczenia-noworoczne-dla-narodu-wybranego-i-komunistycznej-awangardy/

Wszystko już dopięte na ostatni guzik, łącznie z gotowymi  opaskami LGBTQ – donosili obserwatorzy tuż przed rozpoczęciem “Sylwestra Marzeń” w TVP. Prowadzący imprezę, Tomasz Kamel potwierdził, że wszystko było umówione łącznie z każdym elementem stroju, a całość suto opłacona publicznymi pieniędzmi.

Dedykujemy tę kolejną piosenkę wszystkim tym, którzy doświadczyli hejtu w tym roku.

Społeczności żydowskiej – kochamy was,

ludziom pochodzenia afrykańskiego na całym świecie – kochamy was,

społeczności LGBTQ – kochamy was!”

– powiedział lider grupy muzycznej sprowadzonej za publiczne pieniądze.

Jak widać wszyscy zostali godnie uhonorowani: naród obrany na przewodni oraz aktualna awangarda komunistycznej rewolucji.

Podobno „występ Black Eyed Peas na “Sylwestrze Marzeń” TVP wywołał szok na skrajnej prawicy”

Skrajnej prawicy? Określenie tak samo adekwatne jak „skrajnej dziewicy” – Dody w konkurencyjnej telewizji.

Co na to podwładni Samuela P.?

Po nakarmieniu gawiedzi nadszedł czas na podsumowanie minionego roku. Tu zapewne będą dominować dyszkanty o naszych braciach nazistach walczących na wojnie proxy i nasze słuszne samobójcze zaangażowanie.

Zajrzyjmy jeszcze, na chwilę, za kulisy

Okazuje się, że murzyński grajek to ważna persona w gronie akolitów NWO. Na stronie WEF czytamy: “Kreatywny innowator, futurysta i artysta estradowy oraz inwestor technologiczny. Członek: Komitet Doradczy ds. Czwartej Rewolucji Przemysłowej Światowego Forum Ekonomicznego oraz Global Artificial Intelligence Action Alliance. Doradca ds. stronniczości i etyki w firmie Stradigi AI. Honorowy Fellow, Instytucje Inżynierii i Technologii.(…) Zainteresowania: promowanie zdrowotnych i planetarnych korzyści diety roślinnej (wegańskiej); samochody napędzane energią alternatywną”/ /link/

Amerykański muzyk William Adams znany również jako Will.i.am z grupy muzycznej The Black Eyed Peas wygłasza przemówienie obok założyciela WEF i żony prezesa wykonawczego Klausa Schwaba, Hilde, po tym, jak został nagrodzony podczas 22. dorocznej ceremonii wręczenia Kryształowych Nagród podczas otwarcia Światowego Forum Ekonomicznego (WEF) w Davos, 19 stycznia 2016…

 Czy ten „kolejny, dobrze wydany milion dolarów” przez TVP zamknie usta krytykom PiS? Zobaczymy.

W Tarnopolu, partnerskim mieście Elbląga uczczono 114 ROCZNICĘ urodzin Stepana Bandery

W Tarnopolu, partnerskim mieście Elbląga uczczono 114 ROCZNICĘ urodzin Stepana Bandery

http://kresywekrwi.blogspot.com/2023/01/w-tarnopolu-partnerskim-miescie-elblaga.html?m=0

1 stycznia mija 114. rocznica urodzin wybitnego ukraińskiego polityka, budowniczego ukraińskiej państwowości, przywódcy OUN Stepana Bandery. Z tej okazji w Tarnopolu zaplanowano szereg imprez – informuje Tarnopolska Rada Miejska. 1 stycznia 2023 o godz. 14 w parku im. Tarasa Szewczenki (w pobliżu pomnika Stepana Bandery) odbędzie się uroczysta Akademia, upamiętnienie i złożenie kwiatów z udziałem publiczności z całego regionu z okazji 114. rocznicy urodzin wybitnego ukraińskiego polityka, budowniczego Ukrainy, przywódcy OUN Stepan Bandery. A we wszystkich bibliotekach podlegających Centralnej Bibliotece Miejskiej w Tarnopolu 1 stycznia przez cały dzień będzie odbywał się Przegląd Historyczny „Człowiek, który stał się symbolem wolności”.

 

 

Dziś w Tarnopolu obchodzono 114. rocznicę urodzin Stepana Bandery. Ludzie zgromadzili się pod pomnikiem przywódcy OUN, oddając hołd największemu budowniczemu niepodległej Ukrainy. Opowiedział o tym wojskowy, kandydat nauk historycznych Wołodymyr Tkacz.

 


Według niego księża omówili modlitwę za przywódcę OUN, a następnie złożyli kwiaty pod pomnikiem Stepana Bandery. Iryna Szewczenko, pochodząca z Tarnopola, w swoim krótkim przemówieniu stwierdziła, że: od kilku lat upamiętnia Banderę w każdy pierwszy dzień nowego roku.

