Bluźnierstwa AMAZON przeciw Jezusowi Chrystusowi, Matce Najświętszej. Nic o Jahwe, Allahu, ani bałwanom, bóstwom pogańskim. Protestuj !!!

07/22/2023
Amazon has become infamous for promoting products offensive to Jesus Christ and Catholics around the world.

But things have gotten worse. Now, Amazon has featured a “blasphemy” page on its website. This page makes no mention of Mohammed or Buddha.
Instead, it exclusively attacks Our Lord Jesus Christ and the Catholic faith.
Sign Now Against This Unthinkable Attack on Jesus Christ and His Church
This page is not accidental. On Amazon, the page’s title reads, “Blasphemy! The Best Religious Novelty Items.”

On her own blog, the page’s organizer Laura Sweet dubbed the collection “More Jesus Novelty Gifts Sure To Send Me To Hell.”

And this is not just a single blasphemy. On this single Amazon page, there are ninety-one highly irreverent products for sale.
NO to Blasphemy! Sign here and make a difference!
The products available on this page make me sick to my stomach.

Here are a few of them:
“Inappropriate Coloring Books Sarcastic Jesus: Cuss Word Jesus Lets You Know What He Really Thinks,
”Santa VS Jesus The Epic Party Adult Card Game,
A “Teazus” Tea Infuser,
“The Grilled Cheesus Sandwich Press,”
“Nun Bowling,” where the user knocks over 10 small nun figurines for fun,
and many, many more!
These are appalling!

Yes, I Will Sign Against These Horrendous Blasphemies!As Christians, it is our duty to rise up and oppose these insults to all that is sacred!

Please, I urge you:
SIGN NOW Against This Outrageous Blasphemy!
Until next time, I remain
Sincerely yours,
Gary J. Isbell
Tradition Family Property
www.tfp.orgP.S. – If you are happy with the work of the American TFP, please consider giving a small tax deductible gift today so we can expand our spiritual crusades. Thank you! May God bless you.

„The Sound Of Freedom” czyli komu warto przejrzeć dyski

„The Sound Of Freedom” czyli komu warto przejrzeć dyski

Autor: AlterCabrio , 21 lipca 2023

Pierwszą rzeczą, którą prawdopodobnie zauważysz, jest to, że większość tych jadowitych diatrybów używa dokładnie tych samych argumentów – sugerują, że „The Sound Of Freedom” jest oparty na teorii spiskowej, skrajnie prawicowym ekstremizmie i że jest finansowany przez wywrotową sieć konserwatystów „z pogranicza  Q-Anon”.

−∗−

Tłumaczenie: AlterCabrio – ekspedyt.org

___________***___________

−∗−

Przed lekturą poniższej recenzji warto zapoznać się z wcześniejszym wpisem na ten temat:

Film Caviezela “Sound of Freedom” czyli kto steruje opinią publiczną w USA, pokutujący łotr, 18 lipca 2023

−∗−

Dziennikarzom atakującym film „The Sound Of Freedom” należałoby zbadać dyski twarde

Niedawno wybrałem się na film „The Sound Of Freedom”, spodziewając się umiarkowanego poziomu komentarzy politycznych lub religijnych przemówień, biorąc pod uwagę wściekłe i powszechne ataki lewicowych mediów na ten film. Wszystko, co wiedziałem idąc, to to, że niezależna produkcja była o handlu dziećmi i że mainstreamowe media NIENAWIDZĄ tej produkcji. Po zakończeniu filmu moją pierwszą myślą było to, że to świetna opowieść o bardzo mrocznym i trudnym temacie. Moja druga myśl brzmiała: „O co do cholery było to całe zamieszanie? W całym filmie nie ma ani jednego politycznego momentu!”

Wojna medialna z niskobudżetowym filmem jest tak dziwaczna, że ​​od razu nabieram podejrzeń co do ich intencji. Ani jednego przesłania politycznego, ani jednej chwilowej krytyki lewicy politycznej, ani jednego momentu, w którym wspomniano o MAGA, Trumpie lub „Q-Anon”, ani jednej „teorii spiskowej”. Skąd więc ta cała nienawiść?

Zanim przejdziesz do dalszej części tej recenzji, gorąco polecam zapoznanie się z niektórymi artykułami opublikowanymi na temat „The Sound Of Freedom”, aby zrozumieć, o czym mówię – przykłady są tutaj, tutaj, tutaj oraz tutaj.

Pierwszą rzeczą, którą prawdopodobnie zauważysz, jest to, że większość tych jadowitych diatrybów używa dokładnie tych samych argumentów – sugerują, że „The Sound Of Freedom” jest oparty na teorii spiskowej, skrajnie prawicowym ekstremizmie i że jest finansowany przez wywrotową sieć konserwatystów „z pogranicza Q-Anon”. Niektórzy dziennikarze zaatakowali nawet wiarygodność prawdziwej historii filmu – kariery agenta DHS Tima Ballarda, który potajemnie działał by zlikwidować handlarzy dziećmi w celach seksualnych w Ameryce Środkowej.

Guardian twierdzi:

Caviezel gra agenta specjalnego Tima Ballarda, agenta Departamentu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, który naprawdę pracował dla państwa, rozbijając siatki handlarzy dziećmi przez ponad dekadę. (A przynajmniej tak twierdzi – DHS nie może ani potwierdzić, ani zaprzeczyć historii zatrudnienia prawdziwego Ballarda.) Nawet gdyby nie miał dosłownie twarzy Chrystusa, Ballard nadal emanowałby anielską aurą, gdy z poważnie wypowiadanym sloganem: „Boże dzieci nie są na sprzedaż”, delikatnie wyciągałby z niebezpieczeństw malutkie dzieci o brudnych buziach.

Rolling Stone kipiał ze złości:

Ballard, Caviezel i inni jemu podobni przygotowywali publiczność do zaakceptowania „The Sound Of Freedom” jako filmu dokumentalnego, a nie złudzenia, przez lata podsycając panikę moralną w związku z tą rażąco przesadzoną „epidemią” handlu dziećmi w celach seksualnych, z których większość wpędza ludzi w konspiracyjne meandry i kieruje do społeczności QAnon. Krótko mówiąc, byłem w kinie z ludźmi, którzy byli tam, aby zobaczyć potwierdzenie swoich najgorszych obaw”.

Być może w Rolling Stone nigdy nie słyszeli o Wyspie Epsteina? Dlaczego udają, że to globalne przestępcze przedsięwzięcie nie istnieje?

Te recenzje ociekają jadem, chociaż proste dochodzenie w sprawie Tima Ballarda ujawnia niekończące się dowody na to, że faktycznie rzucił pracę w DHS, aby działać w Ameryce Środkowej i powstrzymać szajki handlujące dziećmi. A podstęp, będący rdzeniem filmu, który Ballard zastawił na wyspie jako pułapkę, aby schwytać całą sieć pedofilów, a także uratować 120 dzieci? Tak, to też było prawdziwe.

W rzeczywistości istnieje dokument o udanej zasadzce Tima Ballarda zatytułowany „Triple Take”, a film „The Sound Of Freedom” zawiera prawdziwy materiał z aresztowania podczas tego wydarzenia. Nie ma wątpliwości, że prawie każdy szczegół w „The Sound Of Freedom” jest prawdziwy. Wszelakie media, które twierdzą inaczej, kłamią, a fakt, że próbują zasiać ziarno wątpliwości co do prawowitości Tima Ballarda w oparciu o politykę, jest nikczemny.

Jedną z interesujących części filmu, która NIE jest dokładna, było przedstawienie latynoskiego miliardera finansującego wysiłki Tima Ballarda. W rzeczywistości Ballard mówi, że to przede wszystkim konserwatywny gospodarz [host] Glenn Beck zebrał pieniądze na jego operacje, które doprowadziły do ​​uratowania setek dzieci. Trudno powiedzieć, dlaczego Glenn Beck nie został wymieniony w końcowej wersji filmu, ale związek Ballarda z Beckiem może częściowo wyjaśniać wściekłość mediów na film. Jak ŚMIELI ci konserwatywni mężczyźni ratować dzieci przed niewolnictwem seksualnym, prawda? To sprawia, że ​​konserwatyści wyglądają jak (o, rany!) dobrzy faceci.

Ale chodzi tu o coś więcej niż zwykłą zazdrość ze strony lewicowych dziennikarzy. Kampania przeciwko filmowi jest zbyt skoordynowana i zbyt ekspansywna (globalna). To tak, jakby ci ludzie byli ze sobą powiązani i wszyscy zgodzili się wspólnie spróbować podważyć film, lub wszyscy otrzymali ROZKAZ podważenia filmu.

Tego rodzaju zachowanie sugeruje osobisty udział w kreowaniu warunków do niepowodzenia. Można odnieść wrażenie, jakby ci dziennikarze chcieli sabotować film ze względu na jego założenia i przesłanie. Dlaczego ktoś miałby chcieć sabotować film, który ujawnia handel dziećmi i pedofilów? Czy to możliwe, że musimy sprawdzić dyski twarde niektórych z tych pisarzy i producentów z mediów establishmentu?

Myślę, że ważne jest, aby pamiętać, że takie osoby były ścigane karnie za wykorzystywanie seksualne dzieci w przeszłości. Na przykład długoletni producent CNN, John Griffin, został niedawno aresztowany i skazany za gwałty na dzieciach, używając aplikacji internetowych do łączenia się z matkami, które chciały sprzedać mu swoje dzieci za tysiące dolarów, aby mógł je wykorzystywać w swoim wakacyjnym domu w Vermont.

W zeszłym roku FBI dokonało nalotu na dom znanego producenta ABC News Jamesa Gordona Meeka i aresztowało go pod zarzutem przewożenia dziecięcej pornografii. Magazyn Rolling Stone został później oskarżony o próbę ukrycia powodu aresztowania poprzez selektywną edycję i pominięcia. Rolling Stone jest obecnie jednym z głównych kanałów atakujących „The Sound Of Freedom”.

Może film rozzłościł tych dziennikarzy, bo obnaża jedno z ich ulubionych hobby?

Jestem maniakiem filmowym od dawna i mogę z pewnym przekonaniem powiedzieć, że jako film „The Sound Of Freedom” jest dobrze wyprodukowany i dobrze zrealizowany. Ogólne aktorstwo jest prawdziwe, role w wykonaniu dzieci są niesamowite, montaż jest doskonały, a zdjęcia są na najwyższym poziomie. Film jest dobry pod każdym względem. Przypomina mi jeden z moich ulubionych filmów wszech czasów, kryminalny proces w reżyserii Akiry Kurosawy zatytułowany „High And Low” (znany również jako „Heaven And Hell” w Japonii) o policji prowadzącej dochodzenie w sprawie porwania dziecka.

Mój jedyny zarzut jest taki, że powinni byli pokazać trochę więcej Tima Ballarda z rodziną, dzięki czemu kiedy podejmuje decyzję o wyjeździe do Kolumbii i ryzykowaniu życia, jego wybór ma większą wagę. Poza tym „The Sound Of Freedom” to jeden z najlepszych filmów, jakie widziałem od dłuższego czasu, i w żadnym momencie nie czułem się „moralizowany”. Nie mogę powiedzieć tego samego o większości hollywoodzkich filmów z ostatnich kilku lat, które są pełne nieustannej lewicowej propagandy.

Przedstawienie procesu handlu dziećmi jest bardzo niewygodne, ale takie ma właśnie być. Rzadko wiercę się na krześle z powodu dyskomfortu lub wściekam się na postacie na ekranie, ale za każdym razem, gdy była scena z pedofilem, myślałem tylko: „Ten facet zasługuje na spotkanie z rozdrabniarką do drewna”. Tak się kręci dobre filmy.

Więc znów, jest niewiele, jeśli w ogóle, uzasadnionych uwag krytycznych na temat samej produkcji, a historia jest w dużej mierze dokładna. Dlaczego lewicowi dziennikarze wściekają się na ten film? Myślę, że dlatego, iż rzuca światło na fakt, że pedofilia to nie tylko odosobnione przypadki samotników grasujących na szkolnych boiskach. To międzynarodowy przemysł wart miliardy dolarów, a w ten przemysł zaangażowani są bardzo bogaci i potężni ludzie (w tym ludzie z głównego nurtu dziennikarstwa).

Nie chcą, aby ludzie rozważali wszechobecność tego przestępczego podziemia. Chcą ludzi biernych i nieświadomych. Z jakiegoś powodu chcą, aby ludzie zakładali, że niewolnictwo dzieci to teoria spiskowa.

Inną kwestią do rozważenia jest to, że lewica polityczna od kilku lat agresywnie atakuje dzieci przy pomocy seksualizacji, głównie poprzez narzucanie ideologii trans. Przekształcają seksualizację nieletnich w ruch aktywistów. Dzieci już w wieku przedszkolnym są indoktrynowane propagandą „tożsamości płciowej”, a w szkołach publicznych wprowadza się MOCNO pornograficzne książki (z ilustracjami pornograficznymi) udające edukacyjne treści LGBT. Wszyscy wiemy, o co ostatecznie chodzi w tym ruchu – normalizację pedofilii.

Lewicowcy mogą być świadomie lub nieświadomie wrogo nastawieni do „The Sound Of Freedom”, ponieważ kiedy widzą na dużym ekranie zorganizowane sieci uwodzicieli dzieci, widzą siebie.

Podsumowując: idźcie zobaczyć ten film. Ataki medialne mają wyraźnie na celu zniechęcenie ludzi do oglądania go w oparciu o uprzedzenia polityczne. Sprawdźcie sami, a szybko zdacie sobie sprawę, że wszystkie ich twierdzenia są fałszywe. Co więcej, zaczniecie się głośno zastanawiać, dlaczego nienawidzą tego filmu? Przychodzi mi na myśl powiedzenie „Zdaje się, że za bardzo protestujesz…” [Methinks thou dost protest too much…], gdy tacy dziennikarze ujawniają swoją skłonność do zła.

________________

Journalists Attacking The Film ‘Sound Of Freedom’ Should Have Their Hard Drives Investigated, Brandon Smith, July 18, 2023

Film Caviezela “Sound of Freedom” czyli kto steruje opinią publiczną w USA

Film Caviezela “Sound of Freedom” czyli kto steruje opinią publiczną w USA

Kategoria: Archiwum, News, Polecane, Polska, Pudło, Świat, Ważne

Autor: pokutujący łotr , 18 lipca 2023 https://ekspedyt.org/2023/07/18/film-caviezela-sound-of-freedom-czyli-kto-rzadzi-hollywoodem/

Jim Caviezel w filmie “Sound of Freedom”, 2023

Solidarny wrzask podniesiony w USA przeciw filmowi fabularnemu Sound of Freedom przez mainstreamowych krytyków z pism i portali w rodzaju New York Timesa, Forbesa, Newsweeka, Rolling Stone  czy Vanity Fair, przywraca znów pytanie: kto rządzi opinią publiczną i światem informacji i rozrywki w USA.

Paul Reubens – amer. aktor filmów dla dzieci, oskarżony o gromadzenie materiałów pedofilskich.

O osobach firmujących te ataki wiele mówi np. taka postać, jak wpływowy krytyk Charles Bramesco, który w 2021 r. bronił Paula Reubensa (prawdziwe nazwisko Reubenfeld) – aktora i producenta filmów dla dzieci, oskarżonego o posiadanie materiałów pornograficznych z ich udziałem – że to jest „po prostu specyficzne upodobanie” – zaś film o transpłciowym „mężczyźnie” próbującym urodzić dziecko uznał w swej recenzji za „poruszające studium”. Ale Sound of Freedom – wstrząsający obraz seks-handlu dziećmi w reżyserii demonstrującego swój katolicyzm Alejandra Monteverde i z udziałem niestrudzonego anty-hollywoodzkiego aktora Jima Caviezela (odwórcy głównej roli w Pasji Mela Gibsona) oraz  Tima Ballarda, który dostarczył materiału do opartego na faktach scenariusza (Ballard jest od lat aktywistą walczącym z handlem dziećmi w USA i założycielem wspierającej ten cel Fundacji OUR) – jest dla tego typka „paranoiczny”.

A oto skład grupy bogów zarządzających przemysłem filmowo-telewizyjnym w Hollywood, sporządzony według opublikowanego przez nich w marcu 2008 r. na łamach Los Angeles Times listu otwartego do Screen Actors Guild (Związek Zawodowy Aktorów Filmowych i TV). Prezesem News Corporation jest Peter Chernin (Żyd), Paramount Pictures – Brad Grey (Żyd), Walt Disney Co. – Robert Iger (Żyd), Sony Pictures – Michel Lynton (Żyd holenderski), Warner Brothers – Barry Meyer (Żyd), CBS Corp. – Leslie Moonves (Żyd; jego stryjeczny dziadek był pierwszym premierem Izraela), MGM – Harry Sloan (Żyd), NBC Universal – Jeff Zucker (Żyd). Zabrakło jedynie podpisów braci Boba i Harvey’a Weinsteinów – założycieli i prezesów wytwórni Miramax, Dimension Films oraz The Weinstein Company – aby powstał komplet osób zdolnych wesprzeć, albo przeciwnie, utrącić, KAŻDĄ ale to KAŻDĄ produkcję telewizyjną  lub filmową w USA.  Na „pociechę” – wiadomość, że sprawiedliwość dosięgła przynajmniej Weinsteinów, gdy Bob zmuszony był ogłosić  upadek firmy w 2017 r., kiedy jego braciszek Harvey został oskarżony przez grupę aktorek o molestowanie, gwałt i szantaże w przydzielaniu ról w zamian za usługi seksualne i skazany na 23 lata więzienia.

   Dla całości obrazu tego trzęsącego opinią publiczną w USA konglomeratu filmowo-prasowego, należałoby przedstawić drugą listę – redaktorów naczelnych i właścicieli głównych pism i portali informacyjnych, na czele z Arturem Greggiem Sulzebergiem,  prezesem The New York Times Company czy rodziną Meyerów, właścicieli koncernu The Washington Post. Przez posłusznych sobie dziennikarzy, ten sanhedryn medialny w USA podnosi teraz wrzask, oskarżając twórców filmu Sound of Freedom oczywiście  o „teorie spiskowe” i dodając, że są „typowe dla oszołomów z QAnon” (chodzi o nabierający tempa nowy ruch radykalnej prawicy w USA, nazywany „zbrojnym ramieniem Trumpa”) i nie szczędząc innych inwektyw, jak „fundamentalizm chrześcijański” ze słownika lewackiego terroryzmu.

Ich histerię spowodował fakt, że ten „oszołomski” film, ku przerażeniu Hollywoodu zarobił w dniu premiery 4 lipca br. 14 mln dolarów i zwrócił im się jednego dnia cały budżet, podczas gdy tego samego dnia Indiana Jones 5 z Harrisonem Fordem, który kosztował 295 mln dolarów, zarobił  tylko 11 mln USD. Hit z Caviezelem był gotowy dużo wcześniej, bo już w 2018 r. i miał być firmowany przez 20th Century Studios, ale trafił do zamrażarki, gdy wytwórnię przejął Disney. Netflix i Amazon odmówiły dystrybucji, podobnie jak większość innych, z którymi kontaktował się producent Eduardo Verastegui, dopiero Angel Studios tym się zainteresowało.

Pamiętajmy, że handel ludźmi jest w USA i w świecie ogromnym biznesem, wykraczającym daleko poza środowisko filmowe i podludzie tym się trudniący mają środki na przekupywanie odpowiednich osób w mediach, by o tym nie mówiły lub wyśmiewały temat jako „oszołomstwo spiskowe” lub „religijny fundamentalizm”. Ten terror medialny przynosi – przynajmniej w uzależnionym od ekranu TV społeczeństwie amerykańskim  – katastrofalne skutki, ludzie (podobnie już jest i w Polsce) klepią bezmyślnie za celebrytami o „teoriach spiskowych” tkwiąc w przekonaniu, że wyrażają opinie „światłe” i „racjonalne”, podczas gdy w ich zapchanych sieczką mózgach brak już jest miejsca na istotne fakty.

Inwazja zombich: dzisiejsza plaża w Los Angeles

Np. już tylko 22% Amerykanów uważa obecnie, że biznes informacyjno-filmowo-rozrywkowy jest w USA głównie w rękach Żydów, choć w 1960 r. tego zdania było ponad 50% społeczeństwa –  aż co drugi Amerykanin! To ukazuje skalę i skuteczność ogłupiactwa prowadzonego w USA i na świecie. Otuchą napawa fakt, że ku przerażeniu manipulatorów film Sound of Freedom osiąga jednak taki wielki sukces.

*

Problem zorganizowanej pedofilii sygnalizowali już w swej twórczości m.in. Roman Polański (film Rosemary’s Baby – choć powstały niezupełnie ze szlachetnych pobudek) czy Stanley Kubrick w wybitnym, przerażającym filmie o kulisach masonerii pt. Oczy szeroko zamknięte. Polańskiemu na wszelki wypadek – może by zniechęcić go do tematu – wytoczono w USA proces o stosunki z nieletnimi, zaś Kubrick „zmarł” na zawał serca zaraz po premierze swego filmu. Warto w tym miejscu przypomnieć inny mega-skandal pedofilski znany jako „afera Dutroux” w Belgii w 1979 r. – gdy proces seryjnego porywacza i mordercy dziewczynek Marca Dutroux – od którego nitki wiodły do wielu wpływowych osób ze świata politycznego Brukseli –  został wyciszony a świadkowie i oskarżeni dziwnym trafem padali jak muchy (w sumie kilkadziesiąt osób!). Również na zawsze uciszono w USA w 2019 r. Jeffrey’a Epsteina i jego ukochaną Ghislaine Maxwell, którzy sprowadzali do swej posiadłości na wyspie dziesiątki dziewczynek by uprawiały seks z milionerami i osobistościami z pierwszych stron gazet. Zapewne byli agentami (CIA? Mosadu?) i w ten sposób zbierali kwity na osobistości z całego świata, księcia Andrzeja z Pałacu Buckingham nie wyłączając (uniknął skandalu płacąc Maxwell kilka milionów funtów). https://kobieta.onet.pl/wiadomosci/ghislaine-maxwell-udzielila-pierwszego-wywiadu-zza-krat-ofiary-beda-wsciekle/62042zn

To, o czym piszę, jest wierzchołkiem góry lodowej. U końca prezydentury Baracka Obamy uciszono przecież inną „rozwojową” seks-aferę  kryminalną z udziałem dzieci, nazywaną Pizza Gate. Też ogarniała ona szerokie kręgi polityczne w Waszyngtonie (otoczenie Hillary Clinton) odsłaniając przed światem mroczne i krwawe uczynki rzeczywistych potężnych kręgów pedofilskich na najwyższych piętrach władzy w USA i w świecie, trudniących się nie tylko seksem z dziećmi ale i zbrodnią – nie zaś, na wzór polski, rozdmuchiwane z promila przez dziennikarzyny w rodzaju Sekielskiego, i to jedynie w kręgach katolickiego kleru, gdyż świat polityki i mediów jest w Polsce skrzętnie omijany. Zaprawdę, rogaty rządzi światem tzw. elit i trzeba być głupim, głuchym i ślepym żeby tego nie dostrzegać.

W tekście wykorzystano materiały z artykułu:   https://wykop.pl/link/7153179/sound-of-freedom-film-ktorego-boi-sie-hollywood-i-mainstreamowe-media

W najpiękniejszej katedrze Szwajcarii wystąpił obsceniczny chór zboków. „Ejakulujcie”; „Wymiotuję wściekłością”, [—-]

W najpiękniejszej katedrze Szwajcarii wystąpił obsceniczny chór zboków. „Ejakulujcie”; „Wymiotuję wściekłością”[—-]

„To inkluzja” – zachwalają organizatorzy

#Lozanna #obscena #protestantyzm #Szwajcaria #upadek moralności

(

fot. Wikipedia)

W protestanckiej katedrze w Lozannie w Szwajcarii odbył się koncert grupy Hot Body Choir (pol. Chór Gorące Ciało). „Artyści” wyśpiewywali skrajnie obsceniczne treści. Katedra została dla nich otwarta w ramach miejskiego „Festival de la Cité”, który miał charakter programowo „różnorodnościowy”, to jest – genderowy.

Lozanna jest stolicą szwajcarskiego kantonu Vaud. Protestanci opanowali miasto pod koniec lat 30. XVI wieku. Katedra w Lozannie jest jedną z najwybitniejszych świątyń gotyckich w kraju. Jej budowa została zakończona w XIII wieku; nosi wezwanie Matki Bożej (Notre-Dame).

O koncercie grupy Hot Body Choir poinformował szwajcarski dziennik „Neue Zürcher Zeitung”. Jak podała gazeta, grupa wykonała utwory o takich tytułach jak „Ejakulujcie”; „Wymiotuję wściekłością”; „Otwieram usta” czy inne, jeszcze bardziej obsceniczne. Grupa Hot Body Choir, według własnego opisu, składa się z osób o postawie feministycznej i queerowej, którzy starają się – uwaga – upowszechniać swoją ideologię oraz praktyki (sic) poprzez występy muzyczne oraz publikacje pisemne.

Koncert nie był przypadkiem, został zaaprobowany przez administrację katedry. Jak podała kierownik festiwalu miejskiego, Martine Chalverat, władza kantonu Vaud ds. religijnych została poinformowana o koncercie i nie przedstawiła żadnych zastrzeżeń.

Chodzi o tolerancję oraz inkluzję. Nie ma w tym nic bluźnierczego – zadeklarowała Chalverat. Jak dodała, „nie można przecież cenzurować sztuki i ograniczać wolności artystycznej”.

Wyjaśniła, że na przyszłość zostaną tylko – być może – ogłoszone ostrzeżenia dla rodziców, którzy chcieliby na podobny koncert zabrać dzieci…

Źródła: nzz.ch, kath.net Pach

Do systemu operacyjnego państw Europy ładowana jest anarcho-tyrania. Jesteśmy świadkami [i ofiarami] zaprogramowanej mutacji współczesnego państwa.

Do systemu operacyjnego państw Europy ładowana jest anarcho-tyrania

Date: 3 luglio 2023 Author: Uczta Baltazara

do-systemu-operacyjnego-panstw-europy-ladowana-jest-anarcho-tyrania

Wielu czytelników napisało do mnie wstrząśniętych wydarzeniami zachodzącymi we francuskich miastach niszczonych przez północnoafrykańskie gangi.

Jedni przypominają mi o proroctwach dotyczących Francji (Alois Irlmaier), inni zastanawiają się z niepokojem, kiedy to samo może nastąpić we Włoszech. Jeszcze inni pytają mnie, co kryje się głęboko ukrytego za owymi zajściami.

Dlaczego nie interweniuje wojsko? – A może żołnierze są trzymani w koszarach, ponieważ w przeciwnym razie można by oficjalnie mówić o wojnie domowej? (Stanowiłoby to historyczne nemezis, ponieważ takie właśnie było oskarżenie Macrona skierowane przeciwko Marine Le Pen podczas kampanii wyborczej).

Francja prawdopodobnie nie próbuje rozwiązać tej kwestii przy pomocy wojska, ponieważ wie, że ma do czynienia z grupami uzbrojonymi, jak widać to na wielu video, i zdaje sobie sprawę z tego, że doszłoby do masakry, która raz na zawsze usankcjonowałaby podział etniczno-społeczny w państwie, kładąc kres fikcji oświeconego, wieloetnicznego kraju?

A może Macron czeka, aż rozruchy uspokoją się, aby zamieść wszystko pod dywan, tak jak zrobił to Chirac w roku 2005?

Każda z wymienionych wyżej możliwości może być prawdziwa. Schodząc jednak na poziom nieco głębszy, uważam, że jesteśmy świadkami zaprogramowanej mutacji współczesnego państwa. Mam na myśli transformację porządku społecznego, przestrzeni obywatelskiej, od dawna przygotowywaną, za pomocą ogromnych operacji trwających dziesięciolecia, jeśli nie stulecia, przez władających zza kulis.

Demokracja liberalna znika. Płomienie Nanterre i innych francuskojęzycznych miast Europy są odzwierciedleniem jej upadku. Jednocześnie owe płomienie ujawniają przyszłą formą społeczeństwa: anarcho-tyranią.

Termin ten został ukuty przez amerykańskiego pisarza i dziennikarza Sama Todda Francisa (1947-2005) https://en.wikipedia.org/wiki/Sam_Francis_(writer) na początku lat ’90 ubiegłego wieku, po czym Todd Francis powrócił do niego na początku 2000 roku w bardzo krótkim eseju zatytułowanym “Synthesizing Tyranny”. Francis przewidywał rychłe powstanie zbrojnej dyktatury, która w przeciwieństwie do tego, co widzieliśmy w przeszłości, w żaden sposób nie będzie narzucać społeczeństwu reguł prawa, ale raczej pozostawi je na łasce niepewności i przemocy.

Według Francisa będzie to “swego rodzaju heglowska synteza dwóch przeciwieństw: anarchii i tyranii“, tj. taki format, w którym państwo w sposób tyraniczny lub opresyjny reguluje życie swoich obywateli, ale nie jest w stanie lub nie chce egzekwować podstawowego prawa o charakterze ochronnym. https://web.archive.org/web/20060928023136/http://www.chroniclesmagazine.org/Chronicles/2005/April2005/0405Francis.html

«Elementarna koncepcja anarcho-tyranii jest dość prosta. Historia zna wiele społeczeństw, które uległy anarchii, gdy rządzące władze okazały się niezdolne do kontrolowania przestępców, watażków, rebeliantów i grasujących najeźdźców. Dziś nie jest to problemem w Stanach Zjednoczonych. Rząd, co może stwierdzić każdy podatnik (zwłaszcza ten zalegający z podatkami), nie wykazuje żadnych oznak upadku lub niezdolności do wykonywania swoich funkcji. W dzisiejszych Stanach Zjednoczonych rząd działa sprawnie. Podatki są pobierane (można się założyć), populacja jest liczona (w pewnym sensie), poczta jest dostarczana (czasami), a kraje, które nigdy nam nie przeszkadzały, są najeżdżane i podbijane».

Anarcho-tyrania, zdaniem pisarza, umożliwia prosperowanie tym, którzy używają przemocy. To, co jest kluczowe, to podporządkowanie, przede wszystkim fiskalne, większości populacji.

Pod rządami anarcho-tyranii kontrola elementów prawdziwie niebezpiecznych (…) schodzi na dalszy plan. Prawdziwym problemem jest to, jak wycisnąć pieniądze ze zwykłych obywateli, tak, by ci nie narzekali, nie walczyli i nie zaczęli bić ludzi po twarzy.

Ci, którzy uważają, że jest to oznaka ostatecznej słabości społeczeństwa, które utraciło swoje korzenie i orientację moralną, są w błędzie. “Anarcho-tyrania nie jest bynajmniej zwykłą deformacją tradycyjnego systemu rządów ani objawem “dekadencji”” – ostrzega Francis.

Anarcho-tyrania jest perspektywą w pełni zamierzoną; jest skalkulowaną transformacją funkcji państwa z państwa zobowiązanego do ochrony przestrzegających prawa obywateli w państwo, które przestrzegających prawa obywateli traktuje jako, w najlepszym przypadku, patologię społeczną, a w najgorszym – wroga.

Jest to odczucie wielu osób, które być może czekają godzinami na posterunku policji, aby zgłosić włamanie do domu, po czym okazuje się, że nie przyniosło to żadnych rezultatów i być może ci sami policjanci przypadkowo zatrzymują ich na ulicy. Jest to koncepcja, która została wypowiedziana przez złodziejkę kieszonkową grasującą w autobusach, na nagraniu wyemitowanym w popularnym programie telewizyjnym Otto e Mezzo. Dziewczyna, przyłapana przez dziennikarza, powiedziała arogancko: «ale co to pana obchodzi, że ja kradnę, jeśli nawet policji to nie obchodzi….»

Pamiętamy, z pewnym niepokojem, zachowanie policji podczas pandemii, z joggerami ściganymi na plażach, dronami, kontrolami w barach, itp.

Ma miejsce radykalna inwersja. Przestępca, tj. ten, który żyje z łamania prawa, jest ignorowany, tolerowany, a jeśli zostanie za coś złapany, natychmiast wypuszczany. Obywatel, który żyje zgodnie z prawem, może natomiast ujrzeć, jak we Francji, swój samochód spalony na ulicy, strzały z kałasznikowa oddane pod jego domem, swój sklep czy warsztat zniszczony przez rozszalałą bandę.

Ale i bez pożarów w Nanterre, widzimy, że problem ten dotyczy obecnie samej struktury miast. Obywatele bezradnie obserwują, jak handel narkotykami, który zawsze odbywa się w tych samych miejscach, zatruwa młodzież.

Właściciele domów obserwują, jak wartość ich nieruchomości spada o połowę, a nawet gorzej, gdy państwo, bez żadnego wyjaśnienia, umieszcza w bloku mieszkalnym lub w bloku obok, masy afrykańskich przybyszów, którzy przybyli łodzią, wspierani przez lata darmowym wyżywieniem i zakwaterowaniem, telefonami komórkowymi, modnymi ubraniami, hulajnogami elektrycznymi – wszystko oczywiście na koszt tej samej osoby, która płaci podatki, patrząc, jak wartość jej nieruchomości spada.

W małych miasteczkach, nawet tych najmniejszych, funkcjonują nielegalne meczety, które zawsze generują ruch i być może trafiają do mediów, ponieważ odkryto, że w środku znajduje się ktoś, kto głosi islamizm salaficki, mogący mieć związek z międzynarodowym terroryzmem.

Wszystkie te zjawiska są w pełni akceptowane przez społeczeństwo: to jest prawdziwy klucz do zrozumienia anarcho-tyranii. Ponieważ anarchistyczna przemoc programowo niesiona przez masy importowane na tratwach Kalergi to zaledwie jedna strona medalu. Drugą jest tyrania, polegająca właśnie na podporządkowaniu sobie narodu. Jest to słynna inwersja rządów prawa widoczna w przypadku zielonej przepustki, która będzie jeszcze bardziej widoczna, gdy wkrótce nasza egzystencja zostanie wypłaszczona poprzez identyfikator cyfrowy (co było pierwszą troską Macrona, gdy tylko został ponownie wybrany) oraz pieniądz podlegający programowaniu, tj. nadzór za pomocą cyfrowego euro sprawowany przez EBC pod przewodnictwem Lagarde.

Jeśli obywatel nie jest wolny, to znaczy, że jest niewolnikiem. Jeśli państwo nie oferuje wolności, to narzuca podporządkowanie. A polityczną formą podporządkowania jest tyrania.