 

 

 

„Dopóki Ukraińcy będą mieli ludzi, którzy będą kontynuować ideę zachowania naszych tradycji kulturowych, zachowania nas jako jednej grupy etnicznej, jako jednego narodu – będziemy żyć do tego czasu” – mówi Iryna Szewczenko. Kandydat nauk historycznych, starszy sierżant Sił Zbrojnych Wołodymyr Tkacz mówił, że studiował dzieła Stepana Bandery. „Bandera, jako teoretyk ukraińskiego nacjonalizmu, widział wiele spraw na wiele lat do przodu, a jemu współcześni nie zawsze go rozumieli. Teraz, kiedy czytamy i widzimy pewne kroki, które miały miejsce już wtedy, widzimy, jakim był wizjonerem. Teraz wszystko dojdzie do tego, że państwo rosyjskie zostanie zniszczone i w końcu nasze pokolenie rozwiąże problem rosyjskiej agresji, której niestety doświadczamy od ponad 300 lat”.

 

Można powiedzieć bez żadnej przesady. że Stepan Bandera jest najjaśniejszym symbolem walki Ukraińców o własną państwowość. Uosobieniem niezłomności, bezkompromisowości i woli zwycięstwa! Życzę nam wszystkim takiej miłości do naszego narodu, takiego patriotyzmu, determinacji i mądrości, jaką miał Prowydnyk. Ukraina przyszłości będzie wynikiem naszej wspólnej pracy i walki” – pisze burmistrz Tarnopola Serhij Nadal.

 

Dedykuję to tym wszystkim polskim pożytecznym idiotom, a w szczególności tym z mojego miasta, którzy przekonują, że banderyzm na Ukrainie to wymysł „rosyjskiej propagandy”. I to „nowe pokolenie” wyrosłe z Bandery… Nie miejmy jednak żadnych złudzeń, że zrobi to jakiekolwiek wrażenie w Polsce, jak również w Elblągu, w gdzie Serhij Nadał, mer Tarnopola był, jest i będzie zawsze mile widziany przez elbląskie „sługi narodu ukraińskiego”. Co do tego, nie ma żadnych wątpliwości.

 

 

Zebrał i opracował Jacek Boki

1 Styczeń 2023 r.

Źródła:

 У Тернополі вшанували пам’ять Степана Бандери

 https://suspilne.media/350430-na-ternopilsini-poprosalisa-z-vijskovim-ruslanom-volosinim/

 У Тернополі вшанують пам’ять Степана Бандери

 https://te.20minut.ua/Podii/u-ternopoli-vshanuyut-pamyat-stepana-banderi-11754017.html 

 https://terminovo.te.ua/news/77752/

Jak żydowscy alfonsi dostarczali dzieci do burdeli Argentyny, Brazylii i USA. Cwi Migdal.

Jak żydowscy alfonsi dostarczali dzieci do burdeli Argentyny, Brazylii i USA. Cwi Migdal.

1.01.2023, https://www.fronda.pl/a/Jak-zydowscy-alfonsi-dostarczali-dzieci-do-burdeli-Argentyny,209497.html

Polski nie było wówczas na mapie Europy, ale większość żydowskich kobiet i dziewczynek (czasem 12-letnich), które trafiły do burdeli Ameryki Południowej, pochodziła z terenów zamieszkiwanych przez Polaków.

Stąd hiszpańskie określenie na kobiety z Polski: polacas.

W portowej dzielnicy Buenos Aires La Bocca uprawiały nierząd – jak donosiła prasa – 'na każdym wolnym skrawku ziemi’.

Isabel Vincent opisuje ich losy w książce 'Ciała i dusze’ (wydanie polskie – 2006 r.). Jak to się stało, że zainteresowała się prostytutkami z żydowskich miasteczek w Polsce?

– Przeczytałam w brytyjskiej gazecie żydowskiej informację o cmentarzu w Inhaumie – opowiada. – Postanowiłam tam pojechać. Wcześniej pracowałam w Brazylii jako korespondentka 'The Globe and Mail’, więc dobrze znałam kraj.

Nie zdawałam sobie sprawy, że to będzie aż tak trudne. Z tymi kobietami wciąż wiąże się wstyd. Kiedy wreszcie udało mi się trafić na ślad jednej z prostytutek i dotarłam do jej krewnych, nikt nie chciał ze mną rozmawiać. Dostawałam sygnały z gminy żydowskiej, żebym nie pokazywała tej hańby. Kiedy jednak książka w listopadzie 2005 roku wyszła w Kanadzie, Kanadyjska Gmina Żydowska dała mi prestiżową nagrodę w dziedzinie historii.

Organizacją, która zajmowała się handlem kobietami z nędznych miasteczek Europy Wschodniej, było założone w 1890 roku Warszawskie Towarzystwo Wzajemnej Pomocy, które oficjalnie miało charakter filantropijny, skupiało jednak wielu ludzi zaangażowanych w handel żywym towarem. Macki rajfurów sięgały od Europy Wschodniej po Szanghaj.

Dopiero w 1928 roku polskiemu konsulowi w Argentynie udało się zmusić towarzystwo do usunięcia z nazwy słowa 'warszawskie’. Wtedy zaczęło funkcjonować jako Cwi Migdal – od nazwiska jednego z fundatorów.

Vincent podkreśla, że nie tylko Żydzi zajmowali się prostytucją i białym niewolnictwem. 'W tym czasie również inne gangi handlowały kobietami z całej Europy i Azji. Historycy twierdzą, że w procederze największą rolę odgrywały Japonki i Chinki. Ale cechą wyróżniającą Cwi Migdal, która zapewniała sukces, jest to, iż wabili ubogie Żydówki, kusząc je wizją ślubu w synagodze’.

Żydowscy sutenerzy zakładali własne synagogi i cmentarze. Oficjalnie odrzuceni przez żydowską społeczność tworzyli własne organizacje charytatywno -religijne. Tak było w Nowym Jorku czy Sao Paulo.

Polacas nie miały szans na rehabilitację wśród społeczności żydowskiej ani za życia, ani po śmierci. 'Jest napisane, że jeżeli córa Izraela zejdzie z dobrej drogi, cała ziemia wokół niej płonie’ – powiedział Isabel Vincent żydowski dziennikarz Zevi Ghivelder.

W Rio de Janeiro same prostytutki założyły towarzystwo dobroczynno-pogrzebowe. Biedne kobiety, ofiary przemocy, analfabetki potrafiły zorganizować się tak, by na starość mieć wsparcie, a w chwili śmierci godny pochówek. Powstało w 1906 roku i nazwało się Towarzystwem Prawdy. Działało nieprzerwanie do lat 70. XX wieku.

Prostytutki kupiły kawałek ziemi w Inhaumie i założyły ten cmentarz. Same przygotowywały ciała swoich sióstr do pogrzebu. Same odprawiały ceremonię symbolicznego oczyszczenia przez powtórzenie słów: ’Jesteś czysta, czysta, czysta’.

(…)Izaak Buroski pochodzi z Rosji, ale kiedy z Ameryki Południowej wraca w rodzinne strony, może grać rolę argentyńskiego farmera, złotnika z Brazylii, przedsiębiorcy z Łodzi czy Berlina. Elegancki pan z Ameryki, doskonałe oko. Nawet w skromnej, ubogo ubranej dziewczynie potrafi dostrzec materiał, który pomnoży jego majątek.

13-letnią Zofię Chamys wypatruje w Warszawie. Jest rok 1890.

– Szukam pomocy kuchennej dla matki – taką wersję przedstawia jej ojcu. Proponuje jako zaliczkę za pierwsze pół roku służby równowartość rocznych dochodów całej rodziny i nie nalega. Ojciec stanowczo odmawia, ale po chwili zmienia zdanie. Dziewczynka idzie z obcym mężczyzną, ma nadzieję, że teraz czeka ją lepsze życie. Buroski, 'najpiękniejszy mężczyzna, jakiego widziała w życiu’, zabiera ją do Łodzi. Kiedy po nocy spędzonej z Izaakiem budzi się w pościeli poplamionej krwią, wierzy w jego słowa: 'Teraz jesteś moją żoną’. Jest dzieckiem i myśli, że tak się zostaje żoną.

Trafia do burdelu, jednego, drugiego. Potem 'mąż’ wywozi ją do Buenos Aires do lupanaru prowadzonego przez Madame Natalia. Ta każe jej przechadzać się po uliczkach i wypatrywać klientów. Kiedy Zofia buntuje się po raz pierwszy, idzie na komisariat. Ale policjant, najpewniej przekupiony przez rajfurów, każe jej słuchać męża.

Dziewczynka tak długo płacze, że w końcu ma obiecany powrót do domu. Ale Buroski nie wypuszcza jej z rąk. Oszukuje ją, że płynie do Europy, a dopływają do Brazylii. Każe jej obsługiwać najgorszych klientów. Katuje ją. Zofia znowu idzie na policję i składa skargę na męża (jej zeznania przetrwały; opublikował je brazylijski dziennikarz Francisco Ferreira da Rosa, a później Isabel Vincent).

(…)Według dostępnych danych (Jayme Brener 'Jerusalem Report’, 1966) do Brazylii pierwszy statek z młodymi Żydówkami dotarł w 1867 roku.

Przypłynęło na nim 69 wschodnioeuropejskich prostytutek.

Do 1913 roku w centrum Rio de Janeiro działało 431 burdeli. Właścicielami połowy byli „Rosjanie, Austriacy, Niemcy, Polacy, a nawet Rumuni”. Prawie wszyscy pochodzenia żydowskiego.

(…)W maju 1905 roku w Warszawie doszło do wydarzenia zwanego pogromem alfonsów. Zaczęło się od awantury na żydowskim ślubie, w którym uczestniczył znany sutener Saul Żytnicki. Weselna kłótnia przerodziła się w miejską awanturę. Żydowscy robotnicy uzbrojeni w kije, noże, a nawet rewolwery napadli na kawiarnię na rogu Siennej i Zielnej. Grupy mężczyzn od 200 do 400 osób przez trzy dni przeczesywały kamienice od Marszałkowskiej do Przyokopowej. Robotnicy wdzierali się do domów publicznych, mieszkań prostytutek i stręczycieli. Rozbito 150 mieszkań, ucierpiało 176 osób, 31 trafiło do szpitala, a pięć zmarło. Podobne napady miały miejsce w Lublinie i Łodzi.

Amerykański badacz zajmujący się tą problematyką uważa, że inicjatorką rozprawienia się z sutenerstwem była żydowska partia socjalistyczna Bund, która chciała w ten sposób położyć kres powszechnemu mniemaniu, że to głównie Żydzi są odpowiedzialni za handel żywym towarem.