Oznaki tego rodzaju dryfu są dostrzegalne na każdym kroku. Podatki uniemożliwiają życie tak wielu osobom – zwłaszcza samozatrudnionym – a mimo to przeznacza się gigantyczne środki na utrzymanie imigrantów (także za rządu Meloni), plus rzeki pieniędzy i broni (do tego stopnia, że zostajemy pozbawieni ochrony) na rzecz Ukrainy.

Są to decyzje na szczycie, prawdopodobnie nie na szczeblu włoskim, ale na które naród ani myśli reagować. Rozkłada ręce, pochyla głowę. Pracuje, usiłuje wiązać koniec z końcem. Toleruje się wszystko.

Nie reaguj, pozostań tam gdzie jesteś i cierp, jak kamień, jak święty, jak porządny człowiek, którym jesteś, który musi najpierw pomyśleć o przyniesieniu do domu chleba dla rodziny i który nie chce kłopotów z policją lub wymiarem sprawiedliwości.

W ten sposób anarcho-tyrania stała się zjawiskiem strukturalnym. Uderzające jest na przykład niedawne morderstwo 17-letniej dziewczyny znalezionej na śmietniku w dzielnicy Primavalle w Rzymie. Aresztowany chłopak, 17-letni imigrant w drugim pokoleniu, zabił ją nożem za dług narkotykowy w wysokości 30 euro. Krwawiące zwłoki umieścił na supermarketowym wózku i zawiózł w kierunku pojemników na śmieci. Na Instagramie, ów urodzony na Sri Lance chłopak ma ponad 10 000 obserwujących, nagrał piosenkę trap opublikowaną na Spotify i prezentuje się jako “twardziel”. Zaś zamordowana była wolontariuszką w ośrodku dla imigrantów. https://www.romatoday.it/cronaca/interrogatorio-omicidio-michelle-causo-arresto-convalidato-1-luglio-2023.html

To obraz, który mówi wszystko. Nie możemy jednak nie pamiętać sytuacji z przeszłości: Pamela Mastropietro, lat 20, poćwiartowana przez czarnoskórych afrykańskich handlarzy narkotyków z niespotykaną precyzją – prawdopodobnie rytualną https://en.wikipedia.org/wiki/Murder_of_Pamela_Mastropietrohttps://it.wikipedia.org/wiki/Omicidio_di_Pamela_Mastropietro. Albo Desiré Mariottini, odurzona narkotykami, zgwałcona i zamordowana przez gang, który następnie porzucił jej ciało w opuszczonym budynku. Miała 16 lat. https://en.wikipedia.org/wiki/Murder_of_Desir%C3%A9e_Mariottini A potem, kto wie, ile innych przypadków, nie tylko we Włoszech. We Francji był mrożący krew w żyłach przypadek Loli Daviet, zgwałconej, torturowanej i zamordowanej, umieszczonej w walizce przez dziwną imigrantkę z Maghrebu – być może również w owym przypadku chodziło o rytuał, który nie został jeszcze dobrze rozpoznany. https://en.wikipedia.org/wiki/Killing_of_Lola_Daviet

Nie chodzi tu o żadne miejskie horrory, ani też wyłącznie o wiadomości o przestępstwach popełnianych przez imigrantów: są to fragmenty składające się na obraz anarcho-tyranii, która ładowana jest do systemu operacyjnego państw Europy.

Przypomnijmy sobie zbiorowe gwałty na niemieckich kobietach przed katedrą w Kolonii. Albo, także w noc sylwestrową, o tym samym zjawisku, którego ofiarami padły mediolańskie dziewczęta znajdujące się katedrą w Mediolanie.

Pomyślmy o inwazji na włoską Peschierę w dniu 2 czerwca 2022, kiedy to bezsilność policji podczas zamieszek stała się dobrze widoczna, a nawet sfilmowana i umieszczona w mediach społecznościowych, kiedy to szarżowali wzdłuż jeziora wśród krzyków i chichotów – całkowicie otoczeni przez hordy młodych Afrykańczyków, deklarujących, że zdeitalianizowali miasto nad jeziorem Garda, czyniąc je “Afryką” na jeden dzień.

[To, co sie u mnie nie otwiera, należy zobaczyć w oryginale. MD]

https://youtube.com/watch?v=2orJUcJuW_M%3Fversion%3D3%26rel%3D1%26showsearch%3D0%26showinfo%3D1%26iv_load_policy%3D1%26fs%3D1%26hl%3Dit%26autohide%3D2%26wmode%3Dtransparent

Albo, odchodząc od kwestii migracji, przypomnijmy wielkie, letnie imprezy zwane rave’ami: tysiące ludzi zajmuje prywatny teren, handlując narkotykami na masową skalę, zanieczyszczając środowisko. Policja obserwuje to wszystko z zewnątrz, nie podejmując jakichkolwiek działań.

https://youtube.com/watch?v=cFH5CnBPMPI%3Fversion%3D3%26rel%3D1%26showsearch%3D0%26showinfo%3D1%26iv_load_policy%3D1%26fs%3D1%26hl%3Dit%26autohide%3D2%26wmode%3Dtransparent
https://youtube.com/watch?v=0U-wfqpQfTg%3Fversion%3D3%26rel%3D1%26showsearch%3D0%26showinfo%3D1%26iv_load_policy%3D1%26fs%3D1%26hl%3Dit%26autohide%3D2%26wmode%3Dtransparent

Każdy ze wspomnianych epizodów ma na celu uświadomienie czytelnikowi, że pomimo płacenia podatków i przestrzegania prawa, jest on zdany na łaskę i niełaskę systemu, który może eksplodować w każdej chwili i odebrać mu wszystko: firmę, samochód, dom, godność, bezpieczeństwo… dzieci.

Każde miejsce, które wydawało się komtrolowane przez demokratyczne państwo, może w rzeczywistości stać się TAZ, czyli “strefą tymczasowo autonomiczną”, jak teoretyzował w latach ’90 ideolog centrów społecznych – «Hakim Bey» (będący wielkim apologetą pedofilii). https://en.wikipedia.org/wiki/Peter_Lamborn_Wilson

Każda część tej upokarzającej mozaiki służy w rzeczywistości podporządkowaniu was w jeszcze intymniejszy, głębszy sposób. To jest to, co prawie sześćdziesiąt lat temu psycholog Martin Seligman w swoim eksperymencie nazwał «bezradnością wyuczoną». https://en.wikipedia.org/wiki/Martin_Seligman

Seligman umieszczał psy w dużym pudle, podzielonym na dwie części niewielką barierą, którą można było przeskoczyć, co pies robił natychmiast, gdy pod jego łapy wysyłano silny wstrząs elektryczny w sekcji, w której się znajdował. Psycholog zauważył jednak, że kiedy elektryfikowano obie podłogi pudełka – nie pozostawiając w ten sposób przestrzeni wolnej od wstrząsów – pies rezygnował z przemieszczania się. Zwierzę, technicznie rzecz biorąc, popadało w depresję, akceptując fakt, że było pokonywane przez ciągłą i niewidzialną przemoc. Technika ta, jak okazało się w ostatnich latach, była stosowana przez CIA podczas przesłuchań w jej ośrodkach na całym świecie. Jest to forma tortury, która trwale nagina ludzką duszę, sprawiając, że raz na zawsze czuje się bezsilna. https://www.nytimes.com/2014/12/11/health/architects-of-cia-interrogation-drew-on-psychology-to-induce-helplessness.html

To właśnie dzieje się z wami. Oto dlaczego czujecie się tak, jak czujecie się. Oto z jakiego powodu pozwalają zniszczyć wasze życie. Aby nauczyć was czuć się bezsilnymi, zrozpaczonymi, bez wyjścia.

Będziecie tak wykończeni, że podporządkujecie się wszystkiemu. Co najwyżej zaatakujecie przestępcę, któremu – celowo – pozwolono popełnić przestępstwo i zrujnować wam życie. Ale nigdy się nie zbuntujecie. A to dlatego, że ulegliście mirażowi «pastwiska», odwróciliście uwagę od perspektywy czekającej was rzezi, rozmyślając o pensji i mnóstwie rozrywek (Netflix, hobby, sport, muzyka klasyczna i nowoczesna, wolność seksualna i religijna, prawa zwierząt i LGBT); staliście się bydłem, zbiorowiskiem przeżuwaczy.

Ale kto chciałby czegoś takiego?

Jeśli się nad tym zastanawiacie, oznacza to, że nie znacie elity rządzącej, a przynajmniej nie wiecie, co za “kultura” ją kształtuje: “kultura”, która nienawidzi mężczyzn, nienawidzi kobiet, nienawidzi dzieci, głosi ich redukcję i wymyśla wszelkiego rodzaju pułapki, aby je skrzywdzić, okaleczyć, niszczyć ich ciała, ich egzystencję, ich godność; “kultura”, która przekształca wszystko: piękno w brzydotę, płodność w sodomię, niewinność w perwersję, ofiarę w sprawcę. A chodzi o Nekrokulturę – Kulturę Śmierci.

Tego wszystkiego chcą wyżsi urzędnicy należący do czegoś, co nazwali Klasą Menedżerską, tj. personelem tzw. Państwa Menedżerskiego – należący do elity, która zarządza państwowym i ponadpaństwowym biurokratycznym molochem – będący w praktyce strażnikami totalitaryzmu obecnych czasów, równie realnego, co niezadeklarowanego.

Obiecano im los odmienny od losu zwykłych ludzi. Przypomnijmy zachowanie Macrona w tych godzinach: Francja płonie, ale on tańczy na koncercie homoseksualnego dzierżawcy macic – Eltona Johna (tego, którego sławią biografie finansowane przez Watykan).

https://youtube.com/watch?v=OEe9gT8UfDs%3Fversion%3D3%26rel%3D1%26showsearch%3D0%26showinfo%3D1%26iv_load_policy%3D1%26fs%3D1%26hl%3Dit%26autohide%3D2%26wmode%3Dtransparent

Poczucie bezczelności, pychy, prawdziwej hybris, którą emanują, jest niewiarygodne: jednak w żaden sposób nie stracą władzy, którą zakumulowali – wyjaśnił Sam Todd Francis dziesiątki lat temu.

A to dlatego, że «po opanowaniu aparatu państwowego, anarcho-tyrani stali się prawdziwą klasą hegemoniczną we współczesnym społeczeństwie, a ich zadaniem jest formułowanie i konstruowanie nowej “kultury” nowego porządku, który sobie wyobrażają, kultury, która odrzuca tradycyjną kulturę i cywilizację jako represyjną i patologiczną».

Znajdujemy się na pokładzie cywilizacji uprowadzonej w celu zniszczenia samej siebie, z której odtworzą nowy porządek, nowy świat, w którym będziecie cierpieć nieustanną, nieuzasadnioną przemoc, jednocześnie pozostając cały czas posłusznymi: szczepiąc się, akceptując wszelkie zboczenia seksualne wpajane waszym dzieciom, będąc przymilnie prowadzonymi na wojnę przeciwko potędze termonuklearnej – i nigdy nie przestając płacić podatków.

Ulegli, staniecie się świadkami przeistoczenia wszystkich spraw: dobra w zło, cnoty w grzech, zdrowia w chorobę, uczciwości w morderstwo, pokoju w wojnę, życia w śmierć.

Tenże świat – ładowany obecnie – przypomina piekło.

Czy zaczynacie rozumieć, co się dzieje?

INFO: https://www.renovatio21.com/il-programma-dellanarco-tirannia-e-in-atto/

Inżynier zaatakowany przez latarnie we Francji:

„Tęczową machinę” nieustannie nakręcają, a jedyne, co może przynieść światu i ludziom, to totalna katastrofa.

Tęczową machinę” nieustannie nakręca, a jedyne, co może przynieść światu i ludziom, to totalna katastrofa.

Barbara Nowak: Powszechna akceptacja zachowań, które niedawno miały swoje miejsce tylko w psychiatrycznych zakładach zamkniętych

1 lipca 2023 akceptacja-zachowan-ktore-niedawno-mialy-miejsce-tylko-w-zakladach-zamknietych

W Nowym Jorku, gdzie osiem lat permisywnej edukacji seksualnej i promocji środowisk LGBT (2009–2017) skutkowało w grupie młodzieży 14–18 lat wzrostem z 8,9 proc. do 25,3 proc. deklarujących, że są homoseksualistami, biseksualistami lub że nie są pewni swojej tożsamości płciowej.

Podobne badania, rozszerzone o kolejne literki w innych państwach, pokazują stałą tendencję wzrostową. Młodzi ludzie pod wpływem intensywnej propagandy homoseksualnej, transseksualnej, namawiani do „eksperymentów z własnym ciałem”, do szukania seksualnego zaspokojenia w związkach z wieloma partnerami gubią swoją tożsamość płciową, szacunek do siebie i innych– mówi w rozmowie z tygodnikiem „Do Rzeczy” Barbara Nowak, małopolska kurator oświaty.

W ocenie wieloletniej pedagog „tęczowa machina” nieustannie się nakręca, a jedyne, co może przynieść światu i ludziom, to totalna katastrofa.

Obserwowaliśmy wzrost liczby „płci kulturowych i orientacji seksualnych”, minioną modę na homoseksualizm, transseksualizm. Nie podejmuję się wyliczyć choćby części odchyleń od normy płci biologicznych. Obowiązuje powszechna akceptacja zachowań, które do niedawna miały swoje miejsce tylko w psychiatrycznych zakładach zamkniętych. Kilka przykładów: dorosły mężczyzna, który przebiera się w śpioszki i wymaga, by karmić go z butelki ze smoczkiem; kobieta, która ogłasza, że jest w związku partnerskim z częścią kadłuba samolotu; kolejna wchodząca w związek małżeński z samą sobą, inna z psem, a mężczyzna z dmuchaną lalką. Dzieciom w przedszkolach organizuje się zajęcia z drag queen, standardem są lekcje tolerancji poprzez oglądanie nagich dorosłych i starszych ludzi, których można dotknąć, zapytać o szczegóły anatomiczne. Szaleństwo nie ma końca, wielość płci zamienia się w usytuowanie w bezpłciowości. Małe dzieci nie słyszą od rodziców, czy są chłopcem czy dziewczynką – to one mają same zdecydować, czy chcą w ogóle z jakąś płcią się identyfikować – alarmuje.

Zdaniem małopolskiej kurator oświaty warunkiem osiągnięcia takiego poziomu szaleństwa jest dokonanie demontażu cywilizacji chrześcijańskiej.

Wykarczować z ludzkich mózgów Boga, zburzyć fundamenty moralne, szacunek do życia, godność istoty ludzkiej jako dziecka Bożego. W społecznościach, w których zburzono ład moralny, zniszczono autorytety, nie ma żadnych reguł, wszystko jest płynne – dziś takie, a jutro inne. Każde bezrozumne zachowanie jest akceptowane w obawie przed ostracyzmem środowiska, prześladowaniem, pozbawianiem wolności. Myślozbrodnia Orwella dziś znajduje swoją realizację w aresztowaniu ludzi, którzy w milczeniu stoją przed aborcyjnym klinikami, modląc się bezgłośnie. A to jeszcze nie koniec ofensywy ideologii neomarksistowskich. Nie musimy formułować hipotez, ku czemu nas pchają te ideologie – wystarczy, że nie zamkniemy oczu i uszu na lekcję zaczadzonych tęczowatością społeczeństw – podsumowuje Barbara Nowak.

Źródło: tygodnik „Do Rzeczy”

=========================================

mail:Jednak, łagodnie mówiąc takie dewiacje nie występują ani w Rosji ani w 
Chinach. Przypadek?

To fałszywka !! “Plany Klausa Schwaba”. Dałem się nabrać. Zobacz !

===================================================

Panie Profesorze,
Ten fragment rzekomo z książki Klausa to ewidentna falsyfikacja ktora mozna wyczuc juz na odleglosc.  Na wszelki wypadek sciagnolem wersje angielska no i oczywiscie nic tam takiego nie bylo.
Czytam regularnie artykuly z Pana strony, sa interesujace i czesto bardzo odwazne tak, ze praktycznie to jest moje glowne zrodlo informacji w jezyku polskim.
Pozdrawiam serdecznie,
==============================
MD: Co za wredne GNOJE ! 
Wcześniej prostowałem "pewne wiadomości" o pochodzeniu Bronka Komorowskiego "Od bolszewika", czy Mateusza Morawieckiego od innej pani, niż prawdziwa Mama. 
========================================

IDIOTO, "Kłamstwem świat przejdziesz, ale ... z powrotem nie wrócisz"... . 

==============================================

Muszę powtórzyć:

Rozpowszechnianie takich wiadomości, niby prawdziwych, ale wymyślonych przez kogoś, jest dla obrońców prawdy bardzo groźne.

Już kilkakrotnie prostowałem, że na przykład pochodzenie Bronisława Komorowskiego od jakiegoś bolszewika jest nieprawdą. Wiem to od jego najbliższej rodziny, kryształowo uczciwej.

A oto KŁAMSTWO: “niejaki Osip Szczynukowicz – to rezun oddelegowany przez Sowiecki Rewolucyjny Komintern do dywersji”..

==========================================================

Tak samo wiemy na pewno, że Mateusz Morawiecki pochodzi od swojej prawdziwej Mamy, żony Kornela. Moi przyjaciele z Wrocławia znają tę rodzinę blisko, od dziesięcioleci.

Tworzą to albo głupcy, którzy uważają że każda broń, nawet kłamstwo, jest dobra, albo zimni wrogowie.