(…)Najczęściej jednak środowiska żydowskie próbowały wyciszyć temat handlu własnymi kobietami. Samuel Cohen, który reprezentował żydowskie interesy w Lidze Narodów, podczas spotkania w czerwcu 1922 roku przekonał Ligę, aby nie publikować nazwisk znanych handlarzy. Taki raport jednak powstał. W tym samym czasie Europę obiegły „antysemickie paszkwile” wykorzystujące zawarte w nim fakty [cóż to za paszkwil, jeśli publikuje straszną PRAWDĘ?]. Spowodowało to jeszcze większe okopanie się Żydów na stanowisku, że tematu należy unikać.

Jedynie Bertha Pappenheim umiała nazwać problem po imieniu. Kilkakrotnie na początku XX wieku objechała Galicję. Twierdziła, że źródłem potężnej fali handlu żydowskimi kobietami są nie tylko warunki społeczne, ale także niska pozycja kobiety w judaizmie.

(…)wielki proces żydowskich stręczycieli w październiku 1892 roku we Lwowie przyciągnął uwagę polskich dziennikarzy. 'Akt oskarżenia dotyczy 27 Żydów i Żydówek, których wyśledzić i ująć władza zdołała – relacjonował »Kraj «. – Wraz z nimi jawi się kilkadziesiąt ofiar ich handlu, kilkadziesiąt dziewcząt i mężatek w wieku od lat 15 do 23.

(…)Prasa ujawniła tajny język używany przez handlarzy. Dziewczęta ładne i młode to 'sztuki jedwabiu’ albo 'dywany smyrneńskie’. Uderzające piękności – 'krzyże brylantowe’ albo 'szkatułki z perłowej macicy’. Brzydkie i niezgrabne nazywa się 'workami kartofli’.

(…)informacje o konkretnych sprawach, aresztowaniach i rozprawach sądowych nadal z trudem przebijały się do gazet i świadomości społecznej. W dokumentach z kancelarii gubernatora piotrkowskiego z lat 1899-1900 można natknąć się na materiały dotyczące 'żydowskiej szajki handlującej kobietami i wywożącej je za granicę’, ale nic z tego nie przedostało się do dzienników.

Dopiero dwa lata później warszawski adwokat Stanisław Posner (późniejszy senator i polski delegat do Ligi Narodów) dotarł do akt sądowych i na łamach 'Gazety Sądowej Warszawskiej’ opublikował relację z tego procesu.

(…)Posner opisał też inny proces odbywający się w Bytomiu. Oskarżonym o ciężkie rajfurstwo był Izrael alias John Meyerowicz. Na granicy prusko-rosyjskiej utrzymywał on szereg agentów dostarczających 'towar wywozowy’. Oficjalnie zajmował się handlem w branży cygar, bielizny i ubiorów damskich. Wielokrotnie podróżował po Europie. Znał osiem języków. W 1888 roku został aresztowany na dworcu we Wrocławiu.

Obie te sprawy posłużyły Posnerowi do napisania cyklu 11 artykułów pod wspólną nazwą ’Nad otchłanią’, w których najpełniej ze wszystkich dotychczasowych polskich publicystów przeanalizował różne aspekty handlu żywym towarem. W końcu doszedł do przekonania, że 'cały ten diabelski proceder, wszystkie jego ogniwa są żydowskie’.

(…)Edgardo Cozarinsky (…)jest autorem wydanej dwa lata temu w Argentynie książki o prostytutkach z początku ubiegłego wieku ’El rufián moldavo’ (’Rajfur z Mołdawii’). (…)Pytamy Edgardo, czy w Argentynie nadal uważa się ludzi, którzy podnoszą temat żydowskiego handlu żywym towarem, za antysemitów?

– Jeśli taki temat pojawia się publicznie, staje się niebezpieczny. Wzbudza podejrzenie, że kryje się za tym coś innego. Że znowu niektórzy chcą podkreślić, że zepsucie jest związane z Żydami.

Po opublikowaniu książki Cozarinskiego pojawił się reżyser, który chciał ją sfilmować. – Jego producenci, Żydzi, powiedzieli, że nigdy nie dadzą pieniędzy na taki film.

(…)w roku 1931 władze polskie ogłosiły (raport przygotowany dla Ligi Narodów) listę 590 handlarzy kobiet, zaangażowanych w dostarczanie „świeżego towaru” do wciąż funkcjonujących – ale już nie pełną parą – domów publicznych Argentyny i Brazylii. Większość osób z tej listy była pochodzenia żydowskiego. Jedna z bardziej spektakularnych afer, miała miejsce pod koniec lat 20-tych. Niejaki Morris Baskin z Brooklynu, urodzony w Polsce, zainicjował w roku 1927 lukratywny proceder przestępczy. Otóż w Nowym Jorku przebywało sporo mężczyzn, których narzeczone znajdowały się wciąż w Polsce. Plan Baskina polegał na zawieraniu przez niego (i jego ludzi) małżeństw per procura w imieniu narzeczonych z USA, na podstawie udzielonych pełnomocnictw. Z aktem ślubu w ręku – poświadczającym obecność męża w USA – świeżo poślubiona małżonka nie miała kłopotów z uzyskaniem w konsulacie amerykańskim upragnionej wizy. Po przyjeździe do USA nie trafiała ona jednakże w objęcia męża, lecz – pod wpływem groźby, a niekiedy przemocy fizycznej i zgwałcenia – do jednego z domów publicznych, których właściciele współpracowali z gangiem. Baskin zdołał pozyskać do przestępczej działalności rabina z podwarszawskiego Wawra, który za 50 USD udzielał małżeństwa per procura, jak również zastępcę konsula amerykańskiej ambasady, nazwiskiem Harry Hall, który zaopatrywał gang we wszelkie niezbędne dokumenty i zapewniał bezproblemowe udzielanie wiz. Po rozbiciu gangu Baskina, okazało się, iż w samym tylko roku 1929, w wawerskim kahale zarejestrowano 15 małżeństw per procura, z osobami przebywającymi w USA.