Obie te fałszywki zostały wpuszczone celowo. Takich jest o wiele więcej. W ich rozpowszechnianiu przoduje GLORIA, bo tam brak krytycznego Admina.

W takich miejscach – hulaj dusza, bo każdy może “na swój strój”…

Brońmy się – krytycyzmem, chłopskim rozsądkiem.

Izrael, Ukraina i czarnorynkowi chirurdzy-transplantolodzy na rynku i w handlu ludzkimi organami.

Izrael, Ukraina i czarnorynkowi chirurdzy-transplantolodzy na rynku i w handlu ludzkimi organami.

29.03.2022 Valery Kulikov israel-ukraine-and-black-market-transplant-surgeons

Tematy lokalnych konfliktów zbrojnych i nielegalnego handlu ludzkimi organami zawsze idą ze sobą w parze, ponieważ działania wojskowe to nie tylko rozwiązywanie kwestii geopolitycznych i powszechne czerpanie zysków z handlu bronią, ale także nielegalny handel ludzkimi organami. Kupcy organów i chirurdzy przeszczepiający je na czarnym rynku od dawna stali się zwykłymi elementami wojskowego krajobrazu, podobnie jak najemnicy.

Powód jest jasny, jeśli spojrzeć na imponujące ceny oferowane przez tych “dilerów” ludzkich organów. I tak, płuco kosztuje 170 tysięcy dolarów, nerka 60 tysięcy dolarów, serce 150 tysięcy dolarów, wątroba 120 tysięcy dolarów, trzustka 150 tysięcy dolarów, rogówka 30 tysięcy dolarów… Ważne jest, aby pamiętać, że jeszcze przed rozpoczęciem „operacji specjalnej” Moskwy na Ukrainie, ludzie umierali w Donbasie co najmniej dziesiątkami dziennie, ale ostatnio liczba ta znacznie wzrosła. Ich szczątki to stosy pieniędzy dla czarnorynkowych chirurgów transplantologów, więc jak mogliby przepuścić taki “biznes”?

Już w 2007 roku Ukraina była świadkiem skandalu wokół obywatela Izraela Michaela Zisa, który został oskarżony o praktykowanie czarnorynkowych operacji przeszczepów. Zis został zatrzymany 13 października 2007 roku w Doniecku na wniosek organów ścigania. Jednak ten żydowski “przedsiębiorca” został przewieziony do Izraela po zaangażowaniu Julii Tymoszenko i zwolniony po wylądowaniu w Tel Awiwie…

Już kilkadziesiąt lat temu rozpoczął działalność “szeroko znany w wąskich kręgach” i zamknięty dla ogółu społeczeństwa rynek przeszczepów, na którym można wymienić “zużyty organ” za dobrą rekompensatą i bez czekania w kolejkach. Rynek ten był aktywnie zasilany w latach 1998-99 organami pobranymi od Serbów przy bezpośrednim zaangażowaniu “lidera Demokratycznej Partii Kosowa” Hashima Thaçi, który otrzymał przydomek “Wąż” za swoją brutalność, a później został premierem. Zarobił miliony dolarów na handlu organami pobranymi od żywych ludzi. Danica Marinković, była sędzia Sądu Rejonowego w Prisztinie, próbowała zeznawać na ten temat podczas procesu Slobodana Miloševicia w Hadze. Według niej misja ONZ w Kosowie (UNMIK) kierowana przez Bernarda Kouchnera, byłego ministra spraw zagranicznych Francji, utrudniała śledztwa w sprawie zaginięć i porwań w regionie.

Fakt, że antyludzka działalność czarnorynkowych chirurgów transplantologów była dobrze znana społeczności międzynarodowej, potwierdza książka prokurator Międzynarodowego Trybunału Karnego dla byłej Jugosławii Carli Del Ponte “Polowanie: Ja i zbrodniarze wojenni”. Książka rzuca światło na informacje o masowych grobach i obozach koncentracyjnych, relacje świadków o makabrycznych torturach i egzekucjach ludności cywilnej, masowych morderstwach w celu uzyskania przeszczepów i wyraźnie stwierdza, że sędziowie Międzynarodowego Trybunału Karnego i organizacje międzynarodowe były świadome tych zbrodni.

W 2009 roku szwedzki dziennikarz Donald Berström opublikował w gazecie Aftonbladet artykuł, w którym izraelskie oddziały zostały oskarżone o zabijanie Palestyńczyków dla organów dawców. Berström powołał się na zastrzeżone dane, które otrzymał od personelu misji humanitarnej ONZ znajdującej się na tym obszarze.

W listopadzie 2011 roku Bloomberg opublikował artykuł, w którym czytamy: “Śledczy z 5 kontynentów donoszą, że znaleźli powiązane ze sobą syndykaty przestępcze kierowane przez Izraelczyków i wschodnich Europejczyków zaangażowanych w nielegalny handel ludzkimi organami”.

W latach 90. główny lekarz lwowskiego regionalnego szpitala klinicznego Bogdan Fedak założył grupę przestępczą sprzedającą organy dziecięce do innych krajów, głównie do USA. Dochodzenie wykazało, że we Lwowie zaginęło około 130 niemowląt. Dziennikarze nie wykluczają, że po odbyciu kary wspólnicy Fedaka wrócili do biznesu na linii demarkacyjnej, sprzedając swoich rodaków na organy.

Już od 2014 roku analitycy mówią o aktywnym systematycznym pobieraniu narządów od cywilów i uczestników konfliktów zbrojnych wokół Donbasu. W dniu 29 września 2014 r. specjalny przedstawiciel OBWE ds. zwalczania handlu ludźmi Madina Jarbussynova stwierdziła, że odkryte masowe groby w Donbasie zawierały ciała pozbawione narządów wewnętrznych, które najprawdopodobniej stały się ofiarami czarnorynkowych chirurgów transplantologów.

W połowie lata 2014 r. hakerzy upublicznili korespondencję byłego deputowanego ludowego z Batkiwszczyny Siergieja Własenki z niemiecką lekarką Olgą Wiber i dowódcą batalionu w Donbasie Semenem Semenczenko, w której była mowa o handlu organami zamordowanych lub rannych ukraińskich żołnierzy. Z korespondencji wynikało, że lekarka zamawiała duże partie organów od byłego posła. Ten krwawy biznes kontrolowany przez SSU pomógł ukraińskiej elicie zarobić niebotyczne sumy pieniędzy.

W 2015 roku w Internecie opublikowano film z wywiadem z amerykańskim chirurgiem transplantologiem “pracującym” w Odessie, Doniecku, Słowiańsku i Kramatorsku, ujawniając mrożące krew w żyłach szczegóły masowego pobierania narządów na Ukrainie.

Niedawno w Internecie pojawił się wywiad wideo z byłym pracownikiem SSU, który powiedział, że będąc w strefie działań wojennych w Donbasie, został przydzielony do specjalnej grupy medycznej w Kramatorsku o nazwie “Grupa Pierwszej Pomocy”. Od 2014 roku grupa ta zajmowała się nielegalnym pobieraniem narządów od rannych żołnierzy ukraińskich w okolicach obwodów donieckiego i ługańskiego. Według niego, z grupą współpracowało kilku zagranicznych chirurgów transplantologów. Często żołnierze, od których pobierano organy, byli uznawani za zaginionych w akcji, a ich zwłoki grzebano w masowych grobach. Pobierano również organy od cywilów. Cały proces był kontrolowany przez SSU i kilku ukraińskich funkcjonariuszy.

Na początku 2022 roku minister obrony Niemiec Christine Lambrecht ogłosiła, że Ukraina otrzymała szpital polowy i krematorium. Niektóre media powiązały taki “prezent” z długoletnim, dobrze naoliwionym nielegalnym biznesem sprzedaży organów ukraińskich żołnierzy do UE, USA i Izraela pod ochroną SSU, na co wskazuje wiele cech. Media donosiły już, że chirurdzy transplantolodzy z czarnym znaczkiem pobierali narządy od jeszcze żywych ludzi, a następnie kremowali zwłoki. Ofiary to głównie ranni ukraińscy żołnierze, którzy zostali dostarczeni nieprzytomni do szpitala z linii frontu. Pojmani milicjanci i cywile byli sprzedawani na organy, przy czym zazwyczaj wybierano kobiety i dzieci…

Ogłoszenie przydziału szpitala polowego i krematorium spowodowało poważne niepokoje w ukraińskich oddziałach na linii demarkacyjnej, wzrost liczby przypadków dezercji i samobójstw, które dowódcy starają się zatuszować wszelkimi sposobami. Zdaniem ukraińskich żołnierzy, szpital ten może być wykorzystywany do pobierania narządów i późniejszego tuszowania tych przestępczych działań za pomocą krematorium.

Niedawno niemieckojęzyczna publikacja “Neues aus Russland” opublikowała fascynującą historię o mobilnych krematoriach na Ukrainie, które pomagają ukryć sprzedaż organów do UE.

W tym kontekście warto zauważyć, że nie tylko Niemcy, ale także Izrael wyraził ostatnio duże zainteresowanie rozmieszczeniem swoich “szpitali polowych” na Ukrainie, gdzie obserwuje się rosnącą liczbę ofiar w wyniku specjalnej operacji denazyfikacyjnej Moskwy. Jak donoszą izraelskie media, 23 marca izraelski “szpital polowy” został otwarty w miejscowości Mostyska w obwodzie lwowskim. Izrael zauważa ponadto, że liczba “szpitali polowych” może wkrótce wzrosnąć…

Jak podkreślają niektórzy eksperci, w warunkach obecnego konfliktu ukraińskiego cudzoziemcy z minimalnym wsparciem są zagrożeni, ponieważ przedstawicielom dyplomatycznym nie zawsze udaje się ich namierzyć. Łatwo jest “zgubić” tych ludzi, z których wielu to młodzi studenci, pracownicy gościnni, a nawet najemnicy, chwalący się doskonałym zdrowiem. Osoby te są szczególnie narażone na ryzyko bycia potencjalną ofiarą grup przestępczych zajmujących się handlem organami na Ukrainie.

Chwalą się: „Mason odprawił mszę w papieskiej bazylice na Lateranie”

Chwalą się: „Mason odprawił mszę w papieskiej bazylice na Lateranie”

wolnomularstwo-mason-odprawil-msze-w-papieskiej-bazylice-na-lateranie

18 kwietnia 2023 za pozwoleniem władz duchownych w Watykanie pastor Jonathan Baker, biskup Fulham, odprawił mszę w słynnej bazylice na Lateranie, nazywanej Matką i Głową Wszystkich Kościołów Miasta i Świata.

Pastorzy anglikańscy przebywają obecnie na „trzyletnich rekolekcjach” w Villa Palazzola, należącej do Kolegium Angielskiego (katolickiego seminarium dla osób anglojęzycznych). Rekolekcje są organizowane w ramach relacji ekumenicznych.

W ramach promowania posoborowej agendy ekumenicznej, w roku 2020 Papieska Rada ds. Popierania Jedności Chrześcijan wydała dokument, w którym widnieje zapis, że „w przypadku gdy biskup diecezjalny uzna, że ​​nie spowoduje to zgorszenia ani zamieszania wśród wiernych, może zaoferować innym wspólnotom chrześcijańskim korzystanie z kościoła”.

Dr Rowan Williams mianował ks. Jonathana Bakera na kolejnego biskupa Ebbsfleet, wiedząc, że jest on aktywnym wolnomularzem.

Gdy wiadomość o przynależności ks. Bakera do masonerii zaczęła krążyć po Kościele, wywołała pytania ze strony członków Synodu Generalnego.

W rozmowie z The Sunday Telegraph, ks. Baker podkreślał, że jego przynależność jest zgodna z jego nową rolą jako biskupa. Później jednak, w rozmowie z inną redakcją, pod wpływem przetaczających się przez wspólnotę wiernych kontrowersji ogłosił że zawiesi swoje członkostwo, stwierdzając “nie życzę sobie niczego, co mogłoby odwrócić uwagę od inauguracji tej posługi”.

dowiedz się więcej:

==================

MD: Pisałem o tym tu:

Heretyk anglikański i mason odprawił „mszę” w papieskiej Bazylice na Lateranie. Kiedy ten absurd się skończy?

Szokujące fakty na temat papieża Franciszka. Jego osoba budzi grozę. 16 minut. + Skandal na Lateranie.

„No God, no Lord” – „ani Boga, ani Pana”. “Nawet sam Chrystus nie zatopi tego statku”. Bluźnierstwa przebiły się przez farbę na Titanicu

„No God, no Lord” – „ani Boga, ani Pana”. “Nawet sam Chrystus nie zatopi tego statku”. Bluźnierstwa przebiły się przez farbę na burcie Titanica

11 kwietnia 2012 bluznierstwa-przebily-sie-na-burcie-

Nie znajdziemy w dziejach świata katastrofy, której przyczyny, przebieg i skutki zostałyby poddane dogłębniejszej analizie. Sprawę zatonięcia Titanica przenicowano na wylot, przy użyciu wszelkich dostępnych środków zbadała ją rzesza ekspertów, orzekały sądy, wylano morze atramentu, zapisano kilometry taśmy filmowej. Wydaje się, że wszystko już zostało na ten temat powiedziane. A może jednak nie…

W maju 1914 roku na łamach amerykańskiego miesięcznika „Franciscan Herald”, wydawanego w położonej nieopodal Chicago miejscowości Teutopolis w stanie Illinois, ukazał się ciekawy artykuł – na tyle krótki, iż warto go zacytować w całości.

Bóg nie pozwoli z siebie szydzić (Ga 6, 7–8)

Rocznica okropnej katastrofy Titanica skłania do przypomnienia dziwnej historii, zasługującej na coś więcej niż jedynie przelotna uwaga. Kiedy budowano tego parowego potwora w dokach Belfastu, panowało powszechne mniemanie, iż całkowicie bezpiecznie przetrwa on największy nawet sztorm. Pośród setek zatrudnionych przy budowie statku znalazło się wielu ludzi pozbawionych wszelkiej religijności. Niektórzy z nich zabawiali się wypisywaniem okropnych bluźnierstw na jego burtach. Posuwali się wręcz do rzucania wyzwań Bogu, aby posłał statek na dno, jeśli tylko potrafi. Pisali: „Sam Chrystus nie zdoła go zatopić”. Podczas malowania statku bluźniercze napisy pokryto warstwą farby, ale przebiły one przez nią, znów stając się widocznymi i czytelnymi. Pewien katolicki oficer z załogi Titanica ujrzawszy je, napisał w liście do rodziców: „Jestem przekonany, że ten statek nigdy nie dopłynie do Ameryki z powodu szokujących bluźnierstw wypisanych na jego kadłubie”. Rodzice owi, mieszkający w Dublinie, wciąż przechowują ten list jako pamiątkę po synu. Dziś wiemy, jak ziściła się przepowiednia tego oficera. Szydercy sądzili, że ich bluźnierstwa będą przemierzać ocean rok po roku, jako jawna obraza Wszechmogącego. I co? Kiedy oczekiwali wiadomości z drugiej strony Atlantyku o bezpiecznym dotarciu Titanica do miejsca przeznaczenia, doszła ich druzgocąca wieść, iż oceaniczny kolos zatonął. Do posłania na dno dumnego statku z bluźnierczymi hasłami wystarczyło zderzenie ze zwykłą górą lodową.

Wykonał go rzemieślnik, lecz nie jest on Bogiem (Oz 8, 6)

Do dziś nie wiadomo, kto rozpowszechnił opinię o niezatapialności Titanica. I trudno się temu dziwić – któż po tak spektakularnej katastrofie przyzna się, iż podobne sformułowanie mogło zagościć na jego ustach bądź spłynąć z jego pióra?

Stocznia Harland & Wolff, w której statek został zbudowany, uporczywie zaprzeczała, jakoby kiedykolwiek użyła w jego opisie terminu niezatapialny, zrzucając całą winę na nadinterpretację ze strony prasy. Faktycznie, zarówno w popularnych dziennikach („Irish News” i „Belfast Morning News”), jak i w poważnym magazynie branżowym „Shipbuilder”, pojawiły się sformułowania, z których niezbicie wynikało, że dzięki zastosowanym w konstrukcji kadłuba wodoszczelnym grodziom statek, podobnie jak jego bliźniak Olympic, staje się praktycznie niezatapialny. Czyż jednak można się dziwić nadinterpretacjom medialnym, skoro sam armator – oceaniczna kompania żeglugowa White Star Line – informował w reklamowej broszurze, iż jego dwie najnowsze, wspaniałe jednostki zostały zaprojektowane jako niezatapialne. Być może opinia ta zrodziła się pod wpływem producenta grodzi wodoszczelnych – firmy Stone & Lloyd, która ogłosiła, iż grodzie owe czynią statek praktycznie niezatapialnym.

Kto by się jednak przejmował przysłówkami? Praktycznie, niepraktycznie, niezatapialny to niezatapialny! Opinia błyskawicznie stała się legendą, legenda stała się mitem…

Kiedy do nowojorskiego oddziału White Star Line dotarła wieść, iż należący doń transatlantyk znalazł się w poważnych opałach, jego wiceprezes Philip A. S. Franklin orzekł: Pokładamy absolutne zaufanie w Titanicu. Jesteśmy przekonani, że ten statek jest niezatapialny. W chwili gdy wypowiadał te słowa, „niezatapialny” spoczywał już na dnie oceanu.

Nie tylko jednak armator żywił niezłomną pewność co do absolutnego bezpieczeństwa korzystających z jego usług podróżnych. Oni sami byli o tym nie mniej przekonani. Jedna z pasażerek, Margaret Devaney wyznała: Wybrałam Titanica, bo słyszałam o nim, że jest niezatapialny. Inny pasażer, Thomson Beattie tak pisał w liście do domu: Zmieniliśmy statek i przypłyniemy innym – nowym i niezatapialnym.

Komuż bardziej ufa człowiek wchodzący na pokład każdej jednostki – czy to naziemnej, nawodnej czy latającej – jak nie jej kapitanowi? A dowodzący Titanikiem najwyższej klasy specjalista w swej dziedzinie, kapitan Edward J. Smith nie pozostawiał w tej materii miejsca na najmniejsze wątpliwości: Nie potrafię sobie wyobrazić warunków, które mogłyby spowodować zatonięcie tego statku ani żadnego rzeczywiście poważnego wypadku, jaki mógłby mu się przytrafić. Współczesne budownictwo okrętowe ma już tego rodzaju problemy daleko za sobą.

Jak Bóg będziecie (Rdz 3, 5)

Trudno dzisiaj uwierzyć, by ktoś naprawdę mógł sądzić, iż siedemdziesiąt tysięcy ton stali może być niezatapialne, jednakże był to rok 1912 – próg Nowego Wspaniałego Świata – kulminacyjny moment trwających od stulecia gwałtownych przemian cywilizacyjnych, owocujących radykalną metamorfozą mentalności społeczeństw Zachodu.

Świat osiągnął wówczas nienotowany nigdy wcześniej stopień zamożności, bezpieczeństwa i stabilizacji, nie wspominając nawet o wygodzie życia codziennego. Od kilkudziesięciu wszak lat człowiek Zachodu korzysta z urządzeń, o jakich wcześniejszym pokoleniom nawet się nie śniło. Ma w domu kanalizację i bieżącą wodę, wnętrza oświetla mu elektryczna żarówka, rozmawia przez telefon, słucha muzyki z płyt, chodzi do kina, fotografuje niedużym przenośnym aparatem, buduje drapacze chmur…

I podróżuje – nieporównanie częściej i dalej niż jego przodkowie. A nade wszystko – bezpieczniej (w ciągu czterdziestu lat poprzedzających rejs Titanica na transoceanicznych liniowcach pasażerskich przemierzających szlaki północnego Atlantyku zginęły zaledwie cztery osoby).

Pierwsza dekada XX stulecia przyniosła gwałtowne przyspieszenie tego i tak dotychczas bezprecedensowego skoku technologicznego. W roku 1912 średnia prędkość pociągu ekspresowego zbliżała się do stu dziesięciu kilometrów na godzinę, podróż przez Atlantyk statkiem napędzanym turbiną parową trwała najwyżej tydzień, samochód dawno już przestał być luksusowym gadżetem stając się powszechnym narzędziem pracy (gdy wodowano Titanica, ich liczba w samych Stanach Zjednoczonych sięgała pół miliona). W roku 1903 człowiek po raz pierwszy oderwał się od ziemi na pokładzie maszyny cięższej od powietrza, by sześć lat później przelecieć nad kanałem La Manche…

Ówczesny człowiek Zachodu pokłada niezachwianą wiarę w nauce i postępie, sądząc, że rozwiązanie wszystkich problemów dręczących ludzkość od samego jej zarania to tylko kwestia czasu. Przecież z globusa zniknęły już białe plamy, coraz precyzyjniejsza staje się też mapa ludzkiego organizmu. Nauka zaczyna penetrować świat wirusów, hormonów, a nawet genów. Poznano już promieniowanie X i teorię względności Einsteina. A gazety co chwilę donoszą o kolejnym niebywałym odkryciu czy wynalazku…

Lud nierozumny dąży ku swej zgubie (Oz 4, 14)

Człowiek Zachodu pierwszej dekady XX wieku – niezłomnie przekonany, iż przekroczył już wszelkie możliwe granice – religię traktuje jak zabobon, który powinno się jak najszybciej wrzucić w otchłań zapomnienia. W zasadzie logiczne – skoro sam potrafi stwarzać rzeczy dotychczas niepojęte, po co mu Stwórca? Skoro sam potrafi kierować własnym losem, po co mu Opatrzność? Skoro sam potrafi stworzyć sobie raj, po co mu Zbawiciel?

Po co mu Bóg? Zresztą, filozof już trzy dekady wcześniej ogłosił Jego śmierć…

Dlaczego zatem – skoro Boga nie ma – człowiek rzuca Mu wyzwanie?

Z niezwykle prostej przyczyny: ponieważ istotą ateizmu wcale nie jest niewiara w Boga, lecz walka z Nim. Stąd nie powinno specjalnie dziwić wypisywanie przez robotniczą gawiedź w dokach Belfastu bluźnierczych haseł na burtach statku, o którego tytanicznej potędze była dogłębnie przekonana, informacje wszak czerpała z pierwszej ręki – od gazeciarskiej gawiedzi sprzedającej najnowsze wieści na rogach ulic. A trudno o grupę społeczną, która miałaby się za nowocześniejszą, lepiej poinformowaną i bardziej światową od wielkomiejskiej gawiedzi. Ma wszak smartfony, fejsbuki, twittery…

Postawę tę musiał z pewnością podzielać chłopiec okrętowy z Titanica zapytany 10 kwietnia 1912 roku w porcie Southampton przez Albertową Caldwell, czy statek jest rzeczywiście niezatapialny, gdyż z niezmąconą pewnością odparł: Tak jest, psze pani. Nawet Bóg nie dałby rady go zatopić.

============================== 

Według udokumentowanego przekazu, na burtach były napisy: “Nawet sam Chrystus nie zatopi tego statku” oraz “Nie ma Boga, który by zdołał ten statek w odmętach morskich pogrążyć”. “Tak, proszę pani, nawet sam Pan Bóg nie zdoła zatopić tego statku” – powiedział do pasażerki jeden z członków załogi.Na kadłubie, poniżej poziomu wody, były napisy satanistyczne. Na spodniej części statku był napis Ani Boga, ani Pana.

No God, no Lord” – „ani Boga, ani Pana”. Mało kto dziś jednak pamięta, iż 5 kwietnia 1912 r., , na jego pokładzie odbyło się wystawne przyjęcie z udziałem burmistrza i municypalności miasta Southampton. „Titanic” stanął w pełnej gali, efektownie udekorowany na przyjęcie znakomitych gości. Było to dokładnie w Wielki Piątek 1912 r…

“Europejskie wartości” w Warszawie? Sataniści maszerowali w paradzie LGBT…

“Europejskie wartości” w Warszawie? Sataniści otwarcie maszerowali w paradzie LGBT

#LGBT #Rafał Trzaskowski #satanizm #tzw. parada równości #Warszawa

Wyznawcy ideologii LGBT coraz mniej kryją się ze swymi koneksjami na „europejską” miarę… Podczas niedzielnego marszu, który przemową otwierał prezydent Rafał Trzaskowski, pojawili się członkowie sekty satanistycznej, bez wstydu eksponujący swoje symbole w otoczeniu dzieci.

Wzburzenie na Twitterze wzbudziła obecność sekty satanistycznej Global Order of Satan Polska (czyli oddział polski organizacji Światowy Porządek Szatana) na tegorocznej paradzie homoseksualni-genderowej.

Swoim uczestnictwem w warszawskim pochodzie LGBT w mediach społecznościowych pochwalili się sataniści z Global Order of Satan Polska. W paradzie szli razem z Ateistyczną Fundacją im. Kazimierza Łyszczyńskiego. Warszawo, miasto bohaterze, ale upadłaś

wpolityce.pl

Sataniści na paradzie LGBT! To “wartości” Trzaskowskiego?

Swoim uczestnictwem w warszawskim pochodzie LGBT w mediach społecznościowych pochwalili się sataniści z Global Order of Satan Polska.

W przeciwieństwie do odbywającego się tego samego dnia Marszu dla Życia i Rodziny, który nie wzbudził zainteresowania władz miejskich, tu osobiście pojawił się prezydent Rafał Trzaskowski. Podczas przemowy inaugurującej tę gorszącą imprezę mówił o wspólnych „wartościach” łączących europejskie miasta, w których odbywają się tzw. parady równości.

Sataniści paradowali w „doborowym” otoczeniu – obok Ateistycznej Fundacji im. Kazimierza Łyszczyńskiego, Partii Razem oraz… Banku Paribas.

Jak widać owa instytucja finansowa nie ma problemu nie tylko z eksponowaniem swego logo podczas gwałcącej moralność publiczną maszkarady, ale nawet z występowaniem obok zdeklarowanych czcicieli szatana.

Jeden z użytkowników Twittera kąśliwie skomentował ten fakt, udostępniając zrzut ekranu z profilu dyrektora banku, przedstawiającego się jako Przemek Gdanski. Nie dziwota, BNP ma prezesa zaimkarza – czytamy, co odnosi się do zaimków he/him zapisanym w sposób, w jaki ruch LGBT określa przynależność do „różnych płci”.

Źródło: Twitter

Przemek Gdanski (he/him)

chief EMPOWERMENT officer at BNP Paribas Bank Polska, Head of Territory for BNP Paribas Group Companies in Poland (

Rząd USA i zeskleroziały “przywódca” Józio otwarcie promują trans-zboczenia nawet dla dzieci.

Rząd USA otwarcie promuje trans agende. rzad_usa_otwarcie_promuje
Prisonplanet.pl
Polska
2023-06-13
Kultura

Biały Dom otworzył swoje podwoje dla przedstawicieli trans-agendy, która obecnie rozwija się dramatycznie w USA dotykając nawet małe dzieci. Podczas występów przed Białym Domem gdzie Biden przyjmował degeneratów, ci tak wspaniale się poczuli, że zaczęli się rozbierać na murawie przed budynkiem. Oczywiście zaczęto robić im zdjęcia i publikować je w sieci, co pokazuje jak zdegenerowanym miejscem stał się Biały Dom i jego produkt eksportowy LGBTSJKSAJQP2.

Całość wydarzenia nadały stacje telewizyjne, które oglądają również dzieci:

Oczywiście Biały dom próbuje się teraz dystansować do tych wydarzeń ale oficjalną polityką prezydentów i rządów w ostatnich 60 lat była promocja najpierw homoseksualizmu a obecnie od 10 polityki transeksualizmu i pedofilii. Ta polityka jest z kolei promowana przez globalne media i narzucana innym krajom, które muszą się wykazywać otwartością na takie zmiany, aby być dobrze przyjętymi w międzynarodowym globalistycznym gronie.

https://www.prisonplanet.pl/files/bannery/kultura.zip/index.html

Całość tych zmian została zaplanowana wiele dekad temu i jest elementem przygotowania społeczeństwa na post-industrialny świat XXI wieku gdzie prokreacja ma przejść w gestię rządów i korporacji a ludziom pozostawiona zostanie jedynie rozrywkowa część współżycia. Zanim to jednak nastąpi, jak planowała Szkoła Frankfurckainne Think-Tanki i społeczeństwo będzie musiało byś zdegenerowane przyjmując i normalizując wszelkie dewiacje seksualne z nekrofilią i pedofilią włącznie. Ten nowy pozbawiony instynktów i realnego celu Nowy Człowiek będzie mógł dopiero przejść w Nową Erę.

Nic co zatem obecnie się dzieje w kulturze nie jest dziełem przypadku ale jest realizacją wielowiekowego planu rozwijanego przez grupy ezoteryczne a obecnie wprowadzanego w życie.

Tęczowe taksówki w Gdańsku?? 27%.: nie wsiądę. Freenow – pedalska firma!! Też w Warszawie, Białymstoku, Zielonej Górze czy Kielcach??

Tęczowe taksówki w Gdańsku?? 27%.: nie wsiądę. Freenow – pedalska firma!!

Michał Sielski

12 czerwca 2023, teczowe-taksowki-w-Gdansku-27-%-nie-wsiade

Część kierowców wprost przyznała, że nie zgadzają się na oklejenie auta, bo boją się jego zniszczenia i o swoje zdrowie.

Część taksówek sieci Freenow w Gdańsku zostanie oklejona w tęczowe flagi – symbol „społeczności” LGBT+. 27 proc. respondentów twierdzi, że do takich pojazdów nie wsiądzie, 42 proc. taksówkarzy nie zgodziło się na oklejenie, ale firma przekonuje, że „takie działania są w Polsce bardzo potrzebne”.

Pomysł oklejenia taksówek tęczowymi flagami to efekt współpracy Freenow ze „Stowarzyszeniem Miłość Nie Wyklucza”.

Na kilkudziesięciu taksówkach w różnych miastach w Polsce – m.in. w Gdańsku, Warszawie, Białymstoku, Zielonej Górze czy Kielcach – pojawią się niebawem tęczowe flagi i odnośnik do strony z „materiałami edukacyjnymi” współtworzonymi ze stowarzyszeniem. Takie zmiany zajdą tylko na samochodach kierowców, którzy się na to zgodzili. Nie wszyscy podeszli bowiem do pomysłu entuzjastycznie.

LGBTiHGW – zamiast Serca Jezusa. Hunwejbini Antykościoła już w Polsce.

LGBT zamiast Serca Jezusa. Hunwejbini Antykościoła już w Polsce.

Paweł Chmielewski lgbt-zamiast-serca-jezusa-hunwejbini-antykosciola-sa-juz-w-polsce

Czerwiec, miesiąc poświęcony kultowi Najświętszego Serca Pana Jezusa, jest wykorzystywany przez środowiska rewolucyjne do promocji zepsucia i degrengolady moralnej. Ulicami miast w całym świecie zachodnim przeciągają piekielne parady afirmujące grzech i nazywające oczywiste zło – dobrem. Z roku na rok ofiarą propagandy tych środowisk pada coraz więcej Polaków – także w Kościele. Powoli zaczynają krystalizować się i stabilizować struktury, które można uznać za wewnątrzkościelne przyczółki nowej wspólnoty nieprawości, Antykościoła, który przepowiada ubóstwienie człowieka zamiast kultu Chrystusa.[To na wstępie, wyjaśnienie dla maluczkich. Potem – „wtajemniczanie” w kult szatana. MD]

=================

Kilka dni temu znany amerykański jezuita o. James Martin SJ, którego sam Franciszek stawia za wzór kapłaństwa księżom całego świata, opublikował w „katolicko”-LGBTowskim portalu obszerny artykuł, zestawiając kult Najświętszego Serca Pana Jezusa z moralną degrengoladą i dehumanizującą, animalną rozpustą parad tzw. „Gay Pride”. Nie, jezuita nie zrobił tego po to, by ukazać kontrast między katolicką pobożnością a dewiacją współczesności. Wprost przeciwnie: starał się wykazać, że kult Najświętszego Serca Pana Jezusa jest bardzo podobny do gejowskich parad, bo w obu wypadkach chodzi jakoby o to samo, o miłość!

Trudno o większą profanację; z o. Jamesem Martinem SJ może równać się chyba tylko biskup Innsbrucka Hermann Glettler, który w tegorocznym Wielkim Poście szydził z Najświętszego Serca Jezusowego: biskup nakazał powiesić nad kościelnym ołtarzem wizerunek zdjęcia świńskiego serca wepchniętego do prezerwatywy. Według artysty, który to wykonał, miało to wprost nawiązywać do Serca naszego Zbawiciela.

Komu wydawałoby się, że te szaleńcze zjawiska dotyczą tylko upadłych moralnie odległych krajów gdzieś na zgniłym Zachodzie, ten grubo się myli. Ziarna dokładnie tego samego zepsucia są właśnie dziś zasiewane w Polsce – i wydają już pierwsze zatrute owoce.

Kalwińsko-luterańsko-”katolicka” celebracja LGBTQ

W ostatnim czasie głośno było o inicjatywie o. Macieja Biskupa OP, łódzkiego dominikanina, który wziął udział w tzw. „nabożeństwie LGBTQ” w Warszawie. Rzecz odbyła się w połowie maja w zborze kalwińskim; o. Biskup wygłosił progejowskie kazanie, a później razem z kalwińskim pastorem i luterańską pastorką pobłogosławił zgromadzonych reprezentantów środowiska LGBTQ, czyniąc to znad stołu ołtarzowego okrytego tęczową flagą, na której postawiono Pismo Święte.

Dominikanin sugerował, że osoby tej samej płci mogą swobodnie żyć ze sobą razem; mówił też, że – uwaga – „Duch Święty nie jest strażnikiem jakiegoś sztywnego projektu życia wyznaczonego przez lękową moralność”. Można to rozumieć tylko następująco: życie w czystości przez osoby homoseksualne to „lękowa moralność” i „sztywny projekt”, prawdziwie chrześcijańskie byłoby coś wprost przeciwnego…

Zakon Kaznodziejski w korespondencji z portalem PCh24.pl stwierdził, że o. Maciej Biskup „zrobił to z własnej inicjatywy i bez wiedzy przełożonych” – ale żadnych konsekwencji nie wyciągnięto.

Skandaliczny „eksces” o. Biskupa nie powinien jednak nikogo specjalnie szokować. W Kościele katolickim w Polsce środowiska rewolucyjne są dość dobrze usadowione i coraz częściej prezentują agendę zupełnie wprost.