Mkarwan Źródło http://www.regafa.fora.pl/poza-milonga,9/ciala-i-dusze-isabelle-vincent,356.html

W Tarnopolu ma stanąć pomnik Szuchewycza – kata Polaków.

W Tarnopolu ma stanąć pomnik Szuchewycza – kata Polaków.

Marek Trojan https://kresy.pl/wydarzenia/w-tarnopolu-stanie-pomnik-szuchewycza/

Ukraińskie władze w Tarnopolu, już wcześniej znane z gloryfikowania głównodowodzącego UPA i „kata Polaków”, Romana Szuchewycza, postanowiły dodatkowo postawić mu w mieście pomnik.

Decyzję w tej sprawie podjęła tydzień temu rada obwodu tarnopolskiego. Inicjatorem budowy pomnika Romana Szuchewycza był przewodniczący rady, Mychajło Hołowka.

Według treści dokumentu, przyjętego podczas sesji rady, pomnik głównodowodzącego tzw. Ukraińskiej Powstańczej Armii stanie na terenie przyległym do budynku administracyjnego Tarnopolskiej Rady Obwodowej. Samego Szuchewycza określono w dokumencie mianem „wybitnego ukraińskiego działacza politycznego i wojskowego, niezłomnego bojownika za niepodległość Ukrainy”.

Zgodnie z decyzją rady obwodowej, powstać ma specjalna grupa robocza, która w ciągu trzech miesięcy ma wypracować propozycje dotyczące budowy samego pomnika i określenia miejsca, w którym stanie. Propozycje te mają zostać następnie przedstawione do zatwierdzenia radzie obwodowej.

Czytaj także: Ukraińscy żołnierze chcą, aby ich jednostka nosiła imię Szuchewycza [+VIDEO]

Przypomnijmy, że 5 marca 2021 r. Rada Miejska Tarnopola postanowiła nazwać Stadion Miejski w tym mieście imieniem Romana Szuchewycza. Decyzję podjęto w 71. rocznicę śmierci Szuchewycza, który zginął w walce z NKWD. W czasie II wojny światowej Szuchewycz kolaborował z III Rzeszą – w 1941 roku był oficerem podporządkowanego Abwehrze batalionu Nachtigall (który dokonał co najmniej jednego pogromu Żydów), a w 1942 roku w szeregach podległej SS policji pacyfikował wioski na Białorusi. Od 1943 roku był głównodowodzącym tzw. Ukraińskiej Powstańczej Armii, która dokonała ludobójstwa Polaków na Kresach Południowo-Wschodnich.

W sprawie nazwania stadionu w Tarnopolu na Ukrainie imieniem Romana Szuchewycza interwencję poselską wystosował poseł Krystian Kamiński (Konfederacja/Ruch Narodowy). Ambasador Izraela na Ukrainie Joel Lion zdecydowanie potępił decyzję tarnopolskich radnych. a ambasador RP w Kijowie Bartosz Cichocki odwołał wizytę w tym mieście. Wystosował także list do miast partnerskich Tarnopola w Polsce. Reakcję polskiego dyplomaty nagłośniono dopiero po wystąpieniu ambasadora Izraela. Protest przeciwko nazwaniu stadionu w Tarnopolu imieniem Romana Szuchewycza wystosował także polski IPN. Mer Tarnopola Serhij Nadał stwierdził jednak, że władze miasta nie cofną swojej decyzji. W reakcji na to szereg polskich miast partnerskich Tarnopola zawiesiła, jak Zamość, lub zerwała, jak Nysa, stosunki z tym ukraińskim miastem.

Roman Szuchewycz był głównodowodzącym Ukraińskiej Powstańczej Armii, odpowiedzialnym za ludobójstwo Polaków na Kresach Wschodnich. Zarzuca mu się także kolaborację z Niemcami (był oficerem batalionu Nachtigall, a w szeregach niemieckiej policji pacyfikował wioski na Białorusi). Zginął w 1950 roku pod Lwowem zastrzelony przez żołnierzy sowieckich.

Wcześniej pisaliśmy, że w Iziumie (obwód charkowski) jedna z ulic zostanie nazwana imieniem Romana Szuchewycza, naczelnego dowódcy UPA, odpowiedzialnego za ludobójstwo Polaków. W mieście jest już ulica Stepana Bandery, przywódcy Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN). Ostatnio także władze miasta Krzemieńczuk w obwodzie połtawskim władze zmieniły nazwę jednej z uliczek, nadając jej imię Romana Szuchewycza.

Działania te są elementem szerszego zjawiska, gdzie przy okazji usuwania nazw kojarzonych z Rosją i ZSRR, na Ukrainie coraz częściej wprowadza się nazwy ulic i innych toponimów, mających honorować działaczy ukraińskiego nacjonalizmu, szczególnie OUN i UPA.

Ukrinform / Kresy.pl

==================================

mail:

Zdjęcie

Słowicze dźwięki w mężczyzny głosie…”. [UE, USA, neo-PRL…]

„Słowicze dźwięki w mężczyzny głosie…”

Stanisław Michalkiewicz 1 stycznia 2023 http://michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=5312

Wygląda na to, że wojna hybrydowa, jaką Niemcy od początku 2016 roku prowadzą przeciwko Polsce, w ostatnim czasie doznała eskalacji. Już nie wystarczyło zablokowanie Funduszu Odbudowy, ale za pośrednictwem niemieckich owczarków, jacy obsadzili instytucje europejskie, Niemcy doprowadziły do zablokowania środków z tzw. funduszy spójności, które, w kwocie 76 miliardów euro, zostały dla Polski preliminowane w budżecie Unii Europejskiej na lata 2021-2027. Pretekstem jest oczywiście „brak praworządności”, to znaczy brak zgody sędziów zwerbowanych w charakterze konfidentów jeszcze przez Wojskowe Służby Informacyjne, albo przez ABW w ramach operacji „Temida”, albo sędziów politycznie sympatyzujących z Volksdeutsche Partei z Donaldem Tuskiem na czele, na „nową” Krajową Radę Sądownictwa”, poprzez którą rząd „dobrej zmiany” chciałby przejść na ręczne sterowanie sądownictwem. Taka potrzeba pojawiła się w związku z tym, że kiedy przestała istnieć PZPR, sędziowie wyemancypowali się z jakiejkolwiek zależności od jakiejkolwiek władzy państwowej, co im się bardzo spodobało, bo stwarzało nieograniczone możliwości dokazywania i spokojnego korumpowania się.

Ale nie chodzi tu o to, by roztrząsać problemy niezawisłych sędziów, czy proponować jakieś wyjście z sytuacji, bo to jest jedna sprawa, a praworządność, jest tylko pretekstem do szantażowania Polski i gdyby, wskutek na przykład ustępliwości rządu, go zabrakło, to znalazłby się jakiś inny. Nawet już się znalazł w postaci tzw. Karty Praw Podstawowych. Została ona przyjęta na szczycie Rady Europejskiej w Nicei w roku 2000. Nazwa tego dokumentu jest myląca, bo w istocie jest to manifest komunistyczny, w którym promotorzy komunistycznej rewolucji poupychali wszystkie wynalazki zmierzające do destrukcji organicznych więzi społecznych, by – zgodnie z „Manifestem z Ventotene” unijnego świątka, włoskiego komunisty Spinellego, doprowadzić do likwidacji historycznych narodów europejskich. Bo to właśnie na obecnym etapie, jest celem Unii Europejskiej, którego jej polityczni kierownicy nawet nie starają się specjalnie ukrywać.

Prehistoria

Po dwóch próbach, jakie w XX wieku podjął cesarz Wilhelm II i Adolf Hitler, narzucenia Europie niemieckiego przywództwa siłą, Niemcy, kiedy ich państwo w 1949 roku zostało odtworzone, zrozumiały, że nie tędy droga, że znacznie bezpieczniejsze i tańsze jest narzucenie Europie swego przywództwa metodą pokojowego jednoczenia.

Rozpoczęło się ono niewinnie i w postaci Wspólnego Rynku nawet przyniosło Europie potężny impuls rozwojowy. Co więcej – stworzyło wrażenie, że we wspólnej Europie Niemcy sie rozpuszczą i nie będą stanowiły żadnego zagrożenia. Jednak nie z Niemcami tanie numery! Jeśli nie kijem, to pałką – ale cel cały czas jest ten sam; poddanie Europy niemieckiemu przywództwu. Najtwardszym jądrem metody pokojowego jednoczenia było korumpowanie biurokratycznych gangów, pod pozorem „demokracji” okupujących europejskie narody.

To się znakomicie udało i w dodatku nawet za stosunkowo niewielkie pieniądze, bo nie przekraczające 2 procent europejskiego Produktu Krajowego Brutto. Toteż po upadku porządku jałtańskiego, na przełomie lat 80-tych i 90-tych, kiedy Niemcy odzyskały swobodę ruchów w Europie, nawróciły się na linię kanclerza Bismarcka, według której Niemcy zarządzają Europą w porozumieniu z Rosją. Zewnętrznym wyrazem tego nawrócenia jest strategiczne partnerstwo niemiecko-rosyjskie, obecnie poddawane przez Stany Zjednoczone próbom niszczącym w związku z wojną na Ukrainie, jaką USA na czele państw NATO prowadzą z Rosją do ostatniego Ukraińca. Żeby jednak nie płoszyć ptaszków zawczasu, początkowo Wspólnoty Europejskie funkcjonowały w formule konfederacji, czyli związku państw, nazywanym przez entuzjastów „Europą Ojczyzn”.

Traktat z Maastricht

Skoro jednak Niemcy nawróciły się na linię polityczną kanclerza Bismarcka, to dzieje Europy weszły w następny etap. Zwiastunem tej zmiany było przyjęcie traktatu z Maastricht, który wszedł w życie w roku 1993. Zmieniał on radykalnie formułę funkcjonowania Wspólnot Europejskich. Odszedł od formuły konfederacji, czyli związku państw, ku formule federacji, czyli państwa związkowego.