„Kongres Katoliczek i Katolików”, czyli nazywanie oczywistej nieprawości dobrem

Zrobił to na przykład „Kongres Katoliczek i Katolików”, organizacja, którą wielu uważa za marginalną, a która skupia jednak dość dużą grupę działaczy i katolickich intelektualistów, zarówno duchownych jak i świeckich. Kongres, wzorujący się na niemieckiej Drodze Synodalnej, w listopadzie 2022 roku przyjął „10 Postulatów”. Jeden z nich dotyczył właśnie kwestii LGBTQ. Brzmi on: „Domagamy się odrzucenia języka nienawiści i wykluczenia wobec osób LGBT+ w Kościele, a w szczególności odwołania Stanowiska Konferencji Episkopatu Polski w kwestii LGBT+ z 2020 roku, które zawiera treści homofobiczne i transfobiczne”. Kongres zaprezentował też uzasadnienie postulatu. Krótki cytat:

[…] uważamy, że uznanie w nauczaniu Kościoła i praktyce duszpasterskiej orientacji homoseksualnej i biseksualnej za równoważną heteroseksualnej, zaś transpłciowości za naturalną tożsamość płciową (w zgodzie z obowiązującą wiedzą naukową i współczesnymi interpretacjami Pisma Świętego) mogłoby przyczynić się radykalnie do zmniejszenia postaw wrogich i agresywnych wobec osób LGBT+ i sprawić, by Kościół stał się dla nich miejscem akceptacji i miłości”.

Kongres uważa zatem, że homo- i biseksualizm oraz transpłciowość są zupełnie normalne i wyprowadza to z jednej strony ze współczesnych nauk, a z drugiej… z Pisma Świętego.

Intelektualna „elita” rewolucyjnego „kościoła LGBT”

Tego rodzaju idee krzewią także cenieni w pewnych kręgach polskiego Kościoła duchowni. To na przykład ks. prof. Alfred Wierzbicki, były kierownik katedry etyki na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Ksiądz profesor od bardzo dawna działa na rzecz nowego podejścia do kwestii moralności seksualnej. Podam tylko jeden przykład; w tym roku w wywiadzie udzielonym „Więzi” stwierdził: „Konieczne jest przemyślenie doktryny na nowo, które pociągnęłoby za sobą odejście od rygorystycznej wykładni w szeregu spraw, czy też pochopnej moralnej kwalifikacji niektórych działań. Uważam na przykład, że partnerskie związki homoseksualne są do przyjęcia ze strony Kościoła. Sam Franciszek opowiedział się w prywatnej rozmowie za związkami – jak to określił – cywilnymi”. „Przemyślenie doktryny na nowo” bez „pochopnej kwalifikacji moralnej” niektórych działań to, jak możemy się domyślać, zawoalowana zachęta do tego, by nie potępiać aktów seksualnych jako grzesznych. Tak, jak nieco wcześniej robił to inny znany kapłan, o. Jacek Prusak SJ, w rozmowie z „Tygodnik Powszechnym” przedstawiając narrację jako żywo przypominającą wystąpienia innego jezuity, o. Jamesa Martina. O. Martin pytany o homoseksualizm nie potępia nigdy relacji intymnych między osobami tej samej płci, albo temat w ogóle pomijając, albo relatywizując jego znaczenie. O. Jacek Prusak stwierdził:

„Proponuję, byśmy patrzyli w perspektywie eschatologicznej: ludzka miłość jest ci dana po to, abyś odziedziczył niebo, wobec tego zrób z niej użytek! Gdy homoseksualni katolicy pytają mnie, co mają robić, nie mówię: rób to, a nie rób tamtego! Odpowiadam: kochaj! Musisz wziąć odpowiedzialność za miłość. To nie jest moja opinia – tak mówi Kościół od dwóch tysięcy lat. Jak będziesz kochał, to nie będziesz miał problemów ze swoją orientacją. Możesz kochać w celibacie, możesz kochać nie w celibacie. Musisz wiedzieć, czy kochasz, i podjąć ryzyko – wtedy nie będziesz się skarżył, że ktoś zabiera ci życie”.

Te kilka nazwisk i jedna organizacja to oczywiście tylko wycinek szerszego zjawiska. Obok Kongresu Katoliczek i Katolików na rzecz zniszczenia nauki moralnej Kościoła działa w Polsce więcej organizacji, z grupą „Wiara i Tęcza” na czele. Obok wymienionych kapłanów z postulatami LGBTQ sympatyzuje o wiele szersze grono. Stoi za nimi duże zaplecze medialne. „Tygodnik Powszechny”, „Więź” i „Deon” to tylko niektóre katolickie tytuły, do których należy doliczyć jeszcze prasę świecką z entuzjazmem opisującą ekscesy i wybryki homofilnych duchownych. To wszystko ma swoje konsekwencje. Jeszcze kilka lat temu byłoby całkowicie niewyobrażalne, by dominikanin błogosławił grupę LGBTQ stojąc przy Piśmie Świętym na tęczowej fladze. Dzisiaj to się dzieje – i co? I nic.

United in diversity, czyli witamy w Kościele Unioeuropejskim

Jest to możliwe dlatego, że „teologia LGBTQ” powoli wchodzi do mainstreamu. W Polsce: jeszcze nie, ale jest to tylko kwestia czasu. W krajach Europy Zachodniej oraz obu Ameryk, zwłaszcza w Ameryce Północnej, artykuły dowodzące bezgrzeszności aktów homoseksualnych nie są niczym zaskakującym, to nowa „normalność”. Narracja, zgodnie z którą św. Paweł Apostoł udzielałby dzisiaj ślubów parom LGBT i chrzcił dzieci, które kupili od surogatek, nikogo nie zaskakuje. To się po prostu dzieje. Polska pozostaje członkiem struktur świata zachodniego i będzie zmieniać się wraz z nimi. Niewielu pamięta, jak brzmi motto Unii Europejskiej: od 2000 to „United in diversity”, „Jedność w różnorodności”. Dokładnie to samo hasło za motyw przewodni uznali biskupi i świeccy obradujący na synodzie europejskim w Pradze w lutym tego roku. Także Kościół katolicki ma być na naszym kontynencie „zjednoczony w różnorodności”.

Co to oznacza w praktyce? Normalizację grzechu i błędu. W Kościele w Niemczech poglądy księży Biskupa, Wierzbickiego czy Prusaka są mainstreamem. W niemieckiej debacie nie można nazywać ich po imieniu herezją czy fałszem, bo to wyklucza z dyskusji. Jeżeli Polacy spotykają się na płaszczyźnie kościelnej z Niemcami, podobnie nie mogą zrobić tego samego: oznaczałoby to wykluczenie z dyskusji. W jednym z ostatnich numerów „Przewodnika Katolickiego”, tygodnika ukazującego się w archidiecezji Poznańskiej abp. Stanisława Gądeckiego, przeczytałem obszerny artykuł z powagą referujący postulaty niemieckiej Drogi Synodalnej i prezentujący je jako pod wieloma względami rozsądne. Dlaczego? Bo budujemy „jedność w różnorodności”: nie możemy piętnować drugich, musimy z nimi rozmawiać, szanować i akceptować. Skoro tak, będziemy je traktować jako uprawnione głosy. Kongres Katoliczek i Katolików, który dziś wygląda jeszcze na pewne ekstremum, za dziesięć lat bynajmniej nim nie będzie: znajdzie swoje miejsce w przeciętnej katolickiej prasie. Bo taka jest Europa, taki jest „Kościół w Europie”: różnorodny.

Zaniechania

Z czego to wynika? Z długoletnich i wielopłaszczyznowych zaniechań. Wraz z rozpoczęciem przez Franciszka pontyfikatu w 2013 roku powiał w Kościele „nowy wiatr”: dowolności głoszenia rewolucyjnych teorii doktrynalnych i moralnych. Kościół w Polsce nie był na to przygotowany. Niestety, nie wykorzystano też następnych lat, choć wszystkie znaki wskazywały, że czekają nas bardzo burzliwe wydarzenia. W 2016 roku Franciszek ogłosił adhortację apostolskąAmoris laetitia, która stanowi podstawę pod głęboką rewizję wielu elementów etyki kościelnej. Nie wyciągnięto z tego odpowiednich wniosków. Niemiecka Droga Synodalna, która w 2019 roku ruszyła z programem gotowym od A do Z, przez długi czas była w naszym kraju kompletnie ignorowana. Dopiero teraz, gdy już się zakończyła, zaczęła budzić krytyczne emocje. Kilka dni temu abp Marek Jędraszewski mówił, że niemieccy rewolucyjni katolicy „odwrócili się od Boga”.

Słusznie; problem w tym, że jest już za późno. Amoris laetitia się wydarzyła. Droga Synodalna się wydarzyła. Synod w Pradze z jego unijno-różnorodnym hasłem również się wydarzył.

Homoseksualni rewolucjoniści są w Polsce dobrze zakotwiczeni i prowadzą swoją pracę, ciesząc się rosnącym poparciem zblazowanej opinii publicznej, wielkich mediów oraz wpływowych czynników zagranicznych, w tym wewnątrzkościelnych. Wiele rzeczy zostało po prostu przespanych i pewnych strat nie da się naprawić. Wciąż można jeszcze podjąć wysiłek obrony katolickiej wiary. Mamy do wyboru: albo utonąć w „unijnym” katolicyzmie, albo umacniać normalność.

Ostrzeżenie przed oszustwem Antychrysta

Fundamentalnym zagrożeniem pozostaje dyktatura pseudo-nauki. Katechizm Kościoła Katolickiego przestrzega przed tajemnicą bezbożności w postaci oszukańczej religii, która da ludziom pozorne rozwiązania ich problemów – za cenę odstępstwa od prawdy. Wielkim oszustwem Antychrysta będzie pseudomesjanizm – uwielbienie samego człowieka zamiast Boga i Jego Mesjasza (por. pkt. 675). Właśnie to dzieje się dzisiaj.

29 czerwca 1972 roku św. Paweł VI mówił o „dymie szatana”, który wdarł się do Kościoła, wskazując na obalanie kolejnych prawd wiary w imię wierności programowo sceptycznym czy zgoła agnostycznym twierdzeniom „naukowym”. O tym samym pisał w encyklice Spe salvi Benedykt XVI, wskazując na rewolucyjną linię europejskiego myślenia od Franciszka Bacona (zm. 1626) aż do współczesnych neomarksistów. W jego testamencie duchowym, który powstał już w 2006 roku, ale który ogłoszono dopiero po jego śmierci, właśnie problem naginania chrześcijaństwa do roszczeń „nauki” wskazał jako największe zagrożenie dla Kościoła. Z kolei wywiadzie udzielonym w 2019 roku mówił o duchowej mocy Antychrysta, która przenika coraz większe połacie życia kościelnego i społecznego, niosąc ze sobą aborcję, homoseksualne „małżeństwa” czy tworzenie ludzi w laboratoriach. Naturalny porządek jest wywracany przez „naukę” do góry nogami i staje się zaczynem nowej wspólnoty nieprawości. Hunwejbini tego systemu Antychrysta, którego ostatecznym celem jest podmiana treści wiary, są już w Polsce: głoszą, przepowiadają i wciągają ludzi do swojego Antykościoła.

Paweł Chmielewski

Gnoza – smok wielki, ryży, mający siedem głów i dziesięć rogów, a na głowach jego siedem koron…

Gnoza – smok wielki, ryży, mający siedem głów i dziesięć rogów, a na głowach jego siedem koron…

ks. Piotr Dzierżak FSSPX Zawsze Wierni nr 3/2023 (226)

https://www.piusx.org.pl/zawsze_wierni/artykul/3146

[—-] Dlaczego gnoza miałaby być czymś tak ważnym? Czy nie jest to tylko sprawa jakiejś grupy starożytnych bądź w najlepszym razie średniowiecznych sekt heretyckich, charakteryzujących się nienawiścią do materii, które już dawno nie zostały zgładzone i nawet zapomniane? Przecież – wydawałoby się – dzisiejszy człowiek raczej zbyt mocno tkwi w okowach materii, zapominając o swojej nieśmiertelnej duszy; trzeba mu wręcz przypominać o potrzebie duchowego doskonalenia się, zamiast przestrzegać przed tymi, którzy chcą go nauczyć odrazy do życia cielesnego.

Również i ten byłby w błędzie, kto by sądził, że zagadnienie gnozy wyczerpuje się całkowicie w kwestiach związanych z okultyzmem, ezoterycznym chrześcijaństwem czy masonerią, choć niewątpliwie wszystkie te wymienione zjawiska mają z gnozą bardzo wiele wspólnego.

Aby zrozumieć gnozę, najlepiej sięgnąć do Objawienia, do jej zapisanej w Piśmie Świętym części – a konkretnie zwrócić szczególną uwagę na sam początek i koniec zbioru ksiąg objawionych. I tak w Rdz 3, 4–5 czytamy:

I rzekł wąż do niewiasty: „żadną miarą nie umrzecie śmiercią. Bo wie Bóg, iż któregokolwiek dnia będziecie jeść z niego, otworzą się oczy wasze i będziecie jako bogowie, znając dobre i złe”.

Z kolei pewne zdanie z samego prawie końca Pisma, umieszczone w Ap 12, 3, ukazuje nam inny aspekt gnozy:

I ukazał się inny znak na niebie: oto smok wielki, ryży, mający siedem głów i dziesięć rogów, a na głowach jego siedem koron i ogon jego ciągnął trzecią część gwiazd niebieskich i zrzucił je na ziemię.

O ile pierwszy cytat w zadowalający sposób tłumaczy nazwę, gdyż słowo gnoza pochodzi od greckiego gnosis oznaczającego wiedzę, tak drugi ukazuje nam wieloaspektowość gnozy – siedem głów smoka połączonych cielskiem stanowi czytelne odniesienie dla wewnętrznego zróżnicowania tego zjawiska, stanowiącego pewną syntetyczną całość, mimo znacznych przeciwieństw i sprzeczności tkwiących między różnymi odłamami.

I dlatego ktoś, kto pojmuje gnozę jedynie fragmentarycznie, może paść ofiarą jednego jej nurtu, choć przed innymi umie się uchronić. Bowiem w świecie gnozy każdy znajdzie coś dla siebie: jeśli uważasz się za upadłego z niebios anioła zaklętego w powłokę cielesną – jesteś w domu; jeśli chcesz zgłębiać tajniki starożytnej wiedzy niedostępnej profanom – jesteś w domu; jeśli masz silne przekonanie, graniczące z pewnością, że wszystkie rzeczy we wszechświecie tworzą jedność, a ty jesteś częścią Absolutu – jesteś w domu; jeśli uważasz, że cielesność jest obrzydliwa i człowiek powinien przenieść swoją jaźń do komputera – jesteś w domu; jeśli uważasz, że dla dobra glonów i wodorostów powinieneś zrezygnować z posiadania dzieci – jesteś w domu.

Ale z drugiej strony: jeśli chcesz żyć pełnią życia kosztem innych, jak społeczny pasożyt, dysząc nienawiścią do tych bardziej od ciebie utalentowanych czy majętnych; albo jeśli chcesz dać upust swej zwierzęcej naturze, dopuszczając się największych bezeceństw – (paradoksalnie) również świetnie odnajdziesz się w świecie gnozy. Bo gnoza nie oznacza tylko ascezy: można przecież okazywać wzgardę materii poprzez najhaniebniejsze jej nadużywanie.

Jesteśmy więc w sytuacji człowieka walczącego z siedmiogłowym smokiem – by się skutecznie bronić, musimy uważać na wszystkie głowy naraz. A najlepiej zwracać baczną uwagę na sam korpus smoka, gdyż głowy nigdy się od niego zbytnio nie oddalą. Tym też ma być niniejszy numer ZW – próbą zdemaskowania owego cielska, pokazania, gdzie znajdują się (czy mogą się znajdować) szczeliny, przez które gnoza zacznie dostawać się do naszej duszy.

Bo to, że już od dawna żyjemy w świecie opanowanym przez gnostyków, nie powinno budzić w nas wątpliwości. Jeśli na poważnie głosi się poglądy negujące porządek naturalny w dziedzinie ludzkiej rozrodczości; jeśli traktuje się ludzką aktywność (intelektualną czy materialną) jako zagrożenie dla biologicznych ekosystemów, jednocześnie dążąc do całkowitego upadku społeczeństwa w dziedzinie ducha, moralności, intelektu (zniszczenie edukacji, skorumpowanie świata nauki), to przyczyną tego musi być coś poważniejszego niż tylko dążenie do zysku przez wielkie korporacje czy też łatwość kierowania ogłupiałym społeczeństwem, skądinąd tak pożądana przez demokratycznych polityków. Od zarania dziejów toczy się bowiem walka duchowa i to jest jeden z jej ważniejszych frontów.

Jeszcze i co do jednego nie wolno mieć nam wątpliwości: gnoza jest dziełem węża (smoka), wroga naszej natury – a on nigdy nie tworzy niczego nowego. Nawet gdyby z jakiegoś powodu chciał, to przecież nie potrafi. Umie tylko małpować, albo dosadniej: degenerować, wynaturzać to, co stworzył Bóg. Otóż nasz wróg nienawidzi nie tylko materii – jak pokazują historyczne doświadczenia z komunizmem (będącym de facto narzędziem gnozy) – jeszcze bardziej nienawidzi tego, co umysłowe, intelektualne. Po prostu nienawidzi bytu, ponieważ pełnią bytu jest właśnie Bóg.

Podsumowując, wąż obiecał ludziom wiedzę, będącą pierwotną formą gnozy – wiedzy, która ma dawać zbawienie. Zatem gnoza jest niczym innym, jak próbą samo-zbawienia. Już w tym tkwi jej niezwykłe bluźnierstwo – bowiem prawdziwym Zbawicielem jest tylko Bóg: Jezus Chrystus. Co więcej, jest On również naszym nauczycielem, dającym nam prawdziwą mądrość i wiedzę: Słowo, którym jest On sam.