Od tego momentu trwają przygotowania do narzucenia Wspólnotom Europejskim politycznej czapy w postaci Unii. W ramach przygotowań do budowy europejskiego państwa federalnego pod niemieckim kierownictwem, Niemcy w latach 90-tych wysadziły w powietrze projekt „Heksagonale”, inicjując rozbiór Jugosławii, czyli „Wielkiej Serbii”, którą zawsze uważały za enklawę rosyjskich wpływów w „swojej” części Europy, a potem, już po roku 2000 doprowadzając do rozbioru samej Serbii, poprzez ustanowienie Kosowa zamieszkałego przez „Kosowerów”, co wymagało już bombardowań Serbii przez bombowce NATO, żeby w ten sposób ją zmłotować.

Ten eksperyment potwierdził zdolność Niemiec do przewodzenia Europie, wobec czego nie było na co czekać, tylko doprowadzić do przekształcenia Wspólnot Europejskich w Unię Europejską, czyli odrębny podmiot prawa międzynarodowego.

Traktat lizboński

Początkowo Unia Europejska miała być utworzona na podstawie tzw. traktatu konstytucyjnego, ale nie wszedł on w życie z powodu sprzeciwu Holandii, wobec czego z dwóch traktatów sklecono jeden w postaci poprawek do każdego z nich, co w znacznym stopniu zniechęcało do uważnego przeczytania go. Do obiegu politycznego twór ten wszedł pod nazwą „traktatu lizbońskiego” i rozpoczęły się przygotowania do jego przyjęcia. Polska, to znaczy – premier Donald Tusk, w towarzystwie Księcia-Małżonka, który wtedy akurat piastował stanowisko ministra spraw zagranicznych w rządzie obozu zdrady i zaprzaństwa oraz w obecności prezydenta Lecha Kaczyńskiego, podpisała ten traktat akurat w rocznicę wprowadzenia w Polsce stanu wojennego, 13 grudnia 2007 roku. Jak potem premier szczerze przyznał, podpisał go bez czytania – bo niby po co Donald Tusk miałby go czytać, może jeszcze ze zrozumieniem, skoro starsi i mądrzejsi już go napisali i przeczytali?

Toteż 11 kwietnia 2008 roku Sejm głosami posłów należących [obecnie… md] do obozu zdrady i zaprzaństwa oraz głosami obozu płomiennych dzierżawców monopolu na patriotyzm, uchwalił ustawę upoważniającą prezydenta Kaczyńskiego do ratyfikowania tego traktatu, co nastąpiło 10 października 2009 roku. Traktat lizboński wszedł w życie 1 grudnia 2009 roku i od tego dnia zaistniała Unia Europejska, jako odrębny od państw członkowskich podmiot prawa międzynarodowego. Warto zwrócić uwagę, że środowiska stręczące Polakom ratyfikację traktatu lizbońskiego podkreślały z naciskiem, że „Unia nie jest państwem”. Było to z jednej strony dziwne, bo Unia Europejska ma wszystkie atrybuty państwa. Ma terytorium – o czym każdy może przekonać się w Terespolu, który nie tylko leży nad wschodnią granicą Polski, ale również – nad wschodnią granicą Unii Europejskiej. Ma „ludność”, bo każdy obywatel każdego państwa członkowskiego, jest jednocześnie obywatelem Unii Europejskiej. Do tej pory obywatelstwo było związane z państwem, a nie „organizacją międzynarodową”, bo nie można być np. „obywatelem UNESCO”, chociaż pewien strażnik w gmachu ONZ w Nowym Jorku myślał, że „to mały, ale bardzo dzielny naród”. Ma wreszcie władze w postaci Rady Europejskiej jako władzy ustawodawczej, Komisji Europejskiej, jako władzy wykonawczej i Parlamentu Europejskiego, jako demokratycznego kwiatka do tego kożucha. Ma też Trybunał, bank centralny, walutę, policję w postaci Europolu, prokuraturę w postaci Eurojustu, słowem prawie wszystko, co mają inne państwa, z wyjątkiem armii, ale to tylko kwestia czasu.

Z drugiej strony uporczywe utrzymywanie, że Unia państwem nie jest było oczywiste w sytuacji, że gdyby „była”, to trzeba by odpowiedzieć na kłopotliwe pytanie, jaki w takim razie jest prawno-międzynarodowy status państw członkowskich: czy nadal są niepodległe, czy też mają tylko autonomię. Są one bowiem częściami składowymi państwa pod nazwą „Unia Europejska”, a dotychczas żadna część składowa jakiegokolwiek państwa nie była niepodległa. Przeciwnie – podlegała władzom tego państwa, właśnie jako jego część składowa.

Odrębną sprawą jest kwestia suwerenności. Traktat lizboński ustanawia „zasadę przekazania”, głoszącą, że Unia Europejska ma tylko takie uprawnienia, jakie przekażą jej państwa członkowskie. Oznaczałoby to, że polityczna suwerenność w Unii jest podzielona. Władze UE są suwerenne w zakresie kompetencji przekazanych, bo to one decydują, jaki zrobić z nich użytek, ale państwa członkowskie całkiem suwerenności nie tracą, bo to one decydują, które kompetencje przekazać, a których nie.