Niniejszy numer ZW nieprzypadkowo kończy się artykułem przedstawiającym wizerunki Najświętszej Maryi Panny, pogromicielki smoka i węża. Ona jest w dziedzinie praktyki1 najskuteczniejszym lekarstwem na gnostycką chorobę.

Przypisy

  1. Analogicznie w dziedzinie teorii jest nią doktryna św. Tomasza z Akwinu, patrz artykuł na ten temat.

We Francji ma miejsce „wspomagane samobójstwo narodu”. Czy Św. Michał Archanioł przegrał ze „smokiem praworządności”.

We Francji ma miejsce „wspomagane samobójstwo narodu”. Czy Św. Michał Archanioł przegrał ze „smokiem praworządności”. Nowy etap rewolucji jakobinów we Francji

czy.sw-michal-archaniol-przegral-ze-smokiem

„Francuska Rada Stanu utrzymała w mocy wyrok sądu administracyjnego nakazujący w imię laickości demontaż posągu św. Michała Archanioła w Sables-d’Olonne. To błędna interpretacja laickości. Historia i kultura Francji muszą podlegać ochronie”, pisze na łamach francuskiego dziennika „Le Figaro” Philippe de Villiers – polityk, pisarz, obrońca tradycyjnych wartości Francji. Przemyślenia byłego Przewodniczącego Rady Wandei przetłumaczono i opublikowano w magazynie „Wszystko co najważniejsze”.

Villiers zwraca uwagę, że Rada Stanu „dobrze wybrała moment, żeby wydać wyrok”. Zapadł on w… Wielki Piątek.

„Symboliczny zbieg okoliczności. Posąg św. Michała ma zostać usunięty. Rady Stanu nikt nie odważyłby się usunąć. Co innego posąg. Zwierzchnik raju nie ma tu czego szukać. Ma ustąpić miejsca hulajnogom. Patron spadochroniarzy przegrał walkę z nową religię praworządności, która zajmuje się ważeniem naszych jajeczek na szalkach z pajęczyny, podczas gdy wspólnota zamiera”, czytamy.

„To porażka dusz prostych, porażka zwykłych ludzi przywiązanych do swojego posągu, porażka wielowiekowego imaginarium z bezdusznym arsenałem zasad, które prą do zadeptania tysiącletniego dziedzictwa”, podaje polityk.

W ocenie francuskiego myśliciela tego typu sytuacja pokazuje, że we Francji ma miejsce „wspomagane samobójstwo narodu”, a prawo staje się narzędziem do „zabijania dusz, ciał, obrazów i ludowej pobożności”.

„Stoimy w obliczu nowego smoka – destrukcyjnej, zrywającej wszelkie więzi praworządności. To z niej skorzystał nielegalny imigrant, aby podpalić katedrę w Nantes, a następnie zamordować księdza w Saint-Laurent-sur-Sevre. To ta sama praworządność odziera ze skuteczności nasze władze, choćby wtedy, gdy policja zatrzymuje bojówkarzy Czarnego Bloku, a sądy puszczają ich wolno. To ta sama waga poruszaną tą samą normatywną żarliwością naszych pięciu najważniejszych sądów i trybunałów narzuca ów stan niepraworządności i zastępuje bożkami nasze pomniki”, podkreśla polityk.

Na koniec Villiers zauważa, że jego kraj poza kultem bożka praworządności stoi w obliczu dwóch innych zagrożeń – wokeizmu i islamizmu. „Oba się nienawidzą, ale działają ramię w ramię. Podział zadań jest imponujący: wokeizm robi wszystko, aby nas odcywilizować, a islamizm poczynił sobie za misję ucywilizowanie nas na nowo. Ruch ten wspierają pożyteczni idioci – duchowi synowie Robespierre’a, który chciał wykorzenić dawną religię i narzucić nową, tworząc w ten sposób nowego człowieka”, podsumowuje Philippe de Villiers.

Źródło: magazyn „Wszystko co najważniejsze”

Wyzwoleni od LGBT – ale tępieni i dyskryminowani przez LGBT i … ONZ ! !

Wyzwoleni od LGBT – ale tępieni i dyskryminowani przez LGBT i … ONZ !!

Iwona Galińska https://prawy.pl/125591-Wyzwoleni-od-LGBT 8 czerwca 2023

Homoseksualiści od lat forsują tezę, że swoją orientację seksualną przynieśli z sobą w chwili urodzenia. Winna jest biologia, nie ich postrzeganie świata. Ale na to twierdzenie nie ma żadnych naukowych dowodów.

Międzynarodowe stowarzyszenie Core Issues Trust organizacja charytatywna z siedzibą w Irlandii Północnej twierdzi zupełnie coś innego. W ramach jej działalności uruchomiono projekt X-Out-Loud, którego celem jest wspieranie kobiet i mężczyzn, którzy odrzucili homoseksualny styl życia. Organizacja takich ludzi przyjmuje pod swoje skrzydła, kocha ich i wspiera. Odwrotnie niż „społeczeństwo” [tj raczej oficjalna propaganda. MD] , które przedstawia wyzwolonych od LGBT jako ludzi, którzy oszukują samych siebie. -Out-Loud to to otwarta i bezpieczna przestrzeń dla tych, którzy chcą zadawać swobodnie pytania, rozwijać swoją tożsamość i zetknąć się z ludźmi, którzy wychodzenie od homoseksualizmu mają już za sobą.

Nawróceni na nową drogę życia mają niełatwą drogę na Zachodzie. Transseksualiści automatycznie ich atakują, i twierdzą, że przezwyciężenie tej tożsamości jest niemożliwe. A prawda jest taka, że ludzie wyzwoleni od homoseksualizmu zakładają rodziny, mają dzieci i smutne doświadczenia swojego życia mają już za sobą. Nie mogą jednak otwarcie o tym mówić, bo boją się utraty pracy i dyskryminacji na uczelniach. Znany jest przypadek, gdy firma  sprawdziła prywatne konto człowieka, który chciał tam znaleźć pracę. Chcieli się dowiedzieć, że jego poglądy polityczne są tożsame z tymi, jakie kultywuje firma. Firmy jasno dają do zrozumienia swoim kandydatom, że muszą przestrzegać ich polityki. Jedna z nauczycielek z powodu tego, że popierała tradycyjną rodzinę w sieciach społecznościowych, straciła pracę.

 W większości krajów na Zachodzie obowiązują przepisy zakazujące tzw. terapii konwersyjnej. Tym samym wszyscy, którzy próbują wrócić do swojej dawnej [normalnej !] orientacji seksualnej i tożsamości płciowej są kryminalizowani. Obecnie istnieje nacisk ze strony organizacji międzynarodowych takich jak ONZ, aby wprowadzić ten zakaz wszędzie. „Konwersja” jest terminem religijnym i każdy kto używa go w tym kontekście, atakuje ideę odwrócenia się chrześcijanina od świata ku wierze. Jeden z działaczy stowarzyszenia w wywiadzie udzielonym telewizji na Malcie, mówił, że był aktywnym homoseksualistą, ale odrzucił ten styl życia po spotkaniu z Jezusem Chrystusem. Ówczesna minister ds. równości na Malcie, która jest obecnie komisarzem w Brukseli, zadzwoniła do państwowej telewizji i skrytykowała ją za wyemitowanie tej rozmowy. W końcu wywiad został usunięty z kanału You Tube.

Zachód wprowadza zakazy, które zaczynają się od podkreślania orientacji seksualnej lub tożsamości płciowej jako wartości absolutnych. Wszyscy, którzy próbują się z tego wyłamać, są atakowani. A czy taka zmiana jest rzeczywiście szkodliwa? Wszystkie osoby, które przewinęły się przez stowarzyszenie i porzuciły styl życia LGBT, twierdzą teraz, że nie urodziły się z taką orientacją seksualną, że na ich rozwój seksualny miało wpływ wiele czynników. Gdy zmienili dotychczasowy [tj zboczony md] styl życia poczuli się lepiej psychicznie, duchowo i emocjonalnie. Dlatego nie można tych ludzi siłą zmuszać do terapii konwersyjnej i rząd nie ma prawa do tego.

Dla stowarzyszenia X-Out-Loud ludzie, którzy odczuwają pociąg do tej samej płci są zdeterminowani pewnego rodzaju zachowaniem, który jest wynikiem kilku czynników zaistniałych podczas dojrzewania. Może być czynnikiem zarówno nadużyć, jak i tłumionej potrzeby, którą dana osoba zaczęła wyrażać w swym dorosłym życiu. Działacze stowarzyszenia uważają, że można to przezwyciężyć, że jest z tego wyjście. Mają biblijne podejście do osób, które czują pociąg do tej samej płci. Dlatego uważają, że homoseksualizm rozumiany jako aktywność czy zachowanie jest grzechem, jednocześnie trzeba zdać sobie sprawę, że Bóg nas kocha i kocha wszystkich ludzi. Według nich problem z homoseksualizmem pojawia się wtedy, gdy definiuje się go jako tożsamość – „jeżeli to czujesz, to jesteś tym”. To wadliwa postawa, bo ludzie mogą wiele różnych uczuć, mogą odczuwać również pociąg do tej samej płci na pewnym etapie swojego życia. Ale to nie determinuje ich tożsamości. Uczucia nie mogą zdefiniować osoby.

Paradoksem tego wszystkiego jest to, że ruch LGBT, który próbuje nam wmówić, że jest ruchem dyskryminowanym, sam dyskryminuje osoby, które go porzuciły.  Chce narzucać celebrację sposobu życia homoseksualistów i narzucanie go innym przez edukację, kulturę.  Przez przedefiniowanie chcą zniszczyć rodzinę. Dzieciom, które wychowują się w związkach jednopłciowych, wmawia się, że taki styl życia jest normą.

Jeden z działaczy stowarzyszenia Mattew Grech, kiedyś czynny homoseksualista tak o tym mówi: „Kiedy wracam myślami do młodości, zawsze myślę, jak byłbym szczęśliwy, gdyby ktoś powiedział mi, że mogę zmienić styl życia. Jednak wszystko, co wtedy słyszałem, to to, że aby być szczęśliwym, muszę podążać za swoimi uczuciami. To jest wielkie kłamstwo. Masz przecież swobodę reagowania na swoje uczucia w taki czy inny sposób. Tworzymy kulturę, w której uczucia są wartością absolutną. Ewangelia mówi nam coś zupełnie innego. Jest więc wyjście, które może zmienić twoje życie. W naszej organizacji są osoby, które odrzuciły homoseksualizm, wzięły ślub i mają dziś dzieci. Realizowali swoje marzenia i mają spełnione życie”.

Ten artykuł ukazał się w miesięczniku „Moja Rodzina”. Zachęcamy do prenumeraty.

Rozrywki zboków: Przed zmianą płci zgwałcił[- a] i zamordował[-a] byłą dziewczynę. „Jestem kochającą i troskliwą osobą”.

Rozrywki zboków: Przed zmianą płci zgwałcił[- a] i zamordował[-a] byłą dziewczynę. „Jestem kochającą i troskliwą osobą”.

stan-missouri-przeprowadil-pierwsza-w-usa-egzekucje-osoby-otwarcie-transseksualnej-zostal[a]-skazana-za-zgwalcenie-i-zamordowanie-swojej-dziewczyny

Stan Missouri przeprowadził we wtorek w nocy, za pomocą zastrzyku, pierwszą w USA egzekucję osoby otwarcie transseksualnej. Amber McLaughlin został[-a] skazana na śmierć za zgwałcenie i zamordowanie w 2003 roku swojej byłej dziewczyny.

„Przepraszam za to, co zrobiłam. Jestem kochającą i troskliwą osobą” – przekonywała w pisemnym oświadczeniu cytowana przez CNN McLaughlin. Jej zabiegi o ułaskawienie przez gubernatora Missouri okazały się jednak bezskuteczne.

McLaughlin i Guenther zerwały ze sobą, ale pierwsza nie dawała drugiej spokoju. Po włamaniu się do domu byłej przyjaciółki została aresztowana i otrzymała zakaz zbliżania się do niej. Nie zamierzała go jednak przestrzegać.

Egzekucji McLaughlin sprzeciwiło się siedmiu emerytowanych sędziów z Missouri. W liście do gubernatora Mike’a Parsona argumentowali, że wyrok śmierci wydano „w rezultacie nieprawidłowości w systemie skazywania na karę śmierci w Missouri” – podał dziennik “Kansas City Star”.

Podczas procesu o morderstwo w 2006 roku ława przysięgłych nie była w stanie podjąć decyzji o wyroku. Odrzuciła trzy z okoliczności obciążających McLaughlin, które przedstawili prokuratorzy, domagający się najwyższego wymiaru kary. O wyroku śmierci zadecydował sędzia. Missouri i Indiana to jedyne stany amerykańskie pozwalające sędziemu na wymierzenie kary śmierci, gdy ława przysięgłych nie może podjąć decyzji.

Pedały idą po nasze dzieci. Musimy mobilizować Polaków do działania !

Mariusz Dzierżawski <pomagam@stopaborcji.pl>
:
Idą po nasze dzieci. Musimy mobilizować Polaków do działania!
Mariusz Dzierżawski <pomagam@stopaborcji.pl>
Fundacja Pro-Prawo do życia
Na Florydzie w USA odwołano propagandowy festiwal „dumy gejowskiej” LGBT z powodu nowego prawa o ochronie dzieci, które niedawno podpisał katolicki gubernator stanu Ron DeSantis. Z uwagi na wdrożone na Florydzie przepisy, zakazujące narażania dzieci na ekspozycje o charakterze seksualnym, festiwal LGBT nie może się odbyć. Tęczowi aktywiści przyznali wprost, że wydarzenie miało zawierać deprawacyjne treści. Tymczasem w Polsce właśnie rozpoczął się sezon na organizację „parad równości” LGBT. W wielu miastach odbywają się przemarsze, których celem jest oswajanie naszego społeczeństwa, a przede wszystkim dzieci i młodzieży, z homoseksualnym stylem życia, z rozwiązłością seksualną oraz okaleczaniem się w ramach „tranzycji”. Tzw. „parady równości” to także narzędzie nacisku na wprowadzenie w polskich przedszkolach i szkołach obowiązkowej „edukacji seksualnej”. W stanach USA rządzonych przez konserwatywnych polityków zakazuje się już tego typu deprawacji i wprowadza przepisy chroniące dzieci przed zgorszeniem w przestrzeni publicznej. W tym samym czasie w naszym kraju deprawatorzy seksualni mają pełną swobodę działania i ogromne wsparcie ze strony samorządów, międzynarodowych korporacji oraz obcych ambasad.
Tak wyglądają parady równości [foto]
W co najmniej 20 miastach Polski odbędą się w najbliższych tygodniach i miesiącach tzw. „parady dumy gejowskiej”, czyli przemarsze aktywistów LGBT oraz osób, które zostały zmanipulowane przez tęczową propagandę. Przede wszystkim będą to jednak wydarzenia medialne, o których głośno będzie w polskojęzycznych stacjach telewizyjnych, na portalach internetowych oraz w mediach społecznościowych. Relacje z tych „parad”, zdjęcia, komentarze i filmiki będą miały miliony wyświetleń, szczególnie wśród młodych Polaków. Cel tych działań jest jasny. Nie ukrywają go aktywiści LGBT. 
Chodzi o to, aby polskie społeczeństwo otworzyło się na homoseksualny styl życia oraz zaakceptowało zniesienie norm moralnych w zakresie seksualności i relacji międzyludzkich. Gdy cel ten zostanie w dostatecznym stopniu osiągnięty, możliwe będzie dalsze wdrażanie w Polsce zmian społecznych, politycznych i prawnych, których żąda lobby LGBT. Jakie to zmiany? Możemy o nich przeczytać na oficjalnej stronie „parady równości”. Aktywiści LGBT żądają (warto podkreślić to słowo) aby: – Do polskich przedszkoli i szkół wprowadzono tzw. „edukację seksualną”. Wedle Standardów edukacji seksualnej WHO, oraz wypowiedzi samych „edukatorów seksualnych”, taka „edukacja” w przedszkolach i szkołach ma zakładać m.in. kwestionowanie tożsamości płciowej uczniów, zachęcanie do masturbacji i oglądania pornografii, naukę wyrażania zgody na seks oraz promocję aborcji. – Karano w Polsce za tzw. „mowę nienawiści”. W praktyce chodzi o to, aby ścigana i karana była jakakolwiek krytyka homoseksualnego stylu życia oraz publiczne mówienie o jego konsekwencjach medycznych, psychicznych i duchowych. – Za pomocą uregulowań prawnych ułatwić polskim dzieciom proceder tzw. „tranzycji”, czyli okaleczania własnego ciała za pomocą środków hormonalnych oraz operacji takich jak amputacja piersi lub narządów płciowych. Aktywiści LGBT żądają również tego, aby dzieci mogły poddawać się „tranzycji” wbrew woli rodziców. Panie MirosĹ‚awie, aby zrozumieć, jak wielkie są to zagrożenia, nie należy patrzeć na Polskę, ale na kraje, gdzie żądania lobby LGBT zostały już zrealizowane, a społeczeństwa są przesiąknięte tęczową propagandą. W USA już 25% młodych osób ma problem z własną identyfikacją płciową. Nastoletni Amerykanie nie wiedzą jakiej są płci, co powoduje ogromną destabilizację ich psychiki i uniemożliwia tworzenie normalnych rodzin. 
Podobny trend obserwujemy w innych krajach Zachodu, gdzie dramatycznie rośnie również liczba przypadków tzw. „tranzycji”. Pod wpływem propagandy wylewającej się z mediów młodzi ludzie zażywają blokery hormonalne hamujące proces dojrzewania i poddają się makabrycznym operacjom. W Niemczech wulgarna „edukacja seksualna” już od kilku pokoleń jest obowiązkowa dla wszystkich dzieci. Niemieccy rodzice, którzy są świadomi sytuacji i zagrożenia, są zastraszeni, gdyż za odmowę wysłania dziecka na „edukację seksualną” grożą nie tylko grzywny, ale nawet więzienie. Pan Eugen Martens trafił do aresztu, ponieważ nie posłał swojej 10 letniej córki na deprawacyjne zajęcia w szkole. Podczas jednej z lekcji „edukacji seksualnej” dziewczynka poczuła obrzydzenie i wyszła z sali. Urzędnicy nałożyli na rodzinę grzywnę. Państwo Martens odmówili zapłaty, więc kilka miesięcy później nałożono na nich karę więzienia. Tego typu przypadków prześladowań rodziców było znacznie więcej, o czym już informowaliśmy. Panie MirosĹ‚awie, jeśli aktywiści LGBT oswoją Polaków ze swoją propagandą i osiągną swoje cele polityczne, to przed ich ideologią i związaną z nią deprawacją nie będzie można uciec. Zwycięstwo tęczowych rewolucjonistów będzie oznaczać, że w Polsce nie będzie już miejsc bezpiecznych dla dzieci i młodzieży, a także dorosłych. Nie będzie bezpiecznych instytucji i przestrzeni publicznych. Wszyscy, czy tego chcą czy nie, zostaną poddani procesowi przymusowej deprawacji. Wielu Polaków, zwłaszcza rodziców, nie rozumie istoty tego zagrożenia. Nawet jeżeli osobiście są przeciwnikami ideologii LGBT to sądzą, że tęczowa rewolucja w jakiś sposób ominie ich rodzinę i ich dzieci. Uważają, że skoro oni sami nie uczestniczą w „paradach równości” i nie oglądają mainstreamowych mediów, to nie ma żadnego problemu. Takie myślenie daje wyłącznie złudne poczucie bezpieczeństwa. Tymczasem wedle żądań lobby LGBT, dewastująca umysły i dusze propaganda ma być wszechobecna w mediach, szkołach, przedszkolach i przestrzeni publicznej tak, aby nie dało się przed nią uciec i aby każdy był zmuszony być jej odbiorcą. 
Na naszej stronie można znaleźć świadectwo młodego Niemca, który został poddany procesowi systemowej deprawacji. Teodor jest dzisiaj dorosłym człowiekiem. Gdy chodził do szkoły podstawowej objęto go przymusem “edukacji seksualnej”, podobnie jak wszystkie pozostałe dzieci w Niemczech. Po latach opowiada o koszmarze, przez jaki przeszła jego rodzina.
W szkole, razem z innymi uczniami, był zmuszany do oglądania filmów pokazujących, jak inne dzieci (!) uprawiają seks. Poprzez teksty i nagrania odtwarzane na lekcjach zachęcano go do masturbacji i rozwiązłości seksualnej. Rodzice Teodora byli przeciwni demoralizacji ich syna. Jednak w Niemczech “edukacja seksualna” jest obowiązkowa. W związku z tym, na wszelkie dostępne im sposoby próbowali uodpornić go na zgorszenie, na które regularnie był wystawiany. Wysiłki jego rodziców nie sprostały jednak ogromnej presji środowiska i kolejnym naciskom ze strony “edukatorów seksualnych”. Doszło do tragedii. Jak wspomina Teodor: “U mnie w domu rodzice przekazywali nam takie wartości jak wierność, prawdziwa miłość i tradycyjna rodzina i w ten sposób również chciałem żyć. Jednocześnie zarówno moi koledzy z klasy, jak i edukatorzy na lekcjach mówili, że to jest zupełnie w porządku, żeby uprawiać seks dla przyjemności i wszyscy to robią, ponieważ potrzebują zaspokojenia. Skończyło się to u mnie wielogodzinnym oglądaniem pornografii przed snem i uzależnieniem od masturbacji.” Rodzice Teodora to normalni, kochający się ludzie, a w dodatku przejęci troską o wychowanie swoich dzieci. Przekazywali mu odpowiednie zasady, uczyli odpowiedzialności, miłości i szacunku. Ich syn wpadł jednak w koszmarne nałogi i przeżywał ogromne problemy z własną seksualnością. 
Pomimo starań rodziców, presja środowiska, rówieśników, całego systemu nauczania oraz “edukatorów seksualnych” była tak wielka, że przerosła dobre chęci młodego chłopaka. 
Aktywiści LGBT domagają się przesycenia szkół, edukacji, wychowania, mediów i całej przestrzeni publicznej rozwiązłością seksualną, którą mają nasiąkać dzieci już od najmłodszych lat swojego życia. To właśnie spowodowało zdemoralizowanie rówieśników Teodora, którzy naśmiewali się z niego, ponieważ chłopak chciał żyć w czystości i założyć normalną rodzinę. Nasze dzieci i wnuki już teraz wystawiane są na podobne próby. A propaganda i aktywność deprawatorów seksualnych z dnia na dzień nasila się w Polsce. Musimy walczyć aby odzyskać przestrzeń publiczną i uczynić ją dobrym miejscem dla wychowania i rozwoju przyszłych pokoleń. Musimy także zwiększać zaangażowanie i świadomość Polaków, w szczególności rodziców. Takie zaangażowanie świadomych ludzi przynosi owoce m.in. w niektórych rejonach USA, gdzie udaje się powstrzymywać napór ideologii LGBT. W stanach takich jak Floryda, rządzonych przez konserwatywnych polityków, wprowadzane są ograniczenia dla „parad równości” oraz promocji rozwiązłości seksualnej i homoseksualizmu w przestrzeni publicznej oraz instytucjach takich jak przedszkola, szkoły i uczelnie. Zakazywana jest również „tranzycja”. Wprowadzane są także kolejne ograniczenia prawne i zakazy dla aborcji. Wszystko to udaje się zrobić pomimo ogromnej presji ze strony aktywistów LGBT, wielkich koncernów medialnych oraz polityki rządu federalnego USA, który aktywnie wspiera tęczową rewolucję w kraju i za granicą.
Zdjęcie z naszej akcji ulicznej [foto]
W Polsce brakuje świadomości społecznej, jak również woli politycznej do tego, żeby przeciwstawić się narastającej deprawacji. W związku z tym, musimy organizować kolejne akcje informacyjne, aby budzić sumienia Polaków oraz wyrwać nasze społeczeństwo z bierności i mobilizować je do działania. W nadchodzących dniach chcemy być szczególnie aktywni we Wrocławiu, Słupsku i Zielonej Górze, gdzie odbędą się publiczne „parady dumy gejowskiej”. Niezależne akcje z użyciem furgonetek, billboardów, bannerów, plakatów, megafonów i naszych publikacji, takich jak poradnik „Jak powstrzymać pedofila?”, będziemy także prowadzić w wielu innych miejscowościach na terenie całej Polski. Planujemy także organizację kolejnych, publicznych modlitw różańcowych w intencji odnowy moralnej Polski oraz powstrzymania deprawacji i aborcji. Potrzebujemy na te działania ok. 11 000 zł. Dlatego zwracam się do Pana z prośbą o przekazanie 35 zł, 70 zł, 140 zł, lub dowolnej innej kwoty, aby umożliwić organizację niezależnych kampanii informacyjnych i dotarcie do tysięcy osób, dzięki czemu obudzimy świadomość Polaków. Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667
Fundacja Pro – Prawo do życia
ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków
Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW

Zdrowotny totalitaryzm – „Traktat pandemiczny” WHO.

Zdrowotny totalitaryzm – „Traktat pandemiczny” WHO.

Leszek Szymowski zdrowotny-totalitaryzm

nowe przepisy dadzą WHO możliwość wyeliminowania innych poglądów. Czytaj: poglądów niewygodnych dla koncernów farmaceutycznych.

Pod koniec maja ma się rozpocząć proces przyjmowania „traktatu pandemicznego”, który daje lewackiej organizacji WHO prawo zarządzania ważnymi obszarami naszego życia ponad głowami rządów. Rodzi się właśnie wielki totalitaryzm pod pozorem ochrony zdrowia.

21 maja w szwajcarskiej Genewie rozpocznie się 76 sesja Światowego Zgromadzenia Zdrowia. Delegaci z WHO (Światowej Organizacji Zdrowia) będą formować ostateczny kształt tzw. traktatu pandemicznego i nakłaniać przedstawicieli państw do jego przyjęcia.

Dążą do tego, aby wszystkie państwa należące do WHO (wśród nich Polska) przyjęły i podpisały traktat, który ma spowodować lepsze zwalczanie pandemii w przyszłości. To recepta WHO na problemy, które na całym świecie wywołała pandemia COVID. Problem w tym, że walka z zagrożeniami epidemicznymi to tylko pretekst.

Faktycznie chodzi bowiem o stworzenie ponadnarodowego rządu, który odbierze państwom dużą część ich suwerenności pod pozorem troski o zdrowie ich obywateli. A samym obywatelom odbierze wolność i prywatność.

Nad-rząd

Forsowany „traktat pandemiczny” daje WHO możliwość wprowadzania ponad głową rządu narodowego zarządzeń w obszarze zdrowia, które rząd ten musi wykonywać niezależnie od tego, czy mu się to podoba i bez pytania obywateli o zdanie. Wprawdzie traktat zawiera zastrzeżenie, że te uprawnienia dotyczą tylko obszaru zarządzania zdrowiem, żadnego innego, czyli np. wysokość podatków będzie nadal uchwalana przez rząd. Tyle że „zdrowie publiczne” jest pojęciem tak szerokim, że może się pod nim mieścić wszystko.

Po drugie: zapisy wykluczają jakiekolwiek ciało kontrolne oraz jakąkolwiek formę kontroli obywatelskiej. Kierownictwo WHO (organizacją kieruje etiopski komunista Tedros Adhanom Ghebreyesus) będzie samo wprowadzać swoje zarządzenia, nie konsultując tego z nikim oraz nie podlegając niczyjej kontroli.

Czyje więc interesy tak naprawdę będzie reprezentować WHO? Formalnie ciało to jest agendą ONZ ale z ONZ pochodzi tylko 20% jego budżetu. 80% pochodzi z darowizn na cele statutowe, a tutaj głównym donatorem są koncerny farmaceutyczne. Można więc postawić tezę, że WHO – finansowana przez producentów leków – jest w rzeczywistości agendą obrony interesów koncernów farmaceutycznych, a nie pacjentów.

Trzy założenia

Co zawiera przygotowany „traktat Pandemiczny”? Najważniejsze są trzy zapisy.

Pierwszy daje WHO prawo ogłoszenia i zniesienia stanu epidemii. Tak więc to nie rząd, tylko etiopski komunista ma decydować o tym, gdzie i kiedy zostanie ogłoszony taki stan. Ale to nie wszystko. Nowe prawo ma dać etiopskiemu komuniście możliwość decydowania o tym, na jakim dokładnie obszarze i na jaki czas zostanie wprowadzony stan epidemii. Co więcej: WHO ma również zdecydować o obostrzeniach związanych z pandemią, tzn. np. o noszeniu maseczek, zakazie poruszania się, godzinie policyjnej, wyłączeniu konkretnego obszaru (np. województwa) i otoczeniu go kordonem sanitarnym, wprowadzeniu specjalnych procedur szpitalnych itp. To również WHO ma decydować o zniesieniu tych obostrzeń. Jeśli więc WHO dojdzie do wniosku, że na jakimś obszarze Polski występuje zagrożenie epidemiczne, to wprowadzi tam stan epidemii i sama zadecyduje, jakie specjalne środki tam wprowadzić. Oczywiście nie zapyta o zdanie mieszkańców w ani jednej, ani drugiej kwestii. Wówczas los mieszkańców będzie zależał od widzimisię urzędników WHO.

Drugi obszar daje WHO prawo do podejmowania decyzji w sprawie lekarstw i szczepionek. Urzędnicy będą więc mogli zakazać stosowania określonych medykamentów lub paramedykamentów, suplementów diety itp. Będą też mogli określić, jakie leki czy szczepionki są zalecane, a jakie są np. przymusowe. Inaczej mówiąc: urzędnicy z WHO będą decydować, jak i czym wolno nam się leczyć, a jakie formy leczenia są zabronione. Problem w tym, że nie wiadomo, jakimi kryteriami będą się kierować urzędnicy WHO. A w kontekście tego, że ich głównymi sponsorami są koncerny farmaceutyczne, można się domyślić, że będą to decyzje korzystne właśnie dla tych koncernów.

Trzeci obszar to walka z dezinformacją w zakresie zdrowia. WHO ma więc dostać narzędzia do tego, aby eliminować z przestrzeni publicznej tych, którzy sieją dezinformację. Problem polega jednak na tym, że nie ma odgórnie przyjętej definicji „dezinformacji”. Oczywiście przedstawiciele WHO przebąkują, że chodzi o przeciwdziałanie rozgłaszaniu tez niezgodnych z „wiedzą naukową”, przy czym znowu nie wiadomo, o jaką wiedzę chodzi i kto ma decydować o tym, co jest „naukowe”, a co nie.

Pole do nadużyć

Tyle teoria. Co wyniknie z tych tromtadrackich zapisów w praktyce? Tego nie wiadomo, bo zapisy są tak skonstruowane, że może z nich wynikać wszystko.

I tak oddanie urzędnikom WHO władzy nad decydowaniem o „obowiązkowych”, „zalecanych” i „zakazanych” preparatach medycznych będzie zapewne w interesie koncernów farmaceutycznych. A co jest w ich interesie? To, żeby sprzedać jak najwięcej swoich leków i szczepionek. Aby tak się stało, trzeba wyeliminować konkurencję. A kto jest konkurentem tych koncernów? Przede wszystkim cała medycyna naturalna. Można więc się spodziewać, że wejdą w życie przepisy utrudniające stosowanie i handel rozmaitymi specyfikami, np. herbatami, ziołami, syropami.

Można to pokazać na przykładzie produktu, który nazywa się „świecie woskowe Indian Hopi”. To świece z pszczelego wosku, które pomagają wyleczyć zapalenie ucha. Świecę należy włożyć do bolącego ucha i zapalić. Płomień powoli pożera świecę, tworząc podciśnienie, które w połączeniu z temperaturą zabija szkodliwe dla ucha bakterie i wyciąga je na zewnątrz. Zastosowanie tego wynalazku pomaga w ciągu kilkunastu dni wyleczyć zapalenie ucha (wynikające np. z przemrożenia) bez żadnych skutków ubocznych.

Alternatywą jest zastosowanie antybiotyku, który wprawdzie wyleczy zapalenie ucha, ale zniszczy osłonę wątroby. Jednak producentem antybiotyków jest firma medyczna. I to ona ma interes w tym, aby wyrzucić z rynku sklepy zielarskie i inne oferujące produkty medycyny naturalnej. Patrząc na działania rządu w ostatnich latach, nie sposób uniknąć wniosku, że eliminacja z rynku całego przemysłu ziołolecznictwa już trwa. W miejsce tych sklepów powstają apteki – zwłaszcza należące do wielkich sieci – oferujące sprzedaż antybiotyków i lekarstw. Są one nie tylko o wiele droższe (napędzają biznes koncernom), ale także wywołują nieprzyjemne skutki uboczne. Wszystko wskazuje na to, że podobne działania będą się rozwijać.

Wielka cenzura

Przerażenie budzi również pomysł walki z „dezinformacją”. W praktyce będzie wyglądać to tak, że urzędnicy WHO odgórnie ustalą, co jest naukowe, a co nie jest – i wyeliminują możliwość głoszenia tez niezgodnych z określoną przez siebie „naukowością”. Paradoks tego polega na tym, że nauka i badania naukowe obejmują konfrontacje poglądów i merytoryczne dyskusje, a nie odgórnie narzucone schematy (mam kolegę, pasjonata historii, który na serio broni tezy, że Polska przegrała bitwę pod Grunwaldem). Tymczasem ta „naukowość” i „nienaukowość” to tylko zawoalowana forma cenzury. W praktyce więc urzędnicy WHO stworzą katalog poglądów „nienaukowych”, których wygłaszanie będzie zabronione.

Jak to wyglądało – widzieliśmy w przypadku COVID-19, kiedy zakazano głoszenia tez przeciwko obowiązkowym szczepionkom właśnie jako „nienaukowych”.

Teraz nowe przepisy dadzą WHO możliwość wyeliminowania innych poglądów. Czytaj: poglądów niewygodnych dla koncernów farmaceutycznych. Tajemnicą na razie pozostaje, to jakie narzędzia będzie wdrażać WHO – czy będzie to tylko cenzura internetowa, czy też represje karne. Te drugie wcale nie są wykluczone. Jeśli do więzienia można trafić za głoszenie poglądów odmiennych od jedynie słusznych w sprawie wojny na Ukrainie albo w sprawie LGBT, to dlaczego nie za głoszenie sprzeciwu wobec przymusowych szczepionek?