Ale traktat lizboński ustanawia też „zasadę lojalnej współpracy”, która głosi, że państwo członkowskie MUSI powstrzymać się przez KAŻDYM działaniem, które MOGŁOBY zagrozić urzeczywistnieniu celów Unii Europejskiej. Widzimy, że zasada ta unieważnia „zasadę przekazania”, bo obowiązek powstrzymania się nie zależy wcale od zakresu kompetencji przekazanych, tylko od tego, czy jakaś sprawa została uznana za „cel Unii Europejskiej”. Ponieważ chodzi o cele Unii, a nie żadnego z państw członkowskich, to jest oczywiste, że wyłączną właściwość określania, co jest „celem Unii”, a co nie i przed czym państwo członkowskie ma się powstrzymać, mają władze Unii Europejskiej. W ten sposób traktat lizboński wypłukuje z państw członkowskich suwerenność, stwarzając zarazem pozory legalności dla przekształcania Unii Europejskiej w państwo federalne pod kierownictwem Niemiec. Dlaczego pod kierownictwem Niemiec? Dlatego, że przed ratyfikowaniem tego traktatu przez Niemcy, został on zaskarżony do Trybunału Konstytucyjnego w Karlsruhe jako sprzeczny z konstytucją RFN. Trybunał uznał, że sprzeczny nie jest, ale uzależnił zgodę na jego ratyfikację przez prezydenta od uprzedniego przyjęcia ustawy, na podstawie której żadne prawo nie może wejść w życie na terenie RFN bez zgody obydwu izb parlamentu: Bundestagu i Bundesratu. I taka ustawa został przyjęta. Oznacza to, że Niemcy mogą forsować na terenie Unii jakieś rozwiązanie prawne, które wejdzie w życie wszędzie, z wyjątkiem Niemiec. Oznacza to, że tylko Niemcy zastrzegły sobie w Unii suwerenność.

Polska pod kuratelą

17 września 2009 roku amerykański prezydent Obama dokonał „resetu” w stosunkach amerykańsko-rosyjskich, polegającego na wycofaniu USA z aktywnej polityki w Europie Środkowej. Próżnię polityczną wypełnili strategiczni partnerzy, tj. Niemcy i Rosja – każdy w „swojej” części Europy. Polska leży w strefie „niemieckiej” więc siłą rzeczy przeszła pod kuratelę Niemiec, z czego zdawali sobie sprawę nasi Umiłowani Przywódcy – a świadczy o tym choćby „hołd pruski”, jaki w Berlinie złożył Książę-Małżonek. I dopóki Polska była pod kuratelą niemiecką, to rzeczą oczywistą było, że na pozycji lidera sceny politycznej naszego bantustanu jest Volksdeutsche Partei Donalda Tuska tym bardziej, że 20 listopada 2010 roku, na szczycie NATO w Lizbonie proklamowane zostało strategiczne partnerstwo NATO-Rosja, którego najtwardszym jądrem było strategiczne partnerstwo, niemiecko- rosyjskie, a jego kamieniem węgielnym – podział Europy na strefę „niemiecką” i strefę „rosyjską”. Ale w roku 2013 prezydent Obama wysadził to strategiczne partnerstwo w powietrze, wykładając 5 mld dolarów na zorganizowanie na Ukrainie „Majdanu”, którego celem było wyłuskanie tego kraju spod kurateli rosyjskiej, by trafił pod amerykańską – podobnie jak Polska.

Zmiana kuratora wymagała dla przyzwoitości zmiany lidera sceny politycznej naszego bantustanu, co nastąpiło nie w następstwie strzelaniny – jak na Ukrainie – tylko „afery podsłuchowej”. W rezultacie wybory prezydenckie wygrał Andrzej Duda, a parlamentarne – PiS – który jesienią 2015 roku utworzył rząd z panią Beatą Szydło na czele. Pani Szydło jeszcze nie zdążyła nic zrobić, ani nawet – niczego powiedzieć – a już w początkach stycznia 2016 roku Komisja Europejska, na której czele stały dwa niemieckie owczarki: Jan Klaudiusz Juncker i Franciszek Timmermans, wszczęła wobec Polski bezprecedensową procedurę „badania stanu demokracji”. Oczywiście nie chodzi o żadną demokrację, ani o żadną praworządność, ani o zapewnienie dobrostanu dla sodomczyków – czego domaga się Karta Praw Podstawowych – tylko o powrót na pozycję lidera tubylczej sceny politycznej Volksdeutsche Partei, a jeśli to by się nie udało, to przynajmniej o zmuszenie politycznej ekspozytury Stronnictwa Amerykańsko-Żydowskiego do posłuszeństwa wobec Berlina. Nasz obecny kurator, czyli USA, na razie trzyma PiS przy władzy, ale najwyraźniej nie za wszelką cenę. Kiedy bowiem Naczelnik Państwa poskarżył się ambasadorowi Brzezińskiemu, że Niemcy nie wykazują należytego zrozumienia dla proklamowanego przezeń programu „dążenia” do reparacji wojennych, ten udzielił odpowiedzi wprawdzie długiej, ale kompletnie pozbawionej treści, słowem – wymijającej. Myślę, że z kilku powodów. USA wiedzą, że PiS i tak zrobi dla nich wszystko, co każą, więc po cóż miałby wdawać się w jakieś spory z Niemcami, skoro jak nie dziś, to jutro może ich potrzebować